text_structure.xml 68.8 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Otwieram posiedzenie Komisji. Jego tematem jest kształcenie przeddyplomowe i podyplomowe pielęgniarek i położnych. W imieniu ministra zdrowia temat ten będzie referować pani minister Ewa Kralkowska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieZdrowiaEwaKralkowska">Zgodnie z życzeniem Komisji przekazaliśmy państwu materiał na temat kształcenia przeddyplomowego i podyplomowego pielęgniarek i położnych. Jak państwu wiadomo, w lipcu br. weszła w życie nowelizacja ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej. Oprócz wprowadzenia zmian, które wynikały z konieczności dostosowania naszego prawa do prawa unijnego, nowelizacja ta porządkuje również system kształcenia przeddyplomowego i podyplomowego w ramach tych dwóch zawodów. Zgodnie ze wszystkimi wytycznymi europejskimi oraz ze zmianami w tendencjach dotyczących tego kształcenia, w zeszłym roku odbył się ostatni nabór do pomaturalnych szkół pielęgniarskich, które funkcjonowały w ramach starego systemu. Ten sposób kształcenia jest obecnie wygaszany, a w jego miejsce rozpoczyna się kształcenie dwojakiego rodzaju. Po pierwsze jest to kształcenie licencjackie, które odbywa się w systemie trzyletnich studiów, a po drugie - kształcenie magisterskie, w systemie studiów pięcioletnich. W obecnym okresie wchodzenia do Unii Europejskiej zaproponowaliśmy formę dwuletniego kształcenia uzupełniającego dla tych pielęgniarek i położnych, które już pracują w zawodzie i które kształciły się w ramach starego systemu. Chodzi o to, żeby mogły one uzupełnić swoje wykształcenie do poziomu licencjackiego. W tym przypadku wystąpił pewien problem, jako że Komisja Europejska wyraziła wątpliwość co do takiego sposobu kształcenia, zobowiązując nas do prowadzenia, w trybie roboczym, uzgodnień naszych programów ze specjalnym zespołem roboczym. Dopiero po tych konsultacjach będzie można ewentualnie te programy wdrożyć. Problem polega na tym, iż Komisja Europejska stwierdziła, iż te konsultacje można rozpocząć dopiero we wrześniu. Ustalone są już ich terminy. Biegną one już od przyszłego tygodnia. Musieliśmy się wywiązać z tych terminów, dlatego że Komisja Europejska podjęła decyzję, że jeżeli rozpoczniemy kształcenie bez tych uzgodnień, to te dyplomy nie zostaną uznane w Unii Europejskiej. Jest to bardzo poważna groźba i dlatego musimy dopełnić obowiązku prowadzenia tychże rozmów roboczych Tyle tytułem bardzo ogólnego wprowadzenia. Przekażemy jeszcze Komisji wydruk obrazujący stan zaawansowania rozporządzeń wykonawczych dotyczących omawianego zagadnienia. Zachodzi konieczność wydania sześciu takich rozporządzeń. Z tego dwa zostały już opublikowane, jedno zostało skierowane do publikacji, natomiast trzy pozostałe są obecnie analizowane przez Rządowe Centrum Legislacyjne. Obiecano nam, że w tym tygodniu otrzymamy te rozporządzenia już wraz z opinią RCL. W praktyce oznacza to, że w tym tygodniu pan minister będzie mógł podpisać te rozporządzenia, czyli że już w tym tygodniu powinniśmy mieć komplet sześciu rozporządzeń. Obiecano nam również szybszy tryb publikacji tychże rozporządzeń. Myślę, że nie wystąpią w tym względzie żadne problemy. Oczywiście cały proces kształcenia pielęgniarek i położnych wymaga dalszych systematycznych i wnikliwych prac nad samymi programami. W tym zakresie prowadzona jest bardzo ścisła współpraca z różnymi środowiskami. Został powołany wspólny zespół, który będzie cyklicznie i systematycznie pracował nad wszystkimi programami.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieZdrowiaEwaKralkowska">W zeszłym tygodniu podczas odbywającej się w ministerstwie konferencji uzgodnieniowej, dotyczącej rozporządzeń, omawialiśmy również tę kwestię. Okazało się, że jest konsensus. Nie zaznaczyły się żadne rozbieżności. Jeżeli Komisja wyrazi takie życzenie, to pani dyrektor Anna Blok-Kaleta przekaże państwu szczegóły merytoryczne, chyba że państwo dysponując materiałem na piśmie zechcecie od razu przejść do fazy pytań. Jeżeli tak, to jesteśmy do dyspozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Myślę, że poprosimy panią dyrektor o krótkie przedstawienie głównych tez i to będzie szkielet naszej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZastepcadyrektorawMinisterstwieZdrowiaAnnaBlokKaleta">Obecnie kształcenie pielęgniarek i położnych odbywa się w systemie trzyletnich studiów zawodowych oraz w systemie pięcioletnich studiów magisterskich. Podstawą prawną w tym względzie jest ustawa o szkolnictwie wyższym i o wyższych szkołach zawodowych. Kształcenie to jest prowadzone w dziewięciu akademiach medycznych oraz w Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, a także w Colegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, czyli zasadniczo w jedenastu akademiach medycznych - wszystkich, które funkcjonują na terenie Polski. Kształcenie jest również prowadzone w dwudziestu wyższych szkołach zawodowych lub w uczelniach funkcjonujących na podstawie ustawy o szkolnictwie wyższym. Jest to jedenaście państwowych wyższych szkół zawodowych, pięć niepaństwowych wyższych szkół zawodowych, Akademia Świętokrzyska w Kielcach, Pomorska Akademia Pedagogiczna w Słupsku, Uniwersytet Rzeszowski oraz Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Szczegółowy wykaz uczelni, które do tej pory uzyskały zezwolenie ministra edukacji narodowej i sportu na prowadzenie kierunku pielęgniarstwo lub położnictwo, został Komisji przedstawiony w załączniku do przekazanego materiału informacyjnego. Równolegle jest prowadzone do wygaśnięcia kształcenie w systemie 2,5-letnich szkół pomaturalnych. Należy jednak podkreślić, że zgodnie z zapisami ustawy z 23 lutego 2001 r. o zmianie ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, od roku szkolnego 2003/2004 nie jest prowadzona rekrutacja do wyżej wymienionych szkół. Oznacza to, że za dwa lata wygaśnie w Polsce system kształcenia pomaturalnego w tym zakresie. Pozostanie wyłącznie kształcenie na poziomie licencjackim lub magisterskim. Przejdę teraz do danych liczbowych. Aktualnie we wszystkich uczelniach wyższych w omawianym kierunku kształci się 6985 osób, w tym w akademiach medycznych 5365 osób, co stanowi 77% obecnie studiujących na kierunkach lub specjalnościach - pielęgniarstwo. Oznacza to, że akademie medyczne przejęły największe obciążenie, jeżeli chodzi o prowadzenie kształcenia na kierunkach: pielęgniarstwo i położnictwo. W akademiach medycznych, na studiach magisterskich na kierunku - pielęgniarstwo, kształci się 2699 studentów, natomiast na studiach zawodowych kształci się 2266 osób. Na kierunku - położnictwo studiuje około 400 osób. W pozostałych uczelniach na specjalności - pielęgniarstwo studiuje 1572 osób, a na specjalności - położnictwo studiuje 48 osób. W szkołach pomaturalnych kształci się do tej pory 6504 osoby, w tym 4926 na kierunku - pielęgniarstwo oraz 1578 osób na kierunku - położnictwo. Stanowi to 48% ogólnej liczby osób kształcących się obecnie w tych dwóch kierunkach. Na podkreślenie zasługuje fakt, że uczelnie medyczne zanotowały w ostatnim czasie znaczny wzrost zainteresowania kształceniem na kierunkach zawodowych. W rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 24 kwietnia 2003 r. w sprawie limitów przyjęć na studia medyczne ustalone zostały limity przyjęć na studia w kierunkach - pielęgniarstwo i położnictwo. Warto również podkreślić, że uwzględnione zostały propozycje wszystkich akademii medycznych, które zostały złożone do ministra zdrowia, dotyczące tych dwóch kierunków studiów. W związku z tym można powiedzieć, że minister zdrowia spełnił oczekiwania wszystkich akademii, które szacowały swoje możliwości w zakresie przeszkolenia określonej liczby studentów w tym roku akademickim. Istotne jest również to, ze Ministerstwo Zdrowia w marcu tego roku zakończyło prace nad rozporządzeniem w sprawie standardów kształcenia na kierunkach - pielęgniarstwo i położnictwo. Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym, do wydania tego rozporządzenia zobowiązany jest minister edukacji narodowej i sportu. Natomiast w marcu Rada Główna Szkolnictwa Wyższego przyjęła uchwałę, która akceptowała standardy przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ZastepcadyrektorawMinisterstwieZdrowiaAnnaBlokKaleta">Wczoraj MENiS przedstawiło informację, że projekt tego rozporządzenia znajduje się w tej chwili w Rządowym Centrum Legislacji. Został on już zwolniony z Komisji Prawniczej. Oznacza to, że w najbliższym czasie można się spodziewać opublikowania tego rozporządzenia. Jednocześnie minister zdrowia wystąpił do Krajowej Rady Akredytacyjnej Szkolnictwa Medycznego o objęcie stałym monitoringiem uczelni prowadzących kształcenie na kierunkach - pielęgniarstwo i położnictwo. Chodzi o to, żeby jakość tego kształcenia była zgodna z nowo wydanymi standardami dostosowanymi do standardów obowiązujących w Unii Europejskiej. Jeżeli chodzi o kształcenie podyplomowe, to otrzymaliście państwo wykaz niezbędnych regulacji wynikających z nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej. Niezwykle istotne są ustalenia, które zapadły ostatnio na konferencji uzgodnieniowej, ponieważ one nadały kształt systemowi, który będzie teraz uruchamiany. On jest w dużej mierze zbliżony do systemu, który funkcjonował na podstawie poprzednich zapisów ustawy. Zasadniczo mamy możliwość prowadzenia kształcenia podyplomowego w zakresie specjalizacji w 19 dziedzinach pielęgniarstwa i dziedzinach przydatnych w ochronie zdrowia. Występują również dziedziny wspólne dla pielęgniarek i położnych. Wśród tych dziedzin rozróżniamy pielęgniarstwo neonatologiczne, epidemiologiczne oraz dziedzinę organizacji i zarządzania. Odrębnie zostały określone dziedziny, w których możliwe jest organizowanie specjalizacji dla położnych. Będą to dziedziny takie jak pielęgniarstwo: położnicze, rodzinne, ginekologiczne, a także promocja zdrowia oraz edukacja zdrowotna. Kursy kwalifikacyjne również nie uległy zmianie. W zeszłym tygodniu wydano decyzję, iż wobec wątpliwości co do możliwości uzyskiwania przez położne tytułu specjalisty w dziedzinie anastezjologii i intensywnej terapii oraz w dziedzinie pielęgniarstwa operacyjnego, obecnie te specjalizacje zostaną zaproponowane na poziomie kursu kwalifikacyjnego, czyli nieco krótszej formy kształcenia. Natomiast dalsze prace - wspominała o nich pani minister - do których zobowiązano się podczas prac zespołu roboczego, mają doprowadzić do wypracowania koncepcji, która zadowoliłaby wszystkie strony. Sądzę, że obecnie wszystkie projekty aktów wykonawczych do ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej odzwierciedlają oczekiwania środowiska zawodowego dotyczące rozwiązań systemowych w zakresie kształcenia podyplomowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Otwieram dyskusję. Proszę członków Komisji oraz zaproszonych gości o ewentualne uwagi lub pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoslankaUrszulaKrupa">Chciałabym zapytać, dlaczego Komisja Europejska zajęła takie, a nie inne stanowisko i o co chodzi w tych uzgodnieniach. Czyżby zmiany miałyby być tak poważne, że niemożliwe jest wprowadzenie studiów uzupełniających już od teraz?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoslankaKrystynaHerman">Zmiany, które ostatnio dokonały się w zakresie kształcenia - szczególnie przeddyplomowego - pielęgniarek i położnych oraz zmiany systemu ochrony zdrowia powodują określone konsekwencje. Wiemy, że w wyniku wprowadzenia systemu wprowadzenia systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego bardzo liczna grupa pielęgniarek i położnych straciła pracę. Dyskutując dzisiaj na temat kształcenia przeddyplomowego i podyplomowego chciałabym uzyskać informacje, których nie ma w przedstawionym nam materiale, mianowicie, jakie są potrzeby w zakresie kształcenia, szczególnie przeddyplomowego. Pytam o to, ponieważ pani dyrektor stwierdziła, iż występuje wzrost zainteresowania kształceniem i że potrzeby wynikające z zainteresowania tymi kierunkami studiów zostały w pełni zrealizowane, czyli wykonane zostały limity przyjęć na studia. Jak to się kształtuje w ostatnim okresie? Czy rzeczywiście istnieje realna groźba zaniku zainteresowania zawodami pielęgniarki i położnej, czy też sytuacja jest dobra i nie występują takie zagrożenia? Jeżeli zainteresowanie jest na odpowiednim poziomie, to proszę mi powiedzieć, czy poziom ilościowy kształcenia pielęgniarek i położnych jest odpowiedni czy może jest on za wysoki? Jakie są relacje między liczbą osób wykształconych w tych kierunkach a możliwościami ich zatrudnienia? Rozumiem, że nie sztuka wykształcić, natomiast rzecz polega na tym, żeby osoby, które zdobędą to wykształcenie - w wielu przypadkach jest to wykształcenie wyższe - miały możliwość podjęcia pracy w zawodzie wyuczonym. Kolejna kwestia. Sygnalizowane są problemy, które akademie medyczne mają w związku z przejęciem tego kształcenia. Problemy te są związane z zapotrzebowaniem na środki finansowe oraz bazę dydaktyczną niezbędną do realizacji kształcenia pielęgniarek i położnych. Z informacji wynika, że dotychczasowe szkoły pomaturalne zostały zlikwidowane, a baza po nich została przekazana na inne cele. Proszę mi powiedzieć, jak to wygląda w skali kraju. Z tego, co mi wiadomo, minister zdrowia podejmował rozmowy z ministrem edukacji, jak rozumiem - na temat odzyskania bazy i wyposażenia pozostałych po tych placówkach. Jak obecnie wygląda sytuacja w tym zakresie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselTadeuszPolanski">Bardzo dobrze się stało, że właśnie dzisiaj omawiamy temat kształcenia przeddyplomowego i podyplomowego pielęgniarek i położnych. Bardzo często to właśnie pielęgniarki ratują ludzkie życie. Naprawdę nie chciałbym pomniejszać roli lekarza, ale to właśnie pielęgniarki do ostatnich minut życia są przy chorym. To dobrze, że ich kwalifikacje rosną; rosną również wymagania dotyczące tego zawodu. Myślę, że również opieka sprawowana przez pielęgniarki jest coraz skuteczniejsza. Chciałbym zapytać, czy w zakresie tego kształcenia występuje również taka tematyka, jak zdrowy styl życia, profilaktyka, zapobieganie chorobom cywilizacyjnym? Kolejny istotny problem to sprawa wynagrodzenia. Bardzo przepraszam. Być może pani przewodnicząca zwróci mi uwagę, że ta sprawa nie wiąże się z dzisiejszym tematem. Pragnę stwierdzić, że wiąże się, i to bardzo ściśle. Otóż te panie chcą pracować za bardzo niewielkie pieniądze. Ich kwalifikacje są bardzo wysoko oceniane w krajach Unii Europejskiej i one znajdą tam zatrudnienie, ale chciałbym, żeby polskie pielęgniarki pracowały w Polsce, tyle że za godne wynagrodzenie.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PoselTadeuszPolanski">Poseł Stanisław Jarmoliński /niez./  : Jestem w nieco kłopotliwej sytuacji, zwłaszcza po wypowiedzi pana posła. Otóż jestem lekarzem od 35 lat, ale odniosłem wrażenie, że pan poseł twierdzi, iż wtedy, gdy rzeczywiście trzeba być przy chorym, to zostaje przy nim pielęgniarka, a lekarz tylko zostawia jakieś dyspozycje i gdzieś sobie idzie. Otóż oświadczam, że to nie jest prawda. Jako lekarze i pielęgniarki razem ratujemy ludzkie życie i razem odpowiadamy za to, co robimy. Właśnie dlatego, że mam 35-letnie doświadczenie zawodowe, po analizie tej bardzo dokładnej informacji rzuciła mi się w oczy pewna kwestia. Otóż na str. 15 znajduje się tabela dotycząca dziedzin kształcenia. Mamy tutaj dane na temat liczby edycji w roku 2002 i liczby edycji planowanych do realizacji w roku 2003. W poz. 3 organizacja i zarządzanie, liczba ta wynosi odpowiednio 7 i 15, podczas gdy w przypadku wszystkich innych dziedzin - stricte medycznych - owe liczby są raczej niewielkie, z wyjątkiem pielęgniarstwa anastezjologicznego. Okazuje się, że największym zainteresowaniem cieszy się organizacja i zarządzanie. Innymi słowy, wyrasta kadra menedżerska. Nie twierdzę, że to źle, tylko w tym kontekście zastanawiam się nad cienkością relacji zawodowych między lekarzami a pielęgniarkami. Czy wobec tego owe: organizację i zarządzanie nie należałoby ująć nieco gdzie indziej. Nie twierdzę, że to jest coś nieprawidłowego i że trzeba tę kwestię jakoś inaczej od razu postawić, natomiast zastanawiam się, na ile przyzwyczajenia z okresu dwóch wieków, następnie - w kontekście tego, o czym mówiła pani posłanka Krystyna Herman - przełożą się na nie do końca szczęśliwe zachowania przedstawicieli obu tych grup zawodowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselBoleslawPiecha">Może mniej powiem o ideologii dotyczącej relacji lekarz - pielęgniarka, ale więcej o konkretach. W tej informacji poruszone są dwie bardzo istotne kwestie. Pierwsza z nich dotyczy obecnej rzeczywistości. Na ogólną liczbę 200 tys. zatrudnionych pielęgniarek i położnych tylko 4 tys. posiada wykształcenie, które wypełnia wymagania Unii Europejskiej. Na dalszych stronach czytamy, że 80% ankietowanych pielęgniarek i położnych zgłosiło chęć uzupełnienia wykształcenia. Można przypuszczać, że te pozostałe 20% to osoby, które myślą już o przejściu na emeryturę. Pozostaje zatem 180 tys. osób, które trzeba przeszkolić do roku do 2010 r. Drugą fundamentalną kwestią jest to, że kadra pielęgniarska składa się z ludzi, zatem część pielęgniarek odchodzi od zawodu z tej czy innej przyczyny. Istnieje pewne roczne zapotrzebowanie, jeżeli chodzi o uzupełnianie ich liczby w celu zapewnienia odpowiedniego poziomu obsługi pielęgniarskiej w polskich placówkach ochrony zdrowia, przynajmniej takiego, jaki jest obecnie. Obliczyłem naprędce, że w tym celu powinniśmy kształcić około 5 tys. pielęgniarek i położnych rocznie. Obecnie uczelnie medyczne wypuszczają rocznie 1 tys. absolwentów tych kierunków, natomiast w ramach wygaszanego systemu kształcenia w szkołach pomaturalnych kształci się około 2 tys. absolwentów rocznie. Uważam, że przedstawiany tutaj poziom zapotrzebowania na pielęgniarki jest odbiciem rzeczywistej sytuacji finansowej służby zdrowia. Niedofinansowanie służby zdrowia w tym zakresie w prosty sposób naraża pielęgniarki na utratę pracy. Natomiast w polskich szpitalach występuje absolutny niedobór pielęgniarek. Większość oddziałów ze względów ekonomicznych pracuje na granicy bezpieczeństwa pacjentów. W związku z powyższym chciałbym zapytać, w jaki sposób rząd zamierza dokonać uzupełnienia wykształcenia rzeszy około 150-160 tys. osób w ciągu nadchodzących 6-7 lat? Czy są uczelnie medyczne są do tego przygotowane? Czy posiadają one do tego odpowiednią kadrę i czy są przygotowane środki na sfinansowanie tego przedsięwzięcia? Skoro kończą działalność szkoły zawodowe starego typu, to istnieje natychmiastowa konieczność poszerzenia bazy dydaktycznej do kształcenia pielęgniarek w ramach nowego systemu. Z tych obliczeń wynika, że na początek jest to 3 do 4 tys. miejsc na studiach licencjackich i magisterskich rocznie. Czy rząd jest na to przygotowany i czy również akademie medyczne i inne wyższe szkoły zawodowe, które specjalizują się w tym typie kształcenia, otrzymają z budżetu państwa odpowiednie środki? Ostatnie pytanie. Co będzie, jeżeli nie uda się zrealizować programu uzupełnienia wykształcenia dla 150-160 tys. pielęgniarek? Jaki status w 2010 r. będą miały te osoby w zakładach opieki zdrowotnej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Jeżeli pani przewodnicząca pozwoli, to odpowiem na dotychczas postawione pytania, ponieważ są one bardzo ważne i żadne z nich nie powinno nam umknąć. Pierwsze pytanie dotyczyło stanowiska Komisji Europejskiej. W tym stanowisku Komisja Europejska przekazała nam opinię, że prace nad wprowadzeniem systemu kształcenia uzupełniającego powinny być realizowane w ramach programu PHARE 2002 i powinny się one rozpocząć z dniem 1 września 2003 roku. Zgodnie z tym stanowiskiem, rozpoczęcie kształcenia w ramach studiów uzupełniających nie może nastąpić wcześniej niż w roku akademickim 2004/2005. W związku z powyższym wszystko jest już przygotowane, w tym programy kształcenia, ale niestety obowiązuje zalecenie, iż dyskusja w ramach grupy roboczej ma się rozpocząć dopiero po 1 września br. W przeciwnym razie moglibyśmy narazić osoby, które za wcześnie rozpoczęły to kształcenie, na to, że ich dyplomy nie byłyby uznawane w Unii Europejskiej. Tak to zostało zapisane we wspomnianym stanowisku Komisji Europejskiej. Prowadzimy rozmowy, których wynikiem być może będzie to, iż Komisja Europejska przychyli się do naszego postulatu, żeby kształcenie uzupełniające mogło się rozpocząć od zimowego semestru. Gdyby Komisja Europejska przychyliła się do tego postulatu, to my jesteśmy przygotowani do realizacji całego przedsięwzięcia. Kolejna kwestia. Otóż chciałabym się krótko odnieść do kwestii wynagrodzenia pielęgniarek i położnych, poruszonej przez pana posła Tadeusza Polańskiego. Zgadzamy się z opinią - także minister zdrowia - że wynagrodzenie w zawodach medycznych jest poniżej oczekiwań i poniżej poziomu, który powinni mieć zapewniony pracownicy wykonujący tak odpowiedzialne i ciężkie zadania. Niestety, finanse służby zdrowia są takie, jakie są. Pragnę dodać, że te finanse zależą również od państwa posłów. Liczymy na to, że przy dyskusjach o budżecie państwo posłowie wezmą pod uwagę to, co powiedział pan poseł, zapewne ku zadowoleniu całego środowiska. Jeżeli chodzi o uwagę pana posła Stanisława Jarmolińskiego dotyczącą dziedzin kształcenia, to pragnę stwierdzić, że w ocenie Ministerstwa Zdrowia - przez cały czas niezmiennie prezentujemy takie stanowisko - wszystkie zawody medyczne mają swoją określoną pozycję w ramach realizacji świadczeń zdrowotnych. Ochrona zdrowia jest dziedziną, w której ścisłe współdziałanie wszystkich zawodów medycznych - każdego z nich, zgodnie z właściwymi mu kompetencjami - jest warunkiem prawidłowego wykonywania tychże świadczeń. Kierunek - organizacja i zarządzanie jest kierunkiem, w którym uczestniczą wszystkie zawody medyczne. Nie widzę powodu do jakichkolwiek domniemywań, że przedstawiciele jakiegoś zawodu mają nierówne prawo do zainteresowania tym kierunkiem kształcenia. Jest to kwestia predyspozycji poszczególnych osób, które mogą być przedstawicielami wszystkich zawodów medycznych. Wszystkie te zawody spełniają warunki, by kształcić się w dziedzinie - organizacja i zarządzanie. Jeżeli chodzi o kwestię, czy będzie jakieś zaburzenie w relacji między specjalnościami czysto praktycznymi a specjalnością - organizacja i zarządzanie, to sadzę, że tę kwestie ureguluje rynek. Obecnie zapotrzebowanie na kadrę zrządzającą jest bardzo duże i podejrzewam, ze wykształconej kadry tego typu mamy w kraju wciąż za mało.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Na razie nie widzę zagrożenia polegającego na tym, że gdzieś tej kadry jest za dużo. Na pytania szczegółowe będzie jeszcze odpowiadała pani dyrektor, ale chciałabym się ustosunkować do pytania pana posła Bolesława Piechy w sprawie dokształcania pielęgniarek i położnych, które zdobywały wykształcenie w ramach starego systemu. Na uzupełnienie tego wykształcenia mamy czas do 2010 r. Wszystko wskazuje, że zdążymy tego dokonać, ponieważ liczba miejsc w medycznych uczelniach wyższych i w wyższych szkołach zawodowych jest wystarczająca. Tak więc zagrożenie w tym zakresie nie istnieje. Środki finansowe na to kształcenie są zaplanowane, w tym także w budżecie na rok 2004, z tym że, jak państwu wiadomo, jest to projekt budżetu. Powtarzam zatem swoją uwagę, że w zakresie dochodzenia od projektu do ostatecznego kształtu budżetu państwo posłowie mają głos decydujący. To od państwa zależy, jaki ten kształt będzie. Pytali państwo, jak się ma liczba absolwentów do rzeczywistego zapotrzebowania. Otóż w roku 2003 r. liczba absolwentów na kierunkach: pielęgniarstwo i położnictwo będzie wynosiła 3800, natomiast od 2004 r. liczba tych absolwentów ma przekroczyć 5000. Sądzę zatem, że wszystkie potrzeby - posługuję się tabelą, w której są one skalkulowane - zostaną zaspokojone. Myślę, że obawy pana posła, iż nie zdążymy wykształcić odpowiedniej liczby osób, są nieco na wyrost. Dobrze, że te obawy się pojawiają, bowiem kwestia jest niezwykle istotna, ale myślę, że sprostamy tym wyzwaniom. Istotne jest jednak pytanie: co będzie, jeżeli się nie uda im sprostać. Zawsze istnieje katastroficzne założenie, że coś nam się może nie udać. To nie zależy tylko od przygotowania uczelni medycznych i wyższych szkół zawodowych w zakresie utworzenia miejsc do kształcenia, ale również od zainteresowania tym kształceniem. To jest najtrudniejszy aspekt, ponieważ już w tej chwili mamy takie uczelnie, które nie są w stanie zapełnić przygotowanych miejsc do kształcenia. Po prostu nabór jest minimalny i to jest kwestia, która każe nam wrócić do uwagi zgłoszonej przez pana posła Tadeusza Polańskiego, który mówił o płacach w tym zawodzie, czyli o elemencie motywacji. Niestety wpływ resortu na ten element jest bardzo niewielki, jako że obecnie pielęgniarki i położne w 80% są zatrudniane przez samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, które same kształtują poziom wynagrodzeń. Jak państwu wiadomo, przygotowywana jest zmiana funkcjonowania zakładów opieki zdrowotnej, niemniej jednak w ramach tej zmiany nie przewiduje się ustalenia z góry wysokości wynagrodzenia. Ta kwestia jest obecnie dyskutowana w Komisji Trójstronnej. Być może uda się znaleźć jakieś wyjście, ale wysokość wynagrodzeń jest poza możliwością odgórnego regulowania przez ministra zdrowia. Zgadzamy się natomiast, jako resort - wielokrotnie prezentowaliśmy takie stanowisko - że poziom wynagrodzeń pielęgniarek i położnych i w ogóle w służbie zdrowia nie stwarza odpowiednich motywacji dla kształcenia i dokształcania się. Na szczegółowe pytania odpowie pani dyrektor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselBoleslawPiecha">Przepraszam, ale nie rozumiem wywodu pani minister, zresztą nie po raz pierwszy. Skąd bierze się twierdzenie, że rocznie ma być około 4-5 tys. absolwentów, skoro z lektury tych tabel wynika, że aktualnie we wszystkich uczelniach medycznych kształci się 7 tys. pielęgniarek i położnych. Studia magisterskie trwają 5 lat, a studia licencjackie trwają 3 lata. Gdyby to wyliczyć średnio według tych kryteriów, to okazuje się, że roczny dopływ absolwentów nie może przekraczać 1300-1400 wykształconych pielęgniarek. Pomijam absolwentów w ramach starego systemu, ponieważ te pielęgniarki natychmiast muszą przystępować do uzupełnienia wykształcenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Być może wyraziłam się nie dość jasno. Panie pośle, wyjaśniam, że szkoły pomaturalne, które jeszcze do 2005 r. będą wypuszczały absolwentów, w 2003 r. wypuszczą ich 2468, w 2004 r. - 1926, a w 2005-2110 absolwentów. Po zsumowaniu liczby absolwentów szkół pomaturalnych, wyższych szkół zawodowych oraz akademii medycznych otrzymamy takie liczby, jakie podawałam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#ZastepcadyrektorawMZAnnaBlokKaleta">Ustosunkowując się do pytania pani posłanki Krystyny Herman pragnę zwrócić uwagę na fakt, że potrzeby w zakresie kształcenia podyplomowego przekładają się na możliwość kształcenia w tych zawodach. Zasadniczy problem polega na tym, że za prowadzenie kształcenia zawodowego i nadzór nad tym kształceniem odpowiedzialny jest minister edukacji narodowej i sportu. To on kształtuje politykę w zakresie potrzeb i możliwości w tym zakresie. Natomiast minister zdrowia odpowiedzialny jest za zapewnienie funkcjonowania i realizacji określonych zadań przez akademie medyczne. W tym zakresie - zgodnie z informacjami, które przedstawiałam wcześniej - minister zdrowia przyjął propozycję, która wynikała z potrzeb i szacunków akademii medycznych, biorących pod uwagę możliwości kształcenia określonej liczby studentów. Stąd ten limit rzeczywiście jest odbiciem faktycznych możliwości uczelni. Pani poseł zwróciła jednak uwagę na bardzo istotny element, mianowicie na bazę szkół pomaturalnych i policealnych, które funkcjonowały w ramach starego systemu. Tych szkół było około 180 w momencie, gdy w roku 1998 przekazano je, w ramach ustawy wprowadzającej reformę administracyjną, w gestię marszałków i samorządów wojewódzkich. Z naszych wyliczeń wynika, że baza lokalowa około 30% tych szkół została bezpowrotnie stracona, czyli przeznaczona na inne cele niż edukacyjne. Część z tych szkół marszałkowie przeznaczyli na szkolenie w innych zawodach. Natomiast minister zdrowia od ponad roku podejmował liczne działania celem przekonania marszałków województw do podejmowania decyzji, które byłyby przychylne akademiom medycznym i wyższym szkołom zawodowym. Tutaj zasadniczo chodzi o kształcenie pielęgniarek w taki sposób, żeby baza szkół medycznych, pierwotnie przygotowana do kształcenia pielęgniarek i położnych, mogła być wykorzystana przez uczelnie kształcące w tych kierunkach. Władze części z województw przychyliły się do takiej propozycji. Około miesiąca temu marszałek woj. wielkopolskiego przesłał informację o przekazaniu 5 szkół w gestię Akademii Medycznej w Poznaniu w celu wykorzystania ich bazy do realizacji procesu kształcenia pielęgniarek i położnych. Podobne zobowiązania zostały już podjęte w woj. dolnośląskim i w niektórych innych województwach. W kilku województwach oczekiwania rektorów akademii medycznych, bo przynajmniej w ich imieniu mogę się wypowiadać, są nieco większe. Myślę, że działania Ministerstwa Zdrowia doprowadziły już do pewnego zrozumienia problemu, aczkolwiek minister zdrowia nie zaprzestaje działań mających na celu przekonywanie władz wojewódzkich do pozyskiwania i przekazywania bazy szkół, które były - zgodnie z tym, co stwierdziła pani posłanka - przygotowane do prowadzenia kształcenia pielęgniarek, dla uczelni, które takie kształcenie mogą obecnie prowadzić w świetle aktualnie obowiązujących przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Chciałabym jeszcze uzyskać informację, czy chodziło tylko o szczątkowe zasoby lokalowe i wyposażenie, czy może za tym również poszły pieniądze. Wiemy przecież, że akademie medyczne nie mogły podjąć kształcenia, bowiem oprócz ewentualnego zlecenia nie było, niestety, dofinansowania. Z tego, co wiemy, pieniądze przeznaczone uprzednio na te szkoły nie przeszły z resortu edukacji do resortu zdrowia. Stąd moje pytanie, czy ta kwestia została wreszcie w jakiś sposób uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Poseł Stanisław Jarmoliński /niez./  : Zapytam teraz konkretnie, żeby nie być posądzony o zapędy ideologiczne. Pani minister, czy macie państwo w resorcie rozeznanie, w ilu uczelniach na terenie kraju prowadzi się kierunek studiów - organizacja i zarządzanie w ochronie zdrowia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoslankaKrystynaHerman">W przedstawionym materiale nie ma wniosków końcowych dotyczących tematyki, którą dzisiaj omawiamy. W związku z tym chciałabym dzisiaj usłyszeć, czy kształcenie pielęgniarek i położnych jest realizowane na miarę potrzeb i czy te osoby znajdą zatrudnienie. Innymi słowy, czy kształci się tyle osób, ile jest niezbędne, uzupełniając miejsca po pielęgniarkach i położnych, które odchodzą z zawodu? Czy to kształcenie można nazwać prawidłowym? Oczywiście były podejmowane wcześniejsze działania prawne wynikające z reformy służby zdrowia. W tym miejscu nawiążę do kwestii kształcenia podyplomowego, o którym do tej pory specjalnie nie mówiłam, ale panie pośle, fakt iż na kierunek - organizacja i zarządzanie w służbie zdrowia wybiera się aż tylu chętnych, to jest bardzo korzystna okoliczność, ponieważ służba zdrowia cierpi na brak kadry odpowiednio przygotowanej do zarządzania. W kontekście możliwości podejmowania praktyki indywidualnej i grupowej czy samodzielnego wykonywania zawodu pielęgniarki i położnej, dobrze to świadczy o tej grupie zawodowej. Bardzo bym prosiła, o ile jest to możliwe, żebyśmy wyszli z dzisiejszego posiedzenia z przekonaniem, że sytuacja w omawianym zakresie jest dobra; ewentualnie, że jest jeszcze coś do zrobienia, i to bardzo ważnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Z przyjemnością od razu odpowiem na te pytania. Otóż, że jest dobrze, to nie można powiedzieć, bowiem oznaczałoby to, iż wpadamy w samouwielbienie; zupełnie niepotrzebnie i bez żadnych podstaw. Kilka elementów warunkuje to, czy kształcenie nadąża za potrzebami, czy też za nimi nie nadąża. Dotychczasowe zmiany organizacyjne w ochronie zdrowia, niestety, postawiły znak równości między pojęciem "restrukturyzacja" a zwolnieniami z pracy. Było to przyczyną bardzo wielu negatywnych efektów. Kolejna kwestia to nieprzestrzeganie rozporządzenia ministra zdrowia o normach zatrudnienia. Sama wielokrotnie podpisywałam pisma adresowane do dyrektorów zakładów opieki zdrowotnej, w których postulowaliśmy przestrzeganie tych norm, niestety bezskutecznie. Te normy częściowo są przestrzegane, a częściowo nie są - jak to w życiu bywa. To jest jedna strona zagadnienia. Druga strona zagadnienia jest związana z poruszaną już dzisiaj kwestią naboru, chętnych do podejmowania kształcenia w tym zawodzie oraz braku motywacji. Rzecz w tym, iż motywacja wyższego rzędu, czyli motywacja ideologiczna i zamiłowanie do zawodu - to wszystko, niestety, musi iść w parze z motywacją finansową, bo z czegoś trzeba żyć. Realia finansowe powodują ograniczony nabór do zawodu. Wszyscy to odczuwamy, a zatem wychodzenie z konstatacją, że sytuacja jest bardzo dobra, niewątpliwie byłoby przesadą. Powiedziałabym, że trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do takich konstatacji. Wręcz nie byłabym skłonna takowej konstatacji czynić. Następna sprawa to jest sam proces kształcenia i umocowanie tego kształcenia w różnych aktach prawnych. Pragnę przypomnieć - mówiła już o tym pani dyrektor - że proces kształcenia jest opisany w ustawach dotyczących edukacji, a nie w ustawach medycznych. Wyłącznie resort edukacji ma wpływ na kształcenie i tam również znajdują się pieniądze na ten cel. My możemy mieć wpływ tylko na merytoryczną stronę, czyli na programy. To są jakby dwa różne kanały. Ja również uważam, że jeżeli zachodzi dwoistość w obrębie jakiegoś zagadnienia, to czasami to wszystko ulega pewnej dezintegracji. Kolejna kwestia. Pan poseł Stanisław Jarmoliński pytał, czy wiemy, kto prowadzi kształcenie w zakresie organizacji i zarządzania. Owszem, dysponujemy na ten temat bardzo precyzyjną wiedzą. Ta kwestia jest monitorowana. Istnieje katalog wszystkich podmiotów kształcących. W tej dziedzinie kształcenie prowadzą nie tylko państwowe wyższe uczelnie, ale również inne uczelnie. Czym innym jest specjalizacja, o której tutaj mówimy, a czym innym jest kierunek kształcenia: organizacja i zarządzanie. Jedno i drugie jest realizowane, wypełniane itd. Uprzedzałam panią przewodniczącą telefonicznie, ale również wszystkich państwa chciałabym bardzo serdecznie przeprosić. Niestety o godzinie 12.30 będę musiała opuścić salę obrad, bowiem mam wziąć udział w końcowych pracach nad projektem nowej horyzontalnej ustawy o zawodach medycznych. Te prace będą prowadzone u pana premiera Jerzego Hausnera i muszę brać w nich udział. Pani dyrektor będzie do państwa dyspozycji w dalszej części posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselBoleslawPiecha">Może uda mi się poruszyć jeszcze jedną kwestię, zanim pani minister ucieknie. Jak zwykle nie uzyskałem odpowiedzi w pewnym zakresie - to nie jest żadna specjalna nowość - mianowicie, co będzie z tymi osobami, które nie uzupełnią wykształcenia. Czy mam rozumieć, że jeżeli takie osoby nie przejawiają chęci w tym kierunku, to albo zostaną zdegradowane, albo utracą już nabyte prawa do wykonywania zawodu? Mam jeszcze jedno pytanie. Otóż na wiosnę tego roku rozmawiałem z panią dyrektor na temat środków z Unii Europejskiej przeznaczonych na rok 2003. Chodziło o kwotę 2 mln euro na dopłaty do kosztów rozpoczęcia kształcenia uzupełniającego. Pani minister Ewa Kralkowska dwukrotnie albo trzykrotnie zapewniała z trybuny sejmowej, że te środki rzeczywiście istnieją i będą prawidłowo wykorzystane. Dzisiaj dowiadujemy się, że Unia Europejska zgłasza swoje zastrzeżenia do charakteru czy programu owego kształcenia uzupełniającego. Rok akademicki rozpoczyna się już 1 października. Czy w związku z tymi zastrzeżeniami owe 2 mln euro zostaną właściwie wykorzystane? To nie byłaby pierwsza w przypadku tego resortu utrata środków finansowych, które ktoś nam przekazuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Odpowiem na to pytanie, bo nie chciałabym, żeby pan poseł odniósł wrażenie, że uciekam przed koniecznością udzielania odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Absolutnie tak nie jest. Naturalnie, że te pieniądze zostaną wykorzystane w sposób zgodny z przeznaczeniem. Na ich wykorzystanie mamy czas do 2005 roku, bo tak jest zapisane w programie. Możemy te pieniądze zacząć wykorzystywać już w tym roku, ale mogą być one wykorzystywane aż do roku 2005. Zapewniam pana posła, że ani jedno euro nie zostanie zmarnowane. Jeżeli chodzi o kwestię: co będzie z pielęgniarkami i położnymi, które nie uzupełnią swojego wykształcenia, to pragnę stwierdzić, że nadal będą one mogły pracować w zawodzie na terenie Polski. Ich dyplomy nie stracą ważności. To są prawa nabyte i nic się z nimi nie dzieje. Natomiast bez uzupełnienia wykształcenia nie będą one mogły pracować w krajach Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselTadeuszCymanski">Dopatruję się pewnej subtelności w zagadnieniu zarządzania i organizacji. Powstaje pytanie, czy to jest źle, jeżeli pielęgniarka ukończyła taki kierunek, a potem zostaje dyrektorem szpitala. Może należałoby zapytać, czy to jest dobrze. To jest sedno sprawy, bowiem mówimy o delikatnej linii czy o napięciu między środowiskami zawodowymi. Z drugiej strony dostrzegam, że szpitalami często kierują osoby, które w ogóle nie wywodzą się ze środowisk lekarskich. Oczywiście nie ma przeszkód prawnych w tym zakresie. Chciałbym zapytać, jaki jest pogląd Ministerstwa w tej kwestii, bowiem myślę, że te spekulacje czy domniemania trzeba przeciąć jednym jasnym stanowiskiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Należy odróżnić dwie kwestie, czyli kierunek kształcenia się i specjalizację. Te osoby - wszystko jedno, jakiej profesji, jakiej płci itd.; obowiązuje równość wszystkich podmiotów - idą na kierunek - organizacja i zarządzanie. Te osoby kształcą się w ramach tego kierunku, a następnie wykonują ten zawód. Natomiast osoby, które mają kierunkowe wykształcenie - lekarskie, pielęgniarskie, położnych, diagnostów laboratoryjnych czy innych zawodów medycznych - mogą się następnie specjalizować w zarządzaniu i ochronie zdrowia. Wolno im to robić i to zależy od osobistych chęci i osobowych predyspozycji. W tej chwili nie ma żadnego powodu, żeby w jakikolwiek sposób różnicować osoby, które kończą specjalizację i kierunek - zarządzanie i organizacja, w wykonywaniu obowiązków służbowych w ramach takowej specjalizacji. Nie ma takiej koncepcji, ani nawet podstawy ku temu. W założeniach do aktów prawnych - znajdują się one na stronach internetowych resortu - które dopiero będą przedstawiane, przewidywana jest pewna rewolucja w zarządzaniu. Otóż uważamy, że zarządzania w ochronie zdrowia nie powinno się łączyć z czynnym wykonywaniem zawodu w tej samej jednostce, czyli jeżeli ktoś będzie chciał być dyrektorem, to nie może na przykład być równocześnie ordynatorem, tylko musi rozdzielić te dwie funkcje. Pracy jest bardzo wiele zarówno na jednym, jak i na drugim stanowisku, a jak się łączy trzy czy cztery stanowiska, to żadne z nich nie może być sprawowane dobrze. To jest dopiero to, co będziemy proponowali Wysokiemu Sejmowi i Wysokiej Komisji, natomiast na razie takich ograniczeń nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselTadeuszCymanski">Mam jeszcze uwagę w kwestii środków finansowych, bowiem powiedziano tutaj, że sytuacja w tym zakresie będzie zależała od tego, jak my będziemy walczyć o środki budżetowe na ochronę zdrowia. W tym kontekście chciałbym zapytać, jak resort będzie o te środki walczył. Nie jest bowiem tajemnicą, że podczas prac nad budżetem duże znaczenie ma pozycja poszczególnych ministrów w gabinecie. My możemy tutaj urządzać konferencję i będziemy walczyli o pieniądze na posiedzeniach naszej Komisji i Komisji Finansów Publicznych, ale jest niezwykle istotne, żeby również minister zdrowia określił pewne minimum, które jest niezbędne. W przypadku niezapewnienia tego minimum minister może nawet zagrozić swoją dymisją. To oczywiście wymaga heroizmu, ale zachęcałbym do takiej postawy, bowiem to może się okazać skuteczną presją. Nie można kierować resortem, który nie uzyska niezbędnego minimum środków na jego działalność. Z tego, co mi wiadomo, zbierają się ciemne chmury, bo wszyscy zabiegają o pieniądze budżetowe, których brakuje na wszystkie dziedziny życia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Nie chciałabym ani nie odważyłabym się mówić, który z ministrów jest mocny, a który jest słaby. Rada Ministrów działa jako spójny organizm i każdy z ministrów ma obowiązek konstytucyjny zajmowania się właściwym mu zakresem zagadnień. Natomiast mogę przekazać państwu informację, że minister zdrowia w ramach opracowywania projektu budżetu wystąpił o zwiększenie środków na kształcenie, w tym na realizację tego jego zakresu, o którym dzisiaj mówimy. Naturalnie w ramach negocjacji nie udało nam się osiągnąć takiego pułapu, z jakim pierwotnie występowaliśmy, ale i tak wydaje się - oczywiście nie ma jeszcze ostatecznej decyzji na ten temat - że owo zwiększenie osiągnie poziom około 100 mln zł. Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt, natomiast on zależy od państwa posłów, a nie od rządu. Przecież to parlament decyduje o kształcie budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoselTadeuszCymanski">Chciałbym jeszcze poruszyć kwestię, która nie jest związana z dzisiejszym tematem, ale korzystam z okazji, że znajdujemy się na posiedzeniu Komisji Zdrowia. Otóż 19 września będą uzgadniane ostatnie punkty rozbieżności w stosunku do oczekiwań Komisji Europejskiej. Jednym z czterech punktów jest sprawa reklam alkoholu. Z tego, co mi wiadomo, były prowadzone konsultacje między rządami i ministrami zdrowia. Okazuje się, że po raz kolejny mamy być nieco odmiennie traktowani w imię równych szans sektora piwnego i spirytusowego, w odniesieniu do unormowań obowiązujących w wielu krajach europejskich. Chciałbym zapytać, czy minister zdrowia będzie w tej kwestii pryncypialny. Przepraszam, że poruszam teraz ten temat...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WiceprezesNaczelnejRadyPielegniarekiPoloznychTeresaWlochal">Przepraszam panie pośle, ale to jest nasz cenny czas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselTadeuszCymanski">Jeżeli tak, to przepraszam, ale konsekwencją tej decyzji rządowej mogą być skutki daleko większe, niż zdołamy wypracować przez ten cenny czas. Skoro jednak taka jest reakcja, to przepraszam. Polecam tylko ten temat uwadze resortu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Panie pośle, rozumiem, że sygnał na ten temat dotarł do przedstawicieli resortu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WiceprezesNRPiPTeresaWlochal">My również mamy pewne uwagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Uprzejmie proszę o powściągnięcie emocji, bo w ten sposób niczego nie załatwimy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WiceprezesNRPiPTeresaWlochal">Przepraszam za ten emocjonalny ton, ale również chcielibyśmy poruszyć kilka kwestii w obecności pani minister. Zgłoszono dzisiaj wiele pytań i wątpliwości, których tak naprawdę nie powinniśmy mieć. Oto pierwszy z brzegu przykład: docelowa liczba pielęgniarek i położnych, a co za tym idzie rozmiary ich kształcenia. Przecież gdy przystępowaliśmy do realizacji transformacji tegoż kształcenia, to braliśmy również pod uwagę to, ile pielęgniarek i położnych będzie potrzeba - powiedzmy - w perspektywie 10 lat. Takie badania przeprowadzał nie byle kto, bo Rządowe Centrum Studiów Strategicznych. Uwzględniano w nich prognozy demograficzne i dotyczące zdrowotności polskiego społeczeństwa, czyli starzenia się i wynikających z niego schorzeń, a także konieczności przewartościowania naszej opieki pielęgniarskiej i jej dostosowania do standardów europejskich. Przecież do tej pory my nie zajmujemy się jak należy osobami starszymi, a ich będzie coraz więcej. Z tych badań wynikało, że do roku 2012-2013 liczba pielęgniarek i położnych powinna wzrosnąć - to zależy od tego, jaki będzie roczny ubytek liczby pielęgniarek i położnych, ale załóżmy, że uśrednimy tę liczbę - o 130-140 tys. w stosunku do ich obecnej liczby. Co z tego wynika? Tutaj pan poseł Bolesław Piecha wyliczył, że obecnie wypuszczamy rocznie około 1000 absolwentów, a potrzebujemy ich kształcić kilkanaście tysięcy, po to, żeby pokonać tę zawieszoną wysoko - w końcu idziemy do Europy, a nie do Azji - poprzeczkę. Z tego powinno wynikać kilka bardzo ważnych kwestii. Jeżeli chodzi o liczbę szkół kształcących w omawianych kierunkach, to w tym zakresie również były przyjęte pewne założenia. O ile pamiętam, w skali całego kraju miało to być około 50 szkół. Niezwłocznie potrzebny jest raport, który pokaże, ile w tej chwili mamy takich szkół i ile planowo miało ich być w tym roku, a także, jak duże występuje w tej kwestii opóźnienie, tak jeżeli chodzi o liczbę szkół, jak i liczbę kształconych pielęgniarek i położnych. Niestety, nie ma już na sali obrad pana posła, który mówił o wynagrodzeniu za pracę w tych zawodach. Faktem jest, że nabór do tych szkół jest w dużej mierze zdeterminowany wysokością tychże wynagrodzeń. Tak więc z jednej strony znaczenie ma wydolność organizacyjna systemu, która, niestety, należy ocenić nie najlepiej, ale myślę, że ten raport, który resort przygotuje - także we własnym interesie - pokaże skalę tego zjawiska, a z drugiej strony nie bez znaczenia jest kwestia poziomu wynagrodzeń. Nie będę się odnosiła do sprawy kształcenia w dziedzinie - organizacja i zarządzanie, ponieważ sądzę, że państwo posłowie zrozumieli, że nie chodzi tu o kształcenie na poziomie podstawowym, czyli to kształcenie, które daje uprawnienia do wykonywania zawodu, natomiast chodzi o kształcenie w systemie podyplomowym. Chcę się jeszcze raz odnieść do kwestii standardów kształcenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#SekretarzstanuwMZEwaKralkowska">Przepraszam, ale chciałabym się teraz odnieść do postawionych dotychczas kwestii, ponieważ za chwilę muszę opuścić sale obrad z bardzo ważnych przyczyn, o których już wspominałam. Pani dyrektor odpowie na wszystkie pytania państwa i przekaże mi wszystkie zgłoszone uwagi. Odnośnie do kwestii kształcenia, tych wszystkich liczb itd., to rozumiem, że nastąpiło pewne przejęzyczenie. Chodzi o 10 tys., a nie o 100 tys. pielęgniarek. Tak to wygląda według danych, którymi dysponujemy. Kolejna kwestia to jest sposób kształcenia. Otóż wystąpiliśmy do ministra edukacji narodowej i sportu - to w jego gestii znajduje się organizacja kształcenia oraz jego nadzorowanie, a także liczba kształconych itd. - z wnioskiem, żeby kształcenie w zawodach pielęgniarki i położnej traktować jako priorytet, ze względu na potrzeby praktyczne związane z wykonywaniem tych zawodów. Liczymy na to, że nasz wniosek zostanie uwzględniony, aczkolwiek nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi w tej kwestii. Następna sprawa sprowadza się do pytania, gdzie to kształcenie realizować i czy mamy rozeznanie, kto je realizuje. Naturalnie posiadamy wiedzę w tym zakresie. Te kwestie są bardzo precyzyjnie monitorowane, tak przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, jak i przez nasz resort. Wprawdzie nie mamy takiego obowiązku, ale ze względu na politykę zdrowotną, którą mamy obowiązek realizować, musimy wiedzieć, jakimi kadrami dysponujemy na każdym etapie. Posiadamy zatem niezbędne informacje w tym zakresie. Jak już stwierdziłam, jednym z większych ograniczeń dotyczących liczby kształconych jest liczba osób zgłaszających się w ramach naboru. Tego nie załatwi się żadnymi zapisami ustawowymi, nakazami, ani niczym innym, bowiem oczywistą sprawą jest dobrowolność zgłaszania się do kształcenia w takim czy innym kierunku. Przepraszam bardzo, ale w tym momencie muszę już państwa opuścić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Dziękuję bardzo pani minister. Na resztę pytań będzie odpowiadać pani dyrektor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WiceprezesNRPiPTeresaWlochal">Chciałabym się ad vocem ustosunkować do wypowiedzi pani minister. Dostarczymy materiały zawierające szacunki poczynione przez Rządowe Centrum Studiów Strategicznych. Tych badań nie przeprowadzał samorząd zawodowy - wówczas ktoś mógłby twierdzić, że te liczby zostały celowo zawyżone - natomiast uczyniło to RCSS. Proszę wziąć pod uwagę, że liczba pielęgniarek - one wychodziły z systemu w momencie, gdy te badania były przeprowadzane - już była za mała w stosunku do odpowiednio skalkulowanych potrzeb. Nie mówimy o potrzebach, które są uwarunkowane ekonomicznie. To są dwie różne kwestie. Mówimy o potrzebach na miarę cywilizowanego europejskiego państwa, czyli o odpowiednich standardach opieki nad osobami starszymi, niepełnosprawnymi etc. Chodzi o zaspokojenie potrzeb w obszarach, które obecnie jeszcze w ogóle u nas nie funkcjonują. W kwestii standardów kształcenia pragnę stwierdzić, że nie można spokojnie przyjąć takiego wyjaśnienia... Gwoli ciekawości chciałabym zapytać: czy na sali obrad są obecni przedstawiciele MENiS? Rozumiem, że nie są obecni. Nie można przyjąć wyjaśnienia, że oto Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt rozporządzenia. Rzeczywiście, tak się stało. Przed wakacjami prowadziliśmy na ten temat dyskusję. Ministerstwo Zdrowia wywiązało się ze swoich obowiązków i przekazało te sprawę do Ministerstwa Edukacji. Następnie projekt przeszedł przez pierwsze grube sito, czyli przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego i utknął w Rządowym Centrum Legislacji. Tymczasem, na skutek tego, że nie ma obowiązujących standardów kształcenia, ustalonych w randze rozporządzenia - przypominam, że te standardy stawiają wymóg dotyczący liczby 4600 godzin - uczelnie kształcą według swojego widzimisię czy też według obowiązującego dotychczasowego minimum wynoszącego 2800 godzin plus jeszcze jakieś godziny dodatkowe. W każdym razie nie ma mowy o spełnianiu unijnych standardów. W związku z tym osoby, które powinny mieć pełne uprawnienia do pracy w Unii Europejskiej tylko przez sam fakt ukończenia wyższej uczelni, nadal są kwalifikowane do kategorii osób, które muszą uzupełnić swoje wykształcenie lub zdobyć określone praktyczne doświadczenie zawodowe, po to, żeby móc konkurować o miejsca pracy w krajach Unii Europejskiej. Jest to marnotrawstwo czasu i pieniędzy. Do takiej sytuacji doszło tylko dlatego, że ktoś uprawia jakieś kunktatorstwo...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Prosiłabym, żeby pani zajrzała do przedstawionych materiałów. Chodzi mi o załącznik nr 2 na str. 27. Tam są zawarte dane na temat godzin kształcenia. Stwierdzam, że nie wygląda to aż tak fatalnie. Może nie wszyscy kształcący się korzystają z wymiaru 4600 godzin, ale proszę jednak spojrzeć na te dane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WiceprezesNRPiPTeresaWlochal">Mówię o tych uczelniach, które zupełnie bezkarnie kształcą niepełnowartościowych absolwentów. Przepraszam za to określenie. Poza tym to są godziny deklarowane, a nie rzeczywiste. Siedząca obok mnie koleżanka jest członkiem Krajowej Rady Akredytacyjnej Szkolnictwa Medycznego. Bierze ona udział w wizytacjach uczelni i może coś na ten temat powiedzieć. To jest nasz poważny zarzut dotyczący systemu kształcenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#ZastepcadyrektorawMZAnnaBlokKaleta">Odniosę się jeszcze pokrótce do wypowiedzi pani prezes. Oczywiście należy się zgodzić z opinią, że proces wydawania rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia wprowadza ono nowe standardy kształcenia - nieco się rozciąga w czasie, ale nie czuję się odpowiedzialna za ten fakt. Nie musze się tłumaczyć w tej kwestii, ponieważ wydanie tego rozporządzenia leży w gestii MENiS. Ostateczna decyzja została wydana w marcu, kiedy to Rada Główna Szkolnictwa Wyższego przyjęła ten projekt. Miał on następnie przejść całą procedurę legislacyjną, ale nie potrafię powiedzieć wiele na ten temat. Powiem tylko, że wielokrotnie kontaktowaliśmy się z MENiS i przekazywaliśmy prośbę, żeby maksymalnie przyspieszyć moment wydania tego dokumentu. Pragnę podkreślić, że obecnie nie ma powodu do obaw, ponieważ znowelizowana w maju ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej wprowadziła obowiązkowy wymiar kształcenia na kierunku: pielęgniarstwo na poziomie 4600 godzin. Wobec tego uczelnie ie powinny mieć najmniejszych wątpliwości, iż są zobligowane do uruchomienia studiów w tym wymiarze godzinowym już w roku akademickim 2003/2004.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PrzewodniczacaOkregowejIzbyPielegniarekiPoloznychwKatowicachczlonekKrajowejRadyAkredytacyjnejprzyMinistrzeZdrowiaMariaBrzezinska">Pani dyrektor doskonale wie i sama pani mówiła o tym niedawno na tej sali, że uczelnie wyższe pracują na podstawie rozporządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, a nie na podstawie ustaw o zawodach. Problem polega na tym, że uczelnie są podmiotami autonomicznymi i jako takie opierają swoją działalność wyłącznie i przede wszystkim na rozporządzeniach i aktach wykonawczych wydawanych przez MENiS. Ustawa o szkolnictwie wyższym oraz rozporządzenie o standardach kształcenia wydane przez minister Krystynę Łybacką tak, a nie inaczej określające godzinowy wymiar kształcenia, nie odpowiadają wymogom dyrektywy, która określa liczbę godzin kształcenia na poziomie 4600 godzin. Suyuacja jest taka, że Krajowa Rada Akredytacyjna stoi przed problemem, ponieważ nie wiadomo, jak zmusić uczelnię, która nie posiada środków finansowych na kształcenie w wymiarze 4600 godzin, do realizacji takiego wymiaru godzinowego kształcenia. Obowiązujące obecnie standardy nauczania dotyczące zawodu pielęgniarki przewidują mniejszą liczbę godzin kształcenia. To na tym polega problem. Widzimy tu bowiem brak spójności zapisów naszej ustawy. W dodatku brakuje zapisów aktu wykonawczego, który powinien być wydany przez ministra edukacji narodowej i sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Rzeczywiście, z tabeli, o której mówiłam, wynika, że nie wszystkie wymienione tutaj szkoły kształcą w stosownym wymiarze godzinowym. Zresztą mówiliśmy o tym wcześniej. Dwie szkoły nawet cierpią na brak naboru. W tej sytuacji powstaje pytanie, które adresuję do pani dyrektor: jakie są szanse, że to rozporządzenie ujrzy światło dzienne? Czy Ministerstwo Zdrowia przesłało do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu jakiś monit w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#ZastepcadyrektorawMZAnnaBlokKaleta">Oczywiście tak, pani przewodnicząca. Skoro mamy mówić o szczegółach, to mogę poinformować państwa, co opóźniło wydanie tego rozporządzenia. Otóż doszło do tego w związku ze skierowaniem przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych dalszych uwag do tego projektu rozporządzenia. Stało się to w ramach procesu legislacyjnego. Te kwestie były uzgadniane. One zawsze zajmują trochę czasu. Według mojej wiedzy, takie właśnie są przyczyny tego opóźnienia. Jeżeli chodzi o wypowiedź pani przewodniczącej Marii Brzezińskiej, to nie do końca możemy przyjąć, że rektorzy uczelni czy ich senaty, podejmujący decyzje o prowadzonym kształceniu, nie są świadomi prawa, ponieważ zatrudniają oni pielęgniarki, które to prawo znają, a samorządy zawodowe działające w tych środowiskach są dosyć dobrze zorientowane. Te samorządy jasno i precyzyjnie informują, jakie są wymagania związane z przepisami prawa. W związku z powyższym ów standard dotyczący wymiaru 4600 godzin kształcenia był od dawna przedmiotem różnych spotkań i debat. Właściwie wszyscy wiedzą o obowiązku prowadzenia kształcenia właśnie w takim wymiarze godzinowym. Pragnę przypomnieć spotkanie, które odbyło się w lipcu z inicjatywy Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych - dzięki zaproszeniu mieliśmy zaszczyt w nim uczestniczyć - podczas którego dziekani reprezentujący wyższe szkoły zawodowe z terenu całej Polski, dyskutowali właśnie o kwestii wymiaru godzinowego kształcenia wynoszącego 4600 godzin. Nie ukrywam, że problemy istnieją. Przedstawiciele wyższych szkół zawodowych przedstawiali wniosek o to, żeby nadzór nad prowadzeniem kształcenia na kierunku pielęgniarstwo i położnictwo został przejęty przez ministra zdrowia. Oni postrzegali rozwiązania, które minister zdrowia wprowadził, jako bardziej uregulowane i doprecyzowane. Nie zmienia to faktu, że występują problemy w zakresie wdrażania tego systemu. Te standardy są już obecnie uzgodnione i myślę, że nie budzą one wątpliwości. Nie ukrywam, że my również czyniliśmy starania, żeby nawiązać kontakt z Rządowym Centrum Legislacji. Wyrażaliśmy prośbę o przyspieszenie prac i jak najszybsze podpisanie tego rozporządzenia przez ministra zdrowia, bo ten minister musi je również podpisać, we współpracy z ministrem edukacji narodowej i sportu i ministrem właściwym do spraw nauki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PoselBoleslawPiecha">Wrócę jeszcze do kwestii sfinansowania otwarcia tych kierunków kształcenia. Niedawno otrzymałem odpowiedź na moją interpelację dotyczącą zadłużenia polskich akademii medycznych. Nie chodzi o szpitale, tylko o akademie, a zatem głownie o działalność dydaktyczną, pomoc dla studentów i badania. Łącznie zadłużenie akademii medycznych wynosi na dzień 30 czerwca br. 440 mln zł. Myślę, że to zadłużenie urośnie do znacznie większych rozmiarów. Jak w związku z tym resort zamierza uruchomić dodatkowo odpowiednią liczbę miejsc kształcenia dla pielęgniarek i położnych w ramach nowego systemu kształcenia?</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PoselBoleslawPiecha">Poseł Stanisław Jarmoliński /niez./  : Może źle zrozumiałem, ale usłyszałem dzisiaj słuszne stwierdzenie, że ta popularnie nazywana restrukturyzacja ograniczała się do wyrzucania ludzi z pracy. Chodzi o osoby zatrudnione w zakładach opieki zdrowotnej, w tym przede wszystkim w szpitalach. Obserwowałem to zjawisko i walczyłem z nim od początku do końca uważając, że najprostsze rezerwy znajdują się właśnie tam, a korzystanie z nich doprowadzi do tego, że zatrudnienie w oddziałach szpitalnych znajdzie się na granicy bezpieczeństwa, szczególnie na oddziałach operacyjnych, co zresztą już obserwujemy w wielu szpitalach. Tymczasem przed chwila usłyszałem, że potrzebujemy 130 tys. pielęgniarek. Przyznaję, że nie rozumiem. To znaczy, ze mamy kształcić pielęgniarki po to, żeby szły na bezrobocie, czy może mamy je kształcić po to, żeby następnie jechały pracować w krajach Unii Europejskiej. Na coś się trzeba zdecydować. W ogóle byłoby dobrze, gdyby wreszcie ktoś w Polsce - przede wszystkim jakiś organ administracji - pokusił się o opracowanie jakichś konkretnych sensownych standardów dla oddziałów szpitalnych, także operacyjnych, domów opieki społecznej etc. Rzecz jednak w tym, żeby takie standardy były podawane do powszechnej wiadomości i przez wszystkich respektowane. Nie może wszystko się odbywać na takiej zasadzie, że w sytuacji, gdy fundusz płac danego ZOZ nie wytrzymuje, to stosuje się najprostszą metodę i oszczędza się na liczbie dyżurów nocnych czy innych tego typu wydatkach. Dyskusja bardzo pięknie się toczy, ale niewiele z niej wynika. Tymczasem rzeczywistość w polskich szpitalach skrzeczy. Posłużę się przykładem operacyjnego oddziału, gdzie stukilowemu połamanemu mężczyźnie pomocy ma udzielać ważąca niewiele ponad 40 kilogramów młoda pielęgniarka, a jest tak dlatego, że dyrektor szpitala uważa, że go nie stać na to, żeby trzy pielęgniarki były na dyżurze. Mam pytanie, czy czas na dyskusję nie jest czasem straconym, bo albo z dyskusji mają wynikać jakieś określone wnioski, które trzeba koniecznie realizować, albo przestańmy na ten temat dyskutować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Rozumiem, że wnioskiem jest "przestańmy dyskutować", czy tak? Niemniej jednak udzielę głosu pani prezes.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WiceprezesNRPiPTeresaWlochal">Chciałabym się odnieść do wypowiedzi pana posła nawiązując do tego, co już powiedziałam. Myślę, że pan poseł po prostu dokładnie nie słuchał mojej wypowiedzi i dlatego powstała wątpliwość. Oczywiście my mówimy o pewnym modelu docelowym, być może nieco wyidealizowanym. Natomiast powołujemy się na poważną instytucję, jaką jest Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, które wyliczyło potrzeby nie na podstawie obecnych możliwości ekonomicznych systemu, tylko jakby abstrahując od tych możliwości wyliczyło szacunkowe potrzeby, które będą występowały w omawianym zakresie za 10-12 lat. Tyle i tylko tyle chciałam powiedzieć. Jeżeli teraz nie zaczniemy kształcić pielęgniarek w tempie, które zbliżyłoby nas do odpowiednich standardów, to za kilka lat będzie za późno. Możliwe, że te dane szacunkowe należy zweryfikować. Nie twierdzę, że one są nie do podważenia. W każdym razie trzeba się temu przyjrzeć, bo to nie może być kształcenie na takiej zasadzie, że ile osób się zgłosi, tyle wykształcimy, a ponieważ nie ma motywacji finansowej, to przyjdzie zaledwie kilka osób. W takim przypadku stanęlibyśmy przed poważnym problemem spotęgowanym jeszcze przez odpływ mobilniejszych osób, które podejmą pracę w krajach Unii Europejskiej. Okaże się, że w Polsce nie ma komu pracować i realizować tych niezwykle istotnych zadań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Pani prezes, skoro juz mówimy tak dokładnie o liczbach, to nie trzeba być wielkim rachmistrzem, żeby policzyć, że zwiększenie liczby pielęgniarek i położnych o 130 tys. dałoby łączną liczbę 400 tys. Przy około 40 mln mieszkańców daje to 1 pielęgniarkę na 100 mieszkańców. Wobec tego nie wiem, czy to jest dobrze policzone. Myślę, że liczenie tego wymaga pewnej rozwagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#ZastepcadyrektorawMZAnnaBlokKaleta">Pan poseł Bolesław Piecha poruszył kwestię zadłużenia akademii medycznych. Nie jestem w stanie w tej chwili przedstawić szczegółowych danych na ten temat. Uczynimy to na piśmie w późniejszym terminie. Jeżeli chodzi o kwestię, ile faktycznie pielęgniarek i położnych powinniśmy kształcić, to zagadnienie to faktycznie jest trudne. Pani minister zwracała uwagę na fakt, że ostatecznie szacunki kształtuje liczba osób, które potencjalnie wybierają ten zawód. Może się okazać, że w którymś momencie będziemy w stanie określić, że w danym roku możemy przeprowadzić nabór na przykład 5 tys. kandydatów na te studia, ale możemy również stanąć przed faktem, iż zainteresowanie będzie się kształtowało na poziomie 2-3 tys. kandydatów. Sedno sprawy sprowadza się do tego, że zasadniczo wszyscy jesteśmy zobowiązani do podejmowania takich inicjatyw, które ostatecznie doprowadziłyby do zainteresowania wyborem tego zawodu. Niezbędne jest również podejmowanie działań, które poprawiałyby poziom uposażenia i polepszyłoby sytuację finansową pielęgniarek. Ta motywacja jest niezwykle istotna. Myślę, że obawa wyrażona przez panią prezes, dotycząca odpływu wykształconej kadry pielęgniarskiej do krajów Unii Europejskiej, jest o tyle nieuzasadniona, że w ubiegłym roku około 800 pielęgniarek i położnych ubiegało się o legalizację dokumentu do obrotu prawnego za granicą. Oznacza to, że skala problemu nie jest zbyt duża. Trudno przewidywać, jak będzie to wyglądało w momencie wejścia do Unii Europejskiej. Natomiast na dzień dzisiejszy nie ryzykowałabym żadnych szacunków. Sprawa jest na pewno trudna i nie ulega wątpliwości, że musimy się odnosić do aktualnego poziomu bezrobocia. O ile dobrze pamiętam, to według danych Ministerstwa Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej mamy obecnie w kraju zarejestrowanych około 6 tys. bezrobotnych pielęgniarek. Mogę się mylić, jeżeli chodzi o szczegóły. W związku z tym nie chciałabym się autorytatywnie wypowiadać w tej kwestii. Faktem jest, że wszystkie te elementy muszą być każdorazowo uwzględnione, aczkolwiek to zagadnienie jest bardzo trudne ze względu na tę złożoność, którą wszyscy z państwa podkreślali w trakcie swoich wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoslankaBarbaraBlonskaFajfrowska">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie stwierdzam. Rozumiem więc, że Komisja Zdrowia została poinformowana o tym, co dzieje się obecnie w zakresie przeddyplomowego i podyplomowego kształcenia pielęgniarek i położnych. Możemy te informacje jedynie przyjąć do wiadomości. Apelujemy do Ministerstwa Zdrowia o poczynienie starań o to, żeby wreszcie ukazało się wspomniane rozporządzenie w sprawie standardów kształcenia na kierunkach - pielęgniarstwo i położnictwo. Ono jest bardzo istotne dla dalszego rozwoju tego kształcenia. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji Zdrowia.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>