text_structure.xml 300 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu Minister Spraw Wewnętrznych Cyryl Ratajski, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu W Ministerstwie Skarbu Czesław Klamer i Bolesław Markowski.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Z Najwyższej Izby Kontroli Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jan Żarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Otwieram posiedzenie. Protokół 195 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 196 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Senat przyjął bez zmian projekt ustawy o poborze rekruta w r. 1925 oraz że Senat uchwalił wprowadzić zmiany do projektu ustawy o rozbudowie miast.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszałekMoraczewski">P. Minister Skarbu zgodnie z art. 8 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych nadesłał do zatwierdzenia Sejmu: 1) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu, oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 20 marca 1925 r. w sprawie zmiany rozporządzenia z dnia 11 września 1924 w sprawie ustanowienia ceł wywozowych na niektóre towary (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1925 nr 29 poz. 208); 2) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 30 marca 1925 r. o uzupełnieniu rozporządzenia z dnia 12 grudnia 1924 r. o ulgach celnych (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1925 nr 34 poz. 233). Rozporządzenia te odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszałekMoraczewski">P. Minister Sprawiedliwości nadesłał: 1) wniosek sądu pokoju w Biłgoraju o zezwolenie Sejmu na ściganie posła Dziducha z art. 140 k. k.; 2) wniosek sędziego śledczego 2 rewiru pow. lidzkiego w sprawie udzielenia zezwolenia Sejmu na ściganie posła Ballina z art. 129 część 1 p. 1. 2, 3 i 6 k. k. Obydwa wnioski odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszałekMoraczewski">Posłowie: Kawecki, Maksymilian Malinowski, Marciniak, Nader, ks. Kubik, Sikora, Badzian, Łuszczewski, ks. Nawrócki, Moritz i Hałko usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszałekMoraczewski">Udzieliłem urlopów posłom: Duninowi i Władysławowi Ostrowskiemu na 1 dzień, Ossowskiemu, Bobkowi, Pawłowskiemu, Dymowskiemu i Fiołkowskiemu na 2 dni, Dobiji, Lippomanowi na 3 dni, Chwalińskiemu, Krawczyszynowi, Liebermanowi i ks. Stankiewiczowi na 4 dni, Walaszkowi, Brodackiemu, Adamkowi i Dębskiemu na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WicemarszałekMoraczewski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Erdman i Chaciński na 10 dni, Frąckowiak na 2 tygodnie, Wygodzki na 4 tygodnie z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się. Na miejsce zmarłego ś. p. posła Sykały wstąpił kolejny kandydat z państwowej listy nr 8 Stanisław Koncewski, który zgłasza się do ślubowania. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WicemarszałekMoraczewski">„Ślubuje uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mojego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WicemarszałekMoraczewski">Pan Poseł odpowiada: „Ślubuję”.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#komentarz">(P. Koncewski: Ślubuję.)</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#WicemarszałekMoraczewski">Ślubowanie dokonane.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#WicemarszałekMoraczewski">Przed przystąpieniem do porządku dziennego, musze stwierdzić na podstawie protokółu stenograficznego 196 posiedzenia, że w sobotę p. Bryl w swem przemówieniu pod adresem kolegów posłów użył wyrażenia „oszuści polityczni” i „rozbójnicze metody”. Ponieważ nie zauważyłem tego jako przewodniczący, obecnie przywołuję go do porządku.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#WicemarszałekMoraczewski">W jakiej sprawie?</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#komentarz">(P. Szydłowski: W sprawne osobistej.)</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#WicemarszałekMoraczewski">W sprawne osobistej głos ma p. Szydłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PSzydłowski">Nie mogąc z powodu nieobecności, wywołanej wyjazdem na konferencje handlową do Rzymu, sprostować zarzutów, postawionych mi z tej trybuny przez p. Bryla, odpieram je dziś jako nieprawdę i sprawę oddaję pod sąd marszałkowski. Zarzutów stawianych mi przez „Sprawę Chłopską” nie znam, nie jestem obowiązany czytać tego organu; wobec dowiedzenia się o tych zarzutach również z przemówienia p. Bryla, zaskarżam „Sprawę Chłopską”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800): a) część I — Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma referent p. Śliwiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PŚliwiński">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Prezydenta Rzeczypospolitej na r. 1925 nie zawiera w układzie swoim zasadniczych różnic w porównaniu z budżetem na r. 1924, z wyjątkiem wprowadzenia do wydatków nadzwyczajnych w dziale 3, gmachy reprezentacyjne, dotacji na restaurację zamku królewskiego na Wawelu, przeniesionych w obecnym preliminarzu budżetowym z preliminarza Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PŚliwiński">Zarówno wydatki osobowe, jak i rzeczowe wzrosły o blisko 25% i w porównaniu z budżetem na r. 1924 proporcjonalnie do wzrostu cen i uposażeń. Suma wydatków zwyczajnych wynosi 1.202.645 zł. i nadzwyczajnych 928.625 zł., czyli razem 2.137.268 zł. Dochody zaś wynoszą 134.380 zł. Uposażenie Prezydenta Rzeczypospolitej ustalono w kwocie 10.000 miesięcznie na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia 7 października 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PŚliwiński">Charakterystyczną podwyżką tej części budżetu jest wstawienie poważniejszych kwot na koszty dalszej restauracji zamku królewskiego w Warszawie i zamku królewskiego na Wawelu, a także i to, że inicjatywa, tak bądź co bądź wydatnego podwyższenia tych kredytów wyszła od przedstawicieli stronnictw chłopskich i robotniczych, w szczególności zaś mamy do zawdzięczenia tę inicjatywę koledze Sanojcy, że odbudowa tych zabytków naszej kultury i przeszłości będzie w szybszem tempie do końca doprowadzona, dzięki ludziom, którzy włożywszy w to przez kilkanaście lat całą duszę, potrafią dzieło to do końca doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PŚliwiński">Restaurację zamku warszawskiego przeprowadza prof. Skórewicz, zaś zamku na Wawelu prof. Szyszko-Bohusz, obaj znakomici znawcy historii architektury i konserwatorowie naszych zabytków sztuki.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PŚliwiński">Jeżelibyśmy chcieli porównać budżet Prezydenta Rzeczypospolitej z innemi budżetami, to w porównaniu do Czechosłowacji wydatki zwyczajne w tej rubryce, t. zn. bez dotacji na restaurację naszych pomników przeszłości, wynoszą 0.6%o w stosunku do całego normalnego budżetu Państwa w przeciwstawieniu do Czechosłowacji, gdzie, ta rubryka budżetu wynosi l%o. A jeżelibyśmy wzięli nawet tę rzecz w stosunku do budżetu ogólnego naszego, to jeszcze pozycja ta nie przekracza 1%o całego budżetu, a zatem nawet tu statystyka wykazuje, że u nas w Polsce koszty te są minimalnie datowane.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PŚliwiński">Proszę w imieniu Komisji Budżetowej o przyjęcie w powyższem brzmieniu budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Romocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PRomocki">Wysoki Sejmie! Z niesłychanem zaciekawieniem słuchałem przemówienia p. Śliwińskiego, jako referenta Komisji Budżetowej dla części I budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej. Dowiedziałem się rzeczy nowej, że inicjatorem w sprawie podwyższenia kredytu na odbudowę Wawelu i na remont zamku królewskiego w Warszawie są stronnictwa chłopskie i robotnicze. Otóż przypominam, a zresztą mogę się powołać na wszystkich członków Komisji Budżetowej, że tak, jak w roku zeszłym, tak w roku obecnym nie kto inny, tylko ja i moje stronnictwo byliśmy inicjatorami kredytów na te cele. Oczywiście możnaby przejść w tej sprawie do porządku dziennego i nie zaczepiać tej materii, ale wydaje mi się, że należałoby, aby referent ściślej oddawał to, co się dzieje na Komisji Budżetowej i nie przypisywał zasług jednego klubu innemu klubowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">P. Z. Piotrowski złożył wniosek, żeby skreślić z budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej w dziale 1 (uposażenie) 20.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma sprawozdawca p. Śliwiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PŚliwiński">Nie mogę zostawić przemówienia p. Romockiego bez odpowiedzi. Nie wiem, jak to było w roku zeszłym, ale mam tu dziś i mogę zaprezentować p. Romockiemu wniosek na piśmie zgłoszony i podpisany przez p. Sanojcę. I przypominam sobie dokładnie, że właśnie podnosiłem to jako charakterystyczną rzecz, i bardzo sympatyczną, bo jeżeli p. Romocki taki wniosek stawia, to nie byłoby to nic nadzwyczajnego w mojem pojęciu, ale jeżeli stronnictwa chłopskie i robotnicze to proponują, to są fakty charakterystyczne, które uważałem za stosowne z tej trybuny dla użytku publicznego podnieść. Ale skoro p. Kolega Romocki tego nie rozumie, a reklamuje to dla siebie; to to jest także bardzo charakterystyczne.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PŚliwiński">Co do wniosku kol. Piotrowskiego, niestety, muszę się oświadczyć przeciw niemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Głosowanie nad tą częścią preliminarza odbędzie się w środę. Przystępujemy do drugiej części — Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma referent p. Śliwiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PŚliwiński">Wysoki Sejmie! Komisja Budżetowa, rozpatrując budżet Sejmu i Senatu na rok 1925, zbadała zarówno potrzeby, jak i sposób administrowania kancelarii sejmowej pod względem osobowym i rzeczowym i skonstatowała wzorową organizacje i sprawność całego zespołu urzędniczego przy nadzwyczajnej, może za daleko nawet posuniętej oszczędności w uposażeniu personalnem, jak również w wydatkach na pomieszczenia i na nieodzowne potrzeby Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PŚliwiński">Budżet Sejmu i Senatu na r. 1925 wynosi w wydatkach zwyczajnych 7.737.063, w wydatkach nadzwyczajnych kwotę 1.500.000, czyli razem 9.237.063 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PŚliwiński">Wydatki nasze zwyczajne z tej pozycji wynoszą 0,3% w stosunku do całego budżetu czyli 28 gr. rocznie na mieszkańca Państwa. W porównaniu np. do Czechosłowacji, gdzie koszty wynoszą 0,5%, są znacznie niższe. Dlatego należy to podnieść, albowiem często nic tylko w społeczeństwie, ale i w prasie z wielką pochopnością jest podawane dla ogółu. że koszty t. zw. reprezentacyjne Państwa, czyli Sejmu i Senatu, są w wysokim stopniu dotowane. Jednakże na podstawie statystyki możemy z całą stanowczością skonstatować, że uposażenia są raczej niedostateczne, jak wygórowane. W szczególności wydatki preliminowane na potrzeby kulturalne i reprezentacyjne komisja uważała za niewystarczające, a jeżeli wydatków tych wydatnie nie podwyższyła, to z tego względu, iż uważała, że Marszałkowie Sejmu i Senatu mogą je uzupełnić, począwszy od obecnego okresu budżetowego z funduszu uzyskanego z niewypłaconych diet posłom i senatorom — stosownie do postanowienia art. 6 ustawy skarbowej, przyznającego Marszałkom Sejmu 1 Senatu prawo przenoszenia kredytów. Oczywiście powyższe prawo tylko poniekąd zastępuje przyjęte w niektórych parlamentach, że budżety swoje dotują w kwotach ryczałtowych. Wykonanie więc budżetu będzie należało do władzy dyskrecjonalnej Marszałków Sejmu d Senatu, względnie ich kancelarii niezależnej pod każdym względem od organów rządowych. Jest to tendencja, przyjęta w całej Europie, że każdy parlament chce być zupełnie niezależny i autonomiczny od jakichkolwiek innych organów rządowych.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PŚliwiński">Etat personelu osobowego, według tabelki w mojem sprawozdaniu, składa się z 44 osób jako urzędników, 20 osób stenografów i 69 osób różnych funkcjonariuszów niższych kategorii, jak stróżów, dozorców, gońców i t. d. Wydatki zwyczajne, jakkolwiek podniosły się również do pewnego stopnia ze względu na zwyżkę cen i artykułów pierwsze] potrzeby, według mnożnej 38, względnie 41, wynoszą 7.737.063 złote.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PŚliwiński">W wydatkach nadzwyczajnych preliminuje się na rok 1925 kwotę 1.500.000 złotych jako pierwszą ratę na koszty rozbudowy gmachów sejmowych, obliczone w przybliżeniu na 3.000.000 zł. i w przewidywaniu, że budowa ze względów technicznych nie będzie w roku bieżącym ukończona.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PŚliwiński">Obecne pomieszczenie Sejmu i Senatu nie odpowiada najskromniej pojętym wymaganiom, co niewątpliwie ujemnie wpływa na pracę i psychikę posłów, a czemu Sejm Ustawodawczy dał wyraz uchwałą swoją z sierpnia 1919 roku, polecając Prezydjum Sejmu rozbudowę gmachów sejmowych przez dobudowę sali amfiteatralnej na posiedzenia plenarne i budowę domu dla posłów i wotując wówczas na ten cel, jako pierwszą ratę 5.000.000 marek.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PŚliwiński">Należy zaznaczyć, że takie rozwiązanie sprawy pomieszczenia Sejmu uważał Sejm Ustawodawczy za konieczne, ale i jako przejściowe, zanim będzie się mogło ze względów moralnych i materialnych przystąpić do budowy właściwego gmachu sejmowego, jako dzieła sztuki i pomnika kultury, odpowiadającego godności narodu.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PŚliwiński">Budowa sali posiedzeń plenarnych kosztem paruset tysięcy złotych w znacznym stopniu polepszy stosunki pomieszczenia Sejmu, umożliwi stworzenie sali posiedzeń plenarnych Senatu, lecz w niczem nie powinna wstrzymać powołanych czynników od akcji wstępnej, przygotowawczej do budowy właściwego gmachu parlamentu, akcji, wymagającej i większych studiów i dłuższego czasu, po za samą budową monumentalną, wymagającą paru lat pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PŚliwiński">Po wybudowaniu za lat kilka nowego gmachu parlamentu, gmachy obecne, znajdujące się jeszcze w dobrym stanie, będą użyte na cele oświatowe, zaś sala amfiteatralna, odpowiednia dla większych zebrań i zjazdów międzynarodowych, jest konieczną potrzebą każdej stolicy, każdego państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PŚliwiński">Dom dla postów zaś, ze względu na warunki położenia posesji sejmowej, stanowi według projektu samą dla siebie organiczną całość i może być w przyszłości użyty na rozmaite cele bez jakiejkolwiek szkody ze względu na przyszłą budowę właściwego gmachu parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PŚliwiński">Pan Marszałek Sejmu, wykonywując uchwalę Sejmu Ustawodawczego, poruczył przeprowadzenie tej budowy komitetowi budowy, utworzonemu w łonie kancelarii sejmowej, z przybraniem sił fachowych, pod nadzorem rady nadzorczej, złożonej z 13 posłów, delegata Najwyższej Izby Kontroli i delegata Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PŚliwiński">Komitet budowy przeprowadzi budowę we własnym zakresie działania, jako ciało autonomiczne, analogicznie jak budowle resortu wojskowego i t. p. sposobem t. zw. półgospodarczym według projektu zatwierdzonego przez Konwent Seniorów w dniu 11 grudnia 1924 roku.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PŚliwiński">Komisja budżetowa przyjęła dochody według przedłożenia Rządu w preliminowanej kwocie 23.900 złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PŚliwiński">Dochody powyższe pochodzą ze sprzedaży wydawnictw sejmowych i z czynszów za lokale i dzierżawę ogrodu.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PŚliwiński">Komisja Budżetowa w powyższem brzmieniu przyjęła budżet Sejmu i Senatu, co przedstawiam Wysokiemu Sejmowi do uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Bagiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PBagiński">Nic mam zamiaru mówić o liczbach budżetowych, w tym preliminarzu zawartych. Chodzi ml o ogólne zagadnienie naszego życia parlamentarnego. Jednem z najpopularniejszych obecnie haseł w walce przeciw parlamentaryzmowi, jak dotychczas mamy możność obserwować, wyłącznie prawie ze strony prawicy, jest wysuwane hasło bardzo łatwe, nie mogę pominąć tego wyrażenia, tutaj nieużywanego z trybuny parlamentarnej, ale jednak inaczej nie można określić tego, jak demagogiczne. Jest wysuwany argument zbyt wysokich djet poselskich i z tem związanych kosztów na parlamentaryzm. Mogę wprawdzie przeczytać opinię, wygłoszoną z tej samej trybuny w roku zeszłym, w następujących słowach: „Była wogóle prowadzona kampania w niektórych pismach przeciw parlamentowi, aby go zohydzić i uczynić niepopularnym w oczach społeczeństwa. Wybrano, jako argument, zbyt wysokie djety poselskie”. Mówił to sprawozdawca budżetu Sejmu i Senatu, poseł ks. Kaczyński. Nie można odmówić, że zdanie to było niezmiernie rozważne i rozsądne, chodzi o to, aby obóz, do którego on i cała ta część Izby należy, konsekwentnie postępowały. Jednak my, jako stykający się bezpośrednio z szerokiemi warstwami wyborców, na szeregu zgromadzeń obserwujemy objaw niezmiernie charakterystyczny dla ostatnich czasów.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Co to jest bezpośrednie zetknięcie?)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PBagiński">Naprzykład zgromadzenia Wasze w zamkniętym lokalu w gronie kilku, czy kilkunastu osób należy politycznie nazywać pośredniem zetknięciem, a bezpośredniem nasze wiece nieraz na świeżem powietrzu wobec setek lub tysięcy ludzi.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PBagiński">Otóż na tych to zgromadzeniach obecnie stronnictwa prawicy lansują ten argument kosztów, jakie za sobą pociąga życie parlamentarne. Ta rzecz jest poruszana w najbardziej drastyczny sposób, agitatorzy i okólniki tych stronnictw głoszą, że na ten moment należy bić, skoro przyjdzie poseł z innych stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PBagiński">Proszę Panów, my, jakkolwiek nie obawiamy się zetknięcia z masami r argumentami, jednak oświadczamy, że ogół wyborców już jest dziś na tym poziomie wyrobienia, że takie Wasze argumenty nie działają. Nie mam możności i czasu mówić na ten temat dłużej, zacytuję tylko nasz pogląd na tę sprawę. Chodzi Panom o rzecz bardzo prostą, o doprowadzenie do tego stanu, żeby poseł tylko z własnych funduszów, względnie z funduszów partii prowadził akcję, aby tylko pewna kategoria ludzi bogatych mogła zasiadać w tym Wysokim Sejmie. Wówczas posłowie wybrani z warstw nie posiadających będą w tem położeniu na różnych zgromadzeniach i zebraniach, powiem to drastycznie, że prawdopodobnie musieliby z czapką w ręku zbierać składki na utrzymanie i koszta podróży. Akcja demagogiczna idzie dalej i głosi: poco dawać przejazdy kolejowe posłom. To jest ukryty cel — zmiana charakteru naszego parlamentaryzmu. Usiłujecie zdemoralizować wyborców, ja twierdzę jednak, że stoi on na wyższym poziomie, niż Wasze zamierzenia.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PBagiński">1/4 budżetu jest przeznaczona na Senat. Proszę Panów, nie będę powtarzał dyskusji przy uchwalaniu Konstytucji, ale praktyka blisko trzech lat działalności Senatu w Polsce wykazała, że Senat kosztuje kilka milionów złotych, a rezultat praktyczny jest: zgłoszenie kilkudziesięciu poprawek przez Senat, z których bardzo duża ilość ogranicza się do stylistycznych, np. zmiany „lecz” na „ale”. Proszę przejrzeć te poprawki, proszę zsumować ich wagę faktyczną dla Państwa, to dojdziemy do przekonania, że to jest instytucja, która zajmuje czas stu jedenastu ludziom, kosztuje Państwo kilka milionów złotych, a nieraz kosztuje Państwo bardzo drogo przez zahamowanie życia.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: Możebyście Woźnickiego odwołali. Inny głos: Czy on sam stanowi Senat?)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PBagiński">Przyjdzie na to czas, ale my jesteśmy praworządni i praworządną drogą będziemy szli. Aby się przekonać proszę bywać na posiedzeniach Senatu — ja czasami mam cierpliwość przyjść na posiedzenie i posłuchać — te luźne zgromadzenia kawiarniane, jak należy traktować wogóle Senat...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Panie Pośle Bagiński, nie mogę się zgodzić na taki sposób krytyki. Muszę przywołać Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PBagiński">Jednak instytucja ta ma chęć i pretensję do rozszerzenia swej władzy i kompetencji i to wbrew Konstytucji. Wiadomo jest, że Senat nie ma prawa inicjatywy, jednak przez formę wniosków i różnych interpelacji, a szczególniej za pomocą rezolucji Senat stara się uchwycić tę władzę inicjatywy ustawodawczej, chociaż prawnie ona mu się w Konstytucji nie należy.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PBagiński">Pozatem chcę zwrócić uwagę na ciekawy bardzo moment z punktu widzenia konstytucyjnego, że istniał zatarg między Sejmem i Senatem o to, że skoro Senat odrzucił ustawę, to ona do Sejmu nie ma prawa wrócić. Rzecz ta jest poza sporem, bo Konstytucja zupełnie wyraźnie o tem mówi, iż nie przewiduje takiego uprawnienia, żeby Senat mógł odrzucić ustawę i ażeby to można było traktować, jako odrzucenie ostateczne, bez powracania do Sejmu. Co się tyczy poprawek, to Senat ma prawo złożenia poprawki o odrzucenie, ale w każdym razie wraca ustawa do Sejmu i praktyka sama to wykazuje. A jednak odbywają się konwentykle poufne w Senacie, na których jakoby i p. Marszałek Sejmu też się godził, ażeby tę rzecz załatwić jakoś kompromisowo i ażeby p. Marszałek Senatu ze swoją zasadą triumfował. Jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby sprawy takie, gdzieś pod korcem jakichś tajnych konwentyklów przykrywać i ażeby to zagadnienie pierwszorzędnej wagi parlamentarnej ominęło zupełnie opinię publiczną, a w szczególności naszą Izbę sejmową.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PBagiński">Gdy mówię o Senacie, to chcę być konsekwentnym i komunikuje Panom, że my złożymy wniosek o zmianę Konstytucji w tym Sejmie też zadając między innemi zniesienia wogóle Senatu.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Odwołajcie konsekwentnie swoich senatorów.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PBagiński">My złożymy wniosek o rozwiązanie Senatu. To będzie lepiej.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Głos: Od kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PBagiński">Złożymy wniosek o zmianę Konstytucji, a skoro zmienimy Konstytucję, to i ten Senat jeszcze zniesiemy.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PBagiński">Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden moment życia parlamentarnego, na t. zw. interpelacje w Sejmie. Jedna rzecz jest jasna, że to jest jeden z wielkich atrybutów życia parlamentarnego, ale praktyka z interpelacjami jest taka: składa się interpelacje, w ciągu 6 tygodni niema odpowiedzi — nieraz całemi miesiącami, wreszcie przychodzi odpowiedź, znana rzecz; pisana przez urzędnika, na którego była złożona interpelacja. Dla przykładu — mam w ręku list otwarty p. Kordowskiego do wicepremiera Tugutta, w którym, jako przykład działalności naszych władz, przytoczono kilka faktów — kilka z nich dorywczo przytoczę: w pow. rówieńskim jednemu z naszych działaczy partyjnych, członkowi zarządu głównego, nazywa się on Brzozowski, została odebrana legitymacja osobista w pociągu. Otóż p. Kordowski interpeluje; otrzymuje jeszcze od ministra Hubnera wyjaśnienie, że to było takie, czy inne nieporozumienie i t. d., a w końcu odpowiedź mówi tak: „dokumenty osobiste Brzozowskiego są dołączone do doniesienia, jakie były prowadzone na skutek wniesienia przez Brzozowskiego zażalenia do starostwa w Równem, tam też może je odebrać”. Nie będę tutaj tłumaczył rzeczy znanej, że się odbywa w ten sposób odbieranie legitymacji na kresach, że człowiek jest unieruchomiony, nie może się ruszyć, nawet do Równego nie może pojechać. Poseł Kordowski interpelował jeszcze raz, aby mu te dokumenty dostarczyć na miejsce. Na to już jest odpowiedź ponowna z 20 marca 1925 r. z własnoręcznym podpisem p. Ratajskiego, że: „w toku dochodzenia nie zdołano ustalić, czy i kto odebrał Brzozowskiemu osobisty dowód, jako nieważny — w sprawie tej ani starosta rówieński, ani kowelski nic otrzymał żadnego zameldowania o doniesienia Brzozowskiego, ani też żadnego doniesienia ze strony podległych mu organów policji państwowej”. Rzecz sama w sobie zdawałoby się drobna, ale wyraźnie stwierdzona, że jedna interpelacja przeczy drugiej.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PBagiński">A teraz jest jeszcze kapitalniejszy przykład. W jednej interpelacji p. Minister Ratajski odpowiada w taki sposób: „Nie jest prawdą, jakoby urząd gminny Kiwerce ogłosił sołtysom, że nie wolno urządzać zebrań partyjnych, ani organizować kół partyjnych”, a czterdzieści wierszy niżej przytacza się: „Przytoczony przez interpelantów fakt zabronienia przez sekretarza gminy Kiwerce urządzenia zebrania poselskiego istotnie miał miejsce”.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PBagiński">Jeżeli taki jest stosunek Rządu do parlamentu, że nawet w tak drobnych sprawach niema istotnie ścisłych odpowiedzi...</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(P. Rymar: To była samowola sekretarza.)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PBagiński">Chodzi o stwierdzenie faktu. Nic dziwnego, że w naszem życiu parlamentarnem istotnie zakorzenił się zły zwyczaj, że najważniejsze sprawy państwowe, na które posłowie, nieraz cała Izba przez podpisy swoje zwraca się do Rządu, interweniuje w jakiejś sprawie, albo żąda wyjaśnień że dany wniosek nagły, dana interpelacja o charakterze nagłym, ogólno-państwowym, idzie w kolejności zgłaszanych wniosków; przechodzą tygodnie, miesiące i w sprawie, która ma pierwszorzędne znaczenie Rząd u nas się zupełnie nie wypowiada. Takich przykładów mamy masę i to świadczy o tem, że nasz parlamentaryzm nie żyje tak normalnem życiem, jak parlamenty chociażby sąsiednie, na które często się zapatrujemy, chociażby parlament francuski, gdzie na zagadnienia pierwszorzędnej wagi, zgłoszone przez Izbę, Rząd niezwłocznie odpowiada, zajmuje wobec nich stanowisko i wobec tego stanowiska Izba może się ustosunkować. Dam kapitalny przykład: w ostatnich dniach zgłoszona była interpelacja w sprawne p. generała Sikorskiego i jego wywiadu w pismach francuskich. Niema odpowiedzi od Rządu. Przecież chyba jest rzeczą niewątpliwą, że człowiek, który; jest ministrem, który stoi na tak odpowiedzialnem stanowisku, nie mógł powiedzieć tych słów, które są w „Matin” podane. Prawdopodobnie to jest bujna fantazja dziennikarzy. I cóż szkodzi Rządowi uspokoić opinię publiczną z tej trybuny i oświadczyć, że taka rzecz nie zaszła. Jeżeli jednak sprostowania takiego niema, to stwarza się wrażenie, że to jest dosłownie napisane przez p. Ministra Sikorskiego bodaj własną ręką. Życie parlamentarne wymaga takiej sprawności, o jakiej tutaj wspomniałem i jaka jest w parlamentach w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PBagiński">Na zakończenie muszę powiedzieć o jednem z najważniejszych zagadnień naszego Sejmu, t. j. w sprawne rozwiązania go. Nasz wniosek z różnych stron Izby starano się scharakteryzować, jako demonstracyjny. Mówiono: stronnictwo Wasze ze względów partyjnych to wysuwa, bo liczy, że przy wyborach może osiągnąć zwycięstwo.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(P. Rymar: Tego nikt się nie boi.)</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PBagiński">Tego nikt się nie boi, to bardzo dobrze. Inni znów argumentowali, że to jest tylko sposób przykrycia dla własnej taktyki partyjnej i mówiono, że my się boimy wyborów. Skoro nasi przeciwnicy różnie oceniają nasze szanse wyborcze, dowód to oczywisty, że chodzi nam o interes ściśle państwowy. Czy ten interes państwowy wymaga rozwiązania Sejmu? Pod tym względem niema najmniejszej wątpliwości i tego nie pokryjecie naciągniętemi argumentami, ani argumentami parytyjnemi.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Głos: To jest taki sam sylogizm, jak spalenie biblioteki aleksandryjskiej.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PBagiński">Mnie się zdaje, że życie najlepiej wskazuje, że parlament, który niezdolny jest wytworzyć rządu, okazuje swoja martwotę, która uwydatnia się w najważniejszych kwestiach państwowych i najlepszym jej dowodem są dzisiejsze pustki w Sejmie, nie dlatego, że ja mówię, bo u nas utarł się zwyczaj owe] demonstracji, że gdy mówca z jednej strony mówi, to druga wychodzi.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Głos: A klub „Wyzwolenia” w pełnym komplecie jest?)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PBagiński">Jest w takim komplecie, jaki pasuje do nastroju tego Sejmu, w którego działalność nikt nie wierzy, ani z tej strony, ani ze strony Panów, bo dziś w Sejmie niema prawie nikogo przy omawianiu budżetu, to jest stosunek samych posłów bez względu na stronnictwa do tego Sejmu i to jest najlepszą ilustracją moich słów, że on już w swoim składzie nie odpowiada reprezentacji narodowej i niezdolny jest wytworzyć Rządu odpowiedniego i to jest dowodem, że w normalnych warunkach parlamentarnych należy ten Sejm rozwiązać. Żadna sztuczna argumentacja nie da się naciągnąć, bo istota parlamentu polega na tem, że skoro Sejm nie mógł stworzyć rządu, musi się rozwiązać i wynaleźć sposób na znalezienie tej większości przez odwołanie się do opinii wyborców.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PBagiński">A teraz jest rzecz bardzo charakterystyczna. Kiedy okazało się, że Sejm nie może stworzyć rządu, powstał rząd pozaparlamentarny. Ponieważ ten rząd zaczął wykonywać jedno z wielkich zagadnień, to jest uzdrawiać pieniądz, myśmy z tego względu nie składali wniosku o rozwiązanie Sejmu, chcąc dać możność temu rządowi wykonać to zagadnienie państwowe. To zostało dokonane, jeżeli chodzi o sam pieniądz i, proszę Panów, kiedy Sejm jest bezwładny, to moment, kiedy pewne rzeczy już zostały wykonane, jest najlepszy do rozwiązania Sejmu i innej drogi niema, jak tylko tą drogą sprawdzenie opinii kraju i odwołanie się do stworzenia takiego -rządu, który mógłby istotnie reprezentować kraj. I tu p. Głąbiński był rozczulający. W stosunku do rządu p. Grabskiego, kiedy on ściągał grosze wdowie od najbiedniejszych ludzi na sanację Skarbu, to wtedy p. Głąbiński i część prawa Izby usuwała się od odpowiedzialności, powiadała: niechaj pięknemi słówkami mówi lewicy P. Grabski, a oni robili opozycję. Teraz skoro ta rzecz się skończyła, kiedy już nie można wycisnąć od tych mniej posiadających, a dużo jest do wyciśnięcia od bogatych, właśnie wtedy p. Głąbiński powiada, że teraz popiera rząd p. Grabskiego, i do nas się zwraca, żeby pokój Boży zaprowadzić, niech będzie zgoda w tym Sejmie, niech ten Sejm trwa jeszcze 2% lat. Oto są argumenty i logika Panów z prawicy. A my powiadamy, że jeżeli uzdrowiliśmy pieniądz i to wysiłkiem przeważnie najbiedniejszych obywateli, teraz więc rozwiążmy ten bezwładny Sejm i zwróćmy się o opinię do społeczeństwa, ażeby ono się wypowiedziało, jaką chce widzieć dalszą budowę Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Rozprawa wyczerpana. Czy p. sprawozdawca życzy sobie głosu?</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(P. Śliwiński: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głosowanie odbędzie się tak, jak nad pierwszą częścią preliminarza, w środę.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#WicemarszałekMoraczewski">Przystępujemy do części III — Najwyższa Izba Kontroli. Głos ma p. Adam Chądzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PAdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Do drukowanego sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Najwyższej Izby Kontroli wkradło się wicie błędów wskutek niedostatecznie zrobionej korekty przez kancelarie Sejmu. Pragnę usunąć najważniejsze błędy, i tak: na str. 4 sprawozdania w drugiej kolumnie w wierszu 22 zamiast słowa: „skierowane” winno być „stwierdzone”. Na stronnicy 5, kolumna 2, w wierszu 23, zamiast słów: „24. X 1924 r.” winno być „24. X 1923 r.”. W tej że kolumnie, na tej że stronnicy w wierszu 41, zamiast słów: „28. 1. 1925 r.” winno być „27. 1. 1925 r.”. Innych błędów mniejszej wagi, stylistycznych, nie poruszam.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PAdamChądzyński">Przechodząc do właściwego sprawozdania o preliminarzu budżetowym Izby Kontroli zaznaczam, że Kontrola Państwowa działa na podstawie art. 9 ustawy konstytucyjnej. Rozwinięciem tego artykułu, traktującem szczegółowo o obowiązkach i kompetencji Najwyższej Izby Kontroli, jest ustawa z dnia 3 czerwca 1921 r„ uchwalona jeszcze przez Sejm Suwerenny. Kontrola Państwowa w Polsce wykonywa kontrolę następną i kontrole faktyczną, -powołana jest do przeprowadzania rewizji wszystkich dochodów i wydatków Państwa oraz jego stanu majątkowego. Kontrola, spełniając swe zadanie, bada czy czynności gospodarcze i finansowe władz i urzędów państwowych były legalnie wykonywane, z należyta oszczędnością i celowo pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PAdamChądzyński">Jak widzimy, zakres uprawnień Kontroli Państwowej w Polsce jest szeroki, a stąd i możność działania wielka. O działalności Najwyższej Izby Kontroli świadczą roczne sprawozdania, przedkładane Sejmowi. Sprawozdań tych do tego czasu wyszło cztery. Komisja Budżetowa, której w roku bieżącym zreferowałem ostatnie sprawozdanie Izby Kontroli o czynnościach, dokonanych w r. 1923, postanowiła, że to sprawozdanie ma być przedmiotem obrad w Komisji Budżetowej, poczem zostanie przedłożone Sejmowi wraz z wnioskami. Ta uchwała Komisji Budżetowej zwalnia mnie zatem od referowania w obecnym momencie przy okazji rozpatrywania budżetu Kontroli Wysokiej Izbie ostatniego sprawozdania z czynności Najwyższej Izby Kontroli Państwa. Pragnę tylko w najogólniejszych zarysach omówić działalność Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PAdamChądzyński">Proszę Panów! wydatki budżetowe w Polsce w roku bieżącym przewyższają kwotę 2.000.000.000 zł. Wydatki te z roku na rok rosną. Rosną nie tylko wskutek rozwijania się potrzeb Państwa, lecz również wskutek częstokroć nieoszczędnej i nieracjonalnej gospodarki władz i urzędów. W najwyższym interesie Państwa leży, by gospodarka władz i urzędów była najbardziej celowa i najbardziej oszczędna. Pierwszym obowiązkiem Sejmu jest zwracać uwagę na to. by powyższym zasadom celowości i oszczędności gospodarka Rządu całkowicie odpowiadała. Pomocniczym organem w tej pracy Sejmu może i powinna być Kontrola Państwa. Kontrola Państwowa, mając ściśle ograniczony etat i stosunkowo niewielką liczbę urzędników, uległszy znacznej redukcji w r. 1923, szczególniej w izbach okręgowych, nie jest w możności przeprowadzania całkowitej rewizji wszystkich urzędów i władz państwowych, zwraca główną uwagę na te ministerstwa, które pod względem budżetowym są najbardziej ważkie. Ministerstwo Spraw Wojskowych, którego budżet przenosi 700.000.000 zł., Ministerstwo Kolei, którego budżet w wydatkach brutto jest budżetem prawie że miliardowym, wreszcie przedsiębiorstwa państwowe, to są właśnie resorty, które głównie decydują o wynikach gospodarki rządowej, decydują o równowadze budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PAdamChądzyński">Na te to resorty, jak dotąd głównie, była zwrócona uwaga Kontroli Państwowej. Wyniki badań i przeprowadzonych rewizji przez Kontrolę Państwową dla wyżej wspomnianych Ministerstw nie są pochlebne. Kontrola Państwowa stwierdza w gospodarce urzędów wojskowych, kolejowych, w gospodarce przedsiębiorstw państwowych, szczególnie w gospodarce leśnej Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych bardzo liczne nadużycia, brak niejednokrotnie oszczędnej i celowej gospodarki. Sprawozdanie Kontroli za rok 1923, a także uwagi przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli, którzy brali udział w tym roku w rozprawie budżetowej na Komisji Budżetowej, o gospodarce poszczególnych resortów w r. 1924 świadczą, że aczkolwiek poprawa w gospodarce władz i urzędów powoli postępuje, to jednak istnieją jak gdyby stałe, przechodzące w system, nadużycia. I tak np., jeżeli chodzi o gospodarkę intendentury, organa Kontroli stwierdzają, że zakupy przez intendenturę czynione są przeważnie nie u producentów, lecz u pośredników. Oczywista rzecz, w ten sposób ceny żywności dla wojska i koszta jego wyżywienia stają się wyższe. Przy wielkich zakupach, uskutecznianych przez wojsko i kolej, bardzo często nie przeprowadza się licytacji publicznych, lecz dokonywa się zakupów i oddaje się dostawy z wolnej ręki. Organa Kontroli podobne postępowanie stwierdzają już od szeregu lat. Oczywiście dokonywanie w ten sposób zakupów bez planu i bez przetargów naraża Skarb Państwa na bardzo wielkie straty i co rychlej powinno być usunięte w interesie równowagi budżetowej i oszczędnej gospodarki. Jestem zdania, że Sejm tą sprawą powinien się zainteresować. Uchwalenie ustawy o sposobie oddawania dostaw państwowych i dokonywania zakupów w drodze przetargów. a także o sposobie wykonywania już zawartych umów jest bardzo potrzebne i pilne. Kontrola Państwowa, aczkolwiek posiada duży zakres kompetencji i szeroki zakres działania, ma także trudności. Ustawa, traktująca o Kontroli, ma jeden zasadniczy błąd, nie przewiduje egzekutywy dla postanowień i decyzji Najwyższej Izby Kontroli. Art. 13 ustawy o Kontroli Państwowej przewiduje, że w razie wykrycia nadużycia lub faktu rozrzutnej gospodarki. Kontrola Państwowa zawiadamia o nadużyciach przełożone władze, a te powinne funkcjonariuszy, którzy zawinili, pociągnąć do odpowiedzialności, zarówno materialnej, jak i osobistej. Artykuł ten dalej przewiduje, że Kontrola Państwowa ma czuwać nad wykonaniem swych żądań. Dotychczasowa kilkoletnia praktyka Kontroli okazuje, że gdy Kontrola niejednokrotnie żąda od urzędów wyjaśnień i pociągnięcia do odpowiedzialności winnych funkcjonariuszów, wyjaśnienia urzędów i władz nadchodzą do Kontroli z wielkiem opóźnieniem, a także bardzo często Winni nadużyć urzędnicy nie są pociągani do odpowiedzialności. Istnieją liczne fakty, że funkcjonariusze, którzy się przyczynili do wyrządzenia poważnych strat materialnych Skarbowi Państwa, albo nie zostali usunięci, albo jeśli zostali usunięci, to nic zostali zmuszeni do wynagrodzenia strat, które spowodowali dla Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Ile lat sprawy zalegają w sądach!)</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PAdamChądzyński">Uwaga kol. Rosmarina o zaleganiu w sądach spraw nadużyć funkcjonariuszów państwowych. wykrytych przez Kontrolę, jest zupełnie słuszna. Są wypadki, że sprawa była oddana do sądu np. w r. 1923 i do dziś jeszcze nie jest osądzona. Dlatego Komisja Budżetowa przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, stwierdziwszy ten stan rzeczy, odpowiednie rezolucje na mój wniosek uchwaliła i przedkłada Wysokiemu Sejmowi do zatwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PAdamChądzyński">Proszę Panów, wobec tych wywodów uważam za swój obowiązek stwierdzić, że dla zapewnienia owocnej pracy Kontroli Państwowej w celu ukrócenia nadużyć, zachodzących dość często w działalności władz i urzędów, należy decyzjom i zadaniom Kontroli Państwowej zapewnić egzekutywę, co przy obecnie obowiązującej ustawie o Kontroli Państwowej z dnia 3 czerwca 1921 r. nie da się uskutecznić. Dlatego w myśl rezolucji, uchwalonej w roku ubiegłym przez Sejm przy uchwalaniu budżetu, należy ustawę o Kontroli Państwowej znowelizować w kierunku potrzeb, jakie przyniosło życie, a wskazuje doświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PAdamChądzyński">Jeżeli stosunek Rządu do Kontroli Państwowej pozostawia dużo do życzenia, to także i stosunek Sejmu do Kontroli dotychczas nie był taki, jakiegoby należało sobie życzyć w interesie Państwa. Że nie było dostatecznego kontaktu między Sejmem a Kontrolą Państwową, najlepszym dowodem fakt, że przedkładane Sejmowi sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli dotychczas przez Sejm nie byty rozpatrywane i załatwiane. Ogrom pracy, jaki Kontrola wykazała w swych sprawozdaniach, nie znalazł w Sejmie odpowiedzi, nie wywołał zainteresowania się Sejmu wynikami rewizji Kontroli. Oczywista rzecz, prawidłowe uchwalanie budżetów, trwająca szereg miesięcy praca nad budżetem w Komisji Budżetowej i na pełnym Sejmie wymagać będzie coraz ściślejszej współpracy Sejmu i Kontroli Państwowej. Sądzę, że sam rozwój wypadków doprowadzi do tego, że Sejm i Kontrola Państwowa coraz bardziej będą współpracować, a co zatem pójdzie, Kontrola Państwowa niewątpliwie cieszyć się będzie większem, niż dotychczas poparciem Sejmu. Szczególnie w dziedzinie usuwania nadużyć władz, poparcie Sejmu dla prac Kontroli jest niezbędne.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PAdamChądzyński">Przechodząc do budżetu Najwyższej Izby Kontroli na r. 1925, zaznaczam, że wydatki zwyczajne Najwyższej Izby Kontroli przewidziane są w kwocie 3.872.006 zł., dochody zwyczajne 96.598 zł. Dochody przewidziane mają wpłynąć od samorządu śląskiego jako zwrot % wydatków, preliminowanych na utrzymanie urzędu Kontroli w Katowicach, który spełnia jednocześnie funkcje izby obrachunkowej dla autonomicznych agend województwa śląskiego. Komisja Budżetowa podniosła preliminarz Kontroli Państwowej o 400.640 zł. W komisji na ogół rozumiano, że uposażenie urzędników Kontroli Państwowej, tak samo jak i innych urzędników, jest niedostateczne, a praca Kontroli jest bardzo trudna oraz wymaga specjalnych kwalifikacji. Przecież urzędnik Kontroli, który kontroluję gospodarkę władz i urzędów, musi mieć wszechstronne kwalifikacje, wymaga się od niego specjalnego taktu, znajomości przedmiotu, który kontroluje, i z tego względu Najwyższa Izba Kontroli powinna mieć może najbardziej ukwalifikowane jednostki ze świata urzędniczego. Wyniki prac Kontroli Państwowej w dużej mierze, poza uprawnieniami ustawowemi, zależą także od tego, jakim będzie ogół urzędników Kontroli. Komisja Budżetowa uposażeń urzędników Kontroli podnieść nie mogła ze względu na obowiązujące ustawy o uposażeniu pracowników państwowych; zatem przynajmniej w ramach możliwych starała się byt urzędników Kontroli Państwowej poprawić i dlatego pozycje na remuneracje podniesiono o 108,000 zł., a także uchwalono 100% dodatek od diet za wyjazdy służbowe. Zresztą precedens w tym kierunku stworzył sam Rząd, który już poprzednio przyznał podobny dodatek dla generałów i oficerów wojskowego korpusu kontrolerów.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PAdamChądzyński">W dziedzinie wydatków nadzwyczajnych Komisja Budżetowa wstawiła kwotę 750.000 zł. na budowę własnego gmachu dla Kontroli Państwowej. Dziś Najwyższa Izba Kontroli urzęduje aż w trzech lokalach, rozrzuconych w różnych stronach miasta, w ogromnej ciasnocie. Podobny stan jest niemożliwy do utrzymania nadal i dlatego Komisja Budżetowa proponuje Wysokiemu Sejmowi uchwalenie 1,500.000 zł. na budowę własnego gmachu dla Kontroli. Ponieważ budowa jest przewidziana na dwa lata, na rok bieżący i przyszły. Komisja Budżetowa w tym roku wstawiła do preliminarza 750,000 zł, zresztą za zgodą p. Ministra Skarbu. Ogółem zwyczajne wydatki na Kontrole Państwa wynoszą mniej więcej 0,18% wszystkich wydatków Państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#PAdamChądzyński">W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego Najwyższej Izby Kontroli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił, wobec tego rozprawa nad budżetem Najwyższej Izby Kontroli jest ukończona. Przystępujemy do budżetu Prezydium Rady Ministrów. Głos ma sprawozdawca p. Romocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PRomocki">Wysoki Sejmie! Komisja Budżetowa nic rozwinęła rozprawy ogólnej nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów, natomiast w drugiem czytaniu wysunięto kilka momentów, tyczących się nietyle samego Prezydjum Rady Ministrów, ile przedsiębiorstw tam zaliczonych, a więc Polskiej Agencji Telegraficznej, drukarń państwowych i Monitora Polskiego. Odbiciem tej dyskusji nad temi momentami są odpowiednie rezolucje, które komisja uchwaliła i przedkłada Wysokiemu Sejmowi, jak również pewne zmiany budżetowe, jak np. podwyższenie o kilkadziesiąt tysięcy złotych kredytów dla P. A. T. na rozwinięcie placówek jej korespondentów zagranicznych. Jednakże już po wydrukowaniu tej części sprawozdania o budżecie okazało się, że nie uwzględniono pewnych momentów, podwyższających w dziale przedsiębiorstw państwowych kredyty na utrzymanie personelu w tych trzech przedsiębiorstwach, o których mówiłem, a więc w Polskiej Ajencji Telegraficznej, w administracji o 3.866 zł i w kosztach eksploatacji o 31.668 zł; sumy te wynikają z zastosowania już innej mnożnej, nie tej, która była przyjęta przy obrachunku pierwotnym, t. zn. zamiast 38, przeciętna mnożna 41. To samo odnosi się do drukarń państwowych, gdzie odnośne kredyty w § 1 a: Utrzymanie dyrekcji drukarń państwowych, proponuje się podwyższyć o 14,651 zł i o 1,665 zł; wreszcie w dziale 5, Monitor Polski, z tego samego tytułu proponuje się podwyżkę w § 1: Administracja, o 6,642 zł. Ogółem podwyższenia wynoszą 58,492 zł. O to podwyższenie proszę w imieniu komisji, mogłem się porozumieć w tej sprawie tylko z niektórymi członkami komisji w porozumieniu z generalnym referentem, jak również z Ministerstwem Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PRomocki">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie budżetu Prezydjum Rady Ministrów ze wszystkiemi zmianami, oraz z poprawką, jaką w tej chwili zgłosiłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił. Przystępujemy do dalszej części, t. j. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ponieważ jednak, jak widzę, sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest nieobecny na sali przystępujemy do następnej części, do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Głos ma sprawozdawca p. Rymar.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Wysoki Sejmie! Parokrotnie w dniach ostatnich z tego miejsca słyszeliśmy głosy, że oświata w Polsce kosztuje dużo więcej, niż w innych państwach. Chciałbym u samego początku mego przemówienia rozpatrzeć to zagadnienie, czy istotnie resort oświaty prowadzimy w Polsce drożej, niż inne państwa, i czy w latach najbliższych może być wogóle mowa o zmniejszeniu wydatków na oświatę, czy też przeciwnie liczyć się trzeba z wydatkami znacznie większemi, niż dotąd.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Weźmy do rąk tabelę porównawcza Polski i sąsiadów, a zobaczymy, że gdy my na r. 1925 wydać mamy na resort wyznań i oświecenia 323,500,000 zł na 27 milionów mieszkańców, to Francja wydać ma 528 milionów zł na 39 milionów mieszkańców, a więc procentowo więcej od nas; Czechosłowacja 135 milionów zł na 13,500,000 mieszkańców, Rumunia 68,500,000 zł. na 17,500,000 mieszkańców, Prusy 650 milionów zł na 37 milionów mieszkańców, Włochy 245 milionów zł na 35 milionów mieszkańców, Anglia 1,925 milionów zł. bez Szkocji i bez dominiów na 36 milionów mieszkańców. Jeśli te sumy weźmiemy teraz w stosunku procentowym do liczby dzieci, a przytem weźmiemy pod uwagę, iż wydatków na oświatę w żadnem państwie w całości nie ponosi rząd centralny, lecz w znacznym stopniu samorządy, czy związki szkolne, to pod tym kątem widzenia zobaczymy, iż na jedno dziecko w szkole powszechnej dają Prusy 108 zł, Anglia 210, Francja 69, Polska 63, Czechosłowacja 20, Włochy 15. Cyfry te wskazują, zwłaszcza co do dwóch ostatnich państw, wyraźnie, iż wydatki na szkołę powszechna w znacznej części przerzucone są na samorząd, względnie na autonomiczne związki szkolne. Polska, jak z tego wykazu wynika, stoi w środku. W szkole średniej Prusy na jedno dziecko dają 85 zł, Wiochy 340, Czechosłowacja 260, Francja 300, Polska 308. Stosunek normalny, z wyjątkiem Prus, gdzie znów urządzenie szkoły średniej, odmienne od innych, daje wyjątkowo niską sumę. Uniwersytety i wogóle szkoły wyższe bardzo różnie są urządzone. Wiadomo, że w Anglii całkowicie niemal oparte są o fundacje i związki, w Ameryce mają charakter szkól raczej zawodowych, na kontynencie jednak w większości, niemal w całości, uniwersytety utrzymuje państwo, z tem, że tu i owdzie opłaty od uczniów są wyższe i zmniejszają wydatki na uniwersytety. Na jednego jednak studenta wypada przeciętnie w systemie utrzymywania szkół wyższych przez państwo 800 do 1,000 zł rocznie. Prusy opłacają 1.000 zł, Włochy 260, Czechosłowacja 750, Francja 450. Polska 950. I tu więc Polska stoi mniej więcej na jednym poziomie z innemi państwami, stosunek jest normalny.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#Marszałek">Zachodzi pytanie, czy te wydatki mogą się w najbliższych latach zmniejszyć i czy oszczędności dadzą tu jakie wyniki. Mojem zdaniem, nie; przeciwnie, liczyć się trzeba z tem, że w latach najbliższych nie na jakieś wielkie inwestycje, nie na nadzwyczajna rozbudowę szkolnictwa, lecz na jego normalny rozwój doprowadzimy budżet już może w r. 1926 do 400 milionów zł., a w r. 1927 do pół miliarda. Liczyć musimy bowiem, iż blisko 11/2 miliona dzieci niema jeszcze w szkołach, że 3,200,000 dzieci, jakie mamy w szkołach powszechnych, to tylko — ⅔ ogólnego kontyngentu, który w szkołach być powinien. Akcja wciągnięcia całej młodzieży w wieku szkolnym do szkół musi spowodować dalszy wydatek na rozwój szkolnictwa powszechnego, dla tych dzieci, które dotąd do szkół nie chodzą i to okrągło 941/2 miliona zł. Normalny rozwój szkolnictwa, podnoszenie 1 i 2-klasówek do typu normalnego, już nie mówię 7, ale 4-klasowych szkół, co roku da nam okrągłą sumę 10,000 klas, oddziałów szkolnych nowych, a więc prawie 10 tysięcy nowych sił nauczycielskich. A jeśli weźmiemy, że przeciętnie pobory nauczyciela w szkole powszechnej wynoszą 2,760 zł, to znów liczyć się trzeba z tem, że -przyjęcie co rok o kilka tysięcy nauczycieli więcej znowu podniesie budżet o sumę bardzo znaczną. U nas przypada na jedną szkołę powszechna niewiele więcej, jak dwóch nauczycieli. W normalnym, dobrym rozwoju szkolnictwa w b. monarchii austriacko-węgierskiej przypadało 4 nauczycieli na jedną szkolę. I u nas w miarę znikania szkół c najniższym typie ilość nauczycieli w jednej szkole musi się podnieść. Gdybyśmy brali jako typ normalny, zasadniczy czy podstawowy szkołę 4-klasową, to zamiast 58,000 nauczycieli, jak mamy dzisiaj, mielibyśmy około 200,000 nauczycieli, przy szkole 7-klasowej 300,000 nauczycieli. Oczywiście ani w jednym roku, ani w pięciu, czy dziesięciu latach do tej cyfry nie dojdziemy. Obliczenia te dają obraz idealny sieci szkolnej, ale gdybyśmy chcieli tylko te dzieci, które dotąd do szkoły nie chodzą, wciągnąć do szkoły i dać im najniższy typ szkoły 1 i 2-klasowej, a resztę szkolnictwa zatrzymać na obecnym poziomie, to i tak dojdziemy do liczby 97.000 nauczycieli, zamiast dzisiejszych 58,000, względnie przewidzianych w budżecie 62.000. To jedno obliczenie wskazuje, że wydatki na oświatę powszechną z 200 milionów zł podskoczą w najbliższych paru latach do 300 milionów zł, a może i wyżej.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#Marszałek">Wydatek na nauczyciela nie jest jedynym wydatkiem. Polska ma już dziś kompletów szkolnych, a więc i ilość klas powinna mieć taką samą, w szkolnictwie powszechnem państwowem 79,702, w szkolnictwie średniem państwowem 2,968, w innych typach szkolnictwa państwowego okrągłe 10,000. Nadto w szkolnictwie powszechnem prywatnem kompletów jest 2.731 w prywatnem szkolnictwie średniem 4,200, w innem, specjalnie w szkolnictwie zawodowem około 5.000. Razem szkolnictwo państwowe ma w tej chwili kompletów szkolnych 93,000, szkolnictwo prywatne 10,000; dodajmy do tego potrzebną ilość pomieszczeń w budynkach szkolnych dla kierowników szkół, dla służby, na kancelarie, na gabinety naukowe, sale konferencyjne itd., na czwartą część sal naukowych, okrągło 30,000 sal, to trzebaby nam w obecnym stanie szkolnictwa okrągło 120.000 sal i gabinetów, a mamy w szkolnictwie powszechnem 25,872 sale — przypominam na 79,700 kompletów szkolnych — w innych typach szkól mamy niespełna 10,000 sal, co stanowi w pierwszym razie 33% zapotrzebowania, w drugim ponad 50%. A szkoła bez budynku, bez gabinetów naukowych, bez pomieszczenia dla kierownika zakładu szkołą pełną, szkolą dobrą być nie może.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">A jeśli tedy pod tym kątem widzenia zaczniemy traktować przyszłość najbliższą, to jasnem dla każdego stać się musi, że wydatki na oświatę w latach najbliższych nie tylko się nie zmniejszą, lecz przeciwnie pójść muszą w górę.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#Marszałek">A zechciejcie szanowni Panowie dodać do tego braki w szkolnictwie średniem ogólnokształcącem i ogromne braki w szkolnictwie zawodowem. W sprawozdaniu komisji o budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego znajdą Panowie obszerny materiał o potrzebach dotyczących szkolnictwa zawodowego i wskazanie w przybliżeniu sum, jakie w najbliższych latach należałoby wyłożyć dla należytego, choćby tylko początkowego rozwoju szkolnictwa zawodowego. Idą one w dziesiątki milionów złotych. Ale jeżeli przyjrzymy się szkolnictwu średniemu, to zobaczymy, że braki na polu szkolnictwa średniego ogólnokształcącego, zwłaszcza w b. dzielnicy rosyjskiej, są tak wielkie, że Państwo nie może się uchylić od dalszego jego rozwijania. Na terenie kuratorium warszawskiego, obejmującego Warszawę oraz woj. warszawskie, kieleckie i lubelskie, mamy jedno gimnazjum państwowe okrągło na 116,000 ludności, na terenie woj. nowogrodzkiego i wileńskiego mamy jedno gimnazjum państwowe na 150,000 ludności, na terenie woj. lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego jedno gimnazjum państwowe na 92.000 ludności, w woj. białostockiem na 87,000, na Wołyniu jedno gimnazjum państwowe na 204.000 ludności, w woj. poznańskiem i krakowskiem na 64–65 tysięcy ludności. A tylko w województwie i kuratorium pomorskiem jedno gimnazjum na 47.000 ludności. Tę ostatnią pozycję należy uważać za normalną. Jeden zakład średni ogólnokształcący na 50,000 ludności, to miara na nasze stosunki normalna, miara na stosunki zachodnie raczej za niska.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#Marszałek">Tę sieć szkół średnich państwowych uzupełnia obecnie sieć szkół prywatnych, których jest dwa razy więcej, niż szkól państwowych. Na terenie kuratorium warszawskiego szkół średnich prywatnych z prawami szkół państwowych jest 166, w kuratorium łódzkiem 59, w białostockiem 12, w krakowskiem 22, lwowskiem 43, poleskiem 9, poznańskiem 11, pomorskiem 2, wileńskiem 6. Gdyby społeczeństwo nasze było bogatsze, moglibyśmy stanąć na stanowisku, że tylko naukę elementarną, naukę w szkołach powszechnych należy zapewnić bezpłatnie młodzieży, więc moglibyśmy przejść do porządku dziennego nad brakami w szkołach średnich ogólnokształcących. Ale w okresie powojennym dla Polski i dla rozwoju kultury i oświaty polskiej już normalnym, obserwujemy zjawisko, iż do szkól średnich ogólnokształcących garną się dzieci ludności tej miejscowości przedewszystkiem, w której ten zakład jest. Ludność wiejską już dziś nie stać na to, żeby zapewnić dziecku w mieście utrzymanie oraz opłacać wysokie wpisy w szkole prywatnej.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#Marszałek">Z tego powodu Państwo czy samorząd — bo to może być pytanie — musi zająć się szkolnictwem średniem ogólnokształcącem musi te luki w szkolnictwie średniem uzupełnić przez przyjęcie na Państwo albo samorząd obowiązku utrzymania tych szkół i uwolnienia zwłaszcza dzieci uboższych od opłacania wysokiego czesnego.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#Marszałek">W tych warunkach należy poważnie postawić pytanie, czy Państwo da radę, czy zdoła ponieść te wszystkie ciężary i czy nie należy usunąć z bark Państwa części tego obowiązku na polu oświaty i oddać go samorządom. Ula mnie osobiście nic ulega wątpliwości, że prowadzenie wszystkich organizacji szkolnych przez Państwo leży w interesie Państwa i nauki i dlatego należy zrobić wszelkie wysiłki, by jednakże kierownictwo oświatą pozostało w ręku Państwa. Ale niemniej należy już dziś w świetle tych cyfr budżetowych i najbliższej przyszłości postawić jasno sprawę, iż szereg wydatków, dotąd przez Państwo na oświato łożonych, powinien być przerzucony na samorząd i obywateli. Duży postęp w kierunku zrozumienia tych interesów i obowiązków widzimy już w obecnym budżecie. Wszak na plenum po raz pierwszy nie został zgłoszony wniosek mniejszości komisji, aby wstawić do budżetu większe sumy na t. zw. oświatę pozaszkolną, poza subwencją w sumie 300,000 zł., które towarzystwa oświatowe otrzymać maja od Rządu. W budżecie figuruje tylko połowa tej sumy, jaka by była potrzebna na budowę szkół powszechnych w tym roku, w przewidywaniu, iż jednak samorządy drugą połowę pokryć muszą. Samorządy w latach ostatnich przywykły we wszystkiem oglądać się na Rząd. To też nierzadko i obecnie mamy ten objaw, iż rady gminne takie np. nadsyłają do Ministerstwa Oświaty uchwały: Rada gminna uchwaliła wybudować szkołę 7-klasową, ale pod warunkiem, iż Rząd da połowę swoją z tytułu ustawy 1922 r., a drugą połowę tenże sam Rząd pożyczy danej gminie. Ten objaw oczywiście tępić musimy i jasno trzeba postawić kwestię. W ogromnej większości wypadków Rząd nie może, powiem więcej, nie powinien dać więcej, niż swoją połowę, o drugą połowę, czy w formie, jak już jest obecnie, opodatkowania ludności, czy w formie pożyczek, starać się muszą samorządy same. Wyjątek stanowią okolice zniszczone, wyjątek stanowić na dziś muszą te okolice, które nie mają samorządów. I trzeba tu powiedzieć. że najwięcej zgłoszeń o budowę szkół wykazała Małopolska, gdzie wśród ludności wiejskiej i miejskiej jest ogromne zrozumienie potrzeby wybudowania odpowiednich pomieszczeń dla szkół i gdzie ludność gotowa jest ponieść ofiary nawet w tych ciężkich czasach, byle swoją połowę dać. Natomiast nie mamy niemal zupełnie objawów inicjatywy od dołu idącej w województwach wschodnich, i tu leży przed Rządem, a także niewątpliwie przed nami obowiązek uświadamiania tych województw o konieczności współdziałania z Państwem nad podniesieniem oświaty. Wogóle sprawa budowy musi być traktowana przez lata jeszcze u nas jako zagadnienie może najważniejsze w kierunku ustalenia typu szkoły i podniesienia oświaty i bez załatwienia tego problemu nie pójdziemy naprzód.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#Marszałek">W preliminarzu budżetowym przedłożonym nam figurowało zaledwie kilka milionów, bo 8,000,000 zł w budżecie nadzwyczajnym na remont kapitalny i nowe budowle. Wykazałem już poprzednio olbrzymie braki w budownictwie szkoliłem, a gdyśmy próbowali obliczyć, coby to kosztowało, gdybyśmy obecnie już istniejącemu szkolnictwu chcieli dać budynki, tośmy dochodzili do olbrzymiej sumy trzech, czterech miliardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#Marszałek">Budżet, jaki szanowni Panowie mają przed sobą, bardzo znacznie podniósł kredyty w wydatkach nadzwyczajnych na budowę kosztem skreślenia szeregu etatów naszem zdaniem, zbędnych, kosztem postawienia zasady: Lepiej, żeby w Polsce było szkół mniej, ale za to dobrych, więc zakładamy nowe szkoły tylko wyjątkowo do czasu, póki tego, co jest, nie postawimy na odpowiedniej wyżynie. W ten sposób doszliśmy w budżecie nadzwyczajnym do 25 milionów złotych i w budżecie zwyczajnym do 10 milionów. A mimo to nie uwzględniono wykazanych przez resort oświaty na ten rok najbliższy jeszcze robót na 34 milionów zł bez szkolnictwa powszechnego, nie uwzględniono szeregu życzeń w dziedzinie szkolnictwa zawodowego, gdzie bez budynków nie pójdziemy naprzód, nie uwzględniono w znacznym stopniu pomocy naukowych, zwłaszcza w szkolnictwie średniem i w seminariach, bez których wykształcenie fachowe nie byłoby dostateczne. Przygotowany obecnie przez Rząd t. zw. duży program budowy, przyjęty przez Ministerstwo Robót Publicznych, nie przez Ministerstwo Oświaty, bo to poszło oczywiście dalej, wykazuje — bez szkolnictwa powszechnego, które tym planem nie jest objęte — potrzebę 662 milionów zł, które należałoby włożyć w nowe budynki szkolne w najbliższych 10, czy 15 latach, ażeby to szkolnictwo w warunkach możliwych ulokować. Z tej sumy zarząd centralny otrzymałby tylko 61/2 miliona zł, wyznania religijne 10 milionów, władze szkolne II instancji, a więc kuratoria 51/2 miliona, nadzór szkolny, a więc inspektoraty szkolne 12 milionów, seminaria nauczycielskie 146 milionów, oświata pozaszkolna 71/2 miliona, szkoły specjalne 49 milionów, szkoły średnie 39 milionów, szkoły zawodowe 160 milionów, szkoły wyższe 174 milionów, państwowe instytuty i nauka 17 milionów, sztuka 10 milionów, archiwa państwowe 15 milionów, sport 10 milionów. Do tego dochodzi około 3/4 miliarda na szkolnictwo powszechne, razem tedy na najbliższe 15 lat w t. zw. „dużym”, ale bynajmniej nie wielkim programie budowlanym, Rząd już sam dochodzi do 11/2 miliarda zł, które należałoby wstawić do budżetu budownictwa szkolnego, której to sumy oczywiście Rząd z gotówki, z opłat i podatków dać nie może, której szukać musimy na innej drodze, na drodze długoterminowych pożyczek.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#Marszałek">Pod naciskiem tych sum bledną żądania, ażeby Rząd przyjął na siebie szkolnictwo specjalne i choćby w b. dzielnicy pruskiej, w Wielkopolsce i na Pomorzu odciążył samorząd, ażeby Rząd zajął się w wysokim stopniu literaturą, sztuką, teatrami, ażeby zasilał budżety gmin choćby zaliczkami na pokrycie wydatków realnych szkolnych. To wszystko musi pozostać niespełnionem żądaniem, na to wszystko Rząd nie może sobie pozwolić. I jakkolwiek w ostatnich miesiącach niejednokrotnie zwracano się do nas z żądaniem poparcia teatru, czy w Wilnie, czy w Łucku, czy we Lwowie, czy w Katowicach, bo bankrutują, poparcia dużą sumą, tośmy przez danie niejako odczepnego w sumie jak na nasze stosunki dużej, bo przeszło miliona zł, odpowiedzieć musieli: na to Rząd nie stać. To samo z literaturą, to samo z sztuką i to samo z innemi sprawami. Pod tym względem, choć nam te działy oświaty ogólnej mogą być bliskie, musimy być twardzi i nieustępliwi.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#Marszałek">Obok oświaty, szerzonej przez Państwo wewnątrz Państwa, leży przed nami dziedzina oświaty, dotąd przez nas niemal zupełnie zaniedbana i nieruszona. Wszak według obliczeń Rządu Polaków, obywateli Państwa Polskiego, poza granicami naszego Państwa jest 6 milionów. Według obliczeń prywatnych, dokonanych przez mec. Osuchowskiego, Polaków poza granicami Państwa jest 8 milionów. Grupę tę podzielić trzeba na dwie części. Jedni są to obywatele Państwa Polskiego, co do których mamy bezpośredni obowiązek, a co ważniejsze, mamy prawo, gdziekolwiek się znajdują, dać im nie tylko opiekę prawną i polityczną, lecz także pomoc w zachowaniu swej wiary i języka; i druga grupa, co do której są trudności większe, Polaków obywateli państw obcych. I tu dla niektórych mamy traktaty o mniejszościach, które dają nam pewne prawa, co do innych tych praw nie mamy, ale niemniej jest obowiązkiem i Państwa i odpowiednich czynników zająć się nimi. Wszystkie państwa pod tym względem dla swych rodaków i obywateli robią dużo, mają odpowiednie organizacje. Takie organizacje mają Francja, Włochy, Anglia, Belgia, Niemcy, czy się nazywają Alliance Francaise, Societa nazionale Dante Alighieri, Verein für das Deutschtum im Ausland, Deutscher Schulverein etc. My takiej organizacji, poza niedawno zapoczątkowanemu mało w społeczeństwie znanem Towarzystwem im. Adama Mickiewicza, nie mamy, a w budżecie naszym nie znajdą Panowie śladu niemal wydatku na opiekę kulturalną poza granicami. A obok Polaków w świecie są inni także obywatele naszego Państwa niepolacy, którymi także Państwo nasze ma obowiązek się zaopiekować.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#Marszałek">W dziedzinie pierwszej, w dziedzinie opieki nad Polakami obywatelami Państwa Polskiego zająć się nam wypadnie przedewszystkiem dwoma krajami: Francją i Stanami Zjednoczonemi Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#Marszałek">Wychodźtwo nasze we Francji jest nowym, po wojennym objawem, ale niemniej jest tak liczne, iż Rząd musiał zająć się tym problemem i w traktacie z rządem francuskim oraz w układach z przedsiębiorcami zapewnił ludności polskiej we Francji pewną opiekę. Ogólna bieda wygnała z Polski do Francji, jak -dotąd, 400.000 ludzi; mieszczą się oni głównie w okręgach Lille, Lyonu, Marsylii i Strassburga; największe skupienia są w okolicy Lille. Wzrost wychodźtwa, jak powiedziałem, zmusił Rząd do zajęcia się niem, a wynik prowadzonych w marcu i kwietniu 1924 r. układów był ten, że rząd francuski i kopalnie francuskie przyjęły na siebie zobowiązanie zapewnienia nauki dzieciom w wieku szkolnym, a rząd francuski przyjął do wiadomości oświadczenie komitetu przedsiębiorstw węglowych we Francji, że wszędzie tam, gdzie istnieje 65 dzieci polskich, zapewnia istnienie nauczyciela polskiego, wysłanego przez polskie Ministerstwo Oświaty, który ma mieć za zadanie nauczanie języka polskiego, historii i geografii Polski po polsku, oraz w tymże języku innych przedmiotów dla dzieci nie umiejących po francusku. Wskutek tego układu Ministerstwo Oświaty przyjmuje zgłoszenia nauczycieli, pragnących wyjechać do Francji, kwalifikuje kandydatów i w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych wysyła listę zgłoszonych do ambasady polskiej w Paryżu, gdzie komisja polsko-francuska dokonywa wyboru nauczycieli i wskazuje określone miejsca pracy. Nauczyciele otrzymują od Ministerstwa Oświaty bezpłatny urlop, a wynagrodzenie pobierają od przedsiębiorców francuskich. Dotychczas Ministerstwo Oświaty pokryło wszystkie zgłoszenia, posiada w zapasie około 20 kandydatów już kwalifikowanych, oraz szereg podań nadających się również do przyjęcia. Głosy, jakie się dają słyszeć o braku nauczycieli we Francji, są zupełnie niesłuszne. Niedostarczenie we właściwym czasie odpowiedniej ilości nauczycieli nastąpiło wskutek przewlekłej procedury przy kwalifikowaniu.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#komentarz">(Przerywania na ławach N. P. R.)</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#Marszałek">Jest to sprawozdanie naszego referenta w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#Marszałek">Stan faktyczny polskiego szkolnictwa we Francji przedstawiał się w dniu 1 stycznia b. r„ jak następuje: w okręgu konsularnym Lille dzieci w wieku szkolnym około 25.000, nauczycieli 37, dzieci w szkołach polskich 5.000, a więc zaledwie 20%; w okręgu konsularnym lyońskim dzieci w wieku szkolnym 3.000, nauczycieli 22, dzieci w szkołach polskich 1.200; w okręgu strassburskim dzieci w wieku szkolnym 1750, nauczycieli 6, dzieci w szkołach polskich 600; w okręgu marsylskim dzieci w wieku szkolnym 650, nauczycieli 2, dzieci w szkołach polskich 140. Ogółem dzieci w wieku szkolnych mamy we Francji przeszło 30.000. z tego w szkołach polskich 7.000, nauczycieli 67. W ostatnich czasach dało się zauważyć wycofywanie się nauczycieli z Francji z powodu -niskich płac, bo 500 fr., jakie otrzymują, przy obecnym kursie franka francuskiego okazuje się wynagrodzeniem niedostatecznem. Nasze władze muszą pod tym względem wziąć pod uwagę ewentualnie powiększenie dotacji, a także usunięcie pewnej przeszkody, która zmusza nawet chętnych nauczycieli do wycofania się z pracy. Po dwóch latach bezpłatnego urlopu nauczyciel, choćby pozostawał na bardziej ważnej placówce, traci prawo do emerytury; tak samo lata spędzone w prywatnem szkolnictwie z bezpłatnym urlopem od Ministerstwa W. R. i O. P. przepadają. To postanowienie powinno być zmienione jak najrychlej choćby drogą odrębnej noweli, okazuje się bowiem, że zarówno dla szkolnictwa naszego we Francji i w innych krajach, jak i dla szkół prywatnych z prawami szkół publicznych przepis ten jest szkodliwy i jako taki tolerowany dalej być nie powinien.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#Marszałek">Jeśli przejdziemy teraz do drugiego wielkiego skupienia polskiego poza granicami, do Stanów Zjednoczonych, to trzeba bez ogródek powiedzieć, że jest tam źle, amerykanizacja całego życia polskiego, zwłaszcza po wojnie, odbywa się w niesłychanie szybkiem tempie. Szkolnictwo. którego w Ameryce mamy 540 jednostek, z tego 511 utrzymywanych przez związek Kościoła Rzym. Kat., a 29 przez t. zw. Kościół Narodowy w Ameryce, jest w zupełnym upadku. Opłaty, brak ścisłego związku nauczycielstwa z Polską, wychowanie zakonnic, które bez wyjątku tam uczą, w szkołach amerykańskich, słabe władanie językiem polskim, nacisk władz amerykańskich, ksiądz często nie Polak w tych parafiach — to wszystko składa się na to, że szkoły te niemal w większości są tylko z nazwy polskie, w gruncie rzeczy poza nauką religii w języku polskim i tu 1 -owdzie poza nauką czytania i pisania, w większości wypadków pannie tam już język angielski. Jeżeli do tego dodamy. że hierarchia kościelna katolicka w Stanach Zjednoczonych jest irlandzka, wręcz wroga Polsce, gdy dodamy d-o tego listy pasterskie kilku biskupów irlandzkich, nakazujące nawet naukę religii, naukę pacierza w języku angielskim, to obraz ten przedstawi nam się w bardzo smutnem świetle. Próby, jakie w koloniach polskich przedsiębrano, ażeby szkoły polskie prywatne zlaicyzować, uczynić świeckiemi, według zgodnej opinii nie tylko organizacji polskich, lecz i władz i reprezentantów polskich w Ameryce, są raczej szkodliwe, dlatego, że rozbijają bądź co bądź jednolity front na polu szkolnictwa polskiego wychodźtwa, gdyż wskutek ciężarów, jakieby na ludność spadły, i małych korzyści z ukończenia szkoły polskiej nie udadzą się i osłabią tylko front polski. Rząd polski, specjalnie Ministerstwo Oświaty i wspólna komisja, wydelegowana przez Ministerstwo Oświaty i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, muszą większą niż dotąd zwrócić uwagę na tę stronę polskiego wychodźtwa w Stanach Zjednoczonych. Szereg środków, wskazanych na to przez organizacje i władze nasze, jest znany w Rządzie i powinien być zastosowany jak najszybciej.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#Marszałek">Nie będę się zajmował skupieniami mniejszemi, wychodztwami, które osiadły na roli w Brazylii, w Kanadzie, w Argentynie, czy gdzieindziej. Osobiście uważam tych, którzy osiedli na roli na drugiej półkuli za straconych dla naszego narodu i naszego Państwa. Poza wyjątkami, które dorobiwszy się tam, sprzedadzą ziemię i tu wrócą, ogół wcześniej czy później ulegnie wynarodowieniu.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#Marszałek">Zająć się nam jeszcze trzeba najbliższem naszem otoczeniem. Z Czechosłowacją zawarliśmy dopiero onegdaj szereg umów, które w pewnym stopniu poza traktatem o mniejszościach zapewniają szkoły polskiej ludności po tamtej stronie granicy, na Śląsku Cieszyńskim. Ale łudzić się nie trzeba; szkoła polska borykała się tam z ogromnemi trudnościami i raczej upada, niż się rozwija. Czesi doprowadzili do zamknięcia kilkudziesięciu szkół, względnie oddziałów szkolnych. Czesi odmawiają wszelkiej pomocy tym Szkotom, a uzależniwszy i język szkolny i zapisanie dzieci do szkół od obsadzonych przez komisarzy czeskich gmin, mają dość środków na to, aby rozwój polskiego szkolnictwa tam hamować.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(P. Skrzypa: Robią to, co Panowie na Ukrainie i Białorusi)</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#Marszałek">Pan się myli zupełnie, jeszcze przejdę do szkolnictwa mniejszości. Opieka nad tą bardzo gorąco po polsku czującą ludnością jest wskazana, zwłaszcza, że jedność wszystkich żywiołów bez względu na partie polityczne, bo aż prawie do komunistów sięgająca, wśród polskiej tamtejszej rzeszy daje gwarancje, że szkoła polska na Śląsku Cieszyńskim i na Morawach ma silne oparcie w tym jednolitym bloku ludności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#Marszałek">W Rosji poza szkołami czysto komunistycznemi, choćby po polsku prowadzonemi, prywatnego polskiego szkolnictwa niema. To samo na Ukrainie, to samo na Białorusi.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#komentarz">(Głos: Ale szkoły są)</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#Marszałek">Cyfry są bardzo minimalne, albowiem szkól komunistycznych t. zw. polskich na Ukrainie mamy 232, podobno na milion polskiej ludności, na Białorusi 145 na 200.000 polskiej ludności.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#komentarz">(Głos: A ile u nas jest szkól ukraińskich czy białoruskich?)</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#Marszałek">Ponieważ Panowie bardzo głośno wołają, abym podał cyfry porównawcze z Polską, tedy Panom służę. W Polsce t. zw. szkół ruskich mamy 3.047, niemieckich 954, białoruskich 32, czeskich 31, litewskich 29, rosyjskich 10, i t. zw. utrakwistycznych 267.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(Głos: Białoruskich 10 tylko).</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#Marszałek">W jak wysokim stopniu są zaspokojone potrzeby t. zw. mniejszości na polu szkolnictwa w Polsce, świadczy liczba szkół prywatnych. O szkołach prywatnych wiem, że jest 387 prywatnych szkół polskich powszechnych, 138 niemieckich, 103 hebrajskie, 99 żargonowych. 33 litewskich, 26 ruskich, 4 rosyjskie, jedna czeska, 11 utrakwistycznych, i ani jedna białoruska.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(Głos: na ławach mniejszości: Tak jest, bo zamykacie!)</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#Marszałek">Co Pan powiada! Świadczy to, że przeszło 50% szkół prywatnych powszechnych są to szkoły z językiem wykładowym polskim, a to świadczy o większem jeszcze zaniedbaniu przez władze polskie szkolnictwa polskiego, niż obcego. I dlatego to, jeżeli szanowni Panowie porównają to, co się dzieje u naszych sąsiadów na polu szkolnictwa, z tem, co mamy w Polsce, to musimy dojść do przekonania, że my jedni na kontynencie uwzględniamy w wysokim stopniu szkolnictwo dla mniejszości, nie robi tego nikt dla Polaków. Nawet zaprzyjaźniona z nami Rumunia doprowadziła do tego, że z gimnazjum, które mieliśmy w Czerniowcach, że z seminarium, które mieliśmy w Czerniowcach za czasów austriackich, że z 27 szkół, któreśmy mieli w powiatach na Bukowinie, nie zostało nic. Trzech przedmiotów, jakich się uczy w języku polskim w gimnazjum, za to coś uważać już nie można. Rumunia wzięła się do ruszczenia naszego szkolnictwa w sposób wprawdzie powolny, ale niezawodny. W pierwszym roku do gimnazjum czysto polskiego w Czerniowcach wprowadzono tylko język rumuński jako przedmiot nauczania, w drugim roku już także naukę historii i geografii kazano wykładać w języku rumuńskim, w trzecim roku to samo się stało z przyrodą, w czwartymi z fizyką, w piątym z innym przedmiotem, tak, że dziś mamy tylko 3 przedmioty w języku polskim, od września będą już tylko 2. A porównajcie Panowie, co się w tej dziedzinie dzieje w Polsce. A ustawa językowa? Ustawa, która, zdawało się, powinna iść po linii uwzględniania potrzeb językowych mniejszości, ale bez szkody dla polskiego języka, polskiej szkoły i polskiego narodu, stała się w ostatnich miesiącach zarzewiem olbrzymiej zorganizowanej kampanii przeciw polskiemu społeczeństwu, polskiej szkole, polskiemu językowi, a często i przeciw polskiemu Państwu.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#komentarz">(P. Pryłucki: To referent tak przemawia?)</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#Marszałek">Referent.</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#komentarz">(P. Pryłucki: Referent nie ma prawa tak przemawiać. Okrzyki na prawicy. Wicemarszałek Osiecki dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#Marszałek">Jeszcześmy do tego nie doszli, żebym od p. Pryłuckiego potrzebował przyjmować nauki.</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#Marszałek">Posiadał Rząd, posiadamy i my w ręku telegramy, powiedzmy jasno, metropolity Szeptyckiego do podwładnego mu duchowieństwa z poleceniem stanięcia na czele tej kampanii przeciw polskiej szkole. Posiadamy szereg manifestów w tym kierunku. Nie zdaje mi się, żeby ta akcja metropolity Szeptyckiego zgodna była z tem, co przyrzekł w chwili wejścia do Polski, nie zdaje mi się, żeby Rząd i społeczeństwo polskie wobec tej akcji mogło pozostać w milczeniu nieuzbrojone i niezorganizowane.</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#Marszałek">Pozwolą szanowni Panowie, że przejdę teraz do drugiego działu budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, do wyznań. W tej dziedzinie zaszły w ostatnich czasach poważne zmiany. Zawarcie konkordatu z Rzymem, przygotowanie nowych umów i nowych ustaw do uregulowania stosunków w kościele prawosławnym i w kościele ewangelickim, a także pewne próby i narady w Rządzie w celu wyjaśnienia stosunku Państwa do wyznania mojżeszowego wskazują, że w tej dziedzinie jeszcze rok, jeszcze dwa, a będziemy mieli stosunki zupełnie uregulowane.</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#Marszałek">Z wielu stron w roku zwłaszcza poprzednim podnoszono, iż tylko Polska w budżecie swoim uwzględnia wyznania. Muszę stwierdzić, że argument ten jest nieścisły, albowiem w większości swej protestanckie Prusy w budżecie na r. 1925. w budżecie, przedłożonym przez rząd socjalistyczny Brauna, mają przeszło 60 milionów marek rentowych, a więc przeszło 70 milionów zł. na wyznania.</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#Marszałek">To samo dotyczy i Czech, które mają swój kościół narodowy, które hołdują zasadzie oddzielenia kościoła od państwa, znowu widnieje tam suma siedmdziesięciu kilku milionów koron czeskich na ten rok. Ba nawet rząd włoski, jak wiadomo, w wojnie raczej pozostający z Watykanem, ma w swym budżecie na wyznania przeszło 34 miliony lir. Powoływanie się przeto na to, iż inne państwa nie dbają o swoje wyznania, zostawiają tę dziedzinę zupełnie na boku, jest mylne. My zaś z naszemi niespełna 20 milionami stoimy raczej w tyle za temi narodami. A mamy tu jeszcze pewne rzeczy do spełnienia, zwłaszcza jeśli sięgniemy wstecz. W tej dzielnicy, w b. zaborze rosyjskim, przypomnijmy sobie co robiono, ażeby specjalnie Kościół katolicki zniszczyć na Kresach i oczywiście, coś należy robić dziś, ażeby krzywdy, które rząd rosyjski wyrządził tam polskiej ludności katolickiej, choćby w części wyrównać. Wiemy przecież, iż w szeregu okręgów, czy powiatów jedna parafia rzymsko-katolicka obejmuje cały powiat, obejmuje pięćdziesiąt kilka wsi, że w takich warunkach o zaspokojeniu potrzeb religijnych ludności faktycznie niema mowy i ludność ta jest skazana ze stratą swego wyznania także na wynarodowienie.</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#Marszałek">Prace wewnętrzne Ministerstwa dobiegły końca w ostatnim dniu grudnia. Od 1 stycznia b. r. obowiązuje nowy statut organizacyjny, nie powiem, szczęśliwy. Widzimy tam bowiem taki podział czynności, że Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie należy do departamentu nauki i szkół wyższych, a szkoła na takim samym poziomie w gruncie rzeczy stojąca, o takich samych prawach, Szkoła Sztuk Pięknych w Warszawie, należy do departamentu sztuki, a podobna szkoła artystyczna w Poznaniu do departamentu szkół zawodowych. Podobnych rzeczy mógłbym zacytować więcej. Podział pomieszczeń Ministerstwa na 7 lokali, rozrzuconych po mieście, sprawia, że np. wydział nauki w departamencie IV, departamencie szkół wyższych jest zupełnie niezależny od dyrektora departamentu, rządzi się samodzielnie, jakby osobny departament. Braki te, z chwilą gdy wszystkie części Ministerstwa znajdą się w jednym gmachu, będą częściowo usunięte, nie zdaje mi się jednak, żeby organizacja, jaką dał Ministerstwu nowy statut, na długo mogła się utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#Marszałek">Prace ustawodawcze w Ministerstwie są stosunkowo dopiero w początkach. W Sejmie mamy dwie ustawy: o prawach i obowiązkach nauczycieli i o dokształcaniu zawodowem nauczycieli; w przygotowaniu jest najbardziej podstawowa ustawa o organizacji szkolnictwa. Zdaje mi się jednak, że pod tym względem decyzja nawet i nasza będzie jeszcze trudna. Przypominam zgłoszoną tu w dniach ostatnich przez p. posła Kiernika deklarację w sprawie typu szkół, odbiegającą od dotychczasowego stanowiska jego klubu w tej sprawie. Sytuacja finansowa, poczucie odpowiedzialności za Skarb Państwa, nałożyć musi bardzo wielu klubom, bardzo wiciu stronnictwom, pewien hamulec co do przyjmowania na Państwo nowych ciężarów, a więc zbyt szybkiego podwyższania typu szkół, a co za tem idzie, i wydatków.</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#Marszałek">Jednej dziedziny budżet tegoroczny nie dotknął, t. j. opieki nad młodzieżą, pomocy dla młodzieży ubogiej. Pod tym względem społeczeństwo nasze okazało w okresie niewoli ogromną prężność. W poszczególnych dzielnicach doszliśmy do tego, że stworzyliśmy setki i tysiące fundacji, z których przez parę dziesiątków lat kilkadziesiąt tysięcy młodzieży ubogiej mogło czerpać fundusze na kształcenie. Pod zarządem Wydziału Samorządowego we Lwowie są fundacje, które przedstawiały przed wojną w złocic wartość 36,392.000 koron, fundacje, posiadające 17 nieruchomości, 21.271 morgów gruntów, oraz 54.592 morgów lasów. W zarządzie Akademii Umiejętności w Krakowie były fundacje wartości około 10 milionów koron w złocie. W zarządzie Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie fundacje wynosiły przeszło milion kor. W b. dzielnicy rosyjskiej mieliśmy kapitałów szkolnych na 700.000 rb., kapitałów fundacyjnych razem na 7,800.000 rb., osobnych funduszów stypendialnych mieliśmy razem przeszło 1.000, kapitały zaś do podziału między Polskę a Rosję wynosiły: kapitał kasy emerytalnej nauczycieli i nauczycielek ludowych przeszło 35 milionów rubli, kapitał kasy emerytalnej nauczycieli i nauczycielek domowych 451.000 rubli, kapitał kasy emerytalne nauczycieli i nauczycielek szkół parafialnych 550.000 rubli. Za czasów już polskich wydział prawny Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zatwierdził znowu kilkaset fundacji. Nie mam tylko materiału z b. dzielnicy pruskiej. Mimo usilnych próśb materiału tego nie otrzymałem, znajduje się on podobno w ręku tych, którzy prowadzą t. zw. pertraktacje drezdeńskie.</u>
          <u xml:id="u-20.45" who="#Marszałek">Ale już te dane, które zebrać zdołałem, wykazują wartość fundacji szkolnych stypendialnych przedwojennych w okrągłej sumie 80–90 milionów zł. Wszystko to zostało zdewaluowane, wszystko to, jeżeli reprezentowało kapitał ruchomy, było z nakazów dawnych rządów umieszczone w papierach pupilarnych, w papierach publicznych i uległo całkowitej dewaluacji. Fundacjami temi ma obowiązek zająć się nie tylko społeczeństwo samo, lecz i Rząd przez powolne wpłacanie do kas fundacji sum, któreby po latach doprowadziły do stanu przedwojennego, do reaktywowania tych funduszów. Fundacje te były pod opieką, kontrolą i rozkazami państwa, nie mogły własnemi funduszami dowolnie dysponować, nie mogły kryć ich przed dewaluacją. Do nas należy oddać to, co dobra wola fundatorów dla ubogiej, a zdolnej młodzieży w ciągu pokoleń niewoli złożyła, i to oddać ile możności w krótkim czasie. Jestem przekonany, że w tym roku Rząd wystąpi z nowelizacją ustaw, dotyczących zarządu fundacjami i opieki nad niemi, oraz przeznaczy w przyszłym budżecie pierwszą ratę na refundowanie tych zniszczonych i zdewaluowanych kapitałów. Jak dotąd, stwierdzić musimy, że zarówno w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdzie jest właściwa kontrola nad fundacjami, jak i w Ministerstwie Oświaty troski, inicjatywy w tej sprawie niema zupełnie. Mam wrażenie, że niektórzy referenci akt tych wogóle od lat w ręku nie mieli, że są przykryte kurzem.</u>
          <u xml:id="u-20.46" who="#Marszałek">Budżet, który szanowni Panowie mają przed sobą, wychodzi z komisji w znacznie zmienionej formie. Cały pian budowlany został opracowany na nowo, uwzględniono w nim zwłaszcza seminaria nauczycielskie, szkoły zawodowe i szkoły wyższe. Nie mogliśmy zostawić stanu takiego, że np. w Poznaniu jeden z najsławniejszych chirurgów w Polsce wykładał czy operował na korytarzu; że w jednym z uniwersytetów uczniowie uczyli się botaniki z obrazków, rozwieszonych na ścianie.</u>
          <u xml:id="u-20.47" who="#Marszałek">Nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby w seminariach nauczycielskich, które powinny być otoczone specjalną troską, bo dają nam rzesze nauczycieli, tę armię wychowawców najmłodszego pokolenia, nie było najbardziej prymitywnych środków naukowych. Dlatego w wielu działach, dotyczących już to pomocy naukowych, już to budynków, Komisja Budżetowa opracowała zupełnie nowe plany i z tem przychodzi przed Sejm. Zrobiliśmy to częściowo kosztem ścięcia etatów w szkolnictwie powszechnem, trochę i w innych, kosztem ścięcia 5% nieobsadzonych etatów we wszystkich innych działach i typach szkól, częściowo, w zgodzie z Rządem, przez podniesienie kredytów, względnie przez nałożenie pewnych opłat na młodzież. Powinno to być początkiem nowej polityki szkolnej. Uwzględnienie raczej materialnej strony szkoły, danie jej budynku, odpowiednich pomocy naukowych, gabinetów i znów dobrych nauczycieli, aniżeli tworzenie w najbliższych latach nowych szkół, powinno być kierunkiem polityki szkolnej na najbliższe lata. Jeśliby w latach przyszłych dało się zaspokoić choć część tych żądań, tobyśmy spełnili nasz obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-20.48" who="#Marszałek">Że naogół jednako pojmowaliśmy naszą politykę szkolną, nasz program szkolny w Komisji Budżetowej, świadczy, iż na plenum Sejmu idą tylko 3 wnioski mniejszości. Jeden raczej demonstracyjny p. posła Grünbauma, w sprawozdaniu referenta generalnego mylnie przypisany p. posłowi Nowickiemu, ma na celu podniesienie jeszcze dalsze budżetu na wyznanie mojżeszowe. Komisja z 10.000 zł. podwyższyła ten kredyt na 100.000 — oraz dwa wnioski p. Nowickiego, w zasadzie niewątpliwie sympatyczne, których odrzucenie tłumaczyć należy tylko tem, iż to, co może być przerzucone już dziś na samorząd, powinno być przerzucone, bo Skarb na to wszystko tak dziś, jak i w przyszłości nie stać, nie należy tedy tego, co w znacznym stopniu należy do samorządu, przerzucać na Państwo, zwalniać samorządów, a przez to stwarzać tak szkodliwej w naszem społeczeństwie opinii, iż pracować musieliśmy w niewoli, a teraz, gdy mamy własne Państwo, niech Państwo za nas robi. Wpajanie w społeczeństwo przekonania, iż w dziedzinie oświaty Państwo może spełnić tylko część swych zobowiązań, reszta należeć musi do społeczeństwa, leży w interesie i społeczeństwa i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.49" who="#Marszałek">Dlatego proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Wysoki Sejmie! Wielkość budżetu Oświaty i Wyznań Religijnych wskazuje na to, że Sejm i całe Państwo nasze, więcej — całe społeczeństwo zdaje sobie doskonale sprawę, iż siła i potęga Rzeczypospolitej zależy w nie mniejszej mierze od należytego wychowania społeczeństwa, jak i od czysto materialnych jego sił. I p. referent Komisji Budżetowej wskazywał, że budżet ten, dziś już niewątpliwie duży, w przyszłości prawdopodobnie będzie musiał być jeszcze większy, bo, chociaż rozwój naszej oświaty przez te kilka lat istnienia ponownie niepodległego Państwa Polskiego szedł bardzo szybkim krokiem, to jednak jeszcze jest dużo bardzo do zrobienia, abyśmy doszli do tego stanu rzeczy, jakibyśmy mieli dziś niewątpliwie, gdyby nie 150 lat niewoli i zatrzymania przez tę niewolę naszego rozwoju cywilizacyjnego. Ale p. referent powiedział: zasadą dalszą musi być raczej ulepszanie istniejących budynków szkolnych, danie dobrych nauczycieli, niż tworzenie nowych szkół. Dosłownie się to przeprowadzić nie da. Są okolice, są duże części Państwa Polskiego, gdzie jednak trzeba powiększyć ilość szkół, budować szkoły, nawet i niedostatecznie uposażone, nawet bardzo dużo pozostawiające do życzenia co do swoich rozmiarów, co do swego urządzenia wewnętrznego, ażeby skończyć jak najszybciej z analfabetyzmem. Ale zasadniczo linia polityki szkolnej, wskazana przez p. referenta, jest słuszna i zabrałem głos teraz tutaj, żeby powiedzieć, uzupełniając to, co mówił p. sprawozdawca, iż nie tylko w sprawie budynków, nauczycieli, ale wogóle w całej działalności Ministerstwa Oświaty, naczelnem wskazaniem musi być teraz położenie całego nacisku raczej na jakość, niż na ilość. Nie chcę przez to powiedzieć, żeby dotychczasowa praca Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego szła tylko w kierunku ekspansji ilościowej. Ta ekspansja była wprawdzie duża, stworzyliśmy przez ten czas trzy nowe uniwersytety, szkół średnich nowych 138, a szkolnictwo prywatne średnie rozwinęło się jeszcze szybciej. Szkół zawodowych, których najmniej mamy naogół, jest to najsłabsza strona naszego szkolnictwa — mieliśmy w 1919 r. zaledwie 303, a w 1924 r. mamy już 829.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głosy: Mało.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">— Mało. Ja zaraz o tem powiem. Szkolnictwo nasze pod względem ilościowym szybko się rozwija.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Nie chcę przez to powiedzieć, ażeby nie było pracy i w kierunku ulepszenia programów szkolnych. podniesienia kwalifikacji personelu nauczycielskiego. Ale zważywszy wszystko, musimy powiedzieć, że dotychczasowy rozwój, naszego szkolnictwa był przedewszystkiem ilościowym i że przyszedł czas, ażeby dotychczasowe poczynania w zakresie ulepszenia, rozwinięcia programów szkolnych poddać teraz poważnej rewizji krytycznej i przystąpić rzeczywiście po tych najprzeróżniejszych niezbędnych początkach, na to zwracam uwagę, niezbędnych próbach i eksperymentach pedagogicznych, do ustalenia rzeczywistego, zupełnie ścisłego programu wychowania narodowego. O tem chciałem właśnie Wysokiej Izbie trochę bliżej powiedzieć. Rozpocząłem już w Ministerstwie w tym kierunku pracę. Bodaj każdy z ministrów oświaty zapowiadał szybkie wniesienie ustawy o ustroju szkolnym i do tej pory tej ustawy niema.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: Pan Minister także musi zapowiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">To, czy wniosę, czy nic wniosę, będzie zależało od Sejmu, czy mi da czas wnieść.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: My nie damy, ale tamta strona da.)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Nie mówię tego, jako zapowiedź, tylko chcę powiedzieć, że praca, która teraz w Ministerstwie jest prowadzona, nie zaczyna się od ustalenia pewnego ustroju szkolnego, aby potem dostosować do tego ustroju programy. Robota jest prowadzona odmienną metodą. Najpierw muszą być dokładnie ustalone programy szkól wszelkiego rodzaju, a następnie dopiero do tych programów musi być dostosowany ustrój szkolny, tak, aby dwie zasady stały się jego podstawą: pierwsza — musimy dążyć do tego, aby nie było w Polsce po pewnym czasie dziecka, któreby nic mogło pójść do szkoły, bo ta szkoła jest za odległa, a druga zasada, aby nic było w Polsce dziecka zdolnego, któreby nie mogło z powodu zbytniej odległości szkoły, utrudnień dojścia do szkoły, przejść od szkoły niższego typu do szkoły wyższego typu. Te dwie zasady muszą być postawione na czele programów ustroju szkoły, lecz, jak powtarzam, nic programy szkolne należy dostosowywać do takiej czy innej koncepcji ustroju szkolnego, lecz odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">A więc podstawą całej pracy Ministerstwa Oświaty musi być dokładne ustalenie programów szkolnych, jakie one mają mieć zadanie? Jakie jest naczelne zadanie całej działalności szkoły? Wychowanie typu duchowego-obywatela. zdolnego zapewnić silę, bezpieczeństwo i należyte w świecie cywilizowanym stanowisko Państwu Polskiemu. Czy dzisiejszy typ naszej kultury duchowej w zupełności odpowiada tym potrzebom państwowym? Mam wrażenie, że nie całkowicie. Nasza cala kultura duchowa polska, taka, jaką ona dziś jest, jest wytworem stukilkudziesięciu lat walki o odzyskanie niepodległości Polski.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Rozwinęły się te cechy duchowe, te uczuciowe i umysłowe skłonności, które były konieczne, żebyśmy mogli przetrwać niewolę i rozerwać jej kajdany. Ale to nie są te same cechy uczuciowe i umysłowe, które są konieczne dla tego, żeby własne Państwo budować, żeby własne Państwo umacniać, żeby Polsce wśród narodów cywilizowanych poczesne zapewnić stanowisko. I Ministerstwo Oświaty nie może być tylko urzędem do zakładania szkól, dla wychowywania należycie wykształconych nauczycieli, dla zapewnienia młodzieży jak największej sumy wiadomości, Ministerstwo Oświaty, to jest to jedyne narzędzie, które ma Państwo, d!a wychowanki potrzebnego nut należytego duchowego typu obywatela, dla dania narodowi potrzebnej mu w danym momencie historycznym kultury i cywilizacji. I to muszą władze szkolne zrozumieć, tem musi być przepojona działalność wszystkich władz szkolnych i całego naogół nauczycielstwa. Oczywista, że wobec tego trzeba, by przedewszystkiem w samem Ministerstwie Oświaty ustaliła się jasna zupełnie świadomość, jakiego nam potrzeba typu duchowego obywateli. Czy to nie jest jednak doktryną, można się spytać, że Ministerstwo Oświaty, że Państwo przez swoje władze szkolne będzie w stanie przetworzyć cywilizację narodu? Zdaje mi się, że nasza historia wskazuje na to, że to nie jest doktryną, że to nie jest cel nieziszczalny. Jeżeli przypomnimy sobie, jak przetworzyła swego czasu Komisja Edukacyjna całą umysłowość i uczuciowość społeczeństwa polskiego, jak naród polski, który szedł ku upadkowi, który po płaszczyźnie pochyłej spadał coraz niżej w rzędzie narodów cywilizowanych, tak iż my, którzyśmy mieli Kopernika, najdłużej w akademiach naszych w XIII wieku drukowaliśmy jeszcze astrologiczne kalendarze, jak następnie w ciągu 20 lat ten naród upadający stal się narodem w pełnym renesansie swoim, to z tego widzimy, co konsekwentna praca wychowawcza Państwa zrobić może,...</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(P. Śliwiński: Bardzo słusznie. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">... jak może ona zupełnie przetworzyć duchowość narodu. Uważam, że to jest naczelne zadanie Ministerstwa Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Ale i wpływ Francji ówczesnej też dużo znaczył.)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Ja go nie neguję. Dziś akurat jest, między innemi, otwarcie Institut Francais w Polsce, na którem będę. Ja nie chcę robić chińszczyzny z Polski, nie chcę zacieśniać nas w granicach naszego Państwa i naszego narodu. Mówiłem o zajęciu poczesnego stanowiska przez Polskę w Europie. Co to znaczy? To znaczy, ażebyśmy byli nie tylko konsumentem, ale i producentem wszechludzkiej cywilizacji, bo dopiero wtedy zajmiemy po Zadanie wychowawcze stawiam wyżej ponad zadanie powiększenia sumy wiadomości w głowach młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">O jakie to zadanie wychowawcze chodzi? Dla tego, żeby Polska zajęła należne jej stanowisko w świecie cywilizowanym, żeby naród polski potrafił się po 150 latach ulegania obcym rządom sam rządzić, bo Rzeczpospolita to jest synteza woli ogółu społeczeństwa, trzeba nam zmienić w dużym stopniu cechy podstawowe naszej uczuciowej i umysłowej kultury. Cechy uczuciowe naszej kultury trzeba zmienić przedewszystkiem w tym kierunku, aby w młodzieży od małego dziecka aż do wieku dojrzałości wychowywano przedewszystkiem wytrwałość w dążeniu. Cechą zasadniczą naszej uczuciowości jest wybuchowość, łatwość do zrobienia wielkiego poświęcenia w chwilach wyjątkowych, a największą wadą polskiego charakteru jest dzisiaj brak konsekwencji i wytrwałości w dążeniu. Na to powinno się w calem wychowaniu szkoliłem kłaść największy nacisk. Nie powinniśmy dopuszczać tego sposobu uczenia się dziecka, że gdy jednego roku zaniedba się ono np. we francuskim, to w ostatnich miesiącach przyłoży się do nadrabiania zaniedbań i dostanie stopień dostateczny, w zamian w drugim roku zaniedba się w arytmetyce.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Musimy w szkole przedewszystkiem na to zwrócić uwagę, ażeby dziecko przez lata konsekwentnie miało zamiłowania w określonym kierunku; niech ono raczej z pewnych rzeczy ma niedostateczne postępy, ale za to w innych przedmiotach wykazuje stale zamiłowanie. Wychowanie konsekwencji i wytrwałości w dążeniach młodzieży — to jest pierwsza rzecz, którą trzeba zrobić, jeżeli chcemy należyty typ duchowy obywateli wytworzyć. Druga rzecz, która zdaje się niezbędną, to jest umiejętność zespolenia karności obywatelskiej z indywidualną inicjatywą i indywidualną twórczością. Przeważnie u nas w Polsce uważa się, że indywidualizm, rozwój samodzielności, twórczości zwalnia człowieka od zespalania swojego własnego „ja” ze zbiorowem „my”, swojego własnego indywidualnego życia ze społecznością, do której człowiek należy. Tak nie jest. Indywidualizm nie wymaga lekceważenia zbiorowości. Indywidualizm to nie Jest anarchia. Widzimy, że naród, mający najsilniejszą karność obywatelską, jak naród angielski, daje jednocześnie najwięcej indywidualnych talentów i indywidualnych myśli. Dziś nasz indywidualizm polega raczej na pretensji, by mieć szeroki teren, na którym człowiek hula, jak mu się podoba, zamiast na dążeniu, bez względu na szczupłość terenu, pięcia się w górę w swej twórczości. To są rzeczy, w których koniecznie trzeba naszą młodzież wychować. Więc trzeba unikać tego, żeby szkoła wytwarzała szablon, unikać tego wytwarzania przeciętnie dobrych we wszystkich przedmiotach uczni, ale zachęcać do indywidualnej nawet oryginalności w nauce. Nie może to wszakże nigdy uprawniać do tego, by dziecko zdolne rachowało, iż dla niego, za jego zdolności, prawa szkolne będą łagodniejsze. Musi ono narówni z najmniej zdolnemi poddawać się całkowicie rygorowi szkolnemu i karności szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">A jeśli chodzi o cechy umysłowe, to za najważniejsze dla nas uważam wychowanie ścisłego realizmu myślenia.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Przez czas niewoli musieliśmy stawiać wyżej ideał od rzeczywistości, bo Polska była ideałem, rzeczywistością była niewola i musieliśmy negować nawet często rzeczywistość, bo nasz ideał jej przeczył. To nam dało siłę przetrwania niewoli i zerwania jej kajdan, ale to nie jest cecha odpowiednia dla budowania własnego Państwa. Teraz najważniejszą rzeczą jest, żeby ludzie się nauczyli widzieć dokładnie rzeczywistość taką, jaką ona jest, ale to wymaga gruntownej zmiany w całej metodyce nauczania, szczególnie w szkołach średnich, nie rozwijania u dzieci przedewszystkiem literackich tendencji.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Niech będzie mniej literatury, a więcej znajomości faktów.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Za dużo jest dążenia w szkołach średnich do uczenia dzieci poglądów. Widzę nieraz, że dziecko z 6, 7 klasy jest traktowane tak, jak powinien być traktowany student 3-go roku uniwersytetu. Za dużo teorii, których naprawdę dzieci nie mogą najczęściej zrozumieć i nie mogą przemyśleć, tylko powtarzają nie rozumiejąc. Wytwarza to tylko kulturę blagi, kulturę dyletantyzmu, a przecież w umysłowości polskiej jest już za dużo skłonności do łatwych i powierzchownych syntez. Nie za dużo wiedzy — zdaniem mojem można w dużym stopniu zmniejszyć zakres wiedzy, jaki nasze szkoły dziś dają, ale niech dziecko w zamian nauczy się tego, że czego się uczy, musi się tego dobrze nauczyć. Niech nie będzie chłopców, których jest teraz cała masa w 7 czy 8 klasie, piszących bardzo inteligentnie pod względem koncepcji ćwiczenia z zakresu krytyki literackiej czy historii, ale z ortograficznemi błędami i ze stylistycznemi bardzo dużem brakami. Raz jeszcze powtarzam: mniej rozleglej wiedzy, ale za to wdrożenie w umysły młodzieży, że nie wolno niczego umieć po łebkach. Uczeń musi wiedzieć, że jak nie będzie pisał ortograficznie, to do 5 klasy nie przejdzie, że jak nie będzie umiał pisać poprawnym językiem, to nie przejdzie do 7 klasy. Gdy szkoła średnia nauczy młodzież dokładnie się uczyć, wtedy tylko uniwersytet da jej poglądy naprawdę ściśle naukowe. Bo w uniwersytecie musi je już ona sama sobie, choć pod kierownictwem profesorów, wytwarzać. Dziś niestety — każdy z profesorów uniwersytetu Panom to powie — nie widzimy u młodzieży uniwersyteckiej należytej umiejętności samodzielnego uczenia się.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Szkoła średnia przedewszystkiem ma nauczyć człowieka, poza tą sumą wiedzy, jaką daje, uczenia się gruntownego. Musimy przetworzyć całą naszą kulturę umysłową. Mniej literackości, mniej syntez powierzchownych, a dużo więcej ścisłości myślenia. Przeciętny inteligent polski daleko więcej wie od lekarza, adwokata, urzędnika angielskiego czy francuskiego o najświeższych koncepcjach sztuki, literatury, filozofii, ale z wiadomości swego fachu umie zazwyczaj znacznie mniej od tamtych. Szkoła może bardzo dużą rolę odegrać dla wychowania umysłu, nawet dla wychowania charakteru. Jednak nie rozwiążemy należycie zagadnienia wychowania, jeżeli będziemy je tylko przez szkołę rozwiązywać. Działalność szkoły w zakresie wychowania charakterów jest tylko pośrednią. Tu chciałem zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że przed nami stoi zagadnienie, które nasz moment historyczny w Polsce musi rozwiązać, zagadnienie dotychczas zupełnie zaniedbane, którego, powiedziałbym, zupełnie się nie widzi. Oto coraz większy procent dzieci w szkole średniej, nie mogę dokładnie powiedzieć, jaki, w każdym razie dosięgający dziś około 30%, a będzie on wzrastał, jest zdała od domu rodzicielskiego. Bo coraz silniejszy jest przypływ dzieci do szkoły średniej ze wsi z warstwy włościańskiej. Jest jedna z największych potęg naszych, ten pęd silny warstwy włościańskiej do oświaty, do wyższego wykształcenia. Ale z tego wypływa konsekwencja, a mianowicie, że coraz większa ilość dzieci od 10 do 18 roku życia, przez czas nauki w szkołach średnich żyje w możliwie najcięższych warunkach materialnych i moralnych, przypadkowo gdzieś mieszka, żyje prawie że na ulicy. To może się stać w niedługiej przyszłości niebezpieczeństwem dla całej naszej cywilizacji i kultury.</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Gdy weźmiemy pod uwagę dzisiejszą atmosferę większych miast, gdy weźmiemy chociażby bardzo mało podnoszący kulturę wpływ masy kin, jakie dzisiaj są, na młodzież, gdy zważymy, że duża ilość dzieci, bez żadnego wychowawczego wpływu ze strony starszych, poddana jest wpływom tych atrakcji ulicznych, to rzeczywiście, mamy sytuację, w której wszelkie wysiłki szkoły dla wychowania należytego mogą się stać płonne. Dlatego uważam, że musi Rząd, muszą samorządy, musi się społeczeństwo wspólnie wziąć do jak największego wysiłku, dla zabezpieczenia temu dużemu procentowi dzieci pozadomowego dobrego wychowania. Staje przed nami, jako jeden z najważniejszych problemów wychowawczych, problem internatowego wychowania, problemat burs. To muszą samorządy zrozumieć, że tworzenie jak największej ilości szkół bez zapewnienia jednocześnie wychowania tym dzieciom w bursach da bardzo powierzchowne wyniki. To jest problem, który, mojem zdaniem, musimy postawić na równi z powiększeniem ilości szkół, a to będzie wymagało bardzo głębokiego przemyślenia.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Dlaczego? Bo naprawdę nie mamy zgoła w Polsce ustalonych dotychczas metod tego wychowania internatowego. Anglia pod tym względem dużo zrobiła. Anglia wytworzyła cały typ obywatelski przez należycie postawione internaty. System angielski do naszego społeczeństwa nie da się w całości zastosować. Pod tym względem mamy zupełnie niezapisaną kartę papieru. Tu chodzi nie tylko o to, ażeby tworzyć internaty, żeby to był dach nad głową i ewentualnie kuchnia dla dzieci. Zadanie, nad wypełnieniem którego musi współpracować Rząd z Sejmem, z Komisją Oświatowa, ze stowarzyszeniami oświatowemi, z któremi jak najściślejszy stosunek uważam za konieczny, to wytworzenie programu i metody należytego wychowania internatowego. Więc nie zapowiadam, że Rząd będzie tworzył bursy, ale że na ten problem obecnie Ministerstwo Oświaty i Wyznań Religijnych zwróci bardzo pilną uwagę i w tym kierunku wejdzie we współpracę z Sejmem i z wszystkiemi instytucjami oświatowemi, jakie mamy w kraju.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Powiedziałem, że musimy położyć szczególny nacisk w wychowaniu umysłowości przyszłych pokoleń na realizm. Oczywiście z tego wynika następujący wniosek. Jeżeli mamy zmniejszyć literackość naszej kultury, a zwiększyć jej realizm, to z tego wynika w zakresie organizacji szkół konieczny postulat znacznego powiększenia szkolnictwa zawodowego. Nie wystarcza wszakże tylko budować szkoły zawodowe, powiększać ilość szkól. Trzeba powiększyć frekwencję do tych szkół. Niema dziś dostatecznego dążenia w społeczeństwie do kształcenia zawodowego dzieci. Otóż jeżeli stawiamy sobie program znacznego powiększenia wykształcenia zawodowego w naszem społeczeństwie, to musimy sobie powiedzieć: ku temu musi prowadzić działalność całego systemu szkolnego, zaczynając od szkoły powszechnej. Szkota powszechna musi rozwijać tendencje i ambicje u dzieci w kierunku szkół zawodowych. Nie może być dalej to, co jest dzisiaj, że idzie do szkoły zawodowej chłopiec dlatego, że nie ma pieniędzy od rodziców, czy też nie ma zdolności na to, żeby poszedł do gimnazjum i do uniwersytetu.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Szkoła zawodowa musi być postawiona zupełnie równorzędnie ze szkołą średnią i w opinii i w hierarchii społecznej i w trosce, którą mieć będzie Ministerstwo, a także i w organizacji całego systemu szkolnego. Do tej pory szkoły zawodowe istnieją zupełnie odrębnie od organizacji kuratorium. Było to z początku konieczne, nie było ludzi, którychby można mieć w kuratoriach do kierowania szkolnictwem zawodowem. Obecnie musimy szkolnictwo zawodowe zespolić w jedną organiczną całość i ze szkolnictwem powszechnem i ze szkolnictwem średniem, by po pierwsze ułatwiać przechodzenie dzieci z 4, lub 6 klasy szkoły średniej do szkół zawodowych bez wywoływania u dziecka poczucia, że ono przez to obniża się w swojej karierze socjalnej; po drugie, by już szkolnictwo powszechne rozwijało zdrowa ambicję u dzieci doskonalenia się zawodowego, wreszcie żeby szkolnictwo średnie wytwarzało zrozumienie tej podstawowej prawdy, iż wyższą jest wartość społeczna dobrego ślusarza, niż kiepskiego literata. Musi to być zrobione, jeżeli chcemy, żeby szkolnictwo zawodowe osiągnęło równorzędne stanowisko ze szkolnictwem średniem.</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">O ile chodzi o szkolę średnią ogólnokształcącą, jest ona nieco przeładowana wielkim zakresem wiedzy.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#komentarz">(Głos: I to mocno.)</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Żąda się od dzieci za dużej ilości wiadomości, co sprowadza to, że te wiadomości są zbyt powierzchowne. Dlatego ten krytyczny przegląd, o którym mówiłem, dotychczasowych doświadczeń pójdzie w kierunku, o ile tylko można, zmniejszenia zakresu wiadomości, natomiast pogłębienia nauki, którą dziecko będzie otrzymywać w szkole. Są jednak pewne dziedziny, w których mimo tego zasadniczego dążenia, trzeba powiększyć zakres wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(Głos: Mianowicie.)</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Jest anomalią, że dziecko z gimnazjum wychodzi z lepszą wiadomością Francji Ludwika XIV, niż Francji współczesnej. Jest zanadto wielki położony nacisk na historię, za mały na geografię, szczególnie spółczesno - polityczną, ekonomiczną. Uważam, że trzeba rozszerzyć znajomość współczesnego świata kosztem pomniejszenia zbyt nieraz dokładnej znajomości przeszłości historycznej.</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(Głos: To jest bardzo słuszne.)</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Nie Chciałbym, żebym był źle zrozumiany. Uważam, że musi być dokładne zrozumienie przeszłości. Nie zrozumiemy dzisiejszej cywilizacji, nic rozumiejąc jej dróg dziejowych. Ale uczy się za wiele szczegółów z tej przeszłości, za wicie się żąda syntezy historycznej od dziecka, które nic jest w stanie często tych syntez naprawdę zrozumieć, a za mało jest znajomości dzisiejszego świata. Każdy z profesorów uniwersytetów nauk społecznych powie, że do pewnego stopnia rozpacz bierze, jak się widzi, że student uniwersytetu lepiej się orientuje na Agora ateńskiem czy na Forum Romanum, niż na rynku warszawskim lub lwowskim.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Musi się więcej rozszerzyć znajomości świata współczesnego u uczni szkoły średniej.</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Gdy my spojrzymy, jaka masa uczni chodzi do uniwersytetu, a jak mało je kończy, gdy spojrzymy na to, jaka masa młodzieży się przez to marnuje, to musimy się zastanowić, czy jest słusznem traktować szkolę średnią wyłącznie jako przygotowanie do uniwersytetu. Niestety, okazuje się niemożliwem, by większość tych, co skończyli gimnazjum, skończyli też uniwersytet Najczęściej staje temu na przeszkodzie brak materialny. Niby student przychodzi do uniwersytetu i dostaje tę t. zw. testę, ale przecież każdy z nas profesorów wie dobrze, że 3/4 tych studentów wcale na wykłady nie chodzi, nie można żądać, żeby chodzili, bo jakbyśmy żądali, żeby uczęszczali regularnie na wykłady, musielibyśmy zapewnić im środki życia w mieście uniwersyteckiem bez pracy zarobkowej. Znaczna ilość studentów pracuje na prowincji, a jeśli nawet pracuje w tem samem mieście, najczęściej pracuje w godzinach wykładowych. Otóż trzeba przy tem zrewidowaniu programów, o którem mówiłem, wziąć pod uwagę, żeby szkoła średnia dawała człowiekowi przez samo jej ukończenie pewną określoną pozycję w społeczeństwie, aby szkoła średnia pozwoliła człowiekowi powiedzieć sobie: skończyłem średnic wykształcenie, mam średnie wykształcenie, z tem średniem wykształceniem coś zacznę, choć nic pójdę na uniwersytet.</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Była w tym kierunku tendencja, są wzory w tym kierunku w świecie.</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Oczywiście, że tu Wysokiej Izbie przedstawiłem tylko naczelne wytyczne, któremi Ministerstwo Oświaty kierować się będzie w robocie, do której przystąpiło. Mam nadzieję, że ta robota pójdzie dość szybko. Ze wszystkiemi szczegółami zarówno co do programu, jak i co do tego, o co jeden z panów posłów spytał, mianowicie co do ustroju szkolnego, przyjdzie Ministerstwo przed Komisję Oświatową, a wtedy zdecyduje Komisja i Sejm.</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#komentarz">(P. Z. Nowicki: A stanowisko samego Pana Ministra jakie jest?)</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Czy to jest kwestia stronnictwa?</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(Głos: Nie stronnictwo, ale stanowisko osobiste Pana Ministra?)</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Przepraszam, przesłyszałem się. Otwarcie powiem, że rzecz tę w tej chwili jeszcze przemyśliwam i opracowuję. To jest rzecz skomplikowana. Przedewszystkiem mamy bardzo różnorodne pod tym względem warunki w poszczególnych dzielnicach Polski. Jeżeli chodzi o zasadniczą moją myśl, to jest ona ta: jest niemożliwe, żebyśmy mieli w Polsce wszędzie siedmioklasowe szkoły...</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">...i nikt o tem szczerze nie myśli i nie marzy, bo mamy wiele wiosek, w których niema nawet 40 dzieci.</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Gdybyśmy dla utworzenia możliwie jak największej liczby siedmioklasowych szkół, utrudnili małym dzieciom chodzenie do szkoły, źle byśmy zrobili. A jednak potrzeba wyższych szkół powszechnych po wsiach. Rozwiązanie tego zagadnienia widzę po następującej linii (nie Chciałbym tego poruszyć na razie w plenum Sejmu i gdybym nie był zapytany o te rzeczy, tobym o nich nie mówił, bo muszą być one jeszcze dokładnie, na mapie sieci szkolnej przerobione): musimy mieć ze względu na bliski dostęp dzieci do szkół, znaczniejszą ilość szkól niższego typu. Szkoły te jednak niższego typu należy związać organicznie ze szkołami wyższego typu, tak żeby wszędzie w każdej okolicy pewna ilość szkół niższego typu była zgrupowana koło szkoły 7 klasowej i żeby wskutek tego każde dziecko mogło przejść ze szkoły niższej do wyższych klas 7 klasowej szkoły. Zarazem byłaby ta szkoła 7 klasowa ośrodkiem kultury i cywilizacji danej okolicy, byłaby ośrodkiem kursów uzupełniających, rolnych, odczytów itd.</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#komentarz">(P. Z. Nowicki: Stosunek średniej, szkoły do 7-klasowej?)</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">O tem wszystkiem będziemy mówić szczegółowo na komisji. Zdaje mi się, że ta zasada, że nie powinno być dziecka, któreby nie mogło przejść z łatwością od szkół niższego typu do wyższego, a więc i z 7-klasowej szkoły powszechnej do gimnazjum, ta zasada jasno wskazuje, w jakim kierunku będzie szła praca Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Kończę zwróceniem na jedno jeszcze uwagi Wysokiej Izby, a mianowicie: Jeżeli program pogłębienia naszego wychowania i wykształcenia, jeżeli program wychowania nowego typu obywateli przez władze państwowe szkolne ma być przeprowadzony, to nieodzownym tego warunkiem jest, ażeby nauczyciel w szkole powszechnej, czy średniej był odpowiedzialny za wyniki nauki. Zasada, iż gdy nauczyciel odrobi przepisaną ilość godzin w szkole i nie popełni przestępstwa dyscyplinarnego, to jest nieusuwalny, nie da pogłębienia oświaty. Musi być ustalone, że zadaniem nauczyciela jest nie odbyć tyle a tyle godzin w szkole, ale nauczyć tego, co jest w programie, że on musi być pod względem awansu i t. d. traktowany przez władze szkolne zależnie od wyników nauki szkolnej. Ta sprawa jest związana także z ustawą, która jest w tej chwili w Sejmie, ustawą o pragmatyce nauczycielskiej — i zwracam się do pp. Posłów, do Wysokiej Izby, ażeby jeszcze przed ostatecznem załatwieniem tej rzeczy kluby sejmowe zwróciły na to uwagę. Nauczyciel musi być oczywiście zabezpieczony przed ewentualną samowolą swego zwierzchnika i nie tylko przed samowolą zwierzchnika, ale, nieraz, także i przed wpływami partyjnemu.</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#komentarz">(Głos: To jest słuszne, tu P. Minister w sedno rzeczy trafił. To jest racja. Inny głos: Ale to jest, Panie Ministrze, po tamtej stronic.)</u>
          <u xml:id="u-22.52" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Mnie jest obojętne, czy z tej strony, czy z tamtej, mnie chodzi o zasadniczy warunek, że nauczyciel ma być wychowawcą, dzieci dla nauczyciela muszą mieć szacunek, nauczyciel więc nie może występować agresywnie dla przypodobania się jednemu stronnictwu przeciw drugiemu.</u>
          <u xml:id="u-22.53" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.54" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Ze szkoły wszelka polityka partyjna musi być bezwzględnie usunięta.</u>
          <u xml:id="u-22.55" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, brawo.)</u>
          <u xml:id="u-22.56" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Ale jeżeli nauczyciel ma być zabezpieczony przed naciskiem stronnictw, jeżeli ma on być zabezpieczony przed ewentualnemi szykanami ze strony przełożonych, to z drugiej strony musi być szkoła i muszą być dzieci szkolne zabezpieczone przed ewentualnem nieróbstwem nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-22.57" who="#komentarz">(Brawa. Oklaski. P. Z. Piotrowski: Panie Ministrze, a w sprawie szkół mniejszościowych?)</u>
          <u xml:id="u-22.58" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Co do szkół dla mniejszości, to bardzo prosto powiem. Jestem jednym z autorów ustawy o języku w szkole i oczywiście mojem zadaniem jest, ażeby ta ustawa była zupełnie ściśle przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-22.59" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Zarządzam przerwę do godziny 4-tej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Sołtyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PSołtyk">Proszę Panów!</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PSołtyk">Budżet Ministerstwa Oświaty, przedstawiony przez referenta p. Rymara, na pierwszej stronicy wykazuje, że budżet z roku 1921 w porównaniu z budżetem przedłożonym na rok 1925 wzrósł z 5,17% do 17%, w liczbach zaś absolutnych z 40 milionów z górą do 311 milionów. Widzimy przeto, że budżet Ministerstwa Oświaty w ciągu 4 lat wzrósł ośmiokrotnie. Rzecz prosta, nie będę powtarzał tych danych liczbowych, które przytoczył w swojem obszernem sprawozdaniu p. referent. Jeżelibyśmy te liczby zestawili, jeżeli do tych liczb dodalibyśmy to, ile społeczeństwo polskie wydaje na szkolnictwo prywatne, ile społeczeństwo, ile samorządy terytorialne wydają na dokształcanie analfabetów, ile społeczeństwo wydaje na Macierz Szkolną, na Towarzystwo Szkoły Ludowej, na Towarzystwo czytelń ludowych, to przyszlibyśmy do przekonania, że naród na cele oświaty wydaje w roku bieżącym zgórą pół miliarda złotych.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PSołtyk">Po przemówieniu p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które wprowadziło dyskusję naszą na bardzo wysoki poziom, rzecz prosta nie wypada zajmować się jakimiś szczegółami, należy rozpatrywać tylko zagadnienie wychowania narodu z punktu widzenia ogólnego, z punktu widzenia interesów narodu i Państwa. Otóż jeżeli na tej płaszczyźnie chcielibyśmy prowadzić dyskusję, to musimy stwierdzić, że do tej pory w ciągu z górą 6 lat istnienia odrodzonej Rzeczypospolitej, żaden z dotychczasowych ministrów właściwej polityki szkolnej nie prowadził. Żeby nic być gołosłownym, muszę przytoczyć dowody. Jeżeli wyjdziemy z założenia, które dzisiaj bardzo słusznie podkreślił p. Minister, że Ministerstwo Oświaty przez politykę swą szkolną powinno prowadzić naród i Państwo do potęgi i dobrobytu, to w takim razie należy się zastanowić, czy pod tym kątem widzenia rozwojem szkolnictwa w rozmaitych jego gałęziach ze świadomością kierowano. Liczby, które przytacza nam w swem sprawozdaniu referent, mówiłyby nam coś zupełnie innego.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PSołtyk">O szkolnictwie powszechnem powiem parę słów później, ale jeżeli zestawimy szkolnictwo średnie ogólnokształcące ze szkolnictwem zawodowem, to przyjdziemy do przekonania, że to ostatnie było do tej pory niesłychanie lekceważone. Bo proszę zwrócić uwagę, że według sprawozdania budżetowego, które mamy w sprawozdaniu referenta na str. 2, szkół średnich ogólnokształcących mamy 752, szkół zaś zawodowych maimy tylko 829. Jeżeli te liczby porównamy z szkolnictwem średniem i zawodowem u naszego zachodniego sąsiada, to zauważymy, że tam szkół średnich ogólno-kształcących jest tylko 2.165, tymczasem szkół zawodowych jest 26.226 razem z kursami dokształcającemu Młodzieży uczęszczającej do szkół zawodowych jest w Niemczech 2.063.617. a u mas 94.665. Jeżeli te liczby zestawimy, do przychodzimy do przekonania, że w tych dwóch dziedzinach Ministerstwo Oświaty właściwie nie miało drogi wytkniętej i pod tym względem szliśmy dotychczas po linii najmniejszego oporu. Gdziekolwiek zdarzała się inicjatywa prywatna, żeby otworzyć średni zakład naukowy ogólno-kształcący, w lei chwili Ministerstwo, byle tylko reflektant odpowiadał kwalifikacjom prawem przepisanym, udzielało pozwolenia i tem się motywuje tak ogromny u nas rozrost szkolnictwa średniego ogólno-kształcącego.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PSołtyk">Dzisiaj już wojna na bagnety na szczęście się skończyła, dziś Polska staje przed problemem walki na polu gospodarczem zwłaszcza z naszym zachodnim sąsiadem, który utraciwszy swoje kolcuje, rzecz prosta, będzie cala swoją ekspansie w dziedzinie gospodarczej wyładowywał na Wschód poprzez Polskę do Rosji i wobec tego w tej dziedzinie Polska musi stanąć do niesłychanie ciężkiej i zaciętej wałki, a w tej walce o zwycięstwie będzie decydować to państwo, które będzie miało lepiej przygotowane siły. Jeżeli z tego, stanowiska będziemy patrzeć na szkolnictwo zawodowe, to należy podkreślić, że braki są tutaj kolosalne i że w interesie narodu i Państwa leży, aby na przyszłość, w przyszłym budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego szkolnictwo zawodowe było daleko poważniej, daleko sowiciej uposażone. Następnie muszę zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz, która już coprawda nie zależy całkowicie od Ministerstwa, ale która jest rezultatem niewoli. Ponieważ w dzielnicy b. zaboru austriackiego mieliśmy autonomie i szkolnictwo swoje polskie, nic więc dziwnego, że rozwinęło się tam przeważnie szkolnictwo państwowe, szkolnictwo zaś prywatne było reprezentowane przez bardzo nieznaczną ilość zakładów naukowych. W b. dzielnicy pruskiej wogóle o szkołach polskich nie mogło być mowy, o ile przeto istniały szkoły średnie ogólnokształcace, były to przeważnie szkoły państwowe. Polska, obejmując te tereny po odrodzeniu. przeje la status quo, przejęła tem właśnie stan rzeczy. Tymczasem w b. zaborze rosyjskim stan rzeczy przedstawiał się zupełnie inaczej. Zwłaszcza po 1965 roku jak Patiom wiadomo, zaczęła się walka o szkołę polska i na terenie Kongresówki powstało bardzo dużo średnich zakładów naukowych ogólno-kształcących dzięki inicjatywie prywatnej i kiedy Polska powołana została do bytu, niepodległego, ten star, rzeczy został przez władze polskie niejako spetryfikowany. I dlatego mamy taki układ stosunków że wówczas kiedy naprzykład w b. zaborze niemieckim mamy na 50 szkół państwowych 13 prywatnych, w b. zaborze austrijackim na 89 państwowych mamy 65 prywatnych, w woj. łódzkiem, warszawskiem, białostockiem. wileńskiem. poleskiem i wołyńskiem mamy na 116 szkól państwowych, 156 prywatnych, utrzymywanych kosztem społeczeństwa. Widzą przeto Panowie, że koszt kształcenia dzieci w szkołach średnich jest bardzo nierównomiernie rozłożony na rozmaite dzielnice naszej odrodzonej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PSołtyk">Stwierdziwszy te fakty przejdę do tego zagadnienia bardzo doniosłego, które poruszył p. Minister. Mianowicie p. Minister powiedział dzisiaj, że wychowanie narodu stawia daleko wyżej od kształcenia. Podzielam zupełnie to zdanie, bo doświadczenie kilkunastoletnie na polu pracy oświatowej przekonało umie, że dziecko, które na ławie szkolnej nie douczyło się czegoś, w życiu będzie się musiało douczyć, ale charakter, spaczony w młodzieńczym wieku rzadko kiedy da się poprowadzić i dla tego na wychowanie młodzieży w szkole powszechnej, średniej i wyższej należy zwrócić szczególną uwagę. Wychowanie zaś młodzieży składa się z czynników następujących: wpływu rodziny, szkoły i otoczenia w szkole, a pożarem na wychowanie młodzieży oddziaływają programy szkolne, metody nauczania i podręczniki szkolne. Dziś Wysoka Izba z wielkiem zaciekawieniem słuchała przemówienia p. Ministra, gdy mówił o wychowaniu narodu i to przemówienie jego wywołało ogólne uznanie tak ze względu za temat poruszony, jak z powodu ujęcia go; jest to tylko dowodem, że przemówienie p. Ministra znalazło głęboki oddźwięk w naszych umysłach i sercach.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PSołtyk">Otóż przedewszystkiem programy szkolne. Jeżeli zastanowimy się nad programami szkolnemi. to każdy, kto dotyka tego przedmiotu, musi stwierdzić, że programy są zbyt obszerne. Z punktu widzenia wychowawczego lepiej jest przejść mniej, a przejść dobrze. Program musi być dostosowany do warunków, w jakich młodzież żyje. Trzeba się liczyć z tem, że młodzież uczęszczająca dziś jeszcze do szkoły, są to dzieci wojny. Niepodobieństwem jest, żeby nerwy ojca i nerwy matki nic odbiły się na miodem pokoleniu. Nic dziwnego, że to młode pokolenie wchodzi do szkoły z nerwami już nadszarpanemi. Jeżeli przeto to młode pokolenie obarczy się zbyt szerokim programem, to program ten zrealizowany być nic może.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Głos: Niech nauczyciele nie grają na nerwach dzieci, tak, jak to było w Toruniu.)</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PSołtyk">Ja tego faktu nie znam, jeżeli Pan będzie przemawiał, to niech Pan te rzeczy poruszy, ja potrącam te rzeczy tylko ogólnie, a w szczegóły bawić się nie będę. Dziś, jeżeli Panowie wezmą program szkoły powszechnej, to Panowie zobaczą w klasie 7-ej równania kwadratowe. Przecież nie podobieństwem jest, ażeby dziecko rozumiało równanie kwadratowe na poziomie 7-ej klasy szkoły powszechnej i dlatego z konieczności dziecko musi się uczyć tych rzeczy po łebkach. I nic dziwnego, że w rozmowie mojej z jednym z profesorów wyższych zakładów naukowych ten profesor oświadczył; szkoła powszechna stała się dziś uniwersytetem. a za to uniwersytet musi się stać freblówką, bo bardzo dużo rzeczy, które młodzieniec powinien wnieść ze sobą, wstępując do wyższego zakładu naukowego, musi dopiero uzupełniać, gdyż te rzeczy były pobieżnie przechodzone w średnim zakładzie naukowym.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PSołtyk">Program musi być dostosowany do dziecka średnio zdolnego, a programy dzisiejsze wypełnione być mogą tylko przez dzieci wybitnie zdolne. Jakież są tego konsekwencje? Że dziecko ma zadane sześć lekcji, przychodzi do szkoły, wyuczywszy się dwóch, trzech lekcji, a od następnych wymawia się pod rozmaitemi pozorami. Rodzice, chcąc osłaniać dziecko, bardzo często dają mu świadectwo niezgodne z rzeczywistością, że dziecko było chore, czy jakieś inne przyczyny wynajdują. Dziecko widzi to świadectwo i w ten sposób podrywa się autorytet matki czy ojca, podrywa się podstawy wychowania dziecka. Lepiej, żeby się dziecko mniej nauczyło, ale nauczyło się dobrze, bo w ten sposób, co poruszył bardzo słusznie dziś pan Minister, uczymy dziecko wytrwałości, uczymy dziecko wypełniania przyjętych na siebie obowiązków. W przeciwnym wypadku uczymy dziecko ślizgać się po wierzchu, uczymy brać przedmioty po dyletancku, nic gruntownie.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PSołtyk">A metody nauczania? Proszę Panów, ja uważam, że metod nauczania w szkole nie można narzucać. Na to, aby pewne metody wprowadzić do szkoły, trzeba odpowiednio wykształcić nauczycieli. Wykształconemu nauczycielowi musi się pozostawić swobodę działania w szkole, względnie w klasie. Bo nie można tej samej metody stosować nawet, powiem w tej samej klasie, jeżeli jest inne zbiorowisko dzieci. Bardzo często się zdarza, że klasa się tak dobierze, że wszystkie dzieci są bardzo uzdolnione — są takie wypadki — i wtenczas inną metodę można stosować do klasy. Są takie wypadki, że na poziomie tej samej klasy są dzieci mniej uzdolnione i tych metod wtedy nie należy stosować, natomiast należy stosować inne metody. Dziś powszechnie proponuje się przez Ministerstwo heurystyczną metodę nauczania. Każda metoda może być dobrą, jeżeli tylko trafi na dobrego nauczyciela i na odpowiednio przygotowaną klasę. Należy nauczycielowi pozostawić swobodę, kiedy on ma stosować metodę taką lub inną. Od wyboru metody zależy w ogromnej mierze rezultat nauki.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PSołtyk">Jeżelibym miał poruszyć w krótkich słowach sprawę podręczników, to znów Koledzy z Komisji Oświatowej przypomną sobie, iż sprawa ta była bardzo często w tej komisji poruszana, bo nie wiem dlaczego Ministerstwo z całą bezwzględnością narzuca szkołom używanie tych lub innych podręczników. To narzucanie stosuje się do tego stopnia, że jeżeli np. szkoły średnic nie chcą stosować się do tych narzuconych przez Ministerstwo podręczników, to grozi się im odebraniem pewnych uprawnień, jakie szkoła nabyła. Ja tli poruszę. Panie Ministrze, tylko jedną rzecz, której jako matematyk bezpośrednio się dotykam, mianowicie, sprawę podręczników z dziedziny matematyki Otóż w tej dziedzinie, mam wrażenie, że pod względem wychowawczym popełniamy duży błąd.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PSołtyk">Takie jest moje przekonanie. Popełniamy błąd tego rodzaju: zalecamy podręczniki, które nic mają odpowiedzi na zagadnienia. 1 co się, proszę Panów, dzieje? Kto z Panów nie doświadczał zadowolenia z pokonania trudności, wrażenia zwycięstwa pewnego po rozwiązaniu zagadnienia jakiegoś. Dziecko po pokonaniu trudności i otrzymaniu dobrego wyniku przychodzi do przekonania, że ono własnemi swojemi silami coś może stworzyć, przechodzi do przekonania, że trudności przezwyciężyć może. Tymczasem zaleca się podręcznik, który tych odpowiedzi nie ma i ten wielki czynnik w dziedzinie wychowana wytrąca się z rąk. Ponieważ dziecko, jak i starszy człowiek, przeważnie lubi iść po linii najmniejszego oporu, więc jako tako rozwiązuje zagadnienie i z tem źle czy dobrze rozwiązanem zagadnieniem przychodzi do klasy. I gdybyśmy mieli u nas takie klasy, któreby miały 5–10 uczniów, nauczyciel byłby w stanie skontrolować każde dziecko i wytknąć mu jego błędy; ale my niestety, mamy dziś klasy przeludnione i nie tylko w szkołach prywatnych, ale i w szkołach państwowych, ilość dzieci dochodzi w klasie do 50 i przekracza 50. W tym stanie rzeczy żaden nauczyciel nie jest w możności fizycznej skontrolować, jak dziecko rozwiązało dane zagadnienie i wobec tego dziecko pozostając w niepewności co do swojego toku rozumowania. I ta pewność, ten wielki czynnik wychowawczy, który wytwarza w dziecku pewność, to wielkie moralne zadowolenie, że dziecko może trudności przezwyciężyć i że jego umysł jest umysłem twórczym, tego zadowolenia, tego wielkiego czynnika wychowawczego dziecko jest pozbawione.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PSołtyk">P. Minister Oświaty dziś podkreślił, że jedną z wad naszego narodu, którą przez szkolę przedewszystkiem wykorzenić należy, jest brak wytrwałości i brak ścisłego rozumowania. Jeżeli eksperyment w rozmaitych innych dziedzinach życia zbiorowego narodu nieraz jest dopuszczalny, bo rezultaty tego eksperymentu nie dadzą na siebie długo czekać, to eksperyment w dziedzinie wychowania każę na siebie dziesiątki lat czekać; rezultaty jego objawiają się dopiero w dalszem pokoleniu, ale za eksperymenty w tej dziedzinie naród często płaci bardzo drogo, bo upadkiem materialnym i upadkiem moralnym, a co za tein idzie i upadkiem niepodległości swojej, i dlatego z eksperymentami w dziedzinie wychowania narodu trzeba być niesłychanie ostrożnym. Wszelkie metody nowe powinne być wprowadzane bardzo ostrożnie — tytułem próby; dopiero wypróbowane — mogą być albo wprowadzane w szkolnictwie, albo odrzucane. Z tego też względu i bezwzględnie zalecana przez Ministerstwo Heurcza powinna być wprowadzona lub odrzucona po dokładnem przerobieniu jej i po skutkach. jakie da. Mówiłem już o matematyce w klasach niższych; to samo da się powiedzieć o tym przedmiocie i w klasach wyższych, dzięki szczególnemu naciskowi na dyskusję, a lekceważenie samej techniki wykonywania działań rozmaitych, przez co pogłębiamy naszą wadę narodową, polegającą na wielomówności i szablonie.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PSołtyk">Nie wiem, czy świadomie czy nieświadomie w swojem przemówieniu dzisiejszem p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie poruszył jednej bardzo ważnej sprawy, na którą ja chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, a mianowicie na wychowanie dziewcząt. Do tej pory dziewczęta są wychowywane pod tym kątem widzenia, jak gdyby każda z nich miała być kiedyś adwokatem, lekarzem, inżynierem, profesorem, a zapominamy w dziedzinie wychowania kobiet o istotnem jej posłannictwie. Klub mój i ja jesteśmy najgorętszymi zwolennikami wyższego kształcenia się kobiet; uważamy, że podwoje wszystkich szkół powinne być równo dostępne dla kobiet jak i dla mężczyzn, ale jeżeli przychodzimy do przekonania, że zdrowie narodu zależy od zdrowia rodziny, to sądzę, że niema w tej Wysokiej Izbie nikogo, ktoby był innego przekonania, jak to, że podstawą rodziny, ogniskiem jej — jest matka, jest żona i jest gospodyni domu. Dlatego też do tego posłannictwa naturalnego kobiety musi być dostosowane i wykształcenie jej. Że z tej sprawy zdawali sobie sprawę jeden z wielkich współtwórców Komisji Edukacji Narodowej i Liceum Krzemienieckiego, Hugo Kołłątaj, niechaj służą słowa, które przytoczył w piśmie swojem do Tadeusza Czackiego, w sprawne Liceum Krzemienieckiego. Pisze on:</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PSołtyk">„Kiedy po wszystkich prawie Europy krajach zaczęto się trudnić poprawą i całkowitem urządzeniem wychowania publicznego, wielu z dobrze życzących czuło potrzebę, ażeby urządzić wychowanie kobiet. Ktokolwiek się zastanowi nad nieuchronną potrzebą powszechnego oświecenia, przyznać musi: iż nadaremnie pracowaćby przyszło nad urządzeniem wychowania najlepszego mężczyzn, gdyby zaniedbane zostało wychowanie kobiet... Kobiety składają istotną połowę społeczności ludzkiej, a ciężar obowiązków tej społeczności nierównie bardziej spada na nie. Natura składa w ich ręku wszystkie niemowlęta, których nie tylko wyżywieniem, ale i wychowaniem zatrudniać się muszą. Pierwsze wrażenia prowadzą od najwcześniejszej młodości do nałogów dobrych lub złych; daremnie nieraz najlepsze wychowanie szuka poprawić, co przez nałóg staje się drugą prawie naturą; trudno więc nic przyznać, jak ważnym jest społeczności interesem, starać się o najlepsze oświecenie tych, które Opatrzność przeznacza być matkami rodu ludzkiego, albo zatrudniać się najwcześniejszem wychowaniem niemowląt płci obojej”. Tak jeszcze na początkach XIX stulecia, pisał jeden z najgłębszych umysłów współczesnych, tak powiedział jeden ze współtwórców wiekopomnej Komisji Edukacji Narodowej. Dziś mamy już, chwała Bogu siódmy rok istnienia Polski niepodległej, a Panowie szanowni wiecie, że w tej dziedzinie nic a nic nie zrobiono. Jeżelibyście Panowie przejrzeli program na 4, 5 klasę, co jest w tym momencie, kiedy dziecko płci żeńskiej wymaga najtroskliwszej opieki, kiedy jest najsłabsze, wtedy przerażenie ogarnia na samą myśl, że to biedne dziecko musi po 6 godzin dziennie wysiadywać w szkole, a do tego conajmniej drugie 6 godzin w domu.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PSołtyk">Jakiż z tego rezultat? Rezultatem jest blednica, a co więcej, jak wszyscy prawie lekarze stwierdzają — zadatki gruźlicy — w miodem pokoleniu płci żeńskiej. A efekt tego, że dziecko kończąc średni zakład naukowy, zamiast wychodzić z radością w życie, wychodzi ze szkoły znękane, zgnębione, wychodzi fizycznie bardzo często zrujnowane, niezdolne do życia.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PSołtyk">Należałoby na tę dziedzinę zwrócić szczególniejszą uwagę i to Panie Ministrze, jest rzecz, która według mego przekonania nie cierpi zwłoki.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PSołtyk">Następnym czynnikiem, na który należałoby zwrócić uwagę z okazji dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jest stosunek między szkołą a domem.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PSołtyk">Proszę Panów! Dziś stosunek, jaki się ułożył w szkołach, jest zupełnie inny niż ten, jatki obserwowaliśmy przed wojną. Przed wojną Panowie mieliście, jeżeli mowa o średnich zakładach naukowych, stosunek tego rodzaju: mniej więcej 20% dzieci proletariatu, a 80% dzieci t. zw. inteligencji. Dziś stosunek zupełnie się odwrócił i z tego się cieszyć należy. Należy stwierdzić, że nasz lud niesłychane mocno garnie się do oświaty, ale dziecko z tego środowiska bardzo często niema w domu należytej opieki, nie ma wskazań wychowawczych. I dlatego też dziś bardziej niż kiedykolwiek zadzierzgnąć należy ogromnie mocny węzeł pomiędzy szkołą, a rodzicami. Przez szkołę bardzo często musimy wychowywać dom. Otóż w tej dziedzinie Ministerstwo nasze pozostawia wiele do życzenia. Znając poglądy obecnego p. Ministra na tę sprawę mam nadzieję, że on zrobi w tem wyłem. Sądzę, że ogromnym czynnikiem dodatnio wpływającym na współdziałanie rodziców i szkoły, są t. zw. rady, względnie komitety rodzicielskie, składające się na wsi w szkole powszechnej z delegatów, chociażby z każdego oddziału szkoły, a w szkole średniej, względnie zawodowej z delegatów od każdej klasy. Takie delegację rad rodzicielskich ogromnie są szkole pomocne. Nasze starsze społeczeństwo jeszcze dziś ma we krwi swojej tę dziwną jakąś obawę przed szkołą. Obawia się zakomunikować szkole swe uwagi, spostrzeżenia, zarzuty, obawiając się zemsty szkoły na dziecku. Otóż te rzeczy znakomicie się dają przeprowadzić za pomocą t. zw. rad rodzicielskich. I należy z uznaniem podkreślić, że na terenie stołecznego miasta Warszawy zrzeszenie rad rodzicielskich rozmaitych zakładów naukowych utworzyło jedną organizację, mającą za zadanie współdziałać pomiędzy domem a szkołą. Należy spodziewać się, że z tego współdziałania będzie jedna i druga strona zadowolona, a razem wszystko to przyczyni się ogromnie do podniesienia wychowania młodych pokoleń.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PSołtyk">Chciałbym parę słów powiedzieć o walce z analfabetyzmem, wychowaniu pozaszkolnem. W Komisji Oświatowej i w tej Wysokiej Izbie na zagadnienie to są rozmaite zapatrywania. Jeszcze w poprzednim Sejmie Rząd złożył nam ustawę o wychowaniu pozaszkolnem, która to dziedzina miała być przekazana całkowicie Ministerstwu.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PSołtyk">Otóż ja i mój Klub, który mam zaszczyt reprezentować, stoi na tem stanowisku, że ta dziedzina nie da się przeprowadzić za pomocą władz oświatowych. Nie wiem dlaczego organizacje takie jak Macierz Szkolna, jak Towarzystwo Szkoły Ludowej, jak Towarzystwo Czytelni Ludowych, które mają ogromnie chlubną kartę w walce o dusze polskie w czasach niewoli, dziś, kiedy marny Ojczyznę wolną i niepodległą, budzą mniej zainteresowania u społeczeństwa naszego, które uważa, że obowiązkiem Państwa jest wszystko robić i wszystkie dziedziny życia wziąć na barki władz administracyjnych. Panowie wiedzą, że w Polsce mamy około 50% analfabetów. Proszę sobie wyobrazić, czy możliwą jest jakakolwiek organizacja państwowa, któraby jedynie mogła stanąć do walki z tą naszą kieską narodową. Uważam, że do wałki musi stanąć całe społeczeństwo zorganizowane w instytucjach oświatowych, jak Macierz Szkolna, jak Towarzystwo Szkoły Ludowej, jak Towarzystwo Czytelni Ludowych, jak rozmaite inne instytucje oświatowe. One muszą wziąć na swoje barki całość tego zagadnienia, a Państwo obowiązane jest tylko współdziałać, subwencjonować, względnie pomagać tym instytucjom w tej walce.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PSołtyk">Ja z ogromnym naciskiem chciałbym podkreślić to właśnie zagadnienie. Ci panowie, którzy mieli nieszczęście przyglądania się rewolucji w Rosji, przyszli do przekonania, że rewolucja w Rosji była możliwą dlatego, iż tam był olbrzymi rozdział pomiędzy warstwą inteligentną a ludem...</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#PSołtyk">... i dlatego też warstwy inteligentne, kiedy wybuchła rewolucja, stanęły na uboczu i przyglądały się temu, jak rozmaitego rodzaju agitatorzy wzięli tłum na swe barki:, i miotali nim, prowadząc państwo do anarchii i zguby. U nas na szczęście można stwierdzić zupełnie inne zjawisko. Już w czasie niewoli u nas wieś i dwór współdziałały ze sobą na polu oświaty, czy to przez czytelnie, czy to przez wykłady, tak że u nas tego rozdziału niema. Nie Chciałbym przeto, ażeby w Polsce odrodzonej inteligencja polska usunęła się od tej pracy, którą z takim dobrym skutkiem i z takiem samozaparciem się siebie prowadziła w czasie niewoli. I dlatego też uważam, że bardzo ważną jest rzeczą, ażeby dzisiaj z tej trybuny, a sądzę, że na to wszystkie stronnictwa zgodzą się, wezwać inteligencję polską do współdziałania właśnie w tych instytucjach kulturalno-oświatowych, które mają za zadanie walkę z analfabetyzmem, bo tylko społeczeństwo zorganizowane może zaradzić temu złemu.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#PSołtyk">Proszę Panów, nasza Konstytucja w artykułach od 117 do 120 nakreśla ramy wychowania narodowego. Otóż jeden z artykułów, mianowicie art. 119 mówi, że nauka w szkołach państwowych i komunalnych jest bezpłatna.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#PSołtyk">Dzisiaj w swem sprawozdaniu p. referent przytoczył nam liczby, które niejednego z nas, patrzącego głęboko i daleko w przyszłość, napawały przerażeniem, czy naród polski sprosta tym zadaniom, jakie w dziedzinie oświaty leżą przed nim, a przecież niema w tej Izbie nikogo, ktoby nic zdawał sobie sprawy, że dziedzina oświaty, po ustaleniu granic, jest zagadnieniem, które wysuwa się na plan pierwszy. Bo jeżeli Konstytucja nasza nadała wszystkim obywatelom, i słusznie, równe prawa, to musimy dążyć do tego, żeby wszyscy obywatele jednakowo rozumieli obowiązki wobec narodu, wobec Państwa. liniej drogi do tego zrozumienia niema, jak tylko przez oświatę szerokich warstw naszego narodu. I dlatego nic może być mowy o tem, ażeby na ecie oświaty i Sejm i Rząd i naród miały żałować grosza. Ale jeżeli Panowie weźmiecie takie zagadnienie chociażby, jak budowa szkolnictwa powszechnego, to według sprawozdania p. referenta na ten cel potrzeba do 4 miliardów złotych. Jeżeli zaś, jak p. referent w swojem sprawozdaniu ustala, szkolnictwo powszechne ma być w ciągli 10 łat załatwione, to przypadnie po 400 milionów rocznic na samo budownictwo szkolne. Jeżeliby nawet koszty budowy szkól powszechnych przenieść w połowic na samorządy, a połowę na Państwo, to wypadnie nam i tak po 200 milionów złotych rocznie na samą budowę szkolnictwa powszechnego. A gdzie jest szkolnictwo zawodowe, które leży odłogiem, a gdzie jest szkolnictwo średnie, gdzie są pomoce naukowe we wszystkich gałęziach szkolnictwa, gdzie są te wszystkie niezałatwione sprawy w szkołach wyższych, gdy student po parę lat musi czekać po to, żeby się dostać do laboratorium, wskutek szczupłości gmachów i niedostatecznej ilości odpowiednich przyrządów?</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#PSołtyk">Dlatego też nakładający na nasze młode Państwo tak wielki ciężar, jak bezpłatna szkoła na wszystkich jej, stopniach, nałożył na Państwo obowiązek, którego Państwo, według mego przekonania, wykonać nie będzie mogło. Bo jeżeli Konstytucja w art. 118 mówi, że w zakresie szkół powszechnych nauka jest obowiązkowa dla wszystkich obywateli, to jest jasną rzeczą, że na szkołę powszechną każdy obywatel musi płacić podatek i szkoła powszechna musi być bezpłatna i tak jest we wszystkich państwach najdemokratyczniejszych. Ale jeżeli Panowie wezmą czy to Anglię, czy Amerykę, to tam szkoła średnia ani wyższa nie jest bezpłatna. I dlatego też jeszcze w poprzednim Sejmie uchwalono rezolucję, że szkoła średnia poza powszechną powinna być opłacana, ale jednocześnie każde dziecko biedne a zdolne winno być zwalniane od opłaty wpisowego; i że dla wszystkich dzieci wybitnie zdolnych Państwo powinno tworzyć stypendia, które dałyby dziecku możność całkowitego utrzymania się w mieście, do którego dziecko przybywa, aby czerpać dalszą naukę.</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(P. Reger: Ksiądz katecheta będzie zdolności kwalifikował.)</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#PSołtyk">Nie wiem kto będzie kwalifikował, może akurat to przypadnie w udziale Panu. Sądzę, że prawdopodobnie kwalifikować będą rady pedagogiczne, które w większości prawdopodobnie nie są tak krwiożercze, ażeby uwalniały od wpisów dzieci zamożne, ale będą uwalniały od opłat wpisowych dzieci biedne. Na to zagadnienie nic można patrzeć z partyjnego punktu widzenia, tylko trzeba na te rzeczy patrzeć z punktu widzenia interesu narodu i Państwa, czy Państwo temu podoła czy nie podoła. Otóż do tej pory temu nie podołało i jeżeli Panowie tę sprawę poruszyli, to przytoczę Panom liczby.</u>
          <u xml:id="u-24.31" who="#PSołtyk">Na rok bieżący na pomoce naukowe i na urządzenie lokali szkolnych w szkołach powszechnych jest preliminowane 1.335.700 zł. Co Panowie za to zrobią? Czy chociaż remont szkół się przeprowadzi, bo o pomocach naukowych nie może być mowy. Dla szkól średnich jest przewidziane 1.400.000, to jest kilkanaście gabinetów fizycznych dla szkół. A przecież Panom nie jest obce to, że w szkołach średnich bardzo często chemię prowadzi się bez żadnych przyrządów, tylko profesor kreśli na tablicy rysunek i dziecko w fantazji swojej musi resztę sobie dośpiewać. Dla szkół zawodowych 1.429.744.</u>
          <u xml:id="u-24.32" who="#komentarz">(Głos: Cóż to znaczy?)</u>
          <u xml:id="u-24.33" who="#PSołtyk">Ale Panie Kolego, proszę powiedzieć, skąd naród weźmie na to? Ja pierwszy i mój klub byłby tego przekonania, ażeby na te cele dać jak najwięcej, ale na to muszą być pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-24.34" who="#komentarz">(Różne głosy.).</u>
          <u xml:id="u-24.35" who="#PSołtyk">Konstytucja mówi, że nauka w państwowych szkołach komunalnych jest bezpłatna, a przecież Panowie, którzy bywali na posiedzeniach Komisji Oświatowej, byli nieraz świadkami interpelacji, dlaczego Ministerstwo pod rozmaitemi pozorami stara się pewne opłaty z młodzieży ściągać. Przecież nie tak dawno była szeroka dyskusja w Komisji Oświatowej, wywołana manifestacją studentów wyższych zakładów naukowych, którym kazano wnosić pewne opłaty za studia. Otóż okazało się, że za czesne, które młodzież płaciła, wybudowano domy akademickie, a przecie domów akademickich nie buduje się dla młodzieży bogatej, lecz dla tej, która dzisiaj musi bardzo często przebywać na wsi, bo nie ma dachu nad głową, przecież te domy akademickie mają być przeznaczone głównie dla młodzieży ubogiej. A czy Panowie z tych dziesięciu milionów, które są przeznaczone na szkolnictwo, chcieliby przeznaczać fundusze na budowę domów akademickich? Zdarzało się często, to są fakty — że szkoły powszechne, średnie, szkoły zawodowe przerywały naukę dlatego, że nie były w stanie w piecach palić.</u>
          <u xml:id="u-24.36" who="#PSołtyk">Otóż jeżeli chcemy, ażeby szkolnictwo wogóle ruszyć mogło naprzód, to pozostawmy naukę w szkołach powszechnych bezpłatną, ale ludność zamożna powinna wnosić pewne opłaty, ażeby dać możność z tych funduszów tworzyć stypendia, któreby szły na pomoce i zapomogi dla niezamożnej, a zdolne; młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-24.37" who="#PSołtyk">Chciałbym jeszcze parę słów dorzucić tu do sprawy bardzo często w Komisji Oświatowej i z tej trybuny poruszanej, sprawy szkolnictwa dla mniejszości narodowych. Otóż sprawę tę rozstrzyga jeden z fundamentalnych artykułów traktatu o mniejszościach narodowych, mianowicie art. 8, który mówi, że obywatele polscy, należący do mniejszości etnicznych, religijnych lub językowych będą korzystali z takiego samego traktowania, z takich samych gwarancji ustawowych i faktycznych, jak inni obywatele Państwa, mianowicie będą mieli równe prawa do zakładania, prowadzenia i kontroli własnym kosztem instytucji dobroczynnych, religijnych lub społecznych, szkół i innych zakładów wychowawczych.</u>
          <u xml:id="u-24.38" who="#PSołtyk">To mówi traktat o mniejszościach narodowych.</u>
          <u xml:id="u-24.39" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: A dalej co jest?)</u>
          <u xml:id="u-24.40" who="#PSołtyk">Proszę Panów, wiem co dalej jest w art. 9, ale niech Pan przeczyta artykuł pierwszy traktatu o mniejszościach narodowych, to się Pan przekona, że Polska zobowiązuje się, iż postanowienia zawarte w art. od 2–8, będą uznane za prawa zasadnicze, że żadna ustawa, żadne rozporządzenie, ani żadna działalność urzędowa nie staną w sprzeczności lub przeciwieństwie do tych postanowień, że żadna ustawa, żadne rozporządzenie, ani też żadna działalność urzędowa nie będzie miała wbrew nim mocy. Otóż od art. 2 do 8, to są fundamentalne zasady traktatu o mniejszościach narodowych. Tymczasem cóż Panowie widzicie? Widzicie, że Polska własnym kosztem Skarbu Państwa utrzymuje szkól ruskich 2,997 według sprawozdania z roku 1922,...</u>
          <u xml:id="u-24.41" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Co to znaczy własnym kosztem? Pan płaci za te szkoły?)</u>
          <u xml:id="u-24.42" who="#PSołtyk">... następnie szkół powszechnych rosyjskich 9, białoruskich 32, czeskich 41, niemieckich 1,146, litewskich 51. Następnie Traktat Wersalski mówi, że jeżeli chodzi o ludność niemiecką, to a; t. 8 obowiązuje na tych terenach, które poprzednio należały do Rzeszy Niemieckiej. Tymczasem Panowie wiecie, że na całym terenie Rzeczypospolitej Państwo Polskie utrzymuje szereg szkól niemieckich. A więc, jeżeli my do tej pory sami nie mamy tyle szkół, ile potrzeba, bo 1/2 miliona dzieci z górą nie chodzi do szkól, bo Państwo Polskie nie było jeszcze w stanie zorganizować ich dla tych dzieci, jeżeli według statystyki okazuje się, że 50.000 z górą dzieci polskich chodzi do szkół ukraińskich i uczy się w języku obcym, to nie możecie się Panowie dziwić, że Polska odrodzona, znajdując się w okresie sanacji Skarbu, nie może zaspokoić wszystkich potrzeb, jakich domagają się mniejszości, bo nie zaspakaja nawet swoich własnych. W każdym razie należy stwierdzić, że Polska robi więcej, niż robi ktokolwiek inny. Proszę przejść za granicę, proszę przejść czy to do Czechosłowacji, czy to Rumunii, czy do Niemiec, czy jest wzajemność pod tym względem naszych sąsiadów?</u>
          <u xml:id="u-24.43" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości narodowych: Kto podatki płaci? Głos na prawicy: W każdym razie nie Pan.).</u>
          <u xml:id="u-24.44" who="#PSołtyk">Proszę Panów, na zakończenie mego przemówienia Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że klub mój przywiązuje ogromne znaczenie do rozwoju szkolnictwa zawodowego, dlatego też w imieniu klubu mojego mam zaszczyt zgłosić następującą rezolucję: „Sejm wzywa Rząd, aby przy układaniu budżetu na rok 1926 uwzględnił bardzo znacznie potrzeby szkolnictwa zawodowego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PGrünbaum">Wysoki Sejmie! Z ogromnem zainteresowaniem przysłuchiwałem się wywodom p. Ministra Grabskiego. Przypuszczałem, że p. Minister Grabski, który bardzo często ma odwagę czynu i odwagę myśli, poruszy szeroko zagadnienie szkolnictwa, ujmie je głębiej, niż dotychczas słyszeliśmy. Tymczasem p. Minister Grabski mówił o zagadnieniach szkolnictwa, że tak powiem z punktu widzenia wewnętrznego, mówił o metodach wychowania, nie dotknął wcale tych zagadnień oświatowych i szkolnych, które mają charakter wybitnie polityczny. Zapytany, już po zakończeniu swego przemówienia, wrócił na mównicę i rzucił jedno czy dwa zdania o szkolnictwie mniejszości narodowych. Rzecz jasna, że temi dwoma zdaniami ani nie oświetlił zagadnienia, ani też, oczywiście, nie wyczerpał go. A szkoda, bo wartoby było, żeby kiedyś Minister Oświaty omówił przed Wysokim Sejmem sprawy szkolnictwa z punktu widzenia polityki oświatowej, którą się u nas prowadzi. Warto byłoby, ażeby Minister tej miary, co p. prof. Grabski, przyszedł przed Sejm i powiedział, jak on zamierza załatwić sprawę szkolnictwa tych obywateli Polski, którzy nie należą do narodowości polskiej. P. Minister powiedział, że jest współautorem ustawy o szkolnictwie ukraińskiem i białoruskiem i że będzie się starał, ażeby ta ustawa została wprowadzona w czyn. Nie jest moją rzeczą mówić o tej ustawie i o jej realizacji, zrobią to inni koledzy. Ale, proszę Panów, sądzę, że wszyscy przyznają mi, iż ta ustawa nie wyczerpuje całości zagadnienia Szkolnictwa mniejszości narodowych, nie dotyka przedewszystkiem tych mniejszości, które dotychczas są prawic zupełnie ignorowane w zamierzeniach Rządu, a mianowicie przedewszystkiem mniejszości narodowej żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PGrünbaum">Co się tyczy metod, o których mówił p. Minister Grabski, to miałbym poważne wątpliwości, czy u nas, gdzie jeszcze niema równowagi społecznej, czy u nas, gdzie jeszcze budżet obrony przed wrogiem zewnętrznym i przed wrogiem wewnętrznym zjada prawie wszystko co mamy, można poważnie mówić o zastosowaniu tych wszystkich pięknych myśli i idei co do metod wychowania, które nam tu wygłosił p. prof. Grabski. Jedną jednak obawę muszę tu wyraźnie wypowiedzieć. Zasady sformułowane przez p. Ministra zdają się iść w kierunku, który musi doprowadzić do niwelowania wychowania, który musi doprowadzić do zupełnego zignorowania potrzeb, konieczności tych obywateli polskich, którzy do narodowości panującej nie należą.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Poniatowski).</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PGrünbaum">Ta obawa jest dla mnie najpoważniejszą, bo obecny stan rzeczy wykazuje, że w dziedzinie szkolnictwa, w dziedzinie wychowania, przynajmniej o ile chodzi o żydów, Rząd stara się prowadzić rzeczy tak, żeby potrzeby oświatowe ludności żydowskiej były zaspakajane, o ile mogą być zaspakajane bez przeszkód ze strony Rządu, środkami samych żydów.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, każdy budżet należy rozpatrywać z punktu widzenia ekwiwalentu, który państwo daje obywatelom za ciężary przez obywateli na utrzymanie państwa ponoszone. Jeżeli państwo nie kompensuje swoich obywateli, jeżeli za ciężary pieniężne, za podatek krwi i podatek mienia nie daje w zamian żadnego ekwiwalentu, to dzieje się to, co biorąc analogię z dziedziny społecznych stosunków, można określić, jako eksploatacje. Zachodzi wtedy eksploatacja narodowa, eksploatacja mniejszości przez większość panującą. Większość panująca bierze od mniejszości środki, bierze od mniejszości podatek krwi i mienia i nie daje żadnych środków na zaspokojenie potrzeb tej mniejszości. Odbywa się coś, co jest bardzo podobne, co jest analogiczne do stosunku, zachodzącego pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą, pomiędzy kapitalista a robotnikiem. Kapitalista bierze cala pracę od robotnika, a w zamian za to bardzo main daje, w każdym razie daleko mniej, niż należy się jako równowartość dokonanej pracy. W danym wypadku, o ile chodzi o żydów, zachodzi zupełnie ten sam stosunek i najjaskrawiej uwidacznia się to w budżecie Ministerstwa Oświaty. Weźmy tę rzecz cyfrowo.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PGrünbaum">P. prof. Rymar obliczył, że jeżeli budżet wydatków na oświatę, który powiększa się coraz bardziej, podzieli się na liczbę mieszkańców Polski, to wypadnie 12 1/2 zł. na głowę. Jeżeli przyjmiemy. że żydów jest w Polsce obecnie 3.000.000, było ich w 1921 r. około 2.500.003, to wypadnie, że na żydów przypada 37 do 38.000.000 zł. Jak zaś żydzi partycypują w wydatkach, czy otrzymują od Państwa te 37.000.000, które przypadają im z budżetu oświaty? Nie mówię o innych podatkach, o tych sumach, które żydzi dają na utrzymanie Państwa, to jest bardzo poważne zagadnienie i można by było z cyframi w ręku dowieść, że żydzi partycypują w utrzymaniu Państwa w znacznie większym procencie, niż partycypują w ludności. Otóż tabelka będzie bardzo ciekawa. Mniej więcej można liczyć, że w szkołach powszechnych, utrzymywanych przez Państwo, jest około 200.000 dzieci żydowskich. Dla b. Galicji mamy dość ścisłe obliczenie — siedemdziesiąt kilka tysięcy. Dla Kongresówki i dla Kresów liczby nie są ścisłe, ale mniej więcej wziąwszy na oko można powiedzieć, że ponad 100.000 dzieci żydowskich uczęszcza do państwowych szkół powszechnych. Biorę równą liczbę 200.000, prawdopodobnie jest mniej, kosztują one Państwo 12.000.000 zł. W szkolnictwie średniem jest 9.370 żydów, kosztują oni Państwo około 1.000.000 zł. W wyższem szkolnictwie jest 8 tysięcy kilkuset żydów, biorę te cyfry z tego samego roku szkolnego 1921, 1922; kosztują oni około ośmiu milionów. Czyli że 21 milionów w okrągłych cyfrach wydatkuje Państwo na Żydów, a powinniśmy otrzymać 37 milionów.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Głos: Z czego to płacicie?)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PGrünbaum">Ja biorę obliczenia, które podał p. prof. Rymar. Na głowę ludności wypada 12 1/2 zł. i te 12 1/2 zł każdy powinien otrzymać w formie jakiegoś ekwiwalentu.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PGrünbaum">Nie biorę ogólnej sumy wydatków, tylko wydatki na szkolnictwo, wydatki Ministerstwa Oświaty już w formie świadczeń Państwa, w formie ekwiwalentu. Ten ekwiwalent dostaje każdy obywatel polski, jeżeli podzielimy te wydatki, tę sumę budżetu na wszystkich obywateli, to otrzymamy 12 1/2 zł. Żydzi nie dostają tego ekwiwalentu w sumie 12 1/2 zł, dostają znacznie mniej. Żydzi powinni dostać 37 milionów, a dostają tylko 21.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Głos: Takiego ekwiwalentu żaden z obywateli nie dostaje.)</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PGrünbaum">Takie są obliczenia prof. Rymara.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(P. Rymar: Proszę o powtórzenie jeszcze raz tych danych.)</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PGrünbaum">A więc 12 milionów w okrągłych cyfrach na szkolnictwo powszechne, około miliona — szkolnictwo średnie, około 8 milionów, coś ponad 7.600.000 — szkolnictwo wyższe.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Głos: A zawodowe?)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#PGrünbaum">Dla zawodowego nie mam cyfr i Pan Profesor również nie ma cyfr, a o ile wziąć na oko, to w zawodowem szkolnictwie jest bardzo mało żydów, zarówno, jak i w seminariach nauczycielskich. To są cyfry oficjalne.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Głos: A ile przypada na budowę szkół?)</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#PGrünbaum">Koszta budowy szkół znajdują się już w ogólnej sumie.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PGrünbaum">Przejdźmy teraz do innej dziedziny, mianowicie do dziedziny uczestniczenia żydów w najrozmaitszych typach szkolnictwa państwowego. Proszę Panów, jaki system stosuje się względem żydów w dziedzinie szkolnictwa? Mogą być dwa systemy: może być system, który ma na celu asymilowanie, polonizowanie żydów. To jest jeden system. Może być drugi system, który ma na celu zaspokojenie dążeń oświatowych żydów zgodnie z ich życzeniami. Otóż Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie stosuje ani jednego, ani drugiego systemu, ale stosuje system, który śmiało nazwać można systemem wydziedziczania. Bo, proszę Panów, gdyby stosowano system asymilacyjny, system polonizacyjny, to należałoby przedewszystkiem dążyć do tego, aby żydzi mieli otwarte, że tak powiem, podwoje do szkół państwowych, na równi z innymi obywatelami. Niema tu mowy o przywilejach oczywiście, ale musiałaby być zastosowana równość. Tymczasem rzecz się ma całkiem inaczej. Jeżeli weźmiemy szkolnictwo wyższe, to tu odbywa się jakaś gra w ciuciu-babkę. Mówimy, że jest numerus clasus, właściwie należałoby to nazwać normą procentową, stosowaną względem żydów w niektórych fakultetach szkół wyższych, a nam odpowiadają: niema tego. Jeżeli się za granicą o tem mówi, to przedstawiciele Polski p. prof. Stroński, pp. Milstein i inni mówią, że niema numerus clasus, niema żadnej normy procentowej i na dowód tego przytaczają cyfry ogólne, ogólny procentowy stosunek żydów na wszechnicach, zapytują: jakże może Żydów w stosunku do ogółu ludności wynosi zaledwie 10–11%. być norma _procentowa, kiedy Żydów jest na wszechnicach 25%?</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: I więcej.)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PGrünbaum">A procent.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Macie więcej niż dwa razy tyle.)</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#PGrünbaum">Tymczasem rzecz ma się całkiem inaczej. Trzeba wziąć cyfry podług fakultetów, cyfry uczniów przyjmowanych w ostatnich latach. Trzeba zrozumieć, że niema potrzeby stosowania norm procentowych, jeżeli nie zachodzi konieczność ograniczenia praw Żydów w życiu społecznem, w zarobkowaniu.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#PGrünbaum">Pocóż stosować normy procentowe na wydziale prawniczym, albo na wydziale filozoficznym? O co chodzi tym, którzy domagają się stosowania norm procentowych? Chodzi im o to, ażeby obronić, jak oni to nazywają, kierownicze sfery państwowe narodu polskiego od wtargnięcia do nich elementu żydowskiego. Jeżeli ograniczenia są stosowane później, po skończeniu uniwersytetu, niema potrzeby wprowadzać ich podczas nauki uniwersyteckiej. Przecież filozofia — cóż ona daje? Filozofia daje możność otrzymania posad w gimnazjach, możność otrzymania posad nauczycielskich wogóle, a przecież państwowych posad nauczycielskich żydzi nie otrzymują. Prawniczy wydział — na to są inne sposoby, mianowicie te, które się stosuje przy mianowaniu aplikantów. Trzeba 2 lata być aplikantem w sądzie zanim otrzyma się prawo praktykowania jako adwokat, aplikanta musi mianować minister, minister żydów nie mianuje, więc adwokatura może być stopniowo oczyszczana od żydów, odżydzana.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#PGrünbaum">Inaczej rzecz się ma w zawodach, które są od państwa niezależne, a więc w zawodzie lekarskim, a więc w zawodzie inżynieryjnym. Przyjrzyjmy się cyfrom co do fakultetów medycznych i politechnik; ujawnią się bardzo ciekawe rzeczy. Jeżeli weźmiemy uniwersytet krakowski, otrzymamy następującą tablicę: w r. 1918/19 na medycynie było 38,7 żydów, na filozofii 19,2%. W r. 1922/23 było już na medycynie tylko 25,8%...</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(Głosy: Tylko!)</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PGrünbaum">... a na filozofii 37,2. W r. 1923/24 na medycynie było 20,5%, a na filozofii aż 40,5%. Jeżeli chodzi o Warszawę, to cyfry są mniej więcej takie same. W r. 1915, kiedy uniwersytet warszawski, jak mówią w Galicji „zaistniał”, było 67,9% żydów na medycynie, 28% na filozofii. W roku 1922/23 już 40,6% na medycynie, 34,9% na filozofii.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#komentarz">(Głos: Nasza młodzież z wojska wróciła. Inny głos: Za dużo.)</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#PGrünbaum">Otóż, by zadowolić Panów, w r. 1923/24 przyjęto na medycynę tylko 19 żydów na ogólną liczbę 222, czyli o 8,5% mniej, niż za rosyjskich czasów przyjmowano.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(Głos: Bo teraz są polskie czasy.)</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#PGrünbaum">Na prawie przyjęto 29,9%, na filozofię 38,2%.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, czyż Panowie będziecie twierdzili,...</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#komentarz">(Głos: To jest przeszło trzy razy więcej.)</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#PGrünbaum">... że żydzi obecnie ukochali tak bardzo filozofię, a wstrętu nabrali do medycyny? Przecież tego chyba, Panowie, nie będziecie twierdzili, a swemi okrzykami dajecie Panowie świadectwo prawdzie, którą chcecie przed zagranicą ukryć, że względem żydów stosuje się na wszechnicach polskich normę procentową — nie na wszystkich fakultetach, ale na fakultetach, przygotowujących do zawodów, co do których po skończeniu uniwersytetu nie można żadnych ograniczeń stosować. Dotyczy to również politechnik. Na politechnice warszawskiej, w r. 1915/16 było 31% żydów, w r. 1916/17–30,7%, w roku 1921/22–23,2%, w r. 1922/23–14,7%, w r. 1923/24 — tyle samo. Proszę Panów, wszystkie te cyfry dowodzą najwymowniej, że w wyższem szkolnictwie specjalnem, dającem możność uprawiania zawodów niezależnych od Państwa, stosuje się normę procentową.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#PGrünbaum">Na innych fakultetach normy procentowej się nie stosuje dlatego tylko, że później po skończeniu uniwersytetu, można stosować rozmaite ograniczenia i odżydzać, gdyż przygotowują one do zawodów zależnych od Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#PGrünbaum">Jak sprawa stoi w szkolnictwie średniem?</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#komentarz">(Głos: Przy budowie tunelu, ilu żydów pracuje?)</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Ilu studentów żydów na froncie było?)</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#PGrünbaum">Panie, przecież p. kol. Stroński później Panu nawymyśla, bo Pan mu psuje całą jego robotę. Jak on później będzie wyglądał na zjazdach międzynarodowych, jeżeli stenogram mojego przemówienia z Pańskiemi okrzykami odczytają w odpowiedzi na jego dowodzenia, że oszczerstwem jest oskarżenie, iż u nas stosowana jest norma procentowa względem Żydów.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz przerywa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Panie Pośle, Pan ma prawo zapisać się do głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PGrünbaum">W szkołach średnich państwowych mamy 9.372 żydów, na ogólną liczbę 102.318 uczniów, czyli 9,1%,...</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(P. Kornecki: 10,85.)</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PGrünbaum">... przy tem trzeba zwrócić uwagę na to, że te cyfry składają się z dwóch nierównych liczb, mianowicie z liczby uczniów żydów w szkołach średnich w b. Galicji i w szkołach średnich państwowych w b. Kongresówce i na Kresach. Jeżeli wziąć te liczby oddzielnie, to okaże się, że więcej niż 5.000 uczniów jest w szkołach średnich b. Galicji i tylko coś ponad 4.000 jest w szkołach państwowych średnich w Kongresówce i na Kresach.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Taki sam stosunek jest i u Polaków.)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PGrünbaum">Nie, proszę Panów, procent żydów w średnich szkołach w b. Galicji wynosi 18, w b. Kongresówce i na Kresach 5–6, dla dziewcząt 6, dla chłopców 5. Przecież nie będziecie Panowie twierdzili, że to się dzieje przypadkowo, przecież za czasów rosyjskich mieliśmy 10% w Kongresówce i na Kresach, były nawet szkoły handlowe, w których było 15%. Wiemy, że jeżeli która szkoła chce zostać upaństwowiona, to odżydza się i że w szkołach państwowych nie przyjmuje się żydów, stosując najrozmaitsze sposoby. Nie wiem, czy istnieje jakiś tajny okólnik pod tym względem, ale wiem, że to się dzieje na całej przestrzeni Kongresówki i Kresów. Jeżeli chodzi o b. Galicję, to tam rzecz inaczej wygląda, bo tam jeszcze panuje nieco tradycji austriackiej, tradycja austriackiego równouprawnienia, psutego przez wpływy, idące z Poznańskiego i z Kongresówki. Ale, proszę Panów, jest jeszcze ciekawsza rzecz.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PGrünbaum">Ogółem w średniem szkolnictwie jest 48.000 żydów, biorę cyfry dla roku szkolnego 1921/22, z tych — jakem powiedział 9.372 jest w szkołach państwowych, w szkołach średnich prywatnych ogólnych, utrzymywanych nie przez żydów 13.000; w szkołach średnich utrzymywanych przez żydów jest 26.000. Czyli że 80% żydów uczy się w szkołach średnich prywatnych, gdzie czesne jest bardzo wysokie. W ten sposób żydzi są opodatkowani podwójnie i potrójnie.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PGrünbaum">Obraz stosunków jest mniej więcej ten sam, jaki był w Rosji za czasów carskich. Ci z Panów, którzy pamiętają owe czasy, może sobie przypomną, że w szkołach handlowych przyjmowano 15% żydów, a w gimnazjach ogólnokształcących tylko 10% żydów. Na obecnych Kresach, a więc w północno-zachodnich i południowo-zachodnich guberniach b. carskiej Rosji budowano wówczas często sumptem kupiectwa żydowskiego szkoły handlowe, ale ludność chrześcijańska nic szła do tych szkól. Co się wtedy robiło? Płaciło się często gęsto za 14 nic żydów, żeby piętnasty żyd mógł do tej szkoły się dostać. Mniej więcej jest teraz tak samo. Za nasze pieniądze utrzymuje się szkoły, do których my uczęszczamy w 5%, natomiast musimy sami dla zaspokojenia swoich potrzeb utrzymywać własne szkoły i płacić niepomiernie duże czesne, bo nie otrzymujemy na nic żadnych subsydjów.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PGrünbaum">Przechodzę do szkolnictwa powszechnego. Jak już powiedziałem, w państwowych szkołach powszechnych — biorę niepomiernie dużą cyfrę — mamy 200.000 żydów, co wynosi 6,3% ogólnej liczby dzieci, uczęszczających do szkól powszechnych, utrzymywanych przez Państwo. Jeżeli weźmiemy prywatne szkoły powszechne — korzystam z cyfr p. prof. Rymara, wśród tych szkół tylko pewien typ szkoły żydowskiej, a więc szkoły żydowskie, zwalniające od przymusu szkolnego, w których wykłady odbywają się w języku żydowskim czy hebrajskim, to okaże się, że procent tych uczniów od ogólnej ilości uczniów w szkołach prywatnych wynosi tuż 31,8. Jeżelibyśmy dodali do tego inne szkoły, szkoły wyznaniowe, szkoły mieszane, utrakwistyczne, prywatne, toby procent był daleko większy. Czego te wszystkie cyfry dowodzą? Dowodzą one, że my Żydzi jesteśmy przez Państwo Polskie zmuszani do zaspakajania własnym kosztem naszych potrzeb kulturalnych, o których Państwo nic wiedzieć nie chce, że jesteśmy wciąż wypierani, coraz mocniej wypierani ze szkół, utrzymywanych przez Państwo, że Państwo nie utrzymuje dla nas ani jednej szkoły, któraby odpowiadała naszym wymaganiom i potrzebom.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PGrünbaum">P. kol. Sołtyk przytaczał dzisiaj artykuły Traktatu Wersalskiego. Zazwyczaj u nas o Traktacie Wersalskim się nie mówi, mam na myśli oczywiście traktat o mniejszościach. Ostatnio to tabu dzięki Najwyższemu zostało widocznie zdjęte z tego traktatu, prawdopodobnie dlatego, że obywatele litewscy narodowości polskiej muszą też się uciec do tego żydowskiego wynalazku, do tego traktatu dla obrony swoich praw.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PGrünbaum">Otóż p. Sołtyk przytoczył art. 8 i na tem się zatrzymał. Gdy mu przypomniano, że są jeszcze inne artykuły, powiedział: Art. 8 należy do tych, co do których zobowiązała się Polska, że będzie wprowadzony do Konstytucji jako zasadniczy artykuł. Reszta artykułów do Konstytucji nie miała być wprowadzona. To znaczy, zdaniem p. Sołtyka, że podpis Polski obowiązuje co do pierwszych ośmiu artykułów, a co do innych artykułów podpis Polski nie obowiązuje. Sądzę jednak, że Panowie nie będą twierdzili, że ten podpis obowiązuje tylko co do pierwszych 8 artykułów, że pouczą p. kol. Sołtyka, iż podpis Polski obowiązuje wszędzie i zawsze.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, w pozostałych artykułach mówi się o subsydjach dla szkół żydowskich. Subsydiów żadnych nie otrzymujemy, chociaż jest wyraźnie powiedziane w Traktacie Wersalskim, że mamy je otrzymywać na koszty utrzymania naszych szkół powszechnych. Nie otrzymujemy ani grosza na żadną żydowską instytucję kulturalną lub oświatową. Jeżeli, Panowie, weźmiemy budżet, weźmiemy sprawozdanie p. prof. Rymara j tę część jego, w której się mówi o zasiłkach, dawanych na rozmaite stowarzyszenia kulturalne i oświatowe, to zobaczymy, że ani jednego grosza ani jedno stowarzyszenie oświatowe żydowskie nie otrzymało.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Głos: Bo zrezygnowaliście.)</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PGrünbaum">Nie zrezygnowaliśmy, przeciwnie myśmy się tego domagali, Panowie odrzuciliście nasz wniosek. Zrezygnowaliśmy jedynie z ochłapu, któryście Panowie rzucili w formie 10.000 zł na wyznanie żydowskie, ale nie na szkolnictwo. Proszę nie mieszać tych dwóch rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#PGrünbaum">Otóż ani jednego grosza nie otrzymaliśmy i gdyśmy w tym roku zaproponowali pewną sumę, aby dać możność subsydjowania szkolnictwa prywatnego żydowskiego, to odrzucono w Komisji Budżetowej nasz wniosek, przyjęta została tylko ogólna rezolucja, która pozwala na subsydjowanie szkolnictwa żydowskiego z językiem wykładowym hebrajskim lub żydowskim. Czy rezolucja ta da jakieś rezultaty? Odnośna pozycja w budżecie jest zbyt mała, i zawsze będzie można usprawiedliwić odmowę brakiem funduszów. Dziwnym trafem wniosek mniejszości, który zgłosiłem, nie dostał się nawet do druku. Natomiast, i tu chce oczyścić p. kol. Nowickiego — może mu to zaszkodzi — z pewnej plamy, chcę tu sprostować, że nie p. kol. Nowicki postawił wniosek o podniesienie w dziale 2 §14 do sumy 765.698 złotych na wyznanie żydowskie, ale ja postawiłem ten wniosek. Również postawiłem wniosek, żeby podnieść sumę 450.000 zł. przeznaczoną na zasiłki i stypendia dla prywatnego szkolnictwa powszechnego, na sumę 2.500.000 zł, a więc do sumy 2.950.000 zł, ażeby umożliwić wydawanie odpowiednich zasiłków żydowskim szkołom powszechnym zwalniającym od przymusu szkolnego, a używającym języka hebrajskiego, lub żydowskiego jako języka wykładowego.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PGrünbaum">Zgłosiłem również jeszcze jeden wniosek jako wniosek mniejszości, który nie został wydrukowany, ażeby podnieść w dziale 4 §11 rozdziału 4 sumę 292.000 zł, przeznaczoną na zasiłki i stypendia dla seminariów nauczycielskich, o sumę 220.000 zł, a więc do sumy 512.000 zł, ażeby umożliwić wydawanie subsydjów żydowskim seminariom nauczycielskim z językiem wykładowym hebrajskim, lub żydowskim, kształcącym nauczycieli dla powszechnych szkół żydowskich tego typu. Proszę Wysoką Izbę, te wnioski przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#PGrünbaum">Nie mając więcej czasu, muszę konkludować. Otóż stwierdzam, że budżet oświaty skonstruowany został tak, że niema w nim ani jednej pozycji na zaspokojenie specjalnych potrzeb mniejszości żydowskiej z wyjątkiem 100.000 zł dla wyznania żydowskiego. Pod tym względem uczyniono krok naprzód. Zamiast 10.000 mamy już 100.000 zł. Należy nam się oczywiście daleko więcej, bo jesteśmy liczniejszem wyznaniem, aniżeli wyznanie ewangelickie, mniej licznem niż wyznanie prawosławne, a więc należy nam się kwota pomiędzy kwotą, która została przyznana na wyznanie prawosławne, a tą, która została wydzielona na wyznanie ewangelickie, t. j. ponad 700.000 zł. Prócz tej sumy niema, powtarzam, ani jednej pozycji, przeznaczonej na żydowskie cele oświatowe, cały zaś budżet oparto na zasadzie eksploatacji narodowej, bo w zamian za ciężary przez nas ponoszone nic nam nie daje, nie dopuszczani jesteśmy nawet do odpowiedniego korzystania z instytucji ogólno państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PGrünbaum">Kończę. Dla braku czasu zmuszony jestem pominąć sprawę prywatnego szkolnictwa żydowskiego z językiem wykładowym hebrajskim i żydowskim oraz sprawę gmin. Mógłbym Panom te wszystkie rzeczy jeszcze dobitniej i dokumentniej uzasadnić. Stwierdzam, że budżet oświaty jest w stosunku do nas niesprawiedliwy, polityka zaś Ministerstwa Oświaty, stosowana do nas, jest krzywdzącą, wobec czego zaufania do Ministerstwa Oświaty dopóki polityka ta trwać będzie, mieć nie możemy, mieć nie będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Gawlikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PGawlikowski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PGawlikowski">Największą pozycją budżetową na r. 1925 poza Ministerstwem Spraw Wojskowych jest budżet Ministerstwa Oświaty. Szeroka opinia publiczna przychylnie przyjęła podnoszenie z roku na rok wydatków na oświatę, albowiem dobrze rozumie, że oświata stanowi o fundamencie rozwoju kulturalnego i materialnego narodu, przez co gwarantuje jego niepodległość, tak duchową, jak i polityczną. Jednak nie z cyfr należy tylko sądzić, czy oświata i wychowanie publiczne w Polsce jest należycie sprawowane i należycie prowadzone.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PGawlikowski">Każdą rzecz poznaje się po jej rezultatach, a jeżeli rozpatrzymy rezultaty dotychczasowe naszego wychowania publicznego i oświaty, to one wskazują, że niestety niezawsze celowo i niezawsze dobrze fundusze, które Państwo na oświatę wydaje, są używane. Powody tego są rozmaite.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PGawlikowski">Przedewszystkiem nie mamy zorganizowanego szkolnictwa odpowiednio do potrzeb naszego Państwa. Jesteśmy przeładowani szkołami ogólno kształcącemi, a za mało mamy szkół zawodowych, szkół fachowych. A jednak struktura gospodarcza naszego Państwa, położenie geograficzne wymaga, ażeby w tym czasie powojennym, w tym wyścigu w pracy gospodarczej Polska brała udział przez swoją pracę i to pracę umiejętną, a tej umiejętności pracy powinno Państwo dostarczyć przez obfitsze stwarzanie szkół zawodowych i hojniejsze ich uposażenie. I dlatego też sieć naszych wszystkich szkół, któremi się Państwo opiekuje, które Państwo prowadzi, powinna ulec reorganizacji właśnie w kierunku powiększenia szkół zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PGawlikowski">Jeśli chodzi o szkolnictwo powszechne, to szkolnictwo to bardzo dużo jeszcze pozostawia do życzenia, tak pod względem rozbudowy samych szkół, jak też pod względem programu nauczania. Zaproponowano u nas w Polsce idealną sieć szkolną, w której jednostką podstawową jest szkoła 7-klasowa. Z punktu widzenia pedagogicznego, nie można nic mieć przeciw takiej szkole, jednak, jeżeli się rozważy warunki życiowe, w których ona ma funkcjonować, to się -przychodzi do przekonania, że 7-klasowa szkoła powszechna w Polsce jest przedwczesną, albowiem u nas ze względu na zła komunikację, na zły stan dróg, szkoły 7 klasowe nie będą mogły być obesłane przez dzieci, szczególnie małoletnie 1 szkoły te zamiast tępienia analfabetyzmu, będą się raczej przyczyniać do jego powstawania. Dlatego też pod tym względem musi nastąpić pogodzenie tej idealnej szkoły 7 klasowej, idealnej pod względem pedagogicznym, z warunkami życiowemu i z warunkami gospodarczemu w jakich się nasze Państwo znajduje, i trzeba będzie znaleźć drogę pośrednią, któraby umożliwiła młodszym dzieciom kształcenie się w szkołach na miejscu, a starszym dzieciom dokształcanie się w szkołach dalszych 7 klasowych, bo starsze dzieci będą mogły do tych szkół zajść, młodsze zaś do szkół dalej położonych dostać się nie będą mogły.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PGawlikowski">Również jeżeli chodzi o program naukowy w szkołach powszechnych, to popadaliśmy z jednej krańcowości w drugą. Za czasów zaborczych, szkoły nasze były przeładowane książkowem nauczaniem, zamało demonstrowało się rzeczy na przykładach, zamało się posługiwano obrazkami, zamało posługiwano się nauką poglądową. Oczywiście był to wielki błąd w ówczesnej metodzie nauczania, porzucono ten błąd, ale -wprowadzono w naszych szkołach za dużo tych rzeczy właśnie bardzo poglądowych, bardzo praktycznych, jak robótki ręczne, lepienie z gliny, które dużo czasu dziecku zajmują a nie są mu potem w życiu potrzebne. I pod tym względem trzeba jednak znaleźć drogę wyjścia, te dwie metody nauczania — dawną i obecną trzeba poprawić przez stworzenie lepszego programu i lepszej metody nauczania tak, żeby i ta metoda poglądowa, a tak samo książkowa zostały należycie sharmonizowane.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PGawlikowski">Ważną też jest rzeczą, aby w szkołach powszechnych, szczególnie siedmioklasowych wprowadzić naukę rolnictwa. Jak wiadomo Polska jest krajem rolniczym. Rolnictwo u nas w porównaniu z rolnictwem niemieckiem, belgijskiem, czy holenderskiem jest jeszcze na bardzo niskim stopniu rozwoju. Jeżeli wspomniałem o tamtych państwach, to wystarczy powiedzieć, że tam rolnik nie wyobraża sobie gospodarowania bez nawozów sztucznych, które są znakomitą dźwignią w dochodowości gospodarstwa., podczas kiedy u nas są jeszcze cale połacie kraju, w których się o nawozach sztucznych wcale nie mówi. Otóż wprowadzenie nauki rolnictwa, szczególnie w wyższych klasach szkól siedmioklasowych, ze względu na rolniczość naszego Państwa, jest sprawą ze wszechmiar pożądaną i wskazaną i dlatego w tym kierunku powinny pójść wysiłki naszego Ministerstwa Oświaty. Również należy wprowadzić nauczanie przedmiotów rolniczych do seminariów nauczycielskich, które dostarczają nauczycieli pracujących na wsiach. Gdyby oni znali te nauki rolnicze, to i na swoich gospodarstwach i przez pracę społeczną w kółkach rolniczych i w instytucjach rolniczych w wybitny sposób mogliby się przyczynić do podniesienia naszego rolnictwa. Brak przedmiotów rolniczych w seminariach nauczycielskich jest poważną luką w ich programach nauczania.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PGawlikowski">Jeżeli przejdziemy do szkół ogólnokształcących, do szkół średnich, to najważniejszem bodajże niedomaganiem w tych szkołach jest różnolitość i chaotyczność tych programów. Rozumiem, że powinno być 2 a najwyżej 3 typy szkoły średniej, ale dziś ich mamy bodaj że 6, i wskutek tego nie można było opracować odpowiedniego dobrego programu. Tych programów jest za dużo, one są jeszcze w stanie próby i na tem nauczanie samo szwankuje i cierpi Dlatego też jest niezmiernie ważną rzeczą, żeby w tych szkołach przeprowadzić redukcję, stworzyć mniej typów, przeprowadzić rewizję programów nauczania.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PGawlikowski">W dzisiejszem przemówieniu p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wypowiedział bardzo dużo głębokich myśli, któremi chce się kierować przy reformie szkolnictwa, szczególniej średniego. Myśli te są bardzo piękne, głębokie, bardzo są w naszych warunkach wskazane do przeprowadzenia, ale pozostaną, tylko myślami, jeżeli p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie znajdzie tęgich współpracowników, a przede wszystkiem powinien ich znaleźć w kuratorach szkolnych, którzy są niejako p. Ministrami na swoich terenach działania. Jeżeli się dzisiaj rozpatruje pracę kuratorów szkolnych, to niestety musi się przyjść do wniosku, że jest to przeważnie praca kancelaryjna, przeważnie praca formalna, prawna, a niema w tych kuratoriach kuźnicy nowych myśli, nowych kierunków, nowych metod nauczania. Te kuratoria nie przypominają tych, któremi kierował w swoim czasie czy to Czacki, czy Czartoryski, niema tam tych wybitnych współpracowników, którzyby wskazywali nowe myśli i nowe prądy w oświacie szkolnej. I pod tym względem my obawiamy się, że dobre i głębokie myśli o reformie szkolnictwa w Polsce, wypowiedziane dzisiaj przez p. Ministra może wie zostaną zrealizowane, gdyż nie znajdzie on sobie w współpracowników, a przedewszystkiem współpracowników pedagogów.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PGawlikowski">Zapowiedź p. Ministra co do reformy nauczania w rym kierunku, aby więcej uwzględniać teraźniejszość a mniej przeszłość, aby lepiej informować uczniów i nauczać w szkołach o tem, co się dziś dzieje w zakresie życia gospodarczego i społecznego, aniżeli to co się działo dawniej przed Narodzeniem Chrystusa, powitać możemy z uznaniem, bo rzeczywiście dzisiejsze szkolnictwo średnie, które jest przeładowane temi wiadomościami dawnemi, wypuszcza ludzi zupełnie nieprzygotowanych życiowo i nieraz przyczynia się do wykolejenia właśnie tych uczniów, którzy skończyli zakład naukowy średni, a nie mogą się dostać do zakładu wyższego, są bez fachu i żadnego przygotowania do życia praktycznego nie mają.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PGawlikowski">Również należałoby większej uwadze poddać oświatę pozaszkolną, a szczególnie topienie analfabetyzmu. Dziś oświatowców, nauczycieli szkół powszechnych mamy bodajże cztery razy więcej, niż za czasów zaborczych, a wiec jest większa możność tworzenia kursów dokształcających i kursów dla analfabetów, niż to kiedyś było. Dlatego też odpowiednią organizację tępienia analfabetyzmu przez Ministerstwo Oświaty specjalnej uwadze p. Ministra pragniemy poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PGawlikowski">Jeżeli chodzi o szkolnictwo zawodowe, to w jego reorganizacji nie tylko ilość szkół powinna być na celu, ale tak samo prowadzenie tych szkól i ich jakość. Są u nas pewne szkoły zawodowe np. rzemieślnicze, które biorą chłopców nic przygotowanych jeszcze w żadnym zawodzie i starają się wykształcić z nich rzemieślników i kształcą ich rzeczywiście na rzemieślników, ale bardzo dużym kosztem. Daleko taniej dałoby się tę rzecz zrobić, gdyby się uczniów już wykwalifikowanych w praktycznych zawodach, brało na krótki kurs dokształcający. Rezultat będzie ten sam, bo fach swój przez terminowanie w rzemiośle poznają i wtedy, znając ten fach, będzie można prędzej dokształcić ich w naukach ogólnych i w teorii tego fachu, a będzie to tańszym kosztem uskutecznione, aniżeli tworzenie szkół zawodowych, rzemieślniczych, które biorą odrazu uczynów bez żadnego przygotowania, bez odbycia żadnej praktyki.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PGawlikowski">Dlatego też pragniemy, aby p. Minister w sprawie reorganizacji szkolnictwa, szczególnie zawodowego, zechcieli się z nami porozumieć w zakresie urządzania tych szkół, albowiem z całą gotowością chcemy wspomóc to szkolnictwa, tak niezmiernie dla Polski potrzebne. Chcielibyśmy, aby ono było urządzone o ile możności najtańszym kosztem, oczywiście bez szkody dla niego samego, to znaczy bez szkody dla tych wychowanków, którzy w tem szkolnictwie będą się kształcili.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PGawlikowski">Naogół, jak to już wyraziłem na początku, jesteśmy zgodni z szeroką oplują ludową, która chętnie widzi powiększenie wydatków na oświatę, która dobrze oświatę rozumie i dlatego oświadczamy, że za budżetem Ministerstwa Oświaty głosować będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Z. Nowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PZygmuntNowicki">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PZygmuntNowicki">Pan. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w swojej pięknej mowie zapowiedział głębokie i daleko idące reformy w dziedzinie wychowania. Mówił, że za dużo w szkolnictwie mamy literatury, uczucia, wiedzy; należy inaczej wychować społeczeństwo polskie, należy liczyć się z rzeczywistością, gdyż ideał, który poprzednio nam przyświecał, ideał niepodległości Polski został osiągnięty. Należy wziąć za podstawę rzeczywistość, życie samo i przygotować nowych obywateli tak, aby zdolni byli do utrwalania i budowy Państwa Polskiego. Piszę się obu rękami pod tem oświadczeniem: z calem uznaniem wysłuchaliśmy go. Jednak musze stwierdzić, że realizacja tych zapowiedzi w obecnych warunkach, w obecnym układzie sił w Sejmie i w Rządzie, to znaczy przy uwzględnieniu owej rzeczywistości jest prawie niemożliwa. Wygląda więc całe expose Pana Ministra również na literaturę, na tę literaturę, którą on w swem przemówieniu potępił. Bo gdyby Rząd był rządem parlamentarnym i gdyby reprezentował olbrzymią większość lewicy w Sejmie i gdyby ten sam Minister p. Stanisław Grabski był posłem z lewicy i zapowiedział to samo, cośmy przed chwilą słyszeli; to wtedy wierzylibyśmy, że mógłby swoje zapowiedzi zrealizować. Jednak licząc się z rzeczywistością, której świadkami dziś jesteśmy, twierdzę, że tego nie osiągnie.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PZygmuntNowicki">Mówił o reformie programu, o reformie szkolnictwa średniego, zawodowego, powszechnego; mówił, że należy liczyć się ze zdolnościami uczniów w pewnych kierunkach i te indywidualne zdolności potęgować. Weźmy rzecz praktycznie; dajmy na to, syn jakiegoś zamożnego obywatela objawia zdolności do jakiegoś rzemiosła, ale nie ma zdolności do innych nauk...</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wysoki poziomi Pańskich wywodów)</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PZygmuntNowicki">Wyższy od Pańskich uwag, bo Pan nie rozumie zupełnie co mówię. To jest nowa rzeczywistość, na której się potknie P. Minister.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PZygmuntNowicki">Tępy uczeń, syn...</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Głośna prawicy: burżuja)</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PZygmuntNowicki">... zamożnego ojca.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#komentarz">(Głos: Z lewicy czy z prawicy?)</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PZygmuntNowicki">Z prawicy.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PZygmuntNowicki">Tak jest, bo jeżeli zamożny, to z prawicy, rzecz prosta... objawia zdolności do jakiegoś rzemiosła, naprzykład do szewstwa.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#PZygmuntNowicki">Ale ojciec zrobi wszystko, na głowie stanie, żeby tylko syn jego nie poszedł do rzemiosła, do szkoły zawodowej, lecz żeby został filozofem.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. St. Grabski: Takiego trzeba nauczyć szewstwa.)</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#PZygmuntNowicki">Otóż to właśnie, jeżeli Pan zechce takie dzieci uczyć szewstwa, to Pan nie zostanie ministrem; ta sama prawica za to wszystko, co Pan Minister dziś powiedział, oklaskiwała Pana, ale kiedy Pan będzie chciał to wszystko realizować, to Pana odwoła. Taka jest rzeczywistość.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#PZygmuntNowicki">P. Minister mówił o selekcji dzieci na podstawie zdolności w pewnym określonym kierunku. Słuszna zasada, uznaję ją, ale na prawicy mówią o innej, zasadzie selekcji, zresztą nie tylko na prawicy, ale i w centrum, bo przed chwilą szanowny kolega przedmówca z Piasta zaprezentował ją. To samo mówi największy potentat w Ministerstwie Oświaty, p. Wiceminister Łopuszański. Mówi O doborze wogóle zdolnych, ale nie w jakimś specjalnym kierunku, i dopiero tych najzdolniejszych chciałby przyjmować z szkól powszechnych do średnich, a polem kształcić wyżej. Ja z p. Ministrem zgadzam się, nie o taką selekcję mu idzie i mnie również. Prawica zawsze będzie żądała selekcji na podstawie ogólnych uzdolnień z pośród dzieci warstw biednych, a co znaczy taka selekcja, to my wiemy. Za ogólnie uzdolnionych będą uważani w praktyce najczęściej ci uczniowie, którzy będą mieli protekcję, uczniowie rodziców z prawicy, ale nigdy z lewicy.</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#PZygmuntNowicki">Panowie się śmieją, ale tak jest. Rodzice ze sfer zamożnych mają protekcje, wpływy, mają stosunki i zawsze dojdą do tego,...</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Głos: Pan ubliża nauczycielom. Różne okrzyki)</u>
          <u xml:id="u-31.20" who="#PZygmuntNowicki">... ażeby ich synowie zostali uznani za zdolnych. A wszyscy inni — niezamożni, upośledzeni społecznie najczęściej będą uznawani za niezdolnych. To jest rzeczywistość, na która Pan Minister się natknie.</u>
          <u xml:id="u-31.21" who="#PZygmuntNowicki">Następnie Pan Minister potrącił i o to. że należałoby ochronić nauczycielstwo od szykan partyjnych. Słuszna zasada, ale niestety rzeczywistość mówi co innego, mianowicie to, że jeżeli nauczyciel nie znajduje się w obozie prawicowym, to tem samem znajduje się poza narodem, wtedy się mówi, że jest prześladowany nie partyjnie lecz jako wyrzutek społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-31.22" who="#PZygmuntNowicki">Jeżeli teraz weźmiemy pod uwagę szkolną politykę Ministerstwa, jaka była dotychczas, śmiem powiedzieć, że nie wierzę, żeby p. Minister mógł ją zmienić. Dlaczego? Dlatego że p. Minister, jakkolwiek jest wybitną indywidualnością, jakkolwiek jest jednym z przywódców swojego stronnictwa, jest jednak jedynym parlamentarnym ministrem w tym rządzie, który zasiada z ramienia stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-31.23" who="#PZygmuntNowicki">Pan Minister jest w innem położeniu niż p. Minister Tugutt; p. Minister Tugutt wystąpił z klubu i klub nie bierze odpowiedzialności za jego pracę w Rządzie. Pan Minister Grabski jednak nie wystąpił z klubu, nie wystąpił ze stronnictwa i stronnictwo bierze za niego odpowiedzialność, a w takim razie ma ono prawo domagać się tego lub owego. P. Minister będzie skrępowany jego postulatami. Licząc się z postulatami swojego stronnictwa i wogóle prawicy, będzie zmuszony dalej kontynuować politykę dotychczasową, bo ona zupełnie odpowiadała prawicy. Dotychczasową politykę prowadził właściwie p. Wiceminister Łopuszański.</u>
          <u xml:id="u-31.24" who="#PZygmuntNowicki">Co o niej mogę powiedzieć? Mamy 5 milionów dzieci w wieku szkolnym. Z tego w szkołach publicznych, prywatnych i niższych klasach szkól średnich uczy się 3.355.500 dzieci. Wobec tego poza szkołą znajduje się 1.650.000 dzieci w wieku szkolnym. Na to brakuje od 30–40.000 nauczycieli. Sal szkolnych nowych brakuje około 30.000. Ażeby mieć swoje własne sale zamiast wynajętych, braknie jeszcze drugie 30.000 sal szkolnych, a zatem 60.000 sal szkolnych trzeba wybudować. Trzeba i to, jak słusznie powiedział p. referent, około 4 miliardów złotych polskich.</u>
          <u xml:id="u-31.25" who="#PZygmuntNowicki">Co zaś zrobiono w dotychczasowej polityce szkolnej, w dziedzinie budownictwa? Wybudowano zaledwie 138 sal w ciągu trzech lat ostatnich, a zatem, gdyby w tem tempie rozwijało się budownictwo szkół powszechnych, trzeba by było 120 lat na wykończenie dzielą budowy. Ministerstwo musi przygotować plan inwestycyjny, musi znaleźć odpowiednią formę pożyczki zagranicznej czy wewnętrznej i pobudować w jak najkrótszym czasie, w ciągu 10 czy 15 lat, wszystkie budynki szkolne, obciążając na to szereg pokoleń. Tego planu Ministerstwo nie posiadało nigdy i nie posiada teraz.</u>
          <u xml:id="u-31.26" who="#PZygmuntNowicki">Wogóle cala polityka szkolna jest bez planu. Mown się dużo o sieci szkolnej. Sieć szkolna jest opracowywana, mamy kapitalne dzieło Mariana Falskiego, ale jak dalecy jesteśmy od prób rozmieszczania szkół według tej sieci szkolnej! Przykłady z dotychczasowej polityki są takie: w Małopolsce sal wynajętych dla szkolnictwa powszechnego mamy. 4.000, własnych sal 9.000, w Kongresówce wraz z województwem białostockiem mamy wynajętych 19.000, na Kresach wschodnich 5.228. Jeżeli w Małopolsce w ciągu trzech lat wybudowano 403 sale szkolne (oczywiście mało), to stosunkowo do liczby wynajętych sal należałoby w b. Kongresówce, wybudować 5 razy więcej, t. j. koło 2.000 sal. a wybudowano tylko 977. Na Kresach, jeżeli wziąć ten sam stosunek, należałoby w tym samym okresie czasu wybudować około 500 sal, wybudowano zaś tylko 40. Gdzież tu jest jakaś polityka, normująca budownictwo szkolne? Działa przypadek. Nie chcę posądzać, że specjalnie uprzywilejowano Małopolskę, gdzie stosunkowo najwięcej budowano.</u>
          <u xml:id="u-31.27" who="#komentarz">(Głos: Inicjatywa samorządu.)</u>
          <u xml:id="u-31.28" who="#PZygmuntNowicki">Inicjatywa jest u dołu, kierunek zaś w Ministerstwie.</u>
          <u xml:id="u-31.29" who="#PZygmuntNowicki">Nie chcę, jak mówię, twierdzić, żeby faworyzowano specjalnie Małopolskę, przeciwnie, pod innemi względami Małopolska jest pokrzywdzona, bo oto te 977 sal, wybudowanych w Kongresówce i woj. białostockiem. mieszczą się w 116 budynkach szkolnych, a owe 403 sale, wybudowana w Małopolsce — aż w 192. Co to znaczy? To znaczy, że nowe szkoły, które się budują na terenie b. Kongresówki, są przeważnie 7-klasowe. I słusznie, skoro nowe budynki powstają, powinny znajdować się w odpowiednich oczkach sieci szkolnej i stać na najwyższym stopniu organizacyjnym. Tymczasem w Małopolsce dzieje się przeciwnie, budują się nowe budynki dla szkół jedno i dwuklasowych.</u>
          <u xml:id="u-31.30" who="#PZygmuntNowicki">I polityka szkolna idzie dalej w tym kierunku, żeby właściwie szkoły powszechne były tylko z nazwy powszechnemu, w istocie rzeczy były ludowemu, następnie, żeby nie stworzyć żadnej łączności szkoły powszechnej wysoko zorganizowanej ze szkołą średnią, żeby ją utrzymać w jaknajgorszym stanie i nigdy nic dopuścić do wyższego rozwoju, zwłaszcza w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-31.31" who="#PZygmuntNowicki">W kuratorium lwowskiem w r. 1922 7-klasowych szkól było 223, a w rok później — tylko 175. W temże samem kuratorium w r. 1922 6-klasowych było 105, a w rok później — tylko 80. Zmniejsza się liczba szkół wysoko zorganizowanych, natomiast zwiększa się liczba szkół jak najniżej zorganizowanych. Czy to jest polityka celowo pomyślana? Nie chcę posądzać, ale zdaje mi się, że działa tu więcej przypadek, a może specjalna polityka o. Wiceministra Łopuszańskiego. Dzieje się to i w innych okręgach szkolnych, jak np. w kuratorium łódzkiem, gdzie było szkól 7-klasowych 331. a w rok później — 262, w warszawskiem w r. 1922 było 7-klasowych 559, a później 467.</u>
          <u xml:id="u-31.32" who="#PZygmuntNowicki">Na zaopatrywanie szkół w potrzeby gospodarcze wyznaczono w budżecie tylko 150.000 zł. Gminy muszą same zaopatrywać szkoły w potrzeby gospodarcze, jednak najczęściej w danej chwili nie posiadają funduszów, upływa długi czas zanim je zbiorą. Rząd według ustawy może założyć za gminę, a potem z niej ściągnąć. Na ten cel wstawiono do budżetu tylko 150.000 zł. na wszystkie szkoły w całej Rzeczypospolitej. Proponowałem wstawić do wydatków i wpływów przynajmniej 5 milionów, jednak komisja odrzuciła. Jeżeli zaś chodzi o pomoce szkolne, to dla szkól średnich na 2.968 oddziałów wyznaczono 1.400.000 zł. Mało, naturalnie, ale dla szkól powszechnych na 50.000 oddziałów wyznaczono mniej, bo tylko 1.330.000. Na jeden oddział szkoły średniej wypada 472. a na oddział szkoły powszechnej 26 zł. Oczywiście pewne wydatki ponoszą gminy, które dają drugie 26 zł., wiec byłoby 52, ale w każdym razie nie 472 zł. Nie chcieliśmy nawet połowy tego dla szkolnictwa powszechnego co dla średniego-, nawet ćwierci nie żądaliśmy, zaproponowaliśmy na komisji 8-ma część na oddział — odmówiono.</u>
          <u xml:id="u-31.33" who="#PZygmuntNowicki">Bo szkoła powszechna może nie mieć wcale pomocy szkolnych, nauka może się odbywać jakbądź, bo w niej uczą się dzieci ludu. Komisja mój wiosek odrzuciła.</u>
          <u xml:id="u-31.34" who="#komentarz">(P. Sołtyk: Kolego, czy przypuszczacie że dlatego, że tam dzieci ludu chodzą? Sarni w to nie wierzycie)</u>
          <u xml:id="u-31.35" who="#PZygmuntNowicki">Ale na to wychodzi.</u>
          <u xml:id="u-31.36" who="#PZygmuntNowicki">Szkół średnich ogólno-kształcących państwowych mamy 266 raz.em ze Śląskiem, prywatnych 498. Dla dzieci klas uprzywilejowanych służą przeważnie szkoły państwowe bezpłatne. Jeżeli rozejrzeć się na mapce, gdzie są rozmieszczone szkoły państwowe bezpłatne, to okaże się, że najwięcej szkół państwowych bezpłatnych znajduje się w okolicach ziemiańskich: w Płocku, w Łowiczu, w Pułtusku, w Łomży, w Ostrołęce i t. d. znajduje się po 2, 3 gimnazja, ale w okolicach, gdzie przeważa ludność drobno-rolna, albo robotnicza, np. w pow. jędrzejowskim, stopnickim, w Zagłębiu Dąbrowskiem, w Łodzi, państwowych gimnazjów albo wcale niema, albo zbyt mało. W Łodzi są tylko 2 szkoły państwowe, podczas gdy w innych miastach mamy znacznie więcej, po 13, 14, 15. Ziemianie wołają o szkoły państwowe, to je mają, a drobny rolnik nie potrafi upomnieć się, albo mało się na to jego upomnienie zwraca uwagi, to szkól nie ma, za to w tych okolicach, pozbawionych szkół państwowych, mamy mnóstwo szkół prywatnych. Niech do nich dzieci biednych rodziców chodzą i płacą za naukę. Otóż taka jest dotychczasowa polityka.</u>
          <u xml:id="u-31.37" who="#PZygmuntNowicki">Szkól zawodowych państwowych i prywatnych mamy 829. Czechosłowacja ma 1.317, w Niemczech 26.224. Należy rozwinąć jak największą propagandę za szkolnictwem zawodowem, należy przejść do masowego przymusowego dokształcania młodzieży od roku 14 do 18, t. zn. po ukończeniu szkoły powszechnej. Nie oto chodzi, ażeby zaprawiać zawodowością naukę w szkołach powszechnych w ostatnich klasach, jak proponuje kol. Gawlikowski, bo wtedy stworzylibyśmy typ szkoły ludowej, a nie powszechnej, lecz o to, ażeby wszystkie dzieci po skończeniu szkoły powszechnej przymusowo uczyły się w różnych zawodach. W tym kierunku powinna iść polityka Ministerstwa. Oczywiście należy wnieść odpowiednią do tego ustawę.</u>
          <u xml:id="u-31.38" who="#PZygmuntNowicki">Wyższe szkolnictwo jest również upośledzone. Mamy 14 wyższych zakładów wszelkiego typu, prywatnych i państwowych, a w nich 35.255 słuchaczy. Tymczasem we Francji na 41 zakładów wyższych uczęszcza 50.000 słuchaczy. W Anglii na 23 zakłady wyższe mają tylko 36.000, w Czechosłowacji na 13 zakładów wyższych — 26.000 słuchaczy. Z tego wynika, że nasze wyższe zakłady są przepełnione. Profesorowie uskarżają się na taką olbrzymią liczbę słuchaczy, bo nie mogą odpowiednio pracować, słuchacze zaś nie korzystają. Te rzeczy są nienormalne. Należy rozszerzyć ściany naszych wyższych zakładów, a przynajmniej postawić na tym poziomie, na jakim stoją w Czechosłowacji.</u>
          <u xml:id="u-31.39" who="#PZygmuntNowicki">Wydziałów leśnych mamy za dużo, bo aż trzy. Tymczasem w b. cesarstwie austro-węgierskiem, tylko była jedna wyższa szkoła leśna w Wiedniu, a w b. imperium rosyjskiem tylko dwie. W Rzeczypospolitej Polskiej mamy aż trzy: w Warszawie, Poznaniu i we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-31.40" who="#PZygmuntNowicki">Ci, którzy kończą szkoły wyższe leśne, nie otrzymują posad, bo leśnictwo nie wymaga tylu wykwalifikowanych wyższych leśników.</u>
          <u xml:id="u-31.41" who="#PZygmuntNowicki">Nie mam już czasu do motywowania wniosków, które tu zgłaszam, a na które zgodziły się wszystkie kluby, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-31.42" who="#PZygmuntNowicki">W dziale I § 2 kredyt na różne wydatki osobowe powiększa się o 100.000 na zasiłek dla spółdzielni mieszkaniowych urzędników Ministerstwa W. R. i O. P. do łącznej wysokości zł. 211.177.</u>
          <u xml:id="u-31.43" who="#PZygmuntNowicki">W dziale 7 w rozdziale 16 w § 15 pozycji 2 zmienia się tytuł pozycji. Wpierw było: „Zasiłki dla studentów wyższych szkół niepaństwowych”, obecnie proponuję: „Zasiłki i pomoc mieszkaniowa dla studentów wyższych szkół niepaństwowych”. Uprzejmie proszę o przyjęcie tych dwóch wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Lewin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PLewin">Wysoka Izbo! Zabierając głos w imieniu frakcji posłów ortodoksyjnych eks re dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Chciałbym wysunąć przed forum Wysokiego Sejmu niektóre kwestie z dziedziny działania tego Ministerstwa, które dla nas, dla Żydów ortodoksów szczególne mają znaczenie. Odnosi się to przedewszystkiem do kwestii szkolnictwa żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PLewin">Szkolnictwo żydowskie było w ostatnim czasie przedmiotem rozważań i roztrząsań, tak że budzi się nadzieja, aczkolwiek słaba, że czynniki miarodajne problem ten, który także ze stanowiska państwowego bardzo doniosłe ma znaczenie, zaczynają wreszcie traktować szczerze i poważnie. Oczywiście o ile nadzieja ta nie zawiedzie, jak niejedna nadzieja piękna i przez nas radośnie powitana, nas już zawiodła. Przemawia zresztą za tem, że tak niestety będzie, dzisiejsza mowa p. Ministra Stanisława Grabskiego, która zresztą bardzo piękna i pełna doniosłych myśli, ani jednem słowem nie potrąciła o szkolnictwo żydowskie i dopiero na samym końcu, gdy już zszedł był z trybuny, przypomniał sobie niby deus eks machina, że istnieją mniejszości narodowe w Polsce i że trzeba jakoś i temu parę słów poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PLewin">Otóż co do kwestii szkolnictwa żydowskiego, Chciałbym zaznaczyć, że jedynym typem szkoły żydowskiej, który nam ortodoksom najbardziej dopisuje i dogadza, są szkoły ludowo-religijne, t. zw. chedery, które obejmują w Polsce sieć bardzo rozgałęzioną w liczbie 2000 szkół, do których uczęszcza prawie że 100000 dzieci.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PLewin">Niestety, szkoły te były już w tej Wysokiej Izbie przedmiotem pewnych potwarzy i kalumnii. Przedstawiono je jako gniazdo obskurantyzmu i ciemnoty, jako siedziby zacofaństwa i wstecznictwa. Tymczasem, proszę Panów, tak nie jest. Zarzut ten jest zupełnie nieuzasadniony i świadczy tylko, że ci, którzy tak twierdzą, o szkolnictwie naszem nic nie wiedzą i tego szkolnictwa też bliżej znać nie chcą. Szkoły nasze nie są gniazdami obskurantyzmu, przeciwnie z nich, powiedziałbym, rozchodzi się światło jasne i czyste, światło wiary i bogobojności, które w szkołach tych bywają pielęgnowane i w młode umysły wpajane. Nie będzie to zaiste przesadą, jeżeli stwierdzę, że tylko dzięki szkołom tym, dzięki duchowi wiary, który w nich się rozwijał, wartował i przechodził z pokolenia na pokolenie, mógł naród żydowski przetrwać przez tysiącolecia dziejów, mógł znieść straszną, nie mającą równej sobie w dziejach narodów martyrologii, która przeciągała się nawet aż do czasów najnowszych, które chełpią się, że są czasami kultury i cywilizacji. Dlatego też szkoły te są sola w oku dla każdego, który nienawidzi wiary i nie ma dla niej zrozumienia. Świadczy o tem chyba najlepiej to, co się dzieje w Rosji bolszewickiej, gdzie włodarze tamtejsi, żywiąc głęboką nienawiść do wszystkiego, co tchnie duchem wiary, kultury wyższej, prześladują nielitościwie w sposób iście barbarzyński szkoły te. czyli chedery, wiedząc dobrze, że tępiąc chedery, tępią i niszczą zarazem ducha wiary i kultury, na czem oczywiście im zależy.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PLewin">Ale jak z jednej strony jest naszem dążeniem, aby przysparzać naszym dzieciom jak największy zasób wiadomości judajstycznych, których wykładnikiem są właśnie szkoły nasze, tak znowu z drugiej strony nic zamykamy się także przed obowiązkami, jakie przynależność państwowa na nas nakłada. Żyjąc na ziemi polskiej i w Państwie Polskiem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że obowiązkiem naszym Test dbać o to. aby dzieci nasze znały dobrze język krajowy. język polski, aby znały dobrze historię polską, bohaterskie dzieje narodu polskiego i chlubną jego przeszłość oraz geografie ziem w skład Państwa Polskiego wchodzących. Tę potrzebę uznaliśmy odrazu no wyparciu władz rosyjskich z granic kraju, aczkolwiek jeszcze za czasów okupacji niemieckiej, i skoro tylko dana nam była możność ku temu, samorzutnie, bez nacisku i bez wpływu z niczyjej strony — podkreślam to z naciskiem — naukę przedmiotów tych w naszych szkołach zaprowadziliśmy. A rozbudowując później szkolnictwo nasze po myśli planu nauki, w publicznych szkołach powszechnych obowiązującego, tym trzem przedmiotom, t. zn. nauce języka polskiego, historii polskiej i geografii polskiej, szczególną uwagę poświeciliśmy. Oczywista rzecz, że przedmioty te wykładane bywają w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#PLewin">Naszem zadaniem tedy jest, aby Państwo przyszło nam z pomocą i wydatki; które na naukę przedmiotów świeckich łożymy, nam wynagrodziło. Państwo bowiem ma obowiązek udzielić wszystkim dzieciom w wieku szkolnym nauki powszechnej bezpłatnie. Powinno ono więc wynagrodzić za to, że się je od obowiązku tego wyręcza. Państwo nie potrzebuje darów z laski i nie powinno też nikogo wyzyskiwać, powiedział raz wybitny mąż stanu, a zasada ta ma i tutaj swoje miejsce.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PLewin">W referacie, który w swoim czasie miałem zaszczyt na Komisji Oświatowej o szkolnictwie żydowskiem wygłosić, podałem też konkretne pod tym względem wnioski. Zaszedł jednak tam wypadek dosyć ciekawy, że ani wnioski moje, ani wniosek przeciwny nie pozyskał większości. Sprawa więc poszła do Komisji Regulaminowej, która miała się wypowiedzieć, co w danym wypadku robić należy. Tam ona zasnęła i spoczywa snem błogim, a kto wie, czy i kiedy doczeka się zmartwychwstania.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#PLewin">Teraz Chciałbym dotknąć jeszcze jednej bolączki naszej w dziedzinie szkolnictwa, mianowicie kwestii nauki religii żydowskiej w szkołach publicznych. Że nauka religii jest koniecznością pierwszorzędną, niezbędna do wskrzeszenia w młodych umysłach dzieci zasad wyższej moralności, wyższej etyki — o tem chyba prawić nie trzeba. Ale jakże nauka religii naszej. religii żydowskiej się odbywa? Odbywa się ona bez wszelkiego planu, bez wszelkiego systemu, bez jakiegokolwiek programu, każdy nauczycie! uczy według swego uznania, według swego widzimisię, tak, że pod tym względem panuje istny partykularyzm. Czyż nauka taka może być skuteczna? Wszak znaną jest rzeczą i należy to poniekąd do kardynalnych zasad pedagogicznych, że skuteczność nauki każdego przedmiotu zależna jest przedewszystkiem od systemu, od metody, którą się przy nauczaniu zastosowuje. A tego właśnie przy nauce religii nic ma. Dlatego też podałem na Komisji Oświatowej myśl zwołania ankiety z przedstawicieli gmin żydowskich, ludzi fachowych, aby jednolity plan nauki religii żydowskiej dla całego Państwa wypracować. To jednak dotychczas nie nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#PLewin">Nie lepiej ma się rzecz i z samymi nauczycielami religii. Dotychczas niema ustawy, któraby wogóle ustaliła warunki kwalifikacyjne dla tych nauczycieli. Ustawa z 22 września 1922 r. zapowiedziała wprawdzie pojawienie się osobnej ustawy uzupełniającej któraby warunki kwalifikacyjne dla nauczycieli religii unormowała, jednakże to dotychczas — przynajmniej co do nauczycieli religii żydowskiej — nie nastąpiło, jakkolwiek tamta ustawa doczekała się już w ostatnim czasie nowelizacji. Skutek tego jest ten. że władze szkolne maja zupełną swobodę przy obsadzaniu posad żydowskich nauczycieli religii, co znowu pociąga za sobą, że nieraz porucza się naukę te ludziom nienależycie przygotowanym, niewyszkolonym i fachowo niewykształconym. a nawet i dyletantom. Dzieje się nawet dosyć często także, że — co za anomalia! — nauki religii udzielają ludzie, którzy sami są bardzo oddaleni od wszelkiej religijności i których tryb życia bynajmniej nie może być wzorem dla dzieci. To są stosunki, które w szczególności Żydów ortodoksyjnych, stojących ściśle na gruncie religijnym, w których imieniu mam zaszczyt przemawiać, bardzo bolą.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PLewin">Albowiem więcej niż martwe słowo nauczyciela, działa na dziecko żywy jego przykład. Takie stosunki dalej istnieć nie powinny i trzeba im ostatecznie kres położyć, przez wydanie ustawy, normującej kwalifikację zawodową nauczycieli religii żydowskiej zgodnie z przedstawicielami ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#PLewin">A jak się ma rzecz z obsadzaniem posad żydowskich nauczycieli religii? Tu napotyka się nieraz na opieszałość, którą trudno sobie wytłumaczyć. Ilekroć posada taka się opróżni, długie czasy, a nieraz i lata mijają, aż się ją obsadzi. Tak wakują w Małopolsce już od lat posady nauczycieli religii w różnych miejscowościach, i mimo usilnych zabiegów odnośnych gmin żydowskich, nie można doczekać się obsadzenia. Tak ma się rzecz np. w Husiatynie, Grzymałowie, Szczercu, Turce, Sokołowie. Lisku, Janowie i wielu jeszcze innych miastach. Dzieją się nawet jeszcze rzeczy gorsze. Mianowicie zwija się nieraz posady nauczycieli religii żydowskiej, systemizowane, a to li tylko ze względów oszczędnościowych. Tak np. miała się rzecz w Kolbuszowej i Sokołowie, gdzie zwinięto posadę nauczyciela religii i poruczono naukę religii drugiemu nauczycielowi tamtejszemu, jakkolwiek ten jest całkiem zaabsorbowany swoja szkołą i nauki religii w innej jeszcze szkole udzielać absolutnie nie może.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PLewin">To systematyczne lekceważenie nauki religii jest także symptomem, w jaki sposób uwzględnia się nasze potrzeby religijne w szkole wogóle. I tak zmusza się nieraz dzieci żydowskie do gwałcenia sobót i dni świątecznych, jakkolwiek ustawa wyraźnie tego zabrania. Dla przykładu przytoczę to, co się stało w Rudkach, że tamtejszy inspektor szkolny nałożył na szereg obywateli Żydów grzywny za to. że nie posiali dzieci do szkoły w dzień święta żydowskiego i grzywnę tę później od nich ściągnął, z gorliwością godną zaiste lepszej sprawy. Wniosłem nawet w tej sprawie interpelacje do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, która jednak dotychczas, choć miesiące już upłynęły, pozostała bez odpowiedzi. Tak samo zmusza się nieraz uczniów żydów do pisania w sobotę w publicznych szkołach średnich, co również jest sprzeczne z przepisami szkolnemi, To wszystko nie wpływa wcale dodatnio na religijne wychowanie dzieci, na które my ortodoksi tyle zwracamy uwagi i które także dla Państwa nie powinno być obojętne.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#PLewin">Wysoka Izbo! jest to stara, w dziejach narodów zbyt często sprawdzona prawda, że narody, którym Opatrzność Wyższa przeznaczyła na jednej wspólnej żyć ziemi, im wcześnie; wzajemnie się poznają, im wcześniej do siebie się zbliżają, tem jest dla nich lepiej. Oby prawda ta także i u nas w Polsce torowała sobie drogę, oby także i u nas zwyciężyło i wzięło górę przekonanie, że nienawiścią. podsycaniem niskich instynktów mas nie buduje się Państwa, lecz li tylko miłością i wzajemnem braterstwem. W tej budowie Państwa Polskiego, chcemy także i my Żydzi, którzy naszych cech, naszych właściwości religijnych i narodowych się nie wyrzekniemy, z całą gotowością współdziałać i współpracować.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PLewin">Kończąc moje przemówienie z powodu krótkiego i bardzo ograniczonego czasu, pozwalam sobie przedłożyć Wysokiemu Sejmowi następującą rezolucję :</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#PLewin">„Sejm wzywa Rząd, a w szczególności Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby zgodnie z art. 2 ustawy z dnia 26 wrześnie 1922 r. (Dz. U. R. P. Nr. 90 poz. 828) określił w przeciągu 3 miesięcy w porozumieniu z przedstawicielami gmin żydowskich oraz ludźmi fachowymi kwalifikację zawodową do nauczania religii mojżeszowej przy równoczesnem ustaleniu wspólnie z tymi przedstawicielami i znawcami jednolitego planu dla tejże nauki”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PUtta">Wysoki Sejmie! Ograniczenie czasu przemówień nie pozwala mi niestety omówić bliżej poszczególne działy budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. i zająć stanowiska względem przemówień referenta i p. Ministra Grabskiego, a dlatego ograniczyć się muszę tylko do kilku uwag ogólnych, dotyczących b. dzielnicy rosyjskiej, ponieważ koledzy moi ze Śląska i b. dzielnicy pruskiej w tej sprawie również głos zabiorą.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PUtta">Żałuję bardzo, że p. Minister nie uważał za stosowne w przemówieniu swojem, które przecież uważać należy za przemówienie programowe, wskazać nam, jakie zamierza poczynić kroki, aby nareszcie uregulować sprawy mające pierwszorzędne znaczenie państwowe, mianowicie sprawy szkolne i wyznaniowe dla mniejszości narodowych i wyznaniowych wogóle, a dla mniejszości niemieckiej i wyznań ewangelickich w szczególności. Wynika z tego, iż albo p. Minister Grabski w tych sprawach żadnego programu nie ma, albo też program ten jest taki, iż on uważa za szkodliwe podać go do publicznej wiadomości. My jednak musimy domagać się od p. Ministra wypowiedzenia się otwarcie choćby w sprawach najważniejszych, na których załatwienie czeka społeczeństwo z wielką niecierpliwością.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PUtta">Do spraw tych należy przedewszystkiem sprawa szkolnictwa dla dziatwy narodowości niemieckiej. Podczas obrad nad t. zw. ustawami językowemi dla Kresów Wschodnich w roku ubiegłym, p. Grabski., wówczas jako referent tych ustaw, zaznaczył wyraźnie i przyrzekł uroczyście, iż odnośny projekt wejdzie niezwłocznie pod obrady komisji, a do jesieni zostanie przedłożony Sejmowi. Przyszła jesień, zima, a obecnie i wiosna, a o ustawie absolutnie nic nie słyszymy. Ministerstwo milczy i zwleka, a władze prowincjonalne tymczasem tępią szkolnictwo nasze z całą bezwzględnością, a często nawet i z brutalnością. Gwałcenie ustaw i rozporządzeń ministerialnych spotykamy na każdym kroku.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PUtta">O jakiejkolwiek praworządności w tej dziedzinie nie może być mowy. Z najwstrętniejszych metod, jakie stosują poszczególni inspektorzy szkolni przy zwalczaniu szkolnictwa niemieckiego, wymienię tylko następujące.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PUtta">Korzystając z prawa zwalniania nauczycieli nieukwalifikowanych od egzaminów uzupełniających, wielu inspektorów obiecuje nauczycielom tym za zmienienie wbrew woli rodziców wykładowego języka niemieckiego na polski, zwolnienie od egzaminów i przyznanie pełnych kwalifikacji. Nauczycieli uczciwych, którzy na podobne szachrajstwa pójść nie chcą, szykanuje się i zmusza nawet 50- i 60-letnich starców do składania egzaminów lub zwalnia się ich bez emerytury z posady, aczkolwiek ludzie ci do 1 sierpnia 1927 mają prawo pozostawać w służbie nauczycielskiej. Nauczycieli ze szkół z wykładowym językiem niemieckim translokuje się do szkół polskich, a szkoły niemieckie pozostawia się całemi latami bez nauczycieli. Masowa redukcja nauczycieli w roku ubiegłym dotknęła przeważnie nauczycieli szkół niemieckich. Aby utrudnić pracę i ograniczyć czas nauki w szkołach niemieckich, otwiera się w wielu z nich w tej samej izbie szkolnej szkołę polską. Znam wypadki, iż nawet dla 8–12 dzieci, aby tylko utrudnić pracę w szkole z wykładowym językiem niemieckim, urządzano oddzielne szkoły polskie. Otóż zapytałbym p. Ministra Skarbu i Komisarza Oszczędnościowego, dlaczego nie zlikwidują tych szkół już choćby ze względów oszczędnościowych. Natomiast pozwalniano nauczycieli w szkołach niemieckich, które liczyły do 80 i więcej uczniów. Metody, na które się skarżył p. poseł Rymar, że za ich pomocą w Czechosłowacji zamyka się szkoły polskie, jeszcze daleko ostrzej i jeszcze z większą bezwzględnością stosują Dozory Szkolne względem szkół niemieckich u nas. Bezprawne odbieranie szkołom niemieckim ich budynków, gruntów i urządzeń spotykamy nieomal w każdej gminie, przyczem coraz częściej zdarzają się wypadki oddawania pod sąd, więzienia, zakuwania w kajdany i bicia spokojnych kolonistów za obronę ich szkółek i przysługujących im praw.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PUtta">Wyniki tych metod, tego bezwzględnego tępienia szkolnictwa naszego wskazuje nam nawet podana przez p. referenta statystyka. Otóż z danych, które nam p. referent przedstawił wynika, że od 1 grudnia 1922 roku do 1 grudnia 1923 roku zlikwidowano 204 szkoły z wykładowym językiem niemieckim i 72 szkoły mieszane, gdzie wykładano język polski i niemiecki, razem w ciągu jednego roku zostało zamkniętych 276 szkół niemieckich, podczas gdy w okresie tym liczba kompletów polskich wzrosła o 4880. Lecz i ta statystyka daleko odbiega od rzeczywistości. Nie mam danych z innych dzielnic, a co się tyczy b. dzielnicy rosyjskiej, to mieliśmy w końcu 1919 roku 534 szkoły z językiem wykładowym niemieckim, a w roku 1922, jak statystyka budżetowa podana przez p. referenta wykazuje, w tej dzielnicy były 224 szkoły, w roku następnym 1923, zaledwie 225 szkół, a w roku bieżącym zapewne nawet w statystyce urzędowej liczba ta zmniejszyła się do połowy. Lecz zaznaczyć muszę, że tu wliczone zostały wszystkie byłe szkoły niemieckie, nawet te, w których język niemiecki wykłada się tylko 2 do 4 godzin tygodniowo.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PUtta">To, p. referencie, nie są szkoły z wykładowym językiem niemieckim. Szkół z rzeczywiście wykładowym językiem niemieckim mamy w Kongresówce zaledwie koło 60, a więc 1/5 tego, co mieliśmy w roku 1919.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PUtta">Dla ilustracji, ile warta jest statystyka szkół z niepolskim językiem nauczania, podana w sprawozdaniu budżetowem, wskażę na przykład następujący: Na stronicy 11 wykazane jest w kuratorium warszawskiem 5 szkół prywatnych z niemieckim językiem wykładowym. Aczkolwiek dosyć dokładnie znam stosunki szkolne w tem kuratorium, nie wiem ani o jednej takiej szkole. Może p. referent dla podtrzymania swej statystyki wskaże mi choć jedną szkołę prywatną z niemieckim językiem wykładowym w województwie warszawskiem.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PUtta">Tak się w rzeczywistości przedstawia polityka szkolna Ministerstwa, w stosunku do szkolnictwa naszego. Nic dziwnego, iż społeczeństwo nasze polityką tą zostało doprowadzone do rozgoryczenia i zniechęcenia do Rządu, a nawet i Państwa Polskiego. Dlatego jest to polityka z punktu widzenia państwowego nader szkodliwa i należy z nią skończyć jak najprędzej. Domagamy się od p. Ministra niezwłocznego przedłożenia ustawy szkolnej dla mniejszości. Żądamy samorządu kulturalnego.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PUtta">Przechodząc do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Dz. II — wyznania religijne — zaznaczyć muszę, iż już na pierwszy rzut oka daje się zauważyć wielkie upośledzenie wyznań ewangelickich w porównaniu z wyznaniem katolickiem. Z ogólnej sumy 18.363.042 zł. na wyznania ewangelickie preliminowano zaledwie 466.588 zł., co wcale nie odpowiada stosunkowi ludności ewangelickiej do katolickiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PUtta">Jeżeli się wgłębimy dalej w szczegółowe zestawienie tego działu, to dostrzegamy, iż jak Ministerstwo, tak i referent nie dają nam całkowitego obrazu zamierzeń Rządu. W tej dziedzinie panuje zupełny chaos i dowolność. Preliminowana kwota dzieli się i wypłaca lub nie wypłaca poszczególnym wyznaniom bez żadnego programu, bez żadnych podstaw. Jedyna osobą wśród ewangelickich duchownych, która otrzymuje pokaźne wynagrodzenie ze Skarbu Państwa — pobory IV kategorii urzędników państwowych — jest superintendent generalny kościoła ewang. - augsb., wice - prezes Konsystorza w Warszawie. Prezes Konsystorza otrzymuje 200 punktów — 82 złote, członkowie świeccy ł duchowni po 150 punktów — 67.50 zł., superintendenci po 100 punktów — 41 zł., a pastorzy parafialni po 50 — 20.50 zł. miesięcznie. Jeżeli się zważy, iż duchowni ci jako urzędnicy stanu cywilnego za to wynagrodzenie dla Państwa muszą prowadzić akta stanu cywilnego, to otrzymamy obraz, jak potraktowani są ewangelicy duchowni w porównaniu z duchownymi katolickimi, którym Panowie przy zatwierdzeniu konkordatu uchwaliliście płacę VI kategorii urzędników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#PUtta">Lecz i ta nikła suma wstawiona do budżetu na wyznania ewangelickie jest tylko fikcją, gdyż w rzeczywistości nie wypłaca jej się w całości. W roku ubiegłym z preliminowanej sumy 189.641 zł. wydane zostało zaledwie 97.373 zł., Oszczędności te powstały dlatego, iż niektóre z wyznań ewangelickich jak kościół unijny i staro-luterski absolutnie nic nie otrzymały. Na zapytanie moje, dlaczego, otrzymałem odpowiedź, iż stosunek tych kościołów do Państwa nie jest uregulowany. Śmieszny powód. Przecież do tego czasu stosunek żadnego kościoła do państwa nie był uregulowany, a jednak kościoły te otrzymywały od Państwa pokaźne sumy.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#PUtta">Mówiąc o uregulowaniu stosunku kościołów ewangelickich do państwa, stwierdzić muszę, iż sprawę tą Rząd dotychczas lekceważył. A i obecny p. Minister w dzisiejszem przemówieniu swojem nic o niej nie wspomniał, dlatego zaznaczam, iż wszyscy ewangelicy w Polsce czekają z niecierpliwością i domagają się niezwłocznego załatwienia tej sprawy. Niedawno ewangelicy warszawscy przez swoich przedstawicieli skierowali do miarodajnych czynników rządowych odezwę, w której między innemi czytamy: „Od chwili-wskrzeszenia Państwa, prowadzona jest ostra walka przeciw wyznaniom ewangelickim. Najjaśkrawszym przejawem tej walki, a zarazem wyzwaniem, rzuconem obywatelom — ewangelikom jest samowolne, oparte na dekrecie kurii rzymskiej, sprzeczne z obowiązującem w Polsce prawem małżeńskiem. unieważnianie małżeństw pod względem wyznania mieszanych, zawartych prawnie w kościołach wyznania ewangelickiego. Unieważnienie tych małżeństw przez konsystorze rzymsko - katolickie wbrew woli, pomimo sprzeciwu i bez winy strony ewangelickiej, na żądanie strony katolickiej, wywołuje zaniepokojenie”.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#PUtta">Zwracam się do p. Ministra z prośba, aby raczył wypowiedzieć się w tej sprawie i uspokoić ludność ewangelicką.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: Wyście to samo robili w Wilnie. Było tam całe biuro rozwodowe.)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#PUtta">Niech Ksiądz nie opowiada baje-k. Gdzie to ksiądz coś podobnego czytał lub słyszał? Takie rzeczy w naszym kościele nigdy się nie działy.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#PUtta">Otóż z tego, co powiedziałem i z tego, co mówią nam cyfry preliminarza budżetowego, wynika wyraźnie, iż dotychczas niema w Polsce równouprawnienia dla mniejszości wyznaniowych i narodowościowych. Dopóki nie nastąpi tu gruntowna zmiana, dopóki Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie stanie na gruncie Konstytucji, głosować za budżetem tego Ministerstwa nie możemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Mendrys.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PMendrys">Wysoka Izbo! Wobec ograniczonego czasu przemówienia niemożliwe jest przeprowadzić w rozprawie szczegółowej analizy cyfr budżetu Ministerstwa Oświaty zwłaszcza, że nie prowadzi to bynajmniej do celu.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PMendrys">Wszak każdą pozycję budżetu Ministerstwa Oświaty możnaby bez dyskusji podnieść o kilkadziesiąt i więcej procent, a nie byłoby to zgoła za dużo w stosunku do potrzeb naszego szkolnictwa. Pod tym kątem widzenia sądząc budżet Ministerstwa Oświaty, stwierdzić należy, że dajemy na szkolnictwo minimum tego, co potrzeba, ale równocześnie maksymum tego, co dać możemy i nawet daleko więcej, niż możemy, niż nam na to pozwala nasze położenie gospodarcze i potrzeby innych dziedzin naszego życia państwowego. Ktokolwiek z tej tu Wysokiej Trybuny twierdził inaczej, działał albo lekkomyślnie, dla czczej demagonii, bez poczucia odpowiedzialności za całość Państwa, albo też zgodnie z codziennym już i utartym systemem szarpania dobrej sławy naszego narodu za granicą. I jedni i drudzy krzywdzą nadto naród, który okazuje olbrzymią wprost dla szkolnictwa ofiarność, bo dla jej zobrazowania należy do cyfr, które czytamy w budżecie, dodać i utrzymanie szkól publicznych i przymusowe opłaty w gimnazjach i w uniwersytetach, dobrowolne składki na opał i pomoce, oraz środki naukowe we wszystkich typach szkól, utrzymywanie młodzieży w szkołach prywatnych. Oto ofiarność społeczeństwa dla oświaty. Niech lepiej ci panowie z mniejszości narodowych, którzy nas atakują, postawią nas za wzór godny do naśladowania naszym pobratymcom, zamiast domagać się od nas wbrew logice, słuszności i statystyce, żebyśmy z pokrzywdzeniem naszej młodzieży dawali im więcej, niż sami otrzymujemy. Stawiając naszą ofiarność na wzór, lepiej się zaiste przysłużą swym wyborcom, niż hałaśliwemi i nieuzasadnionemi żądaniami, lub niezgodnemi z prawdą faktami rzekomego prześladowania, którego bynajmniej niema, bo narówni doceniając należytą wartość oświaty i narodowej, Polska nietylko nie chce jej, u swych obywateli polskiej i innej narodowości hamować, lecz owszem czyni i czynić będzie wszystko, aby jej, rozwój zapewnić, nawet wbrew zabójczej pod tym względem działalności: niektórych posłów z mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PMendrys">Tę oto ofiarność społeczeństwa i Sejmu, a niemożność jej zwiększenia jeszcze przy rosnących z dniem każdym potrzebach mając na względzie, zamiast analizowania poszczególnych cyfr, których powiększyć nic możemy, powinniśmy raczej w tej dyskusji wszyscy zgodnie domagać się wielkim głosem jak najprędszego wyszukania i dostarczenia nadzwyczaj wielkich i długoterminowych kredytów na szkolnictwo. Zrozumienie konieczności tego przez Rząd i społeczeństwo, zupełnie wzorem konieczności gazowej czy powietrznej obrony Państwa, powinno się stać przedmiotem osobnej agitacji w kraju, a nawet w Sejmie. Zrozumienia tego bowiem, naogół biorąc, niema, z tej głównie przyczyny, że wspaniałemi na oko cyframi statystycznemi maskujemy niejako, oczywiście bez złej woli i odwracamy uwagę od rzeczywistego stanu szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PMendrys">Statystyka bowiem wskazuje nam mnogie dziesiątki tysięcy szkól i nauczycielstwa, zwłaszcza w porównaniu ze stanem przed wielką wojną, miliony młodzieży, sam p. premier chlubi się, że redukcja objęła wszystkie działy, a w szkolnictwie pomnożono etaty, gdy tymczasem ktokolwiek nie pozwoli się sugestionować cyframi i zna się cokolwiek na szkolnictwie, przerazić się musi przedstawionym nam bardzo dokładnie przez sprawozdawcę obrazem szkolnictwa pod względem uposażenia w sale szkolne, pomoce i środki naukowe. Bo i jakże, jeżeli oto w całej Małopolsce jest 60% zapotrzebowania budynków, w b. dzielnicy rosyjskiej 97% szkól nie posiada własnych budynków, a tylko 10% ma pomieszczenia odpowiednie, szkoły średnie i seminaria posiadają budynków niespełna połowę, szkolnictwo zawodowe nie ma ich wcale, w uniwersytetach jest 26.000 młodzieży, a pomieszczenie obliczone jest najwyżej na 5.000, dwie politechniki są obliczone na 1.400, a mieszczą 6.690 słuchaczów, akademia górnicza mieści się kątem w innym lokalu! Czyli ogólnie biorąc, przy skromnem obliczeniu bez remontów trzeba nam, jak wykazał p. Rymar, po 150 milionów przez 20 lat, a wstawiamy do budżetu na te cele zaledwie kilkanaście milionów.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PMendrys">Co do pomocy naukowych, to o szkołach powszechnych wogóle lepiej nie mówić; w szkołach średnich i seminariach jest 1/5 tego, co być powinno. W uniwersytetach, według opinii b. Ministra p. Zawidzkiego korzysta prawdziwie z nauki również zaledwie 1/5 część młodzieży, miesiącami czeka się na laboratoria, korzystająca z nich młodzież mdleje z natłoku i t. d. Jeżeli do braku sal, środków, pomocy naukowych dodamy, że w szkolnictwie powszechnem mamy 23.000 sił nieukwalifikowanych, lub częściowo kwalifikowanych, w średnich i seminariach 43% niekwalifikowanych, obniżenie poziomu naukowego w uniwersytetach, błędy w programach, nieumiejętność stosowania nowych metod, braki i częste zmiany podręczników, małą i niedostateczną kontrolę wskutek władającej w naszych urzędach biurokracji, nędzę, złe odżywianie, liche mieszkania młodzieży, jeżeli wogóle jak to stwierdził p. Rymar, koszt nauki ucznia w szkole powszechnej wynosi 60 zł., a w Anglii 500 zł., a chyba Anglicy nie wydają pieniędzy na marne, to gdy uprzytomnimy sobie to wszystko, nasuwać się musi każdemu zatrważające pytanie, kogo właściwie w takich warunkach produkujemy i to produkujemy masowo, jeżeli poza milionami młodzieży w szkołach powszechnych mamy w samych tylko wyższych uczelniach przeszło 35.000 młodzieży! Otóż, czy w tym dyletantyzmie i niedokładności, na którą przecież młodzież patrzy i żyje z niej, nie produkujemy niedouczków i dyletantów, niby dorosłych, lecz do niczego nie zdatnych? Wszak dziś powszechne są skargi, że administracja państwowa wszystkich dziedzin nie stoi na wysokości zadania pod względem fachowości, zrozumienia obowiązków, punktualności i akuratności w ich wypełnianiu, że brak nam fachowców z poczuciem obywatelskiem w urzędach. A czy z dzisiejszych czasów z takim, jak nakreśliłem, stanem wewnętrznym wyjdzie inne pokolenie, o tem należy wątpić.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PMendrys">Niebezpieczeństwo staje się tem groźniejszem, że jak to już stwierdzaliśmy niejednokrotnie, nie mamy dotychczas w szkołach programu wychowania. Jakie zaś pod tym względem panują i w tej Wysokiej Izbie tendencje, niech mi wolno będzie przypomnieć, że program oparty na zasadach narodowych i chrześcijańskich, w dyskusji na Komisji Budżetowej został przez jednego z posłów z Wyzwolenia, stojącego na czele związku nauczycieli szkół powszechnych, nazwany programem partyjnym, a żądanie chrześcijańskiego wychowania w szkołach w dyskusji konkordatowej nazwał poseł z P. P. S. żądaniem potwornem. O tem właśnie niech pamięta twórca konkordatu, obecny Minister W. R. i O. P. p. Grabski, a niech pamięta tem bardziej, że w dyskusji konkordatowej sam stwierdził na komisji, że u nas wolno się tylko mieszać Kościołowi do nauczania religii. Wobec tego konkordatu, który jest dziełem p. Grabskiego, sądzimy, że zabezpieczy on wychowanie narodowe na zasadach chrześcijańskich i stworzenie takiego programu wyniesie na czoło swej działalności i nie zawiedzie nadziei, jakie głównie w tej dziedzinie wiąże z jego nazwiskiem cały naród. Przyczyniłoby się to również w wysokim stopniu do usunięcia tego dyletantyzmu i pozwoliłoby przetrwać do czasu, aż zdobędziemy dla tych celów wydatne środki finansowe.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PMendrys">Nie należy zapominać, że podniesienie poziomu szkół, a co za tem idzie, poziomu nauki, zapewne zbawiennie wpłynie nie tylko na kulturę duchową narodu i na jego administrację, lecz wpłynie także i podniesie nasze życie gospodarcze. Powinna tedy nastąpić pod tym względem co najrychlej rewizja dotychczasowej polityki szkolnej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, bezpośrednio zaś niechaj przejawi się ta walka z takiemi oto rażącemi wprost zjawiskami; stwierdzając to, co powiedziałem o dyletantyzmie. Poseł Rymar dał nam między innemi statystykę, stwierdzającą, że w klasie 1 gimnazjum mieliśmy uczniów 46.569, a w klasie 8–9.798. Zastanawiając się nad tem, choćbyśmy pominęli jak podobne stosunki niesłychanie podnoszą koszt nauki jednego ucznia, na co przecież nie możemy być obojętni, to podkreślić muszę drugie zło, to jest, że oto mamy w społeczeństwie olbrzymi procent młodzieży niedouczonej, zawiedzionej, rozgoryczonej, nic nie umiejącej dokładnie, z rozbudzonemi ambicjami, bez szacunku dla pracy fizycznej, bo co innego uczeń, który chciał skończyć 4, czy 6 klas szkoły średniej po to, ażeby potem iść do jakiegoś zawodu, a inny zupełnie typ przedstawia młodzieniec, który chciał ukończyć gimnazjum, później uniwersytet, a celu nie dopiął.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PMendrys">Młodzież taka, to bezużyteczny balast dla całego społeczeństwa i należy uczynić wszystko, aby co rychlej zmniejszyć jej procent, z czem wiąże się ściśle sprawa organizacji szkolnictwa, wogóle wzajemnego stosunku szkoły powszechnej do średniej, ich obu zaś do szkoły zawodowej, co też powinno być przedmiotem jak najrychlejszego ustawowego uregulowania.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PMendrys">Drugiem tak rażącem zjawiskiem wewnętrznego stanu szkół jest odwrotność tego, czego należałoby się spodziewać wobec tak srogiego, jak widzieliśmy, przesiewania młodzieży w szkołach średnich.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(Głos: Co miało miejsce w Toruniu).</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#PMendrys">Mam prawo wnioskować, że te kilka tysięcy, które ukończyły gimnazjum, to już prawdziwa elita umysłowa. Tymczasem wszystkie uniwersytety stwierdzają zgodnie, a dziś również stwierdził to sam pan Minister, że poziom umysłowy młodzieży uniwersyteckiej bardzo się obniżył. Czyli; że na 100 uczniów w klasie 180 odpadnie w ciągu 8 lat, a 20 pozostałych to miernota, mająca mało wiadomości, niezdolna do samodzielnej pracy. Podobno skargi zanosi nauczycielstwo szkół średnich na młodzież, która przychodzi do gimnazjum z szkół powszechnych. Skarży się cale społeczeństwo na małe owoce pracy szkolnej. I jeżeliby Ministerstwo mniej ceniło opinię ogółu, to w każdym razie niech zbada źródła skarg fachowych nauczycieli ii profesorów, a nawet stwierdzenia faktu przez samego Ministra, bo nad tem przecież nie powinno się przechodzić do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#PMendrys">Pragnąłbym również, aby Ministerstwo dało też czasem posłuch tym najmniejszym, t. j. społeczeństwu. Gdyby Ministerstwo było to uczyniło już dawniej, gdyby dawało trochę wiary tym skargom, jakie płynęły na stosunki w pewnych kuratoriach, czy też szkołach, gdyby skargi te nie były zawsze przez Ministerstwo uznane za bezpodstawne, to z pewnością zło zostałoby zduszone w zarodku i nie byłoby doszło do tak oto niezdrowych i hańbiących stosunków, że dziś władze szkolne w pewnem kuratorium procesują się z tem najofiarniejszem i najżyczliwszem dla szkół społeczeństwem, że do innych szkół i kuratoriów musiały po długich śledztwach wkroczyć władze sądowe i prokuratorskie. Oto dzisiaj na poważnych, odpowiedzialnych stanowiskach widzi się ludzi znienawidzonych przez społeczeństwo i nauczycieli, zamiast żebyśmy starali się przedewszystkiem o jak największą harmonię. Niech Ministerstwo trochę więcej wierzy w dobra wolę społeczeństwa, niech pociągnie je do współpracy i wzajemnego zaufania, bo do budowy szkolnictwa w Polsce powinno być obok władz szkolnych i nauczycielskich powołane również i społeczeństwo polskie, zwłaszcza, że społeczeństwo to za swój do szkolnictwa stosunek zasługuje na to całkowicie.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#PMendrys">Ministerstwo musi również poddać rewizji swój stosunek do uniwersytetów, jest to bowiem gorszące nad wszelki wyraz, aby się między Ministerstwem, a uniwersytetami toczyły publiczne walki. Nie chcę tu rozstrzygać, kto winien, wiem jedynie, że jest to niedopuszczalne, aby ci, którzy powinni być kierownikami i moralnymi wodzami całego narodu, bo i na uniwersytetach i na Ministerstwie Oświaty ciąży ten obowiązek, toczyli z sobą małostkowe spory, dawali publiczne zgorszenie i budzili pytanie, czy w Polsce nie może być wogóle żadnego autorytetu, czy wszystko musi ugrzęznąć w szarzyźnie powszedniości.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#PMendrys">Równolegle z tym postulatem idzie żądanie, aby Ministerstwo czyniło wszystko dla dźwignięcia i tworzenia szkół zawodowych. I w tej dziedzinie również zastraszająca jest statystyka, jeżeli w kraju gospodarczo zrujnowanym mamy w szkołach zawodowych zaledwie niewiele ponad 10.000 chłopców, a niespełna połowę tego dziewcząt, co stanowi znikomą cząstkę zapotrzebowania, zwłaszcza na kresach, których odbudowy trudno sobie wyobrazić bez wyszkolonych rzemieślników. W tej dziedzinie domagać się musimy ustawy, któraby data podstawę do organizacji tego szkolnictwa, oraz programu, uwzględniającego potrzeby różnych dzielnic i okolic. Dokonanie tego zostało Rządowi ułatwione przez nauczycielstwo szkól zawodowych, które samorzutnie opracowało program.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#PMendrys">Niech Ministerstwo czuwa dalej, aby samorządy spełniały swój obowiązek łożenia na rzeczowe potrzeby szkół, gdyż zaniedbanie tego w latach ubiegłych zmarnowało i fundusze przez Rząd na szkolnictwo przeznaczone i pracę nauczycielstwa.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#PMendrys">Niech Ministerstwo wejrzy w gospodarkę szkól prywatnych względnie publicznych, aby nie działy się tam tego rodzaju nadużycia, o jakim np. dziś mi doniesiono, że mianowicie w Królewskiej Hucie w miejskiem liceum, do którego Ministerstwo dokłada bardzo wysokie sumy, córka prezydenta miasta została zwolniona od opłat szkolnych, a natomiast robotnik w Królewskiej Hucie musiał opłatę szkolną uiścić.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#PMendrys">Rozumiem, że właśnie przeciw tej rzeczy występują przedstawiciele N. P. R., dlatego, że właśnie w Królewskiej Hucie rada miejska i prezydent, to członkowie tego stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#PMendrys">Ministerstwo powinno następnie dążyć do zmniejszenia biurokracji, która jest jeszcze ogromna i paraliżuje twórczą pracę wszystkich władz szkolnych. Niech też pan Minister Grabski podda rewizji ostatnie zarządzenia o stosunku władz administracyjnych do szkół, albowiem ogłaszane w dziennikach wyjaśnienie Ministerstwa, że wojewoda ani starosta nie ma prawa kontrolować stanu szkolnictwa przez podwładne sobie organa, a równocześnie jednak może wnosić skargi i czynić uwagi, każę się obawiać poleceń chyba tajnej policji. Zresztą wielki czas skończyć wreszcie z tą sprawą, która budzi tyle niepokojów, a niepokój i niepewność nie jest to bynajmniej atmosfera sprzyjająca owocnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#PMendrys">Oto są w ogólnym zarysie główne postulaty, jakie pod adresem Ministerstwa W. R. i O. P. zgłasza stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji. W nadziei, że postulaty te będą przez Rząd urzeczywistnione, stronnictwo Chrz. Demokracji, które mam zaszczyt reprezentować, będzie głosowało za budżetem Ministerstwa W. R. i O. P.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PChrucki">Od czasu powstania Państwa Polskiego cerkiew prawosławna spotkała się z wrogiem traktowaniem. Jeżeli z początku ta wrogość była natchniona poczuciem zemsty, to w dalszym ciągu już świadomie ujawniają i wypuklają się w polityce Rządu dwie tendencje wobec cerkwi prawosławnej. Najprzód dążenie do pozbawienia cerkwi prawosławnej jej realnych środków. Powstał słynny dekret p. Moraczewskiego i obecnego zbawiciela ludów kresowych p. Tugutta, z dn. 16. 12. 1918 r., który to dekret nie wywłaszczając -cerkwi z jej majątku, objął ten majątek pod przymusowy zarząd państwowy. Ów dekret, będąc, jaskrawo sprzecznym z Konstytucją, najspokojniej istnieje dotychczas, co więcej nasze usiłowania w celu uchylenia go spełzły na niczem. Siódmy rok rozporządzając się majątkiem cerkwi prawosławnej, Rząd już zapomniał o swojej roli administratora cudzego majątku j obecnie wbrew nawet dekretowi z 16. 12. 1918 r., występuje w charakterze właściciela majątku cerkwi prawosławnej.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PChrucki">Charakterystyczną pod tym względem jest odpowiedź Rządu na interpelacje naszego klubu w sprawie świątyń chełmskich. Los tych świątyń Rząd uważa za zdecydowany wobec tego, że wyświęcone one zostały podczas okupacji austriackiej. Jeszcze bardziej znamiennem jest postępowanie Rządu z ziemią cerkiewną. Chociaż ta ziemia parafialna według swego historycznego pochodzenia i na podstawie prawa kanoniczego jest współwłasnością samej ludności prawosławnej, Rząd zabrał ją na Wołyniu i Polesiu z tytułu ustawy 1920 r. o parcelacji i osadnictwie i rozdał przybyszom Polakom katolikom. Na Chełmszczyźnie uczynił to samo już bez żadnej prawnej podstawy, bo ustawa z 1920 r. Chełmszczyzny nie dotyczyła. A więc obecnie z majątku cerkwi prawosławnej pozostały jedynie same świątynie, lecz i te chce się zniszczyć. Bo oto z 500 cerkwi nam odebranych większa część ich stoi zamknięta, narażona na ruinę. Widok tych cerkwi z wybitemi oknami, z popsutemi dachami nie tylko obraża religijne uczucia prawosławnych, lecz także oburza gospodarczy instynkt chłopa Ukraińca. On nie może zrozumieć, dlaczego niszczy się talk kosztowne gmachy, czasem nawet o wielkiej wartości artystycznej. Niema komu zaopiekować się temi zamkniętemi świątyniami, i obecnie w budżecie nie widzę preliminowanych sum na podtrzymanie, na remont tych w ciągu siedmiu lat dość zniszczonych cerkwi. A samej ludności remontu tych świątyń odmawia się.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PChrucki">W końcu 1923 r., kiedy wiosek nasz o uchylenie dekretu z dn. 16 grudnia 1918 r. był rozpatrywany przez Komisję Administracyjną, jej. prezes p. Tugutt, ażeby uniknąć głosowania nad meritum naszego wniosku, dobrowolnie podjął się wyciągnąć z Prezydjum Rady Ministrów ustawę o świątyniach spornych między cerkwią prawosławną a kościołem rzymsko-katolickim, która to ustawa od dwóch lat miała się tam znajdować. I dotychczas p. Tugutt zdaje się nie może odszukać tej starej ustawy, chociaż sam stał się już premierem. A nowej ustawy Rząd nie zdążył opracować, chociaż jeszcze w dniu 8 lutego 1924 r. był wezwany do tego przez Sejm, przytem Rząd był nawet zobowiązany opracować ją w dwumiesięcznym terminie. W swoim czasie, kiedy jeszcze wierzyłem w możliwość praworządności w Państwie Polskiemi, chciałem się doczekać wniesienia tej ustawy do Sejmu, lecz obecnie boję się, że ustawa jeszcze pogorszy istniejący stan rzeczy. Bo oto otrzymałem informacje o zamiarach Rządu w tej sprawie. Na konferencji 15 stycznia r. b. w Ministerstwie W. R. uchwalono następujące wytyczne dla przyszłej ustawy; po pierwsze utrzymuje się obecny stan posiadania, a więc to, co tymczasowo było przekazane na rzecz katolików, nazawsze ma stać się własnością kościoła katolickiego; druga teza dotyczy zamkniętych cerkwi. 1 oto postanawia się, że te cerkwie, na których budowanie rząd carski dał chociażby minimalne subsydja, przeznacza się na rzecz Państwa; cerkwie zaś zbudowane wyłącznie kosztem miejscowej ludności, przeznaczone będą samorządom na cele humanitarne i oświatowe. Takie są zamierzenia. I już zawczasu kiedy jeszcze niema ustawy, policja na Chełmszczyźnie dopytuje we właściwy sobie sposób ludność ukraińską, za jakie środki powstały ich świątynie. U ludzi naszych pod wpływem tych dopytywań policji rodzą się nadzieje, że świątynie ich przodków będą im oddane. Nie wiedzą nieszczęśliwi, jaki podarunek przygotowuje im bratersko - chrześcijańska Polska. A tymczasem Rząd na Wołyniu i Polesiu bardzo energicznie redukuje parafie prawosławne pomimo oporu metropolity i biskupów, przykrywając to prześladowanie cerkwi prawosławnej względami natury budżetowej. Ale szydło z worka zawsze wylezie, i rzeczywiste dążenia Rządu zdradza jego niechęć dania swojej zgody na istnienie prywatnych parafii oraz filii parafialnych, co ze Skarbem nic wspólnego niema.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PChrucki">Bardzo charakterystycznem jest także uchylanie się Rządu od uregulowania sprawy parafii drogą ustawy. Niewątpliwie droga administracyjnych rozporządzeń jest szersza i swobodniejsza, bo ustawa zawsze może Rząd wiązać. Obecnie wobec braku ustawy nic Rządu nie krępuje, i oto widzimy, że jedna parafia prawosławna przypada na 3000 ludzi, gdy katolicka na 1800.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PChrucki">Wynik taki otrzymamy, gdy podzielimy co do każdego wyznania ilość ludności przez ilość księży. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę stosunki na ziemiach ukraińskich, to tam nieproporcjonalność jest jeszcze większa. Naprzykład w powiecie tomaszowskim, w którym mieszkam, jedna cerkiew prawosławna przypada na 5642 osoby, gdy kościół katolicki na 820. A oto w Kurierze Warszawskim z 6 marca r. b. ks. dziekan Wickiewicz, domagając się, ażeby tymczasowy kościół przerobiony z cerkwi w Baturynie nazawsze został w posiadaniu katolików, pisze, że parafian jest dostateczna ilość, bo od 300 do 400 ludzi.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PChrucki">Reasumując wszystko, co powiedziałem i biorąc pod uwagę los ziem cerkiewnych, położenie samych świątyń, dekrety, zamierzenia i czyny władz państwowych, sprawę wreszcie redukcji parafii prawosławnych, możemy ustalić, że Rząd świadomie i energicznie dąży do pozbawienia cerkwi prawosławnej jej środków materialnych. Takie tendencje ujawniły się i w budżecie, bo na wyznanie katolickie preliminowano 16.782.912 zł, gdy na wyznanie prawosławne 954.306 zł wówczas, gdy stosunek prawosławnych i katolików wyraża się conajmniej jak 1 : 6, a jak metropolita prawosławny twierdzi, jak 1 : 5. W takim razie należałoby stosując zasadę równouprawnienia kościołów preliminować na wyznanie prawosławne conajmniej 2.797.152 zł, czyli że na wyznanie prawosławne asygnowano o 300% mniej, aniżeli by mu się należało. Byłoby zbyt cynicznem w takich warunkach mówić o równouprawnieniu kościoła.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PChrucki">Nic dziwnego, że już nie wysuwa się takiej interpretacji Konstytucji, według której niema równouprawnionych wyznań religijnych, skoro kościół katolicki zajmuje naczelne miejsce wśród innych kościołów. Słyszeliśmy tę tezę z ust p. prof. Dubanowicza na Komisji Konstytucyjnej i z ust przedstawiciela niestety chłopskiego stronnictwa, p. Makulskiego na Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PChrucki">Ciekawe, że budżet wyznania prawosławnego był układany nie tylko bez porozumienia z autokefalijnym metropolitą, lecz nawet bez jego wiedzy i na to mam dokumenty.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PChrucki">Równocześnie z dążeniem pozbawienia cerkwi jej materialnych środków Rząd domaga się, by zrobić z niej narzędzie polonizacji. Ta druga tendencja przejawia się w następujących zjawiskach: Rząd starał się i stara o wprowadzenie nowego stylu w zamian starego; wbrew literze i duchowi językowych ustaw Rząd wymaga, ażeby wewnętrznym urzędowym językiem w życiu cerkwi prawosławnej był język polski. Rząd zmusił seminarium duchowne wileńskie do prowadzenia wykładów w języku polskim. To samo widzimy i na teologicznym prawosławnym fakultecie, który stwarza się obecnie przy uniwersytecie warszawskim. Co do tej ostatniej kwestii, to teologiczny fakultet nie może być oderwany od ogniska narodowej kultury, od uniwersytetu ukraińskiego, a więc utworzenie jego w Warszawie jest rzeczą szkodliwą. Ale jeszcze groźniejszą rzeczą jest prowadzenie wykładów na tym fakultecie w języku polskim. Boję się, że Rząd, jak zresztą mam o tem informacje z różnych źródeł, nie poprzestanie na tem, ale będzie dążyć do tego, ażeby i nabożeństwo było odprawiane w języku polskim. Jako krok przygotowawczy w tym kierunku kwalifikujemy owo utworzenie teologicznego fakultetu w języku polskim. Korzystając z możliwości, pragnę wypowiedzieć kilka słów przestrogi. Wprowadzenie języka polskiego do nabożeństwa prawosławnego byłoby ni mniej ni więcej, jak zamachem na istotę prawosławia.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PChrucki">Jeszcze bardziej oburzającem jest rozporządzenie Rządu, ażeby w cerkwiach śpiewano „Boże coś Polskę”. Prawda, takie rozporządzenie wydał metropolita, lecz on jest bezwolnem narzędziem w ręku Rządu i wina za to rozporządzenie spada na Rząd. Nawet rząd carski nigdy w najciemniejszych czasach reakcji nie domagał się, ażeby śpiewano „Boże Caria chrani” czy to w cerkwiach, czy w kościołach, czy w bóżnicach, do tego wynalazku doszła republikańska Polska. Ten świetny pomysł przyniesie tylko kompromitacje Polsce, bo nawet spolonizowawszy cerkiew, narodu naszego spolszczyć Państwo Polskie nie zdoła. Lecz wierzymy, że i cerkwi prawosławnej spolonizować się nie da, bo metropolita, biskupi i duchowieństwo dogodni dla Polski jeszcze nie tworzą cerkwi. A więc wszelkie tymczasowe przepisy o stosunku cerkwi prawosławnej do ustaw, czy to ustawy, któremby Rząd chciał nazawsze ujarzmić cerkiew prawosławną, chybią celu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Z. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PZygmuntPiotrowski">Wysoki Sejmie! Nasza Konstytucja opiera się na szeroko ujętych zasadach demokracji. Urzeczywistnienie jednak demokratyzacji życia politycznego, demokratyzacji we wszystkich przejawach naszego zbiorowego życia państwowego jest jedynie wtenczas możliwe, gdy w Państwie obywatel przejdzie przez prawdziwie demokratyczną szkołę nowoczesną. Rozpatrując zagadnienie szkolnictwa i oświaty w Państwie, musimy podkreślić to. że znajdujemy się w wyjątkowych warunkach, że przecież 150 lat niewoli wykopało przepaść ogromną między Polską a zachodnią Europą, a nawet Ameryką właśnie pod względem oświaty. Zadaniem więc oświaty i szkoły nowoczesnej jest nie tylko wykształcenie światłego, rozumnego i świadomego swych zadań obywatela Państwa, ale równocześnie jest to rzucenie podwaliny pod silne, bogate państwo, to największy kapitał dla dobrobytu, rozkwitu i siły Polski.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PZygmuntPiotrowski">Dlatego naszym naczelnym postulatem w tej dziedzinie jest demokratyzacja szkoły. Ku wielkiemu ubolewaniu trzeba stwierdzić, że jednak wielki rozmach w szkolnictwie z pierwszych lat powstania Państwa Polskiego dziś ustał, a nawet pod wielu względami się cofamy.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PZygmuntPiotrowski">Pan referent wskazywał nam tu cyfry, mówił o wielkim postępie. Naturalnie, mówiąc o wstrzymaniu rozmachu w dziedzinie szkolnictwa, nie mam na myśli tego wzrastającego procentu kwot przeznaczonych na oświatę w budżecie, ale brak inicjatywy i spadek liczby szkół. Jeżeli bowiem porównamy ilość szkół, czy nawet etatów nauczycieli z ubiegłego roku 1924, z obecnym preliminowanym budżetem oświaty na rok 1925, to widzimy tu znaczne kurczenie się i cofanie. Wystarczy przytoczyć bodaj kilka cyfr, a na podstawie zestawień zeszłorocznych i obecnych ten bilans przedstawi się ujemnie.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PZygmuntPiotrowski">Za rządów poprzedniego p. Ministra Miklaszewskiego zamknięto 343 szkoły powszechne, licząc od stycznia do 15 października 1924 r.; nauczycieli do zredukowania przeznaczono 2.686, a zwolniono 779. Robiono więc oszczędności na oświacie w kraju mającym przeszło 50% analfabetów.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PZygmuntPiotrowski">Jeżeli weźmiemy inny dział budżetu, dziedzinę np. budowy szkół, to pamiętamy przecież chwilę, kiedy Sejm tutaj przyjął przeszło podwójną kwotę od preliminowanej, to znaczy że 3 miliony zł podwyższył o 3% miliona, czyli przeszło o 100% kwotę przeznaczoną na budowę szkół powszechnych. Widzimy z zamknięć budżetowych zeszłorocznych, że ta suma 7 1/2 miliona zł polskich, przeznaczona na budowę szkół powszechnych, nie została użyta w wysokości aż 3% miliona zł. Widzimy więc, że uchwała sejmowa nie została wypełniona przez Ministerium Oświaty. Przedstawiciele Ministerstwa na komisji wyjaśniali tę rzecz i tłumaczyli się, że oni starali się o te kredyty, lecz Ministerium Skarbu wbrew uchwale nie wypłacało i w całości mimo powziętej przez Sejm uchwały nie uzyskali tych kwot na rozbudowę szkół powszechnych. Jeżeli to podnoszę, to dlatego, żeby zaprotestować i zarazem podkreślić, że się robi oszczędności jedynie w dziedzinie oświaty. Deklamuje się wiele o oświacie, wiele mówi się o potrzebach oświaty, deklamuje się o tych sprawach przy każdej sposobności, lecz jeśli przyglądniemy się bliżej cyfrom, jeśli dotkniemy rzeczywistości, o której tu mówił dziś p. Minister, to, jak widzimy, właśnie ta rzeczywistość mówi, że z jednej strony niema tego rozmachu z lat poprzednich, jest przeciwnie paraliżowanie, są oszczędności, a z drugiej strony niema także inicjatywy w kierunku rozbudowy oświaty.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PZygmuntPiotrowski">Jeżeli weźmiemy znowu np. etaty nauczycielskie w szkołach powszechnych, to z przyjętych 63.000 wykorzystano zaledwie 58.000 etatów w r. 1924. Jeśli idzie o szkoły powszechne, to w 1924 r. było 29.765, obecnie jest tylko 26.715 szkół powszechnych. P. referent powiada, że trzeba przyznany kontyngent etatów tylko wyzyskać i że nie trzeba tworzyć fikcji. Jestem również przeciwnikiem fikcji w budżecie, ale znów ta rzeczywistość nam mówi, że w bardzo wielu częściach Polski, w całych województwach, w dziesiątkach powiatów, jednak nie starano się wykorzystać tych etatów. Dawano polecenia zgóry, słynne okólniki p. ministra Miklaszewskiego z maja zeszłego roku, które polecały kuratorom i inspektorom, aby pod jak najlżejszym pozorem zwijano szkoły, i etaty w ten sposób skurczyły się z tej liczby preliminowanej, ilość szkół spadła o 3 tysiące. Dlatego — jak już powiedziałem: wiele się mówi o potrzebie oświaty, ale w praktyce i w rzeczywistości idzie się za oszczędnością i gdzie oszczędza Skarb, to właśnie na oświacie w kraju analfabetów!</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PZygmuntPiotrowski">Jakaż ma być struktura szkolnictwa?</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PZygmuntPiotrowski">To zagadnienie wysuwa się na czoło zagadnienia oświatowego w Polsce. Żałować należy, że p. Minister Oświaty pominął milczeniem tę pierwszorzędną kwestię w swojem dzisiejszem expose. Dopiero na okrzyki z ław lewicy, p. Minister raczył oświadczyć, że nie jest zdecydowany, za jakim typem szkoły ma się opowiedzieć, że ma pewne zastrzeżenia co do typu siedmioklasowej szkoły i wysuwał pewne szczegóły, pewne trudności,...</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PZygmuntPiotrowski">... ale nie wypowiedział się jasno w sprawie samej, zasady. Ja rozumiem. Panie Ministrze, że trudności pewne były i są i co do szczegółowi można prowadzić dyskusję przez wiele posiedzeń na Komisji Oświatowej, ale domagamy się od p. Ministra, aby jednak co do zasady wypowiedział się, ponieważ kwest ja ta jest dla nas pierwszorzędnego znaczenia. I dlatego też dziwimy się bardzo, że pan Minister dziś w kilku słowach nad tą kwestią jakby się prześlizgnął, wysuwając pewne trudności, jednak nie oświadczył się czy jest za utrzymaniem status quo, za utrzymaniem obecnego stanu, czy za pewną tylko reformą tego stanu, czy jest zwolennikiem tego nowoczesnego typu szkoły 7-klasowej.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PZygmuntPiotrowski">Demokratyczna nowoczesna zasada domaga się utworzenia typu 7-klasowej szkoły. Dziś, stan jest rozpaczliwy pod tym względem. Na 27.715 szkół powszechnych przypada 1 i 2 klasówek Około 21.000. Szkoła tego typu jest najniższym typem, jest to typ przestarzały, powiedziałbym zabójczy.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PZygmuntPiotrowski">Za podstawę szkolnictwa w państwie uważamy powszechną, bezpłatną, obowiązkową, przystępną dla wszystkich szkołę o typie szkoły 7-klasowej. Obywatel musi przejść, ukończyć taką 7-klasową szkolę, a szkoła średnia winna być dopiero nadbudową po zniesieniu tych trzech najniższych klas obecnej szkoły średniej. O takiej właśnie jednolitej szkole 7-klasowej coraz ciszej jest w Ministerium Oświaty. Był okres kiedy istniał nawet podobny projekt przygotowany i w nim podkreślono potrzebę takiej szkoły. Projekt ten podobno dla „uzgodnienia” wycofano i obecnie znowu rok przeszedł, jak cicho koło tego wielkiego zagadnienia szkolnego. I obecnie również pan Minister nie jest zdecydowany w tej kwestii. Jestem przeświadczony, że nawet rzekomi zwolennicy tej zasady w Ministerstwie, gdyby ich tak bardzo przycisnąć, to okazaliby się albo niezdecydowanymi jak p. Minister albo też zwolennikami status quo, t. zn. szkół tego typu, jaki dziś w olbrzymiej większości jest w Polsce. Żądać więc będziemy, stronnictwo P. P. S. mam zaszczyt reprezentować — od p. Ministra W. R. i O. P., żeby się szybko decydował co do wyboru zasad, za jakimi ma się opowiedzieć, bo z tą kwestią wiąże się i problem szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#PZygmuntPiotrowski">P. Minister a także p. referent podkreślali tutaj przeludnienie szkół średnich. Znamy te cyfry i rozumiemy te pewne obawy, ale uważamy równocześnie, że nie pomoże tu sztuczne tamowanie fali kandydatów napływających do szkoły średniej. Życie będzie łamało te sztuczne tamy. Nie pomoże tu podwyżka opłat w szkołach średnich, które dziś już wynoszą 60 zł rocznie. Nie pomogą okólniki dawane kuratorom i dyrektorom, żeby przyjmowali do 1-szej klasy gimnazjalnej tylu uczniów, ilu w danym zakładzie kończy maturę. Te środki, zdążające do obostrzeń, są sztuczne. Trzeba zgodzić się na zasadę, o której mówiłem powyżej, i w ten sposób, gdy będzie wprowadzana w życie zasada 7-klasowej szkoły, usunie się ze szkoły średniej ten element, który się dziś pcha do niej. Głęboko jestem przekonany, że tylko ta wielka reforma w szkolnictwie zrealizuje to, do czego wszyscy dążymy, żeby nie było niezdrowego przeludnienia w gimnazjach, ale żeby dziecko każdego obywatela przeszło przez pełną powszechną szkolę 7-klasową.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PZygmuntPiotrowski">Jasne postawienie i realizowanie takiej struktury szkolnictwa — może jedynie przyczynić się do rozwiązania kwestii przepełnienia szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#PZygmuntPiotrowski">Pragniecie Panowie szybkiej rozbudowy szkół zawodowych. Naturalnie, dobry plan. Któżby był przeciwko rozbudowie szkoły zawodowej? Ale jeżeli nie utworzymy w kraju warsztatów pracy dla absolwentów tych szkół, to powstanie znowu w tej dziedzinie kwestią ta sama, co w szkole średniej, powstanie hiperprodukcja sił wykształconych, które nie będą miały rynków zbytu.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#PZygmuntPiotrowski">Podobnie jak w szkołach średnich, tak i w wyższych zakładach i uniwersytetach, są nadmierne opłaty, które uniemożliwiają dostęp do tych uczelni najmniej zamożnym, a może nawet najzdolniejszym studentom. Czy więc Państwo poza stypendiami, które są przecież jedynie zwrotem opłat bardzo wysokich wpłacanych przez samych studentów, rozwinęło jakąś szerszą akcję samopomocy, inicjatywę w tym kierunku? Mnoży się tylko i zapowiada jeszcze wyższe opłaty i to jest jedyny hamulec, jedyna tama przeciwko dostępowi do szkół wyższych. Gdy mówię o tej kwestii, to zdaję sobie jasno sprawę z tej strasznej nędzy, w jakiej żyje dziś większość olbrzymia, bo 2/3 z ogólnej liczby 35.000 studentów w uniwersytetach.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#PZygmuntPiotrowski">Ale przy tej okazji Chciałbym odpowiedzieć tu przedstawicielowi Związku Ludowo-Narodowego, p. kol. posłowi Sołtykowi, który w obecnej dyskusji wysunął zasadniczą kwestię, czy nauka ma być płatna, czy nie. Powoływał się na wzory zagranicy na dowód, że i tam są opłaty za naukę. Chciałbym przypomnieć, że art. 119 naszej Konstytucji obowiązuje.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#PZygmuntPiotrowski">Możecie Panowie dążyć do zmiany tego artykułu, ale kiedy on obowiązuje, to nie wolno wbrew niemu postępować. — Art. 119 Konstytucji powiada najwyraźniej, że „nauka w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatna”. Artykuł ten uważam za kardynalną podstawę szkoły demokratycznej i demokracji w Państwie. — Zasady bezpłatności szkoły w Państwie nie pozwolimy różnemi sztuczkami obalić! Słuchając wywodów p. Sołtyka o potrzebie opłat na t. zw. pomoce szkolne przyszło mi na myśl, że odżył duch zmarłego p. ks. Lutosławskiego, który powtarzał kilkakrotnie z tej trybuny, że niema szkoły na darmochę, kto chce się uczyć, powinien też ponosić pewne ciężary. My wskazujemy, że przecież wszyscy obywatele opłacają podatki na szkolnictwo, wszyscy opłacają olbrzymie podatki pośrednie i bezpośrednie na ten cel. Zasady bezpłatnej nauki w szkole będziemy najenergiczniej bronili, bo to jest postulat demokracji najszerzej pojętej w Państwie. Nie damy się cofnąć do czasu, kiedy do szkoły średniej, wyższej, czy nawet elementarnej, mógł mieć dostęp tylko bogaty, który mógł być nawet niezdolny, byle tylko bogaty. Dzisiejsza demokracja życia i dzisiejszy duch powojenny zwłaszcza najszerzej pojętej demokratyzacji domaga się, aby nauka w szkołach była bezpłatna i dlatego wszelkie opłaty, które pod pozorem opłat na „pomoce szkolne” istnieją, niczem innem nie są w rzeczywistości, jak przekreśleniem 119 art. naszej Konstytucji. Są te opłaty wprowadzane przez te czynniki, które nie chcą dopuścić synów, ani chłopskich, ani robotniczych do szkół średnich, czy wyższych i chcą stworzyć w ten sposób monopol w szkołach średnich, czy wyższych dla uprzywilejowanych, dla bogatych warstw.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(P. Sołtyk: Pan sam nie wierzy w to, co mówi.)</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#PZygmuntPiotrowski">Nie mówiłbym tego z taką siłą, ale Pańskie wywody, P. Sołtyk, mnie o tem przekonały, że niebezpieczeństwa jest wielkie.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#PZygmuntPiotrowski">A stypendia? Kiedy zwracałem uwagę w Sejmie, aby na stypendia akademickie nie składali sami studenci w postaci opłat, jak to zostało w ustawie zredagowane, Panowie obaliliście właśnie tę zasadę bezpłatnego nauczania w szkolnictwie wyższem i dziś opłaty te sięgają do 220 zł. rocznie.</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#PZygmuntPiotrowski">Panowie z prawicy pytacie: skąd wziąć fundusze na szkoły powszechne, średnie, czy wyższe i na ich utrzymanie? P. Sołtyk o to samo pytał. Nie będę o-tej kwestii szeroko się rozwodził, ale przypomnę, jak przed kilku tygodniami, tutaj w Sejmie nad! konkordatem Panowie tak pochopnie uchwaliliście nie tylko wszelkie dotychczasowe pensje dla księży, biskupów, kardynałów, ale nawet podwyższyliście te pozycje budżetowe. W budżecie na rok przeszły było preliminowane 12.000.000 zł, a teraz jest blisko 17 miljonów złotych, na samo uposażenie dla kleru katolickiego.</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#PZygmuntPiotrowski">Więc znalazło się na podwyższenie tej pozycji o 5 milionów zł., t. j. o 33%, ale brakuje na to, aby dać możność człowiekowi niezamożnemu studjowania w szkole średniej, czy uczelni wyższej.</u>
          <u xml:id="u-41.23" who="#komentarz">(P. Sołtyk: Niech bogaci płacą, żeby się biedni mogli uczyć.)</u>
          <u xml:id="u-41.24" who="#PZygmuntPiotrowski">My chcemy podatki w ten sposób rozkładać, żądaliśmy progresywnego podatku majątkowego, gruntowego, Panowie zwalczaliście i zwalczacie takie podatki, kiedy ta kwestia przychodzi, tylko powiadacie: będziemy wprowadzali pewne opłaty za naukę w szkołach. Wiemy, jak te opłaty wyglądają i zwalnianie od nich. Przez protekcję, albo przez upokarzający filtr świadectwa ubóstwa zwalnia się od tych opłat uczniów cieszących się protekcją księdza, czy dyrektora.</u>
          <u xml:id="u-41.25" who="#PZygmuntPiotrowski">Gdy mowa o kwestii uchwalenia w konkordacie 17 milionów złotych na uposażenie dla kleru katolickiego, to znalazła się taka kwota w pozycjach budżetowych, p. Minister Skarbu zgodził się na to, ale Panowie nie byliście zadowoleni z tego podwyższenia, równocześnie rezolucje postawiliście, ażeby wydajnie podnieść obecne uposażenie kleru. Chcąc to spełnić, należałoby specjalny podatek religijny nałożyć, w wysokości kilkudziesięciu milionów, ażeby te zachcianki prawicy, co do wydajnego podwyższenia uposażenia kleru zadowolić. Panowie nie mówiliście wówczas o tem, skąd brać fundusze na ten cel, a dopiero, kiedy jest mowa o funduszach na szkołę bezpłatną, mówicie, że tych funduszów niema skąd wziąć i obecnie przy budżecie Min. Oświaty obłudnie rozdzieracie szaty.</u>
          <u xml:id="u-41.26" who="#PZygmuntPiotrowski">Reasumując moje wywody powiem, że cofamy się pod względem Inicjatywy w ustawodawstwie szkolnem, cofamy się, gdy idzie nawet o świadczenia, o ustawowe obciążenie Państwa na utrzymanie dla szkół. Mam tu statystykę, nie będę jej Panom szczegółowo przytaczał, ale statystyka wykazuje, że w porównaniu z tem, co było przed wojną, np. w Poznańskiem, na utrzymanie szkoły powszechnej szło 800 do 900 marek, obecnie w Poznańskiem nie wynosi to nawet 300 złotych, jako ustawowe obciążenie Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.27" who="#PZygmuntPiotrowski">Przechodzę do kwestii oświaty pozaszkolnej.</u>
          <u xml:id="u-41.28" who="#PZygmuntPiotrowski">Kwestia ta jest rzeczą pierwszorzędną. Nie tylko dlatego, że kraj ma 50% analfabetów, nie tylko dlatego, że wiele robią sąsiednie kraje: Czechosłowacja, czy kraje zachodniej Europy: Francja, Anglia, czy nawet Ameryka, -i że pod tym względem powinne te kraje być w dziedzinie oświaty pozaszkolnej bodźcem dla nas, ale i dlatego, że oświata pozaszkolna pogłębia działanie szkoły i uzupełnia to działanie szkoły tak powszechnej, jak nawet i wyższej, buduje instytucje oświatowe, przetwarza środowisko, w którem się wychowuje pokolenie dorastające. Pamiętajmy, że dorobek szkoły u nas zmarnieje, jeśli nie będzie kontynuowana praca nad tym młodym obywatelem, który z tej szkoły wyjdzie. Powrotna fala analfabetyzmu może zalać kraj, kiedy się nie będzie racjonalnie prowadziło oświaty pozaszkolnej. A dziś co widzimy? Jest tendencja w Ministerium Oświaty, nie wiem; jakie zdanie ma pod tym względem obecny p. Minister, bo poprzedni miał dość wyraźne, aby nie traktować oświaty pozaszkolnej jako pozycji osobnej w budżecie Ministerium Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-41.29" who="#PZygmuntPiotrowski">Obecnie jest silna tendencja kurczenia nawet tych maleńkich prób właśnie w tej dziedzinie. Uważamy za konieczne, ażeby oświata pozaszkolna przechodziła stopniowo na samorządy, inicjatywę społeczeństwa i t. d. Ale, Panowie nic chciejcie tego dziś i jutro i nie powołujcie się na Anglię, Amerykę i Francje, czy inne kraje, ponieważ tam jest inna zupełnie struktura szkolnictwa, tam składały się wieki na budowę szkół powszechnych, średnich i t. d., tam oświata pozaszkolna faktycznie jest pozostawiona w rękach inicjatywy społeczeństwa, od bardzo dawna, tam prawie niema analfabetów, a my przecież w Polsce budujemy dopiero tę oświatę i nie wolno nam dziś powiedzieć: niech społeczeństwo to zagadnienie rozwiązuje i to społeczeństwo niech interesuje się oświatą pozaszkolną. Jeszcze cale pokolenie, wyrosłe w warunkach niewoli, pokolenie nie rozumiejące konieczności bardzo intensywnej pracy oświaty pozaszkolnej, to pokolenie trzeba uczyć i kształcić, a dopiero dzieci wychowane w wolnej Polsce, w atmosferze własnego państwa — zrozumieją utrzymanie i rozwinięcie przez samo społeczeństwo tej bardzo ważnej dziedziny oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-41.30" who="#PZygmuntPiotrowski">Obecnie długo jeszcze musi Państwo przychodzić z subwencjami dla towarzystw oświatowych, z subwencjami dla bibliotek, dla kursów dla dorosłych. Panowie powiadacie: kursy dla dorosłych są prowadzone źle, nieracjonalnie i trzeba wobec tego je znieść — i pan referent w tej kwestii w ten sposób się wypowiedział w komisji. Uważam, że nic wszystkie kursy dla dorosłych są dobrze i racjonalnie prowadzone, ale to nie usprawiedliwia, ażeby tę ogromną dziedzinę oświaty pozaszkolnej zlikwidować. Trzeba ulepszyć, a nie niszczyć. U nas przerzuca się całą akcję oświaty pozaszkolnej na prywatną inicjatywę, powołuje się, jak powiadam, na zagranicę, a nie liczy się z tą okolicznością, że mamy od 50–60% analfabetów w Państwie. Oprócz tego zostawiamy zupełnie na pastwę ucznia, który wychodzi z tej kilkuklasowej szkoły i nikt się o niego nie troszczy i nie stara. Trzeba dla niego tworzyć środowiska dalszego dokształcania.</u>
          <u xml:id="u-41.31" who="#PZygmuntPiotrowski">Dlatego podkreślam potrzebę utrzymania oświaty pozaszkolnej, stopniowego przerzucania ciężaru na samorządy, ale równocześnie trzeba tym samorządom, gminom wiejskim i miejskim sejmikom dać źródło dochodu, z któregoby one pokrywały wydatki na bardzo szeroką działalność nauczania analfabetów, dokształcania dorosłych, tworzenia bibliotek, ognisk oświatowych w całym kraju. — Tych funduszy się nie daje, nie mają źródeł dochodu samorządy, lufo mają tak znikome na ten cel, że oświata pozaszkolna staje się w praktyce kopciuszkiem. I dlatego stwierdzić z ubolewaniem należy, że obecnie jednak te rzeczy są zupełnie lekceważone i na całej linii dąży się do likwidacji.</u>
          <u xml:id="u-41.32" who="#PZygmuntPiotrowski">Podobnym kopciuszkiem, jak oświata pozaszkolna, jest i popieranie sztuki (teatru, muzyki), literatury; kwoty na tę działalność już podwyższone nie stanowią ani połowy sumy potrzebnej na powstrzymanie tej dziedziny od katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-41.33" who="#PZygmuntPiotrowski">A teraz, proszę Panów, w sprawie szkolnictwa dla mniejszości narodowych. P. Minister również przeoczył w swojem dzisiejszem expose to wielkie zagadnienie, tak nadzwyczajnie aktualne i dopiero pod sam koniec kilka zdań wypowiedział o tej kwestii przezemnie zainterpelowanej. Uważam tę sprawę za bardzo pilną. Ustawa jest, stosunek P. P. Ś. do tej kwestii jest znany, byliśmy przeciwnikami tej ustawy szkolnej, ponieważ ona wprowadza szkoły utrakwistyczne. Ale, gdy mimo to ustawa o szkołach dla mniejszości narodowych przeszła, to powinna być wprowadzona w życie. Pytam się, co się robi w tej dziedzinie? Wiemy, że wydaje się polecenia inspektorom i starostom, aby utrudniali na każdym kroku na Kresach przygotowanie zbierania podpisów potrzebnych dla tej ludności ukraińskiej i białoruskiej, ażeby paraliżowali dostęp tych dzieci do przyszłych szkół. Robi się to masowo, myśmy zgłosili cały szereg interpelacji i dokumentami i dowodami stwierdziliśmy te szykany. Pytam się p. Ministra gdzie są te kadry nauczycieli, którzy mają od 1 września 1925 r. nauczać w tych szkołach białoruskich, ukraińskich, czy nawet utrakwistycznych? To jest wszystko tajemnica, cisza zalega około tych kwestii i dlatego podnosimy postulat, że w sprawie szkolnictwa dla mniejszości narodowych jesteśmy za pełnią autonomii kulturalnej dla mniejszości narodowych, jesteśmy za tą wielką zasadą, o którą my sami, będąc w niewoli, walczyliśmy i podnosiliśmy jako żądania żywego narodu polskiego. Boirny się, ażeby miast uspokojenia na Kresach nie nastąpiło zaognienie w stosunkach szkolnych i wogóle oświaty dla mniejszości narodowych na Kresach Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-41.34" who="#PZygmuntPiotrowski">Pod koniec Chciałbym dotknąć kwestii oświaty wśród emigracji polskiej, tak we Francji, jak w Ameryce. P. referent dziś mówił, że np. w Ameryce wynaradawia szkoła parafialna tamtejszych Polaków. Bardzo się cieszę, że po roku p. referent prof. Rymar stanął na tem stanowisku, na którem ja stałem przed rokiem tu w Sejmie, a wtenczas z ław prawicy powstało ogromne oburzenie pod moim adresem, gdy argumentami dowodziłem, że parafianie, polskie szkoły klerykalne, szkoły, pozostające pod wpływem: Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Ameryce prowadzą do wynarodowienia tamtejszych Polaków. A dziś p. Rymar to po roku oświadcza i podkreśla, że te szkoły parafialne są niczem innem jak tylko amerykanizacyjnemi placówkami w ręku kleru rzymsko-katolickiego. Bolesna to prawda. I dlatego, szanowni Panowie, uważam że nasza emigracja tak w Ameryce, a bliżej nas położona 500 tysięczna emigracja we Francji, powinna się cieszyć opieką państwową pod względem oświaty, ale przestrzegam, żeby nie powtarzać tych eksperymentów, które są obecnie w Ameryce, ażeby nie oddawać oświaty, kształcenia duszy emigranta ciężko pracującego we Francji na łup kleru rzymsko-katolickiego, któryby prowadził nie do podniesienia ducha, ale do wynarodowienia i sklerykalizowania go na gruncie francuskim.</u>
          <u xml:id="u-41.35" who="#PZygmuntPiotrowski">Jeżeli idzie o ostatnią kwestię, to Chciałbym zapytać, p. Ministra, jakie jest jego stanowisko wobec rozporządzenia z 10 lutego 1924, które podporządkowuje szkolnictwo władzom administracyjnym. O tej kwestii nic p. Minister nie wspominał, a to jest również kwestia zasadnicza, dlatego, że dziś w sprawach osobowych są kuratorzy podlegli wojewodom. Jest to groźne niebezpieczeństwo: te rzeczy prowadzą do zupełnego przekreślania zasady, że szkoła winna być niezależna od administracji, niezależna od partii, wolna od wpływów kleru i szkoła nowoczesna musi być zbudowana na najszerszych zasadach demokracji, a odpowiadając duchowi temu, szkoła powinna być wolna, bezpłatna i przystępna dla wszystkich!</u>
          <u xml:id="u-41.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach socjalistycznych.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kujawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PKujawski">Wysoki Sejmie! Tegoroczny budżet oświatowy wynosi okrągłe 300.000.000 oraz 24.000.000 na budowle szkolne, razem 324.000.000 zł, gdy przeszłoroczny wynosił 237.000.000. Otóż powiększenie to radować musi każdego obywatela, ale z tego nie trzeba wyprowadzać wniosku, że w tym samym stosunku, t. j. o 26% nie licząc budowli, wzrosło rozpowszechnię oświaty w Polsce, bo te kilkadziesiąt milionów ponad budżet zeszłoroczny poszło na powiększenie kosztów utrzymania tych szkól, które istnieją, a o znaczniejszym przyroście szkół będzie mowa wtedy dopiero, kiedy istotnie powstaną nowe gmachy szkolne, kiedy przyśnie tylu zawodowo należycie Wykwalifikowanych nauczycieli, ilu ich potrzeba dla szkół ogólno-kształcących i zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PKujawski">Trzeba stwierdzić, że dotąd Ministerstwo nie ogłosiło ogólnego planu rozbudowy całego szkolnictwa, tak że dziś stoimy w tym samym punkcie, gdzie staliśmy rok temu, administrując raniej więcej w tym samym zakresie tem, co było i co pozostało.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PKujawski">Ponieważ obecnie nie można przeznaczyć więcej na oświatę niż przeznaczono, przeto tem, co jest, administrować trzeba celowo i pod tym względem naogół budżet nie nastręcza kwestii poważniejszych, gdyż stosunek sum wydatkowanych na poszczególne działy jest właściwy. Ale jeżeli mowa o wykonaniu budżetu czyli o samej pracy administracyjno-oświatowej, to nasuwają się różne uwagi. Wiele z tych uwag już wypowiedziano, pozwolę obie jeszcze dodać, że Ministerstwo, jak to nieraz zaznaczano, ma istotnie zadania bardzo trudne, ale czy jest pod tym względem wyjątkiem? Brak funduszów utrudnia jeszcze pracę, ale w takim razie należy to robić, co jest najważniejsze i najpilniejsze.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PKujawski">Odczuwamy ujemne skutki wskutek braku ustaw szkolnych, a w ciągu ostatniego roku, mimo obietnic pp. Ministrów, niestety zbyt często się zmieniających, w roku ubiegłym wpłynęły tylko dwie ustawy: jedna o państwowej służbie nauczycielskiej, druga o dokształcaniu zawodowem. Niezbędnym materiałem do wszelkich projektów i wniosków są dane statystyczne. Widzimy jednak ze sprawozdania p. Rymara, że te dane bywają niepewne, albo ich brak zupełnie. Kto wie, jak szczegółowych wykazów statystycznych wymagają nasze urzędy oświatowe, ten zrozumie olbrzymi nakład pracy w tym przedmiocie i tem bardziej zadziwi się, że i tego jeszcze mało, ale może właśnie dlatego statystyka jest wadliwa. Lepiej jest zażądać mniej danych, a za to wymagać szybkiego i dokładnego wykonania. Odpowiednie zaś wyciągi statystyczne Ministerstwo powinno ogłaszać, ażeby te dane, które są zebrane, były należycie wyzyskane. Dotychczas tak nie jest. W ostatnich latach bardzo dużo danych statystycznych wpłynęło do Ministerstwa, ale wyników nie znamy.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PKujawski">Ponieważ młodzież polska trzeba przygotować do pracy twórczej, wytrwałej i umiejętnej, przeto należy zapewnić jej odpowiednie warunki nauki i wychowania. Jednym z najważniejszych niewątpliwie jest wyrobienie odpowiedniej karności, poczucia ładu i praworządności. Niestety pod tym względem w szkolnictwie tu i ówdzie trafiają się objawy bardzo niepożądane: należy im zapobiegać i usuwać je odrazu, dopóki są rzadkie i sporadyczne. Przykre wypadki na Pomorzu, zajścia w wyższych uczelniach warszawskich, niektóre nominacje, lub przeniesienia nauczycieli, niewłaściwe zarządzenia i okólniki mogą być przykładem objawów wspomnianych, a podkopują autorytet władz naszych znacznie więcej, niż uznanie jakiegoś błędu i poprawienie go jak najszybciej.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PKujawski">Może kto uzna te słowa za zbyt ogólnikowe i zażąda ścisłych faktów — za mało mam na to czasu w tej chwili, ale fakty mam. Mógłbym ich mieć i więcej, gdyby nic to, że słyszy się nieraz, iż poszkodowany nic chce ujawnić faktu, obawiając się, iż potem będzie „źle widziany” przez swoją zwierzchność. Zbyt wiele mam szacunku dla władz naszych, abym się mógł zgodzić ma taki punkt widzenia, ale gdyby podobne postępowanie zwierzchników było gdziekolwiek ujawnione, to zasługiwałoby na jak najostrzejsze potępienie, a osoby winne, jako kompromitujące władze polskie, na usunięcie ze stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PKujawski">W młodzieży polskiej trzeba też wzmacniać poczucie siły własnej i niezależności od obcych, a więc trzeba siłę twórczą wyrabiać. Wszelki, dyletantyzm jako niedostateczne wyzyskanie sił i wszelkie wymagania nadmierne, jako niszczące siły niepotrzebnie, są przeszkodą do osiągnięcia celu zamierzonego. Już dzisiaj jest widoczne, że dotychczasowe programy szkół powszechnych i średnich nie odpowiadają potrzebom. Samo Ministerstwo uznało, że istnieje przeciążenie, a za to uczelnie wyższe uskarżają się na niedostateczne przygotowanie naukowe młodzieży i nieumiejętność pracy.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#PKujawski">Ministerstwo utrzymuje wprawdzie, że najwięcej przyczynili się do przeciążenia źli nauczyciele, nic umiejący wykonać programu, ale czy istotnie w szkołach państwowych jest ich tak znaczna większość? A jeżeli tak, to trzeba taki program ułożyć, któryby żyjący dziś nauczyciele umieli wykonać. Obecnie wskutek nieumiejętności nauczycieli, jak mówi Ministerstwo, a ja dodam, że i wskutek wadliwości programu, wyrabia się dyletantyzm w pracy i. nauce młodzieży. Programy dają za dużo materiału i za bardzo chcą go pogłębiać, co niezawsze jest zgodne z naturą umysłu młodocianego i stąd powstaje dyletantyzm. Z drugiej strony w uczelniach wyższych stawia się nieraz wymagania tak wielkie, że nie podobna im podołać, nawet przy dobrem przygotowaniu i usilnej pracy. Jeśli studia w politechnice przedłużają się wskutek tego ponad 5 albo 6 lat, jeżeli w uniwersytecie i politechnice uzyskuje dyplomy niewielki procent studentów, to nie można faktów tych pomijać milczeniem, lecz trzeba zbadać przyczyny i usunąć nie, gdyż Państwo za dużo traci na tem.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PKujawski">Niezbędna, zwłaszcza u nas, wytężona praca nad poprawą stanu gospodarczego Państwa wymaga dobrego wykształcenia zawodowego, a tego jest, jak wszyscy uznają., za mało. Państwo może nie tylko zakładać szkoły państwowe, ale także pobudzać i popierać materialnie inicjatywę społeczną. Sfery kupieckie, przemysłowe, rzemieślnicze i rolnicze już wielokrotnie dowiodły, że pragną oświaty zawodowej, tylko trzeba dobrze poznać i uwzględnić istotne potrzeby danej gałęzi pracy, aby szkoła odpowiadała potrzebom rzeczywistym, a nie koniecznie wskazanemu zgóry typowi.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#PKujawski">Inicjatywa społeczna i prywatna znajduje też wyraz w szkolnictwie niepaństwowem ogólno-kształcącem. Trzeba przyznać, że stosunek Ministerstwa do szkól prywatnych polepsza się stopniowo, choć jeszcze niejedno pragnienie możnaby wypowiedzieć. Państwo nierównomiernie obdarza swych obywateli szkołami państwowemi i wskutek tego trzecia ich część jest w gorszem położeniu niż 2/3. O tem mówiłem rok temu, ale skutku dotychczas nie widać, a możnaby tu zaradzić przez utworzenie stypendiów dla pracowitych uczniów, nie będących dziećmi urzędników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#PKujawski">Wreszcie we wszystkich poczynaniach poważniejszych, zwłaszcza wobec niefunkcjonowania rady naczelnej wychowania narodowego, Ministerstwo powinno ile tylko można uwzględniać głosy nauczycielstwa, jako rzeczoznawców, i społeczeństwa, dla którego wszak pracuje. Niestety są dowody, że za mało zwraca się na to uwagi. Mamy wszakże nadzieję, że obecny pan Minister, który chce dać realne podstawy wychowania i wykształcenia młodzieży, który chce przystosować szkolę do życia, a nie naodwrót, uwzględni też i realne wymagania w tej dziedzinie pracy, która ma tak rozstrzygające znaczenie dla przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#PKujawski">Wyrażając wreszcie zadowolenie, że choć 24 miliony można było przeznaczyć na budowle szkolne, kończę oświadczeniem, że klub nasz głosować będzie za budżetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Proponuję Panom odroczenie dalszej dyskusji do jutra.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia zaaresztowanych w dn. 1–10 kwietnia 1925 r. Ukraińców, które to pobicie dokonane było podczas badania zaaresztowanych w powiatowej komendzie policji państwowej we Włodzimierzu przez agentów wywiadu politycznego S. Zarembę, Popławskiego i Kaszczuka.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra W. R. i O. P. w sprawie bezprawnego postępowania p. inspektora szkolnego na now. Przemyślany i pp. nauczycieli szkól ludowych w tymże powiecie w kwestii deklaracji z żądaniem wprowadzenia do szkół powszechnych nauczania w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#Marszałek">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra W. R. i O. P. w sprawie naruszenia ustawy z dn. 31 lipca 1924 r. Dz. Ust. Rz. P. Nr. 79 poz. 766 przez inspektora szkolnego w Zbarażu i kierownika szkól powszechnych w pow. Zbaraż województwa tarnopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie nadużyć podkomisarza Lichodziejewskiego w Wilnie.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie masowych aresztowań w Nowogródczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra W. R. i O. P. w sprawie bicia dzieci w szkole polskiej w Borodzieniczach.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów W. R. i O. P. oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie uniepoświadczawia deklaracji przez wójta gm. kieleckiej pow. nieświeskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów W. R. i O. P. oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć władz w związku z wykonaniem ustawy językowej szkolnej w gm. Bajki pow. prużańskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#Marszałek">Interpelacja p. Prystupy i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie bicia żołnierzy i ćwiczeń karnych” w 4 pułku strzelców podhalańskich.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kapelińskiego i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do d. Ministra Sprawiedliwości w sprawie ściągania przez komorników sądowych drobnych sum i pobierania za to nadmiernych opłat.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kapelińskiego i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie zajmowania przez komorników sądowych i sprzedaży z licytacji nawet ostatnich sztuk inwentarza żywego i martwego w gospodarstwach rolnych.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek p. Paszczuka i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej w sprawie masowych aresztowań na Wołyniu, Polesiu i w Nowogródzkiem — odsyłam go do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#Marszałek">Proponuję Panom odbycie następującego posiedzenia jutro o godz. 10 min. 30 przedpołudniem z porządkiem dziennym: dalsza dyskusja nad preliminarzem budżetowym na r. 1925. Będziemy dyskutować w dalszym ciągu nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a ewentualnie i Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#Marszałek">W sprawę porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 3. min. 15 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>