text_structure.xml 323 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 13 min. 25.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu Ferdynand Zarzycki, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid-Neugebauer, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal i Józef Kożuchowski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubariowicz, w Ministerstwie Reform Rolnych Józef Radwan.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 51 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 52 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Wawrzynowski i Jaroszewiczowa. Listę mówców prowadzi p. Wawrzynowski.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Od pana Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tych ustaw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie ratyfikacji konwencji o ujednostajnieniu niektórych przepisów, dotyczących międzynarodowego przewozu lotniczego, wraz z protokółem dodatkowym, podpisanej w Warszawie 12 października 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie ratyfikacji projektu konwencji, dotyczącej wskazywania wagi na ciężkich przesyłkach, przewożonych na statkach, przyjętego dnia 21 czerwca 1929 r. na XII sesji ogólnej konferencji Międzynarodowej Organizacji Pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie ratyfikacji międzynarodowej konwencji sanitarnej, podpisanej w Paryżu dnia 21 czerwca 1926 r., wraz z załącznikiem, protokółem podpisania, oraz protokółem IX posiedzenia międzynarodowej konferencji sanitarnej w Paryżu z tegoż dnia.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie zatwierdzenia zgłoszonego przez Rząd Polski w dniu 23 października 1928 r. przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do porozumienia madryckiego z dnia 14 kwietnia 1891 r., dotyczącego zwalczania fałszywych oznaczeń pochodzenia towarów, przejrzanego w Waszyngtonie dnia 2 czerwca 1911 r. i w Hadze dnia 6 listopada 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie ratyfikacji porozumienia w sprawie ustanowienia karty tranzytowej dla emigrantów, podpisanego w Genewie dnia 14 czerwca 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#MichałWawrzynowski">W sprawie ratyfikacji konwencji w sprawie ekstradycji i pomocy prawnej w sprawach karnych między Polską a Szwecją, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Warszawie dnia 30 sierpnia 1930 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Ciołkosz, Dubois, Dzierżawski, Górczak, Karpiński, Karwacki, Madeyski, Piechulek, Pobożny, Rakowski, Rudziński, Szczerkowski i Wróbel.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłom: Siedleckiemu i Stachnikowi na 2 dni, Boreckiemu, Ostrowskiemu, Rublowi, Schimmlowi i Surzyńskiemu na 3 dni, Krzyżowskiemu i Ładyce na 5 dni, Kleszczyńskiemu na 6 dni.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzŚwitalski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu zdrowotnego na 2 tygodnie poseł Plocek. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Reform Rolnych (dokończenie rozprawy).</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Tebinka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#ZygmuntTebinka">Wysoki Sejmie! Historja płata dziwne figle. W Poznaniu, za gmachem Uniwersytetu, równocześnie pałacem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej znajduje się wspaniały ogromny gmach, dawny niemiecki urząd osadniczy, gdzie przez szereg lat kontynuowano politykę Fryderyka Wielkiego, gdzie rzucano setki miljonów marek niemieckich, żeby rdzennie polskie ziemie, Poznańskie i Pomorze zniemczyć. Historja wypłatała przedziwnego figla, ten gmach, w którym mieścił się urząd, mający zniemczyć polskie ziemie, jest dzisiaj urzędem p. Ministra Reform Rolnych, który się opiekuje osadnictwem polskiem na kresach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#ZygmuntTebinka">Z terenów ziem zachodnich w ostatnim dziesiątku lat nastąpiła prawdziwa wędrówka narodów, około 500.000 Niemców te ziemie opuściło. I stwierdzam tu z tego miejsca, że nieprawdą jest, jak twierdzą rozmaici paszkwilanci, że Niemcy opuścili te ziemie pod groźbą i przymusem władz administracyjnych polskich; opuścili je ze strachu przed gniewem tej rdzennie polskiej ludności, szykanowanej przez 150 lat. Władze administracyjne ówczesne polskie działały bardzo a bardzo niedołężnie. Przed rokiem z tego wysokiego miejsca posłowie ziem zachodnich, należący do stronnictwa narodowego, rozdzierali szaty na temat ratyfikacji układu likwidacyjnego, rozdzierali szaty z powodu, że 30.000 ha ziemi polskiej, znajdujących się w posiadaniu niemieckiem, nie zostało na podstawie Traktatu Wersalskiego zlikwidowanych; ziemia ta należała do 7 dużych właścicieli ziemskich Niemców, a natomiast zapominają, że władze, które na terenie ziem zachodnich wówczas rekrutowały się wyłącznie z przedstawicieli obozu narodowej demokracji, że urząd ziemski, pozostający pod wyłącznym wpływem narodowej demokracji, wydawał okólniki i zarządzenia, utrudniające ludności polskiej odkupywanie i nabywanie osad z rąk niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#ZygmuntTebinka">Widziałem na własne oczy okólnik Rady Ludowej, a więc najwyższej podówczas władzy na terenie ziem zachodnich, kierowanej przez p. Korfantego, a wystosowany do komisarzy polskich na terenie Pomorza, ażeby Polacy nie odkupywali od Niemców osad, ponieważ te osady i tak na podstawie wkrótce uchwalić się mającego Traktatu Wersalskiego Polsce przypadną za darmo. Gdyby nie te utrudnienia, gdyby nie szykany, prawdziwe szykany, które okręgowy urząd ziemski, wówczas jeszcze „urząd osadniczy” robił ludności polskiej na terenie ziem zachodnich, o wiele mniejby pozostało Niemców na terenie Pomorza i Poznańskiego, niż to ma miejsce obecnie.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#ZygmuntTebinka">Ostatni spis ludności jest prawdziwą rewelacją. Ludność niemiecka na terenie Pomorza z 11% spadła na 6%, a ilość dzieci w wieku szkolnym wynosi tylko 4%. Sprawdzałem, specjalnie przeglądałem całą niemiecką prasę po spisie ludności i szukałem choć jednej wzmianki, choć jednego artykułu skarżącego się na temat jakichś ewentualnych nadużyć przy spisie ludności. Żadnej takiej wzmianki nie było. Jest to dowód, że ten spis ludności odzwierciedlał faktyczny stan polskości na tych rdzennie polskich ziemiach; ziemie te są zamieszkane w najwyższym odsetku przez ludność polską.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Łucki: Klub Ukraiński serdecznie Panom winszuję tego).</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#ZygmuntTebinka">Dziękuję, Panie Pośle.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Głos: Gdzie Rzym, a gdzie Krym? (P. Łucki: Powinszować nie wolno?)</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#ZygmuntTebinka">Omówię, Wysoki Sejmie, przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych zagadnienie ściśle regionalne, zagadnienie osadnictwa na kresach zachodnich. Tłem do omówienia tego bardzo ważnego dla Państwa zagadnienia musi być naszkicowanie choć w paru skrótach ogólnej sytuacji rolnictwa na Pomorzu i w Poznańskiem.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#ZygmuntTebinka">Kryzys gospodarczy dotknął rolnictwo na ziemiach zachodnich najdotkliwiej z wszystkich dzielnic Polski. Wydaje się rzeczą dziwną i napozór niezrozumiałą, że świetnie urządzone, o najwyższej w Państwie kulturze rolnej warsztaty rolne na ziemiach zachodnich przeżywają dzisiejszy kryzys najtrudniej. Na stan ten złożył się cały szereg powodów, ale głównym z nich, to wyższe koszta produkcji, przez to znacznie wyższa deficytowość gospodarki rolnej. Poznańskie i Pomorze przed wojną zaopatrywało w żywność ogromne państwo przemysłowe, jakiem były Niemcy, obecnie Poznańskie i Pomorze stanowi część składową Polski, kraju wybitnie rolniczego. Trudno zatem rolnikowi ziem zachodnich konkurować pod względem kosztów produkcji z mniej intensywnemi warsztatami rolnemi z innych dzielnic Polski, a intensywność gospodarki na ziemiach zachodnich Polski jest podyktowana w pierwszym rzędzie ubóstwem gleby. Nadto na wyższe koszta produkcji wpływają bardzo wysokie opłaty socjalne, nieznane rolnikom w innych dzielnicach Polski, jak np. kasa chorych, ubezpieczenia na starość, znacznie wyższe opodatkowanie, a specjalnie na samorząd terytorialny i gospodarczy, np. na izby rolnicze, wysokie opłaty kolejowe z powodu większej odległości od głównych centrów przemysłowych przy równoczesnej konieczności konsumowania produktów przemysłowych, jak węgiel, żelazo i nawozy sztuczne w większych ilościach, aniżeli pozostałe ziemie polskie. Następny powód ciężkiej sytuacji rolnictwa na kresach zachodnich, to dzięki łatwości kredytowej przeinwestowanie warsztatów rolnych, co przy Wysokiem oprocentowaniu i krótkóterminowości kredytów stało się powodem poważnych deficytów.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#ZygmuntTebinka">Dla przykładu wydatnej pomocy Rządu na terenie kresów zachodnich przytoczę fakt, że przed dwoma laty dla trzech północnych powiatów Pomorza, morskiego, kartuskiego i kościerskiego, utworzono oddział Państwowego Banku Rolnego w Gdyni i rozdano między drobnych rolników kwotę 10 miljonów zł. kredytu w najrozmaitszej formie, w tem ogromny procent kredytów ulgowych. Kredyt ten, oparty wyłącznie na wekslach z t. zw. sąsiedzkiemi żyrami, pociągnął za sobą fatalne skutki dla ręczycieli i podrywał egzystencję nawet najzamożniejszych gospodarstw, współodpowiedzialnych za swoich sąsiadów. Prócz tego pęd zbiorowy do zakładania przedsiębiorstw dla zbytu i zakładów dla przerobu płodów rolnych, które w okresie kryzysu bardzo często zamiast być rolnikom pomocnemi, stawały się kulą u nogi. Do tych wszystkich naszych kłopotów dochodzi jeszcze na terenie północnego Pomorza uboga gleba i najbardziej ciężki z całej Polski klimat.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#ZygmuntTebinka">Może mi ktoś w tem miejscu zrobić zarzut: tak, ale gospodarstwa wasze przez wojnę światową nie zostały zniszczone, myśmy po wojnie gospodarstwa nasze, w perzynę przez działania wojenne obrócone, musieli odbudować. Tak, ale dzięki uchwale Rady Ludowej w Poznaniu ziemie zachodnie od r. 1918 do r. 1922 miały t. zw. ceny maksymalne, które wycieńczyły, kto wie, czy nie więcej rolnictwo ziem zachodnich, aniżeli nawet zniszczenia wojenne.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#ZygmuntTebinka">Jak więc na tem tle ogólnem przedstawia się sytuacja osadnictwa na ziemiach zachodnich? Bardzo niepokojąco. Ale na szczęście głównym wierzycielem tych licznych rzesz osadników na ziemiach zachodnich jest Skarb Państwa, jest Państwowy Bank Rolny i dzięki zarządzeniom ulgowym p. Ministra Reform Rolnych i Państwowego Banku Rolnego, klęski z tego powodu na ziemiach zachodnich jeszcze niema.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Głos: Ale tysiące egzekucyj.)</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#ZygmuntTebinka">Zagadnienie osadnictwa rozbijam na dwie części: na osadnictwo poniemieckie i na osadnictwo polskie. Osadnictwo poniemieckie, oparte przeważnie na niemieckiem prawie rentowem, jest osadnictwem na terenie ziem zachodnich bardzo licznem. Sejm przed rokiem powziął, mam wrażenie, że jednomyślną uchwałę, wzywającą Rząd do zbadania sprawy waloryzacji rent i odpowiedniego obniżenia waloryzacji w stosunku do nabywców osad rentowych po r. 1918. Sprawa ta oraz wyniki badania Ministerstwa Reform Rolnych są przedmiotem obrad Komisji Reform Rolnych. Ja chciałbym podkreślić parę tylko szczegółów, które uważam dla rozpatrywania tej sprawy za bardzo ważne i istotne.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#ZygmuntTebinka">Osad rentowych poniemieckich na samem tylko Pomorzu mamy 10.425. Obejmują one obszar 212.000 ha, co stanowi i część wszystkich gospodarstw rolnych Pomorza. Kapitał w nich tkwiący wynosi 79.250.000, a roczna rata wynosi dla Skarbu Państwa 2.600.000. Więc też nic dziwnego, że pośród moich kolegów z BB jest pewna opozycja przeciw wnioskom Panów, aby ogólnie obniżyć waloryzację z 43% na 15% , to znaczy zmniejszy dochody Skarbu Państwa z tego tytułu o 2/3.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#ZygmuntTebinka">Na podstawie dotychczasowych wyników badań stwierdzam, że dla osadnictwa t. zw. poniemieckiego średnie obciążenie rentowe na osadę wynosi na hektar użytków przeciętnie 12 zł. Większość z tych osad poniemieckich dzięki trudnościom ongi stawianym przez urząd osadniczy, znajduje się po dzień dzisiejszy w rękach niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Układ likwidacyjny ich zostawił.)</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#ZygmuntTebinka">Nie układ likwidacyjny, ale urząd osadniczy w głównej mierze zostawił.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#ZygmuntTebinka">Osady te doskonale zagospodarowane, przy obciążeniu 12 zł z hektara, przyznają Panowie, że zbytnio obciążone nie są. Inaczej sprawa natomiast się przedstawia z osadnikami Polakami, którzy mimo tych szykan i trudności urzędu osadniczego, od Niemców osady odkupili, płacąc bardzo często całkowity szacunek, a nie mając na spłatę tego szacunku dostatecznej gotówki, byli zmuszeni zaciągać pożyczki, wskutek tego się zadłużyli. Dlatego zastosowanie i do nich tej 43% waloryzacji, a przy rencie abluicyjnej 75% waloryzacji, uważam za rzecz poniekąd niesprawiedliwą. Powinno być mianowicie w ten sposób, żeby osadnikom, którzy odkupili osady po roku 1918, z chwilą, gdy dana zwaloryzowana renta zbyt obciąża gospodarstwo, a osadnik był zmuszony pełną cenę przy odkupie zapłacić, żeby tę rentę indywidualnie odpowiednio obniżyć.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Zobaczymy, co jutro na komisji powiecie.)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#ZygmuntTebinka">To samo będziemy mówili, co i obecnie.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#ZygmuntTebinka">Osadnictwo z parcelacji polskiej przedstawia się pod względem gospodarczym niestety znacznie gorzej. Mieliśmy okazję w zeszłym roku z p. Ministrem Reform Rolnych objechać ogromną masę osad, powstałych z rozparcelowanych majątków państwowych na Pomorzu, z wykupionych przez Państwowy Bank Rolny majątków. Znaleźliśmy na miejscu bardzo piękne osady, doskonale pobudowane, ale ponieważ tworzone były w okresie najwyższej konjunktury cen ziemi, przeto są one w większości wypadków tak obciążone długami, że wygospodarzyć tych zadłużeń osadnicy przy dzisiejszej konjunkturze nie będą mogli.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#ZygmuntTebinka">Ja osobiście — wyłącznie osobiście — proponuję i nie widzę innego wyjścia, jak zamiana tych obciążeń na rzecz Skarbu Państwa i Państwowego Banku Rolnego w formie renty, renty takiej samej, jaka istnieje dla osadników poniemieckich. Uważam to za jedyne wyjście możliwe przy tych gospodarstwach, które są zbytnio obciążone.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To nie wystarczy.)</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#ZygmuntTebinka">Jedyne wyjście, podarować nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przez oszacowanie.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#ZygmuntTebinka">Ja także nie wierzę w przeszacowanie. Gorzej jest natomiast z osadnikami, których obdłużenie nawet przy tego rodzaju przerachowaniach przekracza możność spłacenia zobowiązań. Dla tych osadników trzeba będzie znaleźć zastępców, a gdzie ich poszukać? W Polsce, powiecie, że trudno znaleźć, bo na wsi nie ma pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Żydzi.)</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#ZygmuntTebinka">Żydów na Pomorzu nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przyjdą.)</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#ZygmuntTebinka">Wątpię. Proponuję, ażeby zostały opracowane najdokładniejsze wykazy osad, które można na terenie Pomorza i Poznańskiego i w całej Polsce nabyć za pośrednictwem okręgowych urzędów ziemskich czy Państwowego Banku Rolnego, i rozesłać je do wszystkich konsulatów i poselstw polskich zagranicą, a specjalnie do Ameryki. Reemigracja polska porobiła w Polsce bardzo smutne doświadczenia, straciła na dewaluacji marki polskiej, wpadała bardzo często w ręce najrozmaitszych oszustów, którzy ograbiali ją z zaoszczędzonego grosza. Ale jestem przekonany, że gdyby tę akcję wziął w swoją opiekę, dajmy na to, Państwowy Bank Rolny i on był pośrednikiem oficjalnym między Polakami w Ameryce a krajem, to sporo reemigrantów by do Polski przybyło i stałoby się na takich osadach doskonałymi i pożytecznymi dla kraju gospodarzami. Wysoki Sejmie, to wszystko się dzieje na terenie, na gruncie międzynarodowym bardzo podminowanym. Moje propozycje zmierzają do tego, ażeby rzesze osadników na tej ziemi jak najbardziej umocnić, ażeby się czuły z tą ziemią związane, a nie tak, jak suche liście, które silniejszy wiatr może rozgonić na wszystkie strony.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#ZygmuntTebinka">Chciałbym poruszyć jeszcze tylko jeden temat, ściśle związany z omawianym budżetem Ministerstwa Reform Rolnych. Mianowicie na ostatniej sesji Ligi Narodów została zgłoszona skarga o rzekomo krzywdzącej parcelacji wielkiej własności niemieckiej na ziemiach zachodnich. Mam wrażenie, że skarga ta została dlatego zgłoszona, że nie było żadnych innych skarg niemieckich na porządku dziennym i trzeba było światu przypomnieć, że w Polsce nie wszystko jest, jak należy. Chciałbym tu z tego wysokiego miejsca stwierdzić, że skarga ta z tego powodu choćby jest nieuzasadniona, że zapas ziemi, który pozostał do rozparcelowania w Państwie Polskiem, a wynoszący około miljona hektarów, w głównej mierze przypada na województwa zachodnie, na woj. pomorskie i poznańskie, więc też przedewszystkiem z tego zapasu ziemi w woj. pomorskiem i poznańskiem korzysta. Pozostały zapas ziemi jest w większych ilościach na kresach wschodnich, na kresach, gdzie ziemia musi być najpierw poddana meljoracji, bo narazie są to nieużytki rolne. Z tego zapasu ziemi, który pozostał na kresach zachodnich do rozparcelowania, tak się składa, że prawie 50% znajduje się w rękach niemieckich. Więc też nic dziwnego, że dotychczasowe wykazy imienne majątków przeznaczonych na przymusową parcelację w bardzo dużym procencie muszą zawierać i majątki, znajdujące się w posiadaniu niemieckiem. Przyznaję lojalnie, że wielka własność niemiecka gospodaruje doskonale, ale powodem względnie pomyślnego stanu gospodarczego tej wielkiej własności na ziemiach zachodnich, są przedewszystkiem bardzo nisko oprocentowane, a może nawet i bezprocentowe kredyty, które idą w setki miljonów złotych z t. zw. Osthilfe, gospodarstwa te posiadają ci właściciele jeszcze z przed wojny świetnie zagospodarowane, a następnie tak się składa, że gros plantatorów buraków cukrowych na ziemiach zachodnich, właśnie stanowią właściciele Niemcy, a jak Panom wiadomo — cukier krzepi.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Zwłaszcza członków rad nadzorczych.)</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#ZygmuntTebinka">Jeżeli się na ten temat mówi, nie trzeba zapominać, co robią nasi sąsiedzi z granic zachodnich w pasie przygranicznym, którzy wykupują i rozparcelowują masowo, ażeby utworzyć mur z niemieckich piersi przeciwko urojonej zaborczości Polski. Jeżeli więc za naszą granicą zachodnią następuje tak energiczna parcelacja, wymierzona przeciwko nam, gdzie ani jeden Polak, mieszkający na ziemiach zachodnich po stronie niemieckiej nie może dostać ani kawałka ziemi, ale sprowadza się z całych Niemiec bezrobotnych i osadza się na tym pasie przyfrontowym, to nic dziwnego, że my w naszym pasie przyfrontowym musimy tak samo robić, jak robią Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#ZygmuntTebinka">Wysoka Izbo, kończę, zwracając uwagę Wysokiej Izby i Wysokiego Rządu na konieczność jak najbardziej troskliwej opieki nad temi ziemiami zachodniemi, ponieważ na te ziemie zachodnie jest skierowany cały atak naszego sąsiada zachodniego.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Reform Rolnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Wysoki Sejmie! Tegoroczny budżet Ministerstwa Reform Rolnych został wykonany w 29% w okresie dziesięciomiesięcznym kwiecień — grudzień 1931 r. Mimo takiego stanu rzeczy cały program prac na rok bieżący został wykonany. Oczywiście rzecz taka wymagała przebudowy podstaw, na których dokonywa się finansowanie ustroju rolnego. Wyrazem pracy nad przebudową tych podstaw jest z jednej strony ustawa o Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej, uchwalona w komisji sejmowej, z drugiej strony jest budżet, który obecnie przedkładam. Oczywiście uczynione zostały jak najdalej idące oszczędności, które w samych tylko wydatkach personalnych stanowią 20% dawnego personelu. Stwierdza to znaczne usprawnienie prac, jeżeli mimo tak znacznego zmniejszenia personelu program prac mógł być wykonany. Podkreślam raz jeszcze, że musiała zostać przebudowana sama podstawa finansowania tej przebudowy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">W zakresie scalenia został wykonany plan przewidziany na rok bieżący w cyfrze 480.000 ha. Jest to wiec prawie pół miliona ha, które uważamy jako tę cyfrę, którą pragniemy rok rocznie komasować.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Panowie wspominali tutaj w dyskusji sejmowej, miedzy innemi p. Malinowski, o kilku wsiach z mego rodzinnego powiatu, które domagają się scalenia i gdzie scalenie nie zostało wszczęte. Wsi takich w Polsce jest znacznie więcej. Pęd do scalenia na wsi jest dziś ogromny. A że wybór p. Malinowskiego padł na powiat miechowski, to dlatego, że ten powiat jest jednym z przodujących dziś w scaleniu, a ilekroć scalenie jakiś powiat ogarnie, to zawsze tam będą wsie, które domagają się gwałtownie scalenia, zabiegają o to scalenie wszystkiemi środkami, ba, nawet wnoszą zaliczki, aby tam jak najprędzej scalenie wykonać. Jeżeli dziś w ciężkich stosunkach finansowych wsi mamy tak wielki pęd do scalenia, to fakt ten stwierdza tylko, jak dalece ta praca jest pożyteczna, jak ważna i jak celowa.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Prace nad uregulowaniem służebności przebiegają w sposób normalny. W roku bieżącym uregulowano serwituty w 922 obiektach. Pozostaje nam jeszcze 2370 objektów, z czego połowa jest objęta planem przyszłorocznym tak, że w ciągu dwóch lat całość serwitutów na obszarze Polski zostanie uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Uwłaszczenie wieczystych dzierżawców dobiega końca. W roku bieżącym uregulowano w tym zakresie 1542 dzierżawców.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Ważną dziedziną prac Ministerstwa Reform Rolnych stają się coraz bardziej melioracje. W roku bieżącym przeprowadzono melioracje zapomocą rowów otwartych w 365 wsiach, w tem w 311 dokonano ich zapomocą szarwarków. W ten sposób zmeliorowano około 71.000 ha kosztem 850 000 zł. Są to koszty dozoru i niektórych niezbędnych materiałów. Widzimy więc, że koszty te są bardzo nieznaczne i nawet w okresie najcięższego kryzysu mogą być o okrywane. Praca ta niesłychanie się rozwija. W roku zeszłym zmeliorowano tylko 37 000 ba. a koszty tych melioracyj, związane z dozorem technicznym i wydatkami na niezbędne materiały oraz częściowo na robociznę, wynosiły 1.600.000 zł. Widzimy więc olbrzymie obniżenie kosztów, bo prawie do połowy i dwukrotny wzrost obszaru zmeliorowanego. Różnica w kosztach jest wywołana tem, że poprzednio znaczna część prac była wykonywana całkowicie odpłatnie i to podnosi niesłychanie koszta ogólne.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Sprawa melioracji ma dla wsi bardzo doniosłe znaczenie. Posiadamy bezrobocie nietylko w mieście, ale także i na wsi. Wieś posiada olbrzymia ilość dni wolnych od pracy i zorganizowanie tych wolnych dni pracy jest jednem z najważniejszych zadań i jedną z najpilniejszych potrzeb wsi. Jeżeli te wolne dni pracy zorganizujemy, jeżeli potrafimy tę pracę tak zorganizować, ażeby powstały nowe warsztaty pracy — to czynimy pożyteczny wysiłek dla rozwoju i pomyślności tejże wsi. Dzisiaj, jeżeli za pomocą meljoracji przysparzamy ziemi, jeżeli ziemie całkowicie nieuprawne czynimy uprawnemi, to w ten sposób zwiększamy teren pracy dla pracownika wiejskiego. Dlatego też w roku przyszłym projektuję objąć melioracjami 100.000 ha i będę dążył do tego, żeby 200 000 ha rocznie było w Polsce stale meljorowane.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Trzema dziedzina pracy Ministerstwa — to parcelacja. W roku bieżącym rozparcelowaliśmy około 105 000 ha, a więc cyfrę bardzo nieznacznie odbiegająca od tej, jaka została osiągnięta w roku poprzednim. Podkreślić muszę, że zapas ziemi dla parcelacji ulega ciągłemu kurczeniu się. W tej chwili wynosi on jeszcze około miljona hektarów. Zapas ten jest nierównomiernie na obszarze Polski rozłożony, głównie zgrupowany na ziemiach zachodnich i południowo-wschodnich Polski, z czego głównie obszar zachodni Polski nadaje się dla celów kolonizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Dla upełnorolnienia drobnych gospodarstw w wielu województwach pozostał stosunkowo niewielki już zapas ziemi. Należy się z nim w tych województwach obchodzić bardzo ostrożnie, a parcelację wiązać z przebudową ustroju rolnego i pracami komasacyjnemi.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Parcelacja rządowa jest właściwie pracą dokonaną. Już bardzo niewielki zapas ziemi państwowej jeszcze posiadamy. Ogółem osadzono na ziemi państwowej 121.825 nabywców. Z tej liczby nie wszyscy jeszcze posiadają przewłaszczenie. Około 45 tysięcy przewłaszczeń jeszcze nie wydano. Przyczyny tego stanu są rozmaite. W pewnym stopniu przyczyną jest zabagnienie parcelacji rządowej w latach dawnych, której uregulowanie nie jest zadaniem łatwem. Powołam się tu na stosunki na Śląsku Cieszyńskim, gdzie plany parcelacyjne od lat bardzo wielu nie są jeszcze wykonane i dopiero teraz w roku bieżącym będą zakończone. Jest i przyczyna inna, mianowicie, że dziś w trudnych warunkach finansowych wsi nie jest czas na wydawanie przewłaszczeń, ponieważ przewłaszczenie pociąga za sobą konieczność płacenia rat, rat stosunkowo wysokich, do których osadnicy nie są gospodarczo przygotowani. Dlatego też Ministerstwo przygotowuje i zakańcza wszystkie prace, potrzebne do oddania w ręce nabywców przewłaszczeń, z tem, aby, jeśli warunki się poprawią, można było odrazu tę sprawę uregulować.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Dziś w zakresie parcelacji rządowej rzeczą najważniejszą są ulgi, których potrzebują osadnicy. Nad ulgami temi Ministerstwo pracuje. Pracowało nad niemi i w roku ubiegłym. W roku zeszłym został wydany cały szereg ulg, a przedewszystkiem obniżone zostały szacunki, w roku bieżącym będą musiały być poczynione dalsze ulgi, przedewszystkiem w zakresie wysokości oprocentowania i wysokości rocznej raty z hektara.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Nie w parcelacji jednak rządowej leży trudność osadnictwa. Trudność ta leży przedewszytskiem w parcelacji prywatnej. Wczoraj już referent budżetu mówił o różnych panach w rodzaju p. Brodackiego, którzy w należyty sposób zabagnili to zagadnienie. Jest to oczywiście jeden z czynników, którzy parcelację prywatną zabagniał. Są i inne, mają one bardzo rozliczne i bardzo skomplikowane źródła. Jest faktem, że ogromna ilość przewłaszczeń dla około 64 tysięcy nabywców nie jest jeszcze dokonana. W ręku posiadam art. 63 ustawy o wykonaniu reformy rolnej, którym mogę na koszt i ryzyko właściciela zakończyć parcelację prywatną. W niewielu jednak tylko wypadkach sankcje, które mi daje art. 63, wystarczają. Dlatego też wnoszę do Sejmu ustawę, która pozwoli na regulowanie tytułu hipotecznego w parcelacji prywatnej i tą drogą będę się starał zakończyć tę parcelację podobnie, jak ta rzecz jest już dokonywana dzisiaj na terenie województw południowo-wschodnich z najlepszym dla tejże parcelacji rezultatem.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Proszę Panów! Lata przeprowadzania reformy rolnej dały już ogromne wyniki. Ogólna ilość gospodarstw, objętych przebudową ustroju rolnego, wynosi 1.050.000. Obszar w hektarach wynosi 5.016.000 ha. Ilość gospodarstw scalonych wynosi już 318 000, ilość gospodarstw, powstałych z parcelacji, względnie uzupełnionych przy parcelacji wynosi 533.000 gospodarstw, a liczba gospodarstw uzupełnionych przy znoszeniu służebności wynosi 199.000. Jeżeli zważymy, że ogólna liczba gospodarstw do 20 ha wynosi w Polsce 3,300.000 gospodarstw, to z tego wynika, że ogółem przebudowie ustroju rolnego poddanych już zostało 31,8% drobnych gospodarstw. Widzimy więc, że prawie 1/3 drobnych gospodarstw rolnych została już objęta przebudową ustroju rolnego.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Stwarza to pewne konsekwencje, Stwarza to przedewszystkiem konieczność opieki nad temi gopodarstwami, a następnie coraz bardziej czyni z Ministerstwa Reform Rolnych ministerstwo drobnego rolnictwa, ponieważ coraz większa ilość tego drobnego rolnictwa z Ministerstwem Reform Rolnych jest najściślej związana.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Dlatego też Bank Rolny coraz bardziej się rozbudowuje i z banku parcelacyjnego bank ten staje się wielkim organem prac gospodarczych Państwa. Bank Rolny zajmuje się dzisiaj organizacją zbytu produktów rolnictwa, zajmuje się bekoniarstwem, hodowlą, lnem, maślarstwem, kooperatywami i całą masą innych dziedzin życia drobnego rolnictwa ponieważ one wszystkie dzisiaj już z tym bankiem są jak najściślej związane.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Równocześnie przychodzi tu zagadnienie kredytu rolniczego, który w znacznym stopniu jest dziś kredytem związanym najściślej z Ministerstwem Reform Rolnych. I tu podkreślić muszę, że nie w kredytach, udzielanych z Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, tkwią trudności drobnego rolnictwa, tkwią one w drogości kredytu długoterminowego i tkwią w lichwie, która na wsi szaleje. Dlatego też Rząd podlał inicjatywę walki z lichwą i podjął pracę w kierunku obniżenia długoterminowych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Pracę w tym kierunku podejmuje specjalna komisja przy Prezesie Rady Ministrów. Jej wyniki w najbliższym czasie będą podane do wiadomości publicznej. Podkreślam, że moje zainteresowanie w tej komisji jest bardzo wielkie i sam wnoszę do tej komisji cały szereg inicjatyw.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Proszę Panów! Jest jedna dzielnica Polski, która nie została właściwie objęta przebudową ustroju rolnego. Jest to Małopolska. W tej dzielnicy dotychczas prawie że nie mamy przebudowy ustroju rolnego, a sprawozdania za rok bieżący jednego z pozostałych województw Polski są większe, niż sprawozdania 4 województw w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Przyczyny są bardzo rozliczne. Już w roku zeszłym, kiedy stawałem na tej trybunie, mówiłem, że celem moim będzie podjęcie prac nad przebudową ustroju rolnego na tym terenie. Przez rok pracy rzecz posunęła się o tyle naprzód, że już dziś wniosłem do laski marszałkowskiej ustawę, która pozwoli mi rozpocząć prace scaleniowe na tym terenie. Scalanie na terenie Małopolski wschodniej kalkuluje się niesłychanie drogo. Jeżeli przeciętny koszt scalonego hektara na terenie Kongresówki kosztuje mnie 25 zł, to taki sam hektar na terenie Małopolski kosztuje mnie 80 i wyżej złotych, Pochodzi to z najróżnorodniejszych trudności formalnych, jakie istnieją na tamtejszym terenie. Rezultatem żmudnej i trudnej pracy stała się bardzo dokładnie opracowana ustawa, która ma tę rzecz uregulować. Rok przyszły na terenie Małopolski będzie rokiem, w którym będę pragnął tę ustawę w życie wprowadzić i pragnę przy jej pomocy rozpocząć na tym terenie szeroko zakrojoną akcję scaleniową.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Z dopełnieniem gospodarstw?)</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Oczywiście.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Dalej, drugą sprawą, której będę chciał na tym terenie poświęcić szczególną uwagę — są meljoracje, co do których chcę, żeby były prowadzone tą samą metodą, jaką są prowadzone na terenie Kongresówki, to znaczy tanio, oszczędnie i z pożytkiem dla tamtejszej ludności.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">W roku bieżącym Ministerstwo Reform Rolnych wniosło do Sejmu cały szereg ustaw. O niektórych z nich już mówiłem. Wspomnę jeszcze, że już Sejm uchwalił ustawę o ostrzeżeniach hipotecznych przy parcelacji, która ma uchronić od wielu trudności późniejszych przy parcelacji prywatnej. Ustawę o ułatwieniach parcelacyjnych, która ma iść z pomocą przy parcelacji w dzisiejszych trudnych stosunkach finansowych. Wreszcie ustawę meljoracyjną, dziś uchwaloną przez Komisję Reform Rolnych, ustawę, która jednoczy wszystkie meljoracje w rękach Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Sprawa, o której mówiłem już w roku zeszłym, to sprawa hipotek włościańskich, bodaj jedna z najważniejszych spraw na wsi. W sprawie tej w roku zeszłym wniosłem ustawę, która omawia sprawę regulowania hipotek przy scalaniu i dziś wiemy, że ustawa ta ma bardzo doniosłe znaczenie i pozwala na bardzo daleko idące regulowanie stosunków hipotecznych przy scaleniu. W roku bieżącym ustawa, ułatwiająca scalenie w Małopolsce, zawiera także cały szereg przepisów, dotyczących hipotek włościańskich na tym terenie i ma być pierwszem niejako ogniwem na drodze do wprowadzenia taniej i uproszczonej hipoteki włościańskiej. Równocześnie od roku na terenie Ministerstwa Reform Rolnych pracuje komisja specjalna, która się zajmuje sprawą uregulowania hipotek włościańskich na terenie wszystkich trzech zaborów. Praca jest bardzo żmudna i bardzo trudna. Mam jednak głębokie przekonanie, że uda mi się w roku przyszłym wnieść ustawę, która pozwoli na stworzenie taniej i uproszczonej hipoteki włościańskiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#MinisterReformRolnychKozłowski">Wreszcie zapowiedziałem w roku zeszłym pracę nad kodeksem agrarnym. W roku bieżącym w budżecie Panowie uchwalają specjalny paragraf, przeznaczony właśnie na pracę nad kodeksem agrarnym. Cały szereg ustaw został już przepracowany. Między innemi jest zupełnie gotowa ustawa o działach rodzinnych, innemi sławy o niepodzielności drobnych gospodarstw włościańskich. Zostały także opracowane inne ustawy i inne przepisy. Praca nad kodeksem agrarnym będzie się musiała z natury rzeczy przeciągnąć. Bardzo ważnem ogniwem ustawodawczem będzie uregulowanie sprawy hipotek włościańskich. Mam też nadzieję, że będę mógł Wysokiemu Sejmowi za dwa lata przedłożyć zakończony kodeks agrarny, który będzie ukoronowaniem prac nad ustawodawstwem agrarnem w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Sprawozdawca zrzekł się głosu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Minkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PawełMinkowski">Wysoka Izbo! Jeśli chodzi o sprawy ogólno-gospodarcze, to, nie chcąc nużyć Wysokiej Izby, odwołam się do mojego dość szczegółowego sprawozdania, które jest w ręku pp. Posłów. Pozwolę sobie wobec tego mówić tylko o najbardziej istotnych przesunięciach, dokonanych w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PawełMinkowski">Dla celów porównawczych, jeśli porównamy budżet tegoroczny z budżetem zeszłorocznym, musimy przeciwstawić następujące łączne kwoty wydatków: Budżet na rok 1932/33, po przeprowadzeniu przez komisję zmian, preliminowano na 28.710.000. Do tego trzeba doliczyć nieotrzymane jeszcze z pożyczki zapałczanej około 6 800 000, otrzymamy więc razem sumę 35.500.000. Budżet na rok 1931/32, uchwalony przez Wysoką Izbę, wynosił 33.800.000. Do tego trzeba dołączyć wyłączone z budżetu, a związane z realizacją pożyczki zapałczanej 18.200.000. Otrzymujemy więc łącznie kwotę 52.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PawełMinkowski">Z przytoczonego zestawienia wynika, że uwzględniając nawet dalsze dotacje z pożyczki zapałczanej, na które Ministerstwo Przemysłu i Handlu bezapelacyjnie liczy, z dotacji tej bowiem pokryte być muszą kontraktowo zaciągnięte zobowiązania, związane z pracami portowemi w Gdyni, budżet zwyczajny i nadzwyczajny na r. 1932/33, nie włączając przedsiębiorstw, w porównaniu do budżetu za r. 1931/32 wykazuje ogromne skurczenie, blisko 32%, niewspółmierne zgoła do ogólnego zmniejszenia wydatków w przedłożonym Izbom Ustawodawczym preliminarzu. Dla całości obrazu przytoczę tu jeszcze globalne liczby porównawcze w dziale przedsiębiorstw. I tu raczej znajdujemy odciążenie, a nie obciążenie Skarbu Państwa, ponieważ wpłata do Skarbu z przedsiębiorstw nieskomercjalizowanych preliminowana jest łączną kwotą 10.624.200 zamiast 5.419.800 w roku poprzednim, a w przedsiębiorstwach skomercjalizowanych znajdujemy wpłatę do Skarbu zł 800.000 obok dopłaty że Skarbu 4.939.400, a więc per saldo dopłatę zł 4.139.400, wobec preliminowanej w roku 1931–32 wpłaty do Skarbu 2.500.000 i dopłaty ze Skarbu 8.950.115, więc per saldo dopłaty ze Skarbu 6.450.115.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PawełMinkowski">Gdyby nie sytuacja gospodarcza, a w konsekwencji i finansowo-budżetowa, w jakiej się znajdujemy i która usprawiedliwia najdalej idące redukcje budżetu, jako referent budżetowy resortu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, musiałbym raczej zająć wobec tak dotkliwie okrojonego budżetu stanowisko wysoce krytyczne, obawiając się, by w warunkach podobnie skurczonych możliwości finansowych ministerstwo nie znalazło się w konflikcie z włożonemi nań przez prawo i życie obowiązkami. Niestety jednak twarda rzeczywistość zniewala nas do pogodzenia się z tym, a nie innym stanem rzeczy, jedynie wiara w najdalej posuniętą wypróbowaną ofiarność całego aparatu ministerstwa i podległych urzędów pozwala mi ufać, iż zasadniczym wymogom sprawnego działania stanie się zadość i że żaden element prac resortowych nie zostanie zaniedbany.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PawełMinkowski">Idę dalej nawet i od tego rozpoczynam mój referat budżetowy. Znalazłem się w sytuacji jeszcze drażliwszej siłą uchwały Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z dnia 30 listopada 1931 r., a więc zapadłej już po wniesieniu preliminarza do parlamentu, a ustalającej zwiększenie kredytu w dziale pierwszym wydatków § 10 „subwencje” na cele pomocy dla polskiej żeglugi morskiej do wysokości 3.000.000 złotych zamiast preliminowanych 498.845 zł, a więc powodującej zwiększenie budżetu wydatków o 2.501.155 zł. Ponieważ z jednej strony uznaję zasadność wspomnianej uchwały, o czem później, z drugiej zaś strony niemożliwe mi się wydało automatyczne powiększenie budżetu o kwotę podwyższonej subwencji, musiałem tem intensywniej szukać możliwie jak najdalej posuniętego wyrównania w tymże budżecie, zarówno w drodze zwiększenia dochodów jak i zmniejszenia wydatków, rozumiejąc, że oszczędności, jakie osiągną w swych pracach pozostali referenci, będą musiały zapełnić niejedną inną lukę w wykonaniu przyszłorocznego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PawełMinkowski">Ta praca została dokonana i komisja akceptowała w ostatecznym wyniku przesunięcia w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Pomimo podniesienia dotacyj na żeglugę polską do wysokości 2.800 000, a nie 3.000.000, jak poprzednio Rząd projektował, wyrównuje się budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu mniej więcej tą samą liczbą w efekcie ciężarów dla Skarbu Państwa, jak we wniesionym preliminarzu.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PawełMinkowski">Chciałbym teraz poruszyć nieco szczegółowiej najbardziej istotne przesunięcia w budżecie i dlatego zaczynam od tej subwencji na rzecz żeglugi morskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PawełMinkowski">Jedynie racjonalną tendencją do ujęcia całego problemu finansowania żeglugi jest jednolity, przejrzysty, planowo ułożony i zgóry określony program. W zeszłorocznym referacie przy omawianiu budżetu nadzwyczajnego ministerstwa szczegółowo zreferowałem stan długów i ciężarów, wypływających z prowadzenia trzech przedsiębiorstw żeglugi morskiej: „Żegluga Polska”, która stanowi własność Państwa, „Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe”, którego właścicielem w 91% jest Skarb Państwa via „Żegluga Polska”, wreszcie „Polsko-Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe”, którego właścicielem jest w 52% Skarb Państwa, również za pośrednictwem „Żeglugi Polskiej”. Przedsiębiorstwa te dotowane są różnemi torami i z różnych źródeł: źródłem kredytowem jest przedewszystkiem fundusz „F” w Banku Polskim; suma długu funduszu „F”, obciążająca bilans żeglugi polskiej, wynosi zł. 10.447.500. Kredytem tym pokrywane były zarówno koszty inwestycyjne, jak budowa statków, koszty eksploatacyjne, jak np. pokrycie strat, wywołanych specjalnie mroźną zimą, jak wreszcie potrzeby środków obrotowych wymienionych przedsiębiorstw. Nadto z § 10 budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu wypłacane były subwencje, dalej w budżecie nadzwyczajnym znajdujemy dotacje na opłacenie odsetek od długów, zaciągniętych w funduszu „F”, wreszcie w dziale B przedsiębiorstw znajdujemy rok rocznie dopłaty Skarbu na pokrycie specjalnych wydatków eksploatacyjnych „Żeglugi Polskiej”, co równa się częściowemu pokryciu strat przedsiębiorstwa. Że w okresie wielkiej deruty stawek frachtowych młoda nasza flota handlowa potrzebuje pomocy, n.b. zamykającej się w skromnej kwocie kilku miljonów złotych rocznie, tego przed Wysoką Izbą nie mam potrzeby uzasadniać. Że skomplikowane warunki i utrudnienia w emigracji, czynione coraz ostrzej i bezwzględniej przez państwa do tej pory imigracyjne, również potęgują trudności przedsiębiorstw żeglugowych, jest rzeczą notorycznie wiadomą. Że samo subwencjonowanie floty obok motywów finansowo i gospodarczo uzasadnionych posiada również podstawę formalno-prawną w ustawie z dnia 25 listopada 1925 roku, wspomniałem już w referacie zeszłorocznym.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PawełMinkowski">Tem niemniej wydają mi się zgoła uzasadnione i słuszne tendencje departamentu morskiego, zmierzające do organizacyjnego i finansowego uporządkowania problemu żeglugi. Obecnie są w pełnym toku pertraktacje ze wspólnikami brytyjskimi i duńskimi w przedmiocie odciążenia Polsko-Brytyjskiego i Polsko-Transatlantyckiego Towarzystw Okrętowych stosownie do zmienionej sytuacji. Nadto istnieje uzasadnione dążenie do wprowadzenia do polskiej żeglugi państwowej częściowo kapitału prywatnego, aczkolwiek chwila bieżąca prawdopodobnie uczyni niemożliwą praktyczną realizację tego zamiaru w krótkim czasie.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PawełMinkowski">Skoro Komitet Ekonomiczny uznał za konieczne subsydjować flotę polską, jak już wspomniałem, kwotą zł 3.000.000 rocznie, tem bardziej wymogiem niecierpiącym zwłoki staje się opracowanie instrukcji, względnie nawet rozporządzenia wykonawczego do ustawy z r. 1925. Podstawą subsydjów winny być bezpośrednie świadczenia danej żeglugi, wykonywane według planu rządowego na rzecz przywozu lub wywozu pewnych kategoryj towarów w określonych kierunkach, t. j. z zawijaniem do wskazanych portów, na rzecz regularności pewnych rejsów i t. d., formą subsydjów — opłaty od przewożonego tonażu, zwroty opłat portowych, kanałowych i t. p. a celem tego — tworzenie przez przedsiębiorstwa żeglugi funduszów renowacyjnych, na które ich samoistnie nie stać, a które służyć mają na odnowienie, częściowo też na rozszerzenie posiadanego tonażu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PawełMinkowski">A że renowacja, względnie rozszerzenie taboru jest stałą i piekącą koniecznością, mamy przykład zarówno w „Żegludze Polskiej” zmuszonej budować dwa nowe statki na linji bałtyckiej, specjalnie przystosowane do nawigacji zimowej, jak i w „Towarzystwie Polsko-Brytyjskiem”, w którem wobec intensywnego wywozu towarów szybko psujących się do Anglji, zachodzi potrzeba obok przystosowania, względnie rozszerzenia istniejących chłodni okrętowych, postawienia dwóch nowych statków na linję hulską, ponieważ zamiast ruchu emigracyjno-pasażerskiego, będącego w zaniku, mamy do zanotowania znany powszechnie fakt wzmożonego tonażu towarowego w eksporcie do Anglji.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PawełMinkowski">Wracając do metod subwencjonowania żeglugi, z uznaniem podkreślić należy, że taką drogą przeprowadzone dotacje, nie oparte na automatycznem pokrywania strat, poskutkują w kierunku większej dbałości przedsiębiorstw o własne usprawnienie eksploatacyjne i administracyjne, gdyż niema niewątpliwie nic bardziej demoralizującego wszelkie przedsiębiorstwa, jak oparcie o mocne plecy, automatycznie te straty pokrywające. Dbałość o rentowność eksploatacyjną w przyszłości będzie musiała pozostawać całkowicie w orbicie troski samych przedsiębiorstw, zaś subsydja państwowe stanowić jedynie będą podstawę do utrzymania w drodze technicznej renowacji.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PawełMinkowski">Chciałbym chwil parę skupić uwagę Wysokiej Izby na 'Zagadnieniu Urzędu Morskiego w Gdyni, a więc na zagadnieniu związanem z morzem polskiem. Dochody preliminowane — kwota złotych 6.129.400, w roku 1931/32 mieliśmy tylko 5.319 575. Podstawą zwyżki są wzmagające się obroty w Gdyni. W okresie styczeń — listopad 1930 r. obrót towarowy portu gdyńskiego wyniósł 3 314.396 ton, w tem eksport 2.831.309 ton, import — 482.987: w ta kimże okresie 1931 r. przez Gdynię przeszło 4 832.087 ton, w tem z importu 544 516 ton, z eksportu 4.287.571 ton. Konstatujemy wiec wzrost o przeszło 1.500 000 ton, t. j. o przeszło 45% , przy równoczesnym wzroście obrotów gdańskich. Niewątpliwy walor i nierozerwalne sprzęgnięcie się z Państwem Polskiem Gdyni znajduje w tych liczbach, w tym jaskrawym dowodzie żywotności gospodarczej na szerokiej fali ogólnego marazmu, ponowny wyraz i potwierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PawełMinkowski">Ogólna suma preliminowanych wydatków mniejszą jest o przeszło 1.000000. — zł od tegorocznej, co wobec wzmożonych obrotów portowych i przybywających stale objektów eksploatacyjnych jest zjawiskiem korzystnie świadczącem o gospodarczem nastawieniu administracji.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PawełMinkowski">Jeżeli w § 14 obserwujemy wzrost liczebny obsługi ze 100 na 122 osoby, uzasadnić ten wzrost należy oddaniem do użytku nowego taśmowego urządzenia do przeładunku węgla, trzech nowych kranów do rudy. 8 kranów półportalowych trzytonowych, 3 nowych magazynów o łącznej powierzchni 20.000 m2. całej chłodni rybackiej i dalszych przestrzeni oddanego do eksploatacji nadbrzeża. W dalszym ciągu w roku 1932/33 szereg innych inwestycyj portowych, których nie będę szczegółowo wymieniał, będzie zrealizowany.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PawełMinkowski">W budżecie nadzwyczajnym Ministerstwa Przemysłu i Handlu pragnąłbym podkreślić, że w zeszłorocznym budżecie w § 31 figuruje na cele popierania naftowego ruchu wiertniczego kwota złotych 400 tysięcy. W roku nadchodzącym w budżecie przedłożonym przez Rząd ze względów budżetowych całą tę kwotę skreślono. Ponieważ skreślenie uzasadniono wówczas względami budżetowemi, a pewne meritum przemawia za utrzymaniem tej pozycji, wnoszę w naszych dzisiejszych specjalnych warunkach finansowych o wprowadzenie w preliminarzu jedynie symbolicznej kwoty na ten cel zł 1.000, żeby pożyteczny ten kredyt przynajmniej utrzymać w ewidencji.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PawełMinkowski">W dziale 5 dalsza rozbudowa portu preliminowaną jest w kwocie 8.899.100. W r. ub. w preliminarzu figurowała kwota tylko zł 2 749.120. Jednakże do kwoty tej musimy doliczyć zł 18.200.000 (cytuję liczbę okrągłą), pokryte z pożyczki zapałczanej. Tem samem łączna kwota preliminowana na rok 1931/32 wynosiła okrągło zł 21.000.000. —. Jeżeli więc w roku nadchodzącym Ministerstwo Przemysłu i Handlu musiało się zadowolić preliminowaną kwotą 8.900.000, uczyniło to między innemi, rachując na wpływ resztującego pokrycia z pożyczki zapałczanej — 7 miljonów złotych, w przeciwnym bowiem razie zgłoszone do preliminarza liczby w żadnym razie nie byłyby w stanie pokryć należności za zakontraktowane wobec konsorcjów zagranicznych i przedsiębiorstw krajowych roboty.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PawełMinkowski">Przechodząc do przedsiębiorstw nieskomercjalizowanych, chciałbym kilka chwil poświęcić zagadnieniu państwowych żup solnych. Plan produkcyjny na rok 1932/33 przewiduje wyprodukowanie 305.950 ton soli wówczas, gdy na rok bieżący przyjęto w preliminarzu kwotę wytwórczości mniejszą — 283.000 ton.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#PawełMinkowski">Zresztą rok bieżący w swej realizacji daje wyniki korzystne o tyle, że w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy sprzedano Monopolowi Solnemu o przeszło 40.000 ton ponad przewidywane ilości. Przyczyniły się do wzmożenia obrotu następujące okoliczności: 1) z dniem 1 kwietnia 1931 r. zaprzestał w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu produkcji soli jadalnej Stebnik, Kałusz już poprzednio produkcji soli zaniechał, co oczywiście spowodowało przejście kontyngentu obu wspomnianych kopalń na państwowe żupy solne, 2) znaczniejsze zakupy do składów i 3) poważniejsze tranzakcja eksportowa do Jugosławji.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PawełMinkowski">Ponieważ dwie ostatnie pozycje mają charakter niestały, a magazyny zapełnione mogą przez dłuższy czas raczej nie wznawiać odbioru, zachodzi obawa, czy program zbytu, nakreślony na rok 1932/33, da się w pełni zrealizować.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PawełMinkowski">Stan rentowności poszczególnych salin pozostaje niezmieniony o tyle, że w dalszym ciągu tylko Inowrocław i Wieliczka wykazują nadwyżki eksploatacyjne. Bochnia byłaby bilansowo czynną, gdyby nie ciążące na tej salinie, jak i zresztą na wszystkich pozostałych, „prowizje”. Kosów wbrew zapowiedziom pozostał w zarządzie salin, natomiast odstąpiony został Łańczyn.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#PawełMinkowski">Koszty emerytalne „prowizje” w dalszym ciągu niezmiernym ciężarem kładą się na koszta eksploatacyjne salin i preliminowane były w kwocie zł. 2.609.900.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#PawełMinkowski">Jeżeli jednak uwzględnimy, że suma ta obejmuje nowe świadczenia prowizyjne wobec robotników Kałusza i Stebnika w związku z unieruchomieniem produkcji soli w tych kopalniach w kwocie zł. 530.000 oraz projektowane w preliminarzu 360.000, zarezerwowane w związku z projektowaną zmianą statutu prowizyjnego, to oczywiście po potrąceniu tych sum, dojdziemy do poziomu zeszłorocznego.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#PawełMinkowski">W budżecie salin z istotniejszych przesunięć, dokonanych przez Komisję Budżetową, podkreślę tylko dwie pozycje. Jedna to jest skreślenie 360.000, jak zaznaczyłem już, rezerwowanych w związku z projektowaną zmianą statutu. Uważaliśmy, że moment dzisiejszy nie sprzyja podwyższeniu tych ciężarów. I wreszcie w wydatkach inwestycyjnych skreślono 320.000 aby tą drogą dojść do poziomu inwestycyj zeszłorocznych, a sądzę, że przecież inwestycje zeszłoroczne żadną miarą nie mogą być przekroczone, a stanowią przy dzisiejszym stanie Skarbu najwyższą granicę osiągalną i wykonalną.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#PawełMinkowski">W przedsiębiorstwach państwowych o kapitale mieszanym i wydzierżawionych chciałbym podkreślić w dziale 12 § 3. Mianowicie za wydzierżawione kopalnie skarbowe na Górnym Śląsku figuruje znaczniejsza kwota — 7.694.700 zł. zamiast 3.694.000 w r. ub. Tak znaczna zwyżka wpływów od Skarbofermu nie jest oczywiście wynikiem rentownych operacyj — przeciwnie sytuacja w przemyśle węglowym, powszechnie wszystkim znana, znajduje całkowite odbicie również w Skarbofermie, z tem, że raczej jeszcze silniej Skarboferm odczuwa ujemne bilansowe konsekwencje bardzo intensywnie uprawianego przez siebie eksportu węgla. Jedynie więc sporadyczna tranzakcja wymienna, dotycząca praw eksploatacji sąsiednich złóż, przysporzyła Skarbofermowi znaczniejszego funduszu pieniężnego, który całkowicie będzie wpłacony w wysokości 6.000.000 do Skarbu Państwa na odciążenie t. zw. zaległego czynszu dzierżawnego, stanowiącego 9 1/2 miljona.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#PawełMinkowski">Przechodzę do przedsiębiorstw skomercjalizowanych i pragnąłbym ten dział poprzedzić kilkoma uwagami ogólnemi, odnoszącemi się do całokształtu problemu przedsiębiorstw państwowych i wyraźnie podkreślam, że uwagi te nie są skierowane specjalnie przeciwko przedsiębiorstwom, pozostającym w kompetencji Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a stanowią jedynie skromny przyczynek do zagadnienia szerszego.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#PawełMinkowski">Rząd wielokrotnie w enuncjacjach swoich i uchwałach podkreślał, że za niewłaściwy uważa etatyzm w licznych postaciach, a zwłaszcza etatyzm, wyrażający się w wytwarzaniu towaru produkowanego już przez prywatną inicjatywę w dostatecznej, a w dzisiejszych warunkach raczej nadmiernej mierze. A jednak na każdym kroku w szerokiej opinji publicznej spotykamy się ze świadomością jaskrawych wyłomów od tej zasady. Sądzę, że rozwiązanie tej zagadki leży w okoliczności, iż mimo lojalnego, otwartego i słusznego stanowiska, zajętego w tej sprawie przez Rząd, powiedzmy, przez jego czynniki szczytowe — ministrów, przedsiębiorstwa państwowe swoją komercjalizację, skądinąd racjonalnie pomyślaną, posuwają przesadnie w tym kierunku, by wykorzystać wszelką nasuwającą się czy to z komercyjnych, czy też technicznych przesłanek sposobność, względnie możliwość zatrudnienia, i tą drogą wyłamują się z pod wytycznych programu rządowego, stwarzając dodatkowe drażniące sytuacje, wbijające się zbędnym klinem w wytwórczość prywatną. Ten rodzaj etatyzmu, nie wypływający z określonego programu, przeciwnie, podważający program gospodarczy Rządu, jest o tyle groźniejszy, że jest bardziej przypadkowy, mniej uchwytny zawczasu i trudniejszy do przeciwdziałania.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#PawełMinkowski">Sądzę, że jest źle skonstruowany art. 20 rozporządzenia Prezydenta Rzplitej z dnia 17 marca 1927 r. o wydzieleniu z administracji państwowej przedsiębiorstw państwowych, przemysłowych, handlowych i górniczych, oraz komercjalizacji, który postanawia, że uchwały dotyczące planów inwestycyjnych muszą być dla ich ważności zatwierdzane przez właściwego ministra w porozumieniu z Ministrem Skarbu tylko wtedy, jeśli inwestycje przekraczać mają 50% przewidywanych zysków brutto. Może w tym liberalizmie tkwi zasadniczy błąd, faktem bowiem jest niezbitym i szkodliwym, że na drażliwej płaszczyźnie chodzenia po piętach przemysłów prywatnych przez przemysł państwowy nie można zaznać należytego spokoju. I na tę okoliczność w imieniu życia gospodarczego specjalnie zwracam uwagę pp. Ministrów, zwierzchników przedsiębiorstw państwowych, a p. Ministra Przemysłu i Handlu w szczególności.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Z ich. wiedzą i wolą. Głos: To problemu jeszcze nie wyczerpuje.)</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#PawełMinkowski">Powoływałem się na uchwałę Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i chcę wierzyć, że te uchwały stanowią podstawy polityki gospodarczej Rządu, więc jednym z czynników, który niewątpliwie w tym wielkim splocie zagadnienia może się przyczynił do wyłamania z pod bezpośredniej ingerencji rządu, jest art. 20, który pozostawia szerszą swobodę kierownikom przedsiębiorstw. Oczywiście nie wyczerpuje to całokształtu zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#PawełMinkowski">Po tych wstępnych uwagach przechodzę do bezpośredniego omówienia przedsiębiorstw, będących w zarządzie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które jednakże tylko w krótkości przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#PawełMinkowski">Polmin, Państwowa Fabryka Olejów Mineralnych: preliminowana wpłata do Skarbu wynosi 250.000 zł, w roku poprzednim 1 miljon złotych. Bilans za rok operacyjny 1930/31 wykazuje zysk netto w wysokości 3.236.005,95, inwestycje w tymże roku dosięgły kwoty 1.838.886,62, a więc wobec zysku brutto 5.100.000 łącznie z amortyzacją stanowił 25% tego zysku.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#PawełMinkowski">Wysoka kwota absolutna inwestycyj wzbudza specjalne zainteresowanie, dlatego też pozwolę sobie pokrótce je omówić. Już w poprzednim referacie wspomniałem, że trzy są, a raczej były kierunki zasadnicze inwestycyj Polminu: a) zdobycie własnego surowca, b) modernizacja rafinerji, c) doskonalenie aparatu sprzedażnego, w pierwszym rzędzie składów, te same trzy kierunki utrzymały się i w roku sprawozdawczym. Suma 1.838.886,62 dzieli się na: kopalnie zł 1.294.966,69, narzędzia zł 119.166,92, rafinerję zł 138.986,30, organizację handlową 285.764,31. Gros wydatków pochłonęły więc inwestycje kopalniane. Rozróżnić tu należy kopalnictwo gazowe i kopalnictwo ropne. Kopalnictwo gazowe pozostaje w ścisłym związku z zaopatrzeniem fabryki w opał własny, które znalazło wyraz w nabyciu gazonośnych terenów w Daszawie. W ten sposób kierownictwo fabryki zapewniło Polminowi posiadanie własnego ekonomicznego opału, a nadto podług udzielonych mi informacyj gaz z Daszawy jest również sprzedawany, co czyni gazociąg w Daszawie najbardziej rentownym składnikiem przedsiębiorstwa. Zakupiono również i zainstalowano kopalnię gazu w Roztokach, uaktywniając w ten sposób państwowe gazociągi w Jaśle, wcielone do Polminu, a przetłaczające coraz mniejsze ilości gazu. Szyb w Roztokach produkuje około 15 m3 gazu, w który zaopatrywane jest miasto Jasło.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#PawełMinkowski">Zakupno kopalń roponośnych Polmin motywuje zmniejszającą się z roku na rok rozporządzalną ilością ropy bruttowej, a przyczyny tego zmniejszenia dopatruje się w dwóch momentach: 1) w stale malejącej produkcji, 2) w procesie wykupywania udziałów bruttowych i przemieniania tychże na udziały brutto-netto.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#PawełMinkowski">Nie chciałbym w tej chwili wdawać się w polemikę na temat całkowitej lub częściowej słuszności poglądu kierownictwa Polminu. W Komisji Budżetowej omawiałem tę rzecz szerzej. Stwierdzam, że w roku 1931/32 zakres inwestycyj kopalń był nadzwyczaj utrudniony. Rok 1931 pozostawał pod znakiem niezmiernie szybko załamującej się konjunktury światowej dla produktów naftowych zarówno odnośnie cen hurtowych, jak i cen detalicznych. Wpłynęły na ten stan rzeczy odkrycia bogatych złóż roponośnych oraz ogromnie kurcząca się konsumcja. Spadek cen światowych spowodował tak wielkie i niekorzystne przesunięcia w kalkulacji eksportowej, że utrzymanie eksportu na dotychczasowym poziomie stało się niemożliwością, To też sprawa ulg taryfowych kolejowych dla produktów naftowych staje się specjalnie aktualną.</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#PawełMinkowski">Tu pozwolę sobie na małą dygresję o ulgach w taryfach kolejowych, ponieważ przywiązuję do tego zagadnienia wielką wagę. Już kilkakrotnie podkreślałem pełne zrozumienie dla dążności Kolei Państwowych wpłacania do Skarbu Państwa możliwie wysokich nadwyżek, osiągniętych z eksploatacji; nie wolno jednakże ani przez chwilę zapominać, że koleje nie tylko są przedsiębiorstwem bardziej lub mniej skomercjalizowanem, lecz mają one przedewszystkiem spełniać jedną z najczulszych funkcyj publiczno-gospodarczych i dlatego polityka Kolei Państwowych musi pozostawać, zwłaszcza w momencie, gdy utrzymanie aktywnego bilansu handlowego staje się nietylko wymogiem absolutnej konieczności, lecz równocześnie przedmiotem najczulszej troski wszystkich, w najściślejszej harmonji z ogólną polityką gospodarczą Państwa. Rozgałęzioną jest w Polsce sieć ulgowych taryf eksportowych. Jeżeli jednakże zważymy, że pokrycie za towary eksportowane w licznych wypadkach wydatnie spadło i w cenie i w wartości waluty, powstaje pytanie, czy w takich wypadkach, gdy bez obniżenia kosztów przewozu kolejowego, stanowiących podstawowy czynnik kalkulacyjny, rosnący przez swą stałość w miarę spadania osiąganych cen, dany eksport nie może być kontynuowany, kolej nie jest zobowiązana, a może nawet zainteresowana uczynić dalszy wysiłek w kierunku obniżenia taryf eksportowych. Użyłem wyrazu „zainteresowana”, bo kalkulacja staje się zgoła odmienną, gdy jedną z dwóch alternatyw jest wcale nie przewieźć. Wówczas należy, mojem zdaniem, o kosztach stałych zgoła zapomnieć ze względu na ich niezmienność, a myśleć jedynie kategorjami kosztów najściślej eksploatacyjnych, proporcjonalnych. Istnieje cały długi szereg artykułów rolnych i przemysłowych, których tu wymieniać nie mogę, dla których niezmienność taryf kolejowych sita je się w dzisiejszych warunkach jednym z głównych hamulców w kalkulacji wywozowej.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#PawełMinkowski">Państwowa Fabryka Związków Azotowych w Chorzowie. W roku 1932/33 nie jest preliminowana żadna wpłata. Rok bieżący winien był przynieść Skarbowi wpłatę 1.000.000 zł. Sądzę, że pożytecznem będzie, jeśli w krótkim zarysie zobrazuję sytuację na rynku azotowym, a to w związku z omawianiem zarówno spraw Chorzowa, jak i Moście. Nie będę już przypominał, jak wielkie ilości saletr przed paru laty jeszcze importowaliśmy do Polski. Jeszcze w roku 1929 import ten wynosił blizko 19 tysięcy ton azotu w saletrach, obciążając bilans handlowy po stronie wwozu kwotą, przekraczającą 50 miljonów złotych. Dziś sytuacja jest całkowicie zmieniona, Niestety jednak warunki, w jakich rolnictwo nasze obecnie wegetuje, nie sprzyjają spożyciu nawozów sztucznych.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#PawełMinkowski">Przemysł azotowy syntetyczny w r. 1914 istniał dopiero w zaczątkach. Rozwój tego przemysłu datuje się od roku 1915. Wszędzie z małemi wyjątkami przemysł azotowo syntetyczny powstaje przy pomocy środków państwowych, a tam, gdzie jak w Belgji i Francji, przeważa kapitał prywatny, obserwujemy produkcję ograniczoną do faz mniej kosztownych, gdyż największych nakładów kapitałowych wymaga przejście poza produkcję siarczanu amonu do saletr. Tak więc produkcja siarczanu amonu rozproszkowana jest wśród wielu tysięcy warsztatów, wówczas gdy producentów saletr wapniowych na palcach policzyć można. Jest to moment bardzo charakterystyczny, uwypuklający współzależność technicznego rodzaju produkcji od rozmiaru przedsiębiorstw, wielkości nakładów i determinujący, zwłaszcza w państwach kapitałowo ubogich, partycypację skarbu państwa w produkcji saletr.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#PawełMinkowski">Zbyt nawozów azotowych charakteryzują znaczne przerzuty w nasileniu konsumcji, co bardzo utrudnia i gmatwa, zwłaszcza od czasu, kiedy zbyt krajowy prawie wyłącznie skoncentrowany został w jednym sezonie, sezonie wiosennym, możliwość ułożenia programu eksportowego. Tak więc moglibyśmy np. saletry wywozić w okresie bieżącym, pomimo wojny na rynku azotowym, niekiedy z zyskiem, a jednak stoimy przed znakiem zapytania, jakie będą rozmiary zapotrzebowania w nadchodzącym sezonie wiosennym. W Polsce zaobserwowaliśmy nasilenie, grawitujące w stosunku nawet 4:1 i dlatego stanowisko fabryk jest raczej wyczekujące, tem bardziej, że jak nauczyło doświadczenie, zwłaszcza w dziedzinie produkcji buraków, zaniechanie użycia nawozów sztucznych wywołało ogromny spadek wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#PawełMinkowski">Sytuację na rynku międzynarodowym oceniać należy jako niezmiernie ciężką, wywołaną nadprodukcją. Światowa zdolność dyspozycyjna azotu czystego od wojny wzrosła prawie kilkakrotnie, przyczem, opierając się na szczegółowych wywodach, zawartych w zeszłorocznym referacie, przypominam tylko, że nasza rozbudowa była uzasadniona rozmiarami ówczesnego poziomu zapotrzebowania, w odróżnieniu od szeregu innych państw zachodnio-europejskich, które w ogromnym odsetku nastawione są na wywóz, jak np. Norwegja w 95%, Niemcy w 50%, wówczas, gdy nasz wywóz ma jedynie za zadanie spełniać funkcję regulatora w okresach przedłużającej się dekonjunktury, Sytuacja skomplikowała się jeszcze dodatkowo od lipca tego roku przez nieodnowienie porozumienia międzynarodowego na skutek nieustępliwego stanowiska producentów chilijskich. Obecnie liczne państwa obwarowały się zakazami wwozu (Niemcy, Francja, Polska, Belgja), lub też cłami prohibicyjnemi (Italja, ostatnio Anglja). W wyniku takiego stanu rzeczy import do krajów wolnych, jak Danja, Hiszpanja, Egipt i niektóre państwa zamorskie odbywa się przy nieodzownym akompanjamencie ostrej walki dumpingowej w cenach. Tak więc siarczan amonu z 15,5 Ł za tonę przed paru laty jeszcze, poprzez cenę 61,5 Ł w czasie trwania porozumienia spadł do katastrofalnego poziomu ceny 2,5 Ł za tonę. Prace nad nowem porozumieniem są podjęte już od dłuższego czasu i pozostają pod znakiem podstawowej trudności pogodzenia znacznych sprzeczności ze skurczonym zbytem. En passant wspominam, że w jednem z pism niemieckich wyczytałem, iż najwłaściwszą kanwą dla przyszłej organizacji międzynarodowej stanowi projekt, opracowany przez naczelnego dyrektora Mościc — Eugenjusza Kwiatkowskiego. Wobec przedłużającego się ciężkiego przesilenia w rolnictwie, Chorzów zaabsorbowany jest troską przerzucenia części swej produkcji dla celów rolniczych na cele techniczne. Uważając tendencje te w zasadzie za racjonalne, wyrażam przekonanie, że kierownictwo Chorzowa zechce mieć przy przekształcaniu swej produkcji na uwadze, by nie stwarzać wyczerpanemu przewlekłem przesileniem przemysłowi prywatnemu nowych szkodliwych trudności konkurencyjnych.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#PawełMinkowski">Państwowa Fabryka Związków Azotowych w Mościcach. Preliminowana dopłata ze Skarbu zł. 4.638.000. W budżecie bieżącym suma preliminowana była wyższa, wynosiła zł. 6.429.115 i zawierała kwotę 1.140.000, przeznaczoną specjalnie na obniżenie cen nawozów sztucznych dla rolnictwa. Cała dotacja przeznaczona jest na opłacenie odsetek od pożyczek zaciągniętych na budowę fabryki, wiemy bowiem, że wobec niemożności pokrycia kosztów budowy bezpośrednio przez Skarb Państwa w całości pozostało znaczne zadłużenie w funduszu „F” wynoszące zł 54.150.000, nadto musiała być zaciągnięta dodatkowa pożyczka inwestycyjna za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego Ł 210.000, oraz pożyczka na kapitał obrotowy w kwocie 6 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#PawełMinkowski">Bilans za rok 1930 jest pierwszym całorocznym bilansem operacyjnym Moście. Bilans ten zamyka się skromnym zyskiem brutto w sumie zł 603.563. O tem, by w bliskiej przyszłości Mościce mogły pracować w ramach właściwej rentowności, a przedewszystkiem z uwzględnieniem znacznych odpisów amortyzacyjnych (około 7 miljonów zł), w warunkach przeżywanej konjunktury, nie może być mowy. Uwaga ta niczem nie osłabia jednak założenia, uzasadniającego gospodarczą celowość fabryki. Wystarczy jedynie wskazać, że saletrę chilijską, poczynając od r. 1928, stopniowo wypierać poczęła norweska saletra wapniowa, osiągając w r. 1930 najwyższy poziom importu — 48.395 ton. Dlatego też Mościce, zaopatrzywszy się w oddział produkcji saletry wapniowej typu norweskiego-, mogą z powodzeniem przeciwdziałać zbędnemu importowi zagranicznej saletry. W roku 1931 potrafiły Mościce spotęgować swoją sprzedaż w stosunku do roku poprzedniego aż pięciokrotnie, zamiast 17.009 ton — 74 tys. ton.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#PawełMinkowski">Kierownictwo obu fabryk nie pozostaje też nieczułe na możliwości rynkowe pod względem poziomu cen. W ciągu roku obserwowaliśmy następujące przesunięcia: azotniak ze zł. 371 na zł. 334, saletrzak i nitrofos ze zł 335 na 271 i t. d.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#PawełMinkowski">Przechodzę do kopalni węgla w Brzeszczach. Program inwestycyjny jest duży. Do r. 1931–32 wydatkowano 9.500.000 zł, w tem ze Skarbu Państwa 6 miljonów. W roku bieżącym przewidzianej w preliminarzu dopłaty skarbowej zł 1.200.000 nie otrzymały, natomiast uzyskały upoważnienie od Ministrów Skarbu oraz Przemysłu i Handlu w myśl art. 8 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej do wydatkowania całego zysku brutto z roku operacyjnego bieżącego 1931/32 w kwocie, przewidywanej w wysokości plus minus zł 2.000.000, na dalsze wykonanie programu inwestycyjnego. Do końca tego okresu budżetowego wydatki inwestycyjne wyniosą więc 11.500.000 zł. Dla dokończenia całego programu potrzeba jeszcze conajmniej drugich tylu, jeśli nie więcej. Więc razem około 25 miljonów złotych. Oczywiście, jedno ciągnie za sobą drugie, włożone kapitały wymagają fruktyfikacji, a więc wykończenia programu inwestycyjnego. Ale czy cała ta sprawa była konieczna? Mojem zdaniem — nie. Współwinnym w rozpoczęciu na szeroką skalę zakrojonego programu inwestycyjnego jest Sejm. Do czego inwestycje te zmierzają? Do wykorzystania bogatych wysokokalorycznych pokładów węgla. Ale węgla mamy w kopalnictwie naszem wbród, kilkakrotnie ponad możliwości zbytu. Konjunktury węglowe są niekorzystne. To jest etatyzm łączny sejmowo-rządowy. Spotykam się z argumentem, że nie wolno zaniedbać bogactw naturalnych. To prawda, ale granicą wykorzystania tych bogactw jest zdolność konsumcyjna, a skoro tu zdolność pozostaje głęboko poniżej sprawności już rozporządzalnej, uruchomienie jednych bogactw naturalnych może się odbyć jedynie kosztem drugich. Bezsprzecznie istotniejszym jest argument, że z chwilą, gdy Brzeszcze wyczerpią się, a Jawiszowice nie będą uruchomione, straci zatrudnienie przeszło 2.000 robotników.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#PawełMinkowski">To jest argument społecznie ważki, gospodarczo jednakże w syntezie całości, produkcja Jawiszowic, gdyby jej nie było, znalazłaby odbicie w produkcji, a więc i w zatrudnieniu innych kopalń. Przyznaję, nie całkowicie, bo każda jednostka gospodarcza samodzielna pochłania w sumie więcej pracy, aniżeli spotęgowanie produkcji w warsztatach zatrudnionych. Ale czy ten argument dla rozpatrywanego problemu ze stanowiska skarbowego i gospodarczo-politycznego wystarczy? Sądzę, że również nie.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#PawełMinkowski">Przejdźmy teraz do drugiego zagadnienia, udziału kopalni Brzeszcze w konwencji węglowej. Udział ten jest faktem dokonanym, witam więc ten fakt jako czynnik pozytywny w rozwoju procesu scaleniowego przemysłu węglowego, a proces taki jest górnictwu węglowemu nieodzownie potrzebny. Motywów nie przytaczam. Wystarczy przypomnieć wagę i wielkość zagadnień i trudności wokoło tego przemysłu się piętrzących, a problem konsolidacji organizacyjnej wysuwa się sam przez się jako czynnik elementarnie konieczny. Po to jednakże, by konwencja trwale i istotnie mogła spełniać swe zadania, nieodzownem jest, by wszystkie wchodzące w skład konwencji czynniki, nie wyłączając kopalni Brzeszcze, jednolicie i równomiernie podzieliły wszystkie jej ciężary i korzyści.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#PawełMinkowski">Ostatni dział — Żegluga Polska. Preliminowana dopłata ze Skarbu wynosi po zmianach 301.400 zł Szczegółowe przeznaczenie dotacji wymienione jest w tekście. Sądzę jednak, że niezależnie od tego lub innego przeznaczenia musimy dopłatę skarbową potraktować i scharakteryzować jako pokrycie straty, czy też odciążenie kosztów, co w rezultacie jednaki ma efekt bilansowy.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#PawełMinkowski">O warunkach, w jakich Żegluga pracuje, wspomniałem już ogólnie przy omawianiu pozycji subwencyjnej w budżecie zwyczajnym Ministerstwa, o szeregu posunięć, zmierzających do możliwego uzdrowienia stosunków w przedsiębiorstwach żeglugowych — również. Jeżeli w stosunku do „Żeglugi Polskiej” nadchodzący rok obarczony jest jeszcze dotacją niezależnie od podwyższonej znacznie subwencji, przyczyny należy szukać z jednej strony w tem, że reorganizacji przedsiębiorstw i pomocy finansowej Państwa nie może być za jednym zamachem dokonana, z drugiej zaś w stale pogarszającym się poziomie stawek frachtowych.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#PawełMinkowski">Kończąc mój referat, chciałbym jeszcze wspomnieć o drobnym szczególe: w dziale subwencyj przewidziana jest kwota 30.000 zł na targi, kwota znikomo mała, tem bardziej, że z kwoty tej jedynie 20.000 Rząd i Ministerstwo Przemysłu i Handlu przeznaczyły na targi wschodnie we Lwowie, których rola i doniosłość przed Wysoką Izbą nie potrzebują być specjalnie podkreślane.</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#PawełMinkowski">Na tem kończę mój referat, prosząc o przyjęcie wszystkich poprawek budżetowych komisji.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekGruszczyński">Wysoka Izbo! Ogólna suma preliminowanego budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu wynosi na rok bieżący 1932/33 – 26.500.000 zł, co się równa 79% preliminowanego budżetu na rok 1931/32, a 53% na rok 1930–31, a 43% na rok 1929/30, a więc widzimy w tym resorcie stale stosowaną dużą kompresję.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#FranciszekGruszczyński">Przemysł, handel i rękodzieło znajduje się dziś w Polsce w stadjum przesilenia. Winien temu przedewszystkiem kryzys gospodarczy, lecz nasileniu jego pomagają rozliczne warunki lokalne. Kryzys, szczególnie więc u nas, wymaga bardzo ostrożnej polityki gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#FranciszekGruszczyński">Na skutek przesilenia gospodarczego w Polsce zatamowała się produkcja, pogorszyło się zatrudnienie, a, powiększyło się bezrobocie. W rezultacie następuje zubożenie mas. Nie mówiąc już o kapitałach inwestycyjnych, brak jest nawet kapitałów obrotowych, skutkiem zaś tęgo jest bardzo wysoka stopa procentowa, dla braku zaś kredytu trzeba bieżące wydatki pokrywać przeważnie już z substancji majątkowej — kapitału zakładowego.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#FranciszekGruszczyński">Jedynie eksport dumpingowy mamy jeszcze poważniejszy. ale na dłuższą metę, kto wie, czy się on ostoi.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#FranciszekGruszczyński">Katastrofę gospodarczą wstrzymać można tylko przez wzmożenie konsumcji wewnętrznej, przez udostępnienie nabywania szerokim warstwom ludności artykułów masowo eksportowanych.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#FranciszekGruszczyński">Import, jak na nasze warunki, jeszcze jest za poważny; samej wełny wwozimy do Polski jeszcze rocznie za kwotę około 200 miljonów zł i to przeważnie nie od producentów, lecz pośredników (w tem gros z Niemiec). A fachowcy obliczają, że gdyby na akcję owczarską w Polsce przeznaczył Rząd kwotę pół miljona złotych rocznie, to za 5 lat uzyskalibyśmy samowystarczalność wełny.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#FranciszekGruszczyński">W ostatnich latach wzrosły ceny produktów przemysłowych, a spadły rolne, należy więc jak najrychlej zamknąć z obu stron nożyce, które rozwarły się między niemi.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#FranciszekGruszczyński">Pomiędzy produkcją przemysłową i rolną stoi handel, który ceny detaliczne (a te nas przedewszystkiem obchodzą) ma o wiele wyższe od cen hurtowych; należy więc jak najrychlej uzdrowić organizację handlu w Polsce, zwracając uwagę szczególniej na handel łańcuszkowy.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#FranciszekGruszczyński">Rząd, zwracając się do przemysłu, żąda obniżki cen, a sam utrzymuje nadal wysokie ceny artykułów monopolowych, lub je podwyższa nawet (np. zapałki podrożały; dawniej w pudelku było do 48 zapałek, dziś 41–30 za te same pieniądze), a wskutek tego konsumcja tych artykułów bardzo się kurczy. Dziś widzimy, że wstrząśnięta została równowaga między produkcją a konsumcją. Nabywa się tylko artykuły najtańsze i najniezbędniejsze.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#FranciszekGruszczyński">Rząd proklamuje zasadę nieobniżania płac (chyba tylko w administracji przedsiębiorstw), a równocześnie utrzymuje na poprzedniej wysokości i świadczenia publiczne i świadczenia socjalne. A wszak musi być utrzymana zachwiana dziś rentowność, a przynajmniej równowaga rozchodów i dochodów.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#FranciszekGruszczyński">Dowodem trudnej sytuacji finansowej przemysłu, handlu i rękodzieła są między innemi: a) wzrost upadłości przedsiębiorstw w ostatnich kilku latach, b) wzrost protestów wekslowych, c) osłabienie ruchu towarowego na kolei.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#FranciszekGruszczyński">Chcąc przelać kapitał społeczny do gospodarstwa prywatnego, należy wstrzymać na pewien czas inwestycje państwowe, a inwestycje konieczne przeprowadzać tylko w kierunku zwiększenia eksploatacji naturalnych bogactw.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#FranciszekGruszczyński">Rząd zaangażowany jest gotówkowe w 51 różnych przedsiębiorstwach. Przedsiębiorstwa państwowe skomercjalizowane nie przynoszą dochodów. I tak Polmin ma wpłacić do Skarbu Państwa tylko 250 000, gdy w poprzednim budżecie miał dać 1.000 000 zł, fabryka w Chorzowie nie daje w preliminarzu żadnej wpłaty do Skarbu Państwa, dopłata do Moście wynosi aż 4.638.000 zł, dopłata do Żeglugi Polskiej 768.000 — niezależnie od podwyższonej subwencji, Brzeszcze mają dać tylko 100.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#FranciszekGruszczyński">Kiedy dochód na głowę wynosi w Polsce obecnie 89,3 zł, to ciężary wszelkiego rodzaju aż około 130 zł. Jak już wspomniałem wyżej, trzeba więc czerpać pieniądze z substancji majątkowej — z kapitału zakładowego. Wzrasta wskutek tego wartość pieniądza, a trafia to przedewszystkiem w producenta, który jest już obciążony niezmienionemi płacami, świadczeniami, długami, a ponieważ dochody kurczą się, zagraża mu to brakiem rentowności.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#FranciszekGruszczyński">I budżet państwowy, i pozabudżetowe fundusze poszczególnych ministerstw, i budżety samorządowe, i świadczenia socjalne są w stosunku do obecnej zdolności płatniczej w Polsce za wysokie. Aby urealnić budżet Państwa, podwyższa się dotychczasowe podatki, tworzy nowe i zapowiada inne na przyszłość. A przecież budżet nie może być ciężarem dla ludności: nadmierny budżet jest szkodliwy dla życia gospodarczego i zaostrza kryzys. Gdy zmniejszy się płatnikom ciężary, zasili się równocześnie rynek wewnętrzny kapitałem obrotowym.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#FranciszekGruszczyński">Obecny system podatkowy w Polsce jest niezadawalający, nienaukowy. Nie ściąga się dziś podatków, od obywateli na podstawie ich zdolności płatniczej, uciska inicjatywę prywatną, źle administruje urzędami podatkowemi i nieoszczędnie zbiera podatki; urzędy skarbowe wymierzają podatki nie na podstawie obrotu, czy dochodu, lecz na podstawie zgóry określonego kontyngentu, patenty czyli świadectwa przemysłowe przeklasowują w sposób korzystniejszy dla Skarbu i z rekursami zalegają. Rząd rzekomo obniża niektóre podatki (np. obrotowy), lecz samo obniżenie stawek podatkowych bez zasadniczej reformy systemu podatkowego nie daje pozytywnych rezultatów dla sfer gospodarczych. Zaległości podatkowe stale rosną, czyli zdolność płacenia ich maleje. Duży procent z kwot tych jest nieściągalny. Podobnie przedstawia się sprawa i z podatkami samorządowemi i świadczeniami socjalnemi. Zadłużenie wzrasta. Obroty w handlu wewnętrznym nadal słabe z powodu niekorzystnej wypłacalności odbiorców. Mała siła nabywcza ludności wiejskiej odbija się także na sytuacji przemysłu krajowego (widzimy to chociażby na konsumcji nawozów sztucznych). Bezrobocie, jak wyżej zaznaczałem, wzrasta, szczególnie teraz na Śląsku. Wskutek głodu pieniądza na rynku wewnętrznym, czy też wskutek braku zaufania, stan lokat w instytucjach kredytowych zmniejszył się znacznie. Wynikiem braku zaufania jest także bardzo wysoka prywatna stopa procentowa, a pożyczki państwowe są bardzo ograniczone i także nieopłacalne. Ograniczenia kredytowe zaś kurczą obieg papierów; odczuwać się daje ogromny brak gotówki, nietylko do inwestycyj, lecz nawet do obrotu. Równocześnie wzrosły ostatnio także i długi zagraniczne Państwa o kwotę pół miljarda złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#FranciszekGruszczyński">Reasumując powyższe, dochodzimy jeszcze raz do wniosku, iż obciążenie gospodarstwa narodowego musi być dostosowywane do sytuacji gospodarczej kraju. Samorząd gospodarczy należy rozbudować ostatecznie i skoordynować współpracę sfer gospodarczych z ciałami ustawodawczemi w opinjowaniu i inicjowaniu ustaw i rozporządzeń w sprawach gospodarczych. Nadbudowa nad niemi w formie naczelnej izby gospodarczej jest konieczna. Nie mamy wiary w obecną politykę gospodarczą Ministerstwa Przemysłu i Handlu i podpisów pod jego budżetem dać nie możemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Wojciechowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BronisławWojciechowski">Wysoka Izbo! Przy omawianiu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu pragnę naświetlić sprawę, która wywołuje dużo sprzecznych opinij a nawet w ostatnim czasie jest powodem dużego zaognienia. Myślę o kartelach przemysłowych i stosunku społeczeństwa do tych karteli. Nie ulega kwestji, że jeżelibyśmy chcieli wsłuchać się w opinje, wyrażane ze wszystkich stron w tej materii, musielibyśmy przyjść do wniosku, że znaczna większość naszego społeczeństwa bez względu na przynależność do różnych obozów gospodarczo-politycznych jest nastrojona nieprzychylnie do karteli. Te nastroje znajdują swój wyraz w dwojaki sposób: Z jednej strony podkreśla się momenty objektywne, aby w ten sposób uzasadnić to nastawienie — a więc, jeśli chodzi o wzajemny stosunek cen w Polsce, w szczególności cen artykułów skartelizowanych i artykułów nieskartelizowanych oraz płodów rolnych, wskazuje się na istniejącą przepaść pomiędzy jedną a drugą kategorją. Zagadnienie nożyc jest dziś bardzo spopularyzowane i wysuwane jest ustawicznie przy wszystkich dyskusjach gospodarczych. Z drugiej strony mamy do czynienia z momentem natury subjektywnej. Już nie wchodząc w ocenę samego zagadnienia, ale biorąc rzeczy tak, jak są, niektórzy twierdzą, że nie jest rzeczą moralną, aby dziś, gdy olbrzymia większość społeczeństwa, zatrudniona w różnych działach pracy czy to w rolnictwie, kupiectwie, czy rzemiośle, odczuwa boleśnie na swoich barkach skutki kryzysu gospodarczego, był tylko jeden dział objęty kartelami przemysłowemi, który nie doznaje w tym stopniu, albo nie doznaje wcale skutków tego kryzysu i że nie można izolować pewnych dziedzin życia od innych i kosztem reszty nie dopuszczać, aby te dziedziny dotknęła, wspólna niedola.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#BronisławWojciechowski">Jakkolwiek będziemy patrzyli na to zagadnienie, czy ze stanowiska momentów objektywnych, które bezspornie istnieją, czy ze stanowiska momentów subjektywnych, uczuciowych, nie można lekceważyć nastrojów, które dziś panują w społeczeństwie. Jeśli pozwalam sobie dziś zabrać głos z tej wysokiej trybuny, to właśnie dlatego, aby dać wyraz temu nastawieniu większości opinji w Polsce i aby dać możność w publicznej dyskusji oświetlenia tego zagadnienia, bo bezwątpienia, jeśli nie wolno nam stanąć na prostem stanowisku zajmowanem przez niektórych kierowników życia kartelowego, że wszystko jest dobrze, wszystko w porządku, to tak samo nie należy ulegać odwrotnej sugestji, gdy całą winę dzisiejszego stanu usiłuje się przypisać temu, że w Polsce są kartele.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#BronisławWojciechowski">Mojem zdaniem, jest dużo materjału objektywnego, który prześwietlony i omówiony publicznie i odpowiednio potraktowany przyczyniłby się do wyjaśnienia tej sprawy, która zaczyna być bolesną. Nie należy również ukrywać i tego faktu, że nastroje te odbijają się na stanowisku przedstawicieli społeczeństwa w Sejmie i w Bloku Bezpartyjnym. Albowiem Blok Bezpartyjny, będąc wyrazem dużej części społeczeństwa, ma pod tym względem nastawienie krytyczne i temu krytycznemu nastawieniu pragnę dać wyraz w mojem przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#BronisławWojciechowski">Jeżeliby ktoś chciał twierdzić, że w' sprawach gospodarczych, sprawach, gdzie chodzi o finanse, o pieniądze, nie należy powodować się względami na sentyment, na uczucie, to myliłby się, albowiem poczucie wspólnoty interesów materjalnych i idei moralnych jest tą więzią, która łączy społeczeństwo, która tworzy siłę narodu i potęgę państwa. I dlatego też, jeśli pewne zagadnienie przybiera tę formę, jaką dziś obserwujemy przy zagadnieniu organizacji przemysłowej, to przechodzenie do porządku dziennego nad tą sprawą, albo unikanie publicznej dyskusji byłoby największym błędem.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#BronisławWojciechowski">W referacie p. posła Minkowskiego, który w sposób wszechstronny oświetlił to zagadnienie, będące w tej chwili przedmiotem obrad, spotkaliśmy się z wyrażeniem, że bywają kartele głupie i mądre, a nie dobre i złe. Referent oświetlił to zjawisko ze stanowiska pozytywnego, podkreślił cechy dodatnie organizacji kartelowej. Moją rolą będzie podejść do poruszonego zagadnienia od drugiej strony i oświetlić te momenty, które nazywam ujemnemi w działalności karteli. A więc będę mówił przedewszystkiem o kartelach złych, jak chcą niektórzy, albo o kartelach głupich, jak chce p. referent, oczywiście mówiąc tak, chciałbym, żeby Wysoka Izba zrozumiała, że naświetlenie moje będzie do pewnego stopnia jednostronne.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#BronisławWojciechowski">Nie chcę klasyfikować poszczególnych organizacyj życia gospodarczego. Uważam, że kartele swem postępowaniem same się klasyfikują i wykazują, które są mądre, a które głupie, lub które są dobre, a które złe. Jeżeli kartele mogą istnieć, jeżeli to zagadnienie jest wogóle tak poważnem, to punktem wyjścia dla organizacji kartelowej jest przecież wola państwa. Gdyby nie było ochrony celnej, gdyby nie było te barjery, poza którą może się w dzisiejszych czasach rozwiać zorganizowane życie przemysłowe, nie byłoby mowy o istnieniu jakiegokolwiek kartelu. I oczywiście z tego tytułu musimy wysnuwać pewne wnioski, z tego tytułu musimy na kartele nakładać pewne obowiązki. Albowiem bez względu na to, czy sprawy te są skodyfikowane w formie jakiejś ustawy, czy też państwo tylko drogą pośrednią może oddziaływać na kształtowanie się polityki kartelowej. nie ulega kwestji, że z chwilą powstania pewnego kartelu, pewnej organizacji przemysłowej o charakterze ogólnym, organizacja ta zyskuje stanowisko monopolowe albo quasi monopolowe w państwie. Wiemy zaś, że monopol jest rodzonym bratem podatku, Tylko państwu w zasadzie przysługuje prawo monopolu. Pod postacią opłat monopolowych przyzwyczajeni jesteśmy wnosić do Skarbu Państwa wielkie kwoty. Muszą jednak być poważne przyczyny, które uzasadniają przeniesienie, chociażby faktycznie a nie ustawowo, tego prawa monopolowego na organizacje o charakterze prywatno-prawnym. Bezwątpienia takich przyczyn nietrudno się doszukać.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#BronisławWojciechowski">Jedną z najważniejszych przyczyn — jest zagadnienie eksportu. Nad tą sprawą nie będę się szerzej rozwodził, stwierdzam jednak, że jeżeli podchodzimy do jakiegokolwiek kartelu, to pierwszym egzaminem, jaki ten kartel ma zdać wobec nas jako społeczeństwa, jako państwa, jest odpowiedź na pytanie, czy dany kartel eksportuje, czy przyczynia się swoją działalnością do utrzymania dodatniego bilansu handlowego. I stwierdzić muszę, nie wymieniając wszystkich karteli, że są takie kartele, które eksportują, są takie, które eksportują bardzo mało, szczególnie w ostatnich czasach, a są kartele, które nie eksportują wcale, które są nastawione antyeksportowo. Bezwątpienia, bez bliższego wchodzenia w treść tego zagadnienia, trzeba stwierdzić, że te ostatnie kartele są bezwarunkowo szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#BronisławWojciechowski">Jeżelibyśmy dalej chcieli obracać się w ramach tego zagadnienia, to powtarzam, że z chwilą, kiedy organizacja o charakterze prywatnym uzyskuje stanowisko monopolowe, to ona powinna przystosować swoją działalność do względów publicznych, do względów ogólnego dobra. I tu oczywiście wyłącznie na dobrą wolę jednostek czy organizacyj liczyć nie można. Stąd rodzi się zagadnienie, które jest wtórnem w tem zjawisku, konieczność pewnej ingerencji państwa, bo nie wierzmy, nie łudźmy się, że jeżeli danej organizacji da się pewien przywilej, to bez możności wglądu ze strony powołanych czynników, w tym wypadku Rządu, — stosunki w tej organizacji wcześniej czy później nie staną się anormalne i nie wywołają skutków ujemnych.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#BronisławWojciechowski">Zagadnienie karteli, jak powiedziałem, wywołuje wśród społeczeństwa nieprzychylny nastrój. Obywatel prosty, który zakupuje artykuły kartelowe, płacąc pieniądze, stawia sobie trzy pytania: komu pieniądze płaci, jak są one zużytkowane i jakie korzyści społeczeństwo i państwo odnosi z tego, że konsument płaci wyższe ceny, w których zawiera się już pewien zysk monopolowy. Odpowiedź na pierwsze dwa pytania jest jasna: konsument, który zakupuje artykuły prywatnego monopolu, płaci do kasy przedsiębiorstwa, które w naszych stosunkach polskich jest przeważnie pochodzenia obcego, zagranicznego. Co się dzieje z temi pieniędzmi, nie wie, dlatego, że społeczeństwo nie ma możności wykonywania jakiejkolwiek kontroli nad działalnością prywatnych firm w Polsce. Jeżeli zastanowimy się nad trzeciem pytaniem, nad tem, jak równoważy się przywilej udzielony organizacji kartelowej przez państwo, bądź to w formie tworzenia, zakładania, bądź też tolerowania karteli, to pytanie to musimy rozłożyć na pewne składniki, musimy je rozwinąć na szereg zadań, stawianych kartelom przez społeczeństwo i państwo z punktu widzenia interesów ogólnych. Dopiero od odpowiedzi, jak kartele wywiązują się z tych zadań, zależeć będzie taki czy inny stosunek do zagadnienia kartelowego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#BronisławWojciechowski">Jakie to są zadania, które wkłada implicite państwo na kartele, dopuszczając ich istnienie? Zgrupowałbym je w cztery działy: 1) uregulowanie produkcji i usunięcie niezdrowej konkurencji, 2) stabilizacja cen gotowvch artykułów przemysłowych i odpowiedni stosunek tych cen zarówno do cen surowca, jak i artykułów wytwórczości rolnej (zagadnienie nożyc), 3) obniżenie kosztów produkcji przez postęp techniki, wyeliminowanie warsztatów technicznie zacofanych i usunięcie zbędnego pośrednictwa, 4) zorganizowanie eksportu i jednolity front gospodarczy wobec zagranicy. Przejdźmy po kolei te cztery zagadnienia, skontrolumy, jak kartele, które nazwałem złemi, ustosunkowują się do tych problemów?</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#BronisławWojciechowski">A więc kwestja uregulowania produkcji. Bezwątpienia zadanie bardzo doniosłe, pożądane ze stanowiska tak samego przedsiębiorstwa, jak również ze stanowiska ogólnego, gdyż to jest jedyne remedium na uniknięcie przesileń gospodarczych, wywołanych nadprodukcją. Ale jest wiele takich karteli, które wyciągają z tego wiosek bardzo szkodliwy, mianowicie, korzystając z przyznanego im quasi monopolowego stanowiska, nadmiernie podnoszą ceny. Zwyżka cen jest stałym towarzyszem powstawania karteli. To wyzyskiwanie stanowiska monopolowego, ta nadmierna zwyżka cen jest może jedną z największych przyczyn narzekania; przyczyną, której słuszności nie można odmówić.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#BronisławWojciechowski">Mamy dziś do czynienia z polityką gospodarczą państwa, w której produkcja odnalazła swoje miejsce i Rząd okazuje dużo zrozumienia dla produkcji i należycie popiera przemysł. Jednakże w stosunku do tego stanu rzeczy, jaki był przed laty, a który wyrażał się w tak zwanej polityce prokonsumenckiej, polityce dziś zarzuconej, — dzięki postępowaniu obecnych karteli wpadliśmy w drugą ostateczność, w politykę antykonsumencką, antyrolniczą. Przed tem należy przestrzec i stwierdzić, że te kartele, które się tej polityki trzymają, bezwarunkowo nie przyczyniają się do utrzymania równowagi naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#BronisławWojciechowski">W dalszym ciągu, jeżeli chodzi o organizację produkcji, to mamy do czynienia ze zjawiskiem zamykania pewnych zakładów przemysłowych. Niezawsze zamyka się zakłady technicznie zacofane, niezawsze czyni się to w odpowiedniej formie. W referacie swoim p. Minkowski zaznacza, że są pewne zjawiska antysocjalne, będące w związku z tem zagadnieniem. Istotnie wykupywanie kontyngentów po to, żeby fabrykę zamknąć, jest związane nieraz z wyrzuceniem rzesz robotniczych na ulicę. Te rzesze nie rozumieją przyczyny, dlaczego przestają pracować, nie rozumieją przedewszystkiem tego, że one tracą możność zarobkowania, podczas gdy właściciel fabryki otrzymuje zarobek i to wyższy, niż w czasie utrzymywania fabryki w ruchu. Tak więc zmniejszanie zatrudnienia idzie bardzo często w parze z t. zw. uregulowaniem produkcji i jeżeli ta regulacja postępuje w ten sposób, jak to przed chwilą mówiłem, dodatniem zjawiskiem nazwaną być nie może.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#BronisławWojciechowski">A dalej niezdrowa konkurencja istnieje w dalszym ciągu. Kto zna życie kartelów przemysłowych ten wie, że przy zawieraniu umów kartelowych właściwie chodzi o to, ażeby uzyskać pewną maksymalna cenę zewnętrzna, że od tej maksymalnej ceny istnieją rabaty, zniżki, prowizje i t d. i jest tylko ta różnica, że o ile na rynku wolnym każdy według swego uznania stara się uzyskać za produkt cenę, jaka mu odpowiada, to w kartelu, związanym i uświęconym umowami odbywa się konkurencja, nie mająca cech moralnych, dlatego, że jest prowadzona wbrew istniejącym umowom. I ten fakt ujemny muszę podkreślić, gdyż taka konkurencja do moralności kupieckiej nie przyczynia się i moralności tej nie podnosi.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#BronisławWojciechowski">Drugie zagadnienie, to stabilizacja cen — zagadnienie również teoretycznie bardzo pożądane i nie nasuwające wątpliwości, gdyby chodziło tylko o formułę w tych dwóch słowach zawarta. Niestety, przy zawiązywaniu każdego kartelu jesteśmy świadkami następującego zjawiska. Ceny artykułów skartelizowanych po podpisaniu umowy gwałtownie wzrastają. Da się to wytłumaczyć po części faktem że przed zawiązaniem kartelu istnie: e wzmożona walka konkurencyjna i ceny spadają wtedy poniżej kalkulacji, ale mimo to tym faktem samej zwyżki po skartelizowaniu tłumaczyć nie można, ta zwyżka jest ponad potrzeby kalkulacyjne. Pod tym względem argument, którym się chcę posłużyć, jest bardzo prosty. Jeżeli kartel — a o tem poprzednio mówiłem — służy po to, żeby potanieć koszty produkcji, wprowadzić techniczne i organizacyjne udoskonalenia, to przecież możnaby przynajmniej mieć do czynienia z jednym faktem zniżki cen. Niestety takiego faktu nie notujemy. Będziemy mieli możność przekonać się z tabelki, która za chwilę przytoczę, że ceny artykułów kartelowych są nie ustabilizowane, lecz usztywnione. To jest sprawa zasadnicza, którą muszę publicznie podkreślić, gdyż usztywnienie cen jest bezwzględnie rzeczą ujemną. Mówiłem o tem w zeszłorocznej debacie budżetowej, nadmieniłem wówczas, że społeczeństwo oczekuje od organizacji kartelowej, że pójdzie ona na spotkanie tym wszystkim trudnościom, które stają przed nami wobec ogólnego kryzysu wyrażałem przekonanie, że nasłani obniżka cen. Niestety, dziś muszę stwierdzić ze smutkiem, że te apele, które z różnych stron padały, ze stron bardzo miarodajnych, nie spotkały się z oddźwiękiem w sferach kartelowych, i dlatego te rzeczy musimy dziś postawić jasno i wyraźnie, i dlatego musimy na ten temat podjąć dyskusję publiczną, bo istnieje dużo możliwości, które pozwalają na to, aby ceny kartelowe obniżyć.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#BronisławWojciechowski">Proszę Panów, możemy sobie pozwolić na to, aby w Panów obecności na ten temat między sobą w Bloku dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#BronisławWojciechowski">Mówiąc o nastrojach społeczeństwa, starałem się stwierdzić, że są tam momenty uczuciowe, są i momenty objektywne, ale ponad wszelkiemi argumentami rozumowemi, ponad uczuciem stoi jeszcze jedna rzecz, rzecz nieodparta, stoją cyfry. Pozwolę sobie przytoczyć szereg cyfr, opartych na tych samych danych, które był łaskaw przytoczyć nam p. referent, na danych Instytutu Badania Konjunktur i Cen — a więc na danych bezspornych. Różnica między stanowiskiem mojem, a stanowiskiem p. referenta polega jedynie na ugrupowaniu tych cyfr pod innym kątem widzenia,</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#BronisławWojciechowski">Otóż przytoczę zestawienie cen różnych artykułów w latach 1928, 1929, 1930, 1931; ceny są wzięte z grudnia każdego roku, przyczem jako wskaźnik przeciętny roku 1928 przyjmujemy cyfrę 100.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#BronisławWojciechowski">Najpierw odczytam artykuły skartelizowane, zawarte w pierwszych sześciu pozycjach tabeli, potem artykuły nieskartelizowane i płody rolnicze:</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#BronisławWojciechowski">Nazwa artykułu</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#BronisławWojciechowski">Grudzień 1928–1929 | 1930–1931 wskaźnik r. 1928 = 100</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#BronisławWojciechowski">Wzrost lub spadek między r. 1928 a r. 1931</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#BronisławWojciechowski">Węgiel</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#BronisławWojciechowski">Żelazo… ,</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#BronisławWojciechowski">Cement</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#BronisławWojciechowski">Nafta rafinowana</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#BronisławWojciechowski">Cukier</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#BronisławWojciechowski">Surowce i półfabrykaty skartelizowane</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#BronisławWojciechowski">Surowce i półfabrykaty, zależne od zagranicy. Surowce i półfabrykaty pozostałe Wszelkie zboże</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#BronisławWojciechowski">Mąka, kasza, otręby</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#BronisławWojciechowski">Zwierzęta rzeźne</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#BronisławWojciechowski">Mięso i słonina</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#BronisławWojciechowski">Drewno sosnowe surowe</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#BronisławWojciechowski">Drewno tarte.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#BronisławWojciechowski">Cegła.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#BronisławWojciechowski">Skóry surowe</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#BronisławWojciechowski">Skóry wyprawione</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#BronisławWojciechowski">Przędza bawełniana</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#BronisławWojciechowski">Tkaniny 16,1 — 1,5 + 5,8 5,9 + 8,3 + 7,7 — 56,7 — 42,5 — 41,8 — 37,4 — - 58,1 — 46,6 — 54,4 — 48,6 — 38,7 — 67,0 — 38,0 — 50,0 — 23,0 106,9 116,1 116,1 116,1 100,9 100,3 101,5 98,5 100,0 106,3 106,3 105,8 100,0 105,9 105,9 105,9 101,2 108,3 108,3 108,3 102,8 108,6 109,0 107,7 98,1 85,6 55,6 43,3 98,4 89,4 71,6 57,5 84,1 61,0 46,3 58,2 84,1 70,3 55,7 62,6 95,8 106,6 71,8 41,9 97,7 109,5 84,0 53,4 99,8 90,3 59,7 45,6 92,5 92,5 72,4 51,4 95,4 84,1 72,8 64,3 87,6 63,3 54,2 33,0 97,7 87,6 77,5 62,0 101,5 89,2 68,7 50,0 100,6 98,0 92,0 77,0</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#BronisławWojciechowski">Tak wygląda tabela cen.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(P. Rymar: Brak jeszcze tabeli cen monopolowych.)</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#BronisławWojciechowski">Pan Poseł może zabrać głos i uzupełnić. Z tej tabeli widać jasno, że podrożały z wyjątkiem żelaza artykuły skartelizowane, szczególnie węgiel, bo o 16,1%.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#komentarz">(P. Rybarski: Ale wybory były.)</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#BronisławWojciechowski">Pan, Panie Profesorze, jest, widzę, specjalistą od wyborów, ja nie. Inne artykuły bardzo potaniały.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#BronisławWojciechowski">Otóż, proszę Wysokiej Izby, jeżeli mamy przed sobą te cyfry, to rozumiemy, skąd biorą się nastroje, o których mówiłem. Poza temi nastrojami jest coś więcej i dlatego to zagadnienie musi być uznane za palące, które domaga się uregulowania przez wszystkie zainteresowane czynniki, albowiem stanowisko, jakie zajmują rolnicy, którzy najbardziej czują się poszkodowani, podzielają i inne warstwy społeczeństwa: kupcy, rzemieślnicy i robotnicy. Naprawdę, jeślibysmy chcieli skontrolować, kto stoi za polityką kartelową, to przekonalibyśmy się, jak silną jednak jest ta organizacja, mając wszystkich przeciw sobie.</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#BronisławWojciechowski">Dla rolników ten problem jest istotnie trudnym. Niejednemu wydawałoby się, że możnaby odpowiedzieć na skartelizowanie artykułów przemysłowych skartelizowaniem płodów rolnych. Jednakże w praktyce wiemy, że zorganizowanie w tej formie kilku miljonów warsztatów rolnych jest niemożliwe i pozostanie nazawsze w sferze teorji. Natomiast powstają pewne obłędne teorje, które znamionują rozpacz i dowodzą, że nawet w sferach, które z natury są umiarkowane i konserwatywnie usposobione, jeżeli chodzi o kwestje społeczne, rodzi się pewna reakcja, bardzo niepożądana. I słyszy się takie zdania, że jeśli przemysł drogą kartelizacji uzyskuje bezwzględną przewagę, to dla rolnictwa, które nie może zastosować tej formy organizacji, nie pozostaje żadne inne wyjście, jak szukanie wzorów gdzieś za wschodnią granicą, u naszego sąsiada, gdzie kolektywizacja rolnictwa jest w pełnym toku.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#BronisławWojciechowski">Oczywiście takie momenty nie są przewidziane przez tych, którzy reprezentują skrajną politykę kartelową, ale z takiem uczuciowem nastawieniem, bo rozsądkiem tego nazwać nie można, również liczyć się trzeba.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#BronisławWojciechowski">Przejdźmy do trzeciego zagadnienia. Czy obniżono koszta produkcji? Jedynym wyrazem obniżenia kosztów produkcji byłby spadek cen, w przeciwnym razie sprawa ta nie interesuje społeczeństwa. Jeżeli bowiem obniżenie kosztów produkcji miałoby pójść wyłącznie do kieszeni tych, którzy zniżkę przeprowadzili, to dla społeczeństwa nie ma to żadnego znaczenia, odwrotnie — jest to powiększenie renty przedsiębiorcy, renty, niestety, często nie pozostającej w kraju, lecz idącej do banków zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#BronisławWojciechowski">Nie mamy więc możności stwierdzenia, jakoby kartelizacja wywołała zniżenie własnych kosztów, albowiem zniżka ta nie znalazła wyrazu nazewnątrz i osłoniona jest zupełną tajemnicą.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#BronisławWojciechowski">W tych warunkach również, Wysoka Izbo, następują pewne zjawiska bardzo anormalne i niebezpieczne dla prowadzenia samych zakładów przemysłowych. Zakład przemysłowy prywatny musi być przedsiębiorstwem elastycznem. Na jego czele stali dawniej ludzie, którzy orjentowali się z dnia na dzień w życiu gospodarczem i umieli przystosować się do różnych warunków. Tymczasem organizacja kartelowa daje pewne gwarancje spokoju, marazmu, i oto dziś trzeba stwierdzić z przykrością, że kierownicy firm i przedsiębiorstw przestali być czułymi kierownikami życia gospodarczego, a stali się wartownikami cen.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#BronisławWojciechowski">I jeżeli tak oświetlimy to zagadnienie, nie ze stanowiska niezadowolonych konsumentów i nie ze stanowiska biadających rolników, tylko ze stanowiska samego przemysłu, to może to być zgubne i dla przyszłości i dla naszej ekspansji, która powinna wybiegać poza granice naszego Państwa. Oczywiście, jak powiedziałem, nasze społeczeństwo jest biedne i skłonne do reagowania na te wszystkie zjawiska w sposób może bardziej ostry, niżby reagowało, gdyby nie było tak biednem. Wyrazem powszechnej opinji w Polsce jest dziś, że społeczeństwo bieduje i że nie przelewa się nikomu. Słyszeliśmy z tej trybuny w roku zeszłym oświadczenie obecnego Premjera, p. Prystora, że trzeba zacisnąć pasa. Rząd więc zaciska pasa. I otóż, jeżeli zestawimy, że z jednej strony jesteśmy społeczeństwem biednem, z drugiej strony Rząd zaciska pasa, to jak na tem tle wygląda ta nieliczna warstwa, która nie ma zrozumienia dla tego, że społeczeństwo bieduje i sama zaciskać pasa nie chce.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#BronisławWojciechowski">Mówiłem o nastawieniu kierowniczych sfer złych karteli, mówiłem o tem, że rodzi się tam niebezpieczny bardzo objaw zastoju, zastoju pod względem energji osobistej, zastoju technicznego, a niewspółmierna z tem jest osobista pozycja tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#BronisławWojciechowski">Proszę Panów, kwestji tak często poruszanej w prasie i z trybuny sejmowej, uposażenia osób, stojących na naczelnych stanowiskach, również nie należy chować pod korzec. Nie mam żadnych danych, nie mogę przytoczyć żadnych cyfr i nie jestem w tem położeniu, ażebym podpatrzył pensję jakiegoś wielkiego dyrektora, (zostawiam to (zwraca się do prawicy) Panom, ale jeżeli ta kwestja wyszła na tapet publiczny, to jedynem uzdrowieniem stosunków jest ujawnienie pewnych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#BronisławWojciechowski">Proszę Wysokiej Izby, uważam, iż zagadnienie karteli w Polsce jest tak doniosłe, że nie wolno nad niem przechodzić do porządku dziennego, ani z biadaniem, ani z besilnem narzekaniem. Trzeba tę sprawę wyświetlić w dyskusji publicznej i tak samo w dyskusji publicznej trzeba wyświetlić sprawę, o której przed chwilą mówiłem, albowiem jest rzeczą niezdrową, ażeby różne gadki, różne plotki krążyły o rzeczach, o których zgóry można powiedzieć, że są plotkami nieprawdziwemu Jednakże odpowiedź należy do tych, którzy mają w tej sprawie ostatni głos. Chciałbym tylko zaznaczyć, aby nas uwolniono od przekonania, że widocznie na czele naszych przedsiębiorstw kartelowych stoją wyjątkowe, genjalne jednostki, które muszą być w sposób nadzwyczajny opłacane. Istnieją tu argumenty, które mówią same za siebie. Jeżeli naród francuski przyznał p. Curie-Skłodowskiej pensję dożywotnią w wysokości 400.000 franków rocznie, to jest około 120.000 zł, czyli 10.000 zł. miesięcznie, to ja muszę stwierdzić, że na podstawie tych wiadomości, które wciąż słyszymy, gdybyśmy chcieli oceniać wartość naszych kierowników życia gospodarczego według otrzymywanej przez nich mamony, mielibyśmy dużo więcej i to większych genjuszów, niż Curie-Skłodowska.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#BronisławWojciechowski">I pod tym względem ta sprawa wymaga wyświetlenia, ażeby nie było tego osadu niesmaku, osadu, którego wielu z nas nie chce, ażeby obciążał nas odpowiedzialnością za rzeczy, które są anormalne.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#BronisławWojciechowski">Pozostanie jeszcze jedno zagadnienie, zagadnienie eksportu. Pod tym względem nastawienie całego społeczeństwa powinno być pozytywne.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#BronisławWojciechowski">Wasza robota, Panowie, tak jest bezpłodna, że my w Izbie wobec Was możemy dyskutować między sobą nad zagadnieniami, które nawet nas różnią.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#BronisławWojciechowski">Zagadnienie eksportu musi więc być ocenione przez całe społeczeństwo pozytywnie. Jeśli chodzi o działalność karteli, to pod tym względem niema żadnej formy organizacji, niema dlatego, że dzisiejsze tendencje w stosunkach międzynarodowych są tego rodzaju, że wszystkie państwa otaczają się barjerami nie do przebycia dla poszczególnych przedsiębiorców, dla poszczególnych kupców.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#BronisławWojciechowski">Trzeba więc wielkich środków i wielkiej jednolitej organizacji. Powtarzam, co powiedziałem na początku, że jeżeli nawet kartele, co do których może być niejedno zastrzeżenie, spełniają swoje obowiązki w tej dziedzinie należycie, poprawiają nasz bilans handlowy i przyczyniają się do powiększenia naszego wywozu, to kartele te mają wielkie plusy, które może w dużej mierze równoważą ujemne skutki ich działalności w innych dziedzinach.</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#BronisławWojciechowski">Przy tej sposobności chciałbym się jeszcze rozprawić z jednem powiedzeniem, które się niestety kołacze w Polsce bardzo często i z którem ustawicznie mamy do czynienia. Muszę rozproszyć anegdoty o tem, jakoby kapitał zagraniczny w Polsce, który jest ulokowany w Polsce bądź to jako kapitał nowy, bądź też jako kapitał przedwojenny, zaangażowany jeszcze w państwach zaborczych, pracował ze stratami w Polsce. Wysoka Izbo! Kapitał jest anarodowy, wyrachowany, obojętny. Nie przychodzi do żadnego kraju po to, żeby dla jakichś idealistycznych pobudek dźwigać przemysł, dawać zatrudnienie rzeszom robotniczym lub uwzględniać jakiekolwiek motywy irracjonalne. I mnie i każdemu prostemu człowiekowi w Polsce nie wydaje się wiarygodnem, żeby te kapitały od czasu powstania dzisiejszego Państwa Polskiego ciągle traciły. A niestety zupełnie niepotrzebnie niektórzy gorliwcy, stając w obronie tych kapitałów, tak przedstawiają tę sprawę.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#BronisławWojciechowski">Przyczyniają się w ten sposób do zaciemniania sytuacji, przyczyniają się do tego, że sprawa, która jest bardzo poważna, nie może być poważnie traktowana. Jest stare niemieckie przysłowie: „Aus Polen ist etwas zu holen” i to przysłowie ma swoje uzasadnienie do dnia dzisiejszego. Nie ulega kwestji, że jeżeli kapitał obcy przychodzi do Polski, to po to, ażeby zarabiać i pewne zyski ciągnąć. My, jako społeczeństwo polskie, nie mamy nic przeciwko temu, ażeby u nas zarabiali obcy. Ubodzy we własny kapitał, jesteśmy skazani na to, że wiele dziedzin naszego życia gospodarczego musi być ożywionych kapitałem zagranicznym albo tym, który już jest, albo tym, który dopłynie. Ale jeżeli wywozi się od nas wcale pokaźne dywidendy i procenty od kapitału, to mamy prawo domagać się, ażeby nas nie uważano za głupców, którym każę się jeszcze wierzyć, że jest inaczej.</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#BronisławWojciechowski">Reasumując to, co powiedziałem o stosunku społeczeństwa do karteli, w szczególności do złych karteli, chcę podkreślić jeszcze raz, że to, co się nazywa organizacją produkcji, co się nazywa stabilizacja, a nie usztywnianiem cen, co się nazywa zagadnieniem eksportu, to są zjawiska w działalności karteli dodatnie i słusznie, jako takie zostały podkreślone w przemówieniu naszego referenta i w jego referacie. To, co ja mówiłem, to było przedstawienie karteli niejako w krzywem zwierciedle, bo chciałem, aby rzeczy, które są omawiane po kątach, które zna każdy i wszyscy, znalazły również wyraz w tej publicznej debacie.</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#BronisławWojciechowski">Jeżeli chodzi o pytanie, czy są środki zaradcze, to tych środków bezwątpienia szukać należy. Czy te środki służą do przekreślenia karteli? Bezwątpienia nie, ale muszą zmierzać do tego, ażeby poddać politykę kartelową gruntownej rewizji. Musimy apelować bezustannie, i dziś na tem nie skończymy, do dobrej woli ludzi, którzy są kierownikami życia gospodarczego w Polsce, musimy apelować do zrozumienia przez nich własnego interesu, gdyż polityka wysokich usztywnionych cen zemści się wcześniej czy później na przemyśle i doprowadzić musi do ruiny samego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#BronisławWojciechowski">Jeżeli to nie pomoże, w takim razie mamy jeszcze i dalsze środki. Istnieje Rząd, istnieją izby ustawodawcze, które będą mogły sięgnąć do pewnych środków ustawowych i przez wydanie ustawy kartelowej czy antykartelowej ograniczyć jednostronną swobodę działania kierowników życia kartelowego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.75" who="#BronisławWojciechowski">Pragnęlibyśmy, aby to wszystko wzięli pod uwagę ci, którzy są kierownikami naszego życia przemysłowego w Polsce i aby baczyli, ażeby biedujące społeczeństwo nasze i zaciskający pasa Rząd nasz w rozwiązywaniu tych zagadnień nie poszedł własną drogą bez nich.</u>
          <u xml:id="u-13.76" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Grzesik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#KarolGrzesik">Wysoki Sejmie! Będę mówił o przemyśle śląskim. Większe załamanie w ciężkim przemyśle nastąpiło dopiero w drugiej połowie r. 1931. Produkcja od października do grudnia 1931 r. spadła do 1/4. Pierwsze trzy kwartały r. 1931 w porównaniu z tym samym okresem r. 1930 wykazały wyższą produkcję, a mimo to kryzys się pogłębiał, głównie z tego powodu, że wytwórczość utrzymywana była dzięki zwiększaniu nierentownego eksportu, podczas gdy konsumcja w kraju malała. Inne powody, niemniej ważne, przytoczę jeszcze później.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#KarolGrzesik">Spróbuję na podstawie objektywnych cyfr przedstawić Wysokiej Izbie wahania z r. 1930 na r. 1931 we wszystkich działach, składających się na funkcję wielkich warsztatów przemysłu i dać równocześnie Wysokiej Izbie pogląd na rozmiary pracy i obrotów w tym przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#KarolGrzesik">Produkcja węgla wynosiła w 1931 r. 28.400.000 ton, w 1930 r. 28.170.000 ton, zbyt w kraju wynosił w 1931 r. 13.025.000 ton, w 1930 r. — 14.432.000 ton., eksport rentowny w 1931 r. wynosił 2.839.000, w 1930 r. — 3.195.000 ton. Eksport nierentowny wynosił w r. 1931 9.326.000 ton, w r. 1930 – 7.582.000 ton. Zużycie własne węgla wynosiło w r. 1931 2.365.700 ton, w r. 1930 – 2.677.000 ton. Całkowity zbyt wynosił w r. 1931 25.190.000 ton, w r. 1930 – 25.200.000 ton. Zwały wynosiły w r. 1931 1.160.000 ton, w r. 1930 – 934.000 ton. Ilość robotników w końcu roku 1931 wynosiła 72.800 ludzi, a w r. 1930 – 80.000 ludzi. Wydajność na jednego robotnika na jedną dniówkę w r. 1931 wynosiła 1,60 ton, a w r. 1930 – 1,45 ton. Świętówki wynosiły w r. 1931 13,1%, a w r. 1930 – 15,9%.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#KarolGrzesik">Jeżeli chodzi o huty żelazne, to porównanie przedstawia się jak następuje: produkcja surowca wynosiła w r. 1931 266.288 ton, a w r. 1930 – 323.670 ton, stali w r. 1931 – 767.285 ton, w r. 1930 – 903.100 ton.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#KarolGrzesik">Zbyt w kraju produktów walcowanych wynosił w roku 1931 211.844 ton, w roku 1930 – 353.704 ton. Eksport produktów walcowanych w roku 1931 wynosił 337.458 ton, w roku 1930 – 348.937 ton; w tem eksport do Sowietów w roku 1931 – 302.226 ton, w roku 1930 – 284.820. Ilość robotników w r. 1930 – 25.200 ludzi, w roku 1931 – 28.300 ludzi.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#KarolGrzesik">Produkcja cynku wynosiła w roku 1931 – 123.953 ton, a w roku 1930 – 158.606 ton. Produkcja cynku w roku 1930 stale spada. W sierpniu tego samego roku powstał wszechświatowy kartel cynkowy, aby podnieść spadające wciąż ceny cynku. Ceny się jednak nie podniosły, wobec czego syndykat postanowił zmniejszyć produkcję o dalsze 10%. W konsekwencji tego zwolniono w hutach cynkowych przeszło 3000 robotników.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#KarolGrzesik">Zestawię jeszcze cyfry wartości produkcji, Wartość żelaza wynosiła w roku 1931 430.000.000 złotych, w roku 1930 – 460.000.000 zł. Wartość żelaza w roku 1931 300.000.000 zł, w roku 1930 – 358.000.000 zł. Wartość cynku w 1931 r. — 78.000.00 zł, w 1930 r. — 111.000.000 zł. Spadek wartości w ciągu roku wynosi więc 121.000.000 zł. Ogólna suma zarobków w r. 1931 wynosiła 335.500.000 zł. Ogólna suma zarobków w r. 1930 wynosiła 391.991.263 zł. A więc zmniejszyła się w ciągu roku o 56.500.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#KarolGrzesik">Stan bezrobocia w woj. Śląskiem jest niezmiernie ciężki. W ciągu roku 1931 wzmogło się ono jeszcze o 35.252 robotników, z tego wypada na ciężki przemysł 13.600 robotników, a reszta na pozostałą część życia gospodarczego. Redukcja robotników w kopalniach dokonuje się kosztem najistotniejszych potrzeb tych warsztatów. Mam na myśli zaniechanie robót przygotowawczych. Objaw ten jest niebezpieczny, gdyż w razie nastania lepszej konjunktury kopalnie nie będą mogły powiększyć produkcji i przyjąć większej ilości robotników, nie mając robót przygotowawczych.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#KarolGrzesik">Nim przejdę do omówienia innych jeszcze powodów pogłębiania się kryzysu, pozwolę sobie przedstawić zestawienie przeciętnego zarobku robotników w kopalniach na jedną dniówkę i jednego robotnika w poszczególnych państwach na podstawie waluty złotego polskiego na przestrzeni lat od 1928 r. do początku roku 1931. W Anglji w 1928 r. w czwartym kwartale zarabiał robotnik na szychcie zł. 19 99, w 1931 r. w pierwszym kwartale — 19,95, we Francji w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 10,99, a w pierwszym kwartale 1931 r. — zł. 12,88, w Czechosłowacji w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 11,93, a w pierwszym kwartale 1931 r. — zł. 12,68, w Holandji w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 17,17, a w 1931 r. w pierwszym kwartale — zł. 17,67, w Niemczech w Zagłębiu Ruhry w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 18,84, a w czerwcu 1931 r. — zł. 18,08, na Śląsku Opolskim w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 14,11, a w roku 1931 w czerwcu zł. 13,92, na polskim Górnym Śląsku w 1928 r. w czwartym kwartale — zł. 8,47, a w roku 1931 w czerwcu — zł. 9,87.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#KarolGrzesik">Z tej tabeli wynika, coprawda, że robotnik na Górnym Śląsku w r. 1931 zarabiał więcej, aniżeli w roku 1928, a jeśli sięgniemy jeszcze dalej do lat 1924, 1925, to tam przeciętny zarobek górnika na Śląsku wynosił zł. 5,60 dziennie. Tu niewątpliwie widoczne są korzyści, wynikające z arbitrażu. Ale równocześnie stwierdzamy, że robotnik w kopalniach śląskich pobiera najniższe wynagrodzenie w porównaniu do swoich kolegów z innych krajów.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#KarolGrzesik">A teraz przechodzę do omówienia innych powodów ciężkiego położenia przemysłu. Mam tu na uwadze najróżniejsze i niepotrzebne obciążenia ciężkiego przemysłu, jak nadmierna ilość personelu na wyższych i najwyższych stanowiskach, nieproporcjonalnie wysokie uposażenie generalnych dyrektorów i dyrektorów i wygórowane wynagrodzenie członków rad nadzorczych. W latach przedwojennych, w latach największego rozkwitu przemysłu na tej części Śląska, która przypadła Polsce, zatrudnionych było dyrektorów łącznie z zawiadowcami 80. Obecnie przy zmniejszonym stanie załóg i częściowem lub całkowitem unieruchomieniu pewnych części zakładów liczba samych dyrektorów w tym samym przemyśle wynosi 170. W r. 1914 pobory wszystkich zatrudnionych w ciężkim przemyśle dyrektorów i zawiadowców na obszarze, który przypadł Polsce, wynosiły miesięcznie około 300.000 zł. Obecnie pobory samych dyrektorów wynoszą miesięcznie 1.700.000.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#KarolGrzesik">Robotnicy w toczącej się obecnie walce zarobkowej ponieśli ofiary 8% dotychczasowych swoich zarobków, względnie więcej, chociaż uszczerbek ten nie idzie na rzecz pracodawców, a na rzecz eksportu. Poniósł też bardzo znaczne ofiary świat urzędniczy i kupiecki. Powinna również nieść ofiary i ta klasa uprzywilejowanych w wielkim przemyśle, opancerzonych długoletniemi kontraktami.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#KarolGrzesik">Te rzeczy stały się dzisiaj jednym z głównych przedmiotów zainteresowania społeczeństwa, walczącego ciężko z bezrobociem i jego skutkami. Klub Narodowego Chrześcijańskiego Zjednoczenia Pracy w Sejmie Śląskim wniósł onegdaj pod obrady Komisji Pracy i Opieki Społecznej projekt rezolucji, mającej na celu uwolnienie ciężkiego przemysłu drogą ustawy od nadmiernych obciążeń, zwłaszcza personalnych i zaprowadzenia kontroli Państwa nad gospodarką wielkiego przemysłu. Odnośne projekty rezolucyj podaję Wysokiej Izbie w dosłownem brzmieniu, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#KarolGrzesik">1) Sejm prosi Pana Wojewodę o poczynienie starań w Rządzie, celem wydania przez Sejm Rzeczypospolitej ustawy, umożliwiającej rozwiązanie kontraktów prywatno-prawnych, odnoszących się do urzędników pozataryfowych, a opiewających na nieproporcjonalnie wysokie wynagrodzenia służbowe. 2) Sejm prosi Pana Wojewodę o poczynienie starań w Rządzie, celem wydania przez Sejm Rzeczypospolitej odpowiednich ustaw, umożliwiających roztoczenie kontroli ze strony organów państwowych przy udziale związków zawodowych nad gospodarką ciężkiego przemysłu oraz powołanie do życia na okres kryzysu gospodarczego instytucji Nadzwyczajnego Komisarza do walki z bezrobociem, wyposażonego w szerokie w tej dziedzinie uprawnienia.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#KarolGrzesik">Taka dyskusja na obradach Sejmu Śląskiego jest wymownym dowodem ogólnego zainteresowania, a głównie tej pocieszającej okoliczności, że społeczeństwo samo weszło już na drogę inicjatywy w kierunku ochrony przemysłu przed wyzyskiem i utrzymania go w stanie czynnym.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#KarolGrzesik">Nakoniec proszę Wysoką Izbę pozwolić mi w kilku zdaniach zająć stanowisko w kwestji, dotyczącej przyszłych zmian granic województw: śląskiego, krakowskiego i kieleckiego, poruszonej przedwczoraj w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w sensie dla Śląska i Katowic niekorzystnym, a nawet, powiedziałbym, nieprzyjaznym. Te rzeczy podnoszę tutaj, bo mają one ścisły związek z przemysłem śląskim.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#KarolGrzesik">Na temat zmian grupie wymienionych województw wywiązała się już dość ostra publiczna wymiana argumentów między Krakowem a Katowicami. Muszę, niestety, stwierdzić, że niektóre z tych argumentów wykazały zupełną nieznajomość istotnego stanu rzeczy na Śląsku, przyczem argumenty natury politycznej wyraźnie nacechowane były duchem oportunizmu w odniesieniu do przyszłości Śląska. P. prof. Kumaniecki np. skonstruował konflikt między obszarami, mającemi być przyłączonemi do województwa śląskiego, a Konwencją Genewską. A przecież obecnie należy do województwa śląskiego obszar cieszyński. Tam Konwencja Genewska nie obowiązuje i konfliktu niema.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#KarolGrzesik">Wiadomo, że Konwencja Genewska obowiązuje wyłącznie na terenach plebiscytowych. P. kol. dr. Duch powiedział wczoraj słusznie: „o ile można rządzić zdaleka, to administrować można tylko zbliska”. Punkt ciężkości przemysłu znajduje się na Śląsku naokoło miasta Katowic i stamtąd w myśl powyższego cytatu należy nim zawiadywać. Jeżeli chodzi o konieczność ściślejszego związania Śląska z Polską, to Śląsk systematycznie wysila się w tym kierunku i dla tego ideału zapisał sobie piękną kartę walki orężnej w swoich dziejach.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#KarolGrzesik">Dzisiaj osobowości Śląska nie da się wymazać. Stanowi on odporny węgieł gmachu państwowego, wysunięty daleko na zachód, i w imię tej jego wzniosłej misji winien być wspomniany. Katowice, nazwane tu „nowoczesnym dorobkiewiczem”, są dziś metropolją ciężkiego przemysłu i zazdrościć im tej roli nie wypada. Wysiłek całej Polski, a zwłaszcza krakowskiego świata nauki, winien iść w tym kierunku, ażeby w niedługim czasie z miasta Katowic stał się w Polsce potężny ośrodek kultury, której promieniowanie zadecyduje o przyszłości Śląska po wsze czasy. Śląsk nie może stać się peryferją wpływów dalekiego Krakowa. Znaczyłoby to cofanie się z zajętej pozycji. Żywimy głęboki szacunek dla Krakowa i wysoko cenimy jego zasługi około odrodzenia naszej ziemi, również dobrze rozumiem intencje p. kol. dra Ducha, jako wiceprezydenta m. Krakowa, ale proszę i nas zrozumieć, jeżeli i my stajemy w obronie zagrożonych interesów naszego województwa śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! Sprawozdanie p. referenta stanowi niewątpliwie cenny materjał literacki.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: I dyskusyjny też.)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#FranciszekRoguszczak">Przyznaję, że zadał on sobie dużo trudu, ale równocześnie muszę powiedzieć, że za mało poświęcił w niem krytycznych uwag obecnemu kryzysowi i za mało dał wskazówek, jakiemi drogami należałoby kroczyć, aby się wydostać z tej ciężkiej opresji. P. Wojciechowski wyręczył mnie już w dużym stopniu w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#FranciszekRoguszczak">Napór kryzysu ekonomicznego postępuje u nas jakby ze zdwojoną siłą. Ma się poprostu wrażenie, że gromy z pogodnego nieba uderzają w nasze życie gospodarcze, zadając mu jeden cios po drugim, a nasze pogotowie ratunkowe nie wykazuje tej aktywności, jakiejby się spodziewać należało. Pod ciężarem opłat publicznych uginają i łamią się wszystkie warstwy społeczne. Warsztaty wytwórcze zamykają się jeden po drugim. Każdy tydzień dorzuca nam do setek tysięcy bezrobotnych nowe dziesiątki tysięcy. Bezrobocie w Polsce porównać można z klęską elementarną. Ukryć już tego przecież niepodobna, a wszelkie nędzne osłonki, niezgodne zresztą z rzeczywistością, nikogo już w błąd wprowadzić nie mogą. Tej prawdzie trzeba spojrzeć w oczy i trzeba szukać środków zaradczych, bo wśród rzesz robotniczych i pracowniczych dochodzi do najwyższego napięcia. Sytuacja staje się coraz groźniejsza. Przygnębienie i zdenerwowanie przybiera kształty, budzące głęboką troskę o przyszłość, bo od Rządu nie usłyszeliśmy dotąd żadnej wzmianki, pozwalającej żywić nadzieję, że się tym strapionym rzeszom robotniczym i pracowniczym przyjdzie z wydatną pomocą.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#FranciszekRoguszczak">Nad naszem położeniem gospodarczem zaciążyło bardzo wyraziście kilka charakterystycznych momentów, mianowicie: przewlekłość kryzysu i jego olbrzymie rozmiary na wszelkich bez różnicy warsztatach wytwórczych, zarówno robotniczych, jak i przemysłowych. Jeżeli rzucimy okiem wstecz, to każdy, bez względu na przekonania polityczne, lub społeczne, przyznać musi, że kryzys gospodarczy postępował u nas w parze z zaostrzeniem się wewnętrznych stosunków politycznych i dochodzi do punktu kulminacyjnego w chwili, gdy u steru mamy rzekomo najsilniejsze rządy.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#FranciszekRoguszczak">Głośno rozlega się dziś chrzęst nożyc, tnących na lewo i prawo wydatki, ale nie słychać nic o tem, jakby ulżyć tym, którzy jeszcze żyją i mają dopłacać to, czego się zredukować, ani obciąć nie da, a co w każdym razie stanowić będzie o zabezpieczeniu konieczności państwowych. Byłoby złudzeniem sądzić, że to, co dotychczas zrobiono, ma właściwości zapobiegawcze, obliczone na dalszą metę. Są to zarządzenia dorywcze, wywołane koniecznościami chwili. Redukcje wydatków są tylko skutkiem braku wpływów, jest to, że tak powiem, djeta przymusowa Rzucono hasło „przetrwać”. Nie jest ono dla nas nowe. Było one rzucone przez rząd niemiecki w czasie, gdy się trzęsły podwaliny wielkiego mocarstwa. Byłoby lekkomyślnością twierdzić, że znajdujemy się w podobnej do tamtej sytuacji, ale w dziejach państw cywilizowanych trudnoby znaleźć podobne, jak u nas, przykłady, tak bezrozumnych, pozbawionych zresztą przemyślanego planu pociągnięć. I dlatego to, na co dziś wszyscy patrzymy, jest nieuniknionym skutkiem eksperymentów, których się w ostatnich czasach na naszym młodym organizmie państwowym dokonywało.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#FranciszekRoguszczak">Dziś nie można jeszcze przewidzieć granic rozciągłości tej klęski, jaka na Polskę spadła. Każdy jednak, kto ten rozwijający się proces obserwuje, nie może się oprzeć wrażeniu, że skutki mogą być olbrzymie, jeśli się złemu nie zaradzi na czas. Niestety, nie widzimy nawet rozsądnych usiłowań w tym kierunku. Żyjemy z dnia na dzień i pracujemy z dnia na dzień, o przyszłości nikt nie myśli, bo nikt w lepszą przyszłość nie wierzy. Najlepszy dowód mamy w tem, że uchwalona niedawno ustawa o ściąganiu podatków w naturze zawiodła całkowicie. Z tego należy wysnuć wnioski, że wszelkie nowe podatki, w jakiejkolwiek formie będą uchwalone, takie same dadzą rezultaty. Bowiem nacisk podatkowy przekroczył już granicę najdalej posuniętej wytrzymałości i wszyscy wiemy, w jakim stanie znajdują się źródła, z których Skarb czerpie swoje dochody. Społeczeństwo zjada swoją ostatnią substancję majątkową. Nierealność budżetu z roku poprzedniego po stronie dochodów jest wynikiem nadzwyczaj ciężkiej sytuacji gospodarczej Państwa. Dla zrównoważenia budżetu w tym roku Minister Skarbu wprowadza szereg nowych podatków, które nie dadzą, bo dać nie mogą, pozytywnych rezultatów. I dlatego nie podzielam optymizmu p. referenta, że nasze życie gospodarcze w krótkim czasie ruszy z miejsca.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#FranciszekRoguszczak">Nie podzielam dlatego, że nasz dochód społeczny kurczy się w gwałtownem wprost tempie, a obciążenia publiczne nietylko, że pozostały w dawnej prawie wysokości, ale mamy zapowiedzi, że czynne jeszcze warsztaty wytwórcze pociągnięte zostaną do większych świadczeń publicznych.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli weźmiemy pod uwagę wpływy największego naszego gospodarstwa narodowego, jakiem jest rolnictwo, które wprawdzie nie podlega resortowi, który jest przedmiotem obrad, ale jest ono ściśle związane z całością życia gospodarczego w kraju, to według obliczenia p. Ministra Połczyńskiego wynoszą one w stosunku rocznym około 2 1/4 miljarda złotych, co jest, mojem zdaniem, rzeczą bardzo wątpliwą, gdyż w cenach na produkty rolne zaszła w ostatniem półroczu kolosalna zmiana z powodu zbyt wielkiej konkurencji i braku rynków zbytu zagranicą, oraz zmniejszenia konsumcji wewnętrznej. A jeżeli równocześnie porównamy obciążenia publiczne oraz odsetki zestawione przez p. Ministra Rolnictwa w wysokości blisko 1 miljarda złotych, to prawie 50% dochodu ulatnia się rolnikowi. A gdzież są koszta produkcji i koszta utrzymania gospodarstwa, oraz wydatki osobiste?</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#FranciszekRoguszczak">Przy takiem obciążeniu żadne gospodarstwo rolne, nawet przy najlepszej gospodarce, nie może się wywiązać z nałożonych nań obowiązków. Nic też dziwnego, że rolnicy wyzbywają się swych majątków za bezcen. P. Minister Skarbu powiedział nam, że zaległości podatkowe wynoszą 1.181 miljonów złotych, ale równocześnie przyznał, że suma ta jest wogóle nieściągalna, gdyż część przedsiębiorstw już wogóle nie istnieje, a gdyby chciał ściągać zaległe podatki drogą przymusową od tych, którzy jeszcze żyją, zrujnowałby całkowicie podatników.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#FranciszekRoguszczak">Nareszcie Minister Skarbu przyznał, że obciążenia podatkowe są za wysokie i że ściągnięcie ich jest niemożliwe, ale równocześnie p. Minister Skarbu za pomocą nowych ustaw podatkowych pragnie ściągnąć około 200 miljonów złotych nowych podatków. Takie postawienie sprawy budzić musi bardzo wielkie zastrzeżenia. Mam wrażenie, że z temi zaległościami podatkowemi jest wielkie nieporozumienie. Trzebaby naprzód stwierdzić, z jakiego powodu te zaległości powstały; trzebaby stwierdzić, czy wymiar podatków był zgodny z obowiązującem ustawodawstwem. I gdy to stwierdzimy, to i p. Minister Skarbu przyjdzie do przekonania, że nie tylko niema żadnych zaległości, ale że w tych ostatnich 5 latach ściągnięto z życia gospodarczego około 4 miljardów zł za wiele. I tu tkwi główne źródło przyczyn kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#FranciszekRoguszczak">Nasze ustawodawstwo podatkowe miało dla administracji skarbowej tylko znaczenie doradcze. Wyciskało się z życia gospodarczego sumy w sposób bezprzykładny i niezgodny z obowiązującem ustawodawstwem podatkowem. A kto się zdobył na odwagę reklamacji, otrzymał za tę śmiałość 100%-ową podwyżkę. Te rzeczy są przecież powszechnie znane i tu należy szukać przyczyny tych rzekomych zaległości podatkowych. A czy mało było takich wypadków, że ściągało się podatki już zapłacone po raz drugi? Sam tego na własnej skórze doświadczyłem, że przysłano nakaz płatniczy przedsiębiorstwu przezemnie kierowanemu za podatki, które już przed rokiem były zapłacone co do grosza.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#FranciszekRoguszczak">Ustawy podatkowe przewidują wprawdzie, że reklamacja nie wstrzymuje uiszczenia wymiaru, ale te same ustawy mówią również i o tem, że odwołanie winno być załatwione w przeciągu 6 miesięcy. Muszę stwierdzić, że terminy te nie są dotrzymywane w żadnym wypadku. Nasze urzędy skarbowe kpią sobie poprostu ze wszystkich reklamacyj. Dziś, jak kraj długi i szeroki, rozlega się jeden krzyk, jedno narzekanie, jedno przekleństwo.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#FranciszekRoguszczak">Skutek tej nadmiernej gorliwości urzędów skarbowych, które nie wnikają w istotę rzeczy, nie badają siły wytrzymałości podatników, jest przedewszystkiem ten, że Skarb Państwa, zamiast pieniędzmi, zapełnia się staremi krzesłami, szafami, maszynami do pisania likwidujących się przedsiębiorstw. Nic też dziwnego, że w tej dusznej atmosferze nasze życie gospodarcze zamiera. Nic też dziwnego, że ludzie zamykają warsztaty wytwórcze i uciekają z Polski, aby uwolnić się od tych nachalnych sekutników.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#FranciszekRoguszczak">Tym metodom, godzącym w najżywotniejsze interesy Państwa i życia gospodarczego, trzeba nareszcie położyć kres, gdyż inaczej nie lata, ale miesiące wystarczą, aby zabić do reszty wegetujące jeszcze warsztaty pracy. Jeżeli będziemy szukali przyczyn dzisiejszego kryzysu, to znajdziemy je w naszych urzędach skarbowych. One są jedną z głównych przyczyn dzisiejszego zastoju.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#FranciszekRoguszczak">W jaki sposób następuje u nas wymiar podatków i ich zaległości, przytoczę jeden wprawdzie mały, ale bardzo charakterystyczny wypadek: Otóż pewna handlarka, wdowa posiada świadectwo przemysłowe 4 kategorji na handel jarzyn tylko dwa razy tygodniowo na targu, a więc bez składu. W r. 1927 urząd skarbowy ustalił jej roczną sumę obrotu na 2.000 zł, od czego zapłaciła na rzecz Skarbu i związku komunalnego 25 zł podatku. W następnym roku podwyższono sumę tę na 6.000 zł i 75 zł podatku. Rok później podwyższono jej obrót na 35.000 zł, a podatek na 742 zł 50 gr. Oczywiście, że Skarb nigdy tej sumy nie otrzyma, bo przecież to jest niepodobieństwem.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#FranciszekRoguszczak">Ten jeden drobny wypadek świadczy, w jaki to sposób ustala się u nas podatki i w jaki sposób powstają zaległości oraz w jaki sposób niszczy się egzystencję podatników. Cóż dopiero mówić o tem, gdy chodzi o warsztaty rolnicze, rzemieślnicze i kupieckie, pomijając już kopalnie i huty, których zażalenia znajdują swoje echo nawet przed Ligą Narodów.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#FranciszekRoguszczak">Daleki jestem od tego, abym stawał w obronie kopalń i hut, gdyż i o nich wypowiem swój sąd za chwilę, chciałem tylko wykazać, że tego rodzaju praktyki doprowadzają ludność nietylko do rozgoryczenia, ale wprost do rozpaczy. Mówię o tem dlatego, że sfery rządzące unikają skrupulatnie podawania istotnych przyczyn kryzysu, a wszystko zrzucają na kryzys ogólno-światowy. Jest to nic więcej, jak tylko zrzucanie z siebie odpowiedzialności za fatalny u nas stan gospodarczy w kraju.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#FranciszekRoguszczak">Ale kiedy Sejm ostrzegał, że po latach tłustych przyjdą lata chude, kiedy Sejm walczył z tą rozrzutną gospodarką i żądał wyliczenia się z przekroczeń budżetowych, lżono go w sposób bezprzykładny. Kiedy Sejm napominał, że należy grosz oszczędzać na czarną godzinę, a nie marnować go na projekty gmachów i urządzeń reprezentacyjnych, nie wkładać go w nieprzemyślane inwestycje, to ci pomajowi entuzjaści rozdzierali szaty z oburzenia. Powiedziano, że to jest szerzenie defetyzmu. Radosna twórczość ślepi oczy. Sejm jest nam przeszkodą w radosnym pochodzie, Sejm trzeba rozwiązać, a tych, którzy nam przeszkadzają, trzeba usunąć. Tak chciano i tak zrobiono, a jakie są tego skutki?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WacławMakowski">Panie Pośle, zwracam Panu uwagę, że na porządku jest obecnie budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu Pan będzie łaskaw trzymać się tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#FranciszekRoguszczak">Kij stał się wprawdzie najwyższą w Polsce instancją, ale środek ten okazał się zawodnym. Pokazało się bowiem, że siła fizyczna w życiu gospodarczem niekoniecznie jest znamieniem siły, że w tej dziedzinie trzeba znacznie więcej rozumu, niż siły fizycznej, którą rozporządzają nasi pp. regimentarze, Budżet, który omawiamy, jest nietylko odbiciem sytuacji gospodarczej Państwa, ale również wyrazem położenia politycznego Państwa. Życie wypowiedziało tu swoje ważkie słowo.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#FranciszekRoguszczak">Społeczeństwo, obarczone nadmiernemi ciężarami państwowemi i samorządowemi, nie prędko posiądzie większe zdolności konsumcyjne. Droga do naprawy, do której niestety jest jeszcze daleko, może być tylko powolna. Wymaga ona przedewszystkiem zmniejszenia ciężarów publicznych, reformy podatkowej, dostosowanej do istniejących stosunków gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#FranciszekRoguszczak">Nie pomogą tu żadne tłumaczenia, że przesilenie nasze jest tylko odblaskiem przesilenia światowego, że nie zawinił tu Rząd, tylko ktoś inny — nasi pomajowi ekonomiści bardzo sobie te rzeczy upraszczają i pragną w tym kryzysie zaliczyć Polskę do wielkich mocarstw, jak Ameryka, Anglja i Niemcy, a zapominają zupełnie o tem, że w tych krajach są specyficzne przyczyny powstawania kryzysów.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#FranciszekRoguszczak">W tych krajach jest przerost przemysłu. Był on nastawiony wybitnie na eksport. I właśnie ten eksportowy przemysł dotknięty został najbardziej kryzysem, gdyż nie może on wyzyskać swej zdolności esksportowej, a rynek wewnętrzny nie może wchłonąć wszelkich wytworów przemysłowych. Na rynkach wewnętrznych zrobiono już tam wszystko, co zrobić należało, i dlatego rynek wewnętrzny w tych krajach ogranicza się tylko do konserwacji.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#FranciszekRoguszczak">Ale u nas przerostu przemysłu niema, a chcąc doprowadzić kraj nasz, choćby w przybliżeniu, do takiej kultury, jaka istnieje na zachodzie Europy, to najmniej trzy pokolenia musiałyby nad tem pracować bardzo intensywnie i przemysł nasz miałby zatrudnienie w całej pełni. Więc nie można porównywać Polski z temi krajami i powoływać się na to, że ponieważ tam jest kryzys, to siłą rzeczy i u nas być musi.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#FranciszekRoguszczak">U nas można było tego kryzysu w znacznym stopniu uniknąć, gdyby sfery rządzące zastanowiły się wcześniej nad rozsądnem ułożeniem programu gospodarczego. Przecież z tej trybuny już niejednokrotnie zwracano uwagę na to, że należy się zabezpieczyć, by kryzys jak najmniej dotknął nasze gospodarstwo narodowe. Zwracał na to uwagę już w r. 1928 prof. Krzyżanowski jako generalny referent budżetu. Niestety, wszystkie te przestrogi przyjmowano z lekceważeniem, nawet z kpinami. Nie chciano życiu gospodarczemu i temu, jakie ono kryje w sobie niespodzianki, spojrzeć prosto w oczy i dziś błądzi się jeszcze w ciemnościach. Roboty publiczne, rezerwowane na okres kryzysu, są zawsze sprawdzianem przemyślanej polityki gospodarczej Rządu. Niestety tych zasług rządom pomajowym w najmniejszej mierze przypisać nie można.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#FranciszekRoguszczak">Mamy wprawdzie silny Rząd, ale jego siła wyczerpała się całkowicie na gnębieniu przeciwników politycznych. Można być zwolennikiem silnej reki, silnego rządu, zgoda na to, ale nigdy nie można się zgodzić na to, by naród był ślepem narzędziem w ręku jednostki czy grupy rządzącej, mającej najbardziej rozbieżne zdania w naczelnych zagadnieniach państwowych, jakiem jest życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#FranciszekRoguszczak">Sądziliśmy, że po tych doświadczeniach Rząd przyjdzie z jakimś wyraźnym programem gospodarczym. Niestety, nie usłyszeliśmy tego ani od p. Ministra Skarbu, ani od p. Ministra Przemysłu i Handlu. A przecież program gospodarczy Rządu, jeśli wogóle istnieje, nie powinien być dla nikogo tajemnicą. Nic też dziwnego, że w naszem życiu gospodarczem istnieje kompletny chaos. To jest druga przyczyna zastoju, ale na tem jeszcze nie koniec.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd nie panuje nad sytuacją gospodarczą kraju, a przemysłowcy, czując tę bezsilność, uprawiają swoją politykę eksploatacyjną, niszczącą główne podstawy naszego gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#FranciszekRoguszczak">Dowodem tego jest nasz przemysł cukrowniczy który po zapłaceniu kosztów wyborczych zdołał akcjonariuszom wypłacić za rok ubiegły 20% dywidendy. A ile otrzymali dyrektorzy i członkowie rad nadzorczych, tego się nawet akcjonariusze nie dowiedzą. Ale że ci ludzie przez swoją politykę marnują konsumenta wewnętrznego, że się to na nich i na przemyśle cukrowniczym musi zemścić — ta krzywda ludzka, z tego oni sobie sprawy nie zdają.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#FranciszekRoguszczak">Czyż nie jest to mordowaniem konsumenta wewnętrznego, jeśli cukier nasz idzie zagranicę kilo za 21 groszy, kiedy konsument wewnętrzny płacić musi 1 zł 60 gr. Czy na tem ma polegać rozwój życia gospodarczego, że kilka jednostek będzie czerpało rocznie miljonowe zyski i tuczyło się krwawicą zbiedzonego wewnętrznego konsumenta? Doprawdy brak słów parlamentarnych, aby te praktyki napiętnować. I te rzeczy uchodzą bezkarnie. Rząd nie poczuwa się do obowiązku wkroczenia w tę dziedzinę, by uchronić konsumenta wewnętrznego od tego barbarzyńskiego wyzysku.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#FranciszekRoguszczak">Istotnie brak w Polsce przemysłowców, którzyby zrozumieli, że rozwój przemysłu, rozwój życia gospodarczego winien iść w parze z rozwojem wielkiej Polski i dobrobytem jej obywateli. Jakaś choroba opanowała tych ludzi, choroba, która jak grzyb trujący wdarła się w nasze życie gospodarcze i niszczy je.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#FranciszekRoguszczak">Dyrektorowie przedsiębiorstw przemysłowych wychodzą z założenia, że w ciągu jednego roku muszą zarobić tyle, by to starczyło na dziesiątki lat wygodnego życia. Pytam się, czy przy takich stosunkach może być mowa o rozwoju życia gospodarczego?</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#FranciszekRoguszczak">Te same objawy, jak w przemyśle cukrowniczym, mamy również w przemyśle górniczym i hutniczym. Na Śląsku, a prawdopodobnie i gdzieindziej, taki pan dyrektor musi brać wzwyż 100 000 pensji miesięcznie, on musi mieć najnowsze samochody luksusowe nawet w przedsiębiorstwie kompletnie zamrożonem. Robotnikom i pracownikom niema z czego zarobków i poborów wypłacać, ale on musi mieć 100 000, nie z dochodów przedsiębiorstwa, bo tych niema, tylko z pożyczek na ten cel zaciągniętych.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#FranciszekRoguszczak">To są ci protegowani dziś patrjoci, odznaczeni orderami. Ale do swojej ojczyzny oni zaufania nie mają, oni mają zaufanie tylko do tej stutysięcznej pensji miesięcznej. Jest to niezmiernie ciekawy objaw. Stanowisko bierze taki pan bez względu na to, czy ma odpowiednie do tego przygotowanie, zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. Ordery mają być sprawdzianem jego zdolności. Sto tysięcy bierze, bez względu na to, czy je zarobi, czy nie i bez względu na to, czy przedsiębiorstwo zdolne jest te sumy płacić lub nie, a z chwilą, gdy gażę otrzyma, ucieka z nią zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#FranciszekRoguszczak">W takich oto rękach znajduje się nasze życie gospodarcze i czy może ktoś przypuszczać, że pod kierownictwem takich ludzi może się rozwijać życie gospodarcze? Czy może się rozwijać życie gospodarcze pod kierownictwem ludzi, których mózg przywykł tylko do reprezentacyjnych obiadów i do stu tysięcy?</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#FranciszekRoguszczak">Zarzutów, które tu postawiłem, nie uogólniam, przyznaję bowiem, że i wśród przemysłowców znajduje się wielu ludzi, którzy zasługują na szacunek. Nie stoję też na stanowisku, by ludzie wiedzy i nauki, ludzie, którzy mają na oku istotnie rozwój życia gospodarczego, idący w parze z rozwojem kraju i narodu, byli pod względem płac traktowani według jednego szematu.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#FranciszekRoguszczak">Nie mogę jednak pominąć tego, że ludzie, którzy w tych ciężkich czasach mają śmiałość pobierać gażę miesięczna wzwyż 100 000. mordują poprostu nasze życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(P. Idzikowski: Do 100 000 można?)</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#FranciszekRoguszczak">P. poseł Hołyński, broniąc na Komisji Budżetowej tych wysokich poborów, uprościł sobie zadanie twierdzeniem, że to na ogólne koszta produkcji niewiele wpływa. Takie rozumowanie nie wytrzymuje żadnej krytyki, bo przecież każdy nieuprzedzony nawet musi zapytać, czem takie gaże są usprawiedliwione?</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#FranciszekRoguszczak">I gdyby tu chodziło o jedną osobę, o osobę, która coś zrobiła dla Państwa i życia gospodarczego, możnaby to jeszcze wybaczyć. Ale takich rekinów jest u nas całe tuziny. I gdyby p. Hołyński zajrzał do rezultatów Komisu Ankietowej, powołanej przez o. prof. Bartla, to znalazłby tam statystyki, z których wynika, że koszta administracyjne w przemyśle przekraczają w znacznym stopniu koszta robocizny. Nie bez winy jest w tym wypadku i Rząd który to wszystko toleruje. Niema bowiem na świecie kraju, w którymby tego rodzaju zjawiska, jak u nas, były praktykowane i przez rządy tolerowane. Te fakty powinny być sygnałem alarmującym całą opinię publiczna, bo z jakiej racji społeczeństwo w ogólności ma być pociągane do świadczeń na rzecz tych rekinów mordujących nasze życie gospodarcze?</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#FranciszekRoguszczak">Od szeregu lat podnoszę z tej trybuny, że nasze życie gospodarcze jest na fałszywej drodze, że trzeba je skierować na inne, racjonalne tory. Obecnie są zbyt wygórowane koszta administracyjne w przemyśle, a za niskie płace robotnicze. Słusznie zauważył p. poseł Czetwertyński, że dół trzeba naprzód odbudować, jeśli się chce liczyć na normalny rozwój życia gospodarczego. Za wielka jest różnica pomiędzy cenami eksportowemi a cenami wewnętrznemi. Kraj tej dysproporcji na dłuższy czas nie wytrzyma. Dziś z zadowoleniem stwierdzam, że i prawa strona Izby ten pogląd całkowicie popiera.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#FranciszekRoguszczak">Eksport jest pożądany i konieczny, ale eksport, do którego społeczeństwo ma dopłacać miljardowe sumy rocznie, jest zabójczym zarówno dla kraju, jak i konsumenta wewnętrznego. Podstawą rozwoju przemysłu winien być rynek wewnętrzny, a nie eksport. Rozumiem eksport, jeśli się do niego nawet dopłaca przez pewien czas, ale jeśli można liczyć. że on późnili, po zdobyciu rynku, przyniesie zyski choćby minimalne, któreby pokryły choćby tylko własne koszta produkcji. Ale eksport, do którego ma się dopłacać stale, lata całe, musi się wkońcu załamać. Widzimy to na przykładzie Ameryki, Anglji i Niemiec. Taki eksport, do którego ma dopłacać całe społeczeństwo, nie może być programem ani rządu, ani przemysłowców.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#FranciszekRoguszczak">Powie mi może ktoś, że jest on konieczny ze względu na bilans handlowy i płatniczy, oraz zatrudnienie większej ilości pracowników. Pogląd to niewątpliwie słuszny, ale w naszych warunkach, są to ofiary za wielkie, których społeczeństwo nie zniesie.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#FranciszekRoguszczak">Wszak dziś wszyscy widzimy, że się to załamuje. Gdyby nasz eksport był należycie zorganizowany, moglibyśmy konkurować z całym światem, mimo, iż położenie geograficzne naszych zagłębi przemysłowych jest naogół niekorzystne. Marny bardzo wytrawnego, pracowitego i wysoce cenionego robotnika, który znany jest z tych zalet na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#FranciszekRoguszczak">Robotnik polski zdobył sobie sławę we wszystkich krajach, do których go los zapędził. Stawia on czoło robotnikom wszystkich krajów i narodów. Przemysłowcy węglowi we Francji wyraża ą się o górniku polskim, że jest on artystą w swoim zawodzie. Ale brak nam przemysłowców, którzyby umieli zorganizować eksport. Każdego, kto się interesuje naszym eksportem, zadziwi niewątpliwie fakt, który nazwałbym dualizmem władz poszczególnych koncernów węglowych i hutniczych. Jedna generalna dyrekcja w kraju, druga w Berlinie, trzecia w Brukseli, czwarta w Paryżu, piąta w Londynie, szósta w Nowym Jorku i t. d. I tu i tam rządzą, a przeważnie tam. Te liczne dyrekcje, wzajemne komunikowanie się i jazdy w te i tamte strony, pochłaniają zawrotne wprost sumy. Są to nieproduktywne fortuny, które podrażają koszta produkcji.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! Przed miesiącem odbyła się z inicjatywy Sejmu Śląskiego wspólna konferencja z reprezentantami przemysłu śląskiego, a także i przedstawicielami robotników. Chodziło bowiem o to, aby zbadać bliżej przyczyny obecnego kryzysu i wyszukać środki zaradcze.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#FranciszekRoguszczak">Dowiedzieliśmy się tam dużo ciekawych rzeczy. Ale nie dowiedzieliśmy się jednak najciekawszych. Na zapytanie jednego z posłów, jakie straty poniósł przemysł węglowy na skutek spadku funta angielskiego, przemysłowcy nie umieli odpowiedzieć, gdyż trudno im powiedzieć, co w danym wypadku należałoby zaliczyć do strat.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#FranciszekRoguszczak">Dowiedzieliśmy się w toku dyskusji, że przed spadkiem funta eksport dawał nawet pewien zysk. Różnica przed spadkiem funta wynosiła na tonie węgla 2 szylingi, a obecnie wynosi tylko 1 szyling na korzyść węgla polskiego. A co ich pośrednictwo kosztuje, też nie umieją powiedzieć. Jakie są pobory dyrektorów, również nie umieli powiedzieć. Przyznali jednak, iż być może, że niektóre wynoszą ponad 100 000 miesięcznie, ale oni takich kontraktów w swoich aktach nie mają.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#FranciszekRoguszczak">W każdym razie przyznali, że przed spadkiem funta eksport dawał zyski. A obecnie, gdy funt spadł o 30%, różnica wynosi tylko 1 szyling na tonie i najprawdopodobniej jeszcze przynosi zyski, gdyż jak się okazało, o stratach nic nie mogli powiedzieć. Pytam więc, z jakiego tytułu Rząd zobowiązuje się od 15 października roku ubiegłego dopłacać 2,50 zł do tony węgla eksportowego, skoro żadnych strat dotąd nie wykazano. Nie mogło ich też być, bo przecież na rynkach zagranicznych, do których węgiel eksportujemy, obowiązują jeszcze stare kontrakty, a eksport wcale się nie zmniejszył od czasu spadku funta tylko powiększył. Dopiero obecnie toczą się pertraktacje o odnowienie kontraktów.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#FranciszekRoguszczak">Nie chodziło więc w tym wypadku o wyrównanie strat, tylko o powiększenie zysku o 2,50 zł na tonie węgla. Pytam się dalej p. Ministra Przemysłu i Handlu, czy wiadomem mu jest, że dyrektorzy koncernów eksportujących węgiel, pobierają 35 groszy od tony, które wpływają do ich własnych kieszeni poza temi olbrzymiemi gażami miesięcznemi, wskutek czego pensja takiego dyrektora dochodzi nieraz do 300.000 miesięcznie. To jest także jedna z przyczyn naszego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#FranciszekRoguszczak">A teraz weźmy drugą stronę medalu, weźmy produkcję i koszta robocizny.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#FranciszekRoguszczak">Sytuacja, jaka się wytworzyła w przemyśle węglowym, wymaga wszechstronnego oświetlenia. Społeczeństwo powinno być należycie poinformowane o tem, czy cena wewnętrzna na węgiel jest usprawiedliwiona.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#FranciszekRoguszczak">Ograniczony czas nie pozwala mi na szerszą analizę tego zagadnienia,...</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jeszcze!)</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#FranciszekRoguszczak">przytoczę tylko parę cyfr ilustrujących i sądzę, że zarówno Rząd, jak społeczeństwo wyciągną z tego odpowiednie wnioski.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#FranciszekRoguszczak">Polska może się poszczycić nietylko bogatemi pokładami węgla, ale równocześnie najlepszymi górnikami w świecie. Pod względem wydajności górnik polski wyprzedził wszystkie kraje. Osiągnęliśmy cyfrę nie notowaną dotąd w świecie górniczym, bowiem na głowę i dniówkę wydobywamy około 2 ton, jeśli chodzi o górników samych, zaś około 1,5 tony, jeżeli chodzi o całość załóg, zatem wartość produkcji około 55 zł na głowę, licząc przeciętną cenę węgla na rynku wewnętrznym.</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#FranciszekRoguszczak">Biorąc pod uwagę pilność i wydajność naszego górnika, sądzićby należało, że pod względem płac przoduje on w świecie. Niestety, tu spotykamy wręcz coś przeciwnego. Niema w świecie górniczym przykładu, by za taką pilność tak marnie górnika opłacano. Pod względem płac górnik polski stoi na ostatniem miejscu. Jestem górnikiem przedwojennym, znam więc doskonale wszystkie stosunki, jakie w górnictwie były dawniej i jakie są dziś.</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#FranciszekRoguszczak">Przed wojną wydobywał górnik na dniówkę niecałą tonę węgla. Zasadą, powszechnie przyjętą, było w górnictwie, że górnik otrzymywał za swoją pracę 50% wartości produkcji. Ta zasada utrzymała się w całym świecie górniczym. Po wojnie ta zasada zmieniła się we wszystkich krajach na korzyść górników, z wyjątkiem Polski. I tak przekroczono ją wzwyż bardzo znacznie w Ameryce, Anglji, Niemczech, Francji, Belgji i Holandu. Tylko w Polsce poszło się w dół, tak, że górnik polski otrzymuje zaledwie 20% zarobku w stosunku do wartości produkcji.</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#FranciszekRoguszczak">Panowie przemysłowcy obliczyli, że własne koszta produkcji wynoszą 17 zł na tonie. Pytałem się już niejednokrotnie publicznie, w jaki sposób oni do tej cyfry doszli; nie mogli dotąd na to pytanie mi odpowiedzieć i twierdzę, że nie odpowiedzą na to nigdy. Robocizna wynosi przeciętnie 10 zł na dniówkę, czyli 7,50 na tonie. Dociągając jeszcze do tego 10% na administrację i 20% na wszelkie materjały, wyniesie to niecałe 10 zł. Więc pytam, kto bierze tę różnicę. Przed wojną kalkulację przeprowadzano w następujący sposób: 50% wartości produkcji robocizna, 10% koszta administracyjne, 20% na drzewo i materjały, z reszty 20% pokrywano podatki i świadczenia socjalne, ewentualne straty na eksporcie, jeśli były, a pozostałość stanowiła czysty zysk.</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#FranciszekRoguszczak">Przemysł w czasie przedwojennym byłby się wstydził przychodzić do Rządu z prośbą, by jakiekolwiek straty pozwolił złożyć na barki konsumentów wewnętrznych. Za 12 mk mógł każdy obywatel otrzymać tonę węgla najlepszego gatunku, przy znacznie niższej wydajności i wyższej płacy górników. Więc ja się pytam, czem to baronowie węglowi usprawiedliwiają, że dziś tona węgla opałowego kosztuje loco kopalnia 40 zł, a więc 4,5 dolara, kiedy przed wojną wynosiła ona tylko 3 dol., a gdy on dojdzie do Warszawy czy Poznania, przekracza 60 zł, czyli 7 dol. Są to rzeczy niesłychane i tu nietrudno się domyślić, gdzie się ta różnica podziewa. To jest także jedno ze źródeł kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#FranciszekRoguszczak">I kiedy na ten temat mówię w Sejmie lub poza nim, to spotykam się z odpowiedzią: takie zyski Pan wylicza, a jednak przedsiębiorstwa bankrutują. Tak jest, przedsiębiorstwa bankrutują, pracownicy popadają w nędzę, kraj ubożeje, ale dyrektorzy okuwają swoje grzeszne cielsko i swoje pałace w złoto i brylanty. Jestem zdania, że z tym stanem rzeczy trzeba nareszcie skończyć. Konsumcja wewnętrzna wynosiła w r. 1925–27 milj. ton, obecnie spadła do jednej trzeciej. Przyczyna leży w niesłychanie wygórowanych cenach.</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#FranciszekRoguszczak">Trzeba skończyć z tym wyzyskiem nietylko górników, ale całego społeczeństwa. Twierdzę z całą stanowczością, że przy dzisiejszej wydajności górników i przy dzisiejszych płacach robotniczych węgiel nie powinien być droższy, jak 25 zł za tonę loco kopalnia. Inaczej pomordują ci bezprzykładni wyzyskiwacze całe życie gospodarcze od węgla zależne. Wyciskają oni ze społeczeństwa rocznie około miljard złotych za wiele i jeszcze krzyczą, że im się krzywda dzieje. Interes kraju i narodu wymaga, aby Rząd wkroczył w tę dziedzinę. Potrzebny materjał znajdzie Rząd w pracach Komisji Ankietowej. Górnik śląski złożył skarby ziemi śląskiej Polsce w ofierze nie poto, by się bogaciły jednostki, po części nie mające z Polską nic wspólnego, tylko poto, by się temi skarbami bogacił kraj i naród polski.</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#FranciszekRoguszczak">Podobna sytuacja, jak w górnictwie, jest i w innych działach przemysłu i dlatego zarówno Rząd, jak i całe społeczeństwo winny zrozumieć tę rozpaczliwą walkę o byt, jaką prowadzi robotnik śląski.</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#FranciszekRoguszczak">Muszę wyrazić żal, że Rząd zamiast stanąć po stronie tej ofiarnej dla kraju rzeszy robotniczej, stanął po stronie tych nienasyconych wyzyskiwaczy. Ale muszę również z tego miejsca wyrazić społeczeństwu polskiemu, a szczególnie prasie polskiej podziękowanie, że stanęła po stronie walczących o lepszy kawałek chleba dla siebie i swych rodzin górników i hutników śląskich. Posądza się dziś robotnika śląskiego o komunizm. Muszę stanowczo przeciwko temu twierdzeniu zaprotestować. Ślązak nigdy komunistą nie był i nie będzie. Za bardzo kocha on swoją ziemię i wiarę swych ojców, trzeba go tylko traktować jako obywatela, trzeba go karmić chlebem, a nie pałką gumową.</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#komentarz">(Oklaski na ławach lewicy i prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#FranciszekRoguszczak">Broni on swych praw do życia, swych praw obywatelskich, praw, które krwawemi ofiarami okupił. Broni się i bronić się będzie, bo mu walkę wypowiedziano, chce mu się odebrać wszystko, co krwawemi ofiarami zdobył, chce mu się odebrać świadczenia socjalne, które przez dziesiątki lat składał na szarą godzinę, kiedy mu siły fizyczne wypowiedzą posłuszeństwo. Żyjemy na Śląsku w czasach złych i smutnych. Zwiększają się szeregi niezadowolonych i rozgoryczonych mas ludności, bo końca kryzysu nie widać i nie widać również skutecznych środków zaradczych. Jedynym środkiem, który łagodzi tę rozpacz, są świadczenia socjalne, które pragnie się tam znieść, aby tym sposobem ratować upadający przemysł.</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#FranciszekRoguszczak">Czas mi nie pozwala, aby się nad tem zagadnieniem szerzej rozwodzić, uczynię to przy najbliższej sposobności, chcę tylko wspomnieć o jednym fakcie. Przez zawarcie układu likwidacyjnego z Niemcami Rząd zrzekł się pretensji do świadczeń, jakie się należały z tytułu rozrachunku Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych i Spółce Brackiej w wysokości 60 milionów złotych. Rząd wprawdzie nie odmawia prawa tym zakładom do zwrotu tych należności, ale dotąd nie wniósł ustawy, mocą której te sumy zostałyby tym zakładom przekazane. Dlatego apeluję do Rządu, aby ze względu na spokój społeczny uczynił to jak najprędzej, bo kasy tych zakładów, a szczególnie Spółki Brackiej się wyczerpują.</u>
          <u xml:id="u-19.49" who="#FranciszekRoguszczak">Nie zakończyłbym swojego przemówienia, gdybym nie wspomniał o jednej nad wyraz smutnej, pełnej zgrozy rzeczywistości, mianowicie jakie ofiary ludzkie pożera rocznie przemysł śląski. Otóż w roku ubiegłym mimo kryzysu, mimo, że mamy na Śląsku przeszło sto tysięcy bezrobotnych, było aż 21.500 nieszczęśliwych wypadków. W tem 175 śmiertelnych. Jest to najwyższy procent nieszczęśliwych wypadków, jaki dotąd notowano. Gdzież szukać przyczyny tego zjawiska? Otóż umowy zarobkowe są takie, że górnik, chcąc uzyskać zarobek, któryby mu umożliwiał wyżywienie siebie i rodziny, nie baczy na przepisy górnicze i grożące mu niebezpieczeństwo, pada przytem ofiarą swego zawodu. Panowie zrozumieją chyba teraz, coby było na Śląsku, gdyby nie było świadczeń socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-19.50" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! Oto w krótkim zarysie sytuacja, jaka wytworzyła się w życiu gospodarczem na Śląsku. Społeczeństwo musi dziś myśleć o tem, jakby się wydostać z tej ciężkiej opresji, w jakiej z łaski mile nam panujących znalazł się kraj i naród. Eksperymenty panów dnia dzisiejszego dały się niewątpliwie wszystkim warstwom społecznym dotkliwie we znaki. Według mojego głębokiego przekonania, nadchodzi czas najwyższy, aby wszystkie warstwy społeczne zostały zmobilizowane, celem ustalenia i wykonania wspólnego programu ekonomicznego. Rząd go nie ma. Rząd go nam nie dał. Rząd ma tylko władzę i tem się szczyci, ale ja twierdze, że kto dziś nad sytuacją nie panuje, nie ma już władzy, a kraj tonie we łzach i krzywdzie z winy tych, którzy nim rządzą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Wiślicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WacławWiślicki">Wysoki Sejmie! Co rok przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu od czasu, kiedy Sejm polski omawia zagadnienia budżetowe, przedstawiciele poszczególnych grup stawiają zawsze żądanie przedstawienia przez Rząd programu i stoją na tem stanowisku, że trzeba byłoby przedstawić program społeczeństwu, a dopiero wtenczas wyciągnąć wnioski, czy Rząd ma być popierany, czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WacławWiślicki">Przeglądałem w tym roku dyskusję budżetową od początku Sejmu polskiego. Stale co roku, a jeśli się nie mylę, to p. poseł Roguszczak napewno co roku z tej trybuny głosi o tem: Rząd nie ma programu i wobec tego nie może być inaczej. Nie ulega wątpliwości, że p. Roguszczak ma dużo racji, ale mam wrażenie, że gdyby się dziś stworzyła koalicja całej tej Izby i zasiedliby nie zawodowi politycy, tylko przedstawiciele grup gospodarczych, toby dziś tego programu tak samo nie dali. Sytuacja, w jakiej żyjemy, jest sytuacją nie tego rodzaju, przy której można mur chiński postawić wobec barjer celnych, otaczających Polskę i powiedzieć sobie, że my się możemy zamknąć w swych granicach i w zależności od linji polityki Rządu w ten sposób budować naszą linję gospodarczą, ażeby odprężyć kryzys gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S. P. Piotrowski: Pan Premjer powiedział, żeśmy się oddzielili od kryzysu światowego.)</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WacławWiślicki">Tak, ale w dziedzinie waluty.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#WacławWiślicki">Otóż proszę Panów, nie ulega kwestji, że Polska nie jest krajem samowystarczalnym i Polska polityki samowystarczalności prowadzić nie może. Zresztą wczoraj p. Minister Rolnictwa, jak również i przedstawiciele rolników to samo mówili, chociaż ta teza samowystarczalności, jeśli Panowie sobie przypominają, błąka się w umysłach Panów od czasów polityki Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#WacławWiślicki">Państwo, które, jak wczoraj było stwierdzone, wywozi za 1 1/2 miljarda złotych i musi sprowadzać za 400 miljonów pewne konieczne artykuły, takie państwo nie może zamknąć przywozu, tylko musi prowadzić politykę importową, jeśli nie chce, by eksport zupełnie zanikł. Dlatego polityka eksportowa z punktu widzenia interesów Państwa jest jednem z zasadniczych zagadnień polityki rządowej. W tym kierunku ściera się cały szereg zagadnień i pojęć. Panowie przedstawiciele rolników stoją na stanowisku, że skoro ziemia dała pewien produkt i skoro oni swemi rękoma ten produkt wydobyli, to mają prawo i obowiązek zajęcia się eksportem tego produktu. Musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że w Państwie, które składa się z całego szeregu elementów gospodarczych, nie można prowadzić polityki egoistycznej, ale należy prowadzić politykę kompromisów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#WacławWiślicki">W chwili obecnej, kiedy mamy już cyfry za styczeń, które przedstawiają się w ten sposób, że chociaż aktywność bilansu handlowego sięga 13 milj. złotych, przy zmniejszonym o 10 miljonów wwozie, jest jednak zatrważający moment, że wywóz nasz zmniejszył się w stosunku do grudnia o 24 milj., co powinno służyć dla nas ostrzeżeniem, że nie powinniśmy stać na stanowisku egoistycznem i wszystkie warstwy, które są w stanie i mogą pewne towary wywieźć i uplasować na rynku zagranicznym dla poprawienia aktywności bilansu handlowego, powinny być wciągnięte do tego rydwanu i do tej pracy nad eskportem.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#WacławWiślicki">Rząd powinien wprowadzić cały szereg ułatwień dla tych, którzy się eksportem zajmą. A ułatwienia te powinny iść w kierunku: 1) zliberalizowania przepisów standaryzacyjnych, 2) zliberalizowania rozporządzenia o cłach prohibicyjnych, wywozowych przy tych artykułach, gdzie niema koniecznej i niezbędnej potrzeby utrzymania tych ceł, 3) poparcia dla pionierskich tranzakcyj w dziale produkcji średniego i drobnego przemysłu i rzemiosła. Panowie rozumieją, że jeżeli w dzisiejszej sytuacji gospodarczej eksport wymaga tak wielkiego wysiłku, to w pierwszej linji wymaga dziś od nas i od Rządu skoordynowania stosunku do zagadnienia handlu w Polsce. Niestety, handel w Polsce włóczy się, jak jakiś nędzarz w zakątkach gabinetów rządowych; wszyscy się tym handlem zajmują, i starosta, i urzędnik akcyzowy, i naczelnik urzędu skarbowego — o tem nie trzeba opowiadać — wszyscy się nim bardzo opiekują, i p. Minister Sprawiedliwości, i p. Minister Przemysłu i Handlu i in. Ale to wszystko razem wymaga innego obchodzenia się, bo dziś już przyszliśmy do tego, co zresztą i p. Premier z tej trybuny mówił, że bez zdrowo zorganizowanego handlu niema żadnej możności zwiększenia naszej konsumcji wewnętrznej i możności eksportowania. Nasz eksport jest drobnicowy. Ciężki przemysł w dziedzinie eksportu jest deficytowy, ale musimy się nań zgodzić ze względów konieczności gospodarczych i państwowych. Natomiast całe rzesze i tysiące drobnych warsztatów rzemieślniczych, które u nas w Kongresówce odgrywają pierwszorzędną rolę eksportowi, które produkowały towar tańszy od towaru zachodnio-europejskiego i umiały z nim konkurować, dziś wegetują a wegetują przez źle zrozumianą politykę i nieodpowiednie ustosunkowanie się do tych warsztatów, które mogą przy odpowiedniem do nich ustosunkowaniu się odgrywać nadal kolosalną rolę w naszym eksporcie. Ja jeszcze później powrócę do tej kwestji dlatego, że zagadnienie to ma w dzisiejszym momencie pierwszorzędną wagę. Jeżeli zatrzymuję się nad zagadnieniem polityki eksportowej w związku z polityką importową, to dlatego, że na tapecie naszych zagadnień w dyskusji, i w prasie, i w organizacjach, i w izbach przemysłowo-handlowych było omawiane nowe zagadnienie kompensacyjne. Zagadnienie to powstało nietylko w Polsce. Wiemy, że Niemcy cały szereg umów kompensacyjnych zrobiły, wiemy, że dla popierania swego eksportu zgodziły się na import całego szeregu artykułów i zrobiły to w formie, która, nie ulega kwestji, dała pewne rezultaty, pewien efekt, a która nie naruszyła tych wszystkich elementów, o których Panom za chwilę powiem Jeżeli Polska zrobiła umowę kompensacyjną z Bułgarią, czy z Grecją w dziale tytoniu wzamian za wywóz maszyn rolniczych, manufaktury, czy lokomotyw, to to jest umowa, która, nie ulega kwestji, ma pozytywne znaczenie. Jeżeli Rząd polski różniczkuje cła wwozowe w zależności od importowania pewnych artykułów przez port w Gdyni, czy przez porty obce, to ze względów państwowych jest to pozytywne postawienie kwestji. Ale, jeżeli robi się umowę kompensacyjną z kontrahentem zagranicznym, dając mu przywileje przy wwozie wzamian za to, że kontrahent ten podejmie się pewnego minimalnego zwiększenia eksportu jakiegoś poszczególnego produktu, to trzeba wpierw obliczyć, czy te ulgi celne, które mu będą zagwarantowane, odpowiadają interesom całego eksportu i czy nie zniszczą one aparatu handlowego wewnętrznego polskiego, co dałoby możność złośliwego opinjowania, że wogóle handel w Polsce nie stoi na wysokości zadania. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ta dyskusja była na tapecie w sferach rządowych.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#WacławWiślicki">W związku z tem prasa opozycyjna, tak polska, jak i żydowska głosiła, że inicjatorem takiej umowy monopolowej jest nikt inny, jak Wiślicki, któremu wpadła do głowy ta genjalna myśl „monopolisty” na pomarańcze. Rozumiem bardzo dobrze, że jeżeli „Gazecie Warszawskiej”, czy „A. B. C.”, czy też „Hajnt'owi” uda się Wiślickiego do czegoś złego przyczepić, to jest to dla nich gratka, to jest sensacja, Wiślicki jest znany „monopolista”; do tego doda się tytuł: „mandaryn i mandarynki”, lub coś W tym rodzaju i w myśl swego programu postępowania z przeciwnikiem politycznym bryzga się nań błotem. Ale nie zamieszcza się w tej prasie partyjnej sprostowań organizacyj gospodarczych, listów prezesa Izby Przemysłowo Handlowej, komunikatów ajencyj prasowych i moich własnych oświadczeń, stwierdzających, że Wiślicki nie miał nic wspólnego z tym t. zw. monopolem na owoce południowe, że wprost przeciwnie, zajmował i zajmuje konsekwetnie stanowisko niezawierania takich umów kompensacyjnych. Nie zamieszcza się — bo opozycja myśli, że jeżeli napisze się, że Wiślicki otrzymał naganę od prezydjum Klubu B B., to może rzeczywiście uda się osłabić pozycję Wiślickiego w Klubie i tam się zastanowią nad tem, poco mieć Wiślickiego — tego Żyda — wśród siebie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#WacławWiślicki">Ale to się nie udało panom redaktorom, bo w Klubie B B. znane są metody postępowania opozycji. Ja nawet powiedziałem do jednego z dziennikarzy: „Nie reklamujcie mnie tak i nie róbcie ze mnie genjalnego znawcy monopolu, bo przecież nie o to Wam idzie, a możecie osiągnąć skutek wręcz przeciwny Waszym zamierzeniom”. Korzystam z tej trybuny, aby wszystkim tym panom, którzy myślą, że moja linja gospodarcza i moje nastawienie antyetatystyczne i antymonopolowe miało być zmienione z punktu widzenia „interesów Państwa i interesów społeczeństwa”…</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos: Poczęstuj nas Pan pomarańczami.)</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#WacławWiślicki">Ja myślałem, że Pan, jak Bozię kocham, jest człowiekiem, z którym można rozmawiać poważnie.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To Dubois powiedział.)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#WacławWiślicki">To Dubois?</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nawet nikt z P. P. S. To chłopi.)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#WacławWiślicki">Wykluczone. Oni ze mną dobrze żyją, bo mówią, że jak Żyd przyjedzie i kupi, to nam będzie lepiej, a jak Żyd nie przyjedzie i nie kupi, to nam będzie źle.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#WacławWiślicki">Pisało się już, że jakiś Anglik otrzymał od Rządu polskiego koncesję na monopolowy import owoców południowych przez Gdynie, że już sobie pałac buduje i t. p. bzdury, a w rezultacie okazało się, że i ten atut w walce z Rządem zawiódł, bo koncesja taka nie została nikomu nadana, tylko wydano zarządzenie, w myśl którego ulgowe cło wwozowe opłacają owoce południowe, sprowadzane przez port w Gdyni. Jest to słuszne, gdyż na towarze, sprowadzanym z Włoch, nie powinny zarabiać koleje włoskie, austrjackie, niemieckie lub czeskie, lecz linje okrętowe polskie i koleje polskie, gdy ten towar do konsumenta w Polsce przyjdzie.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#WacławWiślicki">Ja dlatego o tym momencie mówię, bo jestem przekonany, że jutro w prasie znowu będzie się coś wręcz odmiennego pisało na ten temat — ale zwracam uwagę, że to mi tylko zrobi nową reklamę.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Będzie Pan miał uznanie w B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#WacławWiślicki">Ja nie potrzebuję protekcji w B. B., ale Panu mogę zrobić protekcję do B. B.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Przerywania na lewicy. Głos: Pośrednictwo żydowskie.)</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#WacławWiślicki">Ja zaraz przejdę do kwestji żydowskiej i Panu powiem, czy to pośrednictwo jest dobre.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#WacławWiślicki">W całej prasie, we wszystkich organizacjach gospodarczych, zagadnienie konsumcji wewnętrznej jest dziś na porządku dziennym. Wysiłek wszystkich idzie w tym kierunku. I tu się Panowie mylą, gdy mówią, że był jakiś specjalny program rządowy. Oświadczam Panom, iż wolę, żeby Rząd w tych kwestjach programu nie miał, bo wolę, by rolnik, przemysłowiec, kupiec i rzemieślnik sami dla siebie i u siebie ten program wypracowali i na to są izby przemysłowo-handlowe i izby rzemieślnicze. Tam powinniśmy usiąść i radzić. Rząd nie może być naszą niańką. Rząd powinien zrealizować nasze postulaty.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#komentarz">(Głos: Pan sam nie wierzy w to, co mówi)</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#WacławWiślicki">Wierzę w to i wierzę, że gdy wychodzicie z tych ław i przychodzicie do izb przemysłowo-handlowych, to tam zajmujecie to samo, co i ja stanowisko, a kiedy tu przychodzicie pod bat tych, którzy siedzą na pierwszych ławach Waszych klubów, to mówicie co innego i ta jest różnica miedzy nami. Wy mówicie, że my mamy dyktaturę. Mówicie nieszczerze. Bo jak to istotnie wygląda? Każda ustawa, którą Rząd wnosi, przechodzi przez filtr życia gospodarczego, liczy się z czynnikiem gospodarczym, i nie trzeba winić Rządu, że od czynników gospodarczych czegoś się dowiaduje, tylko zapisać to jako plus dla Rządu, i tem się tłumaczy nasz stosunek do Rządu, bo jest to stosunek politycznie ustalony, a nie stosunek, który się w gabinetach robiło, a który nawet czasami — jak to zresztą stwierdził p. Minister Janta-Połczyński — w prywatnych mieszkaniach załatwiano. Wracam do programu: jeśli my się zejdziemy na terenie gospodarczym, to my ten program stworzymy.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#WacławWiślicki">Konsumcja jest pierwszorzędnem zagadnieniem w Polsce. Tu trzeba sobie pewne rzeczy wyświetlić. Nie jestem przeciwnikiem spółdzielczości rolniczej, bo uważam, że u nas ze względu na małe gospodarstwa rolne, ze względu na interesy produkcji, przez organizacje spółdzielcze będzie można podnieść produkcję rolnika, jak i przeprowadzić standaryzację jego towarów. Ale ta spółdzielczość handlowa, którą Panowie robili, te kooperatywy zakładane poło, aby dygnitarze otrzymywali wysokie pensie z subsydjów banków państwowych, za które dziś jeszcze Rząd obecny musi odpowiadać, zbankrutowały, bo nie podniosły konsumcji w Polsce, nie obniżyły cen, a robiły te same interesy, co każdy inny kupiec. Tylko wskutek tego żydowski kupiec zmarniał, zniszczył się i spauperyzowany został podatkami, systemem nieopiekowania się handlem prywatnym, a panowie z kooperatyw zbankrutowali tylko angażując Rząd polski i banki państwowe.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#komentarz">(P. Szczerbowski: Kooperatywy nie mają nic do ukrywania.)</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#WacławWiślicki">Tak jest, bo nie płacą podatków, więc co mają ukrywać. Pan nie ma co ukrywać, bo Pan nie płaci podatków. Ale kooperatywy Wasze nie wykazywały istotnych strat i dlatego są winne. Te eksperymenty są zbyt drogie i trzeba w tej chwili wrócić do inicjatywy tego kupca, siedzącego po miasteczkach, tego kupca, który był przez wiele lat teroryzowany i nie mógł wykazać swej inicjatywy, bo on jest tym, który podniesie bezwzględnie naszą konsumcję wewnętrzną.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów! Jeżeli kupiectwo żydowskie, które mam zaszczyt z tej trybuny reprezentować, jest dzisiaj tak spauperyzowane i zniszczone, kupiectwo, które nie ma żadnej pomocy i które heroicznym wprost wysiłkiem pozostaje przy swych warsztatach pracy, to kupiectwo to potrzebuje dziś państwowej pomocy i opieki, nie dlatego, że jest kupiectwem żydowskiem, tylko dlatego, że spełnia rolę tego, który jest łącznikiem pomiędzy producentem a konsumentem, powiększa tem samem wytwórczość polską.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#WacławWiślicki">Dochodząc do tego momentu, chcę powiedzieć kilka słów o stanowisku handlu w stosunku do karteli. Do karteli nie można podchodzić ze stanowiskiem negatywnem lub pozytywnem. Kartelizację tego czy innego odcinka produkcji należy analizować li tylko ze względów na interes gospodarczy Państwa. Kartele to nie polski wynalazek. Jest to zjawisko, które obserwujemy na całym świecie, pewna konieczność, która wprowadzona została w celu podniesienia i uzdrowienia wyniszczonych warsztatów pracy. Kartel ma do odegrania swą rolę wówczas, kiedy konsumcja w kraju się obniża, i winien hamować niepotrzebne inwestycje. To ma znaczenie dla bilansu handlowego i dla waluty polskiej. Jeżeli nie będzie karteli w danym przemyśle, to nie ulega kwestji, że dzika konkurencja będzie wprowadzała te inwestycje, które nie mają racji bytu wobec wytworzonej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#WacławWiślicki">Drugą kwestją jest kwestja powiększenia konsumcji. Niestety dzięki polityce niektórych karteli, które opierały swą taktykę na sztywności cen, a robiły to dlatego, że siedli przy stole sami panowie przemysłowcy i dyrygowali, organizowali te rzeczy, nie porozumiewając się z handlem, który jest wykładnikiem interesów konsumenta i powiększenia konsumcji, powiększenie konsumcji nie nastąpiło. Kupcowi nie zależy na wysokiej cenie, dla kupca jest niska cena potrzebna, żeby mógł sprzedać i obracać towarem. Kupiec, który ma pieniądze w szufladzie, nie jest kupcem, a przemysłowiec lub kartel, który odrzucił tego kupca od siebie, albo zrobił z niego dla siebie ślepe narzędzie, jest kartelem, który musi zginąć śmiercią naturalną. Kartel natomiast, który trzyma się zasady regulowania cen, który nawet w momentach ciężkiej konjunktury stosuje się do rynku wewnętrznego i obniża ceny dla powiększenia konsumcji i powiększenia obrotów, ten kartel mniej traci od tego, który ma sztywne ceny. Sprawa regulacji cen kartelowych, zdaniem majem, nie powinna być uregulowana drogą ustawy rządowej, lecz izby przemysłowo-handlowe powinny swoim autorytetem wpłynąć i oddziaływać na skartelizowany przemysł i handel, ażeby usunąć sztywność cen, i w ten sposób via handel powiększyć konsumcję produktu skartelizowanego.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, jeżeli dalej mamy mówić o zagadnieniu handlu w Polsce, to nie mogę ominąć okazji i zwracam się do Pana Ministra Przemysłu i Handlu w kwestji obciążenia podatkowego. Wiem, że pan Minister Przemysłu i Handlu nie jest w stanie zmniejszyć obciążeń podatkowych, co do których decydujący głos ma Minister Skarbu. Ale p. Minister Przemysłu i Handlu powinien wziąć w opiekę handel, P. Minister Skarbu, który wydaje zarządzenia z punktu interesów fiskalnych, musi wysłuchać głosu swego kolegi, idącego w kierunku praktycznym nie niszczenia jednostek gospodarczych. Właśnie bowiem p. Minister Przemysłu i Handlu jest tym czynnikiem w Rządzie, który obiektywnie interesy handlu — nie kupca — regulować winien, jeżeli rzeczywiście autorytet Ministerstwa Przemysłu i Handlu w dziale handlu ma istnieć. Niestety dziś go nie ma. Dlatego zwracam się do Pana Ministra z prośbą, żeby Pan Minister był łaskaw podać do wiadomości wszystkich, że Departament Handlowy Ministerstwa Przemysłu i Handlu będzie miał pod swoją opieką nietylko politykę traktatów zagranicznych, ale będzie miał skoncentrowany dział opieki nad handlem w Polsce. Pragnąłbym również, aby identyczne stanowisko zajęła Rada Ministrów. Będzie to dowodem, iż obecny Rząd jest pierwszym, który stanął na stanowisku obrony interesów handlu w Polsce, tego handlu, który dotychczas był u nas poniewierany i uważany za zbędny, ponieważ jest to zajęcie żydowskie. Jestem przekonany, że takie posunięcie da dodatni rezultat.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#WacławWiślicki">Przechodzę do kwestji, która była traktowana z punktu widzenia politycznego nazywa się ona dziwnie kwestią niedzieli. Czytałem dyskusję nad tym przedmiotem, kiedy była uchwalana owa „niedziela”. Nie wiem, co tę uchwałę spowodowało, przekonaliśmy się, że nie troska o religję. To było par excellence postawienie kwestji polityczne, a nie gospodarcze, bo wtenczas obawiano się, aby człowiek, który idzie do kościoła i po drodze ma poczynić zakupy — broń Boże — nie spotkał się z kupcem żydowskim i towaru u niego nie kupił.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, dziś kiedy się rzuca hasło „wszyscy na szańce pracy dla podniesienia naszego dobrobytu, dla poprawy naszej sytuacji gospodarczej”, darujcie Panowie, żądanie, aby 3 miljonową ludność żydowską miało obowiązywać świętowanie 2 i pół dnia w tygodniu jest absurdem. Ile na tem Skarb traci…</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Poco świętować w sobotę?)</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#WacławWiślicki">To poco w niedzielę?</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#komentarz">(Głos na łowach Stronnictwa Ludowego: To polskie święto.)</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#WacławWiślicki">Czy ja mówię, że nie polskie? Ja znam inne państwa, tak samo chrześcijańskie, jak Polska, w nich pracuje się w niedzielę i żadnego odstępstwa od chrześcijaństwa w tem niema. To nie ma nic wspólnego z religją. Niech Panowie przeczytają dyskusję nad tem zagadnieniem. Ta dyskusja nie była prowadzona w obronie religji, tylko miała na celu utrącenie kupca żydowskiego. Otóż uważam, że w dzisiejszym momencie Rząd obecny, który ma na celu jedynie dobro Państwa i jego obywateli, w sprawach żydowskich zajmuje — to nie ulega kwestji — stanowisko pozytywne. Wbrew wszelkim twierdzeniom żydowskich polityków opozycyjnych, streszczającym się w jednem słowie „niedobrze”, ja wierzę, że obecny Rząd ureguluje sprawę przymusowego świętowania przez Żydów 2 i 1/2 dni w tygodniu w tym duchu, że usunie tę krzywdzącą ustawę, co jednocześnie spowoduje wzrost konsumcji i pewną poprawę sytuacji gospodarczej w kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#WacławWiślicki">Nie ulega kwestji, że świadczenia socjalne dobijają handel. Musimy dążyć do obniżenia świadczeń socjalnych dla handlu i jednocześnie skomasować te świadczenia, ażeby nie było kilkunastu nakazów płatniczych, w których dziś nie można się połapać.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, ze względu na ograniczony czas muszę kończyć. Hasłem, jakie się dziś w Polsce rzuca, jest „cały wysiłek musi iść w kierunku ratowania rolnictwa”. Otóż równorzędnie musi być rzucone hasło: „ratujmy handel w Polsce”, bo bez mocnego i zorganizowanego handlu nie będzie w Polsce mocnego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PawełMinkowski">Wysoka Izbo! Dzisiejsza dyskusja nacechowana jest pewnem podnieceniem, dlatego przemówienie moje, które w pewnych punktach będzie szło przeciwko fali, jest nieskończenie trudniejsze. Sądzę jednak, że moim obowiązkiem jest w granicach moich możliwości oświetlić pewne zagadnienia, przedewszystkiem ze stanowiska gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PawełMinkowski">Przedewszystkiem chciałbym zaznaczyć, że kiedy poruszam jakiekolwiek zagadnienie gospodarcze, to staram się unikać dotykania pewnych konkretnych zjawisk, t. j. danego przemysłu, danej osoby, danego zjawiska w tym lub innym przemyśle. Ponieważ jednak spotkałem się w ciągu przemówień moich przedmówców w dwóch momentach z pewnemi uwagami, które zdaje się wymagają sprostowania, więc zanim przejdę do ogólniejszej dyskusji, w tych dwóch punktach pozwolę sobie zająć stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PawełMinkowski">Więc jeden punkt był poruszony przez p. Wojciechowskiego, który zaznaczył, że kierownictwa kartelowe w dzisiejszych warunkach właściwie wpadły w pewnego rodzaju marazm i że nie spełniają tych twórczych czynności gospodarczych, któreby dane przedsiębiorstwa spełniały, gdyby nie były, że tak powiem, saturowane w danej organizacji kartelowej. Ponieważ ci kierownicy kartelów nie są obecni — ja nie jestem bezpośrednim kierownikiem kartelu, — uważam za swój obowiązek podkreślić, że życie pod tym względem wygląda inaczej. Muszę to zrobić, bo ludzie ci są nieobecni i muszę parę słów w ich imieniu powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PawełMinkowski">Trudno jest Panom wyobrazić sobie, jak nieskończenie skomplikowane są warunki dzisiejszej pracy kierownictw kartelowych, bo te trudności niesłychanie się potęgują przez skurczenie zbytu i mały przypływ kapitałów. Obserwując życie tych ludzi, muszę stwierdzić, że jednem z najbardziej podstawowych zadań, które muszą w dzisiejszych warunkach wykonywać, jest zadanie elementarne utrzymania kartelu, aby się kartel przez dalsze pogłębienie i naprężenie stosunków nie rozleciał. Czy rozlecenie się kartelu w warunkach naszych jest korzystne, czy nie, na ten temat możnaby długie debaty prowadzić. W mojem głębokiem przekonaniu wszystko to, co w naszych warunkach sprzyja utrzymaniu czynnika organizacyjnego, czynnika sharmonizowania pewnych czynności jest z punktu widzenia gospodarki państwowej momentem decydującym. Oczywiście, jeżeli dane zagadnienie weźmiemy w poszczególnych indywidualnych wypadkach, to tak samo, jak były przytoczone liczne przykłady, mające to i owo stwierdzić, to oczywiście mógłbym w tym lub innym indywidualnym wypadku na korzyść tego wypadku wymienić tyleż momentów pozytywnych. Ale zdaje mi się, że w' dyskusji budżetowej w Sejmie istotnym momentem jest postawienie pewnego rodzaju tez. Otóż tezą, która niewątpliwie w mojem przekonaniu jest bardzo istotna, jest troska o utrzymanie tych organizacyjnych jednostek, które w Polsce już powstały. Sięgnę dalej. Gdyby w rolnictwie, które niewątpliwie jest podstawowym elementem naszego życia gospodarczego, było możliwe osiągnięcie pewnych organizacyjnych plusów przez skartelizowanie, — wiem, że to brzmi niesłychanie trudno, ale dla podkreślenia tezy to wymieniam, — gdyby to było możliwe do osiągnięcia w głównych motywach, byłaby to droga, któraby w szeregu punktów rolnictwo nasze dźwignęła.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PawełMinkowski">Druga rzecz, którą chcę poruszyć, ponieważ p. Roguszczak bardzo silnie ją zaatakował, to jest sprawa przemysłu węglowego. Trudno wymagać ode mnie, bym znał szczegółowo kalkulację przemysłu węglowego, jednakże chciałbym się powołać na drugie źródło, p. Józefa Przedpełskiego.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(P. Roguszczak: Tam jest tyle nieścisłości, że nie warto cytować!)</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PawełMinkowski">Nie mogę powiedzieć, że Pan był nieścisły i że dlatego kwestjonuję, ale obowiązkiem moim jest, cytując źródło, przytoczyć inne cyfry, które z tym przemysłem węglowym pozostają w związku. Nie kwestjonuję cyfr podanych przez Pana, tylko w myśl zasady audjatur et altera pars powołam się na drugie źródło, które było na komisji cytowane i przez drugą stronę opozycji, prawą. P. Przedpełski stwierdza następujące momenty: pierwszy moment, że kiedy koszty biegowe produkcji wynosiły 28,80, osiągano cenę 25,80 zł na eksportowanym węglu, a więc już przy biegowych kosztach były ponoszone straty. Jeszcze przed spadkiem funta ponoszono już przy kosztach biegowych straty. Następnie zwracam uwagę, że komisja ankietowa w większości kopalń stwierdziła w r. 1928 stopień niemożności dokonania właściwej amortyzacji. Na ten moment zwracam również uwagę. I trzeci punkt, na który, jako nie węglarz, chcę zwrócić uwagę, że ponieważ funt sterling spadł z 43 zł na 31 zł i ponieważ 12 szylingów jest osiągalne, to w ten sposób obliczam, że dalsza strata wynosi na każdej tonie 7 z ułamkiem złotych. Otóż jeżeli 2 zł 50 gr funduszu wyrównawczego ma na ten cel służyć, to nie widzę w tym funduszu żadnego pokrycia, a w każdym razie nie widzę go w samych świadczeniach sfer robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: Kiedy będzie dostawa kontraktowa. Przedstawiciele górników górnośląskich stwierdzili, że strat nie było.)</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PawełMinkowski">Ja tylko zacytowałem źródło i nie chcę wdawać się w dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PawełMinkowski">Przejdę teraz do tego zasadniczego punktu, który Panowie w dyskusji poruszyli, t. j. zagadnienia rozpiętości cen artykułów przemysłowych i rolnych. I tu pod pręgierzem opinji szeregu mówców znalazły się ceny przemysłowe, a specjalnie ceny kartelowe. Dlaczego to się stało? Jaki jest zarzut czyniony? Czyniony jest zarzut, że nie przystosowaliśmy cen przemysłowych do spadku cen rolnych, przyczem przedewszystkiem mówiło się o cenach hurtowych — w detalu nieco obraz się przesuwa. A cóż wykazują dzisiejsze ceny rolne? Wykazują one dzisiejszą sytuację rolnictwa — to starczy za wszelkie komentarze, nie mam potrzeby rozwijać tematu i ilustrować Panom sytuacji dzisiejszej rolnictwa. Jest ona oczywiście katastrofalna. Więc wyższa forma organizacyjna, którą jest niewątpliwie kartel, osiągnięta z wielkim wysiłkiem i trudem, a utrzymywana z trudem jeszcze większym, dostała się między innemi pod pręgierz za to, że rzekomo jeszcze zarabia. Ale to, ja uważam, jest omen bardzo niezdrowy. Wciąż myśl ratownicza bieży drogą negacji, to znaczy drogą ściągania, miast imać się dróg pozytywnych, dróg odbudowy rentowności, która jest niewątpliwie podstawą ustroju kapitalistycznego. Jeśli dziś wspomniał jeden z moich przedmówców, że kapitał zagraniczny w Polsce nie ponosi jeszcze strat, to jeśli tak generalnie rzeczywiście jest, przedewszystkiem muszę się z tego niesłychanie cieszyć dlatego, że nad problemem kapitałów zagranicznych w ogólnem oświetleniu państwowem przejść do porządku dziennego nam nie wolno. Jeżeli dla tego kapitału zagranicznego przy szeregu innych karteli będą utrzymane warunki ściągające go do kraju, to musiałbym jako ekonomista powiedzieć, że w każdym razie bez zastrzeżeń nad tym problemem przejść nam nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PawełMinkowski">Rozlega się ponownie hasło polityki pronabywczej, a czemże jest ten nabywca w oderwaniu? Jakim jest rolnik nabywcą bez odbudowania warsztatów własnych i cen opłacalnych? A robotnik, jako nabywca, jeśli warsztat, z którego źródła utrzymania czerpie, nie zarabia, jakie jego możliwości, jakie szanse rozwojowe? A urzędnik państwowy z obciętemi płacami, — kiedyż ten wróci do dawnych płac? Chyba też tylko z wzmocnionego wpływu dochodu. A kto tych dochodów przysporzy? Przedewszystkiem prosperujące gospodarstwo narodowe, rentująca się wytwórczość, ta jedyna nieomylna, prastara i nienaruszalna podstawa odbudowy i utrzymania własnego rynku nabywczego. Twierdzę, że trzeba między innemi zerwać z pewnym paradoksem, który w naszych stosunkach od samego zarania naszego Państwa pokutował. Z wyjątkiem posłów socjalistycznych, którzy reprezentują pewien pogląd zmiany ustroju, wszyscy ci, którzy są za utrzymaniem ustroju kapitalistycznego, niewątpliwie powinni przedewszystkiem, jako ostateczny cel wszelkiej polityki gospodarczej, stawiać zasadę zarabiania, bo to jest, mojem zdaniem, ta podstawa, na której może być ustrój gospodarczy odbudowany.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PawełMinkowski">Więc wszystkie nici prowadzą do zarobkującej wy twórczości. Żadne sztuczne posunięcia, żadne mechaniczne zarządzenia tego stanu rzeczy nie odmienią. Przeparafrazujmy „mens sana in corpore sano” na „labor sanus in productione sana” i wryjmy sobie to głęboko w świadomość, tem głębiej, im twardszą jest droga do przebycia, im trudniejszą jest droga do odbudowania rentowności, do nawrotu do czystych form kapitalistycznych, im większą jest pokusa w rozdrażnieniu dzisiejszem ku sięgnięciu do leków interwencyjno-mechanizujących, bardzo zdrożnych i śliskich i nie znających przeważnie tamy. Nie dopuszczajmy do zjawiska wręcz paradoksalnego postępującej i przeważnie szeregiem niebezpieczeństw obarczonej komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych przy równoczesnej pogłębiającej się etatyzacji inicjatywy prywatnej, etatyzacji pod rozmaitemi postaciami.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PawełMinkowski">Lecz wróćmy do karteli i polityki cen. Nie będę mówił szczegółowo o zadaniach karteli i jeszcze raz tego powtarzał, nie będę mówił o tem, że wiele zagadnień gospodarczych niewątpliwie w tem konkretnem ujęciu wykazuje pewne ujemne rozwojowe momenty, które wszystkie są w mojem przekonaniu do naprawienia. I dlatego zawsze stawiam tezę gospodarczą następującą, a mianowicie pytam, co jest celem karteli? Celem karteli jest: 1) sharmonizowanie produkcji i sprzedaży, 2) potanienie ryzyka, 3) jednolity front wobec zagranicy, a na tym froncie racjonalizacja i urentownienie eksportu drogą porozumień międzynarodowych oraz ochrona rynków własnych, nie tyle drogą elastycznych i zmiennych traktatów handlowych, ile własnych porozumień wielkich zorganizowanych gałęzi produkcji, 4) utrwalenie stabilizowanego w swych zarobkach aparatu handlowego i wreszcie 5) polityka cen, fluktujących jedynie z przyczyn kalkulacyjnych, a nie konjunkturalnych, a więc cen możliwie stałych.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PawełMinkowski">I w tem zestawieniu dopiero występuje objektywna ocena polityki cen kartelowych. Spadają one w okresach dekonjunktury słabiej i powolniej, ale czy w okresach konjunktury nie działo się to samo? Czy w okresie konjunktury organizacje kartelowe, stojące na widoku wszystkich, mogą sobie pozwolić na chęć rozwoju cen, jak niejeden artykuł nie związany? Czy taki taniec byłby właściwy? Po stokroć nie. Ale może dziś rentowność przemysłów skartelizowanych jest nadmierna? Może porastają one w sadło? Abstrahując od demagogicznych i nie opartych na rzeczywistych danych informacyj, określam sytuację przemysłu tak: przemysł tylko wolniej od rolnictwa i to nie wszędzie podąża do sytuacji analogicznej i tak jak rolnictwo wymaga raczej odbudowy i poparcia, A co nam dałaby mechanicznie przeprowadzona zniżka cen przemysłowych? Jakie uzdrowienie dla przemysłu? Mówiło się tu o cenach sztywnych, nieelastycznych. Otóż twierdzę, że przemysły skartelizowane, to są przeważnie przemysły, reprezentujące wybitnie ciężki charakter, w których koszty stałe odgrywają kolosalną rolę, co przy niezmiernie, o dziesiątki procentów skurczonym zbycie w szeregu gałęzi, przy zachowaniu tej samej optycznie ceny, powoduje, że wartość relatywna dla danego przemysłu jest zupełnie odmienna. I dlatego, gdybyśmy wejrzeli głębiej w analizę nadmiernej ceny w stosunku do rentowności w przemyśle ciężkim, to doszliśmy do przekonania, że poza zewnętrzną jedynie szatą sztywności tej niema. A co dałoby nam mechaniczne przeprowadzenie zniżki cen przemysłowych? Dopóki rolnik, główny czynnik, symbolizujący siłę nabywczą rynku wewnętrznego, nie będzie miał podniesionej rentowności własnych warsztatów wytwórczych, dopóki pod ciężarem własnych strat kurczyć się będą jego środki nabywcze, tak długo zniżka cen przemysłowych rolnika nie odbuduje, a przemysł przesunie na platformę dalszej nierentowności. Dopóki 100 zł w dyspozycji rolnika nie zamieni się conajmniej w 101 zł — obroty przemysłu w ich ostatecznym efekcie, pomimo zniżonego poziomu cen, się nie zmienią — o ile nie zmaleją, a przy niezmienionych kosztach produkcji dadzą wynik ujemny, nie mówiąc już o artykułach inwestycyjnych, które nie znajdują popytu nie z powodu poziomu swych cen, ale skutkiem braku kapitalizacji i źródeł kredytowych i w stosunku do takich artykułów dynamika cen w swym ostatecznym efekcie rozpyla się w atomach. I nieskończenie skuteczniejszym jest w takich wypadkach każdy złoty, zużytkowany na propagandę racjonalnego użytkowania, pogłębienia t. zw. popytu drzemiącego.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PawełMinkowski">I tutaj znów mamy potwierdzenie niezłomnej słuszności zasady, że nie drogą ściągania cen wdół, przy niezmiennej sile kupna wypływającej z niezmienionej rentowności nabywcy rolnika, przemysł znajdzie swój uzasadniony ratunek, lecz tylko pogłębiona rzeczywista siła nabywcza rolnika, owe symboliczne 101 zł zamiast 100 mogą przy osiągnięciu pewnej marży wzwyż, przy nasilonej konsumcji spowodować istotne potanienie. Ponieważ wielokrotnie mówiłem tu o ustosunkowaniu przemysłu do rolnictwa, pragnę podkreślić, że z punktu widzenia całego życia gospodarczego, a w szczególności przemysłu, uważam, że aczkolwiek dziś są warunki niezmiernie trudne i ciężkie, to jednak naprawdę klucz rozwiązania naszej gospodarczej pomyślności jest w podniesieniu opłacalności warsztatów rolnych, i ten moment podkreślam. Proszę Panów', w tem pozytywnem podniesieniu opłacalności warsztatów rolnych widzę właściwe dźwignięcie ku górze wszystkich innych działów życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#PawełMinkowski">Więc jaka jest druga droga w tym procesie wyrównawczym? Potanienie kosztów własnych w przemyśle. Już mówiłem w roku ubiegłym, że to jedna z dróg, aczkolwiek trudna do przebycia. Dlaczego? Bo szereg czynników jest od naszych bezpośrednich wpływów w przemyśle niezależny. A więc czynnik kapitałowy i czynnik ciężarów publicznych. Lecz skoro o czynniku ciężarów publicznych mowa, nie chcąc ponawiać tysiącznych argumentów na korzyść przedojrzałej ze stanowiska gospodarczego reformy podatkowej i reformy budżetów samorządowych, chwilę chcę poświęcić sprawie ustawodawstwa socjalnego.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PawełMinkowski">Powiedzmy sobie szczerze, że ciężary są dziś ponad siły gospodarstwa narodowego. Budowaliśmy gmach ubezpieczeń społecznych z pobudek społeczno-politycznych, nie uwzględniając czynnika gospodarczego, i gdy tu ten czynnik gospodarczy, zagrożony w swych podstawach, zawodzi, wyłaniają się w tym gmachu, wybudowanym na niewspółmiernie słabym fundamencie, groźne rysy i trzeba górne piętra zdejmować. W nieodzownej dziś reformie ustroju asekuracyj społecznych na pierwszy plan wysuwają się problemy oszczędnościowe w administracji ubezpieczalnej, rewizja systemów kapitalizacji i reforma świadczeń, przedewszystkiem świadczeń nieuzasadnionych, wynaturzonych, z hasłem t. zw. zaciskanego pasa kolidujących.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PawełMinkowski">Wreszcie w dziale kosztów — problem płac, najtrudniejszy, częściowo zrealizowany, częściowo realizowany, a częściowo niechybnie nasuwający się. Tylko, że ja jestem w sądach ostrożniejszy i wtedy, kiedy inni bezapelacyjnie w ceny kartelowe, a więc w podstawę kalkulacji szeregu przedsiębiorstw, walą, ja nie odpłacam się tą samą monetą, nie likwiduję sprawy zniżki płac kategorycznym imperatywem, doceniam piekącą doniosłość tego problemu dla rzesz pracujących i dlatego odwołuję się do swojego sprawozdania, w którem powiadam, co następuje: „Cokolwiek jednak jest do zrobienia, a musi być uczynione, celem utrzymania się na powierzchni walki konkurencyjnej, a tem samem przedłużenia, względnie niekurczenia dalszego produkcji, staje się nakazem. Nakazem takim, który realizować winno samo życie gospodarcze, jest bezwarunkowe sprowadzanie płac wyższej administracji do właściwego poziomu tam, gdzie płace te wykazują wybujałość, nie odpowiadającą ani naszemu ogólnemu standartowi, ani też poziomowi naszej zasobności, i jako takie oceniane być muszą, jako gospodarcze i społecznie szkodliwe. Nakazem takim jest niewątpliwie rewizja kosztów własnych i systemów finansowych ubezpieczalni społecznych, a może się stać takim nakazem racjonalizacja samych świadczeń w działach, przez dalsze fazy życia wynaturzonych, oraz rewizja płac.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PawełMinkowski">Jedynem kryterjum właściwem, objektywnem i w interesie zarówno ogółu, jak i samych warstw zainteresowanych będącem, musi być w tem zestawieniu moment osiągnięcia takiego punktu krytycznego, którego przekroczenie stanowi o obniżeniu i skurczeniu możliwości pracy. Jeżeli taki punkt krytyczny zostaje przekroczony, powstaje konflikt problemu samego w sobie, instytucja świadczeń społecznych siłą nadmiaru kosztów odwraca się przeciwko tym, których zabezpieczać powinna, a nominalna płaca staje się szyldem na niekorzyść treści — zarobku. Zaznaczam, że kryterjum to nie znosi dowolności, że nikomu z niem igrać nie wolno, natomiast im bardziej dana gałąź produkcji wpleciona jest w wywóz, im większy w niej eksport odsetek zbytu stanowi, im bardziej nadto element robocizny na kosztach wytwarzania zaważa, — tem bliżej w warunkach dzisiejszej konkurencji gruntownie, niemal rewolucyjnie, przetasowanych na skutek wypadków w dziedzinie ostatnich przewrotów walutowych, podchodzimy do wspomnianego punktu krytycznego. Jako przykład jaskrawy, przytaczam nasze górnictwo węglowe”. Proszę mi tych przydługich wywodów nie brać za złe. Trudno przemawiać w atmosferze podniecenia, przeciw fali, Chciałbym ten wywód zakończyć trzema czołowemi zasadami: 1) Niema innej odbudowy rynku wewnętrznego jak przez odbudowę rentowności warsztatów wytwórczych; zmierzajmy przez uzdrowioną produkcję do wzmożonej konsumcji, a nigdy nie odwrotnie; i wszystkie drogi, które do tego celu prowadzą, uznajmy za uświęcone czołowym tym celem. 2) W wielkim rzucie syntezy gospodarczej uświadomijmy sobie, że Państwo, rozumiejąc subtelność drgań życia ekonomicznego, nie może osiągać trwałych, ugruntowanych wyników, drogą mechanicznego przecinania węzłów siłą posiadanej władzy. Węzły, tak rozcinane, splątują się tem mocniej i zaplątują w wielorakie supły. 3) Doceniając w pełni kapitalną doniosłość rolnictwa w naszem gospodarstwie narodowem i konieczność nieodzownej, szybkiej, zdecydowanej i szczerej pomocy dla tej zagrożonej skarbnicy naszego dobrobytu, pomocy tak pojętej, jak wspomniałem na wstępie, nie traćmy równorzędnie z oczu naszego przemysłu, handlu i rzemiosł, nie zapominajmy bowiem, że jedną z podwalin potencjonalnej i rzeczywistej potęgi gospodarczej Państwa Polskiego jest właśnie wszechstronność jego struktury gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KarolPolakiewicz">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do części 15 preliminarza budżetowego: Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#KarolPolakiewicz">Jako sprawozdawca głos ma p. Gettel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PawełKarolGettel">Doceniając wybitną rolę, jaką w życiu naszego Państwa odgrywa świat pracy, starałem się zarówno na Komisji Budżetowej, jak i w sprawozdaniu drukowanem poddać szczegółowej analizie budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a jednocześnie przedstawić możliwie obszernie wszystkie te najważniejsze zagadnienia, które wchodzą w zakres pracy ministerstwa: a więc dziedzinę bezrobocia, związane z tem zagadnienie emigracyjne, zagadnienia ubezpieczeń społecznych, dziedzinę inspekcji pracy, współpracę ministerstwa na terenie Międzynarodowego Biura Pracy i dziedzinę opieki nad inwalidami. Dlatego też nie wezmą mi Panowie za złe, że nie będę się powtarzał, ograniczę się tylko do kilku zasadniczych uwag, do kilku uzupełnień, które stworzą całość z temi zagadnieniami, które poruszone są w druku.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PawełKarolGettel">Wydatki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej podzieliłem na 3 grupy: na wydatki administracyjne, wydatki specjalne, wynikające z obowiązujących ustaw — te wydatki mogą być zmniejszone jedynie w drodze ustawodawczej — i wydatki, wypływające z umownych stosunków ministerstwa — ta dziedzina wydatków może ze stanowiska formalnego ulegać większym zmniejszeniom.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PawełKarolGettel">W dziedzinie wydatków administracyjnych jest poważne zmniejszenie, wynikające nietylko ze zmniejszonych uposażeń urzędniczych, ale i z pracy reorganizacyjnej ministerstwa. Redukcja obejmuje 98 stanowisk i została osiągnięta tylko dzięki pracy reorganizacyjnej. Mianowicie z dniem 1 kwietnia agendy głównego urzędu ubezpieczeń przechodzą do departamentu ubezpieczeń społecznych. W ten sposób wszystkie ubezpieczenia są podporządkowane jednolitemu kierownictwu, co się na tej dziedzinie bezsprzecznie dodatnio odbić musi. W dziedzinie inspekcji przeprowadzono komasację kilku obwodowych inspektoratów pracy. W dalszym ciągu, jeżeli ministerstwo wniesie do Sejmu ustawę scalającą państwowe pośrednictwo pracy z Funduszem Bezrobocia, nastąpi znaczne odciążenie wydatków administracyjnych w tym resorcie, sięgające zgórą pół miljona złotych.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PawełKarolGettel">Wydatki rzeczowe zostały zapreliminowane bardzo oszczędnie. W niektórych pozycjach nawet niewystarczająco, jak np. w pozycji opłat za komorne. Zdaję sobie sprawę, że ministerstwo będzie mogło w preliminowanej wysokości gospodarkę przeprowadzić tylko przy przeniesieniu urzędów państwowych z lokali prywatnych do lokali w gmachach państwowych. Wydatki zapreliminowane są bardzo oszczędnie, co podałem w tablicy porównawczej z wydatkami resortów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PawełKarolGettel">Wydatki specjalne zarówno te, które mają podstawę ustawową, jak i wynikające z umownych stosunków, uległy bardzo znacznym ograniczeniom. I tutaj muszę podkreślić, że dziedzina życia państwowego, powierzona pieczy ministerstwa, została pociągnięta bardzo wydatnie do ofiar na rzecz równowagi budżetu i stałości naszego pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PawełKarolGettel">Dziedzinę bezrobocia chcę uzupełnić tylko zestawieniem wpływów i wydatków Naczelnego Komitetu do Spraw Bezrobocia przy Prezydjum Rady Ministrów za czas od 1 października do 31 grudnia 1931 r. Ze źródeł publiczno-prawnych: subsydjum Ministerstwa Prący i Opieki Społecznej na wydatki organizacyjne 4.000 zł, z opłat pocztowych i kolejowych 3.110.000, z funduszu specjalnego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej 800.000 zł, razem ze źródeł publiczno-prawnych 3.914.000. Ze źródeł społecznych: ofiary w gotówce według zestawienia 391.585.55, ofiary w naturze 1.756.500, co stanowi razem 2.148.085.55 zł.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PawełKarolGettel">Po stronie przychodu mamy kwotę 6.062.398. Rozchód wygląda jak następuje: zasiłki dla wojewódzkich komitetów w gotówce 2.568.661, w naturze — 1.798.411, razem 4.367.072. Koszty nakładu nalepek i żetonów 121.112, wydatki administracyjne i ogólne 7.035.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PawełKarolGettel">Zaliczki: składnica materjałów intendenckich na mieszankę cukrowo-kawową 713.248, różne 2.316, ogółem 715.565 zł. Suma rozchodu 5.210.785. Pozostaje do dyspozycji Naczelnego Komitetu w dniu 31.12. 1931 r.: w zasobach gotówkowych 833.127, w naturze 18.485.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PawełKarolGettel">Dziedzinę emigracyjną uzupełnię kilku słowami o syndykacie emigracyjnym. W formie prawnej syndykat emigracyjny jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, udziałowcami są Skarb Państwa w 60%, co zapewnia mu zupełną gestję oraz wpływ na działalność instytucji, oraz koncesjonowane w Polsce towarzystwa okrętowe w 40%. Syndykat emigracyjny i sieć jego prowincjonalnych oddziałów i agentur w ilości 30 placówek wykonywują całkowitą pracę dla emigrantów w związku z załatwieniem formalności i przygotowaniem ich do podróży. Sprawozdanie z udzielonych informacyj, załatwionych spraw i wysłanych emigrantów z biura syndykatu emigracyjnego za czas od 1.IV.30 r. do 31.XII. 1931 r. przedstawia się jak następuje: Udzielono informacyj ustnie 66.772, pisemnie 44.099; wyrobiono paszportów wraz z dokumentami 7.453, wysłano emigrantów do Ameryki Północnej 2.057, do Ameryki Południowej 2.996, do innych krajów 1.827.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PawełKarolGettel">Subwencyj od Skarbu Państwa syndykat emigracyjny nie otrzymywał. Sprawozdanie zarządu syndykatu emigracyjnego wraz z rachunkiem strat i zysków za rok 1930/31 jest przez syndykat emigracyjny wydane w druku i jest do dyspozycji Panów.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PawełKarolGettel">To byłyby te zasadnicze uzupełnienia, które łącznie z zagadnieniami postawionemi w druku stanowią pewną całość.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PawełKarolGettel">Komisja poprawek nie wniosła, zwróciła się tylko z dezyderatami, które zostały uzgodnione z Rządem, żeby przewidziana suma na udzielenie pożyczek inwalidom wojennym na koszty podróży w kwocie 24.000 zł była przeniesiona na subwencje dla właściwych instytucyj opiekuńczych.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PawełKarolGettel">Wobec tego, że żadne zmiany nie zostały wprowadzone, mam zaszczyt prosić Wysoki Sejm o uchwalenie preliminarza Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w brzmieniu rządowem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Leopold Tomaszkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Przeżywany kryzys gospodarczy wydaje się końcem jednej ery, którą jedni nazywają erą bandytyzmu, inni erą niezaufania, a wszyscy godzą się w tem, że nie odpowiada ona wymogom skomplikowanego życia powojennego. Takie czy inne formułki i formuły, uświęcone długiem trwaniem przedwojennej doby i uznane za niewzruszalne dogmaty ekonomji, takie czy inne próby rozwiązywania trudności gospodarczo-społecznych i teorje, uznawane za niechybne lekarstwo na wszystkie choroby społeczno-gospodarcze, ustępują coraz dalej przed próbą życia, znikają, milkną, lub wogóle w pył się rozpadają. Żyjemy niewątpliwie pod znakiem wykuwania nowych form życia gospodarczo-społecznego, nowych podstaw wytwarzania i wymiany, tak samo, jak żyjemy pod znakiem wydobywania nowych form politycznego ustroju. Rozmiar klęski bezrobocia wskazuje dość wyraźnie, że paljatywami, jakiemi posługiwali się przed wojną ludzie czynu w walce z doktrynerami liberalizmu, wiernymi starej zasadzie laisserfairyzmu, czy doktrynerami socjalizmu, zadowalającymi się stwierdzeniem, że bezrobocie jest konieczną konsekwencją ustroju kapitalistycznego, — już dzisiaj w żadnej mierze posługiwać się nie wystarczy. Świat czeka dziś na jakąś wielką ideę, wielką nową prawdę, nową formę życia gospodarczego, czeka na myśl, któraby nowe tchnęła życie w łamiące się formy.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Te nowe idee wyłaniają się, występują z mroków biedy i lęku i coraz wyraźniejszego nabierają ciała. Może nie są one jeszcze dość skonkretyzowane, może brak im jeszcze pełnej fizjognomji, może nie dość wyraźnym mówią językiem. Ale już się rodzą, już stają się ciałem, żałować tylko należy, że ich narodziny pokryte być muszą oparem gwałtownej walki i często doktrynerskiego zaślepienia, zbyt jednostronnie często pragnącego tak delikatną sprawę, jak zagadnienia gospodarczo - społeczne, rozwiązywać pośpiesznie i mechanicznie, i — że tak powiem, skoro to wyrażenie jest modne — policyjnie. Nic zaś tak nie szkodzi i nie opóźnia wykuwania się nowych form życia, jak gwałtowne naoślep ku nim pędzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Idee, o których mówię, głoszone są nietylko na kontynencie europejskim, przywykłym już do myślenia społecznego, a nietylko kategorjami egoizmu gospodarczego, ale i za oceanem, gdzie do ostatnich dni zasada indywidualnego postępowania była nietykalnem tabu. Łamanie się dzisiejszego ustroju gospodarczego...</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#LeopoldTomaszkiewicz">...porównywa się tam z epoką zniesienia niewolnictwa. I wówczas to po pierwszych enuncjacjach Lincolna sfery gospodarcze podniosły gwałtownie skargi, że zniesienie niewolnictwa będzie ruiną gospodarczą świata, klęską nieprzewidzianą przemysłu i rolnictwa, że cały system gospodarczy załamać się musi. Producenci amerykańscy zrozumieli jednak, że nadzieja a nie rózga jest motorem i natchnieniem ludzkiego wysiłku, i jakże prędko uczynili z tej prawdy dogmat żywego postępu, budząc wiarę w nowe prawdy życia gospodarczego. Niestety równie prędko tę prawdę pochłonęła zaborczość zysków, tak prędko, że kierownicy życia gospodarczego wpadli znów w przesadę. W wyniku tej przesady już z końcem zeszłego stulecia porzucono wiarę, by koncerny przemysłowe mogły być czemś innem, jak tylko instrumentem gnębienia, a korporacje prawno-gospodarcze czemś innem, jak tylko sprytną interpretacją wyzysku.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Próby naprawy zła wewnątrz samych wielkich koncernów wywołują tylko podejrzenia publiczności. Gdy prezes United Steel Corporation, Elbert Gary, starał się zaprowadzić w swem miljardowem przedsiębiorstwie zasady prymitywnej etyki, nikt nie wierzył, że wysiłki jego będą czemś więcej niż mydleniem oczu. A czegóż on się domagał? Domagał się polityki pracy, zaprzestania wyzysku, nieforytowania w informacjach giełdowych ludzi bliskich przedsiębiorstwu. Te wymagania wywołały żarty i ostre ataki w łonie samego przedsiębiorstwa i w rezultacie rada nadzorcza zabroniła mu porozumiewać się z prezydentem republiki. Odpowiedź jego na te protesty była prosta: musicie to zrobić, jeśli nie dlatego, że to jest dobre, to dlatego, że to się opłaci, a opłaci się dlatego, że jest dobre.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wydaje się i dziś słabą stroną sfer gospodarczych, że nie wypowiadają się one bezpośrednio i dosyć szczerze o swych planach, możliwościach i koniecznościach, co daje powody do tłumaczenia katastrofy jako wyniku nadmiernej chciwości, to znów dążeń do monopolizacji bez oglądania się na interes publiczny.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W ostatnim czasie jednak wielcy finansiści tego świata zaczęli mówić szczerzej o błędach organizacji gospodarczej. I tak odsłonił tajniki spekulaci giełdowej Melwin Traylor, bankier z Chicago, Thomas Lamont, Albert Wiggin, którzy wypowiadali się o błędach kalkulacji życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wydaje się dość powszechną opinja ekonomistów, że perspektywa poprawy związana jest ściśle z nowym typem twórców i kierowników życia gospodarczego, opierającym swą pracę na powszechnem zaufaniu publiczności. Nie od rzeczy będzie przytoczyć opinję kilku ekonomistów i leaderów życia gospodarczego na tym. tak przepojonym zasadą indywidualizmu terenie, jakim jest Ameryka. Przyjmuję te przykłady i myśli jako bodaj najbardziej frapujące, z uwagi na dotychczasową strukturę gospodarczą Stanów Zjednoczonych. Pragnę przytoczyć opinję dwóch wybitnych kierowników jednego z największych koncernów przemysłowych: Gerarda Swope'a i Owena Young'a. Zarówno jeden, jak drugi wypowiadają się bardzo wyraźnie za wprowadzeniem kontroli państwowej nad polityką cen, przystosowania produkcji do zapotrzebowania. W opracowanym przez siebie planie Gerard Swope wprowadza zasadę ubezpieczeń społecznych aż do ubezpieczenia na starość i od inwalidztwa, od bezrobocia, rozbudowania pojemności rynku pracy i samorządowych ciał kontrolnych, kontrolowanych zkolei przez rząd. A przecież nie są to przewrotowe idee, liczą się tylko z życiem. Bo oto, co nam mówi Owen Young:</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#LeopoldTomaszkiewicz">„Kapitalizm jest tylko wehikułem, przy pomocy którego cywilizacja przebyła tak wielką drogę. Nie kończy się jej pochód. Służył on ludzkości dobrze i z konieczności musimy się nim posługiwać, zanim coś lepszego się ujawni.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mogę oskarżać równie dobrze system kapitalistyczny, jak i bolszewicki. Znam dobrze te błędy, jak i te systemy. Wiem, że gnicie zboża na jednym krańcu świata, gdy na innym żołądki głodują, jest plamą mechanizmu kapitalistycznego. Wiem, że bezrobocie, gdy ludzie chcą pracować, a inni potrzebują tego, co inni wyrobić mogą, nie przynosi chluby kapitalistycznej maszynerii. Wiem, że dobra produkowane nie są dobrze rozdzielane.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#LeopoldTomaszkiewicz">A jednak to nie znaczy, że jestem bolszewikiem Znaczy to tylko, że jestem świadom naszych słabości. Nie znaczy to, że jestem za zniszczeniem urządzonej maszynerji. Znaczy zaś, że chcę skierować swe wysiłki na poprawienie istniejącej maszyny. Sądzę, że możemy uzyskać większy postęp przez poprawienie tego, co mamy, niż przez zaczynanie od nowa. Braki kapitalizmu są wyzwaniem dla młodych, szczególnie w Ameryce, by je usunąć i patrzę w przyszłość społeczna i ekonomiczną jako taką, która będzie odpowiadała odkryciom w dziedzinie mechaniki i wiedzy”. Profesor ekononri William Leiserson („The Survey”) oblicza, że dywidendy i procenty od kapitałów wypłacone przez przemysł wyniosły w 1930 r. 8 miliardów dolarów, mimo spadku przeciętnego zysku o 30%, gdy w 1929 r. — 7,5 miljarda. Zarobki robotnicze zaś w tym czasie spadły o 10 miljardów dolarów. Podkreśla on, że gdyby przemysł oszczędności i nadmiar zysków z dobrych lat składał dla płacenia robotnikom w złych latach, zamiast płacić procenty i dywidendy bezrobotnemu kapitałowi, siła nabywcza krani szybko zniosłaby nadprodukcję. Zasady rozdziału winny się tak zmienić, by dochód z pracy ludzkiej był ustabilizowany, zanim by wypłacono dywidendy i procenty. Podobny wniosek wysnuwa ekonomista Stuart Chase („The Nation”), wyraźnie domagający się skoordynowania podstawowych przemysłów w państwie w trusty państwowe pod kontrolą rządu, lecz pracujących jako oddzielne jednostki, tak jak to tylko możliwe, by wyeliminować mechaniczną, ingerencję czystej biurokracji.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Nawet zresztą prof. Einstein, zastanawiając się nad skutkami kryzysu i środkami jego usunięcia, stwierdza, że szukanie przyczyny bezrobocia w nadprodukcji, zadłużeniu narodów, dumpingu, czy stracie rynków rosyjskiego i chińskiego jest niesłuszne, gdyż istotną i jedyną przyczyną bezrobocia jest mechanizacja. Ratunek leży jego zdaniem w przeciwdziałaniu spadkowi siły nabywczej mas poniżej pewnego minimum, określonego wedle wartości rynkowej. Można to zrobić przez kontrolę publiczną nad zapotrzebowaniem i dostarczaniem, lecz ta kontrola musi być tak urządzona, by uniknąć skrępowania swobodnej inicjatywy i gwałtownej przemiany od wartości prywatnej do publicznej, przez skrócenie tygodnia pracy, ustalenie minimum płac, by siła nabywcza robotników odpowiadała produkcji.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Na koniec jeszcze charakterystyczny głos z „Magazine of Wall Street”:</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#LeopoldTomaszkiewicz">„Cała siła wieku maszyn skierowuje się w kierunku niskich cen. Obniżenie kosztów produkcji jest główna podstawa mechanizacji i kluczem do przyszłej pomyślności… Kto myśli o nadprodukcji, nie myśli konkretnie. Wszak jest ogromne zapotrzebowanie. Właściwe ceny — oto problem.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Niskie koszty i niskie ceny są kluczami do rynków, przebijają nawet najsilniejsze ściany celne. W obecnej sytuacji dążenie do zniżenia kosztów wydaje się wymagać zniżki zarobków. Jest to usprawiedliwione tylko wtedy, gdy ostatecznym rezultatem jest powiększenie stanu zatrudnienia i podniesienie realnego poziomu życia. Wydaje się jednak prawdopodobniejsze, że znacznie wyższe zdobycze ekonomiczne osiągnie się przez usprawnienie metod produkcji i rozdziału, gdyż stwierdziliśmy, że masowy dochód ożywi masowa siłę nabywczą. Musi się mieć na uwadze nie zarobki wedle ilości pieniędzy, lecz wartość realną zarobków jako przetłumaczoną na siłę nabywczą i poziom życia. Nie może być rozwoju bez wzrostu realnych zarobków. Do tego wzrostu równie skutecznie dojść można przez zniżkę cen, jak i przez podnoszenie zarobków w ilości pieniędzy”. Przytoczyłem głosy i opinje. Niechże mi wolno będzie jeszcze wskazać na jedyny wprawdzie znany mi przykład realizacji tych idei, częściowy może, a jednak udany. Młody i energiczny gubernator stanu Wisconsin, La Follette, postanowił na terenie swojego stanu rozwiązać sprawę bezrobocia. Skłonił przeto przemysłowców do redukcji czasu pracy do 4 godzin dziennie i przyjęcia ilości robotników w liczbie takiej, jak w roku 1929, przedstawicielom zaś robotników wytłumaczył, że lepiej mieć pół bochenka chleba niż nic.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Ciekawy eksperyment powiódł mu się z przemysłem drzewnym. Dla określenia ceny zapotrzebowania, jak również wysokości produkcji i rozdziału powołał w porozumieniu z tym przemysłem specjalny komitet kontrolny i komitet doradczy, działający w porozumieniu z departamentem stanu ściśle na zasadzie zawartej umowy.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#LeopoldTomaszkiewicz">„Wierzymy — oświadczył po tym eksperymencie dziennikarzom — że przez śmiałe użycie nacisku politycznego, groźby, jeśli tak wolicie, uda się nam skłonić przemysł, by zgodził się na planową egzystencję z uwzględnieniem także innych wartości prócz samego tylko zysku. Myślimy, że najwyższym obowiązkiem polityków i rządów jest dbać o interes publiczny. Czynimy to, dając ludziom pracę, obniżając podatki mniej zamożnym, i baczeniem, by nie tylko wielkie przedsiębiorstwa mogły się zreorganizować, lecz, by i one dbały o interes swych robotników i interes publiczny w jak najszerszem tego słowa znaczeniu”.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Pozwoliłem sobie nieco szerzej przedstawić doświadczenia walki z kryzysem w Ameryce, albowiem tam, jak mniemam — daleko silniej i ostrzej występują różnice społeczne w obecnej chwili, niż u nas, a co ważniejsze, wszak do niedawna w Ameryce obce było społeczne ujmowanie zjawisk ekonomicznych przynajmniej w nas em rozumieniu. Tem bardziej znamienne wydają mi się wysiłki dla odzyskania dawno straconego zaufania publiczności do świata finansowo-gospodarczego poprzez tęsknotę do kontroli państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#LeopoldTomaszkiewicz">I u nas nie można stwierdzić, by zaufanie do sfer gospodarczych było większe niż gdzieindziej, jakkolwiek ten brak zaufania na skutek bardziej skomplikowanego zagadnienia jest daleko mniej usprawiedliwiony niż gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Przejdźmy jednak do naszych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Ludzie naszego świata gospodarczego wiedzą dokładnie, że państwo współczesne, a tem bardziej w naszych warunkach geograficznych i ekonomicznych, nie jest i nie może być obojętne wobec spraw gospodarczych i że warsztaty pracy nie mogą pracować poza związkiem z działalnością państwa. Jest ono bowiem producentem, przedsiębiorca, masowym konsumentem i czynnikiem regulującym. Stąd też rozważne i poważne czynniki tego świata doświadczeniem i pracą w różnych dziedzinach produkcji, wymiany i konsumcii szukają najcelowszych metod organizowania tych dziedzin i badają, jak daleko państwo wkraczać tu może i powinno. Stąd też coraz częściej do głosu powoływane są czynniki pracy społecznej, jako zespoły pracy konkretnej.</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Gdy mówimy o przywróceniu zaufania do czynnika produkcji, gdy mówimy o stosunku świata gospodarczego do państwa, trudno nie poświęcić chwili uwagi stosunkowi inicjatywy społecznej i państwa. Zwłaszcza w sytuacji tak trudnej, jak dzisiejsza, stosunek ten musi być szczególnie podkreślony. Może to zaś nastąpić, skoro od czasu przewrotu majowego od znaczenia zostały odsunięte czynniki polityczne, legitymujące się dla pozorów społecznemi hasłami bez społecznych wartości, operujące frazeologją programów, a miejsce ich zajęły zespoły konkretnej pracy, wnosząc w społeczeństwo nietylko polityczną, lecz również i przedewszystkiem społeczną, kulturalną i gospodarczą demokrację.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Cóż jest zatem ważniejszem pojęciem: państwo czy społeczeństwo? Czy państwo, jego rząd, administracja ma mieć rolę decydującą, a społeczeństwo pozostawać bierną masą, czy też państwo we wszystkich dziedzinach na inicjatywie społecznej ma się opierać? Trudnoby tu tworzyć mechaniczną teorję i do niej przykrawać życie. Praca i doświadczenie mogą dać dopiero konkretną odpowiedź, która jednak przez długi czas jeszcze nie będzie być mogła absolutną. Na nasilenie znaczenia bądź państwa, bądź inicjatywy społecznej wpływają niewątpliwie przedewszystkiem właściwości konkretnej dziedziny oraz siła czynnika społecznego. Ważną rolę odgrywać tu musi wartość kadry społecznej, jej ufachowienie i jeszcze więcej charakter. Te czynniki przechylać muszą szalę to w jedną, to w drugą stronę. Nasze doświadczenia z przed maja o wartości inicjatywy społecznej i o jej wykonaniu, o uzdolnieniach do ponoszenia odpowiedzialności za przejęte na się funkcje, o umiejętnościach przepracowywania konkretnych prac oraz o charakterze służenia tej inicjatywy państwu, niestety, nie mogą nastrajać optymistycznie. Gdyby kto był zdeklarowanym wrogiem inicjatywy społecznej, pracy społecznej, samorządu, nie mógłby lepiej dyskredytować samych założeń społecznej pracy, jak to czynili przedmajowi kierownicy społecznych organizacyj w swych praktykach w t. zw. swej pracy społecznej. Wystarczy wskazać na metody usadzania się w kasach chorych, aby zrozumieć, że nie o społeczną pracę i placówkę tutaj chodziło, lecz o odskocznię dla partyjnych, jeśli już nie prywatnych wygód.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Inaczej pojmujemy i realizujemy inicjatywę społeczną, przywracając jej właściwa rolę. Pragniemy przepoić kadry społeczne przekonaniem o współodpowiedzialności za wspólnie tworzoną rzeczywistość. Pragniemy wypalić pamięć tych czasów, kiedy równouprawniony demokratycznie obywatel był tylko kontrahentem państwa. Pragniemy tworzyć dumę współtwórczości. Pragniemy po przez organizacje społeczne przejąć cześć obowiązków państwa, świadomi niewyczerpanych skarbów energii społeczne i drzemiących w masach polskiego społeczeństwa. Pragniemy tej energji dać ramy organizacyjne, zdolność i umiejętność zaznaczania w państwie jej realnej wartości i wykuwać z niej najhartowniejszą zbroję naszej niepodległości gospodarczej. Pragniemy na miejsce egoizmu gospodarczego postawić interes powszechny, interes Państwa. Do podjęcia tej pracy potrzeba, by organizacje społeczne, twórczo pracujące, stały się powszechną formą zrzeszenia, mas, aby były silne i zorganizowane celowo, działające sprawnie i tanio. Stąd też wysuwane prze nas hasło unifikacji organizacyj społecznych, często jakże słabych i w rozbiciu działających!</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mówiąc o tem przy budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, pragnę wskazać na niewspółmierność form organizacyjnych świata pracy i lgnięcia tego świata do pracy nad budową niepodległości gospodarczej Państwa. Wobec istnienia izb przemysłowo - handlowych, rolniczych I rzemieślniczych — świat pracy najemnej jest jedyną masą, nie posiadającą swej reprezentacji i udziału w budowie samorządu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Sprawozdanie Centralnego Związku Polskiego Przemysłu Górnictwa, Handlu i Finansów za rok 1929 stwierdza, że sfery gospodarcze miały możność, czy to w drodze bezpośredniej, czy pośredniej wypowiedzieć swą opinję we wszystkich niemal pracach Rządu, dotyczących życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Niepokojem też napawać nas musi dążność ujawniona przez kongres izb przemysłowo-handlowych we Lwowie 3 i 4 września 1930 r. Jesteśmy gorącymi zwolennikami samorządu gospodarczego, ale czy można jednostronnemu osądowi jednego obozu gospodarczego oddawać administrowanie szkolnictwem zawodowem, lub działalność, związaną z tworzeniem się cen, walkę z bezrobociem i t. d. Izby rzemieślnicze, izby przemysłowo-handlowe muszą w izbach pracy znaleźć przeciwwagę dla zrównoważenia interesów w imię sprawiedliwości społecznej. Izba pracy będzie czynnikiem, który pogłębi w świecie pracy zrozumienie dla całokształtu spraw społeczno-gospodarczych. I jeśli gdzieś jeszcze tkwi przesada w sądach o możliwościach obecnej polityki gospodarczej i społecznej, to po bliższem zapoznaniu się z tajnikami procesów gospodarczych, złudzenia te ustąpią realnej ocenie rzeczywistości. Te zaś doświadczenia na podstawie zapoznania się z przebiegiem zjawisk życia gospodarczego będą cennym nabytkiem dla świata pracy i dla idei demokracji gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Dla równowagi społecznej powołanie do życia izb pracy będzie miało również poważne bardzo znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Świat pracy najemnej, zwany powszechnie klasą pracującą, zdobył sobie ostrogi rycerstwa nowożytnego w walce o niepodległość Rzeczypospolitej. Wywalcza sobie teraz ostrogi w walce o niepodległość gospodarczą Państwa. Nikt tak, jak klasa pracująca nie jest zainteresowany we wzmożeniu produkcji, ujmowaniu produkcji i związaniu tej produkcji z Państwem. Klasa pracująca zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że siła Państwa pod względem politycznym i gospodarczym, to jest siła klasy pracującej, a wzmożenie sił twórczych Państwa, to jest wzmożenie sił twórczych klasy pracującej. I widzimy dalej to większe sharmonizowanie, jak i związanie interesów świata pracy z Państwem, niż to związanie, które przejawia się po stronie kapitału.</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Kapitalizm polski jest słaby. Przed wojną cały trud utrzymania na poziomie życia gospodarczego na ziemiach polskich polegał na barkach klasy pracującej. W okresie odrodzonego Państwa Polskiego w dobie inflacji kapitał polski nie umiał wyzyskać konjunktury dla siebie i przeprowadzić odbudowę, przygotować się do dalszego rozwoju i cały trud dalszej odbudowy i rozwoju produkcji spoczywać musi na barkach klasy pracującej. Jeżeli tak jest, jeżeli interes ten jest tak bliski interesowi Państwa, to przecież ta klasa pracująca nie powinna i nie może być odsunięta od decydowania o tych sprawach gospodarczych w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Klasa pracująca dojrzała już do tej pracy, jaka normalnie w samorządzie gospodarczym się przepracowuje. Panowie są świadkami, że dziś po całym roku bardzo ciężkiego kryzysu gospodarczego, przy niesłychanem gnębieniu klasy pracującej, przy rozpanoszonem bezrobociu i bardzo często nieuczciwych praktykach, stosowanych na froncie pracy przez czynniki produkcji, przecież panuje spokój. Dowodzi to, że świat pracy nauczył się kalkulacji, nauczył się myśleć ekonomicznie, wzrosło w nim poczucie odpowiedzialności nietylko za dany warsztat pracy, ale i za losy i interes całego Państwa. I ta legitymacja już powinna wystarczyć, gdyby innej nie było, ażeby w samorządzie gospodarczym zapełnić lukę, wytworzoną przez brak świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Kto, jak kto, ale my jesteśmy jak najdalej od tego, ażeby legitymować się dawnemi zasługami i na zasadzie dawnych zasług odniesionych w okresie 1904 i 1920 r., w dobie budzenia się żądzy niepodległości, upominać się o dzisiejsze prawa. Ale pragniemy stwierdzić, że te nowe legitymacje i nowe wartości, wyrastające z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, przez klasę pracującą wnoszone do dorobku państwowego, usprawiedliwiają upominanie się klasy pracującej o udział w kierownictwie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.35" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jeśli mówię o sferach gospodarczych i ich udziale w kierowaniu życiem gospodarczem w Państwie, to nie mogę nie dotknąć sprawy karteli. Wyręczył mnie w tem znakomicie p. Wojciechowski, jednak parę słów chciałbym do tego dodać. Rozumiemy, że wykuwają się nowe formy życia gospodarczego, że szuka się nowych form, jednakże w tem szukaniu nie widzimy, ażeby panowała wszechstronność i ażeby opinja publiczna miała możność wytworzenia sobie bezstronnego sądu o drodze, jaką normowanie i formowanie nowych prawideł dla życia gospodarczego postępować powinno. Opinja publiczna nie ma dostępu do kalkulacji, nie ma dostępu do tajemnic przemysłu, które nawet przy bardzo ścisłych pertraktacjach, mam wrażenie, nawet przed Rządem są głęboko ukryte.</u>
          <u xml:id="u-27.36" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-27.37" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jeśli zatem wspólną naszą wolą decydować mamy o wyborze nowych form gospodarczo-społecznych, to musimy się upomnieć o to, żeby mieć możność wytworzenia sobie bezstronnego zdania o wartości tego czy innego systemu gospodarczego. Nie jesteśmy tak daleko radykalnie posunięci, iżbyśmy żądali wglądu publiczności w tajemnice kalkulacji przemysłowej. Ale zdaje mi się, że nie będziemy dalecy od wyrażenia tęsknoty społeczeństwa, jeżeli będziemy domagać się dania tego prawa wglądu Rządowi,...</u>
          <u xml:id="u-27.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.39" who="#LeopoldTomaszkiewicz">...dania prawa wglądu Państwu, którego losy gospodarcze przecież rozstrzygać się będą.</u>
          <u xml:id="u-27.40" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Powiedziałem, że nasz kapitał polski jest słaby, skazani wiec jesteśmy na ingerencję coraz wyższą i coraz silniejszą kapitału zagranicznego, ale oddanie w całości życia gospodarczego kapitałowi zagranicznemu to jest przekreślenie niepodległości gospodarczej, a co zatem idzie i niepodległości politycznej.</u>
          <u xml:id="u-27.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.42" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Klasa pracująca, związana bardzo ściśle z warsztatami produkcji, zainteresowana jest w ich powodzeniu, ale niekoniecznie w wyższem i najwyższem powodzeniu producenta. I tutaj kontrola Państwa dałaby nam pewność utrzymania równowagi pomiędzy zaborczością w kierunku osiągania jak najwyższych zysków a dążeniem do utrzymania produkcji przez warsztaty pracy. Obserwując politykę już nie karteli, ale większych przedsiębiorstw, musimy stwierdzać, że niektóre gałęzie powojennego przemysłu przyjęły jakąś specjalną metodę utrzymywania jako tabu stałego oprocentowania kapitałów i co ponad to stałe oprocentowanie przychodzi, przemysł oczywiście zabiera do własnej kieszeni. Nie wynika z tego żadne dobro społeczne, ani też nie wzmaga się Skarb Państwa, albowiem ten kapitał zbyt często niestety ucieka za granicę.</u>
          <u xml:id="u-27.43" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Chciałbym wskazać jako na charakterystyczną stronę naszego życia gospodarczego, na te rzeczy, które są powszechnie wiadome, wskazać nie na głupie, czy mądre kartele, nie na dobre, czy złe, bo skutek jest jeden i ten sam, ale na niemoralną stronę kartelów.</u>
          <u xml:id="u-27.44" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wiadomo, że w Małopolsce środkowej znajduje się rafinerja, której właściciel, stale mieszkający w Wiedniu, co miesiąc otrzymuje 1.000 dolarów odszkodowania za to, że jego rafinerja jest nieczynna. Wiadomo, że w Łazach istnieje cementownia, niedawno zamknięta, za której bezczynność roczne odszkodowanie wynosi 800.000 zł. Wiadomo, że „Westen” w Olkuszu zamknął w niedawnym czasie 3 fabryki, mające zamówienia i mogące produkować, i zobowiązał się to tego, że przyjmie robotników z innych fabryk do swoich fabryk, ale niestety nietylko nie przyjął ich, ale nawet bardzo wydatnie zredukował pracę w swojej własnej olkuskiej fabryce. Gdyby choć ta rzecz usprawiedliwiona była potrzebami produkcji, brakiem zamówień — ale jak już mówiłem, te zamówienia są, te zamówienia były dość obfite, płacenie zatem procentów bezrobotnemu kapitałowi w tym wypadku jest rzeczą nietylko niewłaściwą, ale i niemoralną.</u>
          <u xml:id="u-27.45" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Ale, proszę Panów, ta strona ma i drugą jeszcze wymowę. A mianowicie związek zawodowy robotników rolnych i leśnych otrzymał ciekawą statystykę, Ziemiaństwo nasze na ziemiach zachodnich, podkreślam wyraźnie, na ziemiach zachodnich, zalega z wypłatą zarobków dla swych robotników od 10 do 16 miesięcy. Możnaby to zrozumieć, gdyby położenie całego ziemiaństwa w Polsce było tak tragiczne, żeby ono stało się niewypłacalne. Ale ziemiaństwo Kongresówki nie zalega więcej, jak za dwa kwartały, a przecież ziemiaństwo na ziemiach b. Kongresówki znajduje się w gorszem położeniu, niż ziemiaństwo w Poznańskiem. Zdaje mi się, że inny czynnik gra tu rolę, nie niewypłacalność, nie brak gotówki, ale kto wie, czy nie gra tu roli ten czynnik, znany nam już dobrze z przeszłości, czynnik polityczny, starający się doprowadzić do rozgoryczeń wewnętrznych, do niepłacenia zobowiązań, do poderwania zaufania i do Rządu, i do wszelkiej wartości, jaka jeszcze w Państwie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-27.46" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Proszę Panów! Mówiłem o samorządzie gospodarczym i wspomniałem o konieczności doprowadzenia do tego samorządu klasy pracującej. Jeden z pp. posłów opozycyjnych na Komisji Budżetowej wyraził się, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej powołane jest do tego, ażeby przeprowadziło przebudowę ustroju gospodarczego. Musielibyśmy pod tym względem mieć głęboką pretensję do twórców naszej Konstytucji, że nie wprowadzili do niej artykułów w rodzaju art. 37 konstytucji jugosłowiańskiej, która mówi, że używanie własności prywatnej nie powinno szkodzić interesom ogółu, albo art. 153 konstytucji niemieckiej, który głosi, że własność nakłada obowiązki i że korzystanie z prawa własności musi być uważane za służbę interesowi publicznemu. Brak tego rodzaju artykułów w Konstytucji naszej uniemożliwia ścisłą i głęboką ingerencję Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, wogóle uniemożliwia głębszą ingerencję Rządu w życie gospodarcze. Dlatego pracę nowych form oprzeć pragniemy na wewnętrznem przepracowaniu konkretnych zagadnień przez nasze organizacje społeczne.</u>
          <u xml:id="u-27.47" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Znajdujemy się w okresie przebudowy, w okresie walki, jak chcą inni. I do przebudowy, i do walki należy się uzbroić w argumenty i w broń i o tę broń pragniemy apelować do Rządu. Tę broń wyobrażamy sobie w tych ramach, ażeby one nie podnosiły budżetu Państwa, albowiem nikt tak jak klasa pracująca nie jest zainteresowany w utrzymaniu równowagi budżetowej. Pragniemy zwrócić uwagę na konieczność zapełnienia luki w naszem ustawodawstwie społecznem, w sposób, któryby pozwolił klasie pracującej skutecznie prowadzić dalej walkę o naszą niepodległość gospodarczą. Pragniemy zwrócić uwagę na konieczność ustawy o związkach zawodowych, o szkolnictwie zawodowem, ustawy o umowach zbiorowych i wiążącej się z tem ustawy o zatargach.</u>
          <u xml:id="u-27.48" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Nadzwyczajną wagę w dzisiejszej zwłaszcza sytuacji miałaby i mieć będzie ustawa scaleniowa, zwłaszcza ustawa o ubezpieczeniu na starość i od inwalidztwa.</u>
          <u xml:id="u-27.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.50" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Jeżeli dzisiaj bezrobocie wykazuje tak olbrzymi procent, to śmiało rzec można, że 40% tego bezrobocia nie istniałoby, gdybyśmy mieli ustawę ubezpieczeniową na starość i od inwalidztwa, albowiem bardzo wiele obciążeń ciążących dziś na funduszu bezrobocia, musiałoby odpaść, gdyby nie to, że tylu bezrobotnych pozbawionych jest pracy z powodu swego wieku. Stąd też do ustawy scaleniowej odnosić się będziemy szczerze, podchodząc do niej nietylko z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej, ale i z punktu widzenia aktualnego obowiązku walki z bezrobociem.</u>
          <u xml:id="u-27.51" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Kiedy mowa o walce z bezrobociem, pragnę zwrócić uwagę na niesłychanie ważną w naszem przekonaniu sprawę, to jest zagadnienie pośrednictwa pracy. Wiadomo nam. że zostały podjęte w Rządzie kroki co do zaprowadzenia obowiązku powszechnego pośrednictwa pracy. Wiemy, że sfery gospodarcze wysunęły szereg zastrzeżeń, które w naszem rozumieniu nie powinny ani odsunąć, ani obalić takiej ustawy. W roku zeszłym byliśmy świadkami typowych przykładów na całym odcinku naszej pracy. Przytoczę niektóre wypadki. Oto w okolicach Zduńskiej Woli przeprowadzano budowę kolei. Przedsiębiorstwo, budujące kolej, nie zawezwało robotników fabrycznych bezrobotnych z Pabianic i Zduńskiej Woli, lecz brało robotników ze wsi. Wśród tych pracowników znaleźli się ludzie, chcący się dorabiać, którzy to traktowali jako dodatkowe zajęcie, byli i gospodarze, mający po 40–60 morgów gruntu. I w roku bieżącym jesteśmy świadkami, jak zamożni gospodarze para koni przyjeżdżają do Łodzi po zasiłek z Funduszu Bezrobocia. Zdaje mi się, że istnienie ustawy, zmuszającej przedsiębiorstwa do korzystania z sił pracy za pośrednictwem biur pośrednictwa pracy, tego rodzaju anomaliom, tego rodzaju momentom podrywającym w samej zasadzie nawet ubezpieczenie od bezrobocia — położyłoby tamę.</u>
          <u xml:id="u-27.52" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Już w roku zeszłym wskazywaliśmy, że z Funduszu Bezrobocia stworzono jakąś specjalną giełdę, specjalną kastę uprzywilejowaną. Zwracaliśmy uwagę na konieczność, żeby tę ustawę o Funduszu Bezrobocia poddać rewizji, skonfrontować ją z próbami życia. Nie rozwiążemy jednak w żaden sposób tego zagadnienia bez unormowania wewnętrznej migracji i bez odpowiedniego podejścia do robót publicznych.</u>
          <u xml:id="u-27.53" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jeżeli chodzi o zagadnienie bezrobocia, aktualną ciągle jest sprawa skrócenia czasu pracy. Proszę Panów, kiedy powstał Naczelny Komitet dla Spraw Walki z Bezrobociem, wierzyliśmy głęboko, że stanie się on tem, czem powinien się stać aparat konstruujący nowe formy życia gospodarczego. Gdy jednak ograniczył się do łagodzenia skutków bezrobocia, sprawa skrócenia czasu pracy spaść musi z powrotem na barki czynników społecznych,...</u>
          <u xml:id="u-27.54" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-27.55" who="#LeopoldTomaszkiewicz">...na barki Rządu.</u>
          <u xml:id="u-27.56" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Pod tym względem obciąłbym jak najgoręcej zaapelować do Wysokiego Rządu, żeby uczynił wszystko, co w jego mocy, żeby na terenie międzynarodowym przeprowadzić wiążące uchwały w kierunku skrócenia czasu pracy.</u>
          <u xml:id="u-27.57" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.58" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mam głębokie przekonanie, że i Panowie z lewicy, mający stosunki w Drugiej Międzynarodówce, nie odmówią poparcia tej inicjatywie i zechcą jak najwydatniej przyczynić się przez swoje organy, przez swoich sprzymierzeńców, żeby to ważne zagadnienie w płaszczyźnie międzynarodowej załatwić. Skrócenie generalne czasu pracy w polskiej płaszczyźnie jest rzeczą wykluczoną.</u>
          <u xml:id="u-27.59" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Zdajemy sobie z tego sprawę i zdaje sobie sprawę i robotnik i dlatego przerzucanie na Rząd odpowiedzialności za niekorzystanie z nowelizacji ustawy o czasie pracy z roku zeszłego — nie odnosi już dzisiaj żadnego skutku w społeczeństwie i w masach robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-27.60" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na palące i ważne zagadnienie kultury robotnika. Szereg państw europejskich rozwiązał w swoisty sposób to zagadnienie. Polska, wyniszczona klęskami i powtarzającemi się ciągle kryzysami gospodarczemi oraz brakiem wogóle kapitału, do tego zagadnienia podejść realnie dotychczas nie mogła, pozostawiona była ta praca w zupełności organizacjom społecznym, które nie zawsze działały na tym odcinku pracy racjonalnie. Pragnęliśmy i ten odcinek poddać kontroli Państwa, użyźnić go, ożywić i stworzyć z niego realną wartość i dla Państwa i dla klasy pracującej.</u>
          <u xml:id="u-27.61" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Klasa pracująca jest wychowana obywatelsko, ale jeżeli ma wzmagać swoje siły produkcyjne, musi powiększyć swoją wiedzę, uzupełniać swoje doświadczenie ekonomiczne i pogłębiać doświadczenie w dziedzinie zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-27.62" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Klasa robotnicza, kierując się względami na interes Państwa, ponosiła i ponosi ogromne ofiary i w dalszym ciągu skłonna jest je ponosić. Pragnie jednakże mieć pewność, że te ofiary nie idą na marne, że są celowo zużywane przez Państwo, że te ofiary są równorzędnie wymierzane z ofiarami z innej strony, ze strony świata kapitalistycznego. Gdyby tej pewności klasa pracująca nie uzyskała, gdyby jej nie uzyskało całe Państwo, gdybyśmy nie widzieli równorzędności w ofiarach ze strony sfer posiadających, musielibyśmy stwierdzić, że moment zaufania do sfer gospodarczych pozostał raz na zawsze pogrzebany. I nie wiem, ale obawiam się, że wtedy klasa pracująca musiałaby sprawę przebudowy ustroju gospodarczego wziąć na własne barki.</u>
          <u xml:id="u-27.63" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ZygmuntŻuławski">Wysoki Sejmie! Chciałbym przedewszystkiem zwrócić uwagę na pewien szczegół, który zdaje mi się nie powinien ujść uwagi tego społeczeństwa. Odbywamy dyskusję budżetową. Siedząc tu dziś popołudniu przez krótką chwilę, wysłuchałem przemówień dwóch przedstawicieli klubu, wyznającego tę samą ideologję. Kiedy mówił p. Minkowski, stanął na stanowisku, że należy usunąć ubezpieczenia społeczne, że ubezpieczenia te są złe i szkodliwe dla życia gospodarczego. To mogłaby być opinja samego p. Mańkowskiego, ale Panowie ze środka Izby przecież jego przemówienie oklaskiwali. W tej chwili zaś zszedł z trybuny p. Tomaszkiewicz, który przeciwnie, w imię tejże samej ideologji, twierdził, że trzeba ubezpieczenia wprowadzić — i otrzymał takie same oklaski u tych samych posłów.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#ZygmuntŻuławski">Dziwna zaiste ideologja, w której się mieści każda sprzeczność. Zdaje mi się, że ta dwoistość ideologji nie da się inaczej wytłumaczyć, jak tylko pewną nieszczerością i jednych i drugich.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#ZygmuntŻuławski">Ja, mówiąc o budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, nie chcę się zwracać do Rządu z żadnemi wskazówkami, z żadnemi radami, i oświadczam, że nie mam żadnej nadziei, ażeby Rząd w jakikolwiek bądź sposób z moich słów skorzystał. Rozumiem doskonale, że póki istnieje obecny Rząd jednostki, czy grupy, musi też trwać obecny system nadużyć bez względu na to, czy Panowie będziecie wysuwać takie czy inne życzenia pod adresem Rządu. Ani Panowie, ani nawet Rząd nie ma tu nic do decydowania.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#ZygmuntŻuławski">Mojem zadaniem jest na przykładzie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wykazać cały szereg nadużyć, wykazać je publicznie wobec narodu, który, jakkolwiek w tej chwili może być ujarzmiony, jest jednak suwerenem w tem Państwie i powinien mieć wgląd i wiedzieć, w jaki sposób jest rządzony i do czego obecne rządy bezpośrednio muszą prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#ZygmuntŻuławski">Najważniejszem zadaniem, jakie stanęło przed Ministerstwem Pracy, i Opieki Społecznej — przyznaj e to w swojem sprawozdaniu referent p. Gettel — była kwest ja bezrobocia. Proszę Panów, ja już z tej trybuny niejednokrotnie wskazywałem, że Rząd stanął bezradny wobec tego problemu, który w tej chwili dla Państwa jest ważniejszy, niż jakikolwiek inny. Wszystko bowiem to, co Panowie tu mówicie pięknie o oświacie, o obronie Państwa lub o reformie administracji, to wszystko jutro może obrócić się w niwecz, jeżeli załamie się nasza zdolność produkcyjna i jeżeli stracimy możność utrzymania obywateli Państwa… Problem bezrobocia wysunął się na czoło, i trzeba przyznać, że wobec tego problemu Rząd nie znalazł żadnego środka. Poza strusią polityką schowania głowy w piasek i czekania, aż przejdzie kryzys w stosunkach międzynarodowych, Rząd zdobył się na trzy pociągnięcia swoiste, nie mające zresztą żadnego istotnego znaczenia dla złagodzenia samego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#ZygmuntŻuławski">Pierwsze — to obniżenie plac. Pamiętam, zdaje się, w kwietniu ubiegłego roku piękny artykuł w „Gazecie Polskiej”, w którym tłumaczono, że obniżka płac i pensyj leży w interesie zdrowych podstaw życia gospodarczego. Od tego czasu zaczęto też tę tezę stosować wszechwładnie. Dziś mija blisko rok, od tego czasu. I zdaje mi się, że nie potrzeba już dociekań teoretycznych, spojrzeć trzeba jedynie na rezultaty, jakie stosowaniem tej metody zostały osiągnięte. Sam p. Gettel w sprawozdaniu swojem przyznaje, że jest źle, ale pociesza się, że gdzieindziej jest gorzej, że w Niemczach jest gorzej.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#komentarz">(P. Gettel protestuje.)</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#ZygmuntŻuławski">Tak Pan napisał.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(P. Gettel: To nie jest pocieszenie, to jest zestawienie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PrzeczytamPanu">„Niemcy np., mając mieszkańców niespełna dwa razy więcej niż my, miały na 1 stycznia r. b. 5.556.000 bezrobotnych”. Pociesza się więc, że ten stan u nas nie jest jeszcze najgorszy. To samo widać z zestawienia cyfrowego, w którem p. Gettel wykazuje, że u nas bezrobocie maleje, a nie rośnie. Na stronie 4 sprawozdania jest napisane, że na dzień 1 stycznia 1931 r. bezrobotnych było 299.000, a dnia 1 stycznia 1932 r. tylko 289,000, tj. o 10.000 mniej.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PrzeczytamPanu">Zdawałoby się więc, że ta metoda obniżki płac dała pewne rezultaty. Chciałbym jednakże, aby Panowie spojrzeli na ten obraz, malowany przez p. referenta, z innej strony, z odwrotnej strony. Dla społeczeństwa i jego dobrobytu ważną kwest ją jest nie: ilu jest bezrobotnych, t. j. w produkcji nieczynnych, lecz przeciwnie, ilu jest zatrudnionych, t. j. czynnych w produkcji. Z owoców pracy tych ludzi trzeba bowiem utrzymać wszystkich: i tych t. zw. bezrobotnych, których się wykazuje tylko dlatego, że chcą pracować, jak również inne czynniki nieproduktywne, jak policję, wojsko i administrację, a wreszcie tych, którzy nic nie robią, bo nie chcą i nie potrzebują pracować. To wszystko trzeba utrzymać z pracy rąk tej grupy, która pracuje. I warto zobaczyć, jak ten stan rzeczy przedstawia się w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PrzeczytamPanu">W 1927 roku według oficjalnych wykazów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w wielkim przemyśle tylko było 670.000 zatrudnionych robotników. W roku 1929 ilość ta spadła już do 570.000, a obecnie wedle „Wiadomości Statystycznych” wynosi 370.000. W przeciągu czterech lat, liczba pracujących spadła prawie o połowę. Mógłby kto powiedzieć, że to są cyfry dotyczące tylko wielkiego przemysłu, a więc niezupełne, nie obejmujące wszystkich ludzi pracy. Słusznie. Dlatego uzupełnienia trzeba poszukać w takiej instytucji, która ma rejestry wszystkich zatrudnionych.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PrzeczytamPanu">Wziąłem wykaz kas chorych. W 1927 r. liczba ubezpieczonych w kasach chorych, ze służącemi i z częścią robotników rolnych wynosiła dwa miljony sześćset kilkadziesiąt blisko siedemset tysięcy. W roku 1929 wynosiła 2.500.000, a obecny wykaz, nie kompletny — 1.900.000. W przeciągu czterech lat spadek produktywnych pracowników o 700.000, bo ci są wyeliminowani z ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PrzeczytamPanu">Ale najlepiej ilustruje ten spadek produkcji ilość przepracowanych godzin, bo to jest jedynie miarodajne dla pytania, ile się wyprodukowało. I jeżeli spojrzymy na te dane, to zobaczymy obraz wprost przerażający. W grudniu 1928 r., trzy lata temu przepracowano w Polsce 25 miljonów godzin. Po dwóch latach twórczej pracy sanacji liczba godzin pracy wynosiła 18.000.000, a w ciągu ostatniego roku, w którym według p. Gettla liczba bezrobotnych spadła, liczba godzin z 18 miljonów zmniejszyła się do 13 miljonów, a więc o blisko 30%, dokładnie 27%, w ciągu jednego roku zmniejszyła się produktywność społeczeństwa, a zatem zmniejszyła się możność utrzymania wszystkich tych, którzy żyli z pracy robotników produktywnych.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PrzeczytamPanu">Chciałbym, żeby p. referent zajął się porównaniem tych stosunków z Niemcami. Tam jest 5 miljonów ludzi bez pracy, ale liczba przepracowanych godzin społeczeństwa, które jest dwa razy większe niż u nas, wynosi nie 26 miljonów, lecz dwieście kilkadziesiąt miljonów godzin. Temi dwustu kilkadziesiąt miljonami godzin można wytworzyć liczbę towaru, która wystarczy na utrzymanie tych ludzi, którzy od produkcji zostali usunięci. A jeżeli uwzględnią Panowie jeszcze rolnictwo i stosunki rolnicze, wydajność ziemi tam i u nas, wtedy dopiero w całej pełni ujawni się nędza życia polskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PrzeczytamPanu">To był jeden środek, który zastosowano. Rezultaty, osiągnięte przez obniżenie płac i pensyj, były najgorsze. I te stosunki panują w dalszym ciągu. Mieliśmy dopiero co wielką akcję zniżkową w górnictwie. Czytaliśmy, że eksport jest konieczny, że leży w interesie narodu. Ja rozumuję prosto. Jeżeli te ofiary są koniecznie potrzebne w interesie Państwa i w interesie narodu, to nie wolno zwalać całego ciężaru tylko na barki górników. Ciężary, wynikające z tego eksportu, winny być rozłożone równomiernie na barki całego społeczeństwa, a nie jednej grupy — górników.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PrzeczytamPanu">Ale zachodzi drugie pytanie, czy to jest prawda, że Państwo potrzebuje takiego eksportu, żeby do niego musiało dopłacać. Przed chwilą mówił p. Wiślicki o eksporcie i płynących zeń korzyściach. Ale kto bierze te korzyści, kto bierze waluty z eksportu? Proszę przejrzeć sprawozdanie Banku Polskiego. O sto kilkadziesiąt miljonów zmniejszyła się emisja, bo zmniejszył się podkład emisji, a przecież czterysta kilkadziesiąt miljonów uzyskano w tym samym czasie w obcych walutach z eksportu. Gdzie jednak są te pieniądze? Wypłynęły z kraju. Więc na to górnik polski musi dopłacać ze swojej własnej płacy, ażeby pierwszy lepszy przedsiębiorca zagraniczny mógł lokować pieniądze w obcych krajach. Czy to jest konieczność narodowa? Proszę Panów, ja tego nie rozumiem.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PrzeczytamPanu">A obecnie już po obniżeniu płac górniczych, w całej prasie pojawiły się pogłoski, że Rząd nosi się z zamiarem dalszego obniżenia płac urzędników, że Ministerstwo Pracy opracowuje ustawę o obcięciu urlopów, o obcięciu wydatków na ubezpieczenia socjalne, mając zamiar stworzyć jako rekompensatę ustawę o ubezpieczeniu na starość, która jednak ma wejść w życie dopiero po minięciu kryzysu. Nie wiem, czy wiadomości te są prawdziwe, dlatego zwracam się z zapytaniem do p. Ministra. Może być, że to moje pytanie pozostanie pytaniem czysto retorycznem, że na nie odpowiedzi nie dostanę, ale nieudzielanie mi odpowiedzi na nie będzie dla nas wszystkich potwierdzeniem tych pogłosek i stwierdzeniem, że Rząd w dalszym ciągu chce reperować kryzys kosztem najszerszych warstw ludności pracującej.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PrzeczytamPanu">To był jeden sposób, którym starano się zażegnać kryzys. Drugi, który również z uznaniem podnosi p. referent Gettel, to skrócenie czasu pracy. Należę do tych ludzi, którzy dziś i lat temu 20 i 30 walczyli z uporem manjaka o krótszy dzień roboczy. Rozumiałem, że krótszy dzień roboczy to zmniejszenie wyzysku i zmniejszenie trudu. Ale oświadczam jasno, że te ostatnie uchwały Sejmu i ostatnie zarządzenia Ministra uważam nietylko za niepożyteczne, ale za szkodliwe w wysokim stopniu. Gdzie ma się zmniejszyć czas pracy? Ten sam Rząd, który mówi o skróceniu czasu pracy, tam, gdzie płaci ludziom miesięcznie, na kolejach, w marynarce, łamie ustawy w biały dzień. Na kolejach do dziś dnia pracuje się 10 godzin i żaden minister nie stara się wprowadzić krótszego dnia roboczego. Wprowadza się natomiast krótszy dzień roboczy tam, gdzie płaca jest od sztuki albo na godziny. Proszę to przetłumaczyć na zwykły praktyczny język. Jeśli klasa robotnicza ma w sumie dochodu tygodniowego, powiedzmy, 20 czy 12 milj. zł, to się powiada: Możecie się temi pieniędzmi podzielić, pracuje was 600.000 i bierze 12 miljonów zł, niech was pracuje o 200.000 więcej, ale pieniędzy nie dostaniecie ani grosza więcej. A jak Panowie sądzą, czy ludziom chodzi tylko o samą pracę, czy o możność życia? Ministerstwo przychodzi zaś jako dobrodziej tylko z pracą właśnie i obdarowuje nią klasę robotniczą, ale dochód z pracy chce utrzymać taki sam, nie wolno go podnieść. Nie chcę używać słów silniejszych, ale tego rodzaju załatwienie sprawy jest nieszczere i obłudne wobec klasy pracującej. Dlatego te metody musimy jak najkategoryczniej potępić.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PrzeczytamPanu">A trzeci środek, który nawet p. Tomaszkiewicz potępił, nie powiem potępił — ale nim się nie zachwycił i miał co do niego pewne zastrzeżenia, to utworzenie społecznych komitetów pomocy dla bezrobotnych. Nie chcę mówić o społecznej wartości tych komitetów. Myśmy wobec nich zajęli stanowisko od samego początku. Ale zdaje mi się, że jeżeli te komitety działają pod odpowiedzialnością i pod protektoratem Rządu, to ten Rząd powinien wglądać w to, jak one działają. Dostaję wiadomości, że komitety, których dochody oparte są na dobrowolnych zbiórkach, zaczynają z tych zbiórek robić jakieś specjalne interesy dla siebie i dla jakichś „instytucyj publicznych”. Przecie my wszyscy płacimy, przy depeszach, przy markach, przy telegramach, płaci cała ludność, — a prócz tego robotnik płaci procent od zarobku. I oto naraz dostaję kartkę….</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Aby tylko prawdziwą. Inny głos: Później trzeba będzie odwoływać.)</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#PrzeczytamPanu">Proszę Panów, komitet w Borysławiu rozlepił afisze, w których zawiadamia, że na skutek reskryptu starosty pobierający zapomogi w naturze i gotówce są obowiązani odpracować te zapomogi na rzecz instytucyj publicznych.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PrzeczytamPanu">To nie pojedynczy fakt, gdyż jednocześnie dostaję taką samą wiadomość z Wilna. Komitet w Wilnie wydrukował sobie specjalne kartki, które rozsyła do wszystkich pobierających zasiłki: „Sekcja zatrudnienia wojewódzkiego komitetu dla spraw bezrobocia wzywa Pana do stawienia się do pracy dnia tego a tego, celem odpracowania udzielonej zapomogi na rzecz instytucyj publicznych”.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PrzeczytamPanu">Jeżeli my dajemy datki,...</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wy dajecie?)</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PrzeczytamPanu">...jeżeli je daje całe społeczeństwo, to czy przeznacza je na instytucje społeczne dla miasta Wilan, dla gminy borysławskiej? Jakiem prawem te instytucje mają czerpać dochody i korzyść z filantropji publicznej?</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#PrzeczytamPanu">Jeszcze jedno. Nie wiem, jak p. Tomaszkiewicz będzie się na te rzeczy zapatrywał. Opodatkowani na rzecz tych komitetów są również robotnicy. I proszą sobie teraz wyobrazić: z pieniędzy...</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Miasto będzie miało bruki.)</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#PrzeczytamPanu">...robotnika, z jego zarobku, stwarza się dlań bezpłatną konkurencję z jego własnych pieniędzy utrzymać się chce robotników, którzy za darmo, bezpłatnie, wykonać mają za niego istniejącą pracę. To są rzeczy, które miejsca mieć nie powinny.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Lepiej jałmużna? Inny głos: Pan sam powiada, że nie potrzebujecie jałmużny.)</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#PrzeczytamPanu">Ale na tem nie koniec. Mam wrażenie, że do tych komitetów zakradają się zwyczaje, które jak najrychlej powinny być usunięte. Panu staroście w Mławie miejscowi ludzie przedstawili dwa protokóły: skargę robotnika, niejakiego Wielichońskiego, który powiada, że mu odmówiono Kartki na wydanie zapomogi w towarach. Odmówił mu niejaki Lewandowski, mąż zaufania B. B. S. Na tę kartkę w parę dni później podjął towary, względnie węgiel, syn tegoż Lewandowskiego. Zwykłe nadużycie; tak może zdarzyć się wszędzie. Ale odnośni pokrzywdzeni z dowodami i protokołami udali się ze skargą do starosty. Starosta ich przyjął, obiecał zbadać. Przedstawiono mu protokóły z zeznaniem tego, który węgiel wydawał, i drugiego, któremu syn Lewandowskiego chciał węgiel sprzedać, a mimo to ten Lewandowski pełni nadal funkcje rozdzielcy przy komitecie i starosta — czy kto tam jest do tego powołany — nie uznał za stosowne go usunąć.</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#PrzeczytamPanu">Nie przywiązywalibyśmy do tego faktu wielkiej wagi, gdyż wiemy, że nadużycia są i za pojedyncze fakty nie czynilibyśmy odpowiedzialnym Rządu. Ale wpadł mi w rękę znowu druczek, kartka, wydana przez Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy, która świadczy, że staje się to już metodą.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#PrzeczytamPanu">„Wywiad poufny do powiatowej komendy policji państwowej. Wydział śledczy w Baranowiczach. W związku z zarejestrowaniem bezrobotnego zamieszkałego i t. d. w przedmiocie otrzymania zapomogi żywnościowej, Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy w Baranowiczach prosi o odwrotne zakomunikowanie o stopniu lojalności w stosunku do Państwa Polskiego”.</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#PrzeczytamPanu">Co to za nowe pojęcie „stopnia lojalności”?</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#PrzeczytamPanu">Co to znaczy stopień lojalności? My znamy obywateli wobec Państwa lojalnych, to jest tych ludzi, którzy wykonują ustawy państwowe, i obywateli wobec Państwa nielojalnych, którzy ustawy te łamią, obojętne, jakieby zajmowali stanowisko. Minister, który łamie prawo, który bezprawnie więzi ludzi, który bezprawnie dokonuje konfiskat, jest wobec Państwa nielojalny, natomiast obywatel, który choćby nie wiem jak krytykować będzie p. Prystora i p. Piłsudskiego, póki spełnia przepisy ustawy, które mu Państwo spełniać nakazuje, poty będzie wobec Państwa lojalnym. A do oceny tej lojalności, do oceny, czy kto spełnia ustawy czy nie, nie jest powołany Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy ani policja w Baranowiczach, ale sąd państwowy, który wyrokuje, czy kto przepis ustawy przekroczył czy nie. I mnie się zdaje, że tu nie o lojalność wobec Państwa chodzi, lecz o lojalność wobec p. Prystora, p. Piłsudskiego, czy wobec sanacji. Dlatego przeciw tego rodzaju metodom, musimy jak najostrzej zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#PrzeczytamPanu">I podobnie, jak w tej dziedzinie, stronniczość przejawia się we wszystkich dziedzinach działalności Ministerstwa Pracy. W obecnych warunkach, kiedy Rząd wobec bezrobocia stanął bezradny, jedynym czynnikiem, który mógł sobie radzić, stała się sama zorganizowana klasa robotnicza. Nile będę powtarzał tego, co już niejednokrotnie pisano i mówiono z tej trybuny o metodach rozbijania tych organizacyj robotniczych. Nie będę mówił o tych wszystkich rewizjach, represjach, które się stały zjawiskiem codziennego życia. Dziś p. Tomaszkiewicz, skarżył się, że nie wie, co się dzieje u przedsiębiorców. Kiedy robotnicy odbywają posiedzenie zarządu oddziału zawodowego, przychodzi stójkowy, czy przodownik, nie chce wyjść, powiada, że on będzie siedział, bo taki ma rozkaz. Czy nie byłoby wskazane, żeby, jeżeli już taką opieką otoczyło się organizacje robotnicze, otoczyć również opieką organizacje przedsiębiorców? Dowiedzielibyście się Panowie wówczas znacznie więcej i ciekawszych rzeczy, niż z posiedzenia organizacyj robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#PrzeczytamPanu">Proszę Panów, z temi represjami damy sobie radę, ale otoczono nas sforą szpiclów i prowokatorów. Przytoczę pewien fakt, opisany mi przez robotnika i stwierdzony przez dwóch świadków. Jeden z marynarzy z Gdyni pisze: „Kilkakrotnie byłem zatrzymany przez agentów i osobiście przez Lichniewicza — t. j. komisarza policji — który domagał się, bym wyznał, że…sekretarz jest komunistą. Za proponował mi takie, a takie odszkodowanie, kiedy zaś powiedziałem, że liczą na mój honor za mało, L. obiecywał mi więcej, mówiąc, żebym pojechał pod wskazanym przez niego adresem do Gdańska, skąd miałem wziąć jakąś bibułę czy dokumenty i przyjechać z tem do Związku Zawodowego Transportowców!</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#PrzeczytamPanu">A więc tego rodzaju historje uprawia się dla skompromitowania i zdławienia ruchu robotniczego. Tak postępuje się z organizacjami niezależnemi. A teraz chciałbym Panom dać przykład odwrotnego postępowania: jak inaczej zupełnie postępuje Rząd wobec organizacyj, które sam sobie stworzył! Niedawno, parę miesięcy temu, w Ministerstwie Pracy wystawiono talon na subwencje dla Związku Powszechnego Robotników Przemysłu Górniczego. Talon ten przyszedł do Sosnowca, a ponieważ Związku takiego nie było, listonosz oddał list do Centralnego Związku Górników, zjednoczonego w Komisji Centralnej. Kiedy sekretarz list przeciął i zobaczył inny tytuł i że zaszła pomyłka, włożył do koperty i oddał listonoszowi.</u>
          <u xml:id="u-30.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Ale odpisał.)</u>
          <u xml:id="u-30.35" who="#PrzeczytamPanu">Odpisał, naturalnie. Wszystko się odpisuje, co do nas przychodzi, to Panom zaręczam. Nie byłem wtedy w Polsce. Kiedy przyjechałem, zainteresowałem się tą sprawą specjalnie i stwierdziłem, że Ministerstwo Pracy, wystawiwszy talon dla związku, powołuje się w nim na upoważnienie budżetowe, zdaje mi się z działu ósmego, § 21, który obejmuje „subwencje na popieranie akcji, której zadaniem jest podnoszenie poziomu kulturalnego i społecznego warstw ludności”. Proszę Panów, słusznie, ale czy może podnosić poziom kulturalny i społeczny warstw ludności instytucja nie istniejąca, instytucja fikcyjna?</u>
          <u xml:id="u-30.36" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jakto, niema tej instytucji?)</u>
          <u xml:id="u-30.37" who="#PrzeczytamPanu">Niech Pan nie krzyczy — instytucja fikcyjna. Stwierdzam, że Związek Powszechny Robotników Przemysłu Górniczego nie istniał, Ministerstwo, wystawiając talon, wystawiało go na fikcyjną, zmyśloną osobę. A pieniądze podjął imieniem tego fikcyjnego związku również ktoś podstawiony, bo związek przecież nie istniał, nie miał statutu.</u>
          <u xml:id="u-30.38" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: To oszczerstwo. Głos inny: Niech Pan poda nazwisko, potem będzie Pan musiał to odwoływać.)</u>
          <u xml:id="u-30.39" who="#PrzeczytamPanu">Nie krzyczcie, Panowie, talon został wystawiony dnia 3 sierpnia, — dopiero, kiedy tę rzecz ogłosiliśmy w pismach, kiedy cała sprawa została ujawniona, wówczas dopiero dnia 28 sierpnia, więc blisko w cztery tygodnie po przesłaniu pieniędzy zarejestrowano związek o tej nazwie, ażeby pokryć tę fikcyjną tranzakcję.</u>
          <u xml:id="u-30.40" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Kłamstwo!)</u>
          <u xml:id="u-30.41" who="#PrzeczytamPanu">Niech p. dyrektor Klott powie, czy to jest kłamstwo! Gdyby takiej tranzakcji dokonano w firmie prywatnej, to wkroczyłby w nią prokurator, ale tu nazywa się to wykonaniem budżetu państwowego!</u>
          <u xml:id="u-30.42" who="#PrzeczytamPanu">Panowie widzą...</u>
          <u xml:id="u-30.43" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Widzimy, jak Pan kłamie nieustannie.)</u>
          <u xml:id="u-30.44" who="#PrzeczytamPanu">...te dwie miary postępowania wobec nas i wobec związków sanacyjnych. Ta sama stronniczość, jak już powiedziałem, przejawiła się również w innych dziedzinach działalności Ministerstwa Pracy. Mówiłem tyle razy o ubezpieczeniach społecznych. Trzy lata temu zniesiono autonomję, a dziś stan ten utrwalono rozporządzeniem Pana Prezydenta z listopada ub. roku, rozporządzeniem wydanem bezprawnie i nielegalnie. Konstytucja nasza w art. 44 postanawia wyraźnie, że Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo wydawać dekrety w czasie między sejmami w razie nagłej konieczności państwowej. Sądzę, że p. referent i p. Minister przyznają, że dziś po półtora roku od chwili wydania tego dekretu „w nagłej konieczności państwowej” jeszcze nie został on wprowadzony w życie. Gdzie więc była ta nagła konieczność państwowa? Co to za pojęcie nagłości, która się ciągnie przez półtora roku? Nagłej konieczności, więc nie było, a zatem dekret został wydany bezprawnie.</u>
          <u xml:id="u-30.45" who="#PrzeczytamPanu">Kiedy rok czy dwa lata temu mówiłem na ten temat, wskazywałem na typy, które p. Minister Prystor wprowadził, jako swoich mężów zaufania, na komisarzy do kas chorych, kiedy zaś wskazywałem na kryminalną wielu z pośród nich przeszłość, Panowie, jak zwykle, krzyczeliście: kłamstwo, oszczerstwo! Zaręczam Panom, że Wasze krzyki i Wasze obelgi mnie nie dosięgną.</u>
          <u xml:id="u-30.46" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.47" who="#PrzeczytamPanu">Krzyczeliście, jak dzisiaj. Ja zaś dziś w dwa lata od Waszych krzyków mam tę satysfakcję, że sądy coraz częściej potwierdzają, moje oskarżenie. P. Zieliński odszedł, ponieważ stwierdzono, że miał wyroki za kradzież i oszustwo, dopiero dwa, czy trzy tygodnie temu prystorowski komisarz p. Herman zasądzony został na dwa lata za dezercję, sprzeniewierzenie i t. p. Odsunięto p. Hertla, a p. Nadzieja, któremu zarzucałem, że był powszechnie obwiniony o szpiegostwo na rzecz Austrji, obiecał mnie zaskarżyć. Zaskarżył, a gdy sąd nie chciał rozprawy przeprowadzić, dopóki nie wyda mnie Sejm, w pismach sanacyjnych zamieścił artykuł: „Żuławski uciekł przed odpowiedzialnością i ukrył się za nietykalnością poselską”. Sądzę, że p. Marszałek może uspokoić p. Nadzieję co do tego, jakim jest parawanem ta nietykalność poselska, z poza której p. Nadzieja nie może mnie wydostać. Nie chce mnie wydostać!</u>
          <u xml:id="u-30.48" who="#PrzeczytamPanu">Usunięto z kas chorych typy kryminalne, ale, nie usunięto ducha, który tam przez nich został wprowadzony. To też dziś niemal codziennie czytamy w prasie o takiem, czy innem nadużyciu, o takiem, czy innem sprzeniewierzeniu, o takiej, czy innej kradzieży w kasach chorych. To jest już cała długa litanja nazwisk, to już setki ludzi wymienianych codziennie w prasie.</u>
          <u xml:id="u-30.49" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan zacytuje.)</u>
          <u xml:id="u-30.50" who="#PrzeczytamPanu">Mogę podać — dla ostrożności zanotowałem sobie kilka: więc Szukiewicz z Nowej Wilejki, Piątkowski z Warszawskiej Kasy Powiatowej, Bednarowski, Norkopf, Staniszewski, sądzę, że wystarczy; trudno wymienić wszystkich, którzy kradli w kasach chorych, którzy byli zasądzeni i wydaleni za nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-30.51" who="#PrzeczytamPanu">Ale czy mogło być inaczej, jeżeli do kasy chorych przyjmowało się ludzi wszystko jedno jakich, byle tylko prowadzili walkę z ruchem robotniczym. Dam Panom przykład: w Wilnie przyjęto niejakiego Diszlajtisa na buchaltera kasowego, który w 1926 r. był sądownie karany jako buchalter za przywłaszczenia, fałszowania w księgach, podrabianie kwitów, a mimo to p. komisarz kasy uznał, że z temi kwalifikacjami może być buchalterem w kasie. Dziś go już wyrzucono.</u>
          <u xml:id="u-30.52" who="#PrzeczytamPanu">A drugi przykład. W Kole jest urzędnikiem, kierownikiem filji, a więc zastępcą p. komisarza, p. Andrzej Czuma. Dziś wstydzi się on swego nazwiska i swej przeszłości, bezprawnie nazywa się Stanisławskim. Człowiek, który był zasądzony za czyny, za które dziś stawiają przed sądami doraźnemi. W przewodzie sądowym w Sosnowcu udowodniono, że brał pieniądze od agentury obcego państwa i za te pieniądze prowadził robotę antypaństwową. Został zasądzony i nie wiem, ale prawdopodobnie, został ułaskawiony przez Pana Prezydenta. Kiedy równocześnie pomyślę, że jakiegoś 18-letniego, czy 17-letniego Białorusina ze Święcian, młodego i głupiego chłopca, wiesza się, a p. Czuma w chwale sprawuje urząd w Kole i utrwala się na swojej posadzie, to ogarnia mnie przerażenie. Proszę Panów, tak często krzyczeliście na interwencje poselskie, a kiedy p. Czuma poczuł się niepewnym na swojem stanowisku, nie poszedł ani do ministerstwa, ani do głównego urzędu lecz, poszedł do Panów, do poszczególnych posłów z B. B. i z nimi się umawiał i upewniał się co do stałości swej posady. Ten człowiek, zasądzony prawomocnie za działanie na niekorzyść Państwa Polskiego, jest dzisiaj mężem zaufania, z którym Panowie pertraktują i poza władzami.</u>
          <u xml:id="u-30.53" who="#komentarz">(Głosy na ławach B.B.: Z jakim posłem to było?)</u>
          <u xml:id="u-30.54" who="#PrzeczytamPanu">Z posłem z B.B.</u>
          <u xml:id="u-30.55" who="#komentarz">(Głosy: Z którym?)</u>
          <u xml:id="u-30.56" who="#PrzeczytamPanu">Może p. Tomaszkiewicz odpowie.</u>
          <u xml:id="u-30.57" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Który?)</u>
          <u xml:id="u-30.58" who="#PrzeczytamPanu">Poseł Pączek.</u>
          <u xml:id="u-30.59" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-30.60" who="#PrzeczytamPanu">Znowu przypadkiem zaadresował p. Czuma dawnym zwyczajem list do nas.</u>
          <u xml:id="u-30.61" who="#komentarz">(P. Pączek: Oszczerca!)</u>
          <u xml:id="u-30.62" who="#PrzeczytamPanu">Przeczytam odnośny ustęp listu: „Dlatego przyjechałem dnia 1 listopada do Warszawy i porozumiałem się z obywatelem posłem Pączkiem i obywatelem Długoszem, z pierwszym, jako prezesem, z drugim, jako generalnym sekretarzem, czy mogę rodzinę przenieść. Obaj mi poradzili, ażeby ją przeniósł”.</u>
          <u xml:id="u-30.63" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B., Z Pączkiem jako prezesem ale nie z posłem.)</u>
          <u xml:id="u-30.64" who="#PrzeczytamPanu">Z p. posłem Pączkiem.</u>
          <u xml:id="u-30.65" who="#komentarz">(P. Pączek: Pan zełgał, Pan zawsze łże i kłamie. Głosy: Niech Pan zareaguje, co było w Tarnowskich Górach? Wrzawa i różne okrzyki na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#ZygmuntŻuławski">W takich warunkach, kiedy o urzędnikach kasy decydują ludzie postronni, kiedy, jako urzędników wprowadza się ludzi w rodzaju Czumy albo Diszlajfisa, gospodarka kas musi być jak najgorsza. To też dziś niemal wszystkie kasy stanęły przed bankructwem. P. referent Gettel podnosi w swem sprawozdaniu, że kasy musiały płacić duże odszkodowania wydalonym pracownikom.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#ZygmuntŻuławski">Czy te wydalenia były konieczne, czy po to wydalano starych, rutynowanych, ideowych urzędników, by płacić grube sumy na odszkodowanie, a na ich miejsce brać Diszlajtisów i Czumów? Te odszkodowania kosztowały lwowską kasę sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, powiatówkę warszawską około dwieście kilkadziesiąt tysięcy złotych, a krakowską — kilkadziesiąt tysięcy. W trzech tylko kasach blisko 1/2 miljona. W związku okręgowym lwowskim był taki czas, że równocześnie płacono trzem dyrektorom.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#ZygmuntŻuławski">Naturalnie to wszystko musiało spowodować, że koszty administracyjne kas wzrosły do niesłychanych rozmiarów. Panowie powiadają, że wynoszą one 9 1/2%. Panie Dyrektorze, ja sobie daję szyję uciąć, że nie mniej niż 13%. Koszta administracyjne kryjecie w kosztach ogólnych, w świadczeniach lekarskich i t. d.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#ZygmuntŻuławski">I jak może być inaczej? Wydatki na auta. Za przykład dam to Ministerstwo, bo niedawno w prasie narodowej czytałem, że w Ministerstwie Pracy na same auta wypada na 1 km. przejechany 174 grosze, nie sprostowano tej wiadomości 174 grosze, a fiakier jedzie za 50 gr. A może p. Dyrektor zapisze sobie taką cyfrę: W powiatówce warszawskiej tamtego roku przejechano 82.550 km., a koszta aut wypadły 83.377 zł, a zatem znów przeszło złoty. A przecież niedawno czytaliśmy, również bez sprostowania, w dwóch robotniczych organach, gdzie podano numery kwitów, jak jeden z komisarzy zaliczył sobie bilet I klasy kolei i jechał autem. Był to p. Kolkiewicz. Wiadomość ta była podana w prasie codziennej, nikt temu nie przeczył. A sekretarz Związku Górników Bielnik ogłosił długą listę z zarzutami uwłaczającemi czci komisarza Wąsowicza. I na to nikt nie odpowiedział, nikt p. Bielnika nie zaskarżył. Ani p. Kolkiewicz, ani p. Wąsowicz. I obaj mianowani są komisarzami, są dalej mężami zaufania Rządu.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#ZygmuntŻuławski">Chwali się p. referent, że wzrosły wydatki na świadczenia — lecz wydatki na zasiłki spadły. Wzrosły jedynie wydatki na świadczenia lekarskie, t. j. na pensje lekarzy, na personel pomocniczy, w czem właśnie są ukryte koszty administracyjne. Jakie te świadczenia lekarskie mogą mieć znaczenie dla człowieka chorego, choćby go nawet leczono najlepszemi metodami, jeśli mu się odmawia równocześnie chleba. odmawia się zasiłku. Kasy chorych w tych warunkach przestały mieć jakiekolwiek znaczenie społeczne, stały się jedynie gniazdem dla utrzymania zasłużonych politycznie osób.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#ZygmuntŻuławski">Widzi się to dosadnie, gdy się czyta ogłoszenie o mianowaniu komisarzy i dyrektorów. Trzeba było zrobić to chociaż jakoś zgrabniej, aby nie narażać się na pośmiewisko. P. Kolkiewicz, dyrektor kasy krakowskiej, zostaje komisarzem kasy chrzanowskiej, a p. Loteczko, dyrektor kasy chrzanowskiej komisarzem kasy bialskiej i tak dalej — cały łańcuszek, jakiś kadryl w odbijanego. Jeden drugiego robi dyrektorem. Jeden będzie dyrektorem i komisarzem nad drugim. Naturalnie w tych warunkach niema mowy jakiejkolwiek o kontroli, są wprawdzie wydziały, czy komisarze rewizyjni, którzy jednakże są zanadto zależni od kas, by mogli wykonać rewizje faktycznie.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#ZygmuntŻuławski">Uznał to p. Minister i wprowadził specjalnym dekretem delegatów Ministra, Zdaje mi się, w lecie, w czerwcu 1931 r. Główny Urząd Ubezpieczeń wydał specjalne zarządzenie do kas co do tych właśnie delegatów p. Ministra. W całem tem zarządzeniu niema ani słowa o tem, co ten delegat ma robić, jest tylko powiedziane, jak kasa ma wysyłać dla niego pieniądze. Tymi delegatami są wyżsi urzędnicy ministerjalni, którzy w ten sposób uzupełniają swoje pensje. To też wszelka kontrola ustała. I proszę popatrzeć, jakie to dało wyniki. Cały szereg kas został zrujnowany. Już z referatu sprawozdawcy p. Gettla można stwierdzić, że wszystkie kasy razem mają dziś deficyt. Proszę przeliczyć: 81,5% zasiłków, blisko 10% kosztów administracyjnych, 10% odpis na fundusz rezerwowy i 5% kosztów ogólnych, to razem 106% przypisu czyli deficytu 6%.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Głos: Pan się nie zna na tem.)</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#ZygmuntŻuławski">Tak wygląda gospodarka kasowa panów komisarzy.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#ZygmuntŻuławski">Ażeby Panom dać pewną ilustrację tej gospodarki, to przedstawię kilka szczegółów z jednej kasy, z warszawskiej kasy powiatowej. Trwoniono pieniądze bezmyślnie, lokal przy ul. Leszczyńskiej nr. 6 przebudowano, wyasfaltowano podwórze, wydano masę pieniędzy poto, żeby ten lokal potem porzucić. Pożyczano pieniądze na lewo i na prawo, pożyczano od prywatnych dyskonterów, od funkcjonariuszy kasy. Niejaki dr. Blut, lekarz kasy chorych, Szapiro dentysta, urzędnik kasy Grochowski pożyczali kasie i dyskontowali weksle na 36%. I wtenczas równocześnie, kiedy kasa zaciągała tego rodzaju lichwiarskie pożyczki, komisarz Kasy Chorych udzielił sanacyjnemu Związkowi Urzędników Kas Chorych bezpłatnej pożyczki w kwocie 103.000 złotych. Pan komisarz może robić prezenty na własne konto, ale prezentów tego rodzaju z pieniędzy instytucyj publicznych udzielać mu nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#ZygmuntŻuławski">Do jakich rezultatów to doprowadziło, to widać najlepiej z afery, jaka wyszła z panem — zaraz podam nazwisko — Miszczorkiem czy Miczorkiem.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan uważnie przeczyta, znowuż będzie taka historja, jak wtedy z wyrokiem brzeskim.)</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#ZygmuntŻuławski">Zaraz przeczytam. Skład apteczny I. Miszczorek w Warszawie dyskontował weksle kasy powiatowej. Czy pieniądze te wpływały do kasy, gdzie wpływały, w jakiej sumie, i na co były kierowane — tego nikt nie wiedział. Póki komisarzem był p. Polakiewicz, poty było dobrze; kiedy wyjeżdżał, zostawiał weksle podpisane in blanco, nie troszcząc się wcale, kto i co robił z temi wekslami, kto je wykupywał i za co. Ale z chwilą, kiedy Kasę powiatową wcielono do miejskiej Kasy Warszawskiej, kiedy komisarz Rożnowski otrzymał jeden weksel i drugi, którego w księgach nie było, — odmówił zapłaty. W ciągu kilku miesięcy wyszło takich weksli podpisanych przez p. Polakiewicza komisarza Kasy, dyrektora Kasy i opatrzonych pieczątką Kasy na przeszło 200.000 złotych, weksli lokowanych w Banku Polskim, w Banku Gospodarstwa Krajowego i u prywatnych dyskonterów. Kilka weksli wykupił ktoś nieznany.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nieznany sprawca.)</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#ZygmuntŻuławski">Tych weksli p. Rożnowski nie wykupił, te weksle leżą. Zrobiono doniesienie do prokuratury, zrobiono je w październiku, czy we wrześniu ubiegłego roku. Prokurator do dzisiaj nie wystąpił. Na 200.000 złotych popełniono oszustwo, nie wiadomo przez kogo, a mimo zrobionego doniesienia do prokuratury śledztwa niema. Nie wiem, ale zdaje mi się, że gdzieś zatarła się wszelka granica między dobrem a złem, między tem, co moralne, a co niemoralne, jeżeli tego rodzaju rzeczy są możliwe.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#ZygmuntŻuławski">Jako jedyna naczelna zasada wysunęła się karjera, jak najbardziej bajeczna kar jera, karjera za wszelką cenę. Z wczorajszego nic, z wczorajszego sankiulota, z wczorajszego niedouczonego studenta czy buchaltera zostać wielkością, mężem stanu, ministrem, premjerem, dyrektorem banku, Napoleonem, wodzem, a jeśli nie, to choćby starostą lub komisarzem Kasy Chorych — byle tylko zrobić karjerę! Nie wiem, zdaje mi się, że Was za dużo stanęło do tego wyścigu i dziś już Panowie czujecie łokcie, któremi się boleśnie wzajemnie rozpychacie i podstawianie nóg temu, kto dobiega do mety.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach B. B. Głosy: Błazen!)</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#ZygmuntŻuławski">Wy to wytrzymacie, ale boję się, czy tyle karjer i tylu karjerowiczów bajecznych i mniej bajecznych wytrzyma Polska.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Czy Pan wytrzyma!)</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#ZygmuntŻuławski">Nie chciałbym być gołosłownym. Oto przykład. Scentralizowana akcja budowlana Kas Chorych. Zrobiono osobne biuro z dyrektorem, z urzędnikami, z inżynierami, z rysownikami. I naraz Główny Urząd Ubezpieczeń dał zakaz wszelkich budowli i wszelkich inwestycyj. Ale biura zostały, instytucie zostały, dyrektorowie zostali, inżynierowie zostali. Zastanawiałem się, co oni robią. Byłem przypadkiem w jednej miejscowości, — nie mogę niestety Panom tego pokazać, — zobaczyłem na pięknym arkuszu rysowniczym wyrysowany — stojak do trzepania dywanów. Rysunek tego stojaka kosztował 10 razy tyle, co ten stojak. Widziałem pięknie rysowane w x przekroi ach wzory na — drzwiczki do pieca.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#ZygmuntŻuławski">Pan się interesuje, gdzie? Ja Panom będę odpowiadał na Wasze zapytania wtedy dopiero, gdy otrzymam odpowiedź na moje zapytanie, który to minister spraw wojskowych kradł pieniądze i puszczał z dziewczętami w domach publicznych.</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#komentarz">(Oklaski na. lewicy. Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#ZygmuntŻuławski">Ciekawość za ciekawość. Będziemy sobie wzajemnie zaspakajali ciekawość.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#ZygmuntŻuławski">Zdarzyła się gratka. W związku ogólno-państwowym miano kupić szafę biblioteczną. Pan (zwracając się do p. Gettla,) już się śmieje — i słusznie. Zamiast pójść i kupić szafę, biuro budowlane się zeszło, radzono, ile to było dopiero rysunków, ile było tych modeli.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#ZygmuntŻuławski">Ale to nie tylko w ogólno państwowym związku. Na podstawie ustawy reorganizacyjnej przewidziana jest reorganizacja związku związków zakładów ubezpieczeń społecznych. Niema jeszcze statutu, organizacja sama nie istnieje, ale już są dygnitarze, porozdzielał te tytuły, żeby nie uciekły, żeby jeden drugiemu nie chwycił z przed nosa. Prezesem tego nieistniejącego zakładu został p. Nakoniecznikoff, prezesem komisji rewizyjnej p. dyrektor Klott, prezesem komisji rentowej p. Pierzchalski. Rozebrali tytuły między siebie, choć niema jeszcze instytucji, byle tylko zapewnić sobie, że tytuły nie uciekną.</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy bezinteresownie?)</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#ZygmuntŻuławski">Jeżeli już mówię o akcji budowlanej, to chciałbym wspomnieć jeszcze o dwóch faktach. Rozreklamowano w swoim czasie w niesłychany sposób akcję p. Prystora, który miał dać tylu a tylu tysiącom ludzi tanie mieszkania i robotnikom pracę. Tę akcję podjęto i oto w Łodzi stoją domy, w których trzecia część mieszkań jest wolna; w Sosnowcu ogromny blok o 312 mieszkaniach ma wolnych 280 mieszkań. Co to za akcja? Boję się, że ta akcja również wchodzi na tory niewłaściwe. Kiedyś w sprawozdaniu Zakładu ubezpieczeń od wypadków czytałem, że Zakład przeznaczył 250.000 zł na pożyczkę dla kooperatywy budowlanej imienia p. Moraczewskiego w Borysławiu. Zainteresowałem się tą sprawą. Kooperatywa, nie mająca żadnego kapitału zakładowego, oparta na składkach robotniczych 1%-owych, strącanych na podstawie umowy zbiorowej, z zastrzeżeniem, że kooperatywa otrzyma tę kwotę wówczas jedynie, gdy będzie mieć ponad 20% głosów. Przy ostatnim. plebiscycie miała zaledwie 20i% i mimo to daje się jej 250.000 zł. pożyczki. Zapytałem delegata rządowego, czy uważa tego rodzaju lokatę za korzystną i dobrą dla Zakładu. Odpowiedział: Nie, ale robię to na podstawie specjalnego reskryptu p. Ministra z dnia 12 czerwca 1931 r. L. 1821, gdzie polecono mi ten kredyt uwzględnić. Prezent dla p. Jędrzeja Moraczewskiego, 250.000 zł. ze społecznych pieniędzy. To są, proszę Panów, rzeczy, które, mnie się zdaje, świadczą dosadnie o gospodarce obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#ZygmuntŻuławski">A na zakończenie jeden drobny fakt, głupstwo. Kiedy przed paru miesiącami tu, w tej Izbie mówiłem o nadużyciach konfiskacyjnych, przytoczyłem fakt konfiskaty odezwy antyalkoholowej, wydanej przez Stronnictwo Ludowe, i wtenczas p. poseł Miedziński odezwał się do mnie: Jakto? I to mówi Polak? Nie rozumiałem, coby to była za zbrodnia wobec polskości. Teraz, przed dwoma czy trzema miesiącami, czytaliśmy, że za społeczne pieniądze, związek okręgowy kas chorych w Krakowie urządził wielką wystawę antyalkoholową, i nie p. Róg, ani p. Witos, tylko p. wojewoda Kwaśniewski przyszedł na otwarcie wystawy i wygłosił piękne przemówienie o konieczności walki z alkoholizmem. Dlaczego, kiedy ja to mówię, to jest to zbrodnią przeciwko Państwu, i kiedy mówi ludowiec, to jest to zbrodnia taka sama, a kiedy mówi wojewoda rządu, zbrodnią być przestaje? Panowie wiedzą, że wojewodzie nikt nie wierzy, ot, takie sobie urzędowe świąteczne wystąpienie, które nikogo nie boli i nikogo nie wzrusza.</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#ZygmuntŻuławski">Jaki jest stan Waszej gospodarki?</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#komentarz">(P. Sanojca: Waszej był nielepszy.)</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#ZygmuntŻuławski">Jestem wdzięczny p. koledze Sanojcy, że powiedział to, co właśnie sam chciałem powiedzieć. W sobotę, przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości zabrał głos p. mecenas Paschalski, wybitny prawnik, doskonały mówca, który w obronie przed zarzutami, stawianemi Ministerstwu, stanął na stanowisku „a przecież za Was było to samo”. Gdybym był klijentem p. Paschalskiego, nie zgodziłbym się na tego rodzaju obronę. Nie wiem, gdzie p. Paschalski był w roku 1926, po której stał stronie, może nie wiedział zbyt dużo szczegółów, ale p. Polakiewicz równie dobrze, jak ja będzie pamiętał, że myśmy w roku 1926 wysunęli hasło: Trzeba usunąć nadużycia, trzeba oczyścić kraj z nadmiaru nieprawości. I zaręczam Wam, że nas pociągnęło do tej nieszczęsnej rewolty nie imię Piłsudskiego, nas pociągnęła ta obietnica, że się oczyści kraj z nieprawości i ugruntuje sprawiedliwość.</u>
          <u xml:id="u-32.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie blagujcie.)</u>
          <u xml:id="u-32.35" who="#ZygmuntŻuławski">Dziś po 6 latach swych rządów Panowie odpowiadacie na nasze zarzuty, że dawniej było to samo. Czy Panowie nie rozumiecie jednej prostej: rzeczy, że ta sama przyczyna musi wywołać takie same skutki? Przepraszam Panów z Klubu Narodowego, gdyż wtenczas nie było to samo, co dzisiaj, — nie było Brześcia, nie było sprawców nieznanych, nie było gwałtów, nie było tych masowych konfiskat, nie było tego demoralizowania klasy robotniczej i całego społeczeństwa. Ówczesny stan znacznie łagodniejszy wywołał bunt przeciw nieprawościom. Czy Panowie nie liczycie się z tem, że ten sam stan rzeczy, a przyznajecie, że jest ten sam, tylko w stokroć gorszej formie, musi wywołać taki sam bunt? To, co Wy zrobiliście przeciw nieprawościom w imię dobra Państwa, jutro ktoś może zrobić w imię dobra Państwa przeciwko Wam.</u>
          <u xml:id="u-32.36" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zróbcie ten bunt, Panie Żuławski, tylko trzeba umieć zrobić, mało jest gadać. Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos na p. Szulik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanSzulik">Wysoka Izbo! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej znalazłoby się zbyt wiele materjału, któryby należało omówić. Wszyscy zgodnie w tej Wysokiej Izbie stwierdzamy, że na czoło zagadnień wysuwa się bezrobocie, które w dniu 6 lutego r. b. przekroczyło liczbę 332.000 zarejestrowanych bezrobotnych. Do tej liczby możnaby doliczyć drugą taką ilość nigdzie nie rejestrowanych, zwolnionych z drobnych warsztatów pracy. Z tej wielkiej liczby bezrobotnych tylko pewna część korzysta z zasiłków, reszta nie korzysta.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#JanSzulik">Na luty wyasygnował Fundusz bezrobocia 10.962.000 zł. Obliczono, że w lutym liczba uprawnionych do korzystania z zasiłków wynosić będzie 150.000 osób. Widzimy, że większa część tych nieszczęśliwych nie pobiera zasiłków i żyje w rozpaczliwej nędzy.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#JanSzulik">Kryzys gospodarczy ogromnie dotknął najbardziej uprzemysłowioną dzielnicę, jaką jest województwo śląskie. Kryzys na Śląsku ma charakter najostrzejszy. Śląsk liczy przeszło 100.000 zarejestrowanych bezrobotnych. Liczba ta stale wzrasta. Tysiącom robotników i pracowników wymówiono pracę, a ci, którzy jeszcze są zatrudnieni, pracują po dwa, trzy dni w tygodniu. Ciężka jest sytuacja naszego ludu roboczego wskutek wzrastającego bezrobocia. Horoskopy na przyszłość są jeszcze ciemniejsze, bo żadne znaki na polu gospodarczem nie przemawiają za tem, aby była nadzieja poprawy konjunktury, przeciwnie, nadchodząca wiosna raczej zmniejszy zapotrzebowanie węgla zarówno na rynkach wewnętrznych, jak i na rynkach zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#JanSzulik">Śląsk przechodzi czasy niezmiernie ciężkie. Na ulicach naszych miast i wiosek coraz głośniej słychać okrzyki: „Dajcie nam chleba, dajcie nam pracy”. Przerywa je tętent kopyt końskich policji i huk strzałów karabinowych. Bardzo często przychodzi do starć policji z bezrobotnymi Często giną bezrobotni od kul karabinowych. W ostatniem zajściu w Paruszowcu pod Rybnikiem padło trzech bezrobotnych, kilku jest rannych, zaś 14 bezrobotnych ma stanąć przed sądem. Tego rodzaju zarządzenia muszą wywołać wielkie oburzenie wśród tamtejszej ludności. Dla zatuszowania stanu rzeczy rozsyła się w świat wiadomości, że sprawcami niepokoju są komuniści. Komunistami nazywa się dzisiaj obywateli, b. bojowników o wolność Śląską. Wśród tych, których się dzisiaj potępia, można znaleźć i ludzi, którzy w trzech krwawych powstaniach śląskich brali udział.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#JanSzulik">Wygodnie jest każdego głodnego i zrozpaczonego napiętnować jako wroga Państwa i komunistę, ale usunąć źródło niepokoju, usunąć warunki, w których agitator komunistyczny znajduje posłuch, można tylko przez zmniejszenie nędzy wśród ludności naszej. Likwidowanie tych niepokojów przy pomocy siły fizycznej nie prowadzi do celu i jest środkiem nieodpowiednim.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#JanSzulik">Niepokój naszego ludu powiększają nierozważne zarządzenia odpowiedzialnych czynników. W czerwcu ub. roku skrócono czas zasiłków z Funduszu dla bezrobotnych z 17 tygodni na 13. Pozbawiono prawa zasiłków z pomocy państwowej kawalerów i bezrobotnych, mających tylko jedną osobę na utrzymaniu. Naczelnicy gmin przy ostatniem wypłacaniu zasiłków ogłosili bezrobotnym, że od lutego ustanie zupełnie państwowa pomoc doraźna. Już na komisji apelowałem do p. Ministra, żeby przywrócić wypłacanie zasiłków tym, którym je wstrzymano. Dlatego też preliminowaną kwotę w budżecie w wysokości 60 miljonów na pomoc dla bezrobotnych uważamy za niewystarczającą.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#JanSzulik">Drugą sprawą, którą obciąłbym poruszyć, jest sprawa ochrony pracy. W budżecie znajdujemy pozycję na utrzymanie inspektorów pracy, a dla Górnego Śląska na utrzymanie komisarza demobilizacyjnego. Już p. referent na komisji podniósł, że wobec ciężkiego położenia gospodarczego nagromadził się ogrom pracy w inspektoratach. Nie mogą one sprostać dzisiejszym potrzebom. Otóż stwierdzamy, że w tej dziedzinie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie mogło czy nie potrafiło należycie obronić interesów szerokich warstw robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#JanSzulik">Proszę Panów, czy robotnicy nie mają mieć do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej pewnego żalu za to, co się dzieje dziś na Górnym Śląsku? W październiku ub. roku na konferencji przemysłowców węglowych i Rządu postanowiono utrzymać eksport węgla przez obniżenie kosztów własnych górnictwa, w szczególności zaś przez obniżenie zarobków. Rząd na rachunek tych przyszłych oszczędności na zarobkach wypłacił już przemysłowi węglowemu zwrotne zaliczki. Przy tych konferencjach nie było robotników. Potraktowano ich tak, jak gdyby robotnik nie był równorzędnym czynnikiem w procesie produkcji, jak gdyby był tylko przedmiotem polityki gospodarczej Rządu i przemysłowców. W konsekwencji tego pracodawcy górnośląscy wypowiedzieli umowę zarobkową, domagając się obniżki płac o 21% w górnictwie i o 25% w hutnictwie. Kiedy rozbiły się układy między związkami pracobiorców i pracodawcami, wypowiedzieli przemysłowcy przez obwieszczenie płacę i pracę Wszystkim robotnikom. Lokaut objął przeszło 100.000 robotników.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#JanSzulik">Krok przemysłowców śląskich stanowi zamach na prawa robotnicze, na obowiązujące na Śląsku ustawodawstwo, a zamiar obniżenia zarobków jest zamachem na minimum egzystencji robotników. Komisarz demobilizacyjny zwrócił się do przemysłowców o usunięcie obwieszczenia, gdyż ono jest sprzeczne z obowiązującem ustawodawstwem na Śląsku. Pracodawcy rozporządzenia komisarza nie wykonali, a komisarz nie wyciągnął z tego żadnych konsekwencyj.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#JanSzulik">Tymczasem zapadło rozstrzygnięcie arbitrażu obniżające zarobki górników. Przy rokowaniach o obniżkę zarobków i rozmowach z przedstawicielami Rządu wpływano na związki robotnicze, by wyraziły zgodę na obniżkę zarobków, w innym bowiem razie — tak twierdzono — kopalnie zostaną zamknięte i nastąpią redukcje, obejmujące nawet do 30.000 robotników. Tymczasem obniżkę zarobków w górnictwie Rząd zatwierdził, a pomimo tego zamyka się warsztaty pracy i masowo zwalnia się robotników.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#JanSzulik">Sytuacja jest bardzo groźna, a bezradność wobec niej i brak rozsądnej zdecydowanej taktyki może się przyczynić do katastrofalnego pogłębienia chaosu. Sprawa zarobków została przez arbitraż rozstrzygnięta, zostaje jeszcze otwarta sprawa świadczeń socjalnych, między innemi urlopy. W całej Polsce obowiązuje ustawa o urlopach, na Górnym Śląsku nie ma ona mocy obowiązującej. Urlopy regulowane są drogą umowy. Spór o urlopy rozstrzygnąć się ma do marca bieżącego roku. Za to prowokacyjne zachowanie się przemysłowców śląskich należy rozciągnąć ustawę o urlopach na Górny Śląsk.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#JanSzulik">Wobec tego usilnie proszę Pana Ministra o natychmiastowe rozciągnięcie ustawy urlopowej na Górny Śląsk.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Kozubski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#StanisławKozubski">Wysoka Izbo! Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, nie mam możliwości szerszego charakteryzowania działalności tego Ministerstwa pod względem ustawodawstwa socjalnego i opieki społecznej, z powodu ograniczonego czasu. Nie mogę jednak pominąć milczeniem rozpaczliwego położenia warstwy robotniczej Górnego Śląska.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#StanisławKozubski">Warunki, jakie wytworzyły się w ostatnich tygodniach w przemyśle G. Śląska z powodu całkowitego unieruchomienia, warsztatów pracy, ograniczenia dni pracy, redukcji tysięcy rzesz robotniczych oraz ich zarobków stwarzają wprost katastrofalne położenie.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#StanisławKozubski">Jeszcze w pierwszej połowie 1929 r. pracowało w hutach żelaza na G. Śląsku około 33.000 robotników, a w 1924 r. 37.000, obecnie pracuje zaledwie 22.000, zaś żądania pracodawców stawiane komisarzowi demobilizacyjnemu wskazują, że ma się zamiar ograniczyć liczbę pracowników do 12.000, czyli, że armja bezrobotnych, dotąd przeszło 100-tysięczna na G. Śląsku, zwiększy się o dalsze 10.000 robotników.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#StanisławKozubski">Unieruchomienie całkowicie huty „Marty” spowodowało redukcję 460 robotników, częściowe unieruchomienie huty „Laury”, „Hubertus”, „Huty Królewskiej”, „Silesia”, „Peruszowiec”, „Bismark”, „Felwa”, „Bieldon” i huty „Pokój” spowodowało redukcję przeszło 6.000 robotników.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#StanisławKozubski">Prócz tego są pewne wnioski u Komisarza Demobilizacyjnego o dalsze zezwolenie na redukcję i to:</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#StanisławKozubski">„Huta Królewska” 1.459, „Pokój” 2.300, „Bismark” 1.340, huta „Laury” 350, huta „Felwa” 1.011; czyli razem 6.460 robotników.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#StanisławKozubski">Ograniczenie dni pracy. W hucie Bismarck ograniczono dni pracy w grudniu ub. r. o 55%, w styczniu b. r. 58%. W hucie Felwy w styczniu o 62%. W Hucie Królewskiej poza ograniczeniem dni pracy wstrzymano na przeciąg 3 tygodni niektóre oddziały ruchu w miesiącach grudniu i styczniu, tak, że 70% robotników nie miało możliwości przepracowania ani jednej dniówki. W hucie Pokój z powodu nadzoru sądowego unieruchomiono pewne oddziały, tak, że przeszło 1.800 robotników zostało całkowicie pozbawionych pracy od 20 grudnia ub. r. do obecnej chwili, zaś 2.500 robotników przepracowało od 1 do 4 dni w okresie 14 dniowym. Ta liczba 1.800 robotników nietylko, że z winy zakładu została pozbawiona zarobkowania, ale i Fundusz Bezrobocia odmawia im ustawowego wsparcia.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#StanisławKozubski">Są to wielkie ciężary, które ponosi warstwa robotnicza Górnego Śląska w czasie obecnego kryzysu, które jednak nienasycony kapitał uważa za niewystarczające i domaga się dalszych ofiar w postaci redukcji już tak głodowych zarobków, przyczem pomija całkowicie przepisy prawne i zwyczajowe i w sposób dyktatorski i prowokacyjny zamierza dopiąć celu, by jednym zamachem znieść dotąd obowiązujące ustawodawstwo socjalne.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#StanisławKozubski">Mam na myśli ostatnio wywieszone wypowiedzenie pracy i w sposób dyktatorski wymuszenie na robotnikach wyrażenia swej zgody na obniżkę płac w hutach żelaza o 25%, a w górnictwie o 21%. Nie lepiej przedstawia się sytuacja w innych gałęziach przemysłu i to w papierniach, przemyśle przetwórczym, w tartakach, w hutnictwie metalowem. Unieruchomiono całkowicie hutę Rosomundę, Państwową fabrykę ołowiu i srebra w Strzybnicy, hutę Wilhelminę, hutę Pawła, Łazarza, Elektrolit w Kamieniu, hutę tlenku cynkowego w Lipinach, oraz przeprowadzono poważne redukcje robotników w innych hutach cynkowych. Przyczem poważna liczba robotników otrzymuje urlopy turnusowe.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#StanisławKozubski">Wysoka Izbo, z tych przytoczonych cyfr wynika, że położenie warstwy robotniczej na Górnym Śląsku jest rozpaczliwe i że jedynie szybka pomoc i energiczne przeciwdziałanie Rządu może wstrzymać dalszą redukcję robotników i ich zarobków. Stwierdzić jednak wypada, że Rząd obecny okazał zamało energji względem pracodawców, a raczej załatwia ich żądania przeważnie przychylnie.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#StanisławKozubski">Chcę poruszyć kwestję omawianą na stronie 4 sprawozdania, gdzie p. referent niby stwierdza, że uratowano 15.000 robotników od redukcji. Ze sprawozdania wynikałoby, że p. referent uważał redukcję tych 15.000 robotników za konieczną. Otóż chciałbym tu wyjaśnić kwestję przeprowadzania redukcji robotników na Górnym Śląsku. Pracodawcy zgóry wiedzą, że nie uzyskają pozwolenia na tę liczbę, jaką ustalą, dlatego też celowo stawiają od 50 do 100% większą liczbę, ażeby przy pertraktacjach z komisarzem demobilizacyjnym wytargować jak najwięcej. Można nieraz zauważyć przy wyjściu od komisarza demobilizacyjnego w korytarzach potem uśmiechy tych pracodawców, że jednakże osiągnęli swój cel, który mieli w zamierzeniu. Dlatego też nie można tu twierdzić, że Rząd, czy przedstawiciel tego Rządu, p. komisarz demobilizacyjny uratował 15.000 robotników od redukcji.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#StanisławKozubski">Udzielone przez większość tej Izby pełnomocnictwo p. Ministrowi Pracy w sprawie skracania czasu pracy nie ma zasadniczego znaczenia, gdyż p. Minister z tego prawa nie korzysta, bo t. zw. pogotowie pracy w hutach i kopalniach pracuje jeszcze po 12 godzin na dobę. Raczej wynaleziono nową formę zmniejszenia bezrobocia i ograniczenia dni pracy, a z tem i zarobków robotniczych, to jest urlopy turnusowe. Ta forma nie da pozytywnych wyników, a będzie to powodem przyśpieszenia likwidacji ubezpieczeń społecznych, jak: Kas Chorych, Kas pensyjnych, Spółki Brackiej i innych ubezpieczeń, a możliwe, że i ustawy o ubezpieczeniu od braku pracy.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#StanisławKozubski">To też żądania Zjednoczenia Zawodowego Polskiego i Narodowej Partji Robotniczej, wnoszone już przed rokiem o wprowadzenie 6-godzinnego czasu pracy z utrzymaniem płac za 8 godzin, obniżenie wysokich pensy j dyrektorskich, zmniejszenie liczby tych dyrektorów po zakładach oraz zaprzestanie pracy w hutach metalu w niedziele i święta, stają się w chwili obecnej tem więcej aktualne i konieczne.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#StanisławKozubski">Zamach pracodawców na ustawodawstwo socjalne i płace robotników nie został dotąd zlikwidowany, pomimo interwencji Rządu. Żądanie pracodawców zmniejszenia urlopów wypoczynkowych w górnictwie, świadczeń socjalnych, oraz węgla deputatowego, zaś w hutach żelaznych i metalowych obniżki zarobków, wejdzie w najbliższych tygodniach na widownię.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#StanisławKozubski">Jeśli Rząd w tych tak ważnych zagadnieniach nie zajmie zdecydowanego stanowiska po stronie robotników, to warstwa robotnicza Górnego Śląska będzie zniewoloną chwycić się środków stojących jej do dyspozycji dla przeciwstawienia się zachłannemu kapitałowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Pączek.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Posłowie z P. P. S. opuszczają salą. Głosy z ław B. B.: Tchórze. Oszczercy uciekają!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#AntoniPączek">W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej p. Żuławski zwyczajem swoim wszystkich i wszystko dokoła łaje. No i oczywiście zaczepił także mnie. Mianowicie, cytuję według stenogramu, powiedział tak:</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#AntoniPączek">„P. Czuma w chwale sprawuje urząd w Kole i upewnia się co do swojej posady. Proszę Panów. Panowie tak krzyczą na interwencje poselskie. I znowu, kiedy p. Czuma poczuł się niepewnym na swojem stanowisku, nie poszedł do Ministerstwa, do Głównego Urzędu Ziemskiego, poszedł do Panów, do poszczególnych posłów B. B. i z nimi się umawiał, zapewniał sobie utrzymanie posady”. Więc robi się zarzut, że ja miałem być tym, który w sprawie posady dla pana Czumy rzekomo interwenjował. Gdy go zapytano — kto, rzucił moje nazwisko, Kiedy ja powiedziałem, że łże, to zacytował list, który ma być nipy dowodem, że tak było. Co to za list? Ani nie ode mnie, ani nie do mnie. Piszę osoba poza mną do osoby poza mną. Nie oceniam tego faktu, że wogóle cudze listy trafiają dość często do p. Żuławskiego, ale ten list mówi, że p. Żuławski powiedział nieprawdę, zarzucając mi interwencję w sprawić posady, a brzmi ten list według stenogramu:</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#AntoniPączek">„Dlatego przyjechałem na 1 listopada do Warszawy i porozumiałem się z obywatelem posłem Pączkiem i obywatelem Długoszem, z pierwszym jako prezesem, z drugim jako generalnym sekretarzem, czy mogę rodzinę przenieść”. W liście tym jedna osoba pisze do drugiej osoby, że miała być rozmowa między mną a panem Czumą o przeniesieniu rodziny. A zarzuca p. Żuławski Klubowi B. B. i mnie osobiście, że interwencją poselską usiłowałem wydostać dla pana Czumy w urzędzie państwowym posadę. Jak Panowie widzą z tego zestawienia, p. Żuławski, jak mu to się ostatnio często zdarza, znowu zełgał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzŚwitalski">Za to wyrażenie przywołuję Pana Posła do porządku.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#KazimierzŚwitalski">Do drugiego punktu porządku dziennego nikt się do głosu nie zapisał. A zatem odsyłam punkt a) i c) do Komisji Przemysłowo-Handlowej, a punkt b) do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#KazimierzŚwitalski">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 3 popoł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#KazimierzŚwitalski">1. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#KazimierzŚwitalski">15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej (dokończenie rozprawy).</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#KazimierzŚwitalski">14 — Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#KazimierzŚwitalski">11 — Ministerstwo Komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#KazimierzŚwitalski">18 i 19 — Emerytury i renty.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#KazimierzŚwitalski">8 i 20 — Ministerstwo Skarbu i Długi Państwowe.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#KazimierzŚwitalski">Głosowanie nad projektem ustawy skarbowej na r. 1932/33.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#KazimierzŚwitalski">2. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 marca 1927 r. o monopolu spirytusowym (druk nr 471).</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#KazimierzŚwitalski">Ponadto może odbędą się pierwsze czytania innych ustaw rządowych. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>