text_structure.xml
404 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 45 przed pół.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Wiceprezes Rady Ministrowi Kazimierz Bartel, Minister Skarbu Gabriel Czechowicz, Minister Komunikacji Paweł Romocki, Minister Poczt i Telegrafów Bogusław Miedziński, Minister Przemyślu i Handlu Eugenjusz Kwiatkowski, Minister Reform Rolnych Witold Staniewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderZwierzyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 320 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 321 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Ossowski i Utta. Listę mówców prowadzi p. Utta.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderZwierzyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Marian Dąbrowski, Karau, Pankrantz, Stempel, Szczerbowski i Tatarczuk.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#AleksanderZwierzyński">Udzieliłem urlopów posłom: Dolanowiczowi, Durze, Hellmanowi, Milczyńskiemu i Szturmowskiemu na 2 dni; Madejczykowi, Osieckiemu i Pawłowi Wasyńczukowi na 3 dni; Knotemu i Kujawskiemu na 4 dni, Warszawskiemu na tydzień. Prosi o udzielenie urlopu na 8 dni poseł Lewin. Nie słyszę protestu, uważam; że Izba godzi się na udzielenie tego urlopu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy do porządku dziennego: dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1927/1928 (druk nr. 2600). Obradujemy nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych. Głos mą p. Marciniak.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StanisławMarciniak">Wysoka Izbo! Zagadnienie reformy rolnej dziś jest inaczej pojmowane, niż wtedy, kiedyśmy ustawę o reformie rolnej uchwalali. Słyszeliśmy wczoraj p. Kwapińskiego ze skrajnej lewicy, który powiedział, że reformę rolną tak przeprowadzimy, jak nas na nią stać. To jest stanowisko zupełnie jasne i mnie się wydaje, że rozparcelowanie 200.000 ha rocznie jest teoretyczne. Inna rzecz jest, że szczególnie musimy zwrócić na to uwagę, żeby parcelacja była prowadzona właściwie.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StanisławMarciniak">Na kresach zachodnich parcelowano w ostatnim roku domenę państwową Nowy Dwór w pow. kościańskim. To istotnie można nazwać parodją parcelacji, a nie parcelacją. Pomimo, że ustawia zapewnia ziemię robotnikom rolnym, szuka się różnych tricków i, wybiegów, żeby ich pominąć. Dopiero kiedy ci biedacy natrafiają gdzieś na posła i ten im pomaga, niby rzecz się trochę zmienia. Jeżeli ustawa przewiduje jako wiarogodną opinię wydaną przez przedstawiciela gminy, to powinno się ją wziąć pod uwagę. Komisarz Horoszko z urzędu okręgowego w Lesznie istotnie te opinie przedstawione przez sołtysów zebrał, ale ich nie wziął pod uwagę. Dziwna rzecz, że na kresach zachodnich, gdzie się trzeba liczyć z nastrojem, psychiką, z temi warunkami wyższemi, sprowadzają na komisarza okręgowego człowieka gdzieś het, z pod Wilna, który nie ma pojęcia o tem wyższem życiu. To jest naprawdę, proszę Panów, jakby policzek dla ludności. Ten komisarz przy samem rozdzieleniu dwóm rodzinom robotniczym nadaje po 64 morgi, ale po to, żeby z tej parcelacji zrobić parodję i pokazać, że oni nie umieją gospodarzyć.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Głos: Krowy w lakierkach doją)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#StanisławMarciniak">Kiedy obdzielano chałupników, to tym, którzy mają bardzo dobre zabudowania gospodarcze, nie przydzielono nic, a tych, którzy nie mieli żadnych zabudowań, albo bardzo szczupłe, obdzielono. Więc gdzie jest logika, gdzie jest zrozumienie życia gospodarczego?</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StanisławMarciniak">Dalej, do tej domeny państwowej Nowy Dwór należało 200 morgów łąk!, o jakieś 8 kilometrów oddalonej, i te łąki dzierżawili od 15 lat małorolni, nawet chałupnicy. Przy parcelacji p. komisarz dziwnym trafem sobie powybierał niektóre z kobiet, które miały mężów we Francji. To wywołało wielką podejrzliwość, że tam chodziło o inne rzeczy.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(Głos: Intymniejsze)</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StanisławMarciniak">Dlatego winno jednak Ministerstwo Reform Rolnych baczyć na to, żeby na kresy posyłać tylko takich urzędników, którzy pojmują konieczność podtrzymania wyższego życia gospodarczego. Proszę Panów, dopiero, kiedy sołtys z gm. Żelazna przyjechał do mnie o 11 wieczorem z delegacją z 30 ludzi, dopiero wtedy sprawę wyjaśniono. Delegacja czekała na mnie do północy, ażeby tylko posła złapać i naprawić to, co było istotnie fatalne. Dlatego apeluję też do p. Ministra, ażeby na to zagadnienie cokolwiek inaczej patrzył i urzędników lepiej dozorował.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StanisławMarciniak">Gdy zwróciłem się do p. zastępcy prezesa Borszewskiego, było to we wrześniu, ażeby jednak zwrócił uwagę na zabezpieczenie interesów małorolnych, przez ustawę o ochronie drobnych dzierżawców, to ten wysoki dygnitarz odpowiedział: „Panie Pośle, ustawa o ochronie drobnych dzierżawców obowiązuje tylko w parcelacji prywatnej, a nie rządowej”.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#StanisławMarciniak">Czy to nie jest ironia, ażeby takiego urzędnika trzymać, który tłumaczy, że ustawa o ochronie drobnych dzierżawców obowiązuje tylko parcelację prywatną, a nie rządową? Jeżeli będziemy tak stawiali kwestię, to doprowadzimy do większego jeszcze rozgoryczenia i te szerokie masy zniechęcimy do parcelacji.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#StanisławMarciniak">Dalej kwestia osad rentowych. Kwestię tę poruszaliśmy z kolegami z Narodowej Partii Robotniczej i z kolegą Ostrowskim z Piasta, ażeby jednak przewłaszczenie tym urzędnikom jakoś załatwić. Stan prawny oddawna przez prezesa Borszewskiego jest uregulowany, ale coś stoi na przeszkodzie, aby to przewłaszczenie przeprowadzić? Nawet są koledzy posłowie, którzy mają osady rentowe, i ci też nie mogą z miejsca ruszyć. Jest widocznie jakiś wpływ, nie daj Boże, aby to był wpływ zewnętrzny. Musimy sobie zdać sprawę ze znaczenia tego osadnictwa na kresach zachodnich.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#StanisławMarciniak">Następnie, proszę Panów, kwestia osad alienacyjnych. Szacunek osad alienacyjnych został przeprowadzony albo przed obejmowaniem, albo przy samem obejmowaniu. Były takie wypadki, że z tych osad pozostały rudery poniszczone, bardzo często osadnik poprzedni opuścił osadę, piece porozwalał, płoty powyjmował, drzwi popalił, okna powyrywał. Znam np. taki wypadek, że osadnik, który otrzymał osadę Trzeciniec, graniczącą z Pomorskiem, województwa poznańskiego, wynoszącą 13 mgr., za 12.000 zł., musiał inwestować jeszcze przeszło 4.000. Uważam, że należałoby choć część tej inwestycji uwzględnić. Nie wiem, czy jest podstawa prawna ku temu, ale wiem, że w związku osadników kresów zachodnich panowało ogromne wzburzenie. Dlatego też p. Minister będzie łaskaw tę kwestię wziąć pod uwagę i jeżeli jest podstawa prawna, traktować indywidualnie te ulgi.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Wkrótce będzie to załatwione).</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#StanisławMarciniak">Jest jeszcze kwestia kredytów dla małorolnych, którą poruszał, zdaje mi się, p. Ostrowski. Uważam, że Bank Rolny powinien udzielać pożyczek choćby tylko w wyjątkowych wypadkach dla małorolnych biednych, którzy nie są osadnikami. Znam np. taki wypadek. Człowiek miał jakieś 15 morgów w Łapieniu pod Poznaniem, zwrócił się do Banku Rolnego z prośbą o 300 zł. kredytu, bo mu krowa zginęła. Chodził od Annasza do Kaifasza, wnioski stawiał co tydzień, bo ilekroć przychodził, zawsze mu dawano nowy formularz do wypełnienia. To trwało 6 tygodni i kredytu nie dostał. Człowiek rozpacza i nic dziwnego. Przecież w ten sposób podrywa się zaufanie do takiej instytucji, jaką jest Bank Rolny. Uważam, że chociaż niema w instrukcji, ażeby w takich wypadkach udzielać ludziom kredytowej pomocy, to jednak takie niezrozumienie położenia biednego człowieka jest rzeczą wprost okropną. Przecież każdy z urzędników powinien zrozumieć, że o kredyt małorolny nigdy się nie zwróci, jeżeli go nie będzie potrzebował.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#StanisławMarciniak">Dlatego p. Minister będzie łaskaw zwrócić więcej uwagi na to zagadnienie, bo jednak kresy zachodnie, uważam, że w wielu wypadkach są traktowane po macoszemu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#StanisławMarciniak">Klub, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, głosować będzie za budżetem, przedłożonym przez komisie, a uwagi te dlategośmy poczynili, ażeby to zło, które się szerzy, naprawić.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Sochacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#komentarz">(Głos: Skąd się Pan zna na sprawach rolnych?)</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#Komentarz">Komuniści znają się na wszystkiem, co dotyczy robotników i! chłopów.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos: Pan ma od występu, czy od wiersza?)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#Komentarz">Pan raz nazawsze jest zapłacony od sztuki.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#Komentarz">Proszę Panów! Ministerstwo Reform Rolnych powinno nazywać się właściwie ministerstwem likwidacji reformy rolnej, lub jeżeli kto woli ministerstwem od tumanienia mas chłopskich obiecankami o niewykonywanej reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#Komentarz">Polityka Rządu Piłsudskiego przyczyniła się znakomicie do rozwiania tych złudzeń i nadziei, które chłopi pokładali w osobie Piłsudskiego. Chłop miał nadzieję, że z objęciem rządu przez Piłsudskiego otrzyma wolność i ziemię. Tymczasem ledwie Piłsudski doszedł do władzy, podeptał brutalnie nadzieje chłopskie, do wykonywania tak zwanej reformy rolnej powołał przedstawicieli obszarników — żubrów kresowych. Nawet w porównaniu z poprzednimi, jaskrawo burżuazyjno-obszarniczemi! gabinetami rząd Piłsudskiego tem się odznacza, że zasiada w nim trzech przedstawicieli kresowego ziemiaństwa najbardziej wstecznego i imperialistycznego, tego ziemiaństwa, którego właściwym ideologiem i reprezentantem jest p. Mejsztowicz, odznaczony w swoim czasie godnością kamerjunkra i przynależnemi do tej godności białemi spodniami.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#Komentarz">Sprawozdawca budżetu Ministerstwa Reform Rolnych p. Poniatowski zmuszony jest przyznać, że t. zw. reformę rolną faktycznie likwiduje się. P. referent Poniatowski! stwierdza w swojem sprawozdaniu, że „w latach ostatnich prace Ministerstwa Reform Rolnych nie tylko nie przybierały na rozciągłości, lecz wręcz ulegały rozwojowi wstecznemu”. Dalej pisze on, że naprzykład w dziedzinie komasacji i upełnorolnienia gospodarstw karłowatych dotychczasowe tempo prac było powolne, że dla wykonania tych prac „nie wystarczy jednego stulecia”. P. Poniatowski wymienia szereg dziedzin, w których to tempo jest wprost żółwie, i stwierdza też, że nie wykonywa się wielu uchwalonych ustaw. Np. akcja ochrony drobnych dzierżawców nie została wogóle podjęta, jakkolwiek wykonanie ustawy powierzone jest Ministrowi Reform Rolnych i t. d. Charakterystycznym faktem jest również to, że Ministerstwo Reform Rolnych nic wyczerpało nawet tych skromnych etatów, które przez Sejm zostały mu przyznane. W ten sposób Rząd Piłsudskiego obskubuje nawet ten i tak już okrojony budżet, żeby porobić jeszcze większe oszczędności na rzecz militaryzmu polskiego i polskiej policji.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Nic, Panie)</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#Komentarz">Stwierdzam to, co jest przytoczone w sprawozdaniu p. Poniatowskiego.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#Komentarz">Wytyczna polityki obecnego Rządu jest, że ziemia ma być dla obszarników, chłopu zaś maja wystarczyć obiecanki. Przecież nie kto inny, jak p. Minister Rolnictwa Niezabytowski wręcz oświadczył: poco chłopu ziemia? Nie można nieumiejącemu czytać dawać zegarka, chłopu najpierw potrzebny jest elementarz, potem kredyty, a na ostatku dopiero — gdzieś w odległej przyszłości, zapewne po upływie tych stuleci — być może chłop dostanie również ziemię. To jest program Rządu Piłsudskiego, program likwidacji nawet tej nędznej reformy rolnej, która uchwaloną została w r. 1925.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#Komentarz">Odbiciem faszystowskiej polityki Piłsudskiego jest również przedłożony budżet. W budżecie tym 17 milionów przeznaczono na parcelację i osadnictwo. Te 17 milionów — to kropla w morzu, to jest ochłap rzucony z pańskiego stołu chłopom. Za te 17 milionów chłop bezrolny, małorolny, robotnik rolny nie dostanie ziemi. Te 17 milionów pójdą do kieszeni tych, do których wędrują wszystkie kredyty, do kieszeni obszarników i bogatych chłopów Piastowych. Rzecz jasna, że państwowy Bank Rolny nie da kredytów na zakup ziemi tym, którzy niczem nie rozporządzają, którzy nic dają gwarancji spłaty.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#Komentarz">Wczorajsze przemówienie p. Ministra Reform Rolnych dało nam zakończoną teorię likwidacji reformy rolnej, likwidacji tych obietnic, któremi tak gorliwie w stosunku do chłopów się szafuje. P. Minister powiedział, że poświęca najwięcej uwagi problemowi komasacji, gdyż uważa ją za właściwą reformę rolną. W ten sposób p. Minister...</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych Staniewicz: To samo robią pańscy przyjaciele polityczni w Rosji)</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#Komentarz">Moi przyjaciele polityczni w Rosji wprowadzają w życie program rewolucji socjalnej. Pierwszym krokiem komunistów rosyjskich było oddanie całej ziemi obszarniczej na własność chłopom. Do tego my dążymy również w Polsce. Ale na tę drogę wkroczyć może jedynie rewolucyjny rząd robotników i chłopów, a nie rząd faszystowski, jakim jest Rząd Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#Komentarz">A więc stwierdzam, że we wczorajszem wystąpieniu p. Ministra Reform Rolnych znalazł sankcję oficjalny rządowy program likwidacji nawet dotychczasowej reformy rolnej. Z 17 mil jonów przeznaczonych na parcelację i osadnictwo 7 milionów pójść ma na nowe osadnictwo na kresach, to znaczy na wydzieranie ziemi chłopu białoruskiemu i ukraińskiemu i na osadzanie tam wojskowych osadników. (Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Miejscowych chłopów), którzy stanowią faszystowską gwardię Piłsudskiego dla utrzymania w posłuchu białoruskiego i ukraińskiego chłopa, domagającego się ziemi i całkowitej narodowej wolności.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#Komentarz">Z tych 17 milionów Piłsudski chce także rozpocząć oszukańczą reformę rolną na Górnym Śląsku, gdzie część ziemi obszarniczej ma być rozparcelowana nie pomiędzy miejscowych chłopów, ale pomiędzy faszystowskich osadników z pośród b. powstańców i wojaków.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#Komentarz">Tak więc dążeniem Rządu Piłsudskiego jest nie danie chłopu ziemi, lecz wzmocnienie na wsi warstwy bogaczy wiejskich oraz faszystowskich osadników.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#Komentarz">W budżecie Ministerstwa Reform Rolnych jest jeszcze druga pozycja obliczona na otumanienie mas chłopskich i związanie ich z obozem fabrykancko obszarniczym, jest to 11.540.000 zł., przeznaczonych na t. zw. komasację i likwidację serwitutów. Wszyscy wiedzą, jak palącą sprawą dla wsi jest komasacja. 489< gospodarstw chłopskich powinno ulec scaleniu. Ale polityka komasacyjna obecnego Rządu nie może zaspokoić potrzeb chłopów bezrolnych i małorolnych. Podstawowym warunkiem komasacji, leżącej w interesach chłopów, jest wywłaszczenie obszarników, wydarcie im z powrotem zagrabionej przed wiekami ziemi. Wszelka inna komasacja jest tylko oszukiwaniem mas chłopskich, wszelka inna komasacja przeprowadzana być może tylko w interesie nielicznej garstki sprzymierzonych z obszarnikami bogatych gburów chłopskich, wbrew interesom milionowej masy ludu pracującego na wsi.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#Komentarz">Rząd Piłsudskiego obiecuje chłopom małorolnym upełnorolnienie przy komasacji, ale ta obietnica, jest nowem tumanieniem mas ludowych. Aby upełnorolnić przeszło półtora miliona gospodarstw karłowatych w Polsce, nie mówiąc już o bezrolnych i robotnikach rolnych, chociażby tylko do 5 ha średnio, na to trzebaby przynajmniej 5 milionów ha ziemi ornej. Ta ziemia może być zdobyta tylko przez wywłaszczenie obszarników bez wykupu, bo chłop małorolny umiera dzisiaj z głodu i pieniędzy na wykup ziemi nie ma. A wykup ten wynosiłby, licząc skromnie, około 3 miliardy rocznie, to znaczy półtora raza tyle, ile wynosi całoroczny budżet państwowy.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#Komentarz">Na upełnorolnienie w budżecie nie przeznaczono specjalnie ani grosza, to znaczy, że jeżeli Rząd miałby tu jakieś kredyty, to znowu z tej ogólnej sumy 17 milionów, przeznaczonych na osadnictwo i parcelację.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#Komentarz">Również i na pomoc głodnym, dotkniętym nieurodzajem i bezrobociem na wsi budżet nie przeznacza ani grosza, a tymczasem nędza na wsi z dnia na dzień staje się coraz straszliwsza. Na wsi panuje dziś okropne przeludnienie. W każdej wsi siedzą dziesiątki chłopów, którzy przedtem emigrowali bądź na pracę do miast, bądź do Niemiec na saksy, bądź do Ameryki. Dziś emigracja jest wstrzymana, fabryki w znacznej mierze stoją, wskutek tego odpływ chłopów bezrolnych i małorolnych, umierających na swoim skrawku ziemi, do miast jest również wykluczony.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#Komentarz">Tę straszliwą klęskę potęgują jeszcze obszarnicy, którzy masowo zwalniają robotników rolnych. W r. ub. pozbawiono pracy około 50.000 rodzin fornalskich. W roku obecnym wydano t. zw. konotatki, czyli zwolnienia, poczynając od 1 kwietnia r. b. 150.000 robotników rolnych. Część z nich wydala się dlatego, ażeby nie mogił otrzymać ziemi w myśl ustawy sejmowej o parcelacji, drugą zaś część obszarnicy chcą w ten sposób zmusić do pozostania przy pracy na gorszych warunkach, jak 3 posyłki, obowiązek żony obrabiania morgi buraków, zrzeczenie się drugiej krowy przyznanej umowami zbiorowemu i t. d.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#Komentarz">Masowych rugów robotników rolnych dokonywuje się przy poparciu Rządu Piłsudskiego, w którym zasiadają obszarnicy, a także przy milczącej zgodzie opanowanego przez ugodowców Zarządu Głównego Związku Zawodowego Robotników Rolnych. Zamiast organizować masowe wystąpienia robotników rolnych w całym kraju w łączności z proletariatem całej Polski i chłopami, zarząd Związku błaga faszystowskich starostów o rozlokowanie wydalonych.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#Komentarz">Ale my, komuniści, mówimy jasno i otwarcie, że tylko walką robotnicy rolni osiągnąć mogą swoje żądania i odeprzeć atak obszarników. My te żądania podtrzymujemy i dlatego domagamy się zapomóg dla bezrobotnych robotników rolnych i chłopów na wsi narówni z bezrobotnymi w mieście. Zapomogi powinny być udzielane także wszystkim dotkniętym klęskami żywiołowemi i nieurodzajem.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#Komentarz">Na wydatki z tem związane z łatwością znaleźć można pokrycie, chociażby przez ściągnięcie zaległego podatku majątkowego w sumie 700 milionów pełnowartościowych złotych. Ale Rząd nie tylko tego podatku nie ściąga, lecz zmierza wręcz do całkowitego zanulowania zaległości podatku majątkowego.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#Komentarz">Źródła na pokrycie zapomóg dla bezrobotnych robotników rolnych i chłopów dotkniętych nieurodzajem łatwo możnaby też znaleźć przez wzięcie tych pieniędzy z budżetu na policję, lub budżetu na wojsko. Chłopu niepotrzebna jest policja, która pomaga burżuazji gnębić chłopów i robotników. Setki i tysiące chłopów pakuje się do więzień za walkę przeciw burżuazji i obszarnikom. Nie chłopom, ale burżuazji i obszarnikom służy armia. Na rozkaz burżuazji angielskiej Piłsudski gotuje wojnę z Z.S.R.R...</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AleksanderZwierzyński">Przywołuję Pana Posła do porządku i zwracam uwagę, że czas jego przemówienia już upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PSochacki">Muszę więc już kończyć. Na zakończenie stwierdzam, że chłopi w łączności z robotnikami, pomimo represji Rządu faszystowskiego nie ustaną w walce o całkowitą wolność i o wydarcie obszarnikom swojej ziemi. P. Minister Staniewicz powiedział wczoraj, że przebudowa ustroju rolnego może być dokonana bądź w drodze rewolucji, bądź w drodze ewolucji. Rząd dzisiejszy twierdzi, że kroczy po t. zw. drodze ewolucji. Chłopi widzą, co to znaczy. Znaczy to pogrzebanie ich nadziei na ziemię. Pozostaje im więc droga rewolucji, droga walki o ziemię w braterskim sojuszu z robotnikami.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Maksymilian Malinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! Wczoraj byliśmy słuchaczami przemówienia Ministra Reform Rolnych, p. Staniewicza. Moglibyśmy powiedzieć, zdaje się, zupełnie słusznie, że to jego przemówienie było wyrazem wielkiego entuzjazmu. Nie wiem, czy możemy podzielać ten entuzjazm i optymizm płynący zeń. Sądzę, iż musimy trochę zimniej przyjrzeć się i rozważyć wszystko to, co jest około nas, abyśmy swój sąd wydali należycie, albowiem nie chodzi o entuzjazm, lecz o to, co będzie dla Polski? Maksymum entuzjazmu wyraził p. Minister Staniewicz, kiedy mówił, że oto teraz jest już spokojny, bo niebawem wyda „polski kodeks agrarny” i to będzie uwieńczeniem całej pracy i reformy. Ten kodeks właśnie przeraża mnie. Jak powiedział p. Minister do ustawy z 28 grudnia 1925 r„ musi dodać 80 ustaw, żeby ta pierwsza mogła być wcielona w życie i to będzie dopiero ten kodeks agrarny i wtedy reforma będzie wykonywana. Ale jeżeli rozporządzenie wykonawcze wydano w ciągu przeszło roku, to ileż czasu wymagać będzie 80 ustaw?</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głos: Za 80 lat).</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MaksymilianMalinowski">A jeżeli będziemy czekali na tę ustawę, bo musimy czekać, to jak będzie wykonana reforma rolna dziś? Reforma nie może być wykonywana i nie będzie wykonywana, dopóki nie będzie tych 80 ustaw.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(P. Minister Staniewicz: Już się wykonywuje.)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#MaksymilianMalinowski">Ja się boję, że za wiele artykułów jest w tej ustawie, bo wszystkiego nigdy nie można przewidzieć. O wiele lepiej podobają mi się te ustawy, które zawarte są w 2, 3 artykułach, byle duch wykonania ich był dobry. Wtedy przy małej ustawie praca idzie rozumnie i po takiej linii, jakiej społeczeństwo potrzebuje. Tymczasem zanim przyjdzie ten kodeks agrarny, zanim te 80 ustaw przyjdzie, zdaje mi się, że nie 8 lat, jak sądzi p. Minister, upłynie, lecz o wiele więcej, a przez ten czas reforma będzie stała na miejscu. Zauważyliśmy wczoraj, a zauważyliśmy to samo w przemówieniu p. Ministra w komisji senackiej, że po przemówieniu jego dziwna radość zapanowała na prawicy.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Głos na ławach Piasta: Wcale nie dziwna, tylko logiczna)</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#MaksymilianMalinowski">W komisji budżetowej Senatu i p. senator Popowski, i p. senator Gruetzmacher, i senator ks. Bolt wyrażali wdzięczność p. Ministrowi, a senator Stecki radośnie uśmiechał się tylko i potakiwał, że istotnie, dziękczynienie się należy p. Ministrowi. Kiedy siedział na ławach rządowych Minister Spraw Wewnętrznych p. Składkowski, to prawa strona Izby wypowiadała się przeciwko niemu, ale wczoraj — panowała tam radość.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Głos w centrum: Co z Was za stronnictwo rządowe,)</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#MaksymilianMalinowski">Nie dlatego, żebym byt przeciwny, jestem przyjaźnie i życzliwie usposobiony dla p. Ministra Staniewicza, ale twierdzę, że reforma wykonywana nie będzie, bo nie może, bo brak ustaw, bo ustawa z dn. 28 grudnia jest ustawą zagważdżającą reformę rolną. Stało się to dzięki prawicy i stronnictwu Piasta, które wtedy ustawę uchwalały wbrew naszym głosom z „Wyzwolenia”.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#MaksymilianMalinowski">Na niektóre powiedzenia p. Ministra nie możemy się zgodzić. Powiedział wczoraj, iż idea reformy rolnej płynie z przeludnienia kraju. Mówił, że miasta są dla ludności rolnej potrzebne, że one się przyczyniają i powodują rozwój rolnictwa, zwłaszcza w drobnych gospodarstwach. Nie możemy się na to zgodzić: jesteśmy raczej krajem, w którym ludność wiejska stanowi dla miasta oparcie i podporę. Weźmy Łowicz. Czy wieś żyje z Łowicza i z niego czerpie soki żywotności swej, czy przeciwnie Łowicz żyje z okolicy? Handel usadowiony w brudnych sklepikach tego miasta, żyje z całej okolicy. To samo można powiedzieć o Włocławku, chociaż w nim jest kilka fabryk.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#MaksymilianMalinowski">W naszym kraju rolnictwo drobne trzeba prowadzić po tej linii, budowania jego mocy nawet w stosunku do miast. Tembardziej to czynić, gdy po wojnie światowej przemysł nasz nie jest jeszcze w stanie świadomości swoich dróg w przyszłości. Kraj nasz ciągle jeszcze oczekuje i rozgląda się, po jakiej drodze mu iść i bardzo być może, że w wielu dziedzinach się przeobrazi. Wszak Czechy zaczynają budować nowe dziedziny przemysłu wyrastającego ze wsi i dla wsi.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#MaksymilianMalinowski">Tak! Nie miasta stanowią cel dla naszej wsi, ale wieś stanowi ten cel dla siebie samej. Nie miasto również, zwłaszcza w Polsce, jest tem, co przyciąga i daje rozwój wsi, ale przeciwnie: miasta będą szukały dla siebie oparcia we wsi, może prócz Łodzi i podobnych ośrodków.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#MaksymilianMalinowski">Nie mogę się też zgodzić i z myślą, jakoby miasta u nas były źródłem demokracji. Było tak w owym czasie, kiedy Staszyc, kiedy Lubecki działali, albo poprzednio, kiedy miasta opierały się o rozwój pracowitego rzemieślnika i rzetelnego kupca. Dziś, Panie Ministrze, zgodzimy się zapewne na to, iż w bardzo wielu miastach panuje niedemokratyczne wsteczne kołtuństwo. Nie miasto jest źródłem demokracji dla wsi; jeżeli zwłaszcza weźmiemy pomniejsze miasteczka, to one pod względem kultury i oświaty stoją niżej, aniżeli wieś, która w ostatnich dziesiątkach lat rozwinęła się dzięki czytelnictwu, stowarzyszeniom, naprz. Związkowi Młodzieży. Kultura wsi rozwija się normalniej, pożyteczniej, zdrowiej — idzie konsekwentnie po tej linii, po której pragniemy, ażeby Polska cała szła.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Głos: I człowiek jest lepszy)</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#MaksymilianMalinowski">I człowiek na wsi jest lepszy, tak jest. To też uważam przy rozważaniu reformy rolnej wszystko powinniśmy sobie uprzytomnić.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#MaksymilianMalinowski">A jeszcze jedną rzecz powiem, że p. Minister skurczył swoją własną ideologię, powiadając, że to przeludnienie kraju sprowadza konieczność reformy. Abyśmy, Panie Ministrze, wychowani byli na bardziej szerokich zasadach państwowo-twórczych, myśmy się wychowali na tych, które i w Waszym uniwersytecie w swoim czasie przewodziły kulturze i rozwojowi Polski. Wychowywaliśmy się na zasadach, że reforma rolna, że oddanie ziemi drobnemu rolnikowi-ludowi musi być dokonane dla wielkich celów państwowych, że zatem dobro Państwa wymaga reformy i że Państwo wymaga, ażeby ono miało oddanego sobie człowieka, siedzącego na ziemi, zadowolonego, szczęśliwego na swojej ziemi, że cele państwowe wymagają, ażeby reforma rolna była przeprowadzona. Wymogi polityczne Państwa Polskiego wymagają tego, ażeby reforma rolna była w całej pełni: przeprowadzoną, wykonaną j to szybko, bez obłudy... Tak jest! W Ojczyźnie ma być silny i szczęśliwy ten, kto siedzi na własnej ojcowiźnie. O to zawsze dbali Niemcy — wszystkie narody i ich mężowie stanu. Nie ten jest obroną państwa, kto potulnie i bezmyślnie nosi karabin, wlokąc go od Kijowa pod Warszawę, ale kto ma myśli skrystalizowaną ideę w tym kierunku, kto ma wolę związaną z potrzebą materialną.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#MaksymilianMalinowski">Rozumiemy więc, że idei reformy rolnej nie należy kurczyć, ale ją rozszerzać do ideologii wykonywania reformy dla idei Państwa, do granic potrzeby polityki państwowej, aż do granic wzmagania przez mądre a pilne wykonanie reformy dla celów państwowości polskiej pod każdym względem.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#MaksymilianMalinowski">I jeszcze jedno. Nie fakt — jak mówi p. Minister — przeludnienia powojennego wywołuje potrzebę wykonania reformy rolnej. Od wielu lat odbywa się proces dziejowy przechodzenia ziemi w ręce rolników dobrych, rolników obfitujących w czynnik pracy. Nasza reforma rolna ma ten proces dziejowy ująć w pewne raimy, odpowiadające potrzebom nie tylko narodu, jako całości, ale i potrzebom oraz interesowi Państwa. Chodzi więc o to, ażebyśmy te ramy budowali, budowali je z powagą, roztropnością i odpowiedzialnością mężów stanu. W żaden sposób, niestety, nie mogę się ostatnio wyrażonych cech dopatrzeć w tem, co się dzieje. I nawet wyrażony tu przez p. Ministra Staniewicza entuzjazm jego nie dodaje mi przeświadczenia, że idziemy po właściwej linii.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#MaksymilianMalinowski">Reforma rolna we właściwem słowa znaczeniu wykonywaną nie jest (Minister Ref. Rolnych: Jest!) Jest z prywatnej parcelacji, lub z tego, co Państwo ze swoich dóbr parceluje, ale nie z planu państwowo powziętego w stosunku do istniejących obszarów.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#MaksymilianMalinowski">Kiedy jesteśmy przy zagadnieniu reformy rolnej, to musimy zdać sobie sprawę z tego, jaki jest obecnie stan opinii publicznej. Pamiętamy w roku 1919, 1920 opinię publiczną, którą się robi po gazetach naszych. Straszyła ona całą ludność, zwłaszcza mieszczańską, że jeżeli reforma rolna będzie wykonywaną to z głodu pomrzecie, że miasta będą pozbawione kawałka chleba, bo te gałgany chłopy, wszystką ziemię chcą rozebrać pomiędzy siebie, aby tylko oni żyli dostatnio. Przedstawiając najrozmaitsze dane statystyczne, nie mające naturalnie nic wspólnego z prawdą, wypowiadano rozmaite uczuciowe względy, z których miało być jasnem niebezpieczeństwo reformy rolnej jako klęski dla Państwa, klęski dla narodu, nadewszystko zaś klęski dla miast. Obecnie tego nie mówi się, bo ostatnie lata przekonały społeczeństwo, że drobne rolnictwo nie jest tem, co głód sprowadza na kraj, że nawet przeciwnie, ono w dobitny sposób wpływa na polepszenie bilansu handlowego i czyni to właśnie jego produkcja, niczyja inna. Przekonano się, że drobne rolnictwo więcej bruttowo produkuje, że więc wpływa w sposób bardzo dodatni na zwiększanie majątku gospodarczego Państwa. Więc już poprzednich zarzutów się nie podnosi, bo jakże mówić, kiedy każdy wie, że tak nie jest. Akcję przeciwko wykonaniu reformy prowadzi się innemi sposobami — przez ujęcie w swe ręce sprawy parcelacji i t. p.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#MaksymilianMalinowski">Więc np. na Komisji! Reform Rolnych, robiło się tak ustawę, aby jak najdalej odroczyć całą sprawę, lub oddać ją do rąk prywatnej parcelacji, bo przy prywatnej parcelacji napewno będzie się zawsze parcelowało wtedy, kiedy będzie się chciało, kiedy na tem dobrze można będzie zarobić. Sfery, które posiadają własność większą, od których parcelowanie prywatne zależy, nie boją się parcelacji, one się cieszą z tego, co p. Minister mówi i entuzjazm p. Ministra nie mniejszą napawał ich radością, niż samego p. Ministra. Nie boją się dziś reformy, bo ten „kodeks agrarny”, który tak cieszy p. Ministra, będzie się kuł przez bardzo wiele lat, a tymczasem panowie obszarnicy wyciągną od chłopa, z krzywdą chłopa i ze szkodą Państwa Polskiego, pracę paru pokoleń ludu rolnego.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#MaksymilianMalinowski">Panom obszarnikom i ich spekulacji na wciągnięcie od chłopów za ziemię wielkich pieniędzy wszystko dziś idzie na rękę: Rząd, różne przepisy, okólniki i rozporządzenia p. ministra Staniewicza, Bo przepisów takich należą i przepisy wydane dnia 12 sierpnia o trybie wydania „pożyczek parcelacyjnych”. Pożyczki udzielane są „dla ułatwienia właścicielowi parcelacji jego gruntów”. Tak brzmi art. 1 zasad ogólnych przepisów.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#MaksymilianMalinowski">Zdawałoby się, że stosując się do postawionej przez ustawę o wykonaniu reformy rolnej zasady „naprawy ustroju rolnego”, działanie państwowe będzie. zmierzało do niesienia pomocy i uwzględniania tego, co jest przedmiotem i celem naprawy, a zatem tworzenie nowych samodzielnych gospodarstw rolnych, powiększenie istniejących i postawienie ich w warunkach pomyślnego istnienia i rozwoju. Zatem działanie wszelkich czynników państwowych zdawałoby się, winno się troszczyć O ustalenie gospodarcze rolników, a nawet pod względem psychicznym dodatnio usposabiać tych, którzy na nowych gospodarstwach osiadają. Tak to rozumiały i tak rozumieją ustawodawstwa innych państw. Tak nawet przed! wojną specjalne banki działające w b. Kongresówce jednocześnie same spłacały właścicieli nieruchomości ziemskiej należność jego za ziemie hipotekowały ją na nowo tworzonem gospodarstwie, które parcelant w wolnym targu, ale pod życzliwa dlań kontrolą banku kupował; za przedmiot swej troski miał bank przyszłego gospodarza.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#MaksymilianMalinowski">Przepisy z dn. 12 sierpnia pożyczkę parcelacyjną dają właścicielowi, czyniąc go nie tylko panem sytuacji, ale również i dyktatorem cen ziemi. Gdy osiągnął pożyczkę, nie spieszy się, wyczekuje, organizuje agitację dla podniesienia cen i ceny te z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc podnosi.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#MaksymilianMalinowski">Przykładów tego widzimy tysiące, a dziesiątki ich sam kierowałem do Pana Ministra z prośbą, ażeby z uwagi na złe z tego skutki państwowo-gospodarcze w dziedzinie drobnego rolnictwa, zechciał łaskawie zapobiec sztucznemu podrażaniu ziemi, która do rąk chłopa przechodzi. Oczywista wobec wydanych 12 sierpnia przepisów o udzieleniu pożyczek parcelacyjnych, ale sprzedawcom, odpowiedzi nie uzyskiwałem ani ja, ani żalący się chłopi.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#MaksymilianMalinowski">Widzimy tu zadowolenie prawicy, dziękczynienia właścicieli obszarów dla p. Ministra, wyrażane szczerze i publicznie. Tak samo dziękowali p. ministrowi Staniewiczowi na Komisji Budżetowej Senatu senatorowie pp. Gruetzmacher, Popowski, ks. Bolt i p. Stecki, wódz obszarników. A co dla tych którzy szukają ratunku na warsztacie pracy na ziemi?</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#MaksymilianMalinowski">Oto przykład. P. Jan Domke, właściciel folwarku Rogoźno w pow. płockim, sprzedaje chłopom 123 morgi ziemi. Sprowadza rzeczoznawcę Banku Rolnego, przypuszczając, że za pośrednictwem Banku pomyślnie dokona transakcji. Ale rzeczoznawca Banku na zasadzie okólnika o szacowaniu ziemi z r. 1925 ocenia ziemię na 300 za hektar. P. Domkę, oczywista Bank „puszcza kantem”, a mając „pożyczkę parcelacyjną” powoli robi interes za pośrednictwem agentów, podnosi cenę do 600 zł., po tyle sprzedaje część jej i czeka. Po pewnym zaś czasie, jak opowiadają sąsiedzi, sprawa dojrzewa, p. Domke sprzedaje więc ziemię za dolary po 720 zł. za mórg. Bank Rolny szacuję po 150 zł. za mórg, a p. Domke, nie spiesząc się, bierze od chłopa po 720 zł. w rachunku dolarowym. Dodajmy do tego koszta i stratę na listach zastawnych, w których chłop dostaje pożyczkę z Banku, to wypadnie, że mórg 4–5 klasy chłop kupuje po 800 zł. A Bank udziela mu pożyczki tylko według własnego szacunku, a zatem około 1/3 tego, co chłop daje. W tych warunkach p. Domkę wychodzi doskonale, a rodzina nabywcy parceli będzie całe życie ciężko i beznadziejnie harowała na spłacenie tej kwoty, do której zdołał dociągnąć p. Domkę.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#MaksymilianMalinowski">W tych warunkach stan gospodarczy nowej 0sady w podobny sposób tworzonej przez „reformę rolną” i dla Państwa musi być opłakany.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#MaksymilianMalinowski">Więc pan obszarnik, który dostaje pożyczkę, jest panem sytuacji, «to daje mu możność śrubowania ceny, a dzieje się to wobec władz okręgowych ziemskich, przy pomocy Państwa. I jakiż tego skutek? Ten, że chłop, który osiadł na ziemi i płaci po 720 zł. za mórg a razem z kosztami najmniej 800 zł. a z Banku dostaje około 200 złotych pożyczki, wyzbywa się wszystkiego, sprzętów, narzędzi, cielaka, balii, stołka i idzie na golusieńką ziemię. Czy możemy się spodziewać, że w tych warunkach przyszłe pokolenie będzie się czuło w Polsce dobrze, czy będzie z radością siedzieć na ziemi? Czy ono będzie na ojcowiźnie swojej szczęśliwe i będzie dla Państwa wielkim motorem i mocą? Czy to wszystko entuzjazmuje p. Ministra? Opowiadano mi o takim wypadku, a jest prawdopodobny: pewien pan na Polesiu czy na Wołyniu dostaje pożyczkę 70% wartości swojej ziemi, wchodzi zaraz z chłopami w targ, wyciąga od nich, co może — wyciąga 50% zatem dostaje 120%.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Nie może tego dostać.)</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#MaksymilianMalinowski">Może trochę mniej. Sposoby zresztą znaczą wiele. Jesteśmy tego świadkami.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#MaksymilianMalinowski">Była tu mowa, że hipoteka przy pomocy pożyczki zaraz się oczyści i wszystko będzie w porządku. Panie Ministrze, jest tu zapewne p. dyrektor Banku Rolnego i objaśni p. Ministra, ile obecnie ma spraw tych chłopów, którzy przychodzą i powiadają : w marcu albo w lipcu mamy płacić towarzystwo i nie mamy nic. Idziemy do Banku prosić: dajcie nam pożyczkę, żebyśmy nią mogli długi Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego spłacić.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Przecież wczoraj powiedziałem, że będą takie pożyczki przejściowe.)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#MaksymilianMalinowski">Panie Ministrze, ja wierzę w dobrą wolę i szczerą chęć p. Ministra, ale muszę powiedzieć Sejmowi, co się dzieje, żebyśmy i ja, i p. Minister byli wobec społeczeństwa i Państwa Polskiego w zupełnym porządku.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#MaksymilianMalinowski">A więc te pożyczki parcelacyjne oczywiście wywołują radość po prawej stronie, Izby; cieszą się obszarnicy, ale co dla przyszłości kraju? Ja pamiętam, co się działo w dziewiątym dziesiątku lat, ubiegłego wieku. Gdy przyszedł zły okres dla większej własności to doszczętnie pustoszyli swoje majątki, wywozili nie tylko bydło, narzędzia, ale i nawóz, wycinali lasy i oddawali ziemię za pośrednictwem żydów na parcelację. Pamiętam tę chwilę, kiedy na sekcji rolnej ś.p. Ludwik, Krasiński nogami krzesełka bił w podłogę, wołając do obszarników: Dla Boga, co wy robicie!</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#MaksymilianMalinowski">Dla korzyści osobistych wszystko się uczyni i dlatego to mówię, Panie Ministrze, żeby władza państwowa, żeby Pan Minister czuwał nad tem, bo Pan ponosi odpowiedzialność nie tylko za teraźniejszość, ale j za to. jako z Pańskiej winy lub za jego wiedzą będzie budowana przyszłość. Jaką ją uczynicie Wy, którzy dziś rządzicie? 1 z innych jeszcze względów mogą się dziś cieszyć panowie obszarnicy. Oto wydane zostało rozporządzenie, czytaliśmy je w nr. 92 Dz. Ust. za rok ubiegły. Jest w nim powiedziane, że jeżeli majątek zostanie wstawiony do wykazu imiennego, to właściciel przestrzeń, w wykazie imiennym wymienioną, może zamienić na inną.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Wyjątkowo.)</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#MaksymilianMalinowski">Co to się będzie działo? Czyż nie są ci Panowie pewni, że mogą być spokojni, bo zawsze znajdzie się furtka, drzwiczki, okienko, że zrobią, co będą chcieli.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Panie Pośle, to było wyjątkowo na 1926 rok i były tylko dwa takie wypadki).</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#MaksymilianMalinowski">Widzę nr. 92, czytam jego treść. Takie rzeczy cieszą, Ranie Ministrze, prawicę, nie zaś większość narodu i. praworządność. Co w tym względzie uczynicie w r. 1927 — nie wiem. Uważam, jednak że o ile ta sprawa cieszy prawą stronę, o tyle niepokoić musi lewą stronę i wszystek lud polski — fundament narodu.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#MaksymilianMalinowski">Proszę Panów, kol. Pluta wczoraj postawił, słuszny mojem zdaniem zarzut, że wykaz imienny nie jest robiony z myślą o potrzebie pełnej przebudowy ustroju rolnego. Z zeszłorocznego wykazu imiennego wynotowałem w swoim czasie kilka wypadków, że istotnie, tak jak. powiedział poseł Pluta, na wykaz imienny wstawiono majątki dawno sprzedane dawno już rozparcelowane, a dosadnym na to przykładem są nie tylko majątki p. Rulikowskiego i inne w pow. radzyńskim j w pow. miechowskim, ale także w pow. chełmskim, dobra Wojsławice, które parceluje przedsiębiorca bardzo mądry, ale po swojemu Majątek ten dostał w spadku po hrabim Poletylle zwykły Poletyła.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#MaksymilianMalinowski">Otóż ten, komu o to chodziło postarał się najpierw, żeby najpierw podatek spadkowy był o połowy zmniejszony i na to się zgodzono w Ministerstwie Skarbu, a resztę rzeczonego podatku najżyczliwiej rozłożono do spłaty na 10 lat. Co znaczy strata Skarbu Państwa jakiegoś miliona złotych? Później ocenił ziemię wojsławicką na 450 zł. za ha. Przedsiębiorca parcelant torował sobie drogi. Nikt mu w tem nie przeszkadzał i sprzedał przeszło 1400 ba po 600 zł. za mórg. Tak się okupiło 40 osadników na kolonii Maziarki. Ludzie ci wyprzedali się ze wszystkiego, poszli, z nędzą na tę ziemię. Zapłacili 300 zł. gotówką, a na 100 zł. dali weksle, płatne teraz w kwietniu. Bank dał im tylko po 200 zł. Ludzie ci muszą w ciągu jednego roku wyciągnąć z siebie po 400 zł. za mórg. Bank daje 200 zł., oczywiście listami zastawnemi, za które muszą także procenty płacić. Pytam Panów, jaka będzie moc tych gospodarstw i przez ile lat będą ci ludzie niewolnikami ziemi i nędzy? Do tego w Państwie doprowadzać nie można.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#MaksymilianMalinowski">Wczoraj byli u mnie ludzie, którym grozi wyrzucenie, bo ich T-wo Kredytowe licytuje. Mówiłem im: poradźcie się tego, lub tego. Odpowiedzieli: Panie, niech nas to tylko nic nie kosztuje, bo mamy wyliczone co do grosika tylko na kolej z powrotem. Bieda z nędzą, brudni, obdarci — to gospodarze Polscy. Przykra rzecz, że tak się tworzy drobne rolnictwo w Polsce. Ale jeszcze bardziej przykrą rzeczą jest to, iż ludziom tym i na przyszłość grozi bieda, a tymczasem panowie spekulanci, panowie przedsiębiorcy, wyraźnie popierani są przez czynniki państwowe. Taki panek obrasta w dobrobyt, pałac sobie szykuje. Jak można dopuszczać do tego, aby jedni porastali w pierze i bogacili się kosztem tego biedactwa i; tej nędzy i tej przyszłości narodu, żeby się bogacili kosztem pracy ludzkiej całych pokoleń?</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#MaksymilianMalinowski">Tak! reforma rolna, jej idea państwowo-twórcza natrafia na bardzo wiele przeszkód. W tych warunkach ustawa o reformie rolnej nie będzie wykonywana, a przynajmniej, nie będzie wykonywana tak, jak słownie obiecuje ją wykonywać Pan Minister. Rozporządzenie wykonawcze, które wydał Pan Minister, nie może nas zaspokoić i nie wystarcza, ponieważ jeszcze 80 ustaw do tego potrzeba. Łudzimy siebie, łudzimy wielomilionowe masy ludu rolnego.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#MaksymilianMalinowski">A jakże to Pan Minister poradzi sobie przy zestawieniu art. 31 z art. 35? W art. 35 według naszego wniosku, jest warunek, żeby bezrolni, dostający parcele płacili 5% należności, bogatsi, więc posiadacze gospodarstw karłowatych, po 10%, zamożniejsi po 25%, a ośrodkowicze po 50%. Jeżeli wziąć przeciętną tych spłat, to spłata całości winna być uiszczana na rzecz Skarbu Państwa w ciągu lat 7 9. A Artykuł ten wstawiony przez Senat, a przyjęty przez art. 31 każę rozkładać spłaty te na przeciąg lat 41 prawicę i centrum Sejmu nie odpowiada art. 35. Jakże może być wykonana ustawa z dn. 28 grudnia r. 1925 wobec takiej sprzeczności? Wykonywaną więc nie będzie.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#MaksymilianMalinowski">A teraz przejdę do sprawy serwitutów. Przy reformie rolnej trzeba zwracać uwagę jeszcze na dwie okoliczności, które dla drobnego rolnictwa są zabójcze. Pierwsze to jest płacenie złotymi w złocie. Lud przeważnie tego dobrze nie rozumie i zwykle podpisuje nie wiedząc co, a później płacenie przychodzi nań jak klęska. A druga rzecz, że przewłaszczenie w b. Kongresówce osad z parcelacji odbywa się bardzo, ale to bardzo powoli, powiedziałbym, że goni to przewłaszczenie, które się w Poznańskiem odbywa, a oba przewłaszczenia i obecnie nie mogą dojść do mety, a osadnicy zaś gospodarczo cierpią.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#MaksymilianMalinowski">Teraz serwituty. Przy serwitutach, muszę zwrócić uwagę na to o czem wczoraj mówiliśmy p. Ministrowi Rolnictwo, że serwituty, ciążące na majątkach państwowych, bywają załatwiane w sposób bardzo niewłaściwy, bo bardzo wyzyskujący położenie ludu, i krzywdzący ten lud, a mojem zdaniem, w interesie Państwa bynajmniej nie jest, by krzywdzić chłopa, który w dobrobycie zawsze będzie płacił większe podatki.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#MaksymilianMalinowski">Na nowelę co do likwidacji serwitutów czekaliśmy bardzo długo, bo kilka lat, a zwłaszcza przez ostatni rok budowania jej. Ustawy tej pragnęli włościanie i myśmy jej bardzo pragnęli, bo poprzednia uniemożliwiała wykonanie likwidacji serwitutów. Przejrzałem wczoraj otrzymany od p. Ministra egzemplarz korekty nowej ustawy, przejrzałem i widziałem, że potwierdza zupełnie te obawy, z jakimi przyjechali włościanie z pow. Zamojskiego, że ustawa ta znowu skrzywdzi włościan. Są w niej ustępy tego rodzaju jak art. 26, czy 24, w których powiedziano to, czego nie było w żadnej dotychczasowej ustawie, że wynagrodzenie za serwituty może odbywać się w ziemi, w lasach, a w pewnych wypadkach i w innych użytkach, w nawiasie dodano: torfy. Rozumiem, że torfów z pokładami większemi chłopom nigdy nie dadzą, dadzą mu niewątpliwie torfowiska, czyli właściwie bagniska. Oto przykład. Jest wieś Emanuelin w powiecie tureckim, hr. Żałuskiego. Pan ten narzuca chłopom za serwituty już od dwóch lat bagna, które się nazywają torfowiskami. Chłopi tego brać nie chcą, bo to będzie ich klęska, bo w te bagniska trzeba włożyć bardzo dużo pieniędzy na meliorację, żeby coś dały. Zresztą o tem nawet nie myślą; oni widzą bagna i powiadają: nie chcemy, bo to nic niewarte. Komisarz ziemski naciska i razem z obszarnikiem robi wszystkie wysiłki tak, że dzięki pewnym uchwałom komisji okręgowej ziemskiej tym ludziom napewno się wpakuje te nieużytki. Jeżeli w dzisiejszej ustawie jest art. 24, który pozwala na dawanie torfowisk, to będzie to klęska dla chłopów. Chłopi wszędzie przedewszystkiem bagna i nieużytki dostawać będą. Bo któż ich przed tem obroni? Komisarz nie. My wiemy i lud wie, jacy są w dużej części komisarze ziemscy — nie mówię wszyscy — ale dla wielu z nich chłop jest jakimś przedmiotem potrzeby nieprzyjaznego traktowania jego i jego interesów materialnych; nie wiem dlaczego tak jest, ale jest.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#MaksymilianMalinowski">Więc we wsi. Emanuelinie wpycha się kilkadziesiąt morgów nieużytków, chyba nie dla racji państwowej, lecz dla racji stanu obszarnika. Teraz się to wzmoże, bo daje do tego prawo i pobudkę art. 24 rozporządzenia o likwidacji serwitutów. Lud będzie przeklinał nie kogo innego tylko Polskę za to, że podoba się komuś układać podobne artykuły ustaw. Tym razem odpowiada za nie p. Minister Staniewicz.</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#MaksymilianMalinowski">Nowe rozporządzenie o likwidacji serwitutów zawiera i taki ciekawy ustęp, który dotyczy drobnych dzierżawców, a powiada, że drobni dzierżawcy siedzący na ziemi, która przejdzie na serwitut do chłopów, muszą ustąpić. Powiedziane jest, że musi się tym dzierżawcom dać gdzieindziej ziemię, ale w ustępie następnym mówi się: gdy powiatowa komisja ziemska stwierdzi, że dla pewnych względów gospodarczych nie można dzierżawcom oddawać ziemi, to ziemi nie dostaną i basta. Tysiące ludzi, jak w ordynacji Zamojskich, wyrzuca się w ten sposób pod płot przydrożny. Któż z tego będzie miał uciechę w powiecie biłgorajskim, tomaszowskim, zamojskim, janowskim i! innych? Czy nie ci, których byśmy chcieli widzieć poza nawiasem państwa naszego? I temu winien nie kto inny, jak p. Minister Reform Rolnych, że dopuścił do umieszczenia w rozporządzeniu parna Prezydenta ustępu wyraźnie krzywdzącego kilka tysięcy rodzin drobnych dzierżawców ze względu na korzyści, jakich chce wielki obszarnik. Żal nasz w tej sprawie przekażemy historii.</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#MaksymilianMalinowski">Rozporządzenie o likwidacji serwitutów wspaniałomyślnie przewiduje zresztą wynagrodzenie za opuszczenie dzierżawnej ziemi, a to wynagrodzenie ma wynosić trzykrotną wartość rocznej tenuty dzierżawnej. Ale jest powiedziane, że poszkodowani mają tego dochodzić sądownie. Panowie widzą przed sobą ciemnego, nieuświadomionego, o ile rozgarniętego biedaka. Onże to będzie dwa, trzy lata chodził po sądach i szukał należnego mu wynagrodzenia? Zanim je wyprawuje, zginie, albo stanie się bandytą, albo rewolucjonistą — wszystko na to, żeby np. ordynat Zamojski nawet za pieniądze nie był zmuszony oddać szmatek ziemi wieloletniemu swemu dzierżawcy.</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#MaksymilianMalinowski">Jest jeszcze w rozporządzeniu jeden ustęp, który doprawdy jest dziwny. Jest to artykuł, w którym mowa, że można wynagradzać za serwitut pieniędzmi, jeżeli się na to obie strony zgodzą. W żadnem ustawodawstwie dotychczasowem nie było takiej klauzuli. Czy władze, myślące o przyszłości nie powinne rozumieć, że nie wolno narażać ludzi na to, żeby się za pieniądze pozbywali swoich praw do ziemi wtedy, kiedy mówimy o reformie rolnej i pragniemy nadzielać ludzi ziemią, bo taka jest konieczność dziejowa, bo 6 milionów bezrobotnych domaga się i prosi o tę ziemię. Ten więc artykuł nie jest na miejscu i nie świadczy on, że p. Minister Reform Rolnych był konsekwentnym politykiem, rzeczywiście pragnącym reformy rolnej, którą oddawna proces dziejowy wytwarza, a którą organy Państwa powinne celowo i mądrze wykonywać.</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#MaksymilianMalinowski">Jestem spokojny o to, że ordynacja Zamojskich napewno nie będzie przysyłała swego delegata na posiedzenia komisji wtedy, jak tego chce art. 32 i. 33 rozporządzenia, bo będzie wiedziała, że komisarz i tak załatwi sprawę... po jej myśli. A czy p. Minister jest pewny, że niema takich komisarzy, którzy będą umieli się porozumieć z kim należy? Czy Ministrowi nie wiadomo, że niektórzy komisarze od wielu lat w sposób karygodny są stronnikami obszarników, że na krzywdę ludu zawsze wszystko skręcają? Nieraz zwracałem się o to do Ministerstwa i skarżyłem się na takie postępowanie. Czy w tych warunkach możemy być spokojni, że sprawiedliwości będzie się stawało zadość? Znam natomiast wypadki, że komisarz, który pilnował ustaw, co się obszarnikowi nie podobało — taki właśnie zostawał degradowany.</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Kto taki?)</u>
<u xml:id="u-9.54" who="#MaksymilianMalinowski">A ile razy wyrażaliśmy skargi na komisarzy stronników obszarników, lecz skargi te nie skutkowały. Panowie, źle służycie Polsce, tolerując nieuczciwość lub niepraworządność i bezkarność.</u>
<u xml:id="u-9.55" who="#MaksymilianMalinowski">Przyznał mi się jeden z obecnych ministrów, że „ordynacja — a zapewne i inni magnaci — ma w Warszawie bardzo duże stosunki, że są przecież wysocy adiutanci — z tem się musimy liczyć”... Że ordynacja, że p. Sapieha z Grodzieńskiego ma w tych sferach wielkie stosunki, to oceniamy po tem, że panowie ci najzupełniej bezkarnie przez wiele lat nic płacą podatków państwowych i gminnych, a urzędnik nie poważy się tych panów nachodzić i np. starosta, który w imię Państwa o zaległe podatki woła, otrzymuje groźbę dymisji.</u>
<u xml:id="u-9.56" who="#MaksymilianMalinowski">Jeżeli tak jest, że w Ministerstwie Skarbu i w innych ministerstwach tym panom ustępują, to cóż dopiero jakiś uczciwy komisarz! To też artykuł, czyniący komisarza decydującym o likwidacji serwitutów i o wynagrodzeniu za nie, napawa nas niepokojem i prosimy p. Ministra — wierzymy, że to uczyni — ażeby zrobił wszystko, ażeby te obawy ludu, który tu przychodzi, prosi, żebrze i skarży się na niesprawiedliwości, ażeby te obawy nasze stały się płonnemi.</u>
<u xml:id="u-9.57" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! Mówiono tu o komasacji. Pan Minister z entuzjazmem mówił o uzupełnianiu gospodarstw przy scalaniu gruntów, że uzupełnianie to będzie właśnie najpoważniejszą reformą rolną, sprawie uzupełniania karłowych gospodarstw obiecuje poświęcić wszystkie swoje chęci, całe życie, wszystko, co ma najlepszego w duszy swojej. Piękny wyraz entuzjazmu i wiary. My jednak będziemy sądzili z czynów i faktów. A sądzimy, że p. Minister łudzi siebie i nas. P. Minister nie wicie będzie mógł uczynić. Niedawno, po ukazaniu się okólnika p. Ministra w tej sprawie zapytałem prezesa okręgowego urzędu ziemskiego w Warszawie, dlaczego w płockim powiecie nie uzupełnia się scalających się gospodarstw? Powiedział, że niema rozporządzenia wykonawczego do art. 15 ustawy o reformie rolnej, że niema pieniędzy, a po trzecie, że jeszcze inne ustawy są potrzebne, ażeby to zrobić. A czy p. Minister ludzi się, że większa własność nie będzie robić tak, ażeby się to obracało nic dla niej na dobre? 0czywiścic. że tak będzie. W tym samym powiecie płockim albo i w pow. włocławskim (wieś Kraszyn) dzieje się tak, że włościanie chcą uzupełniać, ale jest okólnik p. Ministra, który ogranicza rozmiar uzupełnienia, wolno więc uzupełnić gospodarstwa karłowate tylko np. do 4–5 ha. Więcej nie możemy dla braku pieniędzy — mówi okólnik. O drobiazg chłopom nie opłaci się robić wiele zachodu, a zresztą właściciel wyznacza ceny niemożliwe — po 1.200–1.400 zł. za mórg. A jeżeli miejscowi dla celów uzupełnienia gospodarstw po tyle dawać nie chcą, on sprowadza przy pomocy naganiaczy amatorów, robi gesty dokonywanych transakcji i tak zniewala ludzi do godzenia się, bo niechże im ziemia ucieknie, to już w pokolenia gospodarstw swych nie uzupełnią. Jaką radę obmyślił p. Minister na takie kombinacje? Pan Minister od czerwca w samozachwycie mówi o owem uzupełnianiu, a włościanie i praktyczni urzędnicy nie wierzą w wykonanie tego dzieła, bo do roboty trzeba się brać od grubego końca i nie od tego, żeby się podobać i lewej i prawej stronie. Prawica w duchu śmieje się z teorii, skoro ona ma swój gruby koniec.</u>
<u xml:id="u-9.58" who="#MaksymilianMalinowski">Więc to uzupełnianie nie będzie się tak łatwo odbywało, a natomiast podrażanie ziemi będzie szło bez końca, bo do tego prowadzi budowa ustawy o reformie rolnej. Uzupełnienie dla danego miejscowego gospodarstwa przepadnie, bo ziemia zostanie kupiona przez kogo innego. Już dziś zawodów podobnych ludzie z goryczą doświadczają, entuzjazm p. Ministra tylko ich denerwuje.</u>
<u xml:id="u-9.59" who="#MaksymilianMalinowski">Zwrócę jeszcze uwagę, że praca naszych urzędów ziemskich w dziedzinie scalania gruntów jest w wysokim stopniu niedbałą, powiem: karygodną. Nie w ciągu trzech okresów roku, ale w ciągu pięciu, sześciu lat wieś do scalenia przyjść nie może. A bywają przytem wypadki iście dramatyczne. Oto przykład. Okręgowy urząd ziemski w Piotrkowie sześć lat prowadzi scalenie wsi Lisewa w pow. tureckim. Po sześciu latach piszą ludzie do urzędu ziemskiego: wy to niedołężnie i niedbale robicie. Urząd ziemski zamiast uderzyć się w piersi, obraził się i oddał sprawę prokuratorowi z drugiej części art. 154, która wyznacza półtora roku więzienia dla każdego. Pociągnął tak do odpowiedzialności 21 gospodarzy, całą wieś Lisewo. Tak się robi reformę rolną, tak się ludzi drażni, tak się ludzi denerwuje, męczy, nęka... dla czyjego dobra?</u>
<u xml:id="u-9.60" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! Zagadnąłem p. Ministra o ten fakt i jestem pewny, że zrobiłem w tym wypadku wszystko, co należało, aby sprawę nierozsądnie wytoczoną umorzyć.</u>
<u xml:id="u-9.61" who="#MaksymilianMalinowski">Muszę się streszczać, ale muszę jeszcze potrącić o personalia, o których p. Minister mówił wczoraj. Jest to zagadnienie niesłychanie wielkiej wagi. P. Minister wie, jak i ja wiem, że w biurze swojem ma wielu ludzi uczciwych i zacnych, którzy rzetelnie dla sprawy pracują. Ale są tu i ludzie, korzy jak gdyby przez złośliwość wstrzymują robotę na miesiące. Oto sprawa biednych czynszowników, których wyrzucają na kresach wschodnich. Liczba ich dochodzi do 10.000 ludzi. Są to przeważnie Mazurzy, trochę Niemców i trochę Czechów. Interweniowałem w tej sprawie i p. Radvan, w czasie gdy był kierownikiem ministerstwa, zrobił wszystko, żeby zabezpieczyć tych ludzi. P. Minister poparł to całą siłą, ale ustawy, któraby zmieniała te rzeczy, jeszcze nie wydano.</u>
<u xml:id="u-9.62" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Jest w Radzie Prawniczej)</u>
<u xml:id="u-9.63" who="#MaksymilianMalinowski">Jest w Radzie Prawniczej, a dlaczego przed pół rokiem nie wyszła? Kogo me boli, temu powoli. Wróble na dachu śpiewają, że sprawa ta, jak i inne podobne tkwi w wydziale prawnym p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Nie, Panie, na Radzie Prawniczej)</u>
<u xml:id="u-9.65" who="#MaksymilianMalinowski">Może teraz, ale to teraz, a pół roku blisko tkwiła w wydziale prawnym, tak samo, jak tam do dziś marnuje się sprawa przewłaszczeń na kresach zachodnich. I tam brak przewłaszczeń boli tysiące ludzi i wstrzymuje prawidłowe działanie tysięcy gospodarstw, a w Warszawie Wydział Prawny M. R. R. sprawę marynuje. Ciekawa rzecz, kiedy on zładuje 80 ustaw do Polskiego Kodeksu Agrarnego”?</u>
<u xml:id="u-9.66" who="#MaksymilianMalinowski">Pan Minister słusznie powiedział, że personalia M. R. R. muszą być zmienione, albo naprawione. Ja nie chcę, żeby kogokolwiek wyrzucać, ale trzeba naprawić. Na prowincji jest to samo.</u>
<u xml:id="u-9.67" who="#MaksymilianMalinowski">Jeszcze tylko podkreślę to, co p. Minister mówił o hipotekach. Panie Ministrze! Z wydaniem uprawnień w tym względzie nie należy zwlekać. Trzeba zrobić tak, jak zrobił p. Niezabytowski, który p. Skirmuntowi bez „ceregieli biurokratycznych” „ciepłą ręką” wydał na coś kilkanaście tysięcy złotych, zapewne, że to dla swojego. To samo trzeba zrobić dla dobra ludu; trzeba uprościć załatwianie hipotek rolnych w ciągu paru tygodni. Jeżeli zechcecie, zrobicie. Przecież mówicie, że lud kochacie, że cenicie jego zalety. Trzeba zrobić prędko, bo ludzie płaczą, a Pan Minister wie, jak dużo ludzi przychodzi do kas o pieniądze. Niech termin na zgłaszanie pretensji trwa miesiąc, nie trzy, niech księgi wieczyste zrobione zostaną tanio, hurtownie przez zakłady państwowe; sprawa dobra publicznego winna mieć ze strony Państwa ułatwienia.</u>
<u xml:id="u-9.68" who="#MaksymilianMalinowski">Tak samo zwracam uwagę na rejentów. Toż to dziś zdziercy, z małemi chyba wyjątkami. Jedna kolonia nabyła majątek za 700.000 zł., a rejent za akt wziął sobie 30.000 zł. Czy nam chodzi o to, ażeby rejenci się podorabiali majątków, czy o to, żeby ludność miała na zagospodarowanie się?</u>
<u xml:id="u-9.69" who="#MaksymilianMalinowski">Jestem zdania, że Bank Rolny jest obecnie o wiele bardziej ożywiony i nie miałbym wiele pod jego adresem do powiedzenia, prócz tego, żeby otrzymał także „nastawienie”, iżby się zajmował więcej drobnem rolnictwem, podstawą siły Państwa. Nazbyt często wielkie i szybkie zasiłki otrzymują Bispingi i towarzysze.</u>
<u xml:id="u-9.70" who="#MaksymilianMalinowski">Zwrócę jeszcze uwagę na Poznańskie. Pozwoli Pan Minister, że do niego zwrócę się osobiście. Muszę go więc prosić dla dobra ogólnego, żeby starał się pomagać osadnictwu, niech mają poparcie i niech mają mądrze prowadzoną organizację.</u>
<u xml:id="u-9.71" who="#MaksymilianMalinowski">Przy tych zastrzeżeniach, przy zwróceniu uwagi na rzeczy zasadnicze, na to, że reforma rolna powinna być prowadzona z myślą i z nastawianiem dla dobra ludu, dla dobra tych, którzy przychodzą na ziemię, nie zaś dla tych, którzy ją sprzedają — przy zwróceniu uwagi na tę jedynie właściwą drogę, po której Rząd iść powinien, będziemy głosowali za budżetem Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. ks. Okoń.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EugeniuszOkoń">Wysoki Sejmie! Słusznie powiedział w wieku XVI sekretarz króla Stefana Batorego ks. Sokołowski, że gdyby zebrać wszystkie krzywdy i łzy ludu polskiego Rzeczypospolitej Polskiej, to utworzyłby się olbrzymi niezmierzony ocean tych łez i krzywd chłopskich. Tę bolesną prawdę, te gorzkie słowa należy powtórzyć i w chwili obecnej. Gdybyśmy zebrali wszystkie krzywdy ludu wiejskiego, tych 20 milionów obywateli, którzy po 8 latach trwania nowej Rzeczypospolitej Polskiej zmartwychwstałej niczego się nie doczekali ani od Sejmu, czy to pierwszego, czy drugiego, ani od rządu polskiego, to należy powtórzyć, że z łez i krzywd tego chłopa utworzy się ocean niezmierzony. Nie tylko chłop jest krzywdzony w serwitutach, które nie były załatwione przez Sejm, aż dopiero drogą rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, i chłop musiał cierpieć kary więzienia i grzywny. Nie tylko krzywdzi się chłopa w komasacji, która jest prowadzona na korzyść obszarnika, jak to miało miejsce w pow. wieluńskim — podaję to do wiadomości p. Ministra Staniewicza, że gdy chłopi zwrócili się przed tygodniem do głównej komisji ziemskiej, ażeby z majątku p. Dmochowskiego, dziedzica, mającego 1000 morgów, człowieka bogatego, mającego kapitały w bankach ulokowane, ażeby dał tylko 60 morgów z 1000 na zaokrąglenie karłowatych gospodarstw, to im odmówiono tego. Gdy proszą za pieniądze o 200 morgów, Co p. dziedzic Dmochowski jest obojętny na ich błagania.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#EugeniuszOkoń">Krzywda się chłopu dzieje w Banku Rolnym, bo dla chłopa kredyt krótkoterminowy nie istnieje, a długoterminowy jest taki trudny, że nie może go uzyskać. Krzywdzi się chłopa w przeprowadzaniu osadnictwa na kresach wschodnich, czy zachodnich, gdzie osadnik dostaje zaledwie 2.500 zł., gdy mu potrzeba pomocy kredytowej najmniej 6.000 zł. Daje się osady po Niemcach likwidacyjne przeważnie pułkownikom i generałom, a nie daje się drobnemu rolnikowi, który jest fachowcem, który na tej ziemi będzie pracował, a bardzo wielu panów pułkowników i generałów sami nie gospodarują na roli, a osady, które dostaną od Rządu, wydzierżawiają, a ci dzierżawcy prowadzą gospodarkę dewastacyjną.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#EugeniuszOkoń">Ale największą krzywdę wyrządził klasie chłopskiej sam p. Minister Reform Rolnych Staniewicz wczorajszem swem przemówieniem, gdy ośmielił się zarzucić klasie chłopskiej materializm. Na ten zarzut muszę odpowiedzieć dziś, bo mię te słowa za bardzo zabolały.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Nic mówiłem tego, protestuję)</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#EugeniuszOkoń">Nie sztuką jest miłować Polskę z folwarku, z dworu dziedzica i z pałacu magnata, nie sztuką jest miłować Polskę, gdy się opływa we wszystko, jak lir. Zamojski, ale sztuką jest miłować Polskę z tej ubogiej lepianki, z tej nędzy chłopskiej, z tego żuru i kartofli postnych, z tej nędzy, którą tu malarz namalował na drzwiach wejściowych do sali sejmowej, gdzie przedstawia tę nędzę chłopską, tę chatynkę, składającą się z 4 żerdzi słomianką nakrytych. Pan Minister widocznie nie zwrócił uwagi na ten obraz tu wiszący, obrazujący nędzę skrajną tych chłopskich obywateli, o których sam powiedział przy poświęceniu kamienia węgielnego pod nowy Bank Rolny, że nasza armia, składa się w 3/4 z synów chłopskich, czyli armia stoi na chłopię polskim, dlatego chłopa polskiego nie wolno obrażać. Niema większego idealisty od chłopa polskiego i udowodnię to p. Ministrowi historią. Udowodnię, proszę Panów, przykładami tego bohatera Wielocha z powiatu garwolińskiego, który wtenczas, kiedy armia Batorego odstępowała do twierdzy moskiewskiej Pskowa, choć był tylko ciurą obozowym, choć był tylko sługą do czyszczenia koni pańskich, chwycił za łuczywo i podpalił twierdzę rosyjską, przez co zostało osiągnięte zwycięstwo armii polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Głos: Co ma za to?)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#EugeniuszOkoń">Któż jest większym idealistą od tych biednych Kurpiów, którzy nawet butów skórzanych nie nosili i dotąd nie noszą, koło Kolna, Łomży, Przaśnysza, którzy wtenczas, kiedy Radziejowscy, Opalińscy zdradzali, sprzedawali się królowi szwedzkiemu, kiedy armia szwedzka zdobywała Warszawę, kiedy armia szwedzka pędziła króla aż za Kraków pod Karpaty, oni stanęli w obronie Ojczyzny i złamali siłę szwedzkiej armii? Któż był większym idealistą od tego Bartosza Głowackiego, który cierpiał wraz ze swymi kosynierami zniewagi „od chamów” od dziedzica swego ks. Szujskiego, a wtenczas, kiedy Branicki i Potocki sprzedawali Niemcom Polskę, on chwycił za kosę i odezwał się do braci swoich: Ratujmy Polskę!, bo zobaczył w Kościuszce tego drobnego szlachcica, tego biednego szlachcica, nie wielkiego obszarnika-magnata? Kto okazał się większym idealistą od tych wiernych kosynierów ks. Brzóski z 1863 r„ którzy z kosami poszli przeciw armii rosyjskiej, jak poprzednio kosynierzy Głowackiego? Kto okazał większy idealizm od tych chłopów w r. 1920, gdy nawała bolszewicka waliła na Warszawę i gdy sąsiedzi p. Ministra Staniewicza uciekali z Brześcia Litewskiego, aż się mosty uginały i promy trzeszczały, uciekali do Paryża i Londynu, oni, którzy śpiewają w czasie pokoju: Twierdzą nam będzie każdy próg. Twierdzą był każdy próg dla chłopa polskiego, który piersią swoją bronił roli pod karabinami, że aż Niemcy w czasie wojny światowej podziw wyrażali.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Wiem, bo sam nimi dowodziłem)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#EugeniuszOkoń">Panie Ministrze, kto okazał więcej idealizmu od tego Boryny Rejmonta, który przed skonaniem o niczem innem nie myśli, tylko o tym zagonie ukochanym, który Merze to ziarno i idzie siać, ażeby na tym zagonie umrzeć, aby swój żywot położyć? 1 taki to jest przepiękny idealizm we włościaństwie, a u obszarników, magnaterii materializm najskrajniejszy. I oto poeta Klemens Janicki tak cudownie powiedział w dziele: „Odezwa do panów polskich”. Powiada, że w magnatach widzi tylko fałsz, obłudę, samolubstwo, oraz brak wszelkiego patriotyzmu, patrzenie własnej korzyści, a nie kraju. Andrzej Krzycki, biskup poznański w satyrze powiada, że magnach to samolubi, a najwięcej o Zborowskich mówił, że to wilki drapieżne, chcące rozdrapać wszystkie majątki dla siebie. Magnateria polska chlubnej karty w historii nie pozostawiła po sobie. Nowoczesny już poeta powiada o tych magnatach, że serce w nich chore, rdzą przeżarte, to próchno niezdolne do budowy nowej Polski. Już Kazimierz Jagiellończyk to zrozumiał i odwrócił się od magnaterii, od wielkich obszarników i oparł się na drobnych rolnikach, na masie szlacheckiej, która wtedy tem była, czem teraz jest u nas klasa chłopska. Już doskonale to zrozumiał Stefan Batory i dlatego to mianował Jana Zamojskiego kanclerzem wielkim.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#EugeniuszOkoń">Ale w każdym razie nie można zrozumieć, żeby w XX w. w ten sposób odnoszono się do tych spraw i w ten sposób traktowano reformę rolną. Wszyscy myśleli, że tę reformę rolną będzie można obejść po austriacku, ale nie, proszę Panów, nie udało się to. Myśleli, że można ją wykrzywić i zrobić z niej karykaturę i odwlec na lata długie. Zdawało się, że Polska może być nadal Polską szlachecką, tymczasem Polska szlachecka już gaśnie, bo już swoją rolę historyczną skończyła. Miała ona swoje zalety i wady, ale na widownię dziejową wchodzi nowa klasa, nowi rycerze od pługa, przepotężna 20-milionowa masa, silna miłością, silna duchem i pracą, silna uczciwością i miłością ojczyzny, nie w słowach, ale w czynach i ofiarności i dlatego tem cieszyć się powinniśmy. Przez 8 lat chłop nic nie dostał, chociaż w tym Sejmie robotnik dostał 8-godzinny dzień pracy, urzędnicy dostali podwyżkę płac, każda klasa ma zaspokojenie swych potrzeb, a chłop nic nie dostał, nic dla niego nie zrobiono, reforma rolna utknęła na martwym punkcie, ale arcyksięciu Stefanowi z Żywca, Niemcowi, udało się w jednym miesiącu całą reformę rolną przeprowadzić i p. Prezydent Wojciechowski prędziutko to podpisał, prędko się z tem załatwił. Teraz chodzą słuchy, że drugiemu Austriakowi, arcyksięciu Fryderykowi, znowu Rząd Polski chce zwrócić jego dobra, które nawet nie były jego, bo pierwotnie były polskie, tylko zrabowane przez rząd austriacki. Jeżeli lud słyszy o tem, a to do jego wiadomości dochodzi, bo lud czyta, oczy się otwierają, ciemnota gaśnie na wsi, jak ta noc pod działaniem wschodzącego słońca, to ból odczuwa lud, że w tej Polsce, po której tyle się spodziewał, jest źle traktowany, wzgardzony, strącony na ostatni plan, pominięty.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#EugeniuszOkoń">O reformie rolnej mówi się mało, gdyż jak jest podział na minuty i ma się 15 minut, to cóż można powiedzieć? Zamiast tego, żeby budżet Ministerstwa Reform Rolnych postawiony był zaraz po Prezydencie, po Sejmie, jako pierwsze ministerstwo, to ono zawsze jest, jak kopciuszek na ostatnim planie.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#EugeniuszOkoń">P. Minister nie ma większej troski, jak przeprowadzenie komasacji. Komasacja, to rzecz uboczna, a najważniejsza jest parcelacja, Panowie i wysoki Rządzie! Dobrze, że dwóch panów ministrów jest, bo najczęściej te ławy są zupełnie puste, ten Rząd wcale się z Sejmem nie liczy, tak jak i Kierenskij nie liczył się z Dumą, podeptał Dumę, a potem przyszli bolszewicy i jego podeptali. Instytucja Sejmu musi być, Sejm ten może był niczem, przyjdzie lepszy, ale trzeba go szanować. Dlatego, jeżeli p. Minister Staniewicz powiedział we Lwowie, że Minister Reform Rolnych musi mieć Janusowe oblicze, czyli podwójne oblicze: jeden dla obszarników, a drugie dla chłopów, to w tem dla chłopów mieści się cała tragedia. Obszarników widocznie pociesza, a chłopom tylko złudzenia daje, daje rady naprawy ustroju rolnego. Nową instytucję wymyślił, Radę naprawy ustroju rolnego. Dość gadania mamy, dość rad, trzeba nam czynów i działania.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#EugeniuszOkoń">Powiedział Pan Minister, że politykę można prowadzić albo, drogą rewolucji, albo drogą ewolucji, a jabym powiedział, że jest trzecia droga: radykalny czyn państwowy. Niech te rady się raz skończą, niech będą czyny. Niech chłop, na którym się armia polska opiera, który jest największym patriotą, widzi, że Rząd polski, po którym się więcej spodziewał, bo liczył, że Marszałek Piłsudski! tę jego tęsknotę do ziemi zaspokoi, okaże mu więcej serca, bo myśmy nawet na cześć Marszałka Piłsudskiego okrzyki wznosili na wiecach,...</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#EugeniuszOkoń">... bo myśmy sądzili, że on zaspokoi potrzeby tego ludu, bośmy wierzyli, że pójdzie drogą chłopską, że nie pójdzie drogą Radziwiłłów, nie pójdzie drogą konserwatystów krakowskich, bo ta droga Galicję źle zaprowadziła, zaprowadziła do morderstw, do przekupstwa i do korupcji. My tą drogą iść nie chcemy, my chcemy stworzyć Polskę i lud polski idealny, któryby nie na pieniądzach był oparty,...</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głos: Tylko na dolarach.)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#EugeniuszOkoń">... tylko na przywiązaniu do ziemi, któryby wiedział, że jak weźmie tę ziemię,...</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#EugeniuszOkoń">... że jak weźmie pańską ziemię, panie dziedzicu, to tej ziemi nie sprzeda nikomu, nie sprzeda Niemcom i będzie głosował na Górnym Śląsku za Polską, a nie za Niemcami jak miasta głosowały, on za Polską będzie głosował.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#EugeniuszOkoń">Kończąc to przemówienie, wyrażam żal, że p. Minister reformę rolną potraktował po macoszemu, wyrażam głęboki żal, że chłopa polskiego obraził. Chłop polski nie da się obrazić. On do nowego Sejmu, do którego wybory odbędą się pod hasłem radykalnego wykonania reformy rolnej, wejdzie w zwiększonej ilości, przynajmniej 200-tu tu zasiądzie i oni wykonają reformę rolną, oni ją w czyn wprowadzą. A poty nie będzie w Polsce dobrze pod względem gospodarczym i pod względem społecznym, póki reforma rolna nie będzie wykonana. Polski szlacheckiej nawet p. Minister już nie wskrzesi, ona już zginęła, ona już ginie. Niech Polska będzie chłopska, zdrowa, oparta na rycerzach od pługa, a z tego i p. Minister i wysoki Rząd cieszyć się powinni.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Wojtowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WładysławWojtowicz">Proszę Wysokiego Sejmu, pragnę dotknąć jednej bolącej kwestii z dziedziny naszej parcelacji w Małopolsce wschodniej. Korzystam z tego, że jest obecny p. Minister Reform Rolnych, ażeby przedstawić mu pewne obrazki, zilustrować, jak to odbywała się t. zw. prywatna parcelacja w wschodniej Małopolsce i jakie są jej skutki dzisiaj. Otóż wiadomo Panom, że był swego czasu taki pęd, który wszystkich tych włościan, którzy cierpieli głód ziemi, szczególnie w powiatach zachodnich, skierowywał do Małopolski wschodniej na t. zw. prywatną parcelację. Była to rzecz dobra i patriotyczna, albowiem spodziewano się, że włościanin, który się tam dostanie na Kresy Wschodnie, jako element cywilizacyjnie wyższy, jako energiczniejszy, będzie naprawdę tam na wschodzie budził wśród tamtejszej ludności ducha narodowego i będzie bronił interesów państwowych na Kresach.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WładysławWojtowicz">I były pewne czynniki, były nawet pewne stronnictwa, potworzyły się doraźnie towarzystwa, które tę parcelację popierały. Dziś jest tam kilkanaście tysięcy ludzi na tej parcelacji. Gdyby ci panowie, którzy wówczas włościan tych namawiali do tego, tam poszli i zobaczyli, jak ci ludzie żyją, gdyby posłuchali, co ci ludzie mówią, zobaczyli to rozczarowanie tych ludzi, tę nędzę, jaką oni cierpią, to mam wrażenie, żeby pożałowali tego. Dziś stan tych osadników kolonistów, czy parcelantów przeważnie z tej parcelacji prywatnej jest bardzo ciężki. Ludzie ci zrażeni są do Rządu, zrażeni do Państwa i zrażeni do tych wszystkich, którzy ich do tego namawiali, a to z powodu, że jakkolwiek w Polsce od kilku lat istnieją urzędy ziemskie, istnieją od kilku lat najrozmaitsi ludzie, którzy z urzędu powołani są do tego, żeby się tymi ludźmi opiekowali, żeby kontrolowali prywatną parcelację, w jaki sposób się ją przeprowadza i na czyją korzyść, to jednak obowiązku swego nie spełnili. Dziwnem się wydaje, że Urząd Ziemski, który od r. 1920 powołany jest tylko do tego, żeby roztaczać kontrolę nad prywatną parcelacją, żeby służył radą tym biednym ludziom, żeby doprowadzał parcelację do końca, prawie zupełnie się nie interesował tymi ludźmi. Prawie zupełnie, bo mam dowody, że kilkakrotnie ci ludzie całemi delegacjami zwracali się do różnych urzędów ziemskich, a te urzędy ziemskie miały jedną odpowiedź. Zamiast te rzeczy przeprowadzać, dawały im radę: sąd. Uczyły pieniactwa, nic więcej. To robi urząd ziemski we Lwowie, na którego czele stoi p. Orzechowski, który wszystkim delegacjom, jakie się do niego zwracały, mówił: on na to nie poradzi, ustawa jest zła, ustawa ma dużo niedomówień, ma liczne braki, i tych ludzi odsyłał do sądu. I ci ludzie na pieniactwie potracili pieniądze, te pieniądze pozarabiali rozmaici adwokaci rozmaici doradcy. Dziś, po 5 latach, ci! ludzie nie mają ani ziemi, ani kontraktów. Są to ludzie, którzy mieszkają w ziemiankach, mam na to dowody i mogę pokazać, że bardzo wielu z tych ludzi grozi nawet licytacja inwentarza żywego, dlatego, że właściciele prywatnych majątków i instytucji popełniali oszustwa, a oszustwa te były popełniane nie w jednym tylko miesiącu, lecz latami całemi, w 1922,1923 r., ciągnęły się aż do dziś i dziś nie są rzadkie. Do tego doszło, że kiedy Towarzystwo Agrarno-Osadnicze, które tysiące ludzi unieszczęśliwiło, a tylko małą gromadkę zrobiło posiadaczami pięknych ośrodków, dziś jest zlikwidowane, nie istnieje, niema komu kontraktów zrobić i parcelacji dokończyć. Kto będzie kończył, jeżeli to towarzystwo nie zostawiło żadnego majątku, nie można na jego koszt, na jego niebezpieczeństwo parcelacji dokonać. T-wo Agrarne.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Głos: Czyje towarzystwo?)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#WładysławWojtowicz">Piastowe cieszyło się wielkiem poparciem, powstało po to, ażeby przeprowadzić parcelację w Małopolsce wschodniej, gdy p. Kiernik był prezesem Urzędu Ziemskiego. To towarzystwo naraziło ludzi na torbę żebraczą. Jeżeli dziś te kilkanaście tysięcy ludzi na Kresach są wrogami Państwa Polskiego, są wrogami każdego urzędnika polskiego, jakkolwiek ściągnęło ich się tam po to, ażeby polskość tworzyli, a dziś będą rozsadnikami bolszewizmu, to jest to rezultat kilkoletniej pracy naszych urzędów ziemskich. Jeżeli chodzi o to, to przedstawię tylko mały obrazek z parcelacji majątku Milno, pow. Zborów. W 1921 r. rozpoczęła się parcelacja tego majątku. Parcelował p. Hołubowicz, który otrzymał zezwolenie urzędu ziemskiego. Otóż w 1921 r. i 1922 r. wszyscy parcelanci zapłacili za grunty w dolarach, t. j. w mocnej walucie, i mamy tu np. takiego Marcina Pawluska, który kupił 9 morgów w 1923 r. i zapłacił 900 dolarów, a 100 dolarów za kontrakty i pomiary temu, który upoważniony był do parcelacji t. j. właścicielowi. Do dzisiejszego dnia nic niema, a co gorsza, jeszcze w zeszłym roku w grudniu zjawił się inżynier, wysłany przez p. Hołubowicza i zaczął dla pozoru robić rozmaite pomiary po wsi i tym stu kilkudziesięciu ludziom, którzy kupili na parcelacji 950 morgów, kazał dopłacać po raz drugi, za pomiary po jednym dolarze, za kontrakty po dwa dolary. Jest to widoczne oszustwo, jednak mimo to urząd ziemski tego nie widział, chociaż ci ludzie się zgłaszali.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Kiedy się zgłaszali?)</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#WładysławWojtowicz">Zwracali się kilkakrotnie do urzędu ziemskiego, proszę się zwrócić do proboszcza Wróbla, który jeździł w delegacji do p. Orzechowskiego i ja byłem u p. Orzechowskiego i interweniowałem, w tej sprawie, ale p. Orzechowski odpowiedział mi, że urząd ziemski nie ma na to rady, bo ustawa tak opiewa; proszę zmienić i uzupełnić ustawę o wykonaniu reformy rolnej z 28 grudnia, bo ja na koszt i niebezpieczeństwo Rząd nie będę kończył parcelacji. A tymczasem p. Hołubowiczowi pozwoliło się tymczasem majątek zadłużyć, tak że oprócz długów, które miał przed wojną, a które wynosiły 2.845.000 koron, po sprzedaniu tych 950 morgów narobił długów na 20.680 dolarów, na 49.$70 zł. i oprócz tego 6.500 marek niemieckich. Porobił długi i obciążył majątek, a chłopi byli przekonani, że z tej ziemi nikt ich nie ruszy. Tymczasem on zadłużył majątek, te długi przeszły wartość majątku, który mu pozostał po parcelacji, i dziś, gdyby Rząd chciał tę parcelację dokończyć na podstawie art. 63 o wykonaniu reformy rolnej t. zn. jeżeliby Rząd chciał przeprowadzić ją na koszt i odpowiedzialność właściciela, to nie ma z czego, bo właściciel dziś jest dziadem, nie posiada żadnego majątku. Do tego dopuściło się wskutek tego, że urząd ziemski nie wkroczył zaraz, to znaczy po wyjściu ustawy o wykonaniu reformy rolnej w 1925 r., tylko dopuścił, że dziś ten człowiek jest dziadem i pytam, kto dokończy te parcelację.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#WładysławWojtowicz">Pytam się, Panie Ministrze, kto ukończy parcelację wszędzie tam, gdzie parcelację robiło Towarzystwo Agrarno-Osadnicze, skoro to towarzystwo zbankrutowało, a jego dyrektorowie kupili folwarki i majątki, jak p. Banach i p. Parylak, a ludzie z torbami chodzą. To jest działalność urzędu ziemskiego na terenie lwowskim i dlatego uważam, że jest rzeczą konieczną przeprowadzić zmian. Nie winię o to obecnego p. Ministra, gdyż obecny p. Minister, jak słyszeliśmy wczoraj, okazał bardzo dużo dobrej woli i mamy nadzieję, że przyrzeczenia swe, chociaż były skromne, spełni, jednakowoż mówię to dlatego, aby p. Minister był łaskaw wziąć to pod rozwagę. Apeluję do p. Ministra w imieniu tych ludzi, aby był łaskaw wysłać komisję do wschodniej Małopolski, któraby stosunki parcelacyjne zbadała i przeprowadziła sanację, bo faktycznie będziemy hodowali wrogów na kresach.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#WładysławWojtowicz">Odnośnie do tego, co powiedziałem, stawiam następującą rezolucję, którą, proszę, żeby p. Minister był łaskaw wziąć pod uwagę i zgodzić się na nią.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#WładysławWojtowicz">„Sejm wzywa Rząd, aby wypracował możliwie najrychlej i Sejmowi przedstawił projekt nowelizacji art. 63 ustawy o wykonaniu reformy rolnej z dnia 28 grudnia 1925 r. w tym duchu, iżby przy udzielaniu zezwoleń na parcelację prywatną zabezpieczał sobie pewne kaucje, jako środki zaradcze, za pomocą których mógłby na koszt i niebezpieczeństwo upoważnionych instytucyj, względnie właścicieli, rozpoczęte parcelacje wykończyć”.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#WładysławWojtowicz">Tego rodzaju nowelizacja art. 63 da na przyszłość Rządowi możność dokończenia parcelacji na koszt i niebezpieczeństwo instytucji czy osoby upoważnionej.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#WładysławWojtowicz">Druga rezolucja: „Sejm wzywa Rząd do wykończenia z urzędu tych parcelacyj prywatnych, które od kilku lat prowadzone wbrew ustawie o wykonaniu reformy rolnej z dnia 28 grudnia 1925 r., dotąd wykonane nie zostały”.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#WładysławWojtowicz">Następnie jeszcze jedna prośba do p. Ministra Reform Rolnych: Wczoraj p. Minister Reform Rolnych był łaskaw wspomnieć o tem, że dobrze się stało, że żadnych zmian personalnych w Banku Rolnym nie przeprowadzono. Otóż my jesteśmy cokolwiek innego zdania, albowiem uważamy, że dotychczasowa reprezentacja Banku Rolnego jest jednostronna, opiera się tylko o przedstawicieli większych majątków, o przedstawicieli ziemian, natomiast drobne rolnictwo nie ma zupełnie przedstawicieli. Jest szereg protestów, szereg uchwał najpoważniejszych organizacji drobnego rolnictwa w kraju. Mam przed sobą np. uchwałę podpisaną przez 5 organizacji drobnego rolnictwa, które domagają się reprezentanta w radzie nadzorczej Banku. Swego czasu b. prezes tego Banku p. Wilkoński rozpoczął już pewną sanację personalną.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Za to go wyleli)</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#WładysławWojtowicz">Niestety usunięto go za to, że chciał sanację tam przeprowadzić. Ale Panowie darują, jeżeli się sanację w innych resortach przeprowadza, to trzeba analogicznie, choćby w małej części, ale także taką sanację przeprowadzić w Banku Rolnym, gdzie drobne rolnictwo dotychczas swego przedstawiciela nie ma...</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(P. Sawicki: Jak niema Wilkońskiego, to będzie dobrze.)</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#WładysławWojtowicz">Widzę, że Pan tego wszystkiego nie zrozumiał.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#WładysławWojtowicz">I tak następujące organizacje drobnego rolnictwa domagają się reprezentantów:</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#WładysławWojtowicz">„Niżej wymienione organizacje stwierdzają, że skład Rady Nadzorczej Państwowego Banku Rolnego nie gwarantuje obrony interesów drobnego rolnictwa, że niema w, Radzie P. B. R. przedstawicieli drobnych rolników. Wobec powyższego niniejsze organizacje protestują przeciwko takiemu składowi Rady Nadzorczej P. B. R. Centralny Związek Kółek Rolniczych, Małopolskie Towarzystwo Rolnicze, Zjednoczenie Związków Kółek i Organizacji Rolniczych Ziem Wschodnich, Centralny Związek Osadników”.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#WładysławWojtowicz">Następnie jest szereg innych uchwał, które domagają się tego. Aczkolwiek p. Minister zastrzegł się i powiedział, że niezrobienie tych zmian personalnych wyszło Bankowi na dobre, jednak olbrzymia większość zorganizowanych i zjednoczonych drobnych rolników jest nieco innego zdania, może więc p. Minister byłby łaskaw uwzględnić tę opinię.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Dziduch.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanDziduch">Wysoki Sejmie! W budżecie Ministerstwa Reform Rolnych została pominięta najważniejsza prawie pozycja t. j. likwidacja serwitutów leśnych. Suma, przypadająca na wspomnianą likwidację, jest tak znikoma, że na samą Zamojszczyznę nie wystarczy, gdzie serwitutantów jest około 33% ogólnej ilości w Państwie. Suma, wstawiona w budżecie, jest prawie niczem, o ile chcemy zlikwidować tę niezagojoną ranę, więc proszę Wysoką Izbę, aby w rozdziale 4 § 12 sumę na likwidację serwitutów podwyższyć o 150.000 zł.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanDziduch">W budżecie Ministerstwa Reform Rolnych jest przewidziana likwidacja serwitutów na rok 1927 tak mała, że nie można wcale się w niej zorientować, gdy w sprawozdaniu budżetowym mówi się, że 100 osad ma być przeznaczonych do przymusowej likwidacji w ziemi lubelskiej w roku bieżącym. Jest to rzecz niemożliwa, gdyż jak tylko dostaniemy nową ustawę o likwidacji serwitutów, to u nas w jednym tylko powiecie biłgorajskim do przymusowej likwidacji przystąpi zaraz 7 wsi i miasto Biłgoraj, z tego powodu do przymusowej likwidacji, że dobrowolnie w majątkach państwowych być nie może, tak przewiduje nowa ustawa. Jeden z przedmówców powiedział, że nowa ustawa rezultatu nam nie da, to jednak ona da nam rezultaty większe od! dotychczasowych zwlekań, bo u nas w Zamojszczyźnie dotychczas jest ugodzonych w drodze dobrowolnej przeszło 100 wsi, które otrzymały około 45.000 morgów ziemi z lasem, zlikwidowanych dobrowolnie, a niezatwierdzonych z powodu dotychczasowej złej ustawy.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JanDziduch">Nowa ustawa w Zamojszczyźnie jest niezbędną, niecił Panowie sobie wyobrażą, że przeszło 110.000 morgów ziemi z lasem, według ordynackich skromnych obliczeń, przyznano dobrowolnie włościanom a znacznie więcej można otrzymać, jeżeli Rząd weźmie włościan w opiekę.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JanDziduch">Zaznaczam, że p. Malinowski niejasno się wypowiedział w sprawie nowej ustawy, wspominając o paru artykułach z niezadowoleniem, muszę dodać, że poseł Malinowski był referentem przez 3 lata i nic nie zrobił, obecny Minister Ref. Roln. na mocy upoważnienia Sejmu opracował w ciągu 6 miesięcy tę ustawę, która w dniu dzisiejszym ukaże się w „Dzienniku Ustaw”. W tej sprawie składam rezolucję.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Minister Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Wysoki Sejmie! Uważam za swój obowiązek zabrać jeszcze raz głos i odpowiedzieć pp. przedmówcom. Przedewszystkiem chciałem powiedzieć parę słów o tym optymizmie i pesymizmie. Proszę Wysokiej Izby, kiedy mnie zaproponowano resort Ministerstwa Reform Rolnych, ja 2 tygodnie prawie zastanawiałem się nad tem, dlatego, że byłem pesymistą i nie przypuszczałem, żeby jakiś porządek można było do tego resortu wprowadzić, albowiem niestety, te warunki, w których resort pracował, powodowały istotnie, że powstał cały szereg bardzo trudnych zagadnień i bardzo wiele trudności, które ja, jako fachowiec, jako polityk agrarny, doskonale znałem. I jeśli dziś jestem optymistą, to nie dlatego, żebym uważał, że wszystko jest w porządku, że wszystko jest dobrze, ale dlatego, że jeżeli porównam to, co było wtedy, kiedy zacząłem pracować, z tem, co jest dzisiaj, to stwierdzam, że pewien postęp jest, że aparat nie jest taki zły, jak mówiono, że ten aparat w znacznej większości jest dobry, że z tymi ludźmi można pracować i powoli te rzeczy realizować.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Teraz tempo pracy. Panowie mi wciąż wymawiają te 100 ustaw. Nie ja jestem ich twórcą, jak to Panom wczoraj mówiłem. Jednak one idą i to w szybkim tempie i mam nadzieję, za parę miesięcy będą wszystkie załatwione.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Rozumiem te wszystkie żale, o których mówił p. poseł Marciniak, jeżeli chodzi o zachodnie kresy, ale Panowie sami wiedzą, że przedtem, nim załatwimy poszczególne sprawy, trzeba załatwić podstawy; ja przedtem musiałem załatwić ogólne rzeczy, jak przepisy wykonawcze, jak ogólny pian parcelacyjny, jak wykaz imienny, jak przepisy szacunkowe, które dają pewne normy i dopiero porem przystąpić do załatwienia tych spraw konkretnie. Dzisiaj te rzeczy ogólne są gotowe i zaraz przystąpię do załatwienia spraw szczegółowych.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Tutaj poseł Wojtowicz mówił o sprawach Małopolski wschodniej. Ja te rzeczy doskonale rozumiem, ale nie ja tylko jestem odpowiedzialny za te rzeczy, bo one się działy przedtem, bo za moich czasów te rzeczy się nie działy i staram się je możliwie likwidować.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Panowie narzekają, że niektóre rzeczy zbyt powolnie idą. Otóż, pomijając konieczność załatwiania pewnych spraw w różnych ministerstwach i związany z tem czas, Panowie chyba rozumieją, że te 100 rozporządzeń, które trzeba zrobić teraz, te usunięcia tych różnych przepisów zaborczych, które trzeba przeprowadzić, wymagają też dużo czasu. A proszę Panów, najbardziej pracowity człowiek — a twierdzę, że u nas w Ministerstwie przeciętnie się pracuje nic 7 godzin, ale jakieś 10–12 i w niedzielę nawet się też pracuje — jednak nie może robić za pięciu. Niestety jak. Panom mówiłem, etatów nie możemy zapełnić, bo pomimo, że wciąż ogłaszamy i że bierzemy prawie każdego fachowca, w Polsce ludzi przygotowanych, którzyby byli inteligentnymi dobrymi fachowcami za dużo niema.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Co się tyczy żalów p. Makówki, to muszę powiedzieć. że byłem bardzo niemi zdziwiony. Być może, że nie wszystkie postulaty są uwzględnione, ale jednak muszę powiedzieć, że pod pewnym kątem widzenia działalność Ministerstwa Reform Rolnych pewnej radykalnej zmianie uległa i dziś nie tylko interesy osadników i ludności polskiej, ale interesy całej ludności zamieszkującej Rzeczypospolitą Polską brane są jednakowo pod uwagę. Nie będę twierdzić, że wszystko jest dobrze, bo bardzo dużo jest spraw skomplikowanych, ale mam wrażenie, że pewien postęp jest dlatego, że nie tylko dochodzą do mnie skargi, ale jestem w tem szczęśliwem położeniu, że otrzymuję dziesiątki listów dziennie od ludności, w których mi dziękują za dokonane prace, co stwierdza, że pewien postęp jest. Na tem opieram i buduję mój optymizm, tembardziej, że ten optymizm nie jest gołosłowny, ale został potwierdzony pewnemi cyframi j, wykresami, z których Panowie widzą, że praca się posuwa. Jestem w tej przykrej, a również i przyjemnej sytuacji, że mnie wszyscy ganią, a niekiedy chwalą. Praca nie polega na tem, żeby koniecznie się podobać. Dotąd tak jest, że jak pochwalą z prawej strony, to muszę być przez lewą stronę zwalczany, ale niekiedy przez dobre załatwienie sprawy można się znajdować w tej sytuacji, że zarówno poseł Kwapiński, jak i p. senator Stecki są zadowoleni, bo przez rozsądne i niedemagogiczne postawienie sprawy przy parcelacji, a więc przez popieranie solidnych instytucji, a odebranie praw spekulantom potrafiłem przeprowadzić, że służba folwarczna jest w miarę możności załatwiana przyzwoicie j że ta służba, która straciła pracę wskutek parcelacji, otrzymuje pewien warsztat pracy.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Panowie narzekają na kredyty. Są one nieduże, ale z każdym miesiącem większe. Chciałem tutaj odpowiedzieć p. posłowi Sochackiemu również cyframi. P. pos. Sochacki twierdzi, że Rząd Marszałka Piłsudskiego pogrzebał reformę rolną. Ja mu na to mogę odpowiedzieć, że w pierwszym kwartale 1926 r. budżet Ministerstwa Reform Rolnych wynosił 3 miliony a w pierwszym kwartale 1927 r. wynosił 11 milionów, a więc cztery razy więcej. Czyli, że Rząd p. Marszałka jednak o wykonaniu reformy myśli.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#MinisterReformRolnychStaniewicz">Proszę Panów, przyznani się, że z prawdziwem zdumieniem wysłuchałem przemówienia ks. pos. Okonia. Muszę powiedzieć, że jaknajdalej byłem od tego, żeby obrażać chłopa polskiego, 1 żeby go posądzać o jakiś materializm, dlatego, że ja chłopa polskiego nie mniej może dobrze znam, jak ks. Okoń. W mojej działalności naukowej bardzo dużo się temu poświęcałem i zawsze podkreślałem ten pierwiastek idealizmu, który bezwzględnie w duszy chłopa polskiego drzemie, a jako ten, który bił się na froncie i dowodził tam tym chłopem, doskonale wiem, jaką wartość przedstawia chłop polski. Ale ja jestem również tego zdania, że po to, żeby pewna kultura mogła się rozwijać, to — tu jestem zupełnie w zgodzie z ks. pos. Okoniem, trzeba pewnego dobrobytu. Podkreślam, że idealizm, uważam za wyraz duszy chłopa polskiego, za wyraz duszy polskiej, żeby stwierdzić, że dobrobyt nie pogrąży chłopa polskiego w materializmie, ale że dobrobyt potrafi pogłębić i wyzwolić te idealne walory i ten idealizm, jaki w duszy chłopa polskiego drzemie, a który się wyraża przedewszystkiem w przywiązaniu do ziemi ojczystej. Dlatego raz jeszcze jaknajkategoryczniej protestuję przeciw posądzaniu mnie, jakobym chciał czemkolwiek obrazić chłopa polskiego.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AleksanderZwierzyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie zgłoszonych wniosków i rezolucyj do budżetu Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#StanisławOssowski">Wnioski p. Ostrowskiego: 1) podwyższa się w dziale 3 § 12 wydatków, o 5.000.000 zł. Pokrycie tej podwyżki otrzymuje się przez skreślenie takiej samej kwoty w rozdziale 5 § 3 Ministerstwa Komunikacji. (Rozchody zwyczajne), z kwoty 149.500.000 zł. na kwotę 144.500.000 zł.;</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#StanisławOssowski">2) w dziale 4 dochodów zwyczajnych § 10 skreślić.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#StanisławOssowski">Wnioski p. ks. Ilkowa w dziale 1, wydatków zwyczajnych, § 3 zmniejszyć o 30.000 zł., § 6 zmniejszyć o 20.000 zł., § 7 skreślić, § 8 skreślić. W dziale I, §§ 3 i 8 skreślić. W dziale II, § 11, 12 i 13, skreślić. W dziale II, w wydatkach nadzwyczajnych §§ 11 i 15 skreślić.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#StanisławOssowski">Rezolucje p. ks. Ilkowa: a) „Sejm wzywa Rząd, aby wstrzymał kolonizację i osadnictwo wojskowe na terenach ziem wschodnich województw, zamieszkanych przez zwartą masę narodu ukraińskiego i białoruskiego, w Interesie uspokojenia tychże i rozwiązania zagadnienia gospodarczego”; b) „Sejm wzywa Rząd, aby na terenie woj. lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego stosował przepisy obowiązującej ustawy wrześniowej z r. 1922 art 21 w przedmiocie kolonizacji i osadnictwa”.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#StanisławOssowski">Rezolucja p. Kaweckiego: „Sejm wzywa do takiego rozdziału kredytów z funduszu zapomóg i kredytu ulgowego w r. 1927/1928, by w słusznej mierze uwzględnieni zostali osadnicy z lat ubiegłych, przyczepi całość kredytu ma być obracana dla finansowania słabych nabywców, bez względu na kategorie, zgodnie z ust. 2 art. 73 i ust. 1 art. 74 ustawy o reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#StanisławOssowski">Rezolucje p. Wł. Ostrowskiego: 1) Sejm wzywa Rząd do podjęcia wzmożonej parcelacji ziemi państwowej, a w szczególności w zachodnich województwach, gdzie zapas domen państwowych przedstawia obszar około 140.000 ha. 2) Sejm wzywa Rząd do bezzwłocznego wykonania art. 63 ustawy o reformie rolnej z dnia 28 grudnia 1925 r. w przedmiocie nadania przewłaszczenia tym nabywcom ziemi z — parcelacji prywatnej, którzy go dotychczas nie otrzymali. 3) Sejm wzywa Rząd do ostatecznego wykończenia szacunku osad anulacyjnych i przepisania prawa własności na rzecz dotychczasowych dzierżawców.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#StanisławOssowski">4) Sejm wzywa Rząd do przyspieszonego załatwienia serwitutów, należących do poszczególnych gmin.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#StanisławOssowski">5) Sejm wzywa Rząd do zwalczania spekulacji ziemią, oraz przeciwdziałania lichwiarskim cenom za ziemię z parcelacji prywatnej. 6) Sejm wzywa Rząd do znowelizowania ustawy o scalaniu gruntów w kierunku bezpłatnego wykonywania robót komasacyjnych. 7) Sejm wzywa Rząd do zwiększenia kapitału zakładowego Państwowego Banku Rolnego do kwoty 25 milionów złotych, używszy na ten cel nadwyżki funduszu obrotowego Ministerstwa Reform Rolnych oraz reszty z funduszu gospodarczego. 8) Sejm wzywa Rząd do lokowania w Państwowym Banku Rolnym nadwyżek kasowych Ministerstwa Skarbu, instytucyj publiczno-prawnych, oraz monopoli państwowych, celem użycia tych sum na krótkoterminowe kredyty. 9) Sejm wzywa Rząd do uzyskania w Banku Polskim kredytu redyskontowego dla Państwowego Banku Rolnego do sumy 25 milionów złotych. 10) Sejm wzywa Rząd do obniżenia stopy procentowej, pobieranej przez Państwowy Bank Rolny przy kredytach krótkoterminowych do 8% w stosunku rocznym łącznie z kosztami administracyjnemi Banku, oraz kosztów administracyjnych przy pożyczkach długoterminowych do 1/2% w stosunku rocznym. 11) Sejm wzywa Rząd do uproszczenia zbyt przewlekłej procedury przy pożyczkach długoterminowych. 12) Sejm wzywa Rząd do podniesieni normy wysokości pożyczki długoterminowej, wydawanej na kupno ziemi przez drobnych rolników do 1/2 wartości ziemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma sprawozdawca p. Poniatowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JuliuszPoniatowski">Z przemówień, wygłoszonych przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych, można z łatwością skupić trzy grupy zarzutów, które się powtarzały chronicznie we wszystkich krytycznych uwagach. Przedewszystkiem zwrócono tu uwagę na ciągle nieuregulowaną sprawę tytułu własności i z nią związane wywołanie hipotek. Drugą sprawą, która we wszystkich przemówieniach rozbrzmiewała, jest kwestia niezwykle szybkiego tempa wzrostu cen ziemi przy parcelacji prywatnej i kłopotów, jakie się z tego wyłaniają dla kupujących oraz trudności i niedomagań kredytowych Banku Rolnego co do kredytu długoterminowego. Wreszcie zwracano uwagę na niedomagania aparatu administracyjnego, jego zbiurokratyzowanie, a niejednokrotnie może i pewien brak dobrej woli. Musimy bez wątpienia w rozprawie budżetowej starać się o znalezienie pewnego języka budżetowego, któryby co do tych zagadnień był odpowiednio pozytywny.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JuliuszPoniatowski">Jeżeli chodzi o sprawę uregulowania tytułu własności i wywołania hipotek, to sądzę, że Komisja Budżetowa przedkładając Wysokiemu Sejmowi propozycję wyodrębnienia w osobne paragrafy budżetu wydatków, które są związane z kosztami uregulowania tytułu własności, przychodząc nadto z propozycją dodatkowego wniesienia paragrafu w wysokości 150.000 zł. właśnie na koszta wywoływania hipotek przy tworzeniu nowych gospodarstw, wreszcie proponując utworzenie nowego paragrafu z niedużą coprawda sumą, bo do wysokości 25.000 zł., na koszta wykonania art. 63, znalazła najwłaściwszą może drogę do dania wyrazu tym potrzebom kraju, wskazując Rządowi wagę, doniosłość i pilność tych zagadnień, które są związane ze sprawą tytułu własności. Sądzę, że tego rodzaju budżetowe odpowiedzi są właściwsze, niż powtarzane sakramentalnie od szeregu lat wezwania Rządu w trybie rezolucji, wezwania, które jak widzimy, dotychczas nie są urzeczywistnione.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JuliuszPoniatowski">Możemy śmiało powiedzieć, że dając Rządowi możność posiadania aparatu wykonawczego, większego, niż obecny, dając mu sumy kredytowe bardzo poważne, specjalnie na uregulowanie tytułu własności, składamy w ręce pana Ministra Reform Rolnych całkowitą możność wykonania tego zagadnienia. Zwracamy mu przytem uwagę na to, że poza temi kosztami muszą być dokonane i pewne posunięcia prawne, sprowadzające się do potanienia procedury hipotecznej w związku z tworzeniem nowych jednostek gospodarczych, jak również w związku z ułożeniem trybu postępowania z planami katastralnemu W każdym razie w ręku p. Ministra znajdują się odpowiednie personalia, odpowiednie pieniądze i odpowiednia dobra wola, w którą nie wątpimy, aby tę rzecz załatwić.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JuliuszPoniatowski">Co się tyczy zagadnienia drugiego, drożyzny ziemi i trudności kredytu długoterminowego, to sprawa jest o wiele trudniejsza, albowiem tu ten język budżetowy, którym mówićbyśmy chcieli, zawodzi, nie znajdujemy tych pozycji budżetowych, któreby mogły dać możność Wysokiej Izbie zaakcentować swoje stanowisko wobec tego zagadnienia, Pozycje, dotyczące parcelacji prywatnej, nie są i nie mogą być budżetowane. Wpływ na parcelację prywatną ma z jednej strony sam aparat administracyjny, kontrolujący cenę. Jesteśmy jednak tego świadomi wszyscy, że kontrola policyjno-administracyjna mate tu może dać wyniki, że stosunkowo dużo większe wyniki może dać oddziaływanie gospodarcze przez stwarzanie odpowiedniej podaży ziemi, czyli jest to działanie, które wiąże się z całością polityki agrarnej p. Ministra Reform Rolnych, a w szczególności z polityką agrarną Banku Rolnego.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JuliuszPoniatowski">Podobnież i zagadnienie kredytu długoterminowego wiąże się z Bankiem Rolnym. Znów odpowiednich pozycji budżetowych tu nie mamy, a muszę stwierdzić, że jeszcze większa trudność istnieje dla Sejmu w wyrażeniu pod tym względem swoich poglądów, bo krytyczne uwagi pod adresem polityki Banku Rolnego powinneby realnie prowadzić do wyrazów budżetowych, dla tego Banku Rolnego niekorzystnych, tymczasem konieczność wykonywania reformy rolnej zmusza do takiego stanowiska wobec Banku Rolnego, przy którem usiłuje się i zwiększyć jego kapitał zakładowy i zwiększyć rozległość jego operacji kredytowych i zwiększyć kapitał obrotowy, lokowany przez Skarb Państwa w tym banku, a to dla celów ogólnych, związanych z podniesieniem rolnictwa i związanych z wykonaniem reformy rolnej. Czyli każda krytyka, skierowana pod adresem Banku Rolnego, jest z natury rzeczy jednocześnie przez zwolenników reformy rolnej osłabiana życzliwą postawą wobec potrzeb tego banku. Ta sytuacja, jak powiadam, utrudnia Wysokiemu Sejmowi zajęcie wobec tych rzeczy postawy, bo w szeregu wypadków Sejm i Komisja Budżetowa dają temu wyraz, że chcą doprowadzić do dopełnienia kapitału zakładowego Banku Rolnego, że chcą, aby sumy obrotowe były w nim powiększone i, aby Skarb Państwa obficiej lokował w tym banku, chcą doprowadzić do rozleglejszego działania i w dziedzinie agrarnej pracy Banku.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#JuliuszPoniatowski">Równocześnie powszechnie stwierdzone to było, że sanacja w Banku Rolnym do końca doprowadzona nie została, że ta naprawa zeszłoroczna, jakkolwiek p. Minister Reform Rolnych jest tego zdania, że przyczyniła się do odświeżenia atmosfery, do końca doprowadzona nie została i że ten stan rzeczy, szczególnie w dziale agrarnym Banku, nie pozwala tej Izbie ze spokojem mniemać, że pomoc, której Minister Reform Rolnych powinien od Banku doznawać w regulowaniu podaży ziemi i uzupełnieniu parcelacji, będzie przez Bank Świadczona, bo ani rezultaty dotychczasowe prac parcelacyjnych Banku, ani jego akcja, związana z kredytem długoterminowy, a więc ze sprawą uregulowania nabycia ziemi, nie dają pod tym względem dostatecznego kryterium, aby można z uznaniem o tej działalności Banku mówić. To też co do sprawy ceny ziemi i kredytu długoterminowego sądzę, że mimo znacznej niechęci do zawierania uwag wyłącznie w formie rezolucji. Sejm będzie musiał iść po tej drodze, nic znajdując możności zawarcia swych postulatów w żadnej pozycji budżetowej, przeciwnie, w pozycjach budżetowych Sejm daje wyraz gotowości jak najdalej idącego otoczenia opieką Banku Rolnego i współdziałania z nim.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#JuliuszPoniatowski">Wreszcie rzecz trzecia, niedomagania aparatu administracyjnego. Niewątpliwie, jeżeli chodzi o pozycje budżetowe, to tu jedynym wyrazem realnym mogłoby być stworzenie specjalnego działu inspekcji. Jednakże wiemy, że tego rodzaju inspekcja w Ministerstwie istnieje i że obecny pan Minister idzie w tym kierunku zupełnie wyraźnie, aby pewną reorganizację pracy, uproszczenie biurowości, pewną rewizję dotychczasowych metod przeprowadzić. Więc i tu trudno znaleźć pozycję budżetową, w której ten wyraz poglądów Sejmu o konieczności usprawnienia działania aparatu administracyjnego znajdowałby swój wyraz. Natomiast sama rozległość etatów, pozostawiona przez Sejm w tej wysokości, która przekracza jeszcze obecnie stan faktyczny, uprawnia do mniemania, że dużo jeszcze tu do naprawienia, że dotychczasowej obsady nie uważamy za wystarczającą, a zwłaszcza nie uważamy za wystarczające uposażeń tych najbardziej ważnych pracowników, o których już poprzednio była mowa, mianowanie komisarzy ziemskich.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#JuliuszPoniatowski">Co się tyczy podziału pracy między I a II instancją, mam wrażenie, że ten pogląd jest zupełnie jednolity w Sejmie, że punkt ciężkości powinien być bardziej przerzucony na I instancję. Jeżeli chodzi o konkretne propozycje, dotyczące zmiany §§ budżetowych, ostatnio tu we wnioskach przez p. Sekretarza Sejmu odczytanych, muszę stwierdzić, że jakkolwiek co do niektórych propozycji, osobiście byłbym najbardziej skłonnym popierać je i podtrzymywać, to z obowiązku referenta oświadczam się przeciw wszystkim tym propozycjom, uważając je za niemożliwe do przyjęcia w tej wysokości w jakiej zostały zaproponowane, natomiast już zgodnie z przeświadczeniem Komisji i najzupełniej zgodnie z przeświadczeniem mojem, opowiadam się przeciw propozycjom zmierzającym do skreślenia niektórych najpoważniejszych, przez całą Komisję może najbardziej cenionych, paragrafów tego budżetu. Z temi propozycjami wystąpił ks. poseł lików, który proponuje skreślić 10 milj. dotacji na kredyty ulgowe i dotacji pa osadnictwo wojskowe i skreślić wogóle osadnictwa wojskowe, skreślić fundusz obrotowy na osadnictwo i właściwie w swoich propozycjach zmierza wyłącznie do utrzymania pozycji personelu urzędów ziemskich, jakkolwiek pomniejsza ten personel tylko w drobnych pozycjach dotyczących wydatków biurowych, podróży służbowych wydawnictw i innych wydatków, utrzymując samo uposażenie. Tak rozumiany budżet Min. Reform Rolnych oczywiście zadania swojego spełnić by nie mógł, przeciwnie, jeszcze raz muszę stwierdzić, będąc tu wyrazicielem poglądów Komisji, że właśnie §§ budżetu, zawierające rzeczowe kredyty, otaczające opieką komasujące się wsie i dostarczające możności zagospodarowania się nabywcy, były przedmiotem najbardziej ogólnej i serdecznej troski całej Komisji.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#JuliuszPoniatowski">P. poseł Makówka proponuje skreślenie §§11 i 13 działu 3, dotyczących osadnictwa wojskowego. To osadnictwo wojskowe, jak Panowie wiedzą z budżetu, jeśli chodzi o dalsze jego kontynuowanie, jest przedsiębrane w niezwykle skromnych ramach.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#JuliuszPoniatowski">Chodzi o osadzenie nowych 300 osadników w roku bieżącym. Jest to suma niezwykle niska. Znaczną część tych nowych osadników bez wątpienia będą stanowili miejscowi ochotnicy wojska polskiego, którzy mają w myśl wszelkich uchwal sejmowych pierwszeństwo w uzyskaniu tych osad i niema powodu, żeby ta rzecz była całkowicie likwidowana.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#JuliuszPoniatowski">P. Ostrowski poza propozycją, dotyczącą podniesienia kredytów, proponuje jeszcze skreślenie § 10 działu 4, dotyczącego opłat przychodzących do Skarbu Państwa z tytułu należności za wykonanie scalenia. Jest to zatem realne dążenie do ustalenia zasady, że koszta komasacyjne ma ponosić Skarb Państwa. Mam wrażenie, że ta inicjatywa jest trochę przedwczesna, przedwczesna dopóty, póki te koszta są tak bardzo znaczne. Musi Rząd dojść do tego, żeby te koszta były niższe i wtedy je wziąć na swoje barki, bo do czasu, póki te koszta stanowią dwadzieścia kilka zł. na ha i powodują istnienie w pozycjach budżetu przeszło 8 milionów zł. kosztów wykonania prac mierniczych, niepodobna sądzić, żeby ta rzecz była należycie załatwiona, aby była doprowadzona do minimalnej i słusznej granicy, na której należy się zatrzymać. Rzeczą najważniejszą jest teraz przepracowanie przez Rząd całego tego zagadnienia i sprowadzenie go do należytej miary, a przy regulowaniu tej rzeczy dobrze jest, aby istniała pewna konkurencja. Bo oczywiście rozumiem, że z chwilą wzięcia całości ciężaru przez Skarb na swoje barki każda komasacja prywatna się kończy, niema jej, bo nie będzie takich, którzyby chcieli wobec bezpłatnego wykonania tej pracy wykonywać ją płatnie, czyli prywatna komasacja zamrze. A twierdzę, że w tej chwili istnieje dla Państwa potrzeba podtrzymania do pewnego stopnia tej konkurencji komasacji prywatnej i państwowej, aby móc ją doprowadzić do pewnej granicy minimalnych kosztów.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#JuliuszPoniatowski">O rezolucjach nie będę się oświadczał, albowiem sądzę, że będą one przedmiotem rozważań w trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#komentarz">(P. Ostrowski: A podwyższenie kredytu ulgowego?)</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#JuliuszPoniatowski">Panie Pośle, oświadczyłem tu, że co do niektórych najmilszych mi propozycji nie mogę jako referent się wypowiedzieć z powodu, że Komisja Budżetowa miała do czynienia z mojemi propozycjami podniesienia tych sum nawet nie w tak wysokim stopniu.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(P. Ostrowski: Tam jest pokrycie na to.)</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#JuliuszPoniatowski">Wiem, Sejm ma możność to zagadnienie rozważyć, ma możność uszczuplić pozycje budżetowe Ministerstwa Komunikacji tak, jak p. Poseł proponuje, a przenieść tutaj. Ja jako referent muszę stwierdzić, że skromniejsze moje propozycje podniesienia tego paragrafu były W komisji odrzucone 1 to mulic jako referentowi nie pozwala tej rzeczy na plenum wznawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AleksanderZwierzyński">Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych zakończona.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej O budżecie Ministerstwa Komunikacji. Jako sprawozdawca głos ma p. Adam Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AChądzyński">Wysoki Sejmie! Rok ubiegły dla polskich kolei państwowych był rokiem przełomowym, w roku bowiem 1926 po raz pierwszy polskie koleje państwowe z dochodów, osiągniętych z eksploatacji, mogły pokryć wszystkie swoje wydatki, zapłacić raty i procenty pożyczki kolejowej 10% i dillonowskiej w wysokości 23.500.000, inwestowały na budowę nowych linij kolejowych i urządzeń sumę około 63.000.000 zł, wreszcie mogły przekazać Skarbowi Państwa sumę 21.500.000 zł. Dodatnie wyniki osiągnięte w r. 1926 tłumaczą się poprawą koniunktury gospodarczej, która nastąpiła w drugiej połowie 1926 r., li są skutkiem wzmożenia intensywności ruchu.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Poniatowski.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AChądzyński">Przeciętna ilość ładowanych na polskich kolejach państwowych wagonów dziennie w roku ubiegłym wynosiła 12.084, kiedy w roku 1925 wynosiła 10.400, a w roku 1924 — 10.576. Intensywność ruchu nastąpiła głównie w drugiej połowie 1926 r.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#AChądzyński">I tak, gdy ilość ładowanych wagonów w pierwszych 5 miesiącach 1926 r. wynosiła 9.537, to w ostatnich 7 miesiącach 1926 r. doszła do 13.900 wagonów. W rok budżetowy 1927/28 polskie koleje państwowe wchodzą w warunkach dość pomyślnych, albowiem intensywność ruchu w dalszym ciągu trwa. W komunikacie Ministerstwa Kolei wyczytaliśmy dzisiaj wiadomość, że w styczniu b. r. ładowano wagonów dziennie o 3000 więcej, niż w tymże miesiącu r. ub. W noku 1927 weszły polskie koleje państwowe także z poważnemi rezerwami kasowemu Jest to fakt, który się zdarzył pierwszy raz od r. 1919.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#AChądzyński">Plan finansowo gospodarczy na r. 1927 polskich kolei państwowych, który Komisja Budżetowa Sejmowi przedkłada do uchwalenia, przewiduje wpłatę z polskich kolei państwowych do Skarbu Państwa w wysokości 36.500.100 zł, która to suma zostanie zużyta na pokrycie ogólnych wydatków budżetu Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#AChądzyński">Już po wniesieniu przez Rząd drukowanego przedłożenia do Sejmu, nastąpiła w grudniu podwyżka taryf towarowych, a także zostały podniesione wydatki personalne kolei przez przyznanie najpierw tylko miesięcznego dodatku funkcjonariuszom państwowym, a od 1 stycznia stałego dodatku w wysokości 10%. Zmiany w planie finansowym, spowodowane powyższemi faktami, Komisja Budżetowa wprowadziła do obliczeń, podnosząc dochody kolei o sumę 67.122.000 zł, głównie skutkiem zwyżki taryf, oraz zwiększając rozchody o sumę 57.802.000, skutkiem zwyżki uposażeń i podniesienia się cen węgla. W wyniku więc w wyższym stopniu podniesiono dochód niż rozchód i dlatego preliminowana przez Rząd w jego drukowanem sprawozdaniu wpłata z P. K. P. do Skarbu w sumie 27.500.000 została przez Komisję Budżetową podniesioną do kwoty 36.500.100 zł.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#AChądzyński">Wypada rozważyć, czy plan finansowo gospodarczy kolei będzie istotnie realny, czy zatem wyżej wzmiankowana kwota 36 milj. w roku budżetowym 1927/1928 zostanie wpłacona do Skarbu Państwa. Należy zaznaczyć, że Rząd wniósł swoje przedłożenie na pół roku przed rozpoczęciem roku gospodarczego, a Komisja Budżetowa uchwaliła plan finansowy kolei w grudniu, a więc na 4 miesiące przed rozpoczęciem roku gospodarczego, który trwać będzie 12 miesięcy. W stosunkach gospodarczych Polski zmiennych i płynnych, na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, nie możemy z całą bezwzględnością wyrokować, czy stabilizacja stosunków gospodarczych rozwijać się i trwać będzie, a zatem nie możemy z całą bezwzględnością twierdzić, czy plan finansowo-gospodarczy kolei, zależnych ściśle od stosunków gospodarczych kraju, będzie całkowicie realny. Niebezpieczeństwo dla realności budżetu polskich kolei państwowych tkwi zarówno w pozycjach dochodów jak i wydatków preliminarza. Dochód kolei składa się przeważnie z dochodu za przewóz osób i towarów. Dochód z przewozu osób preliminowano na rok 1927/1928 w wysokości 296 milionów, za przewóz bagażu — 340, 5 miliona złotych. Do obliczenia przyjęto ruch osób i bagaży w wysokości ruchu osiągniętego w r. 1925 1 w pierwszych 9 miesiącach noku 1926. Były to lata kryzysu, a zatem można dość ściśle przypuszczać, że przewidywany dochód istotnie wpłynie w roku 1927/1928.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#AChądzyński">Dochód za przewóz towarów preliminowano w wysokości 686 milionów złotych. Pozycja ta składa się z dwóch cyfr: z dochodu za przewóz zwykłych ładunków handlowych w wysokości 598 1/2 miliona złotych i z dochodu, który ma być osiągnięty z przewozu ładunku węgla eksportowego. Ten ostatni dochód obliczono na 86% miliona złotych. Analizując powyższe dwie cyfry, można stwierdzić, że przewidywany dochód z przewozu ładunków handlowych prawdopodobnie będzie osiągnięty, albowiem w obliczeniu przyjęto ruch w dziedzinie przewozów w roku 1927/1928, mniej więcej w tej wysokości co w r. 1925, z nie znacznym dodatkiem 5% na wzmożenie ruchu. Rok 1925 był rokiem najcięższego kryzysu. Natomiast nie można z całą pewnością 1 bezwzględnością twierdzić, że kwota 86.500.00 zł, obliczona jako dochód z przewozu węgla eksportowego, da się osiągnąć. Jest to najbardziej niebezpieczny punkt dla realności budżetu polskich kolei państwowych. Nie wiemy dobrze jaka będzie koniunktura dla węgla, jakie będą ceny na rynku wszechświatowym, a zatem nie wiemy w jakim stopniu polski węgiel będzie mógł konkurować na rynku północnym z węglem angielskim i innym.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#AChądzyński">Muszę stwierdzić, że Ministerstwo Komunikacji, mając znakomitą koniunkturę w dziedzinie węglowej w drugiej połowie r. 1926, tej koniunktury nie wyzyskało. Wiadomo, że na przewóz węgla eksportowego do Gdyni, Gdańska i Tczewa obowiązuje ulgowa taryfa. Ta taryfa w dniu 1 czerwca była podniesiona na 7 1/2 zł od tony. Zarządzenie to było już przez poprzedni rząd uchwalone. Następna podwyżka następuje 1 lipca — 9 zł, a ostatnia podwyżka z 1 listopada — 12 zł. Można śmiało powiedzieć, że do 1 listopada koleje woziły węgiel eksportowy po cenie niżej własnego kosztu, a więc miesiące doskonałej koniunktury eksportowej dla węgla i wysokich cen węgla, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik — nie zostały wyzyskane. Dopiero w listopadzie, to znaczy na miesiąc przed wygaśnięciem strajku angielskiego, taryfa została podniesiona do 12 zł, która pokrywa, może z małym naddatkiem — trzeba to bliżej zanalizować — własne koszta przewozu kolei. Naturalnie przemysł węglowy w czasach dobrej koniunktury ulgi taryfowe brał, choć ich nie potrzebował, a dziś, gdy koniunktura się pogorszyła, znowu natarczywie domaga się obniżenia taryfy na węgiel eksportowy. Nie można się dziwić przemysłowi węglowemu. Natomiast należy się dziwić, że Ministerstwo Komunikacji nie umiało wyzyskać dobrej koniunktury węglowej i podnieść w górę stawki na węgiel eksportowy, przez co nie uzyskało poważnych rezerw na czas, kiedy koniunktura węglowa może się pogorszyć. A jednak węgiel eksportować trzeba, trzeba w interesie kopalnictwa, w interesie produkcji krajowej, w interesie dodatniego bilansu handlowego. Dobrą koniunkturę w dużej mierze zmarnowano, rezerw na cięższe czasy nie przygotowano. Dziś jeszcze te ceny węgla, jakie są płacone w Gdańsku, noszą taryfę 12 zł od tony. Nie wiadomo jak długo tak będzie. Obniżenie stawki węgla eksportowego choćby tylko o 1 zł daje stratę, to jest zmniejszenie preliminowanego dochodu w ciągu całego roku o sumę około 7 milionów złotych. Panowie zatem rozumieją, że zmiana w koniunkturze węglowej, któraby mogła pociągnąć zmianę w stawkach taryfy węglowej, mogłaby przekreślić efekt polskich kolei państwowych w roku 1927/28, który przewidziany jest w formie wpłaty do Skarbu Państwa w wysokości 36% miliona.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#AChądzyński">Także i po stronie wydatków istnieje niebezpieczeństwo dla realności planu finansowo gospodarczego polskich kolei państwowych. Gdy dochody kolei obliczono na 1.109.421.000, to wydatki zwyczajne kolei preliminarz ustala na 1.004.801.000. W wydatkach pozycję wielką, bo 604.171.160 zł stanowią wydatki osobowe. Drożyzna w kraju rośnie. Wzrost drożyzny w jednym tylko styczniu wynosi 2%. Uposażenie pracowników państwowych jest jak wiadomo niedostateczne. Niezadowolenie wśród pracowników kolejowych jest silne, są nawet tendencje strajkowe.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#AChądzyński">Podchodząc do tego zjawiska najbardziej ostrożnie, najbardziej obiektywnie, bez żadnych ubocznych myśli, trzeba stwierdzić z niepokojem rozwijającą się drożyznę, a przez to fakt bezsporny, że koszta utrzymania wzrastają. Nieustanny zwyżkowy ruch cen może wpłynąć na plan finansowy polskich koleń państwowych w tym kierunku, że doprowadzając do koniecznego wskutek drożyzny podniesienia uposażeń, a więc podniesienia wydatków osobowych, przekreślić może realność budżetu polskich kolei państwowych.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#AChądzyński">Jako referent budżetu, mający obowiązek referować obiektywnie i przedstawić Wysokiemu Sejmowi rzeczywisty stan rzeczy, muszę na te dwa dominujące fakty zwrócić uwagę, t. zn. na niebezpieczeństwo zmniejszenia dochodów, płynących z przewozu węgla eksportowego i na konieczność, jaka może przyjść, podniesienia wydatków osobowych. Z tego powinien sobie zdawać sprawę cały Rząd, a przedewszystkiem administrujący kolejami p. Minister Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#AChądzyński">Wobec powyższych wywodów muszę postawić wniosek. Jest niezbędne, żeby Ministerstwo Komunikacji czujnie śledziło koniunkturę gospodarczą 1 ze zmian gospodarczych, jakie następować będą, natychmiast, nie tracąc czasu, wyciągało właściwe konsekwencje, t. zn. jeżeli czy to się zachwieje dochód z przewozów węglowych, czy to wydatki personalne zostaną podniesione, momentalnie takie zjawiska muszą znaleźć swój wyraz, mojem zdaniem, jedynie w zwyżce taryfy. Stoję bowiem na stanowisku, że plan, jaki Komisja Budżetowa przedkłada, plan, który będzie uchwalony, winien być wykonany, t. zn. kwota 36,5 milionów ma być wniesiona do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#AChądzyński">Przechodzę do taryf. W roku ubiegłym taryfy były podnoszone dwukrotnie. Pierwsza zwyżka taryfy towarowej nastąpiła 10 czerwca. Przeciętnie podniesiono schematy taryfowe o 13%. Druga zwyżka taryfy osobowej i towarowej 1 grudnia, przeciętna zwyżka o 10%. Razem tedy w r. ub. taryfa kolejowa podniesiona została o 23%. Muszę tę zwyżkę taryfy uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#AChądzyński">Od lipca 1924 r. nie podnoszono taryfy towarowej. W tym czasie wydatki personalne kolei do dnia dzisiejszego wzrosły o 35%. Najpierw wzrost mnożnej, wreszcie ostatni 10% dodatek tak, że razem o 35% wzrosły wydatki personalne kolei. Wydatki na materiały niezbędne do eksploatacji kolei, jak węgiel, drzewo, żelaza, smary, podniosły się od 25% do 50%, przeważnie do 50%. Panowie rozumieją, że w warunkach, gdy wydatki kolei wzrosły od 35 do 50%, stawki taryfowe z r. 1924–1925 nie mogły pozostać, musiały ulec zmianie. A zatem ogólny wzrost drożyzny spowodował konieczność podniesienia taryfy. Za wzrostem drożyzny szła zwyżka taryfy. Niestety nasza taryfa nie jest ani dobra ani dokładna. Nie jest dobra dlatego, że nie jest dostosowana do dzisiejszych warunków gospodarczych i nie uwzględnia w dostatecznym stopniu zmian zachodzących w życiu gospodarczem. Nie jest dokładna, ponieważ nie opiera się na kalkulacji własnych kosztów przewozu kolei. Naturalnem jest, że w tych warunkach stawki taryfowe niejednokrotnie są dotkliwe dla stosunków gospodarczych kraju. Gdy się podnosi taryfę, że tak powiem, mechanicznie o 10, 15, 20%, to dotkliwości, jakie istnieją w dotychczasowej taryfie, powiększają się znacznie. I dlatego najwyższy czas, aby przystąpić do zmiany taryf, szczególnie towarowych!</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Głos: Czy jeszcze przy tym ministrze?).</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#AChądzyński">Jestem zdania, że należy zaraz przystąpić do rewizji taryf.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#AChądzyński">W drukowanem sprawozdaniu sejmowej Komisji Budżetowej Panowie znajdą mniej więcej wykreśloną linię, po której rewizja taryf pójść powinna. I dlatego tą kwestią uwagi Panów nie będę zaprzątał. Nadmieniam tylko, że Ministerstwo Komunikacji do rewizji taryf już przystąpiło. P. Minister powierzył opracowanie nowej zrewidowanej taryfy przewodniczącemu komitetu taryfowego Państwowej Rady Kolejowej. Niewątpliwie jest to jeden z lepszych znawców taryf, ale nie wiem, czy ta droga, żeby pracę nad rewizją taryf prowadził wyłącznie wewnątrz ministerstwa jeden tylko człowiek, przy współudziale paru referentów ministerialnych, jest dobra i wskazana; czy tej pracy nie powinna poprzedzić jakaś szersza i poważniejsza dyskusja z czynnikami społecznemi.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#AChądzyński">Wspomniałem wyżej, że główną część wydatków eksploatacyjnych, bo przeszło 600 milionów stanowią wydatki osobowe kolei. Ten dział wydatków jest rok rocznie przedmiotem żywej dyskusji i krytyki przy rozpatrywaniu budżetu polskich kolei państwowych.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#AChądzyński">Jaki stan w dziedzinie personelu jest obecnie? Ilość pracowników, poczynając od r. 1924, ustawicznie się zmniejsza. Ruch kolejowy w r. 1926 znacznie wzrósł, można sądzić, że i w roku budżetowym 1927/1928 ten ruch będzie intensywny, przynajmniej tak świadczą pierwsze miesiące r. 1927. Być może, że w pierwszych latach naszego kolejnictwa stosunek ilości pracowników do pracy wykonywanej przez kolej był nieodpowiedni, stosunek ten jednak dziś się zmienił. Nie można w roku 1927 mówić o nadmiarze pracownikowi kolejowych j nienależytem ich użytkowaniu. Gdy bowiem przewozy wyrażone w netto ton/klm. w trzecim kwartale 1926 r. w stosunku do przywozów z pierwszego kwartału 1924 t. wzrosły o 88,7% to ilość pracowników stałych nie tylko się nie podniosła w wyżej wymienionym porównawczym okresie, lecz spadła o 94%. Gdy porównamy ilość pracowników i pracę wykonaną w parowozokilometrach, albo netto ton 1 klim., to w roku 1926 w porównaniu z latami 1925 i 1924, stwierdzimy stałe polepszenie i znaczne wyzyskanie pracy pracowników kolejowych. Jako referent budżetu P. K. P. uważałem za wskazane w niektórych działach ilość personelu na rok 1927/1928 podnieść, Komisja Budżetowa idąc za przyzwyczajeniem dawnych lat, wszelką myśl o zwiększeniu personelu odrzuciła. A jednak jeżeli ruch towarowy będzie się rozwijał, jeżeli stabilizacja waluty i rozwój stosunków gospodarczych trwać będzie, to niewątpliwie w służbie ruchu i w służbie drogowej trzeba będzie ilość personelu powiększyć. Mówię naturalnie o stałym personelu kolejowym. W roku 1926 wskutek nadmiaru pracy wytworzył się taki stan rzeczy, że 30% pracowników kolejowych nie mogło korzystać z urlopów.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#AChądzyński">Zadałem sobie trud i zebrałem dane porównawcze, jaki jest stosunek między wydatkami osobowemi, a wydatkami rzeczowemi w eksploatacji kolejowej u nas i na kolejach zagranicznych. Odpowiednia tablica została zamieszczona w sprawozdaniu drukowanem, pozwolę sobie jednak ważniejsze cyfry przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#AChądzyński">Stosunek wydatków osobowych do wydatków eksploatacyjnych na polskich kolejach według preliminarza na r. 1927/1928 wynosi 60,6%. Korzystniejszy stosunek jest tylko we Francji — 58% i w Czechosłowacji — 56,7%. Natomiast na innych kolejach stosunek wydatków do ogólnej sumy wydatków eksploatacyjnych jest mniej korzystny niż na polskich kolejach i tak w Niemczech wynosi 62,2%, a więc więcej, we Włoszech — 62,6%, w Austrii — 67,1%, w Szwajcarii — 76,9%. Dane powyższe zebrano bądź z budżetów, bądź z urzędowego organu „Bulletin de l'Union intemationale des chemins de fer”.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#AChądzyński">Koleje państwowe zatrudniają około 170.000 pracowników stałych. Wydajność pracy tych pracowników stale wzrasta. Należy ją wyzyskać dla efektu gospodarczego i finansowego polskich kolei państwowych przez dobrą organizację. Ministerstwo w dziedzinie organizacyjnej powinno wszystko zrobić, by personel w ramach przepisów służbowych mógł skutecznie i normalnie pracować. Do dziś w poszczególnych dyrekcjach kolejowych obowiązują różne przepisy służbowe i dyscyplinarne, a w niektórych dyrekcjach przepisy oparte są na bardzo wątpliwej podstawie prawnej, jak np. dyrekcji warszawskiej, radomskiej i wileńskiej. Stan ten musi być usunięty. Najwyższy już czas, żeby M-stwo Kolei wydało pragmatykę, co mu przyjdzie z łatwością, albowiem Rząd otrzymał prawo dekretowania ustaw, nie jest zależny od Sejmu w tej dziedzinie, a więc może być wolny od nacisku politycznego. W interesie służby na P.K.P. leży, żeby corychlej pragmatykę dla pracowników kolejowych wydać.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#AChądzyński">Także sprawa ubezpieczeń chorobowego i emerytalnego bardzo odmiennie przedstawia się w poszczególnych dyrekcjach, na terenie b. zaborów. I w tej sprawie należy dążyć możliwie szybko do stworzenia jednakowych przepisów.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#AChądzyński">W dziedzinie wydatków rzeczowych największą pozycję stanowią wydatki na naprawę j wymianę taboru. Koszty naprawy i wymiany taboru obliczono na rok budżetowy 1927/1928 w wysokości około 210 milionów złotych. Zrozumiałą jest rzeczą, że i w tej dziedzinie należy dążyć także do możliwie dużych oszczędności, do celowego wyzyskania pracy. Naprawa taboru jest uskuteczniana w prywatnych wytwórniach oraz warsztatach kolejowych. Statystyka wykazuje, że najtaniej jest uskuteczniana naprawa taboru w warsztatach kolejowych, już drożej kosztuje w wytwórniach krajowych, a najkosztowniejsza jest w stoczni gdańskiej. Koszt naprawy głównej parowozu w warsztatach kolejowych wyniósł 75.000 zł, licząc już koszta ogólne, podatki, amortyzację i t. d. — w warszawskiej spółce budowy parowozów — 81.550, a w stoczni gdańskiej — 123.000 przy prze liczeniu guldenów na złote. Są to cyfry za pierwsze półrocze 1926 r. Koszta naprawy głównej wagonów towarowych przedstawiają się tak: w warsztatach kolejowych 2.220 zł, w fabrykach prywatnych, (fabryka „Lilpop, Rau i Loewenstein”) 3.809 zł, w stoczni gdańskiej 4.860. Widzą Panowie, jaka jest kolosalna różnica. We wszystkich wypadkach zastosowano podstawę obliczenia tę samą, przyjęto nie tylko koszta robocizny i materiałów, ale także ogólne koszta, opodatkowanie i t. d.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#AChądzyński">Komisja Budżetowa, której powyższe dane przedstawiłem, uznała jednomyślnie, zgodnie zresztą z życzeniem Najwyższej Izby Kontroli, że należy koniecznie dążyć, ażeby naprawa taboru odbywała się wyłącznie we własnych warsztatach, albowiem wtedy jest najtańsza. Niestety Polskie Koleje Państwowe wiąże umowa ze stocznią gdańską. Umowa ta jest bardzo kosztowna, a więc szkodliwa. Obliczyłem, że gdyby ten tabor, który w roku budżetowym 1927/28 ma być naprawiony w stoczni gdańskiej został naprawiony w warsztatach kolejowych. Państwo wydałoby o 5 milionów mniej.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#AChądzyński">Jestem zdania, że umowa z stocznią gdańską, która była zawierana w warunkach inflacji markowej — jest wysoce niekorzystną dla Skarbu Państwa; należałoby ją bezwarunkowo zrewidować. Zmiana warunków najzupełniej do tego uprawnia.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#AChądzyński">Nowy tabor, który ma zastąpić skreślony z inwentarza stary tabor, jest zamawiany w prywatnych wytwórniach krajowych. W latach 1920, 1921, Ministerstwo Komunikacji zawarło 9 umów: 3 na budowę parowozów, 5 na budowę wagonów z wytwórniami krajowemi. Umowy przewidują pewien plan w dostawach w poszczególnych latach. Jak się ten plan przedstawia na rok 1927/28? Gdyby Ministerstwo Komunikacji chciało i mogło wykonać umowy, musiałoby zamówić tabor w wytwórniach krajowych na rok 1927/28 za sumę mniej więcej około 250 milionów złotych. Tymczasem Komisja Budżetowa kredyty na zakup nowego taboru preliminuje w wysokości 61 milionów zł. Jak Panowie widzą, dysproporcja między powyżej podanemi kwotami jest olbrzymia. Zobowiązania roczne sięgają sumy 250 milionów, a możności finansowe określone są w budżecie kwotą 61 milionów zł. Porównanie tych cyfr daje świadectwo jak lekkomyślnie były zawierane umowy w latach 1920, 1921 na dostawy taboru, lekkomyślnie nie tylko przez Ministerstwo Kolei, które te umowy zawierało, ale i przez Ministerstwo Skarbu, które przecież obowiązane było pilnować interesów Skarbu przy zawieraniu takich umów. Życie mojem zdaniem, przekreśliło w umowie będące kontrakty, albowiem i Ministerstwo Kolei ich nie wykonuje, a i przemysł prywatny nie może wypełnić wszystkie warunki umów. Wytworzyła się wskutek tego sytuacja ciężka. Dzięki zawartym umowom, powołano do życia wielki przemysł żelazny. Powstał szereg fabryk. W tych fabrykach pracują dziesiątki tysięcy robotników. Fabryki nie mają dostatecznej ilości zamówień, a więc wegetują, pracę redukują, produkcja ich jest droga, dlatego że jest małą. Jednostki taboru wypuszczane z fabryk, wyprodukowane parowozy i wagony, w tych warunkach nie mogą być tanie. A więc praca jest nieekonomiczna. Część tych wytwórni chyli się do upadku.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#AChądzyński">Niektórym nawet grozi bankructwo. Jedna z fabryk mianowicie „Wagon” w Ostrowiu, nowo pobudowana, skazana wyłącznie na produkcje wagonów kolejowych, nie mając żadnej innej pobocznej produkcji, pozbawiona dostatecznej ilości zamówień, wynikających z umowy, od paru lat stara się, aby Rząd ją wykupił. W. latach ubiegłych rozmowy z fabryką Ostrów nie doprowadziły do żadnego wyniku. Dopiero w końcu roku 1926, w roku poprawy finansów kolejowych Rząd uznał, że może fabrykę „Wagon” wykupić. Ruch kolejowy jest większy, ilość chorego taboru przez to wzrasta, i ministerstwo sądzi, że kupując „Wagon” stworzy nowy własny warsztat kolejowy, w którym będzie uskuteczniać naprawę chorego taboru we własnym zarządzie. Nie wchodzę w określenie potrzeb na przyszłość, dziś istotnie fabryka „Wagon” zakupiona przez Ministerstwo Kolei, może być zużytkowana we własnym zarządzie dla naprawy własnego taboru, szczególnie w dzisiejszych warunkach intensywnego ruchu, dużego zapotrzebowania wagonów, kiedy polskim kolejom państwowym nie tylko własne wagony nie wystarczają, ale kiedy trzeba pożyczać wagony od obcych kolei. Ale sposób likwidacji niekorzystnej bądź co bądź dla państwa umowy z fabryką „Wagon” nie może być absolutnie precedensem — muszę się zastrzec — dla innych fabryk. To, że Ministerstwo Kolei zakupuje dziś fabrykę „Wagon” i przez to rozwiązuje jedną z uciążliwych umów, a zmniejsza drugą umowę, zawartą z Sanocką fabryką, nic może być precedensem do zlikwidowania innych tego rodzaju także niedogodnych dziś umów dla Skarbu Państwa z innemi wytwórniami. Sprawa zakupu fabryki „Wagon” w Komisji Budżetowej wywołała żywą dyskusje. Komisja Budżetowa wyłoniła podkomisję w składzie: przewodniczącego komisji p. Rymara, p. Kuryłowicza, p. Łypacewicza, p. Tabaczyńskiego i mnie, jako referenta budżetu. Podkomisja sprawę zbadała, wysłuchała wyjaśnień przedstawicieli zarówno Ministerstwa Komunikacji, jak i Ministerstwa Skarbu i doszła do przekonania na podstawie danych, jakie były jej dostarczone, że może zaproponować komisji przyjęcie kredytów na wykupienie fabryki „Wagon”, zgodnie z uchwałą Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i zgodnie z propozycją Rządu. Jednak na zasadzie tych materiałów, jakie były dostarczone komisji i podkomisji, uważamy, że cena kupna, wynosząca 5.800.000 fr. szw., jaką przewiduje uchwala Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, jest stanowczo za wysoka, zarówno ze względu na fakt, że fabryka powstała przy pomocy finansowej Rządu, przy pomocy pożyczek, jak i ze względu na to, że proponowana cena kupna jest znacznie wyższa od sumy wkładów, które prywatni właściciele włożyli w przedsiębiorstwo. Powodując się tem komisja zaproponowała skreślenie odpowiednich kredytów o sumę pół miliona złotych. Naturalnie jest to wniosek tylko o charakterze demonstracyjnym, rzeczą Rządu jest przeprowadzić jeszcze raz oszacowanie, zbadać sprawę należycie. Zdaniem Komisji Budżetowej znacznie taniej można kupić tę fabrykę, niż to przewiduje uchwała Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#AChądzyński">Przy tej okazji trzeba zaznaczyć, że i inne umowy z r. 1920 i 1921 na budowę taboru powinny być zrewidowane. Z tablic, jakie Panowie znajdą w drukowanem sprawozdaniu, które charakteryzują ilostan taboru, widać, że tych ilości taboru, jakie są przewidziane w umowach, polskie koleje nieprędko będą potrzebowały.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#AChądzyński">W przemyśle żelaznym musi dojść do sanacji. Niektóre fabryki, które dzisiaj zajmują się budową taboru kolejowego, winny przejść na inną produkcję, niektóre już to zaczynają czynić, a inne powinny się zająć wyłącznie produkcją taboru kolejowego, parowozów i wagonów, powinny tę produkcję rozszerzyć, a więc uczynić ją tanią. W tein, sposób nastąpiłoby z jednej strony uzdrowienie w przemyśle żelaznym, zajmującym się budową taboru kolejowego, z drugiej strony koleje otrzymałyby tabor dobry i tani, do czego należy dążyć.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#AChądzyński">Skoro jestem przy kwestii zawartych umów, poruszę także jedną sprawę. Mianowicie M-stwo Komunikacji dało zamówienie stoczni gdańskiej na 2 statki pasażerskie, które mają w przyszłości obsługiwać komunikację między polskiem wybrzeżem. Idea słuszna i dobra, tylko oddanie zamówienia statków stoczni gdańskiej powinien był poprzedzić plan sfinansowania tego interesu. Należało pomyśleć o jakimś towarzystwie, należało skalkulować i mając plan finansowy tej przyszłej komunikacji — słuszne bowiem jest, żeby polskie wybrzeże było obsługiwane przez polskie statki — należało sfinansować rzecz a dopiero sfinansowawszy i obliczywszy, co będzie kosztowała eksploatacja, dopiero wtedy zamówić statki w stoczni gdańskiej. Tych planów w M-stwie Komunikacji nie mogłem uzyskać. Pierwsza rata za statek została już wpłacona we wrześniu r. ub. Badałem prowizoria budżetowe, czy w prowizorium budżetowem Rząd uzyskał kredyty na powyższy cel, okazało się, że nie. A zatem został wykonany wydatek, może i słuszny, nie chcę go dzisiaj kwestionować, ale bez upoważnienia ustawowego. Komisja Budżetowa chciała początkowo cały kredyt na drugą ratę, wstawiony na rok 1927, skreślić, w wyniku skreśliła tylko 100 zł. To skreślenie ma charakter manifestacyjny, ma na celu podkreślenie, żeby w gospodarce finansowej M-stwo Kolei kierowało się ustawą skarbową rok rocznie uchwalaną i nie dokonywało wydatków nie przewidzianych ustawą skarbową.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#AChądzyński">Zestawiając dochody i wydatki eksploatacyjne widzimy, że przewyżka dochodów eksploatacyjnych nad wydatkami, według planu finansowego na r. 1927–1928 wyniesie 104.620.000 zł. Z tej przewyżki, jak już wspomniałem, tylko 36 milj. będzie przekazane do Skarbu Państwa, pozostała kwota 72 milj. ma być wydana na wydatki nadzwyczajne, t. J. na inwestycje kolejowe. Trzeba to podkreślić, że kolej rok rocznie inwestuje dość znaczne kwoty na budowę nowych linij, rozbudowę urządzeń, a także odbudowę zniszczonych linij. Jest to i potrzebne i słuszne ze stanowiska interesów kolei, to jest konieczne także ze stanowiska interesów ogólno-gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#AChądzyński">Jak wiemy, program inwestycyjny w budżecie na rok 1927/1928 wynosi 162 milj. Słusznem jest, że koleje w tym programie stoją na pierwszem miejscu. Komisja budżetowa w dziale wydatków nadzwyczajnych podniosła kredyty na budowę linii Łuck — Stojanów, która to linia w roku budżetowym 1927/1928 ma być wykończona, o 1.600.000 zł., o 3 miliony na budowę linii Bydgoszcz — Gdynia, o blisko dwa miliony na budowę mieszkań dla pracowników, wreszcie, dzięki otrzymaniu 4 milionów pożyczki z Banku Gospodarstwa Krajowego, owe 4 miliony na odbudowy większych i ważniejszych mostów Wisła, Dniestr, Styr i t. d. Całkowita odbudowa zniszczonych urządzeń kolejowych jeszcze nie została przeprowadzona. Jak Panowie widzą z tablicy zamieszczonej w sprawozdaniu drukowanem, potrzeba jeszcze 124 milionów złotych, by dokończyć odbudowę zniszczonych w czasie wojny urządzeń kolejowych. Tempo odbudowy jednak, z powodu zbyt słabych finansów państwowych, słabnie.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#AChądzyński">Po wyjaśnieniach ściśle budżetowych, przechodzę do ogólnych uwag, tyczących się polskich kolei państwowych. Te uwagi zamieściłem w drukowanem sprawozdaniu i dlatego nie chcę się powtarzać, podkreślę tylko rzecz najważniejszą. A więc: gospodarka finansowa Polskich Kolei Państwowych nie jest uporządkowana. Bilansów rocznych do tego czasu nie mamy. Należy koniecznie domagać się, by Ministerstwo Kolei przeprowadziło oszacowanie majątku kolejowego, ustaliło kapitał obrotowy i przystąpiło do wydawania rocznych bilansów. Jak długo tego nie będzie, nie będziemy mogli nic powiedzieć o dochodowości kolei, nie będziemy mieli właściwego obrazu gospodarki kolejowej.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#AChądzyński">Drugi wniosek, to jest: należy uporządkować gospodarkę materiałową. Według zestawienia na 31. X 1926 r. zapas materiałów wynosił okrągłą sumę 176 milionów. Jest to zapas stanowczo zaduży. Jeżeli obliczamy obrót kolei, to znaczy dochody i wydatki eksploatacyjne razem w sumie 2 miliardów, to kapitał obrotowy należy obliczyć w wysokości mniej więcej 10%, to znaczy na 200 milionów. Gotówka, która powinna być w kasach, która Idzie na wypłaty, dosięga według obliczenia sumy 80 milionów, a zatem na zapas materiałów, na kapitał zasobowy pozostaje 120 milionów. Tymczasem obecny zapas materiałów przedstawia wartość 176 milionów. Trzeba więc go zredukować, doprowadzając do kwoty 120 milionów.</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#AChądzyński">Co do gospodarki materiałowej, trzeba zaznaczyć, że tak długo nie będzie ona odpowiadała wymaganiom finansowym, jak długo nie zostanie przeprowadzona normalizacja przedmiotów inwentarzy w majątku kolejowym. Rozumiem, że to jest rzecz trudna. Mieliśmy trzy odrębne systemy kolejnictwa, dostosowane do przemysłu obcych państw. Ale przecież polskie koleje państwowe pracują już 8 lat we własnem Państwie i praca w kierunku znormalizowania przedmiotów inwentarza polskich kolei państwowych musi być dokończona co rychlej, w porozumieniu oczywiście z Ministerstwem Przemysłu i Handlu. Przeprowadzenie właściwej normalizacji da możność stworzenia dokładnego mianownictwa, wprowadzenia ścisłej rachunkowości, ścisłej ewidencji materiałów, a zatem dopomoże do uporządkowania gospodarki finansowej.</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#AChądzyński">Wreszcie trzeba ustalić organizację polskich kolei państwowych. Dziś, kiedy p. Minister Kolei jest w tem szczęśliwszem położeniu od wielu swoich poprzedników, iż 90% swojej energii nie musi tracić na to, skąd wziąć pieniędzy na płace pierwszego albo na spłatę zobowiązań zagranicznych, dzisiaj p. Minister Kolei tembardziej może i zdaniem Komisji Budżetowej, powinien się zająć uregulowaniem spraw organizacyjnych. Lepsza koniunktura finansowa dla kolei powinna być wyzyskana także i w tym kierunku, żeby w czasie jej trwania nastąpiło ulepszenie organizacji kolei, by, gdy przyjdzie gorsza koniunktura, koleje już dobrze zorganizowane łatwiej mogły się do niej przystosować.</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#AChądzyński">24 września ukazał się dekret p. Prezydenta Rzeczypospolitej, który wprowadził u nas Ministerstwo Komunikacji i wprowadził rzekomą komercjalizację kolei. Upływa od tego czasu już blisko 5 miesięcy i cóż? Rozporządzenie p. Prezydenta zostało martwą literą, a więc nie tylko nie ulepszono, nie tylko nie poprawiono organizacji kolei, ale zrobiono rzecz gorszą, bo dawny stan prawny przez rozporządzenie z 24 września został przekreślony i dziś mamy zupełny chaos prawny — inny jest stan prawny, a inny jest stan faktyczny. Na tym stanie rzeczy kolejnictwo ogromnie cierpi. Wytworzony stan rzeczy musi być jak najrychlej usunięty. Albo Rząd stanie na stanowisku, że koleje mają być państwowemi urzędami transportu, a w takim razie muszą otrzymać organizację od góry do dołu odpowiednią, musi być wyjaśniony stosunek Ministerstwa Komunikacji do dyrekcji kolejowych, do urzędów kolejowych pierwszej instancji, co powinien ustalić statut kolejowy — albo Rząd pójdzie istotnie po linii komercjalizacji kolei, ale w takim razie obecne dekrety winny być zniesione. Ubiegłe pięć miesięcy w czasie których nie było trudności finansowych, dla organizacji kolei zostały zmarnowane. Plan, który przedłożył Sejmowi w lipcu 1926 r. obecny Wicepremier Bartel, a ówczesny Premier, plan zorganizowania wielkiego Ministerstwa Komunikacji, wielkiego resortu gospodarczego, któryby objął i koleje i poczty i komunikację wodną wziętą z Ministerstwa Robót Publicznych, plan, jednem słowem, skupienia rozmaitych środków komunikacji w jednym wielkim resorcie gospodarczym, plan ten był słuszny i należy żałować, że ten plan po paru miesiącach został zupełnie rozbity. Z poczt utworzono Oddzielne ministerstwo, roboty publiczne jako oddzielny resort utrzymano, a Ministerstwo Komunikacji zostało się tylko z kolejami żelaznemi.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#AChądzyński">Jestem zdania, a i Rząd zdaje sobie chyba sprawę, że ta sytuacja, jaka jest dziś, wytworzona dekretem z 24 września, nie może być długo utrzymana i ostatni wniosek, który w imieniu całej Komisji Budżetowej stawiam jest, że do właściwej organizacji Ministerstwa Komunikacji i P.K.P. należy czemprędzej przystąpić.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#komentarz">(Głos: Tak, bo jak Min. Romocki pojedzie na urlop, to Miedziński porwie dyrekcje kolejowe.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JuliuszPoniatowski">Głos ma p. ks. Kaczyński dla zreferowania budżetu Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PksKaczyński">Wysoki Sejmie! Żaden resort państwowy nie przebył tyle podróży w ciągu istnienia swego w niepodległej Polsce, ile właśnie resort poczt i telegrafów. W r. 1919 poczty i telegrafy stanowiły osobne Ministerstwo Poczt i Telegrafów. Polem nastąpiło zniesienie osobnego ministerstwa, wydzielono poczty i telegrafy w osobną Generalną Dyrekcję, następnie przyłączono je do M-stwa Przemysłu i Handlu. W roku zeszłym, w październiku, zjawił się dekret Prezydenta Rzeczypospolitej, na podstawie którego poczty i telegrafy miały być przyłączone do nowoutworzonego M-stwa Komunikacji. Dowiadujemy się następnie, że zjawił się nowy dekret Prezydenta Rzeczypospolitej, na podstawie którego poczty i telegrafy stały się osobnem ministerstwem. Komisja Budżetowa jednak nie wiedziała o tym zamiarze Rządu i do dziś dnia Sejm nie otrzymał od Rządu w tej sprawie żadnego wniosku, któryby wprowadził korekturę w budżecie. Dlatego też ja, w imieniu Komisji Budżetowej, mogę Szanownym Panom referować poczty i telegrafy tylko jako Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PksKaczyński">Według preliminarza na rok 1927 wpływy z Generalnej Dyrekcji wynoszą 143.815.907 zł., rozchody zaś 123.758.548 zł. Nadwyżkę więc w dochodach przewiduje się zgórą 20 milionów złotych. Za podstawę obliczeń wzięto te same normy, te same opłaty pocztowe i telegraficzne, jakie były rok temu. Gdy się porówna opłaty naszych poczt i telegrafów z opłatami za granicą, to widzimy tutaj różnicę prawie o 100%, bo kiedy list w Szwajcarii, kursujący wewnątrz państwa, ofrankowany jest na 20 centimów, u nas przesyłka tego samego listu kosztuje tylko 20 gr., to znaczy prawie opłaty u nas są naogół o 75% tańsze, aniżeli za granicą.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PksKaczyński">Zagadnienie dochodowości, rentowności Poczt i telegrafów w różnych krajach w różny sposób bywało rozpatrywane i załatwiane. Co do Polski, to widzimy, że poczty i telegrafy dają dosyć poważny dochód. W wielu państwach poczty t telegrafy przynoszą jednak dosyć duże deficyty, np. w Stanach Zjednoczonych poczty i telegrafy dały 101 milionów franków złotych deficytu, w Belgii 6 milionów, we Francji 50 milionów, a natomiast w innych krajach jak np. w Wielkiej Brytanii poczty i telegrafy przyniosły 164 miliony złotych czystego zysku; w Japonii 74 milj., w Szwecji 19 milj., zagadnienie więc dochodowości, rentowności poczt telegrafów, jest rozpatrywane, jak powiedziałem, z różnych punktów widzenia — O ile chodzi o rozwój sieci pocztowych i telegraficznych, to jesteśmy dzisiaj w tem stadjum, że widzimy duży dość rozwój urzędów pocztowych. Co roku prawie przybywa tych urzędów o kilkaset. Naprzykład preliminarz budżetowy na 1927/1928 r. przewiduje 1793 urzędy pocztowe, t. j. o 140 więcej niż w r. z., agencji pocztowych 1576, t. j. 166 więcej, pośrednictw 1062, t. j. wzrost o 146. Obsługa poczt odbywa się nie tylko za pośrednictwem urzędów pocztowych, ale tak, jak to jest wszędzie za granicą i jak u nas, szczególnie w b. dzielnicy pruskiej, odbywa się również za pośrednictwem jeszcze dwóch pomocniczych urzędów, t. j. agencji i pośrednictw. Agencje i pośrednictwa bywają oddawane zwykle emerytom, następnie przy kościołach, nawet w niektórych miejscach nauczycielom ludowym i w ten sposób komunikacja pocztowa jest znacznie dzisiaj ułatwiona. dzięki temu że obsługa pocztowa ogniskuje się nie tylko w urzędach pocztowych, ale odbywa się również za pośrednictwem agencji i pośrednictw.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PksKaczyński">Przewóz poczty na drogach lądowych i wodnych wynosi 3.957.822 zł., kolejami zaś 13.404.609 zł. Generalna Dyrekcja Pocztowa jest obecnie w posiadaniu 97 wagonów 4-osiowych, 83 — 3-osiowych i i 135 2-osiowych. Ogólna długość sieci pocztowej wynosiła w dniu 1 maja 1926 r. 25.279 km., długość linij telegraficznych — 33.899 km., stacyj telegraficznych — 3. 739.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PksKaczyński">W miarę rozwoju sieci, komunikacyjnej i ulepszania przewodników telefonicznych ciężar cały, o ile chodzi o komunikację, przechodzi dziś stopniowo na telefony. Dlatego też za granicą, np. w Szwajcarii, można dziś w całym kraju doskonale rozmówić się i skomunikować za pomocą telefonu. Telegraf spadł dziś właściwie do roli bardzo podrzędnej instytucji. To samo obserwujemy w Niemczech. Buduje się tam wielkie trakty i przewody komunikacji telefonicznej, które mają objąć nie tylko Niemcy, ale także cały wschód Europy, a nawet przejść do Azji Mniejszej. Rzeczą jest konieczną, żeby i u nas w tym samym rozmiarze szedł postęp komunikacji takiej, jaką się uważa dziś wszędzie za granica, w krajach cywilizowanych, za największy wykwit dzisiejszej cywilizacji i wynalazków. Tymczasem u nas, komunikacja telefoniczna jest w jak najgorszych warunkach. Mamy wiele sieci telefonicznych, w których dotychczas jeszcze pozostają przewodniki żelazne. Obecnie np. z naszemi ziemiami wschodniemi nie można się wcale porozumieć. Co gorsza, wojewoda nie może się porozumieć ze swoim starostą, ponieważ, tam wszędzie są przewodniki żelazne i zwłaszcza w czasie słoty lub mrozów są nieprzepuszczalne. I dlatego ogromnie pod tym względem nasza komunikacja telefoniczna szwankuje. Tych przewodników mamy bardzo mało, a centrale mamy jeszcze od czasów wojennych zdewastowane bez ulepszeń nowoczesnych. Naprzykład centrala w Warszawie mieści się w ohydnych warunkach, kątem w gmachu Cedergrena na ostatniem piętrze, nie ma dotąd odpowiedniego pomieszczenia, mieści się w jednej sali, gdzie jest umieszczonych kilka aparatów starych najgorszego typu tak, że pod tym względem, można powiedzieć, stoimy w porównaniu z Europą na ostatniem miejscu.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PksKaczyński">Dlatego też w budżecie obecnym wskazuje się na konieczność rozbudowy w dużej mierze sieci telefonicznej. Uważam za konieczne, wprost palące, żeby w Warszawie wybudować odpowiedni gmach na pomieszczenie międzymiastowej stacji telefonicznej, żeby wprowadzić nowszy typ aparatów, za pomocą których moglibyśmy się porozumiewać ze wszystkiemi miastami w Polsce, żeby tych aparatów i przewodników była dostateczna ilość, ponieważ niema dziś może gałęzi, któraby się lepiej rentowała i w dochodach wykazywała większe pozycje niż właśnie obsługa telefoniczna. Więc Państwo, budując szereg urządzeń telefonicznych i sprowadzając nowe aparaty, tein samem zyska z każdym rokiem coraz większe pozycje w swoim budżecie.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PksKaczyński">Dziś widzimy nie tylko rozwój sieci telefonicznej w dużej mierze, lecz tak samo idziemy ku rozwojowi radja, komunikacji radiowej. W roku zeszłym, jak Panom doskonale wiadomo, amerykańskie towarzystwo wystawiło u nas na Okęciu stację radjową transatlantycką. Obsługuje ta stacja tylko właściwą Polskę; cześć Wschodniej Europy w komunikacji z Ameryką. Z każdym rokiem widzimy ogromny postęp w budżecie tej radjo-stacji transatlantyckiej. Pozbyliśmy się niepotrzebnego pośrednika. Prawda, obecnie mamy do spłaty dość poważny dług, który wynosi ostatecznie 400.000 dolarów: kiedy się jednak zważy wydatki z dochodami już dzisiaj, to widzimy, że stacja radiotelegraficzna nawet w dzisiejszych warunkach, kiedy jeszcze nie mamy tak dobrze urządzonej komunikacji miedzy Polska a Ameryką, po odciągnięciu amortyzacji długów, daje rocznie przeszło pół miliona złotych czystego dochodu.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PksKaczyński">W budżecie Poczt i Telegrafów, ciągle wisi jeszcze sprawa wytwórni aparatów telefonicznych. Chcąc postawić dobrze tę wytwórnię, należałoby, by Rząd przyznał pewien fundusz inwestycyjny, dla tej wytwórni. Wtedy mogłaby ona odpowiednio funkcjonować. Dziś jest taka sytuacja, że wytwórnia wisi miedzy niebem a ziemia. Na podstawić umowy z Polskiem Radio, wytwórnia miała przejść na własność tego Polskiego Radia, miała stanowić niejako tę cześć kapitału, jaki Rząd wniósł do Polskiego Radja jako udziałowiec. Tymczasem na podstawie wiadomości. że Rząd zawarł niekorzystną umowę, sprawę oddania wytwórni wstrzymano i niewiadomo co z nią będzie. To wywołuje w wytwórni niepewność i zamieszanie, ludzie nie wiedza, co robić, czy ulepszać, czy wkładać pieniądze w inwestycje. Ta cała sprawa wymaga jak najspieszniejszej decyzji i załatwienia.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PksKaczyński">Jak Panowie widzą z tego budżetu, dość duża pozycja, przeznaczona jest na inwestycje w pocztach i telegrafach. Jak już wykazałem, w okropnych warunkach znajduje się u nas obsługa telefonu, ale w niemniej złych warunkach znajduje się obsługa poczty. Nawet jeżeli chodzi o centralę tu w samej Warszawie, to mamy szereg urzędów pocztowych, które się mieszczą w ohydnych warunkach. Naprzykład urząd pocztowy Warszawa 1 na Chmielnej jest jednym z największych urzędów w Państwie Polskiem, a mieści się w jakiejś szopie wstrętnej po kilkanaście osób w jednym maleńkim pokoiku, w warunkach urągających wprost higienie. W takim stanie znajdują się te urzędy nie tylko w Warszawie, ale i wszędzie na prowincji. Dlatego też właśnie uważamy, że jeżeli urzędy pocztowe, poczty i telegrafy, dają tak poważny dochód, to powinien on iść w większej mierze na inwestycje, niż to obecnie przewiduje przedłożony budżet.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PksKaczyński">Budżet w rozchodach nadzwyczajnych przewiduje 12 milionów na inwestycje. Mianowicie, z kredytu tego ma powstać szereg nowych budynków pocztowych, w Płocku, Ostrowcu, Mołodecznie, Borysławiu, Krynicy, Rabce, Gdańsku, Wierzbniku i Działdowie, a prócz tego przewidziana jest suma na kapitalny remont 37 budynków pocztowo-telegraficznych.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PksKaczyński">W tym kredycie znajduje się także kredyt na budowę nowych linii telefonicznych, mianowicie na budowę przewodu telefonicznego Warszawa-Berlin, Kraków-Katowice, Poznań-Gdańsk. Poznań ma do Gdańska jeden tylko przewód za pośrednictwem Warszawy, a Warszawa jest teraz tak przeciążona rozmowami z Gdańskiem, że nie może w sposób dostateczny obsługiwać zwłaszcza sfer gospodarczych. Dlatego też buduje się nową linię, która odciąży Warszawę, połączy nasze ziemie zachodnie z Gdańskiem i wtedy Warszawa będzie mogła obsługiwać część wschodnią i Kongresówkę.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#PksKaczyński">Duże inwestycje porobiono również w Zagłębiu Krakowskiem i na Górnym Śląsku.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PksKaczyński">Komisja Budżetowa po rozpatrzeniu budżetu Poczt i Telegrafów przyjęła szereg wniosków, nie wiem, czy niektóre z nich są dziś jeszcze aktualne. Między innemi przyjęła wniosek, wzywający Rząd do wykonania w zakresie Zarządu Poczt i Telegrafów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o ustanowieniu Ministerstwa Komunikacji. Mianowicie komisja sejmowa wezwała Rząd, ażeby poczty i telegrafy, które znajdowały się podówczas pod zarządem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, przeszły, zgodnie z rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolite i, pod zarząd Ministerstwa Komunikacji. Dzisiaj, jak widzimy, ta sprawa jest już nieaktualna, natomiast niema możności! restytucji Ministerstwa Poczt i Telegrafów, ponieważ nie mamy odpowiedniego wniosku rządowego. Rząd nie przedłożył Sejmowi wniosku, ażeby odpowiednio do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej również i w budżecie na przyszły rok tę sprawę uregulować, tak że ta sprawa będzie utrwalona w ten sposób jak dzisiaj, to znaczy, że będzie nadal w budżecie figurowała Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów, co nie jest zupełnie w porządku, bo tego rodzaju gospodarka ze względu na praworządność w Państwie jest, mojem zdaniem, niedopuszczalna.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#PksKaczyński">Następnie wzywa się Rząd, aby sumy, wpłacane do Ministerstwa Robót Publicznych przez poczty i telegrafy — mianowicie wpłacają one odsetki na zatrudnienie bezrobotnych, co wynosi 7.200.000 zł., — ażeby tę całą sumę przeznaczyć na budowę nowych gmachów pocztowych i na ulepszenie połączeń telegraficznych i telefonicznych.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PksKaczyński">Następnie komisja wezwała Rząd, ażeby wykonał ten artykuł ustawy o opłatach stemplowych, który przewiduje prawo sporządzania protestów wekslowych przez urzędy pocztowe.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#PksKaczyński">Następnie, o ile chodzi o pracowników, sprawa jest o tyle niezałatwiona, że dotychczas nie mamy żadnej pragmatyki służbowej. Sprawa jest paląca, dlatego że wszystkie dykasterie urzędnicze i wszyscy urzędnicy państwowi i nauczycielstwo posiadają swoją odrębną pragmatykę służbową, jedni tylko pracownicy Poczt i Telegrafów do dziś dnia jej nie posiadają. Z tego powodu powstają bardzo duże trudności. Należałoby, ażeby tę sprawę Rząd wziął na porządek dzienny, ażeby Sejm otrzymał od Rządu projekt ustawy o pragmatyce służbowej.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PksKaczyński">Jeszcze jedna sprawa, tak samo dość ważna — ażeby urzędnicy Poczt i Telegrafów nie byli przeciążani pracą, szczególniej w święta f niedziele. Urzędy pocztowe są otwarte w święta i niedziele przez 2 godziny i uważam, że te 2 godziny zupełnie wystarczają do załatwienia pilnych spraw. Niestety, część ludności, szczególniej niepolska, robi sobie z tego pewien sport i wyzyskuje w to święto urzędników, przychodząc z mnóstwem różnych paczek, któreby mogły leżeć do poniedziałku i z mnóstwem listów i ci biedni urzędnicy są zatrudnieni przez cały dzień. W tej sprawie już Generalna Dyrekcja robiła kroki, gdyż otrzymywała skargi od urzędników. A więc, tę sprawę powinno się uregulować jak najprędzej.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#PksKaczyński">W ten sposób mam zaszczyt przedstawić budżet Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów Wysokiemu Sejmowi do uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PksKaczyński">Prócz tego muszę zwrócić uwagę, że w druku sprawozdania o preliminarzu budżetowym Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów zaszła omyłka, mianowicie w dziale rozchodów rozdz. IV Izba Kontroli Rachunków zostały opuszczone trzy §§: 6 — wydatki biurowe 3.874 zł., 8 — inne wydatki 100 zł., 9 — remont i konserwacja budowli 3.883 zł. Kredyty powyższe uchwalone zostały zgodnie z propozycją Rządu. Dlatego też proszę Wysoką Izbę o włączenie tych trzech opuszczonych paragrafów do preliminarza budżetowego Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JuliuszPoniatowski">Proponuję Panom odroczenie posiedzenia do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AleksanderZwierzyński">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma p. Paczkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StefanGabrielPaczkowski">Wysoka Izbo! Budżet Polskich Kolei Państwowych na rok gospodarczy 1927/28 zamyka się po stropię rozchodów zwyczajnych okrągło w sumie jednego miliarda złotych. Pan sprawozdawca stwierdza w swojem sprawozdaniu na str. 13, że wydatki te dzielą się w stosunku 60% na wydatki osobowe i 40% na wydatki rzeczowe. Charakterystycznym jest fakt, że tylko Francja i Czechosłowacja w gospodarce kolejowej wykazują korzystniejszy stosunek między wydatkami osobowemi a rzeczowemi niż Polska, bo nawet Niemcy, które może zbyt często cytuje się jako wzór organizacji kolejnictwa, wykazują ten stosunek w cyfrach 62% na wydatki osobowe i 38% na wydatki rzeczowe. Pan sprawozdawca z faktu tego wyciąga wniosek, że na Polskich Kolejach Państwowych niema obecnie przerostu wydatków osobowych i niema nadmiaru pracowników kolejowych. Aczkolwiek z tą opinią p. sprawozdawcy najpełniej się godzę, jednak sądzę, że nie taki wniosek należało z tego stanu wyciągnąć, gdyż mojem zdaniem, a sądzę, że jest ono słuszne, liczba 60% dla wydatków osobowych dowodzi tylko jednego faktu, dowodzi mianowicie niesłychanie niskiego poziomu płac pracowników kolejowych, to znaczy, że ten rzekomo korzystny stosunek został osiągnięty kosztem uposażeń pracowników kolejowych. Przecież od 1 stycznia 1926 r. uposażenia pracowników z powodu skasowania mnożnej pozostały nominalnie te same, podczas gdy wzrost drożyzny która stopniowo obejmowała wszystkie działy naszego gospodarstwa, musiał wpłynąć także na wysokość wydatków rzeczowych. Gdybyśmy uposażenia pracowników kolejowych na rok gospodarczy 1927/28 dostosowali do istotnego wzrostu drożyzny i wyrównali różnicę, która powstała od 1 stycznia 1926 r. aż do 31 stycznia 1927 r., to musielibyśmy uposażenia za rok 1927 podnieść o sumę 27.9%.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#StefanGabrielPaczkowski">Takie podniesienie oczywiście wpłynęłoby bezpośrednio na wysokość pozycji: wydatki osobowe, które w tym wypadku wyrażałyby się sumą 772 milionów złotych. — biorę za podstawę liczbę, podaną nam przez p. Referenta. — ale wówczas stosunek, pomiędzy wydatkami osobowemi a rzeczowemi zmieniłby się bardzo na niekorzyść, mianowicie wydatki osobowe wyrażałyby się w procentach 66,2. a wydatki rzeczowe 33,8%.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów, zagadnienie należytego uregulowania uposażeń pracowników kolejowych staje się coraz bardziej aktualne. Weszło ono obecnie w stadium takiego zaognienia, że wymaga jak najszybszego uregulowania. Rozgoryczenie wśród najszerszych mas pracowników kolejowych i to nie tylko niższych, ale także średnich, wyższych doszło z powodu stałego obniżania poziomu bytu materialnego tych pracowników do takiego napięcia, że bodaj, czy nie osiągnęliśmy już tej granicy, poza która oczekiwać można gwałtownego wybuchu. Mógłby kto twierdzić, że są to gołosłowne twierdzenia, dlatego pozwolę sobie podać cyfry.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#StefanGabrielPaczkowski">Kiedy ustawa o zabezpieczeniu równowagi budżetowej z dnia 1 stycznia 1926 r. skasowała ruchomą mnożną, która w grudniu 1925 wynosiła 43 gr., wówczas zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że taki środek tylko wtenczas doprowadzi do celu, jeżeli równocześnie ceny na artykuły pierwszej potrzeby nie wzrosną, to znaczy jeżeli koszty utrzymania pozostaną na tym samym poziomie, jaki był w grudniu 1925 r. Niestety, stało się inaczej. Ceny na artykuły pierwszej potrzeby zwolna ale stale wzrastały i do 31 stycznia b. r. t. zn. przez 13 miesięcy wzrost ten wynosił 27,9%. Jeżeli już wówczas przed 1 stycznia 1926 r. uposażenie pracowników kolejowych i wogóle państwowych, ledwie że dociągało się do t. zw. minimum egzystencji, to jasnem się staje, że przez obniżenie siły nabywczej uposażenia pracowników państwowych doprowadzono ich do stanu niesłychanego zubożenia.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#StefanGabrielPaczkowski">Rozgoryczenie wśród nich przy dalszem tolerowaniu tego stanu rzeczy może doprowadzić do groźnych dla Państwa konsekwencji. Przecież w ciągu jednego roku 1926 z powodu skasowania mnożnej sami pracownicy kolejowi złożyli skarbowi olbrzymi haracz w wysokości 106 milionów zł., zaś wszyscy pracownicy państwowi razem wzięci — 172 miljony zł. To są cyfry, które już nie mówią, ale krzyczą, że takim nienormalnym warunkom trzeba kres położyć. Dziś wszystkie dykasterie pracowników państwowych marzą o ustawie uposażeniowej w pierwotnem jej brzmieniu, to znaczy z obowiązującą mnożną ruchomą, jako o nieziszczalnem dobrodziejstwie, bo ruchoma mnożna dałaby im dzisiaj 55 punktów zamiast 43, jakie są teraz, coby się wyrażało okrągło w 28% dodatku do uposażenia. Śmiem twierdzić, że gdyby pracownicy państwowi taki dodatek otrzymali, to w pełnem zrozumieniu ciężkiego położenia Skarbu Państwa najzupełniej byliby z tego dodatku zadowoleni.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#StefanGabrielPaczkowski">Zdajemy sobie sprawę z tego, że natychmiastowe reaktywowanie mnożnej przewróciłoby nam cały budżet z takim wysiłkiem stworzony, budżet, którego realizacja według naszego zdania będzie i tak kosztowała Rząd niesłychane wysiłki, ale rosnące z dnia na dzień niebezpieczeństwo wymaga środków zaradczych. Fundusze na ten cel znaleźć się muszą. Aczkolwiek koleje w roku 1926 dały według sprawozdania Komisji Budżetowej 21 milionów nadwyżki, która została odprowadzona do Skarbu, to jednak naszem zdaniem, nadwyżka ta powstała jedynie wskutek korzystnej koniunktury, wytworzonej przez strajk angielski. Dlatego też preliminowany przez komisje na rok gospodarczy 1927/28 czysty dochód z eksploatacji kolei w wysokości 104 milionów złotych, uważam za wysoce optymistyczny. Nawet gdyby cześć tego dochodu, przeznaczoną do odprowadzenia do Skarbu Państwa w wysokości 36,5 miliona, użyć chciano na poprawę uposażeń pracowników kolejowych, to i tak suma ta pokryłaby istotną potrzebę nadwyżki tylko w V części. Aby płace pracowników kolejowych i wogóle państwowych doprowadzić do poziomu odpowiadającemu istotnemu wzrostowi drożyzny, byłaby na rok 1927 potrzebna suma 263 milionów złotych. Jeżeli wiec mnożna w wysokości 43 punkty obowiązywać będzie także przez rok 1927, to sumę miliony złotych pracownicy państwowi złożą, jako przymusowy podatek na Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów, jak wobec tego wyglądają w preliminarzu nożyce podatków, które mają być wpłacone przez różne kategorie podatników w Polsce, to zechcą Panowie sobie przeczytać na str. 4 sprawozdania Komisji Budżetowej p. posła Michalskiego. Podatek gruntowy wynosi 63 miliony, podatek od nieruchomości 34 i pół miliona, podatek przemysłowy 196 milionów, podatek dochodowy, którego część pochodzi również bezpośrednio od pracowników państwowych — 120 milionów, podatek majątkowy 95 milionów.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów! Niema takiej kategorii podatników w Polsce, któraby co do wysokości ciężaru ponoszonego na rzecz Skarbu Państwa przewyższała przymusowy podatek, płacony przez pracowników państwowych, z powodu unieruchomienia mnożnej. Widzimy tylko jedno wyjście. Ponieważ przekonany jestem, że także przy dobrych koniunkturach gospodarczych nadwyżka kolejowa nie wystarczy na dostateczne opłacenie pracowników kolejowych, dlatego uważam, że należałoby rozszerzyć podstawy podatku dochodowego. Nikt chyba nie zaprzeczy słuszności żądania, ażeby obywatele posiadający takie same dochody ponosili również takie same ciężary. Jeżeli więc robotnik przemysłowy, względnie pracownik państwowy, który posiada dochodu rocznie 2.500 złotych, a taki dochód obowiązuje już do płacenia podatku dochodowego, płaci pewien podatek., to taki sam podatek winien płacić rolnik, który ze swojego gospodarstwa ciągnie 2.500 zł. dochodu.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#StefanGabrielPaczkowski">Porównajmy więc, jakie dochody uzyskuje pracownik państwowy w grupie X i jakie ponosi ciężary, oraz jakie dochody miał w roku 1926 rolnik i jakie on ponosi ciężary. Pracownik w dziesiątej grupie, mający rodzinę złożoną z 3 członków, otrzymuje pobory w wysokości 233 złotych i 46 groszy, czyli rocznie 2.800 złotych. Z tego płaci: podatku dochodowego 13 zł., podatku państwowego mieszkaniowego 36 zł. 92 gr., podatku mieszkaniowego gminnego 49 złotych 20 gr. Dotyczy to pracownika, mieszkającego w Poznaniu. Razem płaci 99 złotych 12 groszy. Ile natomiast dochodu miał w roku 1926 rolnik posiadający gruntu 15 ha? Opieram się tu na liczbach podanych w sprawozdaniu Wielkopolskiej Izby Rolniczej i na liczbach Podanych w „Wiadomościach Statystycznych” Głównego Urzędu Statystycznego. Otóż licząc z jednego ha 13,3 cetnarów metrycznych żyta po cenie przeciętnej, przypadającej za drugą połowę roku 1926, to znaczy za ten czas, w którym rolnik mógł swoje żniwa zrealizować, możemy przyjąć, że otrzymał z jednego ha dochodu 447 zł. czyli za 15 ha 6.705 złotych brutto. Z tego dochodu rolnik oprócz nieznacznych podatków gminnych płaci według liczb, podanych w sprawozdaniu komisji budżetowej z 1 ha — 2,08 złotych podatku gruntowego, podatku zaś dochodowego wcale nie płaci. Elementarne pojęcie sprawiedliwości wymaga, ażeby przeprowadzić zasadę, że obywatele, którzy mają taki sam dochód, takie same ponoszą ciężary dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#StefanGabrielPaczkowski">Zgadzam się zupełnie na to. żeby ustawa, ewentualnie nowela, dotyczącą rozszerzenia podatku dochodowego, umożliwiła indywidualne traktowanie małorolnych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#StefanGabrielPaczkowski">Przechodzę teraz do zagadnienia innego, mianowicie do sprawności naszych kolei. Probierzem tej sprawności w r. 1926 jest wzmożony popyt na węgiel, wymagający większej mobilności przewozowej. Głosy krytyki, odzywające się ze sfer zainteresowanych co do tej sprawności wykazanej wobec kampanii węglowej, twierdzą, że naogół polskie koleje państwowe w 1926 r. swego egzaminu nie zdały. Nie od rzeczy więc będzie oświetlić te przyczyny, które głównie złożyły się na to, że koleje podczas kampanii węglowej nie wykazały takiej sprawności, jakaby leżała w interesie Państwa. Jednakże zgóry muszę stwierdzić, że przyczyny takiej niedostatecznej sprawności kolei nie powstały z winy obecnego ministra, lecz że źródła ich szukać należy w latach poprzednich, począwszy od r. 1925.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#StefanGabrielPaczkowski">Jedną z takich przyczyn jest niedostateczna ilość taboru wagonowego, powstała na skutek obniżenia intensywności naprawy, począwszy od roku 1925. Liczby, które Panom pod tym względem podam, mówią same za siebie. 1-go stycznia 1925 r. procent chorych wagonów towarowych wynosił 9,47 i na tym poziomie trzymał się przez cały rok 1925. Na 1-go stycznia 1926 r. procent chorych wagonów towarowych wynosił 9,31 a na 1-go lipca 1926 r., a więc w 2 miesiące po wybuchu strajku angielskiego, wynosił aż 10,62%. Na skutek zarządzeń p. ministra Romockiego zwiększono wprawdzie intensywność napraw, tak iż na 1-go stycznia r. b. procent chorych wagonów towarowych spadł do 5,83%. Jednakże zarządzenie to już nie mogło zneutralizować skutków błędnie obliczonej oszczędności zapoczątkowanej w r. 1925. Jeżeli na 1-go lipca 1926 r. posiadaliśmy wagonów towarowych 128.298 sztuk, to z tej liczby przeszło 10% czyli 13,637 było w stanie nieużytecznym. Gdybyśmy zatem procent chorych wagonów byli utrzymywali stale chociażby na poziomie 5% — (a stan normalny wynosi 4%) — to podczas strajku angielskiego bylibyśmy mieli do dyspozycji o 7.222 wagonów towarowych więcej, ń nie bylibyśmy potrzebowali w takim stopniu, jak to się stało, pożyczać wagonów zagranicznych, za które miliony daliśmy państwom obcym.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#StefanGabrielPaczkowski">Przed taką polityką oszczędnościową, tak z tego miejsca jak i w Komisji Komunikacyjnej, ja i moi koledzy kilkakrotnie przestrzegaliśmy, albowiem jest rzeczą niebezpieczną mobilizować warsztaty naprawcze dopiero wtenczas, kiedy już wojna spadnie nam na kark. Sądzę, że doświadczenia r. 1926 powinne być dla nas zbawienną nauką, iż stan używalności taboru kolejowego musi być stale utrzymywany na należytym poziomie. Koleje muszą być stale gotowe do rozwinięcia najwyższej swojej sprawności. Wymaga tego przedewszystkiem bezpieczeństwo Państwa w razie konfliktu wojennego.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#StefanGabrielPaczkowski">W preliminarzu na r. 1927/28 przewiduje się na wypożyczenie taboru zagranicznego sumę 10.393.000, którą Komisja Budżetowa podniosła do 13.923.000. Według mego zdania pieniądze te będą zużyte w sposób bardzo nieekonomiczny, albowiem jeżeli wypożyczenie 3000 wagonów kosztować nas będzie 3.530.000 zł, to czynsz za 1 wagon wypada 1200 zł, podczas gdy naprawa główna jednego wagonu towarowego kosztuje nas tylko 925 zł. Należałoby więc w interesie jak najlepszego wykorzystania przyznanych kredytów część pieniędzy przeznaczoną na wypożyczenie obcych wagonów, przeznaczyć raczej na zwiększenie intensywności naprawy a to z tego powodu, że do normalnego stanu taboru jeszcze nie doszliśmy. Proszę Panów, na 1 stycznia t927 r. stan chorych parowozów wynosił 19%, w normalnym stanie powinien wynosić 14 do 15%. Stan chorych wagonów towarowych wynosił 5,83%, a stan normalny wynosi 4%. Aczkolwiek więc już nie dużo nam pozostało do osiągnięcia stanu normalnego, jednak sądzę, że należałoby podjąć wszelkie wysiłki, aby stan normalny jak najprędzej osiągnąć, a ponieważ art. 7 ustawy skarbowej wyraźnie pozwala p. Ministrowi Skarbu na przesuwanie pozycji w pewnym dziale, więc sądzę, że jeżeli potrzeba będzie wymagała, to p. Minister zwróci się z odpowiednim wnioskiem do p. Ministra Skarbu, aby z § 3 dz. 2, to znaczy z pozycji, przeznaczonych na wynajem obcego taboru, pewną sumę przenieść na pozycję naprawy taboru.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#StefanGabrielPaczkowski">Nie mogę przytem pominąć faktu, że bądź co bądź zarządzenia p. Ministra Kolei wydane podczas kampanii węglowej przyczyniły się do tego, że obrót wagonów, który u nas bardzo a bardzo szwankował, w tym czasie znacznie się polepszył i to z 12 dni na 9 dni, w stosunku do całości taboru towarowego, a jeżeli chodzi specjalnie o węglarki, to nawet na 6 dni.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#StefanGabrielPaczkowski">Drugą przyczyną, która skrępowała sprawność kolei w kampanii węglowej, to stan i rozkład naszych dworców i linii kolejowych w ośrodkach węglowych, które zupełnie nie odpowiadają naszym potrzebom gospodarczym. Przecież urządzenia kolejowe na Górnym Śląsku np. budowane były przez b. zaborców z przeznaczeniem wywozu na Zachód, podczas gdy nasze warunki gospodarcze wymagają wywozu na Północ i na Wschód. Jasną jest rzeczą, że w takich warunkach przelotność naszych linii kolejowych musiała być bardzo ograniczona. Wprawdzie zapoczątkowaliśmy już program rozbudowy, względnie przebudowy naszych urządzeń kolejowych, skończyliśmy np. nową linię kolejową Kalety-Herby-Podzamcze, lecz pozostaje nam jeszcze do realizacji bardzo szeroki program.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#StefanGabrielPaczkowski">Jedną z najpilniejszych potrzeb, którąby należało, mojem zdaniem, natychmiast zaspokoić, to jest budowa centralnego dworca przetokowego w pobliżu Katowic. Brak tego dworca w niesłychanym stopniu przyczynił się do tego, że koleje nie mogły podołać temu zapotrzebowaniu, które podczas kampanii węglowej zgłaszano i z tego powodu na sąsiednich stacjach powstawały bardzo często zatory. Proszę Panów, jeśli wziąć pod uwagę olbrzymie wprost efekty przewozowe podczas kampanii węglowej na węzłach naszych zagłębi węglowych, to pomimo znacznych niedomagań i braków, które w tym względzie się okazały, muszę wyrazić podziw, że koleje nasze, a specjalnie kolejarze w takich niedostatecznych technicznych warunkach tyle potrafili wydobyć z siebie energii i zabiegliwości, ażeby zrobić to, co zostało zrobione. Trzeba dokładnie znać warunki, w których praca kolejarzy się odbywała, ażeby należycie ocenić osiągnięty efekt.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#StefanGabrielPaczkowski">Przy tej okazji z całą stanowczością odeprzeć muszę zarzuty, które bardzo często podnoszone byty przeciwko pracownikom kolejowym, mianowicie, iż podczas kampanii węglowej niedostateczna wydajność ich pracy również przyczyniła się do niedostatecznego efektu. Na istotne przyczyny, które te braki spowodowały; już wskazałem. Zarzut zaś sam sprostowali w sposób niepodlegającej żadnej wątpliwości p. referent na str. 12 w swojem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#StefanGabrielPaczkowski">Chcę jeszcze w krótkich słowach poddać krytyce ustawę emerytalną dla nieetatowych pracowników kolejowych. Aczkolwiek samo ukazanie się ustawy emerytalnej wywołało dodatnie wrażenie wśród pracowników kolejowych, a szczególnie tej ich części, która tą ustawą emerytalną jest objęta, to jednak muszę wskazać na pewne braki; które wymagają aby ustawa ta została jeszcze skorygowana mianowicie, ażeby objęła chociażby pewną część tych pracowników, którzy po długoletniej służbie wskutek niezdolności do pracy musieli byli opuścić służbę przed wejściem w życie tej ustawy. Jest to tembardziej możliwe, że opierając się na podanych przez p. sprawozdawcę liczbach, już w pierwszym roku działania tej ustawy będziemy mieli z tytułu nagromadzonego funduszu emerytalnego oszczędności 3.200.000 zł. Sądzę, że przy dobrej woli możnaby te braki, które wykazałem, usunąć.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów, przy innej okazji miałem sposobność z tej Wysokiej Trybuny wskazać na pewien zanik praworządności władz w stosunku do pracowników kolejowych. Aczkolwiek stwierdzić muszę, że w Ministerstwie Komunikacji stale się pracuje nad naprawą tego stosunku, jednak znowu natknąłem się na fakt pogwałcenia obowiązujących rozporządzeń przez jedną z dyrekcji kolei. Ówczesne Ministerstwo Kolei wydało dnia 14 grudnia 1923 r. rozporządzenie dotyczące nieetatowych pracowników stałych, dziennie płatnych. Rozporządzenie to przewiduje zaszeregowanie poszczególnych kategorii pracowników i tak do pierwszej kategorii zalicza się zegarmistrzów i zecerów. Tymczasem dyrekcja gdańska wydała w tym przedmiocie swoje własne rozporządzenie z dnia 16 grudnia 1926 r„ w którem na swój sposób normuje zaszeregowanie pracowników. W rozporządzeniu tem dyrekcja gdańska zaliczyła zegarmistrzów do 1, 2 i 3 kategorii, a zecerów do drugiej kategorii, najzupełniej sprzecznie z wyraźnem postanowieniem, zawartem w rozporządzeniu Ministra Kolei z dnia 14 grudnia 1923 r. Sądzę, że wystarczy wskazać na te niedomagania; żeby Ministerstwo Komunikacji wkroczyło i interwencją swoją spowodowało odpowiednią zmianę.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#StefanGabrielPaczkowski">W końcu kilka uwag, dotyczących ogólnej administracji i gospodarki na kolejach. Klub nasz z rosnącym niepokojem patrzy na to, co się w ostatnich latach dzieje w Ministerstwie Kolei, względnie Komunikacji. Ogólna polityka, którą Rząd prowadzi wobec organizacji polskich kolei państwowych, najlepiej się da określić opinią, która panuje w szerokich warstwach, nie tylko pracowników, ale także ogółu społeczeństwa, a opinia ta określa ją jako politykę eksperymentów. Projekty, dekrety i zarządzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie. Każdy nowy minister nowe przynosi pomysły tak, iż pomimo rzetelnych wysiłków z organizacją kolejnictwa z roku na rok absolutnie nie możemy ruszyć naprzód. Polityka eksperymentów wnosi bałagan na kolei. Komisja Komunikacyjna niejednokrotnie już wypowiadała swoją opinię, że należy stworzyć warunki, któreby zapewniały ciągłość pracy i wykonanie raz ustalonego programu. Bezprogramowość to jedna z przyczyn, że efekt finansowy kolei przy najlepszych nawet chęciach nie może być dostateczny. Sejm przed dwoma łaty przy okazji debat nad budżetem przyjął rezolucję, wzywającą rząd do utworzenia komisji z fachowców, któraby raz nareszcie ustaliła program organizacji kolejnictwa. Niestety rząd tej rezolucji nie wykonał. Ale klub nasz sprawę organizacji kolejnictwa uważa za zasadniczą, warunkującą zdrowy rozwój kolei na przyszłość, przeto rezolucję tę wznawiamy.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#StefanGabrielPaczkowski">Rezolucja brzmi: „Sejm wzywa Rząd do powołania specjalnej komisji, złożonej z fachowców kolejowych, któraby opracowała program organizacji Polskich Kolei Państwowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Tabaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#TadeuszTabaczyński">Wysoki Sejmie! Resort Ministerstwa Komunikacji jest resortem czysto gospodarczym. Niestety z powodu bardzo częstej zmiany ministrów resort ten stał się czysto politycznym z największą szkodą dla Państwa. Z tego powodu, z powodu tych zmian właściwie nie ministrowie rządzą tym resortem, lecz dyrektorowie departamentów, względnie rządzi wiceminister, którego rozporządzenia żyruje każdorazowy minister. Po 6 miesiącach minister ustępuje, wiceminister pozostaje. Wpływa to bardzo źle na stan kolejnictwa, mianowicie w kolejnictwie panuje pewna płynność, pewna niestałość i pewnego rodzaju nieuregulowanie stosunków. Pan sprawozdawca budżetu bardzo dobrze zrobił, że na początku swojego sprawozdania podał stosunek wydatków na kolejach do wydatków państwowych. Te 27%, ten ogromnie wysoki udział w wydatkach państwowych, powinien być wskaźnikiem dla Rządu, że Ministerstwo Kolei, a raczej gospodarstwo kolejowe, jest olbrzymim resortem i że na nie baczną uwagę zwrócić należy.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#TadeuszTabaczyński">Dotychczas jeszcze nie ustalono charakteru Ministerstwa Kolei, a raczej gospodarstwa kolejowego. W r. 1924 rząd wniósł projekt ustawy o przedsiębiorstwie kolejowem, jednak ten projekt ustawy za czasów sprawozdawcy p. Bartla, ówczesnego prezesa Komisji Komunikacyjnej, został odrzucony przez Sejm. Nie chodziło wtedy specjalnie o samą myśl, ale raczej o złą kodyfikację ustawy. W roku 1926 wyszło rozporządzenie o utworzeniu Ministerstwa Komunikacji, a równocześnie koleje miały być osobnem przedsiębiorstwem włączonem integralnie do tego ministerstwa. Otóż z powodu jakiegoś nadzwyczajnego żądania utworzenia Ministerstwa Poczt i Telegrafów znów p. Bartel, już nie jako poseł i prezes Komisji Komunikacji, ale jako wilce premier, uznał za stosowne ten projekt wycofać. Taka niepewność w wielkim organizmie gospodarczym, taka płynność i takie ciągłe zmiany doprowadzają to gospodarstwo prawie do upadku.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#TadeuszTabaczyński">Powiadam to dlatego, że nikomu obecnie w ministerstwie nie chce się przeprowadzić inwentaryzacji majątku kolejowego, nikomu się nie chce wciągnąć do obliczeń, ani amortyzacji majątku, ani oprocentowania kapitału, nikt nie myśli o tworzeniu kapitału obrotowego i nikt nie myśli o tem, żeby uregulować to przedsiębiorstwo, którego budżet jest wielkiem gospodarstwem. Pozycje budżetu uchwalonego przez Sejm przedstawiają w zamknięciach rachunkowych tak olbrzymią maszynę, jak w żadnym innym resorcie. Niema żadnego miernika, któryby te rzeczy regulował, a proszę Szanownych Panów, uregulowanie ich jest sprawą wielkiej wagi. Obliczenie majątku kolejowego dla Państwa, które ma tak wielką przyszłość przed sobą, jest rzeczą bezwzględnie potrzebną, po pierwsze na podstawie umów, wynikających z pokoju Wersalskiego mamy ciężkie obowiązki, mianowicie, żebyśmy wykupili linie b. zaboru austriackiego, linie b. zaboru rosyjskiego i kolei śląskich. Obliczenia nie są skończone, ale pertraktacje idą. Być może, że Polska znajdzie rekompensatę w wartości zniszczeń wojennych, ale w każdym razie na wszystko trzeba być przygotowanym. Mogą przyjść ciężkie czasy, ciężkie obowiązki, kiedy Skarb Państwa będzie musiał te obiekty wykupić, a skarb kolejowy, najbardziej w tem zainteresowany, będzie wtedy musiał Skarbowi Państwa dopomóc.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#TadeuszTabaczyński">A druga rzecz to, że 17.222 km. linii kolejowej, które mamy, są w porównaniu z kolejami wielkich państw niczem. Szczęśliwe kraje zachodnie, czy to Niemcy, czy Anglia, czy Francja, czy Włochy, mają linię kolejową skończoną, gęstość odpowiednią, ponieważ przeszłe pokolenia się o to starały; nasze przeszłe pokolenia o to się nie starały, my musimy sami te nowe linie wybudować. A Panowie wiecie doskonale, że rolnictwo, przemysł i handel z powodu braków komunikacyjnych jest niezdolne do konkurencji, z krajami o bogatej komunikacji. U nas w Polsce, nawet tutaj w środowisku polskiem, t. zn. w b. Królestwie, są okolice odległe o 40 km. od kolei. Zwracam uwagę, że np. Wielkopolska, jedna z najważniejszych naszych prowincji pod względem handlu, przemysłu i rolnictwa, ma w tym roku dopiero otwarte jedno połączenie ze Śląskiem. Tereny węglowe, tereny naftowe, wielkie kompleksy lasów, nie mogą być w odpowiedni sposób wyzyskane z powodu braku linii kolejowych. Gdybyśmy chcieli urzeczywistnić cały program, t. zn. wybudować drugie 17.000 km. i gdybyśmy w tem samem tempie budowali jak dotąd, t. zn. przez 8 lat 500 km., to potrzebowalibyśmy na wybudowanie całej tej linii 272 lat. Więc musimy robić to prędzej. Ja nie widzę jednak w Ministerstwie Kolei żadnej inicjatywy pod tym względem, ani nie szuka się kapitałów ani nie zbiera się kapitałów własnych na to, ażeby tę budowę przyspieszyć. I ja uważam się za upoważnionego, jako poseł, w imieniu handlu, przemysłu, rolnictwa i rzemiosła, najbardziej zainteresowanych w tej sprawie, z tej trybuny zaapelować do Rządu, aby resort kolejowy pod tym względem wziął w lepszą opiekę. Z amatorstwem trzeba skończyć. Nie wątpię, że wszystkie zainteresowane sfery przemysłowe i handlowe inicjatywę pod tym względem z największą radością przyjmą. Proszę Panów, kolej jest przedsiębiorstwem, które nie może obejść się bez tego ważnego współczynnika, jakim jest praca ludzka i dlatego w naszym budżecie wydatki na personel wynoszą 600 milionów, to znaczy 60,6% całego budżetu po stronie wydatkowej. Jest to suma olbrzymia, suma taka, nad którą jakkolwiekbądź zastanowić się trzeba. Muszę stwierdzić, że dotychczas tak nie jest, a przecież według mego zdania ten departament ministerialny, który zajmuje się personelem i układa równocześnie budżety i swój stosunek do personelu, jest jednym z najważniejszych w Ministerstwie. Nie powiem, żeby ten departament swoje obowiązki źle spełniał, bo uwzględniam, że były duże trudności, ale dopiero w 1924 r. ukształtowały się liczby personelu. Ukształtowały się one na 230.000, z czego 180.000 pracowników było stałych, a reszta sezonowych. Chcę operować tylko tą liczbą 180.000. W budżecie obecnym na rok 1927/28 ta liczba spada do 170.000, gdyż reszta personelu została pomieszczona w wydatkach rzeczowych. Nie jest to nawet kwestią sporną, bo ja zupełnie przystaję na to, by pracę ludzką w wydatkach rzeczowych umieścić, ale mnie chodzi o te dwie liczby, mianowicie o 180.000 i o 170.000. Redukcja objęła tylko 10.000 w ciągu 4 lat, dlatego niema najmniejszej przyczyny do tego krzyku, który koło tej redukcji powstał.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#TadeuszTabaczyński">Pan referent dał nam w swojem zestawieniu bardzo dobre liczby, które miały posłużyć do wnioskowania, czy personelu jest za dużo, czy liczba jest wystarczająca.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Głos: 25 inżynierów jeszcze w dyrekcji gdańskiej zaangażowano).</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#TadeuszTabaczyński">Zaraz będę mówił o inżynierach. Ja nie mogę na te liczby przystać dlatego, że one nam jeszcze nie pokazują tej właściwej liczby, jaką polskie koleje powinne mieć, są to tylko porównania od r. 1924, kiedyśmy personel zmniejszali i dotyczą tylko tej pracy, którą koleje polskie same wykonały. Tymczasem, proszę Panów, i do p. referenta się także zwracam, nie trzeba tylko polskiej miary używać, ale trzeba porównać pracę kolei, ilość personelu na kolejach w obcych państwach z pracą kolei polskich i ilość personelu w Polsce. Wtedy, Panie Ministrze, do smutnych cyfr dojdziemy, mianowicie, że pracujemy za drogo i mamy za wielki personel.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#TadeuszTabaczyński">Trzeba także, jak Panowie koledzy sobie życzą, posegregować ten personel, bo jestem zdania, że każde przedsiębiorstwo powinno mieć personelu tylko tyle, ile potrzebuje, ale doskonale płatnego. My mamy personelu daleko więcej, niż potrzeba, ale nędzarzy, którym nie możemy dać pieniędzy tyle, ażeby im wystarczyło na życie. Ja powiadam, że wykształcenie tego personelu naszego jest daleko niższe, niż wykształcenie równorzędnego personelu w innych krajach i dlatego ilość tego personelu musi być większa, natomiast ludzi z akademickiem wykształceniem, t. j. inżynierów i, prawników, mamy zamało przy kolei. intelektu, któryby prowadził szereg wydziałów, intelektu, któryby poprowadził np. dział kolarski, mamy zamało. Dam Łanom cyfry, że w jednej z dyrekcji, w dziale mechanicznym, dla przeprowadzenia jakichś koniecznych robót było przed wojną o 26 inżynierów więcej niż obecnie. Obecnie tych inżynierów jest zamało.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#TadeuszTabaczyński">Teraz kwestia poborów. Tu muszę przyznać zupełnie otwarcie, że rodziny kolejarzy stoją nad przepaścią nędzy. To trzeba zupełnie otwarcie przyznać. Lepiej, jeżeli tę prawdę powiedzą posłowie, niż gdyby ją powiedziano na ulicy. Z powodu spadku złotego i drożyzny rzeczywiście stosunki ekonomiczne personelu kolejowego są dziś krytyczne, lecz — zupełnie wyraźnie muszę to powiedzieć — dzięki wielkiemu patriotycznemu poczuciu personelu kolejowego me przychodzi dotychczas do zajść, któreby mogły Państwo daleko więcej kosztować, niż nam się zdaje.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#TadeuszTabaczyński">Stosunki prawne personelu zupełnie nie są uregulowane. Pragmatyka, o której tutaj w Sejmie mówimy od 8 lat, nie jest dotychczas jeszcze załatwiona. Ta niepewność praw i obowiązków personelu przyczynia się równocześnie do pewnego wrzenia i do pewnego nieuregulowania stosunków między administracją a pracownikami. Jeżeli mówię o personelu, to jeszcze tutaj wspomnę, że rozporządzenie o ubezpieczeniu na starość dla pracowników nieetatowych chybia celu. To rozporządzenie trzeba stanowczo zreformować, jest ono napisane na kolanie i zdarzają się naprzykład takie wypadki, że starszy pracownik, który służył lat 30 albo więcej, jest obowiązany zapłacić sumę, na którą go nie stać, na to żeby mógł brać współudział w tem ubezpieczeniu. A równocześnie jestem przekonany po rozmowach z ludźmi, zajmującymi się ubezpieczeniem, że rzekome zyski przez 2 lub 3 lata, jakie administracja kolejowa ma z tego ubezpieczenia, w przeciągu bardzo krótkiego czasu przemienią się w olbrzymie dopłaty, które administracja będzie musiała uiszczać.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#TadeuszTabaczyński">Wobec wyczerpującego referatu p. referenta co do służby technicznej, krótko się tylko z nią załatwię tembardziej, że jako 3-letni referent, który patrzył na te rzeczy, muszę z radością oświadczyć że stan techniczny, że praca techniczna w kolejnictwie państwowem składa doskonały egzamin. Tak służba ruchu, jak i służba drogowa i mechaniczna zrobiła przez te lata bardzo wiele z odpowiednim skutkiem dla Państwa. Można jeszcze wiele krytykować. Można krytykować dział ruchu, ponieważ administracja wozowa podczas strajku angielskiego nie odpowiedziała swoim zadaniom, można krytykować gospodarkę materiałową, ale nie chcę powtarzać tego, co p. referent zupełnie słusznie podkreślił. Możnaby omawiać nierozstrzygnięte dotychczas pytanie, czy warsztaty własne, czy warsztaty prywatne, wiele rzeczy można wytknąć, ale są też objawy takiego opanowania przedmiotu i takiego opanowania gospodarki kolejowej, jak np. zmniejszenie zużycia węgla, i wiele innych, tak że stan techniczny polskich kolei może się równać że stanem technicznym koleń zagranicznych. Ciemną stroną są kontrakty, o których mówił p. sprawozdawca. Nie chciałbym jednak, abyśmy przy debacie budżetowej mówili o rzeczach specjalnych. Sejm, a raczej Komisja Budżetowa ma przedstawić wnioski o wybór specjalnej komisji sejmowej, któraby te rzeczy rozpatrzyła, i dlatego to omówienie tej sprawy pozostawiam na czas, kiedy ta komisja przyjdzie przed Sejm z odpowiedniemi wnioskami. Prócz tego wiem, że w Komisji Komunikacyjnej są odpowiednie wnioski, na które Sejm zwróci uwagę.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#TadeuszTabaczyński">Proszę Panów, przystępuję teraz do oświetlenia naszych zapatrywań na najważniejszy dział kolejnictwa, jakim jest polityka taryfowa. Jeżeli bowiem strona techniczna jest na kolejach stroną pomocniczą, to dział handlowo-taryfowy jest duszą przedsiębiorstwa. odpowiedzialną za wyniki finansowe i udział kolei w życiu gospodarczem Państwa. W zrozumieniu tej myśli wszystkie państwa europejskie budują u siebie wielkie aparaty urzędowe dla przeprowadzenia tych zadań, jakie ten dział kolejnictwa ma spełniać. U nas w Polsce sfery gospodarcze zgłaszają słuszne żądania w tej sprawie, jednakże Ministerstwo Kolei nie ma dobrego zrozumienia dla polityki taryfowej. Wszędzie u nas jest przerost administracji. Wszędzie nieraz bardzo łatwo usuwa się ludzi, którzy nie odpowiadają swojemu zadaniu. Jeden tylko dział, handlowo-taryfowy w Ministerstwie. Kolei jest zupełnie nietykalny i pomimo tych krytyk, które odbijają się już o mury tego Sejmu, ci sami ludzie i ta sama ilość ludzi od 8 lat urzęduje i żadna siła, żadna moc tego świata nie może ich poruszyć.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#TadeuszTabaczyński">Koleje na całym świecie służą życiu gospodarczemu i równocześnie są od tego życia zależne. Harmonia ta jest tak czułą, że najmniejsze uchybienie z jednej albo drugiej strony daje się zaraz zauważyć. Inicjatywę w tej spółce powinna zawsze mieć kolej za pomocą dobrej taryfy, której obowiązkiem i celem jest ciągle podnoszenie wartości ekonomicznej swego terenu działania. To jest, proszę Panów, teoretyczne zdanie, które przemienione w praktykę, jest całą tajemnicą akcji taryfowej.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#TadeuszTabaczyński">Polska polityka taryfowa nie spełniła dotychczas swoich zadań. Ministerstwo Kolei odznacza się na tem polu brakiem inicjatywy, ulega wpływom, idzie zawsze po linii najmniejszego oporu. Ja nie chcę zatrzymywać długo uwagi Szanownych Panów, ale wrócę jeszcze do tego samego przykładu, który podał p. Minister, lecz oświetlę go jeszcze bliżej. Panowie wiecie, jaka była koniunktura węglowa w zeszłym roku. Panowie wiecie, że niekoniecznie właściciele kopalni węgla, ale różni spekulanci z różnych stron kraju, którzy pośredniczyli w sprzedaży tego, węgla, napchali sobie kieszenie. Węgiel na rynku wewnętrznym podniósł się także automatycznie w cenie. Zdawałoby się, że kolej zorientuje się natychmiast i zastosuje swoją taryfę do zmienionej sytuacji. Niestety, kolej utrzymywała przez pół roku starą, zniżkową taryfę, niższą od kosztów własnych i minimalnie podnosi ją dopiero w czerwcu. Gdy z końcem roku rozszalała się orgia cen i) zarobków, dopiero w listopadzie podnosi kolej swoją taryfę znacznie jeszcze niżej od normalnej. Tymczasem rynek wewnętrzny cierpiał straszliwie na brak węgla gospodarczego i przemysłowego. Jedyny sposób, jaki znalazło Ministerstwo Kolei dla zaradzenia brakowi węgla na rynku wewnętrznym, było mianowanie komisarza węglowego. Zamiast poprostu podwyższyć znacznie taryfę wywozową, a zniżyć taryfę wewnętrzną, aby przez to natychmiast zmienić koniunkturę na korzyść rynku wewnętrznego i przestać napychać kieszenie spekulanckie, toczono spory o osobę komisarza węglowego z największą krzywdą dla gospodarstwa krajowego. Ten jeden, ale dobry przykład inicjatywy taryfowej wystarczy, aby scharakteryzować właściwą postać tej polityki.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#TadeuszTabaczyński">Umowy zagraniczne były już omawiane i bardzo mocno krytykowane przy poprzednich debatach budżetowych. Dlatego o nich nie będę mówił. Natomiast trzeba podnieść i przypomnieć jedną ważną sprawę. Polska jest najlepszym krajem tranzytowym i doskonałą drogą z zachodu na wschód. Tranzyt daje sposobność wyzyskania wszystkich swoich urządzeń technicznych, częściowego pokrycia kosztów personelu za pieniądze obcych. Nie mogę zaprzeczyć, że Ministerstwo Kolei zrozumiało już ważność tranzytu i niejedno już zrobiono dla uzyskania przewozu towarów przez Polskę. Trzeba jednak tej sprawy nie spuszczać z oka i chwytać każdą sposobność, któraby Polsce przywróciła dawny charakter dobrej drogi handlowej.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#TadeuszTabaczyński">Teraz chcę zwrócić jeszcze na jedną rzecz uwagę. Według zestawienia, umieszczonego w referacie budżetowym, taryfa polska ma być znacznie niższa od taryf zagranicznych, czeskich, niemieckich i austriackich. Ja wiem, że to jest prawda, ale równocześnie z tego zestawienia widać, że taryfa polska jest bardzo sztywna, mianowicie obliczenia tabelowe, wykresy dają na większe odległości bardzo wielką różnicę w cenie, nawet w niektórych artykułach cena ta jest wyższa, niż podana w rubryce.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#TadeuszTabaczyński">Chciałbym tutaj na jedną rzecz zwrócić uwagę Pana Ministra, a mianowicie, musi, się dokonać reformy w budżecie taryfowym. Te obietnice, które nam Pan Minister dał co do zwołania ankiety, muszą być zrealizowane. Jest też zupełnie niedopuszczalne, ażeby na jakąkolwiek opiekę czy protekcję zasługiwały osoby, które nie odczuwają odpowiedzialności swego stanowiska. Pragnęlibyśmy usłyszeć od Pana Ministra pewnego rodzaju zapowiedź zmian w tym najważniejszym resorcie Ministerstwa Kolei.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#TadeuszTabaczyński">Krytyka moja jest ograniczona krótkością czasu, przeznaczonego na przemówienie. Dotknąłem tylko najważniejszych rzeczy, to znaczy takich, które najwięcej kosztują, mianowicie działu personalnego i taryfowego, bo wiemy o tem, że Minister, który te działy opanuje, zupełnie lekko da sobie radę z innemi działami gospodarki krajowej; jeżeli potrafi uregulować je w ten sposób, żeby to odpowiadało sile przedsiębiorstwa, to o inne działy może być zupełnie spokojny. Z koniunktur przypadkowych, jaką był strajk węglowy angielski, można być zadowolonym, ale nie potrzeba być bardzo dumnym, bo koniunktury te są przypadkowe, a budownictwo kolei na zupełnie innych prawach się rozwija.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#TadeuszTabaczyński">Chcielibyśmy widzieć u p. Ministra Kolei te walory, które dają gwarancję stałego i ścisłego budowania kolejnictwa polskiego, jednak niestety nie możemy pochwalać wszystkich jego zamierzeń. Cofnięcie rozporządzenie p. Prezydenta Państwa o kreowaniu Ministerstwa Komunikacji i o wyodrębnieniu kolejne odrębne przedsiębiorstwo mocno osłabiło nasze stanowisko wobec p. Ministra. Rozumielibyśmy to cofnięcie, gdyby za niem przemawiały względy rzeczowe lub oszczędnościowe, ale rzecz ma się przeciwnie, przez to cofnięcie zburzyło się długo omawiany i aprobowany plan nadania polskim kolejom charakteru przedsiębiorstwa Zatrzymało się resort Ministra Robót Publicznych, a nadto utworzyło się nowe Ministerstwo Poczt i Telegrafów. O ile słuchy są prawdziwe, to o poczty i telegrafy rozegrała się walka pomiędzy Ministrem Robót Publicznych a Ministrem Kolei. Znaleziono najkomiczniejszy sposób zadowolenia obydwóch, nie dano ich żadnemu. Natomiast, chyba już ze względów czysto personalnych, utworzono Ministerstwo Poczt Telegrafów. Że tak jest, świadczą o tem rugi urzędnicze w tym resorcie, które z zapałem przeprowadza nowy minister.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#TadeuszTabaczyński">Związek Ludowo-Narodowy zastrzega sobie wniosek w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#TadeuszTabaczyński">Także sprawy polityki taryfowej nie zmieniły się podczas urzędowania p. Ministra. Ten sam system bezplanowego posuwania się po linii najsłabszego oporu panuje dotychczas. Zmiany na naczelnych stanowiskach i rozbudowa wydziału handlowo-taryfowego nie nastąpiła wcale. Typowa historia z taryfą na węgiel, która kosztowała Państwo kilka milionów ubytku z dochodów kolejowych, może się powtórzyć znowu w takich stosunkach. Kodyfikacja prawa przewozowego nie została jeszcze wypracowana, a stosunek kolei do społeczeństwa opiera się ciągle na ustawodawstwie państw zaborczych.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#TadeuszTabaczyński">W sprawach personalnych nie widzimy nawet projektu poprawy bytu pracowników kolejowych. Spadek złotego i drożyzna stawia ich nad przepaścią nędzy i może popchnąć na drogę nieobliczalną. Wtedy będzie zapóźno układać projekty, ale trzeba będzie dać pieniądze odrazu, bez względu na to, skąd się weźmie. Chcemy, aby p. Minister jasno postawił tezę: mniejsza ilość dobrze płatnego personelu, albo też określi nam środki, które myśli użyć na poprawę bytu obecnej ilości pracowników. Innej drogi niema.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#TadeuszTabaczyński">Takie minimalne żądania stawia pod adresem p. Ministra Związek Ludowo-Narodowy. Krytyka nasza świadczy, że jesteśmy przejęci głęboką troską o gospodarstwo Ministerstwa Kolei, które pod względem handlowym, administracyjnym i organizacyjnym przez 8 lat nie potrafiło ustalić nowego kierunku.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Kuryłowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AdamKuryłowicz">Wysoka Izbo! Chcąc omówić w krótkim czasie budżet Ministerstwa Komunikacji, muszę na wstępie omówić jego organizację. Jeżeli Panowie sobie przypominają debaty z poprzednich lat, mówiliśmy wszyscy, że największą bolączką j nieszczęściem naszego kolejnictwa jest to, że nie ma ono jednolitej organizacji. I dziś musimy skonstatować, że mimo nawoływań, że mimo jednomyślnej opinii Sejmu i Senatu, Ministerstwo Komunikacji i do tego czasu, jeśli zrobiło jakieś posunięcia, to błędne, a jednolitej organizacji właściwie nie przeprowadziło. I proszę Panów, jeżeli polityka obecnego Ministra pójdzie dalej po tej linii, i jeżeli temu najważniejszemu zadaniu nie poświęci się więcej czasu i wysiłków najtęższych głów w Ministerstwie, nastąpi zanik tego kolejnictwa. I tu leży zło, które musi obecny Rząd i obecny Minister usunąć, jeżeli chce pokazać, że stoi na stanowisku potrzeb Państwa i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#AdamKuryłowicz">Nie będę dotykał szczegółów organizacji kolejnictwa naszego, dlatego, że tyle razy mówiło się o tem z tej trybuny, że Minister Kolei i urzędnicy tego Ministerstwa powinni już byli do tego czasu w tych sprawach się orientować, a jeżeli się nie orientują, to nie stoją na wysokości zadania i powinni ustąpić innym ludziom, którzy przyjdą z inicjatywą i wiedzą i podołają tej pracy. Zdaje mi się, że nie posłowie, nie izba poselska i senatorska są powołane do tego, ażeby podobną pracę podejmować. Dlatego musimy żądać od Rządu, aby uczynił ten wysiłek.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#AdamKuryłowicz">Przejdę teraz do rozpatrzenia obecnej sytuacji w kolejnictwie.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#AdamKuryłowicz">W sprawozdaniu referenta widzimy, że koleje za r. 1926 dały nadwyżkę 93 miliony złotych w dochodach. Z pewnością nie możemy powiedzieć, że nadwyżka jest już tak wygórowana, że jest to już wszystko, co koleje nasze mogą dać Państwu Polskiemu. Jednak musimy skonstatować, że okres 1926 r. w porównaniu z. poprzedniemi latami jest okresem dodatnim, dlatego, że w poprzednich okresach sprawozdania i zamknięcia rachunkowe wykazywały ciągły: deficyt 1 płynęły wciąż subwencje z Ministerstwa Skarbu dla resortu Ministerstwa Kolei. W r. 1926 znikły te wszystkie braki i kolej dała nadwyżkę 93 miliony złotych. Kolej dala jednak nie tylko efektywną nadwyżkę, kolej oprócz tych świadczeń jakie w tej chwili społeczeństwo polskie czerpie z przedsiębiorstwa kolejowego, daje także innym ministerstwom świadczenia, o których mówił p. referent na Komisji Budżetowej > te świadczenia, które ponosi kolej w Polsce, dochodzą rocznie, bardzo skromnie obliczywszy, do 60 milionów złotych, czyli że i to należy zaliczyć jako plus w dochodach Ministerstwa Komunikacji. Złą i mylną polityką Państwa i Rządu jest, że premie eksportowe opłaca w tej chwili kolej, a nie Skarb Państwa. Jeżeli popatrzymy na budżety innych państw, czy to Anglii, czy Francji, czy Niemiec, widzimy, że tam premie eksportowe są pokrywane jedynie przez Skarb Państwa przy minimalnych świadczeniach taryfowych ministerstw kolei. I dlatego też powinniśmy domagać się, ażebyśmy dla faktycznego obrazu, ile nas kosztuje eksport zagraniczny, ile nas kosztuje sztuczne podtrzymywanie np. przemysłu cukrowego, czy eksportu drzewa — ażebyśmy wiedzieli, ile się na to łoży, faktycznie, dlatego też uważamy, że w budżetach przyszłorocznych powinno się już wieliminować te premie eksportowe z Ministerstwa Kolei i przerzucić na Ministerstwo Skarbu, żebyśmy mieli całkowity, obraz, ile Państwo świadczy na rzecz przemysłu czy handlu prywatnego.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Głos: Minister się zgodzi)</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#AdamKuryłowicz">Wyobrażam sobie. Znam zdanie Pana Ministra, dlatego tego nie potrzebuję podkreślać.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#AdamKuryłowicz">Gdybyśmy teraz chcieli jeszcze rozpatrzyć, gdzie można znaleźć jeszcze źródło większych dochodów w Ministerstwie Komunikacji, to mamy najpierw wskazówkę p. kolegi Tabaczyńskiego, mego przedmówcy, że nie zmniejszono jeszcze odpowiedniej ilości pracowników kolejowych i że to może być źródłem pewnych oszczędności — dodaje też p. Tabaczyński, że te oszczędności mogą pójść na podwyższenie płac pracowników kolejowych. Gdyby to mówił polityk, poseł, który kolejnictwo zna z teorii, to bym się nie dziwił, ale p. kolega Tabaczyński jest długoletnim fachowcem kolejowym, urzędnikiem kolejowym, więc jeżeli chce w sposób tak dosadny mówić o dalszych oszczędnościach na pracownikach kolejowych, to powinien wskazać, gdzie można jeszcze te redukcje przeprowadzić. Pan kolega Tabaczyński tego zagadnienia nie rozwiązuje. Rzuca frazes — tak to nazwę — i pozatem nic więcej. Bo jeżeli zajrzymy do sprawozdania Komisji Budżetowej, to zobaczymy, że rok rocznie liczba pracowników się zmniejsza, natomiast sprawność kolejnictwa i wydajność pracy tych pracowników się zwiększa. A przecież, proszę Panów, dwie drogi w tej chwili wybierać, redukować pracowników i zwiększać pracę, żądać większej wydajności od pracowników — nikt nie jest w stanie. Jeżelibyśmy porównali wydajność pracy niektórych gałęzi w naszem kolejnictwie, np. w wydziale mechanicznym, z poprzedniemi latami, to zobaczylibyśmy, że ona wzrosła ponad 100%. Jeżeli zaś chodzi o ruch, o eksploatację, to widzimy, że w stosunku do 1925 r., w r. 1926 wydajność pracy czyli ruch zwiększył się o 30%, przeciętnie biorąc. Liczba pracowników stale się jednak zmniejszała.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#AdamKuryłowicz">Na dowód muszę powiedzieć, że pracownicy kolejowi nie korzystali w pełni z ustawodawstwa, które miałoby obowiązywać w kolejnictwie, jak np. z urlopów wypoczynkowych. Jak Ministerstwo Kolei samo stwierdziło na Komisji Budżetowej, 30% pracowników kolejowych nie korzystało z urlopów wypoczynkowych w 1926 r. To jest dowód, proszę Panów, że nadmiaru pracowników niema, a dalszy dowód namacalny jest w tem, że ustawa o 8 godzinnym dniu pracy, która w kolejnictwie powinna być przestrzegana, nie ma w tej chwili zastosowania. W kolejnictwie niema 8 godzinnego dnia pracy na żadnym posterunku, bo nawet tam, gdzie dotychczas ta ustawa obowiązywała, w warsztatach, dziś zaczyna się ją łamać i zmusza się pracowników do pracy w godzinach nadliczbowych, nie chcąc im płacić ustawowych stawek za godziny nadliczbowe. A zatem i tu widzimy, że jest nadmierna praca, oszczędności się robi tam, gdzie się nie powinno tego robić, zmusza się pracowników do pracy w godzinach nadliczbowych, nie płacąc im stawek, które im przysługują.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#AdamKuryłowicz">Jeżeli chodzi o zdobywanie oszczędności w kolejnictwie tą drogą, o której tu mówił p. Tabaczyński, to uważam, że p. Tabaczyński tylko dla zamaskowania tu w tej chwili swego stanowiska podkreślił, że jeszcze dalsze oszczędności przez redukcję pracowników kolejowych mają być przeprowadzone. Dlaczego p. Tabaczyński rozdziera szaty i powiada: Nędza do domów pracowników kolejowych zagląda, ale p. Tabaczyński nie powie, że trzeba iść do tych pracowników i dać im podwyżki? Rząd nie przychodzi z inicjatywą, przychodzą stronnictwa z inicjatywą na Komisji Budżetowej, żeby dać podwyżkę pracownikom kolejowym; wskazywane były źródła, z których mogą być te podwyżki uskutecznione, ale czy stronnictwo p. Tabaczyńskiego i p. Tabaczyński głosowali za tym wnioskiem? A zatem nie trzeba rozdzierania tu szat na trybunie sejmowej i rzucania frazesów, tylko trzeba realnie w tej chwili wykazać wolę, a pieniądze się na to znajdą. Słusznie zwracał p. Paczkowski uwagę, że jeżeli pracownik państwowy i pracownik kolejowy płacił najwyższy podatek na rzecz Państwa w 1926 i 1927 r., to wszystkie sfery społeczeństwa polskiego powinne się do tego poczuwać i dziś przy zwiększeniu dochodów przemysłowców wskutek wzrostu drożyzny artykułów spożywczych i artykułów przemysłowych powinne te stronnictwa w tej chwili sięgnąć po te zwiększone dochody przemysłowców i handlowców, by płacili większe podatki na rzecz Państwa, tak, aby pracownikom państwowym i kolejowym można podwyższyć ich skromne, głodowe płace, jakie dziś pobierają. Niema innej rady, jeżeli ktoś szczerze mówi o nędzy pracowników umysłowych, jak tylko głosować za wnioskami, które w komisji były zgłoszone i które jutro przy Ministerstwie Skarbu będą ponowione przez nasz klub.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#AdamKuryłowicz">Proszę Panów, chcę jeszcze dotknąć bardzo ważnej dziedziny zamówień, o której Panowie wspominali i o której jutro na komisji mamy mówić. Umowy i zamówienia, istniejące na podstawie tych umów, wykonywane w fabrykach prywatnych, są skandaliczne. Rząd miał już setki sposobności, aby te umowy zrewidować, ale nic nie zrobiono do tego czasu. W prywatnych fabrykach, w których są wyrabiane parowozy dla kolejnictwa, według moich wiadomości! czysty zysk sięga od 30 do 47% od jednego parowozu. Będziemy mieli sposobność na komisji jutro o tych rzeczach mówić, ale już teraz muszę wspomnieć o tem, aby wskazać, gdzie leży zło, gdzie można miliony jeszcze zaoszczędzić w kolejnictwie. O szczegółach będziemy mówili przy najbliższej sposobności, dziś zadowolę się tylko podkreśleniem, że to leży też w interesie Ministerstwa Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#AdamKuryłowicz">A teraz te towarzystwa, które się rodzą jedne po drugiem. Mówiono w poprzednich, latach o tem dobroczynnem towarzystwie Orbis, które miało społeczeństwu i kolejnictwu dawać olbrzymie świadczenia i dochody. Nic nie daje, stara się tylko wyciągnąć za darmo pieniądze z Ministerstwa Kolei, a w zamian za to nic nie daje kolejnictwu. Mówiono o pięknych zadaniach, że ma propagować turystykę w Państwie Polskiem, nie tylko obywateli naszych, ale zagranicznych ściągać, ułatwiać im przyjazdy. Śmiać się można z tych argumentów, które słyszeliśmy poprzednio na komisjach. Najwyższy czas, aby zrewidować stosunek Ministerstwa do Orbisu i odebrać koncesję, która naraża Ministerstwo na wielkie wydatki.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#AdamKuryłowicz">Nowy kwiatuszek. Ministerstwo Kolei przed paru miesiącami podpisało umowę z Centralą zbiorowych ładunków. Na czele tej Centrali stoją b. dygnitarze kolejowi, za których kolej załatwia wszelkie roboty, a pieniądze biorą oni. Z jednej dyrekcji warszawskiej kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie biorą za darmo z kasy kolejowej. Bo co oni robią? Mają przysparzać wysyłkę drobnicy, mają za darmo 3dniowy postój czy składowe w magazynach; leży to przez 3 dni, potem oddają kolei. W tym czasie koleje ładowały do wagonów drobnicowe wysyłki; po 3-ch dniach widzimy, że nowy wagom idzie z wysyłką do tej samej stacji, kiedy można było do tego samego wagonu załadować. Nie chcę mówić o szczegółach, bo szkoda drogiego czasu, ale nazwę to skandalem, bo jest to okradanie Skarbu Państwa, nic więcej, okradanie Skarbu Państwa i tworzenie synekur dla jednostek tak, czy inaczej mile widzianych w Ministerstwie, które nic nie robią, bo tylko swego agenta, pod magazynem stawiają, ażeby transport, który wiezie kupiec czy przemysłowiec, zabrać do magazynu i powiedzieć: Za naszem pośrednictwem Pan przewiezie, a my Panu damy ulgę przewozową w taryfie. Otóż tę ulgę przewozową to towarzystwo, czy Centrala zbiorowych ładunków może dać, bo Ministerstwo Kolei dało im 50% — po cichu powiedziawszy — zniżkę taryfową. I on tylko przychodzi do kasy, przybija pieczątkę, że przez jego biuro ten towar przechodzi, i na drugi dzień idzie i bierze te 50% do swojej kieszeni. W ten sposób gospodaruje się dziś w Ministerstwie Kolei.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#AdamKuryłowicz">Tu są źródła oszczędności, Panie Ministrze, tu są źródła dochodów, o których musimy tu powiedzieć i jeżeli Ministerstwo Komunikacji to naprawi, jestem przekonany, że pieniądze dla pracowników kolejowych się znajdą. Jeżeli pracownicy ci więcej oddają pracy, trzeba im i więcej zapłacić, a nie na nich tylko oszczędności robić. Rozgoryczenie jest do tego stopnia wśród pracowników, że nic nie pomogą obiecanki i darcie szat przez p. kol. Tabaczyńskiego, tylko Rząd musi znaleźć pieniądze dla pracowników kolejowych, p. Minister musi znaleźć pieniądze, musi przyjść do Sejmu i zażądać zaakceptowania tego i dać pracownikom kolejowym. Rząd niech się nie uchyla od inicjatywy, bo odpowiedzialność za to spadnie na Rząd, nie na Wysoką Izbę. Rząd musi zrozumieć stanowisko, które w tej sprawie zajmujemy.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#AdamKuryłowicz">Proszę Panów, na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na to, że ustawodawstwo, które w kolejnictwie dzisiaj powinno obowiązywać, jest całkowicie łamane. Jeżeli chodzi o robotników przemysłu prywatnego, mogą się oni odwoływać do Ministerstwa Pracy, Ministerstwo Pracy Interweniuje i jako tako te sprawy są łagodzone, ewentualnie skarżą się do sądu i t. d., pracownicy kolejowi zaś nie mają dróg żadnych. Odwołują się do Ministerstwa Kolei z żalami, przez związek zawodowy, osobiście występują, jednak nic nie pomaga, ani interwencja związku, ani żale i skargi pracowników. Całe ustawodawstwo, jakie w kolejnictwie powinno obowiązywać, a zatem ustawa o ośmiogodzinnym dniu pracy, ustawa o urlopach wypoczynkowych, ustawa o kasach chorych, świadczenia lekarskie, które są, ustawa emerytalna, która jest, ale nie działa, już nie z winy samego Ministerstwa Kolei, ale Ministerstwa Skarbu, które ma uzgodnić to z Ministerstwem Komunikacji, uzgadnianie trwa miesiące i lata, a ten biedaczysko z głodu ginie i umiera, bo nie może się doczekać wymiaru emerytury. Wspomnieć wypada o ustawie dla dziennie płatnych pracowników. Mówiono tu o tych nędzarzach, którzy 40, albo 30 lat pracowali na kolejach, poprzednie rządy dekorowały ich krzyżami zasługi, a dziś, kiedy dekret o wymiarze emerytury dla dziennie płatnych pracowników wszedł w życie, to te wszystkie rzesze, które dotychczas pracowały — według wykazu referenta liczba ich sięga paru tysięcy — tych pracowników, którzy 30, 35 lat i więcej pracowali w kolejnictwie dziś wyrzuca się bez najmniejszego zaopatrzenia. Czy mamy sumienie w Państwie Polskiem wyrzucać na bruk tych ludzi i ich rodziny bez najmniejszego zaopatrzenia? Nie można, a zatem Rząd musi zrewidować swe stanowisko i uwzględnić w tych cyfrach wszystkich pracowników kolejowych, którzy dziś pracują jako czynni, czy też wysłużonych; i oni powinni otrzymać emeryturę.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#AdamKuryłowicz">Dlatego, kończąc, pragnę podkreślić, że obecna polityka Ministerstwa Kolei, jeżeliby chodziło o pewną oszczędność i zwiększenie dochodu, musi iść po tej linii, aby zrzucić z siebie ciężar, który niepotrzebnie Ministerstwo nosi, tych świadczeń na rzecz towarzystw i innych instytucyj, a. następnie szukać oszczędności i zwiększenia dochodów w zrewidowaniu umów, które Ministerstwo Komunikacji zawarło z poszczególnemi fabrykami, znieść umowy z przedsiębiorstwami, które nic nie dają kolei, a tylko wyzyskują ją, czerpiąc z tego wielki dochód. Następnie chciałbym jeszcze podkreślić, że jeżeli w tej chwili Rząd nie przyjdzie z pomocą pracownikom kolejowym, to niema środków, któremiby można zaspokoić nędzę i głód wśród pracowników kolejowych. Jeżeli w najbliższych dniach i tygodniach nie przyjdzie się im z pomocą, to oczekuje nas pewien wstrząs wewnątrz Państwa. Nie tylko lewicowe związki zawodowe w tej chwili domagają się tej zwyżki i grożą strajkiem, ale, Panie Pośle Tabaczyński i Panie Pośle Paczkowski, te związki, które Panowie reprezentują, dziś szykują się do strajku, żeby wspólnie postulatami poprzeć i obronić pracowników kolejowych.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#komentarz">(P. Tabaczyński: Do p. Ministra niech pan to mówi, nie do mnie)</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#AdamKuryłowicz">Sianem nie wolno się wykręcać.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#AdamKuryłowicz">I Rząd się nie może wykręcić i Panowie z prawicy też nie możecie się wykręcić sianem, dlatego też, żeby uniknąć tego konfliktu, należy natychmiast przyjść pracownikom kolejowym i państwowym najmniej z 25% podwyżką.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Michalak.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WalentyMichalak">Wysoki Sejmie! Już na Komisji Budżetowej przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Komunikacji miałem zaszczyt podnieść, że kolej składa się nie tylko z urządzeń i materiałów technicznych, ale także z ludzi; z pracowników kolejowych, którzy tę wielką machinę, nazywającą się koleją, wprowadzają w ruch. Już wówczas miałem zaszczyt wskazać, że zagadnieniami, tyczącemi się pracowników kolejowych Ministerstwo Komunikacji jak najmniej się zajmuje. I dlatego należałoby, aby Sejm zwrócił na to uwagę. Nie można bowiem traktować pracowników kolejowych gorzej w uposażeniu niż np. wojskowych, bo wojskowy naraża swoje życie i zdrowie tylko w czasie wojny, natomiast kolejarz naraża je zawsze w ciągu swojej służby i to nie tylko swoje życie i zdrowie, ale i tych, którzy jego pieczy są powierzeni, t. j. pasażerów. Od jego sytuacji materialnej niejednokrotnie zależą jego nerwy, a od jego nerwów sprawność jego służby, a co za tem idzie i bezpieczeństwo na kolei. Tymczasem coraz częściej zdarzają się śmiertelne wypadki wśród kolejarzy przy pracy. Np. na węźle warszawskim w ciągu stycznia 3 pracowników zginęło tragiczną śmiercią. Są to skutki nędzy i wycieńczenia pracowników kolejowych. To też dalej ta drogą iść nie wolno, jeżeli nie chcemy dewastować kolejnictwa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WalentyMichalak">A przecież r. 1926 był dla naszych kolei rokiem bardzo pomyślnym pod względem przewozów, gdyż jesienią ubiegłego roku doszliśmy do rekordowej liczby naładunku 25.000 wagonów dziennie. Niestety te koniunktury pomyślne dla kolejnictwa zostały w poważnej mierze zmarnowane, albowiem do listopada ubiegłego roku woziliśmy węgieł eksportowy poniżej kosztów własnych, dając w ten sposób baronom węglowym milionowe premie wywozowe, chociaż panowie ci i tak ciągnęli olbrzymie zyski ze sprzedaży węgla po cenach horendalnie wysokich. Podwyższono taryfę przewozową dopiero wtedy, kiedy kończył się strajk angielski i eksport znacznie zmalał.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#WalentyMichalak">Na takiej polityce taryfowej Ministerstwa Komunikacji straciliśmy zgórą około 30 milionów złotych, które moglibyśmy użyć na poprawę bytu pracowników kolejowych, których sytuacja stała się wprost katastrofalną, co grozi kolejnictwu i Państwu poważnemi wstrząsami.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#WalentyMichalak">Według danych urzędowych od grudnia 1925 r., jak to już miałem zaszczyt z tej trybuny wykazać, drożyzna według orzeczenia rządowego wzrosła o 30%, gdy tymczasem naprawdę ceny artykułów tej najprymitywniejszej pierwszej potrzeby, jak kartofle, chleb i tłuszcze, wzrosły o 90%, czyli że pobory pracowników kolejowych zmniejszyły się prawie do połowy, tymczasem Rząd dał pracownikom kolejowym zaledwie 10%. Jest to mojem zdaniem naigrywanie się z nędzy ludzkiej.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#WalentyMichalak">Rządy poprzednie zapewniały kolejarzy, że pierwsza nadwyżka dochodów nad rozchodami będzie obrócona na poprawą bytu kolejarzy. Zaś Rząd obecny odpowiada kolejarzom, którzy proszą o poprawę bytu, że dochodami kolei dzielić się z nimi nie będzie, a komu się nie podoba w takich warunkach służyć, może sobie szukać pracy gdzieindziej. Takie traktowanie kolejarzy, którzy niejednokrotnie dali dowody ofiarności dla Państwa, jest niedopuszczalne i Rząd powinien corychlej zejść ze śliskiej drogi, która może wywołać katastrofę. Bo wrzenie wśród kolejarzy potężnieje, a jeżeli rozpocznie się walka głodnych kolejarzy o prawo do życia, to może się ona stać katastrofą dla Państwa. Dlatego też należy uczynić wszystko, aby te wstrząśnienia od Państwa usunąć, a pierwszym ku temu krokiem winno być niezwłoczne dostosowanie głodowych poborów pracowników kolejowych do wzrostu drożyzny. To jest nakazem chwili, to jest obowiązkiem Rządu i Sejmu, by przywrócić ustawę o uposażeniu pracowników państwowych w pełnem pierwotnem jej brzmieniu. Wszak w ciągu roku ubiegłego każdemu kolejarzowi wskutek niestosowania mnożnej, a tak samo pracownikowi państwowemu, zabrano 2 miesięczne pobory, a równowagę budżetową osiągnięto kosztem głodu i nędzy pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#WalentyMichalak">Dlatego też dzisiaj, kiedy sytuacja państwowa jest pomyślna, należy pracownikom państwowym, a przedewszystkiem kolejarzom zwrócić chociażby w części podatek, zapłacony Państwu ze skromnych pensji. Nie jest to żadna łaska, tylko obowiązek, sumienia i prawo równowagi społecznej. Należy to uczynić tembardziej, że Rząd nie sięgnął do innych źródeł dochodu, lecz równowagę budżetu oparł na podatku ściągniętym od pracowników państwowych, głównie od pracowników kolejowych. Zaległego podatku majątkowego w kwocie 1 miliarda złotych obiegowych Ściągnięto zaledwie 63 miliony, gdy od pracowników państwowych przez niestosowanie mnożnej ściągnięto 200 mil jonów. Te sumy nie wymagają objaśnienia, na czem i na kim Rząd oparł swoją równowagę budżetową.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#WalentyMichalak">W r. ub. kolejarze wielkim wysiłkiem pracy i poświecenia wypełnili bez zarzutu olbrzymie zadanie, jakie na nich włożyło kolejnictwo, dając pracę wzmożoną o 100% i tą swoją pracą przyczynili kolejnictwu dochodów. 1 dlatego Rząd, z wypełnieniem tych skromnych postulatów pracowników kolejowych nie powinien zwlekać. W tej sprawie klub Narodowej Partii Robotniczej złożył przed 3 miesiącami do laski marszałkowskiej wniosek o wprowadzenie mnożnej, to też z tej trybuny musze zaapelować do prezesa Komisji Budżetowej, by był łaskaw ten wniosek nareszcie wprowadzić na porządek dzienny Komisji, aby później Sejm mógł go rozpatrzyć i powiedzieć, co myśli w sprawie podwyższenia uposażeń dla pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#WalentyMichalak">Drugą bolączką pracowników kolejowych jest zaniedbane ustawodawstwo społeczne na kolejach, które w ubiegłym roku nie posunęło się naprzód, chociaż Rząd ma szerokie pełnomocnictwa prawodawcze.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#WalentyMichalak">Stosunki służbowe pracowników kolejowych dotychczas nie są uregulowanie. Pragmatyki służbowej jak nie było tak niema i niewiadomo, kiedy będzie. A na tem najwięcej cierpią pracownicy, względem których stosuje się takie przepisy, jakie dla. administracji są najdogodniejsze.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#WalentyMichalak">Pomimo przyrzeczeń p. Ministra na Komisji Budżetowej, dotychczas nie podwyższono dodatku mieszkaniowego dla pracowników etatowych stosownie do wzrostu drożyzny, i nie przyznano tego dodatku pracownikom kolejowym dziennie płatnym. Jest to sprawa, która najbardziej drażni kolejarzy.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#WalentyMichalak">Zgórą 30.000 kolejarzy nie korzystało w roku ubiegłym z urlopów wypoczynkowych ustawowo im przynależnych, a kiedy Związek Kolejarzy Z.Z.P. zażądał zapłaty za urlopy, Ministerstwo-odpowiada. że niema podstaw prawnych do zapłacenia za niewykorzystane urlopy. Godzi się przeto zapytać, czy są podstawy prawe do nieudzielania urlopów i czy to nie jest łamanie obowiązujących ustaw. Mojem zdaniem jest to nowa forma wyzysku pracowników kolejowych.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#WalentyMichalak">8-godzinny dzień pracy łamie się systematycznie.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#WalentyMichalak">Dość powiedzieć, że służba stacyjna w stolicy dotychczas niema 8-godzinnego dnia pracy, chociaż pracuje w wyjątkowo trudnych warunkach. A ustawa emerytalna dla dziennie płatnych pracowników jest ciemna plamą w historii rządów pomajowego ministra kolei, gdyż ustawa ta pozbawia wszystkich praw tych byłych pracowników kolejowych, którzy zostali zwolnieni ze służby z powodu starości lub utraty zdrowia przed 1 października 1926 r., a tak samo pozbawia praw wdowy i sieroty po zmarłych do tego terminu dziennie -płatnych -pracowników. Ustawa ta, Zadekretowania na wniosek Ministerstwa Komunikacji, skazuje tych ludzi, którzy zdrowie swoje i lata strawili na kolei, jako też wdowy i sieroty po zmarłych, na powolną śmierć głodową.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#WalentyMichalak">I wówczas kiedy Państwo, aby ratować od śmierci głodowej rzesze robotnicze, płaci bezrobotnym zapomogi, co jest zupełnie słusznem, jednocześnie weteranów kolejnictwa z kategori dziennie płatnych skazuje na nędzę i kij żebraczy. Godzi się przeto zapytać, czy na to sobie po długoletniej pracy i steraniu zdrowia zasłużyli i czy takie postępowanie da się pogodzić z tak szumnie głoszonemi hasłami moralnej sanacji? Czy krzywda ta nie powinna być niezwłocznie naprawiona przez zmianę owego dekretu p. Prezydenta w kierunku przyznania tym b. pracownikom, oraz wdowom i sierotom po nich praw emerytalnych, które zostały im odjęte?</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#WalentyMichalak">Dodatki za pracę nocną przyznaje się tylko pewnym kategoriom pracowników. Pomimo przyrzeczeń Ministerstwa Komunikacji na posiedzeniu Komisji Budżetowej, że obejmują one wszystkich, niestety dotychczas ta zapowiedź się nie ziściła. Co prawda ostatnie rozporządzenie Ministerstwa znacznie rozszerza prawo do owych dodatków nocnych, jednakże i ono nie obejmuje wszystkich pracowników...</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#komentarz">(Głos: 1 zł. 60 gr. na cały miesiąc.)</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#WalentyMichalak">... Związek Zawodowy Pracowników Kolejowych Z.Z.P. nie spocznie, dopóki tych dodatków nie wywalczy.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#WalentyMichalak">Umundurowanie i ubiory ochronne otrzymują również tylko niektóre kategorie pracowników, natomiast większość kolejarzy umundurowania i ubiorów ochronnych nie otrzymuje, chociaż pełnią oni służbę zewnętrzną i są narażeni na wszelkie zmiany atmosferyczne. Robotnicy drogowi, którzy całą zimę pracują na mrozie i słocie, nie otrzymują ciepłej odzieży ochronnej, skutkiem czego podlegają przeziębieniu i chorobom, gdyż wskutek niskich poborów nie są w stanie należycie zaopatrzyć się na zimę. Stan taki winien ulec zmianie, gdyż oszczędności na zdrowiu pracowników nie dadzą kolejnictwu korzyści, a przeciwnie spowodują zwiększenie wydatków na leczenie chorych, lub emerytury dla wdów i sierot po zmarłych wskutek przeziębienia pracownikach.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#WalentyMichalak">A jeżeli już chodzi o leczenie chorych, to trzeba stwierdzić, że pomimo wielokrotnych uchwał i rezolucji, nie można się od Ministerstwa doprosić ujednostajnienia lecznictwa na wzór zachodnio europejski w drodze ustawowej.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#WalentyMichalak">Pomimo dodatnich wyników eksploatacji kolei za rok ubiegły Ministerstwo Kolei stosuje takie oszczędności, jakich nie stosowano podczas największego kryzysu gospodarczego. A mianowicie, wskutek zmniejszenia kredytów dyrekcja kolejowa krakowska i wileńska skróciły dla robotników drogowych czas pracy, krakowska do 3 dni w tygodniu, a wileńska do 4. Więc niedość jeszcze tego, że z powodu wzrostu drożyzny i niestosowania mnożnej pobory tych pracowników obniżyły się do połowy, to jeszcze obniża się je do drugiej połowy z powodu redukcji. dni pracy. Rezultaty takiego traktowania pracowników kolejowych przez Rząd już dziś obserwujemy. Prowadzą one przedewszystkiem do dewastacji linii j już dziś mnożą się katastrofy kolejowe, które narażają kolejnictwo na milionowe straty, a pasażerów i pracowników kolejowych na niebezpieczeństwo. Stać Ministerstwo Komunikacji na wypłacenie remuneracji, natomiast nie stać na utrzymanie pełnego tygodnia pracy w wydziale drogowym. W tej sprawie klub nasz ma zamiar zgłosić wniosek.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#WalentyMichalak">Tak mogą w Polsce jeszcze postępować przedsiębiorcy i przemysłowcy prywatni, ale nie może tego robić Ministerstwo Komunikacji, nie mogą tego robić polskie koleje państwowe jako przedsiębiorstwo państwowe. Czy takie postępowanie może budzić wśród kolejarzy zaufanie do polityki Ministerstwa i zachęcić pracowników do sumiennej i uczciwej pracy, śmiem wątpić. Wszak to, co się obecnie na kolejach dzieje, jest jaskrawym dowodem, że Ministerstwo Komunikacji, wbrew interesom kolejnictwa, robi oszczędności na najnędzniej uposażonych pracownikach drogowych, a natomiast za pomocą remuneracji stara poprawić egzystencję uprzywilejowanych jednostek.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#WalentyMichalak">Od kilku lat na polskich kolejach państwowych pracuje tysiące pracowników czasowych i daremnie czekają oni na przemianowanie ich na stałych dziennie płatnych; zarobek tych pracowników wynosi, szczególniej w Małopolsce, od 2 do 4 zł. dziennie, wówczas kiedy minimum egzystencji dla rodziny robotniczej wynosi 9 zł. Jakżeż wobec tych warunków ci ludzie mogą się utrzymać za tę kwotę? A jednak takie płace daje się robotnikom czasowym na polskich kolejach państwowych. Czyż wobec tego można się dziwić, że przemysł prywatny gnębi robotnika, jeżeli instytucja państwowa taka jak kolei, świeci mu tak pouczającym przykładem! W dodatku w b. zaborze rosyjskim ci pracownicy czasowi są pozbawieni pomocy lekarskiej, co już jest lekceważeniem obowiązującej ustawy o ubezpieczeniu na wypadek choroby. Przemianowanie tych pracowników na stałych dziennie płatnych i poniechanie wyzysku winno bezzwłocznie nastąpić.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#WalentyMichalak">Administracja kolejowa z powodu braku pragmatyki służbowej nie respektuje prawomocnych wyroków sądów państwowych, tyczących się pracowników kolejowych. Pracownik oskarżony, a następnie przez sąd uniewinniony, jest dla kolei nadal przestępcą, którego pozbawia się pracy i nabytych praw. Odwrotnie, bywają wypadki, że wyroki sądowe, skazujące pracownika za nadużycia na więzienie, nie przeszkadzają w utrzymaniu go na stanowisku. Oto dwa małe przykłady: robotnik, ekspedycji st. Warszawa Wschodnia, Franciszek Beker, po 25-letniej pracy na kolei, za niedopatrzenie, skutkiem którego prywatny robotnik Zyskiewicz skradł z przesyłki 11 kg. wędliny, został pozbawiony praw emerytalnych i wydalony ze służby, chociaż sąd postępowanie karne umorzył z braku cech przestępstwa. Natomiast naczelnik parowozowni Łódź Fabryczna, p. Ostrowski, skazany przez sąd okręgowy za nadużycia na 3 miesięczne więzienie, pełni służbę bez przeszkód i administracja kolejowa me widzi nawet powodu do zawieszenia go w urzędowaniu. Chciałbym usłyszeć z miarodajnych ust p. Ministra, czy takie postępowanie administracji kolejowej nie obniżą powagi rządów polskich i nie wprowadza na kolejach demoralizacji i nie wierzy w bezstronność władzy.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#WalentyMichalak">Po wypadkach majowych zapanował w naszych sferach rządowych system odmładzania: odmładza się wojsko, odmładza się administracje, a Ministerstwo Komunikach odmładza pracowników kolejowych. Jaskrawym dowodem tej odmładzającej gospodarki na PKP jest szereg młodych emerytów, których w pełni sił j zdolności do pracy przeniesiono w stan spoczynku dla jakiegoś widzimisię przełożonych. Emeryci ci pobierają i pobierać będą ze szkodą dla Skarbu Państwa jeszcze przez długie lata emeryturę, chociaż mogliby z pożytkiem dla kolejnictwa pracować i chcą pracować, czego dowodem są delegacje nachodzące posłów w Sejmie i odpowiednie związki zawodowe. Taki stan rzeczy nie powinien być tolerowany, a pracowników tych należałoby bezzwłocznie przyjąć z powrotem do pracy.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#WalentyMichalak">Następnie co się tyczy pracowników kolejowych b. zaboru rosyjskiego, to są oni traktowani tak, jakby byli nie od matki, lecz od macochy. Wielu tych pracowników, którzy w służbie zaborców posiadali prawa nabyte, na polskiej służbie tych praw pozbawiono, etatowych przemianowano na dziennie płatnych, dziennie płatnych na czasowych. Lata wojny światowej odlicza im się częściowo lub w całości od wysługi lat i emerytury. Jednem słowem traktuje się ich odmiennie niż pracowników kolejowych b. zaborów pruskiego i austriackiego, którym prawa nabyte u zaborców w Polsce całkowicie przyznano. Musimy się domagać, ażeby te niesprawiedliwości jaknajrychlej usunąć i ażeby kolejarzom b. zaboru rosyjskiego przywrócić te prawa, jakie mieli u zaborców.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#WalentyMichalak">To samo odnosi się do ustawy emerytalnej. Według tej ustawy byłym pracownikom kolejowym z b. zaboru rosyjskiego przyznano 75% wysługi lat. Uważamy, że to jest wielka niesprawiedliwość, j domagamy się zrównania praw emerytalnych dla wszystkich pracowników pracujących na polskich kolejach. Tak samo zostali pokrzywdzeni kolejarze górnośląscy, bo chociaż tak dużo mówi się i pisze o znaczeniu Górnego Śląska dla Polski, jednocześnie robi się takie posunięcia, które Ślązaków rozgoryczają i zniechęcają do Polski. Do takich szkodliwych posunięć należy między innemi skrócenie dziennie płatnym kolejarzom górnośląskim 21-dniowych urlopów do 15-dniowych, a także niższe zaszeregowanie pewnej kategorii pracowników niż w innych dyrekcjach. Takie traktowanie nie przynosi korzyści Państwu, a powoduje rozgoryczenie. Dlatego też dotychczasowe błędy względem tamtejszych pracowników powinno się niezwłocznie naprawić.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#WalentyMichalak">Od czasu rewolucji majowej, która miała być, zdaniem niektórych czynników i ugrupowań politycznych, wyzwoleniem robotnika, stosunek przełożonych do podwładnych na kolejach znacznie się pogorszył. Za przykładem p. Wicepremiera, który kolejarzom proponował, aby sobie gdzieindziej pracy szukali, różne kacyki kolejowe pozwalają sobie na takie wybryki, jakie przed sanacją majową nie byłyby możliwe i to nie gdzieś tam na zapadłej prowincji, ale w Warszawie, pod bokiem Ministerstwa i całego Rządu. A na potwierdzenie tego, co mówię, przytaczam następujący fakt: zawiadowca stacji Warszawa Główna Osobowa, p. Trzepiński, w grudniu ub. roku pobił i skopał nogami na służbie zwrotniczego, niejakiego Wacha, i pomimo skargi wniesionej przez Związek Z. Z. P„ nie tylko nie został ukarany, lecz nawet otrzymał awans z VI do VII grupy uposażenia. Pan ten podobno cieszy się silnem poparciem w obozie pomajowej sanacji. To też z tego miejsca należy podnieść, że podobne wybryki nawet pod moskalem nie były tolerowane, natomiast dziś w okresie rządów rzekomej lewicy patrzy się na to przez palce.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#komentarz">(P. Harusewicz: To są rządy istotnej lewicy, a nie rzekomej)</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#WalentyMichalak">Ja uważam, że rzekomej lewicy.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#WalentyMichalak">Ograniczony czas przemówienia nie pozwala mi na wyłuszczenie tych wszystkich krzywd, jakich doznają pracownicy kolejowi, zwłaszcza niżsi, ani też na ujawnienie wszystkich niedomagań, istniejących na polskich kolejach państwowych. Reasumując jednak swoje wywody, domagać się muszę, żeby dotychczasowy stosunek Ministerstwa Komunikacji i całego Rządu do pracowników kolejowych uległ zasadniczej zmianie.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#WalentyMichalak">Słuszne postulaty kolejarzy muszą być spełnione, jeżeli Rząd chce, aby koleje nasze pracowały sprawnie i normalnie, tego bowiem wymaga interes kolejnictwa i Państwa. Dotychczasowe bowiem nieprzychylne traktowanie przez Rząd skromnych postulatów kolejarzy, obawiam się, że doprowadzić musi w konsekwencji do walki, której rezultaty bez względu na wyniki będą dla kolejnictwa katastrofalne. Ostrzegamy przed tem Rząd, by zawrócił z błędnej drogi póki czas.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#WalentyMichalak">Na zakończenie chciałem zwrócić się specjalnie do p. Ministra Komunikacji z zapytaniem. Na konferencji u p. Ministra w dn. 4 b. m., która odbyła się z t. zw. blokiem kolejowym, według wiadomości otrzymanych od tegoż bloku p. Minister miał oświadczyć, że związki kolejarzy, jak Związek P.Z.K. i Z.Z.P. swojemi występami działają na szkodę Państwa. Panie Ministrze!</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#komentarz">(Głos: Niema go!)</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#WalentyMichalak">Narodowy obóz pracy o niepodległą Polskę walczył i w niepodległej Polsce stał, stoi i stać będzie na państwowem stanowisku. My wiemy, że po wypadkach majowych używa się wszelkich środków ażeby ten narodowy obóz pracy sprowokować. Wiemy, że doszło do tego, do czego w Polsce niepodległej — muszę powiedzieć ze wstydem — dojść nie powinno, że bagnety policji polskiej wymierzono przeciw robotnikom o usposobieniu narodowem. To też musze p. Ministrowi oświadczyć całemu Rządowi, że myśmy przetrzymali Moskali i Niemców, myśmy się nie owijali jak bluszcz koło tronu Habsburgów i Romanowych, przetrzymamy i sanację moralną.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#AleksanderZwierzyński">Zanim udzielę głosu następnemu mówcy odczytam Panom pismo, które otrzymałem od Ministra Skarbu:</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#AleksanderZwierzyński">„Na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia 5 lutego 1927 r. mam zaszczyt przesłać w załączeniu projekt zmian w preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1927 r. do 31 marca 1928 r., a mianowicie w grupie „B. Przedsiębiorstwa” część 11. Ministerstwo Komunikacji, dotyczących wydzielenia z tej części działów 7 i 8 i utworzenia z tych działów osobnej części 17, Ministerstwo Poczt i Telegrafów, tak w grupie „A. Administracja”, jak w grupie „B. Przedsiębiorstwa”.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#AleksanderZwierzyński">Wskutek powyższych zmian dotychczasowe części preliminarza 17,18 i 19 ulegną przesunięciu w swej kolejności o jedno miejsce”. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#StanisławWartalski">„Wniosek Rządu w sprawie przeprowadzenia zmian w preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1927 r. do 31 marca 1928 r.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#StanisławWartalski">Budżet Zarządu Poczt i Telegrafów na rok 1927/28 wyłącza się z Ministerstwa Komunikacji i wciela się do Ministerstwa Poczt i Telegrafów, jako część 17-tą budżetu państwowego, przyczem preliminarz dochodów i wydatków Centralnego Zarządu (Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów, obecnie Ministerstwo Poczt i Telegrafów) przenosi się z przedsiębiorstw do grupy A. „Administracja”, jako dział 1, pozostawia się zaś w grupie B. „Przedsiębiorstw” budżet Poczty i Telegrafu jako dział 2-gi i przedsiębiorstw pomocniczych (Radjo i Wytwórnia) jako dział 3-ci tego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#StanisławWartalski">W obrębie działu 2-go zmienia się numerację rozdziałów następująco: Rozdział 1-szy — Urzędy Pocztowe, rozdział 2-gi — Główny Magazyn Materiałów Pocztowo Telegraficznych, rozdział 3-ci — Izba Kontroli Rachunkowej w Bydgoszczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AleksanderZwierzyński">Będę traktował ten wniosek jako poprawkę Rządu do drugiego czytania budżetu. Głos ma p. Łypacewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WacławŁypacewicz">Wysoki Sejmie! Budżet polskich kolei państwowych należy do najważniejszych budżetów nie tylko pod względem gospodarczym, ale i pod względem skarbowym. Obejmuje on w wydatkach 1.076.000.000, czyli więcej niż największe trzy budżety administracyjne, budżet wojska, oświaty i skarbu razem wzięte. Zdaniem mojem, i Komisja Budżetowa i Sejm w roku bieżącym i latach poprzednich zbyt mało uwagi, poświeciły temu wielkiemu działowi budżetu. Gdyby budżet kolei był właściwie kontrolowany przez Sejm i z taką przynajmniej uwagą, jaką poświęcano mniejszym budżetom, to przypuszczam, że dochód netto rocznie z kolei czy to przez zmniejszenie wydatków, czy zwiększenie dochodów wyniósłby conajmniej ćwierć miliarda. Gospodarka kolejowa w Polsce od samego początku znajduje się w stanie chaotycznym i dotąd nie została uporządkowana.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WacławŁypacewicz">Taki stan rzeczy nic jest oczywiście winą tylko obecnego ministra. Ale wydaje mi, się, że od maja r. ub. zrobiono bardzo niewielki postęp, a w wielu dziedzinach nie tylko nic nastąpiła poprawa, ale raczej znaczne pogorszenie. Wszyscy cenimy p. Ministra Kolei, naszego kolegę z Komisji Budżetowej, jako człowieka uczciwego, pracowitego, oddanego sprawie, ale wydaje mi się, że w danym wypadku jako chemik może zbyt słabe kwasy stosował do wytępienia tego zła, które tam się zagnieździło i pozwolił na leszcze większy jego rozwój. Do tej nory nie mamy np. inwentarza kolejowego. Nikt nie wie, jaki jest istotny majątek kolejowy, nikt nie wie, jaka jest istotna wartość funduszu obrotowego i wskutek tego nie można sporządzić bilansu.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(P. Wędziagolski: Ale Niemcy wiedzą?)</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WacławŁypacewicz">I Niemcy nie wiedzą. Dlatego nikt nie może określić, jaki jest rzeczywisty czysty dochód kolei.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#WacławŁypacewicz">Mówiono dużo o komercjalizacji przedsiębiorstwa kolejowego, ale do dzisiejszego dnia istotna komercjalizacja nie została tam wprowadzona. Jeżeli ruch osobowy na naszych kolejach jest nieźle prowadzony, pod względem punktualności, tak, że nic mamy się czego wstydzić wobec najlepszych nawet kolei w Europie, to pod względem ruchu towarowego stoimy znacznie gorzej, i to nie tylko dlatego, że nam brakowało nieraz wagonów, gdy było nadmierne żądanie tych wagonów, ale dlatego, że wagonów w Polsce nikt niemal nie dostał, nic opłaciwszy się. Stwierdził to nawet p. Minister na Komisji Budżetowej, gdy mówiono, że się płaci po 15 zł. od wagonu, oświadczył., że zna wypadki, że płacono do 150 zł. od wagonu. A mówią świadomi rzeczy, że był taki okres, że za pośrednictwo w otrzymaniu 10 całych pociągów węglowych płacono więcej, aniżeli to, co kolej otrzymywała za przewóz. Mniemam, że to jest winą bezczynności ministerstwa, że tych zjawisk ujemnych nie tępi.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#WacławŁypacewicz">Nadużycia są nawet tolerowane zgóry 1 to jest mojem zdaniem rzecz najgorsza. Powołam się tu nie na przypuszczenia, ale na fakty. Kiedy jeden z naszych kolegów, poseł Kapeliński, jako sprawozdawca Komisji otrzymał od Komisji Komunikacyjnej polecenie, ażeby zbadał odpowiednie akty w dyrekcji kolei radomskiej, na mocy pisma Marszałka Sejmu zwrócił się z tem do Ministerstwa Kolei, ówczesny minister Tyszka na badanie akt zezwolił, jednak kiedy minister Tyszka wyjechał, zastępujący ministra wiceminister p. Eberhardt polecił dyrekcji kolei państwowej w Radomiu, aby nie udzielała żadnych informacji i nie dawała do przejrzenia żadnych aktów posłowi upoważnionemu przez komisję sejmowa. Poseł Kapeliński dopiero no powrocie ministra do aktów dotarł...</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#komentarz">(Minister Kolei p. Romocki: Kiedy to było?)</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#WacławŁypacewicz">To było w 1925 roku... doprowadził swoja pracę do końca i dzięki temu uratował dla kolei kilka milionów złotych, a kilkunastu urzędników poszło pod sąd, między innemi szwagier p. Eberhardta. Było widocznie dążenie z góry do tego, by nie pozwolić aktów w porę obejrzeć i dać czas do zatarcia śladów, bo komuś na tem zależało.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#WacławŁypacewicz">Na kolei pannie ogólne przekonanie, że ktokolwiek wykryje nadużycie, ktokolwiek o niem zamelduje swej władzy, zostanie natychmiast usunięty, i niestety fakty takie zachodzą nie tylko wobec zwykłych pracowników, ale i wobec kontrolerów. Kontrolerzy, którzy wykryli większe nadużycie, zostali usunięci, jak p. Andrzejewski, jak Krygier, który wykrył nadużycie dyrektora Dobrzyckiego. Sam zaś dyrektor Dobrzycki został jedynie przeniesiony z Poznania do Krakowa. Istnieje wśród kolejarzy przekonanie, że każdy, kto popełnia nadużycia, widocznie ma do tego prawo z góry. Wiadomo powszechnie. że bez odpowiedniego aneksu w obiegowej walucie wagonów się nie dostaje. Wiadomo powszechnie, że opłacają się dostawcy, by otrzymać dostawę lub wyższe ceny. Najwyższa Izba Kontroli ujawniła szereg faktów, iż pomimo, że było za dużo danego towaru, kupowano dalej, bo to przynosiło zysk tym co dawali obstalunki. To też pomimo, iż Ministerstwo już dawno poleciło, by kapitał obrotowy wynosił tylko 101 milionów, wynosi on w dalszym ciągu prawie dwa razy tyle. Niema dostatecznej kontroli nad zamówieniami i dostawami. Kontrolerzy są zahukani i boją się narazić.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#WacławŁypacewicz">Przedmówcy moi wytykali nadużycia z koncesjami jak np. Orbisu i t. p. Powtarzać tych zarzutów nie będę. W każdym razie nie ulega wątpliwości że pod względem moralnym sanacji w kolejnictwie nie dokonano.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#WacławŁypacewicz">Pod względem taryfowym polskie koleje państwowe jednak stoją poniżej dopuszczalnego poziomu. Taryfa nasza, napisana w swoim czasie na kolanie, była dorywczo zmieniana, dlatego do dziś nie jest porządnie opracowana, w Ministerstwie nawet niema odpowiednich fachowców, którzyby mogli tego dokonać. Dział handlowy jest postawiony bardzo źle. Zawierane umowy, czy to z dostawcami czy z klejentami, pod względem handlowym są nieraz zdumiewające. Dokonywa się milionowych wydatków zupełnie niepotrzebnie. Na Komisji Budżetowej dowiedzieliśmy się, że 800 lokomotyw zostało gruntownie naprawionych po to, żeby je postawiono na liniach zapasowych jako niepotrzebne. Na zapytanie, dlaczego one stoją bezczynnie, odpowiedziano nam, że stoją, bo mogą uciągnąć tylko 300 ton, a nowoczesna duża lokomotywa ciągnie 1.000 ton. Zapytaliśmy więc, dlaczego je naprawiano? Otrzymaliśmy odpowiedź: dlatego, bo były zepsute. Wyrzucono niepotrzebnie kilkadziesiąt milionów, a gdyby te kilkadziesiąt milionów były włożone w melioracje rolne, to mielibyśmy co rok więcej zboża o kilkanaście milionów. Podobno na czele tego działu stoją ludzie, szanowni i uczciwi, ale zdaje się, że zbyt starzy i niedołężni i powinni być zastąpieni przez siły młodsze, energiczniejsze i handlowo wyrobione.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#WacławŁypacewicz">Osławione kontrakty długoterminowe, zawierane przez ludzi, którzy dotąd niestety na kolei rządzą, byty zawarte z tak wielką szkodą dla kolei, że sprawiają wrażenie, że były zawierane albo przez ludzi, którzy nie rozumieli tego, co podpisali, albo też przez ludzi zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#WacławŁypacewicz">Co się tyczy kupna „Wagonu”, wyjaśniliśmy, na Komisji Budżetowej, że cena 5.800.000 złotych w złocie jest za duża, że ona musi ulec redukcji. Założyciele włożyli nie wiele w „Wagon”, a obecni posiadacze zapłacili za nabyte 95% akcji bardzo małą sumę. Pozatem, jako prawnik, uważam, że kontrakty te długoterminowe, idące w setki milionów, mogą i winny być unieważnione nie tylko dla tego, że były zawarte w złej wierze ale dlatego, że były zawarte z pogwałceniem ustawy konstytucyjnej. Konstytucja nie pozwala na zaciągnięcie nawet 100.000.000 zł. bez pozwolenia Sejmu, tymczasem w tej drodze zaciągnięto miliardowe zobowiązania budżetem nie objęte na lata cale. Gdybyśmy inaczej Konstytucję tłumaczyli, to doszlibyśmy do wniosku, że minister mógłby ważnie zawrzeć na 100 lat kontrakt na monopolową dostawę wagonów po cenie podwójnej lub potrójnej na miliardy złotych w złocie, co byłoby absurdem. Panowie z prawicy mogą uważać moje przekonania prawnicze, jako członka lewicy za zbyt...</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#komentarz">(Głos: Elastyczne.)</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#WacławŁypacewicz">... radykalne. Otóż muszę zakomunikować Panom, że Marszałek Senatu Trąmpczyński, którego o lewicowość podejrzewać trudno, jest tego samego zdania, że kontrakty te powinny być unieważnione jako nielegalnie zawarte i oświadczył mi, że zasięgał opinii jednego ze znanych profesorów prawa uniwersytetu warszawskiego — teraz profesorowie są w modzie, i ten wyraził takie same zdanie.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#WacławŁypacewicz">Z tych względów popieram naszą rezolucję co do przeprowadzenia na kolei ścisłej sanacji stosunków. A do Wysokiego Sejmu mam wielką prośbę, żeby na przyszłość i Komisja Budżetowa i Sejm szczegółowiej badały budżet kolei. Nieraz prowadzimy spory o 100 zł, a tutaj uchwalamy bez dyskusji pozycje większe niż budżety Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Reform Rolnych razem wzięte.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Władysław Ostrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WłOstrowski">Wysoka Izbo! Mając bardzo czas ograniczony, bo zaledwie dziesięć minut, będę w formie deklaracji mówił o tak wielkim dziale, jaki przedstawia Ministerstwo Komunikacji. Jako stronnictwo doceniamy w wysokim stopniu rozwój gospodarki kolejowej, bo zdajemy sobie sprawę, że stanowi ona ścisły związek z rozwojem sił gospodarczych Państwa, z rozwojem jego kultury i decyduje również o obronie Państwa na wypadek wojny.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WłOstrowski">Śledząc rozwój gospodarki kolejowej, z zadowoleniem stwierdzamy, że wyszła z okresu deficytowego. Jeżeli w r. 1923 codziennie Skarb Państwa dodawał do kolei blisko milion złotych, co wyniosło ostatecznie 334 miliony, jeżeli w roku następnym 1924 tylko 104 miliony na skutek haseł oszczędnościowych, jakie w Sejmie były podnoszone, w roku 1925 już na Komisji Budżetowej mówiono o dochodach, jeżeli w r. 1926 wpłynęło do Skarbu Państwa dwadzieścia kilka milionów zł, to z zadowoleniem stwierdzamy stopniową naprawę gospodarki kolejowej. Ale tego mało. Kolej powinna być nie tylko przedsiębiorstwem samowystarczalnem, ale i odpowiednio dochodowem, byle tylko linia rozwoju nie została załamana i w dalszym ciągu były warunki jej rozwoju. Niestety stwierdzamy, że P. K. P. w obecnym okresie znalazły się jakby na rozdrożu, że przed niemi jest droga albo ta, jaką wskazują koleje zachodniej Europy, t. j. przebudowy organizacji w myśl zasad przedsiębiorstwa handlowego, albo ponownego powrotu do okresu deficytowego. Dowodem tego stanu rzeczy jest rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej 1926 r. które miało na celu zapoczątkowanie nowego kursu gospodarki kolejowej. Zawisło między niebem a ziemią dlatego, że jest nierealne, w treści pobieżnie opracowane, że zawiera sprzeczności, bo jak można pogodzić centralistyczną władzę p. Ministra Komunikacji z obowiązkami włożonemi na generalnego dyrektora, który ma zagwarantować dochody przedsiębiorstwa, będąc pozbawionym wpływu na źródła do chodów. To się nie da jednego z drugiem pogodzić i dlatego rozporządzenie okazało się nieżywotnem i mamy chyba prawo spodziewać się, że ulegnie zasadniczej zmianie.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WłOstrowski">Fałszywy wstyd należy odłożyć na bok i powołać ekspertów, aby, wzorując się na zasadach państw zachodnich, opracowali w szczegółach organizację P. K. P.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#WłOstrowski">W dziale gospodarki zasobami materiałowemi domagamy się zasadniczych zmian w tym kierunku, iżby Ministerstwo nie pełniło równocześnie dwu funkcji, kupca i kontrolera. Są zbyt liczne przykłady, że dokonywane kupno jest niejednokrotnie niewłaściwe. W ręku Ministerstwa winna pozostać najściślejsza kontrola nad działalnością w tym kierunku innych organów.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#WłOstrowski">Dotknę dalej w sposób bardzo ogólny działu gospodarki wagonowej. Już szanowni moi przedmówcy mówili o nieporządkach, ale ja dam na to lekarstwo. Jak długo Ministerstwo Komunikacji nie będzie miało ewidencji codziennej pracy taboru, tylko będzie polegało na dotychczasowym systemie dekadowym, rozdziału wagonów co 10 dni uzupełnianym, tak długo nie położy się końca rozmaitym szkodliwym objawom w tej dziedzinie naszych kolei.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#WłOstrowski">Reorganizacja gospodarki wagonowej na podstawie scentralizowania w M. K. rozdziału wagonów dla poszczególnych dyrekcji kolej, jest konieczna, ażebyśmy kampanii jesiennej nie przegrywali, ażebyśmy eksportowi węgla najlepiej mogli podołać.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#WłOstrowski">W gospodarce taborowej uderzają pewne rzeczy, o których również wspomnieć muszę. Na gospodarce tej ciąży brak zupełny programu. Dowodzi tego fakt, że 800 parowozów, w stanie dobrym, użytecznym, których naprawa pochłonęła duże sumy, odstawiono na tory, aby rdzewiały. Jest rzeczą zupełnie słuszną, gdy Wysoka Izba zapyta Pana Ministra: dlaczego się to dzieje? Jakkolwiek są to parowozy przeważnie starego typu, to jednak z pożytkiem mogłyby być użyte, gdyby był jasny plan działania, któryby zaoszczędził gospodarce kolejowej poważnych strat.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#komentarz">(Głos: Ile jeden parowóz kosztuje?)</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#WłOstrowski">To zależy, 200, 300.000 zł., obecnie zdaje się; drożej. Niemniej w sprawie taboru wagonów towarowych dzieją się rzeczy, które wymagają nagłej naprawy.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Poniatowski.)</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#WłOstrowski">Gospodarowaliśmy w tym dziale dotychczas źle, bo jeżeli wagonów towarowych rozbito kilkanaście tysięcy sztuk, mówi się nawet o 20.000, a zdaniem ludzi fachowych 50% — to 50% z nich były jeszcze do użycia na lat kilka. Taka gospodarka zasługuje nawet na nazwę lekkomyślnej. Rozporządzenia rozbijania ich szły z ministerstwa, które kierowało się metryką wagonów, a nie zbadaniem ich dobrej użyteczności. Rozsprzedane pudła z tych wozów. które się widzi w niektórych miejscowościach, potwierdzają powyższe przypuszczenia.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#WłOstrowski">Dla tego domagamy się, ażeby przewidziane w tym budżecie rozbicie w roku 1927/28 2.500 wagonów towarowych poddane zostało ocenie komisji w kierunku użyteczności tych wagonów dla ruchu wewnętrznego w okresie kampanii jesiennej. Ponadto stajemy wobec innego zjawiska w tym wypadku: 2.500 wagonów ma być rozbitych, zaś nowych wagonów towarowych ma być zakupionych 2.000. A więc 500 wagonów będzie już brakować na rok 1927. Jeżeli tak dalej pójdzie, to ilość taboru nie będzie się zwiększać, ale będzie się kurczyć.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#WłOstrowski">Dotknę jeszcze jednego działu, który stanowi bardzo ważne zagadnienie gospodarki kolejowej t. j. warsztatów kolejowych, gdzie się dokonuje naprawa taboru. Jesteśmy za tem, żeby naprawę taboru kolejowego w całości one przeprowadziły. Ale w konsekwencji musi nastąpić reorganizacja warsztatów, ażeby je programowo rozbudować i jaknajlepsze wyniki pracy osiągnąć. Ja sporów nie będę prowadzić o to, czy możemy być zadowoleni z dostatecznych wyników czy nie, czy można powoływać się na sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli Państwa z roku 1925 czy 1924, bo sądy są sprzeczne na tym punkcie, ale powiem, że wiele jest jeszcze do zrobienia, ażeby warsztaty kolejowe postawić na właściwym poziomie.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#WłOstrowski">Zgłaszamy rezolucję tak w tej sprawie, jak również w sprawie reorganizacji i gospodarki wagonowej oraz rewizji taryf kolejowych z uwzględnieniem potrzeb rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#WłOstrowski">Wobec wyczerpanego czasu przemówienia zgłaszamy wniosek bez podania bliższych motywów na skreślenie 500.000 zł w dz. V § 3 „Naprawa taboru” z kwoty nadmiernie wysokiej i niczem nieuzasadnionej w porównaniu z kredytami na ten sam cel w r. 1926 t. j. z 149.50Q.000 zł. na 144.500.000 zł. z przekazaniem tej kwoty na rzecz M. R. R. Dział II, § 17. Dotacje na fundusz zapomóg i kredytu ulgowego. Potrzebę tej zwyżki uzasadniliśmy przy omawianiu budżetu M. R. R.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JuliuszPoniatowski">Głos ma p. Minister Komunikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Wysoka Izbo! Referat p. posła Chądzyńskiego wygłoszony dziś w skrócie, a w całej pełni wypowiedziany na komisji, przedstawił niewątpliwie bardzo jasny, dokładny i obiektywny obraz tego, co się dzieje na kolei. Jeżeli w pewnych punktach mógłbym się nie zgadzać z referentem, tem nie mniej muszę zgodzić się, że p. Chądzyński, będąc ministrem kolei, mógł obejrzeć ten aparat od wewnątrz, mógł uzyskać duży obiektywizm, który w rezultacie mnie, jako obecnemu Ministrowi Kolei, ułatwia wykorzystanie uwag, poczynionych przez p. posła Chądzyńskiego.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Jeżeli jednak tak jest, jeżeli naogół p. poseł Chądzyński zachował obiektywizm w swoim referacie, to jednak muszę stwierdzić, że, mówiąc o brakach na kolei, musiał to adresować zarówno do swoich poprzedników, jak i do siebie, a wręczcie i do mnie.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Część więc tych zarzutów oczywiście mnie nie dotyczy.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Chcę przytem stwierdzić, że jeżeli chodzi o powtarzanie z roku na rok tych samych zarzutów, jakie były wypowiedziane powiedzmy w r. 1922, albo skonstatowane przez Najwyższą Izbę Kontroli w r. 1924 i przeadresowanie bez wskazania terminu pod moim adresem, to przyznam, iż w ustach pewnych mówców dzisiejszych jest to chęć tylko chwycenia za kij dlatego, że się chce psa uderzyć; obawiam się jednak, że ta metoda stosowania zarzutów przestarzałych, cytowania usterek dawnych, a już nieistniejących spowoduje, iż ów kij zamieni się w wiecheć słomy. Jeżeli, jak powiadam, uwagi p. referenta są obiektywne, to tem nie mniej są pewne przeoczenia, na które chcę zwrócić uwagę. I tak na stronie 1-ej sprawozdania p. posła referenta powiedziane jest, że w obliczeniu wysokości kapitału obrotowego w P. K. P. różnice pomiędzy Ministerstwem Komunikacji a Najwyższą Izbą Kontroli Państwa idą w dziesiątki milionów złotych. Stąd możnaby wywnioskować, że jakieś dziesiątki milionów złotych znikły z ogólnego budżetu Państwa i że stało się nadużycie. Otóż w naszych warunkach, gdzie słowo wydrukowane bierze się z małym krytycyzmem, należałoby, mojem zdaniem, w sprawozdaniu dodać, że jeżeli jest ta różnica, to ona wynika tylko ze sporu, jaki zachodzi pomiędzy Ministerstwem Komunikacji i Ministerstwem Skarbu co do sposobu zarachowania pewnych dotacji, które mogą być zwrotne lub też mogą również być bezzwrotnem subsydium dla kolei od Ministerstwa Skarbu na rzecz kapitału obrotowego, bądź na inwestycje.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Mówię to dlatego, że Panowie mogą być w błąd wprowadzeni, przez takie postawienie kwestii, jak to ma miejsce w sprawozdaniu. Dalej, na tej samej stronie jest mowa o tem, co zostało również podkreślone przez kilku następnych pp. posłów, a mianowicie, że w rachunkowości kolejowej brak sprawozdań rachunkowych, niema bilansów rocznych, niema inwentarza i szacunku majątku kolejowego. Otóż tak. rzeczywiście było do niedawnego czasu, lec obecnie jest inaczej. Bilans za rok 1924 już jest sporządzony, sprawozdania rachunkowe za rok 1924 i 1925 są już zakończone i przedstawione, gdzie należy. Bilans za rok 1925 będzie zakończony w ciągu kilku tygodni, a w każdym razie mogę Wysoką Izbę zapewnić, że bilans ten będzie na 1 kwietnia gotów, tak samo, jak. bilans za rok 1926 napewno zestawiony będzie przed dniem 1 sierpnia.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Przechodzę do spraw inwentarza. Stwierdzam, że szacunek majątku jest zrobiony. Panowie zechcą łaskawie sobie przypomnieć, że w słynnym projekcie ustawmy sanacyjnej, przedstawionej Wysokiej Izbie przez rząd p. Grabskiego, były podane pewne liczby, określające majątek kolejowy. Kwoty te były jednak kwestionowane pod pewnemi punktami. Rzecz została zrewidowana powtórnie ń okazało się, że ten majątek jest ściśle określony i wynosi 4.151.000.000 zł. w złocie, bez kolei należących do Rady Portu i kolei prywatnych, które są w zarządzie P. K. P.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Chciałbym wskazać ma. metodę, w jakiej był określony ten majątek kolejowy. Zastosowano metodę genetyczną, a mianowicie określone zostało na mocy aktów, na mocy dawnych wykazów, jaki był kapitał zakładowy poszczególnych kolei prywatnych, obecnie przejętych przez Państwo, lub jak? był włożony kapitał ma budowlę kolei przez zarządy państwowe. Następnie wprowadzono dodatkowe inwestycje i potrącono kwoty za zniszczony majątek, a stąd otrzymana została ta suma, którą przed chwilą wymieniłem.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Przechodzę teraz do sprawy wykupu fabryki „Wagon” która to sprawa nie została tutaj z całą ścisłością wyjaśniona. Pozwolę sobie częściowo przeczytać część sprawozdania, która dotyczy „Wagonu”.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Fabryka „Wagon” została założona na skutek zawarcia wymienionej wyżej umowy — to jest obstalunku na dostawę tylu wagonów towarowych i tylu wagonów osobowych dla P. K. P. w terminie do 31 roku. „Firma otrzymała od. rządu w r. 1920 bezprocentową pożyczkę inwestycyjną, w wysokości 15 milionów marek polskich, po przerachowaniu na dolary 64.800 dolarów am. i 5 proc, pożyczkę inwestycyjną w wysokości 35 milionów mk. polskich, po przerachowaniu na dolary 28.600 doi. am. w roku 1921”. Z przeczytanego tutaj ustępu wynika pytanie, czy fabryka została wybudowana za pieniądze państwowe, czy też pieniądze pożyczone zostały zwrócone i zwaloryzowane. I dalej ani słowa o owych pożyczkach. Z przytoczonego tutaj ustępu można przyjść do przekonania, że fabryka zastała wybudowana za pieniądze państwowe, bowiem niema tam mowy o zwrocie tych pożyczek. Zapytuję się przeto, czy p. referentowi wiadomo, czy też nie o zlikwidowaniu tych długów fabryki „Wagon” wobec Skarbu Państwa? Myślę, że to jest szczegół ważny, który został przecież oświetlony przez Podkomisję, wyłoniona w tej sprawie przez Komisję Budżetową. Na podstawie prac tej Podkomisji stwierdzam, że te pożyczki zostały zwrócone i zwaloryzowane w 100 proc.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Niepodkreślenie tego momentu w sprawozdaniu jest tą nieścisłością, którą muszę uwypuklić z całą silą, gdyż wszystkie przesłanki dalsze z tym momentem się wiążą.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Stwierdzone jest dalej w sprawozdaniu p. referenta. że Rząd chce kupić fabrykę zbyt drogo. Otóż jeżeli pomiędzy Wysoką Izbą a Rządem może zachodzić kwestia co do wartości pewnego obiektu, to należy postąpić tak, jak wogóle w każdym sporze, gdy zachodzi kwestia to do oceny materialnej, a mianowicie. postawić pytanie, które tu rzucił poseł Harusewicz, w chwili gdy przemawiał poseł Chądzyński: „A ile według opinii Wysokiej Izby fabryka ta istotnie warta”. I należy odpowiedzieć na to pytanie: Niechże Wysoka Izba zechce określić wartość tego obiektu. Tego Komisja Budżetowa nie uczyniła. Zrobiono natomiast rzecz inną — skreślono 1/2 mil. zł. jako demonstrację. Okazuje się, że demonstracja wymaga aż tak dużej kwoty. Zademonstrować można było w inny sposób, chociażby w drodze rezolucji. Rozumiem, że chodzi tu nie o demonstrację, lecz o stworzenie wątpliwości na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Fabryka „Wagon” była oceniana kilkakrotnie. W r. 1925 w lutym przez Wojewódzką Komisję Szacunkową w związku z kontrowersją, jaka zaszła między Towarzystwem a Ministerstwem Skarbu co do oceny kapitału zakładowego i innych pozycji bilansu otwarcia, Ocena ówczesna Wojewódzkiej Komisji szacunkowej wynosiła 8.300.000. Następnie oszacowanie było przeprowadzone przez Komisję Ministerstwa Kolei w wysokości 6.300.000. Od tej sumy Ministerstwo zdołało odtargować sumę 500.000 z tem, że z 5.800.000, jakie miało wziąć Towarzystwo, 100.000 odtrąciło Ministerstwo na cele opłaty aktu przewłaszczenia i niektórych podatków związanych z dokonaniem tej transakcji. W rezultacie towarzystwo „Wagon” otrzymałoby 5.700.000, jednak i ta kwota musi być pomniejszona o pewne kwantum, które pochodzi z zapłaty Skarbowi części należności za samą tranzakcję. Ta opłata, jeżeli się nie mylę, wynosić ma nie mniej jak 100.000. Innemi słowy, przy szacunku jednym który wynosił 8.300.000 — nie powołuje się na Bank Gospodarstwa Krajowego — oraz przy szacunku drugim, który wynosił 6 milj. 300 tys., obniżona została cena do 5.700.000, z czego odpada jeszcze 100.000 zł. na rzecz Skarbu Państwa. Chodziło również Rządowi O stwierdzenie, jaką sumę włożyli właściciele w tę fabrykę. Dlatego wysłałem specjalną Komisję, która pojechała na miejsce 1 zbadała, jakie były koszty własne przy budowie fabryki.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Panowie pojmują, że o ile się miało do czynienia z książkami opiewającemi na marki polskie i na złote to obliczenie było trudne. Wzięto więc za podstawę bilans otwarcia, zaakceptowany przez Ministerstwo Skarbu, a ponieważ koszta nieruchomości, która wchodzi w rachubę, wynosiły według bilansu otwarcia około 5.300.000, a od tego czasu zostały zrobione jeszcze pewne inwestycje w r. 1925 i 1926, to na 1 stycznia 1927 r. ta część wartości; o którą tentowało Ministerstwo Komunikacji, mogła być oszacowana na sumę 5.920.000. I oto pytam się, gdzie jest strata Skarbu Państwa? Ja umyślnie nie podnoszę tej okoliczności, że tą umowa pociąga za sobą pewne jeszcze korzystne momenty dla Skarbu Państwa j, że zwalnia nas od zobowiązań, jakie mamy w odniesieniu do fabryki Zieleniewskiego, ale w każdym razie trzeba stwierdzić, że Ministerstwo Komunikacji i Skarb Państwa zwalnia się w ten sposób przez korzystne celowe kupno od znacznego ciężaru.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Ze sposobem postawienia tej kwestii w sprawozdaniu p. referenta oczywiście pogodzić się nie mogę. Proszę o przywrócenie kredytu 500.000 na kupno tej fabryki.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Następnie Komisja Budżetowa przyjęła skreślenie 100 złotych przy kredycie na zakupienie, a raczej zamówienie przez Ministerstwo Komunikacji statków dla ruchu kabotażowego. Pan referent uznaje tę okoliczność — o ile się nie mylę, a tą sprawa szerzej była traktowana na komisji — że jeżeli nawet nastąpiła konieczność zrobienia pewnego wydatku nieprzewidzianego budżetem, to przecież Ministerstwo było zobowiązane przyjść w następstwie i poprosić o absolutorium.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Otóż jeżeli chodzi o formę, to przyjście o absolutorium następuje przy dodatkowej ustawie skarbowej Wszak w chwili obecnej Wysokiemu Sejmowi została przesłana dodatkowa ustawa skarbowa za rok 1925 i za rok 1926, w którym są niewątpliwie zmiany virement i dodatkowe kredyty, dodatkowa ustawa skarbowa wniesiona być musi. Jeżeli Rząd wcześniej nie przyszedł ze specjalną ustawą skarbową, to poprostu dlatego, że niema tego zwyczaju, że jest zwyczaj kumulowania za pewien okres czasu dodatkowych wydatków. Skreślenie tych 100 zł. także uważam, że nie jest właściwą formą demonstracji. Jednakże myślę, że p. referentowi chodzi o formę, a raczej o termin niezbędnego w danym wypadku absolutorium. Albo więc statki były potrzebne i celowość tego zakupu jest zaakceptowana przez Wysoką Izbę, albo jeżeli nie, to proszę w takim razie o skreślenie całości i pociągnięcie mnie do odpowiedzialności. Ja się nigdy od odpowiedzialności uchylać nie będę. O zamówieniu tych statków p. referent powiedział, że nie mając żadnego planu gospodarczego, planu eksploatacji tych statków, nie może oczywiście nic sądzić o stanie sprawy i że jakoby materiałów w tym kierunku otrzymać nie mógł w Ministerstwie Komunikacji. Ja bardzo żałuję, że w owym czasie, ani w chwili obecnej Ministerstwo Komunikacji nie posiada specjalnego działu, któryby obejmował żeglugę: dlatego u podwładnych mi urzędników p. referent tego materiału znaleźć nie mógł, lecz gdyby p. referent był łaskaw zwrócić się do mnie z całą lojalnością — pokazałbym mu te materiały. Te materiały byty opracowane nie przez urzędników Ministerstwa Komunikacji ale przez przydzielonych mi urzędników z Ministerstwa Przemysłu i Handlu, i zostało przewidziane, w jaki sposób eksploatacja może być prowadzona i jak się ta rzecz pod względem rentowości, czy ewentualniej deficytowości przedstawia. Więc sprawa była przemyślana. Jeżeli zaś chodził o administrację, w jaki sposób administracja tych statków ma być prowadzona, to ta okoliczność nie jest także żadną tajemnicą. Statki zostaną oddane p. Ministrowi Przemysłu i Handlu i będą włączone do towarzystwa, które się nazywa „Żegluga Polska”. W skład Rady „Żeglugi Polskiej” wchodzi również przedstawiciel Ministerstwa Komunikacji, Prezes Dyrekcji Gdańskiej.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Wielokrotnie podkreślano i obszernie traktowano przedmiot zaniechania pewnych zamierzeń organizacyjnych w Ministerstwie Komunikacji. Otóż jeżeli chodzi o sedno sprawy w odniesieniu do kolei, to samary Rządu stworzenia Generalnej Dyrekcji; Kolei bynajmniej zaniechane nie są. Przeciwnie pojmuję rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września jako pierwszy etap, któremu w organizacji niemieckich kolei odpowiada rozporządzenie z dnia 12 lutego 1924 r., po którym musi przyjść etap drugi rozwinięcia przedmiotu w kierunku możliwie najdalszej komercjalizacji. I tutaj przyznaję, że krytyka, z którą się rozporządzenie p. Prezydenta z 24 września spotykało, była bardzo przydatną dla dalszych zamierzeń oraz sądzę, że ona sprawi, iż ów drugi etap da się zrealizować prędzej i celowiej.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Sądzę, że w najbliższym czasie — myślę, że w ciągu 2 miesięcy — ta dalsza organizacja Generalnej Dyrekcji będzie rozwinięta. Powstać może pytanie, poco będzie istniało Ministerstwo Komunikacji, jeżeli ma powstać Generalna Dyrekcja Kolei? Ja mam to przekonanie, przesądzać zgóry trudno, ale mam przekonanie, że jeżeli będzie istniała Generalna Dyrekcja Kolei w Ministerstwie Komunikacji, to siłą rzeczy, siłą logiki wypadków musi się stać to, com początkowo zamierzą!, to jest przeniesienie pewnych działów komunikacji z innych resortów do Ministerstwa Komunikacji. Jednakowoż ja nie przesądzam, to się stać może, może jednak ta koncepcja zostanie odłożoną, jest to narazie obojętne, ale sama idea wyodrębnienia kolei jest tak doniosła, tak znaczna i w: realizacji tyle przyniesie korzyści, że o reszcie tymczasem niema potrzeby mówić. Oczywiście za tą stroną organizacyjną będą musiały iść wszystkie inne także, o której tutaj Wysokiej Izbie mówiłem. Będą musiały przyjść rozwiązania kwestii ogólnej ustawy kolejowej, następnie Kasy Chorych, jak również określić stosunek służbowy pracowników przedsiębiorstwa P. K. P. To są wszystkie sprawy, które będą musiały stanowić rozwinięcie tematu wyodrębnienie kolei we właściwe przedsiębiorstwo państwowe.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Ze spraw, które Panowie tu poruszali, jedną z ważniejszych jest kwestia uposażeń. Muszę powtórzyć tutaj to, co powtarzam wszystkim przedstawicielom związków, że kwestia uposażeń pracowników kolejowych jest najściślej związana z kwestią uposażeń pracowników państwowych. Wyodrębniona być nie może, nie może być, jako cząstka całości w tej chwili rozstrzygnięta. Gdy chodzi o byt kolejarzy w przyszłości, to sądzę, że największą gwarancją ich dobrobytu będzie, gdy nie będzie się powtarzać taki moment, jak 1 stycznia 1926 r., gdy zostały zmniejszone uposażenia, ażeby na tej drodze szukać równowagi budżetu. Będzie dobrze, gdy pracownik będzie zupełnie pewnym, że w następnych miesiącach pensja jego wyniesie tyle, ile wynosi teraz, a nie mniej.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Rozwiązanie kwestii uposażeń pracowników opiera się na postępie w dochodach Państwa. I otóż, jak powiedziałem, reorganizacja konstrukcji administracji kolei musi do tego doprowadzić.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Przechodzę do spraw taryfowych, które były dziś poruszane prawie w każdem przemówieniu. Zarządziłem rewizję taryf, która ma na celu szereg spraw, nie tylko zmianę klasyfikacji, nowego ustosunkowania stawek kolejowych, które obecnie nie odpowiadają życiu, ale i wzmożenie wpływów. Nasze dotychczasowe taryfy nie odpowiadają życiu gospodarczemu, nowemu układowi stosunków gospodarczych, które się obecnie dopiero poczynają krystalizować. Pracę nad taryfami podjęto obecnie w Polsce poraź pierwszy, gdyż wszystkie inne polegały na mechanicznem podnoszeniu wszystkich stawek. Ta pierwsza praca w Polsce będzie wykonaną przed 1 stycznia 1928 r. i na 1928 r. przyjdziemy z nową taryfą lepiej ułożoną i niewątpliwie mogącą wprowadzić daleko znaczniejsze Wpływy. Organizując biuro rewizji taryf, możną było tę rzecz szerzej postawić, t. i. tak, jak się to czyni powiedzmy na Zachodzie, gdzie normalnie rewizja taryf trwa 3 do 5 lat. Sądzę jednakowoż, że myśmy na to czasu nie mieli, że cyzelowanie taryf może nastąpić w dalszych okresach, a tymczasem należy je przynajmniej zgrubsza ociosać, aby nie hamować rozwoju życia gospodarczego. Ta praca będzie kierowana przez najlepszych naszych znawców taryfowości. W Polsce wogóle taryfowców jest stosunkowo niewielu i nie jest łatwo znaleźć ludzi obznajmionych z tym przedmiotem. Mogą panowie być przekonani; że pierwszą rzeczą po objęciu ministerstwa było z mojej strony zwrócenie się do znanych ekonomistów z prośbą o wskazanie ludzi, którzy pracowali nad tą dziedziną teoretycznie, jednak do dziś tych ludzi nie mam.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Można byłoby rozwiązać tę sprawę, jak ją rozwiązała swego czasu Austria, która powołała zdolnego kupca a prostego żyda i postawiła na czele działu taryf.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Ja tego nie zrobię. Zagadnienie taryfowe jest bardzo złożone, wymaga doskonałej znajomości życia gospodarczego, wżycia się w nie, no i nadewszystko trzeba dobrze znać samą teorię taryfowości, która istnieje i nad którą z taką łatwością jabym nie przechodził do porządku, jak to czyni jeden z panów.</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Z chwilą, kiedy siły lepsze będą do dyspozycji, to pomimo niesłychanie małej możności, w kierunku uposażeń, jaką posiadam, będę się starał te siły przyciągnąć do pracy.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Gospodarka zasobowa wywołuje szczególną krytykę; niewątpliwie to jest trudna dziedzina, w której były pewne błędy popełnione w założeniu. W tym kierunku moja uwaga jest szczególnie zaostrzona w ostatnich czasach. Jednakowoż jeżeli chodzi o twierdzenie, że powiedzmy kapitał zasobów jest za duży, że powinien wspólnie z kapitałem obrotowym wynosić 200 milionów, przyczem kapitał zasobów ma wynosić tylko 120 milionów, więc skąd te cyfry pochodzą, to jednak. — że istnieją inne cyfry i inne uzasadnienia, które w fachowej krytyce i w fachowem ujęciu wydają się słuszniejsze. Więc, jak stwierdzono, przed wojną, jeżeli chodziło o koleje dobrze administrowane, ten kapitał zasobów wynosił od 4 do 7.000 rb. złotych na wiorstę. Daję tu przykład kolei warszawsko wiedeńskiej. Ten kapitał zasobów jest bardzo duży w porównaniu do posiadanego na kolejach polskich.</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Chcę jednak, stwierdzić i podkreślić, że kapitał zasobów zmniejszył się od roku zeszłego i zmniejszył się znacznie, a kwestię wysokości kapitału zasobów należy uzależnić nie od jakiegoś jednego czynnika, czy widzimisię, ale od kilku kwestii, mianowicie długości eksploatowanych szlaków, napięcia przewozów, jak również od tego, jakie jest tempo renowacji, wreszcie od siły nabywczej złotego. Wszystkie niemal momenty, zwłaszcza zaś te trzy ostatnie, przemawiają za tem, aby kapitał zasobów u nas raczej wzrastał, a nie zmniejszał się.</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Było tu wypowiedziane wezwanie aby na koleje polskie jaknajwięcej przyciągnąć kapitałów, aby przystąpić do budowy nowych kolei. Ja niczego więcej nie pragnąłbym, jak tylko ziszczenia tych życzeń, które są również mojemi życzeniami. Pragnę jaknajwięcej rozbudowy kolei, jednak kolej nie jest w stanie budować w szerszej skali z własnych dochodów. Jeżeli Ministerstwo Kolei ukończyło w części z własnych dochodów budowę kolei Kalety-Podzamcze. to wielki zamiar w odniesieniu do połączenia G. Śląska z Gdynią i Gdańskiem nową linią nowocześnie budowaną, jak również szlaku idącego na Wschód od Zagłębia węglowego wymaga ogromnego nakładu kapitału i w tym kierunku oferty kapitału zagranicznego są składane. Sprawa ta oczywiście będzie tak lub inaczej rozwiązana. Możliwości są duże i tym możliwościom Rząd nie pozwoli się zmarnować.</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Z bolączek rozmaicie zresztą pojmowanych, a odnoszących się do pewnego działu komunikacji, kwestia personalna wywołała szczególne zaognienie. A więc jest — słyszymy — twierdzenie bezkrytycznie już powtarzające się z roku na rok, że personel kolejowy jest za duży, że należy personel redukować. Otóż proszę Panów, ja zacytuję pewien bardzo ciekawy fakt. Kiedy w sierpniu należało przyjąć większą ilość personelu, około tysiąca ludzi do służby w związku ze znacznem wzmożeniem się ruchu, wówczas zwróciłem się o radę do tej osoby, która urobiła w swoim czasie tę właśnie opinię, że jest za dużo pracowników na P.K.P. Zwróciłem się więc do p. inż. Dunina, który był w swoim czasie w Nadzwyczajnym Komisariacie Oszczędnościowym, opiekował się specjalnie kolejami, i wykazywał, że jest ogromna nadwyżka kolejarzy. Otóż na wniosek p. inż. Dunina, który nic pracował już w Komisariacie Oszczędnościowym, ale przyjrzał się tej sprawie zbliska, przyjąłem 800 nowych pracowników. I mam wrażenie, że wszyscy Panowie zmieniliby zdanie, gdyby się tej sprawie przyjrzeli i chcieli wziąć za nią odpowiedzialność. Dlatego też niema mowy o wprowadzeniu dużej redukcji personalnej. Stosuje się system, zaprowadzony nie przezemnie, ale który uważam za zupełnie słuszny, a obowiązujący dotychczas, t. i. zakaz przyjmowania nowych pracowników. Daje to ubytek z roku na rok paru tysięcy ludzi. Ale rozwiązanie problemu ilości pracowników nie na tem polega. Rozwiązanie kwestii ewentualnego nadmiaru ludzi, nie wyzyskanie dostateczne wydajności pracy na kolei leży zupełnie gdzieindziej. Jeżeli koleje pracować będą intensywniej, jeżeli koleje będą mogły przewozić wiele więcej, wtedy ilość pracy i nie tylko ilość pracy, ale ilość pracowników mogłaby być znacznie zwiększona i lepiej uposażona, aniżeli jest w chwili obecnej. Staraniem mojem jest, nie tylko usprawnić przewozy, żeby było można intensywniej przewozić przy pomocy tego aparatu, ale jest również staraniem mojem, ażeby uzyskać możliwie jaknajwiększy przewóz, który nam odbierają te lub inne sąsiednie koleje. W tym kierunku szczegółowo rozwodzić się nie będę, jednakowoż są już pewne sukcesy, a niewątpliwie będą jeszcze dalsze. Odbije się to oczywiście na koszcie własnym przewozów, odbije się to na dochodowości kolei, odbije się to może również pomyślnie na uposażeniu pracowników.</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Z drobnych spraw tutaj poruszonych w debacie, chciałbym jeszcze sprostować: niema żadnej umowy z „Centralą zbiorowych ładunków”, o której mówił p. poseł Kuryłowicz. Jest tylko pewien stary przepis, że jeżeli ktoś się zgłasza do kolei z tem, że takie i takie przesyłki drobnicowe ma zamiar nadać wagonowo, to żądanie to musi być uwzględnione i opłata będzie niższa. Są przepisy taryfy polskiej i one obowiązują. Otóż żadna umowa z nikim nie była robiona, ani podpisany żaden układ. Jeżeli chodzi o meritum sprawy, sądzę, że z chwilą, kiedy przedsiębiorca bierze na siebie trud i ryzyko zbierania tej drobnicy, to mu się pewne ustępstwo należy.</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Jeżeli chodzi o nadużycia, popełnione na P.K.P., to kilkakrotnie w okólnikach wskazywałem dyrekcjom, ażeby na tę stronę administracji szczególnie zwracały uwagę. Uczyniłem to zwłaszcza z dużym naciskiem w początkach swego urzędowania, a więc bodaj że w końcu czerwca, a następnie chcąc wiedzieć i widzieć, jak się przedstawiają rezultaty owych dochodzeń, śledztw i tępienia wszelkich wykroczeń, zarządziłem zebranie materiału. Ten materiał będzie w niedługim czasie opublikowany. Materiał ten jest olbrzymi, przestępczość jest spora, karalność duża, a o żadnej pobłażliwości z mej strony nie może być mowy. Jeżeli się stwierdzi nadużycie, to nadużycie to pociąga za sobą konsekwencje bardzo przykre dla sprawcy. A już zarzut w odniesieniu do Ministerstwa Komunikacji, że się usuwa tych, którzy wykrywają nadużycia, jest nieuzasadniony. Spójrzmy na te rzeczy realnie od strony życia. Wyobraźmy sobie, że jakiś pracownik został z kolei usunięty z powodu przestępstwa. Pierwszą rzeczą takiego pana usuniętego bywa wygrzebanie wszystkich złodziejstw obok, a jeżeli nie może takich znaleźć, to natychmiast insynuuje i operuje oszczerstwami. Jest to praktyka życiowa, znana mi, i dlatego nad tymi panami, którzy utracili posady i dopiero wówczas wykazują, że wykryli nadużycia, zbytnio nie rozczulam się. Jeżeli chodzi o wykrywanie nadużyć, to stwierdzam, że przychodzą do mnie pracownicy i nie pracownicy kolejowi i żądają zapłaty za wykrycie. Ja miałem nawet bardzo ładny rachunek, wystawiony przez jednego pana, który wyobrażał sobie, że wykrył przestępstwo i chciał za to znacznej kwoty. To zagadnienie należy traktować życiowo. Inną rzeczą jest, jeżeli informacje dane o nadużyciach nie są aktem insynuacji i oszczerstw, ale opierają się na prawdzie.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#MinisterKomunikacjiRomocki">Proszę Panów, ja kończę, stwierdzając, że w kierownictwie Ministerstwa Komunikacji, a w szczególności w pro wadzeniu kolejnictwa dewizą moją jest uzyskanie możliwie największego przewozu, obniżenie kosztów własnych przy możliwie małym personelu, możliwie najlepiej uposażonym. Rozumieją Panowie, że to jest program duży. Ten program niewątpliwie każdy rozsądny człowiek kontynuować będzie. Czy ja zdołam go sam wykonać w tym zakresie, nie wiem. Sądzę i mam tę wiarę, że się do tego przyczynię.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#IgnacyDaszyński">Celem ułatwienia Prezydjum Sejmu rozplanowania czasu trwania posiedzeń, proszę Panów mówców, którzy będą przemawiali w sprawie budżetu Min. Skarbu, ażeby byli łaskawi już obecnie zapisać się u p. sekretarza.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Zapisując się do głosu w dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, nie my siałem, że będę jedynym mówcą i rzecznikiem funkcjonariuszy nowego Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Instytucję poczt i telegrafów uważamy za niemniej pożyteczną dla Państwa, jak i kolei, bo bez niej obecny rozwój stosunków handlowych i przemysłowych nie byłby możliwy, a także szybka wymiana myśli pomiędzy ludźmi, znajdującemi się w oddaleniu od siebie.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Urzędnicy i funkcjonariusze poczt i telegrafów pracują w ciężkich warunkach sprawnie i z poświęceniem, a poczta wykazuje stale nadwyżkę dochodów nad wydatkami. Jak widzimy z budżetu, który tutaj przedstawił ks. poseł Kaczyński, nadwyżka dochodów nad wydatkami Ministerstwa Poczt i Telegrafów wynosi 20 milionów. Choć wobec tendencji Sejmu i Rządu do utrzymania równowagi budżetowej, nie da się wiele zdziałać na korzyść pracowników poczt j telegrafów, klub nasz Katolicko-Ludowy uważa za swój obowiązek zwrócić uwagę Wysokiej Izby i Rządu na niektóre niedomagania, które w interesie sprawności poczt I w imię równego traktowania funkcjonariuszy poczty z funkcjonariuszami innych resortów, jak np. Kolei, należałoby usunąć.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Przedewszystkiem jeżeli chodzi o inwestycje, to przyznano w budżecie na nie tylko sumę 12 milionów, co nawet nie wystarczy na to, aby w setnej części potrzeby Ministerstwa Poczt i Telegrafów zaspokoić. Wiele budynków znajduje się w stanie bardzo opłakanym. Dość wspomnieć urząd pocztowy Warszawa I na dworcu głównym, a także urząd pocztowy Kraków I na dworcu. Byłoby bardzo pożądanem, żeby p. Minister Poczt i Telegrafów zarządził rewizję sanitarną tych urzędów, a także i wielu urzędów prowincjonalnych, które znajdują się w stanie bardzo opłakanym, 1 w których urzędnicy muszą urzędować.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Powinno się o ile możności nie wynajmować budynków, lecz budować nowe budynki, albowiem wkłady w obce domy pochłaniają duże sumy, a nie pozwalają na dowolne przeróbki.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Budowa centrali telefonicznej w Warszawie o 3 lata jest spóźniona. Zarząd poczt włożył w inwestycje telefoniczne w obcym domu miliony, a dziś po przeprowadzeniu się wszystkie urządzenia jak kable i t. d. zostały zmarnowane.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#AntoniAugustMatakiewicz">W porównaniu z tem, co było przed wojną, mamy w poszczególnych miastach mniej urzędów pocztowych. W Tarnowie przed wojną były 4 urzędy pocztowe, a teraz są tylko 2. Apeluję do p. Ministra Poczt i Telegrafów, żeby był łaskaw zająć się urządzeniem trzeciego urzędu w Tarnowie. Byłoby to dużem udogodnieniem dla ludności. Budowa sieci telefonicznej jest konieczna, połączenia Warszawy z Krakowem, Lwowem i Łodzią są niedostateczne, budowa kabli z Warszawy do granicy Niemiec i Czechosłowacji jest nieodzowna, albowiem wszelkie połączenia linią nadziemną, to wyrzucony pieniądz. Rozmowa np. z Pragą, Wiedniem jest prawie niemożliwa w obecnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#AntoniAugustMatakiewicz">O ile chodzi o urzędy I urzędników, domagamy się jak najśpieszniejszego wprowadzenia pragmatyki służbowej dla urzędników pocztowych i dla funkcjonariuszów pocztowych, o ile możności według projektu Centralnego Związku Pracowników Pocztowych.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Największą krzywdą dla pocztowców jest skrócenie urlopu wypoczynkowego. Mają urlopy tak uregulowane, że ponad jeden rok służby do 5-ciu lat przysługuje 2 tygodnie urlopu, ponad 5 lat do 15 lat, trzy tygodnie, ponad 15 lat do 25 lat 4 tygodnie, tymczasem inni urzędnicy po roku służby mają 4 tygodnie urlopu wypoczynkowego.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#komentarz">(Minister Poczt i Telegrafów Miedziński: To się wyrówna)</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Zwracam na to uwagę i spodziewam się, że p. Minister pomoże w tym względzie.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Dalej jest brak awansów i stabilizacji. Ze względu na to, że urzędnicy pocztowi na ogólną liczbę 26.000 są w 909zaszeregowani do X st. sł., uposażenie to odpowiada minimum egzystencji, jest równe jakby podurzędnikom i dlatego zdarzają się czasem defraudacje i nadużycia, bo urzędnicy źle odziani i przymierający z głodu, mając liczne rodziny, nieraz są do_ tego zmuszeni. Pragmatyka jest konieczna, a szczególnie sprawa uregulowania pracy w niedzielę i święta. Zagranicą, jak np. we Francji, w Niemczech urzędnicy, pełniący służbę w niedzielę, otrzymują osobne wynagrodzenie, a tu każę się urzędnikom pracować tak, jak w dni powszednie. Poza tem należy uregulować dodatki za nocną służbę, jazdy w ambulansach, gdyż obecne wynagrodzenie nie starczy na zwrot kosztów pożywienia w czasie podróży.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#AntoniAugustMatakiewicz">W niedziele i święta uroczyste poczty powinny załatwiać tylko roboty pilne, jak doręczenie pośpiesznych przesyłek, telegramów, a nie przekazów, paczek, listów poleconych i zwykłych. Zagranicą tak jest, u nas nie daje się urzędnikom należnego wypoczynku i możności wysłuchania nabożeństwa w kościele, albowiem w mysi polecenia władz pocztowych urzędy są obowiązane załatwiać wszystkich interesantów znajdujących się o godz. 11 w biurze, a zanim załatwi się kilkadziesiąt osób minie i, 12 godzina i w małych miastach Mszy Św. już niema.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Przepracowanie w niektórych urzędach pocztowych jest bardzo wielkie. Wedle postanowień b. generalnej dyrekcji poczt i telegrafów Jedna siła urzędnicza ma wypracować 6 tysięcy jednostek miesięcznie, licząc na jednostkę 1 do 2 minuty, podczas gdy w praktyce załatwienie jednostki, jak przekazu pieniężnego, zlecenia i t. p. przeważnie trwa 5 do 6 minut, co powoduje, że niejeden urzędnik, np. naczelnik poczty w małem miasteczku pracuje więcej jak 15 godz. dziennic, ponieważ jest sam jeden i musi wszystko sani załatwić, jak np. przyjmowanie i wydawanie przesyłek listowych i pieniężnych, telegraf, telefon, wykonywanie protestu weksli, administrowanie i t. p. i t. p., to stanowczo za dużo na jednego człowieka. Przytem on musi jeszcze zajmować się kasą, a to sprzeciwia się nawet tym przepisom, że jak kto zajmuje się kasą, to musi; mieć nad sobą kontrolę i dwóch ludzi musi mieć klucze od kasy. Jest dużo takich miejscowości, gdzie jeden naczelnik poczty ma to wszystko wykonać. Na to pozwolę sobie zwrócić uwagę p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Nędzne uposażenia i niskie rangi naczelników urzędów pocztowych należy zrównać z kolejowymi. W odróżnieniu od innych naczelników urzędów, naczelnicy urzędów pocztowych nie pobierają dodatku za kierownictwo. Z własnych funduszów muszą naczelnicy dokładać 15 zł. miesięcznie na ołówki, papier, kalki i inne rzeczy przy tej nędznej pensji, bo miesięczny ryczałt kancelaryjny dla małych urzędów na utrzymanie lokalu w czystości i przybory kancelaryjne wynoszący 14% złotego nie wystarcza.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wynagrodzenie kierowników t. zw. agencji pocztowych wynosi 50 zł. na miesiąc i nic więcej. Zapytuję się, jak naczelnicy poczt mogą za 50 zł. miesięcznie wyżyć. Proszę więc o wejrzenie w tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Domagamy się przeprowadzenia rewizji zaszeregowania niższych funkcjonariuszy pocztowych, jak np. woźnych i listonoszy, albowiem zdarzają się wypadki, że woźny pocztowy (listonosz), posiadający dekret stałego woźnego zaszeregowany jest do grupy 16 szczebla, tymczasem innych listonoszy o tych samych kwalifikacjach d tym samym czasokresie służby zaszeregowano do grupy 14. a na wszelkie prośby i zażalenia odpowiadają dyrekcje, że awanse są wstrzymane. Wywołuje to w sferach niższych funkcjonariuszy pocztowych o skromnych poborach, a obarczonych rodziną, zrozumiałe rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Dlatego też pozwolę sobie postawić rezolucję: „Sejm wzywa Rząd do spiesznego wydania dekretu regulującego pragmatykę służbową dla urzędników poczty i telegrafu”. Drugą rezolucję: „Sejm wzywa Rząd do bezzwłocznego przeprowadzenia rewizji zaszeregowania funkcjonariuszy poczty i telegrafu na podstawie jednolitych przepisów”.</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Od urzędników i funkcjonariuszy poczty, telegrafu i telefonów wymagamy sumiennego spełniania obowiązków, a przedewszystkiem dochowania tajemnicy urzędowej i nie mielibyśmy nic przeciw temu, gdyby wykroczenia były z całą bezwzględnością ścigane i karane.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma sprawozdawca p. Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PChądzyński">Nie zabierałbym głosu jako sprawozdawca drugi raz, gdyby nie zmusił mię do polemiki p. Minister Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Głos: Niema go, gdzie on jest?)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#PChądzyński">To już jego rzecz. Otóż p. Minister Komunikacji, który przyznał na początku swego przemówienia, że stanowisko referenta, zajęte zarówno ma komisji, jak i w sprawozdaniu, było obiektywne, dalej przemawiając, był o tyle niekonsekwentny, że zarzucił mi w paru punktach daleko idącą stronniczość. Sprowokowany więc przez p. Ministra, pragnę mu odpowiedzieć, posiłkując się przytem dokumentami, które otrzymałem z jego resortu.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#PChądzyński">A więc najprzód co do kapitału obrotowego. Prawdą jest to, co jest stwierdzone w drukowanem sprawozdaniu Komisji Budżetowej, że w obliczeniu kapitału obrotowego między M-stwem Kolei a Najwyższą Izbą Kontroli zachodzi różnica, idąca w dziesiątki milionów. Weźmy do ręki sprawozdanie N. I. K. za r. 1925, a przeczytamy tam, co następuje: „Ogółem więc kapitał obrotowy stanowi 261.318.594 zł., to jest około 26% rocznej sumy wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych”. Panie Ministrze, Najwyższa Izba Kontroli określa kapitał obrotowy kolei na 261 milionów zł., a przecież wszyscy wiemy, że obliczenie Ministerstwa Komunikacji jest znacznie niższe od tej kwoty. Dlatego stwierdzenie w sprawozdaniu budżetowem faktu tej wielkiej różnicy była konieczne, ale to stwierdzenie nie miało na celu bynajmniej złośliwości, lecz tylko to, że w sprawie taki ważnej, gdy chodzi o bilansowanie i o kapitał obrotowy, nie może być tak wielkiej różnicy między Ministerstwem Komunikacji jako gospodarzem a Najwyższą Izbą Kontroli, która sprawuje kontrolę. Obliczenie kapitału obrotowego nie jest ścisłe i trzeba doprowadzić do ścisłego obliczenia i ustalenia w interesie prawidłowego budżetowania.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Minister Komunikacji: Jest kwestią, co było dotacją, a co nie)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#PChądzyński">Trudno mi wchodzić w wewnętrzne spory. Jaka sprawozdawca konstatuję wielką różnicę w cyfrach między sprawozdaniem Najwyższej Izby Kontroli, a Ministerstwem Komunikacji, a jest moim obowiązkiem zwrócić uwagę na -potrzebę, by w łonie Rządu i Najwyższej Izby Kontroli nastąpiło uzgodnienie i ustalenie wysokości kapitału obrotowego, gdyż jest to konieczne, jeżeli kolej ma zrobić bilans i wykazać zarówno Sejmowi, jak społeczeństwu wynik finansowy swej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#PChądzyński">Teraz druga sprawa. Powiedziałem na komisji, zostało to także wydrukowane w sprawozdaniu budżetowem, że P. K. P. nie mają bilansu. Panie Ministrze, gdy ja zajmowałem urząd ministra kolei, to departament I finansowy przedłożył mi coś w rodzaju bilansu, jednak tego zestawienia cyfr za bilans nie uznałem. Nie rozumiem, dlaczego p. Minister to zestawienie I departamentu uważa za bilans. Społeczeństwo i Sejm wtedy powiedzą, że bilans P. K. P. jest, gdy będzie on wydrukowany i do publicznej Wiadomości podany. Wątpię, czy p. Minister, opierając się na tym materiale, który posiada, który ja także znam, zechce urzędowo, publicznie ogłosić, że jest to bilans polskich kolei państwowych. Wątpię, czy p. Minister na takie ryzyko pójdzie. Póki więc urzędowo niema ogłoszonego i ustalonego wyniku gospodarki, dopóty musimy stać na stanowisku, że bilansu niema. Oczywista rzecz, że zarzut ten nie dotyczy Pana. Nie wiem, dlaczego p. Minister jest tak drażliwy, że wszystko przyjmuje do swojej osoby. Trudno, ażeby sprawozdania Komisji Budżetowej zajmowały się tylko okresem urzędowania p. Ministra. Żądania p. Ministra pod adresem Komisji Budżetowej idą zadaleko. Komisja Budżetowa zajmuje się gospodarką kolei, jako całością, za okres dłuższy. Czy to będzie p. Minister, czy jego poprzednik, to w sprawozdaniu budżetowem powinne być omówione stan P. K. P. i wyniki za cały okres budżetowy.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#PChądzyński">Następnie p. Minister był łaskaw ze mną polemizować co do skreślenia 100 zł. na zakup statków. Tłumaczył p. Minister, że przekroczenia kredytów niema, albowiem p. Minister przyjdzie z aprobatą do Sejmu post factum. Panie Ministrze, tak nie może mówić Minister, który był naszym kolegą i długoletnim członkiem Komisji Budżetowej, a nawet i referentem szeregu budżetów! Mam w ręku preliminarz inwestycji, dostarczony mi przez Ministerstwo Komunikacji, znajdujemy tam uzasadnienie żądanych kredytów, działu 4 § 3, traktujące o statkach. Czytam według dosłownego brzmienia: „W dniu 13 września 1926 r. zawarta została umowa między Skarbem Rzeczypospolitej a Stocznią w Gdańsku na dostawę dwóch statków pasażerskich”. Jeżeli ta umowa została zawarta dnia 13 września, to było obowiązkiem p. Ministra w ustawie o prowizorium na IV kwartał 1926 r. zażądać od Sejmu odpowiednich kredytów. O ile pamiętam, proszę o stwierdzenie urzędowe, to prowizorium budżetowe na ostatni kwartał 1926 r. było uchwalone w ostatnich dniach, bodaj czy nie ostatniego września. Skoro zatem umowa została zawarta dn. 13, a w 7 dni po tem, a więc 20 września, jak to wynika z wyjaśnień Ministra do preliminarza, miała być zapłacona pierwsza zaliczka w wysokości 1.500.000 zł., to Rząd miał możność, a twierdzę i obowiązek, w prowizorium na IV kwartał 1926 r. potrzebne kredyty na zakup statków wstawić.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zwierzyński.)</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#PChądzyński">Zapytywałem w tej sprawie referentów Ministerstwa, nie uzyskałem odpowiedzi. Podniosłem moje wątpliwości na komisji. Prezes Komisji Budżetowej sprawdził przyznane kredyty w prowizorium i oświadczył, że kredytów” niema na statki, a delegat Ministerstwa Skarbu to potwierdził. Pytam tedy: jaka sposób ma wybrać Sejm, by reagować na tego rodzaju postępowanie Rządu? Tylko taki, jaki dotychczas praktykowano, to jest demonstracyjne skreślenie z kredytów 100 zł. Według ustawy konstytucyjnej kredyty na wydatki uchwalają Izby prawodawcze. Samego zakupna statków nie krytykowałem, słuszna bowiem, by ruch na naszem wybrzeżu morskiem prowadziły polskie statki. Chodziło mi o to, by zakup dokonany został na podstawie uchwał i planu finansowego. P. Minister stanowczo mija się z prawdą, gdy wini referenta sejmowego, że nie zbadał kalkulacji statków. W Ministerstwie pytałem niejednokrotnie naczelnika wydziału budżetowego o materiały, tych materiałów nie uzyskałem. Skąd mogłem wiedzieć to, co dziś stwierdził p. Minister, że te materiały znajdują się w jego biurku? Na Komisji Budżetowej, na której Pan Minister był obecny, ten sam zarzut postawiłem, że zakupiono statki; a kalkulacji nie przedstawiono. Na posiedzeniach Komisji Budżetowej byli obecni także liczni przedstawiciele Ministerstwa Komunikacji i ich obowiązkiem było dać wyjaśnienia. W odpowiedzi na, zarzuty referenta nie padło wtedy ani jedno słowo. Gdyby Pan Minister, względnie jego delegaci dali wówczas wyjaśnienia na Komisji, nie byłoby tej kwestii, a już zgoła nie rozumiem, jak może przedstawiciel Rządu odpowiadać z trybuny sejmowej: „miałem te rzeczy w biurku zamknięte”. Referent nie robił tajemnicy, poruszał sprawę statków na Komisji Budżetowej i należy żałować, że przedstawiciele Ministerstwa Komunikacji na Komisji Budżetowej wyjaśnień, jakich od nich żądano, nie mogli udzielić. Nie mając potrzebnych dokumentów i wyjaśnień, nie mogłem zająć w sprawozdaniu innego stanowiska, jak tylko zaproponować Komisji skreślenie 10G zł. z żądanego kredytu. Nadmieniam, że początkowo większość Komisji chciała skreślić cały kredyt.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#PChądzyński">Proszę Panów, teraz ostatnia sprawa, t. j. sprawa „Wagonu”. Panie Ministrze, znany mi jest fakt, że 2 pożyczki otrzymane od Rządu przez „Wagon”, zostały zwaloryzowane. W ten właśnie sposób referowałem na Komisji Budżetowej, zanim przyszedłem na plenum Sejmu. W sprawozdaniu drukowanem podałem odnośne cyfry; w dolarach. Ale nie wszystkie Pożyczki „Wagonu” zostały zwaloryzowane; pożyczki z R. K. K. P. nie wszystkie zostały zwaloryzowane. Nie udało się ustalić w specjalnie wybranej podkomisji tego, czegośmy się domagali, mianowicie ile pożyczki i w jakiej wysokości „Wagon” otrzyma nie bezpośrednio z P. K. K. P., lecz za pośrednictwem banków, które go finansowały. Przecież przedsiębiorstwa przemysłowe nie tylko bezpośrednio otrzymywały kredyty z P. K. K. P., ale także via banki. Otóż tej rzeczy nam się nie udało ustalić, jakie byby kredyty. Oczywista rzecz, że musiały się one dewaluować. Fabryka powstała wyłącznie na podstawie umowy z Rządem, co stwierdzono w drukowanem sprawozdaniu, a co jest prawdziwe. Bezspornem jest, że najpierw uzyskano koncesję od Rządu i wyłącznie na skutek tej koncesji zbudowano fabrykę. Przytaczając ustępy ze sprawozdania, p. Minister nie przeczytał następującego ustępu: „Pogląd komisji jest uzasadniony, ponieważ 1) fabryka „Wagon” powstała przy finansowej pomocy Rządu, udzielonej w formie wyżej wspomnianych dwóch zaliczek inwestycyjnych, i korzystała z kredytów w P. K. K. P.” jedna ze wspomnianych tu pożyczek była bezprocentowa. Więc chociaż obie pożyczki były zwaloryzowane, to jedna będąc bezprocentową, była formą pomocy państwa. Następnie były i takie pożyczki, których wysokości się nie udało ustalić, a które nie były zwaloryzowane. A zatem fakt co do „Wagonu” pozostaje bezsporny, 1) że fabryka została założona na podstawie rządowego kontraktu i 2) sama budowa doszła do skutku przy pomocy pożyczek zwaloryzowanych, jednej bezprocentowej, a także przy pomocy bezpośredniego kredytu z P. K. K. P. i kredytów niezwaloryzowanych via banki. Fakty te mają swoją wymowę. Gdyby Ministerstwo kupowało fabrykę od jakiegoś przemysłowca X, który nigdy nic wspólnego z Rządem nie miał, to ów właściciel miałby prawo stawiać twarde warunki. Gdy jednak Ministerstwo kupuje fabrykę od towarzystwa, które powstało na podstawie koncesji rządowej, które pobudowało fabrykę na podstawie kredytów rządowych, to w tych warunkach tranzakcja nie może się odbywać na zwykłej płaszczyźnie kupna i sprzedaży. W tych warunkach trzeba uwzględnić fakt, że fabryka powstała przy pomocy Rządu i dlatego nie może być wykupiona w taki sam sposób, jak każda inna fabryka, która bez pomocy Rządu powstała. Jeżeli ta pierwsza tranzakcja Rządu z „Wagonem” przechodzi przez Sejm, staje się publicznie traktowaną, to trzeba bardzo a bardzo unikać wszelkich precedensów, któreby Rządowi utrudniały pertraktacje przy ewentualnej likwidacji innych umów. Kontraktów szkodliwych dla Państwa w resortach kolei, wojska i innych zawarto dużo. Te kontrakty będą w taki lub inny sposób likwidowane i nie należy w interesie publicznym dopuścić, żeby pierwszy kontrakt, o którym mówimy obecnie, był tak lekko likwidowany.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#PChądzyński">Następnie pragnę zwrócić uwagę, że wniosek w sprawie „Wagonu” nie jest mój, lecz całej podkomisji.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#komentarz">(P. Minister Komunikacji: Nie mówiłem, że Pana wniosek.)</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#PChądzyński">Pan. mówił ciągle o referacie. To był zgodny wniosek podkomisji, złożonej z p. przewodniczącego Komisji Rymara, p. Łypacewicza, p. Kuryłowicza, p. Tabaczyńskiego. Podkomisja zgodnie doszła do przekonania, że jednak fabrykę „Wagon” można kupić dlatego, że w niej zostaną urządzone warsztaty reparacyjne. To jeden wniosek. Drugim wnioskiem podkomisji i, to podkreślam, wnioskiem zupełnie zgodnym, było przekonanie, że cena żądana przez właścicieli „Wagonu” jest wygórowana. Szacunek fabryki był nam znany, bo w podkomisji wyjaśnień udzielali delegaci Rządu. Wiedzieliśmy i to, że fabryka powstała na gruntach miejskich, otrzymanych darmo. Podkomisja usiłowała także ustalić, czego p. Minister nie był łaskaw oświetlić z tej trybuny, jaki kapitał w fabrykę włożyli właściciele w. formie kapitału zakładowego. Było kilka emisji, pierwsza, druga, trzecia, ale nie wiemy, ile razem włożyli ci ludzie, którzy są właścicielami fabryki, którą sprzedają teraz Skarbowi Państwa. Jeden z członków podkomisji naliczył, że włożono 3 miliony zł., a drugi z obecnych p. pos. Łypacewicz twierdził, że 2 miliony.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#komentarz">(P. Łypacewicz przerywa)</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#PChądzyński">Nawet mniej, jak twierdzi p. poseł. Pan Minister zrozumie, że w tych warunkach podkomisja stawiała wniosek o zaaprobowanie kredytów, bo kredytów Rządowa nie odrzucamy, gdybyśmy nie mieli uchwały Komitetu Ekonomicznego, ustalającej cenę kupna na 5.800.000 franków szwajcarskich, tobyśmy się w cenę nie wdawali, bo kupno, to czynność wykonawcza i należy do Rządu. Ale skoro komisja wiedziała, bo dokumenty zostały jej przedłożone, że Komitet Ekonomiczny uchwalił kupić za 5.800.000 fr. szwajc., skoro komisja miała wotować kredyt, a zatem wziąć na równi z Rządem odpowiedzialność nie tylko za celowość transakcji, ale także za wysokość ceny, to komisja nie ustaliła ceny definitywnej, lecz, mając na uwadze te wszystkie fakty, o których powiedziałem, że fabryka doszła do skutku przy pomocy finansowej Rządu i na podstawie koncesji Rządu, komisja przyszła do przekonania, co jest podkreślone w sprawozdaniu, że w tych warunkach cena kupna proponowana przez Rząd wydaje się za wysoką. Poszczególni członkowie podkomisji postawili wnioski o obniżenie kredytów od pół miliona do dwóch milionów. W rezultacie zaproponowano zmniejszenie kredytu na zakupno „Wagonu” o pół miliona złotych, dając w ten sposób wyraz poglądowi komisji, że uchwałę Rządu należy poddać rewizji. P. Ministrze! Wolno Rządowi fabrykę „Wagon” kupić lub nie, Rząd odpowiada za gospodarkę kolejową i on będzie w ostatecznej instancji decydował o zakupie i warunkach transakcji. Jeżeli jednak Rząd zajmie stanowisko, że ponieważ Sejm się odniósł krytycznie do wysokości sumy wykupu, to Rząd gotów jest zrezygnować i transakcji nie dokonać, to takie stanowisko nie jest konsekwentne. Bo skoro Rząd stanął na stanowisku, że trzeba „Wagon” kupić, skoro przeprowadził już nawet punktację, to jedno z dwojga, albo kupno było celowe i w takim razie trzeba je przeprowadzić, albo jest bezcelowe, a więc poco Rząd sprawę wszczynał, robiąc z niej tyle hałasu? Co zaś do ceny, to czy Rząd kupi fabrykę za 5.800.000 franków, czy za 2 miliony, to odpowiedzialności za tranzakcję nikt z Rządu i p. Ministra Komunikacji nie zdejmie.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#PChądzyński">Nie wiem, dlaczego p. Minister użył w swem przemówieniu zwrotu, że kij ma dwa końce i że bardzo często kij zamienia się w miotłę. Nie wiem, czy ten moment był potrzebny w poważnej dyskusji budżetowej, ale skoro tego rodzaju argumentu p. Minister raczył użyć, daruje mi, że i referent pójdzie drogą jego rozumowania. A więc powiadam, że źle jest i niepoważnie, gdy ministrowie z trybuny wojują nie argumentami, lecz miotłą, przytem miotłą nie żelazną, lecz słomianą.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#komentarz">(Głos: Wiechciem.)</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#PChądzyński">A teraz chciałbym jeszcze odpowiedzieć na dwa zarzuty. P. Tabaczyński i w tym roku twierdzi, że personel na P. K. P. jest za liczny. Otóż muszę stwierdzić, że to stanowisko nie jest umotywowane. W r. 1924 mieliśmy 179.000 pracowników i na 100.000 netto tonnkilometrów wypadało 143 pracowników. W 1926 roku mamy tylko 168.000 pracowników i na 100.000 netto tonnkilometrów wypada 0.88 pracowników, a zatem przeciętna wydajność pracy pracownika kolejowego podniosła się o jakie 69%. Postęp jest bardzo duży. A co do tego, że nie mamy porównania, ze stosunkiem ilościowym pracowników u nas i na kolejach zagranicznych, to jako referent Komisji Budżetowej starałem się te materiały uzyskać i Ministerstwo dało mi nawet pewne dane, ale materiały te są tak chaotyczne i tak niedostateczne, że nie zaryzykowałem, Panie Pośle Tabaczyński, umieścić tych danych w sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Materiały te przemawiają na korzyść mego twierdzenia, że u nas poprawa idzie w stosunku do kolei zagranicznych. Ale niedostateczność materiałów statystycznych nie pozwoliła mi umieścić ich w sprawozdaniu Komisji Budżetowej. W sprawozdaniu powiedziałem, że ścisłych materiałów niema i że Ministerstwo do czasu rozpatrywania przyszłego budżetu P. K. P. powinno się zająć zebraniem potrzebnego materiału statystycznego.</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#komentarz">(Głos: A stosunek urządzeń technicznych na Zachodzie u nas w Polsce?)</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#PChądzyński">Wreszcie ostatni wniosek, posła Ostrowskiego, który twierdzi, że suma 149 milj. na naprawę taboru kolejowego jest za duża i zmierza do skreślenia 5 milj. zł. z budżetu P. K. P., a przeniesienia tej sumy do budżetu Ministerstwa Reform Rolnych. Panie Pośle, Pan nie był łaskaw umotywować swego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#komentarz">(P. Ostrowski: 10 minut miałem czasu.)</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#PChądzyński">Jeżeli Sejm ma obciąć kredyty na naprawę w warsztatach o 5 milj. zł, to może się kierować czem? Po pierwsze, że naprawa w warsztatach odbywa się zbyt drogo. Wykazałem w cytrach w sprawozdaniu, że naprawa w warsztatach kolejowych jest znacznie tańsza, niż w prywatnych wytwórniach. A więc z tego tytułu niema podstawy do skreślenia kredytu. Druga możliwość, że mamy za dużo taboru, upada, albowiem sprowadzamy pożyczone z zagranicy wagony i używamy ich na naszych kolejach. Komisja Budżetowa podniosła nawet o 3 miliony kredyt na zapłatę czynszu za wynajęte obce wagony. Każdy wniosek, który obcina kredyty na naprawę taboru, oczywista rzecz, idzie w tym kierunku, że mniejsza ilość taboru będzie naprawiana w kraju, a zatem większą ilość wagonów trzeba będzie sprowadzić z zagranicy, mija się zatem z celem budżetowym, dla którego stawia się go.</u>
<u xml:id="u-46.23" who="#komentarz">(Głos: Proszę porównać z kredytami na r. 1926.)</u>
<u xml:id="u-46.24" who="#PChądzyński">Są demonstracje uzasadnione i nieuzasadnione.</u>
<u xml:id="u-46.25" who="#PChądzyński">P. poseł Paczkowski był łaskaw powiedzieć, że mamy dużo chorego taboru i że za to winę ponosi polityka kolejowa Rządu w r. 1926.</u>
<u xml:id="u-46.26" who="#komentarz">(P. Paczkowski: w 1925 r.)</u>
<u xml:id="u-46.27" who="#PChądzyński">Panie Pośle Paczkowski, muszę powiedzieć, że jako urzędujący minister w pierwszej połowie 1926 r. musiałem z Komisją Budżetową Sejmu staczać wprost homerowe boje, albowiem Komisja Budżetowa chciała i nawet skreśliła w drugiem czytaniu 25 milionów na naprawę taboru. Zatem pod tym względem zarzuty stawiać trzeba nie temu lub poprzedniemu Rządowi, lecz Sejmowi, który z tych lub innych powodów obcinał kredyty na naprawę taboru.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#AleksanderZwierzyński">Proszę pana Matłosza, aby zastępczo objął funkcję sekretarza i odczytał wnioski i rezolucje, które wpłynęły.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#AleksanderZwierzyński">Wnioski Rządu.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#AleksanderZwierzyński">W rozchodach grupy B) Przedsiębiorstwa w dziale 2, rozdz. 9, § 3 zmniejszyć o 500.000, podwyższyć natomiast o powyższe 500.000 dział 4, rozdział 2, § 10.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#AleksanderZwierzyński">Wniosek p. Władysława Ostrowskiego: w rozchodach grupy B. Przedsiębiorstwa w rozdziale 5, § 3 („naprawa taborów”) zmniejszyć o 5.000.000 zł., a natomiast o powyższą kwotę podwyższyć budżet w części 16 (Min. Reform Rolnych) dział 3, § 12 („kredyty ulgowe”).</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#AleksanderZwierzyński">Rezolucje p. Władysława Ostrowskiego: I. Sejm wzywa Rząd do rewizji dotychczasowego systemu taryf kolejowych, oraz uwzględnienia potrzeb rolnictwa zgodnie z rozwojem całokształtu życia gospodarczego w Państwie w tym kierunku: aby z jednej strony przewidzieć opłaty przewozowe, w należytym stopniu zróżniczkowane na wszelkie produkty rolne, tak w celu możliwego pokrycia zapotrzebowania rynku wewnętrznego, jako też eksportu zagranicznego, oraz stawki wyrównawcze umożliwiające eksport województwom wschodnim; z drugiej zaś strony, aby ułatwić nabywanie wszelkich wytworów przemysłowych, niezbędnych dla podniesienia i rozwoju produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#AleksanderZwierzyński">I. Sejm wzywa Rząd do organizacji gospodarki wagonowej na zasadzie codziennej ewidencji pracy taboru. Mając na celu należyte wykorzystanie taboru, należy zamiast dotychczas stosowanego kontyngentu dekadowego w przydziale wagonów towarowych poszczególnym dyrekcjom kolejowym wprowadzić system codziennego przydziału zgodnie z istotnem zapotrzebowaniem wagonów, tak pod względem ilościowym, jako też i jakościowym przez poszczególne dyrekcje kolejowe. II. W celu zabezpieczenia właściwej linii rozwoju warsztatów kolejowych tak pod względem technicznym, jakoteż gospodarczym, mając na względzie możliwie najlepsze użycie bardzo poważnych kwot budżetowych, rok rocznie przeznaczanych na naprawę taborów w warsztatach kolejowych, Sejm wzywa Rząd do wydzielenia warsztatów kolejowych z ogólnej administracji kolejowej i stworzenia z nich oddzielnych jednostek gospodarczo-budżetowych, zgodnie z zamierzoną ogólną zasadą komercjalizacji polskich kolei państwowych.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#AleksanderZwierzyński">Rezolucja p. ks. Okonia: Sejm wzywa Rząd, ażeby w roku bieżącym przystąpił bezwzględnie do dalszej budowy linii kolejowej Rzeszów-Kolbuszowa, Tarnobrzeg-Sandomierz, uchwalonej jeszcze w roku 1919 przez Sejm Ustawodawczy.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#AleksanderZwierzyński">Rezolucja druga p. ks. Okonia: Sejm wzywa Rząd do bezzwłocznej zapłaty ludności za ziemie, wywłaszczone przez kolej pod budowę linii kolejowej Lublin-Rozwadów, oraz linii kolejowej Ostrołęka-Raszujka-Chorzele.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#AleksanderZwierzyński">Rezolucja p. Wędziagolskiego: Sejm wzywa Rząd, aby w wileńskiej dyrekcji kolei państwowych zostały wprowadzone do użytku publicznego wozy IV klasy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AleksanderZwierzyński">Proponuję Panom odłożenie na chwilę dyskusji budżetowej, aby załatwić następne dwa punkty porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy więc do 2 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy skarbowej o zmianach w budżecie na r. 1925 (druk nr. 2547). Do głosu nikt się nie zapisał, projekt ustawy odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy do 3 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zatwierdzenia umowy, zawartej między Polską a Gdańskiem, o zastosowaniu ceł wywozowych (druk nr. 2449). Do głosu nikt się nie zapisał, projekt ustawy odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#AleksanderZwierzyński">Przechodzimy znów do pierwszego punktu porządku dziennego i przystępujemy do budżetu Ministerstwa Skarbu. Głos ma sprawozdawca p. Michalski.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JerzyMichalski">Wysoka Izbo! W budżecie Ministerstwa Skarbu główną, najważniejszą częścią są dochody. Jest to bowiem budżet, którego dochody, wedle preliminarza na rok 1927/28, wynoszą 86,7% ogółu dochodów budżetowych. Gdy zaś w ubiegłem trzechleciu dochody budżetowe, płynące z dwóch innych źródeł, t. j. z przedsiębiorstw i t. zw. dochody administracyjne, przeważnie, w całości lub w części zawodziły, w rzeczywistości przeto dochody budżetowe Ministerstwa Skarbu są większe, aniżeli wskazuje odnośna tabela w preliminarzu i są głównym filarem w dziale dochodów Państwa.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#JerzyMichalski">Z tego wynika, że przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Skarbu pierwszem najważniejszem pytaniem jest to, czy dochody tego resortu są realne czy nie; to jest kapitalne, najważniejsze pytanie, które wymaga z natury rzeczy jak najstaranniejszej analizy.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#JerzyMichalski">Komisja Budżetowa uznała, po długich rozważaniach w swych uchwałach naogół dochody, preliminowane przez Rząd, za realne. Z kilku poważnych stron w toku dyskusji ogólnej zakwestionowano realność dochodów budżetowych Ministerstwa Skarbu, a w szczególności grupy najważniejszej, wynoszącej 1.666.667.000 złotych, to znaczy dochody z danin publicznych i monopoli. Sądzę, że nie będzie mi trudno przedłożyć Wysokiej Izbie umotywowane zapatrywanie, że z całym spokojem możemy przyjąć i uchwalić te dochody dlatego, że według wszelkiego ludzkiego prawdopodobieństwa wydają się one realne. Na uzasadnienie tego zapatrywania, tej najważniejszej kwestii w rozpatrywaniu tego budżetu, pozwolę sobie przytoczyć argumenty następujące: Z podatków bezpośrednich w roku 1926 wynosiły wpływy rzeczywiste 464 miliony zł., my proponujemy przyjąć je w znacznie mniejszej kwocie 438 milionów, a więc ostrożnie. Opłaty stemplowe przyniosły w roku zeszłym 127 milionów zł., my je wstawiamy do budżetu w kwocie 112 milionów zł. Podatki pośrednie przyniosły 138 milionów, my je wstawiamy ostrożnie w kwocie 130 milionów. Cła przyniosły 190 milionów, my preliminujemy o 8 milionów mniej. A więc w tych czterech podstawowych składnikach dochodów z danin publicznych preliminarz, przedłożony Wysokiej Izbie in summa przewiduje w porównaniu z rzeczywistemi wpływami roku zeszłego dochody mniejsze o 57 milionów zł. W czem więc tkwi różnica in plus preliminarza, który jest przedmiotem naszych obrad, w porównaniu z rzeczywistemi wpływami roku ubiegłego, różnica, która w daninach publicznych i w monopolach wyraża się w kwocie 84 milionów złotych?</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#JerzyMichalski">Proszę Wysokiej Izby! Wobec tego, że wpływy z dwóch monopolów, tytoniu i zapałek, wstawione są do budżetu 1927/28 r. prawie w cyfrze rzeczywistych wpływów roku ubiegłego, zaś z dwóch monopolów, soli i sacharyny, nawet w cyfrze mniejszej, prawie o 3 miliony zł., od wpływów roku 1926, okazuje się, że cała ta podwyżka o 84 milj. zł. obejmuje cztery pozycje dochodów. A mianowicie, przy monopolu spirytusowym jest plus w porównaniu z rzeczywistemi wpływami, bo ciągle z niemi je porównywam, za rok 1926 o mili. 70. Przy podatku majątkowym jest plus 32 milj., przy monopolu loterii jest plus o 2 milj., a przy 10% nadzwyczajnym t. zw. dodatku do danin publicznych, jest plus 40 milj.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#JerzyMichalski">Jeżeli Panowie te cztery zwyżki dodadzą, otrzymamy kwotę 144 milj. zł. Wobec tego, że zmniejszenia w preliminarzu w stosunku do rzeczywistych wpływów r. ub. wynoszą 57 milj. zł. w daninach publicznych, plus zmniejszenie w soli i sacharynie o 3 milj., razem 60, otrzymujemy różnicę 144 milj. minus 60 t, zn., te właśnie 84 milj., które są tylko pozornem podwyższeniem dlatego, że należy potrącić według mojego zdania ten plus przy 10% nadzwyczajnym dodatku do danin publicznych, w kwocie około 40 milj., — ja mówię o podwyżce dlatego, że przecież ten dodatek 10% był pobierany tylko przez pewną część r. 1926 i w ten sposób realna podwyżka rezultuje w kwocie 44 milj. zł. Ja osobiście wątpię i ośmieliłem się wyrazić to zdanie i w Komisji Budżetowej i za jej pozwoleniem umieścić w sprawozdaniu: „eksonerainde cosciemcie causa” — ja wątpię, żeby podatek majątkowy przyniósł więcej o 50%, niż wyniósł faktyczny wpływ w r. 1926. Mam jednak głębokie przekonanie, że monopol tytoniowy, ten wierny i niezawodny współczynnik dochodów Skarbu, stale co rok rosnących, czynnik używający o wiele lepszej opinii w departamencie budżetowym Ministerstwa Skarbu, aniżeli jego wyroby w kołach konsumentów, ciągle jeszcze o trójdzielnicowych nawyknieniach i upodobaniach, wykluczających zapewne na długo jeszcze ogólne zadowolenie plebis fumantis, że monopol tytoniowy ten spodziewany przezemnie niedobór w podatku majątkowym w r. 1927 i 1928 według wszelkiego prawdopodobieństwa pokryje. A mamy do tego podstawy, chociażby we wpływie za styczeń 1927 r., bo już styczeń przyniósł nam brutto z monopolu tytoniowego 36 milionów zł., a netto 30 milionów, z czego do kas skarbowych już wpłynęło w gotówce 24 miliony zł., to znaczy więcej, aniżeli opiewa kwota roczna 270.000.000 zł. rocznie.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#JerzyMichalski">W ten sposób redukuje się w mojem wyobrażeniu wątpliwość co do realności preliminarza dochodów Ministerstwa Skarbu wyłącznie co do jednej pozycji, to znaczy co do dochodu z monopolu spirytusowego, jednego z najmłodszych, ale śmiem powiedzieć, bardzo kłopotliwego dziecięcia naszego etatyzmu. Wątpliwość, przyznaję, poważna i w dużej części uzasadniona.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#JerzyMichalski">Przedmiotowi temu poświęciło sprawozdanie Komisji Budżetowej, tak wskutek tego, jak niemniej z powodu wielkiej doniosłości, jaką ma produkcja spirytusu w rolniczym kraju dla kultury rolnej, sporo miejsca i uwagi. Muszę wyrazić poważną obawę, jaką mam wobec istniejącego stanu organizacji i administracji monopolu, czy zarząd monopolu zwłaszcza wobec schedy odziedziczonej przez obecną dyrekcję Monopolu Spirytusowego po dyrekcji poprzedniej, potrafi pogodzić i związać należycie interesy Skarbu z uzasadnionem i interesami gospodarczemi kraju i wy gospodarzyć w tym roku więcej niż w ubiegłym roku o 70.000.000 zł., a to tembardziej, iż ogromna podwyżka cen sprzedażnych spirytusu monopolowego, zarządzona przez Ministra Skarbu, reskryptem z dn. 22 grudnia 1926 r., wprowadziła w porównaniu z jednym z naszych bliskich sąsiadów różnicę w cenie prawie o 50%, a doświadczenia z r. 1925 pouczyły nas dostatecznie, jakie pociąga za sobą skutki na naszym rynku zbytu naszego spirytusu i jak wspaniale przy dużych takich różnicach zakwita przemysł obcego spirytusu, ze stratą naszego Skarbu i naszego producenta.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#JerzyMichalski">Ja, proszę Panów, przywiązuję szczególną wagę do tego i ośmielam się bardzo usilnie prosić całą izbę, ażeby zechciała jednomyślne uchwalić zaproponowaną przez Komisję Budżetową rezolucję z wezwaniem Rządu, ażeby w nieprzekraczalnym terminie do dnia 31 marca 1927 r. przedłożone zostały Wysokiemu Sejmowi opatrzone klauzulą komisji rewizyjnej, należycie zestawione zamknięcia rachunkowe z działalności j z wyników gospodarczych Monopolu Spirytusowego, tak za rok 1926, jak niemniej za poprzedni okres czasu istnienia monopolu, to znaczy za poprzednich 15 miesięcy. Brak należytej księgowości w dyrekcji Monopolu Spirytusowego musi być bezwzględnie usunięty w najkrótszym czasie.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#JerzyMichalski">Niech mi wolno będzie dać wyraz zapatrywaniu, że jeżeli obecna dyrekcja Monopolu Spirytusowego w traktowaniu produkcji i przemysłu spirytusowego oraz w organizacji, a zwłaszcza w rozbudowie i w administracji monopolu pójdzie śladem swojej poprzedniczki — gdyby się tak stało, w co jednak, nie chciałbym wierzyć, gdyby się tak mimo wszystko stało — czeka ją nieuchronnie ten sam los, który był udziałem dyrekcji poprzedniej, los niezapisany zbyt chlubnie na kartach polskiego monopolu spirytusowego.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#JerzyMichalski">Powtarzam, proszę Panów, z całą otwartością i z naciskiem i pod moją pełną odpowiedzialnością, jako referenta tego działu, to co mówiłem w Komisji Budżetowej. Ten dział gospodarki nie jest w takim porządku, w jakim być powinien i jeżeli, żelazna ręka z całą energią i konsekwencją jaknajrychlej ładu w Monopolu Spirytusowym nie wprowadzi — wyniknąć stąd mogłyby nader niepożądane następstwa, które dzisiaj może jeszcze usunąć, a które oczywiście między innemi znalazłyby swój refleks także i w dochodach z tego źródła, o co mnie jako sprawozdawcy tego działu musi tutaj chodzić.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#JerzyMichalski">Tyle o „cyfrowej” realności tej grupy dochodów budżetowych miałbym tutaj do powiedzenia. Wywody powyższe wymagają jednak uzupełnienia w dwóch kierunkach, nie sama bowiem cyfra i rubryka w preliminarzu składa się na dochód budżetowy; jest on pod wpływem dwóch jeszcze momentów: 1) natury kodyfikacyjnej i 2) gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#JerzyMichalski">Jeżeli rzucimy okiem na stan naszego ustawodawstwa w dziedzinie danin publicznych i monopoli, musimy skonstatować, że jest on bardzo niejednolity i że oddziaływa w sposób nader nierównomierny na życie gospodarcze kraju. W obecnej chwili stan ten jest konstrukcyjnie wadliwy i, gospodarczo dla ludności uciążliwy w trzech działach: 1) podatków bezpośrednich, 2) cła i 3) monopolu spirytusowego.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#JerzyMichalski">Już oddawna zwracam uwagę Wysokiej Izby na wadliwość konstrukcji systemu podatków bezpośrednich i na niezmierną jego uciążliwość dla nielicznej grupy płatników, których liczba — zechcą Panowie zwrócić szczególną na to uwagę — w jednym dziale podatku dochodowego — mówię to przykładowo — w dwóch małych okręgach: powiecie Kartuzy i w mieście Wąbrzeźnie spadła po wojnie z cyfry 4731 przed wojną na 432 osoby. Przed wojną w tych tylko dwóch małych okręgach płaciło ten podatek zaborcom 4299 osób więcej, aniżeli dziś go płaci własnemu państwu. Dziś płaci go o 995% osób mniej. Zaiste podobnych absurdów, wykwitłych na niwie klasowości, protekcji pewnych warstw gospodarczych i podeptania kardynalnych zasad opodatkowania, przyjętych w ustawodawstwie całego Zachodu, nie zna poza Polską ustawodawstwo żadnego Innego państwa.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#JerzyMichalski">Podatek gruntowy, inny w każdej z trzech dzielnic Polski, wykrzywiony dygresją i progresją, nigdzie poza Polską nieznaną, obkłada grunty ciężarem bardzo nierównomiernym i powoduje w życiu mnóstwo niesprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#JerzyMichalski">Tak samo na całym świecie poza Polską nigdzie mile jest znane zwolnienie od obowiązku podatkowego niewynajętych budynków mieszkalnych położonych na wsiach. Wprost zaś curiosum stanowią nasze komunalne opłaty drogowe, których ani podstawa ani wysokość ustawowo nie są określone. To już jest unikat ustawodawczy. Opodatkowanie przemysłu i handlu w formie t. zw. patentów, które mogą być na miejscu w Albanii lub w Turkiestanie, jest dla Małopolski i zachodnich dzielnic, przywykłych do nowoczesnych form opodatkowania, formą tak surową i niesprawiedliwą, zwłaszcza dla handlu, że te dzielnice w żaden sposób zżyć się nie mogą z tym prymitywem, dobrym dla ich praojców ale zgoła niestosownym w wieku XX, w dobie subtelnych i skomplikowanych form organizacyjnych przemysłu i handlu i nigdzie też dziś poza Polską niestosowanych. Na zbyt wysokiej stawce podatku obrotowego, proszę mi wierzyć, nikt nie wychodzi dobrze, ani rząd, ani Skarb Państwa, ani kontrybuent, dlatego, że, życie tylko do pewnej miary i do pewnego stopnia unieść może pewien ciężar. Od szeregu miesięcy zwracam uwagę na to, że wobec tego, iż podatek obrotowy wszędzie naokoło nas jest bądź zniżony bądź zniżany, jestem tego zdania, że zmniejszenie stawki tego podatku wyszłoby na dobro dla Skarbu Państwa według starej maksymy, którą nam Hilton Young w swoich radach pozostawił, że w Anglii istnieje zasada i przykazanie-, że wysokie stawki zawsze przynoszą skarbów: niskie dochody, cośmy w podatku dochodowym z roku 1924, 1925, 1926 — Panowie sobie przypominają tę naszą debatę na ten temat — wypraktykowali.</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#JerzyMichalski">Nieuregulowany jeszcze podatek majątkowy, ustalony w ustawie z dn. 11 sierpnia 1923 r. nie opartej na żadnym realnym substracie, jest ciężarem nie do zrealizowania, bez względu na pragnienia, bez względu na uczucia, bez względu na zapatrywania tej czy innej strony Izby. U nas nikt nic wie, ile ma płacić, nikt nie wie, jakie są wogóle jego zaległości, co na obrót nieruchomości i na życic gospodarcze musi oddziaływać paraliżująco. A wreszcie odsetki zwłoki od nieuiszczonej na czas należytości podatkowej, wprowadzone zasadniczo w wysokości 4%, w połowie roku 1924, utrzymane nadal mimo, że od tego czasu przeżyliśmy okres załamania się podstawy reformy waluty i nowego pieniądza i że nasze położenie dziś, tak samo, jak wartość złotego są zupełnie odmienne, aniżeli były w połowie roku 1924, są obecnie anachronizmami i aktem wprost okrutnej niesprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#JerzyMichalski">Reforma całokształtu systemu podatków bezpośrednich jest w Polsce naglącą koniecznością. Kraj dusi się w obroży tych i szeregu innych, w sprawozdaniu Komisji Budżetowej szczegółowo opisanych, jego nierównomierności i niesprawiedliwości. Ośmielam się zarazem powiedzieć, gdy jest o tem mowa, że nie byłoby może wskazanem opracowywanie projektów podatków bezpośrednich w tajemnicy przez grono urzędników, gdyż doświadczenia ostatnie Czechosłowacji i Innych państw wykazują, że reformę tę należy opracowywać w promieniach światła — przy współudziale publicznoprawnych korporacyj gospodarczych i przedstawicieli samorządów oraz nauki. Tylko wtedy praca ta może wydać rzeczywiście dobre wyniki.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#JerzyMichalski">Tak samo domagamy się trzeci rok z rzędu przygotowania jednolitej ustawy celnej, której brak dotkliwie daje się odczuwać naszemu kupiectwu, a nadto utrudnia zawieranie z innemi państwami umów celnych. Na tem miejscu z całym naciskiem ośmielam się podnieść, co w sprawozdaniu mem napisałem, że zawodną jest nadzieja trwałego tworzenia nowych i podtrzymania istniejących gałęzi przemysłu przy życiu jedynie przy pomocy wysokich stawek celnych, które hodują tylko sztuczne cieplarniane rośliny przemysłowe, podrażają życie, a nadto często jeszcze utrudniają krajową wytwórczość.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#JerzyMichalski">A wreszcie, proszę Panów, gruntownej nowelizacji wymaga ustawa o monopolu spirytusowym, która dla wyrobu i przerobu spirytusu, niemniej dla administracji tego monopolu stworzyła ramy zgoła nieodpowiednie. Główną treść takiej nowelizacji i uzasadnienie potrzebnej reformy pozwoliłem sobie w sprawozdaniu mem napisać.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#JerzyMichalski">Wysoka Izbo! Mówiłem dotychczas o jednej podstawowej grupie dochodów publicznych Ministerstwa Skarbu, t. zn. o dochodach prawno-publicznych. Oprócz nich mamy jeszcze pod względem pojęciowym 2 odmienne grupy dochodów Ministerstwa Skarbu. Są to: dochody z przedsiębiorstw podlegających Ministerstwu Skarbu i z ruchomego majątku państwowego, będącego w zawiadywaniu Ministerstwa Skarbu, oraz dochody administracyjne. Jedne i drugie są podrzędnemi stosunkowo wpływami w naszym budżecie. Pierwsze figurują w budżecie w kwocie 26.500.000 zł. drugie w kwocie 29.500.000 zł. Są one szczegółowo omówione w naszem sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Ja tylko na 2 rzeczy ośmielę się zwrócić uwagę Wysokiej Izby. W Polsce istnieją w liczbie większej niż we wszystkich innych państwach trzy całkowicie państwowe instytucje bankowe, a oprócz tego w trzech niepaństwowych bankach Państwo nasze jest zaangażowane w ich kapitałach akcyjnych względnie zakładowych. Koszty administracyjne trzech wyłącznie i całkowicie państwowych banków wynoszą według ostatniego sprawozdania około 20 milionów złotych rocznie. Udział Skarbu Państwa w zyskach tych trzech banków państwowych i półpaństwowych, figuruje w preliminarzu na rok 1927/28 w kwocie 713.000 zł, podczas kiedy dotacja na kapitał i wkłady Skarbu Państwa w tych instytucjach, według surowego bilansu z dnia 30 lipca 1926 r., który starałem się zestawić w mojem sprawozdaniu Komisji Budżetowej, wynoszą 400 milionów złotych. Należy wskutek tego rozważyć, czy jest wskazane tak liczne uczestnictwo Skarbu w instytucjach bankowych i czy ich obecna liczba, zwłaszcza jeżeli chodzi o wyłącznie instytucje państwowe, jest potrzebną, a to tembardziej, że w innych państwach liczba banków państwowych jest o wiele mniejsza niż u nas. Następnie, czy jest wskazaną rzeczą, żeby Bank Gospodarstwa Krajowego, który od roku 1887 do r. 1924 najpierw w Austrii, a później w Polsce opłacał wszystkie podatki i opłaty skarbowe i z niewiadomych powodów zwolniony został nie drogą ustawy, ale drogą rozporządzenia Prezydenta, drogą dekretu z dnia 30 maja 1924 r. od płacenia wszystkich podatków i opłat, czy nie jest rzeczą wskazaną, ażeby Bank Gospodarstwa Krajowego zamienił ten niedawny immunitet w dawny długoletni obowiązek, płacenia podatku, jak tego słusznie żąda Komisja Budżetowa w jednej ze swoich rezolucji, które przedłożone będą Wysokiemu Sejmowi do uchwały?</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#JerzyMichalski">W związku z tem pragnąłbym zwrócić uwagę Wysokiej Izby na jeden przedmiot, szczególniej, mojem zdaniem, na uwagę zasługujący. Na mocy ustawy z dnia 3 marca 1925 r. został utworzony „Państwowy Fundusz Gospodarczy”, który powstał ze zrealizowanej części pewnej tangenty pożyczki zagranicznej, zaciągniętej w r. 1925, t. w. pożyczki dillonowskiej. Fundusz ten jest przeznaczony na długoterminowe wkłady na cele gospodarcze, a mianowicie na budowę nowych domów, na inwestycje komunalne, na inwestycje dla zakładów przemysłowych, mających znaczenie dla Państwa, oraz na uruchomienie długoterminowego kredytu. Takie są jego cele. A sposobem realizacji tych celów jest udzielanie pożyczek gotówkowych i zdobywanie listów zastawnych i obligacji. Konstrukcja tego funduszu polega na tem, że odsetki i amortyzacyjne raty, płacone przez klejentelę Państwowego Funduszu Gospodarczego, mają się balansować z tą kwotą procentów i amortyzacji, które dla dotyczącej tangenty powstają z zadłużenia Państwa przy realizowaniu pożyczki dillonowskiej.</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#JerzyMichalski">Tymczasem z danych, dostarczonych mi przez Ministerstwo Skarbu, okazuje się, proszę zwrócić na to baczną uwagę, bo to jest rzecz wielkiej wagi, że w latach 1925 i 1926 rzeczywiste wydatki Państwa na to oprocentowanie i ratę amortyzacyjną wynosiły 41.548.692 zł 90 gr, podczas gdy dochód państwowego funduszu gospodarczego, przelany w tym czasie do kas skarbowych na powyższy cel, wynosił 15.602.891 zł. 89 gr. T. j. niedobór za te dwa lata wyraża się w cyfrze prawie 26 milionów złotych. Według preliminarzu na r. 1927/1928 wydatki państwowego funduszu gospodarczego mają przewyższać jego dochody o 17.030.199 zł.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#JerzyMichalski">Wobec tego sądzę, iż będę wyrazem zapatrywań całej Komisji Budżetowej, jeżeli zwrócę się do p. Ministra Skarbu z prośbą o przedstawienie nam planu racjonalnej gospodarki Państwowego Funduszu Gospodarczego na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#JerzyMichalski">Tyle o dochodach Ministerstwa Skarbu, ze stanowiska ściśle budżetu i w jego ramach.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#JerzyMichalski">Wysoka Izbo, gospodarstwo Skarbu, a tem samem i budżet nie ma samodzielnej egzystencji, lecz jest integralną częścią gospodarstwa społecznego, którego każdorazowy stan i rozwój oddziaływa nieustannie na stan budżetu i gospodarki. Państwa. Dlatego pozwoliłem sobie przed tem, mówiąc o dochodach budżetowych, zwłaszcza o daninach publicznych i monopolach, powiedzieć, że dochody budżetowe, zwłaszcza te są zależne ogromnie od momentów natury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#JerzyMichalski">Ponieważ jedną z zasadniczych cech, która wyróżnią gospodarstwo związków publicznych od gospodarstwa prywatnego, jest to, że w gospodarstwie prywatnem wydatki stosuje się do dochodów, natomiast w gospodarstwie prawno-publicznem dochody są warunkowane — uzależnione od wysokości koniecznych wydatków, wynika z tego, że wzrost cen może budżet rozsadzić. U nas zaś problem cen ma szczególne znaczenie dla budżetu, dla jego realności, one większe aniżeli w innych państwach. Polską bowiem ma ceny niezdrowe, gdyż ceny zdrowe mogą być tylko w zdrowem gospodarstwie. Organizm gospodarczy chorobliwy musi mieć ceny chorobliwe, ponieważ odporny na wybujały i nieokiełznany proces cen jest jedynie zdrowy organizm gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#JerzyMichalski">Czy organizm gospodarczy Polski jest chorobliwy i dlaczego? Jest to problem pierwszorzędnej wagi ze stanowiska budżetowego? My tak chętnie porównywamy się z zagranicą, nasze wydatki, nasze budżety, czynimy to z taką nadzwyczajną łatwością i zazwyczaj tak mechanicznie, że, ażeby sumiennie odpowiedzieć na powyższe pytanie, musimy wpierw w najogólniejszym choćby zarysie zanalizować dwie podstawowe kwestie: 1) czy my gospodarczo mamy linię rozwoju podobne jak zagranica, 2) jaki) jest u nas naprawdę ustrój i stan gospodarczy kraju?</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#JerzyMichalski">Sądzę, że dopiero na takiej międzynarodowej platformie porównawczej Polski z innemi, krajana, których rodziny jesteśmy jednym członem oraz na charakterystyce naszego własnego ustroju i stanu gospodarczego, postawiony problem budżetu wogóle jako takiego, pozwoli nam dać jasną j, uzasadnioną odpowiedź na powyższe kapitalne zagadnienie realności dochodów skarbowych, na które wydatki mają wpływ dominujący.</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#JerzyMichalski">Wysoka Izbo! W Komisji Budżetowej wykazałem szczegółowo, że w odróżnieniu od wielu państw, a zwłaszcza bezpośrednio z nami sąsiadujących od zachodu i południa, linię naszego życia w dziedzinie gospodarczej są o tyle odmienne, że podczas gdy Inne kraje, zwłaszcza te, które przeprowadziły reformę waluty, jak Austria, Niemcy, Czechosłowacja mają tendencję rozwoju gospodarczego idącą po pewnej linii, w dół albo w górę, umożliwiającą jednak kalkulację i przewidywanie, to w Polsce linia życia gospodarczego podobną mi się wydaje do wstęgi postrzępionej; u nas życie to idzie linią przerywaną, zygzakowatą, w jakiś dziwnych podskokach kapryśnych, tak, że u nas przewidywanie przyszłości gospodarczej — kalkulacja na dłuższą metę jest, proszę Panów, prawie wykluczona.</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#komentarz">(Głos: Gra wojenna.)</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#JerzyMichalski">Z materiałów drukowanych przez Biuro Ligi Narodów wynika to w sposób niewątpliwy i jasny. Odpowiednie cyfry, ujęte w grafikony, dają obraz życia gospodarczego Polski w ostatnich 4 latach, ba, nawet w 1925 r. i 1926 po reformie walutowej w postaci dziwnie histerycznej krzywej, łamanej i takiej, jakiej nie widzimy w innych państwach zwłaszcza tych, które współcześnie z nami reformę walutową przeprowadziły. Wskaźniki złote kosztów utrzymania wynoszą w Polsce, biorąc rok 1914 za 100, w r. 1923 — 80 — jesteśmy wtenczas najtańszym krajem na kontynencie — w r. 1924 po wprowadzeniu reformy walutowej wynosi ten wskaźnik 153 — jesteśmy najdroższym krajem na kontynencie, jak o tem cała zagraniczna prasa pisała, mamy większy wskaźnik i drożsi jesteśmy, aniżeli Niemcy, Austria, Rumunia, Włochy poza Anglią i poza Szwajcarią. Z tej drabiny zaczynamy w październiku 1925 r. po załamaniu się złotego gwałtownie schodzić w dół. W maju 1926 r. mamy w 2 lata po reformie walutowej wskaźnik 86,3, prawie taki Siam, jakeśmy mieli przed reformą walutową. 1 odtąd maszerujemy z dołu do góry i dochodzimy z końcem roku 1926 do cyfry 113,4. Proszę Panów, czegoś podobnego, podobnej fotografii tendencji życia gospodarczego nie znajdą Panowie w żadnem z innych państw. Aby zrozumieć tę ewolucję naszego życia gospodarczego, przytoczę Panom kolejno w latach 1923, 1924, 1925, 1926 liczby odnoszące się do Niemiec, Austrii i Anglii. Niemcy: 125, 123, 141, 142; Austria — 78, 94, 104, 103; Anglia — 159, 174, 174, 174. Proszę Panów, rozumiem dobrze, że przytoczone cyfry wyrażają jedynie tendencje rozwoju i nie mogą być uważane za wyraz ścisłych relacyj arytmetycznych, skoro można się tak wyrazić, nie są ze sobą w poszczególnych państwach porównywalne, ile wyrażają one faktycznych ilości wartości, ponieważ na wysokość kosztów utrzymania w pewnym kraju w pewnym czasie w różnych miejscowościach oddziaływują różne momenty statystycznie nie do ujęcia. Są to tylko wyrazy tendencji rozwoju powszechnie przyjęte jako takie przy rozważaniu i wnioskowaniu o tym problemie.</u>
<u xml:id="u-49.31" who="#JerzyMichalski">Profesor Kemmerer w 3 tomie swego sprawozdania stwierdza, że kraje o walucie złotej od drugiej połowy 1925 r. wykazują, o ile chodzi o wskaźniki cen hurtowych, tendencję spadku. Myśmy przeprowadzili t. zw. sanację waluty, dzielimy jednak dalej po sanacji los krajów o walucie niestabilizowanej. Jesteśmy unikatem w świecie. Z biuletynu Banku Federal Reserve, przytoczonego w ostatnim październikowym Bulletin National City Bank of New York, okazuje się, że u nas wzrost ten podlega w zasadzie takiej samej fluktuacji, jak w krajach z niestabilizowaną walutą. Możemy więc śmiało powiedzieć, że jesteśmy krajem o nominalnej sanacji walutowej, realnie zaś krajem waluty niestabilizowanej. Potwierdza ten pogląd stosunek naszego pokrycia, zwłaszcza historia fundacji walutowo-dewizowej złotego, dzieląca się na 4 wręcz odmienne etapy, w tak krótkim czasie: maj 1924 — grudzień 1926, dalej stosunek emisji naszego bilonu metalowego i papierowego do emisji biletów bankowych oraz zygzakowata i przerywana linią emisji biletów Banku Polskiego. W każdym z tych trzech kierunków jest u nas stan rzeczy wręcz odmienny, aniżeli w Austrii, Niemczech i Czechosłowacji.</u>
<u xml:id="u-49.32" who="#JerzyMichalski">To też śmiało można twierdzić, że w Polsce życie gospodarcze niesione jest na fali. Nikt niem naprawdę nie kieruje. Jest bez sternika, nie ma żadnego stałego punktu oparcia, ani w treści, ani w tendencjach rozwoju. Rezultat braku programu gospodarczego. Taka jest wymowa cyfr i faktów silniejszych i prawdziwszych od programów I deklaracyj, których one są kontrolą i sprawdzianem. Logiczny i konieczny rezultat. Program bowiem gospodarczy czyny tworzą i zaprowadzają, a nie słowa.</u>
<u xml:id="u-49.33" who="#JerzyMichalski">Podstawą zdrowia organizmu gospodarczego, jego siły i tężyzny jest produkcja i tylko produkcja. Kto rozprawia o cenach, o ich procesie, kto usiłuje zwalczać wybujałe ceny, a nie sięga do produkcji — przegra sprawę. I to z matematyczną pewnością. Rząd nasz, wypowiadając walkę drożyźnie, zwalczając handel, nie wyszedł poza te dziedziny, pozostawiając produkcję nadal jej dotychczasowemu losowi. Jest to ślizganie się po powierzchni problemu, obchodzenie go. Jest to praca beznadziejna, która nie może dać dobrych wyników. Kwestii dobrobytu szerokich mas nie można rozwiązać samą choćby najlepszą organizacją wymiany dóbr i usług. Sytuacja gospodarcza w Polsce wykazywała w połowie r. 1926 znaczny spadek kosztów utrzymania. Wskaźnik złoty kosztów utrzymania w Warszawie z cyfry 120,7 w styczniu 1926 r. spadł w maju 1926 r. na 86,3. I cóż się dalej stało? Ustawa o pełnomocnictwach z dnia 2 sierpnia 1926 r. dała Rządowi niezwykle rozległe plenipotencje w zakresie świadczeń społecznych oraz zarządzeń, zmierzających do zabezpieczenia równowagi budżetowej, stabilizacji waluty i naprawy stanu gospodarczo narodowego w Państwie. Jaki użytek zrobiono z tych pełnomocnictw, które trwają prawie już pół roku? Możemy sobie zrobić na podstawie Dziennika Ustaw cały ich bilans. Liczba rozporządzeń wydanych przez P. Prezydenta Rzeczypospolitej na podstawie ustawy o pełnomocnictwach z 2 sierpnia wynosi 45. W powyższych 4 kapitalnych zagadnieniach nie wydano dotąd ani jednego rozporządzenia, bo trudno uważać za instrument równowagi budżetowej rozporządzenie z dnia 10 grudnia ub. r„ którem przedłużono na r. 1927 prawo poboru 10 procentowego dodatku do niektórych danin państwowych. Jest to, wydaje mi się, paliatyw, jak się nazywa, dodatek nadzwyczajny. Nie mogę również uważać za akt, mający na celu trwałą naprawę życia gospodarczego, rozporządzenia z dnia 24 września o utworzeniu przedsiębiorstwa kolei państwowych i urzędu Ministra Komunikacji, albowiem w Polsce wcale nie utworzono M-stwa Komunikacji, tylko ten sam zakres działania, który dawniej miał Minister Kolei, odnośnie tylko do tego jednego zakładu komunikacyjnego, przydzielony został człowiekowi, którego nazwano nieprawdziwie Ministrem Komunikacji. A rano słyszeliśmy dziś od sprawozdawcy tego działu budżetu p. kol. Chądzyńskiego, że ponadto jeszcze będzie on ministrem t. zw. komunikacji i będzie jeszcze ministrem dwóch statków morskich. Ale, mojem zdaniem, ani poczta, ani telegraf, ani telefony, ani drogi lądowe, ani drogi wodne jemu nie podlegają. Nie jest to więc naprawdę M-stwo Komunikacji, ale Ministerstwo Kolei i dwóch statków. Koleje zaś same nie zostały bynajmniej skomercjalizowane ani księgowo, ani komercyjnie, ani technicznie, ani administracyjnie, jak to wykazałem źródłowo w porównawczem studium, drukowanem w połowie listopada 1926 r. w Przeglądzie Gospodarczym. Rozporządzenie wreszcie z dnia 31 sierpnia 1926 r. o zabezpieczeniu sprzedaży przedmiotów powszechnego użytku, które miało przeciwdziałać zwyżce cen na te przedmioty, zupełnie tego celu nie osiągnęło, albowiem po wydaniu tego rozporządzenia wskaźniki kosztów utrzymania, a w szczególności wskaźniki kosztów żywności, co miesiąc rosną bez przerwy. Rząd nasz zwalcza drożyznę w ten sposób, iż sam robi to, czego innym zakazuje; a więc podnosi od czasu do czasu opłaty stemplowe, cenę usług zakładów komunikacyjnych, cenę drzewa w lasach państwowych, stopę podatków bezpośrednich, opłat stemplowych i podatku spadkowego. Jeżeli podwyżki te ze stanowiska budżetowego można częściowo uzasadnić, to ośmielę się powiedzieć, że jednak mechaniczny sposób ich ujęcia i przeprowadzenia, w oderwaniu od reszty współczynników gospodarczych, może budzić poważne zastrzeżenia. I gdyby Rząd w dalszym ciągu w ten sam sposób jak dotychczas drożyznę zwalczał, możnaby się obawiać, że tego rodzaju mechaniczne zwyżki dochodów państwowych niewątpliwie przyniosą Państwu cyfrowo wyższe wpływy, ale z drugiej jednak strony podwyżki te z powodu zaznaczonej wyżej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy gospodarstwem prywatnem a publicznem, mogą spowodować o wiele szybsze i wyższe zwiększenie wydatków państwowych.</u>
<u xml:id="u-49.34" who="#JerzyMichalski">I tak oto powstaje poważne niebezpieczeństwo, czy zwyżka cen, gdyby ona dalej miała rozwijać się na poziomie ostatnich miesięcy, nie oddziała ujemnie na realność naszego budżetu? I w tem tkwi istotne, realne niebezpieczeństwo dla realności naszego budżetu. I na to należało tu z całym naciskiem zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-49.35" who="#JerzyMichalski">Podstawą rozumnej i celowej walki z drożyzną może być jedynie rzeczywista, szczera i uzasadniona, racjonalna opieka nad produkcją, z połamaniem haseł klasowych i demagogicznych, zabójczych dla życia gospodarczego i budżetu, a w których pętach my; sami jeszcze dzisiaj w stosunku do zachodu tkwimy, zwalczając namiętnie kapitalizm w kraju, który, jak zaraz usłyszymy, jest najuboższym w kapitał w porównaniu z innemi, nawet tak małemi państwami, jak Austria i Finlandia.</u>
<u xml:id="u-49.36" who="#JerzyMichalski">Przechodząc obecnie do drugiej kwestii, pytam się: Jaki jest nasz ustrój gospodarczy i stan gospodarczy kraju?</u>
<u xml:id="u-49.37" who="#JerzyMichalski">Polska jest krajem rolniczo przemysłowym, ani wyłącznie rolniczym, ani wyłącznie przemysłowym i musi nim pozostać. Ustrój jej gospodarczy i drogi rozwoju wytyka położenie geograficzne.</u>
<u xml:id="u-49.38" who="#JerzyMichalski">Leżymy na pograniczu dwu światów, z jednej strony kultury wielkiego przemysłu zachodu — ze strony drugiej, ekstensywnej kultury rolniczej wschodu Mimo, że większość ludności zajmuje się rolnictwem i że w stosunku do wielu innych krajów, jak Brytanii, Francji i Niemiec, porównanie obszaru zasiewów czterema głównemi zbożami potwierdza, że w Polsce cała ludność w większym stopniu, aniżeli w tych krajach zainteresowana jest w intensywnej produkcji rolnej, wskutek czego rolnictwo w Polsce ma uzasadnione prawo do wyjątkowej opieki — Polska nie może zrezygnować z rozwoju przemysłu, gdyż przemysł jest warunkiem rozwoju kulturalnego, siły obronnej i: politycznej Państwa.</u>
<u xml:id="u-49.39" who="#JerzyMichalski">Rozumiejąc to dobrze, trzeba jednak zarazem stwierdzić, że linie rozwoju naszego przemysłu u każdego obiektywnie myślącego i patrzącego muszą budzić poważne wątpliwości. U nas o dźwiganiu konsumcji artykułów przemysłowych na rynku krajowym nie mówi się prawie i nie słyszy. Zapatrzeni w eksport, zasugerowani tą ideą, obarierowani tak wysokiemi stawkami celnemi, że należymy dziś według badań Ligi Narodów do krajów o najwyższej ochronie celnej, popieramy wszelkiemi środkami eksport przemysłowy i ten nas tylko interesuje i cieszy. Wynik zaś jest taki, że nasza sól, nasza nafta, nasz cukier, nasz węgiel, nasz cynk i t. d. są zagranicą o wiele tańsze, aniżeli w kraju, o czem tu już mówiono. Cały kraj ponosi wielkie ofiary na ołtarzu eksportu; ponosi je Państwo w formie ułatwień celnych i podatkowych, ponosi przedsiębiorstwo kolejowe w formie zniżek przewozowych, ponosi konsument krajowy, płacąc drożej za produkt krajowy od zagranicy, słowem ponosi je całe gospodarstwo narodowe. Eksporty nasze są w wielu wypadkach dumpingowe i deficytowe, a my za ubodzy na nie jesteśmy. Nas nie stać na takie hojne podarki dla zagranicy.</u>
<u xml:id="u-49.40" who="#JerzyMichalski">I mimo tych wszystkich ofiar, jednak eksport nasz więdnie. W r. 1926 wartość wywiezionych wyrobów przemysłowych spadła prawie o połowę w porównaniu z r. 1925, a bilans handlowy w r. 1926 w epoce t. zw. koniunktury ma wybitny charakter bilansu surowcowego.</u>
<u xml:id="u-49.41" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-49.42" who="#JerzyMichalski">Wywóz wyrobów tekstylnych ogromnie się zmniejszył w r. 1926 w porównaniu z rokiem poprzednim. Bilans handlowy z r. 1926 był czynny przedewszystkiem — jak słusznie o tem mówiono — z powodu ogromnego zmniejszenia się o 706 milionów złotych w złocic wartości przywozu, podczas gdy wywóz był w r. 1926 prawie taki sam, jak w r. 1925 i wzrósł zaledwie o kwotę 34 milionów złotych w złocie. Gdyby nie zwiększony eksport węgla, jaj, masła, drzewa w gatunkach mniej obrobionych, cynku i t. d., mielibyśmy prawdopodobnie w bilansie handlowym deficyt. I tak napróżno kraj cały ponosi ofiary dla tych fantasmagorii eksportowych, a rzeczywistość zamienia nas w typ kraju rolniczego, o czem wymownie świadczy prawie już stała w ostatnich 2 latach przeciętna od 200–300.000 ogromna cyfrą bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-49.43" who="#JerzyMichalski">W Polsce trudno jest o pogląd rzeczywisty na całokształt bezrobocia w kraju T o obraz porównawczy z innemi krajami. Na podstawie studiów, przeprowadzonych przy pomocy Głównego Urzędu Statystycznego i w związku z danemi, zawartemi w publikacjach Ligi Narodów, okazuje się, że Polska ma stosunkowo najwyższy procent bezrobocia, t. j. w stosunku do liczby zawodowo czynnych w przemyśle, górnictwie, handlu, rękodziele, komunikacjach i transporcie, w ubezpieczeniach, hutnictwie, w służbie publicznej i domowej. Albowiem na 1.650.000 ogółu pracujących — mamy bezrobotnych około 240.000 osób, t. j. 14,5% ogółu pracujących, podczas gdy, wedle ostatniej „statistique du chómage”, zawartej na str. 443 „Bulletin mensuel de Statistique” Ligi Narodów (zeszyt listopadowy 1926 r.) cyfra ta wynosi w Wielkiej Brytanii z wyłączeniem osób, zatrudnionych w górnictwie, które przerwały pracę wskutek zatargu rozpoczętego w dniu 1 maja 1925 r., 13,6% w Niemczech 12%; w Czechosłowacji 4,%, w Belgii 1,3%, w Holandii 7,2% i t. d.</u>
<u xml:id="u-49.44" who="#JerzyMichalski">Nie samo ustawodawstwo społeczne, proszę Panów, zabezpieczy robotnikowi lepszy byt, lepsze warunki i pewność pracy. Jest rzeczą znaną, że w Niemczech, w Westfalii górnik zarabia 18,85 zł. dziennie, a u nas w Polsce w Zagłębiu Dąbrowskiem górnik zarabia 5,50 zł. dziennie. I słuszność miał „Economist” angielski, który w artykule p. t. „Te Polish Crisis” na str. 1086 w zeszycie z dnia 5 czerwca 1925 r. Nr. 4319 pisał: „Mimo, iż znaczna część ludności w Polsce jest przekonana, że korupcja jest przyczyną kryzysu — zmiana rządu i zmiana Konstytucji bynajmniej nie zmniejszy bezrobocia w Polsce i nie wpłynie na stabilizację złotego. Zrównoważenie budżetu również nie może być osiągnięte przy pomocy zarządzeń politycznych. Obecnie większość Polski i przyszłość nowego ustroju politycznego zależy przedewszystkiem — według tego świetnego czasopisma angielskiego — od rozwiązania najpilniejszych zagadnień gospodarczych”. I kończy słowami: „Należy przypuszczać, że wysiłki nowego rządu będą skierowane w tym kierunku. Zmiana Konstytucji jest oczywiście niewystarczająca. Jedynie przez mądrą i przemyślną politykę gospodarczą — jest użyty w tekście wyraz „wisely devised” — jedynie tą drogą Państwo Polskie będzie mogło uniknąć wielu niebezpieczeństw, które mogą się stać groźne dla jego przyszłości”.</u>
<u xml:id="u-49.45" who="#JerzyMichalski">Oczywiście nie sama rewizja ustawodawstwa społecznego może naprawić dzisiejszy stan rzeczy. Równolegle powinna iść rewizja dotychczasowej techniki produkcji, zasad organizacji i administracji naszych zakładów przemysłowych i rewizja dotychczasowej organizacji pracy. Od jednej tylko strony żądać ustępstw — dla naprawy obecnych stosunków — nie pozwala samopoczucie sprawiedliwości. Byłoby to aktem nierozumu i niesłusznością. Tylko obustronne koncesje i ustępstwa obu podstawowych czynników produkcji mogą utorować drogę do sprawiedliwej, rzeczywistej i trwałej naprawy obecnego stanu rzeczy w Polsce.</u>
<u xml:id="u-49.46" who="#JerzyMichalski">Słusznie też pisze p. kol. Kwiatkowski w sprawozdaniu Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetu Min. Przemysłu i Handlu na okres 1927/1928: „U nas niestety wskutek braku obiektywnych badań wskazuje się najczęściej tylko na ustawodawstwo socjalne i żąda się stale podwyższenia cen, nie widząc niejako innych środków do leczenia naszych bolączek gospodarczych. Jedno z największych przedsiębiorstw polskich, żyjących głównie z zamówień państwowych, a bliskie najwpływowszym w Polsce sferom gospodarczym, ogłosiło w roku zeszłym w odpowiedzi na zarzut drożyzny jego produktów, „że wszystkie wyroby polskie były zarówno w ostatnich latach, jak też normalnie przed wojną droższe od zagranicznych”.</u>
<u xml:id="u-49.47" who="#JerzyMichalski">Gdyby poglądy oparte na takich założeniach uznano za słuszne, to oczywiście nie byłoby potrzeby ani ankiet, ani biur badania cen, ale przekreśliłoby to także wszelkie wysiłki uprzemysłowienia kraju.</u>
<u xml:id="u-49.48" who="#JerzyMichalski">W innem miejscu podaje p. Kwiatkowski bardzo interesujący i pouczający nas szczegół, że „przy badaniu, w jakim stopniu poszczególne czynniki odpowiedzialne są za straty wykazane, komisja Hoovera, jak pisze Raj M. Hudson, kierownik oddziału dla praktycznych uproszczeń w departamencie handlowym Stanów Zjednoczonych w Nr. 6 „Industrie und Handelszeitung” z 8 stycznia 1927 r. w artykule p. t. „Walka Ameryki! przeciw marnotrawstwu”, stwierdziła winę kierownictwa ponad 50%, a winę robotników poniżej 25%”.</u>
<u xml:id="u-49.49" who="#JerzyMichalski">W dalszym ciągu mych wywodów pragnę jeszcze w kilku słowach zarysować plan gospodarczy kraju. Wydaje mi się, że najgłówniejszą charakterystyką naszego położenia gospodarczego jest to, że Polska jest krajem przedewszystkiem bardzo zubożałym przez wojnę i wyniszczonym. Dzieci tylko bowiem lub analfabeci mogą opowiadać legendy i pisać bzdury o odbudowie kraju własnemi silami. O ubóstwie kraju i o wadliwości, a zarazem o ciężkości systemu podatkowego mówią wymownie cyfry zaległości podatkowych, przytoczone w drukowanem sprawozdaniu na str. 11, 12 L13. Szereg naszych emigrantów, którzy wrócili z Ameryki po powstaniu Polski, wróciło lub wraca do Ameryki. Od nich to sam słyszałem. Wedle ostatnich publikacji Ligi Narodów „Bulletin Mensuel de Statistique” Nr. 11 z listopada 1926 r. str. 439, oszczędności złożone w kasach oszczędności w przerachowaniu na nasze złote w zaokrągleniu wynoszą: w Niemczech — dnia 31/X 1926 r. — 6 miliardów złotych, w Austrii pół miliarda, w Czechosłowacji 3 i pół miliarda zł, a w Polsce 76 milionów złotych. Wszystkie zaś wkłady we wszystkich instytucjach kredytowych wy nosiły według ścisłych informacji w dniu 1 grudnia 1926 r. w Austrii, w małej Austrii 112 milionów dolarów, w Finlandii 150 milionów dolarów, a w Polsce 47 milionów dolarów. Według wiadomości Głównego Urzędu Statystycznego Nr. 8 roku zeszłego, według ostatnich publikacyj Głównego Urzędu Statystycznego wkłady oszczędnościowe 14 największych banków akcyjnych w Polsce w ciągu ostatniego roku wykazują tę samą prawie kwotę, to jest 111, względnie 112 milionów zł. I dlatego u nas niema kredytu długoterminowego i dlatego kredyt krótkoterminowy jest u nas tak niezmiernie drogi, że, jeżeli Panowie przejrzą wykazy porównawcze, to zobaczą, że stopa procentowa dyskonta Banku Polskiego prawie jest równą dzisiaj w Europie stopie dyskonta banków emisyjnych trzech tylko państw, to jest Bułgarii, Rosji sowieckiej i Grecji. Smutne to niestety porównanie, ale z prawdą zgodne. I pytam się Panów: czy kraj może normalnie gospodarczo pracować i rozwijać się bez instytucji długoterminowego kredytu, a czyż oszczędności w kraju tak zbiedzonym, wyniszczonym i zubożałym mogą kredyt ten stworzyć? Dlatego też nie wierzyłem i nie wierzę w możność odbudowy gospodarczej Polski bez wydatnej długoterminowej, niskoprocentowej i celowo zużytej pożyczki zagranicznej, takiej jaką po wojnie otrzymały kraje wojną bezpośrednio niezniszczone, w lepszem położeniu od nas będące, jak Niemcy, Austria, Węgry, Czechosłowacja i t. d. Z drugiej strony sądzę, że ci. którzy z uzyskaniem nowej pożyczki zagranicznej 100, 200, czy 250 milionów dolarów i wyłącznie z tem wiążą przesadne nadzieje gospodarcze, sądząc, że nam nic więcej do zdrowia gospodarczego i pomyślności gospodarczej nie potrzeba, doznają rozczarowania. Sama pożyczka zagraniczna nie uzdrowi nas napewno, jak nie uzdrowił nas efektowny i silny, nawet bardzo silny pieniądz, przed którym duża część opinii naszej biła bezkrytyczne pokłony w połowie r. 1924. Proszę Panów, Byłem wówczas odmiennego zdania i dziś mam od wielu również odmienny pogląd. Wiem, że pożyczka zagraniczna jest nam koniecznie potrzebna i że może nam przynieść znaczną ulgę w stosunkach gospodarczych, pod warunkiem, że będzie — jak wspomniałem — po pierwsze długoterminowa, po drugie niskoprocentowa, po trzecie umiejętnie użyta. Natomiast z całą stanowczością twierdzę i powtarzam raz jeszcze, i może znów będę tutaj sam z mojem zdaniem i może spotkają mnie takie zarzuty, jak w r. 1925, gdy zabierałem głos w sprawie reformy walutowej, kiedy te zarzuty podnoszono w dziennikach i wypowiadano z różnych stron, twierdzę i powtarzam raz jeszcze z całą stanowczością, że sama pożyczka z ciężkiej sytuacji nie może nas wybawić — gdyż kapitał jest tylko jednym z czynników produkcji, a procenta płacone od kapitału są tylko jednym ze składników kosztów produkcji, o których słusznie powiedział w Komisji Budżetowej niedawno p. Minister Przemysłu j Handlu, że koszta te są wogóle w Polsce „chore”.</u>
<u xml:id="u-49.50" who="#JerzyMichalski">Jak długo nasze ciężary podatkowe i socjalne będą takie, jakie — są przymusowe: świadczenia prawno-publiczne na rzecz Państwa, samorządów i na cele socjalne wedle mego szczegółowego obliczenia przedłożonego w zeszłym roku w Komisji Budżetowej, wynoszą 25% dochodu społecznego więcej aniżeli w innych państwach, jak długo warunki i czas pracy będą takie, jakimi dziś są, jak długo większość naszych zakładów przemysłowych będzie tak technicznie i administracyjnie zorganizowaną, jak dziś, jak długo zasady racjonalizacji w technice produkcji, a metodą naukowa w organizacji pracy nie będzie przeprowadzoną — tak długo o trwałej naprawie obecnego stanu rzeczy nie można myśleć, tak długo będziemy ciągle tkwić w „sanacji” chronicznej, a życie gospodarcze w dalszym swym biegu podobne będzie do owej postrzępionej wstęgi i poruszać się będzie w podskokach i zygzakach.</u>
<u xml:id="u-49.51" who="#JerzyMichalski">Gdy mowa o naszej sytuacji kredytowej, o wkładach oszczędnościowych i pożyczce zagranicznej, niepodobna w związku z tem pominąć podstawy tych problemów, o czem w Komisji Budżetowej obszernie była mowa, to jest reformy walutowej. Polska przeprowadziła tę reformę o własnych siłach i w sposób swoisty, o czem z powodu kilku przemówień pp. kolegów potrzeba również wspomnieć. Wynik jest taki, że podczas, gdy inne państwa, które równocześnie z nami reformę taką u siebie przeprowadziły — ale inaczej, jak my, mają dziś stałą walutę, my jej nie mamy. Parytet waluty niemieckiej i austriackiej, wyrażający się w cyfrze 4.1979, względnie 7.1025 (cena dolara w jednostkach pieniężnych tych krajów), stoi jak granit, od czasu wprowadzenia nowej waluty, wykazując minimalne odchylenia w dziesiętnych, setnych i tysiącznych, podczas gdy u nas już w roku 1925, t. j. w drugim roku po wprowadzeniu nowej waluty, parytet 5,18 załamał się, jak mniemam, niepowrotnie, a w r. 1926 mieliśmy wedle sprawozdania drukowanego Banku Polskiego 45 kursów złotego, które wahały się od 7 do 11. Amplituda wahań ogromna — do 65%! I w ten sposób stałym elementem życia gospodarczego w Polsce nie stała się nowa waluta. Co więcej, ta rozbieżność nominalnego parytetu z żywym kursem jest źródłem mnóstwa nieporozumień, zamieszania i fałszywych poglądów, o których trzeba tutaj mówić, żebyśmy jasno patrzeli na ten pierwszorzędny problem budżetowy. Lubo bowiem dawnego art. 51 nie ma w nowym statucie Banku Polskiego, artykułu, który kazał bankowi do bilansów wstawiać pokrycie walutowe według parytetu — postanowienie będące w zupełnej sprzeczności z postanowieniami statutów innych nowych banków biletowych, jak to cytowałem na Komisji Budżetowej, (art. VI statutu Banku Narodowego Czechosłowacji z dn. 23 kwietnia 1925 r., art. 85 statutu austriackiego Banku Narodowego z dnia 14. XI.1922 r. i § 28 ustawy bankowej Rzeszy Niemieckiej z dn. 30 sierpnia 1924 r.), to jednak praktyka Banku Polskiego, idąca dalej tą samą drogą, powoduje, że w pasywach Bank Polski wykazuje złote obiegowe, zaś pokrycie w parytecie. Wywołuje to zamęt w poglądach na rzeczywistość, stosowanie emisji do fikcyjnych, dawnych, nie życiowych dziś elementów fundacji pieniądza, która w rzeczywistości: jest o wiele większa — aniżeli to z bilansu Banku Polskiego wynika. Ponadto spowodowało to wprowadzenie do bilansów Banku Polskiego od dnia 31 lipca 1926 r. po stronie czynnej nowej pozycji : „różnice kursowe na rachunkach walutowych”, które w ciągu ostatnich 5 miesięcy 1926 r. z 58,6 milionów wzrosły do olbrzymiej kwoty 119,5 milionów złotych przy końcu roku, a w bilansie netto za 1926 r. wywołały już nawet potrzebę „odpisu różnic kursowych” w sumie 9,5 milionów złotych (str. 42 drukowanego sprawozdania). „Różnice” te, mimo tego odpisu wzrosły już w pierwszym miesiącu tego roku do 133 milionów złotych, jak to wskazuje bilans dekadowy Banku Polskiego z dnia 31 stycznia 1927 r.</u>
<u xml:id="u-49.52" who="#JerzyMichalski">Nie chcę tu, proszę Panów, bliżej analizować tego niezmiernie ciekawego przedmiotu, uczyniłem to bowiem w Komisji Budżetowej, ale proszę Panów, konstatuję, że my sami jedni po wprowadzeniu nowej waluty mamy walutę, mierząc ją parytetem, dziś podwójną, 5, 18–9. 1 powstaje stąd ogromny zamęt w życiu i w patrzeniu na życie, w ocenie zjawisk, gospodarczych przez szkła, z których jedno ma silę większą od drugiego prawie. (5,18–9) Niedawno usłyszeliśmy w Sejmie, z tego miejsca, z ust referenta preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wojskowych taki wywód, że budżet wojskowy tegoroczny od jednego z poprzednich budżetów jest dwa razy mniejszy, bo w tym czasie złoty spad! w Polsce i jeden dolar równa się dziś nie 5,18 zł., lecz 9 zł.</u>
<u xml:id="u-49.53" who="#komentarz">(Głos: Znawca.)</u>
<u xml:id="u-49.54" who="#JerzyMichalski">Jest to, proszę Panów, doskonały wywód, pod względem mechanicznego cyfrowania słuszny, ale jest najzupełniej fałszywy. Dlaczego? Gdyby wszystkie wydatki Ministerstwa Spraw Wojskowych uskutecznione były za granicą i gdyby ani jeden grosz nie był użyty na kupno w kraju, to pogląd ten byłby słuszny. Wobec tego, że tak nie jest, należałoby przerachować budżetowe wydatki wojskowe w r. 1924, względnie w 1925, aby je należycie porównać z wydatkami bieżącemi wedle krajowego indeks number w tym stosunku, w jakim ceny krajowe towarowi usług, kupowanych w kraju zapewne conajmniej w 1/2 częściach ogółu wydatków, wzrosły obecnie w porównaniu z r. 1924 lub 1925. Należy to powiedzieć, bo tego rodzaju sądy są najzupełniej fałszywe i błędne i wiodą, powiedzmy, ludzi, którzy tego nie znają, do zupełnie abstrakcyjnego ujęcia, żeby się najdelikatniej wyrazić, do bardzo problematycznych wniosków.</u>
<u xml:id="u-49.55" who="#JerzyMichalski">Chcę wierzyć, że nauczeni skutkami reformy walutowej w r. 1924, nie popełnimy już teraz po raz drugi tego błędu i nie będziemy znowu naprawiali naszej waluty od góry, czyli od dachu, t. zn. od pieniądza, bo każdy gospodarz dobrze to wie, że trwała i solidna budowa powstaje tak, że najpierw zakłada się fundamenty, potem stawia się ściany, a na samym końcu wiąże się dach. Fundamentem trwałej waluty może być jedynie utrwalenie należytej możności produkcji w kraju. Gdy to się stanie, wtedy bardzo łatwo bez żadnych sztuczek przyjdzie pokrycie budynku mocnym dachem. Jest to robota żmudna, wolna, nieefektowna, ale wedle mego najgłębszego przekonania jedynie celowa i napewno do celu prowadząca. Organ p. Hiltona Younga „Te Financial News” w nr. z dnia 1 lutego r. b. poświęcił dwa artykuły sprawie waluty polskiej, w których podkreśla okoliczność, że Hilton Young ostrzegał Rząd polski przed usiłowaniem wprowadzenia nowej waluty, zanim osiągniętą zostanie trwała równowaga budżetowa. P. Grabski — czytamy tam — skorzystał ze wskazówek p. Hiltona Younga odnoszących się do dochodów, a nie skorzystał z rad rzeczoznawcy angielskiego, gdy chodziło o zmniejszenie wydatków. Pieniądz trzeba stabilizować według faktycznego parytetu kursowego. Królewska komisja indyjska, w której skład wchodził p. Hilton Young, energicznie zwalczała koncepcję powrotu do teoretycznego parytetu kursowego rupji i opowiedziała się za stabilizacją rupji na parytecie 1 szyling ii pensów za rupję, dlatego, że obecny kurs rupji najbardziej odpowiada parytetowi nabywczemu waluty indyjskiej, zarówno w stosunku do cen krajowych, jak. zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-49.56" who="#JerzyMichalski">Niech mi będzie wolno do tych bardzo słusznych uwag dodać to tylko, że proponowana przez p. Kemmerera stabilizacja kursu i to za pomocą natychmiastowej deklaracji Rządu co do kursu stabilizacyjnego, prawdopodobnie nie osiągnęłaby celu, ponieważ podstawą trwałą stabilizacji pieniądza jest nie tylko równowaga budżetu, lecz równowaga gospodarcza kraju, której częścią, ale tylko częścią, jest równowaga budżetu Państwa. Póki linia gospodarczego życia, jego tendencja rozwoju będzie taka, jak poprzednio wykazałem, zygzaki i podskoki, raz w górę, to znów w dół, poty o trwałej równowadze ani budżetu ani pieniądza nie może być mowy. Ani budżet ani pieniądz nie są czemś samostnem, nie żyją oderwanem, w sobie zamkniętem życiem, lecz są tylko składnikiem organizmu gospodarczego i żyją jego życiem.</u>
<u xml:id="u-49.57" who="#JerzyMichalski">Byłoby zapewne błędem i niesprawiedliwością, byłoby zaprzeczeniem tego obiektywizmu, o który mi chodzi w całym tym pisanym i mówionym referacie, gdybym nie widział i nie podniósł tu dodatnich cech gospodarki państwowej w resorcie Ministerstwa Skarbu. Pragnę, aby moja krytyka była rzeczowa i życzliwa w pełnem zrozumieniu tej wielkiej prawdy, która zawartą jest w mym referacie budżetowym r. 1925: „Krytyka uzasadniona jest potrzebna i może być owocną, podczas gdy krytyka nieuzasadniona i złośliwa przynosi szkodę”. Sprawiedliwość każę mi stwierdzić, że rok ubiegły wykazuje w swym bilansie szereg nader pomyślnych pozycji. A więc rok 1926 obejmuje pierwszy budżet Państwa, rzeczywiście zrównoważony, bez pożyczek i emisji bilonu. Drugie półrocze 1926 r. wykazuje zniżenie emisji bilonu papierowego i metalowego, który od listopada 1925 r. do końca czerwca 1926 r. przewyższał obieg biletów bankowych. Stabilizacja pieniądza od września 1926 r. w związku z czynnym bilansem handlowym i. obniżeniem, może trochę późno, stopy procentowej we wszystkich bankach oddziałały niewątpliwie dodatnio na stosunki gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-49.58" who="#JerzyMichalski">Z pełnem też uznaniem podnosząc tu te doniosłe i pożyteczne wydarzenia, z drugiej jednak strony, jeżeli mamy sądzić obiektywnie, musimy otwarcie powiedzieć, że nie widzimy realizacji zasady oszczędności w gospodarce Państwa od dłuższego czasu, ani też poprawy w organizacji i funkcjonowaniu przedsiębiorstw państwowych, nie widzimy żadnych usiłowań, zmierzających do usunięcia nierównomierności w rozkładzie ciężarów podatkowych, zwłaszcza zaś podatków bezpośrednich, a wreszcie, co najważniejsze nie widzimy żadnych zarządzeń dla poparcia, utrwalenia i ułatwienia wytwórczości rodzimej, bez czego ani zrównoważenie budżetu, ani stabilizacja pieniądza nie mogą być trwałe.</u>
<u xml:id="u-49.59" who="#JerzyMichalski">Wysoka Izbo! Tyle miałem powiedzieć o jednej części budżetu Ministerstwa Skarbu, części największej, najważniejszej, to jest o dochodach. Obecnie przechodzę do drugiej części, to jest do wydatków. Z podanych na wstępie powodów poświęcić jej wypadnie mniej uwagi i czasu, gdyż, jak wiemy, wydatki w resorcie Ministerstwa Skarbu nie mają znaczenia tak decydującego, jak. wydatki, w innych resortach.</u>
<u xml:id="u-49.60" who="#JerzyMichalski">Wydatki Ministerstwa Skarbu preliminowane są w kwocie 108.313.758 zł. Stanowi to 5,5% ogółu wydatków budżetowych. Są to przeważnie wydatki osobowe, w mniejszej części rzeczowo administracyjne. Administracja skarbowa jest naogół oszczędna i rządna. Uderza w preliminarzu wysoka stosunkowo tangenta wydatków na administrację całą. Podczas gdy cło w rzędzie zwyczajnych danin publicznych jako instytucja materialnego prawa skarbowego, t. j. wpływy z cła figurują w preliminarzu w cyfrach około 1/2 ogólnej sumy danin, to wydatek na administrację celną, na władze, urzędy i straż, wynosi w kosztach całej administracji skarbowej prawie 1/2. Do tej dysproporcji przyczynia się niezawodnie w pewnej mierze fakt istnienia dyrekcji celnych, w zasadzie, według mego zdania, niepotrzebnych, zniesionych też w r. 1920 w Niemczech. Jedną, t. j. warszawską dyrekcję cła należałoby zaraz znieść, albowiem obecnie mamy w Warszawie aż trzy władze celne, t. j. Ministerstwo Skarbu (departament celny), dyrekcję ceł i urząd celny. Bez najmniejszej szkody dla rzeczy t. j. dla odprawy celnej, a z wielkim pożytkiem dla administracji i ludności, możnaby to pośrednie, w całości zbędne, administracyjne ogniwo skasować. Nie mogę jednak, nie stwierdzić, aby być sprawiedliwym, że koszta ochrony pogranicza cłowego przez straż celną są o wiele mniejsze od wysokich kosztów ochrony przez wojskowy korpus ochrony pogranicza (KOP), albowiem przeciętny koszt ochrony granicy na 1 kilometrze przez straż celną wynosi 4.977,53 zł. natomiast przez K.O.P. 18.650,71 zł., to znaczy niemal 4 razy (3,7) więcej.</u>
<u xml:id="u-49.61" who="#komentarz">(Głos: Straż celna coś wyłapuje, a KOP nic.)</u>
<u xml:id="u-49.62" who="#JerzyMichalski">Drugą przyczyną wysokich obecnie kosztów administracji cłowej i to główną jest wschodni sposób wykonywania u nas rewizji celnej, oraz nieznaczny jeszcze naogół poziom ogólnego i zawodowego wykształcenia personelu, wymagający wskutek tego znaczniej jego ilości, dalej brak należytych przepisów celnych, należytej ich kodyfikacji, brak odpowiednich podręczników oraz wadliwa wogóle procedura cłowa, co wszystko razem utrudnia i podraża administrację celną. Z wielkiem zadowoleniem muszę skonstatować, że w ostatnim czasie wiele już pod tym względem się zmieniło j o ile znam stan robót przygotowawczych, wiele rzeczy w najkrótszym czasie, aby jaknajkrótszym, zmieni się na lepsze.</u>
<u xml:id="u-49.63" who="#JerzyMichalski">Mówiąc o administracji skarbowej wogóle, pozwolę sobie nie dla frazesu, ale z uznaniem i wielkiem zadowoleniem stwierdzić wielki postęp w każdym kierunku, chociaż w znacznej jeszcze części z konieczności posługuje się ona materiałem, ogólnie i zawodowo nie całkiem należycie wyszkolonym...</u>
<u xml:id="u-49.64" who="#komentarz">(Głos: Teraz fachowość nie w modzie.)</u>
<u xml:id="u-49.65" who="#JerzyMichalski">... i mimo trudności, wynikających z wadliwego ustawodawstwa, o czem już mówiłem. Wielkiej pracowitości i gorliwości licznej tej rzeszy pracowników skarbowych przypisać należy w znacznej mierze pomyślny stan dochodów skarbowych, jak niemniej ważny fakt zmniejszenia się skarg ludności na niesprawiedliwe wymiary, chociażby w tej Wysokiej Izbie i na ostatnich naszych posiedzeniach w Komisji Budżetowej. Walnym czynnikiem dalszej poprawy stosunków powinno być szkolenie personelu administracji skarbowej i jak najstaranniejsza obsada kierowniczych stanowisk we wszystkich instancjach. Uważam za potrzebne dać tu wyraz zapatrywaniu, 1) że kierownicze posterunki administracji skarbowej, zwłaszcza w Ministerstwie Skarbu, powitane być obsadzane wyłącznie przez ludzi fachowych i, 2) że obsada, w razie opróżnienia wyższych zwłaszcza stanowisk, (departamenty M. S. W. lub kierownictwa Izby Skarbowej) powinna jak najszybciej następować. Wakanse takie nie powinne się przeciągać miesiące, bo wtedy żerują protekcje 1 intrygi, wrogowie prawidłowej służby.</u>
<u xml:id="u-49.66" who="#JerzyMichalski">W związku z tem uważam za swój obowiązek przestrzec Rząd przed przenoszeniem do administracji skarbowej niebezpiecznych metod, praktykowanych niestety w czasach ostatnich w różnych dziedzinach administracji a zwanych rugami urzędniczemi. Kto służy Państwu uczciwie, zwłaszcza przez czas dłuższy, powinien być wolny od obawy, że jak mlecz Damoklesa wisi nad nim niebezpieczeństwo wyrzucenia go ze służby, albo też przeniesienia w warunkach, które równają się zwolnieniu ze służby, z przyczyn, nie mających zrozumiałego związku z dobrem służby, z powołaniem się na art. 54 lub 116 ustawy o państwowej służbie cywilnej. Tymczasem w Ministerstwie Skarbu w ostatnich miesiącach wydarzyły się wypadki, że urzędników sumiennych, prawych, powszechnie szanowanych i czystych zwalniano, niemal wyrzucano i to nawet starszych, ba nawet dyrektorów departamentu na podstawie art. 54 i 116, oraz że urzędnika, który wysłużył wprawdzie swoje lata, ale był jeszcze w pełni zdrowia i sił i wzorowo sprawował swe obowiązki służbowe, przeniesiono nagle, do 24 godzin, do odległej miejscowości, zmuszając go w ten sposób do ustąpienia i przejścia w stan spoczynku, z szkodą dla służby i obciążeniem budżetu. Jako sam długoletni urzędnik skarbowy, znam dobrze psychikę tej klasy pracowników państwowych, muszę to powiedzieć oczywiście, nie ażeby chcieć panu Ministrowi przykrość zrobić, ale znam psychikę tych pracowników, bardzo wielu moich kolegów, przepojonych dziś goryczą i pełnych troski o najbliższą przyszłość swoją, swojej rodziny i o czystość nazwiska, które jest dla bardzo wielu z nich jedynem dziedzictwem, jakie się dzieciom zostawia, którą takie nagłe usunięcie może podać u ogółu w wątpliwość. Uważam też sobie za obowiązek referenta tego działu budżetu j obywatela otwarcie i publicznie z tego miejsca wskazać na to.</u>
<u xml:id="u-49.67" who="#komentarz">(P. Minister Skarbu: Może Pan wymieni nazwisko.)</u>
<u xml:id="u-49.68" who="#JerzyMichalski">Batorski.</u>
<u xml:id="u-49.69" who="#komentarz">(P. Minister Skarbu: Niższe wykształcenie i nie fachowiec)</u>
<u xml:id="u-49.70" who="#JerzyMichalski">Pierwszorzędny, Panie Ministrze. Uważam sobie za obowiązek wskazać na to, że tego rodzaju metody są dla dobra służby, dla Państwa, dla Skarbu i dla korpusu urzędniczego zabójcze.</u>
<u xml:id="u-49.71" who="#JerzyMichalski">Proces scalania władz skarbowych nie posunął się w roku 1926 ani o krok naprzód. Pomijając urzędy cłowe, mamy dalej w takiej np. Brodnicy na Pomorzu 6 powiatowych władz skarbowych, niezależnych od siebie, z osobnymi szefami, osobnym aparatem kancelaryjnym, osobną usługą, osobnemi lokalami, dziennikami podawczemi i t. d. Są to: urząd skarbowy podatków i opłat, urząd akcyz i monopoli, urząd katastralny, inspektorat kontroli skarbowej, oddział kontroli skarbowej i kasa skarbowa. Tak samo jest w Chojnicach, w Wejherowie, Grudziądzu, w Toruniu i długim szeregu miejscowości; Najmniejsza ilość urzędów skarbowych w jednej miejscowości obejmuje „tylko” trzy urzędy, a to: urząd skarbowy podatków i opłat skarbowych, kasę skarbową i oddział kontroli skarbowej. Jest to marnotrawstwo grosza publicznego i klasyczny przykład tego, co być nie powinno. Uważam, że taki stan rzeczy jest nieodpowiedni. Ponadto taki stan rzeczy powoduje niepotrzebnie wędrówkę aktów i ludzi i jest elementem potęgującym biurokratyzm, który już tak, wiele trapi i kosztuje Polskę, że przynajmniej administracja skarbową powinna być od niego wolna. Bardzo znaczna większość Komisji Budżetowej podziela ten pogląd. Najusilniej przeto należy wezwać Rząd, do czego zmierza jedna z rezolucji komisji, powzięta zgodnie z wynikiem pracy t. zw. „Komisji trzech” z profesorem M. Bobrzyńskim na czele, aby raz wreszcie przystąpił do scalania władz skarbowych, tak, aby w przeciętnem mieście powiatowem była jedna władza skarbowa. W miastach większych i przemysłowych centrach utrzymanie nadal oddzielnych urzędów skarbowych, akcyz i monopolów może okazać się uzasadnionem.</u>
<u xml:id="u-49.72" who="#JerzyMichalski">W związku z tem należy jak najrychlej przystąpić do połączenia kontroli skarbowej i straży celnej i przytem uprawnić działalność kontroli, która wskutek wad w organizacji spotyka się dziś z powszechną i trzeba powiedzieć, zupełnie zasłużoną krytyką w całym kraju.</u>
<u xml:id="u-49.73" who="#JerzyMichalski">W Ministerstwie Skarbu istniejący de facto podział tego Ministerstwa pod względem personalnym i administracyjnym na 8 ministerstw, to jest tyle ministerstw ile jest departamentów, jest dla mnie czemś poprostu niepojętem, niedostępnem dla mego umysłu i już w roku zeszłym podnosiłem w Komisji Budżetowej w obradach nad budżetem na rok 1926 tę anomalię, niestety dotąd istniejącą. Ten chwast organizacyjny musi być usunięty.</u>
<u xml:id="u-49.74" who="#JerzyMichalski">Departament likwidacyjny Ministerstwa Skarbu, następca Głównego Urzędu Likwidacyjnego, powinien być stopniowo redukowany i zamieniony w niedługim czasie na wydział, czego odda wina domaga się Komisja Budżetowa.</u>
<u xml:id="u-49.75" who="#JerzyMichalski">Komisja Budżetowa uchwaliła wezwanie do Rządu, ażeby zniósł odrębny urząd państwowy kontroli ubezpieczeń i zamienił go na wydział ministerstwa o zmniejszonym do połowy stanie osobowym. Na podstawie porozumienia prawie z wszystkimi klubami, proszę, ażebyśmy w obecnej dyskusji nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Skarbu ten przedmiot wyłączyli dlatego, że sprawa ta jest natury tak specjalnej f wymaga tak gruntownego i odrębnego zbadania i przedyskutowania, że słusznie, jak podniesiono z kilku stron, obawiać się można, że pomieszczona w ramach tak olbrzymiego budżetu, jak budżet Ministerstwa Skarbu, przy skrępowaniu dyskusji kontyngentem, wyznaczonym dla przemówień, mogłaby się w nim zgubić. Zarzuty, postawione urzędowi kontroli ubezpieczeń przezemnie w Komisji Budżetowej, wymagają dokładnego zbadania, jak niemniej organizacja tego urzędu. Wynik tego badania będzie przedłożony Wysokiej Izbie w najkrótszym czasie.</u>
<u xml:id="u-49.76" who="#JerzyMichalski">A co się tyczy podległej Ministrowi Skarbu Prokuratorii Generalni, zarzucanej obecnie przez różne władze, powiedzmy wprost. z powodu ich lenistwa myślowego stosami żądań o wydawanie opinii w kwestiach prawnych, należących do ich zakresu działania, Komisja Budżetowa uchwaliła rezolucję, wzywającą Rząd do odpowiedniego zreformowania opiniodawczego zakresu działania Prokuratori Generalnej, oraz drugą rezolucję z wezwaniem Rządu do opracowania projektu ustawy, któraby przez uproszczenia i ułatwienia proceduralne dla Skarbu, jako dla strony w procesie cywilnym, zmniejszyła dotychczasowe agendy Prokuratori Generalnej, i w ten sposób umożliwiła Prokuratori szybsze i należyte zajęcie się sprawami, wymagającemu koniecznie jej współdziałania, a przedstawiającemi o wiele większą doniosłość dla Skarbu Państwa. Jest to, proszę Panów, sprawa wielkiej wagi. Dlatego pozwalam sobie usilnie prosić Wysoką Izbę o jednomyślne uchwalenie obu tych rezolucji.</u>
<u xml:id="u-49.77" who="#JerzyMichalski">Co do administracji monopolu spirytusowego uważam — sądzę, że w zgodzie z większością Komisji Budżetowej — za najzupełniej zbędne oddziały dyrekcji monopolu Spirytusowego przy izbach skarbowych i w dziale skarbowymi woj. śląskiego. Jest to istotnie „klin wbity w organizację i dyscyplinę izb skarbowych” i niema chyba ani w kraju, poza dyrekcją monopolu spirytusowego, ani w Sejmie człowieka, któryby rozumiał, po co istnieją te „ambasady spirytusowe”. Zwracam się przeto do Rządu z usilną prośbą, aby zechciał po uchwaleniu przez Wysoką Izbę odnośnej rezolucji, którą Komisja Budżetowa do uchwały przedkłada, bezzwłocznie przystąpić do skasowania tego dziwotworu, który jest klasyczną komórką marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Organizm dyrekcji monopolu spirytusowego, wogóle nadmiernie rozbudowany, wymaga redukcji i radykalnej przebudowy.</u>
<u xml:id="u-49.78" who="#JerzyMichalski">W administracji monopolu soli opowiedziała się komisja ogromną większością głosów za przeniesieniem do Ministerstwa Skarbu, także zarządu produkcja: proszę usilnie Wysoki Sejm o przyjęcie odnośnej rezolucji komisyjnej.</u>
<u xml:id="u-49.79" who="#JerzyMichalski">W dziedzinie administracji monopolu tytoniowego stawiamy trzy postulaty, zmierzające: a) do ulepszenia jakości i ujednostajnienia gatunków, b) do dalszego zmechanizowania produkcji, a w następstwie tego do zmniejszenia kosztów produkcji, oraz c) do dalszego stopniowego zmniejsz anto kosztów sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-49.80" who="#JerzyMichalski">Na końcu moich wywodów pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że ze stanowiska formalno-prawnego potrzebne są niezbędnie w Polsce cztery rzeczy, istniejące w innych państwach, a których u nas brak. Zwracają na nie uwagę rezolucje Komisji Budżetowej, wypowiadające się za koniecznością: 1) ustawowego uregulowania całej t. zw. formalnej skarbowości (comptabilite) t. j. formalnego porządku gospodarki skarbowej we wszystkich jej stadjach, porządku normującego od początku do końca szafowanie groszem państwowym od chwili jego wpłaty do kasy skarbowej aż do chwili wydania i kontrolę nad tem. W innych państwach, należycie zorganizowanych, istnieją ustawy o t. zw. formalnej gospodarce (prawo budżetowe).</u>
<u xml:id="u-49.81" who="#JerzyMichalski">2) Cała ogromna i skomplikowana gospodarka pozabudżetowa, obejmująca t. zw. sumy obrotowe, jest również u nas do tego stopnia nieuregulowana, że nawet ustawowe pojęcie „sum obrotowych” nie jest dotąd ustalone, chociaż w tym dziale sum obrotowych istnieje dziś około 100 rachunków.</u>
<u xml:id="u-49.82" who="#JerzyMichalski">3) Następnie za wzorem innych państw, w szczególności ustawy francuskiej z dnia 10 sierpnia 1922 r., regulującej „l'organisation du kontrole des depenses engagees”, a która wydała dodatnie rezultaty, Komisja Budżetowa wnosi o wezwanie Rządu do przedłożenia analogicznego projektu ustawy Wysokiemu Sejmowi, tak, żeby w każdem Ministerstwie był stały delegat M-stwa Skarbu, któryby kontrolował i szyfrował każdą dyspozycję kredytami, na dowód, że wydatek jest uzasadniony w budżecie. W ten sposób często jeszcze zachodzące według sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli przekroczenia budżetowych kredytów i używanie ich niezgodne z przeznaczeniem byłyby niemożliwe w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-49.83" who="#JerzyMichalski">Wreszcie wysoce niezadawalający stan judykatury Najwyższego Trybunału Administracyjnego w sprawach podatkowych, w którym wedle urzędowej informacji, otrzymanej z Najwyższego Trybunału Administracyjnego, zachodzą w ogromnej większości takie wypadki, że skargi, wniesione przeciw orzeczeniom organów skarbowych władz, względnie komisji, kwalifikujące się do merytorycznego załatwienia, bardzo długo leżą niezałatwione, uzasadnia dostatecznie rezolucję Komisji, wzywającej Rząd, aby, co należy, zarządził, celem umożliwienia Wysokiej Izbie wglądu periodycznego w stan tej agendy przez przedkładanie np. kwartalnych wykazów, z których możnaby się dowiedzieć, ile skarg wpłynęło w pewnym okresie czasu, ile z nich załatwiono merytorycznie, ile skarg odgadło lub odrzucono ze względów formalnych i ile merytorycznych załatwień zalega.</u>
<u xml:id="u-49.84" who="#JerzyMichalski">Muszę tu powiedzieć, że przedwczoraj od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem kopię pisma pierwszego Prezesa Najwyższego Trybunału Administracyjnego do Prezesa Rady Ministrów z dnia 1 lutego r. b„ w którem podnosi, że drukowany w mojem sprawozdaniu wykaz skarg, wniesionych do Najwyższego Trybunału Administracyjnego w 3 latach, 1924, 1925, 1926, w sprawach podatkowych jest wykazem zaległości, a nie wykazem czynności Trybunału, przyznaję, że w r. 1926 nie wydano ani jednego wyroku w sprawach podatku dochodowego, które wpłynęły w ciągu 1926 r. — tak napisano — i że ta liczba wyroków wydanych w r. 1926 wynosi nieco inną cyfrę, niż ja to podałem, a mianowicie wynosi ogółem 341.</u>
<u xml:id="u-49.85" who="#JerzyMichalski">Jeżeli obowiązkiem moim było to dodatkowe wyjaśnienie Najwyższego Trybunału Administracyjnego tu przytoczyć, to sądzę, że wolno mi także i to dodać, że wyjaśnienie to zasadniczo mego poglądu na tę sprawę nie obala i nie porusza.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#MinisterSkarbuCzechowicz">Zarzut p. Michalskiego uważam za osobistą obrazę. Nie kierowałem się nigdy względami partyjnemi, lecz zawsze fachowemi. Usunięty urzędnik nie pracował nigdy przedtem ani w pierwszej, ani w drugiej instancji i wyrósł na dygnitarza w Ministerstwie, nie mając nawet średniego wykształcenia. Przeniesienie go na prowincję nie może być uogólniane jako zarzut nieuzasadnionych rugów. Nie mam na sumieniu ani jednego wypadku nieuzasadnionego usunięcia urzędnika.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(P. Michalski: Ja Pana obrazić nie chciałem.)</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#AleksanderZwierzyński">Proponuję Panom odroczyć dokończenie dyskusji do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#AleksanderZwierzyński">Pana posła Jasińskiego proszę o chwilowe zastąpienie sekretarza i odczytanie interpelacji.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja posłów z klubu N. P. R. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie krwawych zajść, spowodowanych przez policję w Piotrkowie podczas pochodu robotniczego oraz partyjnej polityki tamtejszego magistratu.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja p. Krempy i tow. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Rolnictwa i Dóbr Państwowych, oraz Reform Rośnych w sprawie kontraktów osady Ceniów.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie nieprawnego rug rwania z długoletnich dzierżaw obywateli, zamieszkałych we wsiach Minoga, Nowa Wieś, Sobiesęki, przez Józefa Borawskiego, właściciela majątku Minoga w pow. olkuskim woj. kieleckiego.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja posłów z klubu P. S. L. „Piast” do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz Spraw Wojskowych w sprawie bezprawnego rozporządzenia, wydanego przez starostwo lwowskie do gmin tegoż powiatu.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do pp. Ministrów Komunikacji i Spraw Wewnętrznych w sprawie utrudnienia komunikacyjnego ludności w pow. kałuskim woj. stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużyć władzy w pow. rudeckim woj. lwowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#AleksanderZwierzyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#AleksanderZwierzyński">Dwie interpelacje zostawiam do porozumienia się z interpelantami.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#AleksanderZwierzyński">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro o godzinie 11 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#AleksanderZwierzyński">Dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym, mianowicie: dokończenie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu, oraz budżety emerytur, rent inwalidzkich i długów państwowych.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#AleksanderZwierzyński">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#AleksanderZwierzyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 min. 35 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>