text_structure.xml
163 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 20 pp.).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Zagajam posiedzenie. Protokół 131 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów, protokół 132 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś pp. Sołtyk i Szymczak. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Rajskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie postępowania podpułkownika Herforta, komendanta Batalionu Zapasowego 1 pułku strzelców podhalańskich w Nowym Sączu i kapitana Feliksa Zargelfelda przy powiatowej Komisji uzupełniającej w Nowym Sączu.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja pp. Potoczka, ks. Madeja i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie budowy mostu w Krościenku nad Dunajcem w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja pp. Piechoty, Kuśmierka i innych z Klubu N. Z. L. do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Rolnictwa w sprawie nieprawnego pozbawienia włościan wsi Kuźnica-Grabowska, Klon, Jelenie, Mielcuchy, Czajków, Głuszyna i, Muchy korzystania z serwisów, ciążących na majątku Kuźnica-Grabowska oraz niedostatecznego zbadania przez Komisarza Ziemskiego rabunkowej gospodarki leśnej w tymże majątku.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja pp. ks. Dziennickiego, Trzcińskiego i innych z Klubu N. Z, L. do p. Prezydenta Ministrów oraz Ministra b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie urzędowego języka w administracji?.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Czapińskiego i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie bezprawnych konfiskat pisma P.P. S. „Naprzód” w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Mrożewskiego i kol. z Klubu N. Z. L. w sprawie niewypłacania emerytury weteranom 1831 i 1863 roku oraz ich wdowom.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpSzymczak">Jedynym punktem porządku dziennego jest dalsza rozprawa nad sprawozdaniem o Kasach Chorych.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpSzymczak">Głos ma p. Rottermund.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PRottermund">Wysoki Sejmie! Część sprawozdawcza debat nad ustawą o ubezpieczeniu na wypadek choroby po dłuższych, rozciągniętych na kilka posiedzeń, pomówieniach została zakończona. Obok sprawozdawcy jeneralnego, przedstawiciela Komisji Ochrony Pracy, mieliśmy jeszcze dwóch dodatkowych sprawozdawców, z Komisji Przemysłowo-Handlowej i z Komisji Zdrowia Publicznego. Poza tem w międzyczasie, po przemówieniu jednego ze sprawozdawców, zabrał głos przedstawiciel Rządu, p. Minister Pracy, który dał oświadczenie co do stanowiska Rządu i w kilku słowach poruszył kwestię poprawki, zgłoszonej przez Rząd. Stanowisko Klubu Ludowo-Narodowego, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, w części już zostało uzewnętrznione w przemówieniach niektórych sprawozdawców. Do jakiego stopnia klub nasz przypisuje znaczenie tej ustawie, najlepszym tego dowodem jest fakt, że pośród trzech sprawozdawców dwóch dał nasz klub. Dlatego wiele punktów, które dwie Komisje przedstawiły, omawiać tutaj nie będę, ponieważ one logicznie zgadzają się z tendencją całego klubu co do rozpatrywanej ustawy.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PRottermund">Co się tyczy zasadniczego, jeneralnego sprawozdania, klub nasz ma dużo i poważnych zastrzeżeń. Już sam sprawozdawca w przemówieniu swojem podkreślił pełną świadomość, że ustawa ta właściwie realną nie jest, że jest to ustawa, jakby ramowa, ustawa przyszłości, w którą życie, przedewszystkiem odpowiedni minister i odpowiednie urzędy mają treść wlewać, Dlatego daruje p. sprawozdawca, że mniej będę zwracał uwagę na dość obszerny materjał, jaki on w tej sprawie Sejmowi złożył, a więcej skupię uwagi na oświadczenie p. Ministra, ażeby wiedzieć, co w te ramy Rząd chce wlać w najbliższym czasie. I tutaj każdy z posłów, jeżeli, uważnie przysłuchiwał się przemówieniu p. Ministra, znajdzie się w ciężkim kłopocie, w kłopocie takim, jak ja, a sądzę, że ten kłopot i podzieli i sam p. Minister, jeżeli przeczyta swoją mowę w stenogramie. Mowę tę studiowałem umyślnie, ażeby wydobyć z nut choć trochę treści, co też Rząd pragnie wlać w tę ustawę. Szukałem długo i bardzo rad będę, jeżeli p. Minister jeszcze raz zabierze głos i określi, co właściwie w tej mowie i pragnął Sejmowi oświadczyć. Najważniejsza treść, poprawka, która godzi w ducha całości ustawy, mieści się w 4 wierszach stenogramu i jest krótkiem oświadczeniem, że i Rząd wnosi poprawkę do art. 4. Ale o tem powiem później. Zastrzeżenie klubu naszego jest tak poważne, że choćby szło o sprawę poparcia, czy niepoparcia stanowiska Rządu, to gdyby nie to, że p. Prezes Ministrów przez swojego przedstawiciela na komisji, gdzieindziej zupełnie, przedstawił nam motywy do wniosku rządowego, to my w Związku Ludowo-Narodowym nie wiedzielibyśmy, czy stanąć po stronie Rządu, czy po stronie Komisji Ochrony Pracy. Na szczęście p. Prezydent Ministrów był na tyle przewidujący, że uznał za potrzebne uświadomić poszczególne komisje i dlatego co do poprawki rządowej klub nasz w wyjątkowem może był położeniu, że mógł przyjąć uchwałę, że poprawkę rządową będzie popierał, chociaż p. Minister Pracy ze swej strony bardzo słabo ją bronił, a właściwie wcale jej nie bronił.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PRottermund">Zanim jednak przejdę do tego, jakie stanowisko klub nasz zajmuje co do całej ustawy, zatrzymać się muszę choć w lulku słowach na przemówieniu referenta, który poświęcił długi ustęp w sprawce zgrupowania całokształtu ubezpieczeń społecznych w jednem ministerstwie. Sejm, który, o He mi się wydaje, poważnie i głęboko wsłuchiwał się w słowa referenta, mógł odnieść wrażenie, że sprawa rozbicia całokształtu ubezpieczeń społecznych jest dzisiaj aktualną. Ona rzeczywiście była aktualną za dawna rządu. Dawny minister zdrowia publicznego był na tym punkcie nieprzejednany i dopiero interwencja Komisji Zdrowia, która ujęła właśnie tę całość tak, jak sprawozdawca tu przedstawił, wyjaśniła, że rozdział ubezpieczeń społecznych jako całości nie jest wskazany. P. Minister obecny, zdaje się, uważa tę sprawę za załatwioną. Nieszczęściem już jest tego Wysokiego Sejmu, że to, co mówił parę miesięcy temu, musi w kółko ciągle powtarzać. Mianowanie p. Ministra Pracy Ministrem Opieki Społecznej nie rozstrzygnęło jeszcze bynajmniej zagadnienia, które przez Sejm zostało tylko odroczone, ale w Sejmie przez pół roku szczegółowo było omawiane.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PRottermund">Jeśliby skrystalizować opinię odpowiednich Komisji, które temi sprawami się zajmowały, to bezspornem jest to, co mówił referent, że ubezpieczeń społecznych jako całości rozrywać nie należy. Dzisiaj ubezpieczenia społeczne nie leżą i tylko w interesie jakiejś klasy, jak to mówili przedstawiciele niektórych klubów, utrzymując, że jest to sprawa klasy robotniczej. W ubezpieczeniach społecznych są zainteresowani wszyscy ci, którzy na pracy opierają swoją przyszłość. Nie będę przytaczał szczegółów historycznych, które w każdej encyklopedji i podręczniku Panowie znajdą, faktem jest, że te 5 typów ubezpieczeń społecznych, to dziś nie jest jeden z punktów akcji zdobywania jakichś nowych praw przez sfery robotnicze, lecz sprawa większości i to znakomitej większości całego narodu. Sprawa ubezpieczeń społecznych jest rzeczywiście sprawą ludzi tych, którzy na pracy opierają przyszłość, nie może więc być i wątpliwości, że nikt inny, a właśnie Minister Pracy, któremu dział ten powierzono, musi być przedewszystkiem powołany do pieczy nad ubezpieczeniami. Natomiast zapominamy o jednej rzeczy, że mianowicie ubezpieczenia społeczne nie wyczerpują całokształtu opieki społecznej i choć p. Minister Pracy używa tytułu Ministra Opieki Społecznej, to prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że jest to na zasadzie tylko cichego porozumienia Sejmu z Rządem, gdyż są ważniejsze sprawy w kraju, i tylko czekamy, ażeby ktoś naprawdę się opieką społeczną zająć. Z radością Sejm powitał nowego Ministra Pracy i oczekiwał, że zajmie się opieką społeczną, bo nie miał zaufania, do dawnego ministra, który o opiece społecznej najmniejszego wyobrażenia nie miał. Dziś po kilku miesiącach pracy, szczególnie po przemówieniu p. Ministra w naszym klubie powstały wątpliwości, czy rzeczywiście ta opieka społeczna nie będzie musiała szukać jakiegoś trzeciego ministra, któryby naprawdę odpowiednio tę sprawę postawił.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Zaprzeczenia na lewicy)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PRottermund">Tym przeto ministrem, jak Komisja Opieki Społecznej uznała-, powinien być Minister Opieki Społecznej, powinien być oddzielny minister, któryby tę sprawę raz porządnie postawił.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ile jeszcze ministerstw?)</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#PRottermund">Jeśli więc skrystalizować całe zagadnienie, to niema mowy, ubezpieczenia społeczne muszą pozostawać w całości, w jednem ministerstwie. Co zaś do opieki społecznej, to sprawa ta jest otwarta i nie uważam dziś za potrzebne w tej debacie ją rozstrzygać.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#PRottermund">Ale posłuchajmy, co Rząd proponuje w ustawie, złożonej przez Komisję Pracy. Gdy słuchałem przemówienia p. Ministra, który zwracał się do Sejmu w bardzo demagogicznej formie, nazywając go Szanownem Zgromadzeniem, wyczuwałem pewnego -rodzaju jakby demagogiczne określenie tego projektu ubezpieczenia, który złożyła komisja. Nie będę już powtarzał szczegółów, które Rząd przez usta p. Ministra tu wypuszczał. Zreasumowawszy całe to przemówienie, widzimy, że Rząd się ogromnie cieszy z tego, iż ubezpieczenie, tak jak zostało ujęte, stało się pięcioprzymiotnikowem, że będzie to ubezpieczenie obowiązkowe, powszechne, niby równe, w większości swej pośrednie, a wreszcie nic oglądające się na związki rodzinne.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#PRottermund">Otóż te pięć przymiotników, które rzeczywiście charakteryzują tę ustawę, wymagają pewnego oświadczenia. Sprawozdawca, gdy mówił o tem, że to ubezpieczenie ma być obowiązkowe, że przymus jest jego podstawą, wyczuwał — ze słów jego przynajmniej widoczne to było — ujemną stronę naszego wychowania narodu, przyznając, że przymus dla naszego narodu jest potrzebny. Natomiast p. Minister, którego uświadomiono co da tego, że są różne poglądy w różnych państwach i u różnych narodów co do stosowania przymusu, wskazał, przypomniał raczej Sejmowi, że jest ideologia germańska, niemiecka, a właściwie pruska, prusko saska, jeśli ją tak określimy, a z drugiej strony anglo-amerykańska. O ile p. Minister dość dużo nam mówił o ideolog j i germańskiej, niemieckiej, o tyle albo nie wiedział, albo go nie uświadomiono, albo nie chciał mówić o tem, co się dzieje w krajach anglo-amerykańskich.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#PRottermund">Otóż widzimy w tem wielkie niedopatrzenie i nasz klub nad tym właśnie punktem bardzo poważnie się zastanawiał. Z tych dwóch poglądów na świat p. Minister również przychylił się do tego, że należy nas wtłoczyć w ideologję germańsko-niemiecką, i tłumaczy to tem, że trjumf tej ideologji zaczyna się rozszerzać w świecie. Ja śmiem być innego zdania. Przytoczono przykład Szwajcarii, będę mówił tylko o tem, o czem mówił przedstawiciel Rządu. Powiedziano, że referendum przymus odrzuciło, że jednak następnie w 1911 roku odpowiednie cało prawodawcze przyjęło dopuszczalność tej zasady. W rezultacie okazuje się, że tylko jeden kanton ten przymus wprowadził. Państwo zechcą zwrócić uwagę na to, jaki to kanton? Naturalnie kanton Zurychski — niemiecki, więc ludność niemiecka, która niedaleko odbiegła od ideologii, swoich jednoplemieńców, od których ich tylko drobna granica oddziela.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#PRottermund">Sprawa Anglii była przedstawiona przez p. Ministra zupełnie historycznie, zgodnie z rzeczywistością, jednakże co do Ameryki nie wspomniał p. Minister o wielkiej walce przeciw ideologii kas chorych, prowadzonej szczególniej właśnie przez sfery robotnicze, które dzisiaj zwłaszcza w dziedzinie lecznictwa odrzuciły zupełnie przymus. Dzięki temu, że armia Hallera przybyła do kraju, że wielkie zastępy lekarzy, Polaków i Amerykanów przybyły, mamy najświeższe wiadomości, które nasze stowarzyszenia lekarskie naturalnie jak najskwapliwiej badały. Okazało się, że właśnie robotnicy pragną zapomóg na leczenie, ale nie chcą od kas dostawać tego leczenia, ponieważ dzisiaj robotnika stać na to, żeby sam mógł wybierać to, co w lecznictwie będzie uważał za najbardziej dla sobie odpowiednie.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#PRottermund">Kto z Panów ten fakt zsiwiałby pod znakiem zapytania, sądzę, najłatwiej będzie mógł tę wątpliwość swoją uspokoić, zwracając się do oficjalnych aktów, gdyż te posiedzenia były publiczne i oświadczenia delegatów amerykańskich były opublikowane.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#PRottermund">Otóż to stwierdza nam, że jednak wtłoczenie narodu polskiego w tę prusko-saską ideologię bynajmniej nie jest koniecznością przyszłości. Przesądzanie kategoryczne przez przedstawiciela Rządu, że to jest ideał, da którego Polska iść powinna, nie dość na tem, ale Polska ma wcielać to, co tam jeszcze nie zdążono wprowadzić w wykonanie, klub nasz stawia pod wielkim znakiem zapytania. Ponieważ jednak ustawa ta w tych szczególnie punktach podlegała dłuższej dyskusji w komisjach, a my w klubie naszym wiemy, iż Sejm, który lubi wydawać ustawy ramowe, później zupełnie do tych ramowych ustaw się nie stosuje, albo przynajmniej Rząd zupełnie tych ustaw nie wykonywa, dlatego my nie przywiązujemy zasadniczej wagi do tej sprawy, ale żądamy, aby przynajmniej te oświadczenia były przyjęte do wiadomości w tym czasie, kiedy nareszcie cały Sejm się przekona — a może zjawi się przedstawiciel Rządu, który odpowiednio ten punkt oświetli — ażeby ustawy nie czynić paradoksalnie zbudowaną wbrew zasadniczym instynktom narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#PRottermund">Dlatego w klubie naszym zastanawialiśmy się nad tem-, czy nie jest rzeczą wskazaną znaleźć obecnie jakąś drogę pośrednią. A więc, jeżeli już Rząd nabrał tego przekonania i ten przymus, jako zasadę, przyjął, postawiliśmy pytanie, do jakiego stopnia ten przymus wobec ludności musi mieć ekwiwalent ze strony samych kas. Doszliśmy do przekonania, że co do ekwiwalentu, który jest wyrażony w odpowiednich paragrafach jako świadczenia w naturze, pieniądzach i lecznictwie, przymus musi być rozciągnięty i na kasy, t. zn. Żeby one przymusowa musiały dawać te świadczenia. A to w dalszych ustępach swojego przemówienia podkreślę, że jeżeli ten przymus może dotyczyć świadczeń pieniężnych i w naturze, to co do lecznictwa jest absurdem.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#PRottermund">Jeżeli p. referent Komisji Pracy spełnił swój obowiązek — bo my posłowie powinniśmy być inicjatorami, którzyby ten Rząd pchali, ażeby jak najdalej rozwijał pewne zasady, któreby mogły, dla społeczeństwa przynieść większe korzyści — to Rząd swojego zadania nie spełnił, nie mówiąc przez usta swojego przedstawiciela, jak wykonanie to będzie możliwe w życiu. Ba tylko 3 lata ma Rząd czasu na to, żeby tymczasowość tę wprowadzić, a ja udowodnię w dalszem przemówieniu, że i 30 lat nie wystarczy, a właściwie długie jeszcze lata upłyną, zanim kasy będą mogły dojść do dziesiątej części wypełnienia zobowiązań swoich.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#PRottermund">Przechodzę do drugiego przymiotnika, jaki p. Minister w określeniu ubezpieczeń postawił. Nazwał je powszechnemi, właściwie wprost nie nazwał ich powszechnemi, nie apoteozował zasadę powszechności. Oczywiście miał p. Minister rację. A do jakiego stopnia miał rację, okazuje się w tem, że logicznie rozumując, doszedł w końcu swojego przemówienia do tego, że zaczął przemawiać jako minister zdrowia. Skończył Wielką sentencją: mens sana in corpore sano.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#PRottermund">Miał rację p. Minister, bo jeśli powszechność ta sięga tak daleko, że 70% ludności będzie zdrowie swoje oddawało w łaskawą opiekę p. Ministra Pracy, to naprawdę nie wiem, czy dla tych 30% potrzeba specjalnego ministra. Toć przecież ten, co ma pieczą nad zdrowiem dominującej większości ludności, ten właśnie ma prawo mówić o tem, że sprawę zdrowia ma w swoich rękach. Ale mnie się wydaje, że p. Minister, rozumując bardzo logicznie, jednak troszeczkę, a właściwie zbyt dużo brał w swoje ręce tę sprawę. Sądzę, że o tem „corpus sanum” niech już przynajmniej ten minister zdrowia myśli. Jabym chciał, żeby ta „mens sana”, zdrowa myśl państwowa przebijała się w przemówieniach Rządu, a tego w tem ujęciu powszechności — z przykrością zaznaczyć muszę — nie było.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#PRottermund">Wogóle pp. ministrowie nie mają szczęścia do łacińskich przysłów i lepiej byłoby, żeby już tym zrozumiałym dla wszystkich językiem przemawiali, bo ja łacinę znam, a wychodzą, Panie Ministrze, rzeczy tak paradoksalne, jak ta, o której teraz wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#PRottermund">Czy więc Rząd mógł popierać taką ustawę, wskutek której do 70% ludności będzie zdrowie swoje miało pod opieką Ministra Pracy? Przecież Rząd na to przedewszystkiem powinien zwrócić Sejmu uwagę. Rząd o tem nic nie mówił, Rząd się cieszy, że ustawa taką powszechność narzuca.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#PRottermund">Jeśli zwrócić uwagę na sprawozdania innych komisji, to muszę zaznaczyć znowu z przykrością, że Rząd bardzo się pospieszył i wogóle nie słuchał sprawozdania Komisji Zdrowia i Komisji Przemysłowo Handlowej. Co Rząd myśli, Rząd nie wie, ale ja jako przedstawiciel Klubu i my, gdyśmy tę rzecz omawiał?, doszliśmy do przekonania, że Rząd nic w tej sprawie nie myśli. Sądzę jednak, że wskazaną jest rzeczą, żeby Rząd nad sprawozdaniem Komisji Przemysłowo-Handlowej i Komisji Zdrowia zastanowił się, są tam bardzo poważne, zdrowe myśli, można je zwalczać, ale trzeba je rzeczywiście zwalczać, nie można pominąć tego milczeniem, a co gorsza, świecić nieobecnością.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#PRottermund">Poprawki, które dotyczą powszechności ubezpieczenia ogólnego, postawione zostały przedewszystkiem przez Rząd. Ponieważ § 3 mówi o tem, że wszyscy, którzy dają swoją pracę, są ubezpieczeni, Rząd wniósł poprawkę, ażeby urzędnicy, dający swoją pracę Państwu, z tego ogólnego obowiązku byli wykluczeni. Gdzież ta radość? Na początku p. Minister wyraża radość z tej powszechności, a potem w czterech wierszach mówi, że się urzędników wyklucza.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#PRottermund">Nieszczęśliwa, co prawda, jest Polska, że ma za dużo urzędników, ale dziś ta krótka czterowierszowa poprawka to cała treść p. Ministra w tej sprawie. Przecież nie można mieć zachwytu dla powszechności, jeśli się z tej powszechności w imieniu Rządu wyklucza urzędników. Niema mowy oczywiście o tem, żeby ta powszechność tak daleko sięgała, bo jak przedstawił sprawozdawca, jeszcze nigdzie ta powszechność takich granic nie objęła. Takiego powszechnego ubezpieczenia nie zna żaden kraj na kuli ziemskiej. Ale Polska, która tak silny organizm państwowy posiada, która tak bogata jest w zasoby pieniężne, która posiada tylu lekarzy, ta sobie, według zdania Rządu, może na to pozwolić. To już ironia gryząca, smutna, a najsmutniejsze to, że Rząd o tem nie pamięta.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#PRottermund">Dlatego, ponieważ Rząd wniósł poprawkę, która kasuje tę powszechność, klub nasz popierać będzie wniosek rządowy, uważając, że wykluczono urzędników z kas nie w tym celu, żeby oni byli pokrzywdzeni, lecz żeby tym urzędnikom zapewnić lepszą pomoc. Tylko w tem rozumieniu poprawkę rządową moglibyśmy przyjąć, gdyby orni dostali lepszą pomoc, niż przeciętną pomoc w kasach.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#PRottermund">A teraz przechodzę do trzeciego przymiotnika. Ubezpieczenie miało być niby równe. Równość ta dość jednak paradoksalnie została w ustawie przedstawiona. P. referent Komisji Zdrowia już wskazywał na ten podział na 12 klas i na to, że o ile do 12 klasy ta równość jest jeszcze procentowo w zależności od zarobków uwzględniona, to dalej przechodzi się nad tem do porządku dziennego i dalej wszyscy są równi w korzystaniu pomocy z kas, ale nie są równi w zarobku. Takiej równości Rząd popierać nie był powinien. Taka równość jest niezdrowa. Im więcej kto zarabia, czy on zarabia według tej skali 900 marek — ta cyfra będzie przez Sejm podwyższona — w każdym razie jego płaca ustawowa musi być proporcjonalnie podwyższona nawet w tej dwunastej kategorii w stosunku do jego osobistych zarobków. Dlatego też klub nasz, nie zgłaszając specjalnych poprawek, ponieważ odpowiednie poprawki przez inny klub, jak wiemy, będą złożone, zastrzega sobie, że drugi mówca z naszego klubu odpowiednie stanowisko klubu Sejmowi przedstawi.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#PRottermund">Natomiast tutaj w tym punkcie chcę mówić o tej równości, która jest niemożliwą w prawe korzystania z lecznictwa. O tej równości przedstawiciel Komisji Zdrowia Publicznego powiędnął, że błędnem jest mniemanie, że ci, którzy wyższe mają zarobki i wyższe wkłady dają, mniej będą korzystać z kas chorych. Jest to błąd, który s:ę mścił na wielu kasach. Właśnie ci, którzy zarabiają więcej, najwięcej te kasy wyzyskują, najwięcej wytwarzają fermentu, najwięcej żądają od kas, bo orni lepiej umieją różne kawałki z tej ustawy wyciągać i do swoich potrzeb dostosować. Jeśli lecznictwo według tej ustawy ma być dla wszystkich równe, to taka równość w dzisiejszych czasach nie może być wykonana. Proszę Panów, zadajmy sobie krótkie arytmetyczne zadanie. Jeżeliby wziąć wszystkich lekarzy w Polsce, jeżeliby tym lekarzom kazać przyjmować po 8 osób na godzinę — informalnie 5 lub 6 jest maksymum — jeżeliby w Polsce na zasadzie tej ustawy tylko co 5 człowiek raz na miesiąc korzystał z jednej porady, to wtedy ci wszyscy lekarze musieliby pracować po 32, 4 godziny na dobę, a doba ma tylko 24 godziny. Więc jedno z dwojga: albo ci lekarze nie podołają zadaniu, bo doba ma tylko 24 godziny, albo ustawę trzeba jakoś do życia zastosować.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#komentarz">(Głos: Albo wszyscy nie będą chorować)</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#PRottermund">Powiedziałem: jeden na pięciu, co piąty. Mogą Panowie zresztą zmienić te cyfry, bo naturalnie to jest zadanie arytmetyczne, mogą Panowie wziąć stosunek jeden na 6, ale też ja wziąłem wszystkich lekarzy, którzy są w Państwie, a my dzisiaj prowadzimy wojnę, prowadzimy walkę z chorobami zakaźnemi i w tych warunkach mamy uchwalić jaki procent tych ludzi może iść do kas.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#PRottermund">W tych warunkach ta ustawa będzie ustawą dla Warszawy, Zagłębia lub innej jeszcze okolicy miejskiej, ale cały kraj będzie ciągle miał ustawę ramową, tylko kas mieć nie będzie. Nie wolno pisać ustaw demagogicznych, ustaw, które robią obietnice, które później zwrócą przeciw nam tych, którym się te obietnice dawało. Okaże się, że w jednej dzielnicy będzie to zrobione, a w drugiej »nie. Ustawa musi przewidywać zasadę dla całego kraju. Takiej równości, Panie Ministrze, chcemy w ubezpieczeniu, ale nie równości, która będzie polegała na tem, że bierze się kilka tylko miejscowości w kraju, gdzie te kasy jako przykład istnieć będą. Nie mamy zaufania, nie do p. Ministra Pracy, bo p. Minister wykazał dużo energii i poruszył to Ministerstwo, popchnął je do jakiegoś czynu realnego, ale do Ministerstwa, które miało rok cały i nic nie zrobiło: przygotowania trwały 2 lata, dekret jest, a jednia kasa zaczęła funkcjonować niedawno i jest nadzieja, że dalej pójdzie. Ale czy ta ustawa będzie tą różdżką czarodziejską, która natchnie i poruszy to Ministerstwo, by ono nareszcie szło po odpowiedniej drodze? Więc tu znowu są demagogiczne określenia i Rząd powinien był Sejmowi te trudności przedstawić i odpowiednią formułę zgłosić.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#PRottermund">Klub nasz uważa za jedyne wyjście wprowadzenie w ustawie poprawki w art. 24, gdzie jest zapewnienie pomocy lekarskiej wszystkim ubezpieczonym. Jedynem wyjściem jest danie wszystkich świadczeń wszystkim ubezpieczonym, z wyjątkiem właśnie lecznictwa. Nic się nie stanie, jeżeli ci, którzy będą zarabiali 24.000 mk. bo według naszej propozycji skala ma wynosić 24.000 — otrzymają na leczenie gotówkę, a sami będą musieli starać się o zapewnienie sobie lecznictwa.</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego 24.000, a nie 30 albo 50.000?)</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#PRottermund">Zupełnie słuszne zdziwienie lewicy, która cyframi bardzo szybko skacze, bo, jak widzimy, w tej ustawie są różne skoki. My, spokojni ludzie z prawicy, uważamy, że propozycja nasza musi być dostosowana do całości ustawy 1 proponujemy 24.000, ponieważ ta cyfra jest wymieniona w art. 4 i tę cyfrę chcemy rozciągnąć na art. 24. Rozumie się, że z powodu dewaluacji waluty, cyfry w tej ustawie mogą się zmieniać, sądzę jednak, że tak jak w art. 4, tak i tutaj cyfra 24.000 jest tą granicą, poza którą dawanie lecznictwa może być skasowane.</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#PRottermund">Pozostają jeszcze dwa przymiotniki. Jeden z tych przymiotników dotyczy określenia, że ubezpieczenia pośrednio zabezpieczą większe rzesze ludności. Tej sprawy, takiego pośredniego ubezpieczenia dotyczy poprawka, którą zgłosiła mniejszość Komisji Zdrowia o braciach, siostrach i wychowankach. Statystyki naturalnie nie mamy, ale przeciętnie można przewidywać, że liczba tych braci, sióstr i wychowańców będzie dorównywała, a nawet będzie większą od liczby ubezpieczonych. A więc jest to ubezpieczenie niby przymusowe, niby równe, niby powszechne. Klub nasz popiera stanowczo poprawkę mniejszości Komisji Zdrowia Publicznego, że takie szerokie ujęcie zabezpieczenia jest nie do pomyślenia i ono to sprowadza ten absurd, że p. Minister Pracy poczuwa się jakoby zastępcą p. Ministra Zdrowia Publicznego, mówiąc, że będzie baczył na „corpora sana” w Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#PRottermund">Zostawmy może tylko tych bezpośrednich ubezpieczonych wraz z linią wstępną i zstępną, a to wyniesie, dzisiaj trudno orzekać, ale patrząc na Niemcy i Anglię można przypuścić, że to wyniesie nie więcej jak 38 do 40% ludności, o której mówiłem i sprawa ta może być przynajmniej jako tako puszczona w ruch.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#PRottermund">Co zaś do piątego przymiotnika, że ubezpieczenie to ma być bez względu na węzły rodzinne, to tutaj może zbyt surowej krytyce poddał ten punkt sprawozdawca Komisji Przemysłowo-Handlowej, jednakże zaznaczyć muszę, że ten paragraf jest kompromisowy miedzy Komisją Zdrowia a Komisją Pracy. Komisja Zdrowia wbrew zdaniu Komisji Przemysłowo-Handlowej słusznie zdaje się uczyniła, że uznawała za konieczne aby dzieci nieślubne miały prawo korzystania z tychże kas, bo to są dzieci ubezpieczonych. A z drugiej strony matki, które te dzieci urodziły, nabywają to prawo przez urodzenie dziecka, a więc nie tak, jak mówił przedstawiciel Komisji Handlowo-Przemysłowej, każda kobieta, która będzie w bliższych stosunkach z ubezpieczonym, będzie miała prawo korzystania. Zabezpiecza to tylko te kobiety, które dla Państwa produkcyjnie żyją, wydając na świat dzieci. Tyle co do uwag ogólnych.</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#PRottermund">Pozostaje jeszcze jedna poprawka, którą złożyła Komisja Zdrowia Publicznego. Przedstawiciele naszego Klubu wnieśli tę poprawkę i uzyskali przychylne stanowisko Klubu. Nie będę tu powtarzał motywów wskazujących, że wolny wybór lekarzy musi być przyjęły jako zasada pod względem wykonywania lecznictwa przez kasy. Zarzuty, że kasy będą bezradne, jeśli organizacje lekarskie zaczną przedstawiać nieodpowiednich kandydatów, oparte są na tem, że przedstawiciele Rządu zupełnie nie wiedzą, co się dzieje w innych ministerstwach.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#PRottermund">Organizacje lekarskie w Polsce, jak to jest przewidywane, będą oparte przedewszystkiem na izbie lekarskiej i jeśli izba będzie nieodpowiednim czynnikiem, to i kasy napewno nie będą lepiej tej sprawy stawiać. Ale za takiem zasadniczem poparciem tego wniosku, muszę publicznie tu powiedzieć, kryje się praktyczne rozstrzygnięcie sprawy. Z tej trybuny klub nasz wyrażał kilkakrotnie już, najpierw grzecznie: niezadowolenie, później brak zaufania, wreszcie potępienie dla większości urzędników w tym dziale, dawnego ministerstwa za ministra Iwanowskiego. Klub obecnie zastanowić się musiał, czy nowy Minister uczynił zadość wezwaniu Sejmu. Z przykrością zaznaczyć należy, że jeśli może Ministerstwo przerobiło zdanie p. Ministra, to on Ministerstwa nie przerobił. Dlatego Klub nasz, wierząc, że jeszcze p. Minister otrząśnie się z tego, z czego nie mógł się otrząsnąć do tej pory, musi jednak być bardzo ostrożny i nie może zgodzić się na to, żeby odpowiednie organizacje zawodowe zostały oddane na pastwę krytyki czynników urzędowych, które tego działu nie znają, a dziś podległe są Ministerstwu Zdrowia. Jeśliby izby lekarskie funkcjonowały źle, to Ministerstwo Zdrowia sprawę tę musiałoby uregulować. Natomiast niebezpieczeństwo tkwi czem innem. Kasa, któraby miała prawo przyjęcia tylko tej kategorii ludzi nie do ambulatoryjnej pracy, lecz do wolnej praktyki lekarskiej, odrazu staje się czynnikiem partyjnym nie przesądzam jakiej partii. Jako lekarz nie chciałbym tak samo ludowo-narodowej, jak i socjalistycznej czy jakiejkolwiek innej organizacji, tylko bym chciał, ażeby sprawa chorych była na pierwszym planie postawiona. Jeśli jednak te kasy będą chciały nie dopuścić ludzi pewnego sposobu myślenia, to na zasadzie tej ustawy będą miały do tego zupełne prawo.</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#komentarz">(P. Diamand: To Ministerstwo Skarbu jest obsadzone tylko przyjaciółmi partyjnymi pana Grabskiego, a kasy kto inny obsadza.)</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#komentarz">(P. de Rosset: Pan sam nie zliczysz, ilu tam złodziej jest)</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#PRottermund">Słyszę więc, że są prejudykaty, że można podsuwać, nie nazwę tego ostrym wyrazem, pewnego rodzaju myśli każdemu ministerstwu. Chciałbym bardzo, aby życie mnie przekonało, iż np. nie będzie tego w Ministerstwie Pracy. Ale zda je się, że wszyscy uśmiechną się zcicha, jeśli nam ktoś powie, że tam ta bezpartyjność nie stoi w jakiejś nadzwyczajnej apoteozie.</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#PRottermund">Ale wracam do tematu. Sprawa wolnego wyboru lekarzy to dzisiaj sprawa ludności chrześcijańskiej. Powiedzmy to sobie szczerze. Lekarze poszli na wojnę, co dzielniejsi Polacy sami się w mundury ubrali, kto został w tyle? Same wybiórki. Kasy się organizują. Jeśli umowy będą pozawierane, to każdy nowoprzybywający zostanie na koszu. Tego ustawodawca nie pragnął, ale uniknąć tego będzie nie sposób.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#PRottermund">Dlatego poprawka Komisji Zdrowia dąży do tego, żeby ta wolność wyboru z pośród wszystkich lekarzy była rzeczywiście zabezpieczona leczonym. Czy jednak w tej formule interesy kas nie będą narażone? To były obiekcje, które stawiali przedstawiciele niektórych ugrupowań co do tej formuły Komisji Zdrowia, tak jak nasz klub ją zrozumiał i tę sprawę zupełnie dokładnie określił. Lekarze przyjmują posady w Kasach na warunkach przez kasy ogłoszonych. Lekarz musi się do tego zastosować ile kasa płaci i czego żąda, a więc kasy tutaj nie mogą być pokrzywdzone.</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#PRottermund">Te wszystkie przesłanki, których musimy się domagać, nie obronią interesów ludności, niezależnie od tego do jakiej partii dzisiaj należą, ale nie chcemy, ażeby ta ludność oddana była w monopol pewnej kategorii lekarzy w kraju. Ta poprawka jest zasadniczą i za nią głosować będziemy.</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#PRottermund">Inne poprawki, które zgłosiły inne kluby, oświetlone będą przez drugiego mówcę, którego klub nasz specjalnie w tym celu delegował. Kończąc swoje przemówienie zgłaszam odrazu do art. 24 poprawkę, która w szczegółach brzmi, jak następuje:</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.45" who="#PRottermund">Do art. 24 ustęp I.</u>
<u xml:id="u-4.46" who="#PRottermund">1) Po słowach „bezpłatna pomoc lekarska, która rozpoczyna się od pierwszego dnia choroby i trwa najdłużej 26 tygodni:”, dodać: „dla wszystkich tych, których zarobek wynosi, do 24.000 mk. włącznie rocznie”.</u>
<u xml:id="u-4.47" who="#PRottermund">2) Po słowach: „do przywrócenia zdrowia i zdolności zarobkowania” postawić dwukropek, skreślając słowo „oraz”.</u>
<u xml:id="u-4.48" who="#PRottermund">3) Cały ustęp od słów: „środków pomocniczych przeciw zniekształceniu” wyodrębnić w oddzielny punkt, nadając mu brzmienie: „b) zaopatrzenie w środki pomocnicze przeciw zniekształceniu i kalectwu, służące do utrzymania i t. d.”.</u>
<u xml:id="u-4.49" who="#PRottermund">4) Punkt b) zmienić ma c).</u>
<u xml:id="u-4.50" who="#PRottermund">Do art. 24 ustęp II zgłaszam następującą poprawkę:</u>
<u xml:id="u-4.51" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.52" who="#PRottermund">1) Po słowach: „Jeżeli Kasa Chorych z jakiegokolwiek powodu nie jest w stanie zapewnić członkom pomocy lekarskiej”, dodać: „lub na zasadzie działu I p. a) do udzielenia tejże pomocy nie jest obowiązaną”, skreślając dalszy ustęp: „to na wniosek jej Urząd Ubezpieczeń może w drodze wyjątkowej na czas trwania tego stanu zezwolić, aby kasa udzielała” i wstawić słowa: „udziela ona”.</u>
<u xml:id="u-4.53" who="#PRottermund">Następnie w zakończeniu jeszcze jedna poprawka, o której w przemówieniu swojem nie wspomniałem, a która, zdaje się, nie wywoła wątpliwości, poprawka w ostatniej chwili zgłoszona przez organizację farmaceutów, dotycząca art. 45 ustępu IV. Powiedziano tam: „Apteki obowiązane są przyznać Kasom Chorych opust od cen oznaczonych w taksie aptekarskiej. Minimalną wysokość opustu określa Minister Zdrowia Publicznego w porozumieniu z Ministrem Pracy i Opieki Społecznej po wysłuchaniu opinji organizacji farmaceutycznych”. Ten punkt, słuszny w całości, może wymaga jednak dodatku na wstępie, ponieważ okazuje się, że tam, gdzie kasa istnieje, apteka obowiązana jest dawać jej pewien opust, jeżeli jednak kasa prowadzi swoją aptekę, to w tym wypadku ona wyzyskuje apteki, prywatne i w swojej aptece wykonywa tylko to, co się jej handlowo kalkuluje. Dlatego zgłaszam taką poprawkę: po słowach: „Apteki obowiązane są przyznać Kasom Chorych opust od cen, oznaczonych w taksie aptekarskiej”, dodać: „w miejscowościach, w których Kasy Chorych aptek własnych nie posiadają”.</u>
<u xml:id="u-4.54" who="#PRottermund">Zgłaszając powyższe poprawki, mam zaszczyt powtórzyć, że sprawę tę drugi przedstawiciel klubu naszego w dalszym ciągu wyjaśniać będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Falkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PFalkowski">Wysoka Izbo! Ustawa o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby, która weszła pod obrady Wysokiej Izby, mam wrażenie, że nie wzbudziła w szeregach poselskich tego zainteresowania, na jakie zasługiwać by powinna. Nieraz ustawy o mniejszem znaczeniu wywoływały namiętne spory i długotrwałe debaty w klubach, poprzedzając rozprawy na plenum Izby; o kasach chorych w wielu klubach panuje głuche milczenie, a nawet nieznajomość podstawowych zasad ustawy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PFalkowski">A wszak ustawa o Kasach Chorych powołuje do życia instytucję społeczną, która zespolić może w swoich szeregach znaczną część społeczeństwa, bo sięgającą do 40 kilku procent ludności Państwa naszego. Jest to ustawa, która winna wśród nas wzbudzić nie tylko zainteresowanie, ale i choć odrobinę entuzjazmu.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PFalkowski">Klub Narodowego Zjednoczenia Ludowego, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, ustawę o Kasach Chorych przyjmuje z żywem zadowoleniem.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#PFalkowski">Już w lipcu r. ub. łącznie z kolegami Gdykiem i Sosińskim przedstawiłem Wysokiej Izbie wniosek nagły w sprawie poczynienia natychmiastowych przygotowań dla wprowadzenia w życie Kas Chorych Niestety, nie miałem wówczas szczęścia, gdyż większość tej Izby nazwala mój nagły wniosek — wnioskiem dla ulicy. Był to jednak, jak się dziś okazuje, wniosek wskazany i praktyczny.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PFalkowski">Jakie są następstwa nieprzyjęcia przez Wysoką Izbę wniosku nagłego wówczas w lipcu? — Dzisiejsza drożyzna i pośpiech w organizowaniu Kas Chorych kosztuje nas miliony; kredyt państwowy wystarczyłby wówczas znacznie mniejszy.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PFalkowski">Gdyby Ministerstwo Ochrony Pracy naprawdę wówczas energicznie się wzięło do prac przygotowawczych, nie potrzebaby było dzisiejszych 10 milionów zapomogi, wystarczyłoby i 5 milionów; za nieuchwalenie w lipcu mojego wniosku dziś kraj płaci miliony; pozatem dzisiejszy pośpiech w organizowaniu Kas Chorych wywołuje niepożądane tarcia i rozmaite rozdźwięki pomiędzy zarządami Kas Chorych a lekarzami, przemysłowcami i robotnikami.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PFalkowski">Mówię to z doświadczenia, gdyż wiem, co się obecnie dzieje w Zagłębiu Dąbrowskiem.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#PFalkowski">Ministerstwo Pracy miało Wówczas inne zajęcie; poprzedni minister pracy zamiast zajmować się wykonywaniem ustaw sejmowych, całą swą energię wydatkował na wydawanie każdomiesięcznych biuletynów, w których skrzętnie notowano wszystkie bolszewickie odezwy, jakie należałoby właściwie rzucać do kosza, a nie umieszczać w rządowych wydawnictwach.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#PFalkowski">W jednym z takich biuletynów z roku ubiegłego przedrukowano w tem urzędowem wydawnictwie odezwę bolszewicką, w której w sposób niepoczytalny atakowało się ówczesnego prezydenta ministrów Paderewskiego.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#PFalkowski">Wysocy urzędnicy Ministerstwa Pracy zajmują się nie tem, co do nich należy, widomy ich przy biurku, ale piszących artykuły, w których nawołuje się do rewolucji. Z imienia i nazwiska podpisuje się ów urzędnik pod artykułem, w którym dowodzi potrzeby powołania do życia trybunału rewolucyjnego.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#PFalkowski">Za fakty te nie może odpowiadać oczywiście dzisiejszy p. Minister Pracy, ale nie wszystko jeszcze dotąd uległo naprawie.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#komentarz">(Głos: Niema go.)</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#PFalkowski">Udało się p. Ministrowi w ostatnich czasach zaangażować kilku urzędników, którzy pragnęliby z całym zapałem pracować dla sprawy robotniczej i dla utrwalenia podstaw tak potrzebnego Ministerstwa Pracy. Ale jakaż jest ich opinia o warunkach pracy w Ministerstwie. Są podobno pewne wydziały, gdzie z powodu zgiełku, bezustannych debat, sporów politycznych, wybuchów śmiechu rzetelna praca okazuje się niemożliwą.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(Głos: Czyszczą paznokcie!)</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#PFalkowski">Mogę powiedzieć, że Ministerstwo Pracy u nas nie ma wcale poszanowania dla pracy. Urzędnicy Ministerstwa Pracy są tym przykładem, jak właśnie pracować nie należy.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#komentarz">(Głos: Dobrze, że p. Minister przyszedł)</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#PFalkowski">Przechodząc do sprawy samej podkreślam, iż wojna poczyniła nam szczerby wielkie, choroby szerzą się w sposób niesłychany, siejąc wokół spustoszenia; dane statystyczne wykazują nam, iż np. w 1914 r. na milion ludności umarło w Kongresówce 14 na tyfus plamisty, w roku 1917 na milion ludności 3.455, nie mówię zaś już o chwil? obecnej, kiedy tyfus plamisty, szczególniej na kresach wschodnich, dziesiątkuje ludność.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#PFalkowski">Ażeby umotywować potrzebę istnienia Kas Chorych, wystarczy przytoczyć jako przykład jedną jedyną chorobę, i cyfrowo obliczyć, ile ona krzywdy nie tylko moralne ale i materialne przynosi naszemu społeczeństwu. Chorobą tą znaną ogólnie, jako chorobę społeczną, ludową, jako sięgającą przeważnie poddaszy naszych i suteryn, jest gruźlica. Niebezpieczeństwo jej polega nie tylko na tem, że przyprawia ona dużą ilość osób o śmierć ale pod względem ekonomicznym podkopuje dobrobyt warstw pracujących, gdyż pozbawia ich przez swą przewlekłość w większym stopniu, niż inne choroby zdolności do pracy i to w wieku, kiedy praca jest najproduktywniejsza od 20 do 50 roku życia.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#PFalkowski">Każde państwo, pomijając względy moralne, winno dbać ze względów czysto gospodarczo-finansowych o przedłużenie życia, a zwłaszcza okresu zdolności do pracy swych obywateli. Gruźlica życie chorego osobnika czyni bezużytecznem a nawet ciężarem dla społeczeństwa. Statystyka państwowego urzędu ubezpieczeń społecznych w Niemczech nader jaskrawo uwydatnia nam szkodliwość gruźlicy; w 1908 r. na 1000 ubezpieczonych 317 stało się niezdolnymi do pracy z powodu gruźlicy i innych chorób płucnych, wskutek niedokrwistości i wycieńczenia 150, wskutek reumatyzmu 62, a pozostałe choroby, dały poniżej 60.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#PFalkowski">Statystyka warszawska z 1917 r. wykazuje, iż na tyfus brzuszny umarło w 1917 r. 287, na tyfus plamisty 1441, na czerwonkę 2434, a na gruźlicę aż 8.102 osoby. Naogół przyjęto, że w wieku od 15 do 60 lat każdy trzeci umierający — umiera na gruźlicę. Jeżeli chodzi o bezwzględną ilość ofiar gruźlicy, to dane statystyczne, zebrane przez Towarzystwo Przeciwgruźliczne przez b. Ministra Zdrowia Publicznego p. Janczewskiego, stwierdzają, że w b. Kongresówce : Małopolsce rok rocznie przed wojną umierało 59.000 ludzi z powodu gruźlicy.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#PFalkowski">Jeżeli wziąć pod uwagę, że każdy chory gruźliczy na 3–4 lata przed śmiercią staje się niezdolnym do pracy a nawet przykutym do łóżka, i jeśli liczbę śmierci 59.000 umierających rok rocznie pomnożyć przez trzy, to otrzymamy, że przed wojną w Małopolsce i Kongresówce było 177.000 chorych gruźliczych, którzy się kwalifikują do leczenia w szpitalach i sanatorjach. Oczywiście dzisiaj stan ten uległ znacznemu pogorszeniu, gruźlica powiększyła się kilkakrotnie.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#PFalkowski">Jak już wspominałem, utrata zdolności i do pracy i śmierć osobnika w okresie jego zarobkowania z punktu widzenia społeczno-gospodarczego jest stratą społeczną; koszty chorego i jego wysiłki idą na marne, a kapitał w to włożony ginie bezużytecznie.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#PFalkowski">Minister Zdrowa Publicznego w Rzplitej i austriackiej, opierając się na badaniach ekonomistów niemieckich oblicza dla stosunków niemieckich wartość życia człowieka zdolnego do zarobkowania na 16.000 mk. mając na uwadze stan waluty naszej, gdybyśmy przeciętną wartość życia osobnika w Polsce określili przynajmniej na 18.000 mk. choć uważam, że jest to ocena niska i gdyby z pośród 59.000 umierających w dwóch tylko dzielnicach Polski 30.000 umierało w wieku zdolnym do zarobkowania, to strata, powodowana przez śmierć wyniesie 18.000 X 30.000 = 540 milionów; jeżeli doliczymy do tego straty, jakie wypływają z utraty zarobku przez pozostałych inwalidów gruźliczych i koszty ich leczenia, to okaże się, że w Małopolsce i Kongresówce straty roczne wynoszą około 1 miljarda mk.; zachowanie przy życiu choć części dałoby społeczeństwu polskiemu w tych dzielnicach 200 miljonów rocznego zysku, oczywiście, że jest to suma, otrzymana z obliczenia w oparciu się na statystyce przedwojennej. Gdyby więc lecznictwo stało u nas na wysokości zadania, jak to widać z powyższego jednego tylko przykładu, społeczeństwo nasze zyskiwałoby na tem miljardy. Sprawa walki z gruźlicą jest tak poważna i wielka, że nie wystarczą tu usiłowania jednostek lub urzędnika, walka ta zakrojona być winna na szeroką skalę. Państwo demokratyczne, jakem jest Polska, zwłaszcza w walce z gruźlicą musi wziąć bardzo czynny udział, bo to jest choroba ludu naszego, choroba suteryn i poddaszy. Jak to nam przynajmniej wykazuje praktyka innych państw, np. Niemiec w tym zakresie bardzo dużo uczynić mogą właśnie ubezpieczenia społeczne. Obyśmy jaknajśpieszniej mogli doczekać się tego stanu rzeczy jak np. w Danji, gdzie aczkolwiek na innych podstawach są oparte ubezpieczenia, ale gdzie każdy chory na gruźlicę ma możność być umieszczonym w szpitalu ewentualnie sanatorjum.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#PFalkowski">Chwila obecna dla wprowadzenia Kas Chorych w życie, jeżeli chodzi o interes samych kas, jest niefortunna. nie chciałbym przez to powiedzieć, że jestem przeciwnikiem wprowadzenia Kas Chorych w życie.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#PFalkowski">W Polsce jest brak lekarzy. Na terenie Rzeczypospolitej mamy 4.200 lekarzy, przeto na 10.000 ludności wypada 1.32 lekarzy, kiedy np. w Niemczech mamy 4. 3, we Francji 5, 1, w Szwajcarji 5, 2, w Hiszpanji 7, 5, a w Anglji, 7,8. Wielu lekarzy jest w wojsku, brak środków lekarskich, których drożyzna jest ogólnie znana, brak narzędzi lekarskich, przy tem wszystkiem nadmierna ilość chorych. Ten stan rzeczy będą starały się wykorzystać żywioły komunistyczne, które już dziś na terenie Zagłębia bardzo często atakują Kasy Chorych.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#PFalkowski">Jest jeszcze jedno wielkie niebezpieczeństwo, jakie grozi Kasom Chorych, to tendencja do opanowania ich przez pewne żywioły, przez pewną partię, któraby z Kas Chorych chciała uczynić domenę swojego panowania.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#PFalkowski">Mamy tego dowody w Zagłębiu. Skarcą się tam nawet na to urzędnicy Ministerstwa Ochrony Pracy, którzy uważani są za sympatyków tego obozu. Twierdzą, że od czasu do czasu przedstawiciele związków klasowych żądają od nich przyjmowania tylko tych na urzędy w Kasach Chorych, którzy są wskazani przez związki klasowe.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#PFalkowski">Wiadomo jest również p. Ministrowi Pracy, że pewni wysocy urzędnicy z Ministerstwa na swoją rękę przyjmują bez wiedzy, a nawet wbrew życzeniu p. Ministra na urzędy tego rodzaju osobników, którzy uznani byli za nieodpowiednich przez niego, a którzy znani są tylko z tego, że byli wybitnymi agitatorami partyjnymi. Otóż widocznie poza p. Ministrem jest jeszcze ktoś, kto wbrew jego woli kieruje tą sprawą, obsadzając posterunki w Kasach Chorych po swojej myśli. Nasze stronnictwo podejmie wszystkie wysiłki, ażeby, zabezpieczyć Kasy Chorych od nadania im piętna partyjnego, kto bowiem chce dziś nadać piętno partyjne Kasom Chorych, ten wali w podwaliny instytucji użyteczności publicznej, która, jak to oczekujemy, przyniesie wielki pożytek społeczeństwu a przedewszystkiem klasie robotniczej.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#PFalkowski">Jeśli chodzi o wyraźniejsze uwydatnienie tych tendencji do opanowania Kas Chorych, to w obecnym momencie w Zagłębiu Dąbrowskim, właśnie jesteśmy świadkami akcji; przedsiębranej przez owe żywioły na szeroką skalę. Dzisiaj W Zagłębiu Dąbrowskim jedna z partii socjalistycznych chce steroryzować żywioły narodowe; pragnąc wziąć w monopol obronę interesów robotniczych.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#komentarz">(Głos: Kto?)</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#PFalkowski">W dzisiejszych gazetach porannych notowano, że jest to robota bolszewicka, ale jednakże niestety nie robią tego bolszewicy, ale czynią to koledzy partyjni członków Sejmu, siedzących tu na lewicy, robi to Polska Partja Socjalistyczna. Robotnicy narodowcy wszak nie są klasą posiadającą, z którą walczyć należy; panom w tym wypadku nie chodzi o interes robotnika, tylko o interes własnej partii. Dzisiaj chce P. P. S. usunąć przeciwnika, zgnieść żywioły narodowe, ażeby zmonopolizować instytucje robotnicze w swem ręku, ażeby na wzór Galicji wziąć je w swoje ręce i zrobić z nich domenę swego panowania, urządzając w lokalach tych instytucji swe lokale partyjne.</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#PFalkowski">Należy też jak najspieszniej unormować stosunek Kasy Chorych do lekarzy. Zupełnie nie pochwalam tych wystąpień niesłychanie drażniących inspirowanych W pras e warszawskiej przez sekcję ubezpieczeń społecznych, w ostatnich miesiącach W dziennikach umieszczane są b. często artykuły pod jaskrawymi tytułami „Lekarze przeciwko Kasom Chorych”, „Lekarze wrogami Kas Chorych”, „Lekarze wrogami robotników” i t. p. Nie tędy droga postępowania Ministerstwa; tą drogą daleko nie zajedziemy. Zamiast szukać linii zbieżnych, zamiast harmonizować, stale się lekarzy drażni i wyprowadza się z równowagi. Stosunki winny ułożyć się w ten sposób, ażeby nie zaczynać od walki ze światem lekarskim, lecz, żeby uzyskać poparcie i całkowite współdziałanie święta lekarskiego.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#PFalkowski">O cóż to tak bardzo lekarzom chodzi? Chodzi im przedewszystkiem o to, ażeby do Kas Chorych nie wciągać tych warstw ludności, które cieszą się zupełnym dobrobytem. Rozszerzenie Kasy Chorych na całą prawie ludność, pociągnie za sobą obniżenie poziomu wiedzy lekarskiej wynikające z szematyzmu, który połączony będzie z praktyką kasową. Lekarze będą się starali przyjmować dużą dość pacjentów, a leczenie takie nie wiem, czy pójdzie na pożytek chorych i ku zadowoleniu lekarzy. Nie trzeba też zapominać, że im będzie gorsze leczenie, tem świadczenia będą większe, tem większe wydatki będą musiały ponosić Kasy Chorych, Wreszcie rozszerzenie ubezpieczenia na całą prawie ludność przy braku u nas lekarzy stworzy typ lekarza urzędnika, niezdolnego do zdrowej emulacji zawodowej : podniesienia poziomu wiedzy lekarskiej. Wolność zawodu lekarskiego, ten kamień węgielny medycyny współczesnej zaginie, a miejsce jego zajmie protekcjonizm, nepotyzm jako skutki biurokratycznego ustroju kas.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Głos: Będzie socjalizacja kas)</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#PFalkowski">Niech Panowie pamiętają o tem, że w leczeniu chorych ogromną wagę odgrywa psychologicznie ważny moment stosunku zaufania między lekarzem a chorym, moment, który w leczeniu choroby nieraz pierwszorzędną odgrywa rolę. Ludność nie życzy sobie lekarzy-urzędników. Mamy tego przykłady choćby na Śląsku Górnym, gdzie lekarze Polacy utrzymują się z tego, że leczą chorych niezadowolonych z leczenia kasowego.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#PFalkowski">Wreszcie lekarze dopominają się, ażeby do Kas Chorych byli przyjmowani tylko, ci lekarze, którzy przyjęci i Wskazani będą przez związki zawodowe lekarskie, gdyż w ten sposób zapobiegnie się przyjmowanie przez Kasy Chorych jednostek na te stanowiska nieodpowiednich, w przeciwnym bowiem razie wytworzy się sytuacja, iż lekarze zmuszeni będą do wyszukiwania znajomości, kuzynowstwa, zamiast zwalczania konkurencji drogą zasług osobistych.</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#PFalkowski">Wreszcie lekarze pragną, aby Kasy Chorych były, organizowane i kierowane przez Ministerstwo pod tym względem kompetentne, jakim jest Ministerstwo Zdrowia Publicznego. Fachowa znajomość rzeczy da możność prowadzenia tej akcji tak, ażeby z niej płynął istotny, pożytek i, dla chorych i dla lekarzy, gdyż inaczej z Kasy Chorych, zobaczą Panowie, zrobi się biurokratyczne przedsiębiorstwo, a nie dźwignia lecznictwa w Polsce. Tu nie chodzi o „odrobienie” pewnej liczby chorych, ale o to, aby wykonawstwo lecznicze stało na wysokości zadania, na wysokości współczesnej wiedzy lekarskiej.</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#PFalkowski">P. Minister Ochrony Pracy przedstawił nam swój pogląd na sprawę ubezpieczeń społecznych. Uważam, że poprzestał on na bardzo ogólnikowym referacie, że brak tam było szczegółowego sformułowania programu polityki w dziedzinie ubezpieczeń społecznych. My, panie Ministrze, zdajemy sobie sprawę z trudności tego zagadnienia. Wiemy, że w Kongresówce ubezpieczeń społecznych nie mamy, że w Małopolsce są ubezpieczenia na wypadek niezdolności do pracy, starości oraz ubezpieczenia wdów i sierot, że w b. zaborze pruskim są te ubezpieczenia, ale brak jest instytucji, które mają je realizować.</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#PFalkowski">Wiemy, że prawodawca dzisiejszy stoi przed problematem niezwykle ciężkim, ale uważam, że mimo trudności sytuacji, trzeba jednak przystąpić w najbliższym czasie do zrealizowania wszystkich postulatów z zakresu ubezpieczeń społecznych. Trzeba w krótkim czasie <na wypadek niezdolności do pracy, kalectwa przy pracy, macierzyństwa, śmierci, wreszcie na wypadek braku pracy, opracować ustawę o ubezpieczeniu wdów i sierot. To wszystko należy powiązać z sobą i stworzyć jedną ustawę i dążyć do jedności organizacji. Dobrze się w Polsce dzieje, że sprawa ubezpieczeń społecznych przestaje być monopolem jednej partii i jednego obozu, przestaje być przedmiotem walk klasowych, niechaj więc odtąd stanie się ona podstawową zasadą reform społecznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#PFalkowski">Rząd Prezydenta Skulskiego, który wszedł na tę drogę, znajduje poparcie całego społeczeństwa, albowiem wszyscy doskonale rozumiemy potrzebę tych reform.</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Do których życie was zmusiło)</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#PFalkowski">... — może kolegę. Kolega tylko za siebie może odpowiadać, które doprowadzą do wzmocnienia i uzdrowienia naszego organizmu społecznego powstrzymanego w rozwoju przez zaborców. Wpływ dobroczynny ubezpieczeń nie każę zbyt długo na siebie czekać.</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#PFalkowski">To są moje uwagi, które chciałem wypowiedzieć z racji ustawy o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby.</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#PFalkowski">Nie będę powtarzał argumentów, które przytoczył w bardzo obszernym i szczegółowym referacie p. kolega Waszkiewicz, na które zasadniczo poza drobnemi szczegółami godzę się, w odpowiedniej też chwili zgłosimy poprawki, które ogólnie mogą być utożsamione z przedłożeniami Komisji Zdrowia Publicznego i Komisji Przemysłowo-Handlowej. Na zakończenie niech mi wolno będzie z tej wysokiej trybuny skierować wezwanie do pewnych sfer naszej inteligencji, które dzisiaj w Polsce podlegają jakiejś śpiączce, ażeby korzystając z wejścia w życie ustawy o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby, która służyć będzie dla robotnika, ludu naszego, jak inteligencji, zbliżył się do sfer ludowych współdziałali z niemi, bowiem współpraca ta wiąże nas z ludem. Pewna nieufność do sfer inteligentnych, która zakradła się do Polski pod wpływem dzikich idei ze Wschodu zaniknie, gdy lud spotka nas przy tym warsztacie pracy społecznej. Unieszkodliwi się złośliwą agitację, wytwarzająca przedział pomiędzy inteligencją a ludem. Wyraz „burżuj” który bywa stosowany w celach szantażu politycznego do ludzi nieraz b. ciężko pracujących na kawałek chleba znajdzie właściwe zastosowanie. Mamy więc okazję do owocnej pracy ku pożytkowi Ojczyzny, skorzystajmy z niej, a gdy staniemy tam wszyscy razem, wtedy rozwój narodowy zabezpieczony w swoich podstawach, pójdzie należytemi tory.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PŻuławski">Wysoka Izbo! Po raz pierwszy przystępujemy do obrad nad ubezpieczeniami społecznemi. Chociaż w tej Izbie z tej samej trybuny pan prezydent poprzedniego rządu w niesłychanie patetyczny sposób zapowiadał, że w państwie polskiem robotnicy znajdą odpowiednią ochronę i te wszystkie ubezpieczenia, które mieli gdzieindziej, chociaż, że p. premier obecnego rządu tak samo, lecz ciszej i nie tak patetycznie to samo powtarzał i zapewniał cały lud robotniczy państwa, że rząd będzie myślał o jego interesach, chociaż Wysoka Izba kilkakrotnie uchwaliła rezolucje, wzywającą Rząd do przedłożenia ustaw o ubezpieczeniach społecznych, do tej chwili Rząd nie przyszedł ani z jednem przedłożeniem w tym kierunku. Jeśli dziś mamy przed sobą projekt, który p. Dubanowicz mi pokazuje, to mamy go do zawdzięczenia jedynie poprzedniemu rządowi Moraczewskiego, : jeśli dziś o tej sprawie debatujemy, to tylko z okazji zatwierdzenia dekretu wydanego przez rząd Moraczewskiego. Nic o to jednak chodzi, jak Panowie z tem wyglądacie, lecz o to, że to, co polska klasa robotnicza w tej chwili, posiada naprawdę zawdzięcza tylko poprzedniemu rządowi. I gdyby nie to — przypuszczać należy, że Rząd byłby do dziś tych swoich przyrzeczeń nie spełnił, bo jeżeli nie spełnił wziętego wobec nas na siebie obowiązku wniesienia ustawy o ubezpieczeniach od wypadków, jeżeli do tej chwil nie załatwił ostatecznie sprawy ubezpieczeń górników śląskich i galicyjskich, którzy dotychczas ubezpieczeni nie są i jeżeli do tej chwili nie umiał zająć zdecydowanego stanowiska wobec ustawy, nad którą teraz obradujemy, to przypuszczać należy, że nie byłby się zdobył na przedłożenie ustawy.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PŻuławski">Rząd naprawdę nie zajął dotąd stanowiska wobec ustawy, nad którą obradujemy, i bardzo słuszną była uwaga, że to, co p. Minister Pracy mówił, nie było zajęciem stanowiska wobec sprawy. Ja przez, cały czas, pracując w Komisji, i dziś nie wiem, jakie Rząd stanowisko zajmuje. Słyszeliśmy referat o ubezpieczeniach zagranicznych, słyszeliśmy parę bardzo pięknych uwag o potrzebie ubezpieczeń, ale poza tem nie słyszeliśmy nic, jak Rząd na ten projekt się zapatruje. Spodziewaliśmy się, że mowa ministra o ustawie, która ma tak wielkie znaczenie nie tylko dla państwa, lecz i dla ustawodawcy, będzie interpretacją ustawy, aby każdy wykonawca, który nie będzie umiał jej wykonać, otrzymał w tej mowie mej jako instrukcję i komentarz do ustawy. Lecz proszę sobie wyobrazić kogoś, kto będzie w mowie ministra szukał wskazówek; dowie on się tylko, że p. minister mówił o ubezpieczeniach w Anglii i Niemczech, dowie się rzeczy, których jak słusznie p. Rottermund zauważył, znajdują się w każdej przeciętnej encyklopedii.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PŻuławski">Nie chcę mówić o potrzebie i konieczności ubezpieczeń. Mnie się zdaje, że to są rzeczy, co do których wszyscy jesteśmy zgodni. Dziś, jak mówił ostatni mówca, kwest ja ubezpieczeń przestała być naszym monopolem. Myśmy tego monopolu nic stracili, lecz wypuściliśmy go z rąk, bo przez lata całe tyle gadaliśmy o konieczności ubezpieczeń, żeśmy Was w końcu przekonali i dlatego już tego monopolu nie chcemy. Osiągnęliśmy to, cośmy osiągnąć chcieli: że dziś całe społeczeństwo od góry do dołu rozumie potrzebę i nieodzowność ubezpieczeń.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PŻuławski">Obecny projekt w porównaniu ze stanem dzisiejszym czy to w Królestwie, czy w b. zaborze pruskim lub austriackim, jest bezsprzecznie niesłychanym krokiem naprzód. Pomijam Królestwo, bo trudno porównywać ten projekt z niewprowadzonemi w życie ubezpieczeniami rosyjskiemi, albo z temi ubezpieczeniami; na czas choroby, które dobrowolnie świadczyli niektórzy pracodawcy; biorę dla porównania tylko stosunki ubezpieczeniowe niemieckie i austriackie. Otóż największą zaletą projektu jest to, że obejmuje jak najszersze koła, że wystąpił poza ciasne ramki, dotychczas mu naznaczone, że objął wszystkich, którzy ubezpieczenia potrzebują. A drugą zaletą jest, że zapobiegł rozdrobnieniu kas, że stwarzając kasy jednolite dla całego terytorium, unika tego, co tak słusznie zwalczał tutaj p. Falkowski: że pierwsza lepsza narodowo-demokratyczna grupka w tem czy owem mieście stwarza dla -50 robotników oddzielne kasy stowarzyszeniowe czy zarejestrowane, z całą świadomością, że one członkom swoim nic świadczyć nie mogą, a stwarza je po to tylko, ażeby szarpać i niszczyć robotę przez samych robotników wykonywalna.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PŻuławski">Jest tedy niesłychaną zaletą tego projektu to, że tej destrukcyjnej, partyjnej robocie w Kasach Chorych kładzie się kres raz na zawsze. I minie się zdaje, że jeżeli ktoś ten projekt bezstronnie oceni, to musi powiedzieć, że on naprawdę da je dla klasy robotniczej pewne minimum ubezpieczenia. Dla mnie osobiście w tej mierze było bardzo charakterystycznem przemówienie p. Bruna. P. Brun przemawiał w dwojakim charakterze. Jako reprezentant Komisji Przemysłowej nie mógł powiedzieć nic jak tylko, że projekt odpowiada fabrycznym stosunkom. To, co podniósł o solidarnej płacy w pewnych wyjątkowych wypadkach, to jest drobiazg, który absolutnie na sam projekt nie wpływa. Ale p. Brun dalej mówił jako przedstawiciel Związku Przemysłowców i zapomniawszy, że mówi z tej trybuny, wziąwszy ma siebie mandat sprawozdawcy Komisji Przemysłowej, bez żadnych ogródek jako wybitny przedstawiciel -tego Związku rzucił gołosłowne twierdzenie, że ta ustawa stwarza nowy kamień u nogi dla przemysłu. Nie wiem, mnie się zdaje, że przemysłowcy sami w to nie wierzą, że przemysłowcy mówią to tylko, żeby pokazać swoją ofiarność na rzecz robotnika, ale że przemysłowcy, zwłaszcza w Królestwie, odczuwają obecny projekt jako ulgę. Dziś wielu przemysłowców wprowadziło u siebie w różnych przedsiębiorstwach o wiele dalej sięgające świadczenia, niż te, które w tej chwili przewiduje projekt. I to co p. Brun mówił, zdaje się, mówił poprostu dlatego, żeby podkreślić stanowisko zajęte przez przemysłowców, bo nie był to zarzut rzeczowy.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PŻuławski">Proszę Panów, jak powiadam, projekt ten oceniamy przychylnie, ale niemniej patrzymy na niego krytycznie i porównywając go z obecne mi potrzebami klasy robotniczej, oświadczamy, że on nas absolutnie nie zada walni a, bo daje zaledwie minimum tego, co klasa robotnicza pod względem ubezpieczenia na czas choroby żądać może.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PŻuławski">I absolutnie myliłby się, ktoby sądził, że ten projekt klasę robotniczą zadowolni, przeciwnie, już dziś mogę powiedzieć, że przyjmując ten projekt i oświadczając, że będziemy za nim głosować, równocześnie oświadczamy, iż będziemy ustawicznie prowadzić walkę o rozszerzenie tej ustawy do tego stopnia, ażeby ona wszystkim potrzebom pod względem ubezpieczenia sprostała.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PŻuławski">Zadaniem każdego ubezpieczenia jest nie to, o czem mówił tutaj p. Rottermund, albo p. Falkowski. To jest punkt widzenia filantropa-lekarza, ale nie punkt wadzenia społecznika. Zadaniem ubezpieczenia społecznego jest zapewnić ludziom pracującym utrzymanie wówczas, gdy ich siły robocze w jakikolwiekbądź sposób zostały nadwerężone.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#PŻuławski">Jak ustawodawstwo ochronne ma na celu obronę siły roboczej, tak zadaniem ubezpieczenia społecznego jest działanie wtenczas, kiedy ustawodawstwo ochronne okazało się niedostatecznem, kiedy wszystkie ustawy ochronne, mimo skróconego czasu pracy, mimo ustaw przepisujących te czy inne środki ostrożności, nie wystarczą i siła robocza dozna uszczerbku. Wówczas chodzi o danie utrzymania temu osobnikowi, który siłę stracił, i o to, ażeby tę siłę roboczą na nowo otrzymał. To jest zadaniem ubezpieczenia społecznego i mnie się zdaje, że cały świat w Europie przyszedł pod tym względem do zgodnych wniosków. Niema dziś człowieka, któryby poważnie zastanawiał się nad ubezpieczeniem społecznem, a to ubezpieczenie w inny sposób pojmował.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PŻuławski">I jeżeli w ten sposób będziemy na nie patrzeć, to nasuwa się pierwsze pytanie, które też podniósł p. Rottermund, kogo ma ubezpieczać Kasa Chorych. Wszystkich tych, którzy pracują, nie tylko ludzi ubogich. Jak ustawodawstwo ochronne ochrania nie tylko ludzi biednych, lecz każdego, kto najemną pracę wykonywa, tak samo ustawodawstwo ubezpieczeniowe musi, ochraniać pracę każdego, któremu grożą skutki zmniejszenia się jego siły roboczej. Pod tym względem obecna ustawa robi, znaczny krok naprzód. Wciąga do ubezpieczenia chałupników, robotników rolnych i służbę domową, kategorie, które do tej chwili były ubezpieczenia pozbawione, wciąga do ubezpieczenia wszystkich urzędników państwowych, i zdaje mi się, że tendencją ustawy było właśnie stworzenie tego najszerszego zakresu. Lecz gdy czytam art. 3 i wmyślam się w intencję ustawodawcy, to widzę, że brzmienie tego artykułu nie idzie w parze z intencją. Ustawa chce stworzyć jak najszerszy zakres, ale równocześnie w art. 3 ten zakres w niesłychany sposób zacieśnia, mówiąc, że ubezpieczeniu podlegać powinni tylko ci, którzy się z pracy najemnej utrzymują.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#PŻuławski">Takie zacieśnienie byłoby dla samego ubezpieczenia niesłychanem niebezpieczeństwem. Dzisiaj wśród szerokich mas niema dostatecznej świadomości co do potrzeby ubezpieczenia. Jeżeli powiemy, że chodzi tylko o tych, którzy utrzymują się z pracy najemnej, to tym, którzy się będą chcieli od obowiązku ubezpieczenia uchylić, dajemy możność powiedzieć: ja się z pracy najemnej nie utrzymuję. Są np. chłopi, którzy pracują w kopalniach, fabrykach, bieda u nich aż trzeszczy, ale mają po 1, po 2 morgi ziemi, więc przy takiem brzmieniu ustawy mogliby powiedzieć, że nie żyją z pracy najemnej, lecz z grunta i ubezpieczenia me potrzebują. Tu, proszę Panów, stworzy się stałą możliwość wykluczenia od tego obowiązku wszystkich synów, którzy pracują u ojców, wszystkich zatrudnionych po drobnych handlach i handelkach po drobnych miastach i miasteczkach, gdzie chorobowość jest największa. Dalej ustawa przeczy sama sobie. Powiada w art. 3, że tylko ci mają podlegać obowiązkowi, którzy się utrzymują z pracy najemnej, ale dalej mówi, także o terminatorach. Więc przy taktem brzmieniu art. 3 terminatorów, którzy płacy nie biorą, nie można uważać za utrzymujących się z pracy. Ci terminatorzy byleby więc wyłączeni. Pod tym względem pozwolę sobie przy szczegółowej debacie przedstawić odpowiedni wniosek, któryby zmierzał do tego, ażeby momentem obowiązku ubezpieczenia zrobić nie utrzymywanie się z pracy najemnej, lecz wykonywanie pracy najemnej.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#PŻuławski">To jest pierwszy wyłom, który źrebiono W zakresie ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#PŻuławski">Drugi wyłom robi Rząd i trzeba przyznać, że robi to wstydliwie, w sposób nieśmiały, przychodzi i milczkiem, cichuteńko, nie powiedziawszy nic przedtem na Komisji, delikatnie wspomina, że zamierza wnieść poprawkę o wyłączeniu urzędników państwowych.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#PŻuławski">Ja rozumiem tę wstydliwość Rządu i gdybym był w położeniu Ministra Pracy, tobym tak samo wstydliwie, jeszcze cichszym głosem, zgłosił taką poprawkę. Bo jakie są motywy, które skłaniają Rząd do wniesienia takiej poprawki? Albo dbałość o urzędników, albo specjalna chęć oszczędności. Dbałość o tych urzędników, ażeby ich nie łączyć z motłochem pracującym? Otóż mnie się zdaje, że za tę dbałość urzędnicy p. Ministrowi bardzo serdecznie podziękują.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#PŻuławski">P. Brun z tej trybuny na ostatniem posiedzeniu skarżył się na niską płacę ministrów. Mnie się zdaje, że jeżeli mówił o tych pensjach przy debacie o Kasach Chorych, to dlatego, ażeby wykazać, że i oni potrzebują ubezpieczenia, że minister, który ma 3.000 czy 4.000 kilkaset marek, nie jest w stanie sprostać swoim obowiązkom wówczas, gdy przyjdzie nań choroba. Tak jest z ministrem, ale proszę sobie wyobrazić innego urzędnika! Powiada się, że urzędnik ma płacę zagwarantowaną przez pragmatykę. Tak, ale to dotyczy tylko płacy. Jak od urzędnika, który ma 2.000 czy 3.000 koron płacy, można żądać, ażeby płacił dziennie po stokilkadziesiąt koron na koszty lekarza i lekarstwa. Taka jedna! choroba może urzędnika zniszczyć i zrujnować.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#PŻuławski">Pytam się Wysokiej Izby, jakim prawem ktoś może pozbawiać opieki lekarskiej tych ludzi najciężej i z poświęceniem dla Państwa pracujących? Widziałem w Krakowie profesora uniwersytetu, który w czasie, kiedy powinien siedzieć w uniwersytecie lub robić badania, stał pod trafiką 3 godziny po to, by dostać 10 papierosów. Do tegoście Panowie już doprowadził urzędników, czy chcecie ich doprowadzić i do tego, ażeby urzędnik patrzył na śmierć swoich najbliższych i swoich dzieci, nie mogąc m pomóc?</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#PŻuławski">Nie uważam się za obrońcę specjalnie urzędników, wiem, że urzędnik, mimo wszystko, widzi w nas swego wroga. Nie chcę ich kaptować, ale uważam, że Rząd nie ma prawa odsuwać urzędników od wspólnych kas, jeśli nie ma dla nich żadnych kas innych. Jeśli zaś nie dbałość o urzędników, lecz, jak to ktoś z Panów podniósł, oszczędność jest tym motywem, który skłania Rząd do wyłączenie urzędników od ubezpieczenia, to taki wzgląd jest dla minie zupełnie niemiarodajnym. Więc Rząd może nakładać na prywatnych przedsiębiorców obowiązek ubezpieczenia swych pracowników, a sam się od tego obowiązku uchyla?? Ja tego nie rozumiem. Więc jakiś prywatny, pracodawca ma spełniać obowiązek wobec swego pracownika, a Państwo wobec swego urzędnika tego obowiązku spełniać nie ma? Jeśli to, co Panowie narzucacie prywatnym przedsiębiorcom, jest złe, to nie trzeba tego narzucać, jeżeli zaś jest dobre, spełnijcie to także sami. Nie można mieć dwóch miar: osobnej dla prywatnych przedsiębiorców, a osobnej dla siebie.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#PŻuławski">A jeszcze jedna rzecz. Rząd robi to w bardzo sprytny i chytry sposób: nie powiada, kogo uważa za urzędnika państwowego. Niedawno mówiłem z wiceministrem robót publicznych i okazało się, że według jego interpretacji także robotnicy żeglug i są urzędnikami państwowymi. Co do tego, kto jest urzędnikiem państwowym panują w Polsce najdziksze pojęcia. W Galicji wiedzieliśmy, że to była pewna kategoria, pragmatyką tak a tak określona. W Polsce teraz tego niema. Z chwilą, gdybyście Panowie zdecydowali się na przyjęcie terminu takiego, jak: Rząd proponuje, pozbawił byście ubezpieczenia! całe masy urzędników czy t. zw. podurzędników i funkcjonariuszy państwowych w Galicji i w zaborze niemieckim, którzy do tej chwili z ubezpieczenia korzystali. Wszyscy Panowie zaś, i referent i p. Minister, zgadzacie się przeleż na to, że ubezpieczenia absolutnie w niczem nie powinny pogorszyć stosunków, jakie w tej chwili dają nam jeszcze ustawy państw zaborczych. Dlatego uważam, że pod względem ubezpieczenia ustawa musi zatoczyć jak najszersze kręgi, musi objąć wszystkich, którzy pracują i przez utratę pracy narażają swą własną egzystencję. Teraz przechodzę do drugiego motywu, który przy tej sprawie powinien być rozpatrzony, to znaczy do kwestii świadczeń. O tej sprawie nikt z poprzednich mówców nie wspomniał. Jeśli ustawa ma przywracać robotnikom zdolność do pracy, jeśli ma robotnikom, czy wogóle ubezpieczanym zabezpieczyć możność utrzymania się w czasie choroby, to musimy im zapewnić bardzo daleko sięgające świadczenia. A co teraz zapewnia im obecna ustawa? Pomijam już to, że projekt ustawy, idąc naoślep za dawnemi wzorami, mów o 60% zarobku. Proszę sobie wyobrazić: dzisiaj, kiedy robotnik zarabia ledwo na chleb, przychodzi ustawa i powiada: dostajesz 60% swego zarobku. Czy to wystarczy choć na utrzymanie się, a tem bardziej na odzyskanie zdolności do pracy? Czy robotnik wówczas, kiedy jest chorym, nie potrzebuje więcej, niż wówczas, kiedy jest zdrowym? Ten system drobnych zasiłków, ten system utrudnień w odzyskaniu zdolności do pracy, jest najgorszy dla samych Kas Chorych, najgorszy dla przemysłu i dla Państwa. Zasiłek w czasie choroby powinien dla robotnika wynosić co najmniej 100% jego zarobku. To jest żądanie, które jeżeli nie dzisiaj, to w najbliższym czasie przeprowadzić musimy i to żądanie uznali w całej pełni przemysłowcy w wielu przedsiębiorstwach, wprowadzając pełne płace dla robotnika w czasie choroby.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#PŻuławski">Ale pomijam tę kwestię 60% i powiadam, że ustawa niestety nie robi nawet tego, co obiecuje zrobić. Ustawa powiada, że da je 60% zasiłku, ale to jest tylko blichtr, jest to nieszczere postępowanie z szerokiemi masami. Ustawa mówi o 60%, ale nie daje ich, bo proszę tylko wziąć i obliczyć. Robotnik jest ubezpieczony od skali, która jest niższa od zarobku. Liczmy, że przeciętna długość wypadków chorobowych wynosi tydzień, bo 60% wszystkich wypadków chorobowych liczy się w ciągu tygodnia. Ale robotnikowi, chorującemu 6 dni, daje się zasiłek 60-procentowy tylko za 4 dni, to znaczy, że jeśli robotnik bierze np. 30 marek, a jego zarobek tygodniowy wynosi 180 marek, to za 4 dni otrzyma 72 mark. A 72 marki w porównaniu do 180 to nie 60%, lecz tylko 40%. Pochodzi to stąd, że według ustawy 2 pierwsze dni choroby płacone być nie powinny. To jest jeden z najważniejszych błędów, który przy tej ustawie usunięty być powinien.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#PŻuławski">Proszę Panów, powiada się, że gdyby tak nie było, naraziłoby to Kasę na zbyt duże koszty. Ja powiadam: przeciwnie! Dawanie robotnikom zbyt małych świadczeń przedłuża chorobę i to jest to, co robotnikowi uniemożliwia leczenie się. Jak-iż jest argument, któryby przemawiał za takiem krzywdzeniem robotnika? Mówi się, że jeżeli damy mało dla tych, którzy krótko chorują, to będziemy mogli dać duże świadczenia dla tych, którzy długo chorują. Ale tych długo chorujących jest tylko 8 do 9%! Więc w 60% wypadków członków Kasy pozbawia się świadczeń, naraża się eh na wielkie cierpienia w czasie choroby, ażeby te świadczenia móc dać paru procentom więcej. To nie jest żadna rekompensata.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#PŻuławski">Powiada się, że tak było w dotychczasowem ustawodawstwie austriackiem. Prawda, że tak było, ale równocześnie, kiedy tam wprowadzano tę ustawę, wyszło rozporządzenie, które mówiło, że na podstawie § 1154 Pt. b) ustawy cywilnej każdy robotnik, który z jakiegokolwiekbądź powodu nie pracuje, przez całych 6 pierwszych dn ma od swojego pracodawcy otrzymywać pełne wynagrodzenie. A zatem on wprawdzie nie otrzymywał zasiłku z Kasy Chorych za pierwsze 2 dni, ale otrzymywał całą płacę za całe 6 dni od swego przedsiębiorcy. Ten paragraf w tej chwili już nie działa, a Panowie nie powołujecie się na ten paragraf, lecz na przepisy, które powiadają, że zasiłek zaczyna się od trzeciego dna. Takie postawienie sprawy musimy uważać za dotkliwie krzywdzące dla ogółu robotników i pod tym względem również postawimy poprawkę, żeby zasiłek wprowadzić już od pierwszego dnia choroby.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#PŻuławski">Następnie, proszę Panów, zasiłek jest wyznaczony tylko na 26 tygodni, względnie 39. Jest to wielki błąd. Przecież nie można liczyć na to, że choroba pójdzie za ustawą i poprzestanie na 26, czy 39 tygodniach. Nie, ta choroba może będzie trwała dalej, i robotnik, wyczerpawszy przez 26 czy 39 tygodni swoje zasiłki, zostanie bez żadnej możności utrzymania się na przyszłość. Budując obecną ustawę ubezpieczeniową, absolutnie z tem liczyć się musimy.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#PŻuławski">Przyjdzie kto i powie: Tak, ale na 1° potrzeba wkładek. Dobrze. Te wkładki powinny być obliczone osobno, nie będę o tem teraz mówił, aż dopiero, gdy o wkładkach specjalnie będzie mowa.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#PŻuławski">Ale najgorszą, najstraszniejszą dla mnie rzeczą — jest ograniczenie już nie zasiłków, lecz pomocy lekarskiej do 26 tygodni. To jest rzecz, która, jakkolwiek istniała w dotychczasowych ustawodawstwach, nigdzie nie mogła być przeprowadzona. Proszę sobie wyobrazić jakąś przewlekłą chorobę, jak gruźlica skóry, czy coś podobnego. Robotnik z tą chorobą pracował, ale leczył się długo — rok nieraz, Wobec obecnego brzmienia ustawy udzielą mu przez 26 tygodni pomocy lekarskiej, a po 26 tygodniach, choć ten człowiek jeszcze nie jest zdolny do pracy, trzebaby mu świadczeń odmówić. Skutek byłby tak, że przestałby się leczyć i stałby się niezdolnym do pracy. Jest to przepis, który krzywdzi członka Kasy, krzywdzi przemysł i całe społeczeństwo. Taki przepis nie może być utrzymany. Rozumiem, że pod tym względem muszą być pewne ograniczenia, że Kasa nie może powiedzieć: będziemy cię leczyli w nieskończoność, ale trzeba znaleźć inne sposoby, a nie wprowadzać takich drakońskich przepisów, które musiałyby się kończyć tem, że mnóstwo robotników z winy samej Kasy pozbawionych zasiłku popadłoby w stan niezdolność do pracy.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#PŻuławski">Kiedy mówię wogóle o świadczeniach lekarskich, to muszę wspomnieć o odezwie lekarzy, którą dostałem do rąk i w której czytałem, że lekarze proponują, ażeby bezpłatną pomoc lekarską ograniczyć tylko dla tych, którzy zarabiają 2.000 koron miesięcznie. Nie chciałem uwierzyć, żeby mógł się znaleźć człowiek-lekarz, któremuby coś podobnego postało w głowie, lecz naraz słyszę, że wychodzi jeden i drugi członek tej Wysokiej Izby, jeden i drugi lekarz — i z całym spokojem i z całą prostotą ducha powiada, że tak trzeba zrobić, że zasiłki trzeba dać wszystkim chorym jednakowe, lecz nie wszystkim świadczenia lekarskie, tylko biednym świadczenia lekarskie, tylko tym, którzy zarabiają najwyżej 2.000 k. miesięcznie,...</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#komentarz">(Głos: Towarzystwo Dobroczynności!)</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#PŻuławski">... a wszystkim innym zaś należy dawać zasiłki na pomoc lekarską.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#PŻuławski">Proszę Panów, chcę stanąć na stanowisku lekarza. Jeżeli lekarz to proponuje, to tylko w nadziei — mówmy otwarcie, że zdoła odebrać chorym znaczną część tego, co Kasa daje im w formie zwrotu za pomoc lekarską,...</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#PŻuławski">... że weźmie im może nawet więcej, niż Kasa Chorych daje. Lekarz ten w swojej naiwności spodziewa się, że on to wyrwie, ale ja jako długoletni prezes największej Kasy w kraju mogę zapewnić, że z tego, co Kasa wypłaci choremu w pieniądzach jako zwrot za pomoc lekarską, nie zobaczylibyście Panowie ani halerza. Ten człowiek by się nie leczył, przecież u nas przy tak małem wyrobieniu społeczeństwa, przy takiej drobnej ilości lekarzy, ten człowiek nie poszedłby do lekarza, lecz do tych felczerów, których Panowie niedawno z takim aplauzem przywracali do życia, poszedłby do znachorów, ale nie do lekarza. Panowie nicbyście z tego nie mieli.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#PŻuławski">Ale proszę Panów dalej: jakie byłyby z tego skutki? Kasa ma mu świadczyć, Kasa ma mu dawać pieniądze, ale już nie ma możności kontrolowania, czy on się leczy, czy nie, bo wtenczas jest to zdane na jego dobrą wolę. Skąd ja wiem, czy ten człowiek nie symuluje, czy robi wszystko, ażeby odzyskać zdolność do pracy, skąd ja mam jakąkolwiek kontrolę i władzę nad tem, skoro on nie idzie do lekarza, choć będzie brał ten zasiłek pieniężny z dodatkami dla lekarza? To jest przepis straszny dla Kasy, ale jeszcze straszniejszy dla społeczeństwa. Ja się dziwię odwadze pp. lekarzy, jak mogli otwarcie w obronie swojego własnego interesu proponować podobne poprawki, które naprawdę na szwank narażają zdrowie szerokich warstw ludności, zdrowie całego narodu. Ja cenię pracę lekarzy, ja rozumiem ich interes, ale wyżej niż interes czterech tysięcy lekarzy w Polsce postawić muszę interes milionów ludzi, którzy pracują, i Panowie musicie się z tem pogodzić, i na to niema żadnej rady. Tutaj nie interes lekarzy, ale tylko interes ubezpieczonych musi wchodzić w rachubę.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#PŻuławski">Poza świadczeniami osobistemi Kasy świadczą również dla rodzin, dla położnic.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#PŻuławski">Tutaj mów się o potrzebie ograniczenia tej pomocy tylko na dzieci ślubne. Ja nic wiem czy takie głosy mam brać na serio. Dziś każdy, kto wie, że istnieją środki ochronne przed zapłodnieniem i że nawet w razie zapłodnienia może sobie dać radę, używa tych środków. Rodzą dzisiaj tylko biedacy, którzy o tem nie wiedzą, oni jednią rodzą dzieci ślubne i nieślubne, uważając to za nieszczęście. U nas w Polsce statystyki pod tym względem niema, ale jest statystyka wiedeńska, która wykazuje, że w ostatnich miesiącach na 4.200 czy 4.300 zgonów było 2.000 urodzeń. To są cyfry, przestraszające.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#PŻuławski">Dlatego dziś państwo musi płacić, musi pomagać matkom, wszelką pomocą otaczać położnicę dziecko i nie robić różnicy pomiędzy ślubnemi i nieślubnemi dziećmi. To byłoby zupełnie śmieszne — i to byłoby dzisiaj antypaństwowe. Lepiej mieć obywateli nieślubnych, niż tych obywateli nie mieć. Dziś wszystkie inne ustawodawstwa różnice pod tym względem zniosły, ale Komisja Przemysłowo-Handlowa przez usta swego czcigodnego przewodniczącego broni tak zażarcie tych ślubów, jakby to w jakimkolwiek związku stało z rozwojem czy interesem przemysłu!</u>
<u xml:id="u-8.35" who="#komentarz">(Głos: Owszem, to jest w interesie produkcji! P. Diamand: P. Brun najlepiej wie o tem! P. Brun: Komisja wcale o tem nie mówiła!)</u>
<u xml:id="u-8.36" who="#PŻuławski">Jak powiedziałem, świadczenia przewidywane w ustawie, są za niskie i muszą być podwyższone. Ktoś powie, że z chwilą podwyższenia świadczeń należy podwyższyć i wkładki. Z tem się bezwzględnie zgadzam. Jest rzeczą Rządu obliczyć je tak, aby wszystkie potrzeby ubezpieczonych były przez świadczenia zaspokojone i ażeby wkładki mogły pokryć wszystkie konieczne świadczenia. Inną rzeczą jest, kto ma płacić. Ustawa powiada, że płaci robotnik i przemysłowiec. P. Brun oburzał się, że przemysłowiec ma płacić więcej, a robotnik mniej. Ale to jest dzisiaj wszystko jedno. P. Brun też tylko ze zwyczaju się oburza, nie z przekonania, bo p. Brun wie doskonale, że czy się powie, że te wkładki płaci przemysłowiec, a nie robotnik, czy się powie naodwrót, to zawsze zapłaci je robotnik, bo przemysłowiec dołoży je do kosztów produkcji i czy w takiej, czy w innej formie, zawsze je z robotnika ściągnie.</u>
<u xml:id="u-8.37" who="#komentarz">(P. Brun: Tylko, że konkurować nie będzie w stanie!)</u>
<u xml:id="u-8.38" who="#PŻuławski">Jeżeli, się dzisiaj robi różnicę między jednym sposobem a drugim, to tylko ze względów formalnych, tylko dla zaznaczenia, że koszty ma ponieść robotnik, ponieważ on i jego rodzina z tego korzystają, i ma je ponosić także przemysłowiec, ponieważ korzysta z pracy robotnika, ponieważ on najwięcej naraża robotnika na chorobę. Proszę popatrzeć na robotnika w warsztacie: tam z każdego kąta, z każdego narzędzia, z każdej maszyny, z materiałów surowych grozi temu robotnikowi choroba, wyciąga do niego ręce, więc przemysłowiec musi za to wszystko ponosić odpowiedzialność. Ale równocześnie z pracy robotnika korzysta i Państwo. Dlatego Państwo nie może pozostać na boku i jego pomocy należy także zażądać. Jeżeli wkładki będą zbyt wysokie, to, jak powiedziałem, robotnik sam, czy do współki z przemysłowcem, nie będzie w stanie tych kosztów ponieść, jest więc obowiązkiem Państwa, które pomaga wszystkim innym sferom ekonomicznie silniejszym, przyjść z pomocą także robotnikom, jako ekonomicznie najsłabszym. A co robi Państwo? Państwo nie tylko nie zdradza najmniejszej ochoty przyjścia z pomocą robotnikom, ale przeciwnie, obowiązki, które na niem spoczywają, zwala na barki samego robotnika. Dzisiaj opieka nad położnicą, nad matką i dzieckiem nie leży w zakresie przemysłu, czy robotników, to należy do Państwa. To jest dzisiaj najważniejszym obowiązkiem Państwa, ażeby dbało o rozwój całych pokoleń. A cóż robi ustawa? Ustawa mówi o pomocy dla położnic, powiada, że Kasa Chorych ma świadczyć położnicom, ma im dawać na mleko — i tyle. Czy połóg jest chorobą? Czy ma coś wspólnego z chorobą? A jednak Kasy Chorych dlatego, że są instytucją robotniczą, mają te ciężary ponosić, a Państwo stoi z boku i cieszy się, że ci najsłabsi wyręczają je w spełnianiu obowiązków. Tak nie wolno robić Państwu, które pomaga sferom, któreby jego pomocy nie potrzebowały. Państwo musi zrozumieć, że ono ma ponosić cały ciężar pomocy dla matki i dziecka. Do tego stanowiska przychyliła się Komisja Przemysłowo-Handlowa, która również uznała, że nie można całego ciężaru zrzucić na barki samych tylko ubezpieczonych.</u>
<u xml:id="u-8.39" who="#komentarz">(P. Sawicki: A chrzciny kto ma wyprawić?)</u>
<u xml:id="u-8.40" who="#PŻuławski">Ostatnią kwestią, którą trzeba rozstrzygnąć przy rozpatrywaniu projektu Kas Chorych, jest, kto ma przeprowadzić ubezpieczenia, kto ma kierować samem ubezpieczeniem. Panowie spierali się tutaj, czy to ma należyć do tego czy do owego ministerstwa. Lecz kwest ja ubezpieczeń nie powinna ugrzęznąć w biurokratyzmie. Jeśli ubezpieczenie jest ciężarem, który robotnicy sami ponoszą przy pomocy przemysłowców, to tylko oni sami mogą tą instytucją kierować. Wszystkie Kasy Chorych muszą być autonomiczne i żadna ingerencja Rządu nie powinna mieć tu nic do czynienia. Ani Ministerstwo Pracy, ani Ministerstwo Zdrowia nie może kłaść ręki, na tem, jak te kasy przeprowadzają swoją autonomię i jak się rządzą. Ministerstwo może tylko czuwać nad tem, ażeby Kasy n:e łamały istniejących ustaw. Ale czy Panowie sobie wyobrażacie, ze jakiekolwiek ministerstwo może Kasie powiedzieć: przepisujcie te lub owe lekarstwa, dawajcie takie a nie inne środki, dawajcie te albo owe świadczenia. To są rzeczy, o których muszą decydować sami ubezpieczeni. Te rzeczy już wszędzie zostały dawno przesądzone. Wszędzie Kasy Chorych i wszystkie instytucje ubezpieczeniowe coraz bardziej przechodzą do rąk robotniczych, tam zaś, gdzie nie są w ręku ubezpieczonych, jak np. zakłady ubezpieczeń od wypadków, nie mają najmniejszego zrozumienia dla potrzeb robotników. Jeśli byście Panowie starali s:ę w jakakolwiek sposób nadać władzom duży stopień ingerencji co do Kas Chorych, tobyście utrudnili rozwój ich działania.</u>
<u xml:id="u-8.41" who="#PŻuławski">Obecny projekt ustawy postanawia zupełną autonomię Kas Chorych, popełnia, zdaniem mojem, jeden tylko błąd, i to, jak się zdaje, w imię zasad demokratycznych.</u>
<u xml:id="u-8.42" who="#PŻuławski">Powiada, że cały ciężar zarządzania Kasą Chorych ma spocząć na walnem zgromadzeniu. Uważam to za bardzo duży błąd. Walne zgromadzenie schodzi się tylko raz w rok, więc jeśli temu ciału damy duże kompetencje z pokrzywdzeniem praw zarządu, który się schodzi w każdej chwili, a co najmniej raz na miesiąc, to tylko pozorne działania w myśl zasad demokratyzmu. Faktycznie ograniczamy prawa zarządu, nie dając praw walnemu zgromadzeniu, ponieważ ono raz na rok się zbierając, z tych praw korzystać nie może, a przez to dajemy władzę tylko samym urzędom ubezpieczeniowym. Dlatego, jeśli Kasy mają być naprawdę autonomiczne, to nie walne zgromadzenie, nie t. zw. rady, ale zarządy Kas muszą mieć bezwzględny wpływ na wykonanie wszystkich własnych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-8.43" who="#PŻuławski">Przechodzę teraz do ostatniej kwestii, do kwestii lekarzy. Bardzo słusznie powiedział p. dr. Falkowski, że nie wolno rozpoczynać organizowania Kas pod hasłem walki z lekarzami. Gdybyśmy dzisiaj stwarzali ustawę, któraby miała pociągnąć za sobą walkę z ogółem lekarzy, tobym Panom odradzał stworzenie Kas, bo bez lekarzy takiej ustawy nie przeprowadzimy. Niestety widzimy, że część lekarzy -nie ma zrozumienia dla istoty Kas Chorych. Ja nie chcę mówić o stanowisku, wyrażeniem przez dr. Meissnera, Falkowskiego i Rottermunda, jako o stanowisku ogółu lekarzy, bo bym się mylił. Jak powiedziałem, jestem przewodniczącym Kasy Chorych, z lekarzami pracowałem kilkanaście lat wspólnie i z tej trybuny chcę im oddać tę sprawiedliwość, że to są ludzie, którzy do Kas Chorych nie przez nepotyzm się dostali, tylko dzięki swojej pracy. W lwowskiej Kasie Chorych pracowali profesorowie uniwersytetu, bardzo dobrze usytuowani, pracowali z poświęceniem i to ich poświęcenie trzeba naprawdę uznać i należycie ocenić. Jako przedstawiciel robotników muszę dziś jak największe podziękowanie złożyć tym wszystkim lekarzom, którzy, nic zważając na szczucia z boku, spełniali swoje obowiązki wobec ubezpieczonych, rozumiejąc, że działają przez to dla dobra całego narodu.</u>
<u xml:id="u-8.44" who="#PŻuławski">Lecz dzisiaj powiada się, że ustawa o Kasach Chorych krzywdzi lekarzy. Przez co krzywdzi? Przez to, że leczenie ujmuje w karby? Dziś, gdy jest kolosalny brak lekarzy, Państwo musi ekonomicznie rozdzielić udzielanie pomocy lekarskiej. Inaczej sobie tego wyobrazić nie można i inaczej byśmy absolutnie wszystkim swoim zobowiązaniom nie podołali. Powiada się, że musi być wolny wybór lekarzy. Ustawa stwarza go, ale to, czego Panowie chcecie, to nie jest wolny wybór. Jaki to jest wolny wybór, jeśli ja powiadam: Kasa musi przyjąć każdego lekarza, który się do Kasy zgłosił, ale Kasa z pośród nich wybierać nie może. To jest narzucaniem lekarzy Kasie. Kogo zaś będzie się narzucało? Nie lekarzy dobrych, nie siły, któreby naprawdę pomóc mogły, lecz będzie się narzucało młodych panów, którzy nie mają praktyki, którzy nie mają co robić. Nie masz co robić, to idź bracie do Kasy Chorych! Kasy stałyby się wtenczas siedliskiem naprawdę najgorszych lekarzy i w udzielaniu pomocy lekarskiej spadłyby do najniższego poziomu. To, ażeby tylko lekarze decydowali o tem, kto ma, udzielać pomocy lekarskiej — i to nie jest możliwe.</u>
<u xml:id="u-8.45" who="#PŻuławski">Że lekarze nie palą się do udziału w Kasach Chorych, to wiem z doświadczenia.</u>
<u xml:id="u-8.46" who="#PŻuławski">Nie miałem w praktyce lekarzy, którzyby się rwali do Kas Chorych. Gdyśmy chcieli mieć jakiegoś lekarza, musieliśmy go ciągnąć, prosić: Panie, chodź do Kasy Chorych, zrób nam tę przysługę i lecz nas! Ale weźmy np. lekarza z dobrą praktyką. Gdy przyjdzie do niego robotnik, zamazany, z warsztatu, to chyba nie podniesie mu praktyki lekarskiej, lecz może odstręczy mu pacjentów. Dlatego lekarz, który ma dobrą praktykę, do Kasy nie pójdzie, chyba tylko ze zrozumienia obowiązku społecznego. Pójdą tam ci, którzy praktyki nie mają, którzy nie mają wogóle co robić i są najgorszymi lekarzami. A tego przecież nie chcemy i tego nam absolutnie robić nie wolno. Dlatego ten wolny wybór, który jest zapewniony w ustawie, w zupełności wystarcza.</u>
<u xml:id="u-8.47" who="#PŻuławski">Przejdę teraz do drugiej sprawy, którą lekarze również jako bezwzględne swoje żądanie podnoszą, mianowicie do sprawy kontraktów lekarskich. Ja uważam to żądanie za zupełnie słuszne. Dzisiaj każda grupa społeczna organizuje się i dąży do tego, ażeby warunki jej pracy były określone nie przez jednostkę, lecz przez jej organizację zawodową. I lekarze mają do tego prawo i mogą to robić — to jest rzeczą ich zawodowych stowarzyszeń. Ale przytem nie powinni wymagać przywilejów dla siebie. Ja spytam Panów przemysłowców, coby oni powiedzieli, gdyby się wydało dziś ustawę, że robotnikom nie wolno godzić się do prywatnych przedsiębiorców, póki organizacja nie zadecyduje o warunkach ich pracy. Ja sam na takie żądanie się zgodzę, bo jeśli taka ustawa będzie wydania i będzie obowiązywać wszystkich, to będzie obowiązywać i lekarzy, ale przywilejów dla lekarzy stwarzać nie wolno i nie można. Niema podstawy, żeby lekarzom dawać ja[ kies przywileje. Jeśli Państwo nie daje tej [ ustawowej pomocy ludziom naprawdę potrzebującym, to nie powinno jej dać lekarzom, którzy są wobec Kas Chorych czynnikiem o wiele silniejszym. Więc to ich żądanie w tej ustawie załatwione być nie może i być nie powinno. To są rzeczy, które lekarze mogą załatwić tylko za pomocą swoich własnych organizacji zawodowych.</u>
<u xml:id="u-8.48" who="#PŻuławski">Jeszcze raz zapewniam, że wnosząc ustawę o Kasach Chorych, ani jednej chwili nie myśleliśmy o tem, żeby ona w jakikolwiek sposób rozpętała walkę ze światem lekarskim. Wiemy, że są pewne niechęci i uprzedzenia, ale jesteśmy przekonani, że praktyka te wszystkie niechęci i uprzedzenia zatrze.</u>
<u xml:id="u-8.49" who="#PŻuławski">Na koniec pozwolę sobie odpowiedzieć parę słów -na to, co tutaj już nie o Kasach Chorych mówił p. Falkowski.</u>
<u xml:id="u-8.50" who="#PŻuławski">Proszę Panów, jeżeli się dzisiaj mówi o walce społecznej, jeżeli się mówi o jakimś terorze, wykonywanym przez robotników, jeżeli się wspomina o tem, że górnicy w Zagłębiu Dąbrowskiem strajkowali, ponieważ nie chcą, ażeby do pertraktacji wciągano związki narodowe, to proszę przypomnieć sobie, że parę miesięcy temu w Łodzi były takie same stosunki. Tam N. Z. R. wniósł podobne żądanie mimo dopominania się związku t. zw. bezpartyjnego, umowa została przeprowadzona tylko ze związkiem N. Z. R. z wykluczeniem tego związku bezpartyjnego. Rząd wówczas milczał, bo my byliśmy stroną słabszą i wolno nas było teroryzować i nie uwzględniać. W Zagłębiu Dąbrowskiem N. Z. R. wpływu żadnego nie ma.</u>
<u xml:id="u-8.51" who="#komentarz">(Głos: Jest ich tam 4.000!)</u>
<u xml:id="u-8.52" who="#PŻuławski">Ale ponieważ członków naszych jest w związku górniczym 45.000, co mogę stwierdzić z wkładek, które zapłacono za ostatni kwartał, to na N. Z. R. miejsca prawie nie pozostało : któż może żądać, ażeby poważny związek mógł brać obok siebie związeczek, który nikogo prawie nie reprezentuje? I jakim prawem, kito prowokuje walkę? Wy ją prowokujecie! Wy przez swoje postępowanie i Rząd, który wyzyskuje w tej chwili to, że Ministrem Pracy jest człowiek, stojący blisko waszego związku. Ja jeszcze raz przestrzegam przed takiem postępowaniem i oświadczam, że walkę, którą rozpętacie; my przyjmiemy, ale za to, jak ona się skończy, nie my będziemy odpowiadać.</u>
<u xml:id="u-8.53" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach N. Z. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Gdyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PGdyk">Wysoki Sejmie! Daleki jestem od tego, ażeby składać pochwały rządowi p. Moraczewskiego, że dzięki jego zabiegom i staraniom dziś mamy otwarte debaty nad ubezpieczeniem w Kasach Chorych. Stwierdzam jednak fakt, że ta sprawa wyłoniła się siłą samych potrzeb, że wszyscy doszliśmy do przeświadczenia, że z pominięciem reformy społecznej, tak nieodzownej dla porządku w życiu całego narodu, rzeczywistego ładu nie zaprowadzimy.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PGdyk">Nie mam tego talentu i uzdolnienia, co p. Minister Pracy, który szanowne zgromadzenie sejmowe przeprowadził przez „wszechświat” kas chorych. Ja konstatuję tylko fakt, panie Ministrze, że jednak musimy się pospieszyć, ażeby szereg reform społecznych jak najrychlej w życie wprowadzić. Robotnicy w b. Kongresówce za czasów rządów rosyjskich nie mieli żadnych zabezpieczeń. Były wprawdzie fabryczne t. zw. „Krankkasy”, które jednak nie odpowiadały koniecznym potrzebom tego człowieka, który całą energię i uzdolnienie łożył w kierunku rozwoju przemysłu.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PGdyk">Muszę pokrótce zatrzymać się nad faktami leczenia. W wielu wypadkach lekarze zniewoleni przez zarządy fabryk — nie leczyli robotników odpowiedniemi środkami, ale jakąś zabarwioną wodą, wówczas gdy trzeba było właściwych medykamentów. Jeśli zaś trzeba było jakichś bandaży, to często szmatą owijano nogi przy rozdęciu żył, a jeśli znalazł się lekarz, który stał na stanowisku, że robotnika trzeba leczyć właściwie, to musiał się rozstać z tą fabryką i wybierano najmniej uczciwego lekarza, żeby nie narażać zarządu fabryki o nadmierne koszty.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PGdyk">Ale pierwszy wyłom co do reform społecznych jest już uczyniony, jest już rozprawa nad kasami chorych.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PGdyk">Co do szczegółów wypowiedział się sprawozdawca Komisji Ochrony Pracy p. Waszkiewicz i ja się nad tem zatrzymywać nie będę.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PGdyk">Chodzi mi tylko o to, żeby, jak słusznie powiedział p. Falkowską w tych kasach chorych nie uprawiano polityki czerwonej, żółtej czy perkalikowej w kratkę. Tam przedewszystkiem musi być przeprowadzona tylko sprawa, tycząca się ubezpieczeń robotników. Nie można brać robotnika na munsztuk tej czy innej polityki, ale należy pracować dla dobra tego właśnie robotnika. Jeśli uważamy, że powinno dopilnować tej roboty Ministerstwo Pracy i rzekomo Opieki Społecznej, to jaką my mamy gwarancję że tak będzie? Przecież tam, w sanktuariach tego ministerstwa, kuje się robotę partyjną. Jest wielki czas, żeby nareszcie Ministerstwo Pracy przestało zezować okiem zalotnicy w tę czy inną stronę, a pełniło uczciwie obowiązek ochrony pracy robotnika.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PGdyk">Jeśli dziś się wejdzie do kuluarów Ministerstwa Pracy, to po różnych zakamarkach widzimy rzeczywiście polerowanie paznogci, choć i to Ministerstwo Pracy uważa za pracę. Załatwienie sprawy zależy od tego, kto przychodzi do załatwienia interesu — przedstawiciel silnego czy słabego stronnictwa.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PGdyk">Chodź nam o uzdrowienie stosunków Żądamy reform społecznych. Ale te reformy z tej kuźni ochrany pracy wyjść nie mogą, ponieważ w większości wypadków zajmuje się ona polityką, jak już przedmówcy zauważył, a co ja kategorycznie stwierdzam.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PGdyk">Zdajemy sobie zupełnie dokładnie sprawę, że w poczynaniach odbudowy naszego kraju, a tem samem i prawodawstwa, nie można się spieszyć — tak jak może pragnę, libyśmy, żeby to wszystko odrazu byłe wprowadzone, ale trzeba dać maksymum swojego uzdolnienia i powołania do tych obowiązków i stopniowo krok za krokiem uchwalać te reformy społeczne.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PGdyk">Zdajemy sobie jasno sprawę, że Rząd musi w zbyt ciężkich warunkach budować ten gmach ładu i porządku, szczęścia i przyszłości, narodu, ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że Rząd powinien stanąć wyraźnie i nieugięcie na jednej linii polityki ogólnego dobra narodu, a zerwać z polityką tej czy innej warstwy lub partii.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PGdyk">My, nie wchodząc do większości, gotowi jesteśmy poprzeć Rząd, ale wszelkie zakusy na spokój wielkiej Ojczyzny naszej, jako stronnictwo stojące na gruncie interesów narodowych, z całą bezwzględnością zwalczać będziemy.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PGdyk">Nie cofniemy się przed żadnemi ofiarami, ażeby bronić kraju od tej zarazy, która się szerzy wewnątrz i na zewnątrz. Ale wymagamy od p. Ministra i od Rządu, żeby śpiesznie i z całą energią powołał jednostki, które nie będą uprawiać polityki przy warsztatach rządowych, ale rzeczywiście dobro ogółu narodu mieć będą na względzie. My go wtedy poprzemy, niech tę reformę przeprowadzi.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PGdyk">W szczegóły teraz zagłębiać się nie będę, w szczegółowej dyskusji klub nasz zajmie odpowiednie stanowisko. Głosować będziemy za niniejszą ustawą, choć zawiera ona wiele mniejszych lub większych braków. Chodzi o to, aby p. Minister Pracy wyprowadził nas z tego wszechświatu kas chorych i zechciał łaskawie nam powiedzieć, jakie są poczynania robione w sprawę organizacji Kas Chorych. Chcemy nareszcie wiedzieć co jest zrobione, bo ustawę uchwalimy, a później dopiero do tej organizacji przystąpimy. Przecież Sejm uchwalił już 15 milionów do rozporządzenia Ministra Pracy na rzecz Kas Chorych. Pragnęlibyśmy, żeby p. Minister był łaskaw wypowiedzieć się, co do tej pory jest poczęte, ażeby tych Kas Chorych znowu nie wprowadzać w chaos.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PGdyk">Robotnicy z głęboką radością witają ten krok, że nareszcie tę Kasę Chorych mieć będą. Będą oni mieli oparcie w najnieszczęśliwszych chwilach życia. Dotychczas wiadomo nam doskonale, że szczupłe i skromne zarobki nie pozwalały robotnikowi poczynić żadnych oszczędności. A kiedy się znalazł w chorobie on, lub jego rodzina, wówczas najoszczędniejszy robotnik odrazu pogrążał się w strasznej nędzy. Dziś Kasa Chorych przychodzi mu z pomocą.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PGdyk">W zupełności godzę się z wywodami p. Żuławskiego, że sposób świadczeń, określony w ustawie, nie jest wystarczający, bo wtedy, kiedy rzeczywiście nieubłagalne choroby kładą członka rodziny robotnika na łoże, wówczas wydatkowanie jest większe, a tembardziej kiedy on sam traci możność pracy. Wówczas dostaje to skromne wynagrodzenie.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#PGdyk">Należy prowadzić taki rachunek, żeby Kasy wytrzymać mogły i spełnić to, do czego się zobowiązały, bo gorzej jest, jeżeli robotnikowi obiecać więcej, a Kasa nie będzie w możności poczynić tych świadczeń, jakie się zobowiązała dać.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#PGdyk">Dr. Falkowski sądzi, że wprowadzenie Kas Chorych w obecnej chwili nie leży w interesie samych Kas. Być może, że te warunki są najmniej odpowiednia, ale odkładać ich do chwili najwygodniejszej nie można, bo jak najspieszniej musimy wprowadzić w życie Kasy Chorych.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#PGdyk">Zupełnie zgadzam się z p. Falkowskim, że Kasy Chorych muszą być wolne od skażeń politycznych. P. Minister na jednem z posiedzeń Komisji Ochrony Pracy powiedział, że wśród robotników są różne orientacje polityczne, więc i w samem Ministerstwie muszą być też różne orientacje. Nie, Panie Ministrze! W Twojem Ministerstwie musi być jedna polityka, polityka ogólnopaństwowa. Wszystkie polityki, jakieby mogły być, niech sobie będą na zewnątrz, ale nigdy, broń Boże, w Twojem Ministerstwie.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#PGdyk">Czy tą, czy inną polityką zajmować się będzie, obowiązków swoich Ministerstwo Pracy nie wykona.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#PGdyk">Chodzi nam o to, by nareszcie jak najśpieszniej w jak najszerszych rozmiarach puścić w ruch Kasy Chorych, niechże one nie będą tylko echem, ale niechże pragnienia robotników jak na j śpiesznie j będą wprowadzone w czyn, ażeby ten robotnik rozumiał nareszcie, że nie jest pominięty, że nareszcie Rząd, ten sługa dobra narodu, nie pomija słusznych potrzeb wielkich rzesz robotniczych.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#PGdyk">Nie chcę długo zajmować debatami Wysokiej Izby, bo już wielu moich przedmówców z tego czy innego punktu widzenia tę sprawę oświetlało. Zaznaczę jednak życzenie, żeby Rząd jak najśpieszniej zakasał rękawy, nie oglądając się na różne wstrząśnienia wewnętrzne. Jest wiele organizacji narodowych, które jasno sobie zdają sprawę, że wszystko się robi, ażeby opasać Rząd, żeby nie mógł swobodnie myśleć i pracować nad temi reformami. Wszystkie zakusy żywiołów socjalistycznych i komunistycznych z całą bezwzględnością będą żywioły narodowe odpierały, a Rząd w imię potrzeb kraju, w imię słusznych żądań mas robotniczych musi stanąć odważnie i zdecydowanie na stanowisku polityki ogólno-narodowej.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#PGdyk">Niech się harmonia nie rozciąga, niech się nie kurczy, a potem nie pęka. Rząd ma za sobą naród, który od niego wymaga szybkiej i energicznej pracy dla dobra Ojczyzny.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PWoźnicki">Wysoka Izbo! Nie wesoła była dotychczasowa dola klasy pracującej w Polsce, pracującej czy to w warsztatach, czy to w fabrykach, lub też na roli. Pracownik najczęściej pracował na to, ażeby zjeść to, co zarobił, a często na to, ażeby przepić, na zalanie robaka beznadziejności lub tęsknoty za czemś lepszem, co odczuwał nieświadomie, czego pragnął bezskutecznie. Gorsza zaś jeszcze była dola ta w godzinie „czarnej”, w czasie choroby lub w wypadkach śmierci. W stosunkach miejskich, gdzie lekarze byli więcej skupieni, nawet w ośrodkach fabrycznych, potrzebom ludu pracującego bezwzględnie zaradzać było łatwiej, ale na wsi położenie było nadzwyczaj smutne. W ośrodkach miejskich łatwiej też było klasie pracującej zorganizować się do obrony przed strasznym wrogiem, jakim jest choroba. Oddawna już za granicą powstawały kasy wzajemnej pomocy, u nas przyszło to dopiero wtedy, kiedy rewolucja 1905 i 1906 r. nakazała rządów, ażeby chwycił się pewnych środków zabezpieczających przed rewolucją, nakazała mu to w jego własnym interesie, bo rząd rosyjski nie wiedział, czy też nie chciał wiedzieć przedtem, że lepiej i praktyczniej jest postępować tak, ażeby rewolucja nie była potrzebna; przeciwne postępował tak, że dopiero rewolucja zmusiła go do wprowadzenia pewnych udogodnień, ulepszeń w życiu robotniczem.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PWoźnicki">My w zaraniu naszego życia państwowego stoimy przed faktem, który lepsze pod tym względem daje nam prognostyki. W pierwszym już roku istnienia naszego Sejmu Komisja Ochrony Pracy bardzo skrupulatnie opracowała projekt o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby. Komisja wychodziła z tego założenia, że praca jako najwyższe dobro społeczne i państwowe, powinna cieszyć się ochroną, powinna być zabezpieczoną w każdej dziedzinie tak, aby była ona radosna, spokojna o jutro, ażeby każdy pracownik, odtrącany od swojego warsztatu przez chorobę — prędko mógł wrócić do niego.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PWoźnicki">Komisja Ochrony Pracy wychodziła jeszcze z tego założenia, że pracy, jako największemu dobru narodowemu, trzeba zapewnić należyty szacunek, a klasie pracującej i tym wszystkim, którzy w jakiejkolwiek formie swoją pracę Państwu oddają, zapewnić zabezpieczenie ich na czarną godzinę. Dekret o ubezpieczeniach na wypadek choroby, zresztą nie wprowadzony jeszcze u nas w życie zupełnie, bo pewne tylko zapoczątkowania tej pracy tu i owdzie były czynione, był niedostateczny, zresztą trzeba go było rozciągnąć na całą Polskę i uwzględnić to, co. w zaborze b. pruskim i austriackim już uwzględnione było, co szło dalej niż nasz dekret, trzeba było ten dekret do całości potrzeb Państwa przystosować. Trzeba było przystosować również i dlatego, że w pewnych okolicach kraju stoimy przed plebiscytem i należało więc w tej ustawie uwzględnić to, co w tamtych ustawach, pruskiej i austriackiej było lepsze, ażeby na terenach plebiscytowych wrogowie nasi -nie wyzyskali przeciw nam tego, że ustawa nasza jest gorsza niż ustawa austriacka, lub niemiecka. Dlatego też ustawa nasza poszła dość daleko, poszła podobno dalej, niż wszystkie dotychczas znane. Ja uważam, że to jest dobrze. Umieliśmy w życiu naszem państwowem przed okresem niewoli stwarzać wzory na podziw całego świata, jak Komisję Edukacji Narodowej, lub Konstytucję 3 maja. Tu nie tylko nie pozostaliśmy w tyle poza innemi narodami, owszem szliśmy przed niemi mamy prawo szczycić się tem.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#PWoźnicki">Jeśli teraz pójdziemy w prawodawstwie również po tej linji, to będzie dla nas zaszczytem i nie potrzebujemy się obawiać, że to może nam przynieść szkodę.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PWoźnicki">Przechodząc do ustawy, muszę wyrazić zadowolenie, że objęła ona bardzo szerokie koła pracowników, że poddała ich obowiązkowemu ubezpieczeniu. Im więcej będzie tych, którzy działaniem tej ustawy zainteresowani wejdą do tej kasy i będą współdziałali w tej wielkiej pracy dla dobra klas pracujących, tem będzie lepiej, tem silniej, tem pewniej staną na nogach te Kasy, tem większą ilość pracowników pożytecznie dla nich pracujących będzie można z pomiędzy ubezpieczonych wyłowić i do konkretnej pracy w kasach zobowiązać. Rzeczywiście, jeśli przyjrzymy się art. 3, który mówi o tem, kto podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu, to cieszyć nas musi, że tak wielki jest zastęp tych, którzy w tej pracy wezmą udział. Dlatego też klub P. S. L „Wyzwolenie” popierać będzie stanowisko Komisji, która, wysłuchawszy tak przedstawienia p. Ministra Pracy, jak i specjalne delegata Prezydjum Rady Ministrów p. Grendyszyńskiego, odrzuciła jednakże stanowisko Rządu, które domaga się wykluczenia urzędników i pracowników państwowych z pod obowiązkowego ubezpieczenia. Stanowisko Komisji jest bardzo słuszne. Jeśli przedstawiciele Rządu motywują stanowisko Rządu tem, że urzędnicy i pracownicy państwowi nie utrzymują się z pracy najemnej, jak to mów art. 3, to możnaby ten artykuł 3 inaczej ująć, zresztą nie słowa są ważne, ale ważny jest sam fakt, że działalność Kas objąć ma wszystkich tych, którzy w jakikolwiek sposób społeczeństwu, Państwu, czy prywatnemu przedsiębiorstwu dają swoją pracę i chcą być zabezpieczeni na wypadek choroby. Jeśli chodzi, o urzędników, mówiono nam też, iż dlatego nie należy ich obejmować obowiązkowem ubezpieczeniem, że Państwo obmyśliło dla nich taką pragmatykę służbową, która da im możność leczenia się i że będą oni ubezpieczeni na wypadek choroby w inny sposób. Gdyby Państwo zupełnie wyjęło urzędników z obowiązku ubezpieczenia, to byłoby to wtedy tylko do pewnego stopnia usprawiedliwione, gdyby Państwo wzamian dało im takie świadczenia, żeby oni na wypadek choroby mogli być o los swój i rodzin swych spokojni. A wiemy, że chociaż ktoś większe świadczenia dostaje, to nie jest dowodem, żeby na wypadek choroby był zabezpieczony. Dowiedzionem jest, iż człowiek tak większe będzie czynił wydatki i nie zawsze będzie oszczędzał na czarną godzinę, a gdy ta godzina przyjdzie, może się znaleźć w położeniu nie do pozazdroszczenia.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#PWoźnicki">Jeśli Rząd skądinąd powie, że stworzy jakieś inne kasy dla pracowników państwowych, to nie wiem w jaki sposób dokonać tego zdoła. Rozumiałbym, że w wielkiem mieście można takie kasy zawodowe tworzyć, inne dla robotników rozmaitych kategorii, inne dla pracowników państwowych, inne dla urzędników, bo dla każdej kategorii kas znajdzie się dostateczna ilość pracowników, która będzie te kasy utrzymywała i która kasami tem: zarządzać będzie mogła. Czy ten podział administracji będzie korzystny, czy nie będzie zbyt korzystny, czy uda się stworzyć inną administrację dla jednych kas, a inną dla drugich kas, czy to współubieganie się rozmaitych lekarzy będzie pożyteczne, pożądane, to jest kwest ją nierozstrzygniętą : dopiero samo życie by nami to pokazało. Ale jak stworzyć te kasy inne dla urzędników na terytoriach powiatowych, gdzie urzędników może być 50 lub 100, a jeśli ich złączyć z nauczycielami, którzy nie wiadomo czy są uważani za pracowników państwowych, czy byliby tem wyłączeniem objęci czy też nie, to liczba ich doszłaby na terytorium powiatu do 500. To jest liczba, która kasy debrze i sprawnie funkcjonującej dla siebie stworzyć nie będzie mogła. I dlatego pożytecznem będzie, jeśli wszyscy pracujący, czy to na roli, czy po warsztatach, czy fabrykach, czy w urzędach na terenie danego powiatu do tej kasy terytorialnej, silnej, mocnej, sprawnie działającej przystąpią. Wtedy kasy będą mogły zapewnić swoim pracownikom jakąś pomoc lekarską, jak : wszystkie świadczenia w czasie właściwym i w fermie najlepszej.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PWoźnicki">Co się tyczy argumentów, które również słyszałem, że w ten sposób przeciąganie się do tych kas całe społeczeństwo prawie i wszyscy lekarze będą lekarzami Kas Chorych i w ten sposób stworzy się z lekarzy jakichś funkcjonariuszów Kas Chorych, jakiś nowy stan urzędniczy, który się zbiurokratyzuje i nie będzie należycie pracować dla nauki potrzeb medycyny — to może to jest do pewnego stopnia i słuszne, ale w takim razie należałoby abyśmy porównali to np. ze szkolnictwem, co do którego wszyscy, jesteśmy za tem, ażeby szkoły uczyły dzieci czy młodzież zbiorowo, i nikomu nie przyjdzie na myśl powiedzieć: „szkoły mają być skasowane, a nauczyciele mają udzielać lekcji prywatnie” i nie będzie lepszy sposób nauczania. Nie, tworzymy szkoły i chcemy, aby nauczyciele masowo uczyli dzieci nie wątpimy, że to jest system lepszy. Wobec tego, że mało jest lekarzy, to zorganizowanie sposobu ich pracy, zużytkowanie ich zdolności, rozdział ich pracy na jaknajwiększą ilość korzystających z ich zdolności i wiedzy, posłanie ich do ambulatoriów, gdzie będą przychodzili pacjenci w większej liczbie i z pomocy ich będą korzystali, gdzie lekarze młodsi, mniej doświadczeni będą się przy nich kształcili — będzie to organizacja lepsza.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#PWoźnicki">Jeżeli ktoś powie, że lekarze w ten sposób zmechanizują swoją pracę, to wyrażą w ten sposób pewne votum nieufności stanowi lekarskiemu. Jestem pewny, że jednak lekarze tyle społecznych zdolności, tyle dobrej woli z siebie wykrzeszą, że to należenie do kas chorych, ta praca wspólna dla całej klasy pracującej nie zmechanizuje ich pracy i nie będzie ona przez to mniej wydajną.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#PWoźnicki">Gdybyśmy wyłączyli, czy to urzędników, czy pracowników państwowych, to nie zdaję sobie sprawy, czy stworzylibyśmy z tego dla nich przywilej, czy upośledzilibyśmy ich, bo gdybyśmy chcieli zapewne im na wypadek choroby, takie świadczenia, żeby to dało im możność korzystania z lepszej pomocy lekarskiej, to to upośledziłoby w stosunku do nich inne klasy pracowników. Ale ja osobiście nie wierzę w to. Ta pragmatyka służbowa, której urzędnicy się spodziewają, nie przychodzi, me możemy się jej doczekać i nie wiadomo jak prędko będzie Sejmowi przedstawiona. Spodziewam się, że o niej w tym Sejmie obradować już nie będziemy i nie wiadomo, czy Sejm przyszły na początku swej działalności tę kwestię rozstrzygać będzie. I dlatego należałoby do tych dobrodziejstw, które kasy chorych zapewnić będą mogły swoim ubezpieczonym, włączyć urzędników państwowych, a jeżeli pragmatyka zapewni im później daleko lepsze korzyści, to w takim razie po porozumieniu się z pracownikami państwowymi będzie można ich wyłączyć. To będzie zależało od porozumienia się z nimi i od tego, jak się w tym względzie wypowiedzą. W każdym razie udział urzędników w kasach chorych będzie dla nich wróblem w garści, a to co rząd obiecuje, to jest tym przysłowiowym gołębiem na dachu, którego złapać nie będzie łatwo.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#PWoźnicki">Jeśli chodzi o brak lekarzy i o to, że dla tak wielkiej ilości ubezpieczonych lekarzy nie starczy, to ja zapytam, czy urzędnicy będą mogli korzystać z innej lepszej pomocy lekarskiej, i skąd się znajdą tamci lekarze, jeżeli kasy chorych zaangażują wszystkich?</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#PWoźnicki">Muszę wyrazić wielkie zadowolenie, że działalność kas chorych obejmuje i wieś naszą, w sposób zupełnie wystarczający, bo obejmuje tych, którzy dotychczas pomocy takiej w czasie choroby byli pozbawieni raz dla swej własnej ciemnoty, a po drugie dla niechęci pracodawców, żeby im te świadczenia zapewnić. Mówię o służbie folwarcznej i tych bezrolnych, którzy, pracując dorywczo u gospodarzy, świadczeń tych nie otrzymywali, a oni sami nie są o tyle oświeceni, ażeby poszli do lekarza w wypadku choroby i zasięgli pomocy lekarskiej.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#PWoźnicki">I stąd warunki pod tym względem na wsi są bardziej opłakane niż w mieście. Jeszcze dotychczas mają prawo obywatelstwa na wsi rozmaite zabobony, leczenia się u znachorów, kołtuny, urok, brud-przyjaciel i ojciec chorób zakażenia z brudu w czasie połogu i wielka śmiertelność wśród dzieci, szczególnie wśród dzieci nowonarodzonych.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#PWoźnicki">W najlepszym razie przychodzi do chorego panienka ze dworu, która nie zawsze ma kwalifikacje i nie zawsze ma humor, żeby tam pójść i robi to w wolnych od innych zajęć chwilach. Kasa chorych będzie zainteresowana w tem, żeby wszystkie zabobony, i przesądy, żeby ten nieznośny stan rzeczy na wsi usunąć, bo w ten sposób sama sobie ulży bo zdrowotność się podniesie i kasa będzie mogła mniej tych świadczeń dawać.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PWoźnicki">Jeśli teraz w początku istnienia tych kas, kasy podołać nie będą mogły z pomocą lekarską na wsi, to jeśli należycie zrozumieją swoje obowiązki i zajmą się nie tylko tymi, którzy już zachorowali, ale będą zapobiegać chorobom, jeśli będą krzewić oświatę i higienę przez odpowiednie broszurki pouczające, jeśli szkoły zobowiążą do szerzenia wiadomości o higienie, jeśli będą otwierały zakłady kąpielowe, wówczas te kasy na wsi świadczeń nie będą miały zbyt wiele, a zdrowotność na wsi podniesie się.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#PWoźnicki">Jeśli chodzi, a służbę dworską, to ma ona związki zawodowe, ale te związki dotychczas wytężały całą działalność w innym kierunku, mianowicie w kierunku zdobycia lepszych warunków pracy i lepszej płacy, a w kierunku uzdrowotnienia wsi, zabezpieczenia swych członków na wypadek choroby nie zrobiły dotychczas nic.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PWoźnicki">Kasy wprowadzają jeszcze bardzo ważną rzecz, mojem zdaniem również pożyteczną, to jest przymus ubezpieczenia. Uważam, że ten przymus ubezpieczenia być musi. Nasze społeczeństwo, mające wśród siebie 50% analfabetów, jest ciemne, i dlatego jest do pewnego stopnia dzieckiem, które do pewnych rzeczy, nawet dla niego pożytecznych należy zmusić, ponieważ ono tej pożyteczności nie rozumie. A zmusić należy dlatego, że do kasy w takim razie, gdyby nie było przymusu, należeliby ci tylko, którzy mieliby w tem interes, to jest starsi, albo ci, którzy czują już w sobie jakąś chorobę, albo też obarczeni liczną rodzina licząc na świadczenia z tych kas. Ale ludzie, którzy nie spodziewają się choroby, albo którzy mogą sami sobie poradzić, ludzie zamożniejsi, do kas pociągnięciby nie byli i jako tacy nie zapisaliby się. I tak, przy małem uspołecznieniu naszego narodu i ludu, potrzebną i konieczną rzeczą jest wprowadzenie przymusu należenia do kas.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#PWoźnicki">Składki również słusznie zostały rozłożone. Zgodziłbym się z moim przedmówcą, który twierdzi, że bez względu na to, kto płaci, czy to płacą przemysłowcy, czy też robotnicy, to ostatecznie z jednej idzie kieszeni. Gdybyśmy kazali płacić tylko samym pracownikom, oczywiście musieliby otrzymać takie świadczenia, że na opłacanie tych składek mu siałoby tym robotnikom wystarczyć. Gdybyśmy obarczyli tem samych pracodawców, to oczywiście w odpowiednim stosunku płaciliby mniej swoim pracownikom. Jeżeli zapłacą i jedni i drudzy to znowu we jedni i drudzy będą płacić, ale ten konsument, który za wyrób, wychodzący z danego przedsiębiorstwa, płacić jest zmuszony. Więc to jest kwest ja mojem zdaniem obojętna.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PWoźnicki">Udział zaś w zarządzie kas, został bardzo sprawiedliwie zapewniony kasom, gdyż przedewszystkiem kasy są stwarzane dla tych, którzy pracują i zarząd w ich rękach znaleźć się powinien. Trudno przewidzieć, czy te kasy, których nie mamy, na których działalność nie możemy spojrzeć, gdyż nie mamy żadnych doświadczeń, bo doświadczenia te płyną z innych warunków życia, nie możemy więc tutaj osądzić z góry, będą należycie zabezpieczały pracowników, czy będą dobrze funkcjonowały. To są horoskopy, stawiane, że się tak wyrażę na kredyt, nic konkretnego, nic pozytywnego w tym względzie powiedzieć nie możemy. I dlatego jabym uważał, że należy zaczekać na to, jak Kasy funkcjonować zaczną, chwilowe niedomagania w tym kierunku będzie można przez odpowiednie nowelę usunąć.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#PWoźnicki">Zaznaczyć tu należy, że te świadczenia dla ubezpieczonych są dosyć szerokie i są też świadczenia takie, których inne prawodawstwa nie zapewniały. Ustawa zresztą przewiduje rozszerzenie świadczeń, o ile okaże się, że Kasy już tak sprawnie i, dobrze funkcjonują, że podwoiły swój kapitał zakładowy » te Kasy stać na rozszerzenie świadczeń.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PWoźnicki">Co do pomocy lekarskiej toć przecież daleko łatwiej jest Kasie, niż pojedyńczemu związkowi zawodowemu, drobnym zrzeszeniom lub organizacjom, urządzać czy to odpowiednie ambulatoria, czy szpitale, czy sanatoria, czy domy dla uzdrowieńców, czy apteki, bo to będzie skuteczniejsze niż wolna pomoc lekarska, która bardzo często należytej pomocy pracującym w czasie choroby nie zapewni.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#PWoźnicki">Ustawa przewiduje jeszcze rzecz, mojem zdaniem bardzo doniosłą to jest Związki Kas. Kiedy poszczególne mniejsze kasy terytorialne nie będą mogły spełniać należycie swoich zadań, powstać będzie mógł związek kas, który przy odpowiedniej pomocy rządu, będzie mógł tym świadczeniom uczynić zadość. Wskazany został trzyletni termin na wprowadzenie Kas. Oby to był termin, który rzeczywiście będzie ostateczny, oby ta ustawa była wprowadzoną w tym terminie! Należy wyrazić życzenie ażeby jej wykonanie nie było odwleczone, tak, jak wykonanie bardzo wielu innych, równie pożytecznych ustaw, które Wysoki Sejm uchwalił.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#PWoźnicki">Naczelnik Państwa w jednem ze swoich przemówień w Poznaniu wyraził się, że konieczny będzie w naszym kraju W-elki wyścig pracy, który spowoduje, że Państwo nasze zakwitnie i z innemi państwami będzie mogło współzawodniczyć. Aby ten wyścig był skuteczny, trzeba zapewnić w Państwie naszem klasie pracującej spokój o jutro, trzeba dać pracującemu tę pewność, że na starość nie pójdzie z torbami, że i w razie choroby należyte zabezpieczenie i pomoc lekarską znajdzie. Przy wyścigu musi być pewność siebie i spokój. Nie może to być wyścig niewolników, batami pędzonych ku pożytkowi i ucieczce ich panów, lecz wyścig w pracy obywateli swobodnych i wolnych ku pożytkowi Ojczyzny i ku zbudowaniu w niej osobistego dobrobytu i szczęścia.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#PWoźnicki">Musi to być wyścig radosny.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dymowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PTadeuszDymowski">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Będzie zamach na Kasę)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PTadeuszDymowski">Wiadomo, że każda racjonalnie zorganizowana gospodarka społeczni przedewszystkiem powinna dążyć do tego, ażeby zabezpieczyć członkom swoim jaknajwiększą sumę tych wszystkich warunków, które dodatnio wpływają na wydajność pracy, skądinąd zaś wiadomo, że dodatnio, względnie ujemnie na wydajność pracy wpływa stan psychiczny pracującego. Dlatego też, chcąc osiągnąć jaknajwiększą wydajność pracy, należy wszystkiemi siłami starać się o usunięcie tych czynników, które ujemnie wpływają na stan psychiczny pracującego. A ujemnie wpływają przedewszystkiem troski i zmartwienia, które mają swe źródło w niedostatecznych zarobkach, względnie w drożyźnie artykułów pierwszorzędnej potrzeby, albo w niedostatecznem zabezpieczeniu przyszłości, t. j. niepewność jutra, czyli braku zabezpieczenia od wypadków losowych. Mnie w tej chwili zajmować może tylko ta druga strona, t. j. brak zabezpieczenia od wypadków losowych, bo na porządku dziennym mamy rozprawę nad jednym ze środków, proponowanych przeciwko właśnie temu brakowi, przeciwko niedostatecznemu zabezpieczeniu naszych słabych ekonomicznie brać od wypadków losowych.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PTadeuszDymowski">Zanim przyjdę do merytorycznej oceny tego środka, radbym najpierw zapytać się, czy rzeczywiście ubezpieczenia mogą dać pożądane skutki, czy mogą być tym środkiem, który napewno zabezpieczy od wypadków losowych? Na ten temat, zwłaszcza w ostatnich latach, zdania są podzielone szczególnie w Niemczech t. j. w tem państwie, które my często bierzemy sobie za wzór i staramy się naśladować, które nie wiem dlaczego uważamy, za typ doskonałości pod względem ubezpieczenia robotników od wypadków losowych.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PTadeuszDymowski">Aczkolwiek nie jestem zwolennikiem systemu ubezpieczeń niemieckich, niemniej jednak uważam, że lepszego środka któryby, że się tak wyrażę, w sedno rzeczy trafił, i mógł dać zabezpieczenie od wypadków losowych, poza ubezpieczeniem znaleźć nie możemy. Ubezpieczenie jest właśnie tym środkiem, wyłącznie do tego celu stworzonym. Żeby Panów przekonać, że tak jest w rzeczywistość, przytoczę tylko jeden przykład, nie będę się rozwodził o tych wszystkich środkach, które mają nawet dużą cechę prawdopodobieństwa dla laików, ale wskażę na jedną tylko teorję. która ma najliczniejszych zwolenników. Otóż zwolennicy tej teorji uważają, że, ażeby walczyć ze złem, nie można walczyć ze skutkami zła, lecz z przyczyną zła, wychodząc z założenia, że przy wypadkach losowych przyczyną zła jest sam wypadek, nie zaś jego skutki, utrzymują, iż nie powinno się stosować ubezpieczeń, jako skierowanych przeciwko skutkom, lecz należy stosować na szeroką skalę zakreśloną politykę zapobiegawczą.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PTadeuszDymowski">Jest to jednak w danym wypadku, w obliczu wypadków losowych zupełnie błędną przesłanką. Bo przecież w samem założeniu wypadków losowych tkwi ich losowość, t. j. ich uniezależnienie od naszej woli, więc arie możemy sobie wyobrazić żadnej polityki zapobiegawczej, któraby potrafiła usunąć wypadki losowe.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PTadeuszDymowski">Zatem, gdybyśmy nawet jaknajdoskonalszą politykę zapobiegawczą stosowali, zawsze wypadki losowe będą i tylko co najwyżej możemy przez politykę zapobiegawczą zmniejszyć ich intensywność lub częstość wy stępowania, ale skoro wypadków losowych nie dal się usunąć, zawsze aktualną rzeczą będą środki stosowane przeciw skutkom tych wypadków, zawsze będziemy zmuszeni szukać środków za pomocą którego moglibyśmy zabezpieczyć jednostki słabe ekonomicznie od wypadków losowych.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PTadeuszDymowski">Ale żeby przeciw wypadkom losowym można było skutecznie się zabezpieczyć przy pomocy ubezpieczeń, musimy stanowczo w ubezpieczeniach stosować przymus, ten przymus ubezpieczeniowy, przeciw któremu z tej trybuny nikt prawie nie występował, aczkolwiek w innych parlamentach przeciw przymusowi ubezpieczeniowemu toczyły się namiętne i zażarte walk. U nas natomiast nie padło ani jedno nawet słowo przeciw ubezpieczeniom obowiązkowym, i słusznie, bo bez przymusu nie możemy sobie wyobrazić skutecznie działającego środka w postaci ubezpieczeń. Dopiero ten przymus umożliwiaj niewyrobionym, nierozumiejącym doniosłości i korzyści ubezpieczeń masom, korzystanie z dobrodziejstw tego środka. Pozatem, przeciw przymusowi ubezpieczeniowemu przestano występować z chwilą, gdy najwięksi przeciwnicy tego przymusu — Anglja i Francja — same wkroczyły na tory stosowania przymusu, przekonawszy się na własnej skórze, że bez przymusu nie sposób osiągnąć tych rezultatów, jakich się spodziewano z ubezpieczeń.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PTadeuszDymowski">Jednakże, ażeby skutecznie zabezpieczyć się od wypadków losowych, musimy stosować tyle rodzajów ubezpieczeń, ile rodzajów wypadków losowych, najważniejszych przynajmniej, mamy do zanotowania. Dzisiaj do najważniejszych wypadków losowych, przeciw którym jest już stosowany ten środek, o którym mowa, t. j. ubezpieczenia, należą: choroba, nieszczęśliwe wypadki, inwalidztwo, starość, macierzyństwo, wdowieństwo, sieroctwo i wreszcie brak pracy. Dlatego też musimy posiadać instytucję, któraby obejmowała wszystkie te wypadki losowe, i dopiero wtedy możemy być pewni, że rezultat osiągniemy, to jest że potrafimy zabezpieczyć te słabe ekonomicznie jednostki od wypadków losowych — Tymczasem Ministerstwo Ochrony Pracy przedstawiło nam tylko jedną ustawę o zabezpieczeniu od choroby, która to ustawa obejmuje zaledwie cząstkę całokształtu instytucji ubezpieczeniowych i dla tego nie może rozwiązać całego problematu ubezpieczeń. Ale bądź co bądź ustawa ta jest już pierwszym czynnikiem, pierwszą próbą przez Rząd nasz podjętą w celu osiągnięcia tego, co inne państwa dawno już osiągnęły, a co odradzającej się Polsce bezwarunkowo zyskać musi prawo obywatelstwa. To też widzimy, że odradzająca się Polska, rzeczywiście już w pierwszych chwilach swego istnienia myśli o tem, ażeby spełnić swój obowiązek względem słabych ekonomicznie jednostek, spełnić ten obowiązek, który na każdem racjonalnie zorganizowanem państwie bezwarunkowo ciężyć musi. A zatem, parlament nasz dzisiaj wstępuje, na te tory, na które już parlamenty innych państw dawno wstąpiły, idąc za przykładem Rzeszy Niemieckiej, która już 15 czerwca 1883 r. uchwaliła pierwsze swoje prawo ubezpieczeniowe od choroby, a później dokonała wielu posunięć, potrzebnych dla uzdrowienia istniejących tam stosunków.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PTadeuszDymowski">Jednakże śmiem twierdzić, że motywy, jakie nam przyświecają przy wydawaniu tego prawa, są daleko wznioślejsze, daleko szlachetniejsze, aniżeli te, któremi, kierowały się parlamenty innych państw. Nie mówię tego bynajmniej w celu podnoszenia naszych zalet i tężyzny ducha naszego narodu; zresztą o tem mamy na każdej stronicy naszej wielkiej historii ciągłe i niezatarte ślady, ale mówię o tem po to, ażeby właściwe światło rzucić na motywy, jakami kieruje się nasz parlament przy zapoczątkowaniu tak wielkiego dzieła — bo wielkiem dziełem jest stworzenie zabezpieczenia od wypadków losowych — i otrzymanie przez to tych korzyści, o których mówiłem.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PTadeuszDymowski">Tak np. w motywach parlamentu niemieckiego dominującą rolę odgrywała chęć otrzymania dzięki takiemu prawodawstwu środka, przez który udałoby się korzystnie rozwiązać rozmaite, na on czas bardzo nabrzmiałe kwestie społeczne, a nawet niektórzy, zwłaszcza sam projektodawca, Bismarck, spodziewali się przez to właśnie zarządzenie otrzymać środek nie do osiągnięcia tych szczytnych celów, o które mam chodzi, lecz do walki z socjalistami.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PTadeuszDymowski">Nie są wolne od tych naleciałości i parlamenty innych państw, jak np. angielski i francuski, które uchwalały ustawę ubezpieczeniową na skutek nacisku z zewnątrz, względnie na skutek zaciągniętych zobowiązań wyborczych.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PTadeuszDymowski">My jednak dzisiaj z całem przeświadczeniem śmiało powiedzieć możemy, że kieruje nami wyłącznie chęć spełnienia naszego obowiązku względem naszych ekonomicznie słabych obywateli. Pragniemy przyjść z pomocą naszej Ojczyźnie, w łagodzeniu nabrzmiałych, jątrzących się nierówności społecznych, a przedewszystkiem pragniemy zdobyć środek do osiągnięcia większej wydajności pracy. I to przeświadczenie umacnia nas w przekonaniu, że my przez uchwalenie tej ustawy, pragniemy dokonać dzieła rzeczywiście wielkiego, dzieła, któreby było korzystne dla naszej Ojczyzny, a przez to i dla nas samych.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PTadeuszDymowski">Chciałbym jeszcze przy tej sposobności zaznaczyć, że z tego punktu widzenia wychodzili prawie wszyscy moi przedmówcy, aczkolwiek nie w tak wyraźny sposób. Dlatego też nie słyszeliśmy ani jednego słowa zasadniczej opozycji: nikt nie kwestionował potrzeby zaprowadzenia ubezpieczeń społecznych. Jedynie słyszeliśmy rozbieżne zdania co do rozmaitych paragrafów, ale i ta rozbieżność zmierzała do stworzenia jak najlepszej, najkorzystniejszej, najsprawniej funkcjonującej instytucji. Wobec tego jedynym głosem dysonansu w tej całej harmonii uchwalania tak ważnego prawa, jakim jest to pierwsze prawo ubezpieczeń, był głos samego p. Ministra Pracy, który właściwie wyważał drzwi już otwarte i, z wielkim tupetem zapowiedział nam, że czuje się szczęśliwym, mogąc bronić ustawę o ochronie pracy. Tymczasem bronić niema czego, bo sądząc z tego com już słyszał, zdaje mi się, że niema ani jednej osoby w tym parlamencie, któraby była przeciwną jak najspieszniejszemu wcieleniu w życie tak ważnej instytucji, jaką jest zaprojektowana instytucja ubezpieczeń społecznych cd wypadków choroby. I niema tu ani jednego głosu, któryby nie pragnął, żeby za tą ustawą jak najprędzej nastąpiły inne ustawy, rozwiązujące całokształt zagadnienia ubezpieczeń społecznych. Nie możemy bowiem poprzestać ani na chwilę na jednem tylko prawie ubezpieczeń od chorób, musimy mieć inne, bo nie widzę racji, dla którejby ktoś kto miał szczęście się rozchorować był zabezpieczony, kto zaś miał nieszczęście pracować dla Państwa przez długi szereg lat i dożył wieku, w którym jego zdolności do pracy są już poderwane, nie miałby tego samego zabezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PTadeuszDymowski">Dlatego też musimy jak najprędzej wyrównać tę ujemną stronę tego pierwszego prawa, które nie ogarnia całokształtu, lecz tylko jedną dziedzinę ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PTadeuszDymowski">Są to może zbyt teoretyczne przesłanka, jednakże, podkreślam je dlatego, żeby odrazu zaznaczyć moje stanowisko, stanowisko teoretyka, który jest przeciwny budowaniu rozmaitych komórek, których później, jak to się w Niemczech zdarzyło, i jak się zdarza gdzieindziej — nie uda się scalić w jedną potężną, spoistą, racjonalnie pracującą organizację, chociaż w imię sprawiedliwości muszę zaznaczyć, i w prawic przedłożonem nam można dopatrzyć się tendencji, dążących do sharmonizowania obecnie wydalanego prawa z odpowiedniemi prawami przyszłości.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#PTadeuszDymowski">Widzimy tam między innemi terytorjalny podział Kas, widzimy cały szereg innych posunięć, z czego możemy wywnioskować, że już projektodawcy liczyli się z koniecznością następnych posunięć i, z koniecznościami dania Państwu Polskiemu w jaknajszybszym czasie innych jeszcze potrzebnych ubezpieczeń społecznych. Zresztą nie tylko my, ale i prawie wszystkie państwa zmuszone były ze względów czysto materjalnych czynić wyłom w tej zasadzie zamiast tworzyć jednolitą, spoistą organizację, musiały do zrealizowania tego potężnego prawodawstwa, powołującego do życia tak potężną instytucję, iść dopiero stopniowo, drogą wydawania poszczególnych praw. Chcę jednak jeszcze raz podkreślić, że mojem gorącem pragnieniem jest, ażebyśmy się doczekali jaknajprędzej następnych praw, ażeby te prawa nie były tak luźno związane w jedną organizację jak to jest prawie we wszystkich krajach zachodniej Europy. Dlatego też, chcąc moje dezyderaty oblec w szatę bardziej konkretną, zaproponuję rezolucję treści następującej:</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#PTadeuszDymowski">„Wzywa się Rząd, ażeby niezwłoczni: przystąpił do opracowania dalszych rodzajów ubezpieczeń społecznych, kierując się przy tem zasadą jednolitego i spoistego systemu ujęcia wszystkich gałęzi ubezpieczeń społecznych w jedną tylko organizację”.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#PTadeuszDymowski">Po tych uwagach natury ogólnej mogę obecnie przystąpić do omówienia samej ustawy. Przedewszystkiem muszę podkreślić, że słusznie Rząd uczynił, iż na pierwszy ogień wysunął instytucję zabezpieczającą od choroby, a nie jakąś inną. Anglia np. na pierwszy ogień ubezpieczeń przymusowych wysunęła inną zupełnie instytucję, mianowicie instytucję ubezpieczeń od starość-. W warunkach, w jakich się Anglia znajduje i przy jej gospodarce społecznej, ten właśnie, a nie inny rodzaj ubezpieczeń był najbardziej pożądany, tak samo, jak potrzeba zabezpieczeń od inwalidztwa na starość we Francji, co też uchwalono w 1910 r. Dla nas najpotrzebniejszym, najgłębiej sięgającym dziś rodzajem ubezpieczeń, są właśnie ubezpieczenia ód chorób. Dla nas też w naszych warunkach to, a nie inne prawodawstwo powinno pójść na pierwszy ogień.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#PTadeuszDymowski">Jednakże zarzuciłbym projektodawcom niniejszej ustawy, że zbyt niewolniczo kopiowali istniejące wżery. Zresztą jeden z moich przedmówców dowcipnie podkreślił już nieudane zwroty tłumaczenia. Nie należy kopjować tylko istniejące wzory, ale przedewszystkiem należy zrozumieć i odczuć ducha czasu i środowiska, w jakim te ustawy były powoływane do życia. Pozatem warunki zasadniczo się zmieniły. Co było dobre wtedy, dziś już nie jest dobre. W takich rozmiarach, w jakich tworzono Kasy ubezpieczeń od chorób w Niemczech, dzisiaj tworzyć ich nie można, bo chociażby tylko temi rentami i odszkodowaniami, jakie tam spotykamy, w dzisiejszych warunkach, szczególne naszych, przy ogromnej deprecjacji waluty naszej, nie możnaby było operować. Mam nadzieję, że przy układaniu następnych projektów, projektodawcy może będą więcej zagłębiali się w istotę i treść samej sprawy, może będą się starali wyrobić w sobie większe zrozumienie ducha czasu i celów, które pragną osiągnąć przy pomocy tego środka, jaki nam przedłożą, oraz będą się starali również lepiej poznać literaturę krytyczną, jaka w tej dziedzinie istnieje, a jest ona bardzo obfita i wyczerpująca, natomiast mniej opierać się będą na istniejących wzorach, które możnaby było przekreślić; zresztą jeden z projektodawców ubezpieczeń niemieckich, interpelowany przezemnie w swoim czasie, kiedy przeprowadzałem studia nad tą dziedziną pracy, zakomunikowałem, że gdyby dzisiaj, a było to przed 8 laty, miał na nowo projektować ustawy ubezpieczeń społecznych, dążyłby do ich gruntownej zmiany. Dlatego też należy bardziej j liczyć się z temi krytycznemi uwagami, z tą całą literaturą doświadczalną, jaka istnieje, a mniej się liczyć z rozmaitem wzorami, które w innych warunkach i w innem środowisku do życia powołane zostały. Naród nasz ma dość własnego ducha twórczego, może iść zupełnie samodzielnie i jestem pewien, że nie będziemy kopjować inne, złe już nawet w dzisiejszym czasie wzory, lecz potrafimy tworzyć podwaliny dla naszego przyszłego ustawodawstwa ubezpieczeń społecznych, przyświecając innym przykładem i wzorami.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#PTadeuszDymowski">Nie mam bynajmniej zamiaru analizować gruntownie całej przedłożonej mam ustawy, aczkolwiek prawie każdy paragraf nasuwa bardzo ciekawe refleksje. Zatrzymam się tylko, ze względu na oszczędność czasu, na najważniejszych paragrafach, które pragnąłbym bądź sam uzupełnić, bądź też co do których były już projektowane przez mych kolegów zmiany.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#PTadeuszDymowski">Przedewszystkiem mam tu na myśli zasadniczy art. 3. Jestem największym przeciwnikiem tego artykułu w przedstawionej redakcji. W tym wypadku musze się ściśle trzymać teoretycznych przesłanek. O ile w innych wypadkach można było z teorii poczynić ustępstwa dla praktyki, to w tym wypadku nie mogę tego uczynić, inaczej spaczyłoby to zasadę, założenie i myśl zasadniczą ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#PTadeuszDymowski">Zastanówmy się tylko, na co wprowadzamy w życie ubezpieczenia społeczne? Na to, żeby zabezpieczyć od wypadków losowych słabe ekonomicznie jednostki, które własnemi siłami nie mogłyby się ze względu na głodowe wprost zarobki zabezpieczyć, oraz te, które nic mają właściwego zrozumienia dla tych rzeczy. Przymus w ubezpieczeniach nie może być stosowany ad infinitum. Nie może objąć wszystkich, bobyśmy stworzyli państwo, gdzie każdy ubezpieczony byłby w najdrobniejszych przejawach swojej twórczości objęty przymusem. Nasuwa nam się tutaj analog ja z dziedziny wychowalna: godzimy się zupełnie z przymusem nauczania elementarnego, ale odrzucamy przymusowe nauczanie uniwersyteckie lub wyższe. Tak samo w dziedzinie ubezpieczeń możemy się godzić na stosowanie przymusu do kategorii jednostek słabych ekonomicznie, nigdy zaś do tych kategorii: jednostek, które mają dostateczne zrozumienie tej potrzeby lub posiadają dostateczne środki materialne, żeby same myśleć o zabezpieczeniu sobie jutra. Słusznie jeden z moich przedmówców podkreślił, że ubezpieczenie bez względu na to, kto płacić będzie premie, stanowi właściwie obciążenie naszej produkcji, to jest podwyższa koszty produkcji. Bo robotnik, jeżeli płaci wkładki, mus je skalkulować ze swoją płacą zarobkową, jeżeli zaś pracodawca płaci składki, to tembardziej skalkuluje je w kosztach wyrobu. I dlatego też w rezultacie tylko szerokie warstwy konsumentów ten ciężar ubezpieczeń poniosą. Ale poniosą je chętnie, jeżeli ten ciężar przyjdzie z korzyścią tylko słabszym ekonomicznie jednostkom. Jeżeli ten ciężar ma przyjść z pomocą tym jednostkom, które właściwie nam korzyść przynieść powinny, bo niejeden z nas, aczkolwiek nie pobiera płacy zarobkowej na podstawę umowy najmu, znajduje się w gorszych warunkach od tych, którzy pobierają zapłatę z kontraktu [nieczytelne], to gdybyśmy się zgodzili na redakcję art. 3-go, bylebyśmy zmuszeni pracować właśnie na tych uprzywilejowanych. Ubezpieczenia społecznie są jednak dalekie od wszelkiego uprzywilejowania. Dążą one do wyrównania tych nierówności, jakie istnieją w każdem społeczeństwie i mają przyczynić się do osiągnięcia harmonii w łonie danego społeczeństwa. Dlatego też ubezpieczenia społeczne mogą objąć tylko słabe ekonomicznie jednostki. Być może, że zachodzi tu trudność, jak wyeliminować te słabe ekonomicznie jednostki, kogo uważać za te słabo jednostki? Kryterium kontraktu najmu bynajmniej nam rozwiązania tej sprawy nie daje. Idealnego rozwiązana również i kryterium wysokości pobierania zarobków nie daje, ale jest to praktyczny środek, który da się zastosować, żeby wyeliminować te rzeczywiście słabe ekonomicznie jednostki i zmusić całe społeczeństwo do przyjścia im z pomocą. Otóż, mojem zdaniem, musimy się trzymać pod tym względem tego kryterium, aczkolwiek nie idealnego, ale najpraktyczniejszego. Dla tego też musimy ustęp art, 3 zmienić w ten I sposób, żeby opiewał jak następuje: „Obok wiązkowi ubezpieczeniowemu podlegają wszystkie osoby bez różnicy płci, utrzymujące się z pracy najemnej, o ile ich zarobek nie przekracza 30.000 mk. rocznie, a więc i między innemi” i t. d. Następuje wyliczenie I tak, jak w projekcie ustawy. A więc proponuję zaprowadzić pewną granicę, granicę 30.000 mk. zarobku rocznego, poniżej której możemy uważać wszystkich za tych, na korzyść których można narzucić całemu ogółowi społeczeństwa pewne ciężary, któreby przyczyniły się do utrzymania, do prowadzenia tego rodzaju ubezpieczeń. Przeciwko temu może jest opozycja ze względu na to, że dawne prawodawstwo ubezpieczeniowe w Austrii w niektórych wypadkach nie przewiduje tej granicy. Te rzeczy jednak możnaby wyrównać przez odpowiednie zredagowanie art. 8. Art. 8 proponowałbym zatem w następującej redakcji. W ustępie pierwszym 15.000 mk. zamieniłbym na 24.000 mk., to jest dałbym możność dobrowolnego ubezpieczenia się tym wszystkim, którzy pobierają zarobki poniżej 24.000 mk. i później dodałbym, że dobrowolnie ubezpieczać mogą się: „oraz osoby, które przestały podlegać przymusów ubezpieczeniowemu ze względu na przekroczenie całkowitego ich dochodu rocznego 30.000 mk.”. To jest z chwilą, kiedy ktoś przekroczył granicę dla przymusu ubezpieczeniowego postawionej, pozostawia mu się możność drogą dobrowolnych ubezpieczeń istniejące ubezpieczenie dalej kontynuować.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#PTadeuszDymowski">To jest koniecznym wprost warunkiem, warunkiem sine qua mon spełnienia tych żądań, jakie wytknięte zostały ubezpieczeniom społecznym. Dzięki takiej redakcji udałoby się jednocześnie uniknąć jednego wielkiego lapsusu, który wkradł się do tej ustawy w art. 4. Podczas gdy chcemy wszystkich uszczęśliwić kasami chorych, robimy bowiem wyjątek dla urzędników państwowych pierwszej drugiej kategorji oraz dla dyrektorów i prokurentów, którzy pobierają więcej niż 24.000 mk. Czy to logiczne? Z jednej strony obejmujemy wszystkich, ale jeżeli ktoś jest dzielnym pracownikiem i został dyrektorem, czy prokurentem, wtedy stosujemy do niego jakieś inne prawo, bo inni mają prawo ubezpieczać się ad infinitum, choćby nie wiem ile miljonów zarabiali, a tylko dyrektorowie, prokurenci lub urzędnicy państwowi pierwszej i drugiej kategorii mogą być ubezpieczeni tylko w wypadkach, jeżeli pobierają mniej aniżeli 24.000 mk. Jeżeli dla wszystkich mają być równe prawa, to wyjątku robić nie należy. Przy proponowanej przeżeranie redakcji artykuł 4 dałby, się zupełnie skreślić. Proponuję zatem skreślenie tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#PTadeuszDymowski">W sprawie art. 21 podzielam pogląd mniejszości Komisji Ochrony Pracy co do ustalenia 14 grup zarobkowych, wobec czego odpowiednie poprawki, proponowane przez mniejszość komisji, będą również przez nasz klub popierane.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#PTadeuszDymowski">W sprawę art. 24 jesteśmy innego zdania niż mniejszość Komisji Ochrony Pracy. Komisja proponuje skreślenie t. zw. okresu próby. Teoretycznie rzecz biorąc, nie powinno być żadnego okresu próby, bo jeżeli stwarzamy ubezpieczenia, to przecież powinny one zabezpieczać każdego od wypadku choroby, tymczasem my tutaj robimy pewien wyłom przez to, że dajemy ubezpieczenia dopiero od czwartego dnia. Ale tem wyłom podyktowany jest względem praktyczności, względami techniki ubezpieczeniowej. Dzisiaj istnieje wiele rodzajów ubezpieczeń, które muszą być ujęte pewnym okresem próby, czy też innym rygorem, który zapobiegałby symulacji i dawałby gwarancję, że te wypadki są prawdziwe, że są losowe, tak jak teoretycznie być powinny. Przy chorobach, przy ogniu oraz w innych wypadkach istnieje możność ich sprowokowania. Dlatego też technika ubezpieczeniowa stara! się przewidzieć takie środki, któreby paraliżowały możność prowokowania, względnie osłabiałyby efekt spowodowany taką prowokacją. Tak w wypadkach ubezpieczeń od ognia pewną część zabezpieczania powinien przejąć ubezpieczający się; pozatem istnieją surowe kary na tych, którzy samowolnie wypadki takie sprowokowali. Analogicznie i w danym wypadku istnieć muszą pewne techniczne środki, któreby zabezpieczyły od symulacji lub samowoli. W wypadkach choroby symulacja jest bardzo częstem zjawiskiem.</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#PTadeuszDymowski">Występuje ona tem silniej, im krótszy jest okres próby, lub im większe wynagrodzenie pobiera ubezpieczony w razie choroby. Gdyby ubezpieczonemu w razie choroby wypłacania 100% jego zarobku lub więcej, to możemy być pewni, że wypadki chorób wzmogą się o 30 lub więcej %. To samo jest w innych wypadkach. Bądź co bądź musi być tutaj koniecznie zachowany pewien okres próby — to jest jedno, a po drugie nie można dawać 100% zarobku tym, którzy są chorzy, chociaż może z czasem wolno by było dać im prawo do większych rent, ale nigdy w pierwszych dniach, lub w ciągu pierwszych tygodni choroby. Dzięki temu okresowi próby możemy zabezpieczyć się od tej symulacji. Gdyby nasze społeczeństwo było wyrobione, gdyby wartość moralna naszego społeczeństwa była tak wysoka, że moglibyśmy ryzykować ten środek, wtedy tylko zgodziłbym się na taki eksperyment. Tymczasem wyżej kulturalnie stojące narody nie zaryzykowały jeszcze tego środka i dlatego my nie możemy sobie na to pozwolić, gdyż to zakwestionowałoby wogóle byt Kas Chorych i obciążyłoby całe społeczeństwo na korzyść tych, którzy żerują, którzy pragną kosztem innych kieszenie swoje nabić. Dlatego też nie podzielamy poglądów mniejszości komisji i głosować będziemy przeciw tej poprawce.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#PTadeuszDymowski">W sprawie art. 25. Tutaj chodzi o poprawki, któreby jaśniej wyrażały to, o co projektodawcy idzie. Otóż co do ustępu „a” i co do ustępu „b” przyjmujemy poprawki Komisji Przemysłowo-Handlowej. Co do ustępu „b” pragnąłbym jeszcze tylko jaśniej tę rzecz wyrazić. Skreślając słowa „to samo za pomoc lekarską w szpitalu”, proponuję dodać między słowem „udzieloną” i „pomoc” słowo: „wszelką”. Natomiast ze względów zasadniczych jestem przeciwny poprawkom Komisji Przemysłowo-Handlowej do punktu „d” art. 25.</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#PTadeuszDymowski">W sprawie art. 44. Jestem przeciwny poprawkom, proponowanym przez Komisję Zdrowia, po pierwsze ponieważ dalsze paragrafy tę sprawę wyjaśniają, a po drugie, ponieważ nie widzę możności, żeby sprawę przesądzać w ten sposób, ażeby robić pewien wyłom na korzyść organizacji lekarskich. Jest to niebezpieczny prejudykat dla Kas Chorych, który może być później wyzyskany przy wszelkich zatargach (a zatargi między lekarzami a Kasą Chorych będą nieuniknione), z ogromną szkodą dla Kas Chorych. A ponieważ nam chodzi przedewszystkiem nie o organizacje lekarskie i nie o lekarzy, ale o słabych ekonomicznie, których chcemy zabezpieczyć kasą chorych, przeto musimy kasy chorych tak ukształtować, ażeby jaknajdalej usunąć możność ich skrzywdzenia.</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#PTadeuszDymowski">W sprawie art. 50. Jestem za skreśleniem tego artykułu. Owszem zgadzam się, aby ciężary, jakie powstaną wskutek powołania do życia takiej instytucji, były dzielone przez jaknajwiększą ilość partycypantów. Ostatnio doszliśmy nawet do tego, że mamy aż czterech partycypantów przy ubezpieczeniach społecznych: rząd, gminę, ubezpieczonego i pracodawcę. Ale to się spotyka wtedy, kiedy mamy do czynienia już z całokształtem ubezpieczeń, z instytucją obejmującą wszystkie gałęzie ubezpieczeń. Ale kiedy mamy do czynienia z jedną tylko instytucją, z instytucją ubezpieczenia tylko od choroby, to tu brać aż trzech partycypantów nie należy. Jabym zresztą zgodził się na trzech partycypantów, ale takich, którzy partycypują w równej mierze we wszystkich kosztach: państwo, pracodawca i ubezpieczony. Nawet gdyby każden z nich partycypował w jednej trzeciej, lub dwaj w dwóch piątych, a pozostały w jednej piątej ogólnych kosztów ubezpieczeń, to i na to jeszcze bym się zgodził. Ale w projekcie ustawy mamy do czynienia z wyłomem, uczynionym tylko na rzecz pewnego rodzaju świadczeń; wyeliminowano parę świadczeń głównie z zakresu zabezpieczenia macierzyństwa i te świadczenia przerzucono na barki Skarbu Państwa. Oprócz tego przewidziany jest rozrachunek między ka-są i Państwem. Takie postawienie sprawy więcej energii, czasu i kosztów wyniesie, aniżeli ta rzecz wogóle jest warta. Jeśli brak funduszów na zapoczątkowanie ubezpieczeń, to możemy wnieść jeszcze jedną nowelę i tytułem zaliczki dać kasie chorych jeszcze 5 czy 10 milionów marek, lecz nie należy wprowadzać tego zjawiska, aby jakiekolwiek specyficzne świadczenia były wyeliminowane i na barki Państwa rzucone. Państwo będzie miało w przyszłości jeszcze bardzo dużo ciężarów do ponoszenia. Mamy jeszcze do wprowadzenia wiele rozmaitych projektów ubezpieczeniowych. Dlatego też siły Państwa zachowajmy lepiej na przyszłość. Dziś skarb nasz jest pusty, przeto lepiej starajmy się wystarczyć sobie temi siłami, jakie są zasadniczo przewidziane, t. j. siłami tylko pracodawców i ubezpieczonych. A potem przy realizowaniu, przypuszczam w niedalekiej przyszłości, dalszych rodzajów ubezpieczeń, możemy pociągnąć gminę i Państwo do partycypacji w kosztach. Dlatego też proponuję skreślić art. 50.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#PTadeuszDymowski">Wreszcie co do art. 57, to podzielam w zupełności motywy Komisji Przemysłowo Handlowej, które przemawiają za tem, ażeby przyjąć proponowane przez nią poprawki.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#PTadeuszDymowski">Otóż są to najważniejsze poprawki, jakie można zaproponować. Natomiast wiele innych, mniej ważnych, możemy sobie oszczędzić, a to z tego względu, ażeby przedłożoną nam ustawę jak najprędzej w życie wprowadzić. Im wcześniej zadokumentujemy, że zdobyliśmy się na tak ważny akt, tem większe będzie to miało skutki nie tylko na zwiększenie się wydajności pracy i pomoc słabym ekonomicznie, o co nam przedewszystkiem chodzi, ale i ze względów politycznych, ze względu również i na plebiscyty. Takie same znaczenie będzie miała rezolucja, którą proponuję, bo rezolucja ta odzwierciedla te uczucia i myśli, jakie powinniśmy żywić w tej chwili, kiedy uchwalamy zasady tak wielkiego problematu, jakim jest prawodawstwo ubezpieczeń społecznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczyć rozprawę do jutra i przystąpić do wniosków nagłych. Nadeszły następujące przedłożenia rządowe, które proponują według zwyczaju w pierwszym czytaniu bez dyskusji odesłać do odpowiednich Komisji.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#Marszałek">Projekt ustawy Ministerstwa Sprawiedliwości o taksie dla notariuszów, odsyłam do Komisji! Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Projekt ustawy Ministerstwa Sprawiedliwości o przywróceniu praw majątkowych unitom, odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#Marszałek">Projekt ustawy Ministerstwa Skarbu w sprawie zmiany artykułu 1 ustawy z dn. 27 stycznia 1920 r. (Dziennik Ustaw nr. 7 pozycja 47) w przedmiocie przyznania nadzwyczajnego dodatku drożyźnianego, odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#Marszałek">Projekt ustawy Ministerstwa Skarbu w przedmiocie uzupełnienia ustawy z dn. 13 lutego 1920 r. dotyczącej emisji biletów P. K. K. Pożyczek, odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#Marszałek">Nagły wniosek p. Godka i tow. Z. L. N. w sprawie rekonstrukcji; i uruchomienia linii kolejowej Borki Wielkie — Skałat — Grzymałów, odsyłam do Komisji! Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#Marszałek">Nagły wniosek pp. Gdyka, Fiołki, Bigońskiego i innych z Narodowo-Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego w sprawie jak najszybszego zaaprowidowania Pomorza w tłuszcz, mięso, mleko i opał, odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej i Opałowej.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#Marszałek">Wreszcie wniosek nagły pp. Załuski, Anusza i innych posłów w sprawie lokalu dla głównej składnicy armii Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#Marszałek">Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Załuska.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PZałuska">Wysoka Izbo! Wielotysięczna armia Rzeczypospolitej dotychczas niema lokalu -na główną składnicę sanitarną. Właściwie dotychczas jeszcze główna składnica sanitarna jest urządzona kątem po najrozmaitszych lokalach miasta Warszawy. W tych dniach objeżdżałem te lokale — jest ich 6 czy 7. Ekspedycja mieści się gdzieindziej, skład materiałów aptecznych gdzieindziej, skład materiałów opatrunkowych jest jeszcze gdzieindziej. Przedmioty chirurgiczne, łóżka i inne przedmioty urządzeń szpitalnych są znowu w innych dzielnicach miasta. Dzięki usilnym staraniom Komisji Wojskowej udało się po wielomiesięcznych zabiegach uzyskać dla składu głównego sanitarnego dobre baraki na Powązkach, lecz stwierdzić tu należy, że lokal ten, wydzielony przez komisję mi ni ster ja Inną, swojemi rozmiarami zgoła nie odpowiada potrzebom.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PZałuska">Proszę Wysokiej Izby, wskutek tego, że główna składnica sanitarna nie ma dostatecznego centralnego lokalu, armia ponosi nieobliczalne szkody, mianowicie urządzenia sanitarne i przedmioty lekarskie, które przychodzą z zagranicy, nie mają pomieszczenia i pozostają w wagonach nie rozpakowane w ciągu wielu tygodni i nieraz w ciągu wielu miesięcy. Wskutek tego oczywiście ekspedycja materiałów opatrunkowych oraz lekarstw jest opóźniona, co w sposób fatalny odbija się ma stanie zdrowotnym armii.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PZałuska">Otóż łącznie z kolegami wszystkich innych klubów zwracam się do Wysokiej Izby, 1 ucząc na jednomyślne poparcie, ażeby zechciała uchwalić wniosek do Rządu o przeznaczenie o odpowiednich rozmiarach lokalu dla głównego składu materiałów aptecznych, leków i urządzeń sanitarnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Przeciw nagłości nikt głosu nie żąda. Proszę Posłów, którzy są za nagłością, ażeby zechcieli powstać z miejsc. Nagłość jednogłośnie przyjęta. Proponuję sprawę odesłać do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Proponuje następne posiedzenie odbyć jutro o godz. 4 po poł. z następującym porządkiem dziennym.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">1. Sprawozdanie Komisji Rolnej o wniosku nagłym p. M. Janeczka i innych w sprawie uregulowania cen za buraki cukrowe (dr. nr. 1624 i 1524).</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#Marszałek">2. Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej w przedmiocie projektu ustawy o przedsiębiorstwach, trudniących się czynnościami bankierskiemi (druk nr. 1548 i 1428).</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#Marszałek">3. Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Ochrony Pracy o Kasach Chorych (druk nr. 1137).</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#Marszałek">4. Sprawozdanie Komisji Rolnej (druk nr. 1549) w przedmiocie:</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#Marszałek">a) projektu ustawy Głównego Urzędu Ziemskiego o likwidacji serwitutów na terenie b. Królestwa Kongresowego (druk nr. 1200);</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#Marszałek">b) projektu ustawy o likwidacji serwitutów na terenie b. Królestwa Kongresowego, opracowanego przez Podkomisję Rolną.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#Marszałek">Porządek dzienny przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 20 w)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>