text_structure.xml 396 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Wicemarszałek Sejmu Tadeusz Schaetzel.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jako sekretarze zasiadają pp. Długosz i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Tarnowski.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszałekSchaetzel">Protokół 71 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszałekSchaetzel">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Celewicz, Kuźmowycz, Myśliński, Pełeński, Smoczkiewicz i Wolański.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszałekSchaetzel">Uzyskali urlop posłowie: Starzak i Wojciechowski na 1 dzień, Hermanowicz, Mincberg i Sowiński na 2 dni, Krzeczunowicz i Maleszewski na 3 dni, Smoczkiewicz na 6 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WicemarszałekSchaetzel">P. Kobyłecki prosi Izbę o udzielenie urlopu zdrowotnego na 8 dni. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba urlopu udzieliła. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WicemarszałekSchaetzel">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WicemarszałekSchaetzel">1) Juliusza Dudzińskiego w sprawie zmiany ustawy o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach (druk nr 675), 2) Dominika Dratwę w sprawie zmiany ustawy z dnia 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego (druk nr 676) — proponuję projekty te odesłać do Komisji Administracyjno - Samorządowej;</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#WicemarszałekSchaetzel">3) Wincentego Hylę w sprawie zmian w ustawie z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej (druk nr 677) — proponuję projekt ten odesłać do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba zgodziła się na moje propozycje. Sprzeciwu nie słyszę. Projekty te przekażę Panom Przewodniczącym wymienionych komisyj.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#WicemarszałekSchaetzel">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1938/39 (druk nr 700) — rozprawa szczegółowa nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — sprawozdawca p. Pochmarski.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#WicemarszałekSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Budżetowej przedkładam Wysokiej Izbie z wnioskiem o przyjęcie preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, obejmujący po stronie dochodów 32.043.000 zł, a po stronie wydatków 376.145.520 zł. W stosunku do zeszłorocznego budżetu podwyżka wynosi 20.488.240 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PPochmarski">Już we wniosku Rządu pierwotnie była podwyżka 13.488.240 zł, z czego gros, bo 10.771.400 zł przeznaczonych zostało na szkolnictwo ogólnokształcące, a to na zwiększenie etatów nauczycieli szkół powszechnych o dalszych 4.000 (dotąd jest 6.000) i o 500 etatów w szkołach średnich ogólnokształcących oraz na odpowiednie zwiększenie ilości godzin nadliczbowych i kontraktowych. Resztę przeznaczono na inne działy i potrzeby resortu oświatowego. Uzyskana w wyniku prac komisji dalsza podwyżka na zasadzie inicjatywy poselskiej uzgodnionej z Rządem wynosi 7.000.000 zł, z czego ma pójść 5.700.000 zł na wypłatę dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli szkół powszechnych w gminach wiejskich, 500.000 zł na szkolnictwo rolnicze, 300.000 zł na oświatę pozaszkolną, nadto w wydatkach nadzwyczajnych 500.000 zł na budowę kliniki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w szczególności na budowę kliniki laryngologicznej, której obecny stan urąga wszelkim wymaganiom higieny i kultury. Zaznaczywszy tych kilka cyfr w związku z uzyskaną nadwyżką, w bliższe szczegóły budżetu w tej chwili wchodzić nie będę, są one zawarte szczegółowo i w preliminarzu i w sprawozdaniu z Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PPochmarski">Na otwarcie dzisiejszej debaty poświęconej ogólnym zagadnieniom i potrzebom oświaty w Polsce ograniczę się jedynie do kil ku ważniejszych problemów, poruszonych w Komisji Budżetowej, oraz do kilku zasadniczych zagadnień z dziedziny oświatowo-wychowawczej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PPochmarski">W dyskusji na Komisji Budżetowej wśród szeregu spraw wysunęła się na pierwszy plan sprawa o zasadniczym społeczno-państwowym znaczeniu — sprawa pokrzywdzenia wsi i w ogóle niezamożnej ludności pracującej w dostępie jej młodzieży do szkół średnich i wyższych. Poza oświetleniem tej sprawy w referacie szereg posłów, jak pp. Długosz, Hyla, Ostafin, Wełykanowicz i inni, poświęciło jej szczególną uwagę. P. Ostafin, mówiąc o tym, wyraził się słusznie, że sprawa ta jest wielką krzywdą, uczynioną Polsce, bo ogałaca naród polski i Państwo z elementów żywotnych i twórczych, idących z, ludu. Podkreślę przy tym jedną rzecz znamienną, że żaden z posłów nie przypisywał tego faktu reformie szkolnej, jak to czyni się dzisiaj bardzo pochopnie w opinii publicznej. Przypisywano to utrudnienie dostępu młodzieży wiejskiej i robotniczej do gimnazjów i szkół wyższych przede wszystkim faktowi istnienia opłat szkolnych i studenckich.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PPochmarski">W związku z tym Komisja Budżetowa ponawia rezolucję, przedłożoną właśnie Wysokiej Izbie, a zwracającą się do Rządu o bezwzględne poddanie rewizji sprawy opłat szkolnych i studenckich w szkołach średnich i wyższych. Wiadomo przecież dobrze, że nawet, gdy dawniej istniało tylko małe dydactrum 20–40 zł, czy też jak dawniej w Małopolsce 40 koron, to nawet ta oplata, jeśli ją musiał uczeń ze wsi zapłacić, decydowała o jego losie, bo ojciec odbierał go wtedy ze szkoły. A cóż mówić o obecnej opłacie 200 zł. To decyduje o tym, że nie posyła się ze wsi dzieci do szkoły średniej i to jest przede wszystkim ta największa zapora.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PPochmarski">W uzupełnieniu tej sprawy, a zarazem dla sprostowania mylnie podanych przez prasę szczegółów z mojego referatu w komisji i to w związku z cyfrowym naświetleniem, wyjaśniam, że podane przeze mnie cyfry, świadczące o jaskrawym pokrzywdzeniu wsi, dotyczyły nie ogółu ludności wiejskiej, ale warstwy ekonomicznie na wsi najsłabszej, t. j. małorolnych, poniżej 6 ha, co wyraźnie zaznaczyłem w referacie, i do tej młodzieży — i to w stosunku do ilości tych dzieci w pierwszej klasie szkoły powszechnej — 1 odnoszą się te znikome odsetki dzieci małorolnych: w gimnazjach 0,5%, a w szkołach wyższych 0,2%.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PPochmarski">Jako drugą z kolei wysunięto w dyskusji sprawę budownictwa szkolnego. W bardzo jaskrawych słowach p. Zubrzycki namalował sytuację w tej dziedzinie, specjalnie na terenie kuratorium krakowskiego, gdzie dla pokrycia najpilniejszych potrzeb w zakresie budowy szkół powszechnych potrzeba 2.760.000 zł, na co okręgowy zarząd Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych ma zaledwie pół miliona i to licząc już na poważną dotację zarządu głównego. Stawialiśmy wnioski o wstawienie na ten cel do budżetu, p. Zubrzycki 4 miliony zł, ja jako referent 2 miliony zł; ale ta podwyżka jako nieuzgodniona z Rządem nie została wprowadzona. I w rezultacie w dziale 4 § 12 dalej widnieje mizerna kwota na budowę szkół powszechnych, wynosząca 50.000 zł. Prawda, że Rząd tę sprawę ruszył z miejsca w innej formie, przez dotowanie w poszczególnych województwach co roku po milion złotych na budowę po 100 szkół im. Marszałka Piłsudskiego, w roku ubiegłym w województwie wileńskim, a obecnie w nowogródzkim i poleskim. Inne ziemie, jak białostocka, także czekają na podobną pomoc. Zaznaczyć jednak należy, że pieniądze, dawane do dyspozycji Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych, mają inne, skuteczniejsze działanie, ponieważ Towarzystwo opłaca tylko 25% kosztów budowy szkoły, a dla reszty muszą być uruchomione poważne kapitały ze źródeł publicznych. Akcja ze strony Rządu, w szczególności biorąc pod uwagę, że społeczeństwo, samorządy, komitety obywatelskie chcą budować, obcą także jak najwięcej tutaj przyczynić się, winna iść w tym kierunku, aby Minister Skarbu poprzez banki państwowe stworzył warunki kredytu również dla budownictwa szkół powszechnych. To niewątpliwie sprawę popchnęłoby naprzód. I przede wszystkim należało by sobie życzyć, żeby w całej pełni można było realizować nakreślony przez p. Ministra plan budowania co roku po 5.000 izb, bo ten plan już w roku ubiegłym się załamał.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PPochmarski">Pamiętać zaś trzeba, że w niedługim stosunkowo czasie musimy wybudować najmniej 40.000 izb, ażeby dojść do poziomu potrzebnego.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PPochmarski">W związku ze sprawą szkolnictwa na wsi omawiana była sprawa szkolnictwa rolniczego. Sprawa ta, coprawda pomału, idzie naprzód. W ostatnich latach przybyło szereg szkół. Przed dwoma laty było ich zaledwie 167, teraz mamy 208, młodzieży przybywa, ale wszystko to jest bardzo skromne wobec tego, że Polska jest państwem rolniczym i jej mocarstwowość w dużej mierze zależy od rozwoju gospodarki rolnej, o której się ciągle mówi, że musi być nowoczesną, że musi iść naprzód i rozwijać się. Sprawę tę poruszyli w dyskusji budżetowej pp. Hyla, Długosz, Ostafin, Hutten-Czapski, popierając wniosek referenta o podniesienie budżetu na szkolnictwo rolnicze, w rezultacie czego jest zaproponowana przez komisję podwyżka o 500.000 zł. Ale mimo wszystko daleko jesteśmy od tej chwili, kiedy to Sejm polski 20 lip ca 1920 r. na wniosek p. posłanki Dziubińskiej w podniosłym nastroju uchwalił, że do roku 1940 w każdym powiecie będą po 2 szkoły ludowe, jedna żeńska, jedna męska. Do tej liczby, licząc podwójnie powiaty, bo po 2 szkoły w każdym powiecie — 528, jest bardzo daleko, szkół bowiem rolniczych o typie ludowym mamy zaledwie około 150.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PPochmarski">Również sprawie szkolnictwa zawodowego poświęcili uwagę pp. Sikorski, Jahoda-Żółtowski, Bakon, Krzeczunowicz. Poruszyli oni przede wszystkim sprawę szkodnictwa dokształcającego, oświaty pozaszkolnej, kursów handlowych dla ludności rolniczej oraz ciężkie położenie szkolnictwa dokształcającego, a specjalnie nauczycielstwa, które nawet w pewnych miejscowościach w tej chwili nie pobiera uposażenia.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PPochmarski">Osobno poświęcono również uwagę także sprawom z dziedziny kulturalno-naukowej, na co jak wiadomo zawsze tak mało czasu nam zostaje. P. Hoffman i p. posłanka Pełczyńska poruszyli sprawę uporządkowania bibliotekarstwa, sprawę bibliotek w Polsce oraz sprawę reaktywowania wydziału bibliotekarskiego. Poruszano ponadto sprawę instytucji kulturalno-naukowych poza granicami Polski, w szczególności sprawę Biblioteki Polskiej w Paryżu, która ma tak poważne znaczenie w dziedzinie reprezentowania naszej kultury za granicą od szeregu lat, od czasów Mickiewicza. Jeżeli chodzi o inne sprawy z dziedziny kulturalno-oświatowej, poświęciłem im uwagę obszerniejszą także w swoim referacie, podkreślając, iż za mało zwraca się na to uwagi, że kształcenie i wychowywanie odbywa się w społeczeństwie nie tylko przez szkołę. Chociaż bowiem szkoła siłą faktu wysunięta jest na czoło, to jednak wychowanie odbywa się i na drugim torze, na torze oświatowym, przez wszystkie elementy pracy oświatowej, poczynając od czytelń i bibliotek, kończąc na teatrach, filmie i radio. I na tę wielką dziedzinę w budżecie, wynoszącym z górą 370 milionów zł, mamy zaledwie 4 miliony zł, wstawione w budżecie oświaty. Wprawdzie są pozycje na cele kulturalne i wydawnicze rozrzucone po innych budżetach — podniósł w tej sprawie niedawno głośny alarm prof. Romer, lecz pieniądze te nie są wydawane planowo. Potrzebną jest tutaj jakaś centrala, jakaś wspólna wyższa instancja, która by ustalała hierarchię potrzeb w dziedzinie kulturalnej. Nie można np. pozwolić sobie na taką sytuację, iż mamy ten dobry czy mniej dobry — bo różnie piszą — reprezentacyjny balet polski za granicą, a nie możemy na właściwym poziomie utrzymać upadającej opery w stolicy Państwa. To są rzeczy niedopuszczalne. W związku z tym zauważę, że należy zasadniczo zająć się zagadnieniem teatru zarówno w Warszawie, jak i w całej Polsce. Teatry te należałoby podzielić na trzy zasadnicze grupy: 1) teatry państwowe w stolicy, obejmujące operę, teatr dramatyczny, teatr szkolny i teatr młodych, jako ognisko młodej twórczości, 2) teatry społeczne, subwencjonowane przez samorządy i instytucje i 3) teatry rozrywkowo-artystyczne, pozostawione inicjatywie prywatnej, niechaj tutaj odbywa się swobodne współzawodnictwo w dziedzinie szerzenia kultury artystycznej. W rezultacie Państwo musi na pewne tylko pozycje skoncentrować wysiłek finansowy, który, jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkie kwoty, jest dość poważny. Tym bardziej należy wziąć pod uwagę celowość tych kwot, gdy się równocześnie uwzględni sytuację teatrów i chórów ludowych. W porównaniu do milionowych kwot, które idą na teatry w miastach dla sfer burżuazyjno-inteligenckich, to na teatry i chóry ludowe wydatkuje się zaledwie 150.000 zł, z czego Państwo łoży zaledwie 15.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PPochmarski">W. ogóle sprawa oświaty pozaszkolnej jest ciągle otwarta. Obecnie wchodzi ona w pewną fazę konkretniejszą, a to w dziedzinie dokształcania młodzieży przedpoborowej, która to sprawa może pójdzie raźniej wobec tego, że udało się na ten cel uzyskać powiększenie kredytu o 300.000 zł, chociaż wniosek mój, jako referenta, opiewał na 500.000 zł, bo na tyle są obliczone potrzeby w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PPochmarski">Szeroko była omawiana w komisji sprawa wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego wobec tego, że w tym zakresie wkracza obecnie nowy czynnik, organizujący to zagadnienie na innych podstawach. Jak wiadomo, przysposobienie wojskowe staje się teraz przedmiotem nauki w szkołach średnich, a na poziomie szkolnictwa wyższego akademickiego przysposobienie wojskowe ujęte jest w formę legij akademickich. Poza tym, jak Panowie wiedzą, między szkołą średnią a studiami wyższymi młodzież musi najpierw odbyć kilkutygodniową pracę w hufcach junackich, potem skróconą, 12-sto miesięczną służbę wojskową. To postawienie sprawy przyczyni się w pewnej mierze do uporządkowania także zagadnienia młodzieżowego.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PPochmarski">W związku z tym nadmienię, że na zapytanie p. Hyli, co się dzieje z przysposobieniem wojskowym na terenie wsi, p. generał Olszyna-Wilczyński wyjaśnił, że sprawa ta wymaga uruchomienia co najmniej 6 milionów zł, by tylko wejść ze wszystkimi urządzeniami na wieś. A tymczasem cały budżet Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego wynosi nie całych 7 milionów zł, co jest niepokojąco mało w stosunku do tych kwot, jakie najbliżsi sąsiedzi nasi dają na te cele.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PPochmarski">Tu nawiasowo zauważę, że ustał już zwyczaj wyrzucanie pieniędzy na wspaniałe pałace sportowe, że obecnie już się zaczyna te rzeczy oszczędniej traktować, bardziej celowo. Może więc z czasem rychlej przyjdzie kolej na skończenie przez Państwo pomnikowego gmachu, pomyślanego zasadniczo jako uczelnia, poświęcona wychowaniu fizycznemu i przysposobieniu wojskowemu, którąśmy zaczęli wznosić w Oleandrach krakowskich. Przecież to już na drugi rok wypada 25 rocznica wymarszu kadrówki, a dotychczas w budżecie Państwa pomoc na rzecz tej budowy nie zaznaczyła się groszem. Dlatego apeluję do Pana Ministra, by tej sprawie poświęcił uwagę i w porozumieniu z Ministrem Spraw Wojskowych spowodował na przyszłość wprowadzenie do budżetu pewnej kwoty na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PPochmarski">Uwagę komisji zajęły również sprawy wyznaniowe, gorąco poruszane w szczególności przez pp. Tymoszenkę i Skrypnyka odnośnie do wyznania prawosławnego i przyśpieszenia zwołania soboru prawosławnego. Wiele gorącej temperatury wniosła sprawa, poruszona przez p. Wojciechowskiego w związku ze znanym stanowiskiem ks. Metropolity Szeptyckiego w sprawie udziału wojska w święcie Jordanu. Sprawa ta przeniosła się potem po gorącej debacie w Komisji Budżetowej na teren plenarny do dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i mam to przekonanie, że może się nawet lepiej stało, że doznała ona — że tak powiem — wyładowania, to bowiem może doprowadzić na zasadzie szczerości stawiania kwestii do potrzebnych wzajemnych wyjaśnień i obopólnego starania o ostateczną normalizację stosunków polsko-ukraińskich opartych o wzajemne zaufanie. Zaznaczę jednak w związku z tą sprawą, że bez względu na to, jakie będą akcenty w tej sprawie, z lewej czy z prawej strony, to jednak my, żołnierze i ludzie obozu Józefa Piłsudskiego, pomni kierunku marszu, jaki Józef Piłsudski Polsce wskazał w walkach wspólnych armii polskiej ramię w ramię z ukraińskimi wojskami Petlury, pomni tego kierunku — budować pragniemy Polskę potężną, wielką, nie na ciasnym szowinizmie opartą, ale na sile kultury i idei polskiej, w promieniach której możliwe będzie zarówno trwałe zabezpieczenie wiekowego polskiego stanu posiadania na kresach, jak też swobodny rozwój, konstytucyjnie zagwarantowany, dla narodów ukraińskiego i białoruskiego oraz możność nie tylko współżycia, ale i współpracy dla dobra wspólnej Ojczyzny, jaką jest Rzeczpospolita Polska, Tylko na drodze ogólnej normalizacji będzie można mówić o normalizacji również w dziedzinie szkolnictwa mniejszościowego. Sprawa jest trudna i skomplikowana. W związku z wnioskiem p. Wełykanowicza będziemy próbowali znaleźć platformę dla ustalenia, znormalizowania stosunków iw tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PPochmarski">W związku z zagadnieniem mniejszościowym poruszona została również sprawa żydowska w przemówieniu p. Sommersteina w odniesieniu do sprawy tzw. ghetta ławkowego w wyższych uczelniach, co do której to sprawy zdania w komisji były podzielone. Góruje jednak przekonanie, że problem żydowski, jako problem skomplikowany, a zarazem długofalowy, wymagający załatwienia ewolucyjnego, zarówno na terenie międzynarodowym, jak i celowej akcji Rządu Polskiego, czego właśnie jesteśmy świadkami, nie powinien i nie może być spychany na barki młodzieży ze szkodą dla samej młodzieży, jak też dla nauki. Gdy się przypomni związane z tym incydenty, podrywanie autorytetu władz uniwersyteckich, jak też profesorów, to z przykrością stwierdzić należy, że te rzeczy mogą doprowadzić do zamętu i zupełnego zanarchizowania podstaw życia i jego prawnego porządku.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PPochmarski">Jeszcze tylko trzy sprawy zasadniczego znaczenia poruszę. Pierwsza to sprawa reformy szkolnej. Z różnych stron słyszy się podnoszone żądania cofnięcia reformy szkolnej, a przynajmniej jej nowelizacji. Płynie to stąd, że równocześnie z kryzysem, który jest tłem całej rzeczy, wytworzył się u rodziców, posyłających dzieci do szkoły, jakiś uraz psychiczny w stosunku do reformy. Wszystko, co jest złe, przypisuje się reformie. Gdy wspomniałem na Komisji Budżetowej o pewnych niedomaganiach i błędach tej ustawy, to w prasie, w niektórych dziennikach, dano wyraz radości, że oto jeden z ustawodawców, którzy uchwalili tę ustawę, wytyka jej błędy i już się wycofuje ze swego stanowiska. Tak, jakby nie było dobrym prawem a nawet obowiązkiem ustawodawcy, by z doświadczenia wyciągał wnioski, by sam był zdolny do korektury swoich posunięć, czy sądów, gdy życie tego zażąda. Jasne jest bowiem, że ustawodawca nie może być doktrynę rem i ślepo trzymać się jakiejś formy tylko dlatego, że ją raz uchwalił.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PPochmarski">Jeżeli jednak podniosłem takie czy inne niedomagania czy błędy ustawy o ustroju szkolnym, to nie dlatego, żebym był zwolennikiem cofania reformy szkolnej. Byłby to dzisiaj krok szalony, bo wtedy dopiero powstałby zupełny chaos i zamęt, zupełne rozmontowanie całej machiny szkolnej, gdybyśmy chcieli wszystko na nowo przywracać. Jest to rzecz niemożliwa. Powtóre byłoby to przekreśleniem zasadniczej idei tej zdobyczy, jaką wniosła w życie Polski reforma szkolna. Było to bowiem konieczne dla Polski, ażeby inteligencję polską, tę inteligencję pionierską, odbiurokratyzować, by młodzież wytrącić z tradycjonalnego nastawienia w kierunku kariery urzędniczej, a w najlepszym wypadku np. adwokackiej, lekarskiej, rzadziej inżynierskiej, by pchnąć tę młodzież na drogę zainteresowań gospodarczych przez skierowanie choć części jej do szkół zawodowych, handlowych czy techniczno-przemysłowych, co już zaczyna się dokonywać. Typ konsumenta trzeba zmienić na typ producenta, tj. wytwórcę tych nowych wartości gospodarczych. Na takiego człowieka czeka dzisiaj Polska, budująca C. O. P. i inne dzieła gospodarcze. Że przyszedł kryzys, że zabrakło pieniędzy, to nie wina ustawodawcy. Nie przewidywało się tej sprawy. Za szybkie — co prawda — było tempo, sześć lat to jest za mało czasu na dokonanie tak wielkiego dzieła. Nadto programy nie były gotowe, a to jest też duża luka. Dlatego sądzę, iż można mówić o korekturze i wyciągnięciu pewnych wniosków dla korektury, ale o tym, by wstecz zawrócić, by wrócić do jakiegoś innego poziomu szkolnie twa powszechnego nie może być mowy. Jedynie można iść naprzód. Dać więcej etatów i dać więcej izb szkolnych, dojść do tego poziomu, żeby w każdej gminie była szkoła powszechna wyżej zorganizowana. To nie jest tak niemożliwe i kwoty na to muszą się znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PPochmarski">W związku z tym zaznaczę, że sprawa bezrobocia kandydatów na nauczycieli szkół powszechnych przestanie już niebawem istnieć, bo z preliminowanych tegorocznych 10.000 etatów, jakie Polska dostaje, będzie można ich do pracy wciągnąć według ustalonej kolejności. W każdym wypadku nawet zachodzi niebezpieczeństwo, że może wytworzyć się próżnia, bo do liceów pedagogicznych w liczbie 36 i do 11 pedagogiów stosunkowo niewiele poszło młodzieży, razem zaledwie 2.871, a ta młodzież dopiero za 3 lata będzie mogła pracować. Dlatego trzeba gorąco apelować, ażeby młodzież szła do liceów pedagogicznych i nie bała się bezrobocia, bo ono już niedługo na tym odcinku będzie zlikwidowane.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PPochmarski">Sprawa programów, sprawa ich rewizji jest również rzeczą bardzo ważną. Te trzy odrębne cykle programowe, które dzielą szkolnictwo ogólnokształcące na szkolnictwo powszechne, na szkolnictwo średnie niższe, gimnazjalne i wyższe licealne, stwarzają pewne trudności w powiązaniu w zwartą całość programów, a przede wszystkim powodują to, że młodzież ze szkół powszechnych nie przychodzi przygotowana jak należy do szkół gimnazjalnych. Można zatem mówić tylko o lepszej podbudowie klasy V i VI szkoły powszechnej i bardziej celowym związaniu programowym w jedną całość dydaktyczno wychowawczą gimnazjów i liceów tak, ażeby tej młodzieży chłopskiej i robotniczej, kończącej szkołę powszechną, nie zamykać drogi do gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PPochmarski">Można i należy zatem mówić o rewizji samych programów, ale także należy mówić o rewizji metodyki nauczania. Obecna metoda dydaktyczna i wychowawcza pod niejednym względem staje się niezgodna z charakterem narodowym polskim, metoda wychowania państwowego, starająca się pozyskać młodzież za pomocą formowanych różnych coraz to innych obchodów i uroczystości, za pomocą odpowiednio przygotowanych lekcyj szkolnych, doprowadziła raczej do ujemnych skutków, czego obecnie świadkami jesteśmy, gdy widzimy, że dziś ta młodzież, którą wychowywaliśmy państwowo, zupełnie inaczej postępuje na terenie studiów wyższych.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PPochmarski">Drugą sprawą, szczególnie ważną, która się ściśle wiąże z zagadnieniem szkolnictwa, jest sprawa nauczyciela. Mam wrażenie, że choć mówimy często o tym, nie zda jemy sobie sprawy, że sprawy szkoły polskiej, problemu młodzieży, problemu wychowania, nie można załatwić bez załatwienia sprawy nauczyciela. Stała się wielka omyłka, że w chwili, gdy myśmy olbrzymi ciężar nowej reformy szkolnej rzucili na szkołę, na barki nauczyciela, to w tym samym czasie, tego samego nauczyciela obciążyliśmy nową ustawą uposażeniową. W tym samym czasie na 60.000 z górą nauczycieli szkół powszechnych przeszeregowano o jedną grupę uposażeniową niżej 55.000, a na 6.000 z górą nauczycieli szkół średnich — prawie 4.000 nauczycieli. To uderzenie swoje zrobiło, wywołało ono rozgoryczenie i nastawienie takie, które mu siało działać ujemnie, gdy chodzi o pracę.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PPochmarski">Otwartą ciągle jest sprawa tzw. piątek w szkołach średnich, gdzie z V grupy do VI przesunięto 403 nauczycieli, a do tej pory zaledwie 21 wróciło do utraconej V grupy; w obecnym roku będzie razem 41. Mówi się ciągle, że nauczyciel, profesor — to żołnierz, to wojsko, to armia, gdy tymczasem nauczyciel w szkole średniej z pełnymi kwalifikacjami zaczyna od poborów sierżanta, a kończy w najlepszym wypadku na poborach kapitana, bo do V grupy rzadko który dochodzi, zazwyczaj dochodzi tylko do 400 zł i na tym po tylu latach ciężkiej pracy kończy. Niewykwalifikowany nauczyciel zaczyna w szkole średniej od 160 zł. Mówię o tych rzeczach dlatego, aby zaapelować do p. Ministra, do Rządu, by chcieli wziąć pod uwagę przy opracowaniu nowej ustawy uposażeniowej szczególne warunki i szczególną ważność zawodu nauczycielskiego, ażeby dźwignąć uposażenia nauczycieli do poziomu przynajmniej uposażenia sędziowskiego. W tym też kierunku komisja przychodzi z rezolucją, domagającą się, aby już w tym roku w ramach rozporządzenia Rady Ministrów z 1936 r. dokonana była pewna poprawa łych spraw. Jest to możliwe np. w odniesieniu do zmniejszania ilości godzin odpowiednio do ilości lat pracy, dalej również możliwe jest, aby nauczyciel wykładający w liceum, wobec zupełnie innej formy pracy, do której musi się przygotowywać, mógł mieć mniejszą ilość godzin itp.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PPochmarski">O innych sprawach, związanych z położeniem nauczyciela, mówić tu nie będę. Niektóre zamącały niedawno nasz spokój, rozgoryczały i denerwowały, jak w szczególności sprawa Związku Nauczycielstwa Polskiego, związana specjalnie z organizacją licznych rzesz nauczycielskich szkół powszechnych. Weszła ona już na tory spacyfikowania i uważam, że obowiązkiem naszym jest nie przyczyniać się tutaj do jej rozdrażniania, skoro i Rząd i nauczycielstwo wszystko czynią, by sprawa była zupełnie wyjaśniona i spokojnie załatwiona dla dobra szkoły i Polski.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PPochmarski">W końcu poruszę jeszcze zagadnienie doniosłej wagi, o którym się ciągle mówi, o które pytał się p. Hoffman, zwracając się do p. Ministra — zagadnienie wychowania. Chcę je poruszyć nie w ten sposób, ażebym występował tutaj z jakąś teorią, nie, raczej chcę odpowiedzieć na pytanie, jak nam, oświatowcom, nauczycielom, społecznikom, którzy mają do czynienia bezpośrednio czy pośrednio ze szkołą, przedstawia się dzisiaj sytuacja: kogo właściwie dziś chcemy wychowywać. Nawiążę tutaj do niedawnego wspomnienia. Podczas uroczystości otwarcia 100 powszechnych szkół na Wileńszczyźnie w Bezdanach słyszałem, jak jedna z grup dzieci przed P. Prezydentem śpiewała piosenkę, której jedna zwrotka miała treść mniej więcej taką:</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PPochmarski">Chce uczyć nowa szkoła,</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PPochmarski">Jak tutaj żyć należy,</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PPochmarski">Jak dumnie wznosić czoła,</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PPochmarski">Jak wyróść na żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PPochmarski">Ta prosta piosenka dziecięca stawia tę sprawę jasno i wyraźnie. Oto wychować należy: człowieka, obywatela, żołnierza. Tak, to jasne. Ale jak to zrobić? To już trudniej. Zauważę przy tym, że w ostatnich czasach kładzie się ciągle nacisk na wychowanie obywatela-żołnierza — i słusznie, ale zapomina się, że przecież tym, kto tworzy duszę obywatela-żołnierza, jest człowiek. Więc kształcenie osobowości zawsze zostanie podstawą pracy wychowawczej. Nie jest to łatwe, szczególnie w tych czasach, jakie przeżywamy wraz z całą ludzkością. Dzisiaj talk często szkole, nauczycielstwu czyni się zarzut, że młodzież jest teraz szczególnie zepsuta, wykolejona etc. Tak jakby starsze pokolenie było dużo lepsze, jakbyśmy nie wiedzieli, że dzisiaj cały świat i Polska także znajdują się na wielkim rozdrożu. Jest rozdroże ogólnoludzkie, jest i nasze polskie. To ogólnoludzkie rozdroże — przyznajmy się wyraźnie — jest to zachwianie podstawowych wartości duchowych, które dotąd umacniały życie ludzkie. Proszę tylko uprzytomnić sobie, jak to dziś piszą uczeni, czy to będzie Spengler, który już przed kilku laty głosił „zmierzch Zachodu”, czy Bierdiajew, który pisze o „Współczesnym średniowieczu”, czy nawet japoński uczony Asanaki, przebywający od czasu do czasu w Genewie jako członek Komisji Międzynarodowej Współpracy Umysłowej przy Lidze Narodów, a który pisząc o „Współczesnym kryzysie kultury”, zapytuje, do czegóż nasze czary i cuda techniki doprowadziły, czy zabezpieczyły one bardziej człowieka? I nasi polscy uczeni, pisarze, że wymienię tylko Znanieckiego, Górskiego, Białobrzeskiego, szukają wyjścia. Tak np. prof. Znaniecki w swoim dziele, „Ludzie teraźniejszości a ludzie przyszłości”, oceniając bardzo krytycznie dzisiejszą materialistyczną cywilizację, zapowiada nadejście nowej, lepszej, której osiągnięcia cechować będzie przewaga humanistyczno-duchowych elementów nad materialistycznymi, a zmiana metod wytwórczości doprowadzi ludzi do dobrobytu i udziału szerokich mas w życiu kulturalnym. Czyż nie to samo zmaterializowanie kultury stwierdza francuski uczony Carell w swoim „Człowieku nieznanym”, tym niezwykle ciekawym dziele, dostępnym już i polskiemu społeczeństwu w przekładzie Ryszarda Świętochowskiego? Technika powierzchownej, zewnętrznej kultury przygniotła duchowego człowieka. Trzeba wrócić do źródeł duszy. To są rzeczy trudne, które stoją przed człowiekiem, wymagają one pracy uczonych, filozofów, pedagogów, socjologów, polityków.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PPochmarski">A nasze rozdroże? Jakież jest polskie rozdroże? Uważam za swój obowiązek tu, przy zagadnieniu wychowania, o tym mówić, bo zagadnienie wychowania nie da się odłączyć od ideologii politycznej, od kierunku, według którego rozwija się nasze życie. Nasze rozdroże to nie jest tylko to, co nam się tak rzuca ciągle w oczy, o czym mówi się przecież codziennie: totalizm czy demokracja. Mam przekonanie, że większe jest to rozdroże polskie. Tkwi ono w zagadnieniu: realizm czy idealizm; a raczej utylitaryzm, materializm czy idealizm. To jest zasadnicze pytanie, a z nim się wiąże inne, tak ważne zagadnienie: sprawiedliwość czy niesprawiedliwość. Mówi się dziś wiele o konflikcie z młodzieżą. Te konflikty przeżywaliśmy i wczoraj może równie ciężkie. Choć chwilę uwagi poświęcę konfliktom starszego pokolenia. Większość z nas, znajdujących się tu na tej sali — to ludzie, starsi z nas z r. 1905, czy młodsi z lat 1914 czy 1918. Tam jest nasza wiosna, nasza młodość. Nad kolebką naszą unosił się z jednej strony ideał pozytywistyczny, ideał pracy organicznej, a z drugiej strony budzony już wtedy przez ludzi czujnych sen o rycerskiej szpadzie. I gdy jedne grupy społeczeństwa polskiego od pozytywizmu przeszły do ugody czy też do ideologii „nowoczesnego Polaka”, do „egoizmu narodowego”, to grupa ludzi, do której my należeliśmy w dużej mierze pod wpływem Żeromskiego, Wyspiańskiego, czy także Sienkiewicza, Szczepanowskiego, a przede wszystkim Józefa Piłsudskiego, przeszła do ideologii niepodległościowej. Myśmy byli — może to nie wszystkim nam tak się wydawało, ale to dziś z daleka widać — na swój sposób romantykami, idealistami, myśmy wrócili do źródeł duszy polskiej, do źródła ideałów Mickiewicza. W r. 1914 zaczęła się realizacja ideału. Trwała ona przez te górne a ciężkie lata walki o niepodległość Polski. Rok 1920 kończy naszą walkę, nasze wzloty ideałów. Zaczyna się inna realizacja, w codziennym trudzie i szarzyźnie życia. Można by tutaj użyć słów Norwida: „Ideał dotknął się bruku”. Tak — i zbrukał się nieraz bardzo. Zamienił się na codzienne czynniki materializmu, utylitaryzmu, egoizmu. I dlatego to musiał przyjść wstrząs roku 1926, wstrząs nam dobrze; znany. Ale czy go Polska zrozumiała? To nie była tylko rewolucja polityczna w imię walki o silną władzę, to była głęboka rewolucja duchowa, zawołanie do Polski, aby oparła swą egzystencję na imponderabiliach, na wartościach wewnętrznych człowieka. Gzy to się stało? Odpowiedź jest trudna, tak jak trudno nam samym odpowiedzieć na tę myśl Józefa Piłsudskiego, którą często widzimy pod jego portretem wypisaną: „Być zwyciężonym i nie ulec — to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach — to klęska”. Spójrzmy w siebie, czyśmy wszyscy jednako zwyciężyli, czyśmy może klęskę ponieśli, za wcześnie spocząwszy na laurach? Odpowiedź trudna na to pytanie, zwrócone pod adresem naszego pokolenia. To pewne, żeśmy wzmocnili Państwo przez Konstytucję nową, ale czy duchowo wzmocniliśmy Polskę, czyśmy naszą krew ideową z doby młodości naszej wlali w młode pokolenie, przede wszystkim w młode pokolenie chłopskie i robotnicze — oto pytanie. Gzy my — obóz Józefa Piłsudskiego — mamy należyty kontakt z tym pokoleniem? Może częściowo tak, ale masowo nie.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o młodzież, to trzeba widzieć dwie kolumny młodych. Jedna — to jest młode pokolenie. Trzeba bowiem odróżniać młode pokolenie od młodzieży. Młode pokolenie to jest ta starsza młodzież, która w latach wojny liczyła dziesięć czy kilkanaście lat, którą bezpośrednio po wojnie otoczyły te wszystkie rzeczy, te czary i czady zarazem tworzącego się nowego życia. To są ludzie, którzy wchłonęli w duszę i wiele rzeczy ujemnych, o nich to pisze w „Przedwiośniu” Żeromski, ale to są także ludzie, którzy zachwycili w duszę swoją te wielkie tchnienia w walce o niepodległość. Tu w Sejmie mamy przedstawicieli tego młodego pokolenia. Nazwiska ich są nam znane. Jest to pokolenie, które bezpośrednio po nas idzie i ma wziąć rząd dusz w Polsce. Jest ono pełne zagadkowości. Młodsze pokolenie to młodzież ucząca się, ta, która teraz jest wychowywana, młodzież od 7 do 21 lat życia, aż do czasu służby wojskowej. Znamy dotąd tylko jeden fragment tej młodzieży: młodzież akademicką. Słyszymy, co ona czyni, bo głośno czyni. Ale nie zapominajmy, że poza młodzieżą akademicką są co najmniej te 3 miliony młodzieży nie ujętej żadnym dokształcaniem, żadną szkołą, miliony młodych robotników i chłopów. To przede wszystkim ważne zagadnienie, czym oni staną się dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PPochmarski">Na sprawę organizacyj młodzieżowych jakiegokolwiek kierunku zapatruję się w ten sposób, że one wszystkie, jeśli kształcą tylko, uświadamiają, jeśli wychowują dusze i umysły rozświetlają, to dobrze czynią. Ci ludzie potem się spotkają w jednej pracy, i w jednej walce dla wspólnych ideałów, dla pewnych nadrzędnych wartości, które przede wszystkim jako wychowawcy musimy wysuwać. Dlatego nie tylko nie potępiłam tej czy innej młodzieży, ale patrzę z całą sympatią na każdy ideowy ruch młodzieży, czy to będą „Wici”, „Siew”, „Tur”, czy „Służba Młodych”, czy też również Polska Młodzież Katolicka. Wszystko, co wychowuje duszę młodzieży, jest ważne. Na pewno, choć na różnych odcinkach, na różnym gruncie pracują, w dziedzinie tych wartości nadrzędnych oni się spotkają. Spotkać się będą mogli, gdy zagadnienie odrodzenia człowieka stanie się kapitalnym zagadnieniem wychowania, gdy przyświecać będzie ten patriotyzm, który przed Polską stawia wizję, wielką wizję, tę, która powinna być głęboko wszczepiona w duszę Polaka.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PPochmarski">Nawiążę tutaj do pięknie a trafnie wypowiedzianych tutaj słów w dyskusji plenarnej, słów, które, mam wrażenie, wypowiadają treść tego ideału, który Polsce ma przyświecać, Polsce tej, którą my z dusz naszych winniśmy wcielać w życie. Mówiła posłanka Pełczyńska: „Polska desygnowana jest na to, by stać się inspiratorem i regulatorem wielkiej pracy konstruktywnej na wschodzie Europy. Polsce przypada rola główna w pracy nad budowaniem na tej przestrzeni Europy tamy, stawiającej czoło zalewowi fal, ciągnących od wschodu, oraz budowania bastionu kultury zachodniej, uniwersalnej, chrześcijańskiej, wyrastającej ze źródeł narodowych, opartej o wolnego człowieka i wolne i niepodległe organizmy państwowe. W tej pracy, która leży przed nami, rysuje się wizja wielkości Rzeczypospolitej. Wywodzimy tę wizję z idei Jagiellońskiej i z ducha Józefa Piłsudskiego!” Ten patriotyzm, który ma taką wizję, będzie jednoczył ludzi z różnych odcinków, ale musi być oparty o jedną szczególnie ważną rzecz — o prawo, o to prawo zawarte w Konstytucji, która nie jest ani hiperliberalistyczna ani totalistyczna, która jest wyrazem syntezy idei wolności człowieka z ideą silnej władzy państwowej. Utrzymanie tej równowagi, tego systemu Józefa Piłsudskiego to jest naczelne zadanie mężów stanu, prowadzących Polskę. Zachwianie tym systemem w jedną albo drugą stronę może bardzo zaszkodzić naszej wewnętrznej sytuacji, naszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#PPochmarski">Jest jeszcze wielka idea, o której się mówi powszechnie, idea miłości bliźniego. Ale ci sami, którzy ją głoszą, idą i biją się między sobą, znienacka czyhają na siebie. Jakaś tu jest omyłka, jakaś sprzeczność między praktyką życia a ideą, widocznie nie rozumianą do głębi. O ile jednak te wskazane wyżej ideały będą realną siłą, o ile będzie można oprzeć się na ich gruncie, to będzie można osobno maszerować, ale razem bić, swobodnie myśleć, ale być karnym w działaniu w myśl tezy Szczepanowskiego: Swoboda w myśleniu, karność w działaniu. Niewola w myśleniu doprowadzić może do anarchii w działaniu, a przeciwnie swoboda w myśleniu da karne działanie w imię wspólnych, nadrzędnych ideałów. To są zagadnienia takie czy inne, które wysnuwać może pokolenie nasze, które patrzy nieraz w głębokiej rozterce na to, co się dzieje, ale także mimo wszystko z wiarą, że z tych walk, że z tych zmagań wewnętrznych wykrzesze się moc narodu polskiego, wyklaruje się jego idea i ustali się siła Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#PPochmarski">Przysposobienie wojskowe wchodzi obecnie w życie młodzieży jako organizator, jako regulator duszy młodego pokolenia. Do tego się dołączyć musi przysposobienie gospodarcze, a również tak ważne przysposobienie duchowe, bowiem wskrzesić na nowo musimy nasz romantyczny idealizm. Może było by dobrze, gdyby znalazło się jakieś ciało w Polsce przy Ministrze Oświaty, jakieś kolegium czy rada wychowania narodowego, o czym niedawno pisano na łamach „Polski Zbrojnej”, która by te rzeczy wzięła pod rozwagę, bo choć zapewne i dzisiaj w różnych kołach i kółkach mówi się o tym wiele, ale te sprawy muszą być rozważane w pełnym świetle, publicznie. Niechaj uczeni, socjologowie, pedagodzy zbiorą się i radzą. Tu nie, wystarczą nasze słowa ani krytyka, ani najbardziej intensywne prace ministerstwa, dla których wszyscy musimy być z uznaniem, szczególnie gdy tak wielkie zadania ciążą na resorcie Ministerstwa Oświaty, gdy się zważy wielość rozmaitych zagadnień skomplikowanych samych w sobie i komplikowanych wciąż przez samo życie.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#PPochmarski">W tym sensie dając ten rzut oka na potrzeby resortu Ministerstwa Oświaty i zasadnicze ideały, jakie mają im przyświecać, przedstawiam preliminarz budżetu oświaty do przyjęcia Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WicemarszałekSchaetzel">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Świętosławski: Wysoki Sejmie! Ponieważ treść mego przemówienia w Komisji Budżetowej została rozesłana wszystkim członkom Izb ustawodawczych, uważam za zbyteczne zdawać sprawozdanie ogólne z prac resortu Ministerstwa Oświaty, tym bardziej że na komisji poruszyłem wiele spraw dość szczegółowo, a pod względem liczbowym wyczerpująco.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WicemarszałekSchaetzel">W dzisiejszym przemówieniu chciałbym raczej omówić kilka spraw ogólnych, zwłaszcza zaś chodzi mi o przedstawienie tych zagadnień, które poruszone były na komisji przez niektórych pp. posłów.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WicemarszałekSchaetzel">Podczas dyskusji zwrócił się do mnie p. poseł Hoffman, abym na plenum przedstawił podstawy wychowawcze, na których Ministerstwo Oświaty opiera pracę wychowawczą w szkole. Apel ten przyjmuję tym chętniej, że uważam za wskazane w chwili obecnej wyraźnie wypowiedzieć się w tej tak ważnej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WicemarszałekSchaetzel">Istotnie zagadnienie to nabrało u nas szczególnego znaczenia, zwłaszcza gdy widzimy, że w innych krajach poczyniono próby oparcia podstaw wychowawczych na zasadach odmiennych niż te, które od dawna przyświecały Europie.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zacznę od uwagi natury ogólnej. Stoję na stanowisku, że zasady i ideały wychowawcze nie powinny zależeć od kierunku politycznego Rządu ani od przeżywanych nastrojów politycznych. Zasady najbardziej ogólne i podstawowe powinny być silniejsze i trwalsze, aniżeli hasła dnia politycznego, trwalsze od systemów politycznych poszczególnych krajów. Gdy więc pod wpływem pewnych koncepcyj ideologicznych dokonywane są tu i ówdzie próby wprowadzenia zmian w tym, co stanowiło zasadniczą podstawę wychowawczą, samo życie powinno po upływie tego lub innego okresu czasu przejść do porządku dziennego nad tymi próbami.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jednakże jesteśmy często niecierpliwi: wyda je się nam, że wyrównywanie pojawiających się odchyleń od równowagi, utrwalonej działaniem wiekowych tradycyj i zdobytego doświadczenia, trwa za długo i dlatego nie zawsze jesteśmy zdolni spostrzec, że i w tej dziedzinie działają czynniki automatycznie regulujące i usuwające wszelkie przerosty, których działanie wydaje się nam nieznośne i zagrażające normalnemu rozwojowi ludzkości. Należy jednak oceniać sytuację spokojnie. Podstawy życia zbiorowego, oparte na trwałych i mocnych tradycjach, są dość silne, aby po pewnym czasie opanować i przytłumić wszelkie wybujałości.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#WicemarszałekSchaetzel">Stwierdzam, że ani w olbrzymiej większości narodu polskiego, ani u tych, którzy sprawują dziś rządy, nie ma najmniejszej tendencji do zachwiania podstaw wychowawczych, opartych na kulturze własnej, wyrastającej na podłożu cywilizacji zachodniej, a zawartych w założeniach Konstytucji i w ustawach, ustalających zasady wychowania młodzieży polskiej.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zdaję sobie sprawę, że ujęcie podstaw wychowawczych jest rzeczą bardzo trudną, że szkoła jest wprawdzie bardzo doniosłym, ale tylko jednym z czynników wychowujących młodzież, spróbuję jednak przedstawić, jakimi zasadami kierujemy się w pracy nad osiągnięciem naszego celu podstawowego — przygotowania młodzieży do należytego spełniania obowiązków prawnych i do roli świadomych swych zadań obywateli Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#WicemarszałekSchaetzel">Rozumiemy wszyscy, że wychowanie łączy się ściśle, jeżeli chodzi o pracę nauczycieli w szkole, z nauczaniem. Dopiero bowiem tak pojęta całość składa się na rozwój człowieka. Ze względu na rozległość tego zagadnienia muszę go zwęzić do zagadnień niemal wyłącznie wychowawczych, pomijając nie tylko sprawę kształcenia umysłu, ale także rozwoju etycznego młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#WicemarszałekSchaetzel">Wieki rozwoju ludzkości wykazały, że wszczepienie zasad głębokiej etyki i moralności jest do osiągnięcia jedynie przez religijne wychowanie młodych pokoleń. Rozwijamy więc w młodzieży głębokie uczucie religijne, oparte o zasady wiary i etyki chrześcijańskiej, wdrażamy młodzież do stosowania tych zasad w życiu codziennym.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WicemarszałekSchaetzel">Młodzież powinna wyrastać w czci i poszanowaniu dla swych rodziców, powinna rozumieć rolę rodzimy w życiu własnym i życiu zbiorowym. Nauczyciel powinien uczynić wszystko, co od niego zależy, aby wykształcić poszanowanie i zrozumienie roli rodziny u dzieci, które dla tych lub innych powodów pozbawione są częściowo lub całkowicie przywileju korzystania z ciepła rodzinnego ogniska, gdyż i one przecież z czasem będą zakładać własne rodziny.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#WicemarszałekSchaetzel">Powinniśmy rozwinąć w młodzieży miłość bliźniego. Uczucie to jednak nie może pozostawać czczym i pustym frazesem, młodzież powinna rozumieć, że miłość dla człowieka, współczucie dla jego niedoli, chęć jej ulżenia należy do najszczytniejszych i najwznioślejszych uczuć, które ludzkość zawdzięcza idei chrześcijaństwa. Realizacja tej idei wymaga od jednostki społecznego czynu, a nie zdawkowej filantropii, wkłada nań obowiązek nieustannej walki o dobro wszystkich ludzi, zwłaszcza zaś tych, z którymi jednostka nieustannie się styka. Pobudzać powinna do systematycznej pracy, zmierzającej do podniesienia znaczenia człowieka i realizacji idei sprawiedliwości społecznej.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#WicemarszałekSchaetzel">Młodzież powinna wynieść ze szkoły prawdziwe przywiązanie do swego narodu i Rzeczypospolitej i rozumieć jasno, że do dalszego rozkwitu Państwa może i powinna przyczynić się swą pracą każda jednostka, W pracy tej przyświecać muszą zasady, ujęte w dekalogu Konstytucji, a zwłaszcza nasza stara zasada „Salus reipublicae suprema lex”. Młodzież winna stale pamiętać, że niepodległy byt Polski w nienaruszalnych jej granicach jest największym dobrem, jakie posiadamy, i że żadnego wysiłku zaniechać nie możemy, aby ten byt niepodległy jak najbardziej umocnić i utrwalić. Z naszego położenia geopolitycznego wynika dla nas wszystkich konieczność stałej czujności i gotowości. Wypływa stąd obowiązek wyrabiania w młodym pokoleniu czynnej postawy duchowej wobec zadań związanych z obroną i wytrwałą walką o nienaruszalność granic, o moc i potęgę Rzeczypospolitej. Młodzież winna wyrastać w przeświadczeniu i jasnym rozumieniu, że gdyby nieprzyjaciel odważył się godzić w naszą niezależność lub w całość naszych granic, młodzież na równi z całym społeczeństwem stanąć musi do czynnej i bezwzględnej walki, przejawić całą siłę i wolę bezwzględne go zwycięstwa nad każdym, kto by na wolność naszą i całość Rzeczypospolitej nastawał.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#WicemarszałekSchaetzel">Stosunek młodzieży polskiej do niepolskiej i odwrotnie, oparty zarówno na uczuciu jak też na pierwiastku rozumowym, wynikać powinien ze zrozumienia osobliwości struktury etnograficznej Polski, ze znajomości tradycyj historycznych oraz z dążeń Polski współczesnej do wytyczenia drogi, prowadzącej do tego, aby polska racja stanu rozumiana była przez wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, niezależnie od tego, jakim mówią językiem, w sposób jednakowy.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#WicemarszałekSchaetzel">Rozumiemy dobrze, jak wielką ponosimy odpowiedzialność na tym właśnie odcinku. Młodzież, zamieszkała na terenie etnograficznie mieszanym, wyrasta, kształci się i wychowuje w czasie, gdy mniejszości narodowe same znajdują się w trakcie odnajdywania właściwej linii ideologicznej, utrwalającej ich ponownie nawiązany pot upływie przeszło wieku stosunek do Państwa i społeczeństwa polskiego. Jest to fakt ważny, często jednak zapoznawany.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#WicemarszałekSchaetzel">Już jednak dziś chcemy, aby wychowująca się młodzież niepolska miała świadomość tego, że ma obowiązek poznania kultury polskiej i wyrobienia sobie dla niej szacunku, że przygotowuje się do rzetelnego spełniania swoich przyszłych obowiązków obywatelskich, a w razie potrzeby do złożenia ofiary krwi i mienia. Chcemy też, aby cała wychowująca się młodzież rozumiała, że Polska w żadne zdobycze kultury innego narodu nie godzi, że dąży i dążyć zawsze będzie do zabezpieczenia swobodnego rozwoju tym wszystkim, którzy chcą rozwijać bogactwo swej kultury narodowej w ramach niepodległej Polski w nienaruszalnych jej granicach.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#WicemarszałekSchaetzel">Za lojalnych obywateli Rzeczypospolitej uważamy jednak tylko tych, którzy są zupełnie uniezależnieni od jakichkolwiek rozkazów z zewnątrz lub wewnątrz, mogących godzić w całość i ustrój Rzeczypospolitej lub podważać w świadomości obywateli podstawy, na których się opiera polska racja stanu.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zdajemy sobie wszyscy sprawę, ile napotykamy trudności w tej części naszej pracy wychowawczej. Pracy tej nie zaprzestanie jednak nikt, komu dobro Rzeczypospolitej leży na sercu.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jeżeli chodzi o kształtowanie jednostki, dążymy do urabiania silnych i prawych charakterów, do wyrobienia dyscypliny w pracy indywidualnej i zbiorowej, a jednocześnie śmiałej inicjatywy w pracy samodzielnej. Jednostka powinna zrozumieć, że życie wymaga tyleż samodzielności myśli i pracy, gdy chodzi o pchnięcie naprzód rozwoju i kultury duchowej i materialnej narodu, ile podporządkowania się, gdy chodzi o harmonijną współpracę z innymi, gdy potrzebny jest zbiorowy wysiłek, gdy dla celów wyższych, ogólnych jednostka ma obowiązek ulegania dyscyplinie zbiorowej.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jasne rozgraniczenie tego, co musi być czynem indywidualnym człowieka, od tego, co powinno być aktem woli zbiorowej i zbiorowego czynu, odróżnienie, co jest wynikiem śmiałej postawy jednostki, a co zaprzeczeniem wymagań życia zorganizowanego, społecznego, nie przestaje być jednym z naczelnych zagadnień wychowawczych w Polsce. Wybujały indywidualizm lub może niechęć do współpracy z innymi utrudnia niejednokrotnie regulowanie naszego życia zbiorowego. Będziemy musieli zawsze walczyć o to, aby zachowywana była równowaga pomiędzy śmiałym przejawem woli jednostki a racjonalnym podporządkowaniem się jej tam, gdzie tego wymaga dobro publiczne.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#WicemarszałekSchaetzel">Troska o zdrowie dzieci i młodzieży, wzmacnianie fizycznej odporności jednostki, systematyczne i trwałe urabianie organizmu poprzez ćwiczenia cielesne, przygotowywanie w ten sposób obywatela zdrowego, zaprawionego do znoszenia trudów i niewygód i wszelkich przeciwności życiowych stanowi jedną z podstawowych zasad pracy wychowawczej. Jest to zarazem jeden z nieodzownych warunków przygotowania młodzieży do obrotny Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#WicemarszałekSchaetzel">Do osiągnięcia tych celów używamy całego szeregu dróg i środków, które same przez się rozwijają bogactwo duchowe umysłu ludzkiego i składają się na całość postawy duchowej jednostki.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#WicemarszałekSchaetzel">A więc przede wszystkim młodzież musi poznać Polskę i jak najlepiej orientować się w roli, jaką odgrywają poszczególne ziemie w rozwoju Rzeczypospolitej jako całości, musi poznać gruntownie i ukochać mowę polską, ten cudowny środek wytwarzania istotnej głębokiej łączności jednostek, tworzących naród, poznać i pokochać dzieje Polski, tworzące więź, łączącą obecne pokolenie z przeszłością.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#WicemarszałekSchaetzel">W wychowaniu i wykształceniu młodzieży, zwłaszcza średnim i wyższym, poważną rolę odgrywa budzenie w poszczególnych jednostkach możliwie różnorodnych zainteresowań, stosownie do zdolności jednostek. Tą bowiem drogą Polska zasilana będzie w sposób najlepszy dobrze przygotowanymi i zamiłowanymi w swym fachu specjalistami, zdolnymi nie tylko do pełnienia swych obowiązków, ale także do wysiłków twórczych, zmierzających do doskonalenia form życia państwowego, kulturalnego, technicznego i gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#WicemarszałekSchaetzel">Poza tym młodzież powinna sobie zdawać dokładnie sprawę, że naród polski musi mieć zapewnioną pełnię rozwoju ma wszystkich odcinkach swego życia. Stąd wypływa szczególna konieczność stałego dopływu młodych sił do wszystkich zawodów. Błędów przeszłości nie wolno nam obecnie powtarzać. Na młodym pokoleniu leży przede wszystkim obowiązek wyrównania braków, które nam w spuściźnie zostawiła historia z okresów przedrozbiorowych i późniejszych, zwłaszcza w rozkładzie sił zatrudnionych w najróżnorodniejszych zawodach, przede wszystkim zaś w zakresie handlu.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#WicemarszałekSchaetzel">Usiłowałem w tym krótkim rzucie sformułować dla poinformowania Panów Posłów podstawy i idee przewodnie, którymi kierujemy się w pracy wychowawczej, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że jestem daleki od wyczerpującego ujęcia tego tak trudnego i rozległego zagadnienia Przechodzę z kolei do innej sprawy, mającej dla dalszego rozwoju Polski znaczenie pierwszorzędne. Chodzi mianowicie o należyte praktyczne rozwiązanie problemu współzależności pomiędzy dopływem fachowo wykwalifikowanych sił a istotnym ich zapotrzebowaniem. Zagadnienie to komplikuje się tym, że zapotrzebowanie na fachowców zależy obecnie od dwóch działających jednocześnie czynników:</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#WicemarszałekSchaetzel">1) narastającej koniunktury gospodarczej oraz 2) ubytku naturalnego sił i zapotrzebowania wywołanego naturalnym, normalnym postępem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#WicemarszałekSchaetzel">Sądząc z tego, co się słyszy i czyta, całość zagadnienia związana przede wszystkim z szybkim przyrostem ludności nie dotarła do świadomości ogółu, stąd też wypowiadane są sprzeczne, często nawet błędne poglądy o sprawie rozwoju szkolnictwa średniego ogólnokształcącego, a zwłaszcza zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#WicemarszałekSchaetzel">W przemówieniu swym na Komisji Budżetowej wspomniałem, że w okresie od r. 193031 do chwili obecnej mieliśmy bardzo znaczny wzrost liczby dzieci w wieku obowiązku szkolnego. Liczba dzieci wzrosła w tym okresie o około 1.150.000, czyli o 27%. Fakt ten oczywiście znajdzie swoje odbicie w przyszłości, przede wszystkim zaważy to na dalszych losach tej młodzieży, gdy dorośnie. Wzrost liczby młodzieży w wieku od lat 14 do 18 spowodował już obecnie bardzo znaczny napływ młodzieży do szkół średnich i szkół zawodowych wszelkich specjalności. Fala tego przypływu będzie wzrastać nie tylko pod wpływem wciąż wzrastającej liczby młodzieży w wieku powyżej lat 14, ale również dzięki naturalnemu zrozumieniu szerokich mas, że wykształcenie i zdobycie fachu stają się konieczne. Jednakże, gdy analizujemy liczby charakteryzujące stan szkolnictwa zawodowego za granicą i obliczamy liczbę absolwentów różnych szkół w odniesieniu do liczby mieszkańców, stwierdzamy niewątpliwie współzależność otrzymywanych współczynników od rozwoju przemysłu i kultury ogólnej poszczególnych krajów. Stąd wniosek, że rozwój szkół zawodowych różnych stopni do akademickich włącznie, a co za tym idzie powiększenie liczebności uczącej się młodzieży powinny kroczyć równolegle i współzależnie z rozwojem przemysłu i kultury ogólnej kraju. Naruszenie tej równowagi przez zbyt szybki rozwój szkolnictwa zawodowego byłoby równoznaczne z nagromadzeniem licznej rzeszy bezrobotnych fachowców, co oczywiście byłoby objawem społecznie szkodliwym. Mówiąc więc o rozwoju szkolnictwa w ogóle, a zawodowego w szczególności, już dziś wysunąć musimy potrzebę dokonania największego wysiłku, aby młode pokolenie, wychowywane z tak wielkim nakładem środków finansowych rodziców i Państwa, nie uczyniło nam w przyszłości zarzutu, że w czas nie pomyśleliśmy o jego zatrudnieniu. Dotyczy to zwłaszcza tych najzdolniejszych, wykształconych zawodowo do objęcia bardziej odpowiedzialnych stanowisk w życiu.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#WicemarszałekSchaetzel">Stąd też uważam ciągłe badanie tempa rozwoju przemysłu i życia gospodarczego z jednej strony, a szkolnictwa zawodowego z drugiej za rzecz pierwszorzędnego znaczenia Wysiłki zmierzające do prędszego uprzemysłowienia kraju są absolutnie niezbędne, nie tylko ze względu na potrzebę ogólną kraju, ale też ze względu na gwałtowny wzrost liczby jednostek wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych, które o pracę dla siebie wołać będą.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#WicemarszałekSchaetzel">W czasie debaty na Komisji Budżetowej Sejmu, jak też w prasie poruszona była niejednokrotnie sprawa zasilania inteligencji przez element wiejski. Opierając się na publikacji dra Falskiego zwracano uwagę, że dopływ studentów pochodzących ze wsi lub ze stery robotniczej jest wciąż za mały. Zgadzam się z tym poglądem tym bardziej, że przez wielu nie jest doceniany fakt, że inteligencja dzięki małemu współczynnikowi rozrodczości wymaga stałego dopływu sił nowych z zewnątrz. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że rekrutacja inteligencji zarówno w innych krajach, jak i w Polsce płynie dwoma łożyskami. Z jednej strony część dzieci włościan, robotników i niższych funkcjonariusz ów w liczbie około 22% ogółu młodzieży akademickiej dostaje się na uczelnie wyższe, z drugiej strony część dostawała się do seminariów nauczycielskich, gdzie stanowiła 54% ogółu młodzieży. Z liczb, które częściowo przytoczyłem w Komisji Budżetowej Sejmu, wynika, że około 27% ogółu inteligencji wykształconej za czasów polskich, posiadającej wykształcenie co najmniej średnie, stanowi nauczycielstwo, które otrzymało wykształcenie po r. 1920, a więc w polskich zakładach kształcenia nauczycieli. Jest to bardzo cenny materiał, zwłaszcza że jest rozsiany po całym obszarze Rzeczypospolitej i przez oddziaływanie bezpośrednie jest rozsadnikiem kultury w najbardziej nawet zapadłych kątach naszego kraju. Nie potrzebuję dodawać, że nauczycielstwo to, mimo bardzo ciężkich warunków materialnych, w znacznym odsetku zasili w przyszłości swymi dziećmi uczelnie akademickie. O fakcie tym wspominam, gdyż jego znaczenie nie było dotychczas przez ogół doceniane, zwłaszcza jeżeli chodzi o charakterystyczne stosunki liczbowe.</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#WicemarszałekSchaetzel">Gdy mowa o nauczycielstwie szkół powszechnych, obciąłbym oświadczyć, że nowo wybrany zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął swe prace. Zakomunikowałem przedstawicielom zarządu osobiście, że uważam za niemożliwe, aby wrócić miały ponownie stosunki, jakie tam panowały przed ustanowieniem kuratora. Wskazałem również, że w chwili obecnej zarząd musi zwrócić szczególną uwagę na obronę Związku przed Wpływami politycznymi i nie dopuszczać do szerzenia niczym nieusprawiedliwionych nastrojów defetystycznych, musi walczyć z demagogią, polegającą często na mylnym naświetleniu faktów lub zarządzeń władz. Zarząd powinien użyć całego swego wpływu, aby ze swej strony wytworzyć atmosferę sprzyjającą harmonijnej pracy wszystkich nauczycieli, zarówno świeckich jak i duchownych. Nie potrzebuję dodawać, że ze swej strony uczyniłem starania, aby nie dopuszczać do starć.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#WicemarszałekSchaetzel">Na posiedzeniu Komisji Budżetowej Senatu zarzucono mi chwiejność polityki resortu oświaty. Odpowiedziałem wówczas, że postępowanie moje opierałem na każdorazowej analizie zjawisk społecznych, które można by było porównać z przewlekłą chorobą. Od chwili śmierci Marszałka Piłsudskiego byliśmy świadkami wstrząsów moralnych, głębokich załamań i przeżyć, które przechodził naród.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#WicemarszałekSchaetzel">Widzieliśmy, jak głęboka przepaść ideologiczna zarysowała się pomiędzy różnymi ugrupowaniami, z których każde chciało, aby wielka idea zjednoczenia narodowego zaznaczyła się przewagą, a nawet może zwycięstwem danej ideologii lub programu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zmaganie się tych walk ideologicznych odbijało się w sposób bardzo szkodliwy na resorcie oświaty. W kierowniku tego resortu chciano się koniecznie doszukać tego, który wyraźnie pójdzie z jednymi lub drugimi. Zadanie moje rozumiałem inaczej. Pracując dla duchowego zjednoczenia wszystkich tych obywateli, którzy mają odwagę w imię polskiej racji stanu wysunąć na czoło to wszystko, co ich łączy z innymi, a nie to, co ich rozdziela, zarządzenia moje dostosowywałem do tej idei.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#WicemarszałekSchaetzel">Każde moje zarządzenie opierałem na zasadniczym i oczywistym założeniu, że gorący patriotyzm cechuje wszystkich: profesorów, nauczycielstwo i młodzież. Pracowałem też nie dla poklasku dnia dzisiejszego, wierząc, że dopiero w perspektywie co najmniej lat kilku ujawnić się może cel istotny, który mi przyświecał.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#WicemarszałekSchaetzel">Wspomniałem już na wstępie, że w polityce bywamy często niecierpliwi, a jeszcze częściej w koncepcjach zbyt prostolinijni, ufając, że za pomocą kilku magicznych posunięć u góry można w cudowny sposób uleczyć te lub inne niedomagania, niedociągnięcia, fałszywe koncepcje lub błędne poglądy. We wszystkich tych przypadkach potrzebna jest akcja spokojna, zrównoważona, obliczona na długą falę.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#WicemarszałekSchaetzel">Sądzę, że społeczeństwo zrozumie z czasem i uświadomi sobie istotne intencje tych, co stojąc u steru Rządu chcą służyć narodowi ponad głowami partyj, partyjek z poczuciem odpowiedzialności za dziś i jutro całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#WicemarszałekSchaetzel">Chciałbym, aby Wysoki Sejm w ten właśnie sposób rozumiał nie tylko stosowaną przeze mnie taktykę, ale dostrzec chciał również niektóre jej wyniki.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#WicemarszałekSchaetzel">Wszak ustały od wielu miesięcy zatargi nauczycieli świeckich i duchownych. Po uchwaleniu ustawy o szkołach akademickich i po wydaniu zarządzenia o stowarzyszeniach w szkołach akademickich panuje względny spokój i poza Lwowem olbrzymia większość szkół pracowała bez przerwy.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jeśli chodzi o sprawę Związku Nauczycielstwa Polskiego, to nauczycielstwo przekonało się, że Rząd, nie godząc bynajmniej w prawo zrzeszania się w związki, z całą stanowczością nie dopuści przekroczenia przewidzianego statutem zakresu działania Związku. Sądzę, że nauczycielstwo, zrzeszone w Związku, potrafi należycie ocenić dobrą intencję Rządu, który nie chciał stosować represji względem wykroczeń pewnej grupy nauczycieli, przeżywających tragiczne chwile załamania pod wpływem surowej oceny i uderzenia w zarząd Związku.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#WicemarszałekSchaetzel">Jestem optymistą i sądzę, że poza nieliczną grupą zacietrzewionych polityków zarówno młodzież akademicka, jak też nauczycielstwo przekonały się, że chcę istotnie usunąć zgubne wpływy polityki ze szkoły i walczę z wszelką demagogią, a cenię nade wszystko tych, którzy nie za pomocą frazesu, lecz przez pracę i dokładne poznanie rzeczywistości chcą budować przyszłość Polski.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#WicemarszałekSchaetzel">Dążeniem moim wreszcie jest, aby zarówno nauczycielstwo jak i młodzież akademicka zrozumiała, że niezależnie od ich zapatrywań na wiele zagadnień politycznych i ekonomicznych są zasady i idee podstawowe, górujące nad wszystkim, wspólne olbrzymiej większości narodu. Idee te zwiemy krótko: polską racją stanu.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#WicemarszałekSchaetzel">Do Panów należy sąd, czy wybrana przeze mnie droga postępowania jest właściwa. Dokąd jednak jestem odpowiedzialny za kierowanie resortem oświaty, nic nie wpłynie na zmianę obranego kierunku i od tej taktyki odwrócić mnie nie zdoła.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#WicemarszałekSchaetzel">W zakresie prac, związanych z opieką Rządu nad wyznaniami, nie chcę powtarzać tego, o czym mówiłem już w Komisji Budżetowej. Nawiązując jednak do przemówień kilku pp. posłów, zaznaczę, że sprawą obrządku bizantyjsko - wschodniego i ogłoszonej niedawno instrukcji interesujemy się żywo i nie od dziś. Główną naszą troską jest, aby w związku z akcją, która do niedawna wyraźnie nazywała się „Pro Russia”, nie mogło się dziać nic takiego, co by mogło być sprzeczne z polską racją stanu. W pracy tej Ministerstwo nie będzie ustawać ani chwili.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#WicemarszałekSchaetzel">Nie chciałbym również, aby Wysoki Sejm miał to wrażenie, że pożałowania godne ustosunkowanie się ks. Metropolity Szeptyckiego do udziału wojska w uroczystości Jordanowej minęło bez żywego zainteresowania się nim Rządu. Wydaje się jednak, że wskazane jest, aby sprawę tę traktować z zachowaniem najwyższego spokoju i umiaru.</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#WicemarszałekSchaetzel">Na zakończenie chciałbym dać rzut oka na całość budżetu oświatowego w tej jego formie, w jakiej przedłożony został Wysokiemu Sejmowi. Dzięki powiększonym przez Komisję Budżetową kredytom na opłacanie dodatków na mieszkania nauczycieli na wsi, na szkoły rolnicze, na dokształcanie przedpoborowych i na budowę klinik uniwersyteckich budżet oświaty wzrósł w porównaniu z rokiem poprzednim o poważną sumę 20.488.240 zł. Nie chciałbym jednak, abyśmy oceniali to powiększenie zbyt optymistycznie. Powiedzmy sobie otwarcie — powiększyliśmy kredyt na szkolnictwo powszechne i nie możemy jeszcze w roku bieżącym uczynić nic dla bardzo licznych potrzeb w zakresie szkolnictwa średniego ogólnokształcące go, zawodowego, szkół akademickich, a zwłaszcza dla nauki i sztuki. Tymczasem potrzeby we wszystkich wspomnianych działach są olbrzymie i trzeba będzie dokonać wielkiego wysiłku, aby w przyszłości zadośćuczynić niezbędnym i jakże gwałtownym potrzebom całego resortu oświaty.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#WicemarszałekSchaetzel">Było by pożądane, aby doszło do powszechnej świadomości, że jeśli chodzi o sprawy twórczości naukowej, artystycznej i literackiej, Polska nie przeszła jeszcze przez dno kryzysu. Czas najwyższy, aby za pomocą podziału corocznego przyrostu budżetu na wszystkie działy pracy naszego resortu kultura nasza mogła wreszcie we wszystkich swych przejawach pomyślnie osiągnąć najwyższe możliwości swego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zarządzam 15-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Panów Posłów, którzy zapisali się na listę mówców, o zebranie się zaraz w sali Komisji Budżetowej dla ustalenia czasu i kolejności przemówień.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 11 min. 45 do godz. 11 min. 59.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekKielak">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#WicemarszałekKielak">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. referenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PStarzak">Mam do p. referenta dwa pytania w jednej materii. Chcę się dowiedzieć, co się dzieje z instytucją podległą p. Ministrowi Oświaty, a mianowicie z Państwową Radą Ochrony Przyrody. Zapytuję więc Pana Referenta, czy ta instytucja istnieje, żyje i pracuje, a jeżeli tak, to jakie są wyniki jej pracy po dzień dzisiejszy? Drugie pytanie w tej samej materii: Co się stało z rozporządzeniem Rady Ministrów o utworzeniu Parku Narodowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PNowicki">Zapytuję Pana Sprawozdawcę, czy należne nauczycielstwu szkół powszechnych dodatki mieszkaniowe za lata ubiegłe zostaną całkowicie wypłacone? Drugie pytanie: Czy ze strony Ministerstwa Oświaty podjęte zostały jakieś starania w Ministerstwie Rolnictwa i w Dyrekcji Lasów Państwowych w celu zwiększenia kontyngentu kredytowego drzewa na budowę szkół powszechnych? Stwierdzam, że kontyngent zeszłoroczny do października 1939 r. został już całkowicie wyczerpany i sprawa ta może zahamować olbrzymi i ofiarny pęd w kierunku budowy gmachów szkolnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PHoffman">Proszę o odpowiedź Pana Referenta, o ile naturalnie będzie mógł jej udzielić. Popieram pytanie kolegi Starzaka, a następnie zapytuję, czy mógłby Pan Referent wyjaśnić powody ustąpienia z przewodnictwa Państwowej Rady Ochrony Przyrody prof. Szaffera. Drugie pytanie, związane z moim wnioskiem na Komisji Oświatowej, który po przemówieniu p. Ministra wycofałem, dotyczy specjalizacji bibliotek. Czy odpowiednie fundusze na rozpoczęcie tej pracy są już zarezerwowane?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PksLubelski">Chciałem się zapytać Pana Referenta, co Rząd zrobił dla zrealizowania rezolucji, która tamtego roku zapadła w Sejmie, w sprawie wprowadzenia kalendarza gregoriańskiego w całym Państwie Polskim P. Morawski: Chciałem zapytać Pana Referenta, czy istniejące jeszcze bezrobocie absolwentów seminarium będzie zlikwidowane i czy będzie przestrzegana kolejność uzyskania matury, bowiem są już mianowani nauczyciele z rocznika 1934, podczas gdy są jeszcze bezrobotni z 1933, 1932 i 1931.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PDrozdGierymski">Chcę zapytać Pana Referenta, co dzieje się z sumą z taksy administracyjnej. W dochodzie jest 16 milionów, w rozchodzie 15.170.000, pozostaje 830.000. Jeżeli to przeszło do budżetu jako wpłata do Skarbu, to chciałbym się zapytać, na jakiej zasadzie to się dzieje, ponieważ taksa administracyjna jest pobierana na podstawie rozporządzenia Ministerstwa Oświaty, a to byłaby już forma pewnego podatku, gdyby była odprowadzana do Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekKielak">Więcej zapytań nikt nie zgłasza. Czy Pan Sprawozdawca może w tych sprawach udzielić odpowiedzi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PPochmarski">Wysoka Izbo! Jest tutaj sześciu panów, którzy zgłosili się z zapytaniem, co świadczy o żywym zainteresowaniu, że już przed przemówieniami w pewnych kwestiach chcą Panowie uzyskać wyjaśnienia od referenta. Oczywiście większość pytań jest zwrócona pod adresem p. Ministra Oświaty, jest to tylko taka forma, że to przeze mnie musi przechodzić.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o sytuację Państwowej Rady Ochrony Przyrody, to tę rzecz bardzo szczegółowo omawia książka prof. Walerego Goetla pt. „Sprawa Tatrzańskiego Parku Na rodowego”. Każdy z kolegów może z niej się o tym dowiedzieć. Wiadomo, że sprawa jest skomplikowana przez dwie akcje, idące równolegle obok siebie, a nawet przeciw sobie: jedna akcja Rady Ochrony Przyrody, a druga — wydziału turystycznego Ministerstwa Komunikacji...</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(P. Starzak: Właśnie o to chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PPochmarski">...co stwarza różne komplikacje. Sprawa ta niewątpliwie musi być uregulowana, bo to do pewnego stopnia. podrywa autorytet Rządu.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(P. Starzak: O to chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PPochmarski">Nie może idea ochrony przyrody, idąca w tym kierunku, jak i ochrona zabytków sztuki i tak samo ochrona zabytków kultury, wchodzić w kolizję i napotykać przeszkody ze strony innej akcji, która dąży do unowocześnienia czy uprzemysłowienia Tatr.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PPochmarski">Sprawa rezygnacji rektora Szaffera w szczegółach nie jest mi znana, nie wiem, co w danym momencie zaszło, że rektor Szaffer uznał za potrzebne ustąpić, powoduje to tylko komplikacje, o których wspomniałem.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PPochmarski">Co do sprawy dodatku dla nauczycieli, poruszonej przez p. Nowickiego, wiadomo mi, że jest on wypłacany, ale dokładnie nie wiem dokąd. To wyjaśni p. Minister. Tak samo i drugie pytanie, które p. Nowicki postawił.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PPochmarski">Co do wniosku p. Hoffmana w sprawie kredytów na specjalizację bibliotek, to o ile mi wiadomo, Pan Kolega w czasie dyskusji otrzymał od p. Ministra zapewnienie, że w obrębie tego budżetu w dziale 6. § 11 — Subwencje, ta sprawa będzie załatwiona. Niewątpliwie jest ważne, żeby w tym roku była specjalizacja tych bibliotek przeprowadzona. W tym kierunku zwracam się też z zapytaniem do Pana Ministra.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PPochmarski">Sprawa bezrobocia absolwentów, o którą pytał p. Morawski, jest bardzo ważna. 0 ile mi wiadomo, to Ministerstwo ustaliło kolejność.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(P. Morawski: Nie przestrzeganą.)</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PPochmarski">To jest inna sprawa, ale kolejność istnieje. Istnieje też możliwość w wyjątkowych wypadkach (nędzy, specjalnych zasług rodziców itp.), że jeden może być powołany wcześniej, ale to są sporadyczne wypadki, bo o ile wiem, kolejność przez Ministerstwo jest rygorystycznie przestrzegana.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PPochmarski">Sprawa, o którą się pytał p. Drozd-Gierymski, jest bardzo ważna. Ja także zapytuję: Dlaczego z taksy administracyjnej, która w ogóle nie jest oparta o ustawę, nie tylko, że gros pieniędzy idzie na różne potrzeby szkolnictwa, ale dlaczego jeszcze z tego kwota nie tak duża wprawdzie, ale zawsze wynosząca z górą 800.000 zł, wpłacona została do Skarbu Państwa?</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PPochmarski">Na inne pytania szczegółowiej odpowiem po ogólnej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekKielak">Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#WicemarszałekKielak">Udzielam głosu p. ks. Downarowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PksDownar">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetu oświaty, który rozpatrujemy, stwierdza stały postęp idący w kierunku powiększania etatów nauczycielskich, realizacji powszechnego nauczania i odciążenia nauczycieli od zbytnich prac. Osiągnięto też i ten sukces, że przełamano stary przesąd o rzekomej wyższości wykształcenia ogólnego nad zawodowym.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PksDownar">Młodzież w obecnym roku szkolnym rzuciła się wielką masą do szkół zawodowych, których brak tak fatalnie się zaznaczał w rozwoju życia gospodarczego Polski. Nie usunięto jednak zapory, jaką stawia ustawa o ustroju szkolnym z 1932 r., w dążeniu dzieci rolników do wyższej oświaty.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PksDownar">Około 80% dzieci uczy się tylko w szkołach niższego typu, ponieważ wieś polska ma za mało szkół 6-klasowych. Dane statystyczne, przedstawione przez referat statystyczny Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, głoszą, że dzieci rolników stanowiły w roku szkolnym 1935/36 w I klasie powszechnej 69%, w IV klasie powszechnej 65%, w VI klasie powszechnej 37,6%, a w klasie I gimnazjum 13,1%. Nic dziwnego, skoro na całą Polskę szkół 6-klasowych jest 3.000, a z tego na wieś wypada 1.000, czyli 4 na powiat.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PksDownar">Toteż ogół dzieci wiejskich kończy swoją naukę na poziomie szkół o 4 stopniach nauki, nie mając możności dojścia do szkoły średniej.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PksDownar">Druga bolączka to taksy administracyjne, płacone głównie przez młodzież szkół średnich. Taksa ta daje rocznie przeszło 20 milionów zł, z czego 25% zużywają szkoły na swoje potrzeby, a 75% otrzymuje Ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PksDownar">Otóż według sprawozdań N. I. K. fundusze te nie są obracane na cele szkolnictwa średniego, ale używane są na płace wielu wizytatorów i urzędników Ministerstwa, inspektorów oświaty pozaszkolnej i na komisje dyscyplinarne. L taksy administracyjnej Ministerstwo udziela też zasiłków różnym instytucjom, np. „Straż Przednia” otrzymała w roku 1932/33 – 20.000 zł, w r. 1933/34 – 18.000 zł. Powszechny Uniwersytet Korespondencyjny w r. 1932/33 – 50.275 zł, a w r. 1935/36 – 36.250. Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej — 20.000 w 1934/35. Widzimy więc, jak poważne sumy każdego roku z funduszów gromadzonych drogą opłat często niezamożnych uczniów idą na pewne instytucje, a szkoły średnie właściwie z największym wysiłkiem utrzymuje społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PksDownar">Dlatego zapytuję Pana Ministra, czy nie uważałby za wskazane zniesienie taks administracyjnych, a jeżeli nie — to przynajmniej obracać sumy z tych taks na stworzenie etatów państwowych w szkołach samorządowych i prywatnych, by w tein sposób wprowadzić obniżenie wpisów w tych szkołach, a co za tym idzie, udostępnić je szerokim a biednym masom tak wiejskim, jak i miejskim, które nie mogą dostać się do szkół państwowych. Po drugie sumy te winny być obracane na urządzenie burs przy szkołach, gdzie dzieci biednych rolników znalazłyby pomieszczenie za minimalną opłatą, bo brak takich burs uniemożliwia rolnikowi oddanie dziecka do szkół w mieście, gdyż nie stać go na opłacanie stancji po 60 i 80 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PksDownar">Stoimy wobec nowych władz Związku Nauczycielstwa Polskiego. Przy tej okazji chcę jasno stwierdzić, że krytyka ze strony opinii katolickiej nie zwracała się i nie zwraca przeciwko nauczycielstwu jako całości ani nie domaga się uszczuplenia jego praw, ani nie jesteśmy zwolennikami rządów komisarycznych w instytucjach społecznych. Jednak bez względu na to, jak będziemy się zapatrywać na nowy zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego, czy optymistycznie, czy pesymistycznie, nie może społeczeństwu katolickiemu i polskiemu być obojętne oblicze ideowe Związku Nauczycielstwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#komentarz">(Głos: Po co Ksiądz to mówi?)</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PksDownar">Uzdrowienie stosunków w Związku Nauczycielstwa Polskiego winno nastąpić jak najprędzej, skierowując działalność tego Związku do zadań ściśle zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PksDownar">Postulat nauczycielstwa, domagający się poprawy bytu materialnego i zmiany przepisów pragmatyki służbowej, winien znaleźć w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie tylko zrozumienie i uznanie, ale wyczerpujące zabiegi o jego realizację. W związku z tym Ministerstwo winno dążyć w dalszym ciągu do: a) likwidacji przepełnienia klas; b) ściślejszego współdziałania ze strony władz przełożonych w wypadku szczególniejszych trudności nauczyciela w wypełnianiu jego obowiązków, a nie tylko kontroli wyników pracy, prowadzonej przez nauczyciela w szkole niejednokrotnie w najgorszych warunkach; c) zmiany rozporządzenia o kwalifikowaniu nauczycieli i ocenie ich pracy, gdyż postanowienia obecne wykazują zupełny brak zaufania do obowiązkowości, sumienności i podejmowanych wysiłków przez nauczyciela ze strony inspektorów szkolnych, którzy niejednokrotnie w wydawaniu swej opinii nie uwzględniają trudności, z jakimi walczyć musi szkoła i nauczyciel.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PksDownar">Nauczycielstwo czeka na przyznany zwrot dodatku mieszkaniowego za czas od roku 1924 do 1931. Apeluję także do Pana Ministra o uregulowanie sprawy dodatku mieszkaniowego dla nauczycieli szkół ćwiczeń.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PksDownar">Następnie uważam, że wydanie zakazu inspektorom szkolnym, instruktorom i wizytatorom niemieszania się do życia organizacyjnego nauczycielstwa staje się rzeczą konieczną. Wpłynie to na uzdrowienie stosunków w życiu nauczycielskim, a także usunięcie atmosfery niepewności oraz samowolnego postępowania inspektorów w sprawach personalnych nauczycielstwa. Musi nastąpić też zmiana w ustosunkowaniu się władz szkolnych do organizacyj zawodowych nauczycielskich i traktowania na równi wszystkich nauczycieli, a szczególnie przy mianowaniu członków komisyj egzaminacyjnych, dyscyplinarnych oraz przy obsadzaniu kierowników szkół w drodze konkursu. Przepis pod tym względem jest wyraźny, jasny. Postanawia, jak być powinno, w praktyce jednak stosuje się szczególniejsze metody. Oto np. p. inspektor wybiera sobie zazwyczaj nauczyciela na stanowisko tzw. p. o. (pełniącego obowiązki). I znamiennym jest, że w wypadku rozpisanego konkursu tacy p. o. mogą być jedynie kandydatami na stanowisko kierownika. I tu bardzo często, nie przestrzegając żadnych zasad, kieruje się względami ubocznych wpływów, nie mających żadnej łączności ani z kwalifikacją kandydatów, ani z interesami szkoły.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PksDownar">Położenie narodu polskiego i Państwa stawia szkole polskiej określone zadanie do spełnienia. Ma ona wychowywać charaktery polskie w tym duchu, aby przekształcić Polskę w potęgę mocarną. Niemożliwe by to jednak było bez konkretnego sformułowania idei szkoły, zwłaszcza szkoły powszechnej, od której zależy głównie strona wychowawcza szkoły i jej wpływ kulturalny na społeczeństwo. Prawda, że wysunięto w swoim czasie ideę wychowania państwowego, jednak bez uwzględnienia stałych elementów wychowawczych, jakimi są zasady idei wychowania narodowego, opartego na etyce chrześcijańskiej. Kultura narodu naszego kształtowała się w ciągu tysiąca lat na podłożu nauki Kościoła katolickiego. Nauczanie więc dzieci i młodzieży polskiej musi opierać się ma tych samych niewzruszonych fundamentach. Tą ideą przesiąknięte być winny wszystkie programy nauczania, podręczniki szkolne, dążenia wychowawcze, atmosfera panująca w szkole.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PksDownar">Że sprawa ta jest pilną, świadczy o tym zaniepokojenie opinii publicznej przykrymi faktami z terenu szkoły. Przez Polskę przeszła ostatnio fala procesów komunistycznych” jak w Tomaszowie Lubelskim, Lublinie, Kielcach, Białymstoku i Wilnie. Wszystkie te sprawy mają jeden rys wspólny: wszystkie one dotyczą przede wszystkim akcji komunistycznej wśród młodzieży gimnazjalnej. Z masowych procesów młodzieży, oskarżonej czy skazanej za akcję wywrotową, widzimy, jak szerzą się bakcyle komunizmu wśród młodzieży szkolnej. Z procesów tych okazuje się, że furtką, przez którą dostaje się komunizm doi środowiska młodzieży gimnazjalnej polskiej, jest środowisko młodzieży gimnazjalnej żydowskiej. Młodzież gimnazjalna żydowska jest skomunizowana w dużej liczbie, uczęszczając zaś w ogromnej masie do tych samych szkół, w których uczy się młodzież polska, zasiadając w tej samej klasie i na tej samej ławie szkolnej, przez współżycie koleżeńskie sączy jad komunizmu w dusze chrześcijańskie.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PksDownar">Jeżeli chcemy ustrzec naszą młodzież przed uleganiem wpływom komunistycznym, jeżeli chcemy wyciągnąć właściwe wnioski z doświadczenia ostatnich procesów, to mamy do dyspozycji tylko jedyną drogę naprawdę skuteczną. Jest nią przecięcie wszelkich stosunków, wszelkiego współżycia i obcowania ze sobą na ławach szkolnych młodzieży chrześcijańskiej i żydowskiej. A zatem musimy domagać się i domagamy się zaprowadzenia: 1) szkoły chrześcijańskiej, tj. osobnych szkół dla chrześcijan i dla żydów, co jest reformą natychmiast wykonalną i ze względu na odmienność moralności żydowskiej niezbędną...</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PksDownar">...2) dalej niedopuszczania nauczycieli żydów do nauczania i wychowywania młodzieży chrześcijańskiej...</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PksDownar">...również i tego, by dzieci katolickie nie miały w żadnym wypadku nauczycieli bezwyznaniowych.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PksDownar">Walka o duszę dziecka i ducha szkoły — to walka o wielką i potężną Polskę. Domagając się szkoły chrześcijańskiej robimy to w imię poczucia odpowiedzialności obywatelskiej za dzisiejszy i przyszły los Narodu i Państwa. Społeczeństwo katolickie coraz głośniej, coraz bezwzględniej domaga się i domagać się będzie realizowania zasad wychowania religijnego i narodowego. Mamy wprawdzie w ustawie o ustroju szkolnictwa wyraźne postanowienie o wychowaniu religijnym młodzieży, postanowienie to wymaga jednak stosownych zarządzeń i ustalenia takiego programu, który by zmierzał do tego, aby w szkole polskiej rzeczywiście panowała atmosfera, sprzyjająca wychowaniu religijnemu młodzieży. Pozostawienie obowiązku tego, z ustawy wypływającego, bez odpowiedniego realizowania w praktyce nie daje możności takiego ukształtowania charakteru przyszłego obywatela, jakiego Polsce dziś najbardziej potrzeba. Okazuje się więc konieczność wydania przez Ministerstwo odpowiedniej instrukcji władzom nadzorczym administracji szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PksDownar">W sprawie wychowania narodowego programy wszystkich przedmiotów powinny konsekwentnie zmierzać do tego, by jak najmocniej związać jednostkę z narodem polskim, co tak mało niestety uwidacznia się w obecnych programach nauki w szkołach powszechnych, jak np. w programie nauki o Państwie dla ostatniego roku nauczania.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PksDownar">Szkoła ma rozwijać w dziecku świadomość narodową, budzić poczucie dumy narodowej, poznanie potrzeb i interesów narodu polskiego. Następnie winno Ministerstwo przeprowadzić: uwzględnienie w programach naukowych szkół wiejskich materiału czytankowego na temat łączności i potrzeb życia społecznego wsi i miasta, dostosowanie programów szkoły wiejskiej do wyższych oddziałów szkoły powszechnej celem ułatwienia dzieciom wsi dalszego kształcenia się.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PksDownar">Mając świadomość niebezpieczeństwa zagrażającego młodzieży, winno się skoordynować pracę szkoły i całego społeczeństwa, zmierzającą do realizacji wielkiej idei szkoły polskiej w odrodzonym Państwie. Dom, szkoła, Kościół i Państwo muszą rzeczywiście współdziałać z sobą i między tymi czynnikami niedopuszczalna jest jakakolwiek walka. W tym kierunku powinno iść również przygotowanie do pracy wychowawczej nauczycieli. Na stanowiskach dyrektorów i profesorów liceów pedagogicznych i pedagogiów winni być powoływani ludzie o światopoglądzie katolickim i narodowym. Istniejący obecnie a tak zasadniczy rozdźwięk między teorią państwowych przepisów a praktyką pedagogicznych uczelni musi być usunięty. Opinia katolicka domaga się w myśl państwowych przepisów szkolnych wykładania chrześcijańskiej pedagogiki we wszystkich szkołach pedagogicznych. W katolickiej Polsce nie ma ani jednej katedry pedagogiki katolickiej, a jedyną, która istniała we Lwowie, zwinięto dla względów oszczędnościowych. W. państwowych pedagogiach nie ma wykładów ani dogmatyki, ani etyki chrześcijańskiej, z których słuchacze mogliby się zaznajomić z podstawami pedagogiki katolickiej. Jest faktem smutnym, jak również znamiennym, że pedagogika polska czerpie swe założenia światopoglądowe raczej z dzieł Rousseau'a, niż z Ewangelii. Wytworzyła się więc w polskim wychowaniu paradoksalna sytuacja. Z jednej strony przepisy szkolne państwowe żądają od nauczyciela, by dał dzieciom katolickim najwyższe wyrobienie religijno-moralne, aby uważał praktyki religijne chrześcijańskie za element pedagogiczny, należący do całości nauczania i wychowania szkolnego, aby pilnował korelacji z nauką religii, z drugiej zaś strony w uczelniach, kierowanych przez Państwo, wpaja się w polskiego nauczyciela pedagogikę, która w swoich założeniach jest sprzeczna z chrześcijaństwem.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PksDownar">Elementarna więc logika wymaga, by pedagogika wykładana w obecnych liceach pedagogicznych, na katedrach pedagogiki była oparta na zasadach chrześcijańskich. W ten sposób państwowe pedagogia przyczynią się do zrealizowania głównych założeń polskiej ustawy szkolnej, która przecież chce zapewnić obywatelom „najwyższe wyrobienie religijno-moralne” i przygotują przyszłych nauczycieli w tym duchu, że będą mogli zapewnić kilkumilionowej armii polskich dzieci tężyznę religijno-moralną.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PksDownar">Znamienne i godne przypomnienia są słowa p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wypowiedziane w dniu 25 czerwca 1937 r. na Międzynarodowym Kongresie Chrystusa Króla w Poznaniu. Oto one: „Podstawą, na której budować można organizację życia zbiorowego, powinien być człowiek o poczuciu wysokiej etyki i głębokiej moralności. Wieki rozwoju ludzkości wykazały, że wszczepienie tych zasad jest do osiągnięcia jedynie przez wychowanie religijne młodych pokoleń”. Słowa te również zostały powtórzone przez p. Ministra w dniu 24 listopada r. ub. na Państwowej Radzie Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PksDownar">Oświadczenie to znamienne, wyraźne i jasne winno na przyszłość zapobiec występowaniu takich kierunków wychowawczych, które mogłyby być niezgodne z zasadami wychowania religijnego i narodowego.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Hoffman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PHoffman">Wysoka Izbo! Zanim przejdę do omówienia tego, co miałem mówić, i do tego, co mówił tutaj p. referent i p. Minister, muszę troszeczkę polemizować z ks. posłem Downarem. Są pewne punkty, z którymi ja się nie zgadzam i koledzy niektórzy się nie zgodzą, a mam wrażenie, że są niektóre takie punkty, na które nikt się nie zgodzi.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PHoffman">Przede wszystkim uważam, że nikt się nie może zgodzić z tym, aby za taksy administracyjne, wpłacane przez uczniów, a właściwie przez rodziców za pośrednictwem uczniów, były utrzymywane etaty państwowych nauczycieli. Uważam, że ten postulat, który wysunął Ksiądz Poseł, jest nie do utrzymania, jest nie do przyjęcia. Za te pieniądze należy kupować pomoce szkolne, wszystko inne, co się tyczy potrzeb dzieci, ale broń Boże nie można dawać na etaty nauczycielskie.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PHoffman">Druga sprawa, którą wysunął ksiądz Downar, to Związek Nauczycielstwa Polskiego. Ja bym apelował: nie uprzedzajmy wypadków. Bo jeżeli z góry, nie zobaczywszy jeszcze pracy tego nowego zarządu, będziemy przesądzać, że ona będzie zła, to jest to niewątpliwie robota tendencyjna i pewnego rodzaju celowa, polityczna. Przeciwko temu stanowczo się wypowiadamy i od tego się odseparowujemy.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(P. ks. Downar: Przecież nie było przesądzenia.)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PHoffman">Było już.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PHoffman">Trzecia sprawa: kwestia religijna w szkole katolickiej względnie chrześcijańskiej i w szkole niechrześcijańskiej. Przyznam się, że tu bardzo mocno się Księdzu dziwię. Czyż Ksiądz uważa, że dziecko polskie jest tak moralnie słabe, że nie potrafi się przed złymi wpływami ustrzec?</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(P. ks. Downar: Dziecko — to mimoza.)</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PHoffman">Zdaje mi się, że trzeba stanąć na odwrotnym stanowisku: właśnie dziś dziecko polskie pod względem kulturalnym i państwowym powinno wpływać na inne dzieci i dlatego powinno być dziecko polskie razem z innymi w jednej szkole.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(P. ks. Downar: To jest zasada niesprzeciwiania się złu.)</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PHoffman">To nie jest zasada niesprzeciwiania się złu, tylko to jest zasada zaborczości kulturalnej. I tu jest ta zasadnicza różnica. Uważam, że dziecko polskie nie powinno być chowane w atmosferze cieplarnianej, tylko powinno właśnie wpływać państwowo na inne dzieci. Nie wolno zapominać, proszę Księdza, o dwóch rzeczach: Polska — to nie tylko Polacy, a Polacy — to nie tylko O.Z.N. To mówię ja, który należę do O.Z.N.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PHoffman">Tych rzeczy nie wolno nigdy zapominać.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PHoffman">Ale przejdę do konkretnych rzeczy, poruszonych przez p. referenta i p. Ministra. P. referent, kończąc swój referat, wypowiedział ważkie zdanie i ważkie słowa o wychowaniu. Podjął to p. Minister i muszę przyznać, że jestem mu szczerze wdzięczny za to, co powiedział tu o wychowaniu. Ale jest małe „ale”. Prosiłbym, ażeby to, co powiedział p. Minister, było opublikowane w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa i Dziennikach Kuratoryjnych dlatego, ażeby te masy nauczycielskie i przełożeni wiedzieli, że to jest zasadnicza linia w dziedzinie wychowawczej. Bo jeżeli na Komisji Oświatowej powiedziałem swojego czasu, że mam pewne zastrzeżenia co do dotychczasowego stanu, zwłaszcza w ostatnich czasach, jeżeli powiedziałem, że nie wolno nam zapominać, że szkoła jest instrumentem działania politycznego państwa, a idea państwa nie jest równoznaczna z każdorazową ideą każdorazowego rządu, a w idei wychowawczej nie wolno stosować jako podstawy hasła dnia codziennego — a przyznał mi rację p. Minister — to tę obawę wypowiedziałem na podstawie dwóch ostatnich zarządzeń i na podstawie praktyk, które już widać w terenie. Otóż chodzi mi o to zarządzenie, które jest dosyć ważkie, tj. zarządzenie z dnia 9 września 1937 r., podpisane przez p. Wiceministra Ferka-Błeszyńskiega i p. Ministra Kasprzyckiego; dotyczy ono przysposobienia wojskowego szkolnego. Już w pierwszych dwóch paragrafach tego rozporządzenia mamy pewne rzeczy, co do których mam pewne obawy, i dlatego wysuwam tu to, co powiedziałem przedtem. Mianowicie w par. 1 mamy tego rodzaju zdalnie: „Przysposobienie młodzieży szkolnej do obrony kraju jest podstawowym zadaniem pracy wychowawczej i dydaktycznej w szkole” a już w ustępie 2 tego samego paragrafu czytamy: „Przysposobienie wojskowe młodzieży realizować należy według obowiązujących programów szkolnych”. Jasną jest rzeczą, że w naszym położeniu musimy w szkole mówić o obronie Państwa, jasną jest rzeczą, że w całym szeregu przedmiotów musi ta idea przewijać się, ale nie może być ona podstawą wychowania, podstawą działania wychowawczego i dydaktycznego szkoły, bo nie dla się to zrobić. Podstawą działania wychowawczego szkoły musi być wychowanie człowieka, a dopiero w nim zmieści się i wychowanie religijne, i wychowanie etyczne, i obrona narodowa” i wszystko inne, co do tego należy. Ale jeden fragment nie może być podstawą tego wszystkiego. To jest właśnie to, co napawało mnie obawą, a obawa ta zwiększyła się jeszcze wtedy, gdy dostałem zeszyt „Wychowanie i Oświata”, gdzie na początku mamy szereg zdań napisanych przez p. Wiceministra Błeszyńskiego, a następnie kilka traktatów o tej obronie narodowej, jako podstawie w działaniu wychowawczym i w działaniu pedagogicznym.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: Czy Pan chce, żebyśmy się tak rozbroili, jak Abisyńczycy?)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PHoffman">Panie Pośle, trzeba było uważać, co pierwej mówiłem, do tego już teraz powracać nie będę. Jeżeli mówię to tutaj, to mówię właśnie dlatego, że to jest pewien fragment, ale to nie jest podstawa, fragment nie może być podstawą tego działania, Jak to wygląda w praktyce? W praktyce to wygląda dość ciekawie. Ta podstawa działania wychowawczego, ten fragment ma być bazowany na dotychczasowych programach, na tych samych programach, na których było oparte wychowanie państwowe, które — już wiemy o tym — nie było zupełnie dobrze przeprowadzone. A przypatrzmy się po tym okólniku względnie po tym zarządzeniu, co mamy w praktyce. Powiada się na przykład na wizytacjach: Dlaczego dzieci nie były prowadzone do komór gazowych w miejscowym garnizonie? Słusznie, słusznym jest, żeby dzieci były tam zaprowadzone, ale p. inspektor nie dowiedział się, że w garnizonie jest tylko jedna komora i nawet wojsko samo nie ma tyle czasu, ażeby z tej komory korzystać. Drugie pytanie: Czy p. inspektor zastanowił się nad tym, czy mamy w ogóle maski gazowe dla dzieci, bo przecież w maski gazowe żołnierzy nie można ubrać dzieci. I tutaj więc obawy, które miałem, były słuszne. Z chwilą, gdy zostanie opublikowane to, co powiedział dziś o wychowaniu p. Minister, to niezawodnie tam znajdzie się odpowiednie miejsce i dla obrony krajowej, a nie dla rozbrojenia.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PHoffman">Słusznie tutaj p. Minister określił i zauważył, że to, co on ujął w problemie wychowania, nie wyczerpuje w całości zagadnienia. To jest słuszne powiedzenie. Zdaje się, że w związku z tym powiedzeniem będzie słuszną rzeczą, jeżeli zaapeluję o powołanie jakiejś specjalnej komisji przez p. Ministra, która by opracowała ideał wychowawczy, bo ideał wychowawczy to jest pion dla młodego pokolenia, które rośnie w Państwie. I jeżeli mamy Komisję Kodyfikacyjną, która jednoczy prawo i cementuje je, to analogicznie trzeba zrobić to i przy wychowaniu. Jestem przekonany, że p. Minister taką komisję powoła.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PHoffman">W związku z tym pozwalam sobie zgłosić rezolucję: „Sejm wzywa Rząd, by powołał przy Ministrze Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego specjalną komisję do opracowania ideału wychowawczego w szkołach. Jeżeli Państwo nasze może się zdobyć na powołanie i utrzymanie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa, to tym bardziej winno w obecnym czasie dbać o opracowanie odpowiedniego ideału wychowawczego”. A jeżeli mówimy już o wychowaniu, które ma się przewijać poprzez wszystkie szczeble nauki, jeżeli p. kolega Drozd-Gierymski tak silnie gwałtował o obronę narodową, to pozwolę sobie zabrać głos w sprawie programów i właśnie będę mówił o programie wojskowym.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: Bardzo dobrze, tylko jak?)</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PHoffman">Zaraz Pan zobaczy. Otóż będę mówił tylko o tych programach, za które odpowiedzialny jest obecny p. Minister przed nami. Naturalnie, że on nie robił tego programu, on ma u siebie różnych urzędników i pomocników, którzy są odpowiedzialni wobec niego, ale nie będę mówił o odpowiedzialności tego lub innego urzędnika. Siłą faktu parlamentarnie odpowiedzialny jest p. Minister.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PHoffman">W programie liceum znajduję bały szereg rzeczy, które troszeczkę mnie, „odżegnywującego” się od obrony narodowej — zaniepokoiły.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: To jest program tymczasowy.)</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PHoffman">Dlatego właśnie mówię, aby można go było naprawić, bo jak będzie stały, to już amen. Otóż w programie pierwszej klasy liceum mamy między innymi ustęp: „Siła zbrojna Państwa Polskiego” w rozwoju historycznym (X — XVII wiek)”. Nie będę tutaj przytaczał całych ustępów, tylko będę tak mówił: „Wielcy Wodzowie i ich najważniejsze zwycięstwa: Batory (Połock, Wielkie Łuki), Chodkiewicz (Kircholm), Żółkiewski (Kałuszyn), Sobieski (Wiedeń)”. A co się stało z Grunwaldem? Coś mi się zdaje, że trzeba by to uzupełnić. I zdaje mi się, że wszyscy są z tym zgodni, że trzeba to uzupełnić.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: Ma Pan rację.)</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#PHoffman">A widzi Pan, zaraz się dogadamy. Widzimy dalej pewne rzeczy, co do których mnie zdziwienie bierze. Mianowicie ustęp 35 — biorę ten dział czysto wojskowy: „Wojny Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego”. Walki polsko - krzyżackie”. A teraz rozwinięcie tego tematu: „Wojskowość polska za Bolesława Chrobrego: Wyprawa czeska, wojny z cesarzem i wyprawa kijowska. Walki Bolesława Krzywoustego z Pomorzanami i Niemcami. Cechy charakterystyczne ówczesnej taktyki polskiej”. Proszę Panów, jakoś tak się dziwnie złożyło, że specjalnie znam te wojny Bolesława Chrobrego, a zwłaszcza specjalnie wyprawę na Kijów — pisałem 0 nich, a właściwie nie pisałem sam, ta tylko drukowałem jako redaktor w piśmie, które redaguję. Ta sprawa nie jest dziś znana, mamy tylko dwa punkty wyjścia Bug i Kijów. Którędy Chrobry dalej szedł i jaka była jego taktyka, to są tylko pewne hipotezy. I wtedy, kiedy nie mamy ustalonego pojęcia w nauce o tych rzeczach, każę uczyć się dzieci! Zdaje mi się, że gdyby ten punkt był przy stosunkach politycznych w programie, nie miałbym nic do powiedzenia — były wyprawy, cele polityczne były takie a takie, wszystko w porządku, ale jeżeli to się mówi przy wojskowości, to coś tu — jak to się mówi — nie klapuje.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PHoffman">Dalej mamy pytanie i powiem, że konia z rzędem dam temu, kto w Polsce i w ogóle w święcie na to pytanie odpowie: „Kozaczyzna: grodowa i rejestrowa”. Wiemy, co to jest kozaczyzna rejestrowa, ale co to jest grodowa, to nikt nie może odpowiedzieć, pytałem się wielu specjalistów, historyków polskich i ukraińskich i też nie umieli mi odpowiedzieć. Zdaje mi się, że właśnie w tym programie tymczasowym trzeba by było usunąć tę rzecz. Ale jeszcze dziwi mnie inna rzecz, już nie ściśle wojskowa, ale także łączy się trochę z wojskowością, mianowicie w programie klasy drugiej — takiej, której jeszcze dziś nie ma, ale będzie w przyszłym roku — taki temat: „Powstanie i budowa Polski Odrodzonej”. Dalej rozwinięcie tego punktu: „Polski czyn zbrojny i jego znaczenie polityczne. Wpływ przebiegu wielkiej wojny na ustosunkowanie się państw zaborczych i innych do spraw niepodległościowych Polski. Józef Piłsudski, jako budowniczy Polski Odrodzonej: Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz. Stan organizacyjny, polityczny, gospodarczy i militarny powstającego Państwa Polskiego. Pierwsze zręby państwowości polskiej: władza najwyższa w Polsce, Sejm i jego prace, itd.”. Uderza mnie znowu jedno pytanie, które ma wielki zasięg polityczny dlatego, że jeżeli tu będzie wyprawa kijowska, to mamy ustosunkowanie się do mniejszości. Musimy młodzież wychowywać w tym przeświadczeniu, że mamy wielkie połacie z mniejszościami, a jeżeli tu będzie właśnie w tym ujęciu Kijów 1920 roku, to to na pewno będzie inne nastawienie, aniżeli to, które niejednokrotnie widzimy.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PHoffman">Osobno chciałbym poświęcić kilka uwag innemu działowi tegoż programu licealnego: „Zagadnienia życia współczesnego”. Ten dział „Zagadnienia życia współczesnego” jest niezmiernie ciężki już dlatego, że życie współczesne trzeba chwytać na gorącym uczynku i od razu z młodzieżą te rzeczy omawiać. I tu wysuwa się szereg niebezpieczeństw, na które chciałbym zwrócić uwagę. Tu, aby się długo nad tym wszystkim nie rozwodzić, pozwolę sobie odczytać krótką notatkę, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PHoffman">„Nauczanie o zagadnieniach życia współczesnego jest szczególnie trudne ze względu na: 1) materiał nauczania, 2) przygotowanie nauczycieli, 3) wiek uczniów i wynikające zeń dążenia i możliwości rozumowania. Niebezpieczeństwo stawiania zagadnień jest szczególnie groźne, gdy odbywa się bez znajomości faktów i umiejętności szukania wyjaśnień. Wydobycie spośród zjawisk społecznych, gospodarczych, duchowych, tych, które są nie tylko najważniejsze, lecz również możliwe do zrozumienia i wyjaśnienia młodzieży, wymaga wiele wiedzy, dojrzałości, wyrobienia pedagogicznego. Trzeba umieć pokazać fakty i ich wzajemne związki, wprowadzać w sztukę obserwowania, hamować młodzieńczą pochopność do krytykowania i uogólniania. Trzeba znać z osobistych przeżyć pracę, umieć się orientować w przeżyciach ludzi z różnych środowisk. Program licealny zakreśla ramy bardzo szerokie, przy dzisiejszym stanie piśmiennictwa i przygotowania nauczycieli niemal niewykonalne. Co gorsza, nie przewiduje trudności, nie wskazuje, że konieczne jest zaznajomienie się z podstawowymi pojęciami i metodami uzyskiwania dat, które będą oparciem dla rozumowań. Dlatego grozi przyzwyczajanie młodzieży do powierzchowności sądów i dyskutowania o najważniejszych zagadnieniach z używaniem terminów pseudonaukowych, bez rozumienia istoty rzeczy. Wysunięcie na plan pierwszy zagadnień politycznych potęguje niebezpieczeństwo. „Uwagi” dołączone do programu tymczasowego są na ogół słuszne. Nie liczą się jednak z brakami literatury i, zwłaszcza, przygotowania nauczycieli. Wykształcenie społeczno - pedagogiczne i okrzepnięcie charakteru nauczyciela jest szczególnie ważne”. Otóż to są te uwagi, które miałbym odnośnie programu i mam wrażenie, że i tu jednak szanowni koledzy posłowie, jak również i p. Minister będą Łaskawi wziąć je pod uwagę dlatego, że dają pewne konkretne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#PHoffman">Ale jest jeszcze inna rzecz w związku z programami. W uwagach do programów znajdujemy, że podstawą do pracy ucznia jest podręcznik. Kwestia podręczników jest dziś niesłychanie skomplikowana. Nie mówię już o liceach, bo tu nie ma w ogóle podręczników; ukazał się jeden podręcznik i okazało się, że Ministerstwo nie pozwoliło po wydrukowaniu, aby podręcznik ten był używany przez dzieci. Brak podręczników jest wielkim utrudnieniem pracy i dla nauczycieli i dla uczniów. Nie mając podręcznika przyzwyczaja się do powierzchownego, błyskotliwego opracowywania materiału i wydawania sądów. Jeżeli chodzi o podręczniki dla szkół innych, dla gimnazjów i szkół powszechnych, zwróciłbym uwagę na zbyt częstą zmianę tych podręczników. Musimy się liczyć z tym, że budżet rodziny dzisiaj w Polsce jest dość skromny, a w tym małym budżecie rodzinnym kwota X zł na podręczniki szkolne jest kwotą naprawdę dużą. Trzeba dojść powoli do tego, aby skończyć z tymi zbyt częstymi zmianami.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PHoffman">Siłą faktu, gdy się mówi o programach i o wychowaniu, nie można nie wspomnieć o obiekcie tego wychowania, to znaczy o młodzieży. Już stary Seneka powiedział: „Maxima puero reverentia debetur”, ale w Rzymie znali tę rzecz, umieli ją stosować, rewerencję dużą dawano, ale umiano egzekwować dużo od młodzieży. Jeżeli weźmiemy pod uwagę bodaj to, co się ostatnio u nas dzieje z pewną częścią młodzieży, to mi się wydaje, że my za dużo rewerencji dajemy pewnej części młodzieży. Za wiele cenimy tę młodzież d za dużo jej pozwalamy. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o te słyszane na Komisji Budżetowej niejednokrotnie zdania, to jeżeli chodzi o pewną kategorię młodzieży, o młodzież wiejską, trzymają się jeszcze niektórzy z nas haseł z 1775 roku o tym nauczaniu rolniczym. Dzisiaj jesteśmy w innych czasach i nie można apelować, ażeby młodzież wiejska szła przede wszystkim i wyłącznie do szkół rolniczych, ale właśnie trzeba apelować, ażeby jak najwięcej młodzieży wiejskiej szło do uniwersytetów ludowych.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PHoffman">Jeżeli mówimy o młodzieży wiejskiej, nie sposób, ażeby nie wziąć pod uwagę momentu, że mamy wśród tej młodzieży za dużo analfabetów w wieku pozaszkolnym. Mówiliśmy o tym także na Komisji Budżetowej. Ta kwota, która była wstawiona w budżecie — 200.000 zł, została podniesiona do 300.000 zł, ale dzisiaj p. Minister powiedział, że na to, ażeby tę sprawę załatwić, trzeba pół miliona złotych. I znowu staniemy przed brakiem środków.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#PHoffman">Mamy opracowany plan, praca w terenie pójdzie, ale trzeba pół miliona na pokrycie tych potrzeb, a mamy tylko 300.000 zł. Nic wiem, czy p. Minister da radę wyłuskać gdzieś te brakujące 200.000 zł, ale jeżeli nie da rady, to będzie musiał tu przyjść i wołać o dodatkowe kredyty. Ta kwota na dokształcanie analfabetów przedpoborowych znaleźć się musi.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#PHoffman">W związku z tym jest kwestia oświaty pozaszkolnej w innym ujęciu. Jeżeli nauczymy dziecko, względnie chłopca czytać i pisać, a nie damy mu książek do ręki, to po raz trzeci zapomni tego, co się nauczyło, i stanie się analfabetą powrotnym. W związku z tymi książkami, jeżeli mamy kultywować w tym dziecku pewne rzeczy, które wyniosło ze szkoły, a przede wszystkim miłość do kraju, to apeluję do Pana Ministra, bo musi się zatroszczyć o ten dział przede wszystkim Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ażeby nareszcie była książka popularna historii Polski, bo takiej nie mamy dla młodzieży. Nie mamy popularnej książki geografii Polski i te rzeczy muszą być jak najprędzej zrobione, bo najwyższy czas.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#PHoffman">Z tym łączy się kwestia tzw. polityki bibliotecznej, która wałkuje się na terenie i w Ministerstwie, a jest dość ciekawa. Kiedyś tutaj miałem okazję podyskutować z p. Budzyńskim na temat pewnych kultur.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#PHoffman">Przytoczę to, co widzimy w praktyce. Niektórzy starostowie przy bibliotekach sejmikowych każą sobie dawać do oceny pewne książki i opiniują, co się nadaje, a co się nie nadaje. I jest ciekawa rzecz. Kiedy zbierałem informacje, okazało się, że Mickiewicz jest teraz niepewny dla niektórych pp. starostów.</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Głos: Może go nie znają.)</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PHoffman">Jak to wygląda? Ten Mickiewicz biedny musi dziś przejść przez nową cenzurę, nie wystarcza cenzura stara, która była przez taki czy inny rząd stosowana, nie wystarcza oficjalna cenzura, nie zależnie od tego, że to jest książka wydrukowana. Mickiewicza indywidualnie ten lub inny starosta jeszcze raz chcą kontrolować i cenzurować.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(Głos: Starosta w nowej roli. P. Olewiński: Kto to taki?)</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#PHoffman">Bodaj przytoczę — w Inowrocławiu, nie spisywałem, ale ten na pewno. Pamiętam.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#PHoffman">Ostatnia kwestia, którą chcę poruszyć, to jest Rada Oświecenia Publiczne go. Ma ona statut, który powiada w paragrafie 2, że Państwowa Rada Oświecenia Publicznego ma za zadanie rozważanie przekazanych jej do opinii przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zagadnień oraz projektów, dotyczących organizacji oświaty i wychowania publicznego. Żyje już ta Rada Oświecenia Publicznego od r. 1932. Nie znam wypadku, ażeby p. Minister dał tej Radzie coś do jej opracowania. Rada przychodzi, wysłuchuje sprawozdania i odchodzi. Przyznaję, że wystarczyło by, gdyby p. Minister złożył tu sprawozdanie, ci, którzy interesują się tą sprawą, przeczytaliby. Po co jakieś specjalne ciało? Jeżeli ma to być rada, to niech ona radzi nad pewnymi rzeczami, a nie tylko wysłuchuje.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PksLubelski">Wysoki Sejmie! Państwo polskie liczy 75% ludności katolickiej. Jeżeli odciągniemy z tego 10% takich, którzy tylko z metryki są katolikami, to jeszcze 65% pozostanie ludności głęboko i szczerze przywiązanej do Kościoła katolickiego i spełniającej obowiązki religijne.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PksLubelski">Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest tym resortem, któremu powierzona jest piecza nad wyznaniami w Państwie uznanymi. My, katolicy, musimy skonstatować, że — mimo iż zasadnicza linia Rządu idzie nie na walkę, ale współpracę Państwa z Kościołem katolickim i że między Państwem a Stolicą Apostolską są pokojowe, na życzliwości wzajemnej oparte stosunki, to jednak Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oś wie cenią Publicznego było do niedawna tym Ministerstwem, które ze wszystkich resortów najmniej życzliwie odnosiło się do Kościoła katolickiego.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Głos: Do klerykalizmu, a nie do Kościoła.)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PksLubelski">Jest to paradoks, ale tak było w rzeczywistości. Obsadzane przez szereg lat ludźmi, którzy odstąpili od Kościoła katolickiego, a wiemy, że tacy zazwyczaj tego Kościoła nie kochają, pełne do niedawna urzędników na naczelnych stanowiskach, wrogo usposobionych do spraw religijnych, a specjalnie do wychowania religijnego, przyczyniało się ono raczej nie do rozwoju, ale do hamowania życia religijnego. W ostatnich latach stosunki się nieco poprawiły, ale jeszcze wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Zacytuję fakty, proszę posłuchać.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PksLubelski">Już 13 lat upłynęło od zawarcia Konkordatu, a mimo to ten Konkordat nie jest w życie całkowicie wprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(P. Walewski: Bo jest zły, trzeba go zmienić.)</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PksLubelski">5 lat upłynęło od wydania i uchwalenia ustawy o składkach kościelnych, a mimo to do tego czasu nie wprowadzono rozporządzeń wykonawczych. Jednak gdy wyszedł dekret o wyznaniu augsbursko-ewangelickim, w tym samym miesiącu wyszły rozporządzenia wykonawcze do tego dekretu.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Głos: Bo oni chcieli. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PksLubelski">Niektórzy Panowie ustawicznie mi przeszkadzają. Chcę skonstatować, że w pierwszym Sejmie, do którego należałem, był p. Putek i p. Czapiński, którzy byli znani z nieżyczliwego nastawienia do Kościoła katolickiego,...</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(P. Walewski: Do klerykalizmu.)</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PksLubelski">...jednak oni spokojnie się zachowywali w czasie moich przemówień. Jeżeli przemawiam źle, to proszę zabrać głos i skrytykować moje przemówienie.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PksLubelski">Chcę także stwierdzić, że mimo zwiększenia ludności katolickiej i mimo potrzeby powiększenia ilości parafij, jednak liczba etatów na ten cel jest ta sarna od dłuższego czasu.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PksLubelski">Wspólnie powzięte uchwały między Rządem a Episkopatem bardzo często nie są w czyn wprowadzane. Księża emeryci muszą czekać nieraz kilkanaście lat na swą nędzną emeryturę, a bardzo wielki procent z nich umiera, nie doczekawszy się w ogóle tej emerytury.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PksLubelski">Przechodząc do spraw szkolnictwa, nad którym zaciążyła w ostatnich latach nieudała reforma, przeprowadzona przez p. Ministra Jędrzejewicza, chcę wskazać, że również od czasu objęcia tego resortu przez p. Ministra Świętosławskiego nastąpiła pewna poprawia. Ale i tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Setki tysięcy młodzieży wiejskiej i miejskiej nie uczęszcza jeszcze do szkół powszechnych. Realizacja więc powszechnego nauczania, jak dotąd, nie jest jeszcze faktem. Co gorsze, że tam, gdzie są szkoły niższego typu, gdzie nauczyciel bardzo często musi stosować naukę głośną i cichą, wraca powrotny analfabetyzm, a z nim zacofanie, ciemnota i podpisywanie się krzyżykiem. Nauczycielstwo jest bardzo często przeciążone pracą, a przy tym bardzo słabo wynagradzane. Zwłaszcza dotyczy to nauczycieli kontraktowych i nauczycieli, tak zwanych „płatnych od godziny”, na których barkach spoczywa jednak dość duży procent nauczania powszechnego w Polsce. Jest to element pracowniczy, najbardziej, w Polsce wyzyskiwany. Taka siła nauczycielska pobiera 1 zł za faktycznie odbytą godzinę lekcji. Za dni wolne od nauki, za godziny stracone bez żadnej nawet winy, za ferie, następnie za święta nic nie pobiera, tak że jej przeciętne wynagrodzenie przy 30 nawet godzinach nauki tygodniowo wynosi od 70–80 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PksLubelski">Szczególnie pod względem oświaty pokrzywdzona jest wieś, gdzie jest bardzo mało szkół typów wyższych, tylko przeważnie są jednoklasówki. Nic dziwnego, że w tych warunkach jedna książka przypada na wsi zaledwie. na 24 osób, że z młodzieży wiejskiej mało kto idzie do gimnazjum. Żywiołowy pęd ludu polskiego do oświaty został gwałtownie zahamowany w wolnej i niepodległej Ojczyźnie, co musi się odbić fatalnie na jej losach.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PksLubelski">Konieczna jest także zmiana warunków pracy nauczycielstwa. Trzeba skończyć z tajnymi kwalifikacjami i tak zwanymi „arkuszami spostrzeżeń”, które się kończą nieraz dla nauczyciela zwolnieniem, przeniesieniem lub przedwczesną emeryturą. Nauczycielstwo słusznie domaga się jawnej kwalifikacji i sprawiedliwego traktowania bez względu na przynależność organizacyjną lub polityczną.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#PksLubelski">Powinno być także jak najrychlej zmienione obowiązkowe bezżeństwo nauczycielek na Śląsku, które wywołuje cały szereg ujemnych objawów w dziedzinie moralnej i pedagogicznej.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PksLubelski">Co do szkół średnich, to uważam, w myśl opinii kół fachowych, że należy z powrotem przywrócić klasy V i VI szkół powszechnych i utworzyć, zamiast 4-letniego gimnazjum, gimnazjum 6-letnie i 2-letnie liceum.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#PksLubelski">Muszą być także dla nauczycieli szkół średnich stworzone lepsze warunki pracy i płacy. Dziś bowiem to nauczycielstwo przy swoich studiach akademickich otrzymuje uposażenia niższe nieraz od podoficerów zawodowych lub szoferów w przedsiębiorstwach państwowych,...</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#PksLubelski">...przy czym coraz cięższe i większe stają się wymagania co do pracy. Musi się także skończyć z przenoszeniem nauczycieli szkół średnich do szkół powszechnych, co ich samych rozgorycza a oświacie nie przynosi pożytku. Ta smutna sytuacja nauczycielstwa szkół średnich powoduje, że młodzież w ostatnich latach, kończąc szkoły średnie, poświęca się studiom filozofii tylko w małym procencie i od zawodu nauczyciela szkoły średniej się uchyla.</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#PksLubelski">Również specjalną opieką powinno otoczyć Ministerstwo Oświaty prywatne szkolnictwo średnie, które w wielkiej mierze wyręcza Państwo w dziedzinie oświaty, a które wskutek kryzysu gospodarczego znajduje się w jak najgorszych warunkach finansowych wraz z nauczycielstwem, które tam pracuje.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#PksLubelski">Co do taks administracyjnych, to uważam w imię powszechności nauczania, w imię dostępu młodzieży uboższej do szkół średnich i akademickich, że należy je znieść. Jak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, 75% tych taks idzie przeważnie na inne cele, nie mające nic wspólnego z oświatą i szkolnictwem. Dlatego uważam, że radykalnym rozwiązaniem tej sprawy byłoby w ogóle zniesienie taksy administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: Może lepiej przeznaczyć na inny cel?)</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#PksLubelski">Przechodząc do ważnego zagadnienia wychowania religijno-moralnego, chcę podkreślić z całym naciskiem, że mimo ustawy, która nakazuje wyrobienie religijno-moralne młodzieży szkolnej — to wychowanie jest zazwyczaj przez Ministerstwo Oświaty tylko tolerowane, a nie popierane. Podręczniki szkolne, używane obowiązkowo w szkołach mimo zaleconej korelacji przedmiotów świeckich z religią, zdradzają niejednokrotnie ignorancję w sprawach religijnych i kościelnych, a nawet wprost niechęć do Kościoła i do duchowieństwa. Na wybitnych stanowiskach w administracji szkolnej stoją ludzie często wrogo nastawieni do wychowania religijnego, nie brak także często wpływów i osób destrukcyjnych w samej szkole. Na liczne przykrości, a nawet na zwolnienia z posady są narażeni w niektórych kuratoriach ci księża prefekci, którzy nie milczą na deprawowanie młodzieży, ale spełniają swój obowiązek tak, jak go polscy katoliccy kapłani spełniać powinni.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(Głosy: Kto deprawuje młodzież? Może trochę więcej odpowiedzialności za słowa.)</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#PksLubelski">Mam na to cały szereg przykładów. Zamiast uznania — spotyka ich nagana i kara, a nieraz zwolnienie.</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#PksLubelski">Zasadnicza liczba godzin nauki religii jest minimalna, bo tylko dwie godziny na tydzień. Tę szczupłą liczbę godzin i tak się obcina gdzie się może, łącząc w szkołach powszechnych często oddziały i to tylko na religię i redukując w szkołach i gimnazjach zawodowych naukę religii do jednej godziny na tydzień i w liceach pedagogicznych do jednej godziny na tydzień — i to dopiero w drugim półroczu drugiego roku, bo przez pierwsze trzy półrocza w ogóle nauki religii nie ma — a w szkołach dokształcających do pół godziny na tydzień. Czy w tych warunkach może być mowa o wychowaniu i wyrobieniu religijnym?</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#PksLubelski">Charakterystycznym objawem ustosunkowania się Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do spraw wychowania religijnego jest to, że na dwóch wielkich zjazdach katechetycznych, które się odbyły w obecności najwyższych przedstawicieli Kościoła w ostatnich latach w Warszawie, nie było ani p. Ministra, ani żadnego z pp. Wiceministrów, ani dyrektora departamentu, a obecny był na pierwszym zjeździe naczelnik wydziału, a na drugim wizytator, i dla tych setek katechetów z całej Polski zebranych, którzy mają polecone wychowanie religijno-moralnie, którzy są ważnym czynnikiem w szkole, nie mieli ci przedstawiciele Ministerstwa ani jednego słowa do powiedzenia, ani nawet do powitania.</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#PksLubelski">W końcu oświadczam, że społeczeństwo katolickie w walce o dusze młodzieży, o wychowanie religijno-moralne nie ustąpi, ale domagać się będzie, aby dzieci katolickie w szkole polskiej przez nauczycieli katolickich w duchu katolickim, narodowym i państwowym były wychowywane.</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Hoppe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PHoppe">Wysoka Izbo! Parę dni temu przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, szukając symbolu, który by określał większość przedstawicieli naszej administracji, użyłem słów, że tym symbolem najtrafniejszym będzie stare ludwikowskie powiedzenie: „Państwo — to ja”.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PHoppe">Mówiąc o oświacie — symbol odwraca się. Tutaj cech absolutyzmu nie znajduję, tutaj mamy zgoła inny obraz: tutaj jest jakiś bezradny optymizm, tutaj są powikłane i zagubione ścieżki. Starałem się szukać, dociekać i ustalić, gdzie te ścieżki zmierzają. Wertowałem sprawozdania z tej rady, o której p. poseł Hoffman mówił — Rady Oświecenia Publicznego. Czytałem przemówienia p. Ministra. Przyznaję, że w tych dużych książkach, w tym roku wydanych, na temat wychowania prawie nic się nie mówiło. Przyznaję i bez żadnej złośliwości stwierdzam, że czytając sprawozdanie z Państwowej Rady Oświecenia, odnosiłem wrażenie, że to jest sprawozdanie z jakiegoś posiedzenia buchalterów czy statystyków. Tam się mówiło tylko o ilości izb, o ilości etatów. Słusznie się mówiło: mało tych izb, mało etatów, słusznie się mówiło, ale nic się nie mówiło o wychowaniu. Tylko w dziale sztuki i szkolnictwa zawodowego były pewne momenty, świadczące o szukaniu pewnych rozwiązań zagadnień naszej rzeczywistości. Powiedziałem — bezradnie optymistyczne, ale jednocześnie zagubione ścieżki charakteryzują nasz resort oświaty. Szukajmy.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PHoppe">Obrona kraju. Jabym tu stanął na stwierdzeniu p. Ministra, a nie p. kolegi Hoffmana. P. Minister mówił 3 lata temu na komisji: „Przysposobienie młodzieży do obrony kraju należy do podstawowych zadań szkoły”. To są ścisłe słowa z drukowanego sprawozdania. Wydaje mi się, że to stwierdzenie jest słuszne, ale zmuszające nas do szukania wniosków płynących z tego stwierdzenia. Stwierdzenie słuszne, ale jednocześnie dodajmy, że to samo mówi cała od prawa do lewa młodzież polska. Mówi to samo resort oświaty, a jednocześnie ci wychowawcy polscy nie rozumieją się z dzisiejszą młodzieżą. Mówią to samo, a nie rozumieją się. Dlaczego? Wydaje mi się, że dlatego, iż resort tylko mówi.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PHoppe">Rzućmy reflektorem na polską rzeczywistość. Gdybyśmy skonfrontowali nasze założenia wychowawcze w rozmaitych kierunkach: w sprawach przysposobienia wojskowego, w sprawach socjalnych, w sprawach ustrojowych itp., to gmatwanina wyłoni się plastycznie. Martwimy się słusznie, że za mało jest izb, za mało etatów, ale za rzadko zastanawiamy się, co w tych izbach ma się dziać. Jak to wyobraźnię młodzieży polskiej mamy w tych izbach kształtować, co ma być tym pokarmem, tematem dla snów dzisiejszej młodzieży polskiej? P. Minister powiada: Obrona kraju będzie podstawą. Słusznie, ale teraz odcinkami — zatrzymajmy się przy momencie przysposobienia wojskowego.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PHoppe">Niedawno byliśmy w gronie tu zebranych posłów w Niemczech i zwiedziliśmy bardzo interesujący obiekt nauczania, szkołę rolniczą pod Berlinem. Uczniami tej szkoły są i dyplomowani agronomowie i prości wieśniacy bez cenzusu naukowego. Celem tej szkoły jest przygotowanie młodzieży, pracującej na roli, w możliwie najlepszy sposób do władania maszyną potrzebną na roli. A cel drugi nie wypowiedziany, ale robiony, bardzo istotnie robiony, to ten, że absolwent tej szkoły jest znakomicie przygotowanym żołnierzem wojsk technicznych. O tym nie mówi się nic, ale to się robi w sposób znakomity.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PHoppe">Tu dochodzimy do momentu bardzo ważnego, do newralgicznego punktu naszego systemu oświecenia. Nasz świat nauczycielski, ten świat, który się nie rozumie z młodzieżą. Proszę mnie nie posądzać o żadne jakieś zacietrzewienie, nie będę używał takich słów, jak żydokomuna czy masoneria, czy jakieś folksfrontowe wpływy, broń Boże. Powiadam — ci nasi profesorowie szlachetni, rozumni, te kochane głowy naszych profesorów-wychowawców, którzy nas wprowadzili w życie, wydaje mi się, że dziś już troszkę nie rozumieją rzeczywistości, że stare XIX-wieczne prawdy jeszcze w nich pokutują, starzy i zniewieściali nie umieją patrzeć trzeźwo na dzisiejszą powojenną rzeczywistość, na dzisiejsze potrzeby Polski. Postawa tych profesorów, nauczycieli bardzo rozumnych, szlachetnych, pięknych postaci jest taka, że nie rozumieją często młodzieży. Wynika to stąd, że drogi ich się mijają. Ten objaw smutny, że polityka wkracza do szkoły, ten objaw zrobił to, że sama młodzież zaczyna szukać, badać rzeczywistość polską. Bo nie dogadają się, bo się nie rozumieją.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PHoppe">Gdybyśmy szukali dróg, gdybyśmy wskazywali i prostowali te zagubione ścieżki, to musielibyśmy powiedzieć: Zaczynajmy próbować nastawiać myśl wychowawczą i rzeczywistość polską na zagadnienia gospodarcze, na położenie powojenne, na strukturę gospodarczą i socjalną Polski.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PHoppe">Gdybyśmy tak przypomnieli sobie, co tu się mówiło na różnych naszych fragmentach debaty budżetowej, to okazało by się, że wszystkie dziedziny, począwszy od przemysłu poprzez rolnictwo, handel, rzemiosło — wszyscy wołali o zmianę systemu nauczania. Rzemiosło wota, że jest bezrobocie, a nie ma wykwalifikowa|rych sił. To samo mówi przemysł. Wszyscy powiadają: bezrobocie, nadmiar rąk do pracy, a fachowców przygotowanych nie ma.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PHoppe">Samorząd. W dziedzinie samorządu — brawo, niski ukłon w stosunku do Ministerstwa! Szkoli się samorządowców, świetnie, ale niech p. Minister woła na Radzie Ministrów, że jak tylko młody samorządowiec przychodzi ze szkoły i trafia do pełnego życia, to się załamuje, bo praktyka samorządowa w Państwie nie harmonizuje z tym, czego się uczył. Tak samo w sprawach socjalnych i robotniczych. Nasze wychowanie mówi o „okrągłym stole”, o idei solidaryzmu, a nasza młodzież trafiając do fabryk, do życia gospodarczego dostaje obuchem w łeb, nie dlatego że praktyka socjalna jest inna, tylko że resort rządowy — Ministerstwo Opieki Społecznej do dziś dnia stabilizuje formę walki klasowej. Przejrzyjmy cały splot ustaw — tam są dwa walczące ze sobą obozy i arbiter rządowy. Istnieje różnica pomiędzy tym, czego się uczy w szkołach, a tym, co się stabilizuje w innych resortach naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PHoppe">A weźmy rolnictwo. Komisje Budżetowe Sejmu i Senatu o 1/2 miliona podwyższyły pozycję na szkolnictwo rolnicze. Słusznie podwyższyły. Dlaczego naruszyliśmy konstrukcję cyfrową przedłożonego nam materiału budżetowego? Dlatego, że i na komisji i na plenum płynęły wciąż wołania: Dopasować do rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PHoppe">Weźmy inne zagadnienie. Przeludnienie wsi. Przeludnienie wsi woła całą siłą o potrzebę urbanizacji naszego życia. W związku z tym wyłania się kwestia handlowego szkolenia młodzieży wiejskiej. Kto o tym myśli? Gdzie są zaczątki realizacji tego zagadnienia? Nie mamy fachowców — nauczycieli handlu rolnego, nie mamy katedr na wyższych uczelniach, które by się tym zajmowały. I co w tym kierunku się robi, czy są jakie przygotowania w tym kierunku?</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PHoppe">Szkoła. W szkole mówi się bardzo często — i to te same właśnie szlachetne głowy, o których mówiłem — mówi się bardzo pięknie o założeniach tolerancji. A nasz młody chłopak często już w praktyce zaczyna rozumieć, że najpiękniej podane słowo „tolerancja” czasem zaczyna brzmieć, jak słowo „samobójstwo”.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PHoppe">W szkole nie wolno mówić o sprawie żydowskiej. Nie chcę namawiać, żeby tam szerzono nienawiść i szowinizm, ale jednocześnie, jeżeli się nic nie mówi, to jest źle, bo życie tego młodzieńca woła do walki, bo on widzi, co się dzieje, widzi, co wykazuje statystyka we wszystkich zawodach. Na pewno jest źle, na pewno straszliwa rozbieżność, na pewno szkoła idzie obok życia, na pewno rzeczywistość zupełnie inne świadectwo naszemu systemowi szkolnemu wystawi, aniżeli słowa wypowiedziane tu przez p. Ministra. Wychowawca usunął się z drogi. Życie wychowawcę minęło, dlatego polityka wkracza na teren szkoły. Stwierdzam, że to źle, że wkracza, ale tak jest. I tutaj w tym splocie sprzeczności i w tej gmatwaninie może dopiero jaśniej zarysowują się zupełnie niezrozumiałe fragmenty działań Ministerstwa, a więc choćby smutna sprawa Związku Nauczycielstwa Polskiego, to jakieś balansowanie, czy choćby system polityki akademickiej. Codziennie co innego, inne zarządzenia, codziennie inny system. A więc chociażby zeszłoroczna ustawa profesorska, którą uchwaliliśmy i która na pewno nie jest w pełnej zgodzie z zagadnieniami obrony Państwa, bo rozpylamy, decentralizujemy ośrodki decydujące o zagadnieniu obronnym, ta sama ustawa profesorska na pewno nie ułatwia wyjścia z tego labiryntu, bo decentralizuje w tej chwili zamiast tworzyć jednorodny ośrodek dyspozycji. A teraz weźmy inne zagadnienie — ghetta. To zagadnienie ghetta, moim zdaniem też świadczy o tym. Wiemy wszyscy dobrze, że na czele resortu oświaty stoi wielki uczony, ale wyda je mi się, że prawie wszyscy to czujemy, że to miękki człowiek, miękki szef resortu. Nie chciałbym być gołosłownym i zadokumentuję to drukowanym tekstem. P. Minister mówi: Wydanie zarządzenia w sprawie ghetta uważałem dla siebie za niemożliwe, ale zarządzenie rektorów uważałem za możliwe zatwierdzić. Jest to postawa niewyraźna, postawa miękka, postawa bardzo trafnie ilustrująca całokształt naszej polityki na odcinku oświaty.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Sarnecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PSarnecki">Wysoka Izbo! Resort oświaty może się wykazać w ostatnim dwuletnim okresie swej działalności pozytywnymi rezultatami na niektórych odcinkach. Posunięciem bardzo trafnym, a jednocześnie kasującym wyzysk młodych sił nauczycielskich było zlikwidowanie krzywdzącej instytucji bezpłatnych praktykantów. Rzesze młodych pracowników pedagogicznych z wdzięcznością powitały uregulowanie tej bolesnej dla nich sprawy.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PSarnecki">Powiększanie coroczne liczby etatów nauczycielskich niewątpliwie zmniejszy stan bezrobocia wśród kandydatów na nauczycieli, ale mimo to zbyt wolnymi krokami zmierzamy do zrealizowania naczelnego postulatu, jakim jest powszechność nauczania. Za lat kilka możemy być nawet świadkami zjawiska poszukiwania sił nauczycielskich, a nawet będziemy zmuszeni do szybkiego „preparowania” nauczycieli na kursach, o ile uruchomione licea pedagogiczne nie dadzą dostatecznej liczby wykwalifikowanych nauczycieli. A jak mi wiadomo — frekwencja w liceach pedagogicznych jest minimalna; kilka liceów nie mogło być w tym roku uruchomionych z powodu braku kandydatów. Przyczyny tego zjawiska należy szukać w lichym uposażeniu początkujących nauczycieli, co odstrasza młodzież, która woli sobie zapewnić przyszłość w takim zawodzie, który by dawał możliwość znośnej egzystencji, a nie egzystencji inteligenta-żebraka, do czego zmuszają głodowe pensje początkujących nauczycieli (114 zł miesięcznie po potrąceniach). Należy sprawę uposażenia nauczycielstwa jak najrychlej poddać rewizji i odpowiednio zreformować, ażeby zapewnić szkolnictwu dopływ elementu zdolnego i twórczego na stanowiska nauczycieli i wychowawców młodego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PSarnecki">Z prawdziwą satysfakcją pragnę podkreślić fakt wybudowania 100 szkół im. Marszałka Piłsudskiego na Wileńszczyźnie i projekt budowy 200 szkół im. Marszałka w Nowogródczyźnie i na Polesiu. Jest to poważny krok naprzód, zmierzający do należytego obsłużenia potrzeb ludności kresowej w dziedzinie powszechnej oświaty. Gmachy szkolne na rubieżach Rzeczypospolitej Polskiej są najtrwalszym żywym pomnikiem, stawianym Wielkiemu Marszałkowi, a jednocześnie są najsilniejszym węzłem łączącym ludność kresową z Macierzą.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PSarnecki">Wizytacja p. Ministra w województwie nowogródzkim była dowodem jego troskliwej opieki i żywego zainteresowania stanem i potrzebami szkolnictwa na naszych terenach, za co, jako poseł ziemi nowogródzkiej, wyrażam Panu Ministrowi szczerą wdzięczność.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PSarnecki">Poprawa stanu budowy szkół powszechnych w jednym lub w dwóch województwach nie rozwiązuje jednakże tej najpilniejszej kwestii na terenie całej Polski. Brakuje nam z górą 40.000 izb szkolnych. P. Minister projektuje corocznie w ciągu 8 lat wybudowanie po 5.000 izb, jednakże, jak sam stwierdził na ostatniej Radzie Oświecenia Publicznego, w roku ubiegłym wybudowano zaledwie 2.900 izb, co jest dowodem, że na odcinku budownictwa szkolnego panuje niczym nie wytłumaczone wielkie zaniedbanie. Uważam, że różne resorty gospodarki państwowej winny żywo współdziałać w celu upowszechnienia i podniesienia oświaty Rzeczypospolitej. Stwierdzam z przykrością, że Rząd nie traktuje z należytą powagą uchwał Sejmu w dziedzinie oświaty, czego dowodem jest niezrealizowanie do tej pory złożonej przeze mnie, a uchwalonej w czasie ubiegłej sesji zwyczajnej olbrzymią większością głosów przez Wysoką Izbę rezolucji o dostarczaniu budulca z lasów państwowych na budowę publicznych szkół powszechnych po cenie, wynoszącej 20% taksy minimalnej. Zrealizowanie tej rezolucji przez Rząd przyczyni się wydatnie do złagodzenia ostrego kryzysu w dziale budownictwa szkolnego. Aby całkowicie rozwiązać zagadnienie dostatecznej ilości budynków szkolnych na terenie całej Rzeczypospolitej, trzeba na każde województwo przeznaczyć 1 milion złotych i planowo corocznie w każdym województwie pobudować 100 szkół, tak jak to jest realizowane w trzech województwach kresowych. Na ten cel winny się znaleźć corocznie sumy w państwowym budżecie, ażeby sprawa budowy szkół nie była zależna od zmiennej ofiarności społeczeństwa, nawet przez tak pożyteczną instytucję, jaką jest Towarzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych. Jestem przeciwny jałmużniczej pomocy w dwóch dziedzinach życia państwowego Polski dzisiejszej: na wojsko i na oświatę, ponieważ są to najważniejsze i podstawowe dziedziny bytu naszego Państwa. Plan budowania po sto szkół rocznie w poszczególnych województwach ma duże możliwości realizacji obecnie, gdy i samorządy będą odciążone od wypłacania dodatków mieszkaniowych nauczycielstwu, a także gdy zyskały ze Skarbu Państwa 10 milionów zł w formie dotacyj na zaspokojenie zobowiązań. Jeżeli więc otrzymamy budulec z lasów państwowych i ze Skarbu Państwa jeden milion zł na każde województwo oraz wydatny zasiłek z samorządów, to nie widzę niepokonanych przeszkód w wybudowaniu takiej ilości izb szkolnych, jaka dla potrzeb szkolnictwa jest przewidziana w planie p. Ministra. Po uzgodnieniu z p. referentem pozwalam sobie zgłosić następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PSarnecki">„Sejm wzywa Rząd do wstawiania corocznie w budżecie Państwa począwszy od r. 1939/40 po 1 milionie zł na każde województwo na budowę 100 szkół powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PSarnecki">Pierwsze wybudowane 100 szkół w każdym województwie będą szkołami imienia Marszałka Piłsudskiego”. W dziale oświaty pozaszkolnej nie widzę jasno określonego planu pracy. P. Minister stwierdził, że 41% ludności w Polsce jest w wieku poniżej 20 lat życia. Znaczny odsetek przypada na młodzież pozaszkolną, która nie jest ogarnięta żadnym wpływem wychowawczym, społecznym i oświatowym tak w mieście, jak i na wsi. Są gromady młodzieży „chodzącej luzem” po ukończeniu szkoły powszechnej. Nie wszystka bowiem młodzież idzie do szkół ogólnokształcących, zawodowych czy też rzemiosła. Stanowi ona element bardzo podatny na wszelkie niepożądane wpływy, od których należało by ją uchronić. Stan moralny i umysłowy tej młodzieży pozostawia wiele do życzenia. Mamy jeszcze w Polsce zastraszającą ilość półanalfabetów, nie mówiąc już o analfabetach, a wśród znających druk i pismo — wstręt do czytelnictwa, niechlujstwo w mowie ojczystej itp. zjawiska, smutnie świadczące o przerażająco niskim stopniu kultury umysłowej. Wydział oświaty pozaszkolnej powinien być wyposażony w takie środki, które by skutecznie zaradziły wszystkim wyżej wymienionym niedomaganiom.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PSarnecki">Wreszcie kwestią doniosłej wagi jest obecny stan umysłowy i wychowawczy młodzieży w szkołach powszechnych i średnich. W dziedzinie nauczania stwierdzić trzeba brak skoordynowania wysiłków szkoły powszechnej i szkoły średniej. Słyszy się ogólne narzekania na źle przygotowany materiał uczniowski, przychodzących ze szkół powszechnych do szkół średnich, a ze szkół średnich do wyższych zakładów naukowych. Przyczyny złych wyników nauki w szkołach powszechnych należy szukać przede wszystkim w pauperyzacji społeczeństwa, następnie w przeciążeniu nauczycielstwa nadmierną ilością dzieci w klasie, brakiem pomocy naukowych, oraz przeładowaniem programów szkolnych i często mało przemyślanym doborem podręczników szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PSarnecki">Apeluję do Pana Ministra, aby wejrzał troskliwie w te sprawy, które powodują wielki zamęt w nauczaniu dziatwy szkół powszechnych, a co za tym idzie dają Polsce pokolenie ludzi słabo przygotowanych do samodzielnej pracy umysłowej i do spożytkowania należytego dobrodziejstw nauki w życiu praktycznym. Poziom umysłowy młodzieży szkół średnich ściśle jest zależny od poziomu umysłowego młodzieży szkół powszechnych, dlatego też najpilniejszą sprawą jest poddanie gruntownej rewizji metod nauczania, programów i podręczników stosowanych i przeznaczonych dla szkół powszechnych, a także ruszenie z martwego punktu sprawy pomocy naukowych.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PSarnecki">P. Minister w jednym ze swych przemówień oświadczył, że nie chodzi o ilość uczniów, kończących szkoły powszechne, ale o ich jakość i przydatność umysłową do pracy na wyższym poziomie nauczania. Nie idzie z tym oświadczeniem w parze zasada „powszechności nauczania” z równoczesnym brakiem jakiejkolwiek egzekutywy ze strony nauczyciela, który jest spętany określonym z góry procentem przez władze ustanowionym dla ilości promowanych i niepromowanych. Tworzy się przez to niejednokrotnie fikcja postępów w nauczaniu, przechodzą do następnych klas uczniowie bardzo słabi, nic więc dziwnego, że po ukończeniu szkoły powszechnej, szczególnie niższego stopnia organizacyjnego, często uczniowie prawie że nie umieją czytać i pisać. Oto jest przyczyna powrotnego analfabetyzmu i ogólnego obniżenia poziomu umysłowego młodzieży szkół powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PSarnecki">Brak niezbędnych pomocy naukowych, brak dobrze i planowo zaopatrzonych bibliotek szkolnych dopełnia poprzednio nakreślony obraz niedomagań szkolnictwa powszechnego. Uważam, że kardynalną zasadą, jaką winno się kierować Ministerstwo Oświaty, powinno być roztoczenie opieki nad szkolnictwem powszechnym w takim stopniu, żeby każde normalnie umysłowo rozwinięte dziecko opuszczało szkołę powszechną z gruntowną znajomością i umiejętnością posługiwania się słowem drukowanym i pisanym, z rozbudzoną świadomością o szczęściu, jakie daje zdobywanie wiedzy, z pragnieniem dalszego jej zdobywania.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PSarnecki">Czas skończyć z powiększaniem liczby umysłowych tumanów, pseudointeligentów i typów wybitnie werbalnych, umysłowo ospałych i biernych, a niestety przy dzisiejszym stanie szkolnictwa powszechnego takie typy ludzkie w zastraszającej wprost liczbie się mnożą.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PSarnecki">Wychowanie młodzieży przez szkołę nastręcza w chwili obecnej wiele trudności i jest zagadnieniem bardzo skomplikowanym. Dotknę z tej dziedziny jednej sprawy, mianowicie wychowania młodzieży przez różnorodne organizacje. Jesteśmy od kilkunastu lat świadkami wzmożonego życia organizacyjnego młodzieży na terenie szkół ze szkodą dla wydajnej pracy umysłowej. Przerost organizacyj uczniowskich prowadzi do płytkiego i powierzchownego pojmowania obowiązków organizacyjnych, do rozproszkowania zainteresowań, energii i uzdolnień społecznych młodzieży. Kilka organizacyj na terenie jednej szkoły prowadzi anemiczny żywot, a zabiera wiele godzin popołudniowych uczącej się młodzieży. Stwierdzić trzeba, że dzisiejsza młodzież nie ma wytworzonej atmosfery pracy umysłowej, jest ciągle od tej pracy odrywana i rezultat jest taki, że ani w organizacji, ani w szkole wydajnie pracować nie może. Należało by skomasować wiele form organizacyjnych na rzecz jednej organizacji, która by zmierzała do wychowania typu nowego człowieka - Polaka. Ukazał się okólnik Ministerstwa Oświaty, zakazujący przenikania organizacyj politycznych do szkół. Mam wrażenie, że nie okólnik, ale stworzenie na terenie szkół takiej organizacji, w której młodzież znajdzie właściwą dla siebie ideę, uchroni ją od różnorodnych i zmiennych, a obecnie silnie działających wpływów politycznych. Brak nam typu organizacji wybitnie polskiej, wyrosłej z potrzeb naszego narodu i będącej wykładnikiem polskiej racji stanu.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PSarnecki">Mamy w Polsce 41% ludności poniżej lat dwudziestu, a zatem prawie połowa mieszkańców naszego kraju to narastające pokolenie młodej Polski. Trzeba temu pokoleniu nadać kierunek jednolity, wypływający z najgłębszych, a jednocześnie najistotniejszych pokładów duszy narodu, trzeba to pokolenie wychować na zastępy świadomych budowniczych potęgi Państwa Polskiego, na gorących patriotów i wyszkolonych żołnierzy, gotowych w każdej chwili skutecznie bronić swej Ojczyzny. Sprawa przysposobienia młodzieży do obrony kraju i sprawa wyzyskania jej naturalnego pędu do życia zbiorowego w ramach organizacji domaga się specjalnego zainteresowania czynników miarodajnych. Musimy pilnie baczyć, co dzieje się w dziedzinie młodzieżowej na szerokim świecie i nie idąc ślepo za obcymi wzorami mieć jednakże na względzie fakt, że i nasza młodzież powinna przygotowywać się do roli przyszłych obrońców Polski i twórców jej mocarstwowej i gospodarczej potęgi.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PSarnecki">Należało by przy Ministerstwie Oświaty powołać do życia specjalny wydział do spraw młodzieżowych, wydział, który by w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Wojskowych opracował odpowiednie projekty ustaw, regulujących formy przysposobienia młodzieży do obrony kraju i wychowania organizacyjnego młodzieży. Będziemy bezsilni w tych sprawach dotąd, dopóki jedynie okólnikami zechcemy ratować nasz zagrożony stan posiadania w duszach i sercach polskiej młodzieży. Trzeba do niej znaleźć drogę przez poszanowanie jej młodzieńczego entuzjazmu i wyzyskanie tego entuzjazmu dla dobra narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Tarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! Przemawiając dzisiaj w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Oświaty, pragnę poświęcić uwagi moje przede wszystkim sprawie wychowania młodzieży. Ten moment przy omawianiu prac związanych z Ministerstwem Oświaty wydaje mi się w tej chwili najważniejszym, inne bowiem sprawy, jak powszechność nauczania, bezrobocie nauczycieli itp. stopniowo się poprawiają. Naturalnie nie twierdzę, że jest już dobrze, ale zdaniem moim tak Rząd, jak i Sejm, rozumiejąc wielkie potrzeby szkolnictwa, przez systematyczne podnoszenie wydatków na oświatę umożliwiają Ministrowi Oświaty regulowanie i poprawianie stanu, który był przed dwoma laty naprawdę tragiczny.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! W czasie trzyletniego swojego urzędowania niejednokrotnie oświadczał p. Minister Oświaty to, co ostatnio powiedział także na Państwowej Radzie Oświecenia Publicznego w listopadzie r. 1937, że ze wszystkich problemów stojących przed szkolnictwem najważniejszym jest problem wychowania milionowych rzesz naszej młodzieży, a szczególny nacisk położył p. Minister na wychowanie religijne. Całe społeczeństwo katolickie wdzięczne było p. Ministrowi za te jego oświadczenia i nie kwestionowało szczerości tych wypowiedzeń. Lecz po trzechletniej obserwacji polityki wychowawczej p. Ministra stwierdzić trzeba, że po słowach jak najbardziej słusznych następowały nie zawsze zgodne z nimi czyny. I dlatego biorę dziś za podstawę oceny już nie słowa, lecz bezsporne i znane fakty.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PTarnowski">Panie Ministrze! Jeżeli w tylu przemówieniach uznał Pan wychowanie religijne za podstawę wszelkiego wychowania, to w takim razie jak godzi Pan to stanowisko z przyjęciem przez Pana do wiadomości wyniku dokonanych wyborów na krakowskim zjeździe Związku Nauczycielstwa Polskiego? Pan Minister wie chyba, że nowoobrany prezes zarządu jest bojowym przedstawicielem tego kierunku Związku Nauczycielstwa Polskiego, który głosi zdecydowaną walkę z wpływami duchowieństwa i Kościoła w szkole...</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos: Większych jest zasług niż Pan. To jest bojowiec o szkołę polską.)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PTarnowski">...i pragnie wprowadzenia u nas szkoły laickiej, czyli szkoły świeckiej.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PTarnowski">Przez zajęcie takiego stanowiska po znanym oświadczeniu p. Premiera z dnia 2 października i przemówieniu p. Premiera w pierwszych dniach grudnia na plenum Sejmu zachwiał Pan Minister autorytetem Rządu w oczach całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PTarnowski">Takie poniżenie prestiżu Rządu byłoby rzeczą niemożliwą w okresie rządów ś. p. Marszałka Piłsudskiego. Żaden Minister po takim fakcie nie mógłby być ani jednego dnia ministrem ś. p. Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głos: Przesadza Pan.)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PTarnowski">Po zachowaniu się takim wobec wypadków na terenie Związku Nauczycielstwa Polskiego nikt nie potrafi już zorientować się nawet po dzisiejszej mowie, jakiej linii przestrzega Minister Oświaty w swojej polityce wychowawczej. Czy tej linii, którą znajdujemy w oświadczeniu i przemówieniu p. Premiera, czy też tej, którą możemy odnaleźć w poglądach głoszonych przez zdymisjonowany zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego, obecnie przywrócony prawie w całej swojej okazałości?</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PTarnowski">Ale ponieważ wobec bezradności Rządu do wpływów — i to decydujących — powróciła w Z. N. P. grupa działaczy, która wyszła z programu ideowego marksizmu i pozostaje nadal jego wyznawcą, więc nie trudno jest przewidzieć, po jakiej linii rozwijać się będzie działalność wychowawcza Z. N. P. Wobec tego, co powiedziałem, bilans polityki p. Ministra Oświaty na tym terenie zamyka się więc ostatecznym zepchnięciem największej organizacji nauczycielskiej w ramiona grupy najradykalniejszych działaczy. Przecież w tym związku, mogącym wykazać się w wielu dziedzinach dużym i pięknym dorobkiem oświatowo-kulturalno-wychowawczym, są na pewno i to w poważnej liczbie elementy, które nie chcą wraz z p. Kolanko i p. Nowickim iść pod batutą socjalistów czy ludzi im poglądami bliskich.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PTarnowski">O złym kierunku polityki wychowawczej Ministerstwa Oświaty prócz sprawy Związku Nauczycielstwa Polskiego świadczy i działalność uniwersytetów ludowych. Nauka w tych ośrodkach jako też dobór pracowników i wychowawców tych uniwersytetów, będących pod nadzorem Ministerstwa Oświaty i korzystających z subwencji Rządu, odbywa się bez dostatecznej kontroli, bez kryteriów ideowych i bez przygotowania.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PTarnowski">Na stanowisko kierownicze uniwersytetu w Głuchowie np, powołany został na miejsce szkodliwego ateusza p. Ciemniewskiego b. inspektor oświaty pozaszkolnej na Chełmszczyźnie p. Trendota, którego tam utrzymać się już nie dało z powodu szkodliwych jego występów. Pod kierunkiem i na wniosek tego pana wystawiona została w dniu 15 sierpnia zeszłego roku sztuka p. t. „Wesele Szeli”, odegrana przez wychowanice uniwersytetu w Głuchowie. Sztuka ta napisana jest przez znanego pisarza bolszewickiego i renegata Brunona Jasińskiego. Pragnę tu zapytać, czy w programie Ministerstwa Oświaty dla uniwersytetów ludowych nie ma miejsca na inne sztuki, pisane przez dobrych polskich autorów? Na innym znów uniwersytecie ludowym — w Grzędzi koło Lwowa nie jest także lepiej. Podczas zjazdu wychowanków tego uniwersytetu, o którym pisze „Nowa Gromada” z dnia 15 sierpnia 1937 r., wychwalano czerwoną Hiszpanię — zamiast zająć się podniesieniem kultury wsi.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PTarnowski">Wymienione przeze mnie uniwersytety ludowe patronowane są przez organizację „Przodownik Wiejski”, który je finansował z subwencyj, otrzymywanych z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Ministerstwa Rolnictwa, a także od banków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PTarnowski">Przedstawiłem tu parę faktów o uniwersytetach ludowych, ale dodać muszę, że są jeszcze i inne uniwersytety, np. podległe Liceum Krzemienieckiemu, o których mówić nie będę, ale co do nich gotów jestem służyć Panu Ministrowi także interesującymi informacjami, które sprawdzić by należało.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PTarnowski">Poza wymienionymi dotychczas uniwersytetami ludowymi, jasno i wyraźnie za pieniądze publiczne prowadzonymi, są jeszcze uniwersytety „wiciowe”. Atmosfera tam panująca i system nauczania są ogólnie znane, są one jak najbardziej wrogie Kościołowi. Pod kierunkiem p. Solarza w Gaci wykłada się historię Kościoła podług książki Putka, objętej indeksem kościelnym, a jak szkodliwa musi być działalność tego uniwersytetu, świadczy uchwała rady wojewódzkiej lwowskiej, która domaga się skasowania tego uniwersytetu.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PTarnowski">Z tego, co powiedziałem, wynika, że na tych uniwersytetach rozbudzane są niezdrowe instynkty nienawiści klasowej, przygotowywane są podstawy dla ruchu antyklerykalnego i ateistycznego, popularyzuje się program gospodarczo-społeczny, sprzyjający powstaniu atmosfery i ruchów rewolucyjnych. Z tych dokształcających uniwersytetów co roku wychodzą setki młodych ludzi, oddziaływujących następnie na środowisko wiejskie w duchu powyższej ideologii. Czy takie działanie leży w intencjach Pana Ministra?!</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PTarnowski">Stwórzmy całą sieć uniwersytetów ludowych w Polsce, ale pod warunkiem, że będą prowadzone na podstawie jednolitego programu i to takiego, który by utwierdzał młodzież w wierze i wszczepiał uczucia najszlachetniejszej miłości Ojczyzny i za który Ministerstwo ponosiłoby pełną odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PTarnowski">Nie poruszam tu dzisiaj całej kwestii wychowania młodzieży w szkołach średnich i wyższych, gdyż główny nacisk położyć chciałem na szkolnictwo niższe, które da je te zasadnicze podstawy kilku milionom polskiej dziatwy, która stanowi o przyszłym obliczu i poglądach większości społeczeństwa w Państwie. Obserwacja polityki wychowawczej Ministra Oświaty nasuwać musi wniosek, że brak w niej planowości i brak koordynacji tych czynników, które w wychowaniu uczestniczyć muszą, tj. rodziny, Kościoła, szkoły, organizacyj społecznych i wojska. Brak jest jasnej linii ideowej, brak w końcu typu człowieka, jakiego chcemy dla Polski wychować.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PTarnowski">W zeszłym roku, przemawiając na Komisji Budżetowej w Sejmie, p. Minister Sprawiedliwości Grabowski oświadczył: „Szukając przyczyn wzrostu przestępczości należy obiektywnie stwierdzić, że przyczynami tymi są: wzmożona działalność wywrotowa obcych agentów, ogólna demoralizacja wywołana ciężkimi warunkami ekonomicznymi, wreszcie kryzys moralno-obyczajowy na tle zaniku hamulców etycznych i religijnych”.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PTarnowski">Zło, które stwierdził p. Minister Grabowski, pogłębiać się będzie jeszcze bardziej, o ile wychowanie młodzieży naszej prowadzone będzie zgodnie z ideologią kierowniczych jednostek Z. N. P., jak też sposobami, które stosują dotychczas uniwersytety ludowe.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PTarnowski">Linia wychowania naszej młodzieży jest naprawdę zygzakowata. Od nacjonalistycznej i katolickiej deklaracji płk. Koca, którą przecież p. Minister Świętosławski akceptował, przechodzimy do uznania marksistowskiego stanowiska najskrajniejszych elementów Związku Nauczycielstwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PTarnowski">Od pięknych oświadczeń na kongresie eucharystycznym w Poznaniu wobec całego episkopatu polskiego i zatwierdzenia Krucjaty Eucharystycznej — do tolerowania dr Spasowskiego w Pedagogium Nauczycielskim, znanego ateusza, na którego książce wychowują się przyszli nauczyciele, od wydawania rozporządzeń o przymusowym należeniu do przysposobienia wojskowego — do tolerowania i popierania wśród nauczycieli przez zarząd ZNP propagandy pacyfistycznej, o której mówił p. Premier.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PTarnowski">Po trzech latach rządów p. Ministra społeczeństwo katolickie i narodowe musi krytycznie ustosunkować się do jego poczynań.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Głos: Społeczeństwo? O jakim społeczeństwie Pan mówi, kogo Pan reprezentuje?)</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#PTarnowski">A Pan kogo? Pragnąc więc dać wyraz moim poglądom i zaniepokojeniu, jakie w społeczeństwie katolickim panuje z powodu polityki wychowawczej p. Ministra Świętosławskiego…</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#PTarnowski">…stojąc na stanowisku wychowania religijnego i narodowego, uważam, że istniejący stan rzeczy jest szkodliwy dla Państwa i nie wierzę już i nie oczekuję zmiany pod kierownictwem obecnego Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(Głos: Odosobnione zdanie.)</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#PTarnowski">Dlatego stwierdzam, co już raz powiedziałem na plenum Sejmu, że nie mam zaufania do polityki wychowawczej, prowadzonej przez p. Ministra Oświaty, a skończyć pragnę słowami p. Premiera Składkowskiego, który w debacie generalnej nad budżetem powiedział, mówiąc o Związku Nauczycielstwa Polskiego i o stosunkach panujących w szkole: „My nie chcemy, ażeby dzieci nasze były wychowywane w ten sposób”.</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekMudryj">P. WŁ Kamiński: Wysoka Izbo! Niewątpliwie Ministerstwo Oświaty jest tym resortem, w którym należy z jak największą ostrożnością i wnikliwością traktować i kształtować drogi wychowania młodego pokolenia. Trzeba sobie powiedzieć, że Polska pod względem geograficznym jest tak położona, że tylko ludzie odpowiednio wychowani, ludzie z charakterem, którzy będą mieli możność decyzji, ludzie wychowani w atmosferze karności, ci ludzie będą mogli Państwo Polskie należycie poprowadzić do jasnej przyszłości. Polski nie stać na to, abyśmy mogli pozwolić sobie na za daleko posuniętą swobodę z jednej strony, a z drugiej na to, by znów była ona krajem niewolników. W tych warunkach zagadnienie wychowania młodego pokolenia musi być troską całego polskiego społeczeństwa i tym czynnikiem, o który będziemy niewątpliwie jeszcze niejedną staczali batalię.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WicemarszałekMudryj">Dlatego nie mam pretensji do tych niektórych pp. posłów, którzy tu reprezentują swoje specjalne punkty widzenia, tylko nie chciałbym, aby Polska, która przeszła przez tyle już nieszczęść, w dalszym ciągu nie umiała ze swojej historii wyciągnąć należytych wniosków. Nie chcę poza tym, aby wychowanie młodego pokolenia zostało znowu potraktowane jednostronnie, tak abyśmy potem znaleźli się w obliczu wewnętrznych walk, które będą osłabiały Państwo na zewnątrz, wtedy gdy trzeba będzie o jego losach decydować. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że cała polska młodzież niezależnie od swoich przekonań będzie w stanie i na pewno jest przygotowana do tego, ażeby dać z siebie jak najwięcej, gdy przyjdzie potrzeba, natomiast nie wydaje mi się, ażeby ta atmosfera, która pod tym względem w kraju się wytworzyła, sprzyjała, by w spokoju w należyty sposób Państwo Polskie wewnętrznie przygotować do tego, by sprostało wielkim zadaniom, jakie ma do spełnienia Rzeczpospolita, leżąca na skraju świata zachodniego i na skraju świata wschodniego. W tych warunkach, Wysoka Izbo, wydaje mi się, że zwrócenie szczególnej uwagi na wychowanie młodego pokolenia jest tym czynnikiem, który musi być przez Wysoką Izbę w sposób należyty rozpatrywany.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WicemarszałekMudryj">Muszę tu powiedzieć, że absolutnie nie możemy się zgodzić z tym, ażeby narastające młode pokolenie było wychowywane z powrotem w szkole wyznaniowej. My chcemy mieć szkoły państwowe publiczne, nie możemy pójść na to, ażeby polskie szkoły wróciły z powrotem do szkół o typie wyznaniowym. To nie znaczy wcale, ażebyśmy nie stalli na stanowisku, że podłoże wychowania religijnego i moralnego powinno być dane w szkole jak najgłębsze, ale musimy sprzeciwić się temu, ażeby ksiądz katecheta, który ma być w szkole o typie specjalnym tylko jednym z nauczycieli wykładających i który musi dbać o to, ażeby stał na wysokości swego zadania, był jednocześnie kierownikiem szkoły, mimo że jest wyznaczony kierownik przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WicemarszałekMudryj">Proszę Panów! Ja zaapelowałbym z tej trybuny — biorąc całkowitą odpowiedzialność za to, co mówię — że w wielu wypadkach my, zwłaszcza na terenach wschodnich, chcielibyśmy widzieć więcej kapłaństwa, tego dobrze zrozumianego kapłaństwa, obcięlibyśmy widzieć w szkołach bardzo sumienny udział nawet w tej ilości godzin, którą ksiądz katecheta winien wykładać. Pod tym względem wiele, wiele jest do życzenia. Wyrobienie światopoglądu moralnego i religijnego leży w interesie całego społeczeństwa naszego, zwłaszcza na terenach wschodnich, ale wydaje mi się, że od tego jest jednak bardzo daleka droga do» szkoły wyznaniowej, przeciw której każdy z nas w sposób zdecydowany wypowiedzieć się musi.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WicemarszałekMudryj">Wydaje mi się, że nie przyczynia się do podniesienia etyki życia publicznego to, że w wielu wypadkach patrzy się tylko na ciemne strony, które w pewnych konkretnych wypadkach daje taki czy inny nauczyciel. Gdy ma się do czynienia z wielką masą nauczycielstwa, to w wielu wypadkach możemy się spotkać z tym, że ktoś nie stoli na wysokości zadania, że może zrobić głupstwo i na podstawie takiego czy innego głupstwa zrobionego przez jakiegoś nauczyciela nie można wysnuwać wniosków uogólniających. Czy Panowie myślicie, że ja — mimo, że bardzo nad tym boleję — nie mógłbym tu przytoczyć niewłaściwych sposobów zachowania się takiego czy innego księdza katolickiego? Przepraszam, ale przytoczę pewne takie wypadki.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#WicemarszałekMudryj">Proszę Panów! Czym można nazwać to, że koło młodzieży czy Związek Młodej Wsi idzie do księdza dziekana z prośbą o poświęcenie sztandaru? Chyba wypływa to z potrzeby wewnętrznej tego zrzeszenia. Tymczasem krok taki spotyka się z kategoryczną odmową. Co można powiedzieć o księdzu, który, gdy młodzież wiejska występuje z bramą tryumfalną, ażeby go jako dostojnika witać, omija tą bramę tryumfalną, bo to jest taka młodzież, która jemu się nie podoba? Przyzna Wysoka Izba, że nie wpływa to na pogłębienie stosunku do religii. Przecież nieraz spotykamy się z wypadkami utożsamiania światopoglądu politycznego, który ma duchowny — a wolno mu to — z jego posłannictwem religijnym, które przecież należy od tego odłączyć. Dlatego idźmy razem, wspólnie do tego, ażeby dziedzinę życia moralnego i religijnego narodu jak najbardziej pogłębić. To jest rzeczywiście potrzebne i to jest podstawa naszych wystąpień w życiu społecznym jak i publicznym.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WicemarszałekMudryj">Natomiast, jeżeli spojrzymy na naszą polską rzeczywistość, gdzieś na dołach, na wsi zwłaszcza, musimy powiedzieć, że nasza oświata ludowa posiada wiele braków. Przerażające są cyfry, o których mówił p. Minister, że od szkół najniższego typu do najwyższego coraz mniejszy jest udział tej najliczniejszej warstwy narodu polskiego, im wyższy typ oświaty. A jeżeli my do szkoły średniej dochodzimy zaledwie z 13% młodzieży wiejskiej i w ogóle rolniczej, to z czym dochodzimy do uniwersytetu?</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#WicemarszałekMudryj">Czy Panów nie dziwi to, że w takich wypadkach można by powiedzieć, że właśnie ten system, który mamy, doprowadza do tego, że polska oświata staje się prawie klasową, mówię — prawie klasową, bo przecież to nie jest ściśle biorąc oświata klasowa, ale jest ona dla ludzi bogatszych, którzy mieszkają w dogodniejszych punktach w Polsce. Nie jest to wina Ministerstwa, ale jest taki system, że szkoły się znajdują w miastach i wobec tego człowiek wsi, chcąc kształcić dziecko w mieście, oprócz normalnej opłaty musi zapłacić za utrzymanie dziecka poza domem. Czyż nie jest wobec tego rzeczą wskazaną, ażeby zbliżyć szkołę do wsi? Czyż nie jest wskazane, ażeby zacząć budować szkoły średnie na wsi? Poza szkołami rolniczymi nie mamy innych szkół na terenie wiejskim. A czyż gimnazjum nie mogłoby się znaleźć na terenie wsi? Dlaczego nie mogłyby się znaleźć na terenie wsi inne szkoły o typie zawodowym? Mnie się wydaje, że jest koniecznością, ażeby podnieść procent dzieci wiejskich w szkołach średnich. Jestem bardzo gorącym zwolennikiem szkoły jednolitej, ale czy szkoła jednolita będzie wtedy, kiedy my z każdego typu szkoły będziemy ludzi utrącali przy pomocy egzaminów, nawet mniejszych egzaminów? Czy Panowie nie rozumiecie, że przeciętny poziom szkół na terenie wsi niewątpliwie nie wytrzymuje konkurencji z wyższym typem szkół w miastach, bo tam gromadzi się najbardziej wykwalifikowany element nauczycielski, dlatego też wytrzymanie konkurencji w tych warunkach jest rzeczą niemożliwą.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WicemarszałekMudryj">Musimy więc wołać o to, ażeby iść z polityką szkolną w tym kierunku, by najbardziej wykwalifikowane siły nauczycielskie wysyłać do najbardziej zapadłych kątów Polski, a nie do miast. W miastach widzimy urządzane konkursy, tam przychodzą ludzie o specjalnych kwalifikacjach, specjalnie wyszkoleni, a wieś pozostawiona jest pod tym względem swojemu biegowi rzeczy i jest tak, że kto przyjdzie, ten zostaje przyjęty. Nie możemy się zgodzić z tym sposobem postępowania i poziom szkół wiejskich musi być stanowczo podniesiony, musi być zmniejszona ilość egzaminów, wymaganych przy przechodzeniu z jednego stopnia szkoły do drugiego. Nie mogę zgodzić się z p. ks. Lubelskim, który proponuje, ażeby utworzyć dla V i VI oddziału szkoły powszechnej odpowiednie klasy w gimnazjum, bo jeżeli i to, co mamy dziś w szkole powszechnej o wyższym typie w niedostatecznej ilości na terenie wsi, przeniesiemy na teren miasta, to wsi nic innego nie zostanie, jak w ogóle skończyć na 4–5 oddziałach szkoły powszechnej, na szkole stopnia drugiego, Wydaje mi się, że jest rzeczą konieczną zwrócenie uwagi na tego, który jest duszą wychowania, na nauczyciela, Wielu Panów rzuca się z całą zajadłością na Związek Nauczycielstwa Polskiego, mówiąc jednocześnie, że chodzi im «o uszanowanie nauczyciela. W moim przekonaniu, jeżeli się chce, aby dziecko zostało wychowane na człowieka z charakterem i żeby z dziecka wyrósł nie niewolnik, ale człowiek wychowany w całej świadomości swoich obowiązków wobec Państwa, człowiek z charakterem, który będzie chciał dźwigać odpowiedzialność, wolny człowiek — to szczególną uwagę trzeba zwrócić na to, jaki jest wychowawca. A w takim razie czy można i czy trzeba z wychowawcy robić tylko człowieka, który się w Polsce wszystkiego lęka? Będzie się raz lękał księdza plebana, drugi raz inspektora, trzeci raz kogo innego. W moim przekonaniu jest to również niecelowe, dlatego dla mnie organizacja nauczycielska jest niezbędnym czynnikiem po to, aby nauczyciel był na stałym poziomie, aby wierzył w siebie i mógł odpowiednio wychowywać dzieci. I dlatego ja nie tylko do, nauczyciela, ale i do organizacyj nauczycielskich przywiązuję bardzo dużą wagę. Oczywiście, że wszelkie rzeczy, które by szły w pracy organizacji nauczycielskiej w nieodpowiednim dla Państwa kierunku, bezwarunkowo muszą być w bardzo szybkim tempie zlikwidowane i wytępione, natomiast nie można robić zabawy przez cały szereg miesięcy ze Związkiem Nauczycielstwa i uważać, że w ten sposób wykonuje się pożyteczną dla Polski robotę. W szczególności Związek Nauczycielstwa ma swe wielkie tradycje i wielki dorobek w dziele odbudowy Państwa Polskiego. Dlatego nad tą organizacją nie można tak łatwo przechodzić do porządku dziennego i mówić przy tym, że uderza się tylko w Związek, a nie w nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#WicemarszałekMudryj">P. Minister Oświaty dużo ciepłych słów poświęcił zagadnieniu oświaty pozaszkolnej. W Polsce, gdzie jest jeszcze tak dużo analfabetów i to nawet takich, którzy wychodzą z obecnych szkół, oświata pozaszkolna jest jednym z tych czynników, które muszą być postawione w sposób planowy i systematyczny. A czy te dotacje, które są w budżecie oświaty, mogą wystarczyć na zaspokojenie chociażby minimalnych potrzeb? Nie chciałbym, aby p. Minister miał tylko ideowy stosunek do oświaty pozaszkolnej, a chciałbym, żeby miał stosunek praktyczny. Niech to się wyrazi w odpowiedniej sumie pieniędzy, która się przyczyni do tego, aby w Polsce nad tym zagadnieniem odpowiednio pracować. I dlatego apeluję do Pana Ministra — tym bardziej, że dochodzi tu przeszkolenie poborowych — aby ten budżet był należycie postawiony.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#WicemarszałekMudryj">Wydaje mi się, że niektórzy Panowie upatrzyli sobie od pewnego czasu atak na jeden z działów oświaty pozaszkolnej, a mianowicie na uniwersytety ludowe. Należę do tych ludzi, którzy nie na podstawie takich czy innych artykułów p. Putka, czy na podstawie takich czy innych komedyjek mają stosunek do uniwersytetów ludowych. Należę do tych ludzi, którzy jeden z takich uniwersytetów prowadzą. Prowadzę go mniej więcej od 8 lat i stwierdzam, że jeśli chodzi o zagadnienie uniwersytetów ludowych, trzeba pamiętać, że to był jeden z tych czynników, przy pomocy których Dania podniosła swój poziom życia na wsi. Inne kraje zrobiły to samo. Dlaczego w Polsce uniwersytet ten jest czynnikiem, który się nadaje do szczególnego zwalczania? Na jakiej podstawie oskarża się go? Mówi się, że ponieważ jakiś pan napisał jakąś książkę czy wygłosił przemówienie, w którym się znalazły jeden czy dwa niewłaściwe ustępy, wobec tego wszystkie te uniwersytety są niewłaściwe, nie mają poglądów katolickich. Chcę Panom przytoczyć przykry wypadek. Mianowicie uniwersytet w Brudziszczu na Wileńszczyźnie po otwarciu kursu poszedł do kościoła. Z czym się tam spotkał? Spotkał się z ambony z atakiem na uniwersytet. Z jakiej racji? Panowie nie zechcieli przejrzeć programu, nie zechcieli zobaczyć, co się tam dzieje. Wejdźcie do środka i dopiero na zasadzie całokształtu tej sprawy, a nie jakiegoś fragmentu krytykujcie i zwalczajcie. Uniwersytet jest nie po to, żeby był wyrazicielem poglądu i etyki katolickiej. Uniwersytet między innymi traktuje i zagadnienia moralne, które musi odpowiednio rozwijać, zagadnienia religijne, tak jak w każdej szkole, w każdym szkoleniu, ale ma poza tym wiele innych zagadnień. A Panowie chcecie znów z uniwersytetów ludowych zrobić uniwersytety wyznaniowe. Dlatego chciałbym zaprosić Panów, tak jak to zrobiłem na Komisji Budżetowej. Niech Panowie będą łaskawi pojechać i zobaczyć, jak to wygląda. Należę do tych, którzy znają p. Solarza i którzy widzieli Gacię, i chciałbym, żeby Panowie tam pojechali, bo że gdzieś jakaś radia uchwaliła, żeby tę instytucję skasować, to jeszcze nie dowód, żeby Panowie mieli rację, uogólniając te rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#WicemarszałekMudryj">Panie Pośle, czas przemówienia już się kończy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PKamiński">Jeszcze kilka słów, Panie Marszałku.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PKamiński">Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o młodzieży akademickiej. Młodzież akademicka napawa nas największą troską nie z tego powodu, o którym mówił tu p. Hoppe, że starsze pokolenie nie może się zrozumieć z młodszym. I za naszych czasów, kiedy byłem młody, również młodzież nie mogła się porozumieć ze starszym pokoleniem. To jest rzecz normalna i tak prawdopodobnie i po nas będzie. Natomiast chodzi o zupełnie co innego. O skierowanie energii młodzieży, która się znajduje na uniwersytetach, a która wierzę, że gdy zajdzie potrzeba, stanie tam, gdzie należy i jak należy — na załatwianie spraw o pewnym typie małostkowym, o typie, który jednak we mnie, jako w Polaku i byłym żołnierzu, budzi wiele niepokoju, a nawet wstrętu. Czy jest rzeczą dopuszczalną, aby młodzież rozbijanie szyb uważała za pracę o typie narodowym? Chciałbym, żeby ta młodzież zajęła się podniesieniem życia gospodarczego Polski. Niech stanie do konkretnego warsztatu pracy. Tam niech podnosi Polskę, niech szuka dla siebie ujścia w pracy konkretnej. Chciałbym, żeby ta młodzież w wielkich poczynaniach, w wielkich liniach chciała się wypowiedzieć. Wierzę, że może nareszcie nastąpi jakieś otrzeźwienie. Dla mnie zamykanie uniwersytetów jest rzeczą przykrą, nie dlatego, że tam ten czy inny będzie poszkodowany, tylko dlatego, że chciałbym, żeby Polska młodzież uzbroiła się w wiedzę techniczną i ogólną, która będzie jej stwarzała podstawy do tego, aby zdobywała należytą pozycję nie tylko dlatego, że jest polską, ale żeby pod względem fachowym stała dobrze. I dlatego że tak nie jest, jest mi smutno i przykro.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PKamiński">Myślę, że niedługo musi nastąpić pod tym względem opamiętanie. Nie to jest źle, że się nie rozumiemy, ale my ludzie, którzy żyliśmy w wielkich zagadnieniach, walczyliśmy o Polskę, którzy spieraliśmy się o to, co jest lepsze, czy sprawa dobra narodowego, niepodległość, czy zagadnienie takiego czy innego ruchu społecznego, obcięlibyśmy, ażeby po tych wielkich liniach szły spory między starym pokoleniem a młodzieżą. Do tej chwili jesteśmy od tego dalecy.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PKamiński">Dlatego też niech mi wolno będzie apelować z tej trybuny do Pana Ministra i apelować do młodzieży akademickiej, ażeby zechciała pracować i myśleć po wielkich liniach, bo nie stać nas na to, na co mogą sobie pozwolić inne kraje — na małe drobne rozgrywki. Boiska musi iść w swoich rozgrywkach po liniach wielkich, którym będzie odpowiadać problem utrzymania niezawisłości naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PKamiński">Chwała Bogu, że na odcinku młodzieży wiejskiej jest lepiej. Jestem głęboko przekonany, że nasze debaty przyczynią się do tego, ażeby nasza Polska młoda poszła we właściwym kierunku, a nie tylko na załatwianie małych konfliktów, i ażeby nie szukała łatwego rozwiązania tam, gdzie są tylko pozory pracy narodowej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMudryj">Zarządzam przerwę do godzi. 16.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 7 do godz. 16 min. 15.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Szetela.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PSzetela">Wysoki Sejmie! Dwa lata mija jak Związek Nauczycielstwa Polskiego podjął wielką akcję w obronie szkolnictwa powszechnego. Do akcji tej przyczynili się wszyscy — i oświatowcy i szerokie warstwy ludowe, w pierwszym rzędzie oświatą powszechną zainteresowane. Skutki tej akcji jak dotąd były i są dobre, zwrócono bowiem uwagę na katastrofalny stan szkolnictwa polskiego, a przy zgodnej woli miarodajnych czynników — parlamentu i Rządu potrafiliśmy znaleźć fundusze, ażeby powiększyć etaty nauczycielskie, ażeby wynająć czy pobudować większą ilość izb szkolnych i objąć nauką w szkołach powszechnych szersze zastępy młodzieży. Dzięki temu, od stanu sprzed dwu lat przybyło nam 6.000 etatów nauczycielskich w szkolnictwie powszechnym, a na rok przyszły przewiduje się wzrost tych etatów o 4.000. Widzimy zatem, że poprawa w tym kierunku jest znaczna i z pewnością przy dobrej woli wszystkich decydujących czynników w Państwie poprawa w szkolnictwie powszechnym będzie ciągle postępowała, tak że z czasem wszystką młodzież w wieku szkolnym obejmiemy nauką w szkołach powszechnych i nie będzie tych milionów młodzieży, bo na miliony ją się jeszcze liczy, dla której szkoła powszechna jest niedostępna.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PSzetela">Pierwszą sesję zwyczajną w obecnej kadencji przyzywaliśmy pod znakiem troski o szkolnictwo powszechne. Dziś uwagę zwraca się na inne zagadnienia, zwracamy uwagę na zagadnienie demokratyzacji szkolnictwa jako takiego, nie tylko w zakresie szkół powszechnych, ale zwłaszcza w dziedzinie szkolnictwa średniego i wyższego. Kolega p. Pochmarski w swym naprawdę szczegółowo, pracowicie i wyczerpująco opracowanym sprawozdaniu przez przytoczenie szeregu cyfr wykazał aż nadto dobrze — i tak jest w istocie — że jeżeli chodzi o najszersze warstwy ludowe i robotnicze, to są one od szkoły średniej, a zwłaszcza od szkoły wyższe zupełnie usunięte. Świadczy o tym procentowy udział młodzieży w szkolnictwie średnim i wyższym. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie ten stan miał się poprawić, nie dlatego, aby chłopi i robotnicy nie doceniali potrzeby nauki, nie dlatego, aby wieś nie posiadała ludzi naprawdę zdolnych, którzy by zdobywszy wykształcenie średnie czy wyższe mogli wnosić coś do skarbnicy ogólnonarodowej kultury, ale dlatego, że położenie gospodarcze wsi, położenie gospodarcze warstw niższych nie pozwala im na to. Wierzymy jednakże, że przy dobrej woli wszystkich, tak jak chodziło o ratowanie szkolnictwa powszechnego, tak sarno jeżeli chodzi o zwiększenie udziału młodzieży wiejskiej i robotniczej w szkolnictwie średnim i wyższym, znajdą się na to środki i że te głosy alarmowe, jakie podniesiono w ostatnich latach z powodu nikłego udziału młodzieży tych środowisk w szkołach średnich i wyższych sprawią, że znajdą się na to fundusze. Będzie to z wielkim pożytkiem dla ogólnonarodowej kultury, jeżeli większy zespół młodzieży do szkół średnich i akademickich spośród warstw niższych się dostanie. Przy debatach nad budżetem Ministerstwa Oświaty, przy debatach zapoczątkowanych przez sprawozdawcę generalnego przebywamy okres troski o demokratyzację tego szkolnictwa. Toteż jeżeli nasz stosunek do tego zagadnienia jest naprawdę szczery, to licząc się z niemożliwościami finansowymi Państwa, z tym, że nie będzie ono mogło świadczyć na ten cel, musimy znaleźć jednakże takie wyjście, aby w dotychczas obowiązujących przepisach odnośnie świadczeń poszczególnych warstw na szkolnictwo dokonać pewnej rewizji. Wydaje mi się, że w okresie, kiedy Wódz Naczelny rzucił słuszną dla nas, Polaków, zasadę, zasadę surowego życia, kiedy ciągle jesteśmy pod wrażeniem tego hasła, hasła, nie tracącego w dzisiejszej rzeczywistości swojej wartości i aktualności, o podziale dóbr społecznych, dokonamy takiej rewizji świadczeń poszczególnych warstw, ażeby wszyscy mieli jednakowe przywileje korzystania z nauki w szkolnictwie średnim i wyższym.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PSzetela">Jeżeli o tym mówię, to dlatego, ażeby zwrócić uwagę, że jest niesprawiedliwością, ażeby drobny rolnik, czy robociarz posyłający dzieci do szkoły musiał płacić i czesne i różne inne opłaty, gdy chodzi o szkolnictwo średnie, podczas gdy urzędnicy państwowi wszyscy są od opłat zwolnieni względnie mają znaczne ulgi. Wydaje mi się, że było by zupełnie sprawiedliwe, jeżeli nie możemy pozwolić sobie na zupełne zwolnienie od taks i opłat młodzieży niezamożnej chłopskiej i robotniczej, żeby wprowadzić ograniczenia korzystania z ulg dla urzędników państwowych w ten sposób, żeby do 500 zł uposażenia, tzn. dla warstw niższych urzędników państwowych, ta obniżka obowiązywała, natomiast ponad 500 zł uposażenia, ażeby była skasowana. Fundusze stąd uzyskane służyłyby na podwyższenie funduszu, z którego ma korzystać młodzież chłopska i robotnicza.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PSzetela">Zamierzałem złożyć w tej sprawie nawet szczegółowo umotywowaną rezolucję, stawiam to jednak ustnie jako, zdaje mi się, zupełnie słuszny postulat, który mam nadzieję, w imię głoszonej demokratyzacji oświaty, Ministerstwo Oświaty z p. Ministrem na czele weźmie pod uwagę i będzie się starało ten dezyderat i ten postulat tak opracować, ażeby demokratyzacja naprawdę w szkolnictwie obowiązywała.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PSzetela">Jeżeli chodzi o podwyższenie procentu młodzieży warstw niższych w szkolnictwie wyższym szczególnie, to widzimy na podstawie doświadczeń ostatnich czasów, że należało by tę młodzież tam wprowadzić również jako czynnik pewnej równowagi w nastrojach i stosunkach akademickich. P. sprawozdawca w sposób zupełnie wyczerpujący w swoim referacie poruszył to zagadnienie, ja popieram je jako zupełnie słuszne. Jesteśmy ostatnimi czasy świadkami, jak na uczelniach akademickich odbywają się burdy, młodzież się nie uczy, częstokroć spędza za długie lata na studiowaniu, dlatego że brak jej czasu na studia z powodu zajmowania się czym innym, burdami i politykierstwem, a równocześnie może i dlatego, że rodzice tych młodych ludzi pochodzą częstokroć z warstwy lepiej uposażonej i stać tatulka czy mamusię, ażeby świadczyć na dłuższe studia, jeżeli młodzieniec nie ukończy w odpowiednim czasie swoich studiów. Toteż wydaje mi się, że i z tego względu, ze względu na wprowadzenie czynnika równowagi do nastrojów akademickich, należało by wprowadzić młodzież chłopską i robotniczą na wyższe uczelnie, a z pewnością nie będziemy świadkami burd, jakie dziś mają miejsce prawie na wszystkich uniwersytetach.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PSzetela">Zdaje mi się, że najbardziej niespokojnym środowiskiem — nie mówię o Wilnie, o którym wiele mówi się ostatnimi dniami — jest teren lwowski. Ciekawe, że w społeczeństwie lwowskim, w społeczeństwie starszym, pośród obozu legionowo - peowiackiego już zwrócono na to uwagę, że nie sposób tolerować dalej ekscesów akademickich i że należało by naprawdę wprowadzić ten czynnik równowagi, o którym tu wspominałem. Na jednym z zebrań, odbytych w tej sprawie, w połowie grudnia ubiegłego roku w klubie dyskusyjnym legionowo - peowiackim wygłoszone zostały referaty i przeprowadzono dyskusję na ten temat i w sposób zupełnie wyraźny i zdecydowany potępiono ostatnie zajścia akademickie, a następnie zwrócono uwagę na konieczność udostępnienia szkół średnich i wyższych szerokim masom młodzieży warstw niższych. Nie będę szczegółowo przytaczał, jak brzmiały te rezolucje, nadmienię tylko, że chodzi o zapewnienie młodzieży polskiej spokojnej nauki, dalej o wprowadzenie na uniwersytet młodzieży chłopskiej i robotniczej w przynależnym jej stosunku procentowym, o zwrócenie uwagi, by stypendia z funduszów państwowych nie były wypłacane tym studentom, którzy przeciw Państwu i jego legalnej władzy występują. I był szereg innych rezolucyj, które z pewnością i czynnikom państwowym z prasy lub innych źródeł są znane.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PSzetela">Jeżeli zwrócimy uwagę na potrzebę przyjścia z pomocą młodzieży chłopskiej i robotniczej, to z pewnością i Państwu przysłużymy się dobrze i spełnimy ten kardynalny obowiązek, jaki Konstytucja kwietniowa na nas nakłada, że każde pokolenie ma powiększać dorobek Rzeczypospolitej, a powiększenie tego dorobku zależy od przygotowania każdego obywatela. Toteż jeśli zwróciliśmy uwagę na potrzebę troszczenia się o szkolnictwo powszechne, to zwróćmy uwagę także i na szkolnictwo wyższe i średnie i pozwólmy, aby ten wartościowy materiał wsi i miast, wartościowy materiał młodzieży warstw niższych mógł korzystać z nauki w takim samym procencie, w jakim korzysta i młodzież warstw wyższych. Należało by również pomyśleć o opiece nad młodzieżą chłopską w siedzibach szkół akademickich. Znaną jest powszechnie rzeczą, że młodzież, pochodząca ze wsi czy ze środowisk robotniczych, częstokroć nie może znaleźć przytułku w istniejących bursach i domach akademickich. I tu, w Warszawie, mieliśmy tego przykład, że ta młodzież, tak nikła procentowo, musiała walczyć o to, aby zyskać powiększenie ilości miejsc w bursach i domach akademickich. Za słabi jeszcze jesteśmy, jeżeli chodzi o wieś, za słabi jesteśmy gospodarczo, bo nie brak nam w tym kierunku uświadomienia, na budowę burs, domów chłopskich i domów akademickich dla młodzieży, pochodzącej ze wsi. Tylko tym sposobem można by najłatwiej i najprędzej rozwiązać to wielkie zagadnienie, jakim jest sprawa pomieszczenia tej młodzieży wiejskiej w mieście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekPodoski">Czas przemówienia Pana Posła upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PSzetela">Wobec tego, że p. Marszałek, korzystając z ustalonego okresu czasu na przemówienia, nagli mnie do kończenia, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie sprawy już sposobem telegraficznym.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PSzetela">Przede wszystkim chcę zwrócić uwagę na mające ostatnio miejsce ataki na Związek Nauczycielstwa Polskiego. Możliwe, że były w działalności Związku pewne niedociągnięcia, jednakże wytwarzanie takiej atmosfery, jaka ostatnio koło tej sprawy powstała, zdaje się, nie wpłynie dodatnio na usposobienie nauczycielstwa i na usposobienie szerokich warstw do tego nauczycielstwa. Stwierdzam zupełnie wyraźnie, jeżeli chodzi o wieś, że z nauczycielstwem ludowym, z nauczycielstwem szkół powszechnych ta wieś pozostaje zawsze w, żywym kontakcie, ta inteligencja jest jej najbliższa i nie chcielibyśmy, aby dla jakichś ubocznych celów specjalnie nieprzychylną atmosferę w stosunku do Związku Nauczycielstwa Polskiego wytwarzać. Wierzę, że po dzisiejszych wyjaśnieniach ta sytuacja się zmieni.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PSzetela">Odnośnie uniwersytetów ludowych. Jestem przedstawicielem młodego chłopskiego pokolenia, specjalnie oświatą pozaszkolną się interesującym. Jeżeli chodzi o uniwersytety ludowe, to specjalnie p. Tarnowski tym zagadnieniem, o ile chodzi o stronę przeciwną, się interesuje. Przemawiał o tym i przy budżecie Rady Ministrów i dziś, przypuszczam, że będzie o tym mówił tak samo i przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, ale mnie się wydaje, że także dziwna atmosfera koło tego zagadnienia się wytworzyła. Zgodzę się nawet z konserwatystami czy przeciwnikami, że jeżeli chodzi o uniwersytety ludowe w Polsce, to nie mają one jeszcze polskiej tradycji. Zostały one niedawno przeszczepione z gruntu obcego i jesteśmy na drodze do ulepszenia ich programu i do wytworzenia takiej ich ideologii, ażeby były naprawdę i pożyteczne dla wsi i nie wywoływały tych zadrażnień czy zastrzeżeń, jakie dziś mają miejsce. Wszystko jest na drodze do uzgodnienia. Ostatnio towarzystwo „Przodownik Wiejski”, które opiekuje się uniwersytetami ludowymi, przystąpiło do przepracowania programu nauczania w uniwersytetach ludowych. Widzimy więc, że i zwolennicy i twórcy uniwersytetów ludowych troszczą się o to, ażeby sprowadzić te uniwersytety na naprawdę dobrą drogę, po której można by dojść pewnie do wytkniętego celu, którym jest podnoszenie człowieka wsiowego ku górze. Uniwersytety ludowe są jednym z tych instrumentów, które służą do podnoszenia oświaty i kultury ludowej. Stoimy na stanowisku, że chcąc spełnić to wielkie wskazanie, które nam rzucił Marszałek Śmigły Rydz, że trzeba Polskę podciągnąć ku górze, w pierwszym rzędzie trzeba podciągnąć ku górze tę warstwę, która jest najliczniejsza, wiedząc, że ta warstwa podniesiona pod względem kulturalnym i gospodarczym spełni niezawodnie ten obowiązek i Polskę podciągnie wzwyż.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Messing.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PMessing">Wysoka Izbo! Jednym z bardzo aktualnych zagadnień przy omawianiu budżetu Ministerstwa Oświaty jest kwestia ulokowania naszych szkół powszechnych w odpowiednich budynkach. Rozwiązanie tej niezmiernie ważnej sprawy włożone zostało na barki samorządu terytorialnego. Zasadniczo należy uznać słuszność takiego postawienia sprawy, lecz zaraz też dodać należy, iż są połacie kraju, gdzie potrzeby w zakresie budownictwa szkół powszechnych znacznie przerastają normalne możliwości samorządu i to zarówno w sensie podążania za wzrastającymi wymogami, jak i w zakresie pokrycia istniejących braków w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PMessing">Taką połacią typową w tym względzie są nasze województwa wschodnie b. zaboru rosyjskiego. Nie mogę wiele czasu poświęcić na wyliczanie przyczyn historycznych tego stanu rzeczy, przypomnę tylko, że szkolnictwa powszechnego pod okupacją rosyjską, szczególniej na terenach zamieszkałych przez ludność mieszaną, w ogóle nie było, a więc i szkół nie budowano, a społeczeństwo nie mogło w tym względzie wiele zrobić, bo każde poczynanie, mające jakikolwiek związek z oświatą ludową, było poczytywane za ciężkie przestępstwo przeciwko państwu rosyjskiemu. Toteż raz jeszcze stwierdzić musimy wielkie różnice rozwojowe i w tej dziedzinie pomiędzy naszym wschodem a zachodem.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PMessing">Jakież są obecne możliwości samorządów gminnych na wschodzie w zakresie budownictwa szkół powszechnych i jaki jest stosunek tych możliwości do istotnych potrzeb?</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PMessing">Najlepiej zilustruję tę sprawę przykładem wziętym wprost z życia jednej z gmin w powiecie bialsko-podlaskim, gminy niezadłużonej, sprężyście administrowanej, możliwości której są z całą pewnością większe, niż wielu innych gmin na wschodzie. Na terenie tej gminy istnieje 13 szkół powszechnych o łącznej ilości 30 izb szkolnych; z tego w budynkach własnych 4 szkoły o 9 izbach, w budynkach wynajętych 9 szkół o 21 izbach. Z tych 30 izb zaledwie 6 uznać można za odpowiednie pod każdym względem do celów szkolnictwa powszechnego. Gmina musiałaby więc wybudować już obecnie w celu ulokowania odpowiedniego swej sieci szkolnej 24 izby. Na koszta tej budowy należało by przeznaczyć w miejscowych warunkach 162.000 zł (po 8.000 na izbę). Z tej sumy Towarzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych pokryłoby po zł 1.000 na izbę, a więc 24.000 zł. Resztę, czyli 138.000 zł musi dać gmina. Roczne możliwości tej jednostki samorządowej wynoszą od 3.000 do 5.000 zł, trzeba by więc teoretycznie 25 lat na to, by ulokować odpowiednio dziś istniejące szkoły. A dodać muszę, iż sieć szkół w omawianej gminie wcale nie jest dostateczna, nic wszystkie dzieci są przyjmowane, szczególnie do szkół wyżej zorganizowanych.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PMessing">Przytoczyłem typowy przykład. Setki gmin na wschodzie są w tych samych warunkach, jeszcze więcej — w znacznie gorszych. Tego stanu rzeczy tolerować nie można i z pomocą samorządom w tym względzie słusznie zaczęło przychodzić Państwo. Mam tu na myśli wybudowanie w 1937 r. z funduszów inwestycyjnych 100 szkół im. Marszałka Piłsudskiego na Wileńszczyźnie i zaprojektowane przeznaczenie na rok bieżący 2 milionów złotych na budowę szkół w Nowogrodzkiem i na Polesiu.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#PMessing">P. referent stawiał na komisji wniosek o przeznaczenie w roku bieżącym 2 milionów zł na dotację dla Towarzystwa Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych. Wnioskowi temu sprzeciwił się p. Minister Skarbu ze względu na utrzymanie równowagi budżetowej. Nie chcę zagłębiać się w kwestię, ozy nie dałoby się porobić innych oszczędności, a sumę wspomnianą utrzymać w budżecie. Nie będę również ponawiał tego wniosku. Pozwolę sobie natomiast zgłosić następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PMessing">„Sejm wzywa Rząd, aby poczynając od r. 1939/40 wstawianą była rocznie do budżetu wydatków Państwa suma najmniej 2 milionów zł z przeznaczeniem na dotacje dla samorządów powiatowych na cele budowy szkół powszechnych w województwach białostockim, wileńskim, nowogródzkim, poleskim, wołyńskim i lubelskim, aż do czasu przekazania w ten sposób samorządom sumy co najmniej 7 milionów zł”.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#PMessing">Krótko uzasadnię swą rezolucję. Jeżeli chodzi o terytorialny przydział — przypominam to, co powiedziałem na wstępie: połać kraju spod zaboru rosyjskiego na wschodzie specjalnie odczuwa brak budynków szkolnych. Dlaczego 7 milionów? Suma ta wynika z przemnożenia 100.000 zł przez 70 powiatów sześciu wspomnianych województw.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#PMessing">Pomijam drogę przez Towarzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych dlatego tylko, że jak wyniknie z dalszych wywodów, tym 100.000 zł dla każdego powiatu przeznaczam specjalną rolę. Poza tym wydaje się, że głównym celem Towarzystwa Budowy Publicznych Szkół Powszechnych powinno być zbieranie funduszów od społeczeństwa. Fundusze, przeznaczone na te cele przez Państwo, winny się znaleźć najkrótszą drogą w dyspozycji organów, które szkoły budują.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PMessing">Idąc śladami myśli czcigodnego p. posła generała Żeligowskiego, jestem gorącym zwolennikiem stawiania we wszelkich poczynaniach o charakterze społecznym przede wszystkim na samorząd, toteż rozwijając swoją myśl sądziłbym, że zaprojektowane 100.000 złotych dla każdego wschodniego powiatu winnyby posłużyć podwaliną dla powiatowych funduszów budowy szkół powszechnych. Z funduszów tych wydziały powiatowe udzielałyby bezprocentowych zwrotnych pożyczek gminom na cele budowy szkół powszechnych. Brak podobnego funduszu przy powiecie nasze samorządy bardzo odczuwają, a takie 100.000 zł, mimo pozornej niewspółmierności wysokości sumy i istniejących potrzeb, pozwoliłyby wiele bolączek miejscowych rozwiązać. Nie łudzę się wcale, że istniejące zło zostałoby w ten sposób radykalnie usunięte. Jednocześnie będą i powinny działać na kresach wszystkie inne przeznaczane na ten sam cel fundusze.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#PMessing">W każdym razie samorządy powiatowe dostałyby w ten sposób do ręki bardzo cenny instrument, którym stale dawało by się regulować narastające potrzeby w obrębie każdego powiatu. Ludność wschodu łaknie dla swych dzieci oświaty i mógłbym wiele przytoczyć przykładów niezwykłej ofiarności samych zainteresowanych, ofiarności poza wszelkimi obciążeniami ustawowymi nakładanymi przez gminy. Powiatowy fundusz budowy szkół tę ofiarność pozwoliłby podniecać do jeszcze większych świadczeń. W granicach tych funduszów dałoby się rozwiązać częściowo również i zagadnienie budowy szkół w pogranicznym pasie białostockiego województwa, w której to sprawie grupa regionalna woj. białostockiego miała zaszczyt być przyjętą wczoraj przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PMessing">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie zapożyczyć określenia, jakiego użył p. Wicepremier na komisji przy innej okazji, mówiąc o zmniejszeniu podatku specjalnego od uposażeń pracowników państwowych, i nazwać projektowaną przeze mnie pozycję preliminarza na 1939/40 rok również wkładem w sprawiedliwość społeczną. Będzie to wkład w swych rozmiarach znacznie skromniejszy, ale jakże rentowny i jak konieczny! Bo czyż nie okropną niesprawiedliwością społeczną jest ten stan rzeczy, że dzieci wiejskie całej wschodniej połaci naszego Państwa nie mają odpowiednich budynków dla swych szkół, że godziny nauki spędzają w ciasnych izbach, że i do tych izb muszą nieraz, jeszcze stać w tzw. ogonku, bo gdy jeden oddział kończy lekcję, drugi już nieraz czeka na swą kolejkę. A wieleż dzieci w ogóle nie zostaje przyjętych do szkół dla braku miejsca! Dzieci miast polskich znajdują się pod tym względem w dużo lepszych warunkach. Cieszę się z tego, lecz tym śmielej apeluję do Wysokiej Izby o poparcie mej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#PMessing">Wyda się Panom Kolegom z innych dzielnic, iż niesłusznie może chcę specjalnie uprzywilejować wspomniane sześć województw. Lecz proszę chwilkę jeszcze iść za mną myślą. Stuletnia przeszło niewola ciężko zaważyła na uświadomieniu narodowym naszego wschodu.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PMessing">Paraliżowane przez zaborców życie społeczne i narodowe nie rozwijało się, z wyjątkiem może niewielu większych miast. Ludność trwała w letargu, zatracała stopniowo swe poczucie narodowe, czego charakterystycznym objawem była odpowiedź, jaką dawał mieszkaniec wschodu, gdy go było zapytać: ktoś ty? Tutejszy — padała najczęściej odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#PMessing">Wysoki Sejmie, z tych „tutejszych” szkoła polska, a później wojsko robi świadomych swych uczuć przywiązania do Narodu i Państwa obywateli. Wdzięczna to gleba do siewu tych uczuć te nasze kresy wschodnie. Posiew ten da z czasem stokrotny plon, ale dać mu simy naszej szkole polskiej na kresach właściwą oprawę, oprawę godną zadań, jakie ma do spełnienia.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#PMessing">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie zgłoszonej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Bodziony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PBodziony">Wysoka Izbo! Przemawiam po dwóch paniach posłach z Małopolski; jednym z nich to p. Szetela, a drugim — p. Tarnowski. Obaj ci panowie scharakteryzowali Związek Nauczycielstwa Polskiego i pracę nauczyciela. Porównajmy te charakterystyki, jak one jednak różnią się pomiędzy sobą.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PBodziony">P. Szetela uznał pracę Związku Nauczycielstwa Polskiego, uznał wielki kongres oświatowy, uznał pracę w szkole i poza, szkołą, pochwalił działalność uniwersytetów ludowych, które dzisiaj muszą zastępować synom chłopskim najwyższe wykształcenie. Odwrotne stanowisko zajął p. pos. Tarnowski, napadając w tej Wysokiej Izbie na działalność Związku Nauczycielstwa Polskiego i uniwersytetów ludowych. Wydawało mu się, zdaje się, że siedzi gdzieś w dawnym sejmie galicyjskim, gdzie ziemianie czy obszarnicy narzekali, że chłop nauczył się czytać i pisać i za ówczesnych 150 koron jedzie do Ameryki, a obszarnicy robotnika taniego znaleźć nie mogą. Zdaje mi się, że w tej Wysokiej Izbie powinien przyjść czas, powinna przyjść pora, abyśmy szli wszyscy do uczciwej pracy, do podniesienia kultury i dobrobytu wsi przez kształcenie młodzieży w szkołach powszechnych, średnich, a także i na uniwersytetach.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PBodziony">Jeżeli chcemy podnieść wieś polską, chłopa polskiego, podnieść jego oświatę i dobrobyt, czego wymaga nawet i sprawiedliwość społeczna, o której tak dużo się mówi w tej Wysokiej Izbie, to jeżeli spojrzymy dziś na stosunki oświatowe wsi, zauważymy, że do tej sprawiedliwości społecznej jest jeszcze daleko.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PBodziony">Popatrzymy, jak wygląda szkolnictwo ludowe na wsi, jakie ma budynki szkolne, ile dotychczas Państwo przydzieliło na budowę szkół? Sprawę tę spycha się na samorządy, ale samorządy, a zwłaszcza gminy i powiaty w Małopolsce nie wiele mogą przy budowie szkół pomóc, bo jedne i drugie są bardzo zadłużone, cały ciężar spada na bardzo zresztą ruchliwe Towarzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych, ale to towarzystwo wszystkim potrzebom także sprostać nie może. Wystarczy wspomnieć, że na terenie powiatu sądeckiego w r. 1934 szkoły zniszczone przez powódź dotychczas nie zostały odbudowane, a nauka odbywa się w warunkach bardzo ciężkich.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PBodziony">Szkoły powszechne, podzielone na trzy stopnie, to krzywda chłopska; około 80% dzieci chłopskich uczęszcza do szkół 1 i 2-klasowych. Szkół 7-klasowych na terenie wsi jest bardzo mało. Szkoła 1 i 2-klasowa, jeżeli nie zamyka, to bardzo utrudnia wstęp dzieciom chłopskim do szkół średnich i zawodowych. Wymagania społeczne rzemiosła, handlu, przemysłu i wielu innych zawodów wymagają przynajmniej ukończenia przez młodzież szkoły 7-klasowej.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PBodziony">Wielu mówców wskazuje, że nadmiar ludności wiejskiej powinien odpływać do miast. I ja podzielam, tę tezę, ale niech odpływają do miast rzemieślnicy, kupcy, przemysłowcy. Niech młodzież wiejska zasila kadry inteligencji, niech nie braknie jej w żadnym zawodzie i na żadnym stanowisku. Niech obywatel wsi weźmie czynny udział w życiu społecznym Państwa, a wtedy przepaść dzieląca wieś i miasto zapewne się wyrówna i zrealizuje się artykuł Konstytucji, że Polska to własność wszystkich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PBodziony">Największą przeszkodą w kształceniu młodzieży wiejskiej to 200 zł taksy administracyjnej, a 100 zł taksy administracyjnej płaconej przez młodzież funkcjonarjuszów państwowych. Rada pedagogiczna ma prawo udzielania ulg do wysokości 20% tej kwoty, którą by wpłacili wszyscy uczniowie, gdyby dzieci funkcjonariuszów państwowych płaciły 100 zł, a wszyscy inni 200 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że do gimnazjum uczęszcza 500 uczniów, a w tym około połowa to dzieci funkcjonariuszów państwowych, to kwota uzyskana z taksy administracyjnej, po potrąceniu 20% zniżki, wynosi około 70.000 zł. Z kwoty tej około 20.000 zł idzie na potrzeby szkoły łącznie z czynszem za lokal, reszta około 50.000 zł przelewana jest na rachunek kuratorium, które z kolei przekazuje nadwyżki Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W ten sposób Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z jednej strony otrzymuje 50.000 zł, a rodzice tych 500 uczniów są o 70.000 zł biedniejsi.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PBodziony">Można się godzić na istnienie taksy administracyjnej w wysokości potrzeb własnych danej szkoły, i to jako ostateczność, ale na to zamiast 200 zł wystarczyłoby 25 do 50 zł, a granica zwolnień mogłaby wynosić 20% i być niezmieniona. Bo czym jest kwota 50.000 zł wpłaconych przez rodziców, jeśli nie zwykłym podatkiem, i to ściąganym przez najmniej do tego powołanych ludzi, jakimi są wychowawcy, którzy mają wśród naszych synów szerzyć ideały, zapał do pracy. Do tego potrzebna jest miłość, jaką winni nauczyciele i szkoła budzić w sercach swych wychowanków. Jest to istotnie podatek prawdziwy, którym się łata dziury budżetowe, spekulując na uczuciu ojca do syna, który niejednokrotnie nie ma co jeść, składa jednak na szkołę pieniądze, aby umożliwić dziecku lepszą przyszłość, a Państwu dać świadomego obywatela. Jakie ten biedny ojciec żywi uczucia dla Państwa i Rządu, który winien przyjść z pomocą biednej ludności przez stypendia, bursy państwowe, rozdawnictwo bezpłatne środków naukowych, a rygorystycznie wymusza od kochającego ojca pieniądze? Ludność domaga się całkowicie zniesienia taksy administracyjnej, a ustanowienia w jej miejsce opłaty dla uczniów źle się uczących i sprawujących. Niechaj uczniowie, którzy chodzą do szkoły dla zwyczaju, a nie dlatego, że są zdolnymi, za swój kaprys płacą opłaty, a uczniowie zdolni winni mieć naukę bezpłatnie.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PBodziony">Zanim jednak p. Minister znajdzie pokrycie w miejsce udzielonych ulg, chcielibyśmy, ażeby przynajmniej kwoty, które wpływają z tytułu nawyżek wpłacanych przez uczniów z oceną niedostateczną, synów funkcjonariuszów państwowych, były przeznaczone na podniesienie procentu ulg w danej szkole, bo w cytowanym przeze mnie przykładzie do preliminowanej i zatwierdzonej 70-tysięcznej kwoty dochodzi jeszcze kwota około 9.500 zł, powstała właśnie z powodu złych postępów dzieci funkcjonariuszów państwowych. Sprawa taksy administracyjnej to na wsi nie tylko sprawa materialna, ale to sprawa polityczna, która odsuwa większą część społeczeństwa od roli współkierowniczej w życiu gospodarczym i politycznym, a stwarza przywilej dla warstw posiadających.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PBodziony">W konkluzji obcięlibyśmy widzieć: 1) całkowite zniesienie opłaty taksy administracyjnej w szkołach średnich i dotowanie potrzeb szkół wprost ze Skarbu Państwa; 2) pozostawienie opłat w szkołach średnich dla uczniów czyniących złe postępy i zachowujących się nieodpowiednio; 3) w okresie przejściowym używanie taksy administracyjnej na potrzeby szkoły, do której uczniowie uczęszczają; 4) do czasu zniesienia opłat administracyjnych rozszerzenie ulg do wysokości 30% sumy, która winna wpłynąć z tytułu opłat taksy administracyjnej; 5) utworzenie w każdym gimnazjum funduszu stypendialnego dla dzieci chłopskich i robotniczych, a stanowiącego przynajmniej 5% przypadającej taksy administracyjnej; 6) zużycie nadwyżki pozostałej na skutek niedostatecznych postępów dzieci funkcjonariuszów państwowych na rozszerzenie ulg dla biednych a zdolnych dzieci chłopskich i robotniczych; 7) zwolnienie zupełne od taksy administracyjnej dzieci nauczycieli szkół powszechnych i średnich.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PBodziony">Jeszcze słowo o młodzieży chłopskiej i robotniczej, uczęszczającej na uniwersytety. Młodzież, która o chlebie i wodzie kończy wyższe studia, winna otrzymywać stypendia, które ułatwiłyby jej ukończenie uniwersytetów i wzbudziłyby w niej wdzięczność do Rządu i Państwa. Licea nauczycielskie winny być zakładane w miasteczkach małych i wsiach, aby tam mogła się kształcić młodzież zdolna chłopska i robotnicza, bo w miastach większych zapisze się na licea pedagogiczne młodzież najsłabsza, która gdzie indziej miejsca nie znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#PBodziony">Wieś już dzisiaj do tego stopnia dorosła, że powinna mieć u siebie niektóre zakłady naukowe, mam tu na myśli pedagogiczne. Tam, na wsi powinien się wychowywać wiejski nauczyciel tam będzie miał ułatwienia syn chłopski, który będzie na pewno uczniem tego liceum. Bo jeżeli naprawdę chcemy kształcić wieś, to rękojmię w wykształceniu syna chłopskiego będą dawać najlepiej ci nauczyciele, którzy wyszli z warstwy chłopskiej, spod strzech chłopskich, którzy się z tej warstwy rekrutują. W odwrotnym wypadku posady nauczycielskie w większości szkół muszą zająć dziewczęta pochodzące z liceów żeńskich, a mężczyźni pozostaną w wielu wypadkach bezrobotnymi.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#PBodziony">Sądzę również, że w najkrótszym czasie winno się przeprowadzić rewizję pragmatyki nauczycielskiej, aby z niej usunąć rzeczy drażniące, nie przynoszące korzyści ani Państwu, ani nauczycielstwu. Mam tu zwłaszcza na myśli zaliczenie lat służby spędzonych przez nauczycielstwo na posadach kontraktowych i prywatnych. Dotychczas jednym z tych nauczycieli lata służby były zaliczane do wysługi ogólnej, inni zostali w tym wypadku pokrzywdzeni. Sprawę tę należy jak najszybciej uregulować.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#PBodziony">Chciałbym jeszcze wspomnieć o uposażeniu nauczycieli, o ostatniej ustawie uposażeniowej, która była całkiem antyspołeczna, w której rodzina zupełnie nie została uwzględniona. Zwłaszcza dla nauczycielstwa szkół powszechnych, które zajmują szerokie przestrzenie o oddalonych terenach, dodatek rodzinny powinien być uwzględniony.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#PBodziony">W końcu wierzę, że p. Minister, jak dotychczas, tak i na przyszłość ustosunkuje się jak najżyczliwiej do słusznych postulatów oświaty powszechnej i w tym kierunku pójdziemy naprzód.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Gortat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PGortat">Proszę Panów! Kiedy przeglądam to obszerne sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym, Ministerstwa Oświaty, wdzięczny jestem p. sprawozdawcy, że tak szczegółowo, tak obszernie, pięknie i szczerze omówił całokształt zagadnień oświatowych. Wdzięczny jestem również za szczere omówienie smutnego pokrzywdzenia wsi naszej w dziedzinie szkolnictwa ogólnego, bo naprawdę rzeczywistość jest taka, że zaprzecza tym pięknym zamierzeniom władz szkolnych, o których to zamierzeniach mówił nam przed dwoma laty p. Minister Świętosławski. A mówił wtenczas p. Minister, że „szkolnictwo powszechne powinno zapewniać dzieciom odpowiednio uzdolnionym bez względu na ich pochodzenie i stan majątkowy — przejście do szkół wyższych stopni do akademickich włącznie. Że jednak osiąganie przez dzieci wyższych poziomów wykształcenia utrudnia w bardzo dużym stopniu powszechnie znany fakt zubożenia wsi, dołożę wszelkich starań — mówił wtedy p. Minister — aby pobudzić czynniki społeczne do intensywnej pomocy w tym względzie; zagadnieniem bowiem doniosłej wagi państwowej jest należyte wykorzystanie wszystkich jednostek uzdolnionych i umożliwienie im osiągnięcia najwyższego poziomu wykształcenia i zajęcia właściwych stanowisk w pracy nad wzmożeniem potęgi Państwa. Dla omówionego celu doniosłym jest należyte ukształtowanie sieci szkół średnich, przystosowanej do nowego ustroju szkolnictwa, to jest sieci gimnazjów i liceów ogólnokształcących”.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PGortat">Opierając się na powyższych słowach p. Ministra, można mieć prze konanie, że u władz szkolnych istnieje właściwy pogląd i zrozumienie ważnego problemu, by szkolnictwo nasze tak zorganizować, ażeby z dobrodziejstwa nauki w szkołach średnich i wyższych korzystać mogły nie tylko sfery uprzywilejowane czy najbardziej zamożne, ale i najszerszej warstwy ludności biedniejszej, które mieszkają na wsi. Wydaje mi się jednak, że co innego jest w teoretycznym rozumieniu i nastrojach władz szkolnych, a co innego w praktyce życia codziennego. A w tym życiu codziennym stale się spotykam ze skargami, że dzieci ze wsi coraz mniej są przyjmowane do szkół średnich, bo brakuje dla nich miejsc. Rozumiem, że istnieje stwierdzony przez p. Ministra „nowy ciężki okres wyjątkowego przeludnienia szkół średnich”. Rozumiem, że coraz więcej przybywa tych, co pragną się uczyć, pragną zdobywać wykształcenie, jednak i w tym okresie przeludnienia w szkołach niech będą przy przyjmowaniu do szkół jednakowo traktowane wszystkie warstwy społeczne, niech wszystkie warstwy zdobywają naukę i stają się twórczym elementem w wielkiej pracy nad umocnieniem siły Państwa we wszystkich dziedzinach współczesnego życia.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PGortat">Spójrzmy jednak na cyfry, które przytoczył p. referent budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Widzimy tam, że wieś mimo wielkiej przewagi procentowej ogółu ludności w Państwie — tylko w pierwszych czterech klasach szkoły powszechnej zajmuje cyfrę uczniów odpowiadającą procentowej liczbie ludności wiejskiej. Ale już w klasie VI szkoły powszechnej odsetek uczniów wiejskich spadla do 37%. A w szkole średniej jest jeszcze gorzej, bo w klasie I gimnazjum uczniowie ze wsi stanowią już zaledwie 17% ogółu uczniów, by w 1-szym roku szkoły wyższej obniżyć się do niezwykle niskiej cyfry 121/2% ogółu studentów i studentek. Cyfry powyższe — pomimo swojej skromności — będą jednak dużo niższe, jeśli odliczymy z nich uczniów pochodzących wprawdzie ze wsi, będących jednak z większych gospodarstw rolnych, które mają ponad 50 hektarów ziemi, oraz dzieci oficjalistów i urzędników z majątków ziemskich. Gdy cyfry te odliczymy, zostanie nam bardzo skromna liczba uczniów szkół średnich pochodzących z gospodarstw chłopskich, z tej najliczniejszej warstwy ludności naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PGortat">Gdy istnieje tak straszny stan, nic dziwnego, że wieś nasza nie może się dźwignąć z wiekowego poniżenia. Nic dziwnego, że istniejącą ciemnotę wykorzystują różni patentowani przyjaciele i dobrodzieje wsi, by tę wieś trzymać na pasku, by ją podburzać i wrogo nastawiać do Państwa, które wszystkim obywatelom usiłuje zapewnić jak najwięcej wolności i możności swobodnej pracy i rozwoju. Smutny ten stan zapewne da się zmienić do gruntu jedynie wtedy, gdy na wsi zamiast zawodowych demagogów i fałszywych opiekunów dojdą do głosu ci młodzi chłopi, co to i naukę w szkołach zdobyć będą mogli i chłopami zostać tam na swej roli wstydzić się nie będą. Czas najwyższy, by tacy chłopi uczeni, chłopi świadomi, chłopi godni XX wieku stali się na wsi coraz bardziej liczni, by mogli wreszcie wyrugować ze wsi tych opiekunów chłopskich, którzy nie przez twórczą pracę, ale przez wieczne pyskowanie przynoszą szkodę i powstrzymują wieś w rozwoju społecznym, gospodarczym i kulturalnym. Dlatego konieczny jest coraz bardziej liczny zastęp młodzieży chłopskiej w szkołach średnich. Konieczny dlatego, że wieś dotąd prawie wcale nie posiada swojej stale na wsi mieszkającej inteligencji wiejskiej, a wiemy również, że gdy trzeba, by na wsi osiadł jakiś lekarz czy ktoś inny mający wykształcenie, to człowieka takiego trudno jest znaleźć. Wydaje mi się, że winę ponoszą tutaj obecne systemy wychowawcze, bo nastawiają młodzież w takim kierunku, że ideałem dla niej staje się posada i życie w mieście — obok kina i dancingu.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PGortat">Zbyt mało mamy takich przykładów, by młody człowiek, ten ze wsi, wracał ochotnie na wieś, by tam zająć się pracą w spółdzielczości czy w innej dziedzinie. A znam jednak takie, choć nieliczne przykłady, że młody człowiek po ukończeniu szkół wrócił na wieś i zorganizował spółdzielnię, która pod jego kierownictwem stała się placówką poważną, a jej obroty sięgają setki tysięcy złotych rocznie. Kto zna wieś, ten przyzna, że w samej tylko dziedzinie spółdzielczej na wsi istnieją wielkie możliwości. Trzeba tylko ludzi, ludzi młodych, ludzi w szkole dobrze przygotowanych i nauczonych praktycznego, rzeczowego myślenia, a nie samych jeno tęsknot za miastem i za posadą w mieście.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PGortat">Chcę wierzyć, że tutaj, u władz centralnych istnieje właściwe zrozumienie tych wszystkich potrzeb i rozmaitych nie domagań, o których mówię. Wydaje mi się jednak, że u nas w każdej dziedzinie życia istnieją zbyt wielkie dysproporcje pomiędzy rozumieniem pewnych potrzeb czy spraw a umiejętnością takiego nastawienia tezy zmian, jakie są konieczne ze względu na ogólne i państwowe dobro. Zbyt mało jest u nas takich śmiałych zmian czy rozporządzeń, jak znany nam wszystkim okólnik p. Premiera Składkowskiego, by każda gmina z funduszów publicznych kształciła przynajmniej jednego ucznia spomiędzy najzdolniejszej a niezamożnej młodzieży. Inicjatywa to piękna i przyjęta została w społeczeństwie wiejskim z dużym uznaniem. Chodzi jednak o to, by władze nie uznawały, że na tym już można poprzestać. Przeciwnie, należy akcję podobną możliwie szybko rozszerzać. Trzeba jednak, ażeby i w tej akcji władze szkolne wykazywały więcej troski o właściwy dobór kandydatów na stypendia. Wydaje mi się, że nowy samorząd szkolny winien wykazać się troską, ażeby pomoc na kształcenie otrzymywały jednostki rzeczywiście najzdolniejsze i potrzebujące pomocy.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PGortat">Gdy jestem przy głosie, chcę jeszcze poruszyć sprawę, moim zdaniem, szczególnie ważną. Jestem w tej Izbie jedynym, pierwszym dotąd wychowankiem uniwersytetu ludowego i, wbrew intencjom p. Tarnowskiego, cieszę się niezmiernie, że akcja tworzenia uniwersytetów ludowych szybko się rozwija, a w niedalekim czasie każde województwo będzie mogło posiadać chociażby jedną uczelnię, gdzie będą się dokształcać ci spośród młodzieży wiejskiej, którym nie dane było kształcić się w szkołach średnich, a jednak pragną oni zdobyć możliwie dużo wiedzy, ażeby i dla wsi i dla społeczeństwa stać się jednostką świadomą, twórczą i najbardziej pożyteczną.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PGortat">Uniwersytety ludowe mają u nas ogromnie ważną rolę do spełnienia chociażby dlatego właśnie, że szkoły średnie jeszcze bardzo długo zapewne nie będą mogły objąć swoją nauką wszystkich tych, co uczyć się zapragną. Dlatego ten rodzaj uczelni wiejskiej zasługuje na szczególniejszą opiekę i poparcie ze strony władz, by każdy uniwersytet ludowy mógł się stać uczelnią, która nie powinna się troszczyć o środki finansowe, ale zająć się realizacją swego programu wychowania i nauczania tej młodzieży, która z własnej woli i potrzeby wewnętrznej po naukę i wiedzę do tej uczelni się zgłosi.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PGortat">Dotąd tej opieki finansowej nie ma i trudno się dziwić, że uniwersytety ludowe są u nas prowadzone dorywczo, bez jednolitej myśli przewodniej. Nie ma bowiem takich sił nauczycielskich i kierowniczych w uniwersytetach, które prace w uniwersytecie mogłyby traktować jako swą pracę stałą. Uniwersytety ludowe są placówkami, które są z różnych stron atakowane, wszyscy mają do uniwersytetów ludowych najrozmaitsze pretensje. Dlatego najlepszy nauczyciel czy kierownik czuje się w uniwersytecie ludowym niepewnie, bo każdej chwili grozi mu zwolnienie, spowodowane przez kaprys czy jakieś niezadowolenie urzędowej czy społecznej figury. Czas więc najwyższy wszystko to zmienić, by mógł się szybko wytworzyć właściwy typ nauczyciela uniwersytetu ludowego, który by umiał swoją działalnością zdobyć i należne znaczenie i nadlać tej uczelni taki charakter, jakiego wymaga lepsza przyszłość wsi naszej i całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#PGortat">Dziwi mnie jednak, że z chwilą, kiedy coraz więcej poważnych ludzi przyczynia się do tego, by możliwie szybko powstały u nas uniwersytety ludowe, które w naszych ciężkich warunkach mogą szybko, choć w skromnej mierze wyrównać braki kulturalno-oświatowe na wsi, wtedy i tutaj, wśród posłów tej Izby spotyka się zaciekłych przeciwników uniwersytetów ludowych. Nie tylko dzisiaj, ale i kilka dni temu z tej trybuny p. Tarnowski głosił, że uniwersytety ludowe szerzą na wsi bezbożnictwo. Dziwi mnie, że p. Tarnowski może rzucać takie niesłuszne oskarżenia. Było by lepiej, ażeby p. poseł Tarnowski zechciał się trochę pofatygować i pójść choćby na miesiąc do uniwersytetu ludowego,...</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#PGortat">...by wspólnie z wiejskimi chłopakami przeżyć w uniwersytecie ludowym choć krótki czas i tam dowiedzieć się, co ci wielcy bezbożnicy i wywrotowcy wiejscy myślą. Jestem pewny, że po takiej praktyce i naocznej obserwacji wstydziłby się p. poseł i hrabia Tarnowski tych słów, które tu wypowiedział z trybuny sejmowej przeciwko uniwersytetowi ludowemu. O ile jest to prawdą, że na wsi szerzy się bezbożnictwo, to radzę p. posłowi Tarnowskiemu szukać źródeł tego bezbożnictwa gdzie indziej. Niech się Pan Poseł wybierze kiedyś wieczorem do takiej wsi, która nie ma żadnej organizacji młodzieżowej, żadnej organizacji społecznej — to tam Pan Poseł usłyszy to wszystko, co może nazwać i grzesznym i bezbożnym. Bezbożną staje, się ta młodzież, która pozbawiona nauki szkolnej czy pozaszkolnej, nie ma żadnych ważniejszych zainteresowań, ale wyżywa się w bójkach i psotach. Z tego więc względu było by wielce pożytecznym, ażeby młodzież już w czasie nauki szkolnej przygotowywać do pracy w organizacjach, ażeby po wyjściu ze szkoły młodzież ta znajdowała odpowiednie pole do pracy samokształceniowej: w harcerstwie, w kołach młodzieży wiejskiej itd. Gdy tego nie ma, młodzież po opuszczeniu szkoły trafia w próżnię, która często na tę młodzież bardzo szkodliwie oddziałuje. Przeciwnie, każda wieś, w której są organizacje młodzieży, w której się znajdują wychowańcy uniwersytetów ludowych, korzystnie się wyróżnia wśród innych wsi swoim poziomem kulturalnym. Są to rzeczy powszechnie znane i dziwi mnie, że p. Tarnowski, który się uważa za reprezentanta wsi, tych właśnie rzeczy nie potrafił zauważyć.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#PGortat">Być może — milej by Pan Poseł widział dziś na wsi takich chłopków, którzy by mu przypominali co najmniej wiek XV. Próżna ta jednak ochota. Dziś mamy wiek XX, a on i na wsi daje już nowe prawa i stwarza nowoczesne pojęcia.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#PGortat">Mogę jednak stwierdzić, że na wsi wzmaga się pragnienie postępu, wieś coraz bardziej pragnie stawać się kulturalną, twórczą i pożyteczną dla życia społecznego i państwowego. Będzie to wielką zasługą Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jeśli wszelkie przejawy i dążenia wsi do postępu i oświaty tak ze strony młodzieży, jak i ze strony starszego pokolenia będą należycie oceniane oraz znajdą taką pomoc i poparcie ze strony Ministerstwa, na jaką zasługują.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Kuźmowycz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PKuźmowycz">Wysoka Izbo! Jeden z posłów ukraińskich powiedział na Komisji Budżetowej, że państwowego szkolnictwa ukraińskiego nie ma. Nie jest to przesadą, jednakże jest to pewne uproszczenie problemu, bowiem problem ten jest głębszy. Na miejscu, gdzie w społecznym organizmie powinno być państwowe szkolnictwo ukraińskie, nie ma jakiejś namiastki, która byłaby korzystna np. dla Państwa czy dla narodu polskiego. Jest natomiast rana, która drażni organizmy obu społeczeństw, która stwarza ustawiczny stan walki i rozgoryczenia, stan ex lex, podkopujący praworządność i wywołujący beznadziejność w ukraińskim społeczeństwie i niewiarę, że może ono w legalnej walce poprawić swój stan posiadania w szkolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PKuźmowycz">Problem szkolnictwa ma kilka aspektów, materialny stan posiadania, dalej treść, to znaczy funkcja szkolnictwa w oddziaływaniu na społeczeństwo, i wreszcie możliwości rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PKuźmowycz">Pierwsze dwa aspekty były nieraz już w tej Izbie poruszane, nie chcę nad nimi się zastanawiać. Jednakże ze względu na dzisiejsze przemówienia pp. kolegów Pochmarskiego i Hoffmana, chcę się zająć niektórymi sprawami z tych dwóch kategoryj.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PKuźmowycz">Przede wszystkim chcę z tej Wysokiej Trybuny sprostować twierdzenie, które się znajduje w pracy profesora Romera pod tytułem „Polski stan posiadania na południowym wschodzie Rzeczypospolitej”. Praca ta stała się niejako naukową podstawą dla różnych odczytów o niebezpieczeństwie ukraińskim, siłą dla tego wiatru przeciwukraińskiego, który od jakiegoś czasu obserwujemy. Prace i publikacje nie tylko ukraińskie” ale i polskie, takich ludzi, jak senator Pawlikowski, inż. Palij i prof. Kubijowycz dużo twierdzeń prof. Romera obaliły, mimo to jednak praca jego jest dalej kanonem dla tego przeciwukraińskiego ruchu. Chcę tylko jeden przykład przytoczyć.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PKuźmowycz">Prof. Romer podaje według statystyki oficjalny stan szkolnictwa od 1924 do 1928 r. i pisze z „przerażeniem”, że stan szkolnictwa polskiego spadł z 2.598 na 2.261, natomiast źródło, jakim on się posługuje, a które potem cytuje „Szkoły Rzplitej Polskiej, w r. 1930/31”, wydane przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — to źródło podaje w roku 193031 taki stan: szkół polskich 2663, szkół ukraińskich 135, natomiast szkół utrakwistycznych 1919. Więc ten przykład mówi sam za siebie. Istota rzeczy tkwi w tym, że stan szkolnictwa utrakwistycznego jest w 90% zasilany przez likwidację szkolnictwa ukraińskiego, a w przybliżeniu w 10% szkolnictwa polskiego. To było przed laty 6 czy 7, dziś jest jeszcze gorzej pod względem stanu szkolnictwa ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PKuźmowycz">To pierwsza sprawa, którą poruszam niejako mimochodem.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PKuźmowycz">Druga sprawa wiąże się z tym, co już tutaj poruszył p. Hoffman. P. Hoffman ilustrował programy licealne ze swego stanowiska, a ja zaś dodam tutaj parę słów z płaszczyzny — że tak powiem — polityczno-narodowej. A więc powiem tak samo, jak mówił p. Pochmarski, że wytyczne przed paru laty opracowane do programów gimnazjalnych są bardzo piękne. Czytamy tam: „Wiadomości o przeszłości i kulturze mniejszości narodowych winny wzbudzać w młodzieży polskiej zainteresowanie się kulturą mniejszości i poszanowanie dla niej oraz wzbudzić w niej zrozumienie potrzeby Obywatelskiego współżycia z mniejszościami w ramach bytu państwowego”. Ale już w następnym opracowaniu programu dla liceów tych wzniosłych celów nauczania nie ma. Programy historii powszechnej, gdy chodzi o zagadnienia, koło których grupuje się nauka historii, są następujące: w klasie I np. nie ma żadnej wzmianki o Rusi, a w historii polskiej nie ma nic, oprócz walki o Ruś Czerwoną. Pot em znajduje się wyprawa kijowska z czasów Chrobrego, a potem, jak słusznie zauważył p. Hoffman, grodowa i rejestrowa kozaczyzna. W klasie II nic nie ma o sprawie Ukrainy, nie ma nawet wzmianki o powstaniu Mazepy. Tak samo i w historii Polski nie ma tematów, związanych z Ukrainą.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PKuźmowycz">Więc taki problem, jak problem historii Wschodu, nie jest traktowany jako problem oddzielny, Ukrainę traktuje się jako teren kolonizacji. Nawet nazwy Ukrainy nie wspomina się, nie ma mowy o walkach Ukrainy z Moskwą. Nie interesują się programy kwestią odrodzenia narodu ukraińskiego, nie dają miejsca sztuce, nauce itd.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PKuźmowycz">Ale mało tego. Nawet te punkty styczne historii Polski i Ukrainy, które można nazwać współpracą państwową czy dynastyczną — i te nawet są pominięte. Na przykład stosunki dynastyczne króla Daniły z Leszkiem Białym lub Światopełka syna Włodzimierza Wielkiego z Bolesławem Chrobrym, stosunki handlowe, Sahajdaczny, Wykowski, Mazepa i król Leszczyński, powstania lat 1831 i 1863, jaki miały wpływ na myśl ukraińską, Petlura — nie ma o tym wszystkim nawet wzmianki.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PKuźmowycz">Nie wiem, jak młodzież polska na podstawie tego programu może wyrobić w sobie poszanowanie dla kultury ukraińskiej i narodu ukraińskiego. Prawdopodobnie mieć będzie tylko wzgardę, albo myśleć o nim będzie jako o terenie ekspansji i kolonizacji.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PKuźmowycz">Powiedziałem, że nie będę się zajmował sprawą ilości szkół, nie będę analizował faktu, że od lat nie możemy zdobyć się na reaktywowanie gimnazjum w Tarnopolu, że nie mamy szkół fachowych, że sprawa katedry historii literatury ukraińskiej jest kompromitującą dla Ministerstwa, nie będę wspominał o tym, że przed wojną na uniwersytecie Jana Kazimierza było 12 katedr, ale przystąpię do mego właściwego tematu, mianowicie: dlaczego w obecnej chwili daje się obserwować w społeczeństwie ukraińskim stan beznadziejności, osobliwie, jeżeli ono obserwuje szkolnictwo powszechne. Na to składa się szereg przyczyn bardzo ważnych i zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PKuźmowycz">Pierwszą z nich jest tzw. utrakwizm. Chcę zwrócić uwagę, że w tym problemacie pomieszano kwestie zasadnicze z niezasadni czy mi. Zasadniczą jest w ogóle sprawa dwujęzyczności jako środka nauczania w szkole, natomiast niezasadniczą jest sprawa nauczania języka polskiego jako państwowego oraz współżycia młodzieży polskiej i ukraińskiej. Otóż stwierdzam, że społeczeństwo ukraińskie zawsze będzie dyskutować nad sprawą, jak można rozwiązać problem współżycia, współpracy czy współnauki polskiej i ukraińskiej młodzieży. Zawsze jesteśmy gotowi do dyskusyj, o ile będzie szło o tworzenie kompletu równorzędnych klas, o poszerzenie sieci szkolnej, o współpracę społeczeństwa naszego przy budowie szkół.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PKuźmowycz">Natomiast problem utrakwizmu jako metodę nauczania w szkołach ukraińskich odrzucamy z całą stanowczością i oświadczamy, że społeczeństwo ukraińskie nigdy się z tym nie pogodzi. Nie jest to bowiem rozwiązanie pedagogiczne, choć się o tym tak mówi, ani nie ma na celu zbliżenia obu społeczeństw. Gdyby to był problem pedagogiczny albo problem zbliżający dzieci obu społeczeństw, to dlaczego w utrakwistycznych szkołach uczą się tylko Ukraińcy? Dlaczego młodzież szkolna polska korzysta tylko ze szkół polskich? Według słów p. Ministra Wacława Jędrzejewicza wtedy około 80% dzieci polskich uczyło się w szkołach polskich, zaś około 90% dzieci ukraińskich w szkołach utrakwistycznych. Więc gdzie jest ów cel, żeby szkoła utrakwistyczna zbliżała oba społeczeństwa? Jasnym jest, że społeczeństwo polskie nigdy się na utrakwizm nie zgodzi. Społeczeństwo polskie wie, że dwujęzyczność jest przez pedagogię odrzucana jako metoda wychowania. Nikomu nie jest obcym, że w tym wieku, gdy młodzież chodzi do szkoły powszechnej, na jej rozwój intelektualny wpływa bardzo przyswajanie języka. Wiadomo, że tacy uczeni jak Blocher byli przeciwni utrakwizmówi. Utrakwizm nazwał on „Abstumpfung des Sprachgefühls”. Kongres luksemburski w r. 1929 przyjął rezolucję, która odrzuca utrakwizm na podstawie prac takich uczonych, jak Smith i Saer, wśród dzieci walijskich i Toussaint wśród dzieci belgijskich. A więc ta prawda pedagogiczna wiadoma jest społeczeństwu polskiemu, ale też wiadoma jest i społeczeństwu ukraińskiemu. Dlatego też społeczeństwo polskie odrzuca utrakwizm jako sposób i metody nauczania w szkole. Oczywiście odrzuca go i społeczeństwo ukraińskie, bo wie, że jest on sposobem nauczania dla obywateli trzeciej klasy. Jest też w społeczeństwie ukraińskim świadomość, że utrakwizm powoduje pauperyzację duchową i oddala młodzież ukraińską od rodzimej kultury.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PKuźmowycz">Druga przyczyna tego stanu katastrofalnego, tej beznadziejności w społeczeństwie ukraińskim to niewyobrażalny wprost chaos, jaki panuje na terenie tzw. orzeczeniowym co do języka nauczania. Najczystszy typ, to szkoła z językiem nauczania polskim. Tych szkół jest 2.350 na terenie lwowskiego okręgu szkolnego. Szkół z ukraińskim językiem nauczania według danych tego kuratorium ma być 420, jest jednak tylko 135, jak to wynika z prac dra Falskiego, który przeprowadził bardzo sumienne studia na podstawie ankiety. Pozostałe szkoły są albo utrakwistyczne, albo polskie, zależnie od kierownika, inspektora itd. Tak samo szkoły utrakwistyczne tworzą w Polsce mozaikę co do programu nauczania i co do, języka wykładowego. Mozaikę, bo wielka ilość tych szkół jest polskich, dwujęzycznych zaś bardzo mało, oprócz tego panuje tutaj chaos w nauczaniu przedmiotów. Jest dużo dwujęzycznych szkół, w których w pierwszej klasie już uczy się języka polskiego, a pogadanki robi się w języku ukraińskim i na odwrót. Ale nie na tym jeszcze koniec. Jest około 800 szkół według naszych obliczeń, a około 500 szkół według obliczeń kuratorium, które mają bezprawny stan orzeczeniowy. To znaczy, kuratorium zmieniło ich język nauczania, a w kilku wypadkach Najwyższy Trybunał Administracyjny obalił tezę orzeczenia potwierdzoną przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#PKuźmowycz">I mimo, że kilkakrotnie interweniowaliśmy i poruszaliśmy tę sprawę publicznie, odsyłano nas do własnej inicjatywy. Tymczasem zwykle orzeczenia te co do języka nauczania są dla nas tajemnicą, one były ogłaszane albo nie były ogłaszane, gdzieś skrywają się po inspektoratach itd. Nie możemy więc stanu prawnego przywrócić. Do curiosum dochodzi, że b. kurator publicznie stwierdził, iż nie może przystąpić do rewizji orzeczeń, albowiem jest ich 2.500. Z tego z pewnością większość, a prawdopodobnie wszystkie trzeba by skorygować. Oczywiście, że tutaj niemożliwą jest rzeczą poprawienie tego stanu przy pomocy naszej inicjatywy czy interwencji u władz. Jest jedynie możliwa społeczna inicjatywa, ta zaś jest możliwa tylko na podstawie tzw. lex Grabski, tzn. możemy wykorzystać jedynie ustawę Grabskiego z 1924 r. Jest to jedyna możliwość poprawienia tego, stanu orzeczeniowego i oczywiście społeczeństwo wykorzystuje to, choć ta ustawa jest rażąco niesprawiedliwa. Traktuje ona od razu w swym kodyfikacyjnym ujęciu obywateli jednej i drugiej narodowości w ten sposób, że zrównuje 20 Polaków z 40 Ukraińcami itp. Pomimo to społeczeństwo wykorzystuje ją i w dotychczasowych plebiscytach około 600.000 ukraińskich rodziców optowało za językiem ukraińskim w szkole. Ilość 600.000 nie może być rzucona na szalę tylko polityki. Tutaj nie można powiedzieć, że była to akcja polityczna, albowiem jest to z gruntu, z jestestwa narodowego idący pęd, aby mieć szkołę w rodzimym języku wykładowym. Mimo to były tysiączne przeszkody, ostatnio ta, że uznano plebiscyt jako polityczną akcję ukraińską. Jedno towarzystwo „Ridna Szkoła” w Wrocowie zostało rozwiązane, drugie we Lwowie otrzymało upomnienie, że będzie rozwiązane, jeżeli akcję plebiscytową będzie prowadzić, mimo że analogiczne towarzystwa polskie, jak T.S.L. taką akcję prowadzą i mimo to, że według statutu „Ridnej Szkoły” jest dozwolone organizować względnie wyjaśniać ludziom znaczenie lex Grabski. Chcę zwrócić uwagę, że praktyka tej ustawy wiele szykan miała za sobą. Np. ostatnio nie pozwolono na potwierdzanie deklaracyj, chociaż potwierdzanie to jest nakazane przez rozporządzenie ministerialne. Niezwykle jest dużo szykan administracyjnych, ale ja to zostawiam. Nie analizuję takiej sprawy jak ta, że kurator zarządził, by na funty ważono deklaracje. Chociaż Ministerstwo zarządzenie to potem zmieniło, ale za późno, bo po 1 stycznia. Pomijając to powiem, że walka na tej podstawie legalnej stworzyła parę typów obchodzeń prawa, które są najbardziej drażniące i których nie usuwa najwyższa władza: Ministerstwo Oświaty. Mianowicie kuratorium w dwu wypadkach wydało orzeczenia, które zostały po latach obalone przez Najwyższy Trybunał Administracyjny, a które mimo to pozostały jako podstawy prawne dla orzeczeń co do języka nauczania. Ale to już należy do historii. Ostatni plebiscyt stworzył klasyczny wprost nowy przykład obejścia ustawy i potwierdził znowu, że lex Grabski przejdzie do historii jako ustawa, która służy do tego, aby łamać prawo. Istnieje postanowienie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 listopada 1930 r., które brzmi — cytuję dosłownie: „Zmiana języka nauczania może nastąpić nie wcześniej niż po 7 latach, licząc od daty uprawocnienia się ostatniego orzeczenia, ustalającego język nauczania w danej szkole „. A więc nie wcześniej, jak po upływie 7 lat. Kuratorium okręgu szkolnego lwowskiego wydaje na podstawie tego zarządzenie, że tylko te miejscowości mogą robić plebiscyt, w których orzeczenie ustalające język nauczania w szkole uprawomocniło się tylko w ciągu roku szkolnego 1931/32. Oczywiście ta interpretacja, niezgodna z duchem ustawy, doprowadziła od razu do curiosum. I na jedno takie curiosum zwrócę Wysokiej Izbie uwagę. Było to w czortkowskim powiecie. Wszystkie gminy chciały przeprowadzić plebiscyt. Delegacja udała się do starosty, starosta zaś na podstawie informacyj inspektoratu powiedział, że tylko w 3 miejscowościach powiatu można przeprowadzić plebiscyt szkolny. Opierając się na tym, co powiedział starosta, ludność przeprowadziła w tych 3 miejscowościach plebiscyt. I oto cóż się dzieje? W styczniu br. inspektorat odrzuca deklaracje wszystkich 3 gmin motywując to tym, że zmiana języka nauczania w tych miejscowościach jest niedopuszczalna, albowiem biegnie druga siedmiolatka od ostatniej prawomocnej decyzji, jaką była różna dla tych 3 miejscowości. Gdy weźmie się pod uwagę, że zmiana języka wykładowego może nastąpić tylko dla tych deklaracyj, które wpłyną do 31 grudnia, to wynika z tego, że przed końcem 7 lat nie można wnieść deklaracji, bo jeszcze nie skończyło się 7 lat, a po upływie 7 lat też nie, bo już się zaczął drugi okres 7-letni. Z tego wynikało by dalej, że tylko o 12 w nocy 31 grudnia można by wnieść te deklaracje, ani sekundę wcześniej, ani później. Jest to więc curiosum, które z pewnością będzie przez Najwyższy Trybunał Administracyjny obalone, gdyż my je zaskarżymy. Ale kto będzie odpowiadał za tę niesprawiedliwość, którą to zarządzenie przyniosło, za ten nowy stan ex lex, stworzony w tysiącach nowych wypadków?</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PKuźmowycz">Chcę tylko jeszcze w paru słowach dotknąć dwóch zagadnień, które dziś poruszył p. Minister Świętosławski. Pierwsze zagadnienie, to zagadnienie tzw. lojalności. Niewątpliwie lojalność jest to zagadnienie nie oderwane od rzeczywistości. Należę do wyznawców tej myśli politycznej ukraińskiej, która stara się uzgodnić rację narodową ukraińską z państwową polską, chce rozwiązać zagadnienie rozwoju narodowego i kulturalnego narodu ukraińskiego w ramach Państwa Polskiego. Stwierdzam, iż resort Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jeśli nie niweczy, to osłabia nasze usiłowania, by ta myśl polityczna ukraińska była zrealizowana.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#PKuźmowycz">Druga sprawa. P. Minister wspomniał jeszcze raz o sprawie, wyolbrzymionej już w tej Wysokiej Izbie i związanej z osobą ks. Metropolity Szeptyckiego. Stwierdzam jeszcze raz z całą stanowczością, iż za następstwa niezręcznego, zbyt pochopnego, nie rachującego się z rzeczywistością przez stronę polską prowadzenia sprawy Jordanu ks. Metropolita Szeptycki nie ponosi odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PKuźmowycz">W konsekwencji stwierdzam, że polityka Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w stosunku do Ukraińców nie przejawia dostatecznej inicjatywy, aby stan anormalny poprawić. Nie ma też planu konsekwentnego, by na odcinku państwowego szkolnictwa ukraińskiego stan prawny i stan, odpowiadający bodaj minimalnym potrzebom społeczeństwa ukraińskiego, w istocie zaistniał. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego daje wolną rękę niższym organom władzy państwowej i skutkiem tego jest obecny beznadziejny chaos i dowolność, stan namiętnej walki, podrywającej elementarne zasady praworządności i nie dający możliwości spokojnej emulacji kultur.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#PKuźmowycz">Wobec tego w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji oświadczam, że nie mamy zaufania do polityki szkolnej p. Ministra Świętosławskiego w stosunku do Ukraińców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. ks. Wołkow.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PksWołkow">Wysoki Sejmie! Ze smutkiem i żalem muszę stwierdzić, że było dla mnie wielką niespodzianką, gdy na Komisji Budżetowej przy resorcie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zarówno przez p. Referenta, jak i przez p. Ministra o kwestii Cerkwi prawosławnej w Polsce była zrobiona tylko bardzo krótka wzmianka, a dziś ta kwestia była zupełnie pominięta.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PksWołkow">Czyżby Kościół prawosławny nie potrzebował opieki Rządu Rzeczypospolitej Polskiej? Czyż on znajduje się w tak świetnych warunkach? Otóż muszę stwierdzić, że boryka się ten Kościół z trudnościami nadzwyczajnymi, boryka się w formie ustrojowej niewłaściwej dla niego, a narzuconej swego czasu przez zaborcze rządy carskiej Rosji, będąc atakowany przez żywioły obce, żywioły wrogie zza kordonu wschodniego. I wobec tego uważam, że powinien mieć ze strony Rządu Polskiego baczną opiekę, życzliwą opiekę, jak opiekuje się zazwyczaj dobra matka dzieckiem upośledzonym przez los.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PksWołkow">Kościół prawosławny w Polsce odrodzonej nie jest ani przybyszem ani nowotworem, lecz organiczną częścią całości życia Państwa Polskiego, z którym dzielił dolę i niedolę przez długie i długie wieki, począwszy od połowy XIV stulecia.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PksWołkow">Od tego czasu zapoczątkowana została przez króla Kazimierza Wielkiego tolerancyjno-życzliwa polityka rządów polskich w stosunku do Cerkwi prawosławnej w granicach Państwa. Po stuleciu XVII i XVIII, kiedy ta polityka przechodziła okres zachwiania się, najpokaźniejszy wyraz znalazła ona w okresie Sejmu Czteroletniego w uchwałach słynnej Pińskiej Kongregacji z 1791 roku. To był właśnie ten „ostatni Sobór Generalny Kościoła prawosławnego w Polsce”, o którym wspomina znane orędzie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 30 V 1930 r. w następujących słowach: „Dnia 15 czerwca 1791 roku, pod opieką i auspicjami Rządu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, został otwarty w mieście Pińsku ostatni Sobór Kościoła Prawosławnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PksWołkow">Dzięki wyrokom Opatrzności Bożej autokefaliczny Kościół prawosławny w Polsce może nawiązać nić do swej historycznej przeszłości. Obecnie nadszedł czas, aby urzeczywistnione były dążenia zwierzchników Kościoła prawosławnego w Polsce w osobach ś. p. Metropolity Jerzego oraz Waszej Ekscelencji (ks. Metropolity Dyonizego), jak również Św. Soboru biskupów i wszystkich obywateli Rzeczypospolitej wyznania prawosławnego, aby zgodnie ze świętymi kanonami autokefaliczny Kościół prawosławny w Polsce odbył swój Sobór, pierwszy w odrodzonym Państwie Polskim…”. Już przedtem Rząd Rzeczypospolitej dal wyraz tradycyjnej tolerancji i dobro życzliwość i w stosunku do Cerkwi prawosławnej w granicach Państwa, albowiem w krótkim stosunkowo czasie została zorganizowana władza cerkiewna, uruchomione średnie uczelnie i wyższy zakład naukowy dla przygotowania kandydatów do stanu kapłańskiego, wyjednania autokefalia, przyznane kwoty budżetowe na rzecz Cerkwi itp. Mimo to ukazanie się orędzia z dnia 30 maja 1930 roku było zdarzeniem epokowym w życiu Kościoła prawosławnego w Polsce odrodzonej, ponieważ wskazywało kierunek polskiej myśli politycznej w stosunku do Cerkwi i sposób przywr ocenia jej właściwych form ustrojowych w Państwie na kanonicznych zasadach soborowości. Jak wiadomo z „Dziejów Pińskiej Kongregacji”, składała się ona z 47 osób duchownych i 56 świeckich, obranych według przyjętych w ówczesnym Kościele prawosławnym w Polsce norm. Zgodnie z uchwalonym przez kongregację projektem ustawy, przyjętym przesz Sejm Czteroletni 21 maja 1792 r., organizacja władz cerkiewnych miała być przeprowadzona także na zasadach soborowości, albowiem w skład tych władz wchodziły osoby duchowne i świeckie przeważnie z wyboru i największą władzą w Cerkwi miał być Sobór Generalny, na wzór Pińskiej Kongregacji. W różnych diecezjach Kościoła prawosławnego w Polsce odrodzonej były kilkakrotnie praktykowane zjazdy diecezjalne. Poziom prac i zachowanie się członków tych zjazdów, wybranych przesz ogół wiernych, zadały kłam twierdzeniu, iż nastroje w społeczeństwie prawosławnym w obecnych czasach nie odpowiadają wielkim zadaniom Soboru Generalnego i zasadom soborowości. Stwierdzam kategorycznie, że społeczeństwo to przejęte jest troską o dobro Kościoła prawosławnego i pragnie zwołania Soboru Generalnego w najkrótszym czasie, gdyż uważa, że tylko Sobór powinien być miarodajnym czynnikiem do ustalenia właściwych Kościołowi prawosławnemu w Polsce form ustrojowych i omówienia z Rządem odpowiedniej ustawy o stosunku prawnym Kościoła w Państwie. Zwlekanie z pracami przygotowawczymi do zwołania Soboru przyjmowane jest w szerszych masach wiernych z wielkim smutkiem i niepokojem., albowiem czas w danym wypadku nie pracuje ani na korzyść Cerkwi, ani na korzyść Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PksWołkow">Wysoka Izbo. Nie potrzebuję chyba dowodzić na czyj młyn wodą może być ten anormalny stan w stosunkach prawnych Cerkwi prawosławej w Polsce i jej ustroju wewnętrznym do dziś dnia.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PksWołkow">W dwudziestym roku życia i świetlanego rozwoju Państwa Polskiego odrodzonego, Cerkiew prawosławna w Polsce ma formy ustrojowe Rosji carskiej, zaostrzone w ostatnich latach do tego stopnia, że nawet zjazdy diecezjalne nie są praktykowane.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PksWołkow">Od r. 1922 życie Kościoła prawosławnego w Polsce regulują tak zwane „Tymczasowe przepisy”. Sama nazwa ich świadczy o ich wartości, lecz gorsze zło w tym, że i to tymczasowe prawo nieściśle przestrzegają władze wykonawcze. Nie chce mi się wprost wierzyć, żeby z inicjatywy Rządu centralnego w niektórych województwach zmuszano duchowieństwo prawosławne do wykładania religii w szkołach i wygłaszania kazań w cerkwi nie w języku miejscowej ludności według obowiązujących ustaw, lecz w języku państwowym.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PksWołkow">W tym miejscu pozwolę sobie przypomnieć podziękowanie, które był łaskaw wypowiedzieć z tej trybuny p. Minister Świętosławski pod moim adresem w roku ubiegłym, rzekomo za stwierdzenie faktu używania w kościołach wschodnich w nabożeństwach języków żywych, jako tradycji od pierwszych wieków naszej ery.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PksWołkow">Tak jest, Wysoki Sejmie. W Kościele wschodnim używanie w nabożeństwach języków żywych jest zasadą tradycyjną, lecz według tej zasady używa się języka ojczystego danego narodu jako języka najlepiej nadającego się do przyjęcia prawdy Chrystusowej przez masy wiernych i do momentów żywej łączności ich z Bogiem w modlitwach, Sakramentach i Eucharystii Św. Natomiast nie jest tradycją Cerkwi prawosławnej używanie w nabożeństwach języka oficjalnego państwowego, jeżeli ten język nie jest językiem ojczystym wiernych. Chybiło by w celu wychowania religijno-moralnego mas, szczególnie w tych wypadkach, gdy język państwowy wprowadza się do nabożeństw drogą przymusu.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PksWołkow">Jeżeli żołnierz katolik polskiej narodowości słucha nabożeństwa w języku łacińskim, żołnierz grekokatolik w języku cerkiewno-słowiańskim, żyd, muzułmanin, karaim i inni słuchają nabożeństwa każdy w swoim tradycyjnym języku kultu religijnego, to żołnierz prawosławny nie polskiej narodowości, pozbawiony tych możliwości i zmuszony słuchać nabożeństwa;w języku państwowym, będzie miał poczucie uszczerbku w swoich prawach obywatelskich i pewnego upośledzenia swego kultu religijnego, gdyż w domu językiem liturgicznym będzie dla niego albo język ojczysty albo cerkiewno-słowiański.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PksWołkow">Na Komisji Budżetowej była poruszana sprawa likwidacji szkół średnich dla kandydatów do stanu kapłańskiego w Krzemieńcu i w Wilnie. Społeczeństwo prawosławne na Wołyniu z wielkim rozgoryczeniem gubi się w domysłach, jaki jest cel likwidacji jedynej szkoły duchownej w Krzemieńcu i przeniesienia wszystkich ośrodków naukowych teologicznych do Warszawy. Za Króla Władysława IV potrzeba oświaty duchownej na Wołyniu była tak życzliwie potraktowana, że wówczas istniały aż dwie szkoły wyższe tego rodzaju — w Ostrogu i Hoszczy. Czyż lepszym będzie dla dobra Cerkwi ludności wołyńskiej pasterz, który pobierał naukę ogólnokształcącą i teologiczną w oderwaniu od bytu rodzimego i bez kontaktu z ludem, wśród którego będzie pracował później? Słusznym przeto jest domaganie się ludności Wołynia, ażeby oprócz szkół duchownych w Warszawie zaistniało w Krzemieńcu na Wołyniu liceum teologiczne wraz z internatem przygotowawczym.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#PksWołkow">Poruszę przy tej okazji bardzo smutne zjawisko w Cerkwi prawosławnej w Polsce, a mianowicie stale wzmagającą się pauperyzację duchowieństwa. Pomimo bardzo niskiej stopy życiowej odmawia ono sobie zaspokojenia koniecznych dla jego pracy duszpasterskiej potrzeb kulturalnych, ponad 50% duchowieństwa nie może dać swoim dzieciom średniego wykształcenia. Należało by coś zrobić, aby i ten urzędnik stanu cywilnego i wychowawca obywateli prawosławnych odczuł mocniej życzliwą dla niego opiekę Rządu.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PksWołkow">Jeżeli ku temu nie ma uzasadnionych przeszkód ze strony Rządu, może należało by zaniechać odrębnej dla Kościoła prawosławnego praktyki w wykonywaniu budżetu.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#PksWołkow">Nie będę mówił o sprawie Hrynek, ponieważ dużo już mówiono o niej w tej sesji. Gdyby kto z pp. posłów chciał dokładniej zapoznać się z faktycznym materiałem w tej drażliwej sprawie, mógłby znaleźć go w tej oto książeczce „Cerkwa i Narid” nr 3 z roku 1938.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#PksWołkow">Wysoka Izbo! Prezes Kongregacji Pińskiej Kochanowski, poseł z Sandomierza, w ten sposób przemówił na plenum Sejmu Czteroletniego podczas obrad nad uchwałami Kongregacji Pińskiej: „W czasie tak krytycznym, gdzie więcej czynić, niż mówić należy, nie spodziewałem się w tej materii dowodzić tej potrzeby”, określając w ten sposób konieczność doraźnego trybu załatwienia unormowania ustroju wewnętrznego i stosunku prawnego Kościoła prawosławnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#PksWołkow">Poseł bracławski Leżeński jeszcze inny motyw ku temu podał w następujących słowach: „Była dawniej i teraz będzie przydatna pomoc z panadbrzeżnych ochotników, którym już stany pole do obrony ojczyzny otworzyły…” Z przemówień króla Stanisława Augusta i posłów z różnych dzielnic Rzeczypospolitej na Sejmie Czteroletnim podczas tych obrad, o czym wyczerpujący materiał, jeśliby to kogoś ciekawiło, można znaleźć w pracy naukowej dra Eugeniusza Sakowicza pod tytułem „Kościół prawosławny w Polsce w epoce Sejmu Wielkiego 1788–1792 r.” — wynika jak wielkie zrozumienie znaczenia Kościoła prawosławnego na wschodnich rubieżach Państwa było wówczas w rządzie i społeczeństwie polskim, a entuzjazm duchowieństwa i szlachty prawosławnej w czasie przyjmowania uchwał w Sejmie chyba najlepiej świadczy, że ówczesny Kościół prawosławny w Polsce był polskim Kościołem prawosławnym z formy i ducha i pragnął być czynnikiem aktywno twórczym w rozbudowie i obronie Państwa jako najwyższego skarbu ogółu obywateli.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#PksWołkow">Czas najwyższy, Wysoka Izbo, ażeby w Polsce odrodzonej były przywrócone Kościołowi prawosławnemu jego właściwe formy ustrojowe i stosunek prawny do Państwa na zasadach uchwał Sejmu Wielkiego, w myśl wskazań cytowanego wyżej orędzia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Nie mam żadnych wątpliwości, że szeroki ogół obywateli prawosławnych odpowiedziałby na to szczerą wdzięcznością i głębokim oddaniem, a Kościół prawosławny wzmożoną pracą dla dobra Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PJabodaŻółtowski">Wysoka Izbo! Na posiedzeniu Komisu Budżetowej Sejmu dnia 29 stycznia br. p. Wicepremier i Minister Skarbu Kwiatkowski wypowiedział bardzo znamienne słowa, a zarazem i słuszne postulaty pod adresem świata gospodarczego. A mianowicie, żądając przyśpieszenia trwałych przemian w strukturze naszego gospodarstwa i to w interesie przede wszystkim obrony Państwa, powiedział i jako punkty oznaczył, że musimy przede wszystkim osiągnąć najwyższy stopień skuteczności ekonomicznej zakładów przemysłowych, że wieś musi być odciążona od nadmiaru bezrobotnej ludności i podnieść swoją stopę życiową, w miastach zaś muszą powstać nowe i liczne warsztaty produkcji, oraz musimy uzbroić gospodarczo nowe tereny i przysposobić je do pracy dla setek tysięcy nowych rąk. Z punktu widzenia narodowego musimy odrobić błędy przeszłości i twórczą pracą przepoić całą działalność gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PJabodaŻółtowski">Żeby te słuszne postulaty p. Wicepremiera Kwiatkowskiego nie były tylko słowami, lecz stały się czynem, do tego potrzeba ludzi inicjatywy, ludzi czynu, ludzi fachowo przygotowanych do zajęcia różnych stanowisk w przemyśle, handlu i rzemiośle, a których mogą dostarczyć tylko liczne szkoły zawodowe na różnych poziomach nauczania, odpowiednio zorganizowane i dobrze poprowadzone, lub też warsztaty dobrze szkolące młodzież.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PJabodaŻółtowski">Obecnie stan szkolnictwa zawodowego jest katastrofalny zarówno pod względem ilości, jak i jakości szkół zawodowych w Państwie. Wobec braku miejsc w klasach tylko 1/5 część młodzieży, zgłaszającej się do szkół zawodowych, uczy się w tych szkołach. Ilość kończących te szkoły jest tak mała, że nie tylko nie może zaspokoić potrzeb przedsiębiorstw prywatnych, lecz najwyżej w 25% zaspokaja potrzeby instytucyj państwowych, jak wojsko, koleje itd.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PJabodaŻółtowski">Lecz nie tylko ilość, ale i jakość szkół zawodowych nie stoi na wysokości zadania, a to z następujących powodów: a) brak odpowiednio urządzonych gabinetów, zbiorów, przyrządów, pracowni, bibliotek fachowych itp., a jeżeli w dawnych szkołach zaczątki tych urządzeń już istnieją, to w niedoskonałej postaci i nikt się tym nie opiekuje, tak że wyzyskać je nie sposób, gdyż od roku 1925 ze względów oszczędnościowych zlikwidowano kierowników tych urządzeń; b) marnie uposażony i przepracowany nauczyciel szkoły zawodowej nie tylko nie jest w stanie podołać różnym bezpłatnym czynnościom administracyjnym, często nie mającym związku z jego przedmiotem nauczania, lecz nie może również swego przedmiotu nauczania postawić na wysokości dzisiejszej wiedzy zawodowej, dostosowując go jednocześnie od poziomu uczęszczającej do szkoły młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PJabodaŻółtowski">Z całym naciskiem podkreślić należy, że nie tylko sprawa wynagrodzeń jest piekącym postulatem ekonomicznym ogółu nauczycielstwa, lecz że stan obecny tego zagadnienia godzi wręcz w byt i rozwój polskiego szkolnictwa zawodowego. Zaznacza się wyraźnie stały odpływ wartościowych sił nauczycielskich do przemysłu i zawodów praktycznych w ogóle, niskie wynagrodzenia nie nęcą zupełnie młodych sił do zawodu nauczyciela szkoły zawodowej, tak że obsada stanowisk nauczycielskich odpowiednio kwalifikowanymi siłami natrafia już dziś na wielkie trudności. Stan ten pogarsza się wprost z każdym dniem. Stanowiska inżynierskie zajmują technicy i instruktorzy, stanowiska techników instruktorzy lub jednostki o zupełnie niewystarczających kwalifikacjach. Ponieważ o wartości polskiej szkoły zawodowej decyduje i decydować będzie przede wszystkim dobór odpowiednich sił nauczycielskich, przeto podnieść należy w pełnym poczuciu odpowiedzialności, że stan obecny jest nic do utrzymania i wymaga energicznych, szybkich i doraźnych zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PJabodaŻółtowski">Nauczycielstwo szkół zawodowych zdaje sobie sprawę z obecnego stanu rzeczy i rozumie, że nie wszystkie postulaty mogą być spełnione doraźnie. Za takie postulaty, których spełnienie wymaga odpowiedniego czasu, uważać by należało: a) wyodrębnienie nauczycielstwa szkół zawodowych z pragmatyki służbowej funkcjonariuszów państwowych, b) zniżkę godzin pracy w miarę lat służby, c) regulację norm wynagrodzeń. Mówiłem już o szczegółach na Komisji Budżetowej, dlatego teraz nie będę szerzej omawiał tego zagadnienia, natomiast muszę podkreślić, że dla świata gospodarczego nie jest ono obojętnym i dlatego w imieniu tego świata gospodarczego bardzo gorąco proszę Pana Ministra o zajęcie się tą sprawą jak najszybciej. Ostatnio nawet i władze przyszły do przekonania, że szkolnictwo zawodowe typu zasadniczego nie będzie mogło nigdy zastąpić nauki w warsztacie i to trzeba wyraźnie podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PJabodaŻółtowski">Z drugiej strony postęp techniczny i przemiany następujące w metodach produkcji wymagają ciągłego ulepszania i modernizowania systemu pracy w warsztacie i stąd nieuniknionym jest przeprowadzenie dodatkowego nauczania terminatora. Rolę tę pełnią szkoły zawodowe dokształcające. Na ich stan obecny i rozwój szkolnictwa zawodowego przede wszystkim zwracają uwagę przemysł, rzemiosło i handel jako na uzupełnienie roli szkoleniowej naszego warsztatu Podkreślić muszę, że ta sieć szkół jest niedostateczna nawet dla minimalnych potrzeb, a w ostatnich latach obserwujemy nawet spadek ilości tych szkół, co jest objawem bardzo niepomyślnym. Spadek ilości tych szkół jest tym gorszy, że ilość uczniów nie zmniejszyła się proporcjonalnie, z czego wynika, że szkolnictwo dokształcające zawodowe nie obejmuje całości młodzieży. Stanu tego nic można uznać za normalny i oczekujemy od p. Ministra posunięć rozwiązujących tę sprawę. Rozwiązanie to jest tym pilniejsze, że dalsze pozostawanie dotychczasowego stanu rzeczy grozi brakiem tak rzemieślników należycie wykwalifikowanych, jak i młodych przemysłowców.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#PJabodaŻółtowski">Przypływ uczniów do szkół dokształcających zawodowych wzrasta z roku na rok i stwierdził to p. Minister na ostatniej Radzie Oświecenia Publicznego z końca roku ubiegłego i dlatego apeluję do Pana Ministra, aby przynajmniej dla tymczasowego zaradzenia obecnej sytuacji, zanim nastąpi powiększenie ilości szkół, Ministerstwo zwiększyło przydział godzin w poszczególnych szkołach proporcjonalnie i automatycznie do wzrostu nowo zapisanych uczniów.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PJabodaŻółtowski">Na Komisji Budżetowej pozwoliłem sobie postawić wniosek o podwyższenie kwoty na szkolnictwo zawodowe, niestety nie został on przyjęty w całości.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#PJabodaŻółtowski">Prace nad budową i organizacją Centralnego Okręgu Przemysłowego powodują pewne ożywienie w zapotrzebowaniu sił wykwalifikowanych, zwłaszcza w rzemiosłach grupy metalowej. Nie wolno nam dopuścić do tego, ażeby ilość sił wykwalifikowanych okazała się w jakimkolwiek, choćby najkrótszym momencie niedostateczna. Z tego względu jako przedstawiciel rzemiosła krakowskiego, które jest przede wszystkim powołane z uwagi na bliskość terenu centralnego, muszę prosić, ażeby w naszych szkołach ilość godzin mogła być podwyższona, ażebyśmy mogli naszemu zadaniu sprostać. Szkoły dokształcające zawodowe w Krakowie nie mogą pomieścić całego napływu terminatorów rzemieślniczych, dlatego zwracam się do Pana Ministra z prośbą o przygotowanie odpowiednich kwot i rozważenie potrzeby budowy drugiej szkoły dokształcającej dziennej w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#PJabodaŻółtowski">W końcu pozwolę sobie zwrócić się z zapytaniem, jakie zarządzenia Pan Minister był łaskaw wydać co do zaległych kwot, które przedstawiłem na Komisji Budżetowej, a które od kilku miesięcy nie są wypłacane szkolnictwu zawodowemu względnie szkolnictwu dokształcającemu w Krakowie? Te kwoty wynosiły wówczas około 30.000 zł, a gdyby ta sytuacja miała nadal trwać, to do końca bieżącego roku budżetowego musiałyby się podnieść niestety do sumy 130.000 zł. Zapytuję o to nie tylko ze względu na brak odpowiedzi wówczas, ale jeszcze dlatego, że właśnie wczoraj otrzymałem z Krakowa alarmujący list ze środowiska nauczycielstwa szkół dokształcających z prośbą podniesienia tej sprawy z tego miejsca, gdyż w kuratorium brak dotychczas jakichkolwiek zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#PJabodaŻółtowski">Niech mi wolno będzie jeszcze zwrócić się z jednym zagadnieniem, Panie Ministrze. P. Wicepremier, mówiąc w Komisji Budżetowej o wielkich inwestycyjnych pracach, wspomniał także o kwocie jednego miliona, która miała być przeznaczona na budowę Biblioteki Jagiellońskiej. Niestety, wśród debat komisyjnych kwota ta znacznie się obniżyła, do sumy zupełnie niewystarczającej, aby w najbliższym okresie dwuch lat gmach ten wykończyć. A wszakże w roku 1940 będzie odbywała się wielka uroczystość rocznicy Guttenberga i wtedy koniecznym jest, ażeby Polska mogła swoje wielkie skarby kultury pokazać zagranicy w nowym gmachu, wykończonym, godnym pomników swojej kultury. I dlatego, Panie Ministrze, jakkolwiek jest skomprymowany budżet i jakkolwiek kwoty są oszczędnie wydzielane, to może znajdzie się jeszcze suma, która by pozwoliła wykończyć ten gmach tak, ażeby z następnym budżetem mógł być w zupełności oddany dla celów, do jakich jest przeznaczony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PWełykanowicz">Wysoki Sejmie! Zgłosiłem się dziś do głosu dla uzupełnienia mego przemówienia na Komisji Budżetowej przy debacie nad preliminarzem Ministerstwa Oświaty. W uzupełnieniu pragnę dziś poruszyć dwie sprawy.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PWełykanowicz">Pierwsza — to sprawa polityki personalnej Ministerstwa Oświaty. Jak już stwierdziłem na komisji, polityka personalna od dwóch lat doznała nieco zmiany na lepsze, mianowicie z chwilą zmiany w kierownictwie biura personalnego Ministerstwa, jak i wskutek zmiany w sierpniu osoby kuratora na terenie Lwowa. Jednak od jesieni roku ubiegłego zjawiają się pewne rysy w tej polityce, które nas wysoce zaniepokoiły, a które wskazywałyby, że nastąpiła zmiana i to na gorsze. Mam w tej chwili na myśli sprawę kilkunastu przeniesień nauczycieli narodowości ukraińskiej na terenie kuratorium lwowskiego. Około 30 osób musiało zmienić swoje miejsce pobytu i pracy na podstawie artykułu o tzw. osławionym „dla dobra szkoły”.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PWełykanowicz">Uważam, że władze mają prawo korzystać z tego artykułu, że nawet nie zawsze muszą się usprawiedliwiać, jednakże w tym akcie należało by szukać pewnej celowości, należało by szukać należytego usprawiedliwienia.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PWełykanowicz">Gdy rozpatruję te sprawy pod kątem widzenia personalnym przeniesionych nauczycieli, muszę stwierdzić jakieś grube omyłki w polityce personalnej Ministerstwa Oświaty, gdyż przeniesienia ludzi, którzy naprawdę ani służbowo, ani politycznie niczym nie dali powodu do przenoszenia ich na inne miejsce, są bardzo dotkliwą karą. Przenoszono w ten sposób, że rozdzielano rodziny — męża od żony, przenoszono takich, którzy pozostawili swój dorobek niewielki w formie domu i paru morgów pola, żony zostawiły mężów i musiały iść na inne miejsce pracy. Przeniesiono w ten sposób nauczycieli Sławnicza, Hołubową i Wołka, a w ostatnich dniach Korunowicza, Nowakowską i innych. Szukając przyczyn nie moglibyśmy znaleźć usprawiedliwienia tych przeniesień „dla dobra szkoły”.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PWełykanowicz">Również zaobserwowałem bardzo ciekawą politykę Ministerstwa Oświaty na Wołyniu, na Polesiu i na Wileńszczyźnie. Stamtąd zaczęły się rugi nauczycielstwa ukraińskiego na zachodnie połacie Rzplitej, rugi, które naprawdę tak dla przeniesionych jak i dla obserwatorów nie mają żadnego usprawiedliwienia, chyba tylko można to wytłumaczyć powodami czysto politycznymi. Tak przeniesiono w stan nieczynny i pozbawiono pracy Michalewicza po 14 latach służby. I faktycznie nie zachodzi żadna wątpliwość, że w ostatnich czasach wskutek rozpoczętej akcji pewnych czynników politycznych nauczycielstwo ukraińskie zwróciło na siebie uwagę może solidną pracą, może swoim kontaktem ze społeczeństwem — i padło ofiarą.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(Głos: Przesada.)</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PWełykanowicz">Z tego miejsca muszę jak najbardziej stanowczo zaprotestować przeciwko pewnym wystąpieniom czynników oficjalnych, nawet nie oświatowych, przeciwko wystąpieniu pana mjr. Domonia, który daje wykłady społeczne wśród społeczeństwa polskiego i używa argumentów, że działanie nauczycielstwa ukraińskiego jest szowinistyczne i ma najbardziej antypaństwowe nastawienie. Z tego miejsca stwierdzam, że jest to nieprawda, gdyż właśnie nauczycielstwo ukraińskie jest jednym z pierwszych, które z chwilą objęcia naszych terenów przez Państwo Polskie stanęło do pracy i jak najsolidniej swoje obowiązki wykonuje.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PWełykanowicz">Ta polityka czynników nie szkolnych ma także swoje głębokie uzasadnienie w niezatrudnianiu nauczy cieli młodych, którzy dobijają się warsztatów pracy. Około 3 tysięcy nauczycieli ukraińskich według zdania ś. p. Seidlera, naczelnika B. P. we Lwowie, po lat 20 oczekuje pracy i nie może się jej doprosić. Nie ma tu żadnych motywów rzeczowych, są tu wyłącznie motywy polityczne, a mianowicie te, ażeby młode siły inteligencji ukraińskiej odsunąć od warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#PWełykanowicz">W roku ubiegłym 1936/37 i 1937/38 zamianowano 8.200 sił nauczycielskich, a w tym zaledwie 300 osób narodowości ukraińskiej znalazło warsztat pracy; reszta musi oczekiwać zdaje się lat 10, aby można było zlikwidować bezrobocie wśród nauczycielstwa ukraińskiego. Odzywają się głosy na naszym terenie, że liczba nauczycielstwa ukraińskiego wzrasta, a maleje liczba nauczycielstwa polskiego. Jak te cyfry wyglądają w rzeczywistości, świadczą oficjalne dane, że w kuratorium lwowskim na 14.000 sił nauczycielskich jest zaledwie 2.500 nauczycieli ukraińskich, podczas gdy za czasów przed r. 1920 był parytet pół na pół.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PWełykanowicz">Oczywiście bardzo dotkliwie też odczuwa nauczycielstwo ukraińskie politykę Ministerstwa i kuratorium w stosunkach rodzinnych.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PWełykanowicz">Według oświadczeń p. Ministra 2.542 rodzin złączono, tymczasem wśród nauczycielstwa ukraińskiego rok ubiegły przyniósł tylko kilka faktów złączenia małżeństw, a reszta wszystko pozostaje niezałatwione, Od r. 1930 rozdzielone rodziny do dziś nie mogą się doczekać połączenia. Mam tu na myśli takiego Chodżaja, Gajdę, Iwańca, Zaklińskich, Biłousów. Przeniesiony z terenu wschodniego Biłous, którego żona pracuje w Poznańskiem, a on na terenie warszawskim, od 8 lat nie może się doprosić połączenia z żoną.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#PWełykanowicz">Jedną z bardzo ciężkich ran w polityce personalnej wśród nauczycielstwa ukraińskiego jest sprawa przeniesionych na zachodnie ziemie Polski. P. Marszałkowa Prystorowa na komisji poruszyła bardzo ważny problem, aby dziecko polskie miało nauczyciela Polaka. Ja z tego miejsca stwierdzam, jak stwierdziłem już na komisji, że to jest słuszne, ale ta sama miara musi być stosowana i do nauczycielstwa ludności ukraińskiej. Jeżeli staniemy na tej platformie, to bezwarunkowo należało by półtora tysiąca rodzin nauczycielskich z zachodnich dzielnic przywrócić z powrotem do miejsc rodzinnych, aby tu mogli pracować wśród swego społeczeństwa na swoim terenie.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#PWełykanowicz">Z dziedziny polityki szkolnej muszę jeszcze podnieść jedną trudną rzecz, która w ostatnich miesiącach powstała, a mianowicie nominacje kierownicze. Nie tylko nie mianuje się nowych kierowników narodowości ukraińskiej, ale też i starych, którzy mieli zastępstwo kierownicze nawet po 20 lat, usuwa się obecnie z tych kierownictw. P. Ministrowi znane są te rzeczy z naszych aktów.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#PWełykanowicz">Również, gdy omawiam sprawy polityki personalnej, pragnę poruszyć i sprawy materialne. Od r. 1924 na parę milionów złotych zalega Ministerstwo z dodatkami mieszkaniowymi dla nauczycieli. Dodatek ten jest integralną częścią płacy nauczycielstwa i dotychczas bardzo wielu nauczycieli jeszcze go nie otrzymało.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#PWełykanowicz">Również zachodzi w ostatnich dniach jedna wielka trudność w sprawie zdobycia dodatku mieszkaniowego w gminach. Już dzisiaj, wobec rozgłoszenia, że Ministerstwo przejmuje dodatek mieszkaniowy na siebie, gminy po 6 i po 8 miesięcy, a gdzieniegdzie i po 2 lata zalegają z dodatkiem mieszkaniowym i nie uważają za stosowne pokryć tego dodatku.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#PWełykanowicz">W administracji szkolnej muszę stwierdzić ogromne niedomagania, czy to w szkole z powodu nauczania i łamania programów, czy to w polityce personalnej, głównie z tego powodu, że stosunek inspektorów szkolnych do nauczycieli jest zbyt stronniczy. Na terenie całego Państwa nie ma ani jednego inspektora narodowości ukraińskiej. Na wszystkie kuratoria zaledwie trzech, i to tylko dwóch z nich Ukraińców pracuje w kuratorium. Tego rodzaju polityka chyba nie jest polityką pojednania, jest to raczej polityka pewnej ekspropriacji.</u>
          <u xml:id="u-45.16" who="#PWełykanowicz">Przykrą rzeczą jest sprawa stosunku nauczycielstwa polskiego do naszego społeczeństwa. Odnoszę się do nauczycielstwa z całym sentymentem, rozumiem dolę nauczycielstwa tak, jak tylko może ją rozumieć człowiek sam w tej pracy zainteresowany, jednak nie mogę zrozumieć, ażeby nauczyciel, który przychodzi na wieś ukraińską, uważał za swój pierwszy obowiązek negować wszystko, co ukraińskie. A już najprzykrzejszą rzeczą jest walka z terminem „ukraiński”. Jest to walka, która na pewno ani nie przynosi zaszczytu nauczycielstwu polskiemu, ani nie zjednywa społeczeństwa ukraińskiego dla tego nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-45.17" who="#PWełykanowicz">Tak jak nauczycielstwo ukraińskie, pracując na wsi polskiej, oddaje z siebie wszystko, co tylko może oddać dla tej ludności, tak też nauczycielstwo polskie robi wielki błąd, gdy nie szuka kontaktu, nie szuka dania, walorów kulturalnych ludności ukraińskiej, a raczej, staje się pewnym czynnikiem politycznym, a nie czynnikiem wychowawczym. Na naszym terenie w ostatnich czasach zaistniała poważna walka na tzw. Łemkowszczyźnie o podręczniki szkolne. Ministerstwo zrobiło jeden przykry eksperyment, wydając tzw. elementarz łemkowski, a potem drugą, trzecią i czwartą część. Jest to ogromna pomyłka pedagogiczna i polityczna. Pomyłka ta trwa do dzisiaj pomimo, że wykazywaliśmy błędy jedne i drugie w istnieniu tego podręcznika, W roku bieżącym nawet pewne wsie chwyciły się strajku szkolnego. Nasza reprezentacja pomogła do likwidacji tego strajku, jednakże kuratorium nie załatwiło sprawy podręcznika, a raczej dało odpowiedź, która jest naprawdę dziwna. Na protesty ludności i żądania, pisemne, ażeby usunąć elementarz łemkowski, a dać taki, który wydało Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych we Lwowie, o języku literackim ukraińskim, odpowiedziano, że powołuje się kuratorium na reskrypt względnie okólnik Ministerstwa 92-gi, o ile sobie przypominam, a w tym okólniku nie ma nic więcej, jak tytko powiedzenie, że z powodu narażania ludności na koszty nie należało by zmieniać podręczników szkolnych. To znaczy zamiast pójść na rękę ludności i skasować ten przykry cios naukowy, który uderza w naszą dziatwę na Łemkowszczyźnie, jeszcze się raczej podtrzymuje istnienie tego elementarza.</u>
          <u xml:id="u-45.18" who="#PWełykanowicz">Mam też do poruszenia sprawę już czysto lokalną, która jednak powinna znaleźć należyty oddźwięk, a mianowicie sprawę zniżek kolejowych dla dziatwy szkół ukraińskich prywatnych. Nie dość, że tym szkołom nie da je się praw, nie dość, że im się nie pomaga materialnie, to jeszcze dziatwa, która chce się uczyć w swoim języku rodzinnym, nie może korzystać ze zniżek kolejowych. Znam fakt w Tarnopolu, że uczniowie kl. 8-ej nie mogą dojeżdżać za biletami kolejowymi, ponieważ urząd kolejowy interpretuje na swój sposób sprawę tych zniżek i dzieciom zniżki odmawia.</u>
          <u xml:id="u-45.19" who="#PWełykanowicz">Nie mogę też zrozumieć, dlaczego np. w szkolnictwie średnim nie wolno nauczycielom Ukraińcom nauczać języka polskiego albo historii i geografii, których to przedmiotów też zmusza się uczyć wyłącznie w języku polskim. Wygląda to tak, jakby władze polskie nie chciały, aby dzieci ukraińskie w swoim rodzinnym języku dowiedziały się o królach polskich: Sobieskim, Jagiellonach czy innych. Proszę Panów, jest to nieusprawiedliwione zarządzenie, jest ono nawet nieustawowe i uważam, że nie powinno dotychczas na terenie szkolnictwa istnieć.</u>
          <u xml:id="u-45.20" who="#PWełykanowicz">Druga rzecz, jaką dzisiaj chciałbym poruszy, to jest sprawa, budżetu. Ponieważ czas mego przemówienia zbliża się ku końcowi, więc będę się streszczał. Budżet Ministerstwa Oświaty wynosi 376.145.520 zł. Uważam, że na szkolnictwo żadna kwota nigdy nie jest za wysoka. Tak, jak nigdy nie jest za wysoka kwota przeznaczona na wojsko, tak również nigdy nie jest za wysoka kwota przeznaczona na potrzeby oświaty i kultury. Dobrze wychowany, wykształcony i uświadomiony obywatel znaczy tyle, co dobrze uzbrojony żołnierz. Jednakowoż, gdy mamy w Państwie rozmaite narodowości, to uważam, że należało by rozdzielać fundusze tak, aby i narodowość ukraińska znalazła w tym budżecie należyte uwzględnienie i traktowanie. Mam tu niektóre cyfry przed sobą, np. na wychowanie fizyczne przeznaczono 6.945.000 zł. Nie znajduję ani grosza, ile dano na potrzeby wychowania fizycznego dla młodzieży ukraińskiej. Mam przed sobą cyfry, które są przeznaczone dla młodzieży akademickiej. Są to cyfry bardzo poważne. Ani jeden procent młodzieży ukraińskiej nie korzysta z tych funduszów. Gdy się zważy, że na 2.566 studentów, korzystających ze stypendiów państwowych, nie, wiem, czy 40 Ukraińców ma te stypendia, to zrozumiałym jest, że jest to ilość daleko nie odpowiadająca ilości społeczeństwa ukraińskiego w Państwie. Dalej spotykamy takie kwoty, jak subwencje na instytucje społeczne — 255.000, na szkolnictwo prywatne — 154.000, bursy — 226.500, stypendia dodatkowe — 264.000, domy akademickie — 561.300 zł. Proszę Wysokiej Izby, te wszystkie kwoty są wy łącznie wydawane jednostronnie. Z tych kwot ani szkoła prywatna, ani instytucja społeczna, ani bursa ukraińska nie mają ani grosza. Uważam, iż z budżetu, który uchwalamy i na który także łoży społeczeństwo ukraińskie, mamy prawo żądać, aby jakaś kwota była dla nas przeznaczona.</u>
          <u xml:id="u-45.21" who="#PWełykanowicz">Dalej — nauka. Mamy szereg naukowców ukraińskich, nie znajdujemy w budżecie ani grosza na popieranie nauki ukraińskiej. Sztuka Mamy bardzo wysoko rozwiniętą własną plastykę i malarstwo, jednak Ministerstwo o tym nic nie wie. Oświata pozaszkolna — 200.000 zł. Nasze towarzystwa „Proświta” i „Ridna Szkoła” prowadzą bardzo energiczną walkę z analfabetyzmem — 30% analfabetów w Państwie to nie drobiazg — jednak nasze instytucje nie mają ani grosza pomocy. Prowadzone są kursy dokształcające pośród wojskowych. Pytam się, czy choćby jednego nauczyciela ukraińskiego zaangażowano, czy choćby jeden żołnierz nauczył się choćby jednej litery ukraińskiej w wojsku? To jest potrzebne po to, żeby obywatele zrozumieli, że są jednakowo traktowani.</u>
          <u xml:id="u-45.22" who="#PWełykanowicz">Natomiast trzeba być sprawiedliwym. Trzeba przyznać, że są w budżecie kwoty i na cele ukraińskie. Instytut naukowy w Warszawie 63.000 zł, towarzystwo naukowe imienia Szewczenki po 1000 zł miesięcznie — 12.000 zł, maleńki procent stypendiów dla ukraińskich studentów — i na tym koniec. Tak wygląda pomoc pieniężna dla społeczeństwa ukraińskiego w budżecie, wynoszącym cyfrę 376.145.520 zł. Prawda, można powiedzieć, że jest szkolnictwo powszechne, które ma według statystyki 450 szkół powszechnych z ukraińskim językiem wykładowym, zaś według innej statystyki zaledwie 123. Następnie jest 5 ukraińskich gimnazjów państwowych, no, ale na to jest jeszcze 12 gimnazjów prywatnych, które utrzymuje samo społeczeństwo. Poza tym jest 1 liceum rolnicze, na które już niektórzy panowie kładą swoją ciężką rękę i uważają, że nie powinno istnieć. Należy też dodać pewną kwotę na potrzeby wyznaniowe. I to jest skończony rachunek w budżecie oświaty na cele ukraińskie. Z tego tytułu uważam, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego powinien zwrócić uwagę na gospodarkę finansową budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i jeżeli już nie odpowiedni pp. referenci, to sam p. Minister raczyłby może zwrócić uwagę, ażeby te kwoty na cele oświaty ukraińskiej znalazły zrozumienie.</u>
          <u xml:id="u-45.23" who="#PWełykanowicz">A dalej poważne fundusze daje się na biblioteki i na muzea, a przecież nasze społeczeństwo intensywnie pracuje nad tym, aby swoje własne muzea i biblioteki rozwijać, a to jest już nie tylko dorobek narodu ukraińskiego, ale i dorobek Państwa. Na te cele znowu nie ma w budżecie ani grosza. Rozumie się, że takie traktowanie nas w budżecie państwowym nie wzbudza wśród narodu ukraińskiego wielkiego entuzjazmu. Nie widać tego, że rozumie się kulturę ukraińską, że Ministerstwo docenia należycie nie tylko kulturę jednego narodu, ale i kulturę drugiego narodu, którym jest sądzone żyć razem na jednej ziemi.</u>
          <u xml:id="u-45.24" who="#PWełykanowicz">Jeszcze ostatnie maleńkie zapytanie do p. Ministra. Wysłaliśmy w grudniu od prezydium Ukraińskiej Reprezentacji do p. Ministra prośbę, ażeby zrobił coś z tymi wszystkimi przykrymi rzeczami na terenie plebiscytu. Tam stawialiśmy dwa ważne zarzuty odnośnie trudności, które czyni administracja i które robią inspektorowie przez złe interpretowanie terminu siedmioletniego. Odpowiedzi do dziś nie otrzymaliśmy. Może Pan Minister byłby łaskaw dziś albo w najkrótszym czasie nas poinformować, czy nasze żądania były słuszne, czy to zarządzenie, które wydał kurator przez swój okólnik, a które wykorzystali inspektorowie, tłumacząc, że jeżeli minęło łat 7, to nie należy prowadzić plebiscytu, a należy czekać aż minie lat 14. Uważam, że odpowiedź byłaby wskazana choćby ze względu na potrzebę uspokojenia naszego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Dratwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PDratwa">Wysoka Izbo! Zapisałem się do głosu w celu omówienia spraw, związanych z Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jednak jestem zmuszony w tej chwili zająć się kwestią, o której wcale nie zamierzałem mówić. Muszę poruszyć niektóre wystąpienia poprzednich mówców i zająć się stanowiskiem, jakie oni zajmowali wobec Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Mam tu na myśli przede wszystkim wystąpienia ks. Lubelskiego i p. Tarnowskiego. Wyda je mi się, że niewłaściwą drogę obrali obaj, atakując p. Ministra za rzeczy, za które atakować go absolutnie nie można. Jestem zwolennikiem i wyznawcą zasady, że każdego Ministra i cały Rząd krytykować z trybuny nie tylko można, ale mamy nawet obowiązek, ale z tym warunkiem, że krytyka musi być słuszna i uzasadniona. Tymczasem, jeżeli chodzi o te zarzuty i o ten — powiedziałbym — atak na p. Ministra Oświecenia Publicznego, którego świadkami tutaj byliśmy, to wydaje mi się, że ten atak jest absolutnie nieuzasadniony. Bo o cóż tu chodziło? Atakuje się Ministra o to, czego jeszcze pod niektórymi względami nie zdążył zrobić, a pod niektórymi względami inaczej być nie mogło. Jeżeli się przyjrzymy dzisiaj stosunkom panującym w całej Europie, we wszystkich państwach, i stosunkom panującym pod tym względem w Polsce, to trzeba przyznać, że atakowanie p. Ministra przez ks. Lubelskiego tu jest nie na miejscu. Bo przecież nigdzie, w żadnym państwie w Europie tak przyzwoitego stanowiska wobec Kościoła, wobec duchowieństwa żaden z rządów europejskich nie zajmuje, jak w Polsce. Przecież widzimy, że w miarę sił i możności Ministerstwo Oświaty specjalnie i cały Rząd w ogóle usiłuje także te stosunki utrzymać na najwyższym i na najlepszym poziomie. Dużo się pod tym względem poprawiło i jakżeż tutaj jeszcze można z tego powodu atakować, kiedy wszyscy wiemy o tym dobrze, że właśnie p. Minister jest z przeciwnej strony atakowany za zbyt daleko idące ustępstwa, kiedy wiemy o tym, że właśnie z tamtej strony ma największe trudności i najbardziej ostrej krytyce podlega. Dlatego sądziłbym, że należy w tych rzeczach zachować pewien umiar, bo o ile nam krytykować wolno, to przecież nie jest rolą ani zadaniem naszym, ani jako Izby, ani jako poszczególnych posłów, żeby Ministrom utrudniać pracę, żeby jeszcze rozdrażniać stosunki, zaogniać je, kiedy ku powszechnemu zadowoleniu teraz widzimy, że kierunek Ministerstwa jest właściwy, że Ministerstwo jest kierowane przez człowieka dobrej woli. Oczywiście, wszystkiego nie zdołał on jeszcze załatwić, bo nie zdążył i nie mógł wydać wszystkich zarządzeń w sprawie wykonania konkordatu, bo i taki pomiędzy innymi zarzut spotkał p. Ministra. Przecież wydanie wszystkich zarządzeń w sprawie wykonania konkordatu nie jest rzeczą prostą i łatwą i nie od samego tylko Ministra zależy, uzależnione to jest bowiem od szeregu innych ustaw i prac innych resortów, od prac komisyj, które są w tym, celu powołane. Tymczasem tak lekko, powiedziałbym, rzuca się ten zarzut.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PDratwa">Ks. Lubelski stawia sprawę w ten sposób, zarzut ten padł także ze strony p. Tarnowskiego, że Rząd toleruje takie rzeczy, jak działalność „Wici” i innych organizacyj, a przecież słyszeliśmy wszyscy ks. Lubelskiego, kiedy przed kilku dniami stając się generalnym obrońcą Stronnictwa Ludowego, mówił, dlaczego postulaty zgłoszone w Nowosielsku nie zostały przez Rząd wykonane. Wszystkie te postulaty stanowią jedną całość. „Wici” nie tylko znajdują się pod opieką Stronnictwa. Ludowego, ale są jakby jedną z części składowych tego stronnictwa. Więc z jednej strony ks. Poseł domaga się represji, zabronienia, ostrej formy wobec tego stronnictwa, a gdy na drugim odcinku Rząd mu siał się przeciwstawić pewnym przerostom i ostro wystąpił, to ten sam ks. Lubelski Rząd i Ministra za te rzeczy atakuje. Więc uważam, że należało by na te rzeczy zwrócić uwagę, żebyśmy się wzajemnie korygowali, bo wszystko nam wolno robić, ale nie wolno nam wpadać w przesadę i wchodzić na drogę demagogii takiej ozy innej.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PDratwa">Teraz, jeżeli chodzi o zagadnienia związane z działalnością Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, pragnę zwrócić uwagę na jedną rzecz, na jedną anomalię, jaka w Polsce istnieje. Mianowicie chodzi mi tu o sieć szkół średnich ogólnokształcących i zawodowych, ale zwłaszcza ogólnokształcących. Sieć ta jest wybitnie niewłaściwa i należało by domagać się i w bardzo energiczny sposób dążyć do poprawienia tego stanu rzeczy. Bo o ile w pewnych dzielnicach, w pewnych województwach jest taki stan, że w małych miasteczkach istnieją po 2–3 szkoły średnie państwowe, to, powiedzmy, na tych terenach, z którymi ja się najbliżej stykam, z których ja pochodzę, są tego rodzaju wypadki, że w olbrzymich powiatach, w połaciach po kilka powiatów w ogóle żadnego gimnazjum państwowego nie ma. Szkoły średnie prywatne nie całkowicie mogą zastąpić szkoły państwowe.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#komentarz">(Głos: Minister jeszcze nie zdążył zrobić.)</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#PDratwa">Tu należało by mocniejszy nacisk kłaść, ażeby ta sprawa poprawienia sieci szkół średnich była przyśpieszona.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#PDratwa">Muszę poruszyć jeszcze sprawę budowy szkół, o której mówiono wiele. Obawiam się, że na tę rzecz może w niedostatecznej mierze zwrócono uwagę, może nie doceniono tutaj w tym wypadku działalności jednej z organizacyj o charakterze społecznym, użyteczności publicznej, mianowicie Towarzystwa Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#PDratwa">Nawet z list dwóch kolegów usłyszałem zdanie, sugestię, że niewłaściwą jest rzeczą, żeby na szkoły, na wojsko, obronę Państwa zbierać jakieś grosze, że to jest rzecz upokarzająca. Uważam, że nie. Właśnie przeciwnie, właśnie dobrze jest, że tego rodzaju organizacja budownictwem szkół się zajmuje, bo przez te ofiary, przez, zbiórki powszechne szkoły stają się niejako wspólną własnością, zbliżają się do społeczeństwa, zbliżają się do dzieci, zaś dzieci, te gromady, setki tysięcy uczestników Towarzystwa, traktują każdy wybudowany gmach szkolny jako swoją własność, więcej przywiązują się do tych rzeczy. I dlatego tej akcji nie tylko nie należy osłabiać, ale ją raczej wzmacniać.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#PDratwa">Poza tym prosiłbym, aby Pan Minister, mając możność dysponowania pewnymi kwotami, zdaje mi się, z funduszów inwestycyjnych, rozprowadzał te fundusze za pośrednictwem Towarzystwa. To ma tę przewagę nad, bezpośrednim rozprowadzaniem funduszów przez Rząd, że każda złotówka udzielona w postaci pożyczki lub zapomogi gminie uruchamia inne w znacznie większej mierze, niż akcje bezpośrednio podejmowane przez Rząd. Towarzystwo ma już pewne pod tym względem doświadczenie. Z każdym rokiem budżet Towarzystwa się zwiększa, coraz sprawniej Towarzystwo swoją akcję prowadzi, dzięki czemu uruchamia ogromne sumy na budowę szkół, pochodzące z drobnych ofiar w postaci wysiłku gromad, gmin, poszczególnych osób i całej ludności i dlatego akcję jego należałoby popierać, bo każdy grosz wydany na budowę szkół przez Towarzystwo, za pośrednictwem Towarzystwa, uruchamia inne, co wzmaga całą akcję. Nie należało by więc tej akcji osłabiać, ale wszystkie środki, którymi Państwo dysponuje, właśnie tą drogą kierować do tego określonego celu.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#PDratwa">Przy tej okazji pragnę zwrócić uwagę na pewną rzecz czy pewne nieporozumienie, które w tym roku zachodzi w tej dziedzinie. Uchwaliliśmy w roku ubiegłym rezolucję, wzywającą Rząd do obniżenia ceny drzewa. Mieliśmy zapewnienie ze strony Ministerstwa Rolnictwa, że drzewo na budowę szkół będzie dawane przynajmniej na dotychczasowych warunkach. Reprezentuję w tej chwili powiat, w którym w tym roku odmówiono kategorycznie drzewa na budowę szkół, rozwalono nam wszystkie plany, całą naszą kalkulację. Budujemy kilkanaście lat, tymczasem nadleśnictwo zawiadomiło nas, że w tym roku drzewa na warunkach kredytowych w ogóle nie otrzymamy; nie tylko na takich warunkach, jakich się Sejm domagał, ale nawet na warunkach dotychczasowych. Prosimy, aby Pan Minister był łaskaw to wyjaśnić, bo to nam cały ruch budowlany załamuje. To jest rzecz ważna, a nadleśnictwa wyraźnie powiadają, że nie mają już kontyngentu i zaprzestają tej akcji. Gdzież tu jest opinia Sejmu? Akcja społeczna, która się bardzo ładnie w ostatnich latach rozwijała i dawała poważne rezultaty, w ten sposób będzie bardzo poważnie osłabiona. Prosimy, aby Pan Minister użył całego swego wpływu i zażądał w zdecydowany sposób, aby przynajmniej dotychczasowy stan rzeczy został utrzymany, bo inaczej do niczego w tym zakresie nie dojdziemy.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#PDratwa">Tak samo dowiedziałem się z prasy, a i tu była o tym mowa, o) ile sobie przypominam, że Ministerstwo przystąpiło do tworzenia z powrotem inspektoratów powiatowych, ale na razie nie na terenie całego Państwa, tylko na terenie kilku województw. Kwestia ta w województwach centralnych, o ile się orientuję, została jeszcze odłożona. Prosiłbym, ażeby tę rzecz traktować jako pilną, kasowanie inspektoratów po powiatach było nieszczęsnym pomysłem. Oddalenie inspektorów od ludności wydało złe skutki i owoce. Trzeba przyznać, że jest to objaw dodatni, że ludność garnie się do władz polskich, władz oświatowych. Stwierdziłem to na terenie kilku powiatów woj. łódzkiego, że to oddalenie, odsuwanie władz oświatowych od ludności dało bardzo złe rezultaty. Powstają bardzo często nieporozumienia, akcja oświatowa w poważnej mierze osłabła, nie było bezpośredniego kierownictwa. Lepiej jest, żeby władze szkolne były bliżej ludności i aby władze te w pracy społecznej wybijały się na czoło. Mówiło się przy znoszeniu inspektoratów powiatowych, że chodziło o to, aby czasem władze szkolne, inspektoraty nie były podporządkowane starostom. Wynik był akurat przeciwny. Wśród ludności, która normalnie garnie się do oświaty, w pracy społecznej inspektoraty poważną rolę odgrywały. Z chwilą, kiedy szereg inspektoratów powiatowych skasowano, tam z natury rzeczy musiał wszystkim się stać starosta i tam administracja w ścisłym tego słowa znaczeniu po prostu musiała zagadnienia oświatowe i wszystkie inne zacząć skupiać koło siebie. Więc przywrócenie inspektoratów, zbliżenie władz szkolnych do ludności jest rzeczą konieczną i pilną. Dlatego bardzo proszę, aby Pan Minister tę rzecz postarał się możliwie prędko załatwić.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#PDratwa">To jest wszystko, co miałem do powiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głosu udzielam p. Szymanowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PSzymanowski">Wysoki Sejmie! Sądzę, że postawa mniejszości narodowej lub wyznaniowej wobec Państwa powinna polegać nie tylko na domaganiu się respektowania rdzennych, istotnych odrębności danej mniejszości, ale również na usuwaniu wszelkiego rodzaju nieistotnych, a czasem czysto formalnych różnic, które tę mniejszość oddzielają od Państwa i od większości społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PSzymanowski">Jeżeli chodzi o Cerkiew prawosławną w Polsce, to taką czysto formalną różnicą, aczkolwiek głęboką, jednak nie wypływającą z istotnej treści Cerkwi, jest kalendarz juliański.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PSzymanowski">Świat chrześcijański zna dwa kalendarze — juliański i gregoriański. Juliański kalendarz, ustanowiony w pierwszym wieku przed Chrystusem przez Juliusza Cezara, ustalił podział roku na 365 dni i 6 godzin w przybliżeniu. Z biegiem czasu okazało się, że to nie jest ścisłe obliczenie. W XVI wieku z polecenia Papieża Grzegorza XIII dokonano nowych obliczeń i ustalono nowy podział roku, różniący się od poprzedniego o 10 minut i około 40 sekund. To dało różnicę w XVI wieku o 10 dni. I otóż w roku 1582 zastosowano kalendarz gregoriański przez wytrącenie 10 dni, mianowicie po 4 października przyszedł dzień 15 października. Obecnie, jak wiadomo, ta różnica między obu kalendarzami wynosi 13 dni. W pierwszym rzędzie państw, które przyjęły kalendarz gregoriański, znalazła się Polska, w pierwszym zaś rzędzie państw, które tego kalendarza nie uznały, znalazła się Rosja.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PSzymanowski">To po krótce przytoczone historyczno-naukowe uzasadnienie różnicy obu kalendarzy nie jest w danym wypadku istotne i nie ma znaczenia dla materii, którą chcę poruszyć. Chodzi w danym wypadku o to, że stosowanie przez Cerkiew prawosławną w Polsce kalendarza juliańskiego stwarza nam, obywatelom prawosławnym, bardzo wiele trudności w życiu codziennym. Trudności te dotyczą przede wszystkim gospodarczych zagadnień. Jeżeli weź mierny szereg warsztatów pracy, czy to rolniczych, czy handlowych, czy przemysłowych, gdzie pracują obywatele obu wyznań: rzymskokatolickiego i prawosławne go, to widzimy, że istniejący stan rzeczy, stosowanie kalendarza juliańskiego, ogromnie utrudnia normalne funkcjonowanie tych warsztatów. Jeżeli chodzi dalej o sytuację obywateli wyznania prawosławnego wobec szeregu urzędów i instytucyj państwowych, też obserwujemy szereg niedogodności. Obywatel wyznania prawosławnego wybiera się do miasta, do urzędu; dla niego ten dzień jest powszedni, przyjeżdża do miasta, okazuje się, że jest święto, urzędy są zamknięte, sklepy też są zamknięte. To samo dotyczy sądów. Znam wypadki, że sąd — zresztą w najlepszej wierze, przez przeoczenie — wyznacza rozprawę sądową lub inne czynności dla obywateli wyznania prawosławnego właśnie w dzień świąteczny. To wywołuje niepotrzebne niezadowolenie i zadrażnienie. Jeżeli weźmiemy szkoły w miejscowościach, gdzie jest ludność mieszana, to ten stan rzeczy powoduje wprost dezorganizację szkolnictwa. W dzień prawosławnego święta, kiedy szkoła musi być otwarta, następuje zdekompletowanie szkoły i nauczyciel nie wie, czy ma wykładać lekcje, czy nie. W takiej samej trudnej sytuacji znajdują się urzędnicy wyznania prawosławnego w urzędach; nie mogą oni ani opuścić urzędowania w dniu swego święta, ani też z czystym sumieniem iść do pracy. To samo dotyczy wolnych zawodów, lekarzy, inżynierów, adwokatów wyznania prawosławnego. Wielkie zamieszanie jest z tego powodu w mieszanych małżeństwach. W rezultacie stosowanie do dziś dnia kalendarza juliańskiego wprowadza dezorganizację życia religijnego, powoduje to, że w rzeczywistości ani święta katolickie, ani prawosławne nie są należycie obchodzone.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PSzymanowski">Jednak, proszę Wysokiej Izby, prócz tych trudności dnia codziennego, są jeszcze względy natury innej, wyższej. Ziemie nasze leżą na rubieży dwóch światów: Zachodu i Wschodu. Na ziemiach naszych jest wiele pomników dawnej kultury polskiej, o której kiedyś tak pięknie mówił z tego miejsca ś. p. poseł Hołówko. My sami chcemy brać udział w rozwoju kultury zachodniej, chcemy żyć i rozwijać się w gronie narodów zachodnich. Otóż musimy się zdecydować na to, ażeby, jak powiedziałem, usuwać te różnice, które nas od kultury zachodniej dzielą, tym bardziej wtedy, gdy te różnice są czysto formalne i nieistotne. Taką różnicą, jak powiedziałem, jest kalendarz juliański, stosowany przez Cerkiew prawosławną. Ten kalendarz jest niczym innym, jak pozostałością ścisłego związku Cerkwi prawosławnej z Rosją. Najlepszym dowodem tego jest, że w największym obecnie państwie prawosławnym w Europie, mianowicie Rumunii, Cerkiew prawosławna rumuńska stosuje kalendarz gregoriański. Również kalendarz gregoriański jest stosowany w Cerkwi prawosławnej na Łotwie i w Estonii.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PSzymanowski">To wszystko, co mówię, a pragnę to podkreślić z naciskiem, odnosi się jedynie do świąt nieruchomych, do świąt ściśle związanych z kalendarzem. Natomiast jeżeli chodzi o święta ruchome, jak Wielkanoc i wszystkie święta, związane z nią, to tutaj nie można zastosować mechanicznego powiązania tych świąt z nowym kalendarzem, bo dla ustalenia Wielkiejnocy istnieją w Cerkwi prawosławnej specjalne przepisy.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#PSzymanowski">Przed trzynastu laty była już czyniona próba wprowadzenia kalendarza gregoriańskiego w Cerkwi prawosławnej w Polsce. Próbę tę podjęła wyższa hierarchia naszej Cerkwi. Jednak nie została ona doprowadzona do końca. Wycofano się nie wiadomo dlaczego w połowie drogi. Ale w ciągu tych trzynastu lat zaszły wielkie zmiany w naszym życiu. Podrosło młode pokolenie, zarówno kleru prawosławnego jak i wiernych, które patrzy na to zagadnienie, na cały układ naszego wzajemnego życia zupełnie innymi oczami. Dziś to zagadnienie przedstawia się zupełnie inaczej. Dziś jest czas podejść do jego uregulowania.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#PSzymanowski">Jako poseł, reprezentujący bardzo poważny odłam obywateli wyznania prawosławnego w województwach północno-wschodnich, przeprowadziłem na ten temat szereg rozmów zarówno z proboszczami jak i z rozmaitymi warstwami społeczeństwa prawosławnego i przekonałem się, że sprawa ta istotnie dojrzała do reformy. To stanowisko w zupełności podzielają również i posłowie prawosławni Wołynia, zasiadający w tej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#PSzymanowski">Otóż, Wysoka Izbo, jestem zdania, że czas jest przystąpić do przeprowadzenia reformy kalendarza w Cerkwi prawosławnej. Zwracam się przeto do Wysokiego Rządu z apelem, ażeby zechciał podjąć bardziej energiczne kroki w celu przeprowadzenia tej reformy, a ze swej strony oświadczam, że zamierzam wnieść do laski marszałkowskiej odpowiedni projekt ustawy.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Żybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PŻyborski">Wysoka Izbo! Od paru lat już w tej Izbie jak też w Komisji Budżetowej padają głosy o wielkim znaczeniu szkół rolniczych. I nic dziwnego, że przy obecnych debatach nad budżetem p. referent postawił odpowiedni wniosek o zwiększenie budżetu w pozycji tego działu o jeden milion złotych. Naturalnie, zagadnienie to jest niezmiernie wielkiej wagi, jeżeli jeszcze uwzględni my i ten moment, że rokrocznie zwiększa się ilość gospodarstw małych i średnich, a przy obecnym jeszcze przyroście ludności, szczególnie na wsi, uwypukla się konieczność szybszego rozważenia i zrealizowania właśnie tego problemu. Mam wrażenie jednak, że dyskusje na ten temat zaznaczają się zwykle pewnym przerostem i zaciemniają zupełnie jasno uwypuklające się zagadnienie, przede wszystkim zwiększenia etatów nauczycielskich i budowy odpowiednich szkół tak powszechnych jak i rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kielak.)</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#PŻyborski">Mam wrażenie, że od szeregu lat koncentrowała się opinia całego społeczeństwa na problemie szkolnictwa powszechnego, bo problem szkolnictwa powszechnego i zawodowego jest tak już przepracowany w umysłach ogółu obywateli, że sprawne zharmonizowanie poczynań wszystkich czynników w nim zainteresowanych może wykrzesać tyle wysiłków i ofiar, że w tej właśnie dziedzinie, korzystając z tego napięcia woli i czynne postawy ogółu społeczeństwa, możemy już dziś wysunąć hasło całkowitego zaspokojenia potrzeb szkolnictwa powszechnego i zawodowego i program ten da się zrealizować przede wszystkim sposobem gospodarczym. I w tym wypadku inicjatywę mógłby podjąć Związek Nauczycielstwa Polskiego, posiadający swą zorganizowaną olbrzymią sieć komórek, rozsianych po całym kraju, które w porozumieniu z Towarzystwem Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych i Towarzystwem Szkoły Ludowej i innymi organizacjami, naturalnie pod nadzorem Ministerstwa Oświaty, opracowałyby całkowity program. I Rząd w tym wypadku musi to zagadnienie realizować, musi je realizować systematycznie i to jest koniecznością naszego życia, naszego charakteru rolnego. Mam wrażenie że p. Minister w budżecie na rok przyszły specjalnie zajmie się tą pozycją budżetu Ministerstwa Oświaty i tym prędzej będzie dążył właśnie do rozwiązania tego zagadnienia. Nie budujmy dziś, na miłość Boską, olbrzymich stadionów sportowych, nie wydajmy na te cele milionów, a raczej pieniędzmi tymi zrealizujmy te potrzeby na wsi, bo tam w tych środowiskach włościańskich jest przyszłość narodu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę chłopa i jego nędzę, możliwości jego i jego przygotowanie tak fachowe rolnicze jak i ogólne, to zdaje mi się, jest tono niekompletnej a są przeszkody nie do przebycia przede wszystkim w formie szalenie wysokich opłat szkolnych, które po prostu uniemożliwiają kilku łub kilkunastomorgowemu gospodarzowi ukończenie szkoły średniej, nie mówiąc już o studiach akademickich. Zupełnie słusznie powie dział o tym p. Minister, jak i niektórzy pp. posłowie, którzy ten moment podnosili. Alle Panie Ministrze, od słów do czynu niestety u nas bardzo daleko. Ciągle jeszcze, mimo dyskusji i planowania wieś nie odczuwa rozwiązania tego zagadnienia. Ciągle jeszcze te same klasowe szkoły, ciągle te same trudności dostania się do szkoły w mieście. Brak miejsca do tego dochodzi, że drogą protekcji trzeba kołatać u dyrektora o miejsce dla syna włościańskiego.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#PŻyborski">Drugie zagadnienie, które chcę poruszyć, to jest zagadnienie naszego ustawodawstwa w sprawach wyznaniowych. W województwach południowo-wschodnich odnośnie do spraw wyznaniowych i stanu cywilnego obowiązuje przestarzałe ustawodawstwo austriackie z XIX, a nawet z XVIII wieku, niedostosowane zupełnie do obecnych warunków współżycia Polaków z Ukraińcami, posiadające szereg braków i szereg przepis sów niedostatecznie jasno sprecyzowanych. I tak: jedne nie zawierają sankcyj karnych, stanowiąc wobec tego niejako lex imperfecta, inne wreszcie przepisy, które państwo austriackie stosowało w całej pełni, z niewiadomych pobudek przez Rząd Polski nie są w ogóle wykorzystywane. I stwarza to naturalnie olbrzymi chaos w tej dziedzinie, a wynikiem tego jest stałe kurczenie się polskiego stanu posiadania i kradzież polskich dusz wskutek praktyk greckokatolickich proboszczów, prowadzących księgi stanu cywilnego. A wysiłki zarówno władz administracyjnych celem uporządkowania zgodnego z prawem stosunku między obu obrządkami katolickimi, jak również wysiłki społeczeństwa polls kiego w tym kierunku napotykają na niesłychane trudności i w większości wypadków pozostają bez realnych wyników. W związku z tym jest konieczne jak najszybsze uregulowanie w drodze ustawodawczej powyższych spraw, które w stanie obecnym stanowią źródło ciągłych zadrażnień pomiędzy obu narodowościami, to jest pomiędzy Polakami a Ukraińcami. Uważam, że tutaj także leżą przyczyny ciągłych sporów, waśni i niedociągnięć pomiędzy nami i może tutaj także leży przyczyna w niektórych wypadkach niedociągania stosunków normalizacyjnych. Na terenie byłego zaboru austriackiego obowiązuje dotychczas austriacka ustawa z 25 maja z 1868 r. o uregulowaniu międzywyznaniowych stosunków obywateli państwa i jak nasuwa się przede wszystkim z samego tytułu ustawy, od razu stwarza pewne pozory, że ma ona regulować wyłącznie stosunki międzywyznaniowe. Część kleru greckokatolickiego nie chce podporządkować się postanowieniom tej ustawy w sprawach dotyczących stosunku obrządku greckokatolickiego do obrządku rzymskokatolickiego, twierdząc, że nie jest to sprawa międzywyznaniowa, ale między obrządkowa, ustawa zaś tych stosunków nie obejmuje.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#PŻyborski">Drugim jeszcze zagadnieniem są sprawy metrykalne. I znów w zaborze austriackim proboszczowie parafij obowiązani są prowadzić księgi urodzin, ślubów i umarłych, a to na podstawie § 1 obowiązującego obecnie uniwersału z dnia 20 lutego 1784 r. oraz dekretu kancelarii nadwornej z dnia 21 października 1813 r. i dołączonej do tego dekretu instrukcji dla duszpasterzy i prowadzących księgi urodzin.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#PŻyborski">Rozporządzenie gubernialne z 27 kwietnia 1839 r. stanowi, iż w razie dokonania któregokolwiek z tych aktów, to jest chrztu lub ślubu, na osobie innego obrządku, proboszcz winien zawiadomić o tym natychmiast przynależnego plebana, ażeby ten akt zapisał do swoich ksiąg metrykalnych.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#PŻyborski">Również reskrypt austriackiego ministerstwa spraw wewnętrznych, wydany w porozumieniu z ministerstwem oświaty, z dnia 10 sierpnia 1886 roku, normuje te sprawy, nakazując w tych wypadkach zapisanie aktu chrztu lub ślubu do ksiąg metrykalnych, ale bez liczby porządkowej. Po przesłaniu metryki chrztu lub ślubu właściwy duszpasterz winien również wpisać ten akt do prowadzonej przez siebie księgi metrykalnej i opatrzyć zapis liczbą porządkową. Przepisy te., wprowadzone jako uzupełnienie wyżej podanej instrukcji, nie są zaopatrzone, sankcją karną i stanowią wobec tego tylko pobożne życzenie, a nie obowiązującą normę prawną.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#PŻyborski">Drugą ważną sprawą, prowadzącą moim zdaniem również na naszych kresach do pewnej samowoli greckokatolickich proboszczów, to rutynizowanie nazwisk polskich w księgach metrykalnych drogą fałszowania tych ksiąg, względnie fałszowania wyciągów metrykalnych z tych ksiąg. Zaznaczam, że praktyki te stosowane są przez bardzo wielką liczbę proboszczów greckokatolickich. I w tym wypadku uważam, że konieczne jest wydanie nowych, zaopatrzonych sankcjami karnymi przepisów, które by uniemożliwiały stosowanie karygodnych praktyk, stosowanych do dnia dzisiejszego przez księży greckokatolickich i dlatego w myśl tego, co powiedziałem, zgłoszę, Panie Ministrze, w odpowiednim czasie wniosek względnie projekt zmiany tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#PŻyborski">Jako trzecie zagadnienie chciałem poruszyć kwestię kalendarzową, jednak wyręczył mnie w tym p. kolega Szymanowski. Uważam, że na terenie Wołynia i Polesia, jak również u nas, w Małopolsce wschodniej kwestia kalendarza jest kwestią niezmiernie wielkiej, wagi, wprowadzającą kolosalny chaos w życiu gospodarczym, jak i w zagadnieniach innych. Mam wrażenie, że dziś społeczeństwo jest już dojrzałe do tego i to zarówno ukraińskie, jak i polskie, i dlatego powinniśmy w dniu dzisiejszym przystąpić do zrealizowania tej sprawy i unormowania tych stosunków, które po. prostu na naszych terenach są stosunkami anormalnymi.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekKielak">Na podstawie art. 38 regulaminu udzielam głosu p. Dratwie w sprawie oświadczenia osobistego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PDratwa">Po moim przemówieniu p. ks. Lubelski zwrócił mi uwagę, że przemawiając dziś, o organizacji „Wici” w ogóle nic nie wspominał. I rzeczywiście stwierdziłem, że tak było, o organizacji „Wici” mówił dziś p. Tarnowski. Wobec tego w imię prawdy składam oświadczenie następujące: ks. Prałat Lubelski nie zarzucał p. Ministrowi tolerowania działalności „Wici” i o „Wiciach” w swoim przemówieniu nie wspominał. W imię prawdy ten punkt swego przemówienia pod adresem ks. Lubelskiego w tej chwili prostuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Za klika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PZaklika">Wysoki Sejmie! Przemawiać będę w imieniu grupy posłów Porozumienia Katolicko - Narodowego i przemawiając w tym charakterze, obciąłbym pewne. rzeczy stawiać jasno i wyraźnie.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PZaklika">Otóż grupa nasza przede wszystkim stawia jasno żądanie, aby w zakresie wychowania młodzieży oparto się na zasadach narodowych i katolickich. Wiemy o tym, że jesteśmy w tym żądaniu naszym zgodni z przeważającą większością posłów, zasiadających w tej Izbie, wiemy także, że jesteśmy zgodni z życzeniem ogromnych mas ludności polskiej zamieszkałej w miastach i przede wszystkim przeważającej liczby ludności wiejskiej, tego trzonu narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#PZaklika">Jak jednak rozumiemy wychowanie w duchu narodowym? Otóż wydaje mi się, że naród, to nie jest masa ludzi zamieszkujących terytorium Polski, to nie jest także masa nie związanych ludzi, prze mawiających językiem polskim. Naród polski jest organizacją rzędu wyższego, jest to jedność duchowa, związanie pewnym sposobem myślenia, odczuwania, wspólną kulturą. I chcemy, ażeby przez wychowanie młodzieży ta jedność duchowa coraz jaśniej, coraz potężniej się krystalizowała, ażeby dochodziła drogą przemyślanego systemu wychowawczego do lepszego zespolenia naszego narodu w jedność wyższego typu. Wiemy przy tym, że to dążenie do podniesienia indywidualności, odrębności naszego narodu nie jest sprzeczne z ideałami ogólno-ludzkim i gdyż kultura powszechna, kultura ludzkości nie jest niczym innym, jak syntezą kultur narodowych. Im potężniejszym tętnem, im bardziej odrębną indywidualnością żyją kultury narodowe, tym żywszą, barwniejszą, potężniejszą jest synteza kultury ogólnej. Niewątpliwie składnikiem istotnym naszego życia duchowego polskiego, naszej kultury polskiej jest związanie idei narodowej z ideą katolicką, z kulturą zachodnią opartą na katolicyzmie. I dlatego uważamy, że wychowanie narodowe nierozerwalnie powinno się łączyć, zespalać, wiązać z wychowaniem opartym na zasadach, światopoglądzie, moralności i etyce katolickiej. Z wielką uwagą słuchaliśmy tego, co dzisiaj mówił p. Minister — z wielką uwagą dlatego, że to przemówienie było niewątpliwie programowe, i stwierdzamy z zadowoleniem, że te same zasady, które my stawiamy dla wychowania narodowego jako wy tyczne wychowania, stawiane są przez niego. A więc zasada wychowywania młodzieży w duchu narodowym, w duchu religijnym, szerzenie przywiązania do pewnych zasad etycznych i moralnych, uznanie znaczenia rodziny — to wszystko są rzeczy, przy których my się niewątpliwie spotykamy.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#PZaklika">Jednakże staje przed! nami pytanie, jak wyglądają te zasadny programowe, głoszone przez p. Ministra, w swojej życiowej realizacji, w swoim wykonaniu. I tu niewątpliwie stoimy przed szeregiem zjawisk niepokojących. Ja muszę — chociaż może niechętnie — mówić także o tym, co działo się w zarządzie Związku Nauczycielstwa Polskiego. Stwierdził p. Premier Składkowski, że jednak tu była pewna siedziba tendencyj komunistycznych, tendencyj zbytnio pacyfistycznych, że była prowadzona polityka bijąca w autorytet Rządu, że stąd wychodziły na nauczycielstwo pewne niedozwolone naciski. I z prawdziwym zdumieniem mu simy się zapytać, jak to jest możliwe? A więc nauczycielstwo w swojej olbrzymiej większość to są szczerzy Polacy, w swojej ogromnej większości to są ludzie religijni. Społeczeństwo domaga się wychowywania narodowego i religijnego, bazowania życia całego na zasadach narodowych. P. Minister staje również na tych samych zasadach. A tu działa przez szereg lat jakaś komórka, w której znajdują swoją ostoję pewne prądy i idee wręcz z tym sprzeczne. Czy nie było możliwości zastosowania stosownych zarządzeń, podjęcia pewnych kroków, które by tej działalności zawczasu granicę i tamę położyły?</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#komentarz">(Głos: Bo jej nie było.)</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#PZaklika">Owszem, była, ja nie tylko powołuję się na to, co mówił p. Premier Składkowski,...</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#komentarz">(Głos: Omyłka.)</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#PZaklika">...ale obserwowałem tę rzecz także w życiu, w tych zebraniach, oświadczeniach, wydawnictwach, które stamtąd wychodziły i dochodzę do przekonania, że jednak zarzuty były słuszne.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#komentarz">(Głos: Czasem coś się powie. Inny głos: Nie wolno tak sobie mówić. Inny głos: 16.000 oficerów rezerwy jest w nauczycielstwie, to komunizm jest, tak?)</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#PZaklika">Więc stwierdzam, że niewątpliwie były możliwością żeby ujemnym zjawiskom zapobiec, i jeżeli te środki nie zostały użyte i zastosowane, to zachodzą trzy alternatywy: albo p. Minister Oświaty świadomie te rzeczy tolerował, a tę ewentualność wykluczam, albo też nie orientował się w tym, co się dzieje, albo też wreszcie, orientując się, nie umiał znaleźć odpowiednich dróg, zastosować odpowiedniej metody, odpowiedniej polityki. Mnie się zdaje, że właśnie ta druga i ta trzecia ewentualność zachodziła: i brak należytej orientacji, i brak właściwej metody. Są to jednak rzeczy, za które Minister odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#PZaklika">Jeszcze są dalsze rzeczy, niewątpliwie niepokojące. Jako jedną z najważniejszych rzeczy uważam to, że w szkolnictwie. naszym, zwłaszcza w szkolnictwie średnim, jest szereg nauczycieli Żydów. Nie jestem wykładnikiem antysemityzmu, mnie nie chodzi o te posady zajmowane przez profesorów i nauczycieli Żydów, ale jestem wykładnikiem myśli, że ludzie o odrębnej, obcej kulturze, obcej etyce i obcej moralności nie mogą kształtować i formować duszy dziecka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#PZaklika">I dlatego te rzeczy powinny być usunięte, zwłaszcza, iż w wielu wypadkach właśnie ci profesorowie wykładają naukę historii polskiej, literatury polskiej i języka polskiego, a więc przedmioty, gdzie na miejscu jest nauczyciel Polak.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#PZaklika">Podnoszono w tej Wysokie i Izbie kwestię drażliwą — uniwersytetów ludowych i jeżeli ktoś wysuwa pewne wątpliwości co do kierunku i co do tendencji w tych uniwersytetach, zaraz pomawia się go o jakąś reakcyjność, zacofanie i niechęć do oświaty na wsi.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#PZaklika">Nie o to chodzi.</u>
          <u xml:id="u-55.16" who="#komentarz">(Głos: O to chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-55.17" who="#PZaklika">Idea uniwersytetów ludowych jest zdrowa i słuszna, tylko w wielu wypadkach jest wypaczona i w wielu wypadkach, zamiast żeby uniwersytety budowały zdrową kulturę na wsi, opartą o idee narodowe i katolickie, budują one na jakiejś niejasnej, abstrakcyjnej filozofii, która wprowadza w umysły tych ludzi, specjalnie tej młodzieży bądź co bądź jeszcze niedojrzałej i niedokształconej, jakieś mętne pojęcia. Widziałem ludzi wychodzących z tych uniwersytetów. Przede wszystkim są to ludzie nieszczęśliwi, bo stracili zasady, które są im właściwe, a nie ugruntowali w sobie innych, silnych, jasnych, zrozumiałych dla nich zasad i są czynnikiem wnoszenia na wieś pewnych niepotrzebnych fermentów.</u>
          <u xml:id="u-55.18" who="#komentarz">(Głos: Panu się zdaje tylko.)</u>
          <u xml:id="u-55.19" who="#PZaklika">A więc to nie jest zwalczanie uniwersytetów ludowych i nauki, tylko baczne zważanie na pewne szkodliwe w tej działalności tendencje. Jeżeli Ministerstwa, tak Ministerstwo Oświecenia, jak i Ministerstwo Rolnictwa subsydiują te rzeczy, pomagają im z funduszów publicznych, to jednak Ministerstwa te powinny mieć w te sprawy wgląd i wpływ na nie. Jeżeli do tego dodam jeszcze niedomagania, o których mówił ks. Lubelski, a więc że w naszym szkolnictwie, i w niższym i średnim i w szkołach zawodowych nauka religii nie jest dostatecznie uwzględniana i że w stosunku resortu wyznań do spraw Kościoła jest tyle rzeczy niezałatwionych, niewykonanych, że stosunek władz, świeckich do kościelnych nie jest postawiony na właściwej platformie, to jednak te wszystkie rzeczy łączą się i dają obraz świadczący o tym, że zasady programowe, głoszone przez p. Ministra, w życiu, w swej realizacji wychodzą inaczej.</u>
          <u xml:id="u-55.20" who="#PZaklika">Gdybym słyszał to przemówienie, dziś wygłoszone, lat temu blisko trzy, kiedy p. Minister obejmował swój resort, to gorąco bym je oklaskiwał. Jeżeli słyszę to przemówienie po 3 latach działalności, która nie potrafiła usunąć rzeczy, które były złe, nie potrafiła w należyty sposób skierować wychowania na tory, o których mówi ten program, to jednak zwrócić się muszę z silnym żądaniem, ażeby tutaj w zakresie wychowywania młodzieży za słowami poszła odpowiednio silna, konsekwentna, przemyślana polityka.</u>
          <u xml:id="u-55.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Rubinsztejn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PRubinsztejn">Wysoka Izbo! Mam dużo bolączek i żalów, dotyczących różnych dziedzin resortu Ministerstwa Wyznań Religijnych i oświecenia Publicznego, jednak przeżywamy obecnie taki straszny, groźny czas, że nie mogę pozwolić sobie na skupienie swojej uwagi i uwagi Wysokiej Izby na tych szczególnych naszych żalach i utyskiwaniach, lecz muszę poświęcić główną uwagę ogólnemu stanowi rzeczy w szkolnictwie, który jest dla nas bardzo bolesny, a dla Państwa bardzo groźny.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#PRubinsztejn">Ze wszystkich dziedzin życia Państwa uważam za najdonioślejszy i najważniejszy resort Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, albowiem podczas gdy wszystkie inne resorty działalności Rządu odpowiadają stronie zewnętrznej życia i ustroju Państwa, to działalność Ministerstwa Oświaty stanowi o konstytucji duchowej narodu, o ustroju wewnętrznym każdego obywatela, o kierunku i charakterze jego myśli i uczuć.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#PRubinsztejn">P. referent dzisiaj zaczął swoje rozważania przed Wysokim Sejmem od tego, że przeżywamy moment przełomowy, że świat cały znajduje się na rozdrożu. Tą myślą zakończyłem ostatnio moje przemówienie w dyskusji generalnej nad budżetem. Każdy z nas uświadamia sobie, w jakiej sytuacji świat cały się znajduje i widzi, że znajduje się rzeczywiście na rozdrożu dróg dziejowych, z których jedne prowadzą do kontynuowania zwycięskiego pochodu kultury ducha ludzkiego, któremu w ciągu wieków torowały drogę najświatlejsze umysły intuitywne, empiryczne i spekulatywne w dziedzinie religii, moralności i nauki, inne zaś prowadzą na manowce wsteczności, zmierzające ku unicestwieniu wszystkich zdobyczy humanitarnych i cywilizacyjnych ducha ludzkiego.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#PRubinsztejn">P. referent się żalił, że w wychowaniu w Polsce przeważa strona techniczna, strona zewnętrzna czy materialna, a zaniedbuje się wychowanie idealistyczne, jak się wyraził — dziś się liczymy więcej z cudami techniki aniżeli z cudami duszy ludzkiej, a tymi cudami duszy ludzkiej są jej pierwiastki, które się wyrażają w dążeniu wewnętrznym człowieka do światła, dobra, miłości bliźniego. Więc jeżeli p. referent zrobił taką uwagę, to zrozumieją Panowie, że tym bardziej ja, przemawiając w imieniu ludności, która najbardziej nad tym cierpi, muszę się nad tym zastanowić i dłużej zatrzymać.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#PRubinsztejn">Ten proces przewartościowania wszelkich wartości moralnych i duchowych, który odbywa się w Polsce z gwałtowną siłą, obalającą i demolującą wszystkie uświęcone pojęcia moralne, jest groźny i straszny dla nas, ale może jeszcze w większym stopniu groźny dla przyszłości Polski.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#PRubinsztejn">Ideały wolności, równości i braterstwa, w imię których walczono o wolność Polski, jak dzisiaj z tej trybuny zaznaczył mój współobywatel, poseł ziemi wileńskiej, p. Kamiński, są zapomniane, a w stosunku do Żydów ideały te zostały zmienione na hasła eksterminacji, poniżenia, które szczególnie ogarnęły młodzież uczącą się.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#PRubinsztejn">Muszę zaznaczyć, że nie uogólniam, nie chcę być niesprawiedliwym, stwierdzam, że na szczęście ten przełom moralny zaznaczył się też rozłamem. Duży jeszcze odłam społeczeństwa pozostał niezachwiany w wartościowaniu odwiecznych praw moralnych i nie został zamroczony oparami wartkiego prądu dewastacji moralnej, jak o tym przekonały nas niedawno oświadczenia światłych umysłów w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#PRubinsztejn">Ale gdy szanowny p. referent powiedział, że młodzież polska znajduje się na rozdrożu, pomyślałem sobie, że może być położenie, które gorsze jest od rozdroża, to jest mianowicie bezdroże. Gdy się człowiek znajduje na rozdrożu, to ma jeszcze wybór, może jeszcze wybrać właściwą drogę, może się jeszcze wrócić albo nie wrócić, ale gdy zbacza na bezdroże — wówczas już wyboru nie ma. Z toku tej dyskusji jednak wnoszę, że znajdujemy się na rozdrożu. Słyszałem krzyżowanie kierunków, zdań, dążeń, a to znaczy, że jesteśmy jeszcze na rozdrożu i dlatego sądzę, że to, co chcę Panom powiedzieć, nie będzie głosem wołającego na puszczy.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#PRubinsztejn">Proszę Panów, na tym rozdrożu kierunków duchowych spotykają się dwa pokolenia, pokolenie, które pamięta jeszcze stare ideały i zmagania wolnościowe, o których dziś z tej trybuny słyszeliśmy, i z drugiej strony pokolenie młode, które już urodziło się, względnie wyrosło w oparach ciasnego egoizmu nacjonalistycznego. Pokolenia te spotykają się w szkole. Tam spotyka się przedstawiciel starszego pokolenia — nauczyciel, który po większej części, jak stwierdził p. referent, jeszcze walczył za wolność swego narodu, za wolność innych narodów, za wolność świata, który jeszcze miał te wielkie, te doniosłe marzenia o przyszłym święcie wolności i sprawiedliwości — spotyka się z dzieckiem, którego serce i duch jest jeszcze tabula rasa, na której nauczyciel ma wyryć niezatartymi zgłoskami myśli i uczucia względem ludzi i otoczenia.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#PRubinsztejn">I tu, proszę Panów, nasuwa się pytanie, na które trudno mi znaleźć odpowiedź. Mój przedmówca, p. poseł Zaklika, zadał pykanie w odwrotnym kierunku, zapytywał, dlaczego nauczyciele są tacy, że nie odpowiadają jego pragnieniom i jego nastrojom, a ja zadam inne pytanie. Nauczycielstwo polskie w przeważającej większości, jak mogliśmy się tu przekonać, a nawet z ostatniego zjazdu, wierne jest ideałom humanitarnym i demokratycznym, o co jest ono oskarżane przez żywioły ideałom tym wrogie. Tymczasem w duszę młodzieży szkolnej wsącza się jad nienawiści nacjonalistycznej wobec Żydów i używa się tej młodzieży jako narzędzia walki z Żydami. Dzieci szkolne uczestniczą w tłumach pogromowych, napadają na bezbronnych Żydów, na dzieci żydowskie, nawet na własnych kolegów, kolportują pisma i ulotki antysemickie i wykrzykują hasła żydożercze, pikietują sklepy żydowskie, tłuką szyby, jak między innymi stwierdziła posłanka Pełczyńska w swej interpelacji. Młodzież ta, opuściwszy ławę szkolną i przestąpiwszy próg świątyni nauki wyższej, nie przeradza się, oczywista, w jednej chwili w bojówkarzy antyżydowskich, przynosi ona te uczucia i nastawienia już ze szkoły średniej. Już na ławie szkolnej naśladuje ona swą starszą brać uniwersytecką i tu i ówdzie żąda wprowadzenia ghetta ławkowego. I z tej szkoły, która ma być „arką przymierza między dawnymi i młodymi czasy”, młode pokolenie z reguły nic ze starych ideałów nie wynosi, tylko przenikające z ulicy do szkoły, jak to stwierdził p. referent, myśli i uczucia zatrute jadem nienawiści i uprzedzeń do Żydów. P. referent stwierdził, że tu jest działanie ulicy, jednak szkoła powinna przeciwdziałać takim wpływom. Tymczasem tego przeciwdziałania nie widzimy, a przynajmniej wyników i rezultatów takiego przeciwdziałania nie widzimy.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#PRubinsztejn">P. Minister dziś nam powiedział, że życzy sobie, by wychowanie polegało na krzewieniu uczucia czci do rodziców, na wzmocnieniu uczuć rodzinnych. Sentencja starohebrajska głosi, że cześć należna nauczycielowi powinna być większa od tej, jaka się należy rodzicom, rodzice dali bowiem tylko życie ziemskie, nauczyciel zaś da je życie wieczne, bo kształci i uszlachetnia dusze. Jeżeli nauczyciel ma się cieszyć większą czcią, aniżeli rodzice, czyje wpływy mają być silniejsze? Czy te, które dziecko przynosi z domu do szkoły, czy te, jakie otrzymuje w szkole? Szkoła, zwłaszcza szkoła wyższa, która powołana jest do uszlachetnienia duszy i wzniecania w niej światła ducha, staje się ogniskiem brutalności, zniewagi i poniżenia bliźnich.</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#PRubinsztejn">P. Minister powiedział, że życzy sobie, aby wychowanie w szkole odbywało się na zasadach, na przykazaniu miłości bliźniego. Przykazanie to jest nam wszystkim drogie, bo wszystkie religie, powstałe na tle mozaizmu, przejęły to przykazanie z pięcioksięgu Mojżeszowego. A więc na miłości bliźniego. A jak ta miłość bliźniego, Panie Ministrze, objawia się w szkole? Chyba, że wystąpienia antyżydowskie na uczelniach i w szkołach nic wspólnego z miłością bliźniego nie mają.</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#PRubinsztejn">Pamiętamy jeszcze te czasy, kiedy studenci byli nosicielami humanitarnych idei: światła, dobra, miłości, braterstwa.</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#PRubinsztejn">Czy nie sprawdził się znany, zjadliwy epigramat poety austriackiego Grillparzera, który został napisany, jeśli się nie mylę, u schyłku wiosny ludów: „Der Weg zur neuen Bildung geht von Humanitat durch Nationalität zur Bestialität” w naszych czasach i na naszych oczach.</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#PRubinsztejn">Jeśli nie znajdujemy odpowiedzi ze strony nauczycielstwa, tedy musimy się zwrócić po odpowiedź na postawione pytanie do naczelnego wychowawcy pokolenia, którym jest p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a który jest odpowiedzialny za kierunek wychowania, i musimy się do niego zwrócić z pytaniem nie w formie interpelacyjnej, czy p. Ministrowi są te objawy znane, bo p. Minister zna je na pewno lepiej od nas wszystkich, ale zapytamy p. Ministra, co zamierza przedsięwziąć i jak przeciwdziałać, aby przyszła Polska, która teraz uczy się jeszcze w szkołach, nie była zatruwana jadem nienawiści.</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#PRubinsztejn">P. Minister sprawuje rząd dusz nad młodym pokoleniem. Chcemy wiedzieć, czy ma on rzeczywiście władzę nad duszą młodzieży, bo nie możemy uwierzyć, żeby p. Ministrowi były te objawy obojętne i żeby on chciał w ten sposób tymi duszami rządzić.</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#PRubinsztejn">A jeżeli on władzy nad wychowaniem w szkołę nie ma, to Rząd w ogóle nie ma rzeczywistej władzy w Państwie. Szkoła jest najważniejszym filarem w gmachu państwowym, jest najsilniejszą dźwignią życia, ma większe znaczenie od ustroju konstytucyjnego, bo szkoła daje konstytucję duszy pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#PRubinsztejn">Muszę skonstatować, iż drogi, którymi p. Minister kroczy w odniesieniu do zamętu na szkołach wyższych, nie odpowiadają intencjom, które znalazły wyraz w jego oświadczeniach i chybiają one celu.</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#PRubinsztejn">W ciągu kilku lat Minister Oświaty przeciwstawiał się żądaniu wichrzycieli partyjnych na uczelniach wyższych wprowadzenia ghetta ławkowego dla Żydów, kilka lat pajdokracja uniwersytecka walczyła z Rządem o wprowadzenie tego ghetta ławkowego. Obecnie p. Minister ustąpił i zgodził się na wprowadzenie przez rektorów ghetta żydowskiego. W ten sposób pajdokracja, dzierżąca rządy na wyższych uczelniach, odniosła zwycięstwo nie tylko nad demokracją polską, ale już nad Rządem Rzeczypospolitej. Czy to ustępstwo zaspokoi pretensje żydożerców, jest więcej niż wątpliwe. Natomiast ustępstwem, zrobionym wichrzycielom, dodano im otuchy i zachęty do agresywnych wystąpień.</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#PRubinsztejn">Podczas dyskusji nad nowelizacją ustawy o szkołach akademickich p. Minister na moje zapytanie, co myśli przedsięwziąć, żeby położyć kres temu warcholstwu na uniwersytetach, oświadczył, iż oczekuje zmiany nastrojów młodzieży akademickiej. Tymczasem okazało się, iż zamiast zapowiedzianej przez p. Ministra i oczekiwanej przezeń zmiany nastrojów młodzieży, nastąpiła zmiana nastrojów samego Ministra, względnie ustosunkowania się jego do tej sprawy. Nikt w czasie debaty nad nowelizacją powyższą nie mógł przypuścić, że ten ustęp o prawie czy obowiązku rektora do wydawania zarządzeń porządkowych w celu zachowania spokoju będzie wykorzystany dla przekreślenia całej dotychczasowej linii Rządu w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#PRubinsztejn">Zgodę p. Ministra na zaprowadzenie ghetta uzasadnia się chęcią unikania rozruchów akademickich. Prawo i godność akademików żydowskich złożono w ofierze na ołtarzu świętego spokoju. Ale pomimo moralnej strony kwestii, czy wolno ceną krzywdy kupić ten spokój, jest tu błąd zasadniczy w ujęciu właściwego celu ghetta ławkowego, do którego menerzy polityczni popychali swych pupilów uniwersyteckich. Ghetto nie jest celem samo w sobie, a tylko środkiem, hasłem do dalszych etapów bardziej istotnych w akcji przeciwżydowskiej. Rozruchy studenckie nie ograniczają się tylko do uczelni, ale studenci występują także w akcji pikietowania, w akcji bojkotowej. Tu działa osławiona zasada: cest l'intention qui règle la qualite de l'action. A intencją jest, ażeby ghetto ławkowe było symbolem poglądowym, że Żydzi nie mogą siedzieć na wspólnych ławkach w szkole, ażeby nie zostali dopuszczeni w życiu do wspólnego stołu we wspólnej Ojczyźnie, będącej wedle Konstytucji wspólnym dobrem.</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#PRubinsztejn">Dopiero teraz, gdy już na uczelniach zaprowadzono ghetto ławkowe, zaczęło się wysnuwanie z tego wniosków w życiu i usiłuje się wprowadzić ghetto na targowiskach, w korporacjach i stowarzyszeniach naukowych, zawodowych, nawet w miejscach postoju dorożkarzy, słowem we wszelkich dziedzinach pracy i zarobku, we wszelkiego rodzaju twórczości i działalności ludzkiej. Ale spokoju w uczelniach i teraz nie ma, bo studenci Żydzi nieugięcie stoją i na tej podstawie znowu wznawia się rozruchy.</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#PRubinsztejn">Zatrzymałem się ma ruchu antysemickim na uczelniach, bo jest on charakterystyczny i znamienny dla położenia Żydów w kraju. Wielka jest, nędza materialna Żydów, ale nie mniejsze są ich cierpienia moralne. Zdajemy sobie sprawę, w jakie niebezpieczeństwa brzemienny jest ten ruch antysemicki na uczelniach. Stąd przecież wyjdą przyszli mężowie myśli i czynu.</u>
          <u xml:id="u-57.23" who="#PRubinsztejn">Zacytuję Dantego w przekładzie polskim: „Gdzie się myśli potęgi połączy z wolą zbrodniczą i przemocy siłą, nie masz tam dla człowieka żadnej rady”. Ale nie ma tego poniżenia i nędzy ciała, z którego się nie osiąga jakiegoś dobra dla duszy. Bo męczennicy byli zawsze owiani dostojeństwem duchowym.</u>
          <u xml:id="u-57.24" who="#PRubinsztejn">Ale, proszę Panów, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ta hańba duchowa obudziła sumienie lepszych synów narodu polskiego, którzy się spostrzegli, do jakiego trzęsawiska moralnego i politycznego życie Polski się ściąga. Wielu nieustraszonych szermierzy prawdy i sprawiedliwości, uczonych i dziennikarzy podniosło głos protestu przeciw tej krucjacie przeciwżydowskiej. Ostatnio całe grono zasłużonych uczonych z pierwszym premierem pomajowym prof. Bartlem na czele wystąpiło przeciw zarządzeniom ławkowym i tolerowaniu warcholstwa na wyższych uczelniach. Te głosy są jeszcze niestety osamotnione. Goethe powiedział: „Z błędami czasu trudno sobie poradzić. Opieranie się im powoduje osamotnienie, a przytakiwanie im nie przynosi zaszczytu”. Żałujemy, że tak mało ludzi w Polsce krępuje się jeszcze tym brakiem zaszczytu. Nie jest zaszczytem dla naszego czasu, iż tak często przekłada się przytakiwanie tym błędom nad osamotnienie. Ale wszystkie wielkie myśli i uczucia są zawsze osamotnione.</u>
          <u xml:id="u-57.25" who="#PRubinsztejn">Teraz przejdę do spraw dotyczących szkolnictwa żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-57.26" who="#PRubinsztejn">Jak Panom wiadomo z naszych przemówień w latach poprzednich, mamy rozgałęzione szkolnictwo społeczne. Do tego szkolnictwa prywatnego hebrajskiego i żydowskiego uczęszcza 20% całej młodzieży żydowskiej w wieku szkolnym, podczas gdy u innych narodowości ta liczba uczęszczających do szkół prywatnych sięga tylko 1,5%. Więc w ten sposób zaoszczędzamy Państwu ogromne sumy, jednak nie doznajemy ze strony Skarbu Państwa żadnej pomocy. Z drugiej strony stawia się temu szkolnictwu wygórowane wymagania co do lokali, co do zaopatrywania tych szkół, w szeregu wypadków wyższe, niż się je stawia szkołom publicznym. Mamy rozgałęzione szkolnictwo średnie hebrajskie, ale szkoły nasze średnie nie mają praw, chociaż posiadają dostateczne kwalifikacje. Żydzi posyłają do własnych szkół swoje dzieci dlatego, że w szkołach publicznych nie czyni się zadość potrzebom narodowym i religijnym tych dzieci. Jednakże i w specjalnych szkołach publicznych dla dzieci żydowskich nie dba się o to, aby tym potrzebom, specjalnie potrzebom Żydów, zadość uczynić.</u>
          <u xml:id="u-57.27" who="#PRubinsztejn">P. Minister Dobrucki wydał w swoim czasie zarządzenie, aby podwyższyć liczbę godzin wykładów religii i języka hebrajskiego do czterech. Teraz jednak zarządzono, aby na to nie łożyć ze środków szkoły.</u>
          <u xml:id="u-57.28" who="#PRubinsztejn">Powyżej zobrazowałem, jakie piekło niekiedy nasze dzieci żydowskie w szkole ogólnej przechodzą w otoczeniu wrogo do nich usposobionych kolegów, a niekiedy nieżyczliwych nauczycieli. Teraz zauważamy tendencję do zmniejszenia liczby szkół publicznych i specjalnych. Dotychczas nie ma obowiązkowego programu nauki religii żydowskiej w szkołach powszechnych i średnich i każdy nauczyciel załatwia to według swego widzi mi się. Sądzę, że to jest stan ex lex i ten stan nie może być tolerowany.</u>
          <u xml:id="u-57.29" who="#PRubinsztejn">Szkolnictwo zawodowe jest dla nas kwestią życia. Bez wykształcenia i przygotowania zawodowego nie można znaleźć pracy i zarobku. Dążymy do przewarstwowienia ludności żydowskiej i przysposobienia jej do pracy fizycznej. Tego osiągnąć nie można bez należycie postawionego szkolnictwa zawodowego. Ze strony Rządu nie doznajemy prawie żadnego poparcia.</u>
          <u xml:id="u-57.30" who="#PRubinsztejn">Musimy stwierdzić, że pod względem naszych potrzeb kulturalnych jesteśmy upośledzeni w porównaniu ze wszystkimi innymi mniejszościami narodowymi. Nasze wyznanie stanowi w budżecie Państwa upokarzający wyjątek spośród wszystkich innych wyznań, które są przez Państwo w całości lub częściowo utrzymywane z etatami osobowymi i rzeczowymi, a nasze: wyznanie otrzymuje ochłap w ogólnej kwocie 100.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-57.31" who="#PRubinsztejn">Teraz zwracamy się do Ministerstwa w tej strasznej dla nas chwili w sprawie dla nas bardzo poważnej. P. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest przede wszystkim Ministrem Wyznań, jest on opiekunem tych wyznań. On winien zapewnić wyznawcom wszystkich uznawanych religii wolność przestrzegania i wykonywania przepisów swej religii. P. Minister Wyznań Religijnych stoi na straży Konstytucji, tę wolność i te prawa nam wszystkim zapewniającej. P. Minister jest gwarantem nienaruszalnego przestrzegania jej przepisów, dotyczących jego resortu. Toteż dwa lata temu, gdy pokuszono się przeprowadzić zakaz uboju rytualnego, p. Minister oświadczył, iż taki zakaz, naruszający wolność wykonywania przepisów religii, jest naruszeniem Konstytucji i dlatego nie może być przez Sejm uchwalony. Dzisiaj znów pokuszono się na wolność naszej religii i zgłoszono wniosek o zupełnym zakazie uboju rytualnego. Obok walki ekonomicznej chcą jeszcze wypowiedzieć Żydom i wojnę religijną. Oczekujemy od Pana Ministra, że i teraz spełni swój obowiązek opiekuna religii i gwaranta Konstytucji w dziedzinie wolności wyznaniowej.</u>
          <u xml:id="u-57.32" who="#PRubinsztejn">P. poseł Zaklika poruszył kwestię zatrudnienia nauczycieli żydów w szkołach ogólnych. Ja bym zapytał p. Zaklikę najprzód, czy wie, ilu chrześcijan jest zatrudnionych w szkołach specjalnie dla Żydów przeznaczonych?</u>
          <u xml:id="u-57.33" who="#komentarz">(Głos: W szkołach publicznych.)</u>
          <u xml:id="u-57.34" who="#PRubinsztejn">Tak, w szkołach publicznych. Ale Pańskie zapytanie odpowiada znanej zasadzie moralnej, że jeżeli sąsiad mnie odbierze krowę, to jest krzywda, ale jeśli ja sąsiadowi zabiorę krowę, to jest sprawiedliwie. Ale ja nie stoję na stanowisku, że chrześcijanie nie mogą pracować w szkole żydowskiej, a żydzi w szkole chrześcijańskiej.</u>
          <u xml:id="u-57.35" who="#PRubinsztejn">Jeżeli p. Zaklika umotywował swój zarzut tym, że w szkole formuje się dusza dziecka i dlatego nauczyciel musi być chrześcijaninem, to niestety widzimy teraz rezultaty tego formowania duszy dziecka i musimy przyjść do wniosku, że wpływy nauczycieli żydów nie idą w tym kierunku. To nie jest jedyny zarzut, jaki p. Zaklika powinien zrobić, ale w tym kierunku na pewno nauczyciele żydzi nie wychowują młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-57.36" who="#PRubinsztejn">Na zakończenie muszę dodać parę uwag natury ogólnej. Przez kształtowanie duszy dziecka w szkole kształtuje się duszę pokolenia. P. referent w swoim referacie żali się na przesadne kształcenie techniczne i zaniedbywanie rozwoju walorów duszy wychowanka, jakimi są ideały humanistyczne. Ale czy walory duszy mają jakąkolwiek wartość w tej fali nienawiści, która zalewa młode pokolenie, a zwłaszcza dziatwę szkolną? My, Żydzi, nie rozpaczamy. Wierzymy w opatrznościowe kierowanie losami naszego narodu. Wierzymy także, że naród polski zdoła w końcu przezwyciężyć szał nienawiści, która wypływa, jak szumowiny, na sfermentowanym płynie. Ten szał jest nie tylko groźny dla nas, ale jest, jak powiedziałem wyżej, groźny dla Państwa. Schiller powiada: „Der Wahn ist kurz, die Reue ist lang” — szał jest krótki, ale skrucha trwa długo — i nie wiemy, co się w historii może okazać. Nie trzeba do tego szału, Panie Ministrze, dopuścić. Chcemy wierzyć w ostateczne zwycięstwo pierwiastków idealnych kultury polskiej. My, ofiary tego szału i barbarzyństwa, możemy tylko wierzyć i czekać. Wy, Wysoki Rządzie i Wysoka Izbo, możecie i powinniście w imię wyższych celów Państwo do tego doprowadzić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekKielak">Zarządzam 30-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 19 min. 55 do godz. 20 min. 35.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekMudryj">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Chojnacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PChojnacki">Wysoka Izbo! Po ciężkich i niewątpliwie bardzo dramatycznych przeżyciach szerokich warstw nauczycielstwa polskiego w ostatnich czasach zdawało się, że burza już minęła, że nauczyciel polski będzie mógł, mimo ciężkich warunków materialnych, zająć się spokojnie pracą w szkole. Mieliśmy prawo tak sądzić, tym bardziej że już na Komisji Budżetowej, a i dzisiaj p. Minister Oświaty był łaskaw stwierdzić, że. nowopowstały zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego Wysoki Rząd przyjmuje do wiadomości i że zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego nie będzie zajmował się polityką. Zdawało się, że to są dostateczne gwarancje, które powinny wpłynąć na uspokojenie umysłów. Lecz tak widocznie nie jest. Komuś zależy na tym, aby nadal wywoływać zamęt i niepokój wbrew nawoływaniom Naczelnego Wodza do spokoju i zgody, bo oto jesteśmy znowu świadkami ataków na nauczycielstwo tak w prasie, jak i z tej wysokiej trybuny. P. Tarnowska, opierając się na jednej tendencyjnej broszurze, atakuje nowego prezesa Z.N.P. p. Nowickiego, człowieka, który całe swoje życie poświęcił walce o szkołę polską, który był jednym z inicjatorów strajku szkolnego w b. zaborze rosyjskim w 1905 r. i jednym z założycieli Związku Nauczycielstwa Polskiego, który również niewątpliwie swoją pracą oświatową przyczynił się do podniesienia wśród szerokich warstw ludowych kultury i oświaty. Jeżeli Pan Hrabia tak interesuje się osobą p. prezesa Nowickiego i Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, to radziłbym mu, aby przeczytał książkę p.t. „Kartki z Dziejów Ruchu Nauczycielstwa w Polsce”, a wtedy może zmieniłby swoje zdanie i stwierdził, że p. Nowicki nie mniejszą, ale na pewno większą ma zasługę w pracy nad odzyskaniem niepodległości Polski niż Pan Hrabia.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PChojnacki">Słyszeliśmy tu również zarzut, że Związek Nauczycielstwa Polskiego przeciwstawia się wychowaniu chrześcijańskiemu w szkole. Chcę stwierdzić, że tak nie jest. Związek Nauczycielstwa Polskiego stał, stoi i będzie stał na stanowisku wychowania, opartego na etyce chrześcijańskiej. Smutne jest to, że ci, którzy atakują Związek Nauczycielstwa Polskiego, nie znają go z bezpośredniej jego pracy, a opierają się w swych wywodach jedynie na tendencyjnie pisanych broszurach i tendencyjnej prasie, a przecież nie ma nic łatwiejszego, jak zapoznać się ze Związkiem w jego bezpośredniej pracy, bo wystarczy pójść na ulicę Smulikowskiego, aby jego działalność poznać. Tych wszystkich Panów, a w szczególności p. Zaklikę zapraszam, ażeby przybył na ulicę Smulikowskiego i zapoznał się bliżej z działalnością Związku Nauczycielstwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PChojnacki">Prócz tych ataków, których jesteśmy obecnie świadkami, widzimy również ataki w prasie. Jaskrawym przykładem tych kłamliwych ataków na Związek Nauczycielstwa Polskiego są między innymi insynuacje „Falangi” i „Czasu” na przewodniczącego wydziału wydawniczego Związku Nauczycielstwa Polskiego, p. Stanisława Kwiatkowskiego, który zajmuje to stanowisko od marca 1937 r. Piszą, że p. Kwiatkowski nie uzna je na terenie czasopism dziecięcych momentów, dotyczących wojska, jako przykład podaje się, że nie zatwierdził kalendarza „Płomyka”, który uwzględniał elementy wojskowe. Jak jest w rzeczywistości, niech oceni Wysoka Izba. Mam tutaj ten kalendarz, zatwierdzony i wydrukowany przez p. Kwiatkowskiego, jako wydawnictwo Związku Nauczycielstwa Polskiego. Na tym kalendarzu widzimy żołnierzy stojących na straży granic Rzeczy pospolitej, widzimy samoloty, najnowsze okręty Rzeczypospolitej, obok tego spokojnie pracującego rolnika w polu i pracujące fabryki. Jest to piękny motyw do rozważań z dziećmi w szkole nad zagadnieniem obrony Państwa.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#PChojnacki">Widzą Szanowni Koledzy, jakie podstawy mają zarzuty, stawiane Związkowi Nauczycielstwa Polskiego. Jeżeli wezmę do ręki numer „Płomyka”, wydawanego również przez nauczycielstwo związkowe i właśnie nie przez kogo innego, tylko p. Kwiatkowskiego, numer wydany w maju 1937 r., a poświęcony wojsku i legionom, to widzimy tam szereg portretów zasłużonych wojskowych polskich, a na pierwszym miejscu Wskrzesiciela Polski, Marszałka Józefa Piłsudskiego, legiony w Kielcach, Marszałka Śmigłego Rydza w różnych sytuacjach na froncie, ułanów, generała Sosnkowskiego, poszczególne fragmenty walk I Brygady, generała Kasprzyckiego, generała Sławoja Składkowskiego w legionach, artylerię w marszu itd. Czy jest to antymilitarystyczna propaganda? Chyba odwrotnie. A tymczasem rzuca się oszczerstwami i stawia się bardzo ciężkie zarzuty p. Kwiatkowskiemu, który sam jest porucznikiem rezerwy i jako 16-letni ochotnik walczył w 1920 r. o niepodległą Polskę.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#PChojnacki">I na innych odcinkach ataku na Z.N.P. operuje się bezpodstawnymi, niezgodnymi z prawdą argumentami. Weźmy chociażby gospodarkę zarządu i kuratora. Sprawy te będą niewątpliwie zbadane i wyświetlone, kto był oszczędniejszym w gospodarowaniu groszem społecznym. Smutne jest tylko to, że szkody, które powstaną wskutek nieudolnej gospodarki, będzie musiał pokryć ze swej kieszeni ten marnie opłacany nauczyciel.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#PChojnacki">Kończąc, chcę stwierdzić jedno, że nauczycielstwo polskie wytrzyma wszelkie ataki, nie da się wyprowadzić z równowagi i będzie nadal z całym wysiłkiem pracowało nad podniesieniem kultury i potęgi Polski.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Bura.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PBura">Wysoki Sejmie! Jeżeli zabieram dziś głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to chcę dołączyć się do tych kolegów, którzy rozpatrują zagadnienie oświaty pod kątem obronności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#PBura">Wołyń, zamieszkały przez ludność mieszaną, wysunięty na kraj kresów wschodnich, zawsze bywa wystawiony na działalność różnego rodzaju haseł i idei, szkodliwych zarówno dla społeczeństwa ukraińskiego, jak i dla całości Państwa. Walkę z tymi hasłami uważa świadome społeczeństwo ukraińskie na Wołyniu za swoje najważniejsze zadanie. W walce tej społeczeństwo ukraińskie liczy w poważnej mierze na pomoc Wysokiego Rządu oraz społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#PBura">Wychodząc z założenia potrzeb obronności Państwa na tak ważnym punkcie, jakim jest Wołyń, koniecznym jest, żeby wspólny wysiłek dwóch bratnich narodów dla obrony przed odwiecznym wrogiem ze wschodu był oparty na współżyciu i współpracy, a podstawy współżycia muszą być oparte na naszych wspólnych tradycjach.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PBura">Żywo rysuje się w naszej pamięci obraz strasznego spustoszenia naszego dorobku przez czerwony najazd w r. 1920. Zmartwychwstająca, otoczona zewsząd wrogami Polska wolą Wodza Naczelnego w kwietniu r. 1920 nawiązuje tradycje braterstwa broni z narodem ukraińskim, również krwawo walczącym z hordą moskiewską.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#PBura">Wiara w słuszność wspólnie reprezentowanych idei, wspólnie przelania krew jednoczy ludzi różnych narodowości i wyznań, służy podstawą na przyszłość do nowych wspólnych czynów. W perspektywie dziejów historycznych widzimy cały szereg zwycięskich wspólnych walk z Moskwą, Tatarami, Turkami. Te wszystkie pobojowiska zjednały nam światową sławę przedmurza Europy.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#PBura">Wspólne groby i przelana krew najlepszych synów narodu polskiego i ukraińskiego na polach bitew „za naszą i waszą wolność” będzie zawsze niezaprzeczalnym potwierdzeniem braterstwa broni, silniejszym od wszystkich pisanych traktatów.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#PBura">Przed nami leży niepewne, mgliste jutro, nasza wspólna przyszłość, tak zależna od naszego dziś, od naszej wspólnej codziennej pracy.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#PBura">Zbrójmy się! Zwiększajmy swe siły moralne i fizyczne. A nie wiedząc ani dnia, ani godziny wybuchu walki musimy zawsze być na pogotowiu.</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#PBura">Ostatnie wiadomości z Moskwy nakazują nam czuwać. Widmo bliskiej walki zmusza nas do mobilizowania siły naszego ducha i ciała.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#PBura">Koniecznym jest pamiętać o tej dawnej i tej świeżej, a tak sławnej tradycji przeszłości; unikając błędów, uzbrojeni silną wiarą w zwycięstwo, patrzymy śmiało w naszą przyszłość, pamiętając słowa Wielkiego Marszałka, „że tylko bliski sojusz Wolnej Polski z Wolną Ukrainą może zapewnić spokój na wschodzie i rozwój dwóch bratnich narodów”. Staje się jasnym, że dozbrojenie fizyczne musi iść w parze i w pełnej harmonii z dozbrojeniem moralnym. Dysonanse w tej tak ważne j pracy są niedopuszczalne i muszą być natychmiast usunięte. A jednak, jeżeli bliżej przyjrzymy się tej pracy na Wołyniu, to z przykrością stwierdzimy szereg faktów i zjawisk z dziedziny dozbrajania moralnego, świadczących raczej o rozpraszaniu i osłabianiu tych sił.</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#PBura">Dzisiejsze oświadczenie p. Ministra, dotyczące zasad wychowania szerokich mas ludności, daj Boże, żeby jak najprędzej działało na Wołyniu. Nie chcę ani na chwilę przypuszczać, że tendencje i nastawienie prac omawianego dzisiaj resortu zmierzają w kierunku denacjonalizacji ludności ukraińskiej na Wołyniu, bo na to szkoda i czasu i środków. Gorzkie i długotrwałe doświadczenie sąsiadów ze wschodu i zachodu na naszym i Waszym narodowym organizmie dobitnie nas o tym przekonywuje. Tylko rozhukany pewien odłam polityczny narodu polskiego w unison z moskalem od czasu do czasu wrzeszczy, że ich (Ukraińców) „nie było, niet i nie budiet”. Ale czasem trzeba stwierdzić i obserwować zjawiska w prasie i w terenie, świadczące o pewnej niejasności, o pewnym niedocenianiu ważkości i doniosłości dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#PBura">„Polska Zbrojna” w numerze 21 z dnia 21 stycznia rb. w artykule Stanisława Wojtkiewicza „Prawo Wołynia do polskości” pisze:</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#PBura">„okazuje się wówczas, jak wiele mrówczej i systematycznej roboty wykonano dzięki osadnictwu wojskowemu na terenie rolniczym i organizacyjno-handlowym, jak wspaniale zaznaczył się olbrzymi kulturalny i polonizujący wpływ K.O.P-u”… Zgadzam się z pierwszym twierdzeniem, z pracą osadnictwa, znam tę pracę z bliska, natomiast nie rozumiem polonizacyjnych praktyk K.O.P-u.</u>
          <u xml:id="u-62.13" who="#PBura">Sprawa nawracania na wiarę ojców i polskość mieszkańców wsi Hryńki i okolic w krzemienieckim powiecie na Wołyniu dobitnie świadczy, że podobne zjawiska absolutnie nie przyczyniają się do zwiększenia naszych wspólnych odpornych sił tak moralnych jak i fizycznych.</u>
          <u xml:id="u-62.14" who="#PBura">Przechodząc do omówienia spraw, tyczących się powszechnego szkolnictwa, muszę z przyjemnością stwierdzić nadzwyczajny wysiłek na tym odcinku pracy w kierunku zwiększenia etatów i Budowy nowych szkół wspólnie przez Rząd i społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-62.15" who="#PBura">Dobrze wszyscy wiemy, że po wschodnim zaborcy odziedziczyliśmy teren pod względem oświaty rozpaczliwie zianie dbamy i nie ma w tym nic dziwnego, że jeszcze dziś w zestawieniu ogólnopolskim w realizacji obowiązku szkolnego Wołyń zajmuje ostatnie miejsce. Poza szkołą znajduje się około 100.000 dzieci, w szkole uczy się ponad 300.000, przed wojną na tym samym terenie do szkół uczęszczało zaledwie około 20.000. Co do analfabetyzmu wśród dorosłych Wołyń również zajmuje jedno z pierwszych miejsc. Z powyższego widzimy, jak wielka i żmudna praca na polu oświatowym, na polu dozbrajania moralnego obywatela czeka na zorganizowany wysiłek Rządu i społeczeństwa bez różnicy narodowości i wiary, ażeby usunąć, jak powiedział p. referent, „niewolę myślenia, za którą idzie anarchizm działań”.</u>
          <u xml:id="u-62.16" who="#PBura">W tym miejscu muszę stwierdzić szereg posunięć administracji szkolnej, źle wpływających na normalny bieg prac, związanych bezpośrednio z oświatą powszechną i pośrednio z oświatą szerokich mas Wołynia w ogóle.</u>
          <u xml:id="u-62.17" who="#PBura">Do takich hamujących zjawisk zaliczam bezpodstawne zwalnianie i przenoszenie w głąb kraju doświadczonych i dostosowanych do terenu i do pracy nauczycieli narodowości ukraińskiej. Przeznaczanie setkami na Wołyń nauczycieli młodych, niedostosowanych do terenu i pracy z innych, daleko odległych od Wołynia dzielnic Państwa, przeważnie z nastawieniem walki ze wszystkim, co nie polskie, powoduje, iż powstają między dziećmi a nauczycielem nieporozumienia. Nauczyciel wpada w konflikt z rodzicami, skutkiem tego zaniedbuje wychowanie dzieci i obniża się autorytet nauczyciela, bez którego nauczyciel źle wygląda jako wychowawca, a jeszcze gorzej jako pracownik społeczny wśród dorosłych. I nic dziwnego, że ponad 60% nauczycieli na Wołyniu trudno uważać za nauczycieli społeczników. Ze względu na specyficzne położenie, i stan Wołynia podobne zjawiska nie powinny mieć miejsca.</u>
          <u xml:id="u-62.18" who="#PBura">Koniecznym jest, żeby młodych nauczycieli dobierać spośród miejscowej ludności tak polskiej jak i ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-62.19" who="#PBura">Nauczyciel, znający psychikę narodu, jego upodobania i tradycje, lekko może stworzyć na zasadach sprawiedliwości społecznej taki typ szkoły, który będzie dostosowany do istotnych potrzeb rozwoju kultury narodu polskiego i ukraińskiego. W tej szkole zamiast walk narodowościowych zjawi się na pierwszym planie moment wzajemnego poszanowania w rozumieniu potrzeb łączenia wszystkich wysiłków dla zapewnienia dobrobytu i powagi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-62.20" who="#PBura">Uważam, że czas najwyższy, aby skończyć z osławioną ustawą lex Grabski. Eksperymenty przeprowadzane na podstawie tej ustawy na naszym narodowym organizmie przynoszą nieobliczalne straty moralne, godzi to w powagę władzy szkolnej i obniża autorytet samej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-62.21" who="#PBura">Rozumiem uczciwe stosowanie utrakwizmu w miejscowości mieszanej, natomiast nie rozumiem stosowania utrakwizmu w miejscowości i szkole, gdzie nie ma ani jednego dziecka polskiego, a takich ośrodków mamy dużo.</u>
          <u xml:id="u-62.22" who="#PBura">Również nauczanie języka ukraińskiego przez nauczycieli, nie znających zupełnie tego języka, stwarza u dziatwy, jak i u dorosłych poczucie głębokiego poniżenia i upośledzenia narodowego.</u>
          <u xml:id="u-62.23" who="#PBura">Nie rozumiem również upartego stosowania na Wołyniu terminu, określającego mowę i narodowość. „ruski” zamiast „ukraiński”: termin ten dla Wołynia nie znany i przeciętny Wołynia k nie odróżnia go od terminu „rosyjski”.</u>
          <u xml:id="u-62.24" who="#PBura">Brak odpowiednich podręczników w języku ukraińskim w szkole powszechnej i średniej stwarza często położenie bez wyjścia, rokrocznie mówi się o tym bezskutecznie.</u>
          <u xml:id="u-62.25" who="#PBura">Stwierdzamy również w administracji szkolnej brak osób, znających mowę, kulturę i tradycję ukraińską, a to uniemożliwia należyta kontrolę szkół średnich i powszechnych, gdzie wykłada się tą mową.</u>
          <u xml:id="u-62.26" who="#PBura">Brak ukraińskich książek i potrzebne i lektury w bibliotekach szkolnych sprawia, że dziatwa sama poza szkołą zaczyna uzupełniać te braki i często do ich rąk trafiają książki bardzo a bardzo niepożądane i szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-62.27" who="#PBura">W szkolnie wie średnim również mamy szereg niedomagań. Dotychczas na Wołyniu nie ma ani jednej państwowej szkoły z ukraińskim językiem nauczania, a nauczanie języka ukraińskiego w państwowych szkołach średnich nie stoi na należytej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-62.28" who="#PBura">Koniecznym jest otwarcie na Wołyniu pedagogicznego liceum z ukraińskim językiem nauczania, zatrudnienie w szkolnictwie średnim ukraińskich absolwentów wyższych szkół. Przyjmowanie na wyższe studia i udzielanie stypendiów młodzieży ukraińskiej w ciągu ostatnich dwóch lat siało się niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-62.29" who="#PBura">Z powodu ograniczonego czasu nie mogę wyświetlić Wysokiej Izbie stanu szkolnictwa zawodowego i rolniczego. Stan i ilość tych szkół zupełnie nie odpowiada istotnym potrzebom Wołynia.</u>
          <u xml:id="u-62.30" who="#PBura">Moment ukraiński w tych szkołach, gdzie przeważnie uczy się młodzież ukraińska, szczególnie. jeżeli chodzi o niższe szkoły rolnicze i rzemieślnicze, zupełnie nie istnieje i to fatalnie odbija się na skutkach tak postawionej sprawy. Na potwierdzenie kilka słów z oficjalnego sprawozdania kuratorium łuckiego za rok 1936: „W odniesieniu do szkół rolniczych należy zaznaczyć, że frekwencja w tych szkołach podniosła się pod względem ilościowym, natomiast pod względem jakościowym młodzież nie zawsze jest odpowiednim materiałem do przyszłej pracy terenowej”. Kończąc zwracam się z gorącym apelem do Pana Ministra, ażeby zwrócił uwagę na nienormalne zjawiska na polu oświaty na Wołyniu i proszę o uwzględnienie. naszych słusznych postulatów, ażebyśmy, ludność Wołynia, mogli dorównać w zbrojeniu moralnym i fizycznym innym dzielnicom Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#WicemarszałekMudryj">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Świętosławski: Wysoka Izbo! Na szereg przemówień, które zawierały pewne dezyderaty lub wymagały wyjaśnienia w sprawach lokalnych lub poświęcone były tym lub innym zagadnieniom oświatowym, odpowiadać nie będę. Zaznaczam tylko, że tak jak w roku zeszłym polecę zebrać te wszystkie przemówienia i starannie opracować w Ministerstwie, aby każdy dezyderat możliwy do zrealizowania był załatwiony pozytywnie. Natomiast chcę odpowiedzieć słów kilka na te zarzuty, które były wyraźnie skierowanie przeciwko mnie. Chcę zacząć od przemówienia księdza posła Lubelskiego. Mam wrażenie, że to, co powiedziałem na Komisji Oświatowej, aż nadto wyraźnie określa, w jakim stanie znajdują się obecnie sprawy załatwiane przeze mnie i przez Em. Ks. Kardynała Hlonda.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#WicemarszałekMudryj">Aby usunąć wszelkie wątpliwości odczytam tę część mego przemówienia: „Prace resortowe dotyczące wyznań prowadzone były szczególnie intensywnie. Już w roku zeszłym wspomniałem w komisji, że rokowania, prowadzone przez Jego Eminencję Kardynała Hlonda jako przedstawiciela stolicy Apostolskiej oraz przeze mnie z ramienia Rządu w zakresie niektórych spraw, których uregulowanie przewidywał konkordat w postaci oddzielnego układu, są obecnie daleko posunięte. Znajdują się one w stanie finalizowania, przy tym obie strony przyszły do wniosku, że ukończenie, prac zależeć będzie raczej od strony technicznej. Ten stan rzeczy umożliwił wymianę not dyplomatycznych między Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Nuncjuszem Arcybiskupem Cortesim, które ustaliły, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby Rząd przystąpił do ustawowego załatwienia przewłaszczenia, ziem pounickich, które rozparcelowana pomiędzy osadników. Ze swej strony mogę oświadczyć, że dokładam i będę dokładać wszelkich starań, aby sprawy te ukończyć w czasie najkrótszym” Nie chciałbym, aby Wysoka Izba pod wpływem przemówienia ks. posła Lubelskiego miała jakiekolwiek bądź wątpliwości, że istotnie znajdujemy się w ostatecznym stadium załatwienia sprawy.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#WicemarszałekMudryj">Chciałbym również zwrócić się do pp. posłów Tarnowskiego i Hoppego w sprawie ich uwag krytycznych i zarzutów, skierowanych przeciwko mnie.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#WicemarszałekMudryj">P. Tarnowski wspomniał, że różne moje przemówienia i oświadczenia zadowalają go, jednakże oświadczył, że ustosunkowuje się do mej działalności negatywnie, chociażby ze względu na tolerowanie dra Spasowskiego w Pedagogium Nauczycielskim. Takie argumenty nikogo przekonać nie mogą, wszak dr Spasowski od 8 lat nie jest zatrudniony w owym Pedagogium.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#komentarz">(Głos: Wziął to ze starej broszury.)</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#WicemarszałekMudryj">Dziwnym mi się również wydaje, jeżeli słyszę z ust p. posła Hoppego wyrzut, że opracowaliśmy na posiedzenie Rady Oświecenia szczegółową statystykę, obrazującą w jaki sposób oświatę realizujemy na różnych odcinkach. Nadmienił, że to jest tylko buchalteria i statystyka. Oczywiście praca nasza opiera się na szczegółowych danych statystycznych, ale właśnie statystyka taka jest niezbędna. Byłoby rzeczą bardzo szkodliwą, gdyby resort oświaty statystyką tą się nie zajmował. Na przykład w tej Izbie mogłem podać do wiadomości, że za kilka lat liczba młodzieży w wieku 19–22 wzrośnie o 60 do 70%, będzie też wołać o pracę. Gdybyśmy tej statystyki nie prowadzili nie tylko w Ministerstwie Oświaty, ale także w Urzędzie Statystycznym, gdybyśmy chcieli iść na oślep, moglibyśmy popełnić błędy nie do darowania. Zapytuję, czy w ten sposób można prowadzić jakikolwiek resort? Bez szczegółowych danych statystycznych żadne państwo nic mogłoby prowadzić resortu oświaty. Zdaje mi się, że jest rzeczą dobrą, jeżeli się ją prowadzi, i ogłasza publicznie do użytku Rady Oświecenia Publicznego, gdzie może się odbyć dyskusja. Materiały te właśnie rozsyłam członkom Izb ustawodawczych w takim terminie, żeby Panowie Posłowie i Senatorowie zawczasu zapoznali się ze sprawami mego resortu i mogli w Sejmie i Senacie zabierać głos na podstawie materiałów szczegółowo opracowanych. Uważam, że zarzut ten wymierzony jest przeciwko mnie niesłusznie. Właśnie dlatego, że sprawy oświatowe w szczegółowym opracowaniu przedstawiłem na Radzie Oświecenia i na Komisji Budżetowej Sejmu, mogłem dziś poruszyć na plenum zagadnienia bardziej podstawowe i ogólne. Mam wrażenie, że te rzeczy, które przedstawiłem obecnie, są dostatecznie jasne i przejrzyste. Oświadczam, że program ten chcę realizować z całą konsekwencją. Z przemówienia mego wynika bardzo wyraźnie, że ze szkoły staram się usunąć politykę wszelkimi dostępnymi mi środkami. Chcę, aby polityka, a zwłaszcza demagogia była zupełnie wykreślona tam, gdzie jest napis: szkoła. Oczywiście te same zasady muszą być stosowane i do uniwersytetów ludowych. W uniwersytetach ludowych musi być apolityczne kształcenie młodzieży, powinny być również unikane wszystkie momenty, które by mogły pracę pedagogiczną zakłócać. To samo dotyczy również oczywiście spraw religijnych. Tam, gdzie są jakieś niedokładności, trzeba je zwalczać, usuwać.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#WicemarszałekMudryj">Ksiądz poseł Wołkow wspomniał z niepokojem, że sprawy prawosławia nie są jeszcze załatwione. W sprawie tej oświadczyłem na Komisji Oświatowej, co następuje: „Co się tyczy spraw prawosławnych z; zadowoleniem muszę stwierdzić, że po siedmioletniej intensywnej pracy zbliżyliśmy się w tej chwili do ostatecznego uregulowania stosunku prawnego Kościoła prawosławnego w Polsce, a w związku z tym i do zwołania Soboru Generalnego zapowiedzianego orędziem Pana Prezydenta”.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#WicemarszałekMudryj">Mani wrażenie, że oświadczenie jest dostatecznie wyraźne i ks. p. Wołkow nie ma powodu do niepokoju.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#WicemarszałekMudryj">Chciałbym słów parę odpowiedzieć także na liczby statystyczne, przedstawione przez p. posła Wełykanowicza. Posiadam materiały dość szczegółowe w tej sprawie i mogę oświadczyć, że przytoczone przez p. Posła liczby są niedokładne i powiększone. Twierdzenie, że jest około 3.000 nauczycieli narodowości ukraińskiej bez pracy, jest olbrzymią przesadą.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#komentarz">(P. Wełykanowicz: Liczby te podał naczelnik kuratorium lwowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-63.11" who="#WicemarszałekMudryj">Na zakończenie chciałbym poruszyć parę spraw ogólnych. W przemówieniu moim na plenum i w Komisji Oświatowej unikałem wszelkiego optymizmu. Jednakże, jeżeli rzucimy okiem wstecz na drogę, którą przebyliśmy wspólnie w ciągu tych dwóch lat, to nie sposób nie dostrzec, że w dziedzinie oświaty posunęliśmy się poważnie naprzód. Przecież jesteśmy przed ostatecznym zlikwidowaniem bezrobocia. Powołamy we wrześniu nowy zastęp nauczycieli, którzy łącznie z powołanymi w dwóch latach poprzednich stanowią armię 10.000 jednostek. Jest to na stosunki nasze postęp olbrzymi. W zakresie szkolnictwa akademickiego obsadziliśmy sto kilkanaście katedr. Powiększyliśmy znacznie liczbę młodzieży uczącej się w szkołach średnich ogólnokształcących, zawodowych i dokształcających. Słyszymy często głosy, że liczba młodzieży w szkołach zawodowych jest wciąż niedostateczna. Zgodzę się z tym, nie chcę jednak, aby Panowie pozostawali pod wrażeniem, że w tej dziedzinie jesteśmy w tyle w porównaniu z innymi krajami. Otóż w istocie tak nie jest. W szeregu krajów szkolnictwo zawodowe w swym rozwoju niezbyt odbiega od stanu szkół zawodowych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-63.12" who="#WicemarszałekMudryj">Dzisiejsze posiedzenie Sejmu było generalnym przeglądem resortu oświaty i wszystkich zagadnień. Nie wypadł on znów tak pesymistycznie, zwłaszcza jeśli się go porówna ze stanem sprzed dwu lat, (zwracając się w stronę p. Tarnowskiego) bo nie trzy lata, Panie Pośle, jestem ministrem, tylko 2 lata i 2 miesiące; okres ten czasu jednak wyda je mi się okresem dwudziestoletnim.</u>
          <u xml:id="u-63.13" who="#komentarz">(Wesołość. Głosy: Nie widać tego.)</u>
          <u xml:id="u-63.14" who="#WicemarszałekMudryj">Tak więc ogarniając rzutem oka całość, możemy dojść do przeświadczenia, że aczkolwiek stopniowo, zbliżamy się wszakże do coraz to lepszego stanu oświaty w Polsce. Na istotne jednak polepszenie trzeba będzie czekać jeszcze lat kilka. Wspomniałem bowiem dziś, że jeżeli chodzi a naukę i sztukę, nie dźwignęliśmy się jeszcze z dna kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-63.15" who="#WicemarszałekMudryj">Zakończę krótko życzeniem: Daj Boże, aby Panowie w roku przyszłym mogli stwierdzić dalsze polepszenie się stanu oświaty i rozwoju nauki i sztuki.</u>
          <u xml:id="u-63.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-63.17" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Kończymy dzisiejszą pracę prowadzoną w warunkach dość ciężkich, bo dzień za dniem przerabiamy coraz to inny budżet, wczoraj dwa budżety, jesteśmy na ogół wyczerpani i zapewne Koledzy by chcieli, aby referent nie przemawiał. Jeżeli jednak zabieram głos, to nie jako referent, ale jako poseł korzystam z tego miejsca, ażeby przemówić zupełnie indywidualnie, poruszając niektóre — zresztą trzy tylko zagadnienia. Szereg bowiem spraw, dotyczących prac resortu oświaty, wyjaśnił p. Minister. Ze swej strony pragnę jedynie dotknąć ustosunkowania się nas, jako posłów, do pewnych zagadnień, które czy to Rząd, czy Ministerstwo Oświaty ma ustalić. My bowiem wypowiadamy się, ale nie ustalamy. Pracujemy w tej formie, że bezpośrednio nie możemy ustalać tego lub innego działania władz wykonawczych. Pewne jedynie ogólne linie tego działania możemy stwierdzać, z różnych stanowisk zresztą do nich podchodząc.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PPochmarski">Co do Związku Nauczycielstwa Polskiego była cicha treuga Dei, by o tej sprawie nie mówić, niestety przerwał ją p. Tarnowski jako młody polityk.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#komentarz">(P. Tarnawski: Nie wiedziałem o tym.)</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#PPochmarski">Była wyraźnie w tym kierunku określona tendencja w moim referacie i w sprawozdaniu drukowanym, bo uważam, że skoro sprawa weszła na drogę pacyfikacji, to gdzie jak gdzie, ale właśnie na terenie szkoły musi nastąpić atmosfera spokoju, porozumienia i pojednania. Stamtąd przecież nurt tych dzisiaj tak potrzebnych idei i nastrojów ma spłynąć na młode pokolenie. Ci zatem, którzy dalej podniecają atmosferę z jednej czy z drugiej strony, źle się przysługują sprawie szkoły i wychowania młodzieży. Ale idzie o co innego. Panowie mają trochę racji, boi Panowie właściwie nie atakują Związku Nauczycielstwa Polskiego, Panowie właściwie atakują pośrednio Rząd. Tak jest. Mówmy otwarcie. Ja postawię kropkę nad „i”. Panowie atakują Rząd, mówiąc, że jeżeli Rząd powiedział, że to a to jest niedobre w Związku Nauczycielstwa Polskiego, a teraz nagle zgodził się na nowy zarząd, prawie ten sam, co dawny, to coś jest nie w porządku. Możliwe, możliwe. Należę do tych, którzy — a mówię nie jako referent — byli przekonani, że zbyt gorąco było złożone tamto oświadczenie w imieniu Rządu o Związku Nauczycielstwa Polskiego. I dlatego Rząd ma prawo, ma obowiązek nawet skorygować swoje stanowisko w tej czy innej formie — nie musi zaraz dosłownie odwoływać. Po rozpatrzeniu wszystkich momentów i elementów całej sprawy Rząd uznał wolę zbiorową zrzeszonych nauczycieli w Z. N. P. i dobrze uczynił; uznał wolę zbiorową i zaakceptował wybrany zarząd, chociaż właściwie skład bardzo mało się zmienił. Tym samym skorygował swoje stanowisko. Tak się na to» zapatruję jako polityk.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#komentarz">(Głosi Jako polityk!)</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#PPochmarski">Tak jest. Na to trzeba patrzeć pod kątem politycznym. Bo skoro żaden z członków zarządu nie został zaaresztowany za komunizm, nawet nie oskarżony, co więcej, wszyscy wrócili do szkół i uczą — widocznie nie są takimi komunistami ani takimi rozsadnikami komunizmu. Nie są szkodnikami w wychowaniu, skoro uczą dalej.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#komentarz">(Głos: Byli.)</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#PPochmarski">Byli? I tak nagle się zmienili? Czyż można mieć zaufanie, do nauczycieli - komunistów i posyłać ich nazajutrz z powrotem do szkoły — nie wierzę w to. Sprawa wyrosła z tej całej atmosfery, powstałej dokoła „Płomyka”. Z tego jednego czy dwóch numerów zrobiono atak na piękne, zasłużone wydawnictwo. Jedna pomyłka — to się zdarza. Czy nie ma takiej instytucji w Polsce, w której by się nie zdarzały pomyłki? Przecież ludzie błądzą. Jeśli redaktor „Płomyka” został Usunięty, cóż więcej redakcja miała zrobić? A że potem Związek przegrał proces, to mu oczywiście zrobiło złą opinię. Wytworzyła się taka czy inna sytuacja, takie czy inne momenty, o, których nie będę mówił, dość, że wyrok taki zapadł. Dziś, jeżeli my dalej jako posłowie, jako przedstawiciele społeczeństwa, będziemy podniecali te nastroje i dalej: będziemy obciążali nauczycielstwo tymi zarzutami…</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#komentarz">(Głos: Nikt nie obciążał nauczycielstwa, jako całości.)</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#PPochmarski">50 tysięcy nauczycieli w tym Związku jest zrzeszonych, wybrali oni, delegatów do Krakowa, a ci jednomyślnie wybrali nowy zarząd. To jest wola zbiorowa. Może ona się nie podobać. Sądzę jednak, że to są na pewno dobrzy patrioci, zasłużeni w ruchu niepodległościowym, odznaczeni krzyżami Virtutii Militari i Niepodległości, wśród nich jest 15.000 oficerów rezerwy, w każdej chwili zdolnych do walki. Ciężką zaś swoją pracę zawodową rozpoczynają od uposażenia 130 zł miesięcznie (brutto, a na rękę jeszcze mniej), dopiero po 18 latach mogą dostać uposażenie VII grupy. Proszę popracować w tych ciężkich warunkach. Lepiej było nie ruszać tych spraw. Jestem tu z całym szacunkiem specjalnie dla ks. prof. Lubelskiego, który wyczuł tę treuga Dei i tej sprawy nie poruszył.</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#PPochmarski">Teraz sprawa druga, sprawa także wojownicza, tego pójścia na wieś z Oświatą. Kto ma iść i co ma czynić, skoro — jak się określa dzisiaj — 3 miliony w wieku od 14 do 21 lat jest nieobjętych nauką dalszą ani dokształceniem? A przecież to jest olbrzymia masa, do której trzeba pójść z jakąś formą oświaty! Jak światełka na tym ciemnym niebie migoce tam, pracuje tych kilkanaście uniwersytetów ludowych, małe ognie pozapalane w tej wielkiej naszej ojczyźnie i o te kilkanaście uniwersytetów taka walka zawrzała, że ten czy tamten wyskoczył z formy, że tu lub tam ktoś coś powiedział. To są jednostki, jednostki takie czy inne wszędzie się znajdą, jakieś powiedzenie może być drastyczne i my zawsze możemy o to zaatakować jednostkę czy instytucję.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#PPochmarski">Proszę Panów! Uniwersytety ludowe — i p. poseł Tarnowski to przyznał, muszę z uznaniem podkreślić — mają swoją ważną pozycję, są potrzebne. Zapewne muszą one mieć program. Tak, ale przechodzą swój okres pierwszy. Przemawiał między innymi poseł Gortat, słuchacz jednego z tych uniwersytetów ludowych. W prostych, skromnych, a szczerych, duchem obywatelskim owianych słowach, powiedział, czym dla niego był i czym dla ludu jest ten uniwersytet. Ja niedawno miałem w ręku materiał biograficzny, zebrany na podstawie ankiety z całej Polski przez Państwowy Instytut Kultury Wsi, między innymi także spośród słuchaczów tego „strasznego” Solarza. Jedna ze słuchaczek, biedota wiejska, służąca w jakimś dworze dziewczyna, chciała się uczyć, ale nie miała za co się dalej kształcić i wreszcie dzięki pomocy organizacji pojechała do tego Solarza, do tej Gaci Przeworskiej, gdzie przebyła na kursie kilka, miesięcy. Przedtem książek żadnych nie czytała, tylko dosłownie „Piasta” i inne jakieś pisma ludowe. Potem zaczęła ze swej skromnej płacy składać pieniądze; kupuje Sienkiewicza, Żeromskiego, Orkana, kupiła także książkę pod tytułem „Higiena wiejskiej dziewczyny”, no i bardzo groźną książkę, bo „Historię Chłopów” Świętochowskiego. Ale nie kupiła manifestu komunistycznego, żadnej wywrotowej książki. Na pytanie w ankiecie, czy lud dojrzał do objęcia władzy w Polsce, odpowiada: „Nie, nie wszystek”, a na pytanie, „czy naród polski związał się z katolickim Kościołem na zawsze i dlatego Kościół katolicki winien być otoczony należytą czcią” — pisze: „Tak sądzę, zgadzam się z tym”. Tak pisze dziewczyna, która przeszła przez uniwersytet ludowy u Solarza.</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#PPochmarski">A oto inny kursista. Mam tu całą jego relację, kto to jest: działacz ludowy, peowiak, ale piastowiec, który się uważał za wybitnego polityka i jako ten polityk z pewnym już światopoglądem poszedł do Solarza. Przedtem domu inie pilnował, ciągle politykował, gospodarstwo zaniedbywał. I oto wraca po jakimś okresie czasu i taki światopogląd jest tego Wojtka P. „Tymczasem życie na uniwersytecie — opowiada — płynęło mi błogo. Chrzestni — bo tak tam Solarzów nazywają — wykładami mnie porywali. Chrzestny szczególnie, prowadząc wykłady o kulturze ludowej, ruchu ludowym i przestworzach. Chłop powinien dbać o godność swoją, że równy jest ze wszystkimi ludźmi na świecie. Człowiek powinien czynić dobrze, bo to jest jego posłannictwo. Chrzestna wykładała o rodzinie, szarpali serce i duszę. Na razie buntowałem się żyć według wskazali ich, bo byłby człowiek mazgajem. Dopiero w domu poczułem, jak dalece uszlachetnili mą duszę. Stałem się lepszy, uregulowałem współżycie w rodzinie, żona zadowolona po powrocie. Ja, dawniej taki ogromny pesymista, poczułem się zadowolony i szczęśliwy. Po powrocie do życia politycznego nie wróciłem, ponieważ przyjąłem zasadę, że najpierw w domu urządzić się i być w porządku. I nie krzykiem nawoływać do dobra, ale przykładem służyć. Przede wszystkim o podniesieniu gospodarstwa myśleć, potem wsi, gminy i Państwa”. A potem tak kończy: „Dziś gospodarstwa bym za nic nie oddał, z. nikim bym się nie pomieniał. Dobrze mi jest i szczęśliwym, żem chłopem”. To jest ważne, bo proszę Panów, wiadomo dobrze, że ta młodzież wiejska, którą idzie do miasta, do szkoły średniej i wyższej, ona się na ogół, jak to się określa teraz, „wysiedzą”, ona nie chętnie chce wracać na wieś, ale ta młodzież, która kształci się na wsi w uniwersytetach ludowych, to jest ta przyszła inteligencja ludowa, która na wsi przecież będzie. I kończy swe wyznanie tymi słowami: „Stawiam sobie pytanie, za co kler i endecja rzucają paszkwile na Solarzy. Solarze nie są wyznawcami tej czy innej doktryny”. Panowie powinni pójść do dyr. Chałasińskiego i poprosić go o zbiór ankietowych biografij, to przekonaliby się, że na tysiące odpowiedzi zdeklarowało się ateistami tylko jeden czy dwóch. Trochę tam jest takich, co z klerem walczą, ale w tej formie jak i tu. To nie jest groźne. W ogóle nie jest groźna oświata, oświata, która duszę chce ulepszyć, która na swój sposób różnymi drogami do Boga zbliża! Bo drogi do Boga wiodące mogą być różne, nie tylko te siłą narzucone, różne są drogi wiodące do Boga i ci, którzy pracują na tej niwie, dobrze o tym wiedzą. Dlatego mi się wydaje, że to pojednanie, które powinno nastąpić na wsi między duchowieństwem a nauczycielstwem — tymi świecznikami kultury, jest bardzo ważne i dla sprawy oświaty, która nas zbliża i do Polski i do Boga.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#PPochmarski">Pozostaje jeszcze jedna sprawa, którą poruszył w sposób bardzo ciekawy i głęboki p. Hoppe. Miał on na swój sposób, ze swego punktu widzenia rację, mówiąc o pewnych grupach młodzieży, które idą naprzód, chcą w sposób stanowczy, krokiem żołnierskim załatwić pewne rzeczy w Polsce, tworząc nowe światopoglądy, których szlachetne głowy profesorów zrozumieć nie mogą, i stąd są konflikty. Może i tak być. I nas szlachetne głowy profesorów nie mogły zrozumieć, gdyśmy legiony tworzyli, ale oni has wychowywali i my ich cenimy i z miłością wspominamy za to, co w nas obudzili. Dziś widzimy, że nasz konflikt z nimi był bardzo pozorny. Mam przekonanie, że i konflikty dzisiejsze między starszym a młodszym pokoleniem nie są tak głębokie, jak na zewnątrz wyglądają, jak są przez pewne grupy, przez pewne koła polityczne po prostu rozdmuchiwane.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#PPochmarski">Ale, proszę Panów, jak powiedziałem przed chwilą, zarzuty, zwracane w stronę p. Ministra specjalnie, że p. Minister jest za miękki, że nie jest jednolity w swoich poczynaniach, są przez to błędne, że nie może być minister jednolity w swoim postępowaniu, kiedy rząd nie jest jednolity, rząd nie może być jednolity w swoim postępowaniu, kiedy Polska nie jest jednolita, kiedy świat cały nie jest w tej chwili jednolity.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#PPochmarski">Celem mego referatu m. in. nie było nic innego, tylko uprzytomnić to, że istotnie przeżywamy straszliwe, jakiego w dziejach nie było, może tylko na przełomie starożytności do średniowiecza, rozdroże i to rozdroże nie tylko pod tym względem, czy ma być demokracja, czy totalizm, co jest zagadnieniem bardzo ważnym, ale najważniejsze, jaki ma być człowiek, czy ma być materialistą, czy na nowo wrócić ma do źródeł duchowych idealizmu. Przypominałem, gdzie myśmy byli, z jakich założeń wyszliśmy, gdyśmy szli na wojenkę Ojczyźnie służyć. I tam może znaleźć się to młode pokolenie dzisiejsze, które może weszło na zbyt realistyczne tory, wszystko jedno, jakie one są, ono waha się dziś, szuka, ale ono musi wrócić do tych samych źródeł idealizmu, z których i myśmy wyszli. My, Polacy — sądzę — musimy wrócić do najbardziej cennego naszego instynktu, do poczucia wolności, co za szczególnie ważne uważał także Józef Piłsudski, jak niedawno to ze wspomnień Marszałka przypomniano. Naturalnie, wolność nie może przejść w przerost, w anarchię, ho w Konstytucji kwietniowej ta rzecz jest unormowana, ujęta w pewien system równowagi między wolnością człowieka, a dyscypliną państwową. Pogodzenie tych dwóch rzeczy, to jest kapitalne zagadnienie państwowości polskiej. Ale tej wolności niszczyć nie można, na jedno kopyto wszystkich ludzi nie przerobisz. Cóż z tego, że p. Hoppe, reprezentujący tę lub inną grupę młodzieży, mówi jedno, gdy inna grupa będzie mówiła co innego, a inna jeszcze co innego. Będzie je można wszystkie związać tylko od góry jakimiś wspólnymi, wielkimi celami, jakimiś nadrzędnymi ideałami, określającymi odpowiednio wszystkie prace i poczynania i wolność poszczególnych grup i obywateli. Na jedno kopyto jednak wszystkich ludzi nie przerobisz. Tego nie zrobią na pewno ani Niemcy, ani Włosi, ani bolszewicy. Jak oni tam w Rosji przerabiają ludzi na jedno kopyto, wiemy dobrze, ale my takich metod nigdy nie chcemy u nas. I kto zna Niemcy, kto tam był, wie także, jak ta sprawa wygląda istotnie, a nie wiadomo, jak to tam będzie później.</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#PPochmarski">Zdaje mi się, że zagadnieniem oświaty, naszych prac kulturalnych, naszych poczynań społecznych jest nie co innego, jak tylko wypracowywanie w duszy polskiej tak starszego jak i młodego pokolenia pewnej wspólnej polskiej prawdy, wypracowywanie nowej polskiej koncepcji, w imię naszej racji narodowo-państwowej, koncepcji odmiennej, która się przeciwstawi z lewej czy z prawej podszeptom, imponującym swoją rzekomą, taką czy inną potęgą. Niech oni sobie rosną w potęgę, życzymy im tego, a my rośnijmy na naszych własnych podstawach. I sądzę, że jeżeli jakieś różnice zarysowują się między nami, to znacznie lepiej szczerze się wypowiedzieć. Różnice mogą być, ale po to są wypowiadane, żeby jednak pewne wspólnoty, pewne nadrzędne wartości wspólnie wypracowywać i z nas przenosić w teren życia naszego społecznego.</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#PPochmarski">My w lekkich czasach nie żyjemy. Z godziny na godzinę mamy decydować różne trudne sprawy. Ale dzień oświacie poświęcony jest pożyteczny i dla nas. A resortowi oświaty naprawdę w tych ciężkich chwilach skomplikowanych zagadnień zazdrościć teraz pracy nie można; pracuje om w ciężkim pocie czoła także i dlatego, że my właściwie oświacie powinniśmy uchwalić zdwojony budżet, a nie możemy tego zrobić. Jeśli w tych warunkach Ministerstwo Oświaty pracuje, to tylko z uznaniem należy się odnieść do jego wysiłków, a jeżeli mówi się, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego kierunku nie ma, to ten kierunek musimy my wszyscy wypracować, musi Rząd wypracować, musi obóz Józefa Piłsudskiego wypracować, musi naród i Państwo wypracować. To do nas wszystkich należy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Na zasadzie art. 38 regulaminu udzielam głosu p. Hoppemu dla osobistego oświadczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PHoppe">Chciałem udzielić krótkiego wyjaśnienia i sprostować pewne, moim, zdaniem, nieporozumienie, polegające na tym, że p. Minister, udzielając mi łaskawej odpowiedzi, mówił ze mną tak, jak gdybym był wrogiem statystyki i buchalterii. W swoim krótkim przemówieniu nie atakowałem potrzeby statystyki, ani buchalterii. Nie jestem przeciwnikiem tych dwóch dziedzin pracy i nauki. Chciałem tylko stwierdzić i to podkreślić, że czytając sprawozdanie z Państwowej Rady Oświecenia oczekiwałem, że tam znajdę odpowiedź na szereg istotnych problemów, dotyczących wychowania, tych problemów, o które rzeczywistość woła. Mówiłem, że tam znalazłem tylko problemy statystyczne i buchalteryjne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie zgłoszonych przez pp. posłów projektów ustaw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Tomasza Szalewicza, w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 9 października 1933 r. w sprawie przeznaczenia mienia b. rosyjskich państwowych Ranków Ziemskich Włościańskiego i Szlacheckiego.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Kornela Krzeczunowicza, w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24 października 1934 r. o obniżeniu zadłużenia gospodarstw rolnych z tytułu należności Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Tadeusza Szetelę, w sprawie zmian w ustawie z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Jerzego Donimirskiego, w sprawie zmiany prawa o ustroju sądów powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Wincentego Kociubę, w sprawie zmiany ustawy z dnia 24 marca 1933 r. o ułatwieniach dla instytucyj kredytowych, przyznających dłużnikom ulgi w zakresie wierzytelności rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Wacława Długosza, w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#Marszałek">Projekty te przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonej interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#SekretarzpDługosz">Interpelacja złożona przez posła Genadiusza Szymanowskiego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie niewypłacania przez Dyrekcję Lasów Państwowych odszkodowania mieszkańcom kolonii Spoczynki po w. baranowickiego, woj. nowogródzkiego za szkody wyrządzone przez dziki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#Marszałek">Interpelację tę przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę ją p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się w sobotę dnia 19 lutego o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#Marszałek">Interpelacja posła Juliusza Dudzińskiego w sprawie należenia funkcjonariuszów państwowych do nielegalnych organizacyj, mających centrale poza granicami Państwa i udzielenia gmachów państwowych na zebranie takiej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#Marszałek">Interpelacja posła Emeryka Hutten-Czapskiego w sprawie ograniczenia uprawnień zawodowych wojskowych w nabywaniu działek rolniczych i ogrodniczo-warzywniczych.</u>
          <u xml:id="u-71.5" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Specjalnej do Spraw Samorządu Miejskiego o rządowym projekcie ustawy o odroczeniu wyborów radnych miejskich w Łodzi i Poznaniu (druki nr 646 i 702).</u>
          <u xml:id="u-71.6" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1938/39 (druk nr 700) — Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-71.7" who="#Marszałek">16 — Emerytury i Zaopatrzenia 17 — Renty Inwalidzkie i Pensje 18 — Długi Państwowe 8 C. — Monopole.</u>
          <u xml:id="u-71.8" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-71.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 40.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>