text_structure.xml 191 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 3 min. 45 po południu.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych Zygmunt Hűbner, Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Bolesław Miklaszewski, Minister Kolei Kazimierz Tyszka, Minister Reform Rolnych Wiesław Kopczyński, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu W Ministerstwie Skarbu Czesław Klamer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Otwieram posiedzenie. Protokół 157 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 158 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Hatasz i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Pp. Puzynianka, Bobrowski i Widota usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Udzieliłem urlopów posłom: Michalskiemu na 1 dzień, Erdmanowi i Makulskiemu na 2 dni, Brodackiemu na 3 dni, Graebemu na 4 dni, Nawróckiemu na 6 dni, Bartlowi na tydzień. P. Dunin prosi Izbę o udzielenie mu urlopu na 10 dni. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Otrzymałem od p. Ministra Sprawiedliwości wniosek sędziego śledczego na pow. chełmski o wyjednanie zgody Sejmu na ściganie posła Pawła Wasyńczuka z art. 532 p. 3, i 533 kod. kar. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Otrzymałem od p. Ministra Skarbu zgodnie z art. 8 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych do zatwierdzenia:</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszałekOsiecki">1) dwa rozporządzenia Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 11 września oraz z dn. 24 września w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia z dn. 11 lipca 1924 r. o ulgach celnych;</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WicemarszałekOsiecki">2) rozporządzenie wymienionych Ministrów z dn. 11 września w sprawie ustanowienia ceł wywozowych na niektóre towary, i 3) rozporządzenie tychże Ministrów o zmianie i uzupełnieniu rozporządzenia w sprawie ustanowienia ceł wywozowych na niektóre towary.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Rozporządzenia te odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad preliminarzem budżetowym na r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Bryl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PBryl">Wysoki Sejmie! Kiedy 20 grudnia ub. r. stanął na tej trybunie p. Grabski jako nowomianowany premier, oświadczył, że całą energię aparatu państwowego i społecznego skieruje przedewszystkiem do naprawy Skarbu. Równocześnie zapowiedział przeprowadzenie reformy administracji wraz z zachowaniem praworządności we wszystkich dziedzinach administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o pierwszy punkt, o pierwsze założenie obecnego Rządu wówczas wypowiedziane, to bezstronnie stwierdzić musimy, że p. Grabski dotrzymał obietnicy. Przeprowadził sanację waluty, ufundował złoty polski i zagwarantował mu odpowiedni kurs. I niewątpliwie od całego społeczeństwa i od nas należy się p. Grabskiemu uznanie i podziękowanie za tę bardzo trudną i mozolną pracę.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PBryl">Wprawdzie z tej trybuny padły bardzo krytyczne słowa, które miały osłabić wiarę w dokonane dzieło. Padły jednak te słowa ze strony niedawnych, czy przyszłych konkurentów, którzy są niezadowoleni z tego, że rządowi p. Grabskiego, a nie ich rządowi udało się dokonać tego dzieła. My uważamy, że dzisiaj nie jest pora na to, ażeby w społeczeństwie burzyć wiarę w te wielkie wysiłki, jakie ono włożyło dla dokonania naprawy Skarbu. My musimy wszystko zrobić, ażeby umocnić to społeczeństwo i przygotować je nawet na ewentualne jeszcze dalsze ofiary. Nam niewolno burzyć tego, co zostało z wielkim mozołem i trudem dokonane. Mając jednak uznanie dla tego, co zostało zrobione, nie możemy nie widzieć tych wszystkich błędów, które, zdaniem naszem, rząd p. Grabskiego popełnił i które niewątpliwie przyczyniły się do tej ciężkiej sytuacji gospodarczej, jaką Państwo nasze przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PBryl">Analizując wewnętrzne stosunki gospodarcze naszego Państwa, p. Premier w ostatniem expose oświadczył, że jest źle, że jest ciężko, że przechodzimy bardzo silny kryzys gospodarczy, jako skutek przeprowadzonej sanacji Skarbu, że drożyzna szaleje, że liczba bezrobotnych wzrasta i, że potrzeba wielkiego wysiłku ze strony Rządu i społeczeństwa, ażeby nasze życie gospodarcze uzdrowić i trudności obecnego położenia opanować. Jako jedną z pociech wskazał nam p. Premier to, że i w innych państwach, które przeprowadzały reformę walutową, lub przeprowadzają, nie jest lepiej, że tak samo i inne państwa przechodzą ciężki kryzys gospodarczy. Ale to dla nas jest niewielka pociecha.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PBryl">O ile p. Premier Grabski zeszłego roku umiał wskazać przyczyny chorej waluty, to równocześnie potrafił także jasno powiedzieć, jakimi zamierza iść tory, ażeby tę sanację przeprowadzić. W ostatniem expose p. Premiera nie możemy się dopatrzeć jasnych dróg, jakimi p. Premier zamierza kroczyć, ażeby nasz kryzys gospodarczy usunąć. Największą naszą bolączką jest drożyzna. Mówiąc o drożyźnie, p. Premier oświadczył, że drożyzna produktów rolnych zahamowała tę dobroczynną ewolucję, którą rozpoczęliśmy w czerwcu i lipcu b. r., a która to ewolucja miała doprowadzić do powszechnego potanienia wszelkich artykułów. I znowu przypisuje się winę rolnikowi. Wprawdzie p. Premier tłumaczy to nieurodzajem tegorocznym, ale znowu zwala się winę na rolnictwo. P. Premier posługiwał się przytem różnemi datami statystycznemi. My nie mamy tych dat, któremi p. Premier rozporządza, ale mamy daty statystyczne, które daje nam życie, które dają nam targi codzienne. Z naszych dat widzimy, że nie jest słusznem powiedzieć, że tylko drożyzna artykułów żywnościowych spowodowała ogólną drożyznę. Przyznaję, że zboże w porównaniu z lipcem b. r. zdrożało i to o kilkadziesiąt procent, ale w tym samym czasie wszystkie inne artykuły rolnicze staniały. Biorę tylko ceny, nie obecnie może obowiązujące, ale ceny z końca zeszłego miesiąca. Otóż np. bydło staniało o 50%, świnie o 50%, konie o 80%, kartofle o 10%, a w tym samym czasie artykuły przemysłowe zdrożały i to bardzo znacznie. Np. buty zdrożały o 50%, towary łokciowe o 30 do 40%, żelazo o 20 do 30%. Dlatego, jeżeli się mówi o drożyźnie, to trzeba także wziąć to pod uwagę, że wszystkie te artykuły przemysłowe, których rolnik potrzebuje, zdrożały i że on musi za nie znacznie drożej płacie, niż płacił w czerwcu, czy lipcu.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PBryl">P. Premier, posługując się statystyką, wykazał, ze dziś rolnik może znacznie taniej kupować aniżeli przed wojną. P. Premier twierdzi np. że rolnik może kupić pług za mniejszą ilość kilogramów żyta, niż dawniej. To nie jest słuszne, bo jednak ceny targowe mówią co innego. Przed wojną korzec żyta kosztował 16 koron, pług kosztował 14 koron. Obecnie korzec żyta kosztuje 24 zł. Taki sam pług kosztuje 35 zł. Idę dalej. Krowa przed wojną średnio kosztowała 200 koron. Za to mógł rolnik dostać 14 par chłopskich butów. Dziś ta krowa kosztuje 120 zł. i kupi się za nie zaledwie trzy pary butów. Przed wojną kopa jaj kosztowała 4 zł. Za tę kopę jaj mogła wtedy kobieta wiejska kupić litr nafty — 14 hal., topkę soli — 20 hal., funt mydła — 10 hal., 10 pudełek zapałek — 16 hal. i 12 metrów płótna po 30 hal. Obecnie jaja kosztują także 4 zł., ale za 4 zł. można kupić 1 litr nafty za 32 gr., kilo soli—30 gr., 1/2 kg. mydła — 70 gr., 10 pudełek zapałek—50 gr. i zamiast 12 metrów płótna tylko 1 m. 65 cm. płótna po 1 zł. 30 gr. Tak wygląda stosunek cen przedwojennych i tak wygląda ta statystyka, z którą rolnik w życiu codziennem się spotyka.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PBryl">Jeżeli, przypatrując się naszemu życiu gospodarczemu, mamy wynaleźć jakieś środki zaradcze, to przedewszystkiem musimy sobie zdać sprawę z tego, że mamy dwa rodzaje produkcji w Polsce: przemysł i rolnictwo. Dotychczas te gałęzie produkcji były nierównomiernie traktowane. Co do przemysłu to był on benjaminkiem całego społeczeństwa, żył jego kosztem. Cała inflacja poszła na utrzymanie przemysłu. Przemysł przedewszystkiem miał opiekę specjalną wszystkich rządów jakie były w Polsce od czasu powstania Państwa. Prowadziło się podwójny system gospodarczy; przemysł miał otwarte granice dla swojego wywozu, a przeciwnie dla wwozu, dla ochrony tego przemysłu granice były szczelnie zamknięte. Przemysł był otoczony barierą celną i społeczeństwo musiało temu przemysłowi znacznie drożej płacić, niż płacono za wyroby przemysłowe za granicą.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PBryl">Natomiast rolnictwo przechodziło ciągle wyjątkowe stany; najpierw rekwizycje wojenne, po rekwizycjach ceny maksymalne, szczelne zamknięcie granic; nie wolno było nic wywieźć temu rolnictwu, nawet wtedy, kiedy można było wywieźć, jak np. w roku ubiegłym, który był rokiem urodzajów. Jaskrawym wyrazem tych ograniczeń jest spadek ceny bydła o 50%, bo chociaż bydła mieliśmy poddostatkiem na wyżywienie naszej ludności, nie wolno go było wywozić.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(Głos: Ale mięso zdrożało)</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PBryl">To nie jest wina rolnika, że mięso zdrożało, my mięsa nie sprzedajemy, tylko bydło, a Waszą rzeczą jest tak sprzedaż zorganizować, ażebyście Panowie za mięso drożej nie płacili.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PBryl">Do czegośmy doszli? Trzeba zdać sobie z tego jasno sprawę. Ten przemysł, otoczony opieką, otoczony specjalnemi względami, otoczony wysoką barierą celną, doprowadził nas dziś do tego, że wszyscy dziś stwierdzamy, jedni z tych, drudzy z innych powodów, że nie jest on zdolny do produkcji, nie jest zdolny do konkurencji światowej, że może produkować tylko na potrzeby wewnętrzne, ale pod warunkiem, że wysokie cła nadal będą utrzymane. Natomiast jeżeli chodzi o rolnictwo, to musimy się na to zgodzić, że nasze życie gospodarcze głównie musi się opierać na rolnictwie. Jesteśmy i będziemy jeszcze przez dłuższy czas krajem rolniczym. I gdybyśmy w to rolnictwo chcieli cokolwiek włożyć, to te wkłady bardzoby się opłaciły całemu społeczeństwu. Wspomnę tylko, że melioracje, że przeprowadzenie nawodnienia i odwodnienia wzmaga odrazu dwukrotnie produkcję. Przy dwukrotnej produkcji moglibyśmy utrzymać nasz bilans handlowy i ożywić odpowiednio pieniędzmi także nasze życie gospodarcze. Ale tymczasem nic się nie robi w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PBryl">Jesteśmy krajem rolniczym, mimo to nie możemy zaniechać przemysłu. Ale stworzenie przemysłu nie jest rzeczą łatwą. Na to potrzeba przedewszystkiem olbrzymich kapitałów, których nie mamy, a ponadto potrzeba kilkunastoletniej wytężonej pracy, ażeby sobie wyszkolić odpowiednich fachowców i robotników. Te rzeczy muszą być robione, ale nieprędko przyniosą naszemu Państwu odpowiednie korzyści. Jeżeli porównamy nasz budżet rolnictwa z budżetem Czechosłowacji, to okaże się, że kwoty, które Rząd w Polsce łoży na rolnictwo, w porównaniu z Czechosłowacją są minimalne. I tak w r. 1924 Polska daje na rolnictwo razem 15,9 milionów złotych, a Czechosłowacja, która jest krajem prawie o połowę mniejszym niż Polska, łoży 100 milionów złotych. Co do melioracji rolnych, to Polska wydaje w r. 1924, a także i w r. 1925 zaledwie 60.000 zł., ta mała Czechosłowacja zaś daje w r. 1924 — 4,100.000 zł. na przeprowadzenie melioracji.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PBryl">Więc jeżeli pragniemy na serio ożywienia naszego przemysłu, to trzeba pamiętać, że wobec swojej niezdolności do konkurencji światowej, może on pracować li tylko na zaspokojenie naszego rynku wewnętrznego. Ale dzisiaj ten przemysł nie jest zdolny wogóle pracować i żadne środki pieniężne nie ożywią go, ponieważ nie mamy rynku wewnętrznego, Do najliczniejsza warstwa w Polsce, warstwa włościańska zupełnie zubożała i dzisiaj nic nie kupuje, bo nie ma za co kupować. Choćby nasz przemysł nawet się uruchomił, to i tak te wytworzone towary będą leżały na składzie, gdyż rolnicy nie mogą kupować, bo nie mają czem płacić. Jeżeli chcemy naprawdę ożywić przemysł i przyjść bezrobotnym z pomocą, to pierwszym obowiązkiem naszego Państwa jest, ażeby tę ludność rolniczą postawić na nogi, ażeby przyjść jej z pomocą, ażeby ona miała za co zaspakajać swoje niezbędne potrzeby. Dlatego cieszymy się, że p. Premier zapowiedział roboty publiczne, cieszymy się, że Rząd wszedł na tę drogę, ażeby kapitalistom obcym oddać budowę naszych nowych linii kolejowych, ale musimy też żądać, ażeby i na inne rzeczy zwrócić uwagę. Uważamy, że dla podniesienia ekonomicznego Państwa konieczną jest budowa kanału, łączącego Zagłębie węglowe z Bałtykiem, co nam umożliwi wywóz węgla górnośląskiego, a przywóz rudy żelaznej z Szwecji. Konieczne jest również podjęcie na szeroką skalę robót melioracyjnych w dorzeczu Bugu, Narwi, Prypeci, górnego Niemna, Wilii i Dzisny, celem powiększenia produkcji rolnej, która stanowi i stanowić będzie główne źródło bogactwa kraju, a zatrudni 2/3 ludności całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PBryl">Rolnictwo drobne potrzebuje przedewszystkiem kredytu P. Premier wspomniał, że rolnicy drobni otrzymali więcej niż złożyli w podatkach. Przypuszczam, że p. Premier nie wierzy sam w to co mówił, bo trudno twierdzić, że rolnicy płacą tylko podatek gruntowy. Jeżeli weźmiemy dochód z monopoli, z tytuniu, soli, spirytusu z podatku przemysłowego lub obrotowego, to jednak wielką część tego stanowią pieniądze rolników.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PBryl">Kredyt w Polsce jest bardzo drogi, ponieważ brak jest środków obiegowych Ale ten kredyt, którym Rząd rozporządza, przez nieodpowiednią politykę Rządu jeszcze bardziej się podraża. Rząd prowadzi podwójną politykę wobec banków. Z jednej strony chce p. Premier uchodzić za pożeracza banków, więc zmusza je do łączenia się, z drugiej strony widzimy, że jednak rządowe pieniądze żywią te banki i podtrzymują ich wegetację. Rząd używa tych banków jako pośredników, podrażających nasz kredyt. P. Premier daje prywatnym bankom na 18%, banki dobijają do tego drugie 18% i kto potrzebuje pożyczki, dostaje ją nie na 18%, lecz na 36%. My uważamy, że banki w Polsce są potrzebne o tyle, o ile rozporządzają odpowiednim kapitałem zakładowym, bo zasoby Rządu i społeczeństwa nie są na to, żeby za pośrednictwo żywić różnych dyrektorów i członków rad nadzorczych. Jeżeli te banki nie postarają się o kapitał prywatny, to muszą ulec redukcji. Myśmy za czasów ś. p. P. K K. P. potworzyli szereg banków, które żyły li tylko z funduszów P. K. K. P. Dziś te stosunki wobec sanacji waluty muszą ulec zmianie. Te rzeczy musi Rząd wziąć pod uwagę i musi dążyć do tego, żeby te banki i banczki, których jest setki w Polsce, i które są zupełnie niepotrzebne, znikły i, żeby kredyt przez nieodpowiednią politykę nie był podrażany. Jeżeli się daje kredyt na 18%, to niech ten kredyt 18%wy dostanie się wprost do potrzebującego.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PBryl">Godzę się w zupełności z p. Premierem na to, że Rząd i Państwo pożyczki zagranicznej nie potrzebuje. Szkoda zresztą udawać się za granicę o tę pożyczkę, bo kapitalista da pieniądze wtedy, jeżeli ma gwarancję, że te pieniądze mu się zwrócą i że się sowicie oprocentują. Ale pożyczanie pieniędzy Państwu na załatanie dziur budżetowych i na zapłacenie administracji nie jest żadną inwestycją i w tych warunkach zagranica Polsce pożyczki nie da. Trzeba więc raz rozpocząć taką politykę, żeby prywatnym fabrykantom i rolnikom ułatwić zaciąganie pożyczki za granicą. Rząd przez odpowiednie gwarancje mógłby przyciągać kapitał obcy do Polski.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PBryl">Mówiąc o klęsce nieurodzaju, wspomniał p. Premier, że wyasygnował 4,000.000 zł. jako pomoc w formie zakupu zboża siewnego. To nie jest dużo, ale ta kwota mogłaby się niewątpliwie przyczynić do złagodzenia klęski nieurodzaju. Tymczasem Rząd, robiąc tę akcje, nie wyciągnął nauki z doświadczeń, które już Polska porobiła, mianowicie, że każda pomoc drobnym rolnikom musi być dana szybko i w gotówce. Organa rządowe zastosowały inną metodę, mianowicie oddały pomoc zasiewową towarzystwu prywatnemu, które zakupywało zboże i wysyłało je za pośrednictwem starostw do powiatów i gmin. Cóż się okazało? Okazało się, że zboże zakupowane było po cenie dwukrotnie wyższej niż cena targowa. Dalej to zboże, które miało być zbożem siewnem, nie jest wcale siewnem. Mam tu próby z pow. lwowskiego, bo tamtego zboża dostarczono i okazuje się, że to jest zwykły poślad, zwykłe zmiotki, śmiecie, które nie tylko nie nadają się do zasiewu, ale nawet do użytku gospodarskiego. Mogę p. Premierowi próbkę tego zboża pokazać.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(Wręcza Prezesowi Rady Ministrów próbkę zboża. Prezes Rady Ministrów p. Grabski: To nie Rząd kupował, tylko towarzystwo.)</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PBryl">Nie twierdzę, że to Rząd kupował, ale władze państwowe pod wpływem pewnych partii politycznych oddały to towarzystwu rolniczemu, które się obłowiło. Będziemy się domagali od Rządu, ażeby przeprowadził surowe śledztwo i winnych pociągnął do odpowiedzialności. Zrazu nie wiedzieliśmy, kto tę akcję przeprowadzał, dopiero w organie P. S. L. „Piast”, wychodzącym we Lwowie p. t. „Sprawa Ludowa”, wyczytaliśmy, że p. Prowiński, który to zboże kupował i dostarczał, postawi na zebraniu wniosek, żeby podziękować prezesowi Wincentemu Witosowi i p. dyrektorowi Jurze z Krakowa za wystaranie się o żyto. Widzimy więc teraz, jaką drogą to zboże przyszło. Naszem zdaniem każda taka akcja nie doprowadzi do celu i musi się skończyć skandalem. Najlepiej dać rolnikowi pieniądze, a on sam potrafi sobie kupić zboże szybko i tanio? W tym czasie, kiedy to zboże było dostarczane, cena jego była podwójnie wyższa niż na rynku.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Głos na ławach P. S. L.: Trzeba było wtedy radzić, gdy pieniądze szły; dlaczego udziela Pan rad po niewczasie?)</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PBryl">Ja niewiedziałem, że Wy chcecie na tem interes robić.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PBryl">Proszę się więc nie dziwić, że kiedy dostarczono takiego zboża i po takiej cenie, to ceny zboża odrazu poszły do góry. Przecież producent, który miał zboże na sprzedaż, nie chciał się bawić w dobrodzieja, i jeżeli Rząd po dwukrotnie wyższej cenie zboże sprzedawał, to i producent prywatny musiał także tej ceny żądać.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Głos: Może ta próbka jest nieprawdziwa, może to inne zboże?)</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PBryl">To jest to samo zboże ze starostwa.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PBryl">Kryzys gospodarczy wywołał bezrobocie. Bezrobocie powoduje nędze, osłabia siłę podatkową Państwa i sprowadza dalszą ruinę. Rząd ocenia liczbę bezrobotnych na 160.000, ale my uważamy, że to jest tylko arystokracja bezrobotnych, albowiem statystyka nic nie mówi o bezrobotnych na wsi i w małych miasteczkach, których liczba wynosi kilka milionów ludności To jest właśnie najstraszniejsza i największa tragedia nowowskrzeszonej Polski, że ona nie jest w stanie dzieciom swoim dać chleba i pracy. Tutaj musimy się zastanowić, w jaki sposób zaradzić temu bezrobociu. Co do bezrobocia na wsi, to jestem zdania, iż należy uruchomić roboty publiczne na szeroką skalę i przeprowadzić reformę agrarną. To jest pierwszym warunkiem, aby temu bezrobociu zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PBryl">Na reformę rolną masy włościańskie w Polsce czekały przez pięć lat i chciały, aby ona została przeprowadzona w całym majestacie prawa. Czekały dotychczas cierpliwie, bo p. Premier zapowiedział, że na razie nie jest w stanie przeprowadzić reformy rolnej, gdyż trzeba wpierw przeprowadzić sanację Skarbu. Ale sytuacja dzisiejsza już dojrzała do tego, aby na serio pomyśleć o przeprowadzeniu reformy agrarnej. Ze wszystkich stron słyszymy, że to jest niemożliwe, że niema na to pieniędzy. Ale wszyscy uznają, że to jest koniecznością państwową, a więc pieniądze na to muszą się znaleźć. Uważamy, że w tej kadencji sejmowej ta sprawa musi być tutaj w Sejmie i w Senacie załatwiona. Jeżeli Panowie tego nie załatwią, to proszę przyjąć do wiadomości, że nasz klub zmieni stanowisko dotychczasowe. Myśmy ciągle mówili, że chcemy płacić za ziemię i walczyliśmy z tymi, którzy chcieli zabrać ziemię bez odkupu. Ale jeżeli Panowie nie chcecie sprzedawać ziemi, jeżeli nie chcecie przeprowadzić reformy za pieniądze, to nie dziwcie się że my musimy zmienić nasze stanowisko i powiedzieć: jeżeli Panowie twierdzicie, że reforma agrarna nie jest możliwa, bo niema pieniędzy, to w takim razie trzeba zabrać ziemię bez odkupu, bo to leży w interesie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#komentarz">(Głos: Daj Pan swój folwark!)</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PBryl">Ja już rozparcelowałem, niech Panowie swoje rozparcelują, to będzie dobrze.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PBryl">Co do bezrobotnych, to, mojem zdaniem, Rząd popełnił bardzo duży błąd, że nie zajął się swego czasu ustawą o rozbudowie miast. Przemysł budowlany jest podstawą wszystkich innych przemysłów w Polsce. Gdyby nam się udało uruchomić przemysł budowlany, to odrazu zmniejszamy liczbę bezrobotnych, bo równocześnie musiałby pójść w ruch najrozmaitsze fabryki, np. szkła i żelaza, a wtedy oczywiście bezrobocie będzie ciągle malało. Ale naturalnie, przemysłu budowlanego nie uruchomimy bez pieniędzy. Rząd powiada, że nie jest w stanie swojemi własnemi funduszami tego dokonać, dlatego my chcemy wskazać, w jaki sposób ten przemysł można ruszyć z miejsca. Jeżeli Rząd nie ma pieniędzy, jeżeli zagranica nie chce na ten cel dać, to środki pieniężne wewnątrz kraju muszą się znaleźć. Na ten cel musi całe społeczeństwo coś złożyć i dlatego proponujemy, ażeby wszyscy składali na fundusz budowlany, i lokatorzy którzy są zainteresowani i właściciele domów, bo to leży także w ich interesie. Pieniądze muszą się na to znaleźć. Nie jest tak źle, zwłaszcza teraz, kiedy jest nowa ustawa o ochronie lokatorów i kiedy ci lokatorzy więcej płacą niż dawniej. Pewną część pieniędzy musi dać i Rząd.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PBryl">Proponuję więc utworzenie funduszu mieszkaniowego następującego: 10% niech płacą lokatorzy z czynszów przedwojennych, 10% dochodów niech płacą właściciele domów, a 10% Rząd z pieniędzy, które ma z podatku od nieruchomości. W ten sposób można utworzyć fundusz, który będzie wynosił około 70 milionów rocznie, bo jeżeli przyjmiemy, że w Polsce jest około miliona pokoi, i że czynsz roczny wynosi 240 zł. od pokoju to 30% od 240 milionów przeniesie 72 miliony zł. Jeżeli te pieniądze będzie się pożyczało tym, którzy włożą w nowe budowle przynajmniej 30%, to w ten sposób będzie można jednak przy pomocy społeczeństwa uruchomić rocznie koło 100,000.000 złotych. To jest poważna kwota, która bezrobociu może zapobiec. Rząd powinien zająć się przedewszystkiem nowelizacją ustawy o rozbudowie miast. Jeśli nie można inną drogą, to tą powinno się szukać pieniędzy i zaradzić tej strasznej klęsce, jaką jest klęska bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PBryl">P. Premier mówiąc o Kresach naszych, mówił o niepokojach, o bandach dywersyjnych. Uspokojenie Kresów jest pierwszorzędnem zagadnieniem państwowem, od którego częściowo zależy także nasza sytuacja zewnętrzna. Zarządzenia, które p. Grabski wydał, zdaniem naszem, nie osiągną celu, a wprowadzają w te zaognione stosunki nowy chaos, są dodaniem oliwy do ognia. Zagadnienia kresowego nie można rozwiązać bagnetem, karabinem, czy stanem wyjątkowym, jak chce prawica, ani przez ustanowienie generała wojewodą, jak to sobie wyobraża p. Grabski. Co się dzieje na Kresach? Jesteśmy świadkami ciągłych napadów, ciągłych pożarów mienia obywateli, krew płynie. Lecz cofnijmy się wstecz do r 1919. Czemże były wówczas te Kresy? Gdy przyszło tam wojsko polskie, to ludność tamtejsza całowała kopyta koni żołnierzy polskich, witała wojsko, znosiła ostatnie środki żywności, które jeszcze jej zostały po okupantach, dostarczała ochotników wojsku polskiemu, ażeby bronić tej ziemi, ażeby ta ziemia dostała się Polsce. Dzisiaj ta ludność ma tylko jedno dla Polski — przekleństwo: „Niech ta Polska zginie, my panów nie chcemy”. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że tak jest, wszelkie tumanienie nie doprowadzi do celu. Dlaczego tak się stało? Na to się złożyło kilka czynników. Przedewszystkiem powiedzmy sobie otwarcie, że na Kresach jest mało ludności polskiej. Tam mieszkają Polacy w małym procencie, a większość, to jest ludność nie polska, lecz białoruska, ukraińska, litewska i żydowska. Ta ludność nie miała jeszcze poczucia polskości, ona miała pewna kulturę polską, ona instynktownie wybierając między wschodem a zachodem, wybrała sobie Polskę i do tej Polski należy. Ale jak rządy i sejmy polskie odnosiły się do tej ludności? Ta ludność znajduje się w najstraszniejszem położeniu materialnem. Odbudowa na Kresach. Wschodnich nie została przeprowadzona. Ludność mieszka dalej w ziemiankach, które wybudowały jeszcze wojska rosyjskie i niemieckie. Myśmy błagali rządy — ja nie mówię o tym, ale o innym rządzie — ażeby tej ludności przyjść z pomocą, ażeby nie żałować drzewa, bo drzewo nie stanowi Polski, lecz ludność w Polsce mieszkająca jest Polską, ażeby to drzewo dać jej na odbudowę. Nasza administracja jednak i obszarnicy wszystko robili, ażeby tylko nie dopuścić do tego. To drzewo pod bokiem tej ludności było wycinane z lasów i wywożone wszystkiemi drogami, wszystkiemi środkami lokomocji, a p. Minister Michalski płacił ze Skarbu Państwa dodatek za każdy metr kubiczny zagranicę wywożony. I szło to drzewo furami, kolejami, szło rzekami, a ludność patrzyła na to i marzła w ziemiankach. To doprowadziło do tego że wsi dotychczas nie odbudowano. Administracja nie zmieniła się dotychczas. Kiedy trzeba było wykonać ustawę o daninie lasowej i kiedy Ministerstwo Robót Publicznych i posłowie z Kresów Wschodnich zwracali uwagę p. wojewodzie poleskiemu, na to, że danina lasowa musi iść na odbudowę ludności, to pan wojewoda nie wziął w naturze drzewa, lecz zadowolił się 3 zł. za metr kubiczny drzewa od właścicieli lasów, ale ludność będzie musiała płacić 20 zł. Więc nic dziwnego, że ta ludność nie może patrzeć na to wszystko i chce być inaczej traktowana w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PBryl">A teraz przyjrzyjmy się administracji naszej. To co powiedziałem tyczy się administracji całej, a oczywiście specjalnie administracji na Kresach.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PBryl">Panowie sprawili sztandar Piastowcom oni nie potrzebują innego sztandaru. Jeżeli chodzi o administracje, to, Panie Premierze proszę się nie obrazić, ale ja dosłownie podtrzymuję te zarzuty, które p. Głąbiński p. Premierowi postawił, ale tylko nie w odniesieniu do polityki zewnętrznej, lecz do polityki wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PBryl">Tak jest, rządy nasze ulegają wrogim i obcym wpływom bo wpływom p. Głąbińskiego i jego przyjaciół politycznych. Ta ideologia, którą Panowie szerzyli przez 5 lat, ideologia haseł szowinistycznych, walk narodowościowych, walk wyznaniowych, stanowych, doprowadziła do tego, że mamy taką administrację.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#PBryl">Panowie przez kilka lat w swoich pismach szargaliście cały stan włościański. Panowie wskazywaliście, że największym bandytą, złodziejem, obywatelem niedorosłym, paskarzem, jest nikt inny jak tylko chłop, przeto nie dziwcie się Panowie,...</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#PBryl">... że urzędnik karmiony taką literaturą przyszedł rzeczywiście do przekonania, że największym jego nieprzyjacielem jest chłop i dlatego administracja w ten sposób odnosi się do chłopa, a na Kresach specjalnie. To jest wina Panów: Panowie siali wiatr, teraz Polska burzę zbiera: waszą polityką doprowadziliście do tego, że dzisiaj stoimy przed utrata naszych ziem na Kresach. Ta administracja doprowadziła do tego, że urzędnik pisze sobie na Kresach na drzwiach urzędu, że przyjmuje o godz. 12 i ten chłop, który idzie 60, 70 wiorst do urzędu, czeka tam przez 3, 4 dni przed zamkniętym urzędem i nie może się dostać.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Głos: Wasi ludzie.)</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#PBryl">Niema tu naszych, bo jeżeli chodzi o administrację, to w 90% urzędnicy należą do waszego obozu, tego nie zaprzeczycie, wyście ich wychowali, i wy musicie za nich wziąć odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To wasza szkoła.)</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#PBryl">Przechodzę do policji. Ta policja z jednej strony...</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#komentarz">(Głos: Oddaj sztandar!)</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#PBryl">Już Panu mówiłem, że sprawiliście Piastowcom doskonały sztandar.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#komentarz">(Głos: To nie rozwiązuje sprawy.)</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#PBryl">Policja nie jest należycie wyposażona. Niedawno zabrano z centralnych województw funkcjonariuszy policji państwowej na Kresy. Policja ta miała dostać djety, ale jej dotąd nie wypłacono tych djet. Policjanci ci muszą rabować u chłopa. Dlatego nie dziwcie się Panowie, że od czasu do czasu zdarzają się takie wypadki, że policja, obawiając się ręki sprawiedliwości, zmyka za granicę — do sowdepji.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#PBryl">Administracja nasza na Kresach zupełnie nie szanuje rozmaitych rozporządzeń i okólników władz centralnych.</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W całem Państwie.)</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#PBryl">W całem Państwie, oczywiście, ale szczególniej na Kresach. Żaden okólnik, który daje cośkolwiek ludności, nie jest wykonany. Urzędnik. interpelowany dlaczego nie stosuje się do okólnika, odpowiada, że chłop ma dosyć pieniędzy, może więc płacić, a Państwo ich potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#PBryl">Sądownictwo jest na takim poziomie, że ludność straciła zupełnie zaufanie do niego. Ludność na Kresach przyszła do przekonania, że do sadów polskich wogóle niema się po co udawać. Dlatego, proszę Panów, nie dziwcie się. że gdy do tego człowieka, który cierpi głód i nędzę, przychodzi agitator i wskazuje mu, że tam zagranicą, w Bolszewji jest lepiej, że trzeba tylko wziąć broń do ręki i walczyć o polepszenie swojej doli, ten biedny człowiek, mając do wyboru śmierć głodową, śmierć w najstraszniejszych warunkach, wybiera walkę o prawo do życia. Rolnikowi na Kresach nie przyszło się z pomocą, bo te pieniądze, które Rząd dawał na rolnictwo na Kresach Wschodnich, w 99% zabrała wielka własność. Chłop z tego nie dostał nic, nie miał nic z tego Państwa, tylko głód i nędzę, więc mając do wyboru albo umrzeć śmiercią głodową,...</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#PBryl">... albo wziąć broń do ręki i walczyć, wybiera to drugie, bo spodziewa się przy pomocy walki stworzyć sobie lepszą przyszłość. Dlatego żadne stany wyjątkowe i żadne bagnety nie rozwiążą tego zagadnienia. Na te Kresy trzeba iść nie z bagnetem, ale, z chlebem i sercem, z drzewem na. odbudowę i pomocą gospodarstwom.</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#PBryl">Zagadnienie Kresów to jest przedewszystkiem zagadnienie pieniężne, gdyby rządy poprzednie dały tyle pieniędzy na Kresy, ile obecnie p. Grabski musi dawać na policję i straż pograniczną, tobyśmy mieli kwestię kresową nie tak bardzo rozognioną jak dziś i band dywersyjnych by nie było. Żadna agitacja nie wyda takich owoców jakie tam wydała, jeżeli nie ma naturalnego podłoża. Widocznie naturalne podłoże tam jest, jeżeli agitatorzy potrafili na Kresach w ten sposób ludność zrewoltować.</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#komentarz">(Okrzyki).</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#PBryl">Rząd sam nie wie co robić, bo boi się prawicy i lewicy i poprostu manewruje od ściany do ściany. Ponieważ Panowie z prawicy zdaliście już egzamin i okazaliście, że przy pomocy waszych haseł nie potraficie uspokoić Kresów i zapewnić tam porządku, to w takim razie przychodzi kolej na kogo innego — na polski obóz demokratyczny. Jest obowiązkiem państwowym, by wszystkie demokratyczne lewicowe stronnictwa zjednoczyły się i wypracowały odpowiedni program rozwiązania kwestii mniejszości narodowych. Tylko tą drogą można kwestię kresową załatwić.</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o nas, Związek Chłopski, to mogę oświadczyć, że chłop polski chętnie podzieli się ostatnim kęsem chleba z chłopami ukraińskimi czy białoruskimi, aby dać dowód, że współczujemy tej doli, jaką oni mają na Kresach. Nie wierzymy w żadne wynarodowienie, bo mamy na zachodzie przykłady w b. zaborze pruskim, na Górnym Śląsku, że wynaradawiają się rozmaite klasy społeczne, ale chłop i robotnik nigdy się nie wynarodowi. Gdybyście nie wiem ilu nauczycieli polskich i nie wiem ilu agitatorów polskich posłali tam na Kresy i ciągnęli przemocą tamtejszą ludność do polskości, wy kijem i przemocą nic nie zrobicie. Tylko kultura polska może tych ludzi przyciągnąć do Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o kwestię żydowską, to ona jest związana z problemem mniejszości narodowych i uważam, że wogóle kwestia mniejszości narodowych musi być w interesie Państwa szybko załatwiona. Im później to załatwimy, tem będzie gorzej dla Państwa, tem większy będzie chaos w Państwie. Dlatego my poprzemy wszystkie te usiłowania Rządu, które idą w kierunku uspokojenia Kresów. Uważam, że ta kwestia musi być raz załatwiona w porozumieniu z reprezentantami ludności,...</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości narodowych)</u>
          <u xml:id="u-3.60" who="#PBryl">... oczywiście z tymi reprezentantami, którzy stoją na gruncie państwowości polskiej, bo oczywiście z tymi, którzy nie chcą do Polski należeć, trudno tę kwestię załatwić.</u>
          <u xml:id="u-3.61" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o naszą sytuację zewnętrzną, to ona zależna jest przedewszystkiem od sytuacji wewnętrznej wielkich państw zachodnich i od naszej sytuacji wewnętrznej. Im lepsza będzie nasza sytuacja wewnętrzna, im prędzej załatwimy kwestię naszych mniejszości narodowych, żebyśmy raz wreszcie przestali być klejentami Ligi Narodów, im prędzej uzdrowimy nasze życie gospodarcze, tem silniejsza będzie nasza pozycja na rynku światowym.</u>
          <u xml:id="u-3.62" who="#PBryl">Co do konferencji genewskiej, to cieszymy się, że Polska wraz z całym cywilizowanym światem wypowiedziała wojnę wojnie. Nikt tak nie pragnie pokoju, jak właśnie masy chłopskie, bo jeżeli prawdą jest, że całe społeczeństwo ponosić ofiary w czasie wojny, to największe ofiary krwi i mienia ponoszą masy włościańskie. To też każdy rząd, który dąży do tego, żeby nastąpiło rozbrojenie nie tylko moralne, ale także fizyczne, w jego usiłowaniach poprzemy.</u>
          <u xml:id="u-3.63" who="#PBryl">Przechodząc do budżetu na r. 1925 stwierdzam, że nas nie przeraża ta cyfra blisko 2 miliardów, a to z tego powodu, że większa cyfra w budżecie Państwa, świadczy o silniejszem życiu gospodarczem; nas tylko przeraża to, że w tym budżecie, który wynosi blisko 2 miliardy, tak mało pieniędzy idzie na cele inwestycyjne a większość na naszą biurokrację. Jeżeliby w ten sposób nasz budżet był nadal układany, gdyby rzeczywiście blisko 80% szło na zapłacenie biurokracji, to nie podzielałbym optymizmu p. Premiera, że Polska wytrzyma, że jest w stanie znieść ciężary podatkowe, jakie są na ludność nakładane. Niewątpliwie w tym roku może znieść, przypuszczam że zniesie, ale jeżeli panowie na przyszłość nie doprowadzą do tego, ażeby biurokracja u nas gruntownie została zreformowana i zredukowana, to A la longue takiego budżetu nie wytrzymamy absolutnie. Najlepszym dowodem jest to, że ludność coraz gorzej się odżywia. Konsumcja cukru wynosi zaledwie 60% konsumcji przedwojennej, konsumcja mięsa 50%, chleba białego 70%. Co nam te cyfry mówią. Mówią, że ludność, która przed wojną źle się odżywiała, jeszcze gorzej dziś żyje, że ta ludność płaci wszystkie podatki, ponosi ciężary, ale kosztem zdrowia i życia. Jeżeli panowie myślicie na serio, uzdrowić nasze życie gospodarcze i skarbowe, to musicie się wziąć do redukcji naszej biurokracji. Mamy za dużo urzędników. Gdziekolwiek wejdziemy, do jakiegokolwiek urzędu, spotykamy wszędzie większą ilość biurokratów, niż przed wojna. Ci urzędnicy, którzy służyli za czasów austriackich, mówią, że najbardziej biurokratycznem państwem była Austria, ale wobec tak biurokratycznego państwa jak Polska, Austria była wzorem sprawnego urzędowania.</u>
          <u xml:id="u-3.64" who="#komentarz">(Głos: A skąd się to wzięło!)</u>
          <u xml:id="u-3.65" who="#PBryl">Stąd, że przez swoje protekcje Panowie wciągacie coraz to nowych urzędników i żaden komisarz oszczędnościowy nie może zrobić porządku. Jeżeli przychodzę dzisiaj do starostwa, melduję się, że chcę iść do p. starosty, to woźny pyta się do którego p. starosty, bo w starostwie jest ich 3 albo 4. Przecież powinny być ustanowione jakieś etaty dla każdego województwa czy starostwa, dla każdej władzy, ażeby nie było takich anomalii, że w starostwie jest czterech starostów. Przed wojną mieliśmy mniej urzędników, a życie przed wojna wymagało więcej urzędników. Wtedy budowało się drogi, przeprowadzało różne melioracje, budowało się przemysł. Do tego wszystkiego trzeba było komisji politycznych, komisji urzędników ze starostwa, z rozmaitych władz. Dzisiaj niema tego wszystkiego. Dzisiaj te starostwa życiem gospodarczem się zupełnie nie zajmują. Więc dlaczego mimo to, że nasze życie gospodarcze nie wymaga tej biurokracji, dlaczego my jej mamy tyle. Trzeba zacząć na serio redukcje, ale nie przez komisarza oszczędnościowego. P. Moskalewski nie ma do tego żadnych kwalifikacyj, żeby przeprowadzić redukcje. Jabym przedewszystkiem, Panie Premierze, zaczął przeprowadzanie redukcji od p. komisarza oszczędnościowego. Trzeba w Polsce zmienić system biurokratyczny, ustalić etaty, wtedy ta biurokracja sama przez się będzie malała. Premierowi wystarczy powiedzieć Ministrowi, że do tego i tego czasu musi zredukować 10%, do tego czasu 20% i ta redukcja musi być przeprowadzona, inaczej Minister będzie musiał opuścić swój fotel. Ale do tego trzeba zmienić system biurokracji.</u>
          <u xml:id="u-3.66" who="#PBryl">Dziś najprostszy akt, który nie wymaga żadnych wyjaśnień ze strony innych urzędów, jeżeli idzie n. p. do województwa, to przechodzi przez 14 par rąk, przez 14 urzędników, nie licząc poczty, zanim dojdzie do rąk właściwych. Dlatego też, jeżeli nie przeprowadzimy redukcji, to twierdzę, że absolutnie tego rodzaju budżet na przyszłość A la longue nie da się utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-3.67" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o praworządność, o której mówił p. Premier, to my niestety w wielu zarządzeniach rozmaitych resortów nie możemy się doszukać tej praworządności. Socjalistyczny „Dziennik Ludowy”, wychodzący we Lwowie, nie bez racji, nazwał rządy nasze rządami nieoświeconego absolutyzmu. Mogę kilka przykładów na to przytoczyć. Mimo nadmiaru urzędników projekty ustaw nie są przygotowane, tak, że zaledwie ustawa zostaje uchwalona przez ciała ustawodawcze, Rząd przychodzi z nowelą. Co gorsza, ustawy nie są przestrzegane, a nawet samowolnie przez Rząd zmieniane, co przynosi wielką szkodę sprawie publicznej, a podkopuje zaufanie społeczeństwa do Rządu. Naprzykład ustawa z lipca 1919 r. poleca Rządowi opracować projekt kanału żeglugi z Zagłębia węglowego do Warszawy z odnogą do Łodzi i do Wisły pod Płockiem. Rząd poprawił ustawę i zaprojektował kanał z Zagłębia do Łęczycy, jakgdyby Łęczyca była centrum konsumcyjnem i produkcyjnem Państwa, a dopiero z Łęczycy ma iść odnoga nie wprost, tylko na Modlin do Warszawy i z Łęczycy do Wisły aż poniżej Torunia, tak iż Wisła od ujścia Bugu do Torunia nie byłaby zużytkowana jako droga wodna. Rząd nie ma prawa zmieniać ustaw uchwalonych przez Sejm. Jeżeli przyszedł do przekonania, że z technicznych lub innych względów kanał jest niemożliwy to jest jego rzeczą przyjść do Sejmu i żądać zmiany tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.68" who="#PBryl">Dalej ustawa o podatku przemysłowym z dnia 14 marca 1923 r. przyznaje 25% dodatek samorządowy do idealnego podatku przemysłowego od przedsiębiorstw państwowych, które to dodatki przyniosłyby pewien dochód samorządowi, ze względu na gęstą sieć linii kolejowych, saliny, fabryki tytoniu, odbenzyniarnię w Drohobyczu i t. p. Ministerstwo Skarbu zakazało jednak wymierzać ten idealny podatek, ponieważ w kwietniu b. r. wniosło do Sejmu projekt ustawy o wyłączeniu tych przedsiębiorstw z pod opodatkowania. Zarządzenie to jest nielegalne, dopóki proponowana przez Rząd ustawa nie została uchwalona przez obie izby ustawodawcze.</u>
          <u xml:id="u-3.69" who="#PBryl">Według art. 24 ustawy o policji drogowej z 7 października 1921 r. grzywny za przekroczenia drogowe wpływać mają do właściwego zarządu drogowego. Tymczasem Ministerstwo Robót Publicznych skorygowało ustawę, bo okólnikiem z dnia 14.8.1924 r. L.IV Nr. 9603 poleciło urzędom wojewódzkim wpływy z grzywien bez względu na rodzaj dróg wpłacać do kas skarbowych na dochód Ministerstwa Robót Publicznych, a gminy, powiaty i wydziały krajowe w Poznaniu i Toruniu pozbawione będą dochodów z grzywien wbrew obowiązującej ustawie. W r. 1919 objęło Ministerstwo Robót Publicznych zarząd dróg krajowych i melioracji na drogach publicznych wraz z całem krajowem biurem drogowem i melioracyjnem w Małopolsce na tej podstawie, że Skarb Państwa w myśl decyzji Ministra Skarbu z dnia 9. IV 1919 r. jednak bez wiedzy i zezwolenia Sejmu Ustawodawczego pokrywać miał całe koszty budowy i utrzymania. Ustawa drogowa z 30. XII. 1920 r. i ustawa melioracyjna z 26. X. 3921 r. uchyliły to samowolne zarządzenie ministerstwa i oddały zarząd dróg krajowych i melioracji samorządom, a p. Minister Skarbu, jako Komisarz Oszczędnościowy wezwał pismem z 21. XI. 1921 r. Ministerstwo Robót. Publicznych, powołując się na te ustawy, do oddania wydziałowi samorządowemu dróg krajowych i melioracji wraz z potrzebnym personelem technicznym, lecz dotychczas mimo upływu trzech lat i mimo decyzji p. Prezesa Rady Ministrów z dnia 23. VII. 1924 r. zarząd dróg krajowych i melioracji został oddany wydziałowi samorządowemu. Według ustawy z 30. I.1920 r wydział samorządowy we Lwowie, ma przedkładać corocznie preliminarz dochodów i wydatków Sejmowi Rzeczypospolitej do zatwierdzenia. Ponieważ według art. 10 Konstytucji prawo inicjatywy ustawodawczej przysługuje tylko Rządowi i Sejmowi, wydział samorządowy przedkłada, swe budżety wraz z projektami ustaw finansowych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Skarbu. Tymczasem preliminarz na r. 1923 przedstawiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dopiero 17. I. 1924 r„ a więc post festum, a preliminarz na r. 1924 przesłany tym Ministerstwom 22. XII. 1923 r. dotychczas mimo upływu 30 miesięcy nie został przedstawiony Sejmowi tak, iż ciała ustawodawcze pozbawione są prawa krytyki i uchwalenia budżetu wydziału samorządowego. W ciągu r. 1923 Ministerstwo Skarbu otwierało kredyty w ramach preliminarza tak, iż gospodarka wydziału samorządowego na tem nie ucierpiała. W r. 1924 powierzyło jednak Ministerstwo Skarbu cenzurowanie preliminarzy miesięcznych Izbie Skarbowej we Lwowie, której referent, urzędnik rachunkowy w VIII stopniu służbowym, p. Vogelfänger, nie znający ani spraw ani potrzeb krajowych, kreśli najpotrzebniejsze wydatki jak n. p. koszta komisyjne patronatu spółek rolniczych, którego personel zajmuje się odbudową kas Reifeisena, koszta konserwacji budynków szkolnych, wydatek na odbudowę szkoły rolniczej w Gródku Jagiellońskim, wydatki na melioracje w r. b., z powodu klęsk powodziowych najpotrzebniejsze, a zupełnie skreśla wydatek miesięczny 400 zł. na cele oświatowe, bursy szkolne, zapomogi dla inwalidów uczęszczających na kurs pisarzy gminnych. W ten sposób z budżetu krajowego, który przed wojną wynosił około 75 milionów, a dzięki niefortunnej ustawie o finansach komunalnych spadł poniżej o milionów zł. skreślono w ciągu 9 miesięcy około 780.000 zł. t. j. 26% tego prawdziwie głodowego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-3.70" who="#PBryl">Jakkolwiek, według art. 3 Konstytucji, Rzeczpospolita opierać ma swój ustrój na szerokim samorządzie terytorialnym, Ministerstwo Skarbu w ustawie o uregulowaniu finansów komunalnych unicestwiło działalność samorządów, przyznając im niedostateczne źródła dochodów, z wyjątkiem wydziałów krajowych w Poznaniu i Toruniu, które pobierają 40% swego zapotrzebowania ze Skarbu Państwa, a resztę wydatków rozkładają na powiaty i miasta. I tak, według art. 6 ustawy z 30 stycznia 1920 r., która poleca pobierać dotychczasowe dodatki krajowe i opłaty krajowe na pokrycie wydatków tymczasowego wydziału samorządowego, dochód krajowego samorządu małopolskiego powinien wynosić 38,004.950 zł. z dodatków do podatków bezpośrednich, tudzież z opłat szynkarskich i konsumcyjnych od piwa. Tymczasem według ustawy z 11 sierpnia 1923 r. o finansach komunalnych, dochód ten wynosi 10% dodatku do podatku gruntowego 1.054.500 zł., 2,5% dodatek do podatku przemysłowego 450.000 zł., 3% podatek wojewódzki od obrotu trunkami, wyszynku i drobnej sprzedaży 2.358.000 zł., razem 3.862.500 zł., czyli 10 razy mniej, niż według ustawy z r. 1920. Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa z budżetami rad powiatowych w Małopolsce, które podobnie, jak sejmiki powiatowe w innych dzielnicach, wykluczone są od udziału w dodatkach samorządowych do podatków państwowych w miastach. Przed wojną budżet powiatu krakowskiego wynosił 481.000, dziś zaledwie 1.890. Wieliczka — przed wojną — 436.000 — obecnie 3.570 zł., Bohorodczany przed wojną 142.000 — dziś 914 złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.71" who="#PBryl">Otóż w takich warunkach oczywiście niema mowy o żadnej gospodarce, dlatego jesteśmy świadkami jak wszystkie inwestycje, które olbrzymim kosztem zostały porobione, naprzykład w drogach krajowych i w drogach powiatowych, dziś zupełnie marnieją, tak, że dziś zatraca się nawet ślad, gdzie drogi kiedyś istniały.</u>
          <u xml:id="u-3.72" who="#PBryl">Przechodząc do poszczególnych resortów, muszę stwierdzić, że w jednym kierunku tylko administracja nasza doskonale funkcjonuje, to jest w kierunku nakładania kar na chłopów. Dziś ta ludność chłopska jest poprostu męczona najróżniejszemi okólnikami, rozporządzeniami i karami. Karze się chłopa za sianie tytoniu, chociaż p. Minister Skarbu wydał okólnik, żeby nie nakładano tak wysokich kar, jakie są wyznaczane, t. j. od 10 do 150 zł., kary, na które nieraz trzeba sprzedać ostatnią krowę. Karze się chłopa za psa, który się urwie z łańcucha; karze się chłopa za krowę, która przejdzie przez rów drogowy; karze się chłopa, jeżeli jedzie na lewo, a nie na prawo; karze się chłopa, jeżeli niema tabliczki przy wozie; karze się chłopa, jeżeli zetnie drzewo, które sam kiedyś posadził przy drodze, a które dziś ocienia jego pole. Jednem słowem, dla tej części administracji jesteśmy z pełnem uznaniem, bo doskonale funkcjonuje... ale na niekorzyść chłopa, w celu gnębienia tego najbiedniejszego człowieka w Polsce. Jeżeli chodzi o wyśledzenie złodziej, bandytów, to tam tej policji, która tak pilnie przestrzega rozmaitych okólników, absolutnie niema.</u>
          <u xml:id="u-3.73" who="#komentarz">(Głos: Tchórzami są.)</u>
          <u xml:id="u-3.74" who="#PBryl">Powiada się, że ludność jest zdemoralizowana przez wojnę i wskutek tego policja absolutnie nie jest w stanie spełnić swoich zadań. Zwrócilibyśmy się do p. Premiera z apelem, ażeby był łaskaw przeciwstawić się tym stronnictwom politycznym, które chcą zrobić z administracji swoje podwórko partyjne. Nie ulega żadnej wątpliwości, że są pewne stronnictwa w Polsce, które nie chcą brać odpowiedzialności za ten Rząd, a mimo to mają nieograniczony zupełnie wpływ w poszczególnych resortach. Panie Premierze, proszę przypomnieć sobie, że ile razy domagaliśmy się przeniesienia tego lub innego już zużytego starosty, starosty nieodpowiedniego, nieznającego zakresu swojego działania, żeby przenieść go na inne miejsce lub usunąć, to zawsze otrzymywaliśmy jedną i tę samą odpowiedź: Skarb Państwa jest pusty, nie może ponosić kosztów przeniesienia i dlatego nie może się zgodzić na takie, czy inne przeniesienie.</u>
          <u xml:id="u-3.75" who="#PBryl">Tymczasem niedawno, dwa miesiące temu, wskutek żądania pewnej partii politycznej, w jednem tylko województwie przeniesiono skwapliwie 14 starostów, którzy rzekomo mieli sympatyzować ze Związkiem Chłopskim. Otóż, żeby dogodzić pewnym partyjnym interesom, to na to Skarb Państwa znajdzie pieniądze. Przeciw tego rodzaju polityce musielibyśmy się zastrzec i prosić p. Premiera, aby wglądnął w podwładne resorty, aby przestrzegały tego, do czego p. Premier obiecał dążyć, mianowicie, Rząd Pański ma być rządem bezpartyjnym, Rząd Pański nie może ulegać wpływom rozmaitych partii politycznych, bo tego rodzaju robota musi nas doprowadzić do katastrofy. My nie żądamy od p. Premiera żadnych udogodnień, nie chcemy wprowadzać swoich ludzi do urzędów, bo stoimy na stanowisku, że najlepszym urzędnikiem jest ten, który nie należy do żadnej partii politycznej, który li tylko trzyma się litery ustawy. Tego też żądamy od naszej biurokracji, a musimy się przeciwstawiać temu, aby pewne kierunki polityczne, za pomocą p. Ministra Spraw Wewnętrznych, albo p. Wiceministra Olpińskiego...</u>
          <u xml:id="u-3.76" who="#komentarz">(Głos: Głównie Olpińskiego.)</u>
          <u xml:id="u-3.77" who="#PBryl">... dyrygowały starostami i wojewodami w naszem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-3.78" who="#PBryl">Ministerstwo Robót Publicznych musi absolutnie ulec jakiejś zmianie na lepsze. Jak długo Ministerstwo Robót Publicznych miało być zniesione, tak długo można było cierpieć stan rzeczy, jaki jest, ale z chwilą, kiedy Sejm uchwalił, że Ministerstwo Robót Publicznych ma być utrzymane z najrozmaitszych względów, to tam trzeba zrobić porządek. Myśmy do tego Ministerstwa przychodzili z różnemi żądaniami, zawsze z temi, żeby p. Minister był łaskaw zredukować niepotrzebnych urzędników. Jeszcze od roku 1914, mamy różne urzędy Ministerstwa Robót Publicznych po powiatach, kierownictwa regulacji rzek i t. p., które literalnie od 1914 r. nic nie robią, bo Rząd nie miał pieniędzy. Mimo braku pieniędzy, te urzędy istnieją, biura się utrzymuje, najrozmaitsze panienki w biurach, a urzędnicy zajmują się wykonywaniem prywatnej praktyki. Mimo to, żeśmy kilka lat czekali, nie zrobiono porządku. Choć p. Rybczyński obiecywał, nie doczekaliśmy się porządku. Inżynierowie z Ministerstwa Robót Publicznych względnie z najrozmaitszych urzędów pośrednich nie mają co robić, bo niema pieniędzy. Ale równocześnie, gdy Rząd potrzebuje przypadkiem zrobić jakiś projekt, jakieś zdjęcie, ci inżynierowie nie wykonywują tego, tylko Ministerstwo Robót Publicznych oddaje tę pracę prywatnym inżynierom. Ci prywatni inżynierowie oddają to inżynierom rządowym, ci zaś wykonywują to prywatnie i każą sobie płacić. Na ten cel p. Minister odważa się nawet żądać specjalnych kredytów od Sejmu. W ten sposób, za te roboty, które powinni wykonywać nasi inżynierowie rządowi, Rząd musi opłacać inżynierów prywatnych. To są rzeczy niedopuszczalne.</u>
          <u xml:id="u-3.79" who="#PBryl">Zwracamy uwagę również na te zamierzenia Rządu, które obecnie mają być przeprowadzone, na budowę rozmaitych budynków urzędowych na kresach. Stwierdzić muszę na podstawie wiadomości, które posiadam, że ta akcja skończy się jednym wielkim skandalem, jedną panamą. Plany zrobiło Ministerstwo Robót Publicznych, ale zatwierdził je komitet ekonomiczny Rady Ministrów. Dlaczego komitet ekonomiczny Rady Ministrów zatwierdza plany i zarysy, tego absolutnie pojąć nie mogę. Plany są w ten sposób zrobione, że jeden domorosły inżynier z Ministerstwa Rob. Publ. projektuje n. p. pokój na 6,1 metrów. Dlaczego 6,1? Tego żaden inżynier zrozumieć nie może. Bo przedewszystkiem, jeżeli bierze się belki sufitowe, to tartak wyrabia belki o 5 albo 6 m. długości. Jeżeli ktoś chce mieć pokój koniecznie na 6,1 m., to belka sufitowa musi wynosić 6,4 i wtedy musi tę belkę specjalnie obstalować, a za takie specjalne obstalowanie trzeba kilkadziesiąt procent więcej zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-3.80" who="#komentarz">(Głos: Poco takie wielkie pokoje na kresach?)</u>
          <u xml:id="u-3.81" who="#PBryl">Pozatem dowiaduję się, że roboty ma się oddawać nie na podstawie licytacji publicznej tym, którzy najtaniej oferują, tylko przedsiębiorstwom na procent. Oczywiście leży w interesie przedsiębiorstwa, aby kosztorys wynosił jak najwięcej, ażeby koszt budowy był największy, bo wtedy przedsiębiorca otrzyma większy zarobek, większy procent. Tego rodzaju rzeczy są niedopuszczalne i Rząd musi zwrócić baczną uwagę na te anomalie.</u>
          <u xml:id="u-3.82" who="#PBryl">Co do Ministerstwa Sprawiedliwości, już inny mówca tutaj z pokrewnego stronnictwa to ministerstwo odpowiednio scharakteryzował. Ja muszę stwierdzić, bez względu na to, czy to się podoba Panom, czy nie podoba, że doszliśmy do tego rodzaju stosunków w naszem Państwie, że dziś włościaństwo nie ma żadnego zaufania do sądów.</u>
          <u xml:id="u-3.83" who="#komentarz">(Głos: Niestety.)</u>
          <u xml:id="u-3.84" who="#PBryl">Może Państwo mieć kiepską administrację i mniej lub więcej kiepską policję, to się da znieść, ale Państwo napewno nie zniesie kiepskiego sądownictwa, bo takie państwa rozlatują się.</u>
          <u xml:id="u-3.85" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-3.86" who="#PBryl">Ale niestety, mamy cały szereg wyroków sądowych takich, nad któremi trzeba się poważnie zastanowić, czy istnieje wogóle jaka praworządność w sądownictwie, czy są przestrzegane jakie ustawy. Niedawno w czasie wyborów, jeden ksiądz powiedział na sumie na kazaniu, że Witos, Kiernik i Bryl, to są dojlidziarze, złodzieje grosza publicznego. Sprawa idzie do sądu. Sąd karze księdza dwutygodniowym aresztem. Sprawa idzie następnie do sądu wyższego, jako odwołanie i sąd wyższy znosi ten wyrok i daje wskazówkę sądowi niższemu, jak ma załatwić tę sprawę. Powiada, że ten ksiądz powinien być uniewinniony, bo wolno czytać z ambony to, co napisał jakiś dziennik.</u>
          <u xml:id="u-3.87" who="#komentarz">(Głos: Do jakiej partii należał ten ksiądz?)</u>
          <u xml:id="u-3.88" who="#PBryl">Nie potrzebuję mówić, p. Kolega się domyśli.</u>
          <u xml:id="u-3.89" who="#PBryl">Dalej, wyrok niedawny w sądzie lwowskim; doczekaliśmy się tego, że fałszowanie ksiąg obrotowych nie jest żadną zbrodnią, że można oszukiwać Skarb Państwa, że oszustwo takie nie jest karygodne. Sąd we Lwowie bowiem niedawno uniewinnił tych, którzy te księgi obrotowe fałszowali.</u>
          <u xml:id="u-3.90" who="#PBryl">Chcę wspomnieć jeszcze o jednym przykładzie, który obiegł cały świat, prasę amerykańską i angielską. Było o tem dużo też i w polskich pismach. Ta sprawa mimo, że się wlecze dziesięć lat, do dzisiejszego dnia nie została zakończona. Przyjechał z Ameryki p. Gerard i kupił od ks. Czopińskiego 40-morgowe gospodarstwo za 100.000 koron złotych. Kupił to gospodarstwo i objął w posiadanie. Tymczasem przyszła zawierucha wojenna, ks. Czopiński wnosi proces, ażeby ten p. Gerard oddał mu gospodarstwo; korzysta przytem z wojny i robi z tego człowieka szpiega i wsadza go do kryminału, ażeby nie mógł się bronić. Przychodzą wojska austriackie, robi go szpiegiem rosyjskim, przychodzą wojska rosyjskie, robi go szpiegiem austriackim, przychodzą do władzy wojska ukraińskie, robi go szpiegiem polskim, przychodzą wojska polskie, denuncjuje tego człowieka, jako szpiega bolszewickiego i zamyka go do kryminału. W międzyczasie uzyskuje wyrok na niego, który jako szpieg siedzi w kryminale i wyrzuca na mróz całą jego rodzinę. I dziś ten człowiek, który zapłacił 100.000 koron złotych, nie ma ani centa i ani jednej morgi gruntu. Jeżeli nawet nie należy mu się gospodarstwo, to nie ulega wątpliwości, że należą mu się pieniądze. Choć 10 lat proces trwa do dziś, ten zrujnowany człowiek, doprowadzony do obłędu, nie może doczekać się sprawiedliwości. Udawał się do całego świata ze skargą na te stosunki polskie. Te rzeczy doprowadziły go do tego, że ten człowiek wpada do kościoła, wymyśla ostatniemi słowami, mówi na księdza: ty złodzieju, ty bandyto, a cała parafia, która się na to patrzy, przyklaskuje temu, bo współczuje z tym człowiekiem. Cóż o sądownictwie można mówić, jeżeli istnieje taka sprawiedliwość, że przez 10 lat człowiek nie może doczekać się wymiaru sprawiedliwości. I dlatego Panowie przyjmijcie do wiadomości, że jeżeli nie zabierzecie się do roboty, jeżeli Panowie czegoś nie zrobicie, ażeby tutaj te rzeczy poprawić, to przyjmijcie do wiadomości, że jesteśmy nad brzegiem przepaści dlatego, że jeżeli sądownictwa nie będzie należytego, to nie można mówić o państwie.</u>
          <u xml:id="u-3.91" who="#PBryl">W Ministerstwie Przemysłu i Handlu, panuje kompletny chaos. Ministerstwo to stoi całkowicie pod jednostronnym wpływem p. Wierzbickiego. Taryfy celne układa się nie mając zupełnie względu na nasze życie gospodarcze, tylko układa je się tak, jak to panom przemysłowcom jest korzystne i potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-3.92" who="#PBryl">Jeżeli zaś chodzi o rolnictwo, to tam zaprowadza się specjalne systemy polityki gospodarczej. Nie wiem oczywiście, przypuszczam, że to pod wpływem pewnej partii politycznej zaprowadza się taki system gospodarczy, że nawet w tym roku, kiedy był urodzaj, pozwala się wywozić tylko tym, którzy uzyskają certyfikaty. W ten sposób demoralizuje się całe nasze życie polityczne, bo mamy szereg posłów i partii politycznych w tym Sejmie, które nie trudnią się niczem innem, jak tylko zakładaniem spółek po to, ażeby brać od p. Ministra Przemysłu i Handlu certyfikaty i wywozić jaja czy świnie za granicę.</u>
          <u xml:id="u-3.93" who="#komentarz">(P. Byrka: Nazwiska.)</u>
          <u xml:id="u-3.94" who="#PBryl">Niech Pan poszuka blisko siebie, a Pan znajdzie, tylko dobrej woli trochę.</u>
          <u xml:id="u-3.95" who="#komentarz">(P. Byrka: A Pan jest obowiązany nazwiska powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-3.96" who="#PBryl">Ci posłowie, którzy robią te spółki, korumpują całe życie gospodarcze i polityczne i doprowadzają te masy włościańskie, tego rolnika producenta do ostatniej nędzy. Jeżeli państwo przychodzi do przekonania, że można wywozić, to w takim razie zyski z tego wywozu powinny iść do producenta, a nie do pośrednika, który ma to szczęście, że dostaje certyfikat do rąk. Dlatego p. Premierze, domagamy się zniesienia dotychczasowego systemu koncesji, dopuszczania wywozu za rozmaitemi koncesjami, za wydawaniem certyfikatów. Bo jeżeli rolnictwo ma wywozić, to powinno wywozić bez ograniczeń, żeby zyski nie szły do kieszeni rozmaitych spekulantów politycznych, lecz do tych, którzy te produkty wyrabiają.</u>
          <u xml:id="u-3.97" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-3.98" who="#PBryl">Jeżeli mowa o Ministerstwie Kolei, to cieszę się, że wreszcie doszło do tego, że budżet Ministerstwa Kolei został związany i państwo do nich nie dokłada. Do p. Ministra mamy jedną pretensję; jeżeli p. Minister chce być praworządnym, to niech będzie łaskaw załatwić kwestię własności gruntów, które kolej zabrała na swój użytek, nieraz od bardzo biednej ludności; ta sprawa dotychczas nie jest uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-3.99" who="#komentarz">(Głos: Na kresach wschodnich)</u>
          <u xml:id="u-3.100" who="#PBryl">Kolej ma te grunta w posiadaniu, użytkuje je, a właściciel — rolnik tych gruntów nie ma, nie użytkuje, ale płaci podatek gruntowy, podatek majątkowy. Są to rzeczy do nie do pomyślenia w praworządnem państwie. Jeżeli kolej tych gruntów potrzebuje, to jest elementarnym obowiązkiem p. Ministra te grunty wykupić, zapłacić, a nie przetrzymywać ich, jak się to dzieje dotychczas. Taką samą prośbę mamy do p. Ministra Spraw Wojskowych, bo grunty pozabierane pod rozmaite forty dawniej, a i takie, które się obecnie zabiera, nie są przez Państwo wykupione.</u>
          <u xml:id="u-3.101" who="#PBryl">Ministerstwo Oświaty. Trudno o niem mówić.</u>
          <u xml:id="u-3.102" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-3.103" who="#PBryl">Panowie powiadacie, że niema oświaty. My się cieszymy, że rzekomo budżet oświaty na szkolnictwo ludowe wzrósł. Ale nie możemy zrozumieć tego, że w tym momencie, kiedy wzrastają cyfry budżetowe na oświatę ludową, że w tym samym czasie zamyka się te szkoły ludowe, które działają, jak np. w Małopolsce i to te, które jeszcze za czasów austriackich zostały wybudowane i otworzone. Tego absolutnie zrozumieć nie możemy. My do p. Ministra Oświaty nie mamy wielkich pretensji, tylko jedną, żeby dzieci chłopskie nauczono czytać i pisać. Proszę mi wierzyć, że oświata w Polsce jest tego rodzaju, że dziecko, które przez 6 lat chodzi do szkoły, umie trochę czytać, ale pisać absolutnie nie potrafi. Nie wiem, kto temu winien, czy system nauczania, czy są jakieś inne przyczyny; w każdym razie mamy jedną pretensję i jedną prośbę: zreformujcie Panowie szkolnictwo ludowe w ten sposób, ażeby dzieci chłopskie nauczyły się przynajmniej czytać i pisać. Pozatem p. Ministra Oświaty, Panie Premierze, uważamy za człowieka, który nie dorósł do tego posterunku, bo Minister Oświaty, który cierpi w swoim resorcie tego rodzaju kwiatki, że zwalnia swoich nauczycieli, płacąc im pensje, a zwalnia ich po to, żeby byli agitatorami partyjnymi. Takie stosunki, proszę Panów, w praworządnem państwie nie mogą być dopuszczalne. Bo rozumiem, że rząd partyjny, rząd t. zw. większości narodowej polskiej, mógł sobie na to pozwolić, by dawać płatne urlopy urzędnikom na to, by tumanili ludzi w kraju — ale nie rozumiem tego, żeby rząd bezpartyjny, za jaki Rząd p. Premiera chce uchodzić, dalej cierpiał te stosunki, że nauczyciel ludowy, płatny ze Skarbu Państwa, dostaje urlop na to, żeby był agitatorem.</u>
          <u xml:id="u-3.104" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Nazwiska)</u>
          <u xml:id="u-3.105" who="#PBryl">Panu Ministrowi Oświaty zwracaliśmy uwagę, że agitator piastowy p. Blajke, nauczyciel ze Lwowa dostał płatny urlop i zupełnie nie uczy, jeździ po wiecach i mimo to, żeśmy się domagali, żeby p. Minister zrobił porządek i ściągnął tego płatnego agitatora do szkoły, to się nie stało. To jest minister, na którego określenie nie mam innej nazwy, jak tylko minister zdemoralizowania. To jest minister, który chce się przypodobać pewnemu stronnictwu politycznemu kosztem Skarbu Państwa. To jest absolutnie niedopuszczalne.</u>
          <u xml:id="u-3.106" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-3.107" who="#PBryl">Systemu podatkowego w naszem państwie nie możemy uważać za praworządny. To jest system raczej kontrybucyjny; nie według ustaw nakłada się podatki, ale poprostu według widzimisię różnych urzędników. Proszę przyjąć do wiadomości, Panie Premierze, że podatek majątkowy od warstwy włościańskiej, jest ściągany w 50% zupełnie nieprawnie, niesłusznie, wbrew ustawie i rozporządzeniom.</u>
          <u xml:id="u-3.108" who="#PBryl">Jeżeli zaś mowa o podatku przemysłowym, to chociaż ustawa i rozporządzenia mówią, że rzemieślnicy, mieszkający na wsi, że przemysł ludowy, wykonywany ubocznie przez rolników, jest wolny od podatku przemysłowego, mimo tych wszystkich okólników, ustaw i rozporządzeń w dalszym ciągu ten podatek przemysłowy jest ściągany zupełnie bezprawnie od tej najbiedniejszej warstwy ludności. Dlatego, jeżeli chcemy, żeby nastała jednak pod tym względem pewna praworządność, to trzeba zrobić wysiłek w tym kierunku, aby nie według widzimisię poszczególnych urzędników, ale rzeczywiście według ustawy podatki były ściągane.</u>
          <u xml:id="u-3.109" who="#PBryl">Teraz przechodzę do tych kwestii, które tutaj ostatnio były poruszane, a więc przedewszystkiem, czy rozpisać nowe wybory, czy rozwiązać Sejm, czy nie. Zdania co do tego są podzielone: jedni mówią, że trzeba rozwiązać Sejm, drudzy, że nie można rozwiązywać Sejmu, a nawet są jeszcze trzeci, którzy nie mówią, ani tak, ani nie, tylko i tak i nie.</u>
          <u xml:id="u-3.110" who="#komentarz">(P. Byrka: Oni chcą, żeby Sejm rozwiązać, ale ich wybrać. Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-3.111" who="#PBryl">P. Witos ostatnio powiedział, że Sejmu nie można rozwiązywać, bo nowe wybory w dzisiejszych stosunkach przyniosłyby nieobliczalne szkody dla państwa i dodał, że chętnie zgodzi się żeby państwo poniosło te szkody, jeżeli Sejm zgodzi się na taką ordynację wyborczą, jaką on mu podyktuje.</u>
          <u xml:id="u-3.112" who="#PBryl">My o tej nowej ordynacji wyborczej słyszymy od grudnia 1923 r. Dlaczego Panowie nie dajecie jej? Panowie powiadacie, iż nowa ordynacja wyborcza ma zabezpieczyć w przyszłym Sejmie większość na tę czy ową stronę.</u>
          <u xml:id="u-3.113" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tylko na tę stronę)</u>
          <u xml:id="u-3.114" who="#PBryl">Ja Panom przypomnę, że ta właśnie ordynacja wyborcza, która teraz obowiązuje, była pod tem hasłem wypracowana nie przez kogo innego, jak przez pp. Witosa i Buzka w porozumieniu ze Związkiem Ludowo-Narodowym. Ona właśnie miała być tą ordynacją wyborczą, która miała nie dopuścić mniejszości narodowych do Sejmu, która miała dać Sejmowi większość bezwzględną.</u>
          <u xml:id="u-3.115" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-3.116" who="#PBryl">A wiecie Panowie dlaczego to się nie stało?</u>
          <u xml:id="u-3.117" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan sam współdziałał.)</u>
          <u xml:id="u-3.118" who="#PBryl">Jeżeli Pan mówi, że współdziałałem, to przyznaję się, że byłem obecny i dlatego to wiem i o tem mówię.</u>
          <u xml:id="u-3.119" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na prawicy: Teki Pan nie dostał.)</u>
          <u xml:id="u-3.120" who="#PBryl">Pan jest lepszym kandydatem do teki, Panu ją zostawiam. Dlatego powiem, dlaczego się ta rzecz nie udała.</u>
          <u xml:id="u-3.121" who="#komentarz">(Głos: Pan przejdzie do szesnastki.)</u>
          <u xml:id="u-3.122" who="#PBryl">Dlatego, że na ustach miało się hasła uzdrowienia Sejmu, a na myśli hasła partyjne. Miało się te chęci i rachuby, iż za pomocą tej właśnie ordynacji wyborczej Piastowcy wprowadzą do Sejmu 150 posłów.</u>
          <u xml:id="u-3.123" who="#komentarz">(Głos w centrum: Bo Pan tam kierował.)</u>
          <u xml:id="u-3.124" who="#PBryl">Ja się obawiam, że ten nowy niewiadomy jeszcze projekt nie jest po to zrobiony, żeby stworzyć tę upragnioną większość w nowym Sejmie, tylko jest zrobiony, w interesie znowu partyjnej polityki. Proszę Panów, jeżeli Panowie jeden projekt pod temi wzniosłemi hasłami źle zrobili, to nie mam zaufania, czy Panowie potrafią drugi projekt lepiej zrobić. P. Witos oświadczył się przeciw rekonstrukcji gabinetu, ale ten sam p. Witos powiada: Rząd premiera Grabskiego jest zły, administracja jest taka sama jaka była za moich czasów, t. j. zła, ale broń Boże nie wolno nic zmieniać, nie wolno nikogo usunąć z gabinetu, bo jeżeli usuniecie, to w takim razie zrobimy z tego kwestię zaufania. Proszę Panów, jeżeli się mówi, że jest coś złe, to trzeba było powiedzieć, że wolno coś zmienić, ażeby naprawić to zło, a tymczasem mówi się, że jest źle, ale nie wolno broń Boże nic zmieniać. Dlaczego? Dlatego, że tak jest proszę Panów, że jak ktoś siedzi na fotelu, to niechętnie ustępuje miejsca drugiemu, bo mu jest wygodnie.</u>
          <u xml:id="u-3.125" who="#komentarz">(Głos na ławach P. S. L.: Niech Pan nie mówi nic, bo Pan wyszedł z Piasta z powodu tego, iż nie został ministrem.)</u>
          <u xml:id="u-3.126" who="#PBryl">Tak samo i p. Witos i Z w. L. N. nie chcą brać odpowiedzialności za Rząd, ale z ministrów poszczególnych są zadowoleni, bo to są ich mężowie zaufania, są na ich skinienie, wykonują ich polecenia i dlatego bronią się tak energicznie przeciwko temu, aby nic nie zmieniać. Proszę Panów, Rząd jest zły i p. Witos miał rację mówiąc, że system gospodarczy jest zły, że tego małego rolnika się gniecie i t. d., że cła są nieodpowiednie, ale pan Witos nie chce dopuścić do zmiany Ministra Przemysłu i Handlu, bo on jest dobry, bo daje spółkom piastowym rozmaite koncesje i certyfikaty wywozowe. Administracja jest zła, policja jest zła, ale broń Boże zmienić Ministra Spraw Wewnętrznych, bo p. Minister Spraw Wewnętrznych na skinienie p. Witosa przenosi 14 starostów w jednem tylko województwie. Szkolnictwo jest złe, bardzo złe, ale broń Boże ruszyć Ministra. Taki minister jest dobry, bo daje płatne urlopy ze Skarbu Państwa agitatorom p. Witosa.</u>
          <u xml:id="u-3.127" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-3.128" who="#PBryl">Dlatego trzeba zdemaskować tego rodzaju stanowisko. Gdyby stary Bojko był młodszy trochę, to musiałby napisać o was nową książkę o dwóch duszach waszych.</u>
          <u xml:id="u-3.129" who="#komentarz">(P. Posacki: Jedna pańska, a druga nasza.)</u>
          <u xml:id="u-3.130" who="#PBryl">Pan lepiej pilnuj swojej odbudowy.</u>
          <u xml:id="u-3.131" who="#komentarz">(P. Posacki: A Pan swojego młyna.)</u>
          <u xml:id="u-3.132" who="#PBryl">Jeżeli chodzi o nasze stanowisko do Rządu, to będziemy głosować za tem, ażeby budżet odesłać do komisji i tam będziemy stawiali odpowiednie wnioski. Nasz stosunek do Rządu uzależniamy od tego, w jaki sposób p. Premier i Rząd p. Premiera potraktuje nasze postulaty, które domagają się wprowadzenia tych wielkich reform społecznych i administracyjnych, które mają służyć do tego, ażeby Polska stała się rzeczywiście wielkiem państwem demokratycznem i ludowem.</u>
          <u xml:id="u-3.133" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Reich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PReich">Wysoki Sejmie! P. Prezes Rady Ministrów w toku swego expose, kreśląc stosunki w Państwie, użył między innemi zwrotu, iż nie chce zbyt czarno charakteryzować ciemnych stron, bo to „mogłoby deprymować”. Sądzę jednak, że to co powiedział, a przedewszystkiem to, co każdy z nas na własne oczy ogląda, jest dostatecznie czarne i deprymujące i nie pozostawia żadnej wątpliwości co do prawdziwego stanu rzeczy. Z ostatniego przemówienia p. Prezesa Rady Ministrów, z jego expose, jak również ze skorości do ustąpienia ze stanowiska, jakiej byliśmy świadkami w ostatnim tygodniu, biją, mimo pozorów optymizmu, apatia i brak wiary, pozostające zresztą w harmonii z apatią i brakiem wiary, jakie przejawiają się w społeczeństwie wobec poczynań i akcji Rządu, harmonizujące z apacją i brakiem wiary, które nie pozwalają sferom parlamentarnym podźwignąć się do żadnej koncepcji, oprócz koncepcji przesilenia parlamentarnego, a które to czynniki negatywne: apatia i brak wiary są właśnie ową najważniejszą podwaliną, na jakiej opiera swój byt Rząd obecny.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PReich">Co można zarzucić obecnemu rządowi, to nie brak dobrej woli i nie brak naogół dobrych współpracowników, lecz jedynie brak idei.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PReich">Polska odzyskała swą państwowość wśród warunków o tyle korzystnych, że bez wszelkich ciężarów i zobowiązań. Mamy nadzwyczajne bogactwa naturalne, ale mimo to istnieje powszechne ubóstwo i bilans handlowy pasywny. Istnieją nadzwyczajne możliwości, ale nie dzieje się nic, by je wyzyskać, istnieją olbrzymie zdolności w materiale ludzkim, ale nie robi się nic, by je należycie zużytkować. Bo Rząd, któryby miał to czynić, nie ma programu rządzenia, nie ma metody, ni linii, ni rzutu. A chwila obecna, w której konsoliduje się przyszłość państw i społeczeństw, wymaga nie tylko uczciwych, utalentowanych, albo może nawet genialnych, „legalnych dyktatorów”, lecz wymaga ludzi o naprawdę szerokich horyzontach, którzyby zdołali wniknąć w głąb rzeczy. Okoliczności wymagają rządu, któryby w przeświadczeniu, że jest rządem wszystkich, przez wszystkich i dla wszystkich, zechciał i zdołał całą bez wyjątku ludność skupić przy ołtarzu pracy państwowej przez wzmożenie siły poszczególnych jednostek z siłą kolektywną ogółu dla spotęgowania siły Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PReich">A tymczasem gabinet obecny prowadzi politykę, która nic nie łagodzi i nie rozwiązuje, która daje wyprzedzać się wypadkom i pozwala wielkim zagadnieniom socjalnym czy narodowościowym szturmować u wrót Państwa, bez próby nawet uczciwego i szczerego ich załatwienia, politykę, która nie oświeca umysłów i nie wskazuje drogi, która wlecze się z dnia na dzień, jakby bez przeznaczenia, bez budzenia w obywatelstwie pewności, że Rząd wie dokąd zmierza i jak daleko zajdzie: polityka, która na najważniejsze zagadnienia odpowiada — nakazem płatniczym, a kontakt ze społeczeństwem utrzymuje jedynie przy pomocy egzekutora podatkowego. Tam zaś, gdzie śruba podatkowa jest szczytem mądrości politycznej, gdzie najważniejszym instrumentem dzierżenia władzy jest groźba egzekucji, a walną troską Rządu jest wydobycie z kieszeni obywateli największej ilości podatków, nie dziw, że ta mądrość niejednokrotni zawodzi, że instrument trafia często w niewłaściwe miejsce, a troska wspomniana Rządu powoduje troski tysięcy obywateli, zagrożonych w swoim bycie.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PReich">I zaiste, jeśli w ostatniem półroczu jeszcze ta polityka skarbowa i praktyki skarbowe wywołały powszechne niezadowolenie, to obecnie odgłos tych praktyk jest istnym krzykiem rozpaczy. Bo podatki wymierza się nie wedle zdolności płatniczej obywateli, lecz wedle chwilowego zapotrzebowania Skarbu, oznaczającego się „kontyngentem”, lub co gorsza jeszcze, według samowoli inspektorów podatkowych, mających w zausznikach płatnych lub idących na ochotnika swych informatorów, a w komisjach szacunkowych rzeczoznawców. mających powolne sobie narzędzia.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PReich">To też o ile idzie o podatek przemysłowy, klub, który mam zaszczyt reprezentować, już przy uchwalaniu tego podatku sprzeciwiał się jego systemowi nie tylko dlatego, że jest skomplikowany, lecz dlatego, że jest w zasadzie niesłuszny, ponieważ podcina i dławi w zarodku inicjatywę i rzutkość obywateli, chcących ewentualnie zadowolić się drobniejszym zyskiem, byleby w większych ilościach dokonać transakcji. ale tracących ku temu ochotę, jeżeli Państwo zabiera z każdego objawu ich obrotności część zysków w formie podatku obrotowego. Cóż dopiero, jeżeli ta część nie pozostaje w żadnym stosunku do faktycznego obrotu, jeżeli kupcom wymierza się podatki zupełnie sprzeczne z treścią ksiąg handlowych, jeżeli kupcom czy rękodzielnikom, nie prowadzącym ksiąg przemysłowych, wymierza się podatek nie na podstawie zbadania ich interesu i zaznajomienia się z całością transakcji, lecz na podstawie dorywczych informacji, przypadkowych danych, na podstawie — kaprysu chwili!</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PReich">Jeżeli jednak nadmierność obciążenia wywołuje żale i wzburzenie, to nierównomierność obciążenia wywołuje poczucie krzywdy i rozgoryczenie. Komisja Ministerstwa Skarbu, jaka bawiła niedawno we Lwowie, skonstatowała szereg nierównomierności obciążeń. Nierzadkie są wypadki, gdzie spólnicy jednego przedsiębiorstwa otrzymują różne nakazy zapłaty, a mnie osobiście znany jest wypadek, gdzie z pośród dwóch spólników o równych udziałach otrzymał jeden nakaz zapłaty na 10.000 zł, a drugi na 45.000 zł; przypadek oczywiście zrządził, że ten pierwszy wymiar na 10.000 złotych stosował się do spólnika chrześcijanina, a wymiar na 45.000 złotych do spólnika żyda.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PReich">Oczywiście, dotknięci takimi wymiarami rekursują do komisji odwoławczych, ale te, zawalone mnogiemi rekursami, działają pobieżnie i nie mogą wywiązać się należycie ze swego zadania. Komisja odwoławcza we Lwowie mając do rozstrzygnięcia blisko 50.000 rekursów, a złożona z 9 osób, rozpadła się na 5 podkomisji, w każdej zasiada jeden urzędnik i dwóch albo trzech reprezentantów sfer obywatelskich, tak że sprawy, które według intencji ustawy miały być decydowane przez obszerniejsze i poważniejsze gremjum, zostają załatwiane w kolegjum dwóch albo trzech osób. Nie dziw więc, że decyzje zwyczajnie zapadają tam takie, jakby dewizą komisji odwoławczej było „iurare in verba” — instancji pierwszej, wobec tego było rzeczą naturalną, że gdy jeden z kupców warszawskich zdobył się na energię i zwrócił się z zażaleniem do Trybunału Administracyjnego, to Trybunał Administracyjny zniósł wymiary pierwszej i drugiej instancji jako niezgodne z prawem, jako sprzeczne z praktyką ksiąg obrotowych. Niezawodnie los ten spotkałby niemal wszystkie wymiary, gdyby podatnicy chcieli zwracać się do najwyższej instancji, ale nie sądzę, aby leżało w czyimś zamiarze zmuszanie obywateli do włóczenia się po instancjach i po biurach adwokackich, tem bardziej w chwili, gdy stosunki nakazują iść za inicjatywą twórczą i oddać się pracy zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PReich">Z tych też powodów Koło Żydowskie złożyło do laski marszałkowskiej wniosek o zmianę systemu podatku przemysłowego, narazie jednak podatek ten całym obuchem swoich niewłaściwości zwala się na barki ludności.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PReich">Nie lepiej, a może i gorzej jest z podatkiem dochodowym, stanowiącym w wielu wypadkach jakby nową odmianę podatku majątkowego. Komisja wspomniana, bawiąc we Lwowie, stwierdziła szereg obciążeń warstw najbiedniejszych, obciążeń podatników, którzy nie posiadają ponad minimum egzystencji. Ta okoliczność naturalną konsekwencją rzeczy wyżłobiła jakby przepaść między urzędnikiem i inspektorem podatkowym a całą resztą obywatelstwa. Inspektorzy podatkowi i urzędnicy skarbowi nie uważają wcale obywateli za czynnik społeczny, który częścią dochodu w miarę możności ma przyczyniać się do zasilenia Skarbu Państwa, lecz uważają ich wszystkich jakby za zawodowych ukrócicieli Skarbu, wobec których mają oni obowiązek brać w obronę interes Państwa. A na odwrót obywatele uważają urzędników podatkowych i inspektorów nie za ogniwo w łańcuchu życia obywatelskiego, lecz jakby za wrogów, usiłujących podminować ich byt materialny.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PReich">Pod wpływem tej atmosfery to, co nie udało się szczytnym porywom i hasłom ideowym, czy programom partyjnym: złączenie całej ludności żydowskiej i chrześcijańskiej, to się udało inspektorom podatkowym. W szeregu miast i miasteczek odbywały się w ostatnich czasach wspólne wiece kupców żydowskich i chrześcijańskich, rękodzielników żydowskich i chrześcijańskich, którzy złączeni wspólnem poczuciem krzywdy, protestowali przeciw nadmiernym i nierównomiernym podatkom.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PReich">I jeżeli z tego stanowiska patrząc na rzecz, dochodzimy do wniosku, że ostrze ustaw i praktyki skarbowej godzi w całą ludność, to niemniej prawdą jest, że wobec faktu, iż Żydzi stanowią gros ludności miejskiej i dzierżą w ręku handel, ostrze to trafia przedewszystkiem ludność żydowską. Z tego splotu okoliczności niektórzy w społeczeństwie i niektórzy nawet inspektorowie podatkowi kują tendencję. Niejeden pokrzywdzony pociesza się tem, że jeszcze więcej od niego cierpi żyd, a niektórzy inspektorzy podatkowi — znanym jest przykład dygnitarza w Golowie — zagłuszają swe sumienie i pocieszają siebie i innych tem, że przez te wymiary podatków zniewala się żydów do emigracji do Palestyny. I oto pragnę zaznaczyć, że kto o takim efekcie myśli, popełnia rachubę błędną, nie tylko dlatego, że zbrodnią jest wobec Państwa zamulanie gruntu, z którego wyrastają gałęzie, mogące owocami swemi służyć także Skarbowi Państwa, lecz i dlatego, że każda emigracja ma swoje formuły i swoje granice. Skoro zaś dziś wszelkie porty emigracyjne z wyjątkiem Palestyny są zamknięte, skoro emigracja do Palestyny jest możliwa tylko w pewnych ograniczonych ramach i ograniczonej formie, to stać się musi z konieczności rzeczy, że ten legion wydziedziczonych, wyzutych z posiadania, ciążyć będzie całą nędzą swej bezdomności, całą nędzą „lumpen-proletariatu” tu w Państwie, gdy dziś każdy z nich, mając swój warsztat pracy, mógłby przysparzać dobrobytu. I dlatego też choćby z tego punktu widzenia nigdy więcej, niż obecnie „ca- veant konsules” pod adresem sfer, które prowokują ten stan rzeczy, nie było bardziej uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PReich">Pierwsze memento tragiczne tego stanu rzeczy objawia się we wstrząśnieniach gospodarczych. Kiedy p. Premier swego czasu zapowiadał tworzenie nowej waluty, pocieszał nas tem, że z początku będzie społeczeństwu ciężko, ale później odetchnie każdy głęboko i swobodnie. Mam wrażenie, żeśmy tak głęboko odetchnęli, iż może nam tchu zabraknąć! Cóż z tego, że ustała inflacja, że nastąpiła stabilizacja waluty i niema obawy, że pieniądze będą zdewaluowane, skoro pieniędzy wogóle niema, skoro drożyzna wzmaga się z dniem każdym, w parze z drożyzną i podatkami postępuje stagnacja, zmuszająca do zwijania coraz to nowych przedsiębiorstw. Winę tego stanu rzeczy ponosi w niemałej mierze praktyka Banku Polskiego, który przez restrykcję kredytu i odrzucanie weksli nie przyczynia się bynajmniej do złagodzenia sytuacji. Zbytecznie nadmienić, że w tym kierunku żydzi istotnie cieszą się „przywilejem” pierwszeństwa i że na palcach jednej ręki można wyliczyć firmy żydowskie, które doznały „łaski” dyrekcji Banku Polskiego. A tak samo Bank Gospodarstwa Krajowego, znany obecnie nietyle dla swych zasług, ile dla ostatnich malwersacji, tak samo Rada gospodarcza i Rada finansowa nie pełnią bynajmniej roli, do jakiej zostały powołane. Swego czasu upominaliśmy się o powołanie reprezentanta żydowskiego do tych wszystkich instytucji, czyniliśmy to nie z ambicji i nie dla honoru, ale ponieważ stosunki gospodarcze zrządziły, że żydzi są reprezentantami handlu i mają najwięcej doświadczenia na polu finansowem, chcieliśmy tem doświadczeniem i tą rutyną służyć Państwu. Niestety odepchnięto nas i za wyjątkiem jednego reprezentanta, którego dopuszczono do rady gospodarczej, żydzi pozostali za drzwiami. A skutki tego mszczą się na losie tych wszystkich instytucji, które są tylko — lucus a non lucendo.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PReich">Najgroźniejsze zaś widmo, jakie wyrasta z tego stanu rzeczy, jest potęgujące się z dniem każdym bezrobocie, wykazujące obecnie już 153.000 pozbawionych całkowicie pracy, nie wliczając w to tych, którzy zajęci są tylko dwa do trzech dni w tygodniu. Wobec tego stanu rzeczy zdawałoby się, że Rząd puści w ruch wszystkie sprężyny, ażeby zwiększyć wydajność pracy. Tymczasem ma się rzecz wręcz inaczej, a wobec tych stosunków sprawa, która była dotychczas tylko postulatem żydowskim, urasta do znaczenia kardynalnego postulatu polityki gospodarczej. Projektowane jest rozporządzenie rządowe, które na podstawie pełnomocnictw ma regulować święta i zaprowadzić redukcję dni świątecznych celem zwiększenia wydajności pracy. Z jakiejś punktu widzenia tedy należy traktować przymus stosowany wobec tysięcy obywateli, zniewalający do świętowania przez dwa, a w zimie nawet przez dwa i pół dnia w tygodniu. Z jakiego punktu widzenia, regulując dni świąteczne, utrzymuje się jeszcze wedle dawnej modły świętowanie niedzieli dla żydów. Nie jest to punkt widzenia religijny, skoro w religijnej i pobożnej Anglii, obywatele żydowscy, świętujący w sobotę, mają otwarte sklepy i warsztaty w niedzielę. Może to być jedynie punkt widzenia antysemityzmu, który wprawdzie jest połączony dla żydów z dotkliwym uszczerbkiem, ale także dla Państwa łączy się z niepowetowaną stratą.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PReich">P. Premier upatruje winę tego stanu rzeczy okolicznościach zewnętrznych: w nieurodzaju, w ewolucji stosunków gospodarczych w Europie, a nie doszukuje się winy w samym sobie. Wskazuje dla zaradzenia złemu na trzy sposoby, ale równocześnie wykazuje, że wszystkie te trzy sposoby są niewłaściwe. Wiemy tedy, co niedobre, ale nie wiemy jeszcze, co dobre. Radzi p. Premier „mieć cierpliwość”, radzi przecierpieć złe miesiące, niby lekarz, leczący środkami naturalnemi, który, powołany dla uśmierzenia bólu, radzi mieć cierpliwość i przecierpieć ból. Jeżeli jednak poza tem wszystkiem nie daje się społeczeństwu żadnych innych drogowskazów, jeżeli Rząd nadal idzie po linii najmniejszego oporu i szuka możności załatwiania tej ciężkiej sytuacji przez wymiar podatków i przez wprowadzenie monopoli, które niewątpliwe znaczą znowu ruinę tysięcy egzystencji obywateli przeważnie żydowskich, jeżeli w parze z tem chroma i polityka handlowa, bo skoro w Anglii wybory, bez względu na ich wyniki, odbyły się pod hasłem układu z sowietami, skoro we Francji doszło się do nawiązania stosunków formalnych i prawnych z sowietami, celem nawiązania stosunków handlowych, w Polsce, gdzie formalnie i de jure rząd sowiecki jest uznany, nie zdążyło się jeszcze otworzyć rynku zbytu przez zawarcie traktatu handlowego: jeśli natomiast wewnątrz Państwa paraliżuje się w znacznej mierze handel czy to przez ograniczenia ustawowe czy przez tolerowanie, a nawet protegowanie rozmaitych „Rozwojów” i „Lig obrony ojczyzny i wiary”, których reprezentanci ukrywają szpiegostwo pod płaszczykiem patriotyzmu, to nie dziw, że nie jednego z nas ogarnia trwoga przed tą przepaścią, która zdaje się przed nami się otwierać.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PReich">Jedynem wyjściem z tej ciężkiej sytuacji jest uzyskanie pożyczki zagranicznej. Uznają to wszyscy w Państwie, a nawet p. Premier, który do niedawna problem ten odsuwał na plan dalszy, w swem expose stwierdził, że uznaje doniosłość tej rzeczy, byleby uzyskać można pożyczkę na warunkach korzystnych. Na razie jednak chodzi nie o warunki, lecz o zasadę, nie o szczegóły, lecz o możliwość uzyskania pożyczki, a możliwość ta w danej chwili nie istnieje. Powody tego były niejednokrotnie już i tu z tej trybuny także rozpatrywane. Nie ma zagranica zaufania do polityki Polski, do polityki zewnętrznej i wewnętrznej, do polityki gospodarczej i narodowościowej. Istnieje jakby wzajemne nieporozumienie, wzajemne nierozumienie się między Polską a światem Zachodu. Przez długie lata, bo nieomal od chwili powstania Polski, wpajano w społeczeństwo polskie i sugerowano opinii polskiej jakiś dziwny strach przed zachodnią Europą, zwłaszcza przed pewnemi czynnikami Europy zachodniej, jako protektorami Ligi Narodów, ośrodkiem wpływów „mocarstwa anonimowego”, a równocześnie te czynniki Europy zachodniej odczuwały jakby pewien horror przed Polską, jakoby warownią wojowniczości i instynktów zaborczych.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PReich">P. Minister Spraw Zagranicznych obecnie w Genewie starał się osłabić tę nieufność zagranicy przez podpisanie protokołu genewskiego. Jesteśmy zdania, że tylko nuta pokojowa jest zbawienną dla Państwa. Jeżeli jednak mimo to występowaliśmy i występujemy przeciw polityce p. Ministra Spraw Zagranicznych, to dlatego, że i w jego postępowaniu w Genewie upatrujemy pewną dwulicowość, ponieważ upatrujemy sprzeczność między enuncjacjami, jakie składał tam na arenie dyplomatycznej, a faktami życia. Bo p. Minister Spraw Zagranicznych, opowiadając, że problem mniejszości narodowych w Polsce jest na drodze pomyślnego załatwienia, wiedział dobrze, że mija się z prawdą, wiedział z jakim to „entuzjazmem” wszystkie mniejszości narodowe przyjęły swego czasu ustawy językowe, a nadewszystko wiedział, że Żydzi po dzień dzisiejszy czekają jeszcze swej kolei, czekają chociażby szczypty zrozumienia dla swych postulatów czy to od „komitetu czterech”, czy od Rządu, czy też od Sejmu i Senatu. Jednakże bez względu na te wszystkie zapewnienia. jakie się składa z trybuny demokratycznej, jesteśmy zdania, że wszystko to nic nie pomoże, jeśli w ślad za słowami nie pójdą i czyny. Europa patrzy nie tylko na to, co się mówi i nawet na to, co się podpisuje, lecz na to, co się dzieje. Nawet podpisanie protokółu genewskiego pozostanie pustą formalnością, jeśli nie zapanuje duch pokoju nie tylko na zewnątrz, ale i na wewnątrz Państwa, jeśli hasło: „Siła przed prawem” nie przestanie mieć jakiegokolwiek waloru w stosunku Rządu i sfer decydujących do mniejszości narodowych, jeśli nie nastąpi pacyfikacja wewnętrzna, jeśli nie nastąpi demobilizacja umysłów i dusz z instynktów nienawiści, dyskwalifikujących jeszcze często Polskę wobec zagranicy i wobec kultury światowej, a która to dopiero pacyfikacja i demobilizacja wewnętrzna potrafi naprawdę pojednać kulturę polską z cywilizacją światową.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PReich">Przez pryzmat tych zapatrywań ogląd [tekst nieczytelny] stosunki na Kresach, podzielamy opinię p. Prezesa gabinetu, skoro twierdził, że ludność na Kresach musi mieć przeświadczenie nie tylko, że jest obowiązana do posłuszeństwa, lecz że cieszy się opieką prawa i równości. P. szef Rządu, twierdząc to, przyznał pośrednio, że dotychczas tak niebyło. Ale jeżeli przyrzekł naprawę na przyszłość, to jednakże przypomnieć należy, że to przyrzeczenie dawali wszyscy inni premierzy i także pan Premier obecny już w poprzednich swych przemówieniach. Czekać zatem trzeba na czyny, bo dotychczasowe przyrzeczenia nie wywołują zbytniej ufności. A jeżeli wielu innych mówców stwierdziło tu słusznie, że bagnetami i policją nie dochodzi się do uregulowania stosunków, to śmiem dodać od siebie, że porządku nie zaprowadzi się nawet przez wyszukiwanie kozła ofiarnego, chociażby w osobie wojewody.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PReich">Ale co mnie, jako rzecznika mas żydowskich, interesuje najbardziej, to kwestia uregulowania sprawy żydowskiej, uregulowania stosunku Rządu i społeczeństwa polskiego do mniejszości żydowskiej, Jeżeli stwierdziłem z początku, że Rząd nie ma żadnej idei politycznej, to wobec mniejszości żydowskiej jednak Rząd kieruje się jedną jedyną ideą, ideą negacji: nie uwzględnia się naszych żalów, nie spełnia się naszych postulatów. Jeżeli zaś do tej idei negacji pod względem politycznym przyłączy się ideę eksterminacji na polu gospodarczem, to mimowoli przychodzi na myśl stary zwrot, „że w tem szaleństwie jest metoda”. Chce się Żydów zgnębić ekonomicznie przedewszystkiem, ażeby ich osłabić, a następnie w tej myśli, że zgnębieni ekonomicznie nie będą mieli już mocy upomnieć się o swoje prawa duchowe. Kalkulacja ta jest również z gruntu błędna. Bo jak przez wieki duch żydowski mimo prześladowań ostał się nieśmiertelny, tak i obecnie mimo ciosy gospodarcze nie przestaniemy walczyć o nasze prawa duchowe, aż się one nie spełnią, a stałe odmawianie nam tych praw nadal będziemy piętnować jako krzywdę.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PReich">Jakież są jednak wasze żądania, pytają się nas w ostatnich czasach i słyszymy to pytanie często nieokreślenie, nieuchwytnie, mimochodem. Powiadam nieuchwytnie i mimochodem, bo pytanie to występuje w formie nieokreślonej, zamaskowanej i nie wiem, czy sam pytający bierze je na serio. Jakie są nasze żądania i postulaty? Zarzucano nam przez cały czas, że Żydzi wiecznie krzyczą i wytaczają swoje postulaty, że jakikolwiek na porządku dziennym znajduje się problem, Żydzi zawsze występują ze swoją sprawą, jak gdyby nic innego nie istniało. Zdawałoby się, że krzyczymy za dużo, ale obecnie okazuje się, że jeszcze krzyczeliśmy za mało. Zatem mówimy ciągle, że idzie o uznanie praw, a Rząd mówi nam jeszcze, że idzie o poznanie waszych postulatów. Od czasu Sejmu Ustawodawczego posłowie nasi wnosili cały szereg interpelacji i złożyli szereg wniosków, odbyli szereg konferencji z Rządem, niezliczone pertraktacje z poszczególnymi resortowymi ministrami i okazało się obecnie, że ciągle się jeszcze nie wie, o co nam chodzi. I gdy swego czasu uczeni daremnie wysilali się nad tem, ażeby stworzyć „perpetuum mobile”, to Rządowi Polskiemu udało się stworzyć w stosunku do kwestii żydowskiej „ perpetuum immobile”. Albowiem mimo ciągłe krzyki i wytaczanie naszych żalów, sprawa ani na krok nie ruszyła z miejsca. Nie wie się o co chodzi! W ustawie karnej obowiązuje wprawdzie zasada „ignorantia jurys nocet”, na polu politycznem jednak jest przeciwnie. Nieświadomość stanu rzeczy nie szkodzi temu, który tego nie zna, ale szkodzi tym, którzy za słabo i za cicho stan ten kreślili. Wobec tego korzystam z okazji, ażeby wobec tych, którzy naprawdę pragną się dowiedzieć i stwierdzić jeszcze raz, o co chodzi. Chodzi tedy nie o jakieś przywileje, lecz tylko o wprowadzenie w życie tego, co zapewnione nam zostało w Konstytucji i traktacie, a p. Minister Sikorski dopiero niedawno w Paryżu uroczyście oświadczył, że „traktaty w Polsce nie są świstkiem papieru”. Chodzi zatem o wprowadzenie w życie Konstytucji, nie tylko litery Konstytucji, lecz skoro szczerze i poważnie chce się sprawę żydowską załatwić, i o ducha Konstytucji. Chodzi o usunięcie tego wszystkiego, co staje w poprzek intencjom Konstytucji, chodzi—by zilustrować to tylko kilkoma przykładami — o usunięcie bezprawia, polegającego na tem, że się zamyka Żydom wstęp do urzędów, że się nie dopuszcza ich nawet do wolnych zawodów przez to, że się odmawia aplikatury sądowej, dlatego że są Żydami. Chodzi o usunięcie stosunków, zmuszających żołnierzy żydowskich do ciągłych skarg na znęcania się nad nimi w wojsku. Chodzi o usuniecie anomalii, polegającej obecnie na tem, że się zaczyna żądać w pewnych miejscowościach, jak w Sosnowcu i okolicy, konsensów dla wykonywania rękodzieła. Chodzi o budzenie przeświadczenia w duszach wszystkich obywateli, zatem i żydowskich, że równouprawnienie nie jest martwą literą, że prawa istnieją i dla nich, o obudzenie świadomości w urzędnikach, że ich obowiązki są nieodłączne od prawa wszystkich obywateli, o wzbudzenie przeświadczenia w całem społeczeństwie, że godności ludności żydowskiej nie wolno deptać i praw i jej nie można lekceważyć. Dosadnym przykładem deptania godności ludności żydowskiej jest chyba ta skromna pozycja budżetowa, która w obecnym budżecie przyznaje wyznaniu żydowskiemu wraz ze wszystkiemi potrzebami i instytucjami tego wyznania, aż 10.000 zł, gdy na wyznanie mahometańskie wyznacza się 47.500, gdy nr. wyznanie karaitów wyznacza się 500 zł, a karaitów jest w Państwie niespełna 800 dusz, podczas gdy Żydzi znajdują się w liczbie 3 milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PReich">A może właśnie z tego powodu wyznaczono karaitom sumę tak potężną w stosunku do sumy przeznaczonej na wyznanie żydowskie, ażeby tem zaznaczyć, że karaici są uprzywilejowani, bo są pochodzenia żydowskiego? Jeśli p. Minister Skrzyński w Komisji Zagranicznej opiewał Francje dlatego, że ona dzisiaj równość i braterstwo stosuje już nie tylko w stosunkach między jednostkami, lecz i w stosunkach między narodowościami, jeżeli wzywał do naśladowania Francji i w polityce i w pojęciach politycznych, to zaprawdę ta kwota 10.000 zł, z której to pięknej kwoty zrezygnowaliśmy ostatnim razem i z której dziś reprezentacja żydowska bez wszelkiego skrupułu rezygnuje, jest najlepszym dowodem i najlepszy ilustracją tego, jak to pojmuje się dziś tę równość narodowościową.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PReich">A wszak chodzi tu nie o zrównanie narodowościowe, lecz o uwzględnienie jako takie potrzeb wyznania żydowskiego; o co nam chodzi, to właśnie to, ażeby usunąć cały ten grunt niezdrowy i niemoralny, na którym wyrastają pojęcia zezwalające na takie lekceważenie i policzkowanie godności żydowskiej. Ale pozatem mamy pewne postulaty czysto pozytywne i konkretne, których załatwienia z całą stanowczością się domagamy.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PReich">Społeczeństwo żydowskie utrzymuje od dłuższego czasu rozgałęzioną sieć szkolnictwa żydowskiego. Istnieją szkoły średnie ludowe i zawodowe, w których pobierają naukę dzieci w liczbie 40.000. a pozatem istnieją jeszcze szkoły religijne ludowe, utrzymywane przez grupę ortodoksów w liczbie 2.000. Rodzice żydowscy posyłają dzieci swoje do tych szkół po części pod wpływem konieczności, bo nie znajdują one pomieszczenia w szkołach publicznych, zarazem jednak i z własnej woli, ponieważ pragną, ażeby dzieci ich w szkołach żydowskich uczyły się historii swych przodków, żeby zaznajomiły się z dziejami swych bohaterów, którzy szli często na stos w imię kultury i w imię swojej wiary. A równocześnie dzieci w tych szkołach uczą się wszystkiego, co im potrzebne,...</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Do handlu.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PReich">... żeby móc żyć, pracować, uczciwie zarabiać i być pożytecznymi obywatelami kraju i Państwa. I gdyby dzieci te miały się spaczyć moralnie wskutek braku nauki i wychowania szkolnego, byłoby to połączone z krzywdą dla społeczeństwa żydowskiego, ale także z olbrzymią szkodą dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PReich">Pod wpływem ostatnich kryzysów gospodarczych zubożało społeczeństwo żydowskie, w znacznej mierze pod wpływem polityki gospodarczej i skarbowej p. Grabskiego, zrujnowane doszczętnie nie jest w stanie opędzać wydatków na utrzymanie tego całego szkolnictwa i oto domagać się musimy od Rządu nie tylko w imię ustawowego uzasadnienia, bo mamy do tego prawo według przepisów ustawy, nie tylko w imię słuszności, bo wyręczamy Państwo w jego zadaniach i pokrywamy własnym sumptem cały koszt, któryby musiał fundusz publiczny łożyć na utrzymanie budynków szkolnych i sił nauczycielskich, ale w imię zwyczajnej moralności subsydiów od Państwa na cele szkolnictwa zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PReich">Oczywiście jeszcze bardziej i przedewszystkiem domagać się musimy zaniechania szykan, z jakimi jeszcze ciągle spotyka się to szkolnictwo, zaniechania szykan, które polegają na tem, że się odmawia prawa publiczności gimnazjom. chociaż są prowadzone wzorowo, że się rekwiruje lokale na różne cele, nie mające nic wspólnego ze szkolnictwem żydowskiem, że się nie aprobuje kwalifikacji nauczycielstwa żydowskiego, że się nie dopuszcza później uczniów do uniwersytetów, jednem słowem, że się kładzie kłody pod rozwój tego szkolnictwa i w ten sposób daje się dowody, że się nie chce uznać najprymitywniejszych postulatów, postulatów ducha. A czas najwyższy też, żeby przystąpić do wydania rozporządzenia wykonawczego celem ujęcia tego szkolnictwa w odpowiednie ramy, jak to przewiduje traktat, mówiący o tworzeniu „komitetów szkolnych” przy gminach odnośnych miejscowości.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PReich">Powiadam, że czas najwyższy byłby ku temu, jakkolwiek gminy mniejszości żydowskiej znajdują się ciągle jeszcze w stanie ciągłego rozluźnienia i rozprzężenia. I oto nowa bolączka rana ropiejąca na organiźmie społeczeństwa żydowskiego, a ropiejącą niestety — z winy Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PReich">Ideałem naszym jest utworzenie związku gmin żydowskich,</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Głos: Państwo w państwie.)</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PReich">... któryby był instancją naczelną w sprawach wewnętrznych, powtarzam wewnętrznych, Żydów, a substrat ku temu i podstawę teoretyczną znajdujemy nie gdzieindziej, jak w dziejach Polski historycznej z jej dawną organizacją kahalną i zjazdem czterech ziem. Ale to muzyka przyszłości. Czego żądamy dziś, już teraz natychmiast, to wyprowadzenia gmin żydowskich z tego chaosu i zabagnienia stosunków, w jakie stoczyły je rządy komisarzy rządowych.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PReich">Wskutek nalegania reprezentacji żydowskiej Rząd zdecydował się rozpisać wybory do gmin żydowskich. Od tego czasu minęło pół roku i po dziś dzień, z bardzo małemi wyjątkami gminy te nie doszły jeszcze do objęcia urzędowania.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PReich">W pewnych miejscowościach, jak w Warszawie, jest to wynik konfliktu miejscowego; w innych miejscowościach, zwłaszcza w Małopolsce, a w szczególności w Małopolsce wschodniej jest to wpływ samowoli, czy nawet swawoli pewnych jednostek, lub drobnych grup, które nie chcą dopuścić do oczyszczenia atmosfery, bo tylko w mętnej wodzie mogą łowić ryby dla siebie We Lwowie odbyły się wybory w maju i we wszystkich trzech kołach wyborczych zwyciężyła lista narodowa większością 80% głosów. Od tej chwili aż do dnia przedwczorajszego urzędnicy magistratu badali protest, badali i pocili się niby nad jakimś zagadnieniem naukowem, aż w końcu przedwczoraj wybadali, że komisarz rządowy, który miał aparat wyborczy w ręku, a z którego grupy wyszedł protest przeciw odbytym wyborom, źle rozpisał wybory. I wskutek tego cały akt wyborczy, w którym opinia żydowska wypowiedziała się tak jednolicie i niedwuznacznie, że nie odbył się nawet ani jeden ścisły wybór, cały akt wyborów został uznany za nieważny. Uważamy to za rękawicę, rzuconą w twarz społeczeństwu żydowskiemu, za prowokację całej uczciwie myślącej opinii żydowskiej i nieżydowskiej, za prowokację tem jaskrawszą, że zdobył się na nią patriota z czasów szkoły austriacko - galicyjskiej, zawdzięczając swe stanowisko prezydenta w m. Lwowie sztuczkom wyborczym tej szkoły austriacko-galicyjskiej i późniejszemu zatwierdzeniu przez generała węgierskiego Hujn'a. Dygnitarze tego pokroju nie mogą się po dziś dzień pogodzić z faktem śmierci politycznej tej kliki, która była do niedawna w ich ręku manekinem dla podtrzymania ich kariery, usiłują sztucznie zgalwanizować trupy, zmobilizować na nowo mumię, nad któremi całe społeczeństwo żydowskie przeszło już do porządku, a usiłując oczywiście w swoim interesie, wbrew opinii i ponad głową całego społeczeństwa żydowskiego. I to społeczeństwo żydowskie, które śpieszyło do wyborów, ufne w praworządność, ufne w zapewnienia Rządu i w rozporządzenie ministerialne, musi teraz patrzeć z założonemi rękami, jak znów miesiącami będzie się marnowało najdroższe sprawy tej ludności, jak się będzie zachwaszczało i zabagniało całe życie gminne. A ten obrazek, który przedstawiłem z wyborów we Lwowie, powtarza się w każdem prawie innem mieście w Małopolsce, gdzie odbywały się wybory do gmin kahalnych, może w innych szczegółach, ale w tym samym kolorycie.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PReich">P. Minister Miklaszewski dał kilkakrotnie zapewnienie, że nie zamyśla wprowadzać polityki do wyborów kahalnych, ale cóż z tych zapewnień, kiedy każdy starosta w myśl przysłowia: „Ty mów a ja zdrów” wprowadza swoją politykę i całą opinię żydowską nagina do swego widzimisię. W pewnych miastach jak np. w Chodorowie po dziś dzień nie rozpisano jeszcze wyborów. W Skolem komisarz rządu celem kontynuowania swej władzy protest wniesiony przeciw zwycięstwu listy narodowej zatrzymał u siebie i nie przekazał właściwemu staroście, żeby sam mógł dalej urzędować. W Tyśmienicy starosta mimo braku protestu nie pozwolił obranemu prezesowi na objęcie urzędowania, bo obrany prezes gminy mu nie jest dogodny względnie nie jest obrany dogodny jemu zausznik.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PReich">I nie wiem, czy prawdę rzekł nam p. Minister, zapewniając, że nie chce prowadzić specjalnej polityki w tym wypadku, czy też rację miał starosta, który to robi — nie mogę przypuszczać, bez tolerancji lub nawet milczącej zgody władz naczelnych. Jeżeli p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wierzy rzeczywiście sam w swe zapewnienia, to musi mieć dość siły, żeby pociągnąć do odpowiedzialności swych podwładnych, którzy gwałcą prawo, którzy działają tak, że to, co się dzieje, wygląda na jaskrawe kpiny z konstytucji, na kpiny z woli ludności, na kpiny z rozporządzeń ministerialnych. P. Minister i Rząd cały chełpił się niejednokrotnie, że dał Żydom nowe wybory do kahału, jak gdyby wybory do gminy były jakąś szczególną łaską, a nie normalnym objawem życia konstytucyjnego. Ale przyjęliśmy to jako fakt i byliśmy radzi, że ten fakt zmieni stosunki na lepsze. Okazuje się, że ta „łaska” przy rozdzielaniu jej na ludność zeszła do absurdu. Obiektywność władz w urzędowaniu w sprawach kahalnych stała się karykaturą, skrupulatność w badaniu protestów stała się humoreską, a cała sprawa kahalna stała się skandalem. Ten skandal musi ustać i powinien ustąpić miejsca praworządności.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PReich">A w końcu domagamy się także uszanowania praw języka hebrajskiego i żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(P. Popiel: To nie to samo?)</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PReich">Nie to samo. Domagamy się, żeby Żydzi mogli się ze sobą porozumiewać w tym języku, w którym mogą i pragną się porozumiewać. Nie żądamy bynajmniej, żeby urzędnik i sędzia rozmawiał po żydowsku i po hebrajsku. ale żądamy i żądać musimy, by pojmowano Konstytucję jako coś, co ma ułatwić wszystkim życie i wżycie się w Państwie, a nie utrudniać tego i uniemożliwiać. Żądamy, ażeby Żyd z tego powodu, że mówi swoim językiem, a Konstytucja przyjęła z traktatu przepis, że umożliwić należy wszystkim mniejszościom narodowym pielęgnowanie ich języka, albo z powodu, że nie umie i nie może porozumiewać się innym językiem, nie ponosił uszczerbku w swych prawach moralnych i materialnych.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PReich">A nadewszystko i w szczególności domagamy się usunięcia anomalii, że każdy policjant lub choćby nawet komisarz starościński może założyć kaganiec na usta mówcy, a nawet na usta posła,...</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#komentarz">(Głos: To jest skandal.)</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PReich">... przemawiającego na sejmiku relacyjnym, dlatego, że on sam nie zna języka i naginać chce 3-milionową ludność do swego „ja”, bo nie ma zaufania do posła i domaga się. ażeby poseł ze wszystkimi wyborcami, z całą masą 3-milionowej ludności porozumiewał się w języku jemu dogodnym.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#PReich">I tak tedy, gdyśmy wypowiedzieli, co nas najbardziej gniecie i boli, musimy zwrócić się z zapytaniem do Rządu, co Rząd zamierza uczynić z tym skomplikowanymi problemem żydowskim, jak Rząd zamyśla załatwić tę kwestię. Oczywiście słyszymy zapytania: czy teraz właśnie czas na załatwianie spraw żydowskich, gdy tyle kwestii innych wysuwa się na czoło, a przedewszystkiem hasło sanacji? Twierdzę niemniej, a może właśnie dlatego, że teraz jest po temu pora i konieczność. Może teraz najbardziej, gdy wypływa na wierzch problem sanacji, bo wierzymy, może jest to sugestia z naszej strony, że w załatwieniu kwestii narodowościowej, a zwłaszcza kwestii żydowskiej, znajduje się bodaj czy nie najważniejszy klucz do otwarcia wyjścia z tego ciemnego labiryntu.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PReich">Za czasów Stołypina nie starczyło nigdy czasu na załatwienie kwestii polskiej i danie reform Polakom. Jeżeli Polacy zachowywali się spokojnie, to mówiono, że widocznie jest im wygodnie i dobrze, więc niepotrzeba reform, a jeżeli się burzyli, to mówiono: skoro się burzą, to nie czas na reformy, wpierw niech się uspokoją, a potem reformy przyjdą. Polityka wolnej i demokratycznej Rzeczypospolitej innym musi pójść szlakiem, musi stanąć na wyżynie czasu, nie bać się idei, wsłuchać się w tętno czasu i realnie przystąpić do dzieła. Zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie piętrzą się przy załatwieniu tej kwestii, wiemy, że to jest twardy orzech do zgryzienia, ale rzeczą rozumnej i mądrej polityki jest nie pomijać trudności, nie przeoczać faktów, nie zamykać oczu, by nie widzieć grozy sytuacji, nie zatykać uszu, by nie słyszeć szmeru niezadowolenia, lecz pokonać trudności i fakty wyzyskać dla dobra Państwa. Mamić się obietnicami i zagadać komunikatami nie damy, ani nie jest to godne reprezentantów wielkiego i demokratycznego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#PReich">Zaznaczyłem już raz przy innej sposobności i nadmieniam ponownie — mniejszości narodowe m mieć rolę podwójną: mogą być jak ogień, który pali i niszczy, ale mogą być jako ogień, który grzeje i świeci. Jest zadaniem racji stanu i mądrej polityki w Polsce wydobyć z ognia tego jak najwięcej światła i ciepła. Opieranie się nowym prądom i nowym koncepcjom nie jest zdrowem dla Państwa, nie może być zdrowem operowanie ciągle starym i spleśniałym arsenałem myślowym. A jest to wprost szkodliwe, jeżeli te nowe koncepcje stały się już częścią inwentarza myślowego cywilizowanego świata.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PReich">Wysoka Izbo! P. Minister Spraw Zagranicznych w komisji mówił, powołuję się na to tem bardziej, im bardziej uznaję przepaść między słowami jego a czynami, że „realizm oznacza nie tylko to, co ma znaczenie dziś, ale i to co po przez trudności dnia dzisiejszego może się stać jutro”. A na dowód jak fałszywie niektórzy politycy pojmują realizm wskazał na odbudowę niepodległej Polski, jako przykład, jak się wyraził, „żyjący przykład sprawiedliwości międzynarodowej”.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#PReich">Uznanie przez ten sam areopag, który zadecydował o niepodległości Polski, prawa żydowstwa do ojczyzny swojej w Palestynie i do wżycia się pod względem ducha i kultury w tych krajach Europy wschodniej, gdzie Żydzi mieszkają masami, to uznanie wydaje mi się również być dowodem sprawiedliwości międzynarodowej, a nie sądzę, żeby Polska chciała właśnie na tym punkcie, który złączył traktatowo jednością czasu, miejsca i osób działających, te oba symptomy triumfu prawdy: niepodległość Polski z prawami mniejszości narodowych w Polsce — aby Polska chciała właśnie na tym punkcie kalać tarczę sprawiedliwości międzynarodowej. Tembardziej, iż zdaniem mojem uznanie i uszanowanie praw mniejszości żydowskiej jest nawet realizmem dnia dzisiejszego, bo przez uszanowanie i uwzględnienie tych praw wzmoże się siłę moralną Państwa, a wzmożenie się siły moralnej jest podkładem siły materialnej.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#PReich">Rząd, który zechce i potrafi pogodzić ideę sprawiedliwości z wymogami realizmu, będzie miał nasze poparcie. Skoro jednak Rząd obecny, jak dotychczas gnębi nas gospodarczo, a w dziedzinie politycznej ideę sprawiedliwości zastępuję ideą negacji, a realizm w załatwianiu kwestii żydowskiej zaznacza conajwyżej w anonimowych komunikatach — Koło Żydowskie do Rządu tego zaufania nic ma.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Po dłuższej przerwie, nieskrępowani już tym pośpiechem, z jakim przed wakacjami uchwalaliśmy pierwszy budżet państwowy, a w ustawie o ugruntowaniu naprawy Skarbu Państwa i naprawy gospodarstwa społecznego przedłużaliśmy Rządowi pełnomocnictwa, nie mogąc dostatecznie wyczerpująco omówić całego zagadnienia naszej sytuacji państwowej, nadszedł moment, w którym w spokojniejszych już warunkach zająć się możemy bardziej głęboką i krytyczną analizą naszych stosunków. Już dotychczasowy przebieg dyskusji da się sprowadzić do jednego mianownika, że niezależnie od tego, z której strony Izby pochodzi krytyka stosunków, wszyscy godzą się w ogólnem niezadowoleniu z Rządu. Zawiodły optymistyczne przewidywania z przed kilku miesięcy, jest niestety gorzej, niż przewidywaliśmy, niż mieliśmy prawo przypuszczać. Ten wspólny jednak naogół pogląd różnych stronnictw na nasze położenie nie wszystkich prowadzi do jednakowych konsekwencji i wniosków. Zadaniem mojem będzie wypowiedzieć tu zapatrywania klubu parlamentarnego N. P. R. W tej krytyce stosunków zachowam stanowisko ściśle rzeczowe. Przyjdzie mi to tem łatwiej, że za największy błąd, jaki naszem zdaniem, Rząd popełnił, błąd, który doprowadził do załamania się jego polityki sanacyjnej, to było poddanie się naciskowi sfer agrarnych, które znalazło wyraz w znanej uchwale większości Sejmu z dnia 11 lipca r. b. co do swobodnego wywozu produktów rolnych poza granicę Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PPopiel">Obserwowaliśmy w tej sprawie zgodne współdziałanie przedstawicieli zarówno wielkiej, jak i małej własności rolnej. Rzeczywistość, która w następstwie tego kroku przyszła, jednak bardzo prędko mogła otrzeźwić przedstawicieli małych rolników, bo cóż z tego, że rolnik na kilku, czy kilkunastu morgach dostanie więcej za zboże, kiedy równocześnie za niezbędne artykuły pierwszej potrzeby produkcji przemysłowej, jak ubranie, obuwie, narzędzia rolnicze i t. p. zapłaci stosunkowo jeszcze drożej. Taka jest bowiem paradoksalna niewspółmierność tego szalonego w naszych stosunkach gospodarczych wyścigu cen.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PPopiel">Bezpośrednie następstwo, jakie spowodowała nowa polityka gospodarcza Rządu, dostosowującego się do woli większości sejmowej, wstrząsnęło poważnie naszemi stosunkami. Wśród ludności zarobkującej powstał poprostu popłoch. Przypominam echa tego wstrząśnienia na pierwszej naradzie ekonomicznej, jaką w miesiącach letnich zwołał p. Prezes Rady Ministrów. Nawet tam niektórzy szerzej ujmujący zagadnienia społeczne przedstawiciele rolnictwa zgodni byli z tem, że należy poprzestać na osiągniętej już zwyżce cen zboża i tylko niedopuszczać do dalszych podwyżek. Niestety Rząd nie był w możności nad tem zapanować, nie zahamował koła, które puścił w ruch. W rezultacie tego mamy dzisiejszą sytuację i nowy, stale już postępujący, wzrost drożyzny, a w następstwie nowe, daleko trudniejsze niż w okresie inflacyjnym — komplikacje społecznej i gospodarczej natury.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PPopiel">P. Premier w swojem expose podał nam jako wyjaśnienie tego wstrząśnienia nieprzewidziany i niezależny zupełnie od nas fakt nieurodzaju. Zbyt go cenię, bym go posądzał o to, że wysuwając ten moment na czoło swoich rozważań, posiłkował się zręcznym manewrem taktycznym. Muszę jednak wyrazić przekonanie, iż w tem wszystkiem co się na temat nieurodzaju mówi w sferach zarówno rządowych jak i fachowo-rolniczych, jest dużo przesady, w naszych dzisiejszych warunkach podwójnie szkodliwej. Powiedział ktoś złośliwie, że jak niema w Polsce przemysłowca, któryby nie dowodził, że za drogo produkuje, bo robotnik za dużo u niego zarabia, tak nie znalazł się jeszcze w Polsce rolnik, któryby był zadowolony z urodzaju. Nawet w zeszłym roku, owym roku urodzaju, słyszeliśmy głosy niezadowolenia i pesymizmu. Tymczasem dane nadchodzące z różnych stron kraju co do tej klęski nieurodzaju są bardzo różne, można raczej przyjąć, że urodzaj mamy w tym roku średni, oczywiście gorszy niż w roku zeszłym, ale ten był nadzwyczajny. Mamy natomiast dobry urodzaj kartofli i jarzyn. W tych warunkach sposób, w jaki szef Rządu tę sprawę oświetlił, uznać musimy za błąd taktyczny, bo stał się on jakby psychologiczną pobudką do dalszego podwyższania cen, a równocześnie zmusił Rząd do wstrzymania poboru podatku majątkowego w stu dwudziestu kilku powiatach Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PPopiel">Jest to druga kapitulacja Rządu przed sferami agrarnemi. Nie jest ona faktem odosobnionym, ale logiczną konsekwencją tego zwrotu polityki rządowej, jakiego Rząd pod naciskiem tych sfer dokonał. Doprowadziło to nasz budżet państwowy do sui generis zwyrodnienia. Ogólnie stwierdza się, że preliminowane podatki bezpośrednio zawodzą, a w tych warunkach Minister Skarbu — mimo, że referentowi jego budżetu p. posłowi Łypacewiczowi nie udało się tu przeprowadzić w lipcu swej, nie wiem dlaczego, „lewicowej tezy” o skoncentrowaniu głównego źródła dochodów państwowych na podatkach pośrednich, konsumcyjnych, w praktyce wkroczył dawno na tę drogę.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PPopiel">Równocześnie z tem obserwujemy dziwną tolerancję Ministerstwa Skarbu względem zaległości podatkowych, przedewszystkiem z tytułu podatku majątkowego. Mówi się publicznie, że dochód z tego źródła nie przekroczy w tym roku 60% sumy preliminowanej. Wiadomą jest rzeczą, że sam przemysł górnośląski zalega z sumą ponad 50.000.000 zł. Okazuje się tu konieczność zastosowania bardziej radykalnych środków egzekucyjnych i wyrażamy zdziwienie, że p. Minister Skarbu nie wyciągnął takiego wniosku z oceny naszej sytuacji skarbowej. Skoro normalne środki egzekucyjne zawodzą, trzeba pójść dalej, chociażby w ślady węgierskiego ministra skarbu Hegedijssa, który pobierając na Węgrzech przed kilku laty daninę majątkową, pobierał ją między innemi w formie dodatkowych emisji akcji w wysokości sumy szacunkowej, jaka na dane przedsiębiorstwo przypadała i dało to ten efekt, że przemysłowcy np. płacili najchętniej gotówką. Zastosowanie tego systemu u nas miałoby błogosławione skutki, zwłaszcza dla spolszczenia wielkiego przemysłu górnośląskiego, oczywiście pod warunkiem, że Rząd stając się w ten sposób współwłaścicielem tych przedsiębiorstw, gospodarowałby niemi znacznie lepiej, niż to czyni obecnie np. w Skarbofermie, o czem później szczegółowo będę jeszcze mówił.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PPopiel">P. Premier w swoim czasie potrącił cokolwiek o ten temat, mówiąc o umożliwieniu wielkiej własności rolnej spłacania podatku majątkowego przez ułatwienie jej sprzedaży ziemi na parcelację za pośrednictwem Banku Rolnego. Myśl ta warta jest urzeczywistnienia, skoro bowiem np. ordynacja zamojska w Lubelszczyźnie zalega do dziś dnia z półtora milionem złotych podatku majątkowego, to czy nie byłoby najlepszem, zdaje mi się, obustronnem wyjściem, gdyby część majątków, któraby przypadła w tym wypadku na rzecz Skarbu Państwa, została przekazana Bankowi Rolnemu na parcelację. Byłby to może pierwszy praktyczny krok w kierunku ruszenia zabagnionej dziś sprawy reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Ale co Skarb Państwa na tem zyska? Głosy na ławach „Wyzwolenia”: Owszem zyska, bo chłopi zapłacą gotówką.)</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PPopiel">Mam jednak wrażenie, że te zagadnienia są dość odległe od dzisiejszych prac Ministerstwa Skarbu, wykazuje ono jakby pewne zmęczenie po przeprowadzeniu reformy walutowej.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(P. Grabski przeczy.)</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PPopiel">Bardzo będę rad jeśli co innego w tych sprawach od p. Premiera usłyszę. Natomiast wychodzą stamtąd na zasadzie pełnomocnictw rozporządzenia o charakterze ustawodawczym, wywołujące w społeczeństwie niezadowolenie i ferment; wśród nich wymienić należy rozporządzenie z 14 maja r. b. w sprawie przerachowania należytości prywatno-prawnych, oraz inne. W tem ostatniem rozporządzeniu szczególnie pokrzywdzone zostały strony zainteresowane z pośród obywateli b. dzielnicy pruskiej, którzy na zasadzie, jak mniemam, fałszywych informacji...</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(P. Milczyński: Tak jest, ks. Adamski.)</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PPopiel">...jakich Rządowi udzielono, zostali potraktowani jeszcze gorzej, niż obywatele innych dzielnic Państwa. Przynajmniej tę krzywdę należy naprawić.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PPopiel">Największą jednak chwiejność i bezprogramowość przejawia Rząd w dziedzinie zwalczania bezrobocia i opanowania kryzysu przemysłowego. Może to nawet nie ściśle powiedziano „bezprogramowość”, ściślej by było powiedzieć, że powołane organa Rządu działają według pewnego programu, ale niestety nie jest to program Rządu tylokrotnie z tej trybuny przez p. Premiera przedstawiany, którego fundamentem były uroczyste deklaracje o poszanowaniu zdobyczy socjalnych klasy robotniczej w Polsce, lecz program Lewiatana.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PPopiel">Prym w wykonywaniu tego programu wiedzie Ministerstwo Przemysłu i Handlu, zwłaszcza w osobie obecnego kierownika. Zapoczątkował tę politykę p. Minister Kiedroń głośnym swoim artykułem w urzędowym organie Ministerstwa o konieczności wprowadzenia 12-godzinnego dnia pracy w hutnictwie. Jeżeli Ministerstwo Pracy nie jest bez błędów i to ciężkich, to na jego częściowe usprawiedliwienie powiedzieć trzeba, że w warunkach, gdy kryzys gospodarczy sięgnął zasadniczych podstaw naszej produkcji, nie zawsze na zdrowych zasadach opartej, Ministerstwo Przemysłu powinno było wystąpić z programem przystosowania naszego przemysłu do nowych warunków, licząc się z faktem, że kryzys nasz jest w pewnej tylko części wynikiem sanacji Skarbu, w głównej zaś mierze jest rezultatem słabości i przestarzałości swej organizacji technicznej i handlowej, że więc trzeba go leczyć przez wyższą technikę, lepszą organizację pracy i sprawniejszą organizację handlową. Ale te zagadnienia nie mają należytego zrozumienia w Ministerstwie Przemysłu. Jest ono zaskakiwane każdym poważniejszym wstrząsem w dziedzinie naszej produkcji przemysłowej, jak to np. stało się ostatnio w przemyśle zapałczanym przez wykup większości fabryk przez kapitał szwedzko-amerykański.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PPopiel">Taką samą bezczynność przejawia Ministerstwo w tak ważnej dla ożywienia wielu dziedzin naszego przemysłu sprawie ruchu budowlanego. Dzieli ją ono zresztą z drugiem Ministerstwem, Robót Publicznych, które przez dwa lata zgórą np. nie może się zdobyć na wydanie rozporządzeń wykonawczych do ustawy o rozbudowie miast, uchwalonej przez Sejm Ustawodawczy w dn. 26 września 1922 r., względnie na projekt nowelizacji tej ustawy. W dziedzinie budowlanej mamy taką anomalię, że Państwo, instalując w wielkich miastach, które przedtem nie były siedzibą władz, jak np. w m. Łodzi, szereg urzędów cywilnych i wojskowych, nie uczyniło równocześnie przez 6 lat nic, aby wybudować choć jeden gmach na ich potrzeby. W takiej Łodzi urząd wojewódzki mieści się w hotelu, sąd okręgowy w szkole, izba skarbowa w zabudowaniu fabryki Poznańskiego, a p. wojewoda korzysta z prywatnej gościnności fabrykanta, co oczywiście nie wywołuje wśród robotników łódzkich wrażenia, iż może on być należycie bezstronny i silny w różnych zarządzeniach, gdzie interes Państwa popada raczej w konflikt z interesem kapitału.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PPopiel">Trudno zaobserwować, by w tych wszystkich sprawach p. Minister Przemysłu i Handlu, w pierwszym rzędzie powołany do tego, by być najmiarodajniejszym inspiratorem gospodarczej polityki Rządu, miał plan działania. P. Kiedroń pojmuje swą rolę inaczej; będąc z usposobienia wielkim optymistą, stara się ten swój optymizm przelać na swoje otoczenie i społeczeństwo. Ale to nie wystarcza. Poza tem osobistą swą uczciwością i przez nadmiar dobrej wiary w ludzi pokrywa p. Kiedroń wiele braków, błędów i win, jakie popełniają oparci o jego zaufanie różni mandatariusze Rządu na rozlicznych placówkach naszego życia gospodarczego. Bilans tej polityki jest zastraszający. Takim aktem oskarżenia dla wyników polityki p. Ministra Kiedronia jest obecny stan rzeczy na terenie Górnego Śląska, któremu poświęcić muszę trochę więcej uwagi.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PPopiel">Po długiej i ciężkiej walce klasa robotnicza Górnego Śląska osiągnęła zjednoczenie swej dzielnicy z Macierzą; upływa trzeci rok, odkąd Rząd polski dzierży swą władzę na Górnym Śląsku, tak drogo okupioną ofiarami robotników polskich. Wiemy wszyscy, że rezultaty tej gospodarki są bolesne. Nadszedł ostatni czas, by zajrzeć prawdzie w oczy, by zainteresowanym czynnikom i całej Polsce odsłonić istotny stan rzeczy i dzwonić na alarm w obronie polskości na Górnym Śląsku, w obronie dobrego imienia rządów polskich w tej dzielnicy. Podejmujemy się tej roli świadomi, że w tem, iż znaczna część Górnego Śląska jest dziś przy Polsce, jest niemała zasługa narodowego ruchu robotniczego, którego my jesteśmy politycznym wyrazem. Uznali to w swoim czasie i nasi dzisiejsi przeciwnicy polityczni, jak np. p. poseł Korfanty, który — minęły właśnie przed paru dniami trzy lata od tego faktu — na sejmiku Zjednoczenia Zawodowego Polskiego w Poznaniu publicznie stwierdził, iż conajmniej dwie trzecie zasługi tego, że plebiscyt wypadł względnie dla Polski korzystnie i że w wyniku jego znaczna część terenu plebiscytowego zostaje przyłączona do Polski — przypada w udziale ofiarnej pracy kierowników i działaczy Zjednoczenia Zawodowego Polskiego w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat. Ten tytuł moralny odpowiedzialności za losy Górnego Śląska nakazuje nam dziś pełnić rolę sumiennego i bezwzględnego strażnika interesów Polski. Spełnialiśmy ją od początku, dając tej ziemi pierwszego wojewodę polskiego ś. p. Józefa Rymera, syna ludu górnośląskiego, zasłużonego kierownika jego walk wyzwoleńczych o wolność i połączenie się z Macierzą. Od jego śmierci, przed którą nie oszczędzono mu żadnego z rozczarowań, przez jakie przechodzić muszą wszystkie dusze szlachetne w Polsce, które los zetknie z temi właściwościami naszych stosunków politycznych, w których każda uczciwa praca zostaje sponiewierana — stał się polski Górny Śląsk terenem wszelkiego rodzaju możliwości, o których nigdy nie myśleli ci, którzy w trzech krwawych powstaniach tyle krwi serdecznej za niego przelali.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PPopiel">Wie to dziś cała Polska, że Górny Śląsk, dzielnica posiadająca tak wyjątkowo rozwinięte życie gospodarcze, która powinna być źródłem bogactwa i potęgi dla całej Polski, jest dotąd stale źródłem dotkliwych dla Państwa kłopotów, nie wszyscy jednak w Polsce uświadamiają sobie, że dla Rzeszy niemieckiej odzyskanie polskiej części Górnego Śląska stało się jednem z naczelnych zadań politycznych. Niemiecki kapitał, niemiecki przemysłowiec i niemiecki inżynier, to awangarda tej przyszłej armii, która kiedyś ma zatknąć niemieckie sztandary na murach Katowic, Pszczyny i Królewskiej Huty. W żelaznej konsekwencji, z jaka Niemcy ten plan przeprowadzają, chodzi im na dziś o osłabienie tego terenu, jego zwartości i siły gospodarczej, o wykazanie wobec świata całego, że pod rządami Rzeczypospolitej Polskiej kwitnący dawniej Górny Śląsk staje się terenem obniżającej się produkcji, zatargów ekonomicznych i zamachów na prawa socjalne klasy robotniczej. Z wielkim bólem serca stwierdzić trzeba, że zabiegi niemieckie, skwapliwie poszukujące do tych działań sojuszników pośród szeregów polskich, nie idą na marne. Od dawna zwracaliśmy na te rzeczy uwagę odpowiednich czynników rządowych. Zasadniczem pytaniem, z jakim w tym względzie zwracaliśmy się zwłaszcza do p. Ministra Przemysłu i Handlu, było to, jaką jest roli tych osobistości na Górnym Śląsku, które z ramienia Rządu zasiadają w państwowych przedsiębiorstwach przemysłowych, a podobno i w innych prywatnych, w których Rząd ma udział. Już w toku dyskusji nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Komisji Budżetowej przedstawiciel nasz kol. Chądzyński zwracał uwagę p. Ministra i reprezentantów Rządu na okoliczność, że Rząd w polskich kopalniach skarbowych, w t. zw. Skarbofermie posiada niesłychanie ważny instrument polityki gospodarczej, za pomocą którego może skutecznie wpływać na regulowanie stosunków w całym przemyśle węglowym. Do tego jednak trzebaby, jak o to walczył nasz przedstawiciel, żeby reprezentację interesów Rządu powierzono nie dorobkiewiczom wojennym, lecz ludziom niezależnym, znającym stosunki przemysłowe i posiadającym takie zasady moralne, które w każdych okolicznościach czyniłyby z nich nieugiętych przedstawicieli interesów Państwa Polskiego i Skarbu Polskiego. P. Minister Kiedroń zlekceważył te ostrzeżenia, na Komisji Budżetowej w godzinnem przemówieniu bronił dotychczasowych przedstawicieli Rządu w Skarbofermie. Nie wyciągnął też wniosków z rewelacyjnej mowy drugiego naszego przedstawiciela, kol. posła Roguszczaka, który w dniu 26 czerwca w dyskusji generalnej rozwinął z tej trybuny wstrząsający obraz przebiegłych środków wielkiego przemysłu niemieckiego, sabotującego najważniejsze interesy przemysłu Górnego Śląska i Polski. Obojętność Rządu na te ostrzeżenia podzielało zresztą wiele stronnictw polskich — przypomnę tu los trzeciego naszego przedstawiciela, kol. posła Kota, który z ramienia robotników górnośląskich słuchany był we wrześniu 1921 r. jako ekspert przez Komisję Ligi Narodów. Kolega Kot w lipcu b. r. wystąpił na Komisji Przemysłowo-Handlowej i z szeregiem zarzutów pod adresem przemysłowców, zarzucając im wręcz okradanie Skarbu Państwa. W odpowiedzi na to nadeszło od przemysłowców górnośląskich gołosłowne zaprzeczenie w formie depeszy do przewodniczącego Komisji p. posła Wierzbickiego, które Panowie uznali za wystarczające, a tymczasem nie upłynęły dwa miesiące, jak nadzwyczajna komisja b. Ministra Olszowskiego stwierdziła słuszność tych zarzutów na całej linii.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PPopiel">Rewizja ta wykazała, że prawie cały wielki przemysł górnośląski poza nielicznemi wypadkami sporządzał fałszywe bilanse, ukrywał swe dochody przed władzami skarbowemi i w ten sposób uchylał się od płacenia podatku osobisto-dochodowego. Gdy według obliczeń dochód przemysłu górnośląskiego za okres od 1 kwietnia 1922 r do 1 kwietnia 1923 r., okres dobrej koniuktury, szczególnie dla przemysłu węglowego, wyniósł około 120 milionów zł., przemysłowcy górnośląscy złożyli zeznania władzom skarbowym o dochodzie około 12 milionów zł., wykazali zatem zaledwie 10% dochodu, ukrywając 90% zysków. Skarb Państwa został w ten sposób oszukany przez przemysłowców i na podatku osobisto-dochodowym za wspomniany roczny okres poniósł stratę wynoszącą około 20 milionów. Dla ilustracji wystarczy przytoczyć fakt, że tak wielkie akcyjne przedsiębiorstwa górnicze jak hr. Ballestroem, hr. Donnersmark, Rybnickie Two. Górnicze wykazały w swych bilansach straty, a towarzystwo Hohenlohe i Giesche zyski zaledwie minimalne. Roczna produkcja każdego z wymienionych towarzystw wynosi 1–2 milionów tonn węgla.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PPopiel">Fałszerstw dokonano za pomocą prowadzenia podwójnej książkowości: jednej jawnej, fałszowanej dla władz państwowych polskich, drugiej tajnej dla zarządów towarzystw akcyjnych w Berlinie. Dla ukrycia zysków i obrotów powołano do życia na obu częściach Górnego Śląska fikcyjne kantory bankierskie i domy komisowe. Znane są wypadki, że w ten sposób potrafiono ukryć prawdziwy obrót przez zmniejszenie jego wysokości nieraz o 40%. Oczywiście zmniejszywszy w ten sposób obrót przedsiębiorstw, łatwo było potem sporządzić bilans wykazujący minimalne zyski, nawet straty.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PPopiel">Gdy w ten sposób wielki kapitał górnośląski oszukiwał Skarb Państwa, nie płacąc prawie zupełnie podatku dochodowego, jednocześnie na części Górnego Śląska przyznanej Niemcom rozbudował przedsiębiorstwa przemysłowe. I tak Towarzystwo akcyjne hr. Donnersmark, które za r. 1922/23 wykazało w bilansie straty, buduje nowe kopalnie po stronie niemieckiej, a Hohenlohe rozbudowuje na ogromną skalę dwie kopalnie w Sośnicy.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PPopiel">Pomimo takiego stanu rzeczy i jawnej złej woli większości przemysłowców górnośląskich, władze skarbowe polskie na Górnym Śląsku milczały aż do ostatnich czasów, okazując w ten sposób zupełną bierność i brak elementarnej znajomości stosunków, panujących w przemyśle górnośląskim. Co dziwniejsze jednak, to, że przedstawiciele Rządu Polskiego w wielkiem przedsiębiorstwie górniczem „Skarboferm”, dzierżawiącem polskie kopalnie skarbowe na Górnym Śląsku, poseł Wojciech Korfanty, p. Benis i inni, którzy wchodzili do komitetu wykonawczego Skarbofermu, stanowiącego zarząd tego towarzystwa, nie zwrócili uwagi Rządu Polskiego na fałszerstwa bilansów i defraudacje podatkowe przemysłowców górnośląskich. Wymienieni przedstawiciele Rządu Polskiego z racji udziału w Skarbofermie znali przecież, a przynajmniej znać powinni dobrze warunki produkcji na Górnym Śląsku, a zatem i dochodowość towarzystw węglowych. W dodatku pp. Benis i Korfanty już niewiadomo, w jakim charakterze, wchodzili do rad nadzorczych szeregu towarzystw przemysłowych, jak: Hohenlohe, Huta Królewska, Lipine, Giesches Erben, Wollheim, Banque de Silesie i inne. Pp. Korfanty i Benis, przedstawiciele Rządu w Skarbofermie, byli więc jednocześnie w radach nadzorczych tow. Hohenlohe i Wollheim, które dopuściły się wielkich oszustw podatkowych. Chodzą wieści, jakoby Skarb Państwa miał udział w niektórych przedsiębiorstwach przemysłowych górnośląskich, jak Hohenlohe i inne, jakoby pp. Korfanty i Benis zasiadali w radach tych towarzystw z ramienia Rządu.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PPopiel">W poruszonej sprawie, tak żywo obchodzącej całą opinię publiczną, klub nasz wniósł niedawno szczegółową interpelację do p. Prezesa Rady Ministrów, oczekując szybkiej i wyczerpującej odpowiedzi, jak tego ważność sprawy' wymaga. Już dziś jednak oświadczamy, że domagać się będziemy jak najostrzejszego śledztwa i nietuszowania winy, bez względu na to, jak wysoko postawione osobistości polityczne dotknęła by ona.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PPopiel">Jestem przekonany, że jesteśmy wyrazem całej opinii, gdy pod adresem Rządu sformułujemy tych kilka zapytań: 1) Jakie kary zostały wymierzone za ukrywanie dochodów i wszelkiego rodzaju oszukańcze manipulacje? 2) Jak wysokie w rzeczywistości były utajone sumy dochodowe? 3) W jakim charakterze w przedsiębiorstwach, w których popełniono nadużycia, zasiadają mandatariusze Rządu w radzie nadzorczej Skarbofermu? 4) Czy Rząd jest skłonny przeciąć wreszcie ten nienormalny i demoralizujący stan rzeczy, a opinii publicznej dać uspakajające wyjaśnienia, ku czemu, jak sądzimy, najlepszym środkiem będzie wyjawienie całej prawdy przez opublikowanie wszystkich dokumentów.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Brawa w całej Izbie.)</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PPopiel">Panie Prezesie Rady Ministrów. Wierzymy niezłomnie w głęboką uczciwość Pana i Pański nieposzlakowana patriotyzm, mamy nadzieję, że tej naszej wiary nie zachwieje nic w związku z pogłoskami, które na temat nadużyć górnośląskich kursują w naszej przesyconej podejrzliwością plotkarskiej atmosferze kuluarowej. Wierzymy, że te nadzwyczajne środki ostrożności, które Rząd zastosował w procedurze prowadzenia śledztwa i przechowywania akt, mają na celu tylko bezwzględne wykrycie prawdy. I nam tylko o to idzie.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PPopiel">Nie na tem jednak koniec bolączek górnośląskich. Wbrew dobrodusznemu optymizmowi p. Ministra Kiedronia, który w maju b. r. w chwili, kiedy organizacje robotnicze z ciężkiem sercem, pod naporem konieczności, godziły się na przedłużenie czasu pracy w górnictwie do efektywnych 8 godzin, zapewniał ich, że godząc się na to, robotnicy zabezpieczają się przed dalszem zwiększeniem czasu pracy, zniżką zarobków i zwyżką ceny węgla, po tej zapowiedzi przyszło głośne rozporządzenie p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej z 18 lipca r b. i niezależnie zupełnie od niego dalsza obniżka zarobków, zwyżka ceny węgla, a przedewszystkiem długotrwały kryzys w przemyśle. Liczba bezrobotnych na samym Górnym Śląsku po wywiezieniu 50.000 do Francji, przekracza dziś i jeszcze 40.000. Najbardziej cenni i wykwalifikowani pracownicy udają się na emigrację, pozostałych ogarnia zupełna apatia i zniechęcenie do jakiejkolwiek pracy społecznej i narodowej. Jest to oczywiście woda na młyn niemiecki i komunistyczny. Administracja niemiecka w przemyśle z całą świadomością i jawnie wyzyskuje dzisiejsze przesilenie gospodarcze na szkodę Państwa i budzi niezadowolenie wśród mas robotniczych. Jest rzeczą stwierdzoną przez wszystkie organizacje zawodowe robotnicze, że redukcje w przedsiębiorstwach obejmują zawsze przedewszystkiem Polaków, członków rad załogowych, względnie robotników Polaków, podczas gdy Niemców stale przy redukcji się oszczędza. W ten sposób systematycznie rozbija się polskie organizacje robotnicze, podrywając ich autorytet wśród członków, a w rezultacie wydaje się rady załogowe w wielu przedsiębiorstwach na łup żywiołów komunistycznych, jako niewątpliwych sprzymierzeńców w tej grze imperializmu niemieckiego. Jest również rzeczą dowiedzioną, że zwiększająca się w sposób niepokojący w ostatnim czasie liczba wniosków o szkołę mniejszości niemieckiej, składanych częstokroć przez ludność polską, pochodzi stąd, że wrogo względem Polski usposobiona administracja przemysłowa wywiera bardzo często nacisk na podwładnych robotników, aby posyłali dzieci do szkół niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PPopiel">W tych warunkach staje się rzeczą pierwszorzędnej doniosłości państwowej jak najszybsze spolszczenie administracji przedsiębiorstw przemysłowych, mianowanie dyrektorów Polaków na stanowiska zajmowane obecnie przez Niemców. Wchodzi tu w grę także elementarny wzgląd na interes obrony Państwa. Nie jest bowiem dziś już tajemnicą, że olbrzymia ilość zatrudnionych w przedsiębiorstwach górnośląskich obywateli Rzeszy Niemieckiej, to rezerwowi oficerowie niemieccy, zorganizowani w swych tajnych związkach, reklamowani jako specjaliści i za specjalnemi pozwoleniem władz berlińskich, pozostający w Polsce. Należy niezwłocznie cofnąć wszystkie wydane tym fachowcom przez Rząd pozwolenia na pobyt i przeprowadzić jak najrychlej ponowną ścisłą ich kontrolę. Nieprawdą jest, że nie mamy dość sił fachowych technicznych wśród Polaków, którzyby mogli z pożytkiem objąć te stanowiska. Tymczasem niestety obserwujemy, że przemysłowcy niemieccy nawet tych nielicznych pracowników inżynierów Polaków, których w ostatnich latach zaangażowali, dziś się pod lada pretekstem pozbywają. Konieczna więc jest planowa i energiczna polityka Rządu, ale klub nasz już dawno wyzbył się złudzeń, aby p. Minister Kiedroń mógł być takiej polityki wykładnikiem.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PPopiel">Mówiłem tu już o Skarbofermie, t. j. organie tej rządowej polityki na Górnym Śląsku. Niestety muszę tu stwierdzić, a powołuję się w tym względzie na autorytet tak bezpartyjnej i wyłącznie interesom Państwa służącej instytucji, jak Związek Obrony Kresów Zachodnich, że po tej samej co Niemcy linii postępowania w stosunku do robotników, a czasem nawet wyprzedzając innych, kroczy właśnie to przedsiębiorstwo państwowe, oddane w dzierżawę spółce francusko-polskiej, t. z. Skarboferm. Jest rzeczą niesłychaną, że właśnie Skarboferm kroczy na czele przedsiębiorstw, redukujących robotników, przyczem i w tym wypadku redukcja dotyka przedewszystkiem Polaków, czy to robotników, czy urzędników, podczas gdy jednocześnie miejsca inżynierów np. obsadza się sprowadzonymi Francuzami.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jakiś obłęd.)</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PPopiel">Sprawozdania fachowców są zgodne z tem, że w kopalniach Skarbofermu wydajność pracy robotnika jest większa, niż przed wojną, produkcja ogólna także przewyższa przedwojenną, gospodarka i eksploatacja kopalni nosi tymczasem wyraźne cechy gospodarki rabunkowej. Tu znowu mamy dowód, z jak wielką krzywdą dla interesów Państwa wywiązują się ze swej roli przedstawiciele Rządu we władzach tego przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PPopiel">Z kolei przechodzę do drugiej dziedziny gospodarki państwowej, która w obecnym momencie stosunków społeczno - gospodarczych nabiera pierwszorzędnego znaczenia. Mam na myśli Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Jeżeli w stosunku do Ministerstwa Przemysłu i Handlu stwierdziłem bądź to całkowite uleganie wpływom Lewiatana, bądź karygodne niedbalstwo i brak orientacji i przezorności w skomplikowanem zagadnieniu górnośląskiem, to w stosunku do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej stwierdzić należy zupełną jego bierność wobec prób łamania ustaw socjalnych. Wiemy wszyscy, że te skromne zaczątki ustawodawstwa socjalnego, które klasa robotnicza zdołała sobie wywalczyć w pierwszym okresie niepodległości, stały się oddawna przedmiotem zaciekłej naganki sfer kapitalistycznych. Tam nawet, gdzie niema się odwagi przeprowadzić wyraźnej zmiany ustawy, staje się rzeczą powszechną i ogólnie tolerowaną zupełne jej obchodzenie. W takt tych tendencyj idzie zresztą i polityka Ministerstwa Pracy, godzącego się na przedłużenie czasu pracy w przemyśle górnośląskim, a ostatnio w cukrowniach.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PPopiel">Nie uspakajają nas zapewnienia, że to są rzeczy czasowe, wywołane koniecznościami gospodarczemi, jak na Górnym Śląsku polityką Niemiec. Nie łudzimy się bowiem, aby po nich pod wpływem Lewiatana nie przyszły próby dalszego przeszczepiania tych samych norm na Zagłębie Dąbrowskie, a potem na resztę kraju, zgodnie zresztą z dążeniami wielu wpływowych stronnictw w tej Izbie, np. Zw. Lud.-Nar., który na ostatnim swym kongresie wszechpolskim uchwalił rezolucję prof. Rybarskiego, aby dążyć do usunięcia przeszkód ustawowych i administracyjnych, które nie pozwalają przedłużać czasu pracy na podstawie „dobrowolnego porozumienia się przedsiębiorców i robotników”. Szanownym reformatorom, tyle deklamującym o swym życzliwym stosunku do klasy robotniczej, pozwolimy sobie przypomnieć, że brak w ich wniosku jakiejkolwiek klauzuli wykluczającej czas pracy, wyższy ponad jakąś zasadniczą normę — nawet w dawnem prawie rosyjskiem, obowiązującem na ziemiach polskich, zabroniony był czas pracy ponad 11 godzin na dobę.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#PPopiel">Zarzucamy Ministerstwu Pracy i jego obecnemu kierownictwu, że wbrew deklaracjom p. Premiera o poszanowaniu zdobyczy socjalnych klasy robotniczej, weszło ono na tę drogę sanacji naszego życia gospodarczego, którą p. Prezes Rady Ministrów w ostatniem swojem expose odrzuca, a którą jest przedłużenie czasu pracy do 10-godzin. Bierność ministerstwa w tej sprawie napawa nas niepokojem co do najbliższej przyszłości i musimy domagać się gruntownej rewizji tej polityki w interesie spokoju społecznego, który jest pierwszym warunkiem przeprowadzenia sanacji stosunków gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PPopiel">Taką samą bierność wykazuje ministerstwo wobec polityki przemysłowców obniżania płac. Stosunki tak się u nas tragicznie ułożyły, że w roku bieżącym, roku zaprowadzenia zdrowej, stałej waluty, położenie robotnika, nawet posiadającego pracę, jest poprostu opłakane, bez przesady powiedzieć można, że przeciętnie robotnik zarabia za mało by wyżyć, zadużo by umrzeć. Niech Panowie sobie przypomną, że w tym roku naogół klasa robotnicza nie otrzymała żadnych podwyżek, były nawet obniżki zarobków a tendencje w tym kierunku ze strony przemysłowców są stale. Tymczasem poza krótkim okresem na wiosnę, kiedy wzrost drożyzny był zahamowany, mamy od 5 miesięcy stały jej wzrost. Nawet p. Premier stwierdził w swojem expose — że w ciągu trzech ostatnich miesięcy, ogólna drożyzna życia wzrosła według statystyki urzędowej o 14%, a za październik w Warszawie i Zagłębiu Dąbrowskiem, ponad 7, prawie 8%, w innych ośrodkach niewiele mniej. Nie bierze się też w obliczaniu pogorszenia sytuacji życiowej robotnika zupełnie pod uwagę znacznego bądź co bądź przełomu, który w ostatnich czasach zaszedł w opłacie komornego za mieszkania. Od pierwszego czerwca mamy nową ustawę o ochronie lokatorów, a w niej nowe stawki komornego, które w stosunku do tego, co się płaciło poprzednio, wykazują wielokrotny skok w górę. Od 1 lipca zresztą komorne wzrasta stale co kwartał, w tym roku o 4%, w przyszłym już o 6%. W tych warunkach nie są rzadkością takie zjawiska, że np. na Pomorzu, robotnik z rodziną zarabia w mniejszem mieście od 11 do 12 zł tygodniowo, w Grudziądzu czy w Toruniu najwyżej 15 do 16 zł a już szczytem tych stosunków są kwiatki z niwy górnośląskiej, z włodarstwa osławionego Skarbofermu.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PPopiel">Mam przed sobą całą plikę dowodów o miesięcznych płacach robotników. Biorę pierwszy lepszy. Robotnik, który przepracował w ciągu miesiąca tylko 5 dni, bo więcej nie dane mu było pracować, zarobił 18 zł 70 gr Po rozmaitych strąceniach wypłacono mu na czysto na miesiąc 75 gr i on ma z tego żyć.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Głosy: Wstyd, hańba! To w Skarbofermie się dzieje, gdzie Korfanty jest w Radzie Nadzorczej.)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PPopiel">Ja mogę Panom zademonstrować i inne dowody, gdzie robotnicy po kilkadziesiąt groszy lub nawet parę złotych musieli podopłacać. To są skutki tej gospodarki przemysłowej!</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#komentarz">(P. Herz: A gdzie Korfanty — przedstawiciel robotników?)</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#PPopiel">Za to wybitną aktywność rozwija Ministerstwo Pracy, a w szczególności jego departament ubezpieczeń społecznych, tam wszędzie, gdzie chodzi o ochronę interesów partyjnych organizacji socjalistycznych na terenie Kas Chorych. W b. Kongresówce próbuje się przy pomocy organów ministerstwa, wykonujących nadzór nad instytucjami ubezpieczeniowemu stworzyć wbrew rzeczywistości monopol socjalistyczny w Kasach Chorych nawet tam, gdzie ponad wszelką wątpliwość stwierdzone zostało bankructwo tych wpływów w środowisku robotniczem jak np. na terenie miasta Łodzi. Ale co gorsza, tę partyjną politykę usiłuje się przeszczepić i tam, gdzie organizacja Kas Chorych jest stara, oparta na ugruntowanych w świadomości robotniczej zasadach prawnych. Mieliśmy w ostatnich czasach wypadek karygodnego naruszenia przez ministerstwo podstawowych zasad praworządności przez wstrzymanie wyborów do rady Kasy Chorych w Inowrocławiu w woj. poznańskiem, które ministerstwo zarządziło samowolnie z pominięciem i bez wysłuchania opinii bezpośrednio do tego powołanego okręgowego urzędu ubezpieczeń w Poznaniu, opierając się na jednostronnych i fałszywych informacjach grupy socjalistycznej poto, by niedługo potem, zapoznawszy się z faktycznym stanem rzeczy, narobiwszy zamętu i naraziwszy Kasę Chorych na straty, uchylić swoje nielegalne zarządzenie.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(Głos z P. P. S. przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PPopiel">To co mówię, to tylko obiektywna prawda. Nie powiem, by ten system ingerencji na wskroś nielegalny i partyjny przyczynił się do zwiększenia autorytetu ministerstwa wśród szerokich mas robotników wielkopolskich i pomorskich, wychowanych w twardej dyscyplinie społecznej i zasadach bezwzględnej praworządności. Tem sam duch partyjnictwa panoszy się również w Głównym Funduszu Ubezpieczeniowym od bezrobocia, a ostatnio jak obserwujemy, zaczyna sobie wić gniazdko i na terenie Urzędu Emigracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PPopiel">W parze z tym szkodliwym aktywizmem partyjnictwa idzie jeszcze szkodliwsza bierność ministerstwa w sprawach walki z bezrobociem. Jeszcze w dniu 18 lipca r. b. Sejm uchwalił rezolucję, wzywającą Rząd do przedłożenia Sejmowi w ciągu trzech miesięcy projektu ustawy o zabezpieczeniu pracowników umysłowych, którym większość odmówiła prawa pomocy na zasadach ogólnej ustawy. Upłynęło od tego czasu 3 1/2 miesiąca, wolnego od prac sejmowych i nacisku posłów — tymczasem wśród licznych projektów rządowych, które z początkiem sesji wpłynęły do Izby, nie znaleźliśmy śladu wykonania wyżej wspomnianej rezolucji. W ostatnich dopiero dniach prasa przyniosła jakieś niejasne w tej materii informacje, niewiadomo czy ścisłe.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PPopiel">Poza tem zaniedbaniem nie wykazało Ministerstwo Pracy żadnej przewidującej troski w uzupełnieniu braków ustawy z 18 lipca b. r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Przewiduje ona 13 tygodniowy okres pobierania zasiłków, uchwalając ją, liczyliśmy się wszyscy z innym przebiegiem kryzysu przemysłowego. Dziś okazuje się, że jest daleko gorzej, niż przewidywaliśmy. W grudniu b. r. okres ten prawie we wszystkich środowiskach będzie na ukończeniu, co się jednak stanie z losem tych 160.000 bezrobotnych i ich rodzin, którzy nagle w momencie najostrzej zaczynającej się zimy zostaną pozbawieni nawet tych skromnych, głodowych zasiłków? Czy Ministerstwo o tem pomyślało? Wstawiona do dodatkowego preliminarza budżetowego na ten cel kwota 6.000.000 zł jest stanowczo za mała. Wyjście z tej ciężkiej sytuacji znaleźć się musi zarówno w interesie tych biednych, nie z własnej winy wielką klęską społeczną dotkniętych, jak i w interesie Państwa. Nie należy bowiem zapominać, jak to już nawet i p. Prezes Rady Ministrów stwierdził, iż bardzo znaczny odsetek wśród bezrobotnych stanowią robotnicy wykwalifikowani, których emigracja stanowiłaby dotkliwą stratę dla gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PPopiel">Niemniej pilnem i palącem zagadnieniem — również napróżno było szukać śladów zainteresowania niem w Ministerstwie Pracy — jest kwestia pomocy dla weteranów pracy. Z okazji reorganizacji warsztatów pracy bardzo wielu przemysłowców usuwa starych wieloletnich i zasłużonych pracowników steranych pracą, wyrzucając ich na bruk bez odszkodowania, lub dając im nędzny ochłap, np. wielkie zakłady akcyjne T-wa J. K. Poznański w Łodzi, usuwając z pracy robotników, którzy 25 lat przepracowali bez przerwy w tych zakładach i sterali tam swoje siły, dają im jakby dla ironii odprawę w postaci 120 zł, wypłacanych w 6 ratach miesięcznych po 20 zł. W tych warunkach staje się rzeczą konieczną jak najpilniejsze załatwienie w drodze ustawodawczej tylokrotnie przez nas i przez inne kluby robotnicze poruszanej sprawy ubezpieczenia na starość na terenie b. zaboru rosyjskiego. Niestety i w tym kierunku ministerstwo nie przejawiło żadnej inicjatywy. Wogóle trzeba nadmienić, że w swoim czasie rzucono nam z tej trybuny hasło unifikacji ustawodawstwa socjalnego w Państwie. Rozumieliśmy je w ten sposób, że przynajmniej te ubezpieczenia, które klasa pracująca posiada w innych dzielnicach Państwa, a przedewszystkiem w b. dzielnicy pruskiej zostaną zaprowadzone i w pozostałych dzielnicach. Tymczasem nic w tym kierunku nie zrobiono. Wytwarza to tak nienormalne warunki, że b. dzielnica pruska ponosi większe ciężary z tytułu ubezpieczeń społecznych, co ma swój wpływ na uposażenie robotników i ceny innych artykułów, a robotnik z b. zaboru rosyjskiego pozbawiony jest nieraz elementarnej opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#komentarz">(Głos z ław P. P. S.: A co Simon tam robi?)</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#PPopiel">Nie wiem, podobno Panowie się z nim dogadali i torujecie mu drogę do stanowiska ministra.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PPopiel">Wracając do kwestii wydalań, trzeba jeszcze nadmienić, że również masowo wydala się robotników słabowitych i inwalidów zarówno cywilnych, jak i wojskowych Stwierdzoną jest rzeczą, że inspekcje pracy zachowują się w tych wypadkach z reguły bezczynnie. Ministerstwo Pracy musi pomyśleć o daniu tym ludziom pomocy.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#PPopiel">Żeby skończyć tę dość długą litanię zaniedbań Ministerstwa, przypomnę jeszcze niezałatwioną do dziś dnia sprawę odszkodowania ofiar nieszczęśliwych wypadków przy pracy, które straciły zdrowie za czasów okupacji lub w pierwszych latach okresu inflacyjnego. Mimo kilkakrotnych wezwań, jakie w tej sprawie wychodziły z sejmowej Komisji Ochrony Pracy, Ministerstwo Pracy do dnia dzisiejszego nie wniosło do Sejmu projektu, mającego załatwić tę piekącą sprawę. Znajduje ona szczególniej ponure echo w Zagłębiu Dąbrowskiem, gdzie wielu inwalidów górników przymiera głodem i zepchniętych zostało do roli żebraków.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#PPopiel">Pozostaje także do uregulowania sprawa inwalidów wojskowych przedwojennych i inwalidów urazowych w b. dzielnicy pruskiej, nieobjętych umową zawartą między Polską i Niemcami, w myśl art. 312 Traktatu Wersalskiego i decyzji Rady Ligi Narodów z 17 lipca 1922. Powyższe postanowienia pozbawiły prawa pobierania rent tych wszystkich robotników Polaków, którzy optowali za Polską po 10 stycznia 1922 r. i w okresie późniejszym sprowadzili się do Polski. Jest rzeczą elementarnej sprawiedliwości społecznej i narodowej, by te kategorię inwalidów zrównać z tymi, którzy wrócili do kraju przed dniem 31 grudnia 1921 r., a więc w myśl wyżej wspomnianych decyzji korzystają z przepisów polskich co do wypłacania im rent inwalidzkich.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#PPopiel">Jak z powyższego obrazu wygląda, przed Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej zalega oddawna bardzo wdzięczny i szeroki teren działalności w zakresie powierzonych mu spraw. Ale o tej właśnie działalności głucho w aktach i poczynaniach Ministerstwa. Wierne swej bierności, gdy już musi coś działać, idzie albo po linii najmniejszego oporu, albo na drogę wątpliwej wartości eksperymentów socjalnych, godzących swem ostrzem w życiowe interesy klasy pracującej.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#PPopiel">Do takich eksperymentów zaliczyć musimy mającą już długą u nas historię sprawę redukcji świąt. Chwiejność Rządu w tej sprawie idzie tu w parze z niewybredną demagogią wielu stronnictw, których jedni przedstawiciele w Lidze Pracy i w Lewiatanie forsują redukcję świąt, a nie mając cywilnej odwagi ponosić za to publicznej odpowiedzialności, uchwalają w ciałach ustawodawczych specjalne pełnomocnictwa dla Rządu, celem przeprowadzenia tej niemiłej i drażliwej sprawy i przerzucenia nań całej za to odpowiedzialności i niepopularności — drudzy zaś członkowie i wybitni działacze tych samych stronnictw, nierzadko nawet posłowie, na wiecach lig katolickich i innych zgromadzeniach uchwalają gromkie protesty przeciw zamachowi na uczucia religijne ludności i zasypują niemi biuro p. Marszałka Sejmu i klubów sejmowych. Podziwiam samozaparcie Rządu, że się chce podjąć tej niewdzięcznej roli i w ten sposób uspokoić wzburzone fale tej demagogii. Co do nas jednakże oświadczamy, że jak byliśmy przeciwni dawaniu Rządowi w tej sprawie pełnomocnictw w jakiejkolwiek formie, taksamo zapowiadamy jaknajostrzejszą walkę przeciw próbom załatwienia tej sprawy w formie projektu przygotowanego przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, o którym znowu wiemy tylko z prasy, a według którego poza szeregiem innych redukcji zniesione by być miały tak głęboko w tradycji religijnej ludu polskiego zakorzenione święta, jak drugi dzień Wielkiejnocy, Bożego Narodzenia, Zielonych Świąt. W tej sprawie wiążemy moment religijno-narodowy z momentem społecznym i przestrzegamy Rząd przed przedwczesnem i ryzykownem jej załatwianiem.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#PPopiel">Obraz stosunków panujących w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej i bilans niefortunny jego polityki byłby niezupełny, gdybym go nie zakończył omówieniem panujących w niem dziwnych praktyk, wykazujących całkowitą bezsilność p. Ministra wobec podwładnych urzędników, sabotujących jego własne zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#PPopiel">W kwietniu bieżącego roku wydało Ministerstwo Pracy okólnik nr 333 w sprawie kredytów na pomoc dla bezrobotnych, przewidzianych dla samorządów miejskich i powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#PPopiel">Wszystkie niemal województwa korzystały z owych długoterminowych kredytów bezprocentowych, z wyjątkiem Poznańskiego, którego nieliczne samorządy korzystały dopiero na wyraźną interwencję posłów i radnych samorządowych N. P. R. A stało się to dlatego, że naczelnik wydziału pracy i opieki społecznej, p. Wilczyński, zbagatelizował ów okólnik i nie wysłał go samorządom, wyjechawszy na urlop.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#PPopiel">Oświadczył to zresztą na konferencji wojewódzkiej dnia 8 sierpnia b. r. w obecności posłów Herza, Leśniewskiego, Brzezińskiego i licznych przedstawicieli ze Z. Z. P. W tym okresie bezrobocie wzrosło do liczby 15.000 w województwie i wzmogła się emigracja zagraniczna.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#PPopiel">Poseł Herz zebrał dowodowy materiał od samorządów, iż ów okólnik nie został im nadesłany, a tymczasem do dziś ten urzędnik jest na stanowisku, a p. Minister Pracy nie umie go usunąć, a to wskutek tego, że znalazł on protektora w osobie również nieusuwalnego wojewody p. Bnińskiego, co do którego nam kiedyś oświadczył p. Minister Hubner, że piastuje on wprawdzie urząd wojewody wbrew ustawie o służbie cywilnej, ale skoro ma już nominację, więc go nie usunie. My jednakże nie poprzestaniemy na tem załatwieniu i będziemy bacznie śledzili przebieg dalszych kroków ministerstwa w tej sprawie i nie spoczniemy, póki nie nastąpi zasłużona nagroda dla p. Wilczyńskiego za jego „gorliwą” pracę.</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#PPopiel">Jeżeli zatrzymałem się szerzej nad dwoma tylko resortami Ministerstwa Przemysłu i Ministerstwa Pracy, to nie oznacza bynajmniej, byśmy stan rzeczy w innych resortach uważali za zadowalający, a jest to tylko podkreśleniem najbardziej piekących w dzisiejszej sytuacji stosunków. Jeżeli idzie o krótkie uzupełnienie naszego poglądu na całokształt wewnętrznej polityki Państwa, to pozwalam sobie nadmienić, iż specjalnie stan rzeczy na Kresach Wschodnich wymaga jak najszybszej celowej i konsekwentnej akcji Rządu i Sejmu. Zapoczątkowaliśmy ją w lipcu b. r. przez uchwalenie znanych ustaw językowych, których szybkie i lojalne wprowadzenie w życie powinno stworzyć warunki dla planowej akcji Rządu. Zgodni jesteśmy wszyscy z tem, że jednym z najpilniejszych obowiązków Rządu i Sejmu w stosunku do Kresów Wschodnich musi być zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa osób i mienia ludności tych ziem, uporządkowanie administracji, ścisłe przestrzeganie obowiązujących ustaw, oraz troska o gospodarczy i kulturalny rozwój wschodnich województw.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Jeżeli dzisiejsza rzeczywistość nasza jest tak niewesoła, miejscami wprost ponura, mrożąca wszelkie uczucia i potęgująca stan niepewności w szerokich masach co do ich losu w ciągu najbliższej zimy, to i zewnętrzne położenie Państwa wywołuje w społeczeństwie wielki niepokój i budzi zrozumiałą czujność całej opinii.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#PPopiel">Z sympatią odnieśliśmy się do zmiany, jaka zaszła na urzędzie Ministra Spraw Zagranicznych. Z zainteresowaniem i życzliwością śledzimy poruszenia p. Ministra Skrzyńskiego na arenie dyplomatycznej, podkreślające współpracę Polski z temi wielkiemi prądami polityki światowej, które mają na celu utrwalenie pokoju na zasadach prawa i sprawiedliwości. Jesteśmy przekonani — jak temu daliśmy wyraz kilka dni temu, że dla tych spraw, jak i wogóle dla należytej obrony interesów Państwa Polskiego niezbędną jest jak największa konsolidacja rozbieżnych prądów i kierunków w społeczeństwie i zerwanie ze szkodliwym, a zakorzenionym niestety u nas, zwyczajem wygrywania polityki zagranicznej Państwa dla celów wewnętrznej gry partyjnej i wynoszenia naszych sporów domowych nazewnątrz. Temu stanowisku hołdując, nie będziemy tedy wszczynali procesów z obecnym kierownikiem naszej polityki zagranicznej o te czy owe posunięcia taktyczne. Przy ich szczegółowem omawianiu znalazłoby się może niejedno i nasze zastrzeżenie.</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#PPopiel">Wśród nich jedno chcemy dziś podkreślić i szczególnie polecić trosce p. Ministra, a to roztoczenie należytej opieki i ochrony praw półmilionowego wychodźctwa polskiego we Francji, które skutkiem zakusów tamtejszych organizacji syndykalistycznych, zupełnie dla nas niezrozumiałych, usiłuje się pozbawić możności swobodnego organizowania się. Wydaje nam się, że pozostawienie wychodźctwu polskiemu we Francji pełnej swobody pielęgnowania swych właściwości narodowych i uczuć religijnych żadną miarą nie może być uważane za próbę wkraczania w wewnętrzne stosunki francuskie, a tembardziej nie przeciwstawia się ono w niczem interesom robotników francuskich, ani nie krzyżuje ich słusznej walki z kapitalizmem.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P.P.S.)</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#PPopiel">Godzimy się całkowicie z p. Ministrem w tem, że wychodźctwo polskie we Francji powinno być czynnikiem, zacieśniającym podstawy polsko-francuskiej przyjaźni, która jest fundamentem naszej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#PPopiel">Pragniemy jednakowoż skorzystać z dzisiejszej sposobności, by wobec niebezpieczeństw, godzących w najwyższe nasze interesy państwowe, o których wspomniał w swojem expose p. Prezes Rady Ministrów, dotknąć tych momentów, których oświetlenie nakłada nam nasz mandat przedstawicielstwa szerokich rzesz proletariatu polskiego, zwłaszcza na tych obszarach Państwa, które w danym wypadku wchodzą w grę.</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#PPopiel">Nie możemy tu pominąć milczeniem tego faktu, że pierwszy robotniczy premier Wielkiej Brytanii w swojem głośnem t. zw. potknięciu się górnośląskiem w Genewie zdradził się z tem, iż w sprawie przynależności państwowej Górnego Śląska stoi po stronie niemieckiego kapitalizmu, a przeciw prawu wolności tysięcy robotników, którzy niedługo potem w deklaracji swych organizacji zawodowych zarówno Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, jak i Związków Socjalistycznych, zaprotestowali uroczyście przeciw jakimkolwiek próbom pogorszenia i tak już krzywdzącej Polskę podziałowej decyzji genewskiej. A że głos Mac Donalda, duchowego wodza drugiej międzynarodówki, nie był odosobniony, dowodzi tego zarówno akcja w Genewie Breitscheida, przedstawiciela niemieckiej socjalnej demokracji, jak i oświadczenie reprezentanta włoskich socjalistów Modiglioniego. Ci przywódcy drugiej międzynarodówki wysunęli w stosunku do spraw polskich oryginalny punkt widzenia: przy zagadnieniu górnośląskiem wysuwają jako decydujący moment gospodarczy, w myśl którego Górny Śląsk ich zdaniem winien należeć do Niemiec: w sprawie Gdańska i korytarza natomiast akcentują zasadę narodowościową, zgodnie z którą zarówno niemieckie miasto Gdańsk, jak i odwiecznie polskie powiaty kaszubskie, które nawet w okresie niewoli wybierały posłów Polaków, a w których żywioł niemiecki nigdzie dziś nie przekracza od 10 do 12% ludności — powinne też przypaść Niemcom, bo oddzielają niemieckie Prusy Wschodnie od ich państwowego centrum. Według tej dziwnie pojmowanej sprawiedliwości dla wygody 2 milionów mieszkańców Prus Wschodnich pogwałcone być powinne zarówno interesy 27 milionowego Państwa Polskiego, jak i najsłuszniejsza zasada narodowościowa. Trudno o większy dowód przewrotności i otwartego służenia celom niemieckiego imperializmu. Co do nas, to wyrażamy to niezłomne przekonanie, że jak poświęcenie i krew robotników polskich przyłączyły Górny Śląsk wbrew zmowie międzynarodowego kapitalizmu do Polski, tak ich zdecydowana wola obroni i Górny Śląsk i Kaszuby przeciw zmowie socjalistycznej międzynarodówki.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#PPopiel">Naszem będzie zadaniem te zbrodnicze wobec Polski zakusy demaskować wobec polskiego proletariatu.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Ten niepocieszający obraz naszych stosunków państwowych, zbyt często jednostronnie przerzucany na rachunek Rządu, winien być wreszcie poddany właściwej i słusznej analizie zarówno co do swych objawów, jak i źródeł swego powstania i możliwości jego usunięcia. Rząd nie jest bez winy, ale niestety — brzmi to jak złośliwy paradoks, największym nieraz w skutkach błędem Rządu okazuje się bierne poddanie się woli Sejmu, to jest wypełnienie jego konstytucyjnego obowiązku. Sytuacja jest rzeczywiście dziwna: mamy Rząd pozaparlamentarny, posądzany tak często o upodobania czy skłonności lewicowe, który z coraz większą stanowczością i konsekwencją wkracza na zalecane przez żywioły prawicowe drogi społeczno - gospodarczej polityki.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Tylko Wy na nie wkroczyć nie chcecie.)</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#PPopiel">Tragizm naszej sytuacji parlamentarnej pcha do wytwarzania się warunków w których ta ewolucja polityki rządowej uzasadniana wyższym interesem Państwa ma się dokonywać za milczącem zezwoleniem lewicy, za jej cicha aprobatą. Jest to sytuacja niezdrowa i niemoralna. Trzeba z niej szukać wyjścia w interesie zarówno Państwa, jak i zdrowego różniczkowania społeczeństwa, dla którego zawsze lepsza jest świadoma zasadniczych celów i dróg walka od zastoju i marazmu.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#PPopiel">Położenie dzisiejszego Rządu najlepiej może da się zobrazować w świetle stanowiska p. pos. Głąbińskiego. Oto przywódca najliczniejszego klubu sejmowego nie szczędzi Rządowi bardzo ostrej, chwilami ze stanowiska jego partii biorąc wręcz krzywdzącej krytyki, z całego jego przemówienia bije duch nieufności do Rządu, a równocześnie, stwierdzając niemożność stworzenia innego gabinetu i zrzucając wszelką za działalność tego Rządu odpowiedzialność, deklaruje łaskawe, niewiadomo jak długie, jego tolerowanie. Jest to publiczne stwierdzenie choroby naszego parlamentu, co więcej jest jakby godzenie się z tym stanem politycznego bezwładu i chaosu. Tak nie może pozostać; z tej nieznośnej sytuacji trzeba szukać wyjścia, jeżeli sama zasada rządów parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#PPopiel">Tak nierozerwalnie związana z republikańskim ustrojem naszego Państwa, nie ma być zupełnie poniżona Skoro stwierdzamy niemożność stworzenia większości parlamentarnej i opartego na niej rządu, a w naszych warunkach byłoby tylko możliwe powtórzenie zeszłorocznego eksperymentu. to nie pozostaje nic innego, jak...</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Harakiri!)</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#PPopiel">...tak, dla Panów toby było harakiri, drugi raz byście już nie wjechali do Sejmu w takiej liczbie na wózku p. Korfantego — otóż trzeba postawić tę kropkę nad i, wysnuć logiczną konsekwencję ze swego stanowiska, przed którą cofnęli się p. pos. Głąbiński i inni mówcy. My ten krok czynimy, wysuwając postulat rozwiązania Sejmu i rozpisania nowych wyborów.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pamiętajcie o wyborach angielskich)</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#PPopiel">My się nie boimy.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#PPopiel">Przedwczoraj p. prezes Witos przy oklaskach prawicy poddawał ostrej krytyce obecną ordynację wyborczą, zapomnieliście jednakże Panowie, że potępiacie własne dzieło, tę ordynację wyborczą, nie kto inny, tylko Panowie układaliście, z innym celem coprawda, ale doprowadziliście do tego, że niektóre z mniejszości narodowych weszły tu w takiej liczbie, o której p. Grűnbaum w najśmielszych nawet snach za czasów zeszłego Sejmu nie marzył. Dlatego będziemy rzeczowo dyskutowali nad zagadnieniem reformy ordynacji wyborczej, tylko bez tej zgubnej waszej pewności, że wasz projekt jest najlepszy.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#PPopiel">To samo, jeżeli chodzi o głośną dzisiaj sprawę reformy Konstytucji, to nie jest to rzecz, któraby nas zaskakiwała, bo my nie byliśmy tymi, którzy uchwalili słabą władzę wykonawczą w Konstytucji, którzy proklamowali wszechwładzę parlamentu, ale wy z antypatii do osoby ówczesnego Naczelnika Państwa uchwaliliście tak krytykowaną dziś powszechnie Konstytucję. Jeżeli my dziś mówimy o rozwiązaniu Sejmu i przyszłych wyborach, to między innemi i dlatego, że rozumiemy, iż przy obecnym Sejmie i Senacie na zasadzie art. 26 Konstytucji my tej Konstytucji nie zmienimy. Chcemy zresztą jako zwolennicy jednoizbowego ustroju parlamentarnego, aby na mocy przejściowego art. 125 przyszły Sejm tę sprawę sam załatwił rozszerzając władzę Prezydenta Rzeczypospolitej przez danie mu prawa rozwiązywania Sejmu. To jest jeden z argumentów za rozwiązaniem tego Sejmu i wcześniejszemi przyszłemi wyborami.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! W deklaracji naszego klubu przy powstaniu obecnego gabinetu w dniu 21 grudnia zeszłego roku oświadczyliśmy, iż: „Usiłowania jego będziemy popierali pod warunkiem, że będzie on dążył do naprawy Skarbu przez równomierne rozłożenie ciężarów podatkowych na wszystkie warstwy w stosunku do ich zamożności, że podporządkuje interesy kapitału najwyższemu interesowi Państwa, a warstwom pracującym ulży w ich ciężkiej doli i umożliwi przetrwanie najcięższego okresu sanacji Skarbu”. Rząd z tej drogi zszedł w znacznym stopniu z własnej winy, w dużej jednak części pod naciskiem większości Sejmu, której nie umiał, czy nie chciał się przeciwstawić. Polityka niektórych najważniejszych ministerstw, jak np. Przemysłu i Handlu oraz Pracy i Opieki Społecznej stoi w jaskrawej sprzeczności z uroczystemi deklaracjami p. Prezesa Rady Ministrów, co świadczy o tem, że albo te deklaracje nie wyrażają właściwego kierunku polityki Rządu, albo że w Rządzie istnieje chaos i rozbieżność działań poszczególnych ministerstw. W tych warunkach nie dążąc bynajmniej do stwarzania trudności politycznych dla Rządu w dzisiejszej trudnej i skomplikowanej sytuacji parlamentarnej, musimy jednak dotychczasowy krytyczny stosunek do Rządu znacznie wzmocnić, a stanowisko nasze wobec przedłożonego na rok 1925 budżetu uzależnić ściśle od tego, w jakim stopniu Rząd uwzględni najżywotniejsze interesy klasy pracującej w sprawie uruchomienia warsztatów pracy, walki z bezrobociem i drożyzna.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Proponuję Panom odroczyć dalszą dyskusję do dnia jutrzejszego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Do głosu dla sprostowania faktycznego i osobistego zapisał się p. Korfanty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PKorfanty">Wysoka Izbo! Pan poseł Popiel raczył w swojem przemówieniu pod moim adresem podnieść szereg ciężkich oskarżeń, na które ja odpowiem co następuje:</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PKorfanty">Łagodnie mówiąc, stwierdzam, że pan pos. Popiel padł ofiarą oszczerstwa, albowiem twierdzenia, przez niego pod moim adresem podniesione, nie zgadzają się z prawdą. Oświadczam dalej, że Klub Ch. D. na moje wyraźne żądanie złożył na stole tej Izby wniosek, ażeby Rząd w sprawie nadużyć śląskich przeprowadził surowe śledztwo i winnych w tych sprawach surowo ukarał.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PKorfanty">Dalej pan pos. Popiel, wymieniając moje nazwisko i stanowisko prezesa rady nadzorczej Towarzystwa Dzierżawnego Kopalń Skarbowych czyli Skarbofermu, oświadczył tutaj, że ja jako prezes Skarbofermu musiałem znać warunki produkcji i dochodowość wszystkich innych przedsiębiorstw śląskich i że, znając warunki produkcji i dochodowości tych przedsiębiorstw, nie poinformowałem o tem Rządu, że te towarzystwa rzekomo za mało zeznają podatku dochodowego i przez to Skarb krzywdzą. Na ten zarzut oświadczam co następuje: Według ustawy o podatku dochodowym deklaracje podatkowe są tajne, nikt postronny do nich nie ma przystępu, a zna je tylko władza podatkowa. Otóż ja mogłem znać deklarację podatkową Skarbofermu, którego bilans Rząd zawsze kontrolował, ale nie mam fizycznej możności znać bilansów i deklaracyj podatkowych innych towarzystw przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PKorfanty">Twierdzi dalej pod moim adresem p. Popiel, że z ramienia Rządu jestem w radzie nadzorczej Królewskiej Huty, w hucie w Lipinach, w spółce spadkobierców Gieschego, w Katowickiem Towarzystwie, w spółce Hohenlohego i innych.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Głos: I w Ostrowite, fabryce wódek.)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PKorfanty">Nigdy z Ostrowitem nie miałem do czynienia, może ci koledzy, którzy się odzywają, mieli bliższe stosunki z Ostrowitem. Na zarzut p. Popiela oświadczam: nigdy ani z ramienia Rządu, ani jako prywatny człowiek nie należałem do rady nadzorczej w Królewskiej Hucie.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PKorfanty">Oświadczam — Panie Herz, proszę w moje słowa nie wątpić, szanuję zbyt tę Wysoką Izbę i to, co mówię, jest zawsze prawdą.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(P. Herz: My niestety wątpimy w te słowa.)</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PKorfanty">Oświadczam dalej, że nigdy ani z ramienia Rządu ani jako człowiek prywatny nie należałem ani nie należę do rady nadzorczej w Lipinach. To samo oświadczyć muszę w stosunku do przedsiębiorstw spadkobierców Gieschego, nigdy nie należałem do jego rady nadzorczej. Tak samo nigdy nie należałem do rady nadzorczej Katowickiego Towarzystwa, nigdy tam nie byłem ani prywatnie, ani z ramienia Rządu. P. Popiel powinien był przedtem zajrzeć do rejestru sądu handlowego w Katowicach, a byłby się przekonał, że jego twierdzenia są nieprawdziwe. Natomiast prawdą jest, że z ramienia Rządu czyniłem przez dwa lata zabiegi, ażeby Rząd nabył udział dla Państwa w Królewskiej Hucie i w innych spółkach śląskich i utwierdził tam wpływy polskie. Czyniłem to na koszt własny, nikt mi za to nie dał ani grosza.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Głos: Ale Pan przez to nie zubożał. Drugi głos: Jednakże są jeszcze idealiści na świecie.)</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PKorfanty">Tak samo ze spółką spadkobierców Gieschego tyle miałem do czynienia, że własnym kosztem i nakładem wielkiej pracy, a były w tem kilkakrotne wyjazdy do Paryża, starałem się o to, aby Rząd mógł utwierdzić polskie wpływy w tej spółce przez korzystne nabycie udziału. Taki jest mój stosunek do tych towarzystw.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PKorfanty">Dalej p. Popiel twierdził, że byłem członkiem rady nadzorczej w spółce akcyjnej Hohenlohego i z jego wywodów wynikało, jakobym ja w nieregularnościach podatkowych, które zaszły u Hohenlohego, miał jakiśkolwiek udział, albo je pokrywał. Wobec tego stwierdzam, na podstawie aktów, posiadanych przez Rząd, że inkryminowane nadużycia u Hohenlohego zaszły w roku bilansowym, który rozpoczął się dnia 1 kwietnia 1922 r., a skończył się 30 marca 1923 r. Stwierdzam, że w tym czasie do rady nadzorczej Hohenlohego nie należałem.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Głos: A kiedy Pan podpisywał bilans?)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PKorfanty">To jest nieprawda, bilansów Hohenlohego nigdy nie podpisywałem. Ja zostałem wybrany do rady nadzorczej spółki Hohenlohego z ramienia Rządu w lipcu 1923 r., a więc w trzy miesiące po zamknięciu roku bilansowego, w którym władze podatkowe inkryminują nadużycia. Żadnego bilansu u Hohenlohego nie podpisywałem, na żadnem posiedzeniu nie byłem w charakterze członka rady nadzorczej do sierpnia 1924 r. Gdy wyszły na jaw nadużycia, przyczyniłem się do tego, że musiała się zebrać rada nadzorcza i tem przyczyniłem się w znacznym stopniu do wyświetlenia tych nadużyć i moją jest to zasługą.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(P. Herz: Co to Polskę kosztowała ta zasługa?)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PKorfanty">Pan sądzi, że kto w piątek jada flaki, to każdy taki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Ponieważ p. Korfanty otrzymał głos tylko do sprostowania, proszę go nie wyciągać na dyskusję, bo do tego mu głosu nie dałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PKorfanty">Zaznaczam, że moją jest zasługą wprowadzenie do tej spółki polskiego dyrektora i polskich członków komitetu wykonawczego. Dalej p. Popiel twierdził, zwracając się pod moim adresem, że w towarzystwie dzierżawnem Polskich Kopalń Skarbowych wydala się Polaków, a przyjmuje się Francuzów i Niemców. Otóż stwierdzam, że Polaków się nie wydalało, aby ich zastąpić Niemcami lub Francuzami. W Skarbofermie, gdy się kopalnie przejmowało, byli sami urzędnicy niemieccy, względnie górnoślązacy, Polacy niedostatecznie władający językiem polskim. Przez dwa lata odbywają się tam kursy języka polskiego i dzisiaj w Skarbofermie na ogólną liczbę urzędników jest zaledwie 2% Niemców. Co się tyczy inżynierów, francuskich, to stwierdzam, że ponieważ Francuzi dali potrzebny na tę spółkę kapitał, nikt się nie zdziwi, że chcą w tej spółce mieć także swoich mężów zaufania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Aczkolwiek mówił o tem pos. Popiel, te rzeczy wykraczają poza sprostowanie osobiste.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PKorfanty">Co się zaś tyczy liczby inżynierów francuskich w Skarbofermie, stwierdzam co następuje: Przy zakładaniu Skarbofermu liczba inżynierów francuskich została na moje żądanie ściśle ustalona, nie jest ona wielka, a liczba ta nie została z biegiem lat nigdy przekroczona. To jest wszystko.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Herz: Co Dziennik Bydgoski o tem pisze?)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PKorfanty">Dziennik Bydgoski nie jest dla mnie miarodajnym. Dalej p. Popiel, wymieniając mnie jako prezesa Skarbofermu, twierdzi, że prowadziło się w kopalniach Skarbowych rabunkową gospodarkę. Stwierdzam, że te zarzuty podnosili panowie z N. P. R-u już w roku przeszłym. Komisja Skarbowa pod przewodnictwem pos. Bartla stwierdziła, że gospodarka w Skarbofermie jest wzorowa i że jest to jedna z najlepiej prowadzonych spółek. Na Górnym Śląsku była ona wzorem dla innych towarzystw przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja klubu „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niesprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości w sądzie pokoju w Lipsku.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p: Wędziagolskiego z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niszczenia przez wojsko miejskiego parku w Wilnie i budowy w takowym wojskowych składów amunicyjnych.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja posłów Polskiego Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bezprzykładnych oszustw, dokonywanych przez wójta w Czajkowej pod protektoratem starostwa w Mielcu w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niewinnie ukaranej Teodozji Szeglowskiej, obywatelki z Borowy pow. mieleckiego (Małopolska).</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Dmitriuka i tow. z klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie pogwałcenia wolności prasy ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja Zw. P. P. S. do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie umorzenia dochodzeń przeciwko podprokuratorowi Sozańskiemu z powodu popełnionych nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja posłów z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludową” do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie stosunków w urzędzie pocztowym w Oświęcimiu.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Graebego i tow. z klubu Zjednoczenia Niemieckiego do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego przekształcenia zarządu lekarskiego szpitala niemiecko-ewangelickiego w Bydgoszczy.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Szapiela i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niesłusznego aresztowania i przetrzymania na posterunku policji przy stacji Brześć n/B. obywateli Tymińskiego i Wasiluka.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja Klubu Białoruskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie rabunkowego ściągania podatków.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zajęcia przez policję domu Michała Pigasa w osadzie Albertyn gm. szydłowickiej pow. słonimskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja Klubu Białoruskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niewykonania ustawy językowej szkolnej z dnia 31 lipca 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja Klubu Białoruskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie szkoły powszechnej we wsi Kruszyłowszczyzny gm. żuchowickiej pow. nieświeskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Matakiewicza i tow. z klubu Katolicko-Ludowego do p. Ministra Skarbu w sprawie pokrzywdzenia trafikantów tytuniu w szczególności przy wymiarze podatku obrotowego.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacji p. Holeksy i tow. z klubu Ch. D. do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie mianowania sędziów Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Bobka i tow. z klubu P. S. L. Piast do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie przepisania tytułu własności dóbr komory cieszyńskiej (b. arcyksięcia Fryderyka Habsburga) w Cieszynie.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Bednarczyka i tow. z klubu P. S. L. Piast do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie anormalnych stosunków na pograniczu polsko-czeskiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Jeszcze jest jedna interpelacja, którą pozostawiam do porozumienia z interpelantami.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Wniosek p. Korneckiego i tow. w sprawie noweli do ustawy o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych i wojska z dn. 9 października 1923 r. (Dz. U. R. P. nr. 116 poz. 924) — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#Marszałek">Wniosek p. Krempy i tow. Związku Chłopskiego w sprawie przyjścia z pomocą ludności, zrujnowanej klęskami wojny czy elementarnemi przez udzielanie kredytu długoterminowego niskoprocentowego dla podniesienia gospodarstwa rolnego — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#Marszałek">Wniosek posłów Herza, Faustyniaka i tow. z klubu N. P. R. w sprawie pragmatyki służbowej dla pracowników Poczt, Telegrafów i Telefonów — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#Marszałek">Wniosek p. Wojtachy i tow. z klubu Ch. D. w sprawie doraźnej pomocy dla bezrobotnych pracowników umysłowych — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#Marszałek">Ponadto wpłynął wniosek klubu Ukraińskiego w sprawie stanu wyjątkowego na Kresach. Nagłość będzie motywowana na jednem z następnych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(P. ks. Styczyński: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PksStyczyński">Jest sprawa bardzo nagła w Komisji Ochrony Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Czy to jest projekt ustawy?</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(P. ks. Styczyński: Rezolucja, wzywająca Rząd o przedłożenie projektu.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Sądzę, że z rezolucją będziemy mogli zaczekać do wtorku, a jutro wyczerpiemy dyskusję, aby móc odesłać budżet do Komisji Budżetowej. Przyszły tydzień mamy wolny, więc będziemy mogli tę sprawę załatwić.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 45 wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>