text_structure.xml
255 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20 przed pół.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Bolesław Miklaszewski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 137 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 138 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, iż Senat przyjął bez zmiany projekt ustawy, tyczący się przedłużenia mocy obowiązującej ustawy z dnia 7 kwietnia 1922 r. w przedmiocie podwyższenia i zrównania stawek przy niektórych opłatach stemplowych (należytościach) (Dz. Ust. Rz. P. nr 38 poz. 315), oraz pismo z zawiadomieniem, iż przy rozpatrywaniu projektu ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 9 lipca 1919 r. o budowie kanałów żeglownych i o regulacji rzek żeglownych i spławnych, Senat uchwalił zapowiedzenie Sejmowi zmian.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">P. Urbański usprawiedliwia swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Dąbskiemu, Wichlińskiemu, Matakiewiczowi, J. Michalskiemu na 1 dzień, Duninowi, Antoniemu Wasyńczukowi i Dziduchowi na 4 dni.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">P. Popowski prosi Izbę o udzielenie mu urlopu na 6 tygodni z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba na udzielenie urlopu zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1924 (druk nr 1210). Jesteśmy przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Głos ma p. Gawlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PGawlikowski">Jest rzeczą powszechnie znaną, że Polska jest krajem przeważnie rolniczym, albowiem 70% ludności Polski zajmuje się rolnictwem. Dlatego też opieka nad rolnictwem, polityka rolnicza naszego Państwa powinna być wyjątkowo przezorną i unikać błędów, albowiem błędy w tej dziedzinie popełnione nie tylko pociągają za sobą przykre następstwa dla ⅔ obywateli naszego Państwa, ale w wysokim stopniu są groźne dla jego ogólnego dobrobytu. Wiemy, że przed wojną ziemie polskie dawały wiele produktów do eksportu, co przyczyniło się ogromnie do podtrzymania naszego bilansu handlowego i płatniczego. Dlatego, jeżeli na przyszłość chcemy, ażeby nasza waluta była dobra, żeby kurs złotego się utrzymał, to musimy baczną uwagę poświęcić naszemu eksportowi rolnemu.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PGawlikowski">Dziś, przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, nadarza się okazja, żeby się przypatrzeć, czy dotychczasowa polityka rolnicza Polski była dobra i czy unikała błędów. Jeżeli się nad tą rzeczą zastanowimy, to przychodzimy do wniosku, że ta polityka była zła, co zresztą już stwierdził sam p. Minister Rolnictwa Janicki. Błędy tej polityki rolniczej odczuwamy dziś wszyscy, a polegają one na tem, że nastąpiła dysproporcja cen między wytworami fabrycznemi a ziemiopłodami w tym mniej więcej stosunku, że fabrykaty kosztują od 2 do 4 razy drożej od ziemiopłodów, niż przed wojną. Stan ten jest niezmiernie groźny nie tylko dla rolników, ale i dla Skarbu Państwa. Dla rolników jest groźny, albowiem wprowadza ich gospodarkę w stan ciężki, w stan niepozwalający im robić inwestycji, w stan, w którym nie są w możności rozwijać swoich warsztatów rolniczych i podnosić kultury rolniczej. Dla Skarbu Państwa jest niekorzystny, bo z powodu zastoju w kulturze rolnej i zmniejszenia się produkcji rolniczej siła podatkowa rolników maleje, co zresztą sam Rząd zrozumiał, odraczając pierwszą ratę podatku majątkowego do listopada r. b.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PGawlikowski">Trzeba się zastanowić, jakie były przyczyny tego ciężkiego położenia rolnictwa w Polsce. Otóż przyczyny były dwojakie: jedne niezależne od polityki rządowej, a inne ściśle z tą polityką związane. Niskie ceny ziemiopłodów są spowodowane między innemi konkurencją światową, szczególnie Rumunii i Ameryki. I przed wojną już mieliśmy w Polsce do czynienia z konkurencja zboża amerykańskiego, a po wojnie ujawniło się to w sposób bardziej wydatny. Ameryka ma więcej terenów ziemi jeszcze nieosiedlonej, które przed wojną kolonizowała pomiędzy przybyszów z Europy i w ten sposób zaprowadzała tam rolnictwo. W czasie wojny, kiedy ceny na ziemiopłody poszły w górę z powodu większego ich zapotrzebowania — utworzyły się w Ameryce specjalne konsorcja, które wprowadziły mechaniczną uprawę ziemi za pomocą pługów motorowych i parowych. To zmechanizowanie rolnictwa i wzięcie pod uprawę wielkiej ilości ziemi odtąd nieobsiadłej spowodowało olbrzymią produkcję rolniczą tak, że niektórzy fermerzy w latach 1920, 1921 piece swoje opalali zbożem, a nie węglem, bo im się to taniej kalkulowało.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PGawlikowski">Otóż, jeżeli się zważy, że taki produkt rolniczy, jak zboże, łatwo znosi transport i przechowywanie, jeżeli się zważy, że przewóz zboża wodą kosztuje trzy razy taniej niż lądem, to możemy sobie wyobrazić, że to zboże amerykańskie przy naszej dobrej walucie przypłynie i będzie naszemu robić dużą konkurencję. Tak było już przed wojną, tylko odbywało się to niejako pośrednio, za pomocą zboża niemieckiego. Niemcy wyliczyli, że do ich zapotrzebowania wewnętrznego brakuje im 25% zboża i obłożyli przywóz zboża amerykańskiego do Niemiec cłem, zarabiając na każdym wagonie zboża importowanego 120 mk. Wtedy rząd niemiecki wprowadził tak zwane premie wywozowe, szczególnie dla tych okolic, które leżały nad granicą dawnego państwa rosyjskiego. Premie wywozowe polegały mianowicie na tem, że jeżeli ktoś z Poznańskiego czy z Pomorza wywiózł wagon zboża do Kongresówki, to mu dawano te 120 mk., które pobrano za wprowadzenie zboża z Ameryki do Niemiec i w ten sposób popierano wywóz zboża niemieckiego do b. Rosji, a w szczególności do ziem polskich. Widzimy więc, że już przed wojną mieliśmy do czynienia z konkurencją amerykańską zbożową i że odczuwaliśmy ją w naszem życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PGawlikowski">Terenami, które obecnie tak samo zaczynają coraz poważniej robić konkurencję na naszym rynku zbożowym, jest Rumunia i Rosja. Rosja była spichlerzem Europy, po rewolucji bolszewickiej rolnictwo w Rosji upadło i nie produkowało tak dużo ziemiopłodów, jak przed wojną. Stopniowo jednak przyszło tam do odbudowy rolnictwa i dzisiaj zboże rosyjskie zaczyna robić konkurencję naszemu zbożu. Otóż konkurencja amerykańsko-rosyjsko-rumuńska na rynkach ziemiopłodów nie jest zależną od naszego Rządu i działa na obniżenie cen ziemiopłodów na naszym rynku, niezależnie od polityki rolniczej naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PGawlikowski">Ale są przyczyny, które spowodowały dzisiejszy ciężki stan rolnictwa, które zależą od polityki rolniczej naszego Rządu. Najważniejszą z tych przyczyn jest ta, że Rząd za późno otworzył granicę dla wywozu ziemiopłodów i skutkiem tego zmarnował chwilę odpowiednią, kiedy mogliśmy nasz towar zaprezentować zagranicą i zdobyć dla niego rynki, a dzisiaj to będzie o wiele trudniejsze, niż pół roku temu. W tym wypadku mamy do czynienia z błędną polityką rolniczą Rządu naszego, albowiem dane statystyczne tak przedwojenne, jak zebrane już w 1923 r. mówiły, że Polska ma nadmiar ziemiopłodów i że nie wszystkie może skonsumować. Już wczoraj wykazywano, że w Polsce po odbudowie rolnictwa było około 120.000 wagonów zboża na wywóz, i z tem się należało liczyć. O tem, że istotnie wywóz ziemiopłodów w Polsce był konieczny, ponieważ tych ziemiopłodów było więcej, niż było trzeba na konsumcję własną, świadczy fakt, że po częściowem otwarciu granic ceny ziemiopłodów na rynku warszawskim spadły, albowiem w końcu maja płacono za 100 kg. żyta 2 dolary 45 cent., a dzisiaj, po otwarciu granic 1 dolar 75 cent. Jeżeli chodzi o bydło, to w maju za 100 kg. żywej wagi płacono 18 dolarów a dzisiaj 13.70, cena na nierogaciznę spadła z 18 dolarów za 100 kg. żywej wagi do mniej więcej 13½ dolara. Mamy więc tu potwierdzenie tego, że mieliśmy zadużo ziemiopłodów, skoro wywóz nie spowodował podrożenia, przeciwnie — spadek cen.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PGawlikowski">Otóż zmarnowanie tej chwili, odpowiedniej dla otwarcia granic i zdobycia rynków zbytu dla naszych ziemiopłodów przy tych wiadomościach, które Rząd posiadał, że mamy tych ziemiopłodów ponad własne zapotrzebowanie, tak w produktach zwierzęcych, jak roślinnych, jest tym błędem naszej polityki, który mści się dzisiaj tak dotkliwie na naszem rolnictwie, a także na Skarbie Państwa, osłabiając jego siłę podatkową. Ale nie tylko na tem polega błąd w polityce rolniczej naszego Rządu, że nie otworzył zawczasu granic, ale tak samo na wadliwej polityce celnej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PGawlikowski">Polityka celna była u nas tak prowadzona, że wszystkie fabrykaty były oclone nieraz do 75% swojej wartości, podczas kiedy ziemiopłody nie tylko nie były cłami chronione przed konkurencją zagraniczną, lecz przeciwnie, trzeba było płacić opłaty wywozowe. Ta polityka celna spowodowała dysproporcję cen, która w konsekwencji zmniejsza podatek obrotowy, albowiem dziś rolnicy nie mogą nabywać fabrykatów, jest zastój w handlu, przez co, mojem zdaniem, preliminowane 150.000.000 z. z podatku obrotowego jest sumą nierealną, gdyż tak poważna suma nie wpłynie ze względu na ograniczoną bardzo konsumcję 75% ludności Polski.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PGawlikowski">Cóż więc należy zrobić, aby stosunki dzisiejsze, tak niekorzystne dla rolnictwa, poprawić? P. Minister Rolnictwa w swojej wczorajszej mowie wskazał kilka dróg, któremi będzie kroczył w swojej polityce rolniczej. Oczywiście wytyczne przez niego zgłoszone muszą się spotkać z ogólnem uznaniem, z ogólnym aplauzem. Chodzi tylko o to, ażeby jak najszybciej były zrealizowane. Pierwszą prośbę, którą postawiłbym p. Ministrowi, jest, ażeby jak najszybciej uregulował sprawę celną, ażeby w nowej taryfie celnej, która ma się ukazać, potraktował jednakowo rolnictwo i przemysł, ażeby nie było macoszego traktowania rolnictwa i specjalnie przychylnego traktowania przemysłu.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(P. Minister Rolnictwa: Sprawa już jest załatwiona.)</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PGawlikowski">Jeszcze nie znamy taryfy celnej, więc nie wiemy, jak to będzie wyglądało.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PGawlikowski">Następnie, ażeby Ministerstwo Rolnictwa przez zdobycie, względnie zorganizowanie odpowiednich kredytów przestąpiło jak najszybciej do poprawienia naszego gospodarstwa rolnego. Jeżeli będziemy gospodarować przy tak wielkiej konkurencji rolniczej, jaka się zarysowuje dziś w Europie w tych warunkach gospodarczych, w jakich się dziś gospodarnie, gdzie na 30 milionów hektarów ziemi 14½ miliona jest w szachownicy i wymaga skomasowania, gdzie 10 milionów hektarów wymaga zdrenowania, ażeby się stały warsztatem rolnym, a nie pustkowiem jak to jest dziś, to oczywiście przy tych warunkach konkurencji nic wytrzymamy. A jeżeli będziemy mogli tę konkurencję wytrzymać, to będzie to połączone z nędzą stanu rolniczego, który w swych warsztatach pracy będzie zahamowany, a wskutek tego nie będzie mógł postępować w rozwoju tak intelektualnym, jak i materialnym.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PGawlikowski">Jeśli chodzi o komasację, to ta sprawa poszłaby bardzo szybko, chodzi tylko o zorganizowanie kredytu. Przy nowej ustawie, która przewiduje zaprowadzenie hipotek włościańskich dla gruntów zcalonych, jestem przekonany, że kapitał, potrzebny na przeprowadzenie komasacji, zabezpieczony nowopowstającemu hipotekami, znalazłby się i ta sprawa weszłaby na dobrą drogę.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Głos: Ministerstwo Reform Rolnych.)</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PGawlikowski">Ministerstwo Rolnictwa jest jednak zainteresowane w zdobyciu środków kredytowych na ten cel, bo jeżeli chodzi o przeprowadzenie samej komasacji, to rozumiem, że techniczna strona należy do Ministerstwa Rolnictwa. Ustawa pod względem technicznym jest dobrze zbudowana, ale nie wchodzi w życie dlatego, że niema kredytów. Trzeba zwrócić uwagę na ten brak kredytów na cele komasacyjne, który jest główną przeszkodą i przyczyną, że ta akcja się naprzód nie posuwa, akcja, która jest związana z wielkiemi korzyściami dla naszego rolnictwa. Nie będę przytaczał wszystkich wad tego hamulca naszej gospodarki, jakim jest szachownica, powiem tylko jedno, że jeżeli gospodarz ma 14, czy 12 morgów w szachownicy, to musi mieć parę koni, jeżeli ma w jednym kawałku, to mu wystarczy jeden koń. Przeciętnie jeden koń zjada tyle, co dwie krowy. Dwie krowy dają gospodarzowi dochód przez to, że dają mu mleko, które spienięża, a koń daje siłę pociągową, która on wyzyskuje tylko we własnem gospodarstwie i którą się poza własnem gospodarstwem nie posługuje. Przeprowadzenie komasacji powiększyłoby dochody drobnych rolników i niezmiernie dodatnio wpłynęłoby na podniesienie się dochodowości, na powiększenie dobrobytu materialnego i podniesienie się siły podatkowej rolników.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PGawlikowski">Druga rzecz, którą powinien się p. Minister Rolnictwa szczególnie zaopiekować, jest sprawa melioracji rolnej, która u nas ma wyjątkowo wielkie znaczenie ze względu na olbrzymią ilość, bo koło 10 milionów ha ziemi, wymagającej odpowiedniego uregulowania wilgotności. Najwięcej tych terenów mamy na wschodzie i tam, jak słusznie p. Minister Rolnictwa zaznaczył, akcja melioracyjna będzie połączoną nie tylko z podniesieniem się rolnictwa, ale będzie miała duże znaczenie polityczne, gdyż będzie przywiązywała ludność Kresów Wschodnich do Polski, która im przyniesie kulturę, i umożliwi im stworzenie lepszego warsztatu pracy. W ten sposób może z tych rolników, którzy dziś są elementem biednym, i podatnym na wszelkie idee wywrotowe, stworzy się typ rolnika, przywiązanego do własnej zagrody, typ gospodarza, który będzie ostoją państwowości, a nie, jak dziś w wielu wypadkach dzieje się, jej przeciwnikiem.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PGawlikowski">Dlatego sprawę melioracji rolnych kładę p. Ministrowi Rolnictwa na serce, a szczególnie podtrzymanie melioracji rolnych już istniejących w Małopolsce, gdzie Wydział Krajowy porobił bardzo wielkie inwestycje, które z powodu małych kredytów obecnie marnieją i nieraz praca już wykonana idzie na marne.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PGawlikowski">Dalej należałoby postarać się — i p. Minister Rolnictwa w tej sprawie powinien zabrać głos — o ożywienie kas pożyczkowo - oszczędnościowych, kas gminnych, które dawniej stanowiły bardzo poważne instytucje, szczególnie dla gospodarstw mniejszych. Kasy gminne gromadziły gotówkę i pożyczały ją gospodarzom na nawozy sztuczne, na maszyny i narzędzia rolnicze, przyczyniając się w wysokim stopniu do podniesienia kultury rolniczej. Dziś kasy te są puste i kapitał, który w rolnictwie odgrywa bardzo ważną rolę dla mniejszych gospodarstw rolnych, nic ma obecnie zastosowania.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PGawlikowski">Jeżeli chodzi o gospodarkę w lasach państwowych, to jak p. Minister stwierdził, nadużycia tam były, są i będą i to zło koniecznie trzeba tylko ograniczyć do najmniejszych rozmiarów. Życzylibyśmy sobie, aby istotnie ta zapowiedź p. Ministra weszła jak najszybciej w życie. Przy tej sposobności chcę zwrócić uwagę, że w wielu wypadkach ziemie poleśne, będące w dzierżawie drobnych rolników zalesia się i to przeważnie ziemie dobre, urodzajne, a nie zalesia się ziem złych, piasków, które Państwo powinno przedewszystkiem wziąć pod kulturę leśną, dając przykład, jak te nieużytki należy zagospodarować.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PGawlikowski">Majątki państwowe, których Ministerstwo Rolnictwa posiada około 3,400, powinny być jak najszybciej przekazane do parcelacji. Zwłaszcza, że największą ilość majątków Państwo posiada w b. dzielnicy pruskiej, bo w b. Kongresówce prawie wszystkie zostały już rozparcelowane, a co się zaś tyczy Małopolski, to tam tych majątków jest bardzo mało. I właśnie przekazanie na parcelację domen państwowych w b. dzielnicy pruskiej, na Pomorzu i w Poznańskiem, gdzie parcelacja się zupełnie nie posuwała, gdzie jest głód ziemi, byłoby wskazane, a nawet jest rzeczą konieczną dla zamanifestowania dobrej woli rządu w kierunku naprawy ustroju rolnego i zaspokojenia głodu ziemi, który tam coraz bardziej daje się a. Zwracam się więc z apelem do p. Ministra, ażeby tę rzecz specjalnie troskliwie potraktował i ażeby te domeny najszybciej przekazał na rzecz reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PGawlikowski">Słusznie p. Minister Rolnictwa przykłada wielką wagę do oświaty rolniczej, którą zresztą szerzy się nie tylko przez szkoły rolnicze, ale tak samo przez stowarzyszenia i instytucje rolnicze. Ilość szkół w Polsce bardzo się zwiększyła, bo w r. 1918 mieliśmy szkół rolniczych wszystkiego 16, dzisiaj mamy 78. Ale w polityce szkolnej popełniono jednak szereg błędów, które tu chcę wytknąć. Podana przez p. Ministra przeciętna liczba uczni w każdej szkole, wynosząca 32, jest wzięta przeciętnie z całego Państwa Polskiego. Jeżeli się jednak rozpatrzy typ szkół, mianowicie szkoły dwuzimowe i szkoły roczne, to szkoły dwuzimowe zawsze mają komplet 40 i więcej uczni, podczas gdy w szkołach rocznych komplet uczni nie dochodzi nawet połowy i np. w Pieskowej Skale komplet wynosi 16 uczni. W Starej Wsi pod Siedlcami jest uczni 20, kiedy można tam pomieścić nawet 50. Pod Chełmem jest uczni 12, kiedy kontygent jest przeszło 40.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PGawlikowski">Czem się tłumaczy ta wielka frekwencja szkół jedno, czy dwuzimowych, a tak mała frekwencja szkół jednorocznych? Otóż tłumaczy się tem, że jednoroczna szkoła nie odpowiada całkowicie potrzebom drobnego rolnika. Kurs szkoły jednorocznej trwa zbyt długo, gdyż odrywa chłopców na cały rok od gospodarstwa, co w dzisiejszych czasach dla każdego gospodarza przedstawia duże niedogodności i z tego powodu szkoły jednoroczne nie cieszą się taką frekwencją, jak szkoły zimowe, które odrywają na dwie, czy jedną zimę chłopców od zajęć gospodarskich, ale odrywają w tym okresie czasu, w którym om dla gospodarstwa są najmniej potrzebni. Typ szkoły jednorocznej w Polsce powstał dzięki temu, że w Kongresówce mieliśmy przed wojną szkoły jednoroczne, które cieszyły się wielką frekwencją i rzeczywiście przyczyniały się w wysokim stopniu do podniesienia się oświaty rolniczej w Polsce. Przy zakładaniu tych szkół jednorocznych twierdzono, że chodzi nie tylko o nauczenie chłopca rolnictwa, ale przedewszystkiem o wychowanie obywatelskie, i układano program tych szkół nie pod kątem widzenia dostarczenia odpowiedniej wiedzy drobnemu rolnikowi, ale przedewszystkiem z punktu widzenia wychowania obywatelskiego. Mojem zdaniem tu popełniono błąd, albowiem obywatel urabia się i wyrasta nie tylko w szkole rolniczej, ale i w wojsku, i w szkole powszedniej, urabia się także w życiu samorządowem. Przed wojną istotnie, kiedy wojsko było niepolskie, kiedy deprawowano chłopców, którzy tam poszli, kiedy nie mieliśmy samorządu, kiedy oświata była nie w naszych rękach, te szkoły rolnicze miały większe znaczenie dla wychowania rozumnego i światłego obywatela, ale dzisiaj, kiedy to wychowanie obywatelskie ma miejsce i w innych instytucjach, które wymieniłem, to specjalnie właśnie szkoły rolnicze jednoroczne w tym wypadku takiej wielkiej roli odgrywać nie mogą. Należałoby raczej zmniejszyć, skrócić kurs i dostosować szkoły rolnicze przedewszystkiem do zaznajomienia wychowanków z postępem wiedzy i kultury rolniczej, rezygnując z tak zwanego obywatelskiego wychowania, które zresztą przez różnych kierowników szkół jest różnie pojmowane. Bo efekt tych poczynań i pracy jest taki, że z tych szkół, które bardzo drogo kosztują — w każdej jest trzech nauczycieli, a więc wychowanie każdego ucznia bardzo drogo kosztuje, wychodzi zbyt mała ilość wychowanków, którzy w konsekwencji niewielką rolę odgrywają w postępie kultury rolniczej. Znam np. taki wypadek, że w pewnym powiecie jest szkoła rolnicza, która ma tylko 2 uczniów z tego powiatu, a reszta to są chłopcy z dalszych okolic. Otóż ci dwaj chłopcy, którzy wyjdą z tej szkoły, mniej dadzą pożytku powiatowi, aniżeli dał miejscowy instruktor, który na jesieni 1923 r. i na wiosnę 1924 sprowadził samego azotniaku dla mniejszych gospodarstw włościańskich 130 wagonów. Z pewnością działalność tego instruktora rolniczego jest owocniejsza i większa, aniżeli tej szkoły, która dwóch chłopców wypuści, którzy z pewnością tej roli nie odegrają. Chodzi mi o to, ażeby przy szerzeniu kultury rolniczej zastosować się do potrzeb rolników, a nie do może idealnego typu szkoły, ale do życia nie przystosowanego, co się ujawnia w słabej frekwencji tych szkół. Mojem zdaniem, u nas w Polsce najlepszą byłaby szkoła dwuzimowa, o dwóch nauczycielach, którzyby w okresie robót wiosennych, w czasie lata i jesieni zajmowali się zwiedzaniem gospodarstw i udzielaniem porad, oraz wygłaszaniem pogadanek na temat postępu i kultury rolniczej. To przyniosłoby większą korzyść, aniżeli dzisiejsze szkoły jednoroczne, które właśnie wykazują takie pustki.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PGawlikowski">Chciałem jeszcze w paru słowach wspomnieć o stosunkach sanitarnych, mianowicie o służbie weterynaryjnej w Rzeczpospolitej Polskiej. Trzeba zaznaczyć, że przy likwidacji pewnych chorób zakaźnych, jak np. księgosuszu, służba weterynaryjna tę straszną zarazę bardzo prędko zlikwidowała i dzisiaj niema po niej ani śladu. Natomiast jeżeli chodzi o likwidację innych chorób zakaźnych, jak zarazy płucnej, czy nosacizny, to akcja nie jest należycie skoordynowana, np. metody leczenia zarazy płucnej nie są jednolite, jednakowo prowadzone. Robią się pod tym względem rozmaite eksperymenty w zależności od poglądów danego lekarza weterynaryjnego i pod tym względem musi nastąpić poprawa i ujednostajnienie akcji, aby tę zarazę szybciej opanować.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PGawlikowski">Po zgłoszeniu tych naszych poglądów na obecną działalność Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych oraz życzeń, które pod jego adresem składamy, oświadczam w imieniu mego stronnictwa, że będziemy głosowali za przedłożonym preliminarzem budżetowym Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, który uważamy za bardzo skromny, za suchotniczy i mogę tylko wyrazić życzenie w imieniu mego klubu, aby ten tak skromny budżet Ministerstwa Rolnictwa, które ma tak wielkie zadania w Polsce do spełnienia, był ostatnim i aby przyszłe budżety były szerzej rozbudowane.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(Oklaski w centrum.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Barański.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PBarański">Wysoki Sejmie! Do przemówienia kolegi klubowego p. Poniatowskiego dodam słów parę co do działu IV — „Ludowe szkoły rolnicze”. P. Minister Rolnictwa, niestety, o tym tak ważnym dziale powiedział zaledwie kilka zdań tylko, lecz podkreślił mocno, że ludowe szkolnictwo rolnicze w obecnym czasie jest zahamowane. To twierdzenie p. Ministra dodaje nam wiary w słuszność postawionego przez nas wniosku o powiększenie budżetu tego działu o 700.000 z. Źródło tego pokrycia podał już p. Poniatowski. Ja jeszcze zwrócę uwagę na to, jak my rozumiemy pojęcie oszczędności. Gdy przeciwnicy podwyższenia tej sumy wysuwali konieczność zastosowania dużych oszczędności, nie negowaliśmy, że oszczędność jest celowa i konieczna. I zdaje mi się, że stronnictwo moje dawało często temu wyraz, godząc się na ustawy czasami bardzo ciężkie dla tych, których my reprezentujemy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PBarański">Śmiem jednak twierdzić, że pojęcie oszczędności nie może polegać tylko na mechanicznem skreślaniu procentowo poszczególnych działów ministerstwa, że przedewszystkiem oszczędność, żeby była celową, musi polegać na umiejętnem rozrzucaniu tego zapasu gotówki, który dane ministerstwo ma w swojem rozporządzeniu. Nie negując, broń Boże, ważności i potrzeby takich działów jak Zarząd stadnin państwowych, Łowiectwo i t. p., śmiem stwierdzić, że może byłoby jeszcze możliwe dalsze obcięcie w tych działach na korzyść wydziału oświaty rolniczej. Prawda, ten dział ma jedną wadę, że nie daje efektu w ciągu roku czy dwóch, bo ten efekt, jak wogóle w szkolnictwie, możemy zobaczyć dopiero po dłuższym okresie czasu, ale sądzę, że budżet tego działu, który zyskał na komisji większością głosów pozycję 700.000 z., po wyjaśnieniach p. Ministra będzie na plenum uchwalony jednogłośnie.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PBarański">Parę słów jeszcze chciałbym dodać do ogólnej polityki w dziedzinie szkolnictwa rolniczego. Tu najpierw muszę stwierdzić, że poprzedni mówca, kol. Gawlikowski, jakkolwiek należący do innego ugrupowania, ale do tego samego drobnego włościaństwa, stoi na zupełnie innem stanowisku niż my. Gdy bowiem przeglądałem statystykę, której mi łaskawie udzieliło Ministerstwo Rolnictwa, uderzyła mnie jedna rzecz, mianowicie w 1923 r. szkół żeńskich było 22, w 1924 r. było ich 20, 1923 r. szkół męskich 6-miesięcznych, 11-miesięcznych i 18-miesięcznych było 22, w 1924 r. — 20, natomiast ilość t. zw. szkół dwuzimowych, których ja niestety, jako pedagog z zawodu, nie mógłbym nazwać szkołami, zwiększa się z 22 na 23. Czy możliwe, żeby w szkole dwuzimowej były dobre wyniki, jeżeli uczeń o stosunkowo niskim poziomie umysłowym, chociaż dorosły, po trzech miesiącach pobytu w szkole idzie z powrotem na wieś na 8 czy 9 miesięcy i znowu po 9 miesiącach wraca? Twierdzimy, że człowiek, który się cokolwiek nauczył przez te trzy miesiące, zapomni to wszystko i znowu musi powtarzać.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(P. Gawlikowski: Ale te szkoły podniosły rolnictwo w Wielkopolsce i na Pomorzu.)</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PBarański">Nie neguję potrzeby istnienia tych szkół, nazwałbym je tylko kursami dokształcającemi i umieściłbym je w dziedzinie oświaty pozaszkolnej wtedy one odegrają bardzo wielką rolę, jeżeli z nich będą korzystali, ci drobni rolnicy, którzy, gdy byli w odpowiednim wieku, żeby wstąpić do szkół rolniczych, nie mogli z nich korzystać, bo tych szkół nie było, albo tacy, którzy skończyli ten typ szkół, jaki obecnie mamy na podstawie ustawy z 29. VII 1920 i na tych kursach przypomną sobie po jakimś czasie to, czego się uczyli i w miarę postępu wiedzy rolniczej zaznajomią się z temi nowemi postępami.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PBarański">W b. dzielnicy pruskiej ten typ szkół przeważa i znając te stosunki muszę przyznać, że dla niej jest on odpowiedni, ale nie można rozrzucać tego typu na całe Królestwo, bo poziom rolników tutaj jest inny. Zresztą, proszę Panów, o ile mi wiadomo i tam niedawno zmieniono zdanie: wśród szkół rolniczych żeńskich niema ani jednej szkoły dwuzimowej, przynajmniej nie było do roku 1923, były tylko 11-miesięczne i dlatego uznając ważność szkół dwuzimowych, chcielibyśmy raczej przenieść je do oświaty pozaszkolnej, a nie opierać całego rozwoju szkolnictwa rolniczego na tych, jak bym nazwał, dokształcających tylko kursach.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PBarański">Następnie druga rzecz, jeżeli chodzi o nauczycielstwo. Z danych statystycznych widzimy, że jednak do tego działu nauczania niewielu ludzi się garnie i sądzę, że Ministerstwo Rolnictwa powinno wszelkie wysiłki w tym kierunku zrobić, czy to przez subwencje, czy przez kształcenie nauczycieli, aby do tego ciężkiego zawodu, cięższego niż nauczanie w szkołach średnich ogólnokształcących lub powszechnych, jak największą ilość ludzi pociągnąć.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PBarański">Wreszcie jest trzecia rzecz. P. Minister w swojem przemówieniu podkreślił, że zwraca baczną uwagę na gospodarstwa rolne przy szkołach rolniczych i chciałby, aby te wzorowe fermy były nie tylko laboratorium dla uczniów danej szkoły, ale by promieniowały na całą okolicę. Stanowisku takiemu można tylko przyklasnąć, jednakże p. Ministrze, bałbym się, że krańcowość w tym kierunku mogłaby zaprowadzić nas na złe tory, bo przecież musimy się trzymać tej ustawy, którą Sejm Ustawodawczy uchwalił i której dotąd jeszcze nie zmieniono, a na naczelnem miejscu w art. 1 wyraźnie podkreślony jest cel i zadanie tych szkół. Artykuł ten, pozwolą Panowie, że odczytam: „Ludowe szkoły rolnicze mają na celu przygotowanie rolników oraz świadomych swoich obowiązków obywateli kraju”.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PBarański">I tutaj nic zgodzę się z p. kolegą Gawlikowskim, na to, żeby zupełnie odrzucać stronę wychowawczą, a zostawiać tylko stronę praktyczną. Wiemy, że jeżeli szkoła czy to powszechna, czy średnia ogólno-kształcąca, niema odpowiedniego laboratorium, odpowiednich praktycznych zajęć, przestaje być szkołą w ścisłem tego słowa znaczeniu, tembardziej oczywiście szkoła zawodowa, ale uznaję też słuszność stanowiska p. Ministra, że tę drugą stronę szkoły należy też podnieść. Jeżeli ze szkół usuniemy czynnik wychowawczy a zostawimy tylko stronę praktyczną, w takim razie, być może, że się mylę, ale zdaje mi się, że większość przyzna mi rację, nie będą to szkoły, lecz tylko termin i ci, którzy tam uczęszczają, nie mogą się nazywać uczniami, tylko terminatorami (Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych p. Janicki: Ja tego nie mówiłem.) Nie mówię tego do p. Ministra, tylko chcę zaznaczyć i prosić: by zwrócono baczną uwagę na stronę wychowawczą tej szkoły. Uznając słuszność, że strona wychowawcza i strona praktyczna muszą być uwzględnione, nie mogę się zgodzić z p. kolegą Gawlikowskim, który sądzi, że poziom tych szkół należy cofnąć do szkół, kilkomiesięcznych, a stronę wychowawczą pomijać. To, że instruktor przydał się lepiej i przyczynił się do sprowadzenia takiej lub większej ilości wagonów nawozów sztucznych, to nie może być miernikiem, któryby wpływał na traktowania szkół rolniczych. Szkolnictwo, jak powiedziałem, ma wogóle tę niewdzięczną rolę, że efektu odrazu nie daje i trzeba czekać na to całe lata.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PBarański">Jest jeszcze jedna kwestia. Podniósł tu poprzedni mówca, że szkoła tyle a tyle kosztuje. Mnie się zdaje, że jeżeli będziemy rozpatrywać szkołę tylko pod kątem widzenia tego, ile ona kosztuje, to będziemy błądzili. Przyznaję się szczerze, że bardzobym się krytycznie zapatrywał na budżet Ministra Oświaty, gdyby powiedział, że w swoim budżecie tyle a tyle ma dochodu. Szkoła, która patrzy tylko na dochodowość przestaje być szkołą, a staje się przedsiębiorstwem handlowem.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PBarański">Rozumiejąc ten ciężki stan finansowy, przyjmujemy do wiadomości z radością oświadczenie p. Ministra, że to jest ostatni rok zahamowania w szkołach rolniczych i że szkoły będą prowadzone nadal tak, jak tego chce ustawa. Co do szkół zimowych i jedenastomiesięcznych zwrócę jeszcze uwagę na art. 9 tej ustawy, który wyraźnie zastrzega, że kurs nauczania w ludowej szkole rolniczej trwa 11 miesięcy. Jeżeli weźmiemy teraz opinię ogółu nauczycielstwa szkół rolniczych, więc ludzi kompetentnych, to przeciwnie, jest tam pęd do powiększenia tego kursu i będę bardzo rad, jeżeli za lat kilka, kilkanaście, lub kilkadziesiąt nie będzie 11-miesięcznej szkoły rolniczej, tylko 2-letnia szkoła rolnicza. Bo proszę Panów, jeżeli warunkiem przyjmowania uczniów jest ukończenie szkoły powszechnej, to chłopiec lub dziewczyna 14-letnia ten idealny typ szkoły powszechnej z czasem kończyć będą, i jeżeli jeszcze na rok, czy na dwa pójdą do pracy i praktycznie będą się rolą zajmowali, to dwuletni pobyt w szkole, zdaje się, im nie zaszkodzi. A jeżeli z czasem jeszcze więcej będziemy mieli takich drobnych rolników, którzy nie tylko będą dobrze nawozić i orać, ale będą też rozumieli swoje prawa i obowiązki obywatelskie, to my chyba tylko na tem zyskać możemy. Dlatego pozwolę sobie zwrócić się do p. Ministra z prośbą, ażeby te zapowiedzi, które nam dał i któreśmy życzliwie przyjęli, był łaskaw wykonać, a stwierdzam, że jeżeli polityka będzie się opierała na tych zasadniczych rzeczach, t. j. na dążeniu do jak największej ilości tych szkół o pełniejszych kursach, do bardzo wysokiego podniesienia strony praktycznej tych szkół, jednak stawiając na pierwszym planie stronę wychowawczą szkół, to ze strony mojego stronnictwa tego rodzaju polityka spotka się zawsze z życzliwem poparciem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stolarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PStolarski">Zdaje mi się, że Sejm i Rząd stoją na tem stanowisku, że powinna nam przyświecać mądra oszczędność, a tem samem, że powinniśmy się strzec rozrzutności, która do celu nie prowadzi. I dlatego też ze zdziwieniem spostrzegam w preliminarzu budżetu Ministerstwa Rolnictwa i D. P. w dziale 3 sumy preliminowane pod tytułem: „Łowiectwo reprezentacyjne”. Preliminuje się pod tym tytułem w przychodzie 2100 z., a w rozchodzie 49.471 z., czyli że z górą 47.000 z. Skarb Państwa dokłada do łowiectwa reprezentacyjnego. Sprawą łowiectwa interesuję się od dawna, od dawna patrzyłem na łowiectwo reprezentacyjne, jakie uprawiano w b. księstwie łowickiem i widziałem tam gospodarkę łowiecką dawnego rządu. Dlatego też zwracałem się niejednokrotnie do Ministerstwa Roln. i D. P. w swoim czasie, aby przestrzec, aby uchronić Polskę od tego rodzaju gospodarki, lecz urzędnicy Ministerstwa starali się we mnie wmówić, że łowiectwo może się opłacić, i że opłaci się. Ja tych panów prosiłem, aby zapoznali się z budżetami i bilansami b. księstwa łowickiego, dotyczącemi łowiectwa, aby przekonali się, jak się ono b. księstwu łowickiemu opłacało. Ale to było widocznie rzucaniem grochu o ścianę, skoro w tym roku widzimy w preliminarzu sumę, o której wspominałem. Dlatego musiałem zabrać głos w tej sprawie i postawić odpowiednie wnioski. Mnie się zdaje, że sumy powyższe, które ma się wydać na łowiectwo, niewątpliwie większą korzyść dadzą Państwu, jeżeli się je wyda nie na łowiectwo, lecz na większą produkcję mięsa. Wówczas będziemy mogli mieć to, co możemy mieć z zabicia jelenia, czy zająca, a nawet dużo więcej mięsa i lepszego i będziemy mieli spokojne sumienie, że nikomu krzywdy nie zrobiliśmy. Tymczasem zwracam uwagę Wysokiemu Sejmowi, że łowiectwo, prowadzone tak, lub inaczej, zawsze daje możność krzywdzenia rolnictwa, szczególniej drobnego, które nie jest w stanie obronić się od zwierzyny. Powiedzą mi może szanowni Panowie, że dzisiaj w Polsce zwierzyna nie jest tak rozwielmożniona, aby miała czynić szkody, ale ja, który niejednokrotnie parzyłem się na tem, boję się jednak, żeby takich szkód nie było. Dlatego uważam, że jeżeli mamy się lubować w zwierzostanie i hodować go, to wystarczy na to pozycja w Dziale 3 p. t. „Ochrona zwierzostanu” 5.886 z., a wszystkie inne pozycje należy skreślić i ochronić Skarb Państwa od niepotrzebnych wydatków.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PStolarski">Dlatego stawiam wniosek, który brzmi, jak następuje: „Skreślić w wydatkach w Dziale 3 §§ 1, 2, 3. 4, 5, razem sumę 43.585 z.”.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PStolarski">Stwierdzam, że kieruję się tylko dobrem Państwa i tą oszczędnością, która musi przyświecać Polsce nie tylko teraz, ale i w przyszłości, o ile Polska ma kwitnąć dobrobytem i sprawiedliwością. Sądzę, że rozrzutność Państwa o jakiej mowa, jest podobna do rozrzutności gospodarza, który pozwala sobie na napiwki i inne rzeczy, z których korzyści absolutnie nie odniesie. Zdaje mi się, że nikt nie będzie w stanie wytłumaczyć mi, że łowiectwo może się w Polsce opłacać. Powiada się, że Państwo takie, jak nasze, musi sobie na to pozwolić, Państwo przecie musi mieć reprezentacyjne łowiectwo. Ale, czy nie lepiejbyśmy wyglądali, gdybyśmy się mogli zaprezentować dobrą hodowlą bydła, lub dobrą inną produkcją rolniczą? Przypuszczam, że toby większy zaszczyt Państwu przyniosło, niż łowiectwo.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PStolarski">A teraz pozostaje mi jeszcze jedno zapytanie i prośba do p. Ministra Rolnictwa. Znany mi jest fakt, że w 1921 r. w mojej gminie było kilka zachorowań bydła rogatego. Podówczas mieliśmy w kraju bardzo dużo wypadków zarazy płucnej. Nic też dziwnego, że sołtys wsi, w której były te wypadki, telefonicznie zażądał od starostwa przyjazdu weterynarza. Weterynarz przyjechał, sztuki obejrzał i o dziwo! — zamiast udzielić porady jako człowiek kompetentny, nawymyślał sołtysowi i ludności, że fatygowano go do chorych sztuk, które są chore nie na chorobę zaraźliwą. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, stało się, że starosta skazał owego sołtysa rozporządzeniem swojem na trzy dni bezwzględnego aresztu, za co? Za to, że wezwał weterynarza, żeby zbadał chore sztuki. Mniemam, że to jest jedyny wypadek w Państwie, że to więcej powtarzać się w Polsce nie będzie. Bardzo byłbym rad, żeby p. Minister był łaskaw upewnić się, że takich wypadków w Polsce niema i nie będzie więcej, żeby pouczył tych panów weterynarzy o swoich obowiązkach obywatelskich, żeby wtajemniczali się w trudności i potrzeby drobnych rolników i przychodzili im z radą. Znałem weterynarzy takich, którzy owszem jeździli na kółka rolnicze, wygłaszali odczyty, udzielali porad, gdzie tylko mogli i jak tylko mogli. Ale, niestety, teraz ich nie widuję gdzie oni się podzieli? Może p. Minister Rolnictwa, jako człowiek doskonale rozumiejący te rzeczy, zechce pouczyć panów weterynarzy, żeby wrócili na drogę obywatelskiej pracy, która dla nich niewątpliwie wdzięczna będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bratuń. Nieobecny. Głos ma p. Janeczek. Nieobecny. Wobec tego dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Przed referentem głos ma p. Minister Rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Wysoka Izbo! Przystępując do omawiania budżetu Ministerstwa Rolnictwa, nie dotykałem poszczególnych pozycji, jednak w każdym dziale zaznaczyłem, że budżet ten jest niesłychanie skąpy, głodowy, jak to zresztą z wielu stron było podniesione. Na wszystkie poprawki, dotyczące czy to zmniejszenia, czy zwiększenia dochodów i wpływów w Ministerstwie Rolnictwa, które były wysunięte przez komisję, Rząd się zgodził, nie wyłączając i zwiększenia kredytu na szkolnictwo rolnicze o sumę 700.000 z., uważając to za rzecz zasadniczą i bardzo ważną. Jeżeli chodzi o poprawki, o skreślenia, co do których nastąpiły wnioski wczoraj, mianowicie wnioski p. Poniatowskiego i ostatni p. Stolarskiego, to nie wyobrażam sobie, żeby w obecnej chwili z tego głodowego budżetu cokolwiek skreślić można było. Ministerstwo Rolnictwa od samego początku swego powstania było konstruowane finansowo tak, jak gdyby miało komisarza oszczędnościowego już od lat kilku. Z tego też powodu te oszczędności, które ostatnio zostały wprowadzone, dotknęły Ministerstwo Rolnictwa może w boleśniejszym jeszcze stopniu, niż inne ministerstwa, gdyż zmuszone było robić dalsze oszczędności mechanicznie. Dlatego Sejm, rozumiejąc całą doniosłość spraw rolnych, przypuszczam, nie zechce mi dalszych skreśleń jeszcze robić, bo o to już dbał dawniej p. Minister Skarbu, dbał też bardzo p. Komisarz Oszczędnościowy.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi specjalnie o poprawki i wnioski p. pos. Poniatowskigo, dotyczące weterynarii, to w dochodach tego działu istotnie figuruje suma 10.700.000 z., w rozchodach zaś 5.500.000 z. Rząd zdaje sobie sprawę, że nawet w tak ciężkiej chwili, jaką jest okres sanacji Skarbu, nie może mieć zysków z opłat weterynaryjnych, dlatego też p. Wiceminister Klamer na Komisji Sejmowej oświadczył w imieniu Rządu, że Rząd będzie wydatkował na cele weterynaryjne o ile okaże się potrzeba nie tylko do wysokości sum preliminowanych, ale i do wysokości wpływów z opłat podatkowych, pobieranych na te cele. Zresztą, fundusze przeznaczone na cele weterynaryjne i opłaty na odszkodowania za zwierzęta zabite są tak niesłychanie małe, że Ministerstwo Rolnictwa ma i tak ręce skrępowane. Uważam, że tłumienie chorób zakaźnych u nas jest sprawą pierwszorzędnej wagi, ze względu na program, który został przez większość mówców zaakceptowany, a który polega na tem, że Ministerstwo Rolnictwa ma w pierwszej linii popierać produkcję hodowlaną w Polsce. Oświadczyłem wczoraj, że nieodzownym warunkiem produkcji hodowlanej jest właśnie skuteczna opieka weterynaryjna, wydzielenie zatem skąpych środków na służbę weterynaryjną nie godzi się zupełnie z tym programem. Wreszcie rozwój chorób zakaźnych w Polsce jest o tyle silny, że wątpię, czy znajdzie się tak lekkomyślny minister rolnictwa, ewentualnie mój następca, któryby się zgodził na obcięcie dochodów w tym dziale.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Opłaty z podatku od zwierząt nie są używane na jakiekolwiek inne cele, tylko właśnie na cele służby weterynaryjnej i tłumienia chorób zakaźnych. Żeby uzupełnić ten brak w budżecie, Rząd wystąpi w sierpniu z dodatkową ustawą o zwiększeniu kredytów na walkę z chorobami zakaźnemi o 3.600.000 z., co po dodaniu do kwoty, preliminowanej w budżecie, łącznie z utrzymaniem personelu weterynaryjnego da sumę 10.700.000 z., t. j. sumę spodziewanych dochodów.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego tylko z jednej dzielnicy to się ściąga?)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">O tem miałem sposobność parę miesięcy temu Wysokiej Izbie mówić. Jest to stan rzeczy, jaki zastałem. Ustawa lekarska na podstawie której działa służba weterynaryjna, obowiązuje tylko w b. zaborze rosyjskim, w b. zaborze austriackim i pruskim ustawa ta nie obowiązuje. Ten stan rzeczy zastałem i na podstawie tej jedynie ustawy działać mogą. Przyznawałem i przyznaję dziś, że to jest stan rzeczy szkodliwy, niesprawiedliwy i zmieniony być musi, tak czy inaczej. Wniosek odpowiedni przedstawiłem Sejmowi, wniosek ten jest w komisji i Sejm w tej sprawie będzie miał możność wypowiedzieć się, jak należy tę sprawę załatwić. Wczoraj p. poseł Poniatowski twierdził, że właściwie dział służby weterynaryjnej i opłaty odszkodowawcze za zabite zwierzęta powinny być opłacane z ogólnych podatków. Przyznaję, że byłoby to właściwsze, ale w obecnym okresie czasu, mając z jednej strony ustawę, na podstawie której działać mogę, z drugiej strony mając budżet skonstruowany, jaki zastałem, nie miałem innego wyjścia, jak trzymać się zarówno ustawy, jak budżetu, gdyż samowoli tu użyć nie mogłem. Więc wskazania te mogą być brane pod uwagę przy następnym budżecie, w tej chwili muszę się liczyć z koniecznością i konsekwencjami obecnego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Dziś jeszcze wspomniał o służbie weterynaryjnej p. poseł Stolarski — może p. poseł będzie łaskaw poruszony wypadek przedstawić konkretnie, to go zbadam. Co zaś do używania lekarzy weterynaryjnych do prywatnych posług przy chorobach inwentarza, to Panowie Posłowie rozumieją, że przy tak nielicznym personelu weterynaryjnym jest to wprost niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Głos: Możliwe)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Pan Poseł pozwoli, że ja skończę. Niemożliwe przy obecnym stanie rzeczy, gdzie służba weterynaryjna jest opłacana całkowicie przez Państwo i niezależnie od tego lekarze weterynaryjni mają możność wolnej praktyki. Obecnie po naradach w komisji oszczędnościowej Ministerstwo Rolnictwa doszło do wniosku, że najlepszem wyjściem będzie uposażenie lekarzy weterynaryjnych tylko częściowo: ¼, ⅓, ½ pensji, zależnie od warunków, w jakich lekarz ma pracować. Część agend weterynaryjnych Ministerstwo Rolnictwa zamierza przekazać samorządom. Całkowite przydzielenie służby weterynaryjnej do samorządów tak, jak tu odzywały się głosy, wydaje mi się niewskazane, a nawet niemożliwe, bo zarazy, które ogarniają kraj, nie pilnują się tylko granic powiatów, ale przeskakują z jednego powiatu do drugiego i akcja tłumienia zarazy musi być konsekwentna i jednolita w całem Państwie, dlatego musi ta akcja być do pewnego stopnia scentralizowana, chociaż zasadniczo zwolennikiem centralizacji nic jestem, aby móc konsekwentnie zarazy zwalczać.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos: Wojewoda ma wszystkie samorządy w swojem ręku)</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jednak, jak była zwalczana zaraza księgosuszu, to musieliśmy tworzyć kordony graniczne, nie pytając, przez jakie województwa zaraza przechodzi i zwalczanie musiało się odbywać przez Nadzwyczajny Komisariat. Zresztą tego rodzaju załatwienie sprawy, żeby lekarze weterynaryjni otrzymywali tylko część od Rządu, a resztę od samorządu i mieli wolną praktykę, zdaje się załatwiać sprawę, bo w ten sposób lekarze ci będą mogli być lepiej przez samorządy kontrolowani.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi o rybactwo, p. pos. Poniatowski zaproponował skreślenie 50% wydatków, przewidzianych na rybactwo.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">P. pos. Poniatowski między innemi przytoczył w sposób dość ironiczny wypadki, że zarząd rybactwa wysyłał zarybek zagranicę. P. Poniatowski opierał się na niezupełnie ścisłych danych, czego dowodzi fakt, że mówił o zarybku, podczas kiedy chodziło tylko o wysyłanie ikry, a to jest ogromna różnica i w kosztach i w technice. Jeżeli chodzi o krytykę naszego rybactwa, to był to tylko drobny fragment i szczegół, na którym doprawdy nie warto budować zarzutów. Zresztą, gdyby dziś wypadło skreślić 50% sumy dochodów rybactwa, to nie wiem, jak miałbym postąpić. Wszak pół roku już minęło, budżet za pół roku jest wyczerpany. Jeżeli 50% skreślić, to znaczy, trzebaby automatycznie już od dzisiejszego dnia wszystkich urzędników zarządu rybactwa zwolnić. To jest nie do pomyślenia i wniosek jest zupełnie nierealny. Gdyby to chcieć trochę nawet do życia zbliżyć, to dziś trzebaby wymówić służbę wszystkim urzędnikom zarządu rybactwa, zapłacić im pensję do 1 października i zaniechać całkowicie całej opieki nad rybactwem, które w kraju ma jednak duże znaczenie. Uważam ten wniosek za nierealny i raczej uważać go należy za pewną wskazówkę i pewną krytykę działalności Ministerstwa, ale na jego treść absolutnie zgodzićbym się nie mógł.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Zresztą, w tym dziale Ministerstwo Rolnictwa ma również opiekę i nad rybactwem morskiem. Nasz brzeg morski jest niedługi, jednak dostęp do morza i atmosfera, jaka się tworzy na tym naszym wąskim skrawku brzegu, chyba nas obchodzi.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Otóż mieszkańcy nadmorscy, przeważnie rybacy, są pod opieką Ministerstwa Rolnictwa, pod opieką tego działu rybackiego i poprostu ze względów politycznych pewna opieka im się należy i gdybyśmy dziś byli zmuszeni cały dział rybactwa momentalnie zlikwidować, to chyba nie byłoby to wskazane.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Teraz chciałbym jeszcze pewne korektywy wprowadzić w zakresie krytyki, jaką wysłuchałem w sprawie polityki ekonomicznej rządów i Rządu, ponieważ te terminy tak się jakoś mieszają w krytyce. Zresztą, krytykami byli dwaj poprzedni Ministrowie Rolnictwa, a ponieważ krytykowano politykę rządów, więc może tam było i trochę autokrytyki.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Otóż, jeżeli chodzi o politykę wywozową, to Rząd obecny zastał pewien stan rzeczy. Dziś któryś z p. posłów twierdził, że wywóz produktów rolniczych trzeba było rozpocząć wcześniej, 6 miesięcy temu.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(P. Waleron: To twierdził p. Gościcki.)</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Ja do tej poprawki wprowadzę poprawkę: należało to zrobić 10 miesięcy temu.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(P. Smoła: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Wtedy dopiero byłaby sprawa postawiona jak należy. Jaki był stan rzeczy w styczniu? Wszystko było zatrzymane, żadnych kroków nawet do wywozu czegokolwiek nic robiliśmy, tak, że dopiero Rząd obecny musiał od początku sprawę tę niejako przełamać. W tem, co mówię, broń Boże, proszę się nie dopatrywać złośliwości pod adresem moich poprzedników, których bardzo wysoko cenię i wysoko stawiam,...</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Głos: My wszyscy ich cenimy bardzo wysoko.)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">... tylko skoro się tak krytykuje, pewne słowa wytłumaczenia mi się należą. Wreszcie, jeżeli chodziło o wywóz zboża, to ten termin 6-ciu miesięcy, o którym tu było mówione, był właśnie najniedogodniejszy. Warunki atmosferyczne w tym roku były tego rodzaju, że w styczniu i lutym o młótce i eksporcie większej ilości zboża mowy być nie mogło. Sterty były mokre, przeprowadzenie garniturów młocarnianych, lokomobil i młocarni po polach było niemożliwe. Dostawy nawet do stacji kolejowych były niemożliwe. Panowie pamiętają, że chcieliśmy wydać zarządzenia, a ludność torowała drogi do kolei po szosach i po bocznych drogach; jeżeli sobie to uprzytomnimy, będzie jasnem, że Rząd obecny może ponosić odpowiedzialność za tę politykę najdalej dopiero od 3 miesięcy, że robił zbyt powolne kroki w tym kierunku. Ale, właściwie, odpowiedzialność ponoszą rządy poprzednie — nie chcę wymieniać nazwisk i nie mam -potrzeby — wskutek zbyt późnego zorientowania się co do wyrażonej w tym kierunku polityki. Nie jest to zupełnie tłumaczeniem mojem, czy też poprzednich rządów, tylko wyjaśniam sytuację, ponieważ ten termin nic był tutaj wyraźnie zaznaczony.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Wracając do budżetu, powtarzam raz jeszcze, iż na wszystkie poprawki, które w komisji były uczynione, najchętniej się zgadzam, budżet do tego od szeregu miesięcy został już dostosowany, ale nie przypuszczam, żeby Sejm, który się sprawami rolnictwa interesuje, zechciał dzisiaj, po półrocznem wypełnieniu budżetu, robić jakiekolwiek obcinki, bo tego jabym nie wytrzymał, budżet jest głodowy. Ledwie mogę wytrzymać i obejść się tym budżetem, jaki jest.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bratuń.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PBratuń">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych w imieniu klubów ukraińskiego i białoruskiego zabieram głos w sprawie gospodarki leśnej na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PBratuń">Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych na ziemiach ukraińskich i białoruskich oprócz byłych lasów państwowych rosyjskich zabrało w swoje rozporządzenie i lasy prywatnych osób, samorządowe, fundacyjne i cerkiewne, a przez to naruszyło prawo własności naszego narodu. Takie wypadki są w powiecie horochowskim, berestejskim, rówieńskim, kobryńskim, na Chełmszczyźnie i Polesiu.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PBratuń">Nasi włościanie od wieków korzystali z prawa serwitutowego na wypas chudoby i zbieranie suchego drzewa opałowego w niektórych lasach. Teraz rząd zabrał te lasy pod swoją opiekę bez likwidacji serwitutu, bez żadnej kompensaty dla ludności, korzystającej z tego prawa, jak to widzimy we wsi Skrypnicy i Byk pow. lubomelskiego we wsi Złazno pow. rówieńskiego i w innych miejscowościach. I zdarzają się takie wypadki, że włościanie na podstawie dawnego prawa korzystania z wypasów wyganiali chudobę na pastwisko do lasu, a służba strzelała krowy. Taki wypadek miał miejsce we wsi Korytnica, pow. horochowskiego. A ile sądowych procesów na tem tle wytoczono naszej ludności. Mamy wiele wsi, gdzie ściągnięto z naszych ludzi tyle tych kar, że ta ziemia z lasem nie warta tego. Za wypas chudoby w lasach państwowych zarządy nadleśnictw pobierają wysoką opłatę, której nie jest w stanie zapłacić nasz włościanin przy teraźniejszem zubożeniu naszej wsi.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PBratuń">Jeszcze za rosyjskich czasów śród lasów państwowych miejscami były pola włościan, jak np. w nadleśnictwie Małoreckim, pow. brzeski, Kozin i Hołyczowo — pow. rówieński, Wereście pow. chełmskiego. Teraz drogi do tych działek włościańskich, rolnych czy leśnych, zostały zlikwidowane i ludność nie ma możności korzystać ze swoich własnych ziem. Aby dostać się do tej swojej ziemi włościanin musi czekać tego szczęśliwego czasu, kiedy wieś będzie jeździć na aeroplanach.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PBratuń">Nawet w tej gałęzi życia prowadzi się politykę. Urzędników i niższą służbę narodowości ukraińskiej i białoruskiej pozwalniano z posad we wszystkich nadleśnictwach, a zamiast nich przeznacza się element, który tchnie nienawiścią do naszej ludności i który zanim sprzeda drzewo, pyta się naszego chłopa, na który numer głosował, jak to się działo w nadleśnictwie Kremnieńskim pow. Kowel, w Sawinie i Parczewie na Chełmszczyźnie i innych.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PBratuń">Gospodarkę leśną na naszych ziemiach prowadzi się chaotycznie, rabunkowo na szkodę miejscowej ludności. Wielkie przestrzenie leśne z wiekowemi drzewami, które przejął Rząd polski, całkowicie się niszczy. Już teraz trudno naszym ludziom dostać nawet drzewa opałowego, nie mówię już o drzewie budowlanym. Budulec wywieziono albo przeznaczono za granicę. Wskutek takiej polityki gospodarczej ceny na drzewo bardzo się wzmogły. Nasz włościanin nie jest w stanie kupić drzewa, a on przecież ma do niego największe prawa i ono jest mu najwięcej potrzebne. Fala ruiny wojny światowej zagarnęła wielkie przestrzenie ziem ukraińskich i białoruskich. Na jednym Wołyniu dotychczas mamy przeszło 10.000 rodzin, które żyją w norach i barakach. Słynne biura odbudowy wydawały dla zrujnowanych gospodarstw po 1 lub 2 metry i to nie wszystkim. Dużo jest takich mieszkańców, którzy zamiast drzewa otrzymali kwity. Kiedy nasz klub postawił żądanie, aby z naszych terenów drzewa nic wywożono za granicę aż do ukończenia odbudowy zrujnowanych gospodarstw, to prawie wszystkie stronnictwa polskie głosowały przeciw temu.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PBratuń">Tak się przedstawia faktycznie stosunek Rządu i Sejmu do potrzeb naszej ludności, do naszych wymagań życiowych. Tem samem Rząd i Sejm stwierdziły, że im chodzi o wzmocnienie Skarbu kosztem zubożenia naszej ludności. Takie pospieszne, chaotyczne rujnowanie lasów na naszych ziemiach z zupełnem ignorowaniem potrzeb i interesów miejscowej ludności, robi wrażenie, że Rząd polski nie ma pewności co do posiadania tych ziem i chce wyssać wszystkie bogactwa z nich, dopóki nie późno. Rząd chce z naszych ziem wszystko, co można wziąć, a nic nie dać. Protestując przeciw takiej rabunkowej gospodarce leśnej w imieniu klubu białoruskiego i ukraińskiego oświadczam, że będziemy głosować przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana. Ostatni głos ma p. referent.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PŻółtowski">Wysoki Sejmie! Ograniczę się do jak najkrótszego przemówienia, żeby nie przedłużać dyskusji. Zajmę tylko stanowisko co do pewnych propozycji i poprawek, które tu zostały przedstawione.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PŻółtowski">Przedewszystkiem są poprawki, wniesione przez p. wicemarszałka Poniatowskiego, tyczące się skreślenia w dochodach zwrotu funduszów obrotowych. Idzie tu o szereg paragrafów. Jest to jednak czysta formalność buchalteryjna, to niema żadnego praktycznego znaczenia, bo przecież tych funduszów naprawdę nikt wpłacać do kas skarbowych z powrotem nie będzie. Ta formalność byłaby nawet zbyteczna, ale przy kameralistycznej buchalterii, którą się stosuje w państwowej rachunkowości, te formalności są potrzebne i uniknąć się nie dadzą. Zapewne, że gdy kiedyś z czasem przejdziemy do kupieckiej buchalterii, przy rozmaitych, nadających się do tego działach działalności urzędowej, wtedy takie pozycje nie będą już figurowały. To odnosi się do działu 4 § 14 i do działu 9 § 9.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PŻółtowski">Teraz przychodzą dwie poprawki, które można łącznie traktować. P. wicemarszałek Poniatowski wnosi, żeby w dochodach, w dziale 4 § 12 poz. 4 a), zamiast 135 z., bo taką sumę komisja proponuje, wstawić 23.062 z., a w dziale 1 § 12 sumę 110.000 z., proponowaną przez Komisję Budżetową, podwyższyć do sumy 2,337.450 z. Chodzi tu w jednym i drugim wypadku o zwrot pożyczek. Składa się na to wiele pozycji, które Panowie mają wymienione w drukach. P. Marszałek Poniatowski stoi na tem stanowisku, że trzebaby to wszystko zwaloryzować, że gdyby się to waloryzowało, to wyszłyby takie sumy, jakie on proponuje wstawić do budżetu. Ale proszę Panów, nie wszystkie te sumy dadzą się zwaloryzować, bo wiele z nich już zwrócono, nawet niektóre przed Nowym Rokiem, bo preliminarz budżetowy był zestawiany przez kilka miesięcy. W każdym razie nie można tak bez żadnych zastrzeżeń waloryzować różnych pożyczek, kredytów i zapomóg zwrotnych, które zostały udzielone osadnikom cywilnym i wojskowym w różnym czasie, w poprzednich miesiącach, w poprzednich latach. Do tego bezpośrednio waloryzacji zastosować nie można. Zresztą, jak już wczoraj zaznaczyłem, to, że Sejm wstawił definitywnie do budżetu pewną kwotę dochodową, to wcale nie znaczy, że nie może wpłynąć więcej. Gdyby wpłynęło więcej, to lepiej dla Skarbu Państwa, a lepiej być w tych rzeczach oględnym i nie umieszczać tak wygórowanych stawek, któreby potem mogły nie dopisać. Z tych względów tym dwóm poprawkom muszę się sprzeciwić w imieniu komisji i prosić o ich odrzucenie.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PŻółtowski">Następnie p. Poniatowski stawia wniosek, żeby w dziale 5, to jest w zarządzie rybactwa skreślić do 50% całego rozchodu na personel administracyjny i motywuje to różnemi mniej więcej uzasadnionemi, a jak tutaj p. Minister stwierdził w niektórych rzeczach niezupełnie trafnemi, bo na mylnych informacjach polegającemi motywami, że to się nie udało, że to było złe i t. d. Ja wiem i nie zaprzeczam temu, że cały ten dział chroma jeszcze mocno, ale to jest nowy dział, przytem ma on tak mało pieniędzy do rozporządzenia, że zaledwie jest w stanie wogóle cokolwiek zdziałać, a jednak trudno sobie powiedzieć, że ponieważ tam się to i owo nie udało, albo że na tę i ową meliorację brak w budżecie pieniędzy, musimy taki dział, jakim jest rybactwo, prawie skreślić, bo to na jedno wyjdzie. Polska posiada około 250.000 ha wody, która może i powinna się stać źródłem poważnego bogactwa i dobrobytu. Wiemy, że nasza sąsiadka, Rosja, z rybołóstwa czerpała ogromne dochody i było też ono ważnym czynnikiem w wyżywieniu kraju, a niema najmniejszego powodu przypuszczać, że polskie jeziora i rzeki na wieki wieków będą w stanie dzikim i niezarybionym, w jakim się chwilowo dziś znajdują. Gdy się do tego weźmiemy w odpowiedni sposób, gdy się będziemy o to starali, to rzeczywiście możemy te wszystkie wody gęsto zarybić i mieć z tego nie tylko na wyżywienie ludności, ale i na eksport znaczne ilości ryb. Więc nie można tych rzeczy tak traktować, że ponieważ w tym roku były pewne mankamenty, że ponieważ w tym roku budżet jest tak mały i ciasny, że wogóle urzędnicy nic mają za co robić nakładów, więc trzeba skreślić cały ten dział. Ja się temu muszę tak samo sprzeciwić.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PŻółtowski">Dalej, proszę Panów, p. wicemarszałek Poniatowski wnosi, żeby w dziale 2, w § 9, w poz. 10 zmniejszyć sumę do 5,707,600 z. To jest weterynaria. To jest bardzo bolesna, przyznaję, materia, bo w samej rzeczy ta weterynaria z dochodów swoich pokrywa swoje rozchody. To jest oczywiście rzeczą nienormalną, żeby w Państwie takie stosunki panowały. Zasadniczo ma zupełnie rację p. poseł Poniatowski, jeżeli powiada, że tego rodzaju rozchody, które przecież wychodzą na korzyść całego kraju, całego Państwa, powinne być przecież pokrywane z ogólnych środków państwowych, z ogólnych dochodów, a nie ze specjalnego podatku, nałożonego na właścicieli bydląt. Zasadniczo ma zupełną rację. Już się pewien krok w tym kierunku robi, bo Ministerstwo Rolnictwa wniosło przecież nową ustawę weterynaryjną, która rozkłada ciężary weterynaryjne przynajmniej na cały kraj, więc już pewien postęp jest. Sprawa ta leży w Komisji Rolnej; miejmy nadzieję, że przyjdzie czas, że te rzeczy zmienią się na lepsze, ale narazie co mamy robić? Nie możemy powiedzieć weterynarii: ty teraz zawieś swoje funkcjonowanie i poczekaj aż się stosunki finansowe poprawią i będziemy ci dawali pieniądze z innych źródeł. Weterynarii nie można zamknąć na klucz, ani powiesić na kołku w szafie, weterynaria musi działać, z czegoś musi środki czerpać, a że chwilowo innych nie ma, to przecież nie możemy tych nędznych środków, jakie weterynaria ma do rozporządzenia, tych środków minimalnych jeszcze skreślać. Trzeba te sprawy brać praktycznie, według istniejących warunków i istniejącego ustawodawstwa. Trudno, miejmy nadzieję, że się z czasem te stosunki zmienią i że może już w przyszłym budżecie te rzeczy niewłaściwe pod względem teoretycznym, na to zgadzam się z p. Poniatowskim, będą usunięte.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Gdyk.)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PŻółtowski">Dalej jest wniosek p. Poniatowskiego, ażeby w części B. preliminarza budżetu, w części przedsiębiorstw państwowych, znieść zupełnie dział 10 i włączyć go w całości do części a), więc do części administracyjnej, do działu 2. Możnaby tak zrobić, bo przecież praktycznie właściwie nicby się nie zmieniło, to nie ma żadnego zasadniczego znaczenia. Ale ja nie wiem, jakie z tego byłyby korzyści. Bądź co bądź, przecież te majątki państwowe są czem innem, niż zwyczajną administracją departamentów rolnych. To jest coś zupełnie innego. Jednakowoż ze względu na przejrzystość rachunku, na przejrzystość budżetu Ministerstwa Rolnictwa, będzie wskazane, aby to utrzymać jako osobny dział.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PŻółtowski">I dlategobym prosił, ażeby Sejm do tego wniosku obecnie się w żadnym razie nie przychylał, toby wprowadziło znowu niepotrzebne zamieszanie w istniejące już zestawienia, tabele i t. d., ale praktycznie nie ma to znaczenia, to nie zmieni ani o jeden grosz całości budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PŻółtowski">Dalej jest wniosek p. Poniatowskiego, którego on nie cofnął, więc dlatego muszę go tutaj omówić, spodziewałem się, że on go cofnie, ale niestety, dziś go tutaj niema — wniosek o przeniesienie połowy sum przewidzianych w wydatkach w dziale 1 w zarządzie centralnym na wydziały administracyjne lasów, urządzeń leśnych i kontroli do części b) lasów państwowych w sumie 49.063 z. Ponieważ w najbliższych dniach ma wejść w życie nowy ustrój administracyjny lasów państwowych, cała ta poprawka staje się poprostu nieaktualna. Mogła ona mieć jeszcze jakieś znaczenie wtedy, kiedy ją p. pos. Poniatowski stawiał na Komisji Budżetowej, ale dzisiaj jest ona zupełnie nieaktualna, i dlatego proszę o odrzucenie jej, zresztą, przekonany jestem, że p. Poniatowski, gdyby był obecny, to samby ją cofnął.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PŻółtowski">Proszę Panów, jest jeszcze dalej wniosek p. Stolarskiego, który proponuje, żeby w dziale 3 skreślić §§ 1, 2, 3, 4 i 5 w łącznej sumie 43.585 z. Jest to dział, tyczący się t. zw. łowiectwa reprezentacyjnego. Właściwie należy to do uposażenia Prezydenta Rzeczypospolitej i zupełnie dobrze mogłoby być umieszczone w budżecie Prezydenta Rzeczypospolitej, a nie w budżecie Rolnictwa, ale ponieważ to łączy się z lasami państwowemi, więc zostało tutaj wstawione.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos: I tak powinno być.)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PŻółtowski">Ale Panowie mogą wnieść rezolucję, żeby w przyszłym budżecie wstawić ten dział do budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej, przeciwko temu bym nie miał nic do powiedzenia.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PŻółtowski">P. Stolarski podkreślił tutaj niebezpieczeństwo łowiectwa dla rolnictwa i t. p. rzeczy. Proszę Panów, mnie się zdaje, że to niebezpieczeństwo już wogóle dziś przestało grozić. Ja przewiduję, że łowiectwo w Polsce już mniej więcej się przeżyło. Wydaje mi się, że wobec ustawodawstwa podatkowego, nakładającego niesłychane opłaty na wykonywanie polowania nawet na swoim własnym gruncie, łowiectwo zostanie zawieszone na kołku.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(P. Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych: To zostanie cofnięte.)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PŻółtowski">W takim razie bardzo się cieszę.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Tak szalenie wysokie są opłaty, bo za dzierżawę płacą 400 marek.)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PŻółtowski">Wszystkie związki myśliwskie oświadczyły poprostu, że nie będzie innej rady, jak zaprzestać myśliwstwa. A więc niech te biedne zające i kuropatwy mnożą się szczęśliwie, właściwie nie będą się więcej mnożyć, bo już tak się dziwnie dzieje, że gdy się zwierzyny nie zabija, to ona mniej się mnoży. To jest dziwny fakt, ale tak jest. Zostawmy ją jednak tym myśliwym, którzy polują bądź włosiem końskim, bądź postronkiem, albo kawałkiem drutu,...</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos: Sidła.)</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PŻółtowski">... pod formą sideł, a tego podatku nie opłacają.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PŻółtowski">Tego samego paragrafu dotyczy wniosek p. Stolarskiego, odnoszący się jednak wyłącznie do budżetu p. Prezydenta Rzeczypospolitej, więc prosiłbym, aby Wysoki Sejm do tego wniosku się nie przychylał, a mam jeszcze nadzieję, że p. Stolarski sam swój wniosek cofnie, bo to istotnie godzi jedynie w osobę p. Prezydenta, a nie w łowiectwo.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PŻółtowski">Jeszcze pozwolę sobie na kilka słów o przemówieniu samego p. Ministra Rolnictwa. P. Minister tutaj wspomniał, że zastał pewien stan rzeczy, od którego musiał rozpocząć, i dlatego pewne zarzuty nie mogą się odnosić do obecnego Rządu. Przyznaję p. Ministrowi rację, ale pozwolę sobie przypomnieć, ponieważ p. Minister mówił o tem, że sprawa wywozu zboża była jeszcze w jesieni r. z., to znaczy za poprzedniego rządu poruszona i miano wywieźć 40.000 wagonów, coprawda z pewnem specjalnem przeznaczeniem podatkowem, ale gdyby się te 40.000 wagonów z rynku wycofało, toby było wyszło na korzyść rynku, byłaby pewna ulga (Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Janicki: To było dopiero w końcu grudnia.) W każdym razie zdaje mi się, że za p. ministra Chłapowskiego.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PŻółtowski">Na tem kończę, nie chcąc Panom zabierać czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekGdyk">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekGdyk">Przechodzimy do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Głos ma sprawozdawca p. Rymar.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WicemarszałekGdyk">Wysoki Sejmie! W 1924 r. Państwo nasze ma mieć szkół powszechnych, utrzymywanych przez Państwo, 30381, szkół powszechnych prywatnych ponad 1000; seminariów nauczycielskich, utrzymywanych przez Państwo, 130, prywatnych 65; szkół średnich ogólnokształcących, utrzymywanych przez Państwo, 255, prywatnych 485; szkół zawodowych, utrzymywanych przez Państwo, 266, prywatnych, względnie samorządowych, 441; szkół wyższych, utrzymywanych przez Państwo, 13, prywatnych 2; nadto szkół rolniczych i szkół specjalnych 34 państwowych i 26 prywatnych i samorządowych. W szkołach tych ma w r. 1924 pracować w szkolnictwie powszechnem 65.663 nauczycieli, w seminariach nauczycielskich 3.700, w szkolnictwie średniem ogólnokształcącem 12.500, w szkolnictwie wyższem 1000, w szkolnictwie zawodowem 4804; w szkołach rolniczych, na kursach nauczycielskich, w preperandach i t. d. okrągło 1000, w szkolnictwie prywatnem powszechnem około 2000, razem dziewięćdziesiąt parę tysięcy nauczycielstwa, zajętego we wszystkich rodzajach szkół, z tego siedemdziesiąt parę tysięcy w szkolnictwie państwowem, a około 18.000 w szkolnictwie prywatnem. Młodzieży, uczęszczającej do tych wszystkich szkół, doliczyć się możemy około 4 milionów, mianowicie w szkolnictwie powszechnem 3.395.376, w seminariach nauczycielskich ponad 30.000, w szkolnictwie średniem ogólnokształcącem 211.153, w szkolnictwie wyższem 40.000, w szkolnictwie zawodowem 38.988, na kursach dokształcających 40.898. Z całego szeregu innych szkół, zwłaszcza prywatnych, nie posiadamy statystyki, tak, że razem biorąc ścisłą całą sumę powyższą, wykazującą 3.756.415 dzieci i to, co się z pod ścisłej statystyki wymyka, sumę tę zaokrąglam do 4.000.000.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#WicemarszałekGdyk">Dla porównania przytoczę cyfry z r. np. 1910, a więc jeszcze w normalnych czasach przedwojennych; wówczas na ziemiach, tworzących dzisiejszą niepodległą Polskę mieliśmy szkół 15.133, nauczycieli 36.637, uczniów 2.227.517; ale z tych 15.000 szkół przeszło połowa nie były to szkoły polskie.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#WicemarszałekGdyk">W szkolnictwie powszechnem powinno być według obliczeń statystycznych okrągło cztery i pół miliona dzieci. Mamy ich tylko trzy i pół miliona, więc wynikałoby z tego, że okrągło milion dzieci, obowiązanych do spędzania swego czasu w szkole, obowiązanych do tego ustawą o przymusowem powszechnem nauczaniu, do szkoły nie uczęszcza. Ten milion dzieci,...</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Głos: Półtora miliona.)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#WicemarszałekGdyk">... milion dlatego, że czas wojny bardzo znacznie zmniejszył liczbę dzieci, ten milion dzieci podzielić trzeba na dwie kategorie: Jedna to dzieci między 7 a 15 rokiem życia; nie wszystkie one w szkole nie były, nie wszystkie nie umieją czytać i pisać, a tylko wcześniej szkołę opuściły; druga kategoria dzieci do szkoły nie chodziła. Nie chodziła do szkoły niestety nie tylko tam, gdzie szkół niema lub gdzie ilość ich jest niedostateczna, gdzie, jak to jest w stolicy naszej, nie wszystkie dzieci w otwartych szkołach pomieścić się mogą, lecz nie uczęszczają te dzieci do szkół nawet tam, gdzie szkół jest dosyć, jak w Małopolsce, Wielkopolsce i na Śląsku, bo i tam statystyka wykazuje, że nie więcej, jak ośmdziesiąt parę procent dzieci, obowiązanych do uczęszczania do szkoły, istotnie do szkoły uczęszcza. Niemniej powiedzieć trzeba, że jakkolwiek około 50% ogółu ludności w Państwie naszem jest analfabetami, to pod tym względem już dziś stoimy w średnim szeregu wśród ogółu państw i narodów. Na tysiąc ludności powyżej 10 lat życia mieliśmy analfabetów na terenie b. zaboru rosyjskiego 599 osób, na terenie b. zaboru austriackiego 282 na terenie b. zaboru pruskiego 121. Powtarzam, że od tych sum odjęte są dzieci poniżej lat 10. Przeciętnie na terenie dzisiejszej Polski powyżej lat 10 nie umie czytać i pisać 300 ludzi na tysiąc, a w Ameryce w tych samych warunkach nie umie czytać i pisać 50 osób, w dawnych Austro - Węgrzech 122, w Rumunii 606, w Hiszpanii 638, w Rosji europejskiej 724, w Rosji całej, licząc i azjatycką, przeszło 800, w Serbii 790. Inne państwa prowadzą statystykę tę trochę inaczej, mianowicie biorą liczbę analfabetów już od 7 roku życia, wykluczają tylko dzieci poniżej lat 7. W tych warunkach, kiedy procent analfabetów powinien być znacznie większy, okazuje się, że Finlandia ma, tylko 71 analfabetów na 1000 ludności, Francja 126, Belgia 138, Włochy 467.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#WicemarszałekGdyk">Rozwój tedy naszego szkolnictwa nie jest jeszcze skończony. Jakkolwiek w ciągu lat kilku w szkolnictwie powszechnem liczbę szkół przedwojenną 15.000 podnieśliśmy okrągło na 30.000, jakkolwiek tedy na ilość w niektórych zwłaszcza dzielnicach Polski szkół mamy już dość, to jednak i ta sieć szkolna, zwłaszcza na terenie b. zaboru rosyjskiego wykończoną jeszcze nie jest i tu dalszy wysiłek jest wskazany, jest konieczny. Niemniej jednak już dziś powiedzieć trzeba, że główny wysiłek Państwa i w tym roku i w latach następnych powinien iść nie w kierunku szybkiego mnożenia nowych szkół, i ulepszania warunków, wśród których nauczycielstwo nasze pracuje, a młodzież się kształci. Olbrzymia większość szkół dotychczas to szkoły jedno i dwuklasowe, podnieść je na szkoły wyższego typu, to sprawa wysiłku już najbliższej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#WicemarszałekGdyk">Olbrzymia większość szkół pozbawiona jest budynków. W 1916 i 1917 r. za okupacji pruskiej i austriackiej na terenie b. Kongresówki przeprowadzono obliczenie budynków szkolnych i okazało się, że na ówczesną liczbę szkół tylko 5% szkół miało budynki własne. Od lat 1916 i 1917 do dziś liczba szkół na terenie b. Kongresówki niemal się podwoiła, liczba budynków szkolnych pozostała ta sama, bo 50 do 100 budynków, jakie w tym czasie może powstały, na procent budynków prawie nie wpływa — procent budynków własnych na terenie dawnego zaboru rosyjskiego wynosi dziś jakie 3%, a może i mniej. Znacznie lepiej jest w b. dzielnicy austriackiej. W 1912 na terenie dawnej Galicji mieliśmy okrągło szkół 7.000, a budynków 4.513 z 14.630 salami.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#WicemarszałekGdyk">Jeszcze lepiej jest na terenie b. zaboru pruskiego, gdzie ponad 80% szkół posiada własne budynki. Wedle obliczeń Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego już dziś, gdybyśmy chcieli tak szkolnictwo powszechne jak i inne szkolnictwo, ogólnokształcące, zawodowe i wyższe, pomieścić we własnych budynkach, dać własne gabinety, pracownie, sale konferencyjne i t. d., to tych izb szkolnych potrzebaby okrągło 80.000. Jeżelibyśmy według cen dzisiejszych przeliczyli to na złote, okazałoby się, iż postawienie tych szkół, tych sal szkolnych, wymagałoby jednorazowo zużycia sumy 1½ — 2 miliardów z., a więc więcej, niż cały nasz budżet wynosi. Tymczasem w budżecie, który szanowni Panowie mają przed sobą, w szkolnictwie powszechnem pomieszczono sumę pół miliona z. na budowę szkół powszechnych i 200.000 z. na pożyczki dla samorządów na budowanie szkół powszechnych. Sumy te są tak niewspółmierne z istotnemi potrzebami szkolnictwa, że oczywiście ostać się przed najlżejszą nawet krytyką nie mogą.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#WicemarszałekGdyk">Podczas dyskusji na Komisji Budżetowej nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w styczniu byliśmy jeszcze niemal w zupełnym chaosie walutowym, kiedy sanacja Skarbu nie dała tych rezultatów, jakie dziś widzimy. Wtenczas mieliśmy nakaz moralny, z którego nikt z nas, bez względu na obóz, do którego należał, się nie wyłamał, i dlatego przyjęliśmy i przyjąć musieliśmy budżet w globalnej sumie mniej więcej przez Rząd ustalonej. Jakkolwiek na oko przychodzimy dziś przed pełny Sejm z budżetem o 125% większym, niż ten, z któregośmy wyszli, bo zamiast okrągło 105 milionów z., przychodzimy dziś z propozycją na 237 milionów z., to jednakże trzeba stwierdzić, że nie są to wydatki zaproponowane i podniesione przez komisję, lecz tylko konsekwencje naturalnego rozwoju rzeczy i uzasadnionych przedłożeń Rządu. Mianowicie 50 milionów z. dopisać trzeba było do budżetu szkół powszechnych dlatego, że Rząd zdecydował się jednakże utrzymywać szkolnictwo powszechne nie tylko przez pierwsze cztery miesiące tego roku, lecz przez rok cały i wskutek tego trzeba było wstawić do budżetu te 50 milionów na miesiące od maja do grudnia; dalsze 70 milionów z., to wynik ustawy uposażeniowej, co razem czyni 120 milionów. Dalsze 380.000 z. przeznaczono na stypendia dla młodzieży akademickiej. I ta pozycja jest tylko zastosowaniem ustawy, przyjętej w jesieni ub. r., a nie inicjatywą komisji. Na rachunek komisji zapisać trzeba właściwie tylko 3 sumy: 400.000 z. na fundusz, zwany „Ogólne cele oświatowe” do dyspozycji centrali Ministerstwa, 1.500.000 z. jako fundusz na pokrycie kosztów zamierzonej pożyczki budowlanej dla szkół powszechnych, oraz 300.000 z., przyznane na zasiłek dla zniszczonych kościołów i kaplic. Nie wyliczam kilku pozycji drobnych.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#WicemarszałekGdyk">Suma druga, te 1.500.000 z., nie jest w tej chwili realna. Rząd nie zamierza skorzystać z zachęty, jaką mu dała uchwała Komisji Budżetowej, i pożyczki budowlanej szkolnej wypuścić nie zamierza — i trudno nie przyznać mu racji. Warunki na rynku papierów wartościowych są tego rodzaju, że do wypuszczenia jeszcze jednych listów zastawnych absolutnie nie zachęcają. Dlatego trzeba było szukać innej drogi wyjścia, ażeby jednakże temu piekącemu zapotrzebowaniu samorządów i szkolnictwa chociaż w pewnej, drobnej, mierze uczynić zadość. Gdy w Komisji Budżetowej w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu referent w porozumieniu z Rządem wystąpił z propozycją przeznaczenia odrazu 600.000, potem 700.000 z. na zakończenie budowy izb skarbowych we Lwowie i Krakowie, wtedy i ja i inni koledzy zauważyliśmy, że przyznanie kredytu w drodze dodatkowego przedłożenia jednemu resortowi jest nierównem traktowaniem innych, wobec czego jeden z panów wiceministrów Skarbu oświadczył, że z sumy 6 do 7 milionów z., którą Rząd może dodatkowo wydać, da pewne kredyty budowlane także i dla Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W konsekwencji tego Minister Skarbu w dniu 29 maja tego roku zawiadomił Ministerstwo Oświaty, że „o ile sytuacja finansowa na to pozwoli, Ministerstwo Skarbu zamierza wyjednać w sierpniu b. r. w drodze ustawodawczej dodatkowe kredyty na cele budowlane, w których to kredytach w miarę możności będą uwzględnione również potrzeby Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Podpisany: za Ministra Skarbu dyrektor departamentu Zaczek. Bez tych rządowych kredytów jakakolwiek akcja budowlana na polu budowania szkół powszechnych byłaby niemożliwa. Dlatego, nie chcąc czekać sierpnia, zwłaszcza, że w sierpniu obrad izb prawodawczych nie będzie i ustawa o dodatkowych kredytach z konieczności musi czekać jesieni, kiedy to sezon budowlany się kończy, trzeba było szukać innej drogi. Tę drogę znaleziono: ponieważ w pierwszem półroczu tego roku zaoszczędzono w budżecie, przyjętym już przez Komisję Budżetową Sejmu, kilkanaście milionów złotych, więc p. Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu przyjął! wnioski Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które zmierzają do przeprowadzenia w budżecie tych skreśleń, które już zaoszczędzono, nie tykając drugiego półrocza i nie tykając etatów, a przerzucając wykazane oszczędności na wydatki rzeczowe szkół.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#WicemarszałekGdyk">Budżet początkowo przewidywał, że wydatki na centralę wyniosą 2.080.241 z., na wyznania 11,942,047 z., na szkolnictwo powszechne 159,181.240 z., na szkolnictwo średnie 23,566.577 z., na szkolnictwo zawodowe 11,855.923 z., na szkolnictwo wyższe 23,849.448 z., na oświatę pozaszkolną 167.380 z., na archiwa 429.628 z. i na sztukę 1.307.354 z. Z sum tych z części, przeznaczonej do wysłania w I półroczu, oszczędzono w większości w szkolnictwie powszechnem 11,085,162 z. i ta suma według uzgodnionych w Rządzie wniosków rozdzielić się ma, jak następuje: na centralę 63.154 z., na wyznania 7.926 z., na władze szkolne II instancji 227.882 z., na szkolnictwo powszechne 6,352.855 z., na szkolnictwo średnie 838,045 z., na szkolnictwo zawodowe 1,349.284 z., na szkolnictwo wyższe 2,196.215 z., na archiwa 17.291 z., na sztukę 32.420 z.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#WicemarszałekGdyk">Kredyty pod względem rzeczowym rozkładają się, jak następuje: na budowle nowe i plany wyłącznie w szkolnictwie powszechnem 3,090.000 z., na dokończenie budowli rozpoczętych w latach poprzednich, a nie skończonych, w szkolnictwach innych 3,458.386 z., na remont 853.444 z., okrągło tedy na budowle i remont przeszło 7 milionów. Ponadto na pomoce naukowe i urządzenia naukowe zakładów 1,203.750, na lokale w związku z ustawą o ochronie lokatorów, od 1 czerwca obowiązującą, i na opał 982,362, na koszta przeniesień, djety, koszta podróży i t d. 1,406.147, na kasy chorych 73.474, na różne 9.500; razem znów 11,085.162, a więc budżet w globalnej swej sumie Pozostaje nienaruszonym.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#WicemarszałekGdyk">W projekcie ustawy, wniesionym przez Rząd do Sejmu, ustawy o ugruntowaniu sanacji Skarbu, Rząd proponuje, aby Sejm dał mu pełnomocnictwa, zmierzające do zmiany ustawy z 17 lutego 1922 roku, dotyczącej budowy szkół. Ustawa dotychczasowa powiada, że połowę kosztu budowy szkoły powszechnej ponosi Rząd, połowę samorząd, z tem, że Rząd może i jest obowiązany oczywiście w granicach możliwości i na drugą połowę przyjść samorządowi z pożyczką. Żądanie Rządu pełnomocnictw w tym kierunku jest równoznaczne z tem, iż Rząd z tej swojej połowy pragnie się wycofać. W latach przyszłych, w latach normalnych być może, że nad tym projektem dyskutowaćby można, ale nie dziś i nie jutro. Sanacja finansów samorządowych nie jest przeprowadzona, możność kredytu, możność zaciągnięcia pożyczki dla samorządów nie istnieje, więc wycofanie się Rządu z obowiązkowej swojej połowy niewątpliwie wstrzyma całkowicie możność budowy szkół przez samorząd i dlatego zdaje mi się ze zmianą tej ustawy co najmniej zaczekaćby jeszcze trzeba. Zresztą Rząd, który równocześnie z projektem pełnomocnictw przyszedł z wnioskami, co tylko przezemnie odczytanemi, dając jednakże pewne kredyty na budowę szkół, dosłownie tego swego życzenia nie traktuje...</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#WicemarszałekGdyk">Obliczenia, robione przez wydział budowy szkół, okazują, że przy spełnieniu przez Rząd obowiązku zapłacenia swej połowy, przy pewnej pomocy Rządu na podstawie tych samych pełnomocnictw wskazujących, że Rząd może dawać gwarancję za pożyczki, zaciągane przez samorządy, gdyby Rżąc dawał pierwszeństwo gwarancji za pożyczki, zaciągane przez samorządy na potrzeby budowy szkół i przy spłacaniu przez samorząd tego, co na niego wypada, jeszcze w tym roku jakie 250 czy 500 szkół powszechnych mogłoby stanąć pod dachem.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#WicemarszałekGdyk">Darują mi szanowni Panowie, że tak długo zatrzymałem ich uwagę na problemie budowy szkół, jest to jednak mojem zdaniem najważniejsze najpilniejsze i najmniej do rozwiązania zbliżone zagadnienie w zakresie szkolnictwa, bo drugi problem, „nauczyciele”, jest bliski rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#WicemarszałekGdyk">W tej chwili Małopolska ma niemal pełne 100% kwalifikowanego nauczycielstwa, dzielnica wielkopolska ma około 70% kwalifikowanego nauczycielstwa, b. Kongresówka 40 do 50%, a tylko województwa wschodnie mają znacznie mniej. W sumie 12.000 nauczycieli i nauczycielek ma tylko częściowe kwalifikacje, 11.000 nie ma ich zupełnie, a 35.000 ma pełne kwalifikacje. Produkcja 195 seminariów nauczycielskich rządowych i prywatnych jest tak znaczna, że w ciągu 8 do 10 lat brak sił dostatecznie wykwalifikowanych dla niższych klas szkoły powszechnej będzie całkowicie usunięty. Prace Rządu nad dokształcaniem sił w szkolnictwie powszechnem są postawione dobrze i dobrze zorganizowane. Teraz w lipcu zaczyna przeszło 200 kursów swą działalność wakacyjną, a także w ciągu roku tych kursów dokształcających jest wiele.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#WicemarszałekGdyk">Na czas najbliższy ciąży na Ministerstwie raczej obowiązek inny, dostarczenia dostatecznej ilości sił wyżej wykwalifikowanych dla klas wyższych szkoły powszechnej 7-klasowej, zwłaszcza gdyby miał być uskuteczniony projekt, iż trzy najniższe klasy szkół średnich 8-klasowych ogólnokształcących zostają zwinięte, a młodzież ta znajdzie się w szkołach 7-klasowych w klasach 5, 6 i 7.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#WicemarszałekGdyk">I na to zagadnienie, na ten obowiązek Rządu na czas najbliższy silniejszy jeszcze niż dziś położyć trzeba nacisk.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#WicemarszałekGdyk">To samo dotyczy i nauczycielstwa szkół średnich ogólnokształcących. W uniwersytetach bez Wilna, którego ostatniej statystyki nie posiadam, uczy się w tej chwili 9,393 słuchaczy na wydziałach filozoficznych, humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych. Z Wilnem niewątpliwie cyfra ta zaokrągli się do 10.000. W szkolnictwie średniem, państwowem i prywatnem, pracuje w tej chwili okrągło 12.500 sił nauczycielskich, jak już mówiłem. Przyrost tedy roczny normalny powinien wynosić 600 sił, czyli 5% zajętych w roku poprzednim. Według ilości słuchaczy w wydziałach filozoficznych naszych wyższych uczelni, przygotowujących w olbrzymiej większości młodzież do zawodu nauczycielskiego, co rok okrągłe 2½ tysiąca, a nie 600 sił kwalifikowanych będzie napływało do szkolnictwa średniego, a więc już za lat parę będziemy mieli zupełnie dostateczną ilość kwalifikowanych sił nauczycielskich. W wielkiej ilości seminariów i szkół średnich ogólnokształcących już dziś wyczytać trzeba pewne niebezpieczeństwo na przyszłość. Za lat 10–15 będziemy mieli dziesiątki tysięcy ukończonych seminarzystów, ukończonych słuchaczów wydziałów filozoficznych i im pokrewnych w uniwersytetach, bez możności otrzymania posady. Dziś ta wielka ilość seminariów nauczycielskich i szkół średnich ogólnokształcących nam jest na rękę, bo dziś tego nauczycielstwa ogromnie nam potrzeba. Ale już dziś, gdy zbadamy dobrze zapotrzebowanie nasze za lat 10 i dalej, należałoby się zastanowić nad taką organizacją szkół specjalnych, zawodowych, ażebyśmy potem nie mieli proletariatu inteligencji wysoko wykwalifikowanego, ale głodnego.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#WicemarszałekGdyk">Zamiłowanie, co prawda, w wielu wypadkach teoretyczne, do szkół, do nauki, do wiedzy czyni często Polaków skłonnymi do przesady. Już dziś grozi nam przerost pewnych zawodów. Narazie mamy dość czasu, aby temu zapobiec, ale o tem trzeba wiedzieć i pamiętać. Dam parę przykładów dla ilustracji. Jeszcze nie zorganizowaliśmy dobrze wyższych szkół rolniczych i lasowych we Lwowie, Dublanach, Krakowie, Warszawie i Poznaniu, a tworzymy nową w Wilnie, tworzymy ją dlatego, że uniwersytet wileński dostał folwark. Więc nie dla potrzeby, lecz dla folwarku Rząd tworzy nową instytucję, gdy tymczasem dotychczasowe mają szereg katedr nieobsadzonych wskutek braku sił dostatecznie wykwalifikowanych. Szereg katedr nie ma odpowiednich zakładów i pracowni naukowych, bez których wiedza teoretyczna w zawodzie praktycznym nie wystarcza do wypuszczenia w świat odpowiednio wykwalifikowanych kandydatów.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#WicemarszałekGdyk">Drugi przykład. W Warszawie istnieje t. zw. Akademia medycyny weterynaryjnej; posiada ona dwie katedry obsadzone i 7 skreślonych i wisi w powietrzu między Uniwersytetem Warszawskim a Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego, bo w gruncie rzeczy ani jedna, ani druga instytucja jej nie chce. Ja na weterynarii się nie znam, ale członkowie Akademii Weterynaryjnej we Lwowie, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a także i ten jedyny weterynarz,...</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#komentarz">(Głos: Widota.)</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#WicemarszałekGdyk">... który zasiada w tej Izbie, zgodnie stwierdzają że produkcja sił weterynaryjnych, jaką daje Akademia weterynaryjna we Lwowie, wystarcza. Podkreślam, że jest to problem, na którym się nie znam nie mogę orzec, czy akademia warszawska jest potrzebna, czy nie, ale wolno mi stwierdzić, że akademia, posiadająca dwie katedry, a 7 skreślonych to żarty i z nauki, i z akademii, i z uczniów, w te, akademii studiujących.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#WicemarszałekGdyk">Szkoły wyższe służyć mają przedewszystkiem potrzebom Państwa, dlatego w polityce Państwa na tem polu obowiązane jest Państwo dojść tylko do tej granicy, która jest potrzebna dla zaspokojenie potrzeb Państwa dla administracji, dla szkolnictwie i t. d., natomiast szkoły zawodowe służą przedewszystkiem społeczeństwu i dlatego, jeżeli pierwsze uzależnione być powinny od Państwa, to drugie muszą w pewnym przynajmniej stopniu znaleźć się w rękach społeczeństwa. Tak, jak jest dzisiaj zostać nie może, bo dziś jest tak, że częściowo zajmuje się szkolnictwem zawodowem Rząd, częściowo samorządy, częściowo związki społeczne, pieniądze idą na nie z różnych źródeł i skutek jest taki że niema jednego gospodarza, niema jednego odpowiedzialnego za to szkolnictwo kierownika i kasjera i skutek jest fatalny. Panowie wiedzą, że co rok w jesieni zaczyna się w szkołach dokształcających na kursach wieczornych uzupełniających strajk nauczycielstwa, który trwa często i całą zimę. Przy tem i w izbach prawodawczych i w Rządzie panuje dotąd niezdecydowana opinia, do kogo szkoły zawodowe w Rządzie należeć powinne. Komisja Budżetowa w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Oświaty uchwaliła jednomyślnie, iż także niższe szkoły rolnicze, obok wyższych, powinne należeć do Ministerstwa Oświaty, ale gdy ten sam problem wypłynął w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, to ta sama komisja w większości była zdania, iż szkoły rolnicze powinne należeć do Ministerstwa Rolnictwa; a w dniach ostatnich rozeszła się pogłoska, że znaczna część szkół zawodowych ma być przejęta przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#komentarz">(Głos: To niemożliwe.)</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#WicemarszałekGdyk">W tym kierunku trzeba się przecież na jedno zdecydować, Ministerstwo Oświaty, skupiając w swym ręku całe szkolnictwo, nie prowadzi tego szkolnictwa dla siebie, lecz dla społeczeństwa i dlatego musi być tak zorganizowane, ażeby zaspokoić mogło wszystkie potrzeby społeczeństwa. Nie może być na przyszłość tak, że szkoły rolnicze prowadzi Ministerstwo Rolnictwa, szkoły przemysłowe Ministerstwo Przemysłu i Handlu, szkoły dla wojska Ministerstwo Spraw Wojskowych, a tak dotąd jest. Pozatem jednak trzeba powiedzieć, iż w Ministerstwie panują dziś może niezupełnie dobre poglądy na szkolnictwo i na zakres szkolnictwa zawodowego.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#WicemarszałekGdyk">Jeden przykład: w Krakowie i Lwowie istniały t. zw. akademie handlowe, niewątpliwie niesłusznie mające tytuł akademii. Akademie te grupowały w swoim łonie szereg zakładów, jak 4-letnią szkołę wyższą i 2-letnią niższą, roczne handlowe kursa dla abiturientów i szereg innych szkół. Według jednogłośnej niemal opinii sfer interesowanych krakowskich i lwowskich, szkoły te są dobre, a że mają silne poparcie w opinii publicznej świadczy to, że frekwencję mają olbrzymią, a absolwenci tych szkół otrzymują warsztaty pracy i chleb. Tymczasem w Ministerstwie jest tendencja, ażeby je zreorganizować i upodobnić do typu tutejszego, co wywołało gwałtowny sprzeciw w dzielnicy małopolskiej. Zdaje mi się, że życie gospodarcze ma tak różne formy i potrzeby, że różne typy szkół zawodowych tworzyć trzeba i że ta mozaika w szkołach zawodowych być nie powinna. Skoro, tam mają tyle zaufania do tamtejszych szkół, a tu do szkół tutejszych, które są też przepełnione, i tam i tu trzeba zakładać szkoły nowe, czy więc nie byłoby wskazane założyć tam obok tamtych nieruszonych w swojej organizacji, szkoły o typie tutejszym, a ewentualnie tutaj szkoły o typie tamtejszym, niech rywalizują. Zdaje mi, się, że i jedna i druga szkoła znajdzie całkowicie miejsce w kraju i jedna drugiej nie zaszkodzi, a takie postawienie, raczej delikatne, tej sprawy, nie będzie wywoływało tych namiętności, jakie ona wywołuje obecnie.</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#WicemarszałekGdyk">W ostatnich czasach odbywał się szereg ankiet, dotyczących raz szkolnictwa powszechnego, drugi raz handlowego, trzeci raz wyższego; i tu nie tylko mnie, ale i innych kolegów, uderzał trochę niemile pewien fakt: zupełny brak współdziałania z niemi ciał prawodawczych nie w ich oficjalnym zresztą charakterze; można było zaprosić nie Sejm i Senat, lecz tych z członków Komisji Oświatowej Sejmu czy Senatu, którzy zajmują się odpowiedniemi problemami. Zdaje mi się, że udział tych z pośród nas, którzy się interesują temi problemami, w takich ogólnych, przez Rząd z całego Państwa zwoływanych ankietach, wyszedłby na korzyść ankiet, a niewątpliwie i projektów, jakie Rząd na tej podstawie do izb naszych zgłasza; tem bardziej, że niema niestety dotąd przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego tego, czem już jest dla życia gospodarczego Rada gospodarcza, dla życia skarbowego Rada skarbowa, dla życia przemysłowego w społeczeństwie Izby handlowe i przemysłowe, niema przy Ministerstwie Oświaty, jak dotąd, Rady, czy ją nazwiemy Radą wychowania narodowego czy inaczej, niema tego bezpośredniego kontaktu społeczeństwa z Rządem. Dopóki ta luka nie zostanie normalnie wypełniona, trzeba używać choćby prymitywów, trzeba na gruncie ankiety, czy innej formy porozumienia, jednak się zetknąć i porozumieć.</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#WicemarszałekGdyk">Analiza cyfr szkół zawodowych i t. zw. szkół dopełniających i dokształacających prowadzi mię do wniosku, że na tysiąc gospodarzy małorolnych 995 uczy się gospodarstwa tylko od ojców lub sąsiadów, a tylko 4 do 5 ludzi na 1000 chodzi trochę do jakichś szkół lub na kursa rolnicze. Wiadomo, że wiedza rolnicza ciągle idzie naprzód i gospodarować tak, jak gospodarował ojciec, znaczy przynosić szkodę nie tylko samemu sobie, lecz Państwu, gospodarstwu i majątkowi narodowemu.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#WicemarszałekGdyk">U rzemieślników jest trochę lepiej. Jest szkół rzemieślniczych trochę więcej, ale niektóre mają po 7 i 12 uczniów, niema dla nich zrozumienia w społeczeństwie. Trochę więcej jest na kursach dokształcających i w szkolnictwie handlowem, na kursach handlowych. I na tę dziedzinę i w całym Sejmie i w społeczeństwie silny trzeba położyć nacisk, bo w dzisiejszych warunkach produkcji i gospodarstwa brak fachowości nie pozwoli nam wytrzymać konkurencji na międzynarodowym rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#WicemarszałekGdyk">Obok tego w naszych czasach, w nowych warunkach, pomyśleć musimy także o specjalnem wychowaniu kobiet. Od czasu, gdy staropanieństwo przeznaczało kobietę na ciocię rezydentkę, wiele wody Wisłą popłynęło do Gdańska. Kobieta równouprawniona, posiadająca przewagę liczebną w narodzie, kobieta w okresie powojennym, gdy tak wielu mężczyzn legło na polu walki, a takie miliony straciły zdrowie, wzięła i wziąć musiała na swe barki trud i troskę utrzymania nie tylko siebie, lecz także męża i dzieci, troskę o samodzielny warsztat pracy i dlatego czas i u nas w Polsce pomyśleć nie tylko o teoretycznem, lecz i o praktycznem równouprawnieniu kobiet w szkołach średnich i wyższych. Wyższych szkół żeńskich nie mamy prawie wcale, a w uniwersytetach, w niektórych okopach św. Trójcy, jak np. w wydziale prawniczym, bronią dostępu kobietom ostatni egoiści rodzaju męskiego.</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#WicemarszałekGdyk">Ściśle z brakiem systemu w ilości naszego szkolnictwa wiąże się sprawa szkolnictwa prywatnego. Nie mogę powiedzieć, by szkolnictwo prywatne stało wszędzie na właściwym poziomie nowoczesnych wymagań pedagogii czy choćby higieny w zakresie swych urządzeń, ale z drugiej strony nie mogę nie uznać, że spełniało ono w przeszłości, spełnia dziś i spełniać będzie jutro bardzo poważne zadania. Cyfry tego szkolnictwa podałem na początku swego przemówienia. To też Sejm i Rząd i Państwo powinno dbać o prywatne szkolnictwo, jak o źrenicę swojego, a nie cudzego oka. Tymczasem odnoszę nieraz wrażenie, jakoby nasze szkoły prywatne więcej przysparzały Ministerstwu kłopotu i ciężaru, niż radości i zaszczytu. Nasze władze szkolne opiekują się i cieszą serdecznie rozwojem szkół państwowych, państwowych w tem znaczeniu, że Państwo je utrzymuje, szkolnictwo prywatne zaś uważają za cudze i dla niego mają najczęściej paragrafy, a nie serce. Nie odnoszę tego tylko do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w znacznej mierze stosuje się to i do Ministerstwa Skarbu. Popatrzcie Panowie do budżetu, który macie przed sobą; niemal śladu nie znajdziecie Panowie subwencji dla szkół prywatnych. Obowiązek Państwa w tej dziedzinie wyobrażam sobie tak: skoro Państwo uznaje za swój obowiązek utrzymywanie szkół dla swej młodzieży, skoro Konstytucja nasza idzie jeszcze dalej i do obowiązku utrzymywania szkół dodaje ważkie słowo „bezpłatnie”, to Państwo albo ma obowiązek dać tyle szkół własnych, ile potrzeba, albo obok własnych wziąć w opiekę prywatne i dać pomoc szkołom prywatnym, oczywiście szkołom całkowicie stosującym się do ustaw, regulaminów i przepisów państwowych. Tyczy się to zwłaszcza szkolnictwa średniego. Na 740 uznanych i zarejestrowanych szkół średnich mamy państwowych 225 czyli — ⅓. To 485 szkół prywatnych pełnią często tę samą rolę, co państwowe, zwłaszcza w b. dzielnicy rosyjskiej. Gdyby Państwo wzięło na siebie tę rolę, musielibyśmy do tych 23.500.000 z, które wydajemy na średnic szkoły państwowe, dodać dalsze 47 milionów. Nie sądzę, żeby to dziś było możliwe, żebyśmy mogli iść dziś tak daleko. Trzeba z drugiej strony jednak przyznać, że od 47 milionów do zera, to skok trochę za wielki i skutki tego mamy takie, że w tej dzielnicy wskutek wysokich opłat, jakie są w szkołach, korzystać z tych szkół mogą jedynie dzieci rodziców zamożnych, a dzieci rodziców ubogich niemal zupełnie do szkół tych mają wstęp zamknięty. Jeżeli do tego stanowiska budżetu państwowego dodamy jeszcze sformułowane w ub. roku żądanie Ministerstwa, ażeby każdy prywatny zakład, jeżeli liczy na zatwierdzenie i prawa szkół państwowych, miał własny budynek, odpowiednie środki naukowe, i połowę własnego grona, oczywiście jako maksymum wymagań, to powiedzmy sobie otwarcie, jeżeliby władze szkolne chciały ściśle stosować własne rozporządzenie, toby zniszczyły całe szkolnictwo prywatne, bo odebranie mu praw musiałoby stopniowo doprowadzić je do zniszczenia. Gdybyż przynajmniej Rząd w swoich zakładach te wszystkie wymagania, stosowane do szkół prywatnych, miał już spełnione, to dziwić by się temu postulatowi nie można, ale Rząd dziś tych rzeczy nie ma i jutro ich mieć nie będzie i dlatego to rozporządzenie, w zasadzie słuszne, bo niewątpliwie Rząd musi stopniowo dążyć do tego, żeby te wszystkie wymagania były spełnione, ażeby poziom szkolnictwa prywatnego był wysoki, można stosować w całym rygorze tylko do szkół, które mają być założone w przyszłości, ale nabyte dotychczas prawa szkolnictwa prywatnego powinne być zachowane. Z zadowoleniem stwierdzić mogę, że w tym kierunku wyjaśnienia odpowiednie z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego już otrzymałem.</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#WicemarszałekGdyk">Pomoc rządowa w szkolnictwie prywatnem może mieć różne formy. Obecnie mamy jedną, jako pozostałość po wojnie, t. j. opłatę za naukę dzieci pracowników państwowych; inną formą byłyby masowe subwencje dla dzieci ubogich, uczęszczających do szkół prywatnych, inną subwencje wpłacane wprost do rąk właściciela szkoły, inną wreszcie płatne i bezpłatne urlopy w szkołach państwowych dla nauczycieli w szkołach prywatnych. Jeżeli pierwsza forma pomocy, forma opłat dla dzieci pracowników państwowych, się kończy, a dwie dalsze z braku pozycji budżetowych są niedostępne, to uważamy za konieczne zastosowanie formy ostatniej, urlopów płatnych i pokrewnych im zniżek godzin. Tymczasem zanosi się na to, że w obu ministerstwach, w Ministerstwie Skarbu i Oświaty zapanował prąd niechętny i tej ostatniej pomocy. Te ostatnie pociągnięcia — powiedzmy — oszczędnościowe Rządu streszczają się, gdyby były całkowicie wykonane, w tem: szkolnictwo prywatne zostanie od września pozbawione resztek pomocy państwowej, a nadto, jeśli chce mieć prawa szkół publicznych, musi wykazać się bardzo wysokiemi atutami, własnemi gronami nauczycielskiemu pomocami naukowemi, budynkami i t. d.</u>
<u xml:id="u-14.35" who="#WicemarszałekGdyk">Powiedziałem już, że w mojem wyobrażeniu szkolnictwo państwowe i prywatne powinno być jednakowo bliskie Ministerstwu, prywatne tem bliższe, im mniej Państwo kosztuje. W roku przyszłym nie będzie do pomyślenia budżet tak podzielony, jak obecnie: szkoły państwowe 100%, prywatne 0. Muszę z góry powiedzieć, że budżet następny, podobny do obecnego, w dziedzinie szkolnictwa prywatnego, szkolnictwa żeńskiego, a nadto w pozycji pomocy szkolnych i budowli szkół, będzie niemożliwy. Jeśli go Rząd nie dostosuje do normalnych żywych potrzeb społeczeństwa, będzie to musiał zrobić Sejm. Od tej reformy nie wstrzyma nas, jak w tym roku magiczne słowo: sanacja Skarbu.</u>
<u xml:id="u-14.36" who="#WicemarszałekGdyk">Zagadnienie stosunku szkół powszechnych do szkół średnich ogólnokształcących, szkół średnich do szkół zawodowych i seminariów nauczycielskich dotąd nie jest rozwiązane. Tak samo otwarta jeszcze jest sprawa, czy Rząd, czy samorząd, czy ten trzeci, społeczeństwo, zająć się ma oświatą pozaszkolną, a więc zarówno t. zw. przedszkołami, jak i pracą wśród dorosłych. Niezałatwiona dalej jest sprawa podziału wydatków na szkolnictwo między Rząd a samorząd, a w tej mierze bezsporne jest tylko jedno: płace nauczycielskie będzie pokrywał i w przyszłości Rząd. Do dyskusji, co ma być z resztą potrzeb szkolnych, wciągnąć trzeba poza szkołą powszechną i zawodową, także szkołę średnią ogólnokształcącą.</u>
<u xml:id="u-14.37" who="#WicemarszałekGdyk">Widzimy, że ten szereg zagadnień natury prawodawczej jest bardzo długi i zwiększy się jeszcze, gdy w przyszłym Sejmie będzie można dotknąć także Konstytucji i gdy prawdopodobnie dotknąć będziemy musieli także bezpłatności nauczania w szkołach wyższych i średnich dla dzieci zamożniejszych.</u>
<u xml:id="u-14.38" who="#WicemarszałekGdyk">W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości dodaliśmy 5 dalszych etatów wydziałowi prawodawczemu tego Ministerstwa dla szybszej kodyfikacji ustaw, jakkolwiek Ministerstwo Sprawiedliwości ma do pomocy aparat tak niesłychanie cenny, jak Komisja Kodyfikacyjna. Nie zazdrościmy Ministerstwu Sprawiedliwości tej jego zdobyczy, chcielibyśmy tylko, żeby Rząd i p. komisarz oszczędnościowy, przystępując za dni parę, bo w lipcu, do wprowadzenia życia wewnętrznego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w nowe formy, nie zapominali, że w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego niema właściwie, poza jednym referentem do roboty prawodawczej nikogo i dziwić się potem trudno, jeśli twórczość centrali w tej dziedzinie jest tak niesłychanie mała. O ile wiem, dotąd poza pragmatyką nauczycielską, która ugrzęzła w Radzie Ministrów, poza projektem ustawy o szkolnictwie dokształcającem, jest prawie gotowy projekt konkordatu ze Stolicą Apostołską, a w przygotowaniu są statuty organizacyjne dla innych wyznań, ewangelickiego i prawosławnego. Krążą wieści, że Stolicy Apostołskiej bardzo zależy na zawarciu z nami konkordatu; muszę stwierdzić, że i nam do tego bardzo pilno. Poza sprawami czysto materialnej natury, dla nas i dla Państwa niesłychanie ważne jest zagadnienie obsadzenia biskupstw i probostw, uregulowanie patronatów, dostosowanie djecezji do granic naszego Państwa. W innych dziedzinach doczekać się pragniemy przedewszystkiem rozstrzygnięcia, do kogo mają należeć zakwestionowane kościoły i kaplice. Sprawa ta co chwila zabiera czas opinii publicznej i tej Wysokiej Izbie. Walka o każdy kościół, każdą kaplicę zaognia się. Trzeba ustalić zasady rewindykacji zabranych przez rząd rosyjski kościołów i kaplic, trzeba według ustalonych zasad rewindykować to, co katolickie, ale zarazem trzeba zabezpieczyć ludności prawosławnej możliwość odprawiania modlitw według jej obrządków. Trzeba z tym obecnie panującym stanem płynnym dla dobra i w interesie Polski skończyć.</u>
<u xml:id="u-14.39" who="#WicemarszałekGdyk">W miesiącach ostatnich Rząd, w szczególności Ministerstwo Skarbu, opracowując szereg ustaw, względnie nowelizując dotychczasowe ustawy, nie zapomniało i o potrzebach szkól, o źródłach pokrycia wydatków szkolnych. Mówię o projekcie podatku stemplowego, mówię o projekcie podatku przemysłowego, o projekcie noweli do ustawy o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych, wreszcie o projekcie ustawy o ugruntowaniu sanacji Skarbu, czyli t. zw. ustawie o pełnomocnictwach. Projekt ustawy o opłatach stemplowych mówi: „Na rzecz związków komunalnych będzie pobierany dodatek 25% do opłat stemplowych. Dochód z dodatku może być użyty tylko na utrzymanie szpitali i szkół zawodowych. Wydział wojewódzki — pytam się, dlaczego nie kurator — rozdziela w tym celu sumy otrzymane między te gminy miejskie i powiatowe związki komunalne, które utrzymują szpitale lub szkoły zawodowe, stosownie do ich potrzeb w tym zakresie”. Projekt noweli do ustawy o podatku przemysłowym chcę podzielić dotychczasowe: 0,50% dla samorządów i 0,15% dla szkół przemysłowych tak, że samorząd ma tę całą sumę otrzymać jako mandatariusz, bo projekt określa, że 0,10% ma iść na drogi, 0,10% na bezrobotnych, 0,10% na szkoły powszechne i t. d. a na inne cele — jak wyżej wymienione — samorząd podatków i dochodów tych użyć nie może. Dodatki do podatków na potrzeby szkolne przewiduje i ustawa o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych. W inny sposób ujmuje tę rzecz wniosek, zgłoszony przez p. Tugutta, o gminnym podatku szkolnym. Projekt pełnomocnictw domaga się: 1) przyznania Rządowi większego wpływu na gospodarkę szkół wyższych; 2) prawa zmiany ustawy o budowie szkół powszechnych i 3) prawa zmian w organizacji władz, a więc np. prawa poddania władz szkolnych powiatowych władzom powiatowym politycznym, władz szkolnych II instancji Województwom. Wypowiadam tu moje zdanie, ale myślę, że wielu kolegów to zdanie potwierdzi, że poddanie całkowite władz szkolnych władzom politycznym jest szkodliwe i niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-14.40" who="#WicemarszałekGdyk">Stwarzanie dla szkolnictwa zawodowego sytuacji takiej, iż jego budżet w przedłożeniu rządowem się skreśla, a losy jego powierza się samorządowi, przekazując mu na ten cel niedające się obliczyć dodatki do opłat stemplowych lub dodatek do podatku przemysłowego, jest krokiem, który jest równoznaczny z poderwaniem podstaw tego szkolnictwa. Przepis tego rodzaju, że ten grosz ma być użyty na to, nie na co innego, nie jest ani dobry, ani celowy. Zamiast tej mozaiki, że Rząd przyznaje poszczególne dodatki do podatków i opłat, wołałbym wyraźny przepis krótki, ale jasny: samorząd ma przekazane takie a takie źródła dochodu, a w zamian ma także takie a takie obowiązki wobec szkół, szpitali, dróg, bezrobotnych i t. d. Czy i o ile samorząd z praw i obowiązków skorzysta i wywiąże się, jest to rzecz dalsza, rzecz jednakże uregulowana. Rząd ma pełną kontrolę nad samorządem, niema więc obawy, żeby samorząd te środki zmarnował.</u>
<u xml:id="u-14.41" who="#WicemarszałekGdyk">W ostatnim czasie wywołała w społeczeństwie wielkie zaniepokojenie t. zw. redukcja, przeprowadzana w szkolnictwie. Tutaj pragnę powiedzieć, że pochwalam całkowicie oszczędną gospodarkę także w szkolnictwie, pochwalam całkowicie uregulowanie polityki etatów w Ministerstwie, dotąd nieuregulowanej, pochwalam całkowicie wyzyskanie sił i pracy nauczycielskiej i kierowników w granicach ustaw, rozumnie stosowanych, natomiast nie moglibyśmy się zgodzić, przeciwnie, potępić, byśmy musieli wszyscy taką politykę oszczędnościową, która zmierza do zniesienia i zamykania szkół, czy oddziałów równorzędnych, do zniżania typów szkół, do masowego usuwania nauczycielstwa kwalifikowanego. Istnieje i obowiązuje w Polsce ustawa o przymusowem nauczaniu, ale obok niej i ponad nią obowiązuje nas wszystkich nakaz moralny tępienia analfabetyzmu, podnoszenia kultury narodu. Stąd z pewną troską patrzymy na odbywającą się w szkolnictwie t. zw. redukcję. Z uczuciem ulgi przyjmujemy wiadomość, iż w dniach ostatnich p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydał nowy okólnik, normujący ściśle i rzeczowo nie redukcję szkolnictwa i redukcję nauczycielstwa, lecz lepsze wyzyskanie sił w szkolnictwie istniejącem. Z zadowoleniem też musimy przyjąć, iż budżet, który jest przed nami, został jeszcze w ostatniej chwili pod względem rzeczowym kosztem Skarbu poprawiony.</u>
<u xml:id="u-14.42" who="#WicemarszałekGdyk">W czasach ciężkich dla narodu, w czasach niewoli robiliśmy wszystko, aby tępić analfabetyzm, aby szerzyć oświatę, aby fundować szkoły. Wspaniałym tego dowodem jest praca Macierzy Szkolnej po roku 1905 w b. zaborze rosyjskim i rozwój szkolnictwa prywatnego aż do dziś w tej dzielnicy. Do największych zasług Sejmu galicyjskiego należy fakt, że na końcu swej działalności może się pochlubić tem, iż 60% wszystkich swych wydatków przeznaczał na oświatę, i tem, że w roku 1914 ostatnia wieś małopolska włączona została do sieci szkolnej. A społeczeństwo w b. zaborze pruskim, nie mogąc tworzyć szkół, rozwinęło tak olbrzymi aparat zastępczy, iż ostatecznym rezultatem tej walki polskiego społeczeństwa z rządem pruskim było to, iż w byłym zaborze pruskim prawie niema dziś człowieka dorosłego, któryby, choć się tego w szkole nie uczył, nie umiał czytać i pisać po polsku.</u>
<u xml:id="u-14.43" who="#WicemarszałekGdyk">Porównanie wydatków naszych z wydatkami innych państw i obciążenia podatkowego u nas i w innych państwach, wykazują jasno, iż w wolnej Polsce kroczymy po tej samej drodze. Polska z 40, 42 z. opodatkowania państwowego na głowę ludności, oddaje na szkoły 8,94 z., poza tem, co dają jeszcze samorząd i instytucje społeczne. Czechosłowacja ma 85,2 z. opodatkowania na głowę, z czego na oświatę wydaje 8,4, Francja ma 137,3 z. opodatkowania na głowę, a na oświatę wydaje 13,2 z. Procentowo tedy z dochodów nasz Skarb wydaje na oświatę znacznie więcej, niż inne państwa. Dla przykładu podaję, iż z budżetu swego wydają na oświatę Czechosłowacja 7,6%, Rumunia 8%, Francja 12,1%, Polska 15,7%, przewyższa nas tylko Anglia z 17%.</u>
<u xml:id="u-14.44" who="#WicemarszałekGdyk">W tych warunkach, gdy każdy grosz, wydany na oświatę, dużo u nas znaczy, bardzo pilnować musimy, aby nic nie szło na darmo. Apelować musimy i z tej trybuny do ogółu nauczycielstwa o wytężoną pracę, a do samorządów, do społeczeństwa, o otoczenie szkoły ciepłą, serdeczną opieką. Apel ten wydaje mi się tem bardziej wskazanym, iż po wojnie, a potem w chaosie gospodarczym i walutowym rozluźniła się mocno dyscyplina szkolna, spadła frekwencja w szkołach, zbyt częste stały się wakacje węglowe i niewęglowe, a i stosunek między szkołą a wielu gminami oziębił się. Nic więcej niż szkoły nie służy interesom miejscowej społeczności, to też ta harmonia społeczeństwa i szkoły z wysiłkami Rządu i parlamentu musi być osiągnięta w bardzo wysokim stopniu, jeśli znaczna część ofiar nie ma być zmarnowana. Nad wytworzeniem tej atmosfery powszechnego zrozumienia dla szkoły i powszechnej ofiarności dla oświaty wszyscy musimy pracować.</u>
<u xml:id="u-14.45" who="#WicemarszałekGdyk">Proszę o przyjęcie tej części preliminarza budżetowego według propozycji Komisji Budżetowej, z uwzględnieniem poprawek Rządu, podjętych przezemnie i kolegów.</u>
<u xml:id="u-14.46" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Wysoka Izbo! Obszerny i gruntowny referat p. sprawozdawcy budżetowego ułatwia mi niesłychanie zadanie. Faktyczne dane zostały zgrupowane w sprawozdaniu, powtórzone obecnie. Moje zadanie upraszcza się przez to w sposób nadzwyczajny.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Obowiązkiem moim jest zwrócić uwagę na te prace, które przez Ministerstwo zostały wykonane, albowiem fakty najlepiej charakteryzują politykę szkolną. Proszę Panów, Ministerstwo Oświaty w okresie ostatnim zajęte było pracą organizacyjną samego urzędu, względnie reorganizacyjną, i ta praca została posunięta pod naciskiem z jednej strony Komisarza Oszczędnościowego, z drugiej strony zaś z punktu widzenia zracjonalizowania metod pracy i gospodarki, o tyle, że statut Ministerstwa Oświaty i statut kuratorium zostały opracowane; pierwszy został zatwierdzony przez Radę Ministrów. Jest to w mojem przekonaniu znaczne posunięcie sprawy naprzód dlatego, że tam, gdzieśmy dotychczas czynili poszukiwania form, zostały one obecnie definitywnie sformułowane; wprawdzie nie w tym stopniu, jakby tego wymagała cała organizacja szkolnictwa, bo tu i owdzie zostaliśmy obcięci, jednak wszystkie funkcje zostały zanalizowane i to, co pozostało, jest koniecznością.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">To jest jednak praca, która została wykonana.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Obok tego poszła praca, dotycząca analizy funkcji każdej instancji, i ta analiza funkcji doprowadziła nas do następującego poglądu i do rezultatów praktycznych: wadą całego systemu rządzenia polskiego jest to, że nikt nie ma ściśle określonych kompetencji i ściśle określonej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Punktem wyjścia naszego badania funkcji było to, aby ściśle określić funkcje i ściśle określić odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">A więc za szkołę w naszem pojęciu jest odpowiedzialny kierownik, za inspektorat inspektor, za kuratorium — kurator i t. d.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Analiza funkcji doprowadza nas do znacznej redukcji odwoływań się do wyższej instancji. Dam przykład. Na to, aby wystawić legitymację nauczycielską, inspektor musi odesłać ją do kuratora, a kurator odsyła ją z powrotem.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Analiza funkcji doprowadziła nas do tego, że w porozumieniu z Ministrem Kolei legitymacje wydawać będzie inspektor i przez to samo 126.000 pism zostanie usuniętych. Dążenie do uproszczenia manipulacji płatniczych prowadzi nas do porozumienia z Ministerstwem Skarbu, ażeby umożliwić wypłatę pensji nauczycielskich w punktach najbliższych szkołom. Czy pertraktacje w tym kierunku doprowadzą nas do rezultatów definitywnych, to pewnem jeszcze nie jest, ale gdyby się to udało, to milion czynności na rok zostałoby przerzucone na odpowiednie urzędy płatnicze. To dałoby możność inspektorowi wyzbyć się w znacznym stopniu pracy kancelaryjnej i przeistoczyć się w istotnego instruktora szkolnego, dałoby mu możność objeżdżania szkół, możliwie częstego w ciągu roku, stworzyłoby z niego organ istotnie w Państwie potrzebny.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Mutatis mutandis, jeżeli tę zasadę zastosujemy do wszystkich organów, to doprowadzimy do takiego uproszczenia administracji, które przy najmniejszych wydatkach państwowych doprowadzi do maksymum sprawności całego aparatu. To jest najoszczędniejszy system w Państwie i ten system jest oszczędnym merytorycznie dlatego, że wprowadza jasność w pojęciach co do kompetencji i kieruje ludność do tych organów zasadniczych, które za daną robotę są odpowiedzialne. Jasna sprawa, że takie zorganizowanie całego urzędu podkreślić musi cechy kontrolujące w każdej instancji wyższej. A więc Ministerstwo będzie miało funkcje kontroli nad kuratorem i inspektorem, inspektor nad szkołą, kurator nad inspektorem i szkołą; w ten sposób sprawność aparatu będzie daleko większa, oddziaływanie jednego elementu na drugi szybsze, koordynacja wysiłku administracji w kierunku stworzenia pewnego systemu administracyjnego będzie daleko lepsza.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Stwierdzam, że ta praca jednak dotychczas nie mogła być zakończona definitywnie z tego powodu, że jest to praca nadzwyczaj drobiazgowa i mozolna i tylko bardzo staranne przeprowadzenie dociekań i badań w tym kierunku może doprowadzić do istotnego celowego załatwienia sprawy.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">To dotyczy spraw organizacji i administracji szkolnictwa, zarówno związanych z czasową oszczędnością, jak i narzuconych potrzebami istotnemi Państwa; prace w tej dziedzinie wypływają z idei przewodniej najlepszej administracji, najcelowiej dostosowanej do potrzeb.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Tyle co do organizacji organów samych wszelkich instancji.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Z kolei należy mi zwrócić uwagę na pojedyncze zagadnienia, tak, jak one występują w budżecie.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Szkoła, proszę Panów, ma dwa elementy zasadnicze: budynek i nauczyciela. Położenie szkoły polskiej po wojnie przedstawia się zasadniczo różnie z jednego i drugiego punktu widzenia w różnych dzielnicach Państwa. Wszystkim wiadomo, że b. dzielnica pruska i austriacka mają budynki dobrze rozbudowane. Małopolska ma nauczycieli w 100% prawie kwalifikowanych; otóż to, że ten nauczyciel w Małopolsce uczył po polsku, to jest powód, dla którego z tego kapitału narodowego czerpać może całe Państwo i to jest ratunek naszego polskiego szkolnictwa przy tak szybkiej organizacji. Wielkopolska ma budynki, ale nauczyciel pomimo wysokiej kultury szkolnej nie był nauczycielem polskim, bo, albo go było bardzo mało, albo był nauczycielem, który musiał uczyć nie po polsku. Więc tu mamy niedobór nauczycieli w znaczeniu ich przygotowania w polskich przedmiotach i w polskich metodach nauczania. To podkreślam, bo psychologia wychowawcza narodu polskiego jest zupełnie inna, podstawy psychologiczne naszego narodu są zupełnie inne, niż podstawy psychologiczne narodów germańskich. Otóż jeżeli mówimy o zcałkowaniu Państwa pod względem oświatowym i narodowym, to te dwa czynniki: 1) nauczyciel produkowany w znacznej ilości przez krajowe władze Małopolski i 2) niedobór tego nauczyciela w b. dzielnicy pruskiej mają decydujące znaczenie dla całego rozwoju i organizacji szkolnictwa w całem Państwie Polskiem dlatego, że trafiamy na trzecią dzielnicę, która miała system eksterminacyjny w większym jeszcze stopniu, niż system pruski, mianowicie system rosyjski, który nie dopuszcza zupełnie żadnego szkolnictwa w języku narodowym do roku 1905.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(P. Skrzypa: Tak jak dziś system Pański.)</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ja odpowiem Panu Posłowi na tę sprawę w trzeciej części mojego przemówienia. Trzecia część mego przemówienia dotyczyć będzie mniejszości narodowych. Panowie będą łaskawi może zatrzymać się trochę; kiedy o tem będę mówił, wtedy będą łaskawi opinię swoją wypowiedzieć. Plan mego przemówienia jest konkretny. Polityka szkolna, polityka wyznaniowa, polityka mniejszościowa. Panowie będą mieli czas na to, ażeby się wypowiedzieć, a Pan Poseł specjalnie.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż, proszę Panów, zabór rosyjski w ciągu 150 lat był obrazem walki narodu polskiego o polską narodową kulturę i o polską narodową wiedzę. I to, co naród polski miał pod tym zaborem, czy w postaci Komisji Edukacyjnej, czy w postaci Uniwersytetu i Politechniki Warszawskiej i tych wszystkich wysiłków na polu prywatnego szkolnictwa polskiego po 1905 roku, to jest chlubą narodu polskiego. Tutaj była powszechna mobilizacja wszystkich tych, którym dobro polskości i dobro narodu polskiego leżało na sercu. Prywatne szkolnictwo polskie skupiło w sobie duży zastęp nauczycieli, którzy nie dla kariery, nie dla stanowisk, tylko dla idei rzucili się do oświaty. Obecnie, przy załatwianiu sprawy kwalifikacji nauczycielskich, referent, wydający te dyplomy, przed paru dniami powiedział mi, że to jest dla niego niesłychanie ciekawe studium, bo poznaje, jakimi drogami Polacy byli odtrącani od swojej kultury i pracy szkolnej i jakimi drogami później do tej pracy powracali. Ale to pociągnęło za sobą konsekwencję następującą: Były zabór rosyjski miał taką szkołę, jaką była dola Polaków w tym zaborze. Polska szkoła powszechna musi się mieścić obecnie w suterenach, na strychu, albo w ziemiankach. Myśmy nie mogli stworzyć własnego nauczycielstwa, a szkoły, jakie zastaliśmy po wyjściu Rosjan, były takie, że jeżeli szkoła była 4-o klasowa, każda klasa mieściła się w innym budynku. Otóż ta praca, która była tu do wykonania, jest pracą istotnie niesłychanie wielką. Jeżeli teraz weźmiemy Kresy Wschodnie, to Kresy Wschodnie były w stokroć gorszem położeniu pod względem zniszczenia, niż Królestwo Polskie. Wojsko od początku wojny do końca — armie pruskie, armie rosyjskie, armie bolszewickie i jakiekolwiek inne — robiło wszystko, ażeby wszelki dorobek kultury zniszczyć; ten pas, na którym stały z jednej strony armia niemiecka, z drugiej strony rosyjska, 70 klm. po jednej i drugiej stronie, pozostał Państwu Polskiemu w 1918 roku w postaci pustyni, pustyni co do kultury, pustyni co do budynków i pustyni co do ludzi, albowiem ludność została wygnana stamtąd tłumnie i oparła się w Rosji o Ural i Syberię i dopiero po szeregu lat zaczęła wracać — najczęściej do miejsc, na których musiała dopiero instynktem odszukiwać siedzib, skąd została wypędzona. O tem muszę tutaj powiedzieć, bo jeżeli kwestia organizacji szkolnictwa powszechnego w dawnym zaborze rosyjskim posunęła się naprzód liczbowo, co pan referent wyraźnie stwierdził, to dlatego, że mieliśmy duży rezerwuar kwalifikowanych sił w Małopolsce, że do tego przyszli ideowi ludzie, spędzeni z całego świata, którzy oświacie polskiej poświęcili swe życie z byłego zaboru rosyjskiego i następnie dlatego, że istnieje pomimo wszystko w Polsce jedna rzecz bezcenna — entuzjazm do swojej przyszłości. Polska dzieci swe kocha tak, jak swoją własną przyszłość, dlatego nikt absolutnie nie pozbył się chęci, ani nikt nie cofnął się przed najwyższemi ofiarami, ażeby szkolnictwo dźwignąć. Tego wyrazem jest ta wielka ilość szkół prywatnych, zakładanych i utrzymywanych kosztem rodziców, zarówno w dziedzinie szkolnictwa powszechnego, jak i średniego i wyższego nawet, która charakteryzuje entuzjazm narodu do wiedzy i pracy oświatowej, która charakteryzuje właśnie całe społeczeństwo polskie porozbiorowe. 150 lat wrogie władze wszystkich środków użyły — trzy najpotężniejsze państwa: Rosja despotyczna, Prusy imperialistyczne i Austria ze swoją określoną historią — na to, aby naród polski zmieść z terenu państw europejskich i te stopięćdziesięcioletnie wysiłki nie doprowadziły do żadnych rezultatów. Naród polski powstał w większym jeszcze blasku i w większej potędze.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Głos na ławach białoruskich: Czy p. Minister myśli, że spolonizuje Białoruś?)</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Panie Pośle, Pan ma jeszcze czas, jak przejdę do 3 części. Szkoła powszechna, jak p. referent zaznaczył, nie ma budynków, ale szkoła powszechna ma zapewniony, dzięki sprężystej organizacji seminariów nauczycielskich, dotychczasowej pracy Ministerstwa, dopływ dostatecznej ilości sił nauczycielskich kwalifikowanych. To się odbywa drogą dostarczania systematycznie wykształconych nauczycieli w seminariach i przez systematyczne dokształcanie nauczycieli kursami wakacyjnemi, wieczorowemi, rocznemi i innemi.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">To świadczy o tem, że polskie Ministerstwo Oświaty w działaniu swem jasno zrozumiało cel główny: Polska jest Rzecząpospolitą, jest Rzecząpospolitą demokratyczną, zwróciło zatem główny wysiłek w tym kierunku, ażeby powszechne nauczanie znalazło swój wyraz i podstawę w organizacji kadr nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Przepraszam, to są fakty.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Proszę Panów! Chcę zwrócić uwagę na to, że mamy jeszcze jeden fakt, który powstał po wojnie. Studia, przeprowadzone przez urzędnika Ministerstwa Oświaty, Mariana Falskiego, studia statystyczne powszechnie znane, dowodzą, że mamy niedobór dzieci, który się skończy w r. 1930. Rok 1924 jest tym rokiem, w którym ilość dzieci, idących do szkół powszechnych przy powszechnym obowiązku nauczania, jest najmniejsza. I ta mała liczba dzieci trwać będzie jeszcze przez cały szereg lat. Do czegóż to prowadzi? Ten moment stwierdza, że Polska ma jeszcze trochę czasu do przygotowania sobie kwalifikowanych sił nauczycielskich. Nieszczęście to dosięgło wszystkie narody, a naród polski tembardziej, bo on największe hekatomby we krwi złożył w czasie tej wojny. Jakie nam to daje skutki? Mamy znaczną ilość nauczycieli kwalifikowanych, lub zakwalifikowanych, mamy 10 do 11.000 nauczycieli, którzy są częściowo kwalifikowani i którzy są uczeni na tych kursach dokształcających, o których tu mówiłem.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ale mamy również 12.294 nauczycieli, których poziom kwalifikacji jest poniżej niezbędnej normy. Otóż proszę Panów, ten stan rzeczy, że mamy w roku bieżącym dopływ nauczycieli w ilości około 3.500 maturzystów z seminariów, a mamy równocześnie 12.294 nauczycieli, którzy nie mają kwalifikacji, daje nam możność iść po linii niezbędnych potrzeb Państwa Polskiego w tych dzielnicach tego Państwa, które są najwięcej upośledzone.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Pan Referent powiedział, że były zabór rosyjski posiada około 40% nauczycieli kwalifikowanych w b. Królestwie Kongresowem, zaś znacznie mniejsza ilość nauczycieli kwalifikowanych na Wileńszczyźnie, w Nowogródzkiem, Poleskiem i Wołyńskiem województwach. Otóż, proszę Panów, Państwo Polskie może dać kwalifikowanych nauczycieli na te tereny.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości narodowych: My mamy własnych kwalifikowanych nauczycieli.)</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Państwo Polskie może dać i przystępuje do dawania i daje od samego początku.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(Przerywania na ławach mniejszości narodowych.)</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż ja twierdzę w dalszym ciągu, że Państwo Polskie może dać kwalifikowanych nauczycieli. Panowie powiadają, że Panowie mają swoich własnych nauczycieli; ciekaw jestem, czy Panowie wchodzą w skład Państwa Polskiego, bo jeżeli ja mówię o tem, że Polska ma nauczycieli, a Panowie mówią, że mają swoich nauczycieli, to skąd oni idą? może z Bolszewji.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Oklaski, przerywania na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">To jest odpowiedź na Pański wykrzyknik.</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Polska może szkoły budować i będzie budowała szkoły i najlepszym tego dowodem jest sprawozdanie p. referenta. Ale do tej sprawy nie chciałbym w dalszym ciągu powracać.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Podnoszona była przez p. referenta kwestia redukcji nauczycieli, wynikająca z systemu oszczędnościowego, stosowanego przez Rząd obecny. Otóż ta redukcja, redukcją właściwą nie jest, bo jeżeli weźmiemy ruch nauczycieli w ciągu ostatnich lat, to można stwierdzić, że co rok wychodzi ze sfer nauczycielskich, z nauczycielstwa szkół powszechnych, znaczna ilość nauczycieli, bądź takich, którzy przechodzą do innych zawodów, bądź niewykwalifikowanych, bądź najrozmaitszych innych. Te liczby są bardzo znaczne, np. w roku 1922 odeszło 7.676 nauczycieli. W roku bieżącym liczba dzieci, które mają wejść do szkół powszechnych, jest nie wielka i może się zmieścić w tych klasach, które istnieją. Jeżeli naprzykład wezmę Warszawę, to tu również nie potrzebujemy na przyszły rok zwiększać liczby nauczycieli, żeby wszystkie dzieci umieścić, o ile nauczycielstwo zostanie obciążone w tym stopniu, jak tego ustawa wymaga. Z tego wynika pewna ilość ludzi do dyspozycji, ci nauczyciele jednak nie będą zwolnieni, o ile mają kwalifikacje, będą wszyscy zatrudnieni; z wyliczeń to zupełnie dokładnie wynika. Jeżeli Panowie z Kresów Wschodnich powiadają, że mają nauczycieli niekwalifikowanych, a my to dobrze wiemy z zestawień, to naszym obowiązkiem jest ten nadmiar sił kwalifikowanych, który wyjdzie np. z seminariów Małopolski, skierować na te tereny, które mają niewykwalifikowany personel nauczycielski. I w myśl tego Ministerstwo wydało zarządzenie, które poleca kuratorom, żeby zwrócili uwagę dyrektorów seminariów małopolskich, żeby cały narybek tegoroczny nauczycielstwa, wychodzący z seminariów małopolskich, był skierowywany na te terytoria, które mają niedobór nauczycielstwa kwalifikowanego. Niektóre tylko liczby mam co do tego, jaka ilość nauczycieli będzie do dyspozycji na inne tereny.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Więc naprzykład cały okręg kuratorium krakowskiego, który ma bardzo wielkie nasycenie sił kwalifikowanych, da 50 sił zbędnych nauczycielskich, które będą mogły iść do dyspozycji na inne tereny. Ponieważ b. Królestwo Polskie i Wielkopolska posiadają niedobór sił kwalifikowanych, ponieważ Kresy Wschodnie posiadają bardzo wielki niedobór, to jest szczęście dla nas, że tę samą metodę będziemy mogli zastosować dla pokrycia potrzeb Kresów.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(Przerywania na ławach mniejszości narodowych)</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Badałem szczegółowo, Panie Pośle, wszystkie dane, które mi zostały przedstawione przez któregoś z Panów, co do bezrobotnych nauczycieli. Te wszystkie liczby są kolosalnie przesadzone. Z igły widły robicie. W Małopolsce wschodniej została podana liczba 180 nauczycieli bezrobotnych; gdy zażądałem wykazów szczegółowych, które otrzymałem w lutym, okazało się, że ta liczba nie dochodzi 14 osób. Te rzeczy są w kolosalnym stopniu przesadzone, ale do tych rzeczy wrócę potem.</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy redukcji, to wyjaśnienia daję dlatego, że to wywołało zaniepokojenie wśród nauczycielstwa. Istnieje stan taki: albo Polska powie sobie, że będzie budować system szkolnictwa możliwie najlepszy, albo powie sobie, że takich nauczycieli będzie zatrudniać, jacy się zdarzą.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#komentarz">(Głos: Wątpię, Panie Ministrze, czy Pan zbuduje szkolnictwo polskie.)</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż, nikt nie może pragnąć, ażeby szkolnictwo polskie było źle zorganizowane. Wychodząc z tego założenia, żeby organizacja szkolnictwa była jak najlepsza, mamy obowiązek dobierania takich sił, które będą miały najlepsze kwalifikacje.</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Podnoszone są zarzuty, że zanadto bezwzględnie pensjonujemy. Okólnik, wydany przez Ministerstwo, poleca w tym kierunku największą ostrożność; poleca również, ażeby — gdzie tylko są odpowiednie siły kwalifikowane — zatrzymać je. Nad tą sprawą dłużej nie będę się zatrzymywał i tak już stosunkowo dużo czasu zabrała.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Przejdę teraz do drugiego zagadnienia niesłychanie ważnego, to jest do budownictwa szkolnego. P. referent powiedział, że potrzeba nam w Polsce 80.000 izb szkolnych. Opracowany był program budowy, uznany jednak został przez Skarb za zanadto luksusowy; opracowany został drugi program budowy, mniej luksusowy, potem trzeci, teraz opracowują czwarty. Otóż, tutaj chciałem powiedzieć parę słów o wniosku, który został postawiony, co charakteryzuje tendencję Rządu, względnie ministerstwa w stosunku do budżetu.</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Charakterystyką budżetu jest brak funduszów inwestycyjnych. Oszczędności jednak zostały zrobione na interkalariach. Podam tu przykład. Przyjęto, że przeciętna rodzina nauczycielska składa się z nauczyciela i dwóch członków rodziny. Kiedy sprawdziłem listy, okazało się, że wystarczy przy obecnym stanie personelu nauczycielskiego przyjąć jako przeciętną liczbę członków rodziny: 1¾. Ta oszczędność na dodatku rodzinnym dała nam możność otrzymania sumę, która na zasadzie porozumienia z Ministerstwem Skarbu została użyta na cele inwestycyjne. Cóż jest w programie ministerstwa? Utrzymanie stanu posiadania nauczycielstwa, zagwarantowanego ustawą z punktu widzenia interesów społecznych stanu nauczycielskiego, o którym przy tej okazji chcę parę słów powiedzieć, jako o stanie, okazującym bardzo wielką ideowość, bardzo wielką dążność do samokształcenia, bardzo żywy ruch intelektualny. Otóż, jeżeli się weźmie pod uwagę ten materiał nauczycielski i zdobyte przez nauczycielstwo położenie materialne i społeczne, oraz przewidywane trudności budżetowe, nie pozwalające na wzrost budżetu państwowego, powstaje dla Ministerstwa problemat: albo zgodzić się na to, iż przyrost sił nauczycielskich w latach najbliższych będzie zatamowany i szkolnictwo nie będzie mogło się dostatecznie ilościowo rozwijać, albo też utrzymać dotychczasowy wysoki poziom uposażenia nauczycielstwa, tak bardzo silnie atakowany.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Głos: Bo jest bardzo wysoki.)</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W stosunku do urzędników, odpowiadających kwalifikacji, statystyczne urzędy uważają uposażenie całego personelu nauczycielskiego nie tylko w szkolnictwie powszechnem, ale i we wszystkich typach szkół za względnie wysokie. Albo utrzymać ten stan posiadania, przy odpowiadającem ustawom wyzyskaniu i obciążeniu nauczycieli, albo też nie być w stanie obronić stanu posiadania nauczycielstwa i nie być w stanie obronić stanu posiadania szkolnictwa. Te wiadomości, jakie są podawane w prasie o redukcji szkół, to trzeba między bajki włożyć, to są rzeczy, których Ministerstwo Oświaty nie robi i nie zrobi. Jeżeli, proszę Panów, jest szkoła, która nie ma dzieci zupełnie, to ta szkoła upadnie i tak sama, nie trzeba jej zamykać. Ale przymus szkolny i zastosowanie środków odpowiednich do tego przymusu, ażeby dzieci do szkół chodziły...</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#komentarz">(Różne głosy)</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż stwierdzam, że żadne z rozporządzeń Ministerstwa Oświaty nie poleci zamykania szkół. Nad tą sprawą dłużej nie będę zatrzymywał uwagi, sądzę, że te dane, których dostarczyłem, są dostatecznem wyjaśnieniem stanowiska ministerstwa i jego zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jeszcze na jeden moment chciałbym zwrócić uwagę, mianowicie, na zastosowanie środków, wynikających z ustawy o rekwizycji lokali na potrzeby szkolne. Otóż ministerstwo gotowe jest zawsze tych środków użyć w tym momencie, gdy samorządy w tym kierunku odpowiednią akcję będą prowadziły. Tutaj, naprzykład, w Warszawie, wypadło mi wielokrotnie rozmawiać z przedstawicielami zarządu miasta w sprawach, dotyczących łatwiejszego i lepszego dostarczania lokali. To zagadnienie wszędzie jest ostre i o ile ministerstwo będzie w stanie dostać dostateczną ilość lokali na to, żeby wszystkie dzieci, które nie są objęte systemem szkolnym i do szkoły nie chodzą, zostały w szkole pomieszczone i były uczone, to ministerstwo z tego niewątpliwie skorzysta i wciągnięcie tych dzieci do szkoły przeprowadzi.</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Proszę Panów, z kolei przyjdzie mi zająć się sprawą szkolnictwa średniego. Ministerstwo Oświaty zajmuje się zagadnieniem stosunku szkolnictwa powszechnego do szkolnictwa średniego i w planie najbliższych prac ministerstwa leży opracowanie szczegółowych programów i ustaw, któreby regulowały system szkolny w tym dziale, który leży na granicy pomiędzy szkołą powszechną, a szkołą maturalną, oraz szkołą zawodową. To zagadnienie jest zagadnieniem porządkowem.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Kwestia systemu wychowania narodowego była w roku bieżącym opracowana bardzo starannie i mamy projekt ustawy, która ustala ten system w ten sposób, że 7-klasowa szkoła powszechna ma być uznana za podstawę organizacji szkolnictwa państwowego, względnie szkolnictwa w Państwie Polskiem, z tem, że szkolnictwo średnie będzie nadbudową tego systemu; oczywiście, okres reorganizacji będzie tak długi, ażeby nie ucierpiał żaden organizm szkolny, który ma odpowiednią i doskonałą organizację.</u>
<u xml:id="u-15.50" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jednem słowem, praca nad dopełnieniem systemu szkoły powszechnej, do całości systemu wykształcenia ogólnego, przystosowanego do życia, jest w pełnym biegu i będzie w niedługim czasie ukończona odpowiedniemi wnioskami ustawodawczemi, które będą dotyczyły ustroju szkoły powszechnej w Polsce i szkoły średniej w Polsce. Ta sprawa dotyczy stosunku do szkoły średniej, mianowicie, szczególniej zagadnienia odciążenia szkoły średniej od nadmiaru młodzieży żeńskiej. Proszę zwrócić uwagę na dane statystyczne z r. 1923; wskazują one, że dwa województwa, województwo warszawskie i łódzkie, a więc najbardziej uprzemysłowione, w szkole średniej żeńskiej posiadają w Warszawie 52% w stosunku do 48% w szkole średniej męskiej, a w województwie łódzkiem jest 48.5% dziewcząt. Otóż, opracowanie typu szkoły, któraby odpowiadała potrzebom dziewcząt i któraby kierowała znaczną ilość dziewcząt do szkół o typie niematuralnym, o typie bardziej przystosowanym do życia, jest zadaniem, które Ministerstwo Oświaty postawiło sobie na porządku dziennym najbliższych prac; rozwiązanie go da znaczną ilość pracownic fachowych, które będą mogły być zatrudnione w rozwijającem się życiu gospodarczem. To zagadnienie jest zagadnieniem nadzwyczaj ważnem. Kobieta w szkole maturalnej ma prawa zupełnie identyczne, jak mężczyzna. Szkoły analogiczne do niematuralnych żeńskich powstawać będą i dla chłopców, dlatego, że przemysł i handel potrzebuje praktykanta handlowego 16-letniego, w równym stopniu płci męskiej, jak i żeńskiej. To zagadnienie jest zagadnieniem, które prowadzi do zastanowienia się nad potrzebami szkolnictwa zawodowego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-15.51" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż, szkolnictwo zawodowe w Państwie nie znajduje dostatecznego zrozumienia. I tu chciałbym zwrócić uwagę, że to zagadnienie jest niesłychanie trudne, bardzo ważne i spotyka duże trudności przy rozwiązaniu.</u>
<u xml:id="u-15.52" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">P. referent był łaskaw powiedzieć o szkołach zawodowych, że one są w różnych rękach i że wskutek tego nie ma określonego planu gospodarczego. W mojem przekonaniu, to, że to szkolnictwo jest organizowane przez Państwo, przez samorządy i przez instytucje prywatne, to właśnie jest mocną stroną tego szkolnictwa. Ono powinno być w najwyższym stopniu zróżniczkowane, dostosowane do potrzeb najrozmaitszych dzielnic i zawodów, a w tych warunkach, kiedy finanse państwowe nie są dostatecznie uregulowane, niepodobna jest pomimo sześcioletnich zabiegów dojść do tego rodzaju porozumienia z Ministerstwem Skarbu, aby znaleźć źródła obciążenia jednostek samorządowych i państwowych, które powinny obciążać w takim, czy innym stopniu te obydwa czynniki. Z tego powodu, że nie podobna było tego uregulowania znaleźć, ustawa, która prawie od lat 5 jest ukończona, nie mogła być wniesiona do Sejmu. To, co p. poseł powiedział o podatku stemplowym i komunalnym na potrzeby szkolnictwa zawodowego, znalezienie źródeł podatkowych na te wszystkie potrzeby jest ciągle w toku, jednak to, niestety, do defitywnego rozwiązania tego zagadnienia z punktu widzenia budżetowego doprowadzić nie jest w stanie.</u>
<u xml:id="u-15.53" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Sprawa organizacji szkolnictwa zawodowego jest w programie Ministerstwa Oświaty i jest ona sprawą niesłychanie ważną i bardzo silnie podkreślaną przez ministerstwo. Jeżeli jednak się nie znajduje dostatecznych źródeł, ażeby tę rzecz pokryć częściowo z podatków, częściowo z oprocentowania udziałów zakładów przemysłowych, organizacji kupieckich, to ta sprawa nie będzie mogła być rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-15.54" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ale jest jeden szczegół bardzo ważny, kiedy się mówi o szkolnictwie zawodowem. Szkolnictwo zawodowe istniało tylko w b. dzielnicy austriackiej, stamtąd tylko pochodzi nauczycielstwo fachowe. Jeżeli się weźmie pod uwagę zapotrzebowanie nauczycielstwa fachowego, to ludzi o pełnych kwalifikacjach nauczycielskich dla szkół średnich mamy bardzo ograniczoną ilość. Z Akademii Eksportowej w Wiedniu Polaków wyszło z patentami 34 przez cały czas istnienia akademii. Niemieckie szkoły wypuściły znaczną ilość młodzieży polskiej, która jednak utonęła w przemyśle i handlu. Takie nauczycielstwo, które ma fachowe wykształcenie wyższe, trudno jest otrzymać. Konieczność fachowego wykształcenia nauczycieli jest uwzględniana bardzo wybitnie przy pracy ministerstwa, ale niepodobna dostać ludzi z odpowiedniemi kwalifikacjami. Szkolnictwo zawodowe spotyka istotnie bardzo wielkie trudności przy swojej organizacji, która to sprawa może być rozwiązaną tylko stopniowo. Jeżeli wezmę pod uwagę liczby, które dotyczą ilości uczniów i nauczycieli z ostatniego pięciolecia, to należy stwierdzić w tej dziedzinie bardzo wielki postęp. Jest jedna rzecz, na którą należy zwrócić uwagę: szkolnictwo uzyskało cechy organizacji specjalnej, która istotnie dowodzi, że to szkolnictwo odpowiada celowi. W szkołach przed powstaniem Państwa Polskiego, w zakładach rzemieślniczych, czy technicznych, uczniowie pracowali 2 godziny w warsztatach, a na ławie szkolnej siedzieli 5 godzin. W Polsce ta sprawa jest odwrócona. Skutek jest ten, że uczeń, który 3 lata pracuje w szkole rzemieślniczej, wychodzi z kwalifikacjami technicznemi czy rzemieślniczemi, związanemi bezpośrednio z produkcją i wytwórczością. Wszyscy ci uczniowie odpowiadają istotnym potrzebom i mają wybitne zarobki. Co nam jest bardzo trudno zorganizować dotychczas, a co jest istotnem wykształceniem zawodowem, jest to zorganizowanie dokształcania zawodowego, które obejmuje masy młodzieży, zatrudnionej w handlu, rzemiośle i przemyśle. Nie możemy go zorganizować dla braku nauczycieli, i co ważniejsze — dla braku lokali, w których możnaby to nauczanie uskuteczniać. Dawniej te rzeczy były robione w szkołach powszechnych w ten sposób, że wieczorem lub po południu młodzież była dokształcana w mniejszych ośrodkach. W większych ośrodkach, jak Londyn, w których dokształcanie jest prowadzone.</u>
<u xml:id="u-15.55" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Dotychczas nie mogliśmy znaleźć środków na to, żeby masowo dokształcaniem młodzież zatrudnić, bo wieczorem szkoła powszechna jest zajęta przez trzecią grupę dzieci szkoły powszechnej, po obiedzie pracuje druga grupa, a budynków, gdziebyśmy mogli centralę dokształcania założyć, nie mamy. Dopiero po długich wysiłkach będziemy mogli nareszcie w Warszawie, Składowa 3, taką centralę zorganizować i ta rzecz jest w biegu. Na to, żeby taka centrala mogła powstać, trzeba, żeby z tego budynku wyszła szkoła średnia, która go zajmowała przez szereg lat i dopiero wtedy ta centrala może powstać. Trudność, którą trzeba przezwyciężyć przy organizowaniu tych rzeczy, jest istotnie bardzo wielka, system organizacji, schematy, klasyfikacje, wszystko to jest w biegu, brak jest tylko podstaw materialnych, żeby to zrobić.</u>
<u xml:id="u-15.56" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Kiedy w 1919 roku budżet szkolnictwa zawodowego obejmował jakieś koło dwustu kilkudziesięciu tysięcy marek, to obecnie mamy rządowych kredytów około 11 milionów złotych, a z doliczeniem prywatnych funduszów, wynoszących około 6 milionów złotych, suma ta dochodzi do około 17 milionów złotych. To stwierdzam, zaznaczając, że programem Rządu jest właśnie podkreślenie tego wykształcenia i dokształcania zawodowego. Stwierdzam, że jeżeli wojnę pruską wygrał nauczyciel ludowy, to wojnę światową wygrał rzemieślnik i kwalifikowany robotnik, dokształcony w szkołach zawodowych. Jeżeli idzie o obronę Państwa, to właśnie podkreślenie tego programu jest rzeczą niesłychanej wagi i Rząd nieustannie, pomimo wielkich trudności, w tym kierunku idzie. Oczywiście, że w ciągu 5 lat niepodobna jest całego zagadnienia rozwiązać, ale mam nadzieję, że Polska będzie w stanie to zagadnienie rozwiązać w ciągu najbliższych pokoleń, a nawet najlepszy system, który istnieje dotychczas — system anglosaski, angielski i amerykański, wymagał też dziesiątków lat na to, żeby został sformułowany i następnie nie mniejszej ilości lat na to, ażeby został wprowadzony w życie. Mam to przekonanie, że ministerstwo sprosta temu zadaniu. Oczywiście, że są pewne trudności, wynikające z tego, że ta oświata zawodowa jest jeszcze rozproszona pomiędzy różnemi urzędami, ale to pytanie jest od 6 lat ciągle podnoszone w rozmaitych sferach: dlaczego szkolnictwo zawodowe jest i musi być przy Ministerstwie Oświaty? Dla tej prostej przyczyny, że istnienie Departamentu Szkół Zawodowych przy Ministerstwie Oświaty oddziaływa na metody nauczania w całej oświacie.</u>
<u xml:id="u-15.57" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Stwierdzę fakt, że kształcenie nauczycieli robót ręcznych, prowadzone tutaj od roku 1915 przy szkole Szlenkierów i w państwowem seminarium robót ręcznych, daje możność szkołom powszechnym rozwinięcia następnego zmysłu, zmysłu wykonawczego we wszystkich dzieciach polskich. Tak samo, jak szkolnictwo powszechne oddziaływuje na metody nauczania w szkolnictwie zawodowem, dzięki temu, że pod jednym dachem się znajdują, tak samo szkolnictwo zawodowe i metody nauczania w tych szkołach oddziaływują na metody pracy w szkołach powszechnych i średnich. I jeden wspólny system narodowy, jeden wspólny system pedagogiczny, jeden wspólny system organizacyjny dają najlepszą gwarancję, że cały ten problem zostanie rozwiązany celowo z punktu widzenia metod nauczania, z punktu widzenia organizacyjnego, z punktu widzenia wykształcenia narodowego.</u>
<u xml:id="u-15.58" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż ta cecha łączności, współdziałania w tych dziedzinach wszystkich czynników zainteresowanych, jest rzeczą doniosłą. Prócz tego cechą charakterystyczną ministerstwa jest to, że jest ono oddane w ręce fachowców, że nauczyciel jest organizatorem szkół tak, jak inżynier organizuje szkoły zawodowe techniczne, jak handlowiec organizuje szkoły handlowe, a rolnik — szkoły rolnicze; to jest bezpośredniość obserwacji życia, bezpośredniość znajomości potrzeb tego życia i racjonalna organizacja.</u>
<u xml:id="u-15.59" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Przejdę teraz do działu 4, mianowicie do szkół akademickich. Polska w ciągu pięciu względnie sześciu lat swego istnienia, jako państwo suwerenne i niepodległe, w dziale wyższego nauczania zrobiła bardzo dużo. Można powiedzieć, że entuzjazm narodowy rzucił wszystkich, kto miał jakiekolwiek dane do tego, ażeby to szkolnictwo stworzyć. Obecnie mamy system organizacji, który obejmuje właściwie wszystkie nasze potrzeby. Oczywiście, że ten system nie jest tem, czem powinno być w całokształcie szkolnictwo wyższe w Polsce. Personel naukowy jest prawie skompletowany; pomocniczy personel naukowy musi być wykształcony. Czego brak Polsce najwięcej — to organizacji pomocy naukowych, warsztatów pracy, laboratoriów, bibliotek seminaryjnych i innych. Brak jest najważniejszej rzeczy — budynków. Politechnika Warszawska budowana była dla 1.200 studentów, ta politechnika liczy obecnie 5.000 studentów. Politechnika Lwowska była budowana dla 320 studentów, obecnie liczy powyżej 3.000 studentów. To są niesłychanie ciężkie warunki pracy. Na miejscu, na którem powinien siedzieć jeden student, do tego miejsca ma prawo 10 studentów. Ale pomimo tych ciężkich warunków, pomimo niesłychanego przeciążenia ciała profesorskiego pracą, pomimo to, praca ta jest zorganizowana, ona idzie płodnie i korzystnie. Proszę zwrócić uwagę na to, że młodzież w ciągu lat powstawania Państwa Polskiego wielokrotnie była odrywana od pracy, szła na front, profesorowie byli w tem samem położeniu. Na tych profesorów, którzy mają jakiekolwiek kwalifikacje, zwala się pięćdziesiąt różnych obowiązków, każdy ich potrzebuje, bo oni mają cechy intelektualne wyższe od innych. Pomimo to system się ustalił, każda placówka naukowa jest obsadzona, pomimo to kresowe miasta Wilno i Lwów tętnią życiem naukowem polskiem, skupiają młodzież polską i skupiają młodzież i nie polską. Zwracam uwagę na to, że we Lwowie jest 670 studentów Rusinów, a w innych miastach tak samo. W naszych szkołach akademickich zjawia się młodzież z państw ościennych, jak Jugosłowianie, Rosjanie, Łotysze, Litwini; mamy ze wszystkich narodów ludzi, którzy idą do nas na naukę.</u>
<u xml:id="u-15.60" who="#komentarz">(Poruszenie na ławach mniejszości narodowych.)</u>
<u xml:id="u-15.61" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Warunki pracy są istotnie niesłychanie ciężkie. Otóż w przedłożeniu poprawczem, przedłożonem przez p. referenta, umieszczone są pozycje, które przesuwają kredyty oszczędnościowe na potrzeby budowlane szkół akademickich. Niedawno z żalem pan referent powiedział, że nie były proszone do narad nad potrzebami szkolnictwa wyższego czynniki sejmowe i reprezentanci społeczeństwa. Ten żal jest zupełnie słuszny, ale praca, jaką Ministerstwo ma na swoich barkach, jest istotnie bardzo duża. Ten zjazd rektorów i dziekanów szkół akademickich, a więc zjazd urzędowy, miał na celu opracowanie 10-letniego planu gospodarczego, rozłożonego podług pozycji budżetowych. Ta sama zasada została zastosowana do planu gospodarczego szkoły zawodowej, do potrzeb nauki polskiej, do potrzeb muzeologii polskiej, do potrzeb kultury artystycznej polskiej i t. p. rzeczy. Jeżeli weźmiemy w paru słowach naprzykład rezultaty, które zestawiają potrzeby Państwa Polskiego w dziedzinie wyższego szkolnictwa akademickiego, to co jest cechą charakterystyczną tego szkolnictwa? Porównywaliśmy wydatki na to szkolnictwo w roku bieżącym w Polsce i w roku 1903 w analogicznych szkołach w Niemczech. W r. 1903 szkoły akademickie niemieckie dysponowały na studenta od 10–20 razy większą pozycją wydatków.</u>
<u xml:id="u-15.62" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż z tego wynika, że szkolnictwo akademickie polskie pracuje w niesłychanie trudnych warunkach materialnych, a jednak pracuje, pracuje owocnie. Ono jest obciążone bardzo wielką ilością studentów. Krótko powiem, do czego doszło w dziale budownictwa. Na 10 lat najbliższych dla wszystkich państwowych szkół akademickich w Polsce potrzeba koło 4.000.000 na remont, koło 6.000.000 na większy remont i adaptacje, na dobudówki koło 15.000.000, a 60 do 80 milionów trzeba na to, ażeby pokryć potrzeby budowlane szkół akademickich w zastosowaniu do liczby studentów, jaką obecnie posiadamy. Możemy nieznacznie obciąć tę sumę, jeżeli nawet będziemy przykrawać potrzeby do mniejszej ilości studentów. Mniejsza ilość studentów wyniknie z następujących przyczyn: 1) szkoły akademickie do roku bieżącego jeszcze posiadają młodzież z wielu roczników; byli wojskowi się uczą jeszcze... Od roku bieżącego, to jest ubiegłego, weszli do szkół akademickich dopiero po raz pierwszy maturzyści szkół polskich. W ciągu 4 lat najbliższych szkoły akademickie napełnią się młodzieżą, która tylko ze szkół polskich wyszła. Ponieważ mamy niedobór dzieci w skutek wojny, więc w tym okresie, kiedy te dzieci, które mamy obecnie w szkołach powszechnych, dojdą do uniwersytetu, liczba studentów w szkołach akademickich nie wzrośnie w tym stosunku, jakby to można liczyć z danych, jakie mamy obecnie. Z tego wynika możność zredukowania tych projektów budowlanych do pewnego stopnia, czyli przedłużenia okresu budowy nie na 10, ale przypuśćmy na okres 20 lat.</u>
<u xml:id="u-15.63" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">I proszę Panów, jeżeli ja będę brał wzrost budżetu oświaty, który wynosi około 16% całości budżetu, co rok o ½%, będę w stanie pokryć wszystkie potrzeby w najbliższych latach, nie tylko szkolnictwa powszechnego, które tutaj scharakteryzował w dziale budowlanym p. referent, ale również i potrzeby szkolnictwa zawodowego i w znacznym stopniu szkolnictwa wyższego. Inaczej mówiąc, ja nie mogę być pesymistą w dziedzinie oświaty polskiej dlatego, że znajduję realne podstawy w warunkach istotnych, przewidzianych na dłuższy okres czasu, znajduję warunki do istotnego, normalnego i prawidłowego rozwoju całego tego szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-15.64" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co jest jednak niebezpiecznego w tej całej organizacji obecnej? Szkoły akademickie polskie powstały z dwóch uniwersytetów, Jagiellońskiego i Kazimierzowskiego i następnie z jednej politechniki. Stamtąd się wzięły siły naukowe i one się rozeszły po wszystkich szkołach akademickich. Oprócz tego przyszli do tych szkół wszyscy uczeni polscy, którzy gdziekolwiek na świecie byli, nastąpiła powszechna mobilizacja. Kiedy rok, czy półtora roku temu rozmyślaliśmy nad tem, skądby jeszcze można zdobyć uczonego polskiego z dziedziny nauk ekonomicznych, to na palcach mogliśmy policzyć tych, których możnaby ściągnąć. Dzisiaj wszyscy się zbiegli. I tak, jak Polska szła z końca świata do swojej niepodległości, bo nie było ani jednego miejsca na kuli ziemskiej, na którem biły serca polskie, ażeby one nie uderzyły tętnem żądzy walki o niepodległość i tak, jak legiony powstawały w Ameryce, w Rosji i na Syberii i wszędzie, gdziekolwiek Polacy byli i te oddziały wojskowe spieszyły do Polski, ażeby jej bronić od napadów zewnętrznych, ażeby zabezpieczyć jej granice, tak samo powstała powszechna mobilizacja, entuzjazm narodowy do organizacji szkół w Polsce i wszystko, co żyło do tej pracy się rzuciło. Co nam grozi w tym dziale? To, że po pewnej ilości lat, ten sztab uczonych, który mamy, może wymrzeć i powstanie luka i nie będziemy mieli dość sił naukowych na to, żeby w równej mierze obecne siły naukowe zastąpić. Dlatego jest konieczna specjalna opieka Państwa nad nauką polską w dziedzinie kształcenia tak przyszłych profesorów akademickich, jak i uczonych, nieobjętych szkołami akademickiemi. Dlatego jest konieczna specjalna polityka stypendialna, któraby utalentowaną młodzież w demokratycznej Polsce ze wszystkich sfer wydobywała, tę młodzież pielęgnowała, jak roślinę cieplarnianą, aby dać jak największą ilość sił intelektualnych, któreby były w stanie stanąć w szeregu po tych wszystkich, którzy zmęczeni walką o niepodległość i pracą naukową nad siły, szeregi te prędzej, czy później opuścić będą musieli. Z tego powodu zabiegi Ministerstwa Oświaty o fundusze na potrzeby naukowe były zawsze niesłychanie intensywne i mam to wrażenie, że w tej Wysokiej Izbie wszystkie potrzeby oświatowe zawsze znajdowały jak największe uwzględnienie i że one znajdować będą jak największe poparcie.</u>
<u xml:id="u-15.65" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż nauka polska, jeżeli rzucić okiem na stan obecny jej posiadania po powstaniu Państwa Polskiego, ma się już teraz czem poszczycić, Wprawdzie te rzeczy są nieskoordynowane należycie, ale stwierdzić należy, że prace naukowe, wytworzone w najrozmaitszych zakładach i w szeregu mózgów, że ten cały szereg prac wykonanych, które jeśli nie są jeszcze ogłoszone, to będą ogłoszone, imieniu polskiemu ujmy nie przyniesie.</u>
<u xml:id="u-15.66" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Nie będę się dłużej nad tą sprawą zatrzymywał, chciałbym tylko zwrócić uwagę na jeden moment. Mamy najrozmaitsze zagadnienia, związane z nauką, mianowicie sprawa bibliotek. Potrzebna nam jest w centrum Państwa biblioteka narodowa i dlatego, aby podstawy do tej biblioteki narodowej znaleźć, szukamy punktu oparcia. Dostaniemy słynną bibliotekę Żałuskich. Chcemy sprowadzić zbiory Rapperswilskie, chcemy sprowadzić bibliotekę paryską na to, ażeby młodzież polska mogła czerpać natchnienie, ażeby mogła czerpać swą ideologię z tych walk, które wytrzymały poprzednie pokolenia w walce o niepodległość. Potrzebne tu nam jest muzeum powstańcze, muzeum pierwszych ruchów porozbiorowych, biblioteka dotycząca wszystkich tych materiałów, dlatego, że romantyzm polski środka poprzedniego stulecia był tym ożywczym duchem, który doprowadził Polskę do niepodległości.</u>
<u xml:id="u-15.67" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-15.68" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Oprócz biblioteki narodowej musi być ustalona polityka w dziedzinie bibliotek naukowych, w dziedzinie bibliotek szkół akademickich, w dziedzinie bibliotek publicznych, któreby dawały szerokim masom ludności dostęp do wiedzy świata całego, musi być opracowany system bibliotek ludowych, powszechnych, któreby trafiły do najmniejszego zakątka Państwa. To samo dotyczy całej polityki muzealnej.</u>
<u xml:id="u-15.69" who="#komentarz">(Głos: co się dzieje z Wydziałem Oświaty pozaszkolnej?)</u>
<u xml:id="u-15.70" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W tej chwili, Panie Pośle, do tego przejdę.</u>
<u xml:id="u-15.71" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Rzućmy, proszę Panów, ideał etatyzmu, który przyświecał naszej działalności od roku 1918.</u>
<u xml:id="u-15.72" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Państwo Polskie jest dość potężne na to, ażeby obok budżetu państwowego wyrosły wielkie oświatowe budżety prywatne. Amerykańskie uniwersytety organizowane są przez ludzi prywatnych, amerykańskie dokształcenie jest organizowane przez ludzi prywatnych. Entuzjazm do oświaty jest w Polsce tak wielki, że mimo, że większość działaczy społecznych, którzy pracowali...</u>
<u xml:id="u-15.73" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Wicemarszałek Gdyk dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-15.74" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Polska nie może się wyrzec tradycji Polskiej Macierzy Szkolnej w b. Królestwie ani w Cieszyńskiem, nie może się wyrzec tradycji Towarzystwa Szkoły Ludowej w Małopolsce. To są laury Polski, Państwo Polskie będzie fundowało dokształcenie zawodowe w porozumieniu ze społeczeństwem.</u>
<u xml:id="u-15.75" who="#komentarz">(P. Skrzypa przerywa)</u>
<u xml:id="u-15.76" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Panie Pośle, niech się Pan uspokoi, ja do mniejszości narodowych jeszcze przejdę. Będzie Pan miał czasu wtedy dosyć.</u>
<u xml:id="u-15.77" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Chcę to zjawisko w paru słowach wyjaśnić, dlaczego Polska Macierz Szkolna w Królestwie Polskiem rozwinęła tak kolosalną działalność. Dlatego, że wszystkie wysiłki społeczeństwa polskiego...</u>
<u xml:id="u-15.78" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Głos na prawicy: Chór analfabetów)</u>
<u xml:id="u-15.79" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Macierz Szkolna w Królestwie Polskiem...</u>
<u xml:id="u-15.80" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-15.81" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ja z mównicy nie ustąpię, to trudno.</u>
<u xml:id="u-15.82" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Wysiłki Rządu w kierunku zorganizowania szkolnictwa polskiego we wszystkich działach nie są dostatecznie uwzględnione w budżecie. Rząd nie jest w stanie budżetowo pokryć wszystkich potrzeb oświaty w Polsce i w mojem przekonaniu społeczeństwo polskie, jak już zaznaczyłem, i cały naród polski nie szczędzi wysiłków, ażeby, pozapodatkowym sumptem rozwinąć najrozmaitsze dziedziny oświaty. To jest fakt. To co ja obecnie mówię jest niczem innem, jak wezwaniem do szerokich mas społeczeństwa, ażeby stanęły na tem samem stanowisku, jakie poprzednio zajmowały, a mianowicie, żeby tam, gdzie państwo nie jest w stanie swoim urzędnikiem zadośćuczynić istotnie ważnym potrzebom oświatowym, społeczeństwo powodowane własnym stwierdzonym patriotyzmem, stanęło na niezajętych placówkach, a takich placówek jest dużo i w szkolnictwie powszechnem i w szkolnictwie średniem i w szkolnictwie wyższem i we wszystkich działach nauczania.</u>
<u xml:id="u-15.83" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-15.84" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Nic nie słyszę. Ja z mównicy nie ustąpię; im dłużej Panowie będą mi przerywać, tem dłużej będę musiał stać. Może jednak Panowie raczą wysłuchać tego co mówię.</u>
<u xml:id="u-15.85" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Z kolei wypada mi przejść do następnego działu, mianowicie do prac departamentu kultury i sztuki. Polska ma tu bardzo duże zadanie, dotyczące konserwacji zabytków sztuki, zniszczonych w czasie wojny, dotyczące pilnowania tego, ażeby to, co jest budowane, nie było ohydne, albo brzydkie dotyczące rozwoju wszystkich działów sztuki. Dążymy do tego, ażeby naród Polski, który wskutek niewoli musiał być niemy, nauczył się śpiewać. Niedawno odbył się dzień pieśni w Warszawie, w którym wzięło udział 600 dzieci z rozmaitych dzielnic miasta i śpiewało pod batutą rozmaitych nauczycieli zupełnie bez zarzutu unisono. Następnie powstał konkurs między szkołami na głosy i okazało się, że wyszkolenie tych szkół jest bardzo znaczne. Polska w dziedzinie teatru dąży do tego, ażeby kulturę polską, słowo polskie nieść na Kresy. I oto teatr i organizacja teatralna „Reduta” odbywa podróże po terenach kresowych, urządza przedstawienia na środku rynków miast i miasteczek. Okazuje się, że ma to powodzenie i robi duże wrażenie. Te przedstawienia teatralne były uczęszczane przez całą ludność nie tylko miasteczka danego, ale i okolic. Z tego widać obiektywnie zupełnie, że kultura polska znajduje swój głęboki oddźwięk w ludności kresowej, że działalność w tym kierunku rozwijająca się dalej napewno przekona ludność, że ta kultura polska, mająca swoją tradycję odwieczną, będzie miała swoją potęgę i na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-15.86" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Nie będę się zatrzymywał obszerniej nad temi zagadnieniami dlatego, że tutaj program działania nie wystarczy za czyny. Do czynów, do rozwoju tej działalności, niestety, za mało mamy jeszcze czasu, za mało warunków technicznych i środków.</u>
<u xml:id="u-15.87" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Przejdę teraz do następnego działu, mianowicie do działu wyznań.</u>
<u xml:id="u-15.88" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-15.89" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Tu Panowie będą mieli możność swoje zdanie wypowiedzieć. W dziale wyznań Ministerstwo Oświaty stwierdza następujące fakty...</u>
<u xml:id="u-15.90" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości. Głosy na prawicy: To jest niesłychane, żeby polski Minister nie mógł przemawiać w polskim Sejmie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W dziale wyznań Ministerstwo Oświaty ma do zanotowania dwa fakty następujące:</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy na prawicy: Panie Marszałku, to musi się skończyć! Proszę zapisać do protokółu kilku z tych Panów! Od czegóż jest regulamin?)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W dziale wyznań Ministerstwo Oświaty ma do zanotowania następujące fakty: Prace nad konkordatem zostały ukończone. Oprócz tez zasadniczych zostały opracowane aneksy.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Głosy: Jakie są te tezy?)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Nie jest moją rzeczą mówić o tem.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Głos: A czyją?)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ta rzecz została załatwiona i ona nie jest przedmiotem, co do którego mógłbym dać dalsze wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Głos: Czy my jesteśmy niekompetentni, czy Pan? Ja jestem kompetentny, a p. Poseł będzie kompetentny wtedy, kiedy ta rzecz przyjdzie do ratyfikacji. (Głosy na prawicy: Słusznie. Brawo.)</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Tak wymagają ustawy państwowe.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W dziedzinie wyznania prawosławnego została opracowana ustawa o autokefalii cerkwi prawosławnej, której tekst został przekazany metropolii prawosławnej w celu poczynienia odpowiednich uwag i zakomunikowania opinii.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na lewicy. P. Paweł Wasyńczuk: Wiele Pan zapłacił Dionizemu? Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Oprócz tego został opracowany projekt ustalenia parafii prawosławnych.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Sądzę, Proszę Panów, że jest kompetencją Rządu opracowanie...</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Nieustająca wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Trudno, ja nie ustąpię.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Opracowany został projekt organizacji parafii prawosławnych na zasadzie...</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Paweł Wasyńczuk przerywa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Posła Pawła Wasyńczuka przywołuję po raz drugi do porządku.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Niemilknąca wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Posła Wasyńczuka przywołuję do porządku po raz trzeci.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Wrzawa nie ustaje.)</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#Marszałek">Posła Wasyńczuka przywołuję do porządku z zapisaniem do protokułu.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(P. Paweł Wasyńczuk: Endecki parobek! Na znak protestu opuszczam salę.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Opracowany został projekt ustawy o cerkwi autokefalicznej w Polsce i zakomunikowany został Metropolii Prawosławnej dla wyrażenia opinii, dla uzgodnienia. Opracowany został projekt organizacji parafii prawosławnych w Polsce, oparty na ustaleniu terenów parafii, liczby mieszkańców, cerkwi i innych rzeczy. W miarę tego, jak Metropolia Prawosławna wyrażać będzie zgodę na to, że ta parafia odpowiada interesom ludności prawosławnej, parafia dana zostanie uznana za etatową. Sporne zagadnienia zostaną odłożone aż do uzgodnienia. Te zaś tereny, które nie będą miały warunków odpowiednich do tego, ażeby odpowiadały potrzebom parafii, będą uznane za kościoły filialne i otrzymają odpowiednią organizację. Zarządzenie dane rozporządzeniem z roku 1922 i 1923, dotyczące przekazywania pojedyńczych cerkwi ludności prawosławnej lub katolickiej, częściowo tylko zostało wykonane. Kiedy się okazało, że niektóre z tych cerkwi wywołały bardzo zacięte spory, odpowiednim dekretem przekazywanie zostało wstrzymane i ta rzecz będzie załatwiona wtedy, kiedy zostaną stworzone odpowiednie podstawy prawne do załatwienia tych spraw.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy ludności wyznania mojżeszowego, a więc trzeciego wielkiego odłamu ludności zamieszkującej Państwo Polskie, dekretem rządowym zostały ogłoszone i wykonane wybory w myśl istniejącego ustawodawstwa. Ponieważ ludność żydowska na zasadzie rozporządzeń z roku 1919 czuła się do pewnego stopnia ograniczona w swoich prawach, dopełniającym dekretem ludność została upoważniona do zwiększenia liczby wyborców.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Wybory na terenie tych okręgów się odbyły bez żadnych nieporozumień i mam to przekonanie, że ludność żydowska aktu tego rodzaju ze strony Rządu nie miała od czasów Wielopolskiego. Wyborów tych nie było na terenie Królestwa Polskiego w ciągu lat 12, na terenie b. zaboru austriackiego w ciągu lat 20.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jest to więc charakterystyczną cechą Rządu Polskiego, że postępuje zgodnie z zasadami Konstytucji i prawami obowiązującemi w Państwie. Stwierdzam ten fakt dlatego, że jest on przez niektórych z Panów kwestionowany.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy wyznania ewangelickiego i innych, projekty ustawowe odpowiedniego uregulowania tych spraw są w opracowaniu i niebawem zgłoszone zostaną do izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Śmiem twierdzić...</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(Głos na ławach niemieckich: Gdzie jest ustawa kościelna o zborze ewangelickim?)</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Zaraz będę o tem mówił, P. Poseł raczy się zatrzymać.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Proszę Panów, niestety, muszę dłużej przemawiać, niż zamierzałem.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos: Bardzo dobrze.)</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Przechodzę teraz do ostatniej kwestii, do polityki mniejszościowej Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Proszę Panów, Polska, jako Państwo niepodległe, szczyci się tradycjami wolnościowemi. Nadmiar wolności...</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Gdzie, na papierze?)</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Z ludności żydowskiej mieliśmy Joselewiczów, Majzelsów, (mieliśmy i Esterkę), mieliśmy wielu zasłużonych ludzi.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Poczekajcie, co będzie dalej.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ludność żydowska w Polsce od jej przyjścia na ziemie polskie korzystała z tych swobód, jakie były właściwe reszcie ludności. Kiedy Państwo Polskie przestało być niepodległem, polska ludność żydowska podzieliła los innych narodów, czy ludów, które mieszkały na tem terytorium. Ale jaki jest stan rzeczy w stosunku do ludności żydowskiej?</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Rosja w swojej polityce wprowadziła linię osiadłości. Po 1883 roku oprócz ludzi, którzy mieli studia wyższe, albo zawodowe, nikomu nie wolno było mieszkać na terenie poza linią osiadłości. Jaką rolę na tych terenach odegrała ludność żydowska? Ludność żydowska w byłem Królestwie Polskiem przez dekret Wielkopolskiego została zrównana w prawach i aż do upadku państw zaborczych miała swoje szkolnictwo żargonowe albo inne.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Głosy na ławach żydowskich: Nie miała.)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Owszem za czasów rosyjskich szkoły chederowe i inne szkoły na terenie tym istniały. Jaki jest stan rzeczy obecnie co do szkół żydowskich w Polsce? Żydzi mają 15% analfabetów.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach żydowskich)</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Takie są przynajmniej opinie przedstawicieli ludności żydowskiej. W szkołach średnich żydzi liczą 23% uczniów. W szkołach wyższych ostatnie lata wykazują 25% studentów żydowskich. Nie sądzę, ażeby ten stan posiadania w Państwie Polskiem dowodził upośledzenia szkolnego ludności żydowskiej. Polskich szkół prywatnych jest więcej, niż żydowskich, tu jesteśmy na równi. Panowie, którzy mają pretensje do Państwa Polskiego z tytułu jego stosunku do wyznania mojżeszowego, albo do szkolnictwa na zasadzie tych danych nie mają żadnej podstawy rzeczowej. Stwierdzam, że jest to tylko agitacja antypolska,...</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy)</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">... to jest agitacja antypaństwowa...</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">... na gruncie wewnętrznym i na gruncie międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy. Wielka wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Z tej trybuny to powiadam.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#komentarz">(P. Schiper: Pan wszystkich żydów w czambuł oskarża. Różne okrzyki na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Fakty mówią co innego, niż to, co Panowie twierdzą.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(Wrzawa. Wicemarszałek Osiecki dzwoni)</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Widzimy, że w życiu państwowem fakty mają nieraz mniejsze znaczenie, niż psychologia, ale my żyjemy w okresie psychologicznym,...</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">... kiedy konsekwencje systemu, który istniał 150 lat na ziemiach polskich, są zrzucane na Państwo Polskie. To tylko psychologia, proszę Panów, bo fakty: Konstytucja, zarządzenia Rządu, liczby istniejących szkół, rzeczywisty stosunek władz do szkół, do wyznań, dowodzą, że Panowie mutatis mutandis, oskarżenia rządów zaborczych rzucają na Państwo i Rząd Polski.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Wrzawa na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jesteście Panowie w błędzie, okres przewrotów w Europie jeszcze nie minął, ten okres jest okresem psychozy rewolucyjnej, ta psychoza rewolucyjna Wam się udziela.</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Państwo Polskie w obecnym momencie organizacji, jest Państwem, które przed paru laty dopiero definitywnie uzyskało granice. I Państwo Polskie obecnie — natychmiast po uregulowaniu tamtych zagadnień — przystąpi do rozwiązania tych spraw, które wynikają z ustroju konstytucyjnego i z jego zobowiązań najrozmaitszych. Mam to głębokie przekonanie, że o ile nastąpi w ludności zwrot psychologiczny, który będzie wskazywał na to, że wszyscy ci obywatele Państwa Polskiego, którzy się znajdują w jego granicach, uznają ten fakt, że Polska jest suwerennem państwem, że Polska jest Państwem, które trwać będzie,...</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Wrzawa. Wicemarszałek Osiecki dzwoni)</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">... że ono Potrafi utrzymać swoje granice — to ci z Panów, którzy obecnie...</u>
<u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-19.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">... myślą, że Polska jest państwem sezonowem, albo państwem, które może stać się łupem wrogów odwiecznych, potrafią wtedy dostrzec fakta w innem świetle, jak je dziś przedstawiają. Państwo Polskie stać na to, żeby dać tym jego obywatelom...</u>
<u xml:id="u-19.42" who="#komentarz">(Wrzawa. Przerywanie na ławach mniejszości.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Proszę Panów o spokój, proszę nie przeszkadzać.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Przy oklaskach i wygrażaniu w stronę Ministra Posłowie mniejszości narodowych opuszczają salę.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Państwo Polskie stać na to, ażeby dać tym wszystkim obywatelom, którzy uznają za swój obowiązek respektowanie suwerenności Państwa Polskiego i praw, wynikających z Konstytucji i z jego demokratycznego ustroju, zaspokojenie ich potrzeb w dziedzinie wyznaniowej i narodowej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Uważam, że zarówno tradycje demokratyczne polskie, jak i obecny ustrój Państwa Polskiego i obecny skład ciał prawodawczych Państwa Polskiego, a co zatem idzie i skład Rządu, daje tego pełną gwarancję. Jestem głęboko o tem przekonany, że Państwo Polskie będzie miało wspaniały rozwój w pochodzie dziejowym i żaden obywatel Państwa Polskiego w prawach swych ludzkich i obywatelskich, jak nigdy nie był, tak i nadal nie będzie krzywdzony.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Głos ma p. Konopczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PKonopczyński">Wysoki Sejmie! Wśród niezliczonych potrzeb i postulatów, jakie się nasuwają przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Oświaty, pragnę poświęcić kilka uwag dwom dziedzinom: szkolnictwu średniemu i potrzebom nauki ścisłej. „Z ważności obowiązków stanu nauczycielskiego, który ma tworzyć i kształcić dobrych obywatelów w Ojczyźnie, miarkować łatwo można, jaka powinna być przezorność w wybieraniu kandydatów, jaka troskliwość w ćwiczeniu i doświadczeniu onych, jakie na koniec upewnienie w przyjmowaniu do stanu nauczycielskiego”. To słowa nie moje, lecz Komisji Edukacyjnej, która w Ustawach z 1783 r. stwierdziła zasadniczo, że nauczycielem w szkołach średnich może być tylko kandydat, który przeszedł przez 4 lata studiów uniwersyteckich.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Który nie ma zapatrywań dzielnicowych.)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PKonopczyński">U nas ta „przezorność” i to „upewnienie” są niedostateczne. Pod wpływem powszechnego pędu do wiedzy ogólnokształcącej rozmnożyły się gimnazja, zwłaszcza w porównaniu z liczbą szkół zawodowych, tak dalece, że stan nauczycielski nie może nastarczyć dostatecznej liczby wykwalifikowanych kandydatów do posad. P. sprawozdawca wyraził nadzieję, że wkrótce będziemy mieli stosunkowo za dużo kandydatów jak na liczbę miejsc do obsadzenia i ja także tę nadzieję żywię, ale jak na teraz sprawa przedstawia się smutno. Stwierdzono, że 63% nauczycieli szkół średnich wogóle nie posiada wyższego wykształcenia. Liczba uczniów kończących szkoły średnie rośnie, ale ich dojrzałość umysłowa nie polepszyła się w porównaniu ze stanem, jaki stwierdzili profesorowie uniwersytetu Jagiellońskiego w 1912 r.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PKonopczyński">Otóż jest zakład naukowy, który stara się walczyć z tem obniżeniem poziomu nauczycielstwa, a tem samem szkolnictwa, a o którym niema mowy ani w preliminarzu rządowym, ani w sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Jest to Studium Pedagogiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim, założone przez wybitnego psychologa prof. Władysława Heinricha. Kształci ono około 200 kandydatów, a zadaniem jego jest dawać wykształcenie pedagogiczno-dydaktyczne tym, którzy zdali egzamina naukowe. Organizacyjnie jest związane z wydziałem filozoficznym i dlatego nie figuruje w budżecie ale dla poważnej instytucji takie figurowanie w budżecie pod jedną pozycją z inną jeszcze poważniejszą instytucją jest położeniem równie niedogodnem, jak dla licznej rodziny mieszkanie w ciasnym lokalu z inną rodziną jeszcze liczniejszą. Ogół nie zna i nie docenia zasług Studium Pedagogicznego w Krakowie. Potrzeby jego są rozważane na drugim planie, nieraz zaniedbywane. Nadal tak być nie powinno. Jeżeli chcemy, żeby z Małopolski lepsze siły nauczycielskie promieniowały, jak to tu stwierdzono, na inne dzielnice, jeżeli nie chcemy, aby centralny węzeł naszego szkolnictwa podupadł, jeżeli nie chcemy, żeby się to odbiło ujemnie na powszechnem i wyższem szkolnictwie, to musimy pomóc zakładowi naukowemu, który kształci nauczycieli o najwyższych kwalifikacjach.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PKonopczyński">W rozumieniu tego Komisja Oświatowa 9 października 1923 r. uchwaliła rezolucje, których niestety z powodu fatalnego stanu finansowego nie można było wnieść na plenum. Teraz przy uchwalaniu budżetu trzeba będzie wrócić do tych rezolucji, więc pozwolę sobie przeczytać je Wysokiej Izbie. Brzmią one, jak następuje:</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PKonopczyński">1) Zważywszy na wielką doniosłość, jaką dla rozwoju szkolnictwa średniego ma Studium Pedagogiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego, Sejm wzywa Rząd, aby przystąpił do wybudowania odpowiedniego dla studium gmachu i wyposażył je w potrzebne katedry i środki naukowe.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PKonopczyński">2) Studium Pedagogiczne jest potrzebą całego polskiego szkolnictwa średniego, jego utworzenie nie może więc żadną miarą hamować ani obciążać potrzeb rozbudowy Uniwersytetu Jagiellońskiego: wzywa się przeto Ministerstwo, aby w przyszłości budżet budowlany i inwestycyjny Studium rozpatrywany był niezależnie od budżetu budowlanego i inwestycyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PKonopczyński">3) Sejm wzywa Rząd, aby zanim powyższe postulaty zostaną zrealizowane, udzielił tymczasem na potrzeby stopniowego rozwoju Studium Pedagogicznego wydatniejszych środków.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PKonopczyński">To jedna sprawa. A co powiemy o zaspokojeniu potrzeb nauki czystej w Rzeczypospolitej niepodległej, Pan Minister przypomniał znane powiedzenie, iż wojnę francusko-pruską wygrał niemiecki nauczyciel ludowy, dziś taką zasługę wypadłoby przypisać komu innemu. Ostatnią wielką wojnę oprócz nauczyciela ludowego wygrał profesor, oczywiście nie historyk, lecz przyrodnik, chemik, inżynier. Otóż zapytuję się, czy przygotowujemy się do wygrania wielkiej wojny w przyszłości przez należyte popieranie nauk ścisłych? Pod obcemi rządami powstawały nasze instytucje naukowe z ofiarności społeczeństwa, nieraz z groszy wdowich, jedynie w Małopolsce, ciesząc się skromnem poparciem obcego rządu. W Państwie niepodległem potrzeby naszej nauki czystej wzrosły.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PKonopczyński">Cztery lata temu w stolicy obradował istny sejm nauki polskiej, zjazd ogólno-naukowy, gdzie mówiono o potrzebach nauki w różnych zakresach; mówiono o stosunku nauki do społeczeństwa, do państwa, do sztuki, o nauce na prowincji, o stosunku do nauki zagranicznej, i z wszystkich stron odzywały się głosy nadziei, że Państwo potrzebom tym sprosta i przedstawiciel Sejmu na zjeździe nadzieje owe potwierdził. Lecz w cóż się obróciły nasze nadzieje przez lat 4? Mniejsza już o to, że w budżecie nam przedłożonym pozycje przeznaczone na naukę czystą są nikłe, że zasiłki, udzielane instytucjom naukowym, nie stoją na wysokości zadania, że Polska Akademia Umiejętności pobiera 1/5 część tej dotacji, którą otrzymywała niegdyś od rządu obcego. Zapewne nie można żądać od Państwa zawiele; ktoby składał na Państwo, a nie na społeczeństwo koszta różnych przedsięwzięć naukowych, tenby popadł w nadmierny etatyzm. Ale nauka i organizacje naukowe miały prawo się spodziewać, że Rząd i Sejm tak będą gospodarowały, by ich dorobku dawniejszego, od społeczeństwa uzyskanego, nie zmarnować. A do czego doszło? Doszło do tego, że fundacje Akademii, i innych towarzystw oraz instytucji naukowych zmarniały, znikły, wskutek dewaluacji. A kto jest za to odpowiedzialny? Nie nauka, nie jej piastunowie, lecz Rząd i Sejm, wszystkie rządy i wszystkie sejmy, jakie dotąd były. Teraz te instytucje zrujnowane jedne żebrzą, inne wstydzą się żebrać. Musimy tedy pamiętać wszyscy, że Państwo Polskie jest dłużnikiem swojej nauki, dało jej mniej, niż od niej dostało, ono powinno te straszne szkody, jakie skutkiem dewaluacji pieniądza instytucje naukowe poniosły, prędzej czy później powetować. A pamiętać o tem to znaczy pamiętać codzień przy każdej sposobności, jak tylko pilna, aktualna potrzeba staje przed oczyma.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PKonopczyński">Wspomniał p. Minister o projekcie założenia w Warszawie Biblioteki Narodowej, do której weszłyby między innemi rewindykowane zbiory Żałuskich. Istotnie delegacja nasza w Rosji bardzo umiejętnie i zapobiegliwie rewindykuje te zbiory od zaborcy, obecnie jednak prace jej pod różnemi pozorami napotykają na nadzwyczajne trudności, a jako jeden z powodów przytaczają nam władze bolszewickie, że przedmioty już sprowadzone do kraju, są jeszcze udostępnione dla badaczy. Zarzut śmieszny w ustach tych, których, przodkowie kozackiemi łapami rozdzierali nasze elzewiry, zarzut śmieszny w ustach ludzi, którzy w perzynę obrócili swe własne pamiątki narodowe. Dyrekcja Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, gdzie tymczasowo złożono paki z rękopisami Żałuskich, robi co może, aby te ostatnie rozmieścić bezpiecznie i udostępnić; niemniej tamten zarzut się odzywa i źleby to było, gdybyśmy ściągnęli na siebie chociażby cień posądzenia, że niedoceniamy tych świętości, które się udało z rąk barbarzyńców wydrzeć.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PKonopczyński">W nadziei, że Wysoka Izba dzieli moje przekonanie, ośmielam się zgłosić drugą rezolucję do uchwalenia: „Ze względu na olbrzymie znaczenie naukowe rewindykowanych od Rosji rękopisów biblioteki Żałuskich Sejm wzywa Rząd, aby w razie niemożebności znalezienia odpowiedniej kwoty w ramach budżetu na rok 1924 wstawił do preliminarza budżetowego na rok 1925 kwotę 12.000 z. niezbędną na wewnętrzne urządzenie sali, w której tymczasowo będą umieszczone rękopisy Żałuskich w murach biblioteki Uniwersytetu warszawskiego”.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Bobek.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PBobek">Wysoki Sejmie! Zadania, które przyświecały wielkim twórcom Komisji Edukacyjnej, wypada społeczeństwu współczesnemu dokończyć. Ideał człowieka nowoczesnego, człowieka szczęśliwego, obywatela pracy, jeszcze nie jest w Polsce zrealizowany. W ustroju demokratycznym, jaki Polska posiada, cel ten jest niezmiernie dla społeczeństwa ważny. Wydobyć ze społeczeństwa maksymum energii na każdem polu, a przedewszystkiem na polu wytwórczości, to cel pierwszorzędny dla Polski, będącej w ciężkiem położeniu geograficznem, w których to warunkach społeczeństwa silniejsze pod względem kulturalnym i gospodarczym, mogłyby jej zagrażać w przyszłości poważnie. To też problem oświaty powszechnej w Polsce ma specyficzne znaczenie i gdybyśmy z tego stanowiska mieli rozpatrywać wyniki działalności naszego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, tobyśmy musieli stwierdzić, że we wszystkiem, co ministerstwo dotąd uczyniło, co z jego inicjatywy się dokonało, jest bardzo wiele pracy i dobrej woli i że przebyliśmy olbrzymią drogę, ale niestety, w tem wszystkiem nie zawsze widać skoordynowanie celów i nie zawsze postępowało nasze ministerstwo ekonomicznie, jeżeli chodzi o zużycie środków, które miało do dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PBobek">Naród polski nie ustępuje zbytnio innym narodom, jeżeli chodzi o podniesienie się na najwyższy poziom duchowy, jaki jednostki zdobywają. To też po osiągnięciu niepodległości, należało się spodziewać, że nasze Ministerstwo W. R. i O. P. całą energię przerzuci na pole podniesienia całości społeczeństwa. Nie możemy stwierdzić, żeby to w polityce oświatowej polskiej dotąd było widoczne. Przeciwnie, stwierdzam, że ogromna cześć energii zużyta została na zorganizowanie szkół średnich i wyższych, powodując przez to dwie szkody, bo najprzód podtrzymywano przez to fatalne położenie szkolnictwa powszechnego i oświaty powszechnej, a po drugie, nie mając poddostatkiem sił nauczycielskich dla szkół wyższych i średnich, przyczyniło się ministerstwo przez to do zapełnienia tych szkół ludźmi, nie zawsze stojącymi na wysokości zadania. Poza tem grozi ten stan produkcją płytkiej inteligencji, a ta bywa nieszczęściem dla każdego narodu. To też w tej chwili chciałbym mocno zaakcentować doniosłość szkolnictwa powszechnego w całej polityce oświatowej i w imieniu mego stronnictwa zapowiadam, że pod tym względem będziemy bacznie obserwowali politykę oświatową.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PBobek">Jeżeli chodzi o szkolnictwo powszechne, to cyfry, które Rząd dostarczył, przedstawiają sytuację lepiej, niż jest w rzeczywistości. 30.000 szkół w całem Państwie, to cyfra bardzo ładna i sam p. sprawozdawca w swoim doskonale opracowanym referacie powiedział, że pod tym względem nie ustępujemy państwom innym, a nawet sąsiadom najbliższym, ale cyfra nie mówi wszystkiego.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PBobek">Jeżeli weźmiemy wszystkie względy na uwagę, które zresztą p. sprawozdawca przytoczył dziś: brak lokali szkolnych, brak niesłychany wykwalifikowanego nauczycielstwa, to musimy stwierdzić, że położenie nasze oświatowe jest bardzo ciężkie, a tem cięższe, że dotyka specjalnie jednej dzielnicy, mianowicie b. zaboru rosyjskiego. Jeżeli do tego weźmiemy cyfry, które p. sprawozdawca podał, mianowicie, że analfabetyzm w tej dzielnicy dochodzi do 50%, bez względu, jak to zjawisko tłumaczyć będziemy, to zło to jeszcze się potęguje. Jeżeli w Hiszpanii i Rumunii położenie pod względem analfabetyzmu jest jeszcze gorsze, to nie jest to pociecha dla nas, bo Polska w swych wysiłkach międzynarodowych ma większe trudności do pokonania, niż tamte państwa.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PBobek">Muszę tu wyrazić pewien żal pod adresem Ministerstwa W. R. i O. P. Ministerstwo to już w r. 1919 zapowiedziało zorganizowanie jednolitej szkoły powszechnej, któraby była podbudową dla innych kategorii szkół, jednak z realizacją tego systemu zwleka. W czasach obecnych, gdy cele wychowawcze i drogi wychowawcze podyktowane są potrzebami społecznemi i gdy te założenia wychowania powszechnie uznano, szkoła jednolita, jedna dla wszystkich, gdzie zróżnicowanie jest dopuszczalne tylko w granicach zdolności, jest dla Polski koniecznością. Sąsiedzi nasi właśnie ten problem u siebie realizują. Jakkolwiek trudne jest położenie nasze, nie można z tą kwestią zwlekać, bo jest to kwestia wydobycia maksymum energii ze społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PBobek">P. Minister słusznie zauważył, że w sprawie szkolnictwa powszechnego są dwie poważne kwestie, t. j. sprawa budowy szkół i kwestia nauczycielstwa. Jeżeli chodzi o budowę szkół, to trzeba wielkiego wysiłku całego społeczeństwa, przed którym stoimy, które będziemy musieli mieć na oku. Bez budynków szkolnych nie będzie dobrej szkoły, to trzeba sobie uświadomić, jeżeli zaś chodzi o nauczycielstwo, to tu z przyjemnością stwierdzić muszę, że w organizacji seminariów nauczycielskich zrobiono bardzo wiele. Postęp jest widoczny w stosunku do tego, cośmy przejęli od państw zaborczych. Wśród seminariów, mimo bardzo skromnych warunków zewnętrznych, mamy wzorowe szkoły, także nauczycielstwo robi wysiłek w kierunku uzyskania kwalifikacyj pełnych, tak, iż zarówno nauczycielstwo, jak i Ministerstwo spełniają swe zadanie.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PBobek">Chodzi mi atoli o ogólne cele nauczycielstwa. Jeżeli nauczycielstwo po odzyskaniu niepodległości osiągnęło bardzo wysokie stanowisko społeczne, co jest w myśl tradycji Komisji Edukacji Narodowej, jeżeli także położenie materialne nauczycielstwa, jak na stosunki polskie niezmiernie ciężkie, na to wielkie ubóstwo polskie, jest względnie znośne, to stwierdzić jednak wypada, że to stanowisko nauczycielstwa może być utrzymane tylko wtedy, jeżeli uświadomi ono sobie, że na pierwszem miejscu musi postawić cele wychowania i szkolnictwa, a nie kwestie zawodowe. Nie może nauczycielstwo porównywać swej roli z rolą związków zawodowych robotniczych, bo sprzeniewierzyłoby się swemu zadaniu. Życie nie zniosłoby egoizmu stanowego tam, gdzie widzieć chce potężnego ducha reformy i gdzie chce tworzyć podstawy charakteru przyszłych dzielnych obywateli Polski.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PBobek">W związku ze szkolnictwem powszechnem wypada mi dotknąć kwestii bezpłatności nauki, zagwarantowanej w Konstytucji. P. sprawozdawca wyraził pod tym względem pewne wątpliwości, ale zdaje mi się, że przy uchwalaniu Konstytucji nad tą sprawą dość dużo dyskutowano i omawiano sprawę wszechstronnie. Jeżeli wychodzimy ze stanowiska społecznego w wyborze celu wychowania, to nie możemy zapominać, że nie możemy zdolnym jednostkom zamykać drogi opłatą szkolną. To jest podstawowa zasada demokracji, dlatego przy tym postulacie upierać się będziemy i będziemy chcieli, aby ministerstwo, w miarę poprawiania się stosunków gospodarczych i finansowych w Państwie, jednak ten postulat, w Konstytucji zastrzeżony, realizowało.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#PBobek">Jeżeli chodzi o szkolnictwo średnie, to nie ulega wątpliwości, że pod tym względem weszliśmy na tory niewłaściwe. Prawda, że pod względem szkół i liczby uczniów w tych szkołach niejedno nam może imponować. Wszak liczba uczniów w szkołach polskich przewyższa liczbę uczniów w szkołach francuskich, liczba szkół wynosi ponad 700. Ale jeżeli z drugiej strony uwzględnimy, że produkcja państwowa naogół stoi na poziomie bardzo niskim, szczególnie gdy chodzi o rolnictwo, które jest głównym warsztatem dla mas ludowych, to wypada stwierdzić, że szkolnictwo średnie rozwinęło się na niekorzyść zawodowego i że powinna nastąpić reforma w tym kierunku. W szkolnictwie średniem zwrócić wypada uwagę na nadmiar eksperymentów. Zdaje mi się, że szkoła państwowa nie jest powołana do eksperymentów, że eksperymenty należy pozostawić szkole prywatnej. Poza tem mam wrażenie, że w typach, jakie drogą eksperymentów wyrosły, zanadto akcentuje się typ przyrodniczo-matematyczny. Aczkolwiek uznajemy potrzebę wprowadzenia realizmu w wychowanie, to jednak trzeba z ustaleniem tego rodzaju kwestii być bardzo ostrożnym i nie przesądzać sprawy w szkolnictwie państwowem, póki się jej powszechnie nie ustali.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Głos: Pan uznaje jeszcze grekę? P. ks. Ilków: A Pan myśli, że to źle?)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#PBobek">Poza tem chciałbym zwrócić uwagę w szkolnictwie średniem jeszcze na inne momenty niewłaściwe. Wprowadza się zasady szkoły pracy i słusznie; są to zasady dziś poważnie ustalone w wychowaniu, ale niejednokrotnie zauważa się, że zasady te bywają wypaczane w szkolnictwie średniem, że z eksperymentów, z próby stwierdzania pewnych praw naukowych na zjawiskach życia robi się warsztat rzemieślniczy. Sądzę, że jest to wypaczenie, które nie powinno mieć miejsca i pod tym względem Ministerstwo powinno należycie śledzić ruch w szkołach średnich. Wreszcie, dążąc do indywidualizacji, niejednokrotnie szkoły średnie przesadzają. Indywidualizacja ta dochodzi niejednokrotnie do punktu, gdzie już rozpoczyna się anarchia. Naród polski z charakteru jest indywidualistyczny i sądzę, że w tej chwili byłoby rzeczą najważniejszą wychować tak młode pokolenie, szczególnie inteligencję, która ma kierować życiem, aby było zdolne do solidarnych wysiłków społecznych, bo pod tym względem widzimy niezmierne braki w życiu całego narodu. Wogółe mało gruntowności widzimy w całym systemie szkolnym, a jeżeli chodzi o potrzeby życiem podyktowane, to zdaje mi się, że w programie naukowym jest za mało tego pierwiastku, który tłumaczy współczesną rzeczywistość, mało szeroko pojętej geografii, że się tak wyrażę.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#PBobek">Sprawę szkolnictwa zawodowego p. Minister szeroko omawiał. Chciałbym stwierdzić, że jest to druga, może najsłabsza strona naszego szkolnictwa. Aczkolwiek znowu widzieliśmy dużo wysiłków na tem polu, dużo szkół, może nawet pierwszorzędnych, to jednak, jeżeli chodzi o ogół społeczeństwa, o przygotowanie do zawodu szerokich mas ludowych, jesteśmy dopiero w powijakach i pracę tę dopiero rozpoczynamy. Zdaje mi się, że Ministerstwo, idąc drogą wysyłania z szkoły zawodowej, czy w rzemiośle, czy w handlu, zawsze ludzi ukończonych, gotowych rzemieślników, względnie przygotowanych do zawodu kupców, nie wybrało najlepszej drogi. Jest to bowiem droga bardzo kosztowna na stosunki polskie. Należałoby raczej pójść na pogłębienie systemu dokształcania, który na zachodzie wszędzie przeważa, a któryśmy częściowo przyjęli.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#PBobek">Zdaje mi się, że na polu rolnictwa — wypowiadam tu swoje osobiste zdanie — najważniejszem zadaniem jest właśnie przygotowanie zawodowe całości, a to jest możliwe tylko drogą dokształcania, zorganizowanego przy szkołach powszechnych. To mojem zdaniem jedyna droga. Szkoły rolnicze ludowe także wtedy będą spełniały swoje zadanie, będą ośrodkami szerszej nieco wiedzy zawodowej w całym powiecie, czy na obszerniejszym terenie, ale nie mogą wykonać całego zadania powszechnego przygotowania do zawodu w rolnictwie. Oczywiście, zrealizowanie tego celu wymaga bardzo dużo pracy i tu się zgodzę z p. sprawozdawcą, że trzeba na to lat.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#PBobek">Przejdę jeszcze do szkolnictwa mniejszości narodowych. Dziś wywołała ta sprawa burzę, mojem zdaniem nieuzasadnioną. Stoimy na stanowisku, że mniejszości w Polsce muszą uzyskać prawa równe z większością, o ile chodzi o rozwój kulturalny poszczególnych jednostek. To zagwarantowaliśmy mniejszościom w Konstytucji i na tem stanowisku, jak sądzę, stoi poważna część stronnictw sejmowych, choć metody ujawniania tej zasady niejednokrotnie się różnią, jeżeli chodzi o realizowanie tego celu. Mniejszościom narodowym należą się szkoły, należy się możność rozwoju kulturalnego i pod tym względem spodziewamy się rychłego przedłożenia odpowiedniej ustawy i zajmiemy w tym kierunku stanowisko liberalne. Ale muszę stwierdzić, że rozumiemy to w ten sposób, że w szkołach dla mniejszości będzie panował polski duch państwowy. Bo gdyby inaczej to było rozumiane, to musimy stwierdzić, że zachodzi wielkie nieporozumienie. Jeżeli przedstawiciele mniejszości wygłaszają tego rodzaju mowy w Sejmie, jaką niedawno słyszeliśmy na Komisji Spraw Zagranicznych, jak mowa p. Wasyńczuka i tu w Sejmie samym, to muszę stwierdzić, że to nie przyczynia się do zbliżenia mniejszości do polskiej większości i mogę stwierdzić, że gdyby mniejszości istotnie na tę drogę chciały wejść, która istotnie, jak p. Minister powiedział, jest podyktowana psychozą, jaka jeszcze istnieje od czasów wojny, to raczej mogłyby się doczekać innego skutku, mianowicie skonsolidowania obozu polskiego.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#PBobek">Chciałbym tu jeszcze kilka uwag powiedzieć na temat samej administracji. Statut Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie jest najszczęśliwiej skonstruowany. Sądzę, że zorganizowanie samego Ministerstwa zależeć będzie w wysokim stopniu od tego, jak Wysoki Sejm ujmie w przyszłości kwestię organizacji szkół; w każdym razie w organizacji Ministerstwa samego należałoby bardzo silnie zaakcentować kwestię powszechnego nauczania. Sprawa ta wychodzi mocno poza ramy samego szkolnictwa i jeśli w pewnej bardzo dobrej pracy, zamieszczonej w Roczniku Pedagogicznym, autor proponuje tworzenie osobnego wydziału powszechnego nauczania, to ma wiele słuszności.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#PBobek">Chciałbym stwierdzić, że administracja szkolna niejednokrotnie utyka, jeśli chodzi o całość tej administracji. Stosunkowo za mała kompetencja kuratoriów, mojem zdaniem, jest rzeczą niewskazaną; szczególnie, jeżeli chodzi o szkolnictwo zawodowe, kompetencje kuratorium zwężono do minimum. Właśnie szkolnictwo zawodowe wymaga autonomii pewnej specjalizacji, lokalizacji i dlatego kuratorium powinno mieć większy zakres działania na tem polu.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#PBobek">Nie zawsze Ministerstwo Oświaty pilnuje wszystkich kwestii ze stanowiska państwowego bardzo ważnych. Opowiadano mi, że na Spiszu i Orawie wykładano do niedawna jeszcze w szkołach powszechnych naukę religii w języku czeskim. Słyszałem to z ust autorytatywnych i gdyby tak było w tej chwili, to oczywiście byłaby to rzecz nie do przebaczenia.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#PBobek">Jeżeli chodzi o władze szkolne kolegialne, to zdaje mi się, że system dotychczasowy, który czynił z nich przeważnie organa doradcze, nie da się utrzymać. Czynnik obywatelski w sprawach wychowania i szkolnictwa jest rzeczą tak niezmiernie ważną, że w przyszłości nie będzie można tego czynnika usunąć na plan drugi. Nominowanie członków rad szkolnych okręgowych, a częściowo także powiatowych, zresztą okręgowych przeważnie jeszcze niema, sądzę, że nie jest jeszcze rzeczą odpowiadającą dzisiejszej demokracji. Wysuwa się tu na pierwszy plan kwestia samorządu, który ponosi duże ciężary na szkolnictwo, a nie posiada odpowiedniej reprezentacji w władzach szkolnych. Samorządy trzeba będzie wyposażyć w przyszłości w większe prawa. Skoro zostanie wniesiony projekt o ustroju władz szkolnych, pójdziemy w tym kierunku, żeby czynnikowi obywatelskiemu zapewnić odpowiednie wpływy na szkolnictwo.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#PBobek">W zakresie administracji chciałbym zwrócić uwagę na niesłychaną anomalię, jaką się stosuje w szkolnictwie Śląskiem. Sprawę tę poruszono na Komisji Oświatowej, ale jej nie skończono. Zdaje mi się, że dotychczasowy stan w szkolnictwie Śląskiem nie jest do utrzymania. Na Śląsku niema władzy szkolnej II instancji, i niema Ministerstwa Oświaty; jest tam wydział wojewódzki, który spełnia tę rolę do pewnego stopnia, ale w bardzo ograniczonym zakresie, a wszystkiem jest wojewoda. Jeśli uwzględnimy dalej fakt, że Ministerstwo W. R. i O. P. właściwie nie ma żadnej kompetencji na Śląsku, a w każdym razie nie załatwia żadnych spraw szkolnych w tej dzielnicy, to musimy stwierdzić, że jest to anomalia niesłychana. W całem województwie powołano wielu nauczycieli, profesorów gimnazjum, seminarium nauczycieli, inspektorów szkolnych i wizytatorów jedynie z nominacji wojewody. Jest to rzecz absolutnie niemożliwa. Znam nawet wypadki, gdzie ludzi, którzy byli już wprost niemożliwi w innych okręgach szkolnych Polski, przyjmowano na stanowiska w województwie Śląskiem. Jest to mojem zdaniem rzecz nie do utrzymania i Ministerstwo Oświaty powinno tę sprawę rychło uregulować w sposób prawny. Zdaje mi się, że ani ustawa śląska, ani też ustawy państwowe nie pozwalają na interpretowanie odnośnych postanowień w ten sposób, jak to się robi w województwie Śląskiem.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#PBobek">P. Minister twierdził przed godziną, że entuzjazm polski dla oświaty jest tak duży, że można się spodziewać, że społeczeństwo, działając pod wpływem tego uczucia, dokona wielkiego dzieła. Tak jest, ten entuzjazm jest cechą charakterystyczną Polaków, on niejednokrotnie zdziałał bardzo wiele. Niedawno wpadła mi w rękę książka, gdzie autor przedstawia historię szkolnictwa w przeszłości i ustrój szkolnictwa w obecnej chwili, a kończy pewnego rodzaju wizją, patrząc w przyszłość po jakich 50 latach naszej niepodległości, i spostrzega, że wszystko się w Polsce zmieniło: wspaniała produkcja rolna, świetne bite drogi, koleje żelazne, ludność buduje schludne, miłe domki w stylu polskim, jednem słowem, wszystko, jak w raju. Jest to wpływ tego samego entuzjazmu polskiego. Miejmy nadzieję, że da Bóg, tak będzie. Chcę jednak stwierdzić, że nie wystarczy entuzjazm, trzeba sobie uświadomić, że to wszystko może być dokonane jedynie drogą bardzo żmudnej pracy, że ta praca wymaga pewnego planu, rozliczenia pewnego i jasno wytkniętego celu. Obok tego romantyzmu, którym tchnie dusza polska, musi pojawić się pewien realizm, a dopiero w parze z nim może dokonać wielkiego dzieła, a dokonać go musimy, bo oświata ludowa musi być uważana za podstawę dążenia do podniesienia produkcji.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#PBobek">Budżet daje Ministerstwu, co społeczeństwo w tej chwili dać może. Stwierdzam, że daje bardzo wiele, ale byłoby wskazane, żeby Ministerstwo istotnie ten budżet wykonało, bo jeśli śledzimy wykonanie budżetu w r. 1922 i 1923, to, niestety, stwierdzić musimy, że te budżety nie były wykonane. A szkoda, że tego nie zrobiono w tych właśnie latach, gdy inflacja dotknęła wszystko prawie w Państwie, gdy właśnie wskutek inflacji było można stworzyć pewne żelazne podstawy dla szkolnictwa. Niestety, tego nie zrobiono. I widzimy, że budżet, wykonany w tych latach, przeliczony na złote, dochodzi do połowy tego, co dla szkolnictwa ustalono.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#PBobek">W myśl wywodów przedstawionych dodatkowo, zgłaszam rezolucje co do spraw tu poruszonych, w pierwszym rzędzie w sprawie anomalii szkolnictwa woj. śląskiego, a dalej w sprawie projektu ustawy o organizacji szkół i władz szkolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PChrucki">Wysoki Sejmie! Zabieram głos wyłącznie do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PChrucki">Budżet — suche zestawienie cyfr. Prawda, i cyfry mają swój język, jednak, żeby były bardziej wymowne i wyraźniejsze, należy cyfry budżetowe Ministerstwa Wyznań Religijnych rozpatrywać w świetle ogólnej polityki Rządu w stosunku do poszczególnych wyznań religijnych.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PChrucki">Postaram się krótko określić politykę Rządu względem cerkwi prawosławnej. Jest to polityka na wskroś wroga i antykonstytucyjna, bo jeśli chodzi o majątek cerkwi prawosławnej, to dekret z 16 grudnia 1918 r. objął pod zarząd tymczasowy Państwa cały majątek cerkwi prawosławnej, opuszczony przez ludność podczas przymusowej ewakuacji w 1915 r. Jednak wróciła na swoje miejsca ludność prawosławna, poza tem weszła w życie Konstytucja, która gwarantuje wszystkim związkom religijnym własność ich majątków, a jednak dekret z 16 grudnia nie tylko nie został uchylony, przeciwnie, już po wejściu w życie Konstytucji został rozciągnięty na t. zw. Kresy Wschodnie i dotychczas istnieje ten bezprawny dekret z 16 grudnia 1918 r., wobec czego cerkiew prawosławna, która nie była dotychczas żadnym aktem ustawowym wywłaszczona ze swego majątku, faktycznie nie ma prawa i możności rozporządzać się swym majątkiem. Tym majątkiem cerkiewnym rozporządza się Rząd i korzystając z tego, odebrał od prawosławnych setki cerkwi, stosując przytem w jaknajwyższym stopniu system gwałtów i teroru, bo wszystkie niemal cerkwie zabierano przemocą. Nieraz przytem niszczono i rujnowano wewnętrzne urządzenia cerkiewne.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PChrucki">Z przedmiotami kultu i nabożeństwa postępowano w świętokradzki sposób. Na obrazach świętych apostołów, samego Chrystusa, wykłuwano oczy, odrąbywano ręce i nogi ze słowami: A teraz skacz do Rosji. Z obrazu Matki Boskiej zrobiono stół obiadowy. Święte kielichy zabierano do prywatnego użytku. Ornatami wyściełano sienie i podłogę w mieszkaniach prywatnych, albo szyto odzienie codzienne. Z cmentarzy przy cerkwiach wyrzucano nieboszczyków. Same cerkwie czasami wysadzano w powietrze dynamitem.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PChrucki">Działo się to w następujących miejscowościach: Posadów, Obsza, Dubno, Spas, Nowy Dwór, Busno, Wystycze.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(P. Dębski: To się działo chyba podczas wojny, żołnierze to robili.)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PChrucki">Nie, to było w 1919 i 1918 r.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(P. Dębski: To rosyjscy żołnierze, obywatelska armia.)</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PChrucki">Niedawno, nawet w roku ubiegłym miało to miejsce w Dubnie i Nowym Dworze.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PChrucki">Co ciekawsze, kiedy ludność zwróciła się do sądu, to winni tego świętokradzkiego postępowania nie byli ukarani.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Głos w centrum: Niech Pan przytoczy fakty.)</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#PChrucki">To ja wyszczególniłem i Pan o tem wie.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PChrucki">Proces odbierania cerkwi nie zakończył się do dziś dnia, przyczem cerkwie odbiera się nie tylko bez zgody wyższych władz cerkwi, lecz wbrew ich opinii i oporowi. W ten sposób Rząd występuje już w charakterze właściciela majątku cerkwi prawosławnej, bo wbrew zgodzie metropolity odbiera cerkwie, na co, stwierdzam, nie daje mu prawnej podstawy ten dekret z 16 grudnia 1918 r. Tak w sposób zbyt rozszerzający tłumaczy i stosuje Rząd dekret z dnia 16 grudnia 1918 r. Ta sama tendencja rozszerzania uwidacznia się i w innych wypadkach, mianowicie w sprawie dzwonów cerkiewnych. Te dzwony Rząd obecnie oddaje katolickim kościołom, jest to jaskrawe bezprawie, bo przecież dekret z 16 grudnia 1918 r. obejmuje pod państwowy tymczasowy zarząd tylko majątki tych cerkwi prawosławnych, które wówczas, t. zn. w 1918 r. były bez opieki, natomiast dzwonów cerkiewnych w 1918 roku nie było i tylko w ostatnich dwóch latach, t. zn. po wejściu w życie Konstytucji te dzwony wróciły z Rosji, więc nie mogły być objęte pod tymczasowy zarząd państwowy na mocy dekretu z roku 1918.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#PChrucki">Jeszcze bardziej bezprawne jest postępowanie Rządu w stosunku do ziemi cerkiewnej. Ta ziemia cerkiewna zgodnie ze swem historycznem pochodzeniem i według prawa kanonicznego oraz ustawodawstwa obowiązującego na wszystkich terenach Rzeczypospolitej Polskiej, jest własnością tak cerkwi prawosławnej jako instytucji, jak i samych wiernych. Wobec tego tylko sobór cerkwi prawosławnej, składający się z biskupów, duchowieństwa i świeckich ludzi, ma prawo rozporządzać tym majątkiem, tą ziemią cerkiewną. Tylko za zgodą soboru można parcelować ziemie cerkiewne, podobnie jak w stosunku do Kościoła rzymsko-katolickiego można to robić jedynie za porozumieniem ze Stolicą Apostołską. Dotychczas tego nie przestrzegano i Rząd nie porozumiewał się w takich razach nawet z metropolitą. Wobec tego stwierdzam, że wszystkie dotychczasowe akta parcelacji i wydzierżawienia ziemi cerkiewnej są aktami bezprawia i jedynie świadczą o pogwałceniu praw cerkwi prawosławnej i narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#PChrucki">Wreszcie podkreślam jeszcze jeden czyn nieprawny w stosunku do majątku cerkwi prawosławnej. Mianowicie, przekazując poszczególne cerkwie na rzecz katolików, Rząd zastrzega się, iż przeznaczenie to jest tymczasowe i w niczem nie przesądza sprawy ostatecznego przyznania danej cerkwi temu lub innemu wyznaniu. Wbrew jednak temu zapewnieniu Rząd obojętnie patrzy na to, iż takie tymczasowo przekazane cerkwie przerabia się kapitalnie na kościoły. Aby nie być gołosłownym, wskażę Panom na niektóre fakta, jakie miały miejsce w Tarnowatce, w Białej Podlaskiej, w Pniównie. To samo się zamierza zrobić w Chełmie, o czem oświadcza gazeta chełmska „Zwierciadło” z katedrą chełmską, tą odwieczną świątynią kraju Chełmskiego. Rzecz jasna, że nie można przerabiać cerkwi, skoro ostateczny los ich nie jest rozstrzygnięty. Wszystko to świadczy o tem, iż Rząd zupełnie nie szanuje prawa własności cerkwi prawosławnej, naruszając w ten sposób Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#PChrucki">Tak samo Rząd gwałci w stosunku do cerkwi prawosławnej zagwarantowane Konstytucją prawo jej wolnego wewnętrznego samorządu. Aktem z dnia 16/II 1922 r. Rząd w drodze administracyjnej wydał tymczasowe przepisy o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa, narzucając jej w ten sposób niewłaściwy monarchiczno-klerykalny ustrój i niszcząc demokratyczny pierwiastek soboru. Akt z dnia 16/II-1922 r. był i antykonstytucyjny i antykanoniczny. Był to czyn brutalnego gwałtu nad cerkwią prawosławną celem jej ujarzmienia. Skutkiem tego niesłychanego bezprawia było zesłanie do klasztornego więzienia lub wydalenie z granic Państwa 4 biskupów prawosławnych Eleuferiusza, Włodzimierza, Sergia i Pantelejmona, z ogólnej liczby 6 biskupów, obecnych wtedy w Polsce. Skutkiem tego gwałtu było i zabójstwo piątego biskupa metropolity Jerzego przez archimandrytę Smaragda. Przez ten akt 16 lutego 1922 r. w życie prawosławnej cerkwi w Polsce był wprowadzony pierwiastek stałego niepokoju i walki wewnętrznej. Z punktu widzenia państwowego bynajmniej nie przyczynia się to wrzenie do unormowania stosunku ludności prawosławnej do Państwa Polskiego. Akt 16 lutego 1922 r., tworząc z metropolity cerkwi prawosławnej narzędzie posłuszne w ręku Rządu Polskiego, miał na celu stworzenie jeszcze drugiego momentu, któryby też osłabił pozycję cerkwi prawosławnej. Rząd zamierzał wprowadzić autokefalię cerkwi prawosławnej, znów z pogwałceniem zasad prawa kanonicznego. Kiedy ubieganie się o to u patriarchy moskiewskiego Tichona spełzły na niczem zwrócono się do patriarchy konstantynopolitańskiego, jakkolwiek decyzja tego patriarchy w danym razie nie jest prawomocną i miarodajną, jednak i ta droga nie doprowadziła do celu. Wtenczas Rząd wybrał inną metodę i dziś jesteśmy świadkami, jak panowie starostowie za nakazem władz centralnych wymuszają na duchowieństwie zgodę na wprowadzenie autokefalii. Tak starosta pow. włodzimierskiego p. Malanowski zwołał na 14/VI-1924 r. duchowieństwo całego powiatu i zaproponował mu zadeklarować zgodę na wprowadzenie autokefalii cerkwi prawosławnej. To samo robi starosta powiatu równieńskiego i starosta pow. tomaszowskiego, lubelskiego i inni starostowie, modyfikując tylko czasem sposób swego postępowania i wzywając z osobna do tego podpisu poszczególnych księży. Proponując to zadeklarowanie zgody, panowie starostowie wyraźnie podkreślają, że księża, którzy swego podpisu nie dadzą, będą zwalniani z posad. Ten środek presji, jak również odmawianie nadania prawa obywatelskiego z jego dalszemi konsekwencjami, w praktyce administracyjnej stał się codziennem zjawiskiem. Wytworzyła się taka sytuacja, że państwowo świecka władza innowiercza przenosi, przeznacza i zwalnia z posad duchowieństwo prawosławne, zupełnie ignorując biskupów, a nawet metropolitów prawosławnych. Co więcej, nawet samych biskupów wyznacza Rząd, a więc faktycznym administratorem cerkwi prawosławnej w Polsce stał się departament wyznań religijnych, względnie panowie wojewodowie, oraz starostowie, a patriarchą autokefalii cerkwi prawosławnej w Polsce jest Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#PChrucki">Nic więc dziwnego, iż sprawy, dotyczące wyłącznie wewnętrznego ustroju i życia cerkwi prawosławnej, Rząd traktuje jako ściśle państwowe. Oto sprawa wprowadzenia na żądanie Rządu nowego stylu. Sprawa ta była i jest bezwzględnie wewnętrzną sprawą cerkwi prawosławnej. Około tej kwestii wewnątrz cerkwi prawosławnej toczy się obecnie walka duchowieństwa i wiernych przeciw biskupom. Rząd wyraźnie staje po stronie biskupów, nawet bez ich prośby i konfiskuje list otwarty do metropolity, wystosowany w tej materii przez wszystkich prawosławnych posłów i senatorów ukraińskiej, białoruskiej i rosyjskiej narodowości. Bardzo charakterystyczne, że Rząd kwalifikuje ten list jako antypaństwowy. Oto wizerunek tej konfiskaty. I teraz otrzymaliśmy depeszę, że immunizacja tego listu została nie dopuszczona do druku. A więc sprawa wprowadzenia nowego stylu jest sprawą nie wewnętrzną cerkwi prawosławnej, lecz sprawą Ministerstwa Wyznań Religijnych. Rząd raz wkroczywszy na drogę wtrącania się w wewnętrzne sprawy prawosławnego kościoła, sam staje się w dalszej konsekwencji źródłem praw kanonicznych. Miałem już możność w swoim czasie wskazać na rozporządzenie z marca r. b. p. starosty pow. lidzkiego: na podstawie tego rozporządzenia okazuje się, że kto nie ma 2 ha własnej ziemi, nie ma prawa bywać na zebraniach wiernych, ksiądz prawosławny nie może uczestniczyć w zebraniach prawosławnych, ale na tych zebraniach prawosławnych przewodniczącym może być wójt, względnie burmistrz, aby tylko był chrześcijaninem, a więc i katolik. Dalej iść już nie można.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#PChrucki">A więc stwierdzam, że Rząd pozbawił cerkiew prawosławną nie tylko środków materialnych, lecz i prawa swobodnego wewnętrznego samorządu. Taka jest polityka Rządu w stosunku do cerkwi prawosławnej. Rozumie się, iż w budżecie, jak w zwierciadle, musi się ona odbijać w odpowiedni sposób. I rzeczywiście, analizując cyfry w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, widzimy, że na wszystkie innowierne wyznania preliminowano kwotę 31 razy mniejszą, niż na wyznanie katolickie, chociaż nie katolików w Państwie jest 30–35%. Tak to wygląda w świetle cyfr budżetowych równouprawnienie wszystkich kościołów i związków religijnych, o czem mówi się w Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#PChrucki">Dlatego nie jest to lapsus lingue, kiedy poseł Rymar, mówiąc o kościele katolickim, użył wyrazu „panujący” kościół. Od razu ten wyraz przypomniał mi wyrazy: „gospodujuszczaja cerkiew carskiej Rosiji”. Znajdując się pod sugestią cyfr budżetu, poseł Rymar, przypuszczam, nieświadomie, zastosował ten nie konstytucyjny, ale właściwy wobec rzeczywistości wyraz „panujący” kościół w Polsce. Analizując dalej w szczególności cyfry wyznania prawosławnego, widzimy, że ludności prawosławnej jest w Państwie Polskiem, okrągło biorąc, 3 miliony, gdy katolików jest 18 milionów, a więc 6 część, i gdyby 1/6 część była w budżecie preliminowana na wyznanie prawosławne, mielibyśmy 1.900.000, a nie 165.000. A więc preliminowano 11 razy mniej, niż się należało. I rozumie się, że nie jest wcale dziwne, iż Rząd wobec takiego upośledzenia budżetowego wyznania prawosławnego zamierza zmniejszyć o 50% parafie prawosławne, chociaż znowuż księży prawosławnych jest stosunkowo i tak mniej, bo tylko 1000, okrągło biorąc, gdy katolickich księży jest 10.000. A jeżelibyśmy wzięli stosunek liczebny prawosławnych 3 miliony do 18 milionów katolików, to wypadłoby, że liczba prawosławnych księży musi być jeszcze zwiększona. Jednak Rząd zamierza o 50% zmniejszyć liczbę parafii prawosławnych. W świetle tych cyfr uwidacznia się, że jest to akt ogromnie niesprawiedliwy.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#PChrucki">I jakkolwiek bardzo słusznie metropolita Dionizy zaprotestował przeciw temu, Rząd realizuje już obecnie swój zamiar. Nic chodzi tu bynajmniej o oszczędność, bo sam p. Rymar w swem sprawozdaniu stwierdza, że duchowieństwo prawosławne pobiera tylko zaliczki, a nie pensje, a dodam od siebie, zaliczki minimalne, bo 900.000 m. p. kwartalnie, i to nie zawsze i nie wszędzie. Jest to objaw ogólnej polityki, dążącej do osłabienia cerkwi prawosławnej. To tylko na zewnątrz mówi się o oszczędności, tak jak na zewnątrz na dowód, jakoby opiekowano się cerkwią prawosławną, wstawia się do budżetu kwotę 165.000 z. Chyba kto się domyśli zagranicą, iż te 165.000 z. nawet nie dorównują tym korzyściom, jakie Rząd ma,...</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Głos: Co to znaczy „za granicą?”)</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#PChrucki">... korzystając z cerkiewnych ziem, z lasów, domów i budynków, a wszystko to pochopnie Rząd polski objął w swój zarząd od chwili okupacji ziem ukraińskich przez władze polskie.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#PChrucki">Wobec ogólnej polityki Rządu polskiego, zmierzającej do ujarzmienia i całkowitego osłabienia cerkwi prawosławnej, oświadczam w imieniu ludu prawosławnego co następuje: Dajcie nam spokój, zwróćcie to, co było nasze; nie wtrącajcie się do wewnętrznych spraw cerkwi, zapomnijcie o istnieniu cerkwi prawosławnej,...</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Pan chce Tichona tu wciągnąć.)</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#PChrucki">... a te 165.000 z., te pieniądze Judasza możecie zostawić przy sobie.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#PChrucki">Wobec tego w imieniu klubów: Ukraińskiego i Białoruskiego wnoszę o skreślenie całej preliminowanej sumy 165.184 z., która znajduje się w dziale wyznania prawosławnego. Dziękujemy.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich i białoruskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Zerbe.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Wystąpienie dzisiejsze p. Ministra Miklaszewskiego było niesłychane.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan nie słyszał?)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PZerbe">Zdaje mi się, że nigdzie w innych parlamentach minister nie wystąpił jeszcze w takim tonie, jak pan Miklaszewski dziś przed naszym Sejmem. Ale nie dam się sprowokować i nie pójdę w ślady p. Ministra, lecz będę mówił tylko rzeczowo.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PZerbe">Już niejednokrotnie wskazywaliśmy, zarówno w przemówieniach na plenum Sejmu i w komisjach, jak i w interpelacjach i interwencjach osobistych u Rządu, na katastrofalny stan naszego szkolnictwa niemieckiego i na krzywdy, które się wyrządza naszemu szkolnictwu. Traktaty międzynarodowe zabezpieczają mniejszościom narodowym w Państwie Polskiem całkowitą i daleko sięgającą możność utrzymania i pielęgnowania własnego szkolnictwa, zaś art. 109 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zapowiada uregulowanie tej tak bardzo żywotnej dla nas kwestii w drodze osobnej ustawy. Od chwili tych uroczystych zapowiedzi minęły lata, ale na uregulowanie naszych praw zasadniczych czekamy jeszcze dziś, czekamy napróżno.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PZerbe">Karmiono nas przez cały czas pustemi obietnicami, lecz ustawy o szkolnictwie naszem dotychczas do Sejmu nie wniesiono, a współpraca nasza w przygotowaniu tych ustaw jeszcze nigdy nie była pożądana. Obawiam się, że jeżeli tak nadal pójdzie, to całe nasze szkolnictwo będzie tylko jedną ruiną. Mamy trzy dzielnice, w tych trzech dzielnicach szkoły niemieckie są różne. W b. Kongresówce przed wybuchem wojny istniały 632 szkoły powszechne z niemieckim językiem wykładowym. P. Minister ostatnio na plenum Izby powiedział, że dziś jeszcze istnieje 200 szkół niemieckich, ale muszę zaznaczyć, że nawet i te szkoły nie mogą być uznane za szkoły powszechne z niemieckim językiem wykładowym, bo są już podkopane i mogą być za rok lub za dwa kompletną ruiną.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PZerbe">Przed wojną ustawy rosyjskie z roku 1908 i 1913, które regulowały nasze szkolnictwo, mówiły, że szkolnictwo ma być utrzymywane przez kolonistów niemieckich, i niemieccy koloniści utrzymywali to szkolnictwo. W ustawie tej było powiedziane, że do tych szkół powszechnych mogą uczęszczać dzieci z różnych gmin politycznych, czego się w nowych ustawach nie uwzględnia. Uchwała Rady Ministrów z dnia 7 lutego 1919 r. o szkołach powszechnych z niemieckim językiem nauczania — ta uchwała na nowo reguluje nasze szkolnictwo — mówi w art. 15, że język niemiecki pozostanie językiem nauczania w powszechnych szkołach publicznych i szkołach, należących do rozwiązanych gmin szkolnych, w których jest nim w chwili wydania niniejszej uchwały, o ile życzyć sobie tego będzie większość prawnych przedstawicieli dzieci, uczęszczających do każdych z tych szkół”. Również art. 19 mówi: „Jeżeli ustalone zostanie, że prawni przedstawiciele większości dzieci, uczęszczających do szkoły, wyrazili życzenie pozostawienia języka niemieckiego jako języka nauczania, w takim razie nauka szkolna odbywać się będzie w tymże języku”. Te artykuły 15 i 19 nic nie mówią o tem, że do szkoły powszechnej z niemieckim językiem nauczania musi uczęszczać co najmniej 40 dzieci. O tem Panowie nie słyszeli. Art. 22 tejże uchwały mówi: „Jeżeli mniejszość językowa wynosi w szkole co najmniej 40 dzieci, w takim razie dla mniejszości tej szkoła zostanie utworzoną”. Tam się mówi, że nauka w niemieckim języku odbywać się będzie nadal, tu zaś, że musi być 40 dzieci, jeżeli szkoła ma być utworzoną na nowo. Art. 25 mówi: „Jeżeli w danej gminie jest tak znaczna ilość dzieci, dla których nie język polski, ale język niemiecki jest ojczystym, że potrzebną dla nich okazuje się nowe szkoła z językiem nauczania niemieckim, w takim razie na w niosek powinna być utworzoną”. Wszystkie te artykuły, które dają poniekąd podstawę dla naszego szkolnictwa, nie są dotrzymywane przez Rząd. Art. 25 powiedział Panom, że można otworzyć nową szkołę, jeżeli liczba dzieci będzie przekraczała liczbę 40. Przytoczę Panom jeden przykład: wieś Władysławowo, pow. łęczycki, gdzie jest 56 dzieci, a mogłoby przychodzić więcej z innych gmin politycznych, tam nie urządza się szkoły z niemieckim językiem nauczania, bo niema wniosku inspektora, niema wniosku kuratorium, a Ministerstwo jest bezsilne, bo władze podwładne nie chcą postawić tego wniosku. Przepisy wykonawcze do tej uchwały, wydane przez p. Łopuszańskiego, są bardzo mało znane i mogą wcale nie być podawanie do publicznej wiadomości, dlatego też samowolnie każda władza interpretuje tę uchwałę, jak jej się podoba. Nie wiemy też, czy ta uchwała jest prawomocną. Jeżeli interpelujemy Rząd na podstawie tej uchwały, to ministrowie powiadają, że uchwała ta nie jest prawomocną, bo jest to uchwała, a nie ustawa. Są ministrowie, którzy mówią, że to uchwała prawomocna. Mamy odpowiedzi na interpelację, powołujące się na tą uchwałę. Ale ci ministrowie powołują się na tę uchwałę, jeżeli im się podoba, jeżeli im idzie na rękę, jeżeli nie idzie na rękę, to stosują oni ustawę z dnia 17/II -1922 r. A ta ustawa z 1922 r. nie jest ustawą o szkolnictwie dla mniejszości narodowych, lecz ustawą, dotyczącą powszechnego szkolnictwa z językiem polskiem. Tam w art. 18 jest powiedziane: „Zakładanie i utrzymywanie publicznych szkół powszechnych dla mniejszości narodowych i wyznaniowych Rzeczypospolitej ureguluje osobna ustawa”. Powoływanie się na ustawę z r. jest bezprawiem, a to bezprawie u nas istnieje. Miesza się razem ustawę i uchwałę, ażeby rozbić niemieckie szkolnictwo.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Głos: Pan sam w to nie wierzy.)</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PZerbe">Przytoczę Panom jedną rzecz. Przedewszystkiem w uchwale Rady Ministrów o szkole powszechnej z niemieckim językiem nauczania, która stanowi podstawę naszego szkolnictwa, brak przepisu, któryby uzasadniał zwinięcie szkoły z powodu uczęszczania mniej, niż 40 dzieci. Jest tylko przepis, który wskazuje, jaka liczba dzieci jest konieczna do otwarcia szkoły. Według ustawy z 1922 r. zakładanie i utrzymywanie powszechnej szkoły z niemieckim językiem nauczania ureguluje osobna ustawa, ta ustawa dotychczas wydana nie została, wobec tego nie jest dopuszczalne naruszanie obecnego status quo, tembardziej, że obecny stan istnieje od 200 lat, że prawa te są ugruntowane przez bardzo długi czas jeszcze dawnemi polskiemi przywilejami.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PZerbe">Uchwała z 1919 r. ustawą z r. 1922 uchyloną nie została, tendencją zaś uchwały jest utrzymanie w zasadzie istniejącego szkolnictwa powszechnego z niemieckim językiem nauczania, o ile życzyć sobie tego będzie większość prawnych przedstawicieli dzieci, uczęszczających do każdej ze szkół. I to nasze życzenie nie ulega żadnej wątpliwości według wielokrotnych naszych oświadczeń w tej sprawie złożonych. Ponadto zaznaczam, że sieć szkolna jest prowizoryczna i dotychczas przez władze nie została zatwierdzona. Proszę Panów! Ustawa z 1922 r. mówi w art. 3 i w art. 4 o stworzeniu sieci szkolnej i obwodów szkolnych. Powiedziano tam, żeby sieć szkolna była tak ułożona, aby wszystkie dzieci w wieku szkolnym mogły korzystać z nauki publicznej. Proszę Panów, jeżeli mówię o tej ustawie z 1922 r., to zaznaczam, że ta ustawa tyczy się tylko powszechnego nauczania polskiego, skoro jednak Ministerstwo bierze ustawę pod uwagę, to i ja to uczynię. Jeżeli się mówi, że ma być urządzona sieć dla wszystkich dzieci, to możemy i my żądać, żeby ta sieć ułożoną była i dla naszych dzieci. I nie trzeba jej urządzać tak, żeby nasi byli zawsze w mniejszości, żeby nasze dzieci nie mogły uczęszczać do szkół powszechnych z niemieckim językiem nauczania. Art. 3 i 4 służą tylko do rozbicia niemieckiego szkolnictwa, nie służą dla unormowania niemieckiego szkolnictwa. Ale jeżeli się stosuje art. 3 i 4 do niemieckiego szkolnictwa, to trzeba przynajmniej być na tyle sumiennym, żeby do nas przystosować i art. 5, który głosi: „Jeżeli szkoła jest przeznaczona dla dwóch lub więcej gmin, obowiązek założenia i utrzymania szkoły ciąży na tej gminie, na której obszarze szkoła się znajduje”. Jeżeli jest tu dana możność porozumienia się między gminami politycznemi, to dlaczego Ministerstwo, albo dozory szkolne i kuratorium nie uwzględniają tego paragrafu, dlaczego nie możemy dostać pozwolenia na założenie takiej szkoły w niektórych miejscowościach, któraby i uwzględniła nasze potrzeby, jeżeli gmina się na to zgodzi?</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan mówi o publicznych, czy prywatnych?)</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#PZerbe">O publicznych, wszystko o publicznych. Zakładanie i istnienie szkoły zbiorowej nawet w uchwale Rady Ministrów i w tej ustawie jest uniemożliwione. Władze, jak powiedziałem, idą w tym kierunku, że na podstawie art. 3 i 4 rozbijają nam nasze szkolnictwo i układają taką sieć, która dla nas jest niekorzystna.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#PZerbe">Mówiąc jeszcze o uchwale Rady Ministrów, chciałbym się Panów zapytać, czy ta uchwała z 1919 r. daje Ministrowi Wyznań Religijnych prawo wywłaszczania majątku szkolnego. Nawet w b. dzielnicy pruskiej wywłaszcza się majątek szkolny, który jest zapisany do ksiąg wieczystych.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#PZerbe">Zaraz i to powiem, jeżeli się Panowie tem interesują, mam dużo interpelacji, w których to przedstawiono. Jednym z takich przykładów jest szkoła z językiem niemieckim we wsi Marków, pow. Leszno. Gmach szkolny był odebrany i oddany robotnikom, którzy pracują u księdza.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#komentarz">(Głos: A do kogo należał ten gmach?)</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#PZerbe">Proszę Panów musimy stanowczo żądać dwóch sieci, polskiej i niemieckiej na terenie b. Kongresówki i w Wielkopolsce. Żądamy tego nawet ze względu na polskie dzieci, które są rozproszone w niemieckich wsiach i nie tworzą tam większości.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#PZerbe">Z tego powodu trzeba sieci takie utworzyć, i żeby i ta mniejszość polska mogła chodzić do polskiej szkoły, a dzieci niemieckie żeby mogły iść do szkoły niemieckiej Co do deklaracji, które musimy składać w szkolnictwie niemieckiem, robi się ludności corocznie wielkie trudności. Rzadko się ją informuje, a jeżeli się informuje, to w większości wypadków źle. Np. informuje się w ten sposób, że się mówi, że decydują przy deklaracji gospodarstwa a nie dzieci, a jednak ustawa głosi, że tylko ilość dzieci decyduje. A jeżeli gospodarstwa decydują, to co zrobią ci, którzy nie mają gospodarstwa i pracują u gospodarzy, kolonistów niemieckich? W Działdowie żądano nawet zaświadczenia przez p. starostę wiarogodności podpisów złożonych deklaracji.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Boście nieboszczyków wpisywali, boście fałszowali.)</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#PZerbe">Delegacja rodziców udała się do kuratorium szkolnego w Toruniu z prośbą o przychylne załatwienie sprawy, tam zaś oświadczył kurator i jego zastępca że „wszystkie dzieci z polskiemi nazwiskami należą do polskości, że ich przodkowie zostali zgermanizowani przymusowo i że te dzieci muszą wrócić do swego gniazda”.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#PZerbe">A czyż powiedziałby Pan słusznie, gdyby Niemcy to samo chcieli powiedzieć o dzieciach Langnerów, Hübnerów i Burschów?</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#PZerbe">Co się zaś tyczy drugiej dzielnicy, dzielnicy wielkopolskiej, to niemieckie szkoły mniejszościowe na terenie Wielkopolski zawdzięcza swe istnienie traktatowi wersalskiemu i traktatom dodatkowym o mniejszościach narodowych. Organizacja tych szkół musi być uregulowana osobną ustawą. Były Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w odpowiedzi na naszą interpelację z dnia 7 czerwca 1923 r. odpowiedział, że projekt ustawy o szkołach mniejszościowych jest w przygotowaniu i w czasie właściwym zostanie przedłożony Sejmowi. Pytam się Panów, gdzie ta ustawa, czy długo jeszcze mamy czekać na tę ustawę, któraby uregulowała nasze szkolnictwo? Stan ten jest nie do wytrzymania. Żądamy od Sejmu ustawy, niech ona będzie najgorsza, ale niech będzie rzetelna, niech będzie taką ustawą, która da nam podstawę dla naszego szkolnictwa w tej dzielnicy.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#komentarz">(Głos: A my w Olsztynie wytrzymujemy.)</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#PZerbe">Uzasadnienie zamknięcia szkół powszechnych na terenie Wielkopolski tem, że liczba dzieci w jednym roku zmniejszyła się poniżej 40, jest niesłuszne, gdyż już w następnym roku liczba dzieci może się powiększyć. Również ustalenie biurokratyczne liczby minimalnej 40, dla założenia szkoły mniejszościowej uważamy za niesłuszną interpretację art. 9 traktatu o mniejszościach narodowych, który brzmi: „W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli języka innego, niż polski, Rząd polski udzieli w sprawach nauczania publicznego odpowiednich ułatwień”. Tych ułatwień nie widzimy. Ilość zamkniętych szkół powszechnych w Wielkopolsce, które w jednym roku wykazały mniejszą ilość dzieci, niż 40, jest bardzo wysoka.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#PZerbe">Co się tyczy utworzenia szkół zbiorowych, których otwarcie na zasadzie ustawy z r. 1922 jest możliwe dla polskich szkół powszechnych, zawsze otrzymujemy odpowiedź odmowną. Zastąpienie zaś szkół zamkniętych przez szkoły prywatne zostaje również uniemożliwione przez odmowną odpowiedź władz szkolnych. Nieuznanie egzaminów końcowych w szkołach niemieckich, zmuszanie rodziców niemiecko-katolickich do posyłania dzieci do szkół polskich, odebranie gmachów, gruntów szkolnych, tak samo idzie w kierunku zniszczenia szkół niemieckich w Wielkopolsce. Stosuje się tam również pruskie rozporządzenie z przed 100 lat, bo z r. 1820, kiedy panował pełny absolutyzm, a nie było parlamentaryzmu, ani idei mniejszości narodowych, tej idei, przez którą Polska dostała wolność.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#PZerbe">I na Górnym Śląsku, gdzie sprawa szkolnictwa mniejszości niemieckiej jest uregulowana przez osobną umowę genewską, szkolnictwo niemieckie przez dotychczasowe organa administracyjne jest systematycznie sabotowane. Ustalone w tej umowie prawo stanowienia rodziców o wychowaniu dziecka, nie jest szanowane. W celu wstrzymania niemieckich rodziców od zgłaszania dzieci do szkół niemieckich, względnie zmuszenia ich do cofnięcia tych zgłoszeń, organizacje powstańcze kierują cały swój atak przeciw tym rodzicom. W Hucie Laury na Górnym Śląsku niemiecka szkoła powszechna była nawet rozbita przez rzucanie bomb. Byliśmy świadkami tego, że szkoła w Orzechowie na Górnym Śląsku, która miała być otwarta dla Niemców, dwa razy była przez powstańców zamknięta, pierwszy raz w dniu otwarcia. A gdzie Niemcy znaleźli lokale dla szkół, to im się odbiera te lokale.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#PZerbe">Ale jeszcze na zakończenie Panom coś powiem. W sprawozdaniu p. referenta jest rzecz następująca: „Prawo polskich mniejszości u sąsiadów naszych gwarantują traktaty o mniejszościach, jakie wszyscy nasi sąsiedzi (poza sowietami) podpisali. Żaden z nich jednak praw tych nie szanuje”. Proszę Panów i Polska ich nie szanuje. Dalej referent wywodzi: „Traktaty zawarte muszą być wykonane, zobowiązania przyjęte muszą być dotrzymane”. Proszę Panów, i Polska powinna ich dotrzymać! Jeżeli Panowie dbacie o to, ażeby w drugiem państwie traktaty o mniejszościach narodowych były szanowane, jeżeli Panowie chcecie, żeby w drugiem państwie mogło się rozwinąć szkolnictwo polskie i żeby tam nie rozbijano szkół polskich, to we własnym kraju starajcie się utrzymać dla nas to, co dziś mamy.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#PZerbe">Ale dla usunięcia wszystkich wyrządzanych nam krzywd nic się nie robi. Kuratorzy i inspektorzy szkolni w Polsce niszczą nasze szkolnictwo. Dodaję, że i Ministerstwo stoi na tem stanowisku. Wobec sytuacji, iż szkolnictwo nasze przedstawia dziś ruinę, która urąga przepisom Konstytucji i zasadom demokratycznym, żądamy od Rządu wniesienia do Sejmu w krótkim czasie projektu ustawy o szkołach dla mniejszości narodowych, zaś do czasu uchwalenia tej ustawy poczynienia starań, aby żadna z istniejących szkół powszechnych z niemieckim językiem nauczania nie została rozwiązana, aby status quo dzisiejszy był zatrzymany prawomocnie do nowej ustawy. Gdy przyjdzie do Sejmu ustawa o szkołach mniejszościowych, sądzę, że razem w duchu demokratycznym będziemy ją uchwalać i napewno znajdziemy takie wyjście, które nas zadowoli i was zadowoli. Ta dzisiejsza sytuacja, to samowola, nie możemy wobec tego dać votum zaufania za taką gospodarkę Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję odroczenie dyskusji. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów Pracy i Opieki Społecznej, oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego niedopuszczenia przez starostę w Nieświeżu zbierania ofiar na głodne dzieci białoruskie.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Romana i tow. z Klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Skarbu w sprawie gwałtu straży granicznej celnej na spokojnej ludności na granicy czesko-słowackiej.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja posłów z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie utopienia żołnierza Lejby Milgroma przez jego towarzyszy z 4 kompanii II Baonu 3 pp. Leg.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Madejczyka i tow. z Klubu P.S.L. „Piast” do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie ściągania opłat za pobór szutru i piasku przez zarząd wodny w pow. jasielskim.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Ballina i tow. z Klubu Z. P.S.L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie upośledzenia dzieci chłopskich w gimnazjum w Lidzie.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Podhorskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie stałego niedozwalania przez dyrekcję policji państwowej we Lwowie publicznych wieców ukraińskich mieszkańców w szkolnych sprawach i nieprawnego szykanowania osób narodowości ukraińskiej i ukraińskich instytucji we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Podhorskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego ukarania Iwana Liszczyńskiego we Lwowie przez dyrekcję policji we Lwowie za nieprzyjęcie wezwania w polskim języku.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bicia z uszkodzeniem ciała i nieludzkiego katowania chłopów: Józefa Pikuły, Antoniego Skubija i rodziny Geniów przez policję państwową w Sawinie pow. chełmskiego i przez gajowych leśnictwa Sawin, oraz nadużycia władzy w związku z tem wydarzeniem przez lekarza powiatowego w Chełmie d-ra Parysiewicza.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Langera i tow. z klubu Zw. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego postępowania p. Augustowskiego, starosty pow. konińskiego, który udziela pozwolenia na broń i polowanie wyłącznie obszarnikom, pomijając gospodarzy wiejskich.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych i do p. Generalnego Dyrektora Poczt i Telegrafów w sprawie samowolnej konfiskaty przez komendanta posterunku policji w Małej Brzestowicy pow. grodzieńskiego gazet i pism w języku białoruskim, adresowanych do prenumeratorów.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Jachymiaka i tow. ze Zw. Lud. Nar. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niezałatwienia sprawy zawieszenia w urzędowaniu Franciszka Soleckiego, inspektora szkolnego powiatowego w Limanowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. Widoty i tow. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie przyjścia z natychmiastową pomocą ludności, nawiedzonej gradobiciem i powodzią w powiecie trembowelskim, odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. Zwolińskiego i tow. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie klęski gradobicia w pow. zbaraskim, odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. ks. Ilkowa i tow. z Klubu Ukraińsko-Włościańskiego w sprawie nielegalnego nabywania posiadłości gruntowych przez sprytną część elementu żydowskiego i innych handlarzy ziemią drogą spekulacji w pow. turczańskim, stryjskim, kosowskim, kałuskim, skolskim, stanisławowskim i innych wbrew ustawie o wykonaniu reformy rolnej, odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. ks. Ilkowa i tow. z Klubu Ukraińsko-Włościańskicgo o natychmiastową rewizję gruntowną, ewentualnie likwidację, wszelkich koncesji na hurtownie, tytoniowe, trafiki, wyszynki wódek i piwa, udzielonych protegowanym jednostkom żydowskim, rozsianym po wsiach i demoralizującym, jakoteż wyzyskującym pod każdym względem masy ukraińsko-włościańskie, i wydanie zakazu pokątnego i wędrownego handlu towarami wszelkimi, po wsiach przez żydów uprawianego, pod którego pozorem uprawia się wszelki szmugiel, przedewszystkiem tytoniowy, i wyzysk ludności, odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. Schipera i tow. z Koła Żydowskiego o uruchomienie szkół żydowskich na terenie Małopolski, utrzymywanych z fundacji bar. Hirscha — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Następne posiedzenie proponuję odbyć we wtorek dn. 1 lipca o godz. 2 popołudniu z porządkiem dziennym: Dalsza rozprawa budżetowa (druk 1210).</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Nie słyszę sprzeciwu, uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 4 min. 15 po poł.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>