text_structure.xml
94.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Otwieram posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. W naszym wspólnym imieniu witam wszystkich zaproszonych gości. Porządek dzisiejszego posiedzenia został państwu przedstawiony na piśmie. Proszę o zabranie głosu prokuratora krajowego Karola Napierskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Jeśli chodzi o tematykę dzisiejszego posiedzenia, to Prokuratora Krajowa skierowała do pani przewodniczącej informację w marcu br. na temat postępowań przygotowawczych i działań prokuratury na odcinku karnym, jeżeli chodzi o sprawy związane z orzecznictwem sądowo-psychiatrycznym. W tej informacji przedstawiliśmy dane co do liczby spraw, jakie były prowadzone, z rozwinięciem tych spraw, w których stwierdzono popełnienie przestępstwa. Ta informacja została uzupełniona o dodatkową informację z 29 października br., którą przekazaliśmy 2 listopada br., w związku z tym, że poseł Zbigniew Nowak złożył pismo, w którym powołał się na to, iż informacja Prokuratury Krajowej z marca br. nie obejmuje szeregu postępowań dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych przez lekarzy psychiatrów w związku z wydawaniem orzeczeń co do stanu psychicznego. W informacji z 29 października br. umieściliśmy sprawy, o których wiedzę uzyskała prokuratura po przedstawieniu informacji z marca br. Siłą rzeczy dane te nie mogły znaleźć się w pierwszej informacji. W tej informacji wskazaliśmy na postępowania, które prowadzone są w kilku jednostkach w kraju. Są one w różnym stopniu zaawansowania. W niektórych doszło do przedstawienia zarzutów i wtedy dopisaliśmy zwięźle, jakie ustalenia spowodowały, że prokurator taką właśnie decyzję podjął. Inne postępowania są we wcześniejszej fazie i jeszcze nie doszło do tego rodzaju decyzji procesowych. Nie wiadomo, jaki będzie ich dalszy przebieg. Nie wiem, czy życzylibyście sobie państwo, żebym te informacje przypomniał w tej chwili, czy też są one państwu znane i wobec tego nie musiałbym ich przytaczać in extenso. Niezależnie od tego, jakie będzie życzenie państwa, do którego się dostosuję, chciałbym stwierdzić pewną rzecz, która wymaga doprecyzowania. Tematyka dzisiejszego posiedzenia Komisji obejmuje nieprawidłowości orzecznictwa psychiatrycznego oraz nieuprawnionego, przedwczesnego powoływania biegłych psychiatrów. Prokuratura zajmuje się obecnie szeregiem spraw dotyczących nieprawidłowości orzecznictwa, ale nieprawidłowości o bardzo specyficznym zakresie, polegających na wydawaniu nieuprawnionych orzeczeń na skutek przyjmowania korzyści majątkowych. Tylko tym prokuratura się zajmuje, natomiast jeśli chodzi o kwestie związane z nieuprawnionym, przedwczesnym powoływaniem biegłych psychiatrów oraz nieprawidłowości merytoryczne orzecznictwa psychiatrycznego, nie prowadzimy w tym zakresie (oprócz spraw łapówkowych) żadnej sprawy. Nie mamy bowiem żadnych konkretnych sygnałów, które świadczyłyby o tym, że sądy niezasadnie orzekały o zastosowaniu internowania sprawcy niepoczytalnego w zamkniętym zakładzie leczniczym. Poseł Zbigniew Nowak powołuje się w swoim piśmie na to, że istnieje co najmniej kilkaset przypadków, kiedy doszło bezzasadnie do wydania przez sądy tego rodzaju decyzji. Nie mam w tym zakresie danych, abym mógł zgodzić się z takim poglądem. Dlatego też wystąpiłem do pana posła kilka dni temu z prośbą o sprecyzowanie, o jakie konkretne przypadki chodzi. Pan poseł w swojej korespondencji do nas, jak również w korespondencji, którą przekazał w zakresie kontaktów z organizacjami międzynarodowymi, przytacza sformułowania, że sytuacja jest zatrważająca albo też katastrofalna.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Nie mam zamiaru podważać ustaleń, jakie poczynił pan poseł, natomiast w sensie procesowym nie mamy materiału, który upoważniałby prokuratora do stwierdzenia, że takie przypadki zaistniały. Odnosząc się do liczb, które pan poseł był uprzejmy przytoczyć, pragnę ze swej strony przytoczyć dane, którymi dysponuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Otóż w 2001 r. sądy orzekły o umieszczeniu w zakładach zamkniętych 451 osób. Podkreślam, że chodzi o osoby niepoczytalne, które w świetle opinii biegłych psychiatrów znajdowały się w takim stanie, że istniało niebezpieczeństwo popełnienia przez nich innego poważnego przestępstwa. W takiej sytuacji prokurator kieruje do sądu wniosek o umorzenie sprawy przeciwko takiej osobie, jak również wniosek o umieszczenie tej osoby w zamkniętym zakładzie leczniczym tytułem środka zabezpieczającego. Reguluje to Kodeks karny w odpowiednich przepisach, konkretnie w art. 94. Takich przypadków w 2001 r. było 451, w 2002 r. - 548, w 2003 r. - 689, w pierwszym półroczu 2004 r. - 325. Jak wynika z tego, istnieje pewna tendencja wzrastająca, jeśli chodzi o takie przypadki, natomiast nie dysponujemy żadnymi danymi, aby na tym odcinku popełnione zostały nadużycia. Poczynając od roku 2001, było tych osób łącznie 2013. Stąd zapewne rozbieżność między danymi, jakie zaprezentowało Ministerstwo Sprawiedliwości a danymi, które przytacza pan poseł, ponieważ pan poseł podliczył i zsumował wszystkie przypadki z ostatnich kilku lat, natomiast to wcale nie oznacza, że aktualnie internowanych jest 2013 osób. Nie dysponuję danymi, ile z tych osób przebywa nadal w zakładach zamkniętych psychiatrycznych, ponieważ jest to sytuacja dynamiczna, która ulega zmianie z dnia na dzień. Zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego, jeżeli tego rodzaju internowanie podejrzanego w zakładzie zamkniętym nie jest już konieczne, wtedy sąd może je uchylić. Czasu internowania z góry się nie określa. Praktycznie zwolnienie osoby z zakładu zamkniętego zależy od stanowiska biegłych lekarzy, którzy opiekują się daną osobą w zakładzie zamkniętym i którzy przedstawiają co pewien czas sądowi opinię, czy ta osoba powinna być nadal leczona w zakładzie tytułem środka zabezpieczającego w związku z popełnieniem przez nią przestępstwa i obawą, że może popełnić nowe przestępstwo, czy też może już przebywać na wolności. W grę wchodzą również takie przesłanki, jak kwestia, czy dana osoba gwarantuje, że będąc na wolności, będzie kontynuowała leczenie, czy jest rodzina, która w razie potrzeby zajmie się tą osobą i otoczy ją właściwą opieką, czy osoba ma odpowiednie mieszkanie. Chodzi o uniknięcie sytuacji, gdy dana osoba opuszcza zakład zamknięty i udaje się donikąd, bo nie ma stałego miejsca zamieszkania i pobytu. Sądzę, że rozbieżności, jakie się pojawiły, wynikają z pewnego nieporozumienia albo różnych z założeń natury metodologicznej. Moim zdaniem nie ma podstaw, aby wyciągać z tego jakieś daleko idące krytyczne wnioski. Chciałbym poinformować państwa, że w pierwszym półroczu br., w prokuraturach wydano w postępowaniach przygotowawczych łącznie 53 mln zł na czynności związane z całym szeregiem działań podejmowanych przez prokuraturę. Chodzi zarówno o należności biegłych, w tym biegłych psychiatrów, biegłych z zakresu medycyny sądowej, biegłych psychologów, biegłych z wszelkich innych dziedzin - księgowości, finansów, techniki samochodowej, kryminalistyki, jak i o koszty z tytułu należności świadków, tłumaczy, wynagrodzenia za parkingi, za przetrzymywanie skradzionych samochodów. Całość kosztów prokuratorskich to kwota 53,109 mln zł w pierwszym półroczu br. W tej sumie mieści się 8,536 mln zł wydanych z tytułu należności biegłych lekarzy psychiatrów i koszty obserwacji psychiatrycznej podejrzanych. Chciałbym też przypomnieć, że prokurator nie ma dowolności, podobnie jak i sąd, w zakresie powoływania biegłych psychiatrów do wydania orzeczenia o stanie poczytalności podejrzanego czy oskarżonego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Tę sprawę regulują przepisy Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego, bowiem w szczególności obserwacja sądowo-psychiatryczna jest swoistym pozbawieniem wolności i dlaczego łączy się z bardzo istotnymi prawami obywatela. Prokurator i sąd mają obowiązek powołać biegłych psychiatrów wtedy, kiedy zostało uprawdopodobnione czy udowodnione, że dana osoba popełniła przestępstwo, natomiast zachodzą okoliczności, które nasuwają wątpliwości co do jej poczytalności. Poczytalność podejrzanego i oskarżonego jest niezbędnym elementem i warunkiem odpowiedzialności karnej. Jeżeli ta poczytalność jest ograniczona w stopniu znacznym albo zniesiona, to w pierwszym przypadku orzekanie w szczególności co do kary może kształtować się nie tak jak normalnie, natomiast w przypadku zniesienia poczytalności, nie ma mowy o tym, aby taka osoba mogła ponosić karę. Taka osoba nie ponosi kary, natomiast tytułem środka zabezpieczającego może być przez sąd umieszczona w zakładzie zamkniętym, żeby ją leczyć. Podstawowym dokumentem, który w tym przypadku wpływa na stanowisko sądu, jest opinia biegłych lekarzy psychiatrów co do tego, że dana osoba, pozostając na wolności, może zagrażać porządkowi prawnemu. W szczególności może dopuścić się poważnego przestępstwa. Zatem stwierdziwszy, że zachodzą wątpliwości co do poczytalności podejrzanego, prokurator nie ma wyboru. Ma obowiązek powołać biegłych psychiatrów do zbadania stanu poczytalności podejrzanego. Nie jest to pozostawione jego dowolności, natomiast jest pozostawione jego ocenie, czy zachodzą wątpliwości co do poczytalności. Mogę powołać się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, który wypowiedział się na ten temat niejednokrotnie i m.in. stwierdzał, że takie wątpliwości co do poczytalności sprawcy czynu mogą występować, gdy zachowanie takiej osoby odbiega od normy, kiedy osoba leczyła się psychiatrycznie w przeszłości, kiedy długotrwale lub nałogowo nadużywała alkoholu, ewentualnie środków psychotropowych, jak również wówczas, kiedy brak racjonalnego uzasadnienia czynu, jaki ta osoba popełniła. Są to kryteria, które mają w dużym stopniu charakter ocenny i dlatego można dyskutować nad problemem, czy biegli psychiatrzy powinni być powołani, czy nie. Zmuszony jestem zająć stanowisko, że sądy polskie bardzo rygorystycznie podchodzą do kwestii poczytalności i słusznie, bo jest to podstawowy warunek normalnej odpowiedzialności. Jeżeli prokurator stwierdził w toku postępowania przygotowawczego, że np. ktoś się leczył psychiatrycznie albo że miał przeżycia natury alkoholowej, i nie powołał biegłych psychiatrów, to wówczas niemal w 100% dochodzi do sytuacji, kiedy sąd zwraca prokuratorowi akta postępowania przygotowawczego w celu uzupełnienia poprzez zbadanie poczytalności podejrzanego czy w tym przypadku oskarżonego. Sąd oczywiście nie musi tego zrobić, bo może sam takie badania zarządzić. Nie ulega jednak wątpliwości, że brak badań psychiatrycznych w sprawie, w której te badania być powinny, stanowi istotny mankament postępowania przygotowawczego. Prokurator powinien już wcześniej to uczynić, a jeśli tego nie uczynił, musi to zrobić na polecenie sądu. Dlatego też, aby unikać niepotrzebnych zwrotów akt postępowania do prokuratury i przedłużania postępowania z tego tytułu, prokurator stara się, aby zawczasu te kwestie wyjaśnić i żeby sąd nie miał podstaw do zwracania mu sprawy tylko dlatego, że nie ustalił stanu poczytalności podejrzanego. W sprawach o zabójstwa tylko wyjątkowo się zdarza, żeby wszyscy podejrzani nie byli zbadani przez lekarzy psychiatrów.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Prokurator w tym przypadku szczególnie ostro i rygorystycznie podchodzi do tych kwestii, ponieważ - jak wiadomo - w tego rodzaju sprawach w grę wchodzi możliwość wymierzenia kary bardzo surowej, a poza tym bardzo często motywy działania sprawców są o tyle nieracjonalne, że nie uzasadniają w żadnym stopniu aż tak drastycznego działania, które doprowadziło do spowodowania śmierci człowieka. Nie mam na myśli wypadków drogowych, kiedy chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka, czy zdarzeń polegających na tego rodzaju działaniu czy zaniechaniu, kiedy chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci. Mam na myśli głównie zabójstwa. Podobnie w przypadku szczególnie groźnych przestępstw kryminalnych, typu zgwałcenia, napady rabunkowe, prokuratorzy bardzo wnikliwie podchodzą do kwestii poczytalności i w tych kategoriach spraw znacznie częściej dochodzi do powoływania biegłych psychiatrów, niż w sprawach o przestępstwa drobne, które tego rodzaju wniosków nie nasuwają. Procedura jest taka, że prokurator powołuje biegłych psychiatrów i pierwsze badanie polega na badaniu ambulatoryjnym, czyli na kontakcie danej osoby z biegłymi psychiatrami, którzy w toku rozmowy, wywiadu na jego temat, po zapoznaniu się z aktami wydają opinię. Jeżeli ta opinia już jest merytoryczna i określa poczytalność sprawcy, na tym się kończy udział biegłych w postępowaniu. Oczywiście potem mogą być jeszcze wezwani do sądu. Często się zdarza, szczególnie w przypadkach najgroźniejszych przestępstw, że biegli psychiatrzy po jednorazowym badaniu nie są w stanie wydać opinii co do stanu poczytalności podejrzanego. Wówczas składają wniosek o zarządzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej, która trwa na ogół co najmniej 6 tygodni i może być przedłużana, a która daje podstawy biegłym do wydania opinii merytorycznej. Postanowienie o zarządzeniu obserwacji sądowo-psychiatrycznej wydaje sąd na wniosek prokuratora. Zarówno pierwsze postanowienie prokuratora o badaniu ambulatoryjnym, jak i orzeczenie sądu o obserwacji sądowo-psychiatrycznej są zaskarżalne. W pierwszym przypadku zażalenie służy do sądu, w drugim przypadku zażalenie na decyzję sądu służy do sądu wyższej instancji. Nie jest tak, że arbitralnie ktokolwiek wydaje decyzje. Dopiero gdy mamy do czynienia z prawomocnym postanowieniem o badaniu psychiatrycznym w toku postępowania przygotowawczego zarządzonym przez prokuratora, czy z orzeczeniem prawomocnym o obserwacji wydanym przez sąd i ewentualnie po zaskarżeniu utrzymanym przez sąd wyższego rzędu, wówczas dochodzi do umieszczenia na obserwacji bądź do przeprowadzenia badania. Na wstępie już mówiłem o procedurze dotyczącej umieszczenia przez sąd podejrzanego niepoczytalnego w zakładzie zamkniętym tytułem środka zabezpieczającego. Tak sprawa wygląda od strony przepisów i tak patrzy na to prokuratura, kierując się określonymi zasadami. W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z szeregiem ujawnionych przypadków, dotyczących wydawania przez lekarzy w ogóle, a lekarzy psychiatrów w szczególności, orzeczeń na skutek otrzymania korzyści majątkowych za to, aby orzeczenie miało taką, a nie inną treść.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Oczywiście jest to patologia zasługująca na surowe potraktowanie i do tego prokuratura zmierza, niemniej jednak większość tych postępowań, o których pisano w mediach i o których toczyła się powszechna dyskusja, jest jeszcze w toku i nie znalazły one jeszcze swojego miejsca na sali sądowej, a zatem trudno mówić, jakie to orzecznictwo sądowe będzie. Mamy przypadki również bardzo drastyczne, m.in. psychiatry z Bolesławca, co do którego mamy dowody, że jego działalność polegająca na przyjmowaniu korzyści majątkowych prowadzona była przez długi okres i dosyć intensywnie, skoro dysponował środkami pieniężnymi znacznie przekraczającymi możliwości jego legalnego zarobkowania. Mamy również szereg innych przypadków w kraju w tym zakresie, przy czym chciałbym poinformować państwa o pewnych trudnościach, jakie występują w tych sprawach. Prokuratura sama musi się z tym uporać. Mamy uwarunkowania natury prawnej, które stawiają pod znakiem zapytania możliwości dokonania ustaleń. Jeżeli dana osoba, której dotyczyło orzeczenie psychiatry wydane z naruszeniem prawa, sama temu lekarzowi wręczyła korzyść majątkową, to nie ma większego problemu, bo my tę osobę przesłuchujemy w charakterze podejrzanego. Ta osoba jest podejrzanym i może być badana przez psychiatrę. Możemy w ten sposób uzyskać materiał, który pozwoli nam zweryfikować poprzednią opinię. Jeżeli ta osoba nie jest podejrzanym, to prokurator nie ma prawa poddać jej badaniom i jeżeli podejrzany lekarz psychiatra nie przyznaje się do przyjęcia korzyści majątkowej i dowodu nie dostarcza sam zainteresowany, nie mamy możliwości uzyskania opinii psychiatrycznej, którą można by skonfrontować z opinią, jaką o danej osobie wydano kilka lat temu. Druga trudność jest następująca. W ciągu kilku lat stan psychiczny człowieka może ulec zmianom i nawet jeśli uda się uzyskać opinię psychiatryczną obecnie, to jej korelacja z opinią wydaną kilka lat temu nie musi mieć dla prokuratora takiego znaczenia, żeby na tej podstawie wyciągać wnioski co do rzetelności pierwszej z tych opinii. Oczywiście na to się nakłada cały konglomerat ustaleń innej natury niż tylko natury ściśle medycznej, sądowo-psychiatrycznej. Mówię o tym w związku z oczekiwaniami, iż błyskawicznie przeprowadzimy śledztwa i doprowadzimy do postawienia pod pręgierzem odpowiedzialności karnej i opinii publicznej osoby, które na to zasługują, bowiem musimy przeprowadzić bardzo skomplikowany proces w postępowaniu przygotowawczym, aby materiał, który będzie przedstawiony sądowi, pod tym względem nie budził żadnych zastrzeżeń. Na wstępie miałbym tyle uwag ze swojej strony. Jeżeli okazałyby się one niewystarczające, jest ze mną dyrektor Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej Kazimierz Krasny i w razie potrzeby będzie w stanie przedstawić bardziej szczegółowe kwestie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Zanim oddam głos posłom, pragnę zapytać, czy ktoś z zaproszonych gości chciałby uzupełnić informację przedstawioną przez pana ministra. Potem oddałabym głos posłom. Rozumiem, że państwo oczekujecie na nasze pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełZbigniewNowak">Przedmiotem posiedzenia Komisji ma być po pierwsze, przedwczesne, nieuprawnione powoływanie biegłych sądowych na etapie postępowania przygotowawczego, a po drugie, same nieprawidłowości w tymże opiniowaniu. Na wstępie chciałbym poruszyć problem, z którym stykam się jako poseł, a który kiedyś dotknął mnie osobiście. Pan prokurator cytuje te przesłanki, na które musi zwracać uwagę prokurator bądź sędzia, kiedy wydaje postanowienie o powołaniu biegłego sądowego. Z tym się zgadzam. Problem polega na tym, że dziesiątki postanowień nie mają żadnego uzasadnienia. Pan prokurator zwracał uwagę na element oceny zachowania. Jeśli prokurator w postanowieniu napisze np., że „Nowak obgryzał nogę od stołu”, „Nowak chciał wyskoczyć przez okno”, „Nowak zachowywał się nieadekwatnie do sytuacji”, to zgadzam się, że prokurator dokonał oceny i jej wynik został umieszczony w postanowieniu. Mogę przedłożyć panu prokuratorowi dziesiątki opinii, gdy uzasadnienie brzmi, że z oglądu akt wynika konieczność poddania badaniu, ponieważ zachodzi uzasadniona wątpliwość co do poczytalności sprawcy. Pytam o podstawy takiej decyzji. Gdyby podawano uzasadnienie, nie zgłaszałbym wątpliwości. Jeżeli nie ma żadnego uzasadnienia, prokurator arbitralnie powołuje biegłego. Nie ma wówczas z czym dyskutować, bo tego uzasadnienia w ogóle nie ma. Chciałbym przytoczyć wypowiedź dr Janusza Heitzmana z jego referatu w Szczecinie, gdzie podał pan, że około 80% powołań biegłych jest nieuzasadnionych. Pan doktor zapewne miał na myśli także przypadki merytoryczne, gdzie nie trzeba było powoływać biegłego. Istotne jest, że prokuratorzy nagminnie pochopnie, wydając w sposób nieuzasadniony pieniądze podatników, powołują biegłych. Nie chcę poruszać kwestii, że wiąże się to z wyznaczeniem adwokata z urzędu, co także oznacza koszty. Jeśli opinia została już wydana i biegły stwierdza, że sprawca w momencie popełniania czynu był niepoczytalny, jest on zwolniony z odpowiedzialności karnej. Pan prokurator zacytował przepis art. 94. O ile dobrze pamiętam, w tym artykule po 1998 r. nie mówi się o prawdopodobieństwie popełnienia innego poważnego czynu. Chodzi o czyn taki sam lub podobny. Jeśli ktoś pomówił np. prokuratora, sędziego, adwokata i nadal popełnia te same czyny, to wtedy zachodzi konieczność hospitalizacji. Po 1998 r. wpisano do tego przepisu sformułowanie o znacznej szkodliwości czynu. Dysponuję zestawem danych, które zebrałem z całej Polski, z wyjątkiem Warszawy, gdzie opierano się, żeby dokonać takiego zestawienia. Dotyczą one umorzeń postępowań przygotowawczych za 9 lat i obejmują około 12 tys. postępowań. Zestawienie zawiera: sygnaturę sprawy, kwalifikację prawną czynu, informację, czy wnioskowano o internację, czy orzeczono internację, a jeśli tak, to czy ona nadal jest wykonywana. Z tych danych wynika, że czynów takich, jak z art. 190, jest około 1/3, natomiast czynów z art. 226, czyli obejmujących znieważenie funkcjonariusza, jest mnóstwo. Czynów takich jak pomówienie prokuratora, sędziego, adwokata lub innej osoby, także jest sporo w tym zestawieniu. Całe szczęście, gdy ktoś ma opinię o niepoczytalności i prokuratura nie wnioskuje o zastosowanie internacji.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PosełZbigniewNowak">Gorzej jest wówczas, gdy czyn pomówienia nie stanowi znacznej szkodliwości społecznej, a prokurator wnioskuje o zastosowanie detencji. Jak wynika z otrzymanych przeze mnie wykazów, detencja w takich przypadkach jest stosowana. W tej kwestii prosiłbym o zabranie głosu przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich, który ma ogromną wiedzę w tej mierze, na podstawie wniosków o kasację wnoszonych do Sądu Najwyższego, które to kasacje w 100% kończą się sukcesem. Ludzie są zwalniani z detencji. Faktem jest, że pisanie pomówień na prokuratora, sędziego czy adwokata jest uciążliwe dla adresata, ale nie świadczy o zagrożeniu dla otoczenia. Podam państwu przypadek ze Skarżyska-Kamiennej. Pani doktor Hajdukiewicz zna tę sprawę, bo opiniowała w drugiej instancji. Gdyby nie działalność Instytutu Psychiatrii z Tworek, człowiek byłby dziś na detencji. „12 kwietnia 2001 r., sędzia Karnaś, asesor. Prokuratura Rejonowa w Skarżysku w sprawie Zenona W. o umorzenie postępowania przygotowawczego i zastosowanie środka zabezpieczającego z art. 212 postanawia umorzyć postępowanie wobec Zenona W., podejrzanego o czyn 212 w związku z art. 31, orzec na podstawie art. 93–94 umieszczenie Zenona W. w szpitalu w Morawicy, zasądzić od Skarbu Państwa na rzecz kancelarii dopaminę”. W uzasadnieniu czytamy, że „Ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego jednoznacznie wynika, że Zenon W. pismem z dnia [...] skierowanym do sądu w Skarżysku-Kamiennej pomówił sędziego asesor Małgorzatę Solecką o postępowanie i właściwości, które mogły ją narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego i popełnił przestępstwo z art. 212. Wskazuje na to wprost treść wyżej wymienionego pisma, przy czym sam podejrzany nie kwestionował faktu skierowania takiego pisma, podnosząc jednocześnie, iż zrobił to z pełną świadomością, podkreślając, iż w dalszym ciągu popiera twierdzenie w nim zawarte. W tej sytuacji niewątpliwym jest, iż podejrzany w dalszym ciągu będzie manifestował swoją niechęć do wymiaru sprawiedliwości, co również potwierdzają jego kolejne pisma, w których kieruje on bezpodstawne zarzuty wobec sędziów i prokuratorów, z którymi stykał się w czasie postępowania zarówno w sprawie niniejszej, jak i też w innych sprawach sądowych, z którymi miał jakikolwiek związek. Takie zachowanie jednoznacznie godzi w podstawy wymiaru sprawiedliwości, przy czym nie ma żadnej gwarancji na to, biorąc pod uwagę postawę podejrzanego, że zmieni on swoje postępowanie. Z opinii biegłych lekarzy psychiatrów wynika, że Zenon W. jest chory psychicznie, z rozpoznanym zespołem paranoicznym. W związku z tym miał całkowicie zniesioną zdolność do rozpoznawania znaczenia czynu”. W tym przypadku orzeczono detencję. Moja działalność poselska i prasowa doprowadziła do tego, że zarówno w tym przypadku, jak i w drugim, doszło do rozpatrzenia sprawy w drugiej instancji. Przyjechali państwo z Tworek i człowiek ma umorzone postępowanie. W zestawieniach, które otrzymałem, takich przypadków jest mnóstwo. To właśnie analiza tych dokumentów pozwoliła mi na stwierdzenie wobec CPT, że w Polsce w tym obszarze sytuacja jest co najmniej zatrważająca. Chciałbym przejść do kwestii nieprawidłowości w opiniowaniu sądowo-psychiatrycznym. Na podstawie analizy postępowań, stwierdzam, że jeśli sprawcy trafiają na detencję, to są przypadki, że po 6 miesiącach zabójca, morderca, gwałciciel, pedofil, rozbójnik, pracz pieniędzy wychodzą na wolność. Z zestawień wynika, że około 100 pedofili ma orzeczoną w ostatnich 9 latach niepoczytalność i nigdy nie zastosowano detencji, ponieważ prokuratura nigdy o to nie wnosiła. To oznacza, że biegli psychiatrzy musieli stwierdzić na etapie wydawania opinii, że to był incydent, który więcej się nie powtórzy i w związku z tym umarzano postępowanie. Podejrzewam, że w zakładach psychiatrycznych przebywa część ludzi, którzy są tam niezgodnie z art. 94 Kodeksu karnego. Dostrzegam nieprawidłowości w opiniowaniu sądowo-psychiatrycznym. Są prokuratury, jak w Zgorzelcu, jak Prokuratura Olsztyn-Południe, w Wałbrzychu, we Wrocławiu, gdzie orzeka się niepoczytalność sprawców w bardzo wielu przypadkach. W Zgorzelcu prawie każdy sprawca przechodzenia przez granicę w sposób nielegalny jest niepoczytalny. Czy państwo nie zwracają na to uwagi? Oczekuję od Prokuratury Krajowej wnikliwej analizy tych przypadków. Nie do przyjęcia jest, że gdy ktoś pierze pieniądze, fałszuje dokumenty, wyłudza kredyt na sfałszowanych dokumentach, zostaje uznany za niepoczytalnego. Sprawa umieszczania niesfornych, domagających się swoich praw, wchodzących w spór z Policją w zakładach zamkniętych musi budzić sprzeciw. Wśród osób pomawiających lub znieważających funkcjonariuszy można zauważyć następujące kwalifikacje: 234 (ktoś kogoś fałszywie oskarżył), 233 (fałszywe zeznania), 238 (zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie). Pytam, jakie postępowanie źródłowe legło u podstaw postępowania o orzeczenie niepoczytalności, gdy orzeczono niepoczytalność, umorzono postępowanie, a następnie kogoś osadzono w szpitalu. Czy przypadkiem w części spraw nie jest tak, że zamiast pomówienia ktoś pisze zawiadomienie, a następnie tego człowieka bezprawnie umieszcza się w szpitalu? Było postępowanie o składanie w 20 przypadkach w jednym czasie fałszywych zeznań w sprawie kampanii Mariana Krzaklewskiego. Sądy w Limanowej i w Nowym Sączu orzekły, że składanie fałszywych zeznań to przypadek mniejszej wagi o znikomej szkodliwości społecznej. Wszystkim 20 sprawcom umorzono postępowanie. W tych wykazach są przypadki osób, którzy przebywają na detencji za składanie fałszywych zeznań. Jeśli jakaś osoba niepoczytalna dopuściła się złożenia fałszywych zeznań, to czy powinna przebywać w zakładzie psychiatrycznym? Jeśli jest chora i zagraża sobie bądź otoczeniu, to niech ktoś w trybie ustawy o ochrony zdrowia psychiatrycznego złoży odpowiedni wniosek, aby osoba ta była w szpitalu cywilnie, a nie karnie. Analiza spraw prowadzonych w 9 prokuraturach apelacyjnych uprawnia do skierowania wniosku do CPT o zajęcie się tym problemem. Otrzymałem odpowiedź, że na I posiedzeniu plenarnym w listopadzie ta kwestia będzie poruszana. Zostanie również podjęta w dialogu między Komitetem a rządem. Prosiłbym przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich o przedstawienie spraw, którymi rzecznik się zajmował. Postanowiłem skierować do rzecznika praw obywatelskich prośbę, aby dokonał analizy najbardziej „podejrzanych” kwalifikacji. Tak się składa, że wojuję z Ministerstwem Sprawiedliwości. Zestawienia danych, o które prosiłem, nie zrobiła tylko Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. W końcu robi to także Warszawa. Konieczne wydaje się dokonanie oceny, czy w polskich zakładach psychiatrycznych w trybie detencji nie są umieszczone osoby za szkalowanie ustroju PRL. Wykazy, które otrzymałem, dotyczą ostatnich 9 lat. Nie mogłem prosić prokuratury o zrobienie wykazu od końca wojny. Może być postanowienie np. z 1983 r., gdy ktoś szkalował ustrój i do dziś przebywa w szpitalu zamkniętym. Jest przypadek z Białegostoku, gdy ktoś wyszydzał inną religię. Otrzymał wniosek o detencję i przebywa w zakładzie psychiatrycznym, prawdopodobnie w Choroszczy.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PosełZbigniewNowak">Jeśli znalazł się jakiś chory człowiek, który wyszydzał inną religię, to czy powinien znaleźć się w zakładzie psychiatrycznym w trybie detencji? Czy może się tam znaleźć w trybie art. 94? Nie. Poprosiłem ministerstwo o sporządzenie wykazu osób obecnie internowanych, oczywiście zakodowanego. Nie chcę nazwisk i imion, potrzebuję sygnaturę, kwalifikację i informację, czy ktoś jest na detencji. Ministerstwo od ponad roku odmawia sporządzenia tego wykazu. Sądzę, że resort obawia się tego, że gdybym obok 10 wykazów z prokuratur apelacyjnych otrzymał wykaz 2 tys. osób umieszczonych na detencji, to można by zorientować się, ilu morderców, zabójców, pedofilów, rozbójników przebywa na wolności. W związku z tym musiałem zwrócić się do Strasburga, bo przypadek pana W., nawet gdyby był tylko jeden, to o jeden za dużo. Niemożliwe jest, żeby prokuratorzy czy sędziowie polscy nie zauważyli zmiany po 1998 r. W 1998 r. wpisano do ustawy „znaczna szkodliwość społeczna”, a nie „zagrożenie porządku prawnego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełBohdanKopczyński">Temat jest bardzo ważny. Sądzę, że wśród naszych gości są również przedstawiciele świata nauki. Prokurator krajowy wypowiedział swoje stanowisko w zakresie prokuratury i częściowo sądu. Istotny wydaje się aspekt określonego kompendium wiedzy poszczególnych uczestników postępowania. Gdy kończyłem Wydział Prawa w Poznaniu, to miałem obowiązek dwa semestry uczęszczać na wykłady w Akademii Medycznej w Poznaniu z zakresu psychiatrii i ukończyć to egzaminem. Dwa semestry uczęszczałem na zajęcia z zakresu medycyny sądowej, które kończyły się egzaminem, oraz na zajęcia z zakresu kryminalistyki, również zakończone egzaminem. Czemu to służyło? Chodziło o to, że jeżeli jako kwalifikowany prawnik rozmawiam z kimś, to muszę mieć minimum wiedzy na temat tego, z kim rozmawiam. W późniejszym okresie, w latach 70., kończono wydziały prawa, ale bez obowiązkowego nauczania tych przedmiotów. Czy taka sytuacja utrzymuje się do dzisiaj? Bywa różnie, w szczególności w kontekście powstawania wielu uczelni niepublicznych, gdzie wiedza absolwentów wydziałów prawa jest mniej niż skromna. Taki jest stan rzeczy. Nawiązując do wypowiedzi posła Zbigniewa Nowaka, stwierdzam, że elementy i okoliczności należy uwzględniać łącznie. Mogę postawić zapytanie i wniosek do prokuratora krajowego, a za jego pośrednictwem do ministra sprawiedliwości, ażeby zbadał, ilu absolwentów, którzy są prokuratorami i sędziami (od szczebla rejonowego do Prokuratury Krajowej bądź Sądu Najwyższego) ma minimum kwalifikacji z zakresu psychiatrii sądowej. Załóżmy, że rejonowy prokurator bądź asesor podejmuje decyzję, żeby za zniesławienie poddać sprawcę jednorazowemu badaniu psychiatrycznemu. Żeby podjąć taką decyzję, trzeba mieć minimum wiedzy z zakresu psychiatrii. To jest błędne koło. Prokurator wydaje postanowienie o jednorazowym badaniu psychiatrycznym. Lekarz psychiatra wydaje opinię, że człowiek jest zdrowy, ale ponieważ osoba była poddana badaniom, to została uruchomiona procedura. Człowiek może złożyć zażalenie na postanowienie prokuratury, jeśli ma być umieszczony np. na 6 tygodni do zakładu psychiatrycznego. Jednak jeśli sprawę rozpatruje „nieuk” psychiatryczny, to podtrzymuje wcześniejszą decyzję. Takie przypadki spotyka się notorycznie. W pełni popieram wypowiedź posła Zbigniewa Nowaka, ponieważ ukazał prawdziwe oblicze naszego sądownictwa, zrodzone z nieuctwa. Ze strony prokuratury i sądu wszystko jest w porządku, a człowiek cierpi. Wnoszę, żeby Ministerstwo Sprawiedliwości zbadało i oceniło wszystkich sędziów i prokuratorów. Dla tych, którzy nie mają ukończonych w ramach studiów zajęć z zakresu psychiatrii, trzeba zorganizować szkolenia, co najmniej semestralne. Chodzi o to, żeby sędzia bądź prokurator potrafił przynajmniej operować pojęciami psychiatrycznymi. Mówię to, mając 40-letnią praktykę prawniczą, w tym adwokacką. Dostrzegam te braki w kontaktach z sędziami i prokuratorami. Nie zarzucam im złej woli, tylko przypisuję to niezawinionym niedostatkom intelektualnym. Trzeba je uzupełnić, aby nie dochodziło do tragedii, jak to przedstawiał pan poseł.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PosełBohdanKopczyński">Czy ktoś z państwa posłów zechce jeszcze zabrać głos? Nie ma zgłoszeń, zatem proszę o zabranie głosu przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PrzedstawicielkaBiuraRzecznikaPrawObywatelskichKrystynaKupczyńska">W naszej dyskusji istotne wydają się dwa zagadnienia - dopuszczenie biegłych w trakcie toczącego się postępowania oraz internacja, kiedy już jest opinia i końcowe orzeczenie sądu. Rzecznik praw obywatelskich wnosił kasację w takich sprawach. Z materiałów i akt spraw, które badaliśmy, częściowo również na wniosek posła Zbigniewa Nowaka, wynikały pewne nieprawidłowości. W jednej sprawie, bardzo drastycznej, nagłośnionej przez media, za przestępstwo z art. 212 (pomówienie pracownika urzędu gminy) człowiek został internowany. Na skutek kasacji, która była zasadna, Sąd Najwyższy uchylił ten środek. Potem śledziliśmy, jak potoczyły się losy tego człowieka, w którego imieniu wystąpił rzecznik praw obywatelskich. Przy powtórnym rozpoznaniu tej sprawy sąd nie dostrzegł potrzeby internacji i okazało się, że wszystkie przyczyny, które rzekomo miały być wcześniej podstawą do internacji, potem nie zaistniały. W wielu sprawach rzecznik dostrzegł bardzo poważne błędy w orzecznictwie dotyczącym internacji. Sądy podchodzą do kwestii internacji trochę lekceważąco. W trzech sprawach, w których rzecznik występował o kasację, jego wniosek został uwzględniony. Były to drastyczne błędy proceduralne sądu przy orzekaniu internacji. Sądy nie wzięły pod uwagę, że muszą być spełnione wymogi określone w art. 94 Kodeksu karnego. Uzasadnienie orzeczenia składało się z trzech zdań. Nie było stwierdzenia co do sprawstwa ani co do stopnia niebezpieczeństwa. Biegli nie byli przesłuchani. Te kasacje również zostały uwzględnione przez Sąd Najwyższy, który kilkakrotnie wskazywał, jakie powinny być poczynione ustalenia, żeby doszło do internacji. W szczególności zwrócił uwagę na to, co sądy pomijają, mianowicie stopień niebezpieczeństwa czynu. Wystarczy, że jest czyn, niepoczytalny sprawca i już można internować. Nie do końca tak jest, bo należy zwrócić uwagę, czy występuje znaczny stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu. Pod wpływem ostatnich orzeczeń Sądu Najwyższego sądy bardziej wnikliwie badają sprawy, biorąc pod uwagę, czy stopień społecznej szkodliwości czynu jest znaczny, czy też nie. Rzecznik Praw Obywatelskich nie żądał wszystkich akt. Podejmujemy interwencje, jeżeli zwróci się do nas strona bądź osoba postronna, członek rodziny. Akta zawsze są badane i to bardzo skrupulatnie, nie tylko pod kątem, czy wydane zostało prawidłowe postanowienie, ale jeśli sprawa jest w toku dalszego postępowania wykonawczego, jak przebiega całe postępowania wykonawcze, ponieważ niekiedy trwa to latami. Pod tym względem bywa różnie. Jest przepis Kodeksu karnego wykonawczego, który obliguje sąd do tych działań. Mamy sprawę skarżącej się osoby, która przebywa na internacji wiele lat. Pozornie wszystko jest w porządku - są stosowne opinie. Sąd kieruje się wydanymi opiniami. Opinie przesądzają stanowisko sądu, bo sąd nie jest biegłym. Nasze zastanowienie budzi kwestia, jak długo taka internacja może trwać. Jej czas jest nieokreślony. Znany nam jest przypadek, gdy człowiek przebywa na internacji 6 lat. Za każdym razem biegli wydają tę samą opinię. W tej sprawie ustawodawca kończy na postępowaniu zażaleniowym.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PrzedstawicielkaBiuraRzecznikaPrawObywatelskichKrystynaKupczyńska">Prawo nie przewiduje składania kasacji w takich sprawach, bo w postępowaniu wykonawczym kasacja nie przysługuje. Wtedy badamy zasadność umieszczenia na internacji. Tylko w jednej sprawie przez nas badanej sąd II instancji, który już rozpoznawał zażalenie, tak skrupulatnie badał, że nakazał sądowi jeszcze raz wezwać i zbadać, czy faktycznie istnieją przesłanki w postępowaniu wykonawczym do dalszego stosowania. Chodzi o uniknięcie sytuacji, że niejako jest to automatyczna opinia. Jakie skargi składane są przez osoby, które piszą do rzecznika? Po pierwsze, dotyczą one tego, że opinie wydają ci sami biegli, po drugie, że człowiek jest internowany w tym samym szpitalu psychiatrycznym, a więc doskonale znany lekarzom, którzy wydają stale tę samą opinię, po trzecie na nieprawidłowości wykonywania tego środka. Na ile prawdziwe są skargi, trudno nam powiedzieć. W reakcji na jedną ze skarg zwróciliśmy się do sądu penitencjarnego o sprawdzenie podanych informacji, aby dowiedzieć się, jak faktycznie przebiega leczenie. Okazało się, że wszystko przebiega prawidłowo. To są przypadki, gdy postępowanie sądowe zakończone jest merytorycznie orzeczeniem o zastosowaniu internacji. Sąd rozszerzył liczbę spraw, co do których uważa, że ich stopień szkodliwości społecznej jest znaczny. Mamy szereg spraw, gdzie orzeczenie o internacji wydawane jest w sprawie gróźb karalnych. Każda sprawa jest indywidualna. Nie można generalizować. Tylko na podstawie konkretnych indywidualnych akt możemy stwierdzić, czy doszło do naruszenia prawa i w jaki sposób. O tym, że dochodzi do naruszania prawa, świadczą kasacje, które w ostatnim okresie rzecznik praw obywatelskich wniósł i zostały uwzględnione. Z naszych obserwacji wynika, że sądy traktują te sprawy jako błahe i uważają, że można je załatwić na jednym posiedzeniu. Druga kwestia to dopuszczanie badań w trakcie postępowania. Rzecznik praw obywatelskich ma niewielkie uprawnienia, gdyż są one niewzruszalne w drodze kasacji. Możemy tylko wskazywać na pewne nieprawidłowości. Skupiliśmy się dziś nad tym, że w pierwszej kolejności sąd powołuje biegłych psychiatrów. W badanych przez nas sprawach już zakończonych były uzasadnione przesłanki powołania biegłych. Wnoszone były kasacje w sprawach, gdy badanie nie zostało przeprowadzone, a powinno być przeprowadzone. Istotnym zagadnieniem jest obserwacja psychiatryczna. W pierwszej kolejności są to badania ambulatoryjne. Otrzymaliśmy skargę, że człowiek był badany przez jednego biegłego, a podpisy są dwa. Tymczasem trudno polemizować z taką opinią podpisaną przez dwie osoby. Nie wiemy, w jakich warunkach przebiegają te badania. Przeważnie odbywa się to w ten sposób, że jest to rozmowa, w której sędzia nie uczestniczy, zatem nie potrafi do końca powiedzieć, na jakich zasadach to przebiega. Biegli rozmawiają z daną osobą i wydają opinię, a sąd stwierdza. Istotne są wnioski biegłych psychiatrów. Sąd nie wydaje postanowienia o obserwacji psychiatrycznej ot tak sobie. Jest to wniosek biegłych psychiatrów, którzy po jednorazowym badaniu stwierdzają, że, niestety, nie mogą wydać opinii i konieczna jest obserwacja psychiatryczna. Co wówczas robi sąd? W każdym z tych przypadków, które badaliśmy, sąd wydaje postanowienie o obserwacji psychiatrycznej.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PrzedstawicielkaBiuraRzecznikaPrawObywatelskichKrystynaKupczyńska">Jest to utrzymywane w mocy przez sąd II instancji, bo trudno polemizować z argumentami biegłych psychiatrów, którzy stwierdzają, że na podstawie jednorazowego badania nie mogą stwierdzić poczytalności. Proszę wyobrazić sobie osobę, która pracuje i jest czynna zawodowo, a wobec niej jest postanowienie o obserwacji psychiatrycznej. Ten człowiek zostaje wyłączony na pewien czas ze swojej zawodowej aktywności. Nie mówię już o konsekwencjach środowiskowych i innych. W tym przypadku był to nauczyciel, który 6 tygodni spędził na obserwacji psychiatrycznej. Zastanawiał się, co ma dalej robić. Należy brać pod uwagę konsekwencje takiego, a nie innego stanowiska sądu dla życia tego człowieka. Czy w takim przypadku nie byłoby wskazane, aby zwrócić baczniejszą uwagę na postanowienia, opinie i kwalifikacje biegłych, którzy badają po raz pierwszy tego człowieka. W wielu przypadkach ta opinia byłaby korzystna już po pierwszym badaniu, bez potrzeby kierowania na obserwację psychiatryczną. W tych przypadkach rzecznik był bezradny. Konieczne jest położenie nacisku na kwalifikację i na listę biegłych sądowych psychiatrów, która jest ustalana przez każdy sąd, na długość badania, jego wnikliwość. Wtedy - być może - udałoby się wyeliminować przypadki kierowania na obserwację psychiatryczną. W jednym przypadku, którym się zajmowaliśmy, sąd zreflektował się i zmienił swoje postępowanie. Nadzorujemy tę sprawę. Chodzi o kobietę, która jest pielęgniarką środowiskową. Być może są podstawy, aby ją przebadać psychiatrycznie, ponieważ leczyła się w poradni, ale powstaje pytanie, czy kierowanie jej na obserwację było jedynym wyjściem. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że obserwacja jest konieczna, natomiast sąd zmienił to postanowienie i powołał drugi zespół biegłych do badania ambulatoryjnego. To oznacza, że chyba nie było do końca przekonujące stanowisko biegłych psychiatrów co do konieczności obserwacji psychiatrycznej. Przepisy nie precyzują, ile razy sąd powinien powołać kolejny skład biegłych. Kwestia ta jest do uznania sądu. Gdy biegli po jednorazowym badaniu stwierdzają, że konieczna jest obserwacja, tylko w jednym przypadku zdarzyło się, że sąd zmienił decyzję, jeszcze raz powołał innych biegłych. Z reguły takie stanowisko biegłych powoduje, że natychmiast wydane jest postanowienie o obserwacji psychiatrycznej, co jest bardzo drastycznym środkiem. Należałoby zwrócić uwagę na kwestię, czy czas badania psychiatrycznego, jego solidność, lista biegłych sądowych nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Moglibyśmy dyskutować, kiedy sąd powinien mieć wątpliwości. W wielu przypadkach to sąd dopuszcza biegłych, a nie odbywa się to w postępowaniu przygotowawczym. Istotne jest, jak opinia jest wydawana, jak jest przygotowywana. Jeśli chodzi o rodzaje przestępstw, w których sąd orzeka internacje, badamy te sprawy. W niektórych z nich są kasacje. Powtarza się dużo przestępstw z art. 190, czyli gróźb karalnych. Istotna jest kwestia oceny stopnia szkodliwości społecznej czynu. Konieczne jest analizowanie indywidualnych akt. W tych sprawach zakończonych prawomocnie rzecznik i Prokurator Generalny mają środek odwoławczy w postaci możliwości wniesienia kasacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełZbigniewNowak">Miałbym prośbę, żeby w tej chwili oddać głos naszym gościom, lekarzom, aby odnieśli się do kwestii jakości opiniowania sądowo-psychiatrycznego. Pan prokurator może nam odpowiedzieć krótko na koniec, natomiast powinniśmy oddać głos przedstawicielom środowiska medycznego, którzy przyjechali do nas z różnych części kraju. Pan prokurator jest bardzo rozmowny, ale może posłuchajmy głosu psychiatrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Wyraźnie zadawałam pytanie, czy ktoś z naszych gości zechce zabrać głos w dyskusji, zatem proszę nie sugerować, że prezydium Komisji nie chce kogoś dopuścić do głosu. Panie ministrze, rozumiem, że na zakończenie odniesie się pan do pytania posła Bohdana Kopczyńskiego i ustosunkuje się do przebiegu dyskusji. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StanisławPużyński">Bardzo się cieszę, że doszło do dzisiejszego spotkania. Być może jest to reakcja również i na nasze dezyderaty. Zebrani mają poważne nadzieje, że to może wpłynąć na dalszy bieg wydarzeń, chociaż czas jest bardzo ograniczony. Stanowisko Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, którego prezes jest obecny, jak i moje, jako konsultanta krajowego, było wyrażone na piśmie. Odpowiedni dokument został przekazany ministrowi zdrowia oraz ministrowi sprawiedliwości. Jeśli chodzi o reakcję ministra sprawiedliwości, nie było jej do tej pory, chociaż minęło niewiele czasu, zaledwie kilka miesięcy. Poruszyliśmy kilka spraw poważnej rangi. Jedna kategoria spraw dotyczy nierzetelności orzecznictwa. Pisze o tym prasa, a nas to bardzo boli i irytuje. Mamy na to pewien wpływ, ale jest to bardziej przedmiot działań wymiaru sprawiedliwości. To są czyny, które powinny być ścigane i nie mają wiele wspólnego z poziomem orzecznictwa. Kiedy dochodzi do wykroczenia czy przestępstwa, ma to zupełnie inny wymiar. Druga kategoria problemów wiąże się z poziomem orzecznictwa. W tym kontekście należy rozpatrywać kwestię poziomu biegłych oraz istotne problemy natury organizacyjnej. Wydaje się nam, że sprawą węzłową jest problem doboru biegłych. To jest problem kluczowy, o którym pisaliśmy wielokrotnie. Osobiście występowałem w tej sprawie do kolejnych ministrów sprawiedliwości, postulując, żeby nadzór specjalistyczny, a konkretnie konsultanci wojewódzcy mieli czynny udział w sporządzaniu list biegłych, krótko mówiąc, żeby opiniowali biegłych. Kiedy ministrem była pani Hanna Suchocka, uruchomione zostały procedury, które chyba nie są kontynuowane. Listy biegłych są tworzone w sposób dowolny. Nie twierdzę, że wszyscy, którzy znaleźli się na tej liście, to źli biegli, ale ci, którzy są w jakimś stopniu odpowiedzialni, zostali pominięci w tej procedurze. Kolejny problem to nadzór nad orzecznictwem sądowo-psychiatrycznym. Sprawa przedstawia się bardzo niedobrze. Jeśli chodzi o orzecznictwo wydawane w trybie obserwacji sądowo-psychiatrycznych, istnieją pewne możliwości działania. Dyrektorzy szpitali, w których prowadzone są orzeczenia, są zobowiązani do nadzoru nad tym orzecznictwem. Z dużym żalem muszę powiedzieć, że zanikła dobra tradycja konferencji, na których były omawiane wspólnie przypadki sądowo-psychiatryczne. Na spotkaniu całego zespołu lekarzy i psychologów problem oceny poczytalności był omawiany. Nie chodziło o zbiorową odpowiedzialność szpitala, ale o to, żeby biegli mogli skorzystać z porady osób bardziej doświadczonych. Ta dobra tradycja zanika. Sprawa wygląda beznadziejnie, jeśli chodzi o nadzór nad orzecznictwem w trybie ambulatoryjnym. Nikt tego nie bada, bo nie ma możliwości. To się odbywa poza placówkami lecznictwa, na poziomie sądów. To, co się dalej dzieje, to jest sprawa kompetencji sądów. Zgadzam się w pełni z panem posłem, że wiedza sędziów i prokuratorów w dziedzinie psychiatrii jest sprawą niezwykle istotną dla oceny wartości orzeczenia sądowo-psychiatrycznego.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StanisławPużyński">Jeśli tej wiedzy nie ma, to być może orzeczenia są przyjmowane, ale z całym balastem nietrafnych rozwiązań. Biegli mogą orzekać o bezpieczeństwie czy niebezpieczeństwie, ale to sąd ostatecznie podejmuje decyzje o tym, czy umieścić w szpitalu psychiatrycznym. Oczywiście, że do psychiatry, ordynatora, dyrektora należy ocena, czy pobyt w szpitalu jest nadal wskazany. Można w szybkim trybie wystąpić do sądu i poinformować go, że pobyt jest niecelowy, bo osoba nie stanowi zagrożenia dla porządku prawnego w rozumieniu kodeksowym. Błędne decyzje wiążą się z brakiem kompetencji również ze strony sądu. Kolejny istotny problem dotyczy odpowiedzialności administracji, czyli dyrektora szpitala psychiatrycznego oraz biegłych przy wydaniu orzeczenia. Moim zdaniem kwestią sporną jest, kto odpowiada za treść orzeczenia sądowo-psychiatrycznego, kiedy odbywa się orzekanie w szpitalu. Występowałem w tej sprawie do kolejnych ministrów sprawiedliwości o interpretację i nie była ona jednoznaczna, czy biegli, czy szpital. Druga sprawa dotyczyła kwestii, kto wyznacza biegłych, kiedy jest obserwacja sądowo-psychiatryczna. Praktyka jest taka, że to nie sąd wyznacza biegłych w tej sprawie, ale dyrektor szpitala. Mam nadzieję, że to się odbywa w sposób prawidłowy, ale jest to pole do nieprawidłowości. Kompetencje sądu są scedowane na dyrektora szpitala i to on wyznacza biegłych. Jest to chyba nieprawidłowość w postępowaniu. Następny problem wiąże się z kompetencjami biegłych i ich przygotowaniem. Byłem na kilku spotkaniach w Ministerstwie Sprawiedliwości, kiedy prowadzone były prace nad ustawą o biegłych sądowych. Były tam zapisy dotyczące biegłych psychiatrów. Wnosiłem o zapis, który by jednoznacznie określał, że konsultant wojewódzki do spraw psychiatrii opiniuje listę biegłych. Była zgłoszona propozycja, aby również ciała społeczne miały wpływ na sporządzanie listy biegłych. Sądzę, że konieczne jest zobowiązanie do skorzystania z opinii konsultanta wojewódzkiego do spraw psychiatrii. Istotne jest też szkolenie w zakresie psychiatrii. Problem ten wymaga chyba uregulowania ustawowego. Chodzi o uzyskiwanie certyfikatu biegłego sądowego z zakresu psychiatrii. Wiedza z zakresu psychiatrii sądowej przekracza znacznie zakres wiedzy, którą dysponuje przeciętny psychiatra. To wymaga kwalifikacji. Nasz system kształcenia jest daleki od doskonałości. Nie mamy odpowiedniej liczby ośrodków, które zapewniłyby możliwość odbycia odpowiednio długich staży z zakresu psychiatrii sądowej. W związku z tym proponujemy różne połowiczne rozwiązania w postaci kursów, konferencji, udziału w orzecznictwie. To wszystko nie jest najlepszym rozwiązaniem w szkoleniu z zakresu psychiatrii w ogóle, a na pewno ten typ szkolenia nie może być podstawą do uzyskania certyfikatów. Wydaje się, że w tej sprawie jest zgoda pomiędzy sekcją psychiatrii sądowej a nadzorem specjalistycznym, iż celowe jest przygotowanie programu certyfikowania biegłych. Sądzimy, że w przyszłości tylko tacy biegli powinni występować w orzecznictwie sądowo-psychiatrycznym. Tyle ze spraw najistotniejszych, które zostały zawarte w naszym stanowisku, opublikowanym w styczniu br. w „Postępach Psychiatrii i Neurologii”. Kilka słów w związku z poruszoną przez panią sprawą zbyt pochopnych decyzji o obserwacji. Jest to bardzo złożona sprawa. Chyba lepiej obserwować i błędu nie popełnić niż postąpić odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StanisławPużyński">Stoimy na stanowisku, że w sprawach poważnych, gdzie jest duże zagrożenie karą, należy prowadzić obserwację i na ogół jest to praktykowane. Istotne jest to również w sytuacjach, kiedy w grę wchodzi tzw. detencja. Gdy człowiek ma być umieszczony w szpitalu, bo jest niebezpieczny, taka decyzja powinna być poprzedzona obserwacją sądowo-psychiatryczną. Jest to bezpieczniejsze, gdyż można uniknąć niepotrzebnych omyłek. Tyle tytułem zwięzłej oceny sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławDąbrowski">Chciałbym krótko przedstawić problem orzecznictwa, ale nie w sprawach karnych, lecz cywilnych. Nie będę mówił o aspektach pozytywnych, lecz o zjawiskach złych albo bardzo złych. Jeśli chodzi o sprawy karne, ustawa o ochronie zdrowia psychicznego, którą od 10 lat monitoruję, przewiduje, iż badania dla potrzeb sądu powinny się odbywać w zakładach opieki zdrowotnej. To jest niezbędny warunek zapewnienia intymności w badaniu lekarskim, w szczególności psychiatrycznym. Po wejściu w życie ustawy prokuratura zapewniała nas, że ten przepis jest przestrzegany i że są nieliczne odstępstwa. Obecnie docierają do mnie sygnały, iż przepis ten nie jest przestrzegany i że dość powszechnie zdarza się, że psychiatrzy badają w warunkach całkowicie niegodnych człowieka. W areszcie, w sądzie nie można badać pacjenta, nie mówiąc o przygotowaniu się do takiego badania i wykonaniu badania somatycznego. Dla wiadomości pana prokuratora chciałbym powiedzieć, że dwukrotne badania nad liczbą pacjentów na środku zabezpieczającym, czyli na internacji, wykazały, że każdego dnia około tysiąca pacjentów przebywa na środku zabezpieczającym. Kilka zdań na temat orzecznictwa sądowo-psychiatrycznego w sprawach o przyjęcie bez zgody do szpitala psychiatrycznego. Jak wiadomo, podstawowym warunkiem przyjęcia do szpitala psychiatrycznego, poza chorobą psychiczną, jest bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia pacjenta. Jak to jest realizowane w praktyce? Większość opinii nie zawiera wzmianki o tożsamości badanego. Z opinii wcale nie wiemy, czy osoba, którą biegły badał, jest tą osobą, o którą chodzi. Ponadto większość opinii (68%) nie uwzględnia badania somatycznego. Tego rodzaju opinia nie jest opinią lekarską. Odręcznie sporządzono 19% opinii, z czego 3% całkowicie nieczytelnych. To znaczy, że sędzia nie czyta opinii, na której się opiera. Kilka słów na temat realizacji trybu nagłego. W trybie nagłym trafia do szpitala psychiatrycznego rocznie ok. 12 tys. osób, które muszą spełniać odpowiednie warunki: być chore psychicznie albo bezpośrednio zagrażać sobie lub innym, albo w przypadku niemożliwości zabezpieczenia ich potrzeb. Badałem 560 opinii, które znamy z akt spraw udostępnionych przez Departament Sądów Powszechnych, w tym dotyczących trybu nagłego 450. Z ogólnej liczby opinii sporządzanych w związku z trybem nagłym, w 28% opinii badanie było niepotrzebne. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego nie przewiduje badania i opinii psychiatrycznej biegłego w tych sprawach. Są to pacjenci niezdolni do wyrażania zgody, ale akceptujący pobyt w szpitalu. Z jednej strony sądy nie mają pieniędzy, a z drugiej marnotrawione są środki w sytuacji, gdy nie ma takiej konieczności. 19% opinii nie zawiera odniesienia do stanu psychicznego ani żadnego śladu osobistego badania. To już jest sprawa kryminalna, jeśli biegły, nie widząc badanego, wystawia orzeczenie pozbawiające go wolności. Niektóre sprawy trafiły ze skargi chorych do prokuratora. Prokuratura umorzyła postępowanie w tych przypadkach, ponieważ tego rodzaju czyn, jak zamknięcie kogoś w szpitalu psychiatrycznym bez osobistego kontaktu z nim nie jest przewidziane w Kodeksie karnym. Jest inny przepis, na podstawie którego można wyciągać konsekwencje. Kilka spraw zostało skierowanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jak wspomniałem, zasadniczą przesłanką umieszczenia w szpitalu w trybie nagłym jest zagrożenie własnego życia albo życia i zdrowia innych. W 50% opinii nie ma takiego uzasadnienia. To oznacza, że pacjent nie spełniał elementarnych przesłanek umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym. Ustawa zawiera sformułowanie: „zagraża bezpośrednio sobie lub innym”. Ustawa nie przewiduje innych przesłanek dla pozbawienia kogoś wolności. Kolejna kwestia, o której chcę wspomnieć, to uległość, bezkrytycyzm sędziów wobec absolutnych bzdur zawartych w niektórych orzeczeniach.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#StanisławDąbrowski">Dwa lata temu przekazaliśmy nasze dane do Departamentu Sądów Powszechnych, co skutkowało - jak mówią biegli - pismem Departamentu do sądów apelacyjnych o zwrócenie uwagi na problem bezkrytycznego stosunku sędziów do opinii sądowo-psychiatrycznych w sprawach przymusowego przyjęcia pacjenta do szpitala psychiatrycznego. Jeśli chodzi o tryb wnioskowy, wymaga on poprzedzającego badania nie przez biegłego, tylko przez lekarza. Wynik badania dołącza się do akt sprawy, a bada potem biegły. Otóż 43% badań było przeprowadzonych bez osobistego kontaktu. Wydano zaświadczenia bez osobistego badania.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#DanutaHajdukiewicz">Ponieważ przez wiele lat prowadziłam Klinikę Psychiatrii Sądowej na terenie Pruszkowa, ale należy ona do Instytutu, znam poziom opiniowania sądowo-psychiatrycznego z wielu lat. Muszę powiedzieć, że poziom opinii jest bardzo zróżnicowany. Opinie wydawane w ośrodkach sądowo-psychiatrycznych osiągają wyższy poziom. Gorzej jest z poziomem opiniowania sądowo-psychiatrycznego w szpitalach psychiatrycznych, tam gdzie mamy do czynienia z psychiatrią kliniczną, z leczeniem, a lekarze psychiatrzy orzekają sporadycznie, okazjonalnie. Te opinie zawierają najwięcej błędów. W moim przekonaniu przyczyną sporej liczby opinii niepełnych, które nie zawierają badań somatycznych bądź oceny stanu psychicznego, bądź też dokumentacji lekarskiej wcześniejszego leczenia, jest fakt, że mimo starań, prób, publikacji na ten temat nie przyjął się jak dotąd jednolity schemat opiniowania sądowo-psychiatrycznego na terenie całej Polski. Stąd albo są braki, albo panuje chaos, bo różne informacje dotyczące jakiegoś tematu poruszane są nie w uporządkowanym stylu. Często tam, gdzie chodzi o ocenę poczytalności, biegły nic nie pisze na temat zarzucanego sprawcy czynu, na temat okoliczności czynu, rodzaju. Nie odnosi się do kwestii, czy zachodzi jakiś związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zaburzeniami, jakie on przejawia a tym, że zachował się tak, a nie inaczej. My psychiatrzy mamy możliwość nadzoru nad opiniowaniem sądowo-psychiatrycznym dopiero po fakcie. Wprawdzie ściągamy do analizy kopie wydanych opinii, zwłaszcza opinii wydawanych po obserwacjach sądowo-psychiatrycznych, ale to nie ma wpływu na oceny sądu, czy w ogóle organu procesowego. Chciałabym przypomnieć, że ocena opinii sądowo-psychiatrycznych należy przede wszystkim do organu procesowego - w postępowaniu przygotowawczym do prokuratury, później do sądu. Nawet biorąc pod uwagę, że wiadomości psychiatryczne prokuratorów i sędziów są mniejsze, powinni brać pod uwagę, czy ocena biegłych psychiatrów jest logiczna i zrozumiała, czy nie należałoby poprosić o wyjaśnienie tych samych biegłych lub zażądać opinii innych biegłych. Wydaje się, że często brakuje krytycznej oceny opinii ze strony organu procesowego. W związku z wypowiedziami przedstawicielki rzecznika praw obywatelskich chciałabym zwrócić uwagę na to, że skargi osób badanych ambulatoryjnie, iż badanie trwało zbyt krótko (na jednego papierosa) i że badał tylko jeden biegły, powtarzają się bardzo często, ale nie znajduje to potwierdzenia w treści opinii, która została przez poprzednich biegłych sporządzona. Mam na to dowody, bo dysponuję całymi aktami sprawy i widzę opinie biegłych, którzy badali ambulatoryjnie. Opinie są pełne, zawierają wszystkie niezbędne dane i uzasadnienie skierowania na obserwację sądowo-psychiatryczną. Fakt, że sąd zmienia decyzję i przed ostatecznym skierowaniem na obserwację powołuje innych biegłych, to procedura spotykana i słuszna, ale to nie znaczy, że ci nowi biegli na pewno wydadzą opinię. Jest bardzo prawdopodobne, że podobnie jak poprzedni, będą kierowali na obserwację.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#DanutaHajdukiewicz">Zwykle pewien rodzaj pacjentów broni się przed obserwacją, unika jej i najczęściej są to sytuacje niejasne, w których nie można wydać opinii na podstawie krótkiej rozmowy, nawet jeżeli jest to rozmowa 2–3-godzinna. Pragnę również zwrócić uwagę na to, że już z art. 202 par. 1 Kodeksu postępowania karnego wynika, że opinię o stanie psychicznym oskarżonego wydaje dwóch biegłych psychiatrów, a więc nie są to lekarze, którzy nie mają żadnego doświadczenia, tylko mają co najmniej I stopień specjalizacji, którzy kilka lat musieli pracować w psychiatrii. Oni mogą mieć małe doświadczenie sądowo-psychiatryczne, a chciałabym podkreślić rolę doświadczenia, które odgrywa bardzo dużą rolę w opiniowaniu sądowo-psychiatrycznym.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Ponieważ zbliżamy się do końca posiedzenia, poproszę o zabranie głosu ministra Karola Napierskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">W dyskusji poruszono szereg zagadnień, odnośnie do których można by wypowiadać się bardzo długo. Postaram się skrócić maksymalnie swoją wypowiedź. Jeżeli uznają państwo moje odpowiedzi za niewyczerpujące, proszę o ewentualne dodatkowe pytania. Jeśli chodzi o pytania posła Zbigniewa Nowaka, na wstępie mam uwagę generalną, że wykazy, które pan otrzymał od prokuratorów apelacyjnych, dotyczące spraw z ostatnich 10 lat, gdzie doszło do umorzenia postępowań z uwagi na niepoczytalność sprawcy, a w części doszło do umieszczenia podejrzanych na internacji, same przez się nie powinny dawać panu posłowi żadnych podstaw do wyciągania jakichkolwiek wniosków co do merytorycznej zasadności tych decyzji. To są suche wykazy, zawierające sygnaturę akt, datę decyzji, kwalifikację prawną. Czy pan poseł coś wie z takiego wykazu na temat tego, co w danej sprawie ustalono? Przypuszczam, że nie. Przedstawicielka rzecznika praw obywatelskich słusznie powiedziała, że każda sprawa jest indywidualna. Nie można formułować jakichkolwiek generalnych zasad, jeżeli nie zbada się konkretnego przypadku. Weźmy pierwszy z rzędu - groźby karalne. Oczywiście jest to bardzo drobne przestępstwo, które powiela się codziennie w Polsce prawdopodobnie w tysiącach przypadków. Tysiące przypadków mogą być bagatelizowane, bo nieraz osoby związane ze sobą bardzo silnymi więzami emocjonalnymi mówią: „Ja cię zabiję”, „Ja cię uduszę” i to można między bajki włożyć. Niemniej jednak, jeśli taką groźbę kieruje bandyta, który był wielokrotnie karany za czyny bandyckie, ma to zupełnie inną wagę. Jeżeli taki człowiek stosuje groźby, to można się realnie obawiać, że one będą spełnione. Jeżeli taki człowiek okazuje się niepoczytalny, to wcale nie wiem, czy można z góry stwierdzić, że jego internacja była bezzasadna i zarzucać sądowi, a wcześniej prokuratorowi i biegłym, że wszyscy oni działali pochopnie, żeby - jak to określił pan poseł - „niesfornego odizolować od reszty świata”. Nie zgadzam się z takim uproszczeniem. Uważam, że jest ono nadmierne. Nie neguję natomiast przypadków, które są zasadnie kwestionowane. Jeżeli w sprawie o pomówienie urzędnika gminy ktoś trafia do zakładu zamkniętego, na pewno jest to nieprawidłowe. Znam przypadki tego rodzaju pomówień nie tylko w stosunku do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, ale do bardzo szacownych obywateli. Jeżeli wypisuje się na płotach nieprawdopodobne historie, jeśli ludzie to czytają, jeżeli bombarduje się instytucje państwowe pismami zawierającymi takie kalumnie wobec niewinnych ludzi, że włos się na głowie jeży, to czasami dochodzi do sytuacji, gdy biegli stwierdzają niepoczytalność takiej osoby na tle np. paranoi pieniaczej, i coś trzeba z tym typem zrobić, żeby przestał ludzi szkalować. Oczywiście internacja w takim przypadku nie jest zasadna. Przyjmuję zarzut. Jeśli prokurator z takim wnioskiem w tego typu sprawie wystąpił, zrobił źle, bo od takiego gadania czy pisania nic się nikomu bardzo złego nie stanie. W tym przypadku jesteśmy zgodni i tu nie ma dyskusji, natomiast nie zgodziłbym się z poglądem, że można generalnie twierdzić, iż znacząca liczba tych spraw jest bezzasadna.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Podobnie nie przyjmuję zarzutu, że po 6 miesiącach wypuszcza się np. pedofila. Bez zbadania sprawy nie można wysuwać takich wniosków. Skoro mowa o pedofilii, bywają różne jej rodzaje. Czym innym jest pedofilia, kiedy ofiarą jest np. małe dziecko i dochodzi do jakichś drastycznych skutków, a czym innym, kiedy dotyczy ona 14-letniej dziewczynki, która wygląda na lat 20 i która sama prowokuje mężczyznę. To też jest pedofilia. Czy mamy jednakowo traktować jednego i drugiego człowieka, który dopuścił się pedofilii? Nie można generalizować, bo w ten sposób postępujemy niesprawiedliwie i sprzecznie z prawem. Nie mogę przyjąć zarzutu, że do psychiatrycznych zakładów zamkniętych kieruje się niesfornych. Pragnę państwa poinformować, że prokurator nie powołuje biegłych dla własnej przyjemności. Sam byłem prokuratorem na tzw. pierwszej linii ponad 20 lat i pamiętam te kwestie z praktyki. To jest konieczność, która zmusza prokuratora do takich decyzji i która w sposób oczywisty komplikuje mu postępowanie. Trzeba wyznaczyć obrońcę z urzędu, trzeba ponosić koszty. Ponadto przedłuża to postępowanie. Dotyczy to zwłaszcza obserwacji. Jeżeli jest wniosek biegłych psychiatrów o obserwację, jest to kolejna przeszkoda w sprawnym prowadzeniu postępowania. Tego każdy prokurator chciałby uniknąć, ale nie bardzo może. Zgadzam się z głosami środowiska nauki, że prokurator i sąd powinni mieć krytyczny stosunek do tych opinii, które im się przedkłada. Jednak z drugiej strony, jeżeli mamy opinię dwóch psychiatrów z ośrodka, który jest szanowany, którego opinie były na ogół honorowane i utrzymywane, to prokurator ma uruchamiać całą procedurę od nowa, powoływać nowych biegłych albo kwestionować te opinie? Obawiam się, że ciężko będzie uzyskać sytuację, żeby prokuratorzy w dużym stopniu kwestionowali opinie, które otrzymują. Wiązałoby się to z tym, że powinni przestać powoływać biegłych. Czasem na danym terenie nie ma innych biegłych. Jest przygotowywany projekt ustawy o biegłych. Będzie tam mowa również o psychiatrach, niemniej jednak jest on w stadium tworzenia. Być może te sprawy zostaną uregulowane na tyle, że na tym odcinku wyzbędziemy się wielu wątpliwości. Poseł Bohdan Kopczyński postuluje, aby przeegzaminować prokuratorów i sędziów, ilu z nich posiada minimum kwalifikacji z dziedziny psychiatrii sądowej. Jak wiadomo, są studia prawnicze, które trwają kilka lat. Wiadomo, że jest egzamin po studiach. Potem jest aplikacja i bardzo trudny egzamin sędziowski bądź prokuratorski. Jeżeli mielibyśmy weryfikować umiejętności 9 tys. sędziów i 5,5 tys. prokuratorów, ciekaw jestem, na jaki czas byłaby przewidziana realizacja tego zamierzenia i jakich wymagałaby środków, żeby przeprowadzić ją skutecznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełBohdanKopczyński">Nie musi pan odpowiadać na moje pytanie, bo znam pana odpowiedź. To jest kwestia organizacyjna. Pan zniekształcił moją wypowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełZbigniewNowak">Na dzisiejsze posiedzenie przyjechali goście...</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Panie pośle, póki co to ja prowadzę posiedzenie, więc bardzo proszę, żebyście państwo zgłaszali się do zabrania głosu. W tej chwili mówi prokurator Karol Napierski, któremu udzieliłam głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Każdy prokurator przyzwyczajony jest do tego, że nie zawsze mówi to, co słuchacze chcieliby słyszeć. Nic na to nie poradzę. Mówię to, co myślę. Tak jak wypowiedzi panów posłów nie wszystkim mogły trafić do przekonania, tak mam świadomość, że i moje mogą być obarczone taką samą cechą. Jestem głęboko przekonany o słuszności swoich twierdzeń i dlatego będę się tego trzymał, nie zważając, co sobie państwo będziecie na ten temat myśleli. Formułujcie zarzuty, proszę bardzo. Jestem gotów do polemiki jak najdalej idącej, ale nigdy nie zgodzę się z uogólnianiem i zrzucaniem kolejnych zarzutów pod adresem prokuratorów i sędziów, tylko na podstawie wykazów, które mają charakter arytmetyczny, a nie merytoryczny. Mówiłem już o tym, że prokurator, otrzymawszy opinię biegłych, ma uprawnienia do tego, żeby dalej procedować na podstawie tych opinii. Czy krytyczny stosunek prokuratora do tych opinii miałby zaowocować zanegowaniem znaczącej ich liczby? Nie potrafiłbym sprecyzować kryteriów, jakie miałbym polecić podległym sobie prokuratorom, żeby tak właśnie postępowali. Aby zakwestionować opinię dwóch biegłych psychiatrów, prokurator musiałby dysponować przygotowaniem profesjonalnym, zbliżonym do poziomu biegłych. My podchodzimy z dobrą wiarą do kwalifikacji biegłych. Wiadomo, że biegłym może być nie tylko ten, kto jest umieszczony na liście prezesa sądu okręgowego, ale każdy, kto ma wiadomości specjalne. Jeżeli nie dopracujemy się takich ośrodków psychiatrycznych w siedzibie każdej prokuratury rejonowej (oczywiście to mrzonka, ale tak można sprawę postawić), żeby opinie nie budziły żadnych zastrzeżeń również od strony merytorycznej, to przypuszczam, że będziemy w pewnym sporze. Wiem z doświadczenia własnego i swoich kolegów, jak dalece trudno jest skutecznie i szybko uzyskać opinię psychiatryczną. Nie będę mówił szerzej, na czym polegają problemy prokuratora, który chce zbadać przez psychiatrów i umieścić na obserwacji aresztowanego pod poważnym zarzutem. To są karkołomne wysiłki. Jest bardzo mało miejsc w aresztach śledczych, gdzie mogą być dokonywane obserwacje. Miesiącami czeka się w kolejce, aż zwolni się miejsce. Trzeba wozić człowieka przez całą Polskę. Tego wszystkiego opinia publiczna nie wie, tylko zarzuca potem prokuratorowi, że nie zakończył szybko postępowania. Jeżeli prokurator uzyskawszy opinię ma do niej podejść krytycznie i nie polegać na jej ustaleniach, tylko na podstawie własnej wiedzy domagać się powołania innych biegłych, to w ten sposób możemy zajść w ślepą uliczkę. Ucieszyło mnie w wypowiedzi przedstawicielki rzecznika praw obywatelskich, że nie stwierdzono przypadków (wbrew temu, co twierdzi poseł Zbigniew Nowak), kiedy nie byłoby przesłanek do zarządzenia badań. To świadczy o tym, że ani prokurator, ani sąd nie robi tego dla własnej przyjemności, ale ze zwykłej konieczności procesowej, żeby sprawę wyjaśnić do końca. Poczytalność podejrzanego czy oskarżonego jest jednym z centralnych zagadnień. Odnośnie do wypowiedzi prof. Stanisława Dąbrowskiego, chciałbym podkreślić, oczywiście nie negując ustaleń, które pan przedstawił, że rola prokuratury w tej dziedzinie jest żadna, ponieważ tu chodzi o przypadki, kiedy osoby kierowane są do zakładów zamkniętych nie dlatego, że popełniły przestępstwo, tylko w związku z sytuacjami nagłymi, na podstawie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. W tym przypadku prokuratura w ogóle badań nie inicjowała i nie jest stroną tego postępowania.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#ProkuratorkrajowyKarolNapierski">Nie wiem, czy uczyniłem zadość życzeniom państwa pytających. Jeśli nie, to przepraszam i proszę o dodatkowe pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Państwo posłowie doskonale wiedzą, że jeśli nie są zadowoleni z odpowiedzi pana ministra, mają państwo prawo pisemnie zwrócić się z prośbą o uzupełnienie wiedzy. Udzielę głosu panu posłowi, ale proszę o krótką wypowiedź, bowiem mamy następne posiedzenia komisji. Dwie godziny poświęciliśmy jednemu tematowi. Myślę, że szereg informacji, które zostały przekazane, będzie wykorzystanych podczas prac nad ustawą o biegłych sądowych. Panie pośle, nie jest tak, że w dniu dzisiejszym będziemy prowadzić wielogodzinne seminarium.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełZbigniewNowak">Pani przewodnicząca, po pierwsze, prosiłem, żeby prokurator Karol Napierski nie odpowiadał, ponieważ z jego wypowiedzi wynika, że nie zna przepisu art. 94. Po drugie, opowieści, które snuje i zapewnienia, że może przedstawić dodatkowe wyjaśnienia na piśmie, są bezcelowe, ponieważ znam odpowiedzi pana Napierskiego. Poza tym na dzisiejsze posiedzenie zaprosiliśmy gości ze Szczecina, Krakowa, Rybnika. Wolałbym usłyszeć, co mają ci państwo do powiedzenia, niż wypowiedzi prokuratora Karola Napierskiego. Pan prokurator twierdzi, że moje zarzuty są bezpodstawne, wobec tego podam państwu przykład. Z wykazu, który otrzymałem, wynikało, że w sprawie o dokonanie gwałtu, a więc z art. 200 (pedofilia) i art. 201 (wykorzystanie dziecka) nie było w ogóle wniosku o detencję. Ja nie generalizuję, tylko niektóre przypadki budzą uzasadnione wątpliwości. Panie prokuratorze, pan 20 lat temu nie potrafił ocenić sytuacji, gdy czterech oficerów UB pobiło jedną kobietę, więc żałosna naiwność pana prokuratora, z której przejawami stykam się od 3 lat, ma jakieś granice. Prosiłbym panią przewodniczącą, żeby zechciała przedłużyć posiedzenie jeszcze o 15 minut, bo jak wytłumaczymy naszym gościom konieczność zamknięcia posiedzenia? Ludzie zostali zaproszeni, a pani mówi - „proszę wyjść”.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PosełZbigniewNowak">Po pierwsze, nie powiedziałam „proszę wyjść”, natomiast kilkakrotnie zwracałam się do naszych gości z zapytaniem, kto chce zabrać głos. Nikt z państwa nie deklarował woli zabrania głosu. Pan doskonale wie, że posiedzenia Komisji planujemy najczęściej na dwie godziny, ponieważ danego dnia odbywa się w określonej sali zazwyczaj kilka posiedzeń komisji. Czy ktoś z państwa chce jeszcze zabrać głos? Pragnę zwrócić uwagę, że temat posiedzenia dotyczy nieprawidłowości i bardzo proszę odnosić się do tych kwestii. Nigdy nie zdarzyło się tak, żebyśmy kolejno przepytywali wszystkich naszych zaproszonych gości. To oni muszą wyrażać wolę zabrania głosu. Te osoby, które zgłosiły chęć zabrania głosu, miały możliwość wypowiedzenia się. Nikomu nie przerwałam w połowie, nikomu nie ograniczałam prawa wypowiedzi. Każdy z posłów ma prawo zorganizowania spotkania, jakie go będzie interesowało, i zaproszenia kogo tylko zechce. Zwracam się do zaproszonych gości. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PracownikKatedryPsychiatriiCollegiumMedicumUniwersytetuJagiellońskiegodrJanuszHeitzman">Kwestia opiniowania sądowo-psychiatrycznego i nieprawidłowości w tymże opiniowaniu to problem złożony i tutaj go nie rozstrzygniemy, natomiast wymaga on rozwiązań ustawowych. Te rozwiązania ustawowe to nie tylko przerzucanie do sfery służby zdrowia kwestii jakości opiniowania sądowo-psychiatrycznego, gdyż jest to szeroko rozumiany problem wymiaru sprawiedliwości. Ta kwestia pociąga za sobą pewne postulaty zmian ustawy o biegłych, co wiąże się ze zmianą sposobu myślenia na temat przyczyn błędów. Spostrzeżenie posła Bohdana Kopczyńskiego, dotyczące kształcenia prawników, jest faktem. W połowie lat 70. kształcenie w dziedzinie psychiatrii sądowej przestało być obligatoryjne, stało się przedmiotem fakultatywnym. W związku z tym obecnie, jeśli ktoś z prawników nie chce zdobywać wiedzy z zakresu psychiatrii sądowej, to nie ma pojęcia, co to jest zaburzenie psychiczne, choroba psychiczna, urojenia. To - być może - wymaga jakichś rozwiązań. Kolejna sprawa dotyczy listy biegłych. Nie jest tak, że najlepsi biegli to są biegli z listy. Często są to najgorsi biegli. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że nikt nie chce opiniować. W tej chwili sytuacja jest taka, że żeby kogoś skłonić do opiniowania, trzeba go o to prosić. Jeżeli jest na liście, to ma obowiązek sporządzić opinię. Często zdarza się tak, że te osoby podejmują się tego obowiązku dla bardzo skromnego wynagrodzenia albo dla pieniędzy, w związku z tym wykonują „masówkę”. Dziesięć opinii w ciągu dnia to jest tysiąc złotych. To jest postawienie problemu na głowie. W związku z tym tworzenie listy biegłych nie może być tylko w gestii prezesa sądu wojewódzkiego, ale musi też uwzględniać szeroko rozumiany poziom osób w sensie merytorycznym, ale także etycznym i zaufania publicznego. Nie jest to tylko kwestia przysięgi, którą biegły składa przed wydaniem opinii, bo bardzo często za zgodą stron jest zwolniony ze składania przysięgi. Część moich uwag zawarłem w opracowaniu, które bardzo proszę włączyć w sprawozdanie z posiedzenia Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Obiecuję, że te materiały zostaną dołączone do protokołu. Proszę kolejnych mówców.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PrzewodniczącyNaukowejSekcjiPsychiatriiSądowejdrJerzyPobocha">Ja również przywiozłem ze sobą materiały z konferencji na temat błędów w orzecznictwie sądowo-psychiatrycznym, która odbyła się 5 lat temu, z udziałem ówczesnego prokuratora krajowego. Znajduje się wśród nich moja praca dotycząca błędów w orzecznictwie. Sekcja zorganizowała w tym roku trzy międzynarodowe konferencje - dwie poświęcone statusowi oddziału psychiatrii sądowej i statusowi biegłego. Materiały z tych konferencji, wraz z wnioskami, przekażemy pisemnie. Nasze przystąpienie do Unii Europejskiej, jeśli chodzi o status prawny, finansowy, kulturowy, społeczny biegłych, powinno spowodować, że sytuacja w opiniodawstwie sądowo-psychiatrycznym w Polsce ulegnie zasadniczej zmianie.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#OrdynatorOddziałuPsychiatriiwSzpitaluPsychiatrycznymwRybnikuStanisławUrban">W latach 2001–2003 byłem dyrektorem szpitala w Rybniku. To ja znalazłem w dokumentacji medycznej szpitala, przy współpracy doktora Dragona siedzącego obok mnie, różne nieprawidłowości, które stały się powodem złożenia w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach doniesienia o podejrzeniu fałszowania dokumentacji medycznej i fałszowania opinii sądowo-psychiatrycznych. Przygotowaliśmy dla państwa materiał i mam go przed sobą. Jego przedstawienie zajmie kilka minut, niemniej jednak chcielibyśmy państwu pewne rzeczy powiedzieć, bo są to sprawy, które się działy, dzieją i niestety najprawdopodobniej jeszcze jakiś czas będą się działy. Przeanalizowaliśmy dokumentację z lat 1995–2003. Było to 185 opinii sądowo-psychiatrycznych i 553 historie chorób mężczyzn w wieku poborowym. Nie udało nam się przeprowadzić analizy detencji ani analizy hospitalizacji pacjentów w oddziałach prowadzonych przez lekarzy podejrzanych o fałszowanie dokumentacji. W opiniach sądowo-psychiatrycznych w 28 przypadkach znaleźliśmy nieprawidłowości, w dokumentacji medycznej poborowych w 89 przypadkach. Jakie to były nieprawidłowości, jeśli chodzi o opiniowanie sądowo-psychiatryczne? Po pierwsze, dotyczyły one długości obserwacji. W wielu wypadkach obserwacja sądowo-psychiatryczna trwała od kilku do kilkunastu dni, a w jednym przypadku 3 i pół doby. Po drugie, nieprawidłowości dotyczyły przepustek (wielokrotność i długość). Urlop był udzielany pacjentowi nawet w drugiej dobie pobytu, mimo opisywanych w dokumentacji uporczywych myśli samobójczych. Przepustki sięgały 80% czasu obserwacji. Po trzecie, stwierdziliśmy nieprawidłowe leczenie. Były to nieadekwatne leki i dawki leków do stawianego rozpoznania. Masowo orzekano ograniczoną poczytalność u osób z rozpoznaniem osobowości nieprawidłowej. Masowo orzekano ograniczoną lub zniesioną poczytalność u osób z rozpoznaniem zespołu schizofrenopodobnego, bez stwierdzenia jakiegokolwiek jego podłoża. W przypadku zabójstw i innych najcięższych przestępstw stwierdzano zniesienie lub ograniczenie poczytalności, bez sprecyzowania rodzaju zaburzeń psychicznych, z pominięciem lub rażącym uproszczeniem opisu stanu psychicznego. Nieprawidłowości w szpitalnej dokumentacji medycznej poborowych wyglądały następująco. Jeśli chodzi o liczbę przyjęć w skali roku, charakterystyczny był wielokrotny wzrost liczby przyjęć w okresach poprzedzających nabór w wojskowych komendach uzupełnień, czyli dwa razy w ciągu roku. Przepustki udzielane były w dniu przyjęcia do szpitala, obejmowały cały okres hospitalizacji lub jego znaczącą część. Zdarzały się przypadki prowadzenia dokumentacji szpitalnej bez obecności pacjenta w szpitalu. Stwierdziliśmy także nieadekwatne leczenie lub jego brak, przyjmowanie pacjenta do oddziału na 1–2 dni z następującym wypisem: „... oraz epidemie zaburzeń psychicznych wśród młodych mężczyzn spokrewnionych ze sobą lub zamieszkałych po sąsiedzku”. Przykłady nieprawidłowości w opiniach sądowo-psychiatrycznych są następujące. Przykład pierwszy - oskarżony o czyny z art. 157 par. 1 Kodeksu karnego i art. 148 par. 1 Kodeksu karnego, których dokonał w tym samym miejscu i czasie, działając w ten sam sposób.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#OrdynatorOddziałuPsychiatriiwSzpitaluPsychiatrycznymwRybnikuStanisławUrban">W stosunku do pierwszego czynu z art. 157 orzeczono pełną poczytalność, a w stosunku do czynu z art. 148 zniesioną poczytalność bez podania uzasadnienia różnicy orzeczeń. Przykład drugi - oskarżony o zabójstwo. Orzeczono zniesioną poczytalność, rozpoznając objawy psychozy z kręgu schizofrenii. Pomimo opisywanych szeroko istniejących w dalszym ciągu objawów psychotycznych nie stanowił zagrożenia dla porządku prawnego i nie zachodziła potrzeba detencji. Przykład trzeci - zarzut zabójstwa. W czasie obserwacji nie stwierdzono objawów choroby psychicznej. W opinii stwierdzono, iż w czasie czynu ujawniał zaburzenia psychotyczne pod postacią zespołu omamowo-urojeniowego, który występował wyłącznie w czasie popełniania czynu. W czasie czynu był niepoczytalny i nie stanowił zagrożenia dla porządku prawnego. Po 4 miesiącach ponownie przyjęty do szpitala po pobiciu kobiety i uderzeniu kelnerki kuflem w głowę. Przykład czwarty - właściciel dwóch restauracji, bliski znajomy opiniujących go biegłych, podejrzany o czyn z art. 157 par. 1. Czyny były dwa - wywiezienie człowieka w bagażniku do lasu i przywłaszczenie dużej kwoty pieniędzy. Przebywał na obserwacji 42 dni, z czego 30 na przepustkach. Orzeczono znacznie ograniczoną poczytalność i stwierdzono, że nie zagraża porządkowi prawnemu, pomimo tego, iż ma poważne trudności w kontrolowaniu swoich emocji. Przykład ostatni - podwójny zabójca. Rozpoznano w czasie czynów zaburzenie emocjonalne o cechach patologii, znacznie ograniczoną poczytalność i stwierdzono, że nie zagraża porządkowi prawnemu. Jednym z najbardziej spektakularnych jest przykład podwójnego zabójcy, u którego orzeczono niepoczytalność oraz stwierdzono, że sprawca nie jest niebezpieczny dla porządku prawnego. We wnioskach biegli zawarli następujące stwierdzenia: „Na podstawie przeprowadzonej obserwacji sądowo-psychiatrycznej i znajomości akt sprawy biegli dochodzą do wspólnie uzgodnionych wniosków, że podejrzany nie zdradza objawów choroby psychicznej, a jego poziom intelektualny określamy jako dolną granicę normy. Jest on poza tym osobnikiem dosyć prymitywnym. Z bardzo skąpych wypowiedzi podejrzanego i takichże samych skąpych informacji otoczenia, jak też i z charakteru, i sposobu popełnienia czynów wynika, iż podejrzany w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów doznawał przeżyć psychotycznych. Może o nich nie pamięta. Może luki pamięciowe wypełnia zmyśleniami, a to, że nie podaje istotnych dla sprawy informacji, może wynikać również i z jego prymitywizmu. Prawdopodobnie w chwili popełniania zarzucanych mu czynów podejrzany był pod wpływem alkoholu. Nie było to jednak głębokie upojenie. Podejrzany twierdzi, że w krytycznym dniu wypił bardzo wiele alkoholu, co jest prawdopodobnie nieprawdą, o czym świadczą zeznania świadków, którzy go widzieli i należy przyjąć, że taka jest jego linia obrony, lub też nie pamięta, ile w danym dniu wypił alkoholu. Reasumując, przyjmujemy zgodnie, że w chwili popełniania zarzucanym mu czynów podejrzany był w stanie zaburzeń psychotycznych. Nie jesteśmy w stanie określić, jaka to była psychoza. Ponieważ była to jednak psychoza, przyjmujemy, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów miał on zniesioną zdolność rozumienia znaczenia czynów i kierowania swoim postępowaniem. Aktualnie nie ujawnia on objawów choroby psychicznej i nie zachodzi potrzeba stosowania wobec niego detencji sądowej. Może to budzić zdziwienie, ale tak jak napisaliśmy, nie ujawnia on w tej chwili żadnych psychotycznych zakłóceń czynności psychicznych i tym samym nie wymaga leczenia psychiatrycznego. Dlatego umieszczenie go w szpitalu psychiatrycznym byłoby bezcelowe. Ponieważ w krytycznym dniu podejrzany spożył jakąś tam ilość alkoholu i wystąpienie krótkotrwałej psychozy może mieć związek z wypitym przez niego alkoholem, nie powinien on pić odtąd w ogóle napojów alkoholowych. Podejrzany jest na tyle sprawny intelektualnie i krytyczny, i ma już tragiczne doświadczenia życiowe, że winien to zrozumieć i nigdy alkoholu nie spożywać”. W opinii biegli zawarli następujące stwierdzenia: „podejrzany nie zdradza objawów choroby psychicznej, a jego poziom intelektualny określamy jako dolną granicę normy”, „podejrzany w chwili popełniania zarzucanych mu czynów doznawał przeżyć psychotycznych”, „podejrzany tempora criminis miał zniesioną zdolność rozumienia znaczenia czynów i kierowania swoim postępowaniem”, „podejrzany aktualnie nie zagraża w poważnym stopniu porządkowi prawnemu i nie zachodzi potrzeba stosowania wobec niego detencji sądowej, jak to jest określone w art. 99 Kodeksu karnego”. Znaleźliśmy następujące zastanawiające prawidłowości. Podaję państwu fakty, bez interpretacji. Na 10 przypadków stwierdzonych nieprawidłowości orzekania w stosunku do sprawców zabójstw - niepoczytalni bez detencji, tylko w jednym roku w 6 przypadkach sądził ten sam sędzia, brat biegłej lekarki psychiatry, której opinie budzą bardzo poważne wątpliwości, a sprawy prowadził ten sam adwokat. Córka jednego z biegłych orzekających w tych sprawach jest sędzią sądu rejonowego. Mężem biegłej psycholog w tych sprawach jest sędzia wydziału karnego sądu okręgowego. Żoną jednego z biegłych jest zastępca prokuratora rejonowego. Ci sami biegli badali w warunkach ambulatoryjnych i kierowali na obserwację na prowadzony przez siebie oddział. Teraz podam państwu dwa przykłady uzdrowień schizofrenii. Jak państwo wiedzą, niełatwo wyleczyć człowieka ze schizofrenii. Są psychiatrzy, którzy twierdzą, że jest to niemożliwe.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Panie doktorze, bardzo prosimy, żeby zechciał pan zmierzać ku końcowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#OrdynatorStanisławUrban">Chciałbym przedstawić państwu jeszcze informacje dotyczące dwóch baronów paliwowych, których mieliśmy okazję obserwować. W 2003 r. obserwowany w oddziale podsądnym, z uprzednio rozpoznaną schizofrenią. Obserwowany do sprawy o wyłudzenie 54 mln zł VAT. Biegłym proponowano łapówkę w wysokości po 200 tys. zł celem sporządzenia fałszywej opinii. Wykluczono schizofrenię, stwierdzono poczytalność, trafił do aresztu. Areszt opuścił w 2004 r. po wniesieniu poręczenia majątkowego przez księży Paulinów z Jasnej Góry. Przykład drugi. Baron paliwowy przebywający na detencji sądowej. Według naszej wiedzy ma obecnie prowadzone sprawy w 11 prokuraturach na terenie całego kraju. Rozpoznawano u niego 21 różnych chorób psychicznych w trakcie badań do różnych spraw karnych. W większości przypadków orzekano niepoczytalność. Badany przez nas do sprawy, w której zarzuty, głównie wyłudzenia, opiewają na kwotę ponad 140 mln zł. W aktach tej sprawy liczącej kilkadziesiąt tomów przewijają się nazwiska polityków z pierwszych stron gazet, szefów służb specjalnych, ministrów, znamienitych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i biznesu. Miał stałą przepustkę na teren Sejmu, był asystentem społecznym posłów. W czasie, gdy tak działał, był uznawany przez biegłych za osobę niepoczytalną. Nie stwierdziliśmy u niego schorzenia psychicznego, skutkującego ograniczeniem poczytalności. Pobyt tego człowieka w szpitalu uważamy za fikcyjny. Kilka krótkich informacji na temat przebiegu dochodzenia, które w naszym szpitalu jest prowadzone. W połowie 2002 r. przekazano oficerowi policji operacyjnie materiały dotyczące stwierdzanych początkowo nieprawidłowości. Przez 9 miesięcy proszono nas o nowe informacje, po czym sprawa zamarła, pomimo posiadania przez nas coraz to nowych materiałów. Z uwagi na brak możliwości współpracy z Policją, złożono za radą oficera Centralnego Biura Śledczego zawiadomienie w lipcu 2003 r. w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Po naszej interwencji sprawę przeniesiono do innej apelacji. Początkowo prowadził ją jeden prokurator prokuratury rejonowej. Od lipca 2003 r. do dzisiaj odbyło się jedno przesłuchanie zgłaszającego doniesienie w prokuraturze oraz jedno przesłuchanie po złożeniu kolejnych wniosków dowodowych lekarza współuczestniczącego w analizie dokumentacji w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. W tym czasie zarząd woj. śląskiego, bez podania przyczyn, zwolnił ze stanowiska dyrektora szpitala zgłaszającego doniesienie, spalono mu samochód, a w prasie rozpętano kampanię oszczerstw zmierzającą do wykazania, że to on winien jest wszystkich nieprawidłowości w szpitalu. Przeprowadzający analizę dokumentacji dwaj lekarzy kilkakrotnie zwracali się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, do Prokuratury Rejonowej w Kędzierzynie-Koźlu, do Prokuratury Okręgowej w Opolu, z prośbą o umożliwienie przeprowadzenia dalszej analizy dokumentacji. Zawsze odmawiano. Dokumentacja archiwalna jest zabezpieczona źle. Istnieją obawy, że jest korygowana. Współpracujący na początku oficer operacyjny został zwolniony z Policji. W tej sprawie złożono interpelację poselską oraz zapytania poselskie. Bez rezultatu. Od 14 lipca 2003 r. nie widać efektów prowadzonego śledztwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełAdamMarkiewicz">Poruszamy trudny temat i Komisja na jednym posiedzeniu na pewno nie upora się z tym problemem. Kwestia wiąże się z zagadnieniami moralnymi. Z przedstawionej przez pana doktora z Rybnika analizy przypadków wynika, że przyczyną nieprawidłowości jest nieprzestrzeganie etyki przez lekarzy. Lekarze za pieniądze wydają określone opinie. Następnie można formułować zarzuty pod adresem sądów i prokuratury, że godzą się z takimi opiniami, gdy można nawet bez większego doświadczenia czy większej znajomości psychiatrii rozpoznać oszustwo na podstawie posiadanych informacji, gdy prowadzi się sprawę przeciwko określonej osobie. Jest to zło, które nie dotyczy tylko wymienionych przez państwa przypadków, ale także wielu innych w Polsce. Co mamy z tym zrobić jako Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka? To nie Komisja może uzdrawiać pracę i funkcjonowanie oddziałów psychiatrycznych i biegłych psychiatrów, którzy wydają opinie. Jest to sprawa będąca w gestii ministra zdrowia i jednostek, które mu podlegają. Proponowałbym, żeby materiały przygotowane w związku z dzisiejszym posiedzeniem przez naszych gości, mogły być przekazane Komisji. Sugerowałbym również, żeby państwo, którzy nie poczynili uwag na piśmie, uczynili to i także przesłali do Komisji. Te materiały powinny być przekazane członkom Komisji. Posłowie po zapoznaniu się z całym materiałem mogliby na jednym z posiedzeń przedstawić swoje propozycje i wnioski co do dalszego postępowania ze zgłoszonymi uwagami na dzisiejszym posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Powtórzę raz jeszcze, że szereg uwag dotyczących tworzenia list biegłych psychiatrów, ich kompetencji będzie wykorzystanych przy tworzeniu ustawy. Możemy informację z dzisiejszego posiedzenia przesłać na ręce Naczelnej Rady Lekarskiej, która będzie mogła zapoznać lekarzy z pracami naszej Komisji. To, co dziś usłyszeliśmy, wystawia nie najlepszą opinię tym, o których była mowa. Prokurator Karol Napierski uczestniczył w całym posiedzeniu. Rozumiem, że przypadki, o których mówił pan doktor, w trybie nadzoru zostaną sprawdzone. Panie pośle, zabierał pan dziś wielokrotnie głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełZbigniewNowak">Chciałbym tylko zapowiedzieć, że na następnym posiedzeniu Komisji wniosę projekt dezyderatu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PosełZbigniewNowak">Szkoda, że pan dziś tego wniosku nie przygotował, bo - być może - udałoby się go rozpatrzyć w dniu dzisiejszym. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>