text_structure.xml
396 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 26.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Wadowski Kopeć.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Protokół i listę mówców prowadzi p. Wadowski.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300) — rozprawa szczegółowa nad częścią 8 — Ministerstwo Skarbu, Sprawozdawca p. Hołyński.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Głosu udzielam p. sprawozdawcy,</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PHołyński">Wysoka Izbo! Gdym referował dwa lata temu budżet Ministerstwa Skarbu, bardzo długiemu rozważaniu poddane było zagadnienie, czy osiągnęliśmy dno kryzysu, czy nie. Dzisiaj zdaje mi się, że wszyscy jednogłośnie staniemy na stanowisku, że koniunktura gospodarcza się poprawia, że jesteśmy w okresie zwyżki koniunktury. Ale zwyżka koniunkturalna dla budżetu Państwa, przejście ze zniżki na zwyżkę — moment ten specjalnie wymaga poważnego zastanowienia się nad przyszłością, nad dalszą linią rozwojową naszego Państwa. Jesteśmy jednocześnie w momencie walki o równowagę budżetową. Bezsprzecznie zwyżka koniunktury sprzyja tej walce, ułatwiając osiągnięcie równowagi budżetowej, ale jednocześnie zwyżka koniunkturalna w momencie watki o równowagę budżetową ma w sobie zarodki poważnego niebezpieczeństwa, zarodki niebezpieczeństwa, które leży w naporach na podnoszenie wydatków, naporach idących ze wszystkich stron, naporach bardzo zrozumiałych. Potrzeby nasze są wielkie. Wstrzemięźliwość wydatkowa, oszczędność posunięta do ostatnich granic, albo i poza ostatnie granice, wymaga podniesienia wielu wydatków. Ale i równowaga budżetowa i rozwój koniunktury wymagają poważnego zastanowienia się nad możliwością rozwijania się strony wydatkowej, Będzie i tak szereg wydatków, które w latach następnych będą musiały wzrosnąć. Będzie musiała wzrosnąć suma na obsługę długów państwowych, bo przecież uchwalona ustawa inwestycyjna, uchwalona ustawa o Funduszu Obrony Narodowej będą wymagały obsługi kredytów, zaciągniętych na ten cel.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PHołyński">Są jeszcze inne wydatki, które w okresie kryzysowym nie są w pełni preliminowane tak, jak muszą być preliminowane — powiedzmy — świadczenia na rzecz Funduszu Bezrobocia, dyskutowana tu już w Wysokiej Izbie kwestia zaległości w dopłatach do instytucyj kredytowych, udzielających pomocy przy konwersji długów rolniczych. Dlatego jest koniecznością zastanowić się, czy można już myśleć o pewnym rozwoju naszego budżetu, o naszych wydatkach. Żeby nad tym momentem się zastanowić, trzeba się zastanowić przede wszystkim nad momentem, czy rozwój naszych dochodów budżetowych pozwala na zwyżkę wydatków. Śmiem twierdzić, że jeżeli zanalizujemy linię dochodów naszych budżetowych, to te nadwyżki, które się mogą okazać we wpływach naszych dochodów, powinny być użyte nie na zwyżkę wydatków, ale powinny być użyte na zniżkę stawek podatkowych, które są z okresu kryzysu bardzo wysoko podniesione. Jeżeli zanalizujemy dochody budżetowe, porównamy je z dochodami z okresu dobrej koniunktury, z okresu roku 1928, to zobaczymy bardzo ciekawy obraz. Jak przemiany w tych dochodach następowały? Gdzie widzimy wzrost dochodów, a gdzie widzimy spadek? I z tej właśnie linii rozwojowej, jaką za te ostatnie 10 lat miały dochody Państwa, z tej linii rozwojowej należy wyciągnąć wniosek i na przyszłość odpowiednio unormować politykę budżetową.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PHołyński">Ponieważ dziewięćdziesiąt kilka procent dochodów mieści się w budżecie Ministra Skarbu, a zatem właśnie przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Skarbu jest miejsce na to rozważanie.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PHołyński">Jaka była linia rozwojowa dochodów budżetowych? W załączniku 2-a do sprawozdania drukowanego jest podana tablica, wykazująca w liczbach absolutnych i w liczbach stosunkowych rozwój dochodów budżetowych. Widzimy, że jeżeli rok 1927/28 weźmiemy za podstawę, rok, w którym wysokość budżetu zwyczajnego była mniej więcej taka sarna, jak wysokość budżetu zwyczajnego na rok 1937/38, to zobaczymy, że dochody administracyjne z sumy 276 milionów zł spadły do 253 milionów zł, a zatem rok 1927z28, przyjęty za 100, daje liczbę 92. Podatki z 1.122.000.000 zł wzrosły do 1.213.000.000 zł, wynoszą zatem 108% bez nowych podatków na Fundusz Pracy, które tu nie są wliczone i w roku 1927/28 nie istniały.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PHołyński">Cła wykazują znaczny spadek, spotęgowany tym, że cła są dziś preliminowane netto, to znaczy po potrąceniu zwrotu ceł. Tu moment polityki zwrotu ceł odgrywa poważną rolę.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PHołyński">Następny dział — przedsiębiorstwa. Rozbijam je na 2 działy: przedsiębiorstwa kolei, poczt i lasów państwowych, gdzie widzimy spadek z 189.000.000 zł na 84.000.000 zł — 45% i przedsiębiorstwa pozostałe, gdzie widzimy spadek z 10.700.000 zł na 4.100.000 zł, czyli ze 100 na 38.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PHołyński">Wreszcie monopole, gdzie spadek jest z 796.000.000 zł na 631.000.000 zł — 79%.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PHołyński">Jeżeli przeprowadzimy analizę poszczególnych podatków, to zobaczymy, że mamy większy znacznie wzrost podatków bezpośrednich i mniejszy podatków pośrednich. Jeżeli teraz spojrzymy na tę tablicę i zastanowimy się, skąd przyszła taka zmiana, to zwrócić należy uwagę na jeden moment, że w okresie kryzysu wpływy Skarbu malały, zaś zmniejszanie wydatków nie nadążało za malejącymi wpływami i coraz więcej były obciążane te wszystkie źródła, z których było łatwiej brać, a niekoniecznie w tym ustosunkowaniu, w jakim przewidywania polityki skarbowej by na to pozwalały. Objaw ten, muszę zaznaczyć, zobaczymy w większości państw, gdy będę specyficznie porównywał poszczególne wydatki, robiąc porównanie z 16 państwami zagranicznymi co do wpływów podatkowych. Natomiast w innych działach, jak Monopole, widzimy bardzo znaczny spadek wpływów, pomimo tego, że, jak w tablicy, którą załączyłem do mojego sprawozdania, widzimy, wpłaty Monopoli do Skarbu Państwa były wyższe w tych okresach, aniżeli faktyczny dochód z tych Monopoli, a zatem Monopole Państwowe spłacały Skarbowi, jak gdyby zwracały część swoich kapitałów obrotowych. A zatem spadek tych wpływów byłby jeszcze większy, aniżeli faktycznie wykazują to cyfry budżetowe. Jakiż z tego można przede wszystkim wyciągnąć wniosek? Przede wszystkim należy wyciągnąć ten wniosek, że należy specjalną zwrócić uwagę na te wszystkie źródła, gdzie widzimy znaczny spadek wpływów, a więc źródła tak duże, jakimi są Monopole, przedsiębiorstwa państwowe i wreszcie na zagadnienie polityki cen, gdzie mamy dużą zniżkę. Zniżki we wpływach czysto administracyjnych są minimalne dla tego, że przewidywaliśmy coraz to nowe wpływy administracyjne, względnie stawki istniejące były podnoszone jako łatwiejsze do podniesienia.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PHołyński">Natomiast zupełnie inny obraz mamy w dziedzinie podatkowej. I tu przy szczegółowej analizie oprę się już na tym roku, który jest wzięty za sio dla wszystkich naszych porównań — na roku 1928 i przyjmę go też za sto i dla dziedziny podatkowej. W załączniku do sprawozdania mojego jest podana tablica wykazująca, ile wynosi ten wskaźnik dla podatków, a ile wynoszą te same wskaźniki dla wszystkich innych dziedzin naszego życia. Z tej tablicy widać, że wszystkie wskaźniki za rok 1936 odbiegają znacznie od wskaźnika za r. 1928, przyjętego za sto, mianowicie wynoszą: 53, 61, 48, 80, 29, 40, 53 itd. Natomiast wskaźnik podatków, które mają być ściągnięte ze społeczeństwa w r. 1937/38, wynosi 98 przy stu za rok 1928. Dla monopoli wskaźnik ten jest 71, dla podatków — bez ceł i monopoli — ogólnie 90, a po dodaniu tych podatków, które w r. 1928 nie istniały, na fundusze — wskaźnik ten wynosi 98. Jeżeli teraz porównamy poszczególne podatki, to zobaczymy, że wskaźnik dla podatków bezpośrednich wynosi 110, wskaźnik dla podatków pośrednich wynosi 104, ogółem dla podatków bezpośrednich i pośrednich wskaźnik ten wynosi 96.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PHołyński">Natomiast widzimy znaczny spadek opłat stemplowych — wskaźnik wynosi 40. Tu w pewnym stopniu nastąpiło przesunięcie części opłat stemplowych i dodanie ich do podatku przy jednoczesnym pobieraniu podatku obrotowego; suma ta była obliczana w swoim czasie na 15.000.000 zł, a zatem wskaźnik ten z 40 podniósłby się na 50.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PHołyński">Dość analogiczny obraz widzimy w państwach zagranicznych. Jeżeli weźmiemy wpływy podatkowe budżetów państw obcych, to przede wszystkim rzuca się dość charakterystyczny objaw. Mam tu zestawienia dla 16 państw. Jeżeli weźmiemy państwa, które dokonały dewaluacji walutowej i państwa, które tej dewaluacji nie dokonały, to we wszystkich państwach, w których dewaluacja została dokonana, widzimy ogromne wpływy z podatków pośrednich i monopoli, wzrost wpływów z ceł, natomiast spadek wpływów z podatków bezpośrednich. Wyjątek tu stanowią dwa państwa, mianowicie: Szwecja i Norwegia, w których jednocześnie widzimy wzrost wpływów podatków bezpośrednich na skutek bardzo znacznego ożywienia życia gospodarczego. Natomiast w państwach, które waluty swojej nie zdewaluowały, widzimy przede wszystkim objaw wzrostu wpływu podatków bezpośrednich, a natomiast na ogół mówiąc spadek wpływów z podatków pośrednich. Pewien wyjątek stanowi Francja, która nie podnosiła w okresie kryzysu stawek podatków bezpośrednich, a świadomie pokrywała deficyty budżetowe już z góry przewidywanymi pożyczkami. Dopiero ostatnio w r. 1936 przystąpiła do bardzo znacznego podniesienia stawek podatków bezpośrednich. Mianowicie wpływy, które były preliminowane na r. 1936 w wysokości 15 miliardów, zostały dodatkowym podniesieniem stawek podniesione o 4 miliardy, czyli przeszło o 25%.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PHołyński">Jeżeli weźmiemy porównanie takich stawek na najbliższym nam odcinku trzech państw niedużych, o strukturze bardzo analogicznej, Łotwy, Estonii oraz Finlandii, to ten objaw również występuje bardzo charakterystycznie.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PHołyński">A zatem, Wysoka Izbo, ten objaw, który u nas zaobserwowaliśmy, a o którym mówiłem, był konsekwencją takiej a nie innej polityki, polityki nie tylko skarbowej, ale i finansowej i gospodarczej, polityki deflacyjnej, polityki, przy której ciężary publiczne i wydatki publiczne nie nadążały za deflacyjną polityką w pozostałych dziedzinach życia gospodarczego. Wobec tego, że one nie nadążały, następowało kurczenie się szeregu źródeł podatkowych i wtedy należało szukać wyjścia z tej sytuacji przez, podnoszenie, stawek w innych źródłach.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PHołyński">I tutaj nastąpiło bardzo znamienne i niebezpieczne dla przyszłości — zwracam uwagę, że nie tylko u nas, ale i za granicą — przesunięcie podatków, chwytanie przede wszystkim tych źródeł, które są widoczne i łatwe do uchwycenia, natomiast zmniejszanie łub nie podnoszenie stawek tam, gdzie są one mniej widoczne i trudniej uchwytne. Konsekwencją takiego nastawienia podatkowego jest uciekanie od źródeł dochodowych, od obrotów widocznych, łatwo uchwytnych, do obrotów i dochodów mniej widocznych, trudniej uchwytnych, mniej obciążonych podatkowo, ale jednocześnie i gospodarczo mniej twórczych.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PHołyński">I dlatego w konsekwencji tej naszej dotychczasowej polityki należy postawić jeden postulat: należy dążyć do zmiany naszego systemu podatkowego, należy dążyć do obniżenia naszych podatków. Istnieje hamulec, o którym mówiłem na początku — równowaga budżetowa, i dlatego nie można postawić wniosku: należy natychmiast obniżyć podatki, lecz wniosek, że należy szykować zniżkę podatkową, należy szykować reformę podatkową, należy przygotować podstawy techniczne, do tego potrzebne, a zatem konieczne są do tego szczegółowe statystyki podatkowe, szczegółowe statystyki wymiarowe, których zaniechaliśmy od r. 1930. Należy przyśpieszyć tempo klasyfikacji gruntów dla podstawy podatku gruntowego i podatku dochodowego z rolnictwa, a jednocześnie należy szykować grunt finansowy dla tej reformy podatków.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PHołyński">Gruntem finansowym dla tej reformy podatków będzie właśnie dalsza polityka jak największej oszczędności wydatkowej, pomimo wzrostu wpływów, pomimo wzrostu koniunktury, wprowadzenie nie tylko oszczędności w formie niedopuszczenia do rozrostu wydatków, ale i oszczędności w formie dotychczasowych wydatków, polityka zmniejszania dotychczasowych wydatków na te wszystkie funkcje, które Państwo może spełniać, które może są pożyteczne, ale które nie są nieodzowne i ograniczenia wydatków do tych wszystkich funkcyj, które są nieodzowne, ale zaniechanie ich, poczekanie aż ta reforma podatkowa da z powrotem — stosunkowo w bardzo krótkim okresie czasu, w okresie wzrostu koniunktury — znaczny wzrost wpływów podatkowych, pomimo obniżki stawek, a poprzez znaczne ożywienie obrotów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PHołyński">Jeżeli jednak mówimy o pewnej konieczności przeprowadzenia reformy podatkowej, mówimy o konieczności oszczędności w budżecie państwowym, to ta sarna zasada stosuje się i do wszystkich innych budżetów publicznoprawnych. W załączniku do mego sprawozdania podałem za te same 10 lat dochody budżetów samorządowych. Załącznik ten wykazuje wyraźnie, że według ostatnich posiadanych zestawień preliminarzy budżetów samorządowych odciążenia w stosunku do r. 1927/28 nie mamy. Utrzymuje się ono na tym samym poziomie, bo chociaż te budżety są niższe o około 130 milionów od budżetów z roku 1927/28, ale te 130 milionów w roku 1927/38 było pokryte nie z dochodów zwyczajnych tych budżetów, ale z pożyczek zaciągniętych na rynku przez samorządy w sumie 138 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PHołyński">Jeżeli weźmiemy budżety ubezpieczalni, to budżety te zmalały, ale jednocześnie podstawy, na których opierają się te dochody, zmalały w szybszym stopniu niż te budżety. Zarobki robotników i stan zatrudnienia szybciej i mocniej zmalały niż budżety, a zatem i tu nie widzimy tego odciążenia.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PHołyński">Ta zasada oszczędności stosuje się tak samo dobrze i do innych budżetów publicznoprawnych. Tymczasem Wysoka Izbo, widzimy już dziś dążenie w wielu wypadkach do podwyższania podatków samorządowych. Dążenie to widzimy nie tylko od strony władz samorządowych, ale i w niektórych wnioskach poselskich. Chciałbym bardzo przestrzec przed wszelką zwyżką podatków w obecnym momencie. Odwrotnie, poprzez zniżkę podatków musimy dążyć do zwyżki wpływów, a nie przez podwyższanie podatków.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PHołyński">Jest jeszcze jeden moment, na który muszę zwrócić uwagę: możność zapłacenia podatków, czy to będzie podatek państwowy, samorządowy, czy na ubezpieczenia, ta możność, ta globalna pula jest jedna. Ponieważ, jak tu widzimy, podatki mają dać 110 milionów, jeśli chodzi o podatki bezpośrednie i mają dać 104 miliony, jeśli chodzi o podatki pośrednie w stosunku do roku 1928, roku najwyższej koniunktury, wysokich cen, a przecież nie tylko chodzi o sumę złotych, ale chodzi o to przy możności zapłacenia, jaką wartość realną posiada ta suma zapłacona, to ta wartość realna wzrosła nie tylko o sumę 10%, ale jeszcze o spadek cen. Obywatel przez to musi odmówić sobie zaspokojenia potrzeb nie tylko w stosunku do sumy wzrostu podatków zapłaconych, ale tym więcej w stosunku do spadku cen. Pula możności wytrzymania jest wyczerpana. I dlatego, jeżeli będziemy podnosili podatki samorządowe, to podatki, które są preliminowane w budżecie Państwa, nie wpłyną, będą wymierzone, ale nie wpłyną w tej sumie preliminowanej.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PHołyński">Mamy naprzykład preliminowaną sumę 82 milionów podatku od nieruchomości, ale jednocześnie widzimy projekty podnoszenia podatków bardzo znacznego przez tak zwane nowe podatki, inaczej nazywane, ale oparte na tym samym źródle wpływów brutto z nieruchomości. Jeżeli te podatki będą podniesione, to suma 82 milionów będzie podatkiem nierealnym w tym budżecie, będzie zbyt wysoko preliminowana. I dlatego jest koniecznością utrzymanie i pozostałych budżetów na dotychczasowej wysokości. Jest niemożliwe w moim pojęciu podnoszenie podatków czy to państwowych, czy samorządowych. Reforma podatkowa w tej chwili nie jest jeszcze możliwa, należy ją dopiero szykować.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PHołyński">Ale jest pewna dziedzina, która nie koniecznie musi być zreformowana jednocześnie z generalną reformą podatkową. Tą dziedziną jest księga o tajemnej wiedzy — że ją tak nazwę — księga o opłatach stemplowych. Należy przystąpić do jej rewizji i ta ustawa może być natychmiast zrewidowana. Na komisji był poruszony przez p. posła Hylę bardzo ważny moment z tej dziedziny podatków stemplowych, mianowicie obciążenie, jakie daje ten podatek łącznie z innymi proporcjonalnymi, względnie, przy małej własności, właśnie nieproporcjonalnymi obciążeniami, jakie są przy przeniesieniu nieruchomości drobnych, które doprowadzają do< bardzo wysokiego obciążenia przejścia tytułu własności drobnej, własności — małych kawałków ziemi. Jak wykazuje klasyfikacja gruntów, w bardzo wielu wypadkach tytuł władania ziemią został przeniesiony już oddawna na innych właścicieli wtedy, kiedy tytuł własności nie został przeniesiony i są przy tym bardzo poważne komplikacje. Sprawa ta będzie musiała być uregulowana właśnie przy skończeniu klasyfikacji gruntów, przy opracowaniu nowym podatków; a uregulowanie tego zagadnienia będzie tylko możliwe przy znacznym obniżeniu stawek opłat przy przeniesieniu tytułu własności dla drobnej własności i dla mniejszych sum.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PHołyński">Należy jeszcze się zastanowić i nad inną dziedziną podatków pośrednich, które powinny, byłyby już i mogą teraz być wzięte pod uwagę przy reformie podatkowej. Jeżeli spojrzymy na wpływy podatków pośrednich w r. 1928/29 i te, które ma nam dać r. 1937/38, to zobaczymy w niektórych wypadkach bardzo poważny spadek, chociaż stawki nie były obniżane. Weźmy podatek od piwa, który dał w 1928/29 r. 13.000.000, a który daje w r. 1937/38 – 8.000.000. Mamy dalej podatek od olejów mineralnych, który w 1928/29 dał 29.000.000, a obecnie ma dać 19.000.000. Prawda, że tu jest dodatkowy podatek, który ciąży jeszcze na środkach napędowych na fundusz drogowy i który ma dać jeszcze dobrych kilka milionów zł. Jednak reforma tu, w tej dziedzinie, jest konieczna. Przeprowadzona w roku bieżącym reforma opodatkowania win owocowych przez bardzo znaczne obniżenie stawek, którego Wysoka Izba domagała się od kilku lat, dała rezultaty bardzo dobre, nastąpił bardzo znaczny wzrost konsumcji win owocowych. To wpływa dodatnio i na rolnictwo, jeżeli chodzi o sadownictwo, i tak samo pośrednio na wpływy skarbowe, przez zwiększenie spożycia cukru, który jest obciążony bardzo silnie podatkiem akcyzowym.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PHołyński">A zatem w dziedzinie podatków pośrednich możemy się zastanowić i już obecnie przystąpić do pewnej reformy nie czekając na generalną reformę.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PHołyński">Nie chciałbym dłużej zatrzymywać Wysokiej Izby nad drugą stroną budżetu, nad stroną wydatkową. Bardzo szczegółowe tablice, jak te przemiany następowały, są podane w moim sprawozdaniu w załącznikach nr 10, 11 i 12. Chciałbym tylko zwrócić na to uwagę, że jeżeli spojrzymy na to i zgrubsza bardzo podzielimy ten budżet, to się przekonamy, że w stosunku do r. 1927/28 nie marny spadku na wydatki osobowe, przeciwnie widzimy wzrost. Nie mamy spadku faktycznie na wydatki administracyjne, mamy natomiast bardzo znaczny spadek na wydatki celowe, twórcze, na wydatki na cele gospodarcze, na opiekę społeczną, na oświatę, na bezpieczeństwo publiczne. Dlatego i w tej dziedzinie, opierając się na tendencji rozwojowej budżetów w ostatnich dziesięciu latach i nawiązując do tego, co mówiłem o konieczności dalszych oszczędności, wyraźnie widzimy, które oszczędności winny być przede wszystkim robione w tej dziedzinie, która naruszyła nam tę równowagę budżetową, to ustosunkowanie się wydatków, jakie mieliśmy w r. 1927/28 i 1928/29, a jakie mamy teraz. Powinniśmy dążyć do zmniejszenia globalnej puli wydatków administracyjnych przede wszystkim, a nie zmniejszania dalszego już i tak minimalnych wydatków na cele gospodarcze, na cele twórcze. Nie zapominajmy o tym, że obok budżetu zwyczajnego mieliśmy w r. 1927/28 bardzo duży budżet nadzwyczajny, sięgający 200 kilkudziesięciu milionów złotych, który szedł cały na wydatki twórcze. W roku bieżącym mamy budżet nadzwyczajny w wysokości 40 milionów złotych, a z tych 40 milionów przeszło połowa idzie na pokrycie odsetek i obsługę długów, a nie na wydatki twórcze.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PHołyński">Biorąc zatem dotychczasową praktykę, dotychczasową linię ewolucji naszego budżetu, tak po stronie dochodowej, jak wydatkowe, chciałbym w zakończeniu zreasumować: należy zastosować dalsze oszczędności — nie rozwijanie wydatków, natomiast przygotowywanie podstaw finansowych i technicznych dla reformy podatkowej i obniżenia stawek w tych wszystkich dziedzinach, gdzie te stawki zostały nadmiernie podniesione.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PHołyński">W imieniu Komisji Budżetowej proszę o przyjęcie preliminarza w brzmieniu uchwalonym przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Zarządzam Ogłaszanie krótkich zapytań. Ponieważ nikt z Panów Posłów nie zwraca się do p. sprawozdawcy z krótkimi zapytaniami, otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Proszę Panów, zapisanych jest na liście mówców 24 posłów. Opierając się na artykule 72 regulaminu zarządzam krótką przerwę oraz proszę wszystkich Panów Posłów, którzy się zapisali na liście, aby zechcieli się zebrać w sali Komisji Budżetowej celem uzgodnienia kolejności i czasu przemówień.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 11 min. 4 do godz. 11 min. 25.)</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Głos ma p. Dudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PDudziński">Wysoka Izbo! Mamy dziś z okazji uchwalenia budżetu Ministerstwa Skarbu przeprowadzić krytykę działalności tego Ministerstwa. Aby to uczynić, musimy przede wszystkim ustalić procent odpowiedzialności tego resortu w wykonaniu tych celów, jakie zarówno przed Sejmem jak i przed całym narodem postawił p. Premier Składkowski w swym exposé, kiedy obejmował rządy w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PDudziński">Jakież to były cele? Wzmożenie obronności Państwa i likwidacja bezrobocia. Moim zadaniem zatem będzie przeprowadzenie krytyki działalności p. Ministra Skarbu w odniesieniu do tych dwóch celów. Chciałbym ustalić, w jakim stopniu ten program, który został nakreślony przez p. Premiera, został w odpowiednim stosunku przez resort p. Ministra Skarbu wykonany.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PDudziński">Wysoka Izbo! To, że Minister Skarbu w dzisiejszej Polsce jest jednocześnie Wicepremierem gospodarczym, nie jest dziełem przypadku, albowiem polityka Ministerstwa Skarbu zaciążyła nad polityką gospodarczą całego Państwa. Polityka Ministra Skarbu jest momentem decydującym w rozwoju naszego gospodarstwa narodowego i dlatego Minister Skarbu jest właściwie w 75% odpowiedzialny dzisiaj za całokształt naszego gospodarstwa narodowego. Nawracam jednak do skonstatowania, w jakim stopniu te cele, które przedstawił nam p. Premier, zostały przez resort p. Ministra Skarbu, a raczej p. Wicepremiera gospodarczego zrealizowane.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PDudziński">Wzmożenie obronności Państwa. Jak już zaznaczyłem zabierając głos przy dyskusji generalnej, technika obronności Państwa należy do Naczelnego Wodza. Jaki dział, jaka rola przypada w montowaniu tej techniki Ministrowi Skarbu? Oto rola bardzo prosta, dostarczenie środków pieniężnych w takiej wysokości, ażeby technika uzbrojenia naszej armii stanęła na wysokim poziomie. Gdy się zastanawiałem wtedy nad tym, jaka rola przypada p. Premierowi — jednocześnie p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych — powiedziałem, że rola ta da się wprost sprowadzić do mobilizacji moralnej całego społeczeństwa, do przeprowadzenia konsolidacji narodu, do postawienia jego morale na tak wysokim poziomie, aby on w razie ewentualnego zatargu z naszymi sąsiadami mógł sprostać tym wszystkim wielkim zadaniom, jakie dziś nowa wojna przed narodem stawia.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PDudziński">Proszę Kolegów, w tej mobilizacji moralnej znowu gros odpowiedzialności przypada jednak na Ministra Skarbu, a właściwie na ministra gospodarki narodowej, bo mobilizacja morale narodu jest tylko wtedy możliwa, jeżeli gospodarstwo jest postawione na odpowiednim poziomie. Bo jeżeli w kraju będzie panowała bieda, jeżeli w kraju będzie panowało bezrobocie, to bezwzględnie wtedy rola Ministra Spraw Wewnętrznych będzie się ograniczała do likwidacji niezadowolenia, wtedy rola Ministra Spraw Wewnętrznych rzeczywiście będzie się ograniczała do tego, aby wkraczać z kadrami policji i uniemożliwiać wprowadzenie zamieszania w kraju. Będzie to rola tylko czysto negatywna. Od polityki zatem p. Ministra Skarbu, a właściwie ministra gospodarki narodowej, zależy właśnie, czy ta rola negatywna przemieni się w rolę pozytywną, czy właśnie rola Ministra Spraw Wewnętrznych i Premiera ma się ograniczać do tłumienia zamieszek, czy też dzięki postawieniu gospodarki narodowej na odpowiednim poziomie, będzie to rola pozytywna, rola montowania twórczych sił narodu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PDudziński">Mobilizacja zatem moralna całego narodu, jak powiedziałem, zależy od odpowiedniego postawienia mobilizacji gospodarki narodowej. Tego wymaga również i wzmożenie obronności Państwa. Albowiem w dzisiejszej wojnie, w wojnie nowoczesnej, nie armia, nie jej stan i jej pogotowie techniczne decyduje o zwycięstwie, decyduje o zwycięstwie przygotowanie całego narodu, przygotowanie gospodarki narodowej i postawienie jej na odpowiednim poziomie technicznym. Jeśli którykolwiek z tych czynników nie będzie stał na odpowiednim poziomie, to zwycięstwo będzie problematyczne. Dlatego dzisiaj mówiąc o obronności narodowej przykładam tak wielkie znaczenie do mobilizacji gospodarstwa narodowego, do postawienia całokształtu gospodarstwa narodowego na odpowiednim poziomie.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PDudziński">Jakże dzisiaj przedstawia się nasze gospodarstwo narodowe? Jeśli chodzi o rolę Ministra Rolnictwa, który będzie przyszłym aprowizatorem nie tylko naszej armii, ale i całego narodu w czasie ewentualnej wojny, to gdybyśmy zapytali się p. Ministra Rolnictwa, czy gotów jest z aprowizacją do przyszłych ewentualnych rozgrywek, odpowie, że nie może w 100% odpowiadać za aprowizację armii i kraju dlatego, że struktura rolna dzisiejsza jest wadliwa. Jeżeli aprowizacja kraju ma być postawiona na odpowiednim poziomie, to musi być przede wszystkim zmieniona wadliwa struktura rolna. I wtedy, kiedy będziemy mówili czy to o reformie rolnej, czy to o niepodzielności gospodarstw, czy to o zmianie tej struktury, o przeprowadzeniu pewnych melioracji, to wszędzie na każdym odcinku wyłoni się konieczność posiadania większych środków pieniężnych, większych środków kapitałowych, bo brak w Polsce kapitałów, środków obiegowych uniemożliwia zmianę struktury rolnej, czyli uniemożliwia postawienie w przyszłości aprowizacji kraju na odpowiednim poziomie. Widzimy zatem, że aprowizacja, zmobilizowanie Ministerstwa Rolnictwa — tego ministerstwa aprowizacji — zależy również od polityki walutowej, od polityki kapitałowej w Polsce. Czyli i w tym dziale odpowiedzialność Ministerstwa Skarbu jest bardzo wielka.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PDudziński">Proszę Wysokiej Izby, kiedy będziemy mówili o. zmianie struktury rolnej, to poza tymi środkami, o których już wspomniałem, jak reforma rolna, jak melioracje, jak niepodzielność gospodarcza, jeszcze stanie przed nami olbrzymie zagadnienie, które w Polsce jeszcze nie zostało ruszone, a mianowicie zagadnienie konieczności usunięcia ze wsi nadmiaru jej ludności. Ten nadmiar ludności — prawie 8 milionów głów, 8 milionów par rąk tylko w minimalnym stopniu zostanie zatrudnionych w produkcji. To może być tylko uskutecznione wtedy, jeśli w kraju naszym zostaną zorganizowane nowe działy przemysłu, jeśli przemysł nasz ruszy i jeśli przemysł i handel będzie mógł pochłonąć nadmiar rąk roboczych, który jest dziś osadzony na roli. Otóż i tutaj znowu uzależniona jest odpowiednia struktura rolna, a zatem i w przyszłości uprzemysłowienie się całego Państwa od tego, czy gospodarstwo narodowe się rozwinie, czy przemysł potrafi wchłonąć 8 milionów rąk dziś niezatrudnionych w produkcji.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PDudziński">Jak wygląda nasz przemysł, czy jest w stanie dziś spełnić, zadanie, jakiego będziemy od niego wymagać, czy jest w stanie wchłonąć 8 milionów bezużytecznych rąk i produkcyjnie dla Państwa naszego je zatrudnić? Jak słyszeliśmy z referatu p. Sowińskiego, sytuacja w naszym przemyśle, a specjalnie w przemyśle ciężkim, jest rozpaczliwa. Przemysł ten kompletnie zdewastowany, zniszczony, nie jest w stanie podnieść swojej produkcji, jeżelibyśmy dziś tego potrzebowali, nawet o 15%. To samo jest w przemyśle węglowym, w przemyśle żelaznym, czy w przemyśle stalowym. Widzimy zatem, że tutaj stan tego przemysłu jest narazie nieodpowiedni i nie wróży wielkich nadziei, ażebyśmy mogli ten dział gospodarstwa uważać w najbliższej przyszłości za odpowiedni. Jeżeli zastanowimy się teraz, dlaczego mamy tego rodzaju stan w naszym przemyśle, dlaczego nie mógł być odnowiony, to powiedzą nam, że jest brak jakichkolwiek sum amortyzacyjnych w naszym przemyśle, że wszystkie one odpłynęły i że ich nie ma. Jeżeli będziemy dziś zastanawiali się nad tym, aby ten przemysł postawić na odpowiednim poziomie, to zrodzi się konieczność stworzenia jakichś nowych kapitałów i nowych środków pieniężnych, ażeby można było podnieść nasz przemysł na odpowiedni poziom. Dlaczego tak się stało? Otóż dlatego według mnie, że ćmy tutaj prowadzili błędną politykę walutową.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PDudziński">Błąd ten istnieje nie od dziś, ani od wczoraj, ale zaczął się od 1924 r., kiedy nie mając złota oparliśmy naszą walutę na złocie. To były skutki tej fatalnej polityki walutowej, jaka się zaczęła w r. 1924, bo ta polityka walutowa pociągnęła za sobą konsekwencje. Otóż opierając walutę na złocie, a nie posiadając rezerw złota, trzeba było je pożyczać za granicą na bardzo wysoki procent. Otóż to zrujnowane gospodarstwo narodowe nie tylko nie mogło dźwignąć się, ale musiało pracować i na tych, którzy to złoto pożyczyli. Żebyż chociaż to złoto pozostało w skarbcu, ale ono odpłynęło wszystko, nawet odpłynęło i to, jakie mieliśmy, kiedyśmy zaczynali.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Głos: Kiedy odpłynęło?)</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PDudziński">Nie tylko w samej polityce Ministerstwa Skarbu pociągnęło to ujemne skutki, bo ta polityka oparta na złotej walucie wtedy, kiedyśmy nie mieli własnych środków pieniężnych, aby własnymi siłami odbudować przy takiej konstrukcji walutowej przemysł, zmusiła nas do tego, żeśmy oddali przemysł własny w ręce obce, w ręce obcego kapitału. Jakież są skutki tego stanu rzeczy? Czy ten obcy kapitał, który przyszedł do Polski i miał dobre zarobki, zostawił jakiś konstruktywny ślad swojej gospodarki? Otóż okazuje się, że nie. Zostawił nam przemysł kompletnie zdewastowany, zostawił nam urządzenia techniczne kompletnie zniszczone i ten kapitał, który przyszedł, odpłynął z powrotem zagranicę, odpłynął w wysokości daleko większej niż przyszedł. Polityka nasza dopuszczająca obcy kapitał do rozwoju gospodarstwa narodowego w Polsce, okazała się dziś polityką wysoce szkodliwą, która nietylko nie stworzyła żadnych wartości twórczych, lecz przeciwnie zrujnowała to, co jeszcze było na jakimkolwiek poziomie.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PDudziński">Ta polityka oparcia waluty na złocie miała jeszcze daleko głębiej idące w życie gospodarcze konsekwencje. Oczywiście wobec tego, że potrzebowaliśmy stale złota, potrzebowaliśmy stale walut, trzeba było prowadzić błędną politykę eksportową. Doszliśmy do tego, że prowadziliśmy politykę białych murzynów, wywoziliśmy za bezcen najcenniejsze surowce, a straty wyrównywaliśmy wysokimi cenami w kraju.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PDudziński">Proszę Panów, czyż tego rodzaju polityka mogła wpłynąć na rozwój przemysłu w Polsce, kiedyśmy mieli wysokie ceny na własne swoje surowce, a niskie ceny robocizny i ograniczaliśmy w ten sposób możliwości konsumcyjne swojego własnego narodu. Otóż stwierdzam tylko, że w tym złym stanie naszej gospodarki narodowej, którą teraz musimy za wszelką cenę dźwignąć, żeby sprostać tym zadaniom, które nam p. Premier postawił przed oczyma, wzmożenia obronności kraju, jeśli chcemy naprawdę to zrobić, musimy zmienić dotychczasową, wyniszczającą nasze bogactwa narodowe, politykę walutową w Polsce. Jeśli zatem chodzi o stwierdzenie tego, w jakim procencie tutaj Minister Skarbu, a właściwie minister gospodarki narodowej jest odpowiedzialny, gdy chodzi o realizację celów obronności kraju, to musimy jednak stwierdzić, że ta odpowiedzialność jest bardzo duża, jest kolosalna i że właściwie przede wszystkim od Ministra naszej gospodarki narodowej zależy, czy naprawdę ten cel, jaki przed naszemi oczyma postawił p. Premier w imieniu swego Rządu, zostanie osiągnięty.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PDudziński">Jeśli teraz przejdę do drugiego celu, który się z tym pierwszym ściśle łączy, do likwidacji bezrobocia, to również i tutaj współudział p. Ministra Skarbu jest kolosalny. Nie mogę sobie po prostu wyobrazić dziś wzmożenia obronności narodowej bez likwidacji bezrobocia. Bo czyż dopuszczalnym jest nawet pomyślenie, że ta obronność będzie stała na wysokim poziomie, jeśli będziemy mieli taką kolosalną ilość bezrobotnych. Nie mówię tu o bezrobotnych urzędowo zapisanych, ale o tej masie bezrobotnych siedzących — jak powiedziałem już — bezprodukcyjnie na warsztacie rolnym, na zagonie. I od spełnienia tego zagadnienia bezwarunkowo zależy wzmożenie obronności naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PDudziński">Wprawdzie powiedzą niektórzy, że tak, jak jest u nas z tym bezrobociem, jest wszędzie na całym świecie. Otóż chętnie bym się zgodził z tym stwierdzeniem, ale co innego jest bezrobocie szewców w Ameryce, gdzie jest 6 par butów na jednego człowieka, a co innego bezrobocie szewców w Polsce, gdzie jest 6 ludzi na jedną parę butów. My nie możemy sobie pozwolić na luksus bezrobocia, gdyż jesteśmy — muszę to stwierdzić — pod względem rozwoju gospodarczego cofnięci o jakieś 150 lat. Mamy kolosalne rzeczy do odrobienia w Polsce i u nas nietylko nie powinno być bezrobocia, ale na szereg pokoleń powinien być nałożony przymus pracy, ażeby nadążyć nie tylko w rozwoju za innymi narodami, ale prócz tego odrobić to wszystko, cośmy przez lata niewoli stracili. Otóż i tu w tej sprawie, jak już powiedziałem, polityka Ministra Skarbu, a właściwie ministra gospodarstwa narodowego odgrywa decydującą rolę, bo — jak to niektórzy koledzy stwierdzili, czy nawet jak to bardzo wielka część społeczeństwa stwierdza — wzmaganie się bezrobocia w Polsce było spowodowane deflacyjną polityką p. pułkownika Matuszewskiego. Otóż nie znam się na tej ekonomii, ale mogę stwierdzić jako zwykły laik prawdy, które są oczywiste, do których nie potrzeba specjalnego wykształcenia ekonomicznego, że u nas nie było prawdziwej deflacji, że była to parodia deflacji. Bo tak jak każdy laik, biorący udział w życiu gospodarczym kraju, wiem, że deflacja jest na to, aby w razie, kiedy się produkcja nie opłaca, scentralizować w pewnych instytucjach środki obiegowe, aby przez to obniżyć koszta kredytu. Nadmiar tych środków wpływa bowiem obniżająco na kredyt i stwarza nowe warunki dla rozwoju nowych placówek życia gospodarczego. Tymczasem deflacja u nas nie spełniła swojego zadania dlatego, że przecież absolutnie nie wpłynęła na koncentrację tych środków obiegowych, tego pieniądza w jakiejkolwiek instytucji, bo każdy zapas, który się wytworzył, był momentalnie pochłaniany przez Państwo; odbywało się — jak się to mówi dziś technicznie — drenowanie rynku, drenowanie na 100%. Inicjatywa prywatna, którą się obwinia, że nie potrafiła w takich warunkach się pokazać, że nie potrafiła stworzyć nowych wartości dla gospodarstwa narodowego, ma jedno na swoje usprawiedliwienie, że nie miała czym pracować dlatego, że wszystkie środki, jakie się ukazywały na rynku, były pochłaniane przez Państwo. Dlatego też w tym oskarżeniu inicjatywy prywatnej byłbym trochę ostrożniejszy. Kiedy się mówi o tym, że jednak pewne prace bezwzględnie trzeba w Polsce przeprowadzić, aby się podciągnąć na poziom innych narodów, to mówi się nam, że nie można tego w szybkim tempie uskutecznić, albowiem musimy zaczekać aż wzrośnie kapitalizacja w naszym społeczeństwie. Chciałbym zwrócić Wysokiej Izbie uwagę, że jednak to twierdzenie jest nieistotne, albowiem czy może być mowa o kapitalizacji w Państwie, gdzie 3/4 ludności jest wyłączone z możności kapitalizowania?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, norma czasu zadeklarowana przez Pana Posła minęła, proszę kończyć swe przemówienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PDudziński">Twierdzę, że zanim będzie można oprzeć gospodarstwo narodowe na kapitalizacji własnego społeczeństwa, należy wciągnąć cały naród do pracy i należy stworzyć takie warunki, żeby większość narodu mogła kapitalizować. Nie da się tego uczynić bez zatrudnienia wszystkich rąk, jakie istnieją. Tutaj znowu polityka Ministra Skarbu gra decydującą rolę.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PDudziński">Reasumuję; jeżeli mamy zmienić dotychczasowe stosunki i dotychczasowy stan, jeżeli mamy naprawdę podnieść gospodarstwo narodowe na odpowiedni poziom, to musimy przystąpić do likwidacji tych absurdów, które tkwią w gospodarce narodowej i nie pozwalają stanąć na odpowiednim poziomie. Pierwszym absurdem jest złoto jako jedyna podstawa waluty, drugim absurdem jest kapitał zagraniczny jako podstawa odrodzenia przemysłu, trzecim — niskie ceny na surowce dla zagranicy a wysokie wewnątrz kraju, czwartym — niskie płace zarobkowe, piątym — liczenie na kapitalizację w kraju w obecnej strukturze gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PDudziński">Proszę Kolegów, musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że jeżeli mamy oprzeć walutę na zlocie, to musimy mieć to złoto. Jeżeli wchodzimy do bloku złotego, to niech ten, kto chce nas wciągnąć do bloku złotego, pożyczy nam odpowiednią ilość złota, która jest potrzebna, ale na takich warunkach, że będziemy spłacać nie walutą, a towarami. A jeśli jest to niemożliwe, należy zerwać bezwarunkowo z tym absurdem, jaki jeszcze i dziś nas obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PDudziński">Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że to nie jest krytyka p. Ministra Kwiatkowskiego — to jest krytyka polityki walutowej w Polsce. Kiedy zeszłego roku z delegacją Koła Rolników byłem u p. Wicepremiera i kiedy przypomniałem mu tezy jego, wygłoszone w Związku Izb i Organizacji Rolniczych, które się w wielkiej mierze pokrywają z moimi dzisiejszymi tezami — ja nie jestem tu wynalazcą, powtarzam do pewnego stopnia w skróceniu to, co inż. Eugeniusz Kwiatkowski wtedy powiedział — i kiedy zapytałem, dlaczego władze nie realizują dziś tych celów, o których przedtem była mowa, to powiedział on: Zmuście mnie do tego. Faktycznie był głęboki sens w tym powiedzeniu. P. Minister Skarbu nie może prowadzić polityki… (Minister Skarbu p. Kwiatkowski: To jest, Panie Pośle, niezgodne z prawdą.) Mogę powołać się na świadectwo moich kolegów. Tak to zrozumiałem. Panie Ministrze, uważam, że to nie jest złe nastawienie w stosunku do polityki Pana Ministra, ale pierwszym krokiem do realizacji celów, jakie Pan przede mną jeszcze postawił.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Proszę Panów, przypominam, że odbyliśmy naradę przewidzianą regulaminem i określiliśmy normy czasu przemówień, dlatego też te normy są wiążące dla Prezydium. Proszę Panów, ażeby ściśle stosowali się do tych norm, które zostały wyznaczonej oświadczam, że na dwie minuty przed upływem terminu przemówienia będę dawał znak, a po terminie będę odbierał głos.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Mróz.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PMróz">Wysoki Sejmie! Dnia 5 grudnia 1935 r. powiedział p. Wicepremier między innymi: „Stoimy i stać winniśmy na stanowisku, że ustrój gospodarczy Polski opiera się na podstawach kapitalistycznej gospodarki”. Polityka finansowa i gospodarcza, której wyrazem jest przedłożony preliminarz budżetowy, oczywiście zgodna jest najzupełniej z powyżej wyrażoną zasadą. Postawione sobie zadanie, wytknięty cel zrównoważenia budżetu p. Wicepremier osiągnął. Zapytać należało by, na jak długo i czyim kosztem. Zgodnie więc z przyjętymi zasadami zrównoważenie budżetu uzyskane zostało przez ograniczenie płac, emerytur i rent najszerszych warstw pracowniczych, z wyłączeniem oczywiście elity dobrze uposażonej, oraz przez nałożenie na te warstwy dodatkowych nadzwyczajnych obciążeń w formie podatku dochodowego i specjalnego. Poza tym ciężar pomocy zimowej bezrobotnym w przeważającej mierze spadł również na masy pracownicze. Pracownicy płacą przy tem zwiększony podatek lokalowy, zwiększone opłaty z tytułu ubezpieczeń społecznych, płacą wreszcie podwyższone podatki pośrednie — konsumcyjne. Ale jednocześnie nie obciążono w tym samym stopniu sfer gospodarczych, zasobnych w bogate dochody. Natomiast obniżony został podatek gruntowy, przemysłowy, od kapitałów, rent i spadków. Nadal stosuje się do tych sfer, jak wynika ze sprawozdania referenta, politykę premii, ulg, umożliwiania zalegań podatkowych, skoro narosły one do kwoty 700 milionów zł. Drobne zaległości egzekwuje się bez pardonu, a wielkie dopuszcza się do milionów zł.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PMróz">Realnym defektem tej polityki jest rozgoryczenie mas robotniczych, pracowniczych i chłopskich. Bezrobocie i malejące zarobki, pomniejszane rosnącą drożyzną, nie mogą uspokajająco wpływać na umysły.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PMróz">Pragniemy konsolidacji narodu. A przecież pierwszym krokiem na drodze do niej musi być realne usuwanie poczucia krzywdy społecznej.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PMróz">Głęboką krzywdą jest bezrobocie, ale krzywdą jest również jednostronne ponoszenie ciężarów. P. Wicepremier przy wprowadzaniu podatku specjalnego wyraził zamiar uchylenia go nawet przed upływem terminu, o ile nastąpi poprawa sytuacji gospodarczej. P. Wicepremier tę poprawę stwierdza. Mimo to — mimo faktu, że wskutek drożyzny płace maleją, nie tylko nie widzimy zamiaru uchylenia tego podatku, ale jego dalsze przedłużanie.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PMróz">Jeżeli jest 700 milionów zł zaległości podatkowych, nie ma żadnych podstaw do krzywdzenia szerokich mas pracowniczych i emerytów. Domagamy się uchylenia podatku specjalnego, domagamy się naprawienia krzywdy wyrządzonej emerytom, wyrządzonej człowiekowi pracy.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PMróz">Opierając politykę finansowo-gospodarczą na płaszczyźnie kapitalistycznego ustroju, czego wyrazem jest przedłożony preliminarz budżetowy, nie osiągniemy najważniejszego efektu — nie zlikwidujemy bezrobocia, nie powiększymy konsumcji, nie ożywimy produkcji, nie usuniemy krzywdy społecznej.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PMróz">Formy klasycznej gospodarki kapitalistycznej okazują się przeżytkiem szkodliwym; zdyskredytowane, załamały się pod naciskiem nowych problemów, jak załamuje się coraz widoczniej doktryna, leżąca na przeciwległym biegunie, doktryna marksistowska.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PMróz">Celem konkretnym, którego obrazem winien być budżet Ministerstwa Skarbu, to przetwarzanie przeżytego ustroju w takie formy unarodowionej gospodarki, któreby realnie doprowadziły do jak najrychlejszej likwidacji bezrobocia, a powszechnej nędzy przeciwstawiły powszechny, wciąż wzrastający dobrobyt.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PMróz">Mam wrażenie, że ustawa o rejestracji majątków zagranicznych, której projekt złożyłem, stworzyć może poważne podstawy finansowe w ogólnym planie, którego pierwszy postulat to unieżależnienie gospodarki narodowej z pod wpływów obcego kapitału, międzynarodowej finansjery, przez przestawienie naszej polityki finansowej, uporczywie trzymającej się podstawy zlotowej.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PMróz">Budżet tak jak obecnie, według tych zasad starokapitalistycznych recept konstruowany, nie wyprowadzi nas z impasu, z gospodarczej zależności, z nędzy bezprzykładnej. Oczekujemy budżetu, który będzie wyrazem wielkiego i twórczego programu finansowego, zdążającego do wytworzenia nowych form gospodarki narodowej, budżetu, w którym równowagi nie trzeba będzie szukać kosztem szerokich mas pracowniczych.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PMróz">Oczekujemy nie budżetu krańcowych kompresji i ubóstwa, graniczącego z najbardziej słabym i zacofanym organizmem, lecz takiego preliminarza budżetowego, który będzie odbiciem pracy wytężonej na wszystkich polach, bez potrzeby istnienia Funduszu Pracy, który będzie nie zapowiedzią, lecz widomym dowodem i obrazem narastającego powszechnego dobrobytu najszerszych mas społecznych.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PMróz">Taki bowiem budżet będzie aktem szczerej i bezpośredniej walki z krzywdą społeczną, a zarazem jedyną drogą do przyśpieszenia procesu konsolidacji narodowej, do przetworzenia mas pracującego narodu w element siły, zapewniającej nazewnątrz Państwa bogactwo i ład, zdolnej odeprzeć każde zakusy, każde niebezpieczeństwo z zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Mincberg. Norma czasu wynosi 20 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Resort Ministerstwa Skarbu, jakkolwiek jest ostatnim w uchwalaniu, jest jednak niejako premieratem w całym budżecie Państwa, w całym życiu państwowym. Albowiem, jak tu podniesiono, od dziedziny finansowej zależy sprawne funkcjonowanie wszystkich innych dziedzin w Państwie oraz obrona państwowa. Jest też premieratem nie tylko dlatego, że stoi na czele tego resortu p. Wicepremier Rządu i premier gospodarczy, ale również dlatego, że ma naprawdę decydujące znaczenie w życiu państwowym, tym bardziej wtedy, kiedy, jak słyszeliśmy w przemówieniu p. Ministra Przemysłu i Handlu, wchodzimy w orbitę pomyślnej koniunktury.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PMincberg">Z drugiej jednak strony zdrowe i mocne finanse są całkowicie zależne od spokojnego życia i normalnej pracy wszystkich bez różnicy obywateli, czemu dał wyraz p. Minister Przemysłu i Handlu, mówiąc, że należy wytworzyć warunki moralne w życiu gospodarczym i atmosferę pozytywną.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PMincberg">Dlatego też, Wysoka Izbo, w moim przemówieniu dzisiejszym zatrzymam się nie tyle na samym zagadnieniu finansów, ile na warunkach, które sprzyjają i podnoszą naszą gospodarkę krajową, lub które tę gospodarkę podkopują i podważają.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Zdziczenie moralne ostatnich czasów w postaci zoologicznego antysemityzmu w stosunku do 31/2-milionowej ludności żydowskiej, wyrażającego się bądź w napadach, bądź w terorze bojkotowym, jest czynnikiem, który nie może przyczynić się w żaden sposób do normalnych warunków i do atmosfery pozytywnej, o których była mowa w przemówieniu p. Ministra Przemysłu i Handlu. Są jednak objawy jeszcze innego rodzaju, które w niemniejszym stopniu sytuację zaogniają i przyczyniają się do procesu systematycznego upadku naszej tężyzny skarbowej.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PMincberg">Od szeregu tygodni odbywa się tu dyskusja na temat zamierzeń skarbowych. Kiedy się z bliska przyjrzeć tej dyskusji, ma się czasami wrażenie, że nie ma resortów, nie ma finansów, nie ma budżetu, ale jest tylko jedno zagadnienie w Polsce: Żydzi.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PMincberg">Każdy na swój sposób tworzy nową historię, nową ekonomię, nową socjologię. Wogóle zapanowała w kraju psychoza antyżydowska, która zamroczyła umysły niestety nawet ludzi światłych. Smutna nasza rzeczywistość staje się tym groźniejsza i smutniejsza, że świat intelektualny wpadł jakby w stan katalepsji i bezwoli, albo bojaźliwego i tchórzliwego stosunku do własnej myśli. Zastępuje ją natomiast myśl totalna.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Nawet w ponurych i okropnych czasach carskiej niewoli, kiedy gnębiono i znęcano się nad Polakami i Żydami, znalazły się głosy, które wykrzykiwały ból milionów i piętnowały bezecne i nieludzkie czyny. Gdzie są obecnie nasi polscy Rodiczewowie i Makłakowowie? Gdzie są masa sejmowi Czcheidze i Gegeczkori, którzy by jak grom uderzyli w naszą zaczadzoną i otumanioną rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PMincberg">Owszem, w ostatnich dniach mieliśmy już pewne przebłyski tej nowej myśli, ale są to na razie tylko jakby meteory, a tu potrzebne jest stałe i niegasnące światło.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PMincberg">Za to posiadamy cały legion domorosłych filozofów i ekonomistów, historiozofów i socjologów, którzy za wszelką cenę tworzą jakiś nowy mit o niebezpieczeństwie żydowskim i dążą do pozbawienia nas nabytych na przestrzeni wieków i krwią serdeczną zdobytych praw historycznych i obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PMincberg">Prawa nasze mają jednak zbyt sławną parantelę i zbyt wielką genealogię, tkwiącą korzeniami w aktach prawnych Kazimierzów Wielkich, Zygmuntów Augustów i Stefanów Batorych, by ideologia ultra-endeków, czy krypto-endeków miała ich kościec złamać. Zębami i pazurami będziemy się tych praw naszych trzymali i żadna siła nam ich nie wyrwie!</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PMincberg">W ciągu długich lat, gdy ludność żydowska była krzywdzona, miała bądź co bądź adresata. Tym adresatem był Sejm. Jeżeli obecnie Wysoka Izba odmawia przyjęcia naszych bolesnych skarg i żalów, bynajmniej nie rezygnujemy z naszego wołania, by opinia polska ocknęła się i by budziła uśpione agitacją sumienia. Wierzymy bowiem, że jeszcze polska myśl niezależna i niepodległa nie zginęła i że drzemiące w niezatrutym miazmatami hitleryzmu i nienawiści odłamie społeczeństwa zasady demokracji w końcu muszą zwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! O ile w dziedzinie bezpieczeństwa daje się jeszcze zauważyć może pewne reagowanie na morderczą działalność rozhulałych elementów, to w dziedzinie gospodarczej hasła tych elementów są nawet w tej albo innej formie ze strony czynników rządowych wręcz popierane.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PMincberg">Wieś ciężarów ponosić nie jest w stanie, miasto zaś w tych warunkach stałej niepewności jutra ich nie będzie mogło ponosić. Czy na takich to podstawach p. Wicepremier uzdrowi nasze życie gospodarcze i podniesie poziom finansów? Czy na tych podstawach uda się p. Wicepremierowi podnieść stan pieniężny, o czym p. Wicepremier zawsze i wszędzie mówi i co jest nieodzowną koniecznością dla naszego życia gospodarczego? Czy pozbawienie placówek gospodarczych 31/2-milionowej ludności żydowskiej może sprzyjać planom p. Wicepremiera, gdy się podcina prywatną inicjatywę jednej dziesiątej części ludności naszego Państwa, wtedy, gdy ta część ludności nie jest pewna jutra.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PMincberg">Taką samą trucizną naładowane hasła ekonomiczne i socjologiczne, jakie słyszymy z ust naszych kolegów, słyszano przed 40 laty w innym kraju. One to zrodziły atmosferę słynnej dreyfusjady i prowadziły Francję ku przepaści. Ale Francja w niedługim czasie ocknęła się i fałszywe hasła odrzuciła na szmelc, a pozostała nadal dawną Francją demokratyczną i antyreakcyjną.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PMincberg">Bardzo wymownym przykładem analogicznego zwrotu przeciw antysemityzmowi jest niedawna skrucha wybitnego polityka węgierskiego hrabiego Bethlena z powodu dotychczasowego jego nastawienia antysemickiego. Ten długoletni orędownik haseł eksterminacji i antysemityzmu przed kilkoma dopiero tygodniami w parlamencie węgierskim oświadczył przy gorących oklaskach całej niemal izby, że należy wyrwać z korzeniami plagę antysemityzmu, która spowodowała ciężkie rany w życiu gospodarczym tego kraju. Wogóle nie było jeszcze narodu na całej przestrzeni dziejów świata, który by wyszedł dobrze na ciemiężeniu narodu żydowskiego.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PMincberg">Pragnąłbym, ażeby u nas ta skrucha nie przyszła poniewczasie, kiedy finanse i gospodarka byłyby już podcięte. Należy zapobiec katastrofie już wtedy, gdy finanse mogą być zagrożone, kiedy można je nietylko ratować, ale wyżej podciągnąć.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PMincberg">Współbracia moi, którzy w ostatnim czasie żyją pod groźbą ciągłego teroru, wobec których stosowane są mordy skrytobójcze, których pozbawia się w dziesiątkach życia, a w tysiącach chleba, którzy nie mogą wykonywać swoich zawodów i których pozbawia się warsztatów pracy, mimo wszystko nie zwątpili i nie zwątpią, bo wierzymy w sprawiedliwość dziejową.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PMincberg">Wierzymy także w lepszą przyszłość Polski, która od niedawna zaczyna dźwigać się z mroków niewoli i musi okrzepnąć finansowo i gospodarczo, a nie zapuszczać się w eksperymenty i awantury, podyktowane złą wolą i czadem haseł.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PMincberg">Czy jednak ta wiara wystarcza również na chwilę bieżącą? Muszę na to odpowiedzieć: ani nam, ani Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PMincberg">Bo nie o Polsce nienawiści i anarchii marzyli ci, którzy pragnęli jej odrodzenia i odnowienia, nie o Polsce, dla której wzorem byłby kraj, karmiący obywateli armatami zamiast masła. Nie ku gehennie sąsiada zachodniego, na której frontonie widnieje napis: „lasciate ogni speranza”, dążymy i zbliżyć się chcemy. Pragniemy Polski, która byłaby nietylko wąskim przylądkiem, lecz Wielką Połacią Dobrej Nadziei.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! Słusznie mówiono tutaj o nadużywaniu autorytetu Marszałka Józefa Piłsudskiego. Ale jednym wielkim nadużyciem, malowanym na kanwie tego autorytetu obcymi deseniami, jest szerzenie we wskrzeszonej i odbudowanej przezeń Polsce barbarzyńskich haseł nacional-socjalizmu, który u nas przyobleka się w szaty nacional-radykalizmu.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PMincberg">Zacytuję tu aforyzm Marszałka Piłsudskiego wydrukowany przed kilkoma dniami w „Zbrojnej Polsce”: „Niech wbrew szalejącej burzy i nienawiści plemiennej wśród nas panuje zgoda i braterstwo bez względu na różnice narodowościowe i wyznaniowe”.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PMincberg">Jakże tragicznym dysonansem rozbrzmiewają na tle tych słów głoszone hasła eksterminacji i antysemityzmu, ewakuacji i deportacji ze strony ludzi, którzy istotnie byli, albo którzy mienią się uczniami wielkiego Mistrza.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#PMincberg">Kiedy zatrute strzały słów i haseł, kierowane w stronę żydostwa, pochodzą od tych samych sfer, których zadaniem życiowym i funkcją społeczną jest jedynie sianie zamętu i krzewienie teroru, wywołuje to protesty i oburzenie, ale nie budzi bynajmniej zdziwienia i zdumienia.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#PMincberg">Zupełnie innego doznaje się uczucia, kiedy się widzi, że psychoza sięga coraz wyżej, nietylko w hierarchii społecznej, ale co gorsza w hierarchii duchowej i umysłowej. Słusznie pisano w tych dniach o niepojętej wprost metamorfozie, jaka zaszła w jednym z wybitnych naszych kolegów. Przez długie lata zwalczał on t. zw. czcicieli diabła, ale obecnie, niestety, sam składa daninę tym czcicielom diabła w postaci słynnej teorii o Duńczykach i planów emigracyjno-ewakuacyjnych.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#PMincberg">Czy tymi planami p. Wicepremier będzie mógł wykonać swoje plany inwestycyjne i plany odbudowawcze w dziedzinie finansów i gospodarki? Życie gospodarcze zna jednak inne kategorie. Są nimi wysiłek zbiorowy i swobodne działanie wszystkich sił ekonomicznych w kierunku wzbogacenia i wzmocnienia zarówno warsztatów pracy, jak Skarbu Państwa. Ale jak już powiedziałem, ani z ław sejmowych, ani senackich niestety nie rozlegają się głosy, które by nawiązały do 1000-letniej bez mała tradycji historycznej i do śpiżowych zasad konstytucyjnych. Jeżeli się tu odbywa dyskusja na temat sytuacji gospodarczej i finansowej w kraju, to wyłącznie w kierunku propagowania jakichś mrzonek ewakuacyjnych i restrykcyj eksterminacyjnych. Te zasady pragnęło by się za wszelką cenę i wszelkimi sposobami zastosować wobec żydostwa.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#PMincberg">Żydostwo polskie mimo to żyje nadzieją lepszego jutra.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PMincberg">W naszym życiu państwowym i gospodarczym winny i muszą obowiązywać podstawy konstytucji ustrojowej, a nie oberkonstytucji, gdyby nawet najmądrzej i najwymyślniej była dostosowana do pragnień i marzeń N. D. plus O. N. R.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PMincberg">Od czasu do czasu, choć niestety zbyt rzadko, wyrwie się gdzieniegdzie z serca szlachetnego głos otuchy dla ludności żydowskiej. Te głosy są cudownym dla nas talizmanem. Świadczą one o drzemiących w masach społeczeństwa polskiego pięknych zaletach i walorach serca, które w końcu napewno obronią i ochronią nas przed szerzącą się trucizną. Tym bardziej nas cieszy, że głosy te pochodzą od kobiet. Szlachetne słowa Wandy Wasilewskiej, Marii Dąbrowskiej, Janiny Strzeleckiej, a ostatnio na tej sali słyszane piękne słowa posłanki Pełczyńskiej, to dla nas największy klejnot prawdziwego humanitaryzmu, nie wobec bydła, ale wobec ludzi i braci na jednej ziemi żyjących i tym samym prawom natury i ustroju podległych.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#PMincberg">Tę prawdę musi zrozumieć każdy, kto uczciwie i rzetelnie pragnie szczęścia dla całego kraju, każdy kto pragnie, ażeby rozwój i rozkwit Polski, czy to w dziedzinie gospodarczej, czy inwestycji, czy na polu znaczenia mocarstwowego, czy na niwie życia kulturalnego, coraz bardziej się pogłębiał i rozszerzał.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! Wszelkie gnębienie słabszych przez silnych jest wogóle bronią obosieczną. Niestety, nie zawsze to gnębienie wraca jak bumerang w stronę właściwych sprawców, ale; często za to powoduje niewinne ofiary.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#PMincberg">Mogę przytoczyć dwa jaskrawe przykłady tego stanu rzeczy. Bojówki endeckie urządzają nam Przytyki, Miński Mazowieckie, a cierpi na tym nie tylko życie żydowskie, ale także kasa skarbowa. Akademicy endeccy i oenerowscy napadają w Polsce na studentów Żydów, a już rykoszetem to się odbija na Litwie, gdzie tamtejsi endecy i oenerowcy tę sarnę metodę stosują wobec kolegów Polaków.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#PMincberg">Miliony Polaków zagranicą napewno nie są i nie będą wdzięczni naszym zaślepieńcom antysemickim za szerzenie nowej plagi dzielenia obywateli na kategorie. Zaraźliwy ten przykład może łacno wyrządzić im tak samo niezasłużoną, jak Żydom polskim krzywdę w krajach, gdzie stanowią mniejszość, choć pełne posiadają tam prawa obywatelskie i konstytucyjne.</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(Głos: Co to ma wspólnego z Ministerstwem Skarbu?)</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#PMincberg">Właśnie to ma ścisłą łączność z życiem gospodarczym i z Ministerstwem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#PMincberg">Jestem pełen podziwu dla pięknego gestu akademików żydowskich w Wilnie, którzy w dniu głodówki, mimo bólu, jakim byli przejęci w swojej własnej sprawie, pamiętali o sprawie Polaków na Litwie i uchwalili płomienny protest przeciw dziejącej się tam krzywdzie studentom Polakom. Jest to tym bardziej godne uznania, że tysiące naszych współbraci mieszkają po tamtej stronie kordonu i mogą z powodu tego protestu ucierpieć. Ten serdeczny i odważny akt współubolewania i współoburzenia żydowskiej młodzieży akademickiej podkreślam dlatego, że krzywda musi być napiętnowana wszędzie i zawsze, kogokolwiek ona dotyczy i gdziekolwiek się dzieje.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#komentarz">(Głos: Może Pan powie, kto wywozi walutę.)</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#PMincberg">Szczególnie należy pamiętać o tym w tej tak ważnej chwili dziejowej, kiedy pragniemy podnieść wszelkimi siłami poziom naszych finansów i wzmocnić obronność naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#PMincberg">Dopóki panować będzie nierówność obywatelska i grasować bezprawie, te dwa wielkie nasze zagadnienia nie będą mogły oprzeć się na mocnych zrębach zdrowej myśli gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Ilustrując psychozę, o której mówiłem na wstępie, pragnąłem zaakcentować, że żyjemy niestety w epoce, kiedy czyny karygodne nie tylko nie znajdują dostatecznego potępienia, ale do pewnego stopnia są w tej lub innej formie pobłażane lub nawet podsycane. Czy nie przyczynia się do tego w równym stopniu także ostatnie wystąpienie księcia Radziwiłła w Senacie? Zamiast tego, by smagać mącicieli pokoju za próbę tworzenia ghetta ławkowego w wyższych uczelniach i krzewienia teorii rasowej na gruncie polskim, sprzecznej z tradycją i z historją współżycia narodów na tej ziemi, p. senator znalazł tak wytworny i niezwykły argument, jak czosnek i cebula.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#PMincberg">Oto jakimi kategoriami myślą obecnie ludzie nawet o tak wysokiej kulturze. Ale gdyby głębiej sięgnęli do skarbnicy kultury narodów, przekonaliby się napewno, że nie ma prawie narodu na kuli ziemskiej, w stosunku do którego sąsiedzi dalsi czy bliżsi nie tworzyliby legend o zapachach czy innych fikcyjnych i zmyślonych przywarach. Jest to zjawisko znane…</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, zwracam uwagę, że zostają jeszcze dwie minuty na dokończenie przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PMincberg">…które wytrawny badacz i wybitny uczony, profesor Bystroń, określa mianem „megalomania narodowa”. Dochodzi do tego, że nawet jedna dzielnica stwarza jakieś fikcje w stosunku do innej dzielnicy.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PMincberg">I takim to argumentem chce się wpływać uspokajająco i pouczająco na rozagitowaną młodzież akademicką? Takim to argumentem chce się rozwiązać rozmaite kwestie społeczne?</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PMincberg">Takimi to argumentami zamierza się stworzyć normalne stosunki, tak niezbędne dla życia państwowego i gospodarczego?</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! W obliczu bolesnych zajść antyżydowskich, mordów skrytobójczych, gloryfikowania morderców, napadów kastetowych i petardowych, dążenia do uszczuplenia i umniejszenia naszych praw, do zniszczenia naszych placówek gospodarczych, w obliczu szerzonej nienawiści i potężnej a jadowitej agitacji przeciw ludności żydowskiej, pozostaje nam jedno tylko wezwanie: Polsko demokratyczna! Jeżeli jesteś reprezentowana na tej sali, a napewno jesteś reprezentowana w tysiącach wśród szerokich rzesz społeczeństwa polskiego, odezwij się wielkim i ważkim słowem w imię szczęśliwej przyszłości Polski i w obronie prześladowanych obywateli narodowości żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PMincberg">Kończąc jestem zmuszony do złożenia następującego oświadczenia: W związku z nieznośną sytuacją, jaka wytworzyła się dla ludności żydowskiej w Polsce, składam następujące oświadczenie: Żydzi w Polsce, żyjący od setek lat na tej ziemi i ponoszący wszelkie ciężary i ofiary, są pełnowartościowymi i pełnoprawnymi obywatelami.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PMincberg">Wszelkie uszczuplanie tych praw i pozbawianie ludności żydowskiej placówek handlu lub warsztatów pracy, które w ostatnich czasach systematycznie stosowane jest w rozmaitych formach i postaciach wobec obywateli Żydów, godzi w podstawy Konstytucji polskiej.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PMincberg">Polityka eksterminacyjna, ostatnio pogłębiona hasłami emigracyjnymi, prowadzi gospodarkę i finanse krajowe do zguby, łamie wszelkie zasady równości obywatelskiej i podrywa podstawy normalnego współżycia i współpracy wszystkich bez różnicy obywateli.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PMincberg">Nie chcąc brać współodpowiedzialności za tego rodzaju politykę, nie tylko nie zwalczaną, ale w dużym stopniu popieraną przez czynniki rządowe,...</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Wrzawa, Głosy: Gdzie? Gdzie Panto widział?)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PMincberg">...oświadczam, że w głosowaniu nad budżetem udziału nie wezmę.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pyz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PPyz">Wysoka Izbo! Niektórzy z panów posłów, biorący czynny udział w życiu samorządowym, omówili już przy sposobności rozpatrywania budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprawę zbyt już wybujałych form nadzoru nad samorządem terytorialnym, ja zaś dziś będę miał zaszczyt przedstawić trudności finansowe samorządu, powstałe nie bez winy Ministerstwa Skarbu, którego budżet rozpatrujemy.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PPyz">Proszę Panów! Nasza przyszłość to uprzemysłowienie i urbanizacja kraju; nasze miasta muszą przygotować się do wchłonięcia nowej napływowej ludności, nie mówiąc już o naturalnym przyroście ludności miejskiej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PPyz">Uporządkowanie naszych miast nie jest tylko sprawą udogodnień życiowych dla mieszkańców tych miast, to jest sprawa ważnego znaczenia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PPyz">Dostateczna ilość odpowiedniej co do jakości wody, to oszczędzenie na kosztach leczenia, na marnowaniu sił ludzkich, to zapobieganie klęskom pożarów. Odpowiedni lokal szkolny i opieka nad młodzieżą, dożywianie dzieci, kolonie letnie — to zapobieganie cherlactwu. Urządzenie nawierzchni ulicy, to ułatwienie dostępu, względnie dojazdu, bodziec dla budownictwa, a w następstwie dla powstania nowych warsztatów gospodarczych, względnie punktów handlowych, Tania i dostarczana bez przerwy energia elektryczna, to oszczędność na kosztach utrzymania i potanienia produkcji w zakładach przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PPyz">Jak zaś w świetle tych zadań przedstawia się sytuacja naszych miast? Pomimo zaniku inwestycyj, a nawet remontu istniejących urządzeń i przedsiębiorstw i pomimo spadku wydatków na utrzymanie dróg więcej, niż o połowę w porównaniu z wydatkami miast z r. 1929/30, oraz obniżenia się prawie o połowę wydatków na działalność oświatową, do której zalicza się również utrzymanie szkół powszechnych, powstały trudności związania końca z końcem.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PPyz">Szumny tytuł w budżetach szeregu naszych miast — „zdrowotność publiczna” — to są kredyty na opłacanie rachunków za leczenie ubogich i poza tym nic, albo prawie nic więcej w większości wypadków. Drugi ważny dział, „oświata”, to prawie wyłącznie utrzymanie szkół powszechnych, w czym nieraz połowę stanowią dodatki mieszkaniowe dla nauczycieli. Dział „opieka społeczna” wyraża się nieraz śmiesznymi kwotami kilkuset, a nawet kilkudziesięciu złotych na rok. W dziale drogowym największą pozycję wydatków stanowią nieraz wydatki na zamiatanie ulic, a na konserwację ulic i remonty przewiduje się dla zachowania pozycji 1 zł.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PPyz">Obecnie trudno mówić o tym, że poprzez samorząd wykorzystuje się dla celów publicznych twórcze wartości tkwiące w społeczeństwie. O żadnej pracy twórczej nie ma co myśleć, skoro poza wydatkami, które trzeba ponieść, czy się to komu podoba, czy nie podoba, na nic innego środków już nie ma, Mam na myśli większość naszych miast i to prawie wyłącznie miast miejskich, Nieodnawiane od lat urządzenia całkowicie dewastują się, niektóre urządzenia zużyły się i trzeba je zastąpić nowymi, a na to brak środków.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PPyz">Nie potrzebuję Panom mówić, jakie tego rodzaju gospodarka może dawać efekty. Kto by sobie tego nie uświadamiał, niech zwiedzi krańce Warszawy, nie mówiąc już o miasteczkach, które nieraz poza szosą powiatową nie mają ani jednej ulicy o trwałej nawierzchni i zabudowują się bezładnie. Są miasta, gdzie się drogo płaci za kiepską wodę, dowożoną przez woziwodów, gdzie nauczanie odbywa się nie na dwie, a nawet na trzy zmiany i przy tym w nieodpowiednich lokalach. O tym, jak wiele niezaspokojonych potrzeb istnieje w naszych miastach, świadczy to, że w najbliższym czterechleciu trzebaby wydawać po 150 milionów rocznie na nieodzowne inwestycje, głównie na techniczno-sanitarne urządzenia i drogi. Kwota ta nie obejmuje zapotrzebowania Warszawy i Łodzi. Czyja to wina i gdzie przyczyna zła? Niewątpliwie kryzys gospodarczy daje się tu dobrze we znaki. Może i samorząd trochę zawinił, ale władze państwowe po macoszemu traktowały samorząd. Wspomnę tu o trzech faktach:</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PPyz">1) Ze względu na trudną sytuację finansową związków samorządowych powstała konieczność ich oddłużenia. Akcję tę przeprowadzają od roku wojewódzkie komisje oszczędnościowo oddłużeniowe i Centralna Komisja Oszczędnościowo Oddłużeniowa przy Ministrze Skarbu, powołane do życia rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w brzmieniu dekretu z dnia 14 listopada 1935 r.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PPyz">Orzekanie w przedmiocie oddłużenia związków samorządowych wobec instytucyj prawa publicznego w myśl powołanych przepisów należy do Centralnej Komisji, która powzięła już decyzję w stosunku do olbrzymiej większości związków samorządowych. Wszystkie te decyzje komisji zaskarża Zakład Ubezpieczeń Społecznych do Najwyższego Trybunału Administracyjnego podnosząc, iż komisja nie ma prawa umarzania należności oraz zarzucając komisji nieprzestrzeganie pewnych form postępowania.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PPyz">Nie przesądzając jakie będą wyroki Trybunału, należy stwierdzić, że albo skargi te nie są uzasadnione, a zatem są dowodem szkodliwego pieniactwa ze strony instytucji prawa publicznego, wobec czego Rząd powinien w odpowiedni sposób wywrzeć wpływ na Zakład Ubezpieczeń Społecznych w kierunku niewnoszenia tych skarg, bądź ich wycofania, albo też skargi te są uzasadnione, a zatem odnośne przepisy były wadliwie sformułowane i niewłaściwie interpretowane w tak ważnej sprawie, jak kwestia ograniczeń praw materialnych wierzycieli związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PPyz">Rząd powinien zainteresować się tą sprawą i tak ją unormować, aby nawet na wypadek uchylenia decyzji centralnej komisji oszczędnościowo-oddłużeniowej przez Najwyższy Trybunał Administracyjny nie zachwiały się z trudem ułożone plany obsługi długów samorządu, które i tak niezawsze pomieścić się mogą w budżetach.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PPyz">2) Według art. 9 § 3 ordynacji podatkowej gminom za dokonywanie szeregu czynności związanych z wymiarem i poborem podatków państwowych należało się wynagrodzenie w wysokości 1,5% pobranych kwot. Wynagrodzenia tego gminy nie otrzymały, dekret zaś z dn. 14 stycznia 1936 r. uchylił ten przepis, wprowadzając jednocześnie postanowienie, iż za ubiegły czas (18 miesięcy) Skarb Państwa wypłacać będzie gminom pewne odszkodowanie, którego wysokość określać ma się dla każdej gminy oddzielnie. Pomimo upływu przeszło 12 miesięcy żadne z miast nie otrzymało swej należności z tego tytułu. Na wystąpienie zarządów miejskich w tej sprawie izby skarbowe komunikują, że wobec braku konkretnych zarządzeń Ministerstwa Skarbu nie mogą narazie zadość uczynić żądaniu zarządu miejskiego w sprawie przyznania w myśl postanowień art. 2 dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 stycznia 1936 r. ((Dz. U. R. P. Nr 3, poz. 13) wynagrodzenia za czynności gminy miejskiej.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PPyz">Może p. Minister Skarbu będzie łaskaw zainteresować się tą sprawą i wydać stosowne zarządzenia, aby nie stwarzać powodu do twierdzenia, że władze skarbowe nie chcą się liczyć z potrzebami samorządu i przetrzymują ich należności.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PPyz">3) Rozporządzenie z 1924 r. o państwowym podatku od nieruchomości zwolniło od obowiązku podatkowego nieruchomości należące do związków samorządowych, o ile te nieruchomości nie były oddane w najem. W myśl następnie dekretu z 1936 r. obowiązkowi podatkowemu podlegają nieruchomości związków samorządowych, o ile zajęte są one przez przedsiębiorstwa samorządowe. Ponieważ pojęcie przedsiębiorstwa samorządowego nie jest ustalone, władze skarbowe nakładają podatek od nieruchomości na przedsiębiorstwa i zakłady miejskie, jak rzeźnie, elektrownie, gazownie, zakłady wodociągowe, teatry, stadiony sportowe itp. Wskutek wniesienia przez jedno z miast skargi, nie pozbawionej uzasadnienia prawnego i życiowego, sprawa znajduje się w Najwyższym Trybunale Administracyjnym. Zważywszy, że utrzymywanie wymienionych zakładów należy do naturalnych zadań samorządu miejskiego i że moment dochodowości nie odgrywa w tych przypadkach decydującej roli, stanowisko władz skarbowych nie wydaje się słuszne, tym bardziej, że na samorząd wywierany jest stale nacisk w kierunku obniżenia opłat za korzystanie z jego urządzeń, zakładów i przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PPyz">Prosiłbym Pana Ministra o łaskawe wydanie władzom skarbowym instrukcji w kierunku nie pociągania miast do płacenia podatku od nieruchomości od przedsiębiorstw mających charakter użyteczności publicznej, a w każdym razie od tego rodzaju przedsiębiorstw, jak zakłady wodociągowe i kanalizacyjne, które w myśl wyroku Najwyższego Trybunału Administracyjnego zaliczone zostały wyraźnie do zakładów dobra publicznego, rzeźnie, elektrownie, gazownie, nie mówiąc już o stadionach sportowych, które chyba w żadnym razie nie mogą być zaliczone do przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PPyz">Jakie są zatem drogi wyjścia? Co robić? Pierwsza recepta to oszczędzać, ale na czym? Oszczędności jednak przeszły już w niewykonywanie elementarnych obowiązków. Ze względów t. zw. oszczędnościowych nasze miasta, nie wyłączając większych, nie mają planów pomiarowych i planów zabudowania i nie posiadają naogół projektów technicznych niezbędnych inwestycyj. Mówi się o drogiej administracji. Jeśli jednak wydatki są niskie, nic dziwnego, że koszty administracyjne odgrywają coraz większą rolę w budżecie miast. Nowe ustawy pracownicze dadzą niewielki efekt, bo w większości miast pobory są bardzo niskie. Tam gdzie można było oszczędzić na wydatkach osobowych, a mianowicie w dużych przedsiębiorstwach samorządowych, trudno będzie to uczynić, bo ustawa nie reguluje uposażeń tej kategorii pracowników i pozostawia to grze sił. Poważny efekt oszczędności mógłby nastąpić po rewizji emerytur na podstawie nowej ustawy. Dotyczyć to będzie jednak może kilkudziesięciu miast, w większości miast będzie to raczej środek zapobiegawczy na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PPyz">Drugi środek to redukcja zadań. Tym jednak, czym samorząd się zajmuje, musi w każdym przypadku ktoś się zająć, a tego kogoś, kto udźwignąłby nowy ciężar — trudno znaleźć. Można i należy mówić jedynie o redukcji takich zadań, które w bardzo luźnym, albo wręcz w żadnym związku nie są z gospodarką miast, jak np. doręczanie wezwań i pism urzędowych różnych władz, uzupełnianie uposażeń nauczycielskich powszechnych przez dodatki mieszkaniowe, subwencjonowanie ubezpieczalni społecznych przez leczenie na ulgowych warunkach w szpitalach samorządowych członków tych ubezpieczalni, oglądanie zwłok przez funkcjonariuszów miejskich i wiele innych. Niektóre zadania nie są u nas rozłożone racjonalnie pomiędzy Państwo i samorząd różnych stopni, ale dziś na to niewiele poradzimy, bo wszędzie jest brak środków. Mam na myśli koszty leczenia ubogich, a przede wszystkim koszty leczenia psychicznie chorych, chorób zakaźnych i chorób długotrwałych, których budżety gmin w całości dźwigać nie powinny. Budowa szkół powszechnych jest również zagadnieniem nie do rozwiązania przez poszczególne gminy.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#PPyz">Oszczędności i redukcje zadań dziś zatem bardzo niewiele pomogą. Czy należy więc pozostawić wszystko biegowi wypadków, licząc na poprawę koniuktury gospodarczej i ożywienie życia gospodarczego, co niewątpliwie wywrze dodatni wpływ na sytuację miast, ale wywrze nie w jednakowym stopniu i nie w jednakowym czasie? Przy stałym zwiększaniu zadań samorządu i zmniejszaniu ich uprawnień finansowych powstała zbyt już duża rozpiętość między tymi zadaniami a możnościami finansowymi, aby tę rozpiętość można było usunąć jedynie przez poprawę ogólnej koniuktury gospodarczej i ożywienie życia gospodarczego. Mam wynotowane, iż po wydaniu ustawy o finansach komunalnych z 1923 r. 22 razy zmieniano na niekorzyść miast ich uprawnienia w sprawie podatków i opłat. Płatnicy podatków niewiele zyskali, gdyż to, co odjęto samorządowi, przypadło Skarbowi Państwa, bądź innym instytucjom prawa publicznego wykonywującym zadania państwowe.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PPyz">Nie można czekać, gdyż przewróci się plany oddłużeniowe, co już ostatecznie poderwie kredyt, a miasta przecież nie mogą gospodarować od jednego oddłużenia do drugiego, zdewastują się urządzenia i przedsiębiorstwa miejskie. Nie można obojętnie przechodzić obok zagadnienia bezrobocia, które przecież odrazu nie ustąpi, a walka z bezrobociem — to nowe zadłużanie się bez posiadania środków na obsługę zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#PPyz">Panie Ministrze! Dla umożliwienia samorządowi wykonania jego zadań należało by:</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#PPyz">1) Przede wszystkim zdjąć z miast to, co właśnie nie wiąże się ściśle z ich gospodarką; mam na myśli objęte zgłoszonymi już w Sejmie wnioskami poselskimi następujące sprawy: a) radykalne rozwiązanie dodatków nauczycielskich i usunięcie powodów do rozdźwięku między nauczycielstwem a gminą, b) zwolnienie gmin od obowiązku konkurowania z pocztą, gdyż gmina nie może być skrzynką pocztową, c) zwolnienie związków samorządowych mających szpitale od obowiązku ulgowego leczenia członków ubezpieczalni, d) zwolnienie gmin od obowiązku prowadzenia aresztów, co nie jest oczywiście równoznaczne ze skasowaniem w ogóle tych aresztów.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#PPyz">2) Następnie należy dać miastom do rąk prawo egzekucji ich własnych należności. Przeprowadzona egzekucja tych należności przez władze skarbowe nie wyszła miastom na dobre. Klasyczny przykład miał miejsce w Bydgoszczy, gdzie urząd skarbowy zawiadomił zarząd miejski, iż do egzekucji miejskich należności przystąpi dopiero w 1958 r.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#PPyz">3) Wreszcie trzeba zwiększyć uprawnienia finansowe miast. Istnieje rządowy projekt ustawy drogowej. Miastom nie wy dzielonym rządowy projekt nic nie daje, pomimo pozbawienia ich opłat rogatkowych i kopytkowych. Mieszkańcy płacą podatek drogowy na rzecz powiatów, a drogi w mieście pozostają w pierwotnym stanie. Istnieje zatem nieodzowna konieczność zapewnienia miastom udziału we wpływach powiatowego związku samorządowego z opłat drogowych, pobranych z ich terenu.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#PPyz">Rozważany jest także projekt podatku od placów budowlanych i od przyrostu wartości nieruchomości. Podatek od placów budowlanych i niedostatecznie zabudowanych jest instrumentem polityki terenowej i budowlanej i nie stanowi poważnego źródła dochodu. Stosowanie tego podatku musi być bardzo ostrożne.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#PPyz">A więc i te podatki nie mogą stać się podporą dla finansów ogółu miast. Dość poważnie można by zasilać finanse najmniejszych miast, gdyby przesunięto na nie część wpływów z dodatków do państwowych podatków spożywczych, co jest właśnie rozważane w naszych ministerstwach. Ze względu na nędzę tych miast i pozbawienie ich prawa poboru opłat rogatkowych, które dla wielu miast były podporą finansów, nawet zrealizowanie tego słusznego projektu samo przez się nie usunie trudności miast. W obecnych warunkach pozostaje jedynie możliwe do zrealizowania w tych miastach w praktyce źródło, mianowicie dodatek do podatku dochodowego, objęty przez wniosek ustawodawczy p. Michałowskiego; sięgnięcie do kieszeni stosunkowo zamożniejszych warstw i przy tym sięgnięcie po dochód, a nie po substancję majątkową; zrównanie uprawnień finansowych miast i obciążenia ludności, przeznaczenie na odnowienia i na inwestycje, względnie jako podkład do kredytu inwestycyjnego; wbrew ogólnej zasadzie zatwierdzanie w danym razie uchwał przez władze nadzorcze przy udziale władz skarbowych. Nowe uprawnienia, gdy korzystanie zależne będzie od woli organów samorządowych, entuzjazmu nie wywołają; uchwalanie odbywać się będzie pod wpływem konieczności życiowych; władza nadzorcza będzie miała możność skorygowania zapędów, gdyby szły zbyt daleko, Nadzieje miast wiążą się z tym wnioskiem. Może nasunąć się pytanie, czy słuszne jest mnożenie podatków, czy nie lepiej zasadniczo reformować finanse samorządowe. Zasadniczej reformy odrazu nie zrobimy; nie jest ostatecznie ustalony podział zadań między Skarb Państwa i samorządy poszczególnych stopni; zbyt duże istnieje zazębienie się podatków państwowych z samorządowymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekMudryj">Ma Pan jeszcze dwie minuty dla dokończenia przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PPyz">Daleki jest od doskonałości cały nasz system podatkowy i uprzednio trzeba by zmienić konstrukcję niektórych podatków, a od tej konstrukcji zależeć będzie znów wysokość wpływów. Czekać nie można, bo czas nagli, bo układane już są budżety na rok 1937/38 i miasta stają przed niemożliwością zrównoważenia nawet swych wegetacyjnych budżetów, nie mówiąc już o przystąpieniu do aktywizacji gospodarki, na potrzebę czego zwrócił uwagę niedawno samorządom p. Minister Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z p. Ministrem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PPyz">Koniecznym środkiem dla podniesienia miast jest zorganizowanie kredytu komunalnego, Opierając się na dodatkach od podatku dochodowego i na wpływach Komunalnego Funduszu Pożyczkowo-Zapomogowego moglibyśmy stworzyć niezły podkład do kredytu, ale trzeba ten kredyt zorganizować. Obecnie, gdy Bank Polski przestał przyjmować weksle miast, wydane przedsiębiorcom i dostawcom, sytuacja stała się wyjątkowo ciężka.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PPyz">Sprawa kredytu komunalnego jest tym bardziej aktualna, że w rządowym projekcie inwestycyjnym o samorządzie głucho. Konieczne jest zwiększenie środków Funduszu Pracy na pomoc dla samorządu; obawiać się należy, aby nie powtórzyły się wysoce niepożądane zjawiska z roku ubiegłego na tle braku zatrudnienia dla bezrobotnych. Przestrogą powinien być dla nas fakt dotkliwego pobicia jednego z burmistrzów przez bezrobotnych, o czym niedawno doniosła prasa.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PPyz">Należy wreszcie zaprzestać łamania nasady, wyrażonej w art. 69 ustawy o finansach samorządowych i nakładać nowe ustawowe obowiązki bez dawania środków, względnie zmniejszać dochody bez równoczesnego odciążenia miast, względnie dania im zastępczego źródła dochodowego. Mam na myśli między innymi projekt ustawy o szkolnictwie zawodowym; stworzy ona nową podstawę nacisku na miasta, które o brak zrozumienia dla szkolnictwa zawodowego trudno posądzać.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PPyz">Panie Ministrze! Samorząd terytorialny znajduje się doprawdy w trudnej sytuacji, trzeba go ratować, gdyż w ten sposób uratuje się naszą kulturę.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Marchlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PMarchlewski">Wysoki Sejmie! Mam takie nieszczęście, czy jak kto woli szczęście, że wypada mi często przemawiać po przedstawicielu handlu żydowskiego. Nie mogę jako przedstawiciel handlu chrześcijańskiego nie sprostować pewnych rzeczy, z którymi nie mogę się absolutnie jako Polak zgodzić, a które tu wygłosił p. Mincberg.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PMarchlewski">Przede wszystkim dziwi mnie, że akurat wybiera sobie jako obiekt swego ataku resort Ministerstwa Skarbu i do p. Ministra Skarbu ma pretensję za to, że w kraju szerzy się antysemityzm. Ze w kraju naszym w ostatnim czasie budzi się narodowa myśl gospodarcza, i powiedzmy szczerze — nareszcie po tysiącu lat — jest dowodem wielkiej cierpliwości, z jaką naród polski na to wszystko patrzył. I musiała się miarka przebrać widocznie bardzo, jeżeli teraz zaczyna się nareszcie budzić świadomość, ze są pewne wielkie dziedziny życia gospodarczego, gdzie nas nie ma. Jeżeli dziś istnieje wielki ruch w kierunku unarodowienia handlu, to jest to nic innego, jak tylko wyrównanie tej dysproporcji nienormalnej, jaka tu jest. Przywrócić chcemy większość polską w dziedzinie, która ma ogromną przed sobą przyszłość i kapitalne znaczenie w odbudowie kraju.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PMarchlewski">P. poseł Mincberg powoływał się na to, że nawet w tej Izbie odzywają się głosy, które krytykują antysemityzm. Ja byłem świadkiem tych przemówień, ale rozumiałem je inaczej i tylko tak je rozumieć jako Polak mogę. Rozumiałem, iż nie należy stosować żadnego gwałtu. I ja stoję na tym stanowisku, że nie wolno usuwać Żydów drogą gwałtu fizycznego, ale walka ekonomiczna,...</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Głos: Owszem.)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PMarchlewski">...wyrównywanie naszych zaniedbań długowiekowych na odcinku handlu, na odcinku życia gospodarczego, jest nie tylko naszym prawem, ale naszym obowiązkiem.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PMarchlewski">P. poseł Mincberg powoływał się na to, że w kilku państwach wielcy mężowie stanu czy inni wybitni ludzie na arenie europejskiej potępiają antysemityzm. Proszę Panów! Kto dobrze patrzy na to, co się na świecie dzieje, ten widzi, że narody poczynają się bardzo mocno izolować od wpływów żydowskich, bo wpływy te są destrukcyjne. I głosy te, które w obronie Żydów się odzywają, bardzo mocno pachną pokrewieństwem krwi.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Czosnkiem.)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PMarchlewski">P. poseł Mincberg mówił o jego wierze w wielką przyszłość Polski. Bardzo cieszę się, że podkreślił swoją wiarę, ale wygląda na ateuszostwo, jeżeli widzimy, że na odcinku tego resortu, który obrał sobie za okazję do krytyki, Żydzi grzeszą przestępstwami przeciwko Państwu. Gdziekolwiek mowa o przemycie — to Żydzi, gdziekolwiek mowa o walutach — to Żydzi, gdziekolwiek mowa o komunizmie — to Żydzi. Widać że w tej dziedzinie Żydzi mają także większość, ale tej większości im nie pozazdrościmy.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PMarchlewski">Imieniem kupiectwa i przemysłu chrześcijańskiego pragnę inaczej podejść do zagadnienia, które jest przedmiotem naszych obrad. Pragnę stwierdzić, że zdajemy sobie sprawę z tego, że Skarb Państwa musi otrzymać to, co się jemu należy. Życie gospodarcze musi w granicach słusznych świadczyć na rzecz Skarbu Państwa. Pozwolę sobie przypomnieć, że kiedy jesienią ubiegłego roku odbywał się w Tczewie walny zjazd Związku Towarzystw Kupieckich na Pomorzu, to nie tylko, że w swojej głównej rezolucji oświadczył się zjazd za generalną linią gospodarczą i skarbową Rządu, ale nawet podkreślił, że poprawy na odcinku Skarbu nie należy dyskontować w formie nowych wydatków, bo zdaje sobie sprawę doskonale, że dodatnie wyniki są zbyt skromne, aby Skarb zaraz miał dyskontować je, bo nikt by na tym nie skorzystał, a równowaga Skarbu byłaby naruszona. Sfery gospodarcze zgłaszają postulaty odnośnie polityki skarbowej i tu pragnę przypomnieć żądanie, które zdaje się jest zamiarem także Rządu, to jest postulat ogólny reformy podatkowej.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PMarchlewski">Rozumiemy, że przebudowa ustroju podatkowego jest nietylko trudna, zwłaszcza że każda reforma w pierwszym okresie przynieść musi niewątpliwie spadek wpływów podatkowych, co znów ze względów budżetowych byłoby niedopuszczalne, sądzimy jednak, że definitywne wstąpienie na drogę przebudowy ustroju podatkowego i przystąpienie do prac przygotowawczych powinno już nastąpić.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PMarchlewski">Przechodzę z kolei do sprawności samego aparatu skarbowego. Przyznać należy, że w ostatnich latach Ministerstwo Skarbu zrobiło duży wysiłek w tym kierunku, ażeby usprawnić swój aparat urzędniczy.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PMarchlewski">Niewątpliwie obserwujemy od kilku lat ten objaw, że naczelne władze skarbowe reprezentują niejednokrotnie te same poglądy i to samo stanowisko w stosunku do różnych zagadnień skarbowych, co różne grupy podatników. Nim jednak te poglądy wyższych władz skarbowych przenikną do najniższych władz, mija częstokroć bardzo duży okres czasu, W danym wypadku nie chodzi o jakieś konkretne zarządzenia, które rozsyłane są do wykonania niższym władzom skarbowym, lecz raczej o pewne nastawienie władz skarbowych które częstokroć inne jest u władz naczelnych, a inne wśród niższych organów, Należy dążyć, aby tej rozbieżności nie było, gdyż wytwarza ona w społeczeństwie nietylko niemiłe wrażenie, ale częstokroć rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PMarchlewski">Po kilkoletniej chorobie kryzysowej życie gospodarcze wchodzi w nowy okres, który niewątpliwie cechować będzie poprawa koniunktury. Należy bardzo silnie uważać, ażeby objawy poprawy koniunkturalnej i polepszenia sytuacji gospodarczej nie zostały zmarnowane, lecz produkcyjnie wykorzystane. Dlatego też okresu poprawy koniunkturalnej nie może cechować jakiekolwiek podnoszenie obecnych obciążeń podatkowych, jak również wprowadzanie nowych obciążeń. Nasze życie gospodarcze, jak wykazują statystyki, jest tak przeciążone świadczeniami publicznymi wszelkiego rodzaju, że wszelkie nowe obciążenia mogłyby podważyć pomyślne skutki poprawy sytuacji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PMarchlewski">Jako przykład podam Panom Pomorze, które w zespole ziem kroczyło ongiś na jednym z czołowych miejsc, jeśli chodzi o świadczenia na rzecz Skarbu Państwa. Ale ten zbytni wysiłek Pomorza doprowadził w rezultacie do tego, że jesteśmy tam świadkami wielkiego osłabienia gospodarczego zarówno w handlu jak i w przemyśle. Jeśli chodzi o przemysł, to muszę wspomnieć, że Niemcy tworzyli przemysł pomorski sztucznie, zdała od źródeł surowcowych i tworzyli ten przemysł, żeby niemczył on za pomocą swoich wpływów społeczeństwo pomorskie. Powstały tam wielkie ośrodki przemysłu, który skazany jest na dowóz surowca z bardzo dalekich odległości. Wskutek niepomyślnych taryf kolejowych przemysł ten przechodzi ciężką próbę życia. Trzeba, ażeby to życie gospodarcze mogło teraz właśnie wyzyskać poprawę koniunktury i żeby mogło z powrotem dojść do siły. Specjalnie muszę podkreślić, że rentowność handlu na Pomorzu jest niesłychanie niska. Jest rozproszkowanie, jest zbyt wielki w pewnych gałęziach przerost handlu. Handel ten jest pozbawiony wszelkiego rodzaju kredytu. Chciałbym, żeby wydział obrotu finansowego Ministerstwa Skarbu zainteresował się położeniem bankowości i spółdzielni kredytowych na Pomorzu, któreby mogły dużo zrobić dla odbudowy życia gospodarczego, a które dzisiaj pozbawione są wszelkiego rodzaju środków, tym bardziej kiedy banki niemieckie na Pomorzu są bardzo silne.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PMarchlewski">Teraz chciałbym wspomnieć o kilku sprawach drobniejszych. Chodzi mi o biegłych. W niektórych urzędach skarbowych istnieje tego rodzaju praktyka, że spośród biegłych przedstawianych przez izby przemysłowo-handlowe urzędy skarbowe wzywają tylko niektórych, pomijając całkowicie innych biegłych. Wytwarza to tego rodzaju mniemanie, że urząd skarbowy celowo zupełnie pomija niektórych spośród biegłych, którzy jednak przez izbę przemysłowo-handlową, powołaną do układania list biegłych, uznani zostali za ludzi odpowiednich na stanowiska biegłych. Należy dążyć do tego, ażeby urzędy skarbowe korzystały z usług wszystkich biegłych, zamieszczonych na listach.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PMarchlewski">Druga sprawa dotyczy lustracji przedsiębiorstw, Z terenu prowincjonalnego dochodzą nas czasami głosy, że urzędy skarbowe dokonywują lustracji przedsiębiorstw w dni targowe, a więc w tym czasie, kiedy w drobnych przedsiębiorstwach detalicznych na prowincji jest największy ruch, Lustracja taka zaprząta właścicielowi sklepu, który nie może poświęcić się obsłudze klienta, wiele czasu. Należy przeto dążyć do unikania wykonywania lustracji w dni targowe.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PMarchlewski">Prowadzenie prawidłowych ksiąg handlowych jest w całej zachodniej Polsce zjawiskiem normalnym. Wszystkie organizacje kupieckie propagowały prowadzenie prawidłowych ksiąg wychodząc z założenia, że każdy kupiec powinien prowadzić prawidłowe księgi handlowe na dowód obrotu i dochodu swojego przedsiębiorstwa. Niestety, po wprowadzeniu tych ksiąg zbyt często odrzuca się je dla błahych stosunkowo przyczyn, Mógłbym przytoczyć szereg przykładów, gdzie dla drobnych przyczyn urząd skarbowy odrzucił księgi handlowe, woląc uciec się do wymiaru szacunkowego, który naturalnie daje Skarbowi więcej, lecz krzywdzi w niesłychany sposób kupca, prowadzącego z wielkim nadkładem kosztów księgi handlowe.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#PMarchlewski">Bardzo ważne zagadnienie mamy na odcinku scalonego podatku obrotowego. Między innymi okólnik rozesłany do urzędów skarbowych żąda, aby odnośne obroty płatnik udokumentował specjalnymi kasowymi bloczkami sprzedaży, dziennymi wykazami poszczególnych utargów, rachunków i korespondencji. Po szczegółowym i gruntownym omówieniu sprawy, wszystkie samorządy, a także organizacje wolne doszły jednak do przekonania, że udowadnianie obrotów scalonych jest dla płatników nie tylko ogromnie uciążliwe, ale w praktyce wprost niemożliwe do wykonania, o ile płatnik będzie się kierować największą sumiennością wobec urzędu skarbowego. Ponadto zalecony sposób będzie również bardzo uciążliwy dla urzędu skarbowego i w końcowym rezultacie nie może dać należycie sprawiedliwego wyodrębnienia obrotu scalonymi artykułami z obrotu ogólnego.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PMarchlewski">Aparat sprzedawczy branży spożywczej w pewnych godzinach dnia, od 11 do 1 i od 5 do 7, jest bardzo licznie odwiedzany przez kupujących, Wziąwszy pod uwagę bardzo silne zajęcie a nawet przeciążenie ekspedycją kilkuosobowego personelu, trudno jest rozbijać każdą drobną pozycję sprzedaży na towary scalone i niescalone, właściciel traci wówczas wszelką rzeczową kontrolę nad rodzajem transakcyj dokonujących się w sklepie setkami rozmaitych towarów spożywczych. Mając po jednej stronie jako substancję stałą dla kontroli własnej, jak i kontroli skarbowej, odnośne rachunki zaksięgowane w przychodzie towarów, a nie mając po drugiej stronie dostatecznie udokumentowanej kontroli nad ich zbytem, właściciel detalicznego przedsiębiorstwa spożywczego absolutnie nie będzie miał możności wywiązania się z zadania w myśl okólnika, co w końcu bardzo niedobrze odbije się na samym przedsiębiorstwie, Wobec tego pozwalamy sobie przedłożyć do rozpatrzenia projekt wyodrębnienia obrotów artykułami scalonymi z ogólnego obrotu, który według naszego przekonania dać musi Skarbowi maximum pewności, a podatnikowi uspokojenie, że mógł spełnić nałożony nań obowiązek.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#PMarchlewski">Podatnik byłby obowiązany sporządzać z konta zakupu towarów wyciąg artykułów scalonych, które w danym miesiącu zakupił. Każda pozycja winna być na żądanie urzędu skarbowego poparta rachunkiem dostawcy, Z końcem miesiąca podatnik przez podsumowanie uzyskuje sumę ogólną na zakupione przezeń towary scalone. Do tej sumy dolicza swój zysk brutto. Suma ogólna zakupu z doliczeniem zysku brutto stanowiłaby końcową sumę obrotu scalonego, którą to sumę wolno by było płatnikowi wyodrębnić z obrotu ogólnego uzyskanego w danym miesiącu.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PMarchlewski">Pragnę przy tej okazji podkreślić, że z wielkim zadowoleniem witamy, iż Ministerstwo idzie w dalszym ciągu na rozszerzenie tego scalonego podatku, tylko chcielibyśmy, aby ten scalony podatek obejmował możliwie 100% branży, jakiej dotyczy, bo właśnie rozbijanie w obrocie artykułów scalonych od niescalonych natrafia na duże przeszkody. W wielkich przedsiębiorstwach, gdzie jest duży personel — jest możliwe takie rozbijanie, ale w tysiącach średnich i drobnych warsztatów rozbijanie pozycyj na scalone i nie scalone jest wręcz niemożliwe, Chciałbym jeszcze przy tej okazji zaznaczyć, że Kaszuby, szczególnie Puck i Hel domagają się przywrócenia w Pucku urzędu skarbowego. Życzą sobie, by ta północna część była obsługiwana przez Puck.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PMarchlewski">Kończąc moje przemówienie oświadczam, że sfery gospodarcze mają zaufanie do resortu, mają zaufanie do p. Ministra Kwiatkowskiego i wierzą, że te wszystkie niedomagania, które jeszcze są, przy dobrej woli i wzajemnym zrozumieniu dadzą się usunąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekMudryj">Zarządzam przerwę do godz. 15.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 55 do godz. 15 min. 20.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! Zdaję sobie sprawę, w jak trudnych warunkach objął p. Minister Kwiatkowski Ministerstwo Skarbu. Zdaję sobie sprawę również, że przy zjawiskach ekonomicznych niepodobna myśleć, aby można było iść skokami jakimiś rewolucyjnymi, milowymi krokami. Trzeba liczyć zawsze na systematyczną, stopniową, powolną poprawę. Dlatego też ten, kto myśli, że w polityce Ministerstwa Skarbu można sobie pozwolić na jakieś nieprzewidziane skoki, wydaje mi się, że jest w błędzie, w błędzie znajdującym się na płaszczyźnie nieznajomości zjawisk ekonomicznych. Jeżeli chodzi natomiast o scharakteryzowanie polityki Ministerstwa Skarbu, to właśnie z tego powodu, że polityka Ministerstwa Skarbu oparta jest o stopniową systematyczną pracę i nie liczy na żadne jakieś hocki-klocki, a tylko jest prowadzona systematycznie i w pracy codziennej wypracowuje lepszą przyszłość dla naszego narodu i stwarza możliwości ekonomiczne do podniesienia się narodu i podniesienia się poszczególnych gałęzi gospodarczych, jest to właśnie polityka, która wzbudza moje zaufanie.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PWłKamiński">Obserwuję ze swej strony niewątpliwie bardzo poważną poprawę. Znanym nam jest, może tutaj przed Izbą nie przedstawiony szczegółowo, stan naszych finansów jeszcze nie przed tak dawnym czasem. Właściwie dziś społeczeństwo polskie, społeczeństwo zasadniczo bardzo ubogie, społeczeństwo, gdzie nie ma istotnie kapitałów i gdzie kapitały mogą narastać tylko stopniowo, mogą narastać tylko w uciążliwej pracy i w ściskaniu tego wszystkiego, co się posiada, a posiada się niezwykle mało, gdyż dochód społeczny u nas przeciętny na głowę jednostki jest niewspółmiernie mniejszy i iż w otaczających nas państwach i może liczyć jedynie na stopniową powolną poprawę. Tę powolną stopniową poprawę w tej chwili obserwuję.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PWłKamiński">Głównym założeniem polityki Ministerstwa Skarbu była równowaga budżetowa. W stosunku do tej równowagi wiele osób odnosi się z dużą nieufnością, pobłażliwością i krytycyzmem, słyszeliśmy wielu wypowiadających się ludzi, że właściwie równowaga budżetowa w Polsce jest tylko fikcją. Być może, że w tych granicach, w których został zawarty budżet, równowaga nie była ściśle przeprowadzona, ale niewątpliwie w dziedzinie wykonania budżetu, w dziedzinie, gdzie Minister Skarbu ma głos decydujący, równowaga budżetowa została przeprowadzona, i daj Boże, aby w tak ciężkich chwilach, jakie przeżywaliśmy, można było tę równowagę tak utrzymać i poprowadzić, jak to do tej pory miało miejsce. Dlatego też jest dla mnie trochę dziwną teoria tych ekonomistów, którzy dziś tu wystąpili i aczkolwiek zastrzegały że na ekonomii specjalnie się nie znają, ale powoływali się na zdrowy rozsądek twierdząc, że nasza polityka walutowa stała się wadliwa przede wszystkim z tego powodu, że przystąpiliśmy do bloku złotego, że na zlocie oparliśmy walu tę i ponieważ złota w kraju nie mieliśmy, musieliśmy je pożyczać za drogie pieniądze. Oczywiście taka teoria specjalnie swoista nie przemawia do mego przekonania, bo ten kto ma zdrowy rozsądek, nie powinien mówić o tych zjawiskach, na których się nie zna. Dlatego sądzę, że nad taką teorią można przechodzić do porządku bez specjalnego uzasadnienia, bo jeżeli ktoś się przyznaje, że się nie zna na ekonomii, a powołuje się na zdrowy rozsądek i chce, aby ten zdrowy rozsądek zastąpił wiedzę, to ja nie mam zamiaru rozprawiać się z taką swoistą teorią.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PWłKamiński">Wydaje mi się natomiast rzeczą ważną, aby zdać sobie sprawę, że istniejąca ilość środków obiegowych w Polsce jest niezwykle ograniczona, jest niezwykle mała. I dlatego bym stał na takim stanowisku, że pewną korektywę w obecnej polskiej polityce walutowej można niewątpliwie przeprowadzić. Nie jesteśmy obowiązani trzymać się górnej granicy naszego pokrycia walutowego, możemy się trzymać przy dolnej granicy i niewątpliwie pod tym względem można jeszcze — oczywiście nie wielkie rzeczy, ale pewne możliwości na terenie polityki walutowej przeprowadzić. Nie liczę, byśmy na tej drodze mogli dojść do jakichś cudów i wzmóc środki obrotowe w Państwie w takiej płaszczyźnie, abyśmy mogli już liczyć na bardzo poważne możliwości finansowe. Muszę tutaj tym ludziom, którzy są zwolennikami niedopowiedzianej inflacji, powiedzieć, że przecież Polska przeszła jedną wielką inflację, i po tej inflacji widzimy, że przyszła ruina, przyszło zubożenie nie tylko na te warstwy ludności, które coś posiadały, ale przede wszystkim ruina dotknęła warstwy najbardziej upośledzone; po tym doświadczeniu, które przeżyliśmy, społeczeństwo polskie w dziedzinie walutowej może być bardziej nerwowe, aniżeli społeczeństwa zagraniczne, przyzwyczajone do różnych posunięć na terenie walutowym, bardziej zdyscyplinowane, Bardziej bogate, a więc mogące sobie pozwolić na pewne rezerwy, które mogą na wypadek paniki zabezpieczyć im spokojne przetrwanie. Otóż w tych warunkach niewątpliwie polityka inflacyjna w Polsce przedstawia bardzo wiele niebezpieczeństw. W tych warunkach zupełnie nie dziwię się, że Minister Skarbu w tej dziedzinie musi działać z niezwykłą ostrożnością i stać na stanowisku stworzenia dla waluty polskiej możliwie trwałych, rzetelnych podstaw. Ale oczywiście z tą polityką walutową, o której mówił p. pos. Dudziński, nie ma to nic wspólnego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo, jeśli chodzi o inne zagadnienia, które poruszył p. poseł Dudziński, to wydaje mi się, że także i jego zapatrywanie na deflację pochodzi również z tej dziedziny nieznajomości ekonomii gospodarczej. Deflacja jest na to, ażeby w razie, gdyby się produkcja nie opłacała, scentralizować w pewnych instytucjach środki obiegowe, aby przez to obniżyć koszta kredytu. To jest taka teoria, która mnie zwalnia od polemizowania z nią, bo sama za siebie mówi dostatecznie. Wydaje mi się również, że w Polsce w tej chwili, jeśli chodzi o rynek pieniężny, jest rzeczą konieczną, ażeby Państwo, dając pewne możliwości bezwarunkowe inicjatywie prywatnej, stwarzając pewne środki działania dla inicjatywy prywatnej, jednak nie wyrzekło się inicjatywy własnej. Nie wyobrażam sobie, ażeby w Polsce przy zapuszczeniu kompletnym niektórych terenów pod względem gospodarczym, inicjatywa prywatna zechciała czy mogła tam wystąpić licząc na poważną opłacalność. Z tego powodu uważam, że pierwszą pionierską robotę w pewnych miejscowościach Polski centralnej, a niewątpliwie i Polski wschodniej, musi zrobić Państwo. I dlatego też nie wyobrażam sobie, ażeby to można było czy trzeba było zrobić ze środków finansowych tylko prywatnych. Dlatego wypowiadam się w sposób zupełnie wyraźny za koniecznością drenowania rynku sztywnego pieniężnego. W moim przekonaniu trzeba liczyć się też ze zjawiskiem potrzeb z punktu widzenia Państwa ważnych i koniecznych. Oczywiście, stoję na tym stanowisku, że po zrobieniu roboty pionierskiej powinno się stworzyć bądź ustawowe, bądź finansowe możliwości dla tak zwanej inicjatywy prywatnej.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PWłKamiński">Jeżeli chodzi o zagadnienie polityki podatkowej, to zdaję sobie sprawę, że w obecnych warunkach jest rzeczą niemożliwą rzucać się na daleko posunięte reformy. Zgadzam się z p. referentem, że tę reformę już dziś trzeba za wszelką cenę możliwie szybkim krokiem przygotować. Wydaje mi się zgodnie z tym, co mówił p. referent, że niektóre prace są już dojrzałe do tego, aby je dziś zrobić. I zgadzam się z p. referentem, że ustawa stemplowa musi być poważnie zmieniona, i ten talmud, z którym nie możemy sobie dać rady, niewątpliwie musi ulec zmianie jak najszybciej. Wydaje mi się, że uproszczenie rachunkowości w urzędach skarbowych jest również czynnikiem, który musi mieć miejsce, bo niewątpliwie w rachunkowości pokutuje nie tylko mnogość podatków, nie tylko te kłopoty, które ma płatnik, ale rzeczywiście w urzędzie skarbowym wykonywuje się jednocześnie Syzyfowe prace. Zdaje mi się, że jest rzeczą konieczną uregulowanie niektórych zagadnień związanych z przeszłością. A więc znam zagadnienia związane, powiedzmy, z zagadnieniami na terenie rolniczym. Zdaje mi się, że jest rzeczą konieczną, aby znalazły się środki na to, żeby uzdrowić naszą spółdzielczość i ażeby pieniądze, przeznaczone na konwersję długów rolniczych, stały się nareszcie rzeczywistością i znalazły się w kasach czy to komunalnych, czy w Kasach Stefczyka, czy w spółdzielniach rolniczo-handlowych, czy innych kasach spółdzielczych. Wydaje mi się, że jest rzeczą konieczną, ażeby wreszcie doprowadzić do tego, by takie transakcje, które zostały zrobione przy niezwykle wygórowanych opłatach alienacyjnych, które przeszły poza trybem prawnym, a które stały się życiowym prawem czy w dziedzinie spadkobrania, czy w alienacji gruntów, przy wydaniu specjalnych przepisów doprowadzić do uregulowania spraw prawnych, oczywiście stwarzając minimalne warunki finansowe na to, ażeby płatnik był w stanie się wycofać z obrotów nielegalnych i ażeby w obrotach legalnych wziął udział. W dziedzinie uproszczenia rachunkowości w sensie zreformowania niektórych dziedzin podatkowych i wreszcie zreformowania samego sposobu podejścia do płatnika, wydaje mi się, że jest w Polsce jeszcze dużo do zrobienia i to zaraz, natychmiast.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PWłKamiński">Mam tu taki papierek, odnoszący się do mnie osobiście i chcę go przedstawić Wysokiej Izbie. Należę do ludzi, którzy z urzędem skarbowym nigdy nie mieli kłopotu i trudności, ale pewnego dnia zostałem wezwany do urzędu skarbowego, że mam się stawić, no i stawiłem się. O co chodzi? Okazało się, że tu chodzi o Związek Osadników, który prowadzi bursę dla dzieci, przedsiębiorstwo wcale nie dochodowe, do którego dopłaca się wiele, bo to jest zakład wychowawczy. I cóż się okazało? Nie zbadano mnie, czy to jest przedsiębiorstwo dochodowe, tylko powiedziano: my Pana nie możemy pociągnąć do odpowiedzialności, może Pan nam wskaże, kto jest Pańskim zastępcą, bo chcemy go pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Powiedziałem: jestem do dyspozycji, proszę mnie pociągnąć. Proszę Pana, nie chcemy pociągać Pana do odpowiedzialności, ponieważ Pan jest posłem, Konstytucja nie pozwala. Powiedziałem: Konstytucja pozwala, pociągnijcie mnie do odpowiedzialności. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że bursa Związku Osadników nie wykupiła świadectwa przemysłowego. Nie postarano się wyjaśnić, dlaczego nie wykupiła, tylko uważano, że trzeba skierować sprawę do sądu. Oczywiście, że do Berezy Kartuskiej nikogo za to nie wyślą. Mówię to dlatego, ażeby wykazać jaki jest sposób podchodzenia do podatnika. Okazało się po bardzo spokojnym rozważeniu jak przedstawia się sprawa, że bursa w zasadzie nie podlega opodatkowaniu w dziedzinie świadectwa przemysłowego — sprawa się wyjaśniła bez żadnych kłopotów. To jest charakterystyczny sposób podejścia do płatnika. Pozwoliłem sobie przytoczyć ten przykład z tego powodu, że przecież nie jeden raz z podobnymi faktami się spotyka. Urząd skarbowy chce każdego podatnika, niezależnie od tego, co sobą przedstawia, pociągnąć do odpowiedzialności właśnie w tej płaszczyźnie, że podatnik jest płatnikiem nieuczciwym. W tej dziedzinie niewątpliwie dużo jest jeszcze niedociągnięć.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PWłKamiński">Zwracam także szczególną uwagę na politykę celną Ministerstwa Skarbu. Wydaje mi się, że w tej dziedzinie my w tej chwili z powodu poprawy koniuktury, z powodu uregulowania stosunków tak na rynkach wewnętrznych i eksportowych, jak w rolnictwie możemy zmniejszyć premiowanie. Wydaje mi się, że jest czas na to, ażeby niektóre artykuły przemysłowe jakoś zbadać i ewentualnie zmniejszyć premie, dlatego, żeby umożliwić produkcję na możliwie zdrowych warunkach. Nie należę do tych, którzy uważają, że premie należy zupełnie znieść i zostawić nasz przemysł kompletnie na łaskę lub niełaskę losu, niech te premie zostaną niewielkie tam, gdzie są potrzebne, natomiast wyda je mi się, że zmniejszenie premij w niektórych dziedzinach jest rzeczą dojrzałą i możliwą.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PWłKamiński">Na jedno jeszcze zagadnienie pragnę zwrócić uwagę. W tej chwili mamy niewątpliwie niewielką poprawę koniunktury na odcinku rolniczym. Ceny troszeczkę drgnęły do góry, ale niewątpliwie jest przed nami zjawisko, które obserwujemy i które idzie, mianowicie zjawisko ruszania do góry także cen przemysłowych, cen niektórych przynajmniej artykułów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PWłKamiński">Wydaje mi się, że w tym wyścigu między cenami przemysłowymi a rolnymi rolnictwo niewątpliwie nie wytrzyma, i dlatego wydaje mi się rzeczą słuszną zwrócić się do p. Ministra Skarbu, żeby przy pomocy środków, które są do dyspozycji Rządu, nie przekreślił całkowicie zwyżki cen artykułów przemysłowych, ale żeby je tak regulował, abyśmy nie potrzebowali przeżywać jeszcze raz poważniejszego rozwarcia nożyc między cenami artykułów przemysłowych a rolnych.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! Wypowiadam się za dotychczasową polityką Ministerstwa Skarbu. Muszę ocenić wysiłek tych ludzi, którzy muszą ponosić i ponoszą odpowiedzialność, ale jednocześnie wyrażam życzenie, aby Ministerstwo miało środki na zlikwidowanie bezrobocia, oraz na stworzenie warunków dla inicjatywy prywatnej i inicjatywy państwowej. Ale do tego dochodzić trzeba stopniowo. Cudeńkami tych rzeczy się nie wybuduje. Toteż wierzę głęboko, że dzisiejsza polityka Ministerstwa Skarbu zmierzi do stworzenia stopniowo środków, które dadzą nam możność zajęcia mocniejszej pozycji. Mocniejsza pozycja skarbowa, wylezienie z bied, w których się znajdowaliśmy, jest tym czynnikiem, który nam niewątpliwie gwarantuje lepszą przyszłość, nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale także w dziedzinie obrony narodowej.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Światopełk-Mirski.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PŚwiatopełkMirski">Wysoka Izbo! P. poseł Hołyński w swoim referacie na Komisji Budżetowej, jak również w swoim sprawozdaniu na dzisiejszym plenarnym posiedzeniu poddał dość szczegółowej analizie nasz system podatkowy. W rezultacie p. poseł Hołyński dochodzi do przekonania, iż system ten posiada wiele błędów i że powoli należy dążyć do jego ulepszenia. Zresztą do tych samych wniosków dochodzi mój przedmówca, p. poseł Kamiński.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PŚwiatopełkMirski">Nie będę się wdawał w dalszą analizę całego systemu, gdyż nie czuję się do tego powołany, ani przygotowany, pragnę jedynie podkreślić parę momentów podatkowych z dziedziny naszego życia rolniczego.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PŚwiatopełkMirski">Jest rzeczą całkiem zrozumiałą, że nie sposób jest myśleć o zasadniczej, jednorazowej zmianie całego systemu podatkowego. Nowy system opracowany przy zielonym stoliku nie byłby, rzecz prosta, idealny i posiadałby niezawodnie liczne błędy. W naszych warunkach trzeba postępować stopniowo i ostrożnie, tam gdzie jest zło, to zło naprawić, przede wszystkim zaś unikać wszelkich momentów, które powodują jakiś wstrząs lub grożą wstrząsem naszemu życiu gospodarczemu.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PŚwiatopełkMirski">Do pierwszej kategorii tych niezmiernie cennych i udanych momentów należy dekret Pana Prezydenta Rzplitej, nowelizujący niektóre przepisy ustawy o podatku gruntowym. Sprawa ta została tym dekretem uporządkowana, szereg płatników, którzy dotąd do świadczeń na rzecz podatku gruntowego nie byli pociągani, dziś są do tych świadczeń pociągnięci, została wprowadzona degresja dla ziem wschodnich, jednym słowem, w tym dziale podatkowym możemy spokojnie czekać, aż po dokonaniu klasyfikacji gruntów przystąpimy do opracowania nowej ustawy o podatku gruntowym.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PŚwiatopełkMirski">Do drugiej kategorii posunięć zaliczyć muszę koncepcję t. z w. norm dochodowości dla specjalnych upraw, zapowiedzianą projektem rozporządzenia wykonawczego do znowelizowanej dekretem Prezydenta R. P. z dnia 14 stycznia 1936 r. ustawy o ordynacji podatkowej. Projekt ten rozesłany został w czerwcu roku zeszłego do samorządów gospodarczych w celu zaopiniowania. Również okólnik p. Ministra Skarbu z dnia 8 lipca 1936 r. zaleca stosowanie tych norm. Zapowiedź wprowadzenia w życie norm dochodowości dla specjalnych upraw wywołała bardzo żywy oddźwięk w całym rolnictwie i spotkała się z rzeczową, ale dość ostrą krytyką, zarówno ze strony sfer samorządu gospodarczego, jak i organizacyj rolniczych. Koncepcję tę uważam osobiście z gospodarczego punktu widzenia za błędną, działać ona bowiem będzie hamująco na pewien odcinek ruchu inwestycyjnego w rolnictwie, szczególnie jeśli chodzi o średnie i drobne rolnictwo. Wydaj e mi się ona błędną również z tego względu, że możność uprawy wysokowartościowych roślin mieści się w pojęciu wyższej renty gruntowej, stanowiącej jeden ze składników przeciętnych norm dochodowości, a stosowanej w tych sferach, gdzie istnieje możność uprawy, wysoko wartościowych płodów. W ten sposób powstaje jakby podwójne opodatkowanie płatnika. Przede wszystkim zostanie poszkodowany średni i drobny rolnik, to jest ten, który nie prowadzi książek rachunkowych, a któremu podatek dochodowy wymierzany jest na podstawie przeciętnych, szablonowych norm dochodowych.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PŚwiatopełkMirski">Poza tym w myśl wyżej wspomnianego okólnika p. Ministra Skarbu pociągane być mogą do opłaty tego podatku dochodowego te kategorie płatników, które stosownie do art. 15 ustawy o podatku dochodowym w obecnych i przyszłych warunkach ekonomicznych i gospodarczych do podatku tego pociągane nie były.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PŚwiatopełkMirski">Zagadnienie norm specjalnych dochodowości nabiera całkiem specjalnego charakteru wobec zmienionej dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 14 stycznia 1936 r. ustawy o ordynacji podatkowej. W szczególności dotyczy to art. 32. Artykuł ten wyraźnie określał, że o wysokości wszelkich norm podatkowych decyduje i orzeka komisja odwoławcza. W tymże art. 32 znowelizowanej ustawy komisja odwoławcza jedynie opiniuje projekty norm szacunkowych dla podatków, normy zaś zatwierdza na wniosek izby skarbowej Minister Skarbu po wysłuchaniu opinii samorządu gospodarczego Z treści powyższego artykułu wynika, że obecnie ustalanie wysokości norm ogólnych i specjalnych leży całkowicie w atrybucjach administracji skarbowej. Czynnik społeczny zarówno w komisjach odwoławczych, jak również w samorządzie gospodarczym brany jest pod uwagę jedynie jako czynnik opiniodawczy, jednak bez głosu decydującego w tej sprawie. Samo uniezależnienie się całkowicie od wiążącej opinii czynników społecznych i gospodarczych nadaje normom charakter fiskalny.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PŚwiatopełkMirski">Poza tym określenie wysokości tych norm w rolnictwie wymagałoby od organów administracji skarbowej zupełnie specjalnych fachowych wiadomości rolniczych, których te organa mieć nie mogą i nie mają. Fakt nieznajomości tych stosunków rolniczych jest nam wszystkim dobrze znany, gdyż otrzymujemy z urzędów skarbowych różne pytania, różne wątpliwości po złożeniu naszych zeznań o podatku dochodowym. Niewątpliwie również powoływanie się w tych okolicznościach przez organa wymiarowe na opinię samorządu gospodarczego wpłynie bardzo niekorzystnie na samą popularność izb rolniczych w terenie i na ich stanowisko.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#PŚwiatopełkMirski">Z powyższych wywodów wynika, że wprowadzenie w życie specjalnych norm dochodowości dla rolnictwa nie będzie dawało gwarancji obiektywnego sądu, natomiast główną przyczyną ich zastosowania będą względy fiskalne.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#PŚwiatopełkMirski">Zastanawiającym jest również, że pomimo, iż ustawa o ordynacji podatkowej znowelizowana została w dniu 14 stycznia roku zeszłego, jednolity tekst został wydany dnia 26 lutego roku zeszłego, a przepisy wykonawcze już w czerwcu roku zeszłego były gotowe, przepisy te dotychczas w życie nie weszły. Nasuwa się przypuszczenie, że być może jeszcze nie wszystko jest w łonie Ministerstwa Skarbu uzgodnione i do tych nieuzgodnionych spraw być może możeby zaliczyć i sprawę norm dochodowości dla specjalnych upraw. Jest więc jeszcze czas, aby z obranej drogi zawrócić i zaniechać stosowania metod, które w swych skutkach mogą się okazać szkodliwe zarówno z punktu widzenia gospodarczego, jak i społecznego. Nie należy bowiem zapominać, że wśród sfer rolniczych, a szczególnie wśród gospodarzy małorolnych podatek dochodowy jest wysoce niepopularny.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#PŚwiatopełkMirski">I nie może być inaczej. Gospodarzowi bowiem dokonuje się wymiaru na podstawie norm, określa się dochód z gospodarstwa szablonowo, bez żadnego udziału z jego strony w określaniu tego dochodu. Często widzi on niezgodność wymiaru z rezultatami osiągniętymi ze swej pracy i rzecz prosta musi to prowadzić do pewnych rozdźwięków między obywatelem rolnikiem a władzami administracji skarbowej, które popularnie obywatel nazywa „rządem”.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#PŚwiatopełkMirski">Z tych więc powodów zorganizowane rolnictwo od dawna domaga się zmiany podstaw wymiaru podatku dochodowego. Podstawami tymi pragnęlibyśmy widzieć albo książki gospodarcze, albo też normy, lecz normy oparte na klasyfikacji gruntów.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#PŚwiatopełkMirski">Dlatego między innymi też domagaliśmy się i domagać się będziemy przyspieszenia wykonania ustawy z dn. 26 marca 1935 r. o klasyfikacji gruntów. Wykonanie tych prac, pozą bezpośrednimi korzyściami dla Państwa i rolnictwa, przyniesie temuż rolnictwu szereg korzyści ubocznych, jak jednolite szacunki dla instytucyj kredytowych, możność utworzenia uproszczonych hipotek małorolnych, sprawiedliwe szacunki przy wykupie itp. Nie będę zresztą nad tą sprawą się rozwodził, bo p. referent w swym sprawozdaniu całkowicie ją uwzględnił i doskonale ujął. Stwierdzić jednak musimy, że tempo prac, związanych z wykonaniem ustawy z dnia 26 marca 1935 r. jest zbyt powolne. Nie może nas zadowalniać cyfra figurująca w tegorocznym budżecie na ten cel, nie może nas również zadowolić uchwalona przez Komisję Budżetową rezolucja, która w dniu dzisiejszym zostanie przedstawiona Wysokiej Izbie do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#PŚwiatopełkMirski">Prace nad wykonaniem ustawy klasyfikacyjnej składają się z dwu etapów. Pierwszym jest etap przygotowawczy, a więc szkolenie personelu i zbieranie materiału pomiarowego, drugim etapem są już prace czysto klasyfikacyjne. Otóż mamy, zdaje mi się, całkiem uzasadnioną obawę, że jeśli odpowiednie sumy w budżetach nie będą przewidziane, do tej drugiej kategorii prac nie będziemy mogli przystąpić poprostu z powodu braku materiału klasyfikacyjnego, materiału gotowego do klasyfikacji. Toteż zwracam się do Pana Ministra Skarbu z apelem i prośbą, ażeby zechciał tę rezolucję, którą dziś niewątpliwie uchwalimy, przyjąć do serca i by zechciał, gdy się okażą pierwsze możliwości budżetowe i możliwości finansowe, chociaż ten przygotowawczy aparat zmontować, żeby sprawa klasyfikacji gruntów, ten naprawdę wrzód, który dziś na całym rolnictwie tkwi, wrzód, pochodzący z nieuregulowanych stosunków, związanych z wadami naszego systemu podatku gruntowego, raz pękł — żeby Pan Minister zechciał nas tym obdarować.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#PŚwiatopełkMirski">Na zakończenie pozwolę sobie poświęcić parę słów stosunkowi podatków państwowych do samorządowych, w szczególności sprawie ich poboru i wymiaru. W sferach samorządowych panuje przekonanie, że ustawa koncentrująca egzekucje w rękach urzędów skarbowych ujemnie się odbija na wpływach samorządowych. Urzędy skarbowe również narzekają na samorządy za to, że te ostatnie przy ściąganiu podatków przede wszystkim dbają o swoje wpływy. I w jednym i w drugim wypadku jest dużo w tym prawdy. Przyjrzyjmy się bowiem, jak odbywa się ten pobór podatków.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#PŚwiatopełkMirski">W pierwszym okresie, to jest w okresie od dnia płatności do ostatniego dnia płatności trzeba powiedzieć prawdę, samorządy przede wszystkim ściągają podatki samorządowe, a więc podatki gminne. Od czasu do czasu, gdy są naciśnięte przez wydział powiatowy, ściągają składkę na drogi. Podatki państwowe są na drugim planie. I to tak trwa do prekluzyjnego terminu, w którym podatek jest płatny. Przychodzi do egzekucji. Z chwilą, kiedy egzekutor zjeżdża do wsi, odpłaca się samorządowi pięknym za nadobne. Przede wszystkim są ściągane podatki państwowe, a podatki samorządowe pozostawione są na ostatnim miejscu. W ten sposób wytwarza się między podatkobiorcami pewna konkurencja, która ani jednym, ani drugim, ani płatnikom na dobre nie wychodzi.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#PŚwiatopełkMirski">Podczas debaty nad rządowym projektem ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów dniu 18 czerwca r. ub. pozwoliłem sobie z tej trybuny zwrócić uwagę Wysokiej Izby na różnorodność obciążeń publicznych, opartych na tych samych podstawach wymiarowych i na wypływające z tego stanu rzeczy niedogodności dla płatników i obciążenia budżetu związków komunalnych. Wyraziłem wtedy nadzieję, że drogą dekretu da się usunąć błędy obecnego systemu. Niestety nadzieja ta się nie spełniła.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#PŚwiatopełkMirski">Obecnie wniesiony został do Wysokich Izb projekt ustawy, idącej w kierunku scalenia danin komunalnych z ich podstawami wymiaru.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#PŚwiatopełkMirski">Zwracam się do nieobecnego p. Premiera nie tylko jako do Szefa Rządu, ale równocześnie jako do Ministra Spraw Wewnętrznych, aby zechciał się tą sprawą zainteresować i przychylnie ustosunkować do tego, tak dawnego postulatu rolniczego.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Krzeczunowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PKrzeczunowicz">Wysoka Izbo! Z powodu ograniczonego czasu będę musiał mówić stylem telegraficznym. Omówię tu rzeczy już znane i oklepane, ale rzeczy, które nie dość jest często powtarzać i które tak długo powtarzać będziemy aż wykonane zostaną, bo uważam, że są one podstawą dobrobytu i przyszłości Państwa.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PKrzeczunowicz">Sytuacja Skarbu od czego zależy? Od tego, aby płatnik był bogaty i mógł jak najwięcej płacić, ażeby podatki wpływały do Skarbu nie z deficytem, lecz z nadwyżką; wtedy może być równowaga budżetowa zapewniona i możliwości rozwoju na każdym polu. Dlatego podkreślić należy z całym naciskiem, że reforma podatkowa, o której mówił p. sprawozdawca, reforma podatkowa, idąca w kierunku obniżenia podatków, dostosowania ich do możliwości płatniczych obywateli jest pierwszym krokiem do uzdrowienia naszego systemu.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PKrzeczunowicz">Cyfra wyliczona przez p. sprawozdawcę wykazująca, że w roku najbliższym płacić będziemy 109% tej sumy podatków bezpośrednich, którą zapłaciliśmy w roku najwyższej koniunktury, jest wręcz zastraszająca i mówi sama za siebie. Stwierdza ona, że reforma ta jest najpilniejszą rzeczą, najpilniejszą sprawą, którą Ministerstwo Skarbu jak najprędzej zająć się winno.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kielak.)</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PKrzeczunowicz">Mam na myśli jeszcze szereg innych czynności z resortu Ministerstwa Skarbu, które powinny jak najszybciej być doprowadzone do końca, ażeby życiu gospodarczemu ulżyć i umożliwić mu rozwój, zgodnie ze zmianą koniunktury na lepszą. Należało by jak najprędzej dokończyć akcję oddłużeniową, w której szereg postulatów dotychczas nie jest wykonany, należało by również zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo grożące ze strony tych różnych instytucyj, które konkurują ze Skarbem Państwa przy ściąganiu opłat publiczno-prawnych. Niebezpieczeństwo to widzimy przede wszystkim w zaczynającym się obecnie na nowo pęcznieniu budżetów samorządowych, kryje się wielkie niebezpieczeństwo konkurencji tych budżetów z budżetem Skarbu. Mogę przedłożyć przykłady zastraszające, świadczące, że są powiaty, w których opłaty drogowe w budżecie na rok 1937/38 będą podwyższone o 100% w stosunku do roku minionego, przykłady, że szarwark, który z natury rzeczy dla większych płatników musi być przeliczony na gotówkę, bo tylko gotówką może być pokryty, będzie obliczony do wysokości 600% podatku gruntowego. Te rzeczy moim zdaniem nie mogą mieć miejsca, jeżeli chce się liczyć z realnymi i rzeczywistymi wpływami z podatków państwowych, tak jak one są w budżecie obecnym przewidziane. I na to niebezpieczeństwo pozwalam sobie Rządowi zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#PKrzeczunowicz">Wreszcie powiem jeszcze o tych zjawiskach, które dotyczą już całości naszego życia gospodarczego. Tu będę znowu powtarzał rzeczy oklepane, a jednak rzeczy, które widocznie nie dość często powtarzamy. P. poseł Sowiński stale przypomina przy każdej sposobności, że należało by zwolnić od podatków nowopowstające przemysły, wytwarzające produkty dotychczas nie wyrabiane w kraju. Niestety nie słyszeliśmy jeszcze obietnicy, że ta słuszna myśl będzie przeprowadzona. A przecież to Skarbu Państwa nic by nie kosztowało. Dlaczego tylko kamienicznicy i właściciele samochodów mają mieć ulgi podatkowe, dlaczego inne, co najmniej równie ważne dziedziny gospodarcze nie mają korzystać ze słusznych, a Skarb Państwa nic nie kosztujących ulg?</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PKrzeczunowicz">Dalej wspomnę o pewnym przemyśle młodym, przemyśle, który właściwie jeszcze się nie urodził, a już w zarodku zabity został przez przepisy skarbowe. Mam na myśli krajową produkcję win gronowych. Przepisy skarbowe są tego rodzaju, że jest wykluczone, aby małorolny — a przecież produkcja winorośli jest produkcją typowo małorolną — przy dzisiejszych naszych przepisach mógł produkować wino, bo nie jest on w stanie wytrzymać kosztów kontroli skarbowej. Ta rzecz musi być uregulowana tak, aby rejonowi czy powiatowi kontrolerzy opłacani byli przez wszystkich producentów łącznie. Nie można na barki jednego producenta przerzucać całego kosztu tej kontroli. To jest rzecz drobna, rzecz jednego rozporządzenia czy okólnika, a wpłynęłaby ona na rozwój nowej gałęzi przemysłu, która dotychczas tylko z powodu tego jednego braku, z powodu wadliwego przepisu powstać nie może. I tu przypomnę tylko nieszczęsne opodatkowanie naszego wina, które jest 70-krotnie wyższe od sąsiadującej o miedzę z nami Rumunii, a kilkanaściekrotnie wyższe od bogatej Francji.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PKrzeczunowicz">W ten sposób nigdy się nie doczekamy rozwoju nowych gałęzi wytwórczości krajowej, jeśli tak będziemy je przepisami skarbowymi gnębić.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PKrzeczunowicz">Na koniec jeszcze jedna generalna uwaga, dotycząca drenowania rynku pieniężnego. Wszyscy bez wyjątku zdajemy sobie sprawę z tego, że obok inwestycyj państwowych, obok inwestycyj publicznych, muszą iść równolegle inwestycje prywatne, bo tylko tą drogą możemy w całej pełni wyzyskać mogącą przyjść do nas dobrą koniunkturę. I tu niestety p. Minister Skarbu przestraszył nas swą zapowiedzią, że zamierza drenować 99% rynku sztywnego. Zostałoby trochę mało dla prywatnej inicjatywy. Tu musi być wprowadzona korektura, która umożliwi również prywatnym przedsiębiorcom jaki taki znośny kredyt. P. poseł Kamiński był łaskaw, częściowo słusznie zresztą, jak na nasze obecne ciężkie warunki, określić drenowanie rynku przez Skarb Państwa jako zjawisko potrzebne i konieczne. Ja się z tą smutną koniecznością zgadzam, ale chodzi o to, że muszą być ściśle oznaczone granice, granice pozostawiające również pewną część finansowych zasobów kraju i dla przedsiębiorczości prywatnej, bo tylko przy zdrowej konkurencji obu tych dziedzin przedsiębiorczości możemy naprawdę uczynić poważny krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Szalewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PSzalewicz">Wysoka Izbo! Na posiedzeniu w dniu 5 grudnia 1935 r. Minister Skarbu i Wicepremier p. Kwiatkowski powiedział, że Państwo będzie witało przychylnie wszelkie wzbogacanie się poszczególnych obywateli. Oświadczenie to nie wymagałoby przypomnienia z tej trybuny, gdyby nie to, że w życiu spotyka się wiele wypadków, które mówią, że niestety stanowisko to nie jest zupełnie zrozumiane przez urzędy podległe p. Ministrowi. Bardzo często mamy wypadki, że inne jest nastawienie Ministerstwa Skarbu, a inna jest rzeczywistość, inne jest realizowanie okólników i czynności urzędów wymiarowych, urzędów pierwszej instancji. Toteż od szeregu lat spotykamy wiele utyskiwań na to, że nie ma zgodności pomiędzy zarządzeniami Ministerstwa Skarbu a wykonaniem ich przez urzędy pierwszej instancji. Do dziś dnia jeszcze mamy dużo wypadków nieliczenia się urzędów niższych ze wskazaniami, okólnikami, rozporządzeniami głównego urzędu skarbowego.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PSzalewicz">Zdaję sobie sprawę z tego, że w dobie obecnej nastąpiła pewna poprawa i zmiana na lepsze, niestety jednak zmiany nie są wystarczające i wiele jeszcze jest do zrobienia. Specjalnie mam na myśli podatek dochodowy, tę dziedzinę podatkową, która najwięcej daje powodów do rozdrażnienia, wywołuje szereg zadrażnień, utyskiwań na niesprawiedliwości; ustosunkowaniu się urzędów wymiarowych do podatku dochodowego zmuszony jestem słów parę poświęcić. Znów wracam do tego, że nastąpiła pewna zmiana na lepsze, gdyż z chwilą przekazania wymiaru podatku dochodowego urzędnikom wymiarowym sprawa się polepszyła, jeśli chodzi o postępowanie wymiarowe, jednak jeszcze dużo należy zmienić.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PSzalewicz">Jeżeli się zastanowimy nad tym, dlaczego tak utyskujemy, dlaczego płatnicy podatków mają tak wiele do zarzucenia urzędom wymiarowym, to można znaleźć wytłumaczenie w ustosunkowaniu się urzędów wymiarowych do zagadnienia wzbogacania się. Jeżeli z jednej strony p. Minister Skarbu twierdzi, że wita przychylnie wzbogacanie się poszczególnych obywateli, to stanowisko urzędników wymiarowych jest takie, że raczej można im zarzucić, że zajmują wręcz odwrotne stanowisko i wrogo odnoszą się do wszelkich objawów wzbogacania się, że starają się z gruntu zniszczyć wszelkie dorabianie się obywateli. W jednym tylko wypadku, bo jak zawsze w każdej regule są wyjątki, w jednym wypadku urzędnicy skarbowi darowują wzbogacanie się, jeżeli ktoś wygrał na loterii i umieścił pieniądze w P. K. O.; jeżeli ten obywatel umieścił te pieniądze w jakimś przedsiębiorstwie, to spotyka się ze zwiększonym zainteresowaniem urzędu wymiarowego, który wytęży wszelkie siły w tym kierunku, żeby uniemożliwić dalszą pracę.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PSzalewicz">Proszę Wysokiej Izby! Takie stanowisko bardzo często powstrzymuje tych ludzi, którzy mają wszelkie dane, aby jakieś przedsiębiorstwo uruchomić, od zakładania przedsiębiorstwa. Wolą oni szukać posady, która daje stały dochód, niż ryzykować stosunki często bardzo dotkliwe z urzędami skarbowymi.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PSzalewicz">Jednocześnie, równolegle widzimy specjalne ustosunkowanie się urzędów wymiarowych do płatnika. Niestety, mam szereg przykładów dla twierdzenia, że ten stosunek jest wyraźnie negatywny, wyraźnie wrogi. Urzędy wymiarowe starają się widzieć w każdym płatniku przestępcę, który jest nastawiony jedynie w tym kierunku, ażeby ukryć dochody i popełnić przestępstwo skarbowe. W wyniku tego nastawienia mamy często przykłady niewłaściwego wymiaru podatku, krzywdzącego moralnie i materialnie płatnika. Nie zatrzymywałbym się nad tym dłużej, bo wiem o tym, że bywają niewłaściwości, bywają pewne omyłki, ale te rzeczy niwelują możliwość dochodzenia sprawiedliwości, szukania prawa i zapobiegania. Niestety zdarzają się wypadki, że ta możliwość jest ograniczona. Chcę z całą stanowczością podkreślić, że płatnicy bardzo często obawiają się dochodzenia swoich praw i szukania sprawiedliwości, gdyż bezpośrednio po złożeniu skargi następują represje ze strony urzędów skarbowych, jakby to było odwetem za odwagę skierowania swoich żalów do władz wyższych i jakby chciano przestrzec płatników przed taką śmiałością. Jeżeli dodam, że znam taki wypadek, kiedy naczelnik urzędu skarbowego, w którego sprawie zwrócono się ze skargą, po złożeniu zażalenia awansował, a płatnik, który złożył zażalenie, dostał zwiększony wymiar podatkowy, jeżeli np. w wyniku postępowania dyscyplinarnego urzędnik zostaje uniewinniony, a potem głównego świadka oskarżenia zaskarża się do prokuratury o fałszywe zeznanie, jeżeli tak jest — nie możemy się dziwić, gdy taki płatnik będzie zmuszony zrezygnować z dochodzenia swoich praw, gdy nasuwa mu się przypuszczenie, że jednak trudno jest bardzo uzyskać sprawiedliwość. Przykłady, które tu przytoczyłem o niewłaściwym ustosunkowaniu się do płatnika nie są rzeczą odosobnioną. Takie przykłady niewłaściwego traktowania obywateli widzimy i w innych resortach, np. w Ministerstwie, Spraw Wewnętrznych. Proszę Panów, jeżeli np. obywatel widzi, że, powiedzmy, mocno podkurzony starosta na uroczystości powiatowej, gdzie reprezentuje Rząd, występuje z niewłaściwym przemówieniem wobec dostojnika kościelnego i to mu uchodzi, jeżeli naprzykład sekretarz gminy skarży płatnika o niepłacenie podatku, a gdy okazuje się, że podatek jest zapłacony, nagle zapis z księgi bierczej ginie i po stwierdzeniu wytarcia zapisu sekretarz dostaje awans, jednak to wszystko stwarza taką atmosferę, w której zwykłemu obywatelowi nasuwa się przypuszczenie, że jednak jest niesłychanie trudno dojść do sprawiedliwości i uzyskać jakieś ostrzejsze zarządzenie w tym kierunku, ażeby te rzeczy nie miały miejsca. Oczywiście, jestem daleki od uogólniania tych wszystkich wypadków. To są przykłady, które się jeszcze zdarzają, mam nadzieję, że te rzeczy będą uregulowane i że coraz mniej będzie przykładów niewłaściwego postępowania urzędników.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PSzalewicz">Skoro mowa o urzędowaniu i o urzędnikach, to muszę jeszcze parę słów powiedzieć o tym, o czym już p. Hołyński wspominał na Komisji Budżetowej, że bezwzględnie urzędnicy są przepracowani. Wszyscy widzieliśmy, że bardzo późno nocami urzędnicy w urzędach pracują i tutaj szukając powodów i przyczyn musimy się zatrzymać na niewłaściwej organizacji pracy, na wadliwym systemie pracy, na skomplikowanej rachunkowości, na złej technice wymiarowej i tych wszystkich brakach, które bezpośrednio usunąć należy.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PSzalewicz">Ale również muszę powiedzieć, że przyczyną będzie i owo nastawienie specjalne urzędników, którzy widzą w każdym płatniku chęć przestępstwa, przekroczenia przepisów i dlatego starają się właśnie dowieść, że obywatel — płatnik musi to przestępstwo popełnić. Przecież wiemy, że posiadanie przez kogoś telefonu już wystarcza, by urzędnik wymiarowy wypisał całą motywację swych zastrzeżeń co do wiarygodności zeznań i wezwał do dania wyjaśnień dlatego, że posiadanie telefonu ma świadczyć o specjalnym bogactwie. To są niestety przykłady, które cytuję z życia, bo osobiście się z tym stykałem i dlatego przytoczyłem te rzeczy dla przykładu, żebyśmy w końcu uzyskali pewne normalne stosunki w dziedzinie wymiaru podatku dochodowego. Albo drugi przykład. Dziś obywatele Państwa są co roku mobilizowani w charakterze bezpłatnych sił pomocniczych dla ustalania obrotu. Przecież każdy piśmienny płatnik dostaje karteczkę, którą musi wypełnić, dając informacje o obrocie przekraczającym 500 zł.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Głos: 200 zł.)</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PSzalewicz">Teraz jest już 500 zł. I znów gdyby nie było tej strasznej niewiary i braku zaufania do płatnika, szereg niepotrzebnych robót odpadłby i to nie wymagałoby tego siedzenia po nocach. Jeżeli się mówi o urzędnikach, którzy tak długo pracują i tak się ustosunkowują do płatnika, to muszę wyrazić żal, ale nie że siedzą do godz. 12 w nocy, tylko że wogóle siedzą w urzędach, gdyż myślę, że gdyby zamienić ich urzędnikami innymi, którzy by lepiej, z większym sensem pracowali, to znacznie mniej byłoby roboty, im wyszłoby to na zdrowie i wszystkim płatnikom byłoby o wiele lepiej.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PSzalewicz">Jesteśmy, Wysoka Izbo, w okresie pewnego zwrotu, pewnej lepszej koniunktury i uważam, że dziś Ministerstwo Skarbu specjalnie musi czuwać nad tym, ażeby zbytnia samodzielność, niezależność i inicjatywa urzędów wymiarowych nie zaprzepaściła tych dobrodziejstw, które się teraz u nas zjawiły. Bardzo łatwo na początku tej koniunktury zabić początki życia gospodarczego, które zaczynają kiełkować. Rozumiem doskonale, że praca jest trudna, żmudna i długa bardzo. Jeśli myślę w tej chwili nad tym, czy Ministerstwo samo przez okólniki i rozporządzenia podoła temu, to wydaje mi się, że tego nie zrobi, że jedynym wyjściem jest odwołanie się do społeczeństwa, nauczenie podległych organów, że nie wolno odmawiać obywatelom zaufania; jeśli obywatel przekroczy jakiś przepis, musi być ukarany, lecz wszystkich uważać za przestępców nie można. Trzeba przysłuchiwać się opinii społecznej; gdyby ucho było lepiej nastawione i lepiej słuchało, co się dzieje u dołu, nie było by bardzo przykrych wypadków w rodzaju afery Krzysztoforskiego. Jeśli Ministerstwo Skarbu, które weszło na tę drogę, będzie konsekwentnie nią kroczyło, mamy nadzieję, że tak często powtarzane hasło: frontem do obywatela — nie pozostanie czczym, pustym frazesem, a naprawdę zostanie zrealizowane.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Sapieha.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PSapieha">Wysoka Izbo! Słyszałem, że plan, który chcę przedstawić, był zaatakowany przez moich przedmówców. Muszę zauważyć, że podobny plan jest przeprowadzany w różnych państwach Europy i to jest dla mnie miarodajne. W krótkości chcę go przedstawić. Podstawą mojego projektu jest to, że stan zagospodarowania Polski, budzić musi uczucie troski u tych wszystkich, którzy by pragnęli widzieć Polskę na takim poziomie, na jakim znajdują się wielkie państwa europejskie. Bo nie tylko kryzys światowy, nie tylko zła koniunktura daje się nam we znaki, Polska cierpi na chorobę o wiele poważniejszą — na niedorozwój struktury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PSapieha">Kiedy się jeździ po naszym kraju, po tych osławionych drogach, przez nędzne wsie, miasta i miasteczka, gdy się myśli, że milion dzieci jest skazanych na nieuctwo i analfabetyzm, a nade wszystko, kiedy się widzi tych rodaków, którzy jako bezrobotni, a nawet zarabiający robotnicy mieszkają po zaułkach, po barakach, gdzie zaraza duszy i ciała się szerzy, natenczas człowiek się pyta: Dlaczego to wszystko? Czy tak być musi? Czy jesteśmy pariasem wśród europejskich narodów?</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PSapieha">Debaty tegoroczne w komisjach budżetowych i na plenum dały nam chyba dostateczne naświetlenie stanu gospodarczego kraju. Czy weźmiemy koleje, drogi, regulację rzek, ilość kanałów, elektryfikację, motoryzację, czy każdą inną dowolną dziedzinę, zawsze znajdziemy wśród państw europejskich Polskę na szarym końcu.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PSapieha">Dzięki niskiemu dochodowi społecznemu znikoma jest u nas konsumcja. Rezultatem tego marnego odżywiania się jest, że stan ten zaczyna już zagrażać zdrowotności społeczeństwa oraz jego wartości jako elementu wojskowego.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PSapieha">Opłakany rozwój ekonomiczny kraju zilustrują nam również liczby dochodów budżetowych, gdzie Polska jest znów na 11 miejscu z 56 złotymi dochodu na 1 mieszkańca. W obrotach światowego handlu zagranicznego w 1935 r. stoimy za Litwą, Bułgarią, Jugosławią i Rumunią. Dowodzi to, że aparat wytwórczy oraz chłonność naszego rynku jest tak niska i jesteśmy krajem tak gospodarczo prymitywnym, że poważniejszej roli na rynkach światowych odegrać nie jesteśmy w możności.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PSapieha">Przy tak nędznej strukturze gospodarczej jest Polska dziś już krajem przeludnionym i w latach następnych wzmożonym tempem przeludniać się będzie. Musimy sobie uświadomić grozę wytwarzającej się sytuacji. Niemożliwością będzie znaleźć zatrudnienie lub ziemię dla ogromnego przyrostu ludności, tym bardziej, że dziś już około 6 milionów małorolnych ciąży na polskiej wsi. Radykalna poprawa struktury gospodarczej kraju jest życiową koniecznością.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PSapieha">Słabe tętno ożywienia gospodarczego uwydatnia się jeszcze bardziej na tle aktywności innych państw. W Niemczech całe ustawodawstwo idzie w kierunku zwiększenia zatrudnienia ludności. W tym celu najpoważniejsze sumy zmobilizował rząd niemiecki drogą uruchomienia tak zwanych „weksli pracy”. Instytucje państwowe i samorządowe płacą dostawcom do robót inwestycyjnych tymi wekslami, ci zaś dyskontują je w bankach. Od 1933 do 1935 r. wydano w Niemczech ponad 6 miliardów marek. Wiadomą jest rzeczą, że w Niemczech dokonano w tym czasie wielkich robót inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#PSapieha">Drugi nasz sąsiad — Rosja Sowiecka — jest państwem negacji działalności prywatnej, indywidualnej. Ważnym jednak jest dla nas, że powstaje tam nowa wielka jednostka gospodarcza.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#PSapieha">My nie mamy pieniędzy, naród polski zbyt mało zarabia, zbyt małe ma dochody, aby nosić mógł większe ciężary. Na wielkie pożyczki zagraniczne liczyć nie możemy. Poza tym pożyczki zagraniczne są nowym obarczeniem niezdolnego do dalszych świadczeń podatnika, zmuszonego wymiatać resztki swych pieniędzy na procenty, które utoną na zawsze w kieszeniach zagranicznej finansjery. Dlatego też zagraniczne pożyczki są w obecnej sytuacji naszego kraju dla niego niekorzystne. Dziś już z górą 100 milionów złotych przewidziane jest w budżecie na rok 1937/38 na obsługę państwowych długów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#PSapieha">Obecnymi zaś metodami starych skostniałych systemów daleko nie zajedziemy. Obcina się raz pensje urzędnikom, to znów emerytom, grzebiemy się beznadziejnie w ciasnych granicach naszego dwumiliardowego budżetu. Podatki liczne i ciężkie ściąga się, mając na względzie tylko to, co podatnik musi płacić, a nie to, co płacić może. Przez to otrzymuje się wyssane z gotówki, anemiczne jednostki gospodarcze, które w sumie globalnej tworzą nędzę naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#PSapieha">Uchwaliliśmy niedawno ustawę o inwestycjach, lecz uchwalając tę ustawę zdawaliśmy sobie niewątpliwie sprawę, że z jednej strony przy naszych dzisiejszych potrzebach plan ten jest zbyt wąski, z drugiej zaś, że jego finansowanie hamuje prywatną inicjatywę, gdyż usuwa z jej dyspozycji źródła kredytowe.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#PSapieha">Zasadniczy błąd finansowania budowy naszego Państwa polega na tym, że olbrzymimi kosztami, których budowa taka wymaga, obarcza się jedno pokolenie. Zamiast tego powinno się wykonać budowę Państwa od razu, a koszta rozłożyć na kilka pokoleń.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#PSapieha">Ponieważ brak jest środków finansowych na zrealizowanie poprawy, wydaje mi się, że jedynym wyjściem z ciężkiej sytuacji jest wprowadzenie w Polsce amortyzowanego pieniądza pomocniczego, stworzenie własnego, rodzimego źródła kredytowego, opartego na majątku narodowym.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#PSapieha">Pozwolę sobie podać zarysy proponowanego przeze mnie planu, którego szersze rozwinięcie i uzasadnienie znajduje się w broszurce, którą Kolegom doręczyłem. Instytucją, która zaspokoi zapotrzebowanie kredytowe, która dostarczy niezbędnych środków na zagospodarowanie kraju, byłby bank, który nazwę Bankiem Kredytu Narodowego. Bank Kredytu Narodowego upoważniony byłby do wypuszczenia listów zastawnych do wysokości 4 miliardów złotych, hipotecznie zabezpieczonych na lasach i nieruchomościach państwowych, które wedle obliczeń Ministerstwa Skarbu ocenione są na 6 miliardów złotych. Listy zastawne, złożone w Banku Kredytu Narodowego, byłyby oprocentowane na 3% rocznie, a pod ich zastaw wypuszczone zostałyby „złote kredytowe” do wysokości tychże 4 miliardów złotych. „Złote kredytowe” byłyby prawnym środkiem płatniczym jedynie na rynku wewnętrznym. Więc płacić nimi można by wszelkie zobowiązania wobec Skarbu Państwa, regulować wszelkie należności, jednym słowem posługiwać się nimi na tych samych warunkach, co złotymi Banku Polskiego. „Złote kredytowe” puszczano by w obieg drogą wypłat Skarbowi Państwa, instytucjom lub osobom prywatnym jedynie na przyznane kredyty inwestycyjne, na, podstawie opracowanego dziesięcioletniego planu inwestycyjnego. Ustawa określałaby maksymalną ilość „złotych kredytowych”, którą się będzie rocznie emitować, zależnie od uchwalonego rocznego planu inwestycyjnego. Plan inwestycyjny zrealizowany będzie w okresie lat dziesięciu, przeto emisja 4 miliardów „złotych kredytowych” zostałaby ukończona po upływie tego okresu. Amortyzacja tych 4 miliardów „złotych kredytowych” winna być zakończona np. w ciągu 50 lat od zapoczątkowania tej akcji. Kredyty udzielane na wykonanie inwestycyj oprocentowane byłyby na 31/2% rocznie.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#PSapieha">Wpłaty amortyzacyjne kredytobiorców odbywałyby się wyłącznie w „złotych kredytowych”, spłata zaś procentów od pożyczek bądź w „złotych kredytowych”, bądź w złotych Banku Polskiego.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#PSapieha">Bank, nazwijmy go Bankiem Kredytu Narodowego, zobowiązany byłby każdemu, kto się zgłosi wyłącznie ze „złotymi kredytowymi”, do wydawania swych listów zastawnych, oprocentowanych na 3%. W ten sposób zabezpieczony byłby rynek od zbytniej płynności tego pieniądza. Listy zastawne byłyby anulowane w miarę i do wysokości spłacanych kredytów.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#PSapieha">Przewidziane byłoby poza tym premiowe losowanie listów zastawnych, będących w obiegu. Premie losowania wypłacane byłyby z oprocentowania kredytów.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#PSapieha">Na wypadek zmian w warunkach ekonomicznych Państwa Rada Ministrów miałaby prawo, na wniosek Prezesa Banku Polskiego, zawiesić czasowo lub zmniejszyć emisję Banku Kredytu Narodowego.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#PSapieha">Na argument, że „złoty kredytowy”, nie oparty na złocie, straci swą nominalną wartość, można wykazać, że w innych krajach Europy podobne waluty istniały i istnieją. W Anglii, np. stworzono „Currency Notes”, pieniądz bez pokrycia w złocie, a wartość ich równała się wartości banknotów Bank of England. Niemcy wprowadziły w 1923 r. markę rentową (Rentenmark). Mimo, że marki te też nie mają pokrycia w złocie, kursują po dziś dzień obok Reichsmark.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#PSapieha">A nasze bony Funduszu Inwestycyjnego, zabezpieczone na majątku Funduszu Inwestycyjnego i na Lasach Państwowych, czyż nie są pomocniczą walutą? Również bilon, wypuszczony przez Skarb Państwa do wysokości z górą 400 milionów, nie ma żadnego zabezpieczenia, a nikomu na myśl nie przychodzi, płacąc bilonem, kwestionować jego wartość obiegową.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#PSapieha">Podniesione mogą być zarzuty, że wypuszczenie na rynek 4 miliardów, w myśl teorii kwantytatywnej, stworzy inflancję pieniądza. Zwiększając ilość pieniędzy w obiegu, równocześnie jednak zwiększając podaż towarów, jak i usług przez zapoczątkowanie robót inwestycyjnych, rentownych i podnoszących trwale siłę nabywczą ludności, neutralizować będziemy tendencję zwyżkową cen. Inflacja pieniądza będzie zahamowana, równowaga zaś między ilością pieniądza na rynku a jego zapotrzebowaniem — utrzymana.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#PSapieha">Samo zapoczątkowanie robót inwestycyjnych spowoduje konieczność zwiększenia obiegu. Dzisiaj, Polska, odpowiednio do stanu zagospodarowania kraju, stoi na ostatnim miejscu, gdy chodzi o obieg pieniężny. Bo w Polsce na głowę mieszkańca w 1925 r. obieg pieniężny łącznie z bilonem wynosił 41 zł, zaś we Francji 654, itd. itd., w Rumunii 69.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#PSapieha">Włączając w Polsce do obiegu pieniężnego nawet 4 miliardy, które jednakowoż nigdy równocześnie nie będą na rynku, otrzymamy obieg na głowę 159 zł, co niewątpliwie przy zagospodarowaniu kraju drogą inwestycyj dochodowych nie będzie inflacją środków obiegowych.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#PSapieha">Nasuwa się zarzut, że „złoty kredytowy”, gdy stanie oko w oko z uświęconym tradycjami złotym Banku Polskiego pokrytym kruszcem, nie utrzyma swego parytetu. W myśl prawa Gresham'a w kraju, gdzie w obiegu są dwa pieniądze, zły wypędza zawsze dobry, który jest tezauryzowany. Według tej teorii złoty Banku Polskiego skryłby się do szuflad i do pończoch. Czyż istotnie „złoty kredytowy” w obiegu wewnętrznym byłby gorszą walutą? „Złoty kredytowy” miałby stuprocentowe pokrycie w lasach i nieruchomościach państwowych. Jego absolutna równowartość ze złotym Banku Polskiego w spłacaniu zobowiązań prywatnych i państwowych zapewni jego parytet.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#PSapieha">Jednak wyraźnie zaznaczyć wypada, że emisja „złotych kredytowych” nie miałaby nic wspólnego z Bankiem Polskim, jak również manipulacja pieniądzem pomocniczym nie kolidowałaby z zadaniem i przywilejami Banku Polskiego. Wobec tego „złoty kredytowy” nie zagrażałby niczym stałości naszej waluty.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#PSapieha">Inne państwa posiadają ogromne nagromadzone kapitały z długoletnich oszczędności obywateli. Zrozumieć więc łatwo, że w państwach tych kredytowanie wielkich poczynań może się odbywać przez uruchamianie potencjalnych sił finansowych narodu.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#PSapieha">Polska musi się chwycić środków zdecydowanych, aby wykonać te prace, które już dawno w innych państwach wykonane zostały. Oczywiście jednak wykonywanie tego planu musi być połączone z silną wiarą, ufnością w powodzenie tej akcji. Społeczeństwo musi mieć zaufanie, musi mieć pewność, że zmobilizowany majątek narodowy właściwie zostanie zużyty.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#PSapieha">Przed przystąpieniem do akcji kredytowej przy pomocy pieniądza pomocniczego musiałby być dokładnie przepracowany plan inwestycyjny. Warunkiem sine qua non, zastrzeżonym przez ustawę, będzie rentowność kredytowanych robót. Objęte będą więc planem tylko te inwestycje, które stworzą nowe wartości gospodarcze, które stworzyć mogą nowe ośrodki pracy i przyczynią się pośrednio lub bezpośrednio do gospodarczego podniesienia i wzbogacenia kraju.</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#PSapieha">Drugą kardynalną zasadą jest wykonanie prac inwestycyjnych inicjatywą prywatną. Zaprojektowane roboty oddać się powinno drogą wolnego przetargu prywatnym firmom lub osobom. Zdrowe współzawodnictwo będzie najlepszą gwarancją taniego, szybkiego i dobrego wykonania powierzonej pracy.</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#PSapieha">Inwestycyj jest u nas bez liku. Wymienię tylko najważniejsze. Taką najważniejszą inwestycją byłoby przede wszystkim podniesienie rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#PSapieha">Rolnictwo, choć jest fundamentem naszego Państwa, znajduje się w wielkich połaciach kraju, prawie na całym wschodzie, na niezmiernie niskim poziomie. Chłop sieje rękoma, sieje często poślad, bo nie ma tryerów, wialni, siewników, uprawia podmokłe grunty prymitywnym narzędziem. Na milionach hektarów pastwisk gminnych, raczej do nieużytków podobnych, szczypią mizerną trawę stada nędznych krów, których do żadnej rasy zaliczyć nie można. Powinno się umożliwić wsiom racjonalną poprawę pól i pastwisk i rozmieścić po gminach nowoczesne narzędzia rolnicze, rasowy materiał hodowlany, z nakazem i kontrolą posługiwania się nim. Wszystkie te nakłady spłacą gminy i gromady w przewidzianej ilości lat. Wzbogaceni racjonalną gospodarką, staną się chłopi aktywniejszymi podatnikami.</u>
<u xml:id="u-30.32" who="#PSapieha">Poważne sumy zainwestować się musi w zorganizowanie rolniczych rynków zbytu; każdy rolnik powinien mieć możność odstawiać swe ziemiopłody do spichrzów na zasadach spółdzielni. Każdy rolnik musi mieć możność sprzedaży produktów swej pracy na targowiskach, gdzie wagi i przepisy pouczać go będą o cenach. Zainwestowane sumy na organizację zbytu wnet się wrócą. Wieśniak, wyrwany ze szponów pośredników, handlarzy, uwolniony od zorganizowanej spekulacji, obliczonej na wyzysk chłopa, otrzyma za swój produkt godziwą cenę. Z łatwością też i z wdzięcznością spłaci nawet znaczne sumy zainwestowane w organizację rynku zbytu jego produktów.</u>
<u xml:id="u-30.33" who="#PSapieha">Inną inwestycją byłaby regulacja rzek. Nie trzeba chyba bliżej mówić o tym, gdyż cyfra 74 milionów szkód wyrządzonych w r. 1934 sama za siebie mówi.</u>
<u xml:id="u-30.34" who="#PSapieha">Elektryfikacja kraju. We wszystkich cywilizowanych krajach Europy, jak Austria, Niemcy, Włochy, Szwajcaria, dawno już wszystkie koleje alpejskie pędzone są elektrycznością. Pewnie byłoby inwestycją rentowną i część naszych kolei tak uruchomić.</u>
<u xml:id="u-30.35" who="#PSapieha">Budowa kanałów, które są najtańszą drogą komunikacyjną, jest zupełnie u nas nierozwinięta. Rozbudowa ich jest konieczna, by połączyć wnętrze kraju z największym szlakiem komunikacyjnym, którym jest morze. Myślę, że wspaniałym, wiekopomnym dziełem byłby kanał Wisła — Dniestr, który by przez nasze ziemie połączył Morze Czarne z Bałtykiem.</u>
<u xml:id="u-30.36" who="#PSapieha">Domy robotnicze. W planie inwestycyjnym winien się znaleźć kredyt na drobne budownictwo mieszkaniowe. Obowiązkiem naszym jest dążyć do tego, aby każdy robotnik miał swój dom, swój ogródek. Domek taki mógłby być wydzierżawiony lub oddawany na długoletnie spłaty. Przez podniesienie poziomu życiowego będziemy mieć kastę pracowników zadowolonych, a w nich potężną i najaktywniejszą obronę przeciw ideom antypaństwowym i przewrotowym.</u>
<u xml:id="u-30.37" who="#PSapieha">Na marginesie wspomnę, że przy tej okazji można by zwolnić samorządy od podatku mieszkaniowego dla nauczycieli, a przenieść ten podatek do budżetu Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.38" who="#PSapieha">Poza tym otrzymałyby kredyty na prace ściśle określone w planie robót inwestycyjnych: Skarb Państwa na budowę dróg, przedsiębiorstwa państwowe na budowę kolei, samorządy na inwestycje, podnoszące gospodarczo dany okręg, przedsiębiorstwa prywatne, którym przyznany zostanie kredyt na podstawie planu inwestycyjnego na określone roboty.</u>
<u xml:id="u-30.39" who="#PSapieha">Dźwignięcie zacofanej gospodarczo Polski wymaga innych jeszcze środków zaradczych, które finansować wypada. Nieistniejące kapitały dostarczy Bank Kredytu Narodowego, lecz wysiłek fizyczny dla przeprowadzenia robót niezbędnych musi być złożony w ofierze przez całe społeczeństwo, zdolne wziąć w garść narzędzia pracy.</u>
<u xml:id="u-30.40" who="#PSapieha">Nakazem chwili obecnej jest wprowadzenie w Polsce obowiązkowej armii pracy.</u>
<u xml:id="u-30.41" who="#PSapieha">Nie będę Kolegom podawał wszystkich szczegółów, jakie wyłuszczyłem w swojej broszurze. Dla braku czasu muszę się streszczać. Roboty powyższe byłyby finansowane przez Fundusz Pracy, licząc analogicznie jak na utrzymanie żołnierza 60 gr dziennie plus 40 gr na amortyzację, umundurowanie, pomoc lekarska itd.</u>
<u xml:id="u-30.42" who="#PSapieha">Stosując plan tu przedstawiony, zagospodarujemy Polskę o własnych siłach, wprowadzimy w anemiczny ustrój gospodarczy tak bardzo upragniony kredyt średnio i długoterminowy.</u>
<u xml:id="u-30.43" who="#PSapieha">Zabezpieczeni ograniczeniami dewizowymi od wyzysku internacjonalnej finansjery, możemy dziś dowolnie organizować się wewnątrz Państwa. Wzmożony ruch gospodarczy i zarobkowy, podniesienie się dochodu społeczeństwa przyczyni się szybko do wzrostu dochodu Skarbu Państwa. Miałoby to doniosłe znaczenie w dziedzinie obronności Państwa, w dziedzinie rozbudowy szkolnictwa, możności obniżenia ciężarów podatkowych. Wszak uruchamiając inwestycje pieniądzem pomocniczym, można by sumy obecnie przewidziane na inwestycje przekazać na potrzeby armii.</u>
<u xml:id="u-30.44" who="#PSapieha">Gdy nasz przemysł będzie, w rozkwicie, kraj zelektryfikowany, ze zmodernizowanym rolnictwem, z motoryzacją na wysokości wymogów gospodarczych i obronności kraju, natenczas, przygotowani do wszechświatowego współzawodnictwa, możemy zakończyć okres autarkii, otworzyć granice i rozpocząć nową erę liberalnej polityki gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-30.45" who="#PSapieha">To też wyjdźmy poza szablony, zdobądźmy się na decyzję i wprowadźmy w życie plan tu przedstawiony.</u>
<u xml:id="u-30.46" who="#PSapieha">Każdy rok zwłoki jest dalszym marnowaniem sił żywotnych naszego ludu. A społeczeństwo polskie, wyczekujące na poprawę swojego losu, żądać może od Izb ustawodawczych twórczych decyzyj.</u>
<u xml:id="u-30.47" who="#PSapieha">Najmocniejszym argumentem za przyjęciem takiego projektu jest głód, nędza i chłód tych milionów rodaków, którym pod naszym okiem brakuje pracy i chleba.</u>
<u xml:id="u-30.48" who="#PSapieha">Zwracam się do Pana Ministra Skarbu, aby raczył przedłożony projekt przychylnie rozpatrzyć, a do Was, Koledzy, kieruję gorący apel, aby plan ten znalazł jednomyślne poparcie.</u>
<u xml:id="u-30.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Kobyłecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PKobyłecki">Wysoki Sejmie! Kiedy w poszukiwaniu właściwych dróg i rozwiązań gospodarczych, zmierzających do skutecznego wyjścia z kryzysu, staraliśmy się znaleźć drogi najszybsze i najbardziej skuteczne — chętnie zwracaliśmy wzrok ku innym państwom, gdzie problem walki z kryzysem podjęto przy pomocy procesów uelastycznienia pieniądza, który w krajach zasobnych w kapitały mógł stać się istotnym współczynnikiem wzmożenia tempa obrotów gospodarczych. Nie brak było oryginalnych pomysłów poszczególnych jednostek, choćby tu na terenie tego Sejmu. Nie brak było głosów powołujących się już nie na teorie, ale na efekty realne, na osiągnięcia poparte egzaminem życia, na wyniki, które potwierdzały trafność decyzji autorów takich systemów. Nie ulegało także wątpliwości, że nikt nie mógł się zdecydować na eksperyment dezorganizacji rynku pieniężnego w kraju tak ubogim w kapitały, jakim jest Polska, gdzie problem obcych kapitałów w życiu gospodarczym występuje w całej jaskrawości, gdzie kwestia uzależnienia wielu dziedzin naszej wytwórczości od obcego kapitalisty, nawet w przemysłach związanych ściśle z obroną kraju, staje się palącym zagadnieniem.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PKobyłecki">W ustawicznym dążeniu do stworzenia kapitałów rodzimych, zdobywanych mozolnie wysiłkiem całego społeczeństwa prawie od zera, trzeba było odbudowywać zaufanie narodu do wartości własnego pieniądza, do trwałości systemu, wzbudzać wiarę w możliwości wyzwolenia się z niewoli gospodarczej o własnych siłach i własnymi tylko rękami. Dla tych wszystkich, którzy w tym dziele wzięli bezpośredni czynny udział, którzy w procesie wewnętrznej kapitalizacji praktycznie uczestniczyli, wielokrotne, trwałe i niezmienne, mocne i konsekwentne stanowisko p. Ministra Skarbu w sprawie stałości naszej waluty stało się podstawowym elementem zaufania i spokoju o los i pełną wartość ulokowanych w instytucjach kredytowych oszczędności, będących niejednokrotnie owocem pracy i zapobiegliwości całego ludzkiego życia. Nie będzie zatem w nikim budzić wątpliwości fakt, że jedną z największych pozycyj, które przeważyły szalę decyzji w sprawach polskiej polityki pieniężnej i w sprawach waluty, była pozycja kapitalizacji wewnętrznej i jej doniosłość w rachunku naszej gospodarczej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PKobyłecki">Rolę głównego akumulatora oszczędności w Polsce pełnią przede wszystkim instytucje państwowe; miejsce następne zajmują instytucje powołane do życia przez samorząd terytorialny, to jest komunalne kasy oszczędności, a wreszcie banki akcyjne i spółdzielnie kredytowe, W dzisiejszym moim przemówieniu zajmę się tylko odcinkiem wielkiego kompleksu zagadnień zorganizowanego rynku kapitałowego, a mianowicie sprawą komunalnych kas oszczędności, o których w tej Wysokiej Izbie jeszcze się nie mówiło.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PKobyłecki">Instytucje te, rozwijające swoją działalność na terenie Polski od niedawna, albowiem istotnym punktem wyjścia dla ich działalności może być uważany dopiero moment stabilizacji waluty, zdołały zgromadzić oszczędności na sumę przeszło 700.000.000 zł, reprezentują czwartą część wszystkich naszych kapitałów oszczędnościowych, stanowią w procesie kapitalizacji najsilniejszą grupę obok P. K. O., a wyprzedzają pod tym względem banki akcyjne o 65%. Obrót komunalnych kas oszczędności wynosił za li miesięcy ubiegłego roku około 7 milionów złotych. Udzieliły one kredytów w różnych formach na różne cele wszystkim warstwom ludności na sumę przeszło 625 milionów złotych a w papierach procentowych ulokowały ponad 105 milionów zł. Był to poważny udział w procesach inwestycyjnych kraju, choć oczywiście nie był on oficjalnie rejestrowany.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PKobyłecki">Skoro w tych warunkach rola K. K. O. w dziale odbudowy gospodarstwa narodowego nie może podlegać żadnej kwestii, skoro w przyszłych planach rozwiązań gospodarczych pozycja K. K. O. zarówno jako zbieracza, jak i rozdzielcy środków pieniężnych znajdzie swoje właściwe miejsce, to jasnym się staje, że ten ważny instrument polityki pieniężnej i gospodarczej nie może być w żadnym stopniu dotknięty skutkami i komplikacjami pochorobowymi naszego niedawnego przesilenia. I kiedy stoimy na granicy dwóch okresów gospodarczych, kiedy mamy niewątpliwie poza sobą długi okres ciężkich kłopotów gospodarczych, kiedy wkraczamy w progi lepszej koniunktury, to czas jest zrobić rachunek strat i zysków za okres miniony, czas jest dokonać obrachunku przez tych wszystkich, którzy na pobojowisku kryzysu zostali w pozycji stojącej, gotowi do dalszej roli aktywnej.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PKobyłecki">A Państwo, jako naczelny gospodarz, podda całość obrachunku swojej obiektywnej, beznamiętnej ocenie, kierując się nadrzędnym interesem całego narodu.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PKobyłecki">Jeżeli samo załamanie się koniunktury gospodarczej odbiło się tylko w minimalnym stopniu na akcji gromadzenia oszczędności, jeżeli nie zahamowało się normalnego rozwoju kas, to pewne posunięcia z zakresu ochrony dłużnika, zmierzające do osłabienia skutków kryzysu, odpryskami godziły w płynność komunalnych kas oszczędności.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PKobyłecki">Nie zamierzam w żadnym stopniu kwestionować słuszności polityki oddłużeniowej w stosunku do tak podstawowej gałęzi naszego gospodarstwa narodowego, jaką jest naprzykład rolnictwo, nie mogę negować konieczności wysanowania finansów naszego samorządu terytorialnego, który w wyniku rozmachu inwestycyjnego pierwszych lat swego istnienia i w dążeniu do wyrównania olbrzymich zaległości i aktualnych potrzeb obywateli zadłużył się w rozmiarach, przerastających jego siłę finansową. Ale z drugiej strony nie można lekceważyć zasady, że procesy likwidacji skutków kryzysu w jednym dziale gospodarki nie powinny obciążać innej dziedziny, mogącej niewątpliwie spełnić również doniosłą rolę we wspólnej akcji dźwigania do góry całego organizmu gospodarczego Polski. Albowiem doszliśmy do stanu, który by wymagał stwierdzenia, że Państwo musiałoby z kolei zatroszczyć się o niektóre kategorie wierzycieli, którzy dostaliby się w sferę własnego kryzysu na skutek likwidacji ogólnego kryzysu.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PKobyłecki">Jakże w tym wypadku wygląda pozycja komunalnych kas oszczędności? Ogólna sytuacja kas z uwzględnieniem zagadnienia, które poruszam, znana jest p. Ministrowi z przedstawionych memoriałów i z wyników ankiety, przeprowadzonej przez specjalną komisję. Zwalnia mnie to od konieczności przytaczania szeregu momentów i cyfr, które ten problem dostatecznie naświetlają.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PKobyłecki">Pragnę wszakże poruszyć parę fragmentów tej sprawy, która winna być potraktowana na płaszczyźnie znacznie szerszej, aniżeli zasięg zainteresowań zamkniętego koła samych instytucji, pracujących na tym odcinku wielkiego rynku kapitałowego.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PKobyłecki">Otóż komunalne kasy oszczędności w związku z akcją oddłużeniową zawarły układy konwersyjne z rolnikami na sumę około 100 milionów zł. W poszczególnych kasach, głównie w powiatowych, pracujących przeważnie z rolnictwem, suma wkładów na Bank Akceptacyjny stanowi dość poważny odsetek zdeponowanych tam wkładów. Gwarancją płynności tej pozycji aktywów miał być kredyt akceptacyjny. W praktyce gwarancja ta jednak jest dość iluzoryczna wobec niemożności lokowania akceptów Banku Akceptacyjnego w centralnych instytucjach finansowych. Jak bowiem z dotychczasowego stanu wynika, kasy z największą trudnością zdołały ulokować w Banku Polskim i w innych instytucjach kredytowych nie wiele więcej ponad 20 milionów zł, podczas kiedy inne inwestycje wierzycielskie upłynniły swe skonwertowane wierzytelności rolnicze w wysokości 80–90%, a w niektórych wypadkach nawet ponad 100%, albowiem przezornie wyjednywały sobie zaliczki na rachunek przyszłych transakcyj tratami Banku Akceptacyjnego. Zachodzi zatem potrzeba uzyskania przez kasy odpowiednich kredytów w Banku Polskim dla celów dyskonta trat Banku Akceptacyjnego w wysokości przynajmniej 50 milionów zł, ażeby z jednej strony zapewnić kasom odpowiednią płynność, a z drugiej strony wyrównać tę rażącą dysproporcję w traktowaniu pod tym względem komunalnych kas oszczędności w stosunku do innych instytucyj wierzycielskich, które w ten sposób znalazły się w pozycji uprzywilejowanej.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PKobyłecki">Również i Bank Gospodarstwa Krajowego nie przyjmuje do dyskonta trat Banku Akceptacyjnego i cała jego dotychczasowa operacja z kasami w tej dziedzinie zamknęła się sumą poniżej 3 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#PKobyłecki">Fakt ten zasługuje na podkreślenie tym bardziej, że lokaty kas z Banku Gospodarstwa Krajowego przewyższają wysokość kredytów, udzielonych przez Bank kasom oszczędności.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PKobyłecki">Drugim momentem, jaki mógłbym przytoczyć na poparcie twierdzenia o pewnym pokrzywdzeniu kas w tej materii, to fakt, że do dziś istnieje zaległość Skarbu Państwa wobec kas w wysokości z górą 2 miliony złotych z tytułu wyrównania różnicy procentów przy układach konwersyjnych, jakkolwiek o wydobycie tej sumy zainteresowane instytucje oddawna zabiegają.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PKobyłecki">Jeżeli poruszymy inną kategorię dłużników komunalnej kasy oszczędnościowej — samorządy terytorialne, to zadłużenie ich bądź przeszło, bądź przechodzi przez postępowanie Komisji Oszczędnościowo Oddłużeniowej. Jest rzeczą konieczną, aby obligacje banków komunalnych, które znajdują się w efekcie konwersji wymienionych wierzytelności w portfelach komunalnych kas oszczędnościowych, mogły być upłynnione drogą lombardu bądź w Banku Polskim, bądź w bankach państwowych, a poza tym, aby były przyjmowane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych na spłatę lokat i należnych od nich procentów.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#PKobyłecki">Otwartą jest również sprawa stosunku Państwowego Banku Rolnego do kas w dziedzinie rozprowadzania kredytów rolniczych, albowiem nie jest do pomyślenia, w imię najbardziej prymitywnych zasad słuszności, aby konsekwencje załamania się koniunktury w rolnictwie miały obciążać instytucje, które w różnych warunkach podjęły się na swych terenach akcji, leżącej na linii bezpośrednich zainteresowań i obowiązków polityki kredytowej Państwowego Banku Rolnego.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#PKobyłecki">Byłoby rzeczą niewątpliwie szkodliwą, gdyby komunalne kasy oszczędności swój program akcji kredytowej miały regulować na podstawie podsumowania wszystkich swoich dotychczasowych doświadczeń w różnych dziedzinach współpracy z różnymi instytucjami kredytowymi.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#PKobyłecki">Jeśli chodzi o zamknięcie cyklu stosunku kas do państwowych instytucji kredytowych, wspomnę jeszcze pokrótce o P. K. O.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#PKobyłecki">Zarówno Pocztowa Kasa Oszczędności jak i komunalne kasy pracują dla tych samych celów kapitalizacji wewnętrznej, a zatem pracują, przy całkowitej zbieżności celu głównego. Inne są natomiast składniki aktywów w bilansach tych instytucji. Operacje czynne jednych i drugich w innych idą kierunkach i odmiennym celom służyć mają. Nie zamierzam zajmować się klasyfikacją obu tych dziedzin pracy. Chcę tylko stwierdzić, że działalność obustronna w ostatecznych efektach i końcowych fazach pracy pieniądza zbiega się w punktach ogólnej służby dla całości gospodarstwa narodowego, choć różnymi do tego zmierza drogami. Byłoby zatem słusznym, aby i przywileje obu tych kategoryj instytucyj były wyrównane. Dotąd bowiem przyznaje się pierwszeństwo dla P. K. O. przy lokowaniu depozytów sądowych i innych funduszów, które mają być lokowane z bezpieczeństwem pupilarnym. To samo dotyczy organizacyj szkolnych kas oszczędnością przy których władze szkolne dają znaczne preferencje na rzecz P. K. O.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#PKobyłecki">Wysoki Sejmie! Nie jest moim celem zaprzątać uwagę Wysokiej Izby i p. Ministra długim szeregiem spraw, dotyczących stosunków czynników oficjalnych do poszczególnych fragmentów działalności kas. Zostaną one bowiem niewątpliwie załatwione w normalnym toku urzędowania przez przedstawicieli obu stron zainteresowanych. Chodziło mi z jednej strony o podkreślenie konieczności równomiernego rozłożenia następstw kryzysu na barki wszystkich gałęzi naszego życia gospodarczego, a z drugiej strony o właściwą ocenę roli i zadań komunalnych kas oszczędności w kompleksie zagadnień kredytu zorganizowanego.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#PKobyłecki">O ile bowiem rozrachunek krzyzysowy dłużników i wierzycieli nastąpił na poziomie relacji samego dna kryzysu, o ile cały ogromny świat dłużników uczestniczy i uczestniczyć będzie w procesach poprawy koniunktury, o ile stała cyfra zadłużenia dla tych dziedzin na tle perspektyw wyższych cen na przestrzeni długiego okresu czasu stanowi wartość elastyczną i stwarza istotną rękojmię likwidacji ciężaru zadłużenia, o tyle instytucje wierzycielskie operując martwą i niezmienną pozycją tej części aktywów nie uczestniczącą prawie w obrotach gospodarczych, nie będą bezpośrednio czerpać pełną dłonią z dobrodziejstw lepszej koniunktury.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#PKobyłecki">A przecież nie o małą stawkę tu chodzi. Tu chodzi o rozległą dziedzinę naszego rynku pieniężnego, o cały aparat kredytowy stanowiący poważny instrument w rozwiązywaniu naszych zadań gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#PKobyłecki">Komunalne kasy oszczędności wypełniają i wypełniać będą dobroczynną gospodarczo rolę laboratorium, przetwarzającego martwy, nieczynny, wycofany z obrotu pieniądz na wartość aktywną. Najbardziej powszechne i liczne, najbardziej równomiernie i prawidłowo po kraju rozsiane i najściślej z terenami i z ludnością związane stanowią komunalne kasy oszczędności sieć tych instytucyj mogących zaopatrzyć w kredyt te wszystkie kategorie obywateli, te wszystkie placówki i warsztaty, te wszystkie gałęzie produkcji, które nie swoimi wymiarami, ale powszechnością zaciążą w sposób zdecydowany na zdrowym, podstawowym rozwoju gospodarczym narodu w najszerszym tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#PKobyłecki">Wśród tez programowych pułkownika Koca osobny punkt stanowi sprawa organizacji celowego i dogodnego kredytu dla rolnictwa. Problem ten jest aktualny również przy zagadnieniu intensyfikacji życia miejskiego, wiąże się ze sprawą rozwoju rzemiosła i handlu. Nie widzę, aby na najbliższą przyszłość przynajmniej problemy te dały się załatwić z pominięciem kas oszczędności, które na swoje barki będą musiały wziąć dużą część tych zadań. Wszakże podjęcie nowych zadań, a w szczególności odbudowa kredytu rolniczego, dziś prawie nie istniejącego, musi być poprzedzona przez Państwo posunięciami, które zniwelują całkowicie wszystkie dawne niekorzystne elementy stosunku instytucji wierzycielskich do pożyczkobiorcy — rolnika. Nadto uregulowanie hipotek dla drobnej i średniej własności rolnej, zarówno w interesie właścicieli nieruchomości jak i w interesie bezpieczeństwa obrotu pieniężnego, zapowiedziane zresztą w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych, dalej usunięcie utrudnień egzekucyjnych z dziedziny alienowania gruntów włościańskich ukazowych — oto jedne ze spraw, które winny być załatwione przed przystąpieniem do problemu uruchomienia kredytu rolniczego w szerokiej skali. Wierzę, że ocena tych stosunków przez p. Ministra Skarbu z punktu widzenia nadrzędności interesów całego narodu wyda dobre rezultaty. Wierzę, że ta dziedzina życia gospodarczego, której cel i potrzeba istnienia zaważyły w dużym stopniu na decyzjach p. Ministra Skarbu w jego konsekwentnej polityce walutowej, będzie otoczona taką opieką, na jaką zasługuje. To bowiem wpływa w sposób istotny na dalsze losy odbudowy własnego rynku kapitałowego, tworzonego wolą i wysiłkiem całego narodu. Albowiem uzyska się w ten sposób nowe źródła środków, które obok oficjalnego planu inwestycyjnego wyjdą na spotkanie inicjatywie prywatnej, które zostaną uruchomione dla potrzeb inwestycyjnych podstawowych komórek naszego życia gospodarczego. Stworzy się źródła, które wsączą się do organizmu, a w skutkach swego działania stworzą logiczną całość dla olbrzymiego programu, jaki przed nami Rząd postawił.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#PKobyłecki">Wierzę, że kiedy stoimy na progu nowej przyszłości, kiedy stoimy w obliczu nowych dla Polski przeznaczeń, konsolidacji politycznej narodu towarzyszyć będzie konsolidacja wszystkich czynników składowych gospodarstwa narodowego, co w połączeniu dopiero wytworzy trwałe podstawy dla pracy dźwigania Polski wzwyż.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Dębicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Najpierw chciałbym parę uwag poświęcić tym załącznikom, które zostały nam podane przez p. referenta. Opierając się właśnie na tych załącznikach p. referent wysnuł pewne wnioski. Mam wrażenie, że właśnie jeżeli chodzi o pozycje przedsiębiorstw jak poczta, koleje, lasy państwowe, podane nam w załączniku nr 2, to nie wiem czy jest szczęśliwie zrobione to zestawienie, bo o ile kolej i poczta wiążą się całkowicie z przebiegiem koniunktury gospodarczej i wszystkich jej zjawisk, o tyle lasy państwowe jako przedsiębiorstwo zamknięte są same w sobie i są zależne tylko od sytuacji rynkowej. Dlatego mam pewne zastrzeżenia co do wartości tego zestawienia.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PDębicki">Dalej p. referent snując swoje rozważania na temat obciążeń podatkowych wskazywał, że w roku 1927/28 wskaźnik podatkowy wynosił 100, a w 1937/38 ma wynosić 108, i niejako z tego tytułu wysnuł wnioski, zmierzające po pierwsze w kierunku reformy podatkowej, a po drugie w kierunku obniżenia podatków. Z pierwszą częścią tego wniosku, zmierzającego w kierunku potrzeby reformy podatkowej, zupełnie się zgadzam. Reforma podatkowa musi nastąpić, jednak musi być należycie przepracowana i musi iść w tym kierunku, aby ciężary podatkowe należycie i sprawiedliwie na wszystkie warstwy gospodarcze kraju rozłożyć. Mam tylko pewne obiekcje czy w tej części wniosku, w której p. referent był łaskaw mówić, że należy dążyć do obniżki podatków, nie kryje się chęć obniżki podatków tam, gdzie one są słuszne. Myślę, że z chwilą, kiedy się koniunktura zaczęła poprawiać, w chwili, kiedy wskaźnik ogólny drgnął w górę, z tą chwilą i wszelkie warunki gospodarcze również drgną w. górę. I wezmę chociaż dla przykładu podatek obrotowy. Aczkolwiek jego suma globalna może być większa, jednak wskutek zwiększenia obrotów on nie może się kłaść większym ciężarem na płatnika, który go uiszcza, niż to miałoby miejsce przy stosunkowo mniejszej sumie podatku ale i przy mniejszym obrocie. Tych parę uwag chciałem dorzucić do samego referatu.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PDębicki">Cieszy mnie również bardzo to, że wśród naszego grona jest szereg myśli rzuconych w kierunku szukania dróg poprawy sytuacji gospodarczej, stworzenia warunków do poprawy tej sytuacji. Ale chciałbym tutaj pewną uwagę uczynić, żebyśmy czasem zbyt łatwo nie wpadli w poezję w życiu gospodarczym, a więc tam, gdzie właśnie potrzebna jest wielka rozwaga i wielka znajomość rzeczy.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PDębicki">P. poseł Sapieha w swoim przemówieniu i w pracy, którą nam parę dni temu łaskawie rozesłał, porusza pewne myśli, które mają już swoją historię w życiu gospodarczym. Mają nawet dosyć daleką historię, bo koncepcja oparcia waluty, oparcia znaku obiegowego na hipotece nieruchomości ma swoje źródło aż w 1705 r., kiedy John Law pierwszy tę koncepcję wysunął, ale popełnił wówczas zasadniczy błąd. On twierdził, że obfitość pieniądza stanowi bogactwo i szczęście kraju i z tego twierdzenia wpadł w następującą trudność, która w rezultacie jego i jego teorię rozłożyła. Zapomniał o tym, że ilość pieniędzy nie stanowi jeszcze bogactwa, a raczej jest skutkiem bogactwa i dlatego teoria jego nie utrzymała się. Później mamy w r. 1789 podobny przykład we Francji, dalej w r. 1813 rząd duński sięga również do podobnego środka, gdzie obciążono wszystkie nieruchomości hipoteką w wysokości 6% i tą drogą szukano lepszego pokrycia emitowanych banknotów zabezpieczając ich część na hipotekach. Ale to było w okresie wielkiej inflacji, którą ten kraj przeżywał i raczej był to okres krótkiego zabiegu.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PDębicki">Świeższy przykład, przykład roku 1923, który przechodziły Niemcy tworząc swoją „rendenmarkę”, ten świeższy przykład, bliższy naszego okresu czasu, daje nam już może wskazówki, na których najwięcej można by bazować, jednak również wielką ostrożność i wielką rozwagę w tych poczynaniach bezwzględnie nasuwa. Myślę, że Wysoki Rząd i ci wszyscy, którzy z zagadnieniem walutowym się stykają i którzy pilnują prawidłowości biegu i rozwoju naszej waluty, znając wszystkie prawa życia gospodarczego, przejdą spokojnie nad pracami, które raczej można tylko w niektórych fragmentach i jako teoretyczne zagadnienie w tej chwili rozpatrywać.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PDębicki">Chciałbym również nawiązać do przemówienia p. Dudzińskiego, który wołał, że w roku 1924 popełniliśmy zasadniczy błąd, ten błąd, że oparliśmy walutę na złocie. Wydaje mi się, że tutaj bezwzględnie błąd popełnia p. Dudziński rzucając między nas takie twierdzenie. Ja myślę, że błąd nie na tym polegał, że oparliśmy walutę na złocie — bo każdy z nas przeżywał to nieszczęście inflacji, każdy z nas miał tego złodzieja, który siedział nam z dnia na dzień w kieszeni i dosłownie przez noc okradał, bo z rana człowiek się budził z pieniądzem o mniejszej wartości, niż wieczorem szedł z nim spać. Sądzę, że moment, w którym przeszliśmy na stałą walutę, jest epokowym zwycięstwem gospodarczym, które w naszym młodym Państwie osiągnęliśmy. Ale błąd nasz może w tym okresie polegał na tym, że nie potrafiliśmy należycie zanalizować struktury gospodarczej naszych obrotów, struktury gospodarczej i układu poszczególnych czynników — to był może jeden zasadniczy błąd i ten błąd przez szereg lat powtarzaliśmy i powtarzamy w większym lub mniejszym stopniu i właściwą walkę rozpoczęliśmy z nim dopiero od 2 lat. W okresie od r. 1924 po przez lata 1925, 1926, 1927, 1928, 1929, 1930 — lata dobrej koniunktury popełnialiśmy błąd, polegający na tym, że my, kraj ubogi, popełnialiśmy błąd ubogiego człowieka, którego udziałem powinno być skromne życie i wielki wysiłek pracy, a tu poszliśmy na wyrównanie w górę stopy życiowej jednostki, stopy życiowej całego Państwa, całego trybu państwowego. Zapatrzeni w promienie słońca liberalizmu, zapomnieliśmy o tym, że te promienie już skośnie na nas padają, zapomnieliśmy o tym, że południe już dawno minęło. Przeżywaliśmy więcej, aniżeli to nam wolno było robić. Wywoziliśmy walut więcej niż nasze możliwości pozwalały. Hodowaliśmy niejako w latach koniunktury bilans ujemny i cieszyliśmy się zasadą, że Państwo, które ma ujemny bilans, rozwija się. Tymczasem rzecz się działa inna — bo nie tworzyliśmy, nie gromadziliśmy w kraju środków wytwórczych, a bilans nasz ujemny był typowym bilansem konsumcyjnym — i na tym polegał nasz błąd. Bawiliśmy się w tym okresie w t. zw. radosną twórczość. Stwarzaliśmy inwestycje luksusowe nie rentujące się, zamiast stwarzać warsztaty pracy dla narastającej siły pracy. Topiliśmy pieniądze w gmachach luksusowych, w limuzynach, w reprezentacji, miast tworzyć warsztaty produkcji.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PDębicki">Jeśli p. pos. Dudziński dziś sięgnął w analizie zjawisk gospodarczych aż do 1924 r., to i ja chcę to zrobić i też sięgnąć do tego 1924 r. Chcę uczynić odpowiedzialnymi kierowników naszego resortu skarbowego do r. 1934/35, winnych za zniszczenie szerokich podstaw kruszczowych naszej waluty przez nieoględną gospodarkę i przez fragmentaryczne podchodzenie tylko od strony fiskalnej jako najłatwiejszej.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PDębicki">Mówię o stronie fiskalnej dlatego, że fiskalizm p. ministra Zawadzkiego nie ma sobie równego w historii skarbowości polskiej. I mimo to dziś muszę postawić takie pytanie, gdzie się podziały zapasy kruszcu z lat koniunktury? Gdzie jest złoto, gdzie są waluty, które w r. 1928/29 stanowiły: złoto 700 milionów zł, a dewizy ponad 500 milionów zł, a w r. 1934 mamy złota za 503 miliony, a dewiz za 28 milionów. Sądzę, że na przestrzeni tych lat mogę postawić to pytanie. Pytam się, na co zostały zużyte Pożyczka Narodowa, Pożyczka Inwestycyjna, kto nas wepchnął w pożyczkę kreugerowską. Ja mam na to odpowiedź, ale czekam by p. Dudziński sam nam dał na to odpowiedź. I dziś p. poseł Dudziński zaczął od wielkich deklamacyj o obronności i w imię tej obronności strzelił taką bombą, której odpryski mogą ranić nas wszystkich. Strzelił p. Dudziński hasłem odejścia od parytetu złota. Nie jestem entuzjastą złota i ślepym wyznawcą złotego cielca i może więcej niż kto inny blisko stoję pojęcia — pieniądz to praca. Ale nie będę szukał eksperymentów walutowych w czasie bitwy gospodarczej. Nie będę rozformowywał głównej broni w czasie walki. W walce ekonomicznej świata tą główną bronią jest waluta. Będę ją udoskonalał, ale nigdy przeistaczał. Będę dążył do jej zwiększenia, ale będę bronił jej przed anemią i dezorganizacją. Będę walczył o wszystkie te środki, które dają spokój życia gospodarczego, jego ewolucyjną przebudowę, w wyniku której Polska musi się stać warsztatem pracy i żywicielem całego narodu. Ale nie będę mieszał fragmentów pojęć ekonomicznych w piękną przeplatankę demagogii. A obecną politykę Ministerstwa Skarbu uważam za trzeźwą i celową w danej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Celewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PCelewicz">Wysoka Izbo! Ludność Państwa ponosi duże ciężary, by spełnić swój obowiązek wobec budżetu. Te ciężary są bardzo poważne i wynoszą poważną część społecznego dochodu. Cała rzecz w tym, by w zamian za świadczenia na rzecz Skarbu Państwa ludność otrzymywała maksimum korzyści z budżetu.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PCelewicz">Jeżeli użyłem słowa „ludność”, to rozumiem ludność bez różnicy narodowości i wyznania. W swoim przemówieniu chcę udowodnić, że ludność ukraińska ponosząc duże ciężary nie ma prawie żadnych korzyści z budżetu państwowego. Państwo, samorząd, ubezpieczenia społeczne używają części swoich dochodów na wydatki personalne, na utrzymanie aparatu administracyjnego. Procent wydatków na personalne wydatki w Polsce wynosi więcej aniżeli w innych państwach. W samym budżecie Państwa z pominięciem Ministerstwa Spraw Wojskowych wynoszą one 665 milionów. W Polsce poważny dosetek ludności korzysta z utrzymania ze Skarbu Państwa tak, że sprawa dostępu do służby państwowej i do służby samorządowej jest nie tylko problemem politycznym, ale także i gospodarczym. Tutaj muszę z żalem stwierdzić, że osoby narodowości ukraińskiej dotychczas w minimalnym odsetku są zatrudnione w służbie państwowej i w służbie samorządowej. W ten sposób wychodzi w praktyce, że Państwo nie jest „wspólnym dobrem wszystkich obywateli”. Trzeba przyznać, że ziemie, zamieszkałe przez ludność ukraińską są terenem, na który idzie nadmiar inteligencji z centralnej Polski. A przecież mądra metropolia dba o to, by tubylców przyciągnąć do służby w aparacie państwowym. Ja i my omawialiśmy sprawę polityki personalnej poszczególnych resortów. Przyznaję, że są pewne zmiany w tym kierunku, sądzę jednak, że potrzeba zmiany generalnej linii, trzeba usunąć dysproporcje, które w tej sprawie istnieją. To jest jedna sprawa.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PCelewicz">Druga sprawa, którą chciałbym poruszyć, jest następująca. Powojenne państwo coraz bardziej rozszerza zakres swych działań. Ono albo samo, albo przez pomoc dla instytucyj pojedynczych wspiera kulturę naukę, oświatę, opiekę społeczną, organizacje sportowe i organizacje gospodarcze. Państwo nie zaspokaja nawet minimalnych potrzeb narodu ukraińskiego w tej dziedzinie. Cyfry pomocy państwowej dla poszczególnych działów życia ukraińskiego są śmiesznie małe, częstokroć nawet poniżające. A jest przecież szereg instytucyj ukraińskich, które zasługują na taką pomoc. Mówiliśmy o tym przy poszczególnych resortach, wyliczę ogólnie: Naukowe Towarzystwo im. Szewczenki, ukraińskie muzea, teatry, oświatę pozaszkolną, szkolnictwo prywatne, Towarzystwo Ochronek, poradnie dla matek, młodzieży i dziecka, towarzystwo gospodarcze „Silskij Hospodar”. Ukraińskie instytucje rozwijając te poszczególne dziedziny życia wypełniają część zadań, obowiązek wykonania których leży na Państwie. Sądzę, że w tej dziedzinie musi nastąpić generalna zmiana polityki w stosunku do stowarzyszeń ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PCelewicz">Trzecie sprawa, którą chciałem poruszyć, jest następująca: Nowoczesne państwo w większej lub mniejszej mierze prowadzi gospodarkę planową. Gospodarka planowa polega na tym, że część zadań gospodarczych wykonuje samo państwo. I oto mieliśmy niedawno plan inwestycyjny. Dłużej o planie inwestycyjnym mówiłem poprzednio, teraz chcę powiedzieć tylko kilka słów. Plan inwestycyjny nie uwzględnia nawet w minimalnej mierze potrzeb województw południowo-wschodnich, co więcej, jest on nawet cofaniem wstecz w porównaniu z inwestycjami z poprzednich lat. W tej sprawie należy bić na alarm, takie traktowanie tych ziem grozi paraliżem gospodarczym, a paraliż części jest również niebezpieczny dla całości. Takie eksperymentowanie jest również niecelowe pod względem gospodarczym i pod względem politycznym. Przytoczę Panom, że komuniści w swoich odezwach agitacyjnych powołują się na fakty: stosunki na kresach są w stanie fluktuacji, Polska nie liczy się z całkowitą przynależnością kresów do całości, bo nie robi inwestycyj. I wielu ludzi to przekonuje. Tak że i pod względem gospodarczym i pod względem politycznym należało by zmienić stosunek do inwestycyj.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PCelewicz">Gospodarka planowa, którą prowadzi Państwo, może wpływać i wpływa na poszczególne gałęzie gospodarstwa narodowego. Wpływa in plus, albo in minus. Taką jedną gałęzią gospodarstwa narodowego jest życie gospodarcze narodu ukraińskiego. Naród ukraiński jako naród młody, pełen sił, dążąc do rozwoju we wszystkich dziedzinach życia, stworzył wielkim nakładem pracy i wielkim wysiłkiem swoje gospodarcze życie. Rozwojem tego życia możemy się chlubić. Zrobiliśmy dużo, by terytoria zniszczone wojną przyszły do siebie, zrobiliśmy dużo w dziedzinie spółdzielczości, a robiliśmy to bez pomocy Rządu i częstokroć nawet napotykając na przeszkody administracyjne.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PCelewicz">Tu chcę omówić bliżej politykę kredytową Rządu w stosunku do ukraińskich instytucji gospodarczych i finansowych. Stan jest taki, że kryzys doprowadził do katastrofy w rolnictwie Aby ratować rolnictwo wydano ustawy oddłużeniowe. Ustawy oddłużeniowe spowodowały to, że instytucje kredytowe zostały zamrożone. Prawda, instytucje polskie dostały kredyty trałowe z Banku Polskiego przez Bank Akceptacyjny. Polityka wobec ukraińskich instytucyj była w tym czasie taka, że kredytów tratowych ukraińskie instytucje nie otrzymały. Skutek jest taki, że szereg instytucyj ma zamrożone kredyty.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#komentarz">(P.Choiński-Dzieduszycki: Tak samo i polskich.)</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PCelewicz">Dotyczy to ziemskiego Banku, dotyczy Centrobanku Dnistru, blisko 110 powiatowych banków spółdzielczych i kilkuset wiejskich kas Raifeizena. W ten sposób w naszym organizmie kredytowym zamrożono około 10 milionów złotych. Brak tych pieniędzy nie tylko stwarza trudności kredytowe, zamrożenia, co więcej powoduje, że nie możemy rozwijać poszczególnych dziedzin życia. Przecież jeśli w czasie gospodarki planowej jakaś instytucja nie dostanie pomocy kredytowej, to nie jest to polityka neutralna, lecz stosunek nieprzychylny. To dotyczy kredytów trałowych i kredytów redyskontowych i kredytów innych, ...</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#komentarz">(P. Choiński-Dzieduszycki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#PCelewicz">...co do których „zwischenrufy” p. Choińskiego-Dzieduszyckiego nie mają znaczenia.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#PCelewicz">A jeżeli chodzi o gospodarcze życie, to my, organizując na wsi eksport produktów rolniczych i przeprowadzając standaryzację i ucząc włościan dostarczania standaryzowanych produktów, podnosząc poziom gospodarki rolnej i budując magazyny zbożowe, wzmacniamy siłę podatkową i wzmacniamy gospodarstwo jako całość. Dlatego sądzimy, że taka działalność gospodarcza jest nie tylko korzystna dla narodu ukraińskiego, ale jest korzystna bez wątpienia i dla Państwa. To jest, mówiąc słowami Marszałka Śmigłego-Rydza, podciąganie Polski wzwyż. W tej sprawie apelowałbym do p. Wicepremiera, ażebyśmy w sprawie kredytów trałowych i w sprawie kredytów redyskontowych rolniczych i innych byli traktowani jednakowo.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#PCelewicz">Następną sprawą, którą chcę poruszyć, jest sprawa, którą byli łaskawi poruszyć p. gen. Żeligowski i p. posłanka Pełczyńska. Stwierdzili oni katastrofalny stan ziem wschodnich, wielką nędzę i konieczność zrobienia czegoś, gdyż zagadnienie białoruskie z roku na rok, jak powiedziała p. posłanka Pełczyńska, wzrasta na sile. Jeśli chodzi o to, dlaczego te ziemie są w takim stanie, to według mnie są dwa powody: pierwszym powodem jest brak inwestycyj i pomocy Rządu, a drugim powodem — metoda i system pracy prywatnej. Mianowicie na tych ziemiach, jak również na Wołyniu, wogóle na kresach wschodnich istnieje tendencja, którą wyraził p. Suchorzewski, burmistrz miasta Kowla, że wspólne polsko-ukraińskie, a w innym wypadku — białoruskie organizacje — są najlepszym systemem pracy państwowej. Otóż proszę Panów, jeżeli o to chodzi, jest to najlepszym systemem, ażeby zupełnie zamierało życie. Koniecznym warunkiem istnienia wspólnych stowarzyszeń jest to, ażeby nie mogły istnieć stowarzyszenia odrębne. To jest zrozumiałe, że na przykład niezbędnym warunkiem rozwoju spółczesności jest pełne do niej zaufanie. Najłatwiej je znaleźć u ludzi, którzy należą do tego samego klanu narodowościowego. Inne traktowanie sprawy prowadzi do czego innego — prowadzi do waśni i prowadzi do tego, że są to instytucje papierowe, nie wykazujące tendencji rozwojowej. Najlepszym dowodem jest to, że spółdzielczość na Wołyniu biła silnym tętnem, dopóki była związana z centralą ukraińską we Lwowie. Gdy nastąpiło odłączenie, Państwo duże ponosi ciężary na utrzymanie spółdzielczości, lecz jest to już cieplarniany kwiat, który nie ma warunków do życia. Jeżeli ktoś chce, ażeby nadal wschodnie ziemie przedstawiały sobą dzikie pola, może propagować wspólne zrzeszenia oświatowe, spółdzielcze i inne, gdyż wtedy w tych polsko-ukraińskich stowarzyszeniach nie będzie żadnego wyścigu pracy, a w gospodarczych stosunkach nie stworzy się rzeczy dobrej, gdyż będzie panował biurokratyzm, formalistyka, będziemy mieli dzikie pola i duże ciężary. A przecież wyścig pracy powinien istnieć w jednym i drugim kierunku, gdyż wychodzi to na korzyść gospodarstwu państwowemu.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#PCelewicz">Jeśli chodzi o politykę gospodarczą, to pamiętajmy o jednym zdaniu, którego w jednym ze swych pism użył p. Wicepremier Kwiatkowski. Mianowicie powiedział: Tylko to społeczeństwo jest naprawdę bogate, odporne na niebezpieczeństwa, zwarte i aktywne we wszystkich przejawach życia, w którym duża suma bogactwa i dóbr użytecznych rozproszona jest między największą ilość obywateli. Idea ta, zdanie to oznacza, że bogactwo wszystkich, że aktywność gospodarcza wszystkich jest celem, koniecznym warunkiem tego, aby całość gospodarstwa była zdrowa i funkcjonowała.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#PCelewicz">Mając na myśli to zdanie p. Wicepremiera, zwracam się z prośbą i proszę, ażeby postulaty, które omówiłem, potraktować i uwzględnić, gdyż traktowanie różne jednych obywateli i drugich pod względem gospodarczym i pod względem politycznym nie prowadzi do celu.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Krukowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PKrukowski">Wysoka Izbo! W pracach naszych nad budżetem dobiegamy już końca. Wydobyliśmy z ukrycia szereg zagadnień społeczno-gospodarczych, oświetliliśmy masę bolączek, czy to regionalnych, czy to narodowościowych, czy nawet wyznaniowych. Nie poruszyliśmy natomiast jednej „drobnej” sprawy, niezwykle jednak aktualnej dla setek tysięcy obywateli, pobierających wynagrodzenie z funduszów publicznych. Mam na myśli podatek specjalny.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PKrukowski">Muszę tu podkreślić, że pracownicy państwowi znajdują się w szczególnym położeniu.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PKrukowski">Źle opłacani, zwłaszcza w niższych i średnich grupach, stanowią mimo to jakieś „cudowne źródło”, z którego czerpać można pełnymi rękami, a które też w ciągu długich lat przeżywanego kryzysu było głównym, jeśli nieraz nie jedynym środkiem ratowania równowagi budżetu państwowego. Wspomnę tylko, że od maja 1931 r. uposażenie pracowników państwowych wskutek ciągłych operacyj spadło niemal o połowę, a mimo to pracownicy ci wzięli gremialny udział w pożyczkach: Narodowej i Inwestycyjnej, subskrybując na ten cel około 157 milionów zł. To wszystko wszakże sprawiło, że pracownicy państwowi, nie mogąc regulować swoich zobowiązań, popadali w coraz to większe długi, które — jak wykazała przeprowadzona w r. 1934 ankieta — osiągnęły sumę 500 milionów zł. Wprowadzenie w końcu 1935 r. podatku specjalnego, który wydatnie zmniejszył zdolność płatniczą pracowników państwowych, niewątpliwie sumę tę znacznie powiększyło. Jest zresztą publiczną tajemnicą, że co najmniej połowa pracowników państwowych zadłużona jest do wysokości półrocznego uposażenia.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PKrukowski">Taka sytuacja materialna pracowników państwowych, którzy znaleźli się w niej wskutek pobierania niedostatecznego wynagrodzenia z jednej, a obniżania go raz po raz z drugiej strony, stwarza psychicznie niezdrowe warunki pracy dla setek tysięcy obywateli. A jednak nic się nie robi, ażeby ten stan rzeczy zmienić. Nie zorganizowano dla nich akcji oddłużeniowej, nie słychać, aby umorzono im jakiekolwiek zaliczki lub długi. Jedynie Bankowi Urzędniczemu asygnowano na pożyczki sumę 300.000 zł, będącą kroplą w morzu potrzeb. Nie wprowadzono nawet do nowej ustawy skarbowej przepisu, znajdującego się w poprzedniej ustawie, który upoważniał Ministra Skarbu do przelewania do Skarbu Państwa na Fundusz Zaliczek dla pracowników państwowych pewnych zresztą drobnych kwot, osiąganych z oszczędności na kredytach rzeczowo-administracyjnych. Natomiast przedłużono okres pobierania podatku specjalnego o jeden kwartał i zapowiedziano wprowadzenie na przyszłość na miejsce podatku specjalnego podatku dochodowego, aczkolwiek pracownicy państwowi opłacają przecież ten podatek, otrzymują pensje netto, to jest wynagrodzenie zmniejszone już o kwotę podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PKrukowski">Wprawdzie Rząd przeprowadził niedawno awanse pracowników, ale awanse te po pierwsze objęły zaledwie 6% ogółu, a po drugie mają przeważnie raczej moralne znaczenie, gdyż w bardzo wielu wypadkach pochłaniają tylko tak zwany dodatek wyrównawczy do pensji, nie powodując właściwie podwyższenia uposażenia. Tak więc ogół pracowników państwowych, po wielu latach ciężkiego życia kryzysowego, staje na progu stwierdzonej oficjalnie poprawy gospodarczej Państwa bez żadnej nadziei na poprawę swej własnej doli.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PKrukowski">A tymczasem w stosunku do innych grup społecznych Rząd umiał zdobyć się na wydatną pomoc. Jeżeli chodzi na przykład o rolnictwo, akcja oddłużeniowa wyraziła się w tym, że ilość układów, zatwierdzonych przez Bank Akceptacyjny na 1 stycznia 1937 r. dosięgała 390.000 na ogólną sumę 402 miliony zł, tak że prawie wszystkie długi rolnicze, które z tytułu ustawy o Banku Akceptacyjnym mogły być skonwertowane, uległy konwersji. Jednocześnie zaś została zakończona akcja oddłużeniowa Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, dzięki czemu umorzono dłużnikom należności na sumę, przekraczającą 240 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PKrukowski">Dalej, jeżeli chodzi o samorząd terytorialny, to do końca listopada roku ubiegłego przyznano znaczne ulgi w spłacie zobowiązań wobec Skarbu Państwa dla 415 miast i 137 powiatowych związków samorządowych, przy czym definitywnie skreślono tych zobowiązań na sumę 210 milionów zł i 10 milionów rocznie w kosztach oprocentowania na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PKrukowski">A poza tym dalsza akcja, mająca na celu poprawę sytuacji finansowej samorządu, jest w toku.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PKrukowski">Wreszcie prywatne życie gospodarcze doznało opieki Rządu, że wspomnę tylko zniżkę kolejowej taryfy towarowej, której efekt wyraził się w 80 milionach i ulokowanie w roku ubiegłym na rynku kredytów na sumę 70 milionów na cele budowlane, na lokaty w bankach prywatnych etc. A poza tym przecież życie gospodarcze kraju dozna potężnego bodźca od uzyskanej pożyczki francuskiej, która niewątpliwie ożywi je w wysokim stopniu.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PKrukowski">Wysoka Izbo! Poprawa gospodarcza, jaka się w ostatnich czasach zaznaczyła, odbiła się niestety ujemnie na budżetach pracowniczych. Wzrost cen artykułów pierwszej potrzeby o 10–20, a nawet więcej procent wpłynął na podniesienie kosztów utrzymania. Na dzień 1 stycznia 1937 r., według obliczeń Głównego Urzędu Statystycznego, koszty utrzymania wzrosły o 5% to jest wróciły całkowicie do normy ze stycznia 1936 r. Cała zatem bonifikata, wynikająca ze zniżki komornego, ceny cukru, węgla i jeszcze niektórych innych artykułów powszechnego użytku, została przekreślona. A jeśli wziąć pod uwagę różnicę pomiędzy cenami rynkowymi, a rejestrowanymi przez Główny Urząd Statystyczny, przy obecnie zaprowadzonej kontroli cen, to należy dojść do wniosku, że wskaźnik kosztów utrzymania wzrośnie jeszcze więcej i wobec rosnącej drożyzny prawdopodobnie wzrastać będzie dalej. To też widzimy, że świat pracy przystąpił już do walki o odbudowę swego dochodu, co jest zjawiskiem społecznie dodatnim.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#PKrukowski">„Pomyślność gospodarcza — jak to mówił poseł Tomaszkiewicz przy debatach nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej — może być stała tylko wtedy, gdy towarzyszy jej wysoki poziom dobrobytu społecznego szerokich mas ludności. Stwierdzenie tego już komunału wymaga wprowadzenia celu społecznego do polityki gospodarczej i finansowej. Dlatego podniesienie dochodu świata pracy jest niezbędnym warunkiem postępu szerokich rzesz oraz rozwoju gospodarczego i siły Państwa”. Zrozumiał tę prawdę p. Premier Sławoj Składkowski, zarządzając jeszcze w roku ubiegłym zwrot podatku specjalnego pracownikom, zarabiającym do 350 zł miesięcznie w fabrykach wojskowych, w ślad za czym poszły monopole i banki państwowe, niektóre samorządy, komunalne kasy oszczędności itp. i tylko pracownicy, zatrudnieni w administracji państwowej, gdzie jak wiadomo uposażenia są stosunkowo gorsze, nie korzystają z tego dobrodziejstwa, Biorąc to wszystko pod uwagę, a w szczególności fakt zwrotu podatku specjalnego niektórym kategoriom pracowników oraz zwrot kosztów utrzymania i ogólną poprawę finansową Państwa, sądzę, że można już obecnie przystąpić do częściowego skasowania podatku specjalnego. Licząc się wszakże z możliwościami budżetowymi Państwa, nie zgłaszam wniosku o skasowanie tego podatku w stosunku do wszystkich, ale jedynie w stosunku do najniżej i średnio uposażonych pracowników. Pociąga to za sobą konieczność zmniejszenia dochodów z tego tytułu o 28 milionów zł. Jestem jednak głęboko przekonany, że ubytek ten może być całkowicie pokryty zwiększonymi wpływami z zaległości podatkowych. Zaległości te wynoszą 750 milionów złotych i na ściągnięcie ich preliminowano na rok 1937/38 w wydatkach nadzwyczajnych 2 miliony zł. Nie ulega wątpliwości, że z 750 milionów zł uda się ściągnąć sumę 28 milionów, potrzebną na uzupełnienie dochodów w związku z propozycją zwolnienia od podatku specjalnego wynagrodzeń poniżej 400 zł miesięcznie, W tym też duchu zgłosiłem na Komisji Budżetowej wniosek, który figuruje w sprawozdaniu generalnym jako wniosek mniejszości i wierzę, że zostanie on przez Wysoką Izbę uchwalony.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PKrukowski">Nie do pomyślenia bowiem jest, aby w tym czasie, gdy innym warstwom i instytucjom społecznym umarza się setki milionów i udziela im się wydatnej pomocy w oddłużeniu, nie stało ani grosza dla obywateli, którzy w najcięższym dla Państwa czasie pełnili ofiarnie swą służbę i dziś znajdują się na skraju nędzy.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#PKrukowski">Apeluję więc do Wysokiej Izby o naprawienie tej krzywdy przez uchwalenie wniosku mniejszości Komisji Budżetowej w sprawie. zwolnienia od podatku specjalnego uposażeń do 400 zł miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PKrukowski">Tego wymaga sprawiedliwość społeczna wobec uginających się pod ciężarem kryzysu obywateli, tego wymaga również interes Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Jurkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PJurkowski">Wysoka Izbo! Pracownicy niższych i średnich kategoryj po ustawach uposażeniowych, wprowadzonych w życie z dniem 1 lutego 1934 r., mogli spodziewać się naprawy tej krzywdy, jaka ich spotkała skutkiem wprowadzenia nowych norm w życie. Mogli spodziewać się, iż ich uposażenie zostanie zmienione in plus, nie in minus. To też boleśnie odczują fakt wprowadzenia podatku specjalnego i pobierania go nadal, a już bezwzględnie trudno im pogodzić się z myślą, że podatek ten będzie przedłużony jeszcze o kwartał dalej, niż to było przewidziane w dekrecie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 listopada 1935 r.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PJurkowski">Reforma z 1934 r. zredukowała uposażenia funkcjonariuszów państwowych niższych i średnich grup przeciętnie o 7% w stosunku do uposażeń z miesiąca stycznia 1934 r.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PJurkowski">Świat pracy przyjął wówczas tę obniżkę jako nową ofiarę składaną na ołtarzu Ojczyzny, miał jednak nadzieję, że jego położenie materialne będzie poprawione.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PJurkowski">Z punktu widzenia społecznego nałożenie na najniżej uposażonych pracowników podatku specjalnego jest nieuzasadnione. Również z punktu widzenia państwowego utrzymanie nadal tego podatku jest niemożliwe. Państwo bowiem musi mieć aparat urzędniczy wysoce ideowy, oddany swemu zadaniu; urzędnik winien swój zawód uważać jako pewnego rodzaju posłannictwo. Talk się będzie czuł pracownik, gdy zabezpieczymy mu możliwie znośną egzystencję, gdy pozwolimy mu spełnić obowiązek względem swojej rodziny.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PJurkowski">Państwo musi dbać o zdrowie swoich pracowników, o ich tężyznę fizyczną i moralną. Jakże ta dbałość będzie wyglądała, jeżeli uposażenie pracownika państwowego nie osiąga, nawet minimum egzystencji.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PJurkowski">Przed dniem 1 lutego 1934 r. przeciętne uposażenie pracowników państwowych grup od XII do VII włącznie wynosiło:</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PJurkowski">dla samotnych dla rodzinnych grupa XII b — 125.25 157.70 (2 członków) „ XI b — 136.94 171., X b — 175. — 220, IX b — 202.60 245., VIII b — 236.74 282.79 „ VII b — 302. — 350.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PJurkowski">Obliczono powyższe uposażenie według przeciętnej dla samotnych i dla rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#PJurkowski">Po 1 lutym 1934 r. wszyscy pracownicy zostali sprowadzeni do jednej normy. Wprawdzie niektórzy otrzymali zasiłki wyrównawcze ale tych jest niewielka liczba. Uposażenie pracowników państwowych w grupach odpowiadających cyfrowo wymienionym grupom przedstawia się jak następuje:</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PJurkowski">bez podatku specjalnego po potrąceniu podatku specjalnego Grupa XII 100. — 100. — to jest mniej o 57% „ XI 130. — 120.90 „ „ 42% „ X 160. — 145.60 „ „ 52% „ IX 210. — 189. „ 30% „ VIII 260. — 231.40 „ „ 22% „ VII 335. — 298.15 , 17%</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PJurkowski">Jak z powyższego porównania widzimy, obecnie pracownicy państwowi etatowi otrzymują daleko mniej niż przed dniem 1 lutego 1934 r., bez względu na obowiązki utrzymania rodziny, a przecież w okresie tej reformy mieliśmy niższe ceny produktów pierwszej potrzeby, aniżeli obecnie.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#PJurkowski">Należy podkreślić, że strata przy przeszeregowaniu była tym mniejsza, im wyższa grupa uposażeniowa, przy czym grupy najwyższe w tym ciężkim okresie zyskały wysoki odsetek.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PJurkowski">Pracownicy w tej chwili są ofiarą koniunktury zwyżkowej (ze względu na wzrost cen), tak jak do niedawna padali ofiarą kryzysu, gdyż wskutek wzrostu kosztu utrzymania realna wartość ich zarobków obniżyła się przeciętnie od 5% do 10%, zależnie od środowiska.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#PJurkowski">Jak fatalnie odbija się to na zdrowiu pracowników źle uposażonych, łatwo zorientować się po tych wszystkich młodych ludziach, przechodzących na emeryturę, lub zwalnianych bez żadnego zaopatrzenia w zaraniu swej kariery życiowej. Stają się oni ciężarem społeczeństwa w dużej mierze dlatego, że nie potrafiliśmy zabezpieczyć im znośnej egzystencji materialnej, że pozwoliliśmy mu niedojadać, źle się ubierać w porze zimowej, narażając ich na utratę zdrowia przedwcześnie.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PJurkowski">Zdaję sobie sprawę z tego, że podwyższenie uposażenia niższych i średnich kategoryj pracowników państwowych w obecnej chwili jest niemożliwe, mimo że wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż tak dalej być nie może.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#PJurkowski">Jednakże jeśli chodzi o zniesienie podatku specjalnego od uposażeń do 400 zł miesięcznie, to na to środki winny się znaleźć.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#PJurkowski">Nie można łatać budżetu państwowego dochodami z takich źródeł, u których podstaw leży krzywda ludzi oddających swe siły służbie dla Państwa. Nie można przeciągać struny do ostateczności. Urzędnik głodny i bosy to największe zło społeczne i państwowe. Taki urzędnik nie spełni swego obowiązku należycie, a to przynosi daleko większe szkody, aniżeli wart jest podatek specjalny, pobierany od pracowników najniżej uposażonych.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#PJurkowski">Popatrzmy na niektóre działy służby państwowej, a zaobserwujemy niepokojące zjawisko. Weźmy choćby dział służby oświaty. Widzimy tam, że setki nauczycieli odchodzi ze straconym zdrowiem, bo przez kilka lat w zaraniu swej kariery zawodowej nie dojada, źle się ubiera. Uposażenie nauczyciela, posiadającego co najmniej średnie wykształcenie, po potrąceniu podatku specjalnego, wynosi 120.90 zł, a jeżeli to jest nauczyciel kontraktowy, to po potrąceniu jeszcze podatku dochodowego, opłaty na Fundusz Pracy i składki na ubezpieczenie społeczne, jego uposażenie kurczy się do 115 zł miesięcznie. Za tę sumę ma on się utrzymać i ewentualnie dać utrzymanie swej rodzinie, ma prenumerować pisma, kupować niezbędne książki, brać udział w różnych konferencjach w życiu zawodowym i społecznym, nieść wysoko godność nauczyciela polskiego. Jakiegoż trzeba hartu ducha, jakiego zaparcia się siebie! I tak jest w każdym dziale służby państwowej. Nie można więc mówić o tym, że Skarb Państwa nie ma innego wyjścia, jak nadal pobierać podatek specjalny od tych pracowników.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#PJurkowski">Zagadnienie urzędnicze u nas w Polsce było i jest niedocenione, nie ma właściwego podejścia do tego zagadnienia. Urzędnika traktuje się, jak jakieś zło konieczne, a przecież jest rzeczą niezaprzeczoną, że urzędnik to nie tylko załatwiający kawałki biurowe, ale i organ władzy państwowej. Społeczeństwo nasze mówi o rządach tak, jak widzi urzędnika przy pracy. Powinniśmy więc dbać o to, aby Państwo miało dobrych urzędników, a takich będzie miało przede wszystkim, gdy odpowiednio ich uposaży, gdy stworzy im znośne warunki materialne i dobre warunki moralne.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#PJurkowski">Dziś więc, kiedy drożyzna z dnia na dzień rośnie, zniesienie podatku specjalnego staje się palącą koniecznością.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Jedynak.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PJedynak">Wysoka Izbo! W związku z moim przemówieniem, wygłoszonym przy omawianiu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zapowiedziałem wniesienie wniosku poselskiego o zawieszenie w czynnościach zarządu Związku Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych. Ponieważ z przyczyn konstytucyjnych nie mogę wnosić takiego wniosku, a wniosku ustawodawczego nie chciałbym postawić z tych względów, aby Wysokiemu Rządowi nie stwarzać złych precedensów na przyszłość, dlatego niech mi wolno będzie dziś, przy omawianiu budżetu Ministerstwa Skarbu, pod adresem p. Wicepremiera, pod adresem kanclerza Skarbu, który kieruje sprawami gospodarczymi Państwa, złożyć szereg konstruktywnych uwag; i chciałbym aby p. Wicepremier był łaskaw zainteresować się bliżej tą sprawą. Sprawa Związku jako obejmującego całokształt zagadnień mięsnych, w obrocie wewnętrznym dotyczących paru miliardów, a w obrocie zagranicznym dotyczących prawie 150 milionów, nie jest zagadnieniem zbyt małym, aby z tej Wysokiej Trybuny nie poruszyć tej kwestii. Mówiłem przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu o tym, że nie mam żadnych ubocznych tendencyj, ani też chęci rozprawiania się z takimi czy innymi ludźmi, chodzi mi tylko o samą wagę tego zagadnienia. Pozwoliłem sobie na stwierdzenie, że nie sztuka jest krytykować, każdy w Polsce krytykować umie, dlatego chcąc osiągnąć dla dobrej gospodarki państwowej dobre rezultaty, pozwoliłem sobie nakreślić pewną konstruktywną myśl, mając na celu poprawę stosunków w tej dziedzinie. Niechże mi przeto wolno będzie Panu Premierowi moje uzasadnienie konstruktywne dla tego zagadnienia przedstawić.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PJedynak">Sprawa wygląda następująco: Polski Związek Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych działa na mocy statutu, opartego o przepisy ustawy o stowarzyszeniach, jednakże działalność Związku przekracza uprawnienia określone statutem i ustawą, ponieważ: Związek ściąga z eksporterów opłaty od przyznawanych im premij eksportowych i od cen osiąganych od importerów zagranicznych (przy wywozie do Niemiec np. 28 gr. od kg.). Otrzymywane tą drogą fundusze Związek rzekomo przeznacza na bliżej nieznane interwencje, używa ich jednak w dużej mierze na pokrycie swojego budżetu. Jako instytucja nie handlująca, Związek z powyższych wpływów nie opłaca ani podatku dochodowego, ani od obrotu.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#PJedynak">Związek partycypuje w spółce „Eksport Mięsny”, sp. z o. o., która posiada większość udziałów. Osiągane z tej spółki zyski Związek przeznacza na fundusze interwencyjne. Zbadanie momentu podatkowego w spółce „Eksport Mięsny” jest przeto nieodzowne, tym bardziej że spółka ta korzysta z niczym nieuzasadnionych przywilejów i wynikających stąd zysków. Np. za okres 1934/35 spółka importowała z Hiszpanii pomarańcze. Ten nienormalny pozastatutowy stan rzeczy, pozwalający Związkowi, jednostce gospodarczej o charakterze stowarzyszenia, trudnić się handlem bez opłacania jakichkolwiek podatków, winien być zbadany i ulec zasadniczej zmianie.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PJedynak">Polski Związek Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych korzysta z przywileju nadanego mu przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu drogą przelania na niego następujących czynności: udzielanie certyfikatów wywozowych, zwalniających wywożony towar od cła wywozowego, które zostało wprowadzone dla uniknięcia dzikiego eksportu. Udzielanie certyfikatów wywozowych wchodzi w zakres działalności wydziału handlu zagranicznego Ministerstwa Przemysłu i Handlu, lecz tylko de jure, gdyż w praktyce załatwia to Związek przez swoją ekspozyturę do pewnego stopnia, jeśli tak można powiedzieć, w wydziale handlu zagranicznego w osobie urzędnika Ministerstwa Przemysłu i Handlu — powiem p. Premierowi jego nazwisko — Staronia, który pobiera pensję od Polskiego Związku Eksportowego wraz z przydzielonym do niego personelem. Wymieniona, że tak powiem, ekspozytura podporządkowana jest urzędnikowi Ministerstwa Przemysłu i Handlu p. Dorembowiczowi, który do niedawna jeszcze nazywał się Doskocz. Mówiąc to chodzi mi o to, że chcę zorientować, iż nie są to dwa różne nazwiska, tylko jedno. Ponieważ wywóz bez certyfikatów wywozowych jest zakazany, a związek dysponuje wydawaniem tych certyfikatów, przeto posiada w tym zakresie uprawnienia monopolistyczne.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#PJedynak">Rozdział kontyngentów wywozowych miał być de jure załatwiany przez powołaną ku temu przy Państwowym Instytucie Eksportowym wywozową komisję rozdzielczą, której jednakże pozostawiono do przydziału tylko kontyngenty wywozowe do Austrii, podział kontyngentów do innych krajów, jak Anglia i Niemcy pozostaje w ręku Związku, który dzieląc je według swego uznania, stosuje zasadę rzekomych zasług „pionierskiego eksportu” w przeszłości. Dlatego też Związek większość kontyngentów przydziela tym, którzy uprawiali „pionierski eksport” przed wprowadzeniem kontyngentów wywozowych w roku 1932. Okres niekontyngentowego eksportu do Anglii miał być pionierski i połączony ze stratami, tymczasem właśnie w tym okresie powstała większość bekoniarni. Jeżeli wziąć pod uwagę, że również wtedy były wypłacane premie wywozowe w wysokości 25 gr od 1 kg, to staje się jasnym, że eksport ten był opłacalny i dlatego nie może być stosowana zasada nagradzania rzekomych „zasług” eksporterów w tym okresie obecnymi wysoce rentownymi kontyngentami wywozowymi, Taki system podziału kontyngentów należy uznać za wysoce szkodliwy, niesprawiedliwy i wadliwy i dlatego też temu procederowi należy położyć jak najprędzej kres.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PJedynak">Mniej więcej do końca 1933 r. wyznaczanie premij wywozowych dokonywane było przez Międzyministerialną Komisję popierania eksportu. W końcu 1933 r. artykuły zwierzęce zostały wyjęte z pod kompetencji tej komisji, której pozostawiono tylko artykuły przemysłowe. Premiowanie obecnie całej przetwórczości rolniczej odbywa się przez: 1) Komisję Popierania Obrotu Artykułami rolniczymi przy Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych, która dzieli fundusze interwencyjne ryczałtowo pomiędzy wytwórczość roślinną i zwierzęcą; 2) Komisję Artykułów Zwierzęcych przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu, przy czym wnioski o przyznanie premij przez komisję stawia podkomisja rzeczoznawców, urzędująca przy Polskim Związku Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych pod przewodnictwem urzędnika Ministerstwa Przemysłu i Handlu Dorembowicza (Doskocza). Na mocy orzeczeń tej podkomisji Ministerstwo Przemysłu i Handlu udziela premij. Fundusze interwencyjne na cele premiowania eksportu przetwórczości zwierzęcej z wyjątkiem masła są w administracyjnym zarządzie Polskiego Związku Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych na kontach w Państwowym Banku Rolnym. W praktyce dysponując premiami wywozowymi w zakresie wytwórczości zwierzęcej, i w tej dziedzinie Związek korzysta z praw monopolistycznych.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#PJedynak">Ponieważ artykuły zwierzęce powinny być zaopatrzone w odpowiednie zaświadczenia weterynaryjne i standaryzacyjne odnośnych resortów, de facto są wykonywane przez Związek, ponieważ inspekcję weterynaryjną i standaryzacyjną stanowią urzędnicy, przydzieleni do P. Z. E. B. i A. Z. i pobierający wynagrodzenie od Związku, a więc i ta dziedzina została zmonopolizowana przez Związek. Ponieważ nadzór nad Związkiem zgodnie z przepisami ustawy o prawie przemysłowym sprawuje Ministerstwo Przemysłu i Handlu w osobie urzędnika Dorembowicza (Doskocza), suto opłacanego przez Związek w postaci żetonów za posiedzenia, z powyższego wynika, że kontrolowany organ opłaca swego kontrolera i dlatego też dziedzina całego nadzoru nad Związkiem winna być zreformowana. Z powyższego widać, że dla podziału kontyngentów i wypłacania premij wywozowych działa szereg komisyj i podkomisyj, w rzeczywistości zaś zasadniczy wpływ na czynności tych organów ma Związek. Należy zatem kosztowny ten system uprościć, pozbawiając jednocześnie Związek w osobach jego prezesa i „uprzywilejowanych” członków rady monopolistycznych praw.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#PJedynak">Polski Związek Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych, założony w r. 1927, do połowy 1934 r. był organizacją jednolitą, reprezentującą wyłącznie warsztaty bekoniarskie, w większości wypadków dzierżawione przy rzeźniach samorządowych. Aktem rejentalnym, zawartym przed notariuszem Hettlingerem w maju 1933 r., zostaje powołana do życia spółka „Eksport Mięsny S-ka z o. o.” majoryzowana przez Związek, a mająca na celu faktyczne finansowanie niewykonywania eksportu.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#PJedynak">Prezes Rady nadzorczej oraz członkowie zarządu w składzie dwóch osób otrzymują po 1.500 zł miesięcznie, plus żetony za posiedzenia, pokrycie wydatków reprezentacyjnych itd. Prokurentów jest trzech.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#PJedynak">W połowie 1934 r. przy Związku zostały utworzone następujące sekcje: 1) wędlin i tłuszczów, 2) drobiu, 3) jaj, 4) żywca i mięsa. Dyrektorem sekcji żywca i mięsa jest Litwinowicz, skompromitowany swego czasu jako dyrektor Syndykatu Eksporterów Trzody i Bydła.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#PJedynak">Wszystkie sekcje działają na mocy regulaminów wewnętrznych, nie posiadając żadnej reprezentacji ani na zewnątrz, ani też w Radzie Związku. Na czele Związku stoi Rada z jej prezesem oraz dyrektor. Członkowie P. Z. E. B. i A. Z. są członkami poszczególnych sekcyj, natomiast członkowie sekcyj nie zawsze są członkami Związku. Przy takiej strukturze nasuwa się przypuszczenie, że poszczególne sekcje stanowią odrębne związki, działające na mocy statutów (w danym przypadku regulaminów) niezarejestrowanych przez władze, a tym samym są stowarzyszeniami nielegalnymi, a więc struktura ta jako całość jednego związku jest fikcją prawie niedopuszczalną i wymaga rekonstrukcji zarówno rzeczowej jak i formalno-prawnej.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#PJedynak">W tym też celu spółkę „Eksport Mięsny” należy oddzielić od Związku, co można uskutecznić w drodze przejęcia udziałów Związku w „Eksporcie Mięsnym” i samą spółkę przekształcić w syndykat eksportowy, obejmujący całą przetwórczość zwierzęcą, przy czym wszystkie agendy handlowe, skoncentrowane w Związku, winny być przekazane tej nowo utworzonej instytucji. Z dotychczas istniejących poszczególnych sekcyj należy utworzyć samodzielne związki w ten sposób, ażeby zamiast właściwego P. Z. E. B. i A. Z. i sekcji wędlin i tłuszczów utworzyć Związek Przetwórczości Mięsnej, zamiast sekcji drobiu — Związek Drobiarski, zamiast sekcji jaj — Związek Jajczarski, zamiast sekcji żywca i mięsa, po wyeliminowaniu mięsa — Związek Handlujących Bydłem i Trzodą (żywca).</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#PJedynak">Nad tymi nowopowstałymi organizacjami kupieckimi, jak również innymi, w przyszłości mogącymi powstać, winna być utworzona instytucja nadrzędna w postaci rady naczelnej przetwórczości zwierzęcej, zorganizowanej w trzy sekcje: przetwórczości, handlu wewnętrznego, eksportu.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#PJedynak">Sama rada naczelna winna składać się z delegatów, przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Państwowego Instytutu Eksportowego, Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, Ministerstwa Spraw Wojskowych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Skarbu, samorządów gospodarczych, jak również przedstawicieli branżowych, pod przewodnictwem delegata Prezydium Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#PJedynak">Funkcje Rady Naczelnej do czasu przeprowadzenia całkowitej reorganizacji Związku spełniać winna międzyministerialna komisja w składzie podanym jak wyżej.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#PJedynak">Dla zbytu produktów, będących przedmiotem handlu członków Związku, należy utworzyć syndykat eksportowy drogą przekształcenia już istniejącej spółki „Eksport Mięsny”. Tym sposobem struktura proponowanych organizacyj przedstawiałaby się w sposób przedstawiony w załączniku.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#PJedynak">Delegatami dewizowymi Związku są dwaj panowie, którzy pomimo wysokich uprawnień, udzielonych im przez Komisję Dewizową, przez zbyt liberalne traktowanie transakcyj, zawieranych przez Związek, ze szkodą dla Skarbu Państwa zezwalają na pozostawienie dewiz poza granicami Państwa, a mianowicie firma Poels et Co. w Poznaniu oraz Export-Bacon w Bydgoszczy wyrabiane przez swoją fabrykę szynki eksportują do Belgii, to jest do strefy wolnocłowej portu Antwerpia, gdzie cena waha się około złotych 2,30 za 1 kg, skąd następnie mają możność reeksportu do Ameryki po cenach około 3,65 złotych za 1 kg loco Gdynia. To jest to, co podałem już przy poprzednim przemówieniu, przy preliminarzu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Tym sposobem eksporterzy przy współudziale Związku mają możność pozostawienia poza granicami Państwa różnicy między ceną amerykańską a belgijską w sumie około złotych 1,35 od kilograma. Ponieważ Związek uważa, że rynek belgijski jest nierentowny, Związek wypłaca eksporterowi premie w wysokości 30 gr od 1 kg.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#PJedynak">Firma „Meatexport” w Środzie zawarła umowę z niemiecką firmą Gebrüder-Rostock, której wysyła trzodę bitą do przerobu na wędliny, płacąc towarem za dokonany przerób 30% wartości samego towaru. Dla dokonywania rozrachunków obie te firmy założyły spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością w Holandii pod nazwą „Olea”. Firma Gebrüder-Rostock przerobionego towaru nie zwraca do Polski, lecz wysyła do Holandii na rachunek firmy „Olea”, która ze sprzedaży wędlin czerpie fundusze na pokrywanie 70% wartości wyeksportowanej z Polski do Niemiec trzody chlewnej. Tym sposobem firma „Meatexport” nie tylko popełnia nadużycia dewizowe, lecz również ukrywa swoje faktyczne zyski poza granicami Państwa. Opisana umowa została zaakceptowana przez Polski Związek Eksporterów Bekonów i Artykułów Zwierzęcych oraz zatwierdzona przez Wydział Handlu Zagranicznego Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#PJedynak">Nie chcąc być czynnikiem rozsadzającym to, co zostało z trudem dotychczas zrobione, w poczuciu wielkiego interesu Państwa i swojej osobistej odpowiedzialności, zamiast krytyki bezpłodnej z tej wysokiej trybuny podałem pewną konstrukcję, jako jedyny sposób wyjścia z tego impasu. Niech mi wolno przeto będzie pod adresem p. Wicepremiera wyrazić wezwanie, aby moje sugestie przy omawianiu i przy przerabianu tego zagadnienia były łaskawie wzięte pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#PJedynak">A teraz jedno osobne zagadnienie. Panie Premierze! Przy połączeniu P. Z. P. Z. z biurem Eksporterów Zboża w Poznaniu istnieje spółka, która wytworzyła pewien nadrzędny organ, mający swoją siedzibę w Gdańsku, podczas gdy rada czy też zarząd tej spółki powinien być w Poznaniu. Niestety jest w Gdańsku, nie wiem dla jakiej przyczyny. Czy nie dla przyczyny wprost dochodowej, albowiem według moich wiadomości panowie, zasiadający w radzie nadzorczej tego biura pobierają około 500 guldenów za posiedzenie, panowie członkowie zarządu pobierają wysokie pensje sięgające do 2.500 guldenów. Apelowałbym do Pana Premiera o zbadanie tej sprawy, ażeby dziś, gdy p. Premier rządzi, istotnie te czynniki, które z tych czy z innych względów pod auspicjami Rządu dokonują takich czy innych transakcyj i mają możliwość zarobkowania, jednak spowodować, by one także przystosowały się do zasad surowego życia. Mam przekonanie, że z najbliższego otoczenia współpracowników p. Premiera jeden z takich panów „wysokich” bierze udział w tej spółce.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#PJedynak">Oto moje uwagi, Panie Premierze, pod adresem Związku Bekonowego, czynione nie po to, abym ja porachunki jakieś osobiste czynił, gdyż ludzie tam siedzący nie uczynili mi żadnego zła; nie miałem żadnego innego interesu na względzie, jak tylko interes państwowy, i proszę tak przyjąć te moje uwagi, Panie Premierze.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Gładysz.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PGładysz">Wysoka Izbo! P. Wicepremier Kwiatkowski wypowiedział z okazji otwarcia obecnej sesji sejmowej następujące zdanie bardzo zasadniczego znaczenia: „Obok zagadnienia polityki budżetowej najważniejszym elementem odpowiedzialności Ministra Skarbu jest sprawa polityki podatkowej. Trafna i sprawiedliwa polityka podatkowa, to bodziec w rozwoju i postępie ekonomicznym kraju. Zła polityka podatkowa, to potężny hamulec rozwoju gospodarczego, a zła polityka podatkowa, wykonywana przez zły aparat podatkowy, to klęska”. Myśl, wyrażona w tych zdaniach przez p. Ministra Skarbu, jest dobra, droga, wskazana przez najwyższego włodarza Skarbu Państwa, trafna i jedyna, którą wybrać należy — a społeczeństwo i życie gospodarcze niczego innego nie pragną.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#PGładysz">P. Minister stwierdził w dalszych ustępach, że reforma podatkowa jest w Państwie naszym niezbędna, że musi jednakże być wykonywana etapami.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#PGładysz">Wspominając dalej o różnych nadużyciach i w centrali i w urzędach skarbowych, stwierdził — i to moim zdaniem słusznie — że trzon urzędników skarbowych jest uczciwy, pracowity i rzetelny. P. Minister Skarbu uważał w dalszych swych wywodach za wskazane — i to, zdaniem moim, znowu słusznie — stwierdzić, że „wiele do życzenia pozostaje również po drugiej stronie okienka podatkowego,” to znaczy po stronie społeczeństwa, mając na myśli zaległości podatkowe, które nieraz dochodzą do 4-letniego przypisu.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#PGładysz">Nikt z nas nie ma ochoty wypowiedzenia choćby jednego słowa w obronie takiego stanu rzeczy, gdyż ten właśnie moment słusznie powoduje wysoki stan rozdrażnienia i rozgoryczenia u płatników uczciwych.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#PGładysz">Z drugiej jednak strony należy się właśnie z tego miejsca zastanowić, co spowodowało taki stan rzeczy. Otóż z rozmów prywatnych z moimi kolegami z najróżniejszych dzielnic Polski, z kolegami, których praca społeczno-gospodarcza datuje się od lat, przekonałem się, iż każdy z nas ma przykłady następujących faktów: Płatnik — człowiek uczciwy, którego dochód został oszacowany dajmy na to na 3 tysiące złotych, podatek zapłacił. Już w następnym roku naczelnik urzędu skarbowego na posiedzeniu powiatowej komisji szacunkowej (które w tym roku zniesiono) występuje z wnioskiem, że wymiar podatku należy nieraz o 100% podwyższyć, a to z powodu, że płatnik zeszłoroczny podatek zapłacił gładko bez wniesienia reklamacji. Toteż wytworzył się taki stan rzeczy, że chociaż sam Pan Bóg podzielił różnych darmozjadów i wydrwigroszów, ludzi dobrych i złych bardzo sprawiedliwie pomiędzy wszystkie stany, wszystkie zawody i między stronnictwa polityczne, to urzędy skarbowe tego podziału nie uznają i wszystkich podatników uważają — jak to powiedział p. poseł Szalewicz — za ludzi złej woli, którzy w jakikolwiek możliwy sposób pragną Skarb Państwa oszukać i urzędy skarbowe stosują najrozmaitszego rodzaju inwigilacje, co tylko społeczeństwo demoralizuje.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#PGładysz">Urzędy skarbowe nie umiały w minionych latach uszanować w płatniku obywatela i jego osobistej ambicji. Władze skarbowe powinny były jaskrawe wypadki fałszywego zeznania o dochodzie karać również jaskrawo. Wybrały one jednak drogę gorszą, a mianowicie, wysnuły wniosek ogólny z wypadków wyjątkowych i karały wszystkich. W konsekwencji doprowadził ten system do efektów smutnych, do zdemoralizowania większej części płatników, którzy dzisiaj niejednokrotnie naprawdę zeznają mniejszy dochód w tym przekonaniu, że w każdym razie urząd skarbowy ich zeznanie podwyższy.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#PGładysz">I stan taki wytworzył się w rolnictwie, handlu i rzemiośle, a doprowadził do takiego stopnia rozdrażnienia, że dzisiaj urzędy skarbowe są najwięcej znienawidzonymi placówkami władzy państwowej w powiecie i powodem głębokiego rozgoryczenia przeciw własnemu Państwu, powodem zmniejszenia a nawet zwinięcia warsztatów rzemieślniczych i placówek handlowych. Znany mi jest osobiście fakt, że lekarz zwinął praktykę w mieście powiatowym z tych samych przyczyn.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#PGładysz">Kolportuje się dziś ogólnie nie zdementowaną dotąd przez nikogo wersję, że naczelnicy urzędów skarbowych otrzymują specjalną tantiemę od ściągniętych podatków w swoim okręgu ponad sumę pewnego kontyngentu i że ten właśnie moment jest głównym powodem takiego rygorystycznego, a wielkim krótkowidztwem odznaczającego się systemu postępowania naczelników urzędów skarbowych.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#PGładysz">Było by wskazane, aby p. Premier w tej sprawie zechciał złożyć wiążące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#PGładysz">Na dowód, jak czasem niesprawiedliwy jest wymiar podatku, dam jeden przykład, a jak krótkowzroczne i wprost niemoralne jest postępowanie władz skarbowych, dam drugi przykład. Oba fakty są autentyczne. Powiem o nich ogólnikowo, a na życzenie p. Premiera gotów jestem służyć mu bliższymi danymi. W jednej wsi gospodarstwo prowadzi rachunkowość. W ostatnich latach kryzysowych ta księgowość wykazuje deficyt. Drugie gospodarstwo przez miedzę — sąsiednie — nie prowadzi księgowości i otrzymuje opodatkowanie w sumie o 80–90 zł na ha mniejsze. Drugi przykład jest gorszy. Nawiedziła pewną okolicę kraju klęska żywiołowa i na mocy pewnego rozporządzenia mogą otrzymać dotknięci tą klęską ulgi w podatku gruntowym i dochodowym. Rolnicy narażają się na koszty w postaci oszacowania przez rzeczoznawców rozmiarów klęski. Powiatowe komisje ustalają wysokość tej klęski, wreszcie ustalają wysokość ulg, które się dotkniętym klęską należą. Te cyfry idą do izby skarbowej, leżą tam rok. W ciągu tego roku zapadają raty podatku gruntowego — a właściwie dwie. Ciągle się pociesza płatników: Ta ulga będzie wam policzoną przy następnej racie, obecnie płaćcie. Po roku nadchodzi odpowiedź z izby skarbowej następującej treści:</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#PGładysz">Ulgi przyznane przez urzędy skarbowe i komisje powiatowe należy tylko tym odliczać, którzy mają zaległości. Ci, którzy nie mają zaległości, dali dowód, że na te ulgi nie zasługują.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#PGładysz">To są dowody wielkiego krótkowidztwa i — trudno — już złej woli ze strony władz skarbowych nawet i drugiej instancji. Takie postępowanie izb skarbowych, to przecież klęską w rozumieniu słów p. Wicepremiera.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#PGładysz">Poruszę jeszcze krótko sprawę zaległości. Aczkolwiek muszę przyznać, że lwia część zaległości podatkowych powstała przez zbyt wygórowane wymiary, z powodów wyżej przeze mnie omówionych i to w czasie spadającej koniunktury gospodarczej, to jednakże osławione rozporządzenia, przyznające premie przy spłacie zaległości podatkowych zostają znowu wykorzystane jedynie przez złych płatników, a czasami nawet i przez bankrutów, którym się te ulgi i tak na nic nie przydały. Natomiast uczciwy płatnik, żywotny warsztat rolniczy, handlowy czy rzemieślniczy, który płacił podatki częstokroć z uszczerbkiem dla swej rodziny, nie dostał żadnej nagrody, a przeciwnie stosowano wobec niego wszystkie rygory, bo ustaliło się takie zdanie: Ten jeszcze może płacić, więc niech płaci. I to są, Panie Ministrze, powody, że moralność i poczucie obowiązku podatników w kraju upada, że zaufanie do bezstronności władz skarbowych zostało zachwiane, że po drugiej stronie okienka podatkowego nie jest tak dobrze, jak być powinno.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#PGładysz">A przecież obywatel polski, usposobiony patriotycznie nawet pod względem swych obowiązków skarbowych, nie spowodował obecnego stanu rzeczy. Pracownicy umysłowi państwowi czy prywatni, a mianowicie ci niżsi i średni poddali się z ciężkim sercem — trzeba to przyznać — podatkowi specjalnemu, proszą i błagają w rozmowach z nami o zwolnienie ich z tego ciężaru, a będą musieli niestety prawdopodobnie dźwigać go jeszcze do końca obecnego roku.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#PGładysz">Przemysłowiec, rolnik, kupiec i rzemieślnik oraz wolne zawody w pełnym zrozumieniu ciężkiego położenia naszego Skarbu Państwa z całkowitym zaufaniem do bardzo ciężkich, ale rzetelnych wysiłków p. Wicepremiera jako Ministra Skarbu, chcą płacić i płacą, pragną jedynie, by ich nie uważano za machiny płatnicze, lecz by ich potraktowano z taktem, życiowo i sprawiedliwie.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#PGładysz">Droga nie prowadzi, Panie Ministrze, jak się to dzieje na przykład w tym roku w rolnictwie, przez zaprowadzenie nowych podatków, jak np. podatku od upraw specjalnych w całym Państwie, względnie przez znaczne podwyższenie norm podatkowych średniej dochodowości w dzielnicy zachodniej. Ta dzielnica przecież i tak już płaci trzykrotnie wyższe podatki niż inne dzielnice Państwa, a poza tym to postanowienie wydaje mi się jeszcze nielogicznym z tego powodu, że podwyższenie norm następuje za rok podatkowy, w którym p. Minister przyznał ulgi z powodu posuchy.</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#PGładysz">Toteż zdaje się, że w Ministerstwie Skarbu są jeszcze źli doradcy i p. Minister będzie miał dużo kłopotu, aby w myśl wprowadzenia lepszej polityki podatkowej zbyt fiskalne i nieżyciowe nastawienie niektórych wysokich urzędników skarbowych uczynić bardziej realnym i życiowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Hutten-Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Jednym z zagadnień niesłychanie ważnych w dziedzinie rozwoju gospodarczego Polski jest zagadnienie kredytu długoterminowego, zagadnienie, jak mi się wydaj e, niedoceniane. Nie może być bowiem mowy o tym, żebyśmy byli nasyceni pod względem kredytu długoterminowego, a wszyscy się odrzekamy od tych cięgów kredytu krótkoterminowego, tak niesłychanie nieodpowiedniego dla rolnictwa, a który dał nam się tak ogromnie we znaki. Jaka jest różnica między jednym i drugim? Przecież kredyt krótkoterminowy to jest typowy kredyt dla przemysłu, a przede wszystkim dla handlu, dla handlu mającego szybki obrót. W rolnictwie, gdzie okres produkcji jest znacznie dłuższy niż okres obrotów handlowych, kredyt krótkoterminowy wcale właściwym nie jest. Kredyt długoterminowy w Polsce nie jest w należyty sposób rozwinięty, chociaż mamy wspaniałe przykłady jego znaczenia dla rozwoju gospodarstwa narodowego, mamy przykład wielkiego ministra skarbu Lubeckiego sprzed 100 lat, gdy po zniszczeniach wojen napoleońskich, potrafił on w oparciu o kredyt długoterminowy tak potężnie dźwignąć gospodarstwo narodowe ówczesnego Królestwa Polskiego, Mamy te przykłady, zda je mi się jednak, że nie dostatecznie doceniamy tę formę kredytu. Oczywiście mamy dziś większe trudności w korzystaniu z tego kredytu, niż mieliśmy przed wojną. Przede wszystkim kwestia lokat listów zastawnych. Przed wojną ten zwykły kredyt długoterminowy kosztował mniej więcej 5% rocznie, wówczas listy zastawne stały siedemdziesiąt kilka do dziewięćdziesięciu kilku procent na terenie dzisiejszej Rzeczypospolitej, Ponieważ dziś stopa procentowa jest na ogół znaczenie wyższa, stopa oficjalna Banku Polskiego jest 5%, natomiast wiemy przecież, że na to, by uzyskać kredyt jakikolwiek inny — nie mówię oczywiście o kredycie lichwiarskim — trzeba się liczyć z obciążeniem 8–9% rocznie, a łącznie z kosztami nawet więcej, wobec tego rzecz jasna, że przy tej drożyźnie kredytu i kurs listów zastawnych musiał odpowiednio spaść, ażeby dorównać w rentowności temu pieniądzowi, który był i może być na tych warunkach pożyczany. A więc kurs listów zastawnych spadł bardzo poważnie, a niższy kurs listów zastawnych utrudnia lokatę nowych emisyj listów.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#PHuttenCzapski">Powstaje pytanie, czy przy tej ciasnocie na rynku kredytowym są jednak możliwości lokaty listów zastawnych. Według zestawień Banku Gospodarstwa Krajowego całe nasze zadłużenie w instytucjach kredytu długoterminowego wynosiło 1 czerwca 1936 r. kwotę coś ponad 2 miliardy złotych nominalnie, czyli w przeliczeniu na marki niemieckie mniej więcej jeden miliard. W Rzeszy Niemieckiej w r. 1935 zadłużenie wynosiło około 14 miliardów marek, tj. mniej więcej czternaście razy więcej, mimo tego że Rzesza liczy mniej więcej dwa razy tyle ludności co Rzeczpospolita. Oczywiście są i inne powody. Nie chcę porównywać tych cyfr bez bliższych komentarzy, chcę tylko wskazać na to, że jednak zwiększenie emisji listów zastawnych, zwiększenie obrotu w kredycie długoterminowym jest możliwe nawet w ciężkim okresie, bowiem Rzesza Niemiecka obrót ten zwiększyła między rokiem 1929–1935 o cyfrę ponad 4 miliardy marek. U nas rynek lokacyjny jest bardzo ścieśniony poprzez operacje, głównie na cele inwestycyjne dokonane przez Skarb Państwa, Chciałbym jednak apelować do p. Ministra Skarbu, aby był łaskaw wziąć pod uwagę dezyderaty zgłoszone na listopadowej konferencji w Ministerstwie Skarbu, konferencji poświęconej zagadnieniom kredytu długoterminowego, i starał się możliwie postulaty wówczas zgłoszone w życie wcielić. Jeżeli bowiem chodzi o ilość listów zastawnych w obiegu na terenie Rzeczypospolitej, to musimy stwierdzić ich spadek, a więc kiedy w Niemczech był rozwój tego obrotu, u nas — kurczenie. Ciekawą jest rzeczą, że np. ilość listów zastawnych Państwowego Banku Rolnego w r. 1931 wynosiła (mówię w cyfrach zaokrąglonych) 338 milionów, w r. 1936 zaś 241 milionów.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#PHuttenCzapski">Mówi się o wykonywaniu reformy rolnej. Instrumentem polityki rolnej właśnie w dziedzinie reformy rolnej, rzecz zrozumiała, powinien być Państwowy Bank Rolny. Tymczasem ten aparat, który ma ułatwiać obrót ziemią, w swoich rozmiarach emisji listów zastawnych w okresie od 1929 do 1936 r. skurczył się prawie o 1/3. Weźmy emisje towarzystw kredytowych ziemskich. W r. 1932 osiągnęły cyfrę 560 milionów, a w r. 1936 wynosiły tylko 408 milionów, a więc spadek ponad 150 milionów. W czterech bankach hipotecznych, dokonujących również emisji na cele ziemskie w r. 1931 mamy 158 milionów, a w r. 1936 mamy 130 milionów. Mamy więc i tutaj poważne skurczenie.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#PHuttenCzapski">Sądzę, że pod tym względem możemy stwierdzić pewne niezharmonizowanie współpracy w dziedzinie wykonywania przebudowy ustroju rolnego z instytucjami kredytu długoterminowego zarówno w Państwowym Banku Rolnym, jak w towarzystwach kredytowych ziemskich, jak i w bankach hipotecznych.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#PHuttenCzapski">Bardzo ważnym momentem jest w tych obrotach kwestia ceny ziemi. Tutaj nie mogę się zgodzić z rozmaitymi zdaniami, wygłaszanymi z tej trybuny, że należy dążyć do możliwie niskiej ceny ziemi. Najzupełniej podzielam poglądy wygłoszone w Senacie kilka lat temu przez s. Popławskiego, byłego Wiceministra Skarbu i znawcy dziedziny kredytu długoterminowego, który na podstawie obliczeń dowiódł, że nie tak cena ziemi odgrywa wielką rolę w okresie parcelacji, jak koszty samego kredytu i obciążenia związane z tymże kredytem. Obliczył on bowiem, że np. dodatek administracyjny, wynoszący wówczas jeden procent rocznie, w ciągu kilkudziesięciu lat, w ciągu których pożyczka dana jest amortyzowana, wynosi tak wielką sumę, że odbija się na dłużniku bardziej, niż wyższa cena początkowa w razie kupna ziemi.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#PHuttenCzapski">Pod względem zagadnienia kredytu długoterminowego istnieje szereg nieporozumień także wśród Panów Kolegów w tej Wysokiej Izbie. Przed kilku dniami słyszeliśmy narzekania bardzo silne z ust. p. Kamińskiego i p. Smoczkiewicza na działalność Wileńskiego Banku Ziemskiego, jednej z instytucyj kredytu długoterminowego. Zainteresowałem się, czy postawione zarzuty były słuszne. Pewna pretensja ze strony dłużników istnieje właściwie w stosunku do wszystkich wierzycieli. Krytyka Banku Gospodarstwa Krajowego, Banku Rolnego, Wileńskiego Banku Ziemskiego czy innych instytucyj kredytu długoterminowego jest właściwie wśród zadłużonych powszechna. Jeżeliby chodziło o przyjście z pewnymi ulgami dla tych zadłużonych, to jest zupełnie co innego, gdy się ma do czynienia z Funduszem Obrotowym Reformy Rolnej, z którego się przeznacza na cele oddłużenia tyle a tyle milionów złotych, a zupełnie co innego, gdy się ma do czynienia z prywatnymi instytucjami kredytu długoterminowego. Wyrażone było życzenie, żeby Bank Rolny przejął drobnych dłużników Wileńskiego Banku Ziemskiego. O ile jestem poinformowany, życzenie to pokrywa się z propozycją Wileńskiego Banku Ziemskiego, zgłoszoną przez tę instytucję już więcej niż pół roku temu. Jeśli zadłużenie drobnych dłużników wynosi tam, powiedzmy, 8.000.000 zł, natomiast cały kapitał akcyjny danego banku wynosi około 6.000.000 zł, to jaka jest możliwość przyjścia z dużymi ulgami z własnych tego banku zasobów? Oczywiście tu nie ma technicznej możliwości dużej akcji oddłużeniowej. Po przejęciu zaś tych dłużników przez Bank Rolny, po przyjściu z pomocą z Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, liczącego kilkaset milionów zł, rzecz przedstawiałaby się oczywiście całkowicie inaczej. Dążyć do tego naturalnie należy, żeby dłużnikom możliwie starać się życie ułatwić poprzez możliwie daleko idące odpisy. Dlaczego mają być lepiej traktowani ci, którzy są w instytucjach państwowych, niż ci, którzy się znajdują jako dłużnicy w instytucjach kredytu długoterminowego prowincjonalnych, a nie państwowych? Może być, że pewną formą — formą pożyteczną — byłaby zamiana długoterminowych pożyczek drobnych na pożyczki gotówkowe, które by zmniejszyły sumę pożyczek do połowy i do połowy mniej więcej koszta ich obsługi. Na to oczywiście trzeba by było pewnej pomocy ze strony Skarbu Państwa, względnie ze strony Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#PHuttenCzapski">Całe zagadnienie kredytu długoterminowego u nas dotychczas jeszcze, jeśli chodzi o poprawę w rolnictwie, nie jest dostatecznie doceniane. Cała akcja oddłużeniowa np. nie jest jeszcze zakończona, a przecież poprzez tę akcję można było by wielkich rzeczy dokonać. Dzisiaj wierzyciel rolnika chętniej gotów jest nieraz przyjąć listy zastawne, chociaż ich kurs jest daleko od al pari, aniżeli tę wierzytelność, figurującą gdzieś na hipotece na bliższym czy dalszym miejscu, od której tak trudno uzyskać odsetki. Wykorzystanie istniejącego aparatu kredytu długoterminowego przy akcji oddłużeniowej jest pilną koniecznością i łączy się zresztą z projektem ustawy zgłoszonej przez p. pos. Krzywoszyńskiego. Mam nadzieję, że Ministerstwo Skarbu zwróci na tę ustawę baczną uwagę i że dojdziemy do tego, ażeby zagadnienie oddłużenia połączyć ściśle z tym najodpowiedniejszym dla rolnictwa kredytem — kredytem długoterminowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Wierzbicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PWierzbicki">Zamykamy cykl obrad nad budżetem Państwa. Jest tylko jeden dzień taki w roku. W dniu tym musimy zdać sobie sprawę, że jakkolwiek kształtował się parlament w Polsce w przeszłości, jakkolwiek kształtować się będzie w chwili obecnej, czy w tych wiekach, które są przed nami, to jeden jest probierz generalny i podstawowy życia każdego parlamentu. Różnie wytwarza naród swoje przedstawicielstwo. Mogą być formy, do których przywykliśmy, które nam się wydają jedynie naturalne, mogą być formy, które dopiero przyszłość z mozołem wykuwać będzie, ale każdy parlament jest tyle wart i tyle pozostanie po nim w historii, ile najlepszego z siebie wydobyć potrafi.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#PWierzbicki">Życie publiczne i życie społeczne jest jednym nieprzerwanym łańcuchem. I tak, jak wszystkie poprzednie parlamenty, jakie działały w Polsce, i wszystkie dawne formy rządów i formy reprezentacji narodowej ważą na dniu dzisiejszym, tak również i każda chwila życia naszego obecnego parlamentu ma swoje znaczenie dla przyszłości. Dlatego w dniu dzisiejszym, dniu zakończenia rozprawy budżetowej, powinniśmy sięgnąć do spraw najbardziej generalnych i najwięcej istotnych.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#PWierzbicki">Wszyscy jesteśmy zgodni, i Rząd i Parlament, że w dniu uchwalenia budżetu jest rzeczą najważniejszą trafnie ustalić stosunek pomiędzy tą częścią dochodu społecznego, która ma iść na rozwój wszystkich poszczególnych komórek gospodarczych w Polsce, i tą częścią, która ma stanowić dochód Ministerstwa Skarbu. Słusznie powiedział p. Hołyński, że budżet Ministerstwa Skarbu po stronie rozchodowej jest sumą budżetów wszystkich ministerstw i Minister Skarbu jest członkiem gabinetu przede wszystkim odpowiedzialnym za tę całość. Najważniejszą zaś kwestią jest znalezienie takiego optimum podziału ogólnego dochodu społecznego, przy którym jak najpełniej byłyby zaspokajane i generalne potrzeby zbiorowości, którym wyraz da je budżet Państwa, i potrzeby rozwoju wszystkich warsztatów i jednostek gospodarczych, które wtedy tylko na ten budżet Państwa w sposób dostateczny łożyć mogą, gdy same się rozwijają. To jest właśnie kapitalne zagadnienie konstrukcji budżetu i prawa budżetowego. Ale jest rzeczą niezmiernie trudną doprowadzić do tego, aby każda placówka gospodarcza w Rzeczypospolitej Polskiej naprawdę tętniła życiem i aby coraz więcej mogły one w ten sposób dawać na potrzeby całości, na potrzeby Państwa.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#PWierzbicki">I to jest właśnie kapitalne zagadnienie. A że życie całe jest jednością, że cały glob ziemski, wszystko cokolwiek czujemy, cokolwiek widzimy, cokolwiek robimy jest przejawem jednego i tego samego nieśmiertelnego życia, którego wszystkie pierwiastki są od siebie wzajemnie zależne i ze sobą związane, znajdziemy może rozwiązanie tego zagadnienia i poza zakresem spraw gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#PWierzbicki">Jednym z najpiękniejszych mitów — nie wiem czy to jest mit wszechludzki czy wyłącznie polski, ale zżyłem się z nim jako polskim, bo najsilniej oddziałał w swoim czasie na moją wyobraźnię, a myślę, że i na wyobraźnią każdego polskiego dziecka — jest mit o kwiecie paproci, o poszukiwaniu cudownego kwiatu paproci, który raz na rok rozkwita — w noc świętojańską. Wszyscyśmy wierzyli, że tak jest rzeczywiście, że się ten kwiat szczęśliwym wybrańcom objawia. I co za decepcja, kiedy mędrca szkiełko i oko stwierdziło, że nie ma takiego kwiatu paproci. Są setki, i tysiące kwiatów paproci, ale są to nikłe zarodniki na odwrotnej stronie liści, lecz cudownego, jedynego kwiatu paproci nie ma. Nie chcielibyśmy w to uwierzyć, ale i nie my jedni. W nieziszczonej tęsknocie, aby zakwitnąć tym czarownym kwiatem na powierzchni ziemi, olbrzymie przedhistoryczne lasy paproci — bo paproć wtedy była drzewem — runęły w grób, w głębiny wód podziemnych pod olbrzymie ciśnienie spiętrzonych skał. Lecz nie na śmierć, nie na zniszczenie. Przetworzyły się one w potężne pokłady czarnego węgla, który odkryty przez człowieka zmienił oblicze ziemi, a jest najpiękniejszym, najwspanialszym zmaterializowaniem w czarne diamenty promieni słońca.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#PWierzbicki">Bo przecież czasy nowoczesne są nie do pomyślenia bez węgla i bez maszyny parowej. I jeżeli my dziś bywamy zmęczeni maszynizmem i szukamy od niego odwrotu, jeżeli mówimy czasem, że maszynizm to klęska, bo ujarzmia człowieka, to przypomnijmy sobie owe galery greckie i rzymskie, a potem z czasów średniowiecza, gdzie ludzie przykuci do łańcuchów walczyli z żywiołem morza. Uprzytomnijmy sobie, że to wszystko zastąpił węgiel i maszyna parowa, że zwolniła ona ludzkość od męki śmiertelnej i najcięższej pracy i ustokrotniła siły ludzkości, otwierając jej drogi do nowych światów. Zrozumiemy wówczas, że zdobyliśmy w węglu kwiat paproci, zrozumiemy co za potężna siła kryła się w węglu, a skojarzona z wynalazczością ludzką, przetworzyła cały świat materialny i oblicze społeczne ludzkości. Nie ma bardziej wyrazistego symbolu zdobywczej ekspansji ludzkiej, niż owa era odkrycia węgla i wynalezienia maszyny parowej.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#PWierzbicki">A jeżeli spojrzymy w dzieje społeczności ludzkiej kiedykolwiek i gdziekolwiek, to okaże się, że wszystko, co było wielkie, co zostało wielkim, i co jest wielkie, wszystko, co przemawia do naszej wyobraźni na przestrzeni tysiącleci, to wszystko niczym innym nie było, jak „ekspansją”. Dlatego też i Polska może być potężna tylko wtedy, jeżeli będzie Polską ekspansji, a nie będzie plątała się gdzieś na szarym końcu, jeżeli nie będzie tylko Polską defensywy. W całej naszej historycznej ewolucji jakież nazwiska są słupami granitowymi? Chrobry — to jest ekspansja, Jagiellonowie — ekspansja, Batory — ekspansja. Ekspansja wielkich czynów politycznych, stanowiących jedną ciągłość. A nawet w okresie, kiedy Polska zaczęła się już łamać i chylić do upadku, wytryskują w niej jeszcze przebłyski ekspansji — jak wiekopomny zryw Sobieskiego pod Wiedniem.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#PWierzbicki">Otóż taką Polską ekspansji była ta Polska, która budowała swoją potęgę, rozszerzała swoje granice, tworzyła nowe idee, wielkie idee polityczne i narodowe, i promieniowała na swoich bliższych i dalszych sąsiadów.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#PWierzbicki">Znaleźliśmy kwiat paproci. Znalazł się on nie na powierzchni ziemi wprawdzie, a w głębi pod ziemią, jako symbol ekspansji, która jest istotą życia każdego narodu. I Polska ten kwiat w swoim czasie zdobyła; ma poza sobą okresy wielkiej ekspansji i ma epokę ekspansji przed sobą. I oto tutaj zjawia się zagadnienie kapitalne: zadań parlamentu i Rządu. To jest zagadnienie, któreśmy tylko w pewnych momentach naszych dziejów potrafili rozwiązywać — i to były właśnie okresy naszej ekspansji — ale nie mieliśmy w rozwiązywaniu tych zagadnień linii ciągłej i dlatego w jednym z najsilniejszych ekonomicznie naszych okresów, w wieku XVI nie potrafiliśmy podstaw naszego rozwoju gospodarczego zbudować, bo nie potrafiliśmy stworzyć nadrzędnej władzy państwowej, która by koordynowała interesy poszczególnych warstw, poszczególnych klas z interesem nadrzędnym Państwa i narodu.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#PWierzbicki">I tak się stało ku naszemu historycznemu nieszczęściu, że Polska w wieku XVI zdawała się krainą mlekiem i miodem płynąca, której nic ponadto nie było potrzebne. Rolnictwo kwitło i rozwijało się coraz piękniej, coraz potężniejsze połacie ziemi były brane pod uprawę, coraz więcej zboża, coraz więcej wołów wywoziliśmy do obcych krajów. Przodujące warstwy narodu wierzyły wówczas, że w rolnictwie jest pełnia szczęścia, pełnia zadowolenia i siły ekonomicznej. Klasycznym wyrazicielem tej ideologii był Mikołaj Rej z Nagłowic, ten piewca wieku XVI i jego ekonomicznego ideału, który bał się morza i — zresztą nie on jeden — bał się przemysłu, bał się handlu, widział tylko błogosławioną pracę rolnika na swym zagonie. I wskutek tego zahipnotyzowani ułudą, że tylko rolnictwem Polska ma żyć, rozwijać się i bogacić — zaniechaliśmy rozwoju handlu, zaniechaliśmy rozwoju przemysłu, zaniechaliśmy nawet rozwoju rzemiosła. Tego okresu wspaniałej koniunktury, okresu wielkich potencjalnych możliwości wszechstronnej ekspansji nie potrafiliśmy wykorzystać, bo nie stworzyliśmy silnej władzy państwowej, która by umiała poprowadzić wszechstronną politykę rozwoju na dalszą metę, ponad koniunkturalnym interesem przodującej wówczas warstwy narodu. Dlatego wiek XVI, który był okresem największego ekonomicznego rozkwitu w historii naszej, zaważył ciężką klęską na czasach późniejszych. Nie wytworzyliśmy w wieku XVI silnego stanu trzeciego, nie wytworzyliśmy silnego kupiectwa polskiego, silnego polskiego przemysłu i rzemiosła. A właśnie w tym okresie na całym świecie władza królewska coraz bardziej rosła w potęgę i rozumiała już, co znaczy rozwój przemysłu i handlu; właśnie wtedy na zachodzie ten przemysł i handel już się potężnie rozwijał i dlatego tylko mógł być tym wspaniałym rynkiem zbytu dla płodów naszego rolnictwa i dlatego tylko rolnictwu w Polsce tak dobrze się wtedy działo.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#PWierzbicki">Zmarnowaliśmy ten okres najbardziej sprzyjający formowaniu się wszechstronnej siły ekonomicznej Polski. I oto, jeżeli spojrzymy czy to na ławy tego Sejmu, czy na ławy rządowe, to widzę przecież żywe symbole wieku XVI.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#PWierzbicki">P. Minister Szembek reprezentuje z wychowania i tradycji sfery ziemiańskie. A przecież dzisiejszy ród Szembeków wywodzi się ze starego kupieckiego krakowskiego rodu Szembeków, który pod wpływem dominujących wówczas prądów zrezygnował z roli aktywnego pioniera ekspansji handlowej Polski i zamienił ją na spokojny żywot rolnika.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#PWierzbicki">Weźmy Tarnowskich, weźmy Dzieduszyckich. Umyślnie wymieniam te nazwiska, których przedstawiciele siedzą na tych ławach. Był wielki lwowski kupiec Korniakt w XVI wieku, lecz ożenił się z panną Dzieduszycką i musiał w intercyzie ślubnej wyrzec się zawodu kupieckiego. Miał liczne potomstwo i skoligacił się z najwspanialszymi rodami polskimi, z Ossolińskimi, Chodkiewiczami, Wiśniowieckimi i Tarnowskimi. Ale zakumulowane przez ród Korniaktów kapitały nie posłużyły rozwojowi ekspansji handlowej Polski i wsiąkły w ziemię. W ten sposób wszystko, co było najzdrowszego i najenergiczniejszego w Rzeczypospolitej, wszyscy pionierzy przemysłu i handlu wyrastający na naszej glebie lub przychodzący nawet z indygenatami z państw ościennych, nie mając swobód obywatelskich i terenu dla pracy społecznej i politycznej, ulegali przemożnemu wpływowi środowiska i albo przechodzili do stanu szlacheckiego wyrzekając się przemysłu i handlu, albo też nie mając oparcia materialnego i moralnego w psychice, w światopoglądzie narodu, kurczyli się, zmniejszali swój stan posiadania i zdolność do ekspansji handlowej. I oto dlatego choć Polska XVI wieku była krajem wielkiej ekspansji rolniczej, to jednak była kaleką, bo nie miała ekspansji ani handlowej, ani przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#komentarz">(Głos: Ale wtenczas granice innych państw były otwarte.)</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#PWierzbicki">Właśnie granice były otwarte i dla wywozu zboża i dla przywozu towarów zagranicznych. Takie właśnie żądania były stawiane w ówczesnych sejmach. Wszystko, cokolwiek my teraz mówimy, znajdziemy w diariuszach sejmowych z XVI wieku.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#PWierzbicki">Mówiliśmy tu nieraz o zbędnym pośrednictwie. To jest problemat XVI wieku. Bardzo radykalnie załatwił XVI wiek sprawę zbędnego pośrednictwa. Szlachta mówiła: Chcemy jak najtaniej kupować towary przemysłowe z zagranicy, a jak najdrożej sprzedawać zboże i woły obcym krajom.</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#komentarz">(Głos: Tak samo jest teraz.)</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#PWierzbicki">Mówiono: Jeżeli będzie polski kupiec, to będzie zbędny pośrednik między mną, który sprzedaje płody ziemi lub kupuje zagraniczne towary przemysłowe, a zagranicznym kupcem. I dlatego w pewnych okresach nawet nie wolno było Polakowi kupcowi zajmować się handlem zagranicznym — importem lub eksportem. Wolno to było tylko zagranicznym kupcom, bo to nazywało się unikaniem zbędnego pośrednictwa. Tak jakby zagraniczny kupiec o niczym innym nie myślał, tylko o tym, jakby tym poczciwym Polakom najtaniej sprzedać zagraniczne towary i najdrożej zapłacić za ich produkty rolne.</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#PWierzbicki">Te wszystkie nasze obecne spory o monopolach, o syndykatach, są również stare jak świat. My teraz mamy w wielkiej estymie cechy rzemieślnicze. Ale dawniej i cechy rzemieślnicze były zwalczane przez szlachtę dlatego, że organizowały produkcję, broniły cen swoich wyrobów, które szlachta chciała kupować jak najtaniej.</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#komentarz">(Głos: To był mały Lewiatan.)</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#PWierzbicki">Widzimy więc: XVI wiek, XX wiek, oblicze parlamentu wówczas i dzisiaj — to jest jedno i to samo. Te same idee cisną na nas, te same idee kształtują rzeczywistość polską, co i w wieku XVI i dlatego tak niezmiernie trudno jest w Polsce ruszyć w drogę ku istotnej nowej, wielkiej gospodarczej ekspansji.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#komentarz">(Głos: Z powodu rolnictwa?)</u>
<u xml:id="u-48.23" who="#PWierzbicki">Nie z powodu rolnictwa, ale z powodu zbyt jednostronnej psychologii narodu. Byłoby nieszczęściem, gdyby zagadnienie rozwoju rolnictwa zginęło z myśli polskiej, ale nieszczęściem jest, gdy ono dominuje jednostronnie, bo to pozbawia Polskę siły wszechstronnej ekspansji. I to samo było w XVI wieku, co obecnie. Eksportować woły, zboże, miód — to świetnie, wspaniale, ale co więcej jest — od złego jest. Broń Boże, żeby eksportować inne towary. Jeżeli się je eksportuje, to się ogałaca rynek, a gdy się ogałaca rynek, to ceny rosną. Nie potrzeba żadnego zagranicznego handlu poza wymianą płodów rolnictwa na towary przemysłowe. To było dominantą w wieku XVI i obecnie to jest dominantą części naszej opinii. Jak trudno jest bronić Ministrowi Przemysłu i Handlu eksportu naszego cukru i naszego węgla. Z jak niesłychanym trudem zdobywa się dla tego eksportu należne zrozumienie i ocenę, a nawet zaledwie tolerancję tylko. Ciągle ciąży nad nami wiek XVI.</u>
<u xml:id="u-48.24" who="#PWierzbicki">Dlatego zagadnienie właściwego rozumienia zadań parlamentu jako wyraziciela potrzeb ludności kraju we wszelkich przekrojach: i terytorialnym, i gospodarczym, i społecznym jest niesłychanie ważnym zagadnieniem, i równie ważnym jest zagadnienie zadań Rządu. Rządy ażeby pchnąć kraj do wszechstronnej ekspansji, musi zdobyć się na prawdziwą samodzielność, oderwać się nieraz od modnych poglądów, nie zawsze płynąć z prądem, czasem płynąć pod prąd, walczyć z utartą opinią, być rzeczywiście czynnikiem nadrzędnym i tworzyć wszechstronną całość gospodarczej ekspansji Rzeczypospolitej. I jakiekolwiek byłyby dążenia czy monopoli, czy wielkiego, czy małego rolnictwa, czy rzemiosła, czy przemysłu, to Rząd zawsze musi wypośrodkować ten interes nadrzędny, tę rację stanu Polski, które ją zrobią jutro silniejszą, pojutrze jeszcze silniejszą i które zapewnią jej trwałą wielką historyczną ekspansję. To są dwie wielkie siły — Rząd i parlament jako wyraziciele opinii społeczeństwa i jednocześnie jej kierownicy, których polityka decydować będzie o ekspansji Polski.</u>
<u xml:id="u-48.25" who="#PWierzbicki">Lecz jesteśmy nie w XVI wieku, ale w wieku XX, kiedy zjawiają się nowe idee, nowe koncepcje „człowieka uspołecznionego” i to wkłada na nas nowe obowiązki i nowe zadania.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekMudryjs">Panie Pośle, już upłynął czas Pańskiego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy jeszcze.)</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#WicemarszałekMudryjs">Czy Panowie zgadzają się, ażeby Pan Poseł dalej przemawiał?</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PWierzbicki">Jestem przekonany, że będę wyrazicielem jednomyślnej opinii parlamentu, twierdząc, że każdy obywatel w Polsce może i powinien być jednostką ekonomiczną, to jest jednostką, która własnym wysiłkiem conajmniej siebie żywi, a nie musi czekać na pomoc z budżetu Państwa. Mówię „conajmniej”, bo w szerszym znaczeniu jednostką gospodarczą jest ta, która stoi przy warsztacie pracy, rozwija ten warsztat pracy, staje się ośrodkiem zarobku dla innych obywateli i jest właśnie tym czynnikiem, który daje podatki Państwu, czyli tworzy jego budżet. I tu przychodzimy do społecznej roli takiej jednostki gospodarczej. Ciągle słyszymy o ideach społecznych. Realizacja idei społecznych zależy nie od systemów ekonomicznych, nie od systemu rządów, lecz wyłącznie i jedynie od uspołecznienia każdego obywatela. I nie znam takiej sytuacji, ażeby tam, gdzie natężenie uspołecznienia obywatelskiego dojdzie do pewnego poziomu, nie zakwitły instytucje społeczne. Weźmy ubezpieczenie społeczne, tę wielką zdobycz XIX i XX wieku.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#PWierzbicki">W Polsce rozbudowane jest ono szerzej może niż gdziekolwiek. System jest nadzwyczajny, ale czegoś w tym wszystkim nie ma. Nie ma człowieka uspołecznionego. Dotychczas nie ma robotnika uspołecznionego. Przypomnijmy sobie genezę tych wszystkich instytucyj. Jak one były pomyślane?</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#PWierzbicki">Były one pomyślane jako samopomoc społeczna robotników i przemysłowców. Te wszystkie kasy chorych, te wszystkie inne organizacje były pomyślane jako instytucje zarządzane przez robotników, jako właściwe pole ich obywatelskiego i społecznego wyrobienia. A przecież to wszystko zrzucono na barki Państwa. To wszystko stało się olbrzymim aparatem biurokratycznym, który w najlepszym wypadku jest rządzony przez komisarzy. Czego to dowodzi? Że jest olbrzymio rozbudowane ustawodawstwo społeczne, ale nie ma dotychczas uspołecznionego robotnika, który by w w swoje ręce ten samorząd ujął.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#komentarz">(Głos: Nie pozwalają.)</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#PWierzbicki">Nie ma rzeczy, któraby się sama wziąć pozwoliła.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#PWierzbicki">Wszystkie rzeczy się zdobywa. Mogę powiedzieć, że w ogóle nic w życiu nie osiąga się inaczej, jak przez zdobycie. Ale żeby coś zdobyć istotnego, wielkiego, trzeba najpierw ukształtować człowieka, jego duszę i jego instynkt społeczny. Jeżeli człowiek będzie w ten sposób ukształtowany, to zdobycze jego będą wielkie i trwałe dla narodu. Jeżeli ludzie będą źle ukształtowani, to ich wysiłki i dążenia pójdą na zgubę narodu i ich samych.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#PWierzbicki">Otóż w połączeniu zagadnienia własności z tęsknotą do uspołecznienia człowieka jest droga do prawdziwego zjednoczenia narodu, do wielkiej wspaniałej syntezy. Myśmy już odzwyczaili się traktować własność, czy to rolniczą, czy przemysłową, czy wielką własność ziemską, czy drobną chłopską, jako rzecz, która zależy tylko od właściciela i co do której nikt inny nie ma nic do powiedzenia. Dlaczegóż myśmy się odzwyczaili? Dlatego, że takie ujęcie własności jest sprzeczne z jej naturą, bo nie można sobie wyobrazić własności zamkniętej samej w sobie i nie opartej o współżycie społeczne. Najistotniejszym atrybutem i największą siłą twórczą własności jest to, że własność jest tym zakresem twórczości gospodarczej, w którym ja mam najwięcej do powiedzenia, bo ja za ten warsztat pracy odpowiadam i albo ten warsztat utrzymuję i rozwijam, albo też warsztat upada — przechodzi w inne ręce, lub w ogóle znika jako jednostka wytwórcza. Odpowiedzialność za to ponoszę ja i w tej właśnie odpowiedzialności właściciela jest wielka siła wewnętrzna własności i wielka dźwignia jej rozwoju. Ale stosunki społeczne, stosunki polityczne i gospodarcze są przecież tak ukształtowane, że żadna własność izolowana nie jest w stanie się ostać. Nie ma takiej własności, któraby się nie opierała na wymianie jej wytworów lub jej usług z innymi własnościami. Suma wszystkich własności to jest jeden żywy organizm, jedno wspólne gospodarstwo narodowe i dlatego nie ma takiego właściciela, który by zdając sobie sprawę z rzeczywistości, mógł powiedzieć: ja jestem całkowitym panem na mojej własności i wolno mi robić wszystko, co mi się żywnie podoba. Gdyby tak postępował — wyszedłby z ram społecznych, a poza ramami społecznymi nie mógłby istnieć. I dlatego my w XX wieku dochodzimy do pojęcia własności, rozumianej nie jako własność człowieka w ogóle, tylko jako własność człowieka uspołecznionego. I jeśli na miejsce pojęcia własności w ogóle podstawimy pojęcie własności człowieka uspołecznionego, stworzymy syntezę życia jednostki prywatnej z życiem Państwa i narodu.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#PWierzbicki">Do tej terminologii łatwo się nie dochodzi, bo żyją w nas jeszcze naleciałości dawnych wieków, kiedy to zagadnienie inaczej było rozumiane, Zdobywamy jednak świadomość, że tylko własność człowieka uspołecznionego dać może właścicielowi maximum moralnego zadowolenia, poczucie łączności z całym narodem i społeczeństwem i tylko własność człowieka uspołecznionego dać może największe wyniki materialne i dla niego osobiście i dla całości społeczeństwa. Jakże to wyraziście widać w życiu naszej drobnej własności chłopskiej. Przecież zdajemy sobie sprawę, co to jest życie indywidualnego gospodarza nie opartego o wspólnotę gminy, o której tak gorąco mówił gen, Żeligowski, i o wspólną organizację gospodarczą. Przecież te wszystkie spółdzielcze mleczarnie, te wszystkie spółdzielcze zakupy nawozów sztucznych, wszyscy ci wspólni instruktorzy, którzy mają sprawy te organizować, dźwigać technikę rolnictwa i przetwórstwa jego płodów — wszystko to są przejawy życia własności człowieka uspołecznionego; — gospodarz w ramach gospodarstwa izolowanego nie dałby sobie z tym rady. I dlatego najszczęśliwsze są te zakątki i te połacie kraju, które najintensywniej rozwiązują zagadnienie własności chłopskiej prywatnej jako własności ludzi uspołecznionych, którzy tworzą wspólnoty dla realizacji wspólnych celów gospodarczych. To jest właśnie to zagadnienie, którego rozwiązanie leży w rękach nie Rządu, nie parlamentu, nie ustaw, lecz w poczuciu społecznym i ekonomicznym każdego obywatela, I tu nie Rząd i nie parlament, tylko miejscowi działacze, ci najszczęśliwsi ze wszystkich, którzy najgoręcej czują, najjaśniej widzą i najsilniej związani są ze swoim środowiskiem — ci właśnie mają najwięcej do powiedzenia i do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#PWierzbicki">Było dla mnie rzeczą wprost rewelacyjną, że w państwie najwięcej kapitalistycznym — w Wielkiej Brytanii, tam, gdzie „handel brytyjski to jest polityka brytyjska”, jak powiedział jeden z wielkich brytyjskich mężów stanu — tam właśnie najwięcej jest kooperatyw. Ruch spółdzielczy w Polsce w porównaniu do Anglii jest nic nie znaczącym, jest na szarym końcu. Ja myślałem, że najsilniejszy jest ruch kooperatyw spożywców w takich państwach, jak Holandia, Szwecja, Dania. Nic podobnego — najwięcej jest ich w Anglii. Czego to dowodzi? To dowodzi, że jeśli jest kraj jakiś, który wykazuje wielką ekspansję ogólną, to nie odbywa się ona w drodze ekspansji jakichś poszczególnych form gospodarczych czy też ośrodków gospodarczych, lecz jest wszechstronna, pełna. Gdzie jest wielki handel, tam kwitnie i drobny handel, gdzie jest wielki przemysł, tam rozkwita, i drobny przemysł i rzemiosło, gdzie jest największa suma obrotów gospodarczych — tam jest i największa liczba kooperatyw. Wszystkie te ekspansje łączą się, kojarzą się, dopełniają i wzmagają się wzajemnie, bo zbiorowisko i formy gospodarcze są tak bogate i różnorodne, a każda z nich ma swoją rację istnienia i swoje drogi współpracy z innymi formami. W powszechnej ekspansji gospodarczej niech wszystkie te formy walczą o swoje oblicze, o swoje drogi ekspansji, niech będzie między nimi zdrowa współpraca i zdrowa konkurencja, bo zdrowa konkurencja zwiększa ogólny potencjał obrotów gospodarczych i wymiany gospodarczej z całym światem. I dlatego każda inicjatywa gospodarcza, każdy ruch gospodarczy, intensywny, silny, rzetelny przyczynia się do wzrostu ekspansji całości narodu i może tę siłę ekspansji podnieść do potęgi niesłychanej.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#PWierzbicki">I dlatego też jest rzeczą niezmiernej wagi poprowadzenie polityki Państwa właśnie w kierunku sprzyjającym jak największej ekspansji wszystkich form gospodarczych i wszystkich źródeł energii obywateli. Dopiero wtedy Państwo ma pełne kasy, ma pełną siłę, ma pełne możliwości. Dlatego wracamy ciągle do tego kardynalnego zagadnienia rozgraniczenia działalności gospodarczej prywatnej i państwowej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#PWierzbicki">Jest cudowny ptak w lasach naszych, którego głosu ze wzruszeniem każdy z nas słucha. Ten ptak to jest kukułka, ptak wieszczy, bo odgaduje długość ludzkiego życia. Otóż wszystkie prawdy ekonomiczne są w świecie przyrody od dawna odkryte. Cóż to jest kukułka? Jest to ptak bez uczuć rodzicielskich. Podrzuca on jajka, jak wiecie, do gniazd nie jednego, ale paru dziesiątków gatunków małych ptaszków. A jest to ptak tak mądry i przebiegły, że znosi jajka tego koloru, jaki mają jajka tych właśnie karmicieli przyszłej kukułki, chyba, że podrzuca, jajko do tak głębokiego gniazda, że przybrany rodzic nie jest w stanie wyrzucić podrzutka. Wtedy kukułka nie dba o kolor swych jajek. A najbardziej zadziwiającą rzeczą jest nie to, że przybrani rodzice z całą miłością młode kukułczę karmią, lecz to, że jak młoda kukułka wyleci z gniazda, to inne ptaki śpiewające, nawet młodzież, dopóki ona nie okrzepnie, znoszą jej pożywienie z niesłychaną gorliwością. Dlaczego to robią? Tu jest rzecz przedziwnej mądrości. Kukułka, jak tylko dorośnie, jednakowo broni wszystkich lasów prywatnych i państwowych...</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#PWierzbicki">...przed najzjadliwszymi liszkami. Żagnica mniszka, barczatka, sosnówka i dębówka niszczą nasze lasy liściaste i iglaste. Te liszki są pokryte jadowitym włosem i nietylko ptaków, ale i nietykalności poselskiej nie uszanują. Nie radzę liszek dębówki chwytać w rękę, bo wrzody się na ręku porobią, a nie daj Boże dotknąć tą ręką oka. I dlatego cały ten czarowny świat śpiewający karmi kukułkę, bo ona jest prawdziwym etatystą w wielkim stylu. Ona pożera te złe, włochate liszki, których żaden ptaszek śpiewający tknąć się nie ośmieli. Ona broni przed nimi lasy, które dają schronienie i pożywienie całej skrzydlatej rzeszy. Taki to jest w naturze mądry podział zakresu działania między etatyzmem a życiem prywatno-gospodarczym i zakresu ich odżywiania się.</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#PWierzbicki">W Polsce tego podziału zakresu działania pomiędzy przedsiębiorczością państwową i prywatną jeszcześmy nie rozwiązali. W Polsce jeszcze nie doszliśmy do zrozumienia istoty i potrzeby pełnej wszechstronnej ekspansji wszystkich sił gospodarczych narodu. W naszych dziejach zmarnowaliśmy najlepszy okres, bo brak silnej władzy państwowej nadrzędnej, stojącej ponad poszczególnymi opiniami i prądami uniemożliwił nam stworzenie silnego stanu trzeciego wtedy, gdy powstawał on w innych państwach. Nie doceniliśmy wtedy znaczenia rozwoju przemysłu i handlu, nie doceniamy go i dzisiaj. Ale tęsknota do tego, tęsknota do tej wszechstronnej, pełnej ekspansji wszystkich sił wytwórczych żyje w nas, bo przekazana nam została przez tradycję najlepszych duchów polskich, Są wspaniałe nazwiska, które błyszczą na firmamencie polskim: Staszic, Lubecki, Steinkeller, ks. Wawrzyniak, Szczepanowski, Prus — największy ekonomista wśród pisarzy polskich i człowiek o najbardziej uspołecznionym sercu. Te nazwiska wszystkim nam są drogie, wszyscy odczuwamy ich wielkość. Toteż jeżeli kiedy w swoje siły wątpimy, do pamięci o nich się odwołujemy. Lecz jeśli się do nich odwołujemy, musimy działać w myśl ich wskazań i ich czynów. A wtedy uruchomimy całą energię tkwiącą we wszystkich źródłach sił wytwórczych Polski, dojdziemy do potężnej, pełnej, wszechstronnej ekspansji Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PWymysławski">Wysoki Sejmie! Zanim przejdę do omówienia budżetu Ministerstwa Skarbu, chcę kilka słów odpowiedzieć p. posłowi Wierzbickiemu jako temu, który jest przedstawicielem przemysłu. P. poseł Wierzbicki mówił o paproci, powiedział, że znalazła się paproć w postaci węgla i maszyny parowej, że Rzymianie i Grecy wtedy, kiedy ludzi przykuwali łańcuchami do statków, wyzwolili się przez to, że zastąpili ludzi maszynami parowymi. Odwrotnie robi nasz przemysł, bo zamiast ulepszać maszyny i zamiast polepszać byt robotnika, daje mu coraz więcej maszyn do obsługi. Nasz przemysł powinien wzorować się na Grekach i na Rzymianach.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#PWymysławski">Wysoki Sejmie! Mamy przedstawiony budżet Ministerstwa Skarbu, mamy go rozpatrywać i uchwalić. Jeżeli go uchwalimy, będzie oznaczać to, że Sejm daje zaufanie w sprawie polityki finansowej i gospodarczej p. Ministrowi Skarbu.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejma je Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#PWymysławski">Ja, jako robociarz, muszę kilka słów poświęcić sprawie polityki finansowej i gospodarczej p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#PWymysławski">Polityka finansowa i gospodarcza układa się w ten sposób, że ciężary na utrzymanie Państwa przewala się przeważnie na barki tych najbiedniejszych. Weźmy taki przykład. Podatki ściąga się bezwzględnie, ale z kogo? Z robotnika, drobnego rzemieślnika, drobnego sklepikarza, natomiast nie ściąga się podatków z tych wielkich przemysłowców, którzy zalegają po kilka milionów, lecz robotnikowi, sklepikarzowi, który zalega z podatkiem 20–30 zł, zabiera się ostatni grat z mieszkania. Dalej, jak się ściąga zaległości podatkowe? Otóż widzimy, że na liście zaległości podatkowych przeważnie figurują ludzie, którzy by mogli płacić podatek, lecz go nie płacą i na nich nie ma żadnych rygorów do ściągnięcia tego podatku, lecz są rygory na tych najbiedniejszych, którzy nie mogą się bronić.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#PWymysławski">P. Minister Skarbu zastosował również przez swoich ludzi surowe życie! Oto nie tak dawno, na początku grudnia r. z. zostały wysłane pisma do tych ludzi uprzywilejowanych, inwalidów, którzy mieli koncesje wódczane i którzy mieli jeszcze uboczną pracę. Ci ludzie z ubocznej pracy zarabiali nieraz 80 zł, z koncesji mieli 100 zł, mieli razem miesięcznie 180 zł. Tym się odbiera, bo się wydaje, że mają jeszcze za dużo. Natomiast nie odbiera się tym generałom na emeryturze, pewnym pułkownikom, którzy mają po dwie — trzy posady i po kilkanaście tysięcy zł miesięcznie. Do tych tego surowego życia się nie stosuje, uważa się, że ta kasta ludzi nie może być zubożałą, bo wtedy zachodziłaby możliwość, że Polska źle by na tym wyszła.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#PWymysławski">Chciałbym jeszcze poruszyć sprawę podatku, który może najwięcej obchodzi robotników — podatku na ubezpieczalnię społeczną. Ubezpieczalnie społeczne zastosowały umorzenie podatku, tego podatku, na który zostały ściągnięte pieniądze z zarobków robotnika. Lecz podatków tych robotnik nie otrzymał z powrotem, a pieniądze te otrzymał właściciel fabryki. Jeżeli jakiś właściciel przedsiębiorstwa zalegał z podatkiem na 4 czy 5 tysięcy, to w tym 2/3 pieniędzy było robotniczych. Uważam, że byłoby rzeczą sprawiedliwą, gdyby p. Minister Skarbu zarządził, by te pieniądze, które robotnicy płacili oddać komitetowi dla najbiedniejszych. Uważam, że taka sprawiedliwa polityka Ministerstwa Skarbu byłaby doceniona przez społeczeństwo polskie.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! W naszych przemówieniach w czasie generalnej dyskusji budżetowej i w toku dyskusji nad poszczególnymi częściami budżetu naświetliliśmy w sposób obszerny wszystkie aktualne zagadnienia, związane z położeniem obecnym ludności żydowskiej w Polsce. Między innymi w szczególności problemy bezrobocia, bojkotu gospodarczego, akcji przeciwżydowskiej na wyższych uczelniach, t. zw. emigracjonizmu, eksterminacji gospodarczej i ograniczenia praw politycznych. Toteż w obecnym końcowym stadium rozpraw nad ustawą skarbową ograniczę się do złożenia imieniem Żydowskiego Koła Parlamentarnego poniższego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PSommerstein">Stoimy twardo na gruncie ustawy zasadniczej Państwa Polskiego, która na równi traktuje wszystkich obywateli i specjalnie stwierdza kategorycznie w art. 7, że ani pochodzenie, ani wyznanie, ani narodowość nie może być powodem ograniczenia uprawnień obywateli do wpływania na sprawy publiczne. Tendencje szeregowania obywateli wedle wyznania i narodowości, różniczkowanie na tej zasadzie ich praw obywatelskich, prawa do pracy i egzystencji gospodarczej, są sprzeczne z postanowieniami ustawy zasadniczej i w żaden sposób nie mogą się przyczynić do skonsolidowania i skoncentrowania wszystkich sił w społeczeństwie dookoła zadań ogólnopaństwowych.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PSommerstein">3,5 miliona Żydów obywateli Państwa Polskiego ma pełne poczucie obywatelskie, czują się oni związani z Państwem, które w myśl Konstytucji jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli, są gotowi do wszystkich ofiar na rzecz Państwa, rozwoju jego potęgi i obronności, na rzecz samodzielności gospodarczej Państwa.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PSommerstein">Domagamy się prawa do życia, prawa do życia zbiorowego jako mniejszość narodowa i wyznaniowa, prawa do udziału w życiu publicznym, prawa do pracy i egzystencji gospodarczej, ochrony życia, zdrowia i mienia każdej jednostki. Domagamy się pełnego, faktycznego równouprawnienia.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#PSommerstein">Te nasze zasadnicze postulaty gruntują się nie tylko na Konstytucji, ale na odwiecznych fundamentach każdej państwowości, jakimi są prawo i sprawiedliwość. Prawo i sprawiedliwość muszą zwyciężyć. Na tym założeniu, które się tak wspaniale zrealizowało we wskrzeszeniu niepodległej Polski, upadku kolosów, opartych na gwałcie i ucisku, na tej nadziei opiera się nasza wiara, zaufanie we własne siły, nasza niezłomna wola przetrwania, przebycia tej strasznej rzeczywistości, która jest zaprzeczeniem równouprawnienia, gwarantowanego nam w Konstytucji, zmierza do dyskryminacji moralnej i politycznej, a gospodarczej eksterminacji.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#PSommerstein">Przeciw tej tak ciężkiej żydowskiej rzeczywistości wnosimy stanowczy protest w formie przyjętej na terenie parlamentarnym: głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Szczypa.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PSzczypa">Wysoka Izbo! Przemawianie na temat podatku specjalnego po oświadczeniu p. Wicepremiera jest rzeczą nader niewdzięczną, tym bardziej, że sprawa należy do rzędu szczególnie doniosłych, dotyczących zarówno bytu setek tysięcy pracowników, jak struktury i równowagi budżetowej, jak wreszcie zagadnień ogólnogospodarczych i społecznych Państwa. Postaram się ująć ją z dwóch stron, pozostawiając wiele momentów na uboczu, które znalazły lub znajdą jeszcze należyte oświetlenie w Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#PSzczypa">W tej chwili interesuje mnie mechanizm, regulujący byt pracowników państwowych i samorządowych, oraz pogląd na gospodarcze skutki takiego lub innego poziomu ich płac.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#PSzczypa">Co do zagadnienia pierwszego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż regulowanie bytu pracowników publicznych wymaga ustalenia pewnej metody, która gwarantowałaby maksymalny obiektywizm oraz należyty wpływ opinii pracowniczej na sprawy swego bytu. Stosunki między pracownikami i pracodawcami należą do najdelikatniejszych materyj współczesnego życia społecznego. Widzimy walki ekonomiczne nierzadko zaostrzające się do czynów fizycznych, spostrzegamy również tendencję szlachetniejszą do rozstrzygania spornych kwestyj przy wspólnym stole. Państwo zainteresowane jest oczywiście jak najbardziej w tym, aby zachowując nienaruszalną zdolność zakładów pracy, sprowadzać te spory pod swoją powagą do rozstrzygnięć obiektywnych.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#PSzczypa">Daje temu wyraz rozwijające się ustawodawstwo socjalne, obejmujące umowy zbiorowe, arbitraż i sądownictwo pracy. Jedynie tylko pracownicy publiczni pozbawieni są dobrodziejstw nowoczesnego ustawodawstwa socjalnego. Byt ich regulowany jest ustawowo i gdy chodzi o praktykę, dzieje się to ostatnio w formie dekretów, przy czym możność wyrażenia swej opinii o projektach jest ograniczona do minimum. Praktycznie rzecz biorąc, byt pracowników normowany jest jednostronnie.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#PSzczypa">Podkreślam ten moment nie dlatego, abym uważał, iż stosunki dojrzały na tyle, aby sprawy materialne pracowników państwowych i samorządowych były ustalane w umowach dwustronnych, choć w przyszłości forma ta nie wydaje się być wykluczona, nie mógłbym zaprzeczyć również, żeby teoretycznie nie uznać, iż władze powinny z równą troską troszczyć się o byt swoich pracowników, jak stoją na straży poszanowania interesów pracowników w prywatnych zakładach pracy, to jest mógłbym dopuścić dla idealnych warunków możliwość jednostronnego-ustalania norm wynagrodzenia pracowników publicznych, jednakże należy śmiało spojrzeć rzeczywistości w oczy i stwierdzić co następuje:</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#PSzczypa">Kontakt Rządu z przedstawicielami organizacyj pracowników państwowych jak i samorządowych jest bardzo luźny, Do audiencji dochodzi nader rzadko. Jeśli się nie mylę, w zeszłym roku tylko jeden czy dwa fakty tego rodzaju miały miejsce, dawniej było jeszcze gorzej. Wiemy również, że niektóre z reform urzędniczych były przeprowadzone z całkowitym pominięciem opinii pracowników a nadto z naruszeniem ich praw i interesów. Zwłaszcza reforma uposażeń i emerytur 1934 r., tak powszechnie krytykowana w całym społeczeństwie, była dokonana metodą zaskoczenia, nie przyczyniając się bynajmniej do uspokojenia umysłów i stanowiąc nadal zarzewie poczucia głębokiej krzywdy i niesprawiedliwości. Dotyczy to w równej mierze i podatku specjalnego.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#PSzczypa">Sądzę równocześnie na podstawie znanej ofiarności i zrozumienia wśród rzesz pracowniczych dla potrzeb państwowych, że bliższy z nimi kontakt, że ich stanowisko mogłoby przynieść w wielu trudnych kwestiach rozwiązanie racjonalne i pozytywne. Dlatego też na marginesie dyskusji o uchylenie podatku specjalnego pozwolę sobie pod adresem Rządu zgłosić apel, aby ustalił formy współpracy Rządu z przedstawicielami organizacyj pracowników publicznych w zakresie spraw ich materialnego bytu, aby życzenia ich nie były stale pomijane.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#PSzczypa">Opinia pracowników w sprawie podatku specjalnego jest całkowicie jednolita i uzasadniona nie tylko ich własnym interesem, ale względami natury ogólnej. Na czoło uzasadnienia wysuwa się moment gospodarczy, to jest kierunek polityki gospodarczej Państwa. Punktem wyjścia dla tej polityki powinna być obecna poprawiająca się koniunktura, której należy dodać dodatkowe bodźce, abyśmy wkroczyli w okres prawdziwej prosperity. P. Wicepremier przedstawił nam plan inwestycyjny, który zapełnia lukę, jaka istniała w naszej gospodarce i jest niewątpliwie pierwszym syntetycznym i racjonalnym ujęciem najbardziej palących zagadnień obrony Państwa, walki z bezrobociem i uprzemysłowienia kraju. Jednakże wydaje się, że polityka gospodarcza musi zasadzać się na równowadze i harmonijnym rozwoju we wszystkich kierunkach. Obok inwestycyj niezbędne jest wzmożenie konsumcji warstw pracujących. Staje się to koniecznością palącą w obecnym okresie drożyzny, bo grozi nam wielkie niebezpieczeństwo zmniejszenia spożycia krajowego. Trzeba podkreślić to szczególnie mocno, iż nie wysokość obrotów pieniężnych, lecz ilość i jakość produktów nabywanych decyduje o pojemności rynku wewnętrznego, o wzroście lub redukcji spożycia. Podniesienie cen w ciągu 1936 r. o przeszło 10% zmniejsza niewątpliwie wymianę w takim albo i większym stosunku. Pracownicy, którzy stanowią z rodzinami około 2.000.000 osób, należą do kategorii niezwykle cennych konsumentów dóbr duchowych i materialnych. Dość chyba będzie wspomnieć, iż udział tej rzeszy, stanowiącej około 1/4 ludności miast, w spożyciu artykułów przemysłowych wynosi około 20%. I gdy obecnie nastąpiła poprawa na odcinku rolniczym, który zasila w miastach handel, rzemiosło i przemysł, to jedynie na odcinku pracowników publicznych w miarę wzrostu drożyzny następować będzie dalsze pogorszenie, tamujące równomiernie przesuwanie skali życia gospodarczego wzwyż. Pauperyzację konsumentów 1/4 produkcji odczuje silnie przemysł; obawiać należy się, że i rolnictwo tracić będzie konsumentów szlachetniejszej produkcji, przede wszystkim drobnego rolnika na rzecz wytworów produkcji zbożowej. Jednym słowem, przed dwoma milionami obywateli rysuje się beznadziejna przyszłość na lepsze jutro, przed życiem gospodarczym — trudności, wynikające z zachwianej równowagi między spożyciem a produkcją, przed Państwem — szereg dodatkowych konsekwencyj, jakie pociąga za sobą niedostatek i osłabienie sił oddanych mu rzesz pracowniczych. I dlatego, że uchylenie podatku specjalnego może tym skutkom zapobiec, że uchwalenie wniosku p. Krukowskiego czyni zadość zarówno życzeniu pracowników, jak względom gospodarczym ogólnej natury, wniosek ten w całej rozciągłości popieram.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#PSzczypa">Słusznie zupełnie może się ktoś zapytać: No dobrze, ale z jakich źródeł pokryjemy wówczas niedobór 28 milionów zł? P. poseł Krukowski wskazuje na dział 6 — dochodów zwyczajnych. Ja bym poszedł dalej. Suma zaległości z danin od większej własności i przemysłu sięga 800 milionów zł i czas już nareszcie, aby Rząd tę właśnie pozycję ruszył, a wówczas zbyteczny będzie w ogóle podatek specjalny od uposażeń, który to ciężar ponoszą ludzie najmniej winni w deficytowości budżetu.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#PSzczypa">Już tak się utarło u nas, że jak powstaje dziura w budżecie, to się ją łata przede wszystkim oddartym kawałkiem kapoty z grzbietu pracownika. Ale to nie jest rozwiązanie. Ciężary należy rozkładać sprawiedliwie na wszystkich obywateli bez wyjątku w odpowiednim stosunku do dochodów, a nie tylko na tych, którzy już są i tak przeciążeni. Jestem daleki od tego, aby naśladować obce wzory w dziedzinie finansowej, ale jeżeli jakaś metoda została wypróbowana i dała dodatnie wyniki, nie widzę żadnej ujmy dla ambicji narodowej, aby ten system wprowadzić u nas. Otóż z wielu przykładów przyjrzymy się jak Kanada poradziła sobie z brakiem pieniędzy i jak je zdobyła dla uruchomienia robót inwestycyjnych, łatania budżetu i zlikwidowania bezrobocia. Zamiast w istocie niepopularnych pożyczek narodowych, inwestycyjnych, budowlanych itp. idących na pokrycie niedoboru budżetowego, wprowadzono tam pieniądz „zastępczy”. Pieniądzem tym wypłaca się nie tylko zasiłki bezrobotnym, ale należności fabrykantom, dostawcom itp. Nie byłoby w tej namiastce pieniądza nic nowego, gdyby nie dowcipne zarządzenie władz, dotyczące obowiązku nalepiania w rubrykach specjalnie na ten cel na banknocie zamieszczonych maleńkiego znaczka stemplowego wartości 1 centa na 1 dolar zastępczy, a to każdej środy pod rygorem ustania obowiązku do wymiany tej namiastki na prawdziwego dolara. Wymiana tego zastępczego dolara na do lara prawdziwego następuje dopiero w dwa la la od daty emisji zastępczego pieniądza. Po upływie tych dwóch lat w okresie których nalepiono na pieniądzu zastępczym znaczków na 1 dolara i 4 centy, kasy stanowe „zarobiły” na czysto 4 centy, które służą na pokrycie kosztów połączonych z manipulacją, administracją, kontrolą nad obiegiem itp. Mając poza tym wpływu jeden dolar prawdziwy z owych znaczków, wymieniają go na dolar zastępczy. Bezrobotny, który otrzymał ów zastępczy pieniądz, niedługo go zatrzymuje, płacąc nim za artykuły pierwszej potrzeby, kupiec, czy fabrykant tak samo, a ofiara, jaką ci wszyscy posiadacze tego pieniądza ponieść muszą, jest tak nikłą, wynosi bowiem tylko 1%, że nikt faktycznie tego ciężaru nie odczuwa i rozkład tego ciężaru jest naprawdę sprawiedliwy, bo im więcej kto zarabia, ten automatycznie musi większą ofiarę złożyć.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#PSzczypa">P, Wicepremier zapowiedział w komisji nowy stały podatek i w tym wypadku największy ciężar, jak zwykle, poniesie świat pracy, — ze strony zaś innych przeważnie powstaną nowe zaległości.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#PSzczypa">P. Wicepremier zapowiedział swego czasu ujawnienie nazwisk ludzi lokujących swoje kapitały poza granicami Państwa. Zamiast tego usłyszeliśmy, że te kapitały podobno w całości wróciły do kraju. A więc względem możnych tego świata jest stosowana dyskrecja i specjalna opieka, dlatego też przy wprowadzeniu nowej, nawet podobno stałej daniny, bezwzględność będzie stosowana przede wszystkim do tych najofiarniejszych i bezbronnych, czego nie mogę nazwać sprawiedliwością społeczną.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Mudryj.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PMudryj">Wysoki Sejmie! W związku ze zbliżającą się ku końcowi debatą budżetową, tudzież podkreślając jeszcze raz nasze stanowisko zajęte przy poszczególnych częściach preliminarza budżetowego na rok 1937/38, mam zaszczyt oświadczyć imieniem Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej co następuje:</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#PMudryj">Przed niespełna dwoma laty czynniki odpowiedzialne polityki ukraińskiej w Polsce zrewidowały swoją dotychczasową politykę i ustosunkowawszy się pozytywnie do Państwa Polskiego, dały inicjatywę do naprawy wzajemnych stosunków polsko-ukraińskich. Zrobiono to w najlepszej wierze oraz najszczerszej intencji według naszych zamierzeń, a to stanowisko powinno było mieć dla obu narodów wielkie znaczenie miary historycznej. Na drogę normalizacji stosunków polsko-ukraińskich weszliśmy, by nie zrzekając się naszych ideałów narodowych zabezpieczyć narodowi ukraińskiemu w granicach Rzeczypospolitej Polskiej możliwości wszechstronnego rozwoju jako odrębnej, żywej i twórczej spólnoty narodowej. Nie oznacza to, że mamy dążyć ku temu wbrew interesom Państwa Polskiego, istotą bowiem normalizacji jest rozwiązanie zagadnień wysuwanych przez życie i sytuację polityczną zgodnie z interesami narodu ukraińskiego i Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#PMudryj">Jako rzecznicy tej idei normalizacyjnej pracowaliśmy na terenie naszego kraju i muszę podkreślić, że znaleźliśmy zrozumienie większości społeczeństwa naszego, które do poczynań naszych zajęło stanowisko pozytywne. Stwierdzić natomiast muszę, że wielka idea porozumienia obu narodów w imię lepszej przyszłości nie znalazła odpowiedniego oddźwięku w znacznej części społeczeństwa polskiego, zwłaszcza tego, które żyje obok nas.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#PMudryj">Nie twierdzę jednak, by pierwsze próby znormalizowania stosunków polsko-ukraińskich w całości zawiodły, trzeba bowiem upływu pewnego czasu, by doniosłość tej wielkiej sprawy znalazła pełne zrozumienie u tej części społeczeństwa polskiego, która dotychczas ustosunkowuje się do niej negatywnie. Stosunek Rządu do naszych najbardziej piekących postulatów pozostawia też dużo do życzenia, gdyż niektóre resorty zajęły wobec naszych żądań stanowisko nieprzychylne.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#PMudryj">Mam na myśli przede wszystkim Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych. Zapowiedziało ono w ostatnich czasach kolonizację ziem zamieszkałych w większości przez naród ukraiński z pominięciem najżywotniejszych potrzeb ludności miejscowej. Kolonizację tych ziem elementem importowanym z zachodu prowadzono jeszcze od r. 1920 mimo, że ziemie te są przeludnione. Prowadzono ją z widoczną szkodą dla miejscowej ludności rolniczej, tak ukraińskiej jak i polskiej, i obecnie zamierza się prowadzić ją dalej, nawet wbrew ustawie z 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej, dającej pierwszeństwo parcelacji sąsiedzkiej. Obecnie pozostał już tylko szczupły zapas ziemi do parcelacji i ten nieznaczny zapas według intencji obecnego szefa resortu rolnictwa i reform rolnych ma być obrócony przede wszystkim na cele parcelacji kolonizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#PMudryj">Przeciw tej polityce Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych musimy się z tego miejsca zastrzec jak najkategoryczniej i politykę tę będziemy zwalczać, ona bowiem godzi w najżywotniejsze interesy narodu ukraińskiego w Polsce, nie będąc jednocześnie ani koniecznością państwową, ani potrzebą, gdy się ma na oku zapasy ziemi na rdzennie polskich terenach.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#PMudryj">Z tej właśnie przyczyny przedstawicielstwo nasze w Budżetowej Komisji sejmowej przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych zajęło wobec niego stanowisko negatywne i głosowało przeciw budżetowi, a tak samo negatywnie ustosunkowało się do tego resortu i nasze przedstawicielstwo w Senacie.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#PMudryj">Uznajemy konieczności państwowe z obroną Państwa na czele, nie możemy jednak z przytoczonych tu przyczyn oświadczyć się za preliminarzem budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych. Zważywszy zaś, że w myśl obowiązującego regulaminu sejmowego niedopuszczalnym jest głosowanie nad poszczególnymi częściami preliminarza budżetowego, podkreślamy, że chociaż będziemy głosować za przyjęciem ustawy skarbowej wraz z prelimininarzem budżetowym;, to oświadczamy się z całą stanowczością przeciw budżetowi Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#WicemarszałekPodoski">Minister Skarbu p. Kwiatkowski: Debaty budżetowe na terenie komisji i plenum Sejmu dobiegają końca. Przy wielu okazjach miałem możność sformułowania poglądów i zasad, którymi kieruje się Rząd w odniesieniu do wszystkich zasadniczych i aktualnych problematów gospodarczych i finansowych. Omawiałem w szczególności zagadnienie podatkowe i prace nad reformą, wskazywałem, jak bardzo wzrósł nacisk śruby podatkowej w stosunku do wyższych dochodów, omawiałem, dlaczego nie można bez natychmiastowego pogłębienia kryzysu i spotęgowania bezrobocia wyegzekwować szybko zaległości podatkowych, wskazywałem i wyjaśniałem, dlaczego jestem zdecydowanym przeciwnikiem eksperymentów walutowych właśnie w Polsce, ustosunkowywałem się wyraźnie do sprawy równowagi budżetu i do ewolucji, którą przechodzi nasz bilans płatniczy. To zwalnia mnie od wygłaszania dziś szczegółowego i zasadniczego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#WicemarszałekPodoski">Pragnę natomiast krótko oświetlić niektóre fragmenty prac i poczynań rządowych, które budzą jeszcze pewne wątpliwości. Tak więc zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, że po okresie długotrwałego i bardzo ciężkiego kryzysu sytuacja Skarbu Państwa przez dłuższy okres nie może być łatwa. Gdyby nawet poprawiająca się zwolna sytuacja gospodarcza zezwalała na zwiększenie wpływów skarbowych, to jednak dalecy będziemy od tego, by tworzyć rezerwy skarbowe (jak to miało miejsce w latach 1928 i 1929) lub by poważnie redukować obciążenia na rzecz Państwa. W budżecie bowiem pokrywamy chwilowo tylko najkonieczniejsze potrzeby Państwa, a pomijamy lub redukujemy świadomie inne zobowiązania, wynikające ze stosunków finansowych Skarbu w okresie kryzysu.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#WicemarszałekPodoski">Skarb przyjął na siebie w latach ubiegłych — bo prawdopodobnie przyjąć musiał — szereg ciężarów, licząc się raczej z nieodpartymi koniecznościami wewnętrzno-politycznymi i społecznymi niż z realnymi możliwościami własnymi. Gdyby sanacja Skarbu i budżetu nie nastąpiła przed półtora rokiem i gdyby nie dopisała nam częściowo pomyślna zmiana koniunktury — to byłyby powstały nowe trudności o dalekim zasięgu gospodarczym i społecznym. Dziś możemy stwierdzić, że opanowaliśmy część trudności. Waluta uległa poważnemu wzmocnieniu, a polityka walutowa jest ustabilizowana na dziś i na jutro. Zakręt, wynikający z wprowadzenia przepisów dewizowych i ograniczenia transferu, przebyliśmy względnie dobrze. Instytucja emisyjna jest dziś znacznie silniejsza, niż przed rokiem. Budżet konsumcyjny nie powodował drenażu rynku pieniężnego.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#WicemarszałekPodoski">Zagadnienie zadłużenia Państwa jest poważne, ale trzeba pamiętać, że w dziedzinie długów zagranicznych zostało ono złagodzone ze względu na dewalucję walut zagranicznych. Było tu rzucone wczoraj pytanie, jak przedstawia się suma wszystkich długów Państwa Polskiego. Oczywiście na to pytanie jest trudno odpowiedzieć, jeżeli idzie o określenie łącznego zadłużenia na obecny moment. Długi te ulegają przy swej wielkiej kwocie pewnym zmianom. Natomiast z korektywą dat można oczywiście w każdej chwili długi te ustalić. Na dzień pierwszego października 1936 r. długi zagraniczne, objęte księgą długów, wynosiły 2.921 milionów zł długi wewnętrzne, według stanu na ten sam dzień i to długi zorganizowane, objęte księgą długów, wynoszą 1.741 milionów zł, długi przedsiębiorstw na dzień 1 stycznia 1936 r. wynoszą 133 milionów zł (wszystkie cyfry w zaokrągleniu). Długi nie zorganizowane zarówno Państwa jak i przedsiębiorstw państwowych wynoszą 600 milionów zł. Mierząc tę kwotę stosunkiem do majątku Państwa i przedsiębiorstw państwowych, należy stwierdzić, że długi te są niewielkie. Akcje zlecone i oddłużeniowe, które wprost obciążają Skarb Państwa, wynoszą mniej więcej na 1 stycznia 1937 r. 476 milionów zł. Razem wszystkie długi wynoszą 5.871.507.368 zł. Oprócz tego istnieją gwarancje Skarbu Państwa na dość poważną sumę, jednakże gwarancje te, powiedzmy np. za akcję długoterminową, prowadzoną przez B. G. K., przeważnie nie pociągają za sobą obaw strat ze strony Skarbu Państwa. Wszystkie gwarancje Skarbu Państwa, udzielane od początku i aktualne obecnie, wynoszą ogółem 1.733.881.351 zł.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#WicemarszałekPodoski">Zadłużenie zewnętrzne Państwa zmalało bardzo znacznie, zadłużenia wewnętrzne wzrosły stosunkowo bardzo nieznacznie, jeżeli nie zaliczać na ciężar r. 1936 formalnie w tym roku zapisanej Pożyczki Inwestycyjnej, uruchomionej już wcześniej, bo w r. 1935.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#WicemarszałekPodoski">Ożywione tempo inwestycyj utrwaliło i wzmocniło nieco koniunkturę, pobudzoną również przez oddziaływanie czynników zewnętrznych. Bilans handlowy — dając nam znikome tylko saldo dodatnie — wykazał jednak obustronnie dodatni rozwój zarówno ilościowy, jak i jakościowy. Ceny eksportowe poczęły wzrastać, dając podstawy do przywrócenia rentowności w operacjach handlowych. Rentowność prywatno-gospodarczej działalności w wielu, choć nie we wszystkich dziedzinach wzrosła wyraźnie, co można z całą ścisłością ustalić zarówno na podstawie nowych napływających zeznań podatkowych, jak też i przy układach finansowych z państwami, posiadającymi ujemne saldo bilansu płatniczego z Polską. W rozrachunkach tych okazuje się prawie bez wyjątku, że firmy prywatne, oparte o obcy kapitał, wypracowują zyski i pragną je w części przekazywać swoim akcjonariuszom zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#WicemarszałekPodoski">Oczywiście, iż istnieje i drugą ujemna strona tego bilansu: nie zabiegam nigdy o to, by upiększać pasywa naszego bilansu gospodarczego Nieusprawiedliwiony optymizm nie raz już w Polsce kierował pieniądze publiczne i prywatne na niewłaściwe tory, a błędy przeszłości winny być trwałą nauką na przyszłość. Ostrożna oceną koniunktury i zmysł oszczędności muszą być zasadami przestrzeganymi przez wszystkie instytucje, operujące groszem publicznym, a również i przez prywatne życie gospodarcze. Dlatego decyzja parlamentu — wyrażona i zawarta w fakcie przekazania Rządowi na nowy rok gospodarczy 1937/38 budżetu formalnie zrównoważonego — posiada wielką praktyczną doniosłość. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że budżet ten nie jest doskonały. Zawiera on niedociągnięcia zarówno formalne, jak i merytoryczne. Tym niemniej budżet zamknięty równowagą wzmaga poczucie odpowiedzialności Rządu, skłania go do ustawicznej czujności i ustawicznej walki o realizację rzeczywistej równowagi. W fakcie tym jest więc zawarta pozytywna wartość pracy dokonanej w Sejmie. Ale zagadnienie budżetu nie jest jedną, ani nawet dominującą troską najbliższej przyszłości gospodarczej Polski.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#WicemarszałekPodoski">Ruch zwyżkowy cen — stanowiący w okresie dodatniej koniunktury zjawisko raczej normalne i zrozumiałe — przybiera u nas w kilku ważnych działach produkcji i handlu charakter ewolucji niezdrowej i szkodliwej dla całości gospodarstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#WicemarszałekPodoski">Nikt więc nie może się dziwić, że Rząd zastosuje w tych wypadkach coraz ostrzejsze środki. Szczególnie niedopuszczalne byłoby paraliżowanie dobrze zapowiadającej się koniunktury budowlanej przez nieusprawiedliwioną spekulację na cenach materiałów budowlanych. Reakcja spekulacji na poprawiającą się koniunkturę istnieje wszędzie na świecie, ale u nas przybiera ona formy jaskrawe i szkodliwe, a tym bardziej nieumotywowane rzeczowo, że Polska oszczędziła swemu społeczeństwu dodatkowego kryzysu na tle dewaluacji. Rozwój prac inwestycyjnych, rozwój konsumcji i eksportu wzmocni niewątpliwie rentowność gospodarstwa, szczególnie w dziedzinie produktów przemysłowych. Będzie to objaw całkowicie pomyślny i pożądany. Ale inwestycje nie mogą się stać dodatkowym bodźcem dla nieusprawiedliwionych spekulacyjnych ruchów cen, gdyż w ten sposób sami sparaliżujemy i skrócimy okres pomyślnej koniunktury. Dlatego w walce o spokojny rozwój cen, w walce przeciwko wszelkim objawom spekulacji winno przyjąć udział całe społeczeństwo. Swój współudział w tej akcji mogą ujawnić z prawdziwą korzyścią dla gospodarstwa naszego również organizacje gospodarcze, jak izby przemysłowo-handlowe, izby rolnicze lub izby rzemieślnicze.</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#WicemarszałekPodoski">Drugą wielką troską Rządu i całego społeczeństwa musi być sprawa zatrudnienia bezrobotnych pracowników fizycznych i umysłowych. Nie sądzę, by i tu środkami czysto mechanicznymi można było osiągnąć pozytywne rezultaty. Ktokolwiek głębiej rozważy to najdonioślejsze zagadnienie — bo zagadnienie człowieka pracy — ten uzna, iż przede wszystkim musimy się wysilać, by mnożyć ilość warsztatów pracy i inicjatywy gospodarczej w Polsce, by podnosić jakość procesów przetwórczych, by przez zorganizowaną pracę przetwarzać do najdoskonalszych form własne i obce surowce oraz by przez politykę cen i zarobków zdążać stopniowo do wzmagania własnej konsumcji. Nikt odpowiedzialny za losy Państwa i los milionów obywateli nie mógłby realnie propagować innego programu.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#WicemarszałekPodoski">Tym celom ma służyć m. in. i niedawno uchwalony i tak szczegółowo omówiony w obu Izbach i w prasie nowy plan inwestycyjny.</u>
<u xml:id="u-59.13" who="#WicemarszałekPodoski">Mimo to muszę stwierdzić, iż jeszcze i obecnie istnieją pewne nieporozumienia i błędne opinie w tej sprawie. Podstawowym celem tych prac — w perspektywie szeregu lat — jest zagadnienie wyzwolenia, zaktywizowania i pomnożenia sił gospodarczych samego społeczeństwa. Dlatego ten program materialny łączy się tak ściśle z koncentracją i mobilizacją sił politycznych naszego społeczeństwa, z taką atmosferą psychiczną, która te siły w maksymalnym stopniu uruchomić i zorganizować zdoła.</u>
<u xml:id="u-59.14" who="#WicemarszałekPodoski">Gdyby bowiem czekano na to, co zrobi sam tylko Rząd przy pomocy środków finansowych publicznych, to choćby nawet Państwo zdobyło się na największy wysiłek, rezultat byłby stosunkowo skromny. Rząd uważa za swoje zadanie z jednej strony wykonanie ścisłego planu, związanego. bezpośrednio z obroną Państwa, z drugiej — stworzenie podstawowych warunków komunikacyjnych, energetycznych i częściowo surowcowych dla pracy i ekspansji gospodarczej całego społeczeństwa. Wszystkie czynniki gospodarcze polskie zarówno państwowe, jak społeczne, muszą kroczyć ramię przy ramieniu ku realizacji wspólnych celów, jeżeli chcemy naprawdę osiągnąć poważne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-59.15" who="#WicemarszałekPodoski">Również szereg ocen samego planu inwestycyjnego opiera się na przesłankach najczęściej niedostatecznie ścisłych. Może następujące zestawienie rzuci właściwy snop światła na całe zagadnienie:</u>
<u xml:id="u-59.16" who="#WicemarszałekPodoski">W 4-leciu 1932/33–1935/36 wydatkowaliśmy na inwestycje i remonty z sum budżetowych ca 760 milionów zł, w czym w latach ostatnich zawarte były również sumy przeznaczone na inwestycje z Funduszu Pracy. Oznacza to, iż z tego źródła wydatkowaliśmy rocznie średnio 190 milionów zł na inwestycje i remonty. Ta sama grupa pozycyj w nowym budżecie na r. 1937/38 łącznie z Funduszem Pracy wynosi okrągło 200 milionów zł, tj. tyle, co i w latach ubiegłych. Jeżeli więc nawet jakąś pozycję remontu przeniesiono poza budżet, to oczywiście inna nowa pozycja o analogicznym charakterze weszła na jej miejsce. Na tym odcinku nie zaszły więc żadne poważniejsze ani dodatnie, ani ujemne zmiany.</u>
<u xml:id="u-59.17" who="#WicemarszałekPodoski">Z sum pozabudżetowych w ciągu wymienionego 4-lecia wydano na inwestycje i remonty (w tym oczywiście i na remonty dróg i na budownictwo gmachów państwowych) sumę 568 milionów zł, tj. 142 miliony zł średnio rocznie. Ten stan ulega obecnie zmianie o tyle, że na analogiczne cele, ściśle inwestycyjne i częściowo na pewne remonty, stanowiące jednak nie więcej jak 10% sumy wydatków — bez sum znajdujących się w planie Funduszu Pracy, które dla przejrzystości porównania zaliczyłem do budżetu — łącznie za to z rozbudową kolei Śląsk — Gdynia wydamy w r. 1937 gotówką 450 milionów zł, a łącznie z kredytami towarowymi i operacjami bezgotówkowymi prawie 600 milionów zł. W ten sposób suma 200 milionów zł plus cała ta kwota 600 milionów zł w tej puli pozabudżetowej daje 800 milionów zł, o których mówiłem. Oznacza to, że ogólnie tempo prac inwestycyjnych i remontowych z sum pozabudżetowych będzie co najmniej 3 razy silniejsze, niż średnio w latach ubiegłych. Można ocenić, że i to jest niewystarczające. Będzie to zarzut, który można przyjąć i potwierdzić bez dyskusji, ale już całkowitą przesadą i nieusprawiedliwionym pesymizmem byłoby twierdzenie, że plan ten nie wnosi nowych elementów programowych i finansowych, a więc że w niczym nie zmieni naszej obecnej sytuacji ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-59.18" who="#WicemarszałekPodoski">Trzecie zagadnienie. W tym samym 4-lecia operacje kredytowe Skarbu na rynku wewnętrznym — poza operacjami przedsiębiorstw państwowych na własne cele — wyniosły okrągło 1.600 milionów zł, a więc średnio rocznie 400 milionów zł. Pokrywały one bowiem nie tylko inwestycje pozabudżetowe, ale i znaczne deficyty budżetowe i różne operacje zlecone. Były to lata najcięższe pod względem gospodarczym i finansowym. Możemy się spierać o rozmiar obecnej poprawy koniunktury, ale nie o sam fakt poprawy. Płynność banków zwiększyła się. Dopływ pieniędzy do instytucyj t. z w. „rynku pieniężnego sztywnego” wzmaga się. Poza pozycjami budżetowymi i poza własnymi wpływami Funduszu Pracy wszystkie operacje kredytowe krótko i długoterminowe — wymagane dla realizacji obecnej koncepcji planu inwestycyjnego — na rynku wewnętrznym wyniosą w r. 1937 około 325 milionów zł, tj. 80% sum wydrenowanych średnio w ostatnim, najgorszym finansowo 4-leciu. A więc i na tym odcinku sytuacja Polski nie pogorszy się, ale niewątpliwie polepszy się. Można oczywiście nie uznać tego polepszenia za wystarczające, ale uznać trzeba, że ta poprawa mobilizacji pieniędzy na rynku pieniężnym dla celów inicjatywy prywatnej się wzmoże, jeżeli obiektywizm posiada jeszcze jakąkolwiek wartość. Nie bez znaczenia dla oceny tego zagadnienia jest też fakt, że w okresie 4-lecia 1932–1935 nasza instytucja emisyjna utraciła około 400 milionów zł ze swego podkładu złota. Obecnie zaś wzmocniła swe zapasy złota i dewiz bardzo poważnie. Czyż więc w tych realnych warunkach mniejszy nacisk kredytowy Państwa na rynek może być uważany jako pogorszenie sytuacji? Sądzę, że jestem wolny od obowiązku formułowania odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-59.19" who="#WicemarszałekPodoski">Wreszcie spór o pokrzywdzenie lub uprzywilejowanie oddzielnych okręgów. Rozmieszczenie terytorialne wydatków inwestycyjnych, zawartych w budżecie, nie uległo żadnej zmianie. Z wydatków pozabudżetowych, dosięgających w transzy gotówkowej kwoty 450 milionów zł, t. j. 325 milionów zł z rynku wewnętrznego i około 130 milionów zł z pożyczki francuskiej, w pierwszym roku realizacji, mniej niż połowa skoncentrowana zostanie w okręgu centralnym, a więc zwyż 220 milionów zużyte będzie w innych okręgach, gdy w okresie ostatniego 4-lecia na całą Polskę przypadło z tej mobilizacji rocznie po 140 milionów zł. Czyż więc istnieje jakikolwiek obiektywny tytuł do mobilizowania obrony przed tendencją pokrzywdzenia innych dzielnic? Przecież obecnie wydane będzie gotówką w reszcie Polski więcej niż w latach ubiegłych w całej Polsce łącznie z okręgiem centralnym. A ponadto znaczna część inwestycyj wykonywanych w okręgu centralnym spowoduje poważne zamówienia na żelazo, stal, cement, wapno, drzewo itp. w innych dzielnicach Polski. One w pierwszej fazie zarobią na tym planie więcej niż okręg centralny. Ale oczywiście nie można równocześnie i rozpraszać i koncentrować wysiłku, gdy pieniędzy mamy tak mało, a zadanie ma charakter tak specjalny. Tak samo nie można tworzyć kilku okręgów przemysłowych równocześnie i to okręgów o tak specjalnym charakterze. Zarazem sądzę, że nie bez znaczenia dla Wysokiej Izby będzie informacja, iż w roku ubiegłym w okresie do końca marca wydaliśmy poza budżetem na cele inwestycyjne zaledwie 13 milionów zł. Część tej sumy zużyta jednak została na spłatę najpilniejszych długów z r. 1935. W roku bieżącym pierwszy rozdział sum gotówkowych pod koniec bieżącego miesiąca wyniesie około 45 milionów zł, przy czym cała suma może być zużyta wyłącznie na nowe prace. Należy więc spodziewać się, że resorty gospodarcze podejmą prace znacznie wcześniej niż w latach ubiegłych i w znacznie szerszym rozmiarze.</u>
<u xml:id="u-59.20" who="#WicemarszałekPodoski">Jeżeli wysiłek ten zostanie w sposób należyty zrozumiany przez społeczeństwo, jeżeli ujawniona zostanie chęć wzajemnej i rozumnej kolaboracji między pracą, przemysłem i handlem, a nie przeciwdziałania, to z faktu powyższego mogą powstać znaczne korzyści materialne.</u>
<u xml:id="u-59.21" who="#WicemarszałekPodoski">Że akcja inwestycyjna w naszych szczególnych warunkach pokryzysowych wpływa bardzo poważnie na sytuację gospodarczą w całym Państwie, stwierdziliśmy to szczególnie wyraźnie w styczniu i w lutym bieżącego roku. Przerwa w pracach inwestycyjnych przyczyniła się do osłabienia szeregu zjawisk, które uprzednio kształtowały się tak pomyślnie. Tak np. wpływy skarbowe w styczniu i w lutym były słabsze i zaważą niekorzystnie na wyniku tych miesięcy. Dlatego też nie mogliśmy przyjść z nowymi wnioskami co do dopłat do akcji konsolidowania długów rolniczych przez Bank Akceptacyjny pomimo wezwań Izb ustawodawczych. Sądzę jednak, że nowy rok budżetowy przyczyni się do dalszego wzmocnienia Skarbu Państwa i gospodarstwa społecznego. A wówczas przyjdzie czas na dalsze reformy, idące w kierunku takiej poprawy uposażenia szczególnie niższych kategoryj płac urzędników państwowych, by z jednej strony wzmocnić konsumcję i utrwalić ruch koniunkturalny, a z drugiej zabezpieczyć i nadal postulat równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-59.22" who="#WicemarszałekPodoski">Można oczywiście głosić różne teorie i zasady. Ale faktem jest, iż we wszystkich państwach, nawet w państwach o rządach radykalnie lewicowych, każda akcja zrównoważenia budżetu spadała głównie na banki pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-59.23" who="#WicemarszałekPodoski">Jeżeli się dostrzega uczciwie ten fakt, to dążeniem Rządu, który wczuwa się w sytuację rzesz pracowniczych, musi być, by przeprowadzić równowagę budżetu, choćby w sposób dotkliwy, ale definitywny. Największe ofiary ponosi świat pracy, tam, gdzie się wielokrotnie bez rezultatu podejmuje hasło równoważenia budżetu i dopasowywania waluty.</u>
<u xml:id="u-59.24" who="#WicemarszałekPodoski">W wysiłku polskim tego przede wszystkim pragniemy obecnie uniknąć.</u>
<u xml:id="u-59.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-59.26" who="#WicemarszałekPodoski">Idziemy drogą może nie najłatwiejszą i nie najpopularniejszą dla Rządu, ale gwarantującą trwalsze rezultaty i dla Państwa i dla rzesz naszego społeczeństwa. Wyrazem tej polityki jest budżet przepracowany przez komisję sejmową. Dlatego proszę Wysoką Izbę o jego przyjęcie w brzmieniu ustalonym przez Komisję Budżetową, łącznię z poprawkami, zgłoszonymi przez Rząd do drugiego czytania.</u>
<u xml:id="u-59.27" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PHołyński">Wysoka Izbo! Dyskusja szła przeważnie dość generalnie, stosunkowo mniej była związana z budżetem, a właściwie z moim referatem, który był ściśle referatem budżetowym.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#PHołyński">Do mojego referatu porobił tylko zastrzeżenia p. Dębicki. Chciałbym na jedno z tych zastrzeżeń odpowiedzieć. P. pos. Dębicki miał wątpliwość, czy tablica, którą zestawiłem, charakteryzująca rozwój wpływów poszczególnych grup budżetowych, została przeze mnie właściwie zgrupowana. Zastrzeżenie to odnosiło się do zbytniego zgrupowania 3 największych przedsiębiorstw: przedsiębiorstwa Kolei, Poczt i Lasów Państwowych w jedną grupę, wydzielając wszystkie pozostałe przedsiębiorstwa. Zestawienie to zrobiłem dlatego w większych grupach, ponieważ specjalnie nie zajmuję się tym zagadnieniem, zagadnieniem przedsiębiorstw państwowych, a tylko zajmuję się nimi jako jednym ze źródeł wpływów. Nie mogłem pominąć przy analizowaniu całości dochodów analizy rozwoju tego dochodu w ciągu ostatnich 10 lat i tendencyj, jakie one mają i dlatego połączyłem te trzy rzeczy. P. Dębicki wołałby przeciwnie, aby te przedsiębiorstwa były rozdzielone i motywuje to tym, że na przedsiębiorstwa Poczta i Koleje wpływa konjunktura, a na Lasy Państwowe — tak brzmi w stenogramie jego przemówienie — wpływa tylko sytuacja rynkowa. Przyznaję się, że nie widzę różnicy między koniunkturą i sytuacją rynkową, bo mam wrażenie, że jedno i drugie to jest to samo. Ale jeżeli p. Dębicki sobie życzy, to mogę mu podać przepracowane przeze mnie szczegółowe liczby. I tak, jeżeli dla tej całej grupy, biorąc za sto, wpływy w preliminarzu na rok 1927/28 wypadłyby w cyfrze 45, to rozbite na trzy poszczególne przedsiębiorstwa, wyglądałyby w sposób następujący: Koleje — dla nich cyfra będzie 48, Poczty — 120, Lasy Państwowe — według przedłożenia rządowego 30, według uchwały Komisji Budżetowej — 36.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#PHołyński">Drugiego zastrzeżenia, które P. Poseł zrobił, nie przyjmuję i nie będę na nie odpowiadał, wychodząc z założenia, że takie zastrzeżenia, tu z tej trybuny, referentowi stawiane być nie mogą.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#PHołyński">Drugą dziedziną, na którą chciałbym jeszcze odpowiedzieć, jest zagadnienie budżetów i podatków samorządowych. Zagadnienie to poruszyłem w moim referacie tylko bardzo krótko, porównując całość obciążeń publiczno-prawnych, ciążących na społeczeństwie. Nie wdawałem się już w szczegółową analizę, wychodząc znowu z założenia, że ta rzecz dotyczy resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako resortu nadzorczego, a nie Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#PHołyński">Natomiast mogę w zupełności zgodzić się z wyłuszczonymi tu tezami, jakie były postawione, czy to przez p. Krzeczunowicza, wykazującego jak w pewnych wypadkach kolosalny jest wzrost w ostatnich czasach obciążeń samorządowych, czy też p. Pyza, wskazującego na braki finansów samorządowych miast niewydzielonych. Zwróciłem w moim referacie właśnie uwagę na podnoszenie podatków, na to, że w momencie obecnym, kiedy generalny wskaźnik dla podatków w stosunku do roku 1928 przyjętego za 100, wykazuje dla wszystkich podatków 98, dla podatków bezpośrednich 109, a dla podatków pośrednich 102 — nie ma możności dalszego podwyższania podatków bez zahamowania koniunktury. Dlatego godzę się z tymi wywodami, które tu były przez p. Krzeczunowicza podnoszone.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#PHołyński">P. Sapieha poruszył też bardzo ważne zagadnienie dla samorządu, które może w dużym stopniu tłómaczy też potrzebę podnoszenia podatków, to jest zagadnienie, które ciągle było w tej Wysokiej Izbie poruszane, zagadnienie dodatku dla nauczycieli, dodatku mieszkaniowego, wypłacanego przez samorządy.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#PHołyński">Rozumiem, że rozwiązania tego w tym budżecie nie można znaleźć, jednakże jest to jedno z tych zagadnień, które winny być przepracowane i musi się znaleźć pewne rozwiązanie, aby samorządy mogły spełniać te wszystkie funkcje, dla których zostały powołane.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#PHołyński">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na jedną rzecz. Mianowicie jeden z panów posłów poruszył zagadnienie urzędników skarbowych, wymiarów podatkowych i jakoby wypłacanych tantiem w zależności od wysokości wymierzonych podatków. Chcę stwierdzić, że ja osobiście referuję ten budżet już od kilku lat. Ten sam zarzut powtarzał się częściowo i dawniej. Badałem specjalnie to zagadnienie w Ministerstwie, badałem je nie tylko w roku bieżącym, ale i w latach poprzednich i na zasadzie cyfr, jakie mi były przedstawione, stwierdzam, że nie ma miejsca w budżecie na wypłacanie jakichkolwiek tantiem. Pewne dodatki po 20 czy 25 zł miesięcznie z tych paragrafów, które się znajdują w budżecie, są wypłacane urzędnikom, którzy mają 160 czy 180 zł miesięcznie, urzędnikom, którzy wymierzają podatki w urzędach skarbowym, urzędnikom, znajdującym się w bardzo ciężkich warunkach materialnych, jak również w warunkach przeciążenia pracą. Uważam, że ten objaw, objaw wypłacania stałych dodatków jest nadzwyczaj zdrowym i należałoby dążyć w miarę możliwości Skarbu, aby te dodatki podnieść, utrzymując je jako dodatki stałe. W każdym razie nie ma miejsca na zarzut, który był stawiany już dawniej, jakoby były wypłacane tantiemy.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#PHołyński">Pozostaje mi jeszcze wyjaśnić swój stosunek do dwu poprawek, które zostały wniesione przez Rząd. Przy pierwszym moim referacie nie ustosunkowałem się do nich ze względu na to, że druga z tych poprawek została wniesiona w trakcie dyskusji, a nie przed moim referatem. Pierwsza z tych poprawek dotyczy podniesienia wpływów z ceł o 6 milionów zł, na pokrycie wstawionego do budżetu tego wydatku w wysokości 6 milionów zł, o czym mówił wczoraj p. Czapski jako referent długów Państwa. Dalsze 6 milionów wpływów celnych, jak już mówiłem o tym na komisji, jest zawsze realne, zależy jednak od polityki zwrotu ceł, jaka będzie prowadzona w ciągu roku. Co się tyczy drugiej poprawki zwiększenia wydatków, co prawda nawet osobowych, o 80 tysięcy w dziale drugim, to o konieczności tego zwiększenia mówiłem już na Komisji Budżetowej. Chodzi tutaj o wzmocnienie kontroli dewiz na granicy polsko-gdańskiej, w Tczewie i w Gdyni. Chodzi o to, żeby pociągi się nie spóźniały, aby rewizje można było przeprowadzić w odpowiednim czasie. Chociaż jestem przeciwny podnoszeniu ilości pracowników państwowych, a przez to i wydatków na urzędników, jednak w danym wypadku muszę stanąć na stanowisku potrzeby tego wydatku i jako referent wypowiadam się za tą poprawką.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#PHołyński">Proszę zatem o przyjęcie tych dwóch poprawek do przedłożenia rządowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad tą częścią preliminarza budżetu została zakończona, a zarazem została zakończona szczegółowa rozprawa nad całością ustawy skarbowej i nad preliminarzem budżetowym.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#Marszałek">Ostatni głos ma sprawozdawca generalny p. Duch.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PDuch">Wysoki Sejmie! Każdoroczna debata budżetowa odbywa się pod znakiem pewnego zagadnienia, które wysuwa się na pierwsze miejsce z pośród szeregu problemów, jakie występują przy ustalaniu budżetu i w innych pracach ciał ustawodawczych. Takimi problemami były w swoim czasie: zagadnienie stabilizacji waluty, zagadnienie doprowadzenia do równowagi budżetu i uporządkowania gospodarki budżetowej, zagadnienie zmniejszenia rozpiętości nożyc cen i tym podobne.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#PDuch">Obecnie nasze obrady odbywają się w Znacznie szczęśliwszych warunkach. Te dwa podstawowe warunki dobrej gospodarki publicznej, jakimi są stała waluta i równowaga budżetowa, według tych elementów, które posiadamy, zostały zabezpieczone. Debata cała rozwija się koło problemu wykorzystania w tej chwili poprawiającej się sytuacji gospodarczej, ażeby w wyścigu poszczególnych państw, otrząsających się ze skutków kryzysu, zdobyć jak najdalszy odskok i żeby przygotować sobie warunki do przetrzymania ewentualnego następnego kryzysu. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że kryzysy gospodarcze powtarzają się cyklicznie, i że teoria siedmiu lat pomyślności i siedmiu lat niepomyślności była może aktualna w Egipcie, ale nie jest aktualna w Polsce. Siedem lat kryzysu przetrzymaliśmy, ale lata pomyślności bywają krótsze. Tak było i w innych krajach i musimy być przygotowani na to, że będziemy mieli bardzo mały okres czasu do dyspozycji, żeby te pomyślne warunki wykorzystać. Wkraczamy jednym słowem w okres planowej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#PDuch">Debata na plenum, jak również na komisjach dała naświetlenie warunków i wyników prac poszczególnych resortów, najrozmaitszych potrzeb ogólnych i regionalnych t. zw. bolączek, poruszając przytem szereg zagadnień natury zasadniczej. Dało to bezwątpienia dużo materiałów dla poszczególnych resortów, zwłaszcza, że cały materiał był przedstawiony bez jakichkolwiek myśli ubocznych, z całą rzeczowością i pełnym poczuciem odpowiedzialności ze strony tych, którzy w tych sprawach zabierali głos.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#PDuch">Te elementy, składające się na pracę poszczególnych resortów, winny być wykorzystane w myśl tej zasady poety: „Czyń każdy w swym kole, co każę duch Boży, a całość sama się złoży”. Jeżeli każdy resort będzie należycie funkcjonował, to bezwątpienia całość gospodarki państwowej nie będzie pozostawiała nic do życzenia.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#PDuch">Kiedy kończymy naszą debatę budżetową, trzeba zrobić rzut oka na całość problemów, wysuwających się jako pierwszorzędne, czyniąc to przynajmniej w najogólniejszym zarysie.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#PDuch">Najpierw zagadnienie samego Państwa, bowiem w ramach Państwa i w oparciu się o nie kształtuje się życie społeczeństwa, jak mówi artykuł 4 Konstytucji. Funkcjonowanie dobre czy złe Państwa i jego aparatu może rozwój społeczeństwa posuwać lub hamować. Nic też dziwnego, że oprócz szeregu zagadnień natury czysto budżetowej przedmiotem troski poszczególnych członków ciał ustawodawczych była również sprawa należytego funkcjonowania aparatu państwowego.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#PDuch">Mówiąc o Państwie trzeba mieć na uwadze następujące elementy: ustrój tego Państwa, prawa, administrację, która te prawa wykonywa i budżet, to jest środki, którymi aparat państwowy rozporządza.</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#PDuch">Konstytucja określa ustrój i stanowi ramy, które ustalają kompetencję i stosunek wzajemny naczelnych organów; trzeba tylko te ramy wypełnić należycie materiałem ludzkim. Wszyscy członkowie Sejmu stoją na gruncie Konstytucji, uznając, iż stanowi ona normę naszego życia wewnętrznego, jak to słusznie jeden z punktów ostatnio ogłoszonej deklaracji nowego obozu określa.</u>
<u xml:id="u-63.8" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o organa naczelne Państwa, poruszono tylko kilka zagadnień, mianowicie sprawę Najwyższej Izby Kontroli, co do pracy której wyrażono naogół zadowolenie, jakkolwiek równocześnie co do samej treści sprawo zdań wyrażono pewne życzenia, żeby te sprawozdania były jeszcze przystępniejsze, jeszcze dokładniejsze, bowiem bez znajomości t. zw. przedaktów trudno jest wyciągać pewne wnioski, które należą właśnie do ciał ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-63.9" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o układ stosunku Sejmu do Rządu i Rządu do Sejmu, należy stwierdzić, że był on wzajemnie lojalny i kończymy naszą pracę pod wrażeniem wzajemnie dobrze układającej się współpracy.</u>
<u xml:id="u-63.10" who="#PDuch">Parę spraw jednakże podniesiono w związku z organizacją samego Sejmu. Omawiano sprawę ordynacji wyborczej, która zabezpieczyć ma skład osobowy jednego z naczelnych organów Państwa, jakim są ciała ustawodawcze. Podniesiono propozycję przywrócenia pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego, inni znów koledzy poruszyli sprawę innej organizacji ordynacji wyborczej opartej o przedstawicielstwo zawodowe itp. W każdym razie musimy stwierdzić, że aby ciała ustawodawcze należycie funkcjonowały, musimy po pierwsze zapewnić należytą selekcję kandydatów, bowiem od wartości ludzi, wchodzących w skład Sejmu, zależy całe powodzenie i wartość pracy Sejmu, następnie musimy kampanię wyborczą ująć w pewne karby, aby wprowadzić rodzaj lojalnej i uczciwej walki, kto raby nie zagrażała interesom Państwa.</u>
<u xml:id="u-63.11" who="#PDuch">Co do obecnej ordynacji wyborczej, to można wyrażać taki, czy inny sąd — jest to jedna z prób rozwiązania tego trudnego problemu. Jako ustawa zwyczajna może być ona przedmiotem dalszych prac, a nawet sądzę, że powinna na jednej z najbliższych sesyj stać się przedmiotem rozważań Sejmu.</u>
<u xml:id="u-63.12" who="#PDuch">Koło Sejmu wytworzyła się pewna osobliwa atmosfera, jakby się starano wytworzyć pewien kompleks niższości u członków obecnych ciał ustawodawczych. Trzeba się z tego kompleksu niższości otrząsnąć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że kampania, w której prowadziliśmy wybory w roku poprzednim, była odmienna od innych i jeżeli frekwencja była mniejsza, to na to składa się oprócz bojkotu szereg innych przyczyn. Kto z Panów brał udział w wyborach samorządowych, ten wie dobrze, że jeśli wybory odbywały się na zasadzie uzgodnionych list, zawsze frekwencja była mała, dochodziła zaledwie do 14%, wtedy zaś, kiedy walczyły z sobą poszczególne listy, dochodziła do 90%. Tak samo przyczyniła się tutaj do małej frekwencji wadliwa techniczna organizacja wyborów w r. 1935. Jeżeli obwody wyborcze istniały dawniej w każdej gromadzie, a teraz rozmieszczono je rzadko i w takiej odległości, że w czasie złej pogody zmuszano wyborcę do maszerowania 8 do 10 km do innej gromady, to trudno się dziwić, że frekwencja musiała być mniejsza. Ale to nie należy do rzeczy i temu zagadnieniu poświęcę specjalną uwagę, kiedy będzie o tym mowa.</u>
<u xml:id="u-63.13" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o zagadnienia obowiązującego prawa zwłaszcza administracyjnego, które poruszano przy budżecie, to stwierdzić należy, że posiadamy dzisiaj około 32.000 ustaw i rozporządzeń i około 50.000 okólników. Niektóre z ministerstw przystąpiły do kodyfikacji tych okólników — np. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Skarbu — zmniejszając ich obfitość. Do kodyfikacji ustaw i rozporządzeń nie przystąpiono i przerwano nawet prace, które w swoim czasie rozpoczęte były przez Ministerstwo Sprawiedliwości jako wstęp do ogólnej kodyfikacji.</u>
<u xml:id="u-63.14" who="#PDuch">Musimy dążyć do tego, aby uporządkować nasz stan prawny, abyśmy nie doszli do tego stanu, który w Rzymie pod koniec upadającej republiki określono: „Plurimae leges pessima respublica”. Prawo i jego umiejętność zabezpieczają praworządność w państwie. Wyręczę się tu krótkim i zwięzłym określeniem tego zagadnienia przez profesora Starczewskiego, który pisze: „Dla panowania praworządności potrzebne są trzy warunki zasadnicze: 1) by prawo było dobre, a więc należycie przemyślane i zastosowane do życia realnego, 2) by było dla wszystkich dostępne i należycie rozpowszechnione, 3) by było należycie wykonywane „. Te trzy warunki muszą być spełnione, aby nasze prawo odpowiadało warunkom zapewniającym w państwie praworządność.</u>
<u xml:id="u-63.15" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o sprawę drugą, o sprawę administracji, stwierdzić należy, że — jak w dyskusji ogólnej przy poszczególnych resortach zauważono — znajduje się ona w stanie ustawicznej reorganizacji i płynności personalnej. Fachowość poszła w poniewierkę, bo właściwie nie opłaca się, kryterium fachowości nie było decydujące przy takich czy innych przesunięciach personalnych. Zaniedbano przy oszczędnościach budżetowych szkolenia administracji, doszkalania jej, jak również ustalenia zasad uzupełniania korpusu administracji publicznej.</u>
<u xml:id="u-63.16" who="#PDuch">Jako jedno z pierwszorzędnych zagadnień wysuwa się zabezpieczenie prawnikowi należytej roli. Często, gdy przychodzi administracji decydować o zagadnieniach czysto prawnych, wychodzą na zewnątrz orzeczenia, które pod względem fachowym pozostawiają bardzo dużo do życzenia, W tej chwili jestem w posiadaniu jednego z takich orzeczeń, gdzie właścicielowi majątku, który ma być na cele publiczne wywłaszczony, a domagającemu się ustalenia należnej mu kwoty, odpowiedziano, że owszem, Ministerstwo gotowe jest się zgodzić na to pod warunkiem, że dany obywatel zrzeknie się odwołania do sądu od wysokości odszkodowania, jakie będzie ustalone przez urząd wojewódzki. Czyli poprostu namawiano go do czynu, który z mocy samego prawa jest nieważny, bo do zrzeczenia się środków prawnych, a to jest rzecz contra bones mores — rzecz przeciwko dobrym obyczajom.</u>
<u xml:id="u-63.17" who="#PDuch">Należy zabezpieczyć fachową obsadę nie tylko resortom prawniczym, ale i innym resortom specjalnym. Jako zasadę należy przyjąć, ażeby przełożony — z wyjątkiem najwyższych stanowisk kierowniczych, które wymagają więcej zdolności organizacyjnych, aniżeli techniczno-fachowych — był zawsze bardziej zaznajomiony z danym działem służby aniżeli jego podwładni. I mam wrażenie, że duże uznanie znalazłoby w społeczeństwie przyjęcie jako zasady następującego postanowienia: jako kryterium obsady stanowisk w służbie publicznej stanowić może tylko przydatność człowieka na zajmowane stanowisko, oparta na wiedzy fachowej i pełnych kwalifikacjach moralnych. Stanowiska w służbie publicznej nie mogą być traktowane jako nagroda za takie czy inne zasługi. Wszelka zasługa, nie poparta odpowiednim fachowym uzdolnieniem i aktywnym dodatnim udziałem w życiu publicznym, jest martwa.</u>
<u xml:id="u-63.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-63.19" who="#PDuch">Hierarchia organizacyjna musi być oparta na jakichś kryteriach, które by uzasadniały wysuwanie pewnych ludzi na stanowiska kierownicze. I tutaj trzeba czerpać wzory z tych organizacyj, które są najlepiej pod tym względem postawione. I tak jak nie można sobie w wojsku wyobrazić, żeby brygadą dowodził kapitan, a generał batalionem czy kompanią, tak samo trzeba zrozumieć, że i w administracji cywilnej musi być również kryterium oceny do wysuwania ludzi i posuwania się wzwyż. Należy wyrugować przede wszystkim rozgrywki polityczne z administracji, które na szczęście w naszych warunkach ustały. Jest skłonność — jak podkreśla Jelinek — oceny człowieka nie jako całości, lecz według pewnej tylko części. Ocenia się jeden element danego człowieka raz pod kątem widzenia religijnym, jego przekonania religijne stanowią o całokształcie wartości danego człowieka, innym razem, pod kątem widzenia narodowym, innym jeszcze razem pod kątem widzenia rasowym, politycznym itd. Otóż w Polsce ocenia się urzędników przeważnie pod kątem widzenia kryterium politycznego, W okresie przedmajowym urzędników traktowano przeważnie jako ambasadorów poszczególnych party j, dziś jednakże często się zdarza, że są oni traktowani również jako przedstawiciele pewnych grup własnego obozu. I to zjawisko jest nienormalne i należy z całym uznaniem powitać akcję p. Premiera gen. Składkowskiego w kierunku usprawnienia całej administracji i wprowadzenia pewnych zasad polityki personalnej jak i całej polityki organizacyjnej naszej administracji.</u>
<u xml:id="u-63.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-63.21" who="#PDuch">Poza elementami personalnymi dużą rolę odgrywają elementy organizacyjne. Te elementy organizacyjne doprowadzono pod wpływem restrykcji budżetowych do daleko idących ograniczeń poszczególnych komórek zetknięcia się administracji z ludnością często ze szkodą dla administracji i ze szkodą dla ludności. Skasowano za wiele komórek, czy to w resorcie Ministerstwa Skarbu, czy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czy Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-63.22" who="#PDuch">Należałoby stwierdzić jedną rzecz. Im bardziej życie jest rozbudowane, im bardziej jest złożone, tym ściślejszym musi być kontakt administracji ze społeczeństwem. I oto dlatego w województwach zachodnich, gdzie jak p. Szymański nadmienił, obciążenie roczne podatkami na głowę wynosi 25.44 zł, a w województwach centralnych 13.48, tam jednostki administracyjne były mniejsze, lecz liczniejsze, a im dalej na wschód tym były większe, ale rzadsze. Prawdopodobnie będziemy musieli w przyszłym rozwoju nadal zagęszczać sieć administracyjną, bo z chwilą, kiedy państwo przejmuje szereg agend w zakresie prawno-administracyjnym, musi być bliżej tej ludności, musi się z tą ludnością stykać.</u>
<u xml:id="u-63.23" who="#PDuch">Równocześnie jeżeli mowa o administracji, to idąc logicznie po linii traktowania samorządu jako jednej z form administracji publicznej, musimy wyrazić pewne życzenie, aby również sprawie wielkiej ustawy samorządowej i temu końcowemu ogniwu łańcucha organizacji samorządu, to jest samorządowi wojewódzkiemu, poświęcono należytą uwagę.</u>
<u xml:id="u-63.24" who="#PDuch">Równocześnie pora już zrewidować ustawę o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych z roku 1923, która jest dziś mocno nieaktualna, A teraz trzecie zagadnienie, zagadnienie środków, którymi rozporządza Państwo, t j. budżetu. Budżet, jak mówi profesor Krzyżanowski, jest wyrazem obowiązujących ustaw i obowiązujących umów, jest wyrazem naszych uprawnionych i demokratycznych ambicyj. Jak te sprawy przedstawiają się w poszczególnych resortach i jak wygląda ta hierarchia w wysokości kwot, są Panowie zorientowani w zestawieniach, jakie mają Panowie w preliminarzu budżetowym. Na plenum ze strony posłów nie zaproponowano żadnych zmian. Jedynie Rząd zgłosił dwie poprawki, co do których w toku dyskusji ustosunkowano się przychylnie i za chwilę będziemy je głosować. Wyrażono jedynie życzenie gospodarowania przyznanymi kwotami zgodnie z odpowiednimi wyjaśnieniami zawartymi w preliminarzu budżetowym i uwzględnienia pewnych postulatów i życzeń w związku z wykonaniem budżetu tegorocznego, bądź przygotowaniem budżetu przyszłego.</u>
<u xml:id="u-63.25" who="#PDuch">Czy budżet nasz jest za duży? W stosunku do olbrzymich potrzeb, jakich wymaga nasz kraj, jest on raczej za mały. Jest on natomiast odpowiedni w stosunku do osiąganego dochodu społecznego; obciążenie tegoż dochodu społecznego wynosi 12,5%.</u>
<u xml:id="u-63.26" who="#PDuch">Bardzo często powoływano się na opinię Hiltona Younga, doradcy finansowego, który w r. 1924/25 oceniał nasz budżet na 800.000.000 franków szwajcarskich, to jest 1.376.000.000 zł, uważając, że budżet wyższy byłby szkodliwy dla naszego gospodarstwa narodowego, Ale zapomniano o tem, że Young radził wybitne zmniejszenie naszego budżetu wojskowego i przerzucenie oświaty na samorząd, tak jakby płatnik utrzymujący oświatę był kimś innym, aniżeli ten, który płaci podatki państwowe.</u>
<u xml:id="u-63.27" who="#PDuch">Budżet państwowy ż roku na rok jest coraz bardziej przejrzysty, jednakże w tej postaci, w jakiej obecnie go mamy, nie daje jeszcze pełnego poglądu na całokształt gospodarki finansowej Państwa. Nie daje on obrazu zmian w majątku państwowym, którego inwentaryzacji jeszcze nie przeprowadzono.</u>
<u xml:id="u-63.28" who="#PDuch">Otrzymaliśmy w tym roku wykaz długów, co należy uznać za zjawisko pożądane i pożyteczne. Nie mamy bilansu majątku państwowego, który w niektórych krajach jest dołączany do budżetu, jak np. w Italii, Stanach Zjednoczonych. Pominięto w nim szereg rzeczy, które moim zdaniem, powinny się tam znajdować. Nie jest wykazany w nim np. podatek dochodowy urzędniczy, potrącany z uposażenia, tak, że społeczeństwo odnosi wrażenie, jakby urzędnicy nie płacili żadnego podatku. Tymczasem uposażenie jest obciążane stale potrąceniem, które zostało dokonane 1 lutego 1934 r. Mam to przekonanie, że ten problem należy rozważyć, bowiem jest to stałe obciążenie, które winno znaleźć jakiś wyraz w budżecie. Tak samo nie ma w nim różnych dopłat i świadczeń samorządu na rzecz administracji państwowej. Nie wszyscy z Panów zdają sobie sprawę z tego, że resorty administracji państwowej często z całą bezwzględnością w stosunku do samorządu występują z różnymi żądaniami dostarczenia lokali, czy czegoś podobnego pod grozą likwidacji pewnych placówek. Jest to poważne obciążenie samorządu i obciążenie to również winno znaleźć jakiś wyraz w budżecie czy w objaśnieniach do tego budżetu.</u>
<u xml:id="u-63.29" who="#PDuch">Domagamy się, aby do preliminarza budżetowego dołączać bilans i plany finansowe wszystkich przedsiębiorstw. To samo dotyczy udziału Skarbu Państwa w bankach i spółkach, gdzie udział jego nie wynosi 100%. Układ planów finansowo-gospodarczych winien również umożliwiać Ministrowi Skarbu wgląd na sposób wykonywania budżetu. Jest to zatem nie tylko interes ciał ustawodawczych, które wykonywują kontrolę nad budżetem, ale również i interes Ministra Skarbu, który czuwa nad wykonaniem równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-63.30" who="#PDuch">Jednym słowem w sprawie budżetu nasuwa się wniosek, że zasadę budżetowania brutto części A Administracja, będziemy musieli rozszerzyć i na budżetowanie brutto wszystkich planów finansowo-gospodarczych poszczególnych przedsiębiorstw i monopoli. Wtedy będziemy mieli dopiero pełny obraz obciążeń życia gospodarczego jak również i sposób gospodarki publicznej, jako całości. Jest to słuszne, jeżeli uwzględni się, że grupa A uległa dużym redukcjom. Trzeba przyznać, że kilka lat kryzysu zmusiło do daleko idących kompresji budżetowych, przekraczających nawet w niektórych resortach pewne granice, które są uznane jako minimum: zlikwidowano wiele placówek, zniesiono mnóstwo etatów, z krzywdą dla urzędów i dla ludności, a które muszą być kiedyś przywrócone. Otóż trzeba sięgnąć i do tamtych grup B), C) i D), by zobaczyć jakie tam są możliwości.</u>
<u xml:id="u-63.31" who="#PDuch">Gospodarka publiczna powinna zawsze stać pod znakiem oszczędności, ale ta sama zasada nie może być wykonywana jednostronnie i te oszczędności też mają swoje granice. Tak, jak nie było słusznym, kiedy poprzednie sejmy chciały przerzucić ciężary publiczne tylko na pewne warstwy, aby inne mogły z uzyskanych środków odnosić korzyści, tak samo nie jest rzeczą słuszną, aby te różne działy gospodarki podlegały niejednolitym zasadom oszczędności. Należy jednak zostawić nienaruszone zasady racjonalnego gospodarowania, które są podstawą akcji komercjalizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-63.32" who="#PDuch">Jest rzeczą zrozumiałą, że pewne zasady komercjalizacji w interesie sprawności tych przedsiębiorstw winny być utrzymane, czy to chodzi o sprężystość gospodarowania i swobodę decyzji, czy o możność dostosowania się do koniunktury, czy o przepisy rachunkowo-kasowe i zasady gospodarki pieniężnej, czy o swobodę zawierania umów itd. Trzeba jednak domagać się, aby system bilansowania i zasady rachunkowości tych jednostek we wszystkich przedsiębiorstwach były jednolite. Dziś tego nie ma.</u>
<u xml:id="u-63.33" who="#PDuch">Zagadnienie ustalania roku budżetowego również było przedmiotem rozważań i tę sprawę również należy polecić uwadze Rządu.</u>
<u xml:id="u-63.34" who="#PDuch">Nasuwa się zagadnienie, aby dla wytworzenia obrazu całokształtu obciążeń publicznych dołączać do preliminarza budżetowego budżety samorządów, przynajmniej za rok ubiegły, ubezpieczeń socjalnych i powszechnych, i samorządu gospodarczego. W ten sposób otrzymamy obraz obciążeń całokształtu życia gospodarczego i będziemy sobie mogli wytworzyć bardziej należyte ułożenie pewnych obowiązków i rozdziału funkcji między aparat rządowy i aparat samorządowy.</u>
<u xml:id="u-63.35" who="#PDuch">Jeśli chodzi o zagadnienie równowagi budżetowej, to osiągnięta ona została dzięki szeregowi zabiegów, przede wszystkim dzięki oszczędnościom budżetowym, przeprowadzonym przez szereg poprzednich rządów. Osiągnięta ją dzięki redukcjom emerytur i rent inwalidzkich, co zostało unormowane dekretami i szeregiem poprzednich zabiegów; następnie dzięki specjalnemu podatkowi od wynagrodzeń z funduszów publicznych, który daje około 170 milionów zł — jak widzimy z budżetu — i z podwyższenia podatku dochodowego; następnie dzięki ulgom dla życia gospodarczego na mocy dekretów, dla których uchwaliliśmy w ubiegłym roku pełnomocnictwa; dzięki ogólnej poprawie koniunktury i dzięki racjonalnej polityce całego Rządu, a przede wszystkim Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-63.36" who="#PDuch">Wkraczamy w okres koniunktury zwyżkowej. Tutaj dla realności i równowagi budżetu zachodzą dwa niebezpieczeństwa. Pierwsze niebezpieczeństwo, to tendencja ze strony resortów do podwyższania swych skomprymowanych budżetów w związku z oczekiwaniem na zwiększone wpływy dzięki poprawiającej się koniunkturze. To może się odbywać przez zaciąganie różnych zobowiązań lub też zaniedbanie niektórych obowiązków i zadań przewidzianych w budżecie, a przerzucanie kredytów na ten cel na inne działy w nadziei uzyskania kredytów dodatkowych na działy zaniedbane. Tu musi czuwać Minister Skarbu i nie dopuszczać do przekroczeń budżetowych, a wszelkie nadwyżki musi zachować, by uzyskać rezerwy skarbowe. Te rezerwy skarbowe będą służyć nie tylko do reformy systemu finansowego, o czym mówił p. pos. Hołyński, ale i dla szeregu zabiegów, które są niezbędne dla interesu Państwa. Mam wrażenie, że taką niezbędną sprawą jest naprzykład podniesienie kursu papierów państwowych. Dzięki wielkiej opłacalności papierów państwowych, dzięki wysokim zyskom, jakie można z tych papierów osiągnąć, a małej stosunkowo rentowności przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych, może istnieć tendencja lokowania oszczędności w papierach procentowych i zaniedbywania rozwoju poszczególnych gałęzi życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-63.37" who="#PDuch">Drugim niebezpieczeństwem jest zwyżka cen. O tym niebezpieczeństwie mówił już p. Minister Kwiatkowski. Jest to zagadnienie bardzo ważne i niemal zasadnicze. Zawsze poprawę koniunktury cechuje pewna zwyżka cen. Są wybitni teoretycy nauki o koniunkturze, jak naprzykład Lederer, którzy uważają, że mechanizm cyklów koniunkturalnych tłumaczyć należy brakiem synchronizacji między wzrostem cen a wzrostem zarobków klasy pracowniczej, bowiem zwyżka cen wyprzedza zwykle zwyżkę siły nabywczej i zarobków szerokich warstw konsumentów i stąd rosnąca dysproporcja między wzrostem konsumcji i zdolności nabywczej ludzi a wzrostem produkcji i cen, co w konsekwencji powoduje załamanie się. W ostatnich latach, w okresie poprawiającej się koniunktury światowej, której znamiona obserwujemy od 1933 r. w różnych państwach, w szczególności podległych zdecydowanym dyrektywom, obserwujemy, że to zjawisko zwyżki cen było hamowane. Pierwsze lata cechował wzrost produkcji bez znaczniejszego wzrostu cen. Tak np. w Niemczech ogólny wskaźnik produkcji przemysłowej podniósł się z 53 w 1932 r. do 112,7 w końcu 1936 r., a wskaźnik cen hurtowych z 70 zaledwie na 76. W Anglii w tymże czasie wskaźnik produkcji z 83,5 wzrósł na 113,4, a cen z 75 na 86. To samo obserwujemy w krajach skandynawskich i innych. Możemy więc powiedzieć, że producent szukał zwiększenia swych dochodów przez podniesienie rentowności swego przedsiębiorstwa, poprzez większe wyzyskanie jego zdolności produkcyjnej, to jest poprzez spadek stałych kosztów produkcji przy jej wzroście, czyli w koniunkturze ilościowej, nie w koniunkturze cen. Ekonomiści przyjmują dwie teorie koniunktury, teorię koniunktury ilościowej i teorię koniunktury cen. Koniunktura ilościowa została zastosowana w państwach o uporządkowanej gospodarce ekonomicznej. W państwach, którą ten aparat kierujący życiem gospodarczym mają nieuporządkowany, występuje koniunktura cen, t. j. przy najmniejszej poprawie koniunktury odrazu występuje dążenie do jak największego wyzyskania sytuacji i brania najwyższych cen, ograniczając często sztucznie podaż zamiast rozwijać większą produkcję, nie licząc się z tym, że później bardzo szybko może nastąpić załamanie.</u>
<u xml:id="u-63.38" who="#PDuch">Niektóre państwa, jak np. Niemcy i Włochy świadomie uprawiały politykę koniunktury ilościowej, której założeniem jest możliwa stabilizacja cen i płac. Dopiero w ostatnich miesiącach występuje dość silna zwyżka przede wszystkim cen surowych w dużej mierze poza nieurodzajem wywołana gwałtownym zapotrzebowaniem ze strony przemysłów zbrojeniowych.</u>
<u xml:id="u-63.39" who="#PDuch">U nas, kiedy rynki przemysłowe i handlowe są zdezorganizowane, odrazu przy poprawie koniunktury, przy pierwszych podmuchach poprawy, przejawiła się bardzo silnie tendencja wzrostu cen. Wszystko chce lecieć w górę. Zdrożały artykuły zarówno rolnicze jak i przemysłowe, przede wszystkim przetwory chemiczne, artykuły przemysłu elektrycznego, skóry, cement, drzewo, nie mówiąc o produktach opartych na surowcach zagranicznych, których wskaźnik w ostatnich czasach wzrósł o 10% jak i wskaźnik artykułów krajowych o tyleż.</u>
<u xml:id="u-63.40" who="#PDuch">Tu należy stwierdzić z wielką przykrością i zwrócić się do Pana Ministra z prośbą, ażeby zwrócił uwagę na to, że dużą winę w tej polityce ponoszą u nas i Lasy Państwowe, które bardzo gwałtownie podniosły w stosunku do roku poprzedniego ceny swoich wytworów, a specjalnie tych artykułów najtańszych, zakupywanych przez ludność najuboższą. Wątpić należy, czy jest słuszne, ażeby zużycie nowej siły nabywczej odbywało się drogą cen, a nie drogą polityki, obliczonej na ilość. Wątpię w to zwłaszcza, jeżeli chodzi o ceny surowców, czy półfabrykatów, wchodzących w skład wielu produktów gotowych i konsumowanych względnie zużywanych przez masy. Należało by jak najsilniej ostrzegać przed tą rabunkową zwyżką cen różnych artykułów. Doprowadzić to może do załamania się poprawy i niewykonania naszych zamierzeń inwestycyjnych, jak i ewentualnie załamania naszej równowagi budżetowej;</u>
<u xml:id="u-63.41" who="#PDuch">To wyzyskiwanie koniunktury poprzez cenę, a nie poprzez rozszerzenie produkcji — to polityka krótkowzroczna, wprost samobójcza. W interesie nie tylko całego kraju, nie tylko konsumenta, ale i każdego producenta leży, aby ceny naszych produktów zwłaszcza przemysłowych nie zwyżkowały, a w każdym razie, aby ewentualna zwyżka była powolniejsza, niż zwyżka cen na rynkach zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-63.42" who="#PDuch">I tu widzę trudne, ale ważne zadanie Rządu. Winien on — moim zdaniem — z jednej strony rozważyć sprawę wytworzenia rezerw tych surowców i artykułów zagranicznych, których import jest konieczny, a których ceny na rynku zagranicznym szybko idą w górę, np. metale kolorowe, oraz kontrolować ceny artykułów, a zwłaszcza surowców importowanych, gdyż wskutek systemu kontyngentowego już powstała pewnego rodzaju renta kontyngentowa, a z drugiej strony winien on kontrolować kształtowanie się kosztów produkcji i pośrednictwa w kraju, gdyż poprawa koniunktury i tu grozi wzrostem rozpięcia pomiędzy ceną uzyskiwaną przez pierwszego producenta i ceną płaconą przez ostatniego konsumenta.</u>
<u xml:id="u-63.43" who="#PDuch">Tutaj Rząd musi zastosować najostrzejsze środki i z zadowoleniem należy przyjąć dzisiejsze oświadczenie p. Wicepremiera, że Rząd nie cofnie się przed najostrzejszymi i najbezwzględniejszymi środkami represji.</u>
<u xml:id="u-63.44" who="#PDuch">Być może, że należało by powołać do życia odpowiednią komisję, podobną do Komisji Badań Kosztów Produkcji i Wymiany z 1927 roku, względnie na wielką skalę uruchomić sekcję badania cen w Instytucie Koniunktur. Jeżeli słusznie — moim zdaniem — wyłoniliśmy komisję t. zw. antyetatyczną, która — miejmy nadzieję — wpłynie na usprawnienie i urentownienie przedsiębiorstw państwowych, to i na odcinku prywatno-gospodarczym, zwłaszcza zorganizowanym, powinniśmy również przez działanie czynnika kontroli publicznej wpłynąć na skierowanie zaznaczającej się u nas poprawy w łożysko koniunktury ilościowej, a nie koniunktury cen. To jest niezbędne tym bardziej, że jak dowiedzieliśmy się z referatu o budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w szeregu działów, zwłaszcza w przemysłach podstawowych, zaniedbano różnych inwestycyj, zwłaszcza w przemyśle węglowym, gdzie zdolność produkcyjna wskutek zaniku rozbudowy i braku remontu cofnęła się i zagraża, że nie będzie mógł on pokrywać zapotrzebowania krajowego. Trzeba zbadać racjonalność ich polityki i celowość ich gospodarki.</u>
<u xml:id="u-63.45" who="#PDuch">Jeśli chodzi o wzrost cen, to pewne usprawiedliwienie można widzieć tylko dla wzrostu cen rolnictwa. Jest rzeczą uzasadnioną, że ceny rolnictwa muszą ustabilizować się na pewnej granicy opłacalności. Nie chcę ustalać w tej chwili, czy ma to być 25 czy 30 zł za metr żyta, czy też granica pośrednia, w każdym razie pewne usprawiedliwienie musimy znaleźć. Jednakże trzeba zwrócić uwagę, że rolnictwo jest równocześnie producentem artykułów pierwszej potrzeby i że może tu zagrażać drożyzna artykułów pierwszej potrzeby, jeśli Rząd nie zaostrzy nadzoru nad takimi gałęziami jak młynarstwo, piekarstwo, rzeźnictwo, które pośredniczą w wymianie między producentem — rolnikiem a konsumentem, a w których to gałęziach, jak to podnoszą materiały Komisji Ankietowej, stwierdzono kolosalne zyski; są to gałęzie rentowne, które opłacają się i w których jest dużo możliwości ścieśnienia ich do granic godziwych zysków.</u>
<u xml:id="u-63.46" who="#PDuch">Nie chcę przytaczać różnych materiałów ze względu na spóźnioną porę, aczkolwiek mam je przygotowane — przy innej sposobności będziemy mieli możność te rzeczy jeszcze omówić.</u>
<u xml:id="u-63.47" who="#PDuch">Jeśli chodzi o podstawę naszej polityki gospodarczej, ważyły się u nas zawsze dwa problemy: czy Polskę nastawić na politykę rolniczą, czy Polskę nastawić na politykę przemysłową. Moim zdaniem obydwie te tendencje znaleźć winny należytą miarę i należyte uwzględnienie. Bez wątpienia podstawą jest przede wszystkim wzmożenie siły konsumcyjnej ludności, zwłaszcza ludności wiejskiej. Tu wszystko musi być robione, ażeby udział rolnictwa w dochodzie społecznym powiększyć. W moim sprawozdaniu komisyjnym przedstawiłem zestawienie naszego budżetu i obciążenia na głowę ludności Polski w stosunku do państw zagranicznych. Jeśli teraz chodzi o krótkie porównawcze zestawienie, jak wygląda nasze rolnictwo w stosunku do rolnictwa np. niemieckiego, to pozwolę sobie przytoczyć parę cyfr, biorąc za podstawę rok 1933. Polska — państwo mające 33 miliony ludności i 15,5 miliarda dochodu społecznego i Rzesza Niemiecka — państwo, mające 67 milionów mieszkańców i 97 miliardów dochodu społecznego. Stosunek liczby mieszkańców obu państw przedstawia się jak 1: 2, stosunek powierzchni — jak 1: 1,7, stosunek dochodu społecznego — jak 1: 6,3. Jeśli chodzi o udział rolników w dochodzie społecznym w Rzeszy i w Polsce, to mniej więcej obraca się on na granicy 36%. O ile na głowę rolnika dochód społeczny w Rzeszy wynosi 750, to w Polsce około 120 zł. Skutek tej dysproporcji jest taki, że 23 miliony ludności rolniczej w Polsce zakupuje wytwory miast, przemysłu i rzemiosła za mniejszą sumę aniżeli półtora-milionowa ludność rolnicza Danii, a za 1/3 tego, co zakupuje 5,5-milionowa ludność rolnicza w Czechosłowacji. Czyż w tych warunkach można mówić poważnie o rozbudowie przemysłu i rzemiosła jako podstawowym warunku rozbudowy gospodarki polskiej przez osiągnięcie równowagi w wymianie usług między ludnością wsi i miast?</u>
<u xml:id="u-63.48" who="#PDuch">W roku 1936 sprzedano w Polsce dla spożycia wewnętrznego około 900 tysięcy bydła rogatego i 350 tysięcy sztuk cieląt. Spożywcy i przemysł przetwórczy, to znaczy konsumenci, zapłacili za to około 310 milionów zł, producenci rolnicy otrzymali z tej sumy około 130 milionów zł, a handel, różne opłaty i transport pobrały około 180 milionów zł. Przecież takiej dysproporcji w udziale z ceny konsumcyjnej między producentami a handlem nie ma nigdzie w Europie. Handel bydła w Polsce odbywa się sposobami średniowiecznymi. Handel sam zarabia 50 milionów zł rocznie, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi podatek gruntowy płacony przez rolników w budżecie ogólnopaństwowym.</u>
<u xml:id="u-63.49" who="#PDuch">Wkroczyliśmy w okres uświadomionej gospodarki planowej, która opiera się na własności prywatnej i inicjatywie prywatnej, regulowanej interesem publicznym. Musi ona obejmować zatem całość naszego życia gospodarczego, a nie tylko szczegółowe fragmenty, to znaczy rolnictwo, czy też przemysł jak i handel. Tutaj poza kwestią waluty i równowagi budżetowej wysuwają się przed nami w tej gospodarce planowej dwa zasadnicze problemy: zabezpieczenie obronności kraju przez odpowiednią rozbudowę życia gospodarczego i należyte rozwiązanie problemu populacyjnego, czyli tego problemu sprawiedliwości społecznej, o którym tutaj już z tej wysokiej trybuny mówiono.</u>
<u xml:id="u-63.50" who="#PDuch">Jako zagadnienie czołowe wysuwa się sprawa podniesienia siły konsumcyjnej wsi i podniesienie stopy życiowej ludności, co umożliwi należyty rozwój przemysłu.</u>
<u xml:id="u-63.51" who="#PDuch">Otóż rolnictwo to powinno ulec pewnej przebudowie swojego ustroju. Z opinii szeregu mówców i p. Ministra Rolnictwa wynika, że polityka w tym dziale powinna iść po linii stworzenia samodzielnych średnich gospodarstw, a nie karłowatych, bo te mają tylko wartość wtedy, kiedy rolnik może jako wyrobnik zarobić ubocznie.</u>
<u xml:id="u-63.52" who="#PDuch">Drugim zagadnieniem jest akcja ułatwienia kontaktu wsi z miastem przez usunięcie zbyt wielu ogniw pośredniczących i wprzęgnięcie organizacyj rolniczych w proces wymiany dóbr.</u>
<u xml:id="u-63.53" who="#PDuch">Nie należy jednak zaniedbywać i rozbudowy samego życia przemysłowego. Życie przemysłowe w miarę wzrostu stopy życiowej ludności będzie zdobywać odpowiednie dla siebie rynki! zbytu. Sytuacja układa się szczęśliwie tak, że równocześnie tworzy się pewne rynki zbytu za granicą. Nasz bilans handlowy w obecnej chwili przedstawia się pomyślnie. Saldo mamy dodatnie. W roku 1936 przywóz do Polski wynosił 3 miliony ton wartości 1.003.000.000 złotych (biorąc w okrągłych cyfrach), a wywóz wynosił 13 milionów ton wartości 1.026.000.000 zł. Jest to wprawdzie dopiero 33% naszych obrotów z zagranicą w r. 1929, ale pewna poprawa jest w porównaniu do lat kryzysowych. Rzecz charakterystyczna, że zdobyliśmy rynki zbytu w krajach, do których dotychczas nie docierał nasz przemysł, dotarliśmy nawet do Ameryki, z którą mieliśmy dotychczas stale bilans handlowy ujemny. Jest to zjawisko dodatnie i należy te drogi, które zostały utorowane, nadal wykorzystywać i zdobywać nowe.</u>
<u xml:id="u-63.54" who="#PDuch">Trzecim zagadnieniem jest kwestia emigracji. To wszystko, co nie znajdzie warsztatów pracy na roli — bowiem ilość ziemi, jaka stoi do dyspozycji, nie jest wystarczająca na upełnorolnienie, na obdarzenie ziemią tej ludności, która na to oczekuje — ludność, która nie znajdzie również ujścia do miast i do rozwijającego się przemysłu trzeba jednakowoż skierować na tory emigracji. Emigracja musi pójść dwoma łożyskami: jedno łożysko emigracji stanowić winien element, dla którego nie ma w Polsce miejsca, który jest zbędny, drugie zaś łożysko — pełno-wartościowe elementy, które chwilowo muszą tracić kontakt ze swoją ojczyzną w poszukiwaniu pracy. Nie należy bowiem lekceważyć tych kwot, które wpływają do kraju od emigracji, w ciągu lat 10 od 1923 r. do 1932 r. przekazy emigrantów do kraju dały kwotę 2,5 miliarda złotych. Oczywista wobec ograniczeń emigracyjnych kwota ta obecnie znacznie się zmniejszyła.</u>
<u xml:id="u-63.55" who="#PDuch">Należy w naszej wewnętrznej polityce ekonomicznej zająć zdecydowane stanowisko popierając element zorganizowany, poddający się dyrektywom i lojalnie odnoszący się do Państwa i wypełniający należycie swoje obowiązki prawno-publiczne jak i ciężary i zobowiązania przyjęte na siebie. Jeżeli w naszych warunkach przeżywamy przesilenie gospodarcze tak trudno, to jedną z poważnych przyczyn jest kryzys zaufania, wynikający z braku solidności znacznej ilości kontrahentów wchodzących w stosunki gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-63.56" who="#PDuch">Państwo nie może być obojętnym widzem w walce ekonomicznej, lecz musi w swoim własnym interesie stosować zasadę umiarkowanego i sprawiedliwego protekcjonizmu, gdy zachodzi tego potrzeba, na rzecz elementów wartościowych dla Państwa i na rzecz warsztatów pracujących na zdrowych podstawach ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-63.57" who="#PDuch">Nie można poza elementem dobrego stosunku obywatela do Państwa, który wynika przede wszystkim z należytego funkcjonowania aparatu państwowego, poza sprawą należytego rozwoju życia gospodarczego, pominąć sprawy zdrowia moralnego narodu, o którym w toku dyskusji bardzo wiele mówiono.</u>
<u xml:id="u-63.58" who="#PDuch">Czasy obecne — to jest jakby okres dawnego pseudo-hellenizmu, który rozbił w swoim czasie republikę rzymską, cnotę rzymską — virtus romana. Dziś odbywa to się pod firmą postępowości, humanitaryzmu, pacyfizmu, podrywania autorytetów i religii, pod firmą odbrązowywania świętości i wielkości narodowych, pod firmą komunizmu, ale to zjawisko jest szersze, aniżeli to, co nazywamy komunizmem. Idzie robota na rozkład duszy narodu, na rozbicie jego spoistości wewnętrznej a dzieje się to różnymi drogami, drogą przenikania tych prądów do prasy, literatury, teatrów, kin i innymi środkami i sposobami oddziaływania na opinię publiczną. Robią to elementy wykolejone, zdegenerowane, pozbawione poczucia patriotyzmu, nie mające w swojej duszy żadnych zarodków wielkości, ale za to wybitny pęd do niszczenia i do dezorganizowania.</u>
<u xml:id="u-63.59" who="#PDuch">W poszczególnych narodach obudziła się już świadomość, że ich życie wewnętrzne jest dezorganizowane. Geniusz poszczególnych wodzów wielkich narodów na przestrzeni całej historii aż do ostatnich czasów polegał na należytym wyczuciu przez nich nastrojów narodu, jego pragnień i nadaniu tym dążeniom realnych kształtów.</u>
<u xml:id="u-63.60" who="#PDuch">I przez Polskę idzie wielki prąd obudzonej samowiedzy narodowej i dążność do zabezpieczenia narodowi polskiemu roli pełnego gospodarza w jego własnym państwie i pełni rozwoju wraz z tymi bratnimi narodami, które los powołał do wspólnej pracy na rzecz Państwa Polskiego. Władzę duchową nad całym narodem polskim zdobędzie ten, kto poczuje ten puls życia wewnętrznego i kto potrafi te aspiracje narodu wtłoczyć w należyte łożysko.</u>
<u xml:id="u-63.61" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-63.62" who="#PDuch">Musi to być ktoś, w kim naród na podstawie jego czynów wyczuje krew z krwi i kość z kości swojej. Będzie to człowiek, który swój geniusz oprze na bogatej skarbnicy narodowego ducha polskiego. Drogę do narodu znajdzie ten, kto przyjdzie do niego z czystą, nieskazitelną prawdą, która jest rzeczą wielką, która jest mocą duszy, jak to cytowała słowa Pierwszego Marszałka Polski posłanka Prystorowa. Kto to uczyni, ten potrafi doprowadzić naród do wielkich czynów, a sobie zdobędzie poważne miejsce w panteonie historii polskiej i cywilizacji europejskiej.</u>
<u xml:id="u-63.63" who="#PDuch">Powracając do sprawy ustawy skarbowej stwierdzam, że przedłożona jest do głosowania bez zmian, z wyjątkiem tych, które wynikają z przedłożeń ostatnich, uczynionych przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-63.64" who="#PDuch">W związku z poprawkami Rządu ogólna suma wydatków zwiększa się o 6.080.000 zł. Z kwoty tej 6.000.000 zł jest przeznaczonych na obsługę procentów od zwiększonej emisji biletów skarbowych z 300 do 450 milionów zł; pokrycie tego wydatku znajduje się w zwiększonych o tę kwotę cłach. 80.000 zł jest przeznaczone na opłacenie 38 urzędników w 10 grupie uposażenia w związku z graniczną kontrolą dewizową, Wskutek tego wykaz etatów osobowych administracji cywilnej, stanowiący załącznik do art. 7 ustawy skarbowej, ulegnie zmianom w odpowiednich rubrykach części 8 — Ministerstwo Skarbu. Kwota 80.000 zł znajduje pokrycie w nadwyżce budżetowej, która wskutek tego zmniejsza się z 169.223 zł do 89.223 zł.</u>
<u xml:id="u-63.65" who="#PDuch">W wyniku tych zmian, ogólna suma wydatków budżetowych (netto) będzie wynosiła 2.316.658.479 zł, ogólna zaś suma dochodów 2.316.747.702 zł.</u>
<u xml:id="u-63.66" who="#PDuch">Muszę zająć jeszcze stanowisko w sprawie wniosku p. pos. Krukowskiego, który został Wysokiemu Sejmowi przedłożony jako wniosek mniejszości. Otóż p. Minister Skarbu i szereg mówców stwierdził tu, że świat pracy jest tym, który na barkach swoich między innymi czynnikami utrzymuje równowagę budżetu. Trzeba tę ofiarę ponieść do końca marca roku 1938. Muszę zaznaczyć, że wniosek ten nie jest sprzeczny z art. 59 Konstytucji, ale w razie przyjęcia go trzebaby zmienić cały układ budżetu, albo zaryzykować budżet deficytowy. Wobec tego wypowiadam się przeciwko temu wnioskowi.</u>
<u xml:id="u-63.67" who="#PDuch">Proszę o przyjęcie ustawy skarbowej w brzmieniu zaproponowanym przez komisję, ze zmianami dokonanymi przez ostatnie przedłożenie rządowe do drugiego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">Do preliminarza budżetowego zgłoszono dwie poprawki Rządu, które zostały Panom Posłom rozdane w odbitce maszynowej:</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#Marszałek">Pierwsza poprawka w części 8 — Ministerstwo Skarbu — w dziale 2 wydatków zwyczajnych § 1 „Płace” zwiększa się o 80.000 zł, w związku z kontrolą dewizową na granicy na opłacenie 38 urzędników w X grupie uposażenia; pokrycie tego wydatku znajduje się w nadwyżce budżetowej.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#Marszałek">Druga poprawka: w części 18 — Długi Państwowe — w dziale 1 wydatków zwyczajnych § 2 „Spłata odsetek” zwiększa się o 6 milionów zł, przeznaczonych na obsługę procentów od zwiększonej emisji biletów skarbowych z 300 do 450 milionów złotych; pokrycie tego wydatku znajduje się w zwiększeniu dochodów z ceł w wysokości 6 milionów złotych w części 8 — Ministerstwo Skarbu — w dziale 6 dochodów zwyczajnych rozdział 3.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#Marszałek">Będziemy głosowali obie te poprawki łącznie.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tych poprawek Rządu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Izba poprawki te przyjęła.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#Marszałek">Przystępujemy obecnie do przegłosowania preliminarza budżetowego w tym brzmieniu, jakie otrzymał w Komisji Budżetowej, łącznie z tymi zmianami, które wypływają z przyjętych poprawek Rządu.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#Marszałek">Kto jest za przyjęciem preliminarza budżetowego w całości, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że preliminarz budżetowy został przez Sejm przyjęty.</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#Marszałek">W związku z przyjętymi przed chwilą poprawkami Rządu do preliminarza budżetowego ulegają odpowiednim zmianom art. 1 i 2 projektu ustawy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie treści tych artykułów w tym brzmieniu, jakie otrzymają definitywnie po wprowadzeniu odpowiednich zmian wypływających sprzed chwilą głosowanych poprawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#SekretarzpKopeć">Art. 1. Upoważnia się Rząd do czynienia: a) wydatków administracji zwyczajnych do kwoty 2.268.105.899 zł, nadzwyczajnych do kwoty 41.029.280 zł, b) wydatków na dopłaty ze Skarbu do przedsiębiorstw i zakładów państwowych do kwoty 7,523.300 zł — razem do kwoty 2.316.658.479 z), zgodnie z załączonym budżetem na okres od 1 kwietnia 1937 r. do 31 marca 1938 r. (rok budżetowy 1937/38).</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#SekretarzpKopeć">Art. 2. Na pokrycie wymienionych w art. 1 wydatków służą dochody zwyczajne w kwocie 2.114.227.702 zł, nadzwyczajne w kwocie 202.520.000 zł, razem w kwocie 2.316.747.702 zł a w szczególności: a) dochody administracji w kwocie 1.589.040.902 zł; b) wpłaty do Skarbu przedsiębiorstw i zakładów państwowych w kwocie 96.306.800 zł, c) wpłaty do Skarbu monopolów państwowych w kwocie 631.400.000 zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Ponieważ do artykułów 1 i 2 ustawy skarbowej nie zostały zgłoszone żadne inne poprawki ani wnioski mniejszości, przeto artykuły te przechodzą w brzmieniu, z którym Panowie się zapoznali z odczytanej treści.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#Marszałek">Do artykułów 3, 4, 5 i 6 nie zgłoszono żadnych poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#Marszałek">Do wykazu etatów osobowych administracji cywilnej, stanowiącego załącznik do art. 7 projektu ustawy skarbowej, jest zgłoszona poprawka Rządu.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#SekretarzpKopeć">Wykaz etatów osobowych administracji cywilnej stanowiący załącznik do art. 7 projektu ustawy skarbowej na rok 1937/38 zmienia się w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#SekretarzpKopeć">W grupie uposażeniowej X „Urzędnicy” część 8 — Ministerstwo Skarbu — cyfrę: 6.165 zmienia się na cyfrę 6.203 oraz cyfrę: 11.850 na 11.888; w rubryce „Urzędnicy” — razem — cyfrę: 17,963 zmienia się na cyfrę 18.001 oraz cyfrę 43.342 — na: 43.380; w rubryce „Ogółem” cyfrę 20.415 na cyfrę 20.453 oraz cyfrę: 63.352 na cyfrę 63.390.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#Marszałek">Ta poprawka pozostaje w ścisłym związku z poprawką pierwszą Rządu, którą Panowie dziś uchwalili, przeto art. 7 projektu ustawy skarbowej przechodzi w brzmieniu zaproponowanym przez komisję z uwzględnieniem zmian, które przed chwilą p. sekretarz Wysokiej Izbie do wiadomości podał.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#Marszałek">Do art. 8, 9 i 10 nie zgłoszono żadnych poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#Marszałek">Do art. 11 została zgłoszona poprawka p. posła Krukowskiego, zamieszczona w załączniku nr 3 do sprawozdania generalnego (druk nr 300).</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tej poprawki, zgłoszonej jako wniosek mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#SekretarzpKopeć">Wniosek mniejszości do projektu ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1937 r. do 31 marca 1938 r. Do art. 11: w wierszu 9 po wyrazie:</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#SekretarzpKopeć">„wynagrodzeń” dodać wyrazy: „przekraczających 400 zł miesięcznie” i w związku z tym w części 8 — Ministerstwo Skarbu w dziale 6 dochodów nadzwyczajnych rozdział 1-b „Specjalny podatek od wynagrodzeń, wypłacanych z funduszów publicznych — 170.000.000” zmniejszyć o kwotę 28.000.000 zł, zwiększyć zaś dochody z tytułu danin publicznych w poszczególnych pozycjach działu 6 dochodów zwyczajnych o 2,6% w granicach 28.000.000 zł. (—) R. Krukowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki p. posła Krukowskiego, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość. Poprawka ta została odrzucona. A zatem art. 11 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#Marszałek">Do art. 12, 13 i 14 nie zgłoszono żadnych poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#Marszałek">Przystępujemy obecnie do głosowania nad całością projektu ustawy skarbowej. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tego projektu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę skarbową wraz z preliminarzem budżetowym w drugim czytaniu uchwalił.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#Marszałek">Ponieważ dziś zostały zgłoszone, przegłosowane i przyjęte niektóre poprawki, przeto w myśl regulaminu trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej i preliminarza budżetowego odbędzie się jutro.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#Marszałek">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonej interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#SekretarzpKopeć">Interpelacja złożona przez posła Stanisława Michałowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie uruchomienia szkoły niemieckiej w Wałdowie, pow. Świecie woj. pomorskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#Marszałek">Interpelację tę przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, we czwartek, dnia 25 lutego r. b. o godz. 16 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#Marszałek">1. Trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300) 2. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#Marszałek">a) o nadzorze nad działalnością ubezpieczeniową (druk nr 361), b) o likwidacji głównego przedstawicielstwa na Polskę zakładu ubezpieczeń „Towarzystwo Ubezpieczeń na życie „Phönix” (druk nr 368), c) o zmianie granic województw: poznańskiego, pomorskiego, warszawskiego i łódzkiego (druk nr 369).</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#Marszałek">3. Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
<u xml:id="u-72.6" who="#Marszałek">a) Włodzimierza Krzywoszyńskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 stycznia 1936 r. o ulgach w spłacie zobowiązań spółdzielni rolniczych i ich central (druk nr 359), b) Zygmunta Sowińskiego o nadaniu Państwowej Wyższej Szkole Technicznej im. H. Wawelberga i S. Rotwanda w Warszawie niektórych praw szkół akademickich państwowych (druk nr 367), c) Jerzego Bołądzia w sprawie zmiany ustawy z dnia 17 marca 1932 r. o chowaniu zmarłych i stwierdzaniu przyczyny zgonu (druk nr 366).</u>
<u xml:id="u-72.7" who="#Marszałek">4. Reasumcja uchwał w sprawie przekazania do komisyj projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
<u xml:id="u-72.8" who="#Marszałek">a) Jakuba Hoffmana o uposażeniu nauczycieli zakładów naukowych i wychowawczych, utrzymywanych przez związki samorządu terytorialnego (druk nr 122), b) Czesława Wróblewskiego w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1924 r. o przerachowaniu zobowiązań prywatno-prawnych (druk nr 256), c) Antoniego Snopczyńskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 listopada 1935 r. o specjalnym podatku od wynagrodzeń, wypłacanych z funduszów publicznych (druk nr 349).</u>
<u xml:id="u-72.9" who="#Marszałek">5. Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o ograniczeniu obrotu nieruchomościami, powstałymi z parcelacji (druki nr 235 i 337).</u>
<u xml:id="u-72.10" who="#Marszałek">6. Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o przejęciu przez Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej należności i zobowiązań b. krajowej komisji dla włości rentowych (druki nr 287 i 338).</u>
<u xml:id="u-72.11" who="#Marszałek">7. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych (druki nr 288 i 363).</u>
<u xml:id="u-72.12" who="#Marszałek">8. Sprawozdanie Komisji Zdrowia Publicznego i Opieki Społecznej o rządowym projekcie ustawy o wykonywaniu zawodu aptekarskiego (druki nr 214 i 357).</u>
<u xml:id="u-72.13" who="#Marszałek">9. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy, złożonym przez posła Czesława Wróblewskiego w sprawie zmiany ustawy z dnia 24 marca 1933 r. o nadzwyczajnej daninie majątkowej (druki nr 257 i 370).</u>
<u xml:id="u-72.14" who="#Marszałek">10. Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół dokształcających zawodowych (druki nr 314 i 362).</u>
<u xml:id="u-72.15" who="#Marszałek">11. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy — Prawo o obligacjach — (drugi nr 95 i 365).</u>
<u xml:id="u-72.16" who="#Marszałek">12. Sprawozdanie Komisji Pracy o rządowym projekcie ustawy o układach zbiorowych pracy (druki nr 120 i 372).</u>
<u xml:id="u-72.17" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-72.18" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 35.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>