text_structure.xml 255 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp: Długosz i Dudziński. Protokół i listę mówców prowadzi p. Długosz. Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Protokół 36 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Duch i Rubinsztejn. Udzieliłem urlopu posłom: Bodzionemu na 1 dzień, Kojowi i Mostowskiemu na 2 dni, Marchlewskiemu i Sowińskiemu na 3 dni, Żyborskiemu na 4 dni, Sikorskiemu i Strońskiemu na 5 dni, Baranowi, Kobyłeckiemu, Surzyńskiemu i Szeteli na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów zdrowotnych posłowie: Mincberg i Pewny na 8 dni, Libiszowski zaś na 2 tygodnie. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba zgodziła się na udzielenie tych urlopów. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! W myśl art. 58 ust. (3) Konstytucji prace Sejmu nad budżetem winny być zakończone do dnia 26 lutego 1937 r. By dostostować nasze prace do tych konstytucyjnych terminów, oznaczam kontyngenty czasu dla rozprawy nad poszczególnymi częściami budżetu w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Dnia 11 b. m., w czwartek rozprawa ogólna od godz. 10 do 14 i od 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Dnia 12 b. m., tj. w piątek cz. 1 — Prezydent Rzeczypospolitej od godz. 10 do 11, cz. 2a — Sejm i 2b — Senat od godz. 11 do 12, cz. 3 — Najwyższa Izba Kontroli od godz. 12 do 13, cz. 4 — Prezydium Rady Ministrów od godz. 13 do 14, cz. 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych od godz. 16 do 18 i cz. 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych od godz. 18 do 21, Dnia 13 b. m., tj. w sobotę cz. 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej od godz. 10 do 14 i cz. 15 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów od godz. 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Dnia 16 b. m., tj. we wtorek cz. 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości od godz. 10 do 14 i cz. 11 — Ministerstwo Komunikacji od godz. 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Dnia 18 b. m., tj. w czwartek cz. 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych od godz. 10 do 14 i od 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Dnia 19 b. m., tj. w piątek cz. 12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych od godz. 10 do 14 i od 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Dnia 20 b. m., tj w sobotę cz. 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego od godz. 10 do 14 i od godz. 16 Dnia 22 b. m., tj. w poniedziałek cz. 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu od godz. 10 do 14 i od 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Dnia 23 b. m., tj. we wtorek cz. 16 — Emerytury i Zaopatrzenia od godz. 10 do 12, cz. 17 — Renty Inwalidzkie i Pensje od godz. 12 do 13, cz. 18 — Długi Państwowe od godz. 13 do 14.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">Dnia 24 b. m., tj. we środę cz. 8 — Monopole od godz. 10 do 13 i cz. 8 Ministerstwo Skarbu od godz. 13 do 14 i od 16 do 21.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">Głosowanie nad projektem ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym w II i ewentualnie III czytaniu wraz z rezolucjami.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#Marszałek">Dnia 25 b. m., t. j. we czwartek ewentualne III czytanie na wypadek, gdybyśmy nie mogli przegłosować ustawy skarbowej w dniu 24 b. m.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#Marszałek">Porządek dzienny poszczególnych posiedzeń musi być bezwarunkowo każdego dnia w całości wyczerpany. Kontyngenty godzin dla poszczególnych części budżetu mają charakter jedynie orjentacyjny i mogą ulegać przesunięciom w miarę przedłużania się lub skracania rozprawy.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#Marszałek">Przewidziany przezemnie czas na rozprawę budżetową obejmuje 85 godzin, czyli o 6 godzin więcej niż w roku ubiegłym. Są to więc dostateczne ramy dla wszechstronnego omówienia zagadnień, związanych ze sprawozdaniem Komisji Budżetowej. Nie mniej przeto zwracam się do Panów Posłów z apelem, by ułatwili mi pracę porządkowania rozprawy i rozkładania jej w czasie przez wcześniejsze zapisywanie się do głosu do poszczególnych części preliminarza, w zasadzie już w przeddzień umieszczenia danej części na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300). Rozprawa ogólna. Sprawozdawca generalny dr Duch.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#Marszałek">Głosu udzielam p. Duchowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PDuch">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy na rok 1937/37, wniesiony przez Rząd dnia 29 listopada 1936 r., przewidywał wydatki w wysokości 2.293.429.624 zł i w tej samej mniej więcej wysokości dochody, z tym, iż nadwyżka dochodów miała wynosić 318.078 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PDuch">Komisja Budżetową dokonawszy zmian, zaznaczonych w sprawozdaniu drukowanym, ustaliła ostatecznie wydatki w wysokości 2.310.579.479 zł i tyleż mniej więcej dochody, czyli, że zarówno wydatki jak i dochody podniesione zostały o 17 milionów wyżej niż przewidywał preliminarz. W ten sposób nadwyżka budżetowa wyniesie 169.223, czyli o 148.855 zł mniej niż to przewidywał preliminarz. Ważniejsze zmiany dokonane przez Komisję Budżetową w dochodach i wydatkach zaznaczone są w moim drukowanym sprawozdaniu z Komisji Budżetowej, które równocześnie zawiera rozważania ekonomiczne, wiążące się z wykonaniem budżetu.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PDuch">Nie będę obszerniej rozwijał tego, gdyż jest to rzeczą wiadomą powszechnie, iż zupełnie uporządkowaną i zrównoważoną gospodarkę budżetową rozpoczęliśmy od roku 1926/27, dając przez pierwsze 4 lata przeważnie poważną nadwyżkę dochodów nad wydatkami.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PDuch">Okres lat kryzysowych znamionował się deficytami budżetowymi przez przeciąg lat 6, w których braki były pokrywane zapasami kasowymi i operacjami kredytowymi. Obecnie uchwalamy drugi z kolei budżet zrównoważony, wprawdzie przy bardzo nieznacznej nadwyżce dochodów nad wydatkami, ale już wracamy do normalnej gospodarki, w której wszystkie wydatki pokrywane są normalnymi dochodami budżetowymi.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PDuch">Uchwalając budżet i ustawę skarbową Komisja Budżetowa przyjęła jako naczelne zadanie swych prac ustalenie budżetu, który byłby zarówno teoretycznie, jak i w wykonaniu zupełnie zrównoważony. Mimo, iż wymogi życia stawiały często konieczność rozszerzenia różnych pozycji budżetowych w niektórych częściach, komisja w porozumieniu z Rządem ograniczyła się tylko do nieznacznego podniesienia globalnej wysokości zaproponowanego przez Rząd preliminarza, czuwając, aby nie przekroczyć w wydatkach granic realnego pokrycia wpływami dochodowymi. Wynik swej pracy komisja przedstawia do oceny i aprobaty Wysokiego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PDuch">Dla utrzymania równowagi budżetowej podczas wykonywania budżetu Minister Skarbu otrzymuje szereg środków w ustawie skarbowej, którymi skutecznie zresztą posługiwał się w ciągu dziesięciu miesięcy obecnego roku budżetowego. Najskuteczniejszy z nich to miesięczne budżetowanie. Tegoroczna ustawa skarbowa daje Ministrowi Skarbu ponadto nowe środki, jak usztywnienie granicy wydatków osobowych celem zapobiegania ich wzrostowi przez ustalenie etatów oraz ograniczenie wykorzystywania nadwyżek budżetowych inaczej jak tylko na zwiększenie obsługi długów. Jak i w roku obecnym Minister Skarbu będzie posługiwał się instytucją delegatów skarbowych w poszczególnych ministerstwach.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PDuch">Ważną jest rzeczą, iż w odróżnieniu od budżetów poprzednich wszystkie wydatki mają być pokryte własnymi dochodami Państwa bez uciekania się do kredytów, co Sejm zapewne z zadowoleniem przyjmie do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PDuch">Preliminarz budżetowy na rok 1937/38 nie różni się swoim układem od zeszłorocznego. Został on powiększany o kilka tablic i zestawień, które ułatwiają pogląd na całość; są to: 1) wykaz etatów osobowych administracji cywilnej, 2) zestawienie wpływów z danin publicznych i monopoli oraz 3) zestawienie porównawcze długów Państwa, które na dzień 1 października 1936 r. wynosiły: wewnętrzne — 1.740.898.450 zł, zagraniczne — 2.921.026.917 zł, razem więc nasze długi według tego zestawienia wynosiły 4.661.925.368 zł, co daje około 141 zł na jednego mieszkańca. Zgodnie z rezolucjami Sejmu, powziętymi przy uchwalaniu budżetu na rot 1936/37, płacy finansowo-gospodarcze monopoli i niektórych przedsiębiorstw państwowych zaopatrzone zostały w specjalne zestawienia, wyszczególniające w całości wydatków kwoty zmienne i stałe oraz wyodrębniające wydatki na płace i robociznę.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PDuch">W porównaniu do poprzedniego roku nowy preliminarz budżetowy przewiduje zwyżkę dochodów, która po przyjęciu poprawek Komisji Budżetowej oznacza wzrost w porównaniu do roku poprzedniego o 89 milionów złotych, czyli 4% globalnej sumy.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PDuch">Poszczególne grupy dochodowe wykazują jednak niejednolitą tendencję i tak:</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PDuch">Daniny publiczne, dzielące się na podatki bezpośrednie i pośrednie, cła, opłaty stemplowe i daniny pokrewne po przyjęciu poprawek Komisji Budżetowej wynoszą około 1.300 milionów złotych, czyli o 135 milionów złotych więcej, niż w roku poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PDuch">Monopole preliminowane są w wysokości 631 milionów złotych, czyli o 36 milionów złotych wyżej, niż w roku poprzednim, natomiast przedsiębiorstwa państwowe dać mają tylko 96 milionów, czyli 52 miliony złotych mniej, niż w roku poprzednim. Tłumaczy się to mniejszą wpłatą P. K. P., która wyniesie 24.500.000 złotych, gdy w roku poprzednim wynosiła ona 76 milionów złotych, oraz mniejszą wpłatę poczty; wyniesie ona tylko 24 milionów złotych, a zatem 16 milionów złotych mniej, niż w roku poprzednim. W roku zeszłym w planach finansowych P. K. P. i poczty przewidziane były pożyczki, oparte na osobnych tytułach prawnych, a przeznaczone na inwestycje. Dało to powód do zarzutu, że rzekomy deficyt budżetowy został przerzucony na te przedsiębiorstwa. W tym roku Rząd, zmniejszając wpłatę tych przedsiębiorstw, oparł równocześnie ich plany finansowo gospodarcze na zupełnie realnych danych. Wynikają z tego te konsekwencje, iż ogólna kwota przeznaczona w budżecie P. K. P. na cele inwestycyjne uległa silnej zniżce, wynoszącej aż 70 milionów złotych. Inwestycje P. K. P. będą pokryte z nadzwyczajnego budżetu inwestycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PDuch">Nieznaczną obniżkę wpływów dają również dochody administracyjne preliminowane na 283 miliony złotych wobec 303 milionów złotych roku poprzedniego. Globalna zwyżka dochodów, wynikająca z podwyższenia danin publicznych i monopoli, ma swoje uzasadnienie w przewidywanym zwiększeniu wpływów za rok 1937/38 w ślad za polepszeniem się ogólnej konjunktury gospodarczej, wykazującej pewien powolny, ale z każdym rokiem silniejszy wzrost, obserwowany w całym szeregów działów gospodarstwa narodowego, poczynając od roku 1933. Oczywista, wzrost ten jest bardzo ostrożnie liczony.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PDuch">O taką samą kwotę 89 miliomów zł wykazują wzrost wydatki. Najsilniejszy wzrost wykazują wydatki o charakterze zobowiązań, jak długi państwowe — o 30 milionów zł; i tak w związku z pożyczką francuską przybyło 8.751.563 zł, obsługa pożyczek w Ministerstwie Komunikacji — 3 miliony złotych, dopłaty Ministerstwa Skarbu do banków państwowych i K. K. O. w związku z konwersją pożyczek i pomocą przy zawieraniu układów wierzytelności rolniczych, razem — 14,5 miliona złotych itp. Emerytury wykazują wzrost o 7,2 miliona złotych. Z wzrostem tym należy liczyć się jeszcze kilkanaście lat, dopóki nie nastąpi t. z w. okres nasycenia.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PDuch">Wydatki Ministerstwa Rolnictwa wykazywały w preliminarzu wzrost o 9 milionów złotych. Komisja Budżetowa dodała 2 miliony złotych na Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej, poza tym przeznaczono na komisji 5 milionów złotych na pożyczki inwestycyjne, związane z usprawnieniem obrotu produktami rolnymi, 500 tysięcy złotych na budowę Zakładu Weterynaryjnego Naukowo-Badawczego. Ministerstwo W. R. i O. P. otrzymało zwyżkę wydatków o 7,5 miliona złotych, zawierającą w sobie podwyższenie etatów szkolnictwa ogólno-kształcącego o 4 tysiące. Na inne resorty wypada około 12 milionów złotych wzrostu wydatków.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PDuch">Plan finansowo-gospodarczy Funduszu Pracy przewiduje wzrost dochodów i wydatków o 13 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PDuch">Zgodnie z praktyką dotychczasową budżet dzieli się na 4 grupy w dochodach i wydatkach.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PDuch">Grupa A obejmuje poszczególne części zaliczone jako Administracja i budżetowane brutto w dochodach na 1.583.040.902 zł, wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych na 2.303.055.179 złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PDuch">Grupa B obejmuje przedsiębiorstwa i zakłady budżetowane netto, tj. wpłatami do Skarbu, które w sumie ogólnej wynoszą 96.306.800 zł, i dopłatami ze Skarbu, wynoszącymi w sumie ogólnej 7.523.300 zł. Według załączonych do preliminarza planów finansowo-gospodarczych dochody brutto przedsiębiorstw i zakładów przewidywane są na 1.344.396.335 zł, wydatki na 1.255.612.835 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PDuch">Grupa C obejmuje monopole, wpłacające do Skarbu netto 631.400.000 zł jako saldo wynikające z potrącenia z dochodów brutto, wynoszących 1.047.620.800 zł, wydatków brutto w wysokości 416.220.800 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PDuch">Grupa D, obejmująca Fundusz Kwaterunku Wojskowego w wysokości 16.100.000 zł i Fundusz Pracy w wysokości 108.786.000 zł, budżetowana jest brutto, nie jest załączona do budżetu jako takiego, a raczej wchodzi z udziałem zerowym. Dochody i wydatki równoważą się. Skarb Państwa ani nie dopłaca do tych funduszów, ani też nie otrzymuje żadnych wpłat. Właściwie można by te fundusze zaliczyć do grupy A Administracja, jak się to stało z innymi funduszami, począwszy od 1936/37 roku budżetowego. Niestety, mają one trochę odrębny charakter ze względu na własne źródła dochodowe, wskutek czego włączenie do grupy A jest dość trudne, zwłaszcza odnośnie Funduszu Pracy, który wchłonął w siebie dawny Fundusz Bezrobocia, będący właściwie zakładem ubezpieczeniowym. Moim zdaniem, nie była to zbyt szczęśliwa myśl łączyć Fundusz Pracy z Funduszem Bezrobocia, gdyż Fundusz Bezrobocia jest ubezpieczeniem i to nie noszącym charakteru powszechności, gdyż obejmuje tylko zakłady od 5 robotników w górę, gdy cechę powszechności nosi natomiast Fundusz Pracy, ale ten jest oparty raczej na daninach, a nie na składkach ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PDuch">Budżet na rok 1937/38 wbrew zasadzie jedności budżetowej przedłożony jest w dwóch częściach: budżet normalny i budżet nadzwyczajny jako przedłożenie dodatkowe druki nr 319 i 320 (o dotacji na F. O. N.). Budżet nadzwyczajny zawiera wydatki inwestycyjne, oparte w głównej mierze na operacjach kredytowych. Wskutek tego, że mamy osobny budżet inwestycyjny, wydatki na inwestycje w preliminarzu na rok 1937/38 uległy w tym roku obniżce, gdyż znaczna ich część została przerzucona na budżet nadzwyczajny.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PDuch">Wydatki inwestycyjne we wszystkich 4 grupach A, B, C, D brutto, bez wojska i przedsiębiorstw skomercjalizowanych z wyjątkiem P. K. P., w budżecie na rok 1936/37 przewidywane były w wysokości 201.868.000 zł, gdy obecnie preliminarz na rok 1937/38 przewiduje je na 141.525.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PDuch">Wydatki na remonty pozostają podwyższone zaledwie o 1 milion złotych do wysokości 29 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PDuch">W Polsce mieliśmy taki budżet nadzwyczajny na zużytkowanie dochodów pozabudżetowych w roku 1928, Wynosił około 93 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PDuch">Należy spodziewać się, iż w roku, przyszłym dochody i wydatki nadzwyczajne, należące do czteroletniego planu inwestycyjnego, wcielone będą w budżet normalny. Poglądy na tę sprawę zostały wypowiedziane przez członków Komisji Budżetowej i niektórych mówców na plenum Sejmu w czasie debat nad budżetem inwestycyjnym. W tej chwili rzecz istotna jest w tym, jak zostaną zużyte kredyty inwestycyjne i jakie względy w podejmowaniu tych robót wysuwają się na miejsce naczelne: czy to będą względy socjalne, czy gospodarcze. Wszelkie inwestycje i roboty publiczne uznać należy za pożyteczne, jak długo odpowiadają one rzeczywistym potrzebom kraju i zwiększają jego zdolność produkcyjną, oczywiście — poza pracami dla celów obrony kraju. Gorzej jest, gdy mają na celu jedynie zatrudnienie bezrobotnych, bez uwzględnienia celowości i wartości robót.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PDuch">Exposé p. Wicepremiera na Komisji Budżetowej w dniu 5 b. m. oraz przemówienia Ministrów, dysponujących pewnymi częściami kredytu inwestycyjnego, wykazały, iż wszystkie prace podejmowane przez poszczególne resorty wchodzą w skład t. zw. planu 4-letniego, mającego cele gospodarcze na widoku. Należy zatem wyrazić zadowolenie, iż w polityce inwestycyjnej weszliśmy nareszcie na drogę akcji planowej, obliczonej na długie lata w najważniejszych dziedzinach gospodarki publicznej. Dotychczas miewaliśmy również plany gospodarcze, ale fragmentaryczne.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PDuch">Ustawa skarbowa układem swym również nie różni się od zeszłorocznej. Art. 1 zawiera upoważnienie do czynienia wydatków zwyczajnych, nadzwyczajnych oraz dopłat do przedsiębiorstw państwowych zgodnie z załączonym preliminarzem po uwzględnieniu zmian dokonanych na komisji do łącznej wysokości 2.310.578.479 zł. Art. 2 ustala dochody na pokrycie tych wydatków, płynące z Administracji, jak i wpłaty przedsiębiorstw i zakładów oraz monopoli. Art. 3 ustala wysokość wydatków w planach finansowo-gospodarczych dla przedsiębiorstw, zakładów, monopoli i funduszów. Wynoszą one dla przedsiębiorstw 203.623.860 zł, dla Monopoli 416.055.800 zł, dla Funduszu Kwaterunku Wojskowego i Funduszu Pracy 124.880.000 zł. Art. 4 zastrzega, iż poza wyjątkami, ustalonymi ustawą skarbową, wydatki mogą być dokonywane tylko na te cele i w tych kwotach, które zostały ustalone w rubrykach budżetu. Art. 5 powtarza zasadę miesięcznego budżetowania, wyłączając od tego Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej, Taksę Administracyjną i Fundusz Opłat Studenckich. Art. 6: a) ustala prawo virement na tych samych zasadach, co w roku zeszłym, b) pozwala w miarę uzyskania wystarczającego pokrycia zwiększać wydatki na spłatę długów państwowych, a w miarę uzyskiwania nadwyżek z dochodów w odpowiednich częściach zwiększać odpowiednio wydatki Państwowego Funduszu Drogowego, Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, Taksy Administracyjnej i Funduszu Opłat Studenckich, c) zawiera upoważnienie dla Ministra Skarbu do zwiększania rozchodów w planach finansowo-gospodarczych zakładów, monopoli i funduszów, o ile to nie spowoduje zmniejszenia wpłaty do Skarbu, albo zwiększenia dopłaty Skarbu. Ustęp 2 tegoż artykułu, zawierający zakaz przekroczenia kredytów w celu zwiększenia wydatków na płace po przyjęciu poprawki zgłoszonej na komisji dopuszcza wyjątek w części 13 w działach: szkolnictwo ogólno-kształcące, szkolnictwo zawodowe, nauka i szkolnictwo akademickie, sztuka, o ile dotyczy płac personelu nauczycielskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PDuch">Art. 7 jest nowy, zawiera on postanowienie, zabraniające przekroczenia zarówno w kwocie ogólnej, jak i poszczególnych grupach uposażeniowych liczby funkcjonariuszy, ustalonej w załączonym do ustawy skarbowym wykazie etatów. W związku z treścią tego artykułu poraz pierwszy w naszym budżecie wykaz etatów, zamieszczonych w preliminarzu, będzie stanowił normę obowiązującą władzę wykonawczą w toku realizowania budżetu. Wykaz etatów w porozumieniu z Rządem uległ pewnym zmianom na komisji. Będzie on dołączony do budżetu jako osobny załącznik.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PDuch">Nowym jest również art. 11, zawierający przedłużenie mocy obowiązującej do końca marca 1938 r. dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 listopada 1935 r. o podatku specjalnym od wynagrodzeń, wypłacanych z funduszów publicznych. Na komisji uległ on pewnemu przeredagowaniu, ponieważ w brzmieniu, proponowanym przez Rząd, artykuł ten, zawierający upoważnienie dla Ministra Skarbu do poboru w pierwszym kwartale 1938 r. specjalnego podatku od wynagrodzeń z funduszów publicznych, po wygaśnięciu dekretu Prezydenta Rzplitej z 14 listopada 1935 r. byłby niezgodny z normami Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PDuch">Komisja przedłużyła moc obowiązującą tego dekretu do końca marca 1938 r. Postanowienie to stanowi obciążenie ustawy skarbowej, zwalczane przez pracowników ze względów formalnych, ale merytorycznie było ono niezbędne dla celów utrzymania równowagi budżetowej. Artykuł ten posiada znaczenie dla równowagi budżetowej w tym, że stanowi o kwocie dochodów około 42 milionów zł. Mimo, iż stanowi to obciążenie dla pracowników, jednak ofiarę tę na cele równowagi budżetowej muszą oni ponieść, gdyż zwichnięcie tej równowagi mogło by jeszcze większych ofiar wymagać, aby ją przywrócić. W sprawie tej został na komisji zgłoszony wniosek mniejszości, dołączony do sprawozdania komisji. Wniosek ten zmierza do tego, by w pierwszym kwartale 1938 r. od tego podatku zwolnić płace niżej 400 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PDuch">Rząd zapowiedział przedłożenie w przyszłej sesji projektu ustaw o uposażeniu i emeryturach pracowników państwowych. Zagadnienie obciążenia uposażeń i emerytur podatkami i składkami emerytalnymi zostanie w nich definitywnie uregulowane. W tej chwili komisja uznała za niezbędne utrzymanie mocy dekretu Prezydenta Rzplitej z dnia 14 listopada 1935 r. do końca marca 1938 r. w stosunku do wszystkich pracowników. Wypowiedziała się wobec tego przeciw wnioskowi mniejszości co do art. 11.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PDuch">Art. 8, 9, 10 i 12 zawierają różne zasady, które powtarzają się bez zmian z roku na rok, a które powinny należeć do prawa budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PDuch">Obrady nad budżetem stanowią równocześnie sposobność wykonywania kontroli Sejmu nad rządem. Już drugi rok w nowych, zmienionych warunkach konstytucyjnych odbywa się ta praca. Nowa Konstytucja wprowadziła kilka zasadniczych postanowień, które, likwidując przerost sejmowładztwa, zabezpieczyć mają harmonijne współdziałanie naczelnych organów Państwa, podległych zwierzchnictwu Prezydenta Rzeczypospolitej. Jeżeli chodzi o Sejm, to: 1) ustaliła w art. 31 ust. 3, iż funkcje rządzenia nie należą do Sejmu. 2) W myśl art. 50 inicjatywę ustawodawczą w sprawach budżetu oddaje wyłącznie rządowi, zaś w myśl art. 59 zastrzega, iż wydatki niezaprojektowane w budżecie nie mogą być uchwalone, a zaprojektowane nie mogą być podwyższone bez zgody rządu. Takie postawienie sprawy przez nową Konstytucję wypływało z dążności powstrzymania nadmiernej inicjatywy posłów, wynikającej z różnych nacisków terenu na posła, lub z jego własnego uznania, a która w poprzednich sejmach szczególnie obfitą bywała w okresie zbliżających się wyborów. Hamulec zawarty w art. 10 dawnej Konstytucji, iż wnioski i projekty ustaw, pociągające za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, muszą podawać sposób ich zużycia i pokrycia, był niepewny, gdyż z lekkim sercem skreślano nieraz ważne wydatki preliminarza budżetowego, albo bardzo optymistycznie szacowano wpływy. 3) W myśl art. 50 ust. 3 Konstytucji, Sejm nie może bez zgody rządu uchwalić ustawy, pociągającej za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, dla których nie ma pokrycia w budżecie. W związku z tym nasuwa się następująca uwaga: Budżet nasz, jak i w każdym innym państwie, nosi charakter typowo administracyjny, t. zn. iż na jego ułożenie administracja ma wpływ niemal decydujący. Ilość potrzeb z zakresu różnych resortów jest w Polsce olbrzymia. Biurokracja urzędnicza nie zawsze może posiadać dostateczne wyczucie tych potrzeb i ich hierarchii. Kieruje się ona często swoimi motywami, ale z drugiej strony należy przyznać, iż ma ona jednak pogląd bardzo dobry na całokształt potrzeb Państwa. Uwagi i wnioski posłów stanowić tu mogą ważną korektywę w ocenie potrzeb terenu, ale rząd musi mieć tu głos decydujący, ponieważ ort odpowiada za dostarczenie środków na zaspokojenie tych potrzeb. Dlatego też musi tu być zachowana pewna miara zarówno ze strony Sejmu jak i rządu. Znajduje ona wyraz w próbach uzgadniania z rządem pewnych wydatków nie zaproponowanych przez rząd, a zalecanych przez referenta lub posłów. 4) Art. 31 ust. 2 Konstytucji precyzuje w czym wyraża się kontrola Sejmu nad działalnością rządu. Obejmuje ona: a) prawo żądania ustąpienia rządu lub ministra, co dotyczy prawa parlamentarnej kontroli nad działalnością rządu, określonego dokładnie w art. 29; b) prawo kontroli konstytucyjnej, które omówione jest w art. 30; c) prawo interpelacji, omówione osobno w art. 45; d) prawo kontroli finansowej, które wynika z art. 77 Konstytucji, gdzie jest mowa o N. I. K. E) kontrola nad długami Państwa. Wreszcie 5) Pomijając ten moment, kiedy Sejm dobrowolnie rezygnuje ze swoich kompetencyj, uchwalając w myśl art. 55 pełnomocnictwa dla Prezydenta Rzeczypospolitej, oraz pomijając przewidziany w artykule 79 Konstytucji stan wojenny, w którym to wypadku Prezydent ma prawo bez upoważnienia Izby wydawać dekrety w zakresie ustawodawstwa państwowego z wyjątkiem zmiany Konstytucji — nowa Konstytucja pewne dziedziny ustawodawstwa przekazała dekretom Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Należy tu: a) organizacja rządu, a w szczególności zakres działania Prezesa Rady Ministrów i ministrów (art. 25); b) sprawy dotyczące zwierzchnictwa sił zbrojnych oraz organizacja administracji rządowej (art. 56 i 74).</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PDuch">Te wszystkie postanowienia mieli przed oczyma członkowie komisji, wykonywując prawa Sejmu w zakresie ustalania budżetu jak i wykonywania kontroli nad Rządem. Jest rzeczą zrozumiałą, iż im silniejszą jest władza wykonawcza, tym silniejsze powinno być prawo kontroli. Ze strony członków Komisji Budżetowej uprawnienia Sejmu wykonywane były ściśle w granicach norm konstytucyjnych. Każdy z posłów według swego rozumienia i najlepszej wiedzy starał się oceniać działalność Rządu i podległej mu administracji. Krytyka śmielsza przyjmowana była przez, członków Rządu czasem nerwowo i z podejrzliwością. Należy stwierdzić, że żadne motywy personalne zwalczania kogoś przez kogoś, wykorzystywania posłów przez jakieś grupy itp. nie miały miejsca. Każdy poseł wypełniał swoje obowiązki według swojej najlepszej wiedzy i sumienia.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#PDuch">Współpraca rządu z Sejmem będzie musiała urabiać się długi czas, aż w ramach nowej Konstytucji wytworzą się formy prawidłowego współdziałania, którego tak brakowało przez tyle lat pierwszych po odzyskaniu naszej niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#PDuch">Sytuacja Sejmu jest bardzo trudna po przykrych doświadczeniach z okresu wybujałej demokracji parlamentarnej. Mandat poselski nie należy dzisiaj do łatwych obowiązków w Polsce ze względu na fałszywie pojmowaną przez społeczeństwo rolę posła i Sejmu. Autorytet Sejmu w okresie pełnej demokracji parlamentarnej został mocno poderwany. Wytwarzanie zaufania dla tej instytucji będzie wymagało dużej pracy ze strony obecnego i przyszłych sejmów. Poczynając od kampanii wyborczej, poprzez cały okres kadencji każdy z posłów był narażony dotychczas ze strony przeciwników na zarzuty, a często na obelgi i insynuowanie mu najgorszej woli i uczynków. W bardzo krótki czas po każdorazowych wyborach pierwszą czynnością stronnictw, które nie uzyskały większości, było podkopywanie tej instytucji jako takiej. Każdy upadły lub przyszły kandydat uważał za swój obowiązek domagać się przedwczesnego rozwiązania Sejmu i nowych wyborów, ponieważ wynik dotychczasowy rzekomo nie odpowiada już układowi sił politycznych społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#PDuch">I dzisiaj na całej linji prowadzi się złośliwą kampanię przeciwko Sejmowi w prasie tego odłamu, który w swoim czasie popierał bojkot wyborów. Rzecz charakterystyczna, iż cenzorowie, strzegący pilnie każdego urzędu przed obrazą, zawsze byli obojętni, gdy byle kto, nie mający do tego żadnej legitymacji, pozwalał sobie atakować w sposób niewłaściwy naczelne organa Państwa, jakimi są Izby ustawodawcze, których członkowie bezwątpienia mogą popełniać różne błędy, ale co nie upoważnia jeszcze, by Sejm jako taki podrywać w opinii społeczeństwa. To całe lata pracowały na to, iż autorytet Sejmu stale był podrywany. W terenie każdy z nas mógł zauważyć, iż nie było wdzięczniejszego tematu dla demagogów, jak domaganie się zmniejszenia liczby posłów, ograniczenia diet itp. Nie ustało to, gdy te diety w latach 1931–1935 poważnie zmniejszono. Nie zdawano sobie sprawy na wsi, jak i wśród warstw robotniczych, iż np. diety poselskie zabezpieczają obsadę stanowisk poselskich przez przedstawicieli demokracji, gdyż inaczej tylko ludzie bardzo zamożni mogliby ubiegać się o mandaty poselskie albo też utrzymankowie różnych zorganizowanych sfer interesów, lub wreszcie geszefciarze, którzy na mandacie staraliby się zarobić.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#PDuch">Kampania wyborcza w r. 1935 odbyła się w zupełnie innej atmosferze, jeżeli chodzi o współzawodniczących ze sobą kandydatów. Przeciwnicy wyborów jednak utrzymywali się nadal na poziomie walki nie przebierającej w środkach.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#PDuch">Na małą popularność Sejmu prócz przytoczonych wyżej składały się inne przyczyny, przede wszystkim przesadne wyobrażenie o mocy Sejmu. Możliwości działania i wpływu ciał ustawodawczych zbyt często oceniane były według wielości obietnic przedwyborczych kandydatów i nadziei przywiązanych do poszczególnych stronnictw na wypadek zdobycia przez nie większości w Sejmie. Ponieważ ilość potrzeb do zaspokojenia jest w Polsce olbrzymia, a zaspokojenie ich wymaga olbrzymich środków materialnych, pociągających za sobą obciążenia podatkowe, bardzo szybko musiano rozczarowywać się do tego rzekomo wszechwładnego ciała, jakim był Sejm i Senat, gdy te potrzeby nie mogły być zaspokojone. Posłowie niektórzy zwalali winę na Rząd, ale niechęć ludności kierowała się ku nim samym. Stąd tyle do nich pretensyj, jakikolwiek by był skład ciał ustawodawczych. Pojęcie o swojej wszechwładzy i same sejmy nosiły w sobie. Tragedią ich było to, iż praojcem ich był Sejm konstytucyjny, mający w sobie całą władzę suwerenną. Mimo, iż Konstytucja marcowa podzieliła następnie zwierzchniczą władzę narodu na trzy naczelne władze i Sejmowi zabezpieczyła tylko władzę ustawodawczą, sejmy następne żyły nadal przesadnym wyobrażeniem o swej roli jako ciała suwerennego i popełniały szereg głupstw, mieszając się przede wszystkim do funkcji rządzenia, za co usłyszały parę przykrych słów i zupełnie słusznych z miarodajnej strony.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#PDuch">Historia Polski toczy się jakgdyby ruchem wahadłowym. Przez pierwsze 8 lat od chwili odzyskania niepodległości obserwujemy przerost władzy Sejmu. Od przewrotu majowego jesteśmy świadkami upadku sejmowładztwa i zdecydowanej przewagi rządu nad władzą ustawodawczą. Było to rzeczą zrozumiałą i pożyteczną w okresie nowo formującego się ustroju politycznego.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#PDuch">Nowa Konstytucja wyznaczyła rolę naczelnym władzom Państwa pod zwierzchnictwem Prezydenta Rzeczypospolitej. W nowej Konstytucji Sejmu, rząd i naczelne organa stanowią czynniki równorzędne. Zachodzi obawa, aby nie wytworzyły się znowu pewne odchylenia, które by ten stosunek zwichnęły. Według rozważań teoretycznych niebezpieczeństwo może pochodzić stąd, iż tak jak sejmy poszczególne sugestionowały się pojęciem suwerenności, tak i rząd, który przez tyle lat według poprzedniej Konstytucji razem z Prezydentem Rzeczypospolitej zaliczany był do władzy wykonawczej, po uchwaleniu nowej Konstytucji przy rozszerzonych silnie kompetencjach Prezydenta Rzeczypospolitej może sugestionować się nadal tym związkiem i wyprowadzać swoje hierarchiczne stanowisko w stosunku do innych organów naczelnych, chociaż obecnie Prezydent Rzeczypospolitej jest nie tylko szefem władzy wykonawczej, ale władzą naczelną, stojącą ponad władzą ustawodawczą jak i rządem, niezależną w swych decyzjach podejmowanych po rozważeniu szerszych elementów, dostarczanych nie tylko przez sam rząd, lecz i inne naczelne organa Państwa. Chodziłoby o to, jeżeli idzie o praktyczny sens, aby amplitudę wahań między władzą ustawodawczą a wykonawczą zmniejszyć, wtedy bez wątpienia powstaną warunki zupełnie harmonijnej współpracy naczelnych władz Państwa, a przede wszystkim rządu i Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#PDuch">Dyskusja w Komisji Budżetowej przy poszczególnych resortach toczyła się po następujących torach: a) omówienie zasadniczych linij działania danego resortu, b) poruszenie różnych niedomagań administracji i t. zw. bolączek terenowych, c) rozważanie cyfr budżetowych i możliwości finansowych resortu. Kiedy w roku zeszłym przeważały w dyskusji tematy t. z w. bolączek regionalnych, które przez generalnego referenta zostały ocenione jako najbardziej pozytywna i wysokiego znaczenia część pracy Sejmu, to w roku obecnym można było zauważyć próby syntetycznego obejmowania zagadnień i obejmowania oceną pewnych zasadniczych linij polityki resortu. Główny tenor przemówień to domaganie się planowości w każdej dziedzinie, dążenie do sformułowania na czym polega racja stanu i domaganie się w każdym działaniu władzy wykonawczej idei wytycznych. Zbyt dużo bowiem było dotychczas dorywczości w poszczególnych działaniach i brak było sformułowania jednolitego planu działania na dłuższą metę.</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o zagadnienia czysto budżetowe, nie można było zauważyć tendencyj ze strony posłów zbyt głębokiego wnikania w konstrukcję budżetu dla dokonania różnych daleko idących zmian w jego układzie. Poszczególne działy i paragrafy szczegółowo były rozważone zarówno przez referentów właściwych części, jak i niektórych mówców. Członkowie komisji pilnie przestrzegali, by nie podnosić różnych wydatków bez uzgodnienia z Rządem. Ze swego prawa veta Rząd korzystał skwapliwie, ale należy stwierdzić lojalnie, iż w wielu wypadkach Rząd szedł na rękę słusznej inicjatywie poselskiej. Globalna suma zmian w wydatkach i dochodach doszła, jak wspomniałem na początku, do 17 milionów złotych. O tę kwotę został podwyższony preliminarz budżetowy. Pokrycie wydatków znaleziono w podwyższonym wpływie z ceł i podwyższonej wpłacie Lasów Państwowych, która wydaje się realną wobec polepszonej koniunktury na rynku drzewnym. W granicach przyjętej kwoty dokonano szeregu przesunięć i zmian naogół jednak drobnych. Ogólne linie polityki wydatków i dochodów, proponowanych przez Rząd, uznane były za słuszne. Członkowie tej komisji tak dalece doceniali postulat utrzymania za wszelką cenę równowagi budżetowej i konieczności współdziałania z Rządem w ustalaniu kwot budżetowych, iż nie przepuszczali wniosków, które zdaniem większości szły za daleko, a przeciwko którym wypowiedział się Rząd. Były jednak wypadki żywiołowej manifestacji komisji, gdy dany przedstawiciel resortu prawo veta Rządu za daleko chciał posunąć. Tak było przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu, gdy przedstawiciel tego resortu, zasłaniając się artykułem 59 Konstytucji nie chciał zgodzić się w imieniu swego ministra na specyfikację wydatku 15 milionów złotych, zatytułowanego „subwencje”, które chciano rozbić na dwa paragrafy. Odpowiedź otrzymał w jednomyślnym niemal stanowisku komisji, która w głosowaniu specyfikację uchwaliła. Jest to memento dla poszczególnych resortów, iż tego prawa veta nie wolno stosować nierozważnie.</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#PDuch">Jest rzeczą charakterystyczną, iż odnośnie niektórych resortów niemal wszyscy mówcy stwierdzali, iż globalna suma wydatków jest niewystarczająca i wymagająca podwyższenia. I chociaż zadanie Sejmu polega na tym, aby chronić społeczeństwo przed ciężarami, które na ludność chce nałożyć Rząd, sami członkowie Sejmu w zrozumieniu potrzeb Państwa te ciężary chętnie nałożyliby z własnej inicjatywy, gdyby to nie groziło nadwyrężeniem siły płatniczej podatników.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#PDuch">Niektórzy ministrowie również wyraźnie oświadczają, iż mają budżet deficytowy, i będą musieli przyjść z dodatkowymi przedłożeniami. Sekundowali im w tym niektórzy referenci budżetów zbyt silnie zasugerowani zapotrzebowaniami danego resortu w stosunku do Ministra Skarbu i całości budżetu. Tutaj leży pewne niebezpieczeństwo. Sam fakt stwierdzenia w dyskusji przez komisję, iż kwota wydatków nie odpowiada konkretnym wymaganiom resortu, nie może uprawniać do przekroczenia budżetu przez dany resort i liczenia na dodatkowe kredyty. W ramach kwoty przyznanej wszystkie potrzeby muszą być zaspokojone, a oszczędności należy szukać w obrębie resortu. Zagadnienie równowagi budżetowej jest naczelnym hasłem prac Komisji Budżetowej i nikomu nie wolno liczyć się z przekroczeniem kredytów tak posłom jak i poszczególnym ministrom. Ze strony Sejmu Rząd znalazł i znajdzie pełne zrozumienie, chodzi jednak o to, aby to zrozumienie było i w poszczególnych resortach administracji państwowej, która wykonywa budżet.</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#PDuch">W toku debat komisyjnych kilkakrotnie wysunięto zagadnienie kodyfikacji prawa budżetowego, a nawet niektórzy mówcy chcieli narzucić Rządowi termin na przygotowanie projektu odnośnej ustawy. Zagadnienie skodyfikowania prawa budżetowego omawiane było już i w sejmach poprzednich. Z inicjatywy Towarzystwa Ekonomicznego w Krakowie opracowany był w r. 1922 projekt ustawy o prawie budżetowym. Komisja złożona z przedstawicieli Ministerstwa Skarbu i N. I. K. opracowała następnie w roku 1925/26 tezy, na podstawie których w czerwcu — sierpniu 1926 r. były wiceminister Skarbu B. Markowski przygotował szczegółowy projekt „ustawy o sporządzaniu, uchwalaniu i wykonywaniu budżetu państwowego”, który jednak wobec zamierzonej zmiany Konstytucji nie był wzięty pod rozwagę. Projekt kodyfikacji formalnego prawa budżetowego zawierają również sprawozdania i zalecenia komisji doradców finansowych, pracujących pod przewodnictwem Kemmerera. Przeciągające się prace nad nową Konstytucją odwlekały załatwienie tego zagadnienia. Dzisiaj po uchwaleniu nowej Konstytucji i po dwuletniej praktyce w nowych warunkach ostatecznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zagadnienie przepracować.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#PDuch">Skodyfikowane prawo budżetowe posiadają niektóre państwa, np.: Francja na mocy dekretu z 31 maja 1862 r. o rachunkowości publicznej, Niemcy posiadają ordynację budżetową z 31 grudnia 1922 r., Stany Zjednoczone od r. 1921, obecnie Austria, Sowiety itd.</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#PDuch">Dotychczasową podstawę prawa budżetowego w Polsce stanowią odpowiednie artykuły Konstytucji i każdorazowo uchwalana ustawa skarbowa oraz ułamkowe ustawy i rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, dotyczące prawa budżetowego przy sposobności regulowania innych zagadnień życia państwowego, np. ustawa z 3 czerwca 1921 r. o kontroli państwowej, ustawa z 17 grudnia 1921 r. o tymczasowych środkach naprawy gospodarki skarbowej, ustawa z 25 września 1922 r. o kontroli nad długami Państwa, rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 17 marca 1927 r. o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych itp. Źródło obowiązującego obecnie prawa budżetowego stanowią również rozporządzenia Rady Ministrów, poszczególnych ministrów, a szczególnie Ministra Skarbu odnośnie metod budżetowania i rachunkowości publicznej, przepisów rachunkowo-kasowych itp., wreszcie praktyka życiowa, która np. nadała formę i znormalizowany układ preliminarzowi budżetowemu i ustaliła pewne zasady, mające dzisiaj moc niejako ustawy zwyczajowej.</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#PDuch">Zdaniem większości członków komisji było by rzeczą pożądaną przystąpienie do pracy nad opracowaniem polskiego prawa budżetowego. Na plenarnym posiedzeniu Sejmu dnia 2 grudnia 1936 r. p. Hołyński omówił obszernie tę sprawę, podnosząc wszystkie problemy, które wymagają uregulowania w prawie budżetowym, czy to będzie definicja budżetu, jego układ, pojęcie wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych, sprawa okresu budżetowego oraz inwestycyj długoterminowych, wydatków zwrotnych, funduszów, planów finansowo-gospodarczych, zamknięć rachunkowych itp. Przy referowaniu budżetu inwestycyjnego sprawie tej obszerne uwagi poświęcił również p. Sikorski.</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#PDuch">Zagadnienie prawa budżetowego dla Komisji Budżetowej wysuwało się w pierwszym rzędzie przy omawianiu planu inwestycyjnego oraz planów finansowo-gospodarczych przedsiębiorstw państwowych. Teoria prawa budżetowego przyjmuje szereg zasad, które winny być przestrzegane przy układaniu budżetu. Najważniejsze z nich to: zasada przejrzystości, powszechności, jedności i prawdziwości budżetu. Praktyka i potrzeby chwili czy inne względy wymagają często nieznacznych odstępstw od niektórych z tych zasad. Taki wyjątek od zasady powszechności, uznawany w teorii, jak i stosowany w praktyce, to jest wyodrębnienie przedsiębiorstw państwowych z ogólnego budżetu i t. zw. komercjalizacja, polegająca m. in. na tym, iż do budżetu państwowego wprowadza się tylko netto rezultatu finansowego przedsiębiorstwa, tj. wypłatę do Skarbu lub dopłatę ze Skarbu. Własne dochody i wydatki przedsiębiorstwa nie są objęte budżetem.</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#PDuch">Koncepcję wyodrębnienia przedsiębiorstw wprowadził projekt ustawy o naprawie Skarbu z dnia i marca 1923 r. Motywem tej decyzji był zamiar zapewnienia rentowności tym przedsiębiorstwom i uzyskanie jak największych zysków z nich dla budżetu państwowego. To była jedyna racja wyodrębnienia przedsiębiorstw dla uzyskania samowystarczalności wobec olbrzymich deficytów, jakie pokrywane były z budżetu albo w drodze nadmiernych taryf fiskalnych nieuzasadnionych z ogólno-gospodarczego punktu widzenia. W praktyce doszliśmy do tego, iż po wyodrębnieniu niektórych przedsiębiorstw, a zwłaszcza po skomercjalizowaniu ich wynikła tu i ówdzie tendencja gospodarki folwarcznej w tych przedsiębiorstwach. To zjawisko widzimy również i w przedsiębiorstwach komunalnych, które często zatracają swój związek z ogólnym budżetem samorządu i same dla siebie stają się celem.</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#PDuch">W związku z tą tendencją stała się aktualną sprawa kontroli i nadzoru gospodarki finansowej tych przedsiębiorstw i wszelkich operacyj, które mają wpływ na ich rentowność jak i należyte gospodarowanie substancją majątkową. Jest rzeczą zrozumiałą, iż kontrola parlamentarna musi tu być zabezpieczona; jeżeli bowiem Sejm ma uchwalać wpłatę do ogólnego budżetu Państwa lub dopłatę ze Skarbu, to musi mieć pewien wgląd w gospodarkę przedsiębiorstwa, aby móc — jak słusznie pisze w jednej ze swych prac Wiceminister Grodyński — stworzyć sobie przesłanki dla swej uchwały, która musi być oparta na pewnej kalkulacji i ocenie stanu faktycznego. Nie mniej od Sejmu w tej kontroli zainteresowany jest Minister Skarbu jako czynnik odpowiedzialny za równowagę budżetową i obowiązany czuwać, by wszystkie źródła dochodów państwowych służyły celom właściwym.</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#PDuch">Jeżeli idzie o przedsiębiorstwa państwowe, to mamy dzisiaj kilka grup tych przedsiębiorstw odnośnie ich stosunku do budżetu państwowego. Pierwsza część to przedsiębiorstwa nie wyłączone z budżetu, druga — przedsiębiorstwa wydzielone z budżetu, figurujące tylko wpłatą łub dopłatą, ale przedkładające do zatwierdzenia lub wiadomości ciał ustawodawczych swoje plany finansowo gospodarcze, trzecia część to przedsiębiorstwa skomercjalizowane, nie dołączające swoich planów finansowo-gospodarczych, chociaż są i między nimi takie, które swoje plany podają do wiadomości Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#PDuch">O grupę przedsiębiorstw skomercjalizowanych komisja często potrącała, zwłaszcza w związku z dekretem Prezydenta Rzplitej z 30 września 1936 r. o Lasach Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#PDuch">Oczywiście kodyfikacja prawa budżetowego może to zagadnienie uregulować odmiennie, aniżeli ustalają to dekrety Prezydenta Rzplitej, dotyczące przedsiębiorstw państwowych, a zwłaszcza dekret z 17 marca 1927 r. o komercjalizacji. Może ona zabezpieczyć ciałom ustawodawczym nie ulegające żadnej wątpliwości z punktu widzenia Konstytucji prawo kontroli całokształtu gospodarki finansowej Państwa przy uchwalaniu budżetu; bez upoważnienia Sejmu nie może bowiem Rząd czynić żadnych wydatków. Prawo budżetowe nie będzie jednak mogło dać ciałom ustawodawczym więcej niż przyznaje Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#PDuch">W toku swych prac Komisja Budżetowa bardzo często posługiwała się sprawozdaniami N. I. K., które przyjmowała z najlepszą wiarą jako materiał nie podlegający dalszej dyskusji. W myśl art. 77 Konstytucji Najwyższa Izba Kontroli powołana jest do kontroli gospodarki Państwa pod względem finansowym, badania zamknięć rachunkowych i przedstawienia Sejmowi wniosku o absolutorium dla rządu. Wykonywując na podstawie sprawozdań i zamknięć rachunkowych następną kontrolę finansową wykonanego budżetu, komisja starała się zaczerpnąć materiał dla wniosków przy wykonywaniu wstępnej kontroli budżetowej Rządu, jego zamierzeń, przewidywań, obliczeń, aby uchronić Rząd przed popełnieniem rażących błędów na przyszłość. Wobec niemożności przeprowadzania t. zw. faktycznej kontroli przez Sejm, podstawę oceny krytycznej dla Sejmu stanowią sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli. Aby przedstawiać istotną wartość, sprawozdania te oprócz kontroli wyrywkowej powinnyby zawierać omówienie całokształtu działalności danego resortu. Sprawozdania za każdy rok winny również w razie potrzeby nawiązywać do lat poprzednich. W toku dyskusji okazało się, iż argumentów przytoczonych w sprawozdaniu N. I. K. nie można traktować jako nieodpartych, przeciwnie — należy je uważać jako materiał do dyskusji z ministerstwami. W swoim oświadczeniu na komisji sam p. Prezes N. I. K. stwierdził, iż nie żywi zamiaru, aby dawać całokształt działalności ministerstw; to, co da je w sprawozdaniu, jest tylko kontrolą wyrywkową i może być w dalszej wymianie korespondencji z danym resortem wyjaśnione. Gdyby tak było, to wartość tych sprawozdań dla Izby dużo straciłaby. Należy pomyśleć, aby tę sprawę zorganizować inaczej. Albo trzeba poprzeć przez Sejm stanowisko N. I. K., gdy stawia ona uzasadnione zarzuty danemu resortowi, i wyciągnąć nawet w razie potrzeby ewentualne wnioski w stosunku do danego resortu, albo też Sejm musi w innej drodze szukać wyjaśnienia sprawy, a wtedy sprawozdania N. L K. nabierają wartości tylko pomocniczej.</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#PDuch">Niepodobna streszczać olbrzymiego materiału, jaki dały rozprawy w Komisji Budżetowej nad poszczególnymi częściami budżetu. Dyskusja oraz przemówienia Ministrów znane są z prasy, referaty wręczone zostały posłom jako sprawozdanie komisji. Podkreślić należy pracę, jaką zadali sobie referenci, przygotowując z niezwykłą pracowitością i wnikliwością olbrzymi materiał dla należytego naświetlenia referowanych przez siebie budżetów. Widziało się tutaj dużo samodzielności myślenia w poszczególnych referatach, jak również krytycyzmu ożywionego zamiarami twórczymi.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#PDuch">W rzutach ogólnych pragnąłbym przejść całość materiału, który zresztą w dyskusji na plenum zostanie szczegółowiej rozwinięty.</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#PDuch">Bez żadnych zastrzeżeń przeszła na komisji część pierwsza, to jest budżet Prezydenta Rzeczypospolitej. Nie nasunęła specjalnych zastrzeżeń część 2 — Sejm i Senat. W dyskusji poruszono zagadnienie, zasługujące na rozważenie. Doświadczenie lat ubiegłych wykazało, iż inicjatywa ustawodawcza ze strony posłów napotykała często na trudności techniczne, co pociągało za sobą ten skutek, iż wnioski poselskie były czasem przygotowywane źle, jak to się mówiło, niechlujnie, o ile dany poseł nie posiadał do swojej dyspozycji organizacji gospodarczej lub zawodowej, która byłaby mu pomocna w zebraniu potrzebnego materiału bibliograficznego i w kodyfikacji wniosków. Otóż niektórzy posłowie wysunęli propozycję, aby wobec ogromnej oszczędności, uzyskanej przez redukcję liczby posłów z 444 na 208, zorganizować w Sejmie biuro kodyfikacyjne i biuro studiów, które by mogło być pomocnym poszczególnym posłom. Podniosło by to poziom pracy poselskiej w zakresie wnioskodawstwa, jak również przepracowywania projektów rządowych. W sprawie części 3 — Kontrola Państwowa — uwagi wypowiedziałem już poprzednio. Pokrywają się one z tym, co podnosili na komisji koledzy. Przy omawianiu części 4 — Prezydium Rady Ministrów — padło wiele słusznych uwag o wadliwej organizacji aparatu propagandy, jak również o polityce biur personalnych odpowiedzialnych za niski poziom administracji pod względem fachowym. Jest czas najwyższy, aby przyjąć stałe zasady polityki personalnej, obliczone pod kątem widzenia usprawnienia i podniesienia pod względem fachowym i moralnym naszej administracji, która wykazuje jeszcze bardzo wiele wad. Muszą być nareszcie ustalone pewne kryteria oceny pracowników. Zakończony być musi proces permanentnej reorganizacji poszczególnych resortów.</u>
          <u xml:id="u-3.60" who="#PDuch">Z zupełną aprobatą i zaufaniem spotkała się praca resortów Ministerstwa Spraw Wojskowych i Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako ściśle związanych ze sobą dla celów obrony Państwa na zewnątrz. Resorty te prowadzone przez długie lata pod bezpośrednim nadzorem Marszałka Piłsudskiego w metodach pracy swej doszły do dobrych wyników i nadal pracują po linii Jego wskazań dla wielkości i potęgi Państwa Polskiego. Odnośnie placówek zagranicznych podniesiono konieczność lepszego dostosowania ich do utrzymania z poszczególnymi krajami stosunków gospodarczych oraz warunków zdrowej i pożytecznej dla kraju kolonizacji, co spotkało zresztą należyte zrozumienie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.61" who="#PDuch">Duża debata rozwinęła się przy omawianiu pracy t. zw. resortów bezpieczeństwa, tj. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Opieki Społecznej. Trzeba to podkreślić, iż punkt ciężkości Ministerstwa Opieki Społecznej z prac o charakterze socjalnym przesunął się na współdziałanie w akcji utrzymania bezpieczeństwa, które w okresie kryzysu i dzięki specjalnym warunkom w polityce wewnętrznej wybiło się na czołowe miejsce. Uznano za słuszne stanowisko wypowiedziane przez Ministra Spraw Wewnętrznych o konieczności utrzymania w Państwie ładu i porządku oraz przestrzegania zasad sprawiedliwości społecznej w stosunku do wszystkich obywateli. Szereg mówców stwierdzało jednak wybitne pogorszenie się stanu bezpieczeństwa wewnątrz Państwa, zwłaszcza na wsi. Resort ten poza tym, iż rozporządza siłą dla utrzymania porządku wewnątrz Państwa, fest równocześnie jak gdyby manometrem, wskazującym wielkość ciśnienia w procesach wewnętrznych, jakie odbywają się śród zorganizowanego społeczeństwa. Ciśnienie to jest duże, coraz silniejsze, jak świadczą o tym chociażby wykresy i tabele pokazane na komisji, które dla członków były rewelacją. Należy zastanowić się, czy środki, zmierzające do uspokojenia zamieszek i zwiększenia bezpieczeństwa przez administrację należycie były zastosowane, czy przyczyna pewnych niepowodzeń nie leży w hypertrofii funkcyj t. zw. bezpieczeństwa nad funkcjami czystej administracji i samorządu, które skupiają się w tym resorcie. Dał temu jak gdyby wyraz referent, który w dobrze zresztą opracowanym sprawozdaniu funkcje Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprowadził niemal wyłącznie do policji i bezpieczeństwa, przeszedłszy lekko nad innymi zagadnieniami, nie dając dostatecznie jasnego obrazu całokształtu administracji i polityki wewnętrznej. Doceniając w całej pełni trudną rolę, jaką ma do spełnienia Policja Państwowa i służba bezpieczeństwa, niektóry z mówców wysnuwali wniosek, czy nie byłoby rzeczą pożądaną, aby punkt ciężkości pracy i polityki wewnętrznej tego resortu przenieść na inne zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-3.62" who="#PDuch">W trakcie dyskusji zaszło nieporozumienie. Jeden z kolegów mówił o konieczności ustalenia pewnej idei i wyraźnego systemu w rozwiązywaniu niektórych problemów polityki wewnętrznej. Spotkał się z zarzutem ze strony Rządu, iż domaga się programu, którego w swoim czasie opozycja domagała się od Marszałka Piłsudskiego. Otóż w obozie naszym zawsze panowało silne uprzedzenie do tak zwanych programów i to zupełnie słusznie. To nie były programy, to były różne deklaracje i postulaty, nie liczące się z możliwością realizacji i obliczone tylko na łapanie dusz. Realizacja ich mogła Państwo drogo kosztować. Tutaj chodzi jednak o pewien wewnętrzny plan działania, o pewną linię wytyczną do wewnętrznego użytku. Domaganie się tej planowości jest słuszne. Niechybnie ten plan działania Ministerstwo Spraw Wewnętrznych posiada.</u>
          <u xml:id="u-3.63" who="#PDuch">Wyniki prac podejmowanych w zakresie tego resortu przez Ministra Spraw Wewnętrznych dla usprawnienia aparatu administracyjnego, jego należytego stosunku do ludności, interesu publicznego, zostały ocenione dodatnio przez komisję i przyjęte jak najbardziej życzliwie. Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości wykazała niepokojące zjawisko: wzrost przestępczości i przepełnienie więzień, dużo przestępstw wśród aparatu administracyjnego Państwa, silny ruch wywrotowy. Wydaje się, że tutaj będzie musiała nastąpić rewizja dotychczasowych pojęć, na których oparty jest kodeks karny. System kar będzie musiał ulec rewizji względnie trzeba będzie, wprowadzić pewnego rodzaju waloryzację kar. Specjalnego zaostrzenia wymagają postanowienia karne za działalność wywrotową, prowadzoną na korzyść państwa obcego oraz zbrodnie, dające przyczynę do innych zbrodni. Nie zwrócił uwagi ani Minister ani żaden z mówców, jak silnie podrywane jest życie gospodarcze przez możliwość bezkarnego uchylania się od wykonywania przyjmowanych zobowiązań i przez podrywanie dobrej wiary w obrotach gospodarczych. Jeżeli chodzi o resort Ministerstwa Opieki Społecznej, wszyscy niemal mówcy stwierdzali szczupłość kredytów na cele, leżące w zakresie działania tego resortu. Odnosi się to zarówno do walki z bezrobociem, jak ochrony pracy, opieki społecznej i służby zdrowia. Jako fakt dodatni należy stwierdzić podniesienie w budżecie ilości etatów inspekcji pracy. W zakresie ubezpieczeń ważniejszych uwag nie wypowiadano poza kwestią zaległych składek.</u>
          <u xml:id="u-3.64" who="#PDuch">Z resortów komunikacyjnych obronną ręką wyszło Ministerstwo Poczt i Telegrafów, przy którym wszyscy mówcy stwierdzali duży postęp techniczny oraz sprawność w obsłudze klienteli. Pewne zarzuty podniesiono odnośnie radia. Co się tyczy Ministerstwa Komunikacji, to tutaj ze względu na szeroki zakres działania tego resortu oprócz podkreślenia pewnego dodatniego dorobku, który bezwątpienia w tym resorcie istnieje, zwłaszcza za czasy ostatnie, podniesiono szereg zarzutów. Podkreślono, jako rzecz uderzającą, za niski obrót roczny w stosunku do majątku P. K. P. Zwrócono uwagę na zużycie lokomotyw, wagonów osobowych i towarowych nieproporcjonalnie duże do czynionych zakupów. Podniesiono obawy o jakość torów kolejowych, wymagających żywszej wymiany szyn i progów. Mimo wielu ostatnio katastrof podkreślono jednak dużą sprawność naszych kolei. Krytykowano elektryfikację węzła warszawskiego, wadliwe działanie zwrotnic w czasie mrozów i opóźnianie pociągów, poza tym politykę motoryzacyjną oraz zaniedbanie szos, pogłębiające się od chwili utworzenia Funduszu Drogowego. Wiele nie domagań będzie usuniętych w drodze realizacji planu inwestycyjnego. W toku dyskusji poruszono problem polityki personalnej w P. K. P., która była przedmiotem interpelacji. Oczywista, nie jest rzeczą posłów mieszać się do indywidualnych spraw personalnych, czego byliśmy świadkami w dawnych sejmach, gdy handlowano poprostu niektórymi ludźmi za cenę ustępstw przy uchwalaniu budżetów różnych resortów. Ale nie można zasłaniać się Konstytucją, jeżeli chodzi o krytykę polityki personalnej jako takiej, o ile może ona odbić się na sprawności resortu. W drodze dekretów mogą być urządzane sprawy organizacyjne, ale prawo krytyki Sejmu wskutek tego nie dozna je żadnego ograniczenia. Dlatego wydają się zupełnie słuszne motywy, poruszone w interpelacji posła Starzaka.</u>
          <u xml:id="u-3.65" who="#PDuch">W dyskusji nad Ministerstwem Przemysłu i Handlu podniesiono w związku z trudnościami uzyskania rynków zbytu dla naszego przemysłu i rolnictwa konieczność uproszczenia naszego aparatu reglamentacyjnego, skomasowania działalności licznych instytucyj oraz scentralizowania dyspozycji i kontroli w sprawach handlu zagranicznego. Otrzymano ze strony Ministerstwa zapowiedź utworzenia Rady Handlu Zagranicznego. Szereg mówców podkreślało konieczność unarodowienia przemysłu, handlu i rzemiosła. Atakowano przemysł węglowy za zaniedbanie inwestycyj niezbędnych, co ma rzekomo zagrażać nam w niedługim czasie tym, iż przemysł górniczo-węglowy nie pokryje zapotrzebowania węglowego w kraju. Jest to dziwne, gdy się zważy, że konwencja węglowa nie przydziela od 2 lat kontyngentu Jawiszowicom, których rozbudowa kosztowała około 15 milionów złotych. Problem spolszczenia handlu zagranicznego natrafia na duże trudności w dziedzinie kontyngentowej. Jak wyraził się jeden z mówców, handel polski nie znalazł jeszcze właściwego klucza. Co się tyczy kredytu dla handlu, nie istnieje właściwie rynek pieniężny, a tylko przeróżne preferencyjne kredyty, a raczej subwencje kredytowe. Źle działa aparat dystrybucji dla rzemiosła; brak właściwie organów do rozprowadzania tego kredytu wśród polskiego rzemieślnika. Podkreślono zbyt słabą rozbudowę przeładunkową w Gdyni. 40% zniszczenia taboru kolejowego należy przypisać złym urządzeniom wyładunkowym.</u>
          <u xml:id="u-3.66" who="#PDuch">Obszerna dyskusja przy resorcie Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych zwróciła uwagę na szereg bolączek: niedostateczność kredytu na spłaty familijne, drożyzna kredytu, zbyt wysokie koszty parcelacji, nieracjonalność budownictwa drewnianego na ziemiach zachodnich. Niektórzy mówcy atakowali wnoszenie na wykaz przymusowej parcelacji majątków dobrze zagospodarowanych i niezadłużonych. Zaostrzoną dyskusję wywołała parcelacja w Małopolsce wschodniej. Przedstawiciele UNDA postawili zasadę, iż wszystka ziemia z parcelacji polskich majątków należeć winna do miejscowej ludności ukraińskiej. Zasada fałszywa, jak podkreślało kilku mówców; trudno, aby ziemię polską oddawać w ręce ukraińskie we własnym Państwie, gdy nasycenie ziemią ludności ukraińskiej jest silniejsze niż ludności polskiej np. w Małopolsce zachodniej, która cierpi silny głód ziemi. Z dotychczasowej parcelacji około 75% ziemi polskiej przeszło w ręce ukraińskie, gdy ani jeden hektar ziemi ukraińskiej nie przeszedł w ręce polskie. Niektórzy mówcy zwracali uwagę na chaos panujący na rynku mięsnym i zbyt niezdecydowaną politykę władz administracyjnych w stosunku do próby bojkotu przez niektóre koła ustawy o uboju. Gospodarkę Lasów Państwowych naogół oceniano jako dodatnią z różnymi zastrzeżeniami, jakie podniesione zostały przez Najwyższą Izbę Kontroli. Wytykano za małą działalność melioracyjną na terenie województw południowych, gdzie melioracje przedwojenne przez brak należytej konserwacji i opieki ulegają dewastacji.</u>
          <u xml:id="u-3.67" who="#PDuch">Debata nad Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wysunęła jako naczelny problem, stojący przed Ministerstwem, należytą organizację liceów zawodowych i ogólnokształcących. Chodzi o to, aby sposobami mechanicznymi nie tamowano dopływu do liceów i na uniwersytet młodzieży, zwłaszcza pochodzącej ze wsi. Zwracano uwagę na problem zatrudnienia młodzieży po ukończeniu gimnazjów, liceów i zakładów wyższych. Niektórzy posłowie mówili o kierunkach i prądach ideowych, jakie panują wśród młodzieży. Stwierdzali, iż ze wschodu idzie prąd techniczno-realistyczny, któremu przeciwstawiać trzeba prąd idealistyczny, mający zresztą wśród młodzieży dość silne podłoże. Mówcy jednomyślnie potępili zajścia na uniwersytecie, polegające na użyciu siły. Nie uzyskano jednak ze strony Ministerstwa wyjaśnienia, dlaczego niektóre słuszne postulaty nie mogą być zaspokojone, dlaczego niektóre kwestie traktuje się jako ważne, gdy to są drobiazgi. Pewna część mówców uznała za nieodpowiednie metody, stosowane wobec młodzieży, gdyż nie osiągają one skutku i podrywają autorytet władz szkolnych. Krytykowano również organizację władz szkolnych w terenie i nieuzgodnienie ich pracy z samorządem terytorialnym.</u>
          <u xml:id="u-3.68" who="#PDuch">Emerytury i zaopatrzenia oraz Długi Państwa dały materiał znany powszechnie z prasy. To samo Monopole Państwowe.</u>
          <u xml:id="u-3.69" who="#PDuch">Dyskusja nad Ministerstwem Skarbu poruszyła bolączki działania aparatu skarbowego. Podnoszono sprawę zasadniczej reformy prawa skarbowego. Reforma podatkowa będzie możliwa, gdy Rząd będzie miał dokładną 1) statystykę wymiarową dla stwierdzenia przesunięć w sile płatniczej i wysokości obciążeń, 2) gdy skończy się klasyfikacja gruntów jako podstawa innych podatków. Moim zdaniem, potrzebny jest jeszcze trzeci warunek — gdy Skarb Państwa będzie miał dostateczną rezerwę w funduszach obrotowych, gdyż w okresie reorganizacji początkowo nie dopisują wpływy.</u>
          <u xml:id="u-3.70" who="#PDuch">Jeżeli chodzi o całokształt polityki gospodarczej, finansowej i budżetowej Rządu, spotkała się ona z aprobatą i życzliwą oceną Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.71" who="#PDuch">By zakończyć moje sprawozdanie, chciałbym poświęcić kilka słów pracy wewnętrznej ciał ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-3.72" who="#PDuch">Kto przysłuchuje się debatom Sejmu w komisjach i na plenum, ten może zauważyć, iż najrozmaitsze opinie, które dawniej reprezentowane były przez różne stronnictwa opozycyjne, obecnie wypowiadane są w Sejmie przez posłów, którzy nie mają nic wspólnego z przynależnością do stronnictw opozycyjnych. Dowodzi tę, iż Sejm obecny jest odzwierciedleniem opinii i prądów, nurtujących społeczeństwo. Posłowie bowiem nie są zawieszeni w powietrzu, lecz tkwią w terenie i na ten teren oddziaływują, a równocześnie ulegają jego wpływom. Jest jedna różnica w porównaniu do dawnego Sejmu: poziom obrad naogół znacznie wyższy i poważniejszy, a posłowie wypowiadają swoje poglądy i głosują według swego sumienia. Każdy jest przystępny na rozumne argumenty drugiego, gdy dawniej poglądy narzucane były z góry. Sejm obecny jest wrażliwy na wszystkie zagadnienia, które mają znaczenie dla dobra społeczeństwa i Państwa i ożywiony jest chęcią jak najlepszej współpracy z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-3.73" who="#PDuch">Pod względem politycznym członkowie Sejmu poza Klubem Ukraińskim i Żydowskim należą do tego samego obozu. Można mieć krytyczny pogląd na ten obóz, można stawiać zarzuty, iż napłynęło tam dużo elementów koniunkturalnych, że czynnik urzędniczy sekretariatów zaciążył nad czynnikiem obywatelskim itp., nie może jednak nikt zaprzeczyć, iż obóz ten przez czas swego istnienia jako osobna organizacja odegrał dodatnią rolę w naszym życiu publicznym: nauczył obywateli, iż interes państwowy i wszelki interes publiczny należy stawiać nad interesami prywatnymi, klasowymi i zawodowymi, wyrobił w obywatelu nastawienie do Państwa jako najwyższego dobra wszystkich, zabezpieczył w społeczeństwie autorytet władzy i porządku publicznego. Ten dodatni wpływ odbił się na stronnictwach opozycyjnych, które to nastawienie przejęły od Bloku i często licytowały się z nim pod względem swojej lojalności do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.74" who="#PDuch">Dzisiaj, gdy nie ma B. B. W. R., pozostały pewne nastawienia myślowe i dużo wspólnego języka między członkami obozu prorządowego a członkami stronnictw opozycyjnych, stojących na gruncie lojalności wobec Państwa Polskiego. Czas najwyższy na pewną konsolidację sił wewnętrznych narodu.</u>
          <u xml:id="u-3.75" who="#PDuch">Należy zakończyć zbyt długo przeciągający się okres przejściowy. Gdyby ten stan przedłużał się zbytnio, groziłoby to osłabieniem związku, jaki istnieje między obywatelem a Państwem, a to z tej przyczyny, iż znaczna ilość wartościowych obywateli nie należących do obozu prorządowego stoi poza możliwością oddziaływania na przebieg spraw Państwa i nie ponosi za jego losy odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-3.76" who="#PDuch">Spełniając należycie swoje obowiązki konstytucyjne, podnosząc wartością swej pracy autorytet ciał ustawodawczych, podtrzymując należytą współpracę z Rządem na warunkach wzajemnej lojalności, utrzymując równocześnie żywy kontakt z terenem i wpływając na niego w duchu zasadniczych postanowień dekalogu Konstytucji, Sejm obecny może w tym dziale konsolidacji narodu odegrać rolę dodatnią i wybitną.</u>
          <u xml:id="u-3.77" who="#PDuch">Kończąc te ogólne uwagi, proszę o przyjęcie ustawy skarbowej w brzmieniu proponowanym przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-3.78" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Zarządzam 15-minutową przerwę. Jednocześnie na mocy art. 72 regulaminu proszę Panów Posłów, którzy się zapisali na listę mówców, aby zechcieli zebrać się w sali obrad Komisji Budżetowej dla ustalenia kolejności i czasu przemówień.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 11 min. 42 do godz. 12 min. 29.)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Zarządzam rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Proszę Pana Sprawozdawcę Generalnego o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PksLubelski">Wysoki Sejmie! P. Wicepremierowi Kwiatkowskiemu udało się, że nie tylko zahamował deficyt gospodarki państwowej, ale doprowadził szczęśliwie budżet Państwa do równowagi, z pewną nawet niewielką nadwyżką. Będzie to jego nową, trwałą zasługą. Ale każde państwo obok swej sytuacji gospodarczej ma także sytuację wewnętrzną polityczną, nie mniej ważną, jak uczy historia, od położenia gospodarczego i od polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PksLubelski">Czas najwyższy, aby w Państwie naszym ta sytuacja wewnętrzno-polityczna została również doprowadzona do równowagi i uzdrowiona, bo przedstawia się ona obecnie niedobrze. Rząd mimo swoich starań i wysiłków dla dobra Państwa nie ma uznania u wielkiej części społeczeństwa. Obóz skupiający się koło Rządu i ten Rząd popierający jest, jak się wyraził p. Wicemarszałek Miedziński w swoim artykule w „Gazecie Polskiej”, w „dekompozycji”.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PksLubelski">Silne, liczne i żywotne siły narodu, skupiające się w organizacjach robotniczych, włościańskich i inteligencji pracującej, stoją przeważnie w opozycji do Rządu, zwalczane wzamian przezeń. Kilka razy z tej wysokiej trybuny przemawiałem za zgodą, pojednaniem i konsolidacją dla dobra Polski wszystkich sił państwowotwórczych. Kierowałem się przy tym tylko dobrem Polski, nie należąc do żadnej partii, ale mając za swoją partię całą Polskę, a za swój program hasło wielkiej, potężnej, mocarstwowej Polski, opartej na zasadach Chrystusowych.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PksLubelski">Wódz Naczelny Marszałek Śmigły-Rydz na zjeździe legionistów wezwał wszystkich mających „poczucie siły i rzetelną chęć oddania jej w służbę Polsce” do utworzenia wspólnego obozu dookoła sztandaru armii i obrony narodowej. W pierwszym swoim przemówieniu tu w Sejmie podkreślił bardzo dobitnie obecny p. Premier niespożyte siły i walory chłopa i robotnika polskiego. W grudniu ub. r. przy wnoszeniu przez Rząd budżetu do Sejmu padły tu słowa przyjęte przez niektórych posłów z aplauzem, a wypowiedziane przez p. Dudzińskiego, aby dla dobra Polski dogadać się z nacjonalistami polskimi. Dziś generalny referent budżetu p. Duch podkreślił również w końcu swojego przemówienia bardzo silnie potrzebę konsolidacji społeczeństwa. Nawiązując do tych wszystkich przemówień, stawiam dziś postulat, aby dla dobra Polski dogadać się także i z chłopami polskimi. Jest tych chłopów w Polsce dużo, bo stanowią oni większość narodu. Uświadomieni z nich politycznie i państwowo skupiają się przeważnie w Polskim Stronnictwie Ludowym. Może się to komu nie podobać, ale faktu tego ignorować nie można. Kochają oni gorąco Polskę, żywią ją i jej bronią, chcą jej służyć, jak to oświadczyli Naczelnemu Wodzowi w Nowosielcach. Najliczniejszego i najlepszego żołnierza dla obrony Państwa oni przeważnie dostarczają. Są entuzjastami armii polskiej. Trzeba widzieć ich rozpalone radością oczy, gdy patrzą na wojsko polskie. Wezwani przez Pierwszego Marszałka Józefa Piłsudskiego i ówczesnego premiera Rządu Obrony Narodowej Wincentego Witosa wraz z całym narodem przyczynili się walnie do „Cudu nad Wisłą”. I teraz w obliczu wspólnej potrzeby, w obliczu wspólnego niebezpieczeństwa, powodowani wspólną z całym narodem miłością dla Matki Polski, gotowi są stanąć na rozkaz Naczelnego Wodza, chwycić za łańcuch i razem z innymi, jako równi z równymi, jako bracia z braćmi ciągnąć Polskę wzwyż, a w razie potrzeby gotowi są dla Polski wszystko oddać i wszystko poświęcić. Chcą jednak, aby słuszne ich postulaty zostały spełnione.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PksLubelski">Wysoki Rządzie i Wysoki Sejmie! Z tymi chłopami polskimi trzeba się konkretnie dogadać dla dobra Polski, bo nie ma i nie będzie silnej Polski bez chłopów polskich. Bez nich niepodobna budować i utrzymać trwale Polski silnej, moralnie i fizycznie zdrowej. Na wsi bowiem polskiej bije przede wszystkim źródło odżywczych sił narodu. Żądania chłopów nie są wygórowane, ani nie budzą zasadniczych zastrzeżeń. Nie chcą oni ani faszyzmu, ani bolszewizmu, ani nie żądają jakichś specjalnych przywilejów. To, że oni domagają się likwidacji sprawy Brześcia, amnestii dla swego przywódcy, że się domagają zmiany ordynacji wyborczej, świadczy o ich przywiązaniu do swojego obozu, świadczy o ich wierności dla swego stronnictwa, świadczy o tym również, że poczuli się już równouprawnionymi obywatelami Państwa Polskiego i że chcą razem z innymi ponosić odpowiedzialność za losy Państwa. Długo i wytrwale tego się domagają i o to proszą.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Bakon: W moim okręgu jest inaczej.)</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PksLubelski">A w moim jest inaczej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(P.Bakon: To od czego ksiądz tam siedzi?)</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PksLubelski">Mają w tych żądaniach za sobą i wielką część społeczeństwa. Czas najwyższy, aby prośby ich wysłuchać i spełnić, bo niektórych już rozgoryczenie ogarnia, co wykorzystują żywioły wrogie Państwu. Czas najwyższy wyprowadzić Państwo ze stanu wojny domowej, chociaż niekrwawej, do stanu pokoju wewnętrznego, konsolidacji i wspólnej pracy, co jest dzisiaj dla Polski kategorycznym nakazem. Czas najwyższy zespolić i skupić koło hasła obrony, rozwoju i potęgi Państwa wszystkie twórcze siły narodu.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PksLubelski">P. Minister Kwiatkowski wystąpił z programem wielkich inwestycyj. Ażeby ten program mógł być zrealizowany z pożytkiem dla Państwa, trzeba stworzyć w społeczeństwie odpowiednią atmosferę duchową, moralną i polityczną, tak jak i dla wygrania wojny prócz wojska i armat potrzeba odpowiedniej atmosfery społeczeństwa. Bez tej atmosfery na nic się nie przydadzą najpiękniejsze plany i programy. A więc zmobilizować należy wszystkie twórcze siły narodu do pracy o lepsze jutro Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PksLubelski">P. Premier Składkowski rzucił tutaj w Sejmie na początku swoich rządów dwa piękne hasła: hasło sprawiedliwości społecznej i hasło surowego życia. Dwa te hasła łączą się ściśle ze sobą, bo sprawiedliwości społecznej bez surowego życia być nie może. Obydwa te hasła są nawskroś chrześcijańskie, wynikające z istoty chrystianizmu. To też czcigodny nasz kolega, p. gen. Żeligowski, uzasadniał w tej Wysokiej Izbie, że ideą przewodnią dzisiejszej odrodzonej Polski powinna być idea sprawiedliwości społecznej. Nie wiem, czy p. generał zna encykliki Leona XIII i Piusa XI, ale chcę podkreślić, że ta sprawiedliwość społeczna jest także ideą przewodnią encyklik społecznych tych dwóch papieży, jak również treścią wielu listów pasterskich biskupów katolickich. Poruszałem tę sprawę nieraz już w tej Wysokiej Izbie. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że od ostatniego roku wiele w tym względzie zmieniło się na lepsze, wiele nieprawości i niesprawiedliwości wykryto, usunięto i ukarano, ale jeszcze bardzo wiele pod tym względem jest do zrobienia.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PksLubelski">I tak panuje w Polsce wciąż dalej jeszcze ta szalona dysproporcja między milionami nędzarzy a kilku tysiącami ludzi, mających środki na wszystkie swoje zachcianki, istnieje dalej jeszcze krzywdzący dekret emerytalny z listopada 1935 r., istnieje jeszcze niesprawiedliwa ustawa uposażeniowa z r. 1934 wraz z dodatkami funkcyjnymi, dochodzącymi do 2 a nawet 3 tysięcy złotych miesięcznie. Istnieje nadal jeszcze, chociaż w mniejszym już stopniu, kumulacja posad i uposażeń wtedy, gdy tysiące są bez pracy i środków do życia, istnieją diety głodowe i diety luksusowe, istnieją różne bardzo lukratywne posady i zawody, podczas gdy inni za bardzo ciężką pracę siebie i swojej rodziny wyżywić nie mogą. Istnieje głodowa płaca robotnika i wielkie uposażenia dyrektorów przedsiębiorstw, istnieje straszna nędza po wsiach, przedmieściach i miasteczkach, a równocześnie szalony zbytek i marnotrawstwo pieniądza. Trwa jeszcze także zwyczaj, że prawie każdy wyższy dygnitarz państwowy, opuszczając stanowisko rządowe, otrzymuje oprócz wysokiego odznaczenia i wysokiej emerytury zupełnie nieproporcjonalne do jego pracy i zasług, bardzo lukratywne stanowisko, czy to w wielkim przemyśle, czy stanowisko pisarza hipotecznego, czy dyrektora jakiegoś banku. Dalekie też jest od sprawiedliwości społecznej zatrudnianie młodych nauczycieli bez wynagrodzenia, jak również wykorzystywanie całymi latami pracy bezpłatnych aplikantów sądowych. Sprzeczne też jest ze sprawiedliwością społeczną odbieranie nabytych praw, awansowanie według widzimisię przełożonego, pozbawianie posad łub posyłanie na emeryturę przedwczesną bez słusznych powodów itd. Te wszystkie i tym podobne rzeczy powinny jak najprędzej zniknąć z powierzchni publicznego życia Polski, jeżeli Polska ma się ostać jako silne, potężne niezawisłe państwo, jeżeli ma się zrealizować postanowienie Konstytucji, że Polska jest wspólnym dobrem jej wszystkich obywateli. Idzie przez świat a także przez Polskę potężna fala propagandy komunizmu, niosąca ze sobą sataniczną nienawiść do wszystkiego, co dotyczy kultury, wolności i idealizmu ludzkiego. Komunizm to także największy wróg Polski. Gdyby on w Polsce zapanował, to jak to słusznie podniósł jeden z posłów, byłby to koniec wolnej Polski. Polska stałaby się tylko częścią Związku Republik Sowieckich.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PksLubelski">Polska walczy z komunizmem. Ale pozwolę sobie zauważyć, że najskuteczniejszym środkiem w walce z komunizmem, skuteczniejszym od Berezy i policji, jest realizowanie w życiu państwowym i społecznym sprawiedliwości społecznej. W niej też widzi ratunek dla ludzkości w dzisiejszych czasach w jej walkach społecznych Papież Pius XI w encyklice swojej „Quadragesimo anno”. Nie zbawi ludzkości ani bolszewizm, ani totalizm państwowy, czy on będzie faszystowski czy hitlerowski, ale zbawi ludzkość wielka idea miłości i sprawiedliwości społecznej, którą przyniósł na świat Chrystus Pan.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dębicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Debatując nad preliminarzem budżetowym na rok 1937/38, sądzę, że podstawową rzeczą jest poddanie pewnej analizie głównych linij, na jakich polityczne i gospodarcze poczynania Państwa w tym okresie rozwijać się będą. Od prawidłowości wyboru tych linij w dużej mierze realność budżetu zależy. Nie będę dotykał momentów politycznych, pozwolę sobie zająć uwagę Wysokiej Izby kilku zagadnieniami gospodarczymi, które w momencie, gdy, zdaje się, stajemy na przełomie ciężkich lat kryzysu i przechodzimy do powoli polepszającej się koniunktury ze specjalną uwagą i specjalną wnikliwością należy ocenić.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PDębicki">Zacznę od momentu, dotykającego rolnictwo. Chcę stwierdzić z całym naciskiem, że to, co było aktualne przed rokiem w ocenie samej sytuacji i kluczowego wyjścia poprawy, jest dzisiaj także w całej pełni aktualne. W kraju rolniczym istotna poprawa miejsca mieć nie może, o ile ten największy odłam, największy warsztat w państwie należycie nie zostanie przez ustawodawstwo i przez zarządzenia ochroniony.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PDębicki">I wszystko, co w zakresie rządzenia państwo czynić będzie, musi wyraźnie czynić z orientacją na rolnictwo. Jak wielką rolę rolnictwo w życiu kraju odgrywa, niech zobrazują następujące cytaty ze sprawozdań Związku Banków Polskich. Umyślnie wybrałem to właśnie źródło cytat, żeby subiektywizm sądu wykluczyć. Zacznę od momentu, w którym, zdaje się wszyscy zgodni jesteśmy, jeszcze znamiona kryzysu się nie objawiały, od momentu, który zwykle we wszystkich rozumowaniach gospodarczych raczej za punkt wyjścia koniunktury uważamy. Otóż w sprawozdaniu Związku Banków Polskich za rok 1928 czytamy: „W pierwszej połowie r. 1928 obserwujemy rozwój koniunktury gospodarczej”. Dalej: „Sytuacja ta w drugim półroczu ulega znacznym zmianom na gorsze wskutek kurczenia się zdolności nabywczej ludności rolniczej”. Ma to miejsce w r. 1928 wówczas, gdy cena żyta wynosi 35,5 zł za 100 kg.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PDębicki">Dalej r. 1929. Sprawozdanie Związku Banków Polskich za ten rok mówi: „Rok 1929 kształtował się pod znakiem depresji gospodarczej, której główne źródło leżało w ciężkim przesileniu rolnictwa. Osłabienie zdolności nabywczej ludności rolniczej odbiło się niekorzystnie na produkcji przemysłowej, która wykazuje stałe, przymusowe kurczenie się. Kryzys w rolnictwie odbijał się przede wszystkim na przemyśle metalowym. Bardzo silnie dało się odczuć przesilenie gospodarcze w przemyśle włókienniczym”.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PDębicki">Sprawozdanie za r. 1930 podaje: „Ciężki stan rolnictwa wpływa na gwałtowne zmniejszenie się pojemności rynku wewnętrznego i unieruchomienie szeregu kredytów, które zostały w rolnictwie ulokowane”. Sądzę, że tych cytat wystarczy na to, by mając obraz tych wielkich przejść kryzysowych, które w latach następnych rolnictwo przechodzi, a z nim cały kraj — stwierdzić, że jednak rolnictwo jest tym kluczowym punktem wyjścia działania czy poprawy, czy pogarszania się sytuacji gospodarczej kraju. Chcę również stwierdzić, że rola rolnictwa nie tylko w punkcie kształtowania rynku wewnętrznego, ale też i w układzie bilansu handlowego, a z nim i bilansu płatniczego, poważną rolę stale odgrywa.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PDębicki">Pozwolę sobie przypomnieć Wysokiej Izbie, że gdy bilans handlowy nawet w latach koniuktury układał się saldem ujemnym, to w momencie, kiedy bilans handlowy zaczyna przechodzić na saldo dodatnie, w tym momencie decydującą rolę odgrywa przede wszystkim rolnictwo. Rolnictwo w układzie bilansu handlowego odgrywa rolę i na odcinku wywozu i na odcinku zmniejszania przywozu drogą zastępowania dóbr przywożonych przez coraz to większą ilość, dóbr w kraju produkowanych. Chcę przypomnieć, że gdy w r. 1928 przywóz wynosił 3.362.000.000 zł, to przywóz artykułów spożywczych i zwierzęcych 654.000.000 zł. Gdy wywóz w 1928 r. wynosił 2.500.000.000 zł, to wywóz artykułów spożywczych i zwierzęcych wynosił 825.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PDębicki">Saldo w tym roku układa się na odcinku ogólnego bilansu ujemnie, na odcinku artykułów spożywczych i zwierzęcych dodatnio, na odcinku wyrobów przemysłowych i surowców ujemnie. Podobny obraz mamy w r. 1929, dopiero w r. 1930, roku, zdawałoby się, przełomu, wejścia w ciężki stan kryzysu, saldo zaczyna nabierać kształtów dodatnich. Ale znowu widzimy ujemne saldo w dziale surowców i wyrobów przemysłowych, dodatnie saldo w dziale obrotu artykułami zwierzęcymi i spożywczymi. Pozycja ta cały czas ma wyraźny wzrost po stronie wywozu, poważne zaś zmniejszenie po stronie przywozu, w latach następnych stopniowo maleje i dochodzi do tych momentów, gdzie jest niemal decydującą w układzie naszego bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PDębicki">I wydaje mi się, że mając te dwa momenty przed oczami, wpływ jaki rolnictwo ma na kształtowanie się rynku wewnętrznego i na kształtowanie się bilansu handlowego, jesteśmy uprawnieni do tego, aby zwrócić specjalną uwagę i Izb i Rządu na stosunki w rolnictwie. I dziś, gdy, zdawałoby się, przechodzimy już do poprawy gospodarczej, chcę z całym naciskiem stwierdzić, że poprawa koniunktury gospodarczej na odcinku rolnictwa jest tylko w zaczątku. Chcę tutaj dla porównania Wysokiej Izbie przytoczyć, że gdy wskaźnik produkcji rolniczej w r. 1931 układał się jako 80 w stosunku do 100 z r. 1927, to dla przemysłu układał się na 101; jeżeli wskaźnik z r. 1928 przyjmiemy za 100, to wskaźnik cen artykułów rolniczych układa się na 49,4, a dla przemysłowych na 64. I dziś, gdy w pewnych dziedzinach życia gospodarczego zaczynają się nasuwać pewne poszepty, insynuacje, że poprawa sytuacji w rolnictwie idzie tak szybko i dobrze, że może pociągnąć za sobą poprawę sytuacji i w innych działach produkcji gospodarczej kraju, to dziś chciałbym przestrzec, ażebyśmy nie przeceniali tego momentu, ażebyśmy bardzo ostrożnie do jego oceny jeszcze w tej chwili podchodzili. P. Wierzbicki w ostatnim swoim przemówieniu powiedział: nie zarzynajcie wołu, który ciągnie pług. Chcę stwierdzić, że właśnie tym wołem, który ciągnie pług rozwoju rynku wewnętrznego, jest rolnictwo. Chcę stwierdzić, że tym wołem roboczym, który ciągnie pług równowagi bilansu handlowego, jest rolnictwo. Opiece Wysokiego Rządu żywienie tego wołu roboczego polecam.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PDębicki">W kształtowaniu się nowych stosunków gospodarczych zarysowała się i rozwinęła dyskusja na temat liberalizmu czy też innych form życia gospodarczego. Zwolennicy liberalizmu ruszyli do ataku na wszystkie przejawy życia gospodarczego odstępujące od klasycznych form liberalizmu i w dyskusji tej zatraca się nieraz istotne potrzeby i interesy narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PDębicki">Chcę poddać tutaj uwadze Wysokiej Izby chociażby momenty dyskusji, która się rozwinęła wokół przejęcia przez Państwo Wspólnoty Interesów czy Żyrardowa, czy innych placówek gospodarczych o szerszym znaczeniu. Chcę tutaj przypomnieć, że kapitały obce, kapitały zagraniczne uczestniczą w spółkach akcyjnych w Polsce w następującym układzie: Jeżeli wszystkich spółek akcyjnych mamy 1.580, to liczba spółek, w których uczestniczy kapitał obcy, wynosi 407 — jest to mniej więcej 25% ogólnej ilości spółek akcyjnych. Kapitały własne wynoszą w tych 25% spółek — 2.602.000.000 zł, a zaangażowanego kapitału obcego tam mamy — 1.740.000.000 zł. W spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością mamy podobny układ i w tych spółkach w ilości 35 mamy 85% kapitałów obcych. W ten sposób kapitał zagraniczny uczestniczy w przeszło 25,7% ogólnej liczby spółek, które reprezentują 61,3% majątku wszystkich spółek akcyjnych. Natomiast te pozostałe 74,3% spółek akcyjnych, opartych na czysto polskim kapitale, reprezentują zaledwie 38,7% ogólnego majątku. Wysoka Izba już nieraz słyszała o tym, w jakich przemysłach najwięcej kapitałów obcych jest ulokowane. Chcę tutaj jeszcze raz wymienić najważniejsze: Najsilniej opanowane przez kapitał zagraniczny są następujące przemysły: hutnictwo — 83%, gaz i elektryczność — 77%, górnictwo naftowe — 64%, przemysł włókienniczy: w spółkach akcyjnych — 38%, w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością — 95%, przemysł chemiczny — 53%, górnictwo węglowe — 50% itd.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kielak.)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PDębicki">Pytam, czy w tych warunkach nie istnieje potrzeba przejęcia tych kluczowych organizmów gospodarczych przez kapitał polski? W ciągu lat 17 tzw. inicjatywa prywatna niewiele w tym kierunku zdziałała. I nic dziwnego. W ubogim społeczeństwie trudno było oczekiwać porwania się na takie zasadnicze i potężne przesunięcia gospodarcze. Rzecz więc zupełnie zrozumiała, że czynić to musi Państwo. Dzisiaj, gdy niektóre grupy gospodarcze starają się urabiać opinię społeczeństwa krytycznie do tych kluczowych posunięć, myślę, że nie polska racja stanu przez ich usta przemawia. Przejęcie Wspólnoty Interesów, przejęcie Żyrardowa, przejęcie Elektrowni Warszawskiej jest etatyzmem swoistym. Jest to etatyzm płynący w pierwszym rzędzie z pierwiastków nacjonalistycznych, z pierwiastków państwowo-twórczych, dzięki którym młoda państwowość polska wyzwala swoją niezależność gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PDębicki">Chciałbym również dotknąć innego kluczowego zagadnienia, które też nie mało krytyki wśród różnych, na szczęście nielicznych odłamów społeczeństwa znajduje. Chcę dotknąć tej polityki Rządu, która jest skierowana na zabezpieczenie naszego zapasu kruszcowego, na zabezpieczenie w obrocie międzynarodowym należytego stanowiska przede wszystkim dla własnych bogactw, które w kraju posiadamy i które w kraju wyprodukować możemy. I znowu wrócę do cytat Związku Banków Polskich. Cytaty te doskonale obrazują i dają doskonałą syntezę czasu i momentów, w jakich takie czy inne zjawiska przebiegają. I tak w roku 1931 czytamy w sprawozdaniu: „W dziejach bankowości rok 1931 był okresem ciężkich prób, gdyż tak silnego kryzysu, o takim powszechnym natężeniu, bankowość całego świata dotychczas nie przechodziła”. W r. 1932 czytamy: „Wszechświatowy kryzys gospodarczy, który w r. 1931 objawił się w formie bardzo ostrej i gwałtownej, przeszedł w r. 1932, a specjalnie w drugiej jego połowie, w fazę przesilenia przewlekłego z pewną tendencją do stabilizacji. W ciągu dwóch lat dwie waluty, które dotychczas uchodziły za niewzruszone, angielski funt sterling i dolar amerykański, utraciły dotychczasową opinię niewzruszalności”. Rok 1933: „Szumnie zapowiedziana konferencja londyńska nie wydała żadnych rezultatów. W rezultacie zamiast ułatwień w obrocie międzynarodowym, zamiast usunięcia względnie rozluźnienia przeszkód w wymianie dóbr i kapitałów świat znalazł się w obliczu nowych zarządzeń restrykcyjnych, które jeszcze silniej zamknęły poszczególne kraje w kręgu ich własnych, coraz bardziej izolowanych interesów gospodarczych”. Rok 1934: „Niepowodzenie międzynarodowej konferencji ekonomicznej w Londynie rozwiało nadzieje, że międzynarodowe porozumienie może uregulować i uzdrowić stosunki walutowe i gospodarcze świata. Toteż w r. 1934 nie obserwujemy żadnych prób wspólnego działania. Poszczególne organizmy państwowe zamykały się ze swoimi kłopotami finansowymi w sobie i własnymi siłami starały się zwalczyć trudności walutowe”. Dalej rok 1935: „Dane statystyczne Biuletynu Ligi Narodów wskazują, że stosunki gospodarcze świata doznały w r. 1935 pewnej poprawy. Wartość handlu zagranicznego wzrosła, sumy te jednak stanowią 1/3 wartości handlu zagranicznego w r. 1927, przy czym na powrót do tych czasów wielkiego rozwoju handlu zagranicznego przy obecnym autarkicznym nastawieniu poszczególnych krajów liczyć nie można. Stawki celne, przepisy dewizowe, dumping walutowy — wszystkie środki są stosowane w najszerszych rozmiarach przez wszystkie kraje. Tę politykę stosują nie tylko państwa małe i ekonomicznie słabsze, ale również i trzy największe i najsilniejsze organizmy gospodarcze, które decydują o rozwoju handlu międzynarodowego, a mianowicie: Imperium Brytyjskie, Stany Zjednoczone i Z. S. R. R.”. To jest analiza podana przez Związek Banków w Polsce. Chcę Wysokiej Izbie przypomnieć, że w tym momencie my jeszcze nie weszliśmy na drogę należytej ochrony i pieniądza, i naszego obrotu zewnętrznego i w bilansie handlowym, który wykazywał od 1931 r. drogą wielkich wysiłków nadwyżkę, stopniowo nadwyżka ta maleje. Jeżeli w r. 1931 mieliśmy w bilansie handlowym nadwyżkę 411 milionów złotych, to w 1935 ten plus obniża się do 64 milionów złotych. Ale chcę tu przypomnieć Wysokiej Izbie, jakim kosztem to się dzieje. Przypomnę tylko wiele wypłaciliśmy premij wywozowych za zboże. A przecież bilans handlowy jest jedną z głównych składowych bilansu płatniczego i ten niedobór, który dotychczas w bilansie płatniczym był wyrównywany przez silnie aktywny bilans handlowy, musiał być pokrywany z innych źródeł. Rezultat jest więc taki, że gdy na 31 grudnia 1934 r. mieliśmy w Banku Polskim zapas złota 503 miliony złotych, to na 31 grudnia 1935 r. mieliśmy zapas złota 444 miliony zł. Pytam, czy w tej sytuacji mieliśmy prawo nie sięgnąć do tych zasadniczych posunięć? Mnie się wydaje, że były one koniecznością — koniecznością, która — stwierdzam — nawet została za późno zastosowana. I dzisiaj, gdy słowa krytyki tych posunięć w tym czy innym środowisku się rozlegają, to mam wrażenie, że dzieje się to bez istotnej znajomości faktycznego stanu gospodarczego. Wiem i rozumiem, że dla zwolenników i wyznawców liberalizmu gospodarczego ciężko jest się z tym pogodzić, że są jeszcze próby wznawiania dyskusji i nawoływania do powrotu do metod liberalizmu, ale pytam się, czy my, kraj młody, możemy wrócić do zasad liberalizmu wówczas, gdy kraj klasycznego liberalizmu — Anglia — zeszedł z tej drogi?</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PDębicki">Wydaje mi się, że na tle tego obrazu, na tle tych syntez stanu gospodarczego, które tutaj w cytatach przytoczyłem, celowość zarządzeń dewizowych jest oczywista i konieczna. Celowość zarządzeń restrykcyjnych w stosunku do przywozu jest koniecznym uzupełnieniem i choć znowu uderza to w klasyczną podstawę teorii liberalizmu gospodarczego, jednak na czas przebudowy struktury świata, na czas dojścia wszystkich narodów choć w przybliżeniu w podobnej formie do startu życia gospodarczego — środki te wydają mi się nieodzowne i konieczne. Państwo nasze w fazie walki o niezależność gospodarczą z tej drogi pierwsze zejść nie może. Organizm nasz po przeszło stuletnim rozczłonkowaniu politycznym i gospodarczym musi przede wszystkim okrzepnąć i musi odbudować wszystkie te elementy życia gospodarczego, które dotychczas wbrew wszelkiej logice w niedorozwoju były. Dopiero gdy będziemy mogli stanąć do walki konkurencyjnej, jak równi z równymi, wówczas dopiero może wolno nam będzie pomyśleć o powrocie do liberalizmu klasycznego, o ile taki wogóle jeszcze na świecie istnieć będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekKielak">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! W dniu 9 lutego rb., tj. we wtorek odbyła się bardzo poważna dyskusja nad dwoma projektami ustaw rządowych. Ustawa, która mówiła o daniu pieniędzy na obronę Państwa, została przyjęta przez Wysoką Izbę bez żadnej dyskusji, przeto Wysoka Izba dała wyraz temu, iż Naród i Armia — to znaczy wolność i potęga Polski. Natomiast nad drugą ustawą wywiązała się bardzo obszerna dyskusja rzeczowa, podczas której zabierali głos przedstawiciele mniejszości narodowych, handlu, przemysłu i rolnictwa. Wszyscy ci mówcy wskazywali na to, że pieniądze, przeznaczone na inwestycje musi otrzymać tylko przemysł, handel i rolnictwo. Bardzo mało poświęcono uwagi sprawie ogólnej, aby pieniądze te obrócić na ogólny dobrobyt, aby pieniądze te zaspokoiły potrzeby tych najbiedniejszych i najgłodniejszych. Podczas tejże dyskusji p. pos. Wierzbicki wspomniał o pogańskich bogach mądrości, mówiąc, że jeden z bogów powiedział: Nie wskazuj drogi niewłaściwej, a drugi powiedział: Nie zabijaj wołu, który ciągnie pług.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głos: To powiedział jeden bóg, a raczej bogini.)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PWymysłowski">Panie Pośle Wierzbicki, jako robociarz muszę Panu przyznać słuszność i trafność tych słów w obecnym czasie, tylko że, niestety, przemysł i handel nie mówi o tej drodze prawdziwej; wtedy, kiedy trzeba płacić podatki dla Państwa, kiedy trzeba płacić świadczenia socjalne tłumaczą się tym, że nie mają pieniędzy, ale nie mówią o tym, że te pieniądze, te zyski i korzyści wywożą za granicę. Druga sprawa — sprawa pługa i wołu. Tak jest Panie Pośle. Przemysł wielki powinien dbać o to, ażeby wół był dobrze karmiony i aby miał siły do ciągnięcia pługa. Ale, niestety, przemysł robi inaczej. Wyzyskuje ze wszystkich stron jak może tych, których praca jest potrzebna dla bezpieczeństwa Państwa. Może było by dobrze, aby p. Wierzbicki na temat tych dwóch swoich cytat urządził odczyt, zaprosił nań przedstawicieli przemysłu i handlu i wykazał im dowody prawdy o wole, który ciągnie pług.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Na posiedzeniu Sejmu w dniu 2 grudnia ub. r. zwróciłem się z zapytaniem do p. Wicepremiera, aby był łaskaw podać do wiadomości Sejmu nazwiska osób, które wywoziły pieniądze za granicę i jak Rząd z tymi osobami postąpił. Lecz, niestety, odpowiedzi ja i Sejm nie otrzymaliśmy. Panie Wicepremierze! Wobec tego zmuszony ja jestem odpowiedzieć. Dawniej w Polsce było przysłowie, że milczenie jest złotem, lecz dziś to przysłowie się zmieniło i milczenie oznacza, że złoto było, lecz zostało wywiezione za granicę.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PWymysłowski">Panie Premierze, a teraz chcę podać Panu kilka słów do wiadomości z terenu. Jako poseł obowiązany jestem przedstawić Rządowi, jaki jest rzeczywisty stan w terenie. Kilka tygodni temu byłem na zebraniu robotniczym. Wygłosiłem referat o obecnym życiu gospodarczym w Polsce. Podczas dyskusji jeden z robotników zwrócił się do mnie z zapytaniem, dlaczego Rząd nie ma dość silnej ręki, aby zapobiec dalszemu wywożeniu złota za granicę. Odpowiedziałem, że złota za granicę już się nie wywozi, bo jest zaprowadzona kontrola dewiz. Tak odpowiedziałem, Panie Premierze.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów i Minister Spraw Wewnętrznych gen. Składkowski: Dobrze Pan powiedział.)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PWymysłowski">Odbywają się kontrole na granicach i na kolei i nawet pocztą nie można przewozić pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos: Wobec tego Pan powinien zmienić to przysłowie.)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PWymysłowski">On na to odpowiedział mi, że ma wiadomości z różnych pism i pisemek legalnych i nielegalnych, wydawanych przez organizacje, które mówią, że złoto wywozi się dalej. Odpowiedziałem mu, że to jest nieprawda i że pogłoski sieją ci, którzy chcą wprowadzić zamęt w kraju. Dalej zapytują mnie: Panie Pośle, przecież są samoloty, a tam w obłokach nie ma granic. A trzeci z kolei daje zapytanie: Dlaczego Panu Posłowi p. Minister Skarbu nie dał odpowiedzi, kto wywiózł pieniądze. Odpowiedziałem, że p. Minister Skarbu robi jeszcze dochodzenie, kiedy będą skończone — nie wiem i również nie wiem, czy się dowiem, kto pieniądze wywiózł zagranicę, bo to jest głębsza polityka. Pan Minister odpowiedział, że wszystkie pieniądze są, że wróciły. A kto je zwrócił?</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(P. Kozicki: Powiedział, że tego nie może powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PWymysłowski">Panie Premierze, również w dniu 2 grudnia na posiedzeniu Sejmu zwróciłem się do Pana z zapytaniem. Pan Premier w swoim exposé w roku zeszłym powiedział, że musi nastąpić twarde i surowe życie. Chciałbym się wobec tęgo dowiedzieć, czy Rząd da je przykład, czy przystąpił do twardego życia i czy pensje panów dyrektorów w przedsiębiorstwach prywatnych i państwowych zostały zmniejszone. Na to również odpowiedzi nie otrzymałem.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów gen. Składkowski: Odpowiem na to.)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PWymysłowski">Panie Premierze, rzucone hasło twardego życia zostało przyjęte z zadowoleniem i radością z jednej strony, a z ironią i zgrozą z drugiej. Okazało się w życiu, że stan materialny tych, którzy przed rzuceniem tego hasła żyli w nędzy i w biedzie, to jest robotników i pracowników, jeszcze bardziej się pogorszył, lecz ci inni, którzy zarabiali po kilka tysięcy i mieli po dwie, trzy posady, obecnie zarabiają od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy i za to w dodatku otrzymali po kilka posad.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów gen. Składkowski: Nie ode mnie.)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PWymysłowski">Nie mówię, że od Pana Premiera, tylko zwracam się z tym do Pana.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PWymysłowski">Panie Premierze, ci którzy przyjęli to hasło z ironią i zgrozą, byli to robotnicy i pracownicy, którzy przeczuwali, że to surowe i twarde życie odbije się na nich i na ich rodzinach, a ci którzy przyjęli z wielką radością i zadowoleniem to są ci, którzy nie znają, co to jest nędza i bieda i opływają w dostatki i dlatego ci byli zadowoleni. Panie Premierze! Polska otrzymała pożyczkę od państwa francuskiego na to, aby uzbroić armię i na to, aby zlikwidować bezrobocie. Jako b. żołnierz jestem przekonany, że pierwsza część tych pieniędzy zostanie całkowicie przeznaczona na cel właściwy, lecz jako robotnik co do drugiej części obawiam się, aby pieniądze te nie zostały z powrotem wywiezione za granicę, ale nie jako raty oddane przez Państwo, lecz jako kapitał prywatny, uzyskany z przedsiębiorstw w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PWymysłowski">Panie Premierze! Jako do tego, który przeszedł szkołę Marszałka, jako do jego ucznia, apeluję do Pana Premiera, aby Pan swoją twardą, żołnierską dłoń położył na stole pp. Ministrów i powiedział: Panowie Ministrowie, nie może być w Polsce tak, aby jedni mieli do syta wszystkiego, a drudzy, żeby byli w nędzy, głodzie i bez dachu nad głową/Oklaski.) Marszałek: Głos ma p. Prystorowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PPrystorowa">Żyjemy w okresie zalewu ustaw, jak tutaj ktoś powiedział, inflacji ustaw, toteż na temat: ustawa a jej wykonanie chciałabym zabrać głos i chciałabym się zastanowić, czy aparat wykonawczy, rutyna wykonywania ustaw są zastosowane do ich obfitej produkcji, czy dopuszczają do tak wzmożonej twórczości w dziedzinie ustawodawczej, Obywatel polski, który tworzy życie, wykonując wolne zawody, uprawiając handel, pracując w przemyśle i na roli, do pracy produkcyjnej musi znaleźć oparcie w słusznym i sprawiedliwym prawie oraz uczciwym i konsekwentnym jego przeprowadzeniu. W Polsce rozdartej przez rozbiory, która pomimo całej swojej żywotności i twórczości nie zdążyła jeszcze zlać się w jedną organiczną całość, panują dotychczas w wielu dziedzinach różnorodne prawa byłych zaborców, prawa przeżyte, nie obowiązujące już twórców na ich własnej ziemi, a tworzące chaos w prawodawstwie polskim, wytwarzające nieraz paradoksalne sytuacje życiowe. Istnieje zatem potrzeba unifikacji praw, zastąpienia starych przeżytych, obcych form prawnych przez jednolite polskie. Rozumiem, że tego scalenia nie można dokonywać drogą rewolucyjną wobec istniejących różnic dzielnicowych, jednakże w takiej sytuacji nie można pozostawać przez zbyt powolne działanie, musimy wyjść z tego zaczarowanego koła. Rozumiem również, że do przeprowadzenia tego dzieła potrzebny jest idealny, dyscyplinowany aparat administracyjny, który by ponad atramentem i papierem widział człowieka, życie i potrzeby Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PPrystorowa">I tu zaczyna się dramat. Ustawa przyjęta przez Rząd i Sejm idzie na aparat wykonawczy i staje się rzeczą nieważną, która na wykonanie musi czekać całe lata, której rozporządzenia wykonawcze stają się niemal karykaturą, i której losy zależne są od czynników możnych, ale nie zawsze dla Polski pożytecznych. Obywatel, który tworzy życie i musi mieć oparcie na prawie i jego wykonawcach, nie może znaleźć nigdzie posłuchu, jest przerzucany jak piłka footbalowa z ministerstwa do ministerstwa, od jednego stolika do drugiego, przy akompaniamencie cynicznych i niegrzecznych słów. Każde ministerstwo wykonywuje kawałek ustawy, za całość i sens nikt nie odpowiada. Całe lata istnieją między ministerstwami nie uzgodnione stosunki na tle swoich praw przy wykonywaniu ustaw, nie ma koordynacji w działaniu i nie ma troski o wprowadzenie ustawy w życie. Dla usprawiedliwienia moich sceptycznych wywodów pragnę przytoczyć parę przykładów.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PPrystorowa">Oto dekret Pana Prezydenta z października 1933 r. o naprawie rynku mięsnego. Zagadnienie ze wszech miar ważne i stanowiące poniekąd o dobrobycie wsi i miast. Obrót rynku mięsnego to 4 miliardy złotych, zyski z tego obrotu, te sumy zawrotne idą do kieszeni jednostek niepożądanych, tworząc ich siłę gospodarczą przez zasilenie ich kas i tworząc naszą polską biedę, naszą niemoc gospodarczą. I oto ten dekret 4 lata czeka na rozporządzenie wykonawcze.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PPrystorowa">W sprawie rynku mięsnego przy budżecie Ministerstwa wniosłam rezolucję o przyśpieszenie wykonania tej ustawy, P. Minister przyznał całkowitą słuszność moim wywodom i zapewnił, że Rząd dba o tę ustawę i nosi się z zamiarem jej wykonania. Bardzo mnie to podniosło na duchu, Żałuję tylko, że przez cztery lata niezliczone miliony poszły jednak na próżno. Co znaczą wobec tego wszystkie słowa — nadmiar słów o dobrobycie wsi, o sposobach przyjścia jej z pomocą, to całe ratowanie Polski przez coraz to nowsze, genialniejsze teorie gospodarcze, kiedy nie jesteśmy w stanie wprowadzić ich w życie, kiedy jesteśmy bezsilni wobec papierowych ludzi i papierowego załatwiania każdej sprawy, aż do położenia jej na obie łopatki, kiedy jedyną naszą reakcją jest bezsilne biadolenie. Wiem, że łatwiejsza jest krytyka niż czyny, ale wobec uprawnień moich jako posłanki przypada mi to łatwiejsze zadanie, zresztą według stawu grobla, wielkie i trudne sprawy są godne wielkich i twórczych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PPrystorowa">A teraz ustawa o uboju mechanicznym, jakim krzyczącym jest przykładem mojej krytyki! Tutaj, z tej trybuny p. Minister Rolnictwa kasując art. 5 o zniesieniu uboju rytualnego zapewnił, że tak będzie lepiej, że w tej formie odpowiada za jej wykonanie, a więc uznaje i jej celowość. Są już nawet rozporządzenia wykonawcze. Ale jak one wyglądają w wykonaniu? Nadają się bardziej do humorystyki, niż do rzeczy traktowanej poważnie. O tych brakach wyczerpująco mówiłam przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa, tutaj tylko powiem krótko, że za pieczęcie do mięsa używane są stare szpulki, a kontyngenty uboju rytualnego są większe w niektórych miejscowościach od wogóle bitych sztuk. A prasa żydowska, jaką prowadzi bezkarnie propagandę, dążąc do ośmieszenia i obalenia ustawy, uprawniona do tego przez czynniki administracyjne, siejąc anarchię na tym odcinku życia.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PPrystorowa">Dla dania przykładu o tym, jak nieraz wskutek nieuzgodnionych poglądów dwóch ministerstw całe lata Polska musi czekać na konieczne ustawy, podam przykład projektu ustawy o zawodzie aptekarskim, który jest już opracowywany w Komisji Opieki Społecznej i który wkrótce wpłynie na plenum. Jest aż 5 ustaw byłych zaborczych, ustaw, które są anachronizmem i które tworzą milion rozmaitych sytuacyj komicznych i paradoksalnych w całym życiu. Jest 6 dekretów, przygotowanych przez Rząd, czy też projektów ustaw, które leżą w zapomnieniu, i oto wpływa kawałek ustawy z r. 1934, ustawy rządowej, uzgodnionej z aptekarzami, jeden kawałek, traktujący o personaliach. O tym, żeby ująć całe zagadnienie w całokształcie jedną ustawą i załatwiać rzecz nie kawałkami, tylko w całości, nie ma mowy. Komisja musiała uchwalić ten kawałek ustawy, bo bała się, że jeszcze 12 lat będą Ministerstwa Opieki Społecznej i Przemysłu i Handlu uzgadniały swoje poglądy, które nie mogą się na pewnych punktach ustalić. A my wszyscy czekamy na tę ustawę już, zdaje się, bardzo długo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Będę mówił dziś o sprawie, która jest odwiecznym problemem, a która zjawia się przeważnie w chwałach, gdy się zastanawiamy nad przyszłością Narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PHermanowicz">Gdy myślimy o przyszłości, kojarzy się z nią troska o los młodzieży. W chwilach takich bowiem na młodzież kierujemy swój wzrok. Zagadnienie młodzieżowe, o którym w zarysie będę mówił, z każdym rokiem staje się trudniejsze. Przez zaniechanie intensywnej pracy na tym odcinku dopuszczamy się wobec Polski ciężkiego grzechu. Pochłonięci walką o wyzwolenie Ojczyzny, zapracowani nad jej rozbudową i rozkwitem, a ostatnio nad jej obronnością, zaniedbaliśmy nasz przyrodzony obowiązek należytego obywatelskiego wychowania idącego pokolenia. W wyniku, samopas puszczona młodzież poszła drogą najmniejszego oporu. Zamiast wspinać się na szczyty współczesnej wiedzy i poznania tajemnic natury oraz wszechświata, zamiast być spadkobiercami tych, co wzlatać umieli „w rajską dziedzinę ułudy, kędy zapał tworzy cudy”, nasz narybek przeważnie ogląda się za ogrzanym bagienkiem wygodnej i spokojnej drzemki po łamańcach akrobatycznych wyczynów. Zamiast w wolnym okresie górnej i chmurnej młodości czerpać z bezdennego oceanu umysłowych rozkoszy, pociechy nasze na przełaj rwą się do jarzma codziennych żmudnych obowiązków służebnych. Niektórzy, bardziej pomysłowi i niecierpliwi „milusińscy” tęsknym oczkiem wyglądają dla swych spadkodawców karawanu ostatniej posługi. Czy tak duchowo zgrzybiała młodzież w razie potrzeby wykrzesze z siebie iskrę bezpretensjonalnego zapału? Wątpię w to bardzo!</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PHermanowicz">A więc odmłódźmy naszą młodzież! Wszak przed nią piętrzą się zagadnienia które w przyszłości będą wymagały najszczytniejszych wysiłków i bohaterstwa. Musimy już teraz myśleć o przyszłości, a nie żyć w teraźniejszości tylko przeszłością. Stańmy razem z młodzieżą, ramię przy ramieniu w jednym szeregu i wspólnie z nią idźmy w życie do potęgi i jasności naszej Rzeczypospolitej. W momentach załamania dodamy im otuchy i rady jako doświadczeńsi, a oni nas wesprą swym zapałem i młodzieńczą energią życia. Niech obopólne zaufanie stanie się tą płaszczyzną, na której się zrozumiemy i szczerze pokochamy.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PHermanowicz">Tyle na wstępie o młodzieży w ogóle. Obecnie przejdę do omówienia kilku bardziej charakterystycznych fragmentów tego problemu. Wszyscy dążymy do realizacji ideałów sprawiedliwości społecznej. Jednak dążenia te winny być zharmonizowane z aktualnymi potrzebami naszych dołów społecznych. Główną zaś wadą dotychczasowej organizacji naszego życia wewnętrznego jest to, że góra nie wie wszystkiego, co się dzieje w dole. Sztucznym lawirowaniem pomiędzy tymi dwoma biegunami, górą a dołem, nie dostosujemy naszego życia państwowego do wymogów rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PHermanowicz">Rzeczywistość dzisiejsza, to nie rzeczywistość wczorajsza czy też jutra. Rzeczywistość dzisiejsza tę lukę pomiędzy górą a dołem wypełnia młodzieżą akademicką. Młodzież ta bowiem jest ciągle pobudzana z dołu i tamowana, uspokajana z góry. Ona sygnalizuje górze o tym, co nurtuje w dole.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kielak.)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PHermanowicz">Niesłuszny jest sąd o młodzieży, wyprowadzany na podstawie postępowania części jej, i to dopiero co rozpoczynającej życie akademickie. Bo ani szkoła średnia, ani dom rodzicielski nie dały im wyrobionego myślenia historycznego czy politycznego. Umysły ich, dostając się w orbitę wolnej, niekorygowanej i samodzielnej myśli, szukają wyjścia, a w konsekwencji gubią się w jakimś nieokreślonym kierunku. Powstały zamęt w ich umyśle powoduje stan naiwności, indolencji, który umiejętnie jest wykorzystywany przez „zaganiaczy” partyjnych z różnych organizacyj politycznych akademickich i pozaakademickich. Kierownicy tych organizacyj po zwerbowaniu nowicjuszy, widząc w nich przejawiającą się aktywność do działań, podsuwając im odpowiednie funkcje partyjne i w ten sposób pobudzając ich ambicję osobistą, pozyskują adepta całkowicie z duszą i ciałem. Nie reaguje już w nich rozum ani logika, lecz tylko podrażniona z zewnątrz dopiero co formująca się osobista ambicja, która nie przebierając w środkach, pcha na ślepo do wykonania otrzymanych instrukcyj. W konsekwencji: procesy, wyroki skazujące, zawieszenia w prawach akademickich i co najgorsze — zmarnowane bezpowrotnie lata studiów. Studenci, którzy nie pozwolili się opętać matni partyjnej w pierwszych latach studiów i dobrnęli do wyższych kursów, tu znowu stają w obliczu wytrawnych starych partyjników, wśród kupy gruzów dawnego życia politycznego Polski. Nasuwa się tu pytanie, czy wogóle nie należało by czynnik polityczny w wyższych uczelniach całkowicie usunąć? Przecież okres kilkuletnich studiów — to okres krystalizacji myśli i kształtowania norm i kryteriów, a nie zabagnianie polityką młodych i bezkrytycznych umysłów. W obecnych przełomowych czasach, by sprostać ogromowi zadań młodzież akademicka musi być gruntownie przygotowana do życia politycznego wyłącznie przez rozwój uzdolnień i charakterów, a przez to napewno nie opóźnimy dopływu świeżych sił, lecz odwrotnie, przyśpieszymy, bo dostaniemy element samodzielny myślowo i należycie przygotowany. Nie możemy wątpić, że ta część młodzieży akademickiej wywiąże się z pokładanych w niej nadziei.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PHermanowicz">U nas zagadnienie młodzieżowe redukuje się przeważnie i wyłącznie do trosk i potrzeb młodzieży akademickiej. Czy nie zanadto upraszczamy sobie zadanie? Bynajmniej nie zamierzam w czymkolwiek bądź pomniejszać znaczenia młodzieży akademickiej i kwestionować konieczności zaspokajania jej potrzeb materialnych, a przyznaję, jak też i przed chwilą wspomniałem, że jest ona najczulszym organem w państwowym organizmie, przygotowującym materiał do naczelnych funkcyj społecznych życia i jako taka palmę pierwszeństwa w zagadnieniu młodzieżowym ma dzierżyć, ale mam dalej na myśli troski i potrzeby młodzieży: robotniczej i rzemieślniczej. Nie może ona być pomijana w problemie ogólnomłodzieżowym, jeśli zważymy, że ilość jej jest kilkadziesiątkrotnie większa od młodzieży, studiującej na wyższych uczelniach. Pokrótce rzućmy okiem na troski tej młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PHermanowicz">W razie ukończenia szkoły powszechnej część młodzieży, której środki materialne na to zezwalają, odbywa dalszą normalną naukę w szkołach następnego stopnia, jak szkołach zawodowych, gimnazjach itp. Jednak nie dla wszystkich los jest łaskawy, bo aż 86% uczniów, którzy opuścili szkołę powszechną, zgodnie z oświadczeniem p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 24 listopada ub. r., nie kształci się dalej systematycznie. Pomimo najlepszych chęci i zdolności oraz ukończenia szkoły z wynikiem prymusa, niektórzy są zmuszeni iść do zawodu, do terminu i to przeważnie chałupniczego; inni, energiczniejsi, zarobkując dorywczo, starają się samodzielnie dokształcić. Ci ostatni to najwartościowsza część ogółu młodzieży. Jednak najczęściej spotyka ją los okrutny. Przeważnie stają się ofiarami przeróżnych koncesjonowanych kursów dokształcających i maturalnych. Tutaj się rozgrywa największa tragedia adeptów wiedzy. Nabieracze dyrektorowie, pozbawiając ich i najczęściej ich rodziny środków niezbędnych do zaspokajania najprymitywniejszych potrzeb, wyciągają od nich resztki ciężko zapracowanej gotówki. To jeszcze nie wszystko. Zajrzyjmy do wnętrza takich kursów. Koncesjonowany dyrektor angażuje najtańszych profesorów, którzy łaskawie prowadzą również liche wykłady. O poziomie naukowym nie może tu być w ogóle żadnej mowy. A pana wizytatora z kuratorium szkolnego jak nie było, tak nie ma. Zdolniejsi i przebieglejsi słuchacze, orientując się w paradoksalnej sytuacji, szukają ratunku w intensywnym samodokształcaniu się. Narazie zostawmy nie wizytowane koncesyjki, a przejdźmy do tych nielicznych jednostek, które zdołały przebrnąć przez ognie egzaminów dla eksternistów i uzyskały świadectwa dojrzałości. A że stanowią oni znikome promile ogółu akademickiej młodzieży, każdemu łatwo jest bezpośrednio i z bliska poznać ich dolę i niedolę w okresie dalszych studiów. Ileż to razy od osób reprezentujących instytucje, wspierające brać akademicką, taki student usłyszy: „A po co się Pan uczy?” Komentarze — mam wrażenie — są zbędne.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PHermanowicz">Ostatnio zrobiono bardzo dużo, jak na nasze warunki, dla dzieci wsi przez kształcenie najzdolniejszych, a niezamożnych na koszt gminy. Czy nie należało by wprowadzić podobną ustawę w stosunku do dzieci miast i miasteczek? Na pewno niemało by się znalazło wśród dziatwy proletariatu miejskiego zdolnych i pożytecznych w przyszłości jednostek. W okresie zaborów tę kwestię realizowali co światlejsi patrioci-finansiści. Na przykład w Wilnie — Józef Montwiłł. Ale narazie takich ludzi brak, muszą więc zastąpić ich dzisiejsze samorządy terytorialne i gospodarcze oraz Państwo.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PHermanowicz">A teraz przyjrzyjmy się naszej młodzieży rzemieślniczej i przemysłowej. Czym w wolnych chwilach jest ona zajęta? Otóż młodzież ta przeważnie wolny czas od zajęć spędza na rozrywkach, grze w ping pong i karty. O pogłębianie swoich wiadomości z zakresu obranego fachu, czy też dla zdobycia wiedzy ogólnej, młodzież ta jakoś się nie troszczy, mówi, że nie ma czasu. Istnieje u nas przymus dokształcania do lat 18. A co jest z młodzieżą w międzyczasie od 18 r. życia aż do chwili wcielenia do czynnej służby wojskowej? Element ten najczęściej staje się pastwą t. zw. organizacyj młodzieżowych, których nam niestety nie brak, a jest tych podobno przeszło 3000. Organizacje te są powołane przez różnego rodzaju grupy partyjno-polityczne. Bojówki młodzieżowe, to ich szturmowe kompanie i arsenały kastetów i pałek.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PHermanowicz">Czyż krytycznie analizując tak niedorzeczne zjawisko, trzeba jeszcze udowadniać że liczbowo imponująca falanga różnokierunkowych organizacyj młodzieżowych na czele z 3000 rzeszą wieloosobowych zarządów jest już tylko szkodliwym, ropiejącym skrzepem społecznym? Uważam, że młodzież ta nie powinna być biernym narzędziem w ręku przodowników placówek partyjnych, lecz musi co najrychlej być wprzęgnięta do pracy nad sobą, nad rozszerzeniem i pogłębieniem swojej wiedzy, swojej myśli, aby potem stać się chlubą i pionierami naszego rodzimego rzemiosła, przemysłu i handlu. Zwłaszcza teraz, gdy potrzebujemy wykwalifikowanych organizatorów, dobrych przedsiębiorców i kupców.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PHermanowicz">Nie powinniśmy więcej tolerować stanu rzeczy, jaki istnieje obecnie, dając możność żeru elementom wywrotowym i komunizującym. Musimy dać tej młodzieży możność zdobycia i pogłębienia wiedzy zawodowej i możliwie wszechstronnie przysposobić do oczekujących ją zadań w przyszłej samodzielnej pracy i działalności społecznej i państwowej. Czy nie należało by tę kilkusettysięczną rzeszę młodzieży ująć w karby organizacyjne przez wprowadzenie obowiązku należenia przed odbyciem służby wojskowej do organizacji, która by miała na celu wyłącznie wszechstronne pogłębienie wiedzy, a obok tego obiektywne uświadomienie obywatelskie? Jest to możliwe i ze wszech miar wskazane ze względu na wiek uprawniający ją do aktywnego udziału w wyborach do parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PHermanowicz">Dotychczas młodzieżą tą przeważnie opiekuje się Ministerstwo Opieki Społecznej. Niestety, opieka ta jest niedostateczna i nieskoordynowana. Należało by tu rozpocząć planową i na szeroką skalę zakrojoną akcję młodzieżową.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PHermanowicz">Uważam, że do wykonania tej akcji właściwym by było powołanie przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego kuratorium do spraw młodzieżowych, które miałoby do współpracy terytorialne samorządy miejskie, wiejskie, izby przemysłowo-handlowe, rzemieślnicze, rolnicze, pracy oraz wydziały oświaty pozaszkolnej przy okręgowych kuratoriach szkolnych. Organizacja taka dałaby pełną gwarancję należytego poprowadzenia spraw ideowo-wychowawczych, kulturalno-oświatowych, dokształcających młodzieży oraz należytej kontroli środków finansowych, łożonych na ten cel przez Państwo, samorządy gospodarcze i terytorialne.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Młodzież to przecież przyszłość narodu i Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekKielak">Zarządzam przerwę do godziny 4-tej minut 30.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 47 do godz. 16 min. 30.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Bakon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PBakon">Wysoka Izbo! Otrzymaliśmy obecnie gruby tom, ciężką księgę do uchwalenia, do akceptowania tego wszystkiego, co jest w niej zapisane. Za wszystko to, co w niej jest zawarte, mamy ponosić odpowiedzialność wobec społeczeństwa. A książka ta jest ciężka. Ciężar tej książki będzie ciążył cały rok nad życiem całej Polski, będzie ciążył nie tylko tym, co ona zawiera, ale i tym, czego nie ma. Będzie ciążył podatkami, a szczególnie podatkiem specjalnym. Ale większym ciężarem dla Polski będą te rzeczy, których tam nie ma, a które są w sposób niedostateczny uwzględnione. Oto dla przykładu wezmę: Nie są dostatecznie w tej książce uwzględnione potrzeby szkolnictwa, nie są dostatecznie uwzględnione potrzeby wsi, potrzeby reformy rolnej. Można by było wyciągnąć konsekwencję z tego, co mówiłem, i nie przyjąć tej książki, nie akceptować. Jednak tak powiedzieć nie można. Z tą książką jest źle, ale bez niej było by jeszcze gorzej. W żadnym zorganizowanym społeczeństwie nic można żyć bez rachunku, bez liczby. Budżet zrównoważony, to jest liczba, to jest rachunek. Jednak ta książka ma swoje plusy. Oto pierwszym plusem jest to, że jest zrównoważona, że mamy budżet w Polsce zrównoważony. Dalej plusem jest to, że oto już od dwóch lat wielka potrzeba szkolnictwa powszechnego w Polsce znajduje zaspokojenie, stopniowo, ale znajduje. Jest źle, ale będzie lepiej. W zeszłym roku otrzymaliśmy nowych etatów 2 tysiące, w tym roku 4 tysiące. Wiem i jestem pewien, że w latach następnych będzie to samo, ten postęp będzie szedł dalej. Dalej, jeśli uwzględnimy jako część tego budżetu plan inwestycyjny, przedłożony przez Wysoki Rząd, to muszę wziąć za plus tę wielką rzecz. Oto sumy umieszczone w budżecie i w planie inwestycyjnym ruszą wielkie prace, ożywią i powołają do życia wielki ośrodek centralny przemysłu, ośrodek przemysłu istotnie polskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PBakon">Dla tych motywów, o których mówiłem, będę głosował za tą książką, za przedłożeniem rządowym. Ale mam wielkie skrupuły, mianowicie o to, czy istotnie te ciężary, jakie rozkładamy na społeczeństwo — ciężary konieczne — czy one są sprawiedliwe. Ja nie wiem i tego powiedzieć nie mogę, bo my dostajemy budżet, a ten budżet, któryśmy dostali, nie zawiera wszystkich sum. To nie jest budżet powszechny. Z tego budżetu został wyłączony szereg przedsiębiorstw, przedsiębiorstwa, które są tutaj, figurują tylko czystymi wpłatami. Nie wiem, czy nie dało by się wynaleźć w tej gospodarce przedsiębiorstw sum, które by przyszły z ulgą dla życia gospodarczego i życia społecznego. Może można by przyjść z pomocą wsi w kwestii zorganizowania lecznictwa. Wiemy, jaki jest stan higieniczny i zdrowotny na wsi. Może by można przyśpieszyć rozwiązanie problemu szkolnictwa. A jestem prawie tego pewien, że gdybyśmy wspólnie, dokładnie przewertowali gospodarkę wszystkich przedsiębiorstw państwowych, to może byśmy mniej wystawiali budynków i gorzej przedstawiałaby się reprezentacja, ale może spełniłaby się zapowiedź p. Ministra Skarbu Kwiatkowskiego, który mówił o podatku specjalnym, że będzie obowiązywał tylko dwa lata, leżeli w stosunku nie do wszystkich kategoryj, to może przynajmniej w stosunku do tych najbiedniejszych, których pobory wynoszą ledwie 200 zł. I jeżeli oddaję głos za tym budżetem, to nie mam w sumieniu swoim usprawiedliwienia na to, że muszę ten ciężar podatku specjalnego nakładać na ludzi, których pobory wynoszą ledwie 200 zł. Wiem, że Państwo gospodarować bez budżetu nie może, ale ja z sobą walczę — może my tych ludzi krzywdzimy. Nie mamy dostatecznych podstaw moralnych nie wglądając w gospodarkę państwową przy nakładaniu tego ciężaru na ludzi, którym ciężko jest żyć w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PBakon">Budżet zupełny jest koniecznością. Sądzę, że Rząd przyjdzie do nas z powszechnym prawem budżetowym, rzeczy wątpliwe będą rozstrzygnięte i nie będzie takich spraw, jakie mieliśmy przy Lasach. Raz te kwestie muszą być rozstrzygnięte.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PBakon">Odpowiem ks. dr Lubelskiemu. Mówił on o dogadaniu się z chłopami. Ja nie wiem jak to ksiądz doktór rozumie, z kim ma się dogadać on, ze wsią, czy z politykierami. Jeśli chodzi o chłopów ze wsi, nie o politykierów, to łatwo jest się z nimi dogadać, ja to stwierdzam, ale nie przez gadanie, nie przez rezolucje, politykierstwo, ale przez pracę realną, konkretną, istotną, pracę organizacyjną, przez kółka rolnicze, spółdzielnie, pracę kulturalną, komasację, kredyty dla wsi. To jest droga do porozumienia się ze wsią, ale nie z politykierami.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PBakon">Dalej odpowiem koledze Hermanowiczowi, który w niezmiernie czarnych barwach przedstawia młodzież polską. Nie wiem, gdyby istotnie to było prawdą, to trzeba było by stracić wiarę w przyszłość Polski, to bylibyśmy narodem drugiej klasy. Ale to jest nieprawda, młodzież jest wartościowa, tak o młodzieży polskiej mówić nie można. Kolega Hermanowicz widocznie znajdował się w warunkach specjalnie nieszczęśliwych, skoro mógł dojść do takiego przekonania, specjalnie nieszczęśliwych pod tym względem, że tylko z taką młodzieżą mógł się Spotykać, może tak się warunki ułożyły. Ja obserwuję i wiem, że pewne przejawy życia młodzieży mogą napawać troską, ale młodzież nasza jest energiczna, patriotyczna i dzielnie pracę oddaną jej przez nas poprowadzi nadal. Tylko trzeba tę młodzież znać, młodzież akademicką, robotniczą, wiejską, w jakichkolwiek organizacjach się ta młodzież znajduje.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PBakon">Wicemarszałek Podoskis Głos ma p. Mudryj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PMudryj">Wysoka Izbo! Generalny referent budżetu p. pos. dr Duch w swoim dzisiejszym przemówieniu dosłownie powiedział:</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PMudryj">„Przedstawiciele UNDA postawili zasadę, iż wszystka ziemia z parcelacji polskich majątków należeć winna do miejscowej ludności ukraińskiej. Zasada fałszywa. Zdaniem pewnej części mówców, trudno, aby ziemię polską oddawać w ręce ukraińskie we własnym Państwie, gdy nasycenie ziemią ludności ukraińskiej jest silniejsze, niż np. polskiej w Małopolsce zachodniej, która cierpi silny głód ziemi”.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PMudryj">Oprócz tego na Komisji Budżetowej jeden z posłów powiedział, że UNDO wydało w tym kierunku nawet specjalne instrukcje dla działaczy swoich w terenie.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PMudryj">Wobec takich oświadczeń mam zaszczyt autorytatywnie stwierdzić z tej wysokiej trybuny, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PMudryj">Nie odpowiada rzeczywistości twierdzenie, jakoby UNDO stało na stanowisku, że ziemia z parcelowanych majątków wielkich własności ma przechodzić jedynie w ręce rolników ukraińskich. Przeciwnie, UNDO stoi na stanowisku, że zapas ziemi, pochodzący z majątków wielkiej własności, bez względu na narodowość i wyznanie dotychczasowych właścicieli ma zgodnie z ustawą o wykonaniu reformy rolnej z 28 grudnia 1925 roku służyć na uzupełnienie miejscowych gospodarstw karłowatych, bez różnicy narodowości i wyznania nabywców tej ziemi. UNDO stoi niezłomnie na stanowisku, że wobec wielkiego przeludnienia w województwach południowo-wschodnich, w których ilość karłowatych i niesamodzielnych gospodarstw rolnych sięga aż do 80% ogółu gospodarstw, nie może być mowy o kolonizacji, jeżeliby ustawa o wykonaniu reformy rolnej była należycie respektowana i wykonywana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Jeżeli słusznym jest powiedzenie: słowa uczciwe nie są przyjemne, a słowa przyjemne nie są uczciwe, to słuszne ono jest i realizuje się, jeżeli poruszę temat, o którym będę mówił — kwestię żydowską w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PSommerstein">Pierwsze pytanie — dlaczego od roku czy od 15 miesięcy ta właśnie kwestia stanęła na pierwszym planie wszystkich zagadnień w Polsce? Czy rzeczywiście tak jest, że wszystko zło, które jest w Polsce, łączy się z kwestią żydowską, czy rzeczywiście tak jest, że wszystkie niedomagania i bolączki w najważniejszych sprawach aż do drobnych szczegółów codziennego życia będą załatwione jakby różdżką czarodziejską w momencie, gdy Żydów w Polsce zbraknie? Od lat 15 myśmy się dopominali o to, ażeby decydujące czynniki zastanowiły się nad sprawą 3 i pół milionowej ludności żydowskiej w Polsce. Kiedyś o tym myślano dorywczo. W r. 1919 Związek Ludowo-Narodowy przez usta prezesa Głąbińskiego domagał się zwołania specjalnej ankiety. Ankieta była zwołana. Myślano kilka miesięcy i nic nie uradzono. Od tego czasu cicho i głucho. Co roku podnosiliśmy te nasze bolączki, ale nikt się nimi nie zajmował, odsuwano tę rzecz na bok. Aż tu nagle wypłynęła sprawa żydowska jako pierwszorzędne zagadnienie naczelne. Niczym kwestie wielkiej polityki międzynarodowej najwyższej wagi, niczym jest sprawa Gdańska, niczym wielkie zagadnienia ustrojowe, niczym wielkie kwestie ustroju gospodarczego, reformy rolnej, bezrobocia, usunięcia różnych niedomagań, uregulowanie kwestii budżetowej — najważniejsza kwestia, to kwestia żydowska i to w tak ostrej postawiona formie, w formie krańcowej. Antysemityzm, jako podstawowa recepta, bicie i bojkot, jako środki działania, ostateczne uregulowanie: wypędzenie czy też masowa emigracja Żydów z Polski. Gdy się nad tym myśli, trzeba znaleźć jakieś powody. W każdym razie nie są to te, o których się mówi oficjalnie — oficjalnie t. zn. Rząd, to znaczy czynniki rządzącego obozu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PSommerstein">Oficjalnie mówi się o sprawach gospodarczych — wielkie zubożenie. Ale czy właśnie w tym ostatnim roku nie jest lepiej, niż było poprzednio? Czy nie słyszymy o wielu oznakach poprawiającej się koniunktury? Czy rzeczywiście te momenty gospodarcze odgrywają decydującą rolę? Czy pęd włościanina do miasta realizuje się drogą kwestii żydowskiej? Ta rzecz wygląda przecież inaczej, bo gdziekolwiek będziemy analizować cyfry nowych egzystencyj specjalnie kupieckich, w dziedzinie nobilitowanego, wywyższonego straganu, to te cyfry powiedzą nam zupełnie co innego, aniżeli realizowanie chociażby drobnego, stopniowego pędu chłopa do miasta; bo z cyfr tych się okaże, że w tym miejscu wdowa po weterynarzu, w innym miejscu siostra pułkownika, w trzecim miejscu żona czynnego urzędnika państwowego, inżyniera drogowego, w czwartym miejscu inny element miejski chce objąć te placówki, które zostały zniszczone i które opuszczają tu i owdzie dotychczasowi ich właściciele, tj. Żydzi. Więc nie te momenty gospodarcze grają rolę, momenty i siły gospodarcze działają na przestrzeni szeregu lat od pierwszego roku powstania niepodległej Polski, ale w tych ostatnich 15 miesiącach nie one były tym motorem. Tu działają wyłącznie czynniki polityczne, które rozhuśtały tę agitację i które osłaniają swoje istotne cele najrozmaitszymi hasłami zaczerpniętymi z ideologii narodowej i gospodarczej. Przenikanie hitleryzmu robi swoje. Nastąpiła śmierć Marszałka Piłsudskiego i rozwiązanie obozu skoncentrowanego, rządowego, ci przeciwnicy, którzy chcą się dorwać do władzy, myślą, że teraz jest właśnie odpowiednia chwila. Każdy sposób, który będzie torował drogę do władzy, każdy środek, który prowadzi do tego celu, jest godziwy, a takim środkiem bardzo popularnym, którym można pobudzić agitację, rozbudzić namiętności, zaapelować do najbardziej brutalnych instynktów, wywołać chaos i rozprzężenie i utrudnić działanie tym, którzy są przy władzy i ich powalić — to jest kwestia żydowska. Jak łatwo jest być agitatorem antysemickim, jak łatwo można zdobyć serca i umysły i jak łatwo można puszczać zatrute strzały w stronę tych, których chce się dosięgnąć, aby powalić ich na ziemię i po nich objąć batutę i sztandar! A z drugiej strony obóz sanacyjny może myśli, że nie ma dość siły — i nie ma dość chęci, aby się tej agitacji przeciwstawić; może sądzą, że się nie opłaci podjąć walkę na tym odcinku, niech tam na tym odcinku żydowskim hulają. I tak rzecz idzie, ciągnie się, aż przychodzi moment kiedy p. Premier Składkowski ostrzega: Zaczyna się na Żydach a kończy się na anarchii. A może także jest przekleństwem tego Sejmu, który nie czuje się emanacją społeczeństwa, że chce się odegrać w społeczeństwie, chce to społeczeństwo pozyskać. I znów szuka się drogi najmniejszego oporu, szuka najłatwiejszych wawrzynów i łączy się w tej agitacji antysemickiej; nie tylko się jej nie przeciwstawia, ale tworzy się gwardię oenerowską w tym Sejmie, korpus ambasadorów tego kierunku endeckiego, który oficjalnie nie chce wejść do tego Sejmu, ale przeszczepia przez serca i umysły tej gwardii i przez ich przemówienia swoje żydożercze hasła do tego Sejmu. Neofici antysemityzmu chcą prześcignąć swych mistrzów, ale ci śmieją się z neofitów i ich gorliwości i zamiast słów żądają czynów. A inni przywódcy dotychczasowego obozu rządowego sądzą, że poprzez kwestię żydowską dojdzie do skonsolidowania wielkiego obozu na podkładzie ideologii nacjonalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PSommerstein">To są na ogół powody, dla których od 15 miesięcy bije się w wielki dzwon: kwestia żydowska. A my Żydzi, 3 i pół milionowa ludność, cierpimy od tych wszystkich czynników, zdawało by się, że my, nasz program polityczny tu w kraju, program naszej egzystencji ograniczamy i zawieramy go w dwóch momentach: ekscesów przeciwżydowskich i bojkotu gospodarczego. Nic bardziej fałszywego. My Żydzi bynajmniej nie ograniczamy się do tych dwóch momentów. Prawda, z dnia na dzień, jak z dnia na dzień idą te ekscesy, powtarzamy i przytaczamy te fakty, że nas biją, że w nas uderzają.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PSommerstein">I chciałbym w związku z tymi ekscesami powiedzieć Państwu ciekawą rzecz, którą stwierdziłem w mowach wielkiego patrioty polskiego Franciszka Smolki, który w kwestii żydowskiej wypowiadał się na trzech posiedzeniach we wrześniu i październiku r. 1868 w galicyjskim sejmie, jedynej wówczas izbie ustawodawczej polskiej, swobodnej w swoich wypowiadaniach się w okresie niewoli. Otóż wówczas Smolka analizując położenie ludności żydowskiej w dawnej, przedrozbiorowej, niepodległej Polsce wskazał na moment szczególny, że t. zw. tumulty przeciw Żydom — dziś są to „ekscesy”, czasem używa się wyrazu „pogrom”, nieprzyjemne słowo, ale niestety jak często prawdziwe. Wtedy to były „tumulty”. Oto powiada Smolka: „Jest rzeczą rzeczywiście uwagi godną, że te tumulty są wówczas w Poznaniu, Kaliszu, i Krakowie. Ale z której strony? Ze strony ludności niemieckiej”. Król Zygmunt I dekretem w r. 1530 stanowi, że tumulty przeciw Żydom są wzbronione. „Nikt nie może sam własnej sprawy sądzić, tylko musi udać się do właściwego sądu”. Zygmunt I nakazał burmistrzowi i radnym miasta Krakowa, aby złożyli 10 tys. kaucji, która, gdyby nie zapobiegli tumultom, przypada w połowie na rzecz skarbu królewskiego, a w połowie na rzecz poszkodowanych, a oprócz tego winowajca ma być karany śmiercią i konfiskatą majątku. Może to był i dobry sposób na uśmierzanie tumultu i kto wie czy i dzisiaj nie byłby się przydał. Może by Ministerstwo Spraw Wewnętrznych te historyczne reminiscencje wzięło pod uwagę. Niezmienne są prawidła, objawy duszy ludzkiej i psychiki zbiorowej. Wieki nic nie zmieniają. Co do tych tumultów, to Zygmunt kazał się tłumaczyć także i Żydom i oni odpowiedzieli: „Niech kupcy niemieccy nie zbytkują, niech będą oszczędniejsi, dają towar taniej od nas, a wszyscy u nich kupować będą”. I znowu ta recepta jest wieczna i trwała. Kwestia gospodarcza niech nie będzie polityczną, nie należy jej wykoszlawiać. Te same rzeczy działają. Tani i dobry towar zdobędzie klientelę, a nie wolno zdobywać klienteli kijami, drągami, kamieniami i bombami.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głos: Sprzedajecie tandetę.)</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PSommerstein">A więc nie kupujcie, lecz bez kijów.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Powiedziałem, że nasz program nie wyczerpuje się w biciu czy niebiciu, czy w spokojnym wykonywaniu zawodu. Czujemy się i jesteśmy obywatelami tego Państwa i jako obywatele tego Państwa poczuwamy się do wszystkich obowiązków i domagamy się wszystkich praw konstytucyjnych i obywatelskich, jakie przyznaje Konstytucja marcowa i ostatnia Konstytucja kwietniowa. Stoimy na stanowisku autonomii personalno-kulturalnej, to znaczy rozszerzenia zakresu działania i swobodnego działania gminy żydowskiej w zakresie praw nie tylko religijnych, ale społecznych i gospodarczych, które mieszczą się w ramach społeczności żydowskiej w związku z wielką tradycją rozwoju gmin żydowskich właśnie w Państwie polskim niepodległym przedrozbiorowym.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PSommerstein">Domagamy się ochrony i poparcia dla naszego własnego szkolnictwa. Domagamy się nie tylko bezpieczeństwa życia, zdrowia i mienia, ale także możliwości istnienia i rozwoju gospodarczego. Ten program polityczny, program autonomii personalno-kulturalnej i program pełnych praw obywatelskich pozostaje dla nas niezmienny. Mylą się ci, którzy myślą, że ekscesami i brutalnym terrorem zmuszą nas do zrewidowania czy spaczenia naszego programu politycznego, który nie jest niczym innym, jak wyrazem równouprawnienia obywatelskiego zagwarantowanego w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PSommerstein">Tak nie będzie. Będziemy trwali i szli naszą drogą i jesteśmy pewni, że wolność zwycięży, nasza sprawa zwycięży. Jako mniejszość rozumiemy, że naszą ochroną jest wolność i równouprawnienie. Ta wolność, której symbolem, synonimem i praktycznym wyrazem w programach politycznych, w programach ustrojowych jest demokracja. Nie demokracja jako wyświechtane hasło, nadużywane przez byle kogo, ale demokracja jako hasło, które z jednej strony faszyzm, a z drugiej strony bolszewizm i komunizm starają się odrzucić precz do dawnych rupieci, nad którymi ludzkość przeszła do porządku.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Nad demokracją, pojętą jako wolność i swoboda, jako wolność jednostki i wolność sił zbiorowych organicznych w Państwie, nad tą demokracją przejść do porządku nie można gwałtem i przemocą. Totalizmy, faszyzmy i bolszewizmy mogą ją na chwilę odsunąć, ale ona się wydobędzie i drzemiące siły społeczeństwa znajdą należyte ujście z pożytkiem dla całości i dla ogółu.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PSommerstein">I dlatego my, ludność żydowska walcząc o swoje prawa polityczne i obywatelskie, narodowe, społeczne i gospodarcze, jako mniejszość narodowa i wyznaniowa tu w Państwie łączymy się z demokracją, pojętą jako wolność obywatelska i jako równouprawnienie.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PSommerstein">Gdyśmy się zwracali nieraz do Rządu, dlaczego nie uśmierza ekscesów i nie zapewni nam wolności gospodarczej i swobody wykonywania swego zawodu, Rząd mówił, że robi wszystko, wyda je zarządzenia energiczne, ale ta rzecz wychodzi ze społeczeństwa i Rząd nie potrafi się należycie przeciwstawić, że na to społeczeństwo trzeba oddziaływać, że trzeba zmontować siły, które przeciwstawią się złym instynktom nienawiści, że trzeba przeciwstawić tu momenty miłości, idealizmu, ukochania, zapału i entuzjazmu dla wielkich ideowych spraw, które odrzucą precz rozszalałe bałwany nienawiści i brutalne siły i namiętności.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PSommerstein">Pytam się, gdzie są te siły w społeczeństwie polskim, które by wyznawały zasady miłości i równouprawnienia, zasady entuzjazmu i zapału, a nie pałki i kastetu jako metody i środki walki politycznej czy gospodarczej?</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PSommerstein">A w Sejmie, pytam się, gdzie są te siły? W tym Sejmie nie widzę ich. Gdy padają największe obelgi na naród i religię żydowską, gdy proponuje się nam odrębne prawa, prawa hotentockie — kto z Panów się przeciwstawił? My jesteśmy jedynymi, którzy w naszej własnej obronie odpieramy te obelgi i krzywdy, jakie nam grożą i przeciwko nam są wymierzone.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PSommerstein">Przecież tu nie siedzi obóz narodowych demokratów, tu siedzą członkowie obozu rządzącego, którzy mówili, że nie znają tej nienawiści, że się przeciwstawiają szowinizmowi i wybujałemu nacjonalizmowi, że chcą znaleźć wspólny język dla wszystkich narodowości i dla wszystkich wyznań, jakie mieszkają, jakie żyją w tym Państwie, że Państwo stawiają ponad walki narodowościowe, ponad szowinizm i nacjonalizm. Demokracja jako wolność i równouprawnienie. Szukamy tych elementów w społeczeństwie polskim, które ją wyznają, Z jednej strony widzimy zorganizowanych robotników w P. P. S., którzy występują przeciw antysemityzmowi i uznają postulaty autonomii personalno-kulturalnej mniejszości żydowskiej, ale są i inne ugrupowania demokratyczne, które w kwestii żydowskiej wyraźnie jeszcze nie wypowiedziały się; muszą one zrozumieć, że jeżeli na swych sztandarach wypisały hasła wolności i demokracji, to te hasła muszą być realizowane i w stosunku do ludności żydowskiej. Nie można być demokratą, a równocześnie reakcjonistą na odcinku żydowskim, Nie można mówić, że się potępia ekscesy antyżydowskie: kastety, pałki i gwałty, a kwestia żydowska, to jest rzecz inna, że wyższe względy gospodarcze wskazują emigrację czy eksterminację jako sposoby jej rozwiązania. Spodziewamy się, że elementy demokratyczne Polski, które stoją twardo przy państwowości polskiej i równocześnie twardo przy haśle demokracji i stanowienia ludności o swoich prawach i obowiązkach, zrozumieją, że także kwestia żydowska da się rozwiązać drogą walki o wolność i o równouprawnienie wszystkich obywateli. Z tych rozważań wychodząc, my ludność żydowska w Polsce uważamy, że obecna ordynacja wyborcza uniemożliwiła szerokim warstwom ludności swobodny wybór członków Izb ustawodawczych, a zredukowała do minimum nasze zastępstwo w tej Wysokiej Izbie. Zastępstwo w tej małej liczbie przyjęliśmy, bo uważaliśmy, że jako mniejszości nie wolno nam rezygnować z żadnej placówki, z żadnej trybuny, z której może rozlegać się nasz głos dla naświetlenia naszego położenia i odparcia krzywd. Ordynacja wyborcza powinna być w interesie należytego funkcjonowania aparatu państwowego i należytego funkcjonowania wszystkich czynników ustrojowych, a więc i władzy ustawodawczej w Polsce jak najszybciej zmieniona i powinno być przywrócone pięcioprzymiotnikowe prawo wyborcze, a w ślad za tym musi być rozwiązany ten właśnie Sejm, Tędy idzie droga do rozbudowy podstaw państwowości, których najwyższym ideałem jest dobro nie tej czy innej grupy, czy klasy, czy zawodu, ale całości ogółu obywateli, którzy w tym Państwie żyją i działają i których wspólnym dobrem według Konstytucji jest właśnie to Państwo. To jest nasz program, tak my widzimy kwestię żydowską, tak my widzimy możliwości jej rozwiązania, a nie w ten sposób, jak to się dzieje w ekscesach antyżydowskich czy w bojkocie gospodarczym i pikietach. Raz jeszcze zaznaczam, że te pikiety są opłacane, te fundusze przychodzą z zewnątrz i wewnątrz od tych, którzy sądzą, że po zniszczeniu placówek gospodarczych żydowskich im będzie lepiej, że ich własne placówki się rozrosną i przyniosą im rozkwit i fortunę.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PSommerstein">Z tego miejsca muszę złożyć największe uznanie naszej młodzieży na wszechnicach, która wzięła na siebie rolę męczenników. Nasi chłopcy, nasze studentki wychodzą do uczelni rano i nie wiedzą, czy wrócą cali i zdrowi. Nie wolno, Panie Kolego, kiwać głową tam, gdzie chodzi o życie i o zdrowie ludzkie.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#komentarz">(P. Bakon: Dwóch studentów Polaków zginęło, a o Żydach nic nie wiemy.)</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PSommerstein">W Łodzi zginęło 10 Żydów.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#komentarz">(P. Bakon: Ale nie studentów.)</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#PSommerstein">Nie wolno podwójną miarą oceniać życia ludzkiego. Wobec Boga i religii życie każdego człowieka jest równowartościowe. I wara komukolwiek prowadzić podwójną, fałszywą buchalterię, ile warte życie żydowskie, a ile warte życie chrześcijańskie, bo to jest sprzeczne z etyką każdego narodu, każdego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(Głos: Nie sprzeczne z talmudem.)</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#PSommerstein">Sprzeczne z religią katolicką.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#komentarz">(Głos. Talmud ma podwójną moralność.)</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#PSommerstein">Talmudu Pan nie zna ani Pański sąsiad także nie zna. A na to odpowiem Panu, że znany chyba i Panu filozof Spinoza powiedział, że nic człowiek nie potrafi utrzymać w swojej mocy tak, jak własny język. Proszę to oświadczenie uznanego filozofa przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#komentarz">(P. Bakon: Medice cura te ipsum.)</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#PSommerstein">Wysoki Sejmie! Bestialskie napady na wszechnice odbywają się nie tylko w Polsce, ale także na Litwie. Jak naświetlają te napady organa tutejsze endecji, nie wiem, jakiego odcinka, czy ONR — Wieczór Warszawski…</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#komentarz">(Głos. Falter.)</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#PSommerstein">Nie wiem, czy Pan Kolega także — mam wrażenie, że Pan się nie przyzna. Otóż Wieczór Warszawski 4 lutego pod napisem: „Bestialski napad Litwinów na bezbronnego studenta Polaka” pisze co następuje: „Z Kowna donoszą: W Dachownie wydarzył się wypadek, świadczący o zupełnym zdziczeniu młodzieży litewskiej studiującej na tamtejszej akademii rolniczej. Podczas zebrania towarzyskiego, zorganizowanego przez studentów I roku, wtargnęła do lokalu, w którym odbywało się zebranie, grupa studentów Litwinów, słuchaczy wyższych kursów. Wywołali oni do sąsiedniego pokoju studenta I roku Józefa Rajkiewicza, który nie przeczuwając nic złego, wyszedł z sali. W tym momencie kilkunastu studentów Litwinów rzuciło się na bezbronnego Polaka, krzycząc „precz z Polakami” i bijąc go w okrutny sposób twardymi przedmiotami. Rajcewicz usiłował wyrwać się z rąk swych oprawców, celem przywołania pomocy. Jednak po kilku minutach został zupełnie zmasakrowany. W tym dzikim napadzie najbardziej odznaczył się student III r. Chodasewiczas, który stosując metody godne rzezimieszków, wybił Polakowi kilka zębów, zranił szczęki i podbił oko. Inni oprawcy pobili ciężko Polaka, zadając mu ciosy na całym ciele. Po dokonaniu napadu rozbestwieni oprawcy zbiegli przezornie, obawiając się odprawy, jaką mogli im dać Polacy. To niesłychane zajście rzuca światło na rozbestwienie młodzieży litewskiej, podjudzanej do podobnych czynów przez rozmaitych „działaczy patriotycznych”.</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#PSommerstein">Wśród Polonii litewskiej panuje olbrzymie wzburzenie, tym więcej, że do tej pory władze litewskie nie zainteresowały się tym faktem”.</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#PSommerstein">Proszę Panów, aby Panowie byli łaskawi obiektywnie ocenić rzecz i tę samą miarę przystosować do tego, co dzieje się obecnie na wszechnicach w stosunku do młodzieży żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Muszę kończyć, bo p. Marszałek sygnalizuje, że czas mój upłynął. Szczegółowo naświetlimy położenie ludności żydowskiej w toku dyskusji nad poszczególnymi działami budżetu. Konstatuję: Społeczeństwo żydowskie w Polsce maltretowane, sponiewierane, oplwane, które czyni się odpowiedzialnym za wszystko zło, co dzieje się w Polsce, to społeczeństwo nie zboczy ze swojej drogi, z drogi walki o równouprawnienie, o egzystencję w kraju. Nie chcemy żadnych fałszywych haseł emigracjonizmu. Powiedział wczoraj p. Wierzbicki; Nie wskazuj fałszywej drogi. Otóż ta droga jest fałszywa. Tysiąc dróg prowadzi do omyłki, ale jedna prowadzi do prawdy, a prawdą tą jest, że ludność, która od wieków na ziemi tej osiadła, musi mieć wolność i równouprawnienie. Oświadczamy się za wszystkimi tymi wydatkami i ciężarami, które związane są z obronnością Państwa, jego potęgą, jego rozwojem. W głosowaniu nad tym budżetem wyciągniemy pełne konsekwencje ze smutnego położenia ludności żydowskiej tu w Państwie. Nasze głosowanie będzie wiernym, nie sfałszowanym odbiciem obecnej rzeczywistości żydowskiej w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PNowak">Wysoki Sejmie! Gdy przed rokiem uchwalaliśmy preliminarz budżetowy, patrzyliśmy w przyszłość z głęboką troską. Mieliśmy w następstwie 4-letniej gospodarki deficytowej pusty Skarb i dla ratowania równowagi budżetowej trzeba było uciekać się do natychmiastowych i ciężkich ofiar nawet ze strony najwięcej zasłużonych i najbiedniejszych, jakimi są emeryci, urzędnicy państwowi i urzędnicy samorządowi. Zaniepokojeni byliśmy szybkim tempem i ogromem zbrojeń naszych sąsiadów, a równocześnie stwierdzaliśmy niedostateczność naszej obronności tak na lądzie, jak na morzu i w powietrzu. Z niemniejszą troską patrzyliśmy na stan rzeczy, jaki obserwowaliśmy na odcinku gospodarczym. Stwierdzaliśmy, że nasz kryzys gospodarczy nie jest zwykłym tylko kryzysem ekonomicznym, ale jest kryzysem strukturalnym obecnego ustroju społeczno-gospodarczego i wymaga aktywizacji życia gospodarczego przede wszystkim przez odpowiednie przeprowadzenie i przyśpieszenie reformy rolnej, przez uprzemysłowienie kraju i przez inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PNowak">Jak się przedstawia sytuacja dzisiaj? Oczywiście nikt z nas nie spodziewał się, by w przeciągu krótkiego okresu jednego roku, jakby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej stan ten mógł się z gruntu zmienić. Z całym jednak obiektywizmem powiedzieć sobie dziś możemy, że dzięki ostrożnej i rozumnej polityce Rządu — wystarczy, iż wspomnę dekrety wydane dla utrzymania równowagi budżetowej, dekret o ograniczeniach ruchu dewizowego, politykę finansową — możemy sytuację uważać za opanowaną. Dziś z większym niż przed rokiem prawdopodobieństwem leżący przed nami preliminarz budżetowy uważać możemy za realny, choć wykazuje tendencję zwyżkową. Kilka dni temu przyjęliśmy ustawę o dotacjach na rzecz Funduszu Obrony Narodowej oraz o inwestycjach z funduszów państwowych w r. 1937. Wszyscy zdajemy sobie dokładnie z tego sprawę, że poczynania te są więcej niż skromne i w żadnym nie stoją stosunku do naszych najskromniejszych potrzeb, niemniej jednak stwierdzić należy, iż potencjał naszej obronności w porównaniu z rokiem ubiegłym zostaje wzmożony i że powoli przystępujemy do planowego usprawnienia gospodarki krajowej. Niewątpliwie mamy jeszcze do przebycia drogę długą, mozolną i wyboistą. Skoro jednak słuszne jest powiedzenie; „dimidium facti, qui coepit, habet”, to okres najgorszy, okres zapoczątkowania mamy już poza sobą.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PNowak">Troską chwili obecnej będzie, by istniejące napięcie woli nie tylko nie osłabło, ale się wzmogło, by ogarnęło wszystkich i wszystko. Do tego potrzebna jest generalna mobilizacja nie tylko wojskowa i gospodarcza, potrzebna jest przede wszystkim mobilizacja ideowa społeczeństwa. Jej pierwszym i nieodzownym warunkiem jest spokój i ład wewnętrzny w Państwie, jest harmonijne współdziałanie i współpraca pozostających pod zwierzchnictwem Prezydenta Rzplitej wszystkich organów Państwa. Wyrazem tej harmonii w odniesieniu do siły zbrojnej jest nadanie buławy marszałkowskiej Generalnemu Inspektorowi Sił Zbrojnych. Tego rodzaju harmonijne współdziałanie pragniemy dzisiaj widzieć pomiędzy wszystkimi organami Państwa. Powinno się ono przejawiać na każdym szczeblu administracji państwowej. Tylko wówczas bowiem przeprowadzić możemy obok mobilizacji wojskowej i gospodarczej ideową mobilizację społeczeństwa. Jej potrzeba dla nikogo nie jest tajemnicą. Odczuwa ją i rozumie samo społeczeństwo. Co więcej, tu i ówdzie podejmuje konstruktywną myśl i konstruktywną pracę nad konsolidacją wysiłku społecznego. Jest to niewątpliwie najlepsza i najsłuszniejsza droga wyjścia z chaosu pojęć i rozproszkowania społeczeństwa, którego konsolidacja dokonać się może jedynie w drodze szerokiej publicznej wymiany poglądów. Albowiem polityczne zorganizowanie narodu może się dokonać jedynie na przejawach zdrowej inicjatywy, nigdy zaś w sposób mechaniczny, a zwłaszcza przez aparat administracyjny. Aparat ten, co podkreślamy z dużym zadowoleniem, dokonał znacznych postępów w dziedzinie usprawnienia mechaniki administracyjnej, czego symbolem stała się godzina ósma. Wiele natomiast pozostaje jeszcze do życzenia, jeśli chodzi o zdrowy stosunek administracji do społeczeństwa. Duch wszechwładztwa administracyjnego zawsze jeszcze pokutuje i nie przestał jeszcze przeciwstawiać się zdrowej inicjatywie społecznej z wielką krzywdą dla mobilizowania moralnych sił narodu. W tych warunkach próby mechanicznego wiązania społeczeństwa napawać muszą tym większym niepokojem.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PNowak">W zdrowym układzie stosunków w Państwie niezbędne jest współdziałanie i współpraca Izb ustawodawczych z Rządem. Sytuacja, w jakiej się znalazły obecne Izby parlamentarne, nie jest do pozazdroszczenia. Wielka część społeczeństwa określiła z góry negatywny swój do Sejmu i Senatu stosunek, wstrzymując się od udziału w wyborach, a odłamy jej prasy do każdego poczynania Izb ustawodawczych stale i konsekwentnie z widoczną odnoszą się niechęcią i lekceważeniem. Wybrane na podstawie nowej Konstytucji ścieśniającej ich rolę w hierarchii organów państwowych, musiały wpierw rozejrzeć się w nowym położeniu, w jakim się znalazły, i szukać nowych form i sposobów działania. Wiemy, jak wielkie znaczenie w stosunku Sejmu do Rządu i wzajemnie posiada tradycja. Tej tradycji brak obecnym Izbom ustawodawczym, a historia czy to dawnych sejmów, czy też poprzedzających obecny nie może posłużyć jako przykład godny naśladowania. Tym mniej należy sięgać po wzory z zagranicy. Bezkrytyczne ich przeszczepienie na pień polski nie wyda pożądanych owoców. Ubolewać należy szczerze, że w tej nowej pozycji, w jakiej się znalazł obecny Sejm i Senat, ni stąd ni zowąd podniesione zostało zagadnienie prestiżu Izb. Mówię: ni stąd ni zowąd, bo osobiście nie widzę podstaw do takiego stawiania sprawy. Pan Prezydent Rzplitej zwołuje Izby w terminach konstytucyjnie przewidzianych, Rząd przedkłada w terminach przewidzianych preliminarze budżetowe i roczne zamknięcia rachunków. Inicjatywa poselska i wykonywanie kontroli niczym nie są ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PNowak">O cóż więcej chodzi? Czymże Sejm może ufundować swe znaczenie i powagę? Na pewno nie rozstrząsaniem problemu kulinarnego z okazji zwiedzania inwestycyj w Rożnowie i Gdyni. Na pewno nie wyszukiwaniem sporów konstytucyjnych w kniejach puszczy Białowieskiej. Jedna jest tylko droga podniesienia znaczenia i powagi tej Izby. Jest nią pozytywna praca ustawodawcza. Na brak zagadnień domagających się rozwiązania uskarżać się nie możemy. Społeczeństwo czeka z niecierpliwością na załatwienie szeregu ustaw, których wprowadzenie w życie leży na drodze do przeobrażenia społeczno-gospodarczego kraju. Cieszy mnie szczerze, że w ostatnich dniach otrzymaliśmy z Biura Sejmu książeczkę, zatytułowaną: „Technika pracy poselskiej”. Zapewne przyczyni się ona do usprawnienia naszej pracy; żałuję jedynie, że nie znalazłem w niej ani wskazówek, ani sposobu, w jaki można by przyśpieszyć uchwalenie od roku leżących projektów ustaw o niewątpliwie dużym znaczeniu socjalnym, jak np. ustawy o likwidacji ordynacyj czy też ustawy o zbiorowych umowach pracy, czy wreszcie od czterech miesięcy czekającej na załatwienie ustawy o skróceniu czasu pracy. Jakaż szkoda, że w stosunku do wspomnianych ustaw nie udało się zastosować tego samego pośpiechu, jaki został zastosowany w sprawie noweli do dekretu o gospodarstwie leśnym. Wydaje mi się, że przez szybkie uchwalenie wspomnianych ustaw wzrosłoby znaczenie i prestiż Sejmu w oczach społeczeństwa daleko więcej, niż przez debaty prestiżowe z powoływaniem się na Konstytucję, zmarłego Marszałka Piłsudskiego i Ojczyznę. Są to wartości tak wielkie i cenne, że szafować nimi na codzień nie godzi się. Uzasadnieniem słuszności mego stanowiska niechaj będzie 40-ta pieśń „Księgi Ubogich” Jana Kasprowicza:</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PNowak">Rzadko na moich wargach —</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PNowak">Niech dziś to warga ma wyzna —</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PNowak">Jawi się krwią przepojony,</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PNowak">Najdroższy wyraz: Ojczyzna.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PNowak">Widziałem, jak się na rynkach</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PNowak">Gromadzą kupczykowie,</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PNowak">Licytujący się wzajem</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PNowak">Kto Ją najgłośniej wypowie.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PNowak">Widziałem, jak między ludźmi</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PNowak">Ten się urządza najtaniej,</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PNowak">Jak poklask zdobywa i rentę,</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PNowak">Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PNowak">Widziałem, jak do Jej kolan —</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PNowak">Wstręt dotąd serce me czuje —</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PNowak">Z pokłonem się cisną i radą</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PNowak">Najpospolitsi szuje,</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PNowak">W mej pieśni, boga tej czy biednej —</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PNowak">Przyzna mi ktoś lub nie przyzna —</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#PNowak">Żyje, tak rzadka na wargach,</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#PNowak">Moja najdroższa Ojczyzna.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#PNowak">Tak jest. U Kasprowicza w pieśni, u nas w rzetelnej pracy ustawodawczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Franciszek Szymański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PSzymańskiFranciszek">Wysoki Sejmie! W związku z przedłożeniem przez Rząd preliminarza budżetowego, jak i projektów ustaw o inwestycjach z funduszów państwowych, Rząd przedstawił swój plan gospodarczy i inwestycyjny. Społeczeństwo z wielkim zainteresowaniem przyjmowało oświadczenia Rządu, ale daje się odczuć pewna, jakby niewiara do oświadczeń Rządu i uchwalonych dopiero co przez Sejm ustaw i planu inwestycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PSzymańskiFranciszek">Powątpiewanie społeczeństwa w realizację oświadczeń i zapewnień Rządu spowodowane zostaje takimi faktami, jak ten, że pobieranie nadzwyczajnego podatku od uposażeń, wbrew zapewnieniom i oświadczeniom p. Wicepremiera, zostało przedłużone. Nie został też dotychczas zmieniony dekret o emerytach, mimo że uchodzi on powszechnie za krzywdzący emerytów, co przecie przyznali kilkakrotnie przedstawiciele sfer rządzących. Są to może rzeczy drobne, jednak sprawy te interesują szerokie masy i budzą w nich niewiarę do zamierzeń Rządu i Izb ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PSzymańskiFranciszek">W swoich oświadczeniach przedstawiciele Rządu kilkakrotnie dzielili Polskę na Polskę A i Polskę B. Przy czym do Polski A zalicza się dzielnice Polski zachodniej. Rząd ma podstawy do takiego podziału, a przede wszystkim, gdy chodzi o województwa zachodnie, aby je zaliczyć do Polski A, bo przecież ziemie zachodnie, nie mające wielkiego przemysłu, a natomiast mające przeważnie lichą glebę i największe nasilenie bezrobocia w stosunku do innych części kraju, płacą największe podatki i dają stosunkowo największy dochód Skarbowi Państwa, a największe obciążenie na głowę ludności. Kiedy w całej Polsce obciążenie na głowę ludności wynosi 12, 19, to przypada z tego na województwa centralne 13, 34, na województwa wschodnie 8, 32, na południowe 7, 64, a na województwa zachodnie 25, 44.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PSzymańskiFranciszek">Jeżeli ziemie zachodnie mogły być dotychczas zaliczone do Polski A, to tylko dzięki wysokiemu wyrobieniu obywatelskiemu i kulturze, dzięki mrówczej uczciwej pracy i wysokiemu poczuciu obywatelskiemu. Jeżeli jednak nastawienie sfer rządzących Państwem do ziem zachodnich będzie nadal takie jak obecnie, to jest, że trzeba te ziemie zrównać z Polską B, a nie odwrotnie, to niebawem ziemie zachodnie przestaną być dla Skarbu Państwa i dla Polski tym, czym są obecnie, że dają największe dochody Skarbowi. Największe nasilenie bezrobocia istnieje w zachodnich województwach. W dzielnicach tych coraz bardziej obniża się poziom gospodarczy i kulturalny, następuje coraz większe zubożenie, a pochodzi to stąd, że ustała wszelka emigracja, która przed wojną światową kierowała się na zachód Niemiec, a po wojnie do Francji. Fala wychodźców powróciła i nie znalazła oparcia i zatrudnienia w kraju, ustała bowiem rozbudowa przemysłu, a część przemysłu, która już istniała, upadła, wskutek tego, że nie kierowano do niego zamówień, część przemysłu zmonopolizowano i przeniesiono go na inny teren, również przeniesiono zakłady wojskowe i inne na inne tereny dzielnic Polski. Natomiast robotnik ziem zachodnich nie mógł przenieść się za pracą do innych części kraju. Robotnik ziem zachodnich, podlegający ubezpieczeniom społecznym, istniejącym w województwach zachodnich, tracił nabyte uprawnienia przenosząc się do województw innych części Polski, gdzie tych ubezpieczeń nie było. Ludność kresów zachodnich nie tylko nie mogła szukać pracy w innych dzielnicach kraju, ale jeszcze uniemożliwiono jej obejmowanie stanowisk na posterunkach państwowych, samorządowych, jak również w przedsiębiorstwach państwowych, które jeszcze na tym terenie istnieją. Kresy zachodnie traktowano i traktuje się jeszcze jakby kolonię eksploatacyjną. Poznańczyk czy Pomorzanin nadaje się tylko do płacenia podatków, do ofiar na rzecz Państwa; czyni to zawsze chętnie, z wielkiego poczucia obywatelskiego i przywiązania do Państwa, ale nie chce, żeby za to uważano go za niezdatnego do piastowania jakiegokolwiek urzędu, nawet za nie nadającego się na woźnego w urzędzie lub pedla w szkole. Prawie na wszystkie stanowiska powołanymi są tylko ludzie z innych dzielnic kraju, ale nie pochodzący z województw zachodnich. Nie chodzi nam o to, aby w Poznańskiem, czy na Pomorzu, czy na Górnym Śląsku zajmowali stanowiska na poszczególnych placówkach rządowych, administracyjnych czy też w przedsiębiorstwach państwowych tylko Poznańczycy lub Pomorzanie, ale chodzi o to, aby była sprawiedliwość i aby mierzono równą miarą, aby ludzie z ziem zachodnich byli powoływani na stanowiska i urzędy choćby w innych częściach Polski.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PSzymańskiFranciszek">Powiedział p. Premier Składkowski do jednej delegacji z Poznańskiego, że „Diabli mogą brać Poznańczyka: gdy gdzie wejdzie do urzędu, widzi tylko ludzi z innych dzielnic”. Pan Premier powiedział świętą prawdę, ale czy się potem coś zmieniło? Ostatnio komisaryczny Prezydent m. Poznania sprowadził sobie dwóch woźnych nie wiadomo skąd, jakby w Poznaniu nie było bezrobotnych lub inwalidów wojennych, lub innych ludzi, nadających się stanowiska woźnych w magistracie.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PSzymańskiFranciszek">Jeden z dyrektorów instytucji społecznej w Poznaniu otrzymuje niedawno rozkaz, rzekomo z Warszawy, że ma robić miejsce dla trzech ludzi, których mu się z Warszawy posyła. Naturalnie, ponieważ nie ma wolnych etatów, trzeba z tego powodu zwolnić trzech Poznańczyków. Społeczeństwo zachodnich województw traktowane jest po macoszemu i stąd pochodzi wielkie oburzenie i niezadowolenie z takiego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PSzymańskiFranciszek">Cóż ma robić nasza młodzież, która opuszcza szkoły i odraz u ciąży na niej jakby przekleństwo, bo nie może dostać się na żadne stanowisko ani w swoim województwie, ani w żadnym innym? Całe rzesze powstańców wielkopolskich, inwalidów wojennych oraz ludzi zasłużonych w walce z Prusakami o niepodległość, o podtrzymywanie ducha narodowego i wartości narodowych, jest bez środków do życia i bez możności egzystencji, nie widzi przed sobą żadnej przyszłości, bo otrzymuje jakby wyzwanie, że do niczego się nie nadaje, że może być tylko obiektem rządzenia. Plan inwestycyjny nie przeznacza prawie żadnych kwot, a jeżeli coś przewiduje, to bardzo mało na prace inwestycyjne w województwach zachodnich, przez to samo rzesze bezrobotnych w tak ogromnej liczbie w województwach zachodnich nie mają żadnych widoków na poprawę swego bytu i możności znalezienia pracy, nawet gdyby poprawiła się koniunktura gospodarcza. Jeżeli nastawienie miarodajnych czynników w stosunku do mieszkańców ziem zachodnich się nie zmieni, to nie ma widoków, aby bezrobotny Poznańczyk lub Pomorzanin mógł otrzymać pracę poza tymi województwami. Nie chciałbym być źle zrozumiany i posądzony o dzielnicowość. Chodzi mi o to, aby, jeżeli już tak jest, że nastąpił pewnego rodzaju najazd z innych dzielnic na nasze dzielnice. Rząd poczynił przynajmniej takie kroki, aby człowiek ziem zachodnich mógł osiąść lub otrzymać stanowisko w innych połaciach kraju; tego wymaga sprawiedliwość. Jeżeli dotychczasowy stan rzeczy się nie zmieni wkrótce, to mam obawę, że wyniknie stąd wielka szkoda dla Państwa, bo do szeregów ludzi młodych, patrzących na to, jak ich się pomija, a nasyła się ludzi innych, przenikać będzie coraz bardziej uczucie krzywdy i to spowoduje zgubny radykalizm u tych ludzi. To samo muszę powiedzieć też o masach pracowników fizycznych, które właśnie z zapowiedzi Rządu co do wykonania planu inwestycyjnego i złagodzenia bezrobocia nie widzą, aby stan bezrobocia w zachodnich województwach mógł się zmniejszyć i by robotnik ziem zachodnich mógł liczyć na lepszą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PSzymańskiFranciszek">Sama akcja z Funduszu Pracy nie wystarczy na złagodzenie wielkiego bezrobocia istniejącego na ziemiach zachodnich, a może to być tylko coś w rodzaju pogotowia ratunkowego, czy sikawki przeciwpożarowej. Mam więc prośbę do Wysokiego Rządu, aby poświęcił baczniejszą uwagę województwom zachodnim, by nie dopuścił do zrównania ich z Polską B, ale przeciwnie, aby wziął pod uwagę warunki gospodarcze i układ sił, jaki istnieje na ziemiach zachodnich, jak również by miał wzgląd na otaczające województwa zachodnie granice sąsiada zachodniego, traktował tę część Polski równomiernie i sprawiedliwie w swoich zamierzeniach i poczynaniach.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PSzymańskiFranciszek">Wreszcie chciałbym zwrócić uwagę na takie fakty, jak protekcjonizm w stosunku do niektórych grup i organizacyj. Urzędowo zwalcza się komunizm, który przenika do niektórych grup i związków. Cóż ta walka jednak pomoże, skoro organizacje społeczne i zawodowe o charakterze chrześcijańskim i narodowym, stojące w rzeczowym stosunku do Rządu i zasłużone pod względem narodowym, doznawać będą tyle szykan i pomijania ich w najistotniejszych sprawach przez administrację, jak to ma miejsce w stosunku do Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Nie chcę tu przytaczać dowodów na to, jak często proteguje się organizacje niekiedy o charakterze wywrotowym, zależne od różnych międzynarodówek, a utrudnia się działalność organizacji zawodowej niezależnej o charakterze narodowo-chrześcijańskim i stojącej zawsze w stosunku rzeczowym do Rządu. Nie żądamy niczego więcej, jak tylko równomiernego traktowania i uważania nas za mających równe prawa.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Tarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! Rok temu w dyskusji generalnej nad budżetem mówiłem o konieczności przeprowadzenia reformy administracji. Ze smutkiem stwierdzam, że po roku ówczesne moje uwagi zachowały nadal całą swoją aktualność, gdyż nic w tym względzie się nie zmieniło.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PTarnowski">Wspomniałem wtedy, że podatek specjalny od uposażeń z funduszów publicznych miał być środkiem doraźnym i przejściowym. Niestety art. 11 ustawy skarbowej, przedłużający pobór tego podatku o kwartał, oraz wyjaśnienia p. Wiceministra Grodyńskiego wskazują, że najprawdopodobniej podatek ten stanie się trwałym. Zdaje mi się, że wkroczymy przez to na niebezpieczną drogę oparcia równowagi budżetu na podatku specjalnym, który w istocie swej jest obniżeniem pensyj urzędniczych.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PTarnowski">Oszczędności w ten sposób uzyskane w znacznej części poszły niestety na zwiększenie wydatków personalnych i innych wydatków wegetatywnych, a jeżeli tendencje te nie osłabną, to może za kilka lat znowu staniemy w obliczu grożącego deficytu i trzeba będzie ponownie obniżyć pobory urzędnicze, gdyż jak wskazują zestawienia ostatnich lat liczba urzędników stale regularnie co roku wzrasta. I według zestawienia, jakie wyczytałem w tygodniku „Polityka Gospodarcza” w ostatnich latach 5 ilość urzędników wzrosła o mniej więcej 1% ogółu zatrudnionych w administracji, tj. o 20.000. W r. 1933–34 było urzędników w Państwie 242.000, a teraz jest urzędników 262.000. Tendencja nasza — moim zdaniem — powinna być wprost odwrotna, gdyż ilościowo administracja nasza powinna się raczej zmniejszać, natomiast pobory jej powinny się powiększać.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PTarnowski">W zeszłym roku, apelując do Rządu, by przedłożył P. Prezydentowi Rzplitej projekt dekretu o reformie administracji, rzuciłem pewne myśli, proponując przede wszystkim zespolenie z urzędami wojewódzkimi innych władz drugiej instancji, jak inspektoraty pracy i kuratoria szkolne. Przez to zespolenie osiągnęło by się nie tylko oszczędności, ale rzecz może jeszcze ważniejszą, to jest uzgodnienie polityki wszystkich resortów terenu. Dziś bowiem zdarzają się takie wypadki, że kuratorium szkolne prowadzi inną politykę, niż województwo. Do wniosku takiego można dojść, jeżeli się obserwuje wypadki, jakie zaszły na terenie woj. lubelskiego. Kuratorium lubelskie bowiem toleruje ultra radykalne posunięcia młodzieży i sobie podwładnych organów, a przecież takie postępowanie wywołuje podniecenie wśród ludności, z podniecenia mogą wyniknąć rozruchy, a ostateczną konsekwencją być może konflikt policji ze społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PTarnowski">By nie nużyć Wysokiej Izby, nie chcę dziś powtarzać wniosków moich o reorganizacji administracji, ale pokrótce o nich wspomniałem, aby zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu i Rządu na ten problem palący, o którym zapominamy dlatego, że podatek specjalny narazić ratuje równowagę budżetu.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PTarnowski">W moim przekonaniu art. 11 nadaje budżetowi cechę prowizoryczności i twierdzę, że jak długo równowaga budżetu opiera się na przedłużeniu poboru podatku specjalnego, tak długo nie może być mowy o trwałej równowadze budżetu. Jeśli Ministerstwo Skarbu tłumaczy nam, że bez tego źródła obejść się nie możemy, to wierzę, że tak jest, ale pragnąłbym usłyszeć, kiedy możliwe będzie skasowanie tego podatku i co się dotychczas zrobiło, względnie co się zamierza zrobić, aby podatek ten skasować. Na ten temat od przedstawiciela Rządu nic nie usłyszeliśmy i dlatego prosiłbym, aby w tej sprawie Rząd się wypowiedział.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PTarnowski">Każda reforma administracji u nas będzie musiała być rozwiązywana równocześnie z zagadnieniem emerytur, dlatego pragnąłbym również zapytać, jak przedstawia się postęp prac nad reformą zagadnienia emerytalnego.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PTarnowski">Kwota 290 mil. zł, wydawana na emerytury rocznie, jest przerażająca, a jeszcze groźniejszy jest fakt, że kwota wydatków na emerytury mimo obcięć podnosi się o kilka lub kilkanaście milionów co roku — jak wspomniał generalny referent budżetu o kwotę 7 mil. w tym roku. Tu nie pomoże żadne obcinanie emerytur „zaborczych”, kasowanie praw nabytych i oszczędzanie kilku milionów kosztem nielicznej garstki ludzi starszych pobierających przeważnie emerytury głodowej wysokości, tu trzeba generalną zasadniczą zmianę przeprowadzić i trzeba dążyć do tego, ażeby zająć w administracji młodych emerytów, emerytów poniżej lat 50. Trzeba tych ludzi za wszelką cenę z powrotem zużytkować w służbie państwowej, tak jak to uczynił w swoim czasie w Czechosłowacji znakomity czeski minister skarbu Raszin. Przy rygorystycznym przeprowadzeniu akcji ponownego powoływania emerytów do służby państwowej na opróżniające się stanowiska odpadłyby emerytury albo skutkiem ponownego przyjęcia do służby państwowej, albo skutkiem odmowy powrotu do tej służby.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PTarnowski">Sprawy zaszły dziś tak daleko, że żadna reforma ustawy emerytalnej nie rozwiąże problemu tego bez równoczesnej akcji, dążącej do zmniejszenia liczby emerytów młodych.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PTarnowski">Pozostaje do omówienia trzecia zasadnicza przyczyna deficytu budżetowego obok płac urzędniczych i emerytur. Jest to gospodarka przedsiębiorstw państwowych. Ostatni preliminarz budżetowy wskazuje, że wpływa z podatków około 1.300.000.000 zł; jeżeli od tego potrącić 170.000.000 zł, które wpłacają urzędnicy państwowi, to zostaje 1.130.000.000 zł. Dochód z monopolów przekracza 630.000.000 zł, natomiast wpływy z przedsiębiorstw państwowych wynoszą 88.000.000 zł, kwotę tak niską, że budzić musi we mnie wątpliwość co do tego czy gospodarka w przedsiębiorstwach jest należycie prowadzona. Majątek przedsiębiorstw państwowych oceniał niedawno Jan Zagórski w jednym z artykułów w „Czasie” na 11 miliardów zł. W braku statystyki trudno ocenić jaką część majątku narodowego majątek państwowy wynosi, w każdym razie stwierdzić trzeba, że ten majątek jest bardzo znaczną częścią całego naszego majątku.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PTarnowski">Jeśli gospodarstwo prywatne płaci miliard 120 milionów tytułem podatków bezpośrednich, to oczywiście musi przynosić dochód parokrotnie większy — a tymczasem jakiż dochód dają wolne od podatków przedsiębiorstwa państwowe? Mówiłem, że 88 milionów. Jeśli potrącimy od tego inwestycje, to zostanie raptem dochodu 20 milionów, czyli w stosunku do 11 miliardów zł, które przyjmuję za podstawę, dochód ten byłby 2 pro mille. Kwota niepomiernie mała. Ten sam p. Zagórski w swych obliczeniach stwierdza, że w ostatnich 9 latach przeciętne wpływy z przedsiębiorstw państwowych wynosiły około 2%. Otóż chyba powrót do tych 2% byłby bardzo wskazany i mam wrażenie i przekonanie, że byłoby wtedy łatwiej wrócić do równowagi budżetowej, gdyż te 2% tworzyłyby kwotę 240 milionów, która, to kwota nie jest do pogardzenia w naszych skromnych stosunkach polskich.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PTarnowski">Nie chcę dłużej nużyć Wysokiej Izby na temat rozważań w związku z tymi sprawami, ale pragnę skonkretyzować i powtórzyć, że uważam za wskazane, iż w ciągu okresu między dyskusją tegoroczną a przyszłą dyskusją nad budżetem państwowym Rząd powinien zaproponować Panu Prezydentowi sposób reorganizacji administracji, powinien dążyć do przeprowadzenia rewizji emerytur, a ponadto powinien dążyć do poprawy gospodarki w przedsiębiorstwach państwowych. Z tym apelem zwróciłbym się do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PTarnowski">Teraz pragnę poruszyć jeszcze kwestię stosunku Rządu do komunizmu. Otóż w jednym ze swoich przemówień p. Prezes Rady Ministrów Sławoj Składkowski użył słów, że komunistów będzie wsadzał do więzienia. Jasne postawienie sprawy i rzeczywiście w szeregu wypadków tak się stało — konsekwentnie likwidowano jaczejki komunistyczne. Mam tu szereg wycinków z gazet — o czym społeczeństwo zostało zawiadomione, kasowano systematycznie pewne publikacje, pewne gazety, które były komunizujące i niebezpieczne ze względu na agitację komunistyczną, ale w moim przekonaniu to jest niewystarczające, gdyż pewne posunięcia jasność tę zmniejszyły, pewne posunięcia są niedość jasnym udokumentowaniem, że Rząd komunizm potępia. Biorę do ręki artykuł dzisiejszego „Gońca”, w którym donoszą o procesie, jaki się odbywał dziś między Kurierem Porannym, a redaktorem „Słowa” p. Mackiewiczem. Redaktor Kuriera Porannego, p. Wiewiórski, został oskarżony nie tylko za to, że obraził p. Mackiewicza, ale za to, że występował przeciwko sądownictwu polskiemu. I co jest najdziwniejsze, co jest stwierdzone jasno przez p. Wiewiórskiego — że Kurier Poranny jest finansowany przez Rząd; a wiemy doskonale, że w Kurierze Porannym pisuje czy pisywał p. Rzymowski,...</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#komentarz">(Głos: Przestał już pisać)</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PTarnowski">...pisywał do niedawna. W każdym razie pisywał p. Rzymowski i społeczeństwo żyło w przekonaniu, że Kurier Poranny, p. Rzymowski i Rząd tworzą jedną całość. Uważam, że nie dość jasno Rząd od panów tej kategorii się odcina.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PTarnowski">Teraz chcę podnieść kwestię zjazdu „Zet'u”, który miał miejsce w roku zeszłym w jesieni. Odbył się zjazd organizacji bardzo zasłużonej dla Państwa, na który, nie ma nic dziwnego, że przyszedł reprezentant Rządu w osobie p. Wicepremiera Kwiatkowskiego. Rozumiem, że Rząd powinien delegować swoich przedstawicieli na zebrania organizacyj, które taką rolę odegrały. Ale jakie są konsekwencje tego, że na tym zjeździe był p. Wicepremier? Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że w drugim dniu tego zjazdu zostały uchwalone przez te organizacje takie deklaracje, pod którymi, mam nadzieję, że Rząd nie podpisałby się.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PTarnowski">W każdym razie jeżeli Panowie chcą, to w Kurierze Porannym z 30 listopada te deklaracje mogą Panowie przeczytać. Ja bym je określił jako narodową komunę. Dziwię się, że Rząd kategorycznie od takich deklaracji się nie odciął.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PTarnowski">Pragnę jeszcze poruszyć sprawę, o której pokrótce wspominałem już, a mianowicie kwestię polityki kuratorium lubelskiego. Otóż przez szereg ostatnich lat w kuratorium lubelskim dzieją się dziwne rzeczy. Mogę naprzykład zacytować znowu ustępy z prasy, zresztą nie będę tu tego cytował, nie będę odczytywał, niech Panowie sobie sami łaskawie przeczytają…</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(P. Bakon: Panie Kolego, może to samo wyjść co z Małym Dziennikiem, że będzie Mały Dziennik, a duży wstyd.)</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PTarnowski">Przytoczę koledze właśnie Mały Dziennik.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#komentarz">(P. Bakon: Ależ, Panie Pośle, już p. kolega Kamiński uczył mnie czytać, po co Pan ma jeszcze uczyć!)</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PTarnowski">Ja nie będę uczył, bo mam nadzieję, że Pan już umie czytać. Przytoczę Mały Dziennik ze środy 19 lutego 1936 r. w którym piszą o niejakim panu Trędocie. Wybiorę jeden z ważniejszych momentów. Może wreszcie władze wejrzą bliżej w działalność tego pana, może odszukają w aktach protokół z incydentu, jaki miał miejsce w ub. r. na kursie rolniczym w Chełmie, gdzie p. Trędota wobec młodzieży zachwalał ustrój w Rosji bolszewiczkiej, gdzie się zamienia kościoły na biblioteki oświatowe, a krzyże przydrożne na kołki do płotów, i jest dobrze.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#PTarnowski">Teraz mógłbym przytoczyć szereg przykładów,...</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#komentarz">(Głos: Już dość.)</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#PTarnowski">...gdzie szereg uczniów z gimnazjum zostało skazanych za komunizm w sądach i ponownie mimo to zostało do szkół dopuszczonych dla zdawania matury.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#komentarz">(P. Wojtowicz: Ci, co uniwersytet bombardują, też zostają przyjęci z powrotem.)</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#PTarnowski">Jednak jest znaczna różnica, Panie Kolego Wojtowicz, między komunistą a narodowcem.</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(Głos: Tak jeden jak drugi robi anarchię.)</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#PTarnowski">W każdym razie chciałem się zwrócić do Rządu, żeby pod tym względem pewne jasne stanowisko zostało zajęte, a specjalnie bardzo gorąco bym polecił Kuratorium Lubelskie, którego stanowisko pod tym względem jest niejasne i niewyraźne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hyla.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Głosy: Nie ma go.)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Mróz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PMróz">Wysoki Sejmie! Dnia 1 grudnia ub. r. oświadczył p. Premier między innymi: „Stałym dążeniem tego Rządu jest chęć osiągnięcia sprawiedliwości społecznej”. Ta więcej niż sympatyczna dla nas deklaracja winnaby stać się kręgosłupem, motywem przewodnim zarówno budżetu, jak i planu inwestycyjnego. Szereg okoliczności, które pozwolę sobie przytoczyć, skłaniają mnie do wyrażenia obaw, że ta zasada nie znalazła rzeczywistego odbicia w przedłożeniach rządowych, ponadto że budżet i plan inwestycyjny wbrew przewidywaniom stać się mogą nierealne.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PMróz">Budżet obecny w porównaniu do zeszłorocznego powiększono wprawdzie o 89 milionów zł, jeżeli jednakże odliczymy zwiększoną obsługę długów i inne pozycje martwe, natenczas znajdziemy, że w rzeczywistości prawie nic się tu nie zmieniło.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PMróz">Plan inwestycyjny obejmuje kwotę 434 milionów zł, ale gdy od tej sumy odliczymy 170 milionów, które mieszczą się w budżecie ogólnym, gdy następnie uwzględnimy okrawanie budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej od szeregu lat mimo narastające potrzeby, to musimy dojść do stwierdzenia, że preliminowane sumy decydująco nie zmienią doli mas społecznych.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PMróz">Jest jeszcze 1 miliard zł, przewidziany na Fundusz Obrony Narodowej, ale i tu, uznając niedostateczność tej kwoty na te cele, z punktu widzenia poprawy sytuacji ekonomicznej mas pracujących miast i wsi, musi optymizm mocno słabnąć, skoro po pierwsze suma ta wydatkowana będzie w 4 ratach, w ciągu 4 lat po 500 milionów zł, oraz po drugie, że zużycie jej nawet najbardziej celowe wcale nie musi iść w parze z wielkim ożywieniem naszego rynku pracy.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PMróz">Nie mniejszy sceptycyzm narzuca się przy porównywaniu tegorocznych budżetów Ministerstwa Oświecenia Publicznego, Ministerstwa Opieki Społecznej, Funduszu Pracy oraz Emerytur i rent w porównaniu z pozycjami tych resortów w budżecie z roku ubiegłego, skoro wcale ich nie podwyższono, z wyjątkiem budżetu Ministerstwa Oświecenia Publicznego zwiększonego zaledwie o 71/2 miliona zł, tj. o kwotę niewspółmiernie niską w stosunku do ogromu rzeczywistych w tej mierze potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PMróz">Rzeczywistość roku ubiegłe go malowana nawet bardzo czarnymi barwami nie była przejaskrawiona.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PMróz">Jak przedstawia się dzisiaj istotna prawda życia Polski, której wyjaśnienia pragnie p. Premier w rzeczowej krytyce?</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PMróz">Wysoka Izbo! Istotna prawda życia Polski, szczególnie w płaszczyźnie materialnej, to rosnąca nieustannie nędza, bezrobocie w miastach i wsiach równocześnie ze stałym naturalnym przyrostem, przeludnieniem i zubożeniem wsi, z rozrastającymi się niebezpiecznie szeregami dorastającej młodzieży, która nie zaznała dobrodziejstwa pracy.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PMróz">W Poznaniu wraz z województwem poznańskim liczba bezrobotnych rośnie. Jeżeli dzisiaj przekroczyła już dawno cyfrę 70 tysięcy bezrobotnych żywicieli rodzin i stawia to województwo na drugim miejscu pod względem bezrobocia, to nie potrzebuję szukać przykładów na Śląsku, w Łodzi, w Zagłębiu Dąbrowskim i w innych ośrodkach, aby prawdę tego niebezpieczeństwa ujawnić.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PMróz">Ale ta prawda materialnego życia Polski nie kończy się na samej klęsce bezrobocia. Masy rodzin robotniczych i chłopskich mieszkających w najstraszliwszych warunkach — to obraz nie mniej tragiczny, zwłaszcza, kiedy wspierano kredytami budownictwo willi i luksusowych domów, a brakło tych kredytów na mieszkania i domy robotnicze.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PMróz">Tragedię tej prawdy jakże podkreśla milionowa masa dzieci bez szkoły, jak ją potęguje skrajny wyzysk chałupnika, robotnika, nędzna renta inwalidy wojennego, zamykająca mu w dodatku dostęp do pracy sezonowej, redukcje emerytur, nieproporcjonalne niskie płace robotników, pracowników samorządowych, państwowych — okrojone nadomiar podatkiem specjalnym, pomocą zimową.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PMróz">P. Wicepremier oświadczył w ubiegłej budżetowej sesji sejmowej, nakładając specjalny podatek od wynagrodzeń publicznych na robotników i pracowników, że ten podatek z końcem 1937 r. zostanie zniesiony, że ciężar jego zrównoważy masom robotniczym i pracowniczym postępująca zniżka cen. Ta deklaracja niestety nie została urzeczywistniona. Ciężar podatku przedłużono o 3 miesiące. Zamiast zniżki jesteśmy świadkami postępującej zwyżki cen.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PMróz">Nie można utrzymywać równowagi budżetowej kosztem 170 milionów podatku specjalnego, opłacanego wyłącznie przez masy robotnicze, pracownicze. Podatek ten winien zostać uchylony, jak zapewniano przy jego uchwalaniu.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PMróz">W warunkach powszechnego uczucia krzywdy społecznej wśród mas pracujących, wyrastającej na tle rażącej dysproporcji w podziale dochodu społecznego, zrozumiałym się staje fakt, że prawda psychicznego życia Polski podobna jest prawdzie materialnej. Masy robotnicze, chłopskie czują głęboko swoją krzywdę. Widzą ją i w Berezie, która albo powinna ulec likwidacji, albo powinna być aplikowana za wszystkie przestępstwa antypaństwowe narówni i bez względu na to, kto je popełni. Na Berezę bardziej bowiem zasługuje fabrykant, wyłamujący się z obowiązujących umów, przepisów i ustaw, pracodawca, który krzywdzi robotnika, złośliwy płatnik podatkowy, uchylający się perfidnie od płacenia Skarbowi powinności, chociażby nim był najbardziej ustosunkowany magnat, niż głodny, któremu w przystępie rozpaczy wyrwało się może nieopatrzne słowo.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#PMróz">Rzeczywistość dotychczasowa i perspektywy wynikające i z budżetu i z planu inwestycyjnego nie uprawniają i nadal do optymizmu, skoro utrzymują linię polityki społeczno-ekonomicznej między liberalizmem sfer przemysłowo-ziemiańskich a gospodarką państwową o tyle tylko, aby tych pierwszych nie zrazić.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#PMróz">Mam podstawy do obaw, że i w komitecie, który ma się powołać w związku z planem inwestycyjnym, znajdą się przede wszystkim, podobnie jak w naradach gospodarczych, przedstawiciele tak zwanych sfer gospodarczych, a nie będzie tam natomiast przedstawiciela robotników i chłopów.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#PMróz">Do wysuniętych już zastrzeżeń dodam obiekcję, wiążącą się bezpośrednio z realnością przedłożonego budżetu i planu inwestycyjnego. Otóż obawiam się, że i w tych ramach budżet i plan inwestycyjny mogą okazać się nierealne. Utrwalenie równowagi budżetowej, dźwiganie koniunktury i podnoszenie sytuacji ekonomicznej, może się załamać, jeżeli z całą energią nie zapobiegnie się w czas niebezpieczeństwu od strony idącej zwyżki cen.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#PMróz">Roczniki Głównego Urzędu Statystycznego oraz wydawnictwa Instytutu Badania Koniunktur Gospodarczych i Cen wskazują od dawna już nie tylko zredukowane mocno zarobki, ale dalszą zniżkę, dalszą tendencję zniżkową.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#PMróz">Jakie są zresztą obecnie zarobki nie ma potrzeby ilustrować przykładami, dość je przypomnieć, dość powiedzieć, że dawno są na poziomie głodowym, że orgia wyzysku święci tu niebywałe triumfy. Te same natomiast wydawnictwa statystyczne za ostatnie 2 kwartały podają alarmujące zestawienia w odniesieniu do wzrostu cen. Według tych danych ceny hurtowe żywności wzrosły o 8%, ceny przemysłowe o 7%, ceny surowca zagranicznego przeciętnie o 14%, wzrost cen surowca krajowego sięga 25%, a w wypadku jak z drzewem nawet do 60%.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#PMróz">Niewątpliwie dane te nie są doskonałe i z całą ścisłością nie rejestrują one faktycznej zwyżki, która nie w poszczególnych artykułach, produktach, fabrykatach i przedmiotach użytku, ale nawet i jako przeciętna napewno jest wyższa.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#PMróz">A zwyżka cen hurtowych odbić się musi na cenach detalicznych z dotkliwym skutkiem dla kogo? Dla konsumenta. Przy wspomnianym wyżej wyzysku, przy głodowych zarobkach, niesłychanie niskich dochodach szerokich mas społecznych, dotychczasowa zwyżka cen i dalsza w tym kierunku tendencja w konsekwencji skurczy bardzo znacznie te zarobki, musi więc i ograniczyć automatycznie konsumcję, wywołując poza tym walkę o podwyżkę zarobków — strajki.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#PMróz">To oczywiście w końcowym wyniku nie tylko nie zwiększy wpływów skarbowych, ale je napewno zmniejszy. Spowoduje również nie przewidywane ani przez budżet, ani przez plan inwestycyjny zwiększenie wydatków rzeczowych, obalając finansowe efekty budżetu, a gospodarcze planu inwestycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#PMróz">Przy krańcowym osłabieniu ekonomicznym mas pracujących oraz wyniszczeniu i nędzy bezrobotnych — skutki ujemne, skutki niebezpieczne okazać się mogą już w kwietniu i maju. Oby nie stały się uwielokrotnionym echem wypadki roku ubiegłego. W tym stanie rzeczy narzuca się konieczność zdecydowanej walki ze spekulacją, wywołującą i powodującą zwyżkę cen oraz potrzeba mobilizowania sił i środków, aby wreszcie te masy narodu pracującego, które stanowią 80% ludności kraju, znalazły już nie wizję lepszego jutra, lecz realne możliwości ludzkiej egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#PMróz">Olbrzymiej energii milionów rąk daremnie oczekujących pracy nie wolno nadal niszczyć, ale zwrócić ją należy w kierunku stałego pomnażania dorobku Polski, skoro możliwości w tym kierunku są rozległe.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#PMróz">Z dorobku stworzonego przez te masy, z pomnożonego wielokrotnie dochodu społecznego bowiem wyrośnie obok armii drugi niezawodny, istotny czynnik gwarancji obronności Państwa. Stanie się to tym prędzej, im prędzej spekulanci i wyzyskiwacze typu lewiatańskiego i jemu podobne rekiny znajdą się w Berezie. Wtedy p. poseł Wierzbicki nie będzie miał potrzeby snuć obaw przed niebezpieczeństwem hiszpańskim, nie będzie wodził na pokuszenie Rządu i nie będzie wskazywał fałszywej drogi.</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#PMróz">Walka z destrukcją, infiltracją obcą po przez wykłady, odczyty, wiece i broszury realnego efektu nie da, ale uczciwy stosunek pracodawcy do robotnika, pracownika, chleb i praca dla wszystkich, dobrobyt powszechny, to dopiero istotne elementy, które radykalnie położą kres wszelkim niebezpieczeństwom od zewnątrz, a najpewniej urealnią budżet i plan, utrwalą w Polsce ład i dadzą realne siły obronne Państwu.</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Hyla.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PHyla">Wysoka Izbo! Projekt budżetu uchwalony przez Komisję Budżetową na sumę w dochodach 2.310.747.702 zł, w wydatkach na 2.310.578.479 zł, jest zrównoważony i daje nadwyżkę 169.223 zł. Nadwyżka ta jest bardzo mała i można ją nazwać rachunkową, gdyż przy wielkich sumach nie stanowi o równowadze budżetu.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PHyla">Komisja Budżetowa po rozważeniu preliminarza budżetowego doszła do wniosku, że można pewne dochody osiągnąć ponad preliminowane do budżetu przez Rząd, a to: z ceł 9.000.000 zł z lasów państwowych 7.500.000 zł i z podatku gruntowego 500.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PHyla">Wobec zmienionej sytuacji handlowej podwyżki ceny drewna i zwyżki cen płodów rolnych, dochody te winny być dochodami realnymi.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PHyla">Uzyskana kwota w dochodach 17.000.000 zł została przeznaczona, moim zdaniem, najcelowiej, gdyż przeznaczenie tych kwot na Fundusz Obrotowy Reform Rolnych w sumie 2.000.000 zł, na inwestycje, związane z usprawnieniem obrotu produktami rolnymi, 5.000.000 zł, na klasyfikacje gruntów 500.000 zł, na opracowanie statystyki podatkowej 180.000 zł i na prace weterynaryjne 500.000 zł uznać należy jako sumy w tych działach pracy konieczne.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PHyla">Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą i polityczną, pragnę podkreślić potrzebę pilnego stosowania oszczędności w wydatkach państwowych, a to ze względu na stan naszych możliwości płatniczych, związanych ściśle z naszą produkcją rolną.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PHyla">Referent budżetu skarbu na Komisji Budżetowej p. poseł Hołyński mówił bardzo obszernie o latach chudych budżetowo w okresie kryzysu i że należy liczyć się z tym, że przyjdą lata tłuste budżetowo. Już na Komisji Budżetowej zwróciłem uwagę na płochość tej tezy. Podkreślam to i dziś, że ostatnie lata, choć kryzysowe, były latami urodzajnymi. Wiemy zaś, że po latach urodzaju przychodzą lata nieurodzaju i jakkolwiek pragnęlibyśmy, by te lata nie nastąpiły, musimy się liczyć ze stanem faktycznym. Stan faktyczny zaś jest następujący: Złe warunki zasiewu zbóż ozimych, bezśnieżna i mroźna zima, małe zużycie nawozów sztucznych i brak środków produkcji. Nie wiemy jaki będzie okres wegetacyjny, jednak już dziś możemy powiedzieć, że okres przygotowawczy do części zbiorów nie jest korzystny. Wynika z tego stanu rzeczy obawa, żeby wieś, na którą liczy się, iż będzie kupowała i sprzedawała, mogła to czynić i przysparzać dochodów Skarbowi Państwa. W związku z tym istnieje potrzeba bezwzględna ścinania przerostów w życiu gospodarczym przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PHyla">Nożyce cen — to groźne zjawisko w naszym życiu gospodarczym, z którym Rząd tak nie może się uporać, a które tyle szkody wyrządziło rolnictwu, dziś znów jak mara ukazuje się, a p. Wierzbicki w opowiastkach, kłaniając się w lewo i prawo, a najniżej i najczęściej w stronę Rządu, stara się to zjawisko usprawiedliwić. Uważam te zalecanki za niebezpieczne dla budżetu. Potrzeba oszczędności w wykonywaniu budżetu w tych warunkach jest bardzo duża. Czy Rząd w ramach budżetu ma możność oszczędzania? Tak, istnieje duża ilość pozycji w budżecie, które mogą być wydawane oględniej. Należą do nich subwencje, wyjazdy, przesiedlenia, nowe etaty i wiele innych.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PHyla">Poza budżetem państwowym jest dziś wiele wydatków dokonywanych przez samorządy, oczywiście nie z dobrej woli. Najcięższym z tych obowiązków jest dodatek mieszkaniowy dla nauczycieli. Straty moralne i uniemożliwienie gminom ich zadań gospodarczych, to ważne motywy, by Rząd z nich wyciągnął należyte wnioski i by wydatek ten był w następnym preliminarzu w wydatkach Państwa przedłożony Izbom. To jest żądanie całego społeczeństwa rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PHyla">Dbając o równowagę budżetową, musimy wyzyskać te źródła dochodu, które z lat poprzednich nie zostały wyzyskane. Podnoszę tu potrzebę zebrania zaległości podatkowych od opornych płatników — pieniędzmi lub ziemią, czy na Fundusz Pracy artykułami przewidzianymi ustawą. Gdy Rząd weźmie te zaległości, napewno płatność podatków się polepszy i budżet zostanie wzmocniony.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PHyla">Trosce o równowagę budżetową dawaliśmy wyraz tak na komisji jak też i tu szanowni koledzy przedmówcy mówili już o tym, że zagadnienie trwałości budżetu, równowagi tego budżetu uważają za jedno z kapitalnych zagadnień; możemy dla tego wielkiego problemu różne rzeczy, różne bolączki i potrzeby znieść, jednak chcielibyśmy, aby i od strony Rządu, jak to było czynione dotychczas, szły dalej te starania i w tych działach, gdzie oszczędności są możliwe, ażeby te oszczędności czyniono, a sądzę, że tych pozycyj w budżecie jest jeszcze bardzo dużo i że jeżeli te oszczędności będą czynione konsekwentnie i będą ścinane te przerosty w życiu gospodarczym, to napewno nasza sytuacja gospodarcza będzie lepsza i płatności podatków do Skarbu Państwa będą więcej regularne, niż jak to się dzieje dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PHyla">Dlatego też, zabierając głos w dyskusji ogólnej nad budżetem, podnosząc te zagadnienia, zwracam się z apelem do Rządu, ażeby te oszczędności konsekwentnie przeprowadził, a napewno i podległe urzędy, przedsiębiorstwa państwowe i samorządy, widząc oszczędną gospodarkę Rządu, w swoich poczynaniach będą także szły w kierunku robienia oszczędności, a w ten sposób nietylko budżet Państwa, ale i budżety wszystkich przedsiębiorstw państwowych, jak również budżety samorządów, które są zależne w dużym stopniu od tych czynników, które mają wpływ na sprawy budżetowe, będą się polepszały i w konsekwencji nasze życie gospodarcze odetchnie. Chciałbym, ażebyśmy, rozpatrując budżet następny, mogli się tymi rezultatami poszczycić.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Gardecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PGardecki">Wysoka Izbo! Rok temu przy wniesieniu przez Rząd preliminarza budżetowego na r. 1936/37 p. Minister Skarbu scharakteryzował nam stosunki gospodarcze i finansowe Państwa, orientując Sejm, kto w Polsce płaci podatki. Otóż na podstawie tych cyfr i danych, jakie Sejmowi przedłożył p. Minister Skarbu, dowiedzieliśmy się, że plus minus 30% ludności płaci podatki, reszta, to jest około 70% całej Polski, w szczególności zamieszkałej na wsi, nie jest w stanie płacić podatków z powodu złego stanu gospodarczego wsi.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PGardecki">Tak przedstawiony stan, nie ulega żadnej kwestii, wywołać musiał przykre wrażenie, ponieważ gros ciężaru utrzymania Państwa spada wyłącznie na barki klas pracujących, żyjących w miastach i osadach fabrycznych. A więc ludność miast musi wziąć na siebie utrzymanie administracji, wojska, obronności Państwa, opieki społecznej, szkolnictwa itd. Oczywiście jest zupełnie jasne i zrozumiałe, że w takiej sytuacji finansowej, w jakiej żyło Państwo rok temu, Rząd przedkładając Sejmowi budżet i przedstawiając sytuację przez usta p. Ministra Skarbu, przedstawił jasno to, co było w społeczeństwie i w naszym życiu gospodarczym Państwa. Teraz w roku bieżącym, śmiem twierdzić, Rząd przyszedł z dużym optymizmem, rzucił nie tylko w Sejm głęboką wiarę w lepszą przyszłość, ale i w masy ludowe, że jutro będzie lżejsze i lepsze. Nie ulega kwestii, że plan daleko posuniętych inwestycyj czy to w dziedzinie obrony Państwa, czy w innych dziedzinach życia gospodarczego musi wprowadzić wiarę w lepszą przyszłość. Ożywienie życia gospodarczego na wsi, podniesienie rentowności gospodarstw rolnych niewątpliwie zmieni sytuację w płaceniu podatków i t ciężary, jakie spadają do tej pory na barki ludności zamieszkałej w miastach, zostaną w mechaniczny sposób rozłożone równomiernie na ludność wsi i miast.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PGardecki">Jeśli chodzi o preliminarz budżetowy, przedłożony Sejmowi na rok 1937/38, to jest on w sumie globalnej niewspółmiernie niski do potrzeb narodu i Państwa. Jesteśmy narodem wielkich potrzeb z powodu zaniedbania kraju przez zaborców. I tu chcę poruszyć kwestię natury zasadniczej. Rząd wszedł na drogę planowej gospodarki. Oczywiście problem ten ujął wedle mnie jeszcze fragmentarycznie, jeszcze ten plan oparty na tak zwanej gospodarce planowej nie jest ujęty w całość. Analiza całego życia, całej struktury życia naszego narodu nie jest ujęta konkretnie w zdecydowany plan i realizowana w ciągu 4, 5 czy 10 lat. Jeżeli poruszam ten problem, to dlatego, że kilka lat temu p. Premier Jędrzejewicz z tej trybuny sejmowej również przy preliminarzu budżetowym, zdaje się 1932 czy 1933 roku, stwierdził, że kryzys gospodarczy nie tylko w Polsce, ale i w całym świecie nie ma charakteru koniunkturalnego, ale ma charakter strukturalny. Również przy debacie nad ustawą inwestycyjną w Komisji Budżetowej p. Minister Kościałkowski przedstawiając sytuację gospodarczą z punktu widzenia polityki Ministerstwa Opieki Społecznej również stwierdził to samo, że kryzys gospodarczy w Polsce nie ma charakteru koniunkturalnego, ale ma charakter zasadniczo strukturalny. A więc jeżeli jeden z ministrów Rządu obecnego stwierdza, że kryzys gospodarczy ma głębokie podłoże, że struktura gospodarcza, która istnieje w Polsce nie jest w stanie zlikwidować kryzysu gospodarczego, że na podstawie tej struktury gospodarczej, na jakiej zbudowany jest nasz ustrój gospodarczy, nie zatrudnimy bezrobotnych, nie uregulujemy w całej rozciągłości stosunków gospodarczych w całym Państwie, to trzeba mieć cywilną odwagę wyciągnąć z takiego stanu rzeczy całkowitą konsekwencję.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PGardecki">Rozumiem i zdaję sobie dokładnie sprawę, że ustrój t. zw. „kapitalistyczny”, który w tak poetyczny i barwny sposób jest rysowany tutaj z trybuny sejmowej przez p. Wierzbickiego jako jedyny, który może uleczyć stosunki gospodarcze w Państwie, jest ustrojem przeżytym i gdyby p. poseł Wierzbicki zdobył się na jeszcze bardziej piękne i bardziej barwne rysowanie ustroju społecznego, to nic nie da, w ten ustrój nie włoży p. poseł Wierzbicki głębokiej treści, na podstawie której można byłoby zatrudnić w Polsce pół miliona zarejestrowanych bezrobotnych. Nie uruchomimy bowiem warsztatów pracy na podstawie tej polityki gospodarczej, jakiej zwolennikiem jest p. poseł Wierzbicki, nie damy ziemi chłopom i nie usuniemy straszliwej nędzy, jaka istnieje wśród karłowatych gospodarzy, żyjących na wsi. Ale odwrotnie, pogłębilibyśmy nędzę, pogłębilibyśmy niesprawiedliwość społeczną, pogłębilibyśmy to straszliwe niezadowolenie, jakie jest w masach robotniczych, na wsi i w mieście. I dlatego uważam, że Rząd obecny, który pod kątem fragmentarycznym podszedł do problemu planowej gospodarki, musi wyciągnąć konkretne wnioski ze stanowiska, jakie zajął były minister Jędrzejewicz, jak również p. minister Kościałkowski. Rząd obecny musi stanąć na stanowisku opracowania generalnego planu, na podstawie którego można będzie rozstrzygnąć problem wsi i problem gospodarczy w miastach. Jestem przekonany, że polska masa ludowa oczekuje pociągnięć nie ewolucyjnych, a pociągnięć rewolucyjnych od Rządu. Tak jak Marszałek Piłsudski przez czyn rewolucyjny dokonał przewrotu politycznego w Państwie, tak następcy Marszałka Piłsudskiego — młodsze pokolenie, które ma dużo wiary, tupetu i impetu, walczy o lepszą przyszłość przy pomocy środków rewolucyjnych, nie ewolucyjnych, przy pomocy zdecydowanych cięć, na podstawie zorganizowanej, planowej gospodarki, musi rozstrzygnąć problem ważki dla Narodu i Państwa, tj. usunięcie kryzysu gospodarczego w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PGardecki">Proszę Panów, z tym problemem ważkim, który, uważam, Rząd musi w niedalekiej przyszłości definitywnie rozstrzygnąć, wiąże się kwestia robotnicza i kwestia czasu pracy.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PGardecki">Jeżeli Rząd będzie chciał na podstawie opracowanego planu zmienić strukturę gospodarczą Państwa, to również będzie musiał zająć się problemem socjalnym, wynikającym nietylko z planu gospodarczego, ująć problem ten pod kątem społecznym i śmiałym cięciem zmniejszyć czas pracy w wielkim przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PGardecki">Ruch robotniczy w Polsce od pewnego czasu walczy o zmniejszenie czasu pracy w górnictwie i hutnictwie, tj. tam, gdzie jeżeli chce się częściowo usunąć kryzys gospodarczy i zatrudnić większą ilość robotników, trzeba tego dokonać w sposób prosty, polegający na zmniejszeniu czasu pracy.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Głos: Kto będzie za to płacił?)</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PGardecki">Również niepokojące jest zjawisko, że kiedy Rząd w poprzednim roku obniżył pobory pracownikom umysłowym, pracownikom zatrudnionym w administracji państwowej, w samorządzie i robotnikom zatrudnionym w prywatnym przemyśle, zreformował podatek dochodowy tak, że zdawać by się mogło, że po takiej reformie nastąpi z jednej strony stabilizowanie pracy, a z drugiej strony stabilizowanie cen, to jednak po kilku miesiącach, niewiadomo z jakiego powodu, jesteśmy świadkami ciągłego wzrostu cen na artykuły pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PGardecki">Dlatego ten moment poruszyłem, że obserwuję, iż wśród mas pracujących po fabrykach, wśród pracowników zatrudnionych w przedsiębiorstwach gminnych z tego powodu powstało duże zaniepokojenie. Boję się, że ten problem zagraża zrównoważeniu budżetu, bo jeżeli drożyzna będzie wzrastała, a co za tym idzie płace w mechaniczny sposób będą spadały, to spotkamy się ze zjawiskiem, że robotnicy nie będą mieli innego wyjścia jak w drodze akcji ekonomicznej żądać podwyżki płac. Za tym pójdzie podniesienie płac dla pracowników w samorządach miejskich, a więc zachwianie zrównoważenia budżetu w samorządach, a co za tym idzie Państwo i Rząd będą musiały podnieść płace w swoich przedsiębiorstwach jak i urzędach. Dlatego uważam, że zadaniem Rządu jest wytężyć całą energię dla wstrzymania rosnącej drożyzny. Środki na to i sposoby ma w swoim aparacie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i niech ich w zdecydowany sposób użyje.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PGardecki">Reasumując, uważam, że żyjemy w epoce, w której jest tylko jedna droga, wiodąca do uporządkowania stosunków w Polsce, mianowicie zorganizowana planowa gospodarka oparta na masach pracujących. Jest to warstwa społeczna od pewnego czasu izolowana, nie mająca wpływu na stosunki polityczne i społeczne w Państwie. Nad klasą robotniczą, nad masami ludowymi, nad ich dążeniami, potrzebami i ideałami — Rząd do porządku dziennego przechodzić nie może. Dlatego uważam, że jeżeli my chcemy, ażeby ta klasa robotnicza, te masy włościańskie były mocno związane z Państwem naszym, to energia Rządu musi być wytężona w kierunku, ażeby tym masom było lżej i lepiej.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PGardecki">Nie chcę tu z tego miejsca charakteryzować nędzy ludzkiej, bo wszyscy Panowie o tej nędzy wiecie. Nie chcę charakteryzować, jakie są płace w różnych przemysłach, bo to niewiele da. Rząd ma dane statystyczne, Rząd ma swój aparat, przy pomocy którego doskonale wie, jak te rzeczy wyglądają w praktyce i dlatego uważam, że cała polityka gospodarcza, finansowa i społeczna musi iść w tym kierunku, aby ta większość narodu: masy ludowe, chłop, robotnik, pracownik umysłowy — zaczęły patrzyć z wiarą, że Polska musi być silna, że Polska musi być potęgą, że jest w Polsce władza silna, zdecydowana, która czuwa nad losem mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Hutten-Czapski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PHuttenCzapski">Zadanie Sejmu polega według Konstytucji między innymi na kontroli, związanej oczywiście z krytyką. Krytyka poszczególnych działów budżetu, dokonywana w Komisji Budżetowej, mieć będzie oczywiście jeszcze miejsce na tej sali podczas rozpatrywania poszczególnych działów tego budżetu. Dlatego nie zamierzam poruszać tutaj szczegółów, chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej Izby na parę spraw natury ogólnej, z budżetem się wiążących. Budżet, który mamy przed sobą, wydaje się nam duży w porównaniu do dochodu społecznego. Jeżeli obliczymy dochody, figurujące w tym budżecie, łącznie z dochodem z monopoli państwowych, które są przecież też formą podatku pośredniego, to łącznie wypadnie obciążenie na głowę ludności w Polsce mniej więcej 65 zł. Średni dochód społeczny obliczany jest za rok 1933, jest to ostatni wykaz jaki znaleźć zdołałem, na sumę 470 zł na głowę ludności. A więc obciążenie na rzecz Skarbu Państwa jest niewątpliwie kwotą poważną w stosunku do dochodu społecznego. I mimo to, że budżet wydaje nam się duży, że z wszelkich stron są wymagania, żądania, prośby, aby ten czy inny dział jego zwiększyć, mimo to jednak jest masa zagadnień, na które środków budżetowych wystarczyć nie może. I nie tylko nie może ich wystarczyć dlatego, że łatwiej jest dzisiaj krytykować niż rządzić, że w niezmiernie trudnych warunkach, w jakich obecnie cała gospodarka światowa się znajduje, zagadnienia ekonomiczne istotnie stanowią ciężar bardzo wielki dla rządzących. Zdaje się w społeczeństwie polskim mamy niedostateczne zrozumienie tych możliwości, jakie ze strony społeczeństwa mogą być okazywane i z drugiej strony za małe zrozumienie kierunku, w jakim praca nasza wspólna iść musi.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PHuttenCzapski">Weźmy pod uwagę zagadnienie, które jest, wydaje mi się, jednym z centralnych zagadnień całej polityki gospodarczej Polski, a jest też jednym z najważniejszych filarów naszej przyszłości, naszego rozwoju, to jest zagadnienie przyrostu ludnościowego Rzeczypospolitej. Jesteśmy państwem młodym, jesteśmy też narodem młodym i wielka stoi przed nami przyszłość. I to, co u nas nieraz słyszy się z akcentem wyrzutu, z akcentem trudności, a więc kwestia bądź przeludnienia wsi, bądź trudności w miastach, jest to właściwie mówiąc to, czego mogą nam zazdrościć i z całą pewnością zazdroszczą rozmaite państwa i większe i bogatsze od nas. I na tym polega nasza przyszłość. I z tymi trudnościami, które istnieją, walczyć musimy. Czy z budżetu Państwa możemy znaleźć środki odpowiednie, by zatrudnić przybywające do pracy masy młodych ludzi? Tylko w znikomym odsetku. Tu ze strony społeczeństwa całego musi być włożony w tym kierunku znacznie większy wysiłek. Musimy w tym kierunku brać raczej przykład z odległej Japonii, która szczyci się swym przyrostem ludnościowym, która rozumie, że to, jest jej przyszłość i potęga i że właśnie temu czynnikowi zawdzięcza swoją wspaniałą przyszłość na dalekim wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o zagadnienie pracy, to starać się musimy o stwarzanie warsztatów pracy zarówno w rolnictwie, rzemiośle, handlu, przemyśle. Musimy podchodzić do zagadnienia produkcji mniej z punktu widzenia zysku, ale musimy tworzyć te warsztaty też w tym celu i może przede wszystkim w tym celu, żeby zatrudniać młode ręce. I z tym łączy się wielki problem zwiększenia naszej produkcji krajowej. Wydaje mi się, że dotychczas wciąż o wiele za dużo myślimy o podziale państwowego dochodu, a za mało zwracamy uwagi na zwiększenie produkcji i zwiększenie tego dochodu.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PHuttenCzapski">Na świecie rozpoczęła się, zdaje się, era pewnej koniunktury. Po kilku latach ciężkiej dekoniunktury wchodzimy w okres, który wydaje się być pomyślniejszy, którego fale zaczynają i do nas docierać. Jest to moment właściwy, ażebyśmy w rozmaitych dziedziniach naszego życia gospodarczego, a przede wszystkim w rolnictwie poważnie zastanowili się nad wzmożeniem naszej produkcji. Jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wskazują roczniki statystyczne, których ścisłość zupełnie dokładną można kwestionować, nie można jednakże twierdzić, żeby w ogólnych zarysach nie dawały one jakiegoś jasnego obrazu, przybliżonego do rzeczywistości — otóż w tych rocznikach statystycznych spójrzmy na cyfry. Produkcja nasza w r. 1930 w Polsce wynosiła: pszenicy 22,4 miln. kwintali, w r. 1935 spadła na 20,1 miln.; produkcja żyta w r. 1930 wynosiła 69 miln. kwintali, w r. 1935 – 66,2 miln. kwintali. Mały wzrost produkcji owsa i jęczmienia niewątpliwie nie wyrównał tych różnic, a wzrost produkcji kartofli — tego artykułu, który w Polsce jest spożywany w największej ilości w porównaniu do krajów innych, nie wyrównuje spadku produkcji buraka cukrowego. A w międzyczasie mamy gwałtowny wywóz, wywóz bardzo znaczny, stanowiący mniej więcej 8% naszej produkcji zbożowej w niektórych latach. Wywóz ten wzmógł się i w ostatnim roku osiągnął cyfrę prawie jednego miliona ton. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż według norm, przyjętych w dawnych ziemstwach rosyjskich, obliczano konsumcję zbóż na głowę ludności — wzrastająca ilość ludności naszej rokrocznie zwiększała automatycznie konsumcję samych bezpośrednio zbóż o mniej więcej 80 tysięcy ton, to musimy sobie powiedzieć, że w ciągu kilku lat nadwyżka zbożowa, nadwyżka, którą my dziś nazywamy nadwyżką głodową, bo polega ona na niedojadaniu przez ludność rolniczą — może całkowicie stopnieć. A cóż będzie, jeśli przyjdzie rok nieurodzaju — zawsze możliwy? Dlatego też sądzę, że zagadnienie wzmożenia produkcji, w szczególności rolniczej, znaczne zintensyfikowanie naszych wysiłków w tym kierunku, w kierunku melioracji, w kierunku intensyfikacji powinno mieć tu miejsce. Powinno mieć ono miejsce też ze względów na obronę narodową, bo przecież w tym stanie, w jakim się dziś Europa znajduje, musimy bardzo pilnie i na tę stronę baczyć. I dlatego też sądzę, że wchodząc w nowy okres budżetowy Państwa naszego, poza budżetem, który tu uchwalamy i który ma raczej sam przez się charakter budżetu wegetacyjnego, budżetu nota bene z roku na rok coraz bardziej zagrażanego przez wzrastającą cyfrę emerytur, która jest bardzo, znaczna i która stanowi wielkie dla równowagi naszego budżetu w przyszłości niebezpieczeństwo, wchodząc do tego nowego okresu budżetowego musimy sobie powiedzieć, że przed Rządem stoją znane nam zadania, zresztą przez przedstawicieli Rządu nam komunikowane, a przed społeczeństwem stoją zadania jeszcze większe. Są to zadania utrzymania lej nadziei naszej wielkości — rozwoju dorastającego pokolenia, zatrudnienia i dostarczenia mu żywności na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PHuttenCzapski">Sądzę, że tych kilka uwag jest dziś na czasie w związku z tymi problemami, które nas w najbliższej przyszłości czekają.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Urbański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PUrbański">Wysoka Izbo! Jeżeli zabieram głos w debacie ogólnej, to nie dlatego, abym stawiał wnioski o zmianę jakiejkolwiek pozycji w budżecie, lecz dlatego, żeby zwrócić uwagę Wysokiego Rządu na pewne kwestie, które w moim rozumieniu na przyszłość nie powinny mieć miejsca.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PUrbański">Przed dwoma dniami zostały uchwalone dwie ustawy. Jedna z poważnym funduszem na obronę narodową, której nikt zdaje się w Wysokiej Izbie, bo uchwała była jednomyślna, a następnie i w kraju nie może kwestionować. Raczej należało by ubolewać nad tym, że suma ta w porównaniu z potrzebami, jakie Państwo w tej chwili posiada, jest niewątpliwie sumą za małą.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PUrbański">Jeżeli chodzi o drugą sumę, która ma być wydatkowana na inwestycje, to uważam, że jeśli znowu chodzi o potrzeby, jest to suma niewspółmierna z potrzebami Państwa i społeczeństwa. Nie dlatego, ażeby ta suma, którą mamy w tej chwili wydatkować na inwestycje nie od grywała pewnego znaczenia w likwidowaniu bezrobocia i w poprawie stosunków gospodarczych, ale dlatego, że na te zamiary, na te potrzeby, jakie w tej chwili stoją przed Polska, jest ona tak znikoma, że należało by ją conajmniej dwukrotnie powiększyć. Przecież mamy w Polsce zarejestrowanych w tej chwili ponad pół miliona bezrobotnych. Jeśli weźmiemy pod uwagę sumę uchwaloną na inwestycje i porównamy ją z ilością osób, poszukujących pracy, to niewątpliwie suma ta nie wystarczy; jest daleka od tej, przy pomocy której można by połowę tych bezrobotnych, poszukujących pracy w miastach, zatrudnić, nie mówiąc o tym, co się dzieje na wsi. Przecież musimy spojrzeć prawdzie w oczy, że ten stan rzeczy, który jest na wsi, nie da się utrzymać na daleką metę, tym więcej, że przyrost naturalny ludności idzie tak szybkimi krokami w Polsce i nacisk z dołu, z tego wielkiego rezerwuaru idzie tak wielkimi krokami, że chcemy, czy nie chcemy, trzeba będzie szukać środków daleko większych, aby się uchronić przed ewentualnymi nieprzyjemnościami, jakie mogą przyjść w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PUrbański">Dlatego podnoszę te dwa momenty, że — moim zdaniem — te dwa momenty w nas tutaj w Sejmie zrodziły wiarę, że wkraczamy na właściwą drogę i że jutro będzie lepiej, że to jutro będzie już trochę jaśniejsze. Niewątpliwie i w społeczeństwie ta kwestia w ten sposób została potraktowana, co zapisałbym na dodatnią stronę Wysokiego Rządu. Nareszcie w Polsce wiemy, w jakie ramy została ujęta polityka inwestycyjna i co w tych skromnych ramach mamy wykonać. Chaos, jaki był w tej dziedzinie dotychczas, z funduszami na inwestycje przeznaczonymi w ramach różnych resortów i bez wykonania planu — uważaliśmy za stan niewłaściwy i nienormalny. I dlatego tę rzecz właśnie zapisuję na plus duży dla Rządu.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PUrbański">O dalszych kwestiach, jeżeli chodzi o sam budżet w roku zeszłym, po wysłuchaniu exposé p. Wicepremiera Kwiatkowskiego o stanie sytuacji gospodarczej i finansowej naszego Państwa, byliśmy w tym przeświadczeniu, że bez dużego wysiłku, bez nowych ciężarów nie uda się przeprowadzić równowagi budżetu, która przecież jest zasadniczą i podstawową sprawą w każdym Państwie. 1 dlatego na wezwanie Rządu Sejm uchwalił ustawę o specjalnym podatku. Wiedzieliśmy, że ten wysiłek zbiedniałego społeczeństwa, dany w formie ofiary na rzecz Państwa, tę równowagę stworzy, że Państwo będzie mogło wreszcie z tej ciężkiej sytuacji wyjść na właściwą drogę. W tym roku dowiadujemy się, że podatek ten nie skończy się 31 grudnia 1937 r., a ma trwać do końca roku budżetowego 1937/38, a wiemy również przecież o tym doskonale, jakie nas troje w kraj o są około tej sprawy. Wiemy doskonale jak na tę kwestię reagują ci, którzy płacą, jak reagują — nie dlatego, żeby nie mieli zrozumienia dla potrzeb Państwa, me dlatego, żeby nie chcieli dać Państwu, ale jak obejrzymy te ciężary, które od kilku lat ponoszą co pewien okres czasu, to przekonamy się z łatwością, że przede wszystkim spadają one na warstwy pracujące fizycznie czy umysłowo. Wiemy o tym, że i ostatni ciężar podatku specjalnego również spada na te warstwy pracujące fizycznie i umysłowo i to w sposób bardzo przygniatający. I dlatego też wydaje mi się, że tego rodzaju polityka budżetowa na dalszą metę w Państwie utrzymać się nie da, tym więcej, że aczkolwiek jesteśmy tu owiani pewnym optymizmem, to ja jednak twierdzę, że choć równowagę budżetową mamy, to ta równowaga budżetowa jest równowagą pozorną, bo szereg obowiązków ciążących na Skarbie Państwa jest niewykonanych. To zresztą z preliminarza budżetu dokładnie wynika. Są pozycje tego rodzaju, że Skarb Państwa nie świadczy na rzecz Funduszu Pracy. Widzimy, że gdyby chcieć całkowicie pod względem formalnym mieć równowagę budżetową, to uważam za konieczne i to zagadnienie należycie uregulować.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PUrbański">A poza tym, jeżeli chodzi o potrzeby, to są one wielkie. Budżet obecny wprawdzie ma ponad 2 miliardy po stronie dochodów i wydatków, ale to jest budżet państwa, trzeba otwarcie powiedzieć, państwa biednego. Zresztą w tym stanie rzeczy, w jakim dzisiaj w Państwie obywatele żyją, niepodobna na większy budżet się zdobyć. Dla porównania chcę tutaj użyć kilku cyfr, które p. główny sprawozdawca budżetowy w sprawozdaniu, w druku nr 300 wskazuje. Jeżeli w Polsce wypada na głowę: cukru zaledwie 9,8 kg, a w małej Danii 58,5 kg, jeżeli dalej weźmiemy bawełnę: w Stanach Zjednoczonych — 11,9 kg, w Niemczech — 4,7 kg, a w Polsce tylko 1,7 kg; jeśli weźmiemy węgiel: w Anglii 3861 kg, we Francji 1858 kg, a w Polsce zaledwie 657 kg; prąd elektryczny: Szwajcaria 1219 kwh, Anglia 372 kwh, a Polska zaledwie 79 kwh, to to daje najlepszy wyraz, jak wygląda sytuacja gospodarcza Polski, jak wyglądają możliwości obywateli. I dlatego też, chociaż potrzeby mamy wielkie, to jednak — jeśli się zważy jakie są nasze możliwości — należy stwierdzić, że w ramach naszej siły gospodarczej ten budżet jest bardzo duży.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PUrbański">Chciałbym przy tej okazji zwrócić jeszcze na jedną rzecz uwagę — że jeżeli chodzi o zdobywanie środków pieniężnych na pokrycie budżetu, to przyznać muszę, że ostatnimi czasy zmieniło się dużo na lepsze, ale zachodzą jeszcze tu i ówdzie tego rodzaju wypadki, że egzekwuje się podatki z całą bezwzględnością, w dodatku egzekwuje się od ludzi, którzy głodują, i dlatego chciałbym prosić Pana Ministra Skarbu, by zechciał łaskawie na tę stronę działalności urzędów skarbowych zwrócić uwagę, chociaż podkreślam, że w tej materii dużo się zmieniło na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#komentarz">(Głos: A od kogo brać?)</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PUrbański">Zaraz będę i o tym mówił.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PUrbański">Jeżeli chodzi o to z kogo brać, to, proszę Wysokiej Izby, niejednokrotnie tutaj na ten temat mówiliśmy. Wykazy, kto co dał i w jakiej wysokości, i cyfry statystyczne same za siebie mówią. Wskazać mogę kilka przykładów: pożyczkę narodową, pożyczkę inwestycyjną, w tej chwili podatek specjalny, a dalej jeszcze, obowiązek powszechny świadczenia na rzecz pomocy zimowej dla bezrobotnych, co zdaje się dla nikogo nie ulega najmniejszej kwestii; gdy przejrzymy sumy wpływów na ten cel z poszczególnych źródeł, to się przekonamy, że największą sumą jest to dobrowolne świadczenie w formie przymusowej ściągane od pracowników fizycznych czy umysłowych w Państwie. Widzimy, że świadczenia, jeżeli chodzi o inne źródła, zawiodły, chociaż potrzebę wszyscy widzimy i nikt jej nie neguje. Deklaracje ofiarności niektórych sfer są pochopne i daleko idące, wykonanie ich dobrowolne pozostawia wiele do życzenia, gdyż złożenie ofiary na ołtarzu potrzeb bezrobotnych idzie bardzo opieszale. Wiemy o tym, że prawie połowę wpływów na Fundusz Pomocy Zimowej stanowią opłaty od dochodu ludzi pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PUrbański">Pragnę jeszcze na drugą rzecz zwrócić uwagę, mianowicie na gospodarkę w zakładach, będących w posiadaniu Państwa względnie Monopoli Państwowych. Tu niewątpliwie również dużo się zmieniło. Chcę tylko jeden moment podkreślić, który miał miejsce na Komisji Budżetowej, gdzie p. Hutten-Czapski podniósł, że stawki w Monopolach Państwowych są niewspółmiernie do innych płac zarobkowych wygórowane i dziwił się dlaczego się tak dzieje i że możnaby wprowadzić taki wniosek, że Państwo demoralizuje takimi stawkami rynek pracy. Nie zadał sobie jednak trudu, by sprawdzić ile dni pracy w miesiącu ci ludzie pracują, a wtedy wyjaśniłaby się sytuacja, że zarobki tego wysoko płatnego pracownika monopoli państwowych, biorąc ogólnie, gdy podsumuje się je, okażą się takie same, jak pracownika w innym zawodzie pracującego przez 25 dni, czyli okrągły miesiąc. Nie chciałbym porównać tych stawek z tymi, które płaci się na kresach, a które wywołują rumieniec wstydu na twarzy obywatela, który chce mówić na głos o tym, że ma własne Państwo i że nazywa się Polakiem, gdyż stosowane tam stawki zarobkowe: 80 groszy i 1 zł czy 1.50 zł, są to głodowe stawki, i nie przypuszczam by można przenieść je na inny teren i starać się nimi operować jako miarodajnymi do regulowania stosunków gospodarczych czy ekonomicznych w jakimś zakładzie. Dlatego jeżeli chodzi o monopole państwowe, to niewątpliwie swoimi stawkami do pewnego stopnia płace na rynku regulują, stosunki jednak, jakie są w monopolach państwowych, pod względem polityki personalnej pozostawiają wiele do życzenia.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PUrbański">Co do jednego zgadzam się z p. kolegą Czapskim, że jeżeli chodzi o dochody z tych przedsiębiorstw państwowych, które stanowią wartość 11 miliardów złotych, to dochody te w budżecie Państwa są bardzo mizerne. Już ta ich przewaga nad prywatnymi przedsiębiorstwami jako przedsiębiorstw państwowych jest niedwuznaczna i niewątpliwie jest ona na każdym kroku, a jednak mają dochody daleko mniejsze, aniżeli przedsiębiorstwa prywatne. Dlatego i na to zagadnienie zwracam uwagę, bo uważam, że ten przywilej, że dane przedsiębiorstwo jest przedsiębiorstwem państwowym, stanowi bardzo wiele, ale jeżeli chodzi o dochody, to ciężar na rzecz Skarbu musi być ponoszony na równi z przedsiębiorstwami prywatnymi.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PUrbański">Dalsza rzecz, którą w związku z budżetem chciałbym poruszyć, to jest to, ażeby stabilizacja stosunków pod względem płac pracowników państwowych czy samorządowych, czy wreszcie emerytur była uregulowana. Dzisiejszy stan dalej istnieć nie może. Od wypadku do wypadku nie można układać ani budżetu, ani jako tako życia w Państwie. Jeżeli w ostatnich czasach na rzecz równowagi budżetowej trzeba było pewne ofiary ponieść, to w roku bieżącym ta rzecz powinna mieć wreszcie swój koniec i wreszcie Rząd powinien zagadnienie to uregulować raz na zawsze, ażeby co pewien okres nie ulegało wahaniom.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PUrbański">Ostatnia rzecz, którą chciałbym jeszcze podnieść, to jest kwestia konsolidacji stosunków w Państwie. Proszę Panów! Często i ze strony posłów i ze strony Rządu jest czyniony wysiłek, ażeby w tym okresie ciężkim dla Państwa wytworzyć konsolidację społeczeństwa około pewnego programu i by go w społeczeństwie ugruntować, i aby wreszcie stosunki te jakoś unormować. Gdy się jednak zejdzie tam na dół i człowiek zaczyna się przyglądać temu, co się dzieje na dole, w porównaniu do tych głównych założeń, jakie ustala Rząd, to widzimy jakby dwa światy: Rząd idzie w jednym kierunku, a administracja na dole bardzo często w innym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#komentarz">(Głos: A Sejm?)</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#PUrbański">Sejm ma też swoje oblicze tu, na ławach poselskich, ale w kraju, to Pan Kolega wie tak dobrze jak i ja, jakie on ma oblicze. Nie ma reakcji na to, co prasa pisze o Sejmie, na to co prasa pisze o Rządzie. Nie dalej, jak w dniu wczorajszym, czytam w prasie zwrot tego rodzaju: pijacki premier Rządu ułożył ordynację wyborczą. Nikt na to nie reaguje. Czytam dalej w dzisiejszej prasie, że p. Wicepremier Kwiatkowski „zaśpiewał jak Kiepura”. Wprawdzie jest to bardzo miła opinia, bo Kiepura ma dobry głos i przyjemnie go słuchać, ale jeżeli się używa tego rodzaju porównań — a bardzo często używa się porównań tego rodzaju, dlatego aby parlament i stanowisko Rządu w społeczeństwie obniżyć, ażeby można było tą drogą wywierać nacisk na opinię w kraju i sytuację w dalszym ciągu rozkładać — uważam to za objaw bardzo niebezpieczny dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#PUrbański">Proszę Szanownych Panów, jeśli mam być szczery i w oczy powiedzieć o tym, co się w tej chwili dzieje na dole, wśród szerokich mas, to muszę powiedzieć na głos, że wielkie niebezpieczeństwo stoi przed nami. Szykują się nowe awantury, Polska jest jakby w przededniu nowych wstrząsów. Mówię to na głos, bo pewne organizacje społeczne czy polityczne w Polsce szykują te awantury. Na to się nic prawie nie robi, albo się przymyka oczy, albo się patrzy przez palce. Nie reaguje się na to, co się dzieje wśród sfer tak robotniczych jak i drobno chłopskich, wśród małorolnych, gdzie bieda sięga do najwyższych granic; tam komunizm szerzy się w zastraszający sposób. To, o czym mówię, dzieje się nawet — jak to miałem sposobność przed kilku dniami zauważyć — na terenie ziem poznańskich, tych najodporniejszych, tych najwierniejszych ideałom narodowym. Tam agitatorzy komunistyczni osiedlają się na wsi i demoralizują właśnie tych, którzy są w najstraszniejszej biedzie i nędzy. A następnie tutaj, w centrum kraju — jaczejki komunistyczne po prostu wyrastają jak grzyby po deszczu. Przecież nie możemy na to zamykać oczu, bo to grozi nie tylko niepokojem wewnętrznym, ale i dalszymi konsekwencjami. Te dalsze konsekwencje grożą dlatego, że akcja ta prowadzona jest za obce pieniądze, i ma inne cele, większe, niż te nasze wewnętrzne nieporozumienia. I dlatego zwracam się do Wysokiego Rządu, żeby chciał na te zagadnienia zwrócić uwagę i oczywiście nie przebierał w środkach. Ten, kto działa na szkodę Państwa, musi ponosić odpowiedzialność, musi się znaleźć w takim miejscu, żeby wiedział, że nie wolno mu w Polsce harcować.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#PUrbański">Chciałbym jeszcze podnieść temat, poruszony przez p. posła Sommersteina, temat demokracji i wolności. My jesteśmy demokratami, uznajemy wolność dobrze pojętą, ale nie chcielibyśmy, żeby p. kolega Sommerstein chciał nas uczyć demokracji i wolności i skarżył się na to, że jego przyjaciołom robią krzywdę, a zapominał o jednej rzeczy, że nie dalej jak dwa czy trzy dni temu, tutaj w stolicy przecież nie kto inny, jak robotnicy żydowscy dlatego, że Polacy zostali przyjęci do fabryki, zastrajkowali, urządzili protest.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#komentarz">(P. Sommerstein protestuje.)</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#PUrbański">Powiem dalej, że to zjawisko, które obserwujemy ostatnimi czasy w Białymstoku, gdzie — mówię to na głos — przemysł jest już prawie całkowicie w rękach żydowskich — Panie Kolego Sommerstein, ja Panu mówię o tym na głos — robotnik Polak tam, gdzie jest wolne miejsce, już trafić nie może, chociaż tam przedtem pracował. Więc jeżeli mamy mówić o wolności i demokracji, w takim razie ta wolność i demokracja musi być u Żydów uporządkowana. Jeżeli p. Kolega Sommerstein będzie tak kwestię stawiał, by w Polsce z nas wszystkich zrobić tylko najmitów, to Pan zrozumienia u nas dla takiej wolności i demokracji mieć nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Hołyński.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Konstytucja wyraźnie rozgranicza funkcje poszczególnych organów państwowych w sprawach budżetowych. Można postawić wyraźną linię demarkacyjną: inicjatywa budżetowa należy do Rządu, uchwalenie budżetu, uchwalenie wydatków należy do parlamentu. Bez inicjatywy Rządu nie ma budżetu, ale bez uchwały parlamentu nie ma wydatków państwowych. Taka linia jest konsekwentnie przeprowadzona w Konstytucji i w artykule, w którym mówi wyraźnie, że inicjatywa budżetowa należy do rządu, i w art. 59, który określa uprawnienia do podnoszenia zaprojetkowanych w budżecie wydatków, względnie wstawiania niezaprojektowanych wydatków. Ta sama myśl, ta sama idea jest przeprowadzona i w artykule ustawodawczym, który mówi o inicjatywie ustawodawczej i ogranicza tę inicjatywę w tym wypadku, gdy nakłada wydatki na Państwo, które nie są zawarte w budżecie. A tak samo i w innych artykułach Konstytucja wyraźnie ustala, że wszystkie wydatki muszą być uchwalane przez parlament, wyraźnie ustala, że coroczna ustawa uchwala budżet. I nawet w wypadkach nadzwyczajnych, w takich jak rozwiązanie Izb parlamentarnych i upoważnienie dla P. Prezydenta do wydawania dekretów, i w tym wypadku jednak z pod uprawnień tych wyłącza się budżet i gospodarkę finansową. Jednakże, Wysoka Izbo, to nie jest tylko prawo, to jest obowiązek parlamentu, obowiązek, który też wyraźnie jest zakreślony w Konstytucji. Wyraźnie w Konstytucji jest powiedziane, że Państwo nie może być bez budżetu i wyraźnie są nakreślone terminy uchwalania budżetu. Zwracam uwagę, że Konstytucja mówi, iż budżet będzie uchwalony corocznie ustawą. Dla żadnej innej ustawy nie określa terminu, w jakim ta ustawa ma być uchwalana. Jedynie w wypadku uchwalania ustawy skarbowej zawierającej budżet, jedynie w tym wypadku reguluje terminy, w jakich ciała ustawodawcze są obowiązane uchwalać ten budżet.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PHołyński">Ale uchwalanie budżetu, aby mogło być przez parlament świadomie, z pełną odpowiedzialnością wykonane, musi mieć takie umożliwienie w formie odpowiedniego układu preliminarza budżetowego i w formie wszystkich potrzebnych załączników, któreby dawały Izbom ustawodawczym możność wglądu w istotę rzeczy, w istotę zaprojektowanych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PHołyński">Dalej z momentem uchwalania budżetu wiąże się jeszcze jeden moment, moment wstępnej kontroli parlamentu nad Rządem, kontroli zagwarantowanej przez Konstytucję dla ciał ustawodawczych. Jeżeli spojrzymy w tendencje rozwojowe układu budżetu w ciągu ostatnich lat 10, to wyraźnie zobaczymy tę myśl przeprowadzoną dosyć silnie. Zmniejszono stopniowo, acz nie ograniczono zupełnie inicjatywy dla parlamentu, ale układ budżetu i wszelkie do niego dane i załączniki stale powiększające się dają coraz większą jasność w tym układzie materiałów dołączonych, aby właśnie sprowadzić parlament do tej roli, jaką mamy przewidzianą w Konstytucji — roli sprawowania kontroli, kontroli uchwał i kontroli wydatków. Ta myśl, że kontrola należy do parlamentu, ta myśl jest przeprowadzana konsekwentnie od 10 lat.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PHołyński">Jak wygląda nasz układ dzisiaj? Czy te wszystkie materiały, jakie otrzymuje Izba, dają pełną możność świadomej uchwały wydatkowej i świadomej kontroli nad wydatkami Państwa? Bo przecież kontrola, wykonywana przez zamknięcie rachunkowe, wykonywana jest w 2 lata po skończeniu roku budżetowego, a zatem w 3 lata po rozpoczęciu roku i po dokonaniu wydatków, kiedy już najczęściej nie ma tych samych warunków, kiedy najczęściej — nie ma tego samego gabinetu. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że chociażbyśmy dostali i bardzo duży materiał, gdybyśmy dostali bardzo dokładne nawet wyspecyfikowanie wydatków, to nie zawsze jesteśmy w możności spełniać istotnie kontrolę faktyczną. W moim pojęciu ta kontrola tkwi w czym innym. Ta kontrola tkwi w świadomości, jaka istnieje, że rzecz musi być przedłożona parlamentowi i że parlament może tej rzeczy zażądać i ją sprawdzić. To jest moim zdaniem ta istotna kontrola. I dlatego jest konieczność dania materiałów i jeśli jest świadomość, że wszystko będzie musiało być dane, nie tylko na rok przyszły, ale i za rok poprzedni — wtedy ta pełna świadomość daje tę największą kontrolę, jaką tą drogą parlament jest w stanie wykonać.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PHołyński">Układ naszego preliminarza, dzielący się na cztery działy — dział A. Administracja, dział B. Przedsiębiorstwa i Zakłady, dział C. Monopole i D. Fundusze, nie jest może konsekwentnie zupełnie przeprowadzony. Przypominam, że kilka lat temu zaczęła mnożyć się ilość funduszów. Fundusze te początkowo częściowo znajdowały się poza budżetem, częściowo znajdowały się w budżecie w dziale A. Gdy został stworzony dział D., fundusze zostały tam przeniesione. W roku ubiegłym część funduszów uległa likwidacji, część funduszów natomiast została z powrotem przeniesiona do działu A. Administracja i mamy w tej dziedzinie pewną dwoistość. Jeśli chodzi o przedsiębiorstwa, to wszystkie znajdują się w dziale B. Zależnie od charakteru prawnego danego przedsiębiorstwa jest takie czy inne ustosunkowanie się do budżetu danego przedsiębiorstwa. Mamy przedsiębiorstwa, nie posiadające osobowości prawnej, które są jak gdyby dalszą częścią administracji, albo mamy przedsiębiorstwa, spełniające już funkcje specjalne i te przedsiębiorstwa mają swój plan finansowo-gospodarczy w dziale B.; natomiast w stosunku do ustawy skarbowej znajdują się w dwóch miejscach — albo w art. 1-ym lub 2-im ustawy skarbowej, w artykułach, które mówią o wpłacie, względnie dopłacie do tych przedsiębiorstw, ale jednocześnie znajdują się pełną sumą wydatkową w art. 3, który upoważnia Rząd do wydatkowania sum przewidzianych w rozchodach planu finansowo-gospodarczego danego przedsiębiorstwa. I w art. 6 istnieją przepisy upoważniające do podnoszenia, tak aby nie zmienił się stosunek zasadniczy tego przedsiębiorstwa do § 1 i 2. Ta konieczność wstawienia do art. 3 sumy pełnej rozchodów jako układu budżetowego bardzo wyraźnie uwypukliła się na jednym przykładzie w roku ubiegłym i w latach poprzednich. Było takie jedno przedsiębiorstwo, które w preliminarzu budżetowym nie preliminowało brutto, to znaczy wszystkich wydatków po stronie wydatków i wszystkich dochodów po stronie dochodów, a preliminowało część wydatków po stronie rozchodów, a część wydatków z góry potrącało od dochodów i preliminowało zmniejszoną sumę dochodów. Saldo ostateczne wychodziło to samo, ale do art. 3 wchodziła nie suma tych wydatków, jaka była preliminowana po stronie rozchodów, ale pełna suma wydatków łącznie z tymi wydatkami, które znajdowały się po stronie dochodów. To było podstawą prawną dla dokonywania dalszych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PHołyński">Mamy drugi typ przedsiębiorstw, przedsiębiorstwa skomercjalizowane. W tych przedsiębiorstwach skomercjalizowanych mamy dwojaki typ budżetowania, że się tak wyrażę. Mamy jeden typ, jakim są Koleje Państwowe, które są przedsiębiorstwem skomercjalizowanym, w budżecie jego znajduje się plan finansowo-gospodarczy pełny, rozchodów i dochodów w formie załącznika; plan uchwalany jest przez Radę Ministrów i wchodzi tylko do art. 1 względnie art. 2.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PHołyński">Mamy drugie przedsiębiorstwo skomercjalizowane — coprawda w tym dekrecie o komercjalizacji tego przedsiębiorstwa jest zastrzeżone, że to przedsiębiorstwo jest przedsiębiorstwem prawno-publicznym, chociaż znajduje się w rejestrze handlowym, — które wchodzi do budżetu tak jak przedsiębiorstwa nie posiadające osobowości prawnej, wchodzi pełną sumą rozchodów do art. 3, do budżetu wchodzi natomiast wpłatą do Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PHołyński">Mamy szereg przedsiębiorstw skomercjalizowanych, większość, poza kolejami, których w ogóle planu finansowo-gospodarczego Wysoka Izba nie otrzymuje, a tylko wchodzą odpowiednimi paragrafami, wpłatą do Skarbu Państwa, mamy wreszcie w roku bieżącym przedsiębiorstwo, które nie jest skomercjalizowane, a które wchodzi też tylko wpłatą do budżetu Państwa, natomiast w art. 3 jego wydatki się nie znajdują. Dla zorientowania się w tych przedsiębiorstwach, które rzeczywiście przy budżetowaniu muszą mieć większą swobodę wewnętrzną, niż budżetowanie administracji, koniecznością jest otrzymywanie właściwych sprawozdań z działalności tych przedsiębiorstw za ostatni rok operacyjny, I tu, Wysoka Izbo, gdy spojrzymy na te wszystkie sprawozdania, jakie w Komisji Budżetowej otrzymujemy, to muszę powiedzieć, że pod tym względem znowu przodują Koleje Państwowe, Otrzymujemy szczegółowy bilans ze wszystkimi załącznikami do tego bilansu, razem 70 kilka stron druku, otrzymujemy oprócz tego sprawozdanie z wykonania planu finansowo-gospodarczego — 100 kilka stron. Otrzymujemy nie w ostatniej chwili, jak to w pewnych wypadkach się dzieje, że otrzymujemy na posiedzeniu komisji, gdy już uchwalamy, ale otrzymujemy razem z preliminarzem budżetowym, co da je nam możność przestudiowania. Niewątpliwie, że i w tym układzie można by coś zarzucić, można by powiedzieć, że inne zestawienie cyfr, inne ustosunkowanie tablic dałoby może jaśniejszy obraz, w każdym razie mamy pełne sprawozdanie. Natomiast mamy szereg innych przedsiębiorstw, które nie dają w ogóle sprawozdań, mamy inne przedsiębiorstwa, które dają sprawozdania tak skrócone, że de facto nie można sobie zdać sprawy z bilansu załączonego, bo nie jest się w stanie nawet go przeczytać, tak są te liczby skondensowane, bez uzasadnienia, bez podania podstaw, na jakich zostały ustalone. Mamy wreszcie jedno przedsiębiorstwo, które po raz pierwszy w roku bieżącym dało nam sprawozdanie z działalności za rok ubiegły, w ostatniej chwili, dużo liczb, więcej może, jak inne przedsiębiorstwa, ale tak zestawionych, że z tych liczb absolutnie nie jesteśmy w stanie się zorientować.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PHołyński">Dalej mamy dział 3 C. Monopole. W dziedzinie Monopoli mamy, Wysoka Izbo, znowu ten sam stan, jaki mieliśmy przy przedsiębiorstwach nie skomercjalizowanych. Wchodzą one do budżetu wpłatą oraz wchodzą do art. 3 rozchodami.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PHołyński">Wreszcie fundusze, które wchodzą do art. 3 rozchodami, wpłatą zaś względnie wypłatą do artykułu 2, względnie 3 budżetu. W tej dziedzinie mamy te same uwagi, co do sprawozdawczości, co do możliwości rozpatrywania, jak i w dziedzinie przedsiębiorstw. I tu w pewnych wypadkach, np. w wypadku Funduszu Pracy, otrzymujemy sprawozdania, w innych dziedzinach, np. Funduszu Drogowego, np. Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, takich szczegółowych sprawozdań nie otrzymujemy. A jednak mnie się zdaje, że postawienie zasady, że łącznie z preliminarzem budżetowym powinniśmy otrzymać wszystkie szczegółowe bilanse z uzasadnieniami tak dla przedsiębiorstw państwowych, jak dla monopoli, jak dla funduszów, jest zasadą słuszną. Dopiero wtedy będzie możność wypełnienia nie prawa, ale obowiązku, jaki ciąży na Izbach ustawodawczych, obowiązku związanego z uchwaleniem naszego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PHołyński">Wreszcie chciałbym zwrócić uwagę, że mamy szereg przedsiębiorstw, należących do przedsiębiorstw państwowych, mamy banki państwowe, które są poza budżetem, mamy operacje zlecone w bankach państwowych, które zupełnie nie przechodzą przez budżet i nie mają odbicia żadnego w naszym budżecie. Abyśmy mogli spełnić ciążący na nas obowiązek, do wszystkich tych dziedzin musi być właściwe ustosunkowanie, ze wszystkich dziedzin właściwe sprawozdania nadesłane i właściwe materiały nam dostarczone.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PHołyński">Jeżeli chodzi zaś o sam układ, układ rozbity na poszczególne paragrafy, to dział A — Administracja, przedstawia sprawę dość dokładnie i możliwy jest dla nas do zorientowania, ale już w następnych działach plany finansowo-gospodarcze są tak ułożone, że twierdzę, że w tych warunkach parlament nie jest w stanie dokładnie się zorientować, ale twierdzę, że tak samo i Minister Skarbu przy kontroli tych przedsiębiorstw nie jest w stanie odpowiednio zorientować się, jak te przedsiębiorstwa funkcjonują, jak te wydatki rosną, czy te wydatki są słuszne, czy nie. Właściwy układ ich planów finansowo-gospodarczych winien dawać Ministrowi Skarbu możność kontrolowania w trakcie prowadzenia przedsiębiorstw, w trakcie wykonywania ich planów finansowo-gospodarczych, układ odpowiednio działający, analogiczny, nie koniecznie identyczny z tym, jaki w zeszłym roku Wysoka Izba przyjęła w rezolucji, której Rząd w roku bieżącym przestrzegał, ale jeszcze nie w 100%, nie zastosował się jeszcze całkowicie do tego, jednakże dał już pewne wyjaśnienia w formie załączonych tablic. Jest to praca w moim pojęciu jeszcze nie skończona, która winna być dalej kontynuowana. Referując budżet Ministerstwa Skarbu, pozwolę sobie jeszcze raz o tym pomówić, dlatego, że w roku bieżącym w przedsiębiorstwie małym, łatwiejszym, jakim jest Mennica Państwowa, jednakże możliwe było przerobienie układu planu finansowo-gospodarczego w tej myśli, jak to było w roku zeszłym zgłoszone w rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#PHołyński">Kończąc moje przemówienie, chcę podkreślić jeszcze raz, że prawa są obowiązkiem parlamentu, nie prawem, ale obowiązkiem jest uchwalanie budżetu, nie prawem, ale obowiązkiem jest kontrola w momencie uchwalania budżetu i że dla umożliwienia tego musi być do tego dostosowany układ preliminarza budżetowego, tak samo jak muszą być dostarczone i te wszystkie materiały, które umożliwiłyby kontrolę w tej formie, jak to na początku zaznaczyłem.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Zamykam rozprawę ogólną.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#SekretarzpDudziński">Interpelacja p. Dymitra Wełykanowicza do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie utrudniania przez Zarządy lasów państwowych korzystania w lasach z praw serwitutowych ludności z powiatów podgórskich, a w szczególności w Dobrowlanach pow. Kałusz.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#SekretarzpDudziński">Interpelacja p. Jana Walewskiego do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie antypolskich tez czeskiej polityki zagranicznej, sformułowanych w książce czeskiego ministra pełnomocnego w Bukareszcie p. Szeby, a opatrzonej wstępem Ministra Spraw Zagranicznych Republiki Czechosłowackiej p. Krofty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się w piątek dnia 12 lutego r. b. o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300):</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#Marszałek">1 — Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#Marszałek">2a — Sejm.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#Marszałek">2b — Senat.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#Marszałek">3 — Kontrola Państwowa.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#Marszałek">4 — Prezydium Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#Marszałek">5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#Marszałek">6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 38.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>