text_structure.xml 263 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 35.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 17 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Wadowski i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Wadowski.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o mleczarstwie (druk nr 66).</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">W związku z tym projektem proponuję powołanie na okres bieżącej sesji zwyczajnej Komisji Rolnej w składzie 31 członków Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba zgodziła się na moją propozycję. Sprzeciwu nie słyszę. Uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proponuję zatem, aby w skład tej komisji weszli pp. posłowie: Bartczak Franciszek, Bołądź Jerzy, Bura Nikita, Dąbrowski Stefan, Dębicki Czesław, Frejman Jan, Gorczyca Wojciech, Hyla Wincenty, Jozanis Alfons, Kamiński Władysław, Kielak Stanisław, Kozłowski Tomasz, Kozubski Teodor, Kuczyński Kazimierz, Łazarski Michał, Łubieński Bogusław, Mostowski Janusz, Olewiński Stanisław, Pełeński Zenobjusz, Płonka Józef, Suchorzewski Leon, Szalewicz Tomasz, Szetela Tadeusz, Szulczewski Michał, Śląski Jan, Tatarczak Stefan, Traczewski Stefan, Wanke Bruno Bronisław, Wróblewski Czesław, Wyganowski Stefan, Żeligowski Lucjan.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakieś inne propozycje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PWyganowski">Panie Marszałku, zgłaszam kandydaturę p. Szymańskiego Wacława.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PDębicki">Panie Marszałku, aby przy zgłaszaniu nazwisk kandydatów uniknąć zbieżności z nazwiskami umieszczonemi na liście, zgłoszonej przez Pana Marszałka, jeżeli Pan Marszałek pozwoli, zgłoszę inną listę, własną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Nie mogę na to pozwolić, gdyż to byłoby sprzeczne z art. 19 regulaminu, który brzmi: „Komisje wybiera Sejm. Marszałek może zaproponować skład komisji, Izba może w tym przypadku skład ten uzupełnić. Członków komisji wybiera Sejm w sposób, określony dla wyboru prezydjum. A więc w myśl tego przepisu mogę tu przyjąć tylko uzupełniające kandydatury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PDębicki">W takim razie proszę, aby jeszcze raz powoli odczytano tę listę, jaką zgłosił Pan Marszałek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Panie Sekretarzu, proszę powtórnie odczytać wolno listę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#komentarz">(Odczytuje jeszcze raz listę kandydatów.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PDębicki">Zgłaszam następujące kandydatury: Szymański Wacław.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Ta kandydatura jest już zgłoszona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PDębicki">Libiszowski, Szumowski, Kondysar, Kaczorowski, Gortat, Formela, Martynowski, Ostafin, Żyborski, Danowski, Zaklika, Gromada, Smoczkiewicz, Sosiński, Terszakowec i Augustyniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Czy są jeszcze inne kandydatury?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PDąbrowski">Zgłaszam kandydaturę p. Jana Podhorskiego — Lenkiewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakie kandydatury? Niema. Zamykam listę kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Zarządzam 10-minutową przerwę celem powielenia kartek z nazwiskami kandydatów, zgłoszonych przez panów posłów.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 10 min. 42 do godz. 10 min, 52.)</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Proszę Panów Posłów o zajęcie miejsc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PLibiszowski">Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie oświadczenia co do mej kandydatury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PLibiszowski">Lista była zgłoszona tak prędko, że nie zdążyłem zrzec się. Uprzejmie proszę o skreślenie mnie z listy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Na której liście znajduje się nazwisko Pana Posła?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PLibiszowski">Na liście zgłoszonej przez p. Dębickiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">W tej chwili otrzymali Panowie listę, zaproponowaną przeze mnie, zawierającą 31 nazwisk, oraz listę zaproponowaną przez pp. posłów tu na sali, która obejmuje 18 nazwisk. Na tej drugiej liście jest podane pod nr 8 nazwisko p. posła Libiszowskiego, który oświadcza, że nie przyjmuje tej kandydatury. A więc kandydatura ta odpada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PZaklika">Panie Marszałku, proszę o głos w tej samej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PZaklika">Zrzekam się również kandydatury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Na której liście jest umieszczone nazwisko Pana?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PZaklika">Na liście zgłoszonej przez pp. posłów pod nr 17.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Przyjmuję Pańską rezygnację i nazwisko Pana Posła skreślone będzie z listy.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o rozdanie pp. posłom obu list kandydatów, zarówno listy zaproponowanej przeze mnie, jak i listy zgłoszonej przez p. posłów.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Głos: Na której karcie trzeba głosować?)</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#Marszałek">Proszę Panów, w tej chwili będę enuncjował, w jaki sposób należy głosować. Proszę Panów Sekretarzy po rozdaniu kart o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym. Kto z Panów Posłów nie otrzymał jeszcze k ar ty? Wszyscy otrzymali, wobec tego przystępujemy do głosowania. Izba uchwaliła, że komisja ma się składać z 31 członków, przeto tylko te karty będą ważne, na których głosujący wypiszą 31 nazwisk albo mniej. Karta, zawierająca więcej nazwisk, będzie. nieważna, jak również taka karta, która zawierać będzie nazwisko kandydata nie zgłoszonego. A więc głosować wolno po pierwsze tylko na kandydatów, w Izbie zgłoszonych, a po drugie głosować trzeba tylko na jednej karcie i oddawać tylko jedną kartę. Panowie Posłowie mogą robić skreślenia bądź na liście, którą ja zaproponowałem, bądź też na drugiej liście, obejmującej kandydatury, zgłoszone przez pp. posłów, wreszcie można głosować na oddzielnej karcie, wypisując nazwiska odręcznie, w żadnym wypadku jednak nie można składać dwóch list ze skreśleniami, bo wtedy nie moglibyśmy stwierdzić, czy obie te listy pozostają ze sobą w związku i czy razem nie zawierają więcej niż 31 nazwisk — Proszę Panów Posłów o wypisanie nazwisk, a Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Posłowie oddali karty do głosowania? Nikt się nie zgłasza, zamykam głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#Marszałek">Wszystkich obecnych na sali pp. Sekretarzy proszę o zajęcie się obliczeniem wyniku głosowania.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#Marszałek">Jednocześnie chcę zaproponować Izbie na podstawie ostatniego ustępu art. 37 regulaminu, który brzmi: „Również na wniosek Marszałka i za zgodą Izby może być zmieniona kolejność rozpatrywania spraw, objętych porządkiem dziennym”, ażebyśmy nie tracąc czasu przystąpili w tej chwili do rozprawy nad punktem 4 porządku dziennego, t. j. do dalszej debaty budżetowej. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że ta propozycja moja została przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę, uważam tę moją propozycję za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55): Rozprawa szczegółowa nad częścią 18 — Długi Państwowe.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego komisji o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#Marszałek">Głosu udzielam sprawozdawcy p. Hutten-Czapskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! W drukowanem sprawozdaniu z obrad Komisji Budżetowej podałem zestawienia cyfrowe, dotyczące naszego zadłużenia zarówno wewnętrznego, jak i zagranicznego, przeto powtarzać tu cyfr tych nie będę. Ograniczę się do krótkiego streszczenia.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PHuttenCzapski">Zadłużenie nasze wewnętrzne od 1 stycznia 1935 r. do 1 stycznia 1936 r. wzrosło o kwotę mniej więcej 334.000.000. Powiększenie tego zadłużenia jest wywołane ciężkim stanem Skarbu, który wszyscy dokładnie znamy. Wzrost tego zadłużenia został w znacznej mierze skoncentrowany w ubezpieczalniach, również częściowo w społeczeństwie poprzez emisję pożyczki inwestycyjnej. P. Wicepremier zapowiedział nam, że obecnie dążyć będzie do tego, ażeby możliwie odciążyć rynek kapitałowy wewnętrzny i czerpać z niego w znacznie mniejszej mierze.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PHuttenCzapski">Bardzo znaczna ilość pożyczki wewnętrznej na naszym rynku, ulokowana w niedużych stosunkowo kwotach, spowodowała Rząd do wydania w drodze dekretu ustawy o konsolidacji zadłużenia wewnętrznego. Jest to właściwie dość poważna oszczędność, gdyż ma być wypuszczona pożyczka konsolidacyjna w sumie około 600 mil jonów zł i oprocentowana na 4%. Konsolidacja ta będzie wprowadzona w życie w najbliższym czasie. Pozatem został zmieniony okres amortyzacyjny pożyczki konwersyjnej z r. 1924. W ten sposób osiągnięta będzie w budżecie wykonywanym oszczędność, wynosząca przeszło 20 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PHuttenCzapski">Poza wykazem, zamieszczonym w sprawozdaniu, dotyczącym zadłużenia obligacyjnego, biletów skarbowych i bonów inwestycyjnych, Skarb Państwa pozatem jest winien około 370 milionów zł w formie rachunków otwartych w Banku Polskim, w Banku Gospodarstwa Krajowego, w P. K. O. i t. d. Są to rachunki bieżące, których stan się zmienia w ciągu roku kilkakrotnie, nie podaję więc ich dokładnie. Pozatem istnieje jeszcze zadłużenie w kwocie około 200 milj. zł — cyfra ta jest zresztą zmienna — przedsiębiorstw państwowych i monopolów, które korzystają z kredytu również na rynku wewnętrznym, a częściowo za pośrednictwem banków państwowych, w pierwszej linii Banku Gospodarstwa Krajowego, na rynku zagranicznym. Nasycenie naszego rynku kapitałowego, rynku zresztą bardzo ubogiego, rozmaitego rodzaju walorami jest bardzo znaczne. Ilość papierów, kursujących na naszym rynku, jest niewątpliwie, jak na nasze siły kapitałowe, nadmierna i ona to powoduje tak bardzo znaczny spadek kursów. Kursy nasze kształtują się na rynku krajowym istotnie w sposób niezmiernie korzystny dla nabywców papierów. Są przecież całkiem pewne możliwości lokat choćby w listach zastawnych ziemskich, przynoszące od 10 do 11% rocznie. Nawet pożyczki państwowe mają kursy całkiem niskie. Widzieliśmy niedawno notowania na rynku renty ziemskiej, która była notowana przy pięćdziesięciu kilku procentach, przy 5% oprocentowaniu, wynosi to ponad 9% w stosunku rocznym. Możemy wyraźnie stwierdzić nasycenie rynku obligacjami. Jest to dowodem zresztą braku kapitałów, jest to jednym z powodów tak wysokiej stopy procentowej, która ogromnie utrudnia obrót w życiu gospodarczem, jest jednym z tych powodów, dla których p. Minister Skarbu zapowiada zmniejszenie zbierania pieniędzy ze zbiornic takich, jak P. K. O. albo ubezpieczalnie, przez Skarb.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PHuttenCzapski">W zadłużeniu zagranicznem właściwie nie zaszły w ciągu ostatniego roku zmiany. Zadłużenie to składa się częściowo z zadłużenia u rządów obcych, częściowo u społeczeństw państw obcych. Z drugiej strony zadłużenie to u nas jest lokowane w rozmaity sposób. Mieliśmy pożyczki, które poszły na potrzeby Skarbu, mieliśmy takie, które częściowo albo całkowicie zostały zużyte na inwestycje w różnych przedsiębiorstwach państwowych, przedewszystkiem w P. K. P. Jeżeli chodzi o zadłużenie nasze u rządów obcych, bardzo znaczną pozycję stanowi zadłużenie z tytułu długów wojennych, długów t. zw. reliefowych. Spłacanie tych długów wstrzymaliśmy, kiedy to samo zrobiły państwa kredytowo i gotówkowo znacznie mocniejsze niż my. Obecnie zagadnienie to straciło cokolwiek na swojej aktualności. Cała sprawa długów wojennych jest ściśle związana, jak to dwa lata temu udokumentowałem, ze spłatą należnych długów z tytułu traktatów pokojowych od Rzeszy Niemieckiej. Dwa lata temu podałem w drukowanem zestawieniu cyfry, wykazujące, że Rzesza Niemiecka winna jest przeróżnym krajom świata ponad 25 miliardów dolarów i że Stany Zjednoczone są wierzycielem rozmaitych państw na kwotę ponad 21 miliardów dolarów, czyli, że właściwie tymi, którzy mają płacić, są Niemcy, tymi, którzy mają otrzymywać te pieniądze, przeważnie ze źródeł niemieckich, są Stany Zjednoczone. Wobec wstrzymania wypłat przez Rzeszę Niemiecką, zdaje mi się, że problem ten nie jest tam dziś w opinii niemieckiej aktualny, w każdym razie żadnych po ternu nie widać objawów. Spłata zadłużenia niemieckiego nie wydaj e się w najbliższej przyszłości prawdopodobną. A więc i cały ten problem stracił niemało na swej aktualności i wydaje się, że zeszedł już dziś na drugi plan w międzynarodowych dyskusjach.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PHuttenCzapski">Natomiast pogłębiający się kryzys, coraz większe trudności dewizowe, wywołane murem celnym, kontygentami i dążnościami autarkicznymi, doprowadziły do tego, że we wszystkich społeczeństwach, we wszystkich państwach świata dochodzi do coraz większych restrykcyj wypłat zagranicą. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, gdzie niema centrali dewiz, gdzie niema właściwego ograniczenia przekazów. Tem niemniej musimy też zwrócić pilną uwagę na to, co zagranicy wypłacamy, a to ze Względu na nasz bilans płatniczy. Bilans ten w r. 1934 zamknął się saldem dodatniem dla Rzeczypospolitej kwotą około 175 milionów złotych. W r. 1935 bilans ten dał nam nadwyżkę tylko w kwocie sześćdziesięciu kilku milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że potrzeby nasze dla obsługi zadłużenia zagranicznego łącznie z pożyczką włoską wynoszą około 100 milionów złotych, to zrozumiemy, dlaczego Rząd nasz dąży do zawarcia układów, któreby zmniejszały te nasze przekazy zagraniczne z tego tytułu. Układy te są robione po długich, nieraz bardzo mozolnych pertraktacjach, i tak w zeszłym roku, już po uchwaleniu budżetu na komisji sejmowej, po uchwaleniu budżetu w Sejmie zostały zawarte układy z Danią, Holandią, Szwajcarią, Norwegią i Szwecją, dotyczące zmniejszenia wypłat z tytułu długów reliefowych.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PHuttenCzapski">Tak samo przypuszczam, że i w roku tym, nad którego budżetem się zastanawiamy, będą przeprowadzone układy z całym szeregiem państw, dotyczące przedewszystkiem zadłużenia u państw obcych. Jest to w każdym razie problem niezmiernie ważny i wyczekiwać musimy tych układów z nadzieją, że będą one dla pomyślne.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o zmiany w preliminarzu budżetowym, to wobec tej konsolidacji, tej konwersji, o której mówiłem, cyfra w obsłudze długów wewnętrznych uległa bardzo poważnej zmianie. Oszczędności, któreśmy tam wprowadzili, łącznie zresztą ze zmniejszeniem wypłat na obsługę długów zagranicznych, w związku ze spłatą części pożyczki stabilizacyjnej, z przed terminowem przekazaniem tej sumy, mają wynieść 28,765.323 zł. Nie jest to oszczędność całkowita dlatego, że dla emisji pożyczki konsolidacyjnej, w związku z kosztem druku nowych obligacyj i t. p., będziemy musieli wydać około 2.000.000 zł, a więc ta oszczędność poważnie się zredukuje. Pozatem w celu zapłacenia części pożyczki stabilizacyjnej będziemy musieli rozpatrzeć przedłożenia rządowe o kredyty dodatkowe, które zostało nam wczoraj doręczone, i które jest związane z redukcją budżetu w roku przyszłym. W każdym razie jest to poważna oszczędność, która do budżetu 1936/37 została wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli uda się Rządowi zawrzeć układy, dotyczące innych naszych zadłużeń u państw obcych, to przypuszczam, że oszczędności w budżecie długów w wykonaniu będą znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PHuttenCzapski">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie preliminarza budżetowego część 18 — długi państwowe w brzmieniu, uchwalonem przez komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#Marszałek">Zarządzam krótkie zapytania z miejsca. Czy kto chce się zwrócić do p. sprawozdawcy z krótkiem zapytaniem? Nikt. Do głosu również nikt się nie zapisał. Przystępujemy przeto do rozprawy szczegółowej nad częścią 8 preliminarza budżetowego na rok 1936/37: Ministerstwo Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem chciałem zwrócić uwagę na dwa błędy drukarskie, które znajdują się w mojem sprawozdaniu drukowanem: na str. 16, gdzie mowa jest o podatku od energii elektrycznej, podana jest suma preliminowana na 700.000 zł, winno być 6,700.000 zł i później w tablicy, która znajduje się na str. 7, na samym dole jest podana suma ilości urzędników w preliminarzu na rok 1936/37 w przedsiębiorstwa eh i zakładach bez kolei — 187.314, a winno być — 47.239.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Nie będę powtarzał swojego referatu, jaki wygłosiłem na Komisji Budżetowej, ponieważ referat ten został ujęty, z pewnemi skrótami naturalnie, w mojem drukowanem sprawozdaniu. Chciałbym tu tylko rozwinąć parę punktów z mojego referatu, czy to na skutek dyskusji, jaka była później prowadzona nad tym referatem, czy też na skutek pewnych nowych faktów, które zaszły od momentu mojego referatu na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PHołyński">Referat mój podzieliłem na trzy części, rozpatrując je według głównych trzech działów działalności Ministra Skarbu, a zatem Ministra Skarbu jako, powiedzmy, głównego szafarza całości budżetu Państwa, jako kierownika polityki kredytowej i finansowej i jako kierownika całej polityki obciążeń publicznych.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PHołyński">W części pierwszej, dotyczącej budżetu, zwracałem uwagę na to, że suma naszego budżetu spadała wolniej aniżeli spadał dochód społeczny, że wobec tego w stosunku do dochodu społecznego, chociaż budżet nasz w sumach absolutnych zmniejszał się, faktycznie budżet nasz wzrastał.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PHołyński">Zwracałem dalej uwagę, że budżet ten, zredukowany przeważnie drogą mechanicznych redukcyj, obcinał wydatki na najniezbędniejsze potrzeby twórcze Państwa, pozostając w dużej mierze budżetem wegetacyjnym. Zwracałem też uwagę i na to, że przy analizie dzisiejszego naszego budżetu na rok 1936/37 wydatki nieopancerzone, to jest te wydatki, które Rząd, które Minister Skarbu może w pewnym stopniu przesuwać i zmieniać, w tym globalnym budżecie 2.200.000.000 w sumach okrągłych wynoszą wszystkiego około stu-kilkudziesięciu milionów zł, są to wydatki, które Minister Skarbu jest w stanie zmieniać, przesuwać, prowadząc jakgdyby politykę budżetową na tych tylko odcinkach.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PHołyński">Zwracałem uwagę na konieczność przy niskim dochodzie społecznym dalszej redukcji budżetu — nie mechanicznej, bo już wykazało doświadczenie, iż redukcja mechaniczna nie dała efektu, ale w drodze rekonstrukcji strukturalnej i zmniejszenia wydatków personalnych. Chociaż uposażenie pojedyńczego urzędnika, przeciętnie biorąc w Polsce, nie jest wysokie — w wielu wypadkach jest za niskie — jednak globalna suma, przewidziana w budżecie na uposażenia, jest za wysoka. Zachodzi konieczność strukturalnej zmiany budżetu z powodu niskiego dochodu społecznego, o czem będę mówił jeszcze przy dziale obciążeń publicznych, przez ograniczenie pewnych funkcyj Państwa, przez stworzenie pewnej hierarchii potrzeb i zaspokojenie tych wszystkich potrzeb, które są najpilniejsze, najniezbędniejsze, a te potrzeby, które są nieraz potrzebne i pożyteczne, jednak nie są niezbędne, należy odłożyć na lepsze czasy, kiedy dochód społeczny tak wzrośnie, że choć budżet w sumie absolutnej się podniesie, ale w stosunku do dochodu społecznego nie będzie tak wielki, będzie budżetem obniżonym.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PHołyński">Przy rozpatrywaniu redukcyj funkcyj Państwa zatrzymam się nad dwoma punktami i wyraźnie je rozgraniczę, to jest nad funkcją Państwa jako kierownika i administratora, i nad funkcją Państwa jako bezpośredniego przedsiębiorcy, czyli etatyzmem. Chciałbym tutaj zatrzymać się chwileczkę nad tą pierwszą kwestią, nad redukcją funkcyj Państwa jako administratora i jako kierownika w pewnym stopniu całości nawy państwowej, pozostawiając zagadnienie etatyzmu, o którem nie będę w tej chwili wogóle mówił.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PHołyński">Otóż spotkałem się z twierdzeniem, że płynę pod prąd, że staram się nawrócić ten prąd z kierunku, w którym on na całym świecie w tej chwili się przejawia. Otóż ja w moim referacie wyraźnie zwróciłem uwagę, że rzeczywiście na całym świecie mamy ten prąd po wojnie jako pewne skutki gospodarki wojennej i jako skutki później gospodarki powojennej i przejścia ze stosunków wojennych do stosunków powojennych. Czy ja płynę pod prąd? Tak jest, płynę pod prąd. Daleko wygodniej jest położyć się na fali, dać się unosić temu prądowi w kierunku, gdzie ten prąd idzie i gdzie ten prąd sam chce iść, aniżeli starać się ująć ten prąd w pewne obwałowanie tak, aby ten prąd nie zalewał naszego życia gospodarczego i aby ten prąd był raczej prądem twórczym.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PHołyński">I w dyskusji na ten temat zarzucano mnie, że chcę powrócić do Adama Smit'a, do szkoły manchesterskiej. To są przeszłości, do których powrót jest przecież rzeczą niemożliwą w naszej rzeczywistości. Mnie się zdaje, proszę Panów, że jeżeli się mówi o ograniczeniu funkcyj Państwa, jeżeli się mówi o pewnem zredukowaniu działalności aparatu państwowego, to przecież nie ma się w tej chwili na myśli ani Adama Smit'a, ani szkoły manchesterskiej. Wachlarz rozpięty z jednej strony od szkoły czysto liberalnej Adama Smit'a i szkoły machesterskiej, a z drugiej strony do gospodarki planowej, gospodarki, jaką mamy na wschodzie — ten wachlarz jest rozpięty bardzo szeroko i są najrozmaitsze granice i punkty, według których można gospodarować. I zbliżenie się w jednym, czy drugim kierunku, to jest pewna możliwość przestawienia funkcyj Państwa.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PHołyński">Jeżeli weźmie my naszą Konstytucję, to już znajdziemy w art. 5 ustęp, który brzmi w sposób następujący: „Twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego”. I otóż tu właśnie chodzi o to, aby dać możność przejawienia się twórczości jednostek, a rolą Państwa jest stwarzanie pewnych generalnych ram, pewnych ustaw, rop urządzeń generalnych tak, aby egoizm jednostki nie wyszedł poza dobro ogólne. I w tej formie, według mnie, należy rozumieć to pewne uspołecznienie gospodarki, o którem się w tej chwili mówi. Bo w przeciwnym razie wpadamy w drugą krańcowość, krańcowość czysto planowej gospodarki, i ta krańcowość czysto planowej gospodarki państwowej stwarza, że wtedy jakgdyby dzielimy obywateli na dwie klasy, rozróżniamy obywateli tych, którzy są rządzeni i tych, którzy rządzą. Ale ci, którzy rządzą, to nie jest tylko Rząd, to jest cały aparat biurokratyczny, który stwarza wielki rozrost tego aparatu biurokratycznego i niezawsze ten aparat biurokratyczny może być dostosowany i może spełniać swoje funkcje w ten sposób, aby one nie stanowiły przeszkody dla gospodarki społecznej. Jeżeli w gospodarce jednostka popełni błąd, to ta jednostka, popełniając ten błąd, szkodzi sobie, szkodzi najwyżej pewnej ograniczonej ilości obywateli, najbliżej związanych z tą gospodarką. Natomiast, jeżeli ten błąd przy gospodarce planowej zostanie zrobiony przez tych, którzy rządzą tym planem, którzy wykonują go z punktu widzenia biurokracji, to wtedy stwarza się wielkie niebezpieczeństwo kolosalnych. strat dla całej gospodarki społecznej. Należy dobrze pamiętać o tym momencie, gdy się mówi o gospodarce czysto planowej.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PHołyński">Proszę Panów! Nie chciałbym, aby nasza biurokracja, młoda, tworząca się, złożona z urzędników bardzo obywatelsko pracujących dla dobra Państwa — nie chciałbym, aby przez samo nastawienie tego rodzaju została zepchnięta na niewłaściwe tory i żebyśmy my, u nas w Polsce, nie mówili tak, jak kiedyś się to mówiło w jednem z państw przedwojennych: „Komu państwo daje urząd, temu Pan Bóg daje rozum” i drugie powiedzenie z tem związane: „ ograniczone pojęcie podwładnych obywateli”, to jest z niemieckiego: „Beschrankter Verstand der Untertannen”, żeby nie stworzyło się to, że suma wszystkich obywateli ma pewne ograniczone pojęcie dobra społecznego i dobra jednostkowego, ja tylko ci, którzy reprezentują sfery rządzące, jak gdyby biurokrację, byli tymi, którzy mogą decydować i mogą tworzyć te dobra społeczne.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PHołyński">Twierdzę, że przy ustaleniu dobrych ram i pozostawieniu swobody obracania się obywatela w tych ramach, nieprowadzeniu go na każdym kroku, w każdem posunięciu, niekontrolowaniu w każdym najdrobniejszym szczególe, w tych pewnych stworzonych ramach gospodarki jest nasza przyszłość i tą drogą idąc, nie będziemy mieli nadmiaru rozwoju biurokracji naszej i nie będziemy mieli tych wszystkich udręk, jakie dziś obywatel przeżywa, jeżeli cobądź i kiedykolwiek chce załatwić w urzędzie. Nie będę poruszał sprawy tych ogonów w urzędach, bo wszyscy napewno z Panów, jak tu siedzicie, nieraz widzieliście i wiecie, jaka to jest udręka dla każdego obywatela w Polsce załatwić jakąś sprawę w urzędzie normalną drogą. Cała procedura jest tak skomplikowana, że nie może być inaczej załatwiona. Uproszczenie systemu, stworzenie hierarchii, wyrzucenie, co jest zbędnego, a co we wszystkich resortach można znaleźć, da możność pewnego swobodniejszego rozwoju życia naszego i rozwoju naszego dobrobytu w kraju.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PHołyński">Przejdę teraz jeszcze do drugiej części — do zagadnień kredytowych. W zagadnieniach kredytowych zwróciłem uwagę na strukturę naszego rynku kredytowego, zwróciłem uwagę na to z całego szeregu przyczyn, — nie będę ich tu wymieniał ani nad tem się rozwodził — że gros tych oszczędności, dziewięćdziesiąt kilka procent gromadzi się na t. zw. sztywnym rynku że ten sztywny rynek dotychczas był w 100% absorbowany przez, powiedzmy, instytucje publiczno-prawne i ponieważ dziewięćdziesiąt kilka procent naszych oszczędności gromadziło się na tym sztywnym rynku, a później instytucje publiczno-prawne zabierały je, i te oszczędności wychodziły z prywatnego życia gospodarczego i nie wracały do niego zpowrotem bezpośrednio — wobec tego był to ten wielki hamulec, jaki istniał dla rozwoju życia gospodarczego w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PHołyński">Zwróciłem uwagę-na skutki zupełnego zejścia Państwa z rynku sztywnego. Zwróciłem uwagę, że wtedy automatycznie te środki, szukając sobie lokat, częściowo zwrócą się do już wiemitowanych pożyczek publiczno-prawnych, podnosząc znacznie kurs tych pożyczek. Przez podniesienie kursu pożyczek obniży się ich rentowność, a obniżenie rentowności papierów publiczno-prawnych jest nieodzowne, jeżeli chcemy mieć pewne przejawy inicjatywy prywatnej. Jeżeli obywatel może kupić pożyczkę państwową, która daje mu 12% w stosunku rocznym, to nie pójdzie na żadną działalność, woli, jak ma pieniądze, kupić tę pożyczkę i obcinać kupony, nie troszczyć się i nic nie robić.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#PHołyński">Ta sprawa wiąże się z planem inwestycyj państwowych. Mówiłem, że optimum byłoby, żeby Państwo natychmiast zeszło z rynku, że jednak rozumiem, że takie natychmiastowe zejście przez Państwo z rynku sztywnego jest niemożliwe, że mogłoby wywołać duże perturbacje na naszym rynku i że dlatego częściowe pozostanie na tym rynku, pewien plan inwestycyjny jest konieczny, i że te roboty muszą być wykonane drogą kredytową, zanim do tej zmiany dostosuje się życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#PHołyński">Zwracałem uwagę, że efektem tego będzie znaczne potanienie stopy procentowej. Na naszym rynku mamy dwie różne stopy: jedną stopę niższą, którą Państwo czy instytucje publiczno-prawne utrzymują dla swych pożyczek i tę drugą stopę, znacznie wyższą, regulowaną prawem popytu i podaży, z której korzysta i którą musi brać pod uwagę życie prywatne. I zwracałem uwagę, że zejście Państwa z rynku sztywnego obniży bardzo znacznie tę stopę procentową. I jakie obserwujemy zjawisko w ciągu ostatniego miesiąca? W ciągu ostatniego miesiąca Skarb dla swego budżetu, dla swych inwestycyj nie absorbował rynku sztywnego. Ten rynek sztywny został pozostawiony do lokat własnych i widzimy natychmiast zjawisko, które przejawiać się powinno w spadku stopy procentowej krótkoterminowych kredytów. Mamy zjawisko jakby pewnego ogonka do kupna biletów skarbowych. Znaczy to, że stopa procentowa, która przedtem przy lokowaniu tych biletów skarbowych była w pewnym stopniu do rynku dostosowana, gdyż istniały trudności w ulokowaniu ich, teraz okazało się, że stała się nadmiernie wysoka i właściwą konsekwencją, jeżeli Skarb i nadal w najbliższym czasie nie będzie musiał dla celów inwestycyjnych korzystać z rynku sztywnego, jest obniżenie stopy procentowej od biletów skarbowych. Jeden miesiąc takiej polityki wystarczył, ażeby drgnęła stopa procentowa na rynku. I to jest niczem innem, jak potwierdzeniem tego, co półtora miesiąca ternu mówiłem na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#PHołyński">Przejdę do trzeciej części, do obciążeń publicznych. Jak ta sprawa, wygląda w Polsce? W drukowanem mojem sprawozdaniu podałem celowo bez żadnych komentarzy tablicę, gdzie mamy odbicie wszystkich obciążeń publicznych, wpływów podatkowych, wymierzonych i zaległych, poczynając od r. 1928/29, t. j. od momentu wysokiej koniunktury, kończąc na efektywnym wpływie roku 1934/35. Dalej podałem preliminarz na rok 1935/36, bieżący, oraz wpływy za dziesięć miesięcy i sumy preliminowane na rok następny. Jak wygląda to porównanie z dochodem społecznym? Nie chcę opierać się na żadnych moich specjalnych obliczeniach, ażeby nie być posądzony o stronniczość, opieram się więc na pracy Instytutu Badań Koniunktur Gospodarczych i Cen, z tego robię pewien wyciąg, pewne zestawienie. Otóż jeżeli weźmiemy rok 1929/30, dochód społeczny według tych zestawień wynosił 28.300 milionów, w roku 1933/34, to jest rok, na którym kończy się zestawienie, wynosił już tylko 15,5 miliarda złotych, czyli dochód społeczny spadł o 45%. Wiemy dobrze, że od roku 1934 ten dochód społeczny spadał dalej. Jak wyglądały wydatki poszczególnych instytucyj publiczno-prawnych właśnie w tym samym okresie czasu? Budżet Państwa spadł o 19—21%, budżety samorządów spadły o 30 kilka procent, budżety ubezpieczeń społecznych wzrosły o 12%. W każdym razie wszystkie te budżety i te obciążenia spadły znacznie mniej, aniżeli dochód społeczny w tym samym okresie. Czyli, jak powiedziałem na początku, relatywne obciążenia, budżety relatywne w stosunku do dochodu społecznego nie spadły w tym okresie czasu.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#PHołyński">Jeżeli teraz przejdę do rozpatrzenia, jak wygląda sytuacja w obciążeniach państwowych, to zobaczymy z tej tablicy, która jest wydrukowana w mojem sprawozdaniu, że podatki nasze spadły, daniny publiczne bezpośrednio spadły w znacznie mniejszym stopniu w tym samym okresie, aniżeli spadł dochód społeczny. I to jest zrozumiałe, bo jeżeli budżet spadł w mniejszym stopniu, to i nasze obciążenia społeczne musiały spaść w mniejszym stopniu. Jeżeli weźmiemy jeszcze inne porównawcze cyfry, dajmy na to, jak wygląda podstawa wymiaru podatku obrotowego, to widzimy, że obrót opodatkowania w roku 1929 wynosił zł 25.400.000.000 (mówię w cyfrach okrągłych), w roku zaś 1933 wynosił już tylko 12.100.000.000. W r. 1934 — nie mam” dokładnych danych — mało przekroczył on jednak 10 mil jardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#PHołyński">Jak wygląda dochód opodatkowany podatkiem dochodowym? W r. 1929 za podstawę posłużyła suma blisko 4 miliardów złotych, ponad 3.900 milionów, w r. 1903–2.100 milionów.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#PHołyński">Wiemy, że od tego czasu dochód spadł jeszcze bardziej.</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#PHołyński">A jak wyglądają poszczególne podatki podstawowe w tym okresie czasu?</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#PHołyński">Stawka podatku gruntowego, stała od 1 ha, nie została zmieniona, ale ceny bardzo znacznie spadły, przychód bardzo znacznie spadł, a jest to przecież podatek przychodowy, wobec czego relatywnie w tym okresie czasu ten podatek wzrósł.</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#PHołyński">Jak wygląda podatek od nieruchomości? Podatek od nieruchomości wzrósł, stawka jego była parokrotnie podwyższana i obecnie też została podwyższona.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#PHołyński">Jak wygląda podatek obrotowy? Jeśli chodzi o świadectwa przemysłowe, to one pozostały w tej samej cenie, w jakiej były dawniej, ale nastąpiła zwyżka dziesięcio procentowego podatku na piętnastoprocentowy.</u>
          <u xml:id="u-29.24" who="#PHołyński">Jeżeli chodzi o podatek od obrotu, to tu w pewnych wypadkach istnieją pewne zniżki, w innych wypadkach istnieją pewne zwyżki stawek, przeciętnie zatem trudno powiedzieć. Zwracam uwagę na obecną nowelę, która w pewnych wypadkach ten podatek przemysłowy od obrotu obniżyła, w innych wypadkach podniosła stawkę.</u>
          <u xml:id="u-29.25" who="#PHołyński">I tutaj, proszę Panów, chciałbym zrobić jedną małą dygresję, nawiązując do wczorajszego bardzo ciekawego referatu p. pos. Sowińskiego. P. pos. Sowiński był łaskaw w swoim wczorajszym referacie zwrócić na to uwagę, że podatek przemysłowy w formie świadectw przemysłowych utrudnia absorbcję bezrobotnych, zatrudnienie bezrobotnych, bo przy pewnem przekroczeniu ilości zatrudnionych przedsiębiorstwo musiałoby wykupywać świadectwo przemysłowe wyższej kategorii. Proszę Panów, to jest mniejsze zło. Istnieje dużo większe zło, istnieje w tym wypadku druga rzecz, która została wprowadzona ostatnim dekretem, która w bardzo znacznym stopniu, Panie Ministrze, będzie utrudniała zatrudnienie dodatkowych robotników na granicy, właśnie tam, gdzie następuje zmiana stawki podatku od obrotu. Stawka podatku od obrotu została ustalona dla 5 pierwszych kategoryj na 1,9, względnie na 3%, dla następnych kategoryj została ustalona na 1,5%. Wobec tego przedsiębiorstwo, któreby chciało zatrudnić większą ilość robotników, jeżeli jest na tej granicy, to ono nie tylko że zapłaci wyższy podatek, ale od całego swojego obrotu będzie płaciło wyższą stawkę podatku obrotowego w wysokości między 1,5 a 1,9%, względnie 3% : czyli w pewnych wypadkach przy większej ilości zatrudnionych robotników podatek obrotowy będzie się już podwajał. W tych warunkach mamy przykład niedostosowania naszych podatków do naszej rzeczywistości i konieczność pewnych jeszcze reform w tym systemie podatkowym.</u>
          <u xml:id="u-29.26" who="#PHołyński">Przejdę do następnego podatku — podatku dochodowego. Stawki podatku dochodowego przy spadającym dochodzie były kilkakrotnie podnoszone, ostatnio zostały podniesione prawie podwójnie w stosunku do okresu przedkryzysowego.</u>
          <u xml:id="u-29.27" who="#PHołyński">Jeżeli weźmiemy te wszystkie zjawiska i zobaczymy, jak te podatki w globalnej sumie wyglądają, to widzimy, że budżety publiczno prawne coraz więcej wyciągają pieniędzy od obywatela, jego koszty muszą przez to wzrastać i tym sposobem przejawy tej działalności gospodarczej stają się coraz trudniejsze i w następnych latach przy nadmiernych obciążeniach wynoszą ponad 20% dochodu społecznego. Te nadmierne obciążenia podatkowe muszą powodować dalsze zmniejszenie się dochodu społecznego, Ale poza tem podnoszeniem stawek podatkowych, co uważam za znacznie mniejsze zło, był cały szereg zmian w interpretacji ustaw, które były niczem innem, jak ukrytą zwyżką obciążeń podatkowych. Uważam to za rzecz dużo gorszą i to specjalnie, gdy te interpretacje ustaw były stosowane wstecz: ta metoda musi być natychmiast przerwana, Jaki wniosek z tego należy wyciągnąć? Z tego wyciągam następujący wniosek: z jednej strony przy dzisiejszym dochodzie społecznym należy dążyć do redukcji naszych wydatków, aby móc zmniejszyć obciążenia społeczne, a druga kwestia, że należy już dzisiaj przystąpić do opracowywania reformy podatkowej. Opracowanie reformy podatkowej, uchwalenie jej i wprowadzenie tej reformy w życie wymaga paroletniego okresu czasu i dlatego uważam, że jest już dzisiaj czas na przystąpienie bezwzględnie do tej zasadniczej roboty, Ale oprócz tego uważam, że w pewnych wypadkach wszędzie tam, gdzie te podatki hamują procesy twórcze gospodarcze i gdzie stworzyły nadmiar obciążeń, tam wszędzie należy natychmiast przystąpić do doraźnych rewizyj i wprowadzenia doraźnych zmian w naszem ustawodawstwie podatkowem. Do tych doraźnych zmian zaliczam pójście po tej linii, po której poszedł p. Wicepremier Kwiatkowski.</u>
          <u xml:id="u-29.28" who="#PHołyński">Należałoby się zastanowić tak samo i w dziedzinie podatków samorządowych nad tem zagadnieniem i zbadać, czy i w tej dziedzinie nie dałoby się przeprowadzić znacznych zmian. Wszystko to, co mówimy teraz w dziedzinie budżetu czy obciążeń publiczno prawnych państwowych, odnosi się tak samo i do budżetu i obciążeń samorządowych. Dla społeczeństwa jest obojętne i efekt gospodarczy jest taki sam, czy ono płaci na budżet państwowy czy samorządowy. Dlatego te zagadnienia należy rozpatrywać w jednym generalnym kompleksie: to, co się mówi o obciążeniu podatkiem państwowym, odnosi się również do podatku i budżetu samorządowego. Tak samo należy zbadać, czy wszystkie funkcje, które wypełniają w tej chwili Samorządy, są temi najniezbędniejszemi, czy nie możnaby ich ograniczyć, ażeby samorządy w ramach dochodów, jakie mają, mogły spełniać swe zadanie, do których są powołane, a nie te, jakie dzisiaj spełniają, gdy ich wydatki idą na czysto administracyjne funkcje, w wielu wypadkach funkcje zlecone, i tych zadań, do których są powołane, nie są w stanie w dzisiejszych czasach spełnić.</u>
          <u xml:id="u-29.29" who="#PHołyński">Kończąc mój referat, chciałbym powiedzieć, że w tem rozumieniu, jak to przedłożyłem, jest to może płynięciem pod prąd w wielu wypadkach, ale uważam, że płynięcie pod prąd w tych wszystkich punktach może dać pewne realne korzyści i uważam, że wszyscy posłowie, jak tu jesteśmy, jesteśmy powołani do tego, aby starać się te prądy, które nie są prądami twórczemi, kierować w tym kierunku, gdzie to jest właściwe.</u>
          <u xml:id="u-29.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-29.31" who="#PHołyński">Jeszcze chciałbym tu poruszyć jedno zagadnienie, które było już poruszone na plenum Sejmu, a tak samo i w Komisji Budżetowej. Mianowicie było poruszone zagadnienie dodatkowych wynagrodzeń, jakie pobierają niektórzy urzędnicy państwowi, zatrudnieni czy to w przedsiębiorstwach państwowych, czy mający dodatkowe uposażenie. Chciałem zakomunikować Panom, że w dniu 23 listopada i 19 grudnia w tej sprawie zapadła uchwała Rady Ministrów, ograniczająca możliwość pobierania dodatkowych wynagrodzeń i kierująca wypłatę tych dodatkowych wynagrodzeń nie bezpośrednio z danego przedsiębiorstwa, czy z danego banku, ale za pośrednictwem urzędu, w którym był zatrudniony dany pracownik. Suma tego uposażenia dodatkowego nie może przekraczać 100% jego uposażenia brutto.</u>
          <u xml:id="u-29.32" who="#PHołyński">Wreszcie chcę poruszyć kwestię rezolucji, jaka była zgłoszona i przyjęta na Komisji Budżetowej, Rezolucja ta nie wiąże się ściśle z działem 8 budżetu, t. zn. z budżetem Ministerstwa Skarbu, ale z całością budżetu, z układem niektórych części naszego budżetu, a mianowicie z planami finansowo gospodarczemi przedsiębiorstw i monopoli państwowych. Plany te, przedkładane Wysokiej Izbie, w niektórych wypadkach są nadzwyczaj szczegółowe, w innych wypadkach są przedkładane w takiej formie, iż faktycznie zorientować się choćby w możności wpłaty preliminowanej sumy przez przedsiębiorstwa jest rzeczą bardzo trudną, jeżeli nie niemożliwą.</u>
          <u xml:id="u-29.33" who="#PHołyński">W związku z tem została zgłoszona przeze mnie i przyjęta przez Komisję Budżetową rezolucja, która brzmi: „Sejm zwraca się do Rządu o stosowanie w planach finansowo gospodarczych przedsiębiorstw i zakładów państwowych oraz monopoli, poczynając od okresu 1937/38, zasady podziału na oddzielne rozdziały rozchodów stałych i zmiennych oraz wydzielanie w oddzielne paragrafy wszystkich rozchodów na płace i robociznę. Zgłoszenie tej rezolucji z mej strony było powodowane chęcią pewnego uporządkowania sposobu budżetowania i dania możności spełnienia tej kontroli Sejmowi, jaka mu jest Konstytucją dana dla kontroli nad budżetem, oraz dania możności powzięcia właściwych uchwał budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-29.34" who="#PHołyński">I tu muszę powiedzieć z wielką przykrością, że wczoraj zostałem w tej sprawie zaatakowany przez p. posła Wagnera przez sprowadzenie tej mojej rezolucji do pewnych insynuacyj, z jakimi tutaj w moim kierunku ni stąd ni zowąd się spotkałem. Wiele lat pracowałem z p. posłem Wagnerem w Sejmie w tym samym klubie i zdaje mi się, że znaliśmy się bardzo dobrze i zdaje mi się, że nic nie upoważniało p. posła Wagnera do robienia jakichś insynuacyj w tym kierunku, poddawania mi jakichś ukrytych myśli, chęci zabrania jakichś zysków z monopoli, czy coś podobnego. Przemówienie to brzmi w tym punkcie w sposób następujący: „Rezolucja p. Hołyńskiego, uchwalona przez sejmową Komisję Budżetową, znów jest atakiem, mającym na celu spenetrowanie wewnętrznej gospodarki Monopoli Państwowych, żądanie bowiem, zawarte w tej rezolucji, która powiada, że w preliminarzach budżetowych, w planach finansowo gospodarczych należy wyłuszczyć wszystkie elementy kosztów produkcji, uważam, że jest tendencją do penetracji ze strony prywatnej inicjatywy gospodarczej, mówiąc ściślej Lewjatana ze wszystkiemi jego przybudówkami. Uważam, że nie troska o rentowność Monopoli Państwowych, tylko chęć zabrania monopolom jeszcze tych zysków, których inicjatywa gospodarcza prywatna na własnem polu pracy nie zdołała osiągnąć, jest tego motywem”. Otóż muszę w sposób kategoryczny zastrzec się przeciw zarzucaniu mi takich tendencyj, jakobym ja to robił nie z troski o to, jaki jest budżet, czy są dochody, jak te dochody wyglądają, czy są pokrywane, a tylko z chęci zabrania jakichś dochodów Skarbowi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-29.35" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym. Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Wysoki Sejmie! W ostatnim okresie w związku z dyskusją budżetową przedstawiciele Rządu mieli możność wielokrotnie i dość wszechstronnie oświetlać zarówno obecną sytuację gospodarczą i polityczną w Państwie, jak również ustalić swój stosunek do aktualnych zagadnień i do postulatów, zgłaszanych bądź przez reprezentację Izb Ustawodawczych, bądź też przez organizacje społeczne i gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Przy rozpatrywaniu ostatniego budżetu — budżetu Skarbu Państwa — jest moim obowiązkiem zrekapitulować i syntetyzować krótko najważniejsze momenty i tendencje w ewolucji naszego gospodarstwa i określić wytyczne, któremi mamy się posługiwać w najbliższym okresie budżetowym. Trudności, które piętrzą się przed nami, są istotnie wielkie. Chaos, panujący w światowej polityce gospodarczej, a w szczególności w polityce walutowej, dewizowej i kredytowej oraz postępujący szybko naprzód — wbrew wszelkim teoretycznym zapewnieniom i deklaracjom — proces autarkizacji rynków europejskich, nie pozostają bez silnego wpływu i na kształtowanie się naszej rzeczywistości. Obok zjawisk ściśle ekonomicznych i ściśle materialnych, niemniejszy i niemniej ujemny wpływ wywierają procesy pewnej chorobliwej psychozy, ciążącej nad całym światem. Poszczególne państwa, naruszając ustawicznie w tym niezwykle skomplikowanym i skojarzonym układzie równowagi pojedyńcze elementy ekonomiczne, znajdują się same i stawiają innych w obliczu szeregu konsekwencyj, których świadome i programowe opanowanie wymyka się codziennie z rąk kierownictwa, pomimo zapobiegliwości i wysiłków, jakich nie byliśmy świadkami nigdy w przeszłości.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Ten stan skondensowanego egoizmu i rozproszonego chaosu w międzynarodowych stosunkach i działaniach gospodarczych wywiera potężny wpływ na naszą sytuację i pomnaża istniejące pozatem trudności w akcji odbudowania i rozwoju naszego gospodarstwa społecznego.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Jesteśmy z natury naszej sytuacji państwem dłużniczem. Gdybyśmy chcieli odbudować nasze gospodarstwo do stanu przedwojennego, to przy założeniu, iż w połowie odbudowalibyśmy się własnym wysiłkiem, zadłużenie zagraniczne Państwa wyniosłoby kilkanaście miliardów zł. W rzeczywistości uzyskaliśmy sumy znacznie mniejsze, a na cele gospodarczej odbudowy znikomo małe. Ale i obecny dług wobec kapitałów zagranicznych, dług publiczny i prywatny, wynoszący okrągło 8 miliardów zł, jest dość poważny: przed spadkiem walut światowych i przy obsłudze międzynarodowych długów wojennych tangenta rocznej obsługi samego tylko długu państwowego wynosiła 276 milj. zł (rok 1933/34). Obecnie jeszcze wynosi zwyż 110 milj. Przemysł nasz — jak zawsze w początkowym okresie rozwoju — wyrósł w poważnej części w oparciu o kapitał zagraniczny, co również ma swoje konsekwencje płatnicze. W zakresie niektórych ważnych surowców, maszyn i aparatów, niektórych metali jesteśmy uzależnieni od zagranicy. Transport morski pomimo rozwoju Gdyni i uruchomienia zaczątków własnej floty handlowej w 90% musi być obsługiwany przez obce linie.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Czemże więc możemy i mamy opłacać nasze zobowiązania dłużnicze i gospodarcze, przyjmując ponadto pod uwagę, że nasze potrzeby inwestycyjne nie są zaspokojone w tej mierze, jak np. naszych sąsiadów zachodnich, a więc że w imię przyszłości musimy mieć naturalną 'tendencję do solidnego wywiązywania się z przyjętych poprzednio zobowiązań? Zobowiązania te można teoretycznie wyrównywać albo pracą ludzką, t. j. towarami lub emigracją, albo kapitałami, t. j. złotem lub innemi kredytami. Złota sami nie posiadamy w dostatecznej mierze, a poważną jego część tezauryzują ku szkodzie gospodarstwa społecznego nasi obywatele: emigracja i dopływ nowych kredytów zostaje ograniczony do minimum, a eksport towarowy, jeżeli nawet jeszcze jest dopuszczany w ograniczonym zakresie, to zawsze prawie na podstawie cen deficytowych. Do tych obciążeń zewnętrznych dołączają się nasze szczególne trudności wewnętrzne. Mają one charakter zarówno strukturalny, jak i koniunkturalny. Dochód społeczny na jednego mieszkańca jest u nas bardzo mały, mniejszy, niż w nie jednem państwie wartość eksportu na głowę ludności, t. j. wartość nadwyżki własnej produkcji ponad własne potrzeby. Fakt ten ciąży swemi konsekwencjami na najdalszych przejawach dynamiki gospodarczej, ale przedewszystkiem hamuje normalny, niezbędny w XX w. zdrowy rozwój postępu społecznego. Całe gospodarstwo ma charakter produkcji surowcowej, t. j. takiej, która ogranicza zapotrzebowanie na pracę ludzką i ogranicza wysokość średniego zarobku. Zrastanie się trzech dzielnic w jeden organizm gospodarczy ustawiło kształtowanie się kosztów własnych na podstawie trzech różnych mianowników. Powstające Państwo, pozbawione po wojnie wszelkich rezerw i aktywów, poza patriotyzmem ludności wymaga swego kapitału zakładowego. Ono musi — niezależnie nawet od woli rządzących, pod samym naciskiem konieczności politycznych — zorganizować podstawy i elementy obrony, ono musi stworzyć cały aparat oświatowy, administracyjny i wymiaru sprawiedliwości, ono musi uruchomić komunikację i wypełnić te tysiączne braki naszych miast i naszej wsi, które pozostawiła po sobie gospodarka zaborcza. Do tego przyłącza się cały zalew ujemnych zjawisk koniunkturalnych. W zmienionej sytuacji gospodarczej położenie wsi i rolnictwa, posiadającego u nas tak wielką przewagę liczebną, stało się szczególnie ciężkie. Większość warsztatów przemysłowych i rzemieślniczych walczy z trudnościami i deficytem. Handel wewnętrzny i zewnętrzny wykazuje wciąż jeszcze duże braki organizacyjne i kapitałowe, nie mogąc ich w dostatecznie szybkiem tempie wypracować przy małej konsumcji wewnętrznej. W związku z tem rentowność procesów gospodarczych, stanowiąca w istniejącym ustroju najsilniejszy motor działalności inwestycyjnej i organizacyjnej, straciła charakter generalny, a w konsekwencji zaginął automatyczny sprawdzian, eliminujący wśród zdrowej inicjatywy prywatnej poczynania, pozbawione wszelkiego sensu i podstaw kalkulacyjnych. Fakt ten znalazł swoje ujemne konsekwencje w całokształcie akcji oddłużeniowej, a przyśpieszył rozwój kartelizacji, jako tendencji samoobrony w procesie zanikania zysków. Różnica dynamiki gospodarczej między zachodnią częścią Polski a wschodnią, istniejąca jako charakterystyczne zjawisko oddawna, pogłębiła się i zaostrzyła niezmiernie. Premia bezwzględnej taniości została sparaliżowana przez względną drożyznę: bezrobocie całkowite i częściowe w miastach i spadek wartości pracy ludzkiej na wsi wyprzedzają o duży dystans spadek cen towarów i usług. Rynek pieniężny, który mógłby oddziaływać dodatnio na procesy konsumcyjne i inwestycyjne, został częściowo wyczerpany. Zaciążył na nim długoletni deficyt budżetowy, stopniowe wyczerpanie kapitałów obrotowych w gospodarstwie społecznem i masowa niewypłacalność dłużników. Braki ustroju podatkowego wystąpiły w tej sytuacji z całą jaskrawością, a zarazem rozpiętość pomiędzy wpływami do kas publicznych i wciąż rosnącemi potrzebami pomocy ze strony Skarbu Państwa utrudniła niezwykle konieczność dokonania reformy.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Cóż może lepiej charakteryzować napór odczuwanych w społeczeństwie istotnych braków i błędów, jak nie fakt, iż w ciągu obrad Komisji Budżetowej w Sejmie w obecnej kadencji zgłoszono zwyż 240 postulatów i zaleceń, odnoszących się do poszczególnych działów administracji państwowej i to w atmosferze zrozumienia, w jak ciężkiej sytuacji znajduje się Państwo i jak zredukowane posiada możliwości pomocy. Jedyna metoda, która w obecnych warunkach może dać pozytywne rezultaty, to skoncentrowanie uwagi na kilku zasadniczych i fundamentalnych zagadnieniach o kluczowem znaczeniu, poddanie ich gruntownemu zbadaniu, dostosowanie rozstrzygnięć do planu ogólnego i stopniowe rozszerzenie frontu prac i decyzyj, w miarę odbudowywania sił gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Dla każdego uświadomionego obywatela Państwa, dla każdej jednostki i dla każdego ugrupowania, dla których poczucie odpowiedzialności za przyszłość Państwa i przyszłość gospodarstwa społecznego nie jest tylko pustym frazesem, sprawa walki z tem dziedzictwem niewoli i obecnego kryzysu musi zająć naczelne miejsce w działalności publicznej.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Mamy przed sobą wielkie obowiązki i wielkie cele i dlatego nie stać nas na małe walki i małe a złośliwe rozgrywki: nie możemy i nie powinniśmy rozpraszać naszych sił, nie wolno nam siać defetyzmu, szczególnie, gdy opiera się on na świadomie fałszywych założeniach, zwłaszcza, iż mamy już świadomość, że tylko silna władza państwowa i skoncentrowana wola mogą stopniowo opanować istniejące trudności.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Niezależnie od indywidualnego nastawienia politycznego, konstatujemy coraz wyraźniej w całym świecie nowe prądy, wyrażające się zarówno w koncentracji dyspozycyj gospodarczych w ręku rządów poszczególnych państw, jak również w udziale całych społeczeństw w walce o własne cele gospodarcze i polityczne. To zjawisko dominuje w czwartem dziesięcioleciu XX wieku. Współczesne pokolenie znajduje się w samym środku decydującej bitwy o przyszłość gospodarczą i polityczną własnych narodów i państw. Walka o naszą polską przyszłość, walka o przebicie się z pod nacisku hasła „równania wszystkich w dół” ku tendencji „równania człowieka, jego potrzeb kulturalnych i materialnych w górę” jest oczywiście niezwykle trudna, uciążliwa i przedewszystkiem hamowana działaniem prawa bezwładności. Ale każdy, kto w samem założeniu walki przyjmuje jako założenie klęskę, ten przegrał bitwę zanim ją rozpoczął.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">W pracy naszej! musimy iść skoncentrowanymi etapami naprzód. Nie należy łudzić ani społeczeństwa, ani samych siebie, że cel wspólny wszystkich władz naczelnych w Państwie i olbrzymiej większości społeczeństwa uda się zrealizować w jednej generalnej i zwycięskiej bitwie. Przeciwnie, pomimo całej dobrej woli i pomimo najlepszej wiedzy musimy popełniać nieraz błędy, tak jak popełniają je wszyscy na świecie. W okresach przełomowych istnieje mniej bezspornych i niezawodnych drogowskazów niż w okresach stabilizacji warunków życia. Musimy więc jaknajczujniej wsłuchiwać się w głos zdrowej opinii publicznej kraju, i odróżniać ją od małych niechęci osobistych, gdyż w uczciwej krytyce znajdziemy podstawę do korygowania błędów czy niedopatrzeń.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Z punktu widzenia odpowiedzialności Ministerstwa Skarbu do najważniejszych zagadnień programowo aktualnych w nadchodzącym roku budżetowym zaliczam walkę o równowagę budżetową Państwa. Zdaję sobie całkowicie sprawę z tego, że uchwalenie w Sejmie przedłożenia rządowego, zamykającego budżet na rok 1936/37 po obu stronach rachunku sumą okrągło 2221 milionów złotych, a więc zrównoważonego, nie jest ostatecznem i zwycięskiem rozwiązaniem zagadnienia. Wykonanie tego budżetu nastręcza szereg trudności, a żadna z poszczególnych pozycyj nie jest tak mocna, by upoważniała Ministra Skarbu do twierdzenia, iż automatyczne wykonanie budżetu w pojedyńczych pozycjach pokryje się idealnie z uchwalonym planem. Jest to bowiem pierwszy rok w okresie ciężkiego przesilenia gospodarczego, w którym, podobnie, jak kilkanaście innych państw, szukamy stworzenia równowagi organicznej wewnątrz samego budżetu. Przejściowo stało się koniecznością oparcie tej równowagi o wpływy nadzwyczajne zarówno przez wprowadzenie podatków specjalnych, jak i specjalnych wpłat niektórych przedsiębiorstw państwowych oraz przez wprowadzenie specjalnych ograniczeń wydatków na cele doraźnej obsługi wewnętrznego zadłużenia Państwa przez dokonaną konsolidację lub na cele związane z obsługą emerytur i rent. Te twarde konieczności państwowe mogły znaleźć swe usprawiedliwienie jedynie w fakcie, że na obranej drodze powstrzymaliśmy budżet państwowy od podważania stałości naszej waluty. Dynamika deficytu budżetowego rozwinęła się bowiem w ostatnich latach dość niepokojąco. Gdybyśmy wyjęli z pod rozważań rok 1934, z którego deficyty w znacznej części zostały wyrównane wpływami z Pożyczki Narodowej, to skonstatujemy, że w pierwszym kwartale roku budżetowego — a więc w okresie budżetowo słabym — średni deficyt miesięczny wyniósł w roku 1933–21 milj. zł, a w r. 1935 — już 27 milj. zł. W trzecim, t. j. budżetowo mocnym kwartale tych samych lat budżetowych, średni miesięczny deficyt wyniósł 17 i 23 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Dochody skarbowe, które po gwałtownych wstrząsach w pierwszych latach kryzysu ustabilizowały się na niższym poziomie, poczęły ponownie w niektórych pozycjach spadać. Jeżeli zanalizujemy np. dwa charakterystyczne miesiące: styczeń i listopad za lata 1934 i 1935, skonstatujemy następujący rozwój cyfr w niektórych dochodach:</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Odwrotną tendencję wykazały globalne wydatki budżetowe Państwa. W pierwszym kwartale każdego roku budżetowego wynosiły one średnio miesięcznie: w r. 1933–166 milj. zł, w r. 1934–171 milj. zł, w r. 1935–181 milj. zł. W trzecim kwartale roku budżetowego wynosiły analogiczne cyfry: w r. 1933–188 milj. zł, w r. 1934–186 milj. zł, w r. 1935–192 milj. zł. Pomiędzy wielu innemi cyframi wydatków taki silny i stały wzrost wykazały wydatki na emerytury: np. w listopadzie 1933 r. wynosiły one 13 milionów zł, w listopadzie 1934 r. 14 milj. zł, w listopadzie 1935 r. 14,8 milj. zł, t. j. wyniosły prawie tyle, ile wynoszą obecnie według nowego budżetu wydatki na utrzymanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Rolnictwa, Ministerstwa Przemysłu i Handlu i Ministerstwa Opieki Społecznej łącznie wzięte. Gdy w stosunku do całości budżetu budżety wszystkich resortów gospodarczych, łącznie z budżetem Skarbu, wynoszą u nas znacznie niższy odsetek, niż w innych państwach, to budżet emerytur i rent jest u nas proporcjonalnie znacznie wyższy, niż np. we Francji, w Italii czy Rumun j i, choć są to państwa, w których narastanie emerytur odbywało się w ciągu całych 10-cioleci i które również toczyły krwawą wojnę. Również i inne wydatki wykazywały tendencję wzrastającą i one to przyczyniły się do pogłębienia deficytowości budżetu. Celem uporządkowania i tego zagadnienia skierowuję do Izb Ustawodawczych 2 przedłożenia o dodatkowych kredytach na r. 1934/35 i 1935/36.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Pewna wyraźniejsza poprawa w kształtowaniu się obu stron budżetu zarysowała się dopiero w styczniu b. r. Wydatki budżetowe w tym miesiącu wyniosły 177 milj. zł, t. j. były o 10 milj. mniejsze niż w styczniu 1935 r. Dochody budżetowe wykazały natomiast pewien wzrost, tak że deficyt spadł do 9,5 milj. zł. Jeszcze korzystniejszy rezultat daje porównanie pierwszej dekady lutego za lata 1935 i 1936:</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Sumarycznie bowiem dochody wzrosły o zwyż 13 milj. zł, choć sam podatek nadzwyczajny przyniósł tylko 8,6 milj. zł. Na koniec I dekady lutego pozostałości kasowe w r. 1935 wynosiły 16,6 milj. zł, w roku bieżącym zaś 62,2 milj. zł. A więc i tu nastąpiła lekka poprawa.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">W globalnej sumie wydatków budżetowych na r. 1936/37 uskutecznione zostały pewne zasadnicze zmiany. Tak np. szereg kredytów preliminowano znacznie wyżej niż w preliminarzach ubiegłych. Zwyżki te nie oznaczają wyrzeczenia się czy zlekceważenia postulatów polityki oszczędnościowej: są one natomiast albo rezultatem tendencji jaknajrealniejszego preliminowania pozycyj wydatków, aby uchronić się od wszelkich niespodzianek w przyszłości, albo stoją w związku z koniecznością wyrównania powstałych w poprzednich okresach budżetowych zadłużeń. Ponadto w obecnym preliminarzu przewiduje się na cele zakupu materiałów na rynku wewnętrznym, na remonty i konserwacje nieruchomości, na popieranie prywatnej produkcji rolniczej i przemysłowej, na akcję parcelacyjną, na inwestycje w Funduszu Pracy i w Funduszu Kwaterunku Wojskowego oraz na inwestycje w monopolach państwowych bez inwestycyj kolejowych i pocztowych, których wykonanie oparte będzie o inne tytuły prawne, łączną sumę 450 milj. zł, t, j. 30% globalnej sumy budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Wreszcie parę słów o budżecie Ministerstwa Skarbu, W dochodach resort ten reprezentuje w budżecie prawie 1.250 milj. zł, t. j. 56%, a łącznie z monopolami z wyż 80% całego budżetu dochodów. W rozchodach budżet samego Skarbu wynosi 120,5 milj. zł, t, j, 5,4% wydatków sumarycznych Państwa, Jednakże zadania podstawowe i trwałe tego resortu pochłaniają znacznie mniej, bo tylko okrągło 95 milj. zł. Reszta przypada na zadania specjalne lub przejściowe, jak np. klasyfikacja gruntów, koszt konwersji części pożyczek wewnętrznych, jak Państwowy Fundusz Budowlany, jak budżet Prokuratowi Generalnej, a wreszcie niedobór Tymczasowego Wydziału Samorządowego w likwidacji we Lwowie lub pomoc przy zawieraniu rolniczych układów konwersyjnych. Całość budżetu została przepracowana sumiennie i z pełnem poczuciem realizmu i odpowiedzialności, nie wątpię więc, że ponoszone obecnie przez ludność Państwa ofiary na rzecz równowagi nie zostaną zmarnowane i że stanowią one najwyższy punkt tych obciążeń gospodarstwa społecznego, z którego będziemy stopniowo schodzić, szczególnie, jeżeli idzie o ludzi pracy, usytuowanych w pobliżu granicy minimum egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Drugiem podstawowem zagadnieniem, mającem niewątpliwie kluczowe znaczenie dla realizacji dalszych planów odbudowy naszej pozycji gospodarczej, to sprawa uporządkowania stosunków na rynku pieniężnym i uporządkowania zadłużenia państwowego. Ujemne objawy, wywołane na rynku zarówno przez skutki kryzysu wewnętrznego i przez odpływ kapitałów obcych w pierwszych latach kryzysu, jak też i przez długotrwałą deficytowość budżetu, mogą być obecnie stopniowo opanowane, a aparat bankowy może być wzmocniony, Możnaby powiedzieć, choć to brzmi nieco paradoksalnie, że banki dla spotęgowania swej pozycji i działalności finansowej nie potrzebują ani pieniędzy, ani złota. Podstawą ich rozwoju są uczciwi, solidni i dzielni ludzie, znajdujący się po obu stronach stołu bankowego. Jeżeli kierownictwo banku jest oględne, jeżeli w każdej działalności pomne jest swej odpowiedzialności wobec swoich wierzycieli, jeżeli klijenci banku zaciągając kredyt spłacają go sumiennie i terminowo, to bankowi i gospodarstwu społecznemu nigdy nie zabraknie pieniędzy. Przy uszanowaniu tej zasady nie zjawia się nawet potrzeba sztucznego nakręcania koniunktury, ona kręci się sama. Pierwsze przyczyny i źródła obecnego kryzysu leżały w obaleniu tej zasady. Musimy więc znaleźć jaknajlepszy z możliwych sposobów uregulowania i uporządkowania schaotyzowanej przeszłości w zakresie kredytowym, zbilansowania i zamknięcia jej pasywów i otwarcia nowego rachunku życia, stawiając zarówno wobec Państwa, jak też i wobec klienteli prywatnej postulat sumiennego wywiązywania się z nowych długów i zobowiązań, W tym zakresie Państwo ułatwi sytuację instytucjom kredytowym. Kto w sposób lekkomyślny zaciąga długi, kto inwestuje bez rachunku, kto nie może być finansowo uzdrowiony, ten nie powinien być sztucznie utrzymywany przy życiu. Należy wyraźnie rozróżnić skutki katastrofalnego i niezawinionego kryzysu od skutków błędnych założeń kalkulacyjnych i gospodarczych i w tym ostatnim wypadku przeprowadzić szybko i zdecydowanie akcję likwidacyjną. To otworzy nam nowe możliwości pracy i polepszy rentowność pracy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">W sprawie zadłużenia państwowego podjęliśmy już akcję, umożliwiającą jaknajbardziej przejrzystą i pełną kontrolę, oraz przygotowujemy realny plan spłaty długów bieżących. Konkretny fragment tej akcji, umożliwiający nam w czasie najbliższym spłatę 75 milj. zł zadłużenia Skarbu i zarazem wzmacniający poważnie dochodowość Banku Polskiego, omówiony zostanie w związku z wniesieniem projektu zmian statutu Banku Polskiego do Izb Ustawodawczych. Prawdopodobnie też okaże się możliwe i korzystne po obustronnem porozumieniu skonwertowanie niektórych długów państwowych krótkoterminowych na średnio i długoterminowe. Dalszą zasadą, którą obecnie przepracowujemy, jest ta, by nawet na cele nadzwyczajne i inwestycje nie wyczerpywać w całości przyrostu kapitalizacji na t. zw. rynku sztywnym przez Skarb Państwa oraz akcje przez Skarb kierowane. Nowy plan inwestycyjny zaabsorbuje mniej niż 50% sum zdrenowanych np. W r. 1934, stworzy natomiast możliwości zatrudnienia zwyż 100 tys. nowych pracowników. Stopniowo coraz znaczniejsze sumy wolnych nadwyżek pieniężnych z tego rynku będą kierowane do wolnej dyspozycji tych instytucyj, względnie na potrzeby prywatnego gospodarstwa. Wreszcie zmierzamy w granicach realnych możliwości do zmniejszenia rozpiętości stopy procentowej między kredytami uprzywilejowanemi i nieuprzywilejowanemi oraz do wyraźniejszego podziału zadań pomiędzy bankowością państwową i prywatną. Trze ciem kapitalnem zagadnieniem, tworzącem naturalny programowy pomost pomiędzy okresem dekretowym, a więc okresem mechanicznych cięć i zastosowania nadzwyczajnych obciążeń na rzecz równowagi budżetu, a okresem dalszym, któryby zezwolił na rewizję i wyrównanie zbyt dotkliwych dla świata pracy i dla gospodarstwa społecznego obciążeń, jest sprawa podtrzymania, a nawet systematycznego Wzmacniania tempa życia gospodarczego, zwiększania zatrudnienia i przywrócenia rentowności w procesach produkcji i wymiany. Wiąże się to bowiem organicznie ze sprawą równowagi budżetowej i z możliwością dalszej organicznej przebudowy budżetu. Problem ten nie jest łatwy do rozwiązania. Ale w tym wypadku nie idzie nawet o szybkie odwrócenie obecnej sytuacji, raczej idzie tu o nastawienie polityki na pewną linię kierunkową i pewną stabilizację warunków i zasad gospodarczych, które posiadają poważny wpływ na rynek gospodarczy i finansowy. Najpłochliwsi ludzie muszą się przekonać, że Rząd nastawiać poczyna na stałe cały aparat państwowy na pozytywny stosunek ku tym, którzy podejmują pionierską działalność gospodarczą, powiększają pracę i produkcję oraz obroty handlowe w kraju i w eksporcie. Wszyscy winni zrozumieć i przekonać się, że mówienie o patriotyzmie gospodarczym i równoczesne tezauryzowanie złota i obcych walut w kraju albo kapitałów zagranicą jest przestępstwem wobec społeczeństwa i Państwa, a grubym błędem wobec ich własnych interesów. Te aktywa gospodarcze, martwe i ukryte obecnie, powinny wracać stopniowo do obrotu gospodarczego, mając właśnie obecnie szczególnie korzystne możliwości lokaty, jakie niewątpliwie w przyszłości już się nie powtórzą. Nie można się jednak co do tego zjawiska łudzić, gdyż zawsze pozostanie pewna część obywateli Państwa poza nawiasem wszelkiej aktywnej pracy dla przyszłości i wszelkie poniesione już dotychczas straty, czy to na kursie obcych walut, czy to na lokatach w akcjach i nieruchomościach poza granicami Państwa niczego ich nie nauczą. Gdy jednak w odzyskaniu takich należności pokaże się nieodzowna pomoc Państwa, to oczywiście i Rząd i społeczeństwo wyciągną z tych faktów właściwe konsekwencje. Natomiast twórczej inicjatywie gospodarczej w Państwie pragnę zapewnić jaknajwięcej szans powodzenia. W związku z tem skontrolowana będzie bezpośrednia działalność gospodarcza Państwa i usuwana będzie bezprogramowość oraz szkodliwość w narastaniu tych funkcyj i to zarówno gospodarczych jak i administracyjnych. Podjęte będą prace inwestycyjne, mające na celu wykonanie robót publicznych najpilniejszych, wykończenie tych, które uprzednio zostały rozpoczęte, ożywienie ruchu budowlanego oraz zapoczątkowane będą, choćby w skromnych początkowo rozmiarach, prace, związane z podniesieniem gospodarstwa wiejskiego, a przedewszystkiem drobnego rolnictwa. Wreszcie skierowujemy nadal baczną uwagę na potrzeby Kresów Wschodnich jako dużego zbiornika sił ludzkich, niewyzyskanych w dostatecznej mierze zarówno w zakresie produkcji jak i konsumcji. W pracach szczegółowych podjęliśmy już decyzje wstępne w zakresie uporządkowania sprawy podatków i egzekucyj z tem, że w pierwszym rzędzie zmierzamy do usunięcia głównego źródła zła, t. j. nadmiernej liczby podatków i dodatków, nadmiernej liczby egzekucyj i przepisów prawnych. Stan obecny, narosły stopniowo w ciągu długiego czasu, wytworzył sytuację bardzo trudną i przykrą. Wielkie rzesze obywateli są niezadowolone, urzędnicy skarbowi przeciążeni pracą, a ostateczny efekt dla Skarbu niezadowalający. W akcji tej unikamy wszelkich nowych obciążeń w kierunku rolnictwa i łagodzimy w granicach możliwości uciążliwe spłaty, dotyczące przeszłości. Natomiast zmierzamy do uchwycenia tych źródeł dochodów i obrotu, które wbrew prawu uchylały się od obowiązku podatkowego, oraz domagamy się, by podatki bieżące były spłacane jaknajsumienniej. Jesteśmy wszyscy zaabsorbowani w chwili obecnej trudnościami dnia bieżącego. Zarówno sytuacja Skarbu Państwa, jak i wszystkich innych resortów państwowych, ponoszących ciężką odpowiedzialność za zadania, które je obciążają, jak wreszcie i całego prawie społeczeństwa jest trudna. Wszyscy musimy płacić rachunek długotrwałego kryzysu i wszyscy jesteśmy niezwykle ograniczeni w rozporządzalności środków materialnych. Ale gdy spoglądamy z dalszej perspektywy czasu na powodzenia i niepowodzenia różnych narodów, to możemy z łatwością dostrzec jeden pewnik. Te narody i państwa dochodziły do dużego rozwoju i rozkwitu, te odnosiły sukcesy gospodarcze i polityczne, które umiały zorganizować i zachować w ciągu długich okresów czasu wzorową, uczciwą i bez deficytową gospodarkę skarbu państwa i budżetów publicznych. W tym właśnie elemencie leży klucz dla stabilizacji waluty i stabilizacji warunków gospodarczych. Jeżeli jestem przeniknięty jakąś tendencją, to jedynie tendencją wykazania, że pomimo wszystkich przeciwności, pomimo nagromadzonych trudności i oporów, Polska potrafi własnym wysiłkiem, własnemi ofiarami i własną pracą zmontować dobry, uczciwy, bezstronny i oddany służbie państwowej aparat skarbowy i potrafi pokonać zwycięsko obecne trudności materialne i psychiczne. Niewątpliwie w pracy naszej popełnimy takie czy inne błędy. Krytyka, wynikająca z tych samych założeń służby dla Państwa i narodu, jest naszym sprzymierzeńcem. Ona zmniejsza ilość i łatwość popełnianych błędów. Posiadamy jednak jeden niezawodny drogowskaz w tej pracy. Społeczeństwo, reprezentujące zespół wartości materialnych i moralnych, i Skarb Państwa, pomimo sprzecznych nieraz postulatów doraźnych, tworzą jeden wspólny organizm. Musimy więc wspólnie dążyć, by w przyszłości Skarb Rzeczypospolitej był zasobny w oparciu o narastający dobrobyt społeczny.</u>
          <u xml:id="u-31.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Do krótkich zapytań prosi o głos p. Zakrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PZakrocki">Pragnę zapytać, czy Panu Ministrowi Skarbu jest wiadome, że na terenie województwa krakowskiego jest dość znaczna ilość gospodarstw rolnych, należących do większej własności, prowadzonych ekstensywnie, zalegających od szeregu lat z podatkami państwowemi i samorządowemi, przeciw którym prowadzona egzekucja nie daje wyników pozytywnych, natomiast podatki od ludności chłopskiej ściągane są z całą surowością, pozbawiając chłopów nieraz niezbędnego inwentarza gospodarskiego i ruchomości i wywołując uczucie krzywdy.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PZakrocki">Powołując się na oświadczenie p. Ministra Skarbu, że będzie z całą surowością ścigał tych płatników niesumiennych, którzy się uchylają z jakichkolwiek przyczyn od płacenia podatków, proszę Pana Ministra o poinformowanie, co zamierza uczynić, żeby ten stan rzeczy, który tu przedstawiam, uległ radykalnej zmianie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Nie znam tej sprawy, polecę ją natychmiast zbadać i mam to samo nastawienie, co Pan Poseł.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Zanim przystąpimy do dalszej rozprawy, pragnę poinformować, że zapis ani są do głosu następujący posłowie: Bakon, Żeligowski, Mincberg, Jedynak, Tarnowski, Hermanowicz, Kamiński Władysław, Krzeczunowicz, Hyla, Ipohorski-Lenkiewicz, Hutten-Czapski, Choiński Dzieduszycki, Konsydar, Stamm i Wymysłowski. Na podstawie art, 72 regulaminu Sejmu proszę tych Panów Posłów, ażeby zechcieli się zebrać w sali obrad Komisji Budżetowej dla ustalenia kolejności i czasu trwania przemówień, W tym celu zarządzam przerwę.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 45 do godz. 13 min. 30.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie, Proszę o zajęcie miejsc. Zarządzam przerwę w obradach nad preliminarzem budżetowym i ogłaszam wynik głosowania nad wyborem członków Komisji Rolnej:</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#Marszałek">Oddano kart 160, w tem kart ważnych 160, bezwzględna większość wynosi 81. Otrzymali głosów posłowie: Żeligowski — 152, Kozubski 150, Szetela 147, Jozanis 145, Bołądź 144, Tatarczak 141, Płonka 139, Suchorzewski 139, Hyla 136, Łubieński 135, Bura 130, Mostowski 130, Wanke 129, Bartczak 128, Wróblewski 128, Kuczyński 127, Olewiński 126, Łazarski 125, Wyganowski 125, Gorczyca 124, Kielak 123, Śląski 123, Szalewicz 123, Szulczewski 120, Traczewski 119, Dąbrowski 118, Frejman 118, Pełeński 115, Kozłowski 104. Odczytałem Panom 29 nazwisk tych pp. kandydatów do Komisji Rolnej, którzy otrzymali bezwzględną większość głosów. Ci przeto wchodzą do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#Marszałek">Pozatem nie otrzymali bezwzględnej większości pp. posłowie: Dębicki — 79, Kamiński Władysław — 70, Szymański — 63, Gromada — 52, Ostafin — 52, Terszakowec—49, Formela — 47, Szumowski — 42, Sosiński — 42, Żyborski — 41, Gortat — 40, Konsydar—40, Augustyniak — 39, Kaczorowski — 38, Danowski — 37, Martynowski — 35, Smoczkiewicz — 31, Ipohorski-Lenkiewicz — 22.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#Marszałek">Na podstawie art. 16 ust. 3 regulaminu, jeżeli pierwsze głosowanie nie da wyniku, albo da wynik częściowy, musi nastąpić wybór uzupełniający z pośród podwójnej liczby kandydatów. Przeto będziemy głosowali nad 4 kandydatami Ale wobec tego, że czwarty kandydat, p. poseł Gromada, otrzymał 52 głosy, t. j. tyle samo co następny po nim poseł Ostafin, przeto, powodując się analogią z art. 16 ust. 4, zamierzam rozstrzygnąć w drodze losowania, który z tych dwóch posłów będzie czwartym kandydatem,. Proszę p. Sekretarza, aby napisał na jednej kartce nazwisko p. Gromady, na drugiej nazwisko p. Ostafina i obie kartki podał najstarszemu wiekiem posłowi Żeligowskiemu Proszę p. gen. Żeligowskiego, żeby zechciał łaskawie rozstrzygnąć w drodze losowania, to jest wyciągnąć jedną z tych kart.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(P. Żeligowski wyciąga jedną z kart, podanych mu przez sekretarza, Wyciągniętą kartą sekretarz wręcza Marszałkowi,)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#Marszałek">Wyciągnięta została karta z nazwiskiem p. posła Gromady.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Wyciągniętą kartę sekretarz wręcza Marszałkowi.)</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#Marszałek">Mamy więc 4 kandydatów: pp. Dębicki, Władysław Kamiński, Szymański i Gromada.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#Marszałek">Panowie Posłowie zechcą wypisać na kartach do głosowania dwa nazwiska z pośród tych czterech, a Panów Sekretarzy proszę o rozdanie 'kart.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#komentarz">(Po rozdaniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#Marszałek">Panów Sekretarzy poproszę o zebranie kart do głosowania. Czy wszyscy Panowie Posłowie oddali swoje karty? Nikt więcej się nie zgłasza, zamykam głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę dla obliczenia wyniku głosowania.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 39 do godz. 13 min. 50.)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#Marszałek">Proszę Panów Posłów o zajęcie miejsc. Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania uzupełniającego. Oddano kart 138, ważnych 138. Otrzymali głosów: p. Gromada — 100, p. Szymański — 99, p. Władysław Kamiński — 37, p. Dębicki — 35.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#Marszałek">Wobec tego na miejsce 30 wchodzi p. Gromada, na 31 — p. Szymański.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie złożonego przez posła W. Hylę projektu ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 października 1935 r. (Dz. U. R. P. Nr. 85, poz. 658) o przejmowaniu na własność Państwa gruntów za niektóre należności pieniężne (druk nr 60). Proponuję odesłać powyższy projekt ustawy do wybranej przed chwilą Komisji Rolnej. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba zgodziła się na moją propozycję. Sprzeciwu nie słyszę, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw: a) o dodatkowych kredytach na r. 1935/36 (druk nr 71) — proponuję odesłać ten projekt do Komisji Budżetowej oraz b) w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 grudnia 1920 r. o pocztach, radjotelegrafach, telegrafach i telefonach w czasie wojny (druk nr 68) — proponuję skierować tę sprawę do komisji, powołanej w swoim czasie przez Sejm dla rozpatrzenia projektu ustawy o użyciu broni przez wartowników wojskowych. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że obie te propozycje zostały przyjęte. Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycje moje za przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#Marszałek">Zarządzam obecnie przerwę do godz. 16. Będziemy kontynuowali obrady nad preliminarzem budżetowym i ustawą skarbową, przyczem uprzedzam, że po wyczerpaniu dyskusji będziemy musieli dziś jeszcze przegłosować preliminarz budżetowy i ustawę skarbową w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 52 do godz. 16 min. 18.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Bakon.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#WicemarszałekPodoski">P. Bakon. Wysoka Izbo! Treścią życia społecznego w Polsce w okresie utraty niepodległości było nie co innego, jak idea walki o tę niepodległość. Cokolwiek wielkiego pozostało z tego okresu, cokolwiek przejdzie do historii, ma początek w tej idei walki o niepodległość, a nie w żadnych kalkulacjach, a nie w żadnej rentowności. Dziś mamy Polskę niepodległą. I cóż obserwujemy w tej wolnej Polsce? Oto słyszymy głosy o rentowności, słyszymy głosy o kalkulacji, o życiu gospodarczem, ale brak nam wielkiej myśli przewodniej, brak idei, któraby nas wszystkich łączyła, wszystkich nas zespalała w jednym kierunku. Życie społeczeństw bez idei jest puste i jałowe. My na luksus życia bez idei pozwolić sobie nie możemy. Jaka idea w tym momencie ma nas prowadzić? Nic innego, jak idea utrzymania niepodległości naszego Państwa. Jeżeli na rzecz walki o niepodległość potrafiliśmy poświęcić wszystko, tem bardziej dla idei utrzymania tego Państwa tak samo musimy być gotowi poświęcić wszystko, i krew, i majątek, i tradycyjne myślenie ekonomiczne.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Głos: Jakie myślenie?)</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#WicemarszałekPodoski">Tradycyjne myślenie ekonomiczne. To jest dla nas najtrudniej. Jabym powiedział, a napewno nikt nie zaoponuje, że w momencie zagrożenia bytu naszego, istnienia Państwa przez wroga ościennego wszystkie siły narodu moralne, duchowe i materialne zmobilizujemy w jednym kierunku, w kierunku obrony przed nieprzyjacielem, w kierunku zniszczenia tego nieprzyjaciela i pozbędziemy się tego bagażu przyzwyczajeń, odrzucimy tradycyjne myślenie ekonomiczne, nie będziemy mówić o rentowności, nastawimy życie gospodarcze i duchowe na jeden cel. Państwo się spytają: Dlaczego o tem mówię? Czy wróg jaki nam zagraża, czy ktokolwiek przekroczył nasze granice? Nie, tego niema, ale my jesteśmy w tej chwili, w tym momencie w wielkiem zagrożeniu, w wielkiem niebezpieczeństwie, są siły, które działają niszczycielsko na organizm Rzeczypospolitej. Tem większe jest to niebezpieczeństwo, że czynniki odpowiedzialne za stan obecny Rzeczypospolitej nie zdają sobie w dostatecznej mierze sprawy z grożącego nam niebezpieczeństwa: a niebezpieczeństwem tem jest głód i nędza mas ludności polskiej, ludności zarówno na wsi, jak i w mieście. O stanie rolnictwa na wsi mówiło się wiele, o rozpaczliwym stanie, ale na wsi jest ludność nie tylko ta, która posiada warsztaty, ale są setki tysięcy a może miliony ludności, która nie posiada nic, mrze z głodu. Nie wiem dlaczego nie mówiło się w tej Wysokiej Izbie o nędzy i biedzie miast. W mieście nie jest wcale lepiej. Nie chcę przytaczać suchych i nudnych może liczb, ale dam przykład — spostrzeżenia z ostatniego spisu ludności. Typowy dom w Warszawie zamieszkuje 370 osób. Ile z tego osób jest zatrudnionych? — 5. Wyposażenie domu: 2 łóżka, 3 stoły, i kilka krzeseł. To są wyborcy p. posła Wierzbickiego. Z czego żyją? To rzeczywiście jest pytanie! W zimie ratunkiem jest śnieg, czasem dorywcze zajęcie na dworcu za tragarza, czasem dorywcza kradzież węgla. A jak ta kradzież węgla wygląda? (Czy to): „Kiedy Madej wraz z 3 bezrobotnymi wybrał się na węgiel, natknął się na strażników kolejowych, towarzysze jego uciekli, a jeden ze strażników, niejaki X wymierzył do niego karabin z odległości trzech kroków, zmuszając go do zatrzymania”. Madej odezwał się wówczas: „Nie rób Pan żartów, od 7 lat jestem bezrobotny, mam żonę i dwoje dzieci. No rzecz prosta, że został zabity”.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#WicemarszałekPodoski">Taki jest stan ludności w Polsce. Na wsi i w mieście. Niebezpieczeństwo jest wielkie, o tem musimy pamiętać. Powinniśmy wytworzyć właściwą atmosferę podejścia do tego zagadnienia. To są, proszę Panów, obrońcy granic, to są ludzie, którzy będą bronić nie tylko granic, ale i ładu społecznego. To są ludzie, którzy będą bronić instytucji własności, bo rok 1920 to nie była tylko wojna o niepodległość, ten rok był wojną o ład społeczny, o własność. W tym roku został postawiony wielki znak zapytania nad instytucją własności i to się może jeszcze powtórzyć.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Panów. Jakież uczucia mogą się rodzić w tym człowieku? Uczucia straszne, uczucia nienawiści, poczucie wielkiej niesprawiedliwości społecznej. W tym stanie rzeczy podważa się sens istnienia organizacji, jaką jest Państwo. Bo, proszę Panów, nie wdając się w filozoficzne dociekania potrzeby i celów istnienia Państwa, poco ludzkość organizuje się w mniejsze lub większe grupy? Poto, by ułatwić sobie życie, by łatwiej zdobywać dobra celem zaspokojenia potrzeb materialnych i duchowych. A jakież to są te potrzeby podstawowe? Pierwsza z nich to potrzeba zaspokojenia głodu i chłodu, a dalej idzie oświata i obrona.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#WicemarszałekPodoski">Jeżeli w tej Izbie wytworzył się właściwy nastrój w stosunku do oświaty, nie tylko w Izbie, ale w calem społeczeństwie, jeżeli właściwy stosunek zapanował w Izbie i społeczeństwie do kwestii obrony granic, to lekceważymy wszyscy — odpowiedzialni za losy obecnej Polski, obecnego momentu — lekceważymy sobie te pierwsze dwie potrzeby, to znaczy nie dbamy o to, by w Polsce ludzie nie byli głodni i nie marzli.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#WicemarszałekPodoski">Dziś jest taki stan, że w niektórych komisjach poborowych 50% zgłoszonych odrzuca się, nie uznaje się ich za zdolnych do służby wojskowej. A przecież siła narodu nie tylko zależy od dróg i inwestycyj, ale przede wszystkiem od tej żywej siły, jaką jest człowiek. A człowiek w tej chwili w Polsce charłaczeje, ginie.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#WicemarszałekPodoski">I w tej ciężkiej chwili, w takim stanie my się bawimy w sielankę. Oto ni mniej ni więcej tylko dwóch panów posłów z tego miejsca zabierało głos w wielce ważnej sprawie, bo gdzieś tam rejenta zredukowano. Proszę Panów, wytworzył się specjalny nastrój, rwie się szaty, walczy się jak lwy — o co? O biedę rzekomą i nędzę, jaka się dzieje emerytom. Los emerytów nie jest może zbyt dobry, ale los emerytów w Polsce jest nieosiągalnem marzeniem dla większości społeczeństwa polskiego, jest nieosiągalnym celem dla młodego pokolenia, Godzę się z tem, że mogą być pewne korekty, mogą być pewne poprawki, żeby nie było pewnych wyróżnień w samych wynagrodzeniach emerytalnych, ale my w tych ciężkich czasach, w trudnej sytuacji, kiedy ludzie mrą z głodu, na emerytów dać więcej grosza nie możemy, dajemy tyle, na ile nas stać, może nawet i nadto. Nasz budżet jest tak skonstruowany, że stosunek procentowy emerytur do całego budżetu jest wyższy niż w innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#komentarz">(P. Wojtowicz: Dyskusja nad emeryturami jest już wyczerpana.)</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#WicemarszałekPodoski">Wierzę, ale uderzyć w stół, to nożyce się odezwą.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(P. Wojtowicz: Ja nie jestem emerytem.)</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#WicemarszałekPodoski">Ale dobrze jest się zabezpieczyć na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#WicemarszałekPodoski">Co jeszcze jest niesympatycznego? Otrzymujemy wszyscy — muszę napiętnować — cały szereg broszur i co my tam czytamy? Dziś jest taki moment, że przedstawiciele mniejszości nie ośmielą się powoływać na traktaty, które nam zostały narzucone. Myśmy w 1919 r. byli w takim stanie, że musieliśmy każdy traktat podpisać i emeryci obywatele polscy powołują się na te traktaty nam narzucone. To jest rzecz niesympatyczna. Granicą tego, co możemy dać emerytom jest dochód nasz społeczny, a nasz dochód społeczny jest mały, niski, poprostu jest nędzny. W tym stanie, w tym momencie należałoby zgłosić jakąś reformę gospodarczą, jakiś nowy program: nie jestem powołany i nie czas na to, żebym głosił tu jakiś nowy porządek gospodarczy, ale w ramach programu wykonywanego, w ramach porządku, jaki istnieje, można wiele wprowadzić poprawek, można zrobić wiele dobrego dla tych mas. Trzeba walczyć z pewnemi nawyknieniami, z pewnemi fetyszami, z pewnemi wyrazami. Oto powszechnie i wszędzie powtarzany jest wyraz, który wszystkie czynniki odpowiedzialne za obecny stan, a więc i nas, zwalnia do pewnego stopnia od odpowiedzialności za to, co się w Polsce dzieje. Tym wyrazem niezmiernie wygodnym jest kryzys. Dziś niewątpliwie istniejemy, działamy w czasach innych niż przed wojną, może lepszych, może gorszych. Jeżeli są inne, to wniosek logiczny: trzeba stosować inne formy działania gospodarczego, inne formy współżycia gospodarczego. Ale trzeba poszukiwać rozwiązań, nie można tkwić w marazmie, nie można tkwić w miejscu, bo to zagraża nam, zagraża bytowi Państwa Polskiego. Myśl badawcza musi znaleźć z każdej sytuacji wyjście. Jesteśmy w innych warunkach, może gorszych, może lepszych, ale nikt mi nie zaprzeczy, że gleba polska i ziemia polska nie jest zdolna dostarczyć tyle produktów rolnych, żeby nie było w Polsce ludzi głodnych, że praca umysłów i rąk Polaków nie może dostarczyć dostatecznej ilości dóbr, żeby zaspokoić wszystkie potrzeby. Jeżeli tak jest, to nie jest temu winien mityczny kryzys. Jesteśmy może niedostatecznie przygotowani, a może nie chcemy rozwiązać zagadnienia. Może za mało nad tem zagadnieniem myślimy, a myśleć musimy. Proszę Panów, jak wygodny jest ten wyraz kryzys. Proszę, dla kogo jest dewizą żyć i użyć, to jest suprema leks, i zmienia żony, jak talię kart, to nie mówi, że on jest winien, ale że jest winien kryzys małżeństwa. A te dokonywane, jak mówił p. poseł Kozicki, t. zw. uchybienia i defraudacje, które nagminnie się szerzą? Ludzie są w porządku, a winien jest kryzys moralności. Z tym wyrazem powinniśmy skończyć.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#WicemarszałekPodoski">Przejdę do drugiej rzeczy. Szkoda, że niemo kolegi Wierzbickiego i kol. Hołyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#komentarz">(Głos: Jest Hołyński.)</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#WicemarszałekPodoski">Rentowność tak, jak ona jest teraz pojmowana w Polsce, przyczynia się głównie do nędzy mas ludności. W tej chwili jest wesoło na sali, ale u nas w Polsce dziś niezmiernie trudno, rzadko można spotkać człowieka uśmiechniętego. Jesteśmy narodem smutnym i ponurym, i to uderza tych, którzy przyjeżdżają z zagranicy do Polski. Tutaj jest wesoło, ale gdyby tu, gdzie my się znajdujemy, było nie 200 osób, a 30 milionów, toby wówczas było wesoło! Ale niestety tak nie jest, choć życzymy sobie tego.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#WicemarszałekPodoski">W tych warunkach, jeżeli ktokolwiek potrafi wywołać uśmiech na twarzy Polaka, to jest wielkim przyjacielem, jest cudotwórcą, jest człowiekiem popularnym. Popularność Tońka i Szczepka niczem innem się nie tłumaczy.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#komentarz">(Głos: Wierzbicki też.)</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#WicemarszałekPodoski">Wczoraj, tak. Proszę Panów, jest takie zwierzątko, które potrafi wywołać na twarzy każdego Polaka uśmiech. Tem zwierzątkiem jest wiewiórka. Gdy się wiewiórka pokaże w panku na drzewie, gromadzą się ludzie i uśmiechają się. I rzeczywiście to jest przyjaciel człowieka i nawzajem. Ale tak było do momentu, kiedy tam nie wkroczyło prawo rentowności, prawo zysku. Oto kilka lat temu ktoś tam wyszukał miejsce zbytu na skórki wiewiórcze, wielki eksport, rentowność i zysk. I oto w przeciągu krótkiego czasu wymordowano te sympatyczne zwierzęta tak, że powoli zupełnie niemal wyginęły. Musiało Państwo wkroczyć i zabronić. Wskutek tego zakazu pogłowie wiewiórek powróciło do poprzedniego stanu. Nikt mi nie zaprzeczy, że to, co zrobiono, to zrobiono dobrze. Prawda, że to w porządku, Panie Pośle Hołyński? Kolega Hołyński mówi też, że w porządku. Myślę, że gdyby był p. Wierzbicki, też by mi odpowiedział, że zrobiono to w porządku.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#WicemarszałekPodoski">Ale, proszę Panów, jeżeli chodzi o wiewiórki, to wszyscy jesteśmy zgodni, ale jeżeli chodzi o człowieka, i to człowieka pracy, to już jest inaczej. Bo cóż to się wyczynia dla prawa rentowności z człowiekiem? Zamyka się fabryki, wyrzuca się ludzi, zakłada się kartele, żeby podwyższyć ceny. A podwyższone ceny zmniejszają produkcję, co znowu zwiększa bezrobocie.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#WicemarszałekPodoski">I skoro tu Państwo wkracza, to już jest inaczej, tu się różnimy, bo ta interwencja Państwa jak się wtedy nazywa? Interwencjonizmem, krępowaniem inicjatywy prywatnej, albo zgoła przeklętym obecnie wyrazem — etatyzmem. Pytam się, czy w wolnej Polsce ma większe prawa człowiek pracy, czy wiewiórka?</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#komentarz">(Głos: Wiewiórka. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#WicemarszałekPodoski">Otóż nie można zwalczać rentowności, można ją tolerować, ale w jakim znaczeniu? W tem znaczeniu, że działalność przemysłowa zmierza do podwyższenia ogólnych dochodów społecznych, a powiększony dochód społeczny może być dzielony między czynniki produkcji, a więc między pracę i kapitał. Ale nie w ten sposób, żeby kosztem pracy, kosztem pozbawienia ludzi chleba, kosztem skazania człowieka pracy na głód, podwyższyć sobie rentowność, zabezpieczyć sobie dochodowość. Nie tędy droga. W latach powojennych, jeżeli sklepikarz zmagazynował większą ilość towaru dla podwyższenia cen, to się nazywało paskarstwem, a jak grupa przemysłowa tworzy kartel, ograniczy sprzedaż, podwyższy ceny, to się nazywa kartel.</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Panów. Jeszcze jedna rzecz. Myślę, że poczynania gospodarcze tylko te się udają, gdzie niema tego żarłocznego egoizmu, gdzie te poczynania gospodarcze są naświetlone pewnym idealizmem. Mógłbym przytoczyć wiele przykładów z historii, Tu zwrócę się do Ukraińców, żałuję, że niema przedstawicieli Ukraińców.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#komentarz">(Głoś: Są.)</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#WicemarszałekPodoski">Ale tych z Małopolski. Chodzi mi o spółdzielczość. My się lepiej z nimi kochamy, szczególnie z kolegą Pełeńskim. Ale dlaczego ta spółdzielczość ukraińska tak świetnie się rozwija? Dlatego, że ten, który organizuje tę Spółdzielczość, nietylko myśli o własnym zysku, ale przedewszystkiem o podniesieniu stanu gospodarczego wsi i narodu. To jest przyczyna, że spółdzielczość ukraińska tak pomyślnie się rozwija. Jeżeli polski przemysł i polska działalność gospodarcza będzie przesiąknięta taką myślą, to napewno przemysł polski będzie się rozwijał właściwie. Teraz przechodzę do budżetu. To było naświetlenie niejako w ogólnych zarysach.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#komentarz">(Głos: A więc to była przedmowa.)</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#WicemarszałekPodoski">Przystępując do budżetu, pozwolę sobie podać kilka liczb dla ilustracji. Mam obliczenie w złotych. Budżet we Francji wynosi 16,5 miliarda złotych — mówię tylko o dochodach, — a więc Francja ściąga na budżet 16,5 mil jarda złotych, to znaczy, że na głowę mieszkańca wypada 400 zł. Gdyby u nas był taki wysoki dochód społeczny, że Państwo mogłoby ściągnąć od obywatela tyle dochodu, ile ściąga Francja, to nasz budżet powinien wynosić 13,200.000.000 złotych. A jaki jest nasz budżet? Nasz budżet wynosi 2.200.000.000, a więc na głowę mieszkańca wypada 67 zł. Gdyby u nas dochód społeczny pozwolił na to, ażeby z Polaka ściągnąć nie 67 zł, a 400 złotych, jak we Francji, toby nasz budżet wynosił 13.200.000.000 zł, A teraz wezmę takie państwo, jak Holandia, która ma tylko 8 milionów ludności. Budżet Holandii wynosi 2.340.000.000 zł, t. zn, że państwo tak małe, jakim jest Holandia, jest jednak niezmiernie bogate, skoro może mieć budżet o 100 milionów większy niż Polska.</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#WicemarszałekPodoski">A, proszę Panów, Anglia. W Anglii budżet wynosi 21 miliardów, to znaczy na głowę mieszkańca 500 złotych. Gdybyśmy płacili tyle podatków, co w Anglii, to nasz budżet powinien wynosić 16 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#WicemarszałekPodoski">Weźmy takie małe Państwo jak Czechy.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(Głos: Abisynia.)</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#WicemarszałekPodoski">Budżet wynosi tam 1.760 milionów, na głowę mieszkańca wypada 120 złotych. Gdybyśmy tyle płacili podatków, gdyby był taki dochód społeczny w Polsce jak w Czechach, to budżet nasz wynosiłby 3.950.000.000, prawie cztery mil jardy, byłby budżet prawie dwukrotnie większy.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#WicemarszałekPodoski">Panie Pośle, to nie są liczby takie wesołe. To są niezmiernie smutne liczby, które nas do czegoś zobowiązują i krzyczą, jaka ma być nasza gospodarka. Nasza gospodarka ma być oszczędna, niezmiernie oszczędna, jeżeli mamy utrzymać się na poziomie państwa wielkiego. Jeżeli główne i zasadnicze potrzeby nie mają być zaniedbane, jeżeli obrona narodowa i oświata ma stać na właściwym poziomie, to w tym skromnym budżecie, który jest skromniejszy od budżetu talk małego państwa jak Holandia, nas nie stać na luksusowe i kosztowne przedstawicielstwa, nas nie stać na wysokie pensje, nas nie stać na nagrody, nas nie stać na luksusową komunikację.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#WicemarszałekPodoski">Kiedyś w Komisji Budżetowej zwróciłem uwagę, że nawet z Ministerstwa Spraw Zagranicznych można byłoby wziąć pewne oszczędności. Jeden z kolegów opowiedział mi: jak będziemy wyglądali wobec innych państw: nasze przedstawicielstwo narodowe musi tak wyglądać, jak państw innych, musi być tak samo dotowane, musi posiadać takie same sumy do dyspozycji. Powiedziałem: nie, nieprawda, na fałszywych przesłankach opieramy takie rozumowanie. Tak będzie tylko wówczas, jeśli i nasze dochody będą takie same jak tamtych państw. Dlatego też w tym skromnym budżecie można zrobić oszczędności, Na czem? Na zasiłkach, na dodatkach funkcyjnych, na dodatkach służbowych, na środkach lokomocji i ma pensjach za delegatury. W dzisiejszych czasach, kiedy masy narodu polskiego mrą z głodu, nie możemy sobie pozwolić w tym szczupłym budżecie na luksus. Nie głoszę zasady „urawniłowki”, ale powiadam: rozpiętość między niską stopą życiową mas narodu polskiego a dochodami szczytów nie może być większa, jak na zachodzie. A w tej chwili jest taka sytuacja. Poza efektem finansowym zwracam uwagę na efekt moralny, jaki to zrobi w społeczeństwie. Dziś, pomimo tak szczupłego dochodu budżetowego, trzeba ludności likwidować warsztaty, zabierać ostatnią krowę za podatki. Każdy obywatel nawet z tem nieszczęściem dla niego się pogodzi, jeżeli będzie wiedział, jeżeli będzie miał tę świadomość, że ten grosz pójdzie na oświatę, na wojsko, na budownictwo istotnie potrzebne, a nie na luksusowe, nie zbytkowne, to się pogodzi z tem. Ten grosz zabrany człowiekowi, który nie wie jaka jego przyszłość, nie wie co go jutro czeka, gdy likwiduje się jego warsztat, nie może iść na środki lokomocji, na rozjazdy do użytku rodzinnego, prywatnego. Apeluję do Pana Ministra o roztoczenie specjalnej opieki, o wydanie jakiegoś okólnika, żeby nie było widać aut państwowych, rozjeżdżających po całej Polsce do użytku prywatnego, któremi jeżdżą rodziny. Teraz gdziekolwiek zauważę auto rządowe, używane do użytku prywatnego, zapiszę numer, względnie szofera wylegitymuję i w następnej sesji tutaj zgłoszę. To nie jest krytyka, ale to jest straszliwy efekt dla ludzi. Nie mogę się z tem zgodzić i głosując za budżetem, oddając te pieniądze w imieniu społeczeństwa, muszę się domagać, żeby każdy grosz był wydany na rzeczy istotnie potrzebne, a nie był rozrzucany byle jak. Nie może być tak, jak to niekiedy ostatnio się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#WicemarszałekPodoski">Dlatego też kończąc, pozwolę sobie odczytać rezolucję z prośbą, ażeby Wysoka Izba zechciała ją przyjąć. Rezolucja mniejszości: „Sejm wzywa Rząd w związku z ciężką sytuacją Państwa i stosunków gospodarczych społeczeństwa do przeprowadzenia w drodze ustawodawczej zmniejszenia dodatków funkcyjnych, służbowych i kwot przeznaczonych na nagrody i zasiłki” Na co te pieniądze można przeznaczyć? O, jest wiele potrzeb...</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#WicemarszałekPodoski">Zwracam p. Posłowi uwagę, że czas jego przemówienia już się kończy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PBakon">Już kończę. Pozwolę sobie jeszcze odczytać Wysokiej Izbie wyjątek z przemówienia Ministra Spraw Wojskowych gen. Kasprzyckiego: „Z całem przeświadczeniem muszę skonstatować, że w wytworzonej atmosferze zbrojeń niezbędnem stanie się w krótkim czasie wynalezienie dalszych środków na wzmożenie naszej obronności. Mówię to z całą otwartością, wierząc w spoistość opinii naszego społeczeństwa, wyrażającą się w przeświadczeniu potrzeby pogotowia wojennego ojczyzny”.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PBakon">Musimy odpowiedzieć na ten apel pozytywnie. A skąd przy polityce deflacyjnej weźmiemy środki na wzmożenie obronności naszego kraju? Otóż z tych pozycyj, które ośmieliłem się zaproponować. Zwracam się z apelem do Rządu. Niedługo będzie 19 marca, zawsze obchodziliśmy ten dzień w sposób uroczysty. Teraz się to zmieni. A gdyby tak Izba i Rząd i wszyscy ludzie, którzy mają na to wpływ, wszystkie dodatki, wszystkie wynagrodzenia za delegatury, wszystkie te środki pieniężne, bez których aparat państwowy może jeszcze funkcjonować, przeznaczyli na armię na drodze ustawy skarbowej? Sądzę, że może byłoby z tego kilka tysięcy karabinów maszynowych, a może kilkaset bateryj. Bo proszę Papów Kolegów, proszę sobie przypomnieć jak to jest przyjemnie, kiedy się idzie z kompanią piechoty czy artylerii i muzyka gra. Przeznaczmy więc te pieniądze na tę armię.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Wicemarszałek Podoski dzwonu)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PBakon">Kończę, bo już nie mam czasu.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Żeligowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PŻeligowski">Referent budżetu p. Hołyński rozwinął dzisiaj przed nami ideał przemysłu. Jest to kwest ja niezmiernie poważna i z wielkiem zainteresowaniem słuchaliśmy spokojnych wywodów p. referenta. Przemysł w Polsce. Wytworzyła się taka atmosfera, że jakoby my rolnicy zwalczamy przemysł. Ma się rozumieć, że tak nie jest Przemysł w Polsce będzie mieć wielkie i szerokie pole do działania. Jeżeli każdy z nas zapatruje się w przyszłość, wywołuje wizję przyszłej Polski, to oczywiście widzi tam uprzemysłowione życie. A jednakże czemu tak się dzieje, że obecnie zwalczamy przemysł? P. referent Hołyński trochę odtwarza dlaczego to się dzieje. A więc mówi o rozwoju przemysłu, zaczyna od czasów przedwojennych, przechodzi do czasów wojny i potem czasów powojennych. Mówi o tem, że chciałby, ażeby wróciła przeszłość, mówi jak w czasie wojny było największe zainteresowanie przemysłem, że chciałby, aby było tak i teraz i następnie skarży się, że się o nim mówi, iż płynie pod prąd. Otóż nam zdaje się, że właśnie płynie pod prąd, dlatego, że widzi ten przemysł takim, jakim był w czasach wojny, kiedy nie żałowano pieniędzy, kiedy nikt nie myślał o żadnej oszczędności. Mnie się zdaje, że przemysł nasz grzeszy tem, iż właśnie on chce być ciągle tym przemysłem wojennym.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PŻeligowski">Jaka jest różnica między przemysłowcem na zachodzie a naszym? Tam przychodzi przemysłowiec do ministra i mówi: Ja mam pieniądze i chcę pracować — czyli chce pracować i ma pieniądze. A nasz przemysłowiec mówi: Ja chcę pracować, proszę mi dać pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PŻeligowski">Otóż to jest powód, dlaczego my rolnicy mamy do naszego przemysłu taką animozję. Dlatego, że on pochłania mnóstwo pieniędzy i niestety wzamian za to realnie nic nie da je. Mnie się zdaje, że tu właśnie jest ta rozbieżność i nigdy nie możemy się zejść i czekamy, kiedy przemysł zawróci z tej drogi.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PŻeligowski">Przemysł jest drogi, ale czy tylko to, że on jest drogi? P. referent Hołyński przeczytał nam okólnik Ministra Skarbu, gdzie mówi się o tem, że urzędnicy państwowi nie mogą otrzymywać więcej jak 100% za inne prace, oczywiście w dziedzinie przemysłu. A więc jesteśmy zdumieni. Wiemy, że płace naszych wyższych urzędników są wysokie, a więc nawet było tak, że otrzymywali więcej jak 100%! I jak to musiało działać źle na ich podwładnych! Jakiż autorytet może mieć dowódca czy wyższy urzędnik, o którym wiadomo, że on tak dużą gażę otrzymuje? Mnie się zda je, że kwestia ta staje się kwest ją moralną i nam łatwiej zrozumieć dlaczego często mówią i my sami wiemy często, że minister jest jedno, a ministerstwo to co innego. Tak jest, że czasami tam panuje zupełnie inny duch. A więc t. zw. rady nadzorcze, gdzie przemysł dużo ma na sumieniu, bo nie tylko naszych wyższych urzędników tam zgrupował, ale my rolnicy mamy jeszcze żal do niego za to, że on przyjął do siebie i nasze sfery kierownicze rolnictwa. Bo zamiast tęgo, żeby pójść pracować do gromad, do gmin, to często wszyscy zbierali się w przedpokojach przemysłu i oczekiwali na nominację do rad, nadzorczych.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PŻeligowski">Oto dlaczego ten żal nas rolników do przemysłu. I my nigdy nie pogodzimy się z nim, jeżeli on będzie nadal taki. A jeżeliby tego nie było, to żaden rolnik nawet najmniejszy nie może wyobrazić sobie, aby przyszła Polska była nieuprzemysłowiona, bo to wpłynęłoby na zmniejszenie naszej obronności, i za takim przemysłem rolnictwo na nie wiem jakie ofiary jeszcze pójdzie, ale przemysł musi się stanowczo zmienić, on nie może pozostać taki.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PŻeligowski">P. referent skarżył się, że jest biurokratyzm w naszych urzędach. Tak jest, Następnie mówił o etatyzmie: on również dla nas wszystkich jest przykry, bo my wiemy, że tam nie jest dobrze, ale zdaje mi się, że dopóki przemysł nasz nie stanie się przemysłem zdrowym, stojącym na realnym gruncie, to do tego czasu Państwo musi pilnować i musi wkraczać tam, gdzie przemysł robi źle i brać to w swoje ręce. I to nazywa się etatyzm. Mam wrażenie, że my musimy tę falę przeżyć, trudno. Nic nie może być zdrowszego jak prywatna inicjatywa, ale jeżeli ta prywatna inicjatywa, jak słyszeliśmy, jest taka, że gdzie trzeba 5.000.000, to prywatna inicjatywa proponuje 35.000, to dziękuję za taką inicjatywę i Państwo obowiązane jest wziąć to w swoje ręce. Na tem zakończę swoje uwagi w związku z referatem p. Hołyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PŻeligowski">Wysłuchaliśmy dziś ekspose p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, który ze zwykłą sobie szczerością i idealizmem swoje poglądy wypowiedział. My godzimy się ze wszystkiem, co jest zrobione, tylko nie godzimy się z jednem — perspektywa jest taka: zrównoważony budżet: wiemy o tych wszystkich przemianach, które zachodzą w świecie gospodarczym i powstaje pytanie, co mamy robić dalej? Czy, jak to p. Minister Kwiatkowski powiedział, ta bitwa generalna musi być obecnie, czy powinna być jeszcze odłożona i musimy sobie powiedzieć: niech będzie tak, jak było.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PŻeligowski">Otóż tutaj mogą być dwa zdania. I mnie się zdaje, że Rząd obecny, do którego mamy zupełne zaufanie i zupełnie wierzymy w jego dobrą wolę, popełnia tę omyłkę, że sytuację obecną ocenia jako sytuację, w której nie można jeszcze wydać bitwy generalnej. Bo jeżeli cały świat prowadzi te bitwy generalne, jeżeli my uskarżamy się, że każde państwo jest otoczone murem celnym, że do rynku żadnego dojść nie możemy, że kurczy się nasz eksport, że na rynku pieniężnym są wielkie zaburzenia, to jakaż jest nasza rola? Czy możemy sobie powiedzieć: no dobrze, my stawiamy na jedną kartę i wyda jemy bitwę generalną, tworzymy swój własny plan gospodarczy, który będzie inny od tego, co jest na wschodzie i od tego, co jest na zachodzie. Tworzymy swój własny plan i wyda jemy bitwę. Otóż ja mam wrażenie, że my tej bitwy wydać jeszcze nie chcemy, czy nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PŻeligowski">I mnie się zdaje, że to jest nasza pomyłka. Bo mamy mnóstwo wad, wszędzie jest niedobrze, ale jest jedna dziedzina, z której my się cieszyć musimy. Mnie się zdaje, że ta dziedzina to jest to, że my mamy zdrowy instynkt państwowy w masach. Jest nędza, jest głód, ale poczucie państwowości jest mocne, i my tego nie powinniśmy marnować. Zdaje mi się, że w obecnym stanie ten instynkt będzie się zmniejszał z dnia na dzień. Otóż dlatego uważam, że tutaj musimy się rozejść w naszych poglądach.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PŻeligowski">Jakiżby to był plan? Mamy obecnie plan inwestycyjny. A jak możnaby go sformułować bardzo krótko: obniżka dalsza cen kartelowych. I to nie byłby tylko plan ekonomiczny, to byłby plan polityczny. I to my musimy zrobić. Już to rozpoczęliśmy, jesteśmy na połowie, a musimy iść dalej.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PŻeligowski">Mówiono jeszcze i będzie się mówić dzisiaj o emeryturach, które tak dużo czasu zajęły. Co do mnie, to uważam, że naszym obowiązkiem moralnym jest, ażeby tych ludzi, którzy znaleźli się w ciężkiej sytuacji, Państwo nie opuściło. Widzieliśmy jak w Jugosławji, do której uciekło dużo Rosjan, rząd Jugosłowiański zaopiekował się nimi. Czyżby Państwo Polskie nie miało zaopiekować się swoimi obywatelami, którzy znaleźli się w ciężkiej sytuacji?</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PŻeligowski">Drugą rzecz to wygórowane emerytury. Oto jest nasze zło. Mam nadzieję, że wniesiemy do Sejmu ustawę, w której będziemy żądali, ażeby nikt w Państwie Polskiem oprócz Prezydenta i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych nie otrzymywał emerytury większej niż 1,000 zł.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(Głos: Czy nie za dużo?)</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#PŻeligowski">Może za dużo, ale w każdym razie nie za mało, bo obecnie wytworzyła się sytuacja zupełnie niezrozumiała. Naprzykład w Banku Polskim, panna, która przesłużyła 10 lat, otrzymuje emerytury 250 zł miesięcznie. To jest rzadki wypadek, żeby ktoś tyle otrzymywał.</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Mincberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Istotą budżetu państwowego jest budżet Ministerstwa Skarbu, Jest to źródło dochodu dla wszystkich innych resortów i ich wydatków. Należy się więc zastanowić nad realnością tych dochodów i nad kwest ją, jak dalece mogą one odpowiadać preliminowanym rozchodom wszystkich innych resortów.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! Minęły już dawno czasy, kiedy mierzono siły na zamiary. Dziś musimy mierzyć zamiary na rzeczywiste siły społeczeństwa. Dlatego też właśnie ten resort stanowi o możliwości realizacji wszystkich innych resortów, W Komisji Budżetowej w mojem przemówieniu zatrzymałem się na wielu detalach podatkowych i gospodarczych, tyczących się resortu Ministerstwa Skarbu. W tej chwili nie chcę się zatrzymywać na detalach, porusz jedynie sprawy ogólne, pośrednio czy bezpośrednio wpływające na realność budżetu Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! Prosiłbym Panów, by nie widzieli we mnie w tej chwili przemawiającego tylko dla sprawy żydowskiej, bo nie jest to tylko sprawa żydowska. Przemawiam w imię życia gospodarczego, które powinno nas wszystkich interesować i jestem przekonany, że wielu z Panów w głębi serca tak samo myśli jak i ja i wielu z Panów powiedziałoby też to samo, o ile chcieliby Panowie zdobyć się na odwagę. Jeszcze nigdy, Wysoki Sejmie, nie były tak splecione sprawy gospodarcze ze sprawami politycznemi, a sprawy polityczne nierozerwalnie ze sprawami gospodarczemi. Zdrowa myśl gospodarcza nie może rozwijać się w organizmie politycznym chorym. Niestety w Polsce obecnej przechodzimy okres ciężkiej choroby, której na imię: heca antysemicka i antysemityzm gospodarczy. Pan Premier Rządu, Pan Premier polityczny, organizator życia politycznego w Polsce, w swojem ekspose dał wyraz ogólnym zagadnieniom Państwa, poruszając między innemi także zagadnienia mniejszościowe. Wedle oświadczenia szefa polityki, jest on zdecydowany stłumić i zdławić w Polsce wszelki antysemityzm uliczny. To samo słyszeliśmy w mocnych, męskich słowach od Pana Ministra Spraw Wewnętrznych. Ale, Wysoki Sejmie, dla normalnego życia gospodarczego jest to jednak niewystarczające. Niezbędne jest także zapewnienie Pana Wicepremiera, premiera życia gospodarczego, w dziedzinie stłumienia i zdławienia antysemityzmu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PMincberg">P. Premier Kościałkowski stwierdził, że daje się zauważyć poprawa na odcinku kryzysu psychicznego. Chcąc być szczerym, muszę powiedzieć, że nie patrzymy prawdzie w oczy, jeśli tak twierdzimy, jest bowiem właśnie na odcinku kryzysu psychicznego źle i staje się coraz gorzej. Jak więc, Wysoki Sejmie, w takich warunkach można się spodziewać realizacji budżetu państwowego, preliminowanych dochodów w Ministerstwie Skarbu? A każdy z nas zdaje sobie sprawę, że bez realizacji tego budżetu, który znajduje się obecnie na warsztacie i stanowi krąg działania Ministerstwa Skarbu, nie może być mowy o realizacji potrzeb Państwa. Sytuacja pogarsza się z każdym dniem, z każdą chwilą. Wypłacalność kupiecka, która była dotychczas pod znakiem zapytania, nie rokuje nic dobrego. Jeśli chodzi o przemysł włókienniczy, to kryzys wzmaga się i potęguje coraz mocniej i szybciej, tak że przewidywać należy krachy, jakich może jeszcze nie byliśmy świadkami, krachy w postaci niewypłacalności, nadzorów i upadłości, z których Ministerstwo Skarbu najmniej może się spodziewać dochodów. Czy to wszystko można nazwać poprawą?</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PMincberg">Pan Premier nazwał słusznie szalejące w kraju elementy złodziejami czci ludzkiej. Są one nie tylko złodziejami czci ludzkiej, ale również złodziejami dobrobytu i burzycielami gospodarki Państwa. A jak pogodzić, Wysoki Sejmie, cześć ludzką i gospodarkę krajową z faktem, że kupcy poznańscy, a raczej Związek Kupców Chrześcijan w Poznaniu, rozsyła listy do przemysłowców żydowskich z bezczelnem i cynicznem żądaniem, aby nie kierowali do nich wojażerów żydowskich?</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PMincberg">Proszę Panów Kolegów, ci Panowie, którzy mówią brawo, w niedługim czasie przekonają się, jak niesłuszne było to brawo. Odczytam tu Panom ustęp tych listów: „Zwracam się do Sz. Panów z usilnem wezwaniem, by w możliwie krótkiem czasie zdali reprezentację ich w ręce chrześcijan. Podpisano ( — ) Prezes Rajchel, Sekretarz Morys”. I to pisze się do przemysłowców żydowskich. Kiedy tego rodzaju fakty wypłynęły przed rokiem w sąsiedniem państwie, wszyscy byliśmy oburzeni, nikt nie dawał wiary temu, a teraz to samo dzieje się w Państwie Polskiem.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(Głos: Przesada.)</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PMincberg">Czy p. Minister Skarbu i p. Minister Przemysłu i Handlu mogą być obojętni wobec tego rodzaju zjawisk? Tego już nie można tylko bojkotem. Jest to oplwanie, podrywanie podstaw życia moralnego i gospodarczego w kraju. Czy w tej atmosferze i w takich okolicznościach można myśleć o rozwoju, o rozroście przemysłu i handlu polskiego — polskiego, t. j. znajdującego się w Polsce, — tak niezbędnego czynnika wszelkich poczynań zarówno na terenie wewnętrznego wzmocnienia naszej siły, jak zewnętrznej naszej roli w świecie. Wysoka Izbo, proszę przeczytać z jakim triumfem oznajmia piśmidło brukowe podżegaczy antysemickich o pojawieniu się w Poznańskiem tabliczek na sklepach polskich: „podróżującym Żydom wstęp wzbroniony. Jeżeli Żyd, który należał w swoim czasie do t, z w. komitetu antyhitlerowskiego, czy w Warszawie, czy w Łodzi, agitował, by nie kupować zagranicznych towarów, lecz kupować tylko towary krajowe, został za to pociągnięty do odpowiedzialności sądowej, jako, że nie wolno agitować przeciwko państwu ościennemu, a jeżeli ktoś agituje przeciwko obywatelom polskim, uchodzi to bezkarnie. Wiedzą Panowie, jaki jest efekt tej bezecnej i haniebnej roboty antyżydowskiej? Oczywiście ten, że przemysłowcy muszą zamykać kredyt dla kupców poznańskich, że zamiast towarów polskich kupuje się w Poznaniu towary obce, że zadaje się cios przemysłowi polskiemu, tworzy się nowe rzesze bezrobotnych, ale pomaga się ekspansji zagranicznej i stwarza się niepożądane pod żadnym względem kontakty gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PMincberg">Wspomniałem już tu podczas debaty generalnej o słusznych słowach b. premiera prof. Bartla, że antysemityzm gospodarczy jest szkodliwy dla Państwa. Można tylko dodać do tego, że w obecnej sytuacji antysemityzm gospodarczy jest dla Państwa nie tylko szkodliwy, ale wprost zabójczy.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PMincberg">Może będzie pewnego rodzaju ostrzeżeniem, Wysoki Sejmie, wykrycie nielegalnej mafii w Katowicach. Przez kogo były rzucane te bomby do sklepów żydowskich w Łodzi i gdzieindziej?</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#komentarz">(Głos: Sami prowokujecie.)</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PMincberg">Może to będzie dostatecznem świadectwem, jak dalece i jak sprawną destrukcyjnie robotę prowadzą obce agentury, dążące do tego, by opanować umysły i mackami swemi ogarnąć przejawy polityczne. Każda petarda rzucona do sklepu żydowskiego, to petarda kierowana przez obce ręce w serce Polski. Wskazywaliśmy wiele razy na niebezpieczeństwo akcji pewnych czynników, podsycanych przez obce wpływy i pieniądze. Obecnie zwracają na to uwagę już także niektórzy trzeźwo patrzący i zdrowo myślący działacze polityczni, którzy może dotychczas tego nie spostrzegali, albo nie dawali temu publicznie wyrazu. Dopiero p. senator Kleszczyński wskazał na to niebezpieczeństwo, stwierdzając, że pewne_ ugrupowania polityczne czerpią widocznie pieniądze z jakiejś agencji zagranicznej i wyraził nadzieję, że Rząd znajdzie chyba na tyle siły, ażeby się tej wywrotowej akcji zagranicznej przeciwstawić. Rację miał p. Premier Kościałkowski, mówiąc, że Polska nie może się stać terenem przechodnim obcych wpływów. Ale niestety staliśmy się przechodnim terenem obcych wpływów w przejawach politycznych ulicy, a tem bardziej w życiu gospodarczem. Czytałem ostatnio bardzo charakterystyczny list do przemysłowca łódzkiego od jego syna z Londynu, który pisze mu: „Wobec wybryków antyżydowskich przemysłowcy angielscy zastanawiają się nad sprawą restrykcji stosunków handlowych z Polską”. Jeżeli obejmujące, jak widać, coraz szersze kręgi dotychczasowe stosunki nie ulegną radykalnej zmianie, już nie będzie można mówić nawet o nakręcaniu koniunktury, które p. Wicepremier uważa słusznie za objaw niepożądany i iluzoryczny, bo już wcale nie będzie co nakręcać. Wysoki Sejmie, co tu mówić, jeżeli W takiem miasteczku, jak Opoczno, w którem wykupiono w zeszłym roku 250 patentów, w tym roku już tylko 180. Kupcy, którzy w zeszłym roku zeznawali 25.000 zł obrotu, w tym roku — przy wymiarze obrotu — już żadnego podatku wpłacać nie są w stanie.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#PMincberg">Proszę Panów, zastanówmy się chwilę nad sprawą bojkotu. Koniec końców, jest to broń obosieczna. Wiem naprzykład, że Żydzi zastanawiają się, aby nie używać ryb, karpi, ze stawów opoczyńskich, należących do hrabiów, biorących udział w bojkocie. Czy mamy się dziwić stosunkom, jakie zapanowały na ulicy, skoro tu, w Sejmie, poseł Marchlewski dzieli obywateli polskich na dwie kategorie, dzieli Polskę na tereny dostępne i niedostępne dla wszystkich obywateli. Zapewne niektórzy z tego pokolenia nie są wdzięczni Kazimierzowi Wielkiemu za wpuszczenie Żydów do Polski i nadanie im praw, ale mimo to nie przestanie on być wielkim, tak jak nie przestanie być wielkim Marszałek, który pragnął zgodnego współżycia wszystkich obywateli, a z którego ideałami jest sprzeczne wszystko, co się obecnie dzieje i co hańbi imię Polski.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#komentarz">(Głos: Jakto wszystko?)</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#PMincberg">Przepraszam, pewne posunięcia. Przeżywamy takie czasy, że tylko na tle niesamowitych objawów naszej smutnej rzeczywistości mogła powstać nagonka na religię żydowską, nagonka, która potrafiła znaleźć już sobie furtkę w sferach, gdzie najmniej można się było tego spodziewać. Różne są drogi do sławy ludzkiej. P. posłanka Prystorowa chciałaby do dotychczasowego hasła: „frontem do wsi”, dodać wyrazy „sercem do Wołu”. Pani posłanka Prystorowa postawiła niedawno wniosek na posiedzeniu Komisji Budżetowej w sprawie oświaty. Pozwoliła sobie zakończyć go temi słowami: „Stawiam ten wniosek w imieniu Marszałka Piłsudskiego, znając jego intencje”. Zapytałbym Panią Posłankę, czy wniosek w sprawie uboju tak samo jest postawiony w imieniu Marszałka Piłsudskiego? Śmiem twierdzić, że ten, kto za Jego życia pozwoliłby sobie postawić podobny wniosek, nie mógłby się znajdować w Jego promieniu.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#PMincberg">P. Minister Świętosławski dąży do tego, by każdy obywatel miał świadomość, iż dobro Państwa Polskiego jest jego własnem dobrem. Żydzi pragnęliby być przejęci tą myślą, ale ta haniebna walka, prowadzona przeciw żydostwu polskiemu, świadczy, że niektóre czynniki chciałyby, by dobro Państwa Polskiego nie było naszem wspólnem dobrem,. Zapytałbym Pana Ministra Oświaty, jako profesora, pedagoga, co ma odpowiedzieć dziecku Żyd, który chce je w tym duchu chować, kiedy dziecko zapyta: „Ojcze, jak to można zrozumieć, że dobro Państwa jest dobrem każdego obywatela, skoro ty giniesz z głodu, nie masz nigdzie dostępu, jesteś wszędzie niepożądany, nie możesz wykonywać twego zawodu?” Mylą się panowie senatorowie Roztworowski i Radziwiłł, przypuszczając, że ich plan emigracji żydowskiej, który ma charakter zsyłki, może rozwiązać kwestię żydowską. Żydzi, zrośnięci od wieków z życiem tej ziemi, to nie jest rupieć do wyrzucenia za okno. Mamy prawo do pełnej wartości obywatelskiej i do pełni rozwoju państwowego.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#PMincberg">Zazdroszczą nam może sklepikarstwa. Chętnie oddamy każdy sklepik za stanowisko konduktora na tramwajach, a nawet dozorcy w domach — Zamiast wszelkiego rodzaju projektów, które świadczą jedynie o braku poczucia realizmu, należałoby się zastanowić nad tem, jak wspólnemi siłami uzdrowić gospodarkę polską i osiągnąć maksymum korzyści dla wszystkich obywateli, a tem samem i dla Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#PMincberg">Kończę. Zrozpaczone i zwątpione masy gospodarcze żydowskie czekają na uspokojenie i umożliwienie im prowadzenia warsztatów pracy. Tylko w ten sposób inicjatywa prywatna, którą się pobudza, może mieć szanse realizacji i powodzenia.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#PMincberg">Czas najwyższy, by stojący u steru mężowie stanu nadali całokształtowi życia polskiego normalny kierunek: czas najwyższy, by życie polskie popłynęło normalnem łożyskiem: czas najwyższy, by przestano zajmować się hasłami w rodzaju „ sercem do wołu”, a zajmowano się istotnemi i niezbędnemi dla życia gospodarczego sprawami.</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#PMincberg">Domaga się tego przeszłość i przyszłość Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Krzeczunowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PKrzeczunowicz">Rozważając budżet Ministerstwa Skarbu, nie można nie mówić o ogólnej sytuacji gospodarczej w Państwie, nie tylko dlatego, że w obecnym Rządzie Minister Skarbu jest równocześnie wicepremierem gospodarczym, lecz i dlatego, że samo to Ministerstwo przez swój tak rozległy zakres działania ma niewątpliwie decydujący wpływ na całość życia gospodarczego w Państwie. Pozwolę sobie dlatego powrócić na chwilę do pierwszego ekspose pana Premiera Kościałkowskiego, w które m wspomina nam, że program gospodarczy Rząd zamierza oprzeć przedewszystkiem na ulżeniu wsi, na nadziei na zwiększenie tętna życia gospodarczego, na poprawie dobrobytu wsi i udziału wsi w życiu gospodarczem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PKrzeczunowicz">Ulgi, które miano przyznać wsi, miały dotyczyć przedewszystkiem ciężarów publicznych i były słuszne dlatego, że ciężary publiczne dotychczas nie uległy żadnej zniżce, przeciwnie, nawet w ciągu kryzysu wykazywały pewne podwyższenie, nie tylko relatywne, ale i w bezwzględnych cyfrach. Otóż dziś przedewszystkiem należy się przypatrzeć temu, jak to obniżenie ciężarów publicznych wygląda w praktyce. Nie chcę się powtarzać, mówiłem tu onegdaj w dyskusji przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że mamy pewne wątpliwości w skuteczność obniżenia danin samorządowych. Wykazywałem to cyfrowo, wykazywałem, że tam nawet, gdzie pewne obniżenia mają miejsce, są niestety neutralizowane przez równoczesny wzrost szarwarkowych danin w naturze, a zatem, że ta dziedzina właściwie zawiodła.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PKrzeczunowicz">Chcę przejść obecnie do wykazania na kilku przykładach z dziedziny podatkowej, że w dziedzinie podatków skarbowych ta rzecz nie ma się dobrze i nie jest w zgodzie z zamiarami Rządu.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PKrzeczunowicz">Przy sposobności nowelizacji podatku od nieruchomości rozszerzono ten podatek na niektóre nieruchomości wiejskie, które dotychczas go nie płaciły. Słyszę, że projektowane rozporządzenie wykonawcze pójdzie jeszcze dalej w kierunku rozszerzającego interpretowania tego przepisu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PKrzeczunowicz">Nie poprawiono przepisu art. 2 ustawy o podatku przemysłowym, którego nowelizacja była konieczna na to, żeby usunąć nieporozumienie, dotyczące opodatkowania przemysłowego mleczarstwa, ogrodnictwa, sadownictwa i rybołówstwa, prowadzonych zawodowo, jako wyłączny lub przeważający rodzaj gospodarstwa. Z praktyki wiemy, jak te rzeczy są stosowane, wiele wysiłków to wymaga, żeby dojść do porozumienia z władzami skarbowemi, co znaczy przemysł, co znaczy zawodowe prowadzenie danego działu gospodarstwa. W wielu wypadkach trzeba było się odwoływać aż do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, aby wyjaśnienie tych rzeczy uzyskać. Niestety na tem polu ustawodawstwa rolnictwo oczekiwanych wyjaśnień tej sprawy nie uzyskało. Skutek jest ten, że przy takiem brzmieniu ustawy o podatku przemysłowym opodatkowane są właśnie te gospodarstwa, które powinny być otoczone największą opieką Państwa, t. j. wzorowe, intensywnie prowadzone gospodarstwa, natomiast uprzywilejowane są gospodarstwa gorsze, ekstensywnie prowadzone. To jest, zdaniem mojem, stanowisko niesłuszne.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PKrzeczunowicz">Nie chciałbym nużyć Panów szczegółowemi przykładami, przejdę do ogólniejszych spraw. Przedewszystkiem sprawa popierania ruchu inwestycyjnego, rzecz o zupełnie zasadniczem znaczeniu, dlatego, że właśnie na tym ruchu inwestycyjnym oprzeć musimy nadzieje nasze co do wzrostu obrotów gospodarczych, wzrostu dobrobytu, wzrostu nie tylko w dziedzinie gospodarstwa rolnego, ale tego najbardziej charakterystycznego wzrostu, mającego reperkusje na całe życie gospodarcze, przemysłowe i handlowe. Pod tym względem dotychczas nic się jeszcze nie stało korzystnego. Podczas gdy kapitalista miejski, budując wielomilionowe żelazobetonowe drapacze nieba, ma daleko idące ulgi podatkowe, zwolnienie od podatków na lat 15, to chłopek na wsi, który postawił najmniejszy drewniak, mam na myśli bogatszego chłopa, który opłaca podatek dochodowy, ho to dotyczy dziedziny podatku dochodowego, który postawił sobie najmniejszą lepiankę, kupi maszynę taką, której nie ma prawa odrazu amortyzować, to te wkłady najbardziej celowe i dla tego gospodarstwa i dla całego życia gospodarczego, bo dają zarobek przemysłowi, te wkłady są nadal opodatkowane. Słyszymy, że dla poparcia motoryzacji kraju nabywcy samochodów mają być zwolnieni od podatków albo też premiowani. A tylko rolnictwo nie może się doczekać premij tak celowych, tak potrzebnych i tak skutecznych.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PKrzeczunowicz">Ale przejdźmy do cyfr, które wyjaśnią, jak przedstawia się ten ogromny ciężar podatkowy, który, zdaniem mojem, nigdy dotychczas dostatecznie wyraźnie i stanowczo oświetlony nie był.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#PKrzeczunowicz">Rolnictwo opłacało podatków w r. 1928 około 170 mil jonów, komunalnych 150 milionów, razem około 320 mil jonów. W latach 1933–35 suma ta zmalała do jakichś 250–260 mil jonów, czyli o około dwadzieścia kilka procent. Zdawałoby się, proszę Panów, że jest to poważna ulga, jednakże nie zapominajmy, że w tym samym czasie bardzo poważnie wzrosły daniny w naturze. Daniny w naturze objęły utrzymywanie dróg, które dawniej należały do Państwa i do powiatów, dlatego, że drogom tym groziła zupełna katastrofa. Przerzucono wszystko na rolnictwo, jedną ręką dając rolnictwu ulgi podatkowe, a równocześnie drugą ręką nakładając daniny. Daniny te wyniosły w roku 1933/34 już 28 milj. zł, a zewsząd słyszymy — cyfr ścisłych niema, — że od tego czasu wielokrotnie wzrosły. Cytowałem tu onegdaj cyfrę 600% od zasadniczego podatku gruntowego, jako zasadę dla danin w naturze, które już dwa województwa na rok 1935/36 przyjęły. Sądzę, że tego rodzaju opodatkowanie przekreśla całkiem zamierzone dla rolnictwa ulgi. Dodać do tego należy, że jeżeli rolnictwo opłaca obecnie z temi bliżej niedającemi się określić daninami w naturze, powiedzmy, około 300, może 290, a może 310 milj. zł, cyfra ta nie jest ściśle uchwytna, to przed wojną na terenie dzisiejszego Państwa Polskiego to samo rolnictwo opłacało połowę tej sumy, to jest 160 milj. zł podatków tak państwowych, jak i komunalnych. To jeszcze nie jest wszystko, że połowę tego płacono, trzeba bowiem do tego dodać wewnętrzną wartość pieniądza: wiele jego było, jak on był przed wojną łatwo dostępny każdemu, a jak dziś pieniądz ten jest drogi, że posiadacz złotówki na wsi jest już prawie kapitalistą. To, proszę Panów, znamionuje najlepiej pokrzywdzenie rolnictwa w dziedzinie podatkowej.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PKrzeczunowicz">Udowodniłem temi cyframi, że zmniejszenie ciężarów publicznych jest tak, jakby żadne. Ale jak przedstawia się dochodowość warsztatów rolnych? Spadła ona w cyfrze brutto z 8.600 milionów w 1928 r. na 3.200 milionów w 1933 r., to jest o 60%. To jest wartość produkcji rolnej i łąkowej. To samo potwierdzają nam cyfry Instytutu Puławskiego dla badania dochodowości mniejszych gospodarstw rolnych. Otóż dochód brutto z ha wynosił w roku 1928–585 zł, a w roku 1933–206 zł, a więc spadek dochodzi brutto do 60%. Dochód netto spadł o 88,6%. Te cyfry mówią same za siebie. Zresztą dalszem potwierdzeniem tego niesłusznego opodatkowania jest to, iż opodatkowanie rolnictwa w całości jest sztywne, jest oparte na podatku gruntowym i dodatkach do tego podatku, względnie daninach na podstawie tego podatku obliczonych, z wyjątkiem podatku dochodowego, który płaci nieznaczna część rolników — wszystkie inne daniny rolnictwa są sztywne. Jakże inaczej przedstawia się ta rzecz w przemyśle, który mimo, że pozornie płacił podatki w lepszych czasach wyższe od rolnictwa, jednak w o ile lepszem położeniu znajduje się dziś, podczas gdy rolnictwo opłaca daniny publiczne w tej samej wysokości, co w czasach największego dobrobytu. Podatki przemysłu przedstawiają się w cyfrach następująco: podatek przemysłowy w roku 1928–413 mil jonów, w roku 1933–188 milj., a zatem spadł o 54%%. Te cyfry są tak jasne, że nie wymagają żadnych dalszych komentarzy. W rolnictwie opodatkowanie niezmienione, w przemyśle spadek o 54%! — Chciałbym tu pomówić jeszcze o jednej sprawie, która wymaga specjalnego podkreślenia. Niewątpliwie opodatkowanie rolnictwa będzie znośniejsze niż dziś, gdy raz nareszcie będzie ukończona klasyfikacja gruntów i ciężar podatkowy będzie sprawiedliwie rozłożony na całe rolnictwo w Państwie. Niestety, klasyfikacja ta lata jeszcze trwać będzie, ze względów oszczędnościowych prawdopodobnie nie będzie dokonana w tym czasie, w którym była zamierzona, lecz będzie nieco opóźniona. Zachodzi pytanie, czy stan dzisiejszy może trwać tak długo, aż ukończona zostanie nowa klasyfikacja gruntów. Sądzę, że nie. Są dzielnice w kraju tak niesprawiedliwie opodatkowane, że jakieś natychmiastowe zmiany są tam konieczne. Mam na myśli okolice wschodniej Małopolski, gdzie dzięki dobrym glebom ziemia została zaklasyfikowana w czasach austriackich bardzo wysoko, a dzisiaj okolice te, dzięki odległości od portów, wynoszące j 1000 km., znajdują się w najgorszem koniunkturalnem położeniu z całej Polski. Ziemie te płacą dzisiaj po 20–30 zł z hektara podatku bez progresji. Sądzę, że tego rodzaju opodatkowanie jest nie do zniesienia i powinno być w krótkim czasie jakimś doraźnem posunięciem zniesione, gdyż stan taki musi doprowadzić i doprowadza już dziś do kompletnej ruiny tamtejszego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#PKrzeczunowicz">Bardzo ciekawy problem poruszył tu kolega Zakrocki, mówiąc o zaległościach podatkowych niektórych gospodarstw. To mnie upoważnia, żeby o tem pomówić, dlatego, że ten drastyczny przykład jest najlepszym dowodem specjalnego pokrzywdzenia drobnego rolnictwa w akcji egzekucyjnej. Pan kolega Zakrocki wspomniał o zaległościach podatkowych większych gospodarstw rolnych. Niewątpliwie jest to objaw zły, ale zaległości nikt nie tworzy dla sportu czy przyjemności. Jeżeli zaległości powstały, to jest to dowodem nieopłacalności, deficytowości tych gospodarstw. Dlaczego te zaległości są w większych, a niema ich w mniejszych gospodarstwach, co występuje nie tylko w woj. krakowskiem, ale i w innych okolicach kraju? Jest to pytanie, na które bardzo łatwo odpowiedzieć. Akcja egzekucyjna jest prowadzona z niesłychaną bezwzględnością wobec drobnego rolnika. Jest prowadzona metodami prawnie niedopuszczalnemi,...</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#PKrzeczunowicz">...wobec których drobny rolnik nie ma obrony i tam zaległości znikają: bo większy właściciel rolny zawsze znajdzie adwokata, lub sam potrafi zapoznać się z przepisami i obronić się, podczas gdy chłopom wyciągają ze stajni ostatnią krowę i ostatnią pierzynę i poduszkę z pod głowy i licytują. Ten stan musi się skończyć, dłużej trwać on nie może, bo w ten sposób nie można zdobywać krwawego grosza na cele budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#PKrzeczunowicz">Tutaj o jeszcze jednej dziedzinie podatkowej chcę powiedzieć dlatego, że jest w całkowi tem zaniedbaniu i zapomnieniu i jest połączona również z największą krzywdą dla tego uprzywilejowanego rolnictwa, które w całej pełni korzysta w akcji oddłużeniowej, które, zdawałoby się, jest oczkiem w głowie Rządu i któremu rzekomo powodzi się jaknajlepiej.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#PKrzeczunowicz">Jest jedna dziedzina zapomniana, która dotyczy stosunkowo nielicznego procentu rolników, ale jest dla nich wręcz katastrofalna. Tą dziedziną są należności stemplowe. Jako przykład przytoczę konkretny wypadek z najbliższej mojej okolicy, gdzie gospodarz zakupił z parcelacji 6 morgów pola i został winien parę tysięcy zł. Jest on dzisiaj spokojny, że w ciągu 14 lat zapłaci, bo teraz płaci od sumy 2–3 tysięcy zł 3% rocznie, więc to dla niego nie przedstawia żadnych trudności i rzecz ta nie budzi żadnych wątpliwości. Ponadto przysługuje mu prawo obniżenia tej ceny kupna na wypadek, gdyby miał wrażenie, że za drogo za ziemię zapłacił. Ale ten sam chłopek niestety miał z tym wierzycielem, kiedy w swoim czasie na resztę ceny kupna wręczył mu weksle, proces wekslowy i z tego tytułu narosły należytości w sumie około 700 zł. Te 2.000 czy 3.000 zł z reszty ceny kupna nie przedstawiały dla tego gospodarza żadnych trudności, natomiast te 600 czy 700 zł są dla niego katastrofalne, są egzekwowane bezwzględnie i grozi mu licytacja całego majątku, dlatego że ruchomości jego nie wystarczają na ich pokrycie. Dziś urząd skarbowy jest zaintabulowany na całej jego własności i grozi mu rozpisanie licytacji jego nieruchomości. Urząd skarbowy jest w tym wypadku w porządku, żadne przepisy prawne nie pozwalają na odroczenie, jednakże to nie jest przecież zamiarem Ministerstwa Skarbu. Zwracam się z prośbą do Pana Ministra, ażeby tę rzecz generalnie załatwił, a nie tylko z punktu widzenia drastycznego wypadku przeze mnie zacytowanego, ażeby należytości stemplowe potraktować narówni z innemi długami i narówni z niemi poddać je rozłożeniu na raty.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#PKrzeczunowicz">Z powodu braku czasu nie chcę się szerzej rozwodzić nad stosunkiem organów skarbowych do podatnika i naodwrót. Ta rzecz wymaga osobnego omówienia kiedy indziej, wymaga nowelizacji nieznacznej ordynacji podatkowej, która mogłaby ten stosunek zasadniczo poprawić.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#PKrzeczunowicz">Ale tutaj niema w tej chwili na to czasu. Przejdę więc do dalszych spraw aktualnych. Wskazałem już na ogromny spadek dochodowości gospodarstw rolnych i na to, że ciężary publiczne pozornie tylko o jakiś drobny procent spadły. Wskażę teraz jeszcze na pewne niesamowite dysproporcje między życiem wsi a miasta.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#PKrzeczunowicz">P. Wicepremier w swojem ekspose w dniu 6 grudnia mówił, zdaje mi się, że na głowę ludności na wsi wypada przeciętnie dzienny dochód w sumie 11 groszy. Ja mówię to z pamięci, bo tę cyfrę 11 groszy zapamiętałem sobie jako drastyczny przykład nędzy wsi. Niestety, Wysoka Izbo, p. Wicepremier Kwiatkowski był niepomiernym optymistą, przytaczając tę cyfrę, gdyż mój rachunek wykaże Panom, że najbardziej uprzywilejowany gospodarz, ten przeciętny 13-hektarowy gospodarz, stojący pod badaniem Instytutu Puławskiego, ten gospodarz, któremu wszyscy zazdrościmy, że jest tym typem, który najlepiej przetrzymał kryzys gospodarczy, to temu wypada tylko 5 groszy dziennie na głowę. Rachunek przedstawia się w sposób następujący: Ten 13-hektarowy gospodarz osiągnął w roku 1928 4.037 dochodu rolniczego, to znaczy dochód gotówkowy plus samozaopatrzenie gospodarza z jego własnego gospodarstwa. Ten sam gospodarz osiągnął w 1935 r. 990 zł, czyli dochód jego spadł o 75,5%, spadek szalony w porównaniu z tem, że obciążenie podatkowe nie spadło. Z 1 ha dochód ten wynosi 76 zł, jest to dochód pozazdroszczenia godny. Na taki dochód można się z przyjemnością zgodzić. Jak te cyfry jednak w dalszem przeliczeniu wyglądają? 76 zł jest maksymum. Przy tym dochodzie liczona jest wartość czynszowa domu gospodarza, wszystko to, co można cyfrą przedstawić. Ten sam Instytut Puławski obliczył wartość tego gospodarstwa na 22.000 zł. Gdyby ten gospodarz te pieniądze był ulokował na najniższy nawet procent w Polsce w P. K. O., to zyskałby 880 zł rocznie, a zatem za pracę, którą włożył w swoje gospodarstwo pozostaje ta różnica między 880 a 990 t. j. 110 zł. To jest czysty zysk z tego gospodarstwa i tu wypada na głowę rodziny 5 groszy. Zarzucicie mi Panowie, że ten rachunek jest fałszywy, bo on dostaje 990 zł, a nie 110. Owszem, to prawda, ale ja się pytam, dlaczego rolnikowi nie wolno liczyć procentu cd swego kapitału, dlaczego to ma być przywilej tylko przemysłu, handlu i właścicieli nieruchomości miejskich, dlaczego rolnikowi nie wolno tego liczyć? Ścisły rachunek wykazuje, że najlepiej sytuowany gospodarz w Polsce osiągał dochodu 5 groszy dziennie na głowę w swe j rodzinie. Jeśli jednak weźmiemy optymistyczny rachunek, jeżeli powiemy, że jemu nie wolno liczyć procentu od kapitału, ale całe 990 zł jest tą najwyższą sumą, jaką mu można było wyliczyć, to wszystko jest jego czysty dochód, to wówczas wypada u tego uprzywilejowanego gospodarza 47 groszy na głowę. Ale to jest gospodarstwo, jakich jest kilkaset, a może kilkadziesiąt w całe j Polsce, a cała 20-milionowa masa rolnicza żyje na poziomie wielokrotnie niższym. I to jest właśnie tragedią wsi.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#PKrzeczunowicz">Mogę przytoczyć konkretny przykład, który u jednego znajomego sprawdziłem osobiście w tych dniach. Mam znajomego samouka, który skończywszy studia, otrzymał skromną posadę w Warszawie. Skonstatował, że jego rodzina na wsi posiadająca 7 ha żyje dziś w nędzy, i posyłał jej 60 zł miesięcznie — więcej dać nie mógł — na liczną rodzinę. Myślał, że to kropla w morzu, bo się przyzwyczaił do warszawskich stosunków. Gdy pojechał do nich na urlop przekonał się, że są największymi bogaczami w całej wisi, którym cała wieś zazdrości. A zresztą któż z nas nie zna inwalidów na wsi, biorących 20–30 zł, którzy są przedmiotem zawiści i zazdrości, bo są najlepiej sytuowanymi rentierami swojej wsi.</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#PKrzeczunowicz">A teraz, proszę Panów, nakoniec jeszcze jedna sprawa, która wymagałaby wyjaśnienia. Wspominałem już o tem, że swój program gospodarczy oparł Rząd na uaktywnieniu roli wsi w gospodarstwie narodowem. Tymczasem słyszeliśmy onegdaj z ust p. Ministra Rolnictwa, że rolnik, jako konsument wyrobów przemysłowych, odgrywa minimalną rolę, bo tylko 10% tej produkcji konsumuje. Dzisiaj czytaliśmy w „Gazecie Polskiej” wywiad z P. Ministrem Poniatowskim, w którym kolejność tego planu gospodarczego, przedstawionego nam przez p. Premiera Kościałkowskiego, przestawia. P. Premier Kościałkowski mówił: Zaczniemy od uaktywnienia wsi, p. Minister Poniatowski-mówi: Należy wzmocnić siłę konsumcyjną miast przez wielkie roboty publiczne. Zapytać musimy, co jest właściwie programem Rządu, czy pierwszą jest wieś, czy pierwszem jest miasto? Zdaje mi się, że dłużej nad tem zatrzymywać się nie potrzebuję, gdyż tyle czasu już trwała dyskusja w Sejmie, tylokrotnie powtarzające się, aż do znudzenia, ataki reprezentantów rolnictwa na przemysł wskazują wyraźnie, że my wszyscy na pierwszem miejscu stawiamy wieś.</u>
          <u xml:id="u-43.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-43.21" who="#PKrzeczunowicz">A teraz, proszę Panów, niech mi wolno będzie z największą radością powitać oświadczenie p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, że budżetu w sumie 2.221 milj. złotych nie uważa za ostateczną sumę i że w toku wykonywania tego budżetu niewątpliwie możemy się spodziewać, iż będą wprowadzone oszczędności te, które są konieczne, ażeby przerost machiny państwowej dostosować do możliwości gospodarczych Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-43.22" who="#PKrzeczunowicz">Jeszcze jedno słowo. To już będzie polemika z kolegą Bakonem, który tutaj może w niewłaściwych słowach, bo chyba talk nie myślał, zaatakował emerytów. Mówię o emerytach dlatego tylko, że mam wrażenie, że w tych licznych przemówieniach, które z tej trybuny zostały wypowiedziane w tej dziedzinie, nie wspomniano o jednej rzeczy. Emeryci są takimi samymi obywatelami, jak każdy z nas i niewątpliwie emeryci gotowi byliby bez szemrania złożyć ofiarę na ołtarzu Ojczyzny, gdyby forma była inna, gdyby zamiast obcięcia lat emerytom zaborczym, którzy są tak samo dobrymi Polakami, jak i inni, był na nich nałożony wyższy podatek. Ja to mówię przykładowo.</u>
          <u xml:id="u-43.23" who="#PKrzeczunowicz">I jeszcze jedna rzecz, która specjalnie dotknęła pewną kategorię emerytów. A mianowicie pominięto tu, — przynajmniej ja takiego przemówienia nie słyszałem — pominięto zupełnie katastrofalne obcięcie emerytom tym, którzy służyli w czasach wojny i cztery lata wojny spędzili na froncie w armiach zaborczych: ci za te cztery lata dostali nie 25% obcięcia, jak inni emeryci państw zaborczych, ale dostali 62,5% obcięć, t. zn. liczono im dotychczas te cztery lata za osiem, a obecnie te osiem lat policzono za trzy lata. Ta chirurgiczna operacja obcięcia 62,5% to jest absolutnie za dużo i ta rzecz wymaga natychmiastowej rewizji.</u>
          <u xml:id="u-43.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Choiński Dzieduszycki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PChoińskiDzieduszycki">Wysoka Izbo! Z okazji debat nad budżetem Ministerstwa Skarbu poruszę parę spraw, znaczenia może podrzędnego i nie tak bardzo ważnych, ale uważam, że w tej wielkiej pracy społeczeństwa i Rządu nad budową gmachu finansowej gospodarki i dobrobytu narodu, trzeba zważać na każdy szczegół, na każdy nawet drobiazg i dbać, aby każda cegiełka była dobrze postawiona i wypełniona dlatego, że jeżeli tego nie będzie, to oczywiście tych braków i tych cegieł źle ułożonych będzie zawiele i cały budżet będzie szwankować.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PChoińskiDzieduszycki">Dzisiaj, proszę Wysokiej Izby, społeczeństwo może inaczej niż dawniej, niż na początku odzyskania naszej niepodległości odnosi się do tych spraw ogólno-państwowych. Dzisiaj interes poszczególnych grup społecznych czy zawodowych, interes partyjny odszedł bardzo daleko, na dalszy plan i może nawet bardzo słabą odgrywa rolę. Albowiem dziś już wszyscy, całe społeczeństwo potrafiło się wznieść na ten poziom wyższy i we wszystkich swoich troskach, pracach i naradach wznosi się na ten poziom, którym jest ogólne dobro Państwa i widzimy ten objaw pocieszający, ten objaw dobry, że zamiast krytyki, którą się przedtem tak często i tak wiele słyszało, kiedy my posłowie stykaliśmy się z terenem, dziś nastawienie tego terenu jest inne. Obserwujemy z radością, że są czynione wszędzie, na każdym kroku przez wszystkie organizacje gospodarcze i inne wysiłki w myśl tego hasła, które tyle razy jeszcze podczas ubiegłych kadencyj słyszeliśmy z ust kierowników naszych, z ust tych ludzi, którzy nam przewodzili, ażeby własnemi siłami, własnemi środkami budować pomyślność i dobrobyt ogólno-narodowy.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PChoińskiDzieduszycki">Jednakowoż nie wszystkie rzeczy zależą od odpowiedniego psychicznego nastawienia społeczeństwa, nie wszędzie to społeczeństwo, chociażby nawet było ze sobą jaknajlepiej zgrane, chociażby prowadziło pracę szlachetnego współzawodnictwa, albo jeszcze lepiej zgodnego współdziałania, nie wszędzie i nie zawsze to społeczeństwo ma możność pokonania rozmaitych trudności i pokonanie ich nie od niego zależy, jest poza sferą jego wpływów i jego możności i wyłącznie zależy od decyzji i rozstrzygnięć Rządu. A ten Rząd oczywiście nie jest wszechwiedzący, nie może nim być i chociażby się o to starał i myślał, że nim jest, jednakże do tych doskonałości nigdy nie dojdzie, jest zatem rolą nas, posłów, dopomagać mu w tych rozstrzygnięciach dla ogólnego dobra.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PChoińskiDzieduszycki">Chciałbym tu podnieść jedną rzecz zasadniczą, że mianowicie wielkiem naszem niedomaganiem, powiedziałbym nawet niedomaganiem, które czasem przeradza się w formę nieszczęścia, jest to, że przez długie lata żyliśmy iluzją i rozmaitemi fikcjami i na iluzjach i fikcjach, zdawało nam się, że oprzemy siłę i rozrost dobrobytu naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PChoińskiDzieduszycki">Tych iluzyj, tych fikcyj było bardzo wiele. Naprzykład zdawało nam się nieraz, że siła organizacyjna społeczeństwa polega na wielkiej ilości tych organizacyj, obserwowaliśmy, jak one powstawały, jak grzyby po deszczu, cieszyliśmy się, kiedy Rząd, nie zdając sobie także dobrze sprawy czy to jest celowe, te organizacje wydatnie popierał i w końcu musieliśmy dojść do wniosku, trochę późno, że takie sztuczne hodowanie rozmaitych organizacyj, to rozproszkowywanie się nie da je tych wyników, jakieby dała bardziej intensywna i skomasowana praca mniejszej ilości organizacyj.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#PChoińskiDzieduszycki">Proszę Panów, jedną z takich iluzyj, z takich fikcyj, które panują w naszem życiu państwowem, to niewątpliwie jest także fakt ilości i wysokości wymiaru naszych podatków. Niewątpliwie wtedy gdy te najrozmaitsze podatki były uchwalane, może ze zbyt wielką pochopnością i łatwością, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że uchwalając rzeczy nadzwyczaj ważne, rzeczy, które ciążą w swem bezpośredniem znaczeniu na całej ludności Państwa, uchwalamy właściwie fikcje i iluzje. I dzisiaj wynikiem tych fikcyj, wynikiem tych iluzyj w zakresie podatkowym jest to, że do ogromnych rozmiarów wzrosły zaległości podatkowe. Wynikiem tych zbyt łatwo uchwalanych ustaw jest fakt, że wymiar podatkowy nigdy nie pokrywa się z właściwemi wpływami i dzisiaj Rząd nie może opierać się na tych wymiarach podatkowych, tylko musi w przybliżeniu starać się wypośrodkować, ile tych pieniędzy zostanie ściągniętych. To jest oczywiście rzecz zła i należałoby ją zasadniczo zmienić.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PChoińskiDzieduszycki">Podstawą wymiaru podatku gruntowego w Małopolsce wschodniej jest, jak Panom wiadomo, dochód katastralny. Ten dochód katastralny jest określany w zależności od rozmaitych ośmiu klas urodzajności gruntów, to jest w zależności od klasy gruntu jest jego wysokość. Nie ulega dziś żadnej wątpliwości, że ta podstawa, że ten dochód katastralny i wymiar podatku zasadniczego, który wynosi 41% tego dochodu katastralnego plus 100% -owy dodatek, plus masa innych podatków, samorządowy, gminny, wyrównawczy, drogowy i inne, nie ulega dzisiaj żadnej wątpliwości, życie to stwierdziło, że ta podstawa wymiaru nie jest słuszna, że jest za wysoka, I to należałoby jaknajprędzej zmienić. Przeprowadza się wprawdzie teraz pracę nad klasyfikacją gruntów, ale mnie się zdaje, że nim ta sprawa zostanie załatwiona, dużo wody upłynie i dużo gospodarstw rolnych popadnie w jeszcze większe trudności i zaległości podatkowe, niż ma dotychczas. Dawniej każdy płatnik i każdy podatnik wywiązywał się ze swojego zadania, podatki wpływały regularnie. Moralność podatkowa naszej ludności była bardzo wielka. Dziś, niestety, stwierdzić należy z tego miejsca, że tylko wskutek iluzorycznych wymiarów, tylko wskutek tego, że obracano się więcej w fikcjach, ten rolnik nie jest w stanie wytrzymać tego podatkowego ciężaru i wogóle moralność płatnicza niesłychanie upadła.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PChoińskiDzieduszycki">Tu, proszę Panów, parę razy w tej Izbie były podnoszone zarzuty przeciwko większej własności, mówiono, że tylko większa własność zalega z podatkami. Muszę tu stwierdzić na podstawie dokładnej znajomości tych spraw w terenie, że to twierdzenie nie jest ścisłe. Oczywiście jest rzeczą najzupełniej naturalną, że większa własność zalega w większym procencie z podatkami, aniżeli własność mniejsza, to jest rzecz, powtarzam, najzupełniej naturalna. Ale dlaczego? Dlatego, że większa własność — jak przecież wszystkim wiadomo — ma progresję podatkową, której nie podlega znaczna część drobnych rolników. A i to stwierdzam tu na tem miejscu, i każdy może się o tem przekonać, że także drobny rolnik, ten, który już jest obciążony pewną progresją podatkową, nie jest również w stanie wywiązywać się ze swych należności płatniczych.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#PChoińskiDzieduszycki">Wyda je mi się, proszę Panów, że ta zasada nowej Konstytucji, ta zasada którą w poprzednim Sejmie większość rządowa starała się zawsze wprowadzać w życie, ażeby wszystkie sprawy gospodarcze były rozstrzygane nie według jakichś kryteriów partyjnych czy stanowych, tylko według pewnej sprawiedliwości społecznej — mówię to zupełnie bezstronnie — z bardzo głębokiego przekonania, że jeżeli chodzi o podatek gruntowy, to ta zasada absolutnie powinna obowiązywać i że progresja podatków gruntowych powinna być zniesiona. Można tę progresję utrzymać w podatku dochodowym, ale niema żadnych słusznych podstaw, ażeby egzystowała ona przy podatku gruntowym. Jeżeli ktoś sto razy więcej tego gruntu posiada, aniżeli jego sąsiad, powinien płacić sto razy, a nie sto trzydzieści czy sto osiemdziesiąt razy większy podatek. I dlatego, proszę Panów, zdaje mi się, a podkreślam jeszcze raz, że chcę być bezstronny i mówię ze szczerem przekonaniem, że te głosy, które się tu słyszało na sali, zwracające się z zarzutami do większych posiadłości rolnych, nie były głosami słusznemi. Zdziwiło mnie to także, gdy przed paru dniami usłyszałem z ust p. Ministra Poniatowskiego, że wyraźna jest nadzieja, że prawdopodobnie świetnie podatki wpłyną od prywatnych właścicieli większych lasów. Mnie to zdziwiło. Minister Poniatowski, który przecież zna doskonale życie naszego kraju, tego życia realizm, powinien znać ten fakt, o którym ja właśnie mówiłem, przeciążenia podatkowego, któremu podołać nie można.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PChoińskiDzieduszycki">Chciałem poruszyć tu jeszcze jedną sprawę, dotyczącą ściśle mojego terenu i chociaż dotyczy ona tylko kilku powiatów, jednak uważam, że jest bardzo ważna. Dążymy przecież ciągle do tego, ażeby, o ile możności, zmniejszyć bezrobocie, dlatego dążymy do zróżniczkowania naszej produkcji rolnej, ażeby dobrobyt rolniczy opierać nie tylko na hodowli i uprawie zbóż, ale ażeby tę produkcję możliwie zróżniczkować. Więc plantuje się teraz w szerszym zakresie niż dawniej rośliny oleiste, rozmaite soje, staramy się rozszerzyć plantacje tytoniu, cieszymy się, że po wygaśnięciu układu tytoniowego z Włochami potrafimy, być może w niedługim czasie, tę produkcję znacznie powiększyć. A jest jedna produkcja, która dla powiatów przeze mnie reprezentowanych już teraz jest rzeczą ważną, a może być jeszcze ważniejszą, to jest uprawa winorośli. Jest to dlatego rzecz tak ważna, że kiedy uprawa innych roślin wymaga najwyżej kilkudziesięciu ludzi na hektar, to do uprawy 1 ha winorośli używa się mniej więcej czterystu ludzi. Niewątpliwie, gdyby ta uprawa winorośli była przez trafną politykę gospodarczą Rządu podtrzymywana, byłoby to dla powiatów południowo-wschodnich rzeczą niesłychanie ważną, bo uległyby rozszerzeniu plantacje i bezrobocie na wsi by się zmniejszyło. Tymczasem co się dzieje? Przy uprawie winorośli pewna część produkcji nie może być skonsumowana odrazu, i jak to ma miejsce w innych krajach, z o staje przerobiona na wino. Zdawałoby się, że Rząd winien te sprawy jaknajbardziej popierać. W rzeczywistości jest inaczej. Na nasze wino krajowego pochodzenia, nota bene zupełnie dobre wino, został nałożony podatek w wysokości 1 zł 20 gr od litra. To są przecież niesłychane rzeczy. Tak wygląda, jakby to był jakiś najwyższy podatek prohibicyjny, mający przeszkodzić w rozwinięciu tej tak ważnej dla naszych powiatów uprawy winorośli. Zwracam się tu z bardzo gorącym apelem do Pana Ministra Skarbu, ażeby zechciał te rzeczy rozważyć i ażeby ustawa, normująca korzystnie te stosunki, została wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PChoińskiDzieduszycki">Przebywając w terenie, spotykam się bardzo często z następującemi skargami: działki, własność drobnych rolników, pochodzące z parcelacji, opłacają dawny podatek gruntowy, t. j. taki, który płacił dawny właściciel, a więc podatek z progresją, kiedy sąsiad o miedzę opłaca podatek znacznie niższy. Naturalna zupełnie rzecz, iż ten nowonabywca, drobny rolnik, nie jest w stanie opłacać tego podatku, który dawniej z największym trudem płacił właściciel większego obszaru, i wskutek tego popada w coraz to większe zaległości. Niesłychanie hamująco i deprymująco wpływa na pracę rolnika to, że wisi nad nim ciężar wciąż rosnących zaległości. Odniosłem wrażenie, stykając się z tymi rolnikami i wysłuchując ich, że nasze urzędy skarbowe zbyt długo, zbyt formalistycznie te sprawy załatwiają. Trzeba w to wglądnąć, bo to są rzeczy bardzo ważne, trzeba raz szybko ten węzeł gordyjski rozciąć i dopomóc tym ludziom do jakiejś normalnej spokojnej egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#PChoińskiDzieduszycki">Dalej jest ustawa, czy rozporządzenie, które przewiduje, że w razie klęsk elementarnych następują odpowiednie odpisy od podatków gruntowych. Tymczasem w praktyce wygląda to zawsze tak, że urzędy skarbowe wtedy dopiero godzą się na odpisanie, jeżeli dotknięta jest jednia czwarta część całego posiadanego obszaru. Uważam to za rzecz absolutnie niedopuszczalną, gdyż czasem choćby nawet jedna dziesiąta obszaru pracy rolnika została zniweczona przez klęskę elementarną — przez myszy, rdzę, czy przez grad, — to już wszelki jego dochód i możliwość płatnicza może zaniknąć. Kiedy te rzeczy były raz omawiane, dowiedziałem się — to brzmi dość humorystycznie, — ale opowiadał mi to jeden z delegatów, który zetknął się z przedstawicielami Komisji Międzyministerialnej, niedawno przebywającej na terenie wschodniej Małopolski, że pewnego razu urzędnik skarbowy badał rozmiary klęski. Opowiedziano mu przy tem, że ta klęska jest tem dotkliwsza, że już przez parę lat się powtarzała. „Wobec tego — oświadczył ten urzędnik — jest to rzecz zupełnie normalna i to nie jest żadna klęska elementarna”.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#PChoińskiDzieduszycki">To są fakty, które naturalnie mają za wynik to, że wywołują ogromne rozgoryczenie ludności, wywołują w tej ludności zupełnie fałszywe pojęcie o istotnem zasadniczem nastawieniu Rządu. Gdyby te rozmaite drobne napozór szczegóły, o jakich tu mówiłem, zostały skorygowane, to napewno nie zaistniałby nigdy w Państwie Polskiem ten termin, używany niesłusznie ze zbyt wielką łatwością, a wysoce krzywdzący: „płatnik o jawnie złej woli”. Kiedy pierwszy raz usłyszałem te słowa, to oświadczyłem — to może było przed rokiem w rozmowie z p. premierem Sławkiem, — iż przypuszczam, że w Polsce chyba na palcach jednej ręki można policzyć płatników o jawnie złej woli. Płatników takich według mego najgłębszego przekonania w Polsce wogóle niema. Ludzie, którzy służyli na froncie, ludzie, którzy potrafili poświęcić wszystko, kiedy Polska od nich tego wymagała, nie będą przecież bojkotować Państwa przez niepłacenie podatków. Taki człowiek, który jest płatnikiem o jawnie złej woli, nie jest przecież absolutnie lepszy od dezertera, a nawet szpiega. Ja uważam, że rzucanie zbyt łatwe takich oskarżeń spotyka się w naszem społeczeństwie ze zbyt nawet słabą odprawą.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#PChoińskiDzieduszycki">Kończę, prosząc przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, ażeby zechciał poruszonemi tutaj sprawami mego terenu się zainteresować i ażeby może stosunkowo łagodniej od innych terenów traktował teren wschodniej Małopolski. Wytłumaczę krótko dlaczego. Niewątpliwie, proszę Wysokiej Izby, możność produkcyjna Małopolski wschodniej jest przereklamowana. Już obecne próbne prace nad klasyfikacją gruntów wykazały, że te grunty nie są tak urodzajne, jak na oko wyglądają nasze podolskie czarnoziemy, a stwierdzają to pierwszorzędni fachowcy i profesorowie uniwersytetu. Oprócz tego dodać trzeba, że o ostatecznym wyniku pieniężnym produkcji rolniczej decyduje czynnik, który przy produkcji znajduje się w minimum lub działa hamująco. W Małopolsce wschodniej tym czynnikiem produkcji, znajdującym się w minimum, to krótszy w porównaniu do zachodnich części kraju okres wegetacyjny, to następnie tak niekorzystna dla wydajności produkcji odległość od centrów zbytu, i to sprawia, że w ostatecznym wyniku dochodowość naszych gospodarstw w Małopolsce wschodniej, a więc ich siła płatnicza bynajmniej nie jest tak wysoka, jak się to niektórym wydaje. Dlatego proszę, ażeby w każdym wypadku, kiedy są wydawane specjalne rozporządzenia, była Małopolska wschodnia traktowana odpowiednio łagodnie z uwzględnieniem tych niekorzystnych warunków produkcyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PWKamiński">Wysoka Izbo! Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy polityka, którą prowadzi Rząd, jest słuszna i dobra. Zrobiliśmy obecnie bilans stanu gospodarczego, w jakim się Polska znajduje, zatykamy luki, spowodowane kryzysem i trzeba sobie zdać sprawę, czy droga, po której mamy zamiar pójść dalej, jest drogą, która nas poprowadzi ku lepszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PWKamiński">Kryzys zbyt długo się przeciąga, abyśmy byli w stanie i mogli istotnie prowadzić politykę przetrwania i czekania, że przyjdzie jakaś lepsza koniunktura, która stan gospodarczy Polski poprawi. Zostały, jak mi się wydaje, wyczerpane zupełnie doraźne środki, mogące utrzymać na tym poziomie, na którym jesteśmy, nasz budżet, nasz bilans handlowy, naszą sytuację gospodarczą i poziom życia naszych obywateli. Musieliśmy bądź dostosować się do nowych warunków życia i budżet dopasować do zbliżonych do obecnej siły płatniczej rzeczywistych możliwości płatniczych naszego społeczeństwa, bądź wreszcie mogliśmy pójść drogą drukowania pieniędzy, choćby na cele prowadzenia wielkich robót publicznych.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PWKamiński">Patrzymy z niepokojem, jak nasz sąsiad z zachodu, nie zwracając najmniejszej uwagi na swoje zobowiązania dłużnicze, i to nie tylko w płaszczyźnie długów wojennych, ale także w płaszczyźnie nawet bieżących długów handlowych, przeprowadza olbrzymie uzbrojenia, rozbudowuje swoje życie gospodarcze, przeprowadza olbrzymie roboty publiczne.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#PWKamiński">Patrzymy, jak nasz sąsiad na wschodzie olbrzymim wysiłkiem, nędzą wielu milionów ludzi, a ludności rolniczej przedewszystkiem, rozbudowuje się, jak wybudował swój przemysł, przekształcił swój ustrój rolny, wprowadzając nawet do wsi buriackich motory, przeprowadzając motoryzację na wielką skalę.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#PWKamiński">Na całym świecie w ramach zamokniętej gospodarki autarkicznej widzimy olbrzymi wyścig pracy gospodarczej, zbrojeń, którego celem jest zdobycie możliwej niezależności gospodarczej na wypadek konfliktu zbrojnego. Wszyscy pracują w gorączkowej atmosferze. Czy możemy sobie w tych warunkach pozwolić na daleko idącą solidność w spłacie naszego długu wojennego? Czy 110 milionów na obsługę długu zewnętrznego to nie za dużo, jeśli chodzi o dodatnie saldo naszego bilansu handlowego, które wynosi zaledwie 65 milionów złotych rocznie, kiedy dopływ pieniędzy z emigracji równocześnie ustał, kiedy saldo naszego bilansu płatniczego, saldo usług kapitału zagranicznego, pracującego w naszem życiu gospodarzem, jest jednak czynnikiem, na który nie mamy dostatecznego pokrycia?</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#PWKamiński">Na motory trzeba odpowiedzieć również motorami, na autostrady trzeba odpowiedzieć przynajmniej dobrą drogą, na autarkię, wprowadzaną w bogatych krajach zagranicznych, musimy odpowiedzieć ze swej strony przynajmniej wprowadzeniem tych tylko artykułów na nasz rynek, które są czynnikiem niezbędnym do rozwoju życia naszego gospodarczego. Nie stawiamy sobie autarkii jako celu samego w sobie, ale nasze warunki życiowe i położenie w stosunku do innych państw zmusza nas do tego, ażeby w oparciu przedewszystkiem o własne siły i środki, budować przyszłość naszego życia gospodarczego. Bogate kraje wierzycielskie muszą wiedzieć, że Polska to solidny dłużnik, ale może płacić tylko wytworami własnej pracy i własnej produkcji: gotówką płacić nie powinniśmy, bo nam nie wolno schodzić już poniżej tego poziomu, na którym dziś jesteśmy, Polska — to kraj bardzo cennego elementu ludzkiego. Każdy Polak musi wiedzieć, że jest żołnierzem wielkiej armii pracy na terenie naszej Ojczyzny: musi wiedzieć, że od jego wydajności, zaparcia się i poświęcenia, rąk i mózgu zależy nasze stanowisko w świecie, nasza pozycja w wielkim wyścigu społeczeństw i państw, nasz wpływ i znaczenie w świecie w dziedzinie cywilizacji i kultury. Szary człowiek w Polsce musi nie tylko czuć odpowiedzialność Rządu, ale musi czuć i własną odpowiedzialność za przyszłość, do której idziemy. Nasze pokolenie prawdopodobnie nie zazna już spokoju i nie zazna dobrobytu, ale tem mocniej, harmonijniej i karniej należy społeczeństwo nasze organizować, aby służyło Polsce sprawiedliwej, Polsce bardziej kulturalnej, Polsce silnej gospodarczo i militarnie, Polsce mocarstwowej.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#PWKamiński">Czy Rząd idzie dobrą drogą, czy my, ludzie walki o niepodległość, daliśmy mu wszystko, na co nas stać i co dać powinniśmy? Obcięliśmy nasz budżet, nasze wydatki, gdyż udział budżetu naszego w ogólnym dochodzie społecznym jest i tak za bardzo wysoki. Nasza pozycja geograficzna jednakże zmusza nas właśnie do tego, abyśmy mieli budżet raczej większy, niż mamy go dzisiaj. Chcemy się budować, ale budować się o własnych środkach, o własnych siłach, w oparciu o własne mózgi i ręce.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#PWKamiński">Odwoływaliśmy się nieraz do człowieka wsi, do człowieka pracy i dziś on napewno także, jak zawsze, nie zawiedzie. Zawodzi przemysł, zawodzą finanse, zawodzi nieraz kierownictwo. Dlatego też wydaje nam się, że jest rzeczą konieczną, ażeby nastąpiło uporządkowanie tam, gdzie chodzi o rozbudowę naszego życia przemysłowego, tam, gdzie chodzi o jego pewną konstruktywną współpracę w całokształcie prac na terenie Państwa. Ale to musi być równie dobrze dokonane tak na odcinku państwowego przemysłu etatystycznego, jak i na terenie przemysłu prywatnego. Musimy doprowadzić do uporządkowania aparatu wymiany, musimy wreszcie doprowadzić do takiego zreorganizowania warsztatów rolnych, ażeby były one czynnikiem, biorącym udział w pracy nad podniesieniem całości życia gospodarczego w Polsce. Wierzę w człowieka w Polsce, wierzę w to, że jest to nasz polski najcenniejszy kapitał: został on już tyle razy wypróbowany i tyle razy zdał egzamin! Polska, oparłszy się o własne mózgi, ręce, kapitały, wygra — sądzę — ten wyścig o miejsce w świecie. Szwankowało nieraz u nas kierownictwo, nie miało dość charakteru wobec elementów destrukcji, elementów niewiary we własną moc ducha i we własne wysiłki. Wierzę, że nauka, którą nam dała niewola, i ostatnie lata naszego bytu niepodległego chyba nauczyły nas wreszcie tego, że bezpowrotnie ze słabością trzeba się rozstać. Jestem przekonany, że obecny Rząd da nam właściwe kierownictwo i poprowadzi do właściwej konstruktywnej roboty. Oczekuję, że przy podjęciu konstruktywnego planu uporządkowania finansów, które w tej chwili się odbywa, i sprowadzeniu naszego życia do takiego poziomu, na jaki nas stać w oparciu o własne siły i możliwości, zaczniemy powolny, ale stopniowy marsz naprzód, wsparty o ten najcenniejszy kapitał w Polsce, jakim jest człowiek i jego służba dla państwa. Nie wątpię, że wówczas w walce o lepsze jutro Poleska zda także egzamin, nie znajdzie się na szarym końcu wobec tych wszystkich gigantycznych rzeczy, które wokoło nas rosną.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Tarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PTarnowski">Wysoka Izbo! W okresie ostatnich paru miesięcy Rząd przygotował i wydał szereg ustaw, które zmierzają do uporządkowania wszystkich naszych podatków. Otóż uporządkowano — jak dotychczas — podatek dochodowy, podatek od nieruchomości, podatek przemysłowy, podatek od kapitałów i rent. Niestety nic nie zostało zrobione w sprawie podatku gruntowego, a nawet p. Minister Kwiatkowski w swojem przemówieniu z dnia 3 lutego na Komisji Budżetowej Sejmu wypowiedział następujące zdanie: „Zanim jednak będzie mogła być przeprowadzona unifikacja podatku gruntowego, musi być wprzód ukończona zapoczątkowana w roku ubiegłym klasyfikacja gruntów”. Na innem posiedzeniu, na plenum Sejmu, wypowiedział p. Minister także zdanie, w którem zapowiadał obniżenie dodatków komunalnych. Otóż chcę te dwa zdania wziąć jako motto, jako program mego dzisiejszego przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PTarnowski">Proszę Panów, jak w praktyce wygląda w Małopolsce — bo o tym terenie chcę mówić — obciążenie podatkowe? Każdy obywatel, posiadający ziemię, płaci podatek gruntowy z dodatkiem komunalnym, płaci nadzwyczajne opłaty drogowe i podatek wyrównawczy, a niektórzy daninę majątkową. Do samorządu komunalnego wpływa dodatek komunalny, opłata drogowa i podatek wyrównawczy. Niestety, te wszystkie opłaty na rzecz samorządu samorządom nie wystarczają i w praktyce budżet naprzykład powiatu wygląda tak, że w budżecie tym mieści się zaledwie wydatek na administrację powiatu i na administrację zarządu dróg powiatowych, a rzeczowe wydatki są minimalne i figurują tylko w pozycjach dotyczących dróg i w bardzo małym stopniu w pozycjach, przeznaczonych na pomoc dla rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PTarnowski">Podobnie przedstawiają się budżety gminne, które na naszym terenie zamykają się w minimalnych kwotach od 15 do 25 tysięcy zł tak, że i w tych budżetach mieści się zaledwie wydatek na administrację i przeważnie tylko kwota potrzebna na opłacenie mieszkań nauczycieli. Reszta wydatków, t. zn. wydatki na szkołę, na opiekę społeczną i na zdrowie publiczne przerzucona została na gromady. Co z tego wynika? Dzieje się taki absurd, że gromada, która powinna czerpać swoje dochody tylko z majątku i z dobra gminnego, musi obciążać swoich obywateli w gromadzie bardzo ciężką opłatą, t. zw. spaśnem. W naszej okolicy w niejednym wypadku opłata ta od sztuki bydła dochodzi nieraz do 30 zł. Co z tego wynika? Ludność wypowiada zdanie, że jeżeli to się nie zmieni, to będzie dążyć do likwidowania bydła, co naturalnie byłoby klęską gospodarczą dla kraju, a w konsekwencji, jeżeli tego bydła obywatele się wyzbędą, to nie będzie czem wyrównać niedoborów budżetów gromadzkich, które, jak powiedziałem, wyrównują niedobory gminne. Pozatem dzieją się takie bezprawia, że w gromadach wprowadza się bezprawnie podatki wyrównawcze gromadzkie, które rozgoryczają ludność, po pierwsze dlatego, że obciążają bezprawnie, a ponadto dlatego, że nie wie, gdzie, ile i komu wpłacić należy, bo każdy obywatel musi płacić potrójne podatki: dla urzędów skarbowych podatek gruntowy z dodatkiem komunalnym, podatek wyrównawczy dla gmin i podatek drogowy dla powiatu.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PTarnowski">Dochodzi do tego, że jeżeli tych trzech podatków się nie zapłaci, to dostaje się upomnienia trzykrotne, za które trzykrotnie zapłacić się musi, a jeżeli, nie daj Boże, nie zapłaci się, to dostaje się trzykrotny pozew i groźbę egzekucji, za co także koszta narastają. Wyda je mi się, że tę sprawę bardzo łatwo można uporządkować i, mojem zdaniem, byłoby bardzo niewskazane czekać z tą sprawą aż do chwili przeklasyfikowania gruntów. Jednocześnie wydaje mi się, że jedyną realną drogą do uzyskania, zapowiedzianych przez p. Ministra, zniżek wysokości danin komunalnych widzę w rewizji obecnych zadań i t. zw. czynności poruczonych samorządowi i w skomasowaniu opłat samorządowych z podatkiem gruntowym, o czem przed chwilą mówiłem, gdyż wtedy odpadnie ogromny ciężar prac w zarządach gmin i szereg różnych zadań, jak zakładanie ksiąg biorczych, sporządzanie nakazów zapłaty, sporządzanie odpisów ksiąg biorczych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PTarnowski">Na skomasowaniu zyska także urząd skarbowy dlatego, że nie będzie musiał dostarczać tak zwanych podstaw podatkowych dla rady powiatowej i rady gminnej. Zniknęłaby także w gminach wiejskich i w radach powiatowych niepotrzebna księgowość i specjalna rachunkowość dla przeprowadzenia tych wszystkich żmudnych i ciężkich obrachunków w stosunku do każdego gospodarza, nieraz dotyczących tylko parogroszowych kwot. Uważam więc, że jeżeli się nie zrewiduje zadań samorządu i nie skomasuje podatków, to każde obniżenie dodatku komunalnego do podatku gruntowego spowoduje równocześnie podniesienie się innych opłat samorządowych, które dziś przewidzieć trudno, Ale może się skończyć na tem, że poprostu podniesie się spaśne od krów, od których zamiast 30 zł będą musieli rolnicy płacić 50 zł.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PTarnowski">Apelowałbym jaknajgoręcej — ponieważ niema p. Ministra Kwiatkowskiego — do Pana Wiceministra Grodyńskiego, żeby nie czekać z uporządkowaniem tych spraw aż do przeklasyfikowania tych gruntów, tylko jaknajprędzej skumulować podatki, co jest tak proste i łatwe. Mam wrażenie, Panie Ministrze, że możnaby zaraz jeszcze tej wiosny zarządzić, żeby te budżety samorządowe były zawczasu odesłane do urzędów skarbowych i żeby one już ściągały te podatki łącznie, a jeżeli w tym roku nie da się to zrobić, to żeby na przyszły rok ta sprawa przeprowadzona została.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Jedynak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PJedynak">Wysoka Izbo! Zestawiając bilans prac Rządu, stwierdzić należy, że bilans ten w stosunku do zapowiedzi, które Rząd składał przed Sejmem, wypadł dla Rządu pomyślnie. Jeżeli tu i owdzie nie zarumieniło się jeszcze życie gospodarcze od tych zarządzeń, to zdaje mi się, że to jest jeszcze kwest ja czasu i kwest ja dociśnięcia pewnych zarządzeń, aby one wydały stuprocentowy rezultat.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#PJedynak">Podstawową cechą tych zarządzeń było zwrócenie się frontem do rolnictwa, które tyle już przez ten kryzys ucierpiało. Jeśli chodzi o rolnictwo, o aktywizację życia gospodarczego Państwa i udział rolnictwa w tej aktywizacji gospodarczej, to wydaje mi się, że to nie tylko polega na przestawieniu pewnej polityki skarbowej, stworzeniu pewnych norm, regulujących sprawiedliwą dystrybucję i osiągnięciu przez to pewnych cen na rynku wewnętrznym, ale także na udziale rolnictwa w wymianie międzynarodowej. W procesach wymiany, która decyduje o rentowności rolnictwa, wydaje mi się, że ten krok na przód trzeba będzie zrobić. Będziemy mieli za parę dni naradę gospodarczą: zdaje mi się, że w tym dziale zostaną opracowane nowe drogi, które wytyczą szczegółowo plan Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#PJedynak">Jeżeli chodzi o produkcję rolniczą, zwłaszcza uszlachetnioną, jestem zwolennikiem koncentracji. Uważam, że planowość w tym zakresie musi być kontynuowana, ale jeśli chodzi o tę koncentrację, to wydaje mi się rzeczą słuszną, ażeby pewne dotychczasowe zarządzenia były zrewidowane. Mam tu na myśli związek bekonowy, który jest koniecznością w naszych warunkach. Działalność tego związku bekonowego była już omawiana w prasie. Wyda je mi się rzeczą słuszną, ażeby na tem miejscu tę sprawę poruszyć. Aczkolwiek sprawa ta należy raczej do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które nadzór nad tem sprawuje, jednakże ze względu na to, że Ministerstwo Skarbu udziela premij, wyda je się rzeczą słuszną pod adresem p. Ministra Skarbu parę słów na ten temat powiedzieć. Związek bekonowy, niestety, muszę to powiedzieć, w większości swojej jest kapitałem nie polskim, pracuje na zasadach może słusznych, ale jego gospodarka budzi szereg zastrzeżeń, a to ze względu na to, że związek ten jest może jednym z najdrożej prowadzonych związków. Rolnictwo, niestety, z działalności tego związku niewiele korzysta, raczej związek z organizacyj rolniczych. Jeżeli zanalizujemy budżet związku, to się przekonamy, że koszta administracyjne okażą się niesłychanie wielkiemi. Preliminarz budżetowy tego związku na rok 1935 jest preliminarzem niesłychanie wysokim, sięgającym przeszło miliona złotych, a koszta administracyjne, rozkładające się na poszczególne sekcje w tym związku, budzić muszą szereg zastrzeżeń. Wydatki na personel wynoszą aż 366.000 zł na 53 osoby. Inspektorat standaryzacyjny kosztuje 113.000 zł. Ten inspektorat, zdawałoby się, powinien nam dawać rezultaty. Niestety, muszę stwierdzić, że jeżeli chodzi o jakość wywożonego towaru do Anglii, to ona się w porównaniu do poprzednich lat nic nie poprawiła. Jesteśmy ciągle prawie że na szarym końcu, jesteśmy po towarze estońskim i litewskim. Widzimy w preliminarzu, że na koszta podróży np. przeznacza się duże sumy, aż 100.000 zł. Wydatki rzeczowe także są wysokie, bo sięgają 90.000 zł, a dodatkowo na standaryzację preliminuje się 40.000 zł. Wysokość budżetu związku bekonowego musi jednak rolnictwo i Rząd obchodzić dlatego, że w tych premiach eksportowych, które zostają tutaj dane, rolnictwo prawie że nie uczestniczy, a jedynie uczestniczy kapitał obcy.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#PJedynak">Proszę Panów, tak trudno jest dotrzeć do tych preliminarzy budżetowych: wszystko tak jest przesłonięte tajemnicą, że miałem bardzo poważne trudności, w jaki sposób dotrzeć do tego preliminarza budżetowego. Przypominam Wysokiej Izbie, że komisja p. Martina, która najrozmaitsze związki starała się zbadać, właśnie jedynie związku bekonowego nie zbadała, talk jakby tam wszystko było w najlepszym porządku. Tymczasem tak nie jest.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#PJedynak">Jeżeli chodzi o bilans związku, to widzimy, że na tym bilansie są olbrzymie sumy zgromadzone. Wynoszą one według moich informacyj sumę około 5 mil jonów złotych. Zdaje mi się, że jakkolwiek te sumy się winkuluje, to jednak słuszną byłoby rzeczą, aby wszystkie one służyły do dyspozycji komisji popierania obrotu, a nie tkwiły w związku bekonowym. Tak samo wobec traktatu z Rzeszą Niemiecką i bardzo poważnego udziału związku bekonowego w eksporcie do Niemiec należałoby, żeby sumy, które opłaca eksporter i które są bardzo poważne w stosunku do sztuki i kilo, były także winkulowane nie na związek bekonowy, ale na rzecz komisji popierania obrotu rolnego.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#PJedynak">Ciekawą zauważyłem pozycję w budżecie związku bekonowego przewidzianą na t. zw. prace w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Suma ta wynosi około 58.000 zł. Ma ona być przeznaczona dla delegata z ramienia Instytutu Eksportowego w Anglii oraz na jakieś prace, wykonywane w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Tego rodzaju preliminowanie sumy w budżecie musi budzić zastrzeżenia.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#PJedynak">Proszę Panów, w tej sprawie skierowałem do Ministerstwa Przemysłu i Handlu interpelację, w której, nie precyzując najrozmaitszych rzeczy niewłaściwych, mówiłem tylko o ogólnej polityce związku, o niebezpieczeństwie, jakie z tego powodu może powstać i o niepokoju, który budzi w prasie: na tę interpelację dostałem odpowiedź, że komisja, utworzona przez Związek Izb, jest bardzo zadowolona z działalności związku bekonowego. Proszę Panów, nie dziwię się, że komisja zadowolona może być, bo jeżeli związek bekonowy opłaca w formie składek miesięcznych Związek Izb, to oczywiście Związek Izb jest trochę skrępowany.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#PJedynak">Nie chcę dłużej zatrzymywać uwagi Izby nad tem zagadnieniem, ale wyda je mi się, że całokształt zagadnienia eksportu bekonowego musi być poddany rewizji: muszą potanieć koszty związku, a zysk eksportera musi być zrewidowany. Publiczną jest tajemnicą, że poszczególne fabryki bekonów robią dziś kolosalne interesy. I dlatego, zdaniem mojem, należy, ażeby p. Minister Skarbu wkroczył w tę dziedzinę i spowodował poprawę na rzecz producentów.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#PJedynak">Jeszcze na jedno zagadnienie pragnę zwrócić uwagę, a to w związku z zakresem czynności nadzorczych p. Ministra Skarbu, wykonywanych nad samorządami terytorialnemi. Sądzę, że nie będzie od rzeczy poruszyć tu zagadnienie samorządu terytorialnego miasta Warszawy. Kwest ja ta była ostrzeliwana w prasie już bardzo mocno i budzi szereg najrozmaitszych zastrzeżeń. Zadałem sobie trud zanalizowania budżetu samorządu miejskiego, który wykazuje szereg przerostów w wydatkach konsumcyjnych, a nie w produkcyjnych. Dla ilustracji przytoczę następujące dane, oparte zresztą na oficjalnych danych preliminarza budżetowego miasta Warszawy na rok 1936/37. Otóż z tego preliminarza okazuje się, że świadczenia dla personelu w samej tylko centrali zarządu miasta Warszawy wzrosły w przeciągu dwóch ostatnich lat o 73%, to jest z kwoty przeszło 10,5 milionów na 18 milionów złotych. Emerytury w przeciągu 3 lat ostatnich wzrosły o przeszło 125%, to jest z 8 na 18 milionów zł. Jest to rezultat zwolnienia około 3.000 pracowników, będących jeszcze w sile wieku i zdolnych do pełnienia dalszej służby. Na miejsce zwolnionych przyjęto przeszło 3.000 nowych pracowników. Ponieważ ogólna suma budżetu administracyjnego stolicy zmalała zaledwie o 1 milj. zł z kwoty 89.573.000 zł do 88.616.000 zł, przeto przerosty wydatków na personalia w administracji centralnej odbiły się następująco w innych działach budżetu. W przeciągu dwóch lat wydatki na opiekę społeczną i na zdrowie zmniejszono o 17%, na oświatę o 13%, na oświatę zawodową o 17%, na bezpieczeństwo o 12%. Ogółem, suma preliminowana na powyższe działy, tak ważne dla gospodarki publicznej, jest o 6 milionów niższa. Na skutek zwiększenia przez zarząd miejski zadłużenia stolicy, obsługa długów wzrosła z 18.300.000 na 21 milionów, t. j. o około 18%. W dziale zaś dochodów budżetu administracyjnego niepokojący jest fakt wzrostu wysokości przelewów, dokonanych przez przedsiębiorstwa komunalne na rzecz zarządu centralnego. Przelew ten w roku 1934/35 wynosił 21.411.000: obecnie preliminarz budżetowy wykazuje 26 milionów, t. j. wzrost o 22%. Dochodowość przedsiębiorstw nie wzrosła jednak i na skutek tego przelewy, preliminowane w tych granicach, muszą odbić się ujemnie na funduszu amortyzacyjnym, co w konsekwencji jest tylko przejadaniem substancji przedsiębiorstw i zadłużaniem okresu obecnego w stosunku do lat przyszłych.</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#PJedynak">Dla tych właśnie motywów, zdaje mi się, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w roku ubiegłym kazało zmniejszyć przelewy w roku bieżącym. Jednakże zarząd miejski w roku bieżącym, zdaje mi się, nie zastosował się do tych wskazań. Ze względu na charakter obecnego zarządu miejskiego, którego członkowie są delegatami Rządu, należałoby na tę gospodarkę zwrócić specjalną uwagę i nie zaniedbywać obowiązków, wypływających z prawa nadzoru.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#PJedynak">Z powodu niezadowalającej gospodarki w poprzednim okresie należało podnieść jej poziom. Niestety, rezultaty ostatnich dwóch lat, wykazane w budżecie, nie wskazują na poprawę tego stanu i budzić muszą wśród obywateli niepokój. W okresie kryzysu ogólnego, zwłaszcza w okresie kryzysu zaufania tylko oszczędnością i odpowiednią, na wysokości swych zadań stojącą gospodarką, samorząd może wpływać na przemianę struktury psychicznej mas stolicy, gdyż stołeczna gospodarka samorządu, mojem zdaniem, winna być wzorem dla innych samorządów terytorialnych, których budżety wynoszą łącznie ponad 1 milion. Jestem osobiście przekonany, że i udział społeczeństwa m. Warszawy w wyborach byłby inny, byłby daleko większy, gdyby gospodarka samorządu stała na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#PJedynak">Wydaje mi się, że te uwagi, podyktowane tylko troską o należytą gospodarkę samorządu stołecznego, przyczynią się do dalszego usprawnienia administracji. Tylko odpowiednia, mądra i oszczędna gospodarka zarządu miasta Warszawy może spowodować przestawienie psychiki społeczeństwa warszawskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Hutten Czapski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Chcę nawiązać do budżetu Ministerstwa Skarbu, żeby podkreślić to wielkie znaczenie, jakie mają dzisiaj w Państwie Polskiem instytucje kredytu długoterminowego. Gdy sto lat temu, w okresie po wojnach napoleońskich, wielkie zniszczenie wojenne, zarówno na terenie Wielkopolski, wówczas przez Prusy zagarniętej, jak też na terenie dawnego Królestwa Kongresowego dawało się we znaki — powstawały nasze towarzystwa kredytowe: a więc powstało w r. 1821 Poznańskie Ziemstwo Kredytowe, następnie w roku 1825 za czasów wielkiego ministra Lubeckiego powstało Towarzystwo Kredytowe Ziemskie w Warszawie: w dalszym etapie powstały analogiczne stowarzyszenia we Lwowie, a wreszcie w Wilnie.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#PHuttenCzapski">Obecnie znajdujemy się również w okresie, kiedy kraj jest zniszczony częściowo wielką wojną, częściowo skutkami kryzysu i kryzys ten nauczył nas, że dla rolnictwa niema właściwszego kredytu, jak kredyt długoterminowy. To, co okazało się dla nas rolników najszkodliwszem, to były kredyty, udzielane na krótki termin, najczęściej wysokoprocentowy. I dlatego w tym okresie należy szczególną opieką otoczyć cały kredyt długoterminowy. Tu i tam słyszymy narzekania na bezwzględność instytucyj wierzycielskich czy to prywatnych, czy państwowych, w stosunku do swoich dłużników. Nieraz to ma miejsce. Chcielibyśmy słyszeć o tych wypadkach rzadziej, chcielibyśmy widzieć zmniejszone koszty w różnych instytucjach kredytu długoterminowego i ułatwienia dla płatników. Chcielibyśmy jednakże widzieć ich rozwój zapewniony i zwiększone obroty w tych instytucjach, powstałe wskutek zmniejszenia zadłużenia, krótkoterminowego. I tu powstaje pytanie, czy nie dałoby się wielkiej akcji oddłużeniowej rolniczej tak przeprowadzić, aby szereg kredytów w instytucjach państwowych pospłacać listami zastawnemi kredytu długoterminowego. Czy nie byłoby to właściwem wyjściem w porównaniu do korzystania z Banku Akceptacyjnego. Być może, że łatwiej byłoby w ten sposób wywiązywać się dłużnikowi, i być może nawet łatwiej byłoby iść w kierunku spłat większych, poważniejszych.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#PHuttenCzapski">W ostatnich czasach często się słyszy o zamiarze obniżenia odsetek z 4,5%, dziś powszechnej stawki, na 3% rocznie. Mu siałbym się przeciwko tej obniżce jednak wypowiedzieć. Zdawałoby się, że taka obniżka z punktu widzenia rolniczego byłaby pożądana, bo zmniejszenie odsetek z 4,5 na 3% rocznie przyczynićby się mogło i spowodować ułatwienie obsługi tych pożyczek. Tak byłoby niewątpliwie. Ale jakie byłyby skutki dla samych instytucyj? Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dziś listy zastawne towarzystw kredytowych najmocniejszych, których wierzytelności są zabezpieczone u dłużnika na pierwszym numerze hipoteki, uzyskują kurs na giełdzie czasem zaledwie około 40 za 100 — a znam wypadki, że i niższy, — co stałoby się z temi papierami, jaki byłby ich kurs, gdyby odsetki były obniżone z 4,5 na 3% rocznie? Renty ziemskiej 3%, która stoi około 60, nie można w żadnym wypadku porównywać z temi listami, a to z tego powodu, że renta korzysta z przywileju spłaty niektórych podatków. Nadmienię, że już ta sama renta 5%, czyli lepiej procentowa, osiągnęła kurs niższy od 60, (ostatniemi czasy pięćdziesiąt kilka na giełdzie warszawskiej). I dlatego też w razie obniżenia odsetek niewątpliwie doszłoby do obniżenia kursu listów i to ze swej strony spowodowałoby jeszcze większe trudności w ich lokowaniu, a więc zmarnowałoby rolnictwu możliwość korzystania z tego kredytu.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#PHuttenCzapski">Parę lat temu, w celu przyjścia z pomocą rolnictwu, Ministerstwo Skarbu zastosowało dopłaty z funduszów państwowych, czyli że posiadacze listów otrzymali 4,5%, natomiast ci, którzy byli winni, mogli byli zapłacić mniej, korzystając z dotacji Skarbu. Sądzę, że korzystanie w ten sposób z pewnej pomocy budżetowej było słuszniejsze, gdyż nie nadwyrężało potężnej gałęzi kredytu, która dziś wynosi kilkaset mil jonów zł, bo ponad 500 mil jonów zł w listach zastawnych w obiegu na rynku przedewszystkiem wewnętrznym. Dlatego tylko chciałbym ostrzec przed zamiarami obniżki i podkreślić, że jak przypuszczam, dla całego rolnictwa, byłoby zewszechmiar pożądane większe umożliwienie spłaty w listach zastawnych.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#PHuttenCzapski">A teraz krótka uwaga, dotyczącą przemówienia p. Bakona. P. poseł Bakon zakończył swoje przemówienie jakgdyby wezwaniem do rezygnacji z przeróżnych zasiłków i kosztów podróży na rzecz wzmożenia siły odpornej ekwipunku naszej armii. Zdaje mi się, że zaszło nieporozumienie. Zwróciłem się do p. Bakona o wyjaśnienie i jestem zupełnie z nim zgodny, że armia nasza nie może myśleć o tem, żebyśmy oparli jej zaopatrzenie na jakimś skreśleniu czy zmniejszeniu, czy dobro wolnem zrzekaniu się jakichś zasiłków. Wszyscy razem z kolegą Bakonem rozumiemy w tej sali, że armia nasza, podpora naszej niepodległości i nasze ukochanie, w razie potrzeby, którą zapowiedział p. Minister Spraw Wojskowych przed kilku dniami, może liczyć napewno na jednogłośne poparcie Izby, która nie będzie na jej wzmocnienie żałować żadnych funduszów.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Hyla.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PHyla">Wysoka Izbo! Budżet Państwa w sumie globalnej 2.221 milj. zł jest w dzisiejszych warunkach sumą, którą życie gospodarcze z biedą może wytrzymać. Udział Skarbu Państwa w dochodzie społecznym jest stosunkowo bardzo wysoki. Możliwości podatkowe, które istnieją, są niewysokie. Dlatego wydatki na potrzeby, które omawialiśmy bardzo obszernie, specjalnie w dziedzinie obronności, dzisiaj nie mogą być powiększone: jednak Izba zgodnie przez wszystkich mówców dała wyraz temu, że docenia konieczność starania się o to, aby w przyszłości sumy te były większe.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PHyla">Kwest ja szkolna z ostała bardzo obszernie rozpatrzona w Komisji Budżetowej i na plenum i również uznano, że wydatki na ten cel powinny być w przyszłości większe.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#PHyla">Kwest ja inwestycyj i robót publicznych — zagadnienie, któremu poświęca się tyle uwagi i do którego przywiązuje się tyle nadziei — również jest zagadnieniem, do którego w przyszłości należy przywiązywać znacznie większą wagę, ponieważ 20% przeznaczone na ten cel z budżetów różnych resortów stanowi sumę niezbyt wysoką.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#PHyla">Jak to przedstawiłem, potrzeby są bardzo duże, a nie mając możności powiększenia sum przeznaczonych na ich pokrycie, jak to już stwierdziłem, musimy się ograniczyć w wydatkach do tych sum, które mamy preliminowane w dochodach.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#PHyla">Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na rzecz bardzo ważną i istotną, a mianowicie na to, że można uzyskać dla Skarbu Państwa duże wartości, które mogą być pobrane w naturze tam, gdzie nie można wydostać w gotówce należności przypadających Skarbowi Państwa. Chciałem zwrócić uwagę Wysokiej Izby na sprawę przejęcia ziemi za niektóre należności, przypadające Skarbowi Państwa, związkom samorządowym, bankom państwowym, instytucjom kredytu długo terminowego, instytucjom ubezpieczeń społecznych. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego do tego zagadnienia Skarb Państwa przywiązuje tak małą wagę. Przejęcie tej ziemi na podstawie rozporządzenia Prezydenta było trudne w praktyce, pragniemy znowelizować to rozporządzenie tak, żeby Skarb skorzystał z tego prawa. Chodzi o rzecz bardzo istotną, bo nie tylko o te obszary, które zostaną przejęte, ale równocześnie o to, żeby podatki były ściągane, ażeby nie były hipotekowane, lecz ażeby były przejęte w postaci części tych majątków, które nie płacą należności. Moralność podatkowa, będzie napewno wyższa wówczas, a karłowaci gospodarze, którzy otrzymają tę ziemię i uzupełnią nią swoje gospodarstwa, napewno będą płacić z tej ziemi odpowiednie raty amortyzacyjne i odsetki.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#PHyla">Co się tyczy warsztatów przemysłowych, to również należy zaległości podatkowe pobrać w towarach tam, gdzie nie można pobrać w gotówce. Rozumiem, że to jest kłopotliwe dla Skarbu, jednak ma to znaczenie nie tylko dlatego, że Skarb otrzyma pewne wartości, które można zużyć w robotach publicznych, ale ma to również duże znaczenie moralne. I dlatego Skarb Państwa winien uczynić duży krok w tym kierunku. Uprawnienia ustawowe istnieją, a jeśli są braki, należy je uzupełnić. Kwest ja zlikwidowania chorych warsztatów, którą p. Wicepremier poruszył, jest piekącą. Jeśli są warsztaty, które nie są w stanie spłacać długów, jeśli istnieje prawo t. zw. leks Ludkiewicz z roku 1932, które nie dało żadnych rezultatów, a do którego przywiązywano duże nadzieje, to niechże na drodze innej, na drodze skarbowej, na drodze przejęcia za niektóre należności pieniężne odpowiednich wartości częściowo sprawa ruszy z miejsca.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#PHyla">Następnie kwest ja druga — bardzo istotna — redukcji funkcyj Państwa w tych przedsiębiorstwach, których Państwo nie musi koniecznie prowadzić. Najzupełniej podzielamy zdanie p. Wicepremiera, który był łaskaw powiedzieć, że akcja Rządu pójdzie w tym kierunku, ażeby Państwo usunęło się z przedsiębiorstw, których prowadzenie nie jest koniecznością państwową.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#PHyla">P. poseł Czapski był łaskaw w swojem przemówieniu mówić o kwestii oddłużenia i proponował rozwiązać zagadnienie oddłużenia rolnictwa przez umożliwienie spłat należności listami zastawnemi kredytu długoterminowego. Wypowiedział się również przeciw obniżce oprocentowania tego kredytu. Wyda je mi się, że będzie rzeczą trudną wytrzymać na dłuższą metę to wysokie oprocentowanie, jakie istnieje — 4 ½%, przy tej dochodowości rolnictwa, jaką mamy obecnie, gdyż wiemy, że nie jest to 4 ½%, a dochodzi do 6% i znacznie więcej. Jeżeli pożyczkobiorca dostaje na rękę w gotówce 80% pożyczki, a hipotekuje się mu 100%, to nie jest to 4 ½%. Wierny o tem, że bardzo intensywne gospodarstwo nie jest w stanie wypracować tych sum, które należą się Państwowemu Bankowi Rolnemu czy innej instytucji z tytułu procentów, nie mówiąc już o ratach amortyzacyjnych. I dlatego zachodzi konieczność, ażeby to zagadnienie rozpatrzyć i ażeby pójść w tym kierunku, by to oprocentowanie obniżyć. Oczywiście, kwestji spadku tych listów na rynku, którą poruszył p. poseł Czapski, nie należy brać zbyt tragicznie, gdyż jeśli nie możemy wytrzymać naporu kryzysu, to trudno, trzeba się pogodzić z tem, że nawet kurs tych listów się obniży.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#PHyla">Chciałem pozatem zwrócić uwagę na kilka spraw. Troska o Skarb i o wpływy budżetowe zmusza nas do czuwania, aby aparat skarbowy wykonywał swoje czynności poprzez urzędy skarbowe jaknajlepiej, aby nie było braków w pracy tych urzędów. W skażę kilka przykładów z życia i powołam się przytem na uwagi Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#PHyla">Istnieje zagadnienie z dziedziny nielegalnego 'wwozu do nas artykułów z zagranicy. Straż graniczna pilnuje, ażeby nie wwożono do nas różnych niepotrzebnych rzeczy, względnie, ażeby przy wwozie artykuły te były opodatkowane. Są wypadki i znam taki, że urzędnik straży granicznej przytrzymał wwieziony luksusowy automobil. Przyznana mu została — i zatwierdzona przez Ministerstwo Skarbu — nagroda w kwocie 3.000 zł: od 16 lat sprawa się wlecze i do dziś dnia wypłacono mu 1.200 zł z funduszów, które są na ten cel przeznaczone, zaś dopłaty reszty nie może się on doczekać. Sądzę, że bynajmniej nie jest to zachętą dla innych, jeśli ktoś 10 lat musi starać się o wypłacenie przyznanej mu nagrody. To też ze względu na zachętę do kontroli należałoby pomyśleć o tem, ażeby respektować swoje decyzje, jeśli idzie o wypłatę takich sum.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#PHyla">Kwestia rachunkowości urzędów skarbowych — księgi biercze. Otóż na str. 26 uwag N. I. K. jest taki ustęp: „Niejednokrotnie stwierdzonem przy kontroli uchybieniem było nieterminowe zakładanie ksiąg bierczych za okres 1934/35 r., tak naprzykład w urzędzie skarbowym w Żywcu nie zostały założone księgi biercze mimo upływu przeszło półtora miesiąca od początku okresu budżetowego. Nieterminowe założenie ksiąg bierczych powodowało opóźnienie w odnotowywaniu przypisów, odpisów i uiszczeń, dokonywanych w tym czasie”. Jakież są następstwa tego stanu rzeczy? Mamy wypadki, że egzekutor za niezapłacony podatek zapisuje gospodarzowi krowę. Gospodarz zapłacił podatek, ale nie ma kwitu, zagubił go, Sprzedaje po pewnym czasie krowę i ma sprawę karną przed sądem. Opowiadał mi naczelnik sądu grodzkiego niedawno, że miał taką sprawę, gdzie zażądał oświadczenia z urzędu skarbowego, czy dany osobnik, który miał sprawę sądową o sprzedanie zajętej krowy, wpłacił tę sumę, ponieważ przyszedł do sądu z odnalezionym kwitem. Otóż nieprowadzenie należytych zapisków, nieodnotowywanie zapłaconego podatku powoduje przykre następstwa. Tego rodzaju stan jest bardzo szkodliwy dla płatników i nie przynosi zaszczytu władzom skarbowym.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#PHyla">Dalej kwest ja poboru podatków bezpośrednich. Na stronie 35 uwag Najwyższej Izby Kontroli jest ustęp: „W urzędzie skarbowym na powiat bielski w Bielsku ujawniono, że zaległości podatkowe dra E. Habichta w kwocie 104.525 zł nie zostały zabezpieczone tak na ruchomym jak i nieruchomym majątku tego płatnika. W wyniku wystąpień organów Kontroli Państwowej zostały zajęte ruchomości płatnika oraz poczyniono odpowiednie kroki celem zabezpieczenia zaległości na majątku nieruchomym. Rozumiem, że mogą się zdarzać uchybienia, ale byłoby pożądanem, aby tego rodzaju fakty zdarzały się jaknajrzadziej i dlatego też apeluję do Pana Ministra, aby zwrócił uwagę na to, by tego rodzaju czynności, skoro pilnuje się drobnych należności u płatników, były dokonywane terminowo.</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#PHyla">Następnie na str. 46 uwag Najwyższej Izby Kontroli czytamy: „W wyniku kontroli akt, dotyczących windykacji należności zaległych, zauważono, że jedna z cukrowni, będąca dłużną Skarbowi Państwa kwotę 2.935,18 funtów sterlingów z tytułu zaległych opłat wywozowych, została sprzedana na licytacji. Ponieważ należność powyższa nie była zabezpieczona, jak również pretensja Skarbu Państwa z tego tytułu w czasie licytacji przez organa skarbowe nie została zgłoszona, przeto Najwyższa Izba Kontroli pismem z dnia 12 października 1934 r. zwróciła się do Ministerstwa Skarbu o pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. Odpowiedzi pomimo ponagleń nie otrzymano. Otóż tutaj również pragnę zauważyć, że jednak należności poważne w tysiącach funtów sterlingów winny być pilnowane, a jeżeli sprawa nie została dopilnowana, to w każdym razie powinny być poczynione wszystkie kroki, żeby pretensje Skarbu Państwa były zabezpieczone, a w każdym razie, aby na ponaglenia Ministerstwo odpowiadało.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#PHyla">Następnie na stronie 54 — Fundusz pomocy instytucjom kredytowym — znajdujemy ustęp: „Podczas kontroli w centrali Banku Gospodarstwa Krajowego stwierdzono między innemi, że Ministerstwo Skarbu nie wystąpiło na drogę prawną, celem ściągnięcia od grupy 18 cukrowni i 5 zakładów przemysłu spirytusowego, (które przejęły dług jednego z sanowanych banków) zaległych rat kapitałowych i odsetkowych, wynoszących w dniu 15 września 1934 r. sumę 3 i pół milj. zł. Stwierdzono również niepociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej lub karnej władz jednego z banków za zatrzymanie podjętych od wystawcy waluty weksli kaucyjnych na sumę 550.000 zł, zastawionych na zabezpieczenie kredytów sanacyjnych”. Coprawda sprawa miała przebieg dalszy i na str. 56 jest dalszy ustęp: „W sprawie nieuregulowanych zaległości grupy 18 cukrowni oraz 5 zakładów przemysłu spirytusowego Ministerstwo zakomunikowało, że zadłużenie to związane jest ściśle z problemem sanacji jednego z banków, wobec czego Komitet Ekonomiczny Ministrów uchwałą z dnia 15 lutego 1935 roku upoważnił Ministra Skarbu na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. o pomocy finansowej instytucjom kredytowym do umorzenia w 50% pierwotnego długu, przejętego przez wymienione zakłady przemysłowe, (przyczem uskuteczniono już wpłaty z mniejszą pozostałą połową pierwotnego długu) do umorzenia zaległych odsetek w całości oraz do ustalenia warunków spłaty pozostałej reszty wierzytelności”. W tej sprawie pozwolę sobie zauważyć, że są to bardzo poważne kwoty, należne od takich przedsiębiorstw jak cukrownie. Jakkolwiek sprawa powiązana jest z bankiem, to pilnowanie tego rodzaju bardzo poważnych sum, idących w miliony, jest rzeczą konieczną, ażeby tego rodzaju fakty nie powtarzały się, a jeśli taka sprawa miała miejsce, ażeby winni tych przekroczeń zostali ukarani.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#PHyla">Następnie chciałbym zwrócić uwagę na kilka spraw, które zostały tu poruszone przez pp. posłów, a które i ja pragnę oświetlić. Egzekucję danin samorządowych wskazanem byłoby przekazać samorządom, ponieważ urzędy skarbowe egzekwuj a należności skarbowe przedewszystkiem dla siebie, stawiając daniny samorządowe na ostatnim planie. Rezultat jest tatki, że samorządy, zwłaszcza gminne, są pozbawione napływu gotówki, potrzebnej dla zaspokojenia najniezbędniejszych zobowiązań. Aparat samorządowy żyć musi, wykonuje czynności nie tylko własne, ale i zlecone i dlatego też dopływ gotówki do samorządu jest rzeczą konieczną, a równomierne traktowanie tych spraw jest rzeczą wskazaną.</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#PHyla">Następnie — egzekucję wyroków karnosądowych winno się przekazać komornikom lub urzędom skarbowym, gdyż obecny system jest niewłaściwy, albowiem wójtowie z wyborów, zamiast zarządzać gospodarką gminną w tak trudnych czasach, są zmuszeni wykonywać czynności egzekucyjne, niemające nic wspólnego z gminą. Zresztą wójt, licząc się z opinią wyborców, z reguły uchyla się od obowiązków tego rodzaju. Chociaż to są obowiązki wójta, dopóki ustawa obowiązuje, to jednak presja jest tak silna, że ci ludzie uciekają od spełniania tych obowiązków. Rezultat jest taki, że wójt, najlepszy gospodarz gminy, kiedy z obowiązku przystępuje do egzekwowania wyroków karnych, staje się straszakiem dla miejscowej ludności, a to przecież nie leży w niczyim interesie, ani w interesie władz administracyjnych, ani tem bardziej władz samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-55.16" who="#PHyla">Przechodzę teraz do kwestii opłat alienacyjnych. Mówiliśmy o tej sprawie dużo na Komisji Budżetowej. Wyraziłem życzenie pod adresem Ministerstwa, aby opłaty alienacyjne zostały obniżone, ponieważ szereg tranzakcyj drobnych jest nie ujawniony, a przy zmniejszeniu tych opłat możnaby otrzymać tę samą kwotę, a obroty powiększyć. Istnieje oprócz tego jeszcze jedno zagadnienie, tak zwane „stare szacunki. Za grunta państwowe i z parcelacji nabyte, których oszacowanie jest przestarzałe, opłaty alienacyjne pozostają w dawnej wysokości. Gdy zainteresowani zwracają się w tej sprawie do urzędów państwowych, to przewlekają one ją w nieskończoność, żądając opłaty od tych starych szacunków. Jest rzeczą niemożliwą, by spłacać te sumy, które zostały na podstawie starych szacunków obliczone. Dlatego też wskazanem jest, ażeby ten stan rzeczy drogą zarządzeń Ministerstwa zmieniono.</u>
          <u xml:id="u-55.17" who="#PHyla">Z zapowiedzi p. Wicepremiera, że będzie się dążyć do podniesienia dochodu wszelkich gospodarstw, szczególnie gospodarstw wiejskich, jesteśmy bardzo zadowoleni. Chcielibyśmy, ażeby realizacja tego bardzo istotnego zagadnienia została dokonana jaknajśpieszniej. Jest rzeczą nadzwyczaj pożądaną ujęcie obrotów gospodarczych do opodatkowania tam, gdzie istnieją, i powiększenie wpływów Skarbu Państwa tam, gdzie mogą być powiększone.</u>
          <u xml:id="u-55.18" who="#PHyla">Drogowskaz pracy, którą nam p. Premier i p. Minister Skarbu nakreślili: „wspólny wysiłek dla dobra Państwa uważam za celowy. Uczynienie budżetu jaknajwięcej realnym jest wysiłkiem koniecznym do tego, żebyśmy mogli spokojnie patrzeć w przyszłość: wspólna praca musi pójść w kierunku powiązania wszystkich wysiłków dla zapewnienia Państwu rozwoju i mocarstwowości, której tak nam w świecie bardzo potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-55.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Poruszę tutaj w kilku słowach sprawę, którą uważam za bardzo ważną, a która nie była do tego czasu przez pp. posłów poruszona.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#PWymysłowski">Oto przed kilku dniami przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej padły tutaj z tej trybuny słowa, że Polsce grozi niebezpieczeństwo w sprawie obrony granic dlatego, że młodzież robotnicza w miastach i młodzież wiejska małorolna jest fizycznie niedorozwinięta i że komisje wojskowe bardzo dużego procentu tej młodzieży nie przyjmują do wojska, a to dlatego, że źle była odżywiana przez swych rodziców.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#PWymysłowski">Ale ta sama młodzież, któraby chciała służyć w szeregach wojska polskiego i niezdolna jest do tego, nie ze swej winy, ale z winy ustroju gospodarczego Państwa, musi płacić tak zwany podatek wojskowy. Niektórzy z tych poborowych zakładają swoje własne ogniska rodzinne, zarobek ich sięga od 3 do 4 zł dziennie i z takiego zarobku muszą jeszcze opłacać ten podatek. Wobec tego zwracam się do Rządu, a w szczególności do Pana Ministra Skarbu, aby tę sprawę rozważył i ulżył doli robotnika i małorolnego, zwalniając ich od podatku wojskowego.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Lenkiewicz-Ipohorski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PLenkiewiczIpohorski">Wysoki Sejmie! Wstępując na trybunę, jak nie miałem, tak nie mam zamiaru wygłaszać referatu. Nie mam również zamiaru, Panie Ministrze, analizować budżetu Ministerstwa Skarbu. Jako poseł, wybrany przez wszystkie warstwy ludności, uważam za swój obowiązek analizować wszystkie przejawy życia zbiorowego społeczeństwa, wertować jego myśli i dążenia i tu je meldować w celu ogólnego ich rozważenia.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#PLenkiewiczIpohorski">Budżet Państwa Polskiego został zrównoważony, społeczeństwo przyjęło to z radością: społeczeństwo oceniło należycie pracę i wysiłki Rządu polskiego w tym kierunku. Chciałbym, ażeby, jak to powiedział p. Marszałek Miedziński w związku z pierwszą mową p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, i następny budżet był również zrównoważony. Natomiast, czy ten budżet ogólmy jest przystosowany do życia obecnego — tego nie wiem: wiem tylko, że budżet ten zrównoważony został w dużej mierze ofiarami świata pracy. Lecz nie tylko świat pracy dawał dowód ofiarności swojej dla Państwa. Spójrzmy w czasy od zarania powstania naszego Państwa. Całe społeczeństwo dawało dowody ofiarności dla Państwa. Wspomnijmy czasy, kiedy złoto i srebro i ostatnie oszczędności społeczeństwo lokowało w pożyczkach wewnętrznych, w lokatach nieraz tak dla niego niefortunnych.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#PLenkiewiczIpohorski">Wysoki Sejmie! Społeczeństwo zubożało: wątpię, czy świat pracy pójdzie na dalsze ustępstwa. Wątpię też, czy pełnomocnictwa, dane Rządowi, będą mogły dać odpowiednie rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#PLenkiewiczIpohorski">P. Minister Skarbu powiedział, że budżet musi być zrównoważony. Wysoki Sejmie, najzupełniej podzielam zdanie p. referenta, że jeżeli w naszem Państwie nie zajdą radykalne zmiany, jeżeli nie nastąpi skurczenie, czy też przebudowa całego naszego aparatu administracyjnego i dochód społeczny, o którym tak często mówimy, nie będzie sprawiedliwie rozdzielony w społeczeństwie, to, Panie Ministrze, stałej równowagi budżetowej Pan nie osiągnie.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#PLenkiewiczIpohorski">Mówiąc o przebudowie aparatu państwowego, mam na myśli, że największem niedomaganiem tego aparatu jest to, o ozem wie najlepiej p. Minister Skarbu, wiedzą wszyscy ministrowie, każdy urzędnik, a najlepiej wie i odczuwa samo społeczeństwo — to jest przerost naszej biurokracji, nasz system biurokratyczny. Wysoki Sejmie! O tych rzeczach dłużej mówić nie będzie. Sam Marszałek Piłsudski dał wyraz ternu przekonaniu, o czem pisze w „Strzępach meldunków' generał Składkowski. Jestem głęboko przekonany, że gdyby ten Wielki Człowiek, ten szczery demokrata żył, to połowę wszystkich naleciałości ze wszystkich trzech zaborów w postaci rozmaitych ustaw w jednej chwili — może zbawiennej dla Polski — spaliłby, zaś połowa urzędników zostałaby należycie wynagrodzona i mogłaby prowadzić życie szarego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#PLenkiewiczIpohorski">Wysoki Sejmie, Panie Ministrze! Nasz biurokrata jest stokroć gorszy od każdego innego biurokraty, on paraliżuje życie zbiorowe, on gnębi i doprowadza do rozpaczy szarego człowieka. Nie dawniej jak przed kilku dniami z tej trybuny padły słowa, które muszą zapaść głęboko w serce każdego Polaka. Kolega poseł inwalida wojenny mówił o stosunku biurokratycznym do nich, do tych ludzi, których całe społeczeństwo otacza miłością i opieką. Mówił, że opiekę nad inwalidami wojennymi roztaczają aż trzy ministerstwa i zawdzięczając temu nieraz inwalida wojenny, nieraz sierota po inwalidzie rok czeka na załatwienie sprawy renty inwalidzkiej. Pustym dźwiękiem będą nasze słowa o miłości dla armii, jeżeli system biurokratyczny przeszkadza otaczać opieką tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#PLenkiewiczIpohorski">Wysoka Izbo, zbierze się niebawem narada gospodarcza, zbierze się elita — mózgi całej Polski będą radzić, jak poprawić sytuację w Państwie: zapadną może najdonioślejszego znaczenia postulaty. Lecz jeżeli nie będzie obmyślony inny system przeprowadzenia tego wszystkiego w życiu, to wszystkie poczynania, wszystkie najlepsze myśli mogą utonąć w morzu biurokratyzmu.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#PLenkiewiczIpohorski">Wiem, że łatwiej o tem mówić, lecz trudniej przeprowadzić zmianę systemu biurokratycznego w Polsce. Wiem, że trzeba odpowiedniej chwili na to, że były chwile w Polsce dobrej koniunktury, kiedy można było przystosować system biurokratyczny do naszego życia. Tej chwili nie wzięto pod uwagę. Może i moje słowa będą pustem echem, lecz wiem, że jeśli kropla po kropli drąży kamień, to i te słowa moje z tej trybuny rzucone muszą przyśpieszyć proces niezbędny i konieczny dla życia zbiorowego Państwa. A jeżeli spojrzymy na życie naszego urzędnika w tym systemie biurokratycznym, to przekonamy się, że ono nie jest do pozazdroszczenia. Urzędnik polski nie ma osobistej odpowiedzialności, w zbiurokratyzowanem państwie stał się sługą urzędu, a nie sługą państwa. Urzędnik polski w naszem Państwie stale i ciągle podlega wciąż nowym eksperymentom, Chcemy mniej urzędników, ale chcemy mieć takiego urzędnika, któryby odpowiadał osobiście za swoją pracę i był tak wynagrodzony, że nie musiałby myśleć o dniu jutrzejszym. Urzędnik musi rozumieć i stosować prawo ekonomiczne, że przy najmniejszych kosztach jaknajwięcej produkcyjnej pracy musi poświęcić dla państwa.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#PLenkiewiczIpohorski">Jeżeli chodzi o podział dochodu społecznego, to z punktu widzenia wisi mówił o tem nie kto inny, jak człowiek znany w całej Polsce, generał Żeligowski, Panie Generale, całemi godzinami mógłbym mówić o tem, jak wygląda wieś polska i o tej nędzy, która panuje w każdej zagrodzie polskiej i w każdym warsztacie rolnym — nie tylko tam na kresach, ale i tu w centrum Państwa naszego, w województwie warszawskiem.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#PLenkiewiczIpohorski">Jeszcze zastanowię się nad sprawą oddłużenia w rolnictwie, o której już moi przedmówcy mówili. Oddłużenie w rolnictwie w tej formie, w jakiej było przeprowadzone, nie dało należytych pozytywnych rezultatów. Prawda, że oddłużenie w rolnictwie zahamowało poniekąd może upadek naszych warsztatów rolnych, zahamowało pochód komornika, lecz zatamowało także w zupełności kredyt w rolnictwie. Panie Ministrze, rolnikowi dzisiaj nikt nie wierzy i rolnikowi dzisiaj nikt nie pożyczy. Ustawy oddłużeniowe pisane były przy zielonym stoliku przez ludzi, którzy nie znali życia i stosunków w rolnictwie. Mocodawca był hojny w stosunku do prywatnego wierzyciela, natomiast był powściągliwy w stosunku do siebie. Rolnik w Polsce nie może zrozumieć dlaczego, jeżeli pożyczył w dobrej wierze swemu sąsiadowi 1.000 zł, może w przeciągu 14 lat otrzymać tylko 500 zł, natomiast, jeżeli sam pożyczył w kasie komunalnej czy w banku państwowym 200 zł, to przy pomocy biurokraty i komornika nieraz musi zapłacić sumę sięgającą 500 zł. Wysoki Sejmie, rolnik obce sprawiedliwości, rolnik chce, żeby jego wszystkie długi były przystosowane do obecnych warunków, do obecnych cen na jego płody, rolnik chce także, żeby nie tylko jego długi, ale wszystkie jego świadczenia, wszystkie podatki chociaż w przybliżeniu były przystosowane do obecnych warunków: wtedy, Panie Ministrze, inne tętno zabije w naszem życiu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#PLenkiewiczIpohorski">Jeszcze chcę poruszyć sprawę, która nie jest obcą przecież i Ministerstwu Skarbu, sprawę przebudowy ustroju rolnego, sprawę reformy rolnej. Nie wiem, czy w tej sali jest ktokolwiek i wątpię czy jest taki w całem społeczeństwie, ktoby nie rozumiał, że reforma rolna w Państwie jest rzeczą konieczną. Reforma rolna jest rzeczą konieczną z punktu widzenia politycznego, ekonomicznego i z punktu widzenia wzajemnych naszych stosunków w rolnictwie. Wódz armii naszej musi mieć żołnierza nie tylko karnego, ale musi mieć żołnierza świadomego, który wie o co walczy, który wie, że walczy również i o swój rodzinny kawałek ziemi.</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#PLenkiewiczIpohorski">Rząd nie może rządzić masą ludzi niezadowolonych. Z punktu widzenia ekonomicznego bezrolni, małorolni i właściciele karłowatych gospodarstw nie są konsumentami, ani nie są producentami. Z punktu widzenia naszych wzajemnych stosunków, nam, kierownikom warsztatów rolnych, nie jest przyjemnie pracować wśród łudzi niezadowolonych, którzy patrzą z zazdrością na nasze warsztaty, gdyż sami własnych warsztatów pracy nie posiadają.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#PLenkiewiczIpohorski">Reforma rolna stała się koniecznością państwową i tylko Państwo wespół z zainteresowaną częścią społeczeństwa może się tą sprawą zajmować i wprowadzać ją w życic. Jednakże wątpię, czy tak ważna rzecz dla Państwa, jak zmiana ustroju rolnego, będzie sprawiedliwie przeprowadzona przy tak zbiurokratyzowanym systemie, jaki dziś panuje, wątpię, czy da ona pożądane rezultaty Ziemię trzeba sprawiedliwie wziąć i trzeba sprawiedliwie oddać, lecz wątpię w tę sprawiedliwość. Dziś jest 60.000 parceli wystawionych na licytację. Naród chce sprawiedliwości na wszystkich odcinkach życia zbiorowego i choć są ludzie, którzy sieją niewiarę w ten Sejm, to jednak naród wierzy jeszcze, że znajdzie w Sejmie, stworzonym przez Konstytucję, na której widnieje ostatni podpis Komendanta, sprawiedliwość i że dotrze do tej sprawiedliwości. Jeżeli i ta wiara będzie zachwiana, to może nastąpić wstrząs niepotrzebny dla Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kondysar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PKondysar">Wysoki Sejmie! Ponieważ miałem mówić o podatku wojskowym, a wyręczył mnie p. pos. Wymysłowski, dlatego streszczę się i podam tylko pewne dane, które ze swej gminy, gdzie jestem wójtem, przed chwilą właśnie otrzymałem.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#PKondysar">Przypuszczam, że Skarb Państwa zrzekł się tego podatku na rzecz gmin tylko dlatego, że wpływ z tego podatku był znikomy. W gminie od r. 1931 do 1935 włącznie wymierzono tego podatku na kwotę 10.907 zł, a wpłacono na rachunek tego podatku 257,60 zł. Uważam, że podatek wojskowy nie jest realny, jest fikcją i dlatego stawki tego podatku należałoby Zmniejszyć i pozostawić tylko pewną symboliczną kwotę dla poszczególnych kategoryj, ażeby podatek ten nie nosił charakteru jakiejś grzywny, wymierzanej za nie odbycie służby wojskowej, ale był jedynie przypomnieniem dla tych, którzy nie mogli bez własnej winy spełnić tego zaszczytnego obowiązku obywatelskiego.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#PKondysar">Chciałbym poruszyć jeszcze drugą sprawę podatkową, która na terenie wsi wywołuje duże niezadowolenie i narzekanie — przynajmniej w moim powiecie biłgorajskim. Chodzi o zaległości w podatku spadkowym. Kiedy po latach dobrej koniunktury Skarb Państwa zaczął odczuwać skutki kryzysu, to w tym czasie naczelnicy urzędów skarbowych zdwoili swoją gorliwość, żeby z chłopa jaknajwięcej wydusić. I kiedy, proszę Panów, gdzieś tam na wsi syn po ojcu miał otrzymać majątek, natychmiast zjawiała się komisja czy urzędnik skarbowy, szacowała wartość tego majątku do niebywałych granic i od tej kwoty urzędy skarbowe wymierzały podatek spadkowy. Znam dziesiątki przykładów na terenie powiatu, gdzie z 10 morgów ziemi piaszczystej ze staremi budynkami wymierzano podatek, sięgający 1.500 złotych. Rzecz naturalna, że młody gospodarz podatku tego w owym czasie nie mógł płacić. I co się dzieje? Po kilku latach, w r. 1934 na skutek okólnika, czy zarządzenia Ministerstwa Skarbu, urząd skarbowy mocen jest zniżyć kwotę tego podatku do ¼. Ale cóż z tego, kiedy dzisiaj ten gospodarz i tej 1/4 tego podatku wpłacić nie może.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#PKondysar">Proszę Panów, ponieważ te podatki były wymierzane od zbyt wygórowanych kwot szacunkowych, należałoby dzisiaj je umorzyć, względnie zniżyć przynajmniej do 1/10 wówczas wymierzonej kwoty. W tej sprawie apeluję do Pana Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#PKondysar">Również, proszę Wysokiego Sejmu, w owym czasie, a nawet teraz, naczelnicy urzędów skarbowych znajdują pewne ukryte źródła dochodów. Dam przykład. Gospodarz na kilku morgach ma kilkoro dzieci: najstarsze z nich wyjeżdżają na roboty, najstarszy syn jest kilka lat na zarobku, przysyła ojcu zarobione pieniądze, a ten pieniędzmi temi wianuje resztę rodzeństwa. Po kilku latach wraca, bo już ma tylko do spłacenia jedną czy dwie siostry, no i jemu czas by się było ożenić. Zdawać by się mogło, że już wybrnął z trudności, że po ojcu zostanie już niezależnym gospodarzem. Jedzie z ojcem do notariusza i tam ojciec oddaje mu ten majątek aktem darowizny. Po kilku jednak tygodniach otrzymuje nakaz płatniczy na podatek od kupna i sprzedaży, na podatek alienacyjny. Urząd skarbowy dopatrzył się w tym akcie darowizny ukrytej sprzedaży. Chłopu włosy na głowie stają, myślał, że ma tylko jedną czy dwie siostry do spłacenia i że jakoś da sobie radę, tymczasem znów urząd skarbowy chce wyciągnąć od niego kilkaset złotych za ukrytą sprzedaż. Inaczej należałoby traktować przejście własności z wolnej ręki do rąk obcych, a inaczej traktować akt darowizny, czy też akt kupna i sprzedaży w rodzinie. Tak jak w administracji państwowej odczuwa się brak społeczników, a mamy nadmiar, jak to się dowcipnie wyraził p. pos. Duch, „bezpieczników”, to znów urzędy skarbowe pełne są, powiedziałbym, urzędników o 200% gorliwości w trosce o Skarb Państwa. Ale tak jeden, jak i drugi przerost jest szkodliwy. Jeżeli urzędnik skarbowy nie umie wyczuć położenia gospodarza, ani jego możliwości płatniczych, to przynosi tak społeczeństwu, jak Skarbowi Państwa szkodę. Wspomnę tu przykład, który przytoczyłem: jeśli w owym czasie — w r. 1929, podatek wymierzony byłby nie w kwocie 1.500 zł czy 1.200 zł, ale w wysokości 200 czy 300 zł, to napewno w owym czasie wpłynąłby do Skarbu Państwa. A dziś, choć zmniejszy się go o część, jednak do Skarbu Państwa nie wpłynie.</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#PKondysar">Gdybyśmy, proszę Panów, te wszystkie przykłady takiego nadmiernego wymierzania podatków z terenu choćby jednego powiatu zebrali, tobyśmy doszli do tego, że Skarb Państwa przez samych urzędników skarbowych z o staje niekiedy narażony na dziesiątki, a może i setki tysięcy złotych straty.</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#PKondysar">Proszę Panów! Była tu przed chwilą poruszana sprawa płacenia podatków przez większą własność. Przedstawiciele większej własności obrażają się, że za często rzuca się niesłuszne zdanie, jakoby oni nieregularnie wywiązywali się z płacenia danin państwowych czy samorządowych. Jednak są jeszcze wypadki, bardzo częste, że większa własność zalega z podatkami sięgającemi kroci tysięcy. Proszę Panów, dopóki w powiecie biłgorajskim, z którego pochodzę, gospodarowała ordynacja Zamojska, tak długo budżety samorządowe, budżety gminne nie były zrównoważone. A dziś, kiedy ta ordynacja Zamojska została za zadłużenie podatkowe rozparcelowana, dopiero powiat czuje, że budżet można zrównoważyć. Każda gmina wie, czem rozporządza, wie, że pewnie 100% nie wpłynie, ale dziewięćdziesiąt kilka procent wpłynie. Ordynacja za zaległe podatki została rozparcelowana, jednak powiat ma pewne pretensje dziś do Skarbu Państwa, bo za podatki samorządowe rozparcelowano ziemię w tym powiecie, a za podatki państwowe Skarb Państwa przejął lasy, ale od tych zaległych podatków państwowych nie zostały dotychczas wpłacone dodatki do podatków, a wynoszą one kwotę 125.059 zł. Bardzo by dobre wrażenie zrobiło, gdyby Ministerstwo jednak tę sprawę jaknajszybciej na terenie mojego powiatu uregulowało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Zaczyna, chociaż bardzo powoli, dojrzewać powszechne zrozumienie konieczności traktowania spraw gospodarczych ziem północno-wschodnich przez pryzmat tak zwanej klauzuli wschodniej przeto Ministerstwo Skarbu i wszystkie inne ministerstwa oraz instytucje państwowe powinny zrewidować w stosunku do ziem gospodarczo najbardziej zacofanych dotychczasową politykę centralizacji zakupów. Podległe im urzędy przynajmniej na terenie ziem wschodnich winny zaopatrywać się w potrzebne artykuły poprzez miejscowy aparat handlowy, przemysłowy, rzemieślniczy i rolniczy.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#PHermanowicz">Niezależnie od powyższego uważam, iż wskazanem jest, by Ministerstwo Skarbu obniżyło opłaty egzekucyjne o 50%, czyli do poziomu rzeczywistych kosztów własnych akcji egzekucyjnej. Statystyka wpływów Skarbu Państwa z tytułu akcji egzekucyjnej na ziemiach wschodnich dowodzi, że przewyższają one rozchody o 100%.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#PHermanowicz">Uważam, iż dla sparaliżowania masowej konsumcji denaturatu i tak zwanej samogonki, rozpowszechnionej na obszarach ziem wschodnich i zastraszająco szkodliwej dla zdrowia ludności, wskazanem jest wypuszczenie na terenie ziem wschodnich specjalnej taniej wódki, produkowanej z surówki ziemniaczanej. Precedensów podobnej polityki gospodarczej w naszem Państwie nie brak. Monopol tytoniowy celem zwalczania przemytu w okręgach pogranicznych wprowadził specjalny sortyment wyrobów tytoniowych po znacznie niższej cenie.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#PHermanowicz">Ministerstwo Skarbu również winno poddać rewizji zasadę przymusowego ubezpieczenia od ognia budowli wiejskich na terenie ziem wschodnich, ustalając przymus ubezpieczeniowy jedynie w wysokości 60% wartości szacunkowej zabudowań drobnego i średniego rolnika z odpowiednią redukcją składek ubezpieczeniowych, będących bardzo poważnem obciążeniem ludności wiejskiej, wegetującej obecnie w nędzy materialnej. Uzasadniam swoje stanowisko w danej sprawie tem, iż na tych obszarach drobni rolnicy z reguły sami własnoręcznie, przy pomocy najbliższych członków rodziny budują i odbudowują swoje chaty, gumna, chlewy i t. p. Rolnik chętnie zrezygnuje z odszkodowania za własną pracę, jeżeli dzięki temu w okresie obecnego kryzysu gospodarczego uzyska poważne obniżenie przymusowej składki ogniowej. Oczywiście, system omawiany nie może być zastosowany do budowli miejskich lub wszelkich publicznych.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo, obecnie głośno mówią o tem, że w Pińsku ma być unieruchomiona fabryka zapałek. Uważam, iż Ministerstwo Skarbu winno zapobiec podobnej ewentualności. Również pożądanem jest, by Ministerstwo Skarbu wywarło nacisk na spółkę do Eksploatacji Państwowego Monopolu Zapałczanego w kierunku uzyskania zgody na uruchomienie na ziemiach wschodnich produkcji patyczek zapałczanych.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#PHermanowicz">Przemysł zapałczany, który ma w Polsce doskonałe warunki rozwoju w postaci bogatych zasobów podstawowych surowców — osika zapałczana, chloran potasu, — oraz licznych kadr doświadczonych przemysłowców, inżynierów, techników i robotników, stanowił w swoim czasie i mógł stanowić dotąd poważny dodatni składnik gospodarki krajowej. Niestety, losy tej gałęzi gospodarczej potoczyły się innym torem od chwili, gdy w związku z zaciągnięciem pożyczek zapałczanych od koncernu Kreugera produkcja i obrót zapałek, zaś od r. 1931 i półfabrykatów zapałczanych, stały się przedmiotem monopolu i zostały wydane w dzierżawę wspomnianemu koncernowi w osobie jego ekspozytury na Polskę pod nazwą „Spółka Akcyjna do Eksploatacji Monopolu Zapałczanego w Polsce”. W związku z polityką holdingową wspomnianej spółki przemysł zapałczany na wschodzie skurczył się gwałtownie, Naprzykład w r. 1934 w porównaniu do r. 1930 zużycie surowca drzewnego w polskim przemyśle zapałczanym spadło o blisko 80%, ilość zatrudnionych robotników prawie o 70%. Zlikwidowano szereg fabryk zapałczanych w kraju, w tem dwie fabryki w Wilnie i jedną fabrykę w Grodnie. Zastanawiającem jest, że likwidacji ulegają placówki przemysłowe właśnie na ziemiach wschodnich, t. j. tam, gdzie istnienie ich społecznie posiada znaczenie największe i nie zważając na to, że ze względu na bliskość podstawowego surowca — drewna położenie tych zakładów na wschodzie jest niewątpliwie racjonalne.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#PHermanowicz">Ekspozytura koncernu zaprzestała całkowicie eksportu zapałek z Polski, wywożąc jedynie drzewo okrągłe zapałczane dla przeróbki w fabrykach szwedzkich, względnie innych, koncernowi podporządkowanych. Spółka położyła swą rękę na świetnie rozwijający się eksport z Polski półfabrykatów przemysłu zapałczanego, t. j. drewienek do zapałek, unieruchamiając go prawie całkowicie: duża fabryka patyczek w Miorach, która w myśl ustawy o monopolu i umowy dzierżawnej została przez koncern nabyta, jest unieruchomiona: druga fabryka w Białej Wace pod Wilnem p. t. „Włodzimierz Łęski” za cenę faktycznego przejścia w ręce obcokrajowców uzyskała pozwolenie na dalszą pracę i wlecze żywot godny litości, ograniczona przez koncern pod względem ilości produkcji, kierunków eksportu i t. d. Koncernowi chodzi o to, by konkurujące z nim pojedynczo fabryki zapałek w różnych krajach, niemające tak jak końcem własnego aparatu zakupu drewna zapałczanego w Polsce i krajach bałtyckich i zmuszone wobec tego nabywać półfabrykaty, odczuwały w tej dziedzinie jaknajwiększe trudności.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#PHermanowicz">Ostatnio ogromnie skurczyła się konsumcja zapałek w kraju, a to ze względu na ich wygórowaną cenę. W ten sposób na wszystkich niemal najważniejszych odcinkach wysiłków Rządu i społeczeństwa Polski, zmierzających do podźwignięcia gospodarki krajowej, a więc czy to chodzi o zwiększenie zatrudnienia w kraju, czy to o rozwój i uszlachetnienie eksportu, czy to o podniesienie gospodarcze ziem wschodnich, Czy to o zniżkę cen artykułów pierwszej potrzeby i t. d., wszędzie spółka do Eksploatacji Monopolu Zapałczanego występuje jako czynnik przeciwdziałający tym wysiłkom, a działający na szkodę gospodarstwa narodowego. Walka z wyżej zobrazowaną polityką holdingową koncernu jest niełatwa. Tem niemniej jego działalność szkodliwa dla gospodarki ogólnopaństwowej może być po części skutecznie zwalczana. Tak np. wysokość ceny zapałek w myśl art. 6 umowy dzierżawnej zależy od następujących wskaźników: przeciętnej pensji urzędniczej i płac robotników, ceny drewna franco fabryka, ceny chloranu potasu i ceny fosforu: ceny tych wszystkich składników ostatnio znacznie się obniżyły, co powinno wpłynąć na decyzję Rządu w kierunku skorzystania z umownych uprawnień do obniżki cen zapałek.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#PHermanowicz">Właściwa polityka gospodarcza na odcinku ceł wywozowych na osikę okrągłą, sprzedaży osiki z lasów państwowych, konstrukcja taryf kolejowych forytująca przerób surowca u źródeł jego produkcji, a więc na wschodzie i t. p. byłyby dalszemi środkami, umożliwiającemi podporządkowanie polityki koncernu gospodarczym interesom Państwa. Niestety, środki te nie są wykorzystywane, skoro naprzykład podczas ostatniej rewizji taryf kolejowych zniżono frachty na drewno osikowe zapałczane bez rekompensaty w cenie zapałek i bez względu na niebezpieczeństwo, że tą drogą popiera się możność dalszej likwidacji przemysłu zapałczanego na wschodzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stamm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PStamm">Wysoka Izbo! Jeżeli zabieram głos w sprawie budżetu Ministerstwa Skarbu, to chcę przy tym budżecie omówić przedewszystkiem postulaty kupiectwa, rzemiosła i drobnych właścicieli nieruchomości, t. j. tak zwanego stanu średniego. Obecnie ta część społeczeństwa przeważanie znajduje się w bardzo ciężkich i trudnych warunkach, a to po pierwsze z powodu nadmiernego obciążenia podatkowego, ale co najważniejsze, z powodu braku odpowiedniego kredytu do prowadzenia swych warsztatów pracy. Oprocentowanie, które płacić muszą i kupcy i rzemieślnicy i Właściciele domów, jest stanowczo za wysokie. Kredyt, który mogą częściowo dostać ci, którzy jakie takie mają warsztaty pracy i w nich pracują, jest kredytem wekslowym, krótkoterminowym, w którym wszystkie dopłaty dochodzą do 10, a nawet 12% w stosunku rocznym. To jest odsetek, który przy obecnym stanie naszych przedsiębiorstw wygospodarowany być nie może.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#PStamm">Jeżeli weźmiemy pod uwagę kupiectwo, to przy artykułach najbardziej pokupnych, przy artykułach monopolowych i t. d. zarobek brutto wynosi od 6 do 9%, a z czego ten kupiec ma opłacać koszta handlowe, utrzymania lokalu, personelu, światło, opodatkowanie i wszystkie inne, które z prowadzeniem przedsiębiorstwa są związane?</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#PStamm">W rzemiośle nie jest inaczej. Gorzej jest o tyle, że przeważnie obroty są dużo mniejsze. Należy więc zmniejszyć wysokość odsetek, żeby były nie wyższe, jak najwyżej 7% w stosunku rocznym, ale to łącznie ze wszystkiemi dodatkami, które są do tego kredytu wliczane. Mamy jeszcze i kredyt na zabezpieczenie hipoteki. Banki pobierają te same wysokie stawki.</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#PStamm">Rozmawiałem z dyrektorami banków i przyznawali mi oni, że byłyby możliwości obniżenia odsetek, ale jest pewna ilość ludzi, którzy nie płacą, i dlatego, że część klienteli nie płaci wcale, bank nie może odsetek obniżyć, bo potrzebuje ich do wyrównania swego budżetu, kosztów administracyjnych i t. d. To są rzeczy niemożliwe, taki stan dalej istnieć nie może, żeby jedna część społeczeństwa płaciła za drugą, za tę, która nic nie płaci. Przyjdzie do tego, że te przedsiębiorstwa, które jeszcze jako tako istnieją, w takich warunkach upadną i nie będziemy mieli żadnych przedsiębiorstw prosperujących. Nie możemy tolerować takiego stanu rzeczy, że w celu utrzymania banków marnuje się rzemiosło, kupiectwo i właścicieli domów. Dzisiejszy stan nie jest już przejściowym kryzysem, ale stanem stałym i nie możemy patrzeć na to, że tylko dlatego, ażeby banki były w możności zrównoważyć budżet, kupiectwo i rzemiosło płacą niczem nieuzasadnione wysokie odsetki.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#PStamm">Chciałbym jeszcze omówić sprawę opodatkowania. Zaszły tu pewne zmiany w ostatnich czasach. Podatek obrotowy jest w pewnej mierze scalony, płaci się go jednakowoż, a nie płaci się różnych dodatków, zniesiono opłaty stemplowe. A jaki jest tego rezultat? Rezultat dla kupiectwa jest ten, że obecnie musi płacić więcej podatku obrotowego, niż dotychczas. To samo odnosi się do właścicieli nieruchomości. Wprawdzie upadł podatek majątkowy, kryzysowy i t. d., ale w rzeczywistości płaci się więcej, ponieważ stopa podwyższona jest z 7 na 12%. I jak się wszystko zliczy, okazuje się rezultat taki, że mimo spadku różnych podatków płaci się więcej, niż dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-65.5" who="#PStamm">Prócz tego chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na obciążenie właścicieli nieruchomości, właśnie tych, którzy mają małe nieruchomości, małe domki, w których mieszkają bezrobotni. Stan, który obecnie istnieje, jest niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-65.6" who="#PStamm">Bezrobotni nie mogą opłacać komornego. To jest pewne, bo jeżeli ktoś nie ma dochodów, to nie ma przecież z czego płacić. Ale nie jest rzeczą do zniesienia, ażeby tylko jedna warstwa społeczeństwa ten cały ciężar wzięła na swoje barki, a wszyscy inni na to nic nie płacili. Mamy jeszcze dużo niby właścicieli domów, którzy są byłymi robotnikami, byłymi urzędnikami, małymi gospodarzami, którzy zakupili sobie tę własność miejską dlatego, żeby na starość spokojnie mieć chociaż mały drobny dochód. I dzisiaj co się dzieje? Mieszkający w tych domkach bezrobotni nie płacą żadnego komornego, ale za to ten właściciel domu musi opłacać i wodę i kanalizację i czyszczenie ulicy i oświetlenie klatki schodowej. To wszystko, mimo, że nie ma żadnego dochodu, musi opłacać. Jeden z moich przedmówców zwrócił uwagę, że rolnik 13-hektarowy zarabia 5 gr na głowę, tę znaczy jeżeli od dochodu brutto odliczy sobie w odsetkach to wszystko, co go prowadzenie gospodarstwa kosztuje, chcąc słusznie zdobyć oprocentowanie swojego włożonego kapitału. A gdzie pozostaje oprocentowanie kapitału dla tych właścicieli domów, którzy nic nie zbierają, mają płacić podatki i różne świadczenia za tych ludzi, którzy im nic nie płacą? To jest stan, który musi być zmieniony, tak być nie może. Mnie nie chodzi o dużych kamieniczników, ale o tych niby właścicieli domów, którzy swoją ciężką pracą, swoim potem dorobili się trochę grosza: może mieli jakieś 3, 4, 5 tysięcy złotych i za to kupili sobie mały domek, bo przecież bezrobotni w pałacach nie mieszkają, tylko w małych domkach, a dziś nie są w stanie płacić. Muszą w tym kierunku nastąpić jakieś zmiany. W poprzedniem swojem przemówieniu już raz zwróciłem na to uwagę. Mamy możność starania się o polepszenie sytuacji. Płacimy wysokie podatki od lokali. Ten podatek od lokali idzie częściowo na rozbudowę miast. Dziś już mamy prawie we wszystkich miastach u nas na Pomorzu, a mogę powiedzieć, że wszędzie, rozbudowę miast ukończoną, nie mamy więcej głodu mieszkaniowego, tylko głód płacenia za mieszkanie. Mamy dziś setki pomieszczeń, które stoją próżne, mamy domy, które się walą. Dlaczego? Bo właściciel domu nie ma dziś pieniędzy na to, ażeby chociaż najpotrzebniejsze reperacje przeprowadzić. Musi patrzeć na to, jak mu się dom wali, jak przez dach przecieka, jak mu belki gniją, i dopiero wtedy remont się przeprowadza, gdy tak jak u nas się stało, belki leżały u lokatora na szafie i potem musiał dopiero miejski urząd bezpieczeństwa wkroczyć, no i ten bezrobotny lokator nie dostał innego mieszkania, a biedakowi właścicielowi dom się zawalił, gdy mu się nareszcie ten bezrobotny wyprowadził i zabrał wszystkie szafy. Ale na to patrzeć dalej nie możemy. Konieczna tu jest jakaś pomoc. Ci ludzie mają płacić podatki i wysokie odsetki.</u>
          <u xml:id="u-65.7" who="#PStamm">Chciałbym jeszcze wspomnieć o tych wszystkich właścicielach domów, którzy kupili, jak np. u nas na Pomorzu, w latach 1925–26–27 nieruchomości z rąk niemieckich. Znam jeden taki przykład, że pewien hotel był sprzedany za 550.000 zł. Kupiec wpłacił gotówką 400.000, został winien 150.000. Dziś nie jest w możności płacić tych odsetek i prawdopodobnie ten cały interes pójdzie na licytację. A za co pójdzie? Za te 150.000, które jest jeszcze winien. Winne są tutaj za wysokie odsetki. Mamy już oddłużenie rolnictwa, ale taksamo oddłużenie musi nastąpić dla kupiectwa, rzemiosła, a wreszcie nieruchomości. Przecież to jest ten stan średni, który podtrzymuje przedewszystkiem gospodarkę miejską, a jeżeli nie będziemy mieli gospodarki miejskiej, to będzie niedobrze w Polsce. Apelowałbym więc do Ministerstwa Skarbu, żeby poczyniło już w najbliższym czasie kroki, aby narazie były przedewszystkiem obniżone odsetki w obiegu ogólnym najwyżej do 7%, odsetki hipoteczne najwyżej do 4%, a oprócz tego żeby hipoteki były rozłożone taksamo jak je rozłożono rolnictwu, żeby były rozłożone na spłatę od 20 do 30 lat. Bo dziś kasy komunalne, które były dawniej kasami hipotecznemi, przystępują do licytacji nieruchomości miejskich, ponieważ chcą mieć pieniądze: ale po jakich cenach sprzedaje się te nieruchomości? Otóż np. taki obiekt, który w roku 1909 kosztował 80 tysięcy marek złotych, sprzedany był przed 14 dniami za 33 tysiące złotych. To są skutki tych sprzedaży. Jeżeli przyszlibyśmy tym ludziom z pomocą, gdyby nie musieli oni płacić wygórowanych, zbyt wysokich odsetek, mogliby gospodarować tam nadal.</u>
          <u xml:id="u-65.8" who="#PStamm">Chciałbym teraz poruszyć stosunek kupiectwa do władz skarbowych. Naogół stosunki u nas na Pomorzu są poprawne i można stwierdzić, że urzędnicy skarbowi rozumieją coraz bardziej rolę płatnika w naszej dzielnicy, rozumieją, że płaci ten, kto może płacić, a jeśli ktoś płacić nie może, no to rzeczywiście nie może płacić i wtenczas trzeba z nim oględnie się obchodzić.</u>
          <u xml:id="u-65.9" who="#PStamm">Jednak chciałbym poruszyć jeszcze jedną bolączkę kupiectwa t. j. rewizję ksiąg handlowych. Już w 1926 r. Związek Towarzystw Kupieckich i towarzystwa kupieckie zachęcały swoich członków do zakładania prawidłowej księgowości. Prawidłowa księgowość jest w większej części naszych przedsiębiorstw przeprowadzona. Ale co teraz się dzieje? Mamy buchalterów urzędów skarbowych, którzy chcą wykazać swoją gorliwość i dla zupełnie błahych powodów kwestionują prawidłowość ksiąg, Naprzykład kwestionuje się i nie chce się uznać prawidłowości ksiąg, jeśli jakiejś firmie zginęła jedna faktura. Jeżeli księgi są prowadzone prawidłowo, a jedna faktura zginęła, to przecież nie może to być podstawą do kwestjonowania ich prawidłowości. W innej firmie figurowało w wykazie, że firma wysłała dwie skrzynie kos. Przychodzi rewizor i powiada, żeby mu przedłożyć dowód, kiedy te dwie skrzynie kos zostały wysłane. Kupiec powiada: ja kos nie wysyłałem, to musi być omyłka. Niema omyłki, — tu jest wyciąg kolei, stacji, musi się zgadzać. I co się okazuje? Że to nie były dwie skrzynie kos, tylko dwie skrzynie z kasami, które kupiec wysłał na wymianę. I gdyby nie był się zorientował i nie wyszukali tego listu przewozowego, to byłby powód do zakwestionowania ksiąg handlowych. Dlaczego to się robi? To jest jasne? Bo jeżeli ksiąg handlowych się nie uzna, to można podwyższyć szacunek, a po drugie kupiec musi już płacić wyższe stawki. Więc kwestjonowanie ksiąg nie jest niczem uzasadnione. Prosiłbym, żeby Ministerstwo zwróciło uwagę urzędnikom, żeby z tak błahych powodów nie kwestionowali ksiąg, bo można to poprawić, ale w każdym razie kosztuje tu jazda do izby skarbowej, interwencja związku i t. d. Przez to ludzie będą zniechęceni i powiedzą: po co prowadzić księgi, jeżeli z tak błahego powodu to wszystko się kwestionuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Pan Poseł wyczerpał swój czas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PStamm">Zaraz skończę. Chciałbym zwrócić się jeszcze z jednem zapytaniem, czy można z funduszu budowlanego dostać kapitał na budownictwo szkół zawodowych?</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#komentarz">(P. Wiceminister Skarbu Grodyński: Tylko na dom mieszkalny.)</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#PStamm">Wreszcie chcę krótko poruszyć dziwne stanowisko rady spółdzielczej w stosunku do prowincjonalnego kupiectwa. Zachodzą takie wypadki, że kupcy drobni, którzy nie są w stanie zakupić większej ilości towaru, chcą się skupić w spółdzielni, chcą razem założyć spółdzielnię. Ponieważ na to trzeba zgody rady spółdzielczej, zwracają się do tej rady, a rada odmawia, twierdząc, że kupiectwo nie potrzebuje spółdzielczości, ponieważ to jest spółdzielczość tylko dla konsumentów. Jest to dziwne postępowanie, niezrozumiałe dla kupiectwa, któremu odmawia się praw, jakie wszyscy mają. Spodziewam się, że Ministerstwo może wywrzeć pewien wpływ, by rada spółdzielcza swoje stanowisko w tej sprawie odmieniła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#Marszałek">Głos ma ostatni mówca p. Wagner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Jeżeli zabieram głos, to dla osobistego oświadczenia w sprawie dzisiejszego przemówienia p. sprawozdawcy. P. sprawozdawca, kończąc swój referat, nawiązał do wczorajszego mojego przemówienia, w którem to przemówieniu zająłem pewne stanowisko w stosunku do rezolucji zgłoszonej przez p. sprawozdawcę na sejmowej Komisji Budżetowej i uchwalonej przez tę Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#PWagner">Pod względem merytorycznym nie będę uzasadniał szeroko. Ograniczę się krótko do stwierdzenia, że jeżeli chodzi o plany finansowo-gospodarcze przedsiębiorstw państwowych, to w tym wypadku głównie powołana jest Najwyższa Izba Kontroli, a Sejm raczej winien się interesować według obowiązującej ustawy sumą kontową każdego przedsiębiorstwa, która ujęta jest w preliminarzu budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#PWagner">Jeżeli padł pewien zarzut z mej strony, którego nie cofam, pod adresem reprezentantów kierunku prywatnego inicjatywy gospodarczej, którzy wypowiedzieli wojnę Lewjatanowi, to zarzut ten postawiłem po dość długim namyśle. I mnie nie jest obca troska o należytą gospodarkę państwową w każdem przedsiębiorstwie państwowem, ale gdy przemawiałem przy budżecie Ministerstwa Komunikacji, wówczas mą troskę wyraziłem w bardzo ogólnej formie, apelując do p. Ministra Komunikacji, aby na należytym poziomie była postawiona główna inspekcja i żeby posiadała charakter korpusu kontrolerów, który istnieje w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Zaznaczyłem ogólnie, że każdy grosz wydany na powiększenie etatów, na wzmocnienie kontroli jest potrzebny.</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#PWagner">P. Hołyński idzie dalej. Żąda analizy dość szerokiej i szczegółowej, żeby Sejm mógł wkraczać nawet w najmniejsze szczegóły tego życia. Jestem osobiście przeciw temu, i powołałem się na stanowisko zajęte w tej sprawie przez p. Wicemarszałka Miedzińskiego.</u>
          <u xml:id="u-69.4" who="#PWagner">Jest mi bardzo miło, że p. sprawozdawca wspomniał o naszej wieloletniej wspólnej współpracy tutaj w tej sali sejmowej dla wspólnego dobra, dla wspólnej idei, która nas łączyła i łączy: przykro mi tylko, Panie Pośle Hołyński, że użył Pan w tej krytyce jednego słowa, że zarzucił mi Pan insynuację. Uważam, że wszystko, co mówiłem, jest moim przekonaniem. Nigdy insynuacjami nie operuję i prosiłbym, ażeby Pan w imię tej współpracy te słowa cofnął.</u>
          <u xml:id="u-69.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Czy p. Sprawozdawca chce zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#PHołyński">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Dyskusja nad preliminarzem Ministerstwa Skarbu w roku bieżącym zasadniczo różniła się od dyskusji, jaka była prowadzona w tej Izbie przez szereg ostatnich lat. Wszyscy Panowie Posłowie, którzy są w tej Izbie i którzy byli w poprzednim Sejmie, wiedzą, co przez szereg lat stanowiło główny tenor dyskusji: wielkie narzekanie i wielkie napaści na praktyki urzędów skarbowych, na stosunek tych urzędów skarbowych do płatników. Otóż pod tym względem w roku bieżącym widzę zasadniczą zmianę: widzę, że jednak uchwalona w roku ubiegłym ustawa o ordynacji podatkowej i szereg zarządzeń ówczesnego ministra p. Zawadzkiego ten stosunek zasadniczo zmieniły.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#PHołyński">W dzisiejszej dyskusji poza pewnemi faktami, czy pewnemi małemi, powiedziałbym, zarzutami, nie spotkałem się ani z tym tonem, ani z wagą zarzutów, jakie były stawiane dawniej. Rozumiem, że to jest wielki plus w działalności władz skarbowych. Naturalnie, że jeszcze mogą tu i owdzie nastąpić takie czy inne niedociągnięcia, rozumiem, że jest zadaniem każdego ministra skarbu dbanie o to, żeby ten stosunek utrwalał się i stawał coraz lepszym, żeby było tak, jak ostatnio mówił p. poseł Stamm, że jednakże w stosunku władz skarbowych widzi lepsze zrozumienie położenia płatnika. Zdaje się, że właśnie obopólne zrozumienie usunie szereg tarć, które dawniej istniały i istnieć będą zawsze, bo wtedy, kiedy jedna strona ma płacić, zawsze są pewne żale i niezadowolenie. Wszystko jednak wykazuje znaczną poprawę w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#PHołyński">Jeżeli chodzi o sprawy podatkowe, dotyczące niektórych podatków, to przeważnie były one poruszane na Komisji Budżetowej i zajmowałem względem nich stanowisko, które teraz powtórzę.</u>
          <u xml:id="u-73.3" who="#PHołyński">A zatem zagadnienie podatku od win owocowych. Zupełnie niesłusznie stawka podatku od win owocowych jest nadmierna: stawka ta winna być obniżona i nie powinna przekraczać stawki, jaka istnieje dla miodu syconego. To ma znaczenie gospodarcze nie tylko dla sadownictwa, ale i pośrednio dla rolnictwa przez zwiększenie produkcji cukru, a zatem zwiększenie plantacyj buraczanych. Apel, wystosowany do Rządu, ażeby zajął się sprawą odpowiedniej nowelizacji tej ustawy, uważam za zupełnie słuszny i godny poparcia, Druga kwest ja, którą kilku pp. mówców poruszyło, jest to kwestia podatku wojskowego. Zwracałem już uwagę na Komisji Budżetowej, że pobór tego podatku nie opłaca się władzom skarbowym i wyraziłem postulat, aby Minister Skarbu zastanowił się albo nad zreformowaniem tego podatku, albo wogóle nad skasowaniem go. Utrzymanie natomiast tego podatku w takiej formie, w jakiej on jest pobierany, przy tych trudnościach wymiarowych z powodu wielkiej ilości rejestrów, które trzeba utrzymywać, a które co roku przybywają, nie opłaca się Skarbowi, ani wogóle ciałom publiczno-prawnym, gdyż częściowo jest to prowadzone przez samorząd i częściowo przez Skarb, trzeba je łącznie traktować: słyszeliśmy również ilu pp. posłów występowało przeciwko temu podatkowi.</u>
          <u xml:id="u-73.4" who="#PHołyński">Taksamo słuszny jest postulat p. Hyli, poruszany już na Komisji Budżetowej, a który dotyczy podatku alienacyjnego, od przejścia własności nieruchomej. W tych wszystkich procesach, które są procesami uzdrawiającemi, a zatem przy sprzedaży części gruntu dla celów oddłużeniowych, czy dajmy na to dla rozszerzenia, czy w procesach fuzyjnych, stawka podatku alienacyjnego jest za wysoka i powinna być znacznie obniżona.</u>
          <u xml:id="u-73.5" who="#PHołyński">Poruszano tutaj sprawę komasacji podatków samorządowych. Mówiłem o tem częściowo w mojem sprawozdaniu i uważam tem postulat za nadzwyczaj słuszny. Wiemy doskonale, że przecież Rząd w ostatnich dekretach poszedł po linii skomasowania wszystkich podatków państwowych. Bezwzględnie da to wielkie uproszczenie. Ten przykład, który był tutaj cytowany ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli z roku 1934, kiedy założenie nowych ksiąg bierczych zostało opóźnione o półtora miesiąca, był właśnie spowodowany nie czem innem, jak tylko tą mnogością stawek, dodatków do podatków i jeszcze dodatków do dodatków, nieraz po kilka dodatków do jednego podatku. To musiało spowodować tak skomplikowane prowadzenie ksiąg bierczych, że, jak na komisji cytowano, urzędnicy skarbowi, pomimo bardzo ofiarnej i ciężkiej pracy, — nieraz późno wieczorem światło się świeciło w oknach, bo urzędnicy pracowali — nie byli w stanie prowadzić punktualnie ksiąg bierczych. Otóż teraz ta reforma powinna objąć także księgi biorcze tak, aby te księgi mogły być punktualnie i terminowo prowadzone i załatwiane. Tak samo komasacja w dziedzinie podatków samorządowych powinna w dużym stopniu ułatwić pobór tych dodatków i podatków samorządowych. Z drugiej strony zyska na tem podatnik, który będzie miał jeden jedyny nakaz płatniczy, a nie szereg nakazów, co dla płatnika, zwłaszcza drobnego, będzie dużem ułatwieniem.</u>
          <u xml:id="u-73.6" who="#PHołyński">Mnie się zdaje, że to są wszystkie najważniejsze sprawy, jakie tutaj były poruszone. Pozostaje mi tylko odpowiedzieć p. posłowi Wagnerowi.</u>
          <u xml:id="u-73.7" who="#PHołyński">Panie Pośle! Możemy się różnić co do tego, jaka jest rola parlamentu przy kontroli budżetu i uchwalaniu budżetu. Możemy się różnić co do tego, czy wystarcza kontrola Najwyższej Izby Kontroli nad wykonaniem planów finansowo-gospodarczych, przedsiębiorstw i monopoli państwowych i o to absolutnie nie mam żalu do Pana Posła, że się różnimy. Tak samo dobrze możemy się różnić co do samego światopoglądu — prywatna gospodarka, czy gospodarka państwowa.</u>
          <u xml:id="u-73.8" who="#PHołyński">Mam żal do Pana Posła o jedno, o to, że Pan kwestjonował w swojem przemówieniu, że zgłoszona przeze mnie rezolucja, przyjęta prawie jednogłośnie przez Komisję Budżetową, nie była podyktowana, jak czytam wyraźnie, troską o rentowność monopoli państwowych, tylko chęcią zabrania monopolom tych zysków, jakie mają. Chodzi mi o te słowa. Mnie się zdaje, że pogląd na kontrolę, światopogląd na sprawy gospodarcze, nie daje podstaw do tego, by twierdzić, że drugi poseł zgłasza pewne rzeczy nie z punktu widzenia chęci tej, jaką wszyscy jesteśmy przepojeni i tutaj i na komisji, ale że ma jakieś ukryte chęci odebrania zysków monopolom. I o to miałem żal, i to nazwałem insynuacją, albowiem niczem nie dałem powodu do powiedzenia, że rzeczywiście chcę odebrać zyski monopolom.</u>
          <u xml:id="u-73.9" who="#PHołyński">Jeżeli chodzi o stosunek do przedsiębiorstw państwowych, to była wyraźna sprawa, Chodzi o to, że Państwo powinno zatrzymać te przedsiębiorstwa, które są potrzebne Państwu i które muszą być prowadzone pod zarządem państwowym, a różnica tylko w tem była, że mówiłem, że te wszystkie przedsiębiorstwa, które muszą być prowadzone bez względu na to, czy są dochodowe, czy deficytowe, jeżeli mają deficyt, to powinien on być w sposób jawny pokrywany z dotacyj budżetowych, a nie w sposób taki, aby parlament nie widział przy swojej kontroli, przy swojej uchwale, że deficyt jest i jest w danem przedsiębiorstwie ukryty. Twierdzę, że to będzie dużo taniej kosztować Państwo, aniżeli inne sposoby pokrywania deficytu i to jest płaszczyzna sporu, jaki istnieje między posłem Wagnerem a mną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad projektem ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 w drugiem czytaniu została zakończ ona.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Wobec tego, że ani do preliminarza budżetowego, ani do ustawy skarbowej nie zostały zgłoszone żadne poprawki, przeto, kierując się art. 80 ust. 3 regulaminu, będziemy głosowali nad obydwoma temi aktami łącznie. Kto z Panów Posłów jest za ustawą skarbową wraz z preliminarzem budżetowym w tem brzmieniu, jakie otrzymała w komisji, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa skarbowa wraz z preliminarzem budżetowym została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany. Zamierzam zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie zgłoszonego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#SekretarzpTarnowski">Projekt ustawy Wicemarszałka Miedzińskiego o zniesieniu ordynacyj familijnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#Marszałek">Projekt ten przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godzinie 11 rano z następującym porządkiem dziennym: trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#Marszałek">Informuję Panów Posłów, że po wysłuchaniu głosu p. sprawozdawcy generalnego odbędzie się trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym, oraz będą przegłosowane także wszystkie rezolucje.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#Marszałek">Jednocześnie zwracam się do pp. członków Komisji Pracy i Komisji Rolnej, które zostały przez Sejm wybrane, ale jeszcze nie ukonstytuowane, ażeby członkowie obu tych komisyj zechcieli w tym celu jutro o godz. 10 min. 30 zebrać się w salach komisyjnych.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#Marszałek">Na tem posiedzenie dzisiejsze zamykam.</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>