text_structure.xml
347 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 30)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni: Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram-Kościałkowski. Marszałek Senatu: Aleksander Prystor.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Ministrowie: Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck, Minister Spraw Wojskowych Tadeusz Zbigniew Kasprzycki, Minister Skarbu Eugenjusz Kwiatkowski, Minister Rolnictwa i Reform Rolnych Juliusz Poniatowski, Minister Przemysłu i Handlu Roman Górecki, Minister Komunikacji Juliusz Ulrych, Minister Opieki Społecznej Władysław Jaszczołt, Minister Poczt i Telegrafów Emil Kaliński.)</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Prezes Najwyższej Izby Kontroli: Jakub Krzemieński.)</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: w Prezydjum Rady Ministrów Wacław Grzybowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Henryk Kawecki, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Szembek, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Skarbu Tadeusz Grodyński i Tadeusz Lechnicki, w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Jerzy Ferek Błeszyński, w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych Roger Raczyński, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal i Mieczysław Sokołowski, w Ministerstwie Komunikacji Julian Piasecki, w Ministerstwie Opieki Społecznej Wincenty Jastrzębski i Eugenjusz Piestrzyński.)</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 9 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Hoppe i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Tarnowski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Senat na posiedzeniu w dniu 4 lutego r. b. wybrał do Komisji Kontroli Długów Państwa na członków senatorów: Bispinga Kazimierza, Bnińskiego Adolfa, Maleszewskiego Janusza i Śliwińskiego Artura, a na zastępców członków senatorów: dr. Bobrowskiego Emila, Lechnickiego Felicjana, Kornkego Rudolfa, dr. Zarzyckiego Ferdynanda.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw w sprawie ratyfikacji.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tytułów powyższych projektów ustaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#Sekretarz">Projekt ustawy podpisanego w Warszawie dnia 5 września 1935 r. protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką z dnia 10 lutego 1934 r.; międzynarodowej konwencji o ujednostajnieniu niektórych zasad, odnoszących się do przywilejów i hipotek morskich, podpisanej w Brukseli dnia 10 kwietnia 1926 r.; konwencji handlowej między Polską a Kanadą, podpisanej w Ottawie dnia 3 lipca 1935 r.; konwencyj międzynarodowych: 1) dotyczącej konosamentów i 2) dotyczącej ograniczenia odpowiedzialności właścicieli statków morskich — oraz w sprawie zatwierdzenia zgłoszonego przez Rząd Polski w dniu 31 października 1921 r. przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji w sprawie okrętów szpitalnych, podpisanej w Hadze dnia 21 grudnia 1904 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Od p. Ministra Skarbu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Pan Prezydent Rzeczypospolitej mianował dekretem z dn. 7 lutego 1936 r. Prezesem Banku Polskiego posła Adama Koca, podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Stwierdzam zatem utratę mandatu posła Adama Koca z dniem 7 lutego r. b. i zawiadomię o tem p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Generalnego Komisarza Wyborczego.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, Sejm w myśl art. 58 ust. 3 Konstytucji winien rozpatrzyć budżet w ciągu 90 dni od złożenia projektu przez Rząd, czyli do dn. 28 lutego 1936 r. Wobec powyższego i w oparciu o art. 72 ust. 2 regulaminu oznaczam czas, w którym ma się zamknąć rozprawa ogólna oraz rozprawa szczegółowa nad każdą z części budżetu w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Dn. 17.11 poniedziałek — rozprawa ogólna w godz. 10–14, 16–21;</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Dn. 18.11 wtorek — rozprawa szczegółowa: cz. 1. Prezydent Rzplitej — godz. 10–11, cz. 2a Sejm — godz. 11–12, cz. 2b Senat — godz. 12–13, cz. 3 Kontrola — godz. 13–14, cz. 4 Prezydjum Rady Ministrów — godz. 16–18, cz. 9 Min. Sprawiedliwości — godz. 18–21;</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Dn. 19.11 środa cz. 12 Rolnictwo — godz. 10–14, 16–21;</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Dn. 20.11 czwartek cz. 16 Min. Spraw Wojsk. — godz. 10–12, cz. 15 Min. Poczt i Telegr. — godz. 12–14, cz. 11 Min. Komunikacji — godz. 16–21;</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Dn. 21.11 piątek cz. 13 Min. Wyzn. Rel. i O. P. — godz. 10–14, 16–21;</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">Dn. 22.11 sobota cz. 14 Opieka Społeczna — godz. 10–14, cz. 16 i 17 Emerytury i Renty godz. 16–19;</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#Marszałek">Dn. 24.11 poniedziałek cz. 7 Min. Spraw Wewn. — godz. 10–14, 16–19; cz. 5 Min. Spraw Zagr. — godz. 19–21;</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#Marszałek">Dn. 25.11 wtorek cz. 8 Monopole — godz. 10–13, cz. 10 Przemysł i Handel — godz. 13–14, 16–21;</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#Marszałek">Dn. 26.11 środa cz. 18 Długi — godz. 10–12, cz. 8 Skarb — godz. 12–14, 16–21, przyjęcie ustawy skarbowej wraz z preliminarzem w drugiem i ewentualnie trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#Marszałek">Dn. 27.11 czwartek (ewentualnie) trzecie czytanie.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#Marszałek">Dla wyjaśnienia dodaję, że porządek dzienny poszczególnych posiedzeń musi być bezwarunkowo każdego dnia w całości wyczerpany. Wyznaczone kontyngenty godzin dla poszczególnych części budżetu mają charakter orientacyjny i mogą w zależności od liczby mówców zapisanych do głosu ulegać w miarę potrzeby odpowiednim przesunięciom.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#Marszałek">Granice czasu, zakreślone przeze mnie na przemówienia pp. sprawozdawców tudzież na rozprawę nad ustawą skarbową i preliminarzem budżetowym, obejmują ogółem 79 godzin, a więc więcej niż w latach poprzednich, sądzę przeto, że stanowią dostateczne ramy dla wszechstronnego omówienia całokształtu zagadnień, związanych ze sprawozdaniem Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#Marszałek">Nawiązując do moich konferencyj z przedstawicielami grup regionalnych i innych zespołów parlamentarnych, proszę pp. posłów, by przez wzajemne porozumiewanie się między sobą co do kolejności i czasu przemówień przy poszczególnych częściach budżetu ułatwili mi pracę porządkowania i rozkładania w czasie rozprawy. Proszę równocześnie pp. posłów, by zapisywali się do głosu w rozprawach nad poszczególnemi częściami preliminarza przynajmniej już w przeddzień umieszczenia ich na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#Marszałek">Zaznaczam wreszcie, że dla dotrzymania termin ów konstytucyjnych przysługują mi na podstawie art. 72 ust. 3 regulaminu uprawnienia, mające na celu porządkowanie i ewentualne ograniczanie rozprawy nad budżetem. Chciałbym jednak z tych uprawnień czynić jak najrzadziej użytek.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37. Sprawozdawca generalny Wicemarszałek Miedziński. Proszę p. Przewodniczącego komisji oraz p. Sprawozdawcę o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1936/37 Wysoka Izba otrzymała w druku.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PMiedziński">Pozwalam sobie tedy prosić Wysoką Izbę, ażeby zechciała przyjąć za podstawę dyskusji to sprawozdanie oraz wnioski w niem zawarte na podstawie druku nr 55.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Otwieram rozprawę. Głos ma p. Prezes Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Zabierając głos, uważam przedewszystkiem za swój obowiązek w najkrótszych słowach nawiązać do poprzedniego, pierwszego w tej Izbie mojego przemówienia. Motywowałem wtedy potrzebę udzielenia Rządowi nadzwyczajnych pełnomocnictw, przedstawiłem, co zamierzamy uczynić. Dziś wypada mi dać Panom krótkie sprawozdanie. Mówiłem wtedy, że zadanie naprawy gospodarczej, a przedewszystkiem Skarbu Państwa stawiam na pierwszym planie i mam zamiar poświęcić jej wszystkie siły Rządu. Mówiłem, że za pierwsze, naczelne i kluczowe zagadnienie uważam radykalne i zdecydowane przecięcie narastającego od lat deficytu budżetowego. Mówiłem, że bez osiągnięcia równowagi budżetowej, bez zdjęcia z rynku pieniężnego ciężaru pokrywania deficytu, nie możemy myśleć o poprawie gospodarczej wogóle. Obok tego zaś stawiałem jako najważniejszy postulat programowy Rządu powstrzymanie się od jakiegokolwiek dodatkowego obciążenia wsi, a przeciwnie spowodowanie, aby wszystkie zarządzenia nasze stały się dalszym krokiem naprzód w odbudowie jej zdolności nabywczej. Ponieważ byliśmy w okresie silnego odpływu złota i dewiz z Banku Polskiego, zapowiedziałem stoczenie jeszcze jednej bitwy o stałość naszej waluty. Mówiłem o konieczności dalszych oszczędności budżetowych i o potrzebie dalszego opodatkowania wszelkich dochodów osób fizycznych i prawnych, jeżeli ten podstawowy warunek równowagi ma być spełniony. Mówiłem też o potrzebie konsekwentnego przeprowadzenia do końca procesu deflacji przez obniżenie cen, kosztów utrzymania, taryf kolejowych, odsetek i składek ubezpieczeniowych, aby z tym procesem raz skończyć i umożliwić poprawę gospodarczą przez zwiększenie obrotów.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Apelowałem wreszcie do Wysokiej Izby i do społeczeństwa o współdziałanie z Rządem w tem wielkiem i trudnem dziele naprawy, będąc przekonanym, że rezultaty prac Rządu zależą w dużej mierze od stopnia wzajemnego zaufania i od współdziałania, jakie wszyscy do naszej pracy wniesiemy.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Apel mój nie pozostał bez echa. Jeszcze raz daliśmy dowód wobec nas samych i wobec świata, że gdy chodzi o rzetelną, twórczą i pozytywną pracę dla Narodu i Państwa, potrafimy dźwignąć wspólnemi siłami ciężką i odpowiedzialną robotę i wykonać raz powziętą decyzję.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przedstawiony Izbom Ustawodawczym szczegółowy plan działania, opracowany przez Rząd, został wówczas przez Panów aprobowany. Udzielając Rządowi pełnomocnictw, uznali Panowie wspólnie z Rządem plan ten za jedynie wskazany w tej sytuacji, w jakiej wówczas znalazło się Państwo.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wykonanie spoczęło na barkach Rządu.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dzisiaj, po czterech zaledwie miesiącach pracy, stając ponownie przed Panami, sądzę, że mam prawo powiedzieć: zaufanie Panów nie zostało zawiedzione, program działania został wykonany. Rząd dołożył najwyższego wysiłku, by wypełnić w tak krótkim czasie przyjęte zobowiązania i wykazał że jest w stanie przezwyciężać trudności, z któremi zmagać się trzeba przy rozwiązywaniu tak skomplikowanych zagadnień w tak trudnej sytuacji światowej i wewnętrzno-polskiej.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pełna zrozumienia postawa Panów i społeczeństwa dały nam możność w krótkim czasie i w przychylnej atmosferze zrozumienia konieczności państwowych wydać i wprowadzić w życie 44 dekrety.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Niewątpliwie, podnosiły się i podnosić się musiały również głosy krytyki w stosunku do naszych posunięć. Głosy te dotyczyły przeważnie poszczególnych fragmentów akcji. Podnosiły się one przedewszystkiem ze strony tych, którzy nie brali pod uwagę zarówno stanu faktycznego, jak i całości wykonywanego programu, jako akcji skoordynowanej i wzajemnie się uzupełniającej.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Stosownie do zapowiedzi, nacisk największy położył Rząd na sprawę zrównoważenia budżetu i dlatego obok przebudowy samego budżetu i ograniczenia wydatków, pierwsze dekrety poświęcone były zagadnieniu zwiększenia dochodu. Wprowadzony został więc specjalny podatek od uposażeń, zwiększona stawka podatku dochodowego. W celu zmniejszenia wydatków obniżone zostały emerytury państwowe i wojskowe oraz niektóre zaopatrzenia inwalidzkie.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Do tego samego celu zmierza dekret o częściowej konwersji pożyczek państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Omówione zarządzenia pozwoliły, jak to Panom dobrze wiadomo, po raz pierwszy od paru lat skonstruować zrównoważony budżet Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">By jednak w miarę możności odciążyć masy pracujące, została wprowadzona obniżka komornego, mniejsze lokale zostały wyjęte z pod obowiązku płacenia podatku od lokali. Skolei, w celu ułatwienia sytuacji właścicielom nieruchomości, przyznane zostały im ulgi w spłacie zobowiązań hipotecznych i wyłączone niektóre lokale z pod ochrony lokatorów. Ponadto specjalne ulgi przyznane zostały w spłacie kredytów budowlanych ze szczególnem uwzględnieniem budownictwa spółdzielczego.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Silniejszy nacisk Rząd położył na ulgi dla rolnictwa. Zniesione zostały definitywnie swoiste cła wewnętrzne, pobierane w postaci opłat wjazdowych, kopytkowych, mytniczych i t. p. Obniżono maksymalne granice podatku wyrównawczego, stworzono podstawy dla obniżki podatku gruntowego, obniżono składki ogniowe dla gospodarstw wiejskich. Przeprowadzono dalsze posunięcia w kierunku oddłużenia rolnictwa, wprowadzono ulgi w spłacie zobowiązań spółdzielni rolniczych, co niewątpliwie stworzy warunki dla uzdrowienia, talk wielką rolę grającego w życiu wsi, aparatu handlowego.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W zakresie zniżki cen artykułów przemysłowych pracę swą Rząd zapoczątkował obniżeniem taryf kolejowych, zdejmując z życia gospodarczego ciężary na ok. 80 milj. zł. Obniżone zostały ceny soli białej i szarej oraz spirytusu niekonsumcyjnego. Tak znaczne ulgi, przyznane przez Państwo, dały pełne prawo domagania się od przemysłu obniżenia cen na jego wytwory, zwłaszcza tam, gdzie cena była obciążona rentą monopolisty lub stawała się anachronizmem w stosunku do sytuacji prawie całego społeczeństwa. Dla przyśpieszenia wyników pracy znowelizowana została ustawa o kartelach i bezpośrednio po nowelizacji rozwiązano 107 karteli.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Na tle pełnomocnictw, Rząd przeprowadził ze znaczną nawet ofiarą skarbowa wyraźna zniżkę ceny cukru, zabezpieczając jednak słuszne interesy plantatorów buraków.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dalsze dekrety i zarządzenia przyznają pewne ulgi przemysłowi, w szczególności przez niektóre zamówienia interwencyjne i przez doraźne obniżenie składek ubezpieczeń społecznych, koniecznych już z tego względu, że Rząd przeciwstawił się tendencji przerzucenia zniżki cen na rzesze robotnicze.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Obniżone zostały odsetki ustawowe. Zapoczątkowana została dość zasadnicza reforma podatkowa, jeżeli idzie o samą konstrukcję systemu przez znaczne uproszczenie formalistyki rachunkowości oraz przez zmniejszenie ilości podatków, dodatków do podatków, opłat stemplowych tak dokuczliwych dla społeczeństwa i życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Umożliwione zostało przyśpieszenie akcji oddłużeniowej samorządu i wreszcie, pomimo trudnej sytuacji budżetowej, Rząd znalazł możliwości dla podwyższenia budżetu oświaty, przyśpieszenia prac nad klasyfikacją gruntów, oraz zaopatrzenia osób szczególnie zasłużonych w walkach o niepodległość.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Równocześnie z pracami dekretowemi Rząd opracował szereg projektów ustaw, z których 28 będzie w tej sesji rozpatrzone przez Wysokie Izby. Dalsze projekty są w opracowaniu. Pragnąłbym zwrócić uwagę, że w rzędzie projektów, wniesionych do Izb, znajdują się ustawy wielkiej wagi. Poza budżetem i ustawą skarbową, tak sumiennie i wszechstronnie przedyskutowanemi, stoi przed Panami wielkie zagadnienie uporządkowania stosunków pracowniczych w samorządzie terytorialnym. Dalej nowe projekty prawa wekslowego i czekowego i wreszcie tak ważny z punktu widzenia produkcji rolniczej projekt ustawy, regulującej obrót mlekiem i produktami mlecznemi.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Każdy z Panów ma możność porównania zapowiedzi udzielonych trzy miesiące temu przeze mnie i przez pana Wicepremiera Kwiatkowskiego Wysokiej Izbie z tem, co zostało wykonane, a tem samem dokonać sprawdzenia, jak spełniliśmy przyjęte przez nas zobowiązania.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">O wynik tego rodzaju kontroli jestem spokojny. Wykonana przez nas praca musi przekonać i tych, którzy trzy miesiące temu z pewną dozą nieufności mówili, że bardziej, niżeli zapowiedzi, oczekiwać będą sprawozdania z realizacji projektowanych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W okresie naszej czteromiesięcznej pracy staraliśmy się nie tylko nic nie umniejszyć z poprzednio zdobytych przez Państwo wartości, ale wnieść do najistotniejszego elementu naszej niezawisłości gospodarczej i politycznej, jakim jest dobra gospodarka państwowa i budżetowa, wartości pozytywne i wierzę, że trwałe.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Obejmowaliśmy władzę w okresie osłabienia zaufania do trwałości i stabilizacji najistotniejszych elementów życia gospodarczego. Dziś mogę stwierdzić, że te niepokojące objawy zostały opanowane. Wskazuje na to dobra sytuacja Banku Polskiego, który od początku grudnia wykazuje wyraźną poprawę. Zdecydowana akcja na rzecz uzdrowienia budżetu i rozporządzenia gospodarcze Rządu wpłynęły na zmianę niekorzystnych nastrojów. Na rynku pieniężnym wyraziło się to w zahamowaniu występujących poprzednio tendencyj tezauryzacyjnych i w powrocie wkładów do instytucyj finansowych.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pocztowa Kasa Oszczędności wykazuje od grudnia znaczny przyrost wkładów oszczędnościowych, które w styczniu bieżącego roku, o ile chodzi o nowootwarte książeczki oszczędnościowe oraz o kapitał złożony, zbliżają się do najwyższych przyrostów miesięcznych, jakie notowaliśmy w latach dobrej koniunktury. Istnieją uzasadnione nadzieje, że całokształt zjawisk na rynku pieniężnym kształtować się będzie coraz pomyślniej.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Stoi to niewątpliwie w związku z szybkiem cofaniem się deficytu budżetowego, który w czerwcu ubiegłego roku przekroczył 36 milionów zł, w październiku i listopadzie ubiegłego roku dosięgał 28 milionów zł, a w grudniu był już mniejszy o 12 milionów, w styczniu bieżącego roku umniejszył się zaś do 9 1/2 miliona złotych i ma nadal tendencję zmniejszającą się. W tym samym czasie sytuacja kasowa Skarbu wykazała również pewną poprawę, a niektóre zadłużenia zostały zlikwidowane.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przechodzę teraz do zakresu bieżących prac gospodarczych Rządu. Poruszę tylko niektóre sprawy, najbardziej zasadnicze.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Ten, kto dziś zdaje sobie sprawę ze znaczenia, jakie w życiu gospodarczem mają elementy natury psychicznej, oceni w sposób właściwy, jak wielkim i istotnym elementem dla życia ekonomicznego, społecznego i politycznego jest zagadnienie zaufania.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Już w pierwszem mojem przemówieniu poruszałem wobec Panów tę sprawę, mówiąc, że mojem zdaniem pewne objawy kryzysu psychicznego są znacznie bardziej szkodliwe, niż objawy kryzysu gospodarczego. Jest rzeczą oczywistą, że przychodzą te dwa kryzysy zawsze razem. Są one oznakami tego samego zjawiska. Oddziaływują na siebie wzajemnie. A jednak w Polsce sprawa ta przedstawia się nieco inaczej, niż w innych krajach. Kryzys psychiczny u nas ma swe oblicze specjalne i wymaga specjalnej uwagi i bliższego omówienia.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Chciałbym tu dotknąć jednej z drażliwych stron omawianego zagadnienia: osłabienia inicjatywy prywatnej.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W pierwszem piętnastoleciu naszej państwowości musieliśmy wielokrotnie najniezbędniejsze dla życia państwowego rzeczy stwarzać z niczego. Ważniejszem postokroć było, czy pewne placówki powstały, niż to, kto je zbuduje: Państwo czy kapitał prywatny. Kapitał prywatny, niestety, albo nie istniał, albo się nie śpieszył wobec perspektywy lepszych zysków gdzieindziej, a nierzadko — jak się obecnie ujawniło — uciekał zagranicę, tam szukając rzekomo pewniejszego schronienia. Państwo musiało go wyręczać. Pozatem Państwo przy pomocy swych banków, czasem słusznie, innym razem niesłusznie, przychodziło z pomocą przedsiębiorstwom prywatnym, które w ten sposób w następstwie dostawały się pod kontrolę, a potem nawet w gestię rządową.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Rezultat dziś jest taki, że etatyzm gospodarczy rozwinął się u nas dość szeroko, przyczem rozwinął się on w takich formach, które wystarczają, aby inicjatywę prywatną onieśmielić, a nie wystarczają — aby pchnąć naprzód, z rozmachem uprzemysłowienie kraju.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dzisiaj, w mojem przekonaniu, przyszedł moment, w którym musimy zagadnienie przedsiębiorczości Państwa w przemyśle, handlu i w bankowości poddać starannemu zbadaniu. Musimy jaknajdokładniej zakreślić etatyzmowi gospodarczemu granicę jego działalności. Musimy wyraźnie powiedzieć: te i te działy produkcji czy operacyj bankowych należą do Państwa, a innemi Państwo się nie zajmuje i bezpośrednio zajmować się nie będzie. W mojem przekonaniu tylko w ten sposób ośmielimy inicjatywę prywatną, odbudujemy zaufanie człowieka prywatnego, przekonamy go, że może angażować swoje kapitały i zdolności w tym lub innym dziale produkcji i że Państwo nie postawi mu po paru latach przedsiębiorstwa konkurencyjnego. Tępiąc wszelką lichwę i spekulację, Państwo ma obowiązek ułatwiania wszelkiej twórczej pracy indywidualnej w zakresie gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pracę tę już zapoczątkowaliśmy i będziemy ją prowadzić dalej. Jest to praca organiczna, obliczona na daleką metę i będzie musiała być prowadzona konsekwentnie. Będę uważał za duży sukces, jeżeli Rząd mój da jej mocne i trwałe podwaliny.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Drugą przyczyną naszego kryzysu psychicznego jest jakiś niezdrowy i nieodpowiadający rzeczywistości, a powszechnie szerzony pogląd, że życie nasze gospodarcze zamiera, że się ciągle staczamy po jakiejś równi pochyłej.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jest to, proszę Panów, notoryczna nieprawda, jest to fałsz nieuzasadniony nawet w obliczu tych wszystkich realnych trudności, które przeżywamy. Musimy z tym defetyzmem raz skończyć. W takim nastroju nie może się rodzić poważny, twórczy wysiłek. Daleki jestem od twierdzenia, że kryzys gospodarczy mamy już za sobą, ale jestem przekonany, że najsilniejsze jego przejawy minęły. Tak samo oceniają ogólną sytuację i inne narody i coraz wyraźniej biorą się do pracy, do wysiłków twórczych i inwestycyjnych, wiedząc, że z obecnej premii taniości nie może świat zbyt długo jeszcze korzystać.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Tendencję naturalną mamy dobrą. Po zwolnieniu życia gospodarczego, w wyniku działalności dekretowej Rządu, z szeregu krępujących hamulców możemy liczyć niewątpliwie i bez wpadania w przesadny optymizm na dalszą i prawdopodobnie szybszą poprawę obrotów gospodarczych. Nie będę tu przytaczał cyfr, które z przemówień pp. Ministrów resortowych są już Panom znane.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Rekonwalescencja po ciężkiej chorobie długotrwałego kryzysu jest zawsze dosyć długa. Zdrowa i trwała poprawa gospodarcza w Polsce nie może dokonać się odrazu. Musi ona być wynikiem żmudnej i ciężkiej pracy całego społeczeństwa. Będę dbał o to, aby dokonywała się ona w jaknajbardziej sprzyjających warunkach wszędzie tam, gdzie Rząd na te warunki oddziaływać może.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przy obecnym stanie gospodarczym — produkcyjnym i konsumcyjnym — ciąży nad Państwem przeludnienie wsi. Wyraża się ono cyfrą kilkumiljonową. W drobnych gospodarstwach rolnych powszechnie spotykamy się dziś z nadmiarem rąk zdolnych do pracy, które pracy nie znajdują. Stąd ubóstwo wsi, stąd pogorszenie warunków zdrowotnych i trudność w zdobywaniu kultury. Ujemny wpływ przeludnienia odnajdujemy co krok. Pogłębia ono przez rozdrabnianie gospodarstw wady ustroju agrarnego, nie pozwala na zgromadzenie kapitałów, niezbędnych dla podniesienia gospodarstw i rezerw, potrzebnych na działy rodzinne.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zdaję sobie w pełni sprawę, że rozwiązać ten trudny problem zdołamy tylko stopniowo, nie zaniedbując żadnej z możliwych dróg działania. Ani sam rozwój eksportu rolnego, zależny od układu stosunków światowych, ani sam postęp uprzemysłowienia kraju nie przyniosą dość szybkich i pełnych rozwiązań. Nawet w łatwiejszych warunkach gospodarczych XIX wieku wchłanianie nadwyżki ludności wiejskiej przez przemysł nie szło w państwach zachodnich Europy tak szybko, byśmy mogli w samem tylko uprzemysłowieniu kraju upatrywać wystarczające rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W tych warunkach koniecznem jest wykorzystanie tych możliwości łagodzenia sytuacji ludnościowej wsi, jakie tkwią w przebudowie ustroju agrarnego. Scalenie i melioracje prowadzą do zwiększenia obszaru ziemi, dającej się wykorzystać produkcyjnie, parcelacja pozwala najwydatniej wyzyskać ten obszar. Zapas ziemi, nadającej się do parcelacji, nie jest w Polsce tak wielki w stosunku do zagęszczenia ludności rolniczej, ażeby na tej drodze można było osiągnąć pełne uzdrowienie struktury agrarnej. Stwierdzam jednak z całym naciskiem że im mniejszy jest ten zapas ziemi, tem większa jest konieczność planowego dysponowania nim i wy korzystania dla najważniejszych zadań, do których zaliczam upełnorolnienie gospodarstw karłowatych i odciążenie w drodze osadnictwa okolic najdotkliwiej przeludnionych.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dlatego też ruch parcelacyjny, poważnie w okresie kryzysu osłabiony, stawiam dziś w rzędzie zagadnień ważnych i pilnych, tem pilniej szych, że odpływ ludności wiejskiej do miast i na emigrację został powstrzymany.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Obecnie podejmujemy pracę w Rządzie, celem rozszerzenia możliwości sfinansowania zwiększonego obrotu ziemią. Uważamy bowiem, że okres obecny, charakteryzujący się szczególnie silnem zdeprecjonowaniem wartości ziemi, jest niezwykle korzystny dla ruchu parcelacyjnego i winien być przez drobne rolnictwo wykorzystany. W miarę też rozwiązywania trudności finansowych postępować będzie proces parcelacyjny, mogący w paroletnim okresie doprowadzić do stworzenia pokaźnej liczby nowych, zdrowych warsztatów i dać poważną ulgę najdotkliwiej przeludnionym okolicom. Winniśmy bowiem zdawać sobie sprawę z faktu, że pomnożenie zakresów pracy na wsi, stwarzanie nowych form i nowych źródeł produkcji jest jedyną drogą do zatrudnienia na tym samym hektarze większej ilości rąk roboczych.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Podobnie jak zdrowy organizm ludzki musi być wszechstronnie rozwinięty i uzdolniony, tak samo i organizm gospodarczy nowoczesnego państwa musi być wielofunkcyjny. Pragnę więc stwierdzić, że kładąc główny nacisk na rozwój wsi, nie możemy lekceważyć ani rozwoju miast, ani programu rozbudowy i wzmocnienia przemysłu i handlu. Przeciwnie, wsi jest potrzebny przemysł, gdyż jest on naturalnym regulatorem ruchu ludnościowego i zarazem dostawcą zapotrzebowania wsi. Tylko w państwie o pełnej strukturze gospodarczej rolnictwo ma szanse wysokiego rozwoju. Ale wsi jest potrzebny przemysł wielki, nowocześnie zorganizowany i urządzony, silny i zdrowy, produkujący tanio i masowo, nastawiony przedewszystkiem na potrzeby rynku wewnętrznego. Tu właśnie istnieje olbrzymie i niewyzyskane pole dla pracy prawdziwie prywatnej inicjatywy. Ma ona o co pokusić się w Polsce. 20 mil jonów ludzi zdobyć jako konsumentów — oto wielkie zadanie naszego przemysłu i handlu, oto droga właściwa i celowa, choć wymagająca cierpliwości, do stworzenia rentowności w procesach gospodarczych. Tak pojętemu zadaniu Państwo nie tylko nie chce i nie pragnie się przeciwstawiać, ale odwrotnie udzieli swojej pomocy.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Mówiąc o sprawach gospodarczych, nie mogę wreszcie nie podkreślić jednego momentu, który jak jasny promień oświetla naszą pracę dnia codziennego. Mówię o naszej pracy nad morzem i na morzu. Oto już 74 proc, naszych obrotów wymiany zagranicznej przechodzi przez oba porty polskiego obszaru celnego.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Cyfry stosunku obrotów morskich do całości obrotów naszego handlu zagranicznego wyraźnie świadczą, że staliśmy się aktywnym i ważkim elementem gospodarczym nad Bałtykiem, że nasz handel morski stał się momentem dominującym w naszych stosunkach ekonomicznych ze światem, że nasza granica morska, choć tak niewielka, stanowi najbardziej aktywny element naszej struktury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">To też jakkolwiek przechodzimy okres najdalej idących kompresyj budżetowych — to jednak pracy naszej nad morzem nie zahamujemy i już w najbliższym czasie wzmocnimy nasze wysiłki inwestycyjne na wybrzeżu.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Byłoby rzeczą wskazaną, aby w momencie, gdy Państwo przy pomocy dużego wysiłku finansowego stworzyło już duży i sprawnie pracujący aparat „pracy morskiej” — aby polska inicjatywa prywatna wykazała więcej, niż dotychczas zainteresowania problemami handlu zamorskiego, zagadnieniami rozwoju Gdyni i Wybrzeża — tak, aby dalszy jego rozwój był rezultatem pracy nie tylko Państwa, ale i społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W kilku słowach poruszę teraz zagadnienie inwestycji.</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Ustaliliśmy plan inwestycyj państwowych i samorządowych na rok 1936. Zrobiliśmy to dość wcześnie, aby prace przygotowawcze nie opóźniły rozpoczęcia robót. Przy ustalaniu rozmiaru robót publicznych wzięliśmy pod uwagę szereg zagadnień, mających znaczenie na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Nie może być mowy o zdrowym rozwoju życia gospodarczego kraju bez stałego postępu w dziedzinie budownictwa dróg i mostów, usprawnienia sieci i przebudowy węzłów komunikacji kolejowej, robót wodnych chroniących przed skutkami powodzi, melioracyj rolnych, elektryfikacji kraju, inwestycyj samorządowych i t. p. Tego rodzaju prace Państwo musi prowadzić z roku na rok, aby życie gospodarcze mogło się rozwijać. Potrzeby nasze w tym zakresie są olbrzymie i jasne jest, że nie mogą być zaspokojone odrazu. Musimy się liczyć ze środkami, których zawsze na te cele było i jest za mało, w obecnym roku istnieje nieodzowna konieczność dużej oględności Skarbu Państwa w stosunku do rynku pieniężnego, wyczerpanego nadmiernie w roku zeszłym na potrzeby budżetowe.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Te sumy, któreśmy na rok 1936 na inwestycje państwowe przeznaczyli, opierając się na reszcie pożyczki inwestycyjnej, wpływach Funduszu Pracy i na ograniczonej ściśle akcji kredytowej, łącznie z przewidywanym ruchem inwestycyjnym prywatnym, który zwłaszcza w dziedzinie budownictwa, dzięki poparciu rządowemu zapowiada się bardzo dobrze, stworzą możność zatrudnienia powyżej stu tysięcy bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zarówno zwolnienie rynku pieniężnego od narzucanego mu uprzednio obowiązku dopomagania budżetowi Państwa, jak obniżka taryf kolejowych, obniżka cen szeregu wyrobów przemysłowych podstawowych dla inwestycyj i kontynuowanie protekcjonistycznej polityki podatkowej wobec nowych nakładów — pozwalają Rządowi skłaniać społeczeństwo do większej odwagi w angażowaniu kapitałów w inwestycje, pozwalają twierdzić, że inwestycje te mogą już być w pełni opłacalne.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W obecnym czasie i pod tym kątem widzenia roboty publiczne są niezbędne, chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie rozwiązują one na stałe i definitywnie problemu bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Istotne rozmiary bezrobocia w Polsce są niezmiernie trudne do określenia, gdyż oprócz ściśle określonej cyfry około 400 tysięcy poszukujących pracy w ośrodkach miejskich, musimy brać pod uwagę ciągły nacisk na rynek pracy pewnej części ludności wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">To też nieproporcjonalność środków przeznaczonych na zwalczanie bezrobocia, wynika nie tylko z ogólnych naszych braków finansowych, lecz przedewszystkiem stąd, że bezrobocie w Polsce, bez względu na przemijające koniunktury gospodarcze i związane z niemi polepszenie albo pogorszenie na rynku pracy, ma swoje przyczyny w samej strukturze naszego życia: w stosunkach populacyjnych, w niedomaganiach ustroju rolnego, w niedostosowanem do przyrostu naturalnego tempie rozwoju przemysłu, w powszechnych poza granicami naszego Państwa restrykcjach imigracyjnych.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W wyniku tych wszystkich okoliczności można obecnie zaobserwować pozorny paradoks: rośnie jednocześnie zatrudnienie i bezrobocie.</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Liczba zatrudnionych w zakładach przemysłowych podniosła się. Jednakże ten wzrost jest nikły wobec niesłychanie szybkiego przyrostu młodych rąk do pracy.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jak już wielokrotnie podkreślałem, przywiązujemy do zagadnienia — wzmożenia zatrudnienia zupełnie zasadniczą wagę. Obok wsi świat pracy umysłowej i fizycznej reprezentuje najbardziej twórcze i wartościowe elementy w Państwie. Wysiłek ten nie może być zmarnowany, przeciwnie — przez uporządkowanie skarbowości i rynku finansowego, przez ustalenie naczelnych zasad gospodarczych musimy dążyć do rozwarcia tak ciasnych dziś wrót lepszej egzystencji dla pracowników państwowych i prywatnych oraz do stworzenia korzystniejszych perspektyw dla narastającego pokolenia. Gospodarstwo społeczne przy polityce autarchicznej całego świata musi przeważnie poprzestawać na zapotrzebowaniu własnego rynku wewnętrznego, — szczególne przeto znaczenie posiada zdolność nabywcza najszerszych warstw ludności.</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W naszych warunkach na warstwy te składają się mniej więcej w połowie drobni właściciele wiejscy, ludność bezrolna wiejska oraz robotnicy miejscy. Zwiększenie zbytu zależy od cen i od zdolności nabywczej tych mas, obniżki płac przeto, kurczące i bez tego niski poziom bytu, wyrządzają pośrednią szkodę prowadzonej obecnie przez Rząd akcji zmierzającej do ożywienia życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Panie Marszałku, prosiłbym o zarządzenie przerwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę 15minutową.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Przerwa od g. 11 m. 15 do g. 11 m. 45.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezes Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! W pierwszem mojem przemówieniu nie poruszałem zagadnień politycznych, stałem bowiem na stanowisku, że w chwili, kiedy wszystkie siły Rządu i wszystkie resorty trzeba było skupić i zaangażować do naglących, niemal błyskawicznych posunięć na froncie gospodarczym, nie jest po temu czas i miejsce, a jednak zdawałem sobie sprawę, że dwa momenty najwyższej wagi stanowią o politycznych właściwościach i obliczu tego Rządu. Pierwszym z nich jest fakt, że w chwili swego powstania nie miał on już zaszczytu i szczęścia widzieć wśród siebie Marszałka Józefa Piłsudskiego z potęgą Jego autorytetu moralnego, potęgą Jego historycznej świadomości i musi obecnie kroczyć po linii Jego myśli o własnych siłach i bez Jego dalekosiężnych dyrektyw. Drugi moment to fakt, że stoimy u progu dziesięciolecia ciągłości wyników, zapoczątkowanych w maju 1926 r. i że tej rocznicy mamy stać się godni. W ubiegłem dziesięcioleciu widzę cztery wyraźne okresy. Podział ten na okresy odpowiada ściśle metodzie Komendanta — kroczenia naprzód etapami, budzenia sumienia narodowego i świadomości państwowej w stosunku do powstających problemów i dobierania, w zależności od naczelnych zadań dla danego okresu, odpowiedniego człowieka.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pierwszy z nich to długi okres pracy premiera Kazimierza Bartla. Ten okres oznacza postawienie pierwszego, zasadniczego kroku w dziedzinie naprawy naszego ustroju, pierwszy wielki wysiłek w kierunku trwałej naprawy metod rządzenia w Polsce, uniezależnienie pracy Rządu od tej czy innej partii politycznej a regulowanie jego działania jedynie na podstawie sprawdzianów interesu Państwa. Wynikiem pracy tego okresu stało się ustabilizowanie naszej waluty, unifikacja ustawodawstwa gospodarczego, szybki rozwój przemysłu, organizacja samorządu gospodarczego, postawienie zagadnienia budżetowego na nowych zasadach, nadewszystko zaś wyjście na morze i założenie pierwszych fundamentów zupełnej samodzielności naszej polityki zagranicznej. W maju 1926 r. zerwaliśmy z metodą podporządkowania państwowej polityki gospodarczej Rządu czynnikom i grupom reprezentującym ciasne cele egoizmu ekonomicznego. Stanęliśmy i stoimy dotąd trwale na gruncie gospodarczego solidaryzmu wszystkich klas i wszystkich warstw, jeżeli idzie o najistotniejsze wysiłki gospodarstwa społecznego, łagodząc naturalne starcia w poszczególnych zagadnieniach, roztaczając opiekę Państwa nad elementami słabiej zorganizowanemi lub bezbronnemi.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wieloznaczący okres drugi — to okres premiera Aleksandra Prystora. Stanął on na przełomie gospodarczej pomyślności, na wstępie do kryzysu i stanowi o zasadniczej zmianie kierunku w sprawach gospodarczych, wobec konieczności dostosowania polityki finansowej i ekonomicznej Państwa do możności kryzysowych, Zbyt łatwo dziś zapominamy, że nagły wstrząs gospodarczy z 1931 r. doprowadził wiele państw i narodów, zorganizowanych od dawna i bogatych, do zupełnego zamętu i upadku. Zawdzięczamy premierowi Prystorowi, że zdołaliśmy wówczas bez załamań przystosować się do kryzysu i że nie nastąpiło stoczenie się po równi pochyłej do gospodarczej katastrofy.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Od paru lat trwało już to zmaganie się z kryzysem gospodarczym, kiedy w świadomości Wielkiego Marszałka zapanowało przeświadczenie, że zbliża się Jego odejście. Coraz większą samodzielność w działaniu pozostawiał On poszczególnym kierownikom resortów rządowych i całemu Rządowi, przygotowując najbliższych swych współpracowników do chwili, kiedy bez Niego rządzić Polską będą musieli. Jako rzecz konieczną dla Polski, chciał, aby wprowadzone przez niego zwyczaje i formy rządzenia zostały utrwalone w kształcie litery prawa. Przychodził okres parokrotnie następujących po sobie rządów premiera Walerego Sławka. Jest to okres stworzenia dzieła Konstytucji, na której Komendant swój ostatni podpis złożył. Jest to także okres obywatelskiego wychowania o bardzo szerokim zasięgu, kodyfikacji tego wychowania w konstytucyjnym dekalogu, gruntowania prawnych podwalin Państwa wewnątrz i dalszego wzmacniania jego autorytetu nazewnątrz.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zamyka cały ten okres dziesięciolecia etap czwarty — obecny.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Stanęliśmy do pracy w chwili, gdy specjalnie licznie napiętrzyły się przed nami trudności, wynikające z kryzysu gospodarczego i politycznej dezorientacji. Jeśli czuliśmy się na siłach, aby i w tych warunkach stanąć do walki o lepsze jutro Polski, to przedewszystkiem dlatego, że widzieliśmy nasze oparcie w tem bogactwie dokonań i wskazań, jakie pozostawił Państwu Marszałek Józef Piłsudski. Uważamy za nasz prosty, żołnierski i patriotyczny obowiązek, by z osiągniętych przez Niego zdobyczy nic nie zmarnować i nic nie uronić, tak aby w nieprzerwanej ciągłości postępu Jego wskazania, daleko idące w przyszłość, mogły być przekazane naszym następcom. Rozumiemy, że kardynalnym zrębem wielkiego spadku jest przedewszystkiem nasz nowy ustrój konstytucyjny. Stworzył on trwałe i mocne ramy dla rozwoju Państwa Polskiego i życia politycznego w Polsce, dostosowane do sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej, w jakiej żyć po wielkiej wojnie musimy. Pragniemy więc uczciwie i konsekwentnie przestrzegać celowości podziału funkcyj państwowych pomiędzy poszczególne organa. Jednolitej i niepodzielnej władzy Pana Prezydenta, jego najwyższej ocenie, podlegają zarówno Rząd i armia, jak i ciała ustawodawcze, sądy i Najwyższa Izba Kontroli Państwa. Każdy z tych organów Państwa ma jasną, wydzieloną dla siebie rolę i zakres pracy w służbie Rzeczypospolitej. Od wyników harmonijnej współpracy tych organów zależne są dobro i rozwój Państwa, jego gotowość obronna i stanowisko wśród narodów świata.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Ale niemniejszą rolę wyznacza nasz nowy ustrój dla zdrowego patriotyzmu, dla twórczej ambicji i dla zorganizowanej pracy społeczeństwa. Za dźwignię życia zbiorowego uznaliśmy twórczość jednostki. Za podstawę rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej uznaliśmy pracę wszystkich jej obywateli. Jedynie wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone mają być i będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień. Państwo zapewnia życiu społeczeństwa swobodny rozwój, a ponieważ tylko odpowiednio skoordynowane i planowe wysiłki dać mogą należyte wyniki, Państwo nadaje temu rozwojowi kierunek i normuje jego warunki, gdy dobro powszechne tego wymaga.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Takie są ramy naszego nowego ustroju i naczelnem zadaniem zarówno Rządu i wszystkich innych organów Państwa, jak i całego pokolenia jest wypełnienie tych ram formalno-prawnych coraz bardziej doskonałą i twórczą treścią. Zadaniem głównem i wspólnem jest wrośnięcie tego ustroju we wszystkie warstwy społeczne i zrośnięcie się społeczeństwa z tym ustrojem.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zawdzięczamy Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, że za naczelną myśl poczynań politycznych, za nakaz sumienia i honoru, za źródło aspiracji, czynu i poświęcenia uznaliśmy żywy kształt naszego Państwa, jako najdoskonalszy wyraz naszej duszy zbiorowej. Podporządkowaliśmy Rzeczypospolitej siebie i każde z naszych poczynań w służbie publicznej. Konstytucji nie realizuje się jednak zapomocą słów. Realizuje się tylko czynem. Obowiązkiem każdego z czynnych Polityków jest ciągły w tym zakresie rachunek sumienia, ciągłe jasne zdawanie sobie sprawy, czy działania i słowa nasze ściśle odpowiadają duchowi i idei przewodniej naszej Konstytucji, zmierzającej wyraźnie do koordynacji w działaniu naczelnych organ ów Państwa i do rozgraniczenia uprawnień. Rząd stać będzie zawsze czujnie na straży tego problemu. Dokładnie według wskazań ustroju, świadomi konstytucyjnej odpowiedzialności, pragniemy nie zawieść zaufania Głowy Państwa. W akcie powoływania i odwoływania rządów jest Prezydent Rzeczypospolitej jakby wcieleniem państwowej świadomości i woli zbiorowej.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jednocześnie najgłębsze przesłanki naszego bytu państwowego sprawiają, że organizacja obrony specjalnie doniosła odgrywa rolę w całokształcie naszych spraw państwowych Stwierdzam, jako Szef Rządu, że prace naszą dla armii i nasza współprace z armią rozumiemy w całej pełni jako zagadnienie najwyższej wagi. Wytyczony Przez Wielkiego Marszałka kierunek, na najbardziej umiłowanym przez niego odcinku podjęli i wiernie go wykonają jego uczniowie i starzy towarzysze broni. Przygotowanie wojska do wymogów obrony. W myśl wytycznych Generalnego Inspektora sił zbrojnych gen. Rydza-Śmigłego. napawa nas wiara, że siły te pod jego w bojach i trudach wojennych wypróbowanem kierownictwem, pomnożone będą. Ścisła i harmonijna współpraca Rządu i wojska, mocne podkreślenie czołowego miejsca, jakie armia w całokształcie naszego żyda państwowego zajmuje, jest kardynalnym punktem realizacji naszego ustroju.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Bowiem ponad sumowanie siły fizycznej, ponad mechanizm środków walki, armia polska jest przedewszystkiem wielkim zbiornikiem siły moralnej, jest szkoła poczucia obowiązku i honoru narodowego. jest egzaminem gotowości do ofiar na rzecz Państwa i tak są też kształtowane jej zadania przez obecne dowództwo.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Za bardzo ważną uważam również realizację nowego ustroju w zakresie współpracy Rządu z Izbami Ustawodawczemi. Funkcje rządzenia Państwem nie należą do Izb. Sprawują one natomiast funkcje ustawodawcze w ściśle określonym zakresie, kontrolę nad działalnością Rządu i dokonywują oceny tej działalności. Należy nadto do Izb ustalanie budżetu.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W tych, jasno określonych ramach, Parlament i Rząd mają do wykonania wspólną wielką pracę, opartą o świadomość i poczucie wielkiej, ciążącej na nich odpowiedzialności. Praca ustawodawcza wytycza kierunek, w którym posuwa się nawa państwowa. Dla rozwoju i przyszłości Państwa ma ona zasadnicze znaczenie. Każde stanowione przez Państwo prawo jest nie tylko kodyfikacja bieżącej rzeczywistości, uczynieniem zadość jakiejś poważnej potrzebie Państwa, jest ono także przesądzeniem biegu rzeczy na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">I dlatego tylko całkowite i bezwzględne odrzucenie wszystkich względów ubocznych poza interesem Państwa stanowi o powadze i celowości prac parlamentarnych. Jak Panom wiadomo, byłem i jestem gorącym zwolennikiem harmonijnej współpracy Rządu z Parlamentem Musimy pamiętać, że w tym zakresie pozostawił nam Marszałek Piłsudski nie tylko normy konstytucyjne, ale przez liczne pisma i mowy, przez żywym czynem stworzone precedensy, prawdziwy i istotny kodeks dla życia politycznego w Polsce. Określił On jasno prawa i obowiązki ministrów, zarówno jak prawa i obowiązki posłów i senatorów. Jasno ustalił stosunek posłów do rządu i urzędników. Błyskawicami swojej woli oświetlił nam podstawy współpracy wzajemnej i własnej naszej godności w spełnianiu naszych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pragnąłbym, aby nasz stosunek wzajemny utrwalał się i gruntował na wzajemnym szacunku, na poszanowaniu godności i autorytetu Izb Ustawodawczych przez Rząd, ale jednocześnie na poszanowaniu Rządu i aparatu państwowego przez Izby. Postępowanie inne byłoby podrywaniem mocy i sytuacji Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wyrażam szczera wiarę, że nasz nowy Parlament, złożony z ludzi, dla których nakazy Konstytucji są politycznym drogowskazem, okaże się w służbie Państwa godnym wielkiej spuścizny i czujnie stojąc na straży nowego ustroju, wytrzyma próbę życia.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wierzę, że w płaszczyźnie interesu Państwa znajdziemy trwały grunt do porozumienia.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Podkreślić pragnę z całą jasnością, że realizacja nowego ustroju naszego Państwa i kodeksu życia politycznego jest w programie poetycznym tego Rządu nie tylko punktem wyjścia, ale prawdziwą podstawą, najistotniejszą treścią tego politycznego programu. Stąd za naturalnych sojuszników uzna Rząd tych wszystkich, którzy w wysiłku dobrej woli staną w karnym szeregu dla pracy o zwycięstwo litery i ducha dzieła politycznego Wodza Narodu.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Za naturalnych przeciwników, jakiekolwiek byłoby ich pozorne credo polityczne i jakakolwiek byłaby ich przeszłość, uznajemy tych wszystkich, którzy wbrew wskazaniom Konstytucji chcieliby wielką spuściznę w imię własnego interesu zniekształcić lub wykoszlawić.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Problem polega tu przedewszystkiem na dostosowaniu całego naszego życia publicznego do ducha naszej Konstytucji. Proces ten odbywa się powoli i stosunek niektórych grup obywateli do Państwa ujawnia jeszcze czasem maskowane demagogią tendencje nawrotu do dawnych złych nałogów. Nawet przywódcy różnych grup politycznych zdają się nie rozumieć realności zmian, jakie zaszły w ustroju Państwa. Stają znowu przed nami swoiste metody propagandy politycznej, obliczone na wywołanie przekonania, że z chwilą śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego nadeszła jakoby chwila do rozgrywek o władzę. Jest to rachunek pozbawiony wszelkich realnych podstaw. Nawrót do stosunków politycznych z przed maja 1926 r. jest niemożliwością.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Niema siły w Polsce, któraby to uczynić zdołała. Jest bowiem niemożliwością, aby pomiędzy potężnymi sąsiadami, u których skoncentrowana wola mobilizuje wielomilionowe masy, istniała Polska, kierowana przez ciągle zmieniające się rządy, hołdujące rozbieżnym poglądom.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">I dlatego od maja 1926 r. Polska miała zapewnioną ciągłość rządzenia i ma ją obecnie na podstawie Konstytucji kwietniowej i realnego układu stosunków politycznych w kraju.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Próby zachwiania pewności co do ciągłości rządów w Polsce, opartych o obowiązującą Konstytucję, przyniosą ich organizatorom nie tylko rozczarowanie, ale w następstwie i świadomość, że źle służyli sprawie publicznej i Narodowi.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Nie oznacza to bynajmniej, bym chciał uniemożliwić zdrową, rzeczową, na ideologicznych przesłankach opartą krytykę rządzenia. Wymagać tylko będę poszanowania praw i uczciwości publicznej.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Powyższe zastrzeżenia określają jednocześnie dokładniej, jak rozumiem współpracę Rządu ze społeczeństwem i z kim zamierzamy współpracować. Nasz stosunek do społeczeństwa polega przedewszystkiem na tem, jak to powiedziałem w pierwszej deklaracji poprzedniej: im więcej wydobędziemy z siebie zdolności do współdziałania, tem prędzej i łatwiej przebijemy się ku lepszym warunkom życia, tem pewniej zabezpieczymy egzystencję wielu mil jonów cierpiących dziś biedę obywateli.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Nie ukrywamy przed społeczeństwem ani trudności, ani polepszeń sytuacji, na które napotykamy i które dyktują nam te lub inne decyzje. Pragniemy gorąco, aby pomiędzy Rządem i społeczeństwem ustalił się prosty stosunek zaufania, jaki panować powinien w szeregach walczących o wspólną sprawę.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W działalności naszej złożyliśmy już dowody, że nie szukamy łatwej popularności, że przeciwnie, mamy odwagę posunięć nawet bardzo niepopularnych, ilekroć należało obrać zło mniejsze, aby uchronić społeczeństwo od zła niepomiernie większego, chociażby nawet wywoływać one mogły pomruki przejściowego niezadowolenia. Pracujemy w poczuciu, że działając dla dobra Państwa, pomnażamy jednocześnie szanse poprawy dla całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Rzeczywistość potwierdziła, jak dotąd, w zupełności słuszność obranej przez nas drogi. Podkreślam, że działaliśmy ściśle w myśl tego co publicznie i zgary zapowiedzieliśmy i tę metodę rządzenia, ściśle planowego, zachowamy nadal. Zachowamy ją tembardziej, że mój rachunek polityczny opieram zawsze na zaufaniu do społeczeństwa, do jego dobrej woli, do jego sił i możności. Rozumiem, że wielkość Państwa nie jest wynikiem tylko wysiłku i ambicyj rządzących, ale zależy w wysokim stopniu od aspiracyj i ambicyj samego społeczeństwa. Rozumiem zaś polską ambicję narodową, jako słuszny przywilej największych w Rzeczypospolitej obowiązków, jako służbę w pierwszym szeregu, jako naszą dumę narodową z udziału polskiej tradycji w tradycji Europy, jako niezatarty ślad polskiej twórczości w twórczości ogólnoludzkiej, jako chwałę i honor polskich sztandarów, jako krystaliczną prawość polskich poczynań.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">I dlatego Rząd przeciwstawi się każdemu pomniejszaniu tej ambicji i przeciwstawi się sprowadzaniu jej na polityczne bezdroża.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Kiedy myślą usiłujemy pochwycić historyczny obraz naszego rozwoju, naszych szczytowych osiągnięć i naszego upadku, kiedy rozważamy problem narodowego przetrwania a potem zwycięstwa, to nie możemy nie stwierdzić, że czynnikiem dominującym, w wielu wypadkach rozstrzygającym, były dla naszego bytu narodowego zdobycze polskiej kultury. Siła naszego oporu, polot i odwaga naszych czynów, wyrosły z polotu i odwagi naszej myśli twórczej.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Kiedy zaś myślą skupiamy się nad problemem naszego Państwa, to widzimy, że tylko na podstawie szerokiej, żywotnej narodowej kultury może powstać jego integralne scalenie, że tylko w tej płaszczyźnie zjednoczą się ze sobą prądy przeciwstawne. Jasnem jest bowiem, z punktu widzenia polskiej racji stanu, że nie możemy stać się terenem przechodnim obcych wpływów, idących z tej lub innej strony. Jasnem jest przeciwnie, że Polska musi mieć własną zdecydowaną postawę, poczucie własnych zadań i własnego promieniowania nazewnątrz.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pozostawił nam pod tym względem Marszałek Piłsudski wskazania jasne, kiedy po pierwsze, w zaraniu swoich rządów, hołd prochom Juliusza Słowackiego zainicjował i najwyższy na nich akcent położył, po drugie zaś w szeregu zarządzeń, które miały na celu podkreślenie wagi problemu polskiej kultury. Obowiązkiem naszym jest uczynić zadość tym wskazaniom.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">I dlatego między innemi na tych dwóch wielkich płaszczyznach, na płaszczyźnie walki o podniesienie i poprawę naszego stanu gospodarczego i na płaszczyźnie zdecydowanej akcji o podniesienie i rozszerzenie pracy kulturalnej widzę naturalne ujście dla energii i ambicji całego społeczeństwa i dla aktualnych prac Rządu. Dwa są szerokie tereny dla tej akcji. Pierwszy z nich to podniesienie kulturalne wsi. Pragnę podkreślić, że dla mnie i dla obecnego Rządu wieś to wcale nie jest problem koniunkturalny, akcja mająca się wyczerpać z chwilą przezwyciężenia kryzysu gospodarczego w jakimś momencie podniesienia zdolności nabywczej wsi. Jest to, proszę Wysokiej Izby, przeciwnie problem podstawowy, problem najwyższej wagi, problem na długą metę.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Trudności i skomplikowane zagadnienia wsi nie mogą być przezwyciężone inaczej, jak za pomocą wydatnego podniesienia kultury tej wsi.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Konstatujemy zgodnie, że stan dobrobyt i wsi odgrywa w całokształcie naszego życia gospodarczego rolę dominującą, ale dla historii naszego kraju większe jeszcze znaczenie, niż względy gospodarcze, ma ten fakt, że wieś, z której pochodzi olbrzymia część miejskiego proletariatu i miejskiej inteligencji, była i jest największem źródłem żywych, twórczych sił. Dlatego też troska o wiejskie dziś, to jednocześnie troska o lepsze jutro Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zmiana warunków materialnych życia wiejskiego, zmiana stopniowa i powolna nie gwarantuje jeszcze sama przez się jego stanu dźwignięcia. Wieś musi pozyskać należytą prężność i siłę organizacyjną, musi przyśpieszyć swój rozwój umysłowy.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Byłoby błędem zaniedbać wysiłki oświatowe i kulturalne dlatego, że kryzys na wsi jest ciężki, byłoby błędem zaniedbać je z myślą, że przy poprawie warunków materialnych zdobycze oświatowe i kulturalne staną się łatwiejsze. Błędem chociażby dlatego, że przy takiem zaniedbaniu poprawa położenia wsi musiałaby być mniejsza, niż przy równoległej trosce o materialną i niematerialną stronę życia wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zadania, przed któremi wciąż jeszcze w tej dziedzinie nowa Polska stoi, są tak olbrzymie, że spełnienie ich wymaga trwałego wysiłku całego naszego pokolenia przy pełnem współdziałaniu Rządu.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Stąd obok innych zadań publicznych Państwa, postawić muszę pracę nad wytworzeniem nowych wyższych form życia wiejskiego. Słowa te pojmuję jaknajszerzej. W warunkach życia wsi każdy wysiłek i każde pociągnięcie, bez względu na to, na jakim polu zostało podjęte, daje niezwłoczne i szerokie skutki.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wysiłek samej wsi przejawić się może skutecznie przedewszystkiem w formie działalności organizacyjnej. Organizacja umożliwia rolnikowi zajęcie czynnej postawy wobec tych trudności życia codziennego, które nie dają się usunąć działaniem jednostek.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Młodzież szkolna i akademicka, młodzież o wykształceniu rolniczem, wreszcie każdy rolnik, powracający po odbyciu służby wojskowej do swej pracy zawodowej, winni znaleźć pole do zaspokojenia swojej społecznej ambicji i pracy.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Niemniejszą rolę winna tu odegrać kobieta, pracująca w celowym wysiłku społecznym i gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wyniki osiągane w pracy organizacyj rolniczych na niektórych terenach, rozwój liczebny tych organizacyj, a zwłaszcza zrzeszeń młodzieży, wskazują, że społeczeństwo wiejskie odczuwa coraz silniej potrzebę organizacji i do zbiorowych form działania szybko dorasta.</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zdaję sobie sprawę, że pomoc Państwa, usuwanie przeszkód dla rozwoju organizacyjnego i współdziałanie z samorzutnym wysiłkiem organizacyjnym, może wielokrotnie zwiększyć wyniki. Dlatego też pomoc dla akcji organizacyjnej uważam za jeden z najważniejszych czynników i pomimo kryzysowych trudności Rząd zdecydowany jest wznowić i wzmóc prace nad podniesieniem poziomu życia wiejskiego i kultury wsi.</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jako pierwszy krok w kierunku realizowania szeroko pomyślanego planu pracy w dziedzinie zagadnień mobilizacji kultury, przystąpiłem już do przygotowania dużej konferencji na temat kultury wsi, na którą zapraszam czołowych działaczy z tego zakresu, aby wspólnie z nimi ustalić plan działania na najbliższą przyszłość i zmobilizować wszystkie siły i możności nasze w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Drugim terenem akcji o podniesienie kultury polskiej winny się stać prowincjonalne miasta i miasteczka. I tu również potrzeby i możności są bardzo duże.</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Akcję naszą rozumiemy przedewszystkiem jako pomoc dla organizacji społecznej. Będzie to naturalnem polem naszego kontaktu i naszej współpracy.</u>
<u xml:id="u-9.54" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Sprawę stosunku Rządu do organizacyj społecznych pragnę tutaj podkreślić.</u>
<u xml:id="u-9.55" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Organizacje społeczne, mające za cel pracy taką czy inną potrzebę Państwa lub społeczeństwa, są najbardziej wskazanym, najbardziej zdrowym wyrazem zbiorowego wysiłku, zbiorowych ambicyj i poczucia obowiązku, zbiorowej ofiarności dla służby publicznej. Praca ich tem bardziej jest cenną, im bardziej jest rzeczową i skoordynowaną. Administracja ma za zadanie ułatwiać pracę organizacjom, nie krępując ich całkowitej samodzielności. Niestety, panuje u nas przerost ilościowy organizacyj i wskutek tego wysiłek społeczny często się rozprasza i często marnuje. Należy dążyć do tego, aby było ich mniej.</u>
<u xml:id="u-9.56" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Harmonijna współpraca kierowników tych organizacyj w danej miejscowości w zagadnieniach, dotyczących ogółu społeczeństwa, jest w wysokim stopniu pożądana. Nie liczebnością, ale siłą przekonania, nie popularnem hasłem, ale twardem poczuciem obowiązku, nie demagogią, ale niezłomnem postawieniem służby, nie tanim efektem obietnic, ale dokonaniami i czynem niech każdy stanie w służbie publicznej. Niestety, obok dodatnich konstatujemy w naszem życiu publicznem codziennem szereg ujemnych objawów. Rząd przeciwstawi się zdecydowanie wszelkim formom warcholstwa, usiłującego podrywać autorytet Państwa, przez szerzenie oszczerstw i plotek. Rozwinęła się w tym kierunku specjalna, zbrodnicza akcja ulotek i druków nielegalnych. Złodziejom czci ludzkiej wytoczymy bezwzględną walkę.</u>
<u xml:id="u-9.57" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.58" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zachowane więc zostaną w ręku władzy państwowej wszystkie środki działania, jakie mogą się okazać potrzebne, aby spokój i bezpieczeństwo w kraju zachować i zapewnić.</u>
<u xml:id="u-9.59" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Naprzekór warcholskim nawykom, wbrew smutnej pamięci tradycjom podkopywania władzy w Polsce, pragniemy gruntować zasadę praworządności nowego Państwa i autorytetu władz.</u>
<u xml:id="u-9.60" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przechodzę do polityki zagranicznej. Przed paru tygodniami pan Minister Spraw Zagranicznych obszernie przedstawił program pracy swego resortu.</u>
<u xml:id="u-9.61" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Są ludzie, którzy sobie wyobrażają, że polityka zagraniczna ma polegać na każdorazowem dopasowaniu się do koniunkturalnych zmian w polityce międzynarodowej. Nic bardziej mylnego.</u>
<u xml:id="u-9.62" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dział polityki zagranicznej tem się różni od wszelkich innych dziedzin pracy państwowej, że gdy wszystkie kategorie spraw wewnętrznych można układać i regulować na zasadzie naszej własnej decyzji — to w sprawach zewnętrznych musimy przeciwnie pracować wedle wolnej konkurencji, w której nikt nie przyzna nam żadnych terminów zwłoki, ani żadnych okoliczności łagodzących.</u>
<u xml:id="u-9.63" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dlatego też w tej dziedzinie Polska, chcąc zająć stanowisko państwa, współpracującego z innemi na zasadzie równych praw i obowiązków, musiała się zdobyć na szybkie określenie tego, co uważa za swoją rację stanu.</u>
<u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.65" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Proces ten był możliwy dzięki temu, że kierownictwo działu zagranicznego pracy państwowej ujął w swe ręce Marszałek Piłsudski. Dzięki temu określiliśmy na czas nasz stosunek do zjawisk życia międzynarodowego. Utrzymanie dalsze dotychczasowego poziomu polskiej polityki zagranicznej w nadchodzącym okresie zadecyduje, być może, na długi czas o naszem miejscu w życiu międzynarodowem.</u>
<u xml:id="u-9.66" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Żadne trudności, ani żadne komplikacje, a przedewszystkiem żadne z zewnątrz pochodzące pośrednie lub bezpośrednie naciski nie mogą wpłynąć na zmianę głównych wytycznych naszego stosunku do świata zewnętrznego, ani usprawiedliwić jakichkolwiek w tej dziedzinie niedociągnięć.</u>
<u xml:id="u-9.67" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dla zobrazowania całokształtu prac Rządu uważałem za konieczne stwierdzić z tej trybuny, że nikt na zmiany w tej dziedzinie zasadniczych tez liczyć nie może.</u>
<u xml:id="u-9.68" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Cele polityki zagranicznej nowej Polski zostały jasno wytknięte, wytyczone zostało na długie lata jej posłannictwo własne i jej rola dziejowa. Drogami tej nowej Polski pójdziemy konsekwentnie nadal.</u>
<u xml:id="u-9.69" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przechodzę teraz do zagadnienia naszej polityki narodowościowej, której celem jest wewnętrzne zespolenie Rzeczypospolitej. Zagadnienie to rozwiązane będzie pomyślnie dopiero wtedy, kiedy ogół obywateli Państwa Polskiego, niezależnie od narodowości i wyznania, w swojem życiu publicznem stanie na gruncie zasad Konstytucji, nie tylko w zakresie praw obywatela, ale także w zakresie jego wobec Państwa obowiązków.</u>
<u xml:id="u-9.70" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Formalna przynależność państwowa nie może zastąpić istotnej treści stosunku obywatela do Państwa. Treść tę musi wypełnić żywe poczucie związku duchowego obywatela z państwowością polską.</u>
<u xml:id="u-9.71" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Problem ten z punktu widzenia zagadnień narodowościowych łączy się najściślej ze szczerem przekonaniem Rządu, że osiągnięcie pozytywnych rezultatów w dziedzinie wychowania obywatelskiego najczęściej wiąże się z zagadnieniem prawa do zachowania przez jednostki należące do innej, niż Polska, narodowości, ich właściwości psychicznych, ich obyczajów, języka, czy wyznania. Nieposzanowanie tych właściwości, w szczególności naruszenie ich środkami przymusu, wytwarza naturalny sprzeciw, temsamem utrudnia akcję, zmierzającą do uobywatelnienia mas, a w większości wypadków powoduje skutki wręcz odwrotne do zamierzonych.</u>
<u xml:id="u-9.72" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Rząd ma pewność, że takie stanowisko w niczem nie narusza naturalnego prawa narodu polskiego do promieniowania jego wytwórczości kulturalnej w szlachetnem współzawodnictwie z innemi narodami i mniejszościami narodowemi. Nikt nam tego prawa nie może odmówić, bo jest to naturalne prawo każdego narodu, każdej narodowości. Ale to jest prawo, z którego wynikają obowiązki. Promieniowanie bowiem narodu na elementy obce, to nie mechaniczne przekazywanie tym elementom takich czy innych cech zewnętrznych, lecz wprowadzenie ich w krąg własnego oddziaływania kulturalnego, budzenie poszanowania dla wytworzonych w pracy dziejowej wartości. Zdanie sobie sprawy z treści tych procesów składa się na pojęcie tego, coby należało określić jako zdrowy patriotyzm, który czerpie siłę z uznania własnych wartości narodowych, ale nie jest skierowany przeciwko wartościom kulturalnym innych narodów. Ten zdrowy patriotyzm przeciwstawiamy nacjonalizmowi negatywnemu, t. j. szowinizmowi, którego motorem działania jest nienawiść, stała tendencja do walki z kimś lub z czemś, często bez świadomości realnego celu hałaśliwie głoszonych haseł.</u>
<u xml:id="u-9.73" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Rząd z całą powagą ocenia znaczenie zachodzących zmian w nastrojach narodowych czynników ukraińskich. W zmianach tych dopatrujemy się rezultatów trzeźwej oceny sytuacji, która wymaga od społeczeństwa ukraińskiego szczerego związania swoich losów z państwowością polską i ułożenia harmonijnego współżycia ze społeczeństwem polskiem, zamieszkującem te same tereny.</u>
<u xml:id="u-9.74" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Ze swej strony pragnę zapewnić, że wkroczywszy raz na drogę normalizacji stosunków z temi odłamami społeczeństwa ukraińskiego, które stoją na gruncie wspólnych interesów Rzeczypospolitej, dołożę wszelkich starań, aby ta normalizacja przyczyniła się do oparcia stosunków na trwałem zaufaniu. Zdaję sobie równocześnie sprawę, że dzisiejsza świadomość związku położenia ludności ukraińskiej w Polsce z pomyślną sytuacją Państwa będzie się pogłębiać w najszerszych masach tej ludności w miarę tego, jak jej rzeczywiste potrzeby będą mogły być należycie uwzględnione. Oświadczam zatem, że Rząd okaże całą dobrą wolę w dążeniu do ich zaspokajania.</u>
<u xml:id="u-9.75" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jesteśmy świadkami chęci wyzyskiwania ciężkiej sytuacji gospodarczej szerokich mas społeczeństwa przez czynniki antypaństwowe, destrukcyjne, ślepo naśladujące wzory obce. Z jednej strony działają tu eksponenci 3-ej międzynarodówki przez wysuwanie demagogicznych i wywrotowych haseł socjalnych. Z drugiej strony sytuację tę wyzyskują czynniki naszego rodzimego, lecz ciasnego nacjonalizmu przez nawoływanie do czynnych wystąpień antysemickich z pogwałceniem obowiązującego porządku prawnego i z podważeniem podstaw wewnętrznego ładu Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.76" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jednych i drugich zwalczać będziemy z całą surowością prawa.</u>
<u xml:id="u-9.77" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.78" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Bezpieczeństwo wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie i narodowość, jest fundamentem, na którem się wspiera praworządność, w Państwie. Nie możemy dopuścić, aby Państwo, pod pozorem rozwiązywania zawiłych problemów socjalnych czy narodowościowych, miało się stać terenem walk, wywołanych odruchami czynników niepoczytalnych, prowadzących tylko w jednym kierunku: do anarchii.</u>
<u xml:id="u-9.79" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Następnem kapitalnem zagadnieniem w naszych sprawach wewnętrznych są zagadnienia samorządowe. W miarę dokonywanych postępów, w miarę wzrostu poczuć obywatelskich, w miarę gromadzących się stopniowo doświadczeń, stawać się one będą coraz bardziej domeną wpływów bezpośrednich społeczeństwa w rozwiązywaniu terytorialnych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-9.80" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W chwili obecnej w akcji Rządu, mającej na celu opanowanie kryzysu gospodarczego, bardzo ważny udział przypada związkom samorządu terytorialnego, bowiem w bezpośredniem zetknięciu z terenem wykonywują one znaczną część administracji publicznej. To też zapewnienie związkom samorządowym odpowiedniego ustroju, uregulowanie stanu ich gospodarki przy równoczesnem dostosowaniu finansów samorządowych do zdolności płatniczej ludności, ustalenie zasad prowadzenia przedsiębiorstw samorządowych i racjonalizacja pracy w gospodarce samorządowej, przeprowadzona pod kątem widzenia oszczędności, stanowią jeden z zasadniczych elementów planu gospodarczego Rządu.</u>
<u xml:id="u-9.81" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Służba w samorządzie jest służbą publiczną, tak samo zaszczytną i odpowiedzialną, jak służba państwowa, od kwalifikacyj fachowych i moralnych pracownika, od świadomej celów pracy, wysokiego jej poziomu oraz życiowego i obywatelskiego ujmowania obowiązków przez pracownika samorządowego zależy jakość obsługi i wykonanie zadań administracyjnych i gospodarczych samorządu, zależy jego rozwój i zaufanie, jakie w nim pokłada społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-9.82" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Służba w samorządzie ze względu na swój charakter obywatelski i ofiarną pracę ma wiele w sobie cech pracy społecznej, bowiem samorząd obok zadań administracji publicznej ma również ważne zadania społeczno-wychowawcze.</u>
<u xml:id="u-9.83" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Pracownik samorządowy nie może być uważany i nie może się uważać za pracującego na cudzy rachunek i dla cudzego zysku. Dlatego też fałszywie i sztucznie brzmią w stosunkach pomiędzy pracownikiem a samorządem rozlegające się niekiedy hasła mobilizacji świata pracy przeciw rzekomym zakusom na jego prawa.</u>
<u xml:id="u-9.84" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Zagadnienie reorganizacji administracji od wielu lat nie schodzi z porządku dziennego. Szereg specjalnych komisyj współpracował z poszczególnemi rządami w tej sprawie, a w r. 1932 Rząd otrzymał specjalne dwuletnie pełnomocnictwa dla reorganizacji administracji. Tempo tych prac z natury rzeczy doznało osłabienia wobec równoczesnych prac nad ustawą konstytucyjną, która zawiera również postanowienia w dziedzinie organizacji administracji.</u>
<u xml:id="u-9.85" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Do wykonania właśnie tych postanowień Konstytucji Rząd zamierza obecnie z całą energią przystąpić. Reorganizacja administracji jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi i to nie tylko ze stanowiska porządku i oszczędności.</u>
<u xml:id="u-9.86" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Administracja bowiem, którą nowa Konstytucja nazywa „służbą publiczną”, zapomocą której Państwo zapewnia rozwój życiu społecznemu, nadaje mu kierunek i normuje jego warunki, może zarówno związać silnie obywatela z Państwem, jak i odepchnąć go od pracy państwowej.</u>
<u xml:id="u-9.87" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dotychczasowy system pracy urzędów, w dużym stopniu przestarzały, jest jednem z głównych źródeł przykrości dla obywateli i narzekania szerokich kół ludności. Jakkolwiek wydane przez rządy pomajowe przepisy regulujące postępowanie administracyjne dużo w tym względzie polepszyły, to jednak ciągle jeszcze urzędy nasze toną w powodzi papierów, a załatwienie spraw napotyka na trudności formalistyczne i przeciąga się zbyt długo. Nie mogę zresztą nie stwierdzić, że często dobra wola urzędników natrafia na przeszkody w postaci przepisów nieżyciowych, niezrozumiałych i co najgorsze przepojonych nieufnością do obywatela, To nastawienie policyjne wielu naszych przepisów jest właśnie przyczyną dla której cały stosunek między administracją i obywatelem najeżony jest trudnościami i zbędnemi formalnościami.</u>
<u xml:id="u-9.88" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">To też uporządkowanie obowiązujących przepisów jest je dnem z podstawowych zagadnień reorganizacji administracji.</u>
<u xml:id="u-9.89" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jeżeli chodzi o program Rządu w zakresie zamierzonej reorganizacji, to na podstawie długoletniego doświadczenia dochodzę do wniosku, że zagadnienie to tylko wówczas da się pomyślnie rozwiązać, jeżeli przedmiotem prac organizacyjnych uczyni się równocześnie te wszystkie zasadnicze elementy, które składają się na całość prawidłowo funkcjonującej administracji.</u>
<u xml:id="u-9.90" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Temi zasadniczemi elementami są: należyty podział administracyjny, racjonalna struktura urzędów, nowoczesne metody pracy, dobry aparat kontrolny.</u>
<u xml:id="u-9.91" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wszystkie środki powyższe nie wyczerpują jeszcze jednak zagadnienia; najważniejszym bowiem elementem organizacyjnym jest człowiek. To też zagadnienie polityki personalnej w najszerszem tego słowa znaczeniu, w hierarchii prac nad reorganizacją administracji zajmuje jedno z naczelnych miejsc. Miałem sposobność niejednokrotnie, zarówno jako minister spraw wewnętrznych, jak i w charakterze premiera, przedstawić szczegółowo swój pogląd na rolę, zadania i sposób przygotowania personelu urzędniczego w Polsce. Stwierdziłem już w mojej odezwie, że uważam urzędników za żołnierzy idei, walczących na najbardziej eksponowanych stanowiskach o rozwój i potęgę Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.92" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Przechodzę teraz do pracy Rządu w dziedzinie oświatowej.</u>
<u xml:id="u-9.93" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Trzeba przedewszystkiem podkreślić, że znakomita część pracy tego resortu ma za przedmiot zadania ściśle fachowe, że pochłonięta jest w znacznym stopniu sprawą realizowania dużego zadania reformy szkolnej, zakrojonej na wielką skalę. Stan rzeczy w zakresie tej pracy ściśle fachowej przedstawi Wysokiej Izbie p. Minister Oświaty, ja chciałbym podkreślić tylko następujące momenty.</u>
<u xml:id="u-9.94" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Winniśmy przedewszystkiem stwierdzić i takiem jest stanowisko Rządu, że pomiędzy istotnemi i w sposób niewątpliwy ustalonemi potrzebami naszej oświaty a naszemi możnościami budżetowemi zachodzi jaskrawa rozpiętość. Trzeba powiedzieć, że teren oświaty państwowej jest terenem bohaterskich częstokroć zmagań się aparatu oświatowego z narastającym ciągle ciężarem prac. Musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że przybyło Rzeczypospolitej w ciągu 18 lat 6,5 miliona obywateli, zrodzonych już w słońcu niepodległości. Walka o dotrzymanie kroku potrzebom narzuconym przez rzeczywistość, walka o utrzymanie poziomu dotychczasowego, o jaki taki postęp — nie jest walką łatwą. I dlatego jest jednym z punktów programowych Rządu, aby w dziedzinie budżetowej uczynić wszystko, co jest możliwe, celem ułatwienia pracy oświatowej. Daliśmy temu wyraz, korzystając z pierwszej możliwości budżetowej w tym kierunku jeszcze w samej chwili dyskusji nad budżetem. Chciałbym, aby te skromne kilka milionów, dodane na szkolnictwo powszechne, były uważane przez Panów za wyraz tendencji Rządu w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-9.95" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Drugim momentem, który mnie osobiście specjalnie zajmuje, to jest podjęcie wysiłku, aby nierównomierność w stanie szkolnictwa średniego i zawodowego, istniejąca pomiędzy poszczególnemi połaciami kraju, o ile możności, stopniowo wyrównać. Mam tu na myśli nasze wielkie centra kresowe Lwów i Wilno, ale także wielkie centra przemysłowo-handlowe Kato wice i Gdynię.</u>
<u xml:id="u-9.96" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Dorobek nasz w zakresie ilości szkół zawodowych jest dotąd bardzo skromny. Ale potwierdzeniem słusznie obranego kierunku jest silnie rosnąca frekwencja nawet w obecnym okresie zubożenia wsi i miast.</u>
<u xml:id="u-9.97" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jest to objaw, który obserwuję z radością — jako oznakę stopniowego narastania i rozwoju stanu rzemieślniczego w Polsce. Proces rozrastania się i krzepnięcia tego stanu uważam za najbardziej pożądany i potrzebny. Widzę w nim jeden ze środków wzmacniania rozwoju naszych miast i naturalne ujście dla nadmiaru rąk rolniczych na wsi.</u>
<u xml:id="u-9.98" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Do szkół zawodowych przywiązuję więc wielką wagę, widząc w nich naturalną dźwignię dla podniesienia poziomu kulturalnego rozwoju prowincji. Pragnąłbym jednak, aby problem ten stał się przedmiotem usiłowań całej naszej ideowej młodzieży. Pragnąłbym, aby cała młodzież nasza uznała za słuszne skierować swoje wysiłki przedewszystkiem na te tereny Państwa, gdzie jest najciężej, gdzie rozwój gospodarczy żółwim posuwa się krokiem, gdzie najmniej przenika oświata, gdzie ludność zmaga się z niedostatkiem, pomimo, że istnieją wszystkie warunki po temu, aby te niedomagania usunąć. Wystarczy często wypowiedzieć zdecydowaną walkę ciemnocie i niezaradności, aby stan rzeczy polepszyć. Obok idących w tym kierunku wysiłków Rządu, pragnąłbym widzieć zbiorowy, niemal powszechny wysiłek młodych sił, młodych mózgów i ramion, stawiających sobie za cel stopniowe przeobrażenia naszej prowincji, szczególnie na kresach.</u>
<u xml:id="u-9.99" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W tym zakresie Rząd zwraca baczną uwagę na problem oświaty pozaszkolnej. Ilość placówek tej oświaty, rosnąca z roku na rok, daje już bardzo poważne wyniki. Kursy systematycznego kształcenia dorosłych liczą się na duże tysiące, zespoły świetlicowe dochodzą dwóch dziesiątków tysięcy, w tym samym stopniu mnożą się zespoły kulturalno-artystyczne. Wspólny skoordynowany wysiłek organizacyj społecznych, samorządów terytorialnych i władz szkolnych daje niewątpliwie znaczne i pozytywne wyniki. Jednak, jak już wspomniałem, zależeć będzie specjalnie na tem, aby pracę tego typu jaknajszerzej rozwinąć.</u>
<u xml:id="u-9.100" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Kończę.</u>
<u xml:id="u-9.101" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W najogólniejszych zarysach, w najbardziej sumarycznych skrótach przedstawiłem Panom zasadnicze elementy programu Rządu, w głównych dziedzinach jego pracy. Nie wchodziłem w szczegóły technicznych prac resortów. Mojem zadaniem było nakreślenie Panom tych głównych wytycznych, które zadania Rządu koordynują i nadają im linie kierunkowe.</u>
<u xml:id="u-9.102" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">To, co było słusznego w planach naszych poprzedników, konsekwentnie realizujemy, czynimy z tych planów rzeczywistość. Do planów tych dodajemy plany nowe, które realizujemy z tą samą konsekwencją.</u>
<u xml:id="u-9.103" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Panowie, a z Panami całe społeczeństwo miało już możność się przekonać, że pragniemy być rządem czynów. Wokół nas wszystkie państwa Europy prężą się w niezwykłym wysiłku pracy. Sytuacja wymaga od nas wysiłku, spokoju i czujności. Rząd wziął sobie za pierwszy obowiązek pracę i czujność. Wierzymy w zupełną celowość naszego działania. Nasz program pracy jest programem konkretnym.</u>
<u xml:id="u-9.104" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jestem przekonany, że po drodze realizowania nowego ustroju wzmacniania gospodarstwa Państwa i podniesienia kultury ogromna większość ludzi dobrej woli pójdzie z nami. Na efektowną taniznę nie poszliśmy i nie pójdziemy. Nie obiecujemy cudów. Zrobiliśmy i będziemy robić rzeczy gruntownie przemyślane i przepracowane. Taką gruntownie przepracowaną rzeczą jest zrównoważenie budżetu, który Panowie rozpatrują. Dotychczasowe prace Panów potwierdziły słuszność jego założeń. Będzie on w służbie Państwa dziełem zarówno naszych jak Waszych przemyśleń i pracy, być może naszą wspólną zasługą.</u>
<u xml:id="u-9.105" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Jakkolwiek niełatwą jest nasza dzisiejsza rzeczywistość, nie znaczy to jednak, aby człowiek w Polsce miał stale tkwić na niskim poziomie bytu materialnego i duchowego. Wszystkie dzisiejsze, wczorajsze i jutrzejsze nasze wysiłki mają za cel skuteczne dźwignięcie poziomu życia człowieka. Im zwarciej w solidarnym wysiłku staniemy do pracy twórczej dla Państwa, tem szybciej będziemy przekształcać poziom bytowania jednostki na lepsze.</u>
<u xml:id="u-9.106" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">W ten sposób coraz mniej będzie ludzi w naszym kraju, tracących wiarę w siebie pod ciężarem trudności dnia powszedniego i coraz więcej będzie tych, co będą pracować w przeświadczeniu o swej użyteczności i celowości swoich wysiłków, zarówno dla całego społeczeństwa jak i dla siebie samych. Sądzę, że jesteśmy na drodze do wyraźnej poprawy, że po długim okresie cofania się naszej wytwórczości nastąpi jej zdecydowany wzrost, że nasz aparat gospodarczy pracować będzie coraz sprawniej i uzyska zwiększenie rentowności. Zapewnionem będzie w ten sposób podniesienie dobrobytu społeczeństwa, sprawiedliwszy podział dochodu narodowego, większe zatrudnienie.</u>
<u xml:id="u-9.107" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Ze względów społecznych i moralnych pracę nad wzrostem zatrudnienia uważam za najwyższy nakaz. Największą bowiem wartością społeczną jest człowiek pracy. Na nim, na jego pracy, na jego twórczości budujemy naszą lepszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-9.108" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Z tych względów Rząd przeciwstawia się zamykaniu warsztatów pracy, na przyszłość zaś wykorzysta wszelkie, będące w jego dyspozycji środki, dla walki o zwiększenie zatrudnienia. Hasło „chleba i pracy dla wszystkich” jest hasłem naczelnem naszej gospodarczej polityki.</u>
<u xml:id="u-9.109" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Sądzę, że całe społeczeństwo, wszystkie jego warstwy wezmą udział w tej walce. Jest to zadanie tak doniosłe, że muszą ustąpić przed niem wszelkie interesy i niechęci grupowe, klasowe i osobiste.</u>
<u xml:id="u-9.110" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Byłem zawsze i jestem zwolennikiem prostoty i jasności w naszych zamierzeniach, w działaniach i stosunkach. Stąd także prostota mojego żołnierskiego programu. Nie widzę powodu szukania dla niego uzasadnienia innego, jak nasza ideologia i nakazy rzeczywistości, nie widzę również dlaczego miałbym nim przesądzać przyszłość na zbyt daleką metę.</u>
<u xml:id="u-9.111" who="#PrezesRadyMinistrówZyndramKościałkowski">Wiem jednocześnie napewno, że jeśli rzetelną pracą rządzenia wypełnimy cały nasz dzień dzisiejszy, to jutro Polski będzie od niego lepsze, a o to mi przedewszystkiem chodzi.</u>
<u xml:id="u-9.112" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Żeligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PŻeligowski">Wysoki Sejmie! Będę mówił tylko o pierwszej części przemówienia p. Premiera, która dotyczy kwestyj gospodarczych. Nie mogę podzielić optymizmu p. Premiera, że u nas jest dobrze. W czasie prac Komisji Budżetowej dowiedzieliśmy się — jak ze słów pp. Ministrów tak i pp. posłów, jaki jest stan rzeczy. A więc wiemy, że wzrasta przestępczość, że szerzy się bezrobocie, że stan spożycia na wsi jest tak nikły, iż często zagraża stanowi poborowemu, że w urzędach panuje biurokratyzm, karierowiczowstwo i protekcjonizm Zadajemy sobie więc pytanie, dlaczego się to wszystko dzieje? Czy rzeczywiście Państwo Polskie jest tak biedne, że nie może dać sobie rady? Jednakże tak nie jest. Ziemia nasza jest żyzną, wnętrze jej jest bogate, ludność pracowita i oszczędna, Więc dlaczego słyszymy ciągle o tych wielkich niedostatkach, samobójstwach z nędzy? Ażeby choć w części odpowiedzieć na to, musimy cofnąć się wstecz do czasu, kiedy armie nasze pod dowództwem Wielkiego Marszałka broniły granic naszych. Wtedy ekonomiści i sfery gospodarcze zakładały podwaliny życia ekonomicznego. Jaki wtedy istniał stan rzeczy na świecie?</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PŻeligowski">Świat cały uznawał oprócz kultu siły kult bogactwa. Liberalizm handlowy, krążenie krwi gospodarczej całego świata, największy eksport i import, wysoka stopa życiowa, kult największego materializmu. Wszystko to nęciło ludzi tem bardziej, że głosiły to wszystkie doktryny ekonomiczne. Zdawało się, że Polska, która spóźniła się w swoim rozwoju o paręset lat, może to wszystko przeskoczyć i dopędzić najbardziej cywilizowane państwa zachodu. To była jedna droga. Druga droga prowadziła przez nasze zniszczone przez zaborców i wojnę wioski, to była droga, o której mówiło powstanie Kościuszki, Konstytucja 3 Maja, wojna 1830 roku, powstanie 1863 roku. Wszystko mówiło za tem, że tą drogą mu simy pójść, drogą niskiej stopy życiowej, drogą samoograniczania się, organizacji życia drogą największych oszczędność państwowych i osobistych.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PŻeligowski">Wybraliśmy pierwszą drogę.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PŻeligowski">Czy dzisiaj możemy o to winić kogokolwiek? Oczywiście, nie. Ludziom się zdawało, że tak będzie lepiej i że Polskę tą drogą doprowadzą do szczęścia.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PŻeligowski">Wstępując na tę drogę, musieliśmy przyjąć wszystkie jej konsekwencje. Zaczęliśmy więc rozbudowywać wielki przemysł. Włożyliśmy, jeżeli nie miliardy, to wielkie miliony i w rozbudowę Łodzi, i Żyrardowa, i Bielska i innych centrów przemysłowych. Zdawało nam się, że będziemy eksportować swoje towary do Rosji, Turcji, czy Afganistanu. Nie umieliśmy przewidzieć tego, że nasz przemysł nie może dorównać przemysłowi państw ze starszą kulturą techniczną, że na całym świecie zachodzą wielkie przemiany gospodarcze, że wszystkie narody dążą do samowystarczalności.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PŻeligowski">Z tych wszystkich błędów, których narobiliśmy wtedy, może był największym ten, że zaciągnęliśmy długi zagranicą.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PŻeligowski">Zdawało się, że wszystko sprzyja temu. Polska nie była zadłużoną, całe zniszczone życie leżało odłogiem. Był to okres, kiedy talenty ekonomiczne starały się „zainteresować obce kapitały”. Było to jakoby „naoliwieniem maszyny”.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PŻeligowski">To pokolenie, które odzyskało Niepodległość, mogło narobić długów, a spłacać je miały przyszłe pokolenia. Obce kapitały, które już traciły grunt pod nogami na całym świecie, skorzystały z naszej lekkomyślności i weszły do każdej dziedziny naszego życia, wypompowując z niego żywotne soki. Weszły i do rolnictwa. Procenty od tych kapitałów były tak duże, że nikt ich płacić nie może. Obce, a łatwo nabyte kapitały, zdemoralizowały całe nasze życie. Dzięki nim rozpoczęła się wysoka stopa życiowa administracji państwowej, luksusowe samochody, reprezentacje. Polska, która mogła stać się zamożnem państwem rolniczem, stopniowo stawała się nędzarzem przemysłowym. W ten sposób wytworzyły się dwie Polski. Jedna Polska wielka, licząca 80% i niezamożna, a często bardzo biedna, druga Polska mała i bogata, Polska przemysłowo-biurokratyczna.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PŻeligowski">I obecnie wóz państwowy stanął w tej małej Polsce. Rząd obecny, do którego mamy wielkie zaufanie, który z wielkim zapasem dobrej woli i energii dokonał zrównoważenia budżetu, wydaje się, że jest w sytuacji, iż nie wie i waha się, jaką drogą nadal iść. Czy iść tą samą drogą, którą szliśmy dotychczas, zapatrzeni w wysoką cywilizację zachodu, hasła doktryn ekonomicznych i ideały materialistyczne, czy skręcić na tę drogę, która prowadzi do uporządkowania życia wewnątrz Państwa, na drogę, na której spotka biedną Polskę.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PŻeligowski">I kiedy to się dzieje, słyszymy głosy, które starają się przekonać, że dawna droga jest dobrą. Takim głosem jest legenda o przeludnieniu wsi. Je sit to jednym z manewrów, którym ciężki przemysł i obce kapitały starają się udowodnić rację swego bytu i wywrzeć nacisk na sfery rządowe, ażeby otrzymać wielkie pożyczki bezzwrotne, subsydja i dotacje.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PŻeligowski">Co do wsi, to ona nie jest przeludnioną. Owszem są obszary w części połud.-zachodniej o gęstem zaludnieniu, lecz nigdzie niema przeludnienia. Natomiast jest brak organizacji, brak dobrej gospodarki. Na wsi nigdy nie było pracy agronomów, inżynierów melioracji, planowej pracy spółdzielczej. Mamy setki tysięcy nieużytków, bagien, torfowisk. Organizacje rolnicze to przeważnie wielkie sztaby bez armii. Młodzież nasza kształci się, ażeby gospodarzyć na wielkich obszarach, wielkich zyskach, wielkich teoriach. Natomiast niema pracy w gromadach wiejskich i gminach. Tam się nigdy nie używa nawozów sztucznych, bo są drogie, niema nawet narzędzi dla selekcji nasion, często całe pola pokryte chwastami. A nawet w tych warunkach mamy tak zwane „klęski urodzaju”.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PŻeligowski">Nasza wieś na szczęście nie jest przeludnioną. Widziałem przeludnienie wsi w Chinach, gdzie ludzie produkują zboże na dachach domów i kilku metrach kwadratowych. Polska może przekarmić nie 33, ale 133 miliony ludzi i przeludnienia nie będzie jeszcze setki lat. Natomiast jest rażąca dezorganizacja w gospodarce rolnej. Przykładem są północne nasze powiaty, które wysyłają co rok kilkanaście tysięcy robotników do Łotwy, a same nie mogą wykopać kartofli i uprzątnąć pól z powodu braku roboczych rąk.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PŻeligowski">Może największą plagą w rolnictwie są wysokie ceny wytworów przemysłowych i monopolowych. Ostatnia obniżka cen kartelowych była zbyt nikłą, ażeby zaważyć na istniejącym stanie rzeczy. Wszystko mówi za tem, że ta obniżka musi iść dalej. Ażeby to się stało, trzeba będzie wykonać wielki plan gospodarczy, który zazębi się o cały szereg czynników. Obecnie wiemy, że Rząd zamierza wykonać wielki plan inwestycyjny, rozliczony na kilka lat i na kilkaset milionów zł. Tych pieniędzy nie mamy i będziemy musieli je pożyczyć. Mnie się wydaje, że to będzie z naszej strony wielką omyłką. Sądzę, że musimy iść nie drogą inwestycyj, a drogą obniżenia cen kartelowych. To jest mus chwili obecnej. To nie tylko mus gospodarczy, lecz mus społeczny i polityczny. Plan inwestycyjny to stawianie w dalszym ciągu karty na wielki przemysł i obce kapitały, natomiast obniżenie cen kartelowych to postawienie karty na rolnictwo i własne siły. Odrazu może tego zrobić nie będziemy mogli. Nie można będzie obniżyć ceny na pięć podstawowych produktów: sól, cukier, naftę, żelazo i węgiel. W takim razie należy obniżyć do połowy, choć jeden cukier. Czyniąc to wstąpilibyśmy na drogę zdrowej gospodarki. Wywołałoby to największe zadowolenie w sferach niezamożnego rolnictwa i byłoby wstępem do uzdrowienia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PŻeligowski">Lecz przedtem będziemy zmuszeni uregulować kwestię długów obcych. Nie chcemy wzorować się na praktyce wschodnich i zachodnich sąsiadów i długi swe chcemy zapłacić. Lecz nie możemy tego zrobić teraz, możemy zapłacić naszemi wytworami. A kiedy uzyskamy ulgi od wierzycieli i zapanujemy nad rynkiem pieniężnym, musimy przeprowadzić reformę w naszem gospodarstwie, która, oprócz obniżki cen kartelowych, będzie polegać na radykalnej reformie rolnej, zorganizowaniu rynku wewnętrznego i wielkich robotach inwestycyjnych, lecz wykonanych na własny koszt i własnemi siłami.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PŻeligowski">Naszym zamiarom będą sprzyjać wielkie przemiany gospodarcze całego świata. Wszystkie narody szukają dróg, ażeby przetrwać przez pewien czas w samowystarczalności gospodarczej, wzmocnić w ten sposób obronę i wywołać zdrowe odruchy pracy i optymizmu u ludności przygnębionej i zdemoralizowanej filantropją i materializmem.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PŻeligowski">Odrodzeniu gospodarczemu własnemi siłami sprzyjać będzie jeszcze i to, że w naszych wioskach i rolnictwie znaj dzietny mocne bastiony nie tylko gospodarcze, lecz i moralne, w których się obronił instynkt samozachowawczy rolniczego narodu. Nasze wioski o 80% narodu, które przy wszystkich swoich wadach i niedoli przetrwały najcięższe czasy, zasługują na to. ażebyśmy więcej zaopiekowali się ich losem. Nie brały udziału w wycieczce po złote runo zagranicę, dlatego mają niezużytą siłę moralną i poczucie rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PŻeligowski">Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy obecnie znowu zaczęli stosować półśrodki i paliatywy. Byłby to zmarnowany wysiłek materialny i moralny. Sztandar państwowy należy ugruntować nie nad częścią, a nad całym Narodem.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Nowak.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PNowak">Wysoka Izbo! Leżąca przed nami księga preliminarza budżetowego daleka jest od tego wyrazu, jaki jej nadać pragnęlibyśmy. Daleka jest od tego, aby najistotniejsza ambicja naszego pokolenia — uczynienia z Polski państwa wielkiego, miała zabezpieczone podstawy realizacji, aby nie zboczyła na manowce czczego komunału.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PNowak">W przedłożonym budżecie widzimy ogrom pracy włożonej w uzyskanie równowagi, ogrom usiłowań oszczędnościowych, aby ratować Skarb z tego stanu, w jakim znalazł go Rząd w październiku. Cenić należy i podziwiać ten wysiłek. Nie mogę jednak powstrzymać się od stwierdzenia dwóch rzeczy generalnych. Pierwsza sprawa, to wspomniana dysproporcja między naszą uczuciową tendencją dążenia do wielkomocarstwowości Polski i realizmem cyfr budżetowych, skromnych ponad wszelkie porównania. Druga, to fakt, że droga naprawy stosunków skarbowych spoczęła raz jeszcze swym ciężarem przedewszystkiem na masach pracujących.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PNowak">Polska struktura gospodarcza, a więc i budżet, zależne są od warunków geopolitycznych. Państwo Polskie posiada dziś granice, jakie w danych warunkach w ówczesnej chwili zdołaliśmy wywalczyć. Stałość tych granic nie jest i nie może być dzisiaj przez nikogo kwestionowana. Niemniej jednak pamiętać musimy o jednem: nieosłonione nasze granice wymagają nieustannej czujności i aktywności w stosunku do naszych sąsiadów na wschodzie i zachodzie. Koniunktury polityczne doby obecnej, tak zmienne i tak niestałe, zmuszają nas do przyjęcia nakazu, że naprawdę stałe są tylko warunki wypływające z naszego położenia geopolitycznego. przeznaczeń historycznych i realnego układu sił Europy. Nie wszystkie zagadnienia leżące w interesie Rzeczypospolitej, dadzą się realizować równocześnie. Musimy rozłożyć je w czasie i kolejności. Zagadnieniem istotnem dla naszego pokolenia jest ułożenie stosunków nad Bałtykiem w myśl rzeczywistych naszych interesów. To jest nasze zagadnienie główne.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PNowak">Obecna Konstytucja, jako realizacja naczelnego hasła przełomu majowego na odcinku naprawy ustroju Rzeczypospolitej, wnosi w nasze życie państwowe jasne rozgraniczenie władzy ustawodawczej od wykonawczej i utrwala postulat silnej władzy. Wzmocnienie władzy Prezydenta Rzeczypospolitej jest czynnikiem o pierwszorzędnem dla Państwa znaczeniu. Uważamy je za jedną z największych zdobyczy przełomu. Nowa Konstytucja jest dalszym czynnikiem stabilizacji, jest aktem sercu każdego Polaka tem droższym, że jest to ostatni dokument, pod którym widnieje podpis Wielkiego Marszałka Polski. Piecza nad strzeżeniem tego podstawowego prawa jest obowiązkiem każdego obywatela. Tem bardziej mocno obowiązek ten spoczywa na tych, co przyłożyli rękę do tego dzieła i z tej przynajmniej strony nie powinno być nigdy wystąpień, wskazujących, że powrót do warunków przedmajowych w jakikolwiek sposób byłby możliwy. Ingerencja czynników parlamentarnych do władzy wykonawczej może tylko pozostać niesławnem wspomnieniem historycznem. Niezmiennym i naprawdę stałym elementem naszej polityki zagranicznej jest realny układ sił.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PNowak">Wartość moralna i bojowa naszej armii staje się czynnikiem decydującym. Podczas wojny moralna siła armii jest zasadniczym elementem zwycięstwa. Siłę tę czerpać winna z całkowitego zespolenia się z narodem. Stwierdzić należy z zadowoleniem, że armia nasza stoi zdała od doraźnych walk i rozgrywek politycznych. To gwarantuje jej, że w momentach krytycznych moralny autorytet armii narodowej będzie czynnikiem decydującym. Mianowanie przez Pana Prezydenta, jako zwierzchnika armii, wyznaczonego przez Marszałka Piłsudskiego generała Rydza-Śmigłego Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych przyjęte zostało przez cały Naród z radością i uznaniem. Wódz ten, umiejący w momentach krytycznych zwyciężać nie liczebną przewagą, nie lepszem uzbrojeniem, a jedynie moralną siłą żołnierza, zwycięski ten wódz najlepszą daje rękojmię, że docenia wartość moralną armii i stać będzie na straży bezpieczeństwa i praw zwierzchniczych Rzplitej.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PNowak">Preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wojskowych jest mniejszy w wydatkach administracyjnych o 2 miliony niż w roku zeszłym. Redukcja wydatków, posunięta do granic ostatecznych, w sposób wprawdzie minimalny i tu się odbiła. Nie chodzi przecież o tę minimalną zniżkę. Chodzi raczej o to, że budżet ten wogóle jest katastrofalnie mały. Powiększenie go przez wzmożenie sił gospodarczych w kraju jest nakazem naczelnym. Najwyższa nawet siła moralna żołnierza niezawsze zastąpi motory. Jesteśmy świadkami niesłychanie przyspieszonego tempa zbrojeń na lądzie, w powietrzu i na morzu we wszystkich państwach. Rosja miesięcznie wydaje 800.000.000 zł. na armię, Niemcy — 1.000.000.000 zł., my zaś tylko 64.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PNowak">Cyfry te mówią same za siebie. Nasza flota wojenna nie pozostaje w żadnej uzasadnionej proporcji do potrzeb naszego bezpieczeństwa. Nasze wybrzeże jest bezbronne od lądu i morza. Nasza duma narodowa — Gdynia nie jest broniona. Czerwcowy układ londyński czyni z Niemieć nie tylko największą potęgę na Bałtyku, ale nawet na morzach północnoeuropejskich. Na tym odcinku należałoby dążyć więc i z naszej strony do jakiejkolwiek stabilizacji, tem bardziej, że atmosfera naładowana jest materiałem wybuchowym. Chcemy być bezpieczni, chcemy strzec naszego paks polonica.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PNowak">Z troską patrzymy na stan rzeczy, jaki zastajemy na odcinku gospodarczym. Daliśmy Rządowi pełnomocnictwa dla akcji ratunkowo-porządkowej w dwóch kierunkach: dla ratowania groźnej sytuacji finansów Państwa i dla oczyszczenia terenu gospodarczego z przerostów i hamulców, uniemożliwiających prowadzenie aktywnej polityki gospodarczej. Teraz, gdy akcja rządowa została ukończona, nie chcę wchodzić w jej ocenę, ustalać czy była dostateczna. Chciałbym tylko przypomnieć jej cel właściwy. Stajemy przecież teraz przed daleko trudniejszym etapem: aktywizacji naszego gospodarstwa narodowego, szukania dróg nie tylko wyjścia z kryzysu, ale położenia podstaw pod lepsze warunki naszej gospodarczej przyszłości. Nasz kryzys nie jest tylko zwykłym kryzysem ekonomicznym, ale jest strukturalnym kryzysem obecnego ustroju społeczno-gospodarczego, którego formy działania wykazują dobitnie cały brak przystosowalności do nowoczesnych warunków życia, w których praca i tylko praca staje się czynnikiem decydującym.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PNowak">Przebudowie naszych warunków gospodarczo-socjalnych świat pracy musi mieć bardziej ważkie, jeśli nie decydujące słowo. Problem walki z bezrobociem, który ciągle narasta i narastać będzie, problem walki z bezrobociem nie tylko w miastach, ale i na wsi musi być punktem wyjścia dla pozytywnego programu gospodarczego Rządu i społeczeństwa. Mamy bezrobocie gospodarcze, mamy specjalnie groźnie wyglądające bezrobocie oświatowe. Milion dzieci nie uczęszcza do szkół. Ogromna ilość dzieci kształci się w warunkach niedostatecznie zabezpieczających je przed analfabetyzmem. Smutnie, nadmiernie smutnie wygląda nasz bilans pod kątem widzenia nie tylko naszych potrzeb, ale naszych możliwości rozwojowych. Musimy dogonić w dorobku narody, które przez setki lat rozwijały się w szczęśliwszej, niż my egzystencji, musimy dbać o wszechstronny postęp, musimy przecież stanąć do wyścigu o przyspieszenie tego postępu.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PNowak">Skąd Rząd przy obecnym mizernym budżecie, przy piętrzących się niebezpieczeństwach i trudnościach ma znaleźć rezerwuar sił, znaleźć potrzebną dynamikę ruchu?</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PNowak">Nie dokona tego Rząd. Nie dokona tego najrzetelniejszy, największy, na silnej woli i twórczej pracy oparty wysiłek samego społeczeństwa. Potrzebny jest jeszcze czynnik trzeci: jaknajszersza, jaknajgłębsza współpraca Narodu z Rządem i Rządu z Narodem, oparta o wzajemną wiarę i zaufanie. Dopiero wtedy, gdy każdy z obywateli Rzeczypospolitej czuć będzie się istotnie odpowiedzialnym za przyszłe losy Narodu i Państwa, gdy troska o przyszłość nie będzie atrybutem nielicznej grupy rządzących, dopiero wtedy wspólny wysiłek Narodu i Rządu może dać nam oczekiwany rezultat. I dlatego z radością witamy dzisiejsze oświadczenie o. Premiera o wzajemnym stosunku zaufania Rządu i społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PNowak">Pisano i mówiono o linii podziału w obozie pomajowym. I ja widzę tę linię. Ma ona dwa probierze: problem zaufania do żywych, twórczych sił społeczeństwa i stosunek do świata pracy. Widzę takich wśród nas, którzy zaufania do społeczeństwa nie mają. Widzę takich, którzy bądź z rozmysłu, bądź z bezwładu nie chcą dojrzeć dokonywujących się w całym świecie przemian socjalnych, którzy je lekceważą, tak jak lekceważą sprawę polskiego świata pracy, wsi i miast. Tacy ludzie, zgadzam się, winni się znaleźć po tamtej stronie podziału. Ci ludzie i te podejścia do tych zagadnień podstawowej wagi doprowadziły do takiego określenia się społeczeństwa, jak to miało miejsce podczas ostatnich wyborów wrześniowych. Społeczeństwo pragnie kierownictwa mocnego, zdecydowanego, ale które umiałoby wykorzystać utaj one i niewyzwolone skarby polskiej energii narodowej. Pragnie wielkich metod wychowawczych. Ze złych zaś pedagogów najgorszym jest ten, kto system swój opiera na wmawianiu uczniowi, że nic nie umie, jest niezdolny, mało wart moralnie. Nasz stosunek jest inny. Jeśli ktoś dzisiaj mówi o społeczeństwie, o konieczności dotarcia do żywych sił narodu, to często spotyka się z płytkim argumentem sprzeciwu. Mówi się wówczas, że chodzi o przekreślenie rezultatów okresu pomajowego, że pragnie się życie zawrócić do łożyska liberalnego ustroju z przed maja 1926 roku. Gdzie Rzym, gdzie Krym? Kto pragnie utożsamiać takie stanowiska, ten widać nie dostrzega różnicy między silną władzą wykonawczą, zwartą w jedną całość z narodem, a systemem biurokratyczno-policyjnym. Siła rządzenia powinna być funkcją żywej siły narodu, lecz w takim razie gloryfikację bierności i bezprogramowości musimy także wyrzucić za drugą stronę linii podziału. Trzeba wejść na drogę politycznej współpracy ze społeczeństwem w myśl jasnych haseł wielkiej a wyraźnej idei przebudowy Polski w państwo pracy. Musimy zerwać z przesądem, że posiadanie programu społecznego jest sprzeczne z uznawaniem nadrzędnej roli Państwa. Któż więcej zresztą, niż Polska, ucierpiał w perspektywie dziejów, że nie docenialiśmy procesów socjalnych, że nie braliśmy w nich udziału? Gdzie zresztą, jak nie w świecie pracy umysłowej i fizycznej, znalazła schron i rozkwit sprawa niepodległości, wygnana z innych sfer społecznych? Nie, nie wrócimy nigdy do warunków, w których mniejszość będzie narodem. Nie powinniśmy wychowywać społeczeństwa prze z aparat administracyjny i rządzić krajem przedewszystkiem, czy wyłącznie w oparciu o aparat administracyjny i policję. Powinniśmy natomiast plenić złe przywary, nałogi partyjnictwa, lecz niech to już nigdy nie dochodzi do negacji, organizowania społeczeństwa i niech ta negacja nie powoduje rozproszkowania, widocznego i w tej Wysokiej Izbie. Wierzymy w społeczeństwo polskie. Nie boimy się, lecz z radością witamy radykalizm polskiego robotnika. Nie przestrasza nas rzekomy egoizm klasowy polskiej wsi. Robotnik, walczący o skrócenie dnia pracy, o podwyższenie zarobku, bezrobotny wołający o pracę, nauczyciel domagający się minimum egzystencji, urzędnik dążący do poprawy bytu, to nie jest wróg Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PNowak">Społeczeństwo polskie 1936 r. to nie jest to samo społeczeństwo, co w latach 1919–1926. Momenty przeżyte nie mogły nie wpłynąć na przeobrażenie nastrojów i psychiki. Jasnem jest, że musiał przyjść okres zdyscyplinowania moralnego, zdyscyplinowania w działaniu, ale jasnem jest również, że po tym okresie udział społeczeństwa w rządach nie może się ograniczyć do aktu wyborczego. Społeczeństwo to nie luzem chodzące jednostki, to nie suma matematyczna tych jednostek. Społeczeństwo to organizacje społeczne i zawodowe, gospodarcze, kulturalne, to związki, zrzeszenia, kooperatywy, instytucje łączące dla wspólnych określonych celów wielkie ilości ludzi, gdzie w pracy codziennej wykuwa się myśl twórcza i czyn realny.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PNowak">Zerwijmy z fikcją wszechkompetentnego i wszechwiedzącego państwa policyjno-biurokratycznego.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PNowak">Opinia publiczna znużona jest objawami bezwładu i braku wspólności między życiem państwowem a społecznem. Świadomość potrzeby organizacji, potrzeby pracy konstruktywnej jest dziś niewątpliwa. Momentu tego zmarnować nam nie wolno. dobie obecnej zazębienie funkcyj ściśle państwowych z funkcjami społecznemi jest tak głębokie i wszechstronne, że polegać tylko na działalności Rządu i podwładnych mu organów byłoby błędem nie do darowania. Zapytany, dlaczego po przewrocie majowym nie ogłosił dyktatury, powiedział Komendant te głębokie i znamienne słowa: „Zrobiłem to dlatego, żeby odzwyczajono się u nas w Polsce zwalać spokojnie wszystko na jednego człowieka, bez dania codziennej solidnej pracy wielkiej ilości ludzi”. Istotnie. Tylko ta codzienna praca wielkiej ilości ludzi może stać się źródłem energii społecznej, fundamentem potęgi Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PNowak">Niema dziś między nami Wielkiego Marszałka. Wraz ze śmiercią Jego zbrakło stałego ośrodka dyspozycji politycznej. W interesie Państwa jest, by istniejące dziś skutki tego stanu płynności politycznej zostały w najkrótszym czasie zakończone. Należy zatem dążyć do wytworzenia obozu politycznego, opartego o wyraźny program polityczny i społeczno-gospodarczy i zgrupowania dokoła tego programu szerokiego frontu społecznego. W jego ramach znaleźć się winny wszystkie czynniki, które uznają jako wspólne nienaruszalne zasady:</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PNowak">1) nadrzędność interesu narodu i Państwa nad partykularnemi interesami grup i jednostek,</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PNowak">2) prymat spraw naszej siły zbrojnej i obronności Państwa nad innemi sprawami publicznemi,</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PNowak">3) sprawiedliwość społeczna przy podziale dochodu społecznego i dążenie do przebudowy obecnego ustroju na ustrój, w którym praca byłaby czynnikiem decydującym,</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PNowak">4) bezwzględnie obowiązująca moc obecnej Konstytucji,</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PNowak">5) niezależność polityki zewnętrznej Polski w dążeniu do umocnienia jej pozycji w świecie.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PNowak">Uznanie tych zasad nie może stać na przeszkodzie w organizowaniu poszczególnych grup społecznych i zawodowych w ramach omawianego frontu społecznego na płaszczyźnie wyższych i bardziej specjalnych zadań, byleby nie kolidowały z podstawowemi zasadami całego frontu. Dążyć należy przedewszystkiem do stworzenia mocnych podstaw dla organizacji drobnego rolnictwa oraz szerokich warstw robotniczych i pracowniczych. Z uznaniem usłyszeliśmy dziś z ust p. Premiera, że Rząd dążyć będzie do wypracowania nowych wyższych form życia wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PNowak">W tragicznym dniu 12 maja odwróciła się jedna z kart polskiej historii. Wielu było takich, co z drżeniem, lękiem, bojaźnią o tej chwili myśleli i obawiali się jeśli nie rewolucji, to głębokich wstrząsów. Omylili się. W tym momencie społeczeństwo polskie okazało dyscyplinę, zdało egzamin dojrzałości. Wydaje mi się, iż niemniej od nich mylą się jednakże i ci, którzy sądzą, że po 12 maja nic się nie zmieniło w Polsce. Żaden człowiek, żaden zespół nie jest zdolen zastąpić tego Tytana myśli i czynu, który myślał i działał za miliony. Zastąpić go tylko może jedno: wielka idea Chrobrych i Jagiellonów, z której sam czerpał hart ducha, moc woli, siłę czynu. Jest to niezłomne dążenie do Polski potężnej, która pod Rządem silnym, przy Sejmie zdrowym, skarbie zasobnym, pod osłoną bitnej armii, strzegąc niezłomnie całości swych granic i swego dostępu do morza, korzystać będzie z postępu socjalnego, a w cieniu swej potęgi moralnej i fizycznej, zgodnie z tradycją i własnym interesem zapewni wolność, pokój i postęp narodom między morzem Czarnem a Bałtykiem, co stanowi nieodzowny warunek pokoju powszechnego, opartego na współpracy wolnych narodów. Tę historyczną ideę Polski trzeba uczynić powszechną. Jej podporządkować się winni wszyscy i wszystko. Ona kierować winna życiem społeczeństwa we wszelkich jego przejawach drobnych i wielkich. Organizując społeczeństwo w myśl tej idei, spełnimy najlepiej zadanie, nałożone przez Konstytucję, to jest wzmożemy własnym wysiłkiem siłę i powagę Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Starzak.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PStarzak">Wysoki Sejmie! Pozwalam sobie zabrać głos w sprawie, o której mówił dość obszernie z wyraźnym naciskiem p. referent generalny, wicemarszałek Miedziński na Komisji Budżetowej, a co znalazło również wyraz w sprawozdaniu Komisji Budżetowej w druku nr 55. Mianowicie w końcu swego przemówienia p. referent generalny poddał krytyce i krytycznej analizie fakt poruszania w dyskusji na Komisji Budżetowej pewnych spraw personalnych, wysuwając przeciw temu szereg zastrzeżeń i dowodząc, że poruszanie zagadnień tego rodzaju przekracza zakres kompetencji posłów. Na poparcie swych uwag p. generalny referent twierdził między innemi, że posłowie mają prawo zajmować się zasadami polityki personalnej w urzędach państwowych, nie powinni jednak wnikać w szczegóły i strzec się poruszania faktów konkretnych w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PStarzak">Jestem w stu procentach zgodny z p. wicemarszałkiem Miedzińskim w tem jego mniemaniu i uważam za jasne, że gdybyśmy normy tej nie przestrzegali, weszlibyśmy na drogę dla posłów niewskazaną. Lecz w poruszonem podczas dyskusji zagadnieniu gospodarki personalnej chodziło właśnie o zasadę, a nie o fakty i szczegóły, które były tylko przykładem. Chodziło o zasadę, o charakter metod przez niektóre urzędy stosowanych, a kwestia metod należy przecież do zagadnień natury ogólnej. Chodziło o to, że ludzie zwalniani są w warunkach nie zawsze zgodnych z normami przyjętemi zasadniczo w naszej polityce personalnej, że spotykają ich przytem krzywdy moralne, przed któremi nie znajdują obrony — i że to się nazywa „odejściem gładkiem”, jak wyraził się przedstawicie! Rządu na Komisji Budżetowej. Chodziło o to, aby zwrócić uwagę na nienormalność takich metod i podkreślić, że gdyby się one ustaliły, mogłoby ucierpieć na tem dobro publiczne, które winno być przedmiotem troski zarówno Rządu jak i parlamentu.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PStarzak">Pozostając z całym respektem dla słów p. wicemarszałka Miedzińskiego, pozwolę sobie mniemać, że poruszenie tej sprawy należało do obowiązku posła, któremu według postanowień nowej Konstytucji przysługuje prawo kontroli i krytyki.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PStarzak">W sferze gospodarki personalnej kwestie metod i zasad przenikają się wzajemnie, tu zaś istniała uzasadniona obawa, że metoda stanie się zasadą częściej stosowaną. Skoro tedy teza p. wicemarszałka Miedzińskiego, że posłowie mają prawo zajmować się zasadami polityki personalnej w urzędach państwowych, nie została w niczem naruszona, nie może być mowy o sięgnięciu czynnika poselskiego po funkcję rządzenia. W mojem głębokiem przekonaniu nie był to jeszcze powód, aby bić na alarm i przypominać nowemu parlamentowi słowa wielkiego Budowniczego odrodzonej Polski, które, jak sądzę, tylko w wyjątkowych chwilach winny być na pamięć przywoływane.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PStarzak">Czy bowiem zacytowane przez p. referenta generalnego słowa Marszałka Piłsudskiego zostały trafnie użyte dla zilustrowania dyskusji naszej w Komisji Budżetowej, czy dyskusja ta rzeczywiście dała powód, by wypominać posłom przekraczanie ich określonych kompetencyj? W tej Izbie znamy wszyscy dokładnie wskazania Marszałka i wszyscy staramy się w najlepszej wierze wskazań tych i zasad w całej ich czystości przestrzegać. Podczas tej pierwszej dyskusji budżetowej w komisji w większości wypadków wnioski stawiane były przez referentów w porozumieniu z ministrami resortowymi, a wnioski mało realne, o ile takie się zdarzały, były odrazu odrzucane.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PStarzak">Reasumując całokształt tej dyskusji, nie mogę natrafić ani na jeden tak jaskrawy wypadek, któryby usprawiedliwiał użycie ostrych, piętnujących znaną nieobyczajność poprzednich parlamentów, słów Marszałka Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PStarzak">Co się zaś tyczy ścierania się poglądów, to nie uważam, by było ono w toku dyskusyj komisyjnych objawem ujemnym i niepotrzebnym. Wiem przecież, że sam p. referent generalny najdalszy jest od myśli, iż parlament winien być „szkółką dla grzecznych dzieci”, rozumiem też, że nie o fakt różnicowania się poglądów chodziło w danym wypadku.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PStarzak">P. referent generalny w trosce o ducha i literę nowej Konstytucji obawia się słusznie, by parlament nie wykroczył poza przysługujące mu prawo krytyki i kontroli, sięgając po funkcje rządzenia. Nie wierzę jednak, aby ktokolwiek z nas, zarówno jak Izba, pojęta jako całość, miał aż tak ambitne uroszczenia. Fakty, jakie przytacza p. wicemarszałek Miedziński na dowód istnienia takich tendencyj są nazbyt drobne, by mogły stać się podstawą do takich obaw.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PStarzak">W tych kilku zdaniach pragnąłem dać wyraz myślom i uczuciom, jakie we mnie, a jak sądzę i w reszcie członków Komisji Budżetowej, nurtowały po ostatniem posiedzeniu komisji.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Tarnowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! Dyskusja w okresie nadzwyczajnej sesji sejmowej, a następnie dyskusja w Komisji Budżetowej nad przedłożonym przez Rząd preliminarzem budżetowym toczyła się pod znakiem równowagi budżetu i oszczędności. Mimo długich i wyczerpujących debat, Komisja Budżetowa nie zaproponowała nam poważnego obniżenia wydatków mimo, że budżet de facto nie jest zrównoważony, bo pokryty będzie w kilkudziesięciu milionach przez operacje finansowe.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PTarnowski">Muszą więc być jakieś głębokie powody, które uniemożliwiły komisji zaproponowanie nam obniżenia i równocześnie skłaniają Rząd do preliminowania dalszych wydatków poza budżetem na inwestycje, które jako nadzwyczajne wydatki niewątpliwie zostaną dodatkowo Sejmowi przez Rząd przedłożone.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PTarnowski">Pierwszym powodem, zdaje mi się, jest fakt, że Rząd w okresie pełnomocnictw zrobił zasadnicze pociągnięcia, których rezultatem są już bardzo znaczne oszczędności, względnie powiększone wpływy, co razem dało około 350 milionów poprawy w budżecie Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PTarnowski">Drugim powodem jest to, że budżet nasz w znacznej bardzo części składa się z wydatków personalnych i takich pozycyj, których obniżyć właściwie nie można, jak wydatki na wojsko, dalej wydatki związane z długami państwowemi, wydatki na emerytury i renty inwalidzkie.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PTarnowski">Mała tylko stosunkowo część budżetu przeznaczona jest na wydatki rzeczowe, w które gdy się wgłębić, dochodzi się do przekonania, że są one niewystarczające, tak, że obniżenie ich byłoby niewskazane, ba, nawet szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PTarnowski">Zdaje mi się, że w tych warunkach możemy jedynie stawiać Rządowi, jako Sejm, pewne dezyderaty i rzucać mu pewne myśli, które by dla Rządu były wskazaniami, jakie metody pragnęlibyśmy, by Rząd przy wykonywaniu budżetu zastosował.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PTarnowski">Dlatego też pragnę parę takich myśli rzucić i zaproponować Wysokiemu Sejmowi uchwalenie pewnych rezolucyj, któreby takiemi wskazaniami ogólnemi dla Rządu być mogły.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PTarnowski">Uważam, że budżet, który rozpatrujemy, jest upoważnieniem ramowem dla Rządu i że punkt ciężkości uzyskania równowagi budżetu, leży nie w ogólnym preliminarzu rocznym, lecz w t. zw. budżetach miesięcznych, których preliminowanie i wydatkowanie pod ścisłą kontrolą Ministra Skarbu powinno ściśle odpowiadać wpływom skarbowym. O ile więc Rząd będzie tego przestrzegał przynajmniej w zasadniczych liniach, to budżet będzie zrównoważony, albo przynajmniej bliski zrównoważenia.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PTarnowski">Poza ścisłem pilnowaniem budżetów miesięcznych Rząd winien jeszcze raz poważnie rozpatrzeć proponowane inwestycje w budżetach monopoli i przedsiębiorstw państwowych, a w szczególności powinien się starać skreślić inwestycje i ograniczyć wydatki w przedsiębiorstwach państwowych, a zwłaszcza w tych, które nie są naprawdę koniecznością państwową.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PTarnowski">Inwestycje te bowiem, poza kolejami i pocztą, niewątpliwie konkurują z przedsiębiorczością prywatną i przyczyniają się do rozrostu funkcyj Państwa. Przez zmniejszenie ich można będzie uzyskać większe wpływy do Skarbu, co prężność budżetu poprawi.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PTarnowski">Uważam dalej, że Rząd powinien przystąpić zaraz do organicznych oszczędności w administracji, gdyż dalszych skreśleń ściśle mechanicznych nie można już stosować, przynajmniej jak długo pobiera się podatek specjalny od uposażeń, a ograniczenie się tylko do prowizorycznego nieobsadzania co drugiego opróżnionego etatu jest niewystarczające i w pewnych wypadkach może doprowadzić do absurdu.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PTarnowski">Trwałe oszczędności może dać tylko reorganizacja administracji. Reorganizacja należy jednak wedle nowej Konstytucji do wyłącznej kompetencji Prezydenta Rzeczypospolitej, niemniej jest rzeczą zarówno ciał ustawodawczych, jak i Rządu dbać o przygotowanie należyte tej reformy i sądzę, że możemy dać wyraz pewnym postulatom, któreby Rząd opracował i przedłożył do aprobaty Panu Prezydentowi.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PTarnowski">Reorganizacja administracji powinna iść przedewszystkiem w kierunku konsekwentnego przeprowadzenia zasady zespalania władz drugiej instancji przez wcielanie do urzędów wojewódzkich tych władz, które dotąd posiadają samodzielność i nie podlegają zwierzchnictwu wojewody — z wyjątkiem oczywiście wojska i sądownictwa. W szczególności podporządkowane winny być wojewodom inspektoraty pracy, których kompetencja zazębia się z kompetencją wydziałów opieki społecznej, a także do pewnego stopnia z wydziałami robót publicznych oraz kompetencją dyrekcyj Funduszu Pracy. Następnie, jeżeli chodzi o kuratoria szkolne, to nie widzę powodu, by miały one nadal samodzielność swoją zachować, a podporządkowanie ich wojewodzie mogłoby także dać pewne oszczędności, w szczególności w wydziałach personalnych, ale także i inne. Pozatem wydaj e mi się, że możnaby powierzyć samorządowi gospodarczemu pewne z funkcyj, wykonywanych przez wydziały przemysłowe i rolne urzędów wojewódzkich, co podniosłoby niewątpliwie powagę samorządu gospodarczego, a odciążyłoby budżet państwowy.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PTarnowski">Czy zespolenie winno objąć także izby skarbowe — to może budzić pewne wątpliwości ze względu na specjalny zakres działania i odmienny tryb postępowania władz skarbowych, jednak przykład Wydziału Skarbowego Urzędu Wojewódzkiego Śląskiego dowodzi, że władze skarbowe mogą skutecznie pracować w ramach urzędu wojewódzkiego. W każdym razie w wielu wypadkach przynajmniej uproszczenie postępowania podatkowego byłoby możliwe przez skomasowanie należności skarbowych, co zostało już przez Rząd zapoczątkowane, a także winny być skomasowane opłaty samorządowe, czego Rząd nie zapoczątkował, przez doliczanie tych opłat samorządowych do odpowiedniego podatku państwowego, co umożliwiłoby zmniejszenie etatów tak w urzędach skarbowych, jak i w samorządzie terytorialnym.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PTarnowski">Należałoby również przy okazji zmiany podziału administracyjnego, o czem przecież oddawna się mówi, a co należy już wreszcie uskutecznić, uwzględnić także i oszczędności przez skasowanie pewnych jednostek administracyjnych i samorządowych. Pewne oszczędności byłyby możliwe również przez uzgodnienie kontroli, dokonywanej przez władze przełożone w toku instancyj, z kontrolą okręgowych izb kontrolnych, gdyż przy obecnym systemie zdarza się podwójna kontrola w tych samych wypadkach, co powoduje wzrost wydatków i stratę czasu urzędników kontrolujących.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PTarnowski">Mówiąc o organizacji kontroli uważam, że należy dla dobra sprawy udostępnić posłom sprawozdania z Najwyższej Izby Kontroli, gdyż niedostateczne rozpowszechnienie między posłami tego cennego materiału, utrudnia zapoznanie się z nim i daje powód do rozmów na temat różnych nadużyć, które niewątpliwie ustałyby, gdyby nad temi sprawami mogła się toczyć otwarta dyskusja, oparta o właściwy, a łatwo dostępny dla posłów materiał.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PTarnowski">Kończąc moje bardzo skondensowane wywody na temat wskazań, jakie Sejm winien dać Rządowi, podkreślam raz jeszcze, że Rząd po winien wysilać się, by budżet w ciągu okresu budżetowego 1936/37 o ile możności równoważyć przez oszczędności w administracji, jak te: i przez kasowanie o ile możności inwestycyj w przedsiębiorstwach państwowych, a przez to przygotowywać zdrowe podstawy pod przyszłe budżety Państwa, w których byłyby umieszczane wszystkie wydatki inwestycyjne a nie tak, jak to jest w tym roku, że inwestycje będą omawiane przez Sejm, a wydatkowane przez Rząd poza budżetem.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PTarnowski">Pragnę tu jeszcze zwrócić uwagę, że możnaby przy reorganizacji administracji myśleć o zatrudnieniu tej nieszczęśliwej bezrobotnej młodzieży, która po ukończeniu studiów daremnie czeka na możność zarobienia na kawałek chleba Rząd, reorganizując urzędy, powinien równocześnie przeciwdziałać kumulowaniu posad biorąc pod uwagę tych urzędników, czy urzędniczki, którzy sami, względnie ich małżonkowie pobierają jeszcze inne uposażenia ze Skarbu Państwa lub funduszów publicznych.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PTarnowski">Nie jest to normalne, by przeszkadzać komuś, może zdolniejszemu, w lepszem zarobkowaniu, ale w dzisiejszych czasach, kiedy taka ogromna masa młodzieży poprostu żebrze o pracę, trzeba się wysilić, by jej tę pracę dać, nawet ze szkody tych, którzy parę posad kumulują.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PTarnowski">Pozwolę sobie przeczytać dwie rezolucje, o których uchwalenie jednocześnie proszę:</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PTarnowski">1) Sejm wzywa Rząd do opracowania projektu reorganizacji administracji państwowej w celu jej uproszczenia i potanienia, a następnie przedstawienia projektów Panu Prezydentowi Rzeczypospolitej w myśl art. 74 i 56 Konstytucji do decyzji;</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PTarnowski">2) Sejm wzywa Rząd do możliwie wydatnego ograniczenia inwestycyj w przedsiębiorstwach państwowych, z wyjątkiem kolei i poczty, w trakcie wykonywania budżetu.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PTarnowski">Korzystając, że jestem przy głosie, poruszę jeszcze sprawę, która zdaje mi się leży na sercu bardzo znacznej części pp. posłów. Otóż dekretem P. Prezydenta Rzeczypospolitej obniżone zostały o uposażenia emerytalne t. zw. emerytów zaborczych. Wpłynęły w tej sprawie dwa wnioski: jeden p. posła Hofmana, drugi ks. posła Lubelskiego. Pierwszy z nich przekazany został do Komisji Budżetowej, a ponieważ nie wiem, kiedy komisja wnioski te rozpatrywać zamierza — w obawie, że wniosek ten rozpatrywany być może na plenum po uchwaleniu budżetu i że może zajść taka sytuacja, iż uchwała Sejmu, przywracająca obniżone dekretem pobory emerytom zaborczym, nie będzie mogła być w życie wprowadzoną, gdyż nie będzie na ten wydatek pokrycia w budżecie — proszę p. Marszałka i p. Przewodniczącego Komisji Budżetowej, aby zechcieli jak najprędzej zwołać Komisję Budżetową dla poddania dyskusji wniosku p. Hofmana tak, by w sobotę, t. j. w dniu rozpatrywania budżetu emerytur i rent, sprawa ta została Sejmowi na plenum po rozpatrzeniu w komisji przedstawiona.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PTarnowski">Poruszam teraz tę sprawę, bo mam przekonanie, że komisja i cały Sejm do wniosków p. p. Hofmana i ks. Lubelskiego przychylnie się ustosunkują, uznając, że stała się krzywda ludziom, którzy na to nie zasługują.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Czy p. Poseł zgłasza odczytane rezolucje?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PTarnowski">Tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Ponieważ po raz pierwszy będziemy mieli rezolucje zgłoszone na plenum Sejmu, korzystam ze sposobności, ażeby wyjaśnić jak rozumiem treść odpowiednich przepisów regulaminu. Istotnie regulamin nasz przewiduje możność zgłaszania rezolucyj, ale odpowiedni przepis zawarty jest w tym rozdziale regulaminu, w którym mówi się o pracach w komisji. Znajduje tu wyraz ta sama tendencja, która w tym regulaminie ujawniła się we wszystkich jego częściach, mianowicie, że prace na plenum powinny być przygotowane w komisjach. A więc innemi słowy rezolucja niezgłoszona w komisji nie mogłaby być tutaj przyjęta. Jednakowoż ze względu na art. 64, który mówi o tem, że podczas debat plenarnych mogą być zgłaszane poprawki, zamierzam ten przepis stosować analogicznie także i do rezolucyj, to znaczy, że nie wykluczam zasadniczo możliwości przyjęcia ich, ale tylko w takich warunkach, w jakich mógłbym przyjąć poprawki, to znaczy po porozumieniu się ze sprawozdawcą.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(P. Tarnowski: Zrobiłem to.)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Ponieważ p. sprawozdawca generalny nie złożył co do tego oświadczenia, więc teraz jeszcze nie mogę zdecydować, czy te rezolucje przyjmę do laski marszałkowskiej i poddam pod głosowanie, czy też ich nie przyjmę. Jeśli p. sprawozdawca generalny wyrazi swą zgodę — poddam je pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#Marszałek">Jeśli zaś chodzi o apeli, który Pan Poseł zgłosił — aczkolwiek to nie należy ściśle do mojej kompetencji, tylko do kompetencji przewodniczącego Komisji Budżetowej, — ażeby podczas obrad na plenum mogło się odbyć posiedzenie Komisji Budżetowej, to ze względu na to, że nie mogą się jednocześnie odbywać posiedzenia komisyj z posiedzeniami plenarnemi, to życzenie Pana Posła nie będzie mogło być spełnione.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#Marszałek">Chciałbym poinformować Panów, że do debaty ogólnej zapisało się 24 mówców, a dotychczas wygłosiło swoje przemówienie 4 pp. posłów, pozostaje przeto jeszcze 20 mówców, a prawdopodobnie i p. generalny referent będzie chciał zabrać głos pod koniec tej debaty.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">Popołudniu pierwsi zapisani są do głosu posłowie: Walewski i Wierzbicki.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14.5 do godz. 16.15.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PWalewski">Zrzekam się.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Zubrzycki.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PZubrzycki">Wysoki Sejmie! W czasie dyskusji budżetowej Sejmu parokrotnie poruszono sprawę karteli, sprawę obniżki sztywnych cen, apelowano do p. Ministra Przemysłu i Handlu ażeby akcję obniżki cen sztywnych uważał za rozpoczętą, a nie za ukończoną, licząc się z tem, że obniżka cen sztywnych spowoduje ożywienie życia gospodarczego wsi, wzmoże konsumcję szerokich warstw społecznych. P. Wicepremier i Minister Skarbu Kwiatkowski na plenarnem posiedzeniu Sejmu w dniu 5 grudnia ub. r. oświadczył, że obniżka cen sztywnych nie spowoduje obniżenia płac robotniczych, że ta obniżka cen sztywnych ma również ożywić życie gospodarcze, że przy pewnym wysiłku ze strony przemysłu uda się uzyskać lepszą koniunkturę w przemyśle, uda się nawet w przyszłości podnieść małe płace robotnicze. Rząd wydał cały szereg dekretów i dekrety te zaczęły obowiązywać. Jeśli chodzi o obniżkę pensyj urzędniczych, jeśli chodzi o podatek dochodowy od wynagrodzeń, dekrety zostały zrealizowane w stu procentach. Również zarządzenia zaczęły obowiązywać jeśli chodzi o obniżkę cen na artykuły takie, jak nafta, sól, cukier, węgiel i żelazo. Ale co się w praktyce okazało? Oto tej dobrej woli przemysłu nie dało się tam w terenie zauważyć. Słyszy się o tych masowych redukcjach robotników w całym kraju. Z 340 paru tysięcy bezrobotnych liczba ta wzrosła do pół miliona. Jeśli chodzi o taki ośrodek robotniczy, jak Ostrowiec Kielecki, to mogę stwierdzić, gdyż mam stamtąd dane, że w ciągu tych dwóch ostatnich miesięcy zredukowano 321 robotników. W samym oddziale mechanicznym zredukowano 78, w montowni — 41, w kuźni wagonów, resorowni — 58, w martenach — 72, w administracji — 50, w ogólnym dziale — 23. A idą przygotowania do dalszej redukcji. Zarobki robotnicze obniżono o 20%, w walcowni i w niektórych oddziałach nawet o 30%.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PZubrzycki">Poza świętówkami, obniżaniem zarobków, usuwaniem robotników po miesięcznej chorobie, krzywdzących wynagrodzeniach, ciąży nad robotnikiem widmo redukcji, widmo niepewności jutra. Udziela się to ogromnie masom robotniczym i słyszy się głęboki pomruk — co dalej będzie? Zastanawiają się robotnicy nad tem, czy rozpoczęta walka z kartelami nie zamieniła się na walkę ze światem robotniczym. Największy wysiłek władz u góry nie pomoże, jeżeli nie będą zastosowane najostrzejsze zarządzenia i radykalne środki w kierunku ratowania tragicznej sytuacji ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PZubrzycki">Budżet w komisji został opracowany i przedyskutowany. Dzisiejsza debata rozpoczęła się od tego, ażeby ten budżet znowu przeanalizować, rozpatrzeć i przyjąć. Niektórzy z panów senatorów na komisji senackiej oświadczyli, że akcja oddłużeniowa wsi została ukończona. P. sen. Kozłowski podniósł, że tę akcję należy uważać całkowicie za zakończoną. Tymczasem są bolączki takie, które, zdaniem mojem, muszą być poruszone, muszą być wzięte pod uwagę przez Rząd i wydane odpowiednie zarządzenia. Mam na myśli tych wszystkich drobnych rolników, którzy w czasach dobrej koniunktury, a więc w roku 1927 i 1928 brali pożyczki w Państwowym Banku Rolnym w tak zwanych 7% listach zastawnych. Rolnicy ci, zachęcani przez Państwo i Państwowy Bank Rolny, sprzedawali swe osady i nabywali nowe dla powiększenia warsztatów pracy. Wpłacali za morgę po 2.000 zł gotówką, a na 1.000 zł Państwowy Bank Rolny udzielał pożyczek w listach zastawnych. W pierwszych latach nabywcy spłacali należne raty Państwowemu Bankowi Rolnemu, w ostatnich zaś latach wskutek pogłębiającego się kryzysu nie byli w stanie spłacać wysokich rat. Cena ziemi z 3.000 zł za morgę spadła do 800 zł. Państwowy Bank Rolny w stosunku do niepłacących raty skierował wyroki sądowe, na podstawie których przejmuje w swe posiadanie omawiane osady, pozbawiając nabywców warsztatów pracy. Ponieważ osady przedstawiają w tej chwili 1/3 część wartości z lat 1927/28, wyraźną staje się tragedia tych rolników. Nic dziwnego, że ludzi tych ogarnia rozpacz. Bank egzekwuje swe należności, a chłop stracił wszystko, co włożył w nowonabytą osadę, cały dorobek długich lat pracy i nie pozostaje mu nic innego jak udać się z dziećmi na żebry. Nie z własnej winy, lecz z racji złej koniunktury mają się stać ci ludzie ciężarem społeczeństwa. Uważam, że ludzi tych trzeba ratować i że ściąganie przez Państwowy Bank Rolny należności według 1/3 obecnej wartości ziemi, byłoby oparte na zasadzie sprawiedliwości i że tylko w tych warunkach stworzy się możliwość, by ludzie ci spłacali pożyczki państwowe i pozostali przy swych warsztatach pracy.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PZubrzycki">Mimo stosowania przez Państwowy Bank Rolny różnych rygorów, kapitał jest zamrożony, gdyż przypadających rat w rozmiarach z lat dobrej koniunktury nikt zapłacić nie jest w stanie. Zagadnienie to wymaga natychmiastowego rozwiązania. Olbrzymie zaległości podatkowe są na całym szeregu majątków wielkich. Naogól panuje dziś w szerokich masach przekonanie, że Rząd nasz posiada egzekutywę dostateczną w stosunku do milionów, brak jednak egzekutywy w stosunku do jednostek niechętnych Państwu, które zaniedbują swój obowiązek obywatelski i nie płacą podatków.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PZubrzycki">W budżecie Ministerstwa W. R. i O. P. niema obecnie kredytu na zasiłki dla budujących się szkół powszechnych. Sprawa ta również była podnoszona w Komisji Budżetowej; wniesiona została nawet w tej sprawie rezolucja, zgłoszona przez p. pos. Prystorową. Rezolucja idzie w tym kierunku, by z Lasów Państwowych gminy mogły nabywać drzewo na budowę szkół powszechnych. Jest symboliczna suma 50.000 zł na zapomogi dla budujących się szkół. Uważam, że mimo tych ciężarów, które są nałożone na całe społeczeństwo, powinien się znaleźć pewien kredyt na budowę szkół. Gdyby kredyt ten wynosił w naszym budżecie 2.000.000 zł, spowodowałoby to to, że gminy złożyłyby na cele budowy szkół powszechnych 20 milionów i w ciągu kilku lat moglibyśmy zbudować skromne baraki drewniane dla potrzeb szkolnictwa powszechnego.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PZubrzycki">Jeżeli chodzi o sprawę etatów nauczycielskich, to w ciągu ostatnich 6 lat, jak wiadomo, nie kreowano ani jednego etatu nauczycielskiego, pomimo, że dzieci w wieku szkolnym przybyło 2 miliony, z czego 1 milion zdołano upchać w szkołach, a drugi milion pozostaje poza szkołą. Uważam, że problem dostarczenia oświaty powszechnej temu milionowi dzieci jest koniecznością państwową. Jeśli ktoś woła o oświatę dla szerokich mas społecznych i jeśli ktoś domaga się kredytów na realizację nauczania powszechnego, to uważam, że realizuje Konstytucję, która zaczyna się od pięknego artykułu, że „Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli”. Uważam, że z tego wspólnego dobra powinien skorzystać ten milion dzieci naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PZubrzycki">Towarzystwo Popierania Budowy Szkół Powszechnych w latach 1933/34 zebrało z dobrowolnych ofiar 4.447.000 zł. i za sumę tę zdołano wybudować 1.698 izb. W r. 1935 wobec ogólnej pauperyzacji społeczeństwa akcja ta załamała się i uważam, że pewien kredyt w budżecie Państwa byłby podnietą w kierunku wzmożenia akcji budownictwa szkół. Ten milion dzieci, który został upchany w szkołach powszechnych, spowodował nadmierne przepełnienie izb lekcyjnych i nadmierne przeciążenie nauczycielstwa. Przeciętne obciążenie w naszym kraju wynosi na jednego nauczyciela w tej chwili 70 dzieci. W krajach innych obciążenie to przedstawia się w sposób następujący: w Anglii — 36, w Bawarii — 32, w Grecji — 31, w Danii i w Finlandii — 30, w Belgii — 26, w Szwecji — 25, czyli z tego wniosek, że to co robi trzech nauczycieli szwedzkich, robi jeden nauczyciel polski. Jeżeli chodzi o wszystkie poruszone przez mnie zagadnienia, to sądzę, że wymagają one jeszcze głębszej analizy i głębszego przemyślenia przez Rząd. Trudno, aby w obecnym budżecie znalazły się na to wszystko odpowiednie kredyty, ale uważam, że w globalnej sumie 2.237.000.000 złotych napewno przy pewnych przesunięciach i oszczędnościach uda się na najistotniejsze potrzeby naszego kraju i społeczeństwa znaleźć pewien fundusz.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PZubrzycki">Zabezpieczenie spokojnej pracy robotnika, zabezpieczenie egzystencyj tych, którzy nabyli warsztaty pracy, utrzymanie oświaty na możliwym poziomie, co jest koniecznością państwową, pozwoliłoby usunąć te chmury, które zawisły nad naszem społeczeństwem, i pozwoliłoby uczynić lazur nieba bezchmurnym nad naszą ojczyzną. Dlatego tez uważam, że te sprawy wymagają głębokiej analizy, wymagają zastanowienia się i szukania sposobów rozwiązania tych niecierpiących zwłoki zagadnień.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Wierzbicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PWierzbicki">P. Premier wezwał nas do zrozumienia sytuacji, w jakiej się znajdujemy, do współdziałania i współpracy. Współdziałanie i współpraca Rządu ze społeczeństwem oczywiście musi być dwustronna. Obie te siły muszą sobie podać rękę i wzajemnie się zrozumieć. Wyrazem opinii społecznej jest przedewszystkiem prasa. Dlatego też my, którzy jesteśmy przedstawicielami społeczeństwa, musimy zdać sobie sprawę z tego, jak się kształtują refleksy prasy w stosunku do najważniejszych zagadnień, jakie mamy przed sobą. Otóż zapewne wszyscy Panowie zwrócili uwagę na artykuł wczorajszy w „Polsce Zbrojnej”, artykuł rzeczywiście nadzwyczaj doniosłej treści. Ażeby go lepiej oświetlić, cofnę się do pewnego, niezmiernie trudnego etapu w naszej historii, który przezwyciężyliśmy i mamy już go za sobą — etapu walki o walutę złotą. Mam sprawozdanie stenograficzne z odległych czasów, bo z 5 grudnia 1923 r. Stałem wtedy również na trybunie sejmowej i sytuacja nasza przedstawiała mi się w tych samych obrazach, jakie dziś stawia nam „Polska Zbrojna”. Mówiłem wtedy, że Polska ma jeszcze przed sobą do przebycia trudności kolosalne, bo na granicy wschodniej i na granicy zachodniej ma olbrzymie kompleksy gospodarcze, olbrzymie rezerwuary ludzkie. I oto dziś okazuje się, że oba te kompleksy wyrosły do gigantycznych rozmiarów. „Polska Zbrojna” pisze: „Zbrojenia niemieckie pochłonęły już 28 miliardów złotych. Bodaj większą kwotę zainwestowano w Sowietach na stworzenie wielkiego, nowoczesnego przemysłu wojennego. Nadzwyczajny kredyt zbrojeń Wielkiej Brytanii wynosi 7.5 miliarda złotych”. Jakaż jest sytuacja Polski? Tu niema czego ukrywać” — pisze dalej „Polska Zbrojna” — „Statystyka polska dostępna jest wszystkim i czytana zarówno przez przyjaciół Polski, jak i jej wrogów. Kiedy uprzemysłowiona Rzesza Niemiecka zatrudnia 17 milionów robotników, o połowę tylko mniej ludna Polska zatrudnia ich 600 tysięcy”. I ten właśnie fakt stanowi największą troskę cytowanego pisma, chociaż stwierdza ono, że: „Państwo na cele wojska łożyło tyle, na ile pozwalały jego dochody. Staraliśmy się groszem społeczeństwa gospodarować oszczędnie i wydatnie, co niejednokrotnie zostało ze strony czynników powołanych wydatnie uwypuklone przez porównanie z wojskowemi budżetami innych państw. Unikamy pod tym względem wytrwale błędów dawnej Rzeczypospolitej i jej złudzeń pokojowych ze znanemi następstwami”. Stwierdzając to, autor zwraca jednak uwagę, że Polska musi wyjść w tej chwili „ze stanu niewiary, bezwładności i bezczynu” i musi zacząć intensywnie i z wiarą pracować”, że musi przygotować swoje pogotowie gospodarcze, przemysłowe i militarne do tych olbrzymich zadań, które przed nami stoją, które piętrzą się każdej chwili, a których dziś nie ułatwia naprzykład fakt, że p. Litwinów jest zaproszony do Tokio, bo to zwiększa trudności w środkowej Europie, a nie pomniejsza. I dlatego też postawa przedstawicieli życia gospodarczego jest dziś analogiczna, jak przed trzynastu laty, kiedy gospodarstwo polskie znalazło się w daleko gorszej sytuacji, aniżeli obecnie, bo nie mieliśmy stałej waluty. Szła właśnie walka o to, ażeby opanować ową lawinę papierowych marek i trzeba było ratować Skarb. Wtedy życie gospodarcze przez moje usta z tej trybuny zaapelowało do Izby o zgodną współpracę, ponieważ nie to jest rzeczą najistotniejszą, jaki Rząd jakimi środkami reformę walutową przeprowadzi, lecz najistotniejszem jest, aby reforma ta była zrobiona, a jest to zadanie tak doniosłe i tak kolosalnej wagi, że wszelkie spory winny ucichnąć i wszyscy winni dać możność doprowadzenia dzieła sanacji Skarbu do skutku. Minęło tyle lat i znowu postawiliśmy sanację Skarbu Państwa i równowagę budżetową na naczelnem miejscu. Lecz pogłębiły się nasze poglądy. Dziś rozumiemy wszyscy, że sanacja Skarbu Państwa nie jest czemś oderwanem od sanacji stosunków gospodarczych w całym kraju, z czego może jeszcze nie wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę przed trzynastu laty, traktując oddzielnie te zagadnienia. Dziś wiemy, że są one najściślej ze sobą związane, że niema mowy o zdrowym Skarbie, jeżeli nie jest uzdrowione życie gospodarcze. Otóż tutaj dochodzimy do punktu najistotniejszego, do punktu podstawowego, zwrotnego w sytuacji naszego kraju. Zagadnienie etatyzmu nie było jeszcze przez żaden rząd postawione w tak sprecyzowany sposób, jak to zrobił Rząd obecny. Ale okazuje się, że i cała nasza opinia, wszystkie nasze wielkie dzienniki zdają sobie sprawę, że to zagadnienie jest punktem kardynalnym i podstawowym.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PWierzbicki">Jeżeli rozpatrzymy prasę właśnie z wczorajszego dnia, z ostatniej niedzieli, to poza artykułem „Kuriera Porannego” p. t. „Wy nie cofniecie życia fal”, który chce stabilizować prąd etatystyczny, cała prasa niezależnie od kierunku, nastrojów i wyznania politycznego, uważa, że właśnie w tej dziedzinie musi być przeprowadzona jaknajdalej idąca radykalna reforma. Tak sądzi i „Dziennik Poznański”, pismo polityczne, znane posłom z ław konserwatystów, które w zasadniczym artykule przeciwstawia się obrońcom etatystycznej Grenady. Tak myśli organ odmiennego kierunku politycznego„Warszawski Dziennik Narodowy”, mówiąc o trudnościach naprawy sytuacji, taki pogląd wypowiada „Kurier Warszawski”, do tego samego wzywa jeden z najbardziej rozpowszechnionych organów prasy i wskutek tego najbardziej wpływowy, „Ilustrowany Kurier Codzienny” w artykule p. t. „Etatyzm w ofenzywie”, poprzedzonym szeregiem dawniejszych, głęboko ujętych artykułów, jak „Skrzepy w organiźmie gospodarczym Polski” i „Pobudzić inicjatywę prywatną”. Na tem samem stanowisku stoi i „Wieczór Warszawski”, który w artykule o mobilizacji inicjatywy gospodarczej poświęca uwagę temu właśnie zagadnieniu. Widzimy, że rzeczywiście cała prasa uważa zagadnienie likwidacji etatyzmu za najzupełniej kardynalne.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PWierzbicki">Dlaczego jest ono kardynalne?</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PWierzbicki">Co jest „leitmotivem” tak zgodnego chóru tych wszystkich różnych co do nastawienia politycznego i światopoglądu pism?</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#PWierzbicki">Leitmotivem tym jest świadomość, że z tą chwilą, kiedy w gospodarce czy to rolnej, czy rzemieślniczej, czy drobnoprzemysłowej, czy wielkoprzemysłowej, niema możności wypracować dochodu, to w takim razie niema możności zainteresowania gospodarką inicjatywy prywatnej. Wszystkie te dziedziny życia, które w danej strukturze nie są w stanie dawać zysku, muszą przejść tą czy inną drogą do dyspozycji Państwa. Na to niema żadnego ratunku. I dlatego istotny odwrót od etatyzmu zaczyna się wtedy dopiero, gdy tym wielkim gałęziom życia gospodarczego Państwo stwarza takie warunki, że mogą zapracować na swoją egzystencję, na rozwój sił wytwórczych, które tkwią potencjonalnie w organizmie polskim, a które wobec potężnych ścian od wschodu i zachodu muszą wznieść równie potężne mury obronne. A ponieważ te kompleksy z zachodu i ze wschodu mocą swą rzeczywiście znacznie przewyższała moc naszą, co stwierdza również „Polska Zbrojna”, nieodparcie staje przed nami problem natchnienia całego narodu, całego społeczeństwa poczuciem odpowiedzialności za losy kraju, dążeniem do zjednoczenia i sharmonizowania wszystkich sił i myśli. Inaczej nie sprostamy tym ścianom z zachodu i wschodu.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PWierzbicki">Otóż nie było rządu w Polsce, któryby nie mówił o konieczności pobudzenia inicjatywy prywatnej. Nie było referenta generalnego budżetu, któryby nie mówił, że Państwo chucha pieczołowicie na wszelkie objawy inicjatywy prywatnej, a jednak na wszystkich polach i we wszystkich dziedzinach mamy gospodarkę deficytową i gospodarka deficytowa jest typową dla naszej rzeczywistości, jak to z całą otwartością powiedział przed kilku dniami p. wicepremier Kwiatkowski w Komisji Budżetowej. Jednakże tak rzeczy szły już od dłuższego czasu, a myśmy nie rozumieli wielkiej wagi tego zagadnienia i dziś dopiero zdała sobie z tego sprawę cała opinia.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PWierzbicki">Cóż się stało takiego, co otworzyło nam oczy?</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PWierzbicki">Otóż dokonały się w ostatnim okresie dwa niezmiernie doniosłe ostrzeżenia, które echem szerokiem rozległy się po całej Polsce. Jednem ostrzeżeniem była drobna na pozór informacja, podana w prasie — cytuję ją z „Kuriera Porannego” z dnia 6 lutego 1936 roku: „Weksle przedsiębiorstw państwowych. W sferach handlowych zwracają uwagę, iż Bank Polski odmawia dyskontowania weksli niektórych przedsiębiorstw państwowych. Dla kół gospodarczych pracujących z przedsiębiorstwami państwowemi, ta polityka dyskontowa Banku Polskiego nie może być obojętna. Zachodzi przypuszczenie, iż niektóre przedsiębiorstwa państwowe wyczerpały już swój kontyngent kredytów w instytucji emisyjnej”.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PWierzbicki">Bank Polski jest tą niewzruszoną podwaliną, tym punktem stałym i trwałym, który od chwili swego powstania uznany został przez społeczeństwo za jeden z głównych słupów naszej państwowości. Na straży Banku Polskiego, na straży polskiej waluty stanął dziś b. podsekretarz stanu Adam Koc. Z prasy Francji i Anglii okazuje się, że rzecz ta nie jest sprawą wewnętrzną Polski, że cały świat ocenił objęcie tej placówki przez człowieka, którego postawa, charakter i przekonania dają gwarancję, że ten słup pozostanie granitowym w gospodarce polskiej. I jest to niezaprzeczoną zasługą Banku Polskiego, że ocenił on zdolność kredytową przedsiębiorstw etatystycznych z zupełnym obiektywizmem i kiedy ujrzał, że to lub inne przedsiębiorstwo etatystyczne wyczerpuje swoją zdolność kredytową, przestał dyskontować jego weksle. To jest słuszne posunięcie Banku Polskiego. Ale jednocześnie to jest dowód braku koordynacji w centralnym systemie dyspozycji rządowej, któremu tak wielką wagę przypisuje referent generalny p. Miedziński. Bo przecież byłoby daleko słuszniej, gdyby granica zdolności kredytowej przedsiębiorstw państwowych nie była przez nie nadwyrężana, gdyby jakiś departament nad tem czuwał, aby nie zjawiały się w obiegu takie ich weksle, które przy dyskoncie są odrzucane, a przedsiębiorstwa prywatne, którym wytwórnie państwowe płaciły temi wekslami za ich dostawy, nie przeżywały z tego powodu nowych trudności. Fakt odmowy dyskonta weksli niektórych przedsiębiorstw państwowych jest niezmiernie wymownem ostrzeżeniem, że Państwa Polskiego nie stać w tej chwili na ten rozrost etatyzmu, którego jesteśmy świadkami.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#PWierzbicki">A jakież jest drugie ostrzeżenie? Jest niem to uderzenie, które spadło na wielkie rzesze pracowników państwowych jako cios nieoczekiwany i niezmiernie ciężki. Jeżeli jedni to przyjęli ze zrozumieniem, że nic innego Państwo nie mogło zrobić, to inni przyjęli to z poczuciem wewnętrznego sprzeciwu, a wszyscy zostali tem boleśnie dotknięci. Przecież wysoki podatek nadzwyczajny od uposażeń urzędniczych nie jest niczem innem, jak zmniejszeniem poborów urzędniczych. Co to znaczy? To znaczy, że nasz aparat gospodarczy nie jest już w stanie wypracować środków na utrzymanie aparatu administracyjnego w obecnej jego skali.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#PWierzbicki">I oto dopiero wtedy, kiedy Bank Polski przestał dyskontować ponad określony kontyngent weksle pewnych przedsiębiorstw państwowych, a urzędnicy państwowi odczuli dotkliwie, że aparat gospodarczy w obecnej swojej sytuacji nie jest w stanie na ich utrzymanie zapracować — wtedy się oczy otworzyły wszystkim i zagadnienie etatyzmu, które od szeregu lat było jasne dla przedstawicieli życia gospodarczego, stało się jasne dla całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PWierzbicki">W rozwiązywaniu zagadnień naszego życia politycznego i gospodarczego dobrze jest czasem sięgnąć myślą do beznamiętnie kształtujących się praw przyrody, do praw, kierujących życiem innych istnień, które można obiektywnem okiem studiować, obserwować, zastanawiać się nad niemi. Otóż noszę przy sobie „amulet” — plakietkę, wydaną dla uczczenia jubileuszu wielkiego etnomologa francuskiego Fabrea. Cudowny człowiek, obserwator owadów, tego drobnego świata, w którym jednakże pewne prawa psychiki ludzkiej znajdują swoje wierne odbicie. Świat pszczół, świat mrówek jest nam znany, ale mniej już wiemy o świecie os, wśród których istnieje wielka ilość odmian, a między innemi gatunek, zwany po polsku osmyk. Żywią się osy osmyki rosą i miodem. Ale dla dzieci swych muszą zapewnić żywe mięso. Te dzieci są drobne, podobne do liszek, miękkie, bezbronne, nie umieją same sobie szukać pożywienia. Osmyk w poszukiwaniu pokarmu dla przyszłych swoich dzieci poluje na żuki, na dwa tylko gatunki żuków: bogatki i słoniki. Mają one scentralizowany system nerwowy w jednym węźle. Osmyk rzuca się na nie, jednem ukłuciem żądła obezwładnia j słonik czy bogatek żyje jeszcze przez 2 miesiące, ale jest zupełnie sparaliżowany. Osmyki gromadzą całe stada tych żuków; przyszłe ich dzieci mają żywe mięso. Ale słoniki i bogatki są sparaliżowane i nie mogą się rozradzać. Także to może się dziać, że pomimo to starcza pokarmu dla potomstwa osmyków? Wystarcza dlatego, że jest ich mało, a słoników i bogatków dużo. A gdyby się tak zdarzyło, że wszystkie bogatki i słoniki zostały w ten sposób spreparowane, to okazałoby się, że wprawdzie najbliższe pokolenie osmyków wyhodowałoby się jeszcze na nich, ale byłby to ostatni żyjący ród, bo już dla jego potomstwa nie stałoby tych słoników i bogatków.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#PWierzbicki">W takiej również symbiozie są etatyzm i życie prywatne. Etatyzm może prosperować, jeśli jest jego mało, a życia prywatnego — tych bogatków i słoników — dużo.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#PWierzbicki">A teraz się okazuje, że prywatnego życia gospodarczego jest już zamało, żeby nakarmić aparat administracyjny i dlatego te biedne osmyki brzęczą i czują się pokrzywdzone i wiece zwołują i krzyczą o swej krzywdzie. Nowy podatek dochodowy od uposażeń urzędniczych nie dlatego został wprowadzony, że Skarb chce obciąć uposażenia, ale dlatego, że Skarbowi nie są już w stanie wypracować dość pieniędzy bogatki i słoniki, bo ich rasa powoli wymiera. Aparat biurokratyczny kończy się z tą samą chwilą, kiedy życie gospodarcze się kończy i na to niema rady. Życie gospodarcza — i rolnictwo, i rzemiosło, i przemysł, i handel — pracuje na wielki obóz kontrolerów, jakim są urzędnicy państwowi. Kontrola kończy się wtedy, gdy niema już kogo kontrolować. I dlatego istnieje ścisły związek symbiozy nie tylko między rolnictwem i przemysłem, rzemiosłem i handlem, ale okazuje się, że na symbiozie oparty jest także stosunek między urzędnikami państwowymi i calem życiem gospodarczem. I dlatego złą przysługę wyświadcza przerost etatyzmu stanowi urzędniczemu, który przecież jest związany z całem życiem Polski. Nikt się nie rodzi odrazu urzędnikiem, rolnikiem czy przemysłowcem. Każdy dąży do pełni życia i chce znaleźć w swym kraju, w swej Polsce miejsce odpowiednie dla swoich zdolności i upodobań. Właśnie w tej różnorodności i mnogości pól pracy jest ciekawość i piękno życia, właśnie stworzenie tej różnorodności i mnogości jest instynktownem wspólnem dążeniem i świata urzędników i świata wytwórców. I dlatego rzeczywiście sharmonizowanie obozu kontrolerów z obozem wytwórców, zrozumienie wspólności interesu warstwy urzędniczej z rolnictwem drobnem i wielkiem, z drobnym i wielkim przemysłem, z drobnym i wielkim handlem jest konieczną przesłanką, ażeby program Rządu mógł znaleźć swoją realizacje, ażebyśmy wobec groźnych ścian z zachodu i wschodu nie tylko mogli podnieść jeszcze wyżej wartość naszej artylerii, lotnictwa i wszelkich rodzajów materialnego zapotrzebowania Państwa, ale również mogli stworzyć wielka moralna zwartość całego społeczeństwa. Wtedy dopiero powstaje wspólność i jednolitość odczuwania obowiązków i praw obywateli wobec państwa. Dlatego Rząd, który apeluje do społeczeństwa. nie zdobywa go drogą formalnych nakazów, lecz przez szczerość, przez otwartość, przez kontakt bezpośredni ze społeczeństwem i z naturalnemi formami jego reprezentacji. Wszelkie odchylenia od tych normalnych dróg kontaktu, tworzenie jakichś namiastek, jakichś sztucznych porozumień personalnych, musi prowadzić do tych ujemnych objawów, o których mówił na wstępie swego przemówienia p. gen. Żeligowski.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#PWierzbicki">W zagadnieniu etatyzmu więcej sharmonizowane są z poglądami życia gospodarczego oświadczenia p. Premiera Kościałkowskiego i oświadczenia p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, aniżeli oświadczenia czcigodnego mego kolegi, wicemarszałka Sejmu, generalnego referenta budżetu, p. Miedzińskiego, chociaż i z p. Miedzińskim zgodni jesteśmy w kilku niezmiernie istotnych konkluzjach.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#PWierzbicki">P. Miedziński stwierdził, że eksperyment Rosji sowieckiej daje nam dziś możność wyciągnąć pewne konsekwencje i wskazania co do kierunków przyszłej polityki gospodarczej. Jakież są te konsekwencje?</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#PWierzbicki">P. Miedziński przeanalizował wyniki egzaminu, jaki kapitalizm zdawał przed tak surowym profesorem, jak rząd socjalistyczny, który był tendencyjnie źle nastawiony do zdającego”.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#PWierzbicki">I stwierdził p. Miedziński, że kapitalizm pomimo to zdał egzamin, jeżeli chodzi o metodę organizacji produkcji i o metodę wymiany. Kapitalistyczne zasady hierarchii i dyscypliny w zarządzaniu przedsiębiorstwem, rozpiętości płac według wydajności, zdały egzamin nawet w oczach doktrynalnych wrogów”. Utrzymany również został i utrwalony w Rosji pieniądz, jako środek wymiany, a więc i tu zwyciężyła metoda kapitalistyczna.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#PWierzbicki">Ale według p. Miedzińskiego kapitalizm nie zdał egzaminu w jednej istotnej dziedzinie — w zakresie podziału wyprodukowanych dóbr, podziału dochodu społecznego. I dlatego p. Miedziński godzi się na kapitalizm, ale na kapitalizm kontrolowany, zgadza się na dochody, ale dochody kontrolowane.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#PWierzbicki">Zapytuję się p. wicemarszałka Miedzińskiego — gdzie w Polsce są te dochody? Rolnictwo stwierdza, że nie ma dochodu, kupiectwo mniejsze stwierdza, że nie ma dochodu, a kupiectwo wielkie, według oświadczenia Rządu, wogóle nie istnieje. Nie ma dochodu ani przemysł mały, ani większy, a p. wicepremier Kwiatkowski, który zna dobrze sytuację i przemysłu skartelizowanego. wie, że i te przemysły nie mają dochodów.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#komentarz">(Głosy: Maja, mają)</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#PWierzbicki">Wobec tych głosów zwracam się do obecnych tutaj przedstawicieli Rządu, którzy rozporządzają całym aparatem kontroli podatkowej, aby dali świadectwo prawdzie, czy przemysł żelazny, czy przemysł węglowy pracuje z dochodami, czy też tych dochodów nie daje?</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Głosy: Owszem, owszem, daje!)</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#PWierzbicki">Jeżeli Panowie macie zaufanie do Rządu, to musicie mu ufać i w tej dziedzinie. Bo zaufanie nie daje się parcelować.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#PWierzbicki">W tym stanie rzeczy, jeżeli Rząd chce znaleźć oddźwięk w społeczeństwie, jeżeli chce stworzyć to, do czego tęskni „Polska Zbrojna”, która stwierdza, że obecnie panuje u nas „niewiara, bezwładność i bezczyn”, jeżeli chcemy wyjść z tego stanu, to trzeba zlikwidować przerosty etatyzmu i zmniejszyć obciążenia publiczne. Jest nie do zniesienia taka sytuacja, która niepokoi już nawet szeroką opinię społeczną (vide no. Ilustrowany Kurier Codzienny), że w całej Polsce nie znajduje się nikogo chętnego do kupienia jakichkolwiek akcyj przemysłowych. I nic w tem dziwnego, jeżeli z przeszło tysiąca przedsiębiorstw akcyjnych jest notowanych na giełdzie tylko dwadzieścia kilka akcyj i to no kursie, którego wskaźnik wynosi przeciętnie zaledwie około 20 proc, stanu z r. 1928, podczas gdy we wszystkich państwach naokoło wskaźnik kursu akcyj wynosi 100, 140, 160, 180 i nawet 190 proc. Czy można w tych warunkach powiedzieć, że przedsiębiorstwa te są dochodowe? Wtedy uwierzę, że one dają dochód, jeżeli Wy, Panowie Posłowie, będziecie nie tylko zanosić Wasze oszczędności do P. K. O., czy kupować za nie kawałki gruntu, ale zaczniecie kupować akcje przedsiębiorstw przemysłowych. Wtedy uwierzę, że przemysł polski jest rentowny i że kraj dąży do uprzemysłowienia. Bo czyż to jest parlament państwa przemysłowego, jeśli wśród posłów w nim zasiadających niema współwłaścicieli zakładów przemysłowych, niema właścicieli akcyj przemysłowych? Jak my wyglądamy, jeśli w samych Niemczech w przemyśle pracuje 17 milionów robotników?</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#PWierzbicki">Otóż to są te kolosalne zadania, które stoją przed nami. Rząd będzie im mógł sprostać wtedy, jeżeli wyciągnie konsekwencje z tego, że całe życie gospodarcze przestało być rentowne, że giną słoniki i bogatki.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#PWierzbicki">Nie ruszymy z miejsca, dopóki nasza polityka gospodarcza nie udowodni swojemi konkretnemi posunięciami, że uznaje ten punkt jako węzłowy całego swego działania, Niemożliwe jest trwanie takiej anomalii, ażeby spółki akcyjne przy istniejącem u nas podwójnem opodatkowaniu zysku w przedsiębiorstwie samem i u akcjonariuszy płaciły podatek, dochodzący nawet do 60% dochodu. To są przecież stawki zupełnie prohibicyjne i nie może się życie przemysłowe w tych warunkach rozwinąć i nie mogą się znaleźć w tych warunkach ludzie, którzyby chcieli kupować akcje przedsiębiorstw, dopóki istnieje tego rodzaju ustawodawstwo podatkowe.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#PWierzbicki">Przez szereg lat występował na tej katedrze p. Minister Skarbu Zawadzki. Zdobył wielkie doświadczenie, miał wielką zasługę w prowadzeniu Skarbu Państwa w tak ciężkich warunkach przez tyle lat. Stwierdził on dawno, że stawki podatku dochodowego nadmiernie obciążają życie przemysłowe, a jednak w niecały rok potem Rząd obecny jeszcze je podwyższył. To są pozycje nie do utrzymania. Tesli te pozycje nie będą zniżone, jeżeli nie będą stworzone warunki rentowności gospodarki prywatnej, to obecna obniżka uposażeń urzędniczych nie będzie ostatnia a nastąpi ich cała seria. Jeśli te warunki nie będą stworzone, to nie poraź ostatni Bank Polski odmówił dyskontowania weksli przedsiębiorstw państwowych. Niema innego wyjścia, tylko rzeczywiście skończyć z etatyzmem, który doprowadza do tego, że osmyki, narazie jeszcze o silnych skrzydłach, zniosły do swoich spichlerzy wszystkie, jakie są w Polsce bogatki i wszystkie słoniki, obezwładniły je, stoją nad niemi, kontrolują je, ale te słoniki już nigdy nie odzyskają zdolności ruchu i nie odrodzą się. Tam. gdzie nie odradza się prywatne życie gospodarcze — rolnicze, rzemieślnicze, przemysłowe, tam żadna kontrola nie pomoże i żadne nawoływania „Polski Zbrojnej” nie zmienią tej sytuacji, w jakiej w tej chwili jesteśmy.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#PWierzbicki">Lecz nie było wypadku, aby naród polski w wielkiej potrzebie — a zdaje się, że dziś jesteśmy w ostatniej potrzebie — nie potrafił zjednoczyć się, wykrzesać z siebie energii i poddać rewizji zadawnione swoje nałogi myślenia. Pójdźmy w świat entomologii, gdzie rządzą prawa odwieczne, działające automatycznie, ale dlatego właśnie jakże mądre, doprowadzone do jakiejże doskonałości. Dobrzeby było, ażebyśmy my, ludzie, którzy żyjemy w wirze namiętności, w wirze różnych wpływów, spojrzeli bezstronnem okiem na świat osmyków, na świat bogatków i na świat słoników, stamtąd czerpali mądrość życiową, stamtąd wyciągnęli konsekwencje dla polityki gospodarczej Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, Pan już wyczerpał całkowicie czas, który Panu przysługuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PWierzbicki">I przemówienie.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hutten Czapski.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Głos: Coś o lasach.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Stoimy u końca naszych prac budżetowych. Za parę dni ten duży tom, pełen cyfr, będzie zapewne uchwalony.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PHuttenCzapski">Chciałbym nawiązać do przemówienia p. Premiera, wygłoszonego dziś rano, który podkreślił pewien szczegół, zdaje mi się, tak ważny, tak kardynalny, że wymagający jeszcze może szerszego omówienia. P. Premier był łaskaw nadmienić, że mamy olbrzymią ilość ustaw obowiązujących, że obowiązki z tych ustaw wynikające, być może, są nadmierne. Tak jest. Ilość obowiązujących w Polsce praw, ustaw, dekretów, rozporządzeń, sięga jakoby paru dziesiątków tysięcy. Obowiązki stąd wynikające są tak wielkie i dla administracji państwowej i dla samorządu, że wydatki dla wykonywania tych obowiązków stale wzrastają. To, co będę tutaj mówił o zagadnieniu urzędniczem, pragnąłbym, żeby nie było rozumiane jako niechęć do tego stanu. Sam byłem czas jakiś urzędnikiem. Problemy urzędnicze są mi bliskie. Mam wdzięczność dla moich przełożonych i wdzięczność dla moich dawnych współpracowników. Jednakże stwierdzić muszę, że właśnie w tej dziedzinie wydaje mi się, grozi polskiemu budżetowi jedno z głównych niebezpieczeństw. Widzimy bowiem z roku na rok wzrost aparatu urzędniczego. Przeżyliśmy temu 3 lata bardzo silne dążenie wówczas p. premiera Prystora w kierunku ograniczenia etatów urzędniczych. Spore były tych starań wyniki, lecz nie na długo. Jak wyglądają liczby? Rozrost aparatu biurokratycznego istnieje. Zająłem się w tym roku obliczeniami. Stwierdziłem, jak bardzo znaczna część naszego budżetu, tego, który przed nami leży, idzie właśnie na cele gazowe. I tak, jeżeli odliczymy wydatki na armię naszą, to łącznie na wydatki zwyczajne i nadzwyczajne z całej sumy naszego budżetu pozostaje okrągło 1.460 milionów zł. Na wydatki osobowe różnego rodzaju wydać mamy z tej pozycji 1.150 milionów. Pozostaje więc tylko około 310 milionów z całego budżetu na wydatki rzeczowe, na wydatki kancelaryjne, na lokomocje i t. d. Jakże znikoma jest ta suma, którą z tej dużej kwoty prawie półtora miliarda złotych możemy wydać na cele inne, niż na cele osobowe.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PHuttenCzapski">A jak wygląda ilość urzędników? Pracowników państwowych łącznie z oficerami i innymi zawodowymi wojskowymi mieliśmy w budżecie roku 1934/35–477.000, w 1935/36 r. — 482.000, a więc mimo tendencyj oszczędnościowych jest wzrost. W roku bieżącym liczba ta jest znowu nieco większa. Szczególnie rażąco wygląda ona w kolejnictwie. 1931/32 r. liczby, które zdołałem uzyskać, wynoszą 172.000 osób, zatrudnionych na Polskich Kolejach Państwowych; w 1933/34 r. po ograniczeniach poza ryczałtowymi — 152,5 tysiąca, w 1935/36 r. łącznie z ryczałtowymi — 191.000. Stwierdzam, że liczby te posiadam z Ministerstwa Skarbu, Są one więc bardzo, a bardzo wielkie.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PHuttenCzapski">Jak wyglądają stosunki w tej dziedzinie w przedsiębiorstwach państwowych? W 1933 roku — 22.000 osób zatrudnionych, w 1935 r. — 28.000, a więc i tu jest wzrost dość znaczny.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PHuttenCzapski">I jeszcze dziwny paradoks, bo z jednej strony — zwiększenie zatrudnionych pracowników, a z drugiej — zwiększenie liczby emerytów. Zdawałoby się, że pozycja emerytów jest poniekąd związana z ograniczeniem etatów, tymczasem mamy linię rozwojową, podnoszącą się i tu i tam. A więc, jeżeli chodzi o emerytów cywilnych Państwa Polskiego, to w 1931 r. było ich 100.000, a w 1935 r. około 155.000. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ten wzrost ponad 50% następuje w ciągu niespełna 5 lat, jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że większa część naszego personelu w administracji jest względnie młoda i że właściwie wysługi lat dopiero stoją przed nami, to musimy sobie powiedzieć, że jest to zastraszająca dla budżetu naszego Państwa lawina, która nam bardzo zdecydowani grozi. Naogól mieliśmy emerytów w 1931 r. 127.000, a w 1935 r. — 186.000.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PHuttenCzapski">A jak wyglądają wydatki w samorządzie? Otrzymałem ciekawe obliczenia w porównaniu do dochodów społecznych, dotyczące kosztów administracji gmin wiejskich. Otóż dochód społeczny za 1 ha gruntu w 1927/28 r., liczony za 100, wynosiłby w 1932/33 r. — 37,6, natomiast wydatki na utrzymanie administracji samorządu gminnego wynosiły w 1927/28 r. — 100, a w 1932/33 r. — 86,8. Są więc i na tym odcinku bardzo poważne i wielkie ciężary.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PHuttenCzapski">W mojem głębokiem przekonaniu wysiłki duże, wysiłki nam wszystkim widoczne ze strony Rządu, czynione zresztą nie w tym roku tylko, ale i w latach ubiegłych, w kierunku zmniejszenia wydatków, urealnienia budżetu, unikania deficytu, te wszystkie wysiłki są paliatywami, jeżeli nie dojdziemy do bardzo poważnego i do kardynalnego zagadnienia — oczywiście niedającego się rozstrzygnąć w ciągu kilku krótkich miesięcy — do zagadnienia rewizji wstecz całego naszego ustawodawstwa, z tem, żeby wszystkie te ustawy, które są albo za drogie, albo niewykonalne w naszych warunkach, poprostu zawiesić, z tem, żeby skurczyć tę niesłychaną ilość obowiązków przez ustawy nakładanych na administrację państwową, a przez administrację państwową przerzucane w formie czynności zleconych na samorząd. Jest to problem w mojem głębokiem przekonaniu kardynalny, bez rozstrzygnięcia którego poprawy widocznej, znacznego odciążenia społeczeństwa od nadmiernych i wciąż niewystarczających świadczeń oczekiwać nie możemy.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Flojar-Rajchman.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PFloyarRajchman">Wysoka Izbo! Budżet został rozpatrzony przez komisję i przychodzi na plenum z niewielkiemi poprawkami w stosunku do przedłożenia rządowego. W debacie generalnej, jak zwykle, nie może on ulec poważniejszym przeobrażeniom, zasadnicza jego cecha — zrównoważenie — została osiągnięta w dopuszczalnych naszych warunkach rozmiarach i prawdopodobieństwie.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PFloyarRajchman">Jednakże, niejako poza samym preliminarzem budżetowym, jest szereg zagadnień, które, nie posiadając nomenklatury budżetowej, wiążą się z całością dziedziny skarbowo-budżetowej bardzo ściśle, Do tego rodzaju zagadnień należą również i kierunki ogólne polityki ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PFloyarRajchman">Jakkolwiek więc doktryny ekonomiczne nie tkwią tytularnie w budżecie, przy okazji debaty budżetowej jesteśmy świadkami gorącej dyskusji na ten temat. Nie może ona zaleźć wyrazu w drukowanym tekście budżetu, tem niemniej odbije się na pracach Rządu i na kształtowaniu się opinii na przyszłość. Byłoby więc niebezpiecznie pozostawić niejasną atmosferę w dziedzinie wybijających się na czoło problemów etatyzmu, interwencjonizmu, czy też ogólnie biorąc funkcyj Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PFloyarRajchman">Przy okazji krytyki aparatu biurokratycznego, jego wad, łącznie ze skargami na ciężary i niedomagania życia, brak rentowności, taniości kredytów, płynności na rynku pieniężnym, przy szukaniu dróg poprawy, zupełnie wyraźnie wytworzyła się ze strony pewnych kół gospodarczych atmosfera, której wynikiem muszą być objawy niechęci i braku zaufania w stosunku do Państwa. Debata budżetowa nie może w swym przebiegu sprawić tego, ażeby obywatel pozostawał pod wrażeniem, że wszystkie jego troski są spowodowane działalnością Państwa i przerostem funkcyj Państwa. Jest niezmiernie charakterystycznem, że ledwo co Państwo powstało, a już jako renomowany środek na załagodzenie kłopotów i niezadowolenia obywateli rzuca się hasło ograniczenie jego funkcyj, utrwala się w pewnych środowiskach przekonanie, że to Państwo zadużo funkcjonuje. Przykładem są rusznikarze pułkowi, którzy niepokoją wielki przemysł metalurgiczny, fabryki lemoniady w Lasach Państwowych, oczywiście zupełnie niepotrzebne, które są wynikiem błędnej polityki kredytowej, są stawiane jako zasadnicza teza ekonomiczna. Doszło do tego, że fryzjerzy powiadają, iż istotnie wszystkie ich troski są spowodowane tego rodzaju zakładami w urzędach. Wreszcie restauratorzy powiadają: no, cóż będziemy obniżać ceny, skoro bufety w urzędach to jest przecież etatyzm! Przy najlepszych nawet chęciach i woli obywatela i wypróbowanym patriotyzmie pozostawienie wrażenia, że kwintesencją naszych dni jest ograniczenie funkcyj Państwa, musi osłabić zaufanie. Równocześnie musi to osłabić rozwój emocjonalnych i materialnych zdolności do wysiłków w różnych dziedzinach na rzecz tego Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PFloyarRajchman">Rozpatrzmy to zagadnienie pod kątem atawizmu przeszłości. Społeczeństwo polskie ma za sobą z ubiegłego pokolenia tradycję pracy z okresu przedwojennego, związanej z różnemi doktrynami ekonomiczno-socjalnemi, ale bez podporządkowania się kodeksowi, obowiązującemu w stosunku do własnego Państwa. I dlatego wszyscy ci działacze praktyczni, którzy czerpią swe natchnienia z wzorów z przed 25 lat, przy najlepszej nawet woli mogą być w kolizji z dzisiejszą rzeczywistością. Poprostu brak im należytej wprawy w godzeniu doktryn i praktyk gospodarczych z interesami publicznemi i państwowemi. A teoretycy, którzy swoje wskazania gruntują na historii gospodarczej państw, których niezależność polityczna była ciągłą, nieprzerwaną, winni bardzo wnikliwie uwzględniać poprawkę natury moralnopsychologicznej i materialnej właśnie pod kątem widzenia naszej historii. Dzisiaj nasza Konstytucja rzuca już pewne refleksy nawet i na doktryny gospodarcze, bowiem art. 5 Konstytucji mówi, że granicą swobód i wolności obywatelskiej jest dobro powszechne. Ramy tego obowiązku patriotycznego istotnie zakreśla Konstytucja jako kodeks obywatela, bez względu na to, czy jest on umundurowanym funkcjonariuszem czy wolnym działaczem w dziedzinie gospodarczej. W praktyce te sprawy szukają jeszcze swych nowych kształtów. Jest to objaw utarty i każdemu z Panów dobrze znany, że przy interesie prywatnym obywatel bardzo pochopnie powołuje się na interes publiczny, a nawet na interes państwowy, ale gdy tylko interes prywatny staje w kolizji z Państwem, bardzo często wywiesza się chorągiew wolności, prywatnej inicjatywy, a w wielu wypadkach eliminuje się obowiązek podporządkowania się kontroli Państwa, jego aprobaty, czy interwencji. Konieczne procesy wychowawcze dla wyplenienia tego atawizmu przeszłości stanowczo nie są jeszcze zakończone i pomimo najlepszej nawet nieraz woli ten brak tradycji, brak metody i brak utartej, nie wymagającej nawet zastanowienia granicy między interesem prywatnym i państwowym daje się wciąż odczuwać.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PFloyarRajchman">Trudno — ówczesne sfery gospodarcze nie przeszły szkoły godzenia swoich interesów z potrzebami państwa w naszem rozumieniu, z interesami polityki wewnętrznej, obronności państwa, jego przygotowań pod kątem widzenia możliwości wojny. Nie przeszły wówczas potrzeby wysiłków dla uniezależnienia się od obcych wpływów i potrzeby czujnej lojalności wobec państwa dla zapobiegania często złym skutkom działalności obcych kapitałów, szczególnie w przemyśle. W tym czasie można było reprezentować obce kapitały i służyć im bez skrupułów. Nie przeszły wreszcie szkoły obowiązku walki i konkurencji w skali światowej i dostosowania się czujnego do tego, co się dzieje w tym świecie poza doktrynami. Tak jest, przeszłe pokolenie nie znało tych obowiązków tak, jak je dzisiaj poznaje i z których w wielu wypadkach należycie się wywiązuje. I jakkolwiek te sfery gospodarcze musiały w ówczesnych warunkach z natury rzeczy wykazywać pewną lojalność w stosunku do obcych im organizmów państwowych, względnie rządów, to nikt z pośród nich napewno nie powie, że przeszedł szkołę tej lojalności tak dalece, jak to jest niewątpliwie jego życzeniem dzisiaj w stosunku do własnego Państwa. Napewno każdy zapytany sam to stwierdzi. Dlatego też w skomplikowanych warunkach, źle przygotowani, pomimo niewątpliwie wielu objawów dobrej woli, której nie neguję i której należy nadal szukać, przystępujemy dzisiaj do szukania dróg i łagodzenia kolizyj, które narastają w dzisiejszej Polsce na jej własny rachunek jako zamkniętego w sobie organizmu państwowego i na rachunek tych trudności, jakie spotykamy we współpracy gospodarczej międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PFloyarRajchman">Mamy, jak z tego widać, trudniejsze zadanie, niż w innych państwach na świecie. Cóż się dzieje na świecie?</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PFloyarRajchman">W krajach, w których rozwój systemów ekonomicznych nie ulegał przerwom z powodu wstrząsów politycznych, jakie przeżyliśmy naskutek rozbiorów, w tych państwach, gdzie niema obciążeń psychiczno-moralnych, o których przed chwilą mówiliśmy, powstają tak ostre kolizje i załamanie się doktryn ekonomicznych, że prowadzi to dzisiaj do niespotykanej dotąd interwencji państwa w dziedzinie wymiany międzynarodowej produkcji wewnętrznej, wymiany wewnętrznej w dziedzinie podziału dóbr i usług. Wyraźnie pogodzono się tam z nową szatą i nową granicą starej zasady, że państwo wyłącznie stwarza warunki, a obywatel na zasadach liberalnych stwarza dobra.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PFloyarRajchman">Czy wobec tego w naszych warunkach rzucanie hasła ograniczania interwencji Państwa nie jest wielce niebezpiecznem? Czy zło, jakie z tego może wyniknąć, nie jest dużo większe od usterek, błędów i wszystkich tych przykładów i argumentów, jakie dla ilustracji tych haseł są cytowane?</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PFloyarRajchman">P. generalny referent poseł Miedziński poruszył na Komisji Budżetowej sprawę bankructwa, czy załamania się czystego ustroju socjalistycznego i klasycznego kapitalizmu. Jest to obraz prawdziwy, którego nie należy usuwać z przed oczu tak, jak to często ma miejsce w naszych publicznych debatach. Skoro uchylamy to zagadnienie, nic dziwnego, że w wielu dziedzinach rozważań błądzimy w matni fikcyj i anachronizmów.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PFloyarRajchman">Trzeba stwierdzić, że nie tylko socjalizm, jak to twierdzą jego przeciwnicy, jest utopją; nowością doby dzisiejszej jest możność twierdzenia, że także liberalizm kapitalistyczny częstokroć nabiera cech utopji.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PFloyarRajchman">Wystarczyło wstrząsu na miarę wojny europejskiej (zresztą wstrząs był odpowiednio potężny). Wątpię też, czy gdziekolwiek bądź dziś znajdziemy odpowiedzialnych ludzi, którzyby mieli odwagę wziąć lub oddać losy Państwa na łaskę jednej z tych doktryn. Zresztą istnieje wiele jeszcze dróg bez doktrynalnej nazwy. I u nas niektórzy przedstawiciele t. zw. sfer gospodarczych nie domagają się oddania im władzy państwowej, lecz podświadomie żądają rzeczy może znacznie gorszej, mianowicie, aby ich doktrynę przyjąć i uczynić dogmatem polityki ekonomicznej Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#PFloyarRajchman">Widzimy w świecie, że w państwach o wysokiej kulturze, o daleko posuniętych zdobyczach socjalnych i o wielkiem natężeniu gospodarki kapitalistycznej nie czeka się na przechylenie się szali zwycięstwa któregoś z tych ustrojów. Dokonują się tam rzeczy, które niejako na rachunek dobrych racyj ustroju socjalistycznego, a z drugiej strony dla wytknięcia pewnych granic dla dobrodziejstw ustroju kapitalistycznego w niepraktykowanym dotychczas zakresie tworzą formy produkcji i usług, opartych na zasadach użyteczności publicznej, kontroli, interwenci i działalności pionierskiej Państwa. Jakkolwiek więc kapitalizm w historii nowożytnej bardzo jest dbały o swoją dobrą sławę pod hasłem promotora postępu i cywilizacji, to jednak na pewnym poziomie cywilizacji najistotniejsze jej zadanie, to jest udostępnienie największych ilości dóbr i usług dla największej ilości ludzi, nie może być spełnione staremi metodami tego ustroju, W wielu zpośród krajów zachodnich znajdujemy mniej umiłowania dla sporów doktrynalnych lub oczekiwania na rozgrywkę sił, a za to więcej przewidywań i zapobiegawczości, to jest tej mądrości, która pozwala unikać rozbijania nosa o ścianę. Jak świadczą o tem liczne i znane wszystkim Panom przykłady z tego, co się dzieje na świecie, wszystko to prowadzi z konieczności do zwiększenia nadzoru i funkcyj państwa, jego roli, względnie organów samorządowo-publicznych. Czyż w tym samym czasie możemy szukać postępu i poprawy, próbując nawiązać do dobrodziejstw doktryny liberalno-kapitalistycznej? Nasi liberaliści zapewniają, że nauka ma niezbite dowody, iż 50 lat temu na zasadach gospodarki liberalnej narody się bogaciły. Ufamy nauce wogóle, ale też i nauka robi stale postępy, o czem przedewszystkiem panowie działacze gospodarczy powinni wiedzieć. Wiemy zresztą dobrze, że czystego ustroju liberalno-kapitalistycznego nigdy nie było i to jest tajemnica publiczna ludzkości. A jeżeli nawet były zjawiska zbliżone, które znamy pod nazwą szkoły manchesterskiej — to nie będę tu ilustrował tego systemu policyjnego, opartego na wielkim interwencjonizmie w stosunku do pozostałego świata. Przemysłowiec, administrator i ideolog muszą pamiętać o tem, że w tej chwili nie czas już na puszczanie w ruch doktryn, a liberalnej doktryny w szczególności, bowiem procesy z nią związane muszą powodować wstrząsy socjalne. Mówiłem już w czasie poprzedniej sesji, że świat niechętnie rozstaje się z tęsknotą za liberalizmem. Wypada jednak ostrzec, że biada krajowi, który zapatrzony w tę, czy inną utopję — zapomni o rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PFloyarRajchman">Przeżywaliśmy już takie momenty w końcu XVII wieku, kiedy zapóźno spostrzegliśmy, że wokół przeobrażają się ustroje i metody rządzenia, które dały nienapotykaną do owego czasu siłę i zdolność przyśpieszonego działania i rozwoju państwom ościennym. Zapatrzeni w pomoc materialna i polityczną, której szukaliśmy u innych, uwikłani w sporach pomiędzy zachowaniem wolności i swobód a ideami silnego państwa, kiedyśmy się spostrzegli, co się wokół dzieje — było już zapóźno.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PFloyarRajchman">Dzisiaj, kiedy nieomal w ostatnich czasach w całym świecie dokonywują się przeobrażenia, które bynajmniej nie pachną klasycznym liberalizmem, w tym czasie zamiast zazdrośnie badać i wyczuwać sens tych zjawisk — nie możemy wybrnąć z matni jałowych dyskusyj o etatyzmie, interwencjonizmie i innych „izmach”.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#PFloyarRajchman">A cóż się dzieje u naszych najbliższych sąsiadów ze wschodu i zachodu? Nie słyszałem o tem, aby nasi heroldowie liberalizmu otrzymali zobowiązania od naszych sąsiadów, że również zaczekają u siebie na prywatną inicjatywę dla wzmocnienia już choćby tylko swej potęgi gospodarczej. Skoro takiego weksla nikt nie posiada, to skąd w swojem sumieniu bierze prawo do kultywowania liberalizmu i hamowania skromnych poczynań Państwa u nas? Czy nasi sąsiedzi tracą tyle czasu na jałowe dyskusje?</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#PFloyarRajchman">Narzuciłem tutaj w generalnych liniach zarys ścierania się doktryn w opinii społeczno-gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#PFloyarRajchman">Zatrzymam się teraz na zagadnieniu, które światopogląd liberalny uważa za kluczowe w zakresie stosunku państwa do inicjatywy prywatnej, a mianowicie na problemie rynku kapitałowego.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#PFloyarRajchman">W dyskusjach na ten temat, których jesteśmy uczestnikami, wysuwana jest na czoło kwest ja budżetu państwowego, a przedewszystkiem jego równowagi.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#PFloyarRajchman">Oczywiście jest to zasada bardzo zdrowa, ale wypada zdać sobie sprawę z tego, że nawet przy budżecie zrównoważonym Państwo musi sięgać do środków pozabudżetowych, czerpiąc ze źródeł kapitalizacji na pokrycie pewnych potrzeb i na wykonanie pewnych dzieł. I nie może to budzić ani niepokoju, ani zastrzeżeń. Natomiast, kiedy Państwo sięga do tych źródeł kapitalizacji, aby pokrywać deficyt swego tak zwanego budżetu zwyczajnego, powstają niepokoje, może być nawet zagrożona waluta oraz pojawiają się perturbacje na rynku kredytowym.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#PFloyarRajchman">Jak wspomniałem już o tem, nawet przy doskonale zrównoważonym budżecie — o ile jego objętość nie pozwala na zaspokojenie szeregu no trzeb ważnych i pilnych, ale stojących niejako poza nawiasem niezbędnych wydatków, związanych z normalnem funkcjonowaniem Państwa, lub o ile nie pozwalają na to nadwyżki dochodów — Państwo ma naturalne prawo i obowiązek, aby środkom, powstałym w drodze kapitalizacji, nadać bieg i kierunek użycia ich dla stwarzania dóbr lub usług poza funkcjami czystego budżetu. Nazywa się to u nas gospodarką Państwa na sztywnym rynku pieniężnym, t. zw. rynku drobnej kapitalizacji oszczędnościowej szerszych mas, ufających Państwu, na rynku kapitalizacji ubezpieczeniowej i t. d.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#PFloyarRajchman">W miarę, jak Państwo jest skrępowane deficytem swego budżetu, musi ono dbać i stwarzać atrakcję dla tych, którzy przychodzą mu niejako z pomocą i nie zmieniają tempa oszczędności. Stad się bierze, że przy deficycie normalnego budżetu Państwo reguluje stopę procentową od oszczędności tak, iż daje im wyższe oprocentowanie, niż one na to zasługują w danej koniunkturze. Powoduje to w konsekwencji odpowiednio wysoką stopę procentowa od wkładów w bankach prywatnych, a więc i odpowiednio wyższą stopę kosztów kredytów. W tych warunkach, nawet przy stosowaniu przez bank emisyjny niskiej stopy dyskontowej, nie można osiągnąć ożywienia obrotów, bowiem wysokość oprocentowania od wkładów i wysoka rentowność papierów państwowych sprawiają, że inicjatywa prywatna traci ochotę do ryzyka przedsiębiorczości. Poprostu nagroda za ryzyko przedsiębiorczości jest zamała wobec korzyści oprocentowania oszczędności lub rentowności papierów. Oczywiście, że w takich warunkach nie może być mowy o płynności i elastyczności rynku pieniężnego.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#PFloyarRajchman">Lecz o ile budżet właściwy Państwa jest zrównoważony, to przy pominięciu wszystkich innych elementów jak np. bilansu płatniczego i handlowego, które kształtują się u nas nieświetnie, lecz normalnie, Państwo i samorządy nie mają powodu do faworyzowania lokujących w oszczędnościach i papierach, mogą pewniejszą ręką sprowadzać rentowność w tej dziedzinie do poziomu koniunkturalnego. I co się wówczas dzieje? Powstaje wówczas tak zw. uzdrowienie rynku pieniężnego i kredytowego. Do tego wyraźnie dążymy, albowiem budżet zmierza do zrównoważenia, a pozatem mamy już za sobą pewną konwersję papierów.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#PFloyarRajchman">W rezultacie w najlepszym wypadku tylko część oszczędności skieruje się do przedsiębiorczości prywatnych — mówię o oszczędnościach drobnych. Powiedzmy dalej, że pewne kapitały wyjdą z ukrycia i napłyną w drodze wkładów do banków prywatnych. Kapitały te będą mogły służyć również do wzmocnienia środków kredytu krótkoterminowego dla przemysłu i handlu, to jest dla inicjatywy prywatnej, a nawet może w pewnym stopniu drobnym dla inwestycyj. Lecz pogódźmy się z tem, że pozostała suma oszczędności będzie nadal do dyspozycji Państwa i jego instytucyj. Wiemy dobrze że w szeregu krajów europejskich drobne oszczędności szukają w tej chwili wyłącznie lokat pod gwarancjami państwowemi, a całkowite zejście państwa ze sztywnego rynku nie ma w tej chwili nie tylko u nas praktycznych podstaw.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#PFloyarRajchman">Jakkolwiek obraz ten byłby już obrazem bardzo idealnym, jak na nasze warunki, to mimo to nie mamy pewności wyjścia z ukrycia, czy też upłynnienia kapitałów prywatnych, bądź dla prywatnego kredytu — podkreślam — długoterminowego w różnych dziedzinach przemysłu i rolnictwa, bądź też dla bezpośredniego angażowania się jako trwały wkład do istniejącej wielkiej przedsiębiorczości, bądź wreszcie dla stworzenia nowoczesnych, na większą skalę pomyślanych, warsztatów produkcji.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#PFloyarRajchman">Dlaczego tak się dzieje? Przedewszystkiem dlatego, że tych kapitałów jest stosunkowo bardzo mało; po drugie dlatego, że koniunkturalna rentowność ich jest niepewna. Jest to zjawisko w pewnym tylko stopniu zależne od struktury naszej wewnętrznej, ale w znacznej mierze od nas niezawisłe, a zależne od układu stosunków międzynarodowych. Wreszcie jest głoszony także trzeci powód — to brak trwałości stosunków wskutek interwencyjnego działania Państwa. Chodzi tu o ciężary podatkowe, o pewne granice, stawiane monopolizacji kartelowej i w końcu o bezpośrednią przedsiębiorczość Państwa, względnie czynnika publicznego wogóle, a więc o to wszystko, co dzisiaj nazywamy zbyt wielkiem funkcjonowaniem Państwa w tej dziedzinie. Ale chcę się zapytać, czy to jest już wszystko w tym szeregu trudności kapitału? Twierdzę, że nie. Jestem przekonany, że zachodzi tutaj jeszcze jako czynnik brak ufności do inicjatywy prywatnej w wielu dział ach przedsiębiorczości wielkiego przemysłu, i to zarówno ze strony Państwa, jak i ze strony samych kapitałów prywatnych, o których odcinaniu od przedsiębiorczości tyle się mówi.</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#PFloyarRajchman">Wiele powodów możnaby przytoczyć na uzasadnienie tego braku zaufania tak ze strony Państwa, jak i ze strony kapitałów oszczędności prywatnej w stosunku przedewszystkiem do wielkiego przemysłu, którego zewnętrzną legitymacją jest akcja. Istotnie akcyj dziś nikt nie kupuje, bowiem zostały one na długi czas szalenie skompromitowane i ze swej strony nie namawiam Panów do tego. Nikt nie może żądać, ażeby ten moment niepewności w stosunku do akcji Państwo usunęło lub pokrywało swoją gwarancją.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#PFloyarRajchman">Proszę Panów! Ze swej strony muszę stwierdzić z naciskiem, że badając problem etatyzmu w Polsce w dziedzinie produkcji, doszedłem do przekonania, że uczynił on niepomiernie większe korzyści a mniejsze szkody, niż szkody i straty, które wynikają z wadliwej w wielu wypadkach dyspozycji kapitału prywatnego i inicjatywy prywatnej, przedewszystkiem w wielkim przemyślę. Mam tu na myśli choćby wielkie grupy przemysłu surowców podstawowych: nafty, żelaza, węgla, którym Państwo pozostawiło wielki przywilej, prawo skartelizowana się, i które — nie chcę Wysokiej Izby zajmować szczegółami — przyczyniły dużo więcej szkód i strat i utraty substancji majątku narodowego, niż to wszystko, co słusznie lub niesłusznie mówiono o szkodach i stratach, wynikłych z dotychczasowego etatyzmu w produkcji. Jeślibyśmy się zastanowili na tem tle, co też należy sądzić o podziale bochenka, bochenka dóbr, to nie zapominajmy, że ciasto zeń zostało częściowo wykruszone, że w ciągu tych 15 lat te braki psychologicznomoralne, o których już wspomniałem na początku, sprawiły, że poza kontrolą Państwa dokonały się rzeczy destrukcyjne z wielką szkodą dla gospodarki narodowej. Wielka kapitalizacja przemysłowa, która jedynie jest przeznaczona na to, aby szła do wielkiej przedsiębiorczości w dzisiejszym czasie, ta wielka kapitalizacja zostawiła bardzo smutne wyniki z okresu koniunktury.</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#PFloyarRajchman">I dlatego uważam, że nie sądy nad etatyzmem i interwencjonizmem Państwa doprowadzą w tej chwili do wyjaśnienia i ustalenia stosunku Państwa do inicjatywy prywatnej, lecz przeciwnie, myślę, że wyświetlenie przez czynnik społeczny, neutralny, wad i praktyk prywatnej inicjatywy w wielkich przedsiębiorstwach jest właściwą i konieczną w tej chwili drogą. Nikt tego dotychczas nie zrobił we właściwych rozmiarach. Rezultat jest najgorszy, t. zn. bezkarność. Niech więc czynnik społeczny, a przedewszystkiem samorząd gospodarczy, zdejmie tę troskę z bark administracji Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#PFloyarRajchman">Proszę Panów! Chcę powiedzieć i stwierdzić w tej sprawie, jak i w stosunku do innych, że siła Rządu i siła ducha rządzących musi sprawić, iż nie można poddawać się pesymizmowi, ani też naciskom ze strony pewnych interesów lub pewnych ugrupowań społecznych jedynie dlatego, że są agresywne.</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#PFloyarRajchman">Siedząc z największą uwagą teoretyczne ścieranie się doktryny liberalnej z dzisiejszą rzeczywistością, należy jednak mimo wszystko stwierdzić, że stoimy na miejscu i że pozostawiamy swojemu losowi bardzo poważne dziedziny i działy gospodarstwa. To znaczy, że Państwo w tych warunkach nie może przystąpić do stwarzania warsztatów pracy, a inicjatywa prywatna również do tego nie przystępuje. I nie deflacja jest temu winna. Pamiętajmy, że obecny stan rzeczy prowadzi już dzisiaj i na przyszłość do skrępowania rządu w jego pracach, a przedewszystkiem do skrępowania przy klasyfikowaniu pilnych potrzeb państwowych, co z natury rzeczy musi opóźniać dzieła, które muszą być szybko podjęte.</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#PFloyarRajchman">Od inicjatywy prywatnej musimy żądać tej ewolucji, któraby wzmocniła zaufanie Państwa do gospodarki prywatnej, z ciężkim przemysłem na czele, — gdyż ten przemysł mam na myśli — i któraby w dalszym ciągu mogła rzucić pomost między szeroką kapitalizacją poprzez ryzyko lokat w przemyśle.</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#PFloyarRajchman">Jeżeli możemy badać i nakreślać linie demarkacyjne między działalnością Państwa i inicjatywą prywatną, to w żadnym razie nie może to prowadzić do hamowania i, co najgorsze, opóźnienia inicjatywy Państwa w tych kierunkach, gdzie inicjatywa prywatna nie może dziś podołać zadaniom, a gdzie tkwią ogniwa istotnego interesu Państwa. I nie należy się łudzić, że może być inaczej.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#PFloyarRajchman">Należy wystrzegać się doktryn, które mówią o ograniczeniach funkcyj Państwa wówczas, gdy losy narodu zależne są od znalezienia nowoczesnych dróg ewolucji życia i pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Mudryj.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PMudryj">Wysoki Sejmie. Już przy pierwszem czytaniu omawianej ustawy budżetowej podkreśliłem w przemówieniu swojem z dnia 6 grudnia, że Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna weszła do tych ciał ustawodawczych w celu konstruktywnej pracy i współpracy nad wielkiem historycznem dziełem normalizacji stosunków polsko-ukraińskich w Rzeczypospolitej. Wyłuszczyłem wtedy motywy tego naszego nastawienia i zaznaczyłem, że dla skutecznej realizacji naszych celów w dziedzinie normalizacji stosunków polsko-ukraińskich nie wystarczy sama tylko dobra wola i najlepsze chęci z naszej strony, bo ta wielka rzecz wymaga też należytego zrozumienia i odpowiedniego działania z polskiej strony, słowem stwierdziłem, że normalizacja polsko-ukraińskich stosunków wymaga realnych czynów.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PMudryj">Jakże się ta rzecz przedstawia w rzeczywistości? My, Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja, zrobiliśmy w ciągu ośmiu miesięcy dla tej sprawy dużo, szliśmy po raz obranej drodze konsekwentnie, z przeświadczeniem i wiarą, że spełniamy nasz obowiązek narodowy, obywatelski i składamy na szalę historii czyny o dużej wartości i wielkim ciężarze gatunkowym. Z polskiej strony z początku w tych sprawach była na naszym terenie cisza, a potem rozpętała się cała burza. Lwowska prasa polska, powodowana niewiadomo czem, już w czasie obecnej sesji zareagowała bardzo ostro na nasze czyny i puściła w ruch intrygi, a nawet obelgi, ażeby tylko nastawić w terenie społeczeństwo polskie wrogo do naszej pracy nad normalizacją. Ta prasa nie oglądała się wcale na skutki tego, co musiało wypłynąć z takiego jej działania. A skutki były nadspodziewanie wyraziste. Otóż młodzież endecka we Lwowie robiła próby demonstrowania przeciw Ukraińcom, przeciwko ich polityce i przeciwko rzekomemu uprzywilejowaniu Ukraińców na naszych terenach. A w miejscowej prasie polskiej dalej bito na alarm i mobilizowano opinię przeciwko nam. Cały ten krzyk i hałas jest nie tylko nonsensem, ale jest wynikiem szowinistycznego zaślepienia. A stan faktyczny w terenie jest taki, że jak przedtem nie było prawie ani jednego Ukraińca na odpowiedzialnem, powiedzmy dla przykładu, stanowisku w administracji państwowej, tak niema ani jednego i teraz.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PMudryj">Jak usuwali przedtem nauczycieli Ukraińców ze służby państwowej, tak usuwają i dalej, jak nie przyjmowali do służby młodych sił nauczycielskich z pośród kandydatów ukraińskich, tak z małemi wyjątkami nie przyjmują i teraz. Jak zwężano w urzędach i samorządzie prawa języka ukraińskiego przedtem, tak samo zwęża się je i teraz. Słowem, wszystko jest jak było, a na niektórych odcinkach jeszcze gorzej. Nikt się z polskiej strony tak bardzo nie troszczył o to, ażeby na terenie naszym było inaczej i lepiej, ale przeciwnie i organa państwowe poniekąd stawały na stanowisku haseł, lansowanych przez polską prasę lwowską, że Ukraińcom nic się nie należy i że trzeba się przeciwko nim mobilizować. I dlatego nic dziwnego, że i administracja zaczęła zamykać mleczarnie ukraińskie na Podolu, ażeby w taki sposób oczyścić pole działania dla organizowanych dopiero, innych, nie ukraińskich ośrodków mleczarskich.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PMudryj">Takie są fakty. I one dotychczas były jakby jedyną odpowiedzią życiową na naszą pracę w kierunku normalizacji stosunków polsko-ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PMudryj">Dlatego w środowisku ukraińskiem rodzą się głosy zwątpienia w skuteczność naszej polityki i powstają hasła, że jak w dawnej, tak i w odrodzonej Rzeczypospolitej z polskiej strony nikt poważnie normalizacji stosunków polsko-ukraińskich nie brał, nie bierze i jej nie chce. Takie hasła torują drogę dla komunizmu i działania innych skrajnych elementów. Nie podzielamy oczywiście takiego stanowiska naszych nielicznych przeciwników ukraińskich, ale stwierdzamy, że mimo dobrej woli i chęci najodpowiedzialniej szych czynników polskich, przejawianej w kierunku naprawy stosunków, w terenie działo się w ostatnich czasach coś wręcz przeciwnego. I to jest minusem w naszym dotychczasowych bilansie politycznym.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PMudryj">My, oczywiście, dalecy jesteśmy od tego, ażeby kogoś pouczać, jak prowadzić politykę i na co w niej liczyć. Jednak i nam, jako obywatelom Państwa, wolno wypowiadać swoje poglądy na politykę wogóle, a w szczególności na politykę na odcinku ukraińskim.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PMudryj">Powiedzmy sobie jasno, że polsko-ukraińskie stosunki były doniedawna złe, co nie wychodziło na dobre ani Państwu ani nam. Na tle tych stosunków jeszcze gorzej zarysowywały się kontury najbliższej przyszłości. Robiliśmy i robimy dalej dużo, ażeby te stosunki naprawić, wyrównać i znormalizować nie tylko dla teraźniejszości, ale i dla przyszłości, bo chcielibyśmy od niej odwrócić perspektywy tego tragizmu, który zawsze głęboko tkwił w stosunkach obu narodów na szlaku historii. Nie robiliśmy tego wyłącznie sami, zainicjowaliśmy to wielkie dzieło w kontakcie z odpowiedzialnemi czynnikami z polskiej strony na warunkach prostych i nieskomplikowanych, ażebyśmy my, naród ukraiński, mogli korzystać z pełni zagwarantowanych nam, jako odrębnej jednostce narodowej, praw. Jako obywatele Rzeczypospolitej, którzy pełnią i chcą pełnić wszystkie obowiązki wobec Państwa, mamy prawo wymagać pełnych praw do własnego życia narodowego; słowem, chcemy żyć jak naród. I tego prawa nam nikt odebrać nie może. W swojem przemówieniu z 6 grudnia 1935 r. ogólnikowo nazwałem i wyliczyłem te wszystkie niezbędne potrzeby naszego życia narodowego, które winny być zaspokojone przez Państwo i nie będę ich tutaj więcej powtarzać. Podkreślam tylko, że jeżeli one nie będą zaspokajane, to losy normalizacji stosunków polsko-ukraińskich przez samo życie będą przekreślone i prawdopodobnie na loterii historii już nigdy z taką siłą i przekonaniem stawiane z ukraińskiej strony nie będą.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PMudryj">Jednak nie jesteśmy i nie chcemy być pesymistami. I chociaż dotychczas w naszym bilansie politycznym nie możemy poszczycić się poważniejszym wynikiem, który gwarantowałby zmianę na lepsze, to ze słów, które dzisiaj mieliśmy sposobność usłyszeć w przemówieniu o. Premiera Kościałkowskiego, czerpiemy nadzieję, że będzie lepiej, że obopólna praca nad normalizacją da pozytywne dla obu stron rezultaty, wzmocni wzajemne zaufanie i wytworzy atmosferę rzeczowej współpracy. P. Premier mianowicie powiedział, że „dzisiejsza świadomość związku położenia ludności ukraińskiej w Polsce z pomyślną sytuacją Państwa będzie się pogłębiać w najszerszych masach w miarę tego, jak jej rzeczywiste potrzeby będą mogły być należycie uwzględnione”.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PMudryj">Przyznaję, że p. Premier zrozumiał ducha sytuacji. Dążymy do tego, ażeby nasze rzeczywiste potrzeby mogły być należycie zaspokajane.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PMudryj">I jeżeli p. Premier dalej podkreślił, że „Rząd okaże całą dobrą wolę w dążeniu do zaspokajania” tych potrzeb, to znaczy, że wchodzimy już raz na właściwą drogę normalizacji stosunków polsko-ukraińskich. Zapowiedź takiej drogi jest zapowiedzią realnych czynów.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PMudryj">Przyjmujemy to do wiadomości i będziemy dążyć do tego, ażeby na tej drodze dojść do dobrych i obopólnie korzystnych rezultatów.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! Przemawiam w porozumieniu z Prezydjum Klubu Dyskusyjnego Uczestników Walk o Niepodległość, jednak. reprezentuję swój własny pogląd.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PWłKamiński">Po śmierci Komendanta istnieje konieczność bardziej wyraźnego sprecyzowania dalszych linij naszego marszu. Zycie Komendanta było za krótkie, aby gorącem żelazem i ogniem wypalić wszystkie wady narodowe, wytyczyć linie postępowania w każdej dziedzinie. Polska rzeczywistość ma jeszcze wiele niepokojących objawów. Ci, co oszczerstwem i kalumniami osłabiali front walki o wolność, dzisiaj powracają do dawnych metod. Jeden z czynników położenia naszego w świecie, polski kapitał, jest słaby, a obcy nie rozumie naszego położenia państwowego, nie umie się dostosować do jego potrzeb i jego zadań.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PWłKamiński">Mniejszości narodowe tereny nasze zamieszkujące, kierowane nieraz przez czynniki nacjonalistyczne, spekulują często na antagonizmach, a nie na współżyciu z większością. Agentury komunizmu, spekulując na nędzy świata pracy, spowodowanej kryzysem, pracują nad tem, ażeby nasz organizm państwowy możliwie najbardziej osłabić.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! Czy w tych warunkach, przy naszem położeniu geograficznem, jest rzeczą możliwą, ażeby Państwo całą swą siłę, całą swą moc budowało wyłącznie i jedynie na sile administracji? Na wodza narody czekają długie lata. Karność, zdolność do poświęceń dla dobra ogółu, organizacja wewnętrzna gwarantują całość i potęgę państwa wtedy, kiedy jest epoka bez wodza, kiedy niema autorytetu dostatecznie silnego, ażeby mógł kierować całokształtem życia państwowego. Musimy pójść tą drogą. Trzeba pamiętać, że łatwość rządzenia istnieje tam, gdzie niema organizacji, ale silne państwo jest tam, gdzie jest silna organizacja społeczeństw i narodu. A gdzie jest siła Polski? Jesteśmy szczęśliwi, że Marszałek zostawił silną, wypróbowaną w bojach armię, jesteśmy szczęśliwi, że dziś jej kierownictwo spoczywa w rękach wypróbowanego w bojach człowieka, który nigdy nie zawiódł, generała Rydza-Śmigłego. Dziś jednak walka państw i narodów obejmuje nie tylko armie, ale całe społeczeństwa. Musi do walki stanąć prosty robotnik, chłop, warsztat pracy, tak samo naród polski jak i inne narody na terenie naszego Państwa muszą być duchowo i materialnie przygotowane do walki o dalszą jego egzystencję. Chłop i robotnik, że tak powiem ordynarnie, muszą zębami bronić każdej piędzi naszej ziemi, a ich warsztaty muszą być nastawione na współpracę w dziedzinie obrony, kiedy na Państwo przyjdzie chwila ciężka, która każę zmobilizować wszystko dla osiągnięcia zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PWłKamiński">Ale tu staje przed nami zagadnienie społeczne. Świat pracy, właściciel najemca, robotnik, wielki ziemianin, drobny rolnik, to są wszystko czynniki, które muszą współdziałać i współharmonizować z sobą, aby dać w ogólnym rezultacie siłę i moc Państwu, a nie jego słabość.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PWłKamiński">Proszę Panów, słyszymy tutaj i stają przed nami zagadnienia, wysuwane przez najrozmaitsze czynniki. Prawo do zysku — prawo słuszne, ale które musi przecież obowiązywać na wszystkich odcinkach, a nie tylko na odcinku przemysłu kartelowego. A obok tego prawa do zysku, wydaje mi się, że jest jeszcze silniejsze prawo, prawo nad którem żadne państwo, jeżeli chce być istotnie silne, przejść nie może, prawo do życia i do pracy każdego obywatela.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PWłKamiński">Dziś, pomimo instytucji prawa własności, warsztat pracy nie jest tylko prywatną własnością, nie jest tylko kramikiem, który ma dawać tylko zysk; dziś warsztat pracy jest pewnem dobrem społecznem, bo od tego jak pracuje, czy jest zdrowy, zależy nie tylko zysk, ale i prawo do życia robotnika, zależy bogactwo kraju i zdolność do obrony. Świat pracy musi znaleźć się w takiem położeniu, aby był tym czynnikiem, na którym Państwo może się pewnie opierać. A światu pracy nie tylko wystarczy obiecać, ale trzeba zagwarantować wpływ na to wszystko, co decyduje o jego życiu, a więc i o warsztacie pracy.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PWłKamiński">Szanowni Obywatele! Wydaje mi się, że jest rzeczą konieczną, aby obok tych panów, którzy siedzą w radach nadzorczych jako reprezentanci kapitału, zasiadali tam także robotnicy, nie poto, żeby być wyłącznymi kierownikami warsztatów, ale poto, by tam, gdzie się decyduje o losach ich i ich rodzin, znaleźli się ludzie, którzyby dawali wyraz temu, co one reprezentują.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#PWłKamiński">Drugie zagadnienie, związane z tem, czy Państwo ma prowadzić, czy nie prowadzić przedsiębiorstw, czy ingerować w życie przemysłowe, zostało szczegółowo i dokładnie oświetlone przez p. Ministra Rajchmana, wobec tego chcę przejść nad tem zagadnieniem do porządku dziennego. Muszę jednak zwrócić uwagę na to, co powiedział poseł Wierzbicki. Przecież to, co on powiedział, jest dla nas dowodem, jak w tej chwili zdała egzamin inicjatywa prywatna. Jeżeli Panowie nigdzie nie osiągnęliście zysku, nawet w wielkich kartelach — a to było waszem założeniem — to zdaje się, że rezultat egzaminu jest dostatecznie jasny. Nie kłóćmy się więc o to, czy etatyzm czy nie etatyzm; znajdzie się dość miejsca w Polsce na inicjatywę prywatną. Ale przyjdźcie z nią i rozwińcie działalność, nie zostawiajcie terenów w Polsce pustych, gdyż cała Polska jest terenem, który musi być równomiernie objęty pracą i warsztatami pracy.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#PWłKamiński">Rolnik, Wysoka Izbo, też musi mieć swoje prawo do zysku, musi mieć swoje prawo do uporządkowania swojego warsztatu pracy, uporządkowania takiego, ażeby mu również gwarantował pewien poziom życiowy. Rozumiem, że naszym wielkim kapitałem narodowym jest to, że robotnik polski jest zdolny, że chłop polski może żyć o byle czem, że to jest czynnik, który stwarza dobre warunki naszej konkurencyjności nazewnątrz, ale z drugiej strony musimy powiedzieć, że ten drugi czynnik naszego życia państwowego — kapitał jest czynnikiem, który w Polsce jest droższy niż gdzieindziej i że utrudnia on niewątpliwie nasze stosunki i konkurencyjność naszych towarów nazewnątrz. A gdy jeszcze do tego dodamy szereg fikcyjnych zupełnie pozycyj, które obciążają nasz obrót z zagranicą na tle stosunków kapitału do Państwa i wewnątrz tego Państwa, to nic dziwnego, że cały walor taniości pracy robotnika, walor całej jego produkcyjności w wielu wypadkach zostaje całkowicie przekreślony. A przecież, jeśli my nastawimy naszą polską pracę nawet na rynek zewnętrzny, to niewątpliwie konkurencyjność, tak jak zawsze, będzie tym czynnikiem, który będzie decydować. Rozumiem, że w tej chwili rynek zagraniczny jest ograniczony różnego rodzaju zakazami, trudnościami dewizowemi, ale tem niemniej o zdrowej zasadzie konkurencyjności polskiego produktu musimy myśleć jako o podstawie do zdobycia rynku zewnętrznego. A chcę się zapytać także: chyba niema ze zdobywaniem rynku wewnętrznego takich trudności, jakie są ze zdobywaniem rynków zewnętrznych? A co zrobił nasz przemysł, co zrobiło nasze życie przemysłowe w tym kierunku, ażeby zdobyć rynek wewnętrzny? Śmiem twierdzić, że w tej dziedzinie nie pracowano prawie zupełnie i dlatego, proszę Panów, dzisiaj ten rynek jest pustką i dlatego jest on dzisiaj tak mało wydajny. Życie przemysłowe nie dostosowało się i nie pracowało w płaszczyźnie objęcia swoją pracą rynku wewnętrznego. Nie liczono się z tym rynkiem. To, co zostanie na rynku wewnętrznym, to dobrze, a reszta będzie wywieziona zagranicę przy pomocy Państwa. Takie nastawienie jest czynnikiem, na który musimy zwrócić uwagę i powiedzieć, że to było niezdrowem podejściem do zagadnienia najistotniejszego w życiu gospodarczem Państwa Polskiego. Przemysł musi być uzdrowiony z tych przedsiębiorstw, które są prowadzone zupełnie niekalkulacyjnie i które są utrzymywane zupełnie sztucznie przy życiu. Tak, jak upada mały czy wielki warsztat rolny dlatego, żeby stworzyć nową podstawę do nowego startu gospodarczego, tak samo powinno się dziać i w zakresie warsztatów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#PWłKamiński">Samorząd wreszcie tak gospodarczy, jak i terytorialny, musi być czynnikiem, nie tylko dodatkiem do administracji państwowej, musi być istotnym samorządem, który gwarantuje rzeczywiście udział społeczeństwa w życiu Państwa w płaszczyźnie samorządowej.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#PWłKamiński">Z zadowoleniem przyjmuję do wiadomości to, co powiedział p. Premier, a mianowicie, że można polegać i można mieć wiarę w naród polski w walce o wspólne dobra kulturalne w płaszczyźnie współżycia z mniejszościami i oprzeć się wyłącznie o nasze wartości kulturalne, bez żadnych dodatków administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#PWłKamiński">Proszę Panów. I ja wierzę, że naród polski ma w tej dziedzinie tak ładną tradycję, że ta piękna tradycja spółżycia z innemi narodami stwarza gwarancję potęgi naszego państwa. I dzisiaj w tem ta potęga tkwi.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#PWłKamiński">Z zadowoleniem również musimy stwierdzić i podkreślić, że dzisiaj stosunki z Ukraińcami unormalizowały się, co wzbudza w nas wszystkich zadowolenie. Rozumiemy, że wspólny interes nasz i ich musi prowadzić do tego, że wreszcie nasze drogi zejdą się na twardej platformie, a nie na doraźnem takiem czy innem zagadnieniu.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! Na sile więc zorganizowanego świata pracy i na sile zdrowych warsztatów pracy musi być budowana nasza potęga w tym czasie, kiedy nie możemy liczyć na taki czy inny autorytet, lub też musimy czekać na zrodzenie się tego autorytetu tak, żeby umiał wbrew przywarom natury naszej kierować naszem życiem. Szukamy ciągle nowych dróg, szukamy ciągle oparcia i ideologii. I widzimy wyrastające najrozmaitsze ideologie. Zostało w życiu polskiem rzucone hasło sprawiedliwości społecznej, która ma nieraz górować ponad interes Państwa. Trzeba powiedzieć, że my, ludzie, którzyśmy walczyli o wyzwolenie naszego Państwa z niewoli, z takiem postawieniem sprawy nic wspólnego nie mamy. O sprawiedliwość społeczną walczyć będziemy i na współpracy chcemy budować lepszą przyszłość naszego narodu, ale tem niemniej taki nasz stosunek do świata pracy nie może być traktowany jako hasło: Niech żyje sprawiedliwość, precz z państwem. Tak samo nie mamy i nie będziemy mieli nic wspólnego z tymi wszystkimi, którzy pojęcie narodu sprowadzają do takich czy innych ekscesów ulicznych. Naród nasz ma wielkie tradycje i sprowadzanie ich do tego rodzaju poziomu jest rzeczą niemożliwą. Więc nie to, co jest szowinizmem, ale to, co buduje istotną wielkość naszego narodu, jak to pięknie zostało wyrażone dziś w przemówieniu p. Premiera, będzie motorem naszego postępowania. Chociaż Komendant nie żyje, ale zostało wśród nas tylu ludzi, którzy obok Niego pracowali, którzy o Polskę nie gębą, ale czynem walczyli, że dla nas ideologia odrodzonej nowej Polski istnieje, istnieje w tym przejawie, że dla Polski nie trzeba stwarzać wielkich programów — Polsce trzeba dać swoją pracę i czyn. Dlatego wierzę, że Rząd polski w oparciu o szerokie społeczeństwo musi wykazać swoją siłę i swoją moc; nie może się rodzić nowe przekonanie, że gdzieś znów Polska została zepchnięta na bezdroża walki partyjnej, na bezdroża walki o takie czy inne wpływy poszczególnych osobistości. Rząd Polski tę siłę wykazać musi w stosunku do każdego, kto tylko będzie usiłował pod tym względem zakłócić to wszystko, co w Państwie Polskiem siłę tworzyć musi. Mamy stare doświadczenia, z historii Polski płynące, i wiemy, jak siła rządów była grzebana. Wolimy mocne słowa Komendanta, wolimy jego mocne czyny, chociażby nieoparte na literze prawa. Dziś je tem bardziej rozumiemy i liczymy na to, że Rząd polski zawsze potrafi się na takie czyny zdobyć, kiedy trzeba będzie uśmierzyć hydrę nierządności w Polsce. Dziś jesteśmy przekonani, że Państwo Polskie idzie właściwą drogą, że silna armia, silny skarb i silny rząd są podstawą naszej egzystencji. Rozumiemy, że Państwo Polskie w tem ścieraniu się potęg, które naokoło nas istnieją, musi być czynnikiem aktywnym, nie może być czynnikiem, który się tylko biernie ustosunkowuje. Dlatego własna droga, dlatego własna praca, dlatego własne przekonanie obywateli jest tym czynnikiem, który buduje; dlatego jesteśmy przekonani, że na tej ideologii, którą dał nam Komendant, którą dziś reprezentuje żywy obóz walk o niepodległość, będziemy mogli budować naszą lepszą przyszłość. Jesteśmy przekonani, że świat pracy pójdzie z tymi, którzy będą istotnie budowali jego lepszą przyszłość bez demagogii i tylko w przekonaniu, że siła Państwa zależy od własnych jego obywateli wtedy, kiedy są dobrze zorganizowani i dobrze przygotowani do obrony Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Dąbrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PDąbrowski">Przystępując do omówienia preliminarza budżetowego, oświadczam, iż będę mówił o jego brakach, nie negując przez to dodatnich cech, jakich jest w nim dużo. Interesuje mnie sam problem. Zastrzegam się przed upraszczaniem zagadnienia w doszukiwaniu się pobudek u czynników dyspozycyjnych, leżących poza mojem przeświadczeniem. Preliminarz budżetowy jest ściśle związany z życiem gospodarczem. Jest to linia wypadkowa dwóch sił:</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PDąbrowski">1) potrzeby, a właściwie konieczności życia, zaspakajanych przez Państwo,</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PDąbrowski">2) realnie ocenionych możliwości siły gospodarczej kraju. Suma globalna budżetu winna być trafnie ustosunkowana do dochodu społecznego. Linia przewodnia preliminarza budżetowego nie może być sprzeczna z zasadniczą linią programu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PDąbrowski">Nie można mieszać pierwiastków przeciwstawnych.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PDąbrowski">Program naprawy gospodarczej bazuje się w ustroju kapitalistycznym na trwałości waluty i równowadze budżetowej. Zamierzenia idą w kierunku ożywienia życia gospodarczego, przywrócenia rentowności, zwalczania bezrobocia, zatrudnienia młodego pokolenia, pobudzenia prywatnej inicjatywy. Z tych zamierzeń kapitalnem jest przywrócenie opłacalności, co już w pierwszych skutkach dałoby odprężenie na odcinkach bezrobocia i znalezienia pracy dla młodych. Te zjawiska są przecież skutkami braku rentowności. Do powyższych zamierzeń mamy dojść drogą przystosowania życia do zmienionej siły nabywczej pieniądza, drogą deflacji, a więc usunięcia przerostów, powstałych przez usztywnienie cen i świadczeń, rozwiązania sprawy zadłużenia oraz usunięcia Państwa z rynku pieniężnego dla powiększenia i potanienia kredytu dla życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PDąbrowski">Równowagę budżetu osiąga się przez nieznaczne zmniejszenie wydatków, nowy podatek od wynagrodzeń, powiększenie podatku dochodowego oraz pożyczki wewnętrzne. Zwiększenie podatku dochodowego ma być również zrównoważone obniżeniem dodatku komunalnego, czyli następuje przesunięcie źródeł dochodowych z samorządu do Skarbu. Jako rolnik samorządowiec zdaję sobie sprawę z konsekwencyj tego posunięcia. Zadania samorządu dotyczą istotnych zagadnień życia zbiorowego: oświata powszechna, opieka społeczna, drogi. Zmniejszenie możliwości samorządu nie zmniejsza ważności tych zagadnień, a stwarza nową troskę o ich zaspokojenie. Samorząd powiatowy, siłą rzeczy, przełożył część swych obowiązków na gminy.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PDąbrowski">Gminy, pragnąc wykonać nowe obowiązki, będą zmuszone podwyższyć składki wyrównawcze, przez co zniweluje się cel, jaki był wysuwany, to jest obniżenie ciężarów publicznych świadczeń na rzecz Skarbu. Zmniejszenie świadczeń samorządowych wynosi około 25 milionów, powiększenie podatku dochodowego ponad 80 milionów. Zwiększony i rozszerzony podatek dochodowy groźnie przedstawia się dla życia gospodarczego, dla rolnictwa, handlu i rzemiosła. Nie mówię o dużych warsztatach, które stać na prowadzenie rachunkowości, lecz o drobnem rolnictwie, handlu i rzemiośle, tam gdzie kwestia wymiaru nie jest oparta na faktycznym dochodzie. Stwierdzam, że nie można przypuszczać, aby dotychczasowe posunięcia Rządu wystarczały do poprawy gospodarczej i przywróciły opłacalność na wsi. Zbyt powierzchowne i zbyt płytkie cięcia na odcinku obniżenia ceny wyrobów przemysłowych, na które ta wieś liczyła — zawiodły. Sukces był niestety tylko psychiczny i krótkotrwały. Wyrównały one tylko możliwości konsumcyjne, zmniejszone przez podatek od wynagrodzeń.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PDąbrowski">Rolnictwo, rzemiosło, handel przez nadmierne obciążenie zostały pozbawione środków obrotowych i stan ich nie wytrzyma zwiększonych ciężarów. Podatek dochodowy wpływa do kas skarbowych opornie — w około 60%. Wskazania na potrzebę przywrócenia opłacalności stwierdziły, iż z tą opłacalnością jest źle. Liczenie na wpływ z podatku dochodowego w obecnych warunkach jest niebezpieczne i bardzo optymistyczne.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PDąbrowski">Część zwiększonego wymiaru podatku legnie jako nowe zadłużenie na życiu gospodarczem. Powiększenie ciężarów przychodzi w momencie, gdy Bank Rolny wystąpił z egzekucją — jak podała prasa — przeciw 60 tysiącom rolników. Współczuję urzędom skarbowym, gdyż będą miały ciężką rolę tłumaczyć płatnikom, że oszukują Skarb, zeznając zbyt małe dochody; sekwestratorzy, ściągając wymierzone podatki dochodowe w postaci sieczkarń, szaf, krów i maszyn do szycia nie wytłumaczą, że zabierają część dochodu a nie część substancji.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PDąbrowski">Powiększenie stawek podatku dochodowego jest sprzeczne z polityką deflacyjną, jest sprzeczne z obraną drogą. Nie harmonizują też z obraną drogą zrównoważenia budżetu pożyczki wewnętrzne: pocztowe i kolejowe. Nieistotną jest rzeczą niszczenie przedsiębiorstwa, gdyż to samo przedsiębiorstwo, wpłacając na rzecz Skarbu Państwa, przyczynia się do zbilansowania budżetu. Nieistotną jest rzeczą, że przeznaczeniem tych pożyczek są inwestycje. Fakt pozostaje faktem, iż z rynku pieniężnego w kraju będzie zabrane 100 milj., co spowoduje zmniejszenie i podrożenie kredytu dla życia gospodarczego prywatnego. Inwestowanie przez Państwo jest obecnie koniecznością ze względu na bezrobocie, lecz nie zwalcza jego przyczyn, ma charakter dorywczy, doraźny, a tylko inwestycje robione przez obywateli wszystkich i przez wieś mogą zwalczyć wspólnie z Państwem bezrobocie w jego przyczynach.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj,)</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PDąbrowski">Pokrywanie wydatków, choćby inwestycyjnych, pożyczkami jest życiem na rachunek przyszłych dochodów. Trzeba pilnie baczyć, czy wydatki te stworzą nowe źródła dochodów, gdyż potrzeby życia wzrastają, a zużywanie dzisiaj przyszłych dochodów stwarza coraz większe trudności dla przyszłej gospodarki. Nie kwestionuję takich inwestycyj, jak wykończenie kabla, na które przeznacza się 4.672.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#PDąbrowski">Obawiam się jednak wkładów w budowę domów mieszkalnych. Wkład w budownictwo nie jest produkcyjnym, ożywia życie gospodarcze jedynie w chwili budowania. Pan referent generalny miał nawet wątpliwości co do słuszności powiększania obecnego tempa budowy dróg i kolei. Kalkulacja rentowności i celowości winna być realna, niespaczana rozmachem inicjatywy i szukaniem efektów projektodawców i wykonawców. Nie może wystarczać argument, jaki usłyszała Komisja Budżetowa w sprawie budowy kolejki na Kasprowy Wierch, że przyszłość pokaże, czy ta inwestycja jest opłacalna. Pozwoliłem sobie zwrócić uwagę i podkreślić te dwa momenty braku harmonii między programem gospodarczym a budżetem.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PDąbrowski">Stwierdzam jeszcze raz, że zwiększenie obciążeń podatkowych, a zwłaszcza podatku dochodowego, uważam za posunięcie błędne, ponieważ wyprzedza ono poprawę gospodarczą. Droga powiększenia wpływów przez powiększenie stawek podatkowych nie jest właściwą, gdyż doprowadza do zmniejszenia ilości płatników. Zmniejszenie stawek i powszechność ich realizowania uważam za właściwą drogę napełniania kas skarbowych. Pożyczki wewnętrzne, zaciągane przez Państwo lub jego przedsiębiorstwa, nie przyczyniają się do ożywienia życia gospodarczego, ponieważ zmniejszają i podrażają kredyt. Te sprzeczności wskazują, że nie wstąpiliśmy twardo i konsekwentnie na drogę, która została wskazana, jako najlepiej prowadząca do danego celu.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#PDąbrowski">Pragnę zwrócić uwagę na tak ważną i istotną sprawę, jak kwestia opłacalności. W zupełności zgadzam się z p. posłem Wierzbickim, że kwestia opłacalności w ustroju kapitalistycznym jest rzeczą konieczną, a państwo powinna interesować kwestia używania i zużywania pieniędzy osiągniętych z pracy. Podejdę do kwestii opłacalności z punktu widzenia wsi. O nic innego nie chodzi rolnikowi, jak o zastosowanie do rolnictwa tych samych praw, zasad i miar opłacalności, które uważane są za słuszne w przemyśle, który, broniąc się przeciw obniżce swoich cen, wysuwa argument opłacalności.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#PDąbrowski">O nic innego rolnictwu nie chodzi. Jeżeli nie można przywrócić opłacalności na wsi przez powiększenie cen płodów rolnych, to w takim razie trzeba konsekwentnie i efektywnie dążyć do zmniejszenia kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#PDąbrowski">A jak przedstawia się sprawa dzisiaj? Małe zmniejszenie cen wyrobów przemysłowych, a powiększenie podatku dochodowego, nieuregulowanie kwestii zadłużeń, nieuregulowanie kwestii zaległości. Trzeba zdać sobie sprawę, że płacenie z 1 ha 4 czy więcej metrów żyta jest rzeczą niemożliwą. Tragicznym i jaskrawym przykładem jest los przedsiębiorstw, powstałych z przebudowy ustroju rolnego. Pragnę zaznaczyć, że w stosunku do tych gospodarstw specjalny obowiązek ciąży na Rządzie. Jest tu duże niezrozumienie nie tylko warunków materialnych, ale i moralnych. Przecież te gospodarstwa powstały na skutek inicjatywy i pomocy Rządu, a dzisiaj ta ręka, która im pomogła, wisi nad niemi jak miecz Damoklesa i te wszystkie gospodarstwa przeklinają swój los; taki stan dłużej nie może być tolerowany. Przykład, jaki dałem, o wystawieniu 60.000 gospodarstw na licytację, jest tragedią, która przez swą absurdalność wygląda na komedię. Czyż tą drogą Bank Rolny chce powiększyć zapas ziemi na parcelację?</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#PDąbrowski">Zdaję sobie sprawę z wielkich trudności p. Wicepremiera, zdaję sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności, jaka ciąży na nim. Egoistyczne żądania pewnych grup i sfer, które stwierdził p. Wiceminister na komisji, przeszkadzają Rządowi w jego akcji, lecz zrozumiałą jest rzeczą, że nie można wszystkim dogodzić. Ustępliwością na rzecz tych ego i zmów tłumaczy sobie wieś powierzchowność posunięć i tak mały ich efekt.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#PDąbrowski">Zdaje mi się, że zbyt dużo czasu nie mamy na dokonanie zwrotu. Wszystkie grupy i sfery muszą zrozumieć, że po śmierci Marszałka Polska nie zmarnuje pracy jego życia, nie powróci do układów i targów z egoizmami grup, sfer i klas. Musi być w Państwie siła, stojąca na straży dobra całości, która ma prawo żądać ofiar i poświęceń dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#PDąbrowski">22 miliony ludzi żyje w Polsce na wsi, patrzy i obserwuje. W pełnem zrozumieniu swej nędzy i odczuciu niesprawiedliwości potrafią zdobyć się na umiar w reagowaniu na swoją dolę. Czy przykład tych egoistycznych żądań jest właściwy i budujący?</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#PDąbrowski">Na zakończenie ośmielę się odpowiedzieć p. posłowi Wierzbickiemu na jego pierwsze przemówienie w tej Izbie. Przemawiając w obronie przemysłu i karteli, między innemi argumentami powiedział o. poseł, że obserwuje zjawisko, iż kto uzbiera sobie trochę groszy w przemyśle, to kupuje kawał ziemi. Zestawiając tak fakty, wyciągnięcie wniosku, o który chodzi p. posłowi, że widocznie na tej ziemi nie jest tak źle, pozostawił p. poseł słuchaczom. Pragnę zapewnić, że nie kalkulacja opłacalności odgrywała tu rolę, decydował tu czynnik zupełnie inny; decydowało to, co jest wielkim skarbem, wielką wartością w duszy Polaka, a jest to ukochanie ziemi. Nie był to szczęśliwy argument, Panie Pośle, w obronie swego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#PDąbrowski">Porównanie P. Z. P. Z. z kartelami mogło być argumentem dla tych, którzy nie rozumieją tego problemu; doskonale rozumie go p. poseł Wierzbicki, nie będę więc odpowiadać, gdyż nikt nie zdaje sobie lepiej sprawy z braku słuszności tego argumentu od jego autora.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Pełczyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PPełczyńska">W czasie dyskusji w Komisji Budżetowej nad poszczególnemi resortami podnoszona była niejednokrotnie sprawa ziem północnowschodnich. Zabieram dziś głos poto, ażeby postawić wyraźnie tezy, których konsekwentne zrealizowanie ma dla tych wielkich obszarów Rzeczypospolitej pierwszorzędne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PPełczyńska">Na wstępie krótka reminiscencja historyczna. Nie chcę z tej historycznej reminiscencji uczynić tylko retorycznej ozdoby, wręcz przeciwnie — chcę podkreślić z całym naciskiem fakt, że ziemie Wileńszczyzny za czasów dawnej Rzeczypospolitej były terenem szybkiego rozwoju gospodarczego, wielkiemi krokami dopędzały zachód i dopiero upadek polityczny Polski stał się upadkiem tych ziem. Rozbiór Polski stał się okresem zamierania gospodarczego i stopniowego zamierania kulturalnego tego wielkiego obszaru ziem. Za czasów rosyjskich stronił od nich kapitał publiczny, a kapitał prywatny w bardzo nieznacznym stopniu tutaj inwestował, z wyjątkiem przemysłu drzewnego. Po upadku Państwa Polskiego weszły te ziemie w okres inercji i miejmy odwagę powiedzieć to głośno i wyraźnie — w tym okresie tkwią no dziś dzień. Wiemy o tem wszyscy aż nadto dobrze, że ta inercja wypływa dziś z innych przyczyn, niż przed 1918 rokiem, że wynika z innych niż za czasów rosyjskich źródeł, ale przecież rezultaty tego stanu rzeczy dziś są również złe.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PPełczyńska">Ziemia wileńska i nowogródzka jest terenem, który był postawiony poza nawias tych procesów rozbudowy sił gospodarczych, które przeżywały zachodnie części Państwa. Ziemia wileńska i nowogródzka nie znały lat dobrej koniunktury, lecz tylko ciągłą depresję, pogłębioną ostatnio w ogromnym stopniu przez kryzys powszechny.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PPełczyńska">O Wilnie, ziemi wileńskiej mówi się w całej Polsce z sentymentem, nawet stwierdzić muszę, że hasła pomocy gospodarczej dla ziem wschodnich są obecnie nader popularne. Stają się prawie modne. Mają w sobie coś z uprzejmego uśmiechu dla ubogiego krewnego. Ale przecież ta ziemia, która od tylu wieków wydaje z siebie najdumniejszych w Polsce ludzi, która rodzi najtrwalsze charaktery, zasługuje na coś więcej. To nie jest ubogi kraj, który wyciąga rękę żebrzącą. To nie jest tylko kraj gospodarczo upośledzony, to jest kraj gospodarczo upośledzony.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PPełczyńska">A to jest wielka różnica.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PPełczyńska">Młodzi ekonomiści w Wilnie prowadzą szereg badań nad bilansem gospodarczym ziem północnowschodnich. Z tych badań, ze studiów nad poszczególnemi odcinkami życia gospodarczego wynika, że procesy dystrybucji dochodów w Polsce dla ziem północnowschodnich mają wynik ujemny. Żyliśmy i żyjemy pod sugestią wielkiego hasła: politycznego scalenia Polski. Ale przecież scalenie polityczne nie jest równoznaczne ze scaleniem gospodarczem. Jeżeli spojrzymy na ziemie o tak różnej strukturze gospodarczej, jak Wileńszczyzna czy Polesie z jednej strony i Śląsk z drugiej, to przecież jasnem się stanie dla każdego, że w Państwie, które ma w swych granicach obszary o tak diametralnie różnej strukturze gospodarczej, daleko posunięte ujednolicenie prawa może dawać złe rezultaty. Gdy zaczniemy zunifikowane normy stosować do niejednolitych warunków gospodarczych, to dla niższego poziomu gospodarczego staną się one wybitnie uciążliwe. Tak jest właśnie z Wileńszczyzną. Zunifikowane normy działają na ziemie o niższym poziomie ekonomicznym jak nacisk, obniżający poziom gospodarczy, a więc pogłębiający jeszcze bardziej różnice. Jeżeli czynione są wyjątki w ustawach gospodarczych w stosunku do ziem wschodnich, to czynienie tych ustępstw, tych zmian, tych przystosowań stać się powinno zasadą. Takie zróżniczkowanie planowe i mądrze przemyślane może podciągnąć ziemie zacofane. Powtarzam: jeśli się dąży do gospodarczej unifikacji, to jednolite rozporządzenia, jednolite ustawodawstwo gospodarcze pogłębiają tylko różnice, utrwalają niejako stan nierówności między poszczególnemi częściami ziem Rzeczypospolitej, W tych warunkach ziemie gospodarczo cofnięte stają się ziemiami gospodarczo upośledzanemi.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PPełczyńska">W interesie gospodarczej unifikacji Państwa leży szybkie podniesienie ziem gospodarczo zacofanych, w interesie Państwa leży specjalne nasilenie tempa rozwojowego tych ziem. Problem ziem wschodnich jest wielkiem zagadnieniem państwowem o specjalnem znaczeniu. Jeżeli mówimy o misji Polski na wschodzie, jeżeli ta misja przewija się poprzez całe dzieje Polski — to nie możemy dziś wklinować się wielkim obszarem ziemi gospodarczo zacofanym, upośledzanym, przeżywającym okres inercji — pomiędzy ziemie Łotwy, Litwy i Białorusi sowieckiej, które dążą w szybszem od nas tempie do gospodarczego podźwignięcia się.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PPełczyńska">By ziemie wschodnie podnieść, nie wystarczą tylko odruchy zainteresowania, sympatii, czy nawet nieskoordynowane odruchy doraźnej pomocy. Tu potrzebny jest skoordynowany system odrębnej polityki gospodarczej. Nie będę powtarzała wszystkich postulatów gospodarczego podniesienia ziem wschodnich. Gdybyśmy mieli zdefiniować w najzwięźlejszych słowach program gospodarczy dla ziem wschodnich, musielibyśmy stwierdzić konieczność zwiększenia dochodu społecznego tych ziem, oraz stwierdzić konieczność jego wydatnego obciążenia. Wszelkie hamulce, krępujące rozwinięcie inicjatywy gospodarczej na terenie tych ziem, muszą być poddane surowej analizie. Te hamulce powinny być usunięte. Należy stworzyć specjalne bezpośrednie przywileje, które pociągną, które zachęcą do inwestowania na wschodzie. Ziemia wileńska, jeżeli chodzi o przemysł przetwórczy, ma potężny czynnik lokalny w postaci licznych rąk taniego i dobrego robotnika. Jeżeli zaś chodzi o fundusze publiczne, o rozdział sum budżetowych i pozabudżetowych, któremi bezpośrednio lub pośrednio dysponuje Państwo — to będziemy my, posłowie ziemi wileńskiej, domagać się stale i konsekwentnie, by rozdział tych sum był dokonywany z uwzględnieniem zasady wyrównania upośledzenia ziem wschodnich w dziedzinie zainwestowania, albowiem przeraźliwie niski stopień zainwestowania tych ziem jest jedną z przyczyn gospodarczego ich zacofania. Domagać się będziemy nie tylko sporządzenia ale i wykonywania planu inwestycyjnego, który w oznaczonym czasie, w drodze odpowiedniej repartycji corocznych kredytów, obejmie szereg podstawowych inwestycyj. Do tych podstawowych inwestycyj zaliczamy inwestycje z zakresu zagadnień komunikacyjnych, z zakresu akcji scaleniowej i melioracyjnej, z zakresu rozbudowy sieci szkolnych. Wymienić tu również należy ważkie zagadnienie pomocy dla samorządów terytorialnych i podkreślić należy z całą siłą wagę zagadnienia upełnorolnienia chłopskich gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#PPełczyńska">Państwa współczesne, a więc i Państwo Polskie, nastawione jest interwencjonistycznie. Państwo łagodzi dysproporcje, narastające nieraz w ciągu wieków. W tem leży jego wielka siła. Jedną z prac, które Państwo wykonać musi, jednym z nakazów, którego spełnienie jest nieodzowne — to podniesienie gospodarcze ziem wschodnich. Ale nie tylko odrębna polityka gospodarcza może ruszyć z miejsca ten problem. Polityka administracyjna odgrywa tu również pierwszorzędną rolę. W dziejach Rzeczypospolitej ziemie północnowschodnie odgrywały ogromną — powiedziałabym — osobliwą rolę. Na tych ziemiach wyrosły wielkie tradycje naszej przeszłości. Te tradycje zrosły się nazawsze z tym krajem, pełnym nie wysłowionego czaru i wewnętrznej mocy. Żyją na tej ziemi w wielowiekowem współżyciu narody różnojęzyczne i różnowyznaniowe. Nie wolno o tem zapominać, gdy w ogólnym obrazie życia Rzeczypospolitej kreślimy obraz tych ziem.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PPełczyńska">Administracja państwowa, pracująca na tych ziemiach, w skomplikowanych warunkach narodowościowych, musi być wiedziona ręką choćby nawet surową, ale nadewszystko mądra, rozważną i sprawiedliwą. Wszelkie dokuczliwości, drobne małe szykany administracji państwowej w stosunku do obywatela polskiego, powinny być wypalane białem żelazem, zwłaszcza w stosunku do obywatela Państwa polskiego, mówiącego niepolskim językiem. Nie jesteśmy tu w Sejmie poto, by mówić rzeczy miłe. Przeciwnie, obowiązuje nas, w większym może niż dawniej stopniu, obowiązek ostrej i surowej oceny rzeczywistości. Dlatego muszę wyrazić żal, że w zakresie administracyjnym dzieje się na ziemiach Wileńszczyzny wiele rzeczy, które ze względu na dobro Państwa dziać się nie powinny. W wyniku różnych błędów, stosunek do władz państwowych chłopa polskiego i białoruskiego jest często nieufny i nieprzychylny. Ludność narzeka zwłaszcza na kary administracyjne, które są niejednokrotnie przedziwnie złośliwą bronią w zakresie regulowania spraw politycznych łub narodowościowych na wsi, a już zwłaszcza na wsi białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PPełczyńska">Ograniczenie sądownictwa administracyjnego, to problem wymagający prędkiego załatwienia. Skoordynowany system odrębnej polityki gospodarczej dla ziem północno wschodnich i szczegółowe przeanalizowanie zagadnień, związanych z polityką administracyjną na tym obszarze ziem, oto dwa zagadnienia, które trzeba postawić na jednem z naczelnych miejsc w życiu Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Matusiak.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Mróz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PMróz">„Czyż nie nadszedł czas ostateczny, by mobilizować teraz legiony polskie do walki z tym niszczącym nieprzyjacielem — kryzysem — tak, jak ongiś do walki zbrojnej o niepodległość mobilizował nas Józef Piłsudski” — mówił w dniu 14 października ubiegłego roku do całego społeczeństwa p. Wicepremier w swem przemówieniu przez radjo.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PMróz">Rzeczywiście już czas najwyższy nadszedł, ażeby społeczeństwo całe, bez żadnych różnic klasowych, bez żadnych wyróżnień zasług i bez żadnych uprzedzeń osobistych, czy politycznych, zostało zmobilizowane do walki o zdrowe jutro gospodarcze naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#PMróz">Ażeby to uzdrowienie gospodarcze mogło być osiągnięte, należy przedewszystkiem stworzyć atmosferę moralna, która sprzyjałaby najcięższym choćby wysiłkom i łagodziła najtrudniejsze ofiary.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PMróz">Szkicując w dniu 25 października na posiedzeniu specjalnej komisji do spraw pełnomocnictw plan polityki gospodarczej Rządu, p. Wicepremier, jako kompensatę ogromnych obciążeń świata pracy, zapowiedział między innemi realizację samorządu gospodarczego przez stworzenie izb pracy. Miałem już możność zagadnieniu temu poświęcić kilka spostrzeżeń przy pierwszej debacie budżetowej. Dziś pragnę podkreślić, że stajemy w zdumieniu wobec zapowiedzi Rządu w sprawie narady gospodarczej, wyznaczonej na 28 i 29 lutego. Do tej narady gospodarczej zostali zaproszeni przedstawiciele samorządu gospodarczego, bankowości, samorządu terytorialnego, i liczni działacze gospodarczy. Gdzież są przedstawiciele świata pracy? Dlaczego nie dano dojść do głosu tym. którzy na swych barkach niosą ciężar kryzysu? Dlaczego w dalszym ciągu dzieli się społeczeństwo na mających kapitał, gotówkę i na pariasów, którzy tę gotówkę mają dostarczyć? Dlaczego zapowiedź o współpracy wszystkich zainteresowanych czynników została zrealizowana w ten sposób, że robotnik czy pracownik umysłowy jest mądry, ale tylko do płacenia.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#PMróz">Skoro Rząd staje dziś przed Sejmem z przedrożeniem budżetowem, wolno nam zażądać w imieniu całego pracującego społeczeństwa, ażeby ten, komu się powierza wykonanie miljardowego budżetu, komu się powierza zaciąganie wielkich zobowiązań nie tylko finansowych, ale i moralnych wobec całego społeczeństwa, ze swych dotychczasowych zobowiązań moralnych zechciał się wywiązać.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PMróz">Zapowiedź utworzenia izb pracy, zadeklarowana przez p. Wicepremiera, została przez świat pracy przyjęta rozmaicie. Wszyscy chcieliby widzieć reprezentację warstwy pracującej, odgrywającą istotną rolę w kształtowaniu się warunków społecznych w Polsce. Nie wszyscy jednak wobec dotychczasowej polityki mają zaufanie, że izby pracy, które powstałyby w obecnych warunkach, byłyby realną obroną i rzeczywistą reprezentacją świata pracy.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#PMróz">Nim te czy inne opinie mogły się ustalić, nim zdołano się zapoznać z ogólnikowym projektem zakomunikowanym tylko nielicznej grupie wtajemniczonych, już cała sprawa znalazła się w lamusie niezrealizowanych projektów.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#PMróz">Nie tylko jednak projekt został zaniechany, ale i sama idea wciągnięcia świata pracy do kręgu „wtajemniczonych” już uległa rozproszeniu pod wpływem nieznanych przyczyn. Zapowiedziana mobilizacja okazała się raz jeszcze powołaniem do ofiarności tylko najbiedniejszych jednostek. Skoro w okresie wojny istotnie kraj przeprowadza mobilizację, powołuje wówczas pod broń wszystkich. Wszyscy muszą narażać swe życie, wszyscy składać muszą ofiarę z życia i krwi. Ta jedność idei, ta jednolitość poświęcenia, łatwiejszym czyni każdy wysiłek, a najwyższą ofiarę — zupełnie naturalną.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#PMróz">Nie mam najmniejszych złudzeń co do tego, jakoby chwila, którą przeżywamy, była nie tak groźna, jak ocenia p. Wiceminister. Wydaje mi się, że ocena jest jeszcze zbyt optymistyczna. Pozwolę sobie przy debacie szczegółowej poruszyć szereg zagadnień, które uderzają swą jaskrawością i stanowią alarmujący sygnał niedostrzeganych przez tak wielu, groźnych przemian społecznych.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#PMróz">Przeglądając budżet, ze smutkiem stwierdzam, że tragizm dysproporcyj w kraju naszym nie zmalał. Gdy publikacje wiarogodne, jak Landaua czy Zdanowskiego w sprawie nędzy mieszkaniowej Polski, przywodzą nam przed oczy ciasne, zimne i smrodliwe od nadmiaru ciał ludzkich izby, izby, gdzie sześć osób na powierzchni kilku metrów kwadratowych nie jest wyjątkiem, gdy zacytowany w ostatnim wydawnictwie Instytutu Gospodarstwa Społecznego przykład, gdzie na przestrzeni izby 4,5 metra długiej i 3 metry szerokiej, o wysokości zaledwie 1.90 m. mieszka rodzina, składająca się z ojca, matki, 9 synów i 4 córek, nie jest bynajmniej przykładem niepowtarzalnym — to imponujące liczby naszego budżetu przywodzą nam, mimowoli narzucające się swą dysproporcją, porównania, iż naprzykład na utrzymanie poselstwa w Buenos Aires wydajemy 311 tysięcy złotych, że na utrzymanie ambasady w Watykanie wydajemy 257 tys., na utrzymanie ambasady w Rzymie 231 tys., że nawet w Japonii utrzymujemy poselstwo kosztem aż 238 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#PMróz">Te zestawienia nie słonym, lecz gorzkim czynią ziemniak, spożywany bez omasty i bez soli w dziesiątkach powiatów naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#PMróz">Nie chciałbym być źle zrozumianym. Doskonale doceniam wagę złotego guzika przy liberii portiera ambasady naszej w Paryżu. Sądzę jednak, że powaga naszego kraju w niczemby nie ucierpiała, gdyby guzik ten był srebrny, lub zgoła zwykły — kościany.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#PMróz">Nie umiemy oszczędzać. Nie tylko nie umiemy oszczędzać w wydatkach tak zwanych reprezentacyjnych, wierni zasadzie „zastaw się...”, lecz nie potrafimy oszczędzać w wydatkach codziennych i niezbędnych. Gdy przed kilku laty nabyty został przez Ministerstwo Opieki Społecznej gmach na ten urząd, głoszono, że Skarb Państwa zrobił na kupnie historycznego budynku niezły interes. Jak interes ten jest niezły, widzimy z budżetu. Gmach jest historyczny, to prawda, ale raty amortyzacyjne płacone mają być jeszcze długie lata, a budynek już się wali, w poczekalni ministra interesantów straszą wielkie słupy, usiłujące powstrzymać walącą się ruderę. Za to wszystko płaci się raty amortyzacyjne i już przewiduje się wydatki na kapitalny remont.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#PMróz">Jest więcej przejawów rozrzutności, więcej przykładów życia nad stan, więcej jątrzącej bezmyślności czy lekceważenia nędzy ludzkiej, niż przemyślanego, planowego czynu.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#PMróz">To, cośmy słyszeli w czasie rozprawy budżetowej w komisji na temat gospodarki lasów państwowych, stanowi zaledwie drobny odcinek błędów naszej gospodarki państwowej.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#PMróz">Politykę społeczną Naczelnej Dyrekcji Lasów oceniam na tle ostatnich posunięć obniżkowych płac robotniczych w sposób całkowicie ujemny. Niestety błędy te nie są przykładem odosobnionym. Zainteresowanie Państwa we „Wspólnocie Interesów” na Górnym Śląsku, w fabryce Scheibler i Grohman w Łodzi, w Żyrardowie, w fabryce gumowej PePeGe w Grudziądzu nie może poszczycić się też najlepszemi rezultatami!</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#PMróz">W powodzi pomysłów, w natłoku osobistych zainteresowań zatracona została wytyczna polityki państwowej w dziedzinie gospodarowania własnemi przedsiębiorstwami.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#PMróz">Nic dziwnego, że przy podobnym systemie i braku konstruktywnej i planowej myśli w wykonywanej przez Państwo na własny rachunek gospodarce powstaje silny prąd przeciwetatystyczny i Rząd powołuje dla zbadania działalności przedsiębiorstw państwowych komisję, ale na jej czele Rząd stawia swego... konkurenta. Tak, jeżeli prezes Lewjatana staje na czele komisji, mającej zbadać i uzdrowić gospodarkę państwową, to przy najbardziej szlachetnem ujęciu tego przedsięwzięcia przez pana prezesa będziemy świadkami oceny podobnej, jaką w życiu codziennem moglibyśmy obserwować, gdyby jeden fabrykant materiałów włókienniczych powierzył konkurentowi z sąsiedniej ulicy kontrolę swojej produkcji i poprosił go... o wnioski i opinię. Te wnioski i opinię byłyby jednej tylko treści: zamknąć konkurujące przedsiębiorstwo!</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#PMróz">Jeżeli o podobną opinię Rząd się zwraca w sprawie przedsiębiorstw państwowych, to poco formalna strona badania?</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#PMróz">Nie stać nas było dotychczas nigdy na jednolity i konsekwentny program, któryby równomiernie traktował wszystkie potrzeby naszego życia społeczno-gospodarczego. Zawsze do czegoś jesteśmy „frontem”, zawsze coś do nas jest przeto tyłem i my wleczemy się z tyłu wielkich przemian, zachodzących w strukturze gospodarczej świata.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#PMróz">Przejścia od gospodarki indywidualistycznej do gospodarki planowej nie dostrzegają ci, którzy nie wierzą, że słońce w południe stoi w zenicie, choćby wypadł dzień pochmurny. Stoimy frontem do rolnictwa. Idzie jedno za drugiem oddłużenie, ulgi, umorzenia. Jeszcze co jakiś czas rzucone zostanie inne hasło, przypomniana zostanie Gdynia, lub „świetne” pomysły reorganizacji czy skasowania ubezpieczeń społecznych. Wszystko jednak zwrócone jest w zasadzie do rolnictwa, do przystosowania całego życia przemysłowego do hubki i łuczywa.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#PMróz">Wieś ze swym najbardziej konserwatywnym aparatem wytwórczym, ze swem niezbadanem bezrobociem i niezmierzonem nieróbstwem nie tylko może, lecz powinna stanowić teren dla konstruktywnej myśli Rządu. Skoro proklamowane zostało hasło „frontem do wsi”, to dlaczego nawet ten prąd, nie jest istotnie wielką linią ofenzywy na rolnictwo, a jest w przeważnej części pogotowiem ratunkowem dla zadłużonych.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#PMróz">Wiemy doskonale, jaką wagę dla gospodarstw rolnych posiada proklamowana dziś polityka hodowlana. Hasła p. Ministra Poniatowskiego o zwiększeniu produkcji w rolnictwie, o zorganizowaniu gospodarstwa tak, ażeby było w niem miejsce na całą ilość pracy, jaką rodzina wykonać jest zdolna, o przystosowaniu produkcji do sprzedaży w ten sposób, ażeby możliwie wielka ilość różnorodnych i najbardziej szlachetnych, a więc dużą ilość pracy w sobie zawierających artykułów, przeznaczyć mogło gospodarstwo na zbyt, na zbyt zorganizowany spółdzielczo — wszystkie te hasła posiadają dotychczas wartość jeszcze nawet nie programu. Ażeby to było realizowane, należy pchnąć na wieś liczne zastępy przygotowanej inteligencji, rozumiejącej życie na wsi, idącej na wieś nie dla kariery i nie dla krótkowzrocznego osobistego zysku, lecz idącej pełnić swą misję budzicieli polskiej wytwórczości dla wielkiej idei założenia zdrowych fundamentów gospodarczych naszego kraju. Wierzymy, że te fundamenty pod przyszłą gospodarkę nie tylko powinniśmy, lecz zdolni jesteśmy założyć. O ile jednak w sprawie oddłużenia zrobiono pewne konkretne posunięcia, to do budowania fundamentów właściwej naszej struktury rolnej dotychczas nie przystąpiono.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#PMróz">Nasze wyższe szkoły rolnicze mają nastawienie całkowicie obszarnicze. Idea 16 tys. majątków wielkiej własności rolnej jest u nas w dalszym ciągu pieczołowicie hodowana. Minimalne postępy, jakie czyni parcelacja, powodują, że kończący wyższą szkołę rolniczą, jeżeli nie jest sam właścicielem lub spadkobiercą majątku i jeśli nie uzyska posady państwowej, nie ma nic do roboty w swoim zawodzie. Wieś jest niechętna nowinkom i pomysłom, które dopiero przy wielkim nakładzie pracy i dużej znajomości przedmiotu mogą poszczycić się prawdziwemi rezultatami.</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#PMróz">Jednak nasze szkoły rolnicze będą mogły dopiero wówczas przygotowywać ludzi zdolnych do szerzenia wielkiej, a powszechnej oświaty rolniczej, kiedy znajdzie się w społeczeństwie dostatecznie dużo ideowych jednostek, które nie dla grosza, lecz dla realizacji wielkich zadań, gotowe będą pracę tę podjąć.</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#PMróz">I tu znowu spotykamy się z potrzebą atmosfery moralnej, któraby pozwoliła wszystkim, wszystkim bez wyjątku zapomnieć o osobistych zyskach i podjąć pracę dla Ojczyzny, tak, jak podjęto tę pracę w roku 1914.</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#PMróz">Należałoby z całą bezwzględnością tępić tradycyjne warcholstwo naszej wielkiej własności rolnej, która według pretensjonalnego określenia jednego z zainteresowanych „jest solą narodu polskiego”, a według określenia innego uczonego w credo obszarniczem, rolnictwo ponosi niemal całość ciężarów publicznych, ponieważ wszystkie podatki przemysłowe, konsumcyjne, od dochodu i t. d. i tak w skutku swym ostatecznym sprowadzają się do obciążenia... rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#PMróz">Jeżeli spycha się bezustannie wdół poziom naszego życia gospodarczego przez równanie do rolnictwa, to wartoby z niemniejszą siłą pchnąć wgórę dochodowość drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#PMróz">Na tem polu mamy do zrobienia niesłychanie dużo. Nie będę mówił o dochodzie brutto drobnego rolnika w takich państwach jak Szwajcaria, gdzie wynosi on 795 fr. zł. z jednego ha, lub Holandia, gdzie dochód ten wynosi 478 fr. zł., ale Niemcy osiągają z jednego ha 234 fr. zł., Czechosłowacja 231 fr. zł., Węgry 230, a nawet Bułgaria wykazuje dochód brutto — 203, Finlandia 176 fr. zł., podczas gdy Polska wykazuje zaledwie 132 fr. zł.</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#PMróz">Nie wydaje się rzeczą możliwą, ażebyśmy problem rolny w Polsce mogli odgrodzić od niezbędnych zmian w strukturze samego gospodarstwa. Nie jest jednak możliwem, ażeby zagadnienie wyrównania do rolnictwa spychało cały poziom życia gospodarczego, gdyż to zagraża elementarnym podstawom bezpieczeństwa naszego Państwa. W budżecie naszym są opancerzone pozycje, których nikt z nas nie próbuje zakwestionować lub podważać. Pozycje te na przestrzeni szeregu ostatnich lat nie uległy najmniejszym zmianom, chociaż budżet wykazuje zdecydowaną tendencję, malejącą w szeregu działów administracji państwowej. Budżet Ministerstwa Oświaty nie odpowiada w żadnej mierze ogromowi zadań tego resortu, o czem słyszeliśmy w komisji. Budżet Ministerstwa Opieki Społecznej maleje w tempie zadziwiającem.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#PMróz">Gdy w roku 1931/32 budżet Ministerstwa wynosił 155 milj. zł., to w następnych kolejnych latach budżetowych wynosił: 101 milj. zł., 87 milj. zł, 65 milj. zł, 85 milj. zł, a w roku budżetowym w przedłożonym preliminarzu wynosi zaledwie 43 milj. zł. Te działy budżetu nie posiadają pozornie specyficznych właściwości, któreby nakazywały za wszelką cenę utrzymać niezmniejszany poziom wydatków. W chwili obecnej nie wdaję się w dyskusję, o ile sąd taki jest słuszny. W każdym jednak razie należy stwierdzić, że niemożliwością wydaje się utrzymanie pozycji wydatków najważniejszego choćby resortu, jeżeli ogólna kwota rozdzielonych na cele publiczne pieniędzy spadnie w dwójnasób lub niżej jeszcze.</u>
<u xml:id="u-42.32" who="#PMróz">Wyrażam głębokie przekonanie, że względy bezpieczeństwa, tak bardzo podważonego na terenie międzynarodowym obecną sytuacją układów politycznych, zagadnienie schodzenia wdół z budżetem państwowym, stawiają w płaszczyźnie zagrożenia pokoju naszego kraju!</u>
<u xml:id="u-42.33" who="#PMróz">To stanowisko moje w żadnym razie nie może zmniejszyć uwagi, którą należałoby zwrócić na odcinki niezbędnych oszczędności budżetowych. Ogromne wydatki na emerytury czynią konieczną rewizję naszej polityki personalnej. Stworzony został prąd obsadzania wszystkich posad przez tych czy innych emerytów, którym renta nie wystarcza na utrzymanie. Nie do wyjątków należą wypadki, iż wyżsi urzędnicy, pobierający po 400, 500 i więcej złotych miesięcznej emerytury, a więc kwotę, stanowiącą niedoścignione marzenia najbardziej wykwalifikowanego młodego pracownika, inżyniera, lekarza, nauczyciela czy prawnika, ponadto posiadają kontraktowe posady, dostarczające im drugie tyle, lub więcej dochodu. Jest to krzyczącą niesprawiedliwością społeczną, niesprawiedliwością, która mąci atmosferę moralną, tak istotną dla realizacji najdoskonalszych choćby planów.</u>
<u xml:id="u-42.34" who="#PMróz">Masowy napływ nawet najbardziej zdyscyplinowanych emerytowanych urzędników państwowych, czy też byłych wojskowych do instytucyj publicznych nie może podnieść fachowości tych instytucyj, a w umysłach ogółu stwarza rozgoryczenie, niechęć i uzasadnione tak często pretensje.</u>
<u xml:id="u-42.35" who="#PMróz">Uprzywilejowanie jednych kosztem innych jest jaskrawo widoczne w naszym przemyśle, gdzie już nie złotowym lecz groszowym zarobkom robotniczym przeciwstawiane są ogromne dochody poszczególnych kierowników. Dochody te, oceniane dla dygnitarzy pewnych koncernów na 1.300.000 zł rocznie, wzbudzają wśród robotników większe rozgoryczenie niż najbardziej uciążliwy podatek, któryby obejmował wszystkich.</u>
<u xml:id="u-42.36" who="#PMróz">Dlaczego ustawa o ograniczeniu nadmiernych uposażeń jest sformułowana w ten sposób, że przez kilkoletni okres jej obowiązywania ani razu zastosowana nie została? Przecież widzimy aż nadto wiele wybujałości w żądzy zysków, a nie widzimy żadnego przeciwdziałania ze strony powołanych do tego władz.</u>
<u xml:id="u-42.37" who="#PMróz">Jeśli wspomnieć o jednolitym podatku, to trudno mi powstrzymać się od uwagi, że ostatnie posunięcia Rządu w materii podatku specjalnego od wynagrodzeń wydają się być bardzo niefortunne. Podatek specjalny, obciążający w sposób niewspółmierny robotników, zatrudnionych w przedsiębiorstwach państwowych i samorządowych, został natychmiast we wszystkich zakładach wojskowych złagodzony przez przejęcie, w zależności od kategorii zarobku, całkowicie lub częściowo tego podatku przez zakład pracy.</u>
<u xml:id="u-42.38" who="#PMróz">W monopolach państwowych nie zdecydowano się odrazu sprawę podatku specjalnego załatwić analogicznie do zakładów wojskowych. Dlatego też na terenie monopolów obserwujemy od szeregu tygodni zamęt, przyczyniający tym przedsiębiorstwom ogromne straty. Według posiadanych przeze mnie obliczeń cały podatek specjalny od pracowników monopolu miał dać rocznie 1.800.000 zł. Sześciodniowy strajk w przedsiębiorstwach monopolów państwowych na terenie stolicy przyniósł straty na produkcji w wysokości przeszło ćwierć miliona. Dopiero przed kilkoma dniami uzgodniono z pracownikami monopolów pewne ustępstwa, jednakże wobec połowiczności załatwienia tej sprawy zatarg w dalszym ciągu istnieje i powoduje straty nie tylko dla robotników, lecz i dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-42.39" who="#PMróz">Czyż sprawy podatku specjalnego nie można było odrazu rozstrzygnąć, z uwzględnieniem słusznych postulatów robotników? Jak długo trwać będzie jeszcze obserwowany zamęt?</u>
<u xml:id="u-42.40" who="#PMróz">Jednolita decyzja władzy musi być zasadą postępowania czynników państwowych.</u>
<u xml:id="u-42.41" who="#PMróz">Jeśli mobilizacja gospodarcza całego kraju ma być przeprowadzona powszechnie i sprawiedliwie, ma wydać naprawdę oczekiwane zbawienne wyniki, to musi ulec zmianie atmosfera moralna w kierunku ponoszonych ofiar i równości osiąganych zysków, musi ulec zmianie dotychczasowy system. Oszczędność nie może być tylko hasłem robotnika i chłopa, ofiarność nie może być sztandarem jedynie świata pracy, poświęcenie — udziałem tylko jednej grupy społecznej.</u>
<u xml:id="u-42.42" who="#PMróz">Wszyscy, lecz naprawdę wszyscy w jednym szeregu muszą stanąć do walki na froncie gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-42.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Panie Wicemarszałku, proszę o głos dla wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekMudryj">Udzielam głosu p. Premierowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Nie wiem z jakiego źródła czerpał informacje p. poseł Mróz, gdy mówił o składzie narady gospodarczej. Źródło jest złe, albowiem informacje nie odpowiadają prawdzie. Skład narady gospodarczej nie został jeszcze ustalony, zaproszenia do niego nie zostały rozesłane, więc byłoby bardzo przedwczesnem już teraz mówić o tym składzie. Sądzę, że byłoby źle, jeśli chodzi o nastroje, gdyby informacje, z których korzystał p. Mróz, nie zostały przeze mnie sprostowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Pochmarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Są zapatrywania zapewne i w tej Izbie, że właściwie powinniśmy pracować przedewszystkiem w komisjach, a o ile możności ograniczać się w przemówieniach i słowach na plenum, i że Sejm nowy ma być czemś w rodzaju laboratorium dla opracowywania pewnych zasad, na których Państwo ma się budować.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#PPochmarski">My, którzy przychodzimy do tej Izby, mając w pamięci „żywe głosy” ludzi, którzy wysyłają nas do Sejmu nie tylko w tym celu, byśmy służyli interesom Państwa, lecz także, byśmy zaradzili takim czy innym ich bolączkom, musimy przemawiać do Izby i przez Izbę do tych, których reprezentujemy. Przemawiając zaś tutaj, nie możemy zawsze, jak słusznie powiedziała p. posłanka Pełczyńska, mówić tylko rzeczy miłych Rządowi, którego pracę cenimy i ideę rozumiemy i z którym chcemy współpracować dla potęgi Rzeczypospolitej; w celu ułatwienia Rządowi pracy, w celu właściwego naświetlenia sytuacji, nad którą ma panować Rząd, musimy przedstawiać to, co przeżywamy.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#PPochmarski">I jeżeli zatem p. Mróz miał mylne informacje, to doskonale się stało, że o tem mówił i że te informacje, które dość są powszechne, mógł z miejsca p. Premier sprostować. Jest to wymiana wiadomości i naświetlenie istotnej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Mówiąc o budżecie, mówimy o pewnych funkcjach życia, które dane cyfry reprezentują. Taką funkcją pierwszą, która tutaj uderza, jest samo powstanie budżetu. Budżet tworzy, proponuje, ustala Rząd. Art. 59 Konstytucji powiada: „Wydatki niezaprojektowane w budżecie nie mogą być uchwalone, a zaprojektowane nie mogą być podwyższone bez zgody Rządu”. Ten artykuł 59 dał podstawę referentowi generalnemu, p. Wicemarszałkowi Miedzińskiemu wypomnieć nam, starym posłom, żeśmy mieli cokolwiek zbyt duże zachcianki w kierunku pewnych zmian, pewnych przesunięć, pewnych podwyższeń budżetu. Odpowiedział na to już p. poseł Starzak, że jednak ta współpraca Sejmu musi się dokonywać w obrębie nawet art. 59. Podwyżka, choćby nieduża, ale przecież konkretna i tak celowa podwyżka budżetu oświaty, jest wyrazem realnej współpracy Rządu z Sejmem w granicach uchwalonej Konstytucji. Również inne przesunięcia są wynikiem tej dobrze rozumianej współpracy. Jeżeli w obecnym okresie budżetowym tych zmian nie było tak wiele, to sądzę, było to wynikiem nieusprawnienia jeszcze techniki nowego Sejmu. Nowy Sejm, nowy Rząd, nowy budżet. To potrójne novum i jeszcze ciążąca na nas odpowiedzialność za zrównoważenie budżetu — oczywiście hamowały nie tylko zapędy, ale nawet istotę słusznych naszych pojęć i poglądów na dziedzinę budżetową. Ale, proszę Panów, jeżeli nasze dążenia i żądania w pracy komisyjnej nad budżetem były umiarkowane, to tem ważniejsze są uchwalone rezolucje do projektu budżetu, na które specjalnie chcę zwrócić uwagę. Rezolucje dawniej — to były t. zw. via desideria, rzucane zazwyczaj do kosza. Były one wynikiem rozgrywek partyjnych, aktem kurtuazji jednej strony na rzecz drugiej — jeśli się coś uchwala, to niech i tamta strona się pocieszy. Obecnie, jeśli rezolucje są wnoszone jako niezależna opinia posła, są one równocześnie wyrazem pewnych istotnych potrzeb ludności. Na niektóre rezolucje chcę zwrócić specjalnie uwagę, szczególnie na rezolucję, wniesioną przez p. gen. Żeligowskiego o uporządkowaniu zasadniczem spraw emerytalnych. Bez względu na to, czy będziemy mówili o tem tak, czy inaczej, jest to sprawa, która rozjątrza ostatnio umysły i która jest raną wymagającą zasadniczego uporządkowania. Również rezolucja posłanki Prystorowej o budowie szkół powszechnych, o przeznaczeniu budulca na ten cel z lasów państwowych, wreszcie rezolucja mniejszości, wniesiona przez p. Bakona, o przeprowadzeniu w drodze ustawodawczej zmniejszenia dodatków funkcyjnych i służbowych oraz kwot, przeznaczonych na nagrody i zasiłki. — To są rezolucje, które coś konkretnego wyrażają, na które specjalnie zwracam uwagę.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#PPochmarski">Ostatnia z wymienionych przeze mnie dotyka tych spraw, o których w tej Izbie już wielokrotnie mówiono, a o których — w imię tego, co czuję, co przeżywam jako poseł i jako człowiek — muszę mówić, choć mówił już o tem przed chwilą p. Mróz i p. Kamiński. Rozumiemy, że p. Premier, przychodząc tu ze swoim programem, który ma objąć wszystkie sprawy i zagadnienia obecne, musi im nadać formę jaknajbardziej umiarkowaną i zobjektywizowaną, ale rozumiemy także, że poprzez tę formę bije życie i to, co Rząd ogólnie planuje, nie wyraża jeszcze niestety całej istoty życia.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#PPochmarski">P. Wicemarszałek Miedziński w swoim doskonałe ujętym, bardzo ciekawym referacie na komisji mówił o przejściowości dzisiejszej epoki, o wynaturzeniach kapitalizmu, o jego chorych punktach, o pewnych słabych stronach innych nowych form, gdzieś już doświadczanych. Ale to stwierdzenie faktu nie jest jeszcze dostatecznie pocieszające dla tego człowieka, który dzisiaj żyje, pracuje ciężko i biedą życia jest zgnębiony. Fakt, że ta epoka jest przejściowa, pobudzą go raczej do tego, że tem bardziej szuka wyjścia i ratunku dla siebie. Oczywiście szuka tego ratunku w Państwie i przedewszystkiem w Państwie musi szukać. Lecz, jeśli Państwo dzień w dzień do tego człowieka przychodzi z całym aparatem udręczeń, skoro się staje w jego rozumieniu jakimś molochem pożerczym, to ono chwilami zatraca swoją siłę atrakcyjną ideowo-wychowawczą i my, pracując tam, na dole, musimy dużo starań dołożyć, ażeby przerobić to na treść ideową, która montuje całość.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#PPochmarski">Mówi się dziś, że ma panować kontrolowany przez państwo kapitalizm. Czy i o ile może ten system być skuteczny, najlepiej o tem wie p. Minister Górecki, który ciężką walkę musiał stoczyć z kartelami, który pewne potencje musiał ominąć. Ale zresztą odpowiedź na to daje dziś samo życie. Bo oto — jak czytamy kilka dni temu — ten najbardziej możny pan — przemysł węglowy postanowił wymówić robotnikom warunki pracy, żeby obniżyć płace robotnicze. Jestem przekonany i wszyscy jesteśmy przekonani, że tutaj Rząd okaże swą siłę i płace robotników nie będą zredukowane. To jest konieczne. To jest konieczne także i dlatego, że ten Rząd, który jest Rządem żołnierzy Marszałka, który jest Rządem ludzi idei i wiary, skoro musiał pójść na ciężkie dekrety, i te rzeczy stanowić, to tylko w imię głębokiego przekonania, że są one koniecznością państwową. Lecz obowiązek nasz poselski spełniając z głębi przekonania, musimy Rząd przestrzec, że jednak są rzeczy, które, przywalone zbyt wielkiemi ciężarami, mogą zacząć źle funkcjonować, mogą poderwać i program dobry Rządu, jeśli chodzi o ogólne ujęcie i siłę gospodarczą Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#PPochmarski">Zwrócę uwagę na jedną pozycję, może zbyt mechanicznie załatwianą, choć zasadniczo, programowo zdawałoby się słuszną. To są te oszczędności i ulgi, zdobywane równocześnie przez ciężary, rzucone na miasta, owe dekrety, które ostatnio naprawdę przywaliły miasto tak, że właściwie miasto czemś innem się staje. Powołam się na jednego ze znawców, jednego z fachowców, który pisząc o Krakowie powiada: „Nie o to chodzi, że Kraków stracił 3 miliony złotych, chodzi o to, że sama istota samorządu została naruszona, samorządu, który tracąc możność swobodnego gospodarowania we własnym majątku w dziedzinie opłat za własne drogi, mosty, place postojowe, za artykuły codziennego użytku, jak woda, gaz i elektryczność, który w tych rzeczach, pozbawiony swobody gospodarowania, a uzależniony od czynnika administracyjnego, staje się już częścią ogólnej administracji państwowej i prze staje być samodzielnem ogniwem twór czem i w gospodarce i w kulturze”. I tutaj, Panie Premierze, jak słuchałem przemówienia Pana Premiera, tak świetnie ujętego, jeżeli chodzi o program, gdy mówił Pan Premier, że idzie się do tych miast, jako źródła siły, to mam wrażenie, że jest to jakieś nieporozumienie. Jeżelibyśmy się przenieśli na posiedzenie rady miejskiej w Krakowie i posłuchali nie tego, co mówią „towarzysze” z opozycji, ale co mówi każdy radny, przedstawiciel Krakowa, co przeżywa on w tej chwili, to przekonalibyśmy się, że jest jakieś nieporozumienie i to nieporozumienie musi być jednak w jakiś sposób naprawione.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#PPochmarski">Ostatnie zarządzenia biją nie tylko w miasta, ale i w człowieka pracującego w samorządzie, który po wszystkich obcięciach, na zasadzie nowej ustawy o pracownikach samorządowych dalej jeszcze będzie dotknięty i który rzeczywiście przeżywa teraz wielki niepokój. Naszą dużą troską są pracownicy samorządowi, którzy nawet grożą strajkiem właśnie z powodu nowych ustaw samorządowych. Mówi się, że te ustawy regulują życie, ale my powiadamy: Wszystko w porę. Teraz, po dekretach, po tylu rzeczach przykrych, po tylu obcięciach, może lepiej byłoby powstrzymać się z nowemi zarządzeniami i projektami i odłożyć je nieco na później. Gdybyśmy zresztą bliżej przypatrzyli się tym oszczędnościom i ulgom w mieście, to zobaczymy, że naprzykład w zamian za obniżkę prądu elektryczności z 60 gr na 55 za kilowatgodzinę, czyli o 5 gr oszczędności dla biednego człowieka, miasto traci tutaj 330.000. A szary człowiek co zyskuje? Opowiadał mi jeden, że on zużywa 40 kilowatgodzin w roku, czyli zaoszczędził 2 złote, a miasto straciło 330.000 złotych. Ale zato ty, szary człowieku, idź na bruk, bo miasto zwalnia z pracy 300 ludzi. Między innemi ten właśnie mógł pójść na bruk, choć zaoszczędził 2 złote na elektryczności. Gdyby te rzeczy były wspólnie rozważane, były obliczane z jednej i drugiej strony, to może nie byłyby w tak śpiesznem tempie załatwiane. Na jednem z zebrań — przepraszam, że ilustruję, ale przecież ta Izba ma do tego służyć — mówił tak pewien robotnik: „Ostatnio ciągle głosi się program „frontem do szarego człowieka”, a my stwierdzamy, że im głośniejszy ten program, tem bardziej ugina się ten „szary człowiek”; dzisiaj ledwie już dyszy”. I tu robotnik ten dodał: „Może nareszcie Rząd wstrzyma ten swój front do szarego człowieka, a zwróci się nareszcie frontem do sytego człowieka”.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#komentarz">(Głosy: Do Krakowa! Kraków zarabia na turystyce.)</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o turystykę Krakowa — jak słyszę tutaj głosy — to sądzę, ze tu również nie Kraków decydował, tylko decydowały inne czynniki, które nawet specjalną formę przerostu turystycznego w tych dniach realizują. Koledzy sami mi to podsunęli, ja o tej sprawie nie chciałem mówić, bo rzecz ta dostatecznie była już omawiana. Zresztą za kilka dni ten przerost wybuchnie już na pewnej wysokiej górze — daj mu Boże zdrowie i tym, którzy tam będą jeździli. Tem niemniej jednak twierdzimy, że dla człowieka biednego jest rażąca ta dysproporcja, ta niewspółmierność, o której mówił Kolega Mróz, gdy z jednej strony daje się wielotysięczne odprawy i darzy się wysokich emerytów posadami, a z drugiej strony małe emerytury jeszcze obcina się i emerytów tych łupi ze skóry. Jeszcze jeden przykład ciekawy. P. Gdula wniósł interpelację w sprawie salin w Wieliczce, gdzie w tym samym czasie, kiedy dawano dość wysokie remuneracje wyższym urzędnikom, zarządzono odebranie deputatów i obniżkę płac dla robotników. Gdy delegaci a przyjechała, odpowiedziano — niema pieniędzy. Została zgłoszona interpelacja, może dostaniemy odpowiedź, może nastąpi pewne sprostowanie.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#PPochmarski">Gdy mówimy o inwestycjach, to bardzo ciekawą jest myśl p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, ażeby na przyszłość regulowała planowo inwestycje jakaś stała komisja, któraby ustalała hierarchię w tej dziedzinie, o co bardzo prosimy. Niechaj do tej komisji będą powołani przedstawiciele regionów w Sejmie i Senacie, niechaj żywy głos każdej ziemi tutaj decyduje, czy dany przerost jest potrzebny, czy też nie. Gdy dzisiaj pomiędzy kapitalizmem a innemi formami, które biją o ściany nasze, Polska przeżywa okres, jak się mówi, przejściowy, to w tym okresie całkiem naturalne, że siłą kierującą muszą być władze państwowe, musi być rząd, który musi się sprząc najsilniej z narodem polskim, z jego duchem i także z miodem pokoleniem. O tem miodem pokoleniu różnie się mówi, mówi się, że ono się niepokoi, że nawet się burzy. Gdy byliśmy młodymi, to i myśmy się burzyli i szukali nowej formy życia. I obecne pokolenie młode się burzy i niepokój przeżywa, gdy jest zagrożone bezrobociem. Jestem jednak przekonany, że w tej czy innej formie jest ono przepojone miłością Ojczyzny. szuka form jaknajlepszych dla nowej Polski. I do tego młodego pokolenia zwrócić się należy z apelem, ażeby zdawało sobie sprawę, że na nim też ciąży odpowiedzialność za Państwo, za jego spokój i siłę. Rząd musi się jak najściślej sprząc ze światem pracy, nie tylko w ogólnym programie, ale w bezpośredniem przepracowaniu zagadnień życia, czy na gruncie izb pracy (oby jak najprędzej powstały), czy też na gruncie innych komórek pracy.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#PPochmarski">P. Mróz tutaj przed chwilą stwierdził, że świat pracy jest gotów do największych ofiar, ale do ofiar, które odpowiednio idą w górę. Progresja, którą Rząd w nowych obciążeniach zastosował, jest trafnym i pięknym drogowskazem i jest zarazem nową rzeczą w naszej administracji państwowej, w naszej gospodarce. Ale to wszystko, proszę mi wierzyć, jest bardzo małe i skromne w stosunku do tego, co przeżywa dzisiaj człowiek pracujący. I jeszcze jedno poruszę w związku z tem, co przeżywamy. Chcemy, żeby planom i pracom Rządu, który składa się z żołnierzy Marszałka, towarzyszył zawsze ten żołnierz z szeregów legionowych, z prac niepodległościowych, nie rozproszony, ale zorganizowany. Nie może on być biernym obserwatorem tego, co się w Polsce dzieje, bo wtedy będą inni — zorganizowani mówić i przemawiać o bolączkach życia. Jest to rzecz poważna, z której musimy zdać sobie sprawę, bo nie możemy być dłużej samotni i iść w rozproszeniu. Jeszcze niejeden dać musimy z siebie wysiłek na rzecz tego, co mówił p. Premier — chleba i pracy dla wszystkich, i tego, co w przemówieniach p. Premiera wybijało się jako myśl przewodnią, że oto oprócz chleba i pracy potrzeba wielkiej idei nowej Polski, Polski silnej i sprawiedliwej społecznie, którą musimy pełnią ducha i pełnią pracy w każdej komórce naszego życia realizować. Apelujemy zatem do Rządu, ażeby w tej sprawie nam dopomógł i aby ten budżet, który liczy dzisiaj ledwie 43 miliony zł na opiekę społeczną, wprowadził również na nowe tory budowę Polski jako Państwa Pracy.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Gdy mam w imieniu 3,5 milionowej ludności żydowskiej w Państwie rozpatrzeć położenie tej ludności, muszę stwierdzić na wstępie, że obok ogólnych przesłanek bytowania obywatelskiego, obok przesłanki zachowania swego oblicza duchowego, swej religii, swego udziału w życiu państwowem i społecznem w ramach obowiązującego ustroju politycznego, udziału w życiu gospodarczem w ramach istniejącej gospodarki, wysunąć muszę przesłankę, która jest zupełnie anormalną dla innych narodów i innych społeczeństw, przesłankę bezpieczeństwa życia, zdrowia i mienia. Obszernie będę o tem mówić przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Od długiego czasu ludność żydowska nie ma prymitywnego bezpieczeństwa życia, zdrowia i mienia. Powtarzają się przez długie szeregi miesięcy w szeregu miast i miasteczek na terenie omal że całego Państwa dzikie napady, użycie najbrutalniejszej siły wobec bezbronnych pojedynczych Żydów i grup, masowe tłuczeni? szyb w sklepach i mieszkaniach żydowskich, wyważanie okien i drzwi w tych mieszkaniach, rzucanie bomb i petard do domów modlitwy, do sklepów i do prywatnych mieszkań. P. Premier dziś przeciwstawił się w swem przemówieniu tym dzikim ekscesom i zapowiedział, że Rząd jest zdecydowany najsurowiej wystąpić przeciwko tym, którzy chcą przeszczepić metody obce, idące z zachodu i ślepo je tutaj naśladować i którzy chcą wyzyskać ciężkie gospodarcze położenie ludności dla wywołania zaburzeń. Jednak mam obowiązek w tej chwili stwierdzić, że jest to pewne zwężenie zagadnienia, które istnieje, czy je nazwiemy kwest ją żydowską, czy akcją przeciwżydowską.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#PSommerstein">Obok antysemityzmu pogromowego, fizycznego, tego, który się uwidacznia w sposób najbardziej jaskrawy i nieprzyjemny, podważa autorytet władz i może wywołać poważne komplikacje dla utrzymania ładu i porządku w Państwie, obok tego antysemityzmu pogromowego, który rzuca cień na dobre imię Państwa i jego kulturę w świecie, istnieje antysemityzm drugi — antysemityzm gospodarczy, który dąży do zupełnej eksterminacji 3,5 milionowej ludności żydowskiej z placówek gospodarczych i warsztatów pracy. I dziś dla tego antysemityzmu gospodarczego przygotowuje się teren przy pomocy szeregu posunięć strategicznych. Z jednej strony akty teroru fizycznego, wypływające z antysemityzmu pogromowego, z drugiej strony akcja teroru psychicznego, która ma podziałać na całe społeczeństwo, odstraszyć od współżycia w jakiejkolwiek formie z Żydami. Akompanjuje temu wszystkiemu silny obstrzał prasy endeckiej i niezawsze tylko partyjno-endeckiej, ale i prasy codziennej, poważnej i brukowej, tygodników i kalendarzy. I tu muszę stwierdzić, że ważniejszem od antysemityzmu pogromowego, od bezpośrednich wybryków rozbestwionych jednostek jest źródło i podżegacz, to jest akcja tej właśnie prasy, akcja trucicielska, która dzień w dzień zapełnia swoje szpalty temi czy innemi wiadomościami o społeczeństwie żydowskiem, o jego religii, przekonaniach, światopoglądzie, o jego funkcji społecznej i jego roli gospodarczej w codziennem życiu, — akcja, zohydzająca religię i kulturę żydowską, obrzydzająca żydów w społeczeństwie, przedstawiająca ich jako barbarzyńców, przypisująca im mnóstwo najbardziej pogardliwych przymiotów, — akcja, która wini żydów, jako tych, którzy odpowiadają za wszystkie troski i cierpienia, jakie spadają na ogół, na społeczeństwo polskie, społeczeństwo chrześcijańskie. I w tym kierunku niema przeciwdziałania, niema go dotychczas, bo ta prasa wychodzi bezkarnie dzień w dzień, niema czerwonego ołówka cenzora, nie wkracza prokurator, są tylko dysonanse między władzami administracyjnemi a władzą prokuratorską czy sądową — i wskutek tych dysonansów dzieje się to. że niema w danym wypadku konfiskat. Jest jeszcze rzecz druga. Sądy starościńskie, władze administracyjne karzą sprawców napadów chuligańskich, jeżeli ich uchwycą, ale ile jest wypadków, gdy ich nie uchwycą? Sądy zmniejszają kary administracyjne albo też wogóle puszczają płazem. I nieraz prokurator uważa, że to właściwie jest prywatne pobicie jednostki i ta jednostka ma we własnem imieniu dochodzić swojej krzywdy fizycznej i moralnej i ma złożyć kaucję w wysokości 20 czy 50 złotych. A przecież bije się tego człowieka nie jako jednostkę, tylko jako członka społeczności, tego społeczeństwa żydowskiego. Jeżeli istnieje konstytucja, która mówi o równouprawnieniu wszystkich wyznań, o prawie każdego narodu i wyznania do wyżycia się i zachowania swoich właściwości, to musi być sankcja. Sankcja polega na tem, że państwo ma karać jako przestępców publiczno-prawnych tych, którzy łamią konstytucyjne swobody i równouprawnienie wszystkich wyznań, tych, którzy dopuszczają się najdzikszych gwałtów przeciw obywatelowi dlatego tylko, że jest członkiem danej religii i danego wyznania, czy danej społeczności i danej narodowości. I dlatego czas najwyższy nie tylko w interesie ludności żydowskiej trzy i pół milionowej, — duży odłam w Państwie — ale i w interesie Państwa, praworządności, utrzymania ładu i porządku, aby znikła ta straszna literatura, która przenika jadem duszę społeczeństwa, rzuca cień na kulturę, a społeczeństwom innym i klasom innym daje smutny obraz zdziczenia duchowego, literatura, pod której wpływem powstają takie obrazki, jak obrazek tego osiemnastoletniego chłopca w Łodzi, który jako członek bojówki endeckiej zapisywał skrupulatnie każdą wytłuczoną szybę w sklepie czy w mieszkaniu żydowskiem, każdego Żyda, którego poturbowanego zabierano w karetce pogotowia ratunkowego, aby móc wykazać się swoim mocodawcom ze spełnionej roboty i zasłużyć na awans i na odznaczenie. I wypływem tej kultury i prasy jest wypadek opisany w „Czasie”. Otóż gdy podczas regat wioślarskich na jeziorze Trockiem tonął młody zawodnik żydowski Sznejderowicz, na brzegu stali dwaj koledzy Józefski i Andrzejewski, przypatrywali się spokojnie i jeden do drugiego powiedział: „Ta zimna wanna mu nie zaszkodzi, będzie jednego mniej”. I „Czas” powiedział: To jest skutek, to jest kwiat tego zbrodniczego posiewu. I wyrasta taki kwiatek, że przy trzymany na grabieży broni się: „Ja nie rabowałem, ale ja nie znoszę Żydów”. Dlatego czas najwyższy zasypać tę zatrutą studnię i stworzyć warunki rozwoju kultury, o której mówił dziś p. Premier, kultury, która odrzuca precz taką literaturę i takie objawy pisanego słowa, zatruwające dusze całego społeczeństwa, zwłaszcza młodego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#PSommerstein">Dziwić się należy, że przy istnieniu tej rynsztokowej prasy, tej roboty trucicielskiej i niszczycielskiej niema gorszych wybryków, niema gorszego zdziczenia obyczajów i gorszych zewnętrznie skutków, bo kto czyta tę literaturę, ten jest zdolny przejąć się i uczynić wszystko.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#PSommerstein">Wracam na chwilę jeszcze do antysemityzmu gospodarczego. A zatem nie wystarcza tylko zwalczanie antysemityzmu pogromowego. Trzeba uznać, że antysemityzm gospodarczy jest szkodliwy, nie tylko dla Żydów, ale i dla Państwa. P. Premier zrobił przegląd epok od roku 1926. Mówił o tej pierwszej epoce tworzenia i budowania metod nowego rządzenia z czasów premierostwa profesora Kazimierza Bartla. Pamiętam, jako świadek naoczny, że na posiedzeniu Sejmu dnia 19 lipca 1926 r., wygłaszając swoje ekspose, premier ówczesny profesor Bartel powiedział: „Uważam antysemityzm gospodarczy za szkodliwy dla Państwa i dlatego Rząd będzie pilnie przestrzegał pełnej bezstronności przy rozstrzyganiu wszystkich spraw społecznych i gospodarczych”. Ta zapowiedź jest warta podkreślenia, a jeszcze bardziej warta zrealizowania po latach prawie 10ciu.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#PSommerstein">Na czem polega antysemityzm gospodarczy? Jakie rozwiązania tego programu nasuwają różni autorowie? Jest zadużo Żydów, i to przedewszystkiem w handlu, a i wolne zawody są zażydzone. Przypuśćmy. Różne powody na to się złożyły. Jeżeli chodzi o handel, Żydzi przyszli do Polski przed 7 czy 8 wiekami, zostali wtedy sprowadzeni. Kto zna dokładnie historię, ten wie, że sprowadzono ich do Polski, aby złamać hegemonię Niemców w miastach polskich. I to zrobili. Ich zdolności handlowe służyły Państwu Polskiemu i oddały niejedną usługę. A zresztą odcięci od wszystkich innych zajęć, stanowili ghetto, mogli tylko zajmować się handlem. I stąd wyrosła przewaga Żydów w handlu. Dokąd oni mają pójść z tego handlu? Do rolnictwa? Powiadają: nie, w rolnictwie niema wolnej ziemi, jest przeludnienie na wsi; gdzież jest miejsce na nowe kadry? Czy mają pójść do rzemiosła? Ale przecież rozlegają się głosy na szpaltach prasy codziennej i fachowej, że rzemiosło jest zażydzone, bo jest dwadzieścia kilka, trzydzieści, nawet czterdzieści procent Żydów w rzemiośle i wszelkie się czyni tam utrudnienia i posunięcia, żeby tę olbrzymią rzeszę chałupników, którzy swego czasu nie otrzymali patentów, ale tyle lat uczciwie pracowali na tym małym warsztaciku i żywili swe rodziny, pozbawić chleba, żeby temu swojemu rzemiosłu nie mogli się obecnie oddawać. A więc rzemiosło nie.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#PSommerstein">A wolne zawody — mówi się — są zażydzone. Kiedy była wielka dyskusja o numerus clausus, prof. Komarnicki mówił i pisał o zażydzeniu adwokatury, medycyny, inżynierii. Ale nikt nie pomyślał o tem, a ma obowiązek myśleć o tem każdy obywatel, a tem bardziej ten, który ma większe obowiązki społeczne, publiczne i gospodarcze, ten, kto stawia pewne zagadnienie i chciałby to zagadnienie zrealizować: jakim cudem to się dzieje? Dlaczego wszyscy ukończeni prawnicy Żydzi idą do adwokatury? Jest przecież notariat, sądy, służba administracyjna, służba skarbowa i wiele innych stanowisk, na których wykształcenie prawnicze może się przydać i może być kluczem, który otwiera bramy do tych stanowisk. Wysoka Izbo! Jest przecież publiczną tajemnicą, że w całej Polsce są tylko dwa notariaty żydowskie: jeden w Monasterzyskach, a drugi w Podwołoczyskach i zdaje się tak długo tylko będą te notariaty trwały, póki ci notariusze żyją. A w sądownictwie? Doliczymy zaledwie do kilkudziesięciu sądowników Żydów w calem Państwie. I tak dzieje się w każdej innej dykasterii. Medycyna — lekarze praktykujący. No pewnie, bo przecież ani lekarzami powiatowymi, ani weterynarzami powiatowymi, czy inżynierami miejskimi lub powiatowymi Żydzi nie zostaną. A więc tu leży ta cała tajemnica. Tu leży tajemnica zażydzenia tych właśnie zawodów. I jeżeli Panowie widzą tylko tę hipertrofię, jeśli Panowie widzą dodatnią działalność w usunięciu Żydów z tych placówek na bruk, to pytam się dokąd chcecie dać tych ludzi? Przecież to są żywi ludzie.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#PSommerstein">P. Premier mówił w listopadzie czy w grudniu ub. r. o 33 milionach żywych obywateli w Polsce. Cyfra ta wskazuje na to, że p. Premier liczył w tem 3.300.000 żydów. Więc co z tymi ludźmi zrobić, gdzie zwolennicy odżydzenia wymienionych zawodów chcieliby Żydów, usuniętych z tych zawodów pomieścić. Przecież nie będziecie stosować tej cudacznej metody, o jakiej kiedyś w r. 1922 marzył przedstawiciel obozu narodowego: „gdyby się tak udało zbudować taki olbrzymi okręt, któryby mógł pomieścić w sobie 3 miliony ludzi i puścić go na fale oceanu w czasie burzy”. No, ale tego się nie da zrobić.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#PSommerstein">A może metody Plewego i Stołypina, by 1/5 część żydów wymordować, 1/8 wiemigrowała, a ta pozostała 1/3 albo zniknie, albo damy sobie z nią radę. Ale i tego nie można zastosować. Emigracja! Słyszałem, że na Komisji Budżetowej jeden z pp. posłów zwrócił się do Ministra Spraw Zagranicznych z apelem, ażeby ten w swoim zakresie starał się o rozszerzenie ram emigracji Żydów z Polski. Wysoka Izbo, to jest także życzenie pobożne, ale niewykonalne z tego powodu, że wszystkie kraje i państwa hermetycznie się zamknęły. Niema miejsca także i dla emigracji ludności nieżydowskiej z Polski, emigracji sezonowej i niesezonowej. Jest otwarta droga do Palestyny, z tej korzystamy, tu nie potrzeba żadnych bodźców zewnętrznych, ale to są także możliwości ograniczone, które powodują, że został prawie zahamowany przyrost naturalny ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo, my się w pełni poczuwamy do obowiązków, ale także i do tych praw, które przez 7-wiekowy pobyt na tej ziemi, zrośnięci z tą ziemią, dla siebie uzyskaliśmy. Jesteśmy obywatelami nie drugiej, ani trzeciej klasy i nas emigracja przymusowa nie wyrzuci stąd. To nie jest załatwienie kwestii żydowskiej. Na to załatwienie nie pójdziemy i to załatwienie nikomu się nie uda. Więc trzeba myśleć o czemś innem. I to chciałbym Panom powiedzieć. Mówi się często: kwestia żydowska jest zawiłem zagadnieniem. Różnie ludzie o tem myślą. Jedni mówią: paszoł won ze wszystkimi Żydami, inni mówią: wytłuc, wymordować, a jeszcze inni mówią: bić nie wolno, nie trzeba, ale inaczej tę sprawę załatwić: tak obrzydzić im tu życie, nawet bomby nie do synagogi rzucać, ale do sklepów, do mieszkań. Każdy sklepik, każdy warsztat żydowski, który zniknie, to będzie pozycja czynna w tej walce, realizującej antysemityzm gospodarczy. Jednak i ta rzecz nie pójdzie. Jest jedna recepta bardzo prosta, która upraszcza załatwienie kwestii żydowskiej i którą każę stosować, ni mniej ni więcej, tylko Konstytucja Państwa Polskiego, i ta marcowa i ta kwietniowa. I na tem stanowisku będzie stała każda Konstytucja Państwa Polskiego. Powiedział wielki patriota polski w dawnym sejmie galicyjskim, Franciszek Smolka, na posiedzeniu dnia 30 września 1868 r., gdy nieżyjący już dziś poseł ówczesnego sejmu, którego potomek zasiada w tym Sejmie, polemizował na temat kwestii żydowskiej i wówczas wniesionej ustawy o równouprawnieniu Żydów:„Przypatrujemy się kwestii żydowskiej, napozór zawiłej, i nie umiemy jej rozwiązać, a przecież to tak łatwo: rozwiążemy ją, jak powiedziałem, szczerem nadaniem równouprawnienia w kraju ludności żydowskiej w praktyce”. I o to właśnie chodzi. P. Premier mówił dzisiaj o tem zespoleniu całego społeczeństwa z Państwem, o tem przyciągnięciu wszystkich bez wyjątku do wielkiego dzieła przebudowy, względnie budowy na nowych fundamentach i do przezwyciężenia kryzysu. Żydzi chętnie idą na to hasło i chętnie służą temu hasłu, ale nie może być tak, aby Żyd równocześnie był opluwany, bity, poniewierany i wyrzucany ze swojego warsztatu pracy. Tak być nie może. Jeszcze jednostka, jeżeli jak dozna krzywdy, może mimo to być patriotyczna, ale jeżeli ktoś doznaje krzywdy tylko z tego powodu, że jest członkiem pewnego społeczeństwa, pewnego narodu, jeżeli w nim narusza się te największe świętości, jakie on ma, to trzeba być nadludzkim i być bohaterem, żeby mimo to iść ochoczo do tego wielkiego dzieła odbudowy. Wszyscy jesteśmy potrzebni i chcemy uczestniczyć w tem dziele odbudowy, ale żądamy prymitywnej rzeczy — udziału w tym wyścigu pracy na równych warunkach. Żądamy prawa do pracy i z tem się zwracamy. Antysemityzm gospodarczy musi być zanalizowany przez wszystkie czynniki w Państwie, odpowiedzialne za losy i przyszłość tego Państwa. Na antysemityzm gospodarczy trzeba znaleźć terapję zgodną z duchem Konstytucji i istotnym interesem Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#PSommerstein">Przechodząc do kwestii naszych potrzeb religijnych i kulturalnych, o zachowaniu tych właściwości, o czem p. Premier dzisiaj mówił, nie będę dzisiaj o tych rzeczach szerzej mówił, gdyż poruszą je i oświetlą należycie moi koledzy przy budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Nie mogę jednak przejść do porządku nad dwiema kwestiami.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Od szeregu lat utarł się w Polsce zwyczaj nowych „świąt listopadowych”. Jest to termin powszechnie w Polsce znany, a specjalnie znany nam w społeczeństwie żydowskiem i wśród młodzieży żydowskiej. Co roku te rzeczy kończyły się w listopadzie. W tym roku mija szereg miesięcy i te rzeczy trwają, trwają na tej czy innej uczelni. Nie wiem, czy może przypadkiem nie miał racji jeden z adwokatów nie żyd, który występował w niedawnym procesie bombiarzy w Katowicach i który powiedział zupełnie przypadkowo, dlaczego w tym roku specjalnie tyle jest tych rzeczy, w tym właśnie roku po śmierci Marszałka Piłsudskiego. Nie wiem, czy jest jakiś związek, ale konstatuję ten fakt, że właśnie w tym roku nasilenie jest większe i potężniejsze pod względem czasu trwania, pod względem pewnej permanencji. Ten skandal, ta choroba stała się chroniczna, pozatem wypłynęły rzeczy nowe, jak kwestia antysemityzmu rasistycznego, naśladowanego ślepo od sąsiada z zachodu. Myśmy zawsze myśleli, że Polska jest to Polska, przysięgająca na Rotę Konopnickiej, gdzie kwestia naśladowania tych wzorów jest inaczej ujęta. P. Premier dziś powiedział, że ślepe naśladowanie tych metod potępia. A to jest właśnie ten antysemityzm lasowy, rasistyczny — oddzielne ławki, oddzielne sale, zabieranie miejsc studentom żydowskim, rozbijanie ich gablotek, zabieranie ich rysunków na politechnice. Politechnika lwowska stała się symbolem, tak, jak, o ile chodzi o antysemityzm gospodarczy, stała się symbolem mała mieścina w powiecie opoczyńskim — Przytyk. A więc oddzielne ławki i sale wprowadzane nie tylko w drodze gwałtów, w drodze usuwania studentów i studentek — żydów, w drodze bicia, rozdzierania na nich płaszczy, także w drodze zarządzeń władz akademickich, wydanych na czas może krótki, po tem je zmieniono, które sankcjonowały ten podział. Ławki i miejsca oddzielne. Rasizm święcił triumfy daleko poza granicami Niemiec, właśnie w Polsce.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#PSommerstein">I dlatego dzisiaj z tego miejsca chcę oświadczyć, że krzywdę i poniewierkę naszej młodzieży czuje całe społeczeństwo żydowskie, odczuwa ciężko i domaga się od wszystkich czynników odpowiedzialnych, ażeby nie naśladowały tych wzorów i ażeby Polska nie stała w jednym rzędzie, o ile chodzi o rasizm, obok pierwowzoru.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#PSommerstein">I rzecz druga. Chcę znowu stwierdzić imieniem całego społeczeństwa żydowskiego i dać wyraz uczuciom wielkiego bólu, żalu i wielkiej goryczy, jakie w tej chwili nurtują całe społeczeństwo żydowskie z powodu próby naruszenia Konstytucji, prawa swobody religii i swobody sumienia religijnego, przez wniosek o uboju rytualnym. Ta rzecz będzie kiedyindziej obszerniej traktowana, w tem miejscu jednak mam obowiązek w imieniu całego społeczeństwa żydowskiego tę rzecz poruszyć i oświetlić, jako próbę naśladowania obcych metod, próbę zohydzenia religii i przedstawienia narodu naszego jako barbarzyńskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekMudryj">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PSommerstein">Już kończę. Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#PSommerstein">W ogólnym zarysie, jak wypadło w ogólnej dyskusji budżetowej przedstawicielowi 3 i pól milionowej ludności żydowskiej, wskazałem na wszystkie te niepokojące objawy, które doprowadzają do takiego strasznego stanu pauperyzacji i deklasacji tego wielkiego odłamu ludności w Polsce. Zwracam się do Rządu i imieniem tej ludności domagam się, ażeby te zjawiska groźne i niebezpieczne były należycie wzięte pod rozwagę i należycie zanalizowane i ażeby p. Premier zrealizował swoją zasadę: „praca i chleb dla wszystkich” także w stosunku do ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Gdy po upadku powstania dnia 18 września 1831 r. zebrały się zjednoczone Izby sejmowe w Zakroczymiu, wówczas w ogłoszonym manifeście między innemi było takie zdanie: „Opuszczeni i pozostawieni sobie postanowiliśmy zapomnieć, że jest na ziemi sprawiedliwość i że żyjemy w Europie w wieku cywilizacji i rozsądnej miłości ludzi i ludów”. Czy nie moglibyśmy my, 3,5 milionowa ludność żydowska w obecnej sytuacji to samo powtórzyć? Lecz nie, Wysoka Izbo! My, naród wieczny, który patrzy z wysokości prawie 60 wieków, wołamy: „Nie ugniemy się, nie ustąpimy i wytrwamy”.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(Oklaski posłów żydowskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Łubieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PŁubieński">Wobec tego, że dość długa dyskusja dzisiejsza wyczerpała już szereg tematów, będę się starał mówić o takich sprawach, które jeszcze dzisiaj nie były poruszane.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#PŁubieński">Pierwsza z nich, którą chciałem poruszyć, to jest zbytnia biurokracja; wydawałoby się, że jej skasowanie mogłoby doprowadzić do bardzo znacznych oszczędności w poszczególnych urzędach. Zacznę od biurokratyzmu urzędów wykonawczych, tam, gdzie jest najwięcej znany. Znane są wypadki, że urząd skarbowy pobierał te sławne 2 złote opłaty stemplowej od obiektów, które mają niższą wartość, niż 2 złote. Chciałbym przytoczyć jeszcze jaskrawy przykład, który świeżo się zdarzył u nas. W Poznańskiem bydło musi otrzymywać kartki, świadectwa pochodzenia. Otóż sołtys wystawia świadectwo i pisze, że jest ono dla wieprza. Świadectwo idzie do rzeźni, gdzie ta sztuka jest zabita. Po kilku tygodniach wzywa się sołtysa do wójta, gdzie na zapytanie protokólarne, że wieprz to jest tylko stwierdzenie płci zwierzęcia, a nie jego gatunku, sołtys wyjaśnił protokólarnie, że ten wieprz był w rzeczywistości świnią. Ten papier powędrował z powrotem do rzeźni i w ten sposób wyjaśniono, że sprawa była w porządku. Jest to dowód daleko posuniętego biurokratyzmu i wydatek na papier, atrament i chodzenie sołtysa do urzędu jest niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#PŁubieński">Witamy z wielkiem zadowoleniem okólnik p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który tę rzecz w ogromnej mierze ukrócił. Jednak takie okólniki już były i wiemy, że niezawsze skutkowały. Zdaje mi się, że może najlepszym sposobem załatwienia byłoby podanie do ogólnej wiadomości, że w każdym wypadku ludność może zwrócić się wprost do władzy przełożonej danego urzędu, która bezpośrednio pouczy swój urząd, by takie sprawy nie zachodziły.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#PŁubieński">A teraz biurokratyzm urzędów wyższych. Chciałbym najpierw wymienić ustawy i rozporządzenia niedostatecznie dostosowane do życia. Zacznę od ustawy o utrzymaniu szkół powszechnych. Autor jej, pisząc ją, miał na uwadze tylko tę część kraju, w której były gminy zbiorowe, i nie wprowadził odpowiednich przepisów niezbyt trudnych do skonstruowania dla warunków zachodnich województw: w rezultacie ustawa ta musiała być z wielkim trudem interpretowana i naginana, aby ją jakoś u nas móc wprowadzić. A co jeszcze dziwniejsze, teraz gdy gminy zbiorowe u nas zaprowadzono, wskutek tego, że ustawa również nie nadaje się do gmin zbiorowych, ponieważ została nagięta do gmin jednostkowych i znowu wywołuje najrozmaitsze trudności. Druga taka sprawa, to ustawa o samorządzie gminnym. Była ona przygotowywana przez całe lata. Na przestrogi rolniczych organizacyj, że pod względem finansowym nie jest dostatecznie obmyślona, odpowiadano, że owszem, wszystko jest obmyślone i przygotowane. Gdy wreszcie wprowadzono ją w życie, okazuje się, że niewiadomo jak postąpić z dawnemi drogami gminnemi, z gruntami gromad, ze szkołami na tych gruntach, z ubogimi obszarów dworskich i t. d. W każdej gminie postępuje się inaczej. Wystarczających rozporządzeń wykonawczych niema, budżety gminne częstokroć nie wystarczają na minimalne potrzeby.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#PŁubieński">Chyba warto było w centrali obmyśleć w dokładnych szczegółach plan wykonania. Każda godzina czynnie i umiejętnie poświęcona tej sprawie w centrali zmniejszyłaby o setki godzin pracę w licznych powiatach i jeszcze liczniejszych gminach.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#PŁubieński">W łączności z tą sprawą pragnę poruszyć kasowanie powiatów w Poznańskiem i na Pomorzu tylko od strony formalnej, nie wchodząc w meritum. Jeżeli skasowanie większej ilości powiatów było wskazane, to trzeba było załatwić je odrazu, cztery lata temu, gdy skasowano kilka powiatów. Jeżeli cztery lata temu to nie było wskazane, to napewno stosunki tak się nie zmieniły, aby było dziś konieczne. Albo wówczas, albo teraz sprawa niedostatecznie została obmyślona. Jeżeli delegacje z powiatów proszą ministerstwo o zmiany najrozmaitsze, jeżeli te delegację zajmują czas ministerstwu i urzędnikom, jeżeli muszą jeździć kolejami, a po powiatach odbywają się zebrania, to jest to niepotrzebna praca, olbrzymi balast bezużyteczny, który wywołuje ogromne zniechęcenie. Ministerstwa są wielkiemi centralami organizacyjnemi i opracowując ustawy czy zarządzenia, muszą nie tylko mieć zmysł i umiejętności organizacyjne, ale również doskonale znać temat i podłoże, na którem mają organizować. Wydaje mi się, że byłoby słuszne, ażeby wzorem wojska, którego organizacja oddawna jest wypróbowana, urzędnicy ministerstw, tak jak oficerowie sztabu, odbywali co pewien okres staże w urzędach podległych, aż do wójtostwa włącznie, celem dokładnego poznania terenu i naocznego przekonania się, jak rozporządzenia ich wyglądają w praktycznem wykonaniu.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#PŁubieński">Dalszą odmianą rozporządzeń są te, które są tak idealne, że wogóle w praktyce nie są do wprowadzenia w życie. Jest takie rozporządzenie, że corocznie winna być badana woda ze wszystkich studzien publicznych i przemysłowych; w samem województwie poznańskiem należałoby pobrać około 20 tysięcy próbek rocznie i dać do zbadania, co kosztowałoby w jednem tylko województwie 3.200 tys. złotych rocznie i wymagałoby kilkakrotnego powiększenia odpowiedniego zakładu higieny. Jest jasne, że ustawa wykonywana nie jest. Jest inne rozporządzenie, że wytwórnia wędliniarska, niezależnie od miejscowości, w stolicy czy w najbardziej zapadłej wsi, winna się składać z 5 ubikacyj, każda o specjalnem przeznaczeniu; ma być zaopatrzona w ubieralnię i natryski, sprzedaż mięsa wołowego jest niedozwolona w tej samej ubikacji, w której się sprzedaje wyroby mięsne. Jest rozporządzenie z bardzo świeżej daty — z dnia 18.9.1935 r., ustalające stosunek powierzchni okien do podłogi we wszystkich fryzjerniach na 1:8, i krój fartuchów fryzjerskich, oraz to, że w lokalu musi być woda bieżąca. To rozporządzenie obowiązuje w Warszawie i w najbardziej zapadłej wsi pod Pińskiem. Nie będę tu mnożył przykładów, stwierdzam jedynie, że w Warszawie wyjątkowo tylko spotkałem się u fryzjerów z fartuchami przepisowego kroju, mimo, że rozporządzenie obowiązuje od 1 stycznia b. r.; przypuszczam, że w okolicy Pińska też ich jeszcze nie zaprowadzono.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#PŁubieński">Wydaje mi się, że wydawanie takich rozporządzeń, częściowo niewykonalnych, jest dowodem zupełnej nieznajomości naszej rzeczywistości, jest pomyleniem pojęcia rozporządzenia z wizją, jak ma w Polsce wyglądać w roku 1950.</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#PŁubieński">Wydaje mi się dalej, że widocznie w danych władzach, czy urzędach jest nadmiar urzędników, których należy coprędzej w inny sposób zatrudnić, aby zaprzestali swej ustawodawczej czynności, niepotrzebnej, bo niewykonywanej w praktyce, szkodliwej, bo obniżającej powagę pojęcia „rozporządzenie”.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#PŁubieński">Czyż mamy mieć dwojakie rozporządzenia: poważne, które muszą być wykonane, i inne, które mają zostać tylko na papierze? I kto ma różniczkować te dwa gatunki rozporządzeń, wydawanych w tym samym Dzienniku Ustaw, takim samym drukiem? Czy ten najniższy funkcjonariusz policji, który ma przecież stać na straży wykonywania ich?</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#PŁubieński">Są możliwości przeprowadzenia w tych dziedzinach znacznych oszczędności przez usunięcie zbędnych urzędników, uproszczenie, a nawet skasowanie niektórych ustaw i rozporządzeń, odciążenie starostw i samorządów od konieczności ich wykonywania i pilnowania. P. Minister Skarbu dał już w kilku rozporządzeniach piękne przykłady uproszczenia ustawodawstwa podatkowego, ale dużo dziedzin czeka jeszcze na podobne załatwienie. Nie mam żadnej wątpliwości, że różnych przepisów mamy o wiele za dużo. Jest to jednym z powodów, że musimy też mieć coraz więcej urzędników. Zdaje mi się, że ilość urzędników jest mniej więcej trzykrotna w porównaniu z przedwojenną. Urzędnicy ci skarżą się na przepracowanie, a ludność skarży się na pracę, którą jej robią ci urzędnicy.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#PŁubieński">Oczywiście nie można bezkrytycznie porównywać stosunków przedwojennych pod tym względem z dzisiejszemi. Bezwzględnie dziś jest znacznie więcej dziedzin życia gospodarczego, czy społecznego, gdzie Państwo musi wkraczać i rozporządzeniami regulować objawy tego życia, które coraz są więcej nienormalne i skomplikowane. Ale nie zatracajmy poczucia, że każde takie rozporządzenie jest też pewnem złem, może koniecznem, ale conajmniej krępującem obywatela i w wielu wypadkach krzywdzącem jednych na korzyść drugich. Wydaje mi się, że nie w tem państwie najlepiej się dzieje, gdzie jest najwięcej pięknych rozporządzeń, ale tam, gdzie najmniej potrzeba ustaw i przepisów, ażeby utrzymać ład, porządek i normalny tryb życia. Zbyt łatwo jeden przepis wymaga innego dalszego, te znów szeregu rozporządzeń wykonawczych i wyjaśnień i łańcuch ten ciągnie się coraz dalej tak, że zatraca się w nim pojęcie obiektywnej słuszności, które to pojęcie choć zmienne i niecałkiem konkretne, ale jednak istnieje i tylko w wyjątkowych wypadkach może ustępować wyższej racji stanu dla dobra ogółu. Bezwzględnie ingerencja Państwa w szeregu dziedzin jest konieczna. Ale winna ona być tylko tam wprowadzona, gdzie ona jest rzeczywiście konieczna i winna być wprowadzona możliwie najprostszemi środkami, ażeby jaknajmniej krzywdy czynić życiu i biegowi spraw poszczególnego obywatela.</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#PŁubieński">Chciałbym tutaj podkreślić dosyć ciekawe postawienie sprawy przez mego przedmówcę p. posła Pochmarskiego, który wydaje się być zwolennikiem dosyć daleko idącego regulowania życia przez Państwo. Gdyby jednak na to spojrzał z punktu widzenia rady miejskiej Krakowa i od tej strony przyjrzał się, jak wygląda życie regulowane przez różne rozporządzenia, to jednak przekonałby się, że każde zarządzenie ma drugą odwrotną stronę medalu, i że często działanie pewnego zarządzenia, które wydaje się słuszne i potrzebne, może być krzywdzące i ciężkie dla poszczególnych organizmów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#PŁubieński">Obydwa ministerstwa regulujące nasze stosunki zagranicą: Ministerstwo Spraw Wojskowych i Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdzają nasze trudne położenie geopolityczne, Ministerstwo Skarbu stwierdza ciężkie położenie finansowe, mamy klęskowe położenie naszego rolnictwa i katastrofalne bezrobocie.</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#PŁubieński">Wydaje mi się, że Rząd chociażby najmądrzej działał, chociażby był najsilniejszy, nie wystarczy, żeby nas wyprowadzić z tego położenia; trzeba do tego współpracy wszystkich naszych obywateli, trzeba ofiarnego zapału naszego społeczeństwa. Do tego musi być ono zorganizowane, ale niestety, wydaje mi się, że w ostatnich latach nie poszliśmy w kierunku organizowania społeczeństwa, lecz że przeciwnie organizacje społeczne były osłabione.</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#PŁubieński">Uważam, że jest naszem zadaniem podjąć pracę organizacyjną i ożywić na nowo organizacje społeczne, które objęłyby całe społeczeństwo państwowo i narodowo myślące. Mam nadzieję, że znajdziemy u Rządu potrzebną pomoc i poparcie i w ten sposób będzie można odrodzić znowu żywy kontakt Rządu ze społeczeństwem. Tradycja pracy społecznej, tradycja, jeżeli chodzi o wieś, współpracy inteligencji wiejskiej czy z włościaństwem, czy z robotnikiem rolnym, jest u nas bardzo dawna i — to chciałbym nawiasem tutaj dodać — znacznie dawniejsza od tych czasów, w których się z tą sprawą zapoznał p. Mróz, powołujący inteligencję do współpracy na wsi.</u>
<u xml:id="u-53.17" who="#PŁubieński">P. marszałek Miedziński w swojem sprawozdaniu mówił o „atmosferze Sejmu”. Mam wrażenie, że nie jest ona całkowicie identyczna z atmosferą, panującą w społeczeństwie, i że słusznie mówił p. Marszałek, że sytuacja jest paradoksalna, bo ciała ustawodawcze nie są pełnem odzwierciedleniem całego społeczeństwa i z tego powodu siedzą jakby na cenzurowanem. Nigdy nie byłem zwolennikiem 5cio przymiotnikowego prawa głosowania, ale nie wiem, czy obecna ordynacja zbyt daleko od niego nie odskoczyła, czy na przyszłość nie trzeba będzie szukać nowych dróg pośrednich, aby reprezentacja społeczeństwa jaknajbardziej odpowiadała samemu społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-53.18" who="#PŁubieński">Na budżet na rok 1936/37, niestety, nie umiem patrzeć optymistycznie. Jeżeli ma się na uwadze niedolę rolnictwa, niesłychane bezrobocie, które jest na wsi, ogromne trudności, które będziemy mieli, ażeby zatrudnić przyrost naturalny naszej ludności (trudności, które bezwzględnie dla ludności rdzennie polskiej nie są mniejsze niż dla ludności żydowskiej, dla której specjalne prawa mój przedmówca chciałby uzyskać), to wydaje mi się, że jednak ta sytuacja jest bardzo ciężka, bo już struny podatkowej silniej przyciągnąć nie można, nie można liczyć na źródła dochodu z pożyczek, ponieważ te są w dużej mierze wyczerpane, a te, które są jeszcze możliwe, będą musiały służyć na inwestycje, chociażby dla zajęcia bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-53.19" who="#PŁubieński">Nie stawiam wniosków oszczędnościowych, gdyż nie zamierzam robić pustej demonstracji, a przekonałem się, że widoku powodzenia nie mają. Pozostaję jednak nadal przy przekonaniu, że zmniejszenie naszych wydatków państwowych, między innemi wydatków na reprezentację, na diety poselskie, na niektóre dodatki funkcyjne jest wskazane i odpowiadałoby ciężkiemu położeniu kraju. To też z zadowoleniem witamy oświadczenie p. Ministra Skarbu, że przedłożony preliminarz budżetowy nie jest ostatniem słowem oszczędności, że będzie on szukał możliwości zmniejszenia wydatków państwowych w toku wykonywania budżetu przy sposobności miesięcznego otwierania kredytów.</u>
<u xml:id="u-53.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! W dzisiejszej debacie tak ze strony Rządu, jak i Sejmu poruszono bardzo wiele doniosłych zagadnień. Jednak najdonioślejszem zagadnieniem jest zagadnienie zdobycia autorytetu i zaufania wśród społeczeństwa, zdezorientowanego długotrwałym kryzysem, a nie zagadnienie likwidacji kryzysu psychicznego.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#PHermanowicz">Rządzeni tylko wtedy są spokojni psychicznie, gdy bez zastrzeżeń wiedzą, czego od nich żądają rządzący. Nie to lub inne przemówienie szefa Rządu lub członka Izb Ustawodawczych jest miarodajne dla rządzonych, a ustawy i przepisy wykonawcze; od tego, jak są redagowane przepisy prawne, czy wyraźnie, czy nie, przedewszystkiem zależy autorytet prawodawcy i Rządu.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Odziedziczyliśmy w dziedzinie, poruszonej przeze mnie, taki stan, który uniemożliwia pełną współpracę Rządu ze społeczeństwem i dlatego uważam, że należy zainaugurować okres gruntownej kodyfikacji w tej dziedzinie. Dla przykładu poruszę treść ustawy, która wypełnia dzisiejszy porządek dnia. Zestawiając treść poszczególnych artykułów projektowanej ustawy, mimowoli kształtuje się przeświadczenie, iż autorzy projektu nie liczyli się w dostatecznej mierze z duchem obecnie obowiązującej Konstytucji, a konserwują prawem inercji minionego okresu retoryczne chwyty, umożliwiające i nadal interpretatorskie upłynnienia tej czy innej pozycji budżetowej w miarę narastania zapatrywań odmiennych zmieniającej się obsługi personalnej resortów rządzenia.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#PHermanowicz">Ustaliłem, iż projektowana ustawa zawiera dwa pełnomocnictwa dla Ministra Skarbu:</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#PHermanowicz">1) na zwiększenie poszczególnych pozycyj rozchodowych, a tem samem i globalnej sumy budżetu po stronie wydatków,</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#PHermanowicz">2) na przenoszenie ustalonych przez Sejm i Senat kredytów z jednych pozycyj budżetowych na inne pozycje. Art. 6 projektowanej ustawy upoważnia p. Ministra Skarbu do zwiększenia wydatków w miarę uzyskiwania nadwyżek ponad kwoty przewidziane w budżecie dochodów i tu następuje wyszczególnienie 10 pozycyj różnego rodzaju wydatków.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Na zasadzie jakiej logiki życiowej, czyli t. zw. obecnie „rzeczywistej rzeczywistości”, mogą być rozdawane w danym okresie budżetowym dopiero spodziewane nadwyżki dochodów, gdy ich istnienie będzie można ustalić jedynie tylko po zamknięciu danego okresu budżetowego. Powszechnie wszak jest wiadomem, iż wszelkiego rodzaju nadwyżki lub deficyty mogą być ustalone i ustalają się dopiero przy rocznem zamykaniu rachunków w danym wypadku z wykonania budżetu, co zwykle ma miejsce w przyszłym już okresie budżetowym i to ze znacznem opóźnieniem. Jeżeli uwzględniony potrzebę dokonania kontroli centralnej księgowości Ministerstwa Skarbu, przez Kontrolę Państwową, to musimy stwierdzić na podstawie sprawozdań N. I. K., ile centralna księgowość popełniła dotychczas błędów.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Czy jeden tylko art. 6 hojnie rozdaj e zaliczki na ewentualne nadwyżki spodziewanych dochodów? Również następny art. 7 opiewa na podobną nutę: „Nadwyżki dochodów mogą być użyte tylko na pokrycie zobowiązań zaciągniętych w toku wykonywania budżetów okresów ubiegłych”.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#PHermanowicz">Pomijając nierealne usprawiedliwianie wydatków ewentualnemi nadwyżkami nadspodziewanych wpływów, które mogą być ustalone nie wcześniej, jak dopiero w przyszłym okresie budżetowym, cała treść tego artykułu jest conajmniej dwuznaczna i niewyraźna w stosunku do specjalnej części budżetu, obsługującej długi państwowe.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#PHermanowicz">Pozatem art. 6 w pierwszej swej części przewiduje udzielenie Ministrowi Skarbu pełnomocnictw na prawo przenoszenia kredytów, uchwalonych przez Izby Ustawodawcze. Wysoka Izbo, nie jestem zdecydowanym przeciwnikiem upoważnienia Ministra Skarbu do przenoszenia pewnej części kredytów poszczególnych pozycyj budżetowych, jednak uważam, że dane pełnomocnictwa winny mieć również i swoje granice np. do 5% preliminowanej kwoty. Uważam, że żadna ustawa skarbowa nie powinna mieć tak dwuznacznej i zawiłej treści oraz szeregu niedomówień, aby mogła umożliwiać powstanie w opinii szerszego społeczeństwa domniemania, iż Sejm świadomie umożliwia traktowanie globalnej sumy budżetu, jako kwoty powierzonej uznaniu i wyłącznej dyspozycji Rządu pod warunkiem zachowania formułek pewnego ceremoniału.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo, sądzę, iż p. referent generalny rozproszy zawarte w art. 6 i 7 mgławice stylistyczne ustawy, zmierzające do częściowego odgrodzenia Sejmu od gospodarki Rządu na pewnych odcinkach budżetu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PWymysłowski">Wysoka Izbo! P. Premier i p. Wicepremier w swych przemówieniach do narodu w czasie udzielania pełnomocnictw Rządowi przez Wysoką Izbę oświadczyli, że dla zrównoważenia budżetu i uzdrowienia życia gospodarczego muszą wszyscy obywatele Państwa ponieść ciężar tej ofiary stosownie do swej zamożności; to jest obywatel, który ma mało — da mniej, a który ma dużo — da więcej. Po wydaniu pierwszych dekretów przez Rząd w tej dziedzinie, dowiedziałem się, ze ciężar ofiary spad! całkowicie na barki świata pracy — opodatkowano i obniżono zarobki klasie pracującej. Po tym fakcie Rząd oświadczył, że zarządzi, żeby sfery gospodarcze obniżyły ceny niektórych artykułów przemysłowych, by w ten sposób częściowo ulżyć klasie pracującej za jej ofiary materialne, złożone dla ratowania Państwa przed klęską finansową. Dalej Rząd oświadczył, że przeciw opornym kartelom i firmom, które na apel Rządu nie obniżą cen na swoje artykuły, zastosuje jaknajdalej idące represje.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#PWymysłowski">Dowiedzieliśmy się jeszcze od Rządu, że kilkadziesiąt karteli zostało rozwiązanych, a niektóre obniżyły ceny na swoje artykuły, jak węgiel, cukier, nafta i sól — artykuły pierwszej potrzeby. Jak wygląda ta zniżka cen w praktyce? Jestem zmuszony oświadczyć p. Premierowi, że szerokie rzesze konsumentów w mieście, jak i na wsi, nie odczuły zupełnie tych drobnych dobrodziejstw sfer gospodarczych, zapowiedzianych przez pp. Premiera i Wicepremiera. Stwierdzić muszę, że sfery przemysłowe i handlowe na tych zniżkach cen jeszcze zarobiły. Mianowicie kartele węglowe otrzymały obniżkę taryfy kolejowej i inne ulgi dane im przez Państwo, kartele cukrowe mają zniżki kolejowe, tańszy węgiel i zniżone niektóre podatki akcyzowe.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#komentarz">(Głos: Tańsze buraki!)</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#PWymysłowski">Tak, buraki też zdaje się mają o 20% potanieć.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#PWymysłowski">Tak samo elektrownie miały zniżyć opłaty za prąd, a w praktyce się okazało, że po tej zniżce w niektórych małych miasteczkach prąd podrożał. Mało tego, ale za liczniki nawet nie raczyli obniżyć dzierżawy.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#PWymysłowski">Stwierdzam, że do artykułów przemysłowych pierwszej potrzeby, na które Rząd nie zwrócił uwagi przy zniżce cen, należą artykuły przemysłu włókienniczego, drożdżowego, skórzanego, no i artykuły monopoli państwowych — zapałczanego, tytoniowego i spirytusowego. Ceny tych artykułów, jakie były, takie są.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#PWymysłowski">Wobec takiego stanu rzeczy stwierdzam, że cały ciężar zrównoważenia budżetu poniosła klasa pracująca miast i wsi tylko, a przemysł i handel na tem łataniu dziur i zrównoważeniu tego budżetu jeszcze zarobił.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Chcę tutaj zwrócić uwagę na przemówienie p. posła Wierzbickiego, który użalał się na to, że przemysł jest w ciężkich tarapatach w Polsce. Chciałbym się zapytać p. posła Wierzbickiego, czy do roku 1930 zostały podwyższone podatki państwowe dla przemysłu, czy zostały podwyższone opłaty i świadczenia socjalne? Przeciwnie, te rzeczy zostały zniżone, ale przemysł zrobił jedną rzecz, a mianowicie: w Polsce do roku 1930 — ja biorę przemysł włókienniczy dla przykładu — tkacz w przemyślę bawełnianym pracował na dwóch krosnach, a obecnie ten sam tkacz pracuje na czterech krosnach; prządka w przemyśle bawełnianym pracowała do roku 1930 na pięciuset wrzecionach, a dziś pracuje na tysiącu wrzecionach, czyli że robotnik wydaje 100% więcej pracy, niż wydawał w 1930 roku, a zarabia mniej. Gdzież jest ten zarobek, który przemysł ma od robotnika? Robotnik mniej zarabia, a więcej produkuje a przemysł jeszcze narzeka, że w Polsce ma źle. Na te rzeczy, o których mówiłem, powinien Rząd przedewszystkiem zwrócić uwagę. To są rzeczy bardzo poważne dla życia Państwa Polskiego, bo jeśli robotnik, czy to na wsi, czy w mieście widzi, że się go bezkarnie wyzyskuje, a niema się kto nim opiekować, to nic dziwnego, że traci zaufanie, które w nim jako robotniku Polaku powinno być. Wezmę taki malutki przykład z życia w obecnej sytuacji zniżek cen. Otóż w związku z apelem Rządu, aby niektóre kartele zniżyły ceny, był wypadek następujący w Łodzi: Kiedy przedsiębiorstwa nie zastosowały się do apelu Rządu, społeczeństwo miejscowe zaczęło w swym zakresie działać przeciwko firmom, aby je zmusić do obniżenia cen. Organizacja Związku Legionistów na terenie Łodzi wydała odezwę przeciwko zarządowi elektrowni za to, że nie obniżyła cen prądu w odpowiedniej wysokości; dyrekcja wydaliła z pracy z odprawą dwutygodniowa pracownika, który rozdawał tę odezwę. Jeżeli takich sposobów chwyta się kapitał i przemysł na terenie Polski, to trzeba powiedzieć, że jest to broń bardzo niebezpieczna, bo robotnik jest cierpliwy, ale jeżeli przemysł i kapitał zanadto wejdzie mu za skórę, to się otrząśnie, ale wtedy będzie zapóźno.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Morawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PMorawski">Wysoki Sejmie! Przeszło trzy miesiące temu stanął Rząd przed młodą Izbą Ustawodawczą z żądaniem pełnomocnictw. I młoda Izba Ustawodawcza, jakkolwiek ramami konstytucyjnemi został ścieśniony jej zakres działania i jakkolwiek była jakby na cenzurowanem, na oczach całego społeczeństwa, pełnomocnictw udzieliła, rozumiejąc, że pewne sprawy wymagają natychmiastowych posunięć. Dziś pierwsza część tej roboty, którą p. Wicepremier nazwał oczyszczaniem przedpola, została ukończona. Możemy na to popatrzeć już z pewną oceną krytyczną i musimy stwierdzić, że w najważniejszej części co do równowagi budżetu osiągnęliśmy pewne pozytywne wyniki, zmniejszając deficyt budżetowy. Jeżeli chodzi o posunięcia gospodarcze, to wyników tych nie było. Obniżenie cen, zwłaszcza kartelowych, jest niedostateczne, ulgi w podatkach samorządowych i innych odbiją się na kieszeni rolników drogą podatku wyrównawczego i innych.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PMorawski">Jeżeli chodzi o pewne obniżenie cen monopolowych i kartelowych, to niektóre z nich, jak ceny żelaza, pomimo straty Państwa w rzeczywistości przyniosły groszową pomoc. Są to rzeczy nieodpowiadające możności i zdolności nabywczej wsi. A jednak najważniejszy moment jeszcze pozostał, dla którego uprzednio uznania nie miano, moment nierejestrowanego, lecz wzmagającego się obecnie bezrobocia na wsi. Bez przesady można powiedzieć, że dziś nawet w bogatych okolicach kraju panuje głód. Głód panuje wskutek głodowego wyprzedawania się po żniwach i wskutek obniżenia zarobków, płynących czy to z emigracji, czy z robót państwowych, czy warsztatów prywatnych. Dziś zamknięcie się tych źródeł dochodu i ustawiczne rozdrabnianie ziemi przez działy, — już w r. 1921 było 34% posiadających mniej niż dwa ha — sprawiło, że na wsi jest głód i bezrobocie.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#PMorawski">Do tego bezrobocia fizycznego dołącza się jeszcze i bezrobocie umysłowe. Chłop sprzedał nieraz ostatnią krowę, aby dzieci swoje kształcić, kształcił je w szkołach, w seminariach. Po ukończeniu seminariów z największym wysiłkiem finansowym rodziców — dzieci są bez po sad. Dzieją się anomalie. Od 1930 r. ci, którzy pozdawali egzaminy, nie mają posad.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#PMorawski">Nie wiem w jaki sposób ci, którzy ukończyli seminaria później, z gorszemi studiami otrzymują posady nauczycielskie, gdy ci, którzy ukończyli w 1930 r., na posady dotąd czekają. Niedługo będzie ten rezultat, że przez zaniechanie nauki będzie mało zdolnych do prowadzenia nauki w szkołach. Dlatego uważam, że oszczędność zrobiona w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie powinna pójść na awanse nauczycieli, ale powinna pójść na zwiększenie etatów, na zatrudnienie tych bezrobotnych, wobec których Państwo zaciągnęło pewne obowiązki. Następnie chcę jeszcze zaznaczyć, że inteligent skończywszy seminarium nie może powrócić do pracy na roli, jest wykolejony z życia i powiększa element niezadowolonych na wsi.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#PMorawski">Zanim przejdę do kwestii bezrobocia wiejskiego w związku z zamierzeniami inwestycyjnemi Rządu, chciałbym pokrótce tylko poruszyć dwa zagadnienia, które wywołały niezadowolenie wśród społeczeństwa, a także wśród części tej Izby, chcę mianowicie powiedzieć o dekrecie z 22 listopada, dotyczącym emerytów zaborczych. Chcę tylko pobieżnie dotknąć tego problemu, ponieważ osobne wnioski będą zgłoszone w tej sprawie. Śmiem stwierdzić, że gdy byśmy byli przy udzielaniu pełnomocnictw wiedzieli, że ludziom, którzy służąc w państwach zaborczych, nieraz składali ofiary na rzecz Polski, tak jak i ci, którzy mieli honor, zaszczyt i szczęście być w formacjach polskich, zmniejszy się pobory i Zachwieje przez to ich wiarę w prawa, które im Rzeczpospolita nadała, tobyśmy może tych pełnomocnictw tak łatwo nie udzielili. Debata nad wnioskami ks. Lubelskiego i p. posła Hofmana, przyjętemi do laski marszałkowskiej, pozwoli szerzej tę sprawę omówić.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#PMorawski">Druga sprawa, która była dość nieszczęśliwie pomyślana, to konwersja pożyczek wewnętrznych, — odjęcie papierom premiowym charakteru premii. Dotknęło to do 50% drobnych posiadaczy tych papierów i zachwiało nieco wiarę w kredyt na rynku wewnętrznym, który dla drugiej części budżetu będzie tak bardzo potrzebny; część druga budżetu dotyczy ożywienia życia gospodarczego. Dekrety, wydane na mocy pełnomocnictw, miały być oczyszczeniem przedpola, a dzisiaj mieliśmy przejść do ożywienia życia gospodarczego. I gdy popatrzymy na sytuację, to widzimy, że ze zbyt szczupłemi środkami idzie Rząd na ożywienie życia gospodarczego, nie posiada bowiem połowy tych funduszów, które w zeszłym roku wydał na ten cel, i fundusze te nie dadzą wykonać nawet 1/3 części tych inwestycyj, które były robione w roku ubiegłym. Uważam, że przy tem bezrobociu, które panuje na wsi i w miastach, potrzebne będzie jednak stworzenie środków drogą pewnych operacyj wewnętrznych, bądź też, gdyby trzeba było, drogą zwrócenia się do Izb Ustawodawczych o rozszerzenie tego planu. Sejm może uchwalić hierarchię potrzeb. Tu przedewszystkiem należy zwrócić uwagę na melioracje rolne. Weźmy województwo lwowskie, gdzie te melioracje były już obiecane i przygotowane. W ostatnich czasach skutek restrykcyj Funduszu Pracy cofnięto je i cała praca stanęła pod znakiem zapytania. Inwestycje w melioracjach są inwestycjami, które się amortyzują prędzej czy później, to też należy wziąć je pod uwagę przy ustalaniu hierarchii potrzeb, ażeby temsamem ożywić życie gospodarcze na dole i zaradzić bezrobociu na wsi. Zdaję sobie doskonale sprawę, że jest to pomoc doraźna, że wogóle ożywienie życia może nastąpić tylko drogą radykalnej przemiany poprzez dzielenie wielkich gospodarstw i powiększanie gospodarstw karłowatych, a nadewszystko przez zorganizowanie rolnictwa i zbliżenie konsumcji do produkcji. Są to zamierzenia na przyszłość, które trzeba będzie później realizować, narazie konieczna jest pomoc dla bezrobotnych w formie robót inwestycyjnych, bez których nie da się wogóle osiągnąć poprawy na wsi.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#PMorawski">Jeżeli pomimo pewnej krytyki Rządu Sejm ustawicznie, bez ważniejszych zmian uchwala przed łożeni a budżetowe, co budzi nawet z dziwienie nazewnątrz, to stwierdzić jednak należy, że znalazł on wspólny język z Rządem, bo wie, że na czele Rządu są ludzie czyści, którzy stanęli pod sztandarem państwowym, pod tym sztandarem Polski państwowej, pod którym zmieścić się może myśl ludowa, narodowa i robotnicza i zmieścić się mogą także i obywatele polscy innej narodowości.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Zamykam rozprawę ogólną nad preliminarzem budżetowym i ustawą skarbową. W ten sposób porządek dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany. Zamierzam zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#Sekretarz">Projekt ustawy p. ks. Lubelskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 listopada 1935 r., dotyczącego zaopatrzenia emerytalnego funkcjonariuszów państwowych i zawodowych wojskowych.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#Sekretarz">Projekt ustawy złożony przez p. Ekerta w sprawie zmiany ustawy o szkołach akademickich z dnia 15 marca 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 29, poz. 247).</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Wnioski te przyjmuję do laski marszałkowskiej. Będą one umieszczone na porządku dziennym jednego z najbliższych posiedzeń Sejmu.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Zubrzyckiego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie wieksmitowania z ziemi, nabytej z majątku Miłoszowice, Walentego i Pauliny małżonków Reczka, z majątku Grzybów Karola i Rozalii małżonków Gardynik, oraz w sprawie odpisania nabytej parceli Józefowi i Salomei małż. Abram i Janowi i Marii małż. Wróblewskim.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Nowaka z Chorzowa w sprawie przemówienia p. ministra gospodarki Rzeszy dr Szachta, wygłoszonego w Julienhutte na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Wełykanowicza do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wypłaty dodatku mieszkaniowego nauczycielstwu szkół powszechnych za czas od 1 czerwca 1924 r. do 31 marca 1931 r.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Wełykanowicza do p. Ministra Spraw Wewnętrznych oraz Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie odmówienia legalizowania podpisów na deklaracjach plebiscytu szkolnego i bezpodstawowego usunięcia wykładu ukraińskiego ze szkoły powszechnej w gromadzie Wyspaj, powiat Rohatyn, woj. Stanisławów.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Wełykanowicza do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zmuszania dzieci szkolnych obrządku greckokatolickiego przez kierownika państwowej szkoły powszechnej w Rakowej, pow. Sanok, woj lwowskiego, Rudolfa Brzozowskiego, do nauki religii w obrządku rzymsko-katolickim, wbrew woli rodziców tych dzieci i do słuchania nabożeństwa w rzymsko-katolickim koś ciele.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Witwickiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie naruszenia przez organa administracji państwowej praw językowych, przysługujących greckokatolickim duszpasterzom w ich urzędowej korespondencji.</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Perfeckiego do pp. Ministrów Rolnictwa i Reform Rolnych, Spraw Wewnętrznych oraz Skarbu w sprawie udzielenia doraźnej pomocy dla dotkniętych klęską gradobicia gromad powiatów lubaczewskiego i sokalskiego woj. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-63.8" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Barana do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie zamknięcia przez starostwo powiatowe w Zaleszczykach zbiornic śmietankowych w Capowcach i Sadkach pow. zaleszczyckiego, należących do mleczami rejonowej Ukraińskiego Krajowego Związku Mleczarskiego „Masłosojuz” w Bazarze, powiat Czortków, woj. tarnopolskiego.</u>
<u xml:id="u-63.9" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Mroza do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie:</u>
<u xml:id="u-63.10" who="#Sekretarz">1) wrogiego stosunku starostwa powiatowego w Stołpcach do robotników tartaku w Nowym Swierżniu pod Stołpcami;</u>
<u xml:id="u-63.11" who="#Sekretarz">2) przebiegu zajść, jakie miały miejsce w dniu 23 stycznia 1936 r. przy usuwaniu przez policję strajkujących robotników w tartaku w Nowym Swierżniu.</u>
<u xml:id="u-63.12" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Hermanowicza do pp. Ministra Skarbu i Ministra Przemyślu i Handlu w sprawie szkodliwej dla gospodarstwa krajowego działalności polskich ekspozytur szwedzkiego trustu zapałczanego.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godzinie 10ej rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55):</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#Marszałek">1 — Prezydent Rzeczypospolitej — sprawozdawca poseł dr Br. Wojciechowski.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#Marszałek">2a — Sejm 2b — Senat — sprawozdawca poseł inż. J. Jedynak.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#Marszałek">3 — Kontrola Państwowa — sprawozdawca poseł Jan Śląski.</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#Marszałek">4 — Prezydjum Rady Ministrów — sprawozdawca poseł dr Br. Wojciechowski.</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#Marszałek">9 — Ministerstwo Sprawiedliwości — sprawozdawca poseł Zygmunt Sioda.</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 55)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>