text_structure.xml 435 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 20)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni: Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram Kościałkowski. Marszałek Senatu Aleksander Prystor. Ministrowie: Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck, Minister Spraw Wojskowych Tadeusz Zbigniew Kasprzycki, Minister Skarbu Eugenjusz Kwiatkowski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Wojciech Świętosławski, Minister Rolnictwa i Reform Rolnych Julian Poniatowski, Minister Przemysłu i Handlu Roman Górecki, Minister Komunikacji Michał Butkiewicz, Minister Opieki Społecznej Władysław Jaszczołt, Minister Poczt i Telegrafów Emil Kaliński. Prezes Najwyższej Izby Kontroli; Jakub Krzemieński. Podsekretarze Stanu: w Prezydjum Rady Ministrów Wacław Grzybowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Henryk Kawecki i Władysław Korsak, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Szembek, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Skarbu Tadeusz Grodyński, Tadeusz Lechnicki i Wacław Staniszewski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Konstanty Chyliński, w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych Roger Raczyński, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal, w Ministerstwie Komunikacji Aleksander Bobkowski i Julian Piasecki, w Ministerstwie Opieki Społecznej Wincenty Jastrzębski i Eugenjusz Piestrzyński, w Ministerstwie Poczt i Telegrafów Franciszek Drzewiecki. Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem dnia 29 listopada r. b. następujące zarządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej:</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">„Zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o otwarciu sesji zwyczajnej Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Na podstawie art. 12 pkt. c) ustawy konstytucyjnej otwieram z dniem dzisiejszym sesję zwyczajną Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Warszawa, dnia 29 listopada 1935 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Na podstawie powyższego zarządzenia zwołałem dzisiejsze posiedzenie Sejmu z porządkiem dziennym, który został Panom Posłom doręczony.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarze zasiadają pp.: Wadowski i Skrypnyk. Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym. Protokół i listę mówców prowadzi p. Wadowski.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Protokół 3 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem dnia 6 listopada r. b. pismo z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektu ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Od p. Ministra Skarbu otrzymałem w dniu 2 grudnia r. b. zamknięcie rachunków państwowych za okres budżetowy 1933/34 oraz pismo o przedłożenie tego zamknięcia Sejmowi do zatwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">To zamknięcie rachunków zamierzam wnieść na porządek dzienny obrad Sejmu po otrzymaniu od Prezesa Najwyższej Izby Kontroli wniosku o absolutorium dla Rządu.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Od p. Jerzego Paciorkowskiego otrzymałem dnia 4 listopada r. b. pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Stwierdzam wygaśnięcie mandatu posła Paciorkowskiego z dniem 4 listopada 1935 r. i zawiadomię o tem p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Generalnego Komisarza Wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Bilak, Boluch, Byczyński, Celewicz, Gauza, Kuźmowycz, Michalski, Olewiński, Terszakoweć, Witwicki i Zenkteler.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu z powodu choroby na przeciąg 6 tygodni p. Sapieha.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Nie słyszę sprzeciwu, uważam więc, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PrezesRadyMinistrówMZyndramKościałkowski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Zgodnie z art. 58 Konstytucji, Rząd przedłożył Izbom Ustawodawczym w terminie obowiązującym projekty ustawy skarbowej i budżetu na rok 1936/37, których rozpatrzenie i załatwienie przedstawia w tej sesji zagadnienie szczególnie doniosłe dla Państwa i budzące najszersze zainteresowanie całego społeczeństwa. Nowy bowiem projekt budżetu wiąże się ściśle z szeregiem zarządzeń, wydanych w ciągu ostatnich 4 tygodni na podstawie udzielonych Rządowi przez Izby Ustawodawcze nadzwyczajnych i szerokich pełnomocnictw, zarządzeń, które przyniosły nowe, często dotkliwe obciążenia dla dużej części ludności kraju, które wpływają bezpośrednio na zmianę rozdziału dochodu społecznego i wiążą się pośrednio z warunkami kształtowania się ogólnej sytuacji gospodarczej, a w konsekwencji i politycznej w całem Państwie w najbliższej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Istnieje więc obecnie usprawiedliwiona rzeczowo potrzeba i konieczność poddania krytycznej ocenie nowych zjawisk i nowych faktów, oczywiście przy uwzględnieniu w całej rozciągłości tej sytuacji finansowo-gospodarczej, w której znaleźliśmy się ostatnio i z którą na podstawie wspólnie ustalonej świadomości i na podstawie wspólnej decyzji Izb Ustawodawczych i Rządu — podjęliśmy stanowczą, choć trudną i wysoce niepopularną walkę.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Poczuwam się więc do obowiązku odpowiedzieć i w imieniu Rządu na pytanie, czy nowe zarządzenia miały charakter istotnych konieczności, czy w danych warunkach nie mogliśmy wybrać drogi lepszej, łagodniejszej, a w każdym razie wygodniejszej dla Rządu oraz odpowiedzieć w granicach obiektywnych możliwości, czy ustalane obecnie metody działania dają jakąś nadzieję na opanowanie i przeciwstawienie się procesowi ustawicznego pogłębiania się kryzysu gospodarczego, uderzającego coraz dotkliwiej w coraz szersze warstwy społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Konstytucja nasza stawia zagadnienie budżetu państwowego jako czynnik odrębny w rzędzie podstawowych i naczelnych funkcyj Państwa, podobnie jak zagadnieniu sił zbrojnych i wymiaru sprawiedliwości poświęca ona budżetowi odrębny rozdział, wprowadzając tu wyjątkowe kryteria i wyjątkowe a ważne zasady. Tak więc art. 50 nowej Konstytucji mówi, że inicjatywa ustawodawcza w sprawach budżetu należy wyłącznie do Rządu, oraz że Sejm nie może bez zgody Rządu uchwalić ustawy, pociągającej za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, dla których niema pokrycia w budżecie. Art. 59 ustala, że wydatki niezaprojektowane w budżecie nie mogą być uchwalone, a zaprojektowane nie mogą być podwyższone bez zgody Rządu. Sformułowania te tak kategoryczne i jasne posiadają nietylko znaczenie formalne i negatywne, ograniczające uprawnienia budżetowe Izb Ustawodawczych, ale również znaczenie merytoryczne i pozytywne, nakładające na Rząd odpowiedzialność i obowiązek wykorzystania tych uprawnień specjalnych celem zapewnienia równowagi budżetu. W hierarchii zadań państwowych zagadnienie równowagi budżetu zostało postawione w naszej Konstytucji na szczeblu tak wysokim, żadna, najsłuszniejsza nawet inicjatywa ustawodawcza nie może tej zasady ani obalić, ani naruszyć! Wymienione zasady budżetowe — aprobowane również w ustrojach obcych państw, szczycących się tradycją utrwalonych praw parlamentaryzmu — wychodzą bowiem ze słusznego założenia, że zrównoważony albo deficytowy budżet państwowy wpływa tak silnie i tak wszechstronnie na całokształt ewolucji gospodarstwa narodowego, iż żadna ofiara i żadne ograniczenie praw nie może być uważane za zbyt duże dla utrzymania kardynalnego postulatu równowagi wydatków i wpływów budżetowych. Zasady te można i należy uzupełnić następującym komentarzem czysto ekonomicznym. W okresach pomyślnej koniunktury, przy normalnej ewolucji polityczno-gospodarczej, utrzymanie równowagi budżetu publicznego nie przedstawia szczególnych trudności, sprowadza się ono do przejawu woli i decyzji czynników rządowych. Zarazem jednak przy pomyślnym rozwoju gospodarstwa społecznego sporadyczne deficyty budżetowe nie stanowią ani szczególnie ujemnego objawu, ani niebezpieczeństwa. Odwrotnie, w okresach silnych i długotrwałych kryzysów wewnętrznych, przy zaburzeniach funkcyj w gospodarstwie międzynarodowem zmontowanie zrównoważonego budżetu państwowego reprezentuje nie tylko bardzo poważne trudności, ale również staje się nieraz niezależne ani od woli rządu, ani od woli parlamentu, a ponadto — szczególnie przy chronicznem powtarzaniu się deficytu — budżet publiczny staje się jakgdyby „machiną piekielną”, pogłębiającą i rozszerzającą objawy powszechnej depresji i kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Jest to sprawą zbyt dobrze znaną zarówno u nas, jak też i w wielu innych państwach, że właśnie w okresie kryzysu mnożą się codziennie zjawiska, wymagające aktywnej i szerokiej pomocy finansowej ze strony Skarbu Państwa. Potęgujące się jak lawina bezrobocie wymaga zwiększonych wydatków na roboty publiczne i na opiekę społeczną. Załamują się jednostki i całe grupy gospodarcze, niewypłacalność rujnuje aparat kredytowy, kurczy się gwałtownie zdolność konsumcyjna, a nadwyżki produkcji napotykają w naturalnej tendencji ekspansji eksportowej na takie przeszkody, że bez pomocy państwa nie mogą ich pokonać. Każde zaś z tych zjawisk posiada własną dynamikę ujemną, potęgując bez końca wszystkie objawy depresji. Jeżeli w tych warunkach zjawia się i trwa deficytowość budżetu publicznego, to pochód w kierunku pogłębiania kryzysu nie tylko odbywa się ruchem przyspieszonym, ale ponadto zanika coraz bardziej sama możliwość odwrotu. Deficyt gospodarstwa prywatnego i gospodarstwa publicznego tworzy wówczas system dwu kół, połączonych pasem transmisyjnym. Oba koła wzajemnie pobudzają się do zwiększenia obrotów, do ciągłego narastania sił odśrodkowych, zagrażających egzystencji samego mechanizmu.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Gdy corocznie zamykamy rachunki Skarbu Państwa, wykazujące ciągłe i nieopanowane deficyty, to oczywiście wykonujemy tylko działanie czysto formalne. Skutków bowiem deficytu zamknąć nie jesteśmy w stanie. One posiadają nadal swoją żywotność, a ich ujemna siła sumuje się i mnoży z narastaniem dalszych deficytów. Byłoby największem złudzeniem sądzić, że deficyt obejmuje paraliżem tylko te elementy gospodarstwa publicznego, które albo nie zostały finansowo pokryte, albo też zostały przez deficyt skonsumowane. On zawsze zawiera w sobie chorobliwe bakterie, które niszczą żywotność i warunki egzystencji i tych zagadnień, które wyrównoważyły się z wpływami budżetu. Choćbyśmy na papierze wyodrębnili w budżecie jaknajkategoryczniej opancerzone pozycje na cele obrony Państwa, oświaty, sprawiedliwości, na cele uposażenia pracowników i na cele społeczne, nic to nie pomoże, gdyż z biegiem czasu i z narastaniem deficytowego budżetu muszą się i tam zjawić nieuchronne konsekwencje i dokonać swych niszczących skutków. Długotrwały deficyt budżetowy niszczy bowiem same podstawy i fundamenty gospodarstwa społecznego, którego częścią organiczną i nierozdzielną jest gospodarstwo publiczne i Skarb Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Długotrwały chroniczny deficyt budżetowy — to nieuchronne zagrożenie stałości waluty i to w sposób uchylający wszelką możliwość oceny skutków; deficyt budżetowy — to wyczerpywać nie systematyczne i coraz pełniejsze rynku finansowego, to przymusowa przemiana wszystkich kredytów krótkoterminowych na kredyty długoterminowe, zamrożone i gospodarczo pasywne. Że zaś dostęp czynników państwowych i publicznych do rynku finansowego opiera się często bardziej na faktycznej przewadze, niż na istotnej zdolności kredytowej, przeto równoważ zenie deficytów państwowych w ciągu szeregu lat przy pomocy akcji kredytowej jest równo znaczne ze skazaniem inicjatywy prywatnej w zakresie gospodarczym na bezczynność, jest formą ukrytego i potęgującego się etatyzmu. A wreszcie długotrwały deficyt — to synonim przetasowania pozycyj budżetowych w tym sensie, ze stopniowo muszą się kurczyć wszystkie pozycje wydatków aktywnych, gospodarczo i państwowo ważnych, a na ich miejsce wchodzą pozycje martwe, związane z obsługą długów i świadczeń dokonanych w przeszłości; to konieczność narastania zaległości państwowych za usługi gospodarcze i świadczenia własnych obywateli, to konieczność tworzenia funduszów, przerzucania własnych deficytów na barki samorządów i organizacyj gospodarczych, to nieprzejrzystość gospodarki skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Jeżeli program przełamywania kryzysu miałby się zawierać m. in. w tem, że ceny towarów i usług winny maleć, że ma się obniżać koszt kredytu, że pieniądz ma być bardziej dostępny dla procesów produkcji i wymiany, że winna wzrastać wypłacalność, że egzekutor podatkowy ma ograniczać swoją działalność, że ma się realizować jakiś konkretny plan robót publicznych, że mają powstawać bardziej trwałe i ustabilizowane warunki pracy i działalności gospodarczej, to deficyt budżetowy to właśnie koło obraca z coraz większą chyżością w przeciwnym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W stosunkach polskich doszliśmy obecnie do tej fazy, w której dalsze tolerowanie deficytu o tak znacznem napięciu cyfro w em stało się niemożliwe. Jesteśmy w tej sprawie zgodni w ocenie z Rządem Premiera Sławka, który rozważał całokształt tego zagadnienia i doszedł do tej samej konkluzji. Pozwolę sobie — dla całkowitej jasności sądu — przytoczyć i przypomnieć, jak się rozwijało dynamicznie to zagadnienie u nas w okresie obecnego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W r. budżetowym 1930/31 preliminowano nadwyżkę 12,6 milj. zł i osiągnięto w rezultacie deficyt 63,5 milj. zł, w 1931/32 preliminowano deficyt 100,0 milj. zł, osiągnięto deficyt 206,3 milj. zł, w 1932/33 preliminowano deficyt 120,0 milj. zł, osiągnięto deficyt 245,6 milj. zł, w 1933/34 preliminowano deficyt 337,3 milj. zł, osiągnięto deficyt 371,6 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W r. 1934/35 podjęta została akcja obrony przed potęgującym się deficytem, a apel, skierowany do społeczeństwa, do organizacyj gospodarczych i finansowych, do urzędników państwowych i prywatnych, do robotników — przyniósł istotnie imponujące wyniki w rezultatach subskrypcji Pożyczki Narodowej. Okazało się, że społeczeństwo nasze zrozumiało wagę zagadnienia równowagi budżetu i wpłaciło na ten cel gotówką 334 milj. zł. Jednakże forma kredytowa załatwienia sprawy deficytu budżetowego kryła w sobie jedno niebezpieczeństwo. W obliczu tylu istotnych i niezaspokojonych potrzeb państwowych nie stanowiła ona sama przez się dostatecznie silnego nacisku w kierunku obniżania wydatków. Jednakże doraźny efekt budżetowy był widoczny. Tak więc w r. budżetowym 1934/35 preliminowano deficyt 48,3 milj. zł. i osiągnięto w rezultacie deficyt 61,1 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ale już w roku następnym — pomimo dopływu środków naskutek nowo rozpisanej pożyczki inwestycyjnej — deficyt budżetowy począł ponownie silnie wzrastać. W ciągu 7 miesięcy budżetowych, t. j. do dnia 31 października b. r. deficyt przekroczył już sumę 190 milj. zł, t. j. przewyższył już trzykrotnie deficyt całego ubiegłego roku gospodarczego. Przewidywania wskazywały, że i nadal należałoby się liczyć z analogicznym rozwojem deficytu, a więc cały rok budżetowy zamknęlibyśmy ponownie saldem ujemnem powyżej 300 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tak więc po dzień 1 listopada b. r. globalna cyfra deficytu w okresie kryzysu dosięga sumy 1.140 milj. złotych.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ten sam rachunek z punktu widzenia ściśle bilansowego wykazuje jeszcze silniejsze napięcie deficytowe. Należy bowiem pamiętać, że Skarb musiał prowadzić poza budżetem szereg operacyj finansowych, mających prawie wyłącznie na celu bezpośrednią lub pośrednią pomoc prywatnemu życiu gospodarczemu, uginającemu się pod naporem ostrego kryzysu. Rezultatem tych operacyj były straty na kursie papierów rolniczych, straty na interwencji zbożowej i na organizacjach rolniczo-handlowych oraz straty na gwarancjach nie ujęte, oczywiście, w budżecie. Również akcja pomocy przemysłowi przyniosła pewne straty bezpośrednie, a ponadto akcja interwencyjna obciążyła przyszłe budżety.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wszystkie te czynniki razem wzięte spowodowały stan — który współcześnie spotykamy i w wielu innych państwach — znamienny tem, że Skarb z coraz większą trudnością mobilizować może niezbędne środki na pokonanie najważniejszych zobowiązań. Jednakże trudności nasze są o tyle większe, o ile słabszy jest rynek kredytowy i lokacyjny.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Przedstawiając naszą sytuację budżetową z całą ścisłością i otwartością w rozumieniu, iż tylko na tych elementach można oprzeć wspólną nam i całemu społeczeństwu tendencję walki z trudnościami i wolę zwycięstwa — nie chcę pozostawić fałszywego wrażenia, jakoby walka o równowagę budżetową i walka o redukcję wydatków miała być zapoczątkowaną dopiero przez Rząd obecny. Od pierwszego roku kryzysu widoczne są w cyfrach wysiłki skomprymowania wydatków. Między r. 1931 i 1932 zmniejszono wydatki budżetu państwowego o prawie 350 milj. zł. W roku następnym ponownie o 220 mil jonów, później o 40 milionów, następnie o 30 milionów i dopiero od r. 1934/35 nastąpiła stabilizacja wydatków. Co więcej w pierwszym roku kryzysu wydano faktycznie o 200 milj. mniej, niż preliminowano, a w latach następnych efektywne wydatki w stosunku do odnośnych preliminarzy są mniejsze o 500 milj., o 250 milj., i wreszcie — o 10 mili. zł. Jednakże — jak przedstawiłem uprzednio — dynamiczny rozwój deficytu był silniejszy i nie dał się opanować temi wysiłkami. Podobnie przedstawia się sytuacja i w roku bieżącym. Gdybyśmy na chwilę przyjęli niezupełnie ścisły, czysto mechanizmy podział roku budżetowego, to w okresie zamkniętym rachunkowo 7 miesięcy wpływy i wydatki powinnyby osiągnąć 58 3% w stosunku do preliminarza rocznego. Faktycznie jednak w dochodach pozostaliśmy znacznie w tyle. T. zw. podatki bezpośrednie dały nam zaledwie 53% wpływów, cła 43%, administracja 52%, przedsiębiorstwa 50%, fundusze 39% i tylko w podatkach pośrednich, w opłatach stemplowych i we wpływach z monopoli zbliżyliśmy się do teoretycznej cyfry preliminowanych wpływów.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Zupełnie inną tendencję wykazuje strona wydatków. Wydatki administracji w okresie 7 miesięcy dosięgają już 59% rocznego preliminarza, przedsiębiorstwa i zakłady 61%. Musimy sobie obecnie z całą otwartością odpowiedzieć na pytanie: jakie pozostały nam do dyspozycji środki pokrywania deficytu, jeżeli wykluczymy a limine — jak sądzę, zgodnie z opinią olbrzymiej większości społeczeństwa — metody opierające się na inflacji środków płatniczych, albo na zignorowaniu terminów płatności poborów urzędniczych, lub wreszcie na powiększaniu obliga u dostawców.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Rząd nasz — podobnie jak wszystkie rządy od 1926 r. — uważa druk banknotów na potrzeby deficytu budżetowego, a więc w konsekwencji inflację za najgorszy system bezprogramowego wywłaszczania ludzi najbiedniejszych i najbardziej gospodarczo bezbronnych. Niepłacenie należnych urzędnikom poborów — a szłoby przy obecnym stanie rzeczy o 3 pensje w ciągu roku — uważamy za zło równe chyba zniszczeniom huraganu wojennego. Cały nasz dorobek organizacyjny, cała podstawa moralna stosunku urzędnika do Państwa i do obywateli, ległaby, natychmiast w gruzach. Wreszcie gdybyśmy wszystkim dostawcom nie zapłacili ani grosza, nie uratowalibyśmy przyszłego budżetu żadnemi środkami, a kraj pogrążylibyśmy w odmęt prawny i ekonomiczny. Wykluczając te metody, musimy stwierdzić, że doszliśmy również do kresu posługiwania się aparatem kredytowo-lokacyjnym dla pokrywania braków budżetowych i, jak później wykażę, jesteśmy bliscy kresu komprymowania wydatków, przy istniejącym aparacie państwowym.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W zakresie emitowania biletów skarbowych i bilonu już dawniej doszliśmy do wykorzystania tych środków w granicach ustawowych. Znaczniejszemi zapasami płynnych walorów nie rozporządzamy. Kredyt statutowy w Banku Polskim jest wyczerpany. Emitowanie nowych pożyczek wewnętrznych zarówno z punktu wid ze ni a budżetu, jak i przedewszystkiem ze względu na stan gospodarczy kraju jest już ograniczone. Ponadto o ile decydujemy się poważnie na walkę z istniejącym stanem rzeczy, o ile chcemy mieć prawo myślenia o uczynieniu w niedalekiej przyszłości choćby kilku kroków naprzód, a nie wstecz, jeżeli uświadamiamy sobie konieczność częściowego wyrównania tych obciążeń, które włożyliśmy ponownie na barki gospodarstwa narodowego, to cały przyrost kapitalizacji wewnętrznej, koncentrujący się na zorganizowanym rynku finansowym, musimy rezerwować na cele planowych i dobrze skalkulowanych, szybko rentujących się lub rozpoczętych wcześniej inwestycyj. Ale jeszcze bardziej — niż z punktu widzenia czysto budżetowego — nie możemy dopuścić do dalszego obciążania i pętania deficytem swobody decyzji Państwa z punktu widzenia stanu gospodarczego kraju. Prawdziwa potęga państwa, istotna wielkość narodu uzależniona jest nie tylko od siły obronnej i sprawności jego polityki zagranicznej, ale w tym samym stopniu od jego sił moralnych, kulturalnych i gospodarczych. A zagadnienia gospodarcze stają się coraz wyraźniej dominantą w życiu cywilizowanych państw, gdyż właśnie okres wielkiej wojny i okres powojenny udowodniły aż nadto wyraźnie, że wszystkie wartości potęgi państw opierają się właśnie na fundamencie gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tej świadomości przeciwstawia się fakt, że właśnie same fundamenty gmachu współczesnej cywilizacji — t. j. gospodarstwo międzynarodowe i narodowe — toczy najbardziej niszczący grzyb, który stereotypowo ochrzciliśmy mianem kryzysu. Gdybyśmy mogli jednym rzutem wzroku i myśli ogarnąć całokształt tych zjawisk, które się składają na obecny kryzys światowy, dostrzeglibyśmy obraz niezwykle paradoksalny i zarazem tragiczny w swoich skutkach. Źródłem jego są elementy psychiczne, bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości. One to doprowadziły do tego, że nędza setek milionów ludzi przybiera zastraszające formy, gdy równocześnie dysponujemy 115 miliardami zł w formie złota, zgromadzonego w bankach emisyjnych, przy rocznej produkcji około 5 miliardów zł w formie złota. Nigdy przedtem — w okresach najpomyślniejszego rozwoju ani nie posiadano takich zapasów złota, ani też nie produkowano takich ilości jak obecnie. Współczesny świat rozporządza nadmiarem surowców i fabryk, nadmiarem rąk i mózgów łaknących pracy, środki transportowe w wielu krajach dochodzą do imponującej doskonałości, aparat bankowy stoi do dyspozycji, ludzie i rynki zbytu czekają na towar, a wbrew tym wszystkim możliwościom i koniecznościom świat zamiera w bezwładzie ekonomicznym. Jest ustalonym aksjomatem, że ożywienie gospodarcze leży we współdziałaniu, w uruchomieniu armii handlowej, a każde państwo odcina się równocześnie murem chińskim autarkii od drugich. Jest aksjomatem, że mierniki wartości, t. j. waluty muszą być określone i stałe — jeżeli współpraca gospodarcza ma dochodzić do skutku — a koszty produkcji i wymiany zmienne, ale szereg najpotężniejszych gospodarczo państw odwrócił porządek rzeczy i uczynił miary zmiennemi, a koszty stałemi. Jest aksjomatem, że podstawą handlu jest kredyt, a podstawą kredytu jest praca, ale równocześnie kredyt zaginął, a u dłużników utwierdza się przekonanie, „że im więcej spłacają, tem więcej są winni, gdyż reszta długów posiada coraz większy ciężar gatunkowy, a praca, jakby na ironię, powiększa nieraz deficyty.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tein stan chaosu w gospodarstwie światowem nie może być w naszych rozważaniach lekceważony. Niezależnie bowiem od naszych zapatrywań na pożyteczność i konieczność kolaboracji międzynarodowej, musimy mieć świadomość, że wielostronne usamodzielnienie się gospodarcze wielu państw staje się faktem dokonanym. Państwa typowo agrarne stają się stopniowo ogniskami wielkiej produkcji przemysłowej i odwrotnie, państwa przemysłowe rozwijają gorączkowo ekspansję własnego rolnictwa. Traktaty i bilanse handlowe dążą wyraźnie i coraz silniej do punktu równowagi zerowej. Giną naturalne prawa do ekspansji handlowej i specjalizacji. Stąd wniosek pierwszy, że na żadną zagraniczną pomoc kredytową w szerszym stylu w latach najbliższych liczyć nie możemy, że naszego bilansu płatniczego nie możemy opierać na nadziei znacznych aktywów w bilansie handlowym, że i dla nas rynek wewnętrzny staje się coraz ważniejszym i decydującym czynnikiem.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Drugi wniosek, płynący z tych faktów i zjawisk, jest ten, że istniejący chaos gospodarczy, w świecie musi mieć coraz poważniejsze i głębsze reperkusje w kształtowaniu się zjawisk ekonomiczno-politycznych na te renie międzynarodowym. Byłoby komunałem, gdybym powtarzał zapewnienie o pokojowości zagranicznej polityki polskiej. Ani w kraju, ani zagranicą nikt tego faktu kwestionować nie może, jeżeli podlega w najprymitywniejszy choćby sposób prawu dobrej woli i prawu uczciwego sądu. Ale każdy niepokój zewnętrzny — gospodarczy czy polityczny — choćby najodleglejszy, działa tem silniej, im słabszy jest organizm gospodarczy własnego państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">To też właśnie w zakresie przebudowy gospodarczej, przebudowy wewnętrznych sił ekonomicznych otwiera się olbrzymie pole dla ekspansji naszego patriotyzmu; załamać linię postępującej depresji, zmobilizować wszystkie aktywne i twórcze, zdrowe i młode siły społeczeństwa dla celów systematycznej pracy nad zatarciem skutków niewoli i wojny, nad rozwojem własnej produkcji i konsumcji, nad odbudową rynku pieniężnego, nad ustaleniem podstawowych i trwałych zasad polityki gospodarczej, nad przywróceniem rentowności w procesach gospodarczych, nad uporządkowaniem gospodarki skarbowej i publicznej, nad wykształceniem własnego oblicza nowych warstw społecznych, wstępujących dopiero na widownię dziejowych procesów, oto zadanie, które ożywi może cale pokolenia, a walce poglądów może nadać jakiś rzetelny i głęboki sens.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Fakt, że pozostaliśmy dość znacznie w tyle w tym wyścigu pracy narodów, jest już u nas powszechnie uświadomiony.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Nikt u nas nie może się uwolnić od uczucia szczególnej depresji psychicznej, gdy przegląda się kartka za kartką cyfry porównawcze w naszych Rocznikach Statystycznych. Konstatujemy tam, że nasz wskaźnik produkcji przemysłowej jest nawet w cyfrach stosunkowych bardzo niski i że w porównaniu z okresem przedwojennym spadliśmy w produkcji węgla do 3/4, w produkcji żelaza do 1/4, w produkcji stali i nafty do 1/2, że obrót w handlu zagranicznym między r. 1928 i 1935 spadł u nas do 1/4 a bez istnienia Gdyni spadłby jeszcze silniej — gdy równocześnie np. w Czechosłowacji, Rumunii i Litwie spadł do 1/2 a w Bułgarii do 1/3 Rezultat sumowania emisji kapitałów w spółkach akcyjnych nowozałożonych, w spółkach powiększających kapitał i w spółkach zmniejszających kapitał jest obecnie silnie ujemny. Identycznie ujemna jest suma zysków i strat w tych przedsiębiorstwach w okresie kryzysu aż po r. 1933. W rezultacie tego stanu rzeczy kurs akcyj przemysłowych spadł u nas do kilkunastu procent stanu z r. 1928. Między r. 1928 a 1934 szereg państw zdołało powiększyć bardzo silnie produkcję i konsumcję prądu elektrycznego, a Polska zmniejszyła o 10%. Import maszyn i aparatów spadł w tym samym okresie czasu z 391 milj. zł rocznie na 56 milj. zł. Równocześnie zaś wartość podstawowych w naszem gospodarstwie artykułów eksportowych spadła do niezwykle niskiego poziomu. Tak np. eksportowaliśmy w r. 1928 cukru za 102 milj. zł, w r. 1934 za 13 milj. zł, trzody chlewnej w r. 1928 za 208 milj. zł, w r. 1934 za 18 milj. zł, cyniku w r. 1928 za 144 milj. zł, w r. 1934 za 27 milj. zł, masła w r. 1928 za 66 milj. zł, w r. 1934 za 9 milj. zł, jaj w r. 1928 za 145 milj. zł, w r. 1934 za 23 milj. zł i t. p.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Prężność eksportowa Rumunii — na jednego mieszkańca — jest współcześnie o 40% wyższa niż w Polsce, ma Łotwie o 200% wyższa, w Czechosłowacji o 500% wyższa.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Stan ten nie jest rezultatem przypadku, ani nawet rezultatem jakichś szczególnych zaniedbań ze strony czynników rządowych. Sprawa, niestety, tkwi znacznie głębiej. Nasza struktura gospodarcza jest wyjątkowo niekorzystna i oporna wobec procesu aktywizacji. Na około 3,3 milj. gospodarstw rolnych w Polsce, 34% przypada na gospodarstwa zupełnie karłowate i dalsze 31% na gospodarstwa małe od 2–5 ha. W województwach południowych cyfra gospodarstw karłowatych przekracza nawet 54% ogółu gospodarstw rolnych. Ta wielka warstwa ludności, reprezentująca zwyż 10 milj. ludzi, stoi całkowicie poza nawiasem jakiegokolwiek aktywizmu gospodarczego. W średnich i dobrze prowadzonych gospodarstwach kilkunastohektarowych roczne wydatki gotówkowe gospodarstwa domowego spadły między r. 1929 i 1934 ze 112 zł na 40 zł na dorosłą osobę. Te procesy konsumcyjne wyrażają się więc cyfrą około 11 gr dziennie na osobę.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ogólna wartość produkcji polowej i łąkowej spadła w Polsce w okresie ostatnich siedmiu lat z sumy prawie 9 miliardów zł na niecałe 3 miliardy, a analogicznie dochód brutto rolnictwa ze sprzedaży produktów na rynku wewnętrznym i w eksporcie ze zwyż 4170 milionów zł na 1518 milj. zł. Temu stanowi rzeczy przeciwstawia się wciąż jeszcze wcale poważne zadłużenie rolnictwa, niewspółmiernie wielkie w stosunku do zredukowanych dochodów. Wedle ankiety, przeprowadzonej pod koniec r. 1932, zadłużenie to wynosiło w kredycie długoterminowym w instytucjach finansowych okrągło 1090 milj. zł, w kredycie długoterminowym prywatnym około 700 milj. zł, w kredycie krótkoterminowym obu grup 1700 milj. zł, a zaległości podatkowe wynosiły około 350 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wszystko to spowodowało, że wieś polska w XX wieku powróciła prawie do gospodarki naturalnej. Zamiast rozwijać swą pojemność jako naturalny i niewyczerpany wprost rynek zbytu, wieś staje się pod każdym względem tylko skromnym i ciasnym dodatkiem do rynku miejskiego. Możnaby powiedzieć, że pod uderzeniami tego młota kryzysowego kraj nasz począł się rozpadać gospodarczo na cztery różne elementy i części, a każda z nich była niepodobna do drugiej. Warunki bytu i potrzeb, wartość pieniądza, metody pracy gospodarczej, stopień udziału w pokrywaniu potrzeb Państwa, stają się w każdej z tych części zupełnie różne. Najpowierzchowniejsza obserwacja wskazuje na rozpiętość tych różnic, jakie istnieją między miastem w zachodniej i centralnej Polsce, a miastem na kresach wschodnich i południowych, pomiędzy wsią na zachodzie i wschodzie Państwa, pomiędzy każdem miastem i każdą wsią. Szereg potrzeb wsi zaspokaja się dziś w sposób anormalny i niezwykle prymitywny, zapałki dzieli się na części, powraca się do łuczywa, a transport pieszy i kołowy na znaczne nawet odległości przyszedł ponownie — po przerwie od końca XIX w. — do znaczenia. Obciążenia wsi, które niedawno jeszcze nie odgrywały poważniejszej roli i posiadały pełne, rzeczowe usprawiedliwienie, jak opłaty rogatkowe, postojowe, weterynaryjne, ubojowe — stały się dziś jak gdyby granicą celną i polityczną pomiędzy wsią i najbliższem miastem.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Te niewyczerpane szeregi faktów i zjawisk, zacieśniających życie wsi polskiej do granic prymitywu, nie mogą pozostać bez głębokich i ważkich konsekwencyj w całym ustroju gospodarczym Państwa, zwłaszcza że ludność żyjąca z rolnictwa reprezentuje zwyż 2/3 sumarycznej cyfry mieszkańców. Pomimo obrony poziomu cen przemysłowych, a szczególnie t. zw. cen aparatu skartelizowanego, kryzys wdziera się coraz silniej do miast, do przemysłu, handlu, rzemiosła, do banków i komunikacji, do budżetu Państwa i samorządów, do budżetu pojedynczych ludzi. Jeżeli na te objawy zechcemy popatrzeć z dalszej perspektywy, jeżeli rachunek zamykany w okresie dni, tygodni i miesięcy zamienimy na bilans lat i dziesięcioleci, to wówczas zrozumiemy łatwo, że Istnieje konieczność podjęcia prac dla dokonania głębokiej reformy w ustroju naszego gospodarstwa społecznego.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Posiadamy wciąż jeszcze — i jest to niewątpliwie naszym walorem pozytywnym — dość wysoki przyrost ludnościowy. Możliwości emigracyjne są niezwykle ograniczone. Gdy przed wojną z emigracji napływały do Polski corocznie kapitały, równe prawie naszej pożyczce stabilizacyjnej z r. 1927, to obecnie dopływ ten spada gwałtownie. W ciągu 5lecia w okresie 1928–1933 przychód ujęty w bilansie płatniczym — z tytułu emigracji — spadł ponownie o 120 milj. zł i wynosił w ostatnim roku wymienionego okresu już tylko 150 milj. zł. Pozycja ta i nadał wykazuje tendencje spadkowe.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Cóż więc mamy uczynić z tą wielką armią młodego pokolenia, idącego ku życiu i znajdującego wszystkie możliwości egzystencji i pracy zamknięte? Państwo, które nie może udźwignąć ciężaru obecnego stanu bezrobocia w mieście i na wsi, nie może liczyć, że w przyszłości zabezpieczy byt nowym setkom tysięcy bezrobotnych. Jedynym możliwym odpływem dla przyrostu ludności pozostaje rozwój miast, przemysłu i handlu. Rozwój ten wobec bogactwa źródeł energetycznych i olbrzymich potrzeb inwestycyjnych — jest zasadniczo możliwy. Ale wstępnym warunkiem tego rozwoju jest konieczność przywrócenia procesom gospodarczym prawa rentowności. Prywatna inicjatywa, wołaniem do której wysycamy dziś wszystkie programy, jest i pozostanie tak długo pustym dźwiękiem, jak długo nie zdołamy obniżyć wysokiej rentowności w obrotach czysto giełdowych, czy spekulacyjnych, a nie podwyższymy rentowności w procesach gospodarczych, produkcyjnych i wymiennych.</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Rentowność produkcji może się rozwijać na dwu różnych płaszczyznach. Jest ona funkcją ceny i obrotu, t. j. wielkość produkcji i handlu. Do tego samego rezultatu można zdążać bądź to na drodze dostosowywania poziomu cen do małego i wciąż zanikającego obrotu, bądź też odwrotnie do rozwijania obrotu i produkcji na podstawie zasady cen możliwie najniższych. Z punktu widzenia polskiej racji stanu tylko ta druga droga, droga walki o konsumenta, droga rozbudowy produkcji i handlu, droga małych zysków jednostkowych i dużych zysków bilansowych, jest postulatem wobec naszej polityki gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Należy zdać sobie sprawę z tego, że realizowanie tej polityki, szczególnie w okresie kryzysu, w okresie rekonstruowania równowagi budżetu Państwa, samorządu i instytucyj prawnopublicznych, w okresie wyczerpania kredytowego, osłabienia aparatu bankowego, wysuszenia kapitałów obrotowych, jest szczególnie trudne i skomplikowane. Akcję tę utrudnia niepomiernie i fakt fragmentarycznego ujmowania programów i postulatów gospodarczych przez naszą opinię publiczną i częściowo przez prasę polityczną. Uderzamy i tu najczęściej w same skutki, jako objawy najłatwiej dostrzegalne, a wyjątkowo tylko docieramy do analizy źródła zła. To też i skuteczność tej polityki może być tylko stopniowa i ewolucyjna.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ten fakt rozpiętości cen rolniczych i przemysłowych, fakt zamierania handlu i konsumcji, fakt gwałtownego załamania się dochodów rolniczych i ich niewypłacalności, fakt usztywnienia kosztów własnych w produkcji i jej nierentowności pomimo utrzymania stosunkowo wysokich cen na rynku wewnętrznym, a wreszcie niezwykle silnego skurczenia się obrotów międzynarodowych, daje w rezultacie i szereg innych ujemnych konsekwencyj.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Fundamentem strony dochodowej naszego budżetu państwowego — nieprzeciętnie niskiego w Europie — staje się coraz węższa podstawa koncentrująca się na miastach. W zakresie podatków bezpośrednich, rolnictwo nasze zaledwie jest w stanie udźwigać 15% obciążenia. Reszta, t. j. 85% przypada na miasta, przemysł i na świat pracowniczy. W podatkach pośrednich rysuje się analogiczna dysproporcja. W obciążeniach na rzecz samorządu terytorialnego wieś partycypuje już znacznie poważniejszym procentem (53%). Jeżeli ponadto zważy się na szczególną konstrukcję naszego budżetu wydatków, to dopiero wówczas stanie się jasne, wobec jakich trudności postawiony będzie każdy rząd, który w okresie kryzysu zechce podjąć walkę o równowagę wpływów i wydatków, jak szczupłe możliwości pozostają mu do wyboru. W ciągu sześciu i pół miesięcy w każdym roku musimy mobilizować wszystkie wpływy, aby wypełnić najistotniejsze funkcje Państwa, dotyczące zabezpieczenia naszej przyszłości i wypełnić zobowiązania wobec przeszłości — tak np. utrzymanie zadań obrony Państwa choćby na dotychczasowym poziomie. Zagadnienie to musi być traktowane jako absolutna konieczność państwowa i zapewne najskrajniejszy, najbardziej doktrynalny pacyfista musiałby to zagadnienie traktować identycznie, przynajmniej do czasu, dopóki idea rozbrojenia jest interpretowana jako praktyczny wyścig w dozbrajaniu się. Najbardziej minimalny program inwestycyj państwowych pochłania nam rocznie dochody jednego miesiąca.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ale i przeszłość jest silnie reprezentowana w naszym budżecie. Długi wewnętrzne Państwa — oprócz kredytów handlowych i prywatnych — wynosiły w r. 1928 niecałe 300 milj. zł, obecnie wynoszą okrągło 1350 milj. zł. Długi zagraniczne wedle obecnego stanu reprezentują kwotę ok. 3350 milj. zł. Ponadto do zagadnień obciążenia budżetu z przeszłości zaliczyć należy wydatki na emerytury i renty.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Na wydatki aktualne dnia bieżącego, na szkolnictwo i oświatę, na wymiar sprawiedliwości, na wszystkie cele gospodarcze, na utrzymanie służby bezpieczeństwa, na opłacenie aparatu urzędniczego, pozostaje nam do dyspozycji dochód z okresu 5% miesięcy w roku. To jest właśnie rezultat samej struktury gospodarstwa polskiego, rezultat faktu, że 2/3 ludności Państwa może z trudem udźwigać minimalną część budżetu dochodowego. Zarazem tylko w tej pozo, stałej części budżetu musimy szukać oszczędności, wskazując wszystkim, choćby najbardziej uzasadnionym egoizmom, iż budżetu naszego nie zdołamy oderwać od sytuacji gospodarczej, w której znajduje się olbrzymia większość ludności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Te same czynniki wpłynęły też decydująco na niezwykłe osłabienie naszego rynku finansowego. W ciągu ostatnich 5 lat sumy kredytu krótkoterminowego dla życia gospodarczego skurczyły się o 1.200 milionów zł, a równocześnie ciężar tego kredytu przesunął się na instytucje bezpośrednio lub pośrednio związane z Państwem. Zarejestrowany obieg wekslowy w tym samym czasie zmniejszył się w swem napięciu prawie o 2 miliardy zł. Kredyt długoterminowy w instytucjach prywatnych zamarł prawie całkowicie. Globalna suma pożyczek w Ustach zastawnych i w obligacjach wydana w ciągu r. 1934 przez Towarzystwa Kredytowe Ziemskie, Tow. Kredytowe Miejskie, przez Tow. Kredytowe Przemysłu Polskiego i wszystkie Banki Hipoteczne wyniosła 3,3 miliona zł, a więc spadła do 2% stanu z r. 1928. W tym samym czasie spadł również obieg pieniężny w Polsce, a szczególnie obieg biletów Banku Polskiego — o około 350 milj. zł, utrzymując ten stan, iż obieg na jednego mieszkańca stał się u nas mniejszy o 25% w porównaniu z Jugosławją, o 100% w porównaniu z Estonią lub Rumunią i o 400% mniejszy niż w Czechosłowacji.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Gała przytoczona tu charakterystyka stanu naszego gospodarstwa społecznego, państwowego i prywatnego tworzy obraz daleki od całej rzeczywistości, rzeczywistości wypełnionej ludźmi i zagadnieniami, uginającemi się pod naporem gospodarczego kryzysu. Charakterystyka poszczególnych elementów mogłaby przeciągać się bardzo daleko, a wszędzie zetknęlibyśmy się z szeregiem słusznych i niezaspokojonych postulatów, z naruszoną równowagą, z depresją materialną i psychiczną. Możnaby pogłębić zagadnienie robót publicznych, wskazując na stan dróg, nieuregulowanych rzek, na braki budowlane i cywilizacyjne w miastach i na wsi, możnaby pogłębić zagadnienia związane z przebudową ustroju rolnego, z programem ożywienia akcji parcelacyjnej, z uporządkowaniem stosunków finansowo-kredytowych osadników rolnych, z reformą spółdzielczości i ich budową aparatu rolniczo-handlowego. Możnaby wskazywać jak niezmiernie komplikuje się zagadnienie przemysłu i kartelizacji z powodu różnic rozwojowych przemysłu w okresie zaborów i koniecznej ochrony warsztatów słabszych, pomimo ich wyższych kosztów produkcji. Możnaby pogłębić zagadnienia związane ze strukturą naszego handlu, którego obroty jednostkowe są tak małe, że utrudniają niezmiernie skuteczność akcji obniżki, cen. Możnaby przytaczać kurioza w zakresie ściągania podatków i stosunku biurokracji do obywateli i życia. Ale istota rzeczy leży w tem, że wszystkie te przejawy posiadają ścisłą łączność, że jedno zagadnienie zazębia się o drugie, a skutki ujemne potęgują się stale w przestrzeni i w czasie.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tworzą się tu całe łańcuchy błędnych kół zamkniętych w sobie i przekazujących wgłąb swe ujemne działania. Rozwiązując — choćby ułamkowo — zagadnienie oddłużenia stajemy w obliczu niszczenia podstaw kredytu. Podtrzymując walor kredytu, musimy się liczyć z nadmierną obfitością bankructw, rozsadzających ramy jakiegokolwiek programu. Ratując równowagę budżetu — czy to zapomocą akcji kredytowej, czy przez redukcje personalne i uposażeniowe — uderzamy w stan produkcji i konsumcji na rynku wewnętrznym. Podtrzymując deficytowość budżetu — uderzamy w podstawy zdrowej naszej waluty, podrażamy koszt kredytu, a więc wytwarzamy skutki, które z innej strony muszą zaatakować całe gospodarstwo społeczne i wszystkich ludzi pracy przedewszystkiem.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Dylemat jest naprawdę trudny do rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ale — wydaje mi się — że jedno jest pewne. Nadszedł czas, w którym musimy skoncentrować wszystkie siły, w którym w niewątpliwej harmonii z olbrzymią większością społeczeństwa. musimy położyć nacisk na zagadnienia gospodarcze i finansowe, gdyż one właśnie pozostały wtyle, poza rozwojem politycznych i organizacyjnych elementów naszego Państwa, Każdy rok zwłoki nie ułatwi, ale utrudni i skomplikuje podejście do rozwiązania tego zagadnienia i powiększy dystans między nami a ewolucją, zachodzącą w innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Jesteśmy społeczeństwem biednem, eksploatowanem systematycznie w ciągu całej niewoli, zniszczonem w czasie wojny, inflacji i obecnego kryzysu, ale nie mamy powodu stać się społeczeństwem gospodarczo zacofanem, starem, niezdolnem do wysiłku i do ofiar w imię potrzeby odbudowania znośniejszej przyszłości dla olbrzymich rzesz naszych obywateli. Nie możemy być szóstem państwem w Europie, czy to pod względem cyfry mieszkańców, czy to jako dynamiczny element w polityce, a piętnastem pod względem ekspansji gospodarczej. Mamy pracowitą i szczególnie zdolną ludność, mamy dość znaczne bogactwa naturalne, mamy własny i aktywny dostęp do morza, mamy więc elementy, na których możemy budować mocny gmach naszej przyszłości!</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Jeżeli właśnie dotychczas dominowały w organizacji naszego życia zbiorowego inne zadania, to obecnie nadszedł czas skoncentrowania uwagi całego społeczeństwa na uporządkowaniu zagadnień finansowo-gospodarczych, na przełamaniu tej apatii i depresji gospodarczej, która nad nami zaciążyła, by stworzyć normalne warunki dla ustalania podstaw wielkiego i twórczego programu gospodarczego na bliższą i dalszą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Panie Marszałku, pozwolę sobie prosić o zarządzenie przerwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę 15-minutową.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 15 do móc. 12min. 45.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#Marszałek">Głos ma w dalszym ciągu p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W chwili, w której przy przedłożeniu Izbom Ustawodawczym projektu ustawy o pełnomocnictwach kreśliliśmy pierwsze wytyczne doraźnych działań, musieliśmy przyjąć pod uwagę następujący stan faktyczny.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Po pierwsze — aktualny deficyt kasowy Skarbu zbliżał się do cyfry miesięcznych poborów urzędników i pracowników administracji państwowej. Każdy dalszy miesiąc znacznego deficytu musiałby pogorszyć położenie i pogłębić trudności mobilizacji gotówki. Fakt ten domagał się przyśpieszenia decyzji i skierowania poczynań na drogę, zapewniającą całkowitą skuteczność. Jeżeli więc w tym samym czasie wysuwano z różnych stron fantastyczne nieraz projekty równoważenia budżetu, albo przez emisję surogatów pieniądza, albo przez różne bony na cele wielkich robót publicznych albo też ustalano tezy, że najpierw ma się dokonać obniżka cen i kosztów utrzymania, a dopiero następnie mają przyjść dodatkowe obciążenia, albo wreszcie, że deficyt można wyrównać konfiskatą majątków deficytowych za zaległe podatki, stanowiące ponadto normalnie niewielki odsetek obciążeń majątkowych — to oczywiście w projektach tych ignorowana była aktualna sytuacja skarbowa. Tuż dziś operacie kredytowa ciąża nad naszym małym budżetem niepomiernie, a równocześnie wysuszyły rynek kredytowy. To też wszystkim tym pomysłom przeciwstawiamy się zdecydowanie i kategorycznie, uważając, że tylko przez szybkie i istotne zrównoważenie budżetu oraz skierowanie nadwyżek kapitałowych na uporządkowanie rynku finansowego i na cele inwestycyjne otwiera się realne możliwości zmontowania zdrowej i celowej akcji aktywizowania życia gospodarczego w niedalekiej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Drugim ważnym elementem do decyzji było stwierdzenie, że w wielkiej skali rozpięcia sytuacji kryzysowej elementem, który znajduje się w najcięższej sytuacji i który równocześnie najsilniej wpływa na kształtowanie się całej sytuacji gospodarczej w Państwie, jest rolnictwo polskie i wieś. Konsekwencją tego stwierdzenia stało się przekonanie Rządu, że właśnie rolnictwo nie może być obciążone dodatkowemi świadczeniami na rzecz montowania równowagi budżetowej, a przeciwnie w akcji przesuwania dochodu społecznego i odciążeń rolnictwo musi być uwzględnione pozytywnie na pierwszem miejscu. Tylko przy systematycznym i trwałym wysiłku zwiększania zdolności nabywczej wsi można w naszych warunkach myśleć o realnej i organicznej poprawie położenia miast oraz przemysłu i handlu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tak samo, jak gotowi jesteśmy zdobywać obce rynki zbytu, tak samo musimy podejść do zdobycia 20milionowego rynku rolniczego, odseparowanego od kilku lat od produkcji przemysłowej i od miast.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Trzecim czynnikiem, który wymagał doraźnie konsekwentnej akcji ze strony Rządu, to zagadnienie t. zw. nożyc cen i karteli. Jeden z wybitnych ekonomistów angielskich wypowiedział swego czasu twierdzenie, że gdyby w W. Brytanii pewnego dnia zginęła z banków emisyjnych i z obrotu połowa złota, to ceny następnie spadłyby do połowy, gdyż złoto podrożałoby w dwójnasób. Nie zajmuję się w tej chwili rozważaniem tej teorii od strony monetarnej. Ale, jeżeli dla 3/4 kraju 30 groszy przedstawia tę samą wartość, co dla 1/4 1 złoty, jeżeli olbrzymie części społeczeństwa stały się całkowicie pasywne na rynku towarowym, to fakt ten musi znaleźć swój regulator.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Uważamy za najgorszą metodę ustawiczne i długotrwałe wyciskanie kilkuprocentowych obniżek cen, przy zachowaniu nadal istniejącej rozpiętości między cenami produktów wolnokonkurujących i cenami, podlegającemi prawu kartelizacji. Uważamy, że wewnątrz zagadnienia kartelowego tkwi znacznie głębszy problemat strukturalny, związany z tem, że rozpiętość kosztów własnych w poszczególnych przedsiębiorstwach w jednym kartelu jest u nas szczególnie wielka, a nagłe zamknięcie wielu fabryk i kopalni w imię znacznego obniżenia cen w sposób gospodarczo usprawiedliwiony pociąga za sobą ujemne konsekwencje natury socjalnej i społecznej. Wreszcie w całej dyskusji kartelowej, toczonej z taką namiętnością, uchodził uwagi jeden nie drugorzędny argument. Na ogół przypisywano kartelom złą wolę i egoistyczne ignorowanie istotnej sytuacji na wewnętrznym rynku polskim. Fakt ten niewątpliwie sporadycznie miał miejsce. Jednakże w aktualnej sytuacji było aksjomatem, niejednokrotnie, choć niezawsze potwierdzonym przez życie, że nawet znaczna obniżka cen poje dyń czego produktu skartelizowanego nie przynosiła efektu w postaci zwiększenia konsumcji, a nieraz pogłębiała kryzys tej gałęzi produkcji. Inne bowiem skutki powstają przy równoczesnem obniżeniu całego poziomu cen, przy obniżce sumarycznego wskaźnika cen skartelizowanych. a inne przy akcji sporadycznej i niezorganizowanej w czasie.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Stąd też powstała konieczność programowej interwencji Rządu w sprawie cen skartelizowanych, interwencji i możliwie najskuteczniejszej w efekcie, i wykonanej w najkrótszym czasie. Wyraźnie jednak stwierdzam, że nie stoję na stanowisku równania procesów gospodarczych w przemyśle do równi deficytowej. Przeciwnie, w wielkim rozwoju przemysłu, w stabilizacji jego warunków, w pracy nad przywróceniem jego rentowności na drodze zwiększenia obrotów, w wysiłku zharmonizowania pracy przemysłu i handlu, stanowiącego niezbędne ogniwo i motor wymiany, widzę jeden z głównych elementów programu gospodarczego Polski. W ten sposób ustalona została podstawa formalna i rzeczowa dla powzięcia decyzyj związanych z faktem udzielenia Rządowi na początku listopada b. r. specjalnych uprawnień w dziedzinie gospodarczo-finansowej.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Można oczywiście każdą decyzję Rządu poddać dyskusji i krytyce. Każdy człowiek — jak się raz w dyskusji wyraził p. premier Sławek — ma w sobie swoją własną prawdę, swoje przekonanie, swój patriotyzm i w realizacji dążeń posługuje się tym drogowskazem. Sądzę, że jednego tylko nie można odmówić obecnemu Rządowi, t. j. zwartej i energicznej pracy, pominięcia wszelkich względów ubocznych, czy osobistych, a skierowania całego wysiłku dla powstrzymania biegu rozpędowego koła deficytu i związanych z nim konsekwencyj.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W hierarchii zadań sprawa równowagi budżetowej — właśnie ze względów ogólnogospodarczych i argumentów, przytoczonych na początku przemówienia — została postawiona na pierwszem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W konstrukcji samego budżetu, w analizie ciężaru gatunkowego poszczególnych działów i paragrafów nie dokonano głębszych zmian i reform. Praca taka nie da się wykonać w pośpiechu, a wszelka niedokładność w reformie tego typu byłaby w skutkach swych gorsza od istniejących, być może, usterek. Ta praca będzie przedmiotem rozważań w ciągu 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Natomiast i w budżecie i w ustawie skarbowej, zaprojektowanej na 1936/37 r., uczyniono pierwszy krok w kierunku uwzględnienia postulatów możliwie największej przejrzystości i zupełności gospodarki skarbowej. W tym celu do odpowiednich budżetów resortowych włączono wszystkie fundusze pozycjami brutto, z wyjątkiem Funduszu Pracy i Funduszu Kwaterunku Wojskowego, które figurują tu pozycjami netto, jako posiadające swe odrębne cele i częściowo odrębne tytuły prawne. Projekt ustawy skarbowej uległ nieco głębszej reformie. Przedewszystkiem usunięty został dotychczasowy, stereotypowy ust. 2 art. 2 mówiący, że wydatki wymienione w budżecie, o ile nie mają pokrycia w dochodach, mają być pokryte w drodze operacyj finansowych. Budżet bowiem jest zrównoważony, a Minister Skarbu dla wydatków zwyczajnych nie chce korzystać z takiego uprawnienia. Celem wzmocnienia akcji w okresie wykonywania budżetu wprowadzono również ograniczenia swobody wydatkowania i przenoszenia kredytów. Zarazem — w celu zabezpieczenia się na przyszłość — urealniono w granicach możliwości przewidywań zarówno wpływy, jak i wydatki. Stąd też wynika, iż budżet wydatków zmniejszono pozornie w stosunku do budżetu tegorocznego tylko o około 24 milj. zł. Jak wynika jednak z poprzednich wywodów, wydatki efektywne w r. b. musiały być wyższe od preliminowanych i stąd właśnie powstał wymieniony uprzednio wielki deficyt. O ile idzie o źródła dochodów preliminowane w r. b., to redukcja ich wyraża się w nowym budżecie sumą około 172 milj. zł. Natomiast wprowadzono do budżetu pozycję nowych dochodów w kwocie około 300 milj. zł, składającą się z trzech głównych źródeł.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Pierwsze źródło stanowi opodatkowanie wynagrodzeń wypłacanych z funduszów publicznych. Jest to podatek obciążający pracowników państwowych, samorządowych, wszystkich instytucyj, związanych z Państwem, oraz pracowników Banku Polskiego, a ułożony w skali silnie progresywnej, treść tego dekretu, ogłoszonego w dn. 14 listopada jest powszechnie znana. Rzeczowo oznacza on redukcję poborów na okres dwu łat. Uważaliśmy — zgodnie z zapowiedzią w okresie dyskusji nad pełnomocnictwami, — że w okresie tak ciężkiej sytuacji skarbowej i tak niezwykle trudnego położenia gospodarczego całego społeczeństwa, w okresie, w którym olbrzymia większość ludności ogranicza swe wydatki gotówkowe do kilku czy kilkunastu groszy dziennie, musi być złożona poważna ofiara na rzecz dobra ogólnego i przez pracowników instytucyj publicznych, choćby nawet ich położenie materialne było istotnie już bardzo ciężkie i trudne.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Czyż mam raz jeszcze zapewnić, że Rząd związany sam jaknajsilniej z całem środowiskiem świata pracy nie ma żadnych agresywnych tendencyj ideologicznych w stosunku do własnych urzędników i współpracowników? Znając dokładnie całą istotną sytuację, możemy stwierdzić, iż z istniejących możliwości wybraliśmy formę najmniej dotkliwą dla ludzi pracy i nie oszczędziliśmy poborów wyższych, pomimo, iż mamy pełną świadomość, że spora większość wyższych funkcjonariuszów państwowych nie tylko pracuje dziś wyjątkowo ciężko, ale również ponosi znacznie większą i ryzykowniejszą odpowiedzialność. Bylibyśmy istotnie najbardziej szczęśliwi, gdybyśmy przed ustalonym terminem mogli zmniejszyć nacisk nowych obciążeń i to wyłącznie w stosunku do pracowników gorzej uposażonych, zmniejszając w ten sposób ponownie rozpiętość płac w hierarchii urzędniczej.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Aby do tego celu się przybliżyć, Rada Ministrów opracowuje wnioski w sprawie ograniczenia kumulacji posad, ograniczenia nadzwyczajnych a nieusprawiedliwionych szczególną wydajnością pracy dodatków, w sprawie ograniczenia możliwości zajmowania wysoko płatnych posad przez męża i żonę równocześnie,...</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">...szczególnie tam, gdzie względy czysto rzeczowe tego nie usprawiedliwiają. Wreszcie niech mi wolno będzie przypomnieć, że równocześnie wydaliśmy zarządzenie o rozłożeniu na 10 rat spłaty subskrypcji reszty pożyczki inwestycyjnej, że narazie zatrzymaliśmy ściąganie zaliczek na uposażenia od urzędników i emerytów, zaliczek, których suma globalna dosięga prawie 40 milj. zł, że wreszcie opracowujemy zasady pewnej pomocy w akcji oddłużenia urzędników, jednakże bez naruszania praw ich wierzycieli.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W końcu pragnę zaznaczyć, że gdyby tylko sytuacja na rynku pracy uległa nieco korzystniejszej zmianie, będziemy zmuszeni podjąć rewizję funkcyj Państwa celem usunięcia — niczem nieusprawiedliwionych — przerostów w funkcjach administracyjnych i gospodarczych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Uzyskane zaś na tej drodze oszczędności mają posłużyć w pierwszym rzędzie na poprawę bytu pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Drugiem nowem źródłem wpływów do kas skarbowych jest reforma ustawy o państwowym podatku dochodowym, zawarta w dekrecie z dnia 22 ub. m. I ten podatek jest silnie progresywny, wprowadzając zasadę podwyższenia dotychczasowej skali podatkowej dla t. zw. dochodów fundowanych o 40%, dla dochodów refundowanych o 100% oraz obniżając minimum wolne od podatku dla dochodów niefundowanych do 1.500 zł. Równocześnie zniesione zostały dotychczasowe dwa dodatki do podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Podzielam i tu opinię, że dochody wyższe winny być jaknajsilniej opodatkowane na rzec Państwa, a zasada ta jest tem słuszniejsza, im biedniejsze jest społeczeństwo i im niższe jest minimum egzystencji. Granicą jednak tej zasady jest zjawisko zanikania wyższych dochodów i wówczas zachodzi fakt, że ustawa jest bardzo twarda, a rezultat nikły. Również więc i w odniesieniu do tego zagadnienia musi być w przyszłości dokonana reforma, która uwzględni aktualne założenia polityki gospodarczej Państwa, dążącej z jednej strony do podwyższenia t. zw. minimum egzystencji, z drugiej do potrzeby rozbudowy przemysłu i handlu w większym stylu.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Trzeciem nowem źródłem dochodu jest przejęcie od kolei i poczt różnicy między normalnemi dochodami i wydatkami eksploatacyjnemi w ciągu roku budżetowego 1936/37. Stwierdzam otwarcie, że nie jest to operacja normalna i może być zastosowana jedynie doraźnie, na przeciąg jednego roku. Z dwojga złego jest jednak zdrowsze, by cele inwestycyjne tych dwu resortów zostały pokryte na rynku kredytowym, niż by tę operację robił Skarb na pokrycie deficytu budżetowego. W stosunku do przyrostu kapitałowego na t. zw. rynku zorganizowanym i zamkniętym suma potrzebna na te cele nie przekracza 30%. Nie przesądzając więc formy załatwienia tej sprawy i możliwości kredytowych w tych skromnych rozmiarach zarówno na rynku wewnętrznym jak i na rynku zagranicznym, jesteśmy zmuszeni w pierwszym roku walki o równowagę budżetową sięgnąć i do tej metody.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Dalsze dekrety, wydane na podstawie pełnomocnictw, oraz zarządzenia, leżące w zwykłych uprawnieniach Rządu, wydane w ciągu listopada i początku grudnia, mają jedną wspólną cechę. Zmierzają one do bardziej równomiernego rozłożenia ciężaru walki z kryzysem, do odda żenią szerokich rzesz pracowniczych i konsumentów oraz do ułatwienia — w granicach obecnie istniejących możliwości — uruchomienia rynku rolniczego. Dekrety te i zarządzenia były i są dość szczegółowo omawiane w prasie. Nie będę więc ich w tej chwili szerzej omawiać zbilansuję je tylko najogólniej.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W zakresie zagadnień finansowo-kredytowych obniżone zostały doraźnie o 2% t. zw. odsetki ustawowe oraz upoważniono Ministra Skarbu do dalszego obniżenia tych odsetek, gdy powstaną odpowiednie warunki na rynku pieniężnym. Analogicznie od dnia 1 grudnia obniżono i wyrównano z obowiązującą stopą dla danin publicznych odsetki od zaległych składek na rzecz instytucyj ubezpieczeń społecznych oraz na rzecz Powszechnego Zakładu Wzajemnych Ubezpieczeń. W zakresie wierzytelności hipotecznych i listów zastawnych towarzystw kredytowych miejskich przedłużono okres karencji na 2 1/2 łat, oraz uprawnionych członków tych towarzystw do spłat części umorzeniowych tych rat listami zastawnemi.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Następnie dalszym dekretem obniżono oprocentowanie wierzytelności hipotecznych z 6% na 5%. Na podstawie dekretu o ułatwieniach dla instytucji kredytowych, przyznających dłużnikom ulgi w zakresie wierzytelności rolniczych, przygotowane zostało rozporządzenie Ministra Skarbu, wprowadzające 2-letnią karencję w spłacie kapitału wierzytelności rolniczych, objętych układami w Banku Akceptacyjnym. Karencja ta odnosić się będzie do wszystkich układów z posiadaczami wszystkich trzech grup gospodarstw rolnych. Ponadto dekret przewiduje podniesienie o 100 milionów kontyngentu obligacyj, które Bank Akceptacyjny może wiemitować, a emisja ta przeznaczona będzie również na konsolidację krótkoterminowego zadłużenia rolniczego w instytucjach kredytowych. Podobnie, głównie w celu uporządkowania portfelu wekslowego rolniczego w bankach, znowelizowano dekret Prezydenta w sprawie pomocy finansowej instytucjom kredytowym. Analogicznie porządkując zagadnienie zadłużeń, powstałych w okresie lepszej koniunktury, wprowadzono dwa zasadnicze dekrety, o dość znacznym zasięgu działania, a mianowicie dekret z dn. 14 listopada b. r. o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych, mający głównie na celu przyśpieszenie i ułatwienie formalności w sprawie oddłużenia miast, oraz dekret z dn. 27 listopada o ulgach w spłacie kredytów, udzielonych na podstawie rozporządzenia o rozbudowie miast (kredyty budowlane).</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Druga grupa dekretów i zarządzeń wkracza jeszcze silniej i bezpośredniej w zakres przesunięcia dochodu społecznego i zaatakowania sztywnych kosztów utrzymania i częściowo kosztów produkcji i usług. Zarządzone więc zostało obniżenie komornego w miastach na okres do 30 listopada 1937 r., t. j. na okres, w którym będzie pobierany specjalnie podatek od wynagrodzeń. Obniżka ta dotyczy domów, podlegających ochronie lokatorów oraz domów, stanowiących własność Państwa i innych instytucyj publiczno-prawnych. Dekret ten zapoczątkowuje również stopniowo i bardzo ostrożne zniesienie ochrony lokatorów, usuniętej znacznie radykalniej we wszystkich prawie państwach powojennych. Równocześnie przeprowadzono reformę podatku od lokali, znosząc całkowicie podatek od lokali mieszkalnych jedno-i dwuizbowych. Ulga ta dotyczy 1.115.000 płatników w Państwie i reprezentuje wartość praktyczna wpływu około 12 milj. zł, przy wymiarze podatkowym około 20 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Na ostatniem posiedzeniu uchwaliła Rada Ministrów dekret o obniżeniu obciążeń daninami komunalnemi, a w szczególności temi, które ciążą na rolnictwie. Dekret ten kasuje prawo do poboru myta i opłat wjazdowych, rogatkowych mostowych i w znacznej części t. zw. postojowych. Ten sam dekret upoważnia Rząd do ograniczenia pobieranych dotychczas dodatków do podatku gruntowego, z którego to upoważnienia oczywiście Rząd skorzysta przed najbliższym terminem płatności tego podatku, t. j. przed 1 kwietnia 1936 r. Decyzja ta wymaga jednak zmobilizowania funduszu na częściową rekompensatę ubytku wpływów do budżetu samorządów. Równocześnie uchwalony został dekret, dający formalne upoważnienia osobom prawnym — za aprobatą władzy rządowej — do obniżenia emerytur prywatnych. Oczywiście, iż idzie tu o nadmiernie wysokie emerytury, idące nierzadko miesięcznie w tysiące złotych i obciążające w sposób całkowicie nieuzasadniony koszta produkcji i usług.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ostatnia grupa zarządzeń odnosi się do uporządkowania zagadnienia kartelowego i obniżenia tych cen, które nie dostosowały się do możliwości konsumcyjnych rynku polskiego. Jakiekolwiek będzie nastawienie pojedyńczych osób czy grup do energicznej akcji, podjętej w tej dziedzinie przez Rząd, jestem głęboko przekonany, że zarządzenia nasze — zgodnie z najlepszą naszą intencją — wyjdą w końcu na dobro polskiego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Kto w akcji tej chciałby widzieć jednostronne nastawienie się Rządu, lekceważącego wielkie zagadnienie rozwoju przemysłowego w Polsce, ten byłby całkowicie w błędzie. Ceny kartelowe zostały już cofnięte bardzo silnie wstecz, do granic wytrzymałości tych przemysłów — przy obecnych kosztach własnych i przy obecnym poziomie konsumcji. Oba te czynniki mogą — przy wysiłku ze strony samego przemysłu — ulec korzystnej zmianie i nie potrzebują szukać natychmiast rekompensaty w elemencie najsłabszym gospodarczo, t. j. w robotniku.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Sam przeprowadzałem kilkakrotnie w dużym i trudnym przemyśle akcję obniżenia kosztów własnych i me uciekałem się ze świadomością celu do elementu najprostszego, t. j. do obniżenia poborów robotniczych A mimo to akcja obniżenia kosztów wydawała systematycznie pozytywne rezultaty i wydawać je będzie i nadal. Dekretem Prezydenta znowelizowana została ustawa kartelowa w tym sensie, że od tej pory rozwiązywanie umów kartelowych następować może mocą własnej decyzji Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Kartel ma prawo zwrócić się po ostateczne rozstrzygnięcie do Sądu i Kartelowego, ale skarga nie wstrzymuje wykonalności decyzji Ministra aż do chwili prawomocnego wyroku. W chwili obecnej całkowitego przegrupowywania frontu gospodarczego, by podjąć z nim razem zwycięską ofenzywę o rozwój Polski wgłąb jej warstw społecznych, by udostępnić milionom ludzi w skromnych choćby rozmiarach prawo do korzystania z dobrodziejstwa cywilizacji współczesnej, by umożliwić przemysłowi zdobycie konsumenta polskiego na miejsce odgraniczającego się murem celnym i walutowym od towaru polskiego konsumenta obcego, to rozporządzenie stało się prostą koniecznością i konsekwencją.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Na tej podstawie Minister Przemysłu i Handlu oczyścił narazie rejestr kartelowy z absurdalnych przerostów i rozwiązał kilkadziesiąt karteli. W dniach najbliższych (wczoraj) przychodzą, bo przyjść muszą, dalsze i bardziej ważkie decyzje rozwiązujące szkodliwe gospodarczo kartele.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Równocześnie zaś przeprowadzone zostały rozmowy z przedstawicielami tych karteli, które — abstrahując od zagadnienia cen — spełniają ważne funkcje gospodarcze, nierzadko zgodnie z istotnym i obiektywnym interesem Państwa. Na tej podstawie zostały uzgodnione lub zarządzone poważne obniżki cen w odniesieniu do cukru, węgla, żelaza, nafty i papieru.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Przetransponujemy teraz ten okres pracy x bilans cyfrowy z punktu widzenia konsumenta. Oczywiście, iż poszczególne cyfry mogą odchylać się nieco od stanu faktycznego. Jest to pierwszy, najbardziej surowy bilans, który następnie będziemy korygować zarówno my sami jak i życie. Uczyniliśmy jednak wszystko, co leży w granicach ludzkiej możliwości, by rezultaty tej akcji doprowadzić w niesfałszowanej formie aż do rąk konsumenta i poprzeć te decyzje siłą, która tkwi żywa i czujna w aparacie władzy państwowej.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Rachunek ten da się przedstawić w następującem ujęciu:</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">I. Nowe obciążenia, spadające na konsumentów i samorządy (w stosunku rocznym):</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">1) Podatek od wynagrodzeń (bez prac. komun.) ok. 150 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">2) Podatek od wynagrodzeń od pracowników komunalnych ok. 16 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">3) Reforma podatku dochodowego ok. 60 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">4) Zmniejszenie wpływów samorządu terytorialnego ok. 32 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">5) Reforma świadczeń emerytalnych ok. 15 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">6) Reforma świadczeń inwalidów ok. 5 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Razem 278 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">II. Odciążenie konsumentów i samorządu:</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">1) Zorganizowane lub gwarantowane przez Skarb:</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">a) Obniżka taryf kolejowych ok. 80 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">b) Obniżka akcyzy od cukru ok. 20 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">c) Zwrot samorządom podatku od wynagrodzeń ok. 16 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">d) Przewidywana dotacja dla samorządów ok. 10 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">e) Obniżka ceny soli ok. 4 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">f) Obniżka cen w przedsiębiorstwach państwowych ok. 5 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">g) Obniżka komornego w domach państw, ok. 2 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">h) Obniżka podatku od lokali ok. 12 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">i) Awanse urzędników i automatyczne awanse nauczycieli ok. 6 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.60" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">j) Zaliczki dla urzędników i emerytów (wstrzymanie potrąceń rocznie) ok. 20 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.61" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">k) Gwarancie rządowe w Banku Akceptacyjnym i w Banku Gospodarstwa Krajowego ok. 12 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.62" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">l) Oddłużenie samorządu terytorialnego ok. 16 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.63" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Razem 203 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.64" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">2) Odciążenie ze strony samorządu terytorialnego:</u>
          <u xml:id="u-6.65" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">a) dla rolnictwa 32 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.66" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">b) w czynszach mieszkaniowych 3 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.67" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Razem 35 milj, zł.</u>
          <u xml:id="u-6.68" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">3) Odciążenie konsumentów ze strony życia prywatnego:</u>
          <u xml:id="u-6.69" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">a) obniżka cen kartelowych ok. 110 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.70" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">b) obniżka komornego ok. 40 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-6.71" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">c) obniżka oprocentowania i karencje kapitałowe ok. 20 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.72" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Razem 170 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.73" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Ogólnie 408 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-6.74" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Zdaję sobie jaknajdokładniej sprawę z tego, że wyliczenie to przedstawia rachunek całkowicie sporny i budzący wątpliwości, czy np. właściciele domów lub przemysł nie reprezentują tak samo konsumenta, jak każdy inny obywatel. Zarzuty te byłyby całkowicie uzasadnione, gdybym pragnął bilansowi temu przypisać jakąkolwiek inną wartość jak orientacyjną i to w dwu kierunkach. Po pierwsze, gdybyśmy nie przystąpili do całej, scharakteryzowanej uprzednio akcji, nie moglibyśmy ani obniżyć taryf kolejowych, ani nie osiągnęlibyśmy odpowiednich obniżek cen, związanych organicznie z taryfami, ani nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić obniżki świadczeń w budżetach samorządowych, ani nie moglibyśmy znieść podatku od lokali. Po wtóre pragnę wskazać, że żadne nowe obciążeni nie dotknęło tu rolnictwa polskiego, a przeciw nie, z wymienionych odciążeń skorzysta ono co najmniej w sumie 110 milionów złotych (w taryfach kolejowych, w daninach samorządowych, w obniżce cen skartelizowanych, w zakresie kredytu długoterminowego, w obniżce cen soli i przedsiębiorstw państwowych).</u>
          <u xml:id="u-6.75" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Rząd jest całkowicie świadom tego, że to, co zostało dotychczas wykonane i to, co w ciągu trwania pełnomocnictw wykona jeszcze na własną odpowiedzialność, jest akcją doraźną, akcją zapobiegawczą, a nie programem organicznej odbudowy życia gospodarczego Państwa. Wieloletni kryzys pozostawi! w naszem życiu zbiorowem szczerby i dysproporcje na każdem polu naszego gospodarstwa. Wierzyliśmy przez pewien czas — tak samo jak wiele innych narodów — że braki te i rozpiętości wyrówna proces automatycznej poprawy. Dziś wiemy już, że sami musimy w twardym wysiłku montować elementy tej poprawy, że będziemy w pracy tej, niemającej tradycji i wzorów, popełniać pewne błędy, że będziemy je korygować, nie usuwając ani na chwilę z pola naszego widzenia tego jednego sprawdzianu, t. j. obiektywizmu w myśleniu i w działaniu.</u>
          <u xml:id="u-6.76" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Część naszych prac programowych, tych mianowicie, które nie wymagają szybkiej i jednolitej decyzji, których załatwienie może bez szkody interesu państwowego potoczyć się różnemi drogami, zwiążemy z forum parlamentarnem. Pamiętamy i rozumiemy dobrze, że Rząd nie jest władzą ustawodawczą, że tylko w chwilach wyjątkowych i dla określonych celów może uzyskać mandat do spełnienia tych funkcyj. Sądzimy, że już w czasie najbliższym będziemy w stanie skierować tu zagadnienia całkowicie istotne i ważne dla dalszej decyzji. Wedle programu prac, nakreślonego przez szefa Rządu, mamy opracować celem przedłożenia Izbom Ustawodawczym szereg projektów ustaw o charakterze politycznym i gospodarczym. Znajdą się więc na porządku obrad Sejmu i Senatu tak ważne sprawy, jak ustawa o amnestii i Trybunale Stanu, jak cały kompleks ustaw samorządowych, jak projekt noweli do ustawy o podatku spadkowym, projekt ustawy o Izbach Pracy, projekt ustawy karno-skarbowej, ustawy o kontroli nad długami Państwa, nowej ustawy o spółdzielniach, ustawy zawierającej prawo o obligacjach, a prawdopodobnie również ukończymy na czas zapoczątkowane obecnie prace nad nowelizacją prawa wekslowego i inne.</u>
          <u xml:id="u-6.77" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Wszystko są to zagadnienia ważne, ale wchodzą w program nasz tylko fragmentarycznie, nietyle linią ciągłą, ile raczej oddzielnemi rzutami.</u>
          <u xml:id="u-6.78" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W tym punkcie kryzysu, po tylu ofiarach i niedolach, po chwilowem wdarciu się przez Państwo głęboko w ustrój prywatnego życia gospodarczego, po dokonanych cięciach uposażeń, emerytur i cen, musimy wiedzieć choćby najogólniej, ku czemu zmierzamy.</u>
          <u xml:id="u-6.79" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Już dziś nie wystarczy powiedzieć, że chcemy iść ku pomyślności gospodarczej, ku rozwojowi, że w wyścigu pracy narodów chcemy zająć należne nam miejsce. Musimy również nakreślić linie kierunkowe, jak te cele ogólne chcemy realizować i jakie wyznajemy zasady. Muszę więc stwierdzić, że zgodnie ze sformułowaniem obowiązującej Konstytucji, stoimy i stać winniśmy na stanowisku, że ustrój gospodarczy Polski opiera się na podstawach kapitalistycznej i prywatnej gospodarki. Celem tej gospodarki jest osiągnięcie rentowności. Na opłacalności pracy ludzkiej, pracy mózgu i pracy rąk, gruntuje się pomyślność Państwa, a rząd jego winien swym obywatelom do spełnienia tego postulatu dopomagać. W obecnych skomplikowanych warunkach światowych, w zamęcie działań i pojęć, w okresie przejaskrawionego egoizmu, państwo nie może jednak stać na uboczu wobec procesów i przemian gospodarczych. Nie tylko ucierpiałby na tem interes społeczeństwa jako całości, ale i interes indywidualnych warsztatów produkcji i wymiany. Interwencjonizm państwa stał się dziś koniecznością i faktem na całej kuli ziemskiej. Pragnąc uniknąć wszelkiej jednostronności w działaniu, w wykonywaniu tych funkcyj i ingerencji państwowej, wzmacniać będziemy samorząd gospodarczy i utrzymamy z nim kontakt bezpośredni i trwały. Musi on zrozumieć, że w interesie rozwoju życia gospodarczego i zdrowej prywatnej inicjatywy produkcja i wymiana mają stwarzać takie warunki rynkowe by w pierwszym rzędzie mogły być zaspokojone potrzeby konsumenta krajowego oraz by suma dóbr użytecznych mogła być rozdzielona pomiędzy największą liczbę obywateli. W tym celu Rząd będzie dążył do wszechstronnej reprezentacji w samorządzie gospodarczym i do stopniowego przekazywania mu funkcyj, które on z większą korzyścią społeczną będzie mógł wypełnić, niż aparat biurokratyczny.</u>
          <u xml:id="u-6.80" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.81" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W konsekwencji tego stanowiska Rząd ograniczać będzie działalność etatystyczną. Zarządzone już zostało, by wszystkie nowe programy inwestycyjne przedsiębiorstw i zakładów państwowych kierowane były do Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, celem rozpatrzenia celowości nowych poczynań z punktu widzenia całokształtu gospodarstwa społecznego i prywatnego. Niezależnie od tego dotychczasowa działalność zostanie w tej dziedzinie poddana rewizji.</u>
          <u xml:id="u-6.82" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Tak jak to już poprzednio stwierdziłem, Rząd stoi na stanowisku przeciwnem wszelkim projektom inflacyjnym jako szkodliwym dla gospodarstwa polskiego. Natomiast pragniemy uporządkowania rynku finansowego, odbudowania zdolności kredytowej, wzmocnienia rygorów przy wywiązywaniu się z zobowiązań dłużniczych, a wyraz temu da Rząd w projektach odpowiednich ustaw. W tej dziedzinie, bardziej niż w jakiejkolwiek innej, idzie o przyśpieszenie procesów likwidujących przeszłość i rozpoczęcie nowego życia przy zaostrzeniu rygorów dla ścisłego wypełnienia nowych zobowiązań zarówno prywatnych, jak i wobec Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-6.83" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Uznajemy następnie, że nasz system podatkowy jest wadliwy i w konstrukcji i jeszcze bardziej w wykonaniu. W obecnych warunkach nie jesteśmy w stanie przeprowadzić zasadniczej i głębokiej reformy. Natomiast powołana została w ostatnich dniach komisja, złożona z wybitnych fachowców, z przedstawicieli społeczeństwa oraz z delegatów samorządu gospodarczego, celem opracowania wniosków w zakresie komasacji podatków, usunięcia wszelkich niepewności oraz uproszczenia przepisów materialnych i proceduralnych. Zostały wydane również zarządzenia, by chronić drobnych i uczciwych płatników przed jaskrawemi objawami funkcyj egzekucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-6.84" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.85" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Zpośród grup, które wymagają najtroskliwszej opieki Rządu, stawiamy — w poczuciu obiektywnego interesu państwowego — rolnictwo, a w tem szczególnie rolnictwo drobne na pierwszem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-6.86" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.87" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Daliśmy temu konkretny wyraz, stawiając w świeżo zawartym traktacie handlowym z Niemcami sprawy rolnictwa i jego eksportu na czołowem miejscu. Zabezpieczymy też należny rolnictwu wpływ na wykonanie tej umowy ze strony polskiej. Z izbami i organizacjami rolniczemi pragniemy nawiązać kontakt celem systematycznego współdziałania w usuwaniu trudności bieżących. Zagadnienie spółdzielczości rolniczej pragniemy poddać gruntownej i nowej ocenie, gdyż w niej widzimy ważny instrument mobilizacji konsumcji i podniesienia ekonomicznego wsi. Również do sprawy parcelacji przywiązujemy podstawowe znaczenie i już w najbliższym czasie będziemy w stanie przydzielić nowe tereny Państwowemu Bankowi Rolnemu na te cele.</u>
          <u xml:id="u-6.88" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.89" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W stosunku do przemysłu i skoncentrowanych w nim kapitałów — tak samo polskich, jak i obcych — domagamy się wysiłku, harmonizującego interes indywidualny, czysto zarobkowy z państwowym interesem Polski. Mamy szereg przykładów w naszym przemyśle wzorowego pod tym względem stosunku. Niezależnie od doraźnych dyferencyj w poglądach na sprawę ceny surowca i produktu, uznajemy, że np. przemysł cukrowniczy pracuje na szerokiej płaszczyźnie gospodarczo społecznej z dużą korzyścią dla kraju. Z firm reprezentujących kapitał zagraniczny przykładowo mogę wymienić „Skarboferm” na Śląsku, jako organizację pracującą pozytywnie i rozumiejącą stosunek obcego kapitału do państwa i społeczeństwa, w którem żyje i zarabia.</u>
          <u xml:id="u-6.90" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W ciągu kilku miesięcy następnych będzie podjęta próba opracowania kilkoletniego planu inwestycyj państwowych. Gdyby przemysł polski zdobył się na ustosunkowanie się do tego dodatkowego i nadzwyczajnego programu robót tak, jak ustosunkowuje się nieraz do eksportu, dając nie tylko niższe ceny, ale i odpowiednio przygotowany kredyt, wówczas i sam mógłby w niejednym wypadku znaleźć lepszy program zatrudnienia i poprawić swą kalkulację i rentowność.</u>
          <u xml:id="u-6.91" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Wymieniłem przykładowo kilka rysów charakterystycznych dla linii działania i poglądów Rządu. Dziś nie stajemy już wobec Sejmu — tak jak przed miesiącem — z pierwszą mową. Mamy za sobą krótką, ale ciężką pracę i skrystalizowaną w czynach działalność. Udowodniliśmy, że odpowiedzialności się nie boimy, a konsekwencje naszej działalności poniesiemy. W omówieniu tem — i tak obopólnie męczącem — pominąłem szereg ważnych zagadnień, jak stosunek do handlu i do rzemiosła, jak omówienie zagadnienia akcji budowlanej czy bezrobocia, jak sprawa motoryzacji kraju, jak zagadnienie gospodarcze, kresów wschodnich i inne. Ale przecież rozpoczynamy okres intensywnej współpracy, a ministrowie resortowi naświetlą niebawem wszystkie te zagadnienia. Osobiście wołałem się skoncentrować na mniej szerokiej płaszczyźnie, ale za to nieco ją pogłębić.</u>
          <u xml:id="u-6.92" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Pragnę jeszcze tylko stwierdzić, że o ile wspólnie i wyłącznie w imię interesu Państwa i przyszłości naszego narodu podejmiemy wysiłek dla przełamania apatii, jeżeli obudzić zdołamy wiarę, że pragniemy mocno i zdecydowanie walczyć ze skutkami kryzysu, to zwyciężymy. Mam przekonanie, że przedstawiony budżet, zamknięty w obecnych ramach, zdołam w pełnej harmonii z całym Rządem wykonać bez deficytu. Mam przekonanie, że w warunkach, które są nam znane dziś, nie cofniemy się z pozycyj zajętych obecnie przez produkcję i konsumcję, a nawet mam nadzieję, że na wiosnę zdołamy zmobilizować nowe siły, by pójść o krok naprzód. Mam przekonanie, że opanujemy sytuację na rynku finansowym i w ciągu roku stworzymy elementy uzdrowienia i wzmocnienia finansów i kredytu.</u>
          <u xml:id="u-6.93" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">W przeszłości naszej umieliśmy nieraz walczyć po bohatersku — wbrew przewadze liczby i techniki — o nasze wyzwolenie polityczne.</u>
          <u xml:id="u-6.94" who="#MinisterSkarbupKwiatkowski">Mobilizujmy dziś ten sam wysiłek — w imię naszej wolności i niepodległości gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-6.95" who="#komentarz">(Huczne i długotrwałe oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Odraczam posiedzenie do dnia jutrzejszego, t. zn. do dnia 6 grudnia r. b. do godz. 10 rano. Jutrzejsze obrady rozpoczną się od rozprawy nad projektem ustawy skarbowej i nad preliminarzem budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem dnia 5 grudnia r. b. pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu p. prof. dr. Konstantego Chylińskiego z kierownictwa Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i mianowaniu p. prof. dr Wojciecha Świętosławskiego Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">W myśl art. 45 Regulaminu Sejmu otwieram rozprawę nad rządowym projektem ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Wierzbicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PWierzbicki">Ta wielka, gruba księga, którą wszyscy posłowie mają w ręku, to wynik niezmiernie wytężonej pracy Rządu, która musiała być przeprowadzona w tak krótkim okresie czasu. A chociaż poeta mówi, że „trudniej jest dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę”, to ta licentia poetica w żadnym razie nie może mieć zastosowania do tej księgi, bo od niej zależeć będzie dobre przeżycie przez Państwo i społeczeństwo wszystkich 365 dni w roku.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PWierzbicki">Wielka waga tej księgi polega przedewszystkiem na tem, że przez nią stabilizują się stosunki finansowe i gospodarcze nie tylko w gospodarce państwowej, ale i w gospodarce całego życia społecznego i wszystkich jego dziedzin. A ten moment stabilizacji stosunków, który daje budżet Państwa, jest punktem wyjścia dla wszelkich przewidywań i działań zarówno w gospodarce publicznej, jak i we wszystkich warsztatach pracy. I dlatego zawarty w zrównoważonym budżecie pierwiastek stabilizacji na tak olbrzymim terenie jest jednym z najistotniejszych czynników odrodzenia gospodarstwa narodowego. Trzeba powiedzieć, że przedłożony przez Rząd zrównoważony budżet nie jest pierwszym etapem, który podkreśla wagę tego czynnika stabilizacji. Bo pierwszem oświadczeniem, które otwierało tę kwestię i właściwie ją postawiło — było oświadczenie p. premiera Sławka, że w obecnej dobie, w którą wstępujemy, całe nasze Państwo i wszelka działalność musi opierać się przedewszystkiem na ścisłem przestrzeganiu prawa. Otóż to jest punkt wyjścia dla wszelkiej racjonalnej działalności, a specjalnie w okresie tak ciężkim, jak obecny.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PWierzbicki">Dziś wszystkie nasze zadania streszczają się w ożywieniu gospodarstwa społecznego we wszystkich jego dziedzinach, bo tylko tą drogą możemy naprawdę urealnić budżet. I dlatego też drugim momentem wielkiej wagi w tej sferze zagadnień było oświadczenie p. Premiera Kościałkowskiego natychmiast po sformowaniu nowego Rządu. Powołując się na zadania, jakie Prezydent Rzeczypospolitej postawił Rządowi, p. Premier stwierdził:</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PWierzbicki">„Po rozstrzygnięciu podstawowych zagadnień z zakresu ustroju i organizacji Państwa przez Rząd Premiera Sławka, po ukonstytuowaniu się Izb Ustawodawczych, Pan Prezydent Rzeczypospolitej powołał nowy Rząd pod mojem przewodnictwem, wskazując mu, jako zadanie główne na najbliższy okres, pracę nad rozwojem sił ekonomicznych społeczeństwa i Państwa, pracę nad wzmocnieniem organizmu gospodarczego, osłabionego przez skutki długotrwałego kryzysu światowego, a zwężającego podstawy bytu ogółu ludności. Wolą Rządu jest, aby do tej walki o rozwój gospodarstwa narodowego przyciągnąć wszystkie zdrowe, twórcze i aktywne czynniki społeczne, a zarazem by stępić lub usunąć działanie tych wszystkich hamulców, które przez oddziaływanie z zewnątrz lub z wewnątrz zacieśniają sztucznie i niepotrzebnie rozwój życia gospodarczego, rozwój zarówno zadań gospodarstwa publicznego, jak i zdrowej, prywatnej inicjatywy”.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PWierzbicki">To określenie zadań Rządu jako: „Przyciągnięcie wszystkich zdrowych, twórczych i aktywnych czynników społecznych, a zarazem stępienie lub usunięcie działania tych wszystkich hamulców”, powitane było przez najszersze koła gospodarcze z wielką otuchą i nadzieją, że rzeczywiście wstępujemy w okres niezmiernie wytężonej pracy, kiedy całe społeczeństwo weźmie udział w dźwignięciu gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PWierzbicki">A potem — z nominacji p. Kwiatkowskiego na Ministra Skarbu i na Wicepremiera gospodarczego — sfery gospodarcze wyciągnęły wniosek, że ten człowiek, który był przez 4 lata Ministrem Przemysłu i Handlu, który potem wrócił do życia gospodarczego i przechodził w swojem wielkiem przedsiębiorstwie przez te wszystkie trudności, z jakimi spotyka się życie gospodarcze, że ten mąż stanu, znany z zapału, z którym przeprowadza najtrudniejsze zagadnienia, i z niestrudzonej energii, doprowadzi w tym zespole do zrealizowania tak niezmiernie trudnego zadania odrodzenia gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PWierzbicki">Gdy przyszło sprecyzowanie polityki gospodarczej Rządu, okazało się, że jednym z podstawowych momentów tej polityki jest koncepcja sformułowana i przez szereg lat głoszona w sposób niezmiernie konsekwentny przez dawnego ministra skarbu p. Ignacego Matuszewskiego. Tak, że w tej chwili, jeśli mówimy o programie Rządu, o jego polityce skarbowej i gospodarczej, nie można pominąć ideologii i programu p. Matuszewskiego, który zresztą dał w prasie wyraz tej zgodności „żyrując”, jako publicysta, obecne posunięcia programowe Rządu. Z tego stanu rzeczy zdobywamy duży argument, bo program ten nie zjawił się tylko w dniu dzisiejszym, lecz był przez szereg lat szczegółowo rozwijany i konsekwentnie na łamach jednego z czołowych dzienników naszych broniony. I dlatego też jest rzeczą pożyteczną konfrontować posunięcia obecnej polityki rządowej z ideolog]ą tego programu, którego celem jest przystosowanie całego gospodarstwa narodowego do wytworzonego przez kryzys niższego poziomu, tak, ażebyśmy nie zostali zepchnięci przez inne organizmy gospodarcze świata w udziale naszym na rynku światowym, a jednocześnie, ażebyśmy nie zatracili naszej wewnętrznej prężności gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PWierzbicki">W tych warunkach jest rzeczą niezmiernie interesującą zanalizować obecny program Rządu z punktu widzenia nie poglądów tego lub innego posła, tylko światopoglądu p. I. Matuszewskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PWierzbicki">Według jego poglądu — wszyscy żywo to mamy w pamięci, bo żywo śledziliśmy rozwój jego myśli — jest jeden jedyny sposób „skończenia z deflacją”: to deflację tę zrobić, to znaczy wykonać ją w czasie możliwie krótkim. I twierdzi p. Matuszewski, że jest już ostatnia chwila, ażeby w ten właśnie sposób z deflacją skończyć, czyli wykonać pełną deflację w czasie najkrótszym. W tym programie gospodarczym punktem najbardziej podstawowym i kardynalnym jest to, że żaden z czynników usztywniających cenę nie może być w tej deflacji pominięty i odsunięty na dalszy etap. P. Matuszewski stwierdził, że deflację wykonuje się u nas już od roku 1929, lecz do roku 1933 mniej się o deflacji mówiło, a więcej robiło, a od roku 1933 więcej się mówiło, a mniej się robiło i dlatego po tylu latach polityki deflacyjnej trzeba wreszcie z deflacją skończyć, wykonując ją w całej rozciągłości.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PWierzbicki">Dalej p. Matuszewski z cechującą jego poglądy logiką wysuwa wśród szeregu przesłanek tę tezę, że dla zrównoważenia budżetu trzeba sięgać do dochodów obywateli tam, gdzie one są w rzeczywistości, stwierdzając równocześnie, że jeżeli się „próbuje zamiast wzięcia części dochodu konfiskować część majątku, to jest to nie tylko nadmierne obciążenie — ale i niszczenie źródeł dochodowych”. I również z całą kategorycznością stwierdza, że „bez radykalnej rewizji obciążeń publicznych na rzecz samorządów i ubezpieczalni trwała poprawa budżetu państwowego nie wydaje się możliwa”. To jest bardzo daleko idące i wyraźne stwierdzenie. „Z tą prawdą” — pisze p. Matuszewski — „trzeba się pogodzić, trzeba jej spojrzeć prosto w oczy i to, co musi być w tym kierunku dokonane, trzeba dokonać jaknajprędzej”. P. Matuszewski konstatuje, że „wysoki ogólny dochód narodowy i nieprzeciążenie społeczeństwa ciężarami publicznemi — oto dwa wstępne warunki rozwoju kapitalizacji wewnętrznej”. I stwierdza dalej, że to obciążenie w stosunku do dochodu społecznego z roku na rok wzrasta.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PWierzbicki">Dlatego też trzeba ustalić z całą stanowczością, że jeżeli obecny program Rządu ma dać wyniki pozytywne, jeżeli nałożone na społeczeństwo nowe ciężary mają się przetworzyć w nowe siły twórcze, to musi on być zgodny z klasycznym programem p. Matuszewskiego, t. j. musi wykonać całkowitą, pełną deflację, nie pomijając niczego i musi zrealizować tę deflację w jaknajkrótszym czasie.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PWierzbicki">W tym programie deflacji rzeczą niezmiernie istotną jest danie nowych sił tym członom organizmu narodowego, które zamierają, które wychodzą z obrotu gospodarczego. Autarkia gospodarcza, przeprowadzana świadomie przez rządy wszystkich państw, jest jedną z najistotniejszych przyczyn światowego kryzysu. Autarkia naszego rolnictwa jest objawem jego krańcowego wyczerpania. Krew żywa organizmu gospodarczego przestała odżywiać nasze olbrzymie kresy wschodnie i całe nasze rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PWierzbicki">I dlatego jest rzeczą najsłuszniejszą i zgodną z zasadami programu obecnego Rządu ulżenie przedewszystkiem ciężarom rolnictwa. Było rzeczą niezmiernie trudną zdobyć się na to w tym momencie, kiedy zrównoważenie budżetu trzeba było postawić jako pierwsze, najważniejsze zadanie. Rząd jednakże na to się zdobył. Zwolnienie rolnictwa ze 100-milionowego ciężaru nie jest to posunięcie na rzecz tylko rolnictwa, ale to jest posunięcie niezbędne dla bytu całego organizmu gospodarczego Państwa, Nie można dopuścić, by te podstawowe człony organizmu gospodarczego nie były odżywiane i w ten sposób były paraliżowane i wyrzucane poza nawias ekonomiki społecznej. Rolnictwo, stanowiąc 75% ogółu ludności, bierze udział w utrzymaniu Państwa, jak to wczoraj słyszeliśmy w ekspose p. Ministra Kwiatkowskiego, zaledwie w 15% w zakresie podatków bezpośrednich i w tejże samej mniej więcej proporcji w podatkach pośrednich. A to dowodzi, jak głęboko pogrążyła się w bezładzie ta olbrzymia część naszego narodu. W tym stanie rzeczy kwestia możliwego dostosowania cen i kosztów wszelkich, a więc i cen przemysłowych do niższego poziomu zdolności nabywczych jest założeniem słusznem.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#PWierzbicki">Ale każde zjawisko oprócz swej strony jakościowej ma i ilościową. I każdy uczony, każdy inżynier, każdy działacz społeczny przedewszystkiem musi znać granicę wytrzymałości mechanizmu, którym operuje, bo jeżeli tę granicę przekroczy, to mechanizm, który miał spełnić określone zadanie, pęka. Granicą obniżenia cen w przemyśle jest moment, od którego przemysł zaczyna się załamywać i przestaje być zdolnym do rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PWierzbicki">Poza tę granicę ceny obniżane być nie mogą. Byłoby to tem samem, gdy ktoś chcąc się ogrzać, a mieszkając w chacie drewnianej, zacznie rozbierać belki wiązań swojej chaty, żeby napalić w piecu.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#PWierzbicki">Obecny Rząd, myśląc o sharmonizowaniu całości gospodarstwa społecznego, myśli również i o tem, ażeby sharmonizować światopoglądy i realizować ideę solidaryzmu gospodarczego. Dlatego też dali świadectwo prawdzie i p. Minister Przemysłu i Handlu i p. Podsekretarz Stanu Lechnicki, a wczoraj p. Wicepremier. Wszyscy oni stwierdzili, że te wielkie, kluczowe i podstawowe, a najwięcej podlegające obstrzałowi kartele, że te podstawowe gałęzie przemysłu — żelazo, węgiel, nafta, cukier, włókiennictwo, papier, wszystkie spełniają ważne funkcje gospodarcze, nierzadko zgodnie z istotnym i obiektywnym interesem Państwa. Ci członkowie Rządu stwierdzili, że żaden z tych karteli nie może być rozwiązany, że w wielkich przemysłach surowcowych formy kartelowe są koniecznością, że na całym świecie, niezależnie od tego, czy kartele są popularne, czy niepopularne, te kluczowe przemysły muszą być związane w organizacje i bytem ich państwo musi się szczególnie interesować.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#PWierzbicki">Są pozatem zagadnienia karteli drobniejszych, przede wszystkiem zwłaszcza karteli handlowych, które w większej ilości zostały w ostatnich dniach rozwiązane. Nie czuję się dostatecznie powołanym do oświetlenia sytuacji tych właśnie karteli. Znają to zagadnienie koledzy posłowie, którzy stoją bliżej handlu, i im pozostawiam zajęcie stanowiska w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PWierzbicki">Na konferencji prasowej w dniu 30. XI b. r. p. Minister Przemysłu i Handlu sformułował zasadnicze stanowisko Rządu wobec karteli, uważając, iż są one zjawiskiem naturalnem, organicznie związanem z systemem prywatno-gospodarczym i wolnej konkurencji, a nie tylko jakimś sztucznym tworem. Kartele, według słów Ministra, mogą wywierać skutki zdrowe i pożądane, zarówno dla gospodarki narodowej w dziedzinie wzmożenia eksportu i rozwoju krajowego przemysłu, jak i dla pożytecznej dla państwa międzynarodowej kooperacji gospodarczej. Mogą również źle spełniać swoje zadania. Dlatego też Rząd dysponuje ustawą kartelową, przez którą kontroluje ich działanie. Odpowiada to i mojemu stanowisku, które zająłem w dyskusji nad ustawą o pełnomocnictwach. Było to również stanowiskiem Marszałka Miedzińskiego, który referował ogólne konkluzje tej dyskusji. Po zasadniczem przemówieniu p. Ministra Przemysłu i Handlu na konferencji prasowej w dniu 30 listopada b. r. szczegółowo zreferował zagadnienia kartelowe p. Podsekretarz Stanu Lechnicki. W ekspose p. Lechnickiego czytamy: „Sprawę układu stosunku we włókiennictwie najszerzej pojętem, a więc obejmującem, poza bawełną i wełną, również jedwab sztuczny i jutę, badamy, jednak z góry stwierdzić należy, że proces dostosowawczy jest właściwie w tym przemyśle na ukończeniu”. I nic dziwnego, że jest na ukończeniu. Jeżeli sięgniemy do tego Małego Rocznika Statystycznego, który stale jest w ręku p. Ministra Skarbu i Wicepremiera Kwiatkowskiego, to przekonamy się ze stronicy 55, że ten przemysł włókienniczy na 1 stycznia 1934 r. miał w swoich bilansach strat ni mniej, ni więcej, jak 75 milionów złotych! Bo zysk dały tylko nieliczne przedsiębiorstwa i zysk ten wyniósł ogółem za r. 1933 i poprzednie tylko 5 milj. złotych; natomiast wszystkie inne przedsiębiorstwa dały straty, i straty te z ostatniego roku i z lat poprzednich wyniosły 80 milionów. Stąd widzimy, jak wielkie ofiary poniósł już przemysł włókienniczy, a jak daleki jest jeszcze moment odzyskania przez ten przemysł swych zdolności rozwojowych. Musimy wszak sobie jeszcze uprzytomnić, jakie olbrzymie straty poniósł ten przemysł podczas wielkiej wojny — czemu dał wyraz Minister Kwiatkowski w jednej ze swoich prac. Straty te zostały skompensowane w drodze wzajemnych rozrachunków międzypaństwowych Polski i Niemiec, indywidualne zaś odszkodowanie swoich obywateli za te straty Rząd Polski przejął na siebie. Dotąd jednakże nie był w stanie tego zrealizować i nic dziwnego, że taki jest dziś obraz przemysłu włókienniczego, gdyż był on podczas wojny i okupacji jako całość więcej może zrujnowany od innych dziedzin przemysłu naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#PWierzbicki">Dokonana obecnie obniżka ceny cukru jest bardzo głęboka. Rząd dał wyraz swemu zadowoleniu, że cukier w ten sposób potrafił dostosować się do polityki państwowej. Jednocześnie cukier uzyskuje ustabilizowane stosunki na lat pięć i w tem jest pewna kompensata zniżki ceny, bowiem znów powtórzyć muszę to, od czego zacząłem, że działalność gospodarcza musi mieć ustabilizowane stosunki i że bez ustabilizowanych stosunków niemożliwy jest żaden proces dostosowawczy w żadnym wypadku.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PWierzbicki">Kartelowi papierniczemu udało się — łącznie z obniżką ostatnią — zmniejszyć swoje ceny o 50% w porównaniu z cenami z przed lat kilku. Dzięki czemu? To jest właśnie przykład kartelu, niesłychanie ciekawy. Kartel papierniczy zorganizował swój przemysł w ten sposób, że przeprowadził pomiędzy zrzeszonemi papierniami specjalizację i podział pracy, osiągając tą drogą w poszczególnych fabrykach tę jednorodność wytwórczości, tak znaną Wicepremierowi Kwiatkowskiemu a jego działalności; to jest typ wytwórczości standaryzowanej, masowej. Ten system, że każda papiernia nie robi wszystkich gatunków papieru, lecz tylko określone, przydzielone jej przez program wytwórczy kartelu — daje efekt potężny. Dlatego przemysł papierniczy istnieje, rozwija się i w sposób doskonały zaspakaja potrzeby rynku.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#PWierzbicki">Przechodzimy do przemysłów kluczowych — nafty, żelaza, węgla, do tych przemysłów, które w sankcjach wojennych, stosowanych w tej chwili przeciwko Wiochom, są decydującym czynnikiem, talk decydującym, że rozszerzenie sankcyj na naftę, żelazo i węgiel, może grozić wybuchem wojny angielsko włoskiej. I właśnie dlatego oczy i naszego społeczeństwa muszą być zwrócone na zagadnienie tych trzech przemysłów kluczowych. Jeśli zwrócimy się znowu do Małego Rocznika Statystycznego, który jest dostępny dla wszystkich, którego danemi stale operuje Wicepremier Kwiatkowski, odraza widzimy różnicę, jaka zachodzi między temi przemysłami a papiernictwem, czy cukrownictwem. Przemysł papierniczy i przemysł cukrowniczy był jeszcze w swych wynikach operacyjnych aktywny. Aktywność bilansowa jest w każdym razie i dla każdego przemysłu konieczną przesłanką możliwości zniżki ceny. A cóż widzimy w górnictwie węglowem, nafcie czy hutnictwie?</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PWierzbicki">Przemysł górniczy w 1933 r. miał strat 14 milionów, a razem z niepokrytemi stratami z lat ubiegłych 64 miliony, w czem straty przemysłu naftowego, jako części górnictwa wyniosły 23 miliony. Cały przemysł hutniczy, t. j. i żelazo i cynk (bo statystyka łączy te działy w jedną pozycję), przyniósł na 1 stycznia 1934 r. 28 milionów strat, łącznie z niepokrytemi stratami z lat poprzednich. Panowie widzą tutaj, że nawet przed obecną zniżką cen przemysły te były śmiertelnie zagrożone.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#PWierzbicki">Dlatego też muszę oświetlić pewne momenty, z któremi się spotykamy w oświadczeniu p. Wiceministra Lechnickiego co do przemysłu węglowego. W oświadczeniu tem czytamy: „Nie zapominajmy bowiem, że koszty wydobycia 1 tonny węgla loco kopalnia wahają się od 10 zł w Skarbofermie do prawie 20 zł w najdroższych czynnych kopalniach i że cena kartelowa jest obliczona na możliwości istnienia tych najdroższych kopalń”. Otóż w rzeczywistości cena kartelowa nie jest talk kalkulowana. Rzeczywisty średni utarg netto na 1 tonnę węgla w zbycie krajowym i zagranicznym łącznie wyniósł dla Śląska w pierwszym kwartale 1935 r. 11.44 zł, w drugim kwartale 10.74 zł; dla Dąbrowy — 14.44 zł. i 13.92. A zatem cena kartelowa nie była kalkulowana według najdroższych kopalń, bo średni utarg w najlepszym wypadku osiągnął nie 20, a 14,44 zł. wypadku, gdyby przypuszczenia p. Wiceministra Lechnickiego sprawdzały się w życiu, to przy cenie dwukrotnie wyższej od kosztu własnego, Skarboferm byłby miliarderem.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#PWierzbicki">A tymczasem w dniu 26 listopada, na naradzie u p. Ministra Przemysłu i Handlu przedstawiciele Skarbofermu, tego przedsiębiorstwa, które najtaniej produkuje i ma najlepsze warunki geologiczne, przedstawiciele tego wzorowego przedsiębiorstwa, któremu Wicepremier Kwiatkowski słusznie wczoraj złożył wyrazy uznania — jakie musieli zająć stanowisko? Oświadczyli orni: wprawdzie bilans Skarbofermu wykazuje pewne nieznaczne zresztą zarobki, jednak należy uwzględnić, że towarzystwo to nie płaci czynszów, nie odpisuje nic na amortyzację, nie robi wkładów i inwestycyj, jakie są niezbędne. Jeśli w takich warunkach, przy dawnych cenach znalazło się przedsiębiorstwo węglowe najlepiej sytuowane w Polsce i wzorowo prowadzone, a co do jakości złóż węglowych może najlepiej sytuowane w całej Europie, to w jakiej sytuacji po dokonanej ostatnio obniżce cen, znajdzie się całość przemysłu węglowego w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#PWierzbicki">Podobne zjawiska widzimy w hutnictwie. Zresztą — jaki jest stan hutnictwa — jasne jest z oświadczenia p. Wiceministra Lechnickiego, który sam stwierdził, że problem hutnictwa należy traktować w Polsce z wyjątkową wprost ostrożnością. Wspomniał p. Lechnicki między innemi, że w dziedzinie żelaza zaszedł w tym roku wypadek o historycznem znaczeniu. Wczoraj właśnie wyczytałem w Almanachu polityczno-gospodarczym w Bibliotece Sejmowej, że w ręce Państwa przeszła jedna z hut na Górnym Śląsku; huta ta posiada bardzo dobre urządzenia. Przed nabyciem przez Państwo, przeszła ona przez nadzór sądowy i zawarłszy daleko idą ce umowy ze swoimi wierzycielami, bardzo poważnie zmniejszyła swoje obciążenie. Pomimo to dzieli ona losy całego hutnictwa. I dlatego nie znalazł p. Wiceminister Lechnicki umotywowania dla obniżenia ceny żelaza. Stwierdziwszy, że huty w Polsce mają bardzo trudne warunki, powiedział tylko, że Rząd, „niezależnie od powyższego, zdecydował się na obniżenie ceny żelaza przeciętnie o 10%”.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#PWierzbicki">W polskiem kopalnictwie naftowem p. Wiceminister Lechnicki stwierdził również wielkie i trudne zagadnienia do rozwiązania. Pomimo to obecna obniżka ceny nafty wyniesie około 15%.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#PWierzbicki">Niezależnie od tych wszystkich obniżek cen już dokonanych dla nafty, węgla i żelaza p. Wiceminister Lechnicki zapowiedział dalsze, radykalne posunięcia w kierunku obniżki cen. Mianowicie w przemyśle naftowym obniżka cen dla benzyny i olejów została zapowiedziana w związku z rozwiązaniem problemów motoryzacyjnych. Co do żelaza zapowiedział p. Lechnicki, że „przed wyjaśnieniem sytuacji podstawowych przedsiębiorstw, a więc przed upływem jakiegoś roku, trudno jest zdecydować się na zbyt radykalne pociągnięcia”. Co do węgla powiedziane zostało, że obniżka ceny powinnaby wynieść 20%, czyli 50 milj. Proces ten powinien się odbywać ewolucyjnie. Byłoby rzeczą ryzykowną odrazu tak ryzykowne przeprowadzać zniżki”. Dlatego obniżka, zadecydowana przez Rząd, wyniesie przeciętnie około 11%.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#PWierzbicki">Zapowiedź tych wszystkich dalszych zniżek cen węgla, przetworów naftowych i żelaza godzi w podstawę programu rządowego, jaką jest stabilizacja. Ożywienia życia gospodarczego można oczekiwać przy zapanowaniu przekonania, że nareszcie proces równania wdół jest skończony. Zapowiadana po dokonanych obecnie obniżkach cen ser ja nowych obniżek nie przełamie apatii przedsiębiorcy ani rezerwy nabywcy, ani nie zachęci do lokat w gospodarstwie zwolnionych przez Skarb kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#komentarz">(Marszałek daje znak świetlny i czas przemówienia mówcy upłynął.)</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#PWierzbicki">Panie Marszałku, mam jeszcze 5 minut.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#komentarz">(Głosy: Dosyć, wystarczy.)</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#PWierzbicki">Program gospodarczy Rządu, jeśli ma się oprzeć na równowadze budżetu Państwa musi się oprzeć tem samem na równowadze budżetów podstawowych gałęzi życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#komentarz">(P. Walewski: O to powinien się troszczyć sam przemysł.)</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#PWierzbicki">Sam przemysł robi wszystko co może.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#komentarz">(Głos: Zmniejszyć koszta produkcji.)</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#PWierzbicki">Jeżeli zwrócimy uwagę na ogłoszone niedawno w prasie dane, dotyczące hutnictwa, to będziemy mieli przykład tego, co zrobił już przemysł dla oszczędności w produkcji i Obniżenia kosztów produkcji od niego zależnych, i jak przedstawiają się niektóre koszty sztywne, a niezależne od przemysłu. Oto od r. 1927 do 1935 r. udział w kosztach produkcji danej huty — frachtów kolejowych, robocizny i świadczeń socjalnych wzrósł z 20 na 40 proc., zaś udział wszystkich innych elementów kosztów produkcji zmalał w tymże czasie z 80 do 60 proc.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#komentarz">(P. Walewski: Prosimy powiedzieć nam o innych gałęziach przemysłu.)</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#PWierzbicki">Kończąc swe przemówienie, twierdzę, że polityka równowagi budżetu Państwa musi uwzględnić konieczność utrzymania równowagi budżetów najważniejszych gałęzi życia gospodarczego. Nie da się ustabilizować równowagi budżetu państwowego, jeżeli równowaga składowych czynników gospodarstwa społecznego nie będzie zachowana. Wierzę i mam najgłębsze przekonanie, że Rząd będzie z niesłychaną czujnością i bacznością śledził te zagadnienia i dostosuje do nich swoją politykę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sikorski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PSikorski">Pozwolę sobie prosić Wysoką Izbę o wysłuchanie kilku uwag w sprawie głównych zasad postawionych wczoraj przez p. Wicepremiera, dotyczących właściwego kierunku naszej polityki gospodarczej. Niewątpliwie bowiem o rozwoju gospodarczym każdego państwa wśród innych czynników, niezależnych od woli władz, decyduje w wielkiej mierze świadoma, celowa, na dłuższy dystans obliczona polityka gospodarcza danego państwa,</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PSikorski">Chciałbym się oprzeć na dwóch zasadniczych podstawach, które p. Wicepremier postawił, i wyciągnąć z nich logiczny wniosek. Pierwszą taką podstawą jest stwierdzenie, że sprawy gospodarcze stają się dominantą w wielu państwach, a u nas pozostają w tyle.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PSikorski">Jesteśmy szóstem państwem co do ludności, a piętnastem co do ekspansji gospodarczej i tem intensywniej musimy działać, bo przecież warunki przyrodzone mamy nie gorsze od tamtych pierwszych sześciu państw. A drugą, jeszcze kardynalniejszą podstawą zasadniczą jest stwierdzenie, że naszym ustrojem jest ustrój kapitalistyczny, oparty na prywatnej gospodarce, której celem jest rentowność, — lecz równocześnie, że interwencjonizm jest pewną koniecznością chwili. Sądzę, że nie popełnię błędu jeśli stwierdzę, że kapitalizm wymaga liberalizmu, że protekcjonizm jest wejściem na równię pochyłą, na której nie wiadomo, gdzie się zatrzymać. Stany Zjednoczone, Włochy, Niemcy, a może Rosja sowiecka są tego przykładem. Jeśli więc kapitalizm jest dogmatem, to liberalizm gospodarczy powinien być zasadą. Oczywiście mówię o liberalizmie praktycznym „rebus sic stantibus”, a nie o liberalizmie integralnym, teoretycznym. Jeśli jednak padło wczoraj założenie kapitalizmu jako ustroju, to wtenczas względny liberalizm musi być zasadą, do której dążymy, a interwencjonizm malum necessarium, którego się w zasadzie wystrzegamy. Z chwilą gdy ustalimy zasadniczą linię, gdy posiadamy świadomość dobrego i złego, wiemy do czego dążyć, a czego unikać. Nie wchodząc w szczegóły, będziemy więc popierali wszystko, co się przyczynia do dynamiki, a będziemy rozluźniali wszystko to, co się przyczynia do statyki, co stabilizuje nas na piętnastem miejscu, a nie na szóstem.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PSikorski">P. Wicepremier dał trafną syntezę chaosu: stwierdził, że posiadamy zamiast zmiennych kosztów i stałego pieniądza, zmienny pieniądz i stałe koszty. I tu dochodzę do rdzenia mych uwag, — jakie są te czynniki w Polsce, które usztywniają koszty, a czasem także dążą do zmienności pieniądza. Sądzę, że temi czynnikami, które usztywniły ceny u nas w chwili, gdy wszystkie inne dążyły do poziomu cen światowych, są kartele. One wprowadziły moment statyki zamiast dynamiki, one ustaliły basis kalkulacyjną najgorzej pracujących warsztatów zamiast najlepiej pracujących, one ustaliły basis niskiego indeksu produkcyjnego, a wysokiego indeksu cen. A na teorię iloczynów p. kolegi Wierzbickiego nie godzę się.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PSikorski">Jaka jest więc nasza linia przy podchodzeniu do tego problemu? Linia ta, że kapitalizm nie jest rentownością w protekcji, lecz rentownością w liberalizmie, rentownością przy dynamicznym rozwoju warsztatów. Jestem przeciwnikiem uprawiania demagogii przy tym problemie; obojętną jest rzeczą, czy to będzie demagogia z jednej strony, operująca cepem i siekierą, czy też demagogia obrońców karteli, chcących dialektyką udowodnić korzyść karteli dla naszego życia gospodarczego. Jakie jest podejście do tego problemu? Przecież to problem fascynujący cały kraj. Śmiem twierdzić, że mimo długich, gorących debat nie dochodzimy do jasno sprecyzowanych określeń. Zasady, jakie wysuwają się na czoło tego problemu, są te, że kartele są dobre i złe, dobre są dobre, złe są złe, dobre należy popierać, a złe należy zwalczać. Jeśli w ostatnich dniach stwierdzono, że te kartele, które mogą z dnia na dzień przez przegrupowanie obniżyć ceny o 25%, są dobre, to ja twierdzę, że taki kartel, który z dnia na dzień o 25% ceny obniżył a mógłby był jeszcze o 20% ceny obniżyć, to jest kartel zły. Inna definicja: dobry kartel, to kartel, który eksportuje; zły, który nie umie eksportować. Jeżeli kartel eksportuje za cenę równającą się 1/5 ceny wewnętrznej, to taka definicja dobroci kartelu dla mnie nie istnieje. Trzecia definicja: kartel jest ani zły, ani dobry, to pewna nowa forma ewolucyjna, którą trzeba tolerować w każdym ustroju gospodarczym. Konsekwencją takich określeń jest brak zasadniczego podejścia do problemu. Rząd musi poprostu stosować indywidualną metodę w każdym subjektywnym wypadku.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PSikorski">Więc pytam się, czy istotnie nie można znaleźć obiektywnych cech generalnych, umożliwiających zasadnicze załatwienie tego problemu? Wydaje mi się, że nietrudno odróżnić dwa rodzaje karteli: jednych, powstających w ustroju liberalnym, drugich, powstających w ustroju protekcjonizmu i reglamentacji. Pierwsze kartele są przeważnie międzynarodowe i powstają wtedy, jeżeli pewien artykuł w ramach światowych łatwo zmonopolizować, albo są to kartele mniejsze, które przez istotną organizację wyprzedzają w dynamice gospodarczej luźno chodzące jednostki. To jest pierwszy typ. A drugi typ — to kartele krajowe, których całe istnienie jest uzależnione od państwa, od murów celnych i od cieplarnianej atmosfery. Pierwszego typu kartelu w Polsce nie widzę, a drugi typ widzę niemal na każdym kroku. Typ pierwszy wszędzie da sobie radę, da sobie radę z każdą konkurencją, czy zewnętrzną, czy wewnętrzną. A typ dragi, wyrastający na pożywce protekcjonizmu, potrzebuje dla swojego istnienia protekcjonizmu państwa w formie ceł, kontyngentów i zakazów. Kartele dobre potrzebują nieraz kilkudziesięciu lat dla zorganizowania się, choćby International Steel Corporation, kartele złe powstają w ciągu jednej nocy. Dam przykład. Skontyngentowano koprę, surowiec służący do wytłaczania oleju i fabryka największa w przeciągu kilku dni skupiła wszystkie kontyngenty i posiada kwasi monopol na oleje, które są potrzebne dla fabrykacji mydła. Z dnia na dzień podniosła cenę o 60% i powiedziała fabrykom mydła (swym konkurentom), że dostarczy ten towar, ale dopiero w połowie grudnia, po sezonie fabrykacji danego artykułu. Taka fabryka, monopolizująca cały kontyngent, jest typem złego kartelu. Jeżeli z tak określonemi ziemi kartelami, chcemy walczyć, pytam się jak chcemy je skutecznie zwalczyć.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PSikorski">P. Wicepremier wspomina o mechanicznej metodzie i o metodzie strukturalnej. Mechaniczną metodę zastosował p. Minister Lechnicki do 6 wielkich karteli, a strukturalną metodę zastosował p. Minister Górecki do 44 karteli. Sprawa cukru poszła po wypadkowej jednej i drugiej metody, bo trzeba było iść po wypadkowej wielu sprzecznych interesów. Zgóry odrzucam mechaniczną metodę. Państwo nie może kalkulować każdego szczegółu, nie może korygować cennika np. przy żelazie w tysiącach artykułów. Państwo nie może na ślepo obniżać na 10 czy 15% cen, gdyż odwrotnie każdą najwyższą cenę zainteresowani mogą umotywować. Przy mechanicznej metodzie obniżenie o 10% może być szkodliwe dla danego warsztatu, natomiast przy strukturalnej metodzie obniżenie o 50% może najlepiej funkcjonującemu warsztatowi dać zyski. Dowód w cemencie. Mechaniczna metoda wymaga stałej interwencji i nigdy nie doprowadzi do tak oczekiwanego przez p. Wierzbickiego momentu swobodnej rozgrywki sił gospodarczych. Państwo zawsze będzie musiało interweniować. Jeżeli dziś obniżymy cenę nafty o 5%, to jutro asfalt, stearyna, oleje pójdą w górę. Dziś załatwimy naftę, a jutro będziemy musieli zająć się stearyną. Co znaczy mechaniczna metoda przy żelazie, jeżeli się nie załatwi całego łańcucha skartelizowanych dziedzin metalurgicznych, a przecież tam jest dużo niewłaściwości, jeżeli maszyny rolnicze nieskartelizowane przy wskaźniku łomu 49,6, żelaza 76 — wykazują wskaźnik 56. Jak wygląda ta dziedzina, gdzie są trzy fazy skartelizowane: łom o wskaźniku 49,6, żelazo handlowe — 76, a szpadle i widły, ten rolniczy artykuł o wskaźniku 95–96. Co daje mechaniczne załatwienie przy żelazie, jeżeli strukturalnie nie załatwię całego zagadnienia?</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PSikorski">Jakie są metody strukturalnego załatwienia tego problemu? A więc albo administracyjny system, stosowany przez Jugosławię i przez Węgry, rozwiązujący pewne kartele, albo załatwienie sprawy na płaszczyźnie polityki gospodarczej, czyli regulowanie tych spraw via polityka celna, tak jak to zrobiła Szwajcaria. Jak już wspomniałem, p. Minister Lechnicki operował w swych zarządzeniach metodą mechaniczną, a p. Minister Górecki — strukturalną. P. Minister Górecki rozwiązał pewną ilość karteli, a imię ich czterdzieści cztery. Mam nadzieję, że nie skończy się na tej symbolicznej liczbie, bo efekt tych rozwiązanych karteli nie jest wielki. Mam wrażenie, że było to także wyczyszczenie rejestru, jak gdzieś powiedziano, że „wymieciono śmiecie”. Te handlowe kartele wielkiej roli w życiu nie odgrywały, może to jest 20% co do ilości, ale 2% co do ciężaru w strukturze gospodarczej. Ponieważ p. Minister Górecki rozpoczął od handlowych karteli, bo one rzekomo tamowały dotarcie dobrodziejstw do konsumenta, muszę dla obrony handlu stwierdzić, że to nie handel organizował te kartele, ale one były organizowane przez podstawowe kartele surowcowe, tak jak również ci zasadniczy dostawcy surowców organizowali sobie przemysł przetwórczy. Był to przeważnie hurt żelazny i papierniczy. Ta sama metoda jest stosowana przy organizowaniu przemysłu przetwórczego. Jest to objaw specyficznego solidaryzmu, zapewniającego przemysłowi surowcowemu spokój ze strony odbiorców, przez zapewnienie im także pewnej renty kartelowej. Problem struktury handlu, to nie jest problem kartelowy, sądzę, że to jest problem, leżący na innej płaszczyźnie zagadnień, nie należących do zagadnienia kartelowego.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PSikorski">Nawiasowo tylko chciałbym zwrócić ma jedno uwagę. Stale mówi się o przeroście handlu. Przyznaję, że w stosunku do obrotów gospodarczych w Polsce mamy za wiele warsztatów. Ale jeśli chodzi o ilość, to jesteśmy ostatniem państwem w Europie po Rosji i bodaj że Bułgarii. Posiadamy najmniejszą ilość osób, zajmujących się handlem. Natomiast nadmiar ludzi w Polsce jest wszędzie. Teoretycy mówią, że na roli powinno pracować nie więcej jak 40 osób na 100 ha użytków, tymczasem mamy 70 osób, a w pewnych okręgach ponad 100 osób. W przemyśle i rzemiośle pracuje się 30% zdolności produkcyjnej. Czyli gdybyśmy w ten sposób argumentowali, to dojdziemy do absurdu, że o 1/3 ludności w Polsce jest wogóle za wiele. Może być dziś za wiele jednostek, ale ta nadmierna ilość jednostek istnieje we wszystkich dziedzinach gospodarczych i nie w problemie gospodarczo-kartelowym należy szukać rozwiązania struktury handlu.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PSikorski">Wracając do zasady rozwiązania karteli, wierzę głęboko, że to jest początek działalności. Ja zbyt wierzę w organiczność i zasadniczość poczynań p. Wicepremiera, ażebym mógł sądzić, że skończy na fragmentaryczności. Jest wielkim problemem jak daleko możemy iść w strukturalnem załatwieniu. Mechaniczne metody zawiodły — przecież w Polsce były już stosowane kilkakrotnie — po kilku miesiącach musieliśmy przystępować do tego samego problemu.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PSikorski">Jak wyobrażam sobie strukturalne załatwienie? Musi to być zgodne z założeniami zasadniczemi, które zacytowałem za p. Wicepremierem na wstępie. Takiem załatwieniem będzie doprowadzenie cen do podstawy najtaniej pracującego warsztatu, nie średnio, a już nie mówiąc o podstawie najdrożej pracującego. Doprowadzenie do zasady najtaniej produkującego warsztatu gwarantuje postęp, a nie sklerozę danej dziedziny produkcji. O rynku wewnętrznym wówczas zadecyduje najsprawniej pracujący warsztat, a nie przydział kontyngentów dla źle pracujących fabryk.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PSikorski">Ważnym jest przykład węgla. I tu różnię się z cyframi podanemi przez p. kolegę Wierzbickiego. Nie wiem skąd p. Wierzbicki wziął cenę 11 zł utargu. O ile wiem, to cena przeciętnego utargu razem z miałem i gatunkami grubemi wynosi 15 i pół zł eksclusive kosztów własnych konwencji.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: To jest cena podana przez Rząd.)</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PSikorski">W takim razie może Pan Poseł wziął jeden gatunek węgla, a nie przeciętną?</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Całkiem przeciętną.)</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PSikorski">Ja tak sarno konstatuję przeciętną wszystkich gatunków. Może się mylę co do groszy, ale miał będzie mniej więcej 8,60, grube gatunki 21,60, suma przeciętna całego utargu — konstatuję jeszcze raz — wynosi 15.50 zł. Jeśli tu rozpiętość pomiędzy warsztatami produkcji wynosi jak 1:2, to konstatuję, że bardzo łatwo można cenę węgla w Polsce doprowadzić do takiej ceny, ażeby całość konsumcji tego artykułu była o 50 milionów wyższa. Przecież te 50 milionów nie będą zmarnowanym efektem, przecież one się muszą ukazać częściowo we wzroście innej konsumcji a częściowo nawet we wzroście konsumcji węgla. Przecież ta dodatkowa konsumcja tego artykułu powoduje dodatkową produkcję, która z nawiązką pochłonie to bezrobocie lokalne, które powstaje przez produkcję tej samej ilości węgla w mniejszej ilości warsztatów. Przecież te 50 milionów oszczędności na węglu i 55 milionów na cukrze to są tylko oszczędności na dwóch podstawowych artykułach. Uważam, że przez zasadnicze załatwienie wszystkich tych spraw dopiero uzyskamy wzrost konsumcji wszystkich artykułów, wtedy uzyskamy wzrost produkcji nie tylko przemysłu przetwórczego, ale i samych skartelizowanych warsztatów. Mam wrażenie, że gruntowne zbadanie tego problemu ruszy tę sprawę z martwego punktu. A jeśli metoda strukturalna nacisku administracyjnego nie wystarcza, to sądzę, że należy sięgnąć do polityki celnej, albowiem polityka celna jest tem dłutem, które rzeźbi strukturę gospodarczą kraju.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PSikorski">Sejm z Rządem muszą być tą ręką, która tem dłutem będzie umiała rzeźbić. Uważam, że to dłuto tkwi nieraz w rękach małych grup zainteresowanych, które umiały dobrze swych interesów bronić, ale nie umiały czy nie chciały rzetelnie kształtować zdrowej, jędrnej struktury gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#PSikorski">Kilka zdań pozwolę jeszcze sobie dorzucić do samego problemu budżetowego, który p. Wicepremier postawił w hierarchii naszych zagadnień na pierwszem miejscu. Sądzę, że gdzie jak gdzie, ale tu należy także metodą strukturalną, a nie metodą mechaniczną operować. Przed kilku dniami, na jednej konferencji p. minister Matuszewski stwierdził, że posiadamy jeden milj on osób, żyjących z funduszów prawnopublicznych; milion osób nie licząc rodzin, to 4 miliony z rodzinami. Wobec tego, że 70% ludności stanowi ludność wiejska, jak wygląda miasto? Od siebie obciąłbym dodać konsekwencje tego, że jesteśmy państwem posiadającem najwięcej urzędników. Konsekwencją tego stanu mianowicie jest, że posiadamy najwięcej czynności urzędniczych, najwięcej prawnopublicznych funkcyj gospodarczych, a rezultatem tego wszystkiego jest, że funkcje gospodarcze Państwa umniejszają funkcje gospodarcze prywatnego życia gospodarczego. A siła płatnicza społeczeństwa jest odwrotnie proporcjonalna do rozrostu działalności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#PSikorski">Czyli że generalnie należy dążyć do tego, by było mniej osób, czerpiących z kas Państwa, a więcej płacących do kas Państwa, mniej funkcyj państwowych, a osiągnie się automatyczny wzrost czynności prywatnego życia gospodarczego. Rozumiem jedno: zmniejszenie funkcyj Państwa natrafia na opór — o dziwo — samego życia gospodarczego. Mówił tu p. Wicepremier, że w okresach kryzysowych największy napór jest ze strony zainteresowanych. Uważam, że wejście przez kapitalizm poprzez protekcjonizm na płaszczyznę interwencjonizmu jest klątwą złego czynu. W liberalizmie gospodarczym przedsiębiorstwo zależy wyłącznie od koniunktury i do niej ma pretensję; w protekcjonizmie przedsiębiorstwo zależy od pociągnięć Rządu i w konsekwencji do Rządu ma pretensję.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#PSikorski">Wreszcie jeszcze jeden szczegół skarbowy. Dekrety francuskie o naprawie budżetu dały dużo dobrych przykładów, jeden z nich cytował p. Wiceminister Grodyński w je dnem ze swoich dzieł. Mam na myśli dekret Doumergesa z marca 1934 r., w którym postanowiono, że nikomu nie wolno brać kilku uposażeń ze skarbu państwa, a przy kumulowaniu funkcyj (najwyżej dwóch) jedno uposażenie musi być odpowiednio zmniejszone. Sądzę, że ścisła analogia u nas byłaby bardzo a bardzo na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#PSikorski">Pod koniec pewien fragment o fragmentaryczności, której p. Wicepremier tak nie znosi. Próbujemy częstokroć życie gospodarcze uzdrawiać na płaszczyźnie skutków, a nie na płaszczyźnie przyczyn i nie docieramy do źródła. Nasze metody oddłużeniowe częstokroć bronią osoby, a nie bronią warsztatu. Obawiam się, że cała ta akcja mniej ujemne skutki łagodzi, aniżeli nowe przyczyny zła tworzy. Gdyby chore warsztaty przeszły normalną kurację poprzez upadłość, mielibyśmy dziś większą ilość zdrowych warsztatów, a tak? Akcja oddłużeniowa zatrzymała kapitalizacyjny proces. Kredyt krótkoterminowy i średnioterminowy jest zdestruowany. A długoterminowy? P. Wicepremier wczoraj cytował — 2% wynoszą dzisiaj emisje listów zastawnych.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#PSikorski">Kończąc, powracam do zasady poruszonej na wstępie, że należy stworzyć właściwy kierunek polityki gospodarczej. Panie Wicepremierze, sądzę, że nie należy wypaczać naszych normalnych, przyrodzonych warunków gospodarczych niezdrowym protekcjonizmem. Niech się rozwija to, co ma zdrowe podstawy, a niech raczej powoli więdnie to, co ich nie ma. Powiedział Pan: Należy stworzyć produkcję i wymianę dla maksymum konsumentów. Jak stworzyć? Należy przez najniższą cenę dojść do największej konsumcji, a wówczas jako wtórny efekt uzyskamy zdrową a nie sztuczną ekspansję zagraniczną.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#PSikorski">Nasz niski standard życiowy to jedyny handicap przy starcie gospodarczym. Dowodem jest Japonia, która wykorzystuje swój niski standard i niskiemi cenami podbijając świat, tworzy potęgę i stwarza sobie wyższy standard jutra.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#PSikorski">Nasza ekspansja jest romantyczna. Błędni rycerze zdobywają kraje zamorskie: kawę za szyny, lecz szyny po 1/5 ceny wewnętrznej. Gzy nie lepiej za taką cenę budować koleje na kresach wschodnich?</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#PSikorski">Mniej egzotyzmu w polityce gospodarczej, więcej zdrowej kalkulacji. Jeżeli „kapitalizm ma być zasadą, na której mamy budować naszą strukturę gospodarczą, to niech będzie, ale we właściwej formie. Rząd wytknął dobrą drogę, jeżeli konsekwencję zachowa, może dojdzie do lepszego jutra.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Kopeć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PKopeć">Wysoki Sejmie! Przystępując do oceny preliminarza budżetowego na rok 1936/37, nie czynimy tego w oderwaniu. Czy nam się to podoba, czy nie, ocenić go musimy na tle poprzednich budżetów, na tle dominującej w poprzednich latach zasady gospodarki finansowej Państwa. Czy nam się podoba, czy nie, stwierdzić musimy, że przez ostatnie 5 lat żyliśmy nadzieją, że uda się nam przeczekać kryzys, że wystarczy przetrwać 7 lat chudych, aby po nich nastąpiło 7 biblijnych lat tłustych. Tylko tą zasadą można umotywować, tylko przy akompaniamencie tego hasła można zrozumieć godzenie się z faktem, że całoroczne deficyty skakały w zawrotnem tempie w górę aż do 1.100 milionów za ostatnie pięć lat. A cały ciężar tej olbrzymiej sumy zwalił się na gospodarkę państwową i prywatną, pogłębiając kryzys. 1.100 milionów zł to cena, którą zapłaciliśmy za hasło przetrwania, ale równocześnie wydaje mi się, że te 1.100 milionów zł to słup graniczny, na którym zatrzymać się musi bierność w dziedzinie gospodarczej, na którym musi się zatrzymać oczekiwanie, że automatyzm gospodarki światowej wpłynie bez świadomości naszej, a co najważniejsze, bez szybkich działań na wyprowadzenie z kryzysu, niszczącego z takim trudem zdobywane wartości Państwa.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PKopeć">Doszliśmy do kresu, dłużej czekać nikt nie jest w stanie.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PKopeć">Pierwszego wyrazu zerwania z tą biernością dopatruję się w przedłożonym preliminarzu budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PKopeć">Fakt, że po pięciu latach deficytu budżetowego Wicepremier i Minister Skarbu poraź pierwszy przedkłada zrównoważony budżet, to istotnie olbrzymia zmiana. Poraź pierwszy stajemy na jakimś twardym gruncie i poraź pierwszy po 5 latach czujemy pod nogami ziemię, a nie trzęsawisko, z łatwością wciągające w przepaść. Tę doniosłą zmianę, śmiem twierdzić, odczuwa, mimo bolesnych cięć, całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PKopeć">Nie ulega wątpliwości, że przedkładając ten preliminarz budżetowy, Rząd osiągnął poważny sukces, a każdy sukces stwarza nowe możliwości wykonania tego budżetu. To ostatnie jest dla mnie ważniejsze od wszelkiego preliminowania. To też z grubej księgi, zawierającej sumienne zestawienie dochodów i wydatków, najwięcej interesują mnie te dwie skromne kartki, zawierające ustawę skarbową.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PKopeć">W naszych warunkach, w których sejmy poprzednie nie zdobyły się na stworzenie ustawodawstwa budżetowego, gdy w ciągu ubiegłych lat faktycznie deficyty były niemal stale większe o 100% a nawet 200% od preliminowanych budżetów, ustawa skarbowa jest dla nas jedynemi ramami, które jako tako gwarantują, że najsłuszniejsze zamierzenia Rządu nie załamią się pod naciskiem, który przynosi z sobą codzienne życie.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PKopeć">To też przyznać muszę, że z prawdziwem zadowoleniem stwierdziliśmy przebijającą z tej ustawy skarbowej wielką troskę o to, aby sumy budżetowe, które w preliminarzu wprowadzono, zostały istotnie utrzymane.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PKopeć">Jako najbardziej pozytywne pociągnięcie uważam skończenie nareszcie z plagą funduszomanji, z plagą zmory samodzielnych funduszów, rozdymanych na koszt wzrostów ogólnych, na koszt deficytu. Słuszną wydaje mi się zasada utrzymania świadczeń, otwierania kredytów, przewidzianych w budżecie z równoczesnem wprowadzeniem kwartalnych kredytów Polskich Kolei Państwowych po porozumieniu Ministra Skarbu z Ministrem Komunikacji. Ta zasada miesięcznego otwierania kredytu zdała niewątpliwie na przestrzeni najgorszych lat naszej gospodarki swój egzamin i zdała go w sposób dodatni. Gdyby nie ona, znajdowalibyśmy się napewno jeszcze w gorszych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PKopeć">Muszę powiedzieć, że z dużem zaufaniem odnoszę się do tych ludzi, którzy, wprowadzając kontrolę nad wydatkowaniem, nie wyłączają od tej kontroli siebie samych. To też postanowienie ustawy skarbowej, ograniczające prawo virement, przywilej każdego rządu przywilej słuszny, ale równocześnie mogący być niebezpiecznym, bo w praktyce wywracający cały budżet — to ograniczenie virement uważam za niezwykłe słuszne. Być może, że nareszcie skończymy z tym okresem powstawania ni stąd ni zowąd nowych pozycyj na wysokie płace, na luksusowe automobile i na luksusowe wydatki, na które nas napewno w dobie kryzysu nie stać. Słusznie skończono wreszcie z zasadą liczenia na bliskość poprawy koniunktury, a w związku z tem wydatkowania na poczet przyszłych dochodów sum budżetowych. Wydaje mi się, że całość budżetu tak ujęta, wraz z ustawą skarbową budowana była z dużą ostrożnością, z tem słusznem przekonaniem, że równowaga budżetu dokonana jest olbrzymim wysiłkiem całego społeczeństwa. Jeśli jednak zerwano w tej dziedzinie z zasadą bierności, jeśli po raz pierwszy ostremi cięciami wydatków i podwyższeniem dochodów doprowadzono do zrównoważenia budżetu, to wszyscy sobie zdajemy sprawę, że ofiary, jakie złożyło społeczeństwo, byłyby bez znaczenia, gdyby za tą równowagą budżetu nie szła również wyraźnie aktywność w dążeniu do osiągnięcia równowagi gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PKopeć">Pierwszy okres dekretowania przyniósł nam poważną obniżkę w cenach wytworów przemysłowych i równocześnie z tem wprowadził pewne odciążenie najbardziej pokrzywdzonych dążeniem do równowagi budżetowej warstw pracowniczych. Nie sądzę jednak, ażeby te wszystkie obniżki mogły wyrównać skurczenie się możliwości konsumcyjnych szerokich mas pracowniczych, możliwości silnie uszczuplonych wielkiem obcięciem ich płac.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PKopeć">A trzeba pamiętać, mojem zdaniem, o jednej rzeczy, że złotówka nie tylko na wsi jest kilkakrotnie większa od złotówki w mieście, że w naszym okręgu przemysłowym znajdują się także setki tysięcy ludzi, dla których złotówka jest równie droga jak na wsi, bo jej nie otrzymują. P. Minister Skarbu stwierdził, że konsumcja na wsi osiąga 11 groszy na głowę, a proszę mi powiedzieć, jaka może być konsumcja bezrobotnego na Śląsku, gdzie zasiłek waha się od 2 zł dla bezrobotnego kawalera do 16 zł miesięcznie przy rodzinie, składającej się z pięciorga czy sześciorga dzieci. A ta olbrzymia masa bezrobotnych nie jest małym odcinkiem, bo na terenie Śląska wynosi ponad 100,000 ludzi, nie licząc rodzin, które wchodzą w tę masę, wyrzuconą poza obręb naszej gospodarki. Mnie się wydaje, że granice efektywnej wartości złotego należałoby nieco przesunąć. Nie przeprowadzać jej zupełnie wyraźnie pomiędzy wsią i miastem, ale przeprowadzać ją pomiędzy tymi, którzy stoją silnie gospodarczo i tymi wszystkimi, to znaczy szerokim światem pracy, którzy znajdują się w niesłychanie ciężkich warunkach gospodarczych. I proszę Panów, z zamierzeń Rządu widać, że stara się przesunąć ciężar równowagi budżetowej z tego świata pracy na jednostki silniejsze gospodarczo. W tem widzę duży plus, wielką dodatnią pozycję. Chciałbym jedynie jednej rzeczy. Aby z taką samą konsekwencją, z taką samą siłą, z jaką się przeprowadza ograniczenie budżetu, przeprowadzono sprawiedliwy rozdział ciężarów równowagi budżetowej na wszystkie warstwy społeczne.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PKopeć">P. Wierzbicki przed chwilą właśnie motywował nam, jakie to ciężary ponosi przemysł węgłowy w związku z obniżką cen węgla. Nie wiem, ale przypuszczam, że p. Wierzbicki zna doskonale memoriał Unii Polskiego Przemysłu górniczohutniczego, złożony przed tą obniżką Rządowi. Nie posługując się żadnemi innemi danemi, jabym chciał nieco zanalizować — kto do tej pory wszystkie obniżki cen węgla ponosił, na czyich barkach spoczywało dążenie do jakiego takiego wzrostu konsumcji w kraju. Czytamy w tym memoriale, że w okresie 1933 r. obniżka cen węgla wynosiła 18,7% i równocześnie mam tu zestawienie zarówno kosztów własnych, kosztów kapitałowych, jak i kosztów amortyzacji po jednej stronie, a dochodów, jakie przemysł węglowy w 1933 r., osiągnął — po drugiej. Nie wygląda to tak źle. Pokrył on koszty własne, pokrył on oprocentowanie, pokrył również częściowo i amortyzację, a przecież wiemy doskonale, że w rezultacie tej obniżki cen węgla w r. 1933, nad którą tak strasznie biadano, zyskał 3 miliony złotych na czysto.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PKopeć">Odbiło się to nie na czem innem, ale na płacach roboczych. Nastąpiła dalsza obniżka cen węgla o 11,7% Została ona wprowadzona 1 listopada 1934 r. Mówiło się, że doprowadzi to do kompletnej ruiny, do zupełnego zawalenia się przemysłu i okazało się, że również w 1934/35 roku przemysł węglowy pokrył te rzeczy. Dostosował się, ale dostosował na czyj koszt? Z tego memoriału mamy zestawienie podziału poszczególnych pozycyj kosztów własnych cen węgla i spadku kosztów własnych. Koszty własne spadły o 33,1%, robocizna o 37,9%, koszty inwestycyjne o 47,8%, koszty materiału i energii o 47,8%, inne koszty o 59% Jak w rezultacie przedstawia się procentowy udział poszczególnych tych pozycyj w kosztach własnych? Otóż okazało się, że kiedy w 1929 r. koszty robocizny stanowiły 35%, to w r. 1934 tylko 33%, jeżeli energia stanowiła 24%, to teraz 19%, natomiast tak zwane inne koszty, inne tajemnicze koszty podniosły się z 33% na 36%, a obaj z p. Wierzbickim doskonale, przypuszczam, wiemy o tem, że w tych innych kosztach mieszczą się często koszty na amortyzację i ukryte zyski nikomu nie podawane i wysokie pensje, i wspaniałe diety na wyjazdy, i olbrzymi aparat administracyjny. Nikt mi chyba nie może powiedzieć, że możemy poważnie traktować ubolewanie, że niskie jest oprocentowanie kapitału w przemyśle. Chociaż jest rzeczą słuszną zasada i każdy z nas z nią się zgadza, że oprocentowanie kapitału trzeba płacić, to jednak wiemy doskonale, że olbrzymia część przemysłu węglowego, hutniczego znaczy się takiemi danemi jak „Wspólnota Interesów”, Pless, to znaczy fikcyjnem obdłużeniem przemysłu. Otóż mnie się nie wydaje, ażeby proces dostosowania przemysłu do konsumcji był zakończony przez tę obniżkę, która została wprowadzona. Dopóki w górach Świętokrzyskich w państwowem więzieniu na Św. Krzyżu będzie się paliło drzewo, bo węgiel jest za drogi, to nie można mówić, aby proces przystosowania już się skończył.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PKopeć">Proszę Panów, jedna z kopalń na Śląsku przeprowadziła eksperyment, dała tani węgiel w okolicach bardzo blisko niej leżących, w zagłębiach węglowych: krakowskiem, dąbrowskiem i Śląskiem. I Panowie możecie się przekonać, że tam odbywają się istne pielgrzymki rolników z workami na plecach po 10 kg. węgla dlatego, że ta kopalnia zdołała przystosować się do rynku konsumcyjnego. Nikt mi jednak nie może powiedzieć, ażeby w dalszym ciągu ten proces dostosowawczy miał być przez przemysł odbijany na barkach robotniczych. To jest dziś wykluczone, to nie jest do zniesienia, bo to załamie całe planowe dążenie do osiągnięcia równowagi budżetu. Są jeszcze wielkie pozycje, są jeszcze koszty, które można spokojnie zmniejszyć. Jeśli w koncernach sprzedających węgiel, rozpiętość kosztów sprzedaży węgla waha się od 35 gr do 1 zł na tonnie w zależności od tego czy innego koncernu sprzedaży, to twierdzę, że coś tu nie jest w porządku, że napewno te koncerny, które mają złotówkę na tonnie przy sprzedaży węgla, mogą tę złotówkę obniżyć, dostosowując się do ciężkich warunków, obniżając wysokie pobory i zmniejszając zbędną, a biurokratyczną administrację.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PKopeć">Proszę Panów! Dlatego też kiedy dzisiaj nad kwestią preliminarza budżetowego dyskutujemy i kiedy dyskutujemy nad sposobami wybrnięcia z tej sytuacji, mamy jedną prośbę do p. Ministra Skarbu i do Rządu Rzeczypospolitej, ażeby z taką samą konsekwencją i z taką siłą, z jaką przeprowadza równowagę budżetową, pilnował tego, by ciężar tej równowagi budżetowej sprawiedliwie został rozłożony na barki tych, którzy są silniejsi, a odjęty był tym, którzy są słabsi.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PKopeć">Wreszcie wydaje mi się, że w interesie robotników śląskich, w interesie nas wszystkich leży zaktualizowanie życia gospodarczego przez jedną rzecz — przez podniesienie gospodarcze wsi. Nawet największa obniżka cen przemysłowych nie zdoła doprowadzić do osiągnięcia równowagi gospodarczej. Doprowadzić do tego może jedynie ożywienie życia gospodarczego na wsi. Kiedy więc uzyskamy przez równowagę pewne upłynnienie i odciążenie, to niechaj ruch kredytowy rozpocznie się wreszcie w planowy sposób i temu rolnictwu i przemysłowi przetwórczemu, rzemiosłu i handlowi dana będzie z tego tytułu jakaś pomoc. Danie kredytu, usunięcie zbędnego pośrednictwa, rozwój spółdzielczości na wsi — są drogami, które, mojem zdaniem, nareszcie mogą doprowadzić do osiągnięcia tego celu, który przed nami stoi i który jest jedynie ważny, to znaczy do osiągnięcia równowagi gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PKopeć">P. Wicepremier Kwiatkowski zaapelował do nas, abyśmy przy tej okazji dali temu Rządowi jaknajwięcej naszej dobrej woli i naszej współpracy. Zaapelował równocześnie do całego społeczeństwa. Ja stwierdzam, że w całem społeczeństwie istnieje w tej chwili dużo dobrej woli, dużo energii, dużo tendencji do tego współdziałania, do tego wspólnego maszerowania w walce o niezależność gospodarczą, o której mówił tak pięknie p. Wicepremier Kwiatkowski. Przy tej okazji muszę powiedzieć, że nie może być rzeczą obojętną dla Rządu forma stworzenia tego współdziałania, oraz forma współdziałania politycznego społeczeństwa. W dążeniu naszem do usunięcia partyjnictwa, które doprowadziło nas do takich fatalnych rezultatów, doszliśmy, wydaje mi się, o tyle za daleko, że wogóle stworzyliśmy pustkę. Ten stan rzeczy jest nie do wytrzymania. Muszą istnieć pewne ośrodki dyspozycji społeczeństwa, muszą istnieć pewne ośrodki koordynacji wszystkich wysiłków i całej energii, która ma prowadzić do realnych rezultatów w dziedzinie walki o wyjście z tej ciężkiej sytuacji, w której się znajdujemy, prowadzić do wzmocnienia naszego Państwa pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#PKopeć">Przy tej okazji chciałbym powiedzieć kilka słów pro domo sua. Wydaje mi się, że przedewszystkiem ta organizacja i znalezienie tych form organizacji społeczeństwa musi wyjść od samego Sejmu, że my tu musimy stworzyć trwałe, mocne formy naszej wspólnej pracy nad budową dalszego etapu, który nam pozostał, nad budową siły gospodarczej naszego Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Mincberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Słowo budżet państwowy jest tak magicznem pojęciem, że zawiera nie tylko sumy zamierzeń państwowych, lecz musi również stać się niejako centralną składnicą wszelkiego rodzaju zagadnień państwowych. Zwyczajem dorocznym parlamentów całego świata, a także naszego rodzimego parlamentu, przystępujemy obecnie do rozważania preliminarza budżetowego na najbliższy rok, mając na oku doświadczenie okresu odchodzącego i pragnąc dać wyraz wszelkim bolączkom, jakie trapią nasz organizm gospodarczy i polityczny, oraz kwestiom, które wymagają bezwzględnego i niezwłocznego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PMincberg">Nasze życie państwowe, Wysoka Izbo, od niedawna wkroczyło w nową fazę rozwoju. Zaraz u progu rozpoczętych prac sejmowych Rząd zainicjował wielką akcję uzdrowienia życia gospodarczego kraju, która znalazła aprobatę większości parlamentarnej. Obecnie, po wstępnych krokach, zmierzających do zrównoważenia budżetu obywatela, Rząd przedkłada czynnikowi sejmowemu zrównoważony budżet państwowy. Pragnąłbym na marginesie obu tych budżetów: budżetu gospodarki indywidualnej i budżetu gospodarki państwowej — poczynić kilka uwag.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PMincberg">Z dekretów, jakie ukazały się w ostatnich tygodniach, jak również z przemówienia wczorajszego p. Ministra Skarbu, można wywnioskować, że idea zrównoważenia gospodarki obywateli opiera się na dwóch zasadniczych zrębach. Z jednej strony daje się zauważyć dążenie do otrzymania od ludności zwiększonej sumy świadczeń na rzecz Państwa, z drugiej — Państwo ingeruje, by wydatki konsumcyjne ludności przez potanienie niektórych produktów o tyle się zmniejszyły, ażeby obywatel stał się mocny i zdolny do ponoszenia nowych ciężarów podatkowych. W tym właśnie sensie p. Minister Skarbu był łaskaw wczoraj przedstawić nam rzeczywisty stan naszego życia gospodarczego i stan Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PMincberg">Zastanówmy się przez chwilę nad kwestią, czy istotnie równowaga budżetu przeciętnego obywatela zostanie w ten sposób osiągnięta. Czy obniżka komornego, potanienie nafty, cukru, węgla, czy nawet zapowiedziana redukcja taryfy kolejowej wzmocni na tyle zdolność podatkową ludności, że będzie ona w stanie sprostać zwiększonej daninie na rzecz Skarbu Państwa? Mam wrażenie, że mimo wysiłków czynnika rządowego, tak zwany szary człowiek będzie utykał na jedną nogę.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PMincberg">Zresztą nie tylko gospodarka domowa nie znajduje jeszcze oczekiwanego rozwiązania w środkach, jakie dotychczasowe dekrety stosują w dziedzinie reform gospodarczych. Już doświadczenie ostatnich dni jest dosyć pouczające, gdyż wskazuje, że zbytni optymizm nie jest w całych 100 procentach uzasadniony i usprawiedliwiany.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PMincberg">Jeżeli widzimy, że życie gospodarcze kraju ostatnio jeszcze bardziej niż dotychczas zdrętwiało, należy to przypisać przeprowadzonym redukcjom zarobków w postaci zwiększonej daniny podatku dochodowego. Nie ulega wątpliwości, że zkolei wpłynie to na osłabienie dochodów sfer przemysłowych i kupieckich, a tem samem na zmniejszenie się ich siły podatkowej.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PMincberg">Czy w tych warunkach równowaga budżetu państwowego, teoretycznie niewątpliwie przemyślana, nie wydaje się w świetle praktyki nieco problematyczna?</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PMincberg">Są to refleksje, jakie nasuwa życie codzienne, najlepszy bądź co bądź i najczulszy probierz wszelkich reform społecznych. A cóż dopiero, gdy się bierze pod uwagę niesłychane zubożenie szerokich warstw ludności wogóle, uginającej się pod brzemieniem olbrzymich ciężarów dotychczasowych i borykającej się z wszelkiego rodzaju trudnościami i przeciwieństwami losu?</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PMincberg">Mało tego, że chleb powszedni, tak trudny do osiągnięcia, zatruwa nam gorzkim smakiem niedoli ciężkie życie okresu powojennego, niektóre warstwy społeczeństwa skazane są nadto na ciągłą niepewność dnia, na stałe niebezpieczeństwo życia i mienia, na nieznośne ataki niepoczytalnych elementów, tumaniących w swej ślepej nienawiści masy ludowe i czyniących ze sprawy publicznej odskocznię dla swych niecnych celów.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PMincberg">Mam na myśli rozpętaną burzę żydożerczą przez nieodpowiedzialne elementy, które miast hołdować zasadzie, wypowiedzianej wczoraj przez p. Ministra Skarbu, że dążyć należy wespół ze wszystkiemi oddanemi krajowi sferami społecznemi do osiągnięcia ogólnego dobrobytu, prowadzą ustawiczną robotę podjudzania ludności polskiej przeciwko obywatelom Żydom, urządzają krwawe masakry bezbronnej ludności żydowskiej, wywołują niczem nieuzasadnioną nienawiść przeciw trzymilionowemu żywiołowi, który przecież w dziejach rozwoju tak Polski historycznej, jak Polski współczesnej niemałą odegrał rolę.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PMincberg">Czy, będąc otoczona atmosferą zaszczepianej i pielęgnowanej wścieklizny, ludność żydowska jest wogóle w stanie prowadzić jaki taki warsztat zarobkowy, któryby umożliwił jej normalne wykonywanie funkcyj gospodarczych? Czy, będąc stale atakowana i napadana, ludność żydowska przy najlepszej chęci, może pracować normalnie w swym zawodzie i tem samem być zdolną do świadczeń podatkowych? Czy jest do pomyślenia, by teroryzowany i maltretowany odłam ludności czuł się bezpieczny i spokojny? Czy można tedy w tych warunkach liczyć na zrównoważony budżet? Nie.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PMincberg">Wysoka Izbo. Nie żyjemy w barbarii, rządzonej przez gangsterów, tworzących haniebne bezprawie i głoszących zasady wytępienia i wyniszczenia jednego odłamu ludności dla omamienia w ten sposób i zbałamucenia drugiego odłamu ludności. Żyjemy w Polsce, której Konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom bez różnicy narodowości i pochodzenia prawo życia, pracy i rozwoju we wszystkich dziedzinach.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PMincberg">Polska nie kroczyła i nie będzie — mamy nadzieję — kroczyła nigdy drogami barbarzyńców o wyrafinowanej technice prześladowania, lecz będzie niewątpliwie szła utartym szlakiem swych szlachetnych tradycyj historycznych, które nakazują nie tylko współpracę z oddanym krajowi elementem żydowskim, ale także współżycie na zasadach wzajemnej lojalności i życzliwości.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PMincberg">Dlatego też Rząd, który wziął na swe barki odpowiedzialność za losy Państwa Polskiego, a zarazem tę wielowiekową tradycję i obowiązującą Konstytucję, winien stłumić w zarodku wszelkie próby podniecania i podburzania jednej części ludności przeciw drugiej, by zapobiec tak smutnym wypadkom i krwawym ekscesom, jakich jesteśmy świadkami w ciągu ostatnich tygodni. Krew niewinnych ofiar żydowskich w Kielecczyźnie, honor wyższych uczelni polskich, które stały się widownią napadów i ekscesów na studentów-Żydów, niemy strach, jaki ogarnia społeczeństwo żydowskie wszędzie, gdzie nieodpowiedzialne elementy używają sobie na spokojnych przechodniach i mieszkańcach, wzywa nas wszystkich do czujnego obserwowania wszelkich przejawów waśni i do uczynienia z kraju terenu spokojnego i pracowitego życia. Zapamiętajmy sobie, Wysoki Sejmie, słowa wypowiedziane wczoraj przez p. Ministra Skarbu, że nadszedł czas, kiedy musimy skoncentrować wszystkie siły społeczne dla rozwoju życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PMincberg">Przechodzę do innej dziedziny. Jest pewna kategoria spraw w naszem życiu państwowem, którą zwykliśmy całkowicie zaufać czynnikowi rządowemu, gdyż jest ona zbyt delikatna i zbyt niedostępna dla niewtajemniczonego, by można było zabrać głos i powiedzieć ważkie i cenne słowo. Istnieją raczej dwie kategorie tych spraw: zagadnienia wojskowe i polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PMincberg">O obronie krajowej nie będę mówił, gdyż stoi ona poza obrębem wszelkiej dyskusji. Jeśli mówię o jednej z tych kategoryj, to mam na myśli tę drugą — sprawy zagraniczne. Nie wtrącamy się do niej. Jest ona dla nas swego rodzaju wyższą matematyką dyplomatyczną. Ale istnieje obok niej wyższa matematyka gospodarcza, która, jakkolwiek dotyczy zagranicy, nie jest ani tabu, ani nam obca, byśmy nie mieli wypowiedzieć swego zdania w tej mierze.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PMincberg">Otóż Rząd polski zawarł układ handlowy z Rzeszą Niemiecką. Ratyfikacja tego układu znajduje się na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia, pragnę jednak przy omawianiu budżetu poruszyć tę sprawę, gdyż łączy się ona bezpośrednio z życiem gospodarczem, a tem samem z budżetem. W normalnych warunkach tego rodzaju pakty, oparte na negocjacjach natury gospodarczej, mogą być rozpatrywane jedynie z punktu widzenia korzyści handlowych obywateli. W danym wypadku sytuacja jest jednak tego rodzaju, że o gospodarczej korzyści dla obywateli polskich nawet marzyć nie można. Ale niedość tego: wchodzi tu w grę jeszcze moment wielkiej wagi politycznej. Nie będę w tej chwili wdawał się w szczegóły układu polsko-niemieckiego. Znajdzie się po temu inna chyba okazja. Ale nie wiem komu bardziej zależało na tym układzie: p. Schachtowi czy p. Gobbelsowi. Nie wiem, czy pewnym czynnikom zagranicznym szło o penetrację towarów do Polski, czy raczej zależało na deprawacji konsumenta żydowskiego w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę trzymać się tematu rozprawy budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PMincberg">Jeżeli, jak powiedziałem, wyższa matematyka dyplomatyczna może wymagać takich, a nie innych posunięć, nie znaczy to bynajmniej, by również wyższa matematyka gospodarcza dyktowała nam potrzebę wyciągnięcia kogoś z izolacji i zapuszczania się w niepewna interesy. Przecież znane są nam warunki bytowania naszej ludności. Mnie osobiście bliżej znane są straszliwe i rozpaczliwe stosunki wśród ludności żydowskiej. Co tu dużo mówić. W takiem mieście jak Łódź niemal 1/3 część ludności żydowskiej, bo około 30%, korzysta z opieki społecznej gminy żydowskiej. Taki sam mniej więcej stosunek daje się zauważyć w całym szeregu innych miejscowości w kraju. Dowodem okropnego stanu materialnego ludności żydowskiej może służyć zastraszający wprost wzrost śmiertelności w ostatnich czasach, spowodowany głodem i nędzą.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PMincberg">Czy w takich warunkach jest wskazany układ, który nam absolutnie żadnych korzyści nie przyniesie? Bo my za wywiezione towary pieniędzy przecież nie dostaniemy, czy zaś towary niemieckie u nas znajdą zbyt, to rzecz wysoce problematyczna.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PMincberg">Nie poruszam w tej chwili całego szeregu niezmiernie ważnych zagadnień żydowskich, jak stojąca otworem od wielu lat i trapiąca gospodarkę ludności żydowskiej kwest ja odpoczynku niedzielnego, nie omawiam narazie także bardzo ważnej kwestii gmin żydowskich, nie zatrzymuję się na wielkim problemie szkolnictwa żydowskiego, gdyż wszystkie te sprawy postaram się oświetlić szczegółowo przy budżetach odnośnych resortów. Ale na chwilę pozwolę sobie skierować uwagę Wysokiej Izby na pewien szczegół. Otóż w czasie, kiedy odczuwamy wielki głód w dziedzinie szkolnictwa, niektóre inspektoraty szkolne nie mają nic lepszego do roboty, jak zmuszać dziatwę żydowską do uczęszczania w sobotę do szkół powszechnych, a w chwili, gdy pożałowania godne nastroje panują w kraju, niektóre inspektoraty uważają za stosowne zamykać szkoły dla dzieci żydowskich i wtłaczać tę dziatwę do szkół ogólnych. Wszystkie te uwagi nasuwają się mimowoli przy rozglądaniu się dokoła, gdy budżet państwowy znajduje się na warsztacie.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PMincberg">Powracając do sprawy samego budżetu, zaznaczam, że jakkolwiek nie widzę narazie w praktycznych poczynaniach czynników rządowych pewności co do osiągnięcia równowagi budżetu indywidualnego obywatela i budżetu ogólnopaństwowego, należy przypuszczać, że Rząd, stykając się oko w oko z rzeczywistością, niektóre rzeczy dostrzeże i odpowiednio je dostosuje do warunków i potrzeb całego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Budzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PBudzyński">Proszę Panów. Gdybym był znacznie młodszy, czyli bardziej naiwny, tobym mógł uwierzyć temu, co się potocznie mówi i temu, co się potocznie pisze, że ta Izba jest najzupełniej wykadzona z polityki, że polityki tutaj zupełnie niema, że nikogo z nas polityka nie obchodzi, zwłaszcza gdy się mówi o sprawach gospodarczych. Ale gdybym nawet w to uwierzył, to mam wrażenie, że obudziłyby mnie z tego mniemania niektóre głosy z tej kontrowersji, jaka wytworzyła się na sali, gdy rozmawiała jedna i druga strona tej Izby w sprawach gospodarczych. I mnie się wydaje, że gdybym patrzał na kopułę tej sali i gdybym pomyślał, że możemy być w tej sali izolowani od całego świata, że możemy w błogim spokoju rozpatrywać i rozstrzygać problemy czysto gospodarcze, to przecież nie możemy sobie wyobrazić, żeby Polska była tak izolowana ażeby prądy, które są na świecie, do nas nie przenikały, ażeby robotnik nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego stopa życiowa jest nędzna w porównaniu z tą stopą życiową, jaka jest gdzieindziej w Europie zachodniej. Chłop zdaje sobie z tego sprawę, że jego stopa życiowa jest strasznie niska w porównaniu już nie z europejską, ale daleko nie sięgając, ze stopą życiową chłopa czeskiego czy jugosłowiańskiego. Jeżeli sobie te rzeczy w ten sposób ustalimy, to powiemy sobie, że dyskusja ta dzisiaj nawet może nie powinna dotyczyć fragmentów, bo na to będzie czas wtedy, kiedy będziemy rozpatrywali odpowiednie resorty pod względem budżetowym. Ale musimy sobie powiedzieć, że koncepcja i podejście nas obchodzi, że ważnem jest, w czem się z Rządem zgadzamy i jeżeli są różnice, to będziemy się o nich praktycznie przekonywać w odpowiednim momencie dyskusji. To są rzeczy zasadnicze.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PBudzyński">W tej Izbie każde ekspose budżetowe Rządu było ostrzeliwane bardzo dokładnie, ale z punktu widzenia najczęściej doktryny, a więc powiedzmy sobie raczej, że utop ja walczy z rzeczywistością. Ktoś przychodził z cyframi z rzeczywistego życia, a ktoś cyfry zwalczał ideą, a Rząd może niezawsze korzystnie wyglądał w świetle doktryn, bo Rząd operował rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PBudzyński">Dla mnie ważna jest koncepcja sama i podejście. Powiedziałbym, że musimy trzymać się rzeczywistości. Ostrze na ostrze można iść w krytyce budżetu, ale musimy powiedzieć co my przedstawiamy, w czem się różnimy i co akceptujemy.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PBudzyński">Proszę Panów, jest jeszcze jedna rzecz, która troszeczkę mnie niepokoi. Mam małego syna, który wykazuje niezwykłą samodzielność, chce sam wszystko robić. Ale czasem bywa moment, że wyciąga do mnie rękę i dla mnie jest to bardzo znamienne. Ten niepokój, który my w sobie uczuwamy w sytuacji dzisiejszej, może być porównany do sytuacji mojego małego syna, kiedy wyczuwa niepewność. Taki moment mamy dziś w Polsce, kiedy to budżet przychodzi poraz pierwszy w nieobecności Marszałka Piłsudskiego. Byliśmy w sytuacji małych synów Wielkiego Ojca, mieliśmy wewnętrzną pewność, że cokolwiek się w Polsce stanie, to my temu rządowi, w którym bierze udział Marszałek Piłsudski, dajemy kredyt niewyczerpany, nieograniczony. Dziś sytuacja jest zasadniczo inna. Też chcemy rękę podać, też chcemy iść ramię w ramię, cieszymy się, iż jest tu mowa o współpracy, ale musimy się wzajemnie dobrze orientować, musimy uzgodnić nawzajem zasadnicze nasze koncepcje, w jakim kierunku idziemy, co mamy ruszyć, co zaakceptować i t. d. Jeżeli mówiłem o tem, że Polska jest pod kopułą i że nie może być izolowana od świata, to powołam się odrazu na niektóre przykłady ze świata, na te przykłady, które właśnie u nas budzą oddźwięk i znajdują analogię.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PBudzyński">Biorę dla przykładu Francję, bo to jest kraj, który strukturalnie, w typie jest zbliżony do nas, oczywiście jeżeli nie liczyć olbrzymich pokładów złota, które Francja posiada; w typie gospodarczym średnia własność, średni przemysł tam dominują. Otóż w tym kraju, gdzie zasadniczo możnaby w starciu poglądów na kwestie gospodarcze wyodrębnić dwie zasadnicze siły — komunizm i liberalizm gospodarczy, powstaje czy usiłuje powstać jakaś siła trzecia, która chce pewne rzeczy pogodzić ze sobą, i to takie rzeczy jak organizacja państwa i organizacja życia gospodarczego. Otóż ta siła trzecia, która będzie zgrupowana, przypuśćmy, około miesięcznika francuskiego „Esprit” czy jakiejś innej koncepcji — specjalnie tu nie chodzi o nazwę, tylko o samo porównanie — pozwala nam przeprowadzić ciekawą dla nas analogię, że w kraju, który ma niezwykłe poczucie rzeczywistości, który ma ustabilizowane, zdawałoby się, stosunki gospodarcze, odbywa się ustawiczne poszukiwanie, formowanie i kształtowanie tej trzeciej siły. Usiłuje się ten nurt podziemny, ten nurt ludzkich wysiłków, który przechodzi przez umysły ludzkie, zrealizować w formie takiej czy innej organizacji, a więc uzewnętrznić. Jeżeli to jest we Francji, która jest strukturalnie do nas zbliżona, która ma takie poczucie rzeczywistości i stabilizację gospodarczą doskonałą, której nawet bałagan polityczny nie może wywrócić, to tem bardziej w Polsce musi się odbywać poszukiwanie takiej koncepcji, szukanie takiego środka.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PBudzyński">Jeszcze jedno musielibyśmy uwzględnić. Czem jest Francuz, czy powiedzmy europejczyk? Liberał zachodnio-europejski uchwalił na kongresie w Weisenach w roku 1872, że państwo ma prawo interwencji. Powiedzmy, że to było w Weisenach, w epoce bismarkowskiej. Ale w tejże Francji, klasyczny liberał, zmarły już w naszych czasach, bo w 1916 r., w okresie wojny — Leroj-Beaulieu wyraźnie tak samo podkreślił, że tam, gdzie chodzi o konflikty, o sprzeczności między interesem osobistym a interesem zbiorowym czyli państwem, zawsze interes osobisty musi podporządkować się interesowi zbiorowemu. Czyli koncepcja najbardziej klasycznego liberała Francji idzie w kierunku podporządkowania interesu osobistego, powiedzmy handlowego, jako interesu krótkofalowego, interesowi długofalowemu, t. zn. interesowi państwa, który możnaby bez przesady powiedzieć, że ustawia wszystko nie tylko na długą falę działania, ale w perspektywie wiekuistej.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PBudzyński">Cóż w Polsce może powiedzieć polski liberał, człowiek bez szkoły państwowej, który w instynkcie swoim nie ma tego oddania się i podporządkowania interesowi zbiorowemu, a nawet interwencji państwowej, tak przykrej niekiedy dla liberała? W Polsce człowiek zwykły, przeciętny, ma do wyboru środki, które zawarte są w doktrynie politycznej, społecznej czy gospodarczej, a więc importuje sobie tę doktrynę jakby importował banany. Możnaby powiedzieć, że doktrynom importowanym z zagranicy, z zachodniej Europy Polska podporządkuje wszystkie problemy gospodarcze i t. p. To byłoby niewłaściwe, tak, jakby ktoś, powiedzmy, w Polsce chciał zaprowadzić hodowlę bananów. Tutaj musi być uwzględnione poczucie polskiej rzeczywistości, musimy wniknąć, jakby powiedział Mochnacki, w jestestwo swoje, w ciało i w krew. W czem my tkwimy, gdzie są podstawy naszej koncepcji życia zbiorowego, jaka jest idea, któraby nam dawała takie nastawienia doktrynalne, koncepcję takich czy innych posunięć, takich a nie innych pociągnięć w życiu gospodarczem? Tu przy analizie sytuacji dochodzimy do dość ciekawych rzeczy. Tenże sam Mochnacki, którego tu wspomniałem, powiedział kiedyś w dziele, które zawiera gruntowne, kapitalne przemyślenie powstania polskiego, że każda insurekcja polska ma dwa oblicza. Jedno oblicze jest właściwie reakcyjne, bo dążymy do restytucji starej Rzeczypospolitej szlacheckiej, drugie oblicze jest rewolucyjne, bo dążymy do utworzenia nowej Polski — kraju, który chcemy oprzeć na innym obywatelu, na nowym człowieku. Na jakim człowieku? Czy to była koncepcja indywidualna Mochnackiego? Ale gdzie tam! To był ten nurt, który przepływał i przez Mochnackiego, ale któremu świadectwo dawali wszyscy najlepsi w narodzie. Proszę przypomnieć sobie w końcu XVII wieku — Kościuszko, który miał niepoślednie serce i odczuwał jako największą bolączkę swojej epoki kwestię chłopską, a więc kwestię przebudowy ustroju rolnego, jak powiedzielibyśmy w terminologii dzisiejszej.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PBudzyński">Potem przeszło w sto lat później występuje Piłsudski. Ma On przed sobą człowieka, Który dorósł do stopnia obywatela w mieście, w rodzącym się przemyśle polskim. I znów Piłsudski organizuje tego człowieka, jakbyśmy powiedzieli według terminologii dnia dzisiejszego. Dąży do organizacji warsztatów miejskich, do organizacji w przemyśle. Ale tu nie chodzi o to, że ci ludzie organizowali świat pracy, organizowali chłopców czy robotników, bo organizowało wielu, ale chodzi o to jaka była koncepcja, jaka zasada tej organizacji To nie było organizowanie niezadowolonych. To było wydźwignięcie człowieka, postawienie go na wyższy poziom, to było tworzenie obywatela, to była koncepcja wiązania go z nowopowstającem Państwem Polskiem. To było nowe przestawienie podstaw społecznych, podejście niemal rewolucyjne do przebudowy ustroju społecznego w Polsce. I to się wiąże się z całą polityką gospodarczą. I oto mamy, proszę Panów, tutaj ten spadek i czy chcemy czy nie chcemy, musimy w tym kierunku iść.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PBudzyński">Otóż my, realnie rzecz biorąc, choćbyśmy najbardziej oderwaną doktryną chcieli operować, to zawsze podejdziemy do tego tematu w ten sposób, że natrafimy na prąd, który nas porwie, a przed którym nie będziemy mogli uciec. Dziś, kiedy Polska jest niepodległa i kiedy Polska ma przed sobą te same zadania, jakie spełniała przed rozbiorami — uderza nas dziwna dość rzeczywistość. Potrafił to powiedzieć Orkan w swoich listach ze wsi, mówiąc: „Lud jeszcze nie wszedł w Polskę”, to znaczy, że choć od 150 lat mamy poczucie, że nowa Polska musi się oprzeć na podstawie chłopskiej, na podstawie świata pracy i ludu robotniczego — lud nie wszedł jeszcze w Polskę. Przytoczę tego przykład z mojej praktyki poselskiej: jechałem z Łodzi i rozmawiałem z ludźmi należącymi do Kolejowego Przysposobienia Wojskowego, a więc z ludźmi, którzy mają karabin, są w pewnej szkole społecznej, uczą się czegoś i muszą być z Państwem związani, i dowiedziałem się wprost potwornych rzeczy. Polska tych ludzi nic nie obchodzi. Powiedzą Panowie, że to przykład sporadyczny, ale tem niemniej przykład bardzo charakterystyczny. Gminy całe, można powiedzieć bez przesady, nie są wprowadzone do Polski, Polska w tych gminach nie istnieje w istocie samej, tak jak ją uznajemy w swojem jestestwie. Sprawę tę musimy postawić bez ogródek — gminy nie są opanowane przez Polskę, nie są opanowane wewnętrznie, bo to jest najważniejsze.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(P. Starzak: Zna Pan nazwiska tych kolejarzy?)</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PBudzyński">Znam je i podam. To było w gminie Brus. Najstraszniejszym eksperymentem nowej Polski byłoby to, gdybyśmy tę rzecz pozostawili samej sobie, gdybyśmy tutaj nie wystąpili aktywnie i czynnie nie podjęli realizacji tego, co powinno się w Polsce robić.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PBudzyński">Jeżeli tego nie zrobimy, czyli nie przebudujemy warsztatu gospodarczego w związku z interesem państwowym i nie wychowamy człowieka w związku z interesem Państwa, to oczywiście eksperyment będzie straszliwy i skutek może być nieobliczalny.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PBudzyński">Teraz powiedzmy sobie. Czy to się samo zrobi? Bo tak się mówi: my sobie róbmy swoje, a to się samo zrobi, ludzie doszlusują się do tej Polski i te warsztaty przebudują się same. Leseferyzm jest na każdym kroku. Pozwalamy, żeby życie szło samo, jak chce, wierząc, że pójdzie po najlepszej drodze. Znów odwołam się do pojęcia francuskiego, że w istocie rzeczy nie jest to wcale ulepszenie, ale upadek. Rzeczy się marnują i psują, a żeby z nich coś powstało, żeby coś zorganizować musi być zrobiony wysiłek. Tu musi być nie tylko siła, ale musi być i myśl, a więc musi być zorganizowany wysiłek ludzki. Muszą być ci Prometeusze, którzy coś dźwigają wyżej, czyli świadomie musi ten wysiłek być planowany. I oto tu dochodzimy do tej zasady, że musi być plan, że musi być koncepcja takiej, a nie innej przebudowy w Polsce. A teraz proszę Panów, kiedy sobie mówimy, że ten plan zrobimy, że pracuje się tyle lat nad tym planem i że przecież dojdziemy do wyników i biorąc rzeczywistość tak, jak ona istotnie się przedstawia, sprecyzujemy koncepcję w jaki sposób uformować polską rzeczywistość na zasadach, na które nas skazuje nasza historia, to rozstrzygniemy problemy zasadnicze świata chłopskiego i świata robotniczego.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PBudzyński">Kiedy my tu tę rzeczywistość rozpatrujemy i omawiamy, to jednocześnie w ten sen o Polsce nowej, jaka ona powinna być, uderzy szereg rozmaitych drażniących faktów. I tu kilka takich faktów chciałbym przytoczyć, bo są one ważne. Reforma rolna, którą uchwalono kiedyś w Polsce niepodległej, była pewnym planem o przebudowie ustroju rolnego. Otóż jakie dał wyniki ten plan przebudowy ustroju rolnego? Nie chodzi tu o ścisłe cyfry, tylko o proporcje. Na blisko 4 miliony drobnych gospodarstw 500.000 scalonych, — ja operuję mniejwięcej globalnemi cyframi — 127.000 powstało od roku 1921 do chwili obecnej niemal, powiedzmy do 1934 r., z parcelacji folwarków. A 600.000, proszę Panów, powstało z tak zwanych działów rodzinnych. Co to znaczy? To znaczy, że komasacja, parcelacja właśnie stoją w tyle i że mamy wielkie rozdrobnienie gospodarstw. Czyli my właściwie, sporządzając plan przebudowy ustroju rolnego według zasad reformy rolnej, uchwalonej swego czasu, poszliśmy zasadniczo w kierunku rozdrobnienia warsztatów, czyli zrujnowania warsztatów poniżej wydajności ludzkiej. Proszę Panów, jeśli poszliśmy na ten system, bo powiedzmy sobie, że przez niedbalstwo jest to system rozbijania warsztatu rolnego przy istniejącej reformie rolnej, to weźmy następujący przykład : w moim powiecie — radomszczyckim nad Wartą, gdzie zwłaszcza na piaskach grasuje corocznie tyfus głodowy, jednocześnie znajdują się wielkie warsztaty rolne, — nie staję po jednej ani po drugiej stronie — które ani grosza do Skarbu Państwa nie wpłaciły od początku istnienia Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PBudzyński">Mówię bez przesady. Czyli majątki te Państwu się najzupełniej nie opłaciły, nie płacą nawet na szkoły, a ten chłop głodujący musi dawać na utrzymanie szkół. I niema żadnej możliwości prawnej zahaczenia takiego ziemianina.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#PBudzyński">Z chwilą, kiedy mamy koncepcję, że wszystko robimy z punktu widzenia interesu Państwa, a nie tylko tego chłopa, który tam głoduje, to z tego punktu widzenia wynikają właśnie niedociągnięcia. Ja, proszę Panów, rozumiem, że tu są kapitalne trudności. Nie można nad temi rzeczami lekko przechodzić. To się tak samo znowu nie robi, jak chcielibyśmy dla jednej lub drugiej strony. Ale zdajemy sobie sprawę, że są pewne dysproporcje w tem, co robimy. Są to anachronizmy, które wynikają z niedociągnięć planu czy koncepcji.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PBudzyński">Biorę porównawczo: Polska a zagranica. Proszę Panów, podatki w Polsce są większe niż w Niemczech i Anglii, gdzie stopa życiowa jest bardzo duża. A jednocześnie pieniędzy mamy mniej, niż nawet Rumunia. Polak ma mniej pieniędzy, niż Rumun. Przy tych dysproporcjach rozumiem, że łatwo się tych spraw wszystkich nie przeprowadzi. Nie można na jedną lub drugą stronę bez pewnego przemyślenia w laboratorium tych rzeczy rozstrzygnąć. Tu jeszcze dam Paniom pewien przykład. Jadąc ostatnio do Łodzi, rozmawiałem z kimś z t. zw. konwencji wełnianej. Panowie Koledzy, konwencja wełniana w Łodzi jest instytucją, która pochłania, spożywa i konsumuje ogromny procent wełny importowanej do Polski. Otóż dla tych panów z konwencji wełnianej w Łodzi kwestia zamknięcia importu, czyli dowozu wełny z zagranicy jest katastrofą, która komplikuje się na odcinku społecznym. Natomiast jest to w interesie rolnictwa. Ten dyrektor powiedział mi: „narazie nie mamy wełny do roboty i robotnicy nie będą pracowali”. Umyślnie to przytaczam, ażeby Panom dowieść, że żadne rozstrzygnięcia biegunowe me są w tej chwili dopuszczalne, bo problemy są bardzo trudne. Ale kiedy weźmiemy pod uwagę interes Państwa, które obecnie stawia na rolnictwo, to zagadnienie to musi być rozstrzygnięte tak łub inaczej, a że właśnie muszą przytem ucierpieć interesy konwencji wełnianej, to trudno. Dlatego to mówię, ażeby przedstawić, że te wszystkie zagadnienia, które wymagają laboratoryjnego przemyślenia, jednocześnie muszą mieć pewną koncepcję bardzo ważną, zrozumiałą, ażeby człowiek zwykły, obywatel, który dla Polski musi być wewnętrznie zjednany, a nie tylko jest obywatelem według paszportu, w tę politykę gospodarczą wierzył.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#PBudzyński">Dlaczego te przykłady podałem? Marks w swojej książce „Kapitał” podał szereg przykładów, w których mailuje czarno ustrój kapitalistyczny. Nie podał żadnej statystyki specjalnej, chodziło mu o pewne symptomatyczne objawy. Mnie się wydaje, że w Polsce rzeczywiście są takie symptomatyczne objawy nie oceny ustroju w Polsce, ale tego, że nie można zostawić stanu faktycznego w Polsce takim, jaki jest. Musi się do tego stanu obecnego przystąpić z pewnym planem, a ten plan musi być przeprowadzony i ustalony, musi być taka, czy inna koncepcja. Na to musimy zwrócić uwagę. Musi być myśl i musi być organizacja, czyli ta trzecia siła, której się tak poszukuje we Francji, w Niemczech, lub gdziekolwiek zwrócimy oczy. Naszą trzecią siłą musi być dążenie do stworzenia takiej koncepcji, któraby z punktu widzenia interesów państwowych tę rzecz mądrze pozwoliła rozstrzygnąć. Komu ja mam mówić o tem, że tego rodzaju planowa robota jest konieczna, jest celowa i jedyna? Obecny Sejm liczy około 100 ludzi byłych wojskowych, ludzi o drylu wojskowym. Co to jest? To jest specjalne wychowanie. Jeżeli maimy umiejętność i świadomość zbiorowego działania, to dlatego, że nauczyliśmy się koordynacji w działaniu. To jest zasada, którą można przenieść na każdą akcję społeczną i gospodarczą. Ten dryl wojskowy i w akcji gospodarczej daje kapitalne owoce, bo doprowadza do koordynacji. Jeżeli mówimy, ze my wojskowi mamy poczucie hierarchii, to znaczy, że mamy poczucie planu, że jesteśmy związani ze sztabem głównym, który planuje i myśli, daje dyspozycje, które my wykonywamy. Jeżeli przetransponujemy daną sprawę z odcinka wojskowego na cywilny, to mamy tu koordynację działań w terenie, mamy działanie według zgóry określonego planu, nazwijmy go pro-gramem, wszystko jedno. Tego rodzaju działalność, która zbliża nas do rzeczywistości, która nam będzie wytwarzać nie politykę, polegającą na intrydze, ale politykę przetwarzania rzeczywistości, tego rodzaju działanie może się oprzeć na pewnych podstawach i nie będzie działaniem w oderwaniu, ale będzie działaniem z punktu widzenia rzeczywistej rzeczywistości bez teorii samej. Z tego punktu widzenia znajdziemy wytłumaczenie, dlaczego cały świat idzie w kierunku autarkii, zamienia się w obóz warowny, całe państwo jest obozem warownym, który kształtuje w obywatelu żołnierskie poczucie, który daje tym pewnym elementom, które w terenie wykonywają, uzgodnienie, koordynację wszystkiego, porozumienie według pewnego planu. Proszę nie posądzać mnie o przesadę, że jestem za skoszarowaniem na wzór wojska, broń Boże, tylko twierdzę, że życie gospodarcze i życie polityczne od nas nie może być odczepione, wymaga pewnego podejścia, pewnej koncepcji, pewnej myśli, wymaga organizacji. Ta myśl musi być w sposób realny wypowiedziana. Tymczasem u nas się myśli, że ideologia państwowa i gospodarcza tkwi w podłożu anarchistycznem. Dla nas spółdzielczość wyrasta z koncepcji anarchistycznej. Abramowski, polski filozof spółdzielczości, jest typem anarchisty, człowieka, który wskazał drogę dobrowolnej organizacji jako drogę prowadzącą do odrodzenia Polski, czyli sprzeciwił się przymusowej organizacji państwa, bo zasadniczo tylko państwo jest przymusową organizacją. Kiedy mówi to Abramowski i my opieramy się na zasadach Abramowskiego, to znaczy anarchistycznych, to w Polsce nie dziwią się, że my tego nie nazywamy anarchizmem. I Abramowski nie będzie się różnił od Simone'a, który mówi, że tylko dobro wolna organizacja jest idealną dla życia zbiorowego, a nie przymusowa organizacja. I to nazywamy pomieszaniem koncepcyj, pomieszaniem pojęć. To brak oparcia w zrozumieniu, co mamy robić, jak mamy organizować. Tu tworzy się dysonans.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#PBudzyński">Więc do Wysokiego Sejmu apeluję w tym wypadku, ażeby przy rozpatrywaniu szczegółowo budżetu na te zasady życia społecznego łaskawie zwrócił uwagę, żeby koledzy zasady życia społecznego w poszczególnych fragmentach łaskawie przestrzegali.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#PBudzyński">A następnie, Wysoki Rządzie, o ile te rzeczy będą uwzględnione między innemi w programie gospodarczym, jeżeli będą jak gdyby ożenione z planem gospodarczym, to wtedy niewątpliwie Rząd zapisze się jaknajtrwalej w pamięci całego narodu. Dopiero wtedy, gdy spełni się to, co powiedział Wyspiański, że „wszyscy powinni być chorzy na Polskę”, dopiero wtedy Państwo będzie zdrowe i naród będzie zdrowy i mocny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Krzeczunowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PKrzeczunowicz">Wysoka Izbo! Leży przed nami preliminarz budżetowy, który będziemy rozpatrywać w toku tej sesji. Preliminarz ten jest zrównoważony i nie maimy żadnej wątpliwości, że Rząd zamierza szczerze tej równowagi budżetowej dochować, ale na to, ażeby równowaga rzeczywiście była dotrzymana, trzeba, aby przesłanki, na których preliminarz został oparty, były dotrzymane, to znaczy, ażeby życie gospodarcze nie uległo dalszemu skurczeniu. Niestety, wiąże się ta sprawa z równoczesnem bardzo poważnem działaniem w kierunku kurczenia się obrotów gospodarczych, z nowym zastrzykiem deflacji, jakim są ostatnie dekrety, a w szczególności te dekrety, które dotyczą obcięcia poborów urzędniczych i podwyższenia podatku dochodowego. A zatem są tu dwie sprzeczne zasady, które jakoś trzeba będzie pogodzić. Z największą radością i uznaniem jako przedstawiciel rolnictwa pragnę stwierdzić, że jesteśmy całkowicie zgodni z Rządem pod tym względem, iż oprzeć musimy poprawę życia gospodarczego na zwróceniu się frontem ku rolnictwu, na umożliwieniu rolnictwu, które dziś leży na obie łopatki i poprostu całkowicie zostało wytrącone z konsumcji, z obrotów gospodarczych, przywrócenia jego właściwej roli w dziedzinie konsumcji, w dziedzinie gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PKrzeczunowicz">Proszę Panów! Witamy z najwyższą radością zapowiedź Rządu, zresztą już zrealizowaną dekretem, który został ogłoszony, zapowiedź, że obcięcia deflacyjne, podwyższenia podatkowe w niczem nie dotkną rolnictwa, a nawet przeciwnie, że rolnictwo może spotkać cały szereg nowych ulg. Jednakże jeżeli konstatuję dotychczas, że jesteśmy w tych zapatrywaniach całkowicie zgodni z Rządem, pragnę i muszę wyjaśnić dlaczego do głosu zapisałem się. Zapisałem się do głosu dlatego, aby wyrazić jedną wątpliwość, wątpliwość, czy ulgi, które zostały zapowiedziane, będą wystarczające, czy one wystarczą, ażeby osiągnąć to spodziewane ożywienie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PKrzeczunowicz">Proszę Panów, musimy sobie zdać sprawę, że jeżeli przystąpiliśmy do bardzo daleko idących ofiar, których zażądaliśmy od świata pracy, od świata urzędniczego, jeżeli sobie pozwoliłem określić te ofiary jako nowy zastrzyk deflacji, to proszę Panów, jeżeli te ofiary mają być skuteczne i jeżeli mają swój cel osiągnąć, to muszą być nie tylko ostateczne, ale muszą im towarzyszyć równolegle przesłanki, umożliwiające ożywienie życia gospodarczego i umożliwiające zejście z równi pochyłej, na której znajdowaliśmy się dotychczas, a wejście ma krzywą wzrastającą, która ma nas wyprowadzić z kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PKrzeczunowicz">Otóż proszę Panów! Wątpliwość, która mi się nasuwa, leży w tem, czy te zapowiedziane ulgi wystarczą, ażeby rolnik przy dzisiejszym wciąż jeszcze pogłębiającym się kryzysie, jeśli chodzi o ceny rolnicze, mógł rzeczywiście w większym niż dotychczas stopniu wziąć udział w obrotach gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PKrzeczunowicz">Proszę Panów! P. Premier w swojem ekspose, gdy pierwszy raz przedstawiał swój Rząd naszej Izbie, zapowiedział ulgi w dziedzinie samorządowej. Ulgi te zostały częściowo załatwione w jednym z ostatnich dekretów. Mam obawy, czy ulgi te będą wystarczające, ponieważ dotyczyć one będą części danin samorządowych, a więc stosunkowo nieznacznej części globalnej sumy danin publicznych rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PKrzeczunowicz">Jeżeli, proszę Panów, rolnik ma rzeczywiście wziąć czynny udział w gospodarstwie narodowem, to należy w tej dziedzinie dać mu ulgi, w której dotychczas jest dotknięty największym ciężarem. Dziedziną tą jedyną i wyłączną są ciężary publiczne. Wszystkie inne bowiem ciężary, które rolnik dotychczas ponosi i wszystkie inne koszta produkcji zostały bardzo silnie zmniejszone, obcięte. Dlatego mam wrażenie, że ulga i to tylko częściowa w dziedzinie świadczeń na rzecz samorządu jest niewystarczającą, że będzie niewykonalna w całej rozciągłości, w jakiej Rząd może ją wykonać i zamierza wykonać. Nie będzie wykonalna dlatego, że jest wykluczone i niewątpliwie jest nie do pomyślenia, żeby samorząd mógł zaprzestać swej czynności i mógł być tknięty paraliżem zpowodu braku wpływów budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PKrzeczunowicz">Sądzę więc, że wykonanie tego planu, który polega na tem, ażeby równocześnie z pewnem działaniem deflacyjnem przystąpić do pewnego podniesienia życia gospodarczego, do jego ożywienia, nie da się przeprowadzić bez sięgnięcia do dziedziny skarbowej, a więc części danin publicznych, należących do Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PKrzeczunowicz">Ażeby zilustrować słuszność tego założenia, pozwolę sobie zestawić pewne cyfry, dotyczące najlepiej mi znanych stron, mianowicie Małopolski. Cyfry te mówią same za siebie. Jeżeli przyjmiemy za podstawę cyfry obciążeń przedkryzysowych, to jest podatek gruntowy, dodatki samorządowe i przeciętną opłatę specjalną drogową, którą przyjmuję na 50%, to otrzymamy obciążenie przedkryzysowe rolnika w Małopolsce — 210 (tutaj cytuję cyfry z Małopolski, bo te znam najdokładniej). Mianowicie podatek gruntowy będzie wynosił 100, 10% dodatek 10, dodatek samorządowy 50, opłata drogowa 50, razem 210. Proszę Panów, cyfra ta w dobie kryzysu wzrosła o 64, dochodząc do zastraszającej cyfry 274. Przybyły bowiem nowe następujące cyfry: biorę jako wzór średnie gospodarstwa rolne, a więc niedotknięte ani degresyjnym ani progresyjnym dodatkiem, i podaję następujące cyfry: nowy 10% dodatek interwencyjny, nowa 44% danina majątkowa i nowy podatek wyrównawczy nieznany dotychczas na terenie Małopolski — przeciętnie 20 gr od złotego podatkowego, a więc suma 274. O 64 punkty wzrosły obciążenia w porównaniu z obciążeniem przedkryzysowem. Cyfry mówią same za siebie. Rolnik już stracił w dochodach brutto sześćdziesiąt parę procent, dochodów netto nie widzi już dawno, a jest obciążony o 64 punkty wyżej, aniżeli przed kryzysem. Cyfry te obecnie ulegną poważnej zmianie na lepsze, ulegną dalszej zmianie wobec ostatnich dekretów, ale tę rzecz pragnę wyjaśnić, bo tu się ujawnia paradoks, że rolnik mimo już otrzymanych i zapowiedzianych ulg zawsze będzie więcej opodatkowany, aniżeli w roku 1928 i 1929, w chwili najwyższej dla rolnictwa koniunktury. Ulgi przewidują obniżenie do połowy dodatku samorządowego. Ja nie kwestionuję czy to będzie wykonalne, przyjmuję, że to będzie wykonane w całości, już zostały zniesione dwa 10% dodatki, a więc o 20 punktów zostały obniżone te ciężary, dalsze 25 punktów obniżki będzie zawierał dodatek samorządowy. Tylko przy podatku drogowym sprawa przedstawia się inaczej, mianowicie obniżone będą tylko nadmierne opłaty i dotyczyć to będzie tylko tych powiatów, które mają nadmierne opłaty. W moim przykładzie ta sprawa nie gra roli, gdyż przewidziałem bardzo niską stawkę 50, a w ostatnich czasach została obniżona nawet do 40, to jest jedna z najniższych stawek, jaka jest znana na naszym terenie, a zatem przyjmując te dwie dziesięcioprocentowe obniżki i obniżkę ciężarów samorządowych o połowę — otrzymamy w końcowym rachunku obciążenie rolnictwa po zapowiedzianych wszystkich ulgach 229, gdy przedtem było 274, a zatem mamy jeszcze obciążenie o 19 punktów wyższe niż przed kryzysem. Sądzę, że na tej podstawie budować ożywienia życia gospodarczego i interesów rolnictwa nie można.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PKrzeczunowicz">Z całem uznaniem stwierdzam, że Rząd wszedł na właściwą drogę, Rząd podziela całkowicie zapatrywania sfer rolniczych, że tylko na ludności rolniczej można budować naprawę gospodarstwa narodowego, albowiem ludność ta tworzy 70% ludności, 70% konsumentów i to konsumentów, którzy dzisiaj już wogóle przestali konsumować. Ludność ta dalej tworzy ten klasyczny rynek wewnętrzny, do którego musimy zwrócić się dzisiaj, gdy handel międzynarodowy prawie całkowicie został zahamowany, ten rynek wewnętrzny, który o własnych siłach zmuszony jest budować naprawę gospodarstwa narodowego. Ale, ażeby słuszne zapowiedzi stały się rzeczywistością, należy sięgnąć głębiej, należy stworzyć przesłanki niezbite, takie, które doprowadzić muszą do rezultatów pozytywnych. Mam wrażenie, że obniżenie ciężarów do poziomu jeszcze przekraczającego poziom przedkryzysowy jest niewystarczające. Mam wrażenie, że nie sięgnąwszy do działu należności skarbowych, nie możemy osiągnąć zamierzonych rezultatów. Mam przekonanie, że taki sposób, jak skasowanie 2 podatków, jest jedyną słuszną drogą dla rolnictwa i dlatego, że tutaj stwarzamy podstawy do poważnych ulg. Wraz z podatkami nadmiernie rolnika obciąża danina majątkowa. Proszę Panów, rozmawiając z poważnymi skarbowcami, spotkałem się z zaprzeczeniem mojego twierdzenia. Twierdzą, że niema powodu do skasowania tej daniny, bo wpływa bardzo regularnie i jest dowodem, że rolnik może wpłacać. Nic bardziej niesłusznego. Taka danina, wymierzona od własności nieruchomej, będzie zawsze wpływać regularnie, bo własność nieruchoma jest tym podatnikiem, który nie ucieknie i należność zawsze będzie z niej ściągnięta, ale nie znaczy to, ażeby tego rodzaju danina nie była nadmiernie rujnująca dla życia gospodarczego. Śmiem twierdzić, że ona jest nadmierna, a ponieważ płacona jest właśnie przez sferę gospodarczą, na której sile bazować chcemy naprawę gospodarczą Państwa, należy ją jaknajprędzej znieść.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PKrzeczunowicz">Wysoka Izbo! To zagadnienie pomocy rolnictwu wiąże się z drugiem jeszcze zagadnieniem, które jest może równie aktualne, ale może jest, że je tak nazwę, bardzo oklepane, z zagadnieniem oddłużenia. Jestem przekonany, że w szeregu ustaw, których tutaj wymieniać nie będę, bo tworzą one cały labirynt przepisów, wiele poszło za daleko, dlatego, że zbyt mechanicznie potraktowały dziedzinę długów tam, gdzie należałoby ją potraktować bardziej indywidualnie. Mam tutaj na myśli jeden mankament bardzo poważny, mianowicie ten, że niektóre przepisy oddłużeniowe nie są wykonywane. Bardzo poważna dziedzina tych ustaw, które miały załatwić redukcję kapitału dłużnego bez krzywdy wierzyciela, to jest konwersję długów gotówkowych na inne walory, ta dziedzina nie została dotychczas wykonana. Dlatego pozwalam sobie apelować do Rządu, aby te rozporządzenia wykonawcze, których dotychczas brak, zostały jaknajszybciej wydane, gdyż brak ich do ustawy, która wyszła w październiku roku zeszłego, jest bardzo poważnym hamulcem w doprowadzeniu do końca akcji oddłużeniowej.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PKrzeczunowicz">Nakoniec wspomnieć muszę jeszcze o jednej rzeczy, która wydawać się może błaha, ale jednak dla rolnictwa ma ona wręcz podstawowe znaczenie, bo jest fundamentem, na którym się opiera to, co najważniejsze, to jest sprawiedliwość opodatkowania rolników. Mam na myśli reformę podatku gruntowego przez nową klasyfikację gruntów, przez pierwszą klasyfikację, która ma być dokonana w Polsce na podstawie nowych zunifikowanych polskich przepisów ustawowych. Stoimy przed faktem rozpoczęcia tej klasyfikacji w roku bieżącym, przed zapowiedzią Rządu, że klasyfikacja ma potrwać trzy lata; już sam ten termin trzyletni jest bardzo groźny wobec tego, że chcielibyśmy, ażeby rezultaty klasyfikacji jaknajszybciej się ujawniły. Jednak stoimy wobec faktu drugiego — jeszcze smutniejszego, że Rząd ze względów oszczędnościowych zamierza obniżyć dotację budżetową na te cele i dlatego stoimy przed możliwością dalszego przeciągnięcia tej akcji. Śmiem twierdzić, że ten najważniejszy fundament gospodarczy, fundament, na którym buduje się całe opodatkowanie rolników, tak na rzecz Skarbu, jak i wszystkich instytucyj samorządowych, musi być jaknajszybciej zbudowany, jeżeli nie mamy się opierać na dotychczasowych, bardzo szkodliwych przepisach. Proszę Panów, jako przykład zacytuję zastosowany dla Małopolski mnożnik do dawnego austriackiego dochodu katastralnego 41,1, który okazał się tak niesprawiedliwy, że o miedzę graniczące ze sobą powiaty Małopolski i Kongresówki, albo Małopolski Wschodniej i Wołynia opłacają po stronie Małopolski 2 albo 3 razy większy podatek od tej samej jednostki powierzchni, niż to ma miejsce w Kongresówce, ewentualnie na Wołyniu. Te niesprawiedliwości muszą być jaknajrychlej usunięte, i mam wątpliwości, czy z tą sprawą można czekać do chwili wprowadzenia w życie nowej ustawy o podatku gruntowym. Ona jest zbyt pilna i zanadto się wiąże z całym programem gospodarczym, opartym właśnie na poprawie bytu rolnika, aby można było ją odkładać, chociażby nawet na niedaleką przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PKrzeczunowicz">Wysoka Izbo! Może za wiele cytowałem szczegółów, któreby mogły przesłonić cel mego przemówienia. Pragnę stwierdzić, że całe rolnictwo jest zgodne z Rządem w jego zapatrywaniach na cele i sposoby wyjścia z kryzysu. Jedną widzę do tego drogę, to jest drogę prowadzącą przez rolnictwo, przez przywrócenie rolnika do czynnego życia gospodarczego. Jeżeli tu cytowałem pewne przykłady, jeżeli wyraziłem pewne wątpliwości, to uważałem to za swój obowiązek, bo jestem przekonany że połowiczne załatwienie sprawy może zaszkodzić naszym zamierzeniom i doprowadzić do tego, że najlepsze zamierzenia Rządu mogą się załamać, mogą doprowadzić do tego, że zrównoważony preliminarz budżetowy w wykonaniu okaże się deficytowym. Dlatego apeluję do Rządu, ażeby te żądania, które wysuwamy, ażeby te zamierzenia, które Rząd wykonać pragnie, zostały w całej rozciągłości i w całej pełni wykonane, gdyż inaczej grozi nam załamanie się całego programu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PKrzeczunowicz">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Chciałbym prosić o przebaczenie, jeżeli w swojem przemówieniu użyję jakichś słów nieparlamentarnych, a to ze względu na to, że jestem robociarzem i pierwszy raz będę przemawiał w parlamencie. We wczorajszem przemówieniu p. Wicepremier podkreślił kilkakrotnie, że Rząd i polityka gospodarcza Rządu jest nastawiona w kierunku poprawy życia materialnego wsi i małorolnego. Rząd chce, aby dobrobyt zapanował na wsi i aby ludność wiejska odczuła silną opiekę Rządu. Słysząc to, jako robotnik, uradowałem się, że nareszcie Rząd w Polsce przychodzi do przekonania, że trzeba biedzie ulżyć. Lecz obawiam się, żeby ta pomoc Rządu dla wsi, dla tego biednego rolnika, nie była wykorzystana w większości przez tych wielmożnych panów rolników, którzy mają stosunki i stosuneczki po starostwach i po różnych urzędach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PWymysłowski">Rząd bardzo dużo uwagi poświecił wsi, lecz w swych oświadczeniach wykazał zbyt mało zainteresowania tą częścią społeczeństwa, która żyje w skrajnej nędzy i której budżet możnaby nazwać budżetem konającego, to znaczy, że zarabiającego tylko tyle, żeby nie umrzeć głodową śmiercią wraz ze swoją rodziną. I dlatego dzisiaj klasa pracująca zwróciła się frontem do Rządu i czeka na dzień, który nastąpi, że Rząd zwróci się frontem do klasy robotniczej i powie ważkie słowo, że musi się stopę życiową robotnika podnieść i że trzeba poprawić te wszelkie ustawy, które dotyczą spraw robotniczych. Chociażby na pierwszy ogień wziąć ustawę, któraby przewidywała kary za przekroczenia, za zrywanie umów zbiorowych przez kapitalistów. Druga ustawa to ta, któraby zabezpieczała robotnika na wypadek choroby. Dzisiaj tak się ułożyło, że robotnik, który nie jest ubezpieczony w ubezpieczalni, jest zdrowy, a jeżeli ubezpieczy go się przymusowo, jak zobaczy te porządki, jak się z nim obchodzą, to momentalnie zachoruje. Trzecia ustawa to jest, aby robotnikowi przedłużyć okres zasiłku na wypadek bezrobocia. Czwartą rzeczą bardzo ważną moralnie dla robotnika jest to, żeby Rząd ujął ustawowo, prawnie przedstawicielstwo robotnicze, począwszy od delegata fabrycznego. Dzisiaj są bowiem takie stosunki, że delegat, który jest wybrany, liczy się z tem, że na drugi dzień wyleci z pracy. To też robotnicy zwracają się dzisiaj frontem do Rządu i czekają, bo pamiętają słowa w 1926 r. powiedziane przez Marszałka Piłsudskiego, kiedy obejmował rządy, że w Polsce muszą być takie rządy, któreby silną i sprawiedliwą otoczyły opieką tego najbiedniejszego i najsłabszego, który się nie może należycie obronić od wyzysku kapitału.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma poseł ks. Lubelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PksLubelski">Zabierając głos w ogólnej dyskusji nad nowym budżetem, chciałbym najpierw złożyć wyrazy uznania Rządowi obecnemu za to, że nam powiedział szczerą prawdę o stanie gospodarczym naszego Państwa. Lepsza jest bowiem prawda, chociażby bardzo gorzka, od najsłodszej, najpiękniejszej blagi. Z przerażeniem społeczeństwo polskie dowiedziało się, że Ojczyzna nasza, że to Państwo nasze, wywalczone trudem i krwią najlepszych synów, że to Państwo nasze, które ze względu na terytorium, ze względu na liczbę ludności i jej zalety, ma słuszne aspiracje i ambicje, ażeby być potęgą mocarstwową, znalazło się na granicy przepaści ekonomicznej i gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PksLubelski">I rozwiązały się języki obywateli. Mówiono sobie o tem, co powiedział tutaj p. Premier i Wicepremier Kwiatkowski i zaczęto boleć nad tem, że taki jest stan gospodarczy naszego Państwa. Zaczęto wytykać wszystkie wady i błędy w naszem życiu gospodarczem i nastało wielkie zainteresowanie Państwem, którego przez szereg lat ze strony znacznej części społeczeństwa nie było, co także uważam za wielki sukces obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PksLubelski">Należy także z uznaniem podnieść, że Rząd obecny zdecydował się stanowczo zerwać z polityką bankruta i doprowadzić gospodarstwo państwowe do równowagi budżetowej, co jest pierwszą podstawą uzdrowienia stosunków gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PksLubelski">Z uznaniem także podnieść należy, że mimo ciężkich czasów, Rząd zdecydował się spełnić wszystko to, co jest konieczne, ażeby utrzymać siłę obronną naszej bohaterskiej armii, stwórz onej genjuszem ś. p. Marszałka Piłsudskiego. Jeśli tu wspominam o armii, niech mi wolno będzie w tej Wysokiej Izbie dać wyraz zaufania, jakie ma całe społeczeństwo dla naszej armii i jej wodza — Generalnego Inspektora, wznosząc okrzyk: „Nasza bohaterska armia niech żyje!”</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PksLubelski">Rząd osiągnął równowagę budżetową w projekcie budżetu, który został nam przedstawiony. Muszę niestety jednak podnieść, że stało się to także kosztem najniżej opłacanych pracowników państwowych, którzy na rzecz tej równowagi razem z innymi lepiej płatnymi będą musieli ponieść ofiarę. W poprzedniej sesji nadzwyczajnej w dyskusji nad pełnomocnictwami dla Wysokiego Rządu proponowałem, ażeby nie nakładać podatku uposażeniowego na pracowników gorzej płatnych, do 8 stopnia płac, a natomiast proponowałem, ażeby znieść dodatki funkcyjne, ograniczyć znacznie dodatki reprezentacyjne i fundusze dyspozycyjne i podnieść progresję u wyższych stopni płac. Rząd nie poszedł na tę koncepcję i w świecie pracowników państwowych powstało wielkie rozgoryczenie. Ja się nie dziwię temu rozgoryczeniu, bo w wielu wypadkach jest ono wyrazem rozpaczy. Mam to głębokie przekonanie, że gdyby znieść dodatki funkcyjne, przynajmniej na ten okres kryzysowy naszego Państwa, gdyby znieść, względnie ograniczyć znacznie dodatki reprezentacyjne i fundusze dyspozycyjne, następnie, gdyby zmniejszyć liczbę podsekretarzy stanu, gdyby znieść cały szereg niepotrzebnych komisyj, to wtenczas przynajmniej znaczna część gorzej płatnych pracowników państwowych ochroniona zostałaby od tej wielkiej ofiary, którą musi ponosić dla dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PksLubelski">Specjalnie czują to pokrzywdzenie emeryci. Nie znam emerytów z b. zaboru pruskiego i z b. zaboru rosyjskiego, ale znam kwestię emerytalną emerytów b. zaboru austriackiego. I muszę tutaj stwierdzić, że oni tem zamierzeniem Rządu, żeby im rok służby zaborczej liczyć za 9 miesięcy, czują się bardzo dotknięci i bardzo pokrzywdzeni. Oni nie mogą zrozumieć tego, że sikoro rok ma 12 miesięcy, będzie się im liczyć tylko 9 miesięcy. Oni nie mogą zrozumieć tego, że prawa ich nabyte są tutaj pokrzywdzone. Ja muszę stwierdzić, że emeryci z pod zaboru austriackiego pracowali dla Polaków, oni myśleli o Polsce i pod tym mundurem austriackiego urzędnika biło gorące polskie serce. Oni położyli dla tej Polski wielkie zasługi i właśnie w znacznej mierze ich to zasłudze i ich pracy należy zawdzięczać, że Małopolska stała się Piemontem Polski. Szczególnie wielkie zasługi położyło tutaj nauczycielstwo polskie wszystkich stopni od nauczycieli szkół powszechnych, aż do profesorów uniwersytetów. Muszę także z tej trybuny podnieść, że kolejarze Małopolski w październiku i listopadzie r. 1918 dali dowody wielkiego patriotyzmu i wielkie skarby dla Ojczyzny uratowali.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PksLubelski">Wiem, że obciążenie Skarbu przez emerytów jest bardzo wielkie. Liczba ich dochodzi do blisko 180.000. Ale nie jest to wina emerytów, jest to w wielkiej mierze wina tych, którzy często czy to wskutek fałszywych donosów, czy też zemsty osobistej, czy, ażeby zrobić miejsce dla drugiego, posyłali młodych ludzi na emeryturę bez faktycznej potrzeby i tych przedewszystkiem powinno się teraz pociągnąć do odpowiedzialności za to wielkie obciążenie Skarbu przez emerytury dla pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PksLubelski">P. Premier Kościałkowski w swojem przemówieniu radjowem podniósł, że przez nowe oszczędności, zmierzające do równowagi budżetowej, w nowym budżecie ani jedno dziecko nie zostanie pozbawione nauki i ani jeden etat nauczycielski nie zostanie zniesiony. Dobre to jest, ale to nas nie zadowala. Obecnie taki jest stan, że blisko milion dzieci znajduje się bez nauki i że na jednego nauczyciela przypada często przeszło 100 dzieci, a oddziały liczą po 60, 70 uczniów i uczennic. W tych warunkach stworzenie nowych etatów szkolnych jest wprost koniecznością, Państwo pieniędzy na to nie ma. One mogłyby się znaleźć w samym resorcie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, trzeba tylko znieść niektóre rzeczy. W szczególności uważam za całkowicie zbędny drugi podsekretariat stanu w Ministerstwie Oświaty. Funkcje te może spełniać bardzo dobrze dyrektor departamentu. Uważam także, że można ograniczyć liczbę wizytatorów ministerialnych i w kuratoriach szkolnych i możnaby znieść w dziale oświaty pozaszkolnej wizytatorów, którzy często są utrapieniem dla nauczycielstwa i tak przeciążonego pracą i którzy wykazują się dorobkiem nauczycielstwa, jako swoją własną pracą.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PksLubelski">Uważam, że także można przez ograniczenie liczby rozmaitych komisyj, wizytacyj, kursów otrzymać znaczne sumy. W ten sposób etaty nauczycielskie znacznie możnaby pomnożyć, co jest wprost koniecznością ze względu na oświatę powszechną.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PksLubelski">Chcę także kilka słów poświęcić naszej administracji. Ogólne są skargi, a i dzisiaj z tej trybuny słyszeliśmy, że procentowo Polska ma największą liczbę urzędników. Trzeba do tego do, dać, że w administracji naszej jest wielka centralizacja. Nieraz z drobnemi sprawami trzeba udawać się do Ministerstwa. Niedawno w szkole średniej widziałem budżet, który musiał przejść przez kuratorium i przez Ministerstwo. Uważam, że takie sprawy mogą być bardzo dobrze załatwiane przez samo kuratorium. Następną cechą naszej administracji jest zbytni biurokratyzm. W Małopolsce przed powstaniem Polski żaliliśmy się na administrację austriacką. Była ona okrzyczana ze swego biurokratyzmu, ale kto wie, czy nie bardziej biurokratyczna jest nasza administracja. Ile to niepotrzebnych wykazów statystycznych i kwestionariuszy trzeba wysyłać, z których potem nikomu nic nie przychodzi i niema żadnego pożytku. Skarżą się także u nas na brak fachowości w naszej administracji, zwłaszcza na wyższych stanowiskach; bardzo często się słyszy, że u nas o stanowisku nie decydują kwalifikacje zawodowe, tylko decyduje to, kto urzędnika popiera i czyim jest krewnym.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PksLubelski">Rząd, co podnieść należy z całem zadowoleniem, zabrał się do energicznej walki z kartelami i ma w tej walce za sobą całe społeczeństwo, któremu zależy na dobrobycie Państwa i na dobrobycie szerokich warstw.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PksLubelski">Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, żeby to obniżenie cen artykułów kartelowych, a także obniżenie cen artykułów monopolowych, które ma nastąpić, nie było przeprowadzone tylko kosztem samego Państwa, kosztem taryf przewozowych, ale także żeby było dokonane kosztem tych wielkich pensyj dyrektorów karteli, tych wielkich tantiem członków rad nadzorczych i tych wielkich zysków, jakie niektóre kartele osiągają.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PksLubelski">Ale wałka z kartelami, to tylko jeden fragment tej walki, którą powinien nasz Rząd rozegrać. Mam tu na myśli pracę nad przebudową ustroju gospodarczego. W dosadnych słowach wczoraj p. Wicepremier Kwiatkowski przedstawił straszne zubożenie wsi Dolskiej, przedstawił, że 20 milionów łudzi żyje trybem pierwotnym, nie mogąc zaspokoić najprymitywniejszych potrzeb nie tylko kulturalnych, ale i życiowych.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Byrka.)</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PksLubelski">Miasta nasze zaczyna otaczać pierścień ludzi bezrobotnych, ludzi niepewnych dnia, ludzi, którzy nie mają nic do stracenia. Miliony obywateli znajduje się w najcięższem położeniu, tymczasem widzimy, że są inni, nie tak liczni, ale w każdym razie tysiące, którym na niczem nie zbywa, którzy na wszystko mogą sobie pozwolić, czego tylko namiętności zażądają. Są ludzie, których stać na wszystko, którzy idą za wszystkiemi swemi zachciankami. W tych warunkach, kiedy tak przeważająca większość obywateli Państwa Polskiego bieduje, kiedy znajduje się w takiej nędzy, musimy pomyśleć o przebudowie naszej struktury społecznej, o przebudowie naszego ustroju gospodarczego — tem bardziej, że ten ustrój gospodarczy, oparty na kapitale bardzo często zagranicznym, wydał ma siebie wyrok potępienia przez te masy bezrobotnych, przez ten wyzysk robotników, przez to, że topi, jak w krajach zagranicznych nieraz całe okręty, albo całe wagony pali ze środkami żywności, przez te kartele z wielkiemi pensjami dyrektorów i tantiemami członków rad nadzorczych. Ten ustrój gospodarczy potępił także najwyższy autorytet moralny świata Papież Pius XI w encyklice „Quadragesimo anno”. Ziemię i skarby Pan Bóg stworzył dla wszystkich i powinniśmy dążyć do tego, żeby wszyscy mieli na tym świecie zapewniony byt człowieka, byt godny istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże. Powinniśmy dążyć do tego, aby wszyscy mogli zaspokoić swoje najkonieczniejsze potrzeby życiowe. Jestem oczywiście jako kapłan zwolennikiem własności prywatnej i uznaję potrzebę kapitału, ale tę własność prywatną uważam tylko za moralne prawo dysponowania skarbami tego świata dla dobra ogółu.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PksLubelski">Wolno używać własności prywatnej, ale nie wolno jej nadużywać. Jeżeli się teraz palą sutereny społeczne, jeżeli ogień zaczyna dochodzić już do parteru, to nie mogą spokojnie spać ci, którzy mieszkają na wyższych piętrach, jak uczy historia rewolucji francuskiej. Dlatego czas najwyższy, aby Rząd po naprawie stosunków gospodarczych zabrał się także do przebudowy ustroju gospodarczego w duchu sprawiedliwości społecznej, w duchu wielkich encyklik społecznych papieży Leona XII i Piusa XI.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PksLubelski">Jeszcze chciałbym jedną sprawę poruszyć. Jako obywatel bardzo boleję nad tem, że w społeczeństwie naszem jest rozdział na dwa wielkie obozy. Dzisiejsza sytuacja jest bardzo poważna, jak słyszeliśmy z ust p. Premiera Kwiatkowskiego. Chciałbym, żeby Rząd ze swej strony zrobił wszystko, aby wszystkich obywateli wciągnąć do pracy nad potęgą Państwa Polskiego. Chciałbym, żeby już raz zasłona zapomnienia zapadła na to wszystko, co nas dzieli, na to wszystko, co nas różni i żeby całe społeczeństwo stanęło do wspólnej pracy dla dobra i potęgi Ojczyzny naszej.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Pochmarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Zrównoważenie budżetu było tym właśnie celem, dla którego zdecydowaliśmy się głosować za pełnomocnictwami dla Rządu, wiedząc, na jak ciężkie ofiary skazany będzie świat pracy.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PPochmarski">Jeżeli jednak ten cel, z tą maleńką, że tak powiem, symboliczną nadwyżką, ma być realnem zwycięstwem, jeżeli te źródła przedstawionych dochodów nie mają się załamać w najbliższych miesiącach, to sądzimy, czemu dano wyraz już kilkakrotnie przede mną, że muszą już w najbliższym czasie, o czem p. Wicepremier już wspominał, a o czem mówił przed chwilą również ks. prałat Lubelski, nastąpić pewne korektury pewnych najdotkliwszych części ostatnich dekretów, że muszą się zjawić szersze podstawy ujęcia współczesnego zagadnień gospodarczych, odpowiednio do życia szerokich mas, odpowiednio do prężności ich żądań i potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PPochmarski">Zdaję sobie sprawę, że gdy dziś w tym nowym Sejmie, pracującym w zupełnie nowych warunkach na zasadach nowego regulaminu, przemawiam, czy przemawiamy, to właściwie mamy wytwarzać nowy styl pracy parlamentarnej. Poseł, jako tylko cząstka ciała ustawodawczego i kontrolującego, powinienby o ile możności odrywać się od terenu, nie interweniować doraźnie, tylko ze swego terenu zbierać jakgdyby doświadczenia sądów, opinij, referować je i przedstawiać je na terenie Sejmu. Ta idealistyczna koncepcja jest jednak „fantastycznie trudna”, nie dlatego, że posłowi takiemu grozi starcie z powierzchni życia politycznego, bo nie o to chodzi, o to mniejsza, nie dlatego, że jest wielki nacisk zdołu na nas w kierunku ciągłej opieki, ale dlatego, że jest „pora nie po temu”, mówiąc po staropolsku. Wszak wszyscy wiemy, czytamy o tem i piszemy, że cały świat jest obecnie pod grozą wojny, gdzieś daleko zapalonej, a mogącej się przenieść na bliższe tereny, pod grozą kryzysu, który trafnie i jaskrawo przedstawił nam p. Wicepremier Kwiatkowski, pod grozą bezrobocia, tego miliona naszych bezrobotnych i tego drugiego miliona dzieci bez szkoły, tych milionów niedożywionych, nieodzianych, tej młodzieży z ukończonemi studiami, błąkającej się bezradnie i szukającej pracy. To wszystko zmusza nas, że niestety wbrew chęci do pracy na wyższym poziomie, w bardziej spokojnej formie, my jednak tu w Sejmie, czy to na plenum, czy w komisjach, słyszymy, co mówi do nas ten „szary człowiek”, słyszymy ten głos, bijący tu od wielu miast i wielu wsi, i my musimy — chcemy czy nie chcemy — dać temu jaskrawy wyraz. Bo to daje także ulgę tym masom i to, co mówią przedstawiciele Rządu, i to, co my mówimy, bo dajemy dowód, że my dbamy o nich i że zdajemy sobie sprawę z ciężaru tych rzeczy. Poprzedni mówca ks. prałat Lubelski dotknął właśnie już tych spraw, które powinny być zapisane w tej drugiej rubryce „obciążeń”, które p. Wiceminister Kwiatkowski przedstawił tutaj jako najbliższą „odciążenia”.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PPochmarski">Doprawdy proszę mi wierzyć, że bez względu na to, z kim się o tem mówi, z kim się styka, bez względu na to, jakie jest życie rodzinne, czy jest w niem jakiś emeryt, czy niema, to proszę mi wierzyć, że jest to najboleśniejsze uderzenie pod względem moralnym, to odebranie, zmniejszenie lat zaliczonych do wysługi emerytalnej. To jest istotnie coś, z czem nie da się pogodzić poczucie prawa i poczucie porządku. I prosiłbym Rząd, ażeby wziął pod uwagę tę sprawę, nie tylko dlatego, że to dotknie szereg patriotycznie w latach przedwojennych działających nauczycieli, kolejarzy w Małopolsce, przyczem wspomnę również zawodowo pracującą inteligencję polską z b. Królestwa, która ma zaliczone emerytury na podstawie swej pracy społecznej, szczególnie w szkolnictwie polskiem w latach zaborczych, ale prze de wszystkiem dlatego, że jest to podważanie autorytetu Państwa i powagi prawa. Jeżeli to będzie tylko możliwem, to sądzę, że warto dokonać tu korektury, bo nie wiem, czy zyskanie tych 15.000.000 na emeryturach i rentach jest tak dużą pozycją, która zrównoważy poniesione straty moralne. Mówiono tutaj również o uchronieniu najniższych kategoryj pracowników od nałożonych nowych ciężarów podatkowych, co oby było możliwe przed upływem dwóch lat, daj Boże, jeszcze w ciągu najbliższego roku. Narazie chociażby 200 zł. powinno być najniższą granicą, jeżeli nie 400 — według znanego wniosku p. Krukowskiego.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PPochmarski">Mówiło się również o ulgach dla lokatorów w starych domach. A nowe domy? A przybudówki na piętrach, gdzie się mieści biedota? Wiele jest zatem jeszcze ważnych szczegółów do korektury. Będziemy o nich mówili i zwracali na nie uwagę na komisji, z czego Rząd niewątpliwie będzie mógł skorzystać.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PPochmarski">Voks populi wskazuje źródła pokrycia dla tych koniecznych nowych ulg. Wskazywał je także ks. prałat Lubelski, jak np. te dodatki funkcyjne, które oblicza się na 40 milj. czy też różne remuneracje. Między innemi trzeba zwrócić uwagę, że w prasie codziennej pojawiają się dość niepokojące, alarmujące wieści, że np. w chwili obecnych obniżek w je dnem z państwowych przedsiębiorstw udzielono remuneracyj w wysokich kwotach. Nie wiem, może to była nieprawdziwa wiadomość. Tem bardziej pragniemy, by p. Premier i p. Minister Skarbu wglądnęli w te rzeczy. Mówią o zaliczkach dawanych doraźnie w tym właśnie czasie. Dlaczego o tem wspominam? Dlatego, że my wszyscy, co mamy wiarę w program Rządu, wiarę w Państwo, musimy tę wiarę przenieść do szerokich mas i musimy mieć ich pomoc w pracy dla Państwa. Jeżeli zaś zjawiają się w prasie opozycyjnej wiadomości alarmujące, to musimy żądać albo sprostowania i stwierdzenia, że to są kłamstwa, albo wkroczenia i naprawienia danej nieprawidłowości. Sprawa progresji w nowych obciążeniach podatkowych omawianą była gorąco na kongresie pracowniczym w Warszawie, gdzie podniesiono żądanie wyższej progresji w odniesieniu do najwyższych płac, przyczem wysunięto dwie koncepcje: jedną, domagającą się przyjęcia jako najwyższej granicy płac 1.500 zł, a drugą uchwaloną na kongresie, by od 600 zł zastosować wyższą progresję, a od 3.000 zł począwszy wgórę — obniżkę 50%. I kto wie, gdyby Rząd wraz z Sejmem zdecydował się pójść na ten program znacznych ofiar na okres walki z kryzysem, czy nie dałaby się z tego źródła stworzyć specjalna danina na rzecz Państwa. Toby się przyczyniło niezmiernie do uspokojenia głębokiego wstrząsu, jaki my wszyscy musimy obecnie przeżywać. Najważniejsza rzecz, że ludzie obliczają sobie najrozmaitsze niecelowe, a kosztowne inwestycje. Niejeden robotnik, pracujący w jakimś gmachu w tej chwili remontowanym, oblicza, ilu to woźnych, ilu to niższych funkcjonariuszów miałoby nieobciążone płace, gdyby się tego właśnie nie wykonało.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PPochmarski">Gdy np. jedzie się z Krakowa do Warszawy skróconą linią przez Miechów — Radom, poprowadzoną t. zw. szlakiem kadrówki, to serce raduje się z tego, że Ministerstwo Komunikacji wraz ze społeczeństwem dokonało tej pożytecznej rzeczy. To samo, gdy się widzi osiedla robotnicze w Warszawie i w Krakowie, które przy pomocy Funduszu Pracy wykonano. Ale z drugiej strony, gdy się uprzytomni te „piękne i romantyczne” wzloty na Kasprowy Wierch i to, że ta luksusowa kolejka linowa kosztować ma 2 milj. zł, to nam się zdaje, że za te 2 milj. możnaby mieć jednak dużą ilość nowych etatów nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Oklaski na wszystkich ławach.)</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PPochmarski">A właśnie, jeśli przejdę do szkolnictwa, to w obecnej chwili panuje olbrzymie poruszenie w sferach oświatowych i szkolnych. Wprost jest zaniepokojenie. Jestem przekonany, że wejście nowego Ministra, człowieka wielkiej nauki, wielkiej wiedzy i pracy społecznej, będzie uspokojeniem już dzięki osobistemu autorytetowi. Ale niestety nie mamy narazie Komisji Oświatowej, na której moglibyśmy rozpatrzeć aktualne zagadnienia szkolnictwa. Szkolnictwo woła o etaty nauczycielskie. Przecież nawet teraz, ażeby ten nowy kontyngent dzieci wchłonąć, potrzeba 2 tysięcy etatów, na co trzeba będzie wydać może właśnie tyle, co ta kolejka linowa kosztuje. Dla tych 2 tys. etatów będziemy musieli w budżecie znaleźć 1 milion 700 tysięcy złotych. Ks. Lubelski wskazywał te pozycje. Będzie to już przedmiotem debaty ściślejszej przy budżecie Ministerstwa Oświaty. Ale są jeszcze inne zagadnienia, równie ważne. Zagadnienie szkoły średniej, która nagle stanęła na rozdrożu, w chwili wykonywania niewątpliwie głęboko i nowocześnie pomyślanej reformy szkolnictwa. Choćby ze względu na różne trudności w przejściu ze szkoły powszechnej do gimnazjum. A przejście wyżej, do liceum? Co z tem będzie — w tej chwili niewiadomo. Dalej zagadnienie nauczyciela dzisiejszego, uginającego się pod ciężarem ciągłych okólników, nakazów, konferencyj, wizytacyj, lekcyj pokazowych, instruktorskich i innych rozmaitych praktyk, to są zagadnienia żywe, bo tam w tej szkole, w tym młodym uczniu i w tym wychowawcy Polska się nowa tworzy. Zagadnienia 15 milj. taksy administracyjnej, ściąganej przez gimnazja w dużej mierze dla użytku reszty szkół i na inne cele. Zagadnienie oświaty pozaszkolnej — zmniejszenie tej pozycji o 200 tys. złotych, bo, gdy dzisiaj dziecko małorolnego nie ma tak łatwo dostępu do szkoły powszechnej wyższego stopnia, oświata pozaszkolna posiada doniosłe znaczenie. Tak samo pomniejszenie działu nauki i działu sztuki, którą tak wydatnie Państwo opiekowało się w ostatnich czasach, jest niepokojące. Odnośnie do działu nauki, niechaj wspomnę, iż muzeum etnograficzne w Krakowie na Wawelu wali się, muzeum zoologiczne tutaj w Warszawie spaliło się i eksponaty są pod namiotami. Mówię o tem dlatego, że są to potrzeby, któreby można zaspokoić, wypełnić, gdybyśmy oszczędzali na innych pozycjach.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PPochmarski">Fundusz Pracy również zagrożony. Ten Fundusz Pracy, który stworzył cały szereg możliwości pracy dla bezrobotnych. Do tego Funduszu Pracy przejść mają obecnie ośrodki pracy dla młodzieży niezatrudnionej. Mówi się jednak, że te ośrodki pracy będą zniesione i w ten sposób „junacy” pójdą na bezrobocie, na nędzę moralną. Jest to zagadnienie bardzo ważne, zagadnienie młodzieży robotniczej i młodzieży wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PPochmarski">W związku z tem prosiłbym jeszcze o jedno, o powołanie do życia Komisji Pracy, któraby tak ważne zagadnienia, które przede mną już kol. Wymysławski podnosił, mianowicie ubezpieczeń społecznych, sprawę obrony przed obniżką płac i szereg innych spraw ważnych dla robotników mogła rozpatrywać.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PPochmarski">Wreszcie pod koniec chcę zwrócić uwagę, o czem już p. Minister Kwiatkowski mówił i o czem Rząd wie doskonale, że miasta w związku z tą całą operacją bolesną zostały ciężko dotknięte. My szczególnie w Krakowie mamy sytuację niezmiernie trudną. W chwili regulowania i zrównoważania budżetu spadły na Kraków nowe ciężary, które przyniosą ubytek w kwocie zgórą 3 milionów, a wszakże wiąże się z tem sprawa miejskich robotników, których znaczna ilość z rodzinami skazana będzie na bezrobocie, sprawa urzędników miejskich. Te nowe ciężary, spadające na miasta i na świat pracowniczy — to wszystko tworzy ogniwa tego, co stanowi życie w miastach, to życie ciężkie, trudne, a równie tajemnicze i zagadkowe, stojące pod znakiem zapytań, rzucanych właśnie w przyszłość naszego ustroju. Bo w miastach, w ich ogniskach, związkach i w ich pracowiskach niewątpliwie wykluwa się świadomość i myśl nowej Polski. Nie będę tu specjalnie polemizował z przedstawicielami świata starego, świata kapitalistycznego. A choć p. Wicepremier weryfikuje ten świat, mówiąc, że winniśmy starać się, dążyć — nie pamiętam w tej chwili, jakie słowa były użyte, — ażeby Polska rozwijała się w ramach kapitalistycznej gospodarki, to w tem całem przemówieniu p. Premiera i w całym szeregu innych enuncjacyj p. Ministra i w tem wszystkiem, co reprezentuje Rząd Premiera Kościałkowskiego, mamy gwarancję, że jednak Rząd zdaje sobie sprawę, iż to jest forma, która dziś jeszcze trwa, ale jutro, może za lat dziesięć mogą być już inne zupełnie formy. Lat dziesięć — to jest już pewien poważny okres czasu, a my żyjemy w tym właśnie okresie wytwarzania się nowych form i cokolwiek powiemy o obecnym ustroju, nie można żadną więzią, żadną siłą, zamknąć prężności elementów, które go kształtują. Właśnie wojna, właśnie kryzys, a ostatnio ten głęboki wstrząs w związku z ofiarami, poruszył masy robotnicze i pracownicze, które szukają wyjścia. Zgadzam się z kol. Budzyńskim, że Polska znajdzie inne wyjście, ani komunistyczne, ani na modłę zachodnią, że Polska musi własną koncepcję wytworzyć, własnemi drogami musi iść na nowe życie. W każdym razie nie pójdzie torem tego świata, który znowu tak bardzo ofiarnym dla Państwa się nie okazał. Bo jeżeli weźmiemy pod uwagę Pożyczkę Narodową, to świat pracy na nią złożył 150 milj., a przemysł ledwie 46 milj. z nadwyżką, jeżeli weźmiemy Pożyczkę Inwestycyjną, to świat pracy złożył 145 milj., a przemysł tylko 30 milj. z nadwyżką. Tak! Nie mógł więcej, jest „biedny”, a my wszyscy widzimy, że tam są przecież pewne nadmierne objawy życia, pewne bogactwa, które płyną zagranicę. To właśnie stwarza podkład dla dążenia do stworzenia nowych form. Jesteśmy przekonani, że my tutaj w Sejmie będziemy musieli się nad tem zastanawiać i o tem rozprawiać. Możemy stać na stanowisku, że te siły pracownicze, robotnicze, a podkreślę, elementy wysoko patriotyczne, głęboko przywiązane do Polski, dla Polski zawsze ofiarne, które tak dużo z siebie dały ojczyźnie, że te właśnie żywotne siły, w ramach dobra Państwa, będą szukały sformowania dla siebie nowych podstaw w życiu. Wspomniał p. Wicepremier, bardzo słusznie, za co jesteśmy mu wdzięczni, o Izbie Pracy. Oby jaknarychlej powstała ta Izba Pracy, ale wyposażona w należyte kompetencje, wynikające z żądań, idących od świata pracy. Jeszcze jedno już dojrzewające zagadnienie. Jak widmo groźne dla kapitalizmu idzie przez cały świat żądanie 6cio godzinnego dnia pracy. Skrócenie dnia pracy da nie tylko ulgę robotnikowi, ale i wchłonąć może w zakres pracy wielkie zastępy bezrobotnych. Wszystko to są elementy, które idą i budują nową Polskę, a o których słusznie mówił kol. Wymysłowski, wspominając, że Marszałek Piłsudski w maju r. 1926 wytyczył Polsce szlak nowy. I niechaj przypomnę słowa Marszałka z tych dni majowych: „Nie może być w państwie zawiele niesprawiedliwości względem tych, co pracę swą dla innych dają”. Tak! Bo tylko na tych siłach oparta Polska będzie potęgą szanowaną przez sąsiadów, którzy dziś pokój z nami zawierają, a jutro co innego czynić mogą. Tylko ta Polska przezwycięży kryzys i pomoże Rządowi, ażeby jego program gospodarczy stał się jaknajbardziej realnym.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PPochmarski">W imię postulatów i dążeń świata pracy, my, którzy stykamy się codzień z „szarym człowiekiem”, zwracamy się z apelem do Rządu, aby nowe ulgi i złagodzenia dotkliwych obciążeń mogły być zrealizowane już niedługo, bo to umocni nie tylko Rząd, to umocni Polskę, a także te wielkie ideowe podstawy nowej struktury politycznej, którą nam zostawił wielki nasz Wódz Marszałek Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Większość moich szanownych przedmówców, analizując program gospodarczy na tle preliminarza przyszłego budżetu, podkreślała szczególnie pewne bolączki i pewne nasze biedy gospodarcze. Otóż zawsze, kończąc swoje przemówienia, wyrażali się moi przedmówcy, że „trzeba jakoś zaradzić”. Kilku przedmówców mówiło o potrzebie własnej koncepcji, ażeby ożywić życie gospodarcze wewnętrznie. Sądzę, że żaden rząd nie może wykonywać „jakoś”, a może tylko wykonywać na podstawie pewnego programu uzgodnionego z Wysoką Izbą. Otóż uważam, że jednak należy rozpocząć snuć te koncepcje, nie jakieś utopijine, ale oparte na podstawach realnych.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PHermanowicz">Pokuszę się rozpocząć tę niebezpieczną dyskusję. Rozumiem całą trudność tego. Jednak miesiąc temu powstały realne możliwości ożywienia życia gospodarczego wewnątrz kraju według pewnej zupełnie dotychczas nieznanej koncepcji gospodarczej. Otóż mam na myśli jeden z punktów porządku dziennego, to jest sprawę ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką podpisanej w Warszawie dnia 4 listopada. W tej umowie gospodarczej jest rewelacja, mianowicie to, że sąsiadujące państwa będą i mogą prowadzić wymianę towarów bezgotówkowo. To są rzeczy, które przed rokiem były kwalifikowane jako utopja, a jednak stają się dziś prawem. Znalazła się nadzwyczajna możność rozwinięcia życia gospodarczego bezgotówkowego. Wysoka Izbo! Możemy sobie, sądzę, zdać sprawę z tego, że wchodzimy w nowy okres rozwoju wymiany gospodarczej. Dotychczas, gdy mówiliśmy o tem, że w Polsce istnieje kryzys, to rozumieliśmy brak gotówki. Otóż jaką rolę ta gotówka odgrywa? Innej roli nie odgrywa jak instalacji, rozprowadzającej wymianę towarową. Jeżeli ta wymiana towarowa ma się odbywać bez gotówki, to czy nie może się odbywać wewnątrz państwa, na tych samych zasadach, na zasadach rozrachunku? Przecież dużo łatwiej tę zasadę przeprowadzić tembardziej w państwie takiem jak nasze, gdzie niema żadnych podstaw, ażeby istniał kryzys gospodarczy. Jest podaż i popyt. Rolnictwo potrzebuje wyrobów przemysłowych. Przemysł ma pod dostatkiem surowców i rąk roboczych, ażeby produkować. Czy to jest utopja, ażeby na podstawie tej samej koncepcji, podnoszonej przez fachowych ekonomistów, organizować wymianę towarów wewnętrznych? Nie widzę żadnej utopijności w tem, ażeby Rząd w przyszłości zechciał zwrócić uwagę na możliwości, istniejące w samej naszej wewnętrznej strukturze, dlatego że nas trapi nie kryzys gospodarczy, ale kryzys organizacyjny. Nie wysilamy się nawet na szukanie sposobów zorganizowania życia wewnętrznego. Oglądamy się prawie wszyscy na możliwości z zewnątrz Państwa idące, na t. zw. prawa kapitału pieniężnego. Słyszymy już od kilku lat o tem, że polityka Rządu stale stoi na tem stanowisku, ażeby nie narażać stałości waluty. Ale waluta nasza nie jest stała, waluta nie spada, jak idzie wgórę, tak że zasadniczo biorąc stałości waluty nie mamy, waluta ucieka. Są inne kryteria i przesłanki, że waluta nie jest stała, pomijając to, że polityka jest deflacyjna. Jeżeli istnie ją trudności w tem, ażeby tą drogą pójść, to w psychice naszego społeczeństwa mamy jakieś fatalne uprzedzenie do liczb, do rachuby. Jeżeli w tym projekcie mówimy o izbach rozrachunkowych, to wszystkim ręce opadają” jak to przeprowadzić. My, jako społeczeństwo, nie lubimy rachunków. Jeżeli spółdzielczość upada, jeżeli kapitalizacja upada, to dlatego, że nie lubimy cyfr, że uciekamy od cyfr. Musimy zwrócić się w takim razie do przyszłych planów rozwojowych i wychowawczych, twarzą do rachunków, do liczb. Ale jest jeszcze drugie zagadnienie: czy Polska nie posiada, powiedziałbym szczerze, kopalni złota? Czy nie można byłoby w banku emisyjnym emitować na podstawie kopalni złota właśnie walutę dla obiegu wewnętrznego? Taką kopalnią złota jest Fundusz Pracy, są dewizy; te same złote, jeżeli zdeponujemy w banku emisyjnym i wypuścimy je. jako asygnacje Funduszu Pracy, będą stanowiły pokrycie nasze i w tym celu powinniśmy je zdeponować. To jest pokrycie, to jest rozpoczęcie systemu rozrachunkowego na podstawie waluty wewnętrznej, i na podstawie waluty wewnętrznej, tak jak prawo wekslowe, możemy taką kopalnię uzyskać i udzielać kredytu. Czy nie możemy stworzyć waluty wewnętrznej, która po kilku latach nagromadziłaby zapas tego złota? Na tem nasza waluta musi się oprzeć. Czy my koniecznie musimy oczekiwać zlitowania i nadzwyczajnej koniunktury zewnętrznej, która kiedyś powstanie? Trzeba samemu radzić i szukać możliwości wyjścia z tej głębokiej depresji gospodarczej. Zdaję sobie z tego sprawę, jak i Wysoka Izba, w jak trudnej jesteśmy pozycji. Można powiedzieć utopja, ale są realne możliwości. Znajduje się wprost kopalnia złota — ten Fundusz Pracy, gdzie wydawane są pieniądze na zasiłki i który jest w ręku i w dyspozycji władz państwowych. Niech nad tem władze państwowe zechcą zastanowić się, czy nie możnaby tego funduszu użyć jako podkładu dla kapitału własnego, własnej waluty i nie potrzebaby się liczyć z giełdą. Nie są to rzeczy nowe i nadzwyczajne. Trzeba to jednak zrobić.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PHermanowicz">Kończąc swoje przemówienie, rozumiem dobrze, że koncepcje poruszone są trudne, żeby miały wzięcie, ale sądzę, że świat nauki i ekonomiści powinniby zwrócić uwagę na te możliwości, jakie posiadamy.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PHermanowicz">Jestem głęboko przekonany, że niema u nas w Polsce kryzysu gospodarczego, a jest brak ludzi i nieuctwo w dziedzinie gospodarczej i brak organizatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekByrka">Zarządzam przerwę do godz. 16. Pierwszym mówcą zapisanym do głosu po przerwie jest p. Olszewski.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 5 do godz. 16 min. 10.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. poseł Olszewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#POlszewski">Wysoka Izbo! Ponieważ jesteśmy już wszyscy dostatecznie uzbrojeni w argumenty, jeśli chodzi o zagadnienia teoretyczne polityki ekonomicznej, przeto ja przejdę do omówienia konkretnych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#POlszewski">Z niesłychaną uwagą, z napięciem wprost z zapartym tchem obserwujemy walkę, jaką toczy Rząd przeciwko kartelom, zwłaszcza przeciwko tym kartelom, które produkują przedmioty masowego zbytu, masowej potrzeby dla szerokich warstw społeczeństwa. Gdy słuchałem przemówienia p. posła Wierzbickiego, to wydawało mi się, że stan tych najważniejszych karteli jest tak wprost katastrofalny, że Rząd powinien właściwie wynaleźć jakąś nową realizację pożyczki, którąby ściągnął z szerokich warstw pracowniczych i oddał z powrotem tym kartelom, ażeby one mogły produkować przedmioty, których nikt właściwie w Polsce nie jest w stanie kupić. Ale my zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja nie jest tak groźna, jeśli chodzi o kartele. Tam jest jeszcze wiele miejsca na oszczędności, poczynając od wielkich pensyj dyrektorskich, poprzez usprawnienie produkcji, nie naruszając oczywiście i tak już niesłychanie niskich wynagrodzeń robotniczych. Tak, że my zdajemy sobie sprawę z tego, że te kartele dadzą sobie doskonale radę, nawet przy najbardziej radykalnej obniżce cen.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#POlszewski">Natomiast, proszę Wysokiej Izby, z głęboką troską patrzę w przyszłość, analizując te poszczególne ustępy przemówienia p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, w których on przedstawia nam program działalności rządowej na przyszłość. Wprawdzie p. Wicepremier bardzo gruntownie zanalizował obecną sytuację gospodarczą w kraju i obecny jego stan rzeczywiście tragiczny, bowiem w takich barwach nam ten stan przedstawił, ale jednocześnie wyjaśnił, że żaden z dotychczasowych rządów nie ponosi winy ani odpowiedzialności za niego. Nadmienił jednak p. Wicepremier, że takie państwa jak Estonia, jak przemysłowa Czechosłowacja, która powinna jeszcze bardziej borykać się z kryzysem aniżeli my, następnie jak Jugosławja, która znajduje się w zupełnie podobnych warunkach z Polską, boć również, z bardzo wielu różnych ziem, o rożnem nastawieniu gospodarczem, cementuje jedno państwo, i to państwo daje sobie lepiej radę z kryzysem, aniżeli Polska. Muszą więc istnieć w Polsce jakieś specyficzne warunki, które doprowadziły do takiego katastrofalnego stanu gospodarczego. P. Wicepremier tych warunków nie wskazał, mówiąc ogólnie tylko o kryzysie. Przypuszczam, że jednym z tych czynników, które na taki stan wpływały, jest wielka dysproporcja, jaka istnieje pomiędzy trzema zasadniczemi czynnikami produkcji, pomiędzy pracą, naturą i kapitałem, przyczem praca zepchnięta została na szary koniec i odgrywa rolę całkiem pogardzanego kopciuszka przez kapitał, kapitał zaś u nas nie jest zorganizowany jak na Zachodzie, ale wynaturzony całkowicie i pozbawiony prawie zupełnie nowoczesnego typu przedsiębiorców.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#POlszewski">Zasadniczą i specyficzną cechą tego programu rządowego na przyszłość jest jego charakter pasą ratunkowego dla budżetu Skarbu Państwa. Z tej zasadniczej cechy wypływają dla mnie ważne konsekwencje i wnioski na przyszłość. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że po okresie 2-letnim takiej najlepszej inicjatywy, któraby zmierzała do właściwszego i sprawiedliwszego podziału dóbr materialnych pomiędzy poszczególne warstwy społeczne, z uwagi na to, że wymaga to ofiar znacznych od społeczeństwa spotkamy się ze zdecydowanym sprzeciwem Rządu. Dlatego też, proszę/Wysokiej Izby, musimy sobie zdać sprawę z tego, że w tym kierunku po okresie 2-letnim niema u nas miejsca na tego rodzaju właśnie inicjatywę. Ale my zdajemy sobie sprawę z tego, że jeżeli po okresie 2-letnim ten sam Rząd stanie przed tym samym parlamentem i przedstawi nam, że nie mógł się u porać z trudnościami, które go oczekiwały, to wówczas my będziemy wiedzieli, gdzie znaleźć winowajców. Jest bardzo możliwą rzeczą, że wówczas powstanie u nas zagadnienie, czy nie należy zmienić poszczególnych przepisów Konstytucji i poszukać nowej drogi ustrojowej, któraby w sposób bardziej sprawiedliwy rozdzielała między społeczeństwo te wartości materialne, które posiadamy. Testem przekonany, że i ten Rząd i Premier Kościałkowski przyjdzie do nas z zasadniczym programem wielkiej ustrojowej reformy, której choć częściowa realizacja da nam możność przynajmniej dopięcia tego podstawowego celu, jakim jest sprawiedliwy podział dóbr między poszczególne warstwy społeczne.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#POlszewski">Wysoka Izbo! Zagadnienie wsi jest dla mnie zdecydowanie skomplikowane. Gdy słuchałem przemówień poprzednich mówców w tej Wysokiej Izbie, to zdawało mi się, że gdyby Rząd rozstrzygnął zagadnienie cen tak, żeby wytwórczość rolnicza opłacała się, to wówczas zagadnienie wsi byłoby rozwiązane. Tymczasem na wsi mieszkają warstwy ludności o różnej skali gospodarczej. Mieszkają ci, którzy są często związani z wielkim przemysłem i przeważnie tkwią w bankach zagranicznych. Mieszkają na wsi przedstawiciele wielkich latyfundiów, o średniowiecznych prawach i tytułach własności, właściciele majoratów i ordynacyj; potem idzie wielka i średnia własność ziemska, a potem miliony karłowatych gospodarstw i wielkie miliony tych największych pariasów w Polsce, których żadne ubezpieczenia społeczne nie chronią — ludności bezrolnej. Wystarczy przejrzeć tylko i sprawdzić w drodze ankiety, w jaki sposób ubiera się i czem żyje polskie dziecko w szkole powszechnej, ażeby stwierdzić, że stan obecny jest wprost przerażający. Nie chcę być w ten sposób zrozumianym, że poszczególne warstwy ludności dzielę i przeciwstawiam sobie, ale to jest rzeczywistość. Natomiast twierdzę, że podciąganie pod jeden mianownik wszystkich warstw ludności wiejskiej może nas doprowadzić do zupełnie błędnych przesłanek. W tym okresie dwuletnim, który nas obecnie czeka, zainteresowanie moje musi być skierowane na te dziedziny życia społecznego i publicznego, które nie potrzebują wielkich obciążeń ze Skarbu Państwa, a wymagają naprawy.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#POlszewski">Przyznaję się, że kiedy jako prawnik zmuszony byłem wielokrotnie stosować ustawę o małżeństwie z roku 1936, tyle razy czynię, to z rumieńcem wstydu wprost na twarzy. 17 lat minęło od odrodzenia Państwa Polskiego i od tego czasu dotychczas na wielu obszarach polskich ziem ta najważniejsza komórka organizacyjna, jaką jest rodzina, kształtuje się, a właściwie wypacza się na podstawie ustawy, którą narzucił społeczeństwu car Mikołaj jako karę za wywołanie powstania listopadowego. Czekam z niecierpliwością, kiedy Rząd wniesie do laski marszałkowskiej tę ustawę i chciałbym uspokoić p. Marszałka Miedzińskiego, że wtedy napewno dojdzie w tej Wysokiej Izbie do wielkiej debaty.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#POlszewski">Chciałbym poruszyć jeszcze jedną bolączkę naszego życia gospodarczego i społecznego. Mam tu na myśli wielką, w sposób przerażający rozrastającą się w Polsce, falangę różnego rodzaju synekurzystów i protekcjonistów. Zdawałoby się w pewnych momentach, że — są to przeważnie eleganccy panowie o ptasich mózgach, szerokich plecach i o ogromnych żołądkach, pożerających wszystko wokoło siebie — wprost nieraz zalewają oni całą Polskę. W tym okresie redukcji, który przeżywamy, jeśliby Rząd zredukował, albo przynajmniej zahamował rozwój tej falangi pasorzytów, którzy uniemożliwiają w Polsce prawidłowy i zdrowy rozwój opinii publicznej, byłbym niesłychanie wdzięczny Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#POlszewski">Cały szereg zagadnień i naszych bolączek poruszę na komisji, tu chciałbym dać tylko wyraz swej wiary w to, że przedstawiciele tego parlamentu to są nie tylko ludzie o takiem lub innem zestawieniu zwojów mózgowych, ale ludzie gorąco czujący niedolę społeczną, którzy potrafią w odpowiednich momentach poruszyć z wielką odwagą cywilną najbardziej palące zagadnienia naszej rzeczywistości polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Pewny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PPewny">Wysoka Izbo! Wniesiony do Sejmu preliminarz budżetowy umożliwia nam, posłom Ukraińcom, określenie naszego stosunku zarówno do polityki Rządu, jak i do Rzeczypospolitej Polskiej wogóle.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PPewny">Sam fakt obecności przedstawicieli ludności ukraińskiej w Izbach Ustawodawczych, przedstawicieli, którzy zostali powołani na zasadzie nowej Konstytucji, świadczy o tem, że ludność ukraińska, wybierając swoich posłów do Sejmu, zajmuje w stosunku do Rzeczypospolitej stanowisko pozytywne i pragnie, aby posłowie byli rzecznikami tego społeczeństwa, a nie jakiejkolwiek bądź partii.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PPewny">Właśnie ten istotny kierunek myśli politycznej społeczeństwa ukraińskiego, a w szczególności społeczeństwa ukraińskiego na Wołyniu na terenie Izb Ustawodawczych, reprezentuje Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna Wołynia.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PPewny">Otóż reprezentujemy:</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PPewny">1) rzeczowe podejście do zagadnień państwowych,</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PPewny">2) ten układ wzajemnych sił społecznych, jaki istnieje na Wołyniu,</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#PPewny">3) pragnienie świadomego społeczeństwa ukraińskiego, aby Rzeczpospolita Polska była państwem mocarstwowem i aby społeczeństwo ukraińskie brało aktywny udział w jej rozbudowie,</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PPewny">4) dążenie do posiadania właśnie takich warunków życia narodowego, jakie posiadaliśmy w Rzeczypospolitej w czasach przedrozbiorowych, gdy Wołyń promieniował swoją kulturą daleko na wschód i był ozdobą w koronie ziem Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PPewny">To właśnie różniło i różni naszą taktykę od tej, jaką stosowało ukraińskie partyjniactwo, bo nasza taktyka jest konsekwencją zasad ideologicznych — wierności ogólno-ukraińskiemu ideałowi i uczciwego stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej, która wcieliwszy w swoje granice ziemię z ukraińską ludnością, tem samem naszą ludność uratowała od zatraty, naszą wiarę od poniżenia i deptania, a ukraińską kulturę od zanieczyszczenia jej wpływami doktryny materialistycznej.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#PPewny">Wysoki Sejmie! Z całą pewnością możemy stwierdzić, że obecnie w Polsce i tylko w Polsce nasza kultura narodowa zarówno w formie jak i w swej treści jest ukraińską, opartą na zasadach moralności chrześcijańskiej, oraz, że tylko w Polsce naród ukraiński ma pełnię praw, jakich nie ma w żadnem innem państwie.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#PPewny">Gdy więc dzisiaj przystępujemy do rozpatrzenia budżetu, to jest on dla nas nie tylko podsumowaniem wydatków i wpływów z takiem czy innem dodatniem saldem. Przystępujemy do rozpatrzenia budżetu jako do przejawu moralnej siły Państwa, jako do fundamentu jej wielkości i uświadamiamy sobie, że niema już między nami Tego, który swoim autorytetem tę moralną siłę budował i wzmacniał.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#PPewny">Dlatego właśnie nasz pierwszy budżet powinien być we wszystkich pozycjach doskonały, abyśmy mogli udowodnić, że ślubowanie wierności idei testamentu Marszałka Józefa Piłsudskiego umiemy wcielić w czyn. To ślubowanie na Wołyniu złożyło i podpisało przeszło 500,000 Ukraińców. Później nasze społeczeństwo masowo głosowało ma tych kandydatów, których zgodnie z nową Konstytucją i nową ordynacją wyborczą wybrały zgromadzenia okręgowe.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PPewny">Pamiętając o tym nakazie, który mamy od swoich wyborców, abyśmy dawali wyraz prawdziwemu stanowi rzeczy na Wołyniu, który przejawił się we współpracy obu społeczeństw na wszystkich odcinkach życia społecznego i gospodarczego, — podchodzimy do budżetu Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PPewny">Ze wszystkich działów tego budżetu nas najbardziej interesuje sprawa armii, szkolnictwa, reformy rolnej — komasacji, parcelacji i likwidacji serwitutów, oraz sprawy związane z uregulowaniem stanu prawnego naszej cerkwi prawosławnej. Wiemy, że Rząd, poza dążeniem do równowagi gospodarczej, największy nacisk położył na dwa pierwsze z pośród przytoczonych zagadnień. Niemniej w sprawach szkolnictwa musimy dorzucić swój głos. Wołyń ma zastraszający odsetek analfabetów. System szkolny zwany utrakwizmem w obecnych formach jego zastosowania w praktyce, bez zabezpieczenia słusznych interesów ludności ukraińskiej, krzywdzi nasze społeczeństwo. Na Wołyniu zmniejsza się ilość nauczycieli Ukraińców, natomiast zwiększa się ilość nauczycieli, którzy nie znają języka ukraińskiego. Ukraińskie szkolnictwo traktuje się rygorystycznie. Swego czasu ukraińska reprezentacja parlamentarna Wołynia w tej sprawie wystosowała odpowiedni memoriał do Rządu. Niestety nie możemy stwierdzić, aby sytuacja w szkolnictwie na Wołyniu zmieniła się na lepsze. Coprawda w porównaniu ze stanem przedwojennym stwierdzamy wielki postęp co do ilości szkół, ich jakości i pracy nad podniesieniem kultury wsi.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#PPewny">Natomiast z wielkiem uznaniem przyjmujemy prace Rządu, dotyczące uregulowania stanu prawnego naszej cerkwi, oraz zrozumienia dla walki ludności ukraińskiej o usunięcie z cerkwi prawosławnej naleciałości moskiewskich. Dzięki temu zaczynają w naszej djecezji na Wołyniu odżywać stare tradycje i nasze duchowieństwo staje coraz odważniej do walki z rozkładową akcją komunistyczną i nacjonalistyczną. Prosimy, ażeby Rząd rozpatrzył przychylnie sprawę liceum teologicznego na Wołyniu, aby nasi przy szli pasterze wzrastali w swojem otoczeniu i byli prawdziwymi przewodnikami duchowymi ludności. Z pełnem zaufaniem odnosimy się do udziału przedstawicieli Państwa w pracach nad przebudową ustroju naszej cerkwi i jesteśmy pewni, że po zakończeniu tych prac będzie zwołany Sobór Cerkwi Prawosławnej, który raz na zawsze usunie wszelkie naleciałości moskiewskie i tem samem credzie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej o zwołaniu Generalnego Soboru Cerkwi Prawosławnej w Polsce będzie zrealizowane dla dobra samej cerkwi, dla dobra Państwa, a Rzeczpospolita Polska wykona nawet w tych trudnych kwestiach część swojej wielkiej misji na w schodzie.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#PPewny">Pragniemy, aby Rząd nadal nie pozostawił Wołynia bez swojej opieki co do przeprowadzenia reformy rolnej, a przedewszystkiem komasacji z upełnorolnieniem wraz z melioracją, zniesienia serwitutów i przeprowadzenia parcelacji na korzyść miejscowej ludności. Nie wolno tych prac przerwać w połowie, bo one na Wołyniu zwiększają gospodarczą pojemność i przyczyniają się do podniesienia kultury gospodarczej i całego życia na wsi.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#PPewny">Wysoki Sejmie! Wołyń pierwszy zamanifestował i dał wyraz idei zgodnego współżycia i współpracy. Nasz samorząd terytorialny jest dowodem i wyrazem prawdy ziemi wołyńskiej oraz tego, że tam, gdzie Rzeczpospolita Polska wskrzesza dawne tradycje tolerancji, tam wygasają przerosty nacjonalizmu i kwitnie twórcza praca, tam wszyscy znajdują wspólną ideę w pracy dla dobra Państwa. Bez przeszkód i bez poniżenia naszej godności narodowej rozbudowujemy spółdzielnie, rozwijają się nasze narodowe ośrodki, krzepnie myśl państwowa na Wołyniu. Prawda ziemi wołyńskiej kształtuje przyszłość narodu ukraińskiego i polskiego. Przemówiła ona i na innych terenach, zamieszkałych przez mieszaną ludność podczas ostatnich wyborów. Nadeszła sposobna chwila, aby i Rząd Rzeczypospolitej konkretnie wyjawił swój stosunek do spraw kultury ukraińskiej, gdyż nasza teza, nasze przekonania, że zagadnienie ukraińskie w Polsce jest sprawą jej wewnętrznej polityki, dzisiaj coraz bardziej trafia do świadomości ukraińskiego społeczeństwa w Polsce. Dzisiaj już niema w Sejmie posłów ukraińskich, którzyby zajmowali wrogie stanowisko w stosunku do Rzeczypospolitej. Opozycja dla samej opozycji już nie istnieje i nic jej nie wskrzesi. Ideologia Wołyńskiego Zjednoczenia Ukraińskiego oraz taktyka Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej Wołyń znajduje obecnie zrozumienie i uznanie wśród społeczeństwa ukraińskiego Galicji.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#PPewny">Na dowód powyższego pozwolę sobie przytoczyć ostatnia uchwałę, powziętą przez, zarząd główny „Ukraińskiej Narodnoi Obnowy” U. N. O., na posiedzeniu, odbytem w Stanisławowie dnia 1 grudnia b. r., która dosłownie brzmi: „Jednogłośnie uchwalono dążyć wszelkiemi siłami do tego, ażeby Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna Galicji połączyła się w jedno przedstawicielstwo narodowe z Ukraińską Reprezentacją Parlamentarną Wołynia”. Jak wiadomo Ukraińską Narodniu Obnowę reprezentuje w Izbach ustawodawczych dwóch przedstawicieli.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#PPewny">Wysoki Sejmie! Twórcza siła narodu ukraińskiego powstała na Wołyniu, wystąpiła otwarcie przeciwko irredencie i przeciwko ukraińskiemu maksymalizmowi politycznemu, który był następstwem utraty wiary w siły własne społeczeństwa. Ta sama twórcza myśl zmusiła ukraińskie społeczeństwo do poddania rewizji i przeanalizowania polityki oportunistycznej, opartej na partyjnictwie. Siła tej myśli zmusiła do zrozumienia, że naród ukraiński miał tylko jednego w swym rozwoju sojusznika. Tym sojusznikiem był Marszałek Józef Piłsudski, a dziś jest Jego idea. Jego i tylko Jego czyn może stanowić podstawę do obudzenia wiary w siły własne narodu, oraz rozwiązania kwestii ukraińskiej w Polsce. Rzeczpospolita Polska i tylko Ona jedna, silna, potężna, mocarstwowa może być główną gwarantką pokoju na wschodzie. Dlatego obowiązkiem każdego świadomego Ukraińca jest -praca dla wielkości Rzeczypospolitej, aby problem ukraiński w oczach opinii całego świata stał się problemem pokoju na wschodzie i aby dojrzało zrozumienie, że rozwiązanie sprawy ukraińskiej jest koniecznym warunkiem utrwalenia pokoju na wschodzie Europy.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#PPewny">To są myśli, proszę Panów, które zrodziły się i ukształtowały na Wołyniu. To są myśli, które zrodziły się z czynu 1920 roku, który dał Rzeczypospolitej Polskiej obecne jej granice wschodnie. To są myśli, które sięgają w daleką przyszłość obu narodów. Te myśli stały się już udziałem całej świadomej ukraińskiej ludności w Polsce i ich emanację widzieliśmy, gdy wszyscy posłowie ukraińscy głosowali za udzieleniem pełnomocnictw Rządowi, a teraz ujrzymy w czasie głosowania za przyjęciem budżetu.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#PPewny">Tak więc wśród ukraińskiego społeczeństwa przyjęły się nowe kategorie myślenia, których fundamentem był wspólny polsko-ukraiński czyn Wołynia.</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#PPewny">Ukraińska reprezentacja parlamentarna Wołynia z wielką uwagą przysłuchuje się wypowiedzeniom Rządu w sprawach ukraińskich. Zdajemy sobie sprawę, że nasze zdobycze muszą być następstwem unormowania wzajemnych stosunków obu społeczeństw. Dlatego też nie wysuwamy tych haseł i żądań, które z ukraińskiego punktu widzenia byłyby bardzo efektownemi, ale niemożliwemi w chwili obecnej do zrealizowania.</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#PPewny">Wysoki Sejmie! Wierzymy w Rzeczpospolitą, mamy zaufanie do rządów, które działają w myśl testamentu Marszałka Józefa Piłsudskiego, — to też walimy mniej dbać o popularność na giełdzie politycznej, ale za to postępować zgodnie ze swojem sumieniem. Chcemy być uczciwi wobec Rzeczypospolitej i wierni przysiędze, złożonej idei Marszałka Józefa Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#PPewny">Wieczne może być tylko to, co jest czynione pod kątem widzenia przyszłości. Dla tej wspólnej i jasnej przyszłości odważnie i uczciwie służy Wołyń, dając dowód, że zaspokajanie powszednich potrzeb społeczeństwa ukraińskiego w dziedzinie jego życia kulturalnego nie tylko nie podważa, ale sprzyja wzmocnieniu współżycia i współpracy obu społeczeństw: polskiego i ukraińskiego i wzmacnia podstawy państwowości polskiej na wschodnich rubieżach.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Rubinsztein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PRubinsztein">Wysoka Izbo! Byłbym niezmiennie szczęśliwy, gdybym mógł i gdybym miał podstawę dać wyraz z tej wysokiej trybuny błogiemu zadowoleniu z położenia, w jakim się znajdują moi wyborcy, — jak to zrobił mój przedmówca.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PRubinsztein">Niestety, tak nie jest. Wiem, że łatwiej mówić z tej trybuny o zadowoleniu, o braku wszelkich żalów i utyskiwań, — niestety, nie jestem w tem szczęśliwem położeniu.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PRubinsztein">Na tej trybunie sejmowej jestem homo novus, stoję przed Wysoką Izbą po raz pierwszy, ale na trybunie parlamentarnej Rzeczypospolitej jestem starym obywatelem, bo przez dwie kadencje miałem zaszczyt piastować stanowisko senatora Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PRubinsztein">I otóż po przerwie 5letnie j mam zaszczyt znów stać przed Wysoką Izbą. Ód tego czasu, kiedy po raz pierwszy znalazłem się na trybunie parlamentarnej, do dziś dnia przeżyliśmy tyle zmian, tyle zmian podstawowych, mieliśmy tyle zmian rządu, mamy czwarty z kolei nowy parlament, mamy teraz nową Konstytucję, nowy Rząd, który zapowiada wkroczenie na nowe tory. Ale, niestety, w stosunku do ludności żydowskiej, którą mam zaszczyt tutaj reprezentować, nic się nie zmieniło. I nie jest wielką przyjemnością, Wysoka Izbo, rok rocznie powtarzać te same żale na nieuwzględnione żądania, te same skargi na niezaspokojone potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PRubinsztein">W pierwszym Sejmie ten ciężki, bardzo ciężki obowiązek spoczywał na barkach 34 posłów, dziś jest nas w Sejmie tylko 3, — za sprawą nowej ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PRubinsztein">Tem cięższym jest nasz obowiązek, gdy bieda nasza rośnie, a głos nasz słabnie. Ciężkim jest nasz obowiązek, ciężkie są czasy, ale podjęliśmy się tego obowiązku i rzetelnie, uczciwie, szczerze i otwarcie chcę roztoczyć przed Wysoką Izbą ten ponury obraz smutnego położenia narodu żydowskiego w Polsce, Znowu mamy ciężki budżet. Ta księga budżetowa, — jak Panowie widzą — jest ciężka. Trudno Państwu Polskiemu dźwigać ten ciężar, a tembardziej trudno jest ten ciężar dźwigać nam, Żydom.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PRubinsztein">Wczoraj skonstatował p. Wicepremier w swojem przemówieniu, że ciężar płacenia podatków bezpośrednich pada w 85% na ludność miejską. A kto tę ludność miejską stanowi? Stanowią w wielkim odsetku, bo sięgającym około 40% — Żydzi, którzy w jeszcze większym odsetku są zatrudnieni w handlu i rzemiośle, które właściwie płacą ten podatek bezpośredni. To znaczy, że główny ciężar utrzymania tego budżetu, pokrywania tego budżetu kładzie się na ludność żydowską, a handel i rzemiosło leżą obecnie w gruzach. Z drugiej strony wszystko, co było dotychczas zrobione w dziedzinie gospodarcze ostrzem swem skierowane było przeciwko ludności żydowskiej. Ustawa przemysłowa rujnuje rzemiosło żydowskie, wszystkie posunięcia etatystyczne pozbawiły pracy i zajęcia krocie tysięcy Żydów. Prawda, te przeobrażenia etatystyczne trafiły też w społeczeństwo polskie, ale było to tylko przewarstwowienie ludności, bo jeżeli odeszli jedni, to przyszli na ich miejsce drudzy. Kiedy fabryki tytoniowe, zapałczane, alkoholowe i t. d. zostały upaństwowione, przeszły na gospodarkę państwową, to robotnicy Żydzi zostali wyrzuceni, a na ich miejsce przyszli robotnicy nieżydowscy. A fabryki te były przecież założone przez Żydów, którzy te gałęzie przemysłu rozwinęli swoją pracą, energią i inicjatywa, swemi zdolnościami i zawsze pracowali tam robotnicy2ydzi, — teraz zostali stamtąd wypędzeni i niema tam ani urzędników, ani robotników-Żydów. Rząd powinien jednak zastano wić się nad tem, co się stanie z tą ludnością, wypartą ze wszystkich dziedzin działalności gospodarczej. Przecież musi się ona gdziekolwiek podziać, musi mieć jakąkolwiek możność życia.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PRubinsztein">P. Premier w swem przemówieniu podkreślił, że musi się szukać nowych dróg zatrudnienia, dostarczenia zajęcia nowemu pokoleniu, t. j. pokoleniu, które wyrosło w ostatnich czasach, gdy wszystkie placówki są już zajęte.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PRubinsztein">A ja zapytuję, w jaki sposób dostarczy się zajęcia i źródeł wyżywienia dla tych kroci tysięcy rodzin żydowskich, które zostały wyrzucone z wszystkich dziedzin życia gospodarczego? Nie mają one żadnej przyszłości, nie mają żadnego celu i żadnej nadziei.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PRubinsztein">I nas trwoży myśl o tę młodzież. Niepokoi nas nie tylko to, co ta młodzież będzie robiła, z czego będzie żyła, gdy wstąpi samodzielnie, samoistnie do życia, a trwoży nas jeszcze myśl, która wszystkich powinna trwożyć, — a przedewszystkiem Rząd, — co ta młodzież będzie myślała i co będzie odczuwała w tak strasznem położeniu bez nadziei, bez celu w życiu, bez wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PRubinsztein">Gdy carat zapędził Żydów do t. zw. strefy osiedlenia, były granice całego świata otwarte, to nasza bezrobotna młodzież, jak zresztą i młodzież polska jechała do Ameryki i innych ośrodków emigracyjnych. Teraz cały świat jest zamknięty na siedem spustów, niema dokąd jechać — musimy tu pozostać i pozostaniemy. Wielu Żydów wyjeżdża do Palestyny, kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi w, ostatnich latach wyjechało już do Palestyny. Prawda, Rząd na zewnątrz wyraża swoje sympatie w sprawie odbudowy naszej ojczyzny w Palestynie. Jesteśmy też zadowoleni i chcemy mieć tę możność, ale ta możność wyjazdu do Palestyny jest ograniczona. Rząd łoży wielkie sumy na emigrację do innych krajów, ale na emigrację do Palestyny nic nie daje i nie pomaga. Emigracja do Palestyny nie rozwiązuje całokształtu zagadnienia. Ta młodzież musi tu w kraju pozostać. Żyjemy w pewnych połaciach Rzeczypospolitej od tysiąca lat, w Wilnie marny pamiątki, wykazujące, że żyliśmy tam jeszcze przed Unią Lubelską. Jesteśmy w Polsce autochtonami i ta ziemia musi nas karmić narówni z innymi jej mieszkańcami.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PRubinsztein">Gdy rozpatrujemy budżet, widzimy, że z jednej strony Ministerstwo Skarbu ściąga swoje dochody w lwiej części ze społeczeństwa żydowskiego,...</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#komentarz">(Sprzeciwy)</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PRubinsztein">...ale po stronie rozchodów, t. zn. świadczeń, które Państwo daje wzamian za świadczenia społeczeństwa, prawie nic nie otrzymujemy. Gdybyśmy sądzili o miejscu zajmowanem przez Żydów w Państwie według części rozchodowej budżetu, to można byłoby myślę, że sen endeków — Polska bez Żydów, — już się ziścił, bo niema prawie żadnych wzmianek w budżecie o zaspokojeniu jakichkolwiek potrzeb ludności żydowskiej. Jest tylko jedna jedyna pozycja, mianowicie 180.000 zł na utrzymanie wyznania żydowskiego. Proszę Panów,</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#PRubinsztein">Panowie chyba przyznacie nam rację, jeżeli stwierdzę, że nie jest to tylko krzywdą, ale poniżeniem i upokorzeniem dla 3 milionów Żydów, jeżeli wszystkie wyznania są w zupełności utrzymywane przez Państwo, a Żydom są rzucone ochłapy. 180.000 zł. na utrzymanie wszystkich urządzeń wyznaniowych i...</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#PRubinsztein">...prawda, mamy samorząd wyznaniowy, ale samorząd wyznaniowy jest po to, aby rządził wyznaniem żydowskiem, ale nie poto, aby jeszcze wzmacniał i powiększał ten ciężar podatkowy, który Państwo powinno ponosić. Co do samorządu wyznaniowego muszę tu podnieść zarzut, że i tego samorządu nie mamy, dlatego że w szeregu miast zostały powołane komisaryczne zarządy wyznaniowe, zamiast rozpisania nowych wyborów.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#PRubinsztein">Z wyżej nakreślonego obrazu nędzy i ruiny żydowskiej, jakoteż zatamowania źródeł zarobkowania, wynika, że Żydzi są nie tylko upośledzeni, ale są w stanie wielkiej rozpaczy i zwątpienia, zwłaszcza, że nasze młode pokolenie niema żadnych widoków na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#PRubinsztein">P. Premier Kościałkowski, zarówno jak i p. Wicepremier Kwiatkowski, w swoich przemówieniach poruszyli kwestię zatrudnienia młodego pokolenia. Prosiłbym o wyjaśnienie, co oni myślą zrobić dla żydowskiego młodego pokolenia, które wyrasta i wstępuje w życie bez widoków na otrzymanie zajęcia bez celu i bez nadziei, bo przecież nie można pozostawić setek tysięcy młodych ludzi bez nadziei i bez celu w życiu. Muszą oni wiedzieć, że myśli się o nich, bo zwątpienie i rozpacz są bardzo złymi doradcami. Uczucia i myśli czerpane z tego źródła są bardzo niedobre. Więc zwracam uwagę na katastrofalny stan rzeczy co do ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, Marszałek Józef Piłsudski pozostawił w dziedzictwie szczytne hasło, które jest wypisane we wszystkich urzędach: „Znamieniem naszych czasów jest wyścig pracy, jak ongiś był wyścig krwi i żelaza”. To ma przypominać wszystkim urzędnikom, pracującym w urzędach, że mają się wyróżnić w wyścigu pracy i jej wydajności. To przypomina też wszystkim klijentom i interesantom, przychodzącym do urzędów, że mają służyć Ojczyźnie swoją pracą.</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#PRubinsztein">Wyścig ma być współzawodnictwem przy równych warunkach. Jeżeli droga wyścigowa jest dla jednego uczestnika zagrodzona, przecięta jest murem nieprzepartym, a drugi uczestnik wyścigu ma przed sobą równe pole, to nie jest to wyścigiem, ale upośledzeniem i spostponowaniem jednego, a uprzywilejowaniem i sprzyjaniem drugiemu. A jeśli się mówi o wyścigu pracy, to muszą wszyscy mieć równe możliwości, muszą wszyscy mieć dostęp do tej pracy, dostęp do tego wyścigu. Konstatuję, że Żydów do tego wyścigu pracy się nie dopuszcza.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, wyścig pracy przynosi nie tylko pożytek materialny, ale i pożytek duchowy, bo uszlachetnia człowieka, który ma pracować w warunkach wyścigu, uzdalnia go, pobudza go do postępu, do rozwoju. A jeśli Żydzi, którzy mają utrudnienia na każdym kroku, którzy mają przed sobą zapory i przeszkody, przed którymi wrota do wszystkich zajęć i urzędów są zatrzaśnięte, pomimo to wytężają wszystkie siły, rozwijają swoje zdolności i osiągają cokolwiek, to mówi się ze złośliwością, że Żydzi są zdolniejsi, są pracowitsi i dlatego trzeba ich usunąć i oddalić od wyścigu pracy. W ten sposób znajdujemy się w błędnem kole.</u>
          <u xml:id="u-34.22" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, jeżeli wyścig pracy w stosunku do ludności żydowskiej nie jest znamieniem naszych nowych czasów, to druga połowa tej sentencji — wyścig krwi i żelaza, ożyła teraz w najnowszych czasach. Jeżeli nie mamy możności uczestniczenia w wyścigu pracy, to urządza się przeciwko nam wyścig krwi i żelaza. Panowie czytacie dzień w dzień opowiadania w gazetach o ekscesach antyżydowskich, nie wszystko czytacie, bo cenzura nie wszystko co do ekscesów żydowskich pisać pozwala, ale jednak czytacie o Żydach, zbroczonych krwią, o potrzaskanych głowach, połamanych rękach i nogach, a nawet w ostatnich czasach o częstych wypadkach zabicia Żydów. Wiemy wszyscy jacy ludzie podjudzają i w jakim celu to się robi. Jestem przekonany, że to nie leży ani w intencji Rządu, ani tej Wysokiej Izby, ale są jakieś tajniki, jakieś ośrodki, które podjudzają młodzież, nieświadomą część polskiego społeczeństwa do tak haniebnych czynów. Te czyny mają być pomostem do władzy. To nie jest tajemnica. Mamy silny Rząd, ale jeżeli chodzi o Żydów, to nawet tego pomostu słabo się broni.</u>
          <u xml:id="u-34.23" who="#PRubinsztein">Chcę zacytować z tej trybuny powiedzenie jednego wielkiego Polaka, humanisty i moralisty, który miał odwagę tak powiedzieć: „Za czasów niewoli było nam źle, było nam oczywiście gorzej, aniżeli teraz, ale my sami byliśmy lepszy, bo wówczas nie biliśmy Żydów, chociaż byliśmy bici, a teraz nasza młodzież bije Żydów”.</u>
          <u xml:id="u-34.24" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, tem gorzej dla nas bitych, i tem gorzej też dla bijących, bo to przyszła Polska już teraz nas bije. A cóż dopiero będzie, kiedy ta przyszła Polska, przesiąknięta tą nienawiścią i tą złośliwością, wstąpi do życia przyjdzie do wpływów i do władzy? Co wówczas z nami będzie, jakie stosunki zapanują wówczas w Polsce? To nas niepokoi, ale to powinno także niepokoić Rząd i Wysoką Izbę!</u>
          <u xml:id="u-34.25" who="#PRubinsztein">Niepokoi nas także to, że nie widzimy właściwego odruchu starszego społeczeństwa polskiego. Ci starsi, którzy sami byli ofiarami złośliwości nienawiści plemiennej, zachłanności i przemocy, dlaczego nie reagują na takie wystąpienia i na takie czyny?</u>
          <u xml:id="u-34.26" who="#PRubinsztein">My, Żydzi, w naszej okropnej rzeczywistości dziejowej nauczyliśmy się wierzyć w lepszą przyszłość. Nie tylko nauczyliśmy się wierzyć w lepszą przyszłość, ale też nauczyliśmy świat cały wiary w lepszą przyszłość. A teraz, gdy widzimy, jak ta najbliższa przyszłość będzie wyglądała, czy możemy zachować tę wiarę w lepszą przyszłość?</u>
          <u xml:id="u-34.27" who="#PRubinsztein">Lepszą przyszłość rozumiemy pod względem postępu moralnego i humanitarnego w sensie zwycięstwa w świecie idei sprawiedliwości, równości i braterstwa ludzi i ludów.</u>
          <u xml:id="u-34.28" who="#PRubinsztein">A przecież lepsza przyszłość w tym sensie jest ważną nie tylko dla nas — dla ściganych i bitych, lecz jest ważną także dla Państwa Polskiego, jest to prawie zagadnieniem bytu, jest sprawą hamletowską, czy przyszłość będzie lepsza, czy gorsza, bo jeśli my liczymy na postęp moralny ludzkości, to i los Państwa Polskiego jest uzależniony od tego postępu moralnego i humanitarnego ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-34.29" who="#PRubinsztein">Otóż powiadają nam, że ten jad sączy się z kraju krwawego obłędu, z którym zawiera się umowę handlową, której ratyfikacja znajduje się na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia Sejmu. Ale czy ktoś z nas wątpi w to, że ten jad, który wsiąka w duszę narodu niemieckiego, który kaleczy duszę tego narodu, jest przeznaczony tylko dla nas. W rzeczywistości jest on przeznaczony dla wszystkich narodów, które okażą się od nich słabsze, bo równolegle z fabrykowaniem w urzędach Goebelsa tego jadu dla nas, produkują fabryki gazy trujące, przeznaczone już nie tylko dla nas, ale dla podboju ziem i narodów. Równocześnie z wytworzeniem bakteryj nienawiści przeciwko nam, fabryki przemysłu wojennego produkują bakterie, które będą nosiły śmierć nie tylko nam, ale całemu światu. Równolegle z pochodem krzyżowym przeciwko Żydom w tym kraju krwawego obłędu potęguje się czynność i wydajność zakładów Kruppa.</u>
          <u xml:id="u-34.30" who="#PRubinsztein">Tam oni myślą, że przyszedł już czas ironicznie wypowiedzianej sentencji lafontainowskiej: „La raison du plus fort est tou jours la milleure”. Racja mocniejszego jest zawsze najlepsza. Nie rozumieją oni jednak, że może ona być lepsza, ale nie jest pewniejsza, bo może przyjść jeszcze mocniejszy, którego racja będzie jeszcze lepsza.</u>
          <u xml:id="u-34.31" who="#PRubinsztein">Przyszłość Polski, oczywiście, nie jest związana z panowaniem brutalnej siły mięśni, ale jest związana i uzależniona całkowicie od zwycięstwa idei sprawiedliwości i słuszności w świecie. Na zwycięstwo, na ostateczne zwycięstwo sprawiedliwości dziejowej w świecie my czekamy, ale i Państwo Polskie też musi na to czekać. Innej drogi niema, innej nadziei niema i innej pewności niema.</u>
          <u xml:id="u-34.32" who="#PRubinsztein">Dlatego też Polska, — która już była ofiarą siły brutalnej i przemocy — winna zaważyć na szali zwycięstwa sił światłych, humanitarnych i moralnych w świecie.</u>
          <u xml:id="u-34.33" who="#PRubinsztein">Wczoraj p. Wicepremier scharakteryzował położenie Polski w jednem bardzo trafnem powiedzeniu, że moc państwa polega nie tylko na sile obronnej, nie tylko na korzystnych stosunkach międzynarodowych, ale na dobrej gospodarce państwowej, a ja dodam, że nie tylko na dobrej gospodarce państwowej, ale i na siłach moralnych i kulturalnych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-34.34" who="#PRubinsztein">Zapytuję Pana Ministra czy to, co widzimy na ulicach miast i miasteczek, zwłaszcza w miastach uniwersyteckich, czy te brutalne napady na bezbronnych, spokojnych współobywateli Żydów są wynikiem rozwoju moralnego i kulturalnego Polski?</u>
          <u xml:id="u-34.35" who="#PRubinsztein">Studenci, którzy zawsze byli chlubą narodów, teraz hańbią swe społeczeństwa brutalnemi napadami. Czapka i mundur studencki, które były honorową oznaką postępu światła i rozumu w świecie — teraz napawają lękiem. Ucieka się od nich, jak od najgorszych napastników.</u>
          <u xml:id="u-34.36" who="#komentarz">(Głos: Kto ucieka?)</u>
          <u xml:id="u-34.37" who="#PRubinsztein">Żydzi, ma się rozumieć. Napastnicy uzbrojeni są w żelazne narzędzia śmierci i w ten sposób uprawiają wyścig krwi i żelaza, który stał się znamieniem naszych najnowszych czasów.</u>
          <u xml:id="u-34.38" who="#PRubinsztein">Proszę Panów! Każdy z nas musi zastanowić się nad tem. Ponieważ czas mego przemówienia już upłynął, muszę kończyć. Mamy nowe warunki, nowy parlament, nowy Rząd, który zapowiedział wkroczenie na nowe tory. Życzymy sobie, aby Rząd wkroczył na nową drogę i w stosunku do ludności żydowskiej. Tego wymaga słuszność, sprawiedliwość, interes, powaga i przyszłość Państwa. I Rząd ten, krocząc po nowej drodze, niechaj doprowadzi do takiego stanu rzeczy, aby Państwo Polskie było rzeczywiście wspólnem dobrem dla wszystkich obywateli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Pełczyńska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PPełczyńska">Usłyszeliśmy wczoraj z ust p. Wicepremiera poraź wtóry wypowiedziane zdanie w sprawie ograniczenia możliwości zajmowania posad przez męża i żonę. Zdanie to wygłoszone w komisji sejmowej obiegło głośnem echem całą Polskę. Obiegły również głośnem echem brawa, które przy wyrzeczeniu tych słów zabrzmiały na sali komisji. Zabierając dziś głos, wiem, że będę płynęła pod falę, ale ta świadomość tem bardziej nakłania mnie do poruszenia tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PPełczyńska">Wiemy aż nadto dobrze, jak będzie wyglądała w realizowaniu zasada redukcji jednego z małżonków. Będzie to oczywista redukcja zony. Obawiam się, że redukcje te nie przyczynią się w żadnej mierze do zwalczania kryzysu, jak staną się źródłem szeregu niesprawiedliwości. Nie przeczę, że tu lub owdzie istnieją fakty, gdzie praca zarobkowa żony wysokiego urzędnika, praca niefachowa, lub nawet fachowa, ale niedbale pełniona, spoczywająca jedynie na protekcji, jest krzyczącym nonsensem, który trzeba natychmiast usunąć. Ale tam, gdzie zarówno mąż, jak i żona są rzetelnymi pracownikami państwowymi lub samorządowymi — tam redukcja jednego z małżonków byłaby nielogicznością. Dlatego z radością muszę stwierdzić, że w przemówieniu wczorajszem podkreślone zostały względy rzeczowe, o których oby nie zapomniano przy wprowadzaniu w życie tej zasady. Mówił p. Minister o wysoko uposażonych urzędnikach. Trzebaby sprecyzować, co rozumiemy pod wysokiem uposażeniem, 400 czy 500 zł? Ale w takim razie należałoby wogóle określić granicę maksymalnych zarobków w Polsce, a już conajmniej zarobków urzędniczych, poza którą nie może wykraczać ani indywidualny ani wspólny zarobek małżonków. Należałoby również postawić zapytanie, czy powinien zajmować posadę państwową człowiek, mający dochody z prywatnego majątku, czy nie powinien on ustąpić miejsca temu, który nie posiada żadnych środków do życia, a te same, co on, kwalifikacje. Nie zabieram tu głosu z pobudek feministycznych, które są mi obce, zabieram tu głos, jako pełnomocny obywatel Państwa, stojący na gruncie obowiązującej Konstytucji, na gruncie równego prawa do pracy. Nie wiem, czy ci z posłów, którzy na ubiegłej sesji z entuzjazmem przyjęli zapowiedź redukcji mężatek, stoją na stanowisku niszczenia życia rodzinnego w Polsce. Od czasu do czasu przepływają przez Polskę fale redukcji mężatek, dają one w wyniku zjawisko ukrywania małżeństw, zawieranych między pracownikami państwowymi lub samorządowymi, dają w wyniku fakty przedstawiania kopji świadectw fikcyjnych rozwodów i przyczyniają się do zawierania nielegalnych związków.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PPełczyńska">Obawiam się, że realizowanie zasady, postawionej przez p. Wicepremiera, stać się może źródłem szeregu niesprawiedliwości, których ofiarą, jak to zwykle bywa w życiu, padną nietyle możni tego świata, ile skromni pracownicy, walczący wspólnemi siłami o jaki taki poziom kulturalny życia swojej rodziny i o możność kształcenia dzieci.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PPełczyńska">Uczynił wczoraj p. Minister słuszne zastrzeżenie co do niedopuszczalności obniżki płac robotniczych w kartelach. Należałoby tę najsłuszniejszą opiekę rozszerzyć i na niższych urzędników, zatrudnionych w przedsiębiorstwach, cofających wstecz ceny kartelowe pod naciskiem Rządu.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PPełczyńska">Omówiona tu była dziś sprawa oświaty powszechnej. Wymaga również chwili uwagi kwestia oświaty pozaszkolnej. Oświata pozaszkolna spadła z 859.000 na 300.000 w przyszłym budżecie. Państwo przyjęło na siebie obowiązek prowadzenia oświaty pozaszkolnej. Ten obowiązek, przy ilości dzieci odchodzących z kwitkiem od drzwi szkoły, wzrasta. Ten obowiązek wzrasta w momencie, gdy przepełnione klasy szkolne, mimo największego wysiłku ze strony nauczycieli, muszą dawać obniżenie wyników pracy pedagogicznej, wyników pracy nauczania i wychowania młodzieży. Z lękiem myślimy o tej ilości dzieci, której nie obejmie szkoła powszechna. Z tem większym lękiem musimy myśleć o redukcji oświaty pozaszkolnej. Roztoczył wczoraj p. Wicepremier ponury obraz ciężkiego okresu w życiu gospodarczem Państwa. Nie był ten obraz dla nas niespodzianką. Zdajemy sobie sprawę, jak boleśnie muszą trzeszczeć kości organizmu państwowego, gdy przechodzi on przez taki okres zarządzeń, jak ten, który przeżywamy. Społeczeństwo nasze wydobyć może z siebie bardzo wiele, ma w sobie olbrzymi hart, olbrzymią zdolność przetrzymywania rzeczy twardych. Przez życie narodu naszego przewalił się tyle razy ciężki walec historii, ale społeczeństwo nasze już nie chce paliatywów. Chce reform celowych, sięgających głęboko w istotę rzeczy. Chce reform, usuwających stopniowo nie objawy zła, ale przyczyny zła.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Wicemarszałek Mudryj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PMudryj">Wysoki Sejmie! Zgodnie z tradycją parlamentarną i zwyczajem zabieram głos w dyskusji nad przedłożonym budżetem, ażeby w imieniu Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej przedstawić Wysokiej Izbie dążenia polityczne narodu ukraińskiego i jego postulaty w Polsce. Na wstępie uważam za swój obowiązek podkreślić, że Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna, w imieniu której przemawiam, jest ściśle związana, o ile chodzi o jej dążenia polityczne, z poprzednią Ukraińską Reprezentacją Parlamentarną. Jesteśmy głosicielami tych samych ideałów narodowo politycznych, jakie reprezentowali w tych Izbach nasi poprzednicy. Na czele naszych dążeń politycznych, tak samo jak i dążeń naszych poprzedników stoi wielka idea państwowości ukraińskiej, idea głęboko zakorzeniona w krwi i duszy narodu ukraińskiego. Ta potężna idea była tą siłą, która w swoim czasie wysyłała na front walki orężnej o jej urzeczywistnienie najlepszych i najdzielniejszych synów narodu ukraińskiego. Wartość tej idei okupiliśmy krwią i żyliśmy dzięki temu przez niedługi czas w wolnem państwie ukraińskiem. Nie utrzymaliśmy go. Może za małemi były nasze siły materialne, bo moralnych sił i hartu ducha nam nie brakowało, może stosunki i warunki międzynarodowe były za twarde, ażebyśmy mogli je przełamać w kierunku pozytywnym dla naszej państwowości, bo swoją niezależność państwową wywalczyli sobie nie tylko Polacy i Czesi, ale i Litwini, Łotysze i inni, a wielki czterdziestomiljonowy naród ukraiński mimo krwawych wysiłków pozostał bez swego państwa narodowego. Część narodu ukraińskiego skutkiem przegranej walki znalazła się wraz ze swojem terytorium w granicach Państwa Polskiego. Powstały nowe fakty, fakty wysoce skomplikowane, z któremi trudno było pogodzić się.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PMudryj">Młode Państwo Polskie względnie jego odpowiedzialni kierownicy poprowadzili wówczas w stosunku do Ukraińców politykę, dla której lepiej, że w tej chwili odpowiadającego jej terminu nie użyję. Prawda, że dnia 26 września 1922 r. pierwszy Sejm Rzeczypospolitej uchwalił był ustawę o t. z w. autonomii wojewódzkiej i o założeniu uniwersytetu ukraińskiego, ale była to ustawa podjęta jedynie w celu przygotowania umowy między Polską a Radą Ambasadorów, do której podpisania doszło 15 marca 1923 r. W tej umowie czołowi wówczas przedstawiciele mocarstw europejskich, oceniając wielkie i krwawe wysiłki narodu ukraińskiego w kierunku urzeczywistnienia swego prawa do samookreślenia i w kierunku realizowania swoich ideałów narodowo-politycznych, zastrzegli konieczność nadania autonomii ziemiom ukraińskim w granicach Państwa Polskiego. Jednakże kierownicy polskiej polityki państwowej nie uważali za celowe i potrzebne wprowadzić w życie tych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PMudryj">Nic też dziwnego, że chociaż po akcie z 15 marca 1923 r. powstały nowe stosunki prawne, to na odcinku stosunków polsko-ukraińskich nie szło wcale ku lepszemu, wręcz przeciwnie, stosunki te zaogniały się. System polityki polskiej parł dalej do tego, ażeby 6-ciomiljonowy naród ukraiński, jako jednolitą i zwartą indywidualność narodową, jako zbiorową jednostkę duchową za pomocą represyj osłabiać i wynaradawiać. W odpowiedzi na to społeczeństwo ukraińskie reagowało jako strona słabsza legalną obroną, a skrajne, zakonspirowane w podziemiu, ukraińskie elementy rewolucyjne reagowały na to osądzanemi i zwalczanemi przez nas aktami teroru.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#PMudryj">I trzeba było wiele czasu i bardzo dużo ciężkich, pełnych bólu i goryczy obopólnych doświadczeń i dotkliwych strat, ażeby się przekonać, że u podstaw zgodnego współżycia dwu narodów nie może leżeć wyłącznie nienawiść, wzajemne uprzedzenie i obopólna negacja. Przecież wóz historii toczy się po bardzo zmiennych drogach. Dziś jego koła tłoczą jednych, a jutro mogą miażdżyć innych. W perspektywie historycznej pojęcia „dziś” i „jutro” są bardzo względne, bo także to „dziś” jak i to „jutro” mogą trwać nie tylko kilka, kilkanaście, ale i kilkadziesiąt lat. Historyczne „dziś” to jest teraźniejszość. A ona u nas nie najlepsza. Tak samo stoją sprawy i z nieznaną wprawdzie, ale zawsze przypuszczalną na podstawie teraźniejszości przyszłością. A przecież zadaniem odpowiedzialnych polityków, a w danym wypadku polityków odpowiedzialnych za stosunki polsko-ukraińskie winno być naprawianie złej teraźniejszości właśnie w imię lepszej przyszłości. Jeżeli los historii zadecydował już o tem, że żyjemy obok siebie, to obowiązkiem naszym jest i z tej rzeczywistości wybierać takie elementy, które dałyby nam sposobność i możliwość wynalezienia sposobu dla wyrównania wszystkich i najprzykrzejszych rachunków w imię lepszego jutra.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#PMudryj">Patrzymy realnie na świat, dajemy obiektywną ocenę rzeczywistości i wyciągamy z tego praktyczne wnioski dla naszego życia narodowego i dla naszej polityki. Nie możemy zaprzeczać historycznych faktów, które są i które trwają niezależnie od tego, czy są dla nas gorsze czy lepsze. Dlatego i w nowych stosunkach walczyliśmy przez szereg lat o samo prawo do życia, ale nie jednostkowego, lecz zbiorowego, narodowego. I w stosunkach tych rzeźbiliśmy dalej indywidualne oblicze swego narodu, hartowaliśmy jego ducha i uczyliśmy go wytrwałej, cierpliwej i nieprzerwalnej pracy dla ugruntowania życia jednolitego organizmu narodowego. Byliśmy zawsze elementem konstruktywnym i jako tacy będziemy w tym kierunku i w takiej płaszczyźnie pracować dalej.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#PMudryj">Gdy weszliśmy tym razem do polskich Izb Ustawodawczych, to weszliśmy do nich pod innemi nieco auspicjami niż nasi poprzednicy, ale w tym samym celu, a mianowicie w celu obrony praw narodu naszego, reprezentowania jego interesów i stworzenia dlań jaknajszerszej podstawy jego materialnego i duchowego rozwoju jako zwartej jednostki narodowej w Polsce. Weszliśmy do tych Izb przy nowej Konstytucji, na podstawie nowej ordynacji wyborczej i co najważniejsze na podstawie kompromisu wyborczego z Rządem. A ten kompromis wyborczy wypłynął z woli jednej i drugiej strony nie dlatego, ażeby za jego pomocą dojść do takiej czy innej liczby mandatów, lecz wyrósł z szerokiego założenia naprawy stosunków polsko-ukraińskich w Polsce, założenia normalizacji życia polsko ukraińskiego i wyrównania praw i obowiązków obywateli ukraińskich Rzeczypospolitej. Otóż jeszcze przed wyborami i niezależnie od nich stała się naszem zdaniem wielka rzecz, a mianowicie zainicjowano rzeczowe rozpatrzenie ówczesnego stadjum stosunków polsko-ukraińskich i obmyślenie dróg do ich naprawy. Z polskiej strony wziął udział w tej sprawie Rząd, który reprezentował nie tylko Państwo, ale, naszem zdaniem, i najodpowiedzialniejsze za losy Państwa koła społeczeństwa polskiego, na którem się opierał, a ze strony ukraińskiej przedstawiciele zorganizowanego w Ukraińskiem Narodowo-Demokratycznem Zjednoczeniu (UNDO) społeczeństwa ukraińskiego. Kompromis wyborczy był pierwszym realnym krokiem na gruncie tych szerszych założeń dla normalizacji stosunków polsko-ukraińskich. Był on i pierwszą próbą w tej dziedzinie i dał pozytywne wyniki. Przynajmniej społeczeństwo ukraińskie kompromisu wyborczego dotrzymało i swym aktywnym udziałem w wyborach podkreśliło, że aprobuje ów kierunek tej nowozainicjowanej polityki normalizacji stosunków.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#PMudryj">A więc weszliśmy tutaj poto, ażeby goić stare rany, poto, ażeby konstruktywnie pracować dla poprawy stosunków. Ze względu na to obowiązani jesteśmy oświadczyć, co jest dla poprawy koniecznem.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#PMudryj">Zanim przystąpię do sformułowania tych konieczności, muszę podkreślić, że pozostawiam w danej chwili na uboczu międzynarodowe akty czy też polskie ustawy, które miały zabezpieczyć nasze prawa jako jednostce narodowej. Bo niezależnie od tych aktów na czoło naszych dążeń politycznych w Polsce wysuwamy postulat autonomii terytorialnej dla wszystkich ziem ukraińskich w Polsce, to jest postulat stworzenia pewnej odrębnej jednostki autonomicznej na wszystkich etnograficznych terytoriach ukraińskich w granicach Państwa Polskiego. Stawiając ten postulat na czoło naszych dążeń politycznych w Polsce, kierujemy się przedewszystkiem naszą wolą wewnętrzną i prawem naturalnem do pełnego życia narodowego.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#PMudryj">Od postulatu tego odstąpić nie możemy. Wymaga on od nas wiele pracy, dużo ofiar i jeszcze więcej cierpliwości, słowem wymaga upartych i trwałych wysiłków. My ich nie zaniechamy i wierzymy, że w wyniku naszej pracy i walki, postulat ten stanie się w Polsce i dla Polaków nie tylko teoretycznym postulatem ukraińskim, ale realną potrzebą wewnętrznego życia Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#PMudryj">Jednakowoż niezależnie od tego, czy do realizacji postulatu tego dojdzie prędzej czy później, musimy stwierdzić i dobitnie podkreślić, że w granicach Państwa Polskiego płynie szeroką rzeką życie 6-ciomiljonowego narodu ukraińskiego. Życie to jest wynikiem zbiorowego organizmu narodowego i dlatego ma ono swoje specyficzne i wyłączne potrzeby dnia powszedniego, które wymagają natychmiastowego zaspokojenia. Potrzeby te winny znaleźć po stronie polskiej nie tylko pełne zrozumienie, ale i korzystne załatwienie. My dążymy do tego, ażeby dla rozwoju narodowego życia ukraińskiego w Polsce stworzyć jaknajkorzystniejsze, jaknajprzychylniejsze warunki. Jesteśmy przekonani, że pozytywne załatwienie ważnej sprawy normalizacji stosunków polsko-ukraińskich w Polsce leży nie tylko w ukraińskim interesie narodowym. Oczywiście, że nie chcemy być mentorami polskiej polityki państwowej i narodowej, jednakowoż jako obywatelom przysługuje i nam prawo wypowiedzenia się w tej materii.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#PMudryj">Dla nikogo nie jest dzisiaj tajemnicą, że sprawa ukraińska nie jest tylko wewnętrznopolską sprawą, nie jest wyłącznie sprawą polsko-ukraińskiego porozumienia, czy wyrównania stosunków polsko-ukraińskich, lecz jest sprawą o międzynarodowym zasięgu, albowiem poza granicami Rzeczypospolitej żyje większość narodu ukraińskiego. Rozwiązanie problemu ukraińskiego zajmuje i będzie zajmować umysły najwpływowszych i najodpowiedzialniejszych czynników na ważnym odcinku życia międzynarodowego. Nie wątpimy w to, że godne i sprawiedliwe załatwienie postulatów ukraińskiej polityki narodowej w Polsce wywrze korzystny wpływ na ukształtowanie niezmiernie ważnych i dla Państwa Polskiego stosunków polsko ukraińskich w przyszłości, w perspektywie odrodzenia i restauracji narodowego państwa ukraińskiego. Nie wątpimy i w to, że dążenia polsko-ukraińskie i praca nad normalizacją stosunków między obu narodami mogą nie tylko odciążyć Państwo Polskie wewnętrznie, ale mogą podnieść i wzmocnić ciężar gatunkowy Polski, jako czynnika międzynarodowego, w szczególności jako czynnika, który może mieć ważny wpływ na przyszły układ stosunków międzynarodowych nie tylko w Europie. Wiemy, że w społeczeństwie polskiem niedużo jest takich polityków, którzyby podzielali w pełni to nasze stanowisko, lecz wiemy i to, że są w tej Izbie i poza nią wpływowe polskie osobistości, a nawet grupy całe, które skłonne są rozumieć dążenia nasze i postulaty. Chcemy wierzyć, że one dołożą swego najszczerszego wysiłku w pracy nad rozwiązaniem sprawy ukraińskiej w Polsce wskazaną przez nas drogą. Życie ukraińskie w Polsce ma bardzo wiele potrzeb we wszystkich dziedzinach, wymagających bezzwłocznego uregulowania. Do takich należą: sprawa unormowania parcelacji na naszych ziemiach i natychmiastowego wstrzymania kolonizacji pozamiejscowym elementem, ze względu na wielki głód ziemi na naszych terytoriach, sprawa organizacji pracy dla szerokich zastępów nierejestrowanych bezrobotnych po naszych wsiach, t. zn. walka z bezrobociem wiejskiego rolnego proletariatu, sprawa organizacji warsztatów pracy dla bezrobotnej inteligencji ukraińskiej, organizacja planowej walki z głodem w naszych okolicach górskich i podgórskich i nareszcie sprawa zabezpieczenia narodowi ukraińskiemu nie tylko teoretycznej, ale i rzeczywistej możności wszechstronnej organizacji własnych sił gospodarczych w narodowych organizacjach gospodarczych na całem terytorium narodowoukraińskiem pod jednolitem kierownictwem z ośrodków, które zbudowała ofiarna praca pokoleń ukraińskich. Oprócz tego wchodzą tu postulaty innej ważnej kategori, — a mianowicie: postulaty z dziedziny praw języka ukraińskiego we wszystkich urzędach, instytucjach publicznych i samorządzie, zrealizowania prawa do pobierania nauki w języku ojczystym i u nauczycieli narodowości ukraińskiej w szkołach, jakoteż rewindykacja szkół państwowych z ukraińskim językiem nauczania, które straciliśmy dzięki specjalnej polityce szkolnej, uprawianej dotychczas na naszych ziemiach, a w sumie stworzenie odrębnej administracji dla szkolnictwa ukraińskiego, założenie uniwersytetu ukraińskiego i wogóle zaspokajanie potrzeb nauki i kultury ukraińskiej, a dalej sprawy: naprawy stosunków w samorządzie terytorialnym, dostępu Ukraińców do wszystkich urzędów państwowych i komunalnych w charakterze urzędników i takiegoż udziału Ukraińców w sądownictwie. Nie mam zamiaru wyliczać wszystkich piekących potrzeb, bo konkretne postulaty nasze i potrzeby z każdej dziedziny sformułujemy i omówimy dokładnie przy rozpatrzeniu preliminarzy budżetowych dla poszczególnych resortów życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#PMudryj">Przy tej sposobności nie mogę pominąć jeszcze jednego, bardzo ważnego postulatu naszego, postulatu, który wypływa sam przez się z ducha teraźniejszej polityki obustronnej. Mam na myśli sprawę zastosowania jak najszerszej amnestii w stosunku do ukraińskich więźniów politycznych i nie tylko do nich, ale wogóle do wszystkich zasądzonych Ukraińców za przestępstwa o charakterze politycznym, również i za przestępstwa karno-administracyjne, popełnione z pobudek politycznych, oraz zniesienia obozu w Berezie Kartuskiej, w którym w większości przebywają Ukraińcy. Chcemy wierzyć, że te niezbędne dla ugruntowania nowego kierunku polityki polsko-ukraińskiej i przy dzisiejszych ciężkich warunkach minimalne postulaty nasze znajdą po stronie polskiej należyte uwzględnienie.</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#PMudryj">Jednakowoż od chwili zainicjowania pierwszych kroków w kierunku naprawy stosunków polsko-ukraińskich upłynęło już dużo czasu, ale w terenie i na odcinku zaspokajania bodaj niektórych minimalnych potrzeb ukraińskiego życia narodowego dotychczas zrobiło się zbyt niewiele. A przecież zainicjowane zostało wielkie — jak powiedziałem — i przełomowe dzieło i jeżeliby ono zostało unicestwione nie z naszej winy, lecz skutkiem nieprzychylnego stanowiska społeczeństwa polskiego i niższych organów władzy, to zniweczonoby wielką ideę, przekreślonoby dobre chęci i dobrą wolę na długie — długie czasy, gdyż wątpię, czy do drugiej takiej próby naprawy stosunków polsko-ukraińskich w Polsce przyszłoby łatwo i prędko, a mam wrażenie, że może i nigdy.</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#PMudryj">Stwierdzamy, że chociaż w Rządzie pod przewodnictwem p. Premiera M. Kościałkowskiego i w kierowniczych ośrodkach polityki państwowej spotykaliśmy dobrą wolę, ażeby móc iść dalej po nowej drodze, to w terenie widzimy dużo przykrych zjawisk nie tylko ze strony społeczeństwa polskiego, ale i ze strony czynników miejscowej administracji i miejscowych przedstawicieli wszystkich resortów życia państwowego, które tę dobrą wolę kierowniczych ośrodków i samego centrum często bądź przekreślają, bądź wypaczają i stwarzają fakty, które na drodze do naprawy stosunków tworzą poniekąd przeszkody nie do przebycia. Będziemy mieli możność na komisjach zilustrować konkretnemi faktami takie niepożądane zjawiska.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#PMudryj">Podkreślam, że myśmy ze swej strony wyjawili dotychczas dużo owocnej pracy i dobrej woli, wyjawiło ją też społeczeństwo ukraińskie. Doprowadziliśmy do odprężenia atmosfery moralnej. Obecnie niezbędne są realne czyny z polskiej strony, ażeby niemi stworzyć rzeczywistą podstawę dla nowego układu stosunków między obu narodami. Idąc konsekwentnie raz obranym szlakiem, który winien prowadzić do zaspokajania wszystkich niezbędnych potrzeb narodu ukraińskiego, żywimy nadzieję, że Wysoka Izba i Rząd wykażą w tym kierunku i dobrą wolę i owocne działanie.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#PMudryj">Do spraw preliminarza budżetowego na rok 1936/37 ustosunkowujemy się rzeczowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pacholczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PPacholczyk">Wysoki Sejmie! W komisji dla pełnomocnictw należałem do tych, którzy życzyli Rządowi, ażeby plany swoje i zamierzenia swoje najlepiej i najskuteczniej przeprowadził. Dziś przy przedłożeniu projektu preliminarza budżetowego chciałbym życzyć Rządowi, ażeby ta, jak to już było powiedziane, symboliczna nadwyżka 50.000 zł przewidywana w budżecie nie stała się w rezultacie deficytem, ażeby nie stało się tak, jak to było z wykonaniem budżetów w latach poprzednich. Przewidywano deficyty daleko mniejsze, niż okazały się w wykonaniu budżetu. Przy tych decyzjach, jakie Rząd powziął, jeśli pewne zamierzenia nie dopiszą, to i rezultat w wykonaniu budżetu może być mniej pomyślny, niż w tej chwili się przewiduje.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PPacholczyk">Chciałem omówić tylko te kwest je, które niedostatecznie albo zupełnie nie były tu poruszone. Zarówno na konferencji prasowej w Ministerstwie Przemysłu i Handlu przez usta pana Ministra Przemysłu i Handlu, jak też i przez usta p. Wiceministra Skarbu Lechnickiego, jako też i w ekspose wczorajszem p. Wicepremiera i Ministra Skarbu podniesiono, że kartele w życiu gospodarczem spełniają jednak rolę bardzo dodatnią i że pretensje, jakie są pod ich adresem kierowane, nie są dostatecznie uzasadnione. Kartel cukrowy nawet spotkał się z pewnego rodzaju uznaniem w ekspose wczorajszem. Ja występowałem przeciw kartelom z całą mocą podczas debat nad pełnomocnictwami na komisji. Twierdziłem, że kartele jako zorganizowana część naszego gospodarstwa narodowego mają dużą supremację nad życiem gospodarczem niezorganizowanem. Uważałem, że aby wprowadzić pewnego rodzaju równowagę w życiu gospodarczem, należy kartele rozwiązywać. Powiedziano mi wtedy przez usta reprezentantów interesów przemysłu i karteli, że należy o kartelach mówić daleko ostrożniej, bo można tą siekierą, o której była na komisji mowa, siebie uderzyć. Ale jednak w tem co powiedziałem było dużo racji, bo i Rząd uznał działalność karteli za niepożądaną i szkodliwą i rozwiązał kilkadziesiąt karteli. Mam wrażenie, że na rozwiązaniu tych 44 karteli nie skończy się, że Rząd w dalszych badaniach dojdzie do wniosku, że i inne są również szkodliwe i w dalszym ciągu będzie z niemi postępował tak, jak postąpił z owemi rozwiązanemi kartelami. Jeżeli padły słowa uznania dla karteli wogóle, a dla kartelu cukrowego w szczególności, to ja byłbym więcej rad, gdyby czy to kartel żelazny, cukrowy, czy inny, rozumiejąc potrzebę życia gospodarczego, obniżył ceny bez specjalnego nacisku Rządu, gdyby kartel sam doszedł do tego wniosku i obniżył ceny. Bo jeżeli pod naciskiem Rządu można było ceny obniżyć, to prawdopodobnie to, co dziś zostało obniżone, stanowiło zysk ponad normę kalkulacyjną w tym dziale naszego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#PPacholczyk">Specjalnie na cukrownictwo pragnę zwrócić uwagę z innej strony. Jest prawdą oczywistą, że wiele fabryk cukrowniczych jest zamkniętych, nieczynnych i za postój otrzymują odszkodowanie. Może w ogólnej kalkulacji, w produkcji cukru to być wygodne, ale ludzie, którzy patrzą na zamknięte fabryki i wiedzą, że otrzymują one po kilkadziesiąt tysięcy złotych za postój, są tem ogromnie zgorszeni. Przed kilku dniami przychodzi do mnie delegacja z powiatu Łęczyckiego z pod fabryki Młynów i mówi: „Na litość Boską, fabryka Młynów nieczynna i za postój otrzymuje 600 tysięcy złotych, a my chcemy i nie możemy buraków plantować, bo nam nie chce dać kontraktów”. Żadne perswazje, żadne przekonywania nic nie pomogą, bo ci ludzie zdają sobie sprawę, że kosztem ich pracy fabryka za postój otrzymuje odszkodowanie. I tutaj jest niesłychane rozgoryczenie tych, którzy może nietrafnie, może niesłusznie, ale takie informacje posiadają i są niesłychanie zgorszeni. A z drugiej strony, wprawdzie nie na wszystkich terenach, ale bardzo często niektóre fabryki, zawierając kontrakty z plantatorami buraków, specjalnie honorują większą posiadłość ziemską, natomiast drobny rolnik nie może dostać kontraktu na jedną czy dwie morgi buraków. I stąd znowu pretensje i niezadowolenie tych, którzy chcieliby ten bodaj jedyny produkt — buraki — produkować, który się względnie dziś kalkuluje.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PPacholczyk">Dziś znowu podnosi się alarm w okolicy fabryki Guzów. Cukrownia w Guzowie ma być zamknięta. Ludność miejscowa chodzi z prośbami, interwencjami i petycjami. Zabiega, aby fabryki nie zamknąć. Cukrownia w Guzowie ma być zamknięta, podczas gdy inna ma być uruchomiona. I gorzej, bo te żale, które idą od tych, którym fabrykę zamykają, którzy tracą plantacje buraków lub pracę, są kierowane pod adresem Ministerstwa Skarbu zamiast pod adresem kartelu cukrowego. I dlatego wydaje mi się, że pod tym względem należałoby się jeszcze zastanowić i zbadać, co jest do naprawienia i usunięcia, aby ludności dawać jaknajmniej powodów do rozgoryczenia i tych żalów, które się tak często powtarzają.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PPacholczyk">Druga rzecz, to samorząd terytorialny. W nowej ustawie samorządowej i w teorii, która została powszechnie przyjęta, samorząd terytorialny jest przedłużeniem administracji rządowej. Jest on ramieniem administracji rządowej, które służy tym samym zadaniom i spełniać ma to, czego nie może spełnić administracja państwowa. Jednak samorząd od dłuższego czasu jest stawiany w pozycji daleko gorszej i trudniejszej niż administracja państwowa. Zawsze gdy rysowały się trudności w Skarbie Państwa, usuwanie tych trudności odbywało się w takiej czy innej formie, kosztem samorządu terytorialnego. Na samorząd terytorialny przerzuca się stale nowe zadania i nowe obciążenia, a nie daje mu się nowych źródeł dochodu. Oczywiście przez to wytwarza się deficyty w budżetach związków samorządowych. Pamiętamy przecież przerzucanie na samorządy znacznego ciężaru w postaci wypłaty dodatku na mieszkania dla nauczycieli, zamiast wypłacania tego dodatku przez Skarb Państwa. Obciążyło to budżety związków samorządowych, i nie tylko to, ale wprowadziło wiele nieporozumień między nauczycielstwem a samorządem, bo samorząd, nie mając pieniędzy, nie jest w stanie tych dodatków w terminach wypłacić, nauczycielstwo zaś, nie otrzymując w porę dodatków, słusznie jest niezadowolone.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PPacholczyk">Za dodatkami mieszkaniowemi dla nauczycielstwa przyszła wkrótce ta niesłychanie uciążliwa, pracowita, często nawet niewykonalna, ewidencja ludności, której założenie kosztowało tak znaczne sumy. Przez cztery lata ewidencja ludności jeszcze nie została założona. Do prowadzenia tej uciążliwej ewidencji w każdej najmniejszej bodaj gminie trzeba utrzymywać conajmniej jednego urzędnika.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#PPacholczyk">W roku ubiegłym znowu przychodzi nowe obciążenie samorządu przez powołanie do życia Związku Rewizyjnego Samorządu Terytorialnego. Związek ten zostaje powołany poto, ażeby kontrolował działalność samorządu. Budżet Związku Rewizyjnego, jeśli jestem dobrze poinformowany, wynosi dziś zł. 590.000. Gdybyśmy kwotę tego budżetu rozdzielili na województwa, to na każde województwo przypada 38 tysięcy złotych. Za te 38 tysięcy złotych, licząc uposażenie jednego urzędnika 500 zł. miesięcznie, można w każdem województwie utrzymać 6-ciu urzędników. A więc, jeśli samorząd znowu ma i ten wydatek ponosić, jeżeli jedno miasto Kraków czy Lwów płaci na ten cel 50 tysięcy złotych rocznie, to doprawdy jest to nowe obciążenie, bez którego, pytanie, czyby nie można się obejść. W całości naszej pracy, w administracji publicznej, zarówno państwowej, jak i samorządowej, panuje dziwna psychoza. Jest kompletny brak zaufania do urzędnika i do obywatela. Przecież dzięki temu brakowi zaufania ten wąż, ten sznur rewizyj od góry do dołu jest tak olbrzymi i tak uciążliwy, że naprawdę dzisiaj w instytucji publicznej, a zwłaszcza w samorządzie pewna część urzędników jest zajęta tylko asystowaniem przy kontroli, niema natomiast czasu na wykonywanie tych czynności, do których jest powołana. A przecież dzisiaj mamy już na podstawie nowych ustaw ustrojowych zorganizowany samorząd prawdopodobnie lepiej, aniżeli przedtem. Władze nadzorcze mają przecież duży wpływ przy powoływaniu organów zarządzających, kierujących samorządami, boć zatwierdzają wybory przełożonych związków samorządowych. A zatem niewątpliwie możnaby odciążyć samorząd od kontroli często zbędnej, a przez to uniknąć niepotrzebnych wydatków. Jeżeli kontrola nad samorządem terytorialnym nie była dostateczna, to zamiast stwarzać specjalną instytucję, której budżet wynosi dzisiaj około 600 tysięcy złotych, trzeba było w każdem województwie dodać tylko jednego urzędnika — fachowca, który obok inspektora wojewódzkiego byłby jeszcze drugim rewidentem, to z pewnością ci dwaj ludzie, gdyby nie byli przeciążeni innemi czynnościami, a poświęcili się tylko kontroli, to z pewnością byliby w stanie przeprowadzić kontrolę związków samorządowych. Niepotrzebne byłyby wtedy te znaczne wydatki.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#PPacholczyk">Jeśli chodzi o związek rewizyjny, to ta instytucja tak została zorganizowana, że nawet wtedy gdy nie będzie zupełnie potrzebna, nie będzie można jej zlikwidować, bo likwidacja zobowiązań wynikających z zapewnionych emerytur uniemożliwi likwidację.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#PPacholczyk">Samorząd nie jest w stanie dziś bilansować swoich budżetów. Jest w deficycie najczęściej, dzięki temu, ze mamy nadmiar zadań włożonych na samorząd. Czas najwyższy, ażeby zrewidować zadania ciążące na samorządzie, czas najwyższy, ażeby usunąć prace zbędne, bez których sprawność naszej administracji zupełnie nie zostanie nadwyrężona. Czas najwyższy nie tylko w samorządzie, ale i w administracji państwowej wiele rzeczy skontrolować, naprawdę my w Polsce dusimy się w papierkach, które fruwają od biurka do biurka. Czas najwyższy, ażeby tę wynalazczość w dziedzinie naszej administracji ukrócić, żeby wiele rzeczy uprościć i uporządkować, ażeby można było osiągnąć jaknajwiększą oszczędność przez zmniejszenie pracy, a za tem nastąpić może i zmniejszenie personelu, który jest liczny, ale bardzo licho wynagradzany.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PPacholczyk">Dowiedziałem się wczoraj z przemówienia p. Ministra Skarbu, że pobrane od pracowników samorządowych w formie nowego podatku 16 milionów zł zostaną zwrócone samorządowi. Przyznam się szczerze, że gdy była mowa o obciążeniu nowemi świadczeniami zarówno urzędników państwowych, jak i samorządowych i innych, to byłem zdania, że od tego obowiązku nikt nie powinien się uchylać; i każdy, kto jest w stanie świadczyć na rzecz Państwa, powinien ten ciężar bez szemrania ponosić, ażeby do równowagi budżetowej w naszem Państwie doprowadzić. Ale jeżeli jest mowa o zwrocie 16 milionów, pobranych od pracowników samorządowych, to widocznie równowaga budżetu Państwa tych ofiar nie wymagała, a jeśli owe 16 milionów złotych mają iść na fundusz zapomogowopożyczkowy, to na mnie doprawdy robi to przykre wrażenie, bo dlaczego akurat pracownicy samorządowi mają składać się na fundusz, który ma pokrywać deficyty budżetowe związków samorządowych. Przesadnem jest twierdzenie, że pracownicy samorządowi są tak świetnie sytuowani, iż można im w nieskończoność zmniejszać wynagrodzenia. Proszę łaskawe zwrócić uwagę, że przy 250 złotowem uposażeniu obecnie funkcjonariusz państwowy płaci 10% podatku, pracownik prywatny płaci 11,2%, podczas gdy pracownik samorządowy łącznie ze świadczeniami socjalnemi płaci 19,3%. Przy uposażeniu 450 złotych funkcjonariusz państwowy płaci w tej chwili podatku 11%, pracownik prywatny — 14,75%, natomiast pracownik samorządowy — 22,75%, a przy rzadko spotykanem w samorządzie uposażeniu 750 zł miesięcznie pracownik samorządowy płaci 24,1% ze swojego uposażenia, podczas gdy urzędnik państwowy płaci 14%, pracownik zaś prywatny 14,1%. Dlaczego się tak stało? Dlatego, że pracownik samorządowy płacił przedtem podatek dochodowy, płacił Kasę Chorych i składki emerytalne i na Fundusz Pracy. Obecnie przyszedł nowy, podwyższony podatek dochodowy, łącznie z urzędnikami państwowymi, nadto od 1 stycznia zostanie wprowadzona podwyżka podatku dochodowego. Dotknie ona także pracowników samorządowych. Dlatego dwadzieścia zgórą procent potrąceń z niewielkich uposażeń jest naprawdę ponad wszelką miarę.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#PPacholczyk">Proszę Panów! Mówiło się już, że zwłaszcza gminy wiejskie są bardzo często deficytowe. Gminy wiejskie na terenie Małopolski, Pomorza i Poznańskiego, tam, gdzie zostały niedawno zorganizowane gminy zbiorowe, gdzie podatek wyrównawczy jest daleko niższy niż na terenie b. zaboru rosyjskiego, nie mogą w żaden sposób ustabilizować swojego budżetu, nie mogą pokryć wydatków i dlatego i uposażenia pracowników są tak minimalne, że stoją poza wszelką możnością bytowania, a pracy jest ponad miarę.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Byrka.)</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#PPacholczyk">Do tego dochodzi jeszcze w samorządach to, co jest dla pracownika najbardziej przykre, mianowicie stała udręka, nieustanne troski personalne, stała niepewność jutra, stała chęć pozbycia się jednego, ażeby przyjąć na jego miejsca drugiego. To są troski, które pogłębiają kłopoty, wynikające z niedostatku materialnego.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#PPacholczyk">Mogę udowodnić, że na terenie poszczególnych powiatów cały szereg zwłaszcza większych właścicieli ziemskich zalega z olbrzymiemi sumami podatków, zarówno państwowych jak i samorządowych. Bywają wypadki, że je den majątek ziemski zalega z większą sumą podatków na rzecz gminy, niż całoroczny budżet gminy. Bywają wypadki, że gmina nie może w żaden sposób zbilansować swego budżetu, bo jeśli połowę albo więcej niż połowę gminy zajmuje jeden obszar dworski i nie płaci podatków na rzecz gminy, to oczywiście pozostała połowa albo mniej gminy nie jest w stanie wszystkich wydatków ponosić. I dlatego też, ponieważ wierzę, że ci z kolegów moich, którzy zasiadają na ławach poselskich, czy senatorskich są wolni od niepłacenia podatków, niewątpliwie — to nie od rzeczy będzie zwrócić się do nich z gorącym apelem, ażeby wpływali na tych, którzy ten obowiązek lekceważą, ażeby ten stan rzeczy zniknął. Albowiem ta ludność, która płaci podatki regularnie, a płaci je przeważnie drobny rolnik i jest niesłychanie zgorszony tem, iż ostatni kęs chleba odnosi, albo zabiera mu go sekwestrator, podczas gdy ktoś inny, mając swobodniejsze życie, tych obowiązków nie spełnia.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#komentarz">(Głos: Oni mają progresję.)</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#PPacholczyk">Płacą podatki regularnie i ci, którzy mają progresję, tylko jedni płacą, a drudzy swoje obowiązki lekceważą. Jeżeli stan gospodarczy danego obszaru jest tak zły, że on istotnie nie może uiścić swoich zobowiązań, to przecież nie trzeba być koniecznie radykałem ani anarchistą gospodarczym, aby mieć ustawę z roku 1933, wydaną w formie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej, która daje prawo Ministrowi Skarbu do przejmowania większych obszarów ziemskich za niezapłacone należności państwowe i samorządowe, względnie instytucyj prawa publicznego. Niechaj choć w jednym wypadku, gdzieś w okolicy, w powiecie majątek, który nie może dobrze gospodarować i swoich obowiązków dobrze spełniać, niech dla przykładu zostanie przez Państwo przejęty, niechaj zostanie rozparcelowany, a wtedy ta gorycz, jaka tkwi w społeczeństwie z tego właśnie powodu, zniknie.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#PPacholczyk">A druga sprawa, która nie mniej wyraźnie i przykro występuje na terenie samorządu ziemskiego, to szarwarki, czyli świadczenia w naturze. W tym wysokim Sejmie była uchwalona ustawa o świadczeniach w naturze. Ustawa o świadczeniach w naturze miała spełnić to mianowicie, że ponieważ dziś brak jest środków obiegowych, a sił do pracy jest pod dostatkiem w Polsce, przeto siły te pragnęło się wykorzystać, żeby drogi i rowy były doprowadzone do jakiego takiego stanu. Bardzo często wymierzone świadczenia w naturze przeliczone na pieniądze dają obciążenie wyższe, aniżeli budżet danej gminy. Ale proszę sobie łaskawie wyobrazić, jakież znowu rozgoryczenie musi być u tych, którzy często nie mają pęczka siana dla konia na wiosnę, ani snopka słomy, ażeby pod niego podesłać i ta szkapina chwiejąca się ciągnie piasek czy kamień na drogę publiczną. Natomiast właściciel większego majątku tych świadczeń nie spełnia, potem po tej drodze jeździ dobremi końmi, a często i samochodem. Jakaż jest gorycz tych, którzy muszą te świadczenia wykonywać, bo gdyby nie chcieli, to ich do tego zmuszą. Mogę udowodnić, że znowu większa część posiadłości ziemskich, jeśli chodzi o świadczenia w naturze, wykonywa je z oporem, — jeśli wogóle wykonywa. I znowu niezadowolenie na wsi potęguje się. Znowu jest żal pod adresem Rządu i temu tam komuś na wsi zdaje się, że to jest metoda, że to jest system taki polecony przez Rząd, przez władze państwowe i dlatego jeden jest ochraniany, a drugi — w ich pojęciu — gnębiony. I dlatego też znowu mój apel idzie w tym kierunku, ażeby do tych obowiązków, które z mocy ustaw wypływają, do tych obowiązków, od których nikt uchylać się nie powinien, niech zwłaszcza ten, który lepiej rozumie obowiązek państwowy, obowiązek własny, obowiązek publiczny, niech się nie upiera i niech świadczy dla przykładu, ażeby mniej uświadomionych do pracy pociągnąć i aby nasze drogi często nie do przebycia do lepszego stanu doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#PPacholczyk">Była mowa o nastrojach społecznych, o psychice społecznej. To są momenty, których nigdy nie wolno zapoznawać; to są momenty, które w każdem działaniu są decydujące. Ale, ażeby z tego marazmu, z tego niezadowolenia, tego, co ludziom często tak strasznie ciąży, otrząsnąć się, ażeby mimo tych wszystkich trosk ludzie uwierzyli, że nareszcie ruszono z martwego punktu, że nareszcie te trudności znikną, że nareszcie jest sprawiedliwość, że biedny i bogaty, wszyscy razem zostali wprzęgnięci do rydwanu i ciągną go, ażeby to osiągnąć — wszyscy, ktokolwiek jest obowiązany z mocy ustaw świadczyć na rzecz Państwa czy samorządów, niechże świadczy, niechże nie będzie wybranych i upośledzonych, niechże wszyscy, którzy są przecież wobec Konstytucji i wobec prawa równi, niech wszyscy jednakowo świadczą na rzecz dobra publicznego.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Gdula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PGdula">Wysoka Izbo! Rząd przez złożenie budżetu, przez ustalenie gospodarki państwowej, pragnie przejść do następnego etapu swego działania, to jest do uaktywizowania życia gospodarczego. Świat pracy, a przedewszystkiem Państwo, poniosło wielkie ofiary. Ktokolwiek z szanownych Panów przejrzy zestawienie sumaryczne obciążeń i odciążeń, które nam przedstawił w swem przemówieniu p. Wicepremier Kwiatkowski, musi zauważyć, że ofiary ze strony Państwa i ze strony świata pracy są jednak zbyt duże w stosunku do ofiar, jakie ma ponieść świat, który powszechnie nazywamy światem kapitału.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PGdula">Jeśli chodzi o stosunki gospodarcze w Państwie, to powszechnie jest wiadome, że w wyniku zasad obecnego ustroju gospodarczego i w wyniku wielu przyczyn, wśród których wojna odgrywa niepowszednią rolę, znaleźliśmy się w okresie kryzysu i szalejącego bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PGdula">I zagadnienie to stoi przed nami, ustawicznie nierozwiązane i jesteśmy świadkami ciągłego wzrostu bezrobocia z każdym rokiem. Widzimy wysiłki rządów poprzednich pomajowych i obecnego, który zdecydowanie pragnie pójść w tym kierunku, aby bezrobocie jako skutek kryzysu zwalczać. Należy jednak sięgnąć do właściwej przyczyny, do sedna rzeczy naszego ustroju gospodarczego, naszej rzeczywistości polskiej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę przyrost naturalny; ten fakt, że w ciągu 14 lat przybyło około 6.000.000 nowych obywateli, spragnionych pracy, pragnących wnosić swój udział i twórcze siły w życie gospodarcze Państwa, to to zagadnienie przed nami stoi w całej jaskrawości i wymaga poważnego zastanowienia się i poważnych środków. Wieś jest przeludniona. Bezrolni i małorolni wzrastają w coraz to poważniejszej liczbie. Nie mogą znaleźć na swoich terenach warsztatów pracy i idą do miasta. Miasta duszą się pod brzemieniem coraz szybciej wzrastającej liczby bezrobotnych. Należałoby i należy sięgnąć do sedna rzeczy i nie dopuścić do tego, aby ilość bezrolnych, małorolnych na wsi się powiększała; należy rozwiązać to zagadnienie, które nieraz tu było przedmiotem dyskusji, zagadnienie kolonizacji wewnętrznej, aby ci rolnicy, ci małorolni i ich synowie, w których sercu jest jeszcze miłość do ziemi, do jej uprawy, nieraz ciężkiej i trudnej, aby oni mogli tam pozostać, aby tam dla nieb zostały stworzone trwałe warsztaty pracy. Zagadnienie to, sfinansowane przy pomocy Państwa, przemysłu, czy samorządu, czy zainteresowanych, pozwoliłoby utworzyć cały szereg warsztatów rolnych, któreby dopomogły do tego, aby w wysokim stopniu jednak ta fala bezrobotnych nie płynęła do miast. Nie ulega wątpliwości, że zdecydowane wysiłki obecnego Rządu idą również w kierunku zwalczania przedewszystkiem bezrobocia przez to, że warsztaty pracy mają być oparte na podstawie produkcji o najniższych kosztach, produkcji, która ma zadowolić szerokie masy, która ma pozwolić na to, aby druga połowa Polski — wschodnia, na wschód, jak powiedział p. Wicepremier, od Wisły, mogła korzystać z dóbr materialnych i kulturalnych. Jeśli jednak popatrzymy na wysiłki i skutki ostatnich pociągnięć Rządu, musimy zwrócić uwagę, że jednak kapitał skartelizowany nie zszedł jeszcze ze swego klasowego stanowiska, nie pozbył się tej klasowości, którą narzuca światu pracy, jest w dalszym ciągu egoistycznie nastawiony — ciągle powiada, że jego koszty produkcji są wielkie i kiedy trzeba przekonać Rząd o tem, że koszty są wysokie, to zawsze znajduje się memoriał, który ad oculos udowadnia, że koszty są zbyt wielkie. Jeżeli zaś chodzi o zamknięcie danego warsztatu pracy jako nierentownego, to się znów bardzo łatwo udowadnia, że te koszty są małe. Nie będę tu powtarzał tego, co mówił kol. Kopeć z tej trybuny, ale muszę jedno stwierdzić, że obciążenia fikcyjne, fałszywe zadłużenie, zwłaszcza warsztatów produkcji na Górnym Śląsku, sięgające setek milionów, skutecznie obniżają dochody Państwa i dochody świata pracy. W tym kierunku należy pójść dalej, gdyż obecna chwila jest ciężka. Gaj mowa o amortyzacji przedsiębiorstw, to ciekawa rzecz, że przedsiębiorstwa, które dawno się zamortyzowały, ciągle w swoim bilansie wykazują odpowiedni procent na amortyzację. To zagadnienie jest troską i przedmiotem wysiłków obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PGdula">Nie będę powtarzał tego, co tu się mówiło przy pełnomocnictwach i obecnie przy rozważaniach nad preliminarzem budżetowym, to jest o administracji warsztatów pracy. P. Minister Przemysłu i Handlu, względnie p. Wicepremier łaskawie nam zakomunikował, że około 50 karteli zostało zlikwidowanych. Cieszymy się z tego, ale pozostało jeszcze 200. Zatem jeszcze długa i żmudna jest droga wysiłków Rządu w walce z kartelami, w walce z obcym kapitałem, bo ten decyduje o wszystkiem tem, co się nazywa produkcją w Polsce i o tem, co się nazywa konsumcją. Jest to ciężka droga i zdajemy sobie z tego sprawę, o ile chodzi o obecne Izby, o ile chodzi o świat pracy, że każdy z nas poprze Rząd w tych wysiłkach, bo w nich widzimy jedyną drogę do obniżenia kosztów produkcji i wzmożenia konsumcji, zwłaszcza wśród świata pracy na wsi. Jednak jeżeli chodzi o walkę z moralnym wyzyskiem, o którym tu nieraz się mówi i będzie się mówiło, i z którym walka nie jest łatwa, to trzeba powiedzieć jedno, że cieszymy się, iż p. Wicepremier wskazał przemysłowi, że jako naczelny dyrektor w Państwowych Zakładach w Mościcach, mimo trudnych warunków konsumcyjnych na wsi, zawsze zdołał tak koszty produkcji ustalić, że świat pracy w Mościcach nie był narażony na obniżkę płac i zarobków. Przecież jesteśmy świadkami ciągłego obniżania płac i zarobków, obniżania stopy życiowej świata pracy. Apel i uwaga p. Wicepremiera w związku z tem bardzo nas cieszy. Pragnęlibyśmy również u przemysłu widzieć zrozumienie, że nie tędy droga, że nie tutaj należy szukać obniżki kosztów produkcji i na barki świata pracy spychać wszystkie swoje winy z przeszłości. Trzeba sobie zdać sprawę również z tego, że przemysł może gdzieindziej szukać oszczędności i może je łatwo znaleźć. Były one tyle razy wskazywane, że nie będę ich powtarzał.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#PGdula">Jednak jeżeli mówię o coraz bardziej obniżających się płacach i zarobkach, to chciałbym nie polemizując z nieobecnym tutaj kol. Wierzbickim, zwrócić mu na niektóre rzeczy uwagę. Ten Mały Rocznik Statystyczny wskazuje na potężną broń w rozwiązaniu zagadnień gospodarczych, czy dyskusyj parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#PGdula">I cóż się okazuje? Okazuje się, że Pan Kolega Wierzbicki bynajmniej nie przeczytał tego, ile spółki akcyjne za 5-ciolecie — od 1928–1933 — naprawdę zyskały. Trzeba sobie powiedzieć, że jeżeli w 1928 r. zysk spółek akcyjnych wyraził się w 208 milionach zł, jeżeli następnie w roku 1931 już w 70 milionach, a obecnie 68 milionach, to druga mniej więcej połowa tych spółek poniosła zaledwie 87 milionów strat, gdy pierwsza ma w dalszym ciągu zysku 68 milionów. Czyli jeżeli porównamy jedne i drugie, to jest straty niespełna 18 milionów. Tych liczb nie wskazywał, tylko wszedł na inne straty, gdzie chciał ad oculos udowodnić nam, że przemysł papierniczy jest bardzo biedny. Jeżeli patrzę na przemysł papierniczy to za ostatnie lata — 11 spółek ma 5.400.000 zysku. Drugie spółki, których jest tylko 8, mają 4.900.000 zł zysku. Przemysł papierniczy w Polsce w tej sytuacji ma, — może to ulegnie zmianie — najlepsze widoki rozwoju i fabryki papieru ustawicznie się mnożą.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#PGdula">Również zupełnie inaczej przedstawił nam tutaj kolega Wierzbicki zagadnienie przemysłu włókienniczego, gdzie wielkich strat również nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#PGdula">O ile chodzi o cukrownie, to wreszcie została tu przedstawiona sytuacja odpowiednio, ponieważ za ten czas wykazują one 11 milionów zł zysku.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PGdula">Jeżeli tych parę liczb podałem, to tylko jako dowód, jak często jest niebezpieczne posługiwanie się rocznikiem statystycznym, bo z tego samego rocznika można wywnioskować także i inne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#PGdula">Również mimochodem chcę powiedzieć koledze Wierzbickiemu o sprawie ubezpieczeń społecznych, o tym „niesłychanym ciężarze ubezpieczeń społecznych”. Historia jest znana i bajeczka ciągle powtarzana. Kiedy sytuacja jest dobra, wtedy się o ubezpieczeniach społecznych nie mówi. Kiedy kryzys daje się we znaki, to o tem się ciągle mówi. A jednak myślałby kto, że to naprawdę są straszne obciążenia. Tymczasem Komisja Ankietowa z roku 1928, która badała warunki i koszty produkcji, stwierdziła, że w przemyśle węglowym koszty ubezpieczeń wynoszą 4,2% kosztów wydobycia, w przemyśle metalurgicznym 1,6% kosztów całej produkcji, we włókienniczym 0,97% do 0,98%, to znaczy niespełna 1 procent kosztów produkcji i t. d. To tylko chciałem dać jako skromną odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#PGdula">Jeśli obecnie Rząd pragnie bardziej uprzemysłowić kraj, jeśli do tego celu zdąża dzięki bardzo zdecydowanym wysiłkom i pociągnięciom, to jednak jest jeszcze cały szereg posunięć, które mają na celu łagodzenie skutków bezrobocia, t. zw. koniunkturalnego. I tu nasuwają się pewne zastrzeżenia, o ile chodzi o Fundusz Pracy. Fundusz Pracy, o którym tutaj była mowa, powstał jako oręż, który miał służyć do produktywnego zwalczania bezrobocia. Tymczasem widzimy z przerażeniem, że dochody, jak i rozchody, ulegają zniżkom i to grubym, a jeśli chodzi o rozchody, to dotacja na akcję zatrudnienia, wynosząc w roku 1934–30 milionów, następnie w 1935 ponad 60 milionów, w roku budżetowym 1936/37 ma wynieść 35 milionów. Każdy milion złotych to mniej więcej zatrudnienie 1.200 osób, jeżeli ustalimy ich zarobki na około 800 zł rocznie. Zatem bezrobocie znowu wzrośnie, gdyż około 35 milionów zł mniej ma pójść na zwalczanie bezrobocia. Kolega Pochmarski mówił o robotniku, który buduje domy, kanały, wodociągi, rzeźnie i t. p. Ten robotnik jest przekonany, że będzie robił to samo i w przyszłym roku, jednak ta liczba, poważnie zmniejszona o 33 milionów, zmniejszy w wysokim stopniu liczbę zatrudnionych, a powiększy bezrobotnych. I dlatego też, jeżeli p. Wicepremier mówił o tem zagadnieniu pierwszorzędnego znaczenia dla świata pracy, t. j. o samej pracy, o robotach inwestycyjnych, o stworzeniu Banku Inwestycyjnego, — zdaje mi się, że obecnie istniejący Fundusz Pracy wraz ze swym sztabem, jeżeli będzie miał jeszcze rozszerzone możliwości kredytowe, będzie mógł w znacznym stopniu zastąpić ten przyszły Bank Inwestycyjny i będzie mógł decydować o tych przedsiębiorstwach, które są rentowne, a które nie. Ale zawsze będzie to samo zagadnienie bezrobocia w ośrodkach przemysłowych, jak zagłębie węglowe, Warszawa, Łódź, Białystok czy Poznań. W tych miastach będą w dalszym ciągu pozbawieni pracy, i aczkolwiek wiele robót będzie miało pierwszorzędne znaczenie gospodarcze w całej Polsce, to jednak zagadnienie zwalczania bezrobocia na terenach miast będzie miało stale wielkie znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#PGdula">Jeżeli popatrzymy na rozdział kredytów z Funduszu Pracy, to trzeba wyrazić pewne zastrzeżenia. Na roboty w miastach jest to procent za mały. Wszak w najbliższym czasie całe fale małorolnych, bezrolnych ze wsi będą szły do miast i będą tam szukały zatrudnienia. Przecież miasta są wielkim rezerwuarem, w którym wiele robót jest jeszcze do zrobienia. Dlatego sprawa przeznaczenia większych funduszów na walkę z bezrobociem przedewszystkiem tam, powinna być postawiona bardzo zdecydowanie, ażeby w ten sposób pomóc miastom, aby mogły w najbliższej przyszłości być przygotowane odpowiednio na przyjęcie i zatrudnienie u siebie bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#PGdula">Niejednokrotnie było tu poruszane zagadnienie. o którem powiem na zakończenie, budżetu nadzwyczajnego, budżetu inwestycyjnego. O tem zagadnieniu p. Wicepremier mówił, co nas serdecznie cieszy. Co więcej p. Wicepremier; mam wrażenie, może już ostatni raz odzywa się w trybie warunkowym do przemysłu, mówiąc: „Gdyby przemysł polski zdobył się na ustosunkowanie się do tego dodatkowego i nadzwyczajnego programu robót, tak jak ustosunkowuje się nieraz do eksportu, dając nie tylko niższe ceny, ale i odpowiednio przygotowany kredyt, wówczas i sam mógłby w niejednym wypadku znaleźć lepszy program zatrudnienia i poprawić swą kalkulację i rentowność”. Czy przemysł ze swego klasowego stanowiska zejdzie i usłucha tego apelu p. Wicepremiera, najbliższa przyszłość pokaże.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#PGdula">O ile chodzi o świat pracy, to on pragnie razem z Państwem w dalszym ciągu na swoich barkach nieść rozwój mocarstwowego stanowiska Polski, stwarzać dalsze warunki jej rozwoju gospodarczego. Dla świata pracy istnieje jeszcze cały szereg zagadnień, które w tej chwili trudno poruszać; poruszymy je przy budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej; będą to zagadnienia kodeksu pracy, kodeksu ubezpieczeń, warunków życiowych robotnika w fabryce i poza fabryką, czy przedewszystkiem te zagadnienia, które mają robotnika sprząc z Państwem, które mają pomóc Rządowi w rozwiązywaniu wielkich problemów gospodarczych — mówię tu o zagadnieniach ustrojowych, jakimi są izby pracy, — jak również opiniowaniu projektów, dotyczących podstawy stosunków wśród robotników, t. j. związków zawodowych, warunków, które mają robotników związać z warsztatem pracy, które mają robotnikom przedstawić warsztat pracy nie tylko w ujemnem świetle, ale przedewszystkiem w świetle dodatniem — ten cały szereg zagadnień jest przed nami i mamy to przekonanie, że go rozwiążemy i że również świat pracy w Polsce otrzyma ważkie stanowisko, które nie tylko oddawna mu się należy ze względu na poniesione ofiary, do których zawsze jest gotów, ilekroć Rząd wezwie go w imię dobra Państwa, ale że ten świat również znajdzie miejsce należne mu przy rozwiązywaniu wielkich zagadnień gospodarki Państwa Polskiego ku najwyższemu jego dobru i interesowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Mróz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PMróz">Wysoka Izbo! Świat pracy poniósł dotkliwe klęski na dwóch frontach — na froncie zarobków i płac i na odcinku ustawodawstwa społecznego. Place i zarobki pracownicza stanowiły źródło, do którego sięgało się stale. Dwie fale kryzysu przeżył świat. Jedną w r. 1929/30, drugą w r. 1932/33. Obie one spowodowały pogorszenie płac i redukcje pracowników.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PMróz">Drugi odcinek klęsk to reszta zdobyczy społecznych, jakie świat pracowniczy uzyskał wcale nie na poziomie wygórowanym i dalekim od wzorów zagranicznych. Doznał klęsk na odcinku ubezpieczeń społecznych i na odcinku ochrony pracy. Innowacja na odcinku ubezpieczeń społecznych, przynosząc jednolite ubezpieczenie emerytalne, była ograniczeniem, zwężeniem dotychczasowych uprawnień w dziedzinie ubezpieczenia chorobowego, jak i przez wyłączenie z pod tego ubezpieczenia robotników rolnych, którzy na terenie województw zachodnich od dawna z niego korzystali.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PMróz">Kto chciałby się ze skutkami tego zapoznać, wystarczy przeczytać szereg publikacyj o spadku stanu sanitarnego wśród robotników rolnych szczególniej. Obecnie robotnik rolny, mając zapewnioną pomoc pracodawcy w razie choroby, ma tylko jedną perspektywę — terminatkę, to jest zwolnienie.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PMróz">Ofiara poniesiona z okazji ustawy scaleniowej w zakresie ubezpieczeń chorobowych jest tembardziej dotkliwa, że ustalone normy ubezpieczenia inwalidzkiego, starczego, emerytalnego są dalekie od wartości, które robotnik w wyniku znojnej pracy całego życia złożył produkcji, złożył dorobkowi ogólnemu. Ochrona prawa w okresie kryzysu została zwężona z dwóch stron. Ze strony ustawodawstwa przez podwyższenie czasu pracy, uskutecznione wobec większości robotników jedynie na przyszłość (na czas dobrej koniunktury), ale jako demonstracja i sukces pracodawców — w okresie obronnie dla robotników niesłychanie trudnym — tem mocniej jątrzący świat pracy.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PMróz">Jednocześnie dokonano pogorszenia zapłaty urlopowej i za godziny nadliczbowe.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PMróz">Urlopy na G. Śląsku złośliwie wprowadzono (ogólnopolska ustawa) wówczas, kiedy stosowanie tego kosztuje taniej, niż dotychczasowa normy.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PMróz">Wzrost wypadków oto wynik pogorszenia u staw.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#PMróz">Obecnie świat pracy wezwano do nowych ofiar i ofiary te zostały już zrealizowane przez dekrety z pełnomocnictw o obniżeniu minimum wolnego od dochodów z 2,500 zł na 1,500 zł, natomiast minimum dochodów fundowanych nie uległo podobnemu obniżeniu. To rzeczy dokonane. A teraz zamierza się przyjść jeszcze z rewizją ubezpieczeń społecznych. Dalsze zmiany i dalsze oddłużenia. Z tem należy skończyć. Niech obowiązuje istniejąca ustawa — chociaż jest to malum necessarium, ale niech nie będzie wiecznych zmian i niepokoju. W r. 1934 była już znowelizowana i wyłączono z niej najlepiej płatne kategorie pracowników, potem alarm, że ubezpieczenia społeczne nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Nie tylko w dziedzinie ustawowej ale i organizacyjnej ubezpieczenia społeczne są ciągle niepokojone.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#PMróz">Posiadaliśmy przed półtora rokiem cztery samodzielne zakłady ubezpieczeń społecznych. Od niespełna roku posiadamy jeden zakład ubezpieczeń społecznych z 4-ma samodzielnemi funduszami. Obawiam się, że tolerowane obecnie nastroje pragnęłyby zostawić świat pracy bez żadnych funduszów w jednym zakładzie opieki społecznej. My się na to nie zgodzimy. Tragiczna sytuacja świata pracy da się porównać tylko z tragedią nauczyciela, z tragedią w szkolnictwie, z tragedią oświaty. W tej sytuacji następuje deklaracja Rządu, która w stosunku do przemysłu w pierwszem przemówieniu p. Wicepremiera brzmiała: „jeżeli Państwo idzie na ogromne ofiary, jeżeli te ofiary przerzucamy na ludzi pracy, na urzędników, to również przyszedł moment, żeby przemysł stanął do szeregu i głęboko wierzę, że będzie to uczynione”.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#PMróz">Jak głęboko zawiódł się p. Wicepremier, najlepszym dowodem jest fakt, że obniżka cen kartelowych: węgla, żelaza, cukru jest wprowadzana w drodze nadzwyczajnych dekretów wobec sabotażu odnośnych organizacyj przemysłowych. Na jaki opór natrafiają najbardziej kategoryczne oświadczenia Rządu, niech świadczy fakt, że deklarowana przez p. Wiceministra Lechnickiego w dniu 1 grudnia cena węgla w Warszawie, loco piwnica, która miała wynosić 38 złotych, wzrosła w parę dni potem do 45 złotych. I jakąż korzyść ma konsument, który dotychczas płacił 44 złote.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#PMróz">W dziedzinie rolnictwa, program zadeklarowany przez p. Wicepremiera, figurował pod imponującym tytułem „Ulgi dla rolnictwa”. Oddłużenie wielkiej własności, jako program pozytywny, nie jest wystarczające.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#PMróz">W opublikowanej ostatnio przez Warszawskie T-wo Kredytowe Ziemskie liście wielkich majątków ziemskich, przeznaczonych na licytację, naliczyliśmy 960 nieruchomości ziemskich, które zalegają z zapłatą kolejnych rat Towarzystwa — z zapłatą drobnych, niejednokrotnie paruset złotowych kwot.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#PMróz">Nie chcę mnożyć przykładów, łatwo dostępnych dla wszystkich, ale licytacja majątku wartości 530,000 złotych za zaległość w kwocie 816 zł stanowi jaskrawy dowód, że to nie jest niemożność płacenia, lecz system i niemoralny klimat, jaki panuje wśród 19.000 posiadaczy wielkiej własności ziemskiej, który nie zezwala na przeobrażenie naszych stosunków rolnych.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#PMróz">Charakterystyczne dane, opublikowane ostatnio przez pracowników samorządowych wskazują, że tylko 33 wielkie własności ziemskie zalegają z opłatą podatków na 1.870.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#PMróz">Poco ulgi i poco oddłużenie, ażeby w dalszym ciągu powiększać zobowiązania ziemian wobec Skarbu, a tem samem obciążać świat pracy świadczeniami, które zjada oddłużenie. Czy dla gospodarstwa narodowego nie byłoby rzeczą właściwszą przejść na strukturę spółdzielczą lub drobnej własności rolnej, skoro statystyka nasza wskazuje, że dochód brutto w miarę powiększania się gospodarstwa maleje i gdy dochód z gospodarstwa 5 ha wynosi 415 zł od 1 ha, to z 50 ha wynosi już tylko 194 zł., a wielkiej własności spadał poniżej 100 zł z 1 ha.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#PMróz">Przecież tylko Polska wykazuje, że 27% powierzchni użytkowej rolnie zajmują wielkie gospodarstwa, podczas, gdy naprzykład w Holandii zajmują wielkie gospodarstwa 1,5%, w Finlandii — 6,2%, w Szwecji — 10%.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#PMróz">Apel i ulgi dla posiadających a wyciąganie ofiarnych groszy już nie z kieszeni, ale z żołądków mas pracowniczych, nie stwarza równowagi w programie gospodarczym, który jest obecnie wykonywany, nie likwiduje klęski bezrobocia, a podważa wiarę w trwałość równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#PMróz">Muszę przytem wyrazić obawę, że mimo okólnika w tej sprawie Ministra Opieki Społecznej produkcja będzie usiłowała przerzucić obniżkę cen na płace robotnicze przez ich redukcje, co może wywołać niepożądane zaognienie.</u>
          <u xml:id="u-44.18" who="#PMróz">Zapowiedziane przez p. Wicepremiera Izby Pracy mają stanowić dla świata pracy kompensatę tych niezliczonych ofiar, mają stanowić jakgdyby podniesienie uznania honoru i godności pracownika narówni z innemi grupami społecznemi, narówni z przedstawicielstwami w Izbach Przemysłowo-Handlowych. Takie przyrównanie nie stanowiłoby dla nas żadnego zaszczytu. Wierzymy, że Izbom Pracy w myśl postanowień Konstytucji będzie powierzona administracja publiczna w zakresie samorządu gospodarczego na odcinku spraw pracy i że będzie to uczynione bez naruszenia podstawowej komórki organizacyjnej świata pracy, jatką są związki zawodowe. Gdyby Izby Pracy miały się stać jedynie ciałem, sankcjonującem zmienną a często szkodliwą politykę społeczną kolejnych rządów, świat pracy bez wahania zrzeka się tego dobrodziejstwa.</u>
          <u xml:id="u-44.19" who="#PMróz">Uaktywnienie życia gospodarczego, zapowiedziane przez p. Wicepremiera, nie może być przeprowadzone tylko kosztem jednej warstwy i tylko z pomocą zadeklarowanych środków.</u>
          <u xml:id="u-44.20" who="#PMróz">Będąc zdecydowanym zwolennikiem ingerencji Państwa w życie gospodarcze, uważam za karygodne wszelkie niedociągnięcia i błędy, które dyskredytują gospodarkę państwową w przedsiębiorstwach Skarbu, lub w przedsiębiorstwach, uzależnionych od finansów publicznych. Jeden z najpotężniejszych koncernów w Europie, a największy w Polsce, Wspólnota Interesów, zatrudniający przeszło 30 tysięcy pracowników, jest gospodarowany źle i rozrzutnie. Jest gospodarowany źle, skoro działalność jego potępiło Ministerstwo Przemysłu i Handlu, nakładając 100 tysięcy kary za umowę kartelową. Na czele tego przedsiębiorstwa nie stoi nikt, gdyż rządzone jest przez 9 osobowe ciało zbiorowe: 4 nadzorców sądowych, 3 generalnych dyrektorów, 1 syndyka i 1 generalnego sekretarza. Każdy z tych panów bierze pensje, których wysokość znana jest chyba Ministerstwu Przemysłu i Handlu, a mogę zapewnić, że nie mniejszą od norm ustalonych dekretem p. Prezydenta o nadmiernych uposażeniach. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że pp. generalni dyrektorzy biorą pensje nie z potępionego kartelu Wspólnoty Interesów, ale z dwóch spółek, wchodzących w skład tego kartelu, a więc ze Zjednoczonych Hut Królewskiej i Laury i z Katowickiej Spółki. Akcyjnej. A więc wprawdzie pensje bez dodatków może i nie przekraczają maksymalnych norm, ale się bierze je z dwóch źródeł, to jest podwójnie.</u>
          <u xml:id="u-44.21" who="#PMróz">Rząd nie tylko nie znalazł w swoim programie sposobów do równego pociągnięcia do świadczeń wszystkich warstw społecznych, lecz nawet nie usunął dotychczas tych jaskrawych nierówności, które powodują szczególne rozgoryczenie.</u>
          <u xml:id="u-44.22" who="#PMróz">Od trzech lat istnieje ustawa o ograniczeniu nadmiernych uposażeń w przemyśle. Zapytuję, czy był wypadek, ażeby choć raz ustawa ta została zastosowana, pomimo notorycznie znanych wypadków nie po kilka, a po kilkanaście tysięcy zł miesięcznie pobieranych wynagrodzeń.</u>
          <u xml:id="u-44.23" who="#PMróz">Jest i druga niestosowana ustawa, ustawa o rozjemstwie w przemyśle, która w ciągu trzech lat swego istnienia była zastosowana zaledwie dwa razy dla przemysłu budowlanego w stolicy. Zręczne sformułowanie tej ustawy, zezwalające na powołanie komisji rozjemczej jedynie w wypadku, gdy zatarg zagraża ogólnopaństwowym interesom gospodarczym, stwarza wśród szerokich rzesz robotników przemysłowych pogląd, że tylko wówczas można otrzymać decyzję rozjemczą zatargu, gdy się spowoduje, rozpali wielką, niebezpieczną akcję.</u>
          <u xml:id="u-44.24" who="#PMróz">Czy tego rodzaju ujęcie da się pogodzić z prawdziwym interesem już nie społecznym, lecz racji stanu?</u>
          <u xml:id="u-44.25" who="#PMróz">Czy jednolita dla całego Państwa ustawa o umowach zbiorowych i rozjemstwie w przemyślę nie dojrzała już do realizacji?</u>
          <u xml:id="u-44.26" who="#PMróz">Wysoki Sejmie! Jeżeli pracownik uzyskał tyle zainteresowania Rządu, gdy chodziło o pociągnięcie warstwy pracowniczej do ofiar, to ma prawo żądać, ażeby najpilniejsze potrzeby świata pracy były rozważone i ocenione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Hyla.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PHyla">Wysoka Izbo! Z danych statystycznych wynika, że na sto osób ogólnej liczby ludności mamy w Polsce 72,3% ludności pracującej na roli, w leśnictwie i rybołóstwie, że z ogólnej powierzchni kraju gospodarstwa do 50 ha obejmują 80,3%, że na ogólną ilość 3.262.000 gospodarstw rolnych przypada tylko 30.000 gospodarstw powyżej 50 ha, że z cyfr 11.648.000 ha łącznej powierzchni uprawy 4 głównych zbóż przypada w roku 1934 na gospodarstwa poniżej 50 ha 9.186.000 ha, zaś z liczby 125.476.000 q zbiorów tych zbóż 103.500.000 q na wymienione gospodarstwa poniżej 50 ha, że w roku 1934 z ogólnej ilości pogłowia bydła 9.253.000 przypada na gospodarstwa poniżej 50 ha 8.213.000, z liczby 7.089.000 ogólnej ilości trzody 6.320.000, z liczby 3.762.000 koni 3.172.000, i z liczby 2.554.000 owiec—2.154.000 na gospodarstwa poniżej 50 ha.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PHyla">Z przytoczonych danych wynika, że ogólny program gospodarczy Państwa powinien być nastawiony według rolnictwa, w szczególności według drobnej własności rolnej, która jest decydującym czynnikiem zarówno w zakresie produkcji zwierzęcej, jak i roślinnej. Po stwierdzeniu tego należy zbadać jak w niektórych ważniejszych szczegółach przedstawia się stan rzeczywisty. Otóż, gdy jeszcze w 1929 r. u tworzono i dopełniono na podstawie akcji parcelacyjnej 55.912 gospodarstw drobnych powierzchnią 164.589 ha, to w r. 1934 już tylko 18.453 gospodarstw drobnych parcelując 54.702 ha. Zatem parcelacja w bardzo dużym stopniu zamiera, wobec czego uznano za wskazane zlikwidować Ministerstwo Reform Rolnych, a agendy jego wcielić do Ministerstwa Rolnictwa, zaś dotychczasowe odrębne władze pierwszej i drugiej instancji zespolić z władzami administracji ogólnej, to jest województwami i starostwami.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PHyla">Wartość produkcji rolnej ulegała stałemu spadkowi. Ceny miejscowe płacone producentom wynosiły za 100 kg wagi: pszenica w r. 1928–50,67, w 1934–17,83; żyto w 1928 r. — 41,61, w r. 1934–13,14; trzoda: w 1928 r. — 192,00, w 1934 r. — 68,00; krowa w 1928 r. — 456,00, w 1934 r. — 155,00.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#PHyla">W r. 1935 nastąpiły niewielkie zmiany.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PHyla">Wskaźnik cen, płaconych producentom za ziemiopłody, wynosił: w r 1934–34, w porównaniu ze wskaźnikiem 100 w r. 1928; natomiast wskaźnik artykułów skartelizowanych wynosił w roku 1934–84, a artykułów nabywanych przez rolników 71. — Nic też dziwnego, że na drodze takiej polityki rolnej i przemysłowej przemysł łącznie z władzami państwowemi i samorządowemi wyciągnął z szerokich warstw rolniczych zasoby pieniężne.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PHyla">Taki stan rzeczy spowodował fatalne skutki, bo np. w gospodarstwach drobnych od 2 do 50 ha spadły wskaźniki w następujący sposób: ze 100 punktów w roku 1927/28 ogólnych przy chodów na 1 ha ziemi użytkowej na 29 w roku 1933/34; rozchodów zaś gotówkowych na 1 ha ze 100 na 28; rocznych rozchodów gospodarstw prywatnych na osobę dorosłą (odzież, bielizna, obuwie i t. d.) ze 100 na 33.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PHyla">Wydatki gospodarstw włościańskich spadły w porównaniu roku 1928/29 z rokiem 1933/34: na zakupno nawozów — o 87,6%, na inwentarz martwy — o 86,6%, na inwestycje budynków — o 82,5%, na kształcenie dzieci — o 77,3%, na węgiel o 77,6%.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PHyla">Ludność wiejska pokrywa więc swe normalne zapotrzebowanie na artykuły przemysłowe zaledwie w kilkunastu procentach, a sam spadek wydatków na kształcenie dzieci o 77,3% wywołać musi w przyszłości nieobliczalne wprost skutki ujemne dla ogółu społeczeństwa i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PHyla">Ten stan rzeczy stanie się jeszcze wyrazistszy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w przeliczeniu na kilogram żyta kosztował: jeden pług w 1927/28 roku 100 kg., w 1933/34 r. 276 kg., 10 kg. soli — 8 kg., obecnie 20 kg., 10 Lr. nafty — 13 kg., obecnie 42 kg., 10 kg. cukru — 36 kg., obecnie 111 kg., 10 kg. superfosfatu — 20 kg., obecnie 51 kg., 1 kg. tytoniu — 141 kg., obecnie 580 kg.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PHyla">Stąd pochodzi spadek intensywności gospodarowania, zużycie inwentarza martwego, brak zapasów pieniężnych na pokrycie najkonieczniejszych potrzeb życiowych, jak sól, nafta, cukier i t. p. Stąd też wynika prawie zupełne usunięcie drobnego rolnictwa z rynku towarów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#PHyla">Wartość eksportu zbóż spadła w porównaniu lat 1929 i 1934 o 7część (ze 155.000.000 zł na 108.000.000 zł), przyczem, nieistniejąca w roku 1928, premia doszła do sumy 94.000.000 zł, t. zn. zrównała się niemal z wartością tego eksportu.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#PHyla">W tych samych latach 1929 i 1934 wartość eksportu produktów zwierzęcych, produkowanych przeważnie przez gospodarstwa włościańskie, spadła prawie czterokrotnie, przyczem wysokość premii w r. 1934 wyniosła zaledwie około 10% wartości eksportu. Taki stan rzeczy świadczył zupełnie wyraźnie o nastawieniu polityki eksportowej na niekorzyść gospodarstw włościańskich.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#PHyla">O ile chodzi o obciążenie drobnego rolnictwa podatkami państwowemi, samorządowemi i innemi spłatami i daninami, — brak dokładnych danych; jednak w przybliżeniu można przyjąć, że drobne rolnictwo przeważnie uiściło ciążące na niem sumy.</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#PHyla">O ile chodzi o dochód społeczny z jednego ha w gospodarstwach od 2 do 50 ha — to spadł on z 388.42 zł w r. 1928/29 do 163.66 zł w r. 1933/34, i dał w ostatnim czasie wskaźnik 42,13, zaś podatki rolnicze spadły z 247 milionów zł do 220 milionów zł w r. 1934/35, to znaczy zaledwie o 12%.</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#PHyla">Widzimy tu wielką nieproporcjonalność między olbrzymim spadkiem dochodu społecznego a wprost nikłem obniżeniem podatków. Na skutki tego już wyżej wskazałem.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#PHyla">Mimo znacznego spadku naturalnego przyrostu ludności z 17 promille w roku 1930 na 12 promille w roku 1934, przyrost ten daje w ostatnich latach przeciętnie około 450 tysięcy nowych obywateli rocznie, z czego lwia część przypada na ludność wiejską. A gdy do tego stanu rzeczy dodamy prawie zupełny zanik emigracji, sprawę reemigracji, brak możności odpływu ludności wsi do przemysłu i miast, zamierającą parcelację gruntów, odpływ ludności z miast na wieś — otrzymamy zastraszający obraz przeludnienia wsi. Gdy zaś przyjmiemy, że w każdem gospodarstwie rolnem do 2 ha znajduje się tylko jeden zbędny człowiek, otrzymamy około 1.100.000 bezrobotnych. Gdy zaś dodamy do tego jeszcze bezrobotnych w gospodarstwach powyżej 2 ha, otrzymamy w sumie przynajmniej 2 miliony bezrobotnych na wsi. Są to liczby, których próżno byłoby szukać w jakichkolwiek urzędowych statystykach, dotyczących bezrobocia w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#PHyla">Z powyższego przedstawienia stanu gospodarczego ludności wiejskiej wynikają następujące ważniejsze postulaty. Konieczność możliwie największego wzmożenia akcji parcelacyjnej; podstawę do uzyskania na ten cel potrzebnego zapasu ziemi stanowią przepisy obowiązującego ustawodawstwa z zakresu przebudowy ustroju rolnego oraz ustawa o przejęciu ziemi za podatki zaległe. Wydatniejsze niż dotąd popieranie produkcji zwierzęcej. Zreformowanie i obniżenie taryf kolejowych za przewóz osób i towarów. Odpowiednie zorganizowanie zbytu wytworów gospodarstwa wiejskiego w drodze zbliżenia producenta do konsumenta. Możliwie największe obniżenie cen wyrobów monopolów państwowych i przemysłu zorganizowanego oraz niezorganizowanego, celem uzyskania możliwie największego zwarcia nożyc cen produktów rolniczych i cen wyrobów przemysłowych oraz monopolowych.</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#PHyla">Wprowadzenie możliwych zmian w ustawodawstwie celnem. Konieczność uaktywnienia polityki traktatowej. Wydatne powiększenie przydziału kontyngentu produkcji buraka cukrowego dla drobnej własności rolnej. Odpowiednie obniżenie obecnej. wysokości państwowych i samorządowych podatków, opłat, danin i ubezpieczeń od ognia.</u>
          <u xml:id="u-46.18" who="#PHyla">Więcej szczegółowego omówienia wymagają nieporuszone wyżej zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-46.19" who="#PHyla">Stan szkolnictwa naszego budzić musi bardzo poważne obawy, a szczególnie na wsi, bowiem zanik dochodowości gospodarstw rolnych spowodował, że wydatki rolników na kształcenie dzieci spadły o 77% według danych Instytutu Puławskiego. W tym stanie rzeczy kształcenie synów chłopskich na wyższych uczelniach stało się prawie niemożliwe, w gimnazjach również ilość synów chłopskich spadła w wielkim stopniu z przyczyn powyżej podanych oraz ze względu na opłaty szkolne, które są wysokie, a tworzy się z tych opłat fundusze, z których pokrywa się komorne, opał, światło okręgowych inspektoratów szkolnych, a podobno nawet opał w gmachu Ministerstwa Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-46.20" who="#PHyla">Na te cele mamy pozycje w preliminarzu budżetowym na przeszło 5 milionów zł, w dziale 9 § 7. Mówi się dużo o oszczędnościach, a jednak okręgowe inspektoraty szkolne mają bardzo duże wydatki i wygląda to tak, że np. na terenie okręgu 87 były 2 inspektoraty w Myślenicach i Wadowicach; nauczycielstwo i ludność byli zadowoleni, gdyż będąc w mieście powiatowem załatwiali sobie sprawy bieżące z inspektorami szkolnymi. Po utworzeniu okręgowego inspektoratu szkolnego w Wadowicach ludność z myślenickiego, nie mając dojazdu kolejowego z Myślenic do Wadowic, jeździ do niego drogą na Kraków autobusami, a z Krakowa dopiero koleją, tracąc czas i pieniądze. Tak jest również i z przyjazdem inspektora szkolnego, który traci czas w dużej części na przejazdy kolejowe i autobusowe. Czy to jest taniej? Ludność i nauczycielstwo tych powiatów są niezadowolone i pragną powrotu do starego stanu. Dochód z taksy administracyjnej przewiduje się w preliminarzu budżetowym o 1.240.000 wyższy. Mam wątpliwości poważne co do tej pozycji. Czy w okresie trudności gospodarczych należy ją podwyższać? Uważam, że wskazanemby było tę pozycję dochodu obniżyć wydatnie i zwolnić częściowo lub zupełnie dzieci wiejskie na pewien czas od taksy administracyjnej, aż do poprawy stosunków w rolnictwie. Podczas gdy w ostatniem 7-mioleciu przyrost dzieci w wieku szkolnym wyniósł ponad milion, które w dużej części nie znajdują pomieszczenia w szkołach, wprowadzono liczne wydatki na oświatę pozaszkolną. Równocześnie rozbudowano w sposób nadmierny kurator ja okręgów szkolnych, na których utrzymanie przeznacza się duże sumy. Wobec ciężkiej sytuacji finansowej należałoby dążyć do zupełnej reorganizacją administracji szkolnej we władzach drugiej i pierwszej instancji.</u>
          <u xml:id="u-46.21" who="#PHyla">Sprawa tak zwanych dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli rujnuje gminy. Koniecznem jest odciążenie samorządu od tych wydatków. Będziemy szukali drogi wyjścia w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-46.22" who="#PHyla">Pragnę podkreślić jeszcze jedno w tej sprawie, a mianowicie dojazdy kolejowe dzieci do szkół. Uważam to za konieczne; w obecnym czasie gdybyśmy robili ograniczenia w dojazdach, dotknęłoby to szczególnie wieś, która i tak boryka się z trudnościami gospodarczemi i niewielką ilość dzieci tą drogą posyła do szkół w miastach. Koleje państwowe przewidują pociągi szkolne, któremi młodzież dojeżdża do szkół, jednak nieregularność przejazdu pociągów przynosi tak dzieciom, jak i rodzicom duże przykrości. Przesiadanie dzieci i pasażerów z dwu pociągów do jednego, jak to się dzieje np. w Płaszowie pod Krakowem, grozi dzieciom śmiercią, gdyż nie mogąc się pomieścić w jednym pociągu, jeżdżą one na schodkach i platformach pociągów.</u>
          <u xml:id="u-46.23" who="#PHyla">Dyskutuje się od szeregu lat nad ujednostajnieniem podręczników szkolnych i do dziś dnia ta piekąca sprawa nie została uregulowana. Nauczycielstwo jest w rozterce, jakimi podręcznikami ma się posługiwać, a dzieci, niemające często butów, zmusza się do kupowania coraz to nowych podręczników, po parę złotych za sztukę. Znam zakłady średnie, w których zmusza się dzieci do kupna atlasów po 52 zł. za sztukę. Ten stan rzeczy musi ulec naprawie; dla szkół trzeba podręczniki ujednolicić tak, by dzieci młodsze w rodzinie mogły korzystać z podręczników dzieci starszych. Słynna jest również sprawa gramatyki języka polskiego, która w krótkim okresie czasu zmieniała się kilkakrotnie i każdorazowo była polecana do użytku przez władze szkolne.</u>
          <u xml:id="u-46.24" who="#PHyla">Ministerstwo Komunikacji, chcąc usprawnić przejazdy, kolejowe, wydaje w roku cztery razy rozkłady jazdy kolejowej. Niestety są wypadki, że po wydaniu rozkładu jazdy już w parę dni później ogłasza się w prasie zmiany przebiegu pociągów, a osoby jeżdżące z rozkładem jazdy, nie przeczytawszy w gazetach poprzednio zmian, stoją na stacjach godzinami, czekając na pociągi, które według rozkładu jazdy miały mieć bieg, określony przez rozkłady. Nieczytający ani rozkładu jazdy, ani dzienników nie orientują się w biegu pociągów z powodu zbyt częstych zmian. Uważam, że dwurazowe wydanie w roku rozkładu jazdy wystarczy zupełnie do obsługi zainteresowanych.</u>
          <u xml:id="u-46.25" who="#PHyla">Koszty przejazdu kolejowego są dla ludzi, płacących całe bilety, za wysokie. Potrzebna tu jest reforma, by do możliwości gospodarczej dostosować taryfę, tak osobową, jak i towarową. Obecnie koń jest tą lokomotywą, która w dużym stopniu zastępuje kolej. Przy rozwoju motoryzacji, co oby jaknajprędzej nastąpiło, trudności kolei jeszcze się powiększą. Koszty przewiezienia, w stosunku do wartości przewożonych towarów, są wprost rażące i niedostosowane do życia. Obniżki, zastosowane ostatnio, nie załatwiają zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-46.26" who="#PHyla">W Ministerstwie Poczt i Telegrafów podwyższono o około 600.000 zł wydatki na Zarząd Centralny, podając w motywach potrzebę zwiększenia etatów personelu, związanych z rozwojem przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-46.27" who="#PHyla">Rozwój przedsiębiorstwa byłby naprawdę duży, gdyby opłaty pocztowe nie były za wygórowane. Niestety dla wsi w czasach obecnych opłata ta jest za wysoka, a pozatem obsługa obywatela wiejskiego jest taka, że gminy i gromady są zmuszone wprowadzić jeszcze jedną opłatę pocztową od listu zwykłego 10 za doręczenie dla posłańca — lub też rolnicy okolicznych gromad muszą chodzić na pocztę i dowiadywać się, czy do nich nie nadeszły listy.</u>
          <u xml:id="u-46.28" who="#PHyla">Ten stan rzeczy wykazuje, jaką wprowadzono różnicę między obywatelem miasta, który otrzymuje pocztę do domu czasem 2 razy dziennie, a obywatelem wiejskim, który list czy gazetę musi opłacać dodatkowo. Przed wojną istnieli listonosze, którzy doręczali listy po wioskach rolnikom bez żadnych dopłat. Należy usunąć podział obywateli na dwie kategorie — tem bardziej, że wówczas nastąpi rozwój przedsiębiorstwa poczty i telegrafu. W tym celu należałoby przeznaczyć pewne kwoty na powyżej omówiony cel.</u>
          <u xml:id="u-46.29" who="#PHyla">Wkońcu uważam za konieczne poruszenie tu kilku spraw, związanych z równowagą budżetu oraz polityką gospodarczą i społeczną, uznaćby należało za konieczne rozważenie przez właściwe czynniki poruszanych coraz częściej z różnych stron:</u>
          <u xml:id="u-46.30" who="#PHyla">1) sprawy ewentualnego wydania w odpowiedniej drodze przepisów odnośnie nakazu sprowadzenia do kraju sum pieniężnych obywateli polskich, ulokowanych obecnie zagranicą w nieruchomościach, bankach i papierach wartościowych — oraz pokrycia z tych sum zaległych należności państwowych, samorządowych, ubezpieczeniowych, jak również dokonania z tych sum zapłaty zaciągniętych długów w bankach państwowych;</u>
          <u xml:id="u-46.31" who="#PHyla">2) sprawy ewentualnego wydania przepisów w kwestii wysyłania i wywożenia zagranicę sum pieniężnych i w pewnych wypadkach przez osoby fizyczne i prawne jedynie za zezwoleniem właściwych władz;</u>
          <u xml:id="u-46.32" who="#PHyla">3) sprawy ewentualnego wydania zarządzeń w kwestii zakazu budowy luksusowych budynków z sum budżetowych — państwowych, samorządowych, ubezpieczeniowych i ich przedsiębiorstw,</u>
          <u xml:id="u-46.33" who="#PHyla">4) sprawy ewentualnego wydania przepisów celem wprowadzenia w życie zasady: jedna rodzina — jeden dochód (uposażenie) oraz określenia największej wysokości tego dochodu;</u>
          <u xml:id="u-46.34" who="#PHyla">5) sprawy ewentualnego wydania przepisów, wprowadzających obowiązek składania przez urzędników resortów gospodarczych deklaracyj o nieobejmowaniu żadnych stanowisk w przedsiębiorstwach przemysłowych w ciągu lat 6 po odejściu ze służby państwowej.</u>
          <u xml:id="u-46.35" who="#PHyla">Wierzę, że rozpoczęta akcja Rządu naprawy stosunków gospodarczych przy współpracy wszystkich obywateli da korzystne rezultaty dla wsi polskiej i całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-46.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekByrka">Głos ma p. Pietrzak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PPietrzak">Wysoki Sejmie! Rząd przedłożył nam preliminarz budżetowy wraz z ustawą skarbową. Preliminarz ten według zapewnień p. Wicepremiera jest zrównoważony i ma odpowiadać potrzebom naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#PPietrzak">Budżet ten został ustalony dzięki ustawie o pełnomocnictwach i na jej mocy wydanym dekretom.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#PPietrzak">Dekrety te dotknęły lud pracujący i najmniej zarabiających. Z programem rządowym łączyła się obietnica, że Rząd ze swojej strony uczyni wszystko, czego społeczeństwo, a w szczególności świat pracy pragnie, a mianowicie przystąpi do rozwiązania karteli. Świat pracy dekret ten przyjął z zadowoleniem i dlatego to pierwsze niezadowolenie zostało w pewnej mierze złagodzone, o ile Rząd w dalszych swych poczynaniach dotrzyma przyrzeczenia, które dał Wysokiej Izbie przez usta p. Wicepremiera i zdobędzie dalsze zaufanie. W dekrecie samym w. pierwszej chwili okazał się pewien brak, a w szczególności mamy do zanotowania, że pracownicy przedsiębiorstwa, które jest prowadzone pod okiem i wiedzą p. Wicepremiera, zostaną podwójnie opodatkowani. Zwrócili się oni z prośbą do władz i mam wrażenie, że prośba ich zostanie uwzględniona.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#PPietrzak">Jeżeli chodzi o sam budżet, to do tego budżetu, przedłożonego nam przez nasz Rząd, mam całkowite zaufanie, ale boję się, że budżet ten nie wytrzyma próby życia dnia dzisiejszego w tych warunkach, w jakich my żyjemy, a w szczególności, jeżeli chodzi w całości budżetu o tak zwaną opiekę społeczną. Opieka społeczna rok rocznie zostaje poważnie redukowana, a mamy przecież do zanotowania, że ta opieka potrzebuje więcej wydatków, ażeby spełnić swe zadanie, do którego jest powołana. Mamy do zanotowania, że choroby zakaźne potrzebują coraz więcej opieki, żeby się nie rozszerzały i żeby ten stan rzeczy doprowadzić do normalnych stosunków. Ten powód skłania mnie do wypowiedzenia się w Wysokiej Izbie, jak również i ten, że w budżecie nie widzę pewnych sum, które winny być wstawione, aby wyrównać zaległości zakładów ubezpieczeń, a w szczególności Śląskiego Zakładu Inwalidzkiego. Wiemy, że Skarb Państwa ma pewne z tego tytułu zaległości i że te zaległości muszą być wyrównane, o ile rentobiorcy nie mają całkowicie utracić praw, przysługujących im z tytułu rent. Częściowe wywłaszczenie już nastąpiło, bo z powodu braku gotówki Sejm Śląski znowelizował ustawodawstwo i skumulował renty w jedną całość, co jest powodem, że rentobiorca został wywłaszczony w 2/3. Zarobkującemu ponad 90 zł, lub pobierającemu rentę ponad 90 zł pozostała tylko dotacja w wysokości 8 zł 35 gr. Ten stan rzeczy jest wyjątkowy w Polsce w całem ustawodawstwie socjalnem. I ten stan potrzebuje koniecznie naprawy, bo jeżeli na obywatela nakłada się obowiązek płacenia, to trzeba mu też pozostawić prawo pobierania renty. Mamy rentobiorców, którzy przez lat 40 i więcej składki swe opłacali, a jeżeli w ostatniej chwili zostali dotknięci nieszczęśliwym wypadkiem, to wtedy renta na starość, starcza renta zostanie całkowicie skrócona. Skarb Państwa zalegał z tego tytułu Zakładowi Ubezpieczeń 5.864.000, jak wynika z druku Sejmu Śląskiego. Cieszę się, że słowa te mogę wypowiedzieć w obecności p. Wicepremiera. Zakład ten ma jeszcze dalsze pretensje do Skarbu Państwa w wysokości przeszło 9.000.000. Znane są te cyfry p. Wicepremierowi dokładnie, bo on był tym człowiekiem, który objął to przedsiębiorstwo w Chorzowie i doprowadził je do tak wielkiego rozkwitu, które dla Skarbu Państwa dorzucało poważne plusy. Wiemy, że pod kierownictwem p. Wicepremiera było rocznie plus 15.000.000 netto. Ale jednak chociaż Skarb Państwa z ubezpieczeń niemieckich przejął te sumy jako rekompensatę od zaborców a konto za przejęty zakład, zaległości zakładu nie wyrównał. Dlatego dziś osobiście do p. Wicepremiera wnoszę prośbę, ażeby był łaskaw tę rzecz załatwić, ażeby nasi rentobiorcy z całem zaufaniem odnosili się do poczynań Rządu, jak również mieli całkowite zaufanie do instytucyj ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#PPietrzak">Opieka społeczna została również poważnie ograniczona w dziale t. zw. pomocy doraźnej, czyli funduszów doraźnych. Część tych świadczeń została przełożona na Fundusz Pracy. A przecież wiemy, że Fundusz Pracy tych wszystkich potrzeb załatwić nie będzie w stanie, i opieka społeczna państwowa z konieczności życiowej w tę dziedzinę wkroczyć musi. Te powody właśnie skłaniają mnie do tego, iż mam obawę, że ten zrównoważony budżet nie wytrzyma potrzeb nakładanych na Skarb Państwa; chciałbym, żeby to się nie sprawdziło, ale może będziemy świadkami, że pewne przekroczenia nastąpić będą musiały.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#PPietrzak">Dalej p. Minister Skarbu oświadczył nam, że drogą zakreśloną przez Rząd postępować będzie nadal, a w szczególności zapowiedział światu pracy, że w najbliższym czasie mamy się spodziewać projektu o Izbach Pracy. Oświadczenie to przyjmujemy do wiadomości. Mamy jeszcze dalszą prośbę do Rządu i wniosek, żeby Pan Wicepremier raczył nam oświadczyć, że w najbliższym czasie będziemy mieli projekt o 6-cio godzinnym dniu pracy, żeby, w szczególności młodzieży niepracującej, dać możność pójścia do warsztatu pracy i dać jej wyszkolenie zawodowe w tej dziedzinie, do której ona jest powołana. To jest największa bolączka naszej ojczyzny, bo jeżeli młodzieży nie zaprowadzimy do danego warsztatu, w którym ona się znaleźć powinna, to możemy się znaleźć w tej sytuacji, że zabraknie nam fachowców, potrzebnych dla ciężkiego przemysłu. Ciężki przemysł ma specyficzne zadania i w każdej dziedzinie trzeba poważnego przeszkolenia, ażeby warsztaty pracy nie kulały.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#PPietrzak">Dalej spodziewamy się, że nasz Rząd, Rząd gospodarczy raczy spojrzeć w dziedzinę prawa o radach załogowych. Aczkolwiek przez ciężki przemysł bardzo znienawidzone jest to prawo, 2 tej trybuny śmiem jednak twierdzić, że było ono zbawienne dla świata pracy, a w szczególności dla Polski. Mamy do zanotowania, że zatargi pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami na terenach tych, na których prawo to istniało, były bardzo nikłe i nie przynosiły szkody ani danemu robotnikowi, ani danemu przedsiębiorcy, a równocześnie żadnych szkód dla Państwa. O to więc również prosilibyśmy, ażeby Rząd raczył to prawo wziąć pod rozwagę. Cieszymy się z oświadczenia Pana Wicepremiera, który znając ten teren, na którym przez szereg lat z nami współpracować, miał cywilną odwagę powiedzieć dzisiaj, że nie dopuści do tego, żeby niszczyć konsumenta przez zmniejszanie dochodów warstwy pracującej. To znaczy, że taryfy obowiązujące w teraźniejszym stanie winny i muszą być przez dłuższy okres czasu utrzymane, ażeby przez to konsumcja krajowa została podniesiona, Prosilibyśmy również, aby to oświadczenie nie odnosiło się tylko do miast i ciężkiego przemysłu, ale żeby miało swoje znaczenie i dla rolnictwa, dla tej tak bardzo zubożałej wsi, o której z Panem Ministrem mówiliśmy wtedy, kiedy był Ministrem Przemysłu i Handlu. Wieś potrzebuje szczególnej opieki, a lud pracujący na roli potrzebuje ustawodawstwa, dzięki któremu otrzymywałby za sprawiedliwą pracę sprawiedliwe wynagrodzenie. Wiemy, że lud pracy jest ofiarny, że gdy Państwo woła, zawsze stanie w szeregach pierwszy i będzie się starał, ażeby godność naszego Państwa podnieść do tej wyżyny, na jaką Polska zasługuje przez swoją pracę, przez swój pokój wewnętrzny, a w szczególności przez współpracę ze swym Rządem. Niech Rząd drogą wytkniętą kroczy, a my go wspierać będziemy.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Łubieński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PŁubieński">Wysoka Izbo! Przemawiając jako rolnik, a w tej chwili reprezentant rolników Wielkopolski i Pomorza, chciałbym przedewszystkiem wyrazić nasze zadowolenie, że nareszcie Rząd zabrał się systematycznie i konsekwentnie do obniżenia cen produktów kartelowych. Mamy nadzieję, że przyjdzie niebawem kolej i na wyroby monopolowe i że będą wytworzone warunki, iż wszystkie ceny zaczną się staczać po równi pochyłej w dół. Mam jednak to przekonanie, że ta droga nie doprowadzi do zrównoważenia cen przemysłowych i rolniczych. Nie wystarcza zniżenie górnego ramienia nożyc, i dlatego nie należy pomijać żadnej możliwości podniesienia dolnego ich ramienia. P. Wicepremier podniósł konieczność rozbudowy krajowego rynku zbytu i widział tę możliwość dla przemysłu w zniżeniu cen. Jeżeli chodzi o zbyt artykułów rolniczych, to sytuacja jest inna. Obowiązuje tu w dużej mierze ten ekonomiczny paradoks, że im cena produktów rolniczych jest wyższa, tem pojemniejszy na te artykuły jest rynek krajowy.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#PŁubieński">Głównym bowiem konsumentem produktów rolniczych jest samo rolnictwo, a niezaprzeczonym jest fakt, że gdy produkty rolne są droższe, to rolnik sam więcej konsumuje, lepiej się sam odżywia i inwentarz ma w lepszym stanie. Nie zamierzam tego paradoksu podnosić do godności teorii, ale niewątpliwie w pewnej mierze istnieje on. Nadmiar produktów rolnych na rynku nietyle pochodzi z nadprodukcji, co z nieprawdopodobnego, wyraźnie głodowego zmniejszenia się konsumcji samego rolnika, a ta konsumcja podwyższy się, gdy się podwyższy opłacalność rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#PŁubieński">Jeśli to dolne ramię nożyc ma się podnieść, jeżeli ma być podwyższona wartość produktów rolnych, to koniecznością jest, ażeby wszelkie działania w tym kierunku poddane były jednolitemu kierownictwu Ministerstwa Rolnictwa i ażeby Ministerstwo to uważało sprawę podniesienia opłacalności rolnictwa za najpilniejsze w tej chwili swoje zadanie.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#PŁubieński">Nie mogąc, ze znanych powodów, skartelizować się, ani normować ilościowo swej produkcji, rolnictwo więcej niż inne gałęzie produkcji zależy i musi zależeć od pociągnięć gospodarczych Rządu, które wtenczas tylko przyniosą owoce, gdy będą przeprowadzane według jednolitego, przemyślanego planu i gdy będą stałe i konsekwentne. Wszelkie załamania stałej linii, za nerwowe reagowanie na tymczasowe wskazówki statystyczne, które później nieraz okazują się błędne, czy też na chwilową przemijającą koniunkturę, wywołują w rolnictwie zamieszanie, niepotrzebne straty oraz brak wiary w ciągłość zamierzeń Rządu i niechęć, a nawet niemożność ciągłego przystosowywania się do zmienionych warunków. Tę wiarę w ciągłość polityki gospodarczej Rządu należy koniecznie wzbudzić spowrotem, żeby rolnik, którego okres pracy jest conajmniej roczny, a przy hodowli kilkakrotnie dłuższy, mógł spokojnie produkować. Bezwzględnie najważniejszem zadaniem jest podniesienie opłacalności rolnictwa, a dopiero w drugim rzędzie należy traktować skądinąd bardzo ważne kwestie ulg i kwestie oddłużeniowe. Wysuwanie tej sprawy na pierwszy plan przypomina błędne postępowanie w stosunku do ciężko rannego żołnierza, którego zamiast odnieść do szpitala i tam obandażować, bandażuje się zostawiając go w polu obstrzału nieprzyjaciela. Nie starczy wtenczas nigdy ustaw oddłużeniowych, nie starczy bandaży do tamowania upływu krwi, jeśli ciągle nowe rany będą powstawały.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#PŁubieński">Co do spraw rolniczych zachodniej Polski, chciałbym podnieść, że i tam bieda coraz więcej się rozszerza i nieraz rolnicy i działacze przyjeżdżający z innych dzielnic Polski nie chcą uwierzyć, że stan rolnictwa aż tak dalece u nas podupadł.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#PŁubieński">Ze spraw poszczególnych chciałbym tutaj wymienić niektóre, może najbardziej palące, a mianowicie: bardzo ciężkie położenie w tej chwili u nas osadników, którą to sprawę w najbliższym czasie przedstawimy szerzej i która jeszcze będzie musiała znaleźć swoje rozwiązanie. Dalej trudności naszej spółdzielczości, a równocześnie wszystkich tych, którzy wydatnie z tą spółdzielczością współpracowali i nieraz przez osobiste, bezinteresownie dane gwarancje są dziś najzupełniej zrujnowani. Trzecia sprawa — trudności, które odczuwa specjalnie zachodnia Polska z powodu tego, że jej zadłużenie jest głównie oparte na kredycie zorganizowanym, który tylko w małej mierze jest objęty ustawodawstwem oddłużeniowem. Czwarta sprawa — rzecz bardzo paląca, to ciężkie położenie finansowe Ubezpieczalni Krajowej w Poznaniu, która w najbliższym czasie będzie musiała znaleźć rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#PŁubieński">Budżet, który mamy przed sobą, jest zrównoważony w dużej mierze przez to, że zostały faktycznie zmniejszone wydatki na pensje urzędników. Nie mówiąc już o kwestii uczucia czy sentymentu, zdajemy sobie jasno sprawę, że obniżenie tych najniższych pensyj także uderzy w zmniejszenie się rynku rolniczego, jednakże nie widzimy możności rozwiązania tej sprawy w tej chwili inaczej. Ale zdaje mi się, że na przyszłość zmniejszyć budżet będziemy mogli najpierw przez zmniejszenie funkcyj gospodarczych Rządu, o których była szeroko mowa na dzisiejszem posiedzeniu, a potem przez rzecz trudną i mozolną, ale konieczną, przez przepracowanie w ten sposób całego szeregu naszych ustaw, ażeby wymagały mniej biurokratycznej pracy, przez przeorganizowanie w ten sposób naszych urzędów, ażeby poszczególny urzędnik był samodzielniejszy i więcej mógł załatwiać w swojej kompetencji, ażeby nie było tak dużo różnych nadzorczych funkcyj, co pozwoli na umniejszenie ilości urzędników, obniżenie kosztów i znacznie ułatwi porozumiewanie się ludności z urzędem, gdy ten niższy urzędnik w swojej kompetencji będzie mógł szereg spraw samodzielnie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#PŁubieński">Jeszcze silniej obarczenie zbytnią biurokracją obciąża samorząd, zwłaszcza wiejski. Samorząd jest przeciążony całym szeregiem prac, wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebnych i niefunkcjonujących dobrze na dole. Przypomnijmy chociażby zaprowadzenie dwa czy trzy lata temu na wsi nowego systemu meldunków policyjnych, który, zdaje mi się, że w żadnej gminie w zupełnym porządku nie jest, który być. może, w tej skomplikowanej formie potrzebny jest w miastach, ale na wsi mało jest potrzebny i powoduje tylko zamieszanie i bezużyteczną pracę.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#PŁubieński">Gmina musi dalej ciągle składać raporty w ściśle przepisanej formie, ma mnóstwo zajęć ze statystyką i sprawozdaniami; wszystkie te prace mogłyby być znacznie umniejszone a przez to samorządy poważnie odciążone. Chciałbym jeszcze już tylko od siebie parę słów odpowiedzieć kil ku moim przedmówcom.</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#PŁubieński">Niezupełnie zgadzam się z p. Pacholczykiem, który twierdzi, że samorząd jest przedewszystkiem przedłużeniem ramienia administracji państwowej. Niewątpliwie jest niem w zakresie poruczonych zadań, ale zdaje mi się, że właśnie p. Pacholczyk zaledwo kilka lat temu występował bardzo silnie w kierunku, jaknajwiększego rozbudowania go i usamodzielnienia. Nie byłem nigdy zwolennikiem obejmowania zbyt wielu funkcyj przez samorząd, ale jestem i byłem zdania, że najważniejszem jego zadaniem jest rzeczywista gospodarka samorządowa, polegająca na pracy miejscowych jednostek i wydaje mi się, że jeżeli gdzie, to przedewszystkiem w samorządzie gminnym możemy, stosując się do słów p. Wicepremiera, zwalczać trudności przez powołanie do pracy sił miejscowych, młodych i pełnych zapału. Siły takie nieomal wszędzie się znajdą, tylko trzeba umieć odpowiednio do nich przystąpić.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#PŁubieński">Zdaje mi się, że niesłuszne jest chyba generalizowanie tych wypadków, że większa własność nie płaci podatków i tak bardzo znacznie zalega w gminach. Osobiście mogę przeciwnie przytoczyć gminy, gdzie przeważnie większa własność utrzymuje je, a bardzo biedne gromady osadnicze nic nie płacą na nie. Generalizowanie tak tego, jak i przeciwnego faktu byłoby błędne. Chciałbym stwierdzić, bo mogłoby się wydawać z przemówienia p. Pacholczyka, że jest inaczej, że nie są mi znane ustawy podatkowe, któreby uprzywilejowywały większą własność i które stawiałyby ją pod względem płacenia podatków w jakimś korzystniejszem położeniu. Znane mi są tylko takie ustawy, które większą własność stawiają w trudniejszem położeniu, jeżeli chodzi o progresję przy podatku gruntowym.</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#PŁubieński">P. poseł Mróz przytaczał znowu rzecz, dotyczącą specjalnie naszej dzielnicy, że po zniesieniu kas chorych na wsi mnożą się bardzo znacznie skargi na niedostateczne leczenie pracowników. Te fakty bardzo często dochodzą do organizacyj rolniczych jako zupełnie ogólnikowe skargi. Prosiliśmy o wskazywanie poszczególnych wypadków i stwierdzam, że organizacje rolnicze ziem zachodnich są gotowe wszelkie usprawiedliwione skargi popierać i z całą ostrością wystąpić, aby żadnych nadużyć pod tym względem nie było. Stwierdzam, że niesłychanie małą ilość wypadków konkretnych zdołano nam przytoczyć.</u>
          <u xml:id="u-50.12" who="#PŁubieński">Jeżeli w budżetach dawniejszych nieraz przy końcu się okazało, że dochód budżetowy nie był dociągnięty, że był mniejszy niż przewidywano, to dlatego, że w ciągu tego roku zmniejszyła się zamożność społeczeństwa, że jego dochód zmalał. Jestem przekonany, że i ten budżet nie będzie realny, jeżeli nie poprze się wystarczająco rolnictwa, jeżeli wieś nie stanie się rynkiem, który będzie w możności odbierać od przemysłu i w większej mierze swoje własne produkty konsumować. Jestem przekonany, że mówiąc to, występuję nie tylko w obronie samego rolnictwa, ale że tutaj leży klucz do podniesienia stanu gospodarczego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-50.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Marchlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PMarchlewski">Wysoka Izbo! Przemawiając imieniem grupy posłów pomorskich, muszę podkreślić, że społeczeństwo pomorskie, pracujące na odcinku pod względem politycznym i pod względem gospodarczym niesłychanie eksponowanym, ma szczególne zrozumienie dla tych wysiłków Rządu, które zmierzają do zrównoważenia budżetu, i pragnie, by ogrom ofiar, jakich równowaga ta wymaga, pozwolił tę równowagę, w tej chwili teoretyczną, istotnie wcielić w czyn. Realność przedłożonego nam budżetu będzie zależała w dużej mierze od tego, czy uda nam się stabilizacja cen na obniżonym poziomie. Pan Wicepremier podkreślił jaką wagę przywiązuje do zmniejszenia rozpiętości cen oraz do tego, żeby zniżki produkcji dotarły do konsumenta. Jest to niewątpliwie apel pod adresem naszego handlu. Dowód zrozumienia i dobrej woli ze strony kupiectwa dla tego niesłychanie ważnego zagadnienia dał kongres kupiectwa chrześcijańskiego w Krakowie. Dowód tem cenniejszy, że kongres był wielką manifestacją solidarności zawodowej kupiectwa chrześcijańskiego. Pragnęliśmy, ażeby tezy kongresu, zmierzające do odbudowy struktury handlowej, do usunięcia przeszkód, stojących na drodze do tego celu, były wzięte przez Rząd pod rozwagę i w możliwie krótkim czasie zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PMarchlewski">Podkreślając konieczność przywrócenia rentowności w procesie gospodarczym, miał p. Premier niewątpliwie na myśli także wymianę czyli handel, który dotąd, szczególnie jeśli chodzi o handel wewnętrzny, był nie tylko zaniedbywany, ale w znacznej mierze z naszej własnej winy — dezorganizowany. Jeśli sobie uprzytomnimy, że proces gospodarczy opiera się przedewszystkiem na 3 fazach: na produkcji, na wymianie i na konsumcji i że wymiana tworzy ten środek, łączący produkcję z konsumcją, to wówczas dopiero możemy sobie uprzytomnić, jak ważną organiczną czynnością procesu gospodarczego jest handel. Trzeba jednak było, ażeby życie gospodarcze zeszło niemal na dno, by na tę ważną czynność wymiany dóbr, na ważną czynność funkcyj jakie spełnia handel w odbudowie rynku wewnętrznego, zwrócono należytą uwagę i dostrzeżono, że ten aparat wymiany jest u nas poważnie chory i że dlatego swe funkcje dziś niezawsze może spełniać i to nie ze swej winy, ale z winy tej nieprzychylnej atmosfery, w jakiej się handel musiał w naszych warunkach rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#PMarchlewski">Dziś chodzi mi o rzecz konkretną, chodzi o to ażeby bez dalszej szkody dla aparatu handlowego rozpiętość cen mogła być doprowadzona możliwie do granic najbardziej zwężonych. Ale od samej dobrej woli kupiectwa to również nie zależy. Każdy warsztat kupiecki ma także swój budżet, ma swoją stronę przychodu i rozchodu, w którym po stronie rozchodu w kosztach handlowych tak zwane koszty sztywne odgrywają decydującą rolę.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#PMarchlewski">Wśród tych kosztów sztywnych, niezależnych od kupca, które muszą jednak być w stosunku do jego obrotu pewną wytyczną kalkulacji, bardzo poważną pozycję zajmuje oprocentowanie kredytu kupieckiego. Zarówno kongres kupiecki w Krakowie, jak i poszczególne walne zjazdy naczelnych organizacyj terytorialnych podkreślały konieczność obniżenia odsetek bankowości prywatnej. Trzeba wziąć pod uwagę, że kupiec, który większą część swojego kapitału obrotowego stracił, musiał się siłą rzeczy zadłużyć i korzystać z kredytów bankowych. Trudno mu dziś spłacać ten kredyt, którego stopa stoi w niesłychanej dysproporcji do stopy Banku Polskiego. Kiedy stopa Banku Polskiego wynosi 5%, płacimy dziś normalnie za kredyt banków prywatnych 9 1/2%, w spółdzielniach do 10%, a łącznie z kosztami ubocznemi bankowemi do 12% w stosunku rocznym. Jeśli powiem, że w handlu spożywczym, do którego p. Minister Przemysłu i Handlu przykłada specjalną wagę, zysk na soli wynosi 9% brutto, na cukrze 8%, na wyrobach monopolowych 7 do 9%, to wtedy dopiero zrozumiemy, jakim obciążeniem w kosztach sztywnych handlowych kupca jest właśnie ten drogi kredyt bankowy. Oczywiście, w zasadzie podaż i popyt muszą stanowić o stopie procentowej kredytu. Ale w naszych warunkach już dwukrotnie Rząd z urzędu musiał regulować stopę dyskontową i obecnie, bez tego urzędowego uregulowania stopy dyskontowej w bankowości prywatnej się nie obejdzie. Apeluję w imieniu kupiectwa do Rządu, ażeby zechciał na tę konieczność zwrócić uwagę i drogą zarządzenia obniżyć stopę dyskontową do 7, najwyżej 8% w stosunku rocznym, włącznie z ubocznemi kosztami bankowemi, czyli że marża między stopą Banku Polskiego a stopą bankowości prywatnej nie powinna przekraczać 50%.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#PMarchlewski">Mógłby ktoś zapytać, dlaczego z tak drogiego kredytu kupiec korzysta. Otóż zadłużenie kupiectwa kredytowe jest dwojakie. Po pierwsze zadłużenie, istniejące jeszcze z lat prosperity, gdy rozbudowywały się placówki handlowe, które zaciągały wówczas pożyczki bankowe, dziś trudne do spłacania i bieżący kredyt krótkoterminowy. Przypominają mi się tu słowa p. Premiera, o dłużniku, który ciągle płaci, a mimo to wartość jego zadłużenia nie zmniejsza się. To odnosi się przedewszystkiem do doli kupca, który od początku kryzysu ciągle spłaca i który czuje, że jego zadłużenie pod względem wartości nie tylko że się nie zmniejsza, ale wzrasta. Jeżeli kupiec płaci 12% w stosunku rocznym, za to że bank redyskontuje jego papier po 5% w Banku Polskim, to zrozumiałe, że jest to objaw niezdrowy, który w wybitnej mierze musi wpływać na rozpiętość cen.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#PMarchlewski">Chciałbym także wierzyć, że monopole państwowe przy obniżce cen nie przeprowadzą jej jednocześnie kosztem kupców i koncesjonariuszów, tylko kosztem oszczędności i usprawnienia własnej administracji. Rabaty monopolowe muszą być raczej powiększone. Ponieważ mówi się, że Rząd przystąpi do usprawnienia prac monopoli państwowych, pragnę oświadczyć w imieniu zainteresowanego kupiectwa, że przez swoich rzeczoznawców chętnie będzie współdziałać w usprawnieniu obsługi monopolów państwowych w tem zrozumieniu, żeby kupiec koncesjonariusz nie był tylko ślepym instrumentem dla tego monopolu, ale żeby był żywym zainteresowanym współpracownikiem, któryby dążył do tego, aby produkcja monopolu państwowego zwiększała swój zbyt.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#PMarchlewski">Chciałbym dalej oświadczyć, że bardzo mile dotknęło nas, iż p. Premier tak mocno podkreśli! konieczność usuwania przerostów etatyzmu. W dziedzinie zwężania rozpiętości cen powinny przedewszystkiem instytucje państwowe świecić dobrym przykładem. Oto jeden z przykładów udokumentowanych, który ostatnio wydarzył się na terenie Pomorza i głęboko poruszył opinię publiczną. Powiatowe Biuro Funduszu Pracy w Brodnicy sprowadziło wagon mąki żytniej z Ciechanowa od niejakiego Wajnsztoka. W Ciechanowie za tę mąkę płacono 23 złote za 100 kg., wówczas kiedy w tym samym czasie w Brodnicy na miejscu notowano 17 złotych za 100 kg. tej samej mąki. A zatem z pokrzywdzeniem rolników, z pokrzywdzeniem kupców miejscowych Biuro Funduszu Pracy w Brodnicy sprowadziło ten wagon mąki z Ciechanowa, przepłacając o tysiąc złotych i krzywdząc własnych pracowników, którym policzyło mąkę naturalnie odpowiednio drogo. Jak tu zwalczać rozpiętość cen, kiedy w tej dziedzinie tak godne ubolewania zachodzą przykłady ze strony instytucji publicznej.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#PMarchlewski">Chcę wreszcie odpowiedzieć w kilku słowach p. posłowi Rubinszteinowi.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#PMarchlewski">P. Rubinsztein nie ma prawa narzekać na to, że kupiectwo żydowskie jest pokrzywdzone i nie znajduje dostatecznego miejsca w handlu polskim. Pragnę imieniem kupiectwa i społeczeństwa chrześcijańskiego oświadczyć, że kupiectwo żydowskie musi się z tem liczyć także na przyszłość, iż ten teren pracy będzie się nadal zwężał i że naród polski będzie dążył do tego, żeby handel ująć w swoje własne ręce.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#PMarchlewski">Raczej musiałbym się zapytać, jakim prawem Żydzi zajmują w handlu 6 razy więcej miejsca, niżby to wynikało ze stosunku procentowego do ogółu ludności?</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(P. Rubinsztein: Należałoby i w innych dziedzinach, żeby było procentowo, nie tylko w handlu.)</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#PMarchlewski">Chciałbym w dalszym ciągu zwrócić uwagę p. Posłowi, że nie potrzebuje pouczać nas o niebezpieczeństwie niemieckiem. My Polacy, szczególnie z b. zaboru pruskiego, znamy to niebezpieczeństwo i pamiętamy, że dopóki w Niemczech finansjera żydowska rządziła, to Żydzi nasi tego niebezpieczeństwa nie widzieli.</u>
          <u xml:id="u-52.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-52.14" who="#PMarchlewski">Dopiero teraz, kiedy zmieniły się gruntownie warunki, to nagle Żydzi zauważyli niebezpieczeństwo niemieckie dla narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-52.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-52.16" who="#PMarchlewski">My, którzy w czasie wojny światowej byliśmy zniewoleni niestety służyć w armii niemieckiej, kiedy wkraczaliśmy na teren b. Królestwa, doskonale sobie przypominamy, jakie stosunki i sympatie łączyły wówczas Żydów z Niemcami. Dlatego uwagi o niebezpieczeństwie niemieckiem, które padły z ust p. Rubinsztejna wypraszam sobie kategorycznie jako niewłaściwe i wysoce nietaktowne.</u>
          <u xml:id="u-52.17" who="#PMarchlewski">W końcu oświadczam, że do zagadnienia żydowskiego przystąpimy w swoim czasie bez namiętności i bez chęci wywołania jakiegokolwiek rozognienia, ale jednak w rozumieniu tej troski i tego obowiązku, jakie nam narzuca polska racja stanu.</u>
          <u xml:id="u-52.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PJahodaŻółtowski">Wysoka Izbo! Przedłożony przez Rząd preliminarz budżetu Państwa i wysiłki podjęte dla zrównoważenia budżetu państwowego, a raczej niektóre środki, zmierzające do uzyskania równowagi budżetowej, wywołać mogą i faktycznie wywołują w sferach gospodarczych wrażenie niedoceniania znaczenia równowagi bilansu gospodarstwa prywatnego. Rozumiemy, że narazie trzeba zrównoważyć budżet Państwa i to możliwie najprędzej, ale rozumiemy, iż realizacja tęgo zagadnienia nie może odbywać się przy pomijaniu gospodarki prywatnej, której stan od szeregu lat jest opłakany — zrozumiałej mówiąc „deficytowy”. Jestem głęboko przekonany, że gdyby czynniki miarodajne traktowały budżet Państwa jako kompleks zagadnień gospodarki publicznej i prywatnej, a nie jako jednostronne bilansowanie gospodarki publicznej i to tylko jej części, jaką jest budżet państwowy — nie bylibyśmy w tej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy. Zapominanie przez szereg lat o tej zasadzie wywołało i musi wywołać zwichnięcie równowagi budżetowej w gospodarstwie narodowem. Łatanie dziur skarbowych drogą zwiększania ciężarów publicznych, drogą zadłużania się wewnętrznego (Pożyczka Narodowa i Pożyczka Inwestycyjna), musiało odbić się ujemnie na naszem życiu gospodarczem, podobnie jak przerzucanie na związki samorządowe nowych obowiązków i nowych świadczeń, powoduje chroniczną deficytowość w budżetach samorządowych. W tym stanie rzeczy, gdy nowy Rząd odrzucając dorywczość środków, podchodzi do zrównoważenia budżetu Państwa drogą programu gospodarczego, którego pierwszym etapem jest obniżenie cen artykułów pierwszej potrzeby, ścinanie przerostów kartelowych, redukcja taryf kolejowych, — sfery gospodarcze chcą wierzyć że bolesna operacja obniżenia poborów urzędniczych była koniecznością państwową, malum necessarium, a nie ponownem wkraczaniem Rządu na dawno już znane i dobrze wypróbowane drogi różnych grzechów gospodarczych. Podkreślam, grzechów gospodarczych, albowiem jest rzeczą nie podlegającą dyskusji, że obniżka poborów urzędniczych musi się odbić i już się odbija niekorzystnie w budżecie gospodarki prywatnej, osłabia proces kapitalizacji wewnętrznej i konsumcję.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PJahodaŻółtowski">Rzemiosło, które mam zaszczyt reprezentować, a które zawsze pozytywnie współdziała w pracach państwowych, zgadza się, że ofiary trzeba ponieść, ale też i obawia się, aby ofiary, jakie już poniosło i będzie ponosić, nie poszły na marne i przyczyniły się nie tylko do zrównoważenia bilansu gospodarstwa publicznego, ale i prywatnego. Należy bowiem uświadomić sobie, że w stopniu niemniejszym niż w kupiectwo, zmniejszenie realnej siły płatniczej najszerszych rzesz urzędniczych, godzi przedewszystkiem w półmilionową masę rzemiosła, którego produkcja głównie jest nastawiona na zaspokajanie potrzeb świata urzędniczego.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PJahodaŻółtowski">Wyrażam głębokie przekonanie, że obawy te, które w dużej mierze rozprasza skład gabinetu i osoby panów Premiera i Wicepremiera do których rzemiosło odnosi się z pełnem zaufaniem, byłyby płonne, gdyby Rząd z tą samą energią i pośpiechem jakie cechują jego ostatnie pociągnięcia dekretowe, przystąpił do usunięcia tych wszystkich dysproporcyj, które utrudniają sanację budżetu Państwa, a w życiu gospodarczem są niemożliwe do utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PJahodaŻółtowski">Mam tu na myśli przedewszystkiem ciężary publiczne, które w dotychczasowej konstrukcji i Wysokości są jednem z ognisk chorobowych naszego organizmu gospodarczego. Jak wykazuje jeden z czołowych ekonomistów polskich — dochód brutto rolnictwa spadł od r. 1928 do 1934 do 34%, dochód brutto przemysłu w tym samym czasie do 32 — 33%, zaś obciążenia publiczne wzrosły do około 67%. Realny ciężar gospodarki państwowej wzrósł więc dwukrotnie w czasie kryzysu. Apeluję więc do Rządu, aby te ogniska chorobotwórcze, te przerosty ciężarów publicznych, szczególnie nieznośne dla rzemiosła na odcinku danin socjalnych, ubezpieczeń społecznych, zaczął niezwłocznie likwidować, jeżeli organizm gospodarczy ma funkcjonować normalnie.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#PJahodaŻółtowski">Druga dysproporcja w życiu gospodarczem Polski, to polityka cen i rozdziału wyrobów skartelizowanych. Wskaźnik tych cen przy relacji rok 1928–100, jest dwukrotnie przeszło wyższy od wskaźnika cen rolnych i o 50% wyższy od wskaźnika cen, wytworów przemysłu nieskartelizowanego. Projektowana obniżka cen podstawowych w przemyśle przetwórczym artykułów skartelizowanych raczej może przynieść szkodę kartelowi, jak korzyść przemysłowi przetwórczemu. „Dobre”, a zwłaszcza „złe kartele” winny zrozumieć we własnym interesie, że zsunięcie szeroko rozwartego kartelowego wachlarza cen o jedno tylko pióro, stanowiące 10% redukcję cen kartelowych, nie przyniesie istotnej ulgi życiu gospodarczemu i stanowi pociągnięcie zbyt kompromisowe, a mało skuteczne. Zsunięcie to jest więcej kompromisowe, niż skuteczne, jeżeli jednocześnie z obniżką ceń nie ulegnie radykalnej zmianie zła polityka gospodarcza karteli, utrudniająca małemu konsumentowi, rzemieślnikowi, drobnemu przemysłowcowi i kupcowi nabycie towaru skartelizowanego. Nie będę tu cytował faktów, jakie utrudnienia stawiają kartele i syndykaty sprzedaży rzemieślnikom w nabyciu czy to żelaza, papieru, płótna, czy też innych artykułów, albowiem Rząd ma możność zapoznać się z niemi w materiałach, jakie rzemieślniczy samorząd gospodarczy przedstawił „Komisji Martinowskiej”. Pragnę tylko stwierdzić, że bez całkowitego zliberalizowania kartelowej polityki cen i sprzedaży w sensie uprzystępnienia drobnemu przedsiębiorcy nabycia artykułów skartelizowanych tanio i w małych ilościach, nie może być mowy o załatwieniu sprawy kartelowej, tak, jak bez zniesienia prohibicjonizmu celnego nie wyobrażamy sobie skutecznej walki Rządu ze ziemi kartelami.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#PJahodaŻółtowski">Obok zmniejszenia ciężarów publicznych, potanienia surowców przemysłowych, obfitszy i tańszy kredyt stanowi trzeci czynnik ożywienia produkcji. Taniość i obfitość kredytu staje się dziś w dobie daleko idącej deflacji, drożyzny kredytu, zmniejszenia płac — czynnikiem decydującym dla równowagi budżetu rzemieślnika czy kupca. Zdaniem rzemiosła szczupłe źródło kredytów, jakie dotychczas płyną dla rzemiosła z Banku Gospodarstwa Krajowego, należałoby odpowiednio silnie zasilić funduszami P. K. O.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#PJahodaŻółtowski">Równoległe do akcji Rządu, na odcinku zwierania nożyc cen kartelowych, niezbędne jest zwarcie nożyc zbyt wybujałej gospodarki etatystycznej, tych nożyc etatyzmu, które chowają się wstydliwie w cieniu nożyc kartelowych, wyrządzając niemniejszą szkodę w bilansie gospodarki prywatnej i w stosunku społeczeństwa do zagadnień programowych Rządu.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#PJahodaŻółtowski">Czy walka z przerostami kartelowemi przy zachowaniu bierności na odcinku walki z etatyzmem, nie będzie wypędzaniem diabła Belzebubem?</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#PJahodaŻółtowski">Również w interesie Skarbu Państwa, w imię moralności publicznej, a przedewszystkiem zrównoważenia budżetu gospodarstwa prywatnego musimy domagać się od Rządu, aby działalność handlowa w niektórych instytucjach państwowych i publicznych była ograniczona, jeżeli wręcz nie zaniechana, szczególnie warsztatów więziennych, poprawczych, szkolnych i t. d. Albo też, jeżeli to jest niemożliwe, musimy żądać, aby przedsiębiorstwa te korzystając ze wszystkich przywilejów gospodarki prywatnej, partycypowały conajmniej w równej mierze w ponoszeniu tych ciężarów publicznych, jakie ponosi przedsiębiorca prywatny, co nie tylko stanowić będzie wielką ulgę dla gospodarstwa prywatnego, ale także przysporzy korzyści Skarbowi Państwa. Przykładem są tu szczególnie te tajne okólniki, które wysyła Ministerstwo Sprawiedliwości do zakładów więziennych, ażeby produkty swoje rzucały na rynek publiczny. A więc warsztaty więzienne mają konkurować z temi produktami, które rzemiosło czy drobny przemysł ma sprzedawać po cenach normalnych.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#PJahodaŻółtowski">Przykładem tego jest, będący w naszem ręku, jeden z takich okólników więzienia śledczego w Kaliszu, które rozsyłało, drukowany w tym celu specjalnie do wszystkich prywatnych osób okólnik wraz z zamówieniem. To też Rząd musi ten postulat obok innych docenić i wierzymy, że doceni, zważywszy jego pozytywne ustosunkowanie się do kompleksu zagadnień państwowych i gospodarczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Krukowski.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Płonka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PPłonka">Wysoka Izbo! Nie chcę powtarzać uwag już poruszonych, ale w związku z wniesionym budżetem i treścią przemówień moich poprzedników nasuwają mi się następujące spostrzeżenia.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#PPłonka">Znaczna większość przemówień dziś tu w Izbie wygłoszonych na marginesie preliminarza budżetowego dotyczyła rolnictwa. Słyszeliśmy w różnych odmianach o pomocy dla rolnictwa, o ulgach dla rolnictwa, o moratorium, o zwróceniu twarzy w kierunku wsi t. j. w kierunku rolników i t. d. Ta znaczna większość przemówień na temat rolnictwa jest rzeczą zrozumiałą u nas w Polsce, gdzie według statystyki 75% ludności pracuje w rolnictwie, lub żyje z niego. Zdawałoby się zatem, że po bezpośredniem uwzględnieniu poruszonych potrzeb i życzeń rolnictwa zapanuje u nas stuprocentowy dobrobyt. Znane jest przysłowie niemieckie: hat der Bauer Geld, so hat es die ganze Welt. Tymczasem sprawa jest więcej skomplikowana. P. Wicepremier cytował nam wczoraj, że 54% gospodarstw rolnych w Polsce to gospodarstwa karłowate, ludność pracująca w tych gospodarstwach — czy to rolnicy w calem tego słowa znaczeniu? Przeliczywszy te 54% gospodarstw na liczbę ludności, otrzymamy jakieś 24 tych 75% ludności rolniczej, a zatem około 15 milionów ludności Polski. Dodajmy do tego bezrolnych, których Polska liczy kilka milionów, a otrzymamy od 18 do 20 milionów tej ludności. Gzy interesy tych 18–20 milionów ludności pokrywają się w zupełności z interesami i zainteresowaniami rolnictwa? Niezupełnie. Prawdziwi rolnicy w calem tego słowa znaczeniu produkują na większą lub mniejszą skalę. Dążą oni naturalnie do najwyższych cen swoich artykułów, bo taka cena zapewnia im opłacalność warsztatu pracy. Rzesze zaś bezrolnych i małorolnych, ta ludność i konsumenci, zainteresowani są w tem, ażeby artykuły żywnościowe, których im zawsze brakuje, były jaknajtańsze. Ażeby ludność ta mogła żyć, musi ona poszukiwać pracy narówni z robotnikami, bo pracy na roli znaleźć nie może, a gdy ją znajduje, to nie daje ona zadowalającego utrzymania. Brak pracy i zarobku zmusza tę ludność do domagania się parcelacji majątków ziemskich, jakkolwiek świadoma jest trudności, jakie czekają dziś osadnika. Trudności zaś osadnika są dwojakiego rodzaju: materialnej natury i fachowo rolniczej. Ażeby te trudności usunąć, trzebaby obniżyć cenę ziemi sprzedawanej drogą parcelacji i obniżyć odsetki od włożonego kapitału do minimum, a przez kilka lat początkowo uwalniać osadników od opłacania odsetek i podatków, przynajmniej dochodowego, jak to się dzieje z podatkiem budynkowym od budynków nowych. Po usunięciu trudności fachowo rolniczych, i tu są interesy wspólne wszystkich rolników, należałoby rozpocząć systematyczne dokształcanie rolników, jak to się działo w b. zaborze pruskim i jak to się dzieje u rzemieślników i handlowców. Mniejszą uwagę poświęcać należy zawodowym szkołom rolniczym niższym i średnim, które wychowują ekonomów i zarządców, dla których niema pracy. Ponieważ jednak przez parcelację nie nasycimy głodu u małorolnych i bezrolnych, dlatego pomyśleć trzeba o pracy nie tylko dla oficjalnie zgłoszonych bezrobotnych miast i ośrodków przemysłowych, ale i dla bezrobotnych wsi.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#PPłonka">Przez danie pracy jaknajszerszym warstwom bezrobotnych stworzymy Konsumenta przedewszystkiem dla rolnictwa, a potem dla przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#PPłonka">Praca znaleźć się może w dzisiejszej sytuacji jedynie przez rozpoczęcie wielkich robót publicznych przy drogach, rzekach i kanałach. Wielu poprzedników moich wskazywało źródła, skąd wziąć można fundusze na te prace.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#PPłonka">Jeszcze jedna uwaga nasuwa się w związku z uwagami nad budżetem.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#PPłonka">Walczyliśmy długo i uparcie z przerostami partyjnictwa — całe społeczeństwo odetchnęło po zrzuceniu niewoli partyj, ale zamiast niej ma my wszechwładzę administracji.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#PPłonka">Rząd p. Premiera Kościałkowskiego rozpoczął dzieło reorganizacji i w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#PPłonka">Apelujemy do niego i jego Rządu, aby dzieło doprowadził do końca.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#PPłonka">Genialny i zdecydowany czyn Marszałka Piłsudskiego dał nam niepodległą Polskę. Walczyliśmy pod Jego rozkazami o Polskę bogatą, silną i sprawiedliwą — taką Polskę osiągnąć jednak możemy tylko przez wytrwałą i planową pracę organizacyjną.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#PPłonka">Odszedł od nas, niestety, nie na czas Ojciec i Komendant i Wódz narodu. Teraz trzeba nam organizatora na wzór Solona i Likurga.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#Marszałek">Zanim zamknę rozprawę, muszę oświadczyć i przeglądając stenogram przemówienia p. Rubinszteina zauważyłem, że w tem przemówieniu p. Rubinsztein użył zwrotu niewłaściwego w stosunku do jednego z państw ościennych, z którem Polska utrzymuje normalne stosunki sąsiedzkie. Za ten zwrot przywołuję p. Rubinszteina do porządku.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#Marszałek">Rozprawę zamykam. Stosownie do art. 45 regulaminu po pierwszem czytaniu i po przeprowadzeniu dyskusji projekt ustawy musi być odesłany do komisji.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#Marszałek">Na podstawie art. 18 regulaminu proponuję powołanie na okres bieżącej sesji zwyczajnej Komisje Budżetową. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że ta propozycja została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#Marszałek">Proponuje utworzyć komisję złożoną z 30 członków. Opierając się na art. 19 regulaminu, zamierzam przedłożyć Panom swoje propozycje. Proponuję na członków tej komisji np. posłów Byrkę Władysława, Celewicza Włodzimierza, Długosza Wacława, Ducha Kazimierza, Flojar-Rajchmana Henryka, Hołyńskiego Jana, Hutten-Czapskiego Emeryka, Jabłońskiego Jerzego, Jedynaka Jana, Kamińskiego Władysława, Kozłowskiego Tomasza, Miedzińskiego Bogusława, Mincberga Łajba, Pietrzaka Tana, Sikorskiego Brunona, Siodę Zygmunta, Sowińskiego Zygmunta, Starzaka Władysława, Strońskiego Zdzisława, Szczepańskiego Włodzimierza, Slaskiego Jana, Swidzińskiego Bolesława, Tomaszkiewicza Leopolda, Tymoszenkę Sergiusza, Wagnera Edwina, Walewskiego Jana, Waszkiewicza Ludwika, Wielhorskiego Władysława, Wojciechowskiego Bronisława i Żeligowskiego Lucjana.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#Marszałek">Czy Izba zgadza się, ażeby komisja składała się z 30 członków? Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba godzi się na to, ażby Komisja Budżetowa składała się z 30 członków. Sprzeciwu nie słyszę. Czy są jeszcze inne propozycje co do kandydatów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PHanebach">Ja zgłaszam p. Antoniego Pacholczyka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PWójcik">Ja zgłaszam kandydatury posłów: Kobyłeckiego Wacława, Kopcia Stanisława, dr. Maleszewskiego Wiktora i Pochmarskiego Bolesława.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, nie mamy w naszym spisie posła Kopcia Stanisława tylko mamy Kopcia Tadeusza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PDobrzycki">Zgłaszam p. Hofmana Jakuba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PPacholczyk">Zgłaszam kandydaturę pp. Antoniego Snopczyńskiego, Bronisława Brunona Wankego, Jana Wójcika i Antoniego Hanebacha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#POstrowski">Proponuję p. Stanisława Krawczyńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PJózefKamiński">Proponuję p. Michałowskiego Stanisława.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PSmoczkiewicz">Zgłaszam kandydaturę: pp. Dębickiego Czesława i Hofmana Jakuba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Może Panowie będą łaskawi mówić głośniej nazwiska, bo sala nie jest akustyczna i panowie sekretarze nie słyszą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PSzczepański">Wobec tylu zgłoszonych kandydatur, proponuję jedną jeszcze, o ile nie jest zgłoszona, mianowicie p. Madejskiego Zbigniewa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PDębicki">Zgłaszam kandydaturę p. Ostafina Józefa i p. Gładysza Mariana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PKopeć">Zgłaszam kandydaturę p. Bronisława Wojciechowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Kandydatura p. Bronisława Wojciechowskiego jest już zgłoszona.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakie propozycje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#PPacholczyk">Proponuję, aby listę kandydatów w porządku alfabetycznym powielić i rozdać do głosowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#Marszałek">Lista moja jest powielona i będzie rozdana, natomiast lista kandydatów, którzy zostali zgłoszeni na sali obrad, będzie tu odczytana przez p. sekretarza, a Panowie Posłowie zechcą tę listę, którą ja przedstawiłem, uzupełnić nowo zgłoszonemi kandydaturami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#PPochmarski">Panie Marszałku, rezygnuję z kandydatury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PPomianowski">Zgłaszam kandydaturę p. Karśnickiego Feliksa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#PMorawski">Zgłaszam kandydaturę p. Zakliki Waleriana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#Marszałek">Innych propozycyj niema. Zamykam listę kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#Marszałek">Listy kandydatów, zgłoszonej przeze mnie, powtórnie odczytywać nie będę, bo lista ta jest powielona na kartach, które Panom będą rozdane.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tych kandy datur, które zgłosili posłowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#Sekretarz">Pacholczyk Antoni, Kobyłecki Wacław, Maleszewski Wiktor, Snopczyński Antoni, Wanke Bronisław, Wójcik Jan, Michałowski Stanisław, Krawczyński Stanisław, Hofman Jakub, Hanebach Antoni, Dębicki Czesław, Madejski Zbigniew, Ostafin Józef, Gładysz Marian, Karśnicki Feliks, Zaklika Walerian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#Marszałek">Proszę Panów, została Panom odczytana lista tych kandydatur, które zgłosili panowie posłowie. Oddając kartki, głosować należy jak następuje: na kartkach, które Panowie otrzymali, należy skreślić nazwiska tych kandydatów, na których dany poseł nie chce głosować, a na ich miejsce wpisać nazwiska zpośród kandydatów, zgłoszonych przez panów posłów.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#Marszałek">Oświadczam, że listy, na których byłyby umieszczone nazwiska kandydatów niezgłoszonych, będą nieważne. Również będą nieważne te listy, na których będzie więcej nazwisk niż 30. Można natomiast skreślić więcej nazwisk. Listy obejmujące mniej nazwisk, niż 30tu kandydatów, będą ważne.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#Marszałek">Panie Sekretarzu, proszę rozdać karty do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-78.3" who="#komentarz">(Po rozdaniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-78.4" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Posłowie otrzymali karty do głosowania?</u>
          <u xml:id="u-78.5" who="#Marszałek">Nikt się nie zgłasza, proszę Panów Sekretarzy o zajęcie się zbieraniem kart.</u>
          <u xml:id="u-78.6" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-78.7" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Posłowie oddali karty?</u>
          <u xml:id="u-78.8" who="#Marszałek">Zapytuję po raz ostatni, czy który z Panów Posłów nie złożył jeszcze swojej karty? Nikt się nie zgłasza. Zamykam głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-78.9" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę dla obliczenia wyniku głosowania i proszę wszystkich Panów Sekretarzy, wchodzących w skład prezydjum, ażeby wzięli udział w pracach skrutacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-78.10" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 20 min. 30 do godz. 22 min. 5.)</u>
          <u xml:id="u-78.11" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Proszę Panów Posłów o zajęcie miejsc. Ogłaszam wynik głosowania. Oddano kart ważnych 172, bezwzględna większość wynosi 87. Otrzymali głosów posłowie: Wagner Edwin 166, Wojciechowski Bronisław 164, Byrka Władysław 163, Sikorski. Brunon 163, Jedynak Jan 160, Świdziński Bolesław 160, Duch Kazimierz 156, Slaski Jan 156, Szczepański Włodzimierz 155, Tomaszkiewicz Leopold 155, Pietrzak Jan 154, Waszkiewicz Ludwik 154, Kamiński Władysław 152, Starzak Władysław 152, Walewski Jan 152, Żeligowski Lucjan 152, Sioda Zygmunt 150, Sowiński Zygmunt 150, Celewicz Włodzimierz 148, Stroński Zdzisław 144, Jabłoński Jerzy 143, Długosz Wacław 142, Kozłowski Tomasz 139, Miedziński Bogusław 138, Tymoszenko Sergjusz 137, Wielhorski Władysław 128, Hutten-Czapski Emeryk 117, Mincberg Łajb 93, Hołyński Jan Walerian 87.</u>
          <u xml:id="u-78.12" who="#Marszałek">W ten sposób do Komisji Budżetowej zostało wybranych 29 członków, którzy otrzymali dostateczną liczbę głosów, ponieważ regulamin głosi, że przy pierwszem głosowaniu mogą wejść do komisji tylko ci posłowie, którzy otrzymali bezwzględną większość głosów.</u>
          <u xml:id="u-78.13" who="#Marszałek">Nie otrzymali bezwzględnej większości: pp. Flojar-Rajchman Henryk 85, Pacholczyk Antoni 43, Hofman Jakub 40, Madejski Zbigniew 39, Gładysz Marian 38, Dębicki Czesław 37, Ostafin Józef 37, Zaklika Walerian 31, Krawczyński Stanisław 28, Snopczyński Antoni 23, Karśnicki Feliks 19, Michałowski Stanisław 18, Maleszewski Wiktor 13, Wójcik Jan 12, Wanke Brunon Bronisław 10 i Kobyłecki Wacław 5.</u>
          <u xml:id="u-78.14" who="#Marszałek">W tym stanie rzeczy, skorośmy wybrali 29 członków, pozostaje jeszcze do obsadzenia jedno miejsce w komisji. Stosownie do regulaminu trzeba zarządzić ściślejsze wybory między dwoma kandydatami, którzy otrzymali największe kolejno ilości głosów. Otóż kolejno największą ilość głosów otrzymali posłowie: Flojar-Rajchman Henryk 85 i Pacholczyk Antoni 43. Zechcą Panowie Posłowie na kartach do głosowania, które rozdadzą Panowie Sekretarze, napisać jedno z tych dwóch nazwisk.</u>
          <u xml:id="u-78.15" who="#komentarz">(Po rozdaniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-78.16" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-78.17" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-78.18" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Posłowie oddali swoje karty? Nikt więcej się nie zgłasza. Zarządzam przerwę dla obliczenia głosów.</u>
          <u xml:id="u-78.19" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 22 min. 13 do godz. 22 min. 30.)</u>
          <u xml:id="u-78.20" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania ściślejszego:</u>
          <u xml:id="u-78.21" who="#Marszałek">Oddano kart 157, w tem ważnych 138. Otrzymali głosów pp.: Pacholczyk — 98, Flojar-Rajchman — 40. Zatem na 30 miejsce do Komisji Budżetowej został wybrany p. Pacholczyk. W ten sposób Sejm dokonał wyboru Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-78.22" who="#Marszałek">Projekt ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1936/37 przekażę Przewodniczącemu Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-78.23" who="#Marszałek">Na podstawie art. 58 ust. 3 Konstytucji, Sejm winien rozpatrzeć budżet w ciągu 90 dni od złożenia projektu przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-78.24" who="#Marszałek">Ponieważ budżet został złożony w dniu 30 listopada r. b., Sejm winien pracę nad nim ukończyć do 22 lutego 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-78.25" who="#Marszałek">Ponieważ na rozprawę nad sprawozdaniem komisji i przyjęcie go w drugiem czytaniu muszę zarezerwować 14 dni, uwzględniając ponadto termin Regulaminem przewidziany dla rozsyłki druków, wyznaczam dzień 10 lutego jako ostatni termin, w którym komisja powinna ukończyć swe prace i przedłożyć drukowane sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-78.26" who="#komentarz">(P. Władysław Kamiński: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-78.27" who="#Marszałek">Głos ma p. Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#PWłKamiński">Ponieważ praca Komisji Budżetowej jest szczególnie ważna i wymaga dużej znajomości poszczególnych działów budżetu, pozatem jest pracą niezwykle uciążliwą, wnoszę, ażeby oprócz 30 członków komisji wybrać do komisji 15 zastępców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#Marszałek">Jest wniosek p. posła Wł. Kamińskiego, ażeby Sejm wybrał oprócz 30 członków Komisji Budżetowej jeszcze 15 posłów jako zastępców. Wniosek ten poddaję pod głosowanie. Kto jest za wnioskiem p. Kamińskiego, zechce wstać. Większość, wniosek p. Kamińskiego został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#Marszałek">Wobec tego, opierając się na art. 19 Regulaminu, proponuję następującą listę zastępców:</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#Marszałek">1) Bakon Józef,</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#Marszałek">2) Traczewski Stefan,</u>
          <u xml:id="u-80.4" who="#Marszałek">3) Dębicki Czesław.</u>
          <u xml:id="u-80.5" who="#Marszałek">4) Karśnicki Feliks,</u>
          <u xml:id="u-80.6" who="#Marszałek">5) Kopeć Tadeusz,</u>
          <u xml:id="u-80.7" who="#Marszałek">6) Kozicki Jerzy,</u>
          <u xml:id="u-80.8" who="#Marszałek">7) Dehnel Marian,</u>
          <u xml:id="u-80.9" who="#Marszałek">8) Madejski Zbigniew,</u>
          <u xml:id="u-80.10" who="#Marszałek">9) Michałowski Stanisław,</u>
          <u xml:id="u-80.11" who="#Marszałek">10) Ostafin Józef,</u>
          <u xml:id="u-80.12" who="#Marszałek">11) Pełeński Euzebjusz,</u>
          <u xml:id="u-80.13" who="#Marszałek">12) Pochmarski Bolesław,</u>
          <u xml:id="u-80.14" who="#Marszałek">13) Snopczyński Antoni,</u>
          <u xml:id="u-80.15" who="#Marszałek">14) Tatarczak Stefan,</u>
          <u xml:id="u-80.16" who="#Marszałek">15) Wróblewski Czesław.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#PDuch">Proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#Marszałek">W sprawie formalnej głos ma p. Duch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#PDuch">Stawiam wniosek formalny, ażeby listę zgłoszoną przez Pana Marszałka przyjąć przez aklamację.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-83.2" who="#PDuch">Uważam ten wniosek za dopuszczalny, ponieważ na podstawie art. 65 Regulaminu, prócz wniosku formalnego jest przewidziany również wniosek o sposobie lub porządku głosowania. Poddaję wniosek p. Ducha pod głosowanie. Kto jest za wnioskiem p. Ducha, żeby lista, którą przed chwilą zgłosiłem, była głosowana en bloc, zechce wstać. Większość. Wniosek formalny został przyjęty. Poddaję pod głosowanie samą listę. Kto jest za listą, którą przed chwilą odczytałem, zechce wstać. Stwierdzam, że stoi większość. Przeto na zastępców zostali przez Izbę wybrani posłowie, których nazwiska odczytałem przed chwilą.</u>
          <u xml:id="u-83.3" who="#PDuch">Proszę Panów Posłów, członków komisji, ażeby zechcieli zebrać się jutro o godz. 10 w sali posiedzeń Komisji Budżetowej dla ukonstytuowania komisji.</u>
          <u xml:id="u-83.4" who="#PDuch">Przechodzimy obecnie do następnego punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-83.5" who="#PDuch">a) o dodatkowych kredytach na rok 1934/35 (druk nr 8),</u>
          <u xml:id="u-83.6" who="#PDuch">b) o dodatkowych kredytach na rok 1935/36 (druk nr 5),</u>
          <u xml:id="u-83.7" who="#PDuch">c) o dodatkowym kredycie na rok 1935/36 (druk nr 6). — Stosownie do art. 45 Regulaminu, wobec tego że przedstawiciele Rządu nie zabierali głosu w tej rozprawie, projekty te należy odesłać do komisji bez rozprawy. Proponuję Izbie, ażebyśmy wszystkie te projekty odesłali również do Komisji Budżetowej, która przed chwilą została wybrana. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał moją propozycję za przyjętą. Sprzeciwu nie słyszę, projekty te odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-83.8" who="#PDuch">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-83.9" who="#PDuch">a) w sprawie ratyfikacji konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Hiszpańską, podpisanej w Madrycie dnia 14 grudnia 1934 r. (druk nr 9),</u>
          <u xml:id="u-83.10" who="#PDuch">b) w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, podpisanej w Warszawie dnia 4 listopada 1935 (druk nr 10),</u>
          <u xml:id="u-83.11" who="#PDuch">c) w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego miedzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Estońską, podpisanego w Warszawie dnia 27 marca 1935 r. (druk nr 11),</u>
          <u xml:id="u-83.12" who="#PDuch">d) w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 20 września 1935 r. protokółu dodatkowego do układu dodatkowego z dnia 3 lutego 1934 r. do konwencji handlowej, zawartej między Polską a Szwajcarią w dniu 26 czerwca 1932 r. (druk nr 12),</u>
          <u xml:id="u-83.13" who="#PDuch">e) w sprawie ratyfikacji porozumienia między Polską a Szwajcarią w formie wymiany not z dnia 29 lipca 1935 r., dotyczących wzajemnego udzielenia kontyngentów na tkaniny wełniane i plecionki do kapeluszy (druk nr 13),</u>
          <u xml:id="u-83.14" who="#PDuch">f) w sprawie ratyfikacji dodatkowego traktatu ekstradycyjnego między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonemi Ameryki, podpisanego w Warszawie dnia 5 kwietnia 1935 r. (druk nr 14),</u>
          <u xml:id="u-83.15" who="#PDuch">g) w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 5 września 1935 r. protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czechosłowacką z dnia 10 lutego 1934 r. (druk nr 15).</u>
          <u xml:id="u-83.16" who="#PDuch">Proponuję, ażeby te projekty odesłać do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-83.17" who="#PDuch">Proponuję powołanie Komisji Spraw Zagranicznych również na okres obecnej sesji zwyczajnej w składzie 21 członków. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że ta propozycja moja jest przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę, wobec tego propozycję tę uważam za przyjętą. Na członków komisji proponuję następujących posłów: Choiński-Dzieduszycki Jan, Flojar-Rajchman Henryk, Formela Bolesław, Hutten-Czapski Emeryk, Jahoda-Żółtowski Robert, Kaczkowski Józef, Łubieński Bogusław, Miedziński Bogusław, Nowak Ignacy, Goetz-Okocimski Antoni, Pełczyńska Wanda, Schaetzel Tadeusz, Sikorski Brunon, Stpiczyński Wojciech, Surzyński Leon, Tomaszkiewicz Leopold, Wadowski Marian, Wagner Edwin, Walewski Jan, Wielhorski Władysław, Witwicki Stefan.</u>
          <u xml:id="u-83.18" who="#PDuch">Zapytuję, czy są jakieś inne propozycje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#PDębicki">Zgłaszam kandydaturę: pp. Suchorzewskiego Leona, Żyborskiego Witolda, Smoczkiewicza Dezyderego i De Tuna Tadeusza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#PMichałowski">Zgłaszam kandydaturę p. Marchlewskiego Tadeusza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#PJedynak">Zgłaszam kandydaturę p. Tarnowskiego Artura.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#Marszałek">Czy ktoś jeszcze zgłasza kandydatury? Nikt. Zamykam listę kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-87.1" who="#Marszałek">Pan Sekretarz zechce odczytać nazwiska kandydatów, zgłoszonych przez Panów Posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#SekretarzpWadowski">Suchorzewski Leon, Żyborski Witold, Smoczkiewicz Dezydery, de Thun Tadeusz, Marchlewski Tadeusz, Tarnowski Artur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Posłów! W tej chwili będą Panom rozdane karty do głosowania. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że na ostatniem miejscu proponowałem nazwisko p. Witwickiego Stefana. Zmieniam moją propozycję w tem miejscu i proponuję nazwisko p. Mudria Wasyla. Na kartach to nie będzie uwidocznione, więc proszę Panów o poprawienie.</u>
          <u xml:id="u-89.1" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o rozdanie kart do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-89.2" who="#komentarz">(Po rozdaniu kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-89.3" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zbieranie kart do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-89.4" who="#Marszałek">Proszę Panów Posłów! Ze względu na to. że ostatnie nazwisko na liście, mianowicie p. Witwickiego, zmieniłem na nazwisko p. Mudria, przeto oświadczam, że głosy, któreby padły na nazwisko p. Witwickiego, będę uważał za oddane za p. Mudryjem, bo to jest tylko sprostowanie omyłki.</u>
          <u xml:id="u-89.5" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie oddali swe karty do głosowania? Zapytuję po raz drugi, czy wszyscy oddali karty? Nikt się nie zgłasza. Zamykam głosowanie i zarządzam przerwę dla obliczenia wyników głosowania.</u>
          <u xml:id="u-89.6" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 22 min. 50 do godz. 23 min. 40.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania. Oddano kart ważnych 159. bezwzględna większość wynosi 80. Otrzymali głosów posłowie: Kaczkowski Józef 158, Łubieński Bogusław 155, Pełczyńska Wanda 154, Schaetzel Tadeusz 153, Tomaszkiewicz Leopold 153. Sikorski Brunon 152, Wadowski Marian 152, Formela Bolesław 151, Nowak Ignacy 149, Surzyński Leon 146, Wagner Edwin 145, Walewski Jan 141, Stpiczyński Wojciech 140, Jahoda-Żółtowski Robert 139, Goetz-Okocimski Antoni 139, Wielhorski Władysław 139, Choiński-Dzieduszycki Jan 137, Miedziński Bogusław 137, Mudryj Wasyl 125 i Hutten-Czapski Emeryk 109. W ten sposób został dokonany wybór 20 członków.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#Marszałek">Ponieważ Izba postanowiła utworzenie komisji w składzie 21 członków, przeto zachodzi konieczność wybrania jeszcze jednego członka. Nie otrzymali bezwzględnej większości głosów posłowie: Flojar-Rajchman Henryk 56, Marchlewski Tadeusz 55, Tarnowski Artur 50, de Thun Tadeusz 43, Żyborski Witold 27. Suchorzewski Leon 25 i Smoczkiewicz Dezydery 19. Przystępujemy przeto do wyboru ostatniego 21 członka komisji. Kandydatami są posłowie Flojar-Rajchman i Marchlewski. Panowie Posłowie zechcą napisać na kartach do głosowania, które rozdadzą panowie sekretarze, jedno z tych dwu nazwisk.</u>
          <u xml:id="u-90.2" who="#komentarz">(Po rozdaniu, kart do głosowania.)</u>
          <u xml:id="u-90.3" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-90.4" who="#Marszałek">Zapytuję, czy wszyscy Panowie Posłowie oddali karty do głosowania? Nikt się nie zgłasza. Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę dla obliczenia wyników głosowania.</u>
          <u xml:id="u-90.5" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 23 min. 45 do godz. 23 min. 50.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania: Głosowało posłów 122, głosów ważnych oddano 119. P. poseł Marchlewski otrzymał głosów 98, p. poseł Flojar-Rajchman 21. Na 21 miejsce do Komisji Spraw Zagranicznych wchodzi więc poseł Marchlewski.</u>
          <u xml:id="u-91.1" who="#Marszałek">Projekty ustaw, wymienione w punkcie 3 porządku dziennego, przekażę Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-91.2" who="#Marszałek">W ten sposób wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia. Zamierzam zamknąć posiedzenie. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie zgłoszonych interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#Sekretarz">Interpelacja posła dr. Józefa Płonki w sprawie oświadczenia się p. Ministra Spraw Zagranicznych, dotyczącego obrony praw mniejszości polskiej, zamieszkałej w granicach Republiki Czechosłowackiej.</u>
          <u xml:id="u-92.2" who="#Sekretarz">Interpelacja posła inż. Jana Henryka Jedynaka do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie działalności Polskiego Związku Eksporterów bekonów i artykułów zwierzęcych.</u>
          <u xml:id="u-92.3" who="#Sekretarz">Interpelacja posła dr. Emila Sommersteina do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezpieczeństwa żydowskiej młodzieży akademickiej na wyższych uczelniach.</u>
          <u xml:id="u-92.4" who="#Sekretarz">Interpelacja posła dr. Emila Sommersteina do p. Prezesa Rady Ministrów, p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie bezpieczeństwa życia i mienia ludności żydowskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#Marszałek">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-93.1" who="#Marszałek">Panów członków Komisji Spraw Zagranicznych proszę o zebranie się jutro o godzinie 11 rano w jednej z sal komisyjnych dla ukonstytuowania komisji.</u>
          <u xml:id="u-93.2" who="#Marszałek">Komunikuję Panom, że od p. Prezesa Najwyższej Izby Kontroli otrzymałem w dniu dzisiejszym „Uwagi Najwyższej Izby Kontroli o zamknięciach rachunków Państwa oraz o wykonaniu budżetu za rok 1933/34” z wnioskiem o udzielenie absolutorium z gospodarki finansowej dla Rządu. Sprawę wniosę na porządek dzienny najbliższego posiedzenia plenarnego.</u>
          <u xml:id="u-93.3" who="#Marszałek">Protokół obecnego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-93.4" who="#Marszałek">O terminie następnego posiedzenia będą Panowie Posłowie zawiadomieni na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-93.5" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-93.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 24)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>