text_structure.xml
69 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJanChojnacki">Otwieram wspólne posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam wszystkich przybyłych - posłów, przedstawicieli rządu oraz ruchów ekologicznych. Porządek dzienny został państwu doręczony. Czy są do niego uwagi? Nie ma uwag. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że porządek dzienny został przyjęty. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła porządek dzienny. Przystępujemy do jego realizacji. Pkt 1 porządku dziennego poświęcony jest założeniom do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska. Założenia te przedstawi minister środowiska. Koreferentami ze strony Komisji są posłowie: Joanna Senyszyn oraz Bolesław Bujak. Panie ministrze, proszę o przedstawienie założeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieŚrodowiskaTomaszPodgajniak">Ponieważ materiał Ministerstwa Środowiska został wcześniej rozesłany i doręczony państwu, postaram się nie zabierać zbyt dużo czasu, licząc na gorącą dyskusję w tym zakresie. Na wstępie powiem kilka zdań wprowadzających. Jak zapewne państwo wiedzą, Polska w pewnym sensie jest prekursorem wprowadzenia systemu opłat ekologicznych w tej części Europy, a także w skali regionu. Niewątpliwie mamy sporo do powiedzenia, jeżeli chodzi o budowę sensownych, dobrze funkcjonujących i przynoszących pożądane efekty środowiskowe i inwestycyjne systemów gromadzenia środków z tak zwanych opłat ekologicznych. Nasz system stał się modelem do tworzenia podobnych układów w innych krajach świata, nie tylko w regionie europejskim. Natomiast zdajemy sobie sprawę z tego, że - jak każde rozwiązanie prawno-ekonomiczne - wymaga on nieustannego doskonalenia, reformowania i dostosowywania do zmieniających się warunków zewnętrznych i wewnętrznych. Fundusze ochrony środowiska, które konsumowały do tej pory środki gromadzone na skutek nałożenia na emitentów substancji zanieczyszczających środowisko stosunkowo wysokich opłat, były w stanie finansować przez ostatnią dekadę około 25–30 proc. inwestycji proekologicznych w Polsce. Przed podobnym wyzwaniem staniemy w latach następnych, ponieważ warunkiem maksymalnej absorpcji postawionych do dyspozycji Polski funduszy akcesyjnych, z Funduszem Spójności na czele, będzie wygenerowanie własnego wkładu często sięgającego 50 proc. wartości inwestycji, a może nawet więcej, w zależności od tego, w jaki sposób będą liczone tak zwane koszty kwalifikowane. Myślę generalnie o zmianach dotyczących wprowadzania tak zwanych najlepszych dostępnych technik. W związku z tym należy z jednej strony zastanawiać się nad skutecznością istniejących już rozwiązań ekonomicznych w tym zakresie, a z drugiej strony wprowadzać - co już czynimy - i doskonalić nowe instrumenty ekonomiczne, takie jak opłaty depozytowe, opłaty produktowe, handel emisjami czy „zazielenianie” systemu podatkowego, ewentualnie poszukiwanie rozwiązań w postaci zmniejszania obciążeń amortyzacyjnych czy różnego rodzaju ulg podatkowych w inwestycjach sensu stricte ochrony środowiska. Minister środowiska wychodząc naprzeciw tym wyzwaniom - mając na uwadze fakt, że Polska w dobie globalizacji nie może być samotną wyspą podatkową, tylko musi realizować swoje zadania podobnie jak kraje ościenne, by zachęcać inwestorów do lokowania swojej działalności właśnie w tym kraju, a nie do poszukiwania lepszych warunków gospodarowania w krajach ościennych - zainicjował prace powołując zespół ekspertów, który przygotował materiał podlegający teraz państwa ocenie. Ten materiał jest pewnym punktem wyjścia do dyskusji i dalszych prac nad doskonaleniem systemu instrumentów finansowo-ekonomicznych mających stymulować zachowanie zarówno przedsiębiorców, którzy wytwarzając swoje produkty czy oferując usługi wykorzystują zasoby środowiska, jak i konsumentów, ponieważ z analizy „cyklu życia” wynika, że sposób użytkowania a potem sposób likwidacji danego wyrobu często powoduje większe obciążenie środowiska niż sam proces jego wytwarzania. W związku z tym przedkładamy państwu ten materiał do oceny, prosząc o konstruktywną krytykę i uwagi, w jakich kierunkach powinniśmy prowadzić dalsze działania, by system mechanizmów ekonomicznych, jako alternatywny dla reglamentacji wykorzystywania środowiska na drodze decyzji administracyjnych, był w Polsce rozwijany i umacniany.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJanChojnacki">Ponieważ nie ma jeszcze z nami pani posłanki Joanny Senyszyn, o przestawienie koreferatu proszę pana posła Bolesława Bujaka.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełBolesławBujak">Z przedstawionego materiału, a także z wielu innych informacji znanych posłom wynika, że nakłady inwestycyjne na ochronę środowiska w latach 90. były znaczące i rokrocznie rosły. Jednak od 2000 r. nakłady na ochronę środowiska stopniowo maleją. Ma to jednoznaczne odbicie w realizacji wielu ważnych inwestycji ekologicznych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę założenia związane z dostosowaniem naszych warunków do obowiązujących w Unii Europejskiej, a także zadania, które są przed nami, związane z wykorzystaniem w latach 2004–2010 znaczących środków finansowych, żeby wdrożyć programy implementacyjne wynikające z dyrektyw Unii Europejskiej, to te nakłady rocznie - do 2010 r. - muszą być przynajmniej sześciokrotnie wyższe niż obecnie. Należy więc zapytać, czy - po pierwsze - jesteśmy w stanie pozyskać takie środki z Unii Europejskiej i je efektywnie wykorzystać i po drugie - czy do tak znaczących środków, które możemy pozyskać, jesteśmy w stanie z własnego budżetu, a także z budżetów beneficjentów - głównie samorządów - wygenerować środki, które pozwolą na absorpcję tych środków. Aby tak się stało, w maju br. Sejm uchwalił politykę ekologiczną państwa na lata 2003–2006, która uwzględnia w tym czasie istotne modyfikacje systemu instrumentów ekonomicznych, o czym przed chwilą mówił pan minister. Między innymi chodzi o zmianę funkcjonowania systemu kar ekologicznych, a także o wprowadzenie nowych instrumentów, które szerzej wykorzystują stosowanie opłat produktowych i depozytów ekologicznych. Jest również zamiar wprowadzenia obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych i zbywalnych uprawnień do emisji zanieczyszczeń. Stworzenie takich właśnie, nowych mechanizmów finansowania ochrony środowiska być może pozwoli wykorzystać środki finansowe, które będą Polsce przedłożone do wykorzystania na ochronę środowiska. Pozwoli to - być może - na pełną absorpcję tych środków. Poza tym ten system powinien pozwolić na zmniejszenie niezbędnych nakładów skutecznie wykorzystywanych na wykonanie powyższych zadań. Założenie, że celem polityki ekologicznej jest wdrożenie zasady „zanieczyszczający płaci” - użytkownik środowiska, konsument - jest słuszne. Trzeba się jednak zgodzić, że w takim systemie za użytkowanie i zanieczyszczanie środowiska powinny ponosić koszty również gospodarstwa domowe. Jednak w sytuacji, kiedy dochody większości gospodarstw w Polsce są na niewystarczającym poziomie - bo skądinąd wiemy, że dochody 90 proc. polskich rodzin nie są wyższe niż 1000 zł - wprowadzenie tego typu instrumentów w związku z użytkowaniem i zanieczyszczaniem środowiska również w tym zakresie może wzbudzić daleko idącą nieufność do nowych instrumentów polityki ekologicznej wprowadzanych przez państwo. Polski system ochrony środowiska - jak większości krajów - charakteryzuje się swoistym dualizmem. W ramach tego systemu są instrumenty regulacji prawnoadministracyjnej, a także instrumenty pośrednie, czyli ekonomiczne. O instrumentach ekonomicznych wcześniej wspominaliśmy. Ważną funkcją, którą wspomniane instrumenty powinny spełniać w ramach tej regulacji ekonomiczno-rynkowej, jest funkcja bodźcowa - zachęcanie podmiotów do podejmowania różnego rodzaju działań technicznych, organizacyjnych i modernizacyjnych związanych z ograniczeniem uciążliwości tych instytucji, zakładów, firm dla środowiska. Jest to połączenie determinacji w zakresie zmniejszania uciążliwości dla środowiska, ograniczania niewłaściwego korzystania z zasobów środowiska i zmniejszania zanieczyszczenia środowiska. Inną, ważną funkcją tych instrumentów ekonomiczo-rynkowych jest funkcja dochodowa, zwana również funkcją redystrybucyjną lub transferową.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PosełBolesławBujak">W tym przypadku chodzi o gromadzenie zasobów środków finansowych, a następnie ich wtórny podział, by służyły finansowaniu i dofinansowaniu wielu przedsięwzięć chroniących środowisko w ten sposób, by ochrona środowiska była jak najbardziej efektywna, wykonywana przez podmioty publiczne, prywatne, a nawet gospodarstwa domowe - o czym wcześniej była mowa. W ramach mechanizmów finansowania ochrony środowiska zostały przyjęte kryteria. Polska należy do tych krajów, którym zakres kryteriów instrumentów ekonomicznych jest dość znaczący. Uważam, że wiele z nich jest ważnych i powinny być brane pod uwagę - chociażby takie, jak kryteria spójności systemu, powszechności stosowania, sprawiedliwości dystrybucyjnej, a zwłaszcza efektywności ekologicznej. Oczywiście efektywność ekologiczna nie zawsze może być kryterium decydującym. Ważne jest, by wśród nich była brana pod uwagę akceptowalność społeczna. Jest to bardzo istotna funkcja, zwłaszcza, jeśli chodzi o przedsięwzięcia realizowane przez samorząd terytorialny. Gdy analizujemy powyższe kryteria, a także próby modyfikacji istniejących instrumentów prawnych i ekonomicznych w polityce ekologicznej, uważamy, że powinno się dążyć do rozszerzenia liczby rzeczywistych płatników obciążeń związanych z użytkowaniem środowiska, eksploatowaniem jego zasobów czy naruszających przepisy prawne lub określone normy prawnoadministracyjne. Środki pochodzące z kar powinny stanowić znaczący zasób finansowy do realizacji zamierzeń w zakresie ochrony środowiska. Moim zdaniem, istotne jest, czy stosowane instrumenty ekonomiczne będą generować dodatkowe źródła dochodów i czy wystarczający będzie wkład krajowy niezbędny do pozyskania maksymalnej, dostępnej ilości środków unijnych, by można było realizować cele związane z ochroną środowiska założone w strategii do 2010 r. Mam obawy, czy nadmierne obciążenie podatkowe, fiskalne podmiotów gospodarczych, które przeżywają recesję, a także wspomniany przez mnie wcześniej brak wystarczających dochodów gospodarstwa domowych, pozwoli na połączenie i właściwą ochronę środowiska w zakresie regulacji związanych z prawem unijnym. Ponadto zmiany wewnętrznej struktury systemu instrumentów ekonomicznych w ochronie środowiska mogą spowodować, że te instrumenty w coraz większym stopniu będą adresowane bezpośrednio i również będą obciążać niekorzystnie działania w zakresie ochrony środowiska, a nie zawsze podmioty, które są największymi trucicielami ochrony środowiska. Podczas analizy materiału nasunęło mi się pytanie dotyczące szczegółowych rozwiązań związanych z wprowadzeniem zryczałtowanych opłat dla gospodarstw domowych zrzucających ścieki bezpośrednio do wód w ziemi w sytuacji, gdy w wielu miejscowościach, osiedlach i wsiach nie ma możliwości podłączenia do infrastruktury kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków. Wydaje się, że sposób wprowadzenia zryczałtowanych opłat nasuwa wiele trudności zespołowi Ministerstwa Środowiska w kontekście założeń prawnych przygotowywanych w związku z nowymi mechanizmami finansowania ochrony środowiska. Moje obawy budzą również wprowadzone zapisy związane z propozycją różnicowania opłat w zależności od jakości pobieranej wody.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PosełBolesławBujak">Uważam, że wprowadzenie tego typu rozwiązań bez dogłębnej analizy może spowodować unikanie inwestowania ze strony przemysłu czy też drobnych przedsiębiorstw, którym potrzebna jest woda w procesie produkcyjnym i które muszą neutralizować ścieki. Pobieranie dobrej wody może powodować, że w rejonach ekologicznie czystych tego typu inwestowanie może być utrudnione poprzez zastosowanie większych opłat za pobieranie wody lepszej jakości. Zatem tego typu rozwiązania, zapisy wymagają głębszej analizy, by nie ograniczać dostępu kapitału do terenów, które ze względów społecznych wymagają większego zasilenia, jeśli chodzi o tworzenie miejsc pracy, niż tereny o wysokim stopniu zurbanizowania, gdzie - w związku z tym - jakość dostępnej wody jest gorsza. Wtedy dostępna woda gorszej jakości pobierana przez przedsiębiorstwa byłaby tańsza, co byłoby pewnego rodzaju zachętą do inwestowania na tym terenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosłankaJoannaSenyszyn">Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam „Założenia do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska”, żyjemy bowiem w czasach, kiedy „środowisko naturalne” bardzo często jest już terminem abstrakcyjnym. Żyjemy w środowisku technicznym. Stało się tak w wyniku realizacji naszych potrzeb. To, że wokół nas nie ma już lasów, tylko są budynki, drogi i jeżdżące samochody, jest właśnie realizacją naszej potrzeby przemieszczania się i mieszkania w środowisku technicznym. Doszło do tego, że część dzieci nie widziała wsi, zwierząt gospodarskich, ponieważ mieszka w środowisku technicznym, w mieście. Degradacja środowiska - najogólniej rzecz biorąc - jest wynikiem naszej szeroko rozumianej konsumpcji, jako zaspokojenia potrzeb przy pomocy dóbr materialnych i usług. Jako profesor ekonomii wprowadzam do ekonomii termin „koszty okołokonsumpcyjne”. Są to koszty, które obejmują to wszystko, co jest związane z konsumpcją, ale nie obejmują wartości konsumowanych dóbr materialnych i usług. Te koszty są oczywiście ściśle związane z degradacją środowiska, wyniszczaniem wielu gatunków zwierząt i roślin. Są to koszty bezpośrednie lub pośrednie. Zwłaszcza koszty pośrednie dotyczą środowiska. Można podać kilka przykładów. To, że została wymordowana znaczna część populacji słoni, jest wynikiem konsumpcji wyrobów z kości słoniowej. Wymordowaliśmy prawie całą populację nosorożców dlatego, że sproszkowany róg nosorożca jest używany jako afrodyzjak. Dziura ozonowa również jest wynikiem naszej konsumpcji, a ściśle tego, że używamy freonu do urządzeń chłodniczych, a kiedyś i do dezodorantów. Zatem nasza konsumpcja powoduje degradację środowiska naturalnego. Jeżeli więc chcemy żyć, naszym obowiązkiem jest ochrona środowiska. Oczywiście nie można chronić środowiska bez odpowiednich środków. Jak wynika z przedłożenia rządowego, pieniędzy na ten cel jest za mało. Będziemy dysponować zaledwie 15 proc. potrzebnych środków - wdrażanie programów implementacyjnych dyrektyw Unii Europejskiej będzie wymagać 150–200 mld zł, a dostępna jest dla nas tylko kwota 25–30 mld zł. Zatem brak pieniędzy może spowodować, że nie uda się nam zatrzymać degradacji środowiska w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. Jak powiedziałam, dobrze się dzieje, że są opracowywane założenia do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska. Dobrze, że zajmuje się tym zespół, w skład którego wchodzą nie tylko przedstawiciele Ministerstwa Środowiska, ale i Ministerstwa Finansów oraz innych resortów, bo do tej pory często tak się działo, że nawet słuszne postulaty Ministerstwa Środowiska spotykały się z niezrozumieniem w Ministerstwie Finansów. Teraz jest nadzieja, że nie będzie tarć wewnętrznych. Część propozycji nie budzi wątpliwości, ale są propozycje wątpliwe. Czy rzeczywiście jest trafne wprowadzanie zryczałtowanych opłat za pobór wód ze studni przydomowych? Mam w związku z tym wątpliwości, ponieważ całkowicie zmienia to nasze spojrzenie na korzystanie z przydomowych studni. Czy jest to słuszne? Być może tak, ale byłabym wdzięczna, gdyby przedstawiciel Ministerstwa Środowiska zechciał mnie w tej kwestii przekonać.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PosłankaJoannaSenyszyn">Podoba mi się pomysł wprowadzenia zryczałtowanych opłat za niektóre rodzaje hałasu - na przykład, starty i lądowania samolotów, przejazdy pociągów w porze nocnej - ponieważ przywiązujemy niedostateczną wagę do hałasu, który jest jednym z poważniejszych problemów w ochronie środowiska. Coraz więcej ludzi ma kłopoty ze słuchem i jest coraz więcej ludzi głuchych lub z upośledzonym słuchem właśnie dlatego, że żyjemy w nieustannym hałasie. Moje wątpliwości budzi zmiana charakteru kar. Miałyby one być nakładane wyłącznie w przypadku sytuacji awaryjnych zawinionych przez sprawcę lub za niewywiązywanie się w terminie z przyjętych zobowiązań, na przykład, w ramach programów naprawczych. Ta zmiana wydaje mi się dość daleko idąca. Nie wiem, czy jest całkiem słuszne - przynajmniej obecnie, chociaż to dotyczy okresu po 2006 r. - stopniowe ograniczanie tytułu opłat za emisję zanieczyszczeń i rezygnacji z tych tytułów, które dają niskie wpływy, a wymagają znacznych kosztów administracyjnych. Ekonomicznie jest to uzasadnione, bo jeżeli trzeba wydać dużo pieniędzy na ściągnięcie niewielkich kar, jest to niecelowe. Jednak obawiam się, czy rezygnacja z tego rodzaju kar nie będzie prowadzić do przeświadczenia, że można bezkarnie zanieczyszczać środowisko. Być może taka świadomość byłaby w dłuższej perspektywie dużo bardziej kosztowna niż dalsze ponoszenie kosztów administracyjnych związanych z wdrażaniem kar. Natomiast trafne wydaje mi się zróżnicowanie regionalne stawek przy równoczesnym utrzymywaniu stawek na jednym poziomie w ramach danego regionu. To są najważniejsze uwagi, jakie nasunęły mi się w trakcie studiowania „Założeń do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska”. Byłabym wdzięczna za rozwianie moich wątpliwości lub utwierdzenie mnie w ich słuszności.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełJanChojnacki">Otwieram dyskusję. Jako pierwszy zgłosił się pan poseł Jan Rzymełka.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełJanRzymełka">Resortowi, ministrowi, należy się podziękowanie za pokazanie rozwiązań, które już dawno nam się należały. Jednak pewna refleksja, jako wielokadencyjnego posła, zmusza mnie do zadania ogólnych pytań. Panie ministrze, czy system finansów ochrony środowiska jest elementem finansów publicznych, czy jest to jakby wydzielony podsystem, który nie rządzi się tymi prawami. Dlaczego o to pytam? Dlatego że wicepremier Jerzy Hausner wyraźnie dał do zrozumienia, że nie widzi możliwości istnienia systemu finansów ekologicznych, ponieważ powinno to być wtłoczone w system budżetu państwa. Zatem to, co kiedyś wymyśliliśmy przy „okrągłym stole”, ma się zakończyć z powodu takiej właśnie, ideologicznej tezy. To po pierwsze. Po drugie. Czy w Polsce obowiązuje zasada „zanieczyszczający płaci”? Mnie się wydaje, że raczej nie. Również konstytucja nie jest przestrzegana w tym zakresie, bo to przecież ten rząd zaproponował całkowite umorzenie państwowym przedsiębiorcom opłat za korzystanie ze środowiska oraz kar w kwocie ponad 8,5 mld zł. Nie piekarzom, rzemieślnikom, tylko kopalniom, które zdecydowanie najbardziej zanieczyszczają środowisko w sposób trwały. Jest to paradoks, bo takie działanie rządu powoduje, że nie ma funduszy w systemie ochrony środowiska. W ramach ceny węgla nie ma ceny za środowisko. Tę cenę ponosi społeczność lokalna, ale nie jest w stanie tego robić. W innym towarze ta cena wynosi 0,3–0,7 proc. Przy karach i opłatach za wody słone jest to 0,9 proc. wartości tony węgla. Jest to naprawdę niewiele przy kilkuset procentowych zyskach i marżach w handlu. Dziwię się, że rządowi zależy na tym, by na Śląsku nie było miejsc pracy. Przecież z tych pieniędzy byłoby kilkanaście tysięcy miejsc pracy w zakresie rekultywowania, naprawiania środowiska. W związku z tym powstaje pytanie o intencje rządu. Z jednej strony jest piękna teoria zmierzająca w kierunku nowoczesności, a z drugiej strony brutalna praktyka z okresu socjalistycznego, bo umorzenia ekologiczne w ostatnim dziesięcioleciu wynoszą około 30 mld zł. Ktoś może powiedzieć, że tych pieniędzy nie ma, że są to środki wirtualne i lepiej je umorzyć teraz, bo od jutra kopalnie będą płacić. Są to bajki. Po prostu w silnych sektorach wiedzą, że mogą nie płacić i nic im się z tego powodu nie dzieje. Prokurator nie wszczyna postępowania z urzędu, a marszałek województwa tylko księguje niskie dochody. Kolejna sprawa dotyczy analizy egzekucji dotychczasowych systemów. Jest to tak zorganizowane, że ten, kto pobiera pieniądze, a więc samorząd województwa, marszałek odpowiedzialny za ekologię - byłem nim przez kilka lat w Katowicach - nie ma instrumentów do ściągnięcia tych pieniędzy. Do tego potrzeba etatów, systemów informatycznych, a marszałek z tego nic nie ma. Przy dobrej ściągalności można by mieć w systemie kilkaset milionów złotych więcej. Ponieważ jednak nie ma instrumentów, etatów, nie ma egzekucji. Następnym elementem jest świadomość obywatelska. Większość ludzi nie jest świadoma tego, że zanieczyszcza środowisko odprowadzając wodę komunalną do dziurawego szamba czy do własnych zasobów wód pod domem.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PosełJanRzymełka">Nie można się temu dziwić, ponieważ zarówno fundusze ekologiczne, jak i władze lokalne nie nagłaśniają tej sprawy. Jednak bez świadomości społeczności lokalnej i odpowiedniej egzekucji każdy nowy system w Polsce będzie omijany. Jestem przekonany, że kilka porządnych firm o zachodniej strukturze będzie przestrzegać uiszczania opłat, bo inaczej stracą image dobrej firmy. Natomiast przeciętne, małe firmy nie wdrożą tego systemu. Na zakończenie dodam, że w krajach anglosaskich, np. w Niemczech, nie istnieje możliwość opłat za zanieczyszczanie środowiska, na przykład w zakresie systemów wodnych. Jeśli jest dostawa wody do wsi, równocześnie musi być system odprowadzania ścieków. Natomiast my proponujemy ryczałtowe opłaty za zrzucanie ścieków do własnego ogródka. Uważam, że jest to otwieranie niebezpiecznej furtki, bo jeśli raz się na to pozwoli, niemożliwe będzie później wyegzekwowanie budowy przyłączy, oczyszczalni ścieków itd. Jest to zbyt liberalne podejście. Od razu trzeba powiedzieć, że tego nie wolno robić.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PrezesFundacjiInstytutnarzeczEkorozwojuAndrzejKassenberg">Również zacznę od pochwały, bo wydaje mi się ważne, że nad tym dokumentem dyskutujemy na wczesnym etapie, a więc jeszcze przed uzgodnieniami wewnątrz rządu. Jest to wczesne zasięganie opinii. Chciałbym również podkreślić, że w komisji, która pracowała nad tym opracowaniem byli przedstawiciele pozarządowych organizacji ekologicznych, co uważam za ważne. Dokument jest przejrzysty, ciekawy, ważny i potrzebny. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na kilka spraw, które można by było przedstawić inaczej uzupełnić je lub rozszerzyć. Wrócę do tego, co powiedział pan poseł koreferent, że pięcio, sześciokrotnie za mało jest środków, żebyśmy mogli wypełnić to, co wynika z dyrektyw unijnych w kontekście środków wydawanych na ochronę środowiska rocznie. Powstaje więc pytanie, czy zaprezentowany system i proponowane rozwiązania są wystarczające. Jeżeli na początku podaje się takie liczby, warto by podać na końcu, czy ilość wygenerowanych środków będzie wystarczająca, czy niewystarczająca, w związku z czym należy dalej pracować i poszukiwać innych rozwiązań. Według mnie, będzie zdecydowanie niewystarczająca. Nawet jeżeli uzupełnimy je o fundusze unijne, można liczyć najwyżej na 4–5 mld zł rocznie, ale nie więcej. Zatem w tym aspekcie należy się zastanowić, skąd weźmiemy niezbędne środki lub w jaki inny sposób spróbujemy rozwiązać ten problem. Druga kwestia, na którą chciałbym zwrócić uwagę, dotyczy relacji między tym dokumentem a polityką ekologiczną państwa na lata 2003–2006 z wydłużeniem do 2010 r., o której była tu już mowa. Sądzę, że jest tam wiele ciekawych zapisów, z których część nie została rozwinięta w tym opracowaniu. Na przykład, była tam propozycja, że rząd przedstawi koncepcję ubezpieczeń ekologicznych. Poza stwierdzeniem w omawianym dokumencie, że ubezpieczenia są jednym z elementów, nie powiedziano nic więcej. Wydaje się, że w takim dokumencie należałoby rozwinąć więcej zagadnień. Na marginesie chciałbym zwrócić uwagę - bo podzielam pogląd, że handel uprawnieniami do emisji jest jednym z ważnych elementów - że to, co się w tej chwili dzieje w Unii Europejskiej z tak zwaną dyrektywą łączącą handel emisjami z joint implementation i z mechanizmem czystego rozwoju, może spowodować, że Polska będzie mieć duże trudności ze sprzedażą swoich nadwyżek emisyjnych. Sądzę, że warto na to zwrócić uwagę, gdyż dyskusja na ten temat się toczy. Być może Parlament Europejski przyjmie tę dyrektywę przed przeprowadzeniem wyborów, a jesienią będzie całkiem nowy skład Parlamentu. Najważniejsza kwestia dotyczy spraw systemowych z punktu widzenia finansów publicznych państwa, a więc umiejscowienia tych rozwiązań w systemie finansowym obowiązującym w naszym państwie. Bardzo delikatnie podkreśla się sprawę ekologicznej reformy podatkowej. Pozwoliłem sobie przynieść ulotkę, w której nasz Instytut promuje ekologiczną reformę podatkową. Wyraźnie pokazujemy, jakie są z tego korzyści - tworzenie miejsc pracy, umożliwienie innowacyjnych zachowań. Uważam, że ten instrument nie został w pełni zarysowany w omawianym opracowaniu, chociaż są doświadczenia krajów, które tu krótko wymieniamy. Jeśli ktoś jest zainteresowany szerszą informacją, Instytut opracował dość duży dokument na ten temat - łącznie z wykorzystaniem modelu równowagi gospodarczej - pokazujący, jak by to ewentualnie mogło wyglądać.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PrezesFundacjiInstytutnarzeczEkorozwojuAndrzejKassenberg">Jest to ważny aspekt, na którym warto się skupić w tym dokumencie. Innym aspektem, o którym już częściowo wspomniał pan poseł Jan Rzymełka, jest sfera antyekologicznych subsydiów, które funkcjonują w naszym systemie gospodarczym. Skłaniają one do zachowań antyekologicznych i zwalniają w części lub w całości z zasady, że płacą zanieczyszczający lub użytkujący środowisko. Gdybyśmy spróbowali przeanalizować ekologiczną reformę podatkową i zmienić subsydia antyekologiczne, to być może zużycie zasobów, a w konsekwencji ilość odprowadzanych zanieczyszczeń byłaby mniejsza i mniej pieniędzy trzeba by wydawać na spełnianie norm unijnych. Zatem rozwiązaniem nie jest szukanie więcej pieniędzy, tylko szukanie drogi, jak zmniejszyć zanieczyszczenie, by w ten sposób próbować wypełniać unijne normy. Jeszcze dwie krótkie sprawy. Jeżeli nie wystarcza nam własnych pieniędzy i widać, że nawet z pomocą Unii Europejskiej będzie nam ciężko wypełnić te zadania, może warto zwrócić się do sektora komercyjnego o włączenie się i zastanowienie się, jak partnerstwo publiczno-prywatne może pomóc w tym zakresie. Wiem, że jest to ryzykowne. Wiem, że część organizacji ekologicznych nie popiera tego rozwiązania. Sądzę jednak, że w sytuacji, kiedy będzie nam brakować znaczącej ilości środków, warto zainteresować się tym, jak by można uzupełnić te działania ze źródeł komercyjnych. Uważam, że wiele banków byłoby zainteresowanych przynajmniej rozmową na ten temat. Poza tym ważny jest sposób „sprzedawania” tych zmian, żeby nie pokazywać li tylko, że jest to sprawa nowych podatków, obciążeń i trudności na rynku. Sądzę, że ważnym elementem jest sprawa tworzenia miejsc pracy, czyli że poprzez działania proekologiczne można tworzyć tak zwane zielone miejsca pracy. Jakiś czas temu na posiedzeniu Komisji mówiłem o tym, że przygotowujemy pracę na ten temat. Dziś mogę się państwu pochwalić, że wydaliśmy 7 książeczek, z których każda dotyczy innego rodzaju „zielonego miejsca pracy” i w każdej jest około 10 przykładów z Polski i Unii Europejskiej, jak do tego dążyć. Podsumowując, uważam, że jest to bardzo potrzebny i ważny dokument. Sądzę, że należałoby go lepiej powiązać z polityką ekologiczną państwa, w większym stopniu przedstawić w kontekście systemu finansowania państwa, włączyć do rozważań partnerstwo publiczno-prywatne i próbować szukać dróg do pokazania, że nie jest to tylko obciążenie, ale także budowa innowacyjnej gospodarki oraz nowych „zielonych miejsc pracy” w zamian starych, w brudzących sektorach.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PrezesBankuOchronyŚrodowiskaSAJózefKozioł">Chciałbym przyłączyć się do głosów, które z uznaniem odnoszą się do przedłożonego materiału. Jestem przekonany, że obecne kierownictwo Ministerstwa Środowiska ma pełną świadomość tego, co zrewolucjonizowało w Polsce tempo odbudowy środowiska i spowodowało jego znakomitą poprawę. Mogę tylko gratulować, bowiem wszystko, co bym powiedział pozytywnego, graniczyłoby z serwilizmem. A nie po to został zaproszony przedstawiciel Banku Ochrony Środowiska na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Najpierw spróbuję odpowiedzieć na pytania pana posła Jana Rzymełki. System finansów publicznych i system finansowania ekologii w rozumieniu „okrągłego stołu” nie są tożsame. Część finansów ekologii wchodzi w skład finansów publicznych. Są to: Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej, które mają osobowość prawną, a także powiatowe i gminne fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Natomiast w przypadku „okrągłego stołu” mówiono jeszcze o Banku Ochrony Środowiska. Cytuję: „Trzeba stworzyć w Polsce bank prywatny, który zajmowałby się wspieraniem przedsięwzięć z dziedziny ochrony środowiska”. To wchodzi w skład polskiego zintegrowanego systemu, w którym integratorem jest misja systemu finansowania ekologii. Należałoby także dodać Fundację EKOFUNDUSZ, która powstała nieco później i także jest bardzo ważnym elementem rozumienia takiego właśnie, bardzo oryginalnego w świecie systemu finansowania ekologii. W przyszłym roku - 15 lipca - będziemy obchodzić piętnastolecie tego systemu. Jeśli chodzi o omawiany materiał, moje uwagi będą mieć charakter konstruktywny i wzbogacający. Podzielam uwagi, które do tej pory zostały wypowiedziane, między innymi przez pana prezesa Andrzeja Kassenberga. Kluczem do rozwiązania problemów w ekologii - jak i w całej gospodarce - są inwestycje. Inwestycje w ekologii dramatycznie spadły w ostatnich trzech latach. Nominalnie jest to połowa nakładów z lat 1999–2000. Przytacza się tu te dane. Tylko w ubiegłym roku nakłady w ekologii spadły o 18,5 proc. Jednak na podstawie portfela kredytowego Banku Ochrony Środowiska mogę stwierdzić, że obserwujemy ożywienie w tym zakresie. Sądzimy - takie są znamiona - że w tym roku nakłady inwestycyjne w ekologii, w porównaniu z rokiem ubiegłym, mogą nieco wzrosnąć. Za okres 9 miesięcy nakłady inwestycyjne brutto w gospodarce wzrosły o 1,8 proc. Można więc sądzić, że i w ekologii, bowiem ze strony najwierniejszych inwestorów w dziedzinie ekologii mamy sporo wniosków. Oczekiwania też są spore. Dodam, że najwierniejszym inwestorem są jednostki samorządu terytorialnego. To one decydują o około 50 proc. nakładów inwestycyjnych. W związku z tym, jedna z pierwszych sugestii pod adresem materiału dotyczy jego wzbogacenia o ułatwienia dla jednostek samorządu terytorialnego w zakresie możliwości inwestycyjnych w dziedzinie ochrony środowiska. O jakie ułatwienia by chodziło i czy są one osiągalne? Wymagają one, co prawda, pewnej korekty ustawowej, z którą - tak przypuszczam - pan premier Jerzy Hausner by się zgodził.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PrezesBankuOchronyŚrodowiskaSAJózefKozioł">Chodzi o wyłączenie kredytów pomostowych udzielanych na inwestycje przewidziane do dofinansowania ze środków pomocowych Unii Europejskiej ze wskaźników obciążenia budżetu i obsługi zadłużenia. Dotyczy to art. 113 i 114 ustawy o finansach publicznych. Bowiem dziś banki udzielając kredytu pomostowego na projekt, który będzie sfinansowany ze środków unijnych - jest to prefinansowanie - zaliczają je do obciążenia, które ma swoje granice w odniesieniu do jednostek samorządu terytorialnego, podczas gdy te kredyty będą zgaszone kredytem refinansowym ze środków Unii Europejskiej w ramach refinansowania. Myślę, że to wychodzi naprzeciw temu interesującemu i bogatemu materiałowi. Znakomicie by to ułatwiło części samorządów utrzymanie aktywności inwestycyjnej, bo tak się składa, że wysoko zadłużone samorządy są najaktywniejszymi inwestorami. Drugim instrumentem, który obok tak zwanego miękkiego finansowania jest rozwijany przez jednostki samorządu terytorialnego - nie ukrywam, że nasz bank był prekursorem w tym zakresie - są obligacje komunalne. Dość powszechne jest emitowanie obligacji komunalnych - papierów wartościowych - pod nakłady w ochronie środowiska. Warto zwrócić uwagę na ten instrument, bo jest on ciekawy. Jest on dorobkiem samorządu terytorialnego. Oczywiście to nie jest typowo miękkie finansowanie, jednak jest bardziej miękkie niż typowy kredyt komercyjny. Poza tym przyciąga i wiąże ludzi z danymi projektami inwestycyjnymi. To druga sugestia do uwzględnienia. Po trzecie, jesteśmy gotowi, jako bank - nawiązuję do treści materiału - do uruchomienia handlu emisjami. Z myślą o tym tworzyliśmy dom maklerski. Trzeba wreszcie sprawę zamknąć. Jak długo można zapowiadać, że będziemy kontynuować postanowienia z Kioto nie tylko poprzez ratyfikację? Proszę mi wybaczyć ten drobny wyrzut. Wydaje się jednak, że nadszedł czas, by Komisja - sygnalizowane są prace w Ministerstwie Środowiska w tym zakresie - rozpatrzyła projekt ustawy o handlu emisjami, bowiem od strony instrumentalnej, rynkowej mamy w Polsce specjalistów, poczyniliśmy przygotowania i mamy nawet doświadczenia, chociaż jeszcze sprzed Kioto. Kolejna sprawa. Nie jestem do końca przekonany - także jako profesor wyższej uczelni - że są „konstytucyjne” przeszkody uruchomienia systemu ściągalności kar i opłat na wzór systemu podatkowego. Rzeczywiście, są tu zasadnicze różnice. Wszakże rozwijając instrumentację poboru środków bez zapewnienia skuteczności dotychczasowego poboru, nowy instrument będzie zawsze karać najsumienniejsze korporacje i gospodarstwa domowe. Tak więc porządny coraz bardziej będzie odczuwać dolegliwości, podczas gdy słaby, nierzetelny i nieprzestrzegający prawa będzie to lekceważyć, łącznie z wykorzystaniem lobbingu. W swoim interesującym wystąpieniu programowym pan minister Czesław Śleziak mówił o powrocie dynamiki nakładów i o doskonaleniu systemu w trzech sferach - prawa, zarządzania ekologią i systemu finansowego. Nie mogę się z godzić tylko z poglądem, że Bank Ochrony Środowiska słabnie. Tak nie jest. Natomiast jest prawdą, że Bank Ochrony Środowiska dalece nie wykorzystuje swoich możliwości. Wracam do definicji. System finansowania to normy prawne, instytucje i ludzie. W istocie, jeśli chodzi o finanse publiczne - jeśli weźmie się do ręki ustawę - definicja jest podobna.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PrezesBankuOchronyŚrodowiskaSAJózefKozioł">Dlatego, ilekroć mówimy o systemie, tylekroć należałoby również mówić o instytucjach i ludziach, którzy stworzyli i rozwijają system. Gdyby ten już bardzo dobry materiał był doskonalony, chciałbym poddać pod rozwagę - obok norm prawnych - powrót do pressingu, w tym także pozarządowych organizacji ekologicznych na inwestowanie w ochronę środowiska. Pressing był stosowany do 1999 r. Ma on ogromne znaczenie. Ponieważ system zdał egzamin, nie obawiałbym się zwrócenia uwagi na potrzebę centralizacji środków, ale bez pozbawienia wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej osobowości prawnej. Natomiast potrzebna jest większa dyspozycyjność, mobilność środków. Jeśli chodzi o zasilanie finansowe, konieczne są odpowiedzi na pytania, co należy wspierać i co wymaga finansowania miękkiego, półmiękkiego, a co komercyjnego, żeby inwestorzy wiedzieli, na co mogą liczyć, kto i na jakich warunkach może z tego korzystać i jaka jest rola banku. Można bowiem powiedzieć, że by zrealizować tę część traktatu akcesyjnego, niezbędne są dziś nakłady o równowartości 40 mld euro. Niestety, wciąż wstydliwie pomijamy banki, chociaż - nawet przy komercyjnym finansowaniu - banki w Unii Europejskiej bardziej są zaawansowane w tym zakresie niż nasze banki - z wyjątkiem Banku Ochrony Środowiska, co wynika z misji tego Banku. Jednak, zgodnie z regułami dobrych praktyk korporacyjnych, wszystkie liczące się banki w Unii Europejskiej muszą określić swój stosunek do ekologii. Jest to nawet kwantyfikowane. Jest to bardzo nietypowy instrument pojawiający się także w naszej nauce oraz w niedawno zmodyfikowanym Kodeksie handlowym. Ze swej strony deklaruję, że Bank Ochrony Środowiska - utrzymujemy bowiem pion ekspertów ekologicznych łączących wiedzę inżynierską z finansową - chciałby być zauważany w tego typu dokumentach, aby 1700 osób w ponad 80 naszych placówkach - a co roku nas przybywa - miało satysfakcję, że jesteśmy potrzebni ekologii. To ma znaczenie psychologiczne, a także z punktu widzenia instrumentu, jakim jest instytucja. Naszą powinnością jest włączenie się w te sprawy i służenie eksperckimi radami. Na tym zakończę moje nieco zbyt długie wystąpienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełJanChojnacki">Ale interesujące, poznaliśmy bowiem możliwości finansowe. Okazuje się, że inwestycje w ekologii są rozwijane. Kontynuujemy dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełWładysławStępień">Myślę, że jest to początek debaty na temat nowych instrumentów i metod finansowania polityki ekologicznej państwa. Trzeba pamiętać - obojętnie, kto w tym kraju rządzi - żeby brać pod uwagę dwie podstawowe zasady. Po pierwsze, stan i możliwości polskiej gospodarki. Po drugie, korzystanie z finansów Unii Europejskiej, co już dla tego rządu stanie się wielkim atutem w realizacji polityki ekologicznej. Żaden wcześniejszy rząd nie miał takich możliwości jak obecny i następny. W nawiązaniu do wypowiedzi pana posła Jana Rzymełki, którego zawsze traktuję jako wybitnego znawcę problemów, powiem, że nie można stawiać tezy, że rząd darowuje komuś kilka miliardów złotych, zamiast wydawać je na ekologię, bowiem wszystkie przedsiębiorstwa państwowe i spółki z udziałem Skarbu Państwa są winne budżetowi państwa kwotę prawie 50 mld zł, a więc więcej niż wynosi projekt deficytu budżetowego na 2004 r. Gdyby te pieniądze wpłynęły do budżetu pastwa, na pewno znakomita ich część mogłaby być w dyspozycji ministra środowiska na realizację wielu zadań, które postuluje - między innymi - nasza Komisja. Jednak dziś nie ma takiego mechanizmu, nie ma możliwości, żeby górnicy oddali 18 mld zł, hutnicy - 8 mld zł, a inne branże ponad 20 mld zł. Po to rząd proponuje rozwiązania dające szansę oddłużenia i wyjścia na prostą różnym gałęziom przemysłu, żeby wszyscy mieli świadomość, że te pieniądze praktycznie nie są do odzyskania. Zatem w finansowaniu zadań ekologicznych musimy bazować na wzroście gospodarczym i tych mechanizmach, które są realne, a nie na mechanizmach odzyskania pieniędzy od przedsiębiorstw, które przeżywają regres. Dlatego chciałbym podziękować panu ministrowi za przygotowany materiał, a także za wystąpienie pana prezesa Banku Ochrony Środowiska, który wielokrotnie kompetentnie stawiał diagnozy w dziedzinie ochrony środowiska, i zaproponować, żeby to był początek naszego dialogu. Niech wymiana poglądów w tak ważnej dla społeczeństwa kwestii będzie kontynuowana.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełJanChojnacki">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełStanisławDulias">Podzielę się z państwem kilkoma refleksjami. Poza tym, chciałbym ukierunkować dyskusję w inną stronę. Wiadomo, że została przyjęta „Polityka ekologiczna państwa na lata 2003-2006” - doskonały materiał obejmujący wiele istotnych i nowych zagadnień, podobnie jak „Założenia do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska”, o których dziś mówimy. Jednak realizacja tej polityki wymaga dodatkowych środków finansowych, których nie ma, i niestety - nie ma też nadziei, że w najbliższym czasie będą. Mimo że z dużym optymizmem jeszcze niedawno mówiliśmy o przeznaczonej dla nas kwocie 20–42 mld euro, teraz już wiemy, że jest ona nierealna. Zeszliśmy na ziemię. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wszystkie związane z tym problemy musimy rozwiązywać na bieżąco. Rzeczywiście, jeśli chodzi o środki na ochronę środowiska, jest trend malejący. Będzie tak dalej. Jedynym realnym źródłem finansowania jest wzrost gospodarczy, o czym wspomniał pan poseł Władysław Stępień, aczkolwiek wydaje mi się, że kierunek przyjęty przez rząd nie prowadzi do poprawy sytuacji gospodarczej, do rozwoju, a przeciwnie, w dalszym ciągu realizujemy pewne unijne wytyczne ograniczając produkcję w zakresie przemysłu ciężkiego i rolnictwa. Uważam, że ta refleksja również powinna być potraktowana jako podpowiedź, co należy robić i w jakim kierunku zmierzać. Inaczej przepaść między doskonałymi materiałami a rzeczywistością będzie się zwiększać, a poziom zadań realizowanych w ramach tych programów będzie coraz gorszy. Odnosząc się zaś do samych mechanizmów finansowania ochrony środowiska uważam, że należy je udoskonalać, poprawiać. Niestety, przeorganizowanie - mamy na to dowody - może przynieść straty. Dlatego powinniśmy pielęgnować utrzymanie wypracowanych metod działania poprzez fundusze ochrony środowiska, przynajmniej od szczebla wojewódzkiego w górę.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosłankaZofiaKrasickaDomka">Dzisiejszy materiał odnoszący się do mechanizmów finansowania ochrony środowiska, ich modyfikacji i zmian, wymaga - jak wspomniano na str. 10 - akceptacji społecznej i politycznej proponowanych rozwiązań. Chodzi o to, by obciążenia, na przykład dla przedsiębiorców czy gospodarstw domowych, nie były zbyt wielkie. Nie wiem, czy z akceptacją społeczną spotka się wymieniona na str. 13 propozycja wprowadzenia zryczałtowanych opłat za pobór wód ze studni przydomowych, co wymaga zmian w Prawie wodnym. Raczej nie zyska to akceptacji. Druga sprawa, na którą pozwolę sobie zwrócić uwagę, jest pozytywna i oczekiwana. Na str. 15, wśród zmian krótkookresowych, wymienia się „rozważenie możliwości wprowadzenia ulgi inwestycyjnej w podatku dochodowym (z prawem odliczania od podstawy opodatkowania) w odniesieniu do inwestycji ochrony środowiska”. Mam nadzieję, że dotyczy to, na przykład, inwestycji związanych z produkcją energii cieplnej, elektrycznej, zasobów energii odnawialnych. Ilustracją do tego jest informacja w ulotce przedstawionej przez pana prezesa Andrzeja Kassenberga, w części pt. „Pozytywne efekty ekologiczne reformy podatkowej”, że proekologiczny program podatkowy w Niemczech doprowadził do tego, że - cytuję: „rozwój źródeł energii odnawialnej, instrumenty podatkowe umożliwiające finansowanie programów stymulujących rozwój tego rynku, pomagają w przebiciu się tych przyjaznych środowisku, nowych technologii”, a do 2052 r. projektowane jest osiągnięcie 50 proc. energii używanej w Niemczech z zasobów odnawialnych. Problem jest szeroki, a dyskusja się rozpoczęła.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PrezesFundacjiInstytutnarzeczEkorozwojuAndrzejKassenberg">Chciałbym poprzeć sugestię pana prezesa Józefa Kozioła, żeby Komisja zajęła się sprawą handlu emisjami, bo nie jest to tylko sprawa ustawy, która powinna niedługo do państwa trafić. Bardzo ważną sprawą, wynikającą z unijnej dyrektywy o handlu emisjami, jest narodowy plan alokacji. Jest to ustalenie, jak poszczególne sektory będą mogły emitować zanieczyszczenia typu dwutlenku węgla, a w sektorach objętych handlem - poszczególne instalacje. Szacuje się, że w Polsce tych instalacji będzie około 1000. To, jak to będzie rozdysponowane i jak będzie wyglądać, jest bardzo ważne dla realizacji postanowień Protokołu z Kioto i innych. Kraje unijne powinny mieć gotowy plan alokacji do końca marca. Trudno powiedzieć, czy Polska też, ale wydaje się, że ustawa i narodowy plan alokacji w wersji roboczej powinny być przedmiotem dyskusji na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. W pełni popieram ten wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełJanChojnacki">Prosiłbym obu panów, żeby zaproponować nam roboczy materiał, który na początku przyszłego roku możemy wprowadzić pod obrady Komisji. Zastanowimy się nad tą sprawą, żeby nie dojść do tego, że kraje unijne zmienią prawo i okaże się, że nie będziemy zarabiać na tym handlu. Być może trzeba działać wyprzedzająco. Panie ministrze, proszę o odniesienie się do postawionych pytań i uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PodsekretarzstanuwMŚTomaszPodgajniak">Z dużą przyjemnością wysłuchałem wyrazów uznania za materiał, który państwu zaprezentowaliśmy, rozumiejąc jednocześnie, że jego skondensowana, dość syntetyczna forma rozbudziła apetyty na więcej i bardziej szczegółowe rozwinięcie opisu poszczególnych narzędzi. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że ten materiał ma charakter dyskusyjny, konsultacyjny. Chcielibyśmy poznać opinię jak najszerszej grupy na temat możliwości wprowadzenia nowoczesnych mechanizmów finansowania ochrony środowiska, mając także na uwadze pewną konsekwencję realizacji programów, które wynikają z kolejnych polityk ekologicznych państwa. Chyba dla nikogo nie będzie zdziwieniem, jeżeli stwierdzę, że realizując te programy podcinamy gałąź, na której są posadowione fundusze ekologiczne. Będą one mieć coraz mniejsze wpływy ze względu na to, że realizacja programów ochrony środowiska sprowadza się generalnie do redukcji emisji. Zatem poszukiwanie nowych mechanizmów finansowania oznacza również relatywne zmniejszenie roli opłat za emisję do środowiska na rzecz przyznania większej wagi takim mechanizmom jak podatki produktowe czy opłaty depozytowe. Jeśli chodzi o system ubezpieczeń ekologicznych, jest to temat na odrębną dyskusję. On na pewno nie zasili środków budżetowych czy środków funduszy, natomiast może spowodować istotny wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw, jeżeli nie zostanie dobrze zaprojektowany. Jest to bardzo ważna sprawa. Niedawno próbowałem rozpoznać rynek ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej za działalność ekspercką. Okazuje się, że można się ubezpieczyć od zrzucenia młotka na pracownika, ale nie od złej jakości wykonanej pracy. Zatem i w tym zakresie może być podobny problem do dyskusji. Przepraszam za dygresję. Z całą pewnością Ministerstwo Środowiska traktowało i traktuje instrumenty finansowe, jakimi są Narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej, a także wspomagająca system Fundacja EKOFUNDUSZ czy Bank Ochrony Środowiska, jako integralny element funkcjonowania swojej polityki. Zapewne też nie pierwszy minister środowiska dyskutuje z premierem odpowiedzialnym za sprawy ekonomiczne i finansowe nad tym, czy te fundusze zachować, czy nie. Stanowisko nasze jest niezmienne - jest to niezbędny instrument realizacji polityki ekologicznej państwa. W dyskusji wydaje się, że ten pogląd zdobywa sobie rację bytu, ponieważ dla ministra środowiska efektywne operowanie i możliwość koncentrowania środków na przedsięwzięciach, które rokują największe szanse absorpcji środków pomocowych, jest jednym z najważniejszych priorytetów. Tak to przedstawiamy i tego stanowiska chcielibyśmy bronić. Jeśli chodzi o system kar, w Polsce od dawna prowadzi się dyskusje na tym, że kary są swego rodzaju kuriozum, które nie tyle przynosi do budżetu wpływy - bo są one obecnie na poziomie mniejszym niż 1 proc. - tylko niejako stanowi zgodę na przekraczanie warunków pozwoleń emisyjnych. To jest niedopuszczalne. Decyzja administracyjna powinna być przestrzegana. W związku z tym sama instytucja kar musi ulec pewnej weryfikacji pod względem możliwości traktowania jej jako rzeczywistego instrumentu realizacji polityki ekologicznej państwa.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PodsekretarzstanuwMŚTomaszPodgajniak">Inaczej byłoby tak, jakbyśmy nakładając grzywnę na kierowcę za przekroczenie prędkości pozwolili mu dalej jechać z tą prędkością, ponieważ już uiścił karę. To nie jest do przyjęcia z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej i równego traktowania podmiotów. Natomiast, jeśli chodzi o opłaty i możliwość ich rozszerzania na znacznie szersze spektrum podmiotów gospodarczych, w tym także na osoby indywidualne, które do tej pory nie były objęte takimi opłatami, chciałbym odpowiedzieć na przedstawione wątpliwości w następujący sposób. Moim zdaniem, 80 proc. społeczeństwa ponosi pośrednio opłaty ekologiczne płacąc za wodę dostarczaną przez zakłady wodociągowe i ścieki odprowadzane do systemów kanalizacji, czy za odpady obierane przez odpowiednie, wyspecjalizowane w tym zakresie przedsiębiorstwa, które w cenę swoich usług wkładają opłaty ekologiczne, z których korzystają fundusze. Jest jednak niewielka grupa gospodarstw domowych, która tych opłat nie ponosi, ponieważ nie uczestniczy w pracy tych systemów. Niestety, nie ma pana posła Jana Rzymełki, bo chętnie podjąłbym z nim polemikę na ten temat, że wprowadzenie tego typu opłat zwalniałoby gospodarstwa z obowiązku realizacji przyłączy czy uczestnictwa w systemie zbiórki odpadów. Przeciwnie, te opłaty mogłyby mieć funkcję stymulującą, zachęcającą do włączania się do systemów komunalnych, bo okazałoby się, że już się nie opłaca odprowadzanie surowych ścieków do wód czy ziemi, względnie pobieranie w nieskończoność wody z własnej studni przydomowej. Skoro duże podmioty za to płacą - i pośrednio my, jako użytkownicy - to sprawiedliwość nakazywałaby, żeby podobnymi obciążeniami objąć wszystkich użytkowników środowiska. Taka idea przyświecała tej propozycji, jakkolwiek - podtrzymuję to i potwierdzam - traktujemy ją jako propozycję do konsultacji. Gdybyśmy więc postawili pytanie w ten sposób, czy większość społeczeństwa zaakceptuje fakt, że mniejszość społeczeństwa będzie ponosić takie same opłaty, jak oni do tej pory, to zapewne akceptacja społeczna byłaby znaczna. Natomiast gdybyśmy chcieli zapytać mniejszość społeczeństwa, czy chce ponosić takie same opłaty jak pozostali, wtedy zapewne nie będzie akceptacji społecznej. Skoro już dotykamy ważnego elementu świadomości obywatelskiej i tego, co naprawdę jest celem wprowadzania wszystkich systemów opłat - wpływanie poprzez kieszeń na zachowania pozytywne dla środowiska - jeżeli weźmiemy pod uwagę analizę „cyklu życia” produktów i możliwość wyboru między różnymi produktami, wszelkie podatki ekologiczne, opłaty depozytowe powinny stymulować świadomy lub podświadomy wybór konsumenta do decyzji zakupu takiego produktu lub usługi, które są wykonywane w sposób przyjazny dla środowiska. Jeżeli elementy tego systemu uda się nam wprowadzić powszechnie i skutecznie - zgodnie z zasadą sprawiedliwości - będziemy z tego powodu bardzo zadowoleni. O handlu emisjami powiem na zakończenie, ponieważ mam w tym zakresie kilka uwag. Natomiast teraz chciałbym jeszcze się odnieść do podnoszonego przez państwa problemu niespójności między potrzebami inwestycyjnymi, jakie mamy w tej chwili, a strumieniem środków, jakie dopływają do funduszy ekologicznych.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PodsekretarzstanuwMŚTomaszPodgajniak">Z kwoty 200 mld zł na inwestycje ekologiczne, która jest wymieniana na wstępie materiału, około 100 mld zł dotyczy wdrażania tak zwanych najlepszych dostępnych technik. Te inwestycje często nie są ewidencjonowane w systemie statystycznym jako inwestycje ochrony środowiska, ponieważ - jesteśmy w gronie specjalistów, użyję więc tego żargonu - nie są to „inwestycje końca rury”. Często udaje się obniżyć poziom emisji poprzez wprowadzenie całkowicie nowej technologii, która jest ewidentnym wydatkiem inwestycyjnym na działalność produkcyjną, a jednocześnie przynosi korzyści środowiskowe. Tak więc 100 z 200 mld zł zaplanowanych na wdrażanie najlepszych dostępnych technik do 2010 r. co najmniej w 70 proc. konsumuje inwestycje modernizacyjne w przedsiębiorstwach, a nie „inwestycje końca rury”. Zatem dysproporcja między strumieniem środków na fundusze ekologiczne a poziomem wydatków niezbędnych do spełnienia wymogów traktatu akcesyjnego, zmniejsza się z 6:1 do około 3:1. To już jest zupełnie inna skala problemu. Natomiast niewątpliwie tymi, którzy będą mieć największe kłopoty w wygenerowaniu środków na niezbędne inwestycje, będą nadal samorządowcy. To jest grupa, która będzie ponosić konsekwencje ekonomiczne i polityczne realizacji tego programu. Znam co najmniej czterech wójtów, którzy stracili swoje posady dlatego, że zbudowali lokalne oczyszczalnie ścieków i w ten sposób zwiększyli obciążenia społeczności, która potem weryfikowała ich w wyborach. Jeżeli nie znajdziemy mechanizmu wsparcia dla samorządów i nie postawimy sprawy w taki sposób, by działalność inwestycyjna na poziomie lokalnym była realizowana, będziemy nadal mieć ten problem. Spadek inwestycji, do jakiego doszło w końcówce lat 90. - do tej pory obserwujemy jego skutki - trudno oderwać od ogólnego stanu gospodarki i spadku inwestycji w gospodarce ogółem. Natomiast nadchodzące sygnały - jeden przekazał nam pan prezes Józef Kozioł obserwując zachowania klientów Banku Ochrony Środowiska - zdają się świadczyć o tym, że nadchodzi ożywienie w tym zakresie i niewątpliwie będziemy mieć w tym względzie sporo do pokazania, podobnie jak do tej pory. Dlatego chciałbym zaapelować - mając okazję po raz pierwszy przemawiać do państwa jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska - żebyśmy zmienili nieco nasz sposób myślenia o ochronie środowiska jako takiej i jej efektach. W kilku wystąpieniach pojawiało się hasło - zatrzymać degradację środowiska. Proszę państwa, musimy przyspieszyć postęp w poprawie stanu środowiska, który jest niewątpliwy, a nie powstrzymywać degradację. W ten sposób sami sobie strzelamy kulą w stopę. Właśnie w ten sposób jesteśmy postrzegani w Unii Europejskiej. Widzą Polskę jako kraj zacofany, brudny, bez inwestycji z zakresu ochrony środowiska i bez możliwości absorpcji środków finansowych. Jeżeli nie zaczniemy się tak chwalić, jak to robią Czesi i Węgrzy, nic tego nie zmieni. O to apeluję, zwłaszcza w tej Komisji, która powinna doskonale wiedzieć, jak wiele już zrobiono. Muszę przyznać, że interesujący jest pomysł wyłączenia kredytów pomostowych z obciążeń, które regionalne izby obrachunkowe wykorzystują jako granice możliwości zadłużania się gmin. Przekażę go natychmiast w odpowiednie ręce. Teraz odniosę się do handlu emisjami. Brak ratyfikacji Protokołu z Kioto przez Rosję powoduje, że ten Protokół do tej pory nie wszedł w życie.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PodsekretarzstanuwMŚTomaszPodgajniak">W związku z tym pojawiają się poważne wątpliwości, czy międzynarodowy handel emisjami kiedykolwiek wejdzie w życie. Inna kwestia wiąże się z systemem alokacji jednostek uczestnictwa na terenie Unii Europejskiej, bo ten system już obowiązuje - zgodnie z dyrektywami. Chciałbym być złym prorokiem w tej sprawie, uważam jednak, że nie powinniśmy się łudzić, że przyniesie to Polsce jakiekolwiek dodatkowe korzyści finansowe. W odniesieniu do 30-procentowej nadwyżki z pułapu emisyjnego z 1988 r. nie jestem optymistą, jakkolwiek zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby to wykorzystać. Nad handlem emisjami pracujemy. Oferta Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska jest ciekawa. Będziemy się starać jej przyjrzeć. Natomiast chodzi również o to, żeby handel emisjami - nie powodując nadmiernych obciążeń z tytułu samego funkcjonowania systemu - służył bardziej wewnętrznej alokacji środków do tych przedsiębiorstw, które muszą sprostać wymogom ochrony środowiska, a nie mają dziś środków. Rezygnując z części swoich jednostek uczestnictwa mogłyby na rynku zdobyć środki. Handel emisjami nie ma generować jakichkolwiek przychodów systemu funduszy ekologicznych. Na to bym nie liczył. To wszystko z mojej strony. Mam nadzieję, że wyjaśniłem wszystkie wątpliwości. Jeżeli nie, proszę o następne pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełJanChojnacki">Najważniejszym stwierdzeniem było to, żebyśmy przestali być pesymistami i przestali uważać, że u nas jest źle. Mogę się zgodzić z tym, że nasze drogi są gorsze niż w Unii Europejskiej, ale w ochronie środowiska miewamy ostrzejsze normy. Natomiast to, żeby w kraju było ładnie - były wyremontowane płoty, otynkowane domy - zależy od nas. Tego jeszcze brak, chociaż już i u nas są zadbane rejony. To nas trochę stawia w niekorzystnym świetle. Uważam, że przedstawiony materiał i przeprowadzona dyskusja świadczą o tym, że jest to niezwykle ważny problem. Propozycja dyskusji na temat finansowania i handlu emisjami - również uważam, że Polska ma umiarkowane możliwości skorzystania z tego - jest godna uwagi. Gdyby był przygotowany materiał, po dyskusji w Komisji podjęlibyśmy rozmowy z Prezydium Sejmu, żeby poruszyć ten problem w czasie obrad plenarnych. Chodzi o to, żebyśmy to sami zrozumieli i przekazali społeczeństwu, że dostęp do tych dużych pieniędzy polega między innymi na tym, że wymiana maszyny na przyjazną środowisku w danym przedsiębiorstwie wchodzi w szeroko rozumiane koszty ochrony środowiska. Czy są jeszcze uwagi w tym zakresie?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełBolesławBujak">Bardzo się cieszę z propozycji pana prezesa Józefa Kozioła dotyczącej wyłączenia kredytów pomostowych zaciąganych przez gminy na inwestycje ekologiczne z pułapu 60 proc. zadłużenia w stosunku do budżetu rocznego oraz opinii pana ministra, że popiera tę propozycję i przekaże ją odpowiednim osobom. W związku z tym zwracam się do Komisji, żeby wystąpić z wnioskiem do ministra finansów, by wprowadzić stosowaną nowelizację. To znacząco by ułatwiło przyszłym beneficjentom - czyli gminom - absorpcję środków unijnych. Byłby to niezwykle duży krok do przodu. W tej sytuacji zwracam się do pana ministra z jeszcze jedną sprawą. Być może spotka się ona z uznaniem. Spośród 400 najbardziej zadłużonych gmin w Polsce - od 40 do 60 proc. własnego budżetu - chyba 86 gmin ma tak wysokie zadłużenie z tytułu inwestycji ekologicznych. Umowy podpisywane z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej a tymi gminami polegały na tym, że jeżeli gminy spłacą 75 proc. swojej pożyczki w Narodowym Funduszu, to pozostałe 25 proc. będzie umarzane, oczywiście przy założeniu, że są spełnione warunki związane z efektem ekologicznym. W związku z tym mam propozycję, żeby, jeżeli jest już efekt ekologiczny - bo rozumiem, że powinien on być osiągnięty równocześnie z decyzją o użytkowaniu oczyszczalni ścieków czy kanalizacji - a gminy spłacają pożyczki, nie czekajmy aż 4 lata, aby umorzyć im 25 proc., bo i tak, zgodnie z umowami, są to dziś pieniądze wirtualne - czyli teoretyczne - Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zmieńmy umowy i umórzmy te pożyczki wcześniej. Umożliwi to tym bardzo aktywnym gminom ponowne pożyczenie środków finansowych i absorpcję do nich kolejnych pieniędzy, żeby w większym stopniu wykorzystać już wybudowane oczyszczalnie środków poprzez budowę sieci kanalizacji. Znam kilkanaście takich przykładów, że gminy zaciągnęły pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w kwocie około 10 mln zł. Umowy są skonstruowane w taki sposób, że po spłacie 75 proc. 25 proc. będzie umorzone. Rozumiem więc, że Narodowy Fundusz już nie liczy na te 25 proc. kapitału. Niestety, spłata będzie jeszcze trwać kilka lat, w związku z czym te gminy są zablokowane wysokością zadłużenia w Narodowym Funduszu. Panie ministrze, można by to jednym ruchem odblokować z korzyścią dla najbardziej aktywnych gmin i zwiększenia efektywności już wybudowanych inwestycji ekologicznych. Taki wniosek poddaję panu pod rozwagę, panie ministrze.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PodsekretarzstanuwMŚTomaszPodgajniak">Niezwłocznie zwrócę się do prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z prośbą o opinię, czy ze względu na przepisy prawno-finansowe jest taka możliwość. Jeżeli jest, natychmiast skorzystamy z tej sugestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJanChojnacki">Pan poseł na gorąco uzyskał informację, a pan minister zadeklarował podjęcie działań w tym kierunku. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja pozytywnie opiniuje „Założenia do zmiany mechanizmów finansowania ochrony środowiska”. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja pozytywnie zaopiniowała i przyjęła do wiadomości przedłożony materiał. W pkt 2 porządku dziennego będziemy kontynuować rozpatrzenie odpowiedzi na dezyderat nr 8 w sprawie budowy zbiornika wodnego Kąty-Myscowa na rzece Wisłoce. Posłowie otrzymali od ministra środowiska dodatkowe uzupełnienie odpowiedzi na dezyderat. Załączone też zostały dwie opinie autorstwa pana prof. Wojciecha Majewskiego i pana prof. Ryszarda Rogali. W przedłożonej odpowiedzi zasugerowano, żeby, ponieważ jest to inwestycja ponadlokalna - wojewódzka, zarząd województwa w porozumieniu z ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej przygotował wniosek aplikacyjny do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w Polsce w celu pozyskania na budowę środków unijnych. Gdyby wniosek został rozpatrzony pozytywnie, można by było skorzystać z rezerwy celowej budżetu państwa na kontrakty wojewódzkie oraz współfinansowanie programów rozwoju regionalnego. Proponuję, żeby uzupełnienie odpowiedzi na dezyderat nr 8, zawarte w piśmie pana ministra Czesława Śleziaka przyjąć do akceptacji i rozpocząć działania odpowiednich instytucji i władz samorządowych województwa podkarpackiego w kierunku przedstawionym w tym piśmie. Czy są uwagi do tej propozycji?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełWładysławStępień">Sprawa tego zbiornika ma już wieloletnią historię. Przypomnę, że na trenach, na których zamierzano wybudować zbiornik, od kilkunastu lat nie można się rozwijać, budować nowych gospodarstw. Po kilku latach rząd dochodzi do wniosku, przy wsparciu ze strony autorytetów - że nie jest to inwestycja o znaczeniu ponadregionalnym, tylko regionalnym, co zasadniczo zmienia sposób postępowania na drodze do osiągnięcia celu. Już dwukrotnie uczestniczyłem w wyjazdowych posiedzeniach Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa na terenie województwa podkarpackiego, między innymi w Bieszczadach. Do tej pory rząd mówił, że jest gotów do współpracy przy realizacji tego zbiornika. Dziś mamy nową propozycję ze strony rządu, w której mówi się o współpracy samorządu podkarpackiego z ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz ministrem środowiska. W związku z tym, chciałbym zaproponować przyjęcie uzupełnionej odpowiedzi na dezyderat Komisji i wystosowanie do prezesa Rady Ministrów listu, w którym Komisja poprosiłaby, by propozycje zawarte w odpowiedzi były przez stronę rządową realizowane. Chodzi o to, by w najbliższym czasie odbyło się spotkanie organizacyjne, na przykład ministra środowiska z marszałkiem województwa podkarpackiego z udziałem zainteresowanych struktur, w tym również sejmowych, aby można było przyjąć harmonogram działań w tej sprawie, żeby ludzie oczekujący na rozstrzygnięcia wiedzieli, co w najbliższym czasie się wydarzy. Przypominam, że za kwotę ponad 7 mln zł z budżetu państwa wykonano studium i dokumentację przedprojektową, dokonano wielu analiz, z których jasno wynika, że zbiornik wcześniej lub później powinien zostać wybudowany. Biorąc pod uwagę fakt, że województwo podkarpackie złożyło w terminie kilkanaście atrakcyjnych i dobrze przygotowanych wniosków w kwestii finansowania na Podkarpaciu różnego rodzaju programów z Funduszu Spójności, które zostały dobrze ocenione w Ministerstwie Środowiska i jego agendach, trudno będzie w najbliższym czasie przygotować kolejny wniosek. W związku z tym, chciałbym prosić pana ministra, żeby na początku 2004 r. można było rozpocząć prace nad tym wnioskiem i by deklarowana przychylność była realizowana. Dlatego proponuję przyjąć odpowiedź i jednocześnie poinformować premiera, że chcielibyśmy, żeby była koordynacja działań ze strony instytucji rządowych i resortów w dalszym postępowaniu w sprawie tego zbiornika, by samorząd województwa miał otwartą drogę do przygotowania wniosku i uzyskania poparcia w sprawie realizacji zbiornika Kąty-Myscowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosełJanChojnacki">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu w tej sprawie? Nikt się nie zgłasza. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła stanowisko zgodne z propozycją pana posła Władysława Stępnia. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła odpowiedź na dezyderat nr 8. Panie pośle, w imieniu Komisji trzeba będzie przygotować i przekazać panu premierowi odpowiednie pismo. Przechodzimy do pkt 3 porządku dziennego - sprawy bieżące. Chciałbym sprostować pewne niedopatrzenie. Co prawda mieliśmy już z panem ministrem styczność na wspólnym posiedzeniu z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale teraz w imieniu członków Komisji chciałbym panu życzyć dobrej współpracy z naszą Komisją. Myślę, że wszyscy członkowie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w razie jakichś problemów zawsze usłyszą z pana strony dobre słowo. Życzymy panu wszystkiego najlepszego. Czy są chętni do zabrania głosu w sprawach bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#SekretarzKomisji">Przypominam, że na jutro o godzinie 8.15 w sali 106 zaplanowaliśmy posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, na którym będziemy rozpatrywać - pod warunkiem, że będą dziś zgłoszone - poprawki do ustawy o zmianie ustawy - Prawo geologiczne i górnicze. Jeśli poprawki nie będą zgłoszone, posiedzenie się nie odbędzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełJanChojnacki">Proponuję uważnie śledzić ten punkt posiedzenia Sejmu. Jeśli poprawki nie będą zgłoszone, posiedzenie się nie odbędzie. Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu w sprawach bieżących? Nikt się nie zgłasza. Dziękuję wszystkim za udział w naszym spotkaniu. Wobec wyczerpania porządku obrad zamykam posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>