text_structure.xml 100 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny obejmuje dyskusję z udziałem gości nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz o zmianie innych ustaw. Po zakończeniu debaty poproszę członków Komisji o pozostanie na sali w celu wyboru podkomisji, która będzie pracować nad rządowym projektem ustawy o radiofonii i telewizji. Na dzisiejsze spotkanie zostało zaproszone liczne grono bardzo dostojnych, ale przede wszystkim bardzo kompetentnych gości, którzy z całą pewnością poszerzą obszar naszych intelektualnych rozważań nad rządowym projektem. Używając szwejkowskiej mowy raz jeszcze powtórzę, że nigdy nie jest tak, aby nie mogło być lepiej. Podobnie myślę o rządowym projekcie ustawy, który z całą pewnością ma szansę być udoskonalony, a zgłoszone dzisiaj spostrzeżenia i uwagi będą przedmiotem analiz podkomisji, a potem przyjmującej jej sprawozdanie Komisji. Podczas posiedzenia plenarnego Sejmu odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Bardzo obszernie przedstawione zostało stanowisko rządu i bardzo obszernie odnosili się do tego projektu posłowie wszystkich klubów, kół parlamentarnych, a także posłowie niezależni. Dziś poproszę panią minister Aleksandrę Jakubowską o syntetyczne przedstawienie stanowiska rządu, zaprezentowanego na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Bardzo proszę koleżanki i kolegów posłów o to, by tym razem przede wszystkim chcieli słuchać. To, co dzisiaj powiedzą nasi goście, będzie pomocne w naszych dalszych pracach. Proponuję, aby podczas dzisiejszego posiedzenia brała górę merytoryczna racja, która służyć będzie pluralistycznemu kształtowi mediów, umacnianiu porządku i ładu w eterze. Proszę, by nie wykorzystywać tego forum do kreowania politycznych namiętności. Myślę, że ten akt prawny musi mieć jak najmniej barwy politycznej, a jak najwięcej treści, które służyć będą wszystkim mediom: komercyjnym i publicznym. Proszę panią minister o przedstawienie stanowiska wobec rządowego projektu ustawy o radiofonii i telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Moja wypowiedź nie będzie zbyt długa, gdyż dość ciężkie są dzisiaj warunki, w których pracujemy. Poza tym debata sejmowa podczas pierwszego czytania była bardzo długa i wyczerpująca i wszyscy zainteresowani tą sprawą na pewno ją śledzili, więc powtarzanie tych samych argumentów i uzasadnień po prostu jest stratą naszego wspólnego cennego czasu. Im więcej czasu upływa od tej debaty, tym autorzy projektu - rząd - utwierdzają się w przekonaniu, że zawarty w tej ustawie zamysł jest zamysłem dobrym. Nieformalna koncentracja przeciwników tej ustawy daje dobitny przykład temu, co by się działo, gdyby ten monopol miał wyraz formalny. Liczba kłamstw, przeinaczeń, złych cytatów, które się pojawiają w sprawie jest tak przygniatająca, że gdyby ktoś chciał pisać sprostowanie, to zajmowałoby to mu cały długi dzień. Ponieważ w trakcie dyskusji w Sejmie nie zdążyłam bądź przeoczyłam uzasadnić poprawkę, która obok zapisu o nadmiernej kompetencji mediów wzbudziła również gorące emocje, i która w wypowiedzi prezydenta RP jest drugą przyczyną, mogącą doprowadzić do weta, dlatego chciałabym wykorzystać dzisiejszą okazję i przedstawić to uzasadnienie. Jest to poprawka, która zapisuje możliwość pełnienia funkcji w KRRiT przez dwie pełne kadencje. Aktualny i obowiązujący zapis jest bardzo nieprecyzyjny i stwarza pole do manipulacji, gdyż umożliwia właśnie powoływanie jednej osoby na nieograniczoną liczbę kadencji. Wystarczy, by na dzień przed zakończeniem kadencji członek KRRiT złożył dymisję, a natychmiast w czasie wyborów może być wybrany na następną kadencję. Obowiązujący przepis stwarza takie możliwości. Natomiast wprowadzony przez nas zapis mówi o tym, że członek KRRiT może być wybrany tylko dwa razy. Przepis, który nieformalnie pozwala, a formalnie nie pozwala, członkowi KRRiT wielokrotnie być jej członkiem, dyskryminuje członków KRRiT w stosunku do innych urzędników powoływanych przez organy państwowe i to często na znacznie niższym szczeblu. Przypomnę, że członków KRRiT powołuje w odpowiedniej liczbie osób Sejm, Senat i prezydent, natomiast powoływany tylko przez Sejm na 5 lat prezes Instytutu Pamięci Narodowej nie może być powołany na trzecią kadencję, czyli może być prezesem dwie kadencje. Prezes NIK powoływany przez Sejm na 6 lat nie może być prezesem dwie kadencje. Powoływany przez premiera na 5 lat prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów może pełnić tę funkcję bez ograniczenia, ponieważ w ustawodawstwie nie ma ograniczenia kadencji. Prezes Urzędu Telekomunikacji i Poczty, również powoływany przez premiera na 5 lat, nie ma ograniczonej liczby kadencji. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki, powoływany przez premiera na 5 lat, nie ma ograniczonej liczby kadencji. Prezes, zarząd i członkowie Polskiego Komitetu Normalizacji, powoływani przez premiera na 4 lata, nie mają określonej liczby kadencji. Szef Służby Cywilnej powoływany jest przez premiera na 5 lat - również bez ograniczenia liczby kadencji. Cała Rada Statystyki również jest powoływana przez premiera na 5 lat - bez ograniczenia liczby kadencji. Te przykłady wskazują na to, że proponowany przez rząd przepis w ustawie o radiofonii i telewizji jest przepisem, który wręcz ogranicza możliwość powoływania i określa kadencyjność. Na przykład legendarny wręcz przewodniczący KRRiT, jakim był Bolesław Sulik, nie może być powołany drugi raz na kadencję w Krajowej Radzie. Zapis nie mówi o tym, że osoba z KRRiT ma ustawowo pełnić swoją funkcję dwie kadencje. Ludziom, którzy wykazali się szczególną wiedzą, doświadczeniem i działalnością w KRRiT, zapis daje taką szansę, aby Sejm, Senat lub prezydent miał możliwość ponownego ich powołania. Chodzi tylko i wyłącznie o możliwość. Trudno jest raczej zmusić Sejm, Senat albo prezydenta, by akurat wybrali tych ludzi, których nie chcą wybrać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję bardzo pani minister za syntetyczne przedstawienie myśli, które wygłosiła na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Otwieram debatę nad projektem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PrzedstawicielObserwatoriumWolnościMediówAndrzejGoszczyński">Chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty tego projektu. W związku z podnoszoną ostatnio kwestią proponowanych ograniczeń koncentracji kapitału w mediach pragnę zwrócić uwagę na to, że tego typu ograniczenia bez wątpienia są ograniczeniem swobód demokratycznych i ograniczeniem zasad wolnego rynku, co oczywiście nie oznacza, że nie mogą być wprowadzone. Jednak należy mieć świadomość, że tak po prostu jest. Jeżeli wprowadza się takie ograniczenia, trzeba to bardzo dobrze uzasadnić. Ze strony projektodawcy nie otrzymaliśmy właściwie żadnego uzasadnienia, żadnej ekspertyzy pokazującej, czy polski rynek medialny w ogóle zagrożony jest monopolizacją. Nie wiadomo więc, przed czym właściwie mamy się bronić. Projektodawca mimochodem wspomina, że tego typu rozwiązania prawne stosowane są w Europie, np. we Francji, ale nie przedstawił żadnej analizy pokazującej, iż dzięki tym rozwiązaniom francuski rynek mediów funkcjonuje lepiej niż funkcjonowałby wtedy, gdyby ich nie było. Nie wiemy również, czy rynki mediów w krajach, które nie wprowadzają takich ograniczeń, działają lepiej czy gorzej od rynku francuskiego. Moim zdaniem, Komisja powinna zażądać, by projektodawca przedstawił jakieś uzasadnienie tej propozycji. Wszelkie wprowadzone w Europie ograniczenia swobód demokratycznych mają bardzo poważne uzasadnienie. Jeśli wprowadzi się tego typu ograniczenia, nie przedstawiając takich uzasadnień, to można wystawić się na śmieszność. Chciałbym zwrócić uwagę na problem pozycji KRRiT. Przedłużony projekt w bardzo wyraźny sposób wzmacnia pozycję KRRiT. Niepokój budzi zwłaszcza uprawnienie KRRiT do czasowego zawieszenia emisji stacji telewizyjnej. Być może ten zapis został zmieniony, ale myślę, że teza o wzmocnieniu pozycji KRRiT nie jest błędna. Proponuję, by Komisja zastanowiła się nad tym, czy nie należy iść w kierunku odwrotnym. Czy nie jest tak, że w interesie polskich mediów leży stopniowe ograniczanie kompetencji KRRiT z myślą o jej docelowej likwidacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Po zakończeniu debaty pani minister Aleksandra Jakubowska odniesie się do poruszonych kwestii, a zwłaszcza do pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#CzłonekRadyKonsultacyjnejprzyCentrumMonitoringuWolnościPrasyHenrykWujec">W czasie dyskusji nad projektem ustawy Rada Konsultacyjna zwróciła uwagę na bardzo ważną rzecz. Być może teraz jest już trochę za późno na to, by rozstrzygnąć tę kwestię, jednak jest ona niesłychanie ważna. Proponowany projekt kontynuuje rozwiązania wcześniejsze ustawy ustanowione, zanim jeszcze obowiązywała konstytucja. Rozwiązania te są niezgodne z rolą, jaką konstytucja przeznaczyła KRRiT. W art. 213, w rozdziale o instytucjach i organizacjach kontroli prawa, a nie o instytucjach mających władzę wykonawczą, zawarty jest zapis mówiący o tym, że KRRiT stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji. Podkreślam, że chodzi o interes publiczny w radiofonii i telewizji, a nie tylko w telewizji i radiofonii publicznej. Z tego zapisu wynika, że KRRiT powinna mieć funkcje kontrolne a nie wykonawcze. W tej chwili szereg funkcji wykonawczych jest właśnie w kompetencji Krajowej Rady. Te funkcje powinny być przekazane do władzy wykonawczej, a więc do rządu bądź prezydenta. Wydaje mi się, że należy zwrócić się do Biura Studiów i Ekspertyz i do wybitnych znawców prawa konstytucyjnego o ekspertyzę dotyczącą konstytucyjności tych rozwiązań. Jeżeli okazałoby się, że nie jest to zgodne z konstytucją, to wówczas należałoby wrócić do naszego postulatu, by obecną nowelizację ograniczyć do tego, co jest niezbędne, do zgodności rozwiązań z prawem europejskim w zakresie tzw. europejskości nadawanych audycji, do tego, by europejskie podmioty gospodarcze mogły również uczestniczyć w udziałach przedsiębiorstw, które nadają audycje. Natomiast resztę spraw związanych z funkcjami KRRiT, związanych z publicznością radia i telewizji należałoby przekazać do innej ustawy, która zajęłaby się tymi kwestiami. Sądzę, że poruszona przeze mnie kwestia jest zasadnicza i wymagałaby odpowiednich ekspertyz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WiceprezeszarządurozgłośniPolskiegoRadiaPomorzaiKujawNorbertKrawczyk">Podobnie jak wielu innych dziennikarzy z publicznych rozgłośni regionalnych ubolewamy przede wszystkim nad dwoma sprawami. Pierwsza z nich to znaczny stopień nasilenia agresji w mediach. Druga sprawa to jakby zapominanie o rzeczy podstawowej dla radia, tzn. o tym, że najważniejszy jest słuchacz. Mówi się za to o pieniądzach, o wszystkim, co jest związane z organizacją, natomiast nie mówi się o słuchaczu. Przypomnę, iż rozgłośnie radia publicznego są spółkami prawa handlowego i podlegają Kodeksowi prawa handlowego. Rady nadzorcze w zdecydowany sposób rozliczają nas z tego, jak my zarządzamy tymi spółkami. Z drugiej strony mamy KRRiT, która kontroluje nas w zakresie pełnienia misji. Rozgłośnia Pomorza i Kujaw obejmuje dawne województwa: bydgoskie, toruńskie i włocławskie. Jest jedyną rozgłośnią, która dociera do słuchaczy z małych miasteczek, ze wsi oraz z dużych miast, gdyż nie ma tam rozgłośni lokalnych. Organizujemy różnego rodzaju imprezy, np. tzw. Galerię Powiatów (od 3 lat) która jest także wejściem zewnętrznym, a więc organizujemy różne spotkania. Może to potwierdzić siedząca obok mnie pani poseł Renata Basta. Mówi się o upolitycznieniu mediów publicznych. Ustawa była przyjęta w 1993 r. Nie przypominam sobie, aby w ostatnich siedmiu latach mówiono o upolitycznieniu. Można więc mieć pretensję do narodu o to, że najpierw wybrał taki, a nie inny Sejm, takiego a nie innego prezydenta, taki q nie inny Senat, który następnie wybiera KRRiT. Wszystko to jest zgodne z konstytucją, zgodne z warunkami demokratycznego kraju. Jeżeli już mówimy o upolitycznieniu, to pragnę powiedzieć, że poprzedni prezes rozgłośni Pomorza i Kujaw mówił, iż odchodzi z powodów politycznych, a w tej chwili siedzi na ławie oskarżonego z prokuratorskiego oskarżenia o sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy. Z jednej strony mówi się o upolitycznieniu, a z drugiej strony ktoś jest na ławie oskarżonych. Uważam, że niemożliwe jest rozdzielanie abonamentu. Nie wyobrażam sobie, aby abonament rozdzielać na poszczególne rozgłośnie lokalne i stawiać wymagania zatrudnionym tam ludziom, którzy przede wszystkim puszczają muzykę. Mamy wysokowyspecjalizowanych, doświadczonych, znakomicie przygotowanych dziennikarzy i właśnie oni wypełniają tę podstawową misję radia publicznego. Abonament w Polsce obowiązuje od 1926 roku, co potwierdza książka mojego znakomitego kolegi - Zbyszka Kosiorowskiego, prezesa radia publicznego w Szczecinie. W 1926 roku było 839 abonentów, a w 1935 roku już 419 tysięcy. W 1928 roku pierwszy radiopajęczarz został ukarany grzywną w wysokości 500 zł z zamianą na 2 miesiące aresztu za to, że nielegalnie słuchał Polskiego Radia. Rzecz działa się w Warszawie, a ukarany był piekarzem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Choć wszyscy członkowie Komisji są legalistami, to jednak będziemy dbać o to, by nie dochodziło do tak drastycznych kar i by w tym względzie ustawa była z jednej strony legalistyczna, a z drugiej strony - bardziej liberalna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PrezesKrajowejIzbyGospodarczejElektronikiiTelekomunikacjiStefanKamiński">Nasza Izba skupia tych, którzy będą musieli dostosować się do nowej ustawy oraz do nowych środków technicznych, które będą służyły do nowego rodzaju mediów elektronicznych. Nasze uwagi dotyczą głównie rozdz. 5a oraz zmian, których trzeba dokonać. Są to kwestie dotyczące rozpowszechniania sygnału multipleksu oraz zmian w ustawie Prawo telekomunikacyjne - przede wszystkim art. 7. Chodzi o kwestię narzucenia importerom i producentom obowiązku wyposażenia tunerów czy odbiorników telewizyjnych w fale długie. Wszystkie nasze uwagi chcielibyśmy zgłosić podkomisji i przeprowadzić rozmowę merytoryczną. Myślę, że dzisiaj nie ma sensu dyskutować o sprawach technicznych, a są one dosyć istotne dla nadawców i operatorów multipleksu. W mniejszym stopniu interesuje nas kwestia związana z głównym wątkiem, czyli koncentracja własności i sprawa operatorów treści. Chcielibyśmy brać udział w pracy podkomisji przy dalszej dyskusji merytorycznej nad dwoma interesującymi nas rozdziałami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PrezesZwiązkuTelewizjiKablowychwPolsceWłodzimierzLefik">Pan przewodniczący zachęcił do dyskusji na temat dokumentu, czyli w domniemaniu na temat jakości prawa. Na str. 57 przedłożonego dokumentu użyto dość niezręcznego sformułowania, gdyż nie wyobrażam sobie, jak można koncesjonować operatorów multipleksu. Chodzi o koncesjonowanie działalności gospodarczej. W nowelizacji proponuje się poszerzenie koncesjonowania o koncesjonowanie rozpowszechniania multipleksu. Przypominam, że treścią multipleksu są składniki już wcześniej koncesjonowane co do treści, czyli programy telewizyjne i radiowe. Z punktu widzenia uzasadnienia administracyjnego do poszerzenia tej koncesji brak już przesłanek, które ustawodawca zawarł w art. 14 ust. 2 Prawa działalności gospodarczej: „Wprowadzenie nowych licencji w dziedzinach działalności gospodarczej, mających szczególne znaczenie ze względu na bezpieczeństwo państwa lub obywateli albo inny ważny interes publiczny jest dopuszczalne tylko w przypadku, gdy działalność ta nie może być wykonywana jako wolna lub po uzyskaniu zezwolenia oraz wymaga zmian niniejszej ustawy”. W ustawie o nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz innych ustaw przewiduje się zmiany ustawy prawo działalności gospodarczej. Jednak wątpliwości budzi to, czy z treści tego uzasadnienia wynika to, że działalność gospodarczą polegającą na rozpowszechnianiu multipleksu można zakwalifikować do działalności, która ma szczególny związek z bezpieczeństwem państwa lub obywateli albo z innym, ważnym interesem publicznym. Ustawodawca zawarł takie obwarowanie w obowiązującym systemie prawa. W państwie prawa jedną ze szczególnych zasad jest ta, iżby ten, kto prawo stanowi, sam je w sposób szczególny szanował. Kolejna uwaga dotyczy zapisu, który znajdujemy w treści art. 21a ust. 7: „Nadawca jest zobowiązany do składania Krajowej Radzie rocznego sprawozdania z wykonywania licencji, w zakresie i formie przewidzianej w licencji, do dnia 28 lutego za poprzedni rok kalendarzowy”. W którym miejscu tej regulacji ustawowej znajduje się odpowiedź na pytanie: a co wtedy, gdy podmiot nie wywiąże się z nałożonego na niego tego ustawowego obowiązku? Jaki skutek przewiduje ustawodawca, gdy owo sprawozdanie zostaje nieprzyjęte lub odrzucone?W art. 48 ust. 2 czytamy: „Nie podlegają opłatom abonamentowym odbiorniki radiofoniczne lub telewizyjne przeznaczone przez przedsiębiorcę wyłącznie do sprzedaży lub przekazania do używania na podstawie umów, jeżeli czynności te należą do przedmiotu działalności gospodarczej danego przedsiębiorcy”. Czyżby w tej regulacji chodziło o to, by operator publiczny eksploatujący sieć kablową przeznaczoną do rozpowszechniania lub rozprowadzania programów dokonał zakupu odbiorników dla swoich użytkowników końcowych, a potem przekazał je poprzez stosowną umowę do użytkowania w celu prowadzenia działalności, do której jest upoważniony jako przedsiębiorca i w ten sposób zwolnił 5 mln gospodarstw rodzinnych z obowiązku świadczenia opłaty abonamentowej? Wydaje mi się, że w tej części ów przepis sprzeczny jest z intencją autorów ustawy, którzy zamierzają abonamentowo wzmocnić telewizję publiczną. Pierwsza część przepisu budzi dosyć komiczne skojarzenie w kontekście treści, którą znajdujemy w sąsiednim ustępie: „Niezależnie od liczby odbiorników radiofonicznych i telewizyjnych używanych przez (...) żłobki (...) w tym samym budynku, zespole budynków lub w samochodach będących w używaniu tych instytucji uiszcza się tylko jedną opłatę abonamentową”.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PrezesZwiązkuTelewizjiKablowychwPolsceWłodzimierzLefik">Czyżby ten kontekst miał oznaczać, że chodzi tu o dyskryminację niemowląt na rzecz przedsiębiorców handlujących sprzętem audiowizualnym?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MariuszOlszewski">Pragnę zgłosić uwagi do części, w której proponuje się utworzenie nowej spółki telewizji, mianowicie Polskiej Telewizji Regionalnej. Proponuje się utworzyć tę spółkę, ponieważ jak czytamy w Uzasadnieniu: „Dalsze działanie 12 programów regionalnych, tworzonych przez oddziały Telewizji Polskiej SA jest zbyt kosztowne”. Skoro w tej chwili mamy do czynienia z tworzeniem Polskiej Telewizji Regionalnej, to chciałbym, aby w pracach podkomisji został wzięty pod uwagę również głos samorządów. Pragnąłbym, aby Polska Telewizja Regionalna była ogólnopolska. Dzisiaj zanosi się na to, że Polska Telewizja Regionalna będzie jedynie telewizją dla 12 województw, natomiast swoim zasięgiem i misją powinna obejmować 16 województw. Jest doskonała okazja do tego, by dokonać pewnej korekty w związku ze zmianą podziału administracyjnego Rzeczypospolitej. Dalej w Uzasadnieniu czytamy: „Gwarantowałoby to pełną szansę rozwoju tej Spółki i zbudowanie nowoczesnej i konkurencyjnej na rynku mediów telewizji regionalnej”. Jeśli nie byłaby brana pod uwagę korekta mówiąca o 16 ośrodkach, to np. w woj. świętokrzyskim nie będzie to żadną konkurencją dla mediów regionalnych. Doskonale wiemy, jakie mosty i drogi buduje się w Warszawie, co się stało w Lublinie i co dzieje się w Krakowie, natomiast nie wiemy co dzieje się u nas, w woj. świętokrzyskim. Wyrażam głos samorządu woj. świętokrzyskiego. Apelujemy o to, by w pracach podkomisji ten problem był również rozpatrywany i włączony do rozwiązań, które przysłużą się lepszemu wypełnianiu misji telewizji publicznej w regionach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Od trzech samorządów wojewódzkich otrzymałem pisma z bardzo ciekawymi uwagami, odnoszącymi się do funkcjonowania telewizji regionalnej. Uznałem więc, że będzie dobrze, jak przedstawiciele tych samorządów zaprezentują swoje stanowisko na forum Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrezesOgólnopolskiejIzbyGospodarczejKomunikacjiKablowejAndrzejOstrowski">Chciałbym na ręce przewodniczącego Komisji przekazać uwagi - wraz z uzasadnieniem - naszego środowiska, dotyczące trzech artykułów i proponowanych zmian. Jednocześnie pragnę państwa zaprosić na dwudziestą, jubileuszową konferencję naszego środowiska, która rozpocznie się 8 maja br. w Mikołajkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Pan prezes przekazał bardzo obszerne stanowisko, którego nie odczytywał szanując czas zebranych. Poza tym pan prezes znakomicie zachował się marketingowo zapraszając zebranych na konferencję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrezesStowarzyszeniaFilmowcówPolskichJacekBromski">Również zacznę od zaproszenia państwa na Kongres Kina Europejskiego w sobotę, 27 kwietnia br. o godz. 9.30 do hotelu „Victoria”. Kongres jest organizowany przez Federację Europejskich Reżyserów Filmowych, Federację Europejskich Związków Zawodowych Pracowników Kultury i Sektora Audiowizualnego oraz przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Rozpatrywana będzie sytuacja kina europejskiego, a na jej tle kina polskiego i innych krajów kandydujących do Unii Europejskiej oraz wszelkie aspekty powstania nowych związków pracowników sektora audiowizualnego w Polsce. Nasze uwagi dotyczą głównie brzmienia art. 37 ust. 1 pkt 15): „ wysokość kwoty przeznaczonej w ciągu roku na finansowanie produkcji europejskich filmów fabularnych i seriali fabularnych oraz filmów dokumentalnych i animowanych, wytworzonych pierwotnie w języku polskim, przy czym kwota nie może stanowić mniej niż 2 proc. Wysokości rocznych przychodów uzyskiwanych w związku z wykonywaniem koncesji”. Ten zapis jest całkowicie słuszny. Od wielu lat Stowarzyszenie Filmowców Polskich zabiega o podobny obowiązek ustawowy dla nadawców, powołując się na normy przyjęte w krajach europejskich, a także na przygotowaną unijną dyrektywę o kinematografii”. Nasz sprzeciw budzi owe 2 proc., ponieważ w odniesieniu do przychodów telewizji publicznej stanowi to zaledwie 30 mln zł, a więc kilkakrotnie mniej niż w rzeczywistości telewizja publiczna wydaje na produkcję filmów i seriali. Intencją ustawodawcy jest więc chyba ograniczenie tych wydatków. Wprowadzona 3 lata temu ustawa włoska wprowadziła przepis mówiący, że 20 proc. od dochodów z reklam i abonamentu nadawcy są zobowiązani przeznaczyć na własną produkcję audiowizualną, z czego 40 proc. na produkcję przeznaczoną do kin z uwzględnieniem koprodukcji europejskich, stanowiących 5 proc. produkcji kinowej. Postulujemy więc stopniowe zwiększanie tych kwot i na początku ustalenie ich co najmniej na poziomie faktycznie ponoszonych wydatków przez TVP SA. Podobna sytuacja jest u nadawców prywatnych. Jest to około 7 proc. obrotu. Można też z tej kwoty wyodrębnić 4 proc. na produkcję pierwotnie przeznaczoną do kin i na koprodukcje europejskie. W proponowanej ustawie brak jest uregulowań dotyczących obowiązku produkcji i nadawania filmów dla dzieci wytworzonych w języku polskim. Kwoty te należałoby zróżnicować dla nadawcy publicznego i dla nadawców prywatnych, biorąc pod uwagę statutowe obowiązki telewizji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PrezesKrajowejIzbyProducentówAudiowizualnychDariuszJabłoński">Chciałbym przedstawić stanowisko wobec nowelizacji. Pełne stanowisko złożymy na ręce pana przewodniczącego. Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych zrzeszająca 121 podmiotów gospodarczych, tworzących branże produkcji audiowizualnej wyraża pogląd, że nowelizacja ustawy za jeden z najważniejszych celów powinna stawiać tworzenie jak najlepszych warunków rozwoju polskiego przemysłu audiowizualnego w Polsce. Z tego punktu widzenia Krajowa Izba wspiera działania legislacyjne zmierzające do: zwiększenia dopływu środków do sektora, a więc m.in. zwiększenie skuteczności ściągania abonamentu na potrzeby mediów publicznych; wyrównania warunków konkurencji nadawców publicznych i prywatnych przy uwzględnieniu ich specyfiki; zapewnienia otwartości i łatwej dostępności sektora dla twórców i małych firm, co zgodne jest z jego specyfiką, gdzie dominującą siłą rozwoju jest kreatywność wybitnych osobowości i zespołów twórczych. W kontekście dyskusji na temat przemian kapitałowych pragniemy zwrócić uwagę na wspieranie sektora niezależnego od nadawców jako wyrazu pluralizmu oraz na wagę jasno określonych zobowiązań nadawców wobec polskiej twórczości audiowizualnej. Art. 15 ust. 1 określa obowiązki nadawcy wobec audycji wytworzonych pierwotnie w języku polskim. Proponujemy zmienić rozliczenie tego czasu z kwartalnego na miesięczne. Proponujmy również, by do tych audycji nie zaliczały się serwisy informacyjne nadawców, ponieważ trudno jest tutaj dopatrzeć się związku z twórczością. W art. 15 ust. 7 proponujemy, by do wydawania rozporządzeń przez Krajową Radę dopisać pkt 6) pozwalający KRRiT określać preferencyjne warunki promocji kinowych filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych wytworzonych pierwotnie w języku polskim. Konkurujemy z amerykańskim przemysłem filmowym i zalewem jego promocji. Bez promocji, bez wspierania przez nadawców, polski film po prostu ginie. W art. 15a ust. 1 proponujemy, by czas programu nadawców niezależnych producentów wynosił 15 proc. Proponujemy również, by czas audycji wytworzonych przez producentów niezależnych w języku polskim wynosił 10 proc. Przypomnę, że w pierwotnej ustawie o radiofonii i telewizji mieliśmy zapis 10 proc. polskich produkcji niezależnych od nadawcy. Gdy wprowadzono limit produkcji europejskich nadawcy praktycznie zredukowali programy polskie, ponieważ dla nadawców każde programy europejskie są niezależne od nadawcy, nawet jeśli pochodzą od Berlusconiego. W art. 15a ust. 4 zamiast sformułowania: „Krajowa Rada może określić” proponujemy wprowadzić zapis: „Krajowa Rada określi w drodze rozporządzenia sposób prowadzenia przez nadawcę ewidencji czasu trwania europejskich audycji telewizyjnych producentów niezależnych i audycji wytworzonych pierwotnie w języku polskim”. Od początku istnienia KRRiT Stowarzyszenie Niezależnych Producentów, a później Izba zwracała się z apelem o prowadzenie monitoringu wykonywania tych obowiązków przez nadawców. Niestety, do dzisiaj nie ma takiego monitoringu i wszystko opiera się na oświadczeniach nadawców i ich dobrej woli. Art. 37 ust. 7 określa warunki koncesji. Z wykazu gatunków, na które nadawca powinien przeznaczyć odrębną pulę finansowania proponujemy wykreślić seriale fabularne jako gatunek niewymagający szczególnego wsparcia.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PrezesKrajowejIzbyProducentówAudiowizualnychDariuszJabłoński">Kwota, o której mowa, powinna wspierać gatunki zanikające, czyli film fabularny, dokumentalny i animowany wytworzony pierwotnie w języku polskim. Popieramy postulat naszego przedmówcy, by wysokość tej kwoty wynosiła 4 proc. Całość propozycji przekażemy na ręce pana przewodniczącego Jerzego Wenderlicha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PrzedstawicielZwiązkuArtystówScenPolskichJanBłeszyński">Szczegółowe stanowisko zostanie przedstawione w postaci memoriału. W tej chwili podniosę jedynie trzy kwestie. Środowisko aktorskie wyraża głębokie zaniepokojenie i prosi o szczególną troskę w kwestii należytej obecności programów o wysokich wartościach kulturalnych, w szczególności programów polskich promujących polską twórczość i polskie artystyczne wykonania. Oczywiście, mamy świadomość związania normami europejskimi i w pełni je podzielamy. Wydaje się, że naszą szczególną troską powinna być polska twórczość i kształtowanie odbiorcy poprzez oferowanie w godzinach dużej oglądalności programów o wysokich wartościach. Nasze zaniepokojenie budzi kwestia niezgodności z konstytucją pewnych zawartych w projekcie rozwiązań. W unormowaniach przewidzianych w nowelizacji jest wyraźna przewaga podejścia podmiotowego w stosunku do podejścia przedmiotowego. Nieprzypadkowo czołową pozycję w dyskusjach zajmują kwestie kapitałowe, różne rozwiązania dotyczące elementów biorących za punkt odniesienia podmioty, a nie charakter, treść prowadzonej działalności. Wydaje się, że w szczególności dotyczy to rozwiązań odnoszących się do abonamentu. Pewną obawę może budzić to, czy słuszne kładzenie akcentu na egzekwowalność opłat abonamentowych jest realizowane właściwą metodą, która da się obronić w świetle obowiązującej konstytucji. Zagadnieniem niezwykłej wagi jest kwestia zasobów archiwalnych, dotychczas będących w faktycznej dyspozycji mediów publicznych. Sprawa ta nie została rozwiązana w sposób zadowalający przy uchwalaniu ustawy o radiofonii i telewizji w jej pierwotnym brzmieniu. Wydaje się, że proponowane w projekcie uregulowanie wymaga bardzo głębokiej analizy i ponownego przemyślenia, ponieważ nadal jest to rozwiązanie niewyczerpujące i grożące pominięciem istotnych aspektów związanych przede wszystkim z prawami autorskimi i prawami pokrewnymi. Kolejna kwestia dotyczy art. 20b projektu, który uległ istotnej zmianie w stosunku do pierwotnej wersji, opracowanej przez KRRiT. W naszym przekonaniu zamiana ta poszła w trafnym kierunku. Usunęła ewidentne sprzeczności z fundamentalnymi zasadami prawa w Polsce. Jednak przepis, który znalazł się w ostatecznej wersji projektu, jest przepisem zbędnym, gdyż nakłada obowiązek, który dostatecznie jasno wynika z innych przepisów. Nie budzi wątpliwości to, że nadawców powinno obowiązywać respektowanie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jeżeli obecny przepis miałby pozostać, to powinien być połączony z sankcją jego niestosowania właśnie w sferze możliwości dalszego korzystania z koncesji w sytuacji, gdy działalność nadawcza byłaby prowadzona z jaskrawym naruszeniem obowiązków wynikających z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WiceprezeszarząduAgorySAPiotrNiemczycki">Chciałbym się odnieść do dwóch obszarów problemów. Dlaczego uważamy, że ta ustawa stwarza zagrożenie dla wolności słowa i struktur demokratycznych w naszym kraju? W tej chwili telewizja publiczna posiada 50% rynku, a wszystkie rozgłośnie publicznego radia posiadają około 30% słuchalności, zaś na poziomie 3,5% słuchalności kształtuje się udział wszystkich radiostacji Agory S.A. Nie jestem przeciwny temu, by radio i telewizja publiczna miały tak duży udział w poziomie słuchalności i oglądalności. Protestuję przeciwko temu, że proponowana ustawa poprzez wprowadzenie zakazu koncentracji kapitału w mediach powoduje to, iż żaden inny podmiot nie może osiągnąć takiego poziomu oglądalności i słuchalności. W tej chwili media publiczne docierają do kilkunastu milionów, a czasami do kilkudziesięciu milionów Polaków, zaś „Gazeta Wyborcza” dociera do około 2 mln, a czasami do 4 mln Polaków. O czyim więc monopolu mówimy?Nie protestuję przeciwko tak dużemu udziałowi mediów publicznych. Jeśli są dobre, to powinny mieć taki udział. Jednak ustawa nie może zabraniać innemu podmiotowi realnej i rzetelnej konkurencji na tych samych warunkach. Powoduje to projektowana ustawa poprzez wprowadzenie zakazu konkurencji. Są trzy kanały telewizji publicznej, cztery programy Polskiego Radia i nie może tego mieć żaden nadawca komercyjny czy przedstawiciel mediów prywatnych. Kwestia równości gospodarczej poszczególnych podmiotów. Media publiczne mają około 24 proc. udziału w rynku reklamowym. Podawana jako monopolista Agora SA ma 8,5 proc. udziału w rynku reklamowym. Uważam, że powinniśmy odnosić się do realiów tego rynku. Nie zazdroszczę mediom publicznym tak dużego udziału w tym rynku, ale nie widzę powodu, dla którego ustawa jakiemuś innemu prywatnemu przedstawicielowi mediów zakazuje możliwości osiągnięcia takiego samego udziału. Zakazuje, gdyż nie daje możliwości łączenia się z innymi mediami. Kwestia abonamentu, czyli źródła finansowania. Media publiczne mają swoją misję i powinny mieć na to źródła finansowania. Jednak ustawa nie przewiduje tego, w jaki sposób będą rozliczane fundusze. Media publiczne będą finansowane głównie z dwóch źródeł - z abonamentu i z wpływów reklamowych. Jeśli abonament ma być wymagalny i ściągalny, to powinien finansować wyłącznie odpowiednio zdefiniowane audycje misyjne. Nie ma mowy o równości gospodarczej, wtedy, gdy przy pomocy abonamentu będą finansowane programy komercyjne. Przy pomocy abonamentu media publiczne będzie stać na obniżenie cennika reklam i na automatyczne sterowanie rynkiem reklamowym. Nie będzie wtedy żadnej równości i konkurencji i przeciwko temu protestujemy. Całkowicie uznając rolę i misyjność mediów publicznych uważamy, że powinniśmy mieć możliwość konkurowania na tych samych warunkach. Nie widzę żadnego powodu, dla którego powinno być inaczej. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że są grupy medialne, których łączny nakład prasy jest wyższy od nakładu „ Gazety Wyborczej” i one mogą posiadać telewizję. Moi koledzy, którzy pracują dla dużych koncernów prasowych obecnych w Polsce, również będą mogli zakupić telewizję. W jakim świetle stawia to podmioty polskie? Nie jestem w stanie tego zrozumieć i przeciwko temu protestuję. W tej chwili te spółki medialne mogą nabyć telewizję, ponieważ nie działają na rynku krajowym prasy codziennej, lecz na rynku magazynów. Uważamy, że jest potrzeba wprowadzenia różnych zmian, związanych z naszym wejściem do Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WiceprezeszarząduAgorySAPiotrNiemczycki">Proponujemy więc coś, co nazywamy umownie „małą nowelizacją”, aby jak najszybciej uregulować niebudzące kontrowersji kwestie związane z Unią Europejską. Uważamy, że z resztą nowelizacji należy poczekać i poddać ją szerokiej dyskusji, gdyż są to bardzo poważne sprawy zarówno dla demokracji w naszym kraju jak i dla wolności gospodarczej. Nie znajduję argumentu, dla którego z tą ustawą należy się tak bardzo spieszyć. Debata w Sejmie wykazała, że jest bardzo dużo spraw budzących kontrowersje. Nie znajduję również argumentu, dlaczego właśnie w tych sprawach decyzje muszą być tak szybko podjęte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PrzewodniczącySekcjiRadiaTelewizjiiFilmuZASPSławomirPietrzykowski">Moja wypowiedź jest uzupełnieniem wypowiedzi prof. Jana Błeszyńskiego. Wprowadzenie w art. 15c było oczekiwane przez środowisko aktorów, reżyserów - członków mojej sekcji, producentów telewizyjnych, a także właścicieli studiów dubbingowych, w których od 5 lat produkcja jest znikoma, ograniczona do nagrywania tzw. „szeptanek”, czyli odczytywania przez lektora tłumaczenia dialogów. Wprowadzany przepis budzi pewne niepokoje ze względu na niejasności zapisu, który może być interpretowany opatrznie. Można np. domniemywać, iż odczytywane przez lektora dialogi to dubbing. Proponujemy uszczegółowienie tego artykułu w następujący sposób: „dialogi w programach telewizyjnych przeznaczonych dla dzieci (w filmach telewizyjnych) muszą być nadawane w polskiej wersji językowej (dubbingowanie)”. Pozostawienie nazewnictwa: „audycja” bez sprecyzowania: „telewizyjna” mogłoby sugerować, że chodzi o audycje radiowe. Dodam, że słowo „audycja” pochodzi od łacińskiego wyrazu „audio” - „ słuchać” i od początku istnienia radiofonii ma zastosowanie w radiu. Formy telewizyjne to: widowisko, program, film telewizyjny. Słowniki i encyklopedie wyraźnie określają to, co jest dubbingiem. Jest to opracowanie wersji językowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PrezesStowarzyszeniaDziennikarzyPolskichKrystynaMokrosińska">Myślę, że na tej sali panuje Duch interesu społecznego, a nie interesu politycznego czy jakichś grup biznesu. Występując w imieniu organizacji pozarządowej pragnę przedstawić stanowisko Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Problemy zawarte w nowelizacji, są w tej chwili problemami kontrowersyjnymi. Nie były one przedmiotem merytorycznej dyskusji z zainteresowanymi środowiskami. Dlatego wsparłabym wystąpienie prezesa Piotra Niemczyckiego w pewnej kwestii. Jeżeli czas nas ponagla, to ponagla nas tylko Unia Europejska. Wobec tego w powołanej podkomisji należy jak najszybciej przygotować małą nowelizację, która będzie zgodna z dyrektywami Unii Europejskiej. Trzeba natomiast przeprowadzić merytoryczną dyskusję z zainteresowanymi środowiskami oraz ekspertami. Jest konieczność zbadania konstytucyjności projektu ustawy w zakresie zadań KRRiT, w zakresie ograniczenia wolności działalności gospodarczej, jak również w konstrukcji opłat abonenckich, o czym niedawno mówił prof. Andrzej Zoll. Sprawa koncentracji czy pozycji dominującej na rynku być może nie powinna znaleźć się w tej ustawie, ale stać się przedmiotem regulacji o ochronie konkurencji i konsumentów oraz w zakazie nieuczciwej konkurencji. Przedmiotem bardzo szerokiej, merytorycznej dyskusji powinna być sprawa interesu społecznego: jak skonstruować formułę instytucjonalną dla publicznego radia i telewizji, która zapewniłaby tym instytucjom autentyczny, publiczny charakter. Nasze uwagi przekazuję panu przewodniczącemu deklarując, że eksperci powołani przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy bardzo chętnie włączą się w dyskusję nad problemami, o których mówiłam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AdamSzczepanowski">W wypowiedziach przewija się prośba o zadbanie o interes społeczeństwa. By środki przekazu nie były upolitycznione, to potrzebna jest równowaga. Paniom i panom posłom chciałbym wskazać takie sprawy, jak upolitycznienie czy problem pewnej równowagi. Chciałbym, aby takie intencje towarzyszyły pracom podkomisji, a później Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PrezesStowarzyszeniaUżytkownikówTelewizjiKablowejZbiorczaPiotrGimbewicz">Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na zagadnienie abonamentu. Abonament będzie obejmował wszystkie gospodarstwa, będzie określał odpowiednią wartość. Czy z wpływów abonamentowych będzie przeznaczany odpowiedni procent na prawa autorskie? Jeśli tak, to Komisja powinna sprecyzować, jaki to jest procent. Sieci kablowe są zorganizowane, łatwo było je włączyć w koszty praw autorskich i ustalić pułap procentowy opłaty, jaką ma wnosić operator od wpływów. Odbiorca programów radiowych i telewizyjnych w sieciach kablowych będzie musiał dwukrotnie pokryć koszty praw autorskich. W abonamencie będzie występowała jedna wartość za posiadanie telewizora i radia i ten sam odbiorca telewizji kablowej będzie musiał jeszcze płacić za prawa autorskie. Uczestniczyłem w posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu, gdy w projekcie ustawy proponowano dla sieci kablowych wysokość 3 proc. od wpływów. W tej chwili ta wartość została zmieniona, np. ZAiKS żąda 3,5 proc., ZAKR - 0,5 proc. Nie wiemy, ile żąda związek filmowców. Wartości nakładają się dwukrotnie z tytułu odbioru telewizji kablowej i tytułu praw autorskich. Jeśli na stronie internetowej pan Piotr Szarzyński krytykuje obecną ustawę o prawie autorskim i używa określenia „cudotwórcy”, to w tej materii najbardziej pokrzywdzony jest odbiorca płacący za abonament i za prawa autorskie. Na str. 47 projektu ustawy wymienia się osoby i instytucje zwolnione z opłaty abonamentu. Jest tam m.in. zapis mówiący o osobach czy instytucjach ujętych w byłych lub nieistniejących ustawach. Kogo ujmują te ustawy? Czy kombatanci również są zwolnieni z opłat? Jeśli tak, to dlaczego o nich mówi się najmniej lub wcale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PrzedstawicielTelewizjiPolsatJózefBirka">Ostatnio w mediach pluralizm jest rzeczywiście zakłócany, ponieważ reprezentanci telewizji publicznej, ośrodków rządowych stwierdzają, że przedstawiciele mediów niepublicznych, komercyjnych kłamią, prowadzą fałszywe kampanie przeciwko projektowi. Jeżeli tak jest, to zapraszam na drogę sądową i tam można wykazać, czy ja kłamię, czy kłamią moi koledzy i fałszują poglądy, wynikające z projektu. Nadawcy niepubliczni nie przygotowują się do zamachu na telewizję publiczną, nie chcą jej zabrać abonamentu i nie chcą osłabienia misyjnej roli telewizji publicznej. Nadawcy niepubliczni walczą o swój byt, o rację bytu na rynku w Polsce. To, co wynika z projektu, jednoznacznie prowadzi do stworzenia monopolu państwowego i sprowadzenia pozycji nadawców niepublicznych do roli marginalnej. Co przemawia za tym, że dochodzi do takiego umocnienia pozycji telewizji publicznej kosztem nadawców niepublicznych? Przede wszystkim pomoc publiczna. Opowiadamy się za stuprocentową ściągalnością abonamentu, ale z precyzyjnym określeniem jego przeznaczenia. Należy precyzyjnie określić, na jakie cele ma być świadczona ta pomoc publiczna. Traktat o Wspólnocie Europejskiej jednoznacznie mówi, że ze środków pomocy publicznej nie wolno finansować całych programów, w tym komercyjnych. Odsyłam państwa do opinii Komitetu Integracji Europejskiej zamieszczonej na str. 71 projektu. W opinii stwierdzono, że projekt ten pod względem pomocy publicznej jest sprzeczny z traktatem o utworzeniu Wspólnoty Europejskiej. Wskazano nawet, że pomoc publiczna nie może służyć handlowi elektronicznemu. Handel elektroniczny nie jest zadaniem misyjnym. Generalnie działalność komercyjna nie może być finansowana ze środków publicznych. Z opinii Komitetu Integracji Europejskiej wynika, że musi być prowadzona oddzielna rachunkowość. Tego wymaga dyrektywa unijna. Nie może być tak, że wpływy idą do „jednego worka” i wszystkie programy finansowane są w drodze pomocy publicznej. Obserwujemy bardzo negatywne zjawisko na rynku reklamowym. Mając 3 programy ogólnokrajowe telewizja publiczna w ciągu godziny posiada do dyspozycji 36 minut ustawowego czasu na reklamę i wykorzystuje go tylko w połowie. Oznacza to, że jest w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby reklamodawców, a mając wsparcie w pomocy publicznej stosuje politykę dumpingu, zaniża ceny i tak najniższe w Europie. Nadawcom niepublicznym chodzi o to, by uniemożliwić tego rodzaju działalność. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi postępowania antymonopolowe przeciwko telewizji publicznej w związku z tym, że stosuje ona dumping cenowy. Domagamy się wyraźnego, precyzyjnego określania tego, na co idzie pomoc publiczna i wyodrębnienia jej z ogólnej struktury wydatków i przychodów. Problem jest prosty do rozwiązania. Jeden z programów telewizji publicznej można uczynić programem misyjnym i finansować go wyłącznie z abonamentu, zaś drugi program niech będzie konkurencyjny na normalnych komercyjnych zasadach. Prawo unijne polega na tym, by pomoc publiczna była tam, gdzie nie zakłóca ona równowagi konkurencyjnej na rynku medialnym. Nie może prowadzić do zwalczania, obalania konkurencji. Takie niebezpieczeństwo zawiera projekt, który wpłynął do Sejmu. Kolejny problem to archiwa. To również jest pomoc publiczna, polegająca na nieodpłatnym uwłaszczeniu telewizji publicznej. Dlaczego zasobami archiwalnymi, będącymi dobrem narodowym, nie może zarządzać instytucja kultury na zasadach odpłatności, polegających na obrocie tymi prawami i generowaniu środków, które będą mogły być przeznaczone na debiuty filmowe, na kinematografię, na twórczość audiowizualną? Jestem przekonany, że wszyscy nadawcy niepubliczni wezmą udział w początkowym finansowaniu takiej instytucji kultury po to, by w przyszłości mogła ona czerpać określone korzyści i jednocześnie generować środki na potrzeby audiowizualne. Natomiast uwłaszczenie - przy odpowiednich zapisach - możliwości komercyjnych programów telewizji publicznej prowadzi do tego, że wzmacnia się tego konkurenta również przez wyposażenie go w ogromną ilość materiału audiowizualnego. Jest to kolejny przykład zakłócania równowagi rynkowej na polskim rynku. W art. 54 konstytucja bardzo wyraźnie określiła, w jaki sposób może mieć miejsce koncesjonowanie radia i telewizji.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PrzedstawicielTelewizjiPolsatJózefBirka">W ust. 2 art. 54 jest wyraźny zapis mówiący, że ustawa może wprowadzić koncesję na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej. Tymczasem mamy koncesjonowanie bytu, jakim jest program, a więc nie podmiotu gospodarczego czy osoby fizycznej. Koncesję otrzymuje program. Mamy do czynienia z tak daleko idącą nadregulacją, że praktycznie nadawca jest pozbawiony jakiejkolwiek władzy, ingerencji gospodarczej czy programowej. Praktycznie przesądzony jest układ ramówkowy, określona i właściwie niezmienna jest struktura kapitałowa, uniemożliwiająca wszelkie ruchy rynkowe. Powoduje to sprowadzenie roli nadawcy niepublicznego do posłusznego, grzecznego, skromnego nadawcy. Można powiedzieć, że wniosek jest jeden. Najpierw należy przygotować małą nowelizację, polegającą na załatwieniu niezbędnych spraw europejskich oraz pilnych, niekontrowersyjnych kwestii i wtedy będzie można spokojnie opracować cały nowy projekt. Centrum legislacyjne rządu jednoznacznie stwierdziło, że nowelizowane są prawie wszystkie artykuły ustawy. Dlaczego więc nie można przygotować nowej, porządnej ustawy, a w tej chwili załatwić to, co jest pilne? Powtórnie apeluję więc o rozważenie takiej możliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PrzewodniczącyZwiązkuZawodowegoDziennikarzyPolskichTVPSAMariuszJeliński">Kiedy słucham dyskusji na temat dostępu do archiwów Polskiego Rada i telewizji publicznej, to zadaję sobie pytanie, czy opowiadający się za nieodpłatnym udostępnianiem wszystkiego, czym dysponuje telewizja publiczna zastanawiają się nad konsekwencjami prawa autorskiego i wszystkich związanych z tym elementów? Przed chwilą stwierdzono, że archiwa to przechowywanie, to pozyskiwanie z tego tytułu pieniędzy, nie powiedziano natomiast ani słowa na temat tego, ile kosztuje utrzymanie archiwów. W radiu i telewizji pracuję już 45 lat, więc wiele wiem na ten temat. Przez wiele lat zarówno archiwa radiowe jak i telewizyjne pozostawały w złym stanie technicznym. Przy dzisiejszym rozwoju technologicznym, technicznym istnieje konieczna bezwzględność stałego przepisywania i zmieniania sposobu archiwizowania materiałów telewizyjnych. Nie powiem, ile to kosztuje, gdyż po prostu nie wiem. W każdym razie ten koszt jest olbrzymi. Jeżeli słyszę głosy mówiące, że za wykorzystanie materiałów archiwalnych jesteście państwo gotowi płacić tylko po to, aby to skierować na tworzenie filmów czy reportaży, to za co te archiwa będą przechowywane. Trzeba wreszcie sobie zdać sprawę z tego, iż jest to olbrzymi koszt, który ponosi publiczne radio i telewizja. Zastanówmy się nad tymi sprawami, a nie nad tym, jak państwo chcecie w sposób nieodpłatny i bardzo wygodny korzystać z naszej pracy. Wiem, że za chwilę pojawi się argument, iż była jedna telewizja, jedno radio i w związku z tym jest to dobro narodowe i niczyje więcej. Podpisując konkretne umowy jako autor, twórca i dziennikarz, zawieram umowę z konkretnym podmiotem gospodarczym i przekazuję jemu swoje prawa. Mam prawo wiedzieć, do czego i w jaki sposób zostanie wykorzystane to, co wytworzyłem ja i wszyscy moi koledzy. Nie mam gwarancji, że wykorzystane materiały zostaną użyte w sposób właściwy. Na przykład wyrwane z kontekstu zdania - częstokroć powodują, że ma to zupełnie inny odbiór niż taki, jaki był zamiarem autora czy twórcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WiceprezeszarząduPolskiegoRadiaSAEugeniuszSmolar">Chciałbym poprzeć głos Mariusza Jelińskiego i zwrócić uwagę na to, że po raz ostatni rozgłośnie komercyjne zakupiły cokolwiek z archiwum w roku 2000. Był to tylko jeden fragment wypowiedzi, zakupiony przez Radio Zet. Radio RMF FM po raz ostatni w roku 1999 zakupiło nagranie archiwalne do jakiegoś swojego programu muzyczno-historycznego, który był raz wyemitowany i nie jest powtarzany. Cyfryzacja archiwów Polskiego Radia SA i TVP SA to sumy przekraczające 150 mln zł. Kto wypracuje mechanizm rozliczenia korzystania z archiwów dźwiękowych Polskiego Radia SA? Koszty zakupu liczone od minuty nagrania, co obowiązuje obecnie, w żadnym wypadku nie pokrywają kosztów utrzymania archiwów w sensie ich technologicznej sprawności. Jeśli miałoby dojść do nieuchwalenia ustawy w obecnym, proponowanym kształcie, to prosiłbym jednak o rozstrzygnięcie sprawy abonamentu. Nie można uciekać od tej sprawy, ponieważ jest to kwestia podstawowa dla funkcjonowania Polskiego Radia SA, które ma odmienną strukturę budżetu niż TVP SA. 75 proc. budżetu Polskiego Radia SA pochodzi z abonamentu, a tylko 25 proc. z naszej działalności komercyjnej. Chciałbym sprostować informację podaną przez pana Piotra Niemczyckiego, który sugeruje, iż 30 proc. dochodów radia publicznego pochodzi z działalności komercyjnej. To nasz zasięg wynosi 30 proc., a dochody mamy na znacznie niższym poziomie. Mówię o udziale w rynku reklamy. Dochody z tego tytułu nie przekraczają 10 proc. Pragnę zwrócić uwagę również na to, że obecnie mamy do czynienia z upustami reklamowymi w radiu RMF FM i Radiu Zet, sięgającymi około 70 proc. i jest to nasz wielki problem. Dochodzi do głosu wilcze prawo rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#EkspertBolesławSulik">Do zabrania głosu sprowokował mnie pan mec. Józef Birka. Zacznę od deklaracji, że ja również jestem przeciwny zapisowi o koncentracji w formie, jaka znalazła się w projekcie. Mam taki sam pogląd jak przewodniczący Juliusz Braun. W Unii Europejskiej komisarz do spraw konkurencji może rozstrzygnąć sporne sprawy, a być może w 2004 r. wejdziemy do Unii. Pragnąłbym odizolować tę sporną sprawę i dyskutować o niej jako o osobnym problemie. Sprawa ta jest używana jako wytrych lub łom do otwierania drzwi po to, by zakwestionować rolę telewizji publicznej na rynku i same jej podstawy. Nie wiem, czy pan mec. Józef Birka zechce mnie podać do sądu, ale słuchałem jego wypowiedzi w „Kropce nad i”. Sens tego wystąpienia był zakwestionowaniem roli abonamentu. Z telewizyjnej dyskusji wynikało, że ludzie, którzy jeszcze płacą abonament, nie są zbyt mądrzy, że skandaliczna próba uszczelnienia abonamentu kwestionuje wolną wolę ludzi. Nie jestem najgłupszym ze słuchaczy i widzów i tak odczytałem sens wypowiedzi pana Józefa Birki. Myślę, że w ten sposób odczytuje to bardzo wielu ludzi. Cała rozprawa o abonamencie rozgrywała się w sposób dosyć skandaliczny. Jednocześnie nadawcy komercyjni zgłaszają swoje roszczenia do abonamentu. W Europie nie ma takich przypadków, ale przypuśćmy, że wymyśliliśmy mechanizm konkursu. Nadawcy publiczni i komercyjni będą konkurowali o pieniądze z abonamentu na konkretne, misyjne programy. Oczywiście, pierwszym efektem byłoby pytanie: po co są nadawcy publiczni, jeśli każdy może otrzymać abonament? Okazałoby się, że upadek nadawców publicznych wywołałby jeszcze inne szkody, ale nie warto o tym mówić. Pan prezes Józef Birka powiedział, że nowelizacja tworzy monopol mediów publicznych. Ja mam wątpliwości, czy ta nowelizacja w czymkolwiek pomoże. Być może nieznacznie pomoże w kwestii abonamentu. W projekcie ustawy pozostała zasada, iż jeden kombatant czy człowiek stary zwalnia już całą rodzinę od płacenia abonamentu. Dodano do tego to, że opiekująca się osobą niepełnosprawną rodzina również jest zwolniona z opłaty abonamentowej. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę efekt dyskusji medialnej, to podejrzewam, że ściągalność abonamentu niewiele się poprawi. Pragnę zacytować fragment dokumentu Komisji Europejskiej z października 2001 roku. Komisja wyjaśnia zasady pomocy państwa dla nadawców publicznych. Państwa członkowskie mają w zasadzie swobodę w decydowaniu o rozmiarach systemu nadawców publicznych, sposobu ich finansowania i organizowania stosownie do swoich preferencji, historii i potrzeb. Jednakże Komisja wzywa do otwartości w tych sprawach, by umożliwić ocenę proporcjonalności pomocy państwa i umożliwić kontrolę ewentualnych nadużyć: „Państwa członkowskie mogą definiować jako właściwy dla nadawcy publicznego szeroki wachlarz programów”. Inaczej mówiąc, obowiązek publiczny może być rozumiany jako dostarczanie odbiorcom zrównoważonego i różnorodnego programu, łącznie np. z rozrywką i sportem. Myślę, że argumenty nadawców komercyjnych w odwiecznej dyskusji europejskiej często są przez nadawców prywatnych cytowane jako reguły.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#EkspertBolesławSulik">Nie ma takich reguł. Sprawa jest co najmniej otwarta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PrzewodniczącyradynadzorczejTVPSAWitoldKnychalski">Choć nie kwestionuje się samej zasady pobierania daniny w postaci abonamentu, to jednak jest jakaś nierzetelność. Jeżeli chcemy dyskutować na ten temat, tego, czy abonament powinien zostać tylko i wyłącznie przy mediach publicznych czy też powinni go otrzymywać również nadawcy komercyjni za programy misyjne i chcemy, by dyskusja była konstruktywna, to przede wszystkim musimy to uporządkować. Jeśli wzywamy do nieposłuszeństwa, to w jakiś sposób zmniejszamy strumień pieniędzy, który płynie do rynku medialnego, a przecież on nie będzie większy. Uregulowanie sprawy abonamentu i uszczelnienie systemu jest wspólnym interesem mediów publicznych i komercyjnych. Wzywam do rozsądku, gdyż ta sprawa dotyczy również nadawców komercyjnych. Jeśli nie ściągniemy pieniędzy z abonamentu, to ściągniemy z rynku, a gdy ściągniemy z rynku to zabraknie dla nadawców komercyjnych. Proszę to rozważyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#IrenaPetryna">Została powołana wspólna komisja samorządowo-rządowa w pięciu grupach tematycznych, m.in. w zakresie kultury, nauki i sportu. Chciałabym poprzeć wystąpienie przedstawiciela samorządu woj. świętokrzyskiego. W pełni popieramy rozwiązania, które znajdują się w zapisach ustawy. Zapisy mówią o tym, że będzie jeden program regionalny TVP SA z pasmami dotyczącymi problematyki poszczególnych regionów. Jako mieszkańcy poszczególnych regionów chcemy oglądać to, co dzieje się w naszych miejscowościach. Zwracam się z prośbą o to, by uregulować zasięg emisyjny i dostosować telewizję regionalną do podziału administracyjnego kraju. W tej chwili bywa tak, że w niektórych województwach przynajmniej są 2 czy 3 zasięgi ośrodków regionalnych. Myślę, że nie wpływa to korzystnie na telewizję regionalną. Pozytywnie odbieramy wprowadzone już zmiany. W rozwiązaniach dotyczących m.in. licencji programowej na rozpowszechnianie programów publicznej radiofonii i telewizji są jasno określone obowiązki programowe nadawcy, w tym bardzo stabilne finansowanie z wpływów abonamentowych przez kolejne 4 lata. Można więc mieć nadzieję, że telewizja regionalna spełni swoje zadanie. Uważam, że w pierwszej kolejności powinny być precyzyjnie rozwiązane sprawy korzystania z dopłat i z systematycznej ilości środków abonamentowych. Korzystając ze sponsoringu telewizja regionalna ma szansę pewnego rozwoju i spełnienia swojej funkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Chęć zabrania głosu wyrażają jeszcze dwie osoby. Następnie oddam głos przewodniczącemu KRRiT - panu Juliuszowi Braunowi, a panią minister Aleksandrę Jakubowską poproszę o odniesienie się do wypowiadanych opinii i zadawanych pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PrezesZjednoczonychPrzedsiębiorstwRozrywkowychZbigniewBenbenek">Chciałbym się odnieść do uwagi prof. Jana Błeszyńskiego, który zaproponował, by do ustawy dopisać również możliwość utraty koncesji w przypadku, gdy podmiot nie wywiązuje się z wykonywania praw autorskich. W ustawie był bardzo dobry zapis, wniesiony przez KRRiT, który określał wysokość wynagrodzeń, jakie należy płacić autorom i twórcom. Zostanie on skreślony w trakcie prac rządowych. Proponowałbym przywrócenie tego zapisu. Jeśli mamy płacić określone wynagrodzenia licznym organizacjom zarządzającym prawami autorskimi, to byłoby dobrze, by te opłaty były znane, by była określona maksymalna wysokość. KRRiT określiła ją na poziomie 3 proc. W naszej ocenie była to bardzo realna wartość. Proszę zwrócić uwagę na sytuację lokalnych podmiotów, szczególnie radiowych, które bardzo często nie są w stanie ponosić tych opłat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PrzedstawicielPorozumieniaZwiązkówZawodowychOddziałówTerenowychTVPSAOddziałTVPSAwKrakowieWiesławMurzyn">Pragnę się odnieść do zapisu dotyczącego powstania spółki: Polska Telewizja Regionalna. Uzasadnienie do druku nr 341 nie przekonuje nas co do celowości powstania spółki: Polska Telewizja Regionalna. Nieprzekonywujące są również wyliczenia oszczędności z tego tytułu. Jesteśmy przeciwko utworzeniu takiej spółki. Gdyby posłowie uznali jej utworzenie za konieczne, to uważamy, iż zapis art. 26 powinien zawierać stwierdzenie, że Polską Telewizję Regionalną tworzy 12 oddziałów i 4 ośrodki terenowe. Taki zapis satysfakcjonowałby obecne oddziały terenowe, które nie zostały wymienione w przedłożonej nowelizacji. Nasze wątpliwości budzi także zapis dotyczący ustalenia formuły programowej na kilka przyszłych lat. Zakłada się informacyjno-publicystyczny charakter programu Polskiej Telewizji Regionalnej, który przez kilka lat będzie musiał być kontynuowany w takim profilu. Uważamy, iż taki zapis będzie krępował władze Polskiej Telewizji Regionalnej uniemożliwiając jej działanie w innej formule programowej. Opowiadamy się za wzmocnieniem kontroli nad Polską Telewizją Regionalną. Dzisiaj minister Skarbu Państwa nie może dokonać kontroli w TVP SA nawet w zakresie znajdującego się tam majątku Skarbu Państwa. Prosimy o takie zapisy w ustawie, które gwarantowałyby kontrolę właścicielowi czy KRRiT chociażby w zakresie majątku Skarbu Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę o zabranie głosu pana Juliusza Brauna - przewodniczącego KRRiT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Wiadomo, że jest to projekt rządowy, więc odpowiedzi na pytania dotyczące poszczególnych zapisów udzieli pani minister Aleksandra Jakubowska. Chciałbym odnieść się do kilku kwestii związanych z dyskusją, która ma bardzo duże znaczenie dla systemu funkcjonowania mediów. Pragnę zwrócić uwagę na to, że przedłożony obszerny projekt jest tylko nowelizacją ustawy obecnie obowiązującej. Czytając zapisy nowelizacji trzeba pamiętać o brzmieniu zapisów, które nie są zmienione. Trzeba również pamiętać o tzw. słowniczku, służącym w ustawach temu, by na użytek konkretnej ustawy precyzować pojęcia, które czasami używane są w innym znaczeniu. Przypomnę słynne sformułowanie z prawa wodnego, mówiące o tym, że w rozumieniu ustawy rak jest rybą. W przypadku prawa o radiofonii i telewizji także czasami trzeba mieć w pamięci to, że w rozumieniu tej ustawy pewne pojęcia są definiowane nieco inaczej. Chodzi mi tutaj o pojęcia: program i audycja. W ustawie o radiofonii i telewizji, w jej części przyjętej w 1992 roku, zawarte są definicje pojęć: audycja i program. Programem jest uporządkowany zestaw audycji radiowych lub telewizyjnych, pochodzący od jednego nadawcy, czyli to, co czasami nazywamy kanałem telewizyjnym. Natomiast audycją jest część programu radiowego lub telewizyjnego, stanowiąca odrębną całość ze względu na treść, formę, przeznaczenie lub autorstwo. Gdy dyskutujemy o misyjnych programach i audycjach, to trzeba pamiętać o tym rozróżnieniu, byśmy nie zaczynali mówić na falach równoległych, często wzajemnie się nie rozumiejąc. Kwestia ustrojowej pozycji KRRiT. Sprawę tę podniosła pani Krystyna Mokrosińska i pan Henryk Wujec. Nie zgadzam się z rozumowaniem, które chciałoby określić zadanie KRRiT wedle tytułu rozdziału konstytucji. Należałoby się zastanowić nad tym, jakie zadania mają tego rodzaju ciała regulujące we wszystkich krajach europejskich. Podstawowym zadaniem tego rodzaju ciał regulujących jest przyznawanie koncesji. Wydaje mi się, że pomysł, aby KRRiT pozostała organem wyłącznie kontroli i nadzoru, a przyznawanie koncesji przenieść do władzy wykonawczej, a więc do rządu, jest działaniem sprzecznym z kierunkiem demokratycznych zmian w Polsce. Przyznanie rządowi prawa do koncesjonowania działalności radiowej i telewizyjnej byłoby ewenementem w stosunku do całej Europy. Wszędzie tego rodzaju decyzje zapadają poza rządem. Nie chcę tu wchodzić w dyskusję, na ile KRRiT tę politykę koncesyjną prowadzi dobrze czy źle i jaki jest jej skład w danym momencie. Niewłaściwa wydaje mi się ustrojowa zmiana polegająca na przeniesieniu koncesji w gestię władzy rządowej niezależnie od tego, jaki rząd pełni władzę w danym momencie. Projekt ustawy o prawie europejskim. Stanowisko pana mec. Józefa Birki dotyczące przepisów związanych z pomocą publiczną jest nadinterpretacją tych przepisów, zwłaszcza w świetle komunikatu Komisji Europejskiej, opublikowanego w końcu ub. roku. Komunikat bardzo wyraźnie oddziela ogólne zasady udzielania pomocy publicznej dla podmiotów gospodarczych od pomocy publicznej przeznaczanej dla mediów publicznych. Chętnie przekażemy treść komunikatu i analizę jego treści. Komunikat jest obszernym dokumentem i nie jest to nowy akt prawny.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Jest to formalnie przedstawiona przez Komisję Europejską interpretacja obecnie funkcjonujących przepisów. Trzeba pamiętać, że prezentowane przez pana mec. Józefa Birkę stanowisko jest w Europie także często przedstawiane. W Europie bardzo żywy jest konflikt dotyczący zasad finansowania mediów publicznych i mediów komercyjnych. Wielcy nadawcy prywatni w różnej formie kwestionują zasady finansowania mediów publicznych. Toczy się dyskusja na ten temat i na obecnym etapie została ona przez Komisję Europejską podsumowana w taki sposób, że dopuszczalne jest podwójne finansowanie programów. Chciałbym zwrócić uwagę na pewien ogólnopolityczny aspekt tej dyskusji. Obszar negocjacyjny, dotyczący polityki audiowizualnej w negocjacjach Polski z Unią Europejską został tymczasowo zamknięty pod warunkiem wprowadzenia przez Polskę pewnych szczegółowych rozwiązań, które są zapisane w tej ustawie, dotyczących definicji, podmiotów, kwot itd. Wyrażając zgodę na zamknięcie obszaru negocjacyjnego Komisja Europejska uznała, że w szczególności w zakresie finansowania mediów publicznych w Polsce prawo polskie jest zgodne z prawem europejskim już w tej wersji, która obowiązuje dzisiaj. To, co proponuje rząd, idzie dalej, w kierunku rozwiązań przyszłościowych, oczekiwanych w Unii Europejskiej. Jeśli w Polsce będziemy twierdzić, że nasze prawa są sprzeczne z prawami Unii Europejskiej, to w końcu przekonamy naszych partnerów, by ponownie otworzyć obszar negocjacyjny. Dzięki pracy pracowników KRRiT i naszych przedstawicieli w negocjacjach udało się sprawę zamknąć. Nie starajmy się tej sprawy otworzyć. Sprawa koncesji. Oczywiście, koncesję otrzymuje określony podmiot gospodarczy na prowadzenie określonej działalności. Koncesję otrzymuje nadawca na rozpowszechnianie programu. Jeśli ten sam podmiot gospodarczy robi inne rzeczy, które nie wymagają koncesji, to oczywiście nie jest to objęte jakąkolwiek formą koncesjonowania. Ten sam podmiot może organizować koncerty, produkować kasety itd. Powtarzam, że koncesja jest na rozpowszechnianie programu, a nie na treść. Produkować program o dowolnej treści może każdy, gdyż zagwarantowana jest wolność słowa, natomiast koncesja jest wyłącznie na rozpowszechnianie. Stąd konieczność koncesjonowania multipleksu. Multipleks całkowicie zmienia system relacji pomiędzy nadawcą a odbiorcą. W tej chwili nadawca otrzymując koncesję jednocześnie dostaje gwarancję, iż jego program dotrze do nadawcy, gdyż mówiąc symbolicznie jest antena nadawcza i antena odbiorcza. Pojawienie się multipleksu tworzy następującą sytuację. Aby program dotarł do odbiorcy, to musi znaleźć się multipleks. Nie jest to wyłącznie usługa o charakterze telekomunikacyjnym. Jest to faktyczna decyzja o tym, który program może dotrzeć do nadawcy. Gdyby w koncesji nie zagwarantować obecności w multipleksie, to koncesja stałaby się pusta, gdyż nie gwarantowałaby dotarcia do nadawcy w technice cyfrowej. Przed paroma dniami mówiliśmy o tym, jak będzie się zmieniał rynek w technice cyfrowej. Stąd właśnie konieczność koncesjonowania multipleksu jako elementu rozpowszechniania programu. Kwestia praw autorskich.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Zgodnie z definicją polskiego prawa autorskiego i definicją europejską rozprowadzanie w sieciach kablowych jest odrębnym polem rozpowszechniania, więc dlatego można mówić o pewnym podwójnym płaceniu. Sprawa abonamentu. Bardzo się cieszę, że niekwestionowana jest zasada płacenia abonamentu, co jest bardzo ważnym przesłaniem z dzisiejszego posiedzenia. W wielu dyskusjach ta zasada jest kwestionowana. Sugeruje się, że nowelizacja wprowadza jakiś nowy obowiązek płacenia. Nie ma żadnego nowego obowiązku, jest tylko nowy sposób poboru abonamentu. Jeśli ktoś przedstawi lepszy sposób, to oczywiście należy go wprowadzić. Musi to być jednak sposób gwarantujący szczelność systemu i równość obywateli, gdyż obecny sposób nie gwarantuje równości. Gdy ktoś chce, to płaci, a jak ktoś nie chce, to nie płaci i jest do tego zachęcany przez różnego rodzaju wypowiedzi. Ostatnio pojawił się fundamentalny zarzut o niekonstytucyjności abonamentu. Abonament jest nakładany na mocy ustawy, a nie rozporządzenia. Rzeczywiście, nowe brzmienie konstytucji mówi, że danina publiczna musi być nakładana mocą ustawy i ustawa powinna określić również stawkę. Obecna ustawa nie określa stawki, określa ją rozporządzenie. Stąd słuszny zarzut, iż w obecnym brzmieniu ustawę należy dostosować do konstytucji, ponieważ mówi, że KRRiT w rozporządzeniu określa wysokość abonamentu na każdy rok, przy czym wysokość ta jest nie wyższa niż 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Powszechnie przyjęta jest konstrukcja, w której inny organ niż ustawodawca określa stawkę przy górnej granicy. Odwołam się tu do przykładu podatku za posiadanie psa. Ten podatek jest określony ustawą, a jego wysokość określa gmina, przy czym nie może to być więcej niż określona kwota. W przypadku abonamentu w pełni zachowujemy tę konstytucyjną zasadę, w dodatku zgodnie z interesem obywateli. Przyjęcie sztywnej stawki nie pozwalałoby ustalać abonamentu na niższym poziomie niż wynika z inflacji. Ten przepis spełnia wszystkie wymogi formalne, a dodatkowo daje możliwość niepodnoszenia abonamentu dokładnie w takim stopniu jak stopień inflacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PosełJerzyWenderlich">O zabranie głosu proszę panią minister Aleksandrę Jakubowską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Kilka podniesionych spraw wynika z dość niedokładnego przeczytania projektu ustawy albo ze złej jego interpretacji. Pan Andrzej Goszczyński wysunął zarzut o ograniczeniu swobód demokratycznych, zasad wolnego rynku i o braku uzasadnienia do tej ustawy. Zaproponował również, by rząd przedstawił dokładną analizę wprowadzenia takich ograniczeń. Mówiłam o tym w swoim wystąpieniu sejmowym. Wprowadzając zakaz nadmiernej koncentracji kapitału w mediach elektronicznych rząd przeanalizował sytuację nie tylko na obecnym rynku, ale także na rynku tworzących się mediów prasowych w latach dziewięćdziesiątych. Rząd uznał, że zaniepokojenie budzi to, co zaszło na rynku prasy w latach dziewięćdziesiątych, gdy nie istniały żadne ograniczenia co do wysokości inwestycji kapitału zagranicznego ani żadne ograniczenia koncentracji tego kapitału. Zaniepokojenie budzi zdominowanie rynku, szczególnie czasopism regionalnych, przez dwa duże koncerny. Na rynku czasopism kolorowych również można wyróżnić grupę 3–4 dominujących bardzo dużych koncernów. Kolejna sprawa to konieczności wynikające z nowelizacji ustawy w związku z zamknięciem rozdziału negocjacyjnego. Jednym z warunków zamknięcia tego rozdziału była liberalizacja możliwości przepływu kapitału w ramach Unii Europejskiej. Jesteśmy zobowiązani do tego, by w momencie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej znieść barierę 33 proc., która jest wprowadzona ustawą z 1992 roku dla kapitału zagranicznego w inwestowaniu w media elektroniczne. W 2004 r. na rynku mediów elektronicznych w Polsce nie będą ograniczoną tą barierą inwestycje przedsiębiorców, których siedzibą są kraje Unii Europejskiej. Przedsiębiorcy będą mogli stuprocentowymi właścicielami tych mediów. Ponieważ ta bariera zniknie, to może zaistnieć niebezpieczeństwo, iż zacznie dochodzić do skupywania polskich mediów, które obecnie są w polskich rękach lub z małym udziałem - 33 proc. - kapitału zagranicznego przez bardzo wielkie koncerny, dysponujące praktycznie nieograniczonymi środkami. Dlaczego państwo uważacie, że ta ustawa jest wymierzona w obecnie działające na rynku podmioty i w ich rozwój? Proszę wziąć pod uwagę również to, co stanie się w 2004 roku. Czy nie lepiej wprowadzić taki przepis, który w 2004 roku będzie stwarzał równe prawa dla działających już na rynku podmiotów polskich i dla podmiotów zagranicznych, które będą chciały wejść na ten rynek? Jeżeli takie przepisy zostaną wprowadzone, to te podmioty nie będą mogły uzyskać dominującej pozycji na polskim rynku. Z dokumentów unijnych nie wynikają wszystkie pojawiające się opinie o tym, że Unia Europejska czegoś nie reguluje, że nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia albo reguluje itd. Jednym z nich jest przyjęte w 1989 roku obowiązujące do dzisiaj rozporządzenie o kontroli koncentracji przedsiębiorstw. W tym rozporządzeniu przewiduje się sytuacje, w których Komisja Europejska nie interweniuje lub nie ma możliwości interweniowania w krajach członkowskich. Jest tam m.in. zapis mówiący o tym, że państwa członkowskie, a tym bardziej państwa aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej, mogą podejmować stosowne działania prawne w celu uprawnienia ochrony swoich interesów, nie objętych zakresem rozporządzenia. Wśród takich uprawnionych interesów wymienia się pluralizm mediów. W zasadzie Komisja Europejska nie ma nic przeciwko narodowym politykom w kwestii własności i kontroli koncentracji mediów dopóty, dopóki nie zakłóca to funkcjonowania rynku europejskiego. Wprowadzane przez nas przepisy nie zakłócają funkcjonowania rynku europejskiego.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">W rozporządzeniu Komisji Europejskiej stwierdza się również, że celem narodowych uregulowań, zabraniających nadmiernej koncentracji mediów jest ochrona i zagwarantowanie pluralizmu i różnorodności krajowych sektorów i mediów. Podam przykład interwencji Komisji Europejskiej. We wrześniu 1995 roku Komisja Europejska nie zgodziła się na powiązanie RTL, Velanica i Endemol, ponieważ był to nadawca telewizyjny i media drukowane. Komisja Europejska stwierdziła, że strukturalne powiązanie pomiędzy nadawcą telewizyjnym i mediami drukowanymi, publikującymi m.in. felietony na temat programów telewizyjnych może być wykorzystywane w celu promowania programów telewizyjnych nadawcy. Tak drobny powód jak możliwość publikowania felietonów, zachęcających do oglądania programu już był dla Unii Europejskiej przyczyna wydania negatywnej opinii co do tej fuzji. Komisja Europejska stwierdziła również, że takie sytuacje mogą mieć miejsce pomimo istnienia statutów, podkreślających niezależność edytorską przedmiotowych mediów, ponieważ doświadczenia pokazują, iż posiadanie mediów drukowanych może wywierać wpływ na ogólną orientację mediów. Pan Andrzej Goszczyński mówił o wzmacnianiu pozycji KRRiT znowu odwołując się do przepisu, który już dawno został wykreślony z tej ustawy. W tej wersji wyszedł z KRRiT, ale już pierwsza komisja międzyresortowa wykreśliła go uznając, że danie KRRiT prawa do wyłączania jakiejś stacji praktycznie bez podania powodu może być wyraźnym nadużyciem, może być wykorzystywane w różny sposób. Pragnę dodać, że takie możliwości mają organy regulujące w Europie Zachodniej. Odpowiednik KRRiT we Francji wyłączył na 2 tygodnie program stacji, która zaczęła nadawać francuską wersję „Big Brothera”, w którym pokazały się sceny, jakich zdaniem tego ciała regulującego - nie powinno się pokazywać w telewizji. Stacja była wyłączona przez 2 tygodnie, a potem „Big Brother” był już bardzo przyzwoitym programem. Chociaż Niemcy w swoim ustawodawstwie przewidzieli możliwość zaistnienia monopolu, to jednak doprowadzili do takiej sytuacji, że na rynku mediów elektronicznych mają 3 dużych nadawców - Kirscha, Bertelsmanna i media publiczne. Pomimo tych przepisów nie udało się doprowadzić do takiej sytuacji, by Kirsch nie mógł wykupić kolejnych stacji i kolejnych praw np. do dystrybucji filmów amerykańskich na terenie Niemiec. Teraz w tym przedsiębiorstwie następuje krach i dochodzi do bardzo dziwnej sytuacji, ponieważ dyrektor Komisji do spraw Badania Koncentracji w Mediach mówi, że właściwie nie dzieje się nic niepokojącego i bardzo dobrze, że Kirsch upada, bo w konsekwencji następuje rozdrobnienie władzy nad mediami, co zaś służy wielości prezentowanych poglądów i atrakcyjności programów. Dotychczasowy układ sił w Niemczech z niemal równymi potencjałami ocierał się wręcz o dopuszczalną granicę koncentracji udziałów na rynku mediów elektronicznych. Skąd się biorą obawy Niemców przed monopolem na rynku mediów? Redaktor naczelny „Der Tagespiegel” mówi: „Obawiamy się, że może dojść do sytuacji, w której koncern medialny będzie miał niekontrolowany wpływ na politykę jak w przypadku firm Berlusconiego albo nastąpi wulgarna komercjalizacja programu telewizyjnego, tak jak w Wielkiej Brytanii pod wpływem ekspansji Murdocha”.Pan przewodniczący Juliusz Braun odniósł się do sprawy abonamentu.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">W dalszym ciągu skłaniam się do opinii, iż dyskusję na temat abonamentu należy rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze - czy jest zgodne z prawem to, że pieniądze publiczne są w ten sposób ściągane i w ten sposób przeznaczane na telewizje publiczną? Jest to zgodne z prawem i zgodne z opinią Komisji Europejskiej. W wielu przypadkach, gdy telewizje komercyjne skarżyły telewizję publiczną i własne ciała ustawodawcze o to, że telewizja publiczna w ich krajach jest zbyt uprzywilejowana, że abonament powinien być inaczej dzielony, to zawsze Komisja Europejska zajmowała takie samo stanowisko, dopuszczając w przypadku telewizji publicznych do dwutorowego źródła finansowania: abonament i reklamy. Pan mec. Józef Birka postulował, by te pieniądze były pod kontrolą. Jeszcze raz zachęcam do przeczytania ustawy. W ust. 1 art. 21 ustawy jest mowa o tym, co należy do zadań publicznej radiofonii i telewizji. W obowiązującej ustawie jest wymienionych 8 takich punktów, zaś w projekcie ustawy dokonano rozdzielenia zadań telewizji publicznej na zadania misyjne - pkt. 1–5 ust. 1 i na zadania pozostałe - pkt. 6–8 ust. 1. W zadaniach pozostałych jest np. prowadzenie prac nad nowymi technikami, świadczenie usług teleinformacyjnych, prowadzenie działalności usługowej. W art. 21a wprowadzono licencję telewizyjną, gdzie jest wyraźny zapis, że licencja może zawierać tylko te zadania telewizji publicznej, które znajdują się w pkt. 1–5. W tym samym artykule mówi się o tym, że rodzaj i charakter programów objętych licencją zostanie dokładnie uzgodniony w licencji. Mówi się o tym, że abonament zbierany za posiadanie odbiornika radiowego bądź telewizyjnego może być wykorzystywany tylko i wyłącznie do finansowania programów, które spełniają wymogi licencji. Oczywiście zostanie spełnione zalecenie Komitetu Integracji Europejskiej o tym, by ta podwójna rachunkowość była bardzo wyraźnie zapisana w licencji, chociaż my wychodziliśmy z założenia, że generalnie telewizja podlega ustawie o rachunkowości i istnieją możliwości prowadzenia podwójnej rachunkowości. Komitet Integracji Europejskiej uznał, iż będzie lepiej, jeśli wyraźnie zapiszemy, że ma być zastosowana owa podwójna rachunkowość. Kwestia dubbingu. W ustawie wyraźnie zostało zapisane, że programy dla dzieci mają być dubbingowane. Dubbingowanie to nie jest czytanie przez lektora, określa to definicja, której w żaden sposób nie można nadinterpretować. Jeszcze kilka uwag w sprawie koncentracji mediów. Proponowane polskie przepisy nie są tak restrykcyjne jak niektóre przepisy wprowadzone i stosowane w krajach europejskich. Nie dopuszczamy do takiej sytuacji, aby przy posiadaniu licencji ogólnopolskiej radiowej, telewizyjnej czy na posiadanie gazety, była ograniczona jakakolwiek możliwość inwestowania w inne media. W niektórych ustawodawstwach europejskich do „jednego worka” wrzuca się przekaz satelitarny, telewizję kablową, multipleksy, radio, telewizję i to dopiero brane jest pod uwagę przy określaniu tego, czy następuje koncentracja czy też nie. Polskie media mają naprawdę wielkie pole do inwestowania. Jest to kwestia multipleksów, programów satelitarnych. Absolutnie nie ma mowy o ograniczeniu możliwości rozwoju. Zakaz nadmiernej koncentracji mediów chcemy wprowadzić chociażby z tego powodu, że ogólnopolskie częstotliwości radiowe i telewizyjne nie są dobrem mnożącym się w nieskończoność.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Są one bardzo ściśle określone i bardzo niewielkie. Zawłaszczenie tego niewielkiego kawałka medialnego może już prowadzić do monopolizacji rynku. Czy jest możliwa mała nowelizacja, która jedynie implantowałaby do ustawodawstwa polskiego zobowiązania unijne, wynikające z dyrektywy o telewizji transgranicznej? Stanowisko rządu w tej sprawie jest jasne. Przekazaliśmy Sejmowi projekt ustawy, który naszym zdaniem całościowo reguluje nie tylko zobowiązania Polski w stosunku do Unii Europejskiej, ale także działalność mediów elektronicznych na rynku wewnętrznym. Gdybyśmy uważali, że można to zrobić inaczej, to przekazalibyśmy ustawę, która jedynie nowelizowałaby dotychczasowy stan prawny w Polsce zgodnie z prawem Unii Europejskiej. Uważam, że na tym etapie nie ma takiej możliwości, by rząd zmienił zdanie. Jeżeli nie dokona się właściwej nowelizacji, to nie dokona się jej nigdy. Mówię to nie tylko z pozycji członka rządu, ale także z pozycji członka Komisji Kultury i Środków Przekazu. Ja, poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska, poseł Jerzy Wenderlich, poseł Jan Byra w kolejnych kadencjach przeżywaliśmy doświadczenia, gdy jakiekolwiek próby całościowej nowelizacji „grzęzły” w Sejmie i od 1992 roku jej nie było. Jeżeli podejmowano próby wyrywkowych nowelizacji, chociażby przez wprowadzenie kwestii multipleksu czy możliwości kanałów tematycznych, to natychmiast zgłaszano nowe wnioski, nowe poprawki i artykuły i w efekcie nic z tego nie wychodziło. Nikt natomiast nie mówi o konieczności szaleńczego tempa prac. To, że rząd szybko przygotował projekt, świadczy jedynie o sprawności rządu i o niczym więcej, zaś posłowie mogą pracować nad tą ustawą tyle, ile będzie potrzeba pod warunkiem, że prace zakończą się do końca roku. Do końca roku Polska powinna mieć uporządkowane całe ustawodawstwo w 30 negocjowanych rozdziałach. Od Komisji zależy tempo prac nad tym projektem. Rząd prosi jedynie o to, by prace zakończyć w tym roku. Sądzę, że 9 miesięcy to nie jest zbyt mało czasu na pracę nad tą ustawą. Kwestia praw autorskich. Pojawił się zarzut, że została wykreślona ustawowo zapisana kwota 3 proc., którą nadawcy mają płacić organizacjom zarządzającym prawami autorskimi. Myślę, że stowarzyszenia twórcze chciałyby, aby decyzje dotyczące praw autorskich były podejmowane z ich udziałem. Uważam, że ustawa o radiofonii i telewizji nie jest miejscem do rozstrzygania kwestii praw autorskich. W Ministerstwie Kultury na ukończeniu są prace nad ustawą nowelizującą prawo autorskie i jesteśmy w przededniu podjęcia bardzo szerokich konsultacji ze wszystkimi 13 organizacjami, zarządzającymi tymi prawami. Pozwólcie państwo, że pozostawimy to rozstrzygnięcie do decyzji tych organizacji i do zawartego z nami kompromisu. Pod naciskiem nadawców nie możemy w prawie, mówiącym o działalności radia i telewizji zapisywać to, jak ma wyglądać wysokość stawek praw autorskich i pokrewnych. Służy temu oddzielna ustawa, inny jest także tryb uzgodnień międzyresortowych i konsultacji. I właśnie taką drogą chcemy pójść. W debacie poruszono sprawę archiwów. Pan mec. Józef Birka prosi, by podać go do sądu, jeżeli mówi jakąś nieprawdę. Oczywiście, ja nic takiego nie zrobię, ale proszę o nieużywanie słów, które mogą być niezrozumiane przez opinię publiczną.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">W tej ustawie nie ma żadnego uwłaszczenia archiwów telewizji. Do momentu przekształcenia Radiokomitetu w spółkę Polskie Radio SA i spółkę TVP SA archiwa telewizji są archiwami Skarbu Państwa. Wszystko, co zostało wyprodukowane w telewizji do momentu przyjęcia nowego systemu organizacyjnego z mocy prawa przeszło na własność Skarbu Państwa, czyli z mocy prawa od roku 1993 jest własnością państwowych archiwów. W 1993 roku pomiędzy Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych a telewizją publiczną i radiem publicznym została podpisana umowa o przekazaniu tych archiwów w użytkowanie telewizji publicznej i radia publicznego. Wprowadzony w tej ustawie przepis wreszcie sprawę wyjaśnia, gdyż jest tam wyraźny zapis, mówiący, że zbiory archiwalne są własnością Skarbu Państwa. Z ustawy o archiwach państwowych wynika, że żadne zbiory będące własnością archiwów państwowych nie mogą być przekazane żadnemu prywatnemu podmiotowi. Publiczne radio i telewizja nie są takimi podmiotami, są spółkami Skarbu Państwa i w obecnej sytuacji prawnej mogą być jedynym miejscem, gdzie archiwa państwowe mogą dać te zbiory w użyczenie. Przypomnę, że w 2000 roku przy nowelizacji ustawy o archiwach państwowych zapisano, że w rozporządzeniu minister określi, w jaki sposób mogą korzystać inni nadawcy z archiwów publicznego radia i telewizji. To, jak może z nich korzystać każdy z nas, jest zapisane w ustawie o archiwach. Jeśli chcemy wykorzystać dokument nie dla własnych, osobistych celów lecz w publikacji o dziesięcio-, pięćdziesięcio- czy stutysięcznym nakładzie, to już jest zupełnie inna sprawa. W momencie, gdy zostanie uchwalona omawiana dzisiaj ustawa, minister kultury będzie zobowiązany do natychmiastowego wydania rozporządzenia, mówiącego o tym, w jaki sposób zbiory archiwalne mają być udostępniane innym nadawcom dla celów komercyjnych. Można by się też zastanowić nad tym, w jaki sposób zwrócić telewizji publicznej koszty, jakie poniosła przez 10 lat przechowując i przenosząc archiwa telewizyjne na nowe nośniki. Pan przew. Bolesław Sulik mówił o sporze między nadawcami publicznymi a nadawcami komercyjnymi o abonament, o tym, że przy pomocy grantów na programy misyjne można go dzielić między telewizję publiczną i telewizje prywatne. Tak zrozumiałam stanowisko pana mec. Józefa Birki i jego kolegów z Polsatu. W takim razie można zadać pytanie: po co więc mamy telewizję publiczną i telewizję komercyjną? Jak wynika z samej definicji telewizji komercyjnej jest ona telewizją, która ma dostarczać ludziom rozrywkę, odpoczynek i właściwie nic więcej. Została stworzona po to, by na tym zarabiać. Natomiast nadawcy publicznemu została zapisana misja, która jest bardzo niewdzięczna i kosztowna. Jeśli nawet zostałby przeznaczony jakiś niewielki grant na nadawanie audycji dla Polonii za granicą, to nie wiem, czy którakolwiek ze stacji prywatnych podjęłaby się takiej misji. Koszty przesyłu i produkcji na pewno nie zostałyby pokryte ani z zysków reklamowych, ani z abonamentu. Jest więc parę rzeczy, których poza telewizją publiczną nikt nie robi i nie będzie robił. Kończąc pragnę powiedzieć, że w polskim prawodawstwie jest dość wyraźne rozróżnienie między telewizją publiczną a telewizją komercyjną poprzez nadanie telewizji publicznej i radiu publicznemu konieczności wypełniania misji, a to już jest temat do innej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Generalnie, wszyscy jesteśmy przekonani, że mogłaby być wypełniana lepiej. Inne powinny być pory nadawania pewnych programów, a programy mogłyby być lepsze. Stąd właśnie sprawa wprowadzenia licencji. Chodzi o to, by misja publiczna była rzeczywiście pełniona przez telewizję publiczną. Jako anegdotę powiem, że jeden z dużych komercyjnych nadawców zdenerwował się, ponieważ telewizja publiczna w jego kraju swoim poziomem praktycznie nie odbiega od telewizji komercyjnej. Zaskarżył to do Komisji Europejskiej, która odpowiedziała, że jest to kwestia ustawodawcy. Jeśli ustawodawca uznaje, że telewizja publiczna w jego kraju ma pełnić właśnie taką misję, to tak ma być. Myślę, że powinniśmy docenić to, że telewizja publiczna w Polsce jest trochę inną telewizją publiczną niż w Europie zachodniej i jest w ogóle telewizją publiczną w przeciwieństwie do Czech i Węgier, które nie potrafiły obronić tych telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję serdecznie za to, że zechcieliście państwo przyjąć zaproszenie na dzisiejszą debatę. Uważam, że była ona bardzo ważna oraz wiele wnosząca dla naszych doświadczeń i dla naszej pracy. Proszę członków Komisji o pozostanie na sali. W przeprowadzonych z przedstawicielami poszczególnych klubów poselskich rozmowach prosiłem o wskazanie osób, które chciałyby pracować w podkomisji do spraw rozpatrzenia tego projektu. Uzyskałem akceptację dla propozycji, by podkomisja pracowała w dziewięcioosobowym składzie: 4 posłów z SLD oraz 1 poseł z PSL i 4 posłów z pozostałych klubów parlamentarnych. Po uzgodnieniach z poszczególnymi klubami zgłaszam propozycję, by w skład podkomisji weszli następujący posłowie: Jerzy Wenderlich, Barbara Ciruk, Franciszek Wołowicz, Kazimierz Zarzycki, Tadeusz Samborski, Leszek Sułek, Marek Jurek, Anna Sobecka, Iwona Śledzińska-Katarasińska. Czy jest akceptacja dla zgłoszonych osób? Nie słyszę sprzeciwu. Przystępujemy do głosowania nad przyjęciem składu podkomisji do spraw rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o radiofonii i telewizji. Stwierdzam, że Komisja przyjęła wniosek jednogłośnie. Pozostały nam do rozstrzygnięcia jeszcze dwie sprawy. Otrzymałem podpisany przez grupę posłów wniosek do porządku obrad. Wniosek ten brzmi: „W związku z wyraźnymi przejawami dyskryminacji opozycji w programach TVP SA, udokumentowanymi przez ostatnie badania telemetryczne zgłaszamy wniosek o wprowadzenie do prac Komisji sprawy realizacji przez TVP SA zadań ustawowych, związanych z relacjonowaniem życia politycznego i prezentacją towarzyszącej mu debaty publicznej”. Czy ktoś chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosełJanByra">Do Sejmu wpłynęło roczne sprawozdanie KRRiT, więc Komisja będzie rozpatrywała ten dokument i przedstawiała swoją opinię. Wydaje mi się, że ten wątek także powinien być rozpatrzony i włączony do tej debaty. Nie widzę potrzeby organizowania specjalnego posiedzenia Komisji poświęconego tej sprawie, ponieważ ten wątek powinniśmy rozpatrzyć przy okazji debaty nad rocznym sprawozdaniem KRRiT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PosełMarekJurek">Telewizja działa na podstawie ustawy na zadania ustawowe. Ja, poseł Ryszard Ulicki i Poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska jesteśmy członkami rady programowej TVP SA. Cały rozdział ustawy jest poświęcony telewizji publicznej, a jeden z artykułów mówi o jej zadaniach. Uważam, że jest to kwestia nadzorowania nad wykonywaniem prawa, a dodatkowo jest to kwestia wolności słowa i normalnego funkcjonowania relacji między rządem i społeczeństwem. Członek KRRiT Jarosław Sellin, przedstawił ostatnio bardzo przekonujące badania telemetryczne, według których dysproporcja rząd-opozycja w publicystyce wynosi 3:1, w informacji już 7:1. Uważam, że byłoby dobrze, gdybyśmy zaprosili KRRiT oraz TVP SA i porozmawiali na temat obecnej sytuacji i o tym, jakie są propozycje i gwarancje środków zaradczych. Myślę, że sprawa zasługuje na osobne potraktowanie, gdyż dotyczy sytuacji, która obecnie ma miejsce. Miejmy nadzieję, że nie będzie to zjawisko strukturalne lecz jedynie incydent, który zażegnamy dzięki parlamentarnej interwencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Pragnę się odnieść do wypowiedzi posła Jana Byry. Rzeczywiście, w niedalekiej przyszłości będziemy debatowali nad sprawozdaniem KRRiT. W tej debacie powinniśmy obejmować całokształt działania ciała, które w związku z nowelizacją ustawy będzie miało wzmocnione uprawnienia. Bardzo często taką debatę psują i rozbijają wątki doraźne, dotyczące nadawców publicznych. Zgłoszona sprawa jest bardzo zaskakująca. Rozmawiałam z przew. Juliuszem Braunem, który powiedział, że również jest zaskoczony. KRRiT otrzymuje tego typu badania, ale nie są one na bieżąco analizowane. KRRiT oczywiście przyjrzy się tym badaniom, które zresztą są prowadzone przez TVP SA. Nie ma więc tu żadnego podejrzenia jakiegoś matactwa. Myślę, że bardzo wskazana byłaby rozmowa o tym, jak się to mogło stać i jak temu przeciwdziałać. Mielibyśmy jakieś wnioski, które moglibyśmy wykorzystać przy obszernej debacie o sprawozdaniu KRRiT łącznie z tym, że w Krajowej Radzie nie są na bieżąco analizowane materiały telemetryczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełBogdanZdrojewski">Zgodnie z regulaminem Sejmu przewodniczący Komisji jest zobowiązany do zrealizowania takiego wniosku w ciągu 14 dni od momentu złożenia i nie ma innej możliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosłankaElżbietaWięcławska">Zgadzam się z posłanką Iwoną Śledzińską-Katarasińską i posłem Markiem Jurkiem. Takie posiedzenie jest niezbędne, ponieważ nie jest to pierwszy materiał, którego KRRiT nie analizuje. Najlepiej o tym wiedzą ludzie związani z telewizją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełGrzegorzSchetyna">Gdyby poseł Jan Byra wycofał swój wniosek, to wszyscy ustalimy, że przeprowadzimy taką debatę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Rozumiem, że poseł Jan Byra traktuje swój wniosek jako formalny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosełJanByra">Podtrzymuję swoją uwagę, iż ten wątek możemy omówić przy rozpatrywaniu rocznego sprawozdania KRRiT. Jeśli KRRiT jeszcze nie odniosła się do tego materiału, to mam nadzieję, że w momencie rozpatrywania sprawozdania będzie już znane stanowisko Krajowej Rady.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proponuję dwa rozwiązania - poddać pod głosowanie wniosek formalny posła Jana Byry albo pozostawić ten wniosek, by prezydium Komisji mogło rozważyć tę sprawę i wystąpić z jakimś pomysłem. Jeśli nie uda się uzyskać konsensusu, to rozstrzygniemy tę sprawę w drodze głosowania na posiedzeniu Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PosełBogdanZdrojewski">Regulamin mówi jednoznacznie, że wniosek podpisany przez minimum 1/4 członków Komisji musi być rozpatrzony w ciągu 14 dni na posiedzeniu komisji, chyba że wniosek zmienią sami wnioskodawcy. Szukajmy jednak porozumienia i nie poddawajmy tego wniosku pod głosowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Jeśli jest szansa na to, by prezydium mogło porozmawiać o tej kwestii, to z niej skorzystamy. Jeśli w gronie prezydium nie dojdziemy do porozumienia, to trudno, wpadniemy w pułapkę siłowego rozstrzygnięcia, jakim jest głosowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PosełJacekSauk">Nie bardzo rozumiem opór posła Jana Byry w tym względzie. Dość szczegółowo rozpatrujemy wiele spraw, którymi zajmuje się nasza Komisja, a ta kwestia jest wyjątkowo pilna. Uważam, że wszyscy powinniśmy wykazać dobrą wolę i zająć się tą konkretną sprawą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proponuję, by prezydium Komisji spotkało się pół godziny przed rozpoczęciem naszego kolejnego posiedzenia. Odłożymy tę sprawę jedynie do środy. W tej chwili odczytuję tekst pierwszego dezyderatu, złożonego przez grupę posłów: „Projekt dezyderat do ministra Skarbu Państwa. Komisja Kultury i Środków Przekazu Sejmu RP zwraca się do ministra Skarbu Państwa, aby wykonując funkcję walnych zebrań delegatów publicznej radiofonii i telewizji zobowiązał rady nadzorcze tych spółek do przeprowadzenia konkursów na prezesów i zagwarantowania reprezentatywnych dla środowisk naukowych, twórczych i odbiorczych składów komisji konkursowych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosełJanByra">Ze względów prawnych muszę zakwestionować ideę tego projektu dezyderatu. Po pierwsze - zły jest adres. Minister Skarbu Państwa ma tylko jednego przedstawiciela w radzie nadzorczej. Art. 27 ustawy bardzo wyraźnie mówi, że członków zarządów powołują i odwołują rady nadzorcze, a te są kreowane przez KRRiT. Ustawa nie przewiduje konkursów i udziału w komisjach konkursowych wymienionych w projekcie dezyderatu osób. Sprawa ta może być jednak kanwą do dyskusji nad zmianą ustawy. Dzisiaj nie ma podstawy prawnej do takiej formuły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Projekt dezyderatu rzeczywiście możemy przyjąć, o ile taki będzie wynik głosowania. Jeśli jednak okaże się, że napotyka to na mur prawny, ponieważ nie ma takich zapisów w polskiej legislaturze, to myślę, iż nie będzie to najlepiej odczytane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PosełMarekJurek">Jeżeli są wątpliwości prawne, to powinniśmy zasięgnąć opinii ekspertów. Telewizja publiczna i 18 pozostałych spółek publicznej radiofonii i telewizji to spółki prawa handlowego, powołane na podstawie Kodeksu handlowego, a dzisiaj działające na podstawie prawa spółek. Minister reprezentuje w nich walne zgromadzenie akcjonariuszy, czyli najwyższą władzę i może wydać zalecenie odnośnie trybu przeprowadzenia konkursu. Drugi dezyderat ma charakter socjalny. Chodzi w nim o to, by w tym roku, gdy będą się odbywały wybory do tych zarządów, zmniejszyć zarządy publicznej radiofonii i telewizji z 61 osób do 19 osób, tzn. by miały one skład jednoosobowy. W czasach oszczędności byłoby dobrze, gdybyśmy wydali ministrowi takie zalecenie. O ile wiem, to minister nie jest szczególnie przeciwny tej propozycji, gdyż uważa to za bardzo racjonalne. Wzmocnienie tej sprawy przez Komisję Kultury i Środków Przekazu byłoby wyraźnym sygnałem w sytuacji, gdy 60 pracowników tych zarządów jest zainteresowanych utrzymaniem swoich stanowisk. Uważam, że wystarczy, gdy na stanowiskach pozostanie 1/3 składu zarządów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PosełJanByra">Ponieważ mamy do czynienia z różną interpretacją tych samych przepisów prawa, przychylam się do propozycji posła Marka Jurka, aby Komisja zamówiła opinię prawną odnośnie tego, czy na gruncie obowiązującej ustawy możliwe są oczekiwania zawarte w dezyderacie. Jeśli tak, to będę opowiadał się za przyjęciem projektu dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Czy sprawę projektu drugiego dezyderatu możemy potraktować podobnie, tzn. również zwrócimy się o ekspertyzę? Nie słyszę głosów przeciwnych. Komisja zwróci się o przygotowanie ekspertyz tych projektów. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>