text_structure.xml
69.5 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Otwieram posiedzenie Komisji Infrastruktury. Po raz pierwszy w historii sejmowej komisji właściwej dla transportu mamy dzisiaj posiedzenie w całości poświęcone jednośladom na drogach. W związku z tym powitanie zacznę od strony społecznej, która była inicjatorem tego posiedzenia. Witam przedstawicieli środowiska ekologicznego, które wielokrotnie zabiegało u różnych organów państwowych oraz w Sejmie o odbycie posiedzenia Komisji poświęconego udziałowi pojazdów jednośladowych w ruchu drogowym, głównie rowerów. Witam przedstawicieli rządu odpowiedzialnych za kwestie bezpieczeństwa na drogach, a także samorządów lokalnych. Za chwilę dołączy do nas dyrektor Zdzisław Bilski, reprezentujący Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Witam przedstawiciela Komendy Głównej Policji z Biura Ruchu Drogowego. To właśnie policjanci starają się zapewnić bezpieczeństwo rowerzystom na polskich drogach. Witam panie i panów posłów. Porządek dzienny posiedzenia Komisji, jak już mówiłem, mamy w całości poświęcony bezpieczeństwu rowerzystów i innych użytkowników pojazdów jednośladowych na drogach. Zatytułowaliśmy je „Udział pojazdów jednośladowych w ruchu drogowym w Polsce”. Interesuje nas zwłaszcza struktura i organizacja ruchu tych pojazdów, jak również bezpieczeństwo i szkolenie, jako element edukacji komunikacyjnej społeczeństwa. Czy do porządku dziennego panie i panowie posłowie wnosicie jakieś uwagi? Nie słyszę uwag. Przyjęliśmy więc porządek dzienny i przystępujemy do jego realizacji. Proponuję, żebyśmy na początek zapoznali się z informacją przedstawiciela Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji na temat bezpieczeństwa na drogach i wypadków, których sprawcami lub ofiarami są rowerzyści, motorowerzyści oraz motocykliści.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PrzedstawicielKomendyGłównejPolicjiMariuszWasiak">Jeśli pan przewodniczący pozwoli, chciałbym powiedzieć kilka zdań ogólnych na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego. Podam państwu tylko niektóre dane dotyczące liczby wypadków drogowych w roku ubiegłym i zestawię je z analogicznymi danymi za rok poprzedni, czyli 2003. W roku ubiegłym na polskich drogach wydarzyło się 51.069 wypadków. Jest to o 9 wypadków mniej niż w roku 2003, można więc mówić o podobnej skali wypadkowości na polskich drogach. W wypadkach zginęło 5712 osób, a więc o 72 osoby więcej niż w roku poprzednim, a rannych zostało 64.661 osób, to jest o około 700 osób więcej niż w roku 2003. Z danych tych można wysnuć wniosek, że ogólny poziom bezpieczeństwa na polskich drogach może nie uległ drastycznemu pogorszeniu, ale też nie można mówić o jakiejkolwiek poprawie, wręcz przeciwnie. Zapewne będziemy mówili dzisiaj bardziej szczegółowo o przyczynach tej sytuacji. Jak na tle tych ogólnych danych wygląda bezpieczeństwo rowerzystów i innych użytkowników pojazdów jednośladowych? Przedstawię państwu dane, a raczej podsumowanie danych z ostatnich kilku lat, co lepiej odda stan bezpieczeństwa rowerzystów na polskich drogach. Mówię o rowerzystach, bowiem oni najczęściej są zarówno sprawcami, jak i ofiarami wypadków, a także motorowerzystach. Prezentowane dane dotyczą ostatniego pięciolecia, a więc okresu 2000–2004. Łącznie rowerzyści i motorowerzyści, stanowiący jednak znikomą część tej grupy użytkowników dróg, spowodowali prawie 23 tysiące wypadków drogowych, dokładnie 22.977. W wypadkach tych przez nich spowodowanych zginęło łącznie 2116 osób. Przeciętnie rocznie zginęło około 400 osób w wypadkach spowodowanych przez rowerzystów i motorowerzystów. Natomiast rowerzyści i motorowerzyści są także ofiarami wypadków drogowych, a więc niekoniecznie zawinionych przez siebie. W ciągu ostatnich 5 lat na naszych drogach zginęło w takich wypadkach 3619, a rannych zostało 37.353 rowerzystów lub motorowerzystów. W każdym roku ta grupa użytkowników ruchu drogowego stanowi około 14% ogólnej liczby wypadków śmiertelnych. Dla porównania podam, że kierowcy i pasażerowie samochodów osobowych stanowią około 44–45% ofiar wypadków śmiertelnych, piesi około 30%. Rowerzyści i motorowerzyści znajdują się, niestety, na trzecim miejscu tej smutnej statystyki. Trudno nam, choćby szacunkowo, określić liczbę tego rodzaju użytkowników polskich dróg. Z podanych państwu danych można jednak wyprowadzić wniosek, że zagrożenie ich bezpieczeństwa na naszych drogach jest znaczne. Z naszych doświadczeń wynika, że w dużej mierze jest to ich wina. Zapewne większość z nas korzysta z rowerów i uczestniczy w ruchu drogowym. Jeżdżąc wieczorami najlepiej widzimy, jak duże zagrożenie stanowią nieoświetleni rowerzyści. Brak oświetlenia stanowi chyba największą bolączkę, a jednocześnie jest przyczyną największej liczby wypadków, których ofiarami stają się nieoświetleni rowerzyści uczestniczący w ruchu drogowym. Oczywiście, główną grupę sprawców wypadków w ruchu drogowym stanowią kierowcy samochodów tak osobowych, jak i ciężarowych.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PrzedstawicielKomendyGłównejPolicjiMariuszWasiak">To ich pojazdy stanowią największe zagrożenie bezpieczeństwa na naszych drogach, także zagrożenie dla rowerzystów. Ale sami rowerzyści często stanowią takie zagrożenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Przypominam państwu, że coroczny raport o stanie bezpieczeństwa ruchu drogowego rozpatrzymy, jak zwykle, wiosną na posiedzeniu Komisji specjalnie poświęconemu tej kwestii. Czy jednak już dzisiaj sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zechciałby się wypowiedzieć w kwestii będącej przedmiotem posiedzenia Komisji?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SekretarzKrajowejRadyBezpieczeństwaRuchuDrogowegoAndrzejGrzegorczyk">Doroczny raport o stanie bezpieczeństwa w ruchu drogowym za rok 2004 będzie sporządzony przez Radę i przedłożony rządowi do końca marca. Termin taki wynika nie tylko z przepisu ustawy o ruchu drogowym, ale również z możliwości dostępu i pozyskania niektórych danych. Ze wstępnych, już dostępnych Radzie danych wynika, że niestety, nic się nie zmieniło w zakresie zagrożenia rowerzystów na naszych drogach. Uwagi i dane przytoczone przed chwilą przez nadinspektora Policji pana Mariusza Wasiaka, mogę jedynie potwierdzić. Przyczyną wielu wypadków, także śmiertelnych, jest niezdyscyplinowanie osób korzystających z pojazdów jednośladowych, a także brak oświetlenia. Proszę nie odbierać tych słów jako usprawiedliwienia, że poza tym na drogach wszystko dzieje się dobrze i rowerzyści są sami sobie winni. Wiadomo, że bezpieczeństwo w ruchu drogowym stanowi zbiór wielu czynników. Ku naszemu ogromnemu smutkowi, od wielu lat nie zmienia się proporcja, jeśli chodzi o udział osób, które poniosły śmierć na naszych drogach; 34% zabitych stanowią niechronieni użytkownicy dróg, przede wszystkim rowerzyści. Jest to smutny rekord Europy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy pan sekretarz mógłby zasugerować jakieś zalecenia pod adresem Komisji Infrastruktury i w ogóle parlamentu? Czy może Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ma jakieś konkretne propozycje?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#SekretarzKRBRDAndrzejGrzegorczyk">Swoje propozycje i zalecenia sformułujemy w dorocznym raporcie, natomiast dzisiaj można z pewnością sugerować jedno; zwiększenie woli politycznej dla bardziej poważnego potraktowania problematyki bezpieczeństwa ruchu drogowego. Pod pojęciem polityki rozumiem możliwie synergiczne działanie decydentów politycznych i wszystkich służb odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa na polskich drogach. Stan ten jest bardzo zły i trzeba głośno o tym mówić. Jest to potrzebne, tym bardziej iż panuje powszechne przekonanie, że sytuacja na polskich drogach, stan bezpieczeństwa ulegnie poprawie, jeśli wybudujemy autostrady i poprawimy stan techniczny polskich dróg, o co skutecznie zabiega Komisja Infrastruktury. Ale lepsze drogi to także szybsza jazda, co z kolei potęguje stan zagrożenia. Inwestycje drogowe nie zmienią naszych zachowań. Dlatego równolegle z budową autostrad i poprawą stanu nawierzchni dróg, musimy myśleć o edukacji. Szybsze, lepsze drogi są potrzebne, ale pod warunkiem, że będą z nich korzystać kierowcy świadomi niebezpieczeństw wynikających ze zbyt szybkiej, po prostu niebezpiecznej jazdy. Musimy mieć świadomość, że polepszenie stanu dróg nie może powodować zwiększenia prędkości jazdy pojazdów w tych miejscach, w których bezwzględnie trzeba tę prędkość limitować. Stąd prośba o wsparcie działań Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego poprzez regulacje prawne, które niedługo przedstawimy rządowi, a następnie parlamentowi, w tym również działania dotyczące penalizacji przy użyciu wideoradarów i wideorejestratorów. Wiemy dobrze, że bez tych środków technicznych Policja sobie nie poradzi. Trudno wszystkich policjantów skierować do kontrolowania przestrzegania przepisów ruchu drogowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Proponuję, abyśmy teraz oddali głos przedstawicielom środowiska, a więc przedstawicielom organizacji reprezentujących rowerzystów i motocyklistów. Oddaję panom głos. Prosimy o syntetyczną prezentację problemu. Jak go państwo postrzegacie? Jakie chcielibyście wprowadzić rozwiązania prawne i organizacyjne, a także infrastrukturalne?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PrzedstawicielPolskiegoKlubuEkologicznegoMarcinHyła">Nie wiem, czy na sali obecni są motocykliści, bo my z kolegą reprezentujemy tylko rowerzystów. Dziękuję za zaproszenie. Rzeczywiście, zdarza się po raz pierwszy, że rowerzyści mają okazję wypowiedzieć się w Sejmie. Nazywam się Marcin Hyła i jestem związany z Polskim Klubem Ekologicznym, a konkretnie z Kampanią Miasta dla Rowerów. To jest sieć organizacji z kilkudziesięciu miast Polski, które zajmują się działaniami na rzecz praw rowerzystów, także doradztwem dla samorządów lokalnych. Obecnie głównym projektem, który realizujemy z samorządami, jest gdański rowerowy projekt inwestycyjno-promocyjny. Projekt ten uzyskał duże dofinansowanie środków zagranicznych. Mamy możliwość z bardzo bliska z pozycji rowerzysty przyglądać się zarówno przepisom ruchu drogowego od strony użytkowników, jak również przepisom dotyczącym tworzenia szeroko rozumianej infrastruktury drogowej, a więc nie tylko rowerowej. Od pewnego czasu monitujemy Ministerstwo Infrastruktury oraz przewodniczącego Komisji Infrastruktury, pana posła Janusza Piechocińskiego, wnioskami, które płyną z naszych doświadczeń. Sporządziliśmy bardzo szczegółową listę przepisów, które naszym zdaniem należałoby zmienić. Nasze propozycje wynikają przede wszystkim z własnych obserwacji i doświadczeń, jak wdrażane są obecne przepisy i jakie powodują problemy i konsekwencje. Bierzemy także pod uwagę doświadczenia innych krajów, które borykały się z podobnymi problemami i znalazły sposoby na ich rozwiązanie. Nie chciałbym nadmiernie przedłużać swojego wystąpienia, dlatego ograniczę się tylko do przedstawienia naszych głównych propozycji. Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że będę mógł państwu pokazać kilka obrazków i przeźroczy, której lepiej działają na wyobraźnię niż słowa. Jak jednak widzę, nie ma możliwości technicznych prezentacji wizualnej, zatem ograniczę się do komunikacji werbalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełJanuszPiechociński">To wynika z naszych ograniczonych możliwości czasowych. Zaraz po posiedzeniu naszej Komisji w tej samej sali zaplanowane zostało posiedzenie innej komisji sejmowej. Z tych względów uznaliśmy, iż na dzisiejszym posiedzeniu ograniczymy się do prezentacji najważniejszych problemów związanych z udziałem pojazdów jednośladowych w ruchu drogowym. Natomiast zasadnicza i, jak się spodziewamy, bardziej szczegółowa debata, odbędzie się już na posiedzeniu stałej podkomisji do spraw transportu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PrzedstawicielPKEMarcinHyła">W związku z tym w swoim wystąpieniu poruszę jedynie główne problemy, przedstawię nasze główne uwagi i propozycje. Po pierwsze - występuje zasadnicza sprzeczność przepisów ustawy - Prawo o ruchu drogowym z konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, której Polska jest sygnatariuszem. Sprzeczność ta występuje właśnie w zakresie organizacji ruchu rowerowego. Chodzi o skrzyżowania dróg rowerowych z drogami, po których poruszają się inne pojazdy, głównie samochody osobowe. Kwestie te regulowały przepisy dawnego art. 27 ust. 2 ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Przepis ten dotyczy pierwszeństwa rowerzystów na przejazdach rowerowych w sytuacji, kiedy samochód skręca w prawo. Obecny przepis art. 27 ust. 2 nie zawiera tej regulacji i nie obowiązuje od roku 2000, kiedy to dokonano zmiany ustawy. Uważamy, że przepis ten należy przywrócić w tej albo innej formie. Jest to bardzo ważne ze względu na powstające w Polsce, niestety ciągle nieliczne, drogi rowerowe. Brak przepisu, o którym mówiłem, powoduje, że budowane drogi czy ścieżki rowerowe, jak je powszechnie nazywamy, stają się kontrproduktywne. Nowe drogi stają się niebezpieczne na skrzyżowaniach. Do tego dochodzi wiele przepisów związanych z oznakowaniem tych dróg i ścieżek rowerowych, których po prostu dzisiaj brakuje. Uwaga ta dotyczy również braku przepisów dotyczących oświetlenia rowerów. Nieliczni rowerzyści, którzy posiadają oznakowania świetlne, najczęściej popełniają wykroczenie, ponieważ światła należy lokalizować najwyżej 950 mm nad nawierzchnią jezdni. Większość rowerzystów ma światła umieszczone znacznie wyżej, a takie oświetlenie jest w Polsce nieprzepisowe. Dlatego zgłaszamy wniosek o zmianę przepisu dotyczącego oświetlenia pojazdów, w tym także pojazdów jednośladowych. Chodzi o oświetlenie migające, które nie jest zgodne z naszymi przepisami. Tymczasem tego rodzaju oświetlenie jest znacznie lepiej widoczne na tle reflektorów samochodowych niż oświetlenie stałe. Jak powiedziałem, nie chciałbym zabierać dzisiaj państwu za wiele czasu, dlatego na tych uwagach poprzestanę.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Poprosimy jeszcze pana dyrektora Zdzisława Bilskiego z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, żeby nam powiedział, jak ta problematyka jest uwzględniana w projektach realizowanych przez Generalną Dyrekcję i działaniach podejmowanych przez okręgowe dyrekcje dróg krajowych i autostrad. Co prawda, ścieżki i drogi rowerowe stanowią głównie domenę miejskich władz samorządowych, zaliczane są bowiem do dróg samorządowych, ale Generalna Dyrekcja również posiada doświadczenia w zakresie projektowania i organizacji ruchu na tych drogach.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#ZastępcadyrektoraGeneralnejDyrekcjiDrógKrajowychiAutostradZdzisławBilski">Mówimy o ścieżkach czy ciągach pieszo-rowerowych przy drogach krajowych poza miastami. Tymi drogami zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Przyznam szczerze, że takich ścieżek i ciągów pieszo-rowerowych nie wybudowaliśmy zbyt wiele w kraju. Według naszych szacunków, przy drogach krajowych jest obecnie około 150 ciągów pieszo-rowerowych. Tak mówimy o odcinkach ścieżek rowerowych, po których mogą się bezpiecznie poruszać rowerzyści. Wydaje się nam, że należałoby poprawić przepisy dotyczące projektowania takich ciągów czy ścieżek rowerowych, jak również ich eksploatacji po oddaniu do użytku, a więc zarządzania tymi ścieżkami przez samorządy lokalne. Do nas należy zarządzanie, utrzymywanie i eksploatacja szerszymi elementami drogi. Poza tym wiele ciągów pieszo-rowerowych zostało wybudowanych przez nas poza pasem drogowym. Finansowaliśmy ich budowę w ramach projektów przez nas realizowanych, ale potem przekazaliśmy je lokalnym samorządom miejskim, które stały się ich właścicielami i zarządcami. Uważamy, że budowanie takich ciągów pieszo-rowerowych jest niezbędne, między innymi dla poprawy stanu bezpieczeństwa rowerzystów i nadal będziemy je budować.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy ze strony społecznej ktoś z państwa chciałby się jeszcze wypowiedzieć w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PrzedstawicielPolskiegoZwiązkuMotorowegoWojciechMalarski">Jesteśmy, oczywiście, za promocją i budową ścieżek rowerowych. W Warszawie już ich trochę wybudowano i stały się one widoczne, nie jesteśmy jednak w stanie ocenić, jak wygląda sytuacja w innych miastach. Sądzę, że dla szkolenia rowerzystów ważne są tak zwane miasteczka ruchu drogowego. Ostatnie takie miasteczko w Warszawie, istniejące na ulicy Fabrycznej, zostało niedawno zlikwidowane, a teren przeznaczono pod budowę biurowca. Tymczasem do nas zwracają się rodzice z pytaniami, gdzie ich dzieci mogą poćwiczyć jazdę rowerem, i nie tylko rowerem, na specjalnie do tego przystosowanym terenie. Próbujemy rozwiązać ten problem w ramach naszych tak zwanych sfederowanych klubów. Takie miasteczko ruchu drogowego ma stołeczny Automobilklub „Mak”. Nie chodzi mi w tej chwili o promocję tego klubu, ale o stwierdzenie, że takie miasteczka są ze wszech miar potrzebne i ich budowę trzeba planować przy projektowaniu innych inwestycji drogowych czy miejskich. Zgłaszamy postulat, aby rozważyć możliwość uzyskiwania karty rowerowej i motorowerowej na przykład przez Polski Związek Motorowy. Nie jest to nowy wniosek, z taką propozycją występowaliśmy już wielokrotnie. W projekcie ustawy o kierujących pojazdami takie uprawnienia posiada jedynie dyrektor szkoły oraz wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego. Takich ośrodków jest 49, a szkół ponad 20 tysięcy. Polski Związek Motorowy ma do dyspozycji 285 klubów i dość bogatą strukturę organizacyjną. To wszystko można wykorzystać dla szkolenia rowerzystów i pozyskiwania kart rowerowych. Możliwe jest w tej kwestii współdziałanie zarówno z dyrektorami szkół, jak i wojewódzkimi ośrodkami ruchu drogowego. Jesteśmy jednak w stanie samodzielnie szkolić i wydawać karty rowerowe i motorowerowe, co zresztą swego czasu robiliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Jest w naszym gronie przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, a ten resort jest przede wszystkim odpowiedzialny za edukację komunikacyjną. Czy zechciałaby pani zabrać głos w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrzedstawicielkaMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuDanutaDzido">Projekt ustawy o kierujących pojazdami przeszedł już fazę uzgodnień międzyresortowych. Rzeczywiście, nie było w pierwotnym projekcie tej ustawy zapisu o udziale stowarzyszeń i organizacji społecznych w szkoleniu i egzaminowaniu na kartę rowerową czy motorowerową. Być może należy rozważyć jeszcze taką ewentualność i wprowadzić odpowiedni zapis do projektowanej ustawy. Są przecież w kraju stowarzyszenia i organizacje społeczne, które posiadają odpowiednią bazę i fachowców, a także sprzęt, które mogłyby przynajmniej sprawdzić umiejętności uczniów do kierowania pojazdami jednośladowymi. Chodzi konkretnie o rowerzystów i motorowerzystów. Może należałoby skorzystać z ich propozycji. Nie wiem, jak dalej będą przebiegały prace nad projektem ustawy o kierowaniu pojazdami, ale oferta Polskiego Związku Motorowego godna jest rozważenia. Dyrektorzy szkół mogliby zawierać porozumienie z tymi stowarzyszeniami czy organizacjami społecznymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Po tych wypowiedziach otwieram dyskusję. Czy ktoś z pań lub panów posłów ma pytania lub uwagi do wcześniejszych wypowiedzi? Ponieważ chwilowo nikt z państwa posłów się nie zgłasza, sobie udzielę głosu. Chciałbym zapytać sekretarza Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, kiedy gotowa będzie ostateczna wersja projektu ustawy o kierowaniu pojazdami i kiedy znajdzie się w Sejmie. Wiadomo nam, że były między innymi kontrowersje co do usytuowania wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SekretarzKRBRDAndrzejGrzegorczyk">Istotnie, były takie kontrowersje, jak również kilka innych. Sądzę, że w ciągu dwóch tygodni projekt ustawy powinien wyjść na zewnątrz resortu infrastruktury, aby potem trafić do Sejmu. Krótko odniosę się do wypowiedzi przedstawiciela Polskiego Związku Motorowego oraz pani reprezentującej Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. Nie ma przeszkód formalnoprawnych, aby już dzisiaj na podstawie obecnie obowiązujących przepisów, dyrektorzy szkół zawierali porozumienia i umowy z Polskim Związkiem Motorowym na szkolenie uczniów w zakresie karty rowerowej czy motorowerowej. Nie widzę żadnej przeszkody, aby do takich umów dochodziło. Pozostaje jedynie obowiązek podpisania tej karty rowerowej czy też motorowerowej przez dyrektora szkoły, zresztą zgodnie z obowiązującymi przepisami. Natomiast byłoby jednak pewnym ryzykiem przekazanie do Polskiego Związku Motorowego czy też innych organizacji i stowarzyszeń społecznych, obowiązku szkolenia i wydawania kart rowerowych. To prawda, że te organizacje czy stowarzyszenia posiadają do tego celu niezbędną bazę. Ale obawiam się, że szkoły, mając różnego rodzaju problemy, w tym głównie finansowe, z wykonywaniem nałożonych na nie obowiązków, chętnie pozbyłyby się tego kłopotu, łącznie z obowiązkiem edukacji komunikacyjnej. Ze szkół zdjęłoby się odium i wtedy wychowanie komunikacyjne odbywałoby się na zasadzie wolontariatu. Ten kto chce odbyć edukację komunikacyjną, ten ją odbędzie, ale kto nie chce, ten nie odbędzie. Znowu możemy popaść w lukę, którą obecnie udało się nam wypełnić, chociaż z różnym skutkiem. Na temat edukacji komunikacyjnej mówiliśmy w tym gronie nie raz przy okazji dorocznego raportu o stanie bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce. Projekt ustawy o kierowaniu pojazdami nie ma jeszcze ostatecznego kształtu i zastanowimy się nad wniesieniem do niego autopoprawki dotyczącej szkolenia i wydawania kart rowerowych i motorowerowych. Ale jako jeden z członków zespołu autorskiego tego projektu optowałbym za pozostawieniem szkole obowiązku dopilnowania wychowania komunikacyjnego, zgodnie zresztą z zarządzeniem dawnego ministra edukacji narodowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w debacie?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełMichałFiglus">Na wstępie chcę oświadczyć, że całkowicie popieram projekt ustawy o kierowaniu pojazdami. Chciałbym jednak zapytać przedstawiciela Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, czy były prowadzone badania wypadków drogowych z podziałem na wieś i miasto? Jak wiadomo bowiem, większość wypadków, zwłaszcza ze skutkiem śmiertelnym, wydarza się na terenach wiejskich. Sam swego czasu bardzo dużo jeździłem na rowerze, a także prowadziłem motorower i motocykl. Z własnego doświadczenia wiem, że wypadkowość jest bardzo duża na terenach wiejskich. Nie wiem, czy pan dyrektor potwierdzi tę moją obserwację i czy wynika to z danych statystycznych. Ale wypadki zdarzają się także w miastach, a dlaczego, to zaraz opowiem, posługując się własnym doświadczeniem. Przy ulicy, na której mieszkam, a jest to jedna z głównych ulic przy trasie S 913 prowadzącej z Tarnowskich Gór na lotnisko w Katowicach, nie ma żadnych poboczy. Ponieważ lubię jeździć rowerem, często spotykają mnie na tej trasie bardzo nieprzyjemne zdarzenia. Swego czasu skończyłoby się to dla mnie tragicznie, kiedy wyprzedzający mnie TIR zrzucił mnie po prostu z rowerem do rowu. Gdybym nie zrobił tego wymuszonego manewru, to mogłoby to dla mnie się źle skończyć. Na tej drodze zginęło już w podobnych sytuacjach kilka osób. Droga, o której mówię, przebiega przez tereny wiejskie. Stąd moje pytanie do pana dyrektora o wypadkowość na terenach wiejskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Może na początek wypowie się w tej sprawie przedstawiciel Komendy Głównej Policji, który dysponuje zapewne danymi na temat wypadków drogowych, którym ulegają rowerzyści na terenach wiejskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PrzedstawicielKGPolicjiMariuszWasiak">Z zestawienia danych, które przygotowałem na dzisiejsze posiedzenie Komisji wynika, że większość najcięższych, w tym również śmiertelnych wypadków, którym ulegają rowerzyści, wydarza się poza obszarami zabudowanymi, czyli głównie na terenach wiejskich. Zjawisko to dotyczy zresztą wszystkich wypadków drogowych. Ogólna tendencja jest taka, że w około 30% wypadkach drogowych, które zdarzyły się poza obszarami zabudowanymi, ginie ponad 50% wszystkich osób, które poniosły śmierć na drogach. To jest efekt zderzenia rowerzystów z szybkimi samochodami, głównie osobowymi. Przy dużej prędkości takie zderzenia zwykle kończą się tragicznie, zwłaszcza dla niechronionych niczym rowerzystów czy motorowerzystów, a także motocyklistów. Większość tego rodzaju wypadków wydarza się poza obszarami zabudowanymi, a więc przede wszystkim na terenach wiejskich. Wiele z nich, o czym już mówiłem państwu, zdarza się w nocy. Do wypadków dochodzi z powodu braku oświetlenia roweru czy rowerzysty. Do tego dochodzi jeszcze stan nietrzeźwości rowerzystów, którzy w pewnym sensie są sami sobie winni, wjeżdżając nocą nieoświetlonym rowerem na drogi o dużym natężeniu ruchu. Brzmi to może nazbyt brutalnie, ale taka jest prawda. Spotkanie rowerzysty z szybkim samochodem na drodze podczas jazdy w nocy na ogół kończy się tragicznie. Po prostu rowerzysta nie ma w takiej sytuacji żadnych szans wyjścia cało z opresji. Taki rowerzysta naruszając wszelkie możliwe przepisy sam stwarza sytuację nie do uniknięcia. Nie zmienia to faktu, że także w miastach notujemy znaczną liczbę wypadków, których nie tylko uczestnikami, ale także sprawcami są sami rowerzyści. Rower stał się ostatnio bardzo popularnym środkiem komunikacji, używanym głównie jednak w celach rekreacyjnych. W miastach rzadziej dochodzi do groźnych wypadków, chociaż i takie się zdarzają, bowiem wielu rowerzystów po prostu jeździ po chodnikach. Tacy użytkownicy chodników, które przecież są przede wszystkim dla pieszych, stwarzają niebezpieczeństwo dla innych. To głównie piesi żalą się policjantom na rowerzystów urządzających sobie wyścigi na chodnikach i oczekują od nas jakiejś zdecydowanej reakcji. Robią to rowerzyści przewożący przesyłki kurierskie czy pizze na zamówienie telefoniczne; jeżdżą szybko i jak chcą.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Zanim oddam głos panu posłowi Andrzejowi Piłatowi, proponowałbym, aby z sugestiami dotyczącymi oznakowania pojazdów jednośladowych oraz ich konstrukcji technologicznych, a także budowy ścieżek rowerowych, zapoznała się Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, a także resort infrastruktury, Policja oraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Usprawni nam to dyskusję, którą przewidujemy odbyć na posiedzeniu podkomisji stałej do spraw transportu. Nie będziemy wracali do spraw już wcześniej podnoszonych, a jedynie zastanowimy się, jakie wnioski uznać za słuszne i co należy jeszcze zmienić w projektowanej ustawie. Pozwoli to posunąć sprawę do przodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełAndrzejPiłat">Korzystam z okazji, aby powiedzieć o tym, jak ważny temat dzisiaj podjęliśmy na posiedzeniu Komisji, chociaż u niektórych wywołuje on uśmiech. Biorąc pod uwagę liczbę osób, które korzystają z rowerów i w ogóle pojazdów jednośladowych, problem bezpieczeństwa tych ludzi ma istotny charakter społeczny. Chodzi bowiem o setki tysięcy, a nawet miliony osób. Padło dzisiaj pytanie o wypadkowość rowerzystów na wsi, tymczasem trzeba do tego dodać takie stwierdzenie, że rower dla wielu osób i w wielu wsiach jest ciągle dzisiaj typowym środkiem komunikacji. Natomiast w mieście ludzie korzystają z rowerów głównie w celach rekreacyjnych, używają ich dla przyjemności. Najbardziej bezpieczne dla tych osób są specjalne ścieżki rowerowe wydzielone z ruchu innych pojazdów. Ale poza tymi ścieżkami rowerzyści włączają się w normalny ruch drogowy, korzystając z dróg publicznych. Dotyczy to przede wszystkim mieszkańców wsi. Z tych względów na problemy ruchu pojazdów jednośladowych powinniśmy patrzeć w szerszym kontekście ogólnego bezpieczeństwa obywateli uczestniczących w ruchu drogowym. Nawiążę do kwestii poruszonej już w dyskusji. Chodzi o karty rowerowe. Mówili o nich przedstawiciele Polskiego Związku Motorowego, a także pani reprezentująca Ministerstwo Edukacji Narodowej i pan inspektor z Komendy Głównej Policji. Kiedyś karty rowerowe młodzież mogła zdobywać odbywając uprzednio szkolenie prowadzone przez różne instytucje i organizacje społeczne, a także przez Policję. Wszystko to jednak odbywało się na określonych warunkach. Musiały je przede wszystkim spełniać właśnie te organizacje i instytucje, a więc posiadać plac do nauki jazdy rowerem, odpowiednio przygotowanych instruktorów itp. Szkolenie rowerzystów odbywało się na zasadach zbliżonych do nauki na prawo jazdy kierowców pojazdów samochodowych. Później uznano, że całą akcją edukacji komunikacyjnej a także szkolenia młodzieży na kartę rowerową, powinny się zajmować szkoły, co zostało usankcjonowane odpowiednim rozporządzeniem byłego ministra edukacji narodowej. Wydawało się, że rozporządzenie ministra załatwi całą sprawę. Praktyka pokazała, że w ten sposób niczego nie załatwiliśmy. Wiem dobrze, jak w szkole przebiega nauka poruszania się w ruchu drogowym i wydawanie uczniom kart rowerowych. Często wszystkie działania podejmowane przez dyrekcje szkół są po prostu śmieszne. Szkolenie sprowadza się do odczytania przez przypadkowego nauczyciela instrukcji jazdy na rowerze, a dzieci umiejące jeździć na rowerze dostają kartę, inne, nieumiejące, bo w domu ich tego nie nauczono, kart nie mają, a tych jest zdecydowana większość. W ogóle nie mówi się o tym, jak rowerzysta powinien zachować się jako uczestnik ruchu drogowego i o innych kwestiach związanych z bezpieczeństwem. To są wszystko sprawy marginalne. Zwykle w dniu Policji ktoś przychodzi do szkoły i uroczyście rozdaje karty rowerowe. Uważam taką sytuację za wielkie nieporozumienie. Rozporządzenie byłego ministra edukacji narodowej nie rozwiązało sprawy, o czym najlepiej świadczy to, co się dzieje na drogach i chodnikach naszych miast, a co znajduje odbicie w smutnej statystyce podanej nam dzisiaj przez pana inspektora. Najważniejszą sprawą nie są karty rowerowe i nauka jazdy na rowerze, ale stan uświadomienia naszych dzieci i młodzieży, co to jest bezpieczeństwo ruchu drogowego, jak mają się zachować uczestnicząc w ruchu drogowym.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PosełAndrzejPiłat">Jak nam dzisiaj powiedziano, projekt ustawy o kierowaniu pojazdami znajduje się już w ostatniej fazie uzgodnień międzyresortowych i zapewne niebawem trafi również do Komisji Infrastruktury. Sądzę, że jest to jeszcze wystarczająco dobry moment, aby zastanowić się nad powrotem do znanych już rozwiązań i przepisów. Jednym z nich jest możliwość szkolenia i wydawania kart rowerowych przez organizacje i instytucje, które są do tego przygotowane zarówno od strony posiadanej bazy, a także instruktorów. Trzeba tylko uzgodnić jaki organ mógłby decydować o tym, żeby konkretne organizacje i instytucje mogły wydawać karty rowerowe. Takich organizacji i instytucji jest w kraju sporo. Takie możliwości posiada na przykład Polski Związek Motorowy, o czym mówił dzisiaj przedstawiciel tej instytucji społecznej. Ale w kraju działają jeszcze inne trzy duże organizacje, które kiedyś przede wszystkim odpowiadały za szkolenie motocyklistów i rowerzystów. Te organizacje nadal istnieją i mają najlepszą bazę szkoleniową. Takimi organizacjami jest Polski Związek Motorowy, Zakłady Doskonalenia Zawodowego oraz Liga Obrony Kraju. W ostatnich latach pojawiło się dużo różnych prywatnych firm prowadzących szkolenie kierowców na prawo jazdy, zmienia uległy także zasady szkolenia. Każda firma, która spełnia określone wymagania, może prowadzić szkolenie kierowców samochodowych oraz motocyklistów na prawo jazdy, potem jednak wszyscy muszą zdawać egzamin przed upoważnionymi osobami. Wszystkie te zasady i procedury dotyczą jednak wyłącznie kierowców samochodów i motocykli, natomiast w odniesieniu do rowerzystów i motorowerzystów obowiązuje jedynie stare rozporządzenie ministra. Jak już powiedziałem wcześniej - rozporządzenie to nic nie załatwia, może tylko uspokaja nasze sumienie, że wszystko przecież jest w porządku. Jeśli mamy poważnie potraktować kwestie bezpieczeństwa użytkowników pojazdów jednośladowych w ruchu drogowym, do czego bym państwa nawoływał, a także ich szkoleniem zakończonym wydaniem karty rowerowej, to musimy w ustawie o kierowaniu pojazdami zamieścić przepisy, które by stworzyły taką możliwość, o której mówiłem. Mam na myśli możliwość szkolenia rowerzystów i wydawania im kart rowerowych. Oczywiście, organizacje te pobierałyby za to drobne opłaty. Ich wysokość, a przynajmniej maksymalną wysokość opłat, można by także określić w tej ustawie. Nawiążę jeszcze do wypowiedzi moich poprzedników, między innymi pana przewodniczącego Janusza Piechocińskiego, dotyczących ścieżek rowerowych. Wszyscy już dzisiaj wiemy, że takie ścieżki są potrzebne, wręcz niezbędne i najbardziej bezpieczne dla rowerzystów. Problem polega na tym, aby budowa ścieżek rowerowych nie była jedynie wynikiem dobrej woli jakiegoś samorządu lokalnego, ale stała się powinnością, wręcz obowiązkiem przy realizacji inwestycji drogowych w miastach. Chciałbym się dowiedzieć od państwa, głównie od przedstawiciela Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych i Autostrad, czy jeśli buduje się nową drogę, to inwestor nie powinien mieć obowiązku budowania również ścieżki rowerowej? Aby jednak powstał taki obowiązek, w ustawie musiałby się znaleźć odpowiedni przepis. Gdyby tak się stało, cała sprawa nabrałaby zupełnie innego charakteru. Jeśli dzisiaj o budowie ścieżki rowerowej decyduje jedynie dobra wola radnych, to w zależności od tego, jaka opcja polityczna jest u władzy i jacy ludzie zasiadają w radzie miasta, buduje się ścieżki rowerowe lub nie.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PosełAndrzejPiłat">Z moich obserwacji wynika, że niektóre władze samorządowe nie traktują poważnie, często wręcz wyśmiewają sugestie o konieczności budowania bezpiecznych ciągów rowerowych w miastach. My również powinniśmy bardziej poważnie podejść do tego problemu. Nie wszystko można załatwić przy pomocy przepisów, ale z pewnością należałoby przynajmniej spróbować takie regulacje, o których dzisiaj była mowa na posiedzeniu, zawrzeć w ustawach czy innych aktach prawnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy są jeszcze inne głosy? Zgłasza się ponownie przedstawiciel Polskiego Klubu Ekologicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PrzedstawicielPKEMarcinHyła">Kilka kwestii podniesionych w debacie wymaga odpowiedzi. Padło pytanie o to, gdzie ma miejsce więcej wypadków z udziałem rowerzystów - na wsi czy w miastach. Częściowo już padła odpowiedź. Dysponuję dobrymi danymi z krakowskiej Policji i krakowskiego Zarządu Drogowych Inwestycji Komunikacyjnych. W Krakowie ruch rowerowy jest dość znaczny, gdyż wynosi mniej więcej półtora procenta wszystkich podróży. Według danych jeszcze z roku 2003 wypadki z udziałem rowerzystów stanowiły ponad 11%. Pokazuje to skalę problemu, jak również pewien trend, który się ujawnia. Bardzo się cieszę, że państwo posłowie posługujecie się określeniem ścieżek rowerowych czy dróg rowerowych. Chciałbym jednak państwu powiedzieć, że ścieżki rowerowe w Polsce wcale nie są bezpieczne. Na podstawie tych samych danych źródłowych z Krakowa wiadomo, że w rejonie ścieżek rowerowych wydarza się najwięcej wypadków, których sprawcami, a także ofiarami, są rowerzyści. Do wypadków dochodzi najczęściej na skrzyżowaniach i przejazdach rowerowych. Wynika to między innymi z braku jednoznacznych przepisów. Dlatego generalnie można powiedzieć, że ścieżki rowerowe powstają w Polsce w taki sposób, że może lepiej byłoby, gdyby w ogóle nie powstawały. Mówię te słowa jako rowerzysta, który także na dzisiejsze posiedzenie Komisji przyjechał do Sejmu na rowerze. Wymogi formalne i techniczne są tak skonstruowane, że dopuszczają wydawanie publicznych pieniędzy na tworzenie rzeczy strasznych. Odniosę się także do propozycji pana posła, zgodnie z którymi edukacją i wydawaniem kart rowerowych mogłyby się zajmować różne organizacje lub instytucje, poza szkołą. Jak najbardziej wspierając ideę edukacji komunikacyjnej, mam jedną zasadniczą wątpliwość dotyczącą karty rowerowej i całej procedury szkolenia rowerzystów oraz ich egzaminowania. Miasteczka ruchu drogowego i wszelkiego rodzaju egzaminy na prawa jazdy czy na kartę rowerową to jedno zagadnienie, natomiast inny problem stanowi korzystanie z karty rowerowej i jazda w ruchu ogólnym. W wielu krajach, między innymi w Wielkiej Brytanii, istnieją nieformalne, bo nie związane z wydawaniem jakichkolwiek certyfikatów, szkoły jazdy rowerem w ruchu ulicznym. I tego rodzaju szkoły są potrzebne również w Polsce. Mogłoby to z powodzeniem zapobiec zupełnie niekontrolowanym wyjazdom naszych dzieciaków na drogi. Gdy obserwuję te wiosenne „wypady” rowerowe, ze zgrozy jeżą mi się włosy na głowie, z obawy, co tych niedouczonych rowerzystów może spotkać na drogach i ścieżkach rowerowych. Dopuszczenie różnych organizacji i instytucji do szkolenia rowerzystów byłoby istotnym krokiem w stronę edukacji rowerzystów, zwłaszcza tych najmłodszych. Ale nie mam pojęcia, jak zabrać się do takiego przedsięwzięcia. Z pewnością jednak warto skorzystać z doświadczeń innych krajów, zwłaszcza tych, w których rower stanowi jeszcze bardziej popularny środek komunikacji niż w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy ktoś z państwa chce jeszcze zabrać głos w debacie?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosełAndrzejSzarawarski">Przez całe lata pracowałem nad projektem Kodeksu drogowego i dzisiaj dochodzę do pewnych konstatacji, dotyczących przede wszystkim rozwiązań przyszłościowych. Tymczasem, moim zdaniem, karta rowerowa jest już reliktem przeszłości. To jest swego rodzaju dowód uspokojenia naszego sumienia, że jak już kogoś przeszkolimy na kursie rowerowym i damy mu urzędowy dokument, to już delikwent będzie jeździł bezpiecznie i zdrowo. Tymczasem setki tysięcy osób w Polsce jeździ po drogach, chodnikach i ścieżkach rowerowych, nie posiadając karty rowerowej. Bez karty rowerowej jeżdżą przede wszystkim dzieci, które stwarzają największe niebezpieczeństwo dla innych użytkowników dróg i chodników, a przede wszystkim dla siebie samych. I to jest, moim zdaniem, najlepsza odpowiedź na pytanie, czy dotychczasowy system edukacji komunikacyjnej w szkołach sprawdził się w praktyce, czy nie. A może już się zużył? W moim przekonaniu - tak. Karta rowerowa jest już dzisiaj reliktem przeszłości, jest kawałkiem papieru, z którego niewiele wynika. Obecny system edukacji rowerowej ma się nijak do życia. Na tle tych dywagacji rodzi się kolejne pytanie, jak traktować rowerzystę? Czy jak uczestnika ruchu drogowego? Jeśli tak, to jak należy budować infrastrukturę, jaki tworzyć system ruchu drogowego z udziałem użytkowników pojazdów jednośladowych, w tym głównie rowerzystów? W systemie tym rowerzyści powinni mieć takie same prawa jak inni użytkownicy dróg i ruchu drogowego. Kolejne pytanie dotyczy systemu edukacji rowerzystów. Uważam, że powinna ona zaczynać się w szkole. Wśród rowerzystów, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla innych użytkowników ruchu drogowego i dla siebie samych, stanowią dzieci i młodzież szkolna, począwszy od szkoły podstawowej, po klasy licealne. Ludzie dorośli na ogół jeżdżą rowerami bardziej bezpiecznie. Nie mówię o pijanych rowerzystach, którzy jeżdżą po pijanemu na rowerach po drogach publicznych, a do tego bez oświetlenia. Ci z pewnością stanowią największe zagrożenie i najczęściej też ulegają groźnym wypadkom, także tym śmiertelnym. Ponieważ z rowerów najczęściej korzysta młodzież szkolna, jej powinniśmy poświęcić najwięcej uwagi. Mam na myśli prowadzenie w szkołach zajęć związanych z edukacją komunikacyjną, nauki jazdy na rowerze. Do tego celu można również znakomicie wykorzystać normalne zajęcia z wychowania fizycznego. W ramach tych zajęć można uczyć dzieci jazdy na rowerze czy deskorolce. Trzeba jednak trochę inaczej spojrzeć na problem edukacji komunikacyjnej. Możemy budować ścieżki rowerowe, ale jeśli nie rozwiążemy kwestii związanych z zasadami ruchu na skrzyżowaniach z innymi drogami w taki sposób, aby rowerzyści uniknęli kolizji, to wypadków drogowych będzie nie mniej, ale więcej. Możemy nawet wybudować piękne ścieżki rowerowe, ale nie uzyskamy żadnego pozytywnego efektu. Bo przekazanie do użytku nowych ścieżek zwiększy ruch, więcej ludzi będzie jeździć na rowerach i więcej tych osób będzie na skrzyżowaniach wpadać pod samochody. Podobnym problemem wymagającym prawnego rozwiązania, jest wyposażenie rowerów w obowiązkowe urządzenie oświetlające i ochronne.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PosełAndrzejSzarawarski">Nie wiem, czy powinniśmy wymagać od wszystkich rowerzystów, aby jeździli w kaskach i nałokietnikach, ale z pewnością powinniśmy tego wymagać od dzieci, a raczej od ich rodziców. Dzieci należą do najmniej obliczalnych użytkowników rowerów. Nigdy nie wiadomo, jak zachowają się, uczestnicząc w ruchu drogowym. Dlatego powinny mieć obowiązek jazdy w kaskach ochronnych. Nie koniecznie musi to być od razu sprzęt, za który rodzice muszą zapłacić ponad sto złotych i więcej. Równie dobrze mogą chronić głowę przed stłuczeniem tanie kaski, ogólnodostępne. Nie wszystkich rodziców stać jest na kupno kasku za kilkaset złotych z różnymi „bajerami”. Większość rodziców nawet nie patrzy na wystawy sklepów rowerowych. W efekcie większość dzieci jeździ na rowerach bez kasków ochronnych i innych zabezpieczeń. Podobnie rzecz ma się z oznakowaniem i oświetleniem rowerów. Powinniśmy być bardziej restrykcyjni wobec tych użytkowników rowerów, którzy nie posiadają stosownych świateł i punktów odblaskowych, które czynią rowerzystów dostrzegalnymi na drodze przez innych użytkowników, a zwłaszcza przez pojazdy poruszające się po drodze znacznie szybciej niż rowerzyści. Obecnie wiele wypadków, którym ulegają rowerzyści, wynika z tego, że kierowca samochodu dopiero w ostatniej chwili zauważa, że ma przed sobą rowerzystę. Z reguły jest już za późno na dokonanie jakiegokolwiek manewru i takie zdarzenie kończy się źle dla rowerzystów. Takie wypadki są trudne do uniknięcia wobec rosnącego ruchu drogowego. Kierowcy samochodów nie są ostrzeżeni odpowiednio wcześniej, że na drodze znajdują się rowerzyści, skoro ci nie posiadają żadnego widocznego oświetlenia czy chociażby pasków odblaskowych na ubraniach, tornistrach itp. Na ten problem trzeba popatrzyć kompleksowo. Bo znowu uchwalimy ustawę i uspokoimy sumienie, że rozwiązaliśmy jakiś problem, nie regulując w istocie niczego i nie poprawiając niczego, co istnieje w realnym życiu. Również w odniesieniu do samorządów lokalnych powinniśmy postulować daleko idące działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa rowerzystów w ruchu drogowym. Szczególnie dotyczy to bezpieczeństwa na lokalnych drogach, także osiedlowych. Organizacja i zabezpieczenie porządku na tych drogach leżą w gestii władz samorządowych lub spółdzielczych. Na tym odcinku powinniśmy wiele zrobić, ponieważ od wielu lat nic się na nim nie zmieniło. Lokalne władze jakby nie dostrzegały rowerzystów i problemów wynikających z użytkowania przez nich dróg i ścieżek osiedlowych. Dzieci jak jeździły, tak jeżdżą na rowerach miedzy domami po drogach osiedlowych i tam najczęściej dochodzi do kolizji i wypadków. Wydaje się, że warto by zrobić „burzę mózgów” na ten temat. Punktem wyjścia takiej debaty muszą być realia dnia dzisiejszego. Spróbujmy w szerokim gronie wszystkich instytucji i organizacji zainteresowanych bezpieczeństwem rowerzystów na drogach skonstruować takie przepisy, które rzeczywiście rozwiązałyby jakiś problem i poprawiły stan bezpieczeństwa ruchu drogowego. Uważam, że niewiele dadzą formalne działania, które będą podejmowane tylko dla samych działań i dla uspokojenia sumienia, że coś się w tej mierze robi. Edukacja komunikacyjna powinna mieć charakter powszechny i masowy, a odpowiedzialność za nią powinny ponosić nie tylko władze oświatowe, ale także samorządy lokalne i spółdzielcze. Zwłaszcza ze strony tych ostatnich obserwujemy swego rodzaju znieczulicę i działania formalne.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PosełAndrzejSzarawarski">Zarząd osiedla postawi tablicę nakazującą ograniczenie prędkości poruszania się pojazdów, w tym także rowerzystów, do 20 km na godzinę i uważa, że już zrobił wszystko, co do niego należało. A tymczasem samochody jeżdżą ulicami osiedlowymi z prędkością 80, a nawet 100 km na godzinę, dzieci wyjeżdżają ze ścieżek osiedlowych na skrzyżowaniach zupełnie nieoznakowanych. W takich niby bezpiecznych miejscach dochodzi najczęściej do kolizji, bo tak naprawdę miejsca te wcale nie są bezpieczne. Najgorsze, że nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Dlatego powtarzam, że problem zasługuje na bardziej poważne potraktowanie. Trzeba w dyskusji ujawnić, gdzie są te przestrzenie, w których najczęściej dochodzi do kolizji rowerzystów, i jak te miejsca zabezpieczyć. Może potrzebna jest w tym celu osobna ustawa lub nowe rozporządzenie ministra. Ale przede wszystkim trzeba obudzić sumienia ludzi odpowiedzialnych za organizację ruchu drogowego i zarządzanie tym ruchem. Nie wszystko bowiem da się uregulować za pomocą przepisów. Czasem rozumna gospodarska troska o bezpieczeństwo ludzi znaczy więcej, niż najlepsze przepisy, których nikt nie stosuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy ktoś z państwa posłów chciałby jeszcze się wypowiedzieć, bo zamierzam oddać głos naszym gościom?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosełMichałFiglus">Pytania, które chciałem zadać, wypowiedzieli już moi przedmówcy, dlatego ograniczę się do poruszenia kilku tylko kwestii. Oczywiście, zgadzam się z nimi, ale mam na temat wielu spraw inne zdanie. Na ogół składając komuś życzenia mówimy: „Zdrowia, szczęścia, a reszta przyjdzie sama”. W tym przypadku edukacja komunikacyjna nie przyjdzie sama. Najważniejsze jest to, aby dzieci już w szkole dowiedziały się i nauczyły podstawowych zasad ruchu drogowego. Jeśli do tego nauczą się pływać, to będzie to już połowa sukcesu. Nie wiem, czy państwo odnotowali jedno zdarzenie. Kiedy w telewizji pojawiło się kilka spotów pokazujących fatalne skutki skoków na głowę do nieznanej wody, natychmiast nastąpił spadek liczby tego rodzaju wypadków. Dzieci i młodzi ludzie, którzy oglądali te programy, zobaczyli, jakie skutki może przynieść niewinny skok z mostu do rzeki; że można po prostu skręcić sobie kark i na całe życie pozostać kaleką. Podobne spoty można by przygotować i wyemitować w telewizji, pokazując niebezpieczeństwa czyhające na rowerzystów na zwykłej, spokojnej skądinąd, osiedlowej drodze czy ścieżce rowerowej. Mam pytanie do przedstawiciela Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Czy nie byłoby możliwe, aby policjanci wykładali w szkołach podstawowe przepisy ruchu drogowego? Ma to swoje głębokie uzasadnienie, bowiem całe społeczeństwo, a zwłaszcza dzieci, mają do umundurowanych policjantów pewien respekt. Trochę inny stosunek mają dzieci i młodzież do nauczycieli zajmujących się ich edukacją komunikacyjną, zwłaszcza że często robią to osoby nie za bardzo do tego przygotowane. Interesuje mnie, jak do tej pory wyglądała współpraca ze szkołami policjantów zajmujących się ruchem drogowym i czy istnieje możliwość stworzenia systemu takiego współdziałania w zakresie edukacji komunikacyjnej? W zależności od tego, czy Policja jest do tego przygotowana, można by się pokusić o sformułowanie jakiegoś zapisu ustawowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Może od razu na to pytanie pana posła Michała Figlusa odpowie pan inspektor Mariusz Wasiak?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PrzedstawicielKGPolicjiMariuszWasiak">Pan poseł Michał Figlus pytał, jak się układa współpraca Policji ze szkołami. Myślę, że o odpowiedź na to pytanie mogłaby się pokusić przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Mogę jedynie powiedzieć, że policjanci są obecni w szkołach i prowadzą różnego rodzaju akcje z dziećmi od początku ich edukacji. Są po temu różne okazje, chociażby Dzień Dziecka. Moi starsi koledzy z Komendy Głównej Policji od dawna zabiegali o wprowadzenie do szkół wychowania komunikacyjnego. W rezultacie policjanci uczestniczą w takich zajęciach, chociaż nie we wszystkich, podobnie jak nie wszystkie szkoły prowadzą takie zajęcia. Ze zrozumiałych względów najczęstszymi gośćmi w szkołach są policjanci zajmujący się w Policji profilaktyką. Mówiąc o współpracy ze szkołami trzeba jednak pamiętać o tym, że Policja ma do spełnienia bardzo liczne zadania. Przede wszystkim policjanci powinni być obecni na drogach, bo przecież tam istnieje największe zagrożenie bezpieczeństwa ruchu ze strony tych kierowców, którzy jeżdżą szybkimi samochodami. Często jeżdżą nimi zdecydowanie za szybko i są bezkrytyczni w stosunku do swoich możliwości. Poza tym nie każdy policjant nadaje się do pracy wśród dzieci i młodzieży, do tego trzeba mieć odpowiednie cechy psychofizyczne, może również odpowiednie przygotowanie zawodowe. Trzeba umieć nawiązywać z nimi kontakt. Nie każdemu policjantowi można powiedzieć, że skoro dobrze zna przepisy ruchu drogowego, to pójdzie do szkoły prowadzić zajęcia z wychowania komunikacyjnego. To po prostu trzeba umieć robić, już nie mówię o odpowiednim przeszkoleniu formalnym. Policjanci nie powinni odbierać chleba tym osobom, które odpowiadają za kształcenie i wychowanie dzieci i młodzieży. Sądzę, że powinniśmy zadbać o to, aby kadra nauczycielska była po pierwsze - bardziej świadoma konieczności prowadzenia w szkołach wychowania komunikacyjnego, a po drugie - była do tego odpowiednio przygotowana, a więc przeszkolona. Pamiętam początki wychowania komunikacyjnego w szkołach, kiedy na mocy rozporządzenia ministra program takiego wychowania wprowadzano w życie. Wówczas prowadziliśmy zajęcia dla kuratorów oświaty oraz dla niektórych nauczycieli, którzy mieli później pracować z dziećmi i młodzieżą. Mówiliśmy im tylko o najważniejszych zagrożeniach, jakie czyhają na dzieci jeżdżące na rowerach. Ale w praktyce różnie się dzieje w szkołach, czasami zajęcia z wychowania komunikacyjnego prowadzi nauczycielka czy nauczyciel, którzy nie mają nawet prawa jazdy i dlatego widzą problem zagrożenia rowerzystów tylko z jednej strony, to znaczy kierowców samochodów. Nasi policjanci starają się zainteresować dyrektorów szkół problematyką bezpieczeństwa uczniów, nie tylko zresztą rowerzystów, w ruchu drogowym. Ale naprawdę to nie jest nasze główne zadanie, mamy wiele innych, ważniejszych obowiązków do wykonania. Zresztą problematyka ta różnie wygląda w województwach. W wielu województwach istnieją programy edukacji komunikacyjnej szerzej traktujące problematykę bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, a więc nie tylko rowerzystów.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PrzedstawicielKGPolicjiMariuszWasiak">W programach tych, realizowanych zresztą w bardzo różny sposób przez szkoły, mowa jest nie tylko o zagrożeniach wynikających dla dzieci z uczestniczenia w ruchu drogowym, ale także o zagrożeniach pedofilią i innych. Takie programy o charakterze prewencyjnym realizowane są również z udziałem policjantów. Myślę więc, że robimy to, co do nas należy. Gdybyśmy mieli przejąć nowe obowiązki związane ze szkoleniem rowerzystów i wydawaniem kart rowerowych, co sugerowali niektórzy z państwa, to miałbym do państwa apel; musiałoby nas być w Policji więcej.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Statystyka potwierdza te sugestie pana inspektora Policji. Gdyby bowiem wziąć pod uwagę liczbę samochodów i natężenie ruchu pojazdów na naszych drogach, to uwzględniając normatywy europejskie polska policja drogowa powinna być co najmniej potrojona. Przy kolejnych nowelizacjach można dyskutować nad tym, czy mamy dobre, czy złe przepisy dotyczące ruchu drogowego. Poza dyskusją pozostaje fakt, że nie ma właściwej egzekucji już obowiązującego prawa. I to nie jest tylko kwestia niewydolności naszego sądownictwa i przepełnionych więzień, w których brakuje miejsc dla pijanych kierowców, którzy spowodowali groźny wypadek drogowy. Najgorsze jest to, że użytkownicy ruchu drogowego przyzwyczajają się do tego, że nie są karani za ewidentne wykroczenia i łamanie obowiązujących przepisów. Do tego dochodzi brak wyobraźni, różnego rodzaju szaleństwa, brak ostrożności itd. To jest między innymi skutek tego, że za mało widzimy patroli policyjnych na drogach. Same tylko akcje związane z jakimiś specjalnymi okazjami, jakimi są na przykład Zaduszki czy weekendy wakacyjne, niczego nie zmieniają. Co z tego, że podczas akcji „Znicz” na drogach policjanci karzą mandatami wielokrotnie więcej kierowców, skoro znaczną część ukaranych stanowią pijani kierowcy. Wynika z tego, że mimo wzmożonej pracy policjantów w tych okresach wyjątkowego natężenia ruchu drogowego, ludzie niewiele sobie z tego robią i łamią przepisy w poczuciu pewnej bezkarności. Bardzo mi odpowiada tok myślenia, jaki zaprezentował w swej wypowiedzi pan poseł Andrzej Szarawarski. Myślę, że powinniśmy iść właśnie w tym kierunku, a więc szeroko patrząc się na cały problem bezpieczeństwa ruchu drogowego i nie upajając się jedynie formalnymi działaniami. Dotyczy to zarówno parlamentarzystów, jak i działaczy samorządowych w terenie, nie mówiąc już o Policji, a także organizacjach i stowarzyszeniach zajmujących się niejako z urzędu tą problematyką. Powinniśmy doprowadzić do dialogu, który miedzy innymi dotyczyć będzie przygotowywanej przez rząd ustawy o kierowaniu pojazdami. Zbyt często jednak staramy się przyjąć rozwiązania mocno sformalizowane, które, jak słusznie zauważył pan poseł Andrzej Szarawarski, uspokajają nasze sumienie. Kiedy pojawia się jakiś problem, uruchamiamy pewien schematyczny sposób działania polegający na ujawnieniu zjawiska w mediach, pokazaniu kilku groźnych w skutkach wypadków w telewizji, napiętnowaniu ewentualnych winnych i zgłoszeniu kilku postulatów pod adresem organizatorów wychowania komunikacyjnego. Po jakimś czasie zapominamy o całej sprawie i powoli obojętniejemy nawet na tragiczne dane pokazujące liczbę śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Dzieje się tak dlatego, że ten dramat nie dotknął nas bezpośrednio lub ludzi nam bliskich. Cieszę się, że pan poseł Andrzej Szarawarski przypomniał, że już nieraz nowelizowaliśmy Kodeks drogowy i szukaliśmy w podobnym gronie, w jakim spotkaliśmy się dzisiaj na posiedzeniu Komisji, pewnych rozwiązań. Po tych działaniach pozostał nam pewien niedosyt. Statystyka z roku 2004 pokazuje, że przy wzroście liczby pojazdów na naszych drogach i natężenia ruchu drogowego, a także ogólnym wzroście naszej mobilności, mamy już za sobą okres, kiedy spadała liczba wypadków.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PosełJanuszPiechociński">Jeżeli zatem nie podejmiemy dużo mocniejszych niż dotychczas, a przede wszystkim nowych działań nie tylko w postaci rozbudowy infrastruktury drogowej, to może się okazać, że niebawem zostaniemy porażeni liczbą ofiar na drogach i wynikających z nich konsekwencji. Mam przede wszystkim na myśli liczbę śmiertelnych ofiar wypadków. Dlatego nie powinniśmy szukać wyjścia z tej sytuacji i patrzeć na bezpieczeństwo ruchu drogowego jedynie przez pryzmat znanych i wielokrotnie stosowanych rozwiązań. Nie możemy tylko mówić o pijanych i zbyt szybko jeżdżących kierowcach oraz o złym stanie dróg i całej infrastruktury. Powinniśmy selektywnie dotykać każdej z przyczyn złego stanu bezpieczeństwa ma polskich drogach i zastanawiać się, co w danym obszarze dla danej grupy użytkowników ruchu drogowego jesteśmy rzeczywiście w stanie zrobić. Powinniśmy przestać patrzeć na bezpieczeństwo ruchu drogowego w ogóle, ale zacząć analizować bezpieczeństwo każdej grupy użytkowników ruchu drogowego oddzielnie i zastanawiać się, co w tej przestrzeni możemy zrobić, łącznie z uruchamianiem dużych akcji społecznych i mobilizowaniem sprzymierzeńców. Proszę zwrócić uwagę na istotny moment pojawianie się sprzymierzeńców. Są nimi sami użytkownicy dróg, w tym konkretnym wypadku rowerzyści. To przecież właśnie z ich inicjatywy doszło do dzisiejszego posiedzenia Komisji Infrastruktury. Z inicjatywy dobrze zorganizowanego środowiska skupionego wokół Polskiego Klubu Ekologicznego. I to są nasi naturalni sprzymierzeńcy. W ten sposób patrzymy na państwa postulaty; to są postulaty i uwagi naszych sprzymierzeńców. Zostały one skierowane nie tylko do naszej Komisji i w ogóle do Sejmu, ale także do instytucji państwowych i innych uczestników życia publicznego. Jak państwo zauważyli, nie było to żadne podsumowanie, ale jedynie mój własny głos w dyskusji. Czy są jeszcze inne głosy?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PosełAndrzejFedorowicz">Nie jestem zwolennikiem przewartościowywania w ogóle pewnych rzeczy, ale w tym wypadku chyba trzeba takich przewartościowań dokonać. Cały czas mówimy o ruchu drogowym i o udziale w tym ruchu rowerzystów. Rodzi się jednak pytanie, czy kilku i kilkunastoletnie dzieci jeżdżące na rowerze są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego? Zapędziliśmy się już tak daleko, że traktujemy ich tak samo jak dorosłych kierowców posiadających prawa jazdy na prowadzenie pojazdów i mających za sobą ukończenie stosownych kursów i kilka lat praktyki. Te dzieci i ta młodzież na rowerach mają być dla nas równymi parterami w ruchu drogowym? Bo to by przynajmniej wynikało z dzisiejszej dyskusji. Chciałbym wobec tego zapytać pana inspektora Policji, ile wśród ofiar wypadków spowodowanych przez rowerzystów było osób nieposiadających uprawnień do prowadzenia nawet roweru? Zapewne z danych statystycznych dowiemy się, że ponad 70% rowerzystów, sprawców wypadków drogowych, nie posiadało karty rowerowej. Chcę przez to powiedzieć, że nie powinniśmy zanadto dzielić i szufladkować uczestników ruchu drogowego. Bardzo cenię inicjatywę rowerzystów, których przedstawicieli gościmy dzisiaj na posiedzeniu Komisji. Ale za chwilę pojawi się inna grupa reprezentująca innych użytkowników dróg, na przykład motocyklistów i też przedstawi nam swoje uwagi i postulaty. Powinniśmy mówić o bezpieczeństwie ruchu drogowego w ogóle. Przecież w ruchu drogowym uczestniczą zarówno kierowcy samochodów, jak i rowerzyści, motocykliści, na drogach poruszają się pojazdy lekkie i ciężkie. Trzeba znaleźć takie rozwiązania, aby do tego ruchu nie dopuścić osób nieposiadających odpowiednich uprawnień. Natomiast jeśli będziemy ulegali różnym grupom nacisku, to niczego dobrego z tego nie wyniknie. Jestem zwolennikiem budowania ścieżek rowerowych, ale wszystko musi mieć swoje uzasadnienie. Jeśli jakiejś gminy nie stać jest na budowę drogi, to tym bardziej jej nie stać na wybudowanie ścieżki rowerowej. Bo priorytetem jest droga. Uważam, że należy rozwijać turystykę rowerową, sam zresztą zdobyłem jeszcze w szkole średniej prawo jazdy na motocykl. Bo takie możliwości moja szkoła miała.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Czy to był motocykl czechosłowackiej jeszcze produkcji marki Jawa, czy SHL o pojemności 125 mm?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PosełAndrzejFedorowicz">Był to też motocykl produkcji czechosłowackiej, ale marki CZ. Wracając do spraw ogólnych. Chodzi o to, abyśmy nie pogubili się zajmując kolejnymi użytkownikami ruchu drogowego. Powinniśmy patrzeć się na problemy bezpieczeństwa ruchu drogowego, jako całość, a nie w sposób cząstkowy. Przynajmniej ja tak rozumuję. Widzę w tym ruchu drogowym również rowerzystów i motocyklistów, ale patrzę się na ten ruch jako całość. Nie chciałbym przewartościować żadnej z grup uczestników ruchu drogowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Będziemy zmierzać do końca naszego posiedzenia, ale wypowie się jeszcze pan poseł Michał Figlus.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PosełMichałFiglus">Przepraszam, że ponownie zabieram głos w debacie, ale temat rowerowy należy do moich tematów.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PosełJanuszPiechociński">To już wiemy, panie pośle, że zaczynał pan uczestniczyć w ruchu drogowym jako rowerzysta.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PosełMichałFiglus">Pan poseł Andrzej Fedorowicz wypowiedział wiele zdań, z którymi się zgadzam, ale z niektórymi zgodzić się nie mogę i muszę się z państwem podzielić swoimi wątpliwościami. Trudno, aby policjanci zajmowali się wyłapywaniem rowerzystów nieposiadających kart rowerowych. Pewno, że w niektórych sytuacjach mogą to robić, ale jeśli mamy do czynienia z wieloma rowerzystami, to trudno każdego z nich sprawdzić, czy ma przy sobie kartę rowerową. Kolejna sprawa dotyczy edukacji. Wszyscy dyskutanci są za edukacją komunikacyjną dzieci, bo one muszą wiedzieć, wyjeżdżając rowerem na ulicę, jak się zachować w ruchu drogowym. Żeby potem ojciec czy dziadek nie musiał płacić kar za naruszenie przepisów przez dziecko czy wnuka. A w ogóle to byłbym bardzo ostrożny z karaniem rowerzystów. Czasami jest to konieczne, ale bez przesady.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Nasze spotykanie musimy zakończyć, ponieważ na miejsca w tej sali czekają już posłowie innej komisji sejmowej. Wiedząc o ograniczonym czasie, w którym możemy prowadzić nasze obrady, celowo sprowadziliśmy posiedzenie do odbycia jedynie wstępnej dyskusji. Zasadniczą debatę przeniesiemy na posiedzenie stałej podkomisji do spraw transportu. Jako ostatni zabierze głos przedstawiciel Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PrzedstawicielZarząduDrógUrzęduMiastaStołecznegoWarszawyAntoniWilim">Korzystając z okazji chciałem państwa poinformować, jaka jest sytuacja w naszym mieście. Ruch rowerowy odbywa się w większości na wydzielonych ścieżkach i w związku z tym nie mamy z rowerzystami większego problemu. Udział użytkowników pojazdów jednośladowych w ogólnej liczbie wypadków drogowych nie przekracza w Warszawie 5%, przy czym w tej grupie są także motocykliści. Wypadki przez nich powodowane mają na ogół groźniejsze skutki, często kończą się śmiercią motocyklistów. Na jedną rzecz chciałbym zwrócić państwu uwagę. W dzisiejszym posiedzeniu nie uczestniczą przedstawiciele pieszych, a przecież oni są również uczestnikami ruchu drogowego. W Warszawie, a podejrzewam, że również w innych miastach, pod tym względem sytuacja jest katastrofalna. W roku 2004 nastąpił wzrost liczby ofiar śmiertelnych wśród przechodniów o 14,5% w stosunku do roku poprzedniego. Dzieje się tak w sytuacji, kiedy Komisja Europejska zaleca, aby do roku 2010 doprowadzić do liczby osób zabitych w wypadkach drogowych o 50%. Nie wiem, jak my osiągniemy taki spadek liczby śmiertelnych wypadków drogowych. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że największe zagrożenie występuje właśnie na wyznaczonych przejściach dla pieszych. Tam dochodzi najczęściej do wypadków, często niestety śmiertelnych. Należałoby się zastanowić, czy obowiązujące przepisy dostatecznie chronią przechodniów i czy obecne prawo jest właściwe. Na przejściach przechodnie czują się znacznie mniej bezpieczni niż rowerzyści na skrzyżowaniach ścieżek rowerowych z innymi drogami. Mamy do czynienia nie tylko ze złym zachowaniem zmotoryzowanych kierowców i ich niewłaściwymi nawykami w stosunku do pieszych i rowerzystów. Kierowcy samochodów nie przestrzegają podstawowych zasad ruchu drogowego na jezdniach wielopasmowych nawet przy niewielkim ruchu pojazdów. Przy dużym natężeniu ruchu pojazdów w miastach, zwłaszcza na ruchliwych ulicach, pieszy nie ma szansy na przejście przez jezdnię. Nie wszędzie możliwe jest zainstalowanie sygnalizacji świetnej, a tego rodzaju postulaty są najczęstsze. Dlatego przepisy ruchu drogowego muszą w jakimś stopniu lepiej chronić pieszych. Bez tego stan bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie ulegnie poprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PosełJanuszPiechociński">Ruch drogowy jest jeden, ale na problemy bezpieczeństwa na naszych drogach musimy popatrzeć poprzez pryzmat bezpieczeństwa każdego z uczestników tego ruchu. Na tej drodze musimy szukać nowych rozwiązań. Podzielam pogląd pana posła Michała Figlusa, że sprawą fundamentalną jest edukacja społeczeństwa, a przede wszystkim edukacja komunikacyjna prowadzona w szkołach. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, które programowo jest za to odpowiedzialne, musi mieć wsparcie ze strony zarówno Policji, jak i organizacji i instytucji zajmujących się problematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego, zainteresowanych bezpośrednio poprawą stanu tego bezpieczeństwa. Trzeba lepiej wykorzystać możliwości tych instytucji i organizacji, bez względu na to, kiedy one powstały. Serdecznie dziękuję stronie społecznej za zainicjowanie dzisiejszego spotkania. Powrócimy do tej tematyki na posiedzeniu podkomisji stałej do spraw transportu. Bardzo państwa proszę o zapoznanie się z projektem ustawy o kierujących pojazdami. Chodzi o to, aby nie wracać już do poprzednich dyskusji. Zapewne większość wątków będzie dotyczyła problematyki bezpieczeństwa ruchu drogowego. Proszę też państwa posłów, aby w swych publicznych wypowiedziach zwracali uwagę na to, że ciągle poszukujemy nowych rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo ruchu drogowego. Zapraszamy do debaty publicznej na ten temat. Bez względu na jej przebieg, z pewnością wiele propozycji i słusznych uwag spowoduje zwrócenie uwagi na rangę problemu bezpieczeństwa. Dzięki temu może być mniej wypadków i groźnych zdarzeń na naszych drogach. Dziękuję wszystkim za udział. Posiedzenie Komisji Infrastruktury uważam za zamknięte.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>