text_structure.xml 92.4 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełJanBorkowski">Otwieram posiedzenie Komisji. Przedstawię pismo skierowane do prezydium Komisji przez marszałka Sejmu. „Prezydium Sejmu - na wniosek komisji - kieruje dodatkowo przedstawiony przez prezesa Rady Ministrów wniosek o udzielenie wotum zaufania dla Rady Ministrów do Komisji do Spraw Układu Europejskiego w celu wyrażenia pisemnej opinii, czy minister spraw zagranicznych zapewnia wykonanie przedstawionego Sejmowi programu działania rządu”. Ta właśnie sprawa będzie przedmiotem naszych dzisiejszych obrad.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PosełJanBorkowski">Witam ministra Dariusza Rosatiego i proszę o wysłuchanie biografii ministra, jaką otrzymaliśmy od Prezydium Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#PosełJanBorkowski">Dariusz Rosati - minister spraw zagranicznych - urodzony 8 sierpnia 1946 r. w Radomiu, obywatelstwo polskie, bezpartyjny, żonaty (od 1971 r.), dwoje dzieci - syn (24 lata) i córka (12 lat).</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#PosełJanBorkowski">Wykształcenie: Wydział Handlu Zagranicznego SGPiS ukończył w 1969 r., uzyskując dyplom magistra. W 1973 r. obronił pracę doktorską, a w 1978 r. uzyskał stopień naukowy doktora habilitowanego. Od 1990 r. jest profesorem nauk ekonomicznych SGH.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#PosełJanBorkowski">Doświadczenie zawodowe. Od 1969 r. pracuje na SGPiS (obecnie SGH), gdzie od 1991 r. przebywa na urlopie bezpłatnym. Pracę rozpoczął na stanowisku asystenta. Był założycielem i pierwszym dyrektorem (w latach 1985-1988) Instytutu Gospodarki Światowej w SGH. W latach 1988–1991 był dyrektorem Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. Od sierpnia 1991 r. do grudnia 1995 r. pracował w Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie jako kierownik sekcji krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Od grudnia 1995 r. - minister spraw zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#PosełJanBorkowski">Dodatkowe kwalifikacje zawodowe. W okresie pracy na uczelni Dariusz Rosati odbył wiele praktyk i stażów krajowych i zagranicznych. Między innymi w latach 1978–1979 pracował w Citybank w Nowym Jorku (USA) jako konsultant, a w latach 1986–1987 przebywał na stypendium Fulbrighta na uniwersytecie Princenton w USA. Pracował także jako konsultant na rzecz wielu organizacji międzynarodowych, takich jak: Bank Światowy, UNIDO, Międzynarodowa Organizacja Pracy, Komisja Wspólnot Europejskich. Realizując misję tych organizacji, odwiedził ponad 30 krajów Azji, Afryki i Ameryki. Uczestniczył w wielu konferencjach międzynarodowych i wykładał w wielu zagranicznych uczelniach i w instytutach, m.in.: London School of Economics, Uniwersity of Minnesota, Princeton Uniwersity, DIW, CEPII i innych.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#PosełJanBorkowski">Opublikował ponad 300 prac naukowych i popularnonaukowych, w tym wiele za granicą, z dziedziny polityki gospodarczej, handlu międzynarodowego i finansów. Jest autorem trzech książek i współautorem kilkunastu innych.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#PosełJanBorkowski">Funkcje społeczne i polityczne. W latach 1964–1973 był członkiem Zrzeszenia Studentów Polskich, pełniąc m.in. funkcję wiceprzewodniczącego Rady Uczelnianej ZSP SGPiS. W latach 1966–1990 był członkiem PZPR. Pełnił w okresie 1981–1985 funkcję I sekretarza Komitetu Uczelnianego SGPiS.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#PosełJanBorkowski">Może minister D. Rosati zechciałby dodać coś do biografii zawartej w przytoczonej notce? Następnie zaś poprosimy członków Komisji o zadawanie pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MinisterDariuszRosati">Jest mi bardzo miło spotkać się z Komisją do Spraw Układu Europejskiego, ponieważ kwestie związane z realizacją tego układu, z naszym członkostwem w Unii Europejskiej stanowią jeden z głównych celów polskiej polityki zagranicznej, a w przeszłości były obszarem moich badań jako ekonomisty.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MinisterDariuszRosati">Dziękuję za zaproszenie, będę starał się sprostać wszelkim oczekiwaniom członków Komisji, gdy będę odpowiadał na postawione pytania.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli zaś chodzi o ewentualne uzupełnienie informacji przedstawionych przez posła J. Borkowskiego, zastanawiam się, co jeszcze można dodać, nie wchodząc w mało istotne szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MinisterDariuszRosati">Poinformuję więc może tylko, że kiedy złożono mi propozycję objęcia stanowiska ministra sprawa zagranicznych, przez kilka dni zastanawiałem się poważnie nad przyjęciem propozycji. Być może część zebranych zastanawia się, dlaczego akurat ja objąłem to stanowisko, zanim padnie pytanie tego rodzaju, pragnę poinformować, że w przeszłości nie miałem doświadczenia w pracy dyplomatycznej.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MinisterDariuszRosati">Dodam też, że w latach 70. i 80. nie mogłem ubiegać się o wyjazd za granicę w służbie dyplomatycznej ani też o pracę w organizacji międzynarodowej, a to ze względu na fakt, iż - jak to określono w ówczesnym okresie - byłem „niekryteryjny”. Chodziło o to, że miałem rodzinę za granicą, co eliminowało mnie z pracy w dyplomacji.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MinisterDariuszRosati">Niemniej jednak cały czas byłem włączony w sprawy międzynarodowe, nie tylko zresztą z tego względu, iż jestem ekonomistą „międzynarodowym” - skończyłem na SGPiS Wydział Handlu Zagranicznego i przez cały okres swojej pracy zawodowej zajmowałem się sprawami polityki gospodarczej, lecz w kontekście gospodarki otwartej, czyli zajmowałem się tym, co dzieje się na styku kraj - zagranica. Od tej więc strony miałem pewne przygotowanie międzynarodowe i ekonomiczne.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MinisterDariuszRosati">Był to zatem pierwszy powód, dla którego zdecydowałem się przyjąć propozycję. Uznałem bowiem, że moje doświadczenie i przygotowanie zawodowe jako ekonomisty - specjalisty z zakresu międzynarodowych zagadnień ekonomicznych, zwłaszcza w kwestiach związanych z funkcjonowaniem Unii Europejskiej może stać się pomocne, gdy celem Polski jest wejście do Unii i gdy w zmienionej sytuacji politycznej międzynarodowej - kiedy to interesy gospodarcze zaczynają dominować w polityce zagranicznej państw - przygotowanie moje okazuje się odpowiednie.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MinisterDariuszRosati">Okres konfrontacji polityczno-wojskowej uległ już w zasadzie zakończeniu i w polityce zagranicznej coraz większą rolę odgrywają interesy ekonomiczne.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MinisterDariuszRosati">Nie bez znaczenia na wyrażenie przeze mnie zgody był również fakt, iż moi trzej znakomici poprzednicy również podjęli pracę w MSZ jako w zasadzie „ludzi z zewnątrz”, również nie byli zawodowymi dyplomatami. A myślę, że wszyscy trzej spełnili wszelkie oczekiwania i byli dobrymi ministrami.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli przewodniczący Komisji nie ma nic przeciwko temu, proponuję, by członkowie Komisji zadawali mi pytania, na które postaram się wyczerpująco odpowiedzieć,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełJanBorkowski">Proszę więc o zgłaszanie pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosełWojciechGrabałowski">Zacznę od nieco zaczepnego pytania. Minister W. Bartoszewski obejmując urząd złożył nam bardzo interesującą deklarację, która polegała na przeprowadzeniu pogłębionych konsultacji - dotyczących zrzeszenia się z Unią Europejską - z krajem, który przeszedł już przez wszystkie wymagane procedury i został do Unii przyjęty. Konsultacje miałyby dotyczyć przede wszystkim pewnych rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami związanymi z przystąpieniem do Unii a praktyką, z jaką kraj ten miał do czynienia już po fakcie przystąpienia do UE.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PosełWojciechGrabałowski">Jesteśmy w Komisji zdania, że byłoby to doświadczenie bardzo interesujące i użyteczne. Chciałbym się zatem dowiedzieć, czy pan minister byłby skłonny podjąć to zobowiązanie ministra W. Bartoszewskiego i zrealizować je.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełJanBorkowski">Ustalmy, czy będziemy prosić ministra D. Rosatiego o odpowiedzi na poszczególne pytania, czy też na pewne ich serie. Jak słyszę, członkowie Komisji proszą o odpowiedzi na krótkie serie pytań. Tak więc udzielam głosu następnemu posłowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosełKrzysztofWiecheć">Dobrze się stało, że minister D. Rosati spotkał się z naszą Komisją, która ma - moim zdaniem - pewną misję do spełnienia, mówię o „misji”, gdyż wszyscy skupieni w naszej Komisji tak właśnie odczuwają swoją pracę w niej. To nasze odczucie jest tym ważniejsze, że w niedługim już czasie Komisji tej nie będzie, zostanie przekształcona w Komisję Integracji Europejskiej, co ma - naszym zdaniem - duże znaczenie. Powstaje również Komitet Integracji Europejskiej, o czym zresztą pan minister na pewno wie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PosełKrzysztofWiecheć">W związku z powyższym czuję się zobowiązany do poruszenia kilku ważnych kwestii. I tak - mimo że w Sejmie działa specjalnie powołana komisja do spraw Polonii, która ma pewne możliwości wspierania Polaków żyjących za granicą - Polonia nie ma praktycznie żadnego znaczenia w krajach, gdzie przyszło jej żyć. Wystarczy chyba wspomnieć, że np. w Niemczech - gdzie Polonia jest szczególnie liczna - przed II wojną światową, już w okresie obowiązywania systemu totalitarnego, Polacy mieli własną reprezentację w Bundestagu, a dziś, kiedy Niemcy są państwem demokratycznym, reprezentacji takiej nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PosełKrzysztofWiecheć">Uważam zatem, że należy ze szczególnym zaangażowaniem włączyć się w prace na rzecz Polonii. Odnoszę wrażenie, że świadom tej potrzeby prezydent A. Kwaśniewski poczynił odpowiednie kroki w tym kierunku i jestem zdania, że również resort spraw zagranicznych powinien wspomóc działania tego typu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PosełKrzysztofWiecheć">Druga sprawa - którą poruszaliśmy już z okazji spotkań z ministrem W. Bartoszewskim - to kadry dla MSZ. Jest to problem niezmiernie istotny, gdyż trzeba stwierdzić wprost, że nie ma w Polsce koncepcji w tej dziedzinie. Myślę, że istnieje potrzeba zadbania o wykształcenie kadry dla resortu, tak jak dzieje się to w innych krajach. Nie oceniam naszych kadr aktualnych, ale jestem zdania, iż należy opracować konkretny system, który w przyszłości zapewni dopływ do dyplomacji ludzi z odpowiednim przygotowaniem.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PosełKrzysztofWiecheć">Kwestia kolejna to promocja naszego kraju za granicą. Myślę, że obowiązujący obecnie system, oparty na istnieniu ambasad, przestał być w obliczu nowych potrzeb wystarczający. Zdaję sobie sprawę, że nie jest proste zorganizowanie nowego systemu, prosiłbym jednak pana ministra o ustosunkowanie się do tego problemu i podzielenie się z nami swymi opiniami i ewentualnymi planami związanymi z tą kwestią. Oczekuję, że uczyni pan to z pozycji nie tylko zwierzchnika resortu spraw zagranicznych, ale i Europejczyka - wiemy już bowiem, jak ściśle był pan związany ze sprawami międzynarodowymi i sądzę, że może pan spojrzeć na wspomnianą sprawę od tej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełAndrzejLipski">Z wielką uwagą wysłuchałem dziś exposé premiera W. Cimoszewicza. Czekałem zwłaszcza na zapowiedziane przez premiera zaskakujące elementy jego wystąpienia. Jest jednak oczywiste, że jako członek tej Komisji najbardziej zainteresowany jestem polityką zagraniczną nowego rządu.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PosełAndrzejLipski">Minister D. Rosati w swoim krótkim zagajeniu do dzisiejszego posiedzenia powiedział, że integracja z Unią Europejską będzie jednym z głównych celów naszej polityki zagranicznej. Premier W. Cimoszewicz zaś, podkreślając stabilność polskiej polityki zagranicznej, stwierdził, że dużą wagę będziemy przywiązywali do bardzo dobrych kontaktów ze wschodnimi sąsiadami naszego kraju, a zwłaszcza z Federacją Rosyjską.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PosełAndrzejLipski">Chciałbym się więc dowiedzieć, jak będzie wyglądała w praktyce polska polityka zagraniczna. Czy wypowiedź premiera świadczy o zamiarze osłabienia naszego trendu do integracji z Unią Europejską oraz NATO, czy też moje wrażenie wynika jedynie z gry słów zawartych w wystąpieniu premiera, jak również pana ministra?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MinisterDariuszRosati">Spróbuję odpowiedzieć według kolejności zadanych pytań.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o inicjatywę ministra W. Bartoszewskiego, aby skorzystać z doświadczeń innych krajów - a mowa była konkretnie chyba o Austrii - uważam to za bardzo dobry pomysł. Nie znam wprawdzie treści zobowiązania, jakie podjął minister W. Bartoszewski podczas rozmów z Komisją, jestem jednak zdania, że z doświadczeń krajów, które przebyły już drogę stojącą przed Polską, należy korzystać i mamy zamiar to czynić.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MinisterDariuszRosati">Doświadczenia austriackie są dość interesujące, z tym że nie dotyczą one wyłącznie tego kraju, podobne przebyła Szwecja oraz Finlandia i wiązały się one z pewną ewolucją polityczną. W grę nie wchodziła bowiem tylko integracja ekonomiczna, należało także dokonać zmiany formuły politycznej kraju, co sprowadzało się do rezygnacji z neutralności.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MinisterDariuszRosati">W doświadczeniach austriackich orientuję się nieźle, ponieważ dobrze znam osobiście głównego negocjatora wejścia Austrii do Unii Europejskiej, Emila Emsa, bardzo interesującą postać. Jest to Austriak, który ma obywatelstwo szwedzkie, w związku z czym negocjował wejście do Unii zarówno Austriaków jak i Szwedów. Miałem kiedyś okazję wysłuchać jego bardzo szczegółowego wykładu o strategii dochodzenia do UW. Utkwiło mi w pamięci jedno ze stwierdzeń Emsa, który mówił, że tak Szwedzi jak i Austriacy występowali z bardzo długą listą własnych postulatów dotyczących spraw, w których mieli nadzieję uzyskać ustępstwa ze strony Unii. Nadzieje te jednak okazały się płonne, gdyż Unia negocjując przystąpienie do swego grona kolejnych państw, domaga się podporządkowania ustaleniom podjętym podczas negocjacji w ramach „szóstki”, „dziesiątki”, „dwunastki” itd.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#MinisterDariuszRosati">Emil Ems pracował potem w EFTA, a następnie obaj pracowaliśmy w Genewie. Kiedyś zaproponowałem mu żartem, by podjął się konsultowania w Polsce, gdyż przeszedł całą drogę negocjacji, co trwało ok. 5 czy 6 lat i mogłoby się okazać bardzo cenne w staraniach naszego kraju o członkostwo w Unii. Ems, również żartem, wyraził zgodę na podjęcie się doradztwa. A dzisiaj nie jestem już pewien, czy na żartach możemy poprzestać w tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#MinisterDariuszRosati">Muszę podkreślić, że będziemy się starać, by w sposób usystematyzowany przyjrzeć się doświadczeniom przede wszystkim Austrii i Finlandii - jako krajów pod wieloma względami najbliższych nam - by ustrzec się błędów, jakie zostały popełnione w ich wypadku oraz zorientować się lepiej, jaki ogrom pracy nas czeka. Wspomniane plany są częścią narodowej strategii integracyjnej, będącej wciąż niestety w powijakach, jeśli idzie o nasze państwo. Mamy bowiem jedynie bardzo mglisty, intelektualny raczej zarys tego, co powinno znaleźć się w narodowej strategii integracji. Uwzględnienie doświadczeń innych państw jest elementem owej strategii, elementem który powinien nam pomóc zarówno w ustaleniu pewnego kalendarza wewnętrznego postępowania prawodawczego, jak i w obraniu taktyki negocjacyjnej w stosunku do Unii.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#MinisterDariuszRosati">Tak więc uważam, że zmiany MSZ dotyczące maksymalnego wykorzystania doświadczeń innych krajów w interesującej nas kwestii pokrywają się z oczekiwaniami członków komisji, którzy podnieśli ten temat. Dodam jeszcze, że chcemy korzystać również z doświadczeń Hiszpanii i Portugalii, gdyż były to kraje, które zyskały znaczne derogacje do układu w momencie przystępowania do Unii, przez co do tej pory korzystają w pewnym zakresie z preferencyjnego traktowania w niektórych dziedzinach. Jest to bardzo cenne osiągnięcie i myślę, że powinniśmy starać się o podobne traktowanie.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#MinisterDariuszRosati">Chciałbym też przypomnieć, że możemy liczyć na jeszcze jednego konsultanta. Premier M. Gonzalez - jak sądzę - osobisty przyjaciel prezydenta A. Kwaśniewskiego - podczas grudniowej wizyty naszego prezydenta w Hiszpanii powiedział, że gdyby przegrał wybory - a wszystko wskazuje na to, że tak się prawdopodobnie w maju stanie - to gotów jest zostać naszym konsultantem do spraw wejścia do Unii Europejskiej. Warto dodać, że premier Gonzalez ma za sobą 20 lat sprawowania funkcji szefa rządu i że to on właśnie prowadził negocjacje dotyczące wejścia Hiszpanii do Unii, w związku z czym byłby niezmiernie cennym doradcą. Naturalnie nie ma żadnej pewności, czy uda się to załatwić. Być może jeśli fundusz PHARE pokryłby związane z tym koszty, sprawa przebiegałaby po naszej myśli.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#MinisterDariuszRosati">Przejdę do pytań posła K. Wiechcia. Otóż zgadzam się z wypowiedzią, bo trudno nazwać pytaniami problemy, które poseł poruszył i myślę, że chodzi raczej o potwierdzenie przeze mnie spostrzeżeń, które poseł K. Wiecheć tu zaprezentował. Mogę obierać, że praca z Polonią nie umknie uwagi resortu. Mając pełną świadomość wagi innych zagadnień takich jak: Unia Europejska, NATO, problemy związane z Rosją, sprawa bezpieczeństwa itd. - uważam, że kwestie Polonii nie mogą być odsunięte na dalszy plan naszych działań. Od razu wszakże muszę zaznaczyć, że jest to przede wszystkim sprawa środków, podobnie jak druga poruszona przez posła K. Wiechcia kwestia - promocji naszego kraju za granicą.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#MinisterDariuszRosati">Wszyscy mamy poczucie niedostatku działań, które podejmujemy. Polonia domaga się od nas ściślejszych kontaktów, częstszych imprez, większej uwagi i zainteresowania, jej przedstawiciele uważają, że powinniśmy stworzyć sytuację, która umożliwiłaby Polonii częstsze kontakty bezpośrednie z krajem.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#MinisterDariuszRosati">Promocja naszego kraju za granicą to kwestia niezmiernie ważna, bo kryje się za nią przecież akcentowanie naszej obecności w innych państwach, tych zwłaszcza, gdzie o Polsce wie się niewiele, albo też wiedza na nasz temat jest zniekształcona przez pewne patologie czy też niewłaściwy obraz wytworzony w przeszłości.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#MinisterDariuszRosati">Sygnalizując kłopoty finansowe, które trapią nas, podobnie jak i inne resorty, pragnę powiadomić zebranych, że jeśli chodzi o proporcję, to mamy koncepcję rozbudowy sieci instytutów polskich. Funkcjonują one obecnie w 14 krajach. Mamy nadzieję, iż w br. uda się stworzyć je w Wilnie, Mińsku, Kijowie i Kaliningradzie. Jest to ambitny plan, nie wiadomo jednak, czy uda się go w pewni zrealizować i to niezależnie od poczynań strony polskiej. Pomijam względy finansowe, nie wszystkie fazy realizacji owego projektu zależą od nas, np. powstanie instytutu w Kaliningradzie wymaga uzgodnienia z władzami Rosji - miałby on powstać na zasadzie filii Instytutu Polskiego w Moskwie, co pociąga za sobą konieczność wydania odpowiedniego aktu prawnego przez stronę rosyjską. Obawiamy się, że może wymagać to wszystko trochę dłuższego czasu.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#MinisterDariuszRosati">Niemniej jednak prace są zaawansowane. W Kaliningradzie gotowy jest już teren, mamy zgromadzone na ten cel pieniądze, tak że kiedy formalności zostaną dopełnione i uzyskamy zgodę, rozpocznie się budowa ośrodka stanowiącego przyczółek polskości, w sąsiedztwie zresztą naszego konsulatu.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#MinisterDariuszRosati">W Mińsku i Kijowie wszystkie sprawy zostały już uzgodnione. Poważnie zaawansowane są przygotowania dotyczące koncepcji działania tych instytutów. Jeśli chodzi o instytut w Kijowie, bardzo zabiega o jak najszybszą jego realizację marszałek A. Małachowski. Mamy więc nadzieję, że uda się uwieńczyć powodzeniem nasze starania, oczywiście w miarę możliwości finansowych. Muszę zaznaczyć, że są to dość kosztowne przedsięwzięcia w związku z tym, że należy dysponować własnym budynkiem, kilkuosobową obsługą. Wymienione zamierzenia to wszystko, na co stać nas w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#MinisterDariuszRosati">W następnych latach zamierzamy rozszerzać tę formę działania. O wschodnich placówkach już wspomniałem, mamy również instytut w Stanach Zjednoczonych. W miarę możliwości będziemy starać się o rozbudowanie sieci instytutów polskich, w niektórych krajach może będą mogły funkcjonować po dwa. W Niemczech działają już dwa i niewykluczone, że taka potrzeba istnieje także w innych państwach. Jeżeli tylko znajdą się środki na realizowanie naszych zamierzeń, na pewno plany uwieńczone zostaną sukcesem. Chcemy podjąć współpracę ze Wspólnotą Polską, z organizacjami polonijnymi.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#MinisterDariuszRosati">Drugi sposób promocji Polski za granicą oparty ma być na koncepcji, która dopiero powstaje na tle dyskusji o reformie centrum gospodarczego rządu. Konkretnie chodzi tu o biura promocji handlu i inwestycji, czyli placówki, które z powodzeniem zdają egzamin w wypadku innych państw, a służą utrzymywaniu kontaktów handlowych, promowaniu inwestycji, informacji handlowej itp.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#MinisterDariuszRosati">Funkcjonuje dotychczas system biur radców handlowych, który wymaga jednak zreformowania, gdyż jest systemem nieprzejrzystym, przede wszystkim dla naszych partnerów zachodnich. Są to bowiem biura, które prowadzą działalność handlową, ale na statusie dyplomatycznym, co nie odpowiada coraz większej liczbie krajów.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#MinisterDariuszRosati">Powstaje zatem koncepcja, aby część zagadnień, jakimi zajmują się biura radców handlowych, mianowicie zagadnienia makroekonomiczne, finansowe, w sensie promocji generalnej podporządkować w pełni ambasadom w postaci ich pionów ekonomiczno-handlowych, czy też ekonomiczno-finansowych. Koncepcja przewiduje wyodrębnienie części czysto promocyjnej i nadania jej statusu nie dyplomatycznego już, lecz statusu przedstawicielstwa handlowego.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#MinisterDariuszRosati">W pierwszej fazie przedstawicielstwa te powinny być finansowane wspólnie przez budżet oraz przez krajowe izby gospodarcze, konkretnie przez związki izb, a w dalszej perspektywie - gdy izby te staną się na tyle mocne, by udźwignąć to zadanie - ciężar finansowania przedstawicielstw powinien w coraz większym stopniu spoczywać na nich.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#MinisterDariuszRosati">W ten sposób można by zapewnić promocję Polski dwukierunkowo. Kierunek kulturalny promowany byłby za pośrednictwem instytutów polskich, a handlowy poprzez przedstawicielstwa handlowe. Oczywiście jest też przewidzianych wiele akcji organizowanych jednorazowo, np. obwożenie wystaw itp. Jeśli członkowie Komisji mają jakieś sugestie związane z działalnością tego typu, bardzo proszę o ich zgłaszanie. Akcje tego rodzaju organizowane są zależnie od możliwości i środków.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#MinisterDariuszRosati">Kolejną sprawą, jaką podniósł poseł K. Wiecheć, to niesłychanie ważna kwestia kadr MSZ. Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o kadry. Nie ma co bowiem ukrywać, że sytuacja jest pod tym względem bardzo złożona.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#MinisterDariuszRosati">Z jednej strony mamy grupę doświadczonych, wieloletnich pracowników, którzy dyplomacją zajmują się od 20–30 lat, pełnili w przeszłości eksponowane funkcje. Z drugiej zaś strony jest liczna grupy młodej kadry, gdyż w ciągu ostatnich kilku lat nastąpiła w resorcie znaczna pod względem liczebności wymiana kadry. Trudno mi ocenić dokładnie, nie wiem czy stosunek „starych” i „nowych” to 50 : 50, czy też 40 : 60. W każdym razie liczna grupa nowych pracowników ma bardzo krótki staż w resorcie, w większości przybyli oni ze środowisk naukowych, akademickich do pracy dyplomatycznej i często po bardzo krótkim stażu w centrali wyjeżdżali na placówki, bądź obejmowali wysokie stanowiska dyrektorskie.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#MinisterDariuszRosati">Nie ukrywam, że złożoność sytuacji w dużej mierze wywodzi się z wzajemnych animozji między kadrą starą i nową, że mamy do czynienia z konfliktami wynikającymi zapewne z „rachunku krzywd” z przeszłości. Myślę jednak, że sprawy te są członkom Komisji dobrze znane, ponieważ polityka kadrowa MSZ była przedmiotem uwagi Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o moje stanowisko w tej kwestii, to staram się zwracać uwagę wyłącznie na fachowość poszczególnych osób oraz na ich gotowość do lojalnego służenia krajowi. Jeżeli ktoś zgadza się ogólnie z kierunkami polityki zagranicznej i jest dobrym fachowcem, zna język i jest w stanie być dobrym ambasadorem polskiej sprawy, to nie interesuje mnie - co specjalnie zaznaczam na tym forum - jaką orientację polityczną ten ktoś prezentuje ani z jakiej grupy kadry pochodzi - starej, czy też nowej.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#MinisterDariuszRosati">Moje zadanie jako ministra nie jest łatwe. Podlegam różnym naciskom, zarówno z lewej, jak i z prawej strony, niemniej jednak żadne naciski nie będą miały wpływu na moje decyzje kadrowe.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#MinisterDariuszRosati">By nawiązać bezpośrednio do wypowiedzi posła K. Wiechcia stwierdzić należy, iż nie ma w Polsce systemu kształcenia kadr dla służby dyplomatycznej, służby zagranicznej. Kiedyś istniały namiastki wyższych uczelni, częściowo były to studia dyplomatyczno-konsularne. Szkoła Główna Służby Zagranicznej w latach 50. - nie jestem pewien, czy dziś powinniśmy zmierzać w kierunku podobnej formuły kształcenia kadr. Są różne koncepcje na ten temat, m.in. utworzenia akademii spraw zagranicznych, czy też akademii dyplomatycznej.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli miałaby to być akademia na wysokim poziomie, a takiej właśnie nam potrzeba, to jej powstanie wymaga wielkich kosztów. Musimy jednak wziąć pod uwagę, iż istnieje ogromne zapotrzebowanie na kadry. W celu oszacowania skali owego zapotrzebowania w tym roku, dokonujemy tzw. rotacji na stanowiskach poniżej stanowisk ambasadorów, jeśli chodzi o pracowników merytorycznych na 160 stanowiskach, czyli powstaje 160 miejsc do obsadzenia.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#MinisterDariuszRosati">Po akcji rekrutacyjnej wewnątrz resortu i częściowo poza nim udało nam się obecnie zgromadzić 95 kandydatów na wspomniane stanowiska. Pozostałe miejsca są nie obsadzone, co z kolei oznacza, że należy przedłużyć pobyt osób obecnie przebywających na placówkach. W niektórych wypadkach jest to możliwe, lecz w innych już nie, ponieważ część osób tak długo przebywa za granicą, że nadeszła pora ich powrotu - niektórzy zresztą sami „odwołują się” z pobytu na placówkach. Istnieje zagrożenie, że pozostaną wakaty, a jest to bardzo niedobre wyjście.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#MinisterDariuszRosati">Nakładamy przecież na służby zagraniczne coraz więcej zadań, zwłaszcza w krajach Unii Europejskiej i NATO. W tym roku zamierzamy intensywnie wzmóc kontakty z krajami Unii, ponieważ toczyć się będzie konferencja międzynarodowa, podczas której zapadać będą rozmaite decyzje dotyczące naszego kraju. Otwarcie mówiąc - chcemy wzmóc ogromnie presję na kraje członkowskie. Nie wystarczą do tego spotkania na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, odbywane od czasu do czasu. Niezbędna jest w tym celu codzienna praca w danych krajach. Krótko mówiąc stawiamy służbie zagranicznej wysokie i niełatwe zadania, a rzeczywistość wygląda tak, że nie jesteśmy w stanie obsadzić wszystkich stanowisk.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#MinisterDariuszRosati">Musieliśmy zatem uszczuplić obsadę placówek dyplomatycznych w państwach, gdzie nasze interesy nie mają charakteru absolutnie priorytetowego. Mówię konkretnie o Afryce. W Libii np. jest tylko jedno stanowisko z tych, o których wspomniałam, poza ambasadorem. A w tym akurat kraju żyje kilka tysięcy Polaków, poza tym występuje tam szczególnie delikatna sytuacja wynikająca z faktu, że wiele krajów nie ma tam w ogóle przedstawicielstw i przez wiele zaprzyjaźnionych państw jesteśmy proszeni o reprezentowanie w pewnym sensie również ich interesów. Niestety, zarówno braki finansowe, jak i kadrowe doprowadziły do sytuacji, którą przedstawiłem.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#MinisterDariuszRosati">Uważam, że należy rozpatrzyć kwestię utworzenia w dalszej perspektywie systemu kształcenia na poziomie wyższym - tego typu co akademia dyplomatyczna - niemniej jednak jako realista nie wierzę, by było to możliwe do zrealizowania w ciągu 2–3 lat. Będziemy więc zmuszeni do zwrócenia się w najbliższym czasie do istniejących uczelni z prośbą o zorganizowanie kształcenia podyplomowego, które pozwoliłoby zyskać specyficzne kwalifikacje osobom ogólnie przygotowanym do pracy w tym zawodzie.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#MinisterDariuszRosati">Wrócę jeszcze na chwilę do spraw Polonii w Niemczech. Nie jestem oczywiście tak wielkim specjalistą do spraw niemieckich jak mój poprzednik, niemniej jednak wiem, że sytuacja Polonii jest na terenie tego kraju szczególnie skomplikowana, a wiąże się to z faktem, że oprócz zasiedziałej od wielu lat Polonii, mieszka tam również liczna grupa Polaków pochodzących z emigracji z ostatnich kilkunastu lat.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#MinisterDariuszRosati">Jak członkom Komisji zapewne wiadomo, ludzie ci godząc się na warunki azylu, podpisywali w pełni świadomie, że nie będą domagali się określonych uprawnień różnego rodzaju, choćby takich, jakie przysługują w Niemczech mniejszościom narodowym o ustalonym charakterze.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#MinisterDariuszRosati">Jak wykazują niektóre szacunki, jest to ponad 300-tysięczna grupa ludzi, którzy teraz zaczynają występować z żądaniami uprawnień, jakich sami się zrzekli po przybyciu do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#MinisterDariuszRosati">Jedyne, co możemy obecnie robić, to przyglądać się całej tej sytuacji, gdyż nie widzę w najbliższym czasie możliwości radykalnej zmiany, jeśli chodzi o naszego zachodniego sąsiada. Jest to jednak bez wątpienia sprawa procesu organicznego. Jeśli grupy te będą się w jakiś sposób organizowały, wywierały presję na lokalne środowiska, to być może z naszą pomocą problemy nękające dziś niemiecką Polonię dadzą się jakoś powoli rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o pytanie posła A. Lipskiego, to chcę zapewnić, że jeśli odczytał pan exposé premiera w taki sposób, jak to nam pan zaprezentował, to jest to odczytanie niewłaściwe. O ile mi wiadomo, exposé nie oznacza absolutnie żadnej zmiany w stosunku do deklaracji zgłaszanych przez prezydenta A. Kwaśniewskiego i przeze mnie. Nie przewiduje się żadnej zmiany w zasadniczych kierunkach polskiej polityki zagranicznej. Orientacja europejska i euroatlantycka jest podstawową wytyczną naszej polityki.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#MinisterDariuszRosati">Premier W. Cimoszewicz wygłaszał swoje exposé dość szybko, myślę nawet, że za szybko, co mogło w pewnych fragmentach spowodować wrażenie innego rozłożenia akcentów i zapowiedzi zmiany. Niemniej jednak ani zmiany, ani nowego rozłożenia akcentów nie ma. Padło naturalnie stwierdzenie, iż powinniśmy poprawiać stosunki z Rosją, czy też dążyć do dalszej poprawy stosunków ze wschodnimi sąsiadami, ale - jak sobie przypominam - padło ono w trzeciej kolejności, po omówieniu kwestii NATO i Unii Europejskiej. Są to trzy priorytety: NATO i Unia - bez określania kolejności, a następnie stosunku z sąsiadami, w tym zwłaszcza ze wschodnimi, przy czym to „zwłaszcza” nie oznacza, iż są oni ważniejsi niż partnerzy zachodni. Słowo „zwłaszcza” oznacza, iż poziom, temperatura kontaktów politycznych ze Wschodem jest niższa, a stosunki mniej zaawansowane niż stosunki nasze z sąsiadami z Zachodu, czyli z Niemcami czy Czechami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełJanBorkowski">Dziękuję za wyjaśnienia i proszę o następne pytania, przy czym zalecałbym, by były to rzeczywiście pytania, a nie własne opinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełBernardSzweda">Wiele mówi się o warunkach, jakie Polska ma spełnić w związku z przystąpieniem do Unii Europejskiej, mało natomiast słychać wypowiedzi na temat stanu polskiej gospodarki, tego z czym wybieramy się do Europy.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PosełBernardSzweda">Po ostatnich dwóch spotkaniach Komisji Wspólnej Parlamentu Polskiego i Parlamentu Europejskiego odniosłem wrażenie, iż problemem tym bardziej martwią się deputowani do Parlamentu Europejskiego niż większość przedstawicieli naszego parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PosełBernardSzweda">Chciałbym zatem ustalić, w jakim naprawdę stanie jest polska gospodarka, dlaczego nie udaje się stworzenie średniej klasy, jaki jest stopień decentralizacji struktur, co z reformą administracji?</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PosełBernardSzweda">Jak wygląda kwestia przystąpienia Polski do Unii z punktu widzenia interesów naszego kraju, polskiej racji stanu?</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PosełBernardSzweda">Minister przemysłu powiedział ostatnio, że wiele mógłby zrobić, gdyby nie brak środków finansowych. Wspomniał, że minister finansów może zaprezentować cały plik pism wystosowanych w sprawie pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PosełBernardSzweda">Można mówić o najwyższym w Europie wzroście gospodarczym o 6 punktów, ale chyba dlatego głównie, że w ostatnich 6 latach wprowadzono nowe podatki, nastąpiła wyprzedaż majątku państwowego.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PosełBernardSzweda">Rozmawiałem z jednym z deputowanych Parlamentu Europejskiego, który powiedział, że nie interesuje tamtej strony referendum w Polsce, nie trapią się słabością naszej gospodarki. Martwi ich przede wszystkim przyszłość. „Co będzie - mówił - gdy zaczniecie rozrabiać w Europie i psuć sobie opinię?”.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PosełBernardSzweda">Proszę ministra D. Rosatiego o wyjaśnienie, czy jako minister spraw zagranicznych będzie działać również na tym polu. Czy będzie starał się wpłynąć na sytuację, tak byśmy byli za tych kilka lat naprawdę przygotowani do wejścia do Europy pod względem polskiej racji stanu, polskiej gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełZygmuntCybulski">Na jedno z pytań, które zamierzałem zadać, usłyszałem już odpowiedź, chodziło mi o rolę nowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak również Współpracy Gospodarczej. Mam już pewien obraz, zajmę się więc innymi tematami.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PosełZygmuntCybulski">Unia Europejska dyskutuje obecnie nad dwiema koncepcjami ustrojowymi. Wchodzą w grę do rozwiązania: federacja bądź konfederacja. Zwolennicy każdej z koncepcji zadają nam pytania, które rozwiązanie odpowiadałoby nam bardziej. Zdajemy sobie sprawę, że należy odpowiadać niezmiernie delikatnie. Jak zdaniem pana ministra można wybrnąć z tej sytuacji?</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PosełZygmuntCybulski">Druga kwestia, którą chcę poruszyć, wiąże się z rolą Współnoty Niepodległych Państw, konkretnie zresztą Rosji, w dążeniu Polski do Unii Europejskiej i do NATO. Jak można zmniejszyć obecny wpływ naszego wschodniego sąsiada na bieg zdarzeń? Jak widzi pan tu swoją rolę jako ministra spraw zagranicznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Jeżeli chodzi o kształcenie dyplomatów, chciałbym przypomnieć, że istnieje w Polsce Krajowa Szkoła Administracji Państwowej (KSAP), dobrze skonstruowana, dobrze funkcjonująca. Prowadziłem z instytucją tą wiele rozmów, z których wynika niezbicie, że jest ona przygotowana do podjęcia nie tyle może kształcenia od zera dyplomatów, co do uzupełniania wykształcenia kandydatów do pracy w dyplomacji, według wskazań Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie zanosi się na razie na rychłe otwarcie akademii dyplomatycznej, uważam zatem, iż należałoby rozważyć, czy nie skorzystać z gotowości KSAP do współpracy.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Pytanie pierwsze kieruję do pana Rosatiego raczej jako do profesora niż ministra. Przyjmuję do wiadomości, iż jako ekonomista jest pan obyty z gospodarką otwartą, przede wszystkim ze względu na pańską specjalizację naukową. Sam jestem ekonomistą transportu morskiego i wiem, że był to jeden z przywilejów - wyobrażanie sobie i interesowanie się funkcjonowaniem normalnego świata w naszych ówczesnych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Nawiązując do wypowiedzi posła B. Szwedy, chciałbym zadać panu ministrowi pytanie, dlaczego pana zdaniem Polska powinna wejść do Unii Europejskiej? Czy jest to jedynie kwestia projektu gospodarczego, czy też czegoś więcej - projektu cywilizacyjnego, politycznego?</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Jest pan już drugim ekonomistą sprawującym funkcję ministra spraw zagranicznych, a często dawały się słyszeć głosy, iż MSZ jest „odekonomicznione”, że za wiele w nim polityków, a za mało ekonomii. Czy nie stanie się teraz tak, iż Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostanie ministerstwem głównie ekonomicznym? Czy też patrzy pan na projekt europejski szerzej? Proszę też o informację, jakich argumentów zamierza pan używać wobec naszych partnerów. Chodzi mi o ustalenie, jaki jest sens integracji w pana rozumieniu, bo jak rozumiem, sprawy narodowej strategii integracyjnej są wciąż jeszcze przed nami.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Drugie pytanie odnosi się do niedawnej decyzji budżetowej Sejmu. W trybie poprawki zaproponowanej przez Senat i przyjętej przez Sejm otrzymuje pan dodatkowo ok. 10% etatów przeznaczonych na sprawy integracji z Unią Europejską i z NATO. Jaki zatem ma pan pomysł na wykorzystanie tych 40 etatów? Sygnalizuję przy tym, iż w stolicach 15 państw członkowskich nie ma dotychczas np. pracownika merytorycznego, który zajmowałby się jedynie sprawami integracyjnymi z perspektywy danej stolicy. Polscy ambasadorowie w Paryżu, Atenach, Londynie nie mają ani jednego pracownika, który by śledził bieg spraw integracyjnych w stolicy danego kraju.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Sporo lat zajmuję się tą kwestią i z mojego rozeznania wynika, że takie rozwiązanie jest absolutnie niezbędne, lecz nie mogło być o nim dotychczas mowy ze względu na brak etatów.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Pytanie trzecie wiąże się z reorganizacją centrum rządu. Muszę przyznać, że z satysfakcją wysłuchałem wypowiedzi pana na temat biur radców handlowych. Pozostaje mi tylko bardzo serdecznie życzyć, by minister współpracy gospodarczej z zagranicą podzielił pański punkt widzenia. Tak się bowiem dotąd składało, iż ministrowie tamtego resortu przed objęciem nowego stanowiska byli również rzecznikami takiego rozwiązania. Wszakże z chwilą objęcia funkcji ministra współpracy gospodarczej z zagranicą godzili się szybko z istniejącym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PosełPiotrNowinaKonopka">Następna sprawa to projekt powołania Komitetu Integracji Europejskiej w randze quasi ministerstwa, na zasadzie istniejącego już KBN, którego bieg w Sejmie wstrzymywany jest obecnie przez premiera W. Cimoszewicza. Proszę o informację, jaki jest pana pogląd w tej sprawie i jakie kroki zamierza pan podjąć oraz na jakim szczeblu rządowym powinna być - pana zdaniem - prowadzona problematyka integracyjna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MinisterDariuszRosati">Zacznę od pytania posła B. Szwedy, pytania, w którym odczytałem niepokój o to, czy Polska jest na tyle dobrze przygotowana do wejścia do Unii, że wejście owo będzie rzeczywiście zgodne z naszym interesem, że przyniesie nam korzyści, o których wszyscy zgodnie mówimy i na które liczymy. Myślę, że główny powód niepokoju posła B. Szwedy wynika z niepewności, czy rzeczywiście naszą ekonomiczną racją stanu jest jak najszybsze wejście do Unii, czy istotnie jest to rozwiązanie, które zapewni naszemu krajowi największe korzyści.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MinisterDariuszRosati">Sprawa ta wiąże się również z pytaniem posła P. Nowina-Konopki o przyczyny starań o przyjęcie do Unii.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MinisterDariuszRosati">Cóż, ekonomiści dawno już odpowiedzieli na pytanie, w jakich warunkach integracja ekonomiczna jest korzystna. Oczywiście nie ma tu potrzeby robienia wykładu na temat korzyści płynących z integracji ekonomicznej, polegającej na zniesieniu barier w handlu itd., niemniej jednak jest to źródło obopólnych korzyści wynikających z lepszej alokacji środków produkcji, z lepszej alokacji zasobów, z obniżenia kosztów transakcyjnych - co jest ważne - wynikające z ujednolicenia procedur, ze zmniejszenia niepewności co do warunków działania na konkretnych rynkach w chwili, gdy wszystko jest zunifikowane, obowiązują jednakowe procedury, istnieją zintegrowane systemy informacyjne, bankowe, proceduralne, prawne - w odniesieniu do gospodarki. Są to warunki optymalne do tego, by wszyscy odnosili korzyści. Polega to m.in. na kierowaniu konkretnej produkcji tam, gdzie ma ona szanse najefektywniejszych osiągnięć. I to - oczywiście w ogromnym skrócie - odzwierciedla ideę integracji ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#MinisterDariuszRosati">Jest to jednak zarazem coś więcej - jak sugerował poseł P. Nowina-Konopka. Za integracją kryją się bowiem nie tylko korzyści gospodarcze czy ekonomiczne. Wchodzi również w grę kwestia stabilizacji politycznej. Nic nie wiąże tak poszczególnych krajów i nie zmniejsza ryzyka konfliktu jak więzy gospodarcze. Sytuacja wygląda bowiem tak, że jeżeli istnieją duże grupy ludzi, instytucji, regiony całe, środowiska lokalne, które żyją z tego, że włączone są w ten sam obieg gospodarczy, to są to zarazem potężne lobby działające na rzecz przeciwstawiania się powstawaniu wszelkich konfliktowych sytuacji. Nam również stwarza taka możliwość bardzo solidną podstawę dla bezpieczeństwa państwowego, także w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MinisterDariuszRosati">Oczywiście w grę wchodzi również kwestia pokrewieństwa kulturowego. Jesteśmy częścią Europy. Staraliśmy się zawsze być w niej, inna rzecz, że na pograniczu. Być może to poczucie pośpiechu, które widoczne jest niekiedy w naszym kraju, jeśli chodzi o dążenie do Unii - a które nie było widoczne w wypadku Austrii czy Szwecji oraz Portugalii, a już zwłaszcza w Norwegii, gdzie odrzucono wręcz pomysł przystąpienia do UE, przynajmniej na jakiś czas wynika z faktu, że zawsze znajdowaliśmy się na granicy Europy i narażeni byliśmy na wszelkiego typu agresje nadchodzące z krajów pozaeuropejskich - czy to ze wschodu, czy też z południowego wschodu, tj. z Rosji, Turcji, w różnych okresach, różnie pod tym względem bywało. Mieliśmy również świadomość, że przez „prawdziwą” Europę byliśmy traktowani jako obszar, bez którego spokojnie można się obejść. Sądzę więc, że stąd bierze się obecnie tendencja dążenia ku Europie.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#MinisterDariuszRosati">Klasa polityczna i to niezależnie od jej orientacji politycznej, ma poczucie misji do spełnienia, polegającej na przypieczętowaniu przynależności Polski do Europy, gdy wreszcie powstały ku temu warunki. A przypieczętowania tego należy dokonać za pomocą maksymalnie dużej liczby aktów prawnych, takich jak uczestnictwo w układach, uczestnictwo w ugrupowaniach integracyjnych, które mogą nas raz na zawsze w Europie zakotwiczyć, przez co przestaniemy być przedmiotem przetargów na obrzeżach Europy, ani też nie będziemy skazani na walkę w osamotnieniu.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#MinisterDariuszRosati">Jest to w zasadzie dygresja, która wyjaśnia w pewnym sensie nasze motywacje, ale podkreśla jednocześnie i to, że jako naród czujemy się częścią Europy i bycie w Europie jest dla nas potwierdzeniem naszej tożsamości europejskiej, w związku z czym kwestia przynależności do Unii Europejskiej nie jest tylko kwestią integracji gospodarczej, gdyż w tym układzie moglibyśmy poprzestać jedynie na wspólnej przestrzeni ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#MinisterDariuszRosati">Jest to jednak dla nas również sprawa polityki bezpieczeństwa narodowego, sprawa potwierdzenia naszych korzeni kulturowych, również religijnych. Należymy wprawdzie do pogranicza Europy, na którym występuje zarazem granica wpływów Kościoła rzymskokatolickiego oraz Cerkwi prawosławnej, czyli innymi słowy kościoła wschodniego świętego Włodzimierza, ale nie oznacza to, że zgodnie z tym podziałem należy rysować granice europejskie.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#MinisterDariuszRosati">Niemniej jednak istnieje poczucie zróżnicowania owych dwóch kręgów kulturowych, powstałych po „pęknięciu” wspólnego pnia chrześcijańskiego. Przy czym należymy do nurtu zachodniego, rzymskiego i chcemy do niego należeć w pełni.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#MinisterDariuszRosati">Powstaje wszakże bardzo istotne pytanie związane z bilansem kosztów i korzyści przystąpienia do Unii. Uważam, że na tym polu jest wiele do zrobienia, ponieważ cała nasza dyskusja z Unią opiera się przede wszystkim na kwestii kosztów, a ze strony zachodnioeuropejskiej jest to problem bardzo często stawiany w bardzo jednostronny sposób. Słyszymy, że Unia chętnie by nas przyjęła do siebie, bo widzi takie możliwości oraz nawet celowość takiego zabiegu, ale zaraz potem daje się nam do zrozumienia, że w grę wchodzą wielkie koszty, po czym następuje wyliczanka typu: koszty wspólnej polityki rolnej, koszty przeobrażeń strukturalnych - są to dwie pozycje budżetowe najbardziej się liczące - oraz dodaje się zaraz wiele innych argumentów, takich np. że chodzi o kolejne trzy kraje, z czym wiąże się konieczność zaangażowania trzech grup tłumaczy, stworzenia dodatkowych stanowisk komisarzy. Są to argumenty, które napływają do nas z Brukseli.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#MinisterDariuszRosati">Jestem zdania, że powinniśmy przejąć w tej dyskusji inicjatywę i wykazać, że wprawdzie wchodzą w grę koszty, ale również korzyści, które osiągną partnerzy - Unia Europejska. Nie dokonaliśmy dotąd próby wyliczenia, jakie konkretne korzyści ekonomiczne krajom Unii, przyniesie przystąpienie Polski. A przecież ze statystyk handlowych wyraźnie wynika, że ekspansja handlowa była ogromna i szczerze mówiąc beneficjentem do tej pory były przede wszystkim kraje Unii Europejskiej, które w znacznie większym stopniu niż import zwiększyły eksport.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#MinisterDariuszRosati">O sprawach tych należy mówić. Nie dlatego zresztą, by domagać się w odpowiednim zakresie pewnych koncepcji, czy też pewnego specjalnego traktowania, przedstawiając argumenty świadczące o tym, że kraje Unii korzystają na kontaktach z nami, ale mówić o tym należy przede wszystkim w tym celu, aby zmienić charakter dyskusji za pomocą akceptowania korzyści odnoszonych przez partnerów z Unii, jak również przez nas.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#MinisterDariuszRosati">Wszystko to, o czym mówię, będzie stanowić fragment narodowej strategii integracyjnej, którą zamierzamy przygotować by wykazać, że z wejściem do Unii wiążą się zarówno zagrożenia i koszty po obu stronach, ale również - a nawet przede wszystkim - korzyści. Jest to bowiem przedsięwzięcie, które ma przynieść niekwestionowane korzyści obu stronom. I to należy jednoznacznie i wyraźnie stwierdzić.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#MinisterDariuszRosati">Nie było to do tej pory robione, ale przecież istnieją środowiska czy też sektory gospodarki, które w większym stopniu będą ponosić koszty, są również i takie, które w większym stopniu będą odnosić korzyści korzyści. Musi nastąpić pełna jasność co do rozkładu owych kosztów i korzyści. I choć jestem przekonany, że per saldo jest to dla Polski ogromnie korzystne pod każdym względem, to trzeba również mieć świadomość, że być może dojdzie jednak pod względem struktury kosztów i korzyści do pewnych zróżnicowań i należy przygotować recepty, za pomocą których dałoby się później niwelować owe zróżnicowania.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#MinisterDariuszRosati">Czy jesteśmy przygotowani do wejścia do Unii? Oczywiście nie chcemy wejść do niej natychmiast, ani też za rok czy dwa. Uważamy natomiast, że w ciągu 5 lat zdołamy się na tyle przygotować, by sprostać temu wyzwaniu. Według naszej koncepcji powinniśmy wejść do Unii przy zachowaniu dość dużego zakresu derogacji, czyli odstępstw od podporządkowania się reżimowi Unii we wszystkich dziedzinach, tak by po powzięciu decyzji politycznej o przystąpieniu do Unii Europejskiej uzyskać jeszcze dość długi okres przejściowy. Alternatywą jest bowiem odłożenie przystąpienia do Unii i dostosowywanie się poza jej strukturą do wymogów, aż - dajmy na to - w 2010 r. uznamy zarówno my, jak i Unia, że jesteśmy gotowi do wejścia i wejdziemy w sytuacji zachowania wszelkich wymogów ze strony Unii Europejskiej, bez żadnego okresu przejściowego.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#MinisterDariuszRosati">Jestem zdania, że decyzję polityczną o przystąpieniu należy podjąć jak najwcześniej, a potem uzyskać w wielu dziedzinach długi okres przejściowy, który pozwoli nam załatwić przede wszystkim wszelkie sprawy strukturalne, choćby w tak ważnych obszarach jak rolnictwo czy górnictwo. Zmierzamy do tego, by decyzję polityczną podjąć w 2000 r.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o samą gospodarkę, to jest ona przygotowana chyba lepiej, niż można było sądzić kilka lat temu. Wicepremier G. Kołodko twierdzi nawet, że jest wręcz znakomicie. Podzielam optymizm wicepremiera, jeśli chodzi o produkcję i ekspansję eksportową, jak również aktywność sektora prywatnego, są bowiem wszelkie symptomy dające powody do przypuszczeń, że jest to gospodarka, która rozwija się już niejako własnym rytmem i pędem i istnieją szanse na utrzymanie wysokiej dynamiki rozwoju w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#MinisterDariuszRosati">Są jeszcze kwestie strukturalne pewnych reform, które nas czekają, lecz jeżeli przebiegną one pomyślnie w ciągu trzech, czterech lat, to można mieć uzasadnioną nadzieję, że w 2000 r. będziemy mogli wejść do Unii bez większych perturbacji.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#MinisterDariuszRosati">Padło pytanie, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie jakoś wpływać na bieg wypadków. Muszę stwierdzić, że nie jest to w zasadzie rolą MSZ. Od strony gospodarczej sprawy znajdują się w rękach wicepremiera ds. gospodarczych - tak w każdym razie uważam, choć ostatnio występują tam pewne nieporozumienia w kwestii podziału kompetencji, lecz myślę, że zostanie to jakoś w końcu uregulowane.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli zaś chodzi o mnie, noszę się z zamiarem „doekonomizowania” MSZ. Departament Ekonomiczny w naszym ministerstwie został bowiem w przeszłości zlikwidowany, z nie znanych mi przyczyn. Jest wprawdzie Departament Studiów, który częściowo zajmuje się sprawami ekonomicznymi, lecz tylko na marginesie swej właściwej działalności. Będę dążyć zatem do reaktywowania Departamentu Ekonomicznego i podążania tym nurtem, czyli chciałbym, by również w ambasadach powstały piony ekonomiczno-handlowe, wspierające politykę zagraniczną od strony ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#MinisterDariuszRosati">Podnoszono tu temat wzajemnych relacji MSZ i MWGzZ w kontekście reformy centrum gospodarczego. Przyznam szczerze, że po zapoznaniu się z projektami mam bardzo liczne i poważne wątpliwości co do tego, czy projekt utworzenia Komitetu Integracji Europejskiej jest rzeczywiście zasadny. Obawiam się bowiem, że utworzenie takiego ciała spowodowałoby bardzo poważny dysonans w pracy rządu - zarówno na odcinku polityki zagranicznej, jak również w dziedzinie dostosowywania się do Unii Europejskiej w kraju. Proponowana struktura pod wieloma względami nie podoba mi się, choćby już z tego względu, że wprowadza dublowanie kompetencji, co jest niezawodnym sposobem na wywołanie konfliktów, nie zapewnia natomiast żadnych usprawnień procesu koordynacji czy też dochodzenia do uzgodnień.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#MinisterDariuszRosati">Tak więc sądzę, że podejmiemy prace nad alternatywnym rozwiązaniem, do czego mam już tytuł, ponieważ rząd jest nowy, można jeszcze raz, w formie autopoprawek odnieść się do pakietu ustaw, który został złożony w Sejmie. Ze swej strony chciałbym zmierzać do tego, by sprawy integracji z Unią Europejską zostały uregulowane w nieco inny sposób. jestem zdania, że powinien być to raczej Komitet Rady Ministrów, funkcjonujący na takich zasadach jak KERM, a którego szefem byłby premier albo wicepremier do spraw integracji europejskiej. Nie ma teraz wprawdzie takiego stanowiska, ale jest to kwestia do rozważenia. Niewykluczone, że komitetowi takiemu mógłby ewentualnie szefować również minister spraw zagranicznych, choć sądzę, że powinien sprawować tę funkcję ktoś wyższy rangą.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#MinisterDariuszRosati">Wyobrażam sobie, że komitet działałby na zasadach zbliżonych do zasad funkcjonowania KERM, z dużym sekretariatem, który wykonywałby wszelkie prace biurokratyczne, a który mógłby zostać utworzony na bazie obecnego Biura Pełnomocnika Rządu. Nie jest to jednak proste, ponieważ pełnomocnik rządu w obecnej strukturze przypisywany jest do URM, MSZ funkcjonuje osobno, Ministerstwo Przemysłu i Handlu prowadzi negocjacje wielu spraw, jest również Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, z którym też należałoby coś zrobić.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#MinisterDariuszRosati">Padło pytanie o przyszły kształt Unii i o to, jak wyglądają nasze oczekiwania w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#MinisterDariuszRosati">Jestem zdania, że Polska powinna być zainteresowana Unią w bardzo zintegrowanym kształcie. Nie jesteśmy krajem małym, a uważam że pewne obawy o „rozpłynięcie się” tożsamości narodowej i suwerenności w silnie zintegrowanej Unii mogłyby żywić kraje niewielkie - jak np. Dania czy Portugalia. Polska jako kraj duży będzie wchodzić do Unii raczej tak, jak wchodziła Hiszpania, na takich samych prawach. Po trzech czy czterech krajach największych będziemy należeć do drugiej kategorii krajów. Będziemy traktowani jako kraj duży, ze stosunkowo dużo znaczącym głosem w kwestiach proceduralnych i w mechanizmie podejmowania decyzji.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#MinisterDariuszRosati">Tak więc nie boimy się Unii zintegrowanej, a wręcz odwrotnie - ma ona dla nas wiele zalet. Dlatego m.in., że wzmacnia kwestię bezpieczeństwa politycznego, gospodarczego, co jest dla nas rozwiązaniem znacznie wartościowszym niż luźna konfederacja państw, które w wielu sprawach, jak choćby polityki zagranicznej, zachowują dużą samodzielność. W takim jednakże gwarancie nasze gwarancje bezpieczeństwa, czy też uczestnictwo w strukturach europejskich byłoby nieco słabsze.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#MinisterDariuszRosati">Jak słusznie zauważył poseł Z. Cybulski, sprawa jest rzeczywiście delikatna, ponieważ w Unii ścierają się dwa poglądy na temat koncepcji ustrojowej. My chcemy wzorować się na koncepcji zastosowanej wobec Niemiec i Francji. Wprawdzie między tymi dwoma krajami istnieją pod tym względem pewne różnice, ale jest to zmierzanie w kierunku organizmu zintegrowanego, a nie integracyjnego. Ponieważ są to nasi najważniejsi sojusznicy, o ile w ogóle można dokonywać podobnych zróżnicowań, jesteśmy więc raczej zdania, że powinniśmy ubiegać się o przyjęcie na podstawie takiej właśnie formuły.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#MinisterDariuszRosati">Zwolennikami poglądu przeciwstawnego, poglądu wyrażającego się skłonnością do przyjęcia nas na zasadzie luźniejszego związku z Unią, są - jak zawsze zresztą - Anglicy, a także Skandynawowie. Nie jest to oczywiście sprawa do upubliczniania, nie powinniśmy deklarować, kogo w tym względzie popieramy, a czyje poglądy nam nie odpowiadają, niemniej jednak, gdy trzeba będzie zająć jednoznaczne stanowisko, postawimy sprawę jasno i oświadczymy, iż opowiadamy się za Unią zintegrowaną, z tym że oczywiście niczego nie przesądzam już w tej chwili, bo równie dobrze może się okazać np., że powstanie jakaś całkiem nowa koncepcja. Na razie jednak w obliczu sytuacji, z jaką mamy do czynienia, opowiadam się za przedstawioną przed chwilą koncepcją, gdyż lepiej odpowiada naszym interesom.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#MinisterDariuszRosati">Poseł Z. Cybulski poruszył również temat roli Rosji i innych krajów WNP w naszym dążeniu do NATO i Unii. Na ile państwa te mogą nam przeszkodzić w realizowaniu zamierzeń?</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#MinisterDariuszRosati">Co do Unii Europejskiej to nie ma w gruncie rzeczy takich obaw. Już kilka razy mieliśmy okazję, w ostatnim czasie również, słyszeć oświadczenia wysokich przedstawicieli władz rosyjskich, że do Unii nie mają żadnych zastrzeżeń, jednak zdecydowanie są przeciwni przystąpieniu Polski do NATO.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#MinisterDariuszRosati">Jest to niewątpliwie sprawa trudna, lecz - moim zdaniem - możliwa do rozwiązania. Jest zresztą trudna nie tylko dlatego, że Rosja mówi „nie”. W takiej bowiem sytuacji Zachód mówi z kolei, że skoro Rosja się sprzeciwia, to zanim zaczniemy pertraktować z NATO, musimy dojść do porozumienia ze swoim wschodnim sąsiadem. Zachód nie chce ani antagonizować Rosji, ani wprowadzać do NATO Polski, jeśliby miało to stanowić źródło kolejnych niepokojów czyli konfliktów. Daje się nam wyraźnie do zrozumienia, że powinniśmy negocjować, dbając jednocześnie o jak najlepsze stosunki z Rosją.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#MinisterDariuszRosati">To bardzo złożony i trudny problem i nie wiem, czy mam się tu nad nim dłużej rozwodzić. Spróbuję może ustosunkować się do niego w krótki sposób. Jestem przede wszystkim przekonany, że jest w tej sprawie potrzebna nam cierpliwość i wytrwałość. Wytrwałość powinna się przejawiać w tym, że będziemy mówić, iż kwestia rozszerzania NATO jest sprawą przesądzoną, prezentujemy w tym względzie pełną determinację i nie wdajemy się w dyskusję na ten temat. Nasi wschodni sąsiedzi muszą się po prostu jedynie powoli oswajać z tą myślą. Cierpliwość zaś jest nam niezbędna, ponieważ już wiadomo, że będzie to proces długi, że ze Wschodu długo napływać będą protesty i ostrzeżenia wszelkiego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#MinisterDariuszRosati">Chcę wszakże przy tym wszystkim zaznaczyć, że dyplomacja rosyjska to doświadczona dyplomacja. Nie ma więc mowy o tym, że nie bierze się tam pod uwagę możliwości rozszerzenia NATO. Z całą pewnością sąsiedzi nasi biorą to pod uwagę i z całą pewnością są przygotowane plany postępowania na wypadek, że Polska zostanie członkiem Paktu Północnoatlantyckiego.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#MinisterDariuszRosati">Nie ulega wątpliwości, że z naszej strony musi być widoczna dobra wola w dialogu na ten temat, musimy dysponować rzeczowymi argumentami oraz zachowywać spokój. Jeśli chodzi o argumenty, dysponujemy nimi, wciąż pracujemy nad nowymi. Uważam, że istnieje możliwość prowadzenia rozmów z Rosją. Odnoszę także wrażenie, że Rosjanie chcą traktować sprawę naszego wejścia do NATO jako fragment większej gry i w tej grze padają różne argumenty, odbywają się przetargi, można również rozgrywać karty - na obszarze Pacyfiku czy na granicy chińskiej w zamian za spokój na granicy zachodniej itd. Krótko mówiąc, jestem w tej sprawie ostrożnym optymistą, chociaż nie należy naturalnie oczekiwać, że nastąpi w tej sprawie jakiś nagły przełom w tym czy choćby przyszłym roku.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o NATO, oczekujemy pod koniec roku pełnej decyzji i dalszego postępu prac. Sądzę, że to kwestia dwóch, trzech lat i mam nadzieję, że uda nam się sprawę tę załatwić.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#MinisterDariuszRosati">Chciałbym teraz przejść do pytania związanego z 40 nowymi etatami. Na marginesie wyjaśniam, że chodzi dokładnie o 7, a nie 10% . Mamy 600 osób zatrudnionych w centrali i ok. 1,5 tys. na placówkach zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#MinisterDariuszRosati">40 etatów stanowi dla mnie niezmiernie ważne wsparcie. Dla zilustrowania, jak wiele dla nas znaczy, podam jedynie, że całą kwestię stosunków z Unią Europejską, jak również inicjalnymi pracami studialnymi nad narodową strategią integracyjną, które zainicjowaliśmy - są prowadzone prace w wielu innych miejscach, lecz u nas koordynuje się je - zajmuje się obecnie w MSZ 6 osób. Brzmi to niemal śmiesznie. Jeśli mamy bowiem w ciągu kilku lat dostosować cały kraj do nowych potrzeb, to nie da się tego przeprowadzić w 6-osobowym zespole. Pomijam tu inne instytucje jak np. Biuro Pełnomocnika Rządu, gdzie pracuje wprawdzie 55 osób, ale znaczna ich część zajmuje się innymi niż integracja sprawami.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o przewidywane przeze mnie zmiany wewnętrzne w resorcie, to oprócz reaktywowania Departamentu Ekonomicznego planuję utworzenie w miejsce obecnego Departamentu Instytucji Europejskich dwóch Departamentów: Unii Europejskiej oraz Bezpieczeństwa. Chodzi mi o wyraźne rozgraniczenie spraw związanych z NATO i spraw łączących się z UE. Sądzę, że połowa z nowo otrzymanych 40 etatów zostanie skierowana do tych dwóch departamentów.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#MinisterDariuszRosati">Kolejna sprawa wiąże się z koniecznością jak najszybszego utworzenia naszego przedstawicielstwa przy NATO. Jak mi tu ktoś podpowiada, w tej chwili reprezentacją naszego kraju wobec NATO zajmuje się ambasada w Belgii, konkretnie 2 osoby, ale nie ulega żadnej wątpliwości, że musi zostać powołana w tym celu odrębna placówka, gdyż wspomniane dwie osoby nie są w stanie ogarnąć całokształtu problematyki. Jesteśmy przecież włączeni w wiele inicjatyw, wynikających m.in. z „Partnerstwa dla Pokoju”, w tej chwili wchodzą w grę operacje w Bośni, aktualna jest sprawa współpracy wojskowej, wspólnych ćwiczeń, słowem tysiące spraw, które muszą być załatwione w odpowiedni sposób. Jest więc niezbędne wzmocnienie kadrowe.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#MinisterDariuszRosati">Ten sam wymóg dotyczy Unii, z którą front współpracy stale się rozszerza.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#MinisterDariuszRosati">Musimy podjąć działania, które przygotują nas w pełni do negocjacji, które mogą się rozpocząć już w przyszłym roku. A rozpoczęcie negocjacji oznacza przecież początek równoległych dyskusji na co najmniej kilkuset polach bardzo szczegółowych rozwiązań legislacyjnych, prawnych, organizacyjnych itp. W tej chwili nie mamy przygotowanej kadry do takich dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#MinisterDariuszRosati">Dwa departamenty, o których mówiłem, mają stanowić zalążki naszych zespołów negocjacyjnych, które będą gotowe do działania, gdy Unia czy też NATO wystąpi z propozycją dyskusji. Kadra tych departamentów będzie już wprowadzona w problematykę. Oczywiście muszą się na nią składać ludzie znający świetnie języki i przygotowani do tematów, z którymi przyjdzie im się zmierzyć, zorientowani w problematyce europejskiej itd.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#MinisterDariuszRosati">Ponieważ członkom Komisji również leży na sercu nasza integracja z Unią Europejską, apeluję niniejszym o pomoc w znalezieniu specjalistów wysokiej klasy. Będziemy wzmacniać kadrowo nie tylko placówkę w Brukseli, ale także planujemy stworzenie specjalnych stanowisk radców do spraw europejskich. Może nie będzie to akurat konkretnie w Grecji, o której m.in. mówił poseł P. Nowina-Konopka - bo to się nie da, ale postaramy się, by powstały takie stanowiska przynajmniej w dużych krajach. Znów mi ktoś podpowiada Rzym jako stolicę przewodzącą.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#MinisterDariuszRosati">No owszem, Włochy w tej chwili przewodniczą, ale to jest jedno wielkie nieszczęście - kraj, w którym nie ma rządu i w ogóle nie wiadomo, co się dzieje. Odnoszę wrażenie, iż owa włoska prezydencja nie potrwa długo, a po niej nastąpi irlandzka. Irlandia zaś jest dla nas krajem ważnym, bo to jeden z głównych oponentów. Ma w zasadzie niewiele do powiedzenia w sensie wagi, ale jest dość hałaśliwym naszym przeciwnikiem. Należy starannie rozważyć wszystkie nasze poczynania. Potem przewodnictwo obejmie Holandia. O tych dwóch krajach musimy pomyśleć najpilniej.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o KSAP przyjmuję oczywiście sugestię posła P. Nowiny-Konopki, to bardzo cenna propozycja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełJanBorkowski">Proszę o ostatnią turę pytań, nie jest to bowiem nasze ostatnie spotkanie z ministrem D. Rosatim i proponuję pytania związane ze szczególnie złożonymi i trudnymi problemami odłożyć na kolejną rozmowę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełIreneuszSkubis">Ja również mam nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie z ministrem i życzę panu oraz komisji następnych możliwości do rozmów. Jest bowiem faktem, iż nasza Komisja cierpi często na brak kompetentnych przedstawicieli resortu na obradach, co wyraziliśmy nawet w podejmowanych uchwałach.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PosełIreneuszSkubis">Moje pytanie wiąże się w zasadzie z zagadnieniem, które podjął już poseł Z. Cybulski. Pan minister odpowiadając na jego pytanie użył sformułowania, że bylibyśmy raczej za zintegrowaną Europą - co jest chyba bliższe opcji francuskiej, jakby trzeciej już dzisiaj. Chciałbym zatem zapytać wprost, czy w swych działaniach będzie pan optował za konfederacją - reprezentowaną przez Wielką Brytanię i Skandynawię - czy też za federacją. Proszę też o wyjaśnienie, czy nie odczuwa pan już obecnie nacisków z każdej ze stron i jakie konsekwencje mogą się z tym wiązać. Jest przecież oczywiste, że łatwiej się wypowiadać w tej kwestii państwom członkowskim niż nam. Przedstawiciele państw reprezentujących każdą z koncepcji oczekują zapewne deklaracji z naszej strony i nieuchronnie musimy mieć w związku z tym zarówno zwolenników, jak i przeciwników.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PosełIreneuszSkubis">I jeszcze jedno. Przesłaliśmy dzisiaj do odpowiedniej komisji projekt ustawy dotyczącej kryteriów i warunków sprzedaży ziemi obcokrajowcom. Chciałbym się dowiedzieć, jakie jest pańskie zdanie w tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PosełIreneuszSkubis">Na zakończenie pragnę poinformować pana, że wróciłem przed chwilą ze spotkania z prof. J. Wiatrem, który został ministrem edukacji, a niedawno był kandydatem na ministra obrony narodowej. Pan był kandydatem na ministra finansów i został ministrem spraw zagranicznych. Nie ukrywam, że zestawienie funkcji w pańskim przypadku jest - moim zdaniem - znacznie bardziej odpowiednie, niż w przypadku ministra J. Wiatra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełJanBorkowski">Zwracam się z prośbą do przedstawicieli prasy. Chodzi mianowicie o to, że powtarzają się pytania o przyszły ustrój Unii Europejskiej. Uznaliśmy, że na tej Komisji - w ramach delegacji do Parlamentu Europejskiego - nie jest celowe, by na tym etapie wyrażać oficjalne stanowisko w kwestii ustrojowej Unii, mimo iż jesteśmy indagowani przez UE. Nie zamierzamy więc zabierać głosu na temat oficjalnego stanowiska rządu, ani też innych organów państwa w tej sprawie. Zdeklarowanie byłoby przedwczesnym przekazywaniem opinii.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PosełJanBorkowski">Tak więc bardzo proszę, by wszystko co minister D. Rosati mówi na ten temat, traktowane było jako osobista opinia pana ministra, a nie oficjalne stanowisko rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Powiedział pan, że członkostwo w Unii to pod względem ekonomicznym kwestia bilansu kosztów i korzyści. Wiadomo, że musimy w dużej części naszą gospodarkę, instytucje dostosować do wymogów Unii Europejskiej, niemniej jednak pod pewnymi względami niezbędne będą zapewne ustępstwa ze strony Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Zastanawiam się w związku z tym, jak daleko mogą owe ustępstwa pójść, w jakich dziedzinach będzie nam najtrudniej dostosować się do wymogów Unii oraz czy możliwe jest do przewidzenia, kto w bilansie kosztów i korzyści więcej straci, a kto więcej zyska - my czy Unia.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Pytanie drugie wiąże się ze współpracą w ramach Trójkąta Wyszehradzkiego. Odnoszę wrażenie, że współpraca ta w ostatnim czasie zamieniła się raczej w rywalizację, wynikającą zdaje się z założenia, że kto okaże się lepszy, ten szybciej zostanie członkiem Unii Europejskiej. Czy pan minister również jest zdania, że o to chodzi? Proszę również o informację, jak pan widzi dalszą współpracę w ramach trójkąta.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Nie ma już dalszych zgłoszeń do zadawania pytań ministrowi D. Rosatiemu, pozwolę więc sobie wyrazić satysfakcję ze zgodności poglądów pana ministra i członków naszej Komisji - niezależnie od tego, czy pan minister zna dezyderaty i opinie Komisji, czy też nie - na temat znaczenia narodowej strategii integracyjnej oraz koordynacji. Do pytań na temat samej strategii powrócimy zapewne jeszcze w ciągu najbliższych tygodni i to w większej debacie. Teraz natomiast chciałbym i ja zwrócić się do pana ministra z kilkoma pytaniami.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Jak wiadomo, w państwach przyjętych już do Unii poświęcono swojego czasu sprawom przygotowania społeczeństwa do procesów integracyjnych pracę odpowiednich biur czy też departamentów. Pański poprzednik na stanowisku ministra spraw zagranicznych W. Bartoszewski, na podobnym do dzisiejszego spotkaniu oświadczył, że jednym z priorytetów MSZ na tym etapie jest informowanie, wyjaśnianie, promowanie. Czy zechciałby pan zatem podzielić się z nami zamierzeniami ministerstwa dotyczącymi tej kwestii?</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Dodam jeszcze, że minister A. Olechowski zachęcał nas do korzystania z pośrednictwa radców naszych ambasad w krajach Unii Europejskiej. Radców, którzy chcą zaangażować się w sprawy integracji i mają odpowiednią wiedzę w tym zakresie. Z mojego rozpoznania, jakie przeprowadziłem specjalnie pod tym kątem wynika, że jest grupa sekretarzy ambasad, radców, którzy czują się nie wykorzystani pod tym względem, mają świadomość, że pracując w sieci mogliby ściślej włączyć się w proces integracyjny. Nie mają możliwości, by spotykać się w celu wymiany doświadczeń. Myślę, że jest to potencjał, który powinien zostać uwzględniony w pracach przygotowawczych.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Jeśli wspomniałem już o ministrze A. Olechowskim, to dodam jeszcze i to, iż liczył on na współpracę parlamentu w dyskutowanej kwestii. Jesteśmy bowiem Komisją, która bez szczególnego rozgłosu pracuje nad procesami dostosowawczymi, o czym nie zawsze wiedzą nasi partnerzy zagraniczni. Wiedzą oczywiście, iż nad procesami tymi pracuje rząd, ale nie przypuszczają niekiedy, że jest również pod tym względem kontrola parlamentarna, że obowiązuje pewna procedura - zbliżona do skandynawskiej, a w każdym razie zmierzająca w tym samym kierunku, co zresztą wcale nie znaczy, że idziemy do takiego samego dokładnie modelu.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PosełJoachimCzernekMNiem">Godne podkreślenia jest i to, że parlament zawsze może działać w inny sposób niż rząd. Wypowiedzi jego członków mogą mieć pożądane znaczenie na odpowiednim poziomie. Prosiłbym o wyjaśnienie, czy pan minister ma jakieś zamierzenia w stosunku do skorzystania z możliwości parlamentu w tej sprawie. Wiadomo, że sprawa jest wspólna, a my w Komisji czujemy wyraźnie, że moglibyśmy się włączyć efektywniej w cały proces przygotowania naszego państwa do integracji z Unią Europejską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MinisterDariuszRosati">W odpowiedzi na pytanie posła I. Skubisa chciałbym jeszcze raz podkreślić, iż jestem zwolennikiem federacji, bardzo ścisłego związku z Unią Europejską, mimo licznych zastrzeżeń, które poseł zupełnie zresztą słusznie wygłosił. Federacja bowiem, w odróżnieniu od konfederacji, zapewnia nam większe bezpieczeństwo polityczne, a musimy pamiętać, że wciąż jesteśmy na obrzeżach, w związku z czym znacznie lepszy jest dla nas ścisły związek z Europą.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MinisterDariuszRosati">To oczywiście kwestia do dyskusji, ale uważam również, że w wielu sprawach, takich jak np. polityka pieniężna, sprawach, które nam udaje się z trudem uzgadniać wewnątrz kraju, dobrze mieć pewne ograniczenia uzgodnione w ramach całej Unii, żeby przestać prowadzić dyskusje tego typu, czy deficyt ma wynosić 5 czy też 2% . To tylko przykład, obowiązują bowiem pewne ograniczenia, które w konsekwencji mogą okazać się korzystne, tak jak korzystne okazuje się zabranie talerza komuś, kto sam nie potrafi narzucić sobie reżimu dietetycznego niezbędnego dla zlikwidowania nadwagi. Naturalnie oznacza to zrzeczenie się części suwerenności, ale przecież w dobrej sprawie. Sumując - jestem zwolennikiem federalnej zwartej, spoistej koncepcji Unii, choć o szczegółach przewidzianych do realizacji można oczywiście dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MinisterDariuszRosati">Zaznaczam, że uwagi posła I. Skubisa odnośnie do sposobu prezentowania naszych koncepcji na zewnątrz są w pełni uzasadnione. Do tej pory osobiście miałem bezpośredni kontakt tylko z krajami, które są zwolennikami koncepcji, za jaką i ja się opowiadam, czyli z Francją, Niemcami, Belgią. Znacznie trudniejsze będą na pewno rozmowy z Anglikami.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MinisterDariuszRosati">Poseł J. Czernek pytał, jakich ustępstw możemy spodziewać się ze strony Unii, czy też jakie zakończenie negocjacji przewiduję, na ile uda nam się pewne ustępstwa wytargować.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MinisterDariuszRosati">Jest to kwestia bardzo szczegółowych negocjacji i dlatego potrzebne są nam znakomicie przygotowane zespoły negocjacyjne. A pamiętać trzeba, że nasza pozycja negocjacyjna będzie tym lepsza, im lepiej funkcjonować będzie nasza gospodarka. Jeśli będziemy mieć do czynienia z dynamicznie rozwijającym się rynkiem, to Unia skłoni się do pewnych ustępstw w zakresie wyłączenia niektórych obszarów z bezpośredniego działania konkurencji.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#MinisterDariuszRosati">Chodzi nam głównie o rolnictwo, w którym sytuacja wygląda tak, że już dziś wiadomo, iż w ciągu 4 czy 5 lat nie zdołamy dostosować go do Unii, to wręcz wykluczone. Są jednak przykłady krajów, które wykonały w tej dziedzinie olbrzymi skok naprzód. Irlandia np. w chwili gdy wchodziła do Unii, zatrudnienie w rolnictwie wynosiło 21% ludności, po 20 latach w tej gałęzi gospodarki pracuje tylko 10% . Co najważniejsze zostało to przeprowadzone w tak łagodny sposób, że nie wywołało żadnych napięć społecznych.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#MinisterDariuszRosati">W naszym kraju w rolnictwie zatrudnionych jest 26% . Możemy podjąć próbę zmiany proporcji za pomocą stopniowego przechodzenia ludności zamieszkałej na wsi, czy też w ogóle poza miastami, do innych zawodów, typu usług, całej obudowy rolnictwa, ale nie ma mowy o dokonaniu takiego zabiegu w ciągu najbliższych kilku lat. W tym czasie może to dotyczyć ewentualnie 2–3% ludności zajmującej się obecnie rolnictwem. Właśnie w związku z tą sytuacją będziemy musieli zabiegać o szczególne traktowanie.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#MinisterDariuszRosati">Jeżeli jednak generalnie polska gospodarka będzie się rozwijała w pożądanym tempie, jeżeli będzie stabilna, z niską inflacją, z dynamicznym wzrostem, to nasza pozycja przetargowa będzie o wiele mocniejsza niż w sytuacji wchodzenia do Unii z gospodarką wprawdzie tętniącą, lecz głównie od strajków. Kiedy nam się uda osiągnąć pożądany poziom, nie jesteśmy w stanie w obecnej chwili przewidzieć.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#MinisterDariuszRosati">Sądzę, że istnieje możliwość negocjowania daleko posuniętych ustępstw na okres przejściowy, jeśli chodzi o rolnictwo, o kopalnictwo, o metalurgię, przemysł zbrojeniowy, o pewne specjalne sektory. Oczywiście coś za coś. Zapłacimy pewnie za to np. ograniczeniem emigracji - zgodnie z wariantem iberyjskim - ale uważam, że na takie ograniczenia powinniśmy się zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o kraje wyszehradzkie, to przypomina mi to konkursy piękności. Poprzednio wygrywał je premier Klaus. Teraz my mamy wicepremiera G. Kołodkę i podczas ostatniego Forum Ekonomicznego w Davos już nie wiadomo, komu przypadłaby palma pierwszeństwa, choć sądzę, że to my wygraliśmy. Żarty żartami, istnieje wszakże rzeczywiście pewna, nazwijmy to podskórna, rywalizacja krajów należących do trójkąta, rywalizacja, która ze strony Polski przejawia się chyba w najmniejszym stopniu. Zapewne dlatego, że zawsze byliśmy rzecznikiem ścisłego współdziałania tych trzech czy czterech krajów - po wliczeniu Słowacji, która nie jest jednak tak ściśle jak pozostałe związana.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#MinisterDariuszRosati">Byliśmy również zawsze rzecznikiem podejmowania wspólnych inicjatyw, nasze stanowisko bywało na ogół odrzucane przez Czechów i bez entuzjazmu przyjmowane przez Węgrów. Nasi partnerzy, a Czesi przede wszystkim uważają, że wspólne inicjatywy mogą opóźnić tylko ich tempo.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#MinisterDariuszRosati">Niemniej jednak w tym zakresie istnieje nacisk Unii, by podejmować próby ściślejszego porozumienia - przecież ugrupowanie CEFTA też było w pewnym sensie przez Brukselę wymuszone w pierwszej fazie. Jestem więc zdania, że będzie można współpracować w niektórych dziedzinach. Na pewno będzie można wymieniać doświadczenia z Węgrami. myślę również, że właśnie te trzy kraje wyszehradzkie będą w pierwszym rzucie przyjęte do Unii, pod warunkiem oczywiście, iż wszystko u nas będzie w porządku.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#MinisterDariuszRosati">Jeśli chodzi o sprawy poruszone przez posła J. Borkowskiego, to rzeczywiście potrzebna jest kampania propagandowo-dyplomatyczna w państwach Unii Europejskiej, mająca przede wszystkim na celu rozwianie pewnych stereotypów na temat Polski. W krajach takich jak: Portugalia, Grecja, Irlandia dominują obawy przed rozszerzeniem Unii na wschód ze zrozumiałych zresztą względów. W państwach takich jak Francja i Niemcy - które zresztą są naszym najaktywniejszym promotorem - są wielkie grupy społeczne z rezerwą podchodzące do projektu rozszerzenia Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#MinisterDariuszRosati">Tak więc uważam, że jest potrzebna kampania informacyjna i propagandowa ukazująca przede wszystkim korzyści dla Unii płynące z przyjęcia naszego kraju. Cały czas bowiem mówi się tam wyłącznie o obciążeniu budżetowym. Budżet jest bez wątpienia ważny, ale przecież należy stwierdzić i to, że tamtejsi podatnicy bardzo dużo z rozszerzenia Unii Europejskiej skorzystają.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#MinisterDariuszRosati">Bieżący rok jest szczególnie ważny, gdyż odbywać się będzie konferencja międzyrządowa krajów Unii Europejskiej. Chciałbym w związku z tym spotkać się ze wszystkimi ministrami spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej, na ogół będę chyba przyjmować ich w Polsce, bo taki jest kalendarz wizyt. Będę się starał, by przed zakończeniem wspomnianej konferencji mieć te spotkania już odbyte. Zamierzam podczas nich starać się o przekonanie naszych partnerów, że lęki, jakie występują w poszczególnych państwach na tle rozszerzenia Unii, są w dużym stopniu wyolbrzymione oraz że przyjęcie Polski wiąże się dla Unii Europejskiej z określonymi korzyściami, że nie pociągnie za sobą destabilizacji, a wręcz odwrotnie itd.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#MinisterDariuszRosati">Przygotowujemy cały pakiet propozycji i strategię negocjacji, by skłonić naszych partnerów do zachowania co najmniej neutralnego stanowiska, gdy dojdzie do podejmowania decyzji o terminie rozpoczęcia oficjalnych negocjacji i o terminie przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#MinisterDariuszRosati">Nie ulega wątpliwości, że należy w tym celu wykorzystać również personel naszych ambasad i będę wdzięczny przewodniczącemu Komisji za stosowne sugestie, gdyż widzę, że ma on rozeznanie - którego jeszcze mi brakuje - w sytuacji, gdzie mamy odpowiednich ludzi, których można wykorzystać w sensie koncepcyjnym, jeśli chodzi o pewne prace.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#MinisterDariuszRosati">Mam nadzieję, że przy wzmożeniu lokalnego oddziaływania na ministerstwa spraw zagranicznych w państwach, gdzie odpowiedni pracownicy naszych placówek przebywają, będzie można nieco zmieniać wizerunek Polski i przychylniej nastawiać do niej zainteresowane kraje.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#MinisterDariuszRosati">Widzę jeszcze jedną możliwość, jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię. Myślę, że można by wciągnąć do współpracy życzliwych nam ludzi, którzy są niejako naturalnymi ambasadorami naszego kraju. Mam na myśli m.in. byłych ambasadorów poszczególnych państw w Polsce. Zastanawiamy się nad organizowaniem imprez, na które zapraszane były osoby opiniotwórcze, mające jakieś związki z naszym krajem. Sądzimy, że ludzie ci mogliby tworzyć przychylny klimat dla spraw Polski we własnych krajach.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#MinisterDariuszRosati">Dodam, że - moim zdaniem - rok bieżący jest krytyczny. Jeżeli podczas konferencji międzyrządowej uda nam się doprowadzić do jakościowego przełomu w podejściu Unii do naszej sprawy, to będzie to jednoznaczne z przekroczeniem Rubikonu, po czym cały proces rozwijać się zacznie w pożądanym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#MinisterDariuszRosati">I już chyba ostatnia sprawa. Jestem bardzo zadowolony, iż poseł J. Borkowski podjął temat skorzystania z możliwości parlamentu. Sądziłem, że zaproszony tu zostałem wyłącznie na przesłuchanie, ale jeśli mogę wyrazić również swoje oczekiwania wobec parlamentu, to uczynię to z wielką ochotą.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#MinisterDariuszRosati">Uważam, że wszelkie opory, obawy, na jakie napotykamy w rozmowach z przedstawicielami poszczególnych rządów, są w prostej linii emanacją stanowiska poszczególnych parlamentów i grup parlamentarnych, gdyż w parlamentach właśnie są identyfikowane, czy też formułowane grupy interesów i interesy. Już choćby z tego powodu kontakty międzyparlamentarne są niesłychanie ważne, tym bardziej że parlamenty działają w perspektywie dłuższej niż rządy czy poszczególni ministrowie, którzy są rozliczani w cyklu rocznym budżetowym, bywają zmieniani podczas jednej kadencji parlamentu, są poza tym na ogół poddani presji parlamentarzystów.</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#MinisterDariuszRosati">Jestem zatem zdania, że na poziomie kontaktów międzyparlamentarnych można wiele osiągnąć. Nie wiem wprawdzie czy istnieje jakaś zinstytucjonalizowana forma współpracy między podobnymi komisjami w różnych krajach, lecz byłbym bardzo zadowolony, gdyby współpracę taką udało się nawiązać. Poseł P. Nowina-Konopka podpowiada mi, że istnieje struktura zwana potocznie „kozakiem”, która niejako skupia komisje europejskie poszczególnych krajów „piętnastki”. To bardzo dobrze.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#MinisterDariuszRosati">Chciałbym poinformować jeszcze zebranych, iż będziemy pracować nad narodową strategią integracyjną i tu właśnie wyobrażam sobie wielkie pole do popisu dla Komisji do Spraw Układu Europejskiego oraz w ogóle dla parlamentu. Gdyby członkowie Komisji mieli w tej kwestii jakieś inicjatywy, pomysły to zapewniam, że z zainteresowaniem zapoznam się z nimi i postaram się o realizację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełJanBorkowski">Zainteresował się pan ewentualną współpracą międzyparlamentarną, wyjaśniam zatem, że - choć nie na takich samych prawach jak przedstawiciele innych parlamentów - kontaktujemy się z analogicznymi komisjami. W planach naszych znajduje się cały cykl spotkań tego typu. Podjęliśmy m.in. próbę zorganizowania kontaktów w ramach Trójkąta Weimarskiego. Z odpowiednią komisją Bundestagu uzgodniliśmy, że będziemy do kontaktów nakłaniać Francuzów, którzy od kilku miesięcy nie mogą znaleźć czasu na stosowne kontaktowanie się z nami - rozumiemy, że mają własne problemy, ale może uda się ich nakłonić do znalezienia czasu i dla nas.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PosełJanBorkowski">Sądzę, że byłoby wskazane, by pan minister za pomocą - z kolei - swoich kontaktów z ministrami spraw zagranicznych poszczególnych państw uświadomił przedstawicielom rządów, iż nasza Komisja jest jedną z tych w Europie, które mają największe doświadczenie. Jest Komisją do Spraw Układu Europejskiego z ponad 3-letnim stażem, prawie nawet 4-letnim - działa bowiem od czasu ratyfikowania Układu Europejskiego przez Polskę - podczas gdy w parlamentach narodowych państw Unii komisje do spraw Unii Europejskiej powstały niedawno. Wcześniej funkcjonowały jako inne komisje, np. Komisja do Spraw Handlu w duńskim parlamencie, czy też w ogóle brak było tego rodzaju komisji - działały raczej komisje branżowe.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PosełJanBorkowski">Teraz przedstawię formułę, którą proponuję zakończyć posiedzenie Komisji do przeprowadzenia głosowania.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PosełJanBorkowski">Czy członkowie Komisji uważają, że minister D. Rosati może pozostać na tej części posiedzenia?</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PosełJanBorkowski">Ponieważ członkowie Komisji proszą o pozostanie ministra, przejdę do odczytania formuły, która zakończy nasze pismo do Prezydium Sejmu: „Komisja do Spraw Układu Europejskiego, po rozpatrzeniu wniosku Prezydium Sejmu na posiedzeniu w dniu 14 lutego 1996 r. postanowiła, że pan Dariusz Rosati zapewnia wykonanie przedstawionego sejmowi programu działania rządu”.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PosełJanBorkowski">Zarządzam głosowanie. kto jest za przyjęciem takiego wyniku pracy naszej Komisji w dniu dzisiejszym?</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PosełJanBorkowski">Stwierdzam, że w głosowaniu za wnioskiem opowiedziało się 10 posłów, przy braku głosów przeciwnych i 2 wstrzymujących się, Komisja uznała, że minister Dariusz Rosati zapewnia wykonanie przedstawionego Sejmowi programu działania rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosełPiortNowinaKonopka">Zarówno przewodniczącego Komisji, jak i pana ministra pragnę poinformować, że jako przedstawiciel partii opozycyjnej nie widzę możliwości popierania rządu. Proszę więc traktować moje wstrzymanie się od głosu jako wyraz uznania dla planów ministra D. Rosatiego, przedstawionych Komisji, a zarazem jako wyraz nadziei, że dziedzina, która powinna być objęta narodowym consensusem, będzie mogła w tym trybie i w tym klimacie rozwijać się. Pozwalam sobie również życzyć powodzenia w pańskiej misji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełJanBorkowski">Dziękuję panu ministrowi za rozmowę z nami i również życzę powodzenia w sprawowaniu tej zaszczytnej i odpowiedzialnej funkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MinisterDariuszRosati">Dziękuję bardzo. Na zakończenie pragnę zapewnić, iż będę szczęśliwy mając możność współpracy z członkami Komisji, nawet w rozwiązywaniu pewnych codziennych problemów. Jak wspomniałem, odbędę wiele spotkań z ministrami spraw zagranicznych, z przedstawicielami Unii Europejskiej. Chciałbym podczas owych spotkań móc korzystać z doświadczeń, jakie członkowie tej Komisji zebrali podczas pracy w niej. Liczę na znaczące uwagi i spostrzeżenia, w związku z czym zobowiązuję się do konsultowania z Komisją wielu spraw, które będą przedmiotem moich rozmów z zagranicznymi partnerami, jeśli naturalnie można wykorzystywać Komisję i jej przewodniczącego w tym celu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełJanBorkowski">Naturalnie, polecamy się.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PosełJanBorkowski">Dziękuję wszystkim obecnym zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>