text_structure.xml
611 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
1129
1130
1131
1132
1133
1134
1135
1136
1137
1138
1139
1140
1141
1142
1143
1144
1145
1146
1147
1148
1149
1150
1151
1152
1153
1154
1155
1156
1157
1158
1159
1160
1161
1162
1163
1164
1165
1166
1167
1168
1169
1170
1171
1172
1173
1174
1175
1176
1177
1178
1179
1180
1181
1182
1183
1184
1185
1186
1187
1188
1189
1190
1191
1192
1193
1194
1195
1196
1197
1198
1199
1200
1201
1202
1203
1204
1205
1206
1207
1208
1209
1210
1211
1212
1213
1214
1215
1216
1217
1218
1219
1220
1221
1222
1223
1224
1225
1226
1227
1228
1229
1230
1231
1232
1233
1234
1235
1236
1237
1238
1239
1240
1241
1242
1243
1244
1245
1246
1247
1248
1249
1250
1251
1252
1253
1254
1255
1256
1257
1258
1259
1260
1261
1262
1263
1264
1265
1266
1267
1268
1269
1270
1271
1272
1273
1274
1275
1276
1277
1278
1279
1280
1281
1282
1283
1284
1285
1286
1287
1288
1289
1290
1291
1292
1293
1294
1295
1296
1297
1298
1299
1300
1301
1302
1303
1304
1305
1306
1307
1308
1309
1310
1311
1312
1313
1314
1315
1316
1317
1318
1319
1320
1321
1322
1323
1324
1325
1326
1327
1328
1329
1330
1331
1332
1333
1334
1335
1336
1337
1338
1339
1340
1341
1342
1343
1344
1345
1346
1347
1348
1349
1350
1351
1352
1353
1354
1355
1356
1357
1358
1359
1360
1361
1362
1363
1364
1365
1366
1367
1368
1369
1370
1371
1372
1373
1374
1375
1376
1377
1378
1379
1380
1381
1382
1383
1384
1385
1386
1387
1388
1389
1390
1391
1392
1393
1394
1395
1396
1397
1398
1399
1400
1401
1402
1403
1404
1405
1406
1407
1408
1409
1410
1411
1412
1413
1414
1415
1416
1417
1418
1419
1420
1421
1422
1423
1424
1425
1426
1427
1428
1429
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#StanisławCar">Otwieram posiedzenie. Protokół 26 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają p. p. Skrypnik i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Tarnowski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#StanisławCar">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji porozumienia celnego między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad w formie not, wymienionych w Warszawie dnia 3 marca 1936 r. (druki nr 170 i 181).</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego komisji Pana Wicemarszałka Schaetzla o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#StanisławCar">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Kaczkowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefKaczkowski">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt przedstawić rządowy projekt ustawy w sprawie ratyfikacji porozumienia celnego między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad, jakie zawarte zostało w formie wymiany not w dniu 3 marca b. r. w Warszawie między Ministrem Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej a ambasadorem Związku Socjalistycznych Republik Rad w Polsce. Układ ten, oparty na obustronnem dążeniu rządów do rozszerzenia i ułatwienia wzajemnych obrotów „handlowych”, jest trzecim z kolei i analogicznym do układów, obowiązujących w latach 1934 i 1935 i ma charakter kompensacyjny za poczynione ze strony Z. S. R. R. zakupy w Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefKaczkowski">Mocą tego układu Rząd Polski przyzna je dla towarów, przywożonych z terytorium Z. S. R. R., zniżki celne na czas do 31 grudnia 1936 r. według załączonej do układu listy. Ze strony sowieckiej postanowień celnych niema, co wynika z właściwości ustroju Z. S. R. R. Nasze obroty handlowe z Sowietami były znaczne, a osiągnęły swój punkt szczytowy w roku 1930, kiedy wywieźliśmy za 129 mil jonów zł. Nasz bilans handlowy kształtował się dla nas dodatnio w stosunku 3:1. Od roku 1931 rozpoczyna się ogólny i dość raptowny spadek importu sowieckiego, odbija się to i na naszym wywozie, który w roku 1932 osiągnął równowartość już tylko 29 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefKaczkowski">Ostatnie dwa lata obrotów towarowych z Z. S. R. R. układały się następująco, w cyfrach okrągłych: w roku 1934 wywóz z Polski wyniósł 25,4 mil jonów złotych, przywóz — 17,7 mil jonów, a więc saldo dodatnie okrągło — 8 mil jonów zł; w r. 1935 wywóz — 11 mil jonów, przywóz — 15 milionów zł, przyczem w roku ubiegłym pozorne saldo ujemne naszego bilansu handlowego zostało na innej drodze zrekompensowane.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefKaczkowski">Głównemi artykułami naszego wywozu było żelazo walcowane i cynik przy udzielanym przez nas kredycie do 18 miesięcy. Na podstawie niniejszego układu miejsce cynku zajmą nasiona koniczyny czerwonej, której nagłe zapotrzebowanie ze strony sowieckiej zostało wywołane nieurodzajem w Rosji tej koniczyny w roku ubiegłym. Przewidywane obroty towarowe, jakie mają być dokonane według tego układu, w wysokości swej mają się zamknąć sumą około 9,5 miliona złotych. Możliwe, że to saldo zostanie przekroczone, gdyż dokonane już przez stronę sowiecką zamówienia są bliskie tej granicy.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefKaczkowski">Warunek regulowania gotówkowego wpływa niewątpliwie na zmniejszenie obrotów towarowych z Sowietami, ponieważ przemysł polski nie jest w stanie udzielać takich kredytów, jakich żądają Sowiety, a jakie na innych rynkach uzyskują.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefKaczkowski">Załączona do układu lista zniżek celnych oparta jest na wykalkulowanej cenie średniej i ma ramy szersze, co prawdopodobnie praktycznie da się wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefKaczkowski">Głównemi artykułami naszego zapotrzebowania będą futra i tytoń Reszta przypadnie na drobnicę za sumę około 1.700.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefKaczkowski">Ponieważ na mocy niniejszego układu dokonane zamówienia sowieckie przyczyniają się do wzrostu zatrudnienia w naszym przemyśle hutniczym, a więc do spadku bezrobocia w kraju, a z drugiej strony układ ten da je nam możność zakupu w Z. S. R. R. surowców, potrzebnych dla naszego życia gospodarczego, oraz w przeświadczeniu, że w istniejących warunkach układ jest konieczny dla ułatwienia obrotów handlowych między Polską a Z. S. R. R., proszę Wysoką Izbę w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych o przyjęcie ustawy w brzmieniu rządowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania nad ustawą w całości. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji taryfowej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Holandii, podpisanej w Hadze dnia 9 kwietnia 1936 r. (druki nr 171 i 182). Sprawozdawca p. Wadowski.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MarianWadowski">Wysoki Sejmie! Podstawą wymiany towarowej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Holandii jest traktat handlowy z r. 1924, oparty o klauzulę największego uprzywilejowania, i układ taryfowy z roku 1933.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MarianWadowski">Zastąpienie konwencji taryfowej z r. 1933 nowym układem, podpisanym dnia 10 kwietnia 1936 r. w Hadze, jest uzasadnione zmianami, poczynionemi ostatnio w Holandii w dziedzinie reglamentacji handlu, jak również nowemi posunięciami gospodarczemi w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#MarianWadowski">Wspomniana konwencja zabezpiecza nam nie tylko dotychczasowy stan posiadania, ale da je nam również możliwości rozwojowe naszego eksportu dzięki uzyskanym w niej ustępstwom celnym. Ustępstwa te dotyczą głównie artykułów drzewnych i zbóż.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#MarianWadowski">W obecnie podpisanej konwencji taryfowej uzyskaliśmy rozszerzenie z wiązań celnych na pozycje drzewne, bowiem poprzedni układ uwzględniał tylko tarcice, a obecny drzewo pół obrobione i surowiec. Pozycje zbóż rozszerzono i na grykę, uzupełniono również taryfę pozycją „konie pociągowe”.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#MarianWadowski">Jeśli chodzi o zniżki celne, udzielone w tej konwencji Holandii, to dotyczą one głównie artykułów elektrotechnicznych, używanych przez Polskie Zakłady Philipsa, które rozbudowały produkcję aparatów radjowych i specjalnych rodzajów lamp w kraju i stały się placówką z rozmaitych względów pożądaną.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#MarianWadowski">Udzielenie zniżek dla artykułów sezonowych nie stwarza konkurencji dla artykułów krajowych, gdyż pojawiają się one na rynku później.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#MarianWadowski">Omawiane zniżki nie odbiegają daleko od ustępstw celnych, udzielonych przez Polskę i innym państwom i chronią w dostatecznej mierze produkcję krajową.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#MarianWadowski">Znaczenie i wartość pozycji wywozowej na rynek holenderski obrazują cyfry obrotów z ostatnich dwóch lat: w r. 1934 przywóz wyniósł 29.784.000, zaś wywóz 41.496.000 zł, czyli saldo dodatnie na naszą korzyść wyniosło 11.718.000 zł; w r. 1935 przywóz wynosił 28.256.000, zaś wywóz 35.887.000 zł — saldo dodatnie na naszą korzyść wyniosło 7.631.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#MarianWadowski">Reasumując powyższe, oraz biorąc pod uwagę fakt, że omawiana konwencja taryfowa związana jest rzeczowo z układem kontyngentowym, wnoszę W imieniu komisji o uchwalenie projektu ustawy w brzmieniu rządowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy w całości. Kto jest za projektem ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania ustawy w trzeciem czytaniu. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego polsko-norweskiego, podpisanego w Warszawie dnia 14 marca 1936 r. (druki nr 172 i 183). Sprawozdawca p. Pełczyńska.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#StanisławCar">Głosu udzielam p. Pełczyńskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Mamy przed sobą rządowy projekt ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego polsko-norweskiego z dnia 14 marca 1936 r. Protokół taryf owy polsko-norweski z dnia 14 marca 1936 r. jest uzupełnieniem protokółu taryfowego z dnia 8 stycznia 1935 r.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WandaIzabelaPełczyńska">W lipcu 1935 r., stosownie do potrzeb naszej polityki tłuszczowej, zostały dokonane zmiany ta ryty celnej. W wyniku tych zmian nastąpił protokół taryfowy, który dzisiaj mamy przed sobą.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Nasze obroty handlowe z Norweg ją dają Polsce aktywne saldo. W roku 1935 w porównaniu do roku 1934 zanotować musimy znaczne wzmożenie wymiany. towarowej polsko-norweskiej. Gdy w roku 1934 wywieźliśmy za 13.495.000, a przywieźliśmy za 7.419.000, to w roku 1935 wywieźliśmy za 18.794.000, przywożąc z Norwegii na sumę 9.374.000.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Rynek norweski jest rynkiem liberalnym, niema tam ograniczeń dewizowych ani kontyngentowych. Wywozimy do Norwegii zboże, mąkę pszenną i żytnią, groch, wykę, krochmal, rury żeliwne, cukier, również i węgiel. Możliwości eksportu naszego węgla ograniczone są umową między Norweg ją i Anglią, na mocy której Norwegia obowiązała się do tego, iż węgiel angielski stanowić będzie 70% całego importu węglowego na rynek norweski. Strzałka naszego importu węgła obraca się w kręgu owych 30% i mimo dużej konkurencji idzie w górę.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Rynek norweski jest rynkiem dla eksportu polskiego cennym. I właśnie pod znakiem aktywności bilansu powinniśmy rozważać sprawę importu tłuszczów z Norwegii do Polski. Zaznaczyć tu należy, że tłuszcze sprowadzane z Norwegii są potrzebne do celów przemysłowych; a więc potrzebne są do garbarstwa, potrzebne są w przemyśle włókienniczym do smarowania wrzecion, do produkcji mydła i dla farmaceutyki. Na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć jeszcze kilka interesujących cyfr. W roku 1933 ogólny wwóz towarów zagranicznych do Norwegii wyrażał się sumą 665.217.000 koron, w tem z Polski przyszło towaru za 17.504.000 koron, a więc 2,06% ogólnego wwozu. W tem węgiel 13.349.000. Wywóz ogólny z Norwegii wyrażał się w sumie 557.885.000 koron, w tem wywóz do Polski 4.232.000 koron, a więc 0,76% ogólnego eksportu. Dla wyjaśnienia zaznaczyć należy, że contre partie od Norwegii nie wzięliśmy, natomiast wzięliśmy 8 stycznia 1935 r. stabilizację bezcłowości na wyżej wymienione artykuły polskiego eksportu do Norwegii.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#WandaIzabelaPełczyńska">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę Wysoką Izbę o przyjęcie rządowego projektu ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego polsko-norweskiego z dnia 14 marca 1936 r. bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość, stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego polsko-estońskiego, podpisanego w Warszawie dnia 23 marca 1936 r. (druki nr 173 i 184).</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#StanisławCar">Głos ma sprawozdawca p. Pełczyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Protokół taryfowy polsko estoński, podpisany dnia 23 marca 1936 r., opiera się głównie na imporcie ryb z Estonii. Ryby importowane z Estonii, to szczupaki, leszcze, sandacze. Pod pozycją 116 taryfy celnej polskiej znalazły się okonie, importowane z Finlandii.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Stawki celne polskie, wymienione w protokóle, obowiązują od 1 kwietnia do 30 czerwca, poza tą datą obowiązują stawki celne normalne, które de facto są stawkami prohibicyjnemi. Cło normalne wynosi bowiem 110–130 zł od 100 kg ryby, co stanowi 100% ad walorem naszej ceny w hurcie. Cło ulgowe 26,33 i 50 zł od 100 kg stanowi jeszcze zupełnie dostateczną ochronę celną, gwarantującą, że szczupaki estońskie nie będą robić zbytniej konkurencji naszym rybom. Poza tem daty określają ściśle czas trwania stawek zniżkowych dla importu ryb z Estonii od 1 kwietnia do 30 czerwca; daty te przypadają na okres ochronny, kiedy połów ryb jest u nas przerwany.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Stosunki handlowe z Estonią ułożyły się w ten sposób, że nasz bilans handlowy z Estonią jest dodatni. W roku 1929 wywieźliśmy do Estonii za sumę 14.837.000 zł, a wwieźliśmy do Polski z Estonii za sumę 4.642.000 zł. W roku 1930 wywieźliśmy do Estonii za sumę 11.710.000 zł, wwieźliśmy do Polski z Estonii za sumę 3.024.000 zł. Coprawda saldo nasze w roku 1935 spada do 370.000 zł, ale przecież rzeczą najistotniejszą jest podniesienie wysokości obrotów z zagranicą, a z tem podniesieniem sum obrotów mamy tu do czynienia.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Z Estonii importujemy galalit, łupek bitumiczny, przędzę bawełnianą z Narwy, nasienie lniane do siewu, którem bardzo żywo interesuje się nasze rolnictwo, zwłaszcza rolnictwo ziem północno wschodnich, — wreszcie skóry zwierzęce. Polska eksportuje do Estonii cukier, chmiel, benzynę, żelazo, rury, środki wybuchowe, przędzę wełnianą, sól, farby ziemne, blachę czarną oraz węgiel.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Stwierdzić należy, że stosunki handlowe z Estonią nie obciążają naszego bilansu płatniczego. Udzielając szeregu zniżek Estonii, Polska daje wyraz swojej najlepszej woli rozszerzenia stosunków gospodarczych z tym zaprzyjaźnionym krajem; jednocześnie chcemy mieć pewność, że Bank Estoński, przydzielając dewizy przedsiębiorstwom importującym towary z Polski, nie będzie stawiał ich w sytuacji gorszej niż importerów innych krajów, choćby to stanowisko wypływało z chęci upłynnienia zobowiązań zamrożonych w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#WandaIzabelaPełczyńska">Obustronne zrozumienie, jak wielką wagę w życiu obu państw — Polski i Estonii mają ożywione stosunki handlowe, dyktuje konieczność corocznego odnawiania protokołów taryfowych polsko-estońskich.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#WandaIzabelaPełczyńska">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę Wysoką Izbę o przyjęcie bez zmian rządowego projektu ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego polsko-estońskiego z dnia 14 marca 1936 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 13 marca 1936 r. protokółu dodatkowego do układu dodatkowego z dnia 3 lutego 1934 r. do konwencji handlowej polsko-szwajcarskiej z dnia 26 czerwca 1922 r. (druki nr 174 i 185). Sprawozdawca p. Wagner.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EdwinNorbertWagner">Wysoka Izbo! Stosunki handlowe między Polską a Szwajcarią rozpoczęły się na podstawie traktatu, zawartego dnia 26 czerwca 1922 r. Ten traktat handlowy miał charakter ogólny; oparty był o klauzulę największego uprzywilejowania i był podstawą wzajemnych obrotów gospodarczych. Bilans handlowy, powstały na tle tego traktatu, był dla Polski ujemny. Szwajcaria wiec ej wywoziła do Polski swych towarów przemysłowych, w szczególności maszyn, zaś rynek szwajcarski nie był przez nas do statecznie opanowany. W r. 1928 Szwajcaria wwiozła do Polski towarów za 89 milionów, pod czas gdy nasz eksport do Szwajcarii wynosił tylko 17 milionów, saldo ujemne wynosiło więc 72 miliony. Gdy w latach kryzysu gospodarczego musieliśmy chronić nasz bilans handlowy, to właśnie Rząd przedewszystkiem zwrócił uwagę na te kraje, z któremi jest wybitnie ujemny bilans handlowy. Dlatego też dnia 3 lutego 1934 r. został zawarty ze Szwajcarią układ handlowy, wprowadzający już ograniczenia wzajemnego wwozu i zasady reglamentacyjne przy ustalaniu pewnych stawek celnych, któreby dany towar chroniły przed wwozem i regulowały nasz bilans handlowy. Wynik tego układu odrazu dał dla polskiego bilansu handlowego dodatnie rezultaty, gdyż w r. 1935 i 1936 ujemne saldo bilansu handlowego ogranicza się już tylko do kwoty 9–10 milionów. Niestety jednak obroty towarowe w ogólnej wysokości spadły, gdyż eksport szwajcarski na nasz rynek ograniczył się do kwoty tylko 23 milionów.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#EdwinNorbertWagner">Ostatni protokół, który mam zaszczyt referować, dotyczy ograniczeń wwozu na r. 1936 artykułów przemysłu chemicznego. Polska rozwija swój przemysł chemiczny i w związku z tem zachodzi konieczność obrony produkcji krajowej i rozrostu tej ważnej dla Państwa pod każdym względem dziedziny naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#EdwinNorbertWagner">Układ, który mam zaszczyt referować, kończy się dnia 31 grudnia 1936 r. i na podstawie tego układu z dnia 3 lutego 1934 r. co roku Polska i Szwajcaria układy takie będą odnawiać, wstawiając odpowiednie pozycje towarowe i odpowiednie stawki celne.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#EdwinNorbertWagner">Ze względu na to, że ratyfikowany dodatkowy protokół z dnia 13 czerwca 1936 r. jest korzystny, gdyż. zmniejsza bilans handlowy i zapewnia rozwój naszego przemysłu zwłaszcza w dziedzinie chemicznej, w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych wnoszę, ażeby Wysoka Izba projekt ten uchwaliła.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosować nad projektem ustawy w całości. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem tej ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę uchwalił.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Brukseli dnia 2 marca 1936 r. układu dodatkowego do traktatu handlowego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Unią Ekonomiczną Belgijsko-Luksemburską z dnia 30 grudnia 1922 r. (druki nr 175 i 186). Sprawozdawca p. Tomaszkiewicz.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Stosunki handlowe między Rzecząpospolitą Polską a Unią Ekonomiczną Belgijsko-Luksemburską opierają się na traktacie handlowym, zawartym dnia 30 grudnia 1922 r. Przedstawiony Wysokiej Izbie projekt ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Brukseli dnia 2 marca 1936 r. układu dodatkowego do traktatu handlowego zastąpić ma podobny układ z dnia 10 czerwca 1933 r.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Układ składa się z czterech artykułów, z dwóch list towarowych i protokółu podpisania.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Art. 1 dotyczy zniżek celnych, przyznanych Belgii przez Rzeczpospolitą. Są to zniżki stabilizowane; wyszczególnienie ich znajduje się na załączonej do układu liście A. Lista ta zawiera 79 zniżek celnych, zamiast 36, istniejących na liście z r. 1933. Dotyczą one kalafiorów, winogron, ostryg, homarów, niektórych produktów chemicznych, przędzy sztucznego jedwabiu, żelatyny, szkła, skór, pistoletów, rewolwerów, osprzętu.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Art. 2 dotyczy belgijskich stawek celnych na nasze artykuły; ujmuje on powtórzenie belgijskich zniżek z 1933 r. z dodaniem stabilizacji bezcłowego przywozu lnu oraz fiksacji cła na drew no heblowane i zniżki na żelazomangan, żelazo chrom i żelazo krzem; łącznie 31 stawek celnych.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Art. 3 przewiduje możność zmiany stawek ze strony jednej i drugiej pod warunkiem zawiadomienia strony przeciwnej na 15 dni przed jej wprowadzeniem.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Układ ten jest wynikiem rokowań, których strona belgijska domagała się od dłuższego czasu ze względu na swój ujemny bilans handlowy w stosunku do Polski.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Zniżki celne, udzielone Belgii z naszej strony, usuwają obawy o wprowadzenie trudności dla naszego wywozu na rynek belgijski. Świadczą też jednocześnie o tem, że zacieśnieniu stosunków polsko-belgijskich, podkreślonemu ostatnio odbytemi wizytami szefów polityki zagranicznej, nie towarzyszą ani w Polsce, ani w Belgii żadne tendencje eksploatacyjne. Stabilizacja ceł belgijskich lub bezcłowego przywozu dotyczy zboża, różnych gatunków drewna, masła, koni, lnu i t. p., a więc artykułów niezwykle ważnych dla naszego wywozu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Proszę Wysoką Izbę w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych o przy jęcie rządowego projektu ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Brukseli dnia 2 marca 1936 r. układu dodatkowego do traktatu handlowego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Unią Ekonomiczną Belgijsko-Luksemburską z dnia 30 grudnia 1922 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali nad projektem ustawy w całości. Kto jest za projektem ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania ustawy w trzeciem czytaniu. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm ustawę uchwalił.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1936/37 (druki nr 176 i 178). Sprawozdawca p. Hołyński.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego Komisji p. Świdzińskiego o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! W dniu 26 kwietnia r. b. została wprowadzona centrala reglamentacji dewizowej w Polsce. W związku z wprowadzeniem reglamentacji dewizowej okazały się konieczne specjalne kredyty dla przeprowadzenia kontroli dewizowej. Ustawa, którą mam zaszczyt referować, przedstawia właśnie te dodatkowe kredyty, potrzebne na kontrolę dewizową.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanWalerianHołyński">W przedłożeniu rządowem na Komisji Budżetowej Rząd wystąpił jeszcze z dodatkowemi trzema propozycjami, mianowicie wstawienia 50.000 zł w § 3, „Podróże służbowe i przesiedlenia” w związku z koniecznością delegowania urzędników do granicznej kontroli (w szczególności dotyczy to Pomorza); dalej w § 8, „Inne wydatki” — 10.000 zł na zakupienie kasetek do przechowywania dewiz i złota pozostawionego przez podróżnych przy przekraczaniu granicy, oraz podniesienia w § 3 dział 3, „Władze i urzędy celne” sumy 3.000 zł o 20.000 zł do sumy 23,000 zł, a to w związku z kontrolą, przeprowadzaną w pociągach, aby móc skrócić postoje pociągów na granicy.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JanWalerianHołyński">Komisja Budżetowa uchwaliła przyjąć przedłożenie rządowe oraz trzy dodatkowe kredyty w brzmieniu, przedłożonem przez Rząd, Na Komisji Budżetowej pozwoliłem sobie zrobić jedno zastrzeżenie, że kredyty na płace, które są przewidziane w tej ustawie w sumie 176.200 zł, pójdą tylko na urzędników kontraktowych, a nie będzie powiększona ilość urzędników etatowych, których, jak Wysoki Sejm wie, mamy bardzo dużą ilość. W imieniu Rządu p. Wiceminister Grodyński zaakceptował tę uwagę i oświadczył, że te kredyty będą wyzyskane tylko na urzędników kontraktowych.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie mam jeszcze jedną uwagę w sprawie art. 2, przewidującego pokrycie tych nowych wydatków. Mianowicie art. 2 mówi, że pokrycie następuje przez podniesione wpływy z § 18 dział 5, „Ogólny Zarząd Skarbowy”, „Przepadłości”. Pokrycie powinno normalnie być podniesione o tę samą sumę — jeśli ma być pokrycie prawdziwe, pełne, — o jaką zostały podniesione wydatki. Rozumiem jednak, że w momencie obecnym, kiedy praktyka jeszcze co do tego działu nie została w zupełności ustabilizowana, nie można w danym wypadku zgłosić żadnej poprawki, robię tu tylko zastrzeżenie, że na przyszłość zagadnienie to należy rozpatrywać w inny sposób, a w każdym razie sprawa ta powinna być rozstrzygnięta w prawie budżetowem, którego wniesienie do Izby zostało zapowiedziane.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JanWalerianHołyński">Proszę o przyjęcie projektu rządowego z poprawkami, przyjętemi przez Komisję Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę uchwalił.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowym kredycie na rok 1936/37 (druki nr 177 i 179).</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#StanisławCar">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Wojciechowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BronisławWacławWojciechowski">Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przedłożyć rządowy projekt ustawy o dodatkowym kredycie na rok 1936/37, przyjęty bez zmian na posiedzeniu Komisji Budżetowej w dniu 5 czerwca b. r. (druk nr 177).</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#BronisławWacławWojciechowski">Powyższy dodatkowy kredyt dotyczy pod względem formalnym budżetu Prezydium Rady Ministrów, a mianowicie przewiduje się w wydatkach nadzwyczajnych tego budżetu w dziale 1 wstawienie nowego paragrafu 13 z sumą złotych 100.000 na pokrycie kosztów uroczystości pogrzebowych w Wilnie w dniu 12 maja b. r.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#BronisławWacławWojciechowski">Jeszcze w roku ubiegłym Rząd p. Premiera Sławka powziął zasadniczą uchwałę o pokryciu przez Państwo kosztów, związanych z pogrzebem ś. p. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Koszta uroczystości pogrzebowych w Warszawie i w Krakowie w maju 1935 r. zostały przeprowadzone przez budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#BronisławWacławWojciechowski">Referowane obecnie kredyty dotyczą uroczystości, związanych ze złożeniem Serca Marszałka na cmentarzu na Rossie oraz z pogrzebem ś, p. Matki Marszałka, i zostały objęte uchwałą Rady Ministrów z dnia 27 kwietnia b. r.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#BronisławWacławWojciechowski">Częściowe rozliczenie z sum wydatkowanych zostało już nadesłane do Prezydium Rady Ministrów przez wojewodę wileńskiego. Reszta rozliczenia ma nadejść w najbliższych dniach.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#BronisławWacławWojciechowski">Na pokrycie wydatku, przewidzianego w powyższym projekcie ustawy, wstawia się do budżetu dodatkową wpłatę do Skarbu Państwa kwoty zł 100.000 przez przedsiębiorstwo „Lasy Państwowe”.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#BronisławWacławWojciechowski">Zgodnie z wnioskiem komisji proszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu projektu rządowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjno Samorządowej o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 grudnia 19217 r. o granicach Państwa (druki nr 168 i 187). Sprawozdawca p. Szalewicz.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego komisji p. Ducha o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StanisławCar">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Szalewiczowi.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławCar">Zarządzam 5minutową przerwę,</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 10 min. 55 do godz. 11 mim 3.)</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StanisławCar">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StanisławCar">Głosu udzielam sprawozdawcy p. Szalewiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Wysoka Izbo! Rozporządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 grudnia 1927 r. o granicach Państwa, które ma być zmienione przez ustawę, wniesioną przez Rząd do Izb ustawodawczych, znajduje początek w rozporządzeniu Rady Obrony Państwa z dnia 20 lipca 1920 roku, które to rozporządzenie ustalało pojęcie pasa granicznego o szerokości 4 km., podzielonego na strefę nadgraniczną szerokości 2 km. i strefę graniczną tej samej szerokości, przewidywało ograniczenia, którym mogli podlegać mieszkańcy pasa granicznego pod względem przebywania, swobody poruszania się nad granicą, zakazywało jej przekraczanie, wprowadzało sankcje karne w wypadku niestosowania się do przepisów. Ze względu na bezpieczeństwo granicy wojewoda mógł na mocy tamtego rozporządzenia zabronić na przeciąg czasu od roku do lat trzech zamieszkiwania w pasie granicznym o szerokości 30 km. osobom, karanym sądownie lub administracyjnie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Z biegiem czasu okazało się, że rozporządzenie wspomniane nie dawało władzy dostatecznych uprawnień, by skutecznie zwalczać przekraczanie przepisów o ochronie granic, to też wypadło je nowelizować, by bardziej odpowiadało wytworzonym warunkom i potrzebom.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Z tych względów w dniu 23 grudnia 1927 roku ukazuje się rozporządzenie Prezydenta, które uzupełnia braki rozporządzenia Rady Obrony Państwa i przystosowuje przepisy do istotnych potrzeb bezpieczeństwa granic.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#TomaszWitoldSzalewicz">W latach 1928 i 1932 następują dalsze nowelizacje, wywołane koniecznością dostosowania przepisów do zmienionych warunków.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Teraz mamy rozpatrzyć projekt ustawy, zmieniającej rozporządzenie Prezydenta z dnia 23 grudnia 1927 r., który to projekt ma na celu połączenie w jednej ustawie wszystkich wydanych dotychczas ustaw i rozporządzeń w tej dziedzinie i nadanie władzy, której powierzone zostało bezpieczeństwo granic, takich uprawnień, by mogła ona skutecznie bronić Państwa przed wszelkiemi próbami naruszenia bezpieczeństwa, by uprawnienia w dziedzinie zwalczania i zapobiegania przestępstwom były istotne, a nie formalne tylko.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Projekt ustawy rozszerza kompetencje władzy administracyjnej, dając prawo powiatowej władzy administracji ogólnej zabraniania przebywania w pasie granicznym tym osobom, które były karane za zbrodnię przeciw bezpieczeństwu Państwa, na przeciąg czasu do lat dziesięciu, gdy dotychczasowe przepisy zezwalały na usuwanie niepożądanych mieszkańców na przeciąg czasu od roku do lat trzech; zezwala tejże władzy administracji ogólnej usuwać ze strefy nad granicznej osoby, których przebywanie jest nie pożądane ze względu na bezpieczeństwo granicy, przyczem usunięcie ze strefy nadgranicznej może być zastosowane na czas określony lub na wet na stałe.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Projekt ten reguluje posiadanie nieruchomości w pasie granicznym przez spółki, w skład zarządów których wchodzą cudzoziemcy, uzależnia nabywanie nieruchomości w pasie granicznym od zezwolenia wojewody, nakazuje przedsiębiorstwom usuwanie pracowników, jeżeli władze bezpieczeństwa tego zażądają, zezwala Ministrowi Spraw Wewnętrznych wprowadzić ograniczenia w dziedzinie przekazywania nieruchomości testamentem, jeżeli nie zachodzi spadkobranie z ustawy, przyczem w tym wypadku może być wymagane uzyskanie zezwolenia wojewody.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Niewątpliwą jest rzeczą, że szereg przepisów jest uciążliwy, jednak jeżeli one są zaprojektowane, to jedynie dlatego tylko, że władze bezpieczeństwa muszą mieć możność rzeczywistego zwalczania prób naruszania bezpieczeństwa granic w najszerszem tego słowa znaczeniu i mieć takie uprawnienia, by mogły przeciwstawić się skutecznie wszelkiej akcji ze strony państw sąsiednich, gdyby taka akcja była podejmowana.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Jeżeli niema możności przewidzieć, jaką formę może przybrać ta akcja, w jaki sposób może się ona przejawić, to władze odpowiedzialne za ochronę i bezpieczeństwo granic muszą mieć jak najszersze pełnomocnictwa, by w każdej chwili mogły przeciwstawić skuteczną obronę.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Dlatego więc ustawa ta jest konieczna.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Na komisji zostały zgłoszone poprawki przez referenta ustawy i przez pp. posłów Sommersteina, Trojana i Wolańskiego Pierwsza poprawka zmierzała do tego, by prawo wzbronienia zamieszkiwania w strefie nadgranicznej przysługiwało wojewodzie, lub upoważnionej przez niego powiatowej władzy administracji ogólnej. Poprawka ta wynikała z przekonania, że tak daleko idące uprawnienie może być udzielone władzy wyższej instancji, gdyż w ten sposób załatwianie spraw daje większą gwarancję, że przed powzięciem tak bardzo ważnej decyzji, jaką jest wydalenie kogoś ze strefy nadgranicznej ze względu na bezpieczeństwo granicy, wniosek o usunięcie mieszkańca będzie dokładniej zbadany i należycie umotywowany i powiatowa władza administracji ogólnej. zgłaszając odpowiedni wniosek, będzie mu siała działać ostrożniej i motywować swój krok.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Zgłoszona poprawka, zezwalając wojewodzie przelać swe uprawnienia na powiatową władzę administracji ogólnej, nie zwalnia wojewody od odpowiedzialności, co daje gwarancję, że wojewoda będzie przekazywał swe uprawnienia tylko wtedy, gdy będzie miał pewność, że broń, jakiej udziela staroście, będzie używana tylko wtedy, gdy zajdzie tego rzeczywista potrzeba.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#TomaszWitoldSzalewicz">W komisji poprawka ta uzyskała większość.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Poprawki pp. posłów Sommersteina, Trojana i Wolańskiego zmierzały do skreślenia punktów 4 i 10. zawierających daleko idące uprawnienia, na których w gruncie rzeczy opierać się ma zagadnienie ochrony granic.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#TomaszWitoldSzalewicz">W wypadku skreślenia tych artykułów władze bezpieczeństwa nie będą mogły należycie przeciwstawiać się wykroczeniom przeciw bezpieczeństwu granic, gdyż właśnie te artykuły są temi, które nadają władzy możność skutecznego występowania przeciw winnym pogwałcenia przepisów o ochronie granic. Przyjęcie poprawek pp. posłów Sommersteina, Trojana i Wolańskiego przekreśliłoby właściwie całą ustawę.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Ze względu na interes Państwa, na możność skutecznej obrony granic przed zakusami na ich bezpieczeństwo, ustawa winna być przyjęta w brzmieniu, uch Walonem przez Komisję Administracyjną.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Zmuszony jestem jednak zwrócić uwagę, że wszelkie ustawy wykonywane są przez urzędników. Mogą one być różnie stosowane. Najgorsze ustawy w rękach mądrych wykonawców mogą być dobrodziejstwem dla obywateli, z drugiej zaś strony najlepsze przepisy w nieodpowiedni em wykonaniu mogą być nieszczęściem dla ludności.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#TomaszWitoldSzalewicz">O ile jestem głęboko przekonany, że wniesiona ustawa jest konieczną, o tyle muszę wyrazić obawę, że przy wykonywaniu tej ustawy, przy stosowaniu jej może być ona spaczona, może stać się narzędziem zwalczania nie tylko przestępców, lecz i tych obywateli, którzy są odmiennego zdania aniżeli władza powiatowa, którzy, powiedzmy, w wydziale powiatowym lub w radzie powiatowej głosują przeciw przewodniczącemu, staroście.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Znamy niestety przykłady, gdy sprzeciwienie się staroście było identyfikowane z występowaniem antypaństwowem i taki obywatel, który chciał zachować swe zdanie niezależne, był przedmiotem szykan.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Co gorsze, jeżeli zachodzą takie wypadki niewłaściwego zachowania się przedstawicieli władzy, ludność obawia się dochodzić swych praw, szukać sprawiedliwości w obawie dalszych, ostrzejszych jeszcze represyj.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Spotykać się dają coraz częstsze głosy, że nastąpi wyraźny podział społeczeństwa na rządzonych i rządzących. Gdy ci ostatni zawsze mają rację, przywilejem i obowiązkiem pierw szych jest ślepe i bezkrytyczne podleganie nie tylko przepisom i ustawom, lecz i dowolnemu interpretowaniu tych ustaw przez urzędników. Jeszcze gorzej, że pokrzywdzeni w większości wypadków nie dochodzą swych praw, a pytani, dlaczego tego nie robią, odpowiadają, że to się na nic nie zda, tak jakgdyby byli przekonani, że w zatargu z urzędnikami zawsze przegrają. Można zacytować szereg przykładów, gdy rzeczywiście próby dochodzenia słusznych praw nie odnosiły najmniejszego rezultatu.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Ustawa spotka się napewno z daleko idącą krytyką. W założeniu jej znajdować się będzie motyw, że nie możemy dawać uprawnień tak szerokich, skoro nie mamy pewności, że ustawa będzie sprawiedliwie i ostrożnie stosowana.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Wydaje się, że skoro ustawa zasadniczo jest dobra, należy ją dać, trzeba jednak specjalny nacisk położyć na należyte posługiwanie się nią, by w rękach nieodpowiednich nie stała się udręką dla obywateli, by nie była niesprawiedliwością.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Rząd zwraca się o uchwalenie tej ustawy. Mam to przeświadczenie, że należy ją uchwalić, by nie pozostawić granic Państwa bez należytej ochrony. Winniśmy jednak żądać, by władze nadzorcze miały baczenie, by nie była ona nad używana, by przy jej pomocy nie byli zwalczani obywatele, dalecy od wrogiego ustosunkowania się do Państwa. Należy stać na straży, by ostrze ustawy było kierowane jedynie tylko przeciw przestępcom, a nie przeciw ludziom odmiennych poglądów.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Wnosząc o uchwalenie projektu ustawy w brzmieniu przyjętem przez komisję, należy zwrócić się do Pana Premiera, by zechciał specjalną uwagę zwrócić na wykonanie tej ustawy przez podległych mu urzędników.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławCar">Do krótkich zapytań z miejsca nikt się nie zgłosił. Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. Trojanowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#KornyłoTrojan">Wysoki Sejmie! Uchwałą Rady Ministrów z dnia 27 maja 1936 r. został wniesiony projekt rządowy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 23 grudnia 1927 r. o granicach Państwa,</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#KornyłoTrojan">Ustawa ta formalnie obejmuje zaledwie parę artykułów, jednakowoż w zupełności zmienia ona dotychczasową ustawę dwukrotnie już nowelizowaną i dotknie w szczególności 28% całego obszaru Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#KornyłoTrojan">Pozwolę sobie Wysokiej Izbie przedstawić to na mapie, która uwidocznia, co ten pas graniczny o szerokości 30 km będzie w całem Państwie obejmował. Niebieską linią zaznaczone są granice Państwa wobec Niemiec długości 1912 km, wobec Z. S. R. R. — 1412 km, Litwy — 507 km, Łotwy — 109 km, Rumunii — 349 km, Czechosłowacji — 984 km, Gdańska — 121 km, razem 5.394 km.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#KornyłoTrojan">Za podstawę jednak dalszych rozważań weźmiemy jedynie wytyczną granicę Państwa, to jest od strony Niemiec 1250 km, Z. S. R. R. — 1000 km, Litwy — 400 km, Łotwy — 90 km, Rumunii — 138 km, Czechosłowacji — 650 km, Gdańska — 90 km, razem ca 3.618 km.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#KornyłoTrojan">Wobec tego, że ustawa o granicach Państwa rozróżnia strefę nadgraniczną oraz pas graniczny, w myśl tych postanowień strefa nadgraniczna o szerokości 2 km może być rozszerzona do szerokości 6 km i będzie obejmowała przy strefie nadgranicznej o szerokości 2 km — 7.232 km3, przy szerokości 6 km wyniesie 19.708 km2. O ile zważy się, że cała powierzchnia Państwa wynosi 388.600 km2, to strefa nadgraniczna przy szerokości 2 km wyniesie 1,87%, a przy szerokości 6 km wyniesie 5% całej powierzchni Państwa, zaś pas graniczny przy wytycznej granicy 3.618 km o szerokości 30 km w głąb kraju, wyniesie w całem państwie 108.540 km2, t. j. 28% całej powierzchni Państwa Polskiego. Dalej wobec tego, że długość lądowej granicy wytycznej na wschodzie i na południu, t. j. od Z. S. R. R. wynosi około 463 km, od Rumunii 138, od Czechosłowacji około 386, razem ca 987 km — na mapie oznaczone żółtą barwą, — to na tych terytoriach, zamieszkałych w zupełności lub przeważnie przez ludność ukraińską, strefa nadgraniczna o szerokości 2 km wyniesie 1974 km2, o szerokości 6 km — 5922 km2, a więc w tym ostatnim wypadku 5% całego terytorium. Pas graniczny o szerokości 30 km w głąb kraju, o długości wytycznej granicy 987 km, wyniesie 29.610 km2, t. j. 22% terytorium zamieszkałego przez ludność ukraińską.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#KornyłoTrojan">Idąc od rzeki Prypeci ku Popradowi, obejmuje linia ta ponad 36 powiatów, wchodzących w skład 6 województw. I tak w powiecie stolińskim obejmie powierzchnię 2717 km2, w sarneńskim — 1383 km2, w kostopolskim — 1186 km2, w rówieńskim — 1489 km2, w zdołbunowskim — 1314 km2, w dubieńskim — 170 km2, w krzemienieckim — 1842 km2, w zbarazkim — 543 km2, w skałatskim — 905 km2, w tarnopolskim — 160 km2, w trembowelskim — 93 km2, w kopyczynieckim—875 km2, w czortkowskim — 314 km2, w borszczowskim — 1060 km2, w za leszczyckim — 710 km3, w buczackim — 35 km2, w horodeńskim 693 km2, w śniatyńskim — 615 km3, w kołomyjskim — 852 km2, w kosowskim — 1703 km2, w nadworniańskim — 1434 km2, w stanisławowskim — 415 km3, w kałuskim — 256 km2, w dolińskim — 1410 km2, w stryjskim — 900 km2, w turczańskim — 1439 km2, w drohobyckim — 70 km2, w staro Samborskim — 50 km2, w leskowskim — 1457 km2, w sanockim — 1000 km2, w krośnieńskim — 460 km2, w jasielskim — 430 km2, w gorlickim — 650 km2, w grybowskim — 370 km2, w nowosądeckim — 610 km2, to znaczy razem ustawa obejmuje 36 powiatów, położonych w 6 województwach na wschodzie i południu.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#KornyłoTrojan">Biorąc pod uwagę, iż przeciętnie na 1 km2 przypada w województwach południowowschodnich 76,55 osób zaludnienia, ustawa ta jedynie na wschodzie i południu dotknie około 2.300.000 ludności, a w tem conajmniej 1.600.000 Ukraińców. Ustawa ta obejmie na Polesiu 4.100 km2, licząc zaś 33,2 osoby na 1 km2, razem 136.120 osób, na Wołyniu 601 km2, co przy 58 osobach przypadających na 1 km2 wyniesie 348.058, w woj. tarnopolskiem 4.695 km2, licząc 97 osób na 1 km2 — 489.605 osób, w woj. stanisławowski em 9.787 km2, licząc na 1 km2 87,4 osób — 855.384 osoby, w woj. lwowskiem 2967 km2, licząc na 1 km2 108,9 osób — 320.306 osób, zaś w woj. krakowski em 2060 km2, licząc na 1 km2 55,5 osób — 114.330 osób; razem 2.266.606 osób, a więc prawie 25%, czyli 1/4 część całe j ludności ukraińskiej, zamieszkującej Państwo Polskie, zostania dotknięta ustawą o granicach Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#KornyłoTrojan">W myśl zatem art. 3 strefa nadgraniczna w całem Państwie obejmie obszar ok. 20.000 km2, zaś na przestrzeni województw południowowschodnich 5.922 km2, t. j. 5% terytorium całego Państwa, zamieszkałego przeważnie przez ludność ukraińską, którą przez art. 6 i 12 a, b, c, d pozbawia się pewności własnego bytu i warsztatu pracy, słowem pewności jutra, albowiem nikt nie będzie mógł spokojnie pracować, nikt nie będzie mógł być pewnym, co się jutro czy pojutrze z nim stanie, gdyż popadłszy w konflikt czy to z wpływowym sąsiadem, czy z funkcjonariuszem administracji ogólnej lub samo rządowej, czy też w końcu ze zwykłym śmiertelnikiem, czy posterunkowym Policji Państwowej, który na podstawie własnych rozrachunków przed czynnikami miarodajnemi skwalifikuje poszczególnego człowieka jako osobę niebezpieczną dla Państwa, dla ochrony granic Państwa Polskiego, będzie pozbawiony jakiejkolwiek obrony i wniesienia środka prawnego. Decyzja władzy administracyjnej staje się natychmiast wykonalna, nie potrzebuje uzasadnienia, a w ślad za tem idzie to, że dany człowiek, jest pozbawiony prawa wniesienia odwołania, a potem skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Zachodzi dalej pytanie, z czego będzie żył człowiek wysiedlony ze swojej miejscowości, z miejscowości, gdzie się urodził, gdzie przebywał, gdzie stale zamieszkiwał, gdzie posiadał swój własny warsztat pracy, kiedy straci grunt pod nogami i będzie przesiedlony do innej miejscowości. Pytam się, z czego tam będzie żył? Mam wrażenie, że jedynie będzie pomnażał kadry bezrobotnych, a to przecież nie leży ani w interesie Państwa, ani w interesie naszego społeczeństwa. O ile się zważy, że Minister Spraw Wewnętrznych w myśl art. 12a może w całym pasie granicznym lub jego części wydać zakaz nabywania, posiadania, dzierżawienia, użytkowania i zarządu nieruchomości bez uprzedniego zezwolenia wojewody, ewentualnie zakaz prowadzenia handlu i wykonywania przemysłu i pracy w handlu i przemyśle, to znowu zachodzi pytanie, czy tego rodzaju postanowienia ustawy nie zahaczają o art. 99 ustawy konstytucyjnej, który zapewnia obywatelom prawo własności i swobodnego użytkowania ziemi. Odnoszę wrażenie, że w danym wypadku należy się zastanowić, czy art. 49 Konstytucji, ustęp 2, który powiada, że żaden akt ustawodawczy nie może stać w sprzeczności z Konstytucją, nie powinien tutaj mieć swego zastosowania; Wysoka Izba powinna wniosek mniejszości o skreślenie tych artykułów uchwalić. Zważyć bowiem trzeba dalej, że obywatel żyjący w pasie granicznym w myśl art. 12a nie będzie mógł rozporządzać nawet swobodnie swoim majątkiem na wypadek śmierci. Nie wiem, jak w praktyce ustawa ta będzie przeprowadzona. Przedstawiam sobie, że w jakiejś tam miejscowości Iwan Zariczny jest śmiertelnie chory i musi zrobić rozporządzenie ostatniej woli. Tymczasem nie wolno mu rozporządzić swoim własnym majątkiem, swoją nieruchomością bez zezwolenia wojewody. Musi się zwracać telegraficznie czy pisemnie do wojewody, a zanim to zezwolenie nadejdzie, Iwan Zariczny umrze, nie ureguluje stosunków majątkowych pomiędzy swemi dziećmi. Uważam zatem, że tego rodzaju ustawa w praktyce nie będzie mogła mieć swojego należytego zastosowania, ustawa, która będzie dotykać, proszę Wysokiej Izby, nie tylko nasze społeczeństwo, ale jak to już wyżej powiedziałem, także i społeczeństwo polskie, wogóle całe społeczeństwo Państwa Polskiego, które w takim wielkim pasie granicznym o długości przeszło 3.618 km na przestrzeni 108.540 km2 zamieszkuje.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#KornyłoTrojan">Należy dalej zadać sobie pytanie, że jeżeli są konieczności państwowe, które wymagają, żeby tego rodzaju ustawa była uchwaloną, to czy dotychczas Państwo nie miało możności bronić się przed tego rodzaju osobnikami innemi postanowieniami? Art. 79 Konstytucji daje możność przecież P. Prezydentowi Rzeczypospolitej w razie konieczności obrony Państwa zarządzić stan wojenny i wtedy wydać odpowiednie dekrety, któreby mogły ten sam cel osiągnąć, a mianowicie wprowadzić postanowienia ustawy o stanie wyjątkowym z dnia 16 marca 1928 r. (Dz. U. R. P. Nr. 32, poz. 307), w szczególności przy zastosowaniu art; 6, 8, 10, 11, 12 i 15, gdzie tego rodzaju postanowienia są, a jakie zamierza wprowadzić nowela do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 1927 r. o granicach Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#KornyłoTrojan">O ile się zastanawiam nad art. 12d, to powiem Wysokiej Izbie, że ten artykuł napawa nas naprawdę wielką troską o całe życie społeczne i kulturalne i ekonomiczne naszego narodu, Nie wiem, jak będzie wykonywana wtedy ustawa o stowarzyszeniach, o spółdzielniach, jak wogóle nasze organizacje społeczne, jak „Proświta”, „Ridna Szkoła”, spółdzielnie spożywcze, kredytowe, mleczarskie z Rewizyjnym Związkiem Ukraińskich Kooperatyw na czele i „Silskyj Hospodar”, będą mogły prowadzić swoją działalność, o ile pozwolenie będzie na założenie takiego towarzystwa, lecz zarząd nie będzie miał prawa mieszkania w pasie granicznym; w jaki sposób ta działalność będzie prowadzona, jeżeli rewizor czy też lustrator danego towarzystwa nie będzie mógł pojechać na pas graniczny, albowiem bez zezwolenia wojewody tego rodzaju rzeczy są niemożliwe. Już dzisiaj są takie praktyki u nas, że powiedzmy czy to w kosowskim, czy to w skolskim okręgu lustrator lub rewizor nie jest w możności lustracji czy to „Proświt”, czy kooperatyw naszych przeprowadzić. Uważam, że jeżeli tego rodzaju ustawa będzie uchwalona, to wtedy cała działalność naszych organizacyj kulturalnospołecznych będzie pod znakiem zapytania, a w ślad za tem ani czynniki państwowe, ani też czynniki nasze ukraińskie nie będą miały żadnego wpływu na rozwój tych towarzystw. Uważam, że nie jest to wskazane ani dla Państwa, ani dla nas, żeby życie społeczne zeszło pod ziemię.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#KornyłoTrojan">Te motywy kierowały mną, gdy na komisji w dniu 10 b, m, stawiałem wnioski o skreślenie. Zgłosiłem je jako wnioski mniejszości i wnoszę, by Wysoki Sejm był łaskaw te wnioski uchwalić, albowiem nawet nie zostały wnioski ewentualne przyjęte; wtedy, kiedy upadły wnioski pierwsze, prosiłem, aby przynajmniej złagodzić tę ustawę, by tylko w wyjątkowych wypadkach ona obowiązywała, aby wreszcie „pas graniczny” zamienić na „strefę graniczną”, względnie aby zwęzić rozmiary tej ustawy zaledwie do 2 km, względnie 6 km, a nie do 30 km. Wnioski powyższe niestety upadły, dlatego uważam za odpowiednie zwrócić uwagę Wysokiemu Sejmowi, że tego rodzaju ustawa tak dla całości Państwa, jakoteż dla tych terytoriów, na których żyje ludność ukraińska, jest naprawdę bardzo niebezpieczna. Już p. referent Szalewicz powiedział, że należy uważać na to, aby ustawa ta była ostrożnie stosowana. Sądząc z tego, czego nas życie uczy i dotychczasowe ustosunkowanie się władz administracji ogólnej, należy się obawiać, czy tam, gdzie decyzja nie podlega zaskarżeniu, ustawa ta będzie naprawdę w miarę koniecznej potrzeby stosowana.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#KornyłoTrojan">Mając powyższe wątpliwości, wnoszę, by Wysoki Sejm wnioski mniejszości uchwalił.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WłodzimierzCelewicz">Wysoka Izbo! Rządowy projekt ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#WłodzimierzCelewicz">Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 grudnia 1927 r. o granicach Państwa zmienia w sposób istotny to rozporządzenie. Krótko precyzując sprawę, rządowy projekt ustawy na wielkich granicznych obszarach Państwa wprowadza w czasie pokoju taki reżim, nadaje władzy administracji ogólnej takie uprawnienia i nakłada na obywateli i stowarzyszenia takie obowiązki i ograniczenia, jakie w czasie wojny światowej istniały w tak zwanym ścisłym obszarze granicznym (engeres Krieksgebiet). Co to znaczy strefa nadgraniczna i pas graniczny, było z tej trybuny mówione. Chcę zaznaczyć, że pas graniczny w rzeczywistości może wynieść o wiele więcej aniżeli 30 km, z tego powodu, że Minister Spraw Wewnętrznych ma prawo, jeżeli względy bezpieczeństwa obrony granic tego wymagają, rozszerzyć obszar pasa granicznego na wszystkie powiaty przyległe do powiatów granicznych, albo na ich części, W rzeczywistości więc pas graniczny może być dwukrotnie powiększony, tak, że prawie połowa obszaru Państwa może być w czasie pokoju zamieniona na ściślejszy obszar wojenny.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#WłodzimierzCelewicz">W czem przejawiają się te ograniczenia?</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#WłodzimierzCelewicz">1) Wojewoda, względnie delegowany przez wojewodę starosta powiatowy, ma prawo zabronić zamieszkiwania i przebywania obywatelom na obszarze strefy nadgranicznej na czas ograniczony albo na stałe;</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#WłodzimierzCelewicz">2) Minister Spraw Wewnętrznych ma prawo, o ile względy bezpieczeństwa lub obrony granic tego wymagają, wprowadzić zakaz nabywania przez obywateli i osoby prawne nieruchomości, użytkowania i dzierżawienia tychże nieruchomości;</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#WłodzimierzCelewicz">3) Minister Spraw Wewnętrznych ma prawo wydać zakaz wykonywania przez obywateli Państwa handlu i przemysłu oraz kierownictwa i eksploatacji tych zakładów;</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#WłodzimierzCelewicz">4) w pasie granicznym wojewoda może zabronić zatrudnienia poszczególnych osób w zakładach handlowych i przemysłowych oraz w instytucjach użyteczności publicznej, jeżeli tego wymaga interes bezpieczeństwa łub obrony granic;</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#WłodzimierzCelewicz">5) wojewoda może zabronić działalności na obszarze pasa granicznego każdego stowarzyszenia, każdego związku i każdej spółdzielni, jeżeli uzna, że działalność taka nie leży w interesie bezpieczeństwa publicznego.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#WłodzimierzCelewicz">Dodać należy, że wszystkie te zarządzenia władz nie wymagają uzasadnienia i że niema środków prawnych, ażeby przeciw tym zarządzeniom występować, względnie te zarządzenia zwalczać w drodze instancyj.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#WłodzimierzCelewicz">Projekt rządowy ustawy został wydany bezwątpienia w interesie obrony Państwa. Sądzę jednak, że w praktycznem zastosowaniu dać on może wręcz przeciwne rezultaty od zamierzonych, a więc rezultaty sprzeczne z interesem obrony Państwa. W czasach obecnych wojna jest totalna, bierze w niej udział całe społeczeństwo, wynik wojny zależy od ustosunkowania się całego społeczeństwa, od sił moralnych całego społeczeństwa, zmobilizowanych tak że w czasie spokoju.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#WłodzimierzCelewicz">W memoriale naczelnego dowództwa francuskiego z 1916 r. czytamy: „Czynniki duchowe wywierają wpływ większy w czasie obecnym, aniżeli kiedykolwiek. W miarę jak zwiększają się mechaniczne siły zniszczenia, rozwijają się też właściwości odporne ducha; one to przy ostatecznym rozrachunku zawsze pozostają silniejsze od skutków materialnych”.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#WłodzimierzCelewicz">Wynik wojny światowej udowodnił, że wojna jest dramatem, w którym główną rolę grają namiętności, i że dla zwycięskiego prowadzenia wojny trzeba zmobilizować siłę moralną społeczeństwa, trzeba uodpornić tę siłę moralną na rozkładową robotę przeciwnika. Jestem przekonany, że wysiedlanie obywateli Państwa w czasie pokoju z dużych obszarów granicznych, że zakaz nabywania nieruchomości, że zakaz wykonywania przemysłu i handlu i zakaz działalności stowarzyszeń, związków i spółdzielni może i musi wywołać wśród ludności duże rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#WłodzimierzCelewicz">Rządowy projekt ustawy daje możność władzom administracji ogólnej w legalnej drodze zlikwidować ukraińskie życie kulturalno oświatowe, życie gospodarcze na olbrzymich obszarach Państwa. Daje możność masowych przesiedlań ludności ukraińskiej. Projekt ustawy ma na celu ochronę Państwa. Obawiamy się jednak, że w praktycznem zastosowaniu w obecnej rzeczywistości nie jest wykluczone, że powiatowe i wojewódzkie organa administracji państwowej pod pretekstem obrony Państwa będą wnikały w każdą dziedzinę życia zbiorowego oraz osobistego i ową ustawę naginały do celów politycznych, co może spowodować likwidację zorganizowanego życia ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#WłodzimierzCelewicz">Że nasze obawy są słuszne, udowadnia dotychczasowa praktyka. Na podstawie obecnych ustaw władze powiatowe wzbraniają dostępu do strefy nadgranicznej oświatowym i spółdzielczym działaczom ukraińskim i tem samem utrudniaj a działalność stowarzyszeń ukraińskich. Te fakty są notoryczne w rejonie Skolego, Kopyczymiec, Zaleszczyk. Władze powiatowe wysiedlają także na podstawie obecnych ustaw niektórych obywateli ze strefy nadgranicznej i to bardzo często ze względów politycznych. Proszę sobie przedstawić, kto zna psychologię wsi, że czasem wysiedlenie jednego włościanina, oderwanie go od gruntu może zmienić nastrój całej wsi, może być szkodliwe dla interesów obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#WłodzimierzCelewicz">Dalej faktem jest obecnie, że od czasu do czasu władze powiatowe prowadzą krucjatę czy to przeciw mleczarniom ukraińskim, czy przeciw ogródkom dziecięcym, czy przeciw innym stowarzyszeniom. Jednak w chwili obecnej możliwa jest walka, możliwe jest wykazanie nieprawności zarządzeń. Teraz władze dostaną nowy atut, że interes Państwa wymaga, by te stowarzyszenia nie istniały. Obawiamy się bardzo, że mimo wszelkich intencyj władz centralnych, władze powiatowe będą działały i interpretowały na szkodę stowarzyszeń ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#WłodzimierzCelewicz">A o ile chodzi o mobilizację sił moralnych na terytorium zamieszkałem przez ludność ukraińską, to też trzeba stwierdzić z naciskiem jeden fakt, a mianowicie na wszystkich tych obszarach, gdzie się rozwija życie stowarzyszeń ukraińskich, organizm narodowy społeczeństwa jest odporny na agitację kominternu i agitację wrogich czynników, natomiast tam, gdzie stowarzyszenia ukraińskie nie są rozwinięte, ludność mało odporna jest wydana na agitację bolszewicką.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#WłodzimierzCelewicz">Jeśli chodzi o stosunki, o to, jak postępują władze, to mamy paradoksalne wypadki, które przedstawiłem Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, że bardzo często władze państwowe popierają w terenie świadomie czy nieświadomie, to niewiadomo, akcję czynników wyraźnie komunistycznych. Dzieje się tak, że bardzo często te czynniki wyraźnie komunistyczne mają większy wpływ na władze, jak inne. Te materiały przedstawiłem Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. To dowodzi, że władze administracji politycznej, szczególnie powiatowe, są bardzo często słabe, słabo orientują się i mogą popełniać rozmaite rzeczy, które będą mobilizować nastroje społeczeństwa, rozdrażniać je i wywoływać wręcz przeciwne skutki.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#WłodzimierzCelewicz">Wysoki Sejmie! Obawiamy się, że postanowienia tej ustawy będą wywoływały wśród społeczeństwa ukraińskiego rozgoryczenie, że będą utrudniać, a nawet przekreślać próby normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, a sądzimy i wierzymy w to głęboko, że normalizacja stosunków polsko-ukraińskich leży także w interesie obrony Państwa. Na Komisji Budżetowej miałem zaszczyt w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji sprecyzować nasz pozytywny stosunek do obrony Państwa i do armii polskiej. O ile występujemy obecnie przeciw postanowieniom tej ustawy, to mamy to głębokie przekonanie, że robimy to w interesie normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, w interesie obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel)</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#WłodzimierzCelewicz">Dlatego proszę Wysoki Sejm w imieniu Parlamentarnej Reprezentacji Ukraińskiej o uwzględnienie wszystkich naszych poprawek.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Parlamentarnej Reprezentacji Ukraińskiej.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Pragnę w kilku słowach uzasadnić zgłoszone na komisji poprawki, które nie uzyskawszy tam większości jako wnioski mniejszości, zostały przekazane do decyzji plenum Izby.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#EmilSommerstein">Nie mam zamiaru analizować szczegółowo postanowień ustawy. Nastąpiło to zarówno w referacie, jak i w przemówieniach dwóch dotychczasowych przedmówców. Staję na przesłance, o której mówił p. referent, że zagadnienie ochrony granic jest zagadnieniem państwowem, jest zagadnieniem zasadniczem, przed którem musi ustąpić na plan drugi interes poszczególnego obywatela, chociażby chodziło również o jego główne zasadnicze prawa, jak prawo nabywania ziemi, jak prawo wykonywania zawodu, jak prawo przebywania na danem terytorium, jak prawo stowarzyszania się i prawo współdziałania w ruchu spółdzielczym, społeczno-gospodarczym. Jednak równocześnie może w silniejszej jeszcze mierze podzielam wątpliwości, któremi podzielił się z Wysoką Izbą kolega referent w ostatniej części swego przemówienia, gdy wyraził wątpliwości, czy administracja, czy władze administracyjne zawsze dobrze, sprawnie, i zawsze rzeczowo wykonują ustawy. Jeślibym miał zacytować przemówienia nie posłów, nie posłów nawet obozu rządowego, ale przemówienia ludzi, którzy stoją na czele administracji, którzy zajmują wysokie stanowiska ministrów i wicepremierów, a nawet premierów ostatnich czasów, to z tych przemówień, które padały i w tej Wysokiej Izbie, można było usłyszeć dużo słów cierpkich pod adresem wykonywania ustaw i administracyjnej działalności tych czy owych czynników i władz administracyjnych. Należy tedy, o ile chodzi o wydawane ustawy, nie wychodzić z tego założenia generalnego, że każda ustawa, jakąkolwiek ona będzie, będzie dobrze i należycie wykonywana i wszelkie luki i niejasności ustawy będą wypełnione życzliwą i należytą interpretacją czynników powołanych do wykonania tej ustawy, lecz przeciwnie, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o zasadnicze uprawnienia obywateli, należy ściśle i dokładnie zaznaczyć ramy działalności władz, ażeby nie doszło do kolizji niezamierzonej przez cel i intencję ustawy, do kolizji podstawowych praw obywateli nie z istotnym celem tej ustawy, nie z dobrem Państwa, ale do kolizji między obywatelem a czynnikiem władzy, który ma w danym wypadku decydować o jego zasadniczych i głównych prawach.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#EmilSommerstein">Dlatego pozwolę sobie w sposób ściśle prawniczy wykazać, że przepisy artykułu 12 a — d nie czynią zadość zasadniczym, generalnym wymogom dobrej ustawy. W szczególności, jeżeli chodzi o zakaz nabywania, posiadania, dzierżawienia, użytkowania i zarządu nieruchomości, niema w ustawie żadnych wskazówek, któremi miałby się kierować organ decydujący, t. j. wojewoda przy wydawaniu swej decyzji. Bo jedynie w kwestii wydania rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych, które ma wprowadzić ograniczenia, przewidziane w art. 12 a na całym obszarze pasa granicznego lub jego części, jest wskazówka: „ jeżeli względy bezpieczeństwa Państwa lub ochrony granic tego wymagają”. A zatem są jedynie wskazówki dla ministra w jakich wypadkach i z jakich powodów miałby wydać generalne rozporządzenie, które miałoby być wykonane drogą zarządzeń przez odnośnych wojewodów na danym terenie. Natomiast nie znalazłem, jak to przewidują art. 12 c i, 12 d, żadnego ustawowego ograniczenia, żadnej wskazówki ustawowej dla organów wykonawczych i decydujących w tym wypadku, t. j. wojewodów, z jakich powodów i z jakich wychodząc przesłanek, na podstawie jakiego stanu faktycznego i okoliczności faktycznych miałby wojewoda zakazać na danym terenie nabywania, posiadania, dzierżawienia, użytkowania i zarządu nieruchomości lub wykonywania handlu i przemysłu. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że przepisy tego artykułu nie odnoszą się tylko do nowych wypadków posiadania, nabywania, dzierżawienia lub zarządu nieruchomości, nie odnoszą się do rozpoczynania wykonywania przemysłu i handlu lub kierownictwa i eksploatacji robót i przedsiębiorstw, lecz jest postanowienie generalne, że na danym terenie po wprowadzeniu tego rozporządzenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych trzeba starać się o uprzednie pozwolenie wojewody dla posiadania, dzierżawienia, użytkowania i zarządu nieruchomości, oraz dla wykonywania handlu i przemysłu, A zatem i ten, kto dotychczas wykonywał handel lub przemysł, z chwilą wydania tego rozporządzenia byłby w tej sytuacji, iż musiałby starać się o uprzednie zezwolenie wojewody na dalsze prowadzenie handlu lub przemysłu.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#EmilSommerstein">Z tych przesłanek wychodząc, należy zapytać: jeżeli niema żadnej wskazówki ustawowej, jeżeli to ma być generalna zasada, która ma się odnosić do wszystkich obywateli, którzy przebywają na danym terenie od wielu generacyj, a nie tylko do tych, którzy tam chwilowo przebywają, to dlaczego eliminuje się potrzebę uzasadnienia tego zarządzenia? Słyszałem na komisji z ust reprezentanta Ministerstwa, że przecież w tym wypadku przysługuje prawo odwołania, Ale trzeba dać możność obrony. A przecież bronić się można tylko wtedy, tylko wtedy ma sens odwołanie do władz wyższych, jeżeli podane są motywy odmowy. Tymczasem tu jest mowa, iż decyzje nie wymagają uzasadnienia. Czyż podanie motywów takiego lub innego zakazu w danym wypadku narażałoby na szwank bezpieczeństwo i ochronę granic? Tylko jeżeli są podane motywy, jest dana możność obrony przed wyższemi czynnikami oraz możność odwołania się do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, natomiast brak uzasadnienia wyklucza wogóle skargę do N. T. A.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#EmilSommerstein">Mam to przekonanie, że w tych kilku krótkich słowach uzasadniłem ściśle rzeczowo stanowisko prawnicze, że dana ustawa nie czyni w tym kierunku zadość zasadniczym wymogom dobrej ustawy i że musi się nasunąć obawa, iż władze administracyjne z ustawy tej mogą skorzystać także i w ten sposób, że będzie chodziło nie tylko o obronę granic, ale także może nastąpić poważne, bezpodstawne naruszenie uprawnień obywateli.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#EmilSommerstein">Z tych powodów proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tych poprawek, które zgłosiłem, a które nie zmierzają do skreślenia odnośnych przepisów i nie będą narażały na szwank naczelnej generalnej zasady ochrony bezpieczeństwa granic, ale które ograniczają działanie ustawy w stosunku do ludności stale zamieszkałej, które w miejsce generalnych nakazów i zakazów stawiają zasadę indywidualnych nakazów i zakazów, opartych jednak na prawie, na możliwości motywowania, na możliwości obrony i zaskarżenia danego orzeczenia przed N. T. A.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Dębicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#CzesławDębicki">Wysoka Izbo! Zabieram w tej sprawie głos dlatego, że nie chciałbym, żeby sprawa przygotowania granic do obrony była oświetlona jednostronnie, żeby z tej sprawy zasadniczej, mającej znaczenie nie tylko dla powiatów granicznych, ale i dla całości Rzeczypospolitej Polskiej, część reprezentantów naszej Izby robiła sprawę polityczną.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#CzesławDębicki">Jestem z powiatu granicznego, mieszkam o kilkanaście kilometrów od granicy, znam nastroje ludności granicznej i znam nastawienie administracji w podejściu do zagadnień gospodarczych w powiatach nadgranicznych i wcale nie żywię tych obaw pod względem gospodarczym, wysuwanych tu przez Panów. Jestem prezesem okręgowego Związku rewizyjnego spółdzielni rolniczo-handlowych, który sięga swoją działalnością gdzieś aż pod Druskienniki, idzie wzdłuż granicy litewskiej, łotewskiej, następnie sowieckiej, dochodzi gdzieś poza Baranowicz e i w ten sposób reprezentuje w spółdzielniach zrzeszonych u nas prawie połowę długości granicy wschodniej. Mając na względzie również rozwój gospodarczy tych prac i rozwój gospodarczy tych spółdzielni, nie żywię tych obaw, które Panowie tutaj podnosili. Nie żywię tych obaw w stosunku do rozwoju organizacyj rolniczych. Ja, jako prezes wojewódzkiego Towarzystwa organizacyj i kółek rolniczych w Nowogródku, również mógłbym reprezentować pogląd organizacyj w tej sprawie i stwierdzam, że jednak nie widzę w tej ustawie hamulca, któryby mógł przeszkadzać rozwojowi organizacyj, organizacyj par ekscellence gospodarczych, nie mających specjalnych celów politycznych.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#CzesławDębicki">Panowie napadają na artykuł 12, który wyraźnie mówi: „jeżeli względy bezpieczeństwa Państwa lub ochrony granic tego wymagają”. Proszę Panów, tu jest wyraźnie powiedziane: „jeżeli względy bezpieczeństwa Państwa”. Jeżeli powstanie taki moment, to jest obowiązkiem każdego lojalnego obywatela Państwa odsunąć wszystkie swoje partykularne sprawy na bok, musi on ustąpić i chylić się przed potrzebami ochrony granic całości. Panowie wysuwają moment, mojem zdaniem, dyskusyjny, który mógłby być wysunięty gdzieś na jakimś prowincjonalnem zebraniu, mówiąc, że według projektu ustawy testować nie można. Testować wolno, bo dalej w art. 12a mówi się: „O ile nie zachodzi przypadek spadkobrania z ustawy”, to daje możność spadkobrania każdemu drobnemu rolnikowi w prostej linii i dlatego, proszę Panów, nie zgodzę się z podejściem do sprawy w sposób reprezentowany tutaj przez Panów.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#CzesławDębicki">Administracja terenów wschodnich specjalną pieczą ochrania organizacje gospodarcze. Ale stwierdzam, organizacje gospodarcze, które pod pracą gospodarczą nie chcą i nie będą przemycały spraw politycznych. Z tego sobie wszyscy musimy zdawać sprawę. I kto pod płaszczykiem prac gospodarczych chce przemycać pracę polityczną, ten mógłby może żywić te obawy, które Panowie tutaj wysunęli. Ja jednak zbyt wysoko cenię zasady spółdzielczości i zbyt wysoko cenię jakość pracy spółdzielczej, prowadzonej przez Panów na tych terenach, bym mógł przypuszczać przez chwilę, że Panowie w tych sprawach inne stanowisko niż gospodarcze zajmować by mieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Widacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StanisławZygmuntWidacki">Wysoka Izbo! Kampania, jaką przygotowali panowie przedstawiciele Ukraińców i przedstawiciel Żydów przeciwko noweli, którą mamy właśnie na porządku dziennym, skłania mnie do zabrania głosu, Nie będę się silił na tego rodzaju argumenty i nie będę cytował tyle dat i liczb, jakie cytowali poprzedni mówcy. Nie będę się silił na argumenty natury prawniczej, gdyż jak już i referent i poprzedni mówca p. poseł Dębicki zaznaczyli, tam, gdzie idzie o całość i bezpieczeństwo granic Rzeczypospolitej, tam niema dostatecznie ciężkiej i wielkiej ofiary dla obywateli. My Polacy, którzyśmy krew przelewali przy wytyczaniu tych granic, którzyśmy piersi swe nadstawiali, dobrze to rozumiemy.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#StanisławZygmuntWidacki">Proszę Wysokiej Izby! Jest charakterystyczne, że ze strony Polaków nie było poprawek mniejszości, ze strony Polaków nie było zasadniczych sprzeciwów przeciwko wnoszonej ustawie. Poprawki te wnoszone są ze strony mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#StanisławZygmuntWidacki">Proszę Wysokiej Izby! Jeżeli się mówi o stronie moralnej tej sprawy, o moralnem oddziaływaniu na społeczeństwo i jeżeli cytuje się odpowiednie zdania zagranicznych sztabów, francuskich czy innych, to one mogą mieć zastosowanie do tej ludności i tego społeczeństwa, które jest w 100% lojalne w stosunku do Państwa. Niestety, nie możemy mówić o 100%owej lojalności społeczeństwa polskiego, które zamieszkuje granice Rzeczypospolitej. I jeżeli tego rodzaju argumenty gdzieindziej są słuszne, to w tym wypadku krytyki nie wytrzymują.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#StanisławZygmuntWidacki">Z tego też powodu zwracam uwagę Wysokiej Izby i apeluję, ażeby te wnioski, które zostały ustalone przez Komisję Administracyjną, były bez żadnych zastrzeżeń przyjęte, a odrzucone dodatkowe poprawki mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#TomaszWitoldSzalewicz">Wysoka Izbo! Z przemówień pp. posłów, którzy omawiali swoje poprawki, mógłbym przypuszczać, że tutaj debatujemy nad wnioskiem o wprowadzeniu stanu wojennego, jeżeli te rzeczy, które są w ustawie przewidziane, potraktować jako rzeczy już obowiązujące i jako takie, które będą bezwzględnie wprowadzone. Muszę zwrócić uwagę, że sam osobiście rozumiem, iż te ograniczenia, które przewiduje projekt ustawy, są i będą w tym wypadku, jeżeli zostaną wprowadzone. Nie znaczy to wszakże, żeby one bezwzględnie musiały obowiązywać, gdyż ustawa przewiduje, że jeżeli zajdzie specjalna okoliczność, to wtedy dopiero jej przepisy będą wprowadzone. Niema żadnej obawy, żeby ten projekt był kierowany przeciwko jakiejkolwiek bądź narodowości, czy to ludności ukraińskiej, czy żydowskiej; ostrze ustawy będzie użyte tylko w tym wypadku, i to bez względu na narodowość, jeżeli względy bezpieczeństwa będą tego wymagać i wtedy odczuwać je będzie zarówno ludność ukraińska, żydowska jak i polska, Dlatego uważam, że wnioski mniejszości nie mogą być przyjęte, bo jeżeliby były przyjęte, to w takim razie cała ustawa byłaby przekreślona i władze bezpieczeństwa nie mogłyby się skutecznie bronić przeciwko tej akcji, która stale jest tam prowadzona. Zgadzam się z tem, że byłoby daleko lepiej i wygodniej może, żeby w tym pasie nadgranicznym przysługiwało prawo wolnego poruszania się, lecz jeżeli po tamtej stronie granicy są specjalne stosunki, które na nas wpływają, to musimy się odpowiednio bronić i zapewnić naszej granicy stan odpowiedniego bezpieczeństwa. Dlatego wnoszę o odrzucenie poprawek mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławCar">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania. Do art. 1 zostały zgłoszone wnioski mniejszości, Będziemy głosować nad poprawkami p. Trojana. Przedewszystkiem przystąpimy do poprawki oznaczonej w druku nr 187 liczbą 1). Są to dwie poprawki właściwie. Będziemy głosowali nad pierwszą częścią tej poprawki; pierwsza część opiewa, że punkt 4 ma być skreślony. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Stwierdzam, że poprawka upadła. Przystępujemy do głosowania nad ewentualną poprawką, zawartą w tym samym punkcie, oznaczonym liczbą 1). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość. Stwierdzam, że poprawka ta została odrzucona,</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki p. Trojana, oznaczonej liczbą 2), zgłoszonej do pkt. 10. Ta poprawka również składa się z dwóch części. Będziemy przedewszystkiem głosować nad częścią pierwszą, zmierzającą do tego, żeby art. 12a skreślić. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Przystępujemy do przegłosowania dalszego ciągu tej poprawki — poprawki ewentualnej w razie odrzucenia pierwszej poprawki, którą przed chwilą odrzuciliśmy. Kto jest za tą ewentualną poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do poprawki p. Sommersteina, oznaczonej liczbą 3). Jest to poprawka do pkt. 10. Kto jest za poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki pp. Sommersteina i Wolańskiego, oznaczonej liczbą 4) i poprawki p. Trojana, oznaczonej liczbą 5). Ze względu na to, że zostały odrzucone poprawki, oznaczone liczbą 2), uważam te obie poprawki przed chwilą wymienione za bez przedmiotowe.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki p. Trojana, oznaczonej liczbą 6). Poprawka ta składa się z dwóch części. Będziemy głosowali najpierw nad częścią pierwszą, zmierzającą do tego, ażeby art. 12 skreślić. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Przystępujemy do przegłosowania poprawki ewentualnej, oznaczonej tą samą liczbą 6). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki p. Sommersteina, oznaczonej liczbą 7). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki pp. Sommersteina i Wolańskiego, oznaczonej liczbą 8). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławCar">Następnie jest poprawka p. Trojana, oznaczona liczbą 9); jest ona bezprzedmiotowa z powodu odrzucenia poprawki oznaczonej nr 6).</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania ostatniej poprawki — p. Wolańskiego, oznaczonej liczbą 10). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#StanisławCar">W ten sposób przegłosowaliśmy wszystkie poprawki mniejszości, zgłoszone do art. 1; art. 1 przechodzi w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#StanisławCar">Do art. 2, 3 i 4 nie zostały zgłoszone żadne wnioski mniejszości, przeto artykuły te przechodzą w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#StanisławCar">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy w całości, zechce wstać. Większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Większość, stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 10 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o zalesianiu niektórych nieużytków (druki nr 100 i 180) — sprawozdawca p. Frejman.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego komisji p. Kielaka o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#StanisławCar">Głosu udzielam p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanFreyman">Wysoki Sejmie! Zanim przystąpię do zreferowania rządowego projektu ustawy o zalesianiu niektórych nieużytków w brzmieniu zaproponowałem przez komisję, pozwolę sobie na chwilę zatrzymać uwagę Wysokiej Izby na tych momentach, które, być może, przyczyniły się, że projekt omawianej ustawy wchodzi pod obrady wysokiego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JanFreyman">Krótka dygresja w tak poważną dziedzinę naszego kapitału narodowego, jakim są lasy, stanie się usprawiedliwioną, jeżeli zważymy, że w okresie czasu od chwili odrodzenia Państwa niezmiernie rzadko miały miejsce w Wysokiej Izbie rozważania ustaw, związanych bezpośrednio z lesistością kraju.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JanFreyman">Byłoby nieścisłością pominięcie milczeniem corocznych możliwości rozważań o lasach w trakcie sesji budżetowej. Od szeregu lat jednak debata na sesji budżetowej toczy się przeważnie w sprawie lasów państwowych, wciąż usuwając na dalszy plan dyskusję o całokształcie zagadnień leśnych, objętych resortem Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JanFreyman">Porównując natężenie zainteresowania lasami czynników miarodajnych w latach ubiegłych i w roku bieżącym, musimy stwierdzić, że w tym roku zainteresowanie to zyskało na intensywności. Można byłoby nawet powiedzieć, że w bieżącym roku odczuwa się pewną, „troskliwą pieczołowitość” w stosunku do spraw leśnych, jeżeli zważymy, że podczas sesji budżetowej toczyła się obszerna, nawet gorąca dyskusja nad gospodarką w lasach państwowych, że na sesji nadzwyczajnej znalazł się rządowy projekt ustawy o zalesianiu niektórych nieużytków i że p. Minister Rolnictwa i Reform Rolnych na Komisji Rolnej zapowiedział wniesienie na nadchodzącą sesję budżetową noweli do ustawy o ochronie lasów, niestanowiących własności Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JanFreyman">Mimo tych objawów zaznaczonej „troskliwej pieczołowitości” nie można obecnie spoglądać chociażby z pewną otuchą na najbliższą przyszłość lasów. Odtworzenie faktycznego obrazu niedalekiej przeszłości w zakresie naszej polityki leśnej, oparte na cyfrach, będzie właśnie treścią zaznaczonej na wstępie dygresji. Uzmysłowienie dzisiejszego stanu naszych lasów pozwoli na tem bardziej plastyczne ustosunkowanie się do referowanego projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JanFreyman">Lesistość Polski w okresie rozbiorów szacowana była na około 40%. Obecnie według danych Głównego Urzędu Statystycznego z r. 1930/31 ogólna powierzchnia leśna wynosi w liczbach okrągłych 8.322,000 ha, w czem lasy państwowe stanowią około 36%, a reszta są to lasy, niestanowiące własności Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#JanFreyman">Z podatnej powyżej cyfry powierzchni leśnej wynikałoby, że na głowę ludności przypada około 0,26 ha lasu, a w odsetkach około 22%. W porównaniu z Niemcami, gdzie lesistość stanowi około 26,5%, lub z Czechosłowacją, gdzie odsetek lesistości wynosi około 33%, — nasz stan posiadania jest bardzo skromny.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#JanFreyman">Stan ten nasuwa poważne wątpliwości i to z następujących powodów. Analizując bliżej cyfry, ilustrujące rozwój stanu posiadania lasów w przeciągu 150 lat do chwili obecnej, stwierdzamy, że w tym okresie w zastraszająco szybkiem tempie dokonywało się wylesienie kraju.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#JanFreyman">Oto w latach od rozbiorów do 1918 r. ubywało lasów rocznie około 36.000 ha. W okresie Polski odrodzonej od 1918 r. do 1927 r., a więc w latach obowiązywania ustaw o ochronie lasów, ustaw przejętych po zaborcach, ubywało lasów rocznie około 45.000 ha.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#JanFreyman">Od roku zaś 1927, to znaczy od roku wejścia w życie naszej ustawy o ochronie lasów, niestanowiących własności Państwa, ubywa rocznie już około 57.000 ha ogólnej powierzchni leśnej.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#JanFreyman">A więc w łatach, kiedy nasza ustawa o ochronie lasów obowiązuje, ginie rocznie bezpowrotnie o przeszło 20.000 ha więcej powierzchni leśnej, aniżeli w latach obowiązywania ustaw zaborców. Ten stan rzeczy domaga się zwrócenia pilnej uwagi na całość problemu leśnego, Nasze Izby ustawodawcze rzadko uchwalały ustawy, mające związek z lesistością kraju. Gdyby ktokolwiek zadał sobie trud obliczenia według Dziennika Ustaw tych rozporządzeń, które mają związek ż gospodarką nasze mi lasami, toby stwierdził, że na około 50 obowiązujących w tej dziedzinie rozporządzeń, zaledwie trzy zostały wydane w drodze ustawodawczej, pozostałe natomiast wydane zostały w drodze rozporządzeń rządowych. I jakiż jest rezultat tych rozporządzeń?</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#JanFreyman">Wysoki Sejmie, oto od 1919 do 1934 r. według danych Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, ubyło ogółem gruntów leśnych 804.181 ha, przybyło zaś w tym okresie zaledwie około 70,000 ha. Cyfry te świadczą, że czy to na drodze parcelacji i likwidacji serwitutów, czy też na drodze nielegalnych wyrębów, spożyto w ciągu 15 lat około 10% kapitału leśnego, a nie odsetek od tego kapitału, jak być powinno.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#JanFreyman">Istnieją uzasadnione dane, aby utrzymywać, że faktycznie ubyło powierzchni leśnej znacznie więcej; znawcy tych spraw szacują ubytek na 1.000.000 ha, przyczem zaznaczają, że powierzchnie wylesione W drodze parcelacji i likwidacji serwitutów, a przeznaczone pod uprawę rolną, w istocie rzeczy zaledwie w połowie nadały się pod pług, reszta zaś powiększyła obszar nieużytków, Z drugiej strony nasuwa się uwaga, że ustalenie ogólnej powierzchni leśnej w r. 1930/31, dokonane na marginesie statystyki użytkowania gruntów, a nie w drodze właściwego spisu lasów, nie jest ścisłe i podaje powierzchnię lasów za wysoko, w przybliżeniu o około 400.000 ha.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#JanFreyman">Wreszcie należy pamiętać o tem, że do ogólnej powierzchni leśnej zaliczane są również grunty nie leśne, a grunty innego rodzaju użytkowania, o ile są one zaliczane do gospodarstwa leśnego. Według danych sprawozdania Lasów Państwowych za 1932/33 r. odsetek gruntów nieleśnych zaliczanych do ogólnej po wierzchni Lasów Państwowych, wynosił około 18%. Nie ulega wątpliwości, że W lasach niestanowiących własności Państwa, zagospodarowanych naogół gorzej niż lasy państwowe, odsetek ten nie jest niższy, Wysoka Izbo, biorąc to wszystko pod uwagę i potrącając z wyżej podanego obszaru ogólnej powierzchni leśnej 8,322.000 ha, dochodzimy do wniosku, że faktycznie lasy pokrywają u nas obszar zaledwie 6,5 miliona ha, co stanowi lesistość w wysokości 17,2%, a na jednego mieszkańca przypada około 0,2 ha.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#JanFreyman">Jeżeli Francja i Włochy, których lesistość wynosi około 19%, należą do krajów niesamowystarczalnych pod względem rocznego przyrostu masy drzewnej na własne potrzeby wewnętrzne i muszą drewno importować, to my z odsetkiem lesistości 17,2% jesteśmy niewątpliwie krajem mało lesistym ze wszystkiemi skutkami gospodarcze mi, stąd wypływające mi.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#JanFreyman">Należy z ubolewaniem stwierdzić, że w ciągu całego okresu odrodzonej państwowości nastawienie nasze, a tembardziej czyny szły po linii polityki leśnej, która da się streścić W popularnem powiedzeniu: rąbać, jaknajwięcej rąbać, za wszelką cenę rąbać. To, co w pierwszych latach własnej państwowości może dałoby się wytłumaczyć okolicznościami ciężkich zmagań wojennych i koniecznością odbudowy gospodarczej, niestety, jeżeli chodzi o lata następne, nie znajduje żadnego ani uzasadnienia, ani usprawiedliwienia rzeczowego.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#JanFreyman">Dzisiaj, opierając się na faktach, możemy już dojrzeć doniosłe skutki gospodarcze zarysowanego stanu rzeczy. Przedewszystkiem weszliśmy już w okres głodu drewna; świadczą o tem dane Komisji Ankietowej z 1927 r. oraz fachowe publikacje, które wykazują, że brak nam surowca dla przeszło 1500 zainstalowanych traków, należałoby je zatem zlikwidować, albo sprowadzać brakujący surowiec z zagranicy. Z daj e my sobie sprawę, że zarówno likwidacja, jak i import w obecnych warunkach są nierealne. Kapitał zaś, ulokowany w urządzeniach tych traków, ciąży martwicą na gospodarstwie społecznem.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#JanFreyman">Z innej strony skutki głodu drewna wprost tragicznie odbijają się na stanie gospodarczym właściwego Polesia, Wskutek skurczenia się powierzchni leśnej i bardzo znacznego zdewastowania pozostałych drzewostanów na Polesiu roczne etaty rębne uległy wydatnemu zmniejszeniu. Dzięki temu znaczna ilość ludności poleskiej straciła stałe źródło zarobków gotówkowych, co równoznaczne jest ze zmniejszeniem miejscowego spożycia produktów najpierwszej potrzeby życiowej. Nie możemy bowiem zapominać, że na Polesiu własnego chleba wystarczy zaledwie do stycznia, a potem poleszuk musi chleb kupować. Przyrost naturalny ludności, wynoszący dla Polesia średnio za ubiegłe 10lecie około 50%, tragizm zaznaczone j sytuacji jeszcze bardziej pogłębia.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#JanFreyman">Jako jeszcze jeden przykład fatalnych skutków kurczenia się powierzchni leśnej może być przytoczona katastrofalna powódź w 1934 roku na Podkarpaciu, która zniszczyła setki tysięcy hektarów gruntów uprawnych, burząc jednocześnie tysiące zabudowań i doprowadzając tysiące ludzi do nędzy.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#JanFreyman">Wreszcie i w dziedzinie obrony Państwa zarówno bezwzględne zmniejszanie się powierzchni lasów, jak i ich dewastacja pod względem zagospodarowania daje się już dziś ujemnie odczuwać. Poważne braki pewnych niezmiernie cennych gatunków drzew i sortymentów utrudniają, a nawet w niektórych wypadkach obniżają sprawność stanu naszej obronności.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#JanFreyman">Wysoki Sejmie, usprawiedliwiam się jeszcze raz za uczynioną dygresję. Sądzę jednak, że dotychczasowy stan faktyczny istotnie zmusza do rzeczowego podjęcia problemu leśnego w calem jego znaczeniu i powadze, jako jednej z nader pilnych konieczności państwowych.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#JanFreyman">Mając to wszystko na uwadze, musimy poszukiwać takich zasadniczych rozwiązań, któreby problem leśny ujęły w mocne, celowe i skuteczne normy prawne, zabezpieczające zarówno nienaruszalność potrzebnej lesistości kraju, jak i właściwe gospodarowanie w lasach, przynajmniej na poziomie zadowalającym.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#JanFreyman">Istniejący stan rzeczy należy naprawić. Jednym ze sposobów naprawy będzie zapowiedziana nowelizacja ustawy o ochronie lasów, niestanowiących własności Państwa. Dalej jest potrzeba zalesienia tych wszystkich gruntów, które w swoim czasie zostały z drzewostanów ogołocone i doprowadzone do stanu nieużytków. Nieużytki te leżą nie tylko odłogiem i żadnej korzyści nie przynoszą, lecz są wręcz szkodliwe, a częstokroć bardzo niebezpieczne w swoich skutkach, jak naprzykład powodzie i piaski lotne, dla całości gospodarstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#JanFreyman">Niestety, nie posiadamy dokładnych cyfr, wykazujących powierzchnię nieużytków w Polsce. Leśnicy szacunkowo obliczają ilość ich na zgórą 1 milion ha.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#JanFreyman">Przystępując do sprawozdania rządowego projektu ustawy, w brzmieniu zaproponowanem przez komisję, należy zaznaczyć, że zalesianie nieużytków nie jest u nas rzeczą nową. Leśnicy polscy z górą 100 lat temu akcję zalesiania nieużytków prowadzili. W okresie zaborów akcja zmalała i wreszcie została całkowicie zaniechana. Dopiero po odzyskaniu niepodległości Ministerstwo Rolnictwa prace zalesieniowe wznowiło.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#JanFreyman">Działalność Ministerstwa Rolnictwa na tem polu cechuje pewna planowość. Pierwszy etap tej działalności 1921–1925 r. włącznie należy zaliczyć do prac pionierskich, albowiem obejmowała ona lata przełamywania psychiki rolnika, który, jak wiadomo, w zasadzie negatywnie jest usposobiony do potrzeby zalesiania nieużytków. Musimy zdać sobie sprawę, że rolnik przyzwyczajony jest zbierać plony z włożonej pracy w rolę już po roku. To też niezrozumiałym i nieopłacalnym wydaje się rolnikowi, szczególnie w obecnych warunkach, wkład robocizny i kosztów w grunta, z których plonów nie będzie zbierać on, a dopiero następne pokolenia.</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#JanFreyman">Obserwując rozbudzenie potrzeby zagospodarowania nieużytków, a nawet zainteresowanie się tą akcją ze strony samorządni, Ministerstwo Rolnictwa rozpoczyna drugi etap omawianej działalności, obejmujący lata 1926–1934/35. Etap ten charakteryzuje znacznie wyższy poziom. Albowiem inicjatywa zalesiania nieużytków, wypływająca w pierwszym okresie ze strony organów Ministerstwa, zostaje zastąpiona przez akcję samorządu, który na przyszłość decydować będzie samodzielnie o potrzebie zalesienia tego czy innego nieużytku. Przyjęcie inicjatywy przez ciało zbiorowe stało się bardzo pomocnem propagandzie potrzeby zalesiania nieużytków. W tym stanie rzeczy Ministerstwo Rolnictwa zaprzestało prowadzić akcję zalesiania przez swoje organa, a posiadane na ten cel kredyty przekazało samorządom w formie subwencji.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#JanFreyman">Ten okres drugi dał znacznie większe rezultaty, gdyż wykazał, że chociaż od r. 1932 subwencjonowanie samorządów przez Ministerstwo Rolnictwa prawie zanikło, bowiem przeciętna roczna subwencja w latach 1926/31 z kwoty około 500.000 zł spadła do poziomu 7.500 zł w latach 1932/35 — mimo to przeciętna ilość rocznie zalesianych w tym czasie nieużytków niewspółmiernie jest wyższa od stosunku, w jakim kurczyły się subwencje Ministerstwa. Subwencje Ministerstwa skurczyły się 66krotnie, a ilość zalesionych w tym czasie nieużytków skurczyła się zaledwie o niecałe półtora raza.</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#JanFreyman">Analiza cyfr pozwala przypuszczać, że utrzymywania się ciągłości akcji zalesieniowej, pomimo zaniku tak poważnego bodźca, jakim były dotacje ze Skarbu, należy doszukiwać się w rozbudzeniu zrozumienia wśród szerszych mas dla potrzeby zalesienia nieużytków.</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#JanFreyman">Jest rzeczą zrozumiałą, że gdyby Ministerstwo Rolnictwa widziało możliwości dalszego subwencjonowania samorządów, to, mając na uwadze wysokie obciążenie tych samorządów w dobie obecnej, nie wystąpiłoby z projektem ustawy, która pomimo swej niewątpliwej celowości, jednak obciążenie samorządów w niektórych wypadkach zwiększa. Dla nikogo jednak nie może być obojętne, aby piętnastoletni żmudny i kosztowny dorobek zaszczepiania w społeczeństwie zrozumienia potrzeby zalesienia nieużytków został zaprzepaszczony tylko dlatego, że zabrakło ku temu bodźca w postaci subwencyj. Ustawodawstwo nasze nie przewiduje jeszcze norm prawnych, któreby mogły ten bodziec zastąpić i utrzymać w stanie czynnym zrozumienie konieczności zalesiania nieużytków aż do czasu, zanim nieoględny właściciel lub jego następca nie będzie miał okazji przekonać się naocznie, że tam, gdzie przed kilkunastu laty lotne piaski zasypywały drogi, pola i łąki, dziś zielenią się zagajniki, a na przestrzeni najbliższych kilkudziesięciu lat dotychczas odłogiem leżące grunta przestaną być gruntami nie tylko niebezpiecznemi gospodarczo, lecz przeciwnie — przekształcą się w grunta użyteczne.</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#JanFreyman">Ogółem w ciągu okresu lat 15 zalesiono w Polsce 43.000 ha nieużytków kosztem zgórą 2 milionów zł subwencyj z funduszów publicznych oraz kosztem półtora miliona złotych z funduszów własnych samorządu.</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#JanFreyman">Chcąc przekonać się, jak postępuje akcja zalesiania nieużytków w innych krajach, możemy przytoczyć uzyskane w tej dziedzinie dane.</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#JanFreyman">Szwecja, kraj o lesistości 52%, przeznacza na ten cel z funduszów publicznych z roku na rok coraz większe kwoty : i tak w r. 1927 wydatkuje 200,000, w r. 1932–3.100.000, w r. 1934–4.500.000, a ostatnia 6.000,000 jednostek płatniczych.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#JanFreyman">Rosja Sowiecka, przy lesistości 42,2%, przewiduje w okresie drugiej piatiletki zalesienie 346,000 ha nieużytków i to tylko w południowej części, obejmującej okręgi stepowe.</u>
<u xml:id="u-32.34" who="#JanFreyman">Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, przy lesistości 41,3%, przewidują na dziesięciolecie 1933–1943 zalesienie 512.800 ha nieużytków. W latach 1933–35 wysadzono na nieużytkach, objętych planem, około 300 milionów sadzonek.</u>
<u xml:id="u-32.35" who="#JanFreyman">Kanada, przy lesistości 41,3%, w r. 1934 wydaje za pośrednictwem władz samorządowych 139 milionów sadzonek 54 tysiącom farmerów na akcję zalesiania nieużytków.</u>
<u xml:id="u-32.36" who="#JanFreyman">Niemcy, przy lesistości 26,6%, w ostatnich latach akcję zalesiania nieużytków stawiają w rzędzie najbardziej aktualnych zagadnień państwowych. W pierwszym roku tej akcji zalesiono około 30.000 ha. W roku 1935 Niemcy wydały nakaz prowadzenia akcji zalesiania nie użytków ze specjalnem natężeniem, przy pomocy bezrobotnych, W pierwszym kwartale 1935 r. jedna z instytucyj państwowych otrzymała około miliona marek na prace zalesieniowe, a właściciele lasów, posiadający nieużytki, mogą zgłaszać się do Państwowego Banku Kredytowego w Berlinie w celu uzyskiwania pożyczek na ich zalesienie, Włochy, przy lesistości 17,9%, w ciągu ostatnich 12 lat zalesiły 71.000 ha nieużytków. W jednym tylko roku 1934 zalesiono 12.744. ha, a przy zagospodarowywaniu hydrologicznie niebezpiecznych zlewni zużyto 60 milionów sadzonek, 600 kg. nasienia, oraz pobudowano 386.000 m3 muru. Średnio rocznie zatrudnionych było przy tej akcji około 14.000 robotników.</u>
<u xml:id="u-32.37" who="#JanFreyman">Obserwując wysiłki innych krajów w kierunku zalesienia nieużytków, widzimy, że akcja ta posiada duże znaczenie ogólnopaństwowe dla wszystkich.</u>
<u xml:id="u-32.38" who="#JanFreyman">Wracając do projektu ustawy, chcę podkreślić, że szczegółowa dyskusja w komisji nad referowanym projektem ustawy dotyczyła jakości i ilości przewidzianych do zalesienia nieużytków, ujednostajnienia akcji zalesienia nieużytków między samorządem terytorialnym a samorządem gospodarczym, rozważań w sprawie podziału ciężarów, wynikających z akcji zalesiania nieużytków, i możliwości składania sprzeciwów i odwołań; poza tem dotyczyła premij dla właścicieli zalesionych nieużytków.</u>
<u xml:id="u-32.39" who="#JanFreyman">Komisja wprowadziła poprawki do projektu ustawy. Mianowicie w art. 1 po słowach: „Wydział powiatowy” dodała słowa: „po porozumieniu z izbą rolniczą”, a słowo: „opracowuje” zastąpiła słowem: „uchwala”, uważając, że na mocy art, 72 Konstytucji oraz art. 11 ustawy o izbach rolniczych poczynania tych dwóch organów wzajemnie z sobą się wiążą. Dalej, w tym samym artykule w ust. 1 wprowadziła poprawkę, wysuwając moment pewnej troskliwości nad zalesionemi nieużytkami, a mianowicie po słowach: „prac zalesionych” wstawiła zdanie: „Zalesienia uzupełniające na gruntach już zalesionych winny być objęte planem prac zalesieniowych lat następnych”. Następnie wprowadziła poprawkę w tym samym artykule w ust. 2. Charakter tej poprawki jest następujący: chodzi o to, aby właściciele nieużytków, których tereny podlegają obowiązkowi zalesienia, mogli składać sprzeciw do wojewody w tych wypadkach, gdy zbyt wysokie koszty wynikają z powodu zaliczenia ich gruntów do gruntów podlegających obowiązkowi zalesienia. Wreszcie do art. 6 komisja wprowadziła poprawkę, zwalniającą od podatku nie na lat 30, a na lat 50. Po zatem komisja wprowadziła nowe zdanie: „Poniesione przez właścicieli koszty zalesienia tych gruntów będą potrącane od dochodu podatkowego w rozumieniu prawa o państwowym podatku dochodowym”.</u>
<u xml:id="u-32.40" who="#JanFreyman">Wysoki Sejmie! Mieliśmy sposobność przekonać się, że Izby poprzednie uchwalały ustawy, sprzyjające pomniejszaniu się powierzchni leśnej, bądź dla celów odbudowy kraju, bądź dla celów likwidacji serwitutów, bądź dla akcji komasacji i parcelacji.</u>
<u xml:id="u-32.41" who="#JanFreyman">Nie znamy natomiast ustawy, która zmierzałaby do powiększenia powierzchni leśnej przez zwrot pod uprawę leśną tych gruntów, które w swoim czasie zostały z lasów ogołocone, to też referowana ustawa będzie w tem znaczeniu pierwszą. Ustawa ta ma na celu:</u>
<u xml:id="u-32.42" who="#JanFreyman">1) unieszkodliwienie złośliwych nieużytków,</u>
<u xml:id="u-32.43" who="#JanFreyman">2) stworzenie norm prawnych dla obowiązku zalesiania nieużytków,</u>
<u xml:id="u-32.44" who="#JanFreyman">3) zapoczątkowanie akcji uzdrowienia naszego bilansu w gospodarowaniu narodowym kapitałem leśnym.</u>
<u xml:id="u-32.45" who="#JanFreyman">Zważywszy to wszystko, kończę sprawozdanie i proszę Wysoki Sejm o przyjęcie ustawy w brzmieniu zaproponowanem przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali nad ustawą w całości. Kto jest za ustawą, ze chcę wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 11 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji do rozważania pełnomocnictw o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów (druki nr 169 i 188).</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego komisji p. Sowińskiego o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#StanisławCar">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Sikorskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wysoka Izbo! Do zagadnienia pełnomocnictw do wydawania dekretów z mocą ustawy przystępuje obecny Sejm po raz trzeci. Problem ten jest niewątpliwie zagadnieniem szerokiej opinii i znajduje swe odbicie na łamach prasy wszelkich odcieni i kierunków. Częste udzielanie pełnomocnictw tłumaczone jest różnie, nierzadko wysuwa się poważne zastrzeżenia, a w problemie tak ważnym jak ustawodawstwo nie powinny istnieć jakiekolwiek wątpliwości i niedopowiedzenia. Obywatel ma prawo i musi wiedzieć, że ustawodawstwo, w którego granicach kształtuje się jego byt, jest zgodne z duchem Konstytucji polskiej i zgodne z normami prawnemi, stosowanemi w chwili obecnej przez liczne państwa kulturalne w Europie.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#BrunonAndrzejSikorski">Ponieważ Izby ustawodawcze decydują o możliwości stosowania dekretów, winny one również ustalić zasady i normy, w których wypadkach należy stosować ustawę, a w których dekret.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#BrunonAndrzejSikorski">Pozwolę sobie przeto, tak jak to uczyniłem na komisji, przedstawić w kilku zdaniach problem pełnomocnictw w innych państwach, następnie omówić problem dekretowy na podstawie przepisów naszej Konstytucji, poczem dopiero ustosunkować się do kompleksu zagadnień, które mają być zrealizowane na podstawie obecnych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#BrunonAndrzejSikorski">Zadziwiające jest, jak szybko dekrety z mocą ustawy przyjęły się w wielu państwach, i to zarówno w państwach „totalnych” (Niemcy i Włochy), jak i klasycznego parlamentaryzmu. Oczywiście charakter pełnomocnictw w poszczególnych państwach różni się niesłychanie i świadczy do pewnego stopnia o tem, jak dalece państwami temi rządzi system parlamentarny. Jeśli się bowiem dekrety przytacza jako dowód kryzysu parlamentarnego, to sam fakt stosowania dekretów o tem nie mówi; dopiero sposób stosowania i zakres dekretów miarodajny jest dla oceny parlamentaryzmu. Problemu dekretów nie można przy tem traktować w oderwaniu od ustroju danego państwa, gdyż podstawą wszelkich rozważań będzie fakt, czy konstytucja przewiduje, czy nie przewiduje upoważnienia przez parlament innego czynnika władzy do wykonywania czynności ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#BrunonAndrzejSikorski">Dekrety, stanowiące przed wojną wyjątkowo rzadkie zdarzenie, rozwinęły się w wojnie światowej, a zwłaszcza w kryzysie powojennym w rozgałęziony system.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jeśli chodzi o zakres, można pełnomocnictwa podzielić na 3 zasadnicze grupy:</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#BrunonAndrzejSikorski">a) do pierwszej należy zupełne nieomal połączenie władzy rządowej z ustawodawczą przez nieograniczone prawo dekretowania (Włochy i Niemcy);</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#BrunonAndrzejSikorski">b) do drugiej zaliczyć można prawo dekretowania w granicach ściśle określonego czasu, pewnych mniej lub więcej szczegółowo określonych zagadnień (do grupy tej zaliczyć należy pełnomocnictwa w Austrii, Belgii, Francji, Czechosłowacji i t. p);</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#BrunonAndrzejSikorski">c) do trzeciej należą pełnomocnictwa, zezwalające na stosowanie dekretów tylko w wypadkach nagłej potrzeby (Anglia, Szwajcara). W jednych wypadkach pełnomocnictw udziela się królowi, względnie prezydentowi, w innych zaś rządom bezpośrednio.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#BrunonAndrzejSikorski">W różny sposób regulowana jest współpraca względnie kontrola parlamentu. W kilku państwach wyłoniono specjalne komisje parlamentarne, które współpracowały przy ustalaniu dekretów. Kontrola w jednych państwach odbywa się w formie składania parlamentowi sprawozdań, w innych parlament musiał dekrety po pewnym czasie zatwierdzić, gdyż inaczej automatycznie upadały, a w niektórych państwach sprawa ta wogóle nie jest. uregulowana.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#BrunonAndrzejSikorski">Praktyka dekretowa udowadnia, że w pewnych wypadkach pełnomocnictwa nie tylko że nie są sprzeczne z parlamentaryzmem, zwłaszcza tam, gdzie są ograniczone i gdzie istnieje należyta kontrola parlamentarna, lecz naodwrót mogą one być nawet dowodem wzajemnego zaufania parlamentu do rządu i pracy ręka w rękę. Zwłaszcza akcje sanacyjne finansów we Francji, Austrii, Belgii i Włoszech były dowodem, że naogół rządy brały gestie gospodarcze w nagłych i ważnych wypadkach w swe ręce i wypełniały je ku zadowoleniu parlamentów.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#BrunonAndrzejSikorski">Unia Międzyparlamentarna, która zajmowała się i zajmuje opracowaniem pewnych ogólnych norm pracy parlamentarnej, uchwaliła w ubiegłym roku potrzebę ostrego rozgraniczenia czynności ustawodawczej od wykonawczej. W bieżącym roku przygotowano do uchwalenia w najbliższych dniach następujące wytyczne:</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#BrunonAndrzejSikorski">a) pełnomocnictwa uzasadnione są w okresach kryzysu;</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#BrunonAndrzejSikorski">b) należy określić ściśle zadania, którym mają służyć;</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#BrunonAndrzejSikorski">c) parlament jako udzielający pełnomocnictw winien w pewnym terminie mieć możność zatwierdzenia lub odrzucenia dekretu.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#BrunonAndrzejSikorski">Tak w kilku słowach wygląda problem pełnomocnictw w innych państwach.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#BrunonAndrzejSikorski">W Polsce miarodajnym dla oceny problemu pełnomocnictw jest fakt, że Konstytucja polska zgóry dzieli akty ustawodawcze na ustawy i dekrety, pozostawiając Sejmowi i Senatowi ocenę, kiedy stosowane mogą być dekrety. Stan ten wymaga tem więcej ustalenia norm, jaka forma ustawodawcza ma być regułą, a jaka wyjątkiem, przyczem określony winien być zakres i okoliczność formy wyjątkowej.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#BrunonAndrzejSikorski">Konstytucja nasza oddziela niewątpliwie wyraźnie czynności rządzenia od wydawania ustaw. Mówi ona, że Rząd kieruje sprawami Państwa i wydaje rozporządzenia, nie mogące być sprzeczne z ustawami, a Sejm wydaje ustawy, wykonuje kontrolę nad Rządem, ustala budżet i nakłada na obywateli ciężary.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#BrunonAndrzejSikorski">Z powyższych przepisów Konstytucji wynika więc jasno, że ustawa jest regułą, a dekret wyjątkiem, że pewne dziedziny, jak budżet i ciężary, winny być zasadniczo regulowane ustawą, że obowiązek kontroli wymaga oceny wydawanych przez Rząd dekretów.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#BrunonAndrzejSikorski">Konstytucja, przewidując możność wydawania dekretów, pozostawiła Sejmowi decyzję co do czasu i zakresu. Jedynie przepisy, określające, co nie może być przedmiotem dekretów, wydawanych w czasie, gdy Sejm jest rozwiązany, stanowić powinny wytyczne, co się zasadniczo w dekretach mieścić nie powinno.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#BrunonAndrzejSikorski">Biorąc więc pod uwagę całość naszych przepisów konstytucyjnych, należy wywnioskować, że z omawianych na wstępie rodzajów pełnomocnictw należy w Polsce stosować dekrety:</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#BrunonAndrzejSikorski">a) w wypadkach konieczności,</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#BrunonAndrzejSikorski">b) względnie dla załatwienia zagadnień, określonych ściśle przez Sejm w czasie i zakresie.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#BrunonAndrzejSikorski">Dedukcja ta pokrywa się z twierdzeniem p. Premiera Składkowskiego, że pełnomocnictwa będzie tylko wykorzystywał dla spraw koniecznych.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wysoka Izbo! Jeżeli pozwoliłem sobie przytoczyć powyższe wywody celem dojścia do tego samego stwierdzenia, to uczyniłem to nie dlatego, ażeby w formie więcej skomplikowanej powiedzieć rzecz prostą, lecz ażeby ugruntować przekonanie, że to, co czynimy, jest zgodne tak z duchem naszej Konstytucji, jak i z doświadczeniami innych państw w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#BrunonAndrzejSikorski">Przechodząc obecnie do treści przedłożonego projektu, należy kolejno przejść motywy, uzasadniające pełnomocnictwa w chwili obecnej. Sądzę, że żadnych komentarzy nie wymaga potrzeba dekretowania w zakresie obrony Państwa. Wystarczy przyjrzeć się działalności innych państw. Wszędzie działają w myśl zasady: „si vis pacem, para bellum”. Anglia pracuje nad wciągnięciem dominjów do ogólnego wielkobrytyjskiego systemu zbrojeń, Niemcy prowadzą tak zwaną, „Rustungswirtschaft”, czyli nastawili całe życie gospodarcze na cele zbrojeniowe, Czechosłowacja rozpisała miliardową pożyczkę zbrojeniową. Nawet pacyfistyczna Szwajcaria uchwaliła niemal jednomyślną decyzją kredyty zbrojeniowe pod hasłem: „jeśli się nie uzbroimy, staniemy się terenem wojny”.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wszystkie te objawy sprowadzają się do jednego faktu, że Rząd w dziedzinie obrony potrzebuje pełnomocnictw i niewątpliwie Wysoka Izba ich udzieli.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#BrunonAndrzejSikorski">Drugim kompleksem zagadnień, dla których załatwienia potrzebne są pełnomocnictwa, to sprawy gospodarczo-finansowe. Jest to kompleks niezmiernie obszerny, zmuszający do oceny całej naszej sytuacji gospodarczej. Przy ocenie potrzeby pełnomocnictw w tej dziedzinie należy wziąć pod uwagę dwa zasadnicze momenty: stronę techniczną i merytoryczną.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#BrunonAndrzejSikorski">Istotnie życie gospodarcze biegnie obecnie prędzej, niż obrady parlamentarne, przyczem niektóre dziedziny trudno wprost inaczej regulować, aniżeli dekretami. Naprzykład zarządzenia dewizowe — można rozważać zagadnienie, czy one były konieczne czy nie, lecz jeśli się je wprowadza, to trudno to czynić za pomocą długotrwałych obrad parlamentarnych. Je dnem słowem technika ustawodawcza skłania w okresie kryzysowym do posługiwania się dekretami w dziedzinie pilnych zagadnień finansowo - gospodarczych Nie tak łatwą do rozstrzygnięcia jest strona merytoryczna problemu. Należy bowiem stwierdzić, że treść zarządzeń dekretowych służyć ma wzmocnieniu naszego życia gospodarczego, a tem samem wzmocnieniu potęgi naszego Państwa. Zachodzące niewątpliwie sprzeczności interesów jednostek powodują, że ocena tych pociągnięć może być niejednolita.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#BrunonAndrzejSikorski">Ważnym jednak dla oceny musi być równocześnie fakt, że dla tych samych celów udzielono już raz pełnomocnictw i sposób poprzedniego wykorzystania nie może być bez znaczenia dla dzisiejszych uchwał, tem więcej, że wykonawcą programu gospodarczego, tak poprzednio, jak obecnie jest p. Wicepremier Kwiatkowski.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#BrunonAndrzejSikorski">Należy stwierdzić, że mimo krytycznego nieraz podejścia do problemu oceniło całe społeczeństwo uzyskanie równowagi budżetowej jako niewątpliwy sukces. Skłania to do powierzenia Rządowi następnego znacznie trudniejszego etapu, t. j. ożywienia życia gospodarczego i zlikwidowania choć w części bezrobocia. Każdy bowiem, kto choć raz zajrzał do baraków, lepianek i nor, w których często marznąć, a zwykle głodować muszą bezrobotni, ten zrozumie, że niema dziś w Polsce pilniejszego problemu. Na nędzy żerują agitatorzy komunistyczni. Należy dać każdemu pracę i temsamem chleb, a wówczas wydobędzie się z narodu polskiego niespożyte siły.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#BrunonAndrzejSikorski">Cel jest jasny, trudność leży jednakże w znalezieniu właściwej drogi, a znajdujemy się u dróg rozstajnych. Takie same trudności przeżywają w mniejszym lub większym stopniu również inni. Nie od rzeczy będzie więc ocena, która z dwóch dróg prowadzi szybciej do celu.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#BrunonAndrzejSikorski">Porównując zdarzenia gospodarcze w ostatnich latach, należy stwierdzić, że największy rozwój życia gospodarczego wykazały niewątpliwie państwa o względnej swobodzie gospodarczej, lecz znaczne ożywienie gospodarcze wykazują również państwa totalne, prowadzące wiązaną gospodarkę i dochodzące do ożywienia tego w zgoła odmienny sposób.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#BrunonAndrzejSikorski">Należy jednak wykazane rezultaty oceniać nie tylko w przekroju oceny chwili obecnej, lecz pod kątem możliwości rozwoju w przyszłości. Biorąc te momenty pod rozwagę, można stwierdzić, że o ile w ożywieniu życia gospodarczego w państwach o swobodzie gospodarczej leży zalążek dalszego rozwoju, to ożywienie w państwach totalnych, czynione na rachunek państwa, czasami na kredyt, zawiera w sobie zalążek przyszłych komplikacyj.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#BrunonAndrzejSikorski">Bardzo ważne jest stwierdzenie p. Wicepremiera, że plan gospodarczy w niczem nie rozszerza potencjału etatystycznego, lecz stwarza nowe możliwości rozwoju gospodarstwa narodowego. Niewątpliwie bowiem bez spornem jest, że problemu bezrobocia nie załatwi się wyłącznie znalezieniem kilkuset milionów złotych na roboty publiczne, lecz należy równocześnie stworzyć takie ożywienie gospodarcze, żeby stopniowo dało ono pracę większości bezrobotnych. Czerpanie ze środków publicznych zawsze powoduje bądź to bezpośrednie obciążenie społeczeństwa, bądź zadłużenie się państwa wobec obywateli. W rezultacie zmniejszają się środki, które obywatel bezpośrednio do ożywienia gospodarczego wnieść może. Różne pomysły sztucznego pieniądza dla inwestycyj, ażeby nikt ciężarów nie poniósł, zazwyczaj są fikcją. Zapomina się przy nich, że pieniądz z reguły jest tylko reprezentantem jakichkolwiek innych za nim stojących wartości i tylko miernikiem tych wartości.</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#BrunonAndrzejSikorski">Ideałem ożywienia życia gospodarczego byłoby zużycie bezpośrednio przez obywatela swych wolnych środków na cele produkcyjne. Należy jednakże uznać konieczność doraźnych inwestycyj publicznych, jeżeli istnieją takie czy inne przeszkody, wstrzymujące obywatela od bezpośrednich inwestycyj. Nierzadko przeszkody te zostały wywołane polityką gospodarczą państwa, wahaniami pieniądza, przerostem biurokratyzmu, zawikłaną procedurą ustawodawstwa gospodarczego, niepewnością warunków ekonomicznych, nadmiarem różnych podatków i świadczeń i t. d, i t. d. Należy wówczas poza inwestycjami publicznemi wzmóc działalność w kierunku usuwania powyższych przeszkód. Bowiem inwestycje publiczne zawsze będą złem koniecznem, gdyż zazwyczaj są one mniej rentowne, obciążone wysokie mi kosztami administracyjnemi i trudno je uchronić od przerostu biurokratycznego.</u>
<u xml:id="u-34.36" who="#BrunonAndrzejSikorski">Problem usuwania życiu gospodarczemu przeszkód urasta zwłaszcza w Polsce do zagadnienia pierwszorzędnej wagi. Posiadamy bowiem swobodę gospodarczą tylko w cząstkowej formie, a nie posiadamy zorganizowanych form przymusowego ustroju gospodarczego. Przy po żurach swobody gospodarczej posiadamy przerost reglamentacyjny. Każda czynność gospodarcza jednostki jest oplątana przeróżnemi czynnościami urzędowemi, które zniechęcają do pracy. W państwach liberalnych istnieje swoboda, a w państwach korporatywnych norma. Tam, gdzie niema ani jednego, ani drugiego, istnieje w wielu gałęziach dowolność. Obecne dochodzenia w procesie o nadużycia w organizacjach autobusowych i władzach nadzorczych są dowodem na twierdzenie, że system koncesyjno-reglamentacyjny prowadzi do destrukcji zdrowego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-34.37" who="#BrunonAndrzejSikorski">Obywatel staje się zależny od różnych nie wyraźnych dla niego decyzyj i zarządzeń, nie umie odróżnić normy prawnej od wolności i subjektywności urzędnika i w rezultacie zniechęca się do samodzielnej pracy.</u>
<u xml:id="u-34.38" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jeśli chcemy ożywić życie gospodarcze, należy dla życia stworzyć odpowiednie warunki, należy prowadzić taką politykę gospodarczą, która przedsiębiorcę zwolni od prac nieprodukcyjnych i da twórczą atmosferę. Dotyczy to bowiem wszystkich, od największego fabrykanta i ziemianina począwszy, a na drobnym kupcu, rzemieślniku i małorolnym skończywszy.</u>
<u xml:id="u-34.39" who="#BrunonAndrzejSikorski">Czy dla realizacji takiej polityki gospodarczej posługiwać się będziemy ustawą, czy dekretami, to jest rzecz uboczna. Jedno i drugie jest tylko formą. Dla życia gospodarczego i siły Państwa ważne tylko jest jedno, jaką treść włoży się w użytą formę. Przytem nie same ustawy i dekrety kształtują życie gospodarcze, ważne jest wykonanie ustawy w życiu codziennem. P. Premier Składkowski przejdzie prawdopodobnie do historii jako polski „Kalif z Bagdadu”, przekonywujący się sam o. tem, co się dzieje w państwie i jak urzędują jego urzędnicy. A przy naszym przeroście biurokratycznym stosunek urzędnika do obywatela jest niewątpliwie problemem wielkiej wagi. Sądzę, że zrobimy olbrzymi krok naprzód, jeśli urzędnik z niedostępnego dygnitarza stanie się prawdziwym opiekunem przedsiębiorcy, zwłaszcza małego człowieka, gdyż potężny i wielki zawsze sobie drogę utoruje.</u>
<u xml:id="u-34.40" who="#BrunonAndrzejSikorski">Komisja do rozważenia pełnomocnictw objęła dyskusją tak projekt ustawy, jak i deklarację p. Premiera oraz program przedłożony przez p. Wicepremiera.</u>
<u xml:id="u-34.41" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wątpliwości w sprawie potrzeby uregulowania dekretem stosunku Państwa do kościoła ewangelicko-augsburskiego, oraz możliwości nowych obciążeń przy reformach podatkowych zostały dostatecznie wyjaśnione. W ostatniej sprawie wyjaśnił p. Wicepremier, że nie zamierza zużyć pełnomocnictw dla podwyższenia podatków, lecz dla wstępnych prac nad reformą, którą zamierza przeprowadzić wspólnie z Izbami ustawodawczemi. W dyskusji zaaprobowano również przedłożony plan gospodarczy. Podkreślano jednakże potrzebę głębszego jeszcze podejścia do poprawy naszej struktury gospodarczej, zwłaszcza celem wzmożenia siły konsumcyjnej wsi. Zwracano przytem uwagę na przebudowę ustroju rolnego i niedostateczne załatwienie problemu kartelowego. Osobiście od dziesięciu lat stoję na stanowisku, że kartele polskie, wyrosłe na protekcjonizmie, wyśrubowały na wysoki poziom ceny na surowce i półsurowce, hamują rozwój przemysłu prze twórczego i rzemiosła, obniżają konsumcję, a tem samem również produkcję, a w sposób pośredni szkodzą innym gałęziom produkcji, zwłaszcza rolnictwu. W okresie poprzednich pełnomocnictw załatwiano naogół problem ten mechanicznie, bez dostatecznego wniknięcia w możliwości strukturalnej przemiany, Zarządzenia dewizowe uznane zostały przez komisję za celowe, podkreślano jedynie potrzebę uproszczeń przepisów, ażeby nie zwiększyły one i tak już dużych utrudnień reglamentacyjnych. Ustalenie przez p. Wicepremiera faktu, że setki obywateli w czasie trudnym dla Państwa wysłało miliony zagranicę, spowodowało żądanie opublikowania nazwisk, jeżeli inne sankcje karne nie są możliwe.</u>
<u xml:id="u-34.42" who="#BrunonAndrzejSikorski">Poruszono również prace Narady Gospodarczej, które dokonywane pod egidą Rządu mogłyby być trzonem przyszłej akcji dekretowej. Osobiście widzę pewną trudność w pogodzeniu koniecznego dalszego drenowania rynku pieniężnego przez Państwo z wymogiem obniżenia stopy procentowej i stworzeniem podaży kapitałowej dla prywatnego życia gospodarczego, Problem ten poruszyłem zresztą szczegółowo w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu, Głęboki odźwięk znalazło w dyskusji hasło „surowego życia”. Uznano za niedopuszczalne, ażeby środki publiczne w takiej czy innej formie miały służyć dla nadmiernych korzyści jednostek. Prawo dorabiania się winno stać dla każdego otworem, lecz w drodze oszczędności lub rzeczywistej inicjatywy gospodarczej, natomiast jak najszybciej zniknąć muszą wszelkie synekury, któremi Państwo w formie bezpośredniej lub pośredniej dysponuje. Zniknąć winny także wydatki reprezentacyjne, które bądź to są niepotrzebne, bądź też nie stoją w żadnym stosunku do naszej biedy.</u>
<u xml:id="u-34.43" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jeżeli Sejm uznaje, że w palących sprawach gospodarczych, zwłaszcza dla zwalczania bezrobocia, dekrety są właściwszą drogą i rezygnuje ze swych czynności ustawodawczych, to tem więcej winien wzmóc czynności kontrolne. Winna to jednak być kontrola twórcza, wykazująca niewłaściwości i niedociągnięcia, a prowadząca konsekwentnie do poprawy.</u>
<u xml:id="u-34.44" who="#BrunonAndrzejSikorski">Ze wszystkich przemówień na komisji wynikało jednomyślnie głębokie zaufanie do Rządu p. Premiera Składkowskiego i ono też było powodem jednomyślności komisji. Niezrozumieniem naszej trudnej sytuacji byłoby zastanawianie się przy problemie pełnomocnictw nad prestiżem Sejmu czy Rządu; istnieć tylko może prestiż w dopomożeniu do załatwienia trudnego problemu gospodarczego, zwłaszcza bezrobocia. Te przesłanki spowodowały jednomyślny wniosek komisji, przy jednym głosie wstrzymującym się od głosowania, o przyjęcie bez zmian projektu rządowego. Wnoszę o jego przyjęcie w imieniu komisji.</u>
<u xml:id="u-34.45" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#StanisławCar">Czy kto z Panów Posłów zgłasza się do krótkich zapytań? Nie, w takim razie zarządzam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#StanisławCar">Do głosu zapisał się p. Sowiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wysoki Sejmie! Z przemówienia Naczelnego Wodza gen. Rydza Śmigłego, jak również z przemówień i ekspose p. Premiera Sławoj Składkowskiego w sposób zdecydowany jasnot wynika, że niema rozbieżności wśród decydujących czynników w Państwie. Wspomniane ekspose p. Premiera mocnemi i wyraźnemi rzutami nakreśla linie polityczne i gospodarcze, wzdłuż których rozwijać się będzie inicjatywa Rządu. Ma to kolosalne znaczenie dla rozwoju wydarzeń i przebiegu dalszej akcji zwalczania kryzysu. Przedstawiony nam na komisji specjalnej przez Wicepremiera Kwiatkowskiego 4 letni plan inwestycyjny stwarza solidną podstawę dla przepracowań inicjatywy prywatnej, która bazując na 4 letnim planie inwestycyjnym Rządu, rozumie się, opracowanym i ustalonym w szczegółach, może i powinna przygotować szereg poczynań inwestycyjnych, które nazwałbym ekstra inwestycyjnemi w tem znaczeniu, iż byłyby to inwestycje prowadzone poza wykonywanym planem inwestycyjnym Rządu.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#ZygmuntAdamSowiński">O ile roboty publiczne, finansowane przez Rząd, z konieczności ze względów socjalnych i bezpieczeństwa publicznego muszą być koncentrowane w ośrodkach największego skupienia bezrobotnych, przyczem rodzaj robót musi być dobierany w ten sposób, by udział bezpośredniej robocizny był w nich jak największy, to inicjatywa prywatna umożliwia zorganizowanie i prowadzenie inwestycyj tam, gdzie to ze względów gospodarczych czy obronnych jest najbardziej wskazane i celowe. Utarł się pogląd, że największą liczbę zatrudnienia osiąga się na robotach publicznych, w których udział robocizny jest największy, a więc na wszelkiego rodzaju robotach ziemnych. Jasne jest chyba dla wszystkich, iż znaczenie gospodarcze tych robót, z wyłączeniem robót melioracyjnych, jest minimalne. Ale jeśli uwzględnić całość procesu gospodarczego, a więc zatrudnionych bezpośrednio i zatrudnionych wtórnie w związku z robotami, okaże się, że i liczba zatrudnionych na tego rodzaju robotach jest znacznie mniejsza, niż przy robotach innych, pozornie zatrudniających mniej, jak np. przy budowie kolei żelaznej i t. p. Nawet przy robotach budowlanych, gdzie udział przy budowli zatrudnionych jest w stosunku do kosztów budowy niewielki, jeśli uwzględnić, iż każdy murarz stojący na rusztowaniu zatrudnia pracowników w kilkunastu przedsiębiorstwach, związanych z ruchem budowlanym, że w każdym z tych przedsiębiorstw robocizna stanowi od 15 do 30% kosztów ogólnych, a w węglu nawet do 40%, to gdybyśmy zsumowali udział robocizny we wszystkich procesach wtórnych, związanych z budową domu, przekonalibyśmy się, iż liczba zatrudnionych bardzo poważnie przekracza liczbę zatrudnionych przy robotach ziemnych.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#ZygmuntAdamSowiński">To są wszystko prawdy proste, o których się wiele mówi i pisze, wszyscy o nich wiemy, rzecz w tem, by wyciągnąć z nich właściwą konsekwencję. Zakładam teoretycznie, że tworzy się duże konsorcjum prywatne dla wybudowania np. kolejowej magistrali węglowej na wschód Zagłębie Węglowe — Kiwerce. Projekt budowy obejmuje wszystko: budowę nawierzchni żelaznej, mosty, przepusty, stacje, tabor kolejowy, lokomotywy i t. d. Wszyscy, zainteresowani w budowie czy dostawach na budowę, świadczą bądź kredytem towarowym, bądź pieniędzmi, lub w jakiejś innej formie. Rząd, jeżeli tego zajdzie potrzeba, zakładam teoretycznie, nie upiera się przy tem, że wszystkie koleje muszą być państwowe. I znów teoretycznie zakładam, iż ta budowa byłaby wykończona mniej więcej w tym samym okresie 4letnim, na który projektuje Rząd swój, z konieczności rozproszony, program inwestycyjny. Mobilizacja inicjatywy prywatnej przy pewnych założeniach finansowych, zgodnych zresztą z polityką walutową Rządu, przy uwzględnieniu kredytów towarowych, jest możliwa. Gdybyśmy teraz zsumowali udział w tej budowie robocizny fabryk lokomotyw, hut żelaznych, fabryk wagonów, kopalni węgla i wielu wielu innych rodzai przedsiębiorstw, związanych z budową tej magistrali, przekonalibyśmy się, iż inwestycja ta zmobilizowałaby potężnie wiele gałęzi naszego życia gospodarczego, walnie przyczyniając się do zwiększenia stanu zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#ZygmuntAdamSowiński">Program masowej budowy twardych dróg i urządzeń obronnych jest palącą koniecznością, a zarazem program ten jest nie do pomyślenia bez powołania przymusowej armii pracy, skoszarowanej, ubieranej i żywionej przez zdejmowane z rynku nadwyżki produktów, których kosztownemi środkami wyzbywamy się zagranicę.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#ZygmuntAdamSowiński">Obserwuję od paru lat i biorę czynny udział w walce z klęską bezrobocia w punkcie najciężej dotkniętym bezrobociem, bo na terenie m. Zawiercia. Na podstawie pięcioletniego doświadczenia dochodzę do Wniosku, że przerobione tam na zatrudnienie bezrobotnych sumy, przekraczające już 5 milionów złotych, nie dały dotąd rozwiązania w sensie choćby częściowego zlikwidowania bezrobocia i znacznie lepsze i trwalsze osiągnęłoby się rezultaty, gdyby się choć w części uruchomiło włókienniczą fabrykę sp. akc. „Zawiercie” i hutę żelazną „Sosnowieckie Zakłady Rur i Żelaza”, rozumie się nie dla wolnego rynku, lecz na zapasy mobilizacyjne. Mogłyby się wtedy rozwinąć, ułatwiając akcję zatrudnienia, i pewne rozwiązania eksportowe.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#ZygmuntAdamSowiński">Przytoczę przykład niemiecki. Rząd Rzeszy umożliwił przemysłowi uzyskanie wysokiej rentowności, ale toleruje przyznawanie tylko niewielkich, paruprocentowych dywidend, a reszta nadwyżki musi być przeznaczona na różne konieczne inwestycje i w formie bezprocentowej pożyczki na cele państwowe. Jak mnie informują, rząd niemiecki zezwala na 1%-ową dywidendę, zobowiązuje się do przeznaczania 6% na inwestycje, resztę zaś zysku zabiera bezprocentowo, zapisując go zresztą na rachunek danego przedsiębiorstwa do banku państwowego. To też tempo pogotowia technicznego i uprzemysłowienie państwa wzrasta tam w sposób niebywały.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#ZygmuntAdamSowiński">Po okresie wojen napoleońskich w Niemczech wskutek biedy i braku pracy dziesiątki tysięcy Niemców emigrowało zagranicę, zwłaszcza do Ameryki. Po wojnie francusko-niemieckiej w latach siedemdziesiątych i później Niemcy, uzyskawszy od Francji olbrzymią, jak na owe czasy, kontrybucję, przystąpiły do rozbudowy swego przemysłu. Rezultat był taki, że w r. 1914, jakkolwiek gęstość zaludnienia Niemiec od czasu wojen napoleońskich wzrosła bardzo znacznie, brakowało rąk do pracy i setki tysięcy cudzoziemców rocznie, przeważnie sezonowo, uzupełniało braki odczuwane na rynku pracy. Wielkie tempo uprzemysłowienia Niemiec powodowało szybkie wessanie ludności wiejskiej przez miasta. I dziś w Niemczech na 2 mieszkańców miast przypada 1 mieszkaniec wsi.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#ZygmuntAdamSowiński">W Polsce w okresach rozbiorów na około 6,5 miliona mieszkańców miasta posiadały zaledwie około 500.000 mieszkańców, a więc stosunek ludności miejskiej do rolnej był nieomal jak 1:13. Poważni historycy i ekonomiści upatrują główny powód słabości i upadku Polski w tym właśnie niesłychanie niskim stosunku. Dziś stosunek ludności miast do ludności wsi przedstawia się mniej więcej jak 1 : 2, a więc jest jeszcze czterokrotnie słabszy, niż w Niemczech, gdzie na 100 mieszkańców przypada 50 mieszkańców wsi, gdy u nas przypada ich 200.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#ZygmuntAdamSowiński">Przytoczę tu kilka przykładów, zresztą poruszanych już i omawianych przy innej okazji, ilustrujących w cyfrach znaczenie gospodarcze u nas tego stosunku. I tak na 25 miliardów obrotu gospodarczego, jaki mieliśmy w jednem z lat poprzednich, 12 miliardów wynosił obrót miast, 13 miliardów obrót wsi, a więc przy stosunku ludności 1 : 2 obrót gospodarczy wynosił prawie 1:1. Co to znaczy? To znaczy, iż obrót gospodarczy na głowę mieszkańca wsi był dwukrotnie niższy, niż to miało miejsce w miastach. A jaką obrót ten miał wartość gospodarczą? Na 12 miliardów obrotu, dokonanego przez miasta, 8 miliardów stanowił obrót artykułami przemysłowemi, 4 miliardy obrót artykułami rolnemi. Na 13 miliardów obrotu, skonsumowanego przez wieś, obrót artykułami przemysłowemi wynosił 3 z czemś miliardy zł, zaś 9 z czemś mil jardów zł wynosiła wartość obrotu produktów rolnych o charakterze, „sam Wojtek posiał, sam Wojtek zjadł”.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#ZygmuntAdamSowiński">Gdybyśmy teoretycznie założyli, że przez skoordynowany i przemyślany wysiłek Rządu i całego społeczeństwa wzmogliśmy tempo uprzemysłowienia kraju tak, że osiągnęliśmy stosunek ludności miast do ludności wsi 1:1, a więc jeszcze 2 razy słabszy niż w Niemczech, to z obecnych około 23 milionów mieszkańców wsi i około 11 milionów mieszkańców miast uzyskalibyśmy stosunek 17 milionów mieszkańców miast i 17 milionów mieszkańców wsi, a więc ze wsi 6 milionów mieszkańców wessałyby miasta. Pomijam już w rozważaniach, by nie przeciążać Izby cyframi, bardzo ważną zmianę, jakaby się dokonała w strukturze i wartości obrotu gospodarczego, ale sama cyfra 6 milionów głów, zdjętych ze wsi, wskazuje, iż w uprzemysłowieniu Państwa kryje się kapitalne rozwiązanie kwestii przeludnienia wsi. Samo przez się rozumie się, iż uprzemysłowienie kraju rozwiązuje też problem obronności, jak i sprawę bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#ZygmuntAdamSowiński">Na pytanie, czy miasta byłyby w stanie przy wzmożonem uprzemysłowieniu zatrudnić wspomniany dopływ ludności ze wsi, daje odpowiedź znów przykład niemiecki, gdzie dwa razy tylko ludniejszy kraj zatrudnia ponad dwadzieścia razy tyle robotników przemysłowych, niż to ma miejsce u nas.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#ZygmuntAdamSowiński">Czy przemysł miałby zbyt dla swych produktów? Oczywiście, Zużycie koni mechanicznych, żelaza, cementu, cegły, elektryczności i t. d., znów znane nam wszystkim prawdy, na głowę mieszkańca Polski jest tak niskie, iż stawia nas na szarym końcu wśród narodów europejskich, a potrzeby inwestycyjne to praca na wiele dziesiątków lat.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#ZygmuntAdamSowiński">Reasumując, stwierdzam na podstawie faktów, wziętych z życia naszych sąsiadów, iż niema kapitalniejszego rozwiązania problemu wyjścia z obecnej sytuacji gospodarczej, jak skoordynowane działanie rządu i społeczeństwa, zmierzające obmyślonemi etapami do uprzemysłowienia kraju. I niema większego motoru, nie znajdziemy idealniejszego bodźca, jak zainteresowanie inicjatywy prywatnej możliwością rentownych lokat w przedsiębiorstwa przemysłowe. Przywrócenie rentowności naprzykład w ramach przykładu niemieckiego zaprzęgnie do twórczej pracy i pobudzi inicjatywę milionów mózgów ludzkich. Już to rzucenie przez Wicepremiera Kwiatkowskiego przed oczy społeczeństwa, a potem konsekwentne wykonywanie czteroletniego programu inwestycyjnego na kwotę 1.800 milionów zł stwarza poważną bazę dla inicjatywy prywatnej. W ramach tej kwoty, jeśli ona będzie zafiksowana i w ustawie o tych robotach inwestycyjnych konsumowana, kryją się duże możliwości przepracowań prywatnych, indywidualnych czy grupowych. Jedna z takich poważnych możliwości prywatnych grupowych jest właśnie w stadjum przepracowywania. Chciałbym w niej widzieć początek dalszych, coraz śmielszych rozważań.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#ZygmuntAdamSowiński">Propagując konieczność nastawienia i mobilizacji wszystkich możliwości W Polsce na wzmożenie tempa uprzemysłowienia kraju, nie chcę przez to powiedzieć, iż tylko tę jedną uznaję receptę. Walkę o poprawę obecnej sytuacji gospodarczej Państwa, walkę o chleb codzienny i pracę dla wszystkich trzeba oczywiście prowadzić szerokim frontem, zarówno przez konieczne rozwiązania rolne i migracyjne, przez akcję wzmagającą naszą zdrową ekspansję towarową nazewnątrz, jak i przez akcję zmierzającą do zdobycia dla naszego przyrostu naturalnego możliwości kolonizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#ZygmuntAdamSowiński">W tak szeroko pojętym planie gospodarczym będziemy oczywiście mieli mniejsze i większe osiągnięcia, powodzenia i częściowe, a gdzieniegdzie całkowite niepowodzenia i dopiero suma dodatnich efektów zadecyduje o stopniu podciągania Państwa ku górze.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#ZygmuntAdamSowiński">My jako Państwo nigdy nie będziemy silni, jeśli za podstawę naszej ekspansji przyjmiemy to, czego mamy najmniej. Bogatą i mocarną Polskę zbudujemy, opierając się na tem, czego mamy poddostatkiem: na naszych bogactwach naturalnych i na olbrzymimi rezerwuarze rąk ludzkich do pracy.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#ZygmuntAdamSowiński">Nawiązując do projektu ustawy o pełnomocnictwach, muszę podkreślić, że dobrze się stało, iż Rząd wyłączył z pełnomocnictw sprawy walutowe; dobrze się stało, że Wicepremier Kwiatkowski w przemówieniu na komisji specjalnej jeszcze raz mocno zaakcentował niezłomną wolę Rządu utrzymania stałości kursu waluty i równowagi budżetu. Po wprowadzeniu ograniczeń dewizowych utrzymanie tej linii jest możliwe, tak jak możliwa jest inicjatywa gospodarcza w ramach zapowiedzianej przez Rząd polityki walutowej.</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#ZygmuntAdamSowiński">Będę głosował za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#ZygmuntAdamSowiński">Głos ma p. Stpiczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Wśród wielu kapitalnych utrudnień pochodu ludzkości przez obszary dziejów odnajdujemy dzisiaj na każdym kroku trudność znalezienia przez narody Wspólnego języka, i to po równo w życiu międzynarodowem, co i wewnętrznem, przyczem ten stan rzeczy w stosunkach między obywatelami tego samego organizmu politycznego jest szczególnie drażliwy dla każdego objętego nim narodu, ponieważ grozi utratą sił z powodu niemożności znalezienia wspólnych oznaczeń dla wspólnych w zasadzie dążeń. W niektórych krajach ta tragedia wielojęzyczności doprowadziła do wykluczenia ze stosunków między obywatelami oraz między nimi a państwem zasady porozumiewania się i swobodnej umowy, a to na rzecz systemu rozkazodawstwa, ustalającego zgóry normy i metody prowadzenia życia. Było wolą Tego, którego duch ożywia nasze myśli i uczucia, byśmy uczynili najwyższe wysiłki celem oszczędzenia narodowi polskiemu tej konieczności. Jest to też i nasze głębokie pragnienie, płynące z przekonania, iż owocowanie ducha narodu wymaga klimatu swobody, szczędzącej indywidualność człowieka obywatela. Stąd imperatyw, mający charakter naczelnej idei ustrojowej, szukania porozumienia wewnętrznego na jak najszerszych podstawach, chociaż w społeczeństwie, którego elita kierownicza wyrosła w przywiązaniu do ciasnych kapliczek, zasada porozumienia budzi częściej oskarżenia o zdradę, niż gotowość współdziałania.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#WojciechStpiczyński">Porozumienie nie jest możliwe, pokąd zamiast mówić o celach zbiorowego wysiłku narodu, przerzuca się punkt ciężkości na technikę i metody codziennego postępowania w różnych dziedzinach życia publicznego, pokąd zagadnienie: jak? tak dalece pochłania uwagę i temperament zbiorowości, że nie dochodzi do rozstrzygnięcia problematu: co?; gdy zagadnienia praktycznego życia narodu, zmiażdżone i zbrutalizowane w ramach doktryn, stają się przedmiotem intelektualnych rozrywek dla umysłów inteligentnych, a torturą powikłań dla szerokich warstw obywateli.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#WojciechStpiczyński">Nie trzeba przypominać, dlaczego trudności znalezienia wspólnego języka między ludźmi tak niezwykle wzrosły w naszej dobie historycznej. Czyż bowiem każdego dnia nie odczuwamy na sobie i nie spostrzegamy wokół siebie znamion i skutków przeżywanej rewolucji wszystkich omal zasad i podstaw życia ludzkości, ustalonych w okresie zamkniętym przez piorun wojny 1914 r.? Gdy życie ludzkości zostało wyważone z tradycjonalnych łożysk i pchnięte na odmęty żywiołu nieokiełzanej przygody, czy nie zginęły w tej katastrofie wszystkie omal czcigodne podręczniki, przepisujące sposób prowadzenia życia ku zadowoleniu ciała i spokojnej drzemce ducha? Czy człowiek nie został jakgdyby ponownie w dziejach, lecz w warunkach niezwykle tym razem złożonych, rzucony do walki z losem tylko w oparciu o odkrywcze moce swojej inteligencji, swego mózgu? Czy obciążenie doktrynami minionej epoki i utrwalony w niej nałóg nadużywania dialektyki nie staje się często w naszych czasach przeszkodą w walce z losem, podobną tej, jakiej doznawał człowiek epoki lodowcowej od odziedziczonych nawyków do życia w stanie natury? Kto wie, czy wówczas nie mieniły się głosem rozsądku nawoływania do powrotu na czworaki, podobnie jak dzisiaj nawyk do szukania przyszłości przez cofanie się do okopów mądrości, zarejestrowanych przez zaginione podręczniki, drapuje się w togę dojrzałej mądrości, wyszydzając myśl trzymającą się logiki, wyrastającej z rzeczywistości przeżywanej, jako „ryzykanctwo” i „eksperymenty”, oczywiście... szkodliwe eksperymenty.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#WojciechStpiczyński">Jakżeż łatwo zapomina się, że w tej epoce, tak burzliwej, każde działanie ludzkie, pragnące wprowadzić życie zbiorowe na jakiś stały grunt, jest eksperymentem, a wśród nich największym może próba odnalezienia resztek rozbitego lądu! Że jest to epoka eksperymentów i że z pod jej praw nic nie jest wyłączone, co ma związek z realnem życiem ludzkości. Bal, a czyż w dziedzinie dorobku ducha ludzkiego wszystko ocalało? Czy brak tam gruzów rozbitych prawd, osiągnięć i teorematów? Trzeba więc uchylić spory na temat, kto jest „mędrcem”, a kto „ryzykantem”, pochłaniające energie społeczną, albowiem dopiero historija osądzi naszą epokę. Należy natomiast skon centrować całą uwagę na uwalnianiu logiki, powołanej do kształtowania metod praktycznego działania, od hamulców tchórzostwa i doktrynerstwa.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#WojciechStpiczyński">Umiejętności rozwiązywania problematów życia zbiorowego nie były nigdy nauką w ścisłem tego słowa znaczeniu; w żadnym razie nie były nią w znaczeniu wyższem, niż medycyna. Cóż zaś powiedzielibyśmy o lekarzu, który metod leczenia nowej zupełnie choroby szuka wśród starych recept?</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#WojciechStpiczyński">Obracając się w sferze nielicznych pewników naszych czasów, znajdujemy tam dominujący nad innemi fakt gorączkowego poszukiwania przez narody dróg wydźwignięcia się z rozbicia powojennego na możliwie okazałe wyżyny potęgi. Wysiłek ten nie wszędzie jest równomierny, a zwłaszcza nie wszędzie zharmonizowany, Ale wszędzie jest ofensywny i nowatorski.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#WojciechStpiczyński">Nie waham się sformułować przekonania, że dzieje ludzkości nie przypominają w niczem rzeki o uregulowanem łożysku; żłobią sobie one łożysko przez nieznane obszary, które są losem ludzkości, i ten los narzuca jej cele i warunki wysiłku. Narody, które w porę nie podążają za zmieniającemi się celami, popadają w dysharmonię z innemi narodami i płacą koszty niedopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#WojciechStpiczyński">W przeszłości nie zrozumieliśmy ducha stulecia XVIII i zapłaciliśmy upadkiem. Ten zkolei odepchnął nas od możności uczestniczenia w procesach stulecia XIX, a były to procesy industrializacji i powstawania nowych bogactw. Dlatego dziś jesteśmy biedni. Na początku tego stulecia genialna intuicja Marszałka wprowadziła nas z powrotem w rytm losu ludzkości i odzyskaliśmy utraconą wolność. Ale obecnie znów jakgdyby zawahaliśmy się wewnętrznie przed ryzykiem utrzymania się w tym rytmie, zapominając, że największem nieszczęściem byłoby być zeń ponownie wytrąconym przez własne tchórzostwo.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#WojciechStpiczyński">Proszę pozwolić mi wyrazić przekonanie, że nasz eksperyment ustrojowy, nasza heroiczna próba pogodzenia wielkiej dynamiki w poszukiwaniu siły przez narody z zachowaniem zasad wolności obywatelskiej może się udać tylko pod warunkiem, że w drodze dobrowolnej umowy między obywatelami potrafimy wydobyć z siebie jednolitą decyzję działania, jaką w ustrojach totalnych narzuca wola dyktatora i przymus, oraz wolę czynu, wykazywaną przez te ustroje. Czynu, a nie paktowania, a nie mędrkowania i szukania uzasadnień dla dreptania w miejscu. Nie waham się nazwać głupotą polityczną i zdradą interesów narodu, jeśli się komuś wydaje, że wolno dzisiaj, że może nawet należy troskać się o jakieś własne stronnicze kapliczki, o prywatne interesy polityczne, za miast włożyć wszystkie najlepsze siły w wytworzenie potężnego prądu jednolitej woli i poddać się w realizowaniu naczelnych celów dnia jednemu kierownictwu. Jest też niewątpliwem szkodnictwem osłabianie tych tendencyj przez sianie zazwyczaj mało bezinteresownego sceptycyzmu. bądź z motywów natury politycznej, bądź ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#WojciechStpiczyński">Zdobądźmy się na uczciwość stwierdzenia, że w chwili obecnej niema, zwłaszcza w dziedzinie zagadnień gospodarczych ani jednego pewnika. Nikt nie wskaże ani jednej niezawodnej teorii pieniądza lub uniwersalnej teorii walki z kryzysem. Wszędzie i zawsze o zwycięstwie przedsiębranych środków działania decyduje, jak zresztą w każdej walce, przedewszystkiem duch walczących, natężenie ich energii, ich przedsiębiorczości, ich woli w osiąganiu jasno wytkniętych celów. Mobilizacja woli narodu nie jest możliwa, pokąd nie został wyraźnie sformułowany cel jego wysiłku. Z chwilą jednak gdy okres niejasności pod tym względem został zamknięty autorytatywnem rozstrzygnięciem Naczelnego Wodza, mobilizacja ta winna stać się naczelnem zadaniem wszystkich czynników społecznych, stających do podźwignięcia współodpowiedzialności za losy Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Kiedy tu jako członkowie parlamentu i społecznicy Wymawiamy słowa: siła obronna Polski, to pochylając głęboko czoła przed trudem żołnierza, wytężoną pracą wodza i zwycięskiemi sztandarami nasze i armii, kierujemy oczywiście oczy ku społecznej, gospodarczej i kulturalnej stronie problematu, którego imię brzmi jak rapsod dumy: moc Narodu, A gdy się wymawia słowo: moc, wkracza się w domenę spraw ducha. Znalazłszy się zaś tutaj, czy nie powinniśmy odrazu zakreślić w obszarze narodu granic myśli polskiej, by wyznaczyć platformę konsolidacji? P. Premier w swojej deklaracji programowej nie pominął tego pilnego zagadnienia, potwierdzając raz jeszcze, że jest mężem bardzo konkretnie ujmującym zagadnienia rządzenia. W istocie, proszę Panów, jest warunkiem powodzenia pracy nad skonsolidowaniem wysiłku narodu, by zespolone szeregi wolne były od inspiracyj, płynących z innych źródeł, niż z ducha polskiego; by szeregi te ożywiało uczucie, które nosi w języku politycznym nazwę nacjonalizmu, a wyczerpuje się w dumie, że są polskie i służą tylko polskiej racji stanu, by nie błąkało się na jego peryferiach tchórzostwo wobec jakichś poza polskich, tak czy inaczej pięknie się zwących, trybunałów, lub poproś tu świadoma czy bezwiedna służba obcym, państwowym, czy rzekomo międzynarodowym interesom. Jeślibyśmy więc mogli posunąć się w prawym kierunku frontu społecznego, aż po granicę, za którą idzie praca rozsadzania Rzeczypospolitej przy pomocy obcej duchowi i interesowi polskiemu teorji rasizmu, w kierunku lewym objęlibyśmy wszystkie ośrodki myśli reformatorskiej, aż po granicę, za którą rozpoczyna się penetracja rosyjskości i komunizmu, wszystko jedno, politycznego, społecznego czy kulturalnego. Pod każdą postacią jest to jeden i ten sam wróg, pod każdą postacią musi się on spotkać z odporem całej siły państwowej i społecznej, pod warunkiem, że prawo zakreślenia tej granicy przysługiwać będzie jedynie i wy łącznie Państwu. Żadne prywatne trybunały orzekające w tym przedmiocie nie mogą być tolerowane i walka z podobnemi samozwańcze mi usiłowaniami winna być przez prawo ustaloną prerogatywą rządu.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#WojciechStpiczyński">Zdaje mi się, że jedynie zakreśliwszy w ten sposób bazę konsolidacji, możemy żywić przekonanie, że nie zostanie ona zniszczona w imię obcych nam lub wręcz wrogich celów i interesów. Rozbicie jej zaś w imię interesów polskich nie wydaje mi się możliwem, jeżeli nie zawiedzie nas rozum i instynkt państwowy, żądający rozważnych kompromisów w imię obrony niepodległości i demokratycznych form życia.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#WojciechStpiczyński">Nie zapominam oczywiście i zapomnieć nie pragnę, że gdy się mówi o zjednoczeniu sił w imię obrony Polski tu w gronie reprezentantów narodu, musi się zrodzić pytanie: jakiej Polski? I odrazu rozumiemy się, że u nikogo w tej Izbie pytanie to nie skojarzy się z geopolityczną stroną zagadnienia, lecz z jego wyrazem ideologicznym; że koledzy mogą mnie zapytać, jak zarysowuje się w mojej wyobraźni oblicze ideowe naszej Ojczyzny. W mojem przekonaniu może tu być jedna tylko odpowiedź: sztandarem ideowym Polski może być tylko sztandar pracy. Wszelkiej użytecznej społecznie pracy gospodarczej i kulturalnej na roli, przy warsztacie rzemieślniczym, przemysłowym, naukowym i artystycznym, w zracjonalizowanej wymianie dóbr i uspołecznionej administracji, oraz tej najwznioślejszej z wszystkich, pracy żołnierza i stróża bezpieczeństwa wewnętrznego — policjanta. Republika wolnych ludzi pracy, oto ku czemu sięgać winny nasze aspiracje i zdążać wysiłki w otaczającym nas świecie.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#WojciechStpiczyński">Ta republika stać się musi rzeczywistością poprzez konieczne reformy społeczno-gospodarcze i obyczajowe. Reforma agrarna, bez demagogji i łączenia z nią elementów odwetu czy po rachunków społecznych czy politycznych, to już nie postulat, to poprostu program działania na dzisiaj. Zespolenie świata pracy fizycznej z światem pracy umysłowej i zorganizowanie ich, to również rozdział programu pracy nad przygotowaniem obrony Polski. Demokratyzacja naszego cuchnącego plutokratycznemi nawykami obyczaju, to obszar zadań może pozornie drobnych, lecz w całości prowadzących do zdarcia maski zakłamania z naszych miast, naszych z niezapłaconych podatków utrzymywanych salonów, naszych pełnych pysznego protokółu teatrów, kawiarń, a nawet parków publicznych.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! W warunkach dzisiejszych program obrony Polski narzuca — wszyscy jesteśmy tego świadomi — olbrzymie zadania państwowej polityce gospodarczej i całemu gospodarstwu narodowemu. Nie potrzebuję się za strzegąc, że o tej dziedzinie pracy mogę tylko mówić jako polityk, ale też bynajmniej nie jestem skłonny mniemać, by względy polityczne były tu mało ważne.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#WojciechStpiczyński">Przedewszystkiem podstawa logiczna dla rozpatrywania zagadnienia. Streszcza się ona w konieczności dostosowania środków do zadań, wyznaczonych polityce gospodarczej przez postulat podniesienia siły obronnej Państwa, a nie odwrotnie. Nie chcę przez to postawienie sprawy pozostawić złej woli ludzkiej marginesów dla insynuowania mi, jakobym odmawiał środkom zdolności powściągania zamierzeń, temperowania lotu aspiracyj. Niech mi wolno jednak będzie przypomnieć, że najtypowsze złamanie nogi ma miejsce, gdy napotyka ona na choćby nieznacznie, ale nagłe obniżenie terenu, niedostrzeżone przez oko przechodnia jest to prawo powszechne i wysiłek musi być stosowany do zadań, a nie odwrotnie. W danym wypadku, w znanych nam realnych okolicznościach słuszność tej zasady ma dodatkowe potwierdzenie w psychologii ludzkiej: nie uda się wykrzesać z obywateli entuzjazmu dla przerobienia na wartości użyteczne pewnych środków pieniężnych, ale entuzjazm ten wybuchnie przy realizacji celów powszechnie uznanych za pilne.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#WojciechStpiczyński">Ilość środków może być nawet ta sama, efekt psychiczny w obu wypadkach odmienny.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#WojciechStpiczyński">Z tych przesłanek wychodząc, jestem rad, że, jak się dowiaduję, rządowy plan inwestycyjny — pan Wicepremier mógł nam przedstawić w komisji tylko jego stronę finansową — opracowany jest od strony celów gospodarczych, jakie powinny być osiągnięte w ramach tego planu.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#WojciechStpiczyński">Ustaliwszy zatem podstawę logiczną zagadnienia, możemy poświęcić chwilę uwagi jego stronie merytorycznej. Treścią jej jest spór, mający żywy oddźwięk w tej Izbie, między obrońcami kapitału prywatnego, ciążącego oczywiście ku przeszłości, wypełnionej przez ducha liberalizmu gospodarczego, a krytykami kapitalizmu, którzy, widząc jasno jego załamanie się, wyciągają stąd wniosek o potrzebie uspołecznienia gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#WojciechStpiczyński">Teoria ekonomiczna i recepta dla Polski obozu liberalnego jest niezwykle prosta: należy, by Państwo okazało wszechstronną i bardzo wydatną pomoc inicjatywie prywatnej. Rozumie się przez tę pomoc ulgi podatkowe, tani i obfity kredyt, likwidację ubezpieczeń społecznych, stabilizację niskich zarobków robotniczych, jak najpełniejszą swobodę dysponowania przez przedsiębiorcę osiąganym przezeń zyskiem. To są żądania główne i zarazem sens recepty. Na pytanie, dla kogo produkować ma przedsiębiorca, gdy niskie zarobki niszczą konsumenta, ekonomista z pod znaku tej recepty odpowiada: dla innego przedsiębiorcy!</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#WojciechStpiczyński">Nie znajdując w sobie zdolności zrozumienia tej odpowiedzi, pragnę prosić Izbę o zwrócenie uwagi na zasadniczą w mojem zrozumieniu stronę tej koncepcji. Opiera się ona na propozycji przerzucenia całego ciężaru dźwignięcia gospodarstwa narodowego i to dźwignięcia szybkiego, a zarazem tak wydatnego, by podnosiło ono siłę obronną Państwa, na t. zw. inicjatywę prywatną, t. j. na drzemiącą jakoby w całym narodzie wolę działania w imię zysku. Odrzucam świadomie moment ideowy, a więc chęć po prawienia rzeczywistości jako źródło inicjały wy. Pozostaję przy zasadzie zysku, by być najbliżej toku rozumowania ekonomii kapitalistycznej. Doskonale! Każdy naród reprezentuje pewien zespół cech, składających się na jego charakter. Postawmy więc sobie pytanie, czy żądza zysku przez wysiłek pracy gra dość potężną rolę w usposobieniu polskiem, by można było budować dzisiaj na niej nadzieję wydźwignięcia gospodarstwa narodowego ze stanu kryzysu i zaniedbania. Wątpię, by którykolwiek historyk ośmielił się sformułować tak ryzykowne twierdzenie. W naturze polskiej żywo gra struna bohaterstwa wojennego, duch umiaru i tolerancji, ale inicjatywa gospodarcza! Jakto? Kraj od stuleci rolniczy jest oazą zaniedbania pod Względem kultury rolnej i racjonalizmu w gospodarowaniu. Położony na skrzyżowaniu wielkich dróg światowych, nie wytworzył umiejętności prowadzenia handlu i odstąpił tę dziedzinę gospodarstwa narodowego obcym. W stuleciu XIX nie wziął wybitniejszego udziału w zaprowadzeniu na ziemiach polskich gospodarki kapitalistycznej. Słowem, ominął wszystkie wielkie okazje powiększenia swego zysku, swego do chodu przez prace. Nie wykazał więc w większym stopniu przedsiębiorczości, a dzisiaj mamy opierać nie byle co, bo może los Polski na takiej właśnie inicjatywie? Może zatem w latach ostatnich nastąpił pod tym względem jakiś rewolucyjny przełom? Może zjawiły się symptomaty nagłego wytrysku inicjatywy? Nie łudźmy się, przewrotu w tej dziedzinie niema, a zatem na t. zw. inicjatywie prywatnej nie można w warunkach koniecznego pośpiechu zawieszać tak olbrzymiej odpowiedzialności. Byłoby to nie tylko ryzyko, byłby to ciężki błąd.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#WojciechStpiczyński">Lecz zarazem stwierdzam: jeśli przywiązujemy wagę do ustroju wolnościowego w życiu politycznem, nie możemy i nie chcemy ani eliminować, ani nawet ograniczać inicjatywy prywatnej w życiu gospodarczem. Nie możemy tego uczynić również ze względu na wskazany już moment pośpiechu; nie czas na rewolucje gospodarcze, gdy się nie ma pewności, że się rozporządza czasem potrzebnym, by osłabienie organizmu, które jest zawsze początkowym skutkiem rewolucji, nie zbiegło się z koniecznością złożenia najwyższych dowodów siły. Jest kwestią techniki zadecydować, w jaki sposób inicjatywa prywatna ma być sharmonizowana z działalnością gospodarczą Państwa i ku jakim zadaniom winna być głównie kierowana, ale to pewne, że przekreślać jej nie możemy.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#WojciechStpiczyński">Kapitalizm, oparty na zasadach liberalnych, albo socjalizm; oto alternatywa, którą usiłują przerazić nas rzecznicy interesów kapitału. Nieprawda. Grube, a nawet ordynarne uproszczenie zjawisk. Nie wiemy, jak pokieruje temi zagadnieniami następne pokolenie. Niema wśród niego chorążych idei kapitalistycznej, to pewna. Ale naszem zadaniem i obowiązkiem jest godzić sprzeczności, harmonizować interes prywatny ze społecznym i znaleźć na to właściwe formy organizacyjne, czegośmy dotychczas nie uczynili. Konieczność znalezienia tych form jest niewątpliwie warunkiem powodzenia wszelkich zamierzeń, wprowadzenia polityki gospodarczej w ramy programu konkretnie określonego pod względem celów i czasu.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Już chyba tylko dla porządku pozwolę sobie stwierdzić fakt oczywisty i powszechnie rozumiany, że w całokształcie wysiłków około podniesienia tężyzny moralnej i materialnej narodu i jego ramienia zbrojnego nie może zabraknąć jak najżywszej troski o owocowanie ducha polskiego, o produkcję dóbr kultury, a więc myśli i sztuki. Im bardziej pragniemy odciąć dostęp do naszych domostw kulturze, służącej wrogim celom, tem bardziej mamy obowiązek dbać o rozkwit kultury własnej.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#WojciechStpiczyński">Odpędzam strachy, przeganiam upiory: zniknij! fikcyjna zmoro etatyzacji kultury, męczącej słabe mózgi! W mojem przekonaniu ambicja Państwa w tej dziedzinie nie powinna sięgać poza zorganizowanie pośrednictwa między artystą a odbiorcą, społeczeństwem; poza wysiłek zwiększenia udziału producentów dóbr kulturalnych w dochodzie społecznym, udziału dotychczas zawstydzająco znikomego. Chodzi o zrealizowanie zasady, by naród sam, jako zbiorowość, był mecenasem swoich artystów i ludzi nauki, ponieważ jest odbiorcą ich pracy. Jeśli tak zakreślone aspiracje nie obudzą uśpionych gromów zawodowych alarmistów, będę apelował do Rządu, by zechciał włączyć je do swego programu, właśnie programu pracy na rzecz obrony Polski.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Pragnieniem mojem było przyczynić się temi zwięzłemi, oczywiście świadomie niedostatecznie r oz winię tem i uwagami do odnalezienia w naszej Ojczyźnie wspólnego języka między obywatelami przynajmniej w sprawach naczelnych naszego życia państwowego i społecznego. Będę bardzo wdzięczny, jeśli Koledzy zechcą tak je przyjąć i rozpatrywać pod tym kątem widzenia. Czyż bowiem nie jest powszechnie przez nas wszystkich wyczuwaną potrzebą, by Izba dała narodowi przykład umiejętności rozmawiania wspólnym językiem, by wysokie walory obywatelskie jej członków sumowały się w żarliwem i bezinteresownem pragnieniu służby Ojczyźnie, promieniując na kraj myślą zatroskaną o interes narodu jako całości i tylko o to, oraz przykładem podporządkowywania temu interesowi wszelkiej prywaty, tak łatwo przywdziewającej rynsztunek posłannictwa narodowego?</u>
<u xml:id="u-37.26" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Wierzę, że parlament polski stanie się nie tylko instytucją ustawodawczą, lecz również kuźnicą myśli obywatelskiej i wzorem obywatelskiego postępowania, ku pożytkowi pracy W imię mocy Narodu i jego potęgi obronnej.</u>
<u xml:id="u-37.27" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#StanisławCar">Zamierzam zarządzić przerwę do godz. 16 min. 30. Jednocześnie z uwagi na to, że do głosu zapisała się dość duża liczba panów posłów, proszę wszystkich zapisanych do głosu o zebranie się podczas przerwy w sali komisyjnej dla ułożenia kolejności przemówień.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Przerwa od Godz, 13 min. 50 do 16 min. 42.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Tarnowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoki Sejmie! Stoimy dziś wobec zagadnienia wielkiej wagi, gdyż zastanawiamy się nad tem, czy udzielić pełnomocnictwa Rządowi p. gen. Składkowskiego.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">Stwierdzić muszę zaraz na początku, że za pełnomocnictwami głosować będę, gdyż uważam, że tak sytuacja polityczna, jak i gospodarcza wkłada na nas obowiązek udzielenia Rządowi pełnomocnictw, o czem przekonał mnie przedewszystkiem p. Premier swojem żołnierskiem, jasnem i wyrazistem postawieniem sprawy, a także fakt, że Rząd ten postępować będzie w myśl wskazań moralnego spadkobiercy ś. p. Marszałka.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pragnę jednak podnieść parę momentów w związku z ekspose, wygłoszonem przez p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoki Sejmie! Plan p. Ministra Skarbu jest bardzo prosty, polega na wydaniu 1.800 milionów w ciągu czterech lat na inwestycje, a pieniądze na ten cel potrzebne ma się uzyskać przeważnie przez wyssanie wszelkiemi sposobami gotówki z wewnętrznego rynku kredytowego, co w dyskusji budżetowej uważała znaczna część tak panów posłów jak i senatorów, jak zresztą i p. Minister Skarbu za niewskazane, a nawet szkodliwe, gdyż przez wyssanie tych pieniędzy aparat gospodarczy prywatny, pozostawiony bez kredytów, nie spełni swego zadania i będzie dalej chylił się ku upadkowi.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#ArturKazimierzTarnowski">P. Minister Skarbu przed pół rokiem zapowiadał i pragnął się dowiedzieć przez zwołanie narady gospodarczej, następnie przez stworzenie komisji, która miała się zastanowić nad celowością wszystkich przedsiębiorstw państwowych, w jaki sposób kraj nasz odetatyzować i jak pobudzić życie gospodarcze do szybkiego rozwoju. Teraz p. Minister Skarbu myśli te porzucił, a w każdym razie jeżeli nie porzucił, to w przemówieniu swem nie podtrzymał swych poprzednich zamiarów.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">Zdaniem mojem, p. Minister Skarbu nie powinien także skarżyć się na to, że obywatele jak „głupie sroki” chowają kawałki złota po skrytkach i norach, ale powinien się zastanowić nad tem, dlaczego tak było, a szczególnie jako członek ówczesnego Rządu, i wiedzieć, że kapitał jest płochliwy i przypomnieć sobie, że w kwietniu i maju były chwile, że się tak wyrażę, dla kapitału emocjonujące. Społeczeństwo naprzód było uderzone i oszołomione wiadomością o bolesnych niezmiernie wypadkach w Krakowie, Lwowie i Chrzanowie, co szerokiem echem odbiło się po kraju. Następny fakt odbycia narady właściwie antypaństwowej i komunistycznej, jak kongres pracowników kultury we Lwowie, co w prasie było tak szeroko komentowane, nie był także błahostką. Dalej strajki w miastach, jako też strajki rolne, czasem ekonomiczne, ale przeważnie chyba na tle agitacji komunistycznej, które doprowadziły w szeregu wypadków do zerwania umów zbiorowych, nie były bez znaczenia. Doszło także do uszu społeczeństwa przemówienie pewnego wojewody, coprawda nieoficjalne, ale niemniej wojewody, które przez Rząd było tolerowane.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#ArturKazimierzTarnowski">Te wszystkie fakty zsumowane spowodowały popłoch kapitału, co naturalnie źle musiało wpłynąć na sytuację w Państwie, a W konsekwencji spowodowało wydanie dekretu o ograniczeniach dewizowych.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pytam się Panów, czy nie dzieje się podobnie we Francji, gdzie mil jardy złota uciekają zagranicę, przerażone rozprzężeniem, jakie Francję opanowało? Nie tylko więc w Polsce kapitał jest płochliwy i nerwowy.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#ArturKazimierzTarnowski">Gdyby nie te różne wypadki, które zaszły w Polsce i w Europie w ciągu ostatnich miesięcy, to byłaby teraz dzięki dekretom i rozporządzeniom, wydanym głównie przez p. Ministra Skarbu w okresie pierwszych pełnomocnictw, pewno inna sytuacja gospodarcza w kraju.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#ArturKazimierzTarnowski">Stwierdzić trzeba, że na wsi po wydaniu ostatnich dekretów o oddłużeniu i po skasowaniu obciążeń na rzecz miast, jako też po obniżeniu cen przewozów kolejowych i po obniżeniu cen niektórych produktów sytuacja trochę się poprawiła i to spowodowało to, o czem mówił p. Minister Skarbu, większy zbyt towarów pierwszej potrzeby w porównaniu z pierwszem półroczem roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoki Sejmie! Na to, aby kraj wrócił do równowagi gospodarczej i politycznej, podstawy już mamy, gdyż sam fakt pojawienia się na fotelu Prezesa Rady Ministrów p. gen. Sławoj Składkowskiego, opartego o autorytet nie tylko P. Prezydenta Rzeczypospolitej, ale także o autorytet Generalnego Inspektora sił zbrojnych p. gen. Rydza Śmigłego, wpłynął uspokajająco na opinię publiczną, ale na to, aby poprawa gospodarcza nastąpiła, potrzeba, aby wszyscy obywatele wiedzieli i byli przekonani i uspokojeni, że zasady gospodarcze, jakimi Państwo chce się kierować, są jasno i wyraźne wytyczone. Jeżeli t. zw. inicjatywa prywatna nie rozładowuje do tej pory bezrobocia i nie angażuje się w procesy gospodarcze, to dlatego, że nie zna linii Rządu i nie jest przekonana, czy nie zechce Państwo ni stąd ni zowąd konkurować z nią w tej gałęzi, w której zainwestowała swe kapitały. Czyli boi się pociągnięć etatystycznych.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#ArturKazimierzTarnowski">P. poseł Stpiczyński w swem interesującem i kwiecistem przemówieniu szuka idealizmu w sprawach gospodarczych i czyni zarzut życiu gospodarczemu, że jedyną pobudką aktywizmu jest rentowność. Nic to dziwnego, że tak rzeczywiście jest, bo rentowność jest podstawą wszelkiego rozwoju i dobrobytu gospodarczego. Będzie na świecie dopiero inaczej, o ile p. poseł Stpiczyński potrafi zmienić zasadniczą i wrodzoną cechę człowieka dążenia do coraz to większego dobrobytu. Takimi nie są tylko idealiści, ale świat z takich ludzi się nie składa.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#ArturKazimierzTarnowski">Nie wystarczy więc i nie można układać w dzisiejszych warunkach planu gospodarczego i finansowego na długie lata, co bardzo trafnie określił p. Premier, mówiąc, że nie wie, jakie będą warunki za dwa, trzy miesiące, i że on tego planu nie powie, gdyż byłoby to, jak powiedział, „nierozsądne”. Można natomiast i należy przez ustalenie wyraźnych zasad gospodarczych nie tylko uspokoić życie gospodarcze, ale je powołać do czynnego udziału w zlikwidowaniu bezrobocia i w rozbudowie życia gospodarczego. Naturalnie, zatrudnienie bezrobotnych przez roboty publiczne jest niewątpliwie konieczne i nieodzowne, napewno trzeba zająć bez robotnych pracą na drogach, które są bardzo niedobre, na kolejach, których jest bardzo niewiele, i rzekach, jak na Wiśle, gdzie teraz poza robotami na Porąbce i w Rożnowie w górnym biegu właściwie nic się nie robi, a tysiące tamiarzy i drobnych rolników czeka na pracę.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#ArturKazimierzTarnowski">Jeśli dalej mowa programie, to przede wszystkiem winien być także znaleziony sposób na dozbrojenie Polski przez powiększenie Funduszu Obrony Narodowej, a p. Minister Skarbu stwierdza w swojem przemówieniu tylko, „że ambicją jego i podległych mu urzędów jest w niczem nie uszczuplić dotacji na potrzeby armji”. To chyba za mało.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#ArturKazimierzTarnowski">Dalej należałoby także pomyśleć o ożywieniu przedsiębiorstw prywatnych przez znaczne powiększenie zbytu naszych towarów i produktów rolniczych zagranicę, dostosowując ceny nasze generalnie do cen rynku światowego, co efekt niewątpliwie znaczny dałoby w zatrudnieniu bezrobotnych. Stwierdzić trzeba, że sposobem tym cały szereg państw swoje życie gospodarcze naprawdę odrodziło. Wskazane byłoby również dla podniesienia rentowności, a w niektórych wypadkach, dla jej osiągnięcia w gospodarstwach rolnych i w przemyśle ustawowe obniżenie do 2%, a najwięcej 3% oprocentowania od zobowiązań, a także skonwertowanie pożyczek krótkoterminowych na długoterminowe.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#ArturKazimierzTarnowski">Trzeba także koniecznie zająć się naprawdę problemem przeludnienia pewnych okolic kraju, a w szczególności Małopolski zachodniej i środkowej. Problemu tego nie rozwiąże się daniem pracy na robotach publicznych i reformą rolną, nawet przez sparcelowanie wszystkich folwarków w Polsce, co niektórym ludziom wyda je się możliwem i co z przekonaniem głoszą. Uważam, że w naszych warunkach powinniśmy dążyć do tworzenia drobnych ordynacyj chłopskich, a przez pożyczki na spłaty rodzinne ułatwiać przyrastającej ludności przenoszenie się do miast i miasteczek, które muszą się uprzemysławiać i handlowo rozwijać. Do rozwiązania tego problemu musi się włączyć także myśl o odpływie naszych rodaków na kolonie, które muszą się w końcu dla nas znaleźć.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#ArturKazimierzTarnowski">Zająć się wreszcie także trzeba, i to gwałtownie, tworzeniem i ratowaniem przemysłu chałupniczego, takiego, jak np. koszykarstwo w okolicach Rudnika, które ma swoją doskonałą markę w świecie, a ginie, będąc wyzyskiwane przez pośredników.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#ArturKazimierzTarnowski">Dalej może mniej ważne, ale konieczne i pilne jest także wydanie nareszcie rozporządzenia wykonawczego do dekretu o uregulowaniu zobowiązań spółdzielni rolniczych, gdyż ten problem ciąży niezmiernie na wsi, a jego rozwiązanie nie tylko ulży często niesprawiedliwie dotkniętym ideowym propagatorom spółdzielczości, ale także ułatwi tworzenie nowych spółdzielni, które tak są na wsi potrzebne.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#ArturKazimierzTarnowski">Myśleć już teraz również powinno się w okresie przygotowawczym przed okresem przyszłorocznego budżetu o reorganizacji administracji, o czem szeroko mówiłem w dyskusji generalnej nad budżetem tegorocznym, a pieniądze na reorganizacji oszczędzone albo zostawić społeczeństwu przez zmniejszenie podatków, albo użyć ich właśnie na wydatki rzeczowe.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#ArturKazimierzTarnowski">Mam nadzieję, że dojdzie także nareszcie do uzgodnienia zapatrywań między Ministerstwem Skarbu a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i że nareszcie skumulowane zostaną daniny samorządowe z podatkiem gruntowym, o co rolnictwo tak dawno prosi i czego domaga się.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#ArturKazimierzTarnowski">Reasumując, uważam, że prowadzeniem samych robót publicznych nie dojdziemy do celu, trzeba równocześnie dążyć do ożywienia życia gospodarczego, przez co spowoduje się dalsze zatrudnienie bezrobotnych, a trzeba też spełnić szereg innych zadań, które razem zsumowane dadzą dopiero efekt dodatni tak na terenie gospodarczym, jak i politycznym.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pragnę jeszcze parę słów powiedzieć o ustępie przemówienia p. Ministra Skarbu, który dla mnie jest niejasny; treść jego jest następująca: „Plan generalny pracy naszej na dłuższą metę został przepracowany i w swych ogólnych wytycznych uzyskał aprobatę tych autorytetów prawnych i moralnych w Państwie, o których zaufanie rządy w Polsce przedewszystkiem muszą się opierać”. Faktem jest, że P. Prezydent mianuje Rząd, w tym wypadku także oparty o autorytet Naczelnego Wodza. Jasne więc jest także, że czynniki prawne i moralne Rząd ten zaakceptowały, ale jasne jest także, że o ile prace poszczególnych Ministrów nie dadzą spodziewanego efektu, to te same czynniki prawne i moralne, na które p. Minister Skarbu uznał zastosowanie się powołać, tychże Ministrów zmieniają, same na powadze nie cierpiąc. Zwracam na to uwagę, gdyż uważam, że autorytety najwyższe w Państwie nie mogą i nie powinny być angażowane w poszczególnych odcinkach czy planach pojedyńczego Ministra, gdyż autorytety muszą trwać, górując nad wszystkiem, i wahaniom ulegać nie powinny.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#ArturKazimierzTarnowski">To są, proszę Panów, jak najkrócej ujęte uwagi moje co do programu gospodarczego, które pragnąłbym dziś podnieść i prosić Rząd o ich rozważenie.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#ArturKazimierzTarnowski">Teraz jeszcze na zakończenie zwrócę się z paru słowami do p. Premiera. Powiedział p. Premier, że trzeba dać głodnym chleba, a komunistów wsadzać do więzienia. To jest słuszne i jedyne ujęcie tej sprawy. Nie wątpię, że bezrobotni dostaną jeść wedle zamierzeń p. Premiera. A jeżeli chodzi o komunistów, to ja specjalnie i jak najgoręcej opiece p. Premiera polecam całą prasę wolnomyślicielską i bezbożniczą w Polsce. Szerzy się ona niezmiernie, a nie mogąc atakować wprost Państwa Polskiego, wyśmiewa i burzy religię chrześcijańską i przez to demoralizuje nasze moralne i zdrowe społeczeństwo i podkopuje zdrowe jego ustosunkowanie się do wiary i Państwa. Z tem, Panie Premierze, powinno się skończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Dudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JuliuszDudziński">Wysoki Sejmie! Przemawiam jako jeden z tych, którzy w ostatniem głosowaniu nad pełnomocnictwami dla Rządu głosowali przeciw pełnomocnictwom. Przemawiam nie tylko w imieniu swojem własnem, ale i w imieniu kilku moich kolegów, którzy uzgodniwszy poglądy na pełnomocnictwa ze mną, pozwolili mi mówić również i w swojem imieniu. Chcę mówić za pełnomocnictwami dla Rządu. Dlaczego taka zmiana mego stanowiska? Czyżby wpłynęła na to większa szarża obecnego Premiera, niż dotychczasowego? Nie, proszę Kolegów, ta zmiana stanowiska jest głębsza. Zmienił się naprawdę człowiek, zmieniły się metody działania, wyjaśniły się cele. Jakież są te cele, które obecny Premier nam jako Sejmowi przedłożył?</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#JuliuszDudziński">Jest to wzmożenie obrony kraju i likwidacja, szybka likwidacja bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#JuliuszDudziński">Sądzę, że w społeczeństwie polskiem nie znajdzie się ani jeden człowiek poza komunistą, któryby się na te cele nie pisał i któryby w pracy p. Premierowi nie przyszedł z pomocą.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#JuliuszDudziński">Obrona kraju i likwidacja bezrobocia, W jakiż sposób ma być przeprowadzona ta obrona kraju? Ma być ona przeprowadzona przez centralizację wysiłków całego społeczeństwa. Centralizacja ta powinna być przeprowadzona choćby dlatego, ażeby nie marnować ofiarności publicznej. Nie powinno się powtórzyć tego rodzaju zjawisko, że jedno towarzystwo kupuje dla wojska łódź motorową, a inne znowu motocykl. Wyobrażam sobie, że dla poważnych celów winno się stworzyć obóz warowny, w którym całe społeczeństwo polskie znajdzie się na ochotnika. Lecz w obozie tym każdy zastosuje się do rozkazów wodza. Jak dostać społeczeństwo do tego obozu warownego na ochotnika?</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#JuliuszDudziński">Pan Premier oświadczył, że nawiązując kontakt ze społeczeństwem, nie pójdzie ani na prawo, ani na lewo. Da je nam to gwarancję, że oś marszu, jaką dla narodu polskiego wyznaczył Marszałek Piłsudski, nie będzie naruszona, że nie będzie konszachtów w zaciszach gabinetów ministerialnych z przywódcami strupieszałych partyj politycznych, że nastąpi bezpośredni kontakt ze społeczeństwem przez czyny, a nie przez gadanie przez radjo.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#JuliuszDudziński">Mamy nadzieję wobec tego, że w dalszej konsekwencji Rząd obecny nawiąże również bezpośredni kontakt z Sejmem całym i nie będzie się starał zjednać sobie Sejmu za pośrednictwem jakichś mafijek czy grupek politycznych, z któremi będzie przeprowadzał zakulisowe konferencje. Na ludziach pracy oprzemy przyszłość Polski, powiedział p. Premier i słusznie, bo cóż poza pracą, jak powiedział kolega Sowiński, my tu w Polsce posiadamy? Cóż poza pracą i poza koniecznemi dla rozwoju gospodarczego surowcami? Dlatego też słusznie cały wysiłek dla budowy przyszłości naszej Polski oprzemy na pracy, a nie będziemy go opierali na tym kapitale, którego 90% znajduje się w rękach czynnika międzynarodowego, bardzo często wrogiego Polsce i jej celom.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#JuliuszDudziński">Nie pójdziemy do pałaców, powiedział p. Premier. Nie znaczy to, abyśmy mieli zazdrościć niewielu osobnikom w Polsce, pałace posiadającym, bo posiadanie pałacu jakże bardzo często w dzisiejszych czasach jest połączone z: kłopotami łatania mnóstwa dziur w dachu i ogrzania pustych, opróżnionych przez komornika z mebli pokojów. Chcę zrozumieć, że przez powiedzenie: „nie pójdziemy do pałaców zniknie z życia polskiego fakt, że nieraz dobrze urządzone polowanko więcej znaczy, niż ofiarna praca całego życia człowieka”. „Trzeba zacząć surowe życie”. Tak jest. My ludzie pracy prowadzimy surowe życie już od dawna, od kilku lat, od pierwszego zaprotestowanego weksla, od pierwszej wizyty komornika czy egzekutora, od! pierwszej zniżki pensji urzędniczej. Ta zapowiedź surowego życia ma się zatem odnosić tylko do tych ludzi, których jeszcze to surowe życie nie dotknęło. Rozumiem, że w ten sposób p. Premier chciał powiedzieć, że góra nasza da Polsce teraz przykład surowego życia,</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#JuliuszDudziński">Sądzę, że zniknie z życia publicznego Polski takt, o którym wspomniał kolega Sikorski, że z funduszów publicznych, państwowych czy samorządowych wypłaca się kolosalne synekury ludziom, którzy ani wiadomościami, ani inicjatywą zupełnie na to nie zasługują. Nie znaczy to, ażebym był przeciwnikiem bogacenia się jednostki, bo wszak z bogatych obywateli składa się bogaty kraj, ale bogacenie się człowieka w Polsce może i powinno mieć miejsce tylko w drodze jego wytężonej pracy, wytężonych oszczędności, tylko na drodze wynalezienia nowych źródeł dochodu, dzięki jego inicjatywie prywatnej. Nie może to jego bogacenie pochodzić czy to ze Skarbu Państwa, czy też z funduszów samorządowych lub społecznych. Dlatego też sądzę, że za rządów p. Premiera Składkowskiego już nie będzie miał miejsca fakt tego rodzaju, żeby były wysoki dygnitarz państwowy za jedno pociągnięcie piórem mógł uzyskać 100.000 zł z funduszów komunalnych, gdy żąda się od robotnika, ażeby obniżył płacę i za godzinę pracy, ponieważ życie gospodarcze Państwa nie pozwala mu płacić tyle, by mógł on wyżyć sam i z rodziną,</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#JuliuszDudziński">A kiedy w takich warunkach za, jarzymy dziś, proszę Kolegów, do tej wielkiej! akcji, jaką się dopiero zaczęło prowadzić, do sprawy obrony narodowej, to poza groszowemi składkami robotników, poza karabinami maszynowemi, wypracowanemi za darmo w państwowych fabrykach broni, nie widzimy jakoś ofiar tych wielkich dygnitarzy, którzy, jak wspomniałem, za jedno pociągnięcie piórem zarabiają 100,000 zł. Otóż sądzę, że jeśli naprawdę obrana narodowa ma przybrać realne kształty, to właśnie ci ludzie muszą dać dobry przykład, muszą dać przynajmniej 50% z tego, co wcale nie dzięki wysiłkowi, nie dzięki własnej pracy, nie dzięki swym zdolnościom zarobili, A kiedy to wszystko, co zapowiedział p. Premier, zostanie wcielone w życie, wtedy ozdrowieją nerwy społeczeństwa, wtedy się okaże, że nerwy narodu polskiego są bardziej wytrzymałe, niż wszystkich innych narodów. To nie choroba, to reakcja nerwów społecznych na te wszystkie niedomagania, o których bardzo dobrze wie p. Premier Składkowski.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#JuliuszDudziński">Przejdę teraz, do omówienia tęgo wielkiego programu gospodarczego, któryśmy słyszeli na komisji. Usłyszeliśmy tam kilka cyfr, rzuconych przez p. Ministra Kwiatkowskiego, cyfr optymistycznych, bo oto zwiększa się już pożycie w kraju. Sądzę, że cyfry te są zbyt optymistyczne, albowiem nie brano pod uwagę, że w pierwszym kwartale spożycie się wzmogło dlatego, że w ostatnim kwartale roku ubiegłego prawie się zatrzymało, albowiem wszyscy się wstrzymywali od kupna w nadziei, że przez rozbicie karteli uzyska się obniżkę cen. Trzeba wziąć również pod uwagę, że rok rocznie przybywa do spożycia 500.000 nowych obywateli. Dlatego też nie tak optymistycznie zapatrywałbym się na te cyfry, które łaskaw był przytoczyć p. Wicepremier Kwiatkowski.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#JuliuszDudziński">Słyszeliśmy również o wielkich funduszach, przeznaczonych na roboty publiczne. Słyszeliśmy o programie, który ma być wykonany w ciągu lat 4. Faktycznie, gdy się podliczy normalne sumy wydatkowane w budżecie na cele społeczne za 4 lata, to się dostanie niewiele mniejszą cyfrę, niż przytoczył p. Wicepremier Kwiatkowski. Dlatego uważam, że środki, które nam wykazał, te metody działania, jakie nam przed oczyma roztoczył p. Wicepremier Kwiatkowski, na dzisiejsze czasy nie wystarczą. Trzeba będzie użyć środków bardziej energicznych, niż były stosowane dotychczas, trzeba się uciec do przebudowy ustroju gospodarczego i trzeba się będzie wreszcie zdecydować, czy liberalizm czy gospodarka planowa. Jeżeli liberalizm, to nie kartele, jeżeli kartele, to gospodarka planowa. Nie można w każdym razie męczyć organizmu gospodarczego naszego Państwa tem stałem coraz większem rozkraczaniem go po dwóch drogach, które się coraz bardziej rozchodzą, bo wreszcie będziemy świadkami tego zjawiska, że nasz organizm gospodarczy albo runie, albo jeżeli ktoś zdoła przytrzymać go za nogi na tych rozchodzących się drogach, to po prostu zostanie rozdarty. Musimy się zatem zdecydować, musimy wybrać jedną z dróg i musimy po niej kroczyć konsekwentnie aż do końca.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#JuliuszDudziński">Czy inicjatywa prywatna, czy etatyzm? Przed obiadem wszyscy z zapartym tchem słuchaliśmy świetnie literacko opracowanego przemówienia kolegi Stpiczyńskiego, Słyszeliśmy tam rekwiem nad inicjatywą prywatną.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#JuliuszDudziński">Jeszcze jedna rzecz. Tak jak w życiu publicznem trzeba zacząć surowe życie, tak trzeba je zacząć i w gospodarce narodowej. Musi zniknąć to zjawisko, że z misy ogólnego dochodu narodowego międzynarodowy kapitał czerpie szuflą, a narodowi każę brać szydłem. Musi być równomierny podział; jeśli naród polski ma pracować, to gros; zysku musi jemu przypaść w udziale. Bez względu na to, na co się zdecydujemy, czy na inicjatywę prywatną, czy też etatyzm, nie unikniemy jednej konieczności, którą jest unarodowienie gospodarki polskiej. Nie możemy dłużej pozwolić na fakt, żeby 80% przemysłu znajdowało się w rękach obcego kapitału. Musimy zatem bezwzględnie poczynić jak najmocniejsze wysiłki w tym kierunku, żeby to zjawisko jak najszybciej w Polsce zlikwidować.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#JuliuszDudziński">Na te wszystkie cele, które każdy z nas i które społeczeństwa całe widzi, nie znalazłem odpowiednika w przemówieniu Ministra Kwiatkowskiego. Być może, że była to konieczna ostrożność w wyjawianiu planów, które gdyby były rozkonspirowane, nie mogłyby być tak łatwo wykonane.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#JuliuszDudziński">Pewną zapowiedź usłyszeliśmy jednak w słowach p. Premiera, a ponieważ p. Premier jest odpowiedzialny za całokształt gospodarki, ponieważ rzekł on, że cele, które nakreślił, będzie się starał spełnić w 100%, a jeśli ich nie wykona, to odejdzie, możemy wierzyć słowom tego żołnierza, który nigdy nie zawiódł, tem bardziej, że za słowami jego stoi postać Wodza, za którym bez względu na przekonania polityczne pójdzie cały naród.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#JuliuszDudziński">Głosować będę za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Żeligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#LucjanŻeligowski">Wysoka Izbo! Bardzo krótko chcę powiedzieć, dlaczego wstrzymałem się od głosowania na komisji.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#LucjanŻeligowski">Uczyniłem to z dwóch przyczyn: po pierwsze uważam, że istnieje jakiś fałsz w stosunku Sejmu do Rządu i ten fałsz ciągle się powtarza w tych debatach o pełnomocnictwach. Zdawałoby się bowiem, cóż może być naturalniejszego, jeżeli Sejm będzie ciągle dotykał się dołu i przenosił na debaty o ustawach te ideały, które on tam spotkał? Czy to jest, jak mówią, jakaś kwest ja prestiżowa, czy Sejm chce jakiegoś prestiżu i dlatego nie chce dać pełnomocnictw? Ma się rozumieć, że to byłaby zbyt błaha sprawa, aczkolwiek mnie się zdaje, że to mogłaby być nawet sprawa prestiżu. Przecież jeżeli naprzykład stróż nocny bardzo dobrze pełni służbę, to jego szanujemy. Stróż nocny pilnuje; cóż dziwnego, że Sejm dba o swój prestiż, przecież on pilnuje interesów całego Państwa, Więc jest tu i kwestia prestiżowa, ale zdaje mi się, że nie tylko to.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#LucjanŻeligowski">Na końcu ostatniego stulecia w Anglii zadecydowano zreformowanie sądownictwa, była wyznaczona komisja z 10 prawników. Kiedy się rozpoczęła praca, wtedy ludzie zobaczyli, iż wiedza specjalistów fachowców jest niedostateczna i wzięty był jeden laik. Potem okazało się, że tego mało, powołano jeszcze jednego laika na miejsce fachowego sędziego. Komisja trwała kilkadziesiąt lat i kiedy skończyła swą pracę, to okazało się, że w komisji tej jest prezes fachowiec, jeden fachowy sędzia i 9 laików. A więc życie wymaga laicyzmu, bo to jest rzeczywistość, Myślę, że Sejm mógłby bardzo dobrze wykonać taką rolę laika, Przypuszczam, że dla nas nie byłoby to krzywdzące, bo rzeczywiście laikami jesteśmy. W naszem gronie jest mało uczonych ekonomistów i nie potrzebujemy bardzo tego żałować dlatego, że w Rządzie, w Ministerstwach, w departamentach znajdziemy fachowców. Mnie się zdaje, że nasza rola jako laików jest bardzo wielka. Kiedy mówimy o Sejmie, kiedyśmy słyszeli, jak p. Premier bronił go i wiemy, jak społeczeństwo napada na Sejm... otóż każdy z nas może nie być zadowolony z tęgo Sejmu. Bardzo być może i mnie się talk zdaje, że z czasem talk będzie, że stronnictwa polityczne będą, ale obecnie ich niema. A więc należałoby skorzystać z tego, co jest. A co jest? Jest Sejm, który jest obznajomiony ze sprawami gospodarczemi. Istnieją całe szkoły w najbardziej kulturalnych państwach, które mówią, że najlepsze rządy są tam, gdzie rządzi part ja polityczna. Bardzo być może. Myślę, że i u nas może być tak z czasem. Ale ten okres, kiedy w Sejmie niema animozyj politycznych, a kiedy nad Państwem piętrzą, się zagadnienia gospodarcze, to wtedy, zdaje mi się, trzeba wykorzystać ten Sejm, wykorzystać wiedzę ludzi, którzy są bardzo zbliżeni do życia. I wtedy pełnomocnictwa nie zdaj ją się być celowe.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#LucjanŻeligowski">Niedawno czytaliśmy, że w Ministerstwie Skarbu było anulowanych 3.000 zarządzeń. Co to były za zarządzenia? Jeżeli w jednem Ministerstwie Skarbu było 3.000, to ileż ich musiało być we wszystkich Ministerstwach? Otóż mam wrażenie, że wśród tych zarządzeń najwięcej było takich, które pochodziły z dekretów, wydanych na podstawie pełnomocnictw. Najczęściej te dekrety piszą referenci polityczni — bardzo ich szanuję jako uczciwych ludzi, ale trudno wymagać od nich, ażeby to dobrze robili, oni życia nie znają. I oto anulowano 3 tysiące dekretów, a wszystkich ich jest pewnie z 10 tysięcy. Oczywiście tegoby nie było, jeżeliby posłowie pojechali kilka razy do roku i zebrali swoich wyborców, spytali się ich, potem przyszli tuta j i powiedzieli, co oni myślą. Jeżeliby to było niedostateczne, to powinni pojechać znowu i wtedy szłaby robota od góry do dołu. I wówczas byłaby, jak to nazywamy, organizacja narodu.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#LucjanŻeligowski">Oto dlaczego jestem zdania, że pełnomocnictwa — oczywiście tu nie mogą wchodzić w grę osoby, wiemy jak bardzo szanujemy tych, którzy stoją obecnie u steru Rządu — mówię to zupełnie abstrakcyjnie. Oto dlaczego mnie się zdaje, że Rząd robi omyłkę, żądając tych pełnomocnictw. Zdaje mi się, że jeśliby Sejm chciał tych pełnomocnictw udzielić, gdyby Sejm mówił, że on się zrzeka, że on chce, by Rząd to robił, to sądzę, że Rząd powinien powiedzieć: Nie, proszę pracować, proszę nie jechać, aż będzie uchwalona taka a taka ustawa. Wówczas nie trzebaby kasować tych kilku tysięcy rozporządzeń, których prosty człowiek nawet zrozumieć nie może. A więc to jedno.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#LucjanŻeligowski">Powtóre program gospodarczy. Wiemy, w jakiej ciężkiej sytuacji znajduje się Rząd, ażeby ten program wyłonić. I nie tylko dlatego, że u nas jest bezrobocie, że u nas jest niezorganizowane gospodarstwo, nie, ale szczególnie dla tego, że następuje zmierzch doktryn kapitalistycznych. Trudno, to się skończyło. To, co ludzkość uważa za jakichś bożków, to się wszystko okazało fetyszem na glinianych nogach, który teraz pada. I w tym okresie Rząd musi zrobić program gospodarczy, w okresie, kiedy wzmagają się prądy radykalne, kiedy nasuwa się cały szereg innych trudności, tak, że to jest sprawa niełatwa i my wszyscy to bardzo dobrze rozumiemy. Czujemy, że jesteśmy na rozstajnych drogach. Jaką drogą pójdziemy, mówił o tem mój przedmówca. Żeby zobrazować swoją myśl, powiem, że mnie się wyda je tak: stoi piękny dom, piętra tego domu są bardzo dobrze rozbudowane, ale fundamenty są złe. U nas cóż to są za fundamenty? A więc fundamenty, to nasze gminy, to nasze gromady. Staraliśmy się, aby tych piętr było więcej, staraliśmy się, aby one były bardzo duże, bogato umeblowane, ale zupełnie zapomnieliśmy o fundamentach. I obecnie Rząd, kiedy tworzy nowy program, wie, że ciągle musi pamiętać o fundamentach. Słabość tych fundamentów robi to, że kiedy czuć jakieś odgłosy burzy, to ludzie, którzy mieszkają na wysokich piętrach, zaczynają się bać, żeby się dom całkiem nie zawalił. I Rząd obecny, któremu zdawało się, że trzeba budować wysokie piętra, stanął. Zrobił dobrze. Widzimy zrównoważony budżet. Co do mnie, to uważam, iż bardzo jest dobrze, iż jest zatamowany odpływ naszych walut. Dość, że Rząd zaczyna myśleć o tem, aby reflektor całego życia państwowego skierować na fundamenty, bo tam już toczy grzyb, już idzie woda podskórna i tam już gnić zaczyna.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#LucjanŻeligowski">Rozumiem więc trudności, które stoją przed Rządem. Moglibyśmy wziąć wzory z zachodu lub wschodu, mam wrażenie Jednak, że toby było najgorzej. Nie powinniśmy ich brać ani z jednej, ani z drugiej strony. Genjusz narodu polskiego musi wyłonić swój program, nie nachylając się ani na wschód, ani na zachód.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#LucjanŻeligowski">Słyszymy często słowo: komunizm. Wtedy przychodzi mi na myśl takie porównanie. W Muzeum Brytyjskiem w Londynie jest sprawozdanie delegacji, która była w Moskwie u Lenina. Lenin, zwracając się do nich, powiedział: Pytacie się, jak naród rosyjski zapatruje się na komunizm. A więc wam powiem: 60% to głupcy, 39% to ludzie nieuczciwi, jak on nazwał, to łotrzy, i 1% jest ideowych komunistów.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#LucjanŻeligowski">A jeżeli to przenieść do nas, to jakże to będzie wyglądało na naszym terenie? Otóż na naszym terenie będzie to wyglądało tak: 70% rolników są to zdecydowani przeciwnicy komunizmu, mieli oni w swej historii pańszczyznę i teraz mają tego dość, drugi raz nie pójdą do niej. Owszem, chcą radykalnej reformy, chcą podniesienia rolnictwa, tam jest wielka robota, tylko że ideały komunizmu tam nie docierają. A więc 70%. Dalej 10 albo 15% jest tych, o których. sprawiedliwie mówił p. Premier Składkowski, że to biedni ludzie, którzy czasem nie mają co jeść; to matki, które nie mogą dzieci nakarmić, to ludzie, którzy mieszkają po kilka rodzin w jednej maleńkiej izbie i bardzo trudno czasem rozróżnić, ale z nich nie można robić komunistów, bo oni nimi nie są. A więc zostaje kilka procent tych nieuczciwych ludzi, nie chcę mówić, kto oni są, oni sami bardzo dobrze wiedzą. W każdym razie to nie są komuniści, bo jeślibyśmy nawet mogli powiedzieć, zupełnie nie ubliżając całemu narodowi żydowskiemu, że młodzież żydowska jest bardzo skłonna do komunizmu, to wiemy, że naród ten jako całość jest może nawet więcej od innych przyzwyczajony do własności; a więc nie możemy zrozumieć, dlaczego ich młodzież idzie w tym kierunku. Słowem, mnie się zdaje, że to wszystko, co mówimy o komunizmie, niema u nas żadnej racji.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#LucjanŻeligowski">Co się tyczy pełnomocnictw, to chciałbym powiedzieć, streszczając się, że dlatego nie głosowałem za pełnomocnictwami, że uważam, że nie jest to potrzebne ani dla Rządu, ani dla Sejmu, ani dla Państwa i jestem przekonany, że doczekamy się czasów, kiedy Rząd sam powie:</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#LucjanŻeligowski">Nie chcę pełnomocnictw. Oczywiście bardzo dobrze rozumiem, że mogą być wypadki, kiedy będzie potrzeba zastosować natychmiast jakieś środki. W takich wyjątkowych razach Sejm może się zebrać każdej chwili i niema mowy o tem, ażeby w ciągu 10 minut nie było to uchwalone. Ale prowadzić przez tyle lat dwa razy do roku debatę nad pełnomocnictwami i w rezultacie tysiącami kasować rozporządzenia, mnie się zdaje, że to nie jest celowe.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#LucjanŻeligowski">Co do programu, widzimy, że w programie zrobiono wszystko. Jako główną zasadę p. Minister Kwiatkowski wysunął: oprzeć się na własnych surowcach i podnieść konsumcję wewnętrzną. Tak jest. Ale powiedzieć to jedno, a zrobić to drogie. Przez kilka lat my w Wileńszczyźnie walczymy o len i nareszcie dziś, kiedy zdawało się, wszystko jest na dobrej drodze, kiedy społeczeństwo, Rząd i wojsko z wielkiem zrozumieniem zaczęło używać wyrobów lnianych, to fabryki lnu nie kupują, len staniał o połowę i ludzie zaczynają myśleć co robić, czy len wogóle siać. Otóż zdaje mi się, że program jest dobry, tylko te 4 lata mię zastraszają. A jeżeli tak nie będzie, jak Rząd chce? Już teraz musimy się zdecydować na jedną z tych dwóch dróg: albo pójdziemy w dalszym ciągu tą drogą, którą szliśmy dotychczas, albo zarzucimy ją i Polska musi być przez kilka lat wyspą samowystarczalną i w ciągu tych kilku lat musimy zrobić u siebie porządek gospodarczy, ażeby potem, kiedy nastąpią może Stany Zjednoczone Europy, Polska mogła wejść do nich posażna. A tej właśnie pewności nie mam, że tak się stanie. I te cztery lata nie tylko mnie nie cieszą, ale straszą, bo jeżeli ten program przyjmiemy, a więc będziemy musieli przez te 4 lata przetrwać, to po 4 latach co? Nic pewnego. Oto dlaczego, mając największe zaufanie do członków Rządu, nie mogę głosować za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#LucjanŻeligowski">A teraz pozwolę sobie powiedzieć to, co uważam za najważniejsze. P. Premier Składkowski powiedział nam, że trzeba iść do wiosek, trzeba iść do chat, trzeba badać ludzi, czego oni chcą. Tak jest. Są to piękne słowa i to jest prawda. Czego tam potrzeba najwięcej? Nie będę mówił o oświacie, nie będę mówił o stopie życiowej, nie. Tam potrzebne jest prawo. Ja więcej znam nasze wschodnie dzielnice, wiem, że jeśliby zajrzeć do serca każdego człowieka, to tam można przeczytać: chcemy prawa. Otóż jak to zapewnić? Mnie się zdaje, że zapewnić to należy jednem wielkiem poszanowaniem naszych ustaw, szczególnie ustawy samorządowej i ustawy konstytucyjnej. I nie tylko dlatego, że ta ostatnia jest podpisana przez największego Polaka, lecz szczególnie dlatego, że jest to kotwica najmocniejsza, na której okręt polski utrzyma się we wszystkich burzach.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#LucjanŻeligowski">Z największem uznaniem śledzimy za tem, jak Generalny Inspektor Sił Zbrojnych stara się odgraniczyć armię od polityki. Tak jest, armia jest wielką niemową nie tylko dlatego, że nie może mówić, lecz dlatego, że chce być niemową, że w tem właśnie jest jej największa treść, największy honor. I kiedy Generalny Inspektor Sił Zbrojnych dodaje, że armia nie powinna politykować, że już jeśli trzeba będzie politykować, to on będzie politykował, to zdaje mi się, że wszyscy musimy tak pracować, aby Generalny Inspektor nie potrzebował politykować. Stara maksyma głosi: do wojny nigdy nie można przygotowywać się za wiele, ale zawsze za mało. Jeżeli ta prawda jest uznaną prawdą na całym świecie w ciągu długich lat historii, to ta prawda jeszcze daleko większą ma treść dla nas wskutek naszej sytuacji geograficznej, niskiej kultury technicznej i niskiego poziomu naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. ks. Downar.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#StefanDownar">Wysoka Izbo! Po raz trzeci już w ciągu tych kilku miesięcy zwraca się Rząd do nas o udzielenie mu pełnomocnictw. Występując z projektem ustawy o pełnomocnictwach, p. Premier w formie niezwykłej, ale twardo i mocno postawił przed nami dwa istotne zagadnienia: obrony Państwa i rozwiązania bezrobocia. P, Wicepremier, omawiając zadania polityki gospodarczej, przedstawił 4letni plan robót publicznych.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Przewodnictwa obejmuje Wicemarszałek Mudryj)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#StefanDownar">Ostrożna i oszczędna polityka budżetowa p. Ministra Skarbu, jego stała troska o finanse i aparat kredytowy, stwarza zwolna bardzo poważny kapitał zaufania w społeczeństwie, a ostatnio oświadczenie p. Wicepremiera, że zahamowanie deficytu budżetowego zostało osiągnięte, że równowaga budżetowa dalej będzie realizowana na rok 1936/37 bez jakichkolwiek nowych obciążeń, bez naruszania stałości waluty, wnosi uspokojenie do społeczeństwa i pozwala z całem zaufaniem wypowiedzieć się za pełnomocnictwami dla Rządu.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#StefanDownar">Miałbym jednak jedno zastrzeżenie. Skoro żądanie pełnomocnictw w sprawach finansowych, gospodarczych zwykle bywa motywowane ważnością, koniecznością i szybkością decyzji, to niezrozumiałe jest dla mnie i pozbawione tej cechy dążenie do załatwienia drogą dekretu tak poważnej kwestii, jak stosunek Państwa do wyznań religijnych. Mam na myśli dyskusję, jaka powstała na Komisji pełnomocnictw o stosunku Rządu do wyznania ewangelicko-augsburgskiego. Sądzę, że, by nie stwarzać precedensu, nie obniżać konieczności udzielenia pełnomocnictw, sprawa wyznania ewangelicko augsburgskiego mogłaby być załatwiona w normalnej drodze ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#StefanDownar">Ekspose p. Premiera i p. Wicepremiera padają w chwilach największego napięcia. Nie trzeba jaskrawiej tego przedstawiać, cała rzeczywistość poprzez Lwów i Kraków, Częstochowę, Zagórów i Toruń jest najjaskrawszym obrazem. Prawda, że jeżeli kiedy, to dziś trzeba przypomnieć i ustawicznie mieć w pamięci słowa Marszałka o obcych agenturach i ich roli w Polsce. Wiemy aż nadto dobrze, że ręka obcych agentur w podniecaniu nastrojów i w zaburzeniach jest niewątpliwa. A jednak wierzę, że rdzeń tych mas bezrobotnych jest zdrowy moralnie, nie jest wrogo nastawiony dla Państwa, ale jest naprawdę nieszczęśliwy tylko i dlatego widzę jedno: trzeba zerwać z tem, co jest, wszystko jedno czy przez ustawy, czy przez dekrety, byle prędzej, byle celowo, bo miliony ludzi z dnia na dzień oczekują z coraz większą niecierpliwością pracy i chleba.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#StefanDownar">P. Premier, mówiąc o zadaniach Rządu, podkreślił, że zadaniem tego Rządu jest poprawa sytuacji gospodarczej przy jednoczesnem wzmocnieniu nastrojów w kraju. Wzmocnienie nastrojów w kraju nie prędzej nastąpi, aż zniknie poczucie krzywdy. A to poczucie krzywdy tkwi w szerokich masach i w tych, którzy nie mogą zdobyć sobie warunków prawdziwie człowieczego istnienia, gdy tymczasem inni opływają we wszystko, nad wszelką miarę. Wniknijmy w psychikę tych ludzi, którzy wszystko stracili i daremnie oczekują pomocy, a zrozumiemy, że na takiem podłożu jakże łatwo zapewnia sobie powodzenie komunizm.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#StefanDownar">Nie wywoła zmiany nastroju nawet zapowiedź czteroletniego planu robót publicznych i mobilizacja 1.800 milionów zł na inwestycje, jeżeli nie wprowadzimy w życie zasady chrześcijańskiej ekonomii społecznej, że dobra tej ziemi są zasadniczo przeznaczone dla wszystkich ludzi, że własność indywidualną nie na to ustanowił Bóg, by służyła egoizmowi wybrańców, lecz na to, by przez nią służyć dobru wszystkich ludzi.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#StefanDownar">Za mało się pamięta o obowiązkach, na posiadaniu ciążących. Wprowadźmy ideę chrześcijańską do ustroju społecznego, a będzie to największa i najskuteczniejsza zapora dla komunizmu. I szczera wdzięczność się należy p. Premierowi za wydanie okólnika, nakazującego walkę z rozkładowemi wydawnictwami, które przygotowują grunt komunizmowi. Obok tego trzeba, by Rząd w swej akcji obrony Państwa podtrzymywał organizacje społeczne, które będą zwalczały tę straszną gangrenę, jaką jest komunizm. Nie wystarcza siła władzy, potrzebny jeszcze i nastrój obywatela, psychologiczne przygotowanie obywatela do odpowiedniego ustosunkowania się do Państwa i Rządu.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#StefanDownar">Z całem natomiast uznaniem należy się odnieść do zainteresowania się Rządu materialną biedą ludności wiejskiej. Lud coraz bardziej rozdrabnia i we warsztaty rolne, bo gro za przeludnienia zawisła nad nim, około 8 milionów ludzi na wsi zostaje bez środków do życia. Stąd wśród zadań polityki gospodarczej obecnego Rządu nie może braknąć racjonalnie pojętej i przeprowadzonej reformy rolnej. Dalej konieczne jest, by Rząd, doceniając trudności finansowe płatników podatkowych i niedomagania naszego systemu podatkowego, jak najprędzej wprowadził w życie reformę podatku gruntowego. A wreszcie, by poddał rewizji i poprawił ustawodawstwo oddłużeniowe, na które skarżą się sami rolnicy. Sytuacja społeczna wierzycieli winna być tu uwzględniona.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#StefanDownar">Poczucie krzywdy tkwi nie tylko w masach bezrobotnych i wśród właścicieli karłowatych gospodarstw, ale i wśród pracującej inteligencji. Ta dysproporcja między głodowemi pensjami urzędników na niższych szczeblach uposażeniowych a uposażeniem wyższych szczebli, te synekury, dodatki reprezentacyjne, funkcyjne wtedy, kiedy względem emerytów stosuje się wyjątkowe ustawy, wszystko to wpływa na załamanie się psychiczne i potęguje uczucie krzywdy i restrykcje nawet w sferach urzędniczych wobec dzisiejszego reżimu.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#StefanDownar">Tu dzieje się krzywda nie tylko materialna emerytom, tylekroć statystycznie zestawiana, ale olbrzymia krzywda moralna przez podawanie w wątpliwość wartości ich pracy i zasług dla Polski. A oni pracowali w warunkach stokroć gorszych niż my, a przecież wynieśli z dni niewoli ducha nie zatrute go i stąd udział ich w walkach o niepodległość. Oni tworzyli pierwsze kadry pracowników w wolnej Polsce.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#StefanDownar">Oto zagadnienie, które jeżeli rozwiąże Rząd obecny, pryśnie atmosfera przygniatająca i zmobilizuje się wszystkich, od robotnika poprzez chłopa do inteligenta w obronie Polski, jak tego pragnie każdy prawy obywatel Państwa.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Marchlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Wysoka Izbo! Referent p. poseł Sikorski zapewnił nas, że pod względem formalno prawnym udzielenie pełnomocnictw Rządowi nie stoi w sprzeczności ani z Konstytucją, ani ze zwyczajami innych państw parlamentarnych. Pozostaje nam jednak w sumieniu swojem ocenić, czy udzielenie pełnomocnictw na wydawanie dekretów pogodzić można z opinią publiczną społeczeństwa. W mojem przekonaniu społeczeństwo uzna każdy dekret za dobry, który w swoim efekcie doprowadzi nas do nakreślonego celu, Gdyby więc rządzenie Państwem zapomocą dekretów istotnie rozładowało np, bezrobocie lub rozwiązało jakiś inny kapitalny problem społeczny, to społeczeństwo nie tylko by eks post uznało tę formę rządzenia za dobrą, ale nie miałoby żadnych zastrzeżeń, ażeby w ten sposób pojęta współpraca między Rządem a Izbami ustawodawczemi była w razie potrzeby nadal kontynuowana. Jeżeli więc wszystko zależeć będzie od tego, jaki będzie rezultat wydanych dekretów, opartych o przedstawiony nam program gospodarczy, to pozostaje nam tylko wypośrodkować, czy program ten jest realny i czy pokrywa się przynajmniej w swojej większości z opinią społeczną.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">I tu zauważymy szereg sprzeczności, które w dyskusji dotychczasowej można było w przemówieniach wysłuchać. P. Premier wspomniał o tem, że właściwie dokładnego planu Rząd jeszcze nie ma, natomiast p. Wicepremier przedłożył nam bardzo obszerny plan czteroletni.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Sprzeczność ta mogłaby się wydawać pozorną, gdyby rozumować, że dokładność planu polega na precyzji. Otóż takiej precyzji i jaśniejszego określenia pewnych kwestyj zasadniczych w tym planie niewątpliwie brak. Widzimy ogromne, jak na nasze stosunki, założenie, ale brak szczegółów, któreby nam narzucały matematyczną dokładność przedstawionych obliczeń. To jest zjawisko zresztą zrozumiałe, ale jest to niewątpliwie ujemna strona programu gospodarczego i to powoduje pewną rezerwę, z jaką program ten został przyjęty przez szersze warstwy społeczeństwa. Jeżeli mimo to oświadczam się w imieniu grupy posłów ziemi pomorskiej za udzieleniem pełnomocnictw, to czynię to dlatego, że społeczeństwo pomorskie rozumie generalną linię programu, a więc rozładowanie bezrobocia, a więc aktywizacja życia gospodarczego, a więc przedewszystkiem zorganizowanie obrony Państwa. Te trzy drogowskazy jasne i zrozumiałe decydują o tem, że idziemy w tej chwili z Rządem, jakkolwiek szczegóły kampanii nam są w tej chwili nieznane. Jest to zupełny dowód zaufania do kierownika polityki gospodarczej Państwa, p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, uznanie za fakt zrównoważenia budżetu Państwa.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Tak życzliwe ustosunkowanie się nie zwalnia nas jednak od obowiązku równie życzliwej krytyki i wzięcia pod uwagę tych sugestyj, które nam daje kontakt ze społeczeństwem. Jeżeli chodzi o sfery gospodarcze, to podnoszą one przedewszystkiem niezmiernie wolne tempo realizacji uchwał narady gospodarczej. Wygląda to tak, jakby Rząd ociągał się z honorowaniem zobowiązania, jakie na tej naradzie przyjął. Tymczasem bieg wypadków zaczynia poprostu wyprzedzać postanowienia powzięte na tej naradzie tak, że naprzykład uchwały komisji handlu zagranicznego wskutek wprowadzonej w międzyczasie reglamentacji dewizowej straciły już niejedno na aktualności. Zupełnie nie rozpoczęto prac, zaleconych przez komisję obrotów finansowych na odcinku upłynnienia kapitałów sztywnych, uruchomienia kredytów o charakterze gospodarczym, w szczególności także w odniesieniu do handlu i przemysłu. Pragnę na tem miejscu zaapelować do czynników rządowych, żeby się chciały konsekwentnie trzymać zasady, że odbudowę gospodarczą kraju należy oprzeć przedewszystkiem także na stanie średnim jako najliczniejszym i najzdrowszym.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Postulaty rzemiosła zostały przynajmniej częściowo zrealizowane, ale jest to dopiero początek. Natomiast sprawami handlowemi, tak ściśle związanemi z odbudową rynku wewnętrznego, Rząd dotąd się mało zainteresował, a przecież postulaty handlu nie przynoszą żadnego absolutnie obciążenia dla Skarbu Państwa. Zmierzają one wszystkie li tylko do uproszczenia i ułatwienia pracy kupca w Polsce. To samo odnosi się do postulatów handlu w zakresie odetatyzowania naszego życia gospodarczego. Mimo powołania specjalnej komisji nie odczuwamy na tym odcinku żadnych widocznych postępów. Natomiast rzeczy nieraz drugo i trzeciorzędne, a często zupełnie zbędne wypływają nagle na światło dzienne. Mam tu na myśli dekret o godzinach handlu, który nam nic absolutnie nie dał, który obrotów nie zwiększył, zwiększył natomiast koszty handlowe. Wymieniając ten przykład, nie chcę powiedzieć, że Rząd ustosunkowuje się do zagadnień handlu negatywnie, ale charakterystykę tego stosunku określiłbym słowami: „brak zainteresowania”. Z tem większą niecierpliwością oczekuje handel rozpoczęcia prac przez komisję handlu wewnętrznego, która jednak musi być wyposażona w pewną egzekutywę, jeżeli się nie ma stać znów jeszcze jednem miejscem przelewania z pustego w próżne.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Z dużą sympatią pomorskie sfery gospodarcze powitały nominację p. Romana na Ministra Przemysłu i Handlu. Znamy go z okresu, kiedy stał u kolebki naszego odrodzenia morskiego, kiedy pracował na Pomorzu, mamy zaufanie, że do wszystkich postulatów handlu ustosunkuje się pozytywnie, że znajdziemy w nim obrońcę stanu kupieckiego.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Pragnęlibyśmy więc, ażeby program gospodarczy był przedewszystkiem zapoczątkowaniem inwestycyj planowych. Dziś bije po prostu w oczy brak koordynacji i zupełna bez planowość wykonywanych robót publicznych. Te prace nie dają ani zadowolenia pracującym, ani efektu gospodarczego. Są to prace przede wszystkiem prymitywne i nieproduktywne. Szczególnie przykro odczuwamy ten objaw na Pomorzu, który ma cały szereg problemów, które ze względu na charakter tej ziemi, powinny być jak najszybciej uwzględnione. Mam tu na myśli odbudowę dróg, rozbudowę kolejnictwa, regulację Wisły, prace budowlane, nie mówiąc już o całym kompleksie zagadnień, związanych z obroną Państwa, Jeżeli dodam, że objawy poprawy, które stwierdził w swem przemówieniu pan Wice premier, a które prawdopodobnie wystąpiły narazie w produkcji wielkiej, nie dotarły, co wyraźnie podkreślam, do naszych miast i miasteczek, do handlu, rzemiosła, to czynię to dlatego, ażeby rozumieć godne ubolewanie zajścia w Toruniu, Gdyni i Chełmnie. Niewątpliwie miejscowe władze czynią, co mogą, ale środki, będące do dyspozycji, są niestety za małe, ażeby zaspokoić nawet najbardziej skromne wymagania świata robotniczego. Należy stwierdzić, że poza temi zajściami, niewątpliwie wyzyskanemi przez elementy komunistyczne, robotnik polski jest patriotyczny, jest przedziwnie cierpliwy i czeka w pełnej wierze, że zapowiedziane rozładowanie bezrobocia da się odczuć także na Pomorzu już w najbliższym czasie.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Pomorze podkreśla bardzo niedostateczny wpływ środków z Funduszu Pracy, pragnęłoby, ażeby przynajmniej połowa istotnie przez Pomorze wpłaconych na ten Fundusz sum powróciła w formie dotacji na palące potrzeby tej ziemi.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Nie mogę nie podkreślić zagadnienia oszczędności i apelu o surowe życie. Istotnie wszyscy na to czekają, a szczególnie nasi emeryci czekają na to, ażeby oszczędności zaczęły się od góry i żeby zaoszczędzone środki pozwoliły zmienić ustawę emerytalną na rzecz pokrzywdzonych.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Społeczeństwo pomorskie, jak my wszyscy, jest zniecierpliwione tem wyczekiwaniem z miesiąca na miesiąc bardziej dającej się odczuć poprawy i dlatego powodzenie programu rządowego zależy w dużej mierze od szybkości działań powołanych do tego czynników. Społeczeństwo woli nawet skromny, realny program, niż bardzo pompatyczny, a niebudzący wiary w obietnice. Reglamentację dewizową przyjęły zarówno sfery gospodarcze, jak i społeczeństwo z należytym spokojem. Trzeba przyznać, że jak dotąd, zarządzenia te są traktowane liberalnie, szczególnie na odcinku naszego handlu zamorskiego i że interesy miasta i portu Gdyni są w odpowiednim stopniu uwzględniane. Oczywiście, w miarę trwania tego nowego instrumentu naszej polityki gospodarczej będzie trzeba rozwiązać należycie sprawę przydziału surowców, ażeby nie dochodziło do przerwy w pracy, jaką obserwowaliśmy np. w przemyśle tłuszczowym, t. j. w olejarni gdyńskiej. Mogę nawet stwierdzić, że w chwili wprowadzenia reglamentacji przeważała opinia, że reglamentację tę należało wprowadzić raczej wcześniej, by nie dopuścić do odpływu ciężko zapracowanego grosza polskiego. Będziemy z niecierpliwością oczekiwali ujawnienia kwot i osób, które nasze dewizy przelały za granice Państwa. Zobaczymy w jakiej mierze jest słuszny zarzut, że Palestynę wybudowano za pieniądze polskie. Oświadczenie pana Premiera akceptuję i uważam, że ogłoszenie walki ekonomicznej. z Żydami przyjęły sfery gospodarcze z wielkiem zadowoleniem i będą ją prowadziły, przychylając się do słusznej oceny, że wszelki teror i wszelkie ekscesy na tym odcinku są niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Pisząc się w całej pełni na podnoszoną tu w dyskusji potrzebę solidaryzmu narodowego, zdaję sobie z tego sprawę, że właściwą drogę odnajdziemy tylko przez wzajemne ustępstwa, przez harmonizowanie potrzeb wszystkich warstw. Podnosząc z całym naciskiem, że w gospodarstwie naszem docenić należy zarówno rolę wsi, jak i rolę miast, uważam, że pod sztandarem tego programu skupić należy wszystkich łudzi dobrej woli, nawet bez względu na takie czy inne zapatrywania polityczne, z wyłączeniem oczywiście komunistów jako zdecydowanych wrogów Państwa. Dlatego w mojem przekonaniu sprzeczność, jaka powstała w opinii publicznej, kiedy p. Premier eliminował poważne grupy z tej współpracy, a apelem p. Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, który zwracał się do całego narodu, należy najszybciej usunąć, znów biorąc za podstawę że w tej decydującej kampanii gospodarczej, którą nam trzeba rozegrać, decydować będzie nie tylko technika programu, nie tylko plan strategiczny, lecz siła przebojowa, którą rzucić możemy na szalę zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Przepojony tą wiarą, że z chwilą udałej mobilizacji wszystkich czynników twórczych w Państwie plan 4letni ma zapewnione szanse zwycięstwa, oświadczam się za udzieleniem pełnomocnictw Rządowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Morawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JózefMorawski">Wysoka Izbo! O objęciu rządów przez p. Premiera prowincja dowiedzieć się mogła nie tylko z komunikatów gazeciarskich, pojawiła się na starostwie owa flaga (chorągiewka), tak długi czas niewidziana. Flaga ta nieraz była ironizowana. Ma to głębszą psychiczną rację. Na nędzę bezrobotnych składa się nie tylko nędza materialna, nie tylko brak pracy, ale równocześnie idąca za tem depresja psychiczna. Zupełne niedopuszczanie do kontaktu ze starostą tego bezrobotnego, tego szarego tłumu doprowadza do depresji w coraz wyższym stopniu. A samo dozwolenie wypowiedzenia się, sama świadomość, że nędza ta dociera do wiadomości władz, to już jest wielkie odprężenie psychiczne dla bezrobotnego. A co się działo przed tem? Mimo zapowiedzi poprzedniego rządu o kontakcie, jaki ma istnieć między światem urzędniczym a społeczeństwem, pomaleńku to zetknięcie przechodziło od starosty na wicestarostę, od wicestarosty na sekretarza, później na woźnego, który oddalał i nie dopuszczał bezrobotnych do starosty. Ci, którzy widzą, co znaczy gehenna poczekalni urzędniczej, wiedzą, co znaczy ten kontakt, który miał być jak najściślej nawiązany. Dlatego w tym wypadku należy powitać tę chorągiewkę jako symbol, a za tym symbolem powinien pójść kontakt jak najściślejszy ze społeczeństwem, Ale chodzi o kontakt nie tylko osobisty, idzie o to, ażeby zarządzenia władz centralnych wsłuchiwały się trochę w te doły, ażeby jednak nie było tej tajemniczości, która istnieje i która bardzo dużo szkody przynosi, bo w każdej tajemniczości gnieździ się zupełnie niepotrzebna plotka, która powoduje zdenerwowanie, a często i koszta społeczne. Mam tu na myśli drobny przykład, kwestię organizacji szkół licealnych. Chodzi plotka, naturalnie niesprawdzona, ale mająca dużo cech prawdopodobieństwa, że na przykład — przytoczę tylko ten przykład — w mieście takiem jak Sanok, które posiada około 20 tysięcy mieszkańców, które posiada dawne gimnazjum, pułk, sfery urzędnicze, tam liceum ma być zniesione, a ma być przeniesione do miejscowości, która nie ma połączenia kolejowego. Być może, że jest to plotka, ale ta plotka powoduje już niesłychany niepokój, czynniki zainteresowane nie są w tym wypadku wysłuchiwane i może potem w następstwie wytworzyć się sytuacja taka, jeśli się nie słucha głosów zainteresowanych, jak ze słynnym ośrodkiem zdrowia w naszym powiecie, który od kilku lat stoi pustką, bo niema do niego ani drogi, ani dostępu. Te curiosa muszą powstać, jeśli istnieje ta tajemniczość (zrozumiała zresztą w sprawach personalnych), jeśli się odetnie zainteresowane społeczeństwo od głosu i od udziału w sprawie.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#JózefMorawski">Poruszyłem tylko przykładowo kwestię szkół licealnych. Wierzę, że p. Premier, który właśnie wsłuchuje się w tętno terenu, do takich rzeczy nie dopuści, ale ta tajemniczość, jak powiadam, powoduje niepotrzebne delegacje, zdenerwowanie ogółu i choćby wieść była nieprawdziwą, może przynieść dużo szkody.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#JózefMorawski">Drugą rzeczą, którą należałoby zlikwidować, to kwestia tych „pomników dobrych chęci”. Zaczyna się budować drogę, wkłada się moc pieniędzy i okazuje się na drugi rok, że pieniędzy niema i budowa drogi staje. Nie chcę przytaczać przykładów, ale mógłbym z naszego powiatu przytoczyć rzeczy, które są niepotrzebne. Cierpi na tem prestiż państwowy. Mam nadzieję, że te zaczęte a nie dokończone roboty będą dokończone tam, gdzie się uzna dokończenie ich za rzecz konieczną.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#JózefMorawski">P. Premier poruszył kwestię bezrobocia wiejskiego i widać, że odczuł je bardzo głęboko, zarówno to bezrobocie zarejestrowane, jak i niezarejestrowane. Ale tu trzeba wspomnieć o bezrobociu umysłowem. Jeśli się weźmie kwestię absolwentów seminariów nauczycielskich, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że od roku 1930 w I kuratorium na 1.800 absolwentów było tylko 300 posad nauczycielskich, to po cóż ci chłopi ostatni grosz wydawali na kształcenie swych dzieci, czyż nie można było ich ostrzec, że tylko 300 ludzi znajdzie chleb, a inni zostaną wyrzuceni ze swoich zajęć i stanowić będą bezrobotną inteligencję, która tak wzmaga depresję na wsi? I teraz przydałby się komunikat uspokajający, któryby usunął to ustawiczne oczekiwanie i używanie protekcji często takich protektorów, którzy w rzeczywistości nawet nic nie czynią, a jednak za to każą sobie płacić.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#JózefMorawski">Skłoniłoby ich to do szukania sobie innych zajęć, a nie czekania na posadę. Gdyby wybierano chronologicznie i według kwalifikacyj kandydatów na posady, to zmniejszyłoby się bezrobocie, tymczasem dzieje się to wyrywkowo, posady otrzymują ci, którzy ukończyli studia znacz nie później i mają gorsze kwalifikacje. Wogóle szczupła ilość tych, którzy posady dostają, angażowana jest ani wedle kwalifikacyj, ani chronologicznie. Jakikolwiek komunikat byłby tu potrzebny, ażeby ci ludzie nie zostawali zawieszeni w powietrzu.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#JózefMorawski">Następnie depresję na wsi i po miastach wzmaga ten nieszczęsny dekret emerytalny, ten fragmencik, który jednak na naszem życiu zaciążył bardzo. Tu nie chodziło tylko o oszczędność 12 miljonów zł, bo ta oszczędność znalazłaby się w ramach uporządkowania emerytur i obcięcia dodatków funkcyjnych. Tu jest walka o zasadę, tu chodzi o to, czy emeryt zaborczy jest to samo, co emeryt polski. I w tej walce o zasadę Rząd nie ustąpił przed większością w Sejmie i przed większością społeczeństwa, tylko stanął twardo na tem i puścił sprawę na ślepy tor, tak że naprawdę niewiadomo, jak ona wygląda.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#JózefMorawski">Kończąc przemówienie, muszę powiedzieć, że to było pole do wzmocnienia prestiżu Sejmu, nic chodziło o targowanie się między Rządem a Sejmem, tak jak to dawniej istniało. Powiedzmy prawdę, Sejm narodził się na podstawie wadliwej ordynacji, powstał przy abstynencji większości wyborców i nie miał tego podmurowania w społeczeństwie. Dziś dochodzi do tego, że w niepersonalnych sprawach zwykłemu posłowi trudno się dostać do któregokolwiek z ministrów. Dziś doszliśmy do tego, że prestiż nie został zmontowany, W zapowiedzi p. Premiera usłyszeliśmy o wzmocnieniu powagi, która ma nastąpić. Poprawa gospodarcza nie może nastąpić, jeżeli Izba ustawodawcza nie będzie miała na dole oparcia oraz oparcia i powagi u góry, u Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Bakon.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JózefBakon">Wysoka Izbo! P. Premier w swem przemówieniu wysunął hasło obrony Polski jako dzisiejszą rację stanu. Któż tego hasła nie przyjąłby jako swego drogowskazu postępowania? Myślę, że na ziemiach Polski niema takiego serca, któreby nie zabiło mocniej na tak piękny zew. Myślę, że dobrze spełni swój obowiązek w służbie tak pojętej racji stanu Polski, kto potrafi przestawić dzisiejsze życie Polski z postawy biernej, obronnej na postawę aktywną, czynną. W tym celu należy zmienić dyspozycje psychiczne obywateli, dotychczas bierne, na czynne wobec przejawów życia polskiego, Tylko aktywna postawa gwarantuje przede wszystkiem narodom i państwom sukcesy dziejowe. Nasi sąsiedzi ze wschodu i zachodu, nie głosząc haseł obronnych, atakują życie i tworzą nowe formy pracy, co daje spotęgowanie ich sił narodowych. My natomiast z hasłami obrony drepczemy wciąż w miejscu, pozostając w tyle wobec sąsiadów, którzy stale kroczą naprzód.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#JózefBakon">Ustawicznie słyszymy wyraz: obrona, obrona, obrona. Np. w polityce gospodarczej obrona złotego, obrona równowagi budżetu, obrona zapasu złota i t. d. Czy nie jest wyraz ten nadmiernie używany? Wyraz ten rozbraja nas moralnie i narzuca bierność psychiczną, cechy niezmiernie szkodliwe jako obniżające naszą aktywność narodową. Widoczne to test nawet w takich nazwach, jak F. O. M. L O. P. P., F. O. N, etc. etc. Przecież F. O. N. to fundusz uzbrojeniowy, F. O. M. fundusz morski, a L. O. P. P., to liga lotnicza, która przysposabia i szkoli rezerwy dla lotnictwa nie tylko obronnego, ale i atakującego. Zdaje mi się, że siła Polski leży w ataku, jeśli zajdzie potrzeba, a nie w obronie. To też wołałbym na rewjach wojskowych zamiast kluczy aeroplanów myśliwskich widzieć bombardujące. Wzmocniłoby to niewątpliwie samopoczucie siły i energii narodu. Czas najwyższy z wyrazem „obrona” zerwać, a przejść do ataku, zdobywania wyższego poziomu życia Polski na każdym odcinku. Do tego potrzebna jest aktywizacja myśli polskiej, aktywizacja gospodarki narodowej, słowem aktywizacja wszelkich przejawów życia Polski. Rząd, któremu przewodzi tak energiczny człowiek, jak Premier Składkowski, posiadając ogrom władzy, jaki na daje mu Konstytucja, może z powodzeniem dzieło to podjąć w służbie polskiej racji stanu.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#JózefBakon">Tu należy zauważyć, że wszelkie poczynania Rządu mogą dać tylko wówczas pozytywne wyniki, o ile z Rządem pójdzie na współpracę społeczeństwo, cały naród. Jeżeli siły potencjalne narodu Rząd obudzi i sprzęgnie je we wspólnym wysiłku pracy twórczej, będzie wówczas można mówić o aktywizacji życia polskiego. Najsilniejszy nawet rząd bez narodu niczego dokonać nie zdoła, życia gospodarczego nie ożywi, ludziom pracy nie da, i największej klęski, bezrobocia, nie usunie.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#JózefBakon">Jakże spółdziałanie to całego narodu zdobyć? Możliwe jest ono tylko w płaszczyźnie wzajemnego zaufania i wiary w ludzi rządzących. A jak jest z zaufaniem dzisiaj, niech za przykład nam posłuży jako ilustracja rzeczywistości powiat radzyński (Radzyń Podlaski).</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#JózefBakon">Pamiętamy wszyscy straszną klęskę powodzi w Małopolsce zachodniej. Śpieszono zewsząd z pomocą materialną dla powodzian, ratując ich od śmierci głodowej. W tej akcji samarytańskiej brała udział również ludność rolnicza powiatu radzyńskiego. Zbierano ofiary w zbożu po kilka kilogramów z morga. Dawano chętnie, choć z pewną obawą, czy do rąk właściwych ofiary te dotrą. I nie dotarły wszystkie, jak doświadczeni pesymiści przewidywali, bo starosta powiatowy, jednocześnie przewodniczący komitetu powodziowego, samowolnie uczynił sobie z ofiar, zebranych na rzecz powodzian, „fundusz dyspozycyjny”, przeznaczając z niego tysiące złotych na akcję, nie mającą nic wspólnego nie tylko z niesieniem pomocy powodzianom, ale nawet i biednym. A proszę Panów, reprezentantem Rządu w powiecie jest starosta, z którym ludność się styka bezpośrednio i poprzez rzeczywistość miejscową ocenia Rząd, kierunek rządzenia, no i nas, bo my dajemy placet Rządowi w imieniu narodu nie tylko za jego działalność, ale i za poczynania całej administracji. Wprawdzie można stwierdzić, że nie jest sprawą tak ważną, aby aż z tej trybuny omawiać brak kwalifikacyj moralnych, potrzebnych do sprawowania tak odpowiedzialnego i eksponowanego stanowiska, jakim jest stanowisko starosty, to jednak poczuwam się do obowiązku o tem mówić, gdyż widzę wielkie zło w atmosferze, która pozwala na pozostawanie nadal tego pana na stanowisku reprezentowania władz i kierunku rządzenia, chociaż władze wojewódzkie lubelskie z tym faktem dokładnie się zapoznały. Atmosfera, która pozwala władzom na tolerowanie takich jednostek na stanowiskach odpowiedzialnych, niszczy i usuwa całkowicie zaufanie obywateli do Rządu i kierunku rządzenia. A bez zaufania rząd nawet najbardziej autorytatywny będzie bezsilny. Zaufanie wydaje mi się warunkiem koniecznym, bez którego nie ruszymy naprzód.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#JózefBakon">To jedno, ale to jeszcze zamało. Przy pracy, jaka nas czeka, musi być obok zaufania i wielki entuzjazm, który był i jest udziałem młodego pokolenia. Z tego wynika, że w żadnej pracy polskiej nie może być pominięta młodzież. Wiem, że tu w tej Izbie i we władzach naczelnych młodzież niektórych kategoryj budzi wiele zastrzeżeń, szczególnie u tych, którzy naprawdę młodzieży nie znają, a opinię swoją o niej opierają na raportach policyjno administracyjnych. Najwięcej tragicznych nieporozumień wynika z zarządzeń i decyzyj, opartych na raportach służbowych, niekoniecznie zgodnych z prawdą. Z temi raportami to tak samo, jak z filmowemi przeróbkami powieści historycznych, gdzie reżyserowi nie chodzi wcale o odtworzenie prawdy historycznej, zawartej w dziele, lecz o to, by film zrobił dobre wrażenie na widzach. W raporcie służbowym często piszący zmierza do tego, żeby raport i on sam zrobił dobre wrażenie na czytającym zwierzchniku.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#JózefBakon">Jeden z komendantów wojewódzkiej policji, który był przekonany, że trzyma mocno rękę na pulsie życia całego województwa i dobrze jest zorientowany w nastrojach ludności, a raporty jego były miarodajne dla władz wojewódzkich i centralnych, gdy został zwykłym obywatelem i przekonał się o istotnych nastrojach ludności, sam oświadczył, że pod względem znajomości nastrojów tych był niemowlęciem. Proszę Panów, w decyzjach swoich Rząd nie zawsze może się opierać na tak niemowlęcych raportach, a w szczególności, jeśli chodzi o młode pokolenie.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#JózefBakon">Stosunek do młodego pokolenia musi ulec radykalnej zmianie, bo Polska — to młode pokolenie, wychowane już w niepodległej Polsce. Ono będzie decydowało o przyszłych losach kraju. Jaką będzie młodzież, taką będzie Polska.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#JózefBakon">Nadszedł najwyższy czas, by otwarcie powiedzieć, że wiele dawnych podziałów nie ma sensu. Kłócono się o to, co ma być naszym ideałem, dobro Państwa, czy dobro narodu. Otóż dziś każdy rozumie, że państwo jest uosobieniem narodu i że rozdzielać, a tem bardziej przeciwstawiać sobie tych pojęć nie ma sensu. Wiele sporów było na temat dawnych t. zw. orientacyj, tymczasem, gdy pojawił się ruch młodzieżowy, który wyraźnie nawoływał do poniechania sporów na ten temat i od samego początku oddał hołd krwi przelanej przez obóz niepodległościowy, to ruch ten napotyka na prześladowania i nie cieszy się taką swobodą, jak np. stronnictwa, które wciąż jeszcze przywiązują wielką wagę do dawnych sporów.</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#JózefBakon">Myślę, że byłoby lepiej zaniechać stosowania względem niego represyj, ruch ten uznać, pozwolić mu się rozwijać, kierując go na drogę pozytywnej pracy dla narodu i Państwa. Nie można bronić wszystkiego, co robi młodzież, ale nie da się zaprzeczyć, że ta młodzież jest naprawdę ideowa i o wiele więcej myśli o Polsce, a mniej o swoich interesach. Odnoszę wrażenie, że nieporozumienie polega na tem, iż starsze pokolenie nie rozumie ducha młodych, którzy dążą do przebudowy życia gospodarczego i społecznego Polski w oparciu o pierwiastki narodowe.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#JózefBakon">Bez entuzjazmu młodych, bez wartości, jakie młode pokolenie wnosi do ogólnonarodowego dorobku trudno sobie wyobrazić jasną, pomyślną przyszłość Polski. Jeżeli tak, to uczynić winniśmy wszystko dla zatrudnienia sił młodych w pracy dla Państwa, nie żądając od nich łamania się i upokarzania, bo kto się upokarza, ten jest mało wartościową jednostką, naród zaś winien się składać z jednostek silnych i z charakterem.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#JózefBakon">Racja stanu Polski wymaga aktywizacji życia, która może być zrealizowana tylko w atmosferze zaufania narodu do Rządu i przy udziale entuzjazmu młodego pokolenia. Żaden rząd w Polsce nie dokona pozytywnych osiągnięć bez tych zasadniczych warunków.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#JózefBakon">Głosując za udzieleniem pełnomocnictw Rządowi p. gen,. Składkowskiego, wyrażam nadzieję, że p. Premier zechce moje uwagi, wypowiedziane z głębokiego przekonania, uwzględnić przy realizowaniu swojego programu.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Bogusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoka Izbo! Szczere, uczciwe, żołnierskie słowa Premiera gen. Składkowskiego, przypominające nam hasło rzucone przez Naczelnego Wodza o konieczności obrony granic Polski, znalazły żywy oddźwięk w tej Wysokiej Izbie i niezawodnie w szerokich kołach społeczeństwa. Istnieje w społeczeństwie głębokie przeświadczenie o potrzebie obrony narodowej, istnieje przeświadczenie o konieczności dostarczenia naszej armii wszystkiego, czego wymaga chwila, o konieczności ożywienia życia gospodarczego, pobudzenia inicjatywy prywatnej, dania pracy i chleba głodnym. Istnieje zarazem przeświadczenie o niebezpieczeństwie bolszewizmu, brak może zorganizowanej woli do zwalczenia go. A przecież komunizm w Polsce to nie tylko upadek wiary i kultury, to nie tylko zniesienie prywatnej własności, ale zarazem komunizm w Polsce to koniec Polski.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#EdwardFranciszekBogusz">Doniedawna ziemia, gleba polska rodziła zdrowe, przeważnie dorodne ziarno, w obecnym czasie zachwaszcza się ją. Trafiają się siewcy, siejący kąkol, zdarzają się fałszywi prorocy, różni demagodzy, płatni agenci, różne mętne głowy i łobuzy duchowe, którzy świadomie czy nieświadomie zatruwają dusze ludzkie i przyczyniają się do tego, że i u nas w Polsce ukazują się tu i owdzie podniesione kułaki, Dlatego też, Wysoka Izbo, całe zdrowe społeczeństwo powinno dopomóc Rządowi do tego, by nie trzeba było zamykać głodnych do więzienia, zaś prawdziwi winowajcy nie chodzili bezkarnie. Musi się wytworzyć zdrowa opinia publiczna, zdrowa opinia chłopska, robotnicza, czy inteligencka, która powie stanowczo: wszelka walka z religią w jakiejkolwiek bądź formie i postaci jest zbrodnią wobec Państwa. Wszelka walka z moralnością w druku czy słowie jest zbrodnią wobec Państwa. Wszelkie rwanie węzłów społecznych, szerzenie demagogii, szczucie i obiecywanie zamków na lodzie jest zbrodnią wobec Państwa. To musi powiedzieć opinia społeczna zorganizowana, rozumna, tych wszystkich zaś, którzyby tego nie zrozumieli, i temu się nie podporządkowali, musi się wyrzucić poza nawias bezapelacyjnie, bez względu na to, skąd by się wywodzili, jakieby stanowiska zajmowali, czy jakimi dygnitarzami by się zwali.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#EdwardFranciszekBogusz">Powiedział w swem przemówieniu p. Premier, że nerwy polskie są zmęczone. Tak jest, nerwy polskie są zmęczone, jak i wielu innych narodów, gdyż przecież na całym świecie szaleje do tej chwili kryzys, gdyż przecież żyjemy w przedziwnej epoce chaosu, tworzenia i przeobrażania. Trzeba reperować te nerwy polskie, by dotrwać do momentu, kiedy się załamie kryzys, kiedy w drodze rozumnej i spokojnej ewolucji pokaże się nowe oblicze rzeczy.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#EdwardFranciszekBogusz">Głównych, najpoważniejszych przyczyn tej słabości czy zmęczenia nerwów nie da się tak szybko usunąć, jednak z takiemi drobnemi, specjalnie lokalnemi, że tak powiem, przyczynami byłoby znacznie łatwiej dać sobie radę. Wspominali o tem koledzy w komisji specjalnej, wspominał też o tem szereg mówców dzisiaj na plenum Sejmu, więc ja tylko pokrótce powtórzę: zmienić niesprawiedliwy, krzywdzący dekret o t. zw. emerytach zaborczych; nie dawać zbyt lukratywnych posad rozmaitym wybrańcom; wprowadzić dalsze oszczędności w gospodarce państwowej; zostawić więcej swobody inicjatywie prywatnej tak na polu gospodarczem, jak i na polu zwykłej pracy społecznej, a niezawodnie nerwy polskie podreperują się znacznie.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoka Izbo! W zasadzie byłbym przeciwnikiem zbyt częstego uchwalania pełnomocnictw, rozumiejąc jednak, że chwila obecna jest trudna i poważna, a mając zarazem pełne zaufanie do Rządu gen. Składkowskiego, głosować będę, mam nadzieję, wraz z całą Izbą, za pełno pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JózefLubelski">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji nad pełnomocnictwami, chcę podnieść niektóre momenty z przemówienia p. Premiera. I tak z zadowoleniem przyjęliśmy do wiadomości, że gabinet p. Premiera w żaden sposób nie będzie sterował krańcowo na lewo, ani ku tym, którzy zawierają pakta i sojusze z komunistami, bolszewikami. Przyjęliśmy to do wiadomości z zadowoleniem, bo w ten sposób p. Premier odgrodził się zupełnie od tych, którzy są zdecydowanymi wrogami Polski i którzy w swojej pracy politycznej to wykazują. Chcę jednak zaznaczyć, że jeżeli walka z komunizmem ma być skuteczna, to nie może ograniczać się tylko do bolszewizmu i komunizmu politycznego i społecznego, ale musi ta walka dotyczyć także komunizmu kulturalnego w formie bezbożnictwa i wolnomyślicielstwa, który to komunizm kulturalny w ostatnich latach bezkarnie się w Polsce szerzy, czego dowodem zjazd pisarzy w obronie kultury w Teatrze Miejskim we Lwowie. Ten kulturalny bolszewizm dociera nie tylko do urzędów i młodzieży akademickiej, ale nawet i do szkół powszechnych. A przecież to nic innego, tylko awangarda komunizmu i bolszewizmu politycznego i komunizmu społecznego i agentura naszego sąsiada ze wschodu.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#JózefLubelski">Następca Pana Marszałka Naczelny Inspektor Armii gen. Rydz Śmigły rzucił hasło obrony Polski, hasło wielkie, hasło aktualne w dzisiejszych czasach. Jestem głęboko przekonany, że p. Premier, mówiąc o obronie Polski, rozumiał nie tylko obronę fizyczną granic polskich, lecz także obronę wszystkiego tego, co stanowi istotę Polski, a więc i ducha polskiego. Dlatego też, jeżeli ktoś pozwala na szerzenie komunizmu kulturalnego, to tem samem przyczynia się do rozbrojenia wewnętrznego Polski, tego, co jest w Polsce najistotniejsze i najbardziej wartościowe obok ziemi polskiej, bo ducha polskiego.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#JózefLubelski">Z zadowoleniem przyjęliśmy także oświadczenie p. Premiera, że w swej pracy dla Polski chce się oprzeć na ludzie, a przedewszystkiem, na chłopach, robotnikach i inteligencji pracującej, gdyż w tych warstwach jest najwięcej utajonej energii i siły życiowej. Witam to oświadczenie z radością nie tylko dlatego, że sam jestem synem ludu, ale także i dlatego, że uważam to za nakaz dzisiejszej doby i za zbawienie Polski. Rzeczywiście w ludzie naszym są nieprzebrane skarby sił nie tylko fizycznych, ale moralnych i duchowych, są naprawdę nieprzebrane zasoby utajonej siły i energii. Trzeba tylko tę energię i siłę obudzić, trzeba te nieprzebrane skarby zużytkować dla dobra i potęgi Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#JózefLubelski">Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że w ostatnich czasach nie umiano wykorzystać tych nieprzebranych skarbów duchowych i fizycznych i tych nieprzebranych zasobów utajonej siły i energii. Chłop i robotnik w swej większości nie ma zaufania do obecnych rządów w Polsce. Chłop w wielkiej mierze jest opozycyjnie usposobiony do obecnego Rządu. Widzę w tem wielkie niebezpieczeństwo dla sytuacji wewnętrznej Polski i pewną tragiczność obecnego położenia, że mimo wysiłków Rządu, nie ma on większości społeczeństwa za sobą. To się musi zmienić, a zmieni się, jeżeli Rząd szczerze i życzliwie zbliży się do warstwy ludowej, jeśli będzie rządził sprawiedliwie, jeśli spełni jej słuszne postulaty, jeśli jej nie tylko da chleb, bo nie samym chlebem człowiek żyje, ale jeśli ten lud odzyska należne sobie w Polsce stanowisko obywatelskie.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#JózefLubelski">Chcę tu podnieść jedną sprawę specjalnie ludową. Sytuacja dziś jest taka, że chłop nawet zamożny nie może posyłać syna do szkół, zwłaszcza średnich i akademickich, ponieważ opłaty szkolne są tak wysokie, że absolutnie w dzisiejszych czasach nawet zamożnego gospodarza na to nie stać. Uważam to za wielkie nieszczęście dla Polski, gdyż to w wysokim stopniu rozdrażnia sytuację na wsi.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#JózefLubelski">Z zadowoleniem przyjmuję oświadczenie p. Premiera, że za główne zadanie obecnego Rządu uważa danie głodnym jeść przez zapewnienie im pracy. Jest to rzeczywiście bardzo ważne zadanie w dzisiejszych czasach. Chcę jednak zwrócić uwagę, co zresztą już tu podniesiono, że bezrobotni są nie tylko w większych miastach, ale i w miasteczkach i są także w bardzo wielkiej mierze na wsi. Wieś poprostu dusi się z powodu zbyt wielkiej liczby bezrobotnych. Zamknięto granice do innych krajów, chłop szuka pracy, młodzież, zwłaszcza ta pozbawiona pracy i zarobku, idzie na lep haseł komunistycznych i socjalistycznych, i byliśmy świadkami, że w dniu 1 maja pełno młodzieży z pobliskich wsi brało udział w święcie socjalistycznem.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#JózefLubelski">Powiedział p. Premier, że jego Rząd jest zdania, że w Polsce nikogo nie wolno krzywdzić i dlatego też, pozwalając na walkę ekonomiczną z Żydami, owszem, godząc się na tę walkę, jednak nie pozwoli ich krzywdzić. Stanowisko zupełnie słuszne. W Polsce nikt nie powinien być krzywdzony bez względu na swoją narodowość i przekonania religijne.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#JózefLubelski">Chcę tu zwrócić uwagę na krzywdę, która się stała, o której kilkakrotnie w Sejmie i na dzisiejszem posiedzeniu mówiono, na krzywdę, która spotkała emerytów i która powinna być jak najprędzej usunięta, o czem zresztą sam kilka razy w tej Wysokiej Izbie mówiłem. Silny Rząd w Polsce jest dziś konieczny, ale niech ten silny Rząd w Polsce będzie sprawiedliwy. Tem będzie silniejszy, im będzie sprawiedliwszy. Dlatego też obraza sprawiedliwości społecznej musi w Polsce ustać. Mam na myśli ustawę o uposażeniach urzędników z r. 1934, która obniżyła znacznie uposażenia niższych i średnich urzędników, a podwoiła i tak wysokie uposażenia wyższych urzędników. Do tych spraw, które powinny być załatwione w duchu sprawiedliwości społecznej, należy także dekret emerytalny, który jaknajprędzej powinien zniknąć z widowni naszego życia.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#JózefLubelski">P. Premier zwrócił się do Sejmu z wnioskiem o uchwalenie mu pełnomocnictw. Niewątpliwie Sejm mu ten wniosek uchwali i obdarzy go zaufaniem. Ja osobiście mam dwa zastrzeżenia. Jedno, że to, co Konstytucja obecna przewiduje jako wyjątków, zaczyna stawać się regułą, bo w ciągu 7 miesięcy już po raz trzeci uchwalamy pełnomocnictwa. A drugie zastrzeżenie, że do tych pełnomocnictw, które zawsze miały charakter gospodarczy, włącz ono kwestię ustawy kościoła ewangelicko augsburskiego. Daleki jestem od jakiejkolwiek nienawiści wyznaniowej. Uważam, że ta sprawa powinna była być w Polsce dawno załatwiona i że pod tym względem Departament Wyznań wogóle bardzo powoli pracuje. Wiem, że to jest sprawa ważna, pilna, ale uważam, że może być załatwiona drogą zwykłą, drogą przejścia przez parlament, tembardziej, że p. Minister Świętosławski w swem ekspose z okazji budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oświadczył, że z projektami ustaw dla mniejszości wyznaniowych przyjdzie przed Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#JózefLubelski">P. Premier zakończył swoje przemówienie słowami generała Rydza Śmigłego: Trzeba zacząć surowe życie. Jak wspomniał tu już p. poseł Dudziński, szerokie warstwy społeczeństwa od dłuższego czasu prowadzą już to surowe życie, trzeba, aby to surowe życie było prowadzone tam, gidzie go do tego czasu niema.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#JózefLubelski">Trzeba naprawdę zacząć surowe życie dla lepszej, potężnej, sprawiedliwej Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Michałowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#StanisławMichałowski">Wysoka Izbo! Na wstępie chciałbym w paru słowach wypowiedzieć się w kwestii samych pełnomocnictw. Otóż nie mogę nie głosować za ustawą o pełnomocnictwach, jeśli p. Premier oświadcza, że są one Rządowi potrzebne dla rozładowania bezrobocia i dla nakarmienia głodnych. Z drugiej strony jednak nie mogę ukryć obawy, iż tego rodzaju system prac naszych Izb parlamentarnych, polegający głównie na stałem uchwalaniu pełnomocnictw, przyczynia się jednak do obniżenia ich prestiżu, powoduje pewne pomieszanie kompetencyj i uprawnień, określonych w naszej Konstytucji. Jeśli bowiem Konstytucja dokładnie określa kompetencje Rządu i organów parlamentarnych, organów ustawodawczych, jeśli Konstytucja postanawia, że funkcje rządzenia Państwem nie należą do Sejmu, należałoby przyjąć także odwrotnie, że funkcje ustawodawcze nie należą przecież do Rządu, przeciwnie, należą wyłącznie do Izb „parlamentarnych. Tymczasem w praktyce wytworzył się dość dziwny paradoks. Rząd t zbyt często korzysta z art. 55 Konstytucji i zbyt często ingeruje w uprawnienia władzy ustawodawczej. Jeżelibyśmy przejrzeli Dzienniki Ustaw za ostatni okres i przeprowadzili statystykę ustaw, uchwalanych w normalnej drodze ustawodawczej i ustaw wydanych przez Rząd w drodze dekretów, a przytem wzięli pod uwagę ciężar gatunkowy poszczególnych aktów prawnych, to niewątpliwie musielibyśmy dojść do wniosku, że w praktyce przedewszystkiem Rząd jest organem ustawodawczym, a obok Rządu i ciała ustawodawcze uchwalają w pewnym zakresie ustawy. Zdaje mi się, że taki stan rzeczy jest sprzeczny z duchem Konstytucji kwietniowej, która przecież w stosunku do poprzedniej bynajmniej nie poszła w kierunku rozszerzenia uprawnień organów ustawodawczych. Jeżeli mimo to pragnę głosować za pełnomocnictwami, to z przyczyn, które na wstępie wymieniłem, a pozatem mam zaufanie, że Rząd istotnie, tak jak sprawozdawca tej ustawy zaznaczył, będzie korzystał z tych pełnomocnictw tylko dla spraw koniecznych, dla spraw takich, które się nie nadają do długiej drogi parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#StanisławMichałowski">P. Wicepremier przedstawił nam wyniki dotychczasowej walki z kryzysem gospodarczym. Witamy z zadowoleniem fakt zrównoważenia budżetu, z zadowoleniem przyjmujemy do wiadomości cyfry, wskazujące na pewien wzrost konsumcji i dochodowości przedsiębiorstw prywatnych; w rzeczywistości jednak w życiu codziennem szerokie masy społeczeństwa, zwłaszcza społeczeństwa miejskiego, tej poprawy nie odczuwają, w szczególności nie odczuwają jej szerokie rzesze bezrobotnych, które trapi głód, nędza i bezdomność.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#StanisławMichałowski">Mówiąc o równowadze budżetowej, muszę Naznaczyć, że w akcji, zmierzającej do zrównoważenia budżetu, poza może uzasadnionemi oszczędnościami personalnemi, niestety, prze: prowadzono i takie oszczędności personalne, tyczące drobnych pozycyj i drobnych kwot, które nawet sumarycznie nie dają dużych efektów finansowych, a mojem zdaniem mogą się odbić ujemnie na pracy niektórych urzędów, niepotrzebnie zwiększają liczbę bezrobotnych pracowników umysłowych i rujnują egzystencję gospodarczą małych ludzi. Mam na myśli resort Ministerstwa Skarbu. Dobrze wiemy, jak bardzo w tym resorcie personel urzędniczy jest przepracowany, że jest tam brak dostatecznej liczby personelu urzędniczego. Kiedy bym nie przechodził obok urzędu skarbowego wieczorem albo nawet w porze nocnej, to widzę, że tam jeszcze urzędnicy pracują. I niestety mimo to i w tym resorcie przeprowadzono w kwietniu, przynajmniej na terenie Izby Skarbowej pomorskiej, redukcję personelu, obejmującą kilkudziesięciu urzędników. Skasowano nawet takie funkcje, jak uprzątaczek i gońców i te czynności przekazano i tak już przepracowanym woźnym, którzy muszą wykonywać je późnym wieczorem, nocą, albo wczesnym rankiem. Uprzątaczka, zarabia 30 albo 40 zł miesięcznie, goniec jakieś 60 zł, są to zatem bardzo małe pozycje i w sumie, jak już zaznaczyłem, dużych efektów finansowych nie dadzą i budżetu nie uratują. Apelowałbym do Pana Wicepremiera, by ze chciał w te sprawy wejrzeć i ten stan rzeczy naprawić.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#StanisławMichałowski">Rzesze bezrobotnych z wielkiem zadowoleniem przyjęły także zapowiedziany przez Rząd czteroletni plan robót publicznych, które mają się przyczynić do rozładowania bezrobocia i do ożywienia życia gospodarczego. Pragnę wierzyć, że zapowiedź ta zostanie istotnie zrealizowana; pamiętam bowiem, że i w zimie mówiono o robotach publicznych, które miały się rozpocząć w porze wiosennej, tymczasem Fundusz Pracy przeznaczył poszczególnym samorządom na prowadzenie robót publicznych w bieżącym roku znacznie mniejsze kwoty, aniżeli w roku ubiegłym. Pragnę też wierzyć, że istotnie od lipca będziemy mieli roboty publiczne, a nie, jak dotychczas, akcję, zmierzającą jedynie do ratowania bezrobotnych przed śmiercią głodową, która to akcja kosztuje dużo milionów zł, a właściwie nikomu nic nie przynosi, bo i bezrobotny nie jest z tego zadowolony, jeżeli ma 3, 4 zł na tydzień, a i ten, który te roboty prowadzi. samorząd czy instytucja, nie widzi żadnych efektów prac, wykonywanych przez bezrobotnych tak słabo opłacanych.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#StanisławMichałowski">Muszę pozatem podkreślić, że za dużo było dotychczas krzyku o różnych robotach publicznych. Prasa podaje wciąż sensacyjne komunikaty o spadku bezrobocia, o tem, ilu bezrobotnych zatrudniono, ilu się jeszcze zatrudni, jakie sumy na ten cel przeznaczono, ile poszczególny bezrobotny będzie zarabiał na godzinę i na tydzień, a w konsekwencji, jeżeli przyjdzie do zatrudnienia, robotnik otrzymuje 3, 4 zł tygodniowo i z tego ma żyć i utrzymać rodzinę. Tego rodzaju metoda powoduje wśród mas bezrobotnych najpierw nastrój oczekiwania, bezrobotnemu zdaje się, że już jest bliski koniec jego nędzy, a później rozczarowanie, załamanie się psychiczne z konsekwencjami, jakich ostatnio byliśmy świadkami.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#StanisławMichałowski">Muszę zaznaczyć, że w związku z przedstawionym przez Rząd planem walki z bezrobociem nasuwa się i mnie szereg wątpliwości. Wątpliwości te dotyczą głównie źródeł finansowych, z których Rząd pragnie pokrywać koszta zatrudnienia bezrobotnych. Z tych źródeł, które zostały wymienione, jedynem źródłem naprawdę nowem i najbardziej realnem jest chyba pożyczka inwestycyjna, którą Rząd ma zamiar rozpisać w roku przyszłym. Wszystkie inne źródła wydają się dość wątpliwemi. Obojętne jest jednak dla mnie, skąd, się pieniądze weźmie, ale pieniądze na ten cel znaleźć się muszą, sytuacja bowiem wśród rzesz bezrobotnych staje się coraz groźniejszą i wprost rozpaczliwą. Ostatnio nawet na Pomorzu na tle nędzy i biedy wśród bezrobotnych doszło w szeregu miast do pożałowania godnych wypadków. Nie ulega wątpliwości, że do tych mainifestacyj i ekscesów spokojny lud pomorski został wciągnięty podstępnie przez nieodpowiedzialnych agitatorów i emisariuszy komunistycznych. Wobec panującej nędzy i biedy agitacja ta trafia na podatny grunt. Apeluję do Rządu, by w myśl zapowiedzi pana Premiera jak najenergiczniej wystąpił przeciw agitatorom komunistycznym, by komunistów zamknął do więzienia, a z drugiej strony dał głodnym jeść, a napewno zapanuje spokój i porządek.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#StanisławMichałowski">Roboty publiczne muszą być przeprowadzane planowo, obok planu finansowego musi niewątpliwie istnieć i plan techniczny, skończyć trzeba z metodą dojutrkowania. Prowadzone być muszą takie roboty, które w efekcie dadzą nowe wartości gospodarcze, które stworzą pośrednio lub bezpośrednio nowe warsztaty pracy, inaczej stale będziemy mieli armię bezrobotnych, dla których będzie trzeba prowadzić roboty publiczne.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#StanisławMichałowski">Obok bezrobocia u nas na Pomorzu bardzo paląca ostatnio kwestia to brak mieszkań, to bezdomność. Coraz częstsze są wypadki, że sądy jakoś przechodzą do porządku dziennego nad ustawą o moratorium dla mieszkań, zajętych przez bezrobotnych, i wykonują eksmisję nawet w tych wypadkach, kiedy jedyną jej przyczyną jest niepłacenie komornego z powodu braku pracy. Dochodzi często do takich absurdów, że w niektórych miastach jest dużo wolnych mieszkań małych, jedno i dwuizbowych, a jednoczę śnie dziesiątki rodzin koczują pod golem niebem i są pozbawione dachu nad głową. Temu stanowi rzeczy trzeba jak najrychlej zaradzić. Apeluję do Wysokiego Rządu, żeby skorzystał z ustawy o pełnomocnictwach i na jej podstawie wydał dekret, wstrzymujący radykalnie dalsze eksmisje z mieszkań 1–3 pokojowych w wypadkach, w których jedyną przyczyną eksmisji jest niepłacenie komornego z powodu braku pracy. Z drugiej strony rozumiem, że na właścicieli domów nie można przerzucać całego ciężaru dostarczania mieszkań dla bezrobotnych. Rozumiem, że tym właścicielom należałby się jakiś ekwiwalent, częściowy choćby, za to, że bezrobotnym mieszkań dostarczają. Sądzę, że na ten cel możnaby przeznaczyć pewne kwoty z podatku od lokali, a mianowicie część tych wpływów, które dotychczas przeznacza się na Fundusz Rozbudowy Miast i Fundusz Kwaterunkowy.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#StanisławMichałowski">Na zakończenie chcę jeszcze tylko krótko pomówić o nakazie „surowego życia”. Nakaz ten jest bardzo na czasie, całe społeczeństwo, a również i nasze społeczeństwo domaga się energicznego wykonania tego nakazu. Wykonanie jednak, mojem zdaniem, będzie i łatwe i trudne. Łatwe będzie dlatego, że większość przygniatająca naszego społeczeństwo, szczególnie szerokie rzesze pracownicze i włościańskie właściwie tego surowego życia rozpoczynać już nie potrzebują. Chodzi zatem tylko o małą, nieliczną grupę ludzi. Ale tu będzie to zadanie dość trudne, obawiam się bowiem, że ludzie, którzy przywykli do pewnych beneficjów, do szerokiego i wystawnego życia, do dużych, nieuzasadnionych często zarobków i wynagrodzeń, niełatwo dadzą się nakłonić do surowego życia. Tu Rząd będzie musiał toczyć dość trudną walkę, ale mam nadzieję, że całe społeczeństwo i my wszyscy Rządowi w tej akcji dopomożemy.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! W osobliwej dla ludności żydowskiej chwili zabieram głos w imieniu Żydowskiego Koła Parlamentarnego. Bezpieczeństwo życia, zdrowia i mienia dla ludności żydowskiej nie istnieje. Dzień w dzień rejestr nowych wypadków pobicia, ciężkiego okaleczenia, teroryzowania, demolowania, nieraz rabunku. Szereg ludzi utraciło życie. To bicie Żydów w permanencji to nie skutek kryzysu, czy nędzy, to wynik planowej, systematycznej akcji, która ma swój sztab, lokale, arsenały, laboratorium bomb, ma prasę, fundusze duże, obejmuje młodzież aż po dzieci szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#EmilSommerstein">Agitacja żydożercza bezkarnie sączy z szpak pism codziennych, tygodników, ulotek i kalendarzy jad nienawiści. Religię żydowską obrzucę się stekiem najordynarniejszych obelg, dzieje żydowskie przedstawia się jako pasmo najstraszniejszych zbrodni, Żydom przypisuje si najbardziej potworne rysy charakteru, psychiką żydowską zohydza się w najwstrętniejszy sposób, Żydom przypisuje się wszystkie klęski i nie szczęścia. Wobec Żydów stosuje się straszną znaną u ludów barbarzyńskich zasadę zbiorowej odpowiedzialności za przestępstwo jednostki i tę zbiorową odpowiedzialność realizuje się drogą najbrutalniejszego samosądu.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#EmilSommerstein">Wystarczy wskazać na wypadki w Miński Mazowieckim. Tło zabójstwa ś. p. wachmistrz! Bujaka było bezwzględnie osobiste, a odwet skierowano przeciw sześciotysięcznej ludność żydowskiej. Ani jedna szyba nie pozostała w domach żydowskich, nie wyłączając świątyń, dużo mieszkań i sklepów zdemolowanych częściowo i obrabowanych, wiele osób pobitych, kilkanaście ciężej, kilka domów spalonych, a nade wszystko ta straszna atmosfera pogromowa, która wypędziła dwie trzecie mieszkańców żydowskich z miasta, a pozostałą ludność więziła przez dni kilka w zabarykadowanych mieszkaniach czy piwnicach bez światła, bez wody, bez żywności, w dzikim strachu wyczekiwania czegoś strasznego, co przyprawić może o obłęd.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#EmilSommerstein">Kto opisać zdoła dzikie sceny rozpaczy uciekinierów, przebywających w Warszawie, gdy dochodziły ich wiadomości o podpaleniach i dalszych aktach gwałtu na osobach bliskich w Mińsku pozostałych. I było możliwe, że pod bokiem Warszawy taka sytuacja trwała dni kilka.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#EmilSommerstein">Również we Lwowie, gdy z końcem maja endeccy studenci weterynarii urządzili ruchawkę na uniwersytecie i jeden z nich został zraniony przez studenta chrześcijanina, działającego w obronie koniecznej, co ustalił sąd, puszczono pogłoskę, że Żyd zranił studenta Polaka i urządzono szereg napadów na Żydów w parku publicznym, szereg osób pobito, a jedna ofiara, 34letni urzędnik prywatny Rosenman po strasznych męczarniach umarł. W tej atmosferze judzenia i nienawiści nawet urzędowa agencja prasowa P. A. T. nie cofnęła się przed rozesłaniem do prasy dnia 12 czerwca r. b. komunikatu w związku z bójką, wynikłą po żydowskiem zgromadzeniu, o wyrwaniu i zniszczeniu obrazu Matki Boskiej bez uprzedniego sprawdzenia tej wiadomości. Prasa endecka skwapliwie skorzystała z tej informacji dla celów żydożerczych. Nazajutrz P. A. T. komunikat ten odwołał, ale bez sprostowania merytorycznego, w krótkiej notatce następującej treści: „Wczorajszą wiadomość nr 87/1660 z Warszawy o zajściach przy ul. Bielańskiej niniejszem wycofujemy”. Tej notatki o wycofaniu pisma nie mają obowiązku publikować. Ile zła mógł ten postępek urzędowej agencji wyrządzić? Sprawcy tej niesłychanej prowokacji powinni ponieść odpowiednie konsekwencje. Obudzenie bestii w człowieku, rozhuśtanie najdzikszych instynktów, oto przygotowanie psychologiczne ofensywy pogromowej na Żydów.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#EmilSommerstein">Władze administracyjne, a w szczególności miejscowe organa służby bezpieczeństwa niezawsze działają w porę, nie tłumią ekscesów w samym zarodku, a ta metoda może dać pełny rezultat, jak się to okazało w Turce n/Stryjem, tylko dzięki natychmiastowej i osobistej ingerencji starosty. Policji jest mało, posiłki przychodzą nieraz ze znacznem opóźnieniem, uprzednie ostrzeżenia od ludności żydowskiej, jak w powiecie radomskim, uważa się za urojenia strachu, policja miejscowa niechętnie bierze na siebie rolę obrońcy Żydów. Najczęściej sprawcy zaburzeń pozostają niewykryci. Skazani przez sądy starościńskie uzyskują w sądach powszechnych uwolnienie, zredukowanie kary do minimum, zawieszenie kary. Etykieta pobudki politycznej, przyznana zwykłemu bandytyzmowi, zapewnia przywilej amnestii. W znanym procesie grodzieńskim dopiero sąd apelacyjny znacznie podwyższył kary wymierzone sprawcom i podżegaczom, odpowiedzialnym za śmierć kilku Żydów, Słynny bohater przytyć ki Korczak został dwukrotnie w sądzie grodzkim skazany za podburzanie na karę aresztu czy więzienia, uwolnił go w drodze odwołania sąd okręgowy w Radomiu, a w międzyczasie nastąpiły późniejsze znane wypadki.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#EmilSommerstein">Tak wytwarza się po jednej stronie przekonanie, że bicie Żydów jest czynem narodowym, że Żyd wyjęty jest z pod prawa, że wolno go bić, szarpać, masakrować, nawet zabić, choćby na nim pohulać, shańbić jego godność ludzką, zniszczyć albo zabrać jego dobytek, A wśród ludności żydowskiej nie tylko są liczne, ciągle rosnące ofiary, ale wytwarza się nastrój, który, jak w Mińsku Mazowieckim, doprowadził do panicznej ucieczki tysiącznych rzesz z tego miasta.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#komentarz">(Głos: Kto winien?)</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#EmilSommerstein">Sąd powie. Czy i Panowie chcecie stosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej? Uważałem, że progi tej Wysokiej Izby są za wysokie na to, może się pomyliłem.</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#EmilSommerstein">Ten stan rzeczy misji w jaknajkrótszym czasie doznać radykalnej zmiany. Bezpieczeństwo życia, zdrowia i mienia, oto minimum, jakie każdy państwowy organizm zapewnić musi wszystkim obywatelom.</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#EmilSommerstein">Jeden z wyższych dygnitarzy obruszył się na prezesa gminy żydowskiej w miejscowości, w której były rozruchy przeciw żydowskie, gdy mu ten powiedział, że niema ekscesów, gdy aranżerowie wyczuwają, że władze przeciwstawią się z całą energią i stłumią gwałty w zarodku. A przecież może to było przykre powiedzenie, ale mieściło w sobie całą prawdę, i to myśli i czuje dziś każdy Żyd w Polsce. Przeciwstawienie się władzy w samym zarodku aktom gwałtu i podburzania daje nie tylko pełny rezultat, ale czyni zbędnem stosowanie ostrych, masowych represyj, pociągających za sobą ofiary krwi. Uspokojenie może przynieść tylko prze świadczenie, że zarówno władze bezpieczeństwa, jak i sądowe, powołane do współdziałania dla zapewnienie porządku, swe zadania spełnia ją sprawnie i bez reszty także względem ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#EmilSommerstein">Nie mogę pominąć milczeniem kwestii, którą się od pewnego czasu wysuwa dla podsycenia akcji przeciw żydowskiej, a może i dla od ciążenia czynników odpowiedzialnych za porządek. Sugeruje się społeczeństwu polskiemu, że Żyd a komunista to jedno.</u>
<u xml:id="u-59.13" who="#komentarz">(Głosy: Tak. Prawda.)</u>
<u xml:id="u-59.14" who="#EmilSommerstein">Widzę tedy, że sugestia doszła aż tutaj, ale nie wynika z tego, żeby to była prawda. Jest to stara, wypróbowana, perfidna metoda, która zawsze i wszędzie osiągała swój rezultat, nie w sensie zmniejszenia nasilenia ruchów wywrotowych, lecz zwiększenia nasilenia ekscesów przeciw żydowskich.</u>
<u xml:id="u-59.15" who="#EmilSommerstein">Komunizmowi otwierają dostęp do społeczeństwa żydowskiego ci wszyscy, co drogą zarządzeń czy agitacji doprowadzają do gospodarczej ruiny ludności żydowskiej, potęgują jej bezrobocie, odbierają młodzieży żydowskiej widoki jakiejkolwiek egzystencji, obrażają godność narodową, obywatelską, ludzką Żyda.</u>
<u xml:id="u-59.16" who="#komentarz">(Głos: Bywa odwrotnie.)</u>
<u xml:id="u-59.17" who="#EmilSommerstein">W swem przemówieniu p. Premier stwierdził, że tam, gdzie jest trochę roboty i gdzie niema głodu, tam niema komunizmu. To jest zdanie miarodajne.</u>
<u xml:id="u-59.18" who="#EmilSommerstein">Antysemityzm pogromowy i gospodarczy chce się uzasadniać komunizmem Żydów. Jest to znowu próba obciążania naszego społeczeństwa odpowiedzialnością zbiorową, przeciw czemu jak najostrzej się zastrzegamy. Obie odmiany antysemityzmu są najsilniejszemi i najbardziej skutecznemi rozsadnikami komunizmu wśród mas żydowskich.</u>
<u xml:id="u-59.19" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Równolegle z tą akcją o charakterze pogromowym, chuligańskim, z tem biciem Żydów, przeciw któremu p. Premier się zastrzegł, mówiąc: „Mój Rząd uważa, że w Polsce krzywdzić nikogo nie wolno”, idzie od dłuższego czasu hasło t. zw. walki ekonomicznej. Nie ogranicza się ono do obozu Stronnictwa Narodowego. Zaczyna się od potępienia brutalnych gwałtów przy pomocy bomb, noży, kastetów i kamieni. „Jest to wstrętne, szkodliwe, plami dobre imię narodu i Państwa” — powiadają jedni, „To nie daje żadnego rezultatu” — powiadają drudzy. Aby nie było wątpliwości co do znaczenia ich słów, wyjaśniają: „Każdy zamknięty sklepik żydowski oznacza więcej!” Walka ekonomiczna, bojkot gospodarczy Żydów. Są różne formy bojkotu. Jest bojkot aktywny i bierny; pierwszy polega na niekupowaniu, niezamawianiu usług u Żydów, drugi na niesprzedawaniu Żydom. Ten drugi ma znowu dwa poddziały: niesprzedawanie kupcom i nie sprzedawanie konsumentom. Bojkot w sensie niekupowania u Żydów i niesprzedawania Żydom dla celów handlowych wymusza się terorem fizycznym i psychicznym. Głównym terenem tego bojkotu są miasteczka, przedmiotem — produkty rolnicze i hodowlane. Klasycznym przykładem jest Przytyk. Pikiety stają przed sklepami, straganami, czy warsztatami żydowskie mi i nie dopuszczają klijenteli chłopskiej. Kto się mimo to odważy wejść, nie wróci cało do domu z zakupionym przedmiotem; biją go, niszczą kupiony towar; jednemu, co się wyłamał, wycięto drzewa w ogrodzie i umieszczono tam napis „Swój do swego”. Na drogach, prowadzących ze wsi do miasteczka, stoją straże, płatne po 3 zł dziennie; one pełnią funkcje policji, asystują przejeżdżającym chłopom, by broń Boże chłop miarki zboża nie zawiózł do żydowskiego kupca czy żydowskiego młyna. Szerzy się plotkę, że władze zakazały sprzedawać Żydom.</u>
<u xml:id="u-59.20" who="#EmilSommerstein">Równocześnie zjawiają się, jak w Przytyku, stragany i warsztaty chrześcijańskie,...</u>
<u xml:id="u-59.21" who="#komentarz">(Głos: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-59.22" who="#EmilSommerstein">...wykupują świadectwa przemysłowe, albo też i nie, sypią się kredyty komunalnych kas oszczędności. Jak czytałem w „Orędowniku”, bardzo sobie chwalą ci nowo upieczeni kupcy, mają wielkie targi, bo żydowskie sklepy, otoczone pikietami, świecą pustkami, często są wogóle zamknięte. „Orędownik” przynosi rycinę Żyda, który się grzeje przed domem na słońcu, bo nie ma co robić w sklepie. Jakie to zabawne, opalić się można na takiem słońcu, ale można i z głodu zginąć wraz z rodziną.</u>
<u xml:id="u-59.23" who="#EmilSommerstein">Ludność chłopska ukradkiem nieraz zaglądnie do sklepu żydowskiego, chętnieby nadal ku powała, bo i taniej i na kredyt można było do stać, ale pozostaje pod obuchem teroru, obawia się wyklęcia za złamanie bojkotu, a raczej zemsty. Gdy się interweniuje u władz, zawiadamiają, że występują tylko przeciwko gwałtom, ale nie mogą ingerować, by ludność włościańska kupowała u Żydów.</u>
<u xml:id="u-59.24" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-59.25" who="#EmilSommerstein">Specjalna odmiana bojkotu przejawia się na targach i jarmarkach oraz w domokrążstwie. W wielkich połaciach kraju na targi te nie dopuszcza się kupców i handlarzy żydowskich i różne są ku temu sposoby. Najpierw artyleryjskie przygotowanie, brutalne gwałty, pobicie, niszczenie, a czasem i rabunek przywiezionych towarów; nieraz kupcy, by uratować życie, zostawiali towary, uciekając w popłochu. Tak wytworzyła się atmosfera teroru, która odstraszała handlarzy Żydów od przybycia na targ. W innych miejscowościach, gdy przybyli kupcy żydowscy, oświadczono im, że niema stoisk, bo wszystkie zajęte; w szczególności samorządy oddawały cały plac targowy miejscowej organizacji kupców chrześcijańskich i w ten sposób Żydzi zostali wykluczeni od udziału w targu.</u>
<u xml:id="u-59.26" who="#komentarz">(Głos: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-59.27" who="#EmilSommerstein">Tak więc wiele tysięcy rodzin pozbawionych jest możności uczciwego zarobkowania i skazanych na głód i ruinę.</u>
<u xml:id="u-59.28" who="#EmilSommerstein">Na terenie województwa śląskiego nie mają możności zarobkowania w handlu domokrążnym nawet ci, którzy posiadają długoletnie licencje, albowiem zarządy gmin wszystkich, z wyjątkiem Katowic, wyłączyły na swoim terenie handel domokrążny.</u>
<u xml:id="u-59.29" who="#komentarz">(Głos: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-59.30" who="#EmilSommerstein">Interwencje u władz wojewódzkich i centralnych nie dają rezultatu, otrzymuje się najczęściej odpowiedź, że ze względów bezpieczeństwa publicznego wskazana jest nieobecność na targach.</u>
<u xml:id="u-59.31" who="#komentarz">(Głos: Mają rację!)</u>
<u xml:id="u-59.32" who="#EmilSommerstein">Ale jakież inne źródło zarobkowania wskażą władze tym bezrobotnym i bez zarobkowym rzeszom? Samo bezpieczeństwo, zresztą dość problematyczne, nie zaspokoi głodu, nie utrzyma dachu nad głową, gdy niema pieniędzy na komorne, nie umożliwi wychowania dzieci.</u>
<u xml:id="u-59.33" who="#EmilSommerstein">W ten sposób drogą aktów gwałtu, teroru, zarządzeń lokalnych czynników realizuje się bezpośrednio i bezwzględnie bojkot żydowskiego kupca, handlarza, rzemieślnika i straganiarza. Oto jest „walka ekonomiczna”. Nie jest ona prowadzona na płaszczyźnie sprzeczności interesów poszczególnych działów gospodarstwa społecznego; interesów producenta a konsumenta, przemysłu fabrycznego a rzemiosła, kapitału a pracy, ani też w obrębie każdego z tych działów nie rozgrywa się walka konkurencyjna przy pomocy środków gospodarczych jak: przygotowanie fachowe, osobiste walory i zdolności, lepsza jakość towaru czy wyrobu, niższa cena, lecz niemniej, jak chuligańsko-pogromowa akcja, wywodzi się ona z brutalnych, pierwotnych instynktów, pobudzonych zatrutą agitacją nienawiści, osłoniętych togą narodowego, społecznego czynu.</u>
<u xml:id="u-59.34" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-59.35" who="#EmilSommerstein">Stanowi ona jak najjaskrawszą formę antysemityzmu gospodarczego, który działa od szeregu lat drogą ustaw, ostatnio w ustawie mleczarskiej i o uboju zwierząt, rozporządzeń, etatyzacji i racjonalizacji, wadliwego systemu podatkowego i jednostronnego jego wykonywania, drogą reglamentacji, kontyngentowania, koncesyj, syndykatów i central, odmawiania żydowskim placówkom gospodarczym i spółdzielczym kredytu ze źródeł publicznych i dostaw rządowych i samorządowych, ograniczania prawa ludności, a w szczególności młodzieży żydowskiej do pracy, tworzy getto gospodarcze i obok ogólnych przyczyn kryzysu, a w szczególności oddłużenia rolniczego i zaległości podatkowych przyśpiesza niepomiernie tempo pauperyzacji i proletaryzacji ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-59.36" who="#EmilSommerstein">Temu antysemityzmowi gospodarczemu przeciwstawił się Rząd profesora Bartla, którego szef na 294 posiedzeniu Sejmu ordynaryjne go dnia 19 lipca 1926 r. potępił antysemityzm gospodarczy jako szkodliwy dla Państwa, zapowiedział bezstronność i słuszność w postępowaniu Rządu wobec ludności żydowskiej w sprawach gospodarczych. W 10 lat później, właśnie w obecnej chwili najostrzejszych i najbardziej brutalnych form walki ekonomicznej z ludnością żydowską, p. Premier oświadczył; „Walka ekonomiczna owszem, ale krzywdy żadnej”. Do autentycznej interpretacji tych słów powołany jest wyłącznie i bezpośrednio p. Premier. Stwierdzamy, że wszystkie ujawnione głosy opinii publicznej, a także głosy w dzisiejszej dyskusji sejmowej panów Marchlewskiego i ks. prałata Lubelskiego dopatrują się w tych słowach aprobaty dla walki ekonomicznej z Żydami, co niezawodnie da asumpt do wzmocnienia akcji przeciw żydowskiej, a w szczególności akcji bojkotowej.</u>
<u xml:id="u-59.37" who="#komentarz">(P. Marchlewski: Tak.)</u>
<u xml:id="u-59.38" who="#EmilSommerstein">P. Kolega to potwierdza.</u>
<u xml:id="u-59.39" who="#EmilSommerstein">Ludność żydowska jest w najwyższym stopniu zaniepokojona i rozgoryczona. Nie może w niczem przyczynić się do jej uspokojenia dodatek „krzywdy żadnej”, gdyż ta walka ekonomiczna, oparta wyłącznie na egoizmie i przemocy, mieści w sobie wszystkie pierwiastki krzywdy i jej rezultaty znaczą się krzywdą tych wielu, wielu tysięcy zniszczonych warsztatów, wielu, wielu tysięcy głodujących, których zmiótł bojkot gospodarczy. Walka silnego ze słabym sama w sobie jest krzywdą i zgóry przesądza wynik. Ta walka nie tylko nie wywrze żadnego dodatniego wpływu na kształtowanie się wielkich problemów gospodarstwa społecznego, ale nie posunie ani o jeden krok naprzód rozwiązania t. zw. kwestii żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-59.40" who="#EmilSommerstein">P. Premier powiedział na wstępie swego przemówienia: „Zadaniem mego Rządu jest poprawa sytuacji gospodarczej przy jednoczesnem wzmocnieniu nastrojów w kraju i zapewnieniu jutra”. Słowa „walka ekonomiczna — owszem” nie przyczynią się w niczem do poprawy sytuacji gospodarczej, wzmocnić mogą jedynie nastroje przeciw żydowskie, zmierzające do krzywdy i eksterminacji 3 i 1/2 milionowej rzeszy obywateli, odbierają tejże ludności nie tylko to „jutro”, ale i dzień dzisiejszy. W miejsce rozładowania bezrobocia nastąpi powiększenie bezrobocia, nastąpi dalsze ładowanie atmosfery judzenia i nienawiści.</u>
<u xml:id="u-59.41" who="#EmilSommerstein">W imieniu ludności żydowskiej, w obronie zagwarantowanego w ustawie konstytucyjnej równouprawnienia, w myśl wyrażonych w tejże ustawie zasad, że Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli i że Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem spółdziałaniu na rzecz dobra powszechnego, domagamy się zahamowania walki ekonomicznej z Żydami, zabezpieczenia ludności żydowskiej warunków egzystencji gospodarczej i rozwoju gospodarczego narówni z wszystkimi innymi obywatelami Państwa.</u>
<u xml:id="u-59.42" who="#komentarz">(Głos: Odżegnajcie się od komunizmu.)</u>
<u xml:id="u-59.43" who="#EmilSommerstein">Mówiłem o tem, jestem przekonany, że i ta cena będzie za wysoka albo za niska.</u>
<u xml:id="u-59.44" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Najwyższy czynnik, powołany do organizowania i kierowania obroną kraju, wezwał niedawno wszystkich obywateli, by się skupili około hasła obrony kraju i oddali swe siły w rzetelną służbę Polsce, Ojczyźnie, czy Państwu. Ludność żydowska wezwaniu temu zadość uczyni i spełni ofiarnie wszystkie obowiązki. Uważamy jednak, że dziełu obrony kraju nie służy usuwanie, upośledzenie, zwalczanie znacznego odłamu obywateli.</u>
<u xml:id="u-59.45" who="#EmilSommerstein">Z tego powodu w uwzględnieniu przedstawionego wyżej położenia ludności żydowskiej głosować będziemy przeciw udzieleniu pełnomocnictw ustawodawczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Kobyłecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Wysoki Sejmie! Stanął przed Sejmem z ustawą o pełnomocnictwach Rząd drugi, w którym nie zasiada Józef Piłsudski, Rząd, który dźwigać ma brzemię odpowiedzialności za losy naszego kraju bez osobistego udziału Wodza i jego autorytetu, bez Jego nazwiska na liście gabinetu, które było dostateczną gwarancją poczucia siły i trafności decyzji. Przyzwyczailiśmy się, że każdy rząd z udziałem Marszałka był rządem silnym, świadomym celów i środków, rządem, który dysponując urokiem takiego nazwiska, mógł decydować się na najbardziej ważkie w skutkach posunięcia i najbardziej zasadnicze zmiany w naszem życiu publicznem.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">I dlatego słusznem się wydaje, że p. Premier Składkowski, wielkiego Marszałka bliski współpracownik, zareprezentował się jako kierownik Rządu, który będzie miał poczucie siły i będzie dysponentem siły. Albowiem nie dla upojenia władzą, o którem mówił p. Premier, należało cechę tę przydać następującym po Marszałku rządom, ale zarówno dla samej logiki Jego programów i założeń politycznych, jak i dla konsekwencji w ich wykonaniu. Nie chodzi tu również o niewłaściwe wykorzystanie tej siły wobec ludności, nie oznacza to antydemokratycznych metod rządzenia, lecz chodzi o to, aby metody pracy wszystkich następnych rządów nie były kontrastem dla rządów Marszałka, aby nie były synonimem chwiejności i niezdecydowania, aby nie były poczytywane za dowód słabości i rozprzężenia, albo gubienia po drodze tego zapasu nastawień i zasad, z któremi naród zmuszony był pomaszerować po 12 maja 1935 r. Tem bardziej, że nie zostały aż do samego końca zrealizowane te wszystkie wskazania, które Marszałek osobiście uznał za konieczne dla naszej polskiej rzeczywistości. Odnosiło się wrażenie, że istniały przez pewną chwilę tendencje do nawrotu na dawne drogi, czytało się nawet komunikaty, stwierdzające zasadę pozytywnego ustosunkowania się do legalnych partyj politycznych, choć przedtem zostały wytyczone dla naszego życia narodowego nowe, własne, oryginalne koncepcje, negujące pośrednictwo partyjne w stosunkach obywatela do Państwa.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">I dlatego dobrze się stało, że te momenty zostały przez p. Premiera poruszone i w sposób wyraźny ustalone. Ani z tymi, co mając tradycję walki o niepodległość, układają się z komunistami, ani z tymi, co lokowali swoje narodowe ideały w cieniu kolosa carskiej Rosji, a obecnie z mieczykiem Chrobrego biją Żydów, tylko ze zdrowym trzonem narodu, człowiekiem pracy, o którym tu mówił dzisiaj tak pięknie p. poseł Stpiczyński, a który zawsze stanowić będzie wartościowy, konstruktywny element przy wszelkich naszych rachubach politycznych, gospodarczych i społecznych.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Ale to, co powiedział p. Premier, musi być wykonywane i przestrzegane w życiu nie tylko przez rząd centralny, lecz przez wszystkie instancje naszego aparatu administracyjnego. Obserwujemy bowiem przykłady robienia na własną rękę wielkiej polityki przez poszczególne jednostki z pierwszego szczebla administracji, a szerzenie zamęty i dezorientacji jest jedynym skutkiem tego odcinka pracy niektórych administratorów, pretendujących niejednokrotnie do roli osobliwego rodzaju prowincjonalnych talentów politycznych. Ta prowincjonalna polityka w wielu wypadkach nie jest zgodna z programem politycznym p. Premiera. Wiele osób z pośród bezstronnych obserwatorów na terenie nie umie sobie wytłumaczyć, dlaczego przedstawiciel administracji nie zajmuje bardziej powściągliwego stanowiska w wystąpieniach, kto re przez udział osobisty przedstawiciela tej administracji mogą być traktowane jako posunięcia przez Rząd aprobowane. Jeżeli np. część młodzieży akademickiej z pod znaku mieczyka Chrobrego usiłowała z uroczystości religijnej składania przez tę młodzież przysięgi w Częstochowie uczynić rewję swych zastępów, jeżeli przez swoje wystąpienia obniżała poziom tej uroczystości, przyczyniając zarówno duchowieństwu jak i organizatorom i wielu swym kolegom niewątpliwie dużo przykrości, to byłoby stosowniejsze, aby Rząd przez swych przedstawicieli nie angażował się w dwuznaczne i trudne sytuacje. Przeciętny obywatel mniej spostrzegał owiane szczeremi intencjami spokojne szeregi młodzieży, dla której cel religijny pył istotnie jedynym celem przyjazdu, ale musiał spostrzegać, jak demonstracyjnie obnoszono mieczyki w klapach marynarek, jak składano wieńce z napisem: „Narodowa Młodzież Akademicka”, jak poszczególne grupy młodzieży wznosiły okrzyki na cześć rządu narodowego, armii narodowej i Romana Dmowskiego. W tych warunkach udział przedstawiciela Rządu w tych uroczystościach w charakterze oficjalnym stwarzał wśród zdezorientowanej opinii przekonanie, że sojusz z prawicą jest obecnie aktualnym programem politycznym Rządu. Boć przecież każdy obywatel logicznie rozumował, że na uroczystość zaprzysiężenia członków innych partyj dywersyjnych starostowie na razie jeszcze nie chodzą.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Ten oderwany przykład nie wyczerpuje nawet w drobnej części całości tego zagadnienia, któremu możnaby poświęcić cały osobny referat, operując szeregiem faktów. Byłoby zatem bardziej pożyteczne, gdyby administracja czy poszczególni jej przedstawiciele w terenie mieli taki sam pogląd na sprawę mieczyków Chrobrego, jak Premier Rządu. Uniknie się przez to sugestji, że taka w mniemaniu autorów sprytna polityka terenowa łagodzić będzie konflikty społeczne, niwelować ostrze wystąpień antyrządowych i stworzy idealną atmosferę dla rządzenia, jednając wynalazcy takiego systemu opinię zdolnego administratora. Słuszniejsza jednak będzie zasada, aby kwalifikowanie wartości administracji terenowej nie opierało się na kryteriach tych wątpliwych uzdolnień politycznych, jak to wspomniał dzisiaj referent ustawy, lecz na podstawie stwierdzonej umiejętności urzędowania, dobrej gospodarki i właściwego szczerego stosunku administracji do ludności. Albowiem życie i doświadczenie przeczy, aby uprawiana przez administrację wielka polityka terenowa dawała dobre rezultaty. Znam teren, gdzie przy stosowaniu takiej właśnie polityki wybuchły jedne z pierwszych rozruchy antyżydowskie, a w pewien czas potem strzelano do demonstrujących robotników. Jedynym zaś istotnie realnym wynikiem takiego stanu rzeczy jest wielokrotne zwiększenie wpływów tych ugrupowań, które p. Premier z swych planów i rachub politycznych całkowicie eliminuje. Zwiększenie zaś tych wpływów odbywa się z reguły kosztem obozu prorządowego, dla którego celów nie poświęca się żadnego wysiłku lub myśli twórczej.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Chciałbym wierzyć, że okres przelewu krwi jest za nami. Chciałbym wierzyć, że wniesienie w nasze stosunki szczerości i prostolijności p. Premiera wyjdzie społeczeństwu i administracji na dobre, a w każdym razie ułatwi rozpoznanie zła i wskaże dokładne drogi działania, by represje, jeśli już będą konieczne, trafiały we właściwy cel, a nie w przypadkowych przechodniów. Chciałbym wierzyć, że minął już kulminacyjny punkt jeszcze jednego, niesłychanie ciężkiego i niebezpiecznego kryzysu, jaki zwalił się na nas ciężkiem brzemieniem po 12 ma ja 1935 r., a który nazwaćby można kryzysem braku Józefa Piłsudskiego. Sądzić należy, że ten mimowolny a zrozumiały stan oszołomienia, spowodowany katastrofą, powoli przechodzi.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">I gdybyśmy teraz po roku spróbowali zrobić diagnozę narodu polskiego, to niewątpliwie okaże się, że naród odnajdzie się cały z swoim zdrowym instynktem obywatelskim, okaże się, że chłop, ten wielki polski niemowa, który bytuje w najgorszych warunkach życiowych, pozostał, jak to nawet poruszył p. generał Żeligowski, głuchym w swej masie na wszelakie hasła wywrotowe, że całkowity spokój zachował, że jest elementem, na którym się da budować przyszłość Polski. Naród chce tylko jeść i spokojnie pracować, a ci, którzy się mienią być jego przywódcami, reprezentują wyłącznie osobistą tęsknotę powrotu do władzy.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Taki to nasz kapitał ludzki, pojęty w sensie zarówno materialnym, jak i moralnym, stanowi rezerwuar naszych sił obronnych, głównego dostawcę żołnierza do naszej armii, zaliczanej obecnie do najlepszych w Europie. Tak przynajmniej przyzwyczailiśmy się na tę sprawę patrzeć, takie mniemanie dogadzało naszej ambicji i dumie narodowej. Dlatego uchwaliliśmy bez dyskusji, w nastroju niemal uroczystym, budżet wojskowy, a jedynem zastrzeżeniem, jakie można było wysunąć, to był zarzut, że budżet ten jest niewspółmiernie niski wobec istotnych potrzeb nowoczesnej armii, rozumiem, armii, któraby mogła się oprzeć skutecznie armii nieprzyjacielskiej, zdolnej przeciwstawić osobistej odwadze i wartości żołnierza polskiego olbrzymią, choć ślepą i martwą, a jednocześnie jakżeż pewną siłę mechaniczną, niszczącą z niesłychaną skutecznością i dokładnością życie ludzkie. Jakimże przekonywującym argumentem są cyfry zbrojeń naszych sąsiadów, jakim niezawodnym pedagogiem okazała się wojna włosko abisyńska, której przebiegu i finału, sądząc z artykułów prasowych, nikt trafnie nie przewidział. Ani niepokonane przeszkody naturalne, ani sławne pory deszczowe, ani olbrzymie przestrzenie, ani odwaga wojsk króla królów nie potrafiły stawić czoła sile motorów króla włoskiego, niezawodnej skuteczności ognia artyleryjskiego i śmiertelnemu działaniu gazów, wyprodukowanych pod pięknem, słonecznem niebem Italii.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Opinia publiczna rozumie misję p. Premiera Składkowskiego jako realizację problemu konsolidacji wewnętrznej i dostosowanie konieczności obronnych kraju do norm, odpowiadających faktycznym potrzebom Polski. Staje się to szczególnie aktualne teraz, kiedy jesteśmy świadkami nowych przesunięć w układzie sił Europy, kiedy w ciągu paru miesięcy w sposób niemal fantastyczny powstają nowe imperia, kiedy dla wszystkich staje się jasnem, że Genewa powoli schodzi do roli centrum turystycznego dla dyplomatów, a pałac Ligi Narodów służy od czasu do czasu do politycznych deklamacyj, w które już sami autorzy nie wierzą; kiedy traktaty na czele z Traktatem Wersalskim stały się nic nie znaczącym świstkiem papieru, kiedy z najwyższem zdumieniem czytamy przebieg procesu katowickiego, kiedy jedyną polityką, dającą praktyczne rezultaty, stała się polityka faktów dokonanych, kiedy od niepamiętnych lat okazało się, że można zupełnie bezkarnie nadepnąć łapę lwa brytyjskiego, pomrukującego groźnie nad czwartą częścią całego globu ziemskiego.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Ale ani z ust p. Premiera, ani p. Wicepremiera społeczeństwo nie otrzymało odpowiedzi na to dręczące pytanie, jakie zostaną przedsięwzięte środki dla właściwego rozwiązania zagadnienia obronności kraju w skali, w jakiej to zagadnienie potraktować należy. Społeczeństwo zdaje sobie przecież sprawę, że powstająca tu i ówdzie inicjatywa zbiórki na cele obrony narodowej, że grosz wdowi i rozczulająca ofiara polskiego dziecka ze szkoły powszechnej swą szczerością, prostotą serca i świętością intencji nie zrównoważy brutalnej siły materialnej miliardów, rzucanych bez wszelkiego romantyzmu na cele zbrojeniowe przez inne narody. Każdy to przecież rozumie, że potrzeby obronne kraju nie mogą być rozwiązywane w skali zbiórki 3 maja czy powodzi w Małopolsce. Nie rozwiązuje tej sprawy nawet pełna najwyższego szacunku ofiara robotnika polskiego, składającego w darze armaty czy karabiny maszynowe, albowiem szlachetność ofiary nie zastąpi jej materialnego efektu. Oczekujemy w tej mierze akcji, która nie będzie nosiła znamion półśrodków, lecz załatwi sprawę obronności Polski w sposób, zapewniający jej całkowite bezpieczeństwo, akcji, która będzie godną naszego mocarstwowego stanowiska, która pozwoli narodowi spać spokojnie i pracować spokojnie. Na to muszą się znaleźć środki.</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Pełno jest wśród społeczeństwa powoływania się na zachodniego sąsiada, który po przegranej wojnie, bez złota w skarbie, ale za to z astronomiczną cyfrą długów potrafił znaleźć środki na zbrojenia, które okazały się lepszym argumentem dla złamania niewygodnych paragrafów Traktatu Wersalskiego aniżeli praca dyplomatyczna lat kilkunastu. Jeśli naród włoski, który nie uchodzi za bogaty, zdobył się na wysiłek prowadzenia kosztownej wojny kolonialnej, jeżeli naród ten umiał ofiarować państwu swe złoto prywatne, to musimy i my stanąć na wysokości zadania, tem bardziej, że gdy tam chodziło o cele imperialistyczne, to u nas chodzi o egzystencję.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Pan Wicepremier Kwiatkowski stwierdził, że w latach 1932 i 1933 wpłynęło do nas dla celów tezauryzacyjnych uchwyconego tylko statystyką złota na sumę 320 milionów zł. Jest go rzeczywiście w kraju wielokrotnie więcej. Jeżeli chodzi o entuzjazm dla sprawy obrony narodowej, to będziemy się starali w całym narodzie go wzbudzić, a jeżeli chodzi o kategorię ludzi, niedających się unieść entuzjazmowi, to wierzymy w talent p. Wicepremiera Kwiatkowskiego. Nie czas żałować róż, gdy płyną lasy.</u>
<u xml:id="u-61.12" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Dowiedzieliśmy się również z ust p. Wicepremiera, że prowadzi się spis wszystkich szczęśliwych posiadaczy kont w bankach zagranicznych, względnie tych, którzy w kwietniu przekazali większe sumy pieniężne. P. Wicepremier nie powiedział, w jakim celu to się robi, ale opinia publiczna oczekuje wiadomości, że posiadacze tych kont w taki czy inny sposób po większą o te sumy Fundusz Obrony Narodowej. Albowiem nikt nie potrafi obronić twierdzenia, że dezercja tych kapitałów w naszych warunkach nie równa się zdradzie narodowej. Właściciele tych sum, niemający dostatecznego za ufania do Polski, będą się w naszej skromnej Ojczyźnie czuli pewniej i lepiej, o ile za ich pieniądze zakupimy nieco armat i samolotów.</u>
<u xml:id="u-61.13" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">I jeszcze jedno. Robotnicy polscy dają dowody swego patriotyzmu, składając w ofierze dary, wielokrotnie przekraczające ich cały stan majątkowy i środki bytowania. Bylibyśmy ciekawi, jaki w tej proporcji dar złoży swej Ojczyźnie przemysł polski, ile to ofiar od sfer posiadających wyzwoli grosz polskiego dziecka z biednej wsi kresowej, co rozumie potrzebę obrony kraju. A zgóry powiedzieć sobie należy, że nie chodzi o ochłap z pańskiego stołu dla biednej Ojczyzny, że tu nie chodzi o rzucanie na tackę drobnej monety z grymasem zniecierpliwienia na twarzy, byleby się pozbyć jeszcze jednej natrętnej zbiórki, tu chodzi o oddanie na cele obrony narodowej części substancji majątkowej ludzi posiadających, z tem prostem wyrachowaniem, by cały majątek nie stał się kiedyś tylko wspomnieniem rodzinnem. Czyż właściciele majątków, które znalazły się inpartibus infide lium, nie oddaliby chętnie ich połowy, byleby znalazły się one po tej stronie granicy? A czy kapitał zagraniczny, pracujący w Polsce, nie mógłby lokować swych zysków w obligacjach obrony narodowej i tylko w tej postacie zyski te wywozić zagranicę?</u>
<u xml:id="u-61.14" who="#WacławEugeniuszKobyłecki">Wierzę, że Rząd obecny, który uważam za Rząd obrony narodowej, zagadnienia te rozwiąże z pożytkiem dla kraju i dlatego głosować będę za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-61.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#StanisławCar">Zarządzam przerwę do dnia jutrzejszego 18 czerwca do godziny 10tej rano.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(Odroczenie posiedzenia w dniu 11 czerwca o godz. 19 min. 36)</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#komentarz">(Wznowienie posiedzenia w dniu 18 czerwca o godz. 10 min. 15.)</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Szymanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#GenadiuszSzymanowski">Wysoki Sejmie! Pan Premier Składkowski rzucił hasło: Trzeba rozpocząć surowe życie. Ja pozwolę sobie dać odzew: Polsce potrzebny jest silny i sprawiedliwy Rząd. Właśnie silny i sprawiedliwy. Nie jest to żadna rewelacja i bynajmniej nie twierdzę, że Polska nie miała dotąd silnych i sprawiedliwych rządów, ale zagadnienie to w dobie dzisiejszej nabiera szczególniejszej wagi. Trzeba powiedzieć otwarcie, że od 12 maja ub. r. w Polsce wiele się zmieniło. Przedtem chłop białoruski, gdy bardzo dokuczyła mu jakaś niesprawiedliwość, odgrażał się, a zarazem pocieszał: pójdę do Warszawy do Piłsudskiego. Naturalnie nigdy do Warszawy nie poszedł, a jeżeli był — bardzo nieliczne to były wypadki — to nigdy go do Piłsudskiego nie dopuszczono. Ale to była wielka rzecz ta pewność, że w Warszawie jest ktoś, jest ta najwyższa sprawiedliwość, do której chociaż w myśli, chociaż sercem można się uciec, że tu w Warszawie jest ostoja ładu i porządku moralnego. Powtarzam — to była wielka rzecz. Otóż wydaje mi się, że jednem z naczelnych zadań doby dzisiejszej jest, aby w Polsce był silny i sprawiedliwy rząd, aby tu w Warszawie był silny pion, któryby się stał ostoją ładu nie tylko politycznego i społecznego, ale przedewszystkiem moralnego.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#GenadiuszSzymanowski">Gdy z punktu widzenia interesów poważnego odłamu obywateli Państwa, z punktu widzenia zainteresowań ludności białoruskiej, którą mam zaszczyt w tej Wysokiej Izbie reprezentować, zastanawiam się nad hasłem rzuconem przez p. Premiera Składkowskiego o konieczności rozpoczęcia surowego życia, nasuwają mi się pewne refleksje. My na Białorusi nigdy nie byliśmy faworyzowani przez los, nigdy nas los nie pieścił; my jesteśmy przyzwyczajeni do surowego życia. Ale muszę powiedzieć, że nie narzekamy na dzisiejszą sytuację gospodarczą. Nie znaczy to bynajmniej, że nie mamy żadnych potrzeb, ani że wszystkie potrzeby mamy zaspokojone. Ale mamy dwie cechy: potrafimy poprzestawać na małem i umiemy cierpliwie czekać. Dlatego też hasło, rzucone przez p. Premiera, nas bynajmniej nie przeraża, a przeciwnie, w razie konieczności państwowej gotowi jesteśmy z chęcią ponieść wszelkie ofiary na rzecz Państwa.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#GenadiuszSzymanowski">Proszę Wysokiej Izby! Gdy mówiąc o Rządzie, dodałem jeden przymiotnik i powiedziałem, że Rząd musi być sprawiedliwy, to nie zrobiłem tego bynajmniej przypadkowo. U nas na Białorusi, jak to wczoraj bardzo trafnie ujął p. gen. Żeligowski, wśród ludu białoruskiego jest głęboko zakorzeniona potrzeba sprawiedliwości. Gdy u nas mówi się o kimś, że to jest sprawiedliwy człowiek, to jest w naszych ustach najwyższą pochwałą i najwyższem uznaniem.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#GenadiuszSzymanowski">Nie mam na myśli sprawiedliwości w sensie wymiaru sprawiedliwości, bo trzeba przyznać, że ten jest na właściwym poziomie. Mam na myśli sprawiedliwość polityczną, sprawiedliwość społeczną, sprawiedliwość codzienną i jeżeli o nią chodzi, to z tem nie jest dobrze.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#GenadiuszSzymanowski">Tu zmuszony jestem zrobić maleńką dygresję. Ostatnio na czoło zagadnień państwowych wysuwa się sprawa obrony Państwa. Wczoraj na ten temat dużo mówiono z tej trybuny. Podnoszono konieczność wzmożenia obronności Państwa, zastanawiano się nad środkami osiągnięcia jaknajwyższego poziomu obronności i jaknajwiększej pewności, że jesteśmy na wszelką ewentualność losu przygotowani. Sądzę jednak, że jeżeli ma się używać dla realizacji tego zagadnienia metod posługujących się tylko elementami materialnemi, to nie rozwiążemy zagadnienia. Przeciwnie, musimy sobie jasno powiedzieć, że nasze środki materialne są ograniczone, że nie możemy co do tego równać się z innemi potęgami świata. Więc gdzież mamy szukać ratunku, jeżeli trzeba będzie go szukać? Musimy szukać go w dziedzinie ducha, bo ta dziedzina jest nieograniczona. Musimy przygotować tak wszystkich obywateli — powtarzam — wszystkich, bez wyjątku, wyzwolić z nich najlepsze siły, najszczytniejsze chęci, wyzwolić z nich zapał szczery i prawdziwy, aby każdy z nich był gotów oddać za Państwo ostatnią kroplę krwi. Jeżeli — powtarzam — nic nie zrobimy w tej dziedzinie, w dziedzinie ducha, to obronności Państwa nie postawimy na należytym poziomie.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#GenadiuszSzymanowski">Otóż tutaj znowu najważniejszym czynnikiem jest czynnik sprawiedliwości, bo jeżeli Państwo wymaga od obywatela największej ofiary, to musi mu dać chociażby minimalne prawa. Nie wolno dzielić obywateli na kategorie według ich przynależności narodowej lub wyznaniowej; wolno dzielić obywateli na kategorie tylko według ich zasług i wartości osobistych. A niestety u nas dzieli się obywateli na kategorie. Wystarczy nie być Polakiem, wystarczy nie wyznawać obrządku rzymskokatolickiego, ażeby być posądzanym conajmniej o nielojalność państwową, żeby być podejrzewanym. Tak niestety jest. Na tym odcinku jest więc bardzo wiele do zrobienia. Trzeba stworzyć wśród szerokich mas ludności białoruskiej warunki takie, aby Białorusini stali się obywatelami Państwa z ducha, krwi i kości, a nie z dowodu osobiste go. I tu, jak powiedziałem, najważniejszym czynnikiem jest sprawiedliwość, sprawiedliwe podejście do każdego obywatela bez różnicy narodowości i wyznania.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#GenadiuszSzymanowski">Wierzę — i szczerze to w tej chwili mówię — że Rząd p. Premiera Składkowskiego, w szczególności sam p. Premier, którego poznaliśmy w ciągu kilku lat urzędowania na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych, sam p. Premier ze swoją żołnierską rzetelnością i prawością szczerze podejdzie do realizowania tych naszych potrzeb. A ponieważ, jak powiedziałem, nie przeraża nas hasło, rzucone przez p. Premiera, że trzeba rozpocząć surowe życie, dlatego że, powtarzam, gotowi jesteśmy ponieść wszelkie ofiary na rzecz Państwa i ponieważ wierzę w sprawiedliwość p. Premiera, przeto głosować będę za udzieleniem pełnomocnictw.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Mincberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Z wielkiem zainteresowaniem wysłuchaliśmy ekspose p. Premiera w dziedzinie politycznej, jak również p. Wicepremiera na komisji w dziedzinie gospodarczej,</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#JakubLejbMincberg">Społeczeństwo chciałoby widzieć w p. generale Składkowskim Premiera przedewszystkiem ładu, porządku i spokoju publicznego. Pragnęlibyśmy więc, ażeby zapowiedział nam nową erę pod względem bezpieczeństwa życia i mienia ludności, Żyjemy bowiem — jak dotychczas — pod znakiem niepokoju i niepewności. Nie będę operował szczegółami, powiem tylko ogólnie, że rok ostatni był rokiem najcięższych przeżyć i nienotowanego teroru dla ludności żydowskiej. Rok ten krwią zaznaczył się w dziejach odrodzonej Polski i bólem wgryzł się w twarde jej życie i surową dolę.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#JakubLejbMincberg">Tak się składa, że w chwili, kiedy obradujemy nad sprawą pełnomocnictw dla Pana Prezydenta, w szeregu punktów odbywają się rozmaite procesy na tle zbiorowych gwałtów i masowego teroru. Odzwierciadlają one w sposób jaskrawy ponure nastroje i fatalne skutki hecy antysemickiej, a zarazem roboty antypaństwowej, prowadzonej bezkarnie przez nieodpowiedzialne czynniki. Jedynie polityce tolerowania i pobłażania zawdzięczać należy skutki koszmarnych dni przytyckich w Radomiu, odrzywolskich w Opocznie. Jedynie temu przypisać należy genezę procesu zagórowskiego w Kaliszu i rozprawy przeciwko mafii hitlerowskiej w Katowicach, Z ulgą przyjęliśmy dlatego zdecydowane oświadczenie Szefa Rządu, że zadaniem jego będzie poprawa sytuacji gospodarczej przy jednoczesnem wzmocnieniu nastrojów w kraju i zapewnieniu jutra. Ale, trawestując słowa p. Premiera, muszę powiedzieć, że nerwy nasze są zbyt zmęczone, by niedomówienia i niejasności mogły nam wystarczyć.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#JakubLejbMincberg">Pozwolę sobie zainterpelować Pana Premiera, czy maksymę „że w Polsce krzywdzić nie wolno nikogo”, że „Rząd podobnie jak uczciwy gospodarz nie pozwoli, by kogoś krzywdzono w jego domu”, zrozumiałem trafnie? Bo zrozumiałem ją w ten sposób, że odnosi się ona w jednakowej mierze do wszystkich obywateli jako równych w prawach domowników, których gospodarzem opiekunem jest Rząd, Jestem pewien, że gdyby stale obowiązywała taka zasada, nie doszłoby do smutnych wypadków, Gdyby nie pozwolono młodzieniaszkom z mieczykami hulać w kraju, nie doszłoby do krwawych i smutnych zajść. Gdyby nie tolerowano wybryków w akademiach, nie powstałyby nastroje barbarzyństwa i rozkiełznania, Gdyby należycie tępiono antysemityzm administracyjny, nie słyszelibyśmy obecnie bredni niektórych funkcjonariuszów policyjnych na procesie przytyckim, jakoby kilkunastu Żydów zorganizowało pogrom paru tysięcy chłopów. Gdyby nie planowa eksterminacja ludności żydowskiej, nie mielibyśmy w parlamencie absurdalnych kwestyj bydlęcych, a widzielibyśmy naprawdę w Rządzie dbałego o wszystkich domowników obywateli gospodarza.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Nie jesteśmy przyzwyczajeni do skondensowanego, lapidarnego, niecodziennego stylu p. Premiera. Słowa jego wydają nam się dlatego zbyt skąpe. Są one jakby nierozłupanym orzechem, z którego jądra nie sposób wyłuskać, Jestem w tem położeniu, że posiadam bezpośredni komentarz do niektórych jego słów. W przededniu ekspose miałem zaszczyt być przyjęty przez p. Prezesa Rady Ministrów, który w niedwuznaczny sposób oświadczył mi, że jest zdecydowany obecnemu stanowi rzeczy położyć kres, gdyż zbyt kocha Polskę by na to, co się dzieje, mógł pozwolić.</u>
<u xml:id="u-66.5" who="#JakubLejbMincberg">To wymowne oświadczenie tem bardziej jest dla nas cenne, że od wielu lat stale i ciągle stwierdzamy, iż interes Państwa idzie w parze z interesem zgodnego współżycia i współpracy wszystkich obywateli, Jeśli, jak powiedziałem, posiadam komentarz p. Premiera do zagadnienia natury politycznej, a raczej bezpieczeństwa, to niestety, brak nam klucza do programu ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-66.6" who="#JakubLejbMincberg">W swojej zwięzłej enuncjacji sejmowej rzucił p. Premier krótkie hasło: „walka ekonomiczna — owszem, ale krzywdy — żadnej”.</u>
<u xml:id="u-66.7" who="#JakubLejbMincberg">Proszę Wysokiego Sejmu! Istnieją dwa rodzaje walki ekonomicznej. Jest pewien rodzaj walki ekonomicznej, który cechują bojkot, teror, eksterminacja, obezwładnienie gospodarcze. Ta walka — to nienawiść, która prowadzi do anarchii. Ta walka prowadzi do Przytyków i Odrzywołów, I na tego rodzaju interpretację powołują się złośliwie czynniki. Temu też dano wyraz wczoraj w niektórych przemówieniach panów posłów, interpretując złośliwie intencję p. Premiera.</u>
<u xml:id="u-66.8" who="#JakubLejbMincberg">Ale jest jeszcze druga droga — szlachetna walka ekonomiczna. Określił ją Wielki Marszałek w swym słynnym aforyzmie: „Idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak ongi był wyścig krwi, wyścig żelaza”.</u>
<u xml:id="u-66.9" who="#JakubLejbMincberg">Istnieje zatem szlachetny wyścig pracy, szlachetne współzawodnictwo zdolności, konkurs wysiłków, rywalizacja umiejętności. Znając p. Premiera z dotychczasowej jego działalności, nie mam absolutnie żadnej wątpliwości, że nie miał na myśli żadnej walki narodowościowej czy bojkotowej. A jeżeli żerują na jego słowach czynniki złośliwe złośliwą interpretacją, to jestem pewny, że Rząd w osobie p. Premiera w swych poczynaniach da temu wyraz. Zada to kłam tym wszystkim mylnym interpretacjom.</u>
<u xml:id="u-66.10" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Mówiąc o tej drugiej drodze współzawodnictwa, stwierdzam, że do takiej walki, do uczciwej konkurencji jesteśmy zawsze gotowi stanąć w szranki. Niestety nie mamy możności normalnej rywalizacji i współzawodnictwa. Nie od dzisiaj bowiem domagamy się wyrównania naszych krzywd w życiu publicznem i gospodarczem. Jest szereg dziedzin, do których ludność żydowska nie ma dostępu. Dusimy się i męczymy w ciasnych ramach sklepikarstwa i rękodzielnictwa. Coraz bardziej się zwężają i szczupleją nasze źródła zarobkowania. Na wyższych uczelniach — numerus clausus, w urzędach — numerus nullus, w dziedzinie skarbowej — ciężary niepomierne, w życiu gospodarczem — ograniczenia na każdym kroku.</u>
<u xml:id="u-66.11" who="#JakubLejbMincberg">Jeżeli komukolwiek odpowiadają te lub inne dziedziny zarobkowania — ktoby ośmielił się temu przeciwstawić? Ale niechaj nikt nie stawia ograniczeń ludności żydowskiej w wyborze zawodu i dążeniu do pracy, niechaj dopuszczona zostanie jako domownik do wszystkich dobrodziejstw, stanowisk, urzędów, zarobków, jakie mi dom dysponuje. Jedynie w tym sensie problem żydowski może być rozwiązany, a problem gospodarczy wkroczyć na normalne tory.</u>
<u xml:id="u-66.12" who="#JakubLejbMincberg">Jak już powiedziałem na wstępie, skąpy styl p. Premiera uniemożliwia nam dokładną analizę jego zamiarów. Trudno nam dociec, w jaki sposób Rząd zamierza zrealizować swoje dążenie do nakarmienia i nasycenia bezrobotnych. P. Wicepremier uchylił nam nieco rąbka tajemnicy. Ekspose jego nacechowane jest optymizmem na cztery lata naprzód. Będę ostatni, co temu optymizmowi przeciwstawi pesymizm i defetyzm. Kraj nasz obfituje w wielkie możliwości gospodarcze. Dlatego też wierzymy, że zaspokojenie potrzeb wszystkich warstw ludności przy zdrowej i mądrej gospodarce łatwo osiągnąć. Zależy tylko od sposobów i środków wykonania tych zadań.</u>
<u xml:id="u-66.13" who="#JakubLejbMincberg">P. Wicepremier jest przeciwnikiem wszelkich efektów gospodarczych i środków narkotycznych. Potępia on słusznie fikcje ekonomiczne i wsie „potiomkinowskie”. Zwalcza on namiętnie pomysły Johnów Law'ów finansowych i Cagliostrów gospodarczych. Z tem większą odwagą możemy żądać, by patrzył w rzeczywistości prosto w oczy, by wyczerpał wszystkie środki zaradcze do dna i by wytępił wszelkie przeszkody do cna.</u>
<u xml:id="u-66.14" who="#JakubLejbMincberg">Mówił p. Wicepremier, że w ciągu ostatnich miesięcy przedpole zostało przygotowane do podjęcia ofensywy. Jeżeli chodzi o przedpole dekretowe — owszem, jeżeli natomiast chodzi o przedpole psychiczne i faktyczne — wątpię.</u>
<u xml:id="u-66.15" who="#JakubLejbMincberg">W ciągu ostatnich miesięcy pod tym względem zaszła zmiana na gorsze. Etatyzm i monopolizm faktyczny i psychiczny, dzielnicowy i etniczny istnieją w całej pełni i pogłębiają się coraz bar dziej. Ażeby rozpocząć ofensywę w kierunku zrealizowania szeroko zakrojonych planów nowej polityki gospodarczej, należy przedewszystkiem mieć na uwadze, że organizm państwowy stanowi jedną niepodzielną całość. Obieg krwi musi zatem być równomierny. Nie można uwzględniać jednej części organizmu, a zaniedbywać drugiej. Tego rodzaju stosunek musi wywołać złą przemianę materii gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-66.16" who="#JakubLejbMincberg">W tych warunkach zdrowa gospodarka indywidualna, której hołduje p. Wicepremier, nie może normalnie się rozwijać.</u>
<u xml:id="u-66.17" who="#JakubLejbMincberg">Dlatego też dziwić Się należy, że p. Wicepremier i Minister Skarbu, malując obraz stosunków w kraju i dając wyraz różnego rodzaju bolączkom, nie uwzględnił tak ważnej bolączki, jak kwestia żydowska ostatniej doby.</u>
<u xml:id="u-66.18" who="#JakubLejbMincberg">Jest rzeczywiście objawem rokującym dobre nadzieje stwierdzenie p. Wicepremiera, że bezrobocie zmniejszyło się z 442.000 do 320.000 osób. Ale, Wysoka Izbo, istnieje poza nędzą zarejestrowaną — nędza niezarejestrowana. Ludność żydowska jest znękana i zbiedzona ostatniemi latami przesilenia gospodarczego. Tu przeważnie można mówić nie o nędzy zarejestrowanego bezrobotnego, lecz o nędzy nieznanego bezzarobkowca.</u>
<u xml:id="u-66.19" who="#JakubLejbMincberg">Społeczeństwo żydowskie jako obywatel i domownik ma prawo domagać się, ażeby było brane w rachubę nie tylko przy mobilizacji środków inwestycyjnych, co zawsze gotowe jest ofiarnie spełniać, ale także przy mobilizacji sił pracowniczych dla realizacji wielkiego cyklu robót 4letniego planu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-66.20" who="#JakubLejbMincberg">Panie Wicepremierze i Ministrze! Przy studiowaniu dziejów gospodarczych lat ostatnich proszę pamiętać, że istnieje obok rozdziału „o przyczynach niepowodzeń gospodarczych” również rozdział „o skutkach nierówności obywateli”. Jedno musi być wynikiem drugiego. Prawdziwa troska o ułatwienie pracy i spotęgowanie jej rozmiarów musi się oprzeć o całokształt interesów gospodarczych całej ludności w kraju.</u>
<u xml:id="u-66.21" who="#JakubLejbMincberg">Hasło p. Wicepremiera, zmierzające do zbliżenia między obywatelem i urzędnikiem, jest niewątpliwie ważne. Ale stokroć ważniejsze, naszem zdaniem, jest hasło zbliżenia obywatela do obywatela.</u>
<u xml:id="u-66.22" who="#JakubLejbMincberg">Jeżeli chodzi o życie gospodarcze wogóle, jest ono w obecnej chwili w dużym stopniu zahamowane. Już kolega poseł Sowiński wskazał na komisji na konieczność usprawnienia aparatu dewizowego. Zbyt rygorystyczne i biurokratyczne traktowanie importu surowców wpływa nader ujemnie na bieg życia gospodarczego w kraju.</u>
<u xml:id="u-66.23" who="#JakubLejbMincberg">Szereg fabryk czy to w Łodzi, czy w Sosnowcu, czy Częstochowie, zmuszony jest ograniczyć produkcję. W ten sposób największa bolączka, którą pragnęlibyśmy usunąć z naszego życia — bezrobocie przybiera na rozmiarach i ostrości. Starania dotychczasowe w kierunku odpowiedniego przydziału dewiz narazie nie dały pozytywnych wyników. Jeżeli rynek nie będzie w należytym stopniu zaopatrzony w surowce, zachodzi obawa jeszcze większego niż dotychczas skurczenia się dni pracy i zeszczuplenia podaży towarów.</u>
<u xml:id="u-66.24" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Parę słów o dopowiedz i należy się jeszcze panu koledze posłowi Wagnerowi w związku z jego zleceniem na komisji posłom żydowskim. Ima się on stałej, wypróbowanej zasady: „cherchez le juif”. Raz na zawsze proszę zapamiętać: Naród żydowski nie jest jednolity pod względem politycznym, tak jak nie jest jednolity pod tym względem naród polski. Każdy z nas reprezentuje tych, kogo reprezentuje. Sfery radykalne żydowskie nie upoważniły posłów żydowskich do zastępowania ich w Sejmie i przyjmowania zleceń p. posła Wagnera. Przypuszczam, że tak samo stery radykalne polskie nie upoważniły posła Wagnera do dawania zleceń posłom żydowskim. Wreszcie zapewniam p. posła Wagnera, że stosunek nasz i wpływ na komunizm żydowski jest nie większy, jak stosunek i wpływ p. posła Wagnera.</u>
<u xml:id="u-66.25" who="#JakubLejbMincberg">W społeczeństwach nowoczesnych czyn indywidualny jest czynem indywidualnym. Program partyjny jest programem partyjnym. Narzucanie komukolwiek zbiorowej odpowiedzialności świadczy albo o braku poczucia realizmu, albo o istnieniu złej woli. Tego rodzaju pogląd prowadzi do Mińsków Mazowieckich.</u>
<u xml:id="u-66.26" who="#JakubLejbMincberg">Tak, Mińsk Mazowiecki to nowy symbol zbiorowej zemsty, zbiorowego lynchu, zbiorowej vendetty. Jak dalece jad wżera się w nasze życie publiczne, świadczy następujący wypadek, podany przed kilkoma dniami przez prasę. Otóż w Sosnowcu w czasie defilady w dniu święta sportowego i Czerwonego Krzyża, kiedy przemaszerowały organizacje żydowskie ze sztandarami, przedstawiciele władz przestali salutować, a orkiestra przerwała marsz. Zapytany przez reprezentantów sportu żydowskiego, co to ma znaczyć, komendant przysposobienia wojskowego oświadczył, że jest to odpowiedź na wypadek w Mińsku Mazowieckim,</u>
<u xml:id="u-66.27" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-66.28" who="#JakubLejbMincberg">My wiemy bardzo dobrze, że to, co się dzieje na ulicach, to nie jest samorzutne, to jest pewna komenda, ale że komenda ta dociera nawet do tych murów — tego nie wiedzieliśmy.</u>
<u xml:id="u-66.29" who="#JakubLejbMincberg">Tego rodzaju oficjalne i nieoficjalne jątrzenie opinii przeciwko ludności żydowskiej nie rozwiąże kwestii żydowskiej w Polsce. Nie rozwiąże jej także angażowanie się Polskiej Agencji Telegraficznej i Radja Polskiego w sprawę hecy antysemickiej, Przed kilkoma miesiącami byliśmy świadkami, jak urzędowe te placówki prowadziły agitację przeciw żydowskiemu ubojowi rytualnemu, sugerując w ten sposób wrażenie, jakoby to było stanowisko sfer rządowych. Obecnie rozpowszechniają one plotki i fałsze w rodzaju informacji o rzekomem sprofanowaniu przez młodzież żydowską obrazu świętego.</u>
<u xml:id="u-66.30" who="#JakubLejbMincberg">Zapytuję Pana Premiera i Pana Ministra Poczt i Telegrafów: czy tego typu informacje wchodzą w zakres pracy PAT'a i Radja Polskiego? Czy w celu szerzenia antysemityzmu istnieją i powołane zostały do życia te instytucje, czy też w celu szerzenia prawdy, zgody, kultury i służenia interesom Państwa?</u>
<u xml:id="u-66.31" who="#JakubLejbMincberg">Żyjemy w atmosferze niepokoju i nienawiści, a jednocześnie stoimy przed zagadnieniami wielkiej wagi. Wszelkie zatem kroki w kierunku ożywienia i podniesienia gospodarki krajowej mogą być poczynione tylko wtedy, kiedy ta atmosfera niepokoju i nienawiści ustanie, kiedy wszyscy obywatele rzeczywiście będą mogli czuć się domownikami, równymi pod względem praw, kiedy rywalizacja ekonomiczna oparta zostanie na zasadach zgodnego dążenia do wspólnego celu — walki z kryzysem ekonomicznym i wojny z głodem i nędzą.</u>
<u xml:id="u-66.32" who="#JakubLejbMincberg">W ten tylko sposób sczezną lata przeklęte, a będą mogły nastąpić lata błogosławione.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Hutten-Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! O pełnomocnictwa występuje p. Prezes Rady Ministrów gen. Składkowski. Z tej trybuny słyszeliśmy czyj autorytet reprezentuje. Oczywiście pełnomocnictwa otrzymać musi,. Możemy mieć pewność, że pełnomocnictwa te będą wykorzystane dla dekretowania w tych dziedzinach, które będą stanowiły istotną konieczność państwową. Już na Komisji dla uchwalenia pełnomocnictw zwróciłem uwagę, że w mniemaniu społeczeństwa i w mniemaniu wielu z nas szereg dekretów, wydanych na podstawie ustawy o pełnomocnictwach z przed trzech miesięcy nie odpowiada tym potrzebom. Przypuszczamy, że obecnie to już się nie powtórzy.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">P. Premier był łaskaw zapowiedzieć, że ekspose gospodarcze wygłosi p. Wicepremier, Minister Skarbu. Istotnie na komisji specjalnej p. Minister Skarbu był łaskaw przedstawić nam w swojem przemówieniu stan gospodarczy Państwa, a przedewszystkiem zagadnienia budżetowe, Wiemy jak bardzo wiele pracy i wysiłku położył p. Minister w kierunku zrównoważenia budżetu. Wiemy, że na tym odcinku nastąpiła istotnie bardzo poważna poprawa. Brak natomiast było może w przemówieniu p. Ministra oświetleń, dotyczących szeregu innych odcinków naszego życia. Może było to wywołane formą przemówienia, wygłoszonego przez radjo do licznych bardzo słuchaczy. Może być, przemówienie w komisji mogłoby być nieco inaczej zbudowane. Nie słyszeliśmy nic wyraźnego o zwiększeniu środków na obronność Państwa. Nie usłyszeliśmy też wyraźnych zapowiedzi, dotyczących przyciągnięcia młodych sił do pracy, nie usłyszeliśmy żadnych cyfrowych zestawień, dotyczących naszych obrotów handlowych, naszego bilansu handlowego, naszego bilansu płat niczego.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W międzyczasie, przed tą sesją, na podstawie pełnomocnictw zostały wydane dekrety, dotyczące naszej centrali dewiz. Jest to zagadnienie tak niesłychanie ważne, jest to sprawa tak głęboko wchodząca w całą dziedzinę nie tylko naszego życia wewnętrznego, ale odbijająca się na naszych obrotach międzynarodowych, że tu istotnie przeanalizowanie wpływu wprowadzenia centrali dewiz na przyszłość naszych stosunków handlowych wydawałoby się potrzebne. Musimy przecież zdać sobie sprawę, że te posunięcia będą miały dość znaczny zapewne refleks na układanie się naszych stosunków w handlu międzynarodowym, że mogą nas zbliżyć do państw, mających tego rodzaju gospodarkę walutową, jaka i u nas została wprowadzona, a mogą, być może, oddalić nas od tych państw, które inaczej gospodarują. P. Wicepremier powoływał się na fakt, że kilkanaście krajów europejskich i kilkanaście pozaeuropejskich centralę tę mają, Ale największe organizmy gospodarcze świata: St. Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja, mające ograniczone do pewnego stopnia tylko obroty z zagranicą, pod względem walutowym tych przepisów nie mają. Nie twierdzę, żeby wprowadzenie tej centrali nie było koniecznością. Podkreślam jednakże, że ten fakt jest tak doniosły, że przeanalizowanie jego skutków z wszelkich punktów widzenia jest niezmiernie pożądane.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">P. Minister Skarbu wysunął w swojem przemówieniu jako jedną z zasadniczych tez, jako postulat kardynalny zagadnienie zaufania. Wielkie to istotnie słowo, ważne w stosunkach pomiędzy ludźmi, ważne w stosunkach pomiędzy państwami, ważne w stosunkach pomiędzy państwem a obywatelami. Przeżyliśmy wstrząs wojenny, wstrząs, którego rezultatem było na całym świecie właściwie głębokie podkopanie zaufania i dotychczas jeszcze nie potrafiliśmy doprowadzić na całym świecie zgodnym wysiłkiem do zwiększenia tego zaufania. Skutkiem braku zaufania wśród państw są tak powszechne zbrojenia, a skutkiem braku zaufania w stosunkach gospodarczych są ruchy złota i tezauryzacja. Ta niepewność gospodarcza, stwarza Wszechświatową Dogoń za złotem. Ciekawy jest to problem. Niektórzy porównują złoto do krwi w organizmie ludzkim i twierdzą, że brak jego wywołuje anemię gospodarczą, a z drugiej strony nadmiar jego — naprzykład jak było we Francji — odbija się również negatywnie na strukturze gospodarczej, na warunkach gospodarczych danego kraju.</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Ciekawe, że według obliczeń Reichsbanku w Berlinie, gdy produkcja złota w latach 1500–1600 wynosiła około 7 tonn rocznie, gdy w r. 1913 wynosiła około 713 tonn rocznie, to w okresie zaraz po wojnie znacznie spadła, wynosiła bowiem niespełna 500 tonn rocznie, w roku zaś 1933 i w następnych produkcja ta się zwiększyła i obecnie świat produkuje więcej złota niż przed wojną. Cyfra wydobycia złota i rudy złotej w r. 1933 wynosiła 776 tonn. Ale to zwiększenie ilości złota, bardzo znaczne i coraz się zwiększające, nie ma tego wpływu w gospodarce, jaki zdawałoby się powinno mieć. Z porównania stanu złota w poszczególnych bankach państwowych stwierdzamy, że wzrost kruszcu wcale nie odpowiada wzrostowi produkcji. Czem się to tłumaczy? Tłumaczy się to na całym świecie objawami tezauryzacyjnemi, wywołanemi rozmaitemi przyczynami. Warunki polityczne mają bardzo znaczny wpływ, miedzy innemi, na te ruchy złota. Ale nie jest to objaw tylko polski, jest to objaw wszechświatowy. A jeżeli porównamy stań złota w skarbcu Banku Francji, to moglibyśmy stwierdzić, że tam pomiędzy rokiem 1932–1936 były momenty, kiedy był przypływ i odpływ złota i te momenty dość odpowiadają nawet temu, co się działo i u nas.</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">I otóż, jeżeli w r. 1934 mamy w Banku Francuskim wyraźny wzrost zapasu złota, to i w Polsce r. 1934 na przestrzeni od r. 1931–1936 jest okresem najpomyślniejszym.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">P. Minister mówił o tezauryzacji. Istotnie jest to objaw bardzo szkodliwy. Nie mam zamiaru bynajmniej tezauryzacji bronić. Sam nie Dosiadam ani złota ani dewiz, mogę mówić całkiem bezinteresownie.</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przypuszczam jednakże że zagadnienie tezauryzacji jest wynikiem psychicznych cech natury ludzkiej, a szczególniej być może w Polsce rozpowszechniona jest obawa przed stratą tego bardzo znikomego dorobku społecznego, który mamy. I nie zgodziłbym się z p. Ministrem w twierdzeniu, że nieliczne warstwy tezauryzują. W majem przekonaniu ta tezauryzacja, o której mówił p. Minister, jest bardzo rozpowszechniona wśród warstw średnich. Spekulanci na wielką skalę spekulują głównie w surowcach, wreszcie w przekazach walut zagranicznych. o których wspominał p. Minister.</u>
<u xml:id="u-68.8" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zagadnienie tezauryzacji złota, to jest to rozpowszechnione wśród ludzi, przeważnie o bardzo średnim lub średnim poziomie zamożności, u ludzi, którzy przeszli nieraz przez tyle katastrof i klęsk gospodarczych, szczególnie po wojnie — i nie tylko po odrodzeniu Państwa Polskiego, ale i przedtem — u ludzi. którzy się tak obawiają, że dorobek nieraz całego swego życia stracą, że kurczowo szukają Pewnego zabezpieczenia. I dlatego też myślał bym, że na detezauryzację raczej można wpłynąć środkami Psychicznemi, niż samemi przepisami Policyjnemi i restrykcjami ustawowemi. To strona zaufania społeczeństwa do Rządu. W chwili, gdy p. Wiceminister Kwiatkowski przyszedł do Rządu jesienią roku ubiegłego, zaznaczyło się bardzo wyraźnie zwiększenie zaufania i odpływ złota, który już latem przeszłego roku w związku z wyborami do Sejmu i w związku z przemianami wewnętrznemi dał się odczuć, ustąpił miejsca natychmiastowej poprawie. Zimą, skoro się rozeszły pogłoski o pewnych zamierzonych zmianach, o centrali dewiz, konwersji pożyczek państwowych, następnie zapowiedzianym kursie pożyczki inwestycyjnej — co zrobiło złe wrażenie w społeczeństwie — widać było w społeczeństwie pewną nerwowość. Z przyjściem do Rządu p. Premiera Składkowskiego zauważyliśmy ten sam objaw zaufania, o którym przed chwilą mówiłem. Gdy wkłady w P. K. O. w ciągu kwietnia i maja uległy znacznej zniżce, pomiędzy 1 a 15 czerwca, właśnie na skutek przyjścia do Rządu p. Premiera Składkowskiego, wykazują one już wzrost kilku milionów złotych. A więc zaufanie — to złoto.</u>
<u xml:id="u-68.9" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Teraz chciałbym w kilku tylko słowach odpowiedzieć panu posłowi Stpiczyńskiemu, którego niestety na tej sali niema. W swojem bardzo pięknie zbudowanem wczorajszem przemówieniu poddał pan poseł Stpiczyński krytyce brak inicjatywy gospodarczej w naturze polskiej. Z tem twierdzeniem w żaden sposób zgodzić się nie mogę. Uważam, że mapa historyczna Polski jest najlepszym tego dowodem. Nie są do pomyślenia te zmiany granic naszych pomiędzy wiekiem X a XVI bez inicjatywy gospodarczej. Sama rycerskość, sama wojowniczość, sama odwaga napewno do tego nie wystarczała. Mieliśmy na naszych terenach najazdy Tatarów, a przecież, choć byli to wojownicy wielcy i wybitni, nie potrafili jednak stworzyć tego, co zostało zrobione przez nas na przestrzeni wieków. A więc mapa jest dowodem, Pamiętać mu simy w jakich warunkach historycznych Polska się rozwijała, pamiętać musimy, że nasze wysiłki wtedy, kiedy inne państwa mogły myśleć o zysku, musiały być skierowane ku zbudowaniu podstaw obrony.</u>
<u xml:id="u-68.10" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Inicjatywa prywatna była u nas pod wielu względami wyraźna, a w wieku XVIII czy trzeba wspominać o kanale Ogińskiego, który był koncepcją prywatną? P, poseł Stpiczyński za zarzucił, że w wieku XIX nie potrafiliśmy wykazać tej inicjatywy, a czy zapomniał o ministrze Lubeckim? Czy p. Stpiczyński nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdy założono bank Francji za czasów Napoleona, to mniej więcej w 10 lat później założyliśmy Bank Polski w Warszawie, kiedy to zachodziły bardzo wielkie różnice warunków gospodarczych między ówczesną Francją i Polską? A wysiłki w kierunku tworzenia towarzystw kredytowych! A cała spółdzielczość, szczególnie na zachodzie! A rozwój przemysłu rolniczego! Twierdzenie pana posła, że rolnictwo w Polsce jest tak zacofane, może się chyba tyczyć tylko niektórych biednych dzielnic, bo jeśli chodzi o zachód Polski, jeśli chodzi o tamtejszy przemysł rolniczy, to stoi on na wysokim poziomie i nie ustępuje przemysłowi zagranicznemu, a jeśli on nie był całkowicie polskim, to w każdym razie był w bardzo znacznej mierze polskim. Na brak rozwoju przemysłu polskiego mógł wpływać i oczywiście wpływał w znacznej mierze ucisk zaborców. Nie powinniśmy zapominać, że w r. 1863 nie wolno było np. niektórym Polakom przejeżdżać z miejsca na miejsce. Rozporządzenia Murawjewa, jeśli chodzi o generał gubernatorstwo wileńskie, są tego wyraźnym dowodem; właściciel ziemski, który chciał wyjechać z domu, musiał otrzymać specjalny glejt na przejazd. Czyż w tych warunkach istniała możliwość rozwoju inicjatywy prywatnej? Cóż dziwnego, że inteligencja polska wyjeżdżała na wchód, gdzie nie była ograniczona w swoim ruchu i czyniła rzeczy wielkie. Czyż nie polskiej inicjatywy zasługą jest wspaniały rozwój przemysłu cukrowniczego na wschodnim, ongiś polskim terenie? Były takie przypadki, że największe przedsiębiorstwa na wschodzie były przez Polaków zakładane i prowadzone, że wspomnę tylko o Kozieł Poklewskim, zesłańcu, p. Jasiukowiczu, organizatorze olbrzymich zakładów Dnieprowskich, zatrudniających 20.000 ludzi. Takich wypadków było bardzo wiele. Dlatego zarzutu tego bez analizy przyczyn, bez podkreślenia powodów, mnie się wydaje, stawiać nie można.</u>
<u xml:id="u-68.11" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Co się tyczy przyszłej gospodarki Polski, tej, która u nas powinna być prowadzona, nie wiem dlaczego mielibyśmy przerzucać się od skrajnego liberalizmu do skrajnej gospodarki państwowej. Nie sądzę, ażeby to była droga właściwa. Myślę, że w Polsce musimy wytworzyć to, o czem p. generał Żeligowski wczoraj mówił, własne drogi rozwoju gospodarczego, któreby w dzisiejszych warunkach dały się w kilku słowach ująć w ten sposób. Produkcja z wyjątkiem przemysłu wojennego powinna być w zasadzie pozostawiona inicjatywie prywatnej, natomiast kontrola, nawet ścisła, któraby uniemożliwiła ewentualne nadmierne zyski, i któraby udostępniła to, co jest najszerszym warstwom potrzebne, powinna zostać w rękach Państwa.</u>
<u xml:id="u-68.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Sarzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#PSarzyński">Wysoki Sejmie! Poraź trzeci w tej kadencji Sejm staje przed koniecznością uchwalenia pełnomocnictw dla Rządu. Jak widać z przebiegu dotychczasowej dyskusji, decyduje o udzieleniu pełnomocnictw tym razem wyłącznie interes Państwa. Nie podnoszono żadnych argumentów o znaczeniu prestiżowem I słusznie, bo Polska, wtłoczona między dwa państwa totalne o wielkiej dynamice, Polska w okresie kalejdoskopowych zmian sytuacji politycznej i gospodarczej w Europie, musi mieć rząd sprawny i zdolny do natychmiastowej decyzji.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#PSarzyński">Program zgłoszony przez pp. Premiera i Wicepremiera był przedmiotem krytycznych rozważań członków Wysokiej Izby. Jest on pro gramem niewątpliwie minimalnym, ale za to uczciwym i realnym. Ten program nie odrobi wszystkich zaniedbań historycznych, które rażą na ziemiach Polski od czasu niewoli, nie zlikwiduje wszystkich bolączek dnia dzisiejszego. Rozumiem, że Rząd tak ze względów merytorycznych, jak i przedewszystkiem ze względów taktycznych, nie może zgłosić programu tak szczegółowego, w którym byłyby sprecyzowane wszystkie możliwe szczegóły na okres chociaż by szeregu miesięcy. I nie o to chodzi. Przy udzielaniu pełnomocnictw ma zgłoszony program niewątpliwie znaczenie, lecz znaczenie względne, głównie decyduje tu zaufanie do Rządu. Do Rządu p. Premiera Sławoj Składkowskie go, do jego patriotycznych intencyj, do całokształtu działań tak politycznych jak gospodarczych, jak i do jego realizatorskich kwalifikacyj mam zaufanie i to decyduje o tem, że będę głosować za udzieleniem pełnomocnictw wraz z kolegami, przez których zostałem upoważniony do złożenia tego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#PSarzyński">Na marginesie tej deklaracji pragnę poruszyć szereg ważnych, jak mi się wydaje, zagadnień. Ciężka sytuacja międzynarodowa i konieczność dotrzymania kroku zbrojeniom naszych sąsiadów obciążają sumienie wszystkich Polaków wielką odpowiedzialnością. O skuteczności naszych dążeń zespołowych, o naszej sile zbiorowej, naszej prężności decydować będą przedewszystkiem uregulowane i znormalizowane stosunki na odcinku we wnętrzno państwowym. Dlatego też podnoszę z uznaniem, że dwie kardynalne potrzeby znalazły w ostatnich tygodniach i miesiącach jaskrawe naświetlenie, a to w przemówieniu Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych p. generała Rydza Śmigłego i w przemówieniach reprezentantów Rządu. Miano wicie ustalono konieczność rozwiązania narastających i grożących bezpieczeństwu Państwa problemów społecznych, a po drugie podkreślono konieczność zorganizowania woli narodu w postaci wielkiego obozu politycznego. Te dwa problemy nie wyczerpują niewątpliwie wszystkich aktualnych problemów w naszem Państwie, natomiast mają one w mojem pojęciu charakter problemów kluczowych, warunkujących rozwiązanie skuteczne wszystkich innych problemów.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#PSarzyński">Z chwilą, kiedy p. Premier Składkowski zapowiedział z tej wysokiej trybuny konieczność rozładowania bezrobocia i koniec tak zwanego „szarego człowieka w Polsce, rozpoczął się dla Rządu i dla społeczeństwa okres programowego likwidowania naszych ustrojowych wad społecznych. I nie dlatego, żeby się ktoś specjalnie lubował w deklaracji jakiegoś radykalnego programu, albo żeby ktoś chciał przejawiać swoje czułe serce na biedę i nędzę społeczną — te problemy weszły na forum dyskusji w tej Wysokiej Izbie. Natomiast w mojem pojęciu chłodne rozpatrzenie sytuacji wewnętrznej Państwa mówi każdemu z przerażającą siłą, że niezałatwienie w granicach ludzkich możliwości problemu bezrobocia, przeludnienia wsi, reformy rolnej, uprzemysłowienia kraju, zatrudnienia naszej młodzieży, podniesienia zdrowotności młodego pokolenia grozi nie tylko jednym czy dwoma strajkami w kraju, albo tą lub ową demonstracją na ulicy, lecz spowoduje rozluźnienie więzów społecznonarodowych i grozi zanikiem woli i siły narodu. Dlatego z uznaniem podkreślam, że Rząd w realny sposób spojrzał na te próbie my w naszem Państwie i to pozwala wierzyć, że słowa Rządu staną się czynem.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#PSarzyński">Drugi problem, którego realizacja ma się dokonać, to jest sprawa zorganizowania woli narodu, czyli sprawa organizacji społeczeństwa. Rozumiem że ta sprawa, problem zorganizowania społeczeństwa, nie może właściwie stać się przedmiotem obrad tej Wysokiej Izby, ani nie może być przedmiotem decyzji tej Wysokiej Izby. I nie dlatego o tem mówię. Korzystam z obecności członków Rządu na obradach tej Wysokiej Izby i pragnę poruszyć te odcinki organizacji społeczeństwa, które mogłyby i winny interesować Rząd, a przedewszystkiem p. Premiera jako Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#PSarzyński">Od chwili, kiedy w Polsce zlikwidowano Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, zaznacza się w Polsce dość powszechna wola zorganizowania obozu politycznego, opartego o jasne hasła programowe i o żywe, ofiarne elementy ideowe. Obóz ten powinien być szkoła cnót obywatelskich, kuźnią postępowej myśli politycznej i powinien budzić entuzjazm społeczeństwa dla spraw Państwa, wiązać instynkt, uczucia i wyobraźnię mai szerszych mas społeczeństwa z pojęciem i treścią Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#PSarzyński">Temu dążeniu dał wyraz szereg posłów i senatorów w czasie bieżącej kadencji z tej wysokiej trybuny, dał wyraz szereg zjazdów organizacji społecznoideowych, jak Federacja Związku Obrońców Ojczyzny, zjazd Legionistów, zjazd Zarzewiaków, zjazd działaczy społecznych w Warszawie i inne. Od chwili, kiedy 24 maja Wódz Naczelny generał Rydz -Śmigły rzucił wezwanie zorganizowania polskiego narodu, stała się sprawa zorganizowania wielkiego obozu, gromadzącego wszystkie elementy patriotyczne, ideowe i uspołecznione szczególnie pilna.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#PSarzyński">I tutaj zwracam się do p. Premiera jako Ministra Spraw Wewnętrznych z prośbą, ażeby administracja Państwa inaczej, niż to było dawniej, ustosunkowała się do problemu organizowania społeczeństwa. Niechże p. Premier zechce spowodować, ażeby reprezentanci władzy nie otaczali zbytnią opieką tworzących się organizacyj społeczeństwa, ażeby nie napędzali do organizacyj ludzi zależnych, koniunkturalnych i ażeby tam nie znalazł się drogą przymusu, drogą przynęty ideowo szary człowiek,...</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#PSarzyński">...lecz ażeby ten obóz czerpał swoje siły z wiecznie żywego i wartościowego w Polsce podłoża społecznego. Niechaj nic przy tworzeniu tego obozu nie paraliżuje tych sił polskich, które dały nam moc wytrwania w niewoli i dały ofiarę krwi w walce o niepodległość, a dziś przyczynią się do zwalczenia trudności w Polsce.</u>
<u xml:id="u-70.10" who="#PSarzyński">Wierzę, że Szef Rządu spowoduje taką postawę podwładnych mu czynników administracyjnych w czasie tworzenia się nowego obozu, że obóz ten będzie niesfałszowanym obrazem i odbiciem żywych i twórczych sił narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-70.11" who="#PSarzyński">Niechaj w swobodnych warunkach dokona się w Polsce ten wielki przełom w pojęciach i sytuacji politycznej, zapowiedziany przez Naczelnego Wodza i p. Premiera — przełom, polegający na tem, że miernikiem wartości nie ma być wyłącznie zasługa z r. 1905, 1914, 1918/19, lecz przydatność i wartość w pracy dla Państwa w r. 1936. Poprzez zburzenie wszystkich kapliczek i nawet nad kapliczek historycznych poprzez uświadomienie sobie, że młodzież niepodległościowa od czasów działań niepodległościowych postarzała się o lat 20–30, że narosło pokolenie, które jest zdolne do ponoszenia odpowiedzialności za Państwo, dojdziemy do nowej polskiej rzeczywistości, dla której zachować pragniemy z przeszłości działań niepodległościowych jedynie postawę heroiczną i patriotyczną.</u>
<u xml:id="u-70.12" who="#PSarzyński">Wysoka Izbo! Proszę pozwolić na końcu mego przemówienia na małą dygresję.</u>
<u xml:id="u-70.13" who="#PSarzyński">Jestem członkiem tej Izby od trzech kadencyj, od lat ośmiu i znam dobrze ten gmach i salę sejmową, Wiemy od lat, że przyrodzoną wadą tej sali jest zła akustyka i wiemy, że dawniejsi marszałkowie tej Izby, a także obecny Marszałek, mieli wiele kłopotu, żeby te niekorzystne warunki poprawić. Zawieszono kotary, umieszczono głośniki i teraz akustyka trochę się poprawiła.</u>
<u xml:id="u-70.14" who="#PSarzyński">Natomiast teraz dopiero poraź pierwszy zauważyłem, że istnieje jeszcze inna wadia tej sali, mianowicie wada optyczna, że tu nie tylko źle się słyszy, ale i źle się widzi, Ile razy patrzę na ławy rządowe, a przecież siedzę blisko nich, widzę ten Rząd jako jednolitą całość, jako Rząd Felicjana Sławoj Składkowskiego. Natomiast inni koledzy i dziennikarze, patrząc na ławy rządowe, podlegają podwójnemu widzeniu, albo rozszczepieniu jaźni. Widzą oni jeden fragment polityczny p. Premiera Składkowskiego i drugi gospodarczy p. Wicepremiera Kwiatkowskiego. Do jednego mają zaufanie, do drugiego nie mają. Gdyby to była tylko wada wzrokowa, to może znaleźlibyśmy jakieś okulary polityczne, któreby tę wadę naprawiły. Jeżeli w tem jednak przejawia się pewna intencja, pewna tendencja polityczna, to jest to bardzo szkodliwe. Poddawanie umęczonemu obywatelowi, a co gorzej urzędującemu urzędnikowi w Polsce myśli, że w tej ciężkiej sytuacji w Rządzie niema istotnej koordynacji, jest czynnością bardzo szkodliwą dla Państwa i niezgodną z głoszoną tak głośno dewizą, że naczelnem prawem jest dobro Państwa. Ja w ten stan nie wierzę. Będę głosował za pełnomocnictwami dla Rządu.</u>
<u xml:id="u-70.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Matusiak.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#StefanMatusiak">Wysoka Izbo! Jeżeli zabieram głos nad wnioskiem Rządu o pełnomocnictwa, to chciałbym podnieść pewne momenty, które niewątpliwie Rząd weźmie pod uwagę. P. Premier w swojej deklaracji złożył dwa oświadczenia dla mnie charakterystyczne: pierwsze, — dać głodnym pracy i chleba, a drugie — zacząć surowe życie. Zacznę od drugiego. Mojem zdaniem, jeżeliby wszyscy od góry do dołu zaczęli surowe życie, bezwzględnie nie byłoby tych objawów, jakich jesteśmy dziś świadkami. Ale sadzę, że Rząd skorzysta z pełnomocnictw i będzie umiał zniwelować pagórki i góry, że nie będzie tej dysproporcji i że nie będzie parodji w życiu.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#StefanMatusiak">Dać pracy i chleba — to jest naczelne zawołanie Rządu, to jest wołanie mas, to jest wołanie mas od dawna o pracę, o którą się dopominają. Demon bezrobocia, nędza, która dziesiątkuje masy, choroby i gruźlica u dzieci — to jest tło, na którem występują fale buntu, które często tłumione są krwawo. Te fale buntu występują nieraz tam, gdzie się ich najmniej można spodziewać. Ostatnio byłem świadkiem, że nawet na terenie pomorskim, w mieście wojewódzkiem, wystąpiły fale buntu. Wiem, że pracownikom, Wtórzy się tam gromadzili, chodziło o to, żeby dostać przynajmniej 6 godzin pracy. Dawniej, przypominam sobie, że kiedy była walka o 8godzinny dzień pracy, to nazywało się to doktryną, a dziś ludzie pracują tylko 3 godziny. Ja sądzę, że za 3 godziny to jest ciężko wyżyć, a umrzeć za to też nie można, bo człowiek sam z tego nie wyżyje, a jeżeli ktoś ma kilkoro dzieci, to w żaden sposób wyżyć za to nie może.</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#StefanMatusiak">I to jest tło, które powoduje bunty. I tu pęka próba cierpliwości, próba wyczekiwania.</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#StefanMatusiak">Przy tej okazji chciałbym zwrócić się z apelem do p. Premiera, żeby był łaskaw dać przy najmniej instrukcje, aby tam, gdzie nie widać jakiegoś podstępu czy podłości, używać innych środków do tłumienia buntu, a nie kuli. Do byłego polskiego żołnierza strzelać nie można, bo on kiedyś bronił krwawo każdej piędzi ziemi polskim. Tło bezrobocia, nędzy i głodu wyzyskują podłe gadziny wywrotowe, które wypełzają z zakamarków, a później jak tchórze uciekają przed odpowiedzialnością. Gladiatorzy zbankrutowanych partyj politycznych przy tym zamęcie chcieliby skwitować swoje obrachunki. Ale na szczęście jest jeszcze dobry duch w społeczeństwie, nie daje się ono porwać i poprowadzić na manowce. Dowodem tego jest ostatnia uchwała kolejarzy pomorskich, którzy postanowili oddać wszystkie swoje pożyczki inwestycyjne i budowlane do dyspozycji Rządu, aby częściowo chociaż ulżyć doli bezrobotnych; sądzę, że ten wzór będzie naśladowany i przez inne organizacje społeczne i może choć częściowo tej doli się ulży. Ale niestety pod pewnym względem i tu następuje rozczarowanie. Niema p. Ministra Komunikacji, a chciałbym się do niego odwołać, ponieważ obecnie powstaje nadmiar personelu kolejowego, a to z przyczyny automatyzacji pociągów, Obce maszyny zagraniczne, za które płacimy, wypierają polskiego człowieka pracy i stwarzają jeszcze więcej bezrobotnych. Chciałbym się odwołać do p. Ministra Komunikacji, ażeby chociaż chwilowo wstrzymał ten pęd. W samej tylko dyrekcji pomorskiej jest około 250 do 300 personelu za dużo w służbie konduktorskiej, to jest kompania, która może powiększyć szeregi bezrobotnych. Wprawdzie można to gdzieś wcielić, zwalnia się czasowych, starszych, wysłużonych kolejarzy, wysyła się na emeryturę. I oto jest rozporządzenie, że należy zwalniać emerytów, którzy skończyli 60 lat życia. Ale mają 15 lat wysługi, wiec otrzymują zaledwie 50 zł miesięcznie na życie. Jeżeli zapłaci minimalnie 20 zł za komorne, to za 30 zł ma żyć! Nie wiem, jak za to wyżyć można. Żeby był ktoś najlepszym matematykiem, toby n.ie był w stanie obliczyć tak, ażeby można było w ten sposób wyżyć. Ale zresztą dla mnie jest rzeczą obojętną, ile każdy człowiek dostanie znaków obiegowych. Zasadą jest, ażeby on za te znaki obiegowe mógł wyżyć, ażeby tyle produktów mógł nabyć, żeby mu starczyło do życia. I tu jest ta wielka dysproporcja między znakami obiegowe mi a kosztami produktów.</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#StefanMatusiak">Przy tej okazji chciałbym jeszcze odwołać się do p. Premiera, względnie do p. Wicepremiera, kiedy jest obecny, ażeby korzystając z pełnomocnictw. przeprowadził rewizję młodych emerytów. Mamy ich kilkanaście tysięcy, tych, młodych emerytów, w rozmaity sposób zrobionych emerytami: jeden na polecenie lekarskie, inny znów na orzeczenie komisji dyscyplinarnej. Znam kilka takich wypadków, mógłbym nawet najjaskrawsze przedłożyć. Jeden emeryt, zaledwie czterdziestoletni, ma sześcioro dzieci, a emerytury 66 zł miesięcznie, wypada więc akurat 30 gr. dziennie na utrzymanie jednego członka rodziny, małego czy dużego. Powiada do mnie, kiedy przyszedł z prośbą, żeby mu coś pomóc: Jeszcze, Panie Pośle, jak na złość piorun mi przyniósł na kark teściową, wiec mam jeszcze dziewiątą osobę. Sadze, że za 60 zł miesięcznie żyć nie można. Trzeba będzie koniecznie te rzeczy zrewidować i naprawić. To jest w każdym resorcie. A oto inny wypadek: emeryt ma pięcioro dzieci od 2 lat do 15 i ma 57 zł miesięcznie. Ta sama heca: jak zapłaci mieszka nie, to co mu zostanie? A przecież litr mleka kosztuje 20 groszy, a na resztę niewiadomo skąd ma brać. Pracy nigdzie nie dostanie, zresztą gdyby poszedł do pracy, toby go bezrobotni wy gwizdali, ba czekających na pracę jest przecież tylu!</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#StefanMatusiak">Chciałbym teraz przejść na chwilę do planu czteroletniego. Plan czteroletni, jaki przedstawił p. Wicepremier, nie wątpię, że jest bardzo głęboko i solidnie opracowany. Ale niestety proces jego jest zbyt długi. P. Wicepremier przedstawił go w ogólnych zarysach, szczegółów nam nie powiedział. Możliwe, że dobrze zrobił, może być, że p. Wicepremier ma jeszcze inne względy, które powodują, że nie może tych szczegółów powiedzieć. Śmiem twierdzić, że dobry gracz nie pokazuje swych kart nikomu. Być może, że i ten plan p. Wicepremierowi się uda, a sądzę, że jeżeli p. Wicepremier rodził się w czepku, to bez względnie będzie miał szczęście, że ten plan przeprowadzi.</u>
<u xml:id="u-72.6" who="#StefanMatusiak">Jeżeli chodzi o zmobilizowanie w tej chwili kapitału, a w tym roku, jak p. Wicepremier zapowiedział, około 340 milionów złotych, to śmiem twierdzić, że jest w tej chwili zamało, bo minęło już pół roku, jest tyle tysięcy bezrobotnych, i potrzeba według minimalnych obliczeń około pół miliarda złotych, więc nie wiem do prawdy skąd się będzie je brało i kto to ma dawać. Jeśli chodzi dalej o plan czteroletni na 1,800 milionów złotych, to dodam do tego, że w ciągu tych 4 lat przybędzie 2 miliony rąk roboczych, wiec mojem zdaniem plan może być nierealny. Ale nie wiem, może p. Wicepremier ma jakieś cudowne rozwiązanie, być może, że się mylę.</u>
<u xml:id="u-72.7" who="#StefanMatusiak">Jeszcze jedna uwaga, jaka mi się nasuwa. Ciągle się mówi o inicjatywie prywatnej. Proszę Panów, nie jestem zwolennikiem klasowości, takiej czy innej. Byłoby bardzo dobrze żeby wszyscy, żeby całe społeczeństwo dawało inicjatywę i dawało pracę. Ale jak ktoś powiada, że da je inicjatywę, to czeka, ażeby Rząd dał mu pieniądze na te inicjatywę. Otóż ja nie będę daleko szukał. W mieście, które w tej chwili reprezentuję, jest kilka fabryk. Dawniej pracowało w nich po 200 do 250 ludzi. Dziś pracuje 12 uczniów, a 13ty apostoł — stary czeladnik uczy ich trzymać młotek w ręku. A jak wyjdą, to i tak nic nie będą umieli, albo mało, bo kominy nie dymią, fabrykant na miejscu często wygląda z balkonu, pilnuje widocznie tych starych obrabiarek. Dla siebie do użytku pieniądze ma. Dlaczego nie otwiera fabryki, to jest dla mnie zagadką. Mojem zdaniem, ten, kto zamyka fabrykę, kto kurczy warsztat pracy, to jest właściwie ten komunista, to jest ten, który szerzy anarchię, a nie ta komuna, która się rodzi z głodu i z nędzy. Dlatego Rząd winien tu w całej pełni skorzystać z pełnomocnictw i przyciągnąć wszystkich bez wyjątku do tego surowego życia, bo surowe życie nie ma się przecież opierać na tem, żeby nie dojeść, albo żeby się nie objeść i przypadkiem nie pęknąć z objedzenia, ale trzeba i do pracy rękę przyłożyć. Dlatego ja nie jestem zwolennikiem inicjatywy prywatnej i oświadczam, że tak bardzo w nią nie wierzę.</u>
<u xml:id="u-72.8" who="#StefanMatusiak">Etatyzm. Możliwe, że i etatyzm nie jest dobry, bo na rozkaz pracować ciężko, trzeba, żeby każdy z obowiązku pracował, Ale zróbmy małe porównanie. Oprę się na dowodzie. Kolej jest przedsiębiorstwem etatystycznem, państwowem. Znam pewne przedsiębiorstwo, eksport węglowy, które jest inicjatywą prywatną. Twierdzi się, że w inicjatywie prywatnej jest tańsza administracja, tańsza biurokracja i t. d. Różnica, proszę Panów, dyrektor kolei, który dysponuje silnym aparatem, jego cała pensja wynosi mniejwięcej 1000 zł miesięcznie plus dodatek funkcyjny, ile złotych — nie przypominam sobie w tej chwili, ale nie więcej jak 500, to jest wszystko. Dyrektor takiego przedsiębiorstwa prywatnego, gdzie rzekomo jest tańsza administracja, pobiera 20.000 zł miesięcznie — więc można 20 dyrektorów kolejowych tam zatrudnić. Gdzież więc jest ta tańsza produkcja? Dochodzę do wniosku, że szukamy czegoś i jesteśmy prawdopodobnie w błędzie. To też słusznie podkreślił wczoraj p. poseł Stpiczyński, że prędzej czy później szybkiemi krokami dążymy do tego, że bez względu na to, czy będzie taka czy inna inicjatywa, ale stopniowo ustrój gospodarczy trzeba będzie zmienić. Tu już nie może być takiej psychologii, takiego, że tak powiem, nastawienia, że jak rentuje się złoto, to można dawać, jeśli się nie rentuje, to trzeba zamknąć fabrykę i ludzi puścić na ulicę. Oto jest błąd, który ciągle odczuwamy. Wszystkie inne państwa oddawna przeszły nad tem do porządku dziennego i dzięki temu w państwach tych bezrobocie się zmniejszyło, a u mas ciągle szukamy recepty; mamy bardzo dużo lekarzy, ale ci lekarze nie umieją, nie mogą znaleźć właściwego remedium. Tego nikt teraz nie rozwiąże, jeśli całe społeczeństwo nie stanie do pracy, a Rząd musi silną ręką to regulować.</u>
<u xml:id="u-72.9" who="#StefanMatusiak">Kończąc, oświadczam, że bez względu na to, co powiedziałem, będę głosował za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-72.10" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Zakilka.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#WalerianZaklika">Wysoka Izbo! P. Wicepremier Kwiatkowski w swojem przemówieniu w Komisji dla rozważenia pełnomocnictw dał naogół dość optymistyczny obraz naszego stanu gospodarczego, stwierdził, że chociaż powoli, to jednak posuwamy się naprzód, odrywamy się od dna kryzysu i zmierzamy powolnym krokiem do lepszej przyszłości. Opierał to swoje twierdze nie na porównywaniu pierwszego kwartału b. r. ze stanem gospodarczym w pierwszym kwartale 1935 r. i używając tej skali porównawczej, cytując dane, dotyczące obrotu, produkcji, cen i wpływów podatkowych, wykazywał, że jednak jest obecnie lepiej aniżeli było przed rokiem. I niewątpliwie, jeżeli użyjemy tej skali porównawczej, jeżeli porównamy pierwszy kwartał r. 1936 z pierwszym kwartałem r. 1935, to dojdziemy do tego przekonania, że rzeczywiście pewien postęp się zaznaczył. Jeżeli natomiast użyjemy innej skali porównawczej, jeżeli porównamy ostatni kwartał 1935 r. z pierwszym kwartałem 1936 r., to niestety muszą się nasunąć poważne wątpliwości, czy ta optymistyczna ocena naszego położenia gospodarczego jest w zupełności słuszna, czy da się w całości obronić.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#WalerianZaklika">Przytoczę tutaj kilka cyfr, ilustrujących nasze położenie gospodarcze na podstawie danych Instytutu Badania Koniunktur. Mianowicie Instytut Badania Koniunktur powiada, że w pierwszym kwartale 1936 r. w porównaniu do ostatniego kwartału 1935 r. spadł zbyt produkcji przemysłowej ze wskaźnika 71,6 na wskaźnik 71,2, przyczem zbyt dóbr konsumcyjnych spadł ze wskaźnika 85,8 na wskaźnik 85,7. Zbyt dóbr inwestycyjnych spadł z 52,3 na 51,5; zbyt wyrobów włókienniczych spadł z 90,5 na 88,5; tytoniu z 75,4 na 74,9; wskaźnik zbytu piwa z 45,9 na 42,3; ładunki kolejowe wykazały w październiku zeszłego roku wskaźnik 69,3 a w marcu już tylko 69. Wskaźnik kursów akcyj przemysłowych, który wynosił z końcem października 1935 r. — 22,8, wyniósł z końcem kwietnia 1936 r. — 21,8. Wskaźnik cen artykułów sprzedawanych przez rolników spadł z 38,5 w paź dzienniku zeszłego roku na 36,6 w marcu bieżącego roku.</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#WalerianZaklika">Dla dokładności zaznaczyć należy, że w kwietniu tego roku zaznaczyła się poprawa wskaźników i produkcji, i zbytu, i cen. Jednakowoż w dużej mierze zachodziła hassa spekulacyjna co do cen i co do zbytu, wywołana obawą przed skutkami polityki dewizowej.</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#WalerianZaklika">Nie chcąc już nużyć Wysokiej Izby cytowaniem dalszych cyfr, przytoczę reasumcję organu niewątpliwie obiektywnego, bardzo ostrożnego, Instytutu Badań Koniunktury Gospodarczej W wydawnictwie tego instytutu w „Konjunkturze Gospodarczej” w pierwszym zeszycie za r. 1936 czytamy co następuje: „Sądzić można, że ogólne położenie rolnictwa uległo pewnemu niewielkiemu i raczej przejściowemu pogorszeniu pod koniec roku sprawozdawczego Co się tyczy produkcji przemysłowej czytamy: „Reasumując, stwierdzić można, że znaczniejszego pogorszenia nie było w żadnej dziedzinie. Tendencja zwyżkowa nie była jednak dość silna, żeby uzyskać stanowcza przewagę nad hamulcami, jakie w tym kwartale oddziaływały na produkcję, zwłaszcza w zakresie inwestycyj”.</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#WalerianZaklika">Również z pewnym krytycyzmem odnoszę się do twierdzenia, że nasze położenie finansowo-budżetowe Państwa doznało już gruntownej i daleko idącej poprawy. Niewątpliwie w ostatnim okresie czasu zdążaliśmy do równowagi budżetowej, są jednak objawy, które muszą wzbudzić pewien niepokój. I znowu tutaj powołam się na „Koniunkturę Gospodarczą”, na ten organ oficjalny Instytutu Badania Koniunktur. Czytamy tam o dochodach państwowych: „Wzrost wpływów skoncentrowany jest w pozycji: Przedsiębiorstwa państwowe i Monopole, które wypłaciły w pierwszym kwartale 1936 r. o 44 milj. zł. więcej, aniżeli w analogicznym okresie roku ubiegłego, Przy niezwiększonym w tym stosunku zbycie artykułów monopolowych zwiększenie wpłat polegać musiało w dużej mierze na zmniejszeniu pewnych aktywów, albo zwiększeniu pewnych pasywów, natomiast dochody podatkowe nie wykazują większej zmiany symptomatycznej z punktu widzenia koniunktury”. Jest tutaj mowa o podatku dochodowym i obrotowym.</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#WalerianZaklika">Co do wydatków państwowych czytamy w tym samym zeszycie „Konjunktury Gospodarczej” wskazówkę, że zmniejszenie podatków wynika ze zmniejszenia opłat na oprocentowanie i spłaty długów, jednak ma to po części charakter sezonowy, wiążący się z obsługą pożyczek państwowych, głównie pożyczki stabilizacyjnej, Autor tego artykułu ma tutaj na myśli przesunięcia w sezonowej obsłudze długów. Jeżeli do tego dodamy daleko idące pogorszenie na rynku pieniężnym, jakie zaszło w pierwszym kwartale bieżącego roku, zmniejszenie zapasu dewiz i złota w Banku Polskim, wycofywanie kredytów, zmniejszenie środków kredytowych, zasilających życie gospodarcze, to nie możemy jednak w całości podzielać tego zapatrywania, że w ostatnim okresie czasu posuwamy się naprzód, Przeciwnie, musimy z daleko idącą troską patrzeć w przyszłość. Ponadto należy przecież wziąć pod uwagę, że naszego stanu gospodarczego nie możemy oceniać w oderwaniu od sytuacji gospodarczej światowej. W tej skali spostrzegamy, że jednak wszędzie, niemal we wszystkich państwach, w państwach z nami sąsiadujących, jest daleko idący pęd do postępu, jest oderwanie się od kryzysu, jest zaakcentowane podnoszenie się w górę. Wspomnę tylko, że przecież wskaźnik światowej produkcji przemysłowej przewyższył już wskaźnik produkcji z roku 1929.</u>
<u xml:id="u-74.7" who="#WalerianZaklika">Przy tej wszędzie występującej! zdecydowanie poprawie gospodarczej jednak to, co się u nas dzieje, wskazuje, że mamy w nas ze m gospodarstwie polskiem pewne hamulce, które nie pozwalają nam na dotrzymanie kroku zagranicy w postępie gospodarczym, które wywołują stabilizację kryzysu i niemożność oderwania się od przesilenia. To też niewątpliwie to ciężkie położenie gospodarcze było podłożem, na którem w społeczeństwie naszem narastało w zimie i na wiosnę tego roku głębokie niezadowolenie i niechęć społeczeństwa, niezadowolenie, które ujawniło się w szerokich warstwach w defetyzmie, w apatii i bierności, a w niektórych odłamach społeczeństwa doprowadziło do fermentów, Wzbudzając odruchy buntu. Pauperyzacja wsi, ciężkie niezmiernie położenie mas pracujących miast, stabilizujące się bezrobocie, zniechęcenie młodzieży, która widzi się oderwaną od możności uzyskania dostępu do pracy i uzyskania możności egzystencji, to wszystko jest podłożem zarówno defetyzmu, jak i narastającego fermentu, a zarówno ten defetyzm, jak i ferment bije w bezpieczeństwo Państwa. Nie twierdzę jednak, że samo ciężkie położenie gospodarcze było wyłączną przyczyną tego załamania się psychicznego, jakie niewątpliwie można było obserwować w zimie i na wiosnę tego roku. Polacy są przyzwyczajeni do zaciskania pasa, do nędzy i do biedy, są cierpliwi. Jeżeli tak wybitnie przejawiło się zdenerwowanie społeczeństwa, to oprócz ciężkiego położenia gospodarczego musimy szukać innych motywów, innych przyczyn natury raczej psychicznej.</u>
<u xml:id="u-74.8" who="#WalerianZaklika">Wysoka Izbo! Mamy w Polsce niewątpliwie Rząd autorytatywny, Rząd, który wolny jest od konieczności nawiązywania do partyj, wolny od przeprowadzania szacherek i przetargów partyjnych. Jednakże Rząd autorytatywny nie może zawisnąć w próżni. Rząd autorytatywny, jeszcze bardziej aniżeli rząd inny, musi nawiązać do społeczeństwa, szukać kontaktu ze społeczeństwem, a kontakt ze społeczeństwem znajdzie wtedy, jeżeli przed społeczeństwem postawi jasny, zdecydowany, zrozumiały dla społeczeństwa program, jeżeli w to społeczeństwo potrafi rzucić hasła silne, które wzbudzą jego zainteresowanie, które pobudzą społeczeństwo do aktywności, do współdziałania, które wzbudzą w społeczeństwie pewien entuzjazm. Jeżeli w ubiegłym okresie mieliśmy defetyzm, z drugiej strony ferment, to przypisuję to głównie ternu, iż społeczeństwo nie widziało przed sobą jasno zakreślonych dróg, że nie dano mu jasno sprecyzowanego program któryby wzbudził chęć współpracy i współdziałania. Jeżeli społeczeństwo dziś naogół przychylnie powitało powołanie nowego Rządu, to dlatego, że w nominacji gen. Składkowskiego widziało zapowiedź stworzenia tego programu, dlatego, że w mowie Generalnego Inspektora widziało już zarysy tego nowego programu. Niewątpliwie wysunięte hasło wzmocnienia obronności Państwa, rozbudowane we wszystkich dziedzinach, w dziedzinie gospodarczej, społecznej i politycznej, może już dać program gospodarczy, społeczny i polityczny. Musimy domagać się, musimy żądać, ażeby pełne rozwinięcie programu gospodarczego i politycznego nastąpiło, zwłaszcza może to jest potrzebne w dziedzinie gospodarczej. Tutaj niewątpliwie przez długi czas żyliśmy w mgławicy, w chaosie, w niepewności dróg, które przed nami stoją. W październiku roku zeszłego społeczeństwo przywitało gabinet gospodarczy jako zapowiedź aktywizacji życia gospodarczego. Tak to społeczeństwo naogół rozumiało. W zimie i na wiosnę realizowany był program deflacyjny, deflacji częściowej, ułamkowej, ale w każdym razie polityka nie szła po linii ożywienia i aktywizacji życia gospodarczego. Na wiosnę mieliśmy naradę gospodarczą, która nie dała jasnych wytycznych, dotyczących całokształtu naszego życia gospodarczego. Obecnie w komisji do rozważania pełnomocnictw id. Wicepremier Kwiatkowski przedstawił plan inwestycyj, oparty o pewne zasadnicze założenia, jak utrzymanie stałości waluty i równowagi budżetu. Mimo tych założeń dość szerokich, jednak plan inwestycyjny nie jest szerokim programem gospodarczym Plan inwestycyjny jest tylko walką z objawami, ze skutkami depresji, leczy on wyniki i objawy złego stanu gospodarczego, nie dotyka korzeni i podstaw zła. I obawiam się, że jeżeli leczyć będziemy skutki i objawy, a nie dotykać przyczyn, to objawów tych zwalczyć nie zdołamy; będzie się czerpać środki z życia, gospodarczego, odbierać życiu gospodarczemu soki poto, żeby prowadzić walkę z bezrobociem, a bezrobocie będzie się ciągle odnawiało i to będzie praca dana id.</u>
<u xml:id="u-74.9" who="#WalerianZaklika">Jeżeli nasze gospodarstwo wykazuje głębokie strukturalne, ustrojowe i organizacyjne braki, a niewątpliwie tak jest, te głębokie braki istnieją, to program musi chwytać te przyczyny, ujmować je i dążyć do usunięcia tych błędów, a nie tylko być programem walki z objawami przesilenia gospodarczego. Jeżeli popatrzymy na to, co się dzieje w krajach sąsiednich, jeżeli weźmiemy pod uwagę doświadczenia niemieckie i porównamy ze stosunkami i możliwościami gospodarczemi naszemi, to będzie można ustalić pewne rzeczy podstawowe, pewne zasady, na których można oprzeć szeroki program gospodarczy. Dla mnie są zasady na stępujące: przedewszystkiem zasada polityki autarkii czynnej. P. Wicepremier Kwiatkowski wspominał, że musimy nasze gospodarstwo oprzeć o własne surowce. Jednak, jeżeli chodzi o rozwinięcie problemu autarkicznego, nie mam na myśli mechanicznego obcinania dowozu i tak już nikłych wartości importowych. Chodzi tutaj o czynną politykę samowystarczalności, o tworzenie tych warsztatów i gałęzi pracy, które mogą dać podstawę dla pełnego zaopatrywania naszych potrzeb i potrzeb obronności naszego kraju. A więc naprzykład w problemie surowca włókienniczego — bawełny nie rozchodzi się o mechaniczne obcinanie i tak już nikłych wartości dowozowych, ale chodzi o to, ażeby rozbudować przemysł jedwabiu sztucznego, przemysł włókna sztucznego, ażeby rozwiązać problem kolonizacji lnu, ażeby rozwiązać problem preferencji dla surowców włókienniczych krajowych; co do wełny nie chodzi o zmniejszenie niedużego przywozu wełny, ale chodzi o to, ażeby stworzyć podniety dla hodowli owiec i produkcji wełny, ażeby stworzyć preferencję programową dla produkcji wełny własnej. W ten sposób można stworzyć nowe warsztaty pracy, nowe możności zarobku i oprzeć wzrastającą konsumcję na rosnącej l produkcji wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-74.10" who="#WalerianZaklika">Drugą zasadą, na której powinna się oprzeć nasza polityka gospodarcza, według mego mniemania, jest zasada planowości gospodarstwa, planowości, która nie jest zabijaniem ani hamowaniem inicjatywy prywatnej. Wszakże planowość mamy w gospodarstwie włoskiem, a jednak Mussolini opiera się w ogromnej mierze na inicjatywie prywatnej. Chce jednak, aby, ta inicjatywa prywatna była w sposób planowy kierowana, aby była skierowana w kierunku pełnienia tych funkcyj, które w interesie społeczeństwa i państwa są potrzebne.</u>
<u xml:id="u-74.11" who="#WalerianZaklika">A więc ta polityka planowa potrzebna jest w rolnictwie. W rolnictwie mamy dwa zasadnicze problemy: jednym jest problem opłacalności, drugim — przeludnienie wsi, oba wymagają planowego podchodzenia. Problem : opłacalności w rolnictwie nie da się inaczej rozwiązać, jak przez należytą organizację stanu rolniczego, jak przez opanowanie kierunków produkcji przez zorganizowany stan rolniczy, nie da się opanować inaczej, jak przez owładnięcie przez zorganizowane rolnictwo rynkiem zbytu, przez ustabilizowanie cen przez rolnictwo pod kontrolą Rządu. Problem przeludnienia wsi nie da się rozwiązać parcelacją. Problem przeludnienia musi znaleźć swoje rozwiązanie na podstawie wzmożonej produktywności z jednostki areału, na podstawie opłacalności pracy rolniczej, a przedewszystkiem na podstawie celowego podziału pracy rolniczej pomiędzy poszczególne typy warsztatów rolnych. Jeżeli stworzony zostanie plan produkcji rolnej, odpowiadający potrzebom naszego kraju, naszej konsumcji, aprowizacji, potrzebom armii, to jednak okaże się, że i większe warsztaty są niezbędne, że i większe warsztaty mają pewne funkcje do spełnienia, podyktowane interesem całości społeczeństwa. I w ramach tych funkcyj i interesów całości społeczeństwa należy rozwiązywać problem reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-74.12" who="#WalerianZaklika">Mój czas przemówienia upływa, więc muszę się streszczać i nie mogę szczegółowo wskazać na potrzebę planowości w przemyśle, rzemiośle, czy handlu. Wszędzie te zasady muszą być stworzone, nie bijąc w inicjatywę prywatną, ale kierując ją na pewne tory. Jeżeli hołdować będzie się zasadom autarkii i planowości, to plan inwestycyjny nie będzie planem walki ze skutkami, z objawami depresji gospodarczej. Ten plan inwestycyjny nabierze innego charakteru, stanie się środkiem do podnoszenia naszego gospodarstwa na wyższy poziom.</u>
<u xml:id="u-74.13" who="#WalerianZaklika">Sądzę, że jeżeli przed społeczeństwem postawi się jasno zarysowany, oparty o silne zasady program gospodarczy i jeżeli dołączy się do tego programu politykę walutową i kredytowa jako narzędzie gospodarki narodowej, to wtedy potrafi się uzyskać w społeczeństwie potrzebny entuzjazm i to potrzebne współdziałanie, które dzisiaj może zawodzi.</u>
<u xml:id="u-74.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Pochmarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#BolesławPochmarski">Wysoki Sejmie! Długa lista mówców, którzy zabierają głos w debacie nad sprawą pełnomocnictw dla Rządu, wynika nie tylko z takiej właśnie konstrukcji pracy Sejmu, która ściśle biorąc sprawia, że my tutaj musi my występować w pojedynkę, ale także z poczucia powagi chwili w życiu Polski i w życiu parlamentu.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#BolesławPochmarski">Gdy mamy w ciągu ośmiu miesięcy poraź trzeci uchwalać pełnomocnictwa, to jest naturalną rzeczą, że debata ta, jak wogóle debata nad pełnomocnictwami, nabiera charakteru wielkiej debaty politycznej. Chcemy przed odejściem z tej sali na dłuższe czy krótsze wakacje podkreślić nasze troski, niepokoje, lub nadzieje i poglądy na sprawy bieżące, na wielkie zagadnienia Ojczyzny. A choć przemawiając, niejednokrotnie powtarzamy się i jakby mijamy się obok siebie, a często zaznacza się w tem jakaś linia przedziału, stojąca pomiędzy poszczególnymi mówcami, to jednak w sumie jest to treść życia dzisiejszej Polski.</u>
<u xml:id="u-76.2" who="#BolesławPochmarski">Mówimy o sprawach szczegółowych i sprawach ogólnych. Ze spraw szczegółowych chcę jedną poruszyć. Jest to sprawa stosunku parlamentu do Rządu i naodwrót, i to właśnie, jeżeli chodzi o sprawę pełnomocnictw. Jeżeli Rząd otrzymuje pełnomocnictwa i pewne rzeczy dekretuje, a któryś z tych dekretów nie znajduje potem aprobaty w parlamencie, to w normalnym toku załatwienia tej sprawy w parlamencie dekret ten przestaje obowiązywać jako ustawa.</u>
<u xml:id="u-76.3" who="#BolesławPochmarski">I tutaj — chociażby do uprzykrzenia — podniosę jeszcze raz, nie wiem po raz który — chociaż i koledzy mówili już o tem, ale to tylko dowód, że my czujemy zgodnie, iż to jest sprawa piekąca, podniosę sprawę dekretu emerytalnego, względnie dwóch dekretów, gdyż chodzi także o drugi dekret emerytalny, tyczący się pracowników prywatnych instytucyj finansowych. Stanowisko znacznej większości Sejmu i na plenum i na komisji było w tej sprawie aż nadto wyraźne; wyraziły tę rzecz również wnioski poselskie. Jedyną odpowiedzią na to powinno było być cofnięcie obu dekretów, gdyż trwanie ich powiększa gorycz i niezadowolenie. Cofnięcia tych dekretów oczekujemy od Rządu, do którego mamy pełne zaufanie, w imię sprawiedliwości, w imię dobra Państwa, a także w imię powagi parlamentu. Uspokajające słowa Rządu w tej sprawie, jeszcze w czasie tej sesji nad zwyczajnej, są pilną potrzebą.</u>
<u xml:id="u-76.4" who="#BolesławPochmarski">Uszanowaniem stanowiska parlamentu będzie także jaknajśpieszniejsza rewizja ostatniej reformy uposażeniowej, która tak głęboką i szkodliwą przepaść wykopała pomiędzy t. zw. dołami pracowniczemi a górą, na który to temat Sejm dosadnie w czasie dyskusji się wypowiedział, jak również we wniosku Sejmu uchwalona rewizja zbyt wysokich dodatków funkcyjnych i wynagrodzeń specjalnych, w którym to dziale opinia sfer pracujących widzi możliwość oszczędności idących w kilkadziesiąt milionów.</u>
<u xml:id="u-76.5" who="#BolesławPochmarski">Żywić należy nadzieję, że Rząd w układaniu przyszłego budżetu te postulaty i wnioski Sejmu, te pozycje o znaczeniu nie tylko finansowym, ale i moralnym uwzględni i odpowiednio budżet w tych działach zrekonstruuje.</u>
<u xml:id="u-76.6" who="#BolesławPochmarski">W związku ze sprawą zaznaczonych tutaj dysproporcyj uposażeniowych i życiowych podnieść pragnę wraz z wielu kolegami ożywcze działanie tak aktualnego dzisiaj wezwania, z którem się zwrócił Wódz Naczelny, o surowość wymagań w życiu, o wyrzeczenie się osobistych perspektyw. Jako odpowiednik tego wezwania, jako t. zw. głos z dołu, przytoczony już przezemnie w komisji głos legionistów z Oleandrów krakowskich, nawołujący o nawrót do pięknej i ofiarnej tradycji I Brygady, oby był realnie usłyszany! Mam niepłonną nadzieję, że silna ręka szefa Rządu, do którego żywimy pełne zaufanie i szczery sentyment żołnierski, wymiecie pozostałości niedobrych obyczajów, które dziś jeszcze pokutują, wyskakując raz po raz jakby Rządowi na złość. O tych rzeczach mówił dosadnie p. Dudziński, o tych świeżo upieczonych wysoko postawionych emerytach, którzy, mogąc mieć oparcie o wysokie emerytury, dostają lukratywne stanowiska. O tych rzeczach pisze prasa, nie ta podziemna prasa, ale jawna prasa. Choćby odwołam się do notatki w L K. C. z przed kilku dni o pewnym świeżo upieczonym emerycie i szczególnie uhonorowanym przez Państwo. Te rzeczy tylko mogą zadrażniać ogólną sytuację.</u>
<u xml:id="u-76.7" who="#BolesławPochmarski">To potrącanie o personalne sprawy dalekie jest od jakichkolwiek osobistych wycieczek, czy tendencyj demagogicznych. Mówię to tylko w związku z temi czy innemi podobnemi sprawami, ażeby dać wyraz powszechnemu dzisiaj wołaniu o rozszerzenie programu gospodarczego, by głodnym dać jeść, a bezrobotnym pracę, o program duchowej przemiany w kierunku zastąpienia jaskrawych dysproporcyj zasadą przyzwoitej a sprawiedliwej proporcji, co przez Rząd stosowane konsekwentnie będzie już samo przez się leczeniem chorych nerwów społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-76.8" who="#BolesławPochmarski">Rzecz ta wiąże się z ogólną potrzebą głębokich przemian w życiu i duszy dzisiejszego człowieka nie tylko w Polsce — nawiązuję tu do głęboko ujętego przemówienia p. posła Stpiczyńskiego, — w czem udział oby jak najbardziej twórczy wzięła również i sztuka polska, i polska literatura, a także, dodam, i polski teatr, radjo i film polski.</u>
<u xml:id="u-76.9" who="#BolesławPochmarski">Człowiek współczesny, zostający od szeregu lat pod naciskiem kultury maszynowo technicznej, co w rozwoju wyprzedziła rozwój ducha, niewątpliwie zagubił swą busolę duchową, gwiazdę swej wiary i idealizm, pogrążając się w materializmie i samolubnym utylitaryzmie.</u>
<u xml:id="u-76.10" who="#BolesławPochmarski">Kto jak kto, ale naród polski, mający w swej tradycji wielkie skarby idealizmu — by wspomnieć wspaniałą ideę Unii Jagiellońskiej, szczytne ideały Mickiewicza czy Ofiarne a wielkie czyny Józef a Piłsudskiego, — w tej dusznej epoce, gdy życiu ludzkiemu grozi zalew niszczycielskiej fali czysto materialistycznych dążeń, będących zaprzeczeniem prawdziwej wolności człowieka, w tej groźnej epoce, kto jak kto, ale naród nasz ma obowiązek sięgnąć do źródeł duszy polskiej i wydobyć z niej zdrowy nurt głębokich natchnień ducha ofiarnego, ducha poświęcenia, czego tylokrotnie dawał dowody, a czego przykłady i dzisiaj widzimy wymowne. Bo oto na wezwanie Naczelnego Wodza płyną zewsząd ofiarne składki na rzecz Funduszu Obronie Narodowej, i znowu po staremu najliczniej płyną one od rzecz pracowniczych i robotniczych. Gdy zaś jestem przy tym temacie, niechaj mi będzie wolno wyrazić przekonanie, że i my posłowie w tej wspólnej akcji weźmiemy udział przez zgłoszenie na rzecz Funduszu Obrony Narodowej kwot odpowiednich. W związku z tem pozwalam sobie zwrócić się do Pana Wicemarszałka, żeby tę rzecz przedstawił Panu Marszałkowi z prośbą o potraktowanie tego jako wniosku o podjęcie inicjatywy w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-76.11" who="#BolesławPochmarski">Ten wspomniany wyżej duch ofiarny musi sprawić, że program gospodarczy walki z bezrobociem, tak ważny, gdy idzie o sprawę młodego pokolenia, program przedstawiony przez p. Wicepremiera Kwiatkowskiego i przeniknięty optymizmem, a który przyjmujemy jako szczęśliwy i dobry wstęp do wielkiej prze budowy, związany z programem duchowej przemiany, znajdzie swoje oparcie również w programie społecznym, którego brak w tej chwili wielu z nas odczuwa dotkliwie, a którego mocne akcenty padły w ekspose p. Premiera Składkowskiego. Tak słuszne w stu procentach wezwanie Szefa Rządu, zwrócone do chłopa, do robotnika, do rzemieślnika, do inteligencji pracującej, weźmie górę nad wszystkiemi osobiste mi czy politycznemi zadrażnieniami, wierzyć należy przemijającemi, i znajdzie wyraz nie tylko w załatwieniu kwestii głodu i dawaniu pracy, lecz również zwiąże te olbrzymie masy tchnieniem wielkiej wspólnej pracy i wielkiego programu społecznego. A programu tego nie należy pojmować zbyt materialistycznie, jako dążenia do osiągnięcia takich czy innych korzyści materialnych i gospodarczych, ale jako wyraz ambicyj twórczych, jako wynik pędu w górę u. mas pracujących, jako świadectwo rzetelnej ich woli w kierunku współrządzenia i współodpowiedzialności za losy narodu i wspólnego nam wszystkim Państwa.</u>
<u xml:id="u-76.12" who="#BolesławPochmarski">W imię przytoczonych wyżej momentów, szczególnie nawiązując do wczorajszego przemówienia p. posła Stpiczyńskiego, i ja także wraz z innymi kolegami apeluję o potrzebny dzisiaj jako sztandar idei dla mas pracujących, o szeroki a realny program społeczny. Ten pro gram społeczny wyrażać się będzie w konkretnych faktach, jeśli idzie o wieś, przez przyśpieszenie pełnego wykonania reformy rolnej, a jeśli idzie o robotników, przez rozszerzenie i naprawę ustawodawstwa socjalnego, a to w dziedzinie umów zbiorowych i rozjemstwa, przedstawicielstwa robotniczego, skrócenia czasu pracy, wprowadzenia samorządu w ubezpieczeniach, lecz przedewszystkiem przez gospodarczo konstruktywną, a w swoim rozwoju organicznie związaną przebudowę dotychczasowego ustroju, opartego o kapitalistyczny wyzysk i to przeważnie ze strony obce go kapitału nad polską pracą, w nowy ustrój sprawiedliwości społecznej, w którym wielki kapitał będzie podporządkowany Państwu, a przedewszystkiem wielkim zadaniom obrony kraju.</u>
<u xml:id="u-76.13" who="#BolesławPochmarski">Miał rację p. Premier, gdy mówił, że represjami nie wytępi się komunizmu, że przedewszystkiem trzeba głodnych zaspokoić, dać chleb i pracę bezrobotnym, lecz racją jest również, że tego dzisiaj bardziej niepokojącego głodu, głodu idei, głodu duszy, pędu masy w górę, szczególnie w młodem pokoleniu, nie zahamuje się ani represjami, ani nawet kulami, czego oby nigdy nie było. Oczywiście porządek być musi, choćby dla tego chleba i dla tej pracy, której tylko w spokoju Państwo może dostarczyć. I w imię tego spokoju Rząd silną rękę musi położyć na wszystkiem, co jest anarchią, co przedewszystkiem jest działaniem obcej agentury. Lecz jasnem jest, że najskuteczniej działa nie tylko silna, ale przedewszystkiem sprawiedliwa ręka, jak jasnem jest, że jedyna walka, w jakiej polski robotnik mógłby walczyć, a gdy trzebaby było, ginąć, to walka nie na ulicach miast polskich z polskim policjantem, pełniącym ofiarnie ciężką swą służbę, lecz walka w obronie Ojczyzny z zewnętrznym wrogiem. I dlatego jasnem jest, że ten, kto dzisiaj chce rozbudzić i wyzwolić ten entuzjazm mas dla wielkiej idei, tej jedynej walki w obronie całości Państwa i najwyższych świętości narodu, ten musi na sztandarach Państwa zapalić wielkie światła nowej zorzy, światła wielkiej, doskonalszej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-76.14" who="#BolesławPochmarski">I dlatego szczególnie ważne dla nas będą wszystkie posunięcia Rządu tak w dziedzinie społecznej, jak i — dodam tutaj — politycznej, jeśli idzie o współpracę i współodpowiedzialność, a nawet o nową odpowiednią konstrukcję parlamentu. Realne reformy, przedewszystkiem społeczne, i ich realizacja przez Państwo wytrąci broń wszelkim wrogim siłom, które dziś żerują nie tylko na fizycznym, ale i na duchowym głodzie mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-76.15" who="#BolesławPochmarski">W imię pozytywnego stanowiska Rządu w tych dziedzinach, które mogą zaspokoić wspomniany głód duchowy, można o wiele mocniej i skuteczniej zwrócić się do polskich mas pracujących, by nie dały się używać za narzędzie obcych knowań przeciw Polsce, by wiedząc, że są najżywotniejszą częścią narodu, na tem poczuciu narodowem i na zaufaniu w siłę i sprawiedliwość Państwa oprzeć mogły swoje walki i swoje dążenia do lepszego jutra.</u>
<u xml:id="u-76.16" who="#BolesławPochmarski">Jeśli więc może odmiennie — i to właśnie skłoniło mnie do zabrania głosu — od mych najbliższych kolegów i towarzyszy z grupy robotniczej decyduję się głosować za przyznaniem pełnomocnictw Rządowi p. Premiera Składkowskiego, to czynię to w tem przekonaniu, że idea Polski, tej Polski, którą Marszałek Piłsudski kazał nam widzieć w dniu 6 sierpnia, jak to przypomniał nam p. Premier, tej Polski, która wyrosła z chat wiejskich i małych domków ludzi pracy, a nie z pałaców, dzisiaj w roku 1936 obejmie, jak wskazał gen. Rydz Śmigły, dla obrony Polski cały naród, przedewszystkiem olbrzymie masy ludu pracującego i wszystkich Państwa Polskiego obywateli, w których jak najściślejszem związaniu z Państwem i współodpowiedzialności za jego losy leży i spokój w Polsce, i jej sita obronna, i jej cała przyszłość i wielkość. Zresztą kto w tej Izbie czy poza Izbą żywi wahania czy dać pełnomocnictwa Rządowi Premiera żołnierza, za którym stoi autorytet Naczelnego Wodza, niechaj uprzytomni sobie, bo zapewne często na codzień o tem się zapomina, geograficzne położenie Polski, niech spojrzy na uzbrojonych od stóp do głów najbliższych naszych dwóch wielkich sąsiadów, z których zachodni na ten cel miesięcznie łoży 1 miliard złotych, a wschodni 800 milionów złotych, podczas gdy Polska jakże malutko, bo zaledwie 64 miliony. Tę więcej niż groźną sytuację rozumie polski robotnik, który Polskę kocha i dla Polski tylko chce pracować.</u>
<u xml:id="u-76.17" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos map. Mróz.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#StanisławMróz">Wysoki Sejmie! Tak w debacie budżetowej jak i w dyskusji nad pełnomocnictwami wskazywałem na dwa naczelne problemy, które muszą znaleźć jaknajrychlejsze rozwiązanie w interesie narodu, w interesie Państwa — jako pierwszy etap w wielkim planie przebudowy społeczno-gospodarczej kraju.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#StanisławMróz">A zadania te to szybkie usuwanie bezrobocia i wzmocnienie siły obronnej Polski.</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#StanisławMróz">Istnienie pełnomocnictw stwarza dla członków Wysokiego Sejmu sytuację wygodną, ale z drugiej strony, zdejmując z tej Wysokiej Izby odpowiedzialność, czyni ją właściwie bodaj że zbędną.</u>
<u xml:id="u-78.3" who="#StanisławMróz">Pełnomocnictwa w permanencji — a do tego dochodzimy — ani nie sprzyjają, ani nie ułatwiaj a współpracy Izb ustawodawczych z Rządem, współpracy szczególnie dzisiaj pożądanej i koniecznej, zarówno dla powagi, jak i skuteczności działania w jednaniu opinii mas społecznych.</u>
<u xml:id="u-78.4" who="#StanisławMróz">Ta permanencja, mimo stanowiska p. Premiera, obniżyć tylko może autorytet Izb ustawodawczych, dominować ich rolę.</u>
<u xml:id="u-78.5" who="#StanisławMróz">Jeżeli dodamy, że z pierwszych i drugich pełnomocnictw dwa tylko dekrety ukazały się usprawiedliwione pełnomocnictwami, a miano wicie nieszczęsny dekret o emeryturach, który tyle na burzył atmosfery, a sprawa ta mimo przyrzeczeń dotychczas nie została załatwiona, oraz celowy dekret o reglamentacji obrotu pieniężnego, a pozatem szczególnie pierwsze pełnomocnictwa głównie zwaliły się ciężarem swoim na masy pracownicze, to znajdziemy usprawiedliwioną nie tylko wstrzemięźliwość wobec pełnomocnictw, ale i negatywne stanowisko.</u>
<u xml:id="u-78.6" who="#StanisławMróz">Wybujałej i tępej biurokracji, która tyle spustoszenia czyni w Polsce, mogą się poda bać pełnomocnictwa.</u>
<u xml:id="u-78.7" who="#StanisławMróz">Mimo takiego zdecydowanie negatywnego stanowiska, jesteśmy gotowi poprzeć każdy Rząd, aż do udzielenia mu wysoce nam niesympatycznych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-78.8" who="#StanisławMróz">Skoro jednak p. Premier w swojem ekspose jako naczelne zadania Rządu obecnego wysunął rozładowanie bezrobocia, wzmocnienie obrony Polski, wydać się musi jasną konieczność głosowania za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-78.9" who="#StanisławMróz">Ale od podjęcia zagadnień do ich realizacji droga może być bardzo różna i bardzo daleka. Wzbudziło we mnie wiarę ekspose p. Premiera z uwagi na uznanie za pierwsze zadania wzmocnienie obrony i rozładowanie bezrobocia, oparcie się na chłopie, robotniku, rzemieślniku, inteligencie pracującym, uznanie ideałów, które każdy pielęgnuje, jeżeli tylko posiada warunki, i zapewnienie, że wycofa się p. Premier, jeżeli nie potrafi tych zadań wykonać. Złamał we mnie jednakże wiarę plan przedstawiony przez p. Wicepremiera.</u>
<u xml:id="u-78.10" who="#StanisławMróz">Choroba ciężka, sytuacja wielkich trudności wymaga zabiegów radykalnych, środków wyjątkowo wielkich. Wiemy, że obok ciężkiej sytuacji gospodarczej przewala się i towarzyszy tej sytuacji równie ciężki kryzys psychiczny. Wysuwając swoje obiekcje już w poprzednich przemówieniach, podnosiłem konieczność stworzenia planu, planu niepozbawionego rozmachu, planu o zasięgu szerokim, któryby objął wszystkie rozłogi polskie go życia. W planie tym widziałem i widzę bezrobocie i obronę Polski nie jako szczyt, lecz jako pierwszy etap. P, Premier i p. Wicepremier liczą na wiarę i współdziałanie najszerszych warstw ludności pracującej. Tu nawet wiara nie wystarczy, ale trzeba entuzjazmu, z całym naciskiem podkreślam, entuzjazmu! Plan gospodarczy Rządu go nie wykrzesze, bo nie dorasta do potrzeb, bo nie posiada rozmachu, bo nie jest wizją dalekosiężnych, ambitnych zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-78.11" who="#StanisławMróz">Cóż daje plan Rządu w zakresie bezrobocia, jeżeli weźmiemy pod uwagę 1.100.000 nędzarzy wioskowych, których gospodarstwa nie przekraczają 2 ha, drugi milion w połowie takich samych rolników z gospodarstwem niewiele większem, bo dochodzącem do 5 ha najwyżej i olbrzymią liczbą bezrobotnych. Biorąc pod uwagę dotychczasowe prace Funduszu Pracy i inwestycje w zakładach państwowych i przedsiębiorstwach, specjalnie w bieżącym roku umniejszone, stwierdzić musimy, że zasoby działania zostaną wedle planu rządowego w najlepszym razie nieco podwyższone, a więc zamiast 6 tygodni bezrobotny znajdzie zatrudnienie przez 10–12 tygodni, a przytem i wsi coś niecoś może kapnie. Ale pytam się, gdzie wtedy wzmacnianie obrony, gdzie środki na to z tych 400 mil jonów rocznie. Obecnie dysponuje się rocznie około 300 mil jonami, wedle nowego planu ma być 400–450 milionów.</u>
<u xml:id="u-78.12" who="#StanisławMróz">Nędza tak wielka, odległość Wysokiego Rządu z da je się być od niej takiej miary, że nie dostrzega rzeczywistości, przerastającej boleśnie planowane środki. 1.800 milionów zł rozdysponowane na 4 lata na bezrobocie, na przepędzenie nędzy z miast i wsi, na zbudowanie dostatecznej obrony, to tragiczne nieporozumienie. Omyłką nazwać chyba muszę plan gospodarczy Rządu, który ranie olbrzymiej aplikuje przy krótki plasterek, pozostawiając otwarte ropienie nadal. I w dodatku dla szerokich rzesz pracowników państwowych, samorządowych i prywatnych perspektywa nowej pożyczki inwestycyjnej. Wiadomo — dygnitarze otrzymali nagrody, a mali płacili.</u>
<u xml:id="u-78.13" who="#StanisławMróz">Przy zakorkowanym kredycie, przy wypompowaniu aż do granic niebezpieczeństwa instytucyj ubezpieczeniowych znikomość środków na olbrzymie potrzeby.</u>
<u xml:id="u-78.14" who="#StanisławMróz">Tu nie czas na połowiczne kompromisy i paliatywy, plan musi być wielki, musi budzić entuzjazm, ale też objąć musi te wszystkie zagadnienia, które składają się na Polskę pracy, które nurtują w masach, a niemi są zagadnienia społeczne, polityczne i gospodarcze. Plan ten oparty być musi na trzech podstawowych elementach, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-78.15" who="#StanisławMróz">1) na elemencie narodowym, bo tylko naród polski jest i będzie jedynym gwarantem niepodległości Państwa,</u>
<u xml:id="u-78.16" who="#StanisławMróz">2) na elemencie demokratycznym, bo tylko demokratyzm może wyzwolić najwyższe wartości twórcze każdego człowieka, każdej indywidualności,</u>
<u xml:id="u-78.17" who="#StanisławMróz">3) na elemencie zdecydowanego radykalizmu społeczno gospodarczego, bo tylko zdecydowany radykalizm w tych przejawach życia jest samoobroną i nieuchronną koniecznością wobec dokonujących się w świecie olbrzymich przeobrażeń. Tylko taki plan, plan z rozmachem, dalekosiężny, o ambitnych celach, wskrzesi entuzjazm, rozbudzi wiarę i wolę w masach ludności pracującej.</u>
<u xml:id="u-78.18" who="#StanisławMróz">Jak długo obracać się będziemy wokół małego krążka, zacieśnieni iluzją złota, środków budżetowych — nie zrobimy nic. Po środki poza budżetowe trzeba sięgnąć, mówmy śmiało, bez obsłonek. Jeżeli nie chcemy ich szukać w oparciu o majątek narodowy, to bierzmy je w pierwszym etapie z wywłaszczenia i upaństwowienia wszystkich przedsiębiorstw produkujących, opartych na obcym kapitale, podejmując równocześnie zdecydowaną walkę z jego anonimowością. Kapitał ten bowiem przez 18 lat pompowania wycisnął z majątku narodowego i społeczeństwa tak wiele, że mamy dziś prawo moralne i formalne do zlikwidowania niebezpiecznej pompy, ssącej cynicznie nasz organizm. Wywłaszczenie jeszcze na czas dostarczy takich środków w pierwszym roku, jakie Rząd chce wydobyć w 4 latach. Te środki dopiero dadzą Polsce obronę, masom ludności pracującej dobrobyt, aby w następnym etapie podjąć dalsze zadania.</u>
<u xml:id="u-78.19" who="#StanisławMróz">Środki muszą być podjęte radykalne. Cięcia muszą być zdecydowane. Kompromisów dzisiaj niema. Kto widzi nędzę miast i wsi, kto widzi niesłabnący kryzys psychiczny, ten znajdzie, że tylko pośpiech, rozmach, plan w skali ambitnej, może porwać masy, aby je raz wreszcie wprowadzić w upragnioną rzeczywistość Polski pracy.</u>
<u xml:id="u-78.20" who="#StanisławMróz">Rządowi życzę, aby spełniły się jego plany. Nie podzielam jednak optymizmu co do wystarczalności samego planu, a jeszcze więcej co do środków.</u>
<u xml:id="u-78.21" who="#StanisławMróz">Sytuację natomiast oceniam na podstawie bezpośrednich obserwacyj poważnie. Przedstawia się ona, mojem zdaniem, tak groźnie, że zamierzenia Rządu wydają się wobec ogromu rzeczywistych potrzeb raczej angielskim plasterkiem.</u>
<u xml:id="u-78.22" who="#StanisławMróz">Dlatego oświadczam, że za pełnomocnictwami głosować nie mogę.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Goetz Okocimski.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#AntoniGoetzOkocimski">Wysoki Sejmie! Jestem zdania, że pełnomocnictwa, które Rząd p. Premiera Sławoj Składkowskiego wnosi, różnią się istotą swoją od tych, które otrzymywał rząd poprzedni. Dlatego, mimo, iż jestem zdecydowanym przeciwnikiem wyzbywania się praw należących się Sejmowi, oświadczam, że głosować będę za udzieleniem pełnomocnictw obecnemu Rządowi w myśl wniosków komisji,</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#AntoniGoetzOkocimski">Uważam jednak za swój obowiązek zwrócić uwagę na szereg spraw, któremi Rząd po udzieleniu mu pełnomocnictw winien, majem zdaniem, gorąco się zająć.</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#AntoniGoetzOkocimski">Program stworzenia funduszu obrony Państwa oraz program gospodarczy, o którym wspominał p. Premier, a naszkicował p. Minister Skarbu, musi stać się żywym, musi obowiązywać nie tylko jednostki i wszystkie szczeble administracji Państwa, ale musi obowiązywać wszystkich, którzy w Polsce żyją i Polakami się czują.</u>
<u xml:id="u-80.3" who="#AntoniGoetzOkocimski">Społeczeństwo czeka na wprowadzenie w życie praktyczne, na równomierne i sprawiedliwe rozprowadzenie robót publicznych, bo ludność wsi i miast woła o pracę, o chleb powszedni; musi więc je dostać. Wierzę, że obecny Rząd, a w szczególności że p. Minister Kwiatkowski wie, w jaki sposób zadowolić to wołanie o pracę, skoro jako odpowiedzialny czynnik za życie gospodarcze Polski w swojem przemówieniu akcentował to zagadnienie, wysuwając je na plan pierwszy z pośród potrzeb Państwa. Rejestracja bezrobotnych to rozdział dla siebie, rozdział wymagający obiektywnego klucza, bo dzisiaj niestety są dwa gatunki bezrobotnych: pierwszy to zarejestrowani, oraz drugi to nie zapisani. Los tych ostatnich jest niezmiernie ciężki i bardzo smutny. Należy skontrolować skuteczność dziś obowiązującej metody rejestracji.</u>
<u xml:id="u-80.4" who="#AntoniGoetzOkocimski">Gospodarz na wsi musi mieć możność kupienia w mieście za swoje produkty potrzebnych mu do życia rzeczy. Jestem przekonany, że mimo, iż hasła wywrotowe starają się wcisnąć na wieś pod strzechę, to prosty, zdrowy rozum wieśniaka nie da się zbałamucić obcym mu wpływom. Trzeba jednak, by wieś nie była dzielona przez urzędników administracji państwowej na ludzi, których warto popierać, protegować, którymi łaskawie można się zaopiekować, i takich, których należy zwalczać, odsuwać, traktując ich jako obywateli poślednich. Musi obowiązywać hasło równości, zrozumienia, że w Polsce mieszkają Polacy, którzy mają konstytucyjne prawo korzystania z usług, a nie łask, urzędników państwowych. Urzędnicy administracji pierwszej instancji winni zajmować się wyłącznie zagadnieniami gospodarczemi, zaprzestając nareszcie uprawiania niejednokrotnie wadliwej polityki. Skończyć trzeba z segregowaniem ludzi na uprzywilejowanych i pariasów. Należy zapomnieć o urazach czy uprzedzeniach, mających swoje źródło powstania z czasów istnienia partyj i partyjek politycznych.</u>
<u xml:id="u-80.5" who="#AntoniGoetzOkocimski">Wszyscy obywatele jednak zrozumieć i doceniać muszą jednolicie pierwszy obowiązek rzetelnego i uczciwego służenia Ojczyźnie.</u>
<u xml:id="u-80.6" who="#AntoniGoetzOkocimski">Twarda, sprawiedliwa ręka Rządu, wolna od biurokratycznych balastów, wychowa szacunek dla władzy, poszanowanie prawa, sprawi, że masy ludzi na wsi docenią wysiłki i dobrą wolę Rządu, zrozumieją konieczność surowości życia i przestaną dzielić się na kasty, obozy, zużywające energię i myśli na wzajemne zwalczanie się. Podciągnięci muszą być wszyscy do jednakowych świadczeń, korzystając z równych praw.</u>
<u xml:id="u-80.7" who="#AntoniGoetzOkocimski">Pełnomocnictwa, które Wysokiej Izbie zostały przedłożone do uchwalenia, utrudniają nasze stanowisko, jako posłów wobec społeczeństwa, skoro Wysoka Izba uchwaliła dotychczas dwukrotnie upoważnienia do dekretowania. Specjalnie trudne stanowisko będą mieli posłowie, stykający się z grupami ludowców, którzy przedewszystkiem narzekają na Wysoki Sejm za udzielenie poprzednich pełnomocnictw Rządowi. Wśród ludowców mieszkających w Polsce jest wielu światłych, mądrych ludzi, którzy mogliby pracować dla Polski produktywnie, gdyby metoda podejścia do ludności była inna, gdyby szczerość, zaufanie, obiektywizm były dewizami każdego działacza społecznego. Jesteśmy gotowi wywalczyć sobie w społeczeństwie potrzebne i należnej tej Wysokiej Izbie poważanie i szacunek. Stanie się to także i wówczas, gdy linia postępowania Rządu pójdzie w kierunku interesów i potrzeb obywatela, bez tolerowania niesprawiedliwości, protekcjonalizmu i krańcowego biurokratyzmu.</u>
<u xml:id="u-80.8" who="#AntoniGoetzOkocimski">Ustawa czy dekret w rękach ślepej biurokracji jest niedającą się opisać udręką każdego mieszkańca Państwa, Zrozumie to każdy, kto przejść musiał choć raz w życiu gehennę wędrówki po schodach, korytarzach i poczekalniach urzędów państwowych.</u>
<u xml:id="u-80.9" who="#AntoniGoetzOkocimski">Jeżeli zatem w ramach pełnomocnictw Rząd p. Premiera Składkowskiego, uprości sposób zaspokajania potrzeb Państwa, a tem samem ułatwi życie obywatelowi, to równocześnie poseł przestanie być skrzynką zażaleń, przestanie być obiektem petycyj osobistych o posadę, o protekcję, pomoc taką czy inną, wszystko więc sprawy i tak nie do załatwienia. Takie stanowisko Rządu umożliwi nam, posłom, właściwe nasze zadanie i pracę, do której zostaliśmy powołani, a wówczas zapewne w przyszłości Rząd nie będzie potrzebował tak często apelować do Wysokiej Izby o pełnomocnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Łubieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#BogusławŁubieński">Wysoka Izbo! Wobec tak znacznej ilości mówców i tylu poruszonych już problematów w dzisiejszej dyskusji ograniczę się do poruszenia kilku tylko fragmentów.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#BogusławŁubieński">Jest już nieomal aksjomatem, że podniesienie życia gospodarczego w Polsce jest przede wszystkiem zależne od przywrócenia opłacalności rolnictwa, od umożliwienia rolnikowi zaspokojenia jego potrzeb.</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#BogusławŁubieński">Idziemy ku nowym żniwom, ku nowej kampanii sprzedaży płodów rolnych, Lekka poprawa w rolnictwie, o której tak często słyszymy od Ministerstwa Rolnictwa, nie dała się niestety odczuć w woj. poznańskiem i to z powodu dwuletniej suszy, która spowodowała nie tylko obniżenie się sprzętów o wartości setek mil jonów, ale wpłynęła dotkliwie na stan inwentarza, a zwłaszcza nierogacizny. W tym roku żniwa zapowiadają się lepiej i mogłyby wróżyć i u nas nareszcie lekką poprawę. Czy możemy się jej spodziewać? Jestem niestety pełen obaw pod tym względem. Zbyt naszych płodów zależny jest od konsumcji wewnętrznej i możliwości eksportu; ich cena od ceny eksportowej plus ewentualny zwrot ceł.</u>
<u xml:id="u-82.3" who="#BogusławŁubieński">Konsumcja wewnętrzna jest w większej mierze zależna od spożycia samej wsi niż od spożycia miasta, co wynika już choćby ze stosunku ilościowego tej ludności; możność spożycia wsi wiąże się znów ściśle z zamożnością rolnika, z dochodowością jego warsztatu, a więc pośrednio w dużej mierze znów z ceną jego produktów.</u>
<u xml:id="u-82.4" who="#BogusławŁubieński">W roku bieżącym ceny zbóż się nie załamały. Zawdzięczamy to prawie zupełnemu zaniechaniu interwencyj zbożowych, które nieraz działały chaotycznie i dezorganizująco na ceny, Szeregowi planowych i dobrze pomyślanych za biegów Rządu, wpływających na równomierniejszy w czasie rozkład podaży płodów rolnych, ale działał tu też szczęśliwy zbieg różnych okoliczności od nas niezależnych i który się prawdopodobnie już nie powtórzy.</u>
<u xml:id="u-82.5" who="#BogusławŁubieński">O ile chodzi o podtrzymanie ceny zbóż, to najlepiej, najsprawniej działał tu i działa zwrot ceł, od lat wypróbowany. To też uważam, że obniżenie zwrotu ceł na zboża, projektowane pomimo przeciwnej zgodnej opinii wszystkich organizacyj rolniczych z 6 zł na 5 zł, które da oszczędności w wysokości jakich 10 mil jonów zł dla Skarbu, a zmniejsza przychód rolnictwa o 30–40 milionów, jest zabiegiem niezmiernie niebezpiecznym, mogącym przyczynić rolnictwu duże straty, a zwłaszcza rolnictwu ziem zachodnich, które — jak to wykazują cyfry — tak w większych jak i mniejszych warsztatach ze względów glebowych i klimatycznych w ogromnej mierze opiera się na produkcji zbóż. Uważam to za tem niebezpieczniejsze, że obawiam się, czy nasze przestawienie się na artykuły hodowlane nie okaże się zbyt silne i raptowne i czy już w następnym roku nie będzie u nas katastrofy wskutek niemożności pozbycia się produktów hodowlanych, a przedewszystkiem żywca.</u>
<u xml:id="u-82.6" who="#BogusławŁubieński">Na nasze obroty towarowe z zagranicą, a więc i na nasz eksport rolniczy, wynoszący ad walorem około połowy całego naszego eksportu, wpłynie niechybnie poważnie wprowadzenie reglamentacji dewizowej. Wobec dążenia do zdobycia jak największych ilości dewiz, wydawałoby się, że wszelki eksport, a więc i eksport rolniczy musi być jaknajbardziej popierany i że tutaj interes rolnictwa, zbiegając się z interesem centrali dewiz, będzie jaknajlepiej chroniony.</u>
<u xml:id="u-82.7" who="#BogusławŁubieński">A jednak wątpię, czy w praktyce będzie ta sprawa zawsze tak wyglądała. Nie mówiąc już o trudnościach natury formalistycznej, należy rozważyć, że eksport rolny idzie w dużej mierze do państw, które nie stosują ograniczeń dewizowych, a które bardzo często są równocześnie krajami wierzycielskiemi. Reglamentacja dewiz, która już teraz zaczyna być stosowana w sposób mniej łagodny, niż to na początku przewidywano, niechybnie wytworzy ten stan, że stosunki z temi krajami wolnowalutowemi będą coraz trudniejsze i będą zanikały, nasz eksport płodów rolnych polega bowiem najczęściej na kontyngentowanych umowach handlowych i bardzo ucierpi, jeżeli te kontyngenty zaczną się kurczyć.</u>
<u xml:id="u-82.8" who="#BogusławŁubieński">Droga rozwoju pójdzie prawdopodobnie w tym kierunku, że eksport nasz coraz silniej będzie się kierował ku krajom, które podobnie jak my reglamentują obrót dewizami, i to przedewszystkiem do tych, które blisko z nami sąsiadują. Obawiam się, aby to nie uczyniło naszego eksportu rolnego zbyt jednostronnym co do rynków zbytu i nie utrudniło lokowania naszych nadwyżek tam, gdzie ze względów czysto gospodarczych, a nie walutowych, łatwiej i korzystniej możnaby się ich pozbyć.</u>
<u xml:id="u-82.9" who="#BogusławŁubieński">Chciałbym poruszyć sprawę nieco mniejszej wagi, lecz dotkliwie odczuwaną przez sfery rolnicze. Konferencja gospodarcza, a zwłaszcza jej sekcja obciążeń i poprzednio komisja pod przewodnictwem p. dyr. Martina, wzywała między innemi rolnictwo do wyliczenia raz jeszcze szeregu dotkliwych obciążeń, szczególnie dających się we znaki. Wyliczyliśmy szereg takich spraw, a co do wielu z nich otrzymaliśmy zapewnienie, że będą w krótkim czasie załatwione.</u>
<u xml:id="u-82.10" who="#BogusławŁubieński">Niestety, wypada mi stwierdzić, że bardzo niewiele z tych postulatów zostało spełnione, że prace nad niemi wbrew zapowiedziom posuwają się bardzo powoli, choć wiele z nich nie natrafiałoby — zdaniem mojem — na poważniejsze trudności. Oby nie podzieliły one losu tej słynnej obniżki przewozu kolejowego mleka, która spowodowała, że dostarczenie do miasta jednego litra mleka kosztuje więcej, niż przed obniżką. Taryfę na mleko bowiem istotnie obniżono, lecz podwyższono — przez liczenie innej wagi umownej — koszt przewozu naczyń do mleka, a jako że mleka oczywiście luzem bez naczyń przewozić nie można, w rezultacie dowiezienie 1 litra mleka do miasta jest droższe niż było poprzednio.</u>
<u xml:id="u-82.11" who="#BogusławŁubieński">Muszę zająć się tutaj sprawą nap ozór drobną, lecz nader bolesną dla dzielnicy zachodniej, a widocznie nie tylko w moich oczach przedstawiającą się poważnie, jeżeli p. Minister Rolnictwa poświęcił jej tyle czasu na konferencji prasowej w dniu 5 b. m. Myślę o budownictwie drewnianem, forsowanem przez Ministerstwo Rolnictwa w zachodnich województwach. Nasze organizacje rolnicze, a tak samo posłowie nasi wypowiadali się wielokrotnie, również w tej Wysokiej Izbie, zwracając uwagę na niedomagania tego budownictwa. Ministerstwo nie raczyło, niestety, przychylić się do tej jednolitej opinii, przeciwnie, zamierza system ten rozszerzać. Czuję się wobec tego zmuszony zaprzątnąć tą sprawą uwagę Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-82.12" who="#BogusławŁubieński">Otóż oczywiście nawet dobrze i poprawnie wykonane budowle mieszkalne z drzewa nie spotkałyby się z ochoczem przyjęciem przez rolnictwo ziem zachodnich z powodu dawnych przyzwyczajeń, które zresztą trudno nam brać za złe właśnie w tym czasie, gdy rozmyśla się nad rozbudowaniem potrzeb kulturalnych wsi.</u>
<u xml:id="u-82.13" who="#BogusławŁubieński">Ale nie tu leży punkt ciężkości zagadnienia. Budownictwo drewnianych osad jest wykonywane sposobem, który, o ile mi wiadomo, nigdzie w Polsce nie jest stosowany w wiejskich domach mieszkalnych, Zamiast układania bali o grubości nie niżej 15 cm, (a w starszych domach nawet całych grubych kłód) łączonych w rogach na węgły, ustawia się tutaj w rogach pionowo słupy 14 X 14 cm, a potem, łącząc je w wyciosane w tych słupach rowki, układa się poziomo bale ścian zewnętrznych tylko 10 cm grube. Materiał, dostarczany przez lasy państwowe, to przeważnie świerk, wybitnie miękki i prawie zawsze świeży; z tego samego materiału robi się drzwi i okna. Ten sposób budowania nada je się może na baraki lub domki campingowe, ale w żadnym razie nie na domy wiejskie, w krótkim czasie bowiem drzewo zsycha się, powstają szpary w ścianach na wylot, dochodzące w każdym nieomal domu do 4 cm, a w niektórych do 7 cm szerokości; drzwi rozsychają się, pękają i zupełnie przeświecają, wiatr swobodnie hula po izbie. O ile Szanowni Panowie nie wierzą moim słowom, proszę przyjechać obejrzeć, służę chętnie informacjami, gdzie są takie kolon je, a wszyscy „niewierni”, którzy będą chcieli się przekonać dotykiem, nie tylko będą mogli włożyć palec w rany tych domów, ale w niejednym wypadku rękę całą po prostu przez środek ściany wyciągnąć na deszcz lub słońce, zależnie od pogody, W kilku takich domach zamieszkują małopolanie, którzy zostali przesiedleni z terenów powodziowych, i ci, znając dobrze rodzime budownictwo drewniane, może najkrytyczniej zapatrują się na te swoje osady.</u>
<u xml:id="u-82.14" who="#BogusławŁubieński">A teraz sprawa kosztów. Taki dom mieszkalny, typ 1, kryty niewiadomo czemu specjalnie drogim eternitem falistym, kosztuje 3.650 zł. Nawiasem wspomnę, że Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych nie ocenia go wyżej niż 2.500 zł, a więc na 68%. Taki sam dom, murowany na IX cegły, kryty dachówką, o tych samych wewnętrznych wymiarach, kosztuje niewiele więcej, a jeżeli się zważy, że ten domek drewniany na to, aby jakkolwiek był mieszkalny, musi być nazewnątrz jeszcze obity deskami, to dom murowany nie będzie droższy od drewnianego, a w użyciu, licząc ogromną różnicę w amortyzacji i premii asekuracyjnej, będzie znacznie tańszy. Przytem budowa domów murowanych przyczynia się do uruchomienia cegielni i zmniejszenia bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-82.15" who="#BogusławŁubieński">To są istotne i chyba wystarczające powody, dla których rolnicy ziem zachodnich patrzą niechętnie i więcej niż krytycznie na budownictwo drewniane, zaprowadzone u nas, i nie mogą zrozumieć jego konieczności. To są powody, które zmuszają mnie do zaprzątania uwagi Panów tą sprawą i do gorącego zaapelowania do Rządu, aby ponownie gruntownie i ostatecznie poddał tę sprawę rewizji i zmianie.</u>
<u xml:id="u-82.16" who="#BogusławŁubieński">Zajmując się podnoszeniem kultury wsi, nie możemy jej równocześnie obniżać. Oby nie mówiono o naszych czasach, że dyskutując o szklanych domach Żeromskiego, budujemy drewniane, systemem coprawda nowym, ale znacznie gorszym, niż wypróbowany przez poprzednie generacje.</u>
<u xml:id="u-82.17" who="#BogusławŁubieński">Gdy z bronią w ręku wywalczaliśmy przy łączenie naszej dzielnicy do ogólnego pnia polskiego, zdawaliśmy sobie wyraźnie sprawę, że przyłączamy się do organizmu gospodarczo słabszego i że nasz rozwój gospodarczy będzie opóźniony. Świadomość ta ani na chwilę nie zaciemniała nam jasnego obrazu wolności, do której dążyliśmy.</u>
<u xml:id="u-82.18" who="#BogusławŁubieński">Zdajemy sobie i teraz sprawę, że nie jest możliwe i nawet nie byłoby słuszne, aby Państwo Polskie maksymum swego wysiłku kładło w podnoszenie naszej dzielnicy, ale musi istnieć pewna równowaga. Nie jestem, nie byłem i nie chcę być dzielnicowcem, pomimo to wydaje mi się jednak nieraz, że są pewne siły i pewne odruchy, które patrząc niechętnie na nasze ziemie zachodnie, chciałyby je obniżyć, zepchnąć w dół kulturę i ludność zachodniej Polski. Wyda je mi się, że jest błędem politycznym, jeżeli się nie bierze pod uwagę pewnych odrębności specyficznych naszej dzielnicy, jeżeli ich się nie szanuje, chociaż nikomu nie stają na zawadzie. Wydaje mi się, że jest ciężkim błędem gospodarczym, dlatego, że część organizmu jest więcej chora niż nasza dzielnica, chorobę tę przeszczepiać na cały organizm. Wydaje mi się, że zasadą leczenia choroby jest przedewszystkiem zlokalizować ją, a błędem jest rozszerzać tę chorobę jeszcze więcej. To też z prawdziwem zadowoleniem słyszeliśmy przemówienie p. Ministra Świętosławskiego w Poznaniu, zaprzeczające tym tendencjom, a podkreślające, że województwa nasze nie powinny się w swoim rozwoju cofać, lecz rozwijać się wciąż naprzód w tempie przyśpieszonem. Mam nadzieję, że słowa te nie są formułką grzecznościową, lecz zamierzeniem Rządu, którego realizacja nie pójdzie w zapomnienie.</u>
<u xml:id="u-82.19" who="#BogusławŁubieński">Przechodząc nakoniec do sprawy pełnomocnictw, muszę stwierdzić, że momenty, po ruszone przeze mnie, jak i wiele innych spraw, których krótkość czasu nie pozwala mi nawet wymienić, utrudniają mi poważnie ustosunkowanie się do nich pozytywne. Ale uznaję, że w wielu dziedzinach powiał świeży wiew, który odnawia otaczającą nas ciężką atmosferę; widzę go w przemówieniu p. Ministra Grabowskiego, podkreślającem silnie zasadę niezawisłości sądownictwa i konieczność ugruntowania głęboko w społeczeństwie przekonania o tej nie zawisłości. Widzę go dalej w liberalniejszem ustosunkowaniu się p. Premiera do prasy i do wypowiadanej głośno opinii publicznej, widzę go przedewszystkiem w tak prostolinijnem prze mówieniu p. Generalnego Inspektora, w jego nawoływaniu do surowego życia; mam nadzieję, że ten świeży wiew wypędzi wszelką stęchliznę.</u>
<u xml:id="u-82.20" who="#BogusławŁubieński">Chcę wierzyć, że Rząd ma szczery i głęboki zamiar oprzeć się na szerokich sferach społeczeństwa polskiego, nie tracąc na sile i sprężystości działania, że będzie umiał znaleźć odpowiednie ku temu drogi, że nawiąże bliski kontakt z odżywczemi siłami zdrowego trzonu narodu polskiego. Nie chcę mu tego zadania utrudniać i będę głosował za pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-82.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Światopełk Mirski.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Wysoka Izbo! W tych ciężkich Warunkach, w jakich kraj się znajduje, rozjeżdżamy się, pozostawiając Rządowi pełnomocnictwa do wydawania praw, mających na celu poprawę naszej sytuacji gospodarczej. Przedewszystkiem więc musimy wierzyć, że Rząd nie wyda takich ustaw, takich praw, co do których mogłyby istnieć najmniejsze wątpliwości, że Sejm by ich nie uchwalił. W tym względzie mam całkowitą pewność, iż taka ewentualność nie zajdzie, gdyż dostateczną gwarancję daje nam osoba Premiera Składkowskiego. Pozwolę sobie Wysokiej Izbie przypomnieć pewien fragment z przemówienia p. Premiera. P. Premier zaznaczył, że jakkolwiek miał prawo, jednakże z prawa wydawania dekretów nie skorzystał, gdyż to prawo nie było dane jemu osobiście, ale jego poprzednikowi. Sam ten fakt daje dostateczną gwarancję, że ewentualność, o której wspomniałem, nie zaszłaby nigdy w osobie p. Premiera Składkowskiego.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Poza tem przed powrotem do swych zajęć zawodowych i społecznych każdy z nas pragnąłby na podstawie znajomości życia swego terenu zwrócić uwagę na te bolączki, które najbardziej utrudniają nasze życie gospodarcze. Są to może szczegóły, lecz ich rozwiązanie stanowi ogniwa tego łańcucha, który może dźwignąć Polskę do góry.</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Specjalnego omówienia wymaga fakt, stanowiący w moich oczach jaskrawy dowód, iż w naszych warunkach obecnych zahaczenia biurokratyczne wstrzymać mogą akcję gospodarczą Rządu nawet wówczas, gdy dotyczy dziedziny bezspornie uznanej przez wszystkich za pożyteczną, a nawet konieczną.</u>
<u xml:id="u-84.3" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Ze stosowanych w latach ubiegłych środków interwencyjnych w dziedzinie polityki zbożowej zdobył sobie niewątpliwie najbardziej powszechne uznanie t. z. kredyt zastawowy i zaliczko wy. Instytucje finansowe uważały go za najbardziej pewny i płynny z kredytów rolniczych. Rolnik korzystał z niego chętnie, a co najważniejsze z punktu widzenia ogólnogospodarcze go odgrywał kredyt ten doniosłą rolę.</u>
<u xml:id="u-84.4" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Warunek skutecznego działania kredytu z as ławowego i zaliczkowego jest tylko jeden, t. j. aby dotarł w czas do rolnika. Licząc się z tem, że procedura rozprowadzenia kredytu trwa długo, uchwalił, o ile mi wiadomo, Bank Polski na ten cel już w początku maja r. b. kwotę 55 mil jonów zł, a więc wyższą, niż w latach ubiegłych. Dziś doszliśmy do 18 czerwca, a banki rozprowadzające nie są jeszcze w posiadaniu promesy. Według informacyj, brzmiących omal niewiarogodnie, powodem tej kilkutygodniowej zwłoki jest niemożność uzgodnienia między odpowiedniemi instancjami Ministerstwa Skarbu i Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych techniki i warunków udzielania kredytu.</u>
<u xml:id="u-84.5" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Nie znamy powodów i istoty tych nieporozumień, ale stwierdzić należy, że te narady i konferencje międzyministerialne w sprawie, co do której istnieją jednakowoż kilkuletnie precedensy, odbywają się kosztem rolnictwa i całej naszej gospodarki. Zwracam się do Wysokiego Rządu z prośbą o wywarcie jaknajenergiczniejszego nacisku w kierunku śpiesznej decyzji, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że zwłoka powstała już w całości nie da się odrobić.</u>
<u xml:id="u-84.6" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Jednem ze źródeł niepokoju i per tur bacy j w stosunkach gospodarczych jest niewątpliwie zmienność wzajemnego stosunku pieniądza i towaru. Po ekspose p. Wicepremiera i oświadczeniach jego, które przyjąć musimy jako bezwzględnie pewne, musimy założyć, że w warunkach polskich w tej dysproporcji jeden z elementów jest stały, a mianowicie waluta, Chcę w tej chwili wyciągnąć z tego jedną konsekwencję, a mianowicie, że właśnie, stając na gruncie ekspose p. Wicepremiera, uznać trzeba, iż nie poruszony w niem temat oddłużenia rolniczego nic nie traci na swej aktualności i że powrócić do niego będziemy musieli w najbliższej przyszłości. W realizację naszych postulatów wierzę tembardziej, że zdaje się, że aprobowane przez p. Wicepremiera uchwały wielkiej narady gospodarczej również w czasie najbliższym będą realizowane. W szczególności mam tu na myśli tę wielotysięczną rzeszę rolników właścicieli gospodarstw powstałych z parcelacji prywatnej czy państwowej już po odzyskaniu niepodległości. Ta kategoria właścicieli gospodarstw rolnych wkładała w nowe warsztaty cały swój zasób energii i cały swój majątek w głębokiem przekonaniu, że praca ich nie tylko zapewni im egzystencję, lecz że spełniają czynność społeczną i dobrze przysługują się Państwu. Stoimy dziś w obliczu ewentualności, że wcześniej czy później tysiące polskich rodzin osadniczych będą musiały być usunięte ze swych warsztatów.</u>
<u xml:id="u-84.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-84.8" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">W przedłożonym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów mieści się zdanie, z którego wynika, że Rząd zamierza iść drogą dalszego uporządkowania naszego systemu podatkowego.</u>
<u xml:id="u-84.9" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Dnia 14 stycznia r. b. ukazały się dwa dekrety, wprowadzające daleko idące zmiany, w szczególności zaś uproszczenia w wymiarze i poborze podatków od nieruchomości i przemysłowego. Uproszczenia te poszły w kierunku scalenia szeregu podatków i dodatków do nich. Przeprowadzona reforma jest niewątpliwie ułatwieniem dla płatnika i zaoszczędza wiele pracy organom administracji skarbowej.</u>
<u xml:id="u-84.10" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Niestety, dotychczas obecna zasada nie znalazła zastosowania przy uproszczeniu systemu podatków rolniczych. Rolnik, nie rozeznający się w labiryncie ustaw podatkowych, musi nadal borykać się z licznemi i niezrozumiałemi dla niego nakazami płatniczemi.</u>
<u xml:id="u-84.11" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Nasza skarbowość państwowa i komunalna powstawała w warunkach nienormalnych w miarę zwiększania potrzeb Państwa i samorządu. Stąd też ta powódź podatków, dodatków, opłat i t. p. Najwyższy jednak czas, aby raz z tem skończyć.</u>
<u xml:id="u-84.12" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Przeprowadzenie scalenia podatków rolniczych jest tem łatwiejsze, iż wszystkie one, prócz dochodowego, nie wyłączając zaś samorządowych danin komunalnych, opierają swój wymiar na zasadniczym podatku gruntowym.</u>
<u xml:id="u-84.13" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Za przeprowadzeniem reformy scaleniowej przemawia niesłychane wprost obciążenie gmin pracami, związanemi z wymiarem i poborem po datków. W szczególności dzieje się to w b. za borze rosyjskim. Na obszarze tym tylko nieliczne jednostki mają wymierzany podatek indywidualny, pozostali płatnicy należą do tak zwanych jednostek zbiorowych. W rezultacie więc cały ciężar wymiaru i poboru spoczywa na barkach gminy. Pozwolę sobie przytoczyć przykład, który dostatecznie zobrazuje stan obecny. Zrobione zostało obliczenie, ile przy wymiarze i poborze trzech głównych podatków rolniczych, to jest gruntowego, opłat drogowych i gminnego wyrównawczego, urząd gminy musi wstawić pozycyj cyfrowych do najrozmaitszych ksiąg, wykazów i t. p. Praca ta dotyczy więc trzech podatków, opartych na identycznych podstawach wymiaru, czyli tego samego podatku, tylko w trzech formach. Z obliczenia tego wypadło, że na jednego płatnika wypada 40 pozycyj cyfrowych, czyli na przeciętną gminę, złożoną z 1500 płatników, 60.000 pozycyj, w tem 60% wypada na pozycje wymiarowe, z których zaś większość wymaga dokonania różnych działań arytmetycznych.</u>
<u xml:id="u-84.14" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">To już nie jest niedomaganie, to już jest absurd, który dłużej trwać nie może, to jest dowód, jak mało wnika się w życie najniższej komórki administracyjnej, to jest marnowanie wysiłku społecznego i pieniędzy publicznych.</u>
<u xml:id="u-84.15" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Związek miast wydał w r. 1932 książkę, w której są wyliczone zadania i czynności gminy; wyliczono tam ich 494. Twierdzę, że łatwiej gminie jest wykonać 450 wyliczonych tam pozycyj, niż te kilka czy kilkanaście, związane z wymiarem i poborem podatków.</u>
<u xml:id="u-84.16" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Na to, aby przewidziana reforma scaleniowa odniosła pożądane rezultaty, musi ona być przeprowadzona do końca, t. j. nie tylko jako uproszczenie buchalteryjne dla urzędów skarbowych. Scalone być muszą wszystkie podatki, związane z wymiarem zasadniczego podatku gruntowego, a więc samoistne daniny komunalne. W tem miejscu jednak dotrzymane być muszą dwa warunki. Po pierwsze, związkom samorządowym winno być pozostawione prawo stanowienia w granicach ustawy o wysokości swych obciążeń, w tem bowiem kryje się istota samorządu. Powtóre, pewna cześć wpływów musi być rezerwowana na cele budowy i utrzymania dróg bitych.</u>
<u xml:id="u-84.17" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Sprawę tę podnoszono z tej trybuny jako niezmiernie ważną. Podnoszę ją jako rolnik i działacz samorządowy od pierwszego dnia powstania samorządu i spodziewam się jej realizacji drogą dekretu.</u>
<u xml:id="u-84.18" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">Liczę, że jako sprzymierzeńca będę miał p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-84.19" who="#KazimierzŚwiatopełkMirski">W tem przekonaniu będę głosował za pełnomocnictwami.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Gdula.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#TadeuszGdula">Wysoka Izbo! Przemówienie Naczelnego Wodza gen. Śmigłego na zjeździe Piątaków i przemówienia pp. Premiera Składkowskiego i Wicepremiera są temi jasnemi drogami, po których ma pójść obecna rzeczywistość polska. Na progu drugiego 10lecia po przewrocie majowym zaczęły się zjawiać rysy na terenie politycznym polskim, niezwykle wyraźne rysy, któreby miały świadczyć o tem, i cały szereg dawnych partyjników tak to widzi, że teraz czas, żeby wrócić do tego, co już nie ma wrócić. I na terenie całej Polski byliśmy świadkami rozprzężenia politycznego i różnorodnych plotek, odsuwano, odciągano obywatela od interesów państwowych, byliśmy świadkami rozhulanego w takiej czy innej formie partyjnictwa i patrzyliśmy z przerażeniem, że coś się dzieje, że jednak dokonuje się jakaś przemiana, która wcale a wcale nie ma wyjść na dobro Polski. I stanęło zagadnienie jasne i oczywiste: Czy wrócić do tego, co było przed przewrotem majowym, czy też należy wykonywać Konstytucję kwietniową? Przemówienia odpowiedzialnych czynników Rzeczypospolitej Polskiej jasno i wyraźnie wskazały, że dla Polski niema innego wyjścia, tylko realizowanie Konstytucji kwietniowej.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#TadeuszGdula">Jeżeli popatrzeć na warunki gospodarcze, w jakich się znajdujemy, to bardzo charakterystycznem zjawiskiem są strajki, które przybierają rozmaite formy. Strajki te mają różne podłoża: podłoże ekonomiczne, a więc wyzysk pracodawców, niedotrzymywanie umów, redukcja robotników, czasem błahe powody, a również często mają one inne powody, gdzie żądania ekonomiczne są tylko pretekstem i pozorem, a właściwym celem jest walka z Rządem, walka z ustrojem, administracją i służbą bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-86.2" who="#TadeuszGdula">Jeżeli przypatrzymy się tym zjawiskom głębiej, to musimy stwierdzić, że ci, którzy przewodzą tym strajkom początkowo, są usuwani na plan dalszy, a zjawiają się inni ludzie, obcy, którzy byli dotąd całkiem spokojni, a jednak wyznaczeni przez obce agentury, żeby w odpowiedniej chwili stać się przywódcami i wtedy wszyscy starzy przywódcy z tych legalnych związków znajdują się poza nawiasem. Masy przechodzą nad nimi do porządku dziennego. Wznieca się strajk za strajkiem, a cel jest jeden i ten sam, aby siać zamęt, zamieszanie i niezadowolenie w masach. Co więcej, przywódcy patrzą z przerażeniem na tę sytuację i jesteśmy świadkami, że centrale związków zawodowych ogłaszają i wyraźnie zakazują strajków, o których centrala czy najbliższy związek zawodowy nie wiedzą.</u>
<u xml:id="u-86.3" who="#TadeuszGdula">Czego to dowodzi? Dowodzi to, że agitacja robi swoje. Forma, która jest najdrastyczniejsza, a jednak najbardziej przekonywująca, jeśli chodzi o pracodawców, to jest strajk okupacyjny. Nie ulega wątpliwości, że pracodawca musi się z tym strajkiem liczyć i szybko go kończyć, ale z drugiej strony nawet każdy sumienny przywódca musi stwierdzić, że strajk okupacyjny jako taki ma następstwa moralne bardzo ciężkie, albowiem tam, na tej właśnie fa bryce masa zebranych ulegać musi wpływom coraz bardziej demagogicznym, coraz bardziej radykalnym, tak, że się zatraca rozróżnienie między tem, co jest legalnie radykalne, a tem, co jest komunizmem. Dalej trzeba stwierdzić, że w tych wypadkach żądania bardzo często mają charakter bezwzględnie polityczny, momenty polityczne są wysuwane, robotnikowi się powiada, że na niego przyjdzie czas, że do niego władza będzie należeć, ale tymczasem, gdy zobaczy ten robotnik, kto do niego przemawia, po przyjściu do siebie odżegnuje się od tych prowodyrów.</u>
<u xml:id="u-86.4" who="#TadeuszGdula">Najprzykrzejszą i najboleśniejszą jest sprawa strajków na terenie robót publicznych, gdzie trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, często robi się demagogiczną walkę z akordem, który jest przecież zasadniczą rzeczą w naszym obecnym ustroju gospodarczym. I wtedy, jeżeli pewne żądania nie są załatwione, podnieca się, roznamiętnia się tłum i prowadzi się go do walki na ulicę. Jeżeli tu i ówdzie słyszałem o pewnych wypadkach w poszczególnych miastach, gdzie dochodziło do starć, to miałem szereg zastrzeżeń, azali nie zbyt pochopnie wydają decyzje władze administracyjne, azali zbyt szybko nie decydują władze administracyjne służby bezpieczeństwa. Jednak na swoim terenie w mieście Chrzanowie byłem świadkiem wręcz odmiennego zjawiska. Pomimo moich osobistych wysiłków było widoczne, że nieodpowiedzialne czynniki przygotowują starcie z administracją, z policją, ze wszystkiem tem, co służy Państwu. I nie pomogły te wysiłki. Przyszło do tego starcia i muszę stwierdzić zupełnie obiektywnie to, co cała społeczność tamtejsza stwierdza, a mianowicie wytrzymałość nerwów służby bezpieczeństwa, władz administracyjnych była posunięta do ostatecznych granic. Rzucanie kamieniami, flaszkami, wyzwiskami na służbę bezpieczeństwa, to wszystko długi czas nerwy służby bezpieczeństwa wystawiało na ciężką próbę. Stwierdzam, że służba bezpieczeństwa spełniła swój obowiązek i znalazła się na wysokości swego zadania, które musiała spełnić, spełniła swój obowiązek obywatelski i zachowała dobro i porządek publiczny. To stwierdzam z tej trybuny, albowiem jako naoczny świadek sam osobiście byłem na ulicach i przypatrywałem się walce z władzami administracyjnemi, ze służbą bezpieczeństwa. Jeśliby ktoś zapytał, czy niema głębszych przyczyn, muszę stwierdzić, że w szeregu fabryk i kopalni stosunek pracodawcy do robotnika pozostawia bardzo wiele do życzenia, co nieraz z tej trybuny miałem sposobność zaznaczać. Co więcej jeszcze, na terenie specjalnie województwa krakowskiego w przemyśle przetwórczym metalurgicznym spotykamy się z bolesnem zagadnieniem, że kartel żelaza walcowanego specjalnie dla tego województwa drożej oblicza żelazo, aniżeli dla własnych przedsiębiorstw, które złączone są w kartelu. To samo dotyczy i fabryk gwoździ i drutu, I tu zaapelowałbym serdecznie do p. Ministra Przemysłu i Handlu, żeby wejrzał w te nienormalne stosunki. Dekret o obniżce żelaza istnieje na papierze, a różnicę odbija się na skórze robotnika.</u>
<u xml:id="u-86.5" who="#TadeuszGdula">Jeszcze chciałem zwrócić uwagę na jedno. Była legenda, że województwo krakowskie to województwo spokojne, w którem wszyscy dadzą sobie radę z bezrobociem. Tymczasem co się okazało? Że województwo to pod względem zatrudnienia jest pierwsze w Polsce, a o ile chodzi o finansowanie z Funduszu Pracy, jest na czwartem miejscu. Mimo to zapomina się o pewnych rzeczach, że tam jednak jest ojczyzna ruchów politycznych od szeregu lat, że tam są w dalszym ciągu wytrawni partyjnicy, ich wysłannicy i działacze i zapomina się o tem, że tam społeczeństwo jest bardziej uświadomione politycznie, że jednak na szereg rzeczy reaguje o wiele mocniej, aniżeli w innych częściach kraju.</u>
<u xml:id="u-86.6" who="#TadeuszGdula">Że tak jest co do rozmieszczenia bezrobocia na terenie woj. krakowskiego w stosunku do całej Polski, to trzeba sobie powiedzieć, że w roku 1933 stosunek był 7,7%, a sfinansowanie z Funduszu Pracy wyniosło 12,1%, w 1934 r. 7,9%, sfinansowanie wyniosło 9,1%, w roku 1935 spadło do 7,9%. Ilość bezrobotnych tutaj wzrosła i jest coraz większa, ponieważ to województwo jest par ekscellence mimo wszystko przemysłowe o drobnym i średnim przemyśle. Teraz, dzięki właśnie ostatnim pociągnięciom, ostatnim enuncjacjom p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, o blisko 50% zostanie powiększona ilość pożyczek i dotacyj z Funduszu Pracy z 760.000 na 1.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-86.7" who="#TadeuszGdula">Zaapelowałbym jeszcze o jedno do Wysokiego Rządu, mianowicie o zagadnienie, które niesłychanie pomoże województwu krakowskiemu, to jest o wszczęcie akcji chlebowej i żytniej. Pozwoli to na zmniejszenie szeregu zaburzeń socjalnych na wsi.</u>
<u xml:id="u-86.8" who="#TadeuszGdula">Zaapelowałbym również, ażeby jednak miastom przyjść z pomocą, bo nie są w stanie dać 40% na materiały przy robotach publicznych.</u>
<u xml:id="u-86.9" who="#TadeuszGdula">Zwróciłbym również uwagę na to, ażeby w Warszawie uregulować kwestię płac i zarobków, bo inne są płace na robotach Funduszu Pracy, inne na robotach Ministerstwa Komunikacji i inne na robotach publicznych Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-86.10" who="#TadeuszGdula">Następnie chciałby zwrócić uwagę, ażeby nie czekać tak, jak się często czeka, na załatwienie różnych spraw, że trzeba robić nieraz awanturę, piekło, takie czy inne zamieszki i dopiero wtedy to się otrzymuje, co się powinno otrzymać, a więc czy pracę, czy zapomogę, czy załatwienie takiej czy innej sprawy ubezpieczeniowej. Czy administracja lub inne czynniki nie mogłyby wpłynąć na to, ażeby te różne sprawy były prędzej załatwiane, ażeby nie dawać tej podniety do niezadowolenia?</u>
<u xml:id="u-86.11" who="#TadeuszGdula">Jeżeli chodzi o program gospodarczy, krótkość czasu nie pozwala mi na mówienie o tem. Grupa parlamentarna pracy wyraźnie ustaliła tezy w sprawie bezrobocia, gdzie wyraźnie się oświadczyła, że nie jest za dewaluacją ani za inflacją. Za dewaluacją nie jest dlatego, że zarobiłby na niej szereg spekulantów, bankierów, finansistów, wszyscy ci, którzy w ostatnich czasach powywozili pieniądze zagranicę, czy kupowali dewizy, czy złoto, czy inne waluty. Świat pracy nie ma ochoty, ażeby była dewaluacja, dlatego, że musiałaby nastąpić zwyżka płac i zarobków, a to wywołałoby zamieszania i strajki. A co mówić o drobnych składko wieżach? Wszyscy z kas pouciekają. Więc światu pracy nie uśmiecha się tego rodzaju pomysł, który jest lansowany z wielu a wielu stron. Jakich? Tylko posiadających, a nie innych.</u>
<u xml:id="u-86.12" who="#TadeuszGdula">P. Wicepremier Kwiatkowski omówił na komisji program gospodarczy, na który się piszemy, uważając go za dobry, chociaż pewne rzeczy, które w tym programie były podane, dopiero się zaczynają. Będziemy o tym programie jeszcze mówili, ale na jedno chcę zwrócić uwagę, że jednak do tego świata pracy trzeba podejść z innego punktu widzenia. Muszę z żalem stwierdzić, że z powodu czy braku czasu, czy czego innego ustawodawstwo społeczne nie jest tak pilnowane, jak być powinno, jak na przykład szereg takich drobnych rzeczy, które jednak wytrącają z równowagi robotników, jak w zakresie ubezpieczeń chorobowych opłaty za wizyty lekarskie, opłaty za lekarstwa, potem kwestia rozszerzenia szpitalnictwa, profilaktyka i cały szereg nieświadomie czy złośliwie nieraz tłumaczonych takich czy innych przepisów ubezpieczeniowych wobec robotnika.</u>
<u xml:id="u-86.13" who="#TadeuszGdula">O ile chodzi o kwestię emerytalną, zasadnicze zagadnienie dla stosunków gospodarczych, będziemy za obniżeniem granicy wieku dla uzyskania emerytury, ażeby w ten sposób jakie 50–100 tysięcy robotników młodych dostało się do warsztatów pracy.</u>
<u xml:id="u-86.14" who="#TadeuszGdula">Jeżeliby chodziło o zagadnienie związania świata pracy z Państwem czy poprzez zreorganizowane związki zawodowe, czy organizacje, czy przez rady zawodowe, czy izby pracy, jest to kwestia już tyle razy omawiana. Jeżeli chodzi o sprawę umów zbiorowych i rozjemstwa, która tyle krzywd wyrządziła Państwu, tyle krzywd wyrządziła w gospodarstwie i w stosunku robotnika do Państwa, to nie ma tego znaczenia i mam nadzieję, że dopiero w je sieni będziemy mogli to zagadnienie załatwić. Jeżeli chodzi o problem reorganizacji inspekcji pracy, to przynajmniej nowych 100 etatów potrzeba w inspektoracie pracy. Mówimy o uspołecznieniu, o upaństwowieniu, ale powiedzmy sobie otwarcie, że to, co jest najpilniejsze dla robotnika, mianowicie kontrola ustawodawstwa ochronnego, jest dalekie od rzeczywistości, bo przecież tych inspektorów pracy jest za mało, przynajmniej 100 brak. Inspekcja pracy winna być zespolona z Funduszem Pracy, z ubezpieczeniami, a tego niema. A ile każdy z nas posłów ma nacisku z dołu! W kwestii pośredniczenia do pracy wniesiono ze strony związków zawodowych tego rodzaju memoriał, ażeby można jednak było rozluźnić przepisy rejestracyjne w sprawie bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-86.15" who="#TadeuszGdula">Cały szereg jest zagadnień, które należałoby poruszyć, niestety brak czasu na to nie pozwala.</u>
<u xml:id="u-86.16" who="#TadeuszGdula">Wrócę do tego, co powiedział poseł Stpiczyński, że w imię hasła obrony Polski, w imię sił obronnych Polski, w imię mocy narodu, w imię wolnych ludzi pracy musimy zjednoczyć żywe siły narodu. Sztandarem ideowym może być tylko sztandar pracy. Cieszymy się, że z ust p. Pr em jera i z ust wszystkich kolegów padły głosy, które znamionują złączenie świata pracy z Państwem. Świat pracy chce być złączony z Państwem, chce odegrać swoją rolę. Jeżeli chodzi o jego zapatrywania w tej chwili na kwestię obrony Państwa, to tylko albo zdeklarowany komunista, albo nieuświadomiony robotnik będzie uważał, że jest to obciążenie. Na szeregu zebrań związków zawodowych padają hasła: Polska musi być obroniona, musi być mocna, potężna, musi się bronić, ta Polska musi być wielkim warsztatem pracy, stosunek robotnika do Państwa jest stosunkiem robotnika, który pragnie być związany z Państwem. Dlatego też na Ministerstwie Opieki Społecznej, które raczej wcięlibyśmy, żeby się nazywało Ministerstwem Pracy, ciąży w tej chwili dziejowa odpowiedzialność związania świata pracy z Państwem. Mam to przekonanie, że jeżeli nie na sesji nadzwyczajnej, to na najbliższej budżetowej cały szereg projektów, przypuszczam, rządowych i poselskich wpłynie do laski marszałkowskiej, ażeby wreszcie załatwić ten stosunek pozytywny robotnika, złączenie go z Państwem, ażeby naprawdę sprawdziły się marzenia robotnika, bo nie tylko jest walka o chleb codzienny, ale jest walka o jego prawa, o chęć pracy czy w samorządzie gospodarczym, czy państwowym, czy ubezpieczeniowym, czy innym. On chce tam wejść i chce składać cegiełkę po cegiełce na rzecz wielkiego Państwa. I hasło tu rzucone Polski pracy, w której nie będzie miejsca na wyzysk, na lenistwo, w której będzie miejsce tylko na pracę, jest tem wielkiem hasłem, rzuconem przez usta odpowiedzialnych czynników, które podejmie świat pracy i zrealizuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Karśnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#PKarśnicki">Wysoki Sejmie! P. Wicepremier Kwiatkowski ma bezwzględnie wielki dorobek zrównoważenia budżetu państwowego. Jest to sprawa olbrzymiej wagi, która pociągnęła za sobą bolesne koszta, ale jest. Jednakże osłabienie czynnika politycznego spowodowało konieczność wprowadzenia reglamentacji dewiz, która, jeżeli chodzi o rozwój życia gospodarczego, hamować go raczej będzie, a nie popierać inicjatywę prywatną i rozwój życia gospodarczego, Lecz za to program gospodarczy p. Wice premiera, program, który może, przypuszczam, być wykonany, który, nie neguję tego, cyfrowo da się przeprowadzić tak, jak p. Wicepremier zakreśla, jednak zaznaczyć trzeba, nie wywołał entuzjazmu w społeczeństwie, nie zelektryzował go, nie dał takiej pewności, któraby stworzyła możność pewnego jutra, tego jutra gospodarczego bez tych wszystkich wątpliwości, jakie dzień dzisiejszy nasuwa. Jeżeli oddziałało na opinię społeczną powołanie na kierownika nawy państwowej p. Premiera Składkowskiego, i polityczne czynniki, które obecnie reprezentuje p. Premier, wywołały uspokojenie, pewność, że rzeczywiście ster Rządu jest w rękach mocnych i może kierunek drogi nakreślić, to tego w programie gospodarczym niema. Program gospodarczy p. Wicepremiera, jako premiera gospodarczego, składa się z programów poszczególnych resortów, bo tak musi być. Program gospodarczy powinien być twórczy, powinien zakreślać drogi rozwoju gospodarczego Państwa, powinien wytknąć lin je, po których ten rozwój iść powinien. I tutaj odrazu nasuwa się uwaga, że jest pewne przestawienie, z którem duży odłam społeczeństwa zgodzić się nie może, jest przestawienie na usuwanie bezrobocia i roboty inwestycyjne tylko w mieście. O wsi zapomina się i te 23 miliony ludności wiejskiej tym programem gospodarczym nie są bezpośrednio objęte. Ma być pośrednie oddziaływanie przez stworzenie konsumcji w mieście, przez wzmaganie jej za pomocą ruszenia robót publicznych. Z tem się ściśle łączy program p. Ministra Rolnictwa, który wybitnie przestawia politykę na wzmożenie konsumcji w mieście, aby tą drogą dojść do odrodzenia gospodarczego wsi. Ale jednocześnie drogi, po których p. Minister Rolnictwa idzie, są drogami, z któremi również nie wszyscy mogą się pogodzić. Obniżenie cen artykułów rolnych, zbożowych, popieranie jednostronne kierunku hodowlanego przedstawia pewne niebezpieczeństwo możliwości załamania się stworzonych chwilowo warunków rozwoju tej gałęzi hodowlanej. Ale czy ten zysk, który p. Minister Poniatowski wykazuje ze swojej polityki hodowlanej, bilansuje się ze stratami poniesionemi na polityce zbożowej? Tych cyfr jeszcze nie mamy i trudno dziś jeszcze o tem mówić, przypuszczam jednak, że te straty są tak poważne, że również zaważą na osłabieniu i tamtej pozycji.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#PKarśnicki">Następnie obniżka cen, obniżka premij wywozowych o 1 zł. Z tem łączy się poważne zagadnienie dalszej pauperyzacji wsi, które ze względu na swój charakter musi mieć bardzo doniosłe znaczenie dla spotęgowania rozwoju obronności Państwa. Nie zapominajmy, że jedynym konsumentem, którego wzmożenie konsumcji odegra decydującą rolę, to wieś, że wieś, jeżeli podniesienie cen i dochodowości jej warsztatów będzie przeprowadzone, odegra rolę wielkiego konsumenta, który dziś zaciska pasa i odejmuje sobie od ust, aby móc sprostać tym wszystkim świadczeniom, ciążącym na warsztatach rolnych. Im tańsze są płody rolne, tem mniej wieś konsumuje, podrożenie artykułów rolnych sprowadzi odwrotny skutek, gdyż wieś zacznie konsumować, a jest decydujące, aby 23 miliony ludności były należycie odżywione i żeby konsumowały, bo choćby nawet mil jon i kilkaset tysięcy pracowników miejskich spotęgowało konsumcję do dalekich bardzo granic, to jednak nie potrafi tego skonsumować, co wieś wyprodukuje. Statystyka bowiem wykazuje, że nawet w latach najlepszej koniunktury miasta nie wykazują wielkich wahań w spożyciu, spożycie waha się w niewielkich procentach. Jeżeli tą drogą pójdziemy, to uważam, że nie przywrócimy tej równowagi, o którą nam chodzi. Jednocześnie wieś jako konsument artykułów przemysłowych przy możliwościach konsumowania stworzyłaby dla przemysłu rynek wewnętrzny, o którym się ciągle mówi, a którego niema, któryby artykuły przemysłowe pochłaniał, któryby je spożywał i tym sposobem pomagał rozwojowi przemysłu, przyczyniając się tem samem do organicznej likwidacji bezrobocia. Pomijam już to, że w samej wsi bezrobocie mogłoby się również likwidować naturalną drogą, mianowicie zajęciem znacznie większej ilości pracowników w warsztatach rolnych, które dzisiaj do minimum zapotrzebowanie swe ograniczają.</u>
<u xml:id="u-88.2" who="#PKarśnicki">Dwie są drogi, dwa ustroje państwowe znane dotychczas, to jest ustrój kapitalistyczny i komunistyczny. Innych niema. Lata powojenne wprowadziły nowe ustosunkowanie się do tych zagadnień gospodarczych Państwa, wywołane poderwaniem równowagi przez wojnę światową, mianowicie, że obok ustroju kapitalistycznego powstaje nowy zupełnie twór, interwencja i ingerencja Państwa we wszystkich dziedzinach. Wywołane to zostało koniecznością wprowadzenia równowagi społecznej, jednakże jako czynnik trwały w ustroju kapitalistycznym, któryś my wszakże obrali, nie wytrzyma to próby życia na dalszą przyszłość. Może to być traktowane tylko jako forma przejściowa, która służyć ma do odbudowy i stworzenia nowych dróg, a nie powrotu do starych. Dążeniem jednak nie może być etatyzowanie całego życia, bo wtedy trzebaby jasno określić ustrój gospodarczy, trzebaby go zmienić zasadniczo, poddać rewizji; może to być tylko forma przejściowa, jak już zaznaczyłem, która służyć będzie do popierania pewnych dziedzin produkcji i rozwoju gospodarczego celem stworzenia nowej formy bytowania.</u>
<u xml:id="u-88.3" who="#PKarśnicki">Przyszłość nasza zależy, jak przyszłość każdego państwa, od dwóch czynników, które z sobą muszą zawsze współpracować, od czynnika politycznego i gospodarczego. Czynnik polityczny w sytuacji naszej odgrywa naturalnie ogromną rolę, a czynnik gospodarczy jako taki jest jednak uzupełnieniem pierwszego i nie można myśleć o stronie politycznej bez uzdrowienia gospodarczego Państwa. Te wszystkie przejawy, których ostatnio jesteśmy świadkami, a których załatwienia pewne sfery społeczne szukają na innych drogach, pragnąc innemi środkami rozwiązać te palące kwestie i bolączki, trzeba jednak załatwić programem gospodarczym, który będzie zawierał w sobie jasno wytknięte drogi, po których pójdziemy, a tem samem skierujemy te wszystkie ruchy, których jesteśmy dziś świadkami, na właściwe drogi.</u>
<u xml:id="u-88.4" who="#PKarśnicki">Nie mogę się zgodzić również, patrząc w przyszłość, ze stanowiskiem Ministra Rolnictwa wtedy, kiedy mówi o tworzeniu słabych gospodarczo jednostek, na to, aby nie szły samopas, aby mogły być zawsze kierowane, mogły być w ręku utrzymywane i podlegały pewnym wpływom stałym. Jedyną przyszłością naszą, to zdrowe jednostki gospodarcze, samowystarczalne, nie te słabe, potrzebujące ciągłego oparcia, ciągłej opieki i kierowania, lecz takie, które będą mogły wykonywać pewien program samoistnie, będą mogły kapitalizować i będą Państwu dostarczały obywateli zadowolonych, którzy będą podporą w każdym wypadku i wiernie będą przy Państwie stali.</u>
<u xml:id="u-88.5" who="#PKarśnicki">Jednocześnie muszę zwrócić uwagę, że w programie prac Rządu na przyszłość musi być sprawa młodzieży jako taka wyraźnie postawiona. Dziś sprawa ta jest zupełnie z pod wszelkich wpływów wieliminowana. Co młodzież myśli, co chce robić, po jakich drogach chce iść, my dobrze nie wiemy. Jedno widzimy, że w młodzieży nurtują najrozmaitsze prądy, że młodzież chce czegoś i że jednak młodzież na te sprawy w połączeniu z przyszłością Państwa patrzy bardzo trzeźwo czasami. Należałoby zmienić dotychczasowe ustosunkowanie się do młodzieży, poddać je rewizji i zwrócić większą uwagę na to, co się wśród młodzieży dzieje. Młodzież ta w niedalekiej przyszłości zacznie stanowić o losach Państwa i zależnie od tego, jakie wszczepi się dziś w nią przekonania, tak będzie stanowiła o losach Państwa.</u>
<u xml:id="u-88.6" who="#PKarśnicki">Będę głosował za pełnomocnictwami dlatego, że mam całkowite zaufanie do Szefa Rządu. Mam zaufanie również do tego, że program gospodarczy Rządu, który dziś jest mocno nieskoordynowany, musi być elastyczny, będzie musiał ulegać modyfikacjom i będzie musiał się dostosować do warunków i konieczności, jakie życie będzie nasuwało i że praca w Rządzie również będzie skoordynowana, nie będzie pewnej rozbieżności w poglądach na rozmaite zagadnienia, której dziś jesteśmy świadkami, rozbieżności w poglądach na zasadnicze sprawy. Zresztą z zapowiedzi czynników miarodajnych, któreśmy słyszeli, można przypuszczać, że dążenie do konsolidacji, do stworzenia programu, o który nam chodzi, którego społeczeństwo żąda, wierząc w dobrą wolę decydujących w tej sprawie czynników, niezadługo nastąpi.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Tymoszenko.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#SerhijTymoszenko">Wysoki Sejmie! Zabieram głos w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia, ażeby w odpowiedzialnej chwili, kiedy w Europie i Azji dojrzewają wydarzenia, które mogą pogłębić lub rozwiązać zastarzałe bolączki, wyjaśnić przed Wysoką Izbą stanowisko tej części Państwa, która najdalej na wschód jest wysunięta.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#SerhijTymoszenko">Z samego geograficznego położenia, jak również etnograficznego składu i historii Wołynia zrozumiałe jest, dlaczego problem polsko ukraiński pozostaje aktualnym przez długie stulecia. Problem ten nabiera wyjątkowej wagi po wojnie światowej. Rozumiejąc go, jak nikt inny, Marszałek Piłsudski w przemówieniu swem w r. 1926 do ludności Wołynia podkreślił, iż pragnie najszczerszych stosunków i najlepszej polityki kresowej. W tymże roku Marszałek Piłsudski w rozmowie z przedstawicielami ukraińskiego społeczeństwa oświadczył, iż przewiduje konieczność braterskich stosunków między Polakami a Ukraińcami, gdyż rozumie, że każda niezgoda między nimi wykorzystana będzie na szkodę obu narodów przez naszych wspólnych i odwiecznych wrogów. I jeżeli zwrócimy się do ostatniego dzieła Marszałka Piłsudskiego, Konstytucji 1935 r., to zobaczymy, że w art. 7 określa on nasze stanowisko w Rzeczypospolitej w słowach następujących: „Wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne”, a dalej: „Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień”. I te słowa oczywiście wymagają od nas, współgospodarzy ziemi wołyńskiej, ścisłego wykonania art. 6 tejże Konstytucji, który głosi: „Obywatele winni są Państwu wierność oraz rzetelne spełnianie nakładanych przez nie obowiązków”. Dla osoby Marszałka Piłsudskiego i dla jego przykazań naród ukraiński ma wyjątkowy szacunek, gdyż dzieło Marszałka Piłsudskiego złotemi literami wpisane zostało do historii walk „za naszą i waszą wolność”.</u>
<u xml:id="u-90.2" who="#SerhijTymoszenko">I dziś, oceniając słowa wygłoszone przez p. Premiera w jego ekspose, z zadowoleniem przyjmujemy oświadczenie, że Wysoki Rząd należycie ocenia postępowanie nierozumnej prawicy i że nie będzie rozmawiał z komunistami.</u>
<u xml:id="u-90.3" who="#SerhijTymoszenko">Wołyń najwięcej ucierpiał od jednych i drugich, więc dla nas najwięcej zrozumiałe jest to niebezpieczeństwo, jakim zagraża Państwu, a przedewszystkiem nam Ukraińcom wiarołomstwo jednych i nierozsądek drugich.</u>
<u xml:id="u-90.4" who="#SerhijTymoszenko">Przekonani jesteśmy, iż dla obrony Państwa ukraińskie społeczeństwo, złączone ideologią Wołyńskiego Zjednoczenia Ukraińskiego, dziś zrobi wszystko, co tylko będzie w stanie, gdyż ma zaufanie do najbliższych współpracowników Marszałka Piłsudskiego, w których rękach obecnie spoczywa ster władzy.</u>
<u xml:id="u-90.5" who="#SerhijTymoszenko">Niedawno podczas swych uroczystości Wołyń dał dowody zrozumienia i głębokiego przywiązania do Naczelnego Wodza sił zbrojnych gen. Rydza Śmigłego, który czynem swym w r. 1920 dowiódł nam wszystkim, że idee Marszałka Piłsudskiego znalazły w jego osobie godnego spadkobiercę. Pamiętamy dobrze słowa gen. Rydza Śmigłego, wygłoszone w Kijowie o braterstwie broni, o braterstwie krwi.</u>
<u xml:id="u-90.6" who="#SerhijTymoszenko">Wołyń zawsze wykonywał swe obowiązki obrony Państwa, a teraz tem bardziej święcie i oddanie je wykonywa, gdyż wierzy i wie, że jest to potrzebne dla majestatu naszego wspólnego Państwa, jak również dla zachowania rozwoju naszej kultury narodowej, naszych ideałów narodowych, które były i będą zawsze dla nas święte i my nigdy, nie bacząc na żadne okoliczności, ich się nie wyrzekniemy.</u>
<u xml:id="u-90.7" who="#SerhijTymoszenko">Stosunki polsko ukraińskie na Wołyniu w naszem pojęciu rozwijają się normalnie, chociaż nie w takiem tempie, jakbyśmy tego chcieli. Rozumiemy bardzo dobrze, że prócz bezpośrednich czynników, które pozytywnie wpływają na te stosunki, jest jeszcze bardzo dużo jawnych i skrytych wrogów, którzy stoją na przeszkodzie unormowania współżycia obu narodów.</u>
<u xml:id="u-90.8" who="#SerhijTymoszenko">Na Wołyniu praca w kierunku normalizacji stosunków polsko-ukraińskich rozpoczęta została wcześniej i poszła inną drogą niż w innych dzielnicach Państwa, i to musi być zrozumiane przez wszystkich, komu leży na sercu dobro narodu ukraińskiego, realizacja jego ideałów i postęp jego kultury. Nie można robić tej Skomplikowanej i trudnej roboty szablonowo według jednego wzoru, nie biorąc pod uwagę realnych okoliczności i nastawienia psychicznego. Stosunki historyczne, położenie geograficzne, odmienne warunki ekonomiczne, kwestia religijna, wszystko to musi być wzięte w rachubę, ażeby idea normalnego współżycia nabrała cech jak największej celowości. Świadomi jesteśmy, iż przed nami leży więcej trudności niż za nami, lecz w tem, co zostało zrobione, widzimy grunt dobrze przeorany do dalszej pracy. Mam tu na uwadze tę wielką pracę państwową, przeprowadzoną w interesach miejscowej ludności, która znalazła swoje konkretne formy w przebudowie na Wołyniu ustroju rolnego, sprawach cerkiewnych, szkolnych, polityce ekonomicznej i t. d.</u>
<u xml:id="u-90.9" who="#SerhijTymoszenko">Bez przymusu wieś wołyńska ponosi obecnie wielkie ofiary dla rozszerzenia warsztatu pracy na roli. Przeciętnie 15 tysięcy gospodarstw co roku odważnie idzie na zupełną zmianę swej gospodarki w nadziei na lepszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-90.10" who="#SerhijTymoszenko">Nas nie zadowoliła i nie zadowala polityka szkolna na Wołyniu, jaka zapoczątkowana została jeszcze przed zorganizowaniem Wołyńskiego Zjednoczenia Ukraińskiego, lecz obiektywnie biorąc musimy przyznać, że i w tej dziedzinie jest postęp. Naszych postulatów w polityce szkolnej będziemy bronić wszystkiemi legalnemi sposobami, gdyż przekonani jesteśmy, iż błędy 1924 r. muszą być naprawione. Wołyń otrzymał w bieżącym roku nowe etaty nauczycielskie, więc konieczne jest zapełnić je w pierwszej kolejce siłami miejscowemi, nie ściągając dla objęcia tych stanowisk sił nauczycielskich z poza Wołynia, nie znających warunków miejscowych, nie władających językiem ukraińskim. Społeczeństwo ukraińskie zmuszone jest zwrócić się do Rządu z prośbą o zainteresowanie się losem trzech ukraińskich prywatnych gimnazjów i przyjście im z pomocą, a przedewszystkiem prosimy o upaństwowienie gimnazjum państwowego w Równem. Również i w sprawach cerkiewnych Wołyń będzie pokrzywdzony, gdyby mu odebrano krzemienieckie seminarium duchowne, które obecnie przygotowuje synów Wołynia do wykonywania obowiązków duszpasterskich, i gdyby Rząd odmówił naszej prośbie o otwarcie w Krzemieńcu liceum teologicznego.</u>
<u xml:id="u-90.11" who="#SerhijTymoszenko">Z niecierpliwością oczekujemy zwołania soboru prawosławnego zgodnie z orędziem P. Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1934, w przekonaniu, że wszystkie bolączki naszej cerkwi prawosławnej sobór ten naprawi i stworzy zdrowe podwaliny do skutecznej walki przeciw bezbożnictwu i sekciarstwu, które obecnie usiłują podważyć podstawy moralności chrześcijańskiej w interesach komunizmu międzynarodowego.</u>
<u xml:id="u-90.12" who="#SerhijTymoszenko">Opierając się na słowach p. Wicepremiera o pogłębieniu pracy w kierunku ekonomicznego rozwoju Państwa oraz o czteroletnim inwestycyjnym planie robót, mamy nadzieję, iż w tych sprawach Wołyniowi będzie sprawiedliwie udzielone wszystko to, co mu się słusznie należy. Stwierdzam, iż na Wołyniu jest dość miejscowych bezrobotnych, a jeszcze, więcej tych, co mają za mało roboty, tych, co będąc związani z wsią, nie posiadają własnego dostatecznego warsztatu pracy, któryby mógł zatrudnić rodziny wiejskie. Podkreślam, iż ta znaczna część ludności wołyńskiej nie figuruję w statystyce bezrobotnych i prosimy, ażeby Rząd organizował roboty inwestycyjne także na Wołyniu, zatrudniając przedewszystkiem ludność miejscową.</u>
<u xml:id="u-90.13" who="#SerhijTymoszenko">W bardzo ciężkim stanie materialnym znajdują się mieszkańcy wołyńskiego Polesia, gdzie rok rocznie miejscowa władza musi używać różnych środków, ażeby przyjść z doraźną pomocą głodującej ludności. Wołyń na swych rozległych terenach, na 3,5 milionów ha, posiada 800 tysięcy ha lasu, więc unormowanie stosunków w interesie miejscowej ludności na 25% terytorium wołyńskiego znajduje się całkowicie w rękach i na odpowiedzialności Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych czy też Dyrekcji Lasów Państwowych. Los 75% tego terytorium również bardzo zależy od tegoż Ministerstwa, gdyż przebudowa ustroju rolnego na Wołyniu jest bardzo popularna i korzystna, a jednocześnie związana ze zwiększeniem pracy i rozwinięciem warunków ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-90.14" who="#SerhijTymoszenko">Podajemy do wiadomości pana Wicepremiera Kwiatkowskiego, iż każdy grosz skarbowy, wydany na przebudowę ustroju rolnego, przyciąga do siebie i tem samem puszcza w obrót 10 groszy włościańskich, ciężko zapracowanych, a przez to i głęboko przechowywanych. Mylą się ci, którzy uważają, że Wołyń można wyłączyć przy omawianiu sprawy dewiz i złota. Przekonaliśmy się, że dużo wsi na Wołyniu prowadzi swoją własną lokalną politykę finansową, opartą na złocie i walucie obcej, przeważnie dolarach. Złoto i zapas dewiz starannie się przechowuje i zgodnie ż tradycją wsi uważa się za możliwe je wydatkować tylko na bardzo ważne potrzeby, jako to nabycie ziemi, przebudowa ustroju rolnego i inwestycje. Inwentarz, odzież, sprzęty domowe i in., to są już rzeczy mniejszej wagi, na których kupno złota i dolarów już się nie wydaje. Otóż z całą pewnością twierdzimy, że jeżeli przy ułożeniu planu inwestycyjnego będą uwzględnione na Wołyniu jego właściwości, to przytem puszczone będą w obieg starannie przechowywane obecnie złoto i waluty obce.</u>
<u xml:id="u-90.15" who="#SerhijTymoszenko">Zwiększenie prac komasacyjnych i parcelacyjnych oraz likwidacja gospodarstw karłowatych jest na Wołyniu rzeczą nieodzowną i ze wszechmiar korzystną w interesie państwowym. Z zagadnieniem scalenia i parcelacji gruntów na Wołyniu ściśle związane jest zagadnienie uregulowania hipotek. Sprawa ta jest doniosła i pilna zwłaszcza na Wołyniu, gdzie wskutek historycznego rozwoju stosunków agrarnych panuje istny chaos.</u>
<u xml:id="u-90.16" who="#SerhijTymoszenko">Poza przeprowadzeniem w przyśpieszonem tempie komasacji i parcelacji koniecznem jest jednocześnie nauczyć ludność, jak gospodarować na tych nowych gospodarstwach. To też żądamy, ażeby w przyszłym roku szkolnym otwarte były szkoły rolnicze ukraińskie na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-90.17" who="#SerhijTymoszenko">Uważamy za niezbędne podkreślić, że konieczne jest, ażeby Rząd przychylnie ustosunkował się do uprzemysłowienia Wołynia, a przedewszystkiem do rozwoju przetwórczości produktów rolnych i leśnych dla utworzenia i rozszerzenia warsztatów pracy, tak potrzebnych dla bezrolnej i małorolnej ludności. Również wyrażamy nadzieję, że Rząd zechce poczynić starania w kierunku włączenia do obrotu gospodarczego tych jego odłamów, które, zamknięte w sobie, ignorują istotne potrzeby Wołynia i jego ludności. Mówię tu o lasach państwowych.</u>
<u xml:id="u-90.18" who="#SerhijTymoszenko">Nie możemy pominąć sprawy wołyńskiej ukraińskiej inteligencji, która obecnie jest w bardzo małym stopniu zatrudniona w miejscowych urzędach państwowych i samorządowych, co nie odpowiada procentowemu stosunkowi ludności ukraińskiej na Wołyniu i stwarza szeregi niezadowolonych. Jeżeli zaś zwrócimy uwagę na instytucje, które podlegają bezpośrednio władzom centralnym, to możemy znaleźć takie, gdzie prawie niema pracowników Ukraińców, których zatrudnienie byłoby dla ich pracy na Wołyniu bardzo korzystne. Mam tu na uwadze przeważnie instytucje Ministerstwa Komunikacji, Skarbu, Sprawiedliwości, Dyrekcji Lasów Państwowych i inne.</u>
<u xml:id="u-90.19" who="#SerhijTymoszenko">Poruszyliśmy kilka spraw, które mają bezpośredni związek z przemówieniami p. Premiera i p. Wicepremiera i wyrażamy nadzieję, że nasze słuszne żądania będą przez Rząd zrozumiane i w miarę możności wzięte pod uwagę przy rozwiązywaniu zagadnień miejscowych. Ze swej strony jeszcze raz stwierdzamy, że całą swą pracę Wołyńskie Zjednoczenie Ukraińskie i nadal będzie prowadzić w kierunku pogłębiania i wzmacniania stosunków polsko ukraińskich. Wierzymy, że szczerość nasza, jak również i praca na korzyść wspólnego Państwa znajdzie oddźwięk w polskiem społeczeństwie, które szanując godność własną, winno uszanować i naszą godność.</u>
<u xml:id="u-90.20" who="#SerhijTymoszenko">Żywiąc zaufanie do obecnego Rządu, oświadczamy, że głosować będziemy za udzieleniem pełnomocnictw zgodnie z projektem rządowym.</u>
<u xml:id="u-90.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#StanisławCar">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 m. 50 do godz. 16 m. 12.)</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#StanisławCar">Wicemarszałek Podoski Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-91.3" who="#StanisławCar">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#MichałWymysłowski">Wysoki Sejmie! Nie będę odczytywał referatu, lecz będę mówił z pamięci to, co mi życie wtłoczyło w pamięć. Jeżeli w swojem przemówieniu jakim słowem nieodpowiedniem odniosę się do Rządu, to proszę mi nie brać tego za złe.</u>
<u xml:id="u-92.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-92.2" who="#MichałWymysłowski">Trzy razy podczas tej kadencji Sejmu Rząd się zwracał o pełnomocnictwa. Dwa już daliśmy, trzecie mamy dać. Dwa razy wygłosił p. Wice premier ekspose, w którem zaznaczył, iż pracą i troską Rządu jest tylko rozbudowa życia gospodarczego i poprawa życia materialnego obywateli. I te dwa ekspose przeszły, a ja jako poseł w terenie nie zauważyłem, aby właściwie to, co p. Wicepremier mówił, nastąpiło.</u>
<u xml:id="u-92.3" who="#komentarz">(Głos: Wszystko odrazu nie może nastąpić.)</u>
<u xml:id="u-92.4" who="#MichałWymysłowski">Zaraz powiem, co nastąpiło. Otóż p. Wicepremier w przemówieniu swem ostatniem, trzeciem, o pełnomocnictwach powiedział, że życie gospodarcze Polski poprawiło się i idzie ku lepszemu. A oparł to na czem? Na tem, że spółki akcyjne, przemysłowe i handlowe wykazały milionowy zysk i przez to powiększyła się konsumcja w kraju. I p. Wicepremier uważa tę rzecz za bardzo dobrą dla kraju. Byłoby to dobre dla kraju, gdyby te zyski i dochody spółek akcyjnych były obrócone na rozbudowę przemysłu i handlu, aby zatrudnić więcej bezrobotnych, a nie na to, ażeby szły do kas prywatnych.</u>
<u xml:id="u-92.5" who="#MichałWymysłowski">P. Wicepremier dalej w swem przemówieniu na komisji powiedział, że Rząd przystępuje do zlikwidowania bezrobocia i wykazał, jakie mi środkami Rząd do tego będzie przystępował. Wykazał sumę 1.800 milionów i powiedział, że te pieniądze zbierze się z rozmaitych innych Ministerstw, między innemi wykazał, że będzie nowa pożyczka, która może przynieść do 300 milionów zł. I to ma zlikwidować bezrobocie w ciągu czterech lat. Jeżeli p. Minister Skarbu, a zarazem Wicepremier uważa, że te 1.800 milionów zł w ciągu czterech lat zlikwiduje bezrobocie, no, to chyba, jak tu jeden z przedmówców przed południem powiedział, to będzie fatum.</u>
<u xml:id="u-92.6" who="#MichałWymysłowski">Dalej p. Wicepremier mówił, że bezrobocie będzie się likwidowało stopniowo tak, że do końca tego okresu czteroletniego spodziewa się Rząd, że bezrobocie zostanie w Polsce już mniej więcej zlikwidowane. Ale chciałbym się zapytać p. Wicepremiera, kto właściwie tę pożyczkę da, bo gros jest tu oparte na tej nowej pożyczce inwestycyjnej, która, jak zaznaczył p. Wicepremier, nie jest przymusowa. Jak z doświadczenia wynika, tę pożyczkę da tylko ten, kto ma bardzo mało, to jest robotnik i pracownik umysłowy. Uważam, że jeżeli Rząd przystępuje do zlikwidowania bezrobocia, to w obecnem ciężkiem położeniu dla Polski powinien radykalnych środków do tego użyć.</u>
<u xml:id="u-92.7" who="#MichałWymysłowski">Otóż w roku 1919, kiedy Polska przeżywała chwile bardzo ciężkie politycznie i gospodarczo, ówczesny Naczelnik Państwa nie zawahał się wydać dekretu o 8godzinnym dniu pracy, bo wiedział, że tem tylko utrzyma Polskę, chociaż inne państwa miały 9godzinny dzień pracy. Niema tu p. posła Wierzbickiego, ale trudno, ktoś może powiedzieć, że jeżeli się w Polsce wprowadzi 6godzinny dzień pracy, to to obciąży koszta produkcji i podniesie ceny towarów. I na to jest rada, jeżeli Rząd będzie chciał. Jeżeliby zmniejszyć koszta administracyjne danych przedsiębiorstw, jeżeliby zmniejszyć uposażenia dyrektorów, wicedyrektorów i kierowników, jeżeliby zmniejszyć dywidendy akcjonariuszy danych spółek, to tę różnicę się pokryje. Dam przykład. Jeżeli 100 robotników pracuje w jakimś przedsiębiorstwie i jeśli zmniejszyć o dwie godziny dzień pracy, to będzie o 200 godzin pracy dziennie mniej; jeżeli przeciętna stawka za godzinę wynosi 70 gr, to da nam to 140 zł dziennie. Sumę tę można pokryć przez obcięcie tych dywidend, uposażeń dyrektorów i kosztów administracyjnych; wtedy zamiast stu robotników będzie pracowało 130 robotników. Do tych radykalnych posunięć Rząd winien przystąpić.</u>
<u xml:id="u-92.8" who="#MichałWymysłowski">Dalej Rząd powiada: pożyczka na dalsze zlikwidowanie bezrobocia. Owszem, ja się na to zgadzam, ale pożyczka nie dobrowolna, lecz przymusowa, bo taka dobrowolna pożyczka to jest przymusowa dla pracownika. Więc niech będzie przymusowa pożyczka i procentowa. Dam taki przykład. Jeżeli pracownik zarabia 200 zł i on może 100 zł pożyczki dać dla Państwa, to dlaczego ten, który zarabia 10.000 zł, nie może dać 5.000 zł, t. j. 50%? Jeżeli rolnik, który ma 10 mórg może dać 50 zł, to dlaczego ten, który ma 1000 mórg, nie może dać 5.000 zł? Wtedy dopiero nastąpi to, o czem mówił p. Premier gen. Składkowski, ustąpi szarość i nastanie równość. Będziemy wtedy wiedzieli, że ten, co ma mało, daje mało, a ten, co ma dużo, daje dużo. A teraz co do silnej ręki, o której mówił p. Premier. W Polsce musi być rząd silnej ręki.</u>
<u xml:id="u-92.9" who="#MichałWymysłowski">Tak jest, zgadzam się z tem, ale z obserwacji życia wynika, że ta silna ręka Rządu spoczywa na najsłabszym i najbiedniejszym, natomiast na tych, którzy są zasobni w kapitał i którzy łamią prawa i przepisy, jakie wydaje Rząd polski, na tych niema silnej ręki. Dam przykład.</u>
<u xml:id="u-92.10" who="#MichałWymysłowski">Strajk, który odbył się w Łodzi kosztował robotników bardzo wiele ofiar, została podpisana umowa, a dziś ten robotnik musi 2–3 tygodnie strajkować, żeby zmusić fabrykanta do dotrzymania umowy. Tu Rząd ma popis, żeby zastosować silną rękę, nie tylko do słabego, ale też do silnego, zasobnego w kapitał.</u>
<u xml:id="u-92.11" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-92.12" who="#MichałWymysłowski">A teraz co do obrony Państwa. Na apel Naczelnego Wodza pośpieszył cały naród, ale z wyjątkiem. Pośpieszyli wszyscy ci, którzy nic nie mają, którzy tylko mają to, że mogą oddać życie swe i krew dla kraju i mają jeszcze grosze, więc oddają ostatni grosz. I jeżeli prasa czy radjo podaje, to słychać tylko, że pośpieszyli rolnicy, robotnicy, szkoły, dzieci. A gdzie ten przemysł wielki, gdzie ten kapitał? Niema go. Tak, oni staną w obronie, ale nie Polski, lecz w obronie swych własnych kapitałów.</u>
<u xml:id="u-92.13" who="#MichałWymysłowski">Dalej p. Premier zaznaczył, że nie może być w Polsce człowieka szarego, że kolor szary powinien zniknąć. Panie Premierze, jeżeliby Pan Premier i Rząd Pana Premiera do tego się przyczynił, że na obliczu tego szarego człowieka zajaśniałby rumieniec i uśmiech, to napewno w Polsce zaczęłoby się dobrze dziać.</u>
<u xml:id="u-92.14" who="#MichałWymysłowski">Teraz jeszcze pytanie, skąd zdobyć pieniądze na zlikwidowanie bezrobocia. Otóż p. Wicepremier w swem przemówieniu powiedział, że zna sto parę nazwisk obywateli polskich, którzy ulokowali złoto zagranicą. Otóż tu powinna być silna ręka Rządu, aby zmusić tych wszystkich panów do ściągnięcia pieniędzy z powrotem do kraju i te pieniądze obrócić na rozbudowę przemysłu i handlu. A jeżeli tego złota nie ściągną, to ich majątki konfiskować na rzecz Państwa, albo stworzyć Berezę i do Berezy ich wysłać.</u>
<u xml:id="u-92.15" who="#komentarz">(Głos: Już jest Bereza.)</u>
<u xml:id="u-92.16" who="#MichałWymysłowski">Jest jeszcze jedno źródło, skąd można zdobyć pieniądze. O tem źródle czyta się dzień w dzień w dziennikach, są to zaległe podatki. Kto zalega w podatkach? Czy robotnik, które mu potrącają z zarobku, czy niezdolny do woj ska, który płaci podatek wojskowy? Zalegają ci, którzy mają, a nie płacą, tylko wywożą pieniądze zagranicę; ci, którzy mają miliony w kraju i nie płacą podatków. Stąd można ściągnąć pieniądze, ale trzeba z silną ręką podejść do nich. Kto nie płaci podatku, jest wrogiem Państwa Polskiego, a jeżeli jest wrogiem Państwa Polskiego, stworzyć drugą Berezę i tam ich wysłać.</u>
<u xml:id="u-92.17" who="#komentarz">(Głos: Nie będzie wtedy przemysłu!)</u>
<u xml:id="u-92.18" who="#MichałWymysłowski">Tak jest, Obywatelu, nie będzie przemysłu! Jeżeli się obawiamy, że jeżeli się dobierzemy do kapitału, to kapitał wtedy zacznie uciekać z kraju, to powiedzmy sobie, że nic nie będziemy mogli zrobić, bo skąd weźmiemy pieniędzy, czy od robotnika i od pracownika umysłowego?</u>
<u xml:id="u-92.19" who="#MichałWymysłowski">Dalej p. Premier w swem przemówieniu wskazał, że Rząd będzie wszelkiemi siłami starał się, ażeby zrobić w kraju dobrze i apelował do wszystkich zebranych posłów, by przyszli z pomocą, by wspólnie pracowali i zaznaczył, że jeżeli nie da rady, to odejdzie. Mnie jako posłowi i legioniście, gdy to usłyszałem, bardzo było przykro, bo uważam, że jeżeli dostałem rozkaz, to go wykonam, jeżeli nie będę mógł, to raczej zginę, a nie odejdę.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Franciszek Szymański.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#FranciszekSzymański">Wysoki Sejmie! Choć dyskusja nad pełnomocnictwami dla Rządu jest obszerna i zdaje się że mówcy dostatecznie naświetlili nastroje społeczeństwa, to ja, jako jeden z ostatnich mówców, jako robotnik, zamierzam dorzucić do tej debaty parę słów, aby uwypuklić nastroje tego środowiska, w którem żyję i wśród którego się obracam, a miano wicie świata robotniczego.</u>
<u xml:id="u-94.1" who="#FranciszekSzymański">Oczywiście nie jestem profesorem, ani redaktorem, lecz pracownikiem, robotnikiem, wyszedłem z chaty, więc też moje przemówienie nie musi być bardzo radykalne i poparte komunałami.</u>
<u xml:id="u-94.2" who="#FranciszekSzymański">Wysoka Izbo! Słowa, wypowiedziane przez Premiera gen. Sławoj Składkowskiego na posiedzeniu Sejmu w dniu 4 czerwca b. r. w związku z żądaniem uchwalenia pełnomocnictw dla Prezydenta Rzeczypospolitej, jak również przemówienie Wicepremiera i Ministra Skarbu p. Kwiatkowskiego w dniu 10 czerwca 1936 r. odbiły się głośnem echem w całem społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-94.3" who="#FranciszekSzymański">Przemówienia te szczególnie mocno zainteresowały świat pracy i szeregi bezrobotnych. Społeczeństwo jednak, a szczególnie świat pracy wiele już nasłuchały się programów i obiecanek podźwignięcia Polski wyżej i ożywienia życia gospodarczego i dania ludziom pracy, lecz życie wykazało, że były to puste słowa. Dlatego społeczeństwo, a przedewszystkiem lud pracujący nie uwierzy już nikomu tak długo, dopóki słowa nie przeobrażą się w czyn i dopóki nie będzie widoczne, że w Polsce jest lepiej, że maleją szeregi bezrobotnych i nędzarzy i że plany Rządu, choć skromne, będą realizowane.</u>
<u xml:id="u-94.4" who="#FranciszekSzymański">Ja i organizacja robotnicza Związek Zawodowy Polski, do której należę, podzielamy zapatrywanie p. Premiera, że, aby podnieść Polskę wyżej i podnieść jej siłę obronną, trzeba aby całe społeczeństwo przyłożyło do tego ręki i współpracowało z władzami Państwa, trzeba na bok odrzucić swary i kłótnie partyjne, a stanąć w szeregach tych, którzy dążą szczerze i otwarcie do zbudowania potęgi Polski, do umocnienia jej obronności i do poprawy życia szerokich rzesz ludu.</u>
<u xml:id="u-94.5" who="#FranciszekSzymański">O tę współpracę p. Premier apelował do społeczeństwa i do szerokich mas ludu i słusznie, bo jedynie na ludzie pracy miast i wsi może oprzeć się potęga Polski.</u>
<u xml:id="u-94.6" who="#FranciszekSzymański">Lud polski — robotnik i chłop — w czasie długich lat kryzysu, wyczerpania i udręki wykazał wiele silnych nerwów i wytrwałości, a zarazem przywiązania do Państwa. To też dzisiaj można liczyć na jego współpracę i zrozumienie interesów Państwa, byle tylko nareszcie nastąpiło ruszenie z miejsca i realizacja programu gospodarczego Rządu, zdążającego do poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce. Chodzi przedewszystkiem o to, by zlikwidować bezrobocie, by zaspokoić głód, dać bezrobotnym pracę i chleb.</u>
<u xml:id="u-94.7" who="#FranciszekSzymański">Współpraca z Rządem i poparcie społeczeństwa zależą jednak w dużym stopniu od poczynań samego Rządu i od tych, którzy w rządzeniu Państwem mają głos i decydują.</u>
<u xml:id="u-94.8" who="#FranciszekSzymański">P. Premier i jego Rząd winien przedewszystkiem apelować o współpracę tych, którzy mu bezpośrednio podlegają, gdyż właśnie ci swojem postępowaniem wobec zdrowo myślącego społeczeństwa przekreślają najlepsze zamiary Rządu.</u>
<u xml:id="u-94.9" who="#FranciszekSzymański">Trudno liczyć na współpracę zdrowego i państwowo myślącego społeczeństwa, skoro gdy p. Premier odcina się od tych, którzy robią wspólny front z komunistami, inni wysoko postawieni z nimi paktują i udzielają różnemi drogami poparcia, utrudniając pracę grupom stojącym na gruncie państwowo narodowym i na gruncie rzeczowej współpracy.</u>
<u xml:id="u-94.10" who="#FranciszekSzymański">P. Premier gen. Sławoj Składkowski w zakończeniu swego ekspose powiedział: „Trzeba zacząć surowe życie Społeczeństwo i świat pracy chciałyby się dowiedzieć, do kogo to wezwanie się odnosi? Gzy do tych, którzy lata całe pracy nie mają i nie mają surowych ziemniaków, czy do tych, którym obcięto emerytury tak bardzo niskie, czy to może ma dotyczyć tych pracowników państwowych i samorządowych najniższej kategorii, których pobory już nie wystarczają na wyżywienie rodziny?</u>
<u xml:id="u-94.11" who="#FranciszekSzymański">Społeczeństwo chciałoby widzieć rozpoczęcie surowego życia przez tych, którym w roku 1934 podwyższono pobory o 100–300% i dodano jeszcze funkcyjne dodatki, gdy niższym warstwom urzędniczym pobory obniżono bardzo znacznie.</u>
<u xml:id="u-94.12" who="#FranciszekSzymański">Gdy szerokie rzesze ludzi pracy zaciskają pasa, to wyróżnienie pewnej kategorii osób drażni społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-94.13" who="#FranciszekSzymański">Nie potrzebuję chyba udowadniać, jak wielkie nawoływanie p. Premiera, podyktowane troską o przyszłość Polski, przekreśla w szerokich masach taki fakt, jaki podała niedawno prasa o b. Ministrze Sprawiedliwości, że prosto z Ministerstwa poszedł na stanowisko pisarza hipotecznego i Elektrownia Warszawska da je mu za jednym zamachem zarobić 100.000 zł za przyłożenie pieczątki i podpisu. Fakt ten podniósł już wczoraj p. poseł Dudziński, a i ja również go poruszam, dlatego, aby wykazać, że i robotnik takich faktów zrozumieć nie może i przeciw nim protestuje. Żaden opozycjonista i wróg tego Rządu i obecnego ustroju Państwa nie uczyniłby w masach takiego spustoszenia i nie podkopałby tak zaufania do Państwa i kierujących tem Państwem, jak taki jeden komunikat prasy.</u>
<u xml:id="u-94.14" who="#FranciszekSzymański">Jeżeli więc wezwanie p. Premiera do rozpoczęcia surowego życia należy tak rozumieć, że odnosi się ono do tych, którzy dotychczas, mimo istniejącej nędzy mas, prowadzili życie rozkoszne i radosnej twórczości, to społeczeństwo z radością to uzna.</u>
<u xml:id="u-94.15" who="#FranciszekSzymański">Wierząc szczerze, że Rząd obecny z Premierem gen. Sławoj Składkowskim na czele będzie tym Rządem, który tych wszystkich, którzy dotychczas żyli w rozkoszach, niejednokrotnie kosztem Państwa, do surowego życia zmusi i umożliwi wszystkim ludziom dobrej woli chwycić łańcuch, żeby podciągnąć Polskę wyżej — jestem za udzieleniem Rządowi pełnomocnictw.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Tomaszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoki Sejmie! Rząd potrzebuje pełnomocnictw, a Sejm ich udziela, bo sytuacja jest wyjątkowa, bo skomplikowane warunki walki o odrodzenie gospodarcze wymagają często sprawnego, skutecznego, nade wszystko szybkiego działania. Refren ten powtarzał się w tej Izbie dość często, a obecnie nie tylko nie stracił nic ze swej treści, ale treść tę Znacznie rozszerzył.</u>
<u xml:id="u-96.1" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jakie środki obrać w walce o odrodzenie gospodarcze, oto pytanie, które coraz natarczywiej powraca i staje z nieodpartą koniecznością odpowiedzi, gdy zważymy nie tylko biedę szerokich mas, ale i ogromne postępy, poczynione w międzynarodowym wyścigu pracy przez naszych bezpośrednich i dalszych sąsiadów. Mówić trzeba właśnie o środkach, gdyż polityka gospodarcza jest raczej sztuką doboru środków niż celów. Cele są oczywiste i bezsporne.</u>
<u xml:id="u-96.2" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Dyskusja zimowa kierowana była nakazami równowagi budżetowej, deficyt budżetowy bowiem zagrażał walucie; obawy o jej los spowodowały poważny odpływ wkładów instytucyj handlowych. Nastroje graniczyły z paniką. Pierwszą sprawą stała się równowaga budżetowa i Rząd poszedł na radykalną redukcję wydatków, a dyscyplina społeczna wymagała zaniechania sporów co do zasad naszej polityki gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-96.3" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Akcja Rządu osiągnęła cel, budżet został praktycznie zrównoważony. Dyskusja na temat środków polityki gospodarczej wróciła dopiero z wiosną, a ośrodkiem jej stała się sprawa inwestycyj. Nadzieje na prywatna inicjatywę nie spotkały się z odpowiedzią sfer prywatno gospodarczych. Z tych sfer powiało raczej sceptycyzmem co do możliwości podjęcia inwestycyj prywatnych na większą skałę.</u>
<u xml:id="u-96.4" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Oczywiście, rozmiary zapotrzebowania na dobra i usługi ekonomiczne zależą od siły nabywczej kraju. Na tę silę zaś składa się pieniądz i kredyt. W Polsce obieg banknotów stale maleje, a kredyt Zanika. I tu tkwi oś zagadnienia. Bez pobudzenia kredytu niema poprawy koniunktury. Gdy zaś kredyt prywatny, obarczony wysoką premią za ryzyko, nie może czy nie chce spełnić roli motoru w ożywieniu życia gospodarczego, spaść ona musi na publiczny aparat kredytowy.</u>
<u xml:id="u-96.5" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Niema innego wyjścia. Ograniczenie inwestycyj to redukcja zatrudnienia, to zaostrzenie konfliktów społecznych. A tę zagadnienia rozwiązują się w terminach bardzo krótkich, jak to mieliśmy sposobność widzieć, nie w pełni sezonu zatrudnienia, ale już u jego progu. Napięcie, panujące w dziedzinie stosunków społecznych, jest zjawiskiem, które zmusza do szybkiego i zdecydowanego działania.</u>
<u xml:id="u-96.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek,)</u>
<u xml:id="u-96.7" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Niemałą trudność stanowi konflikt między gospodarką państwową a prywatną. Inicjatywa prywatna, ograniczona z konieczności ingerencją administracji państwowej, ucieka do jawnego lub ukrytego monopolu. Działalność gospodarcza Państwa zaś, hamowana względami na dobro inicjatywy prywatnej, nie wyzyskuje możliwości, które zapewnia planowość działania i koncentracja środków. Trudno powiedzieć, ile w tem winy tego konfliktu, ale jest faktem, że jesteśmy krajem niedorozwoju przemysłowego. Cały szereg przemysłów u nas nie istnieje, jak przemysł instalacyjny, będący podstawą rozwoju przemysłowego, samochodowy, elektrotechniczny, chemiczny. Fakt ten staje się źródłem bezrobocia i ciąży twardo na naszym bilansie handlowym. Punktem zaś głównym prac gospodarczych ze względu na naszą siłę, na możliwości rozwojowe, jak i na sytuację socjalną jest uprzemysłowienie kraju i rozbudowa publicznych urządzeń gospodarczych. Gdy zaś uprzemysłowienie kraju, oparte na prywatnej inicjatywie, ugrzęzło, wartość urządzeń technicznych spadła poważnie, a na mechanizm wymiany międzynarodowej wiele liczyć nie można, przy znacznym spadku z tego powodu dochodu społecznego uznać należy, że liberalizm dalszy w dziedzinie polityki, zwłaszcza walutowej i handlowej, jest szkodliwy dla polskiego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-96.8" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Trzeba przyznać, że nasza polityka gospodarcza nie dostrzegła w porę tych przemian, które zaszły w gospodarstwie światowem, lub uznała je za zjawisko przejściowe. Praca, podstawowe bogactwo Rzeczypospolitej, ziemia, bogactwa naturalne i rozmiar niezaspokojonych potrzeb są te mi realne mi wartościami, przy pomocy których można i trzeba budować wielkość Państwa i dobro obywatela. Oznacza to w naszych warunkach niewątpliwie wzrost ingerencji Państwa w stosunki ekonomiczne. Państwo staje się znów z konieczności regulatorem obrotów z zagranicą, rozdawcą kredytów, regulatorem cen, źródłem inicjatywy w tworzeniu nowych gałęzi przemysłu i urządzeń publicznych.</u>
<u xml:id="u-96.9" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Kiedy mówię o fakcie nieuniknionej zwiększonej ingerencji Państwa w życie gospodarcze, przypominają mi się świeże, doświadczenia. Oto Rząd woła o wielką, szeroką inicjatywę prywatną, robi wiele dla zapewnienia jej rentowności, a obywatel polski kupuje złoto, wycofuje wkłady, tezauryzuje. Gdy Rząd, chroniąc walutę, zmuszony do tego zewnętrznemi warunkami, stanowi kontrolę obrotu pieniężnego z zagranicą, znaleźli się obywatele, którzy potajemnie, lub pośpiesznie w ostatniej chwili wywożą pieniądze zagranicę. Trudno mi nie zapytać, jakie sankcje zamierza zastosować Rząd, by Polski w ten sposób nie zubożano. Opinia publiczna domaga się surowego sądu na tych szkodników gospodarczych, domaga się surowych, nieodkładanych kar za występki przeciw sile rozwojowej Polski, domaga się piętnowania tchórzostwa i zdrady interesów kraju przez publikowanie nazwisk spekulantów, uciekających z pieniądzem z Polski, lub w inny sposób niszczących gospodarstwo polskie.</u>
<u xml:id="u-96.10" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Podobnie zresztą domagać się należy surowych kar za wywoływanie nieuzasadnionych warunkami gospodarczemi konfliktów socjalnych. W dzisiejszej rzeczywistości przyczyna tych konfliktów leży w nazbyt wielu wypadkach po stronie spekulacyjnego kapitału. Myślę, że zastosowanie surowych sankcyj dla owych spekulantów na biedzie polskiej byłoby wysoce wskazane.</u>
<u xml:id="u-96.11" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Społeczeństwo musi przecież raz być pewne, że bankier, przedsiębiorca spełnia swą funkcję społeczną. Klasa przedsiębiorców nie jest zbytkiem, jest koniecznym warunkiem utrzymania i tworzenia nowych komórek życia gospodarczego. Ale i przedsiębiorca musi pamiętać i czynem potwierdzać, że rozumie, iż Państwo nie może w nieskończoność chronić murami celnemi przedsiębiorstw, niedołężnie lub zgoła źle prowadzonych. Musi on nauczyć się łamać trudności własne mi siłami. Tą drogą może on odzyskać w społeczeństwie zaufanie, które niestety dziś nie istnieje.</u>
<u xml:id="u-96.12" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Nietrudno mi wykazać, że zagadnienie systemu kapitalistycznego jest przedewszystkiem zagadnieniem socjalnem, które można rozwiązać jedynie przez podnoszenie stopy życiowej mas pracujących, jak tego wymaga postęp techniczny. Niestety polityka płac, stosowana przez przemysł u nas, zdaje się nie okazywać tego zrozumienia. Walka o płace robotnicze znów nie może być programem, może być środkiem tylko do osiągnięcia celu, zakreślonego programem. Zadaniem jej jest przyśpieszenie postępu ekonomicznego przez nacisk na opieszałego pracodawcę, który za osłoną ceł i kartelu stosuje prymitywne metody pracy i organizacji, który nie organizuje zbytu w kraju i zagranicą. Nie może zaś nim być mechaniczna podwyżka płac, nie niosąca poza podniesie niem cen żadnego innego skutku.</u>
<u xml:id="u-96.13" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wymieniłem zagadnienie płac, nie jako główne, lecz bodaj najbardziej charakterystyczne dla obecnej chwili, wymagające nieustannej a troskliwej obserwacji i ingerencji Państwa. Nie waham się przytem podkreślić, że dziedzina zagadnień socjalnych domaga się niezwykle żywej, czułej i jednolitej pracy całego aparatu państwowego. Nie wystarczy fakt istnienia dla tej dziedziny resortu specjalnego, fatalną zresztą nazwą rzucającego już światło na stosunek do tych zagadnień. Trzeba koniecznie, by zagadnienia socjalne znalazły równouprawnienie z zagadnieniami gospodarczemi i politycznemi wszędzie tam, gdzie się decyduje los rozwoju Polski. Trzeba, by stały się one elementem stałym każdej decyzji gospodarczej. Trzeba, by w hierarchii zagadnień ustalone i ważne zajęły miejsce.</u>
<u xml:id="u-96.14" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Czyż trzeba w tej Izbie wskazywać na powody, dla których tak dziać się winno? Czyż nie dość silnie mówią milionowe rzesze bezrobotnych, wzrost śmiertelności, upadek fizyczny i moralny, często zastraszające pogorszenie się zdrowotności, beznadziejność pozycji młodzieży bezrobotnej, co wszystko przecież nie jest bez groźnego znaczenia dla kształtowania się stosunku obywatela do Państwa, a zatem i sił obronnych?</u>
<u xml:id="u-96.15" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Tak, polityka gospodarcza i społeczna prze stała być indywidualistyczną, socjalistyczną czy kapitalistyczną, jest ona i musi być polityką gospodarstwa społecznego. Kwestia socjalna, którą często chce się rozumieć jako ogół zagadnień, związanych z pracą i bytem tak zwanego świata pracy, nie ogranicza się dziś do tych zagadnień. Tworzą ją zaburzenia w organizmie narodu, które osłabiają jego żywotność i opóźniają rozwój, które osłabiają węzły, łączące poszczególne człony tego organizmu, a które mogą być przezwyciężane tylko przez całkowite odnowienie społeczeństwa, Państwa i gospodarki.</u>
<u xml:id="u-96.16" who="#LeopoldTomaszkiewicz">To też praktyczna polityka socjalna Państwa musi znacznie rozszerzyć horyzont zainteresowań, wzmóc i udoskonalić swą działalność, zaostrzyć wnikliwość, pogłębić stosunek zorganizowanych i organizujących się rzesz do Państwa, ożywić czujność na zjawiska społeczne, wytworzyć surowość dla przejawów przeszkadzania czy opóźniania procesu wyrównywania się szyku w pracy państwowej grup społecznych, wytężyć wolę, by w stosunkach pracy moralność na dobre się zadomowiła, by kapitalizowana była energia społeczna i poczęła odrzucać wysokie procenty swej służby dla dobra zbiorowego. Przede wszystkie m zaś musi się wytworzyć ośrodek natchnień twórczych i rozwojowych i promieniować jaknajszerzej.</u>
<u xml:id="u-96.17" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Nie popełnię zapewne przesady, gdy stwierdzę, że do tych niewyczerpanych rezerwuarów możliwości w Polsce, jakie kryje w sobie energia społeczeństwa, jeszcze nie próbowano sięgnąć. Sądzę, że należy, można i warto się pokusić o ożywienie ich i natchnienie entuzjazmem czynu. Sądzę, że niejedną trudność i przeszkodę gospodarczej nawet natury można by przy ich pomocy stosunkowo łatwo usunąć lub pokonać, niejedną zagadkę naszego wywozu i przywozu rozwiązać, niejedną tajemnicę wytwórczości wyjaśnić. Myślę, że dla sprawy ożywienia życia gospodarczego i zwalczenia bezrobocia te siły nie są bez znaczenia. Trzeba tylko w nie wierzyć jako w bijące źródła twórczości. Trzeba je uznać za realne i obowiązujące. Muszą one czuć i widzieć swą przydatność, dane im być musi prawo oglądania owoców swego wysiłku i prawo do dumy z osiągnięć. Ważne tu będzie zawsze nie tylko „ile”, lecz ważna będzie dynamika życia społecznego i gospodarczego, łagodząca nagromadzone napięcia społeczne, realizująca uparty a świadomy marsz tych, co łańcuch rozwoju Polski chcą ciągnąć. Może na tej drodze narodzi się rychlej idea gospodarcza nowej Polski.</u>
<u xml:id="u-96.18" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mówię o wadze zagadnień socjalnych oraz o zwróceniu wielkiej uwagi na walor energii społecznej nie dlatego, że jesteśmy pośrodku czasu wielkich ruchów społecznych. Mówię dlatego, że wierzę w te olbrzymie złoża mocy polskiej i dumy i zdolności jej zdyscyplinowania w imię dobra powszechnego, w imię interesu jutra. Z tej to przecież energii społecznej i na niej wyłącznie budował w swoim czasie Wódz Narodu rzecz największą i najtrudniejszą zarazem, wojsko polskie.</u>
<u xml:id="u-96.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. de Thun.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#TadeuszdeThun">Wysoki Sejmie! Napisał Józef Piłsudski: „Mamy Orła Białego, szumiącego nad głowami, mamy tysiące powodów, któremi serca nasze cieszyć możemy. Lecz uderzmy się w piersi. Czy mamy dość wewnętrznej siły? Czy mamy dość tej potęgi ducha? Gzy mamy dość tej potęgi materialnej, aby wytrzymać te próby, które nas czekają?</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#TadeuszdeThun">Mamy dość siły wewnętrznej, bo nie zmarnieliśmy w kryzysie i z wielkim hartem trwamy, bo nie dajemy dostępu podszeptom złych sąsiadów. Mamy dość potęgi ducha, bo choć niecierpliwie, to jednak karnie czekamy wszyscy, wszyscy bez wyjątku, bez różnicy politycznego wyznania w jednym szeregu na rozkaz, by stanąć do realizacji celów, zmierzających do obrony kraju, jakie wskaże narodowi Naczelny Wódz.</u>
<u xml:id="u-98.2" who="#TadeuszdeThun">Mamy dość potęgi materialnej, bo mamy całe zastępy ludzi, czekających na pracę, którzy chętnie i ochoczo chwycą za potężny łań cuch, przytwierdzony jednym końcem do Polski i ciągnąć i ciągnąć będą, chociażby w krzyżach trzeszczało. Mamy zastępy młodzieży, tej młodej, zdrowej krwi narodu, która mierzyć chce siły na zamiary, która czeka, aby i dla niej przy potężnym łańcuchu miejsce się znalazło.</u>
<u xml:id="u-98.3" who="#TadeuszdeThun">Trzeba dać pracę, praca da bogactwo. Więc mamy warunki i czekamy. Czekamy, a im bardziej rośnie siła obronna naszych sąsiadów, tembardziej rośnie nasz nastrój podniecenia. Ważą się nasze losy. Na jednej szali droga wielkości, na drugiej szali droga upadku.</u>
<u xml:id="u-98.4" who="#TadeuszdeThun">Trzeba potężny łańcuch do Polski przyczepiać i ciągnąć, ciągnąć, chociażby w krzyżach trzeszczało. Ten łańcuch to program gospodarczy. Program, który wprzęże wszystkie siły, które dla wielkości Polski, dla jej mocy pracować powinny, a dziś stoją bezczynnie i beznadziejnym wzrokiem szukają łańcucha, swego przy nim miejsca.</u>
<u xml:id="u-98.5" who="#TadeuszdeThun">Panie Wicepremierze, ten łańcuch Pan da Polski przyczepia. Pan, Panie Wicepremierze, wziął w tej chwili ten wielki obowiązek i tę olbrzymią przed dziejami odpowiedzialność za to, że łańcuch będzie potężny, że nie stanie się łańcuszkiem. Naród bierze na siebie odpowiedzialność, że na rozkaz Naczelnego Wodza Polskę pociągnie na drogę wielkości.</u>
<u xml:id="u-98.6" who="#TadeuszdeThun">Jednak w ekspose, wygłoszonem przez Pana, Panie Wicepremierze, na komisji sejmowej, zauważyłem pewien brak wiary, jeżeli chodzi o realizację zamierzonego planu. Wyraża się on w zdaniu: „Jeżeli pomyślnie posuniemy się dziś naprzód, to jutro tworzyć będziemy dalszy szerszy i większy program”. Mój brak wiary pochodzi z innego miejsca. Chociaż powiedział Pan, Panie Wicepremierze, że czas biegnie szybko, a każdy dzień mija potężne wypadki, to na pierwszy rok aktywizacji życia gospodarczego mobilizacja pieniężna oceniona została tylko na 340 milionów. Jest to tylko o 115 milionów więcej, niż było przeznaczone w budżecie, a których w jesieni znaleźć nie można było, a tyleż prawie, ile było wydane w roku 1935/36, w którym według statystyki urzędowej zatrudniono zaledwie 51% zarejestrowanych bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-98.7" who="#TadeuszdeThun">Rozumiem, że naród wyposaża swój Rząd skromnemi środkami, ale rozumiem, że Rząd stwierdził, że naród więcej dać nie jest w możności, że już podatków podwyższyć nie można, że pensyj już obniżyć nie można. Jednak nie naród, lecz jego mężowie stanu tworzą programy finansowe i gospodarcze i dlatego naród ma prawo żądać od swych mężów stanu, aby interesy narodu i Państwa były gwarantowane.</u>
<u xml:id="u-98.8" who="#TadeuszdeThun">Muszę z tej trybuny wyrazić przekonanie, że suma 340 milionów, wydana przez Państwo w ciągu roku na obronę kraju i na aktywizację życia gospodarczego, przy równoczesnym, bardzo powoli posuwającym się, problematycznym procesie narastania rentowności gospodarstw prywatnych, a przedewszystkiem rolnictwa i z tem związanem natężeniem prac inwestycyjnych, jest zbyt mała.</u>
<u xml:id="u-98.9" who="#TadeuszdeThun">Twierdzę, Panie Wicepremierze, że gdyby nawet łańcuch nie okazał się łańcuszkiem, jednak będzie za krótki, aby znaleźli przy nim miejsce wszyscy, którzy stanowią potęgę materialną, to znaczy i bezrobotni i młodzież. A tak potrzeba świadomości, że podciągnie się Polskę wyżej, a tak potrzeba, jak to pan Wice premier powiedział, wpuścić do wszystkich do mów odrobinę słońca.</u>
<u xml:id="u-98.10" who="#TadeuszdeThun">Panie Wicepremierze, powiedz narodowi bez „jeżeli”, że nadążymy w kroku sąsiadom. Powiedz bezrobotnym i młodzieży, że znajdą swe miejsce i wskaż, gdzie mają stanąć do zbiórki. Wódz Naczelny da rozkaz, spróbujemy łańcucha.</u>
<u xml:id="u-98.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Dębicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#CzesławDębicki">Z żołnierskiem przemówieniem zwrócił się p. Premier do naszej Izby. Po żołniersku chcę też dać krótką odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#CzesławDębicki">Wojna gospodarcza o samodzielność życia gospodarczego i politycznego Polski trwa. Sytuacja gospodarcza zarysowuje pewne zmiany. Oczyszczenie przedpola ż pierwszej fazy bitwy trwa, lecz ktoś rzuca coraz to nowe zasieki, które trzeba wciąż usuwać.</u>
<u xml:id="u-100.2" who="#CzesławDębicki">Gdym skończył wojnę, z durną mogłem powiedzieć, że nie opuściłem ani jednej bitwy, stoczonej przez macierzysty oddział, i dziś w tej wielkiej bitwie gospodarczej w każdej jej fazie chcę być. Czuję, że na odcinku gospodarczym zajęto dwie zasadnicze kluczowe pozycje: Jedna — równowaga budżetowa i druga — reglamentacja dewiz. W tej drugiej zwłaszcza widzę kluczowe wyjście do nowej fazy bitwy. Nie ze zwątpieniami, lecz z wolą zwycięstwa chcemy iść do tej bitwy, chcemy walki zwycięskiej. Nie chcemy, by polska racja stanu ustąpiła drogi złotemu cielcowi. Nie chcemy, by w tej Izbie robiono takie porównania, jakie słyszeliśmy dziś, że łączono przypływy i odpływy ruchu złota Banku Polskiego z Bankiem Francji. Od tego porównania jest jeden krok do porównań innych, gdy można będzie zacząć rzucać przykłady porównań tych lub innych wpływów politycznych i układania się tych lub innych stosunków politycznych w Polsce zależnie od tego, jak się te rzeczy układają na zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-100.3" who="#CzesławDębicki">Stwierdzam, że nie o wielkie wstrząsy społeczne nam chodzi, lecz o wielką, potężną, sprawiedliwą i opartą na ludziach pracy Polskę. I każdy Rząd, który uczciwie w imię takiej Polski pracę podejmie, zawsze na nas liczyć może.</u>
<u xml:id="u-100.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#StanisławCar">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-101.1" who="#StanisławCar">Na podstawie art. 38 regulaminu udzielam głosu p. posłowi Sommerstenowi w sprawie oświadczenia osobistego. Pan Poseł ma 5 minut czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! W związku z wczorajszą dyskusją nad projektem ustawy, względnie noweli do rozporządzenia Pana Prezydenta o granicach Państwa, mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-102.1" who="#EmilSommerstein">W toku tej dyskusji w swem przemówieniu p. poseł Widacki mówił o jakiejś kampanii, prowadzonej przez przedstawicieli Ukraińców i przedstawiciela Żydów przeciw tej noweli, podkreślając w dalszym ciągu, że nikt z Polaków noweli tej się nie sprzeciwiał, a jedynie mniejszości. Jako przedstawiciel Żydów, który zarówno na komisji jak i wczoraj na plenum przedłożył wnioski o zmianę niektórych postanowień tej noweli, opierając się jedynie na przesłankach rzeczowych, protestuję jaknajbardziej przed insynuowaniem mnie i ludności żydowskiej organizowania jakiejś kampanii przeciw tej noweli, oraz tendencji umniejszenia w czemkolwiek bezpieczeństwa granic Państwa, jak również przeciw różniczkowaniu ustosunkowania się obywateli do pierwszorzędnych zagadnień ogólnopaństwowych według wyznania czy narodowości.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wysoka Izbo! Dwudniowa dyskusja nad problemem pełnomocnictw to jedna szczera chęć dopomożenia do wydźwignięcia się z wszystkich trudności. Oczywiście cel jest jasny, lecz jak zwykle, różne drogi prowadzą do jednego celu. I nie dziwię się temu, czemu się dziwił p. Stpiczyński, że tyle dyskutowano nad metodą, a tak mało nad celem, tyle dyskusji nad problemem „jak”, a tak mało dyskusji nad zagadnieniem „co”.</u>
<u xml:id="u-104.1" who="#BrunonAndrzejSikorski">Trudno zreasumować różnorodną treść dwudniowych obrad, kroczących zresztą różne mi drogami i zawierających syntezę zjawisk, jak przemówienia pp. posłów Stpiczyńskiego i gen. Żeligowskiego, lub analizę fragmentów codziennego życia. Jedno i drugie jest pożyteczne, gdyż daje należyty pogląd na to, co się dzieje. Różne fragmenty, które uwypuklają się i były poruszane przez licznych mówców, a wskazują na różne ogniska chorobowe naszego organizmu, zostały przez p. Premiera skrzętnie notowane i sądzę, że Rząd uwzględni je w swej trudnej codziennej pracy.</u>
<u xml:id="u-104.2" who="#BrunonAndrzejSikorski">Ograniczę się przeto w pierwszej linii do dwóch zasadniczych spraw, mianowicie do syntezy naszej teraźniejszości, przedstawionej na tle naszej przeszłości, i troski o lepsze jutro, jaką to syntezę dał nam p. Stpiczyński, oraz do problemu żydowskiego, poruszonego przez posłów Żydowskiego Koła Parlamentarnego.</u>
<u xml:id="u-104.3" who="#BrunonAndrzejSikorski">P. poseł Stpiczyński najgłębiej sięgnął do podstaw naszego bytu, do przesłanek emocjonalnych działania narodu. Stwierdził przytem, że zysk przedsiębiorcy nie może być przesłanką, na którejby oprzeć się mogła przyszłość, przyszłość skoordynowanych wysiłków gospodarczych całego narodu.</u>
<u xml:id="u-104.4" who="#BrunonAndrzejSikorski">Zgodziłbym się z tą fundamentalną tezą, z małą poprawką, a mianowicie stwierdziłbym, że skoordynowane wysiłki całego narodu nie mogą być wyłącznie oparte na motywie zysku, ale nie odrzuciłbym zysku przedsiębiorcy jako nieaktualnego pojęcia minionej epoki.</u>
<u xml:id="u-104.5" who="#BrunonAndrzejSikorski">P. Dudziński określa przemówienie p. Stpiczyńskiego jako przedwczesne rekwiem nad inicjatywą prywatną. Chciałbym głęboko wejść w przestanki tego rekwiem. Gdzie tkwi przyczyna głębokiej niechęci do liberalizmu? Śmiem twierdzić, że w wielkiej tragicznej pomyłce. Bierze się antytezę liberalizmu za liberalizm. Wzięto naszą politykę kartelową, wyrosłą na protekcjonistyczny obskurantyzmie najgorszego typu, gdyż opartym nieraz na zakłamaniu, posługującym się nieraz świętemi hasłami dla egoistycznego zysku, za liberalizm. Oczywiście tak pojęty liberalizm musiał zagnać każdego uczciwego człowieka do obozu najzagorzalszych jego przeciwników.</u>
<u xml:id="u-104.6" who="#BrunonAndrzejSikorski">P. pos. Stpiczyński przestrzegał przed uproszczeniem zjawisk, wołał usilnie o uwolnienie logiki, powołanej do kształtowania metod praktycznego działania, od doktrynerstwa. Wielkie słowa. Nie upraszczajmy zbytnio zjawisk, zwłaszcza zjawisk gospodarczych, nauczmy się mówić wspólnym językiem, Jestem ekonomistą, czyli należę do tej tak potępianej kategorii ludzi. Także szukam prawdy, uciekam od doktrynerstwa, a jednak nie potępiłbym wszystkich podręczników ekonomii z przeszłości, a raczej wołałbym głośno: Wszyscy politycy, którzy chcecie kształtować życie gospodarcze, poznajcie przynajmniej pewne spiżowe prawa gospodarcze, które się mszczą przy najmniejszem nawet odchyleniu. „Nie trzymajmy się kurczowo starych recept”. Słusznie, lecz jakżeby nauka wyglądała, gdyby się chciała odciąć od dorobku wieków i pokoleń i dopiero wszystko budować na własnem doświadczeniu?</u>
<u xml:id="u-104.7" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jeśli się twierdzi, że ekonomia jako nauka zawiodła, to śmiem w oparciu o baczną obserwację życia twierdzić, że nie ekonomia zawiodła, lecz niezwracanie uwagi na jej spiżowe prawa doprowadziło do załamania gospodarczego świata.</u>
<u xml:id="u-104.8" who="#BrunonAndrzejSikorski">Schylam czoło przed heroicznym entuzjazmem p. posła Stpiczyńskiego, ale ewolucja życia gospodarczego to nie szlachetny, heroiczny zryw, tak charakterystyczny dla szlacheckiej natury polskiej, lecz to wykuwanie dziesiątkami lat w znojnym trudzie warsztatów pracy, które rosnące i krzepnące własnym wysiłkiem, a nie na kartelowej pożywce, stają się podstawą siły Państwa.</u>
<u xml:id="u-104.9" who="#BrunonAndrzejSikorski">Można na pierwszy rzut oka powiedzieć: Jakto, a Włochy, a Niemcy, ich zryw? Odpowiem: kultura Włoch wyrosła na bogatem mieszczaństwie, na miastach, które są chlubą całego świata. Niemcy wyrosły na typie hanzeatyckiego kupca, na inicjatywie przemysłowca.</u>
<u xml:id="u-104.10" who="#BrunonAndrzejSikorski">Pan poseł Stpiczyński sięgnął do historii naszej i stwierdził, że nie znalazł w niej podstaw do opierania się na przedsiębiorcy. Nigdy tego typu nie wytworzyliśmy, handel oddaliśmy w obce ręce, a przemysłu nie stworzyliśmy. Owszem, lecz to był wielki historyczny błąd, który się nie powinien powtórzyć. Gdyby ustęp przemówienia p. posła Stpiczyńskiego, mówiący, że wskutek niezrozumienia ducha XVIII wieku odepchnięto nas od możności brania udziału w procesach XIX wieku, znajdował się po stwierdzeniu faktu, że nie wyhodowaliśmy typu przedsiębiorcy, to p. poseł Stpiczyński we własnem przemówieniu znalazłby odpowiedź. Nie mogliśmy wyhodować przedsiębiorcy, gdyż był on wytworem XIX wieku, w którym nas wśród państw samodzielnych nie było. Błagam, nie zabijajmy resztek tlącej u nas inicjatywy prawdziwego przedsiębiorcy, mówiąc mu, że jest szczątkowym zabytkiem minionej epoki, który się tylko toleruje do chwili definitywnej przebudowy strukturalnej. Do pewnej przebudowy będziemy musieli przystąpić, ale w przebudowie tej zniknąć musi protekcjonistyczny kartel, a powstać musi przedsiębiorca, przedsiębiorca prawdziwy, dobry rzemieślnik,...</u>
<u xml:id="u-104.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-104.12" who="#BrunonAndrzejSikorski">...kupiec i samoistny przemysłowiec, oni bowiem stanowią ten tak potrzebny stan trzeci, o którym już wielki Montesqujeu powiedział, że stanowi on podstawę państwa, stoi powyżej nędzy, prowadzącej do występku, a poniżej wyżyn, prowadzących do rozbujałych ambicyj. Stan ten potrzebny jest, ażeby między światem pracy a światem kapitału nie było tej przepaści, lecz raczej łagodne przejście od pracownika do przedsiębiorcy i naodwrót. Nie odrzucamy przecież zupełnie pojęcia „przedsiębiorcy” w rolnictwie, nie chcemy rolnika zastąpić etatyzmem. Czyżby w innych dziedzinach produkujących miały rządzić inne prawa?</u>
<u xml:id="u-104.13" who="#BrunonAndrzejSikorski">P. poseł Stpiczyński trafnie podkreślił złe strony obecnego ustroju, lecz to nie wystarcza, należy także zbudować lepszy ustrój jutra, jeśli nie ma do reszty być zdeprymowane to, co zdrowe, a co żyje ustrojem dzisiejszym.</u>
<u xml:id="u-104.14" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jak wygląda problem żydowski? Słowa p. Premiera „Walka ekonomiczna, owszem, lecz krzywdy żadnej” połączyli posłowie Żydowskiego Koła Parlamentarnego z gorszącemi awanturami, w których Żydzi częstokroć sami nie byli bez winy. Głęboką troskę p. posła Wagnera potraktowali jako płytką złośliwość i w ostatecznej konsekwencji wypowiedzieli się przeciw pełnomocnictwom.</u>
<u xml:id="u-104.15" who="#BrunonAndrzejSikorski">Pragnę do problemu żydowskiego podejść z potrzebnym w tej sprawie obiektywizmem, a nie z ślepem zacietrzewieniem i sądzę, że po głębokiem wniknięciu trzeba będzie stwierdzić, że przyczyny bojkotu gospodarczego szukać należy głębiej, aniżeli w bezmyślnym antysemityzmie. Spróbuję sięgnąć do podstaw zagadnienia. Nie jestem historykiem, nie wiem, dlaczego Rzymianie zniszczyli Jerozolimę, przecież Rzym wchłaniał kulturalnie podbite narody. Na prawie rzymskiem, na spiżowych tablicach wychowały się wszystkie prawnicze generacje świata. Czyżby to także był ślepy odruch tego, wówczas u szczytu potęgi stojącego Rzymu? Trzeba sięgnąć głębiej. Obserwując wypadki i biorąc głęboko do serca słowa p. posła Wagnera na komisji i generała Żeligowskiego na plenum o fakcie szerzenia komunizmu przez Żydów, zwłaszcza przez młodzież żydowską, wyciągnąć muszę wniosek, że zbyt wielka ilość Żydów, elementu obcego, elementu, który się przez 6 wieków nie zasymilował, działa destrukcyjnie na Państwo. Nie neguję wielkości umysłu tej rasy, lecz obrazowo mówiąc, mam wrażenie, że działa w narodzie jak drożdże. Organizm państwowy może strawić 1 promille, ułamki procentu, lecz nie może strawić 11 i 1/2%, jak to ma miejsce w Polsce. Ucierpiałby na tem najsilniejszy organizm gospodarczy, a cóż dopiero taki słaby jak polski.</u>
<u xml:id="u-104.16" who="#BrunonAndrzejSikorski">„Walka gospodarcza, owszem”. Przyjrzyj my się podstawom tej walki, przyjrzyjmy się od setów osób, zatrudnionych w różnych zawodach. Robotnik razem z chłopem i robotnikiem rolnym, to bodaj 75% całego narodu; wolne zawody, adwokatura, lekarze i t. p., to najwyżej 1%, lecz jaki wpływowy procent! A jak wygląda udział Żydów w tych warstwach? W stanie robotniczym ma on najwyżej 1%, a w zawodach wyzwolonych najmniej 75%.</u>
<u xml:id="u-104.17" who="#BrunonAndrzejSikorski">Handel i przemysł — to problem odmienny. Popełniamy nie od dziś wielki błąd, nie odróżniając sprytu kupieckiego od zdolności kupieckiej. Powtarzamy często, że nie można się dziwić, że handel jest w 80% żydowski, gdyż to przecież fachowy element o tysiącletniej atawistycznej zdolności kupieckiej, jakże więc ma Polak zawód ten spełniać, do którego nie ma ani powołania, ani pociągu? Nie zastanawiamy się przy takiem twierdzeniu nad jednem: jaka winna być konsekwencja tego, że w Polsce handel jest w 80% w rękach warstwy atawistycznie do handlu uzdolnionej, Odpowiedź jest tylko jedna: Polska winna mieć na świecie najlepszy handel, A dlaczego tak nie jest? Dlaczego posiadamy nieomal najgorszy handel w świecie?</u>
<u xml:id="u-104.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-104.19" who="#BrunonAndrzejSikorski">Wspomniałem, że nie odróżniamy sprytu od zdolności. Spryt, tak zwany spryt kupiecki, może być wynikiem szczególnych umiejętności robienia pieniędzy. Czy to będzie metoda w ramach ustawodawczych, czy metoda po za te ramy sięgająca, to jest rzecz wtórna. Czy to będą Rotszyldy, czy to będą Barmaty i Stawiscy, w każdym razie istnieje specjalna umiejętność „robienia pieniędzy”, polegająca na pewnym sprycie. Natomiast zdolność kupiecka to coś więcej, to połączenie umiejętności zawodowych z pewnemu imponderabiliami, które w różnych państwach mogą różnie wyglądać. Dla mnie wzorowym typem takiego kupca, to typ hanzeatycki, którego handel żydowski nie stworzył i wątpię, czy stworzy. Wolę widzieć Rotszyldów w Palestynie, eksportujących do Polski kapitały, aniżeli Fetterów w Gdyni, posługujących się polskiem godłem na skontyngentowanych pomarańczach, a eksportujących resztki naszych kapitałów do Palestyny.</u>
<u xml:id="u-104.20" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
<u xml:id="u-104.21" who="#BrunonAndrzejSikorski">To, że obok takich Fetterów i ich agentów istnieje ghetto żydowskie, to samego faktu nie zmienia.</u>
<u xml:id="u-104.22" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jeżeli dziś chłop polski gamie się do handlu, to nie antysemityzm, to samoobrona narodowa, to zrozumienie, że autochtoni tej ziemi chcą w tych zawodach, w których kształtują się bogactwa narodu, które rozprowadzają produkty tej ziemi, być nie tylko przedmiotem, lecz podmiotem tych czynności. Jeśli dziś chłop idzie do miasteczka, to nie jest to tylko objaw demograficzny, to objaw zdrowego chłopskiego rozumu, chłop zrozumiał instynktem to, co jest cechą XX wieku, mianowicie konieczność podziału prący, zrozumiał, że nie można się zajmować równocześnie produkcją rolną i handlem.</u>
<u xml:id="u-104.23" who="#BrunonAndrzejSikorski">Powtarzam, problem żydowski to problem głęboki, głębszy od haseł partyjnych, głębszy od antysemityzmu, a jeśli inteligencja żydowska intelektu swego nie używa na znalezienie dróg wyjścia. a do pewnego stopnia obstaje przy czerpaniu soków z innego narodu bez możliwości zlania się z tym narodem, to nie należy się dziwić odruchowi samoczynnemu narodu,</u>
<u xml:id="u-104.24" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Jesteśmy obywatelami Państwa mamy prawo tu żyć i zarobkować!)</u>
<u xml:id="u-104.25" who="#BrunonAndrzejSikorski">Mówię w tej chwili o narodzie, a nie o Państwie.</u>
<u xml:id="u-104.26" who="#BrunonAndrzejSikorski">Sądzę, że decyzja głosowania przeciw pełnomocnictwom jest do pewnego stopnia widocznym symbolem odgraniczenia się od narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-104.27" who="#komentarz">(Oklaski. P. Sommerstein: Głosowanie przeciw pełnomocnictwom nie jest głosowaniem przeciw Państwu! I posłowie Polacy w tej Izbie głosowali przeciw pełnomocnictwom!)</u>
<u xml:id="u-104.28" who="#BrunonAndrzejSikorski">Odrębną grupę stanowią posłowie, w których imieniu mówił p. Mróz, wypowiadając się przeciw pełnomocnictwom. P. Mróz żąda gruntownych reform, ale poza rzuconemi fragmentami także nie daje syntetycznej całości swej linii Jego stanowisko może być subiektywnie dla mnie zrozumiałe, ale wątpię, czy obiektywnie jest słuszne.</u>
<u xml:id="u-104.29" who="#BrunonAndrzejSikorski">Rozumiem zapędy reformatorskie przedstawicieli pracy, a jako ekonomista wiem, że praca musi być fundamentem państwa, gdyż i kapitał jest tylko nagromadzoną pracą. Dlatego właśnie, że praca jest fundamentem państwa, ważne jest, ażeby ją jaknajproduktywniej zużyć. Ważne jest to, kto ją do większej produkcji skieruje, etatyzm, czy społecznie myślący przedsiębiorca.</u>
<u xml:id="u-104.30" who="#BrunonAndrzejSikorski">Dla mnie stanowisko jakie zajął kolega p. Sowiński, mówiąc o większej? celowości walki z bezrobociem za pomocą wzmożenia produkcji, zwłaszcza artykułów dla celów mobilizacyjnych, nie jest stanowiskiem reprezentanta wyzyskiwania pracy, lecz społecznie myślącego przedsiębiorcy.</u>
<u xml:id="u-104.31" who="#BrunonAndrzejSikorski">Rozumiem, że samo słowo „kapitalizm” zawiera w sobie coś drażniącego, ale pamiętajmy, że kapitał to narzędzie pracy, którego nie należy niszczyć.</u>
<u xml:id="u-104.32" who="#komentarz">(Głos: Ale tylko narzędzie.)</u>
<u xml:id="u-104.33" who="#BrunonAndrzejSikorski">Słusznie, ale nie należy go niszczyć.</u>
<u xml:id="u-104.34" who="#BrunonAndrzejSikorski">P, gen. Żeligowski nie mógł z sumieniem swem pogodzić głosowania za pełnomocnictwami. Rozumiem jego stanowisko. Jego zdaniem w tak ciężkich chwilach nie może Sejm spokój nie rozejść się, raczej przeciwnie winien wszystkie siły z siebie wydać i powinien być reprezentantem tego laicyzmu, który w codziennem życiu obok fachowego czynnika rządowego stanowiłby ten zdrowy chłopski rozum, będący sprawdzianem treści, znajdującej się w inicjatywie ustawodawczej Rządu. Nie sądzę jednak, ażeby „fałsz wkradł się między Rząd a Sejm”. Istnieje może nienależyta definicja i nieporozumienie co do reguły i wyjątku,. Nowa Konstytucja chce, ażeby ustawa Była reguły a dekret wyjątkiem. Tymczasem rzeczywistość Była zgoła odmienna.</u>
<u xml:id="u-104.35" who="#BrunonAndrzejSikorski">Jestem przekonany, że jednomyślny oddźwięk, zwłaszcza co do konieczności dekretowania w dziedzinie obrony może Być dowodem, że są pilne dziedziny, których nie można długotrwałemu dyskusjami parlamentarnemi załatwiać.</u>
<u xml:id="u-104.36" who="#BrunonAndrzejSikorski">Dzisiejszy plan gospodarczy zapewne Będzie dalszem „oczyszczeniem przedpola. Posiada on w sobie pilne zagadnienia i dlatego potrzebuje dekretów.</u>
<u xml:id="u-104.37" who="#BrunonAndrzejSikorski">Natomiast prędzej,. czy później pod skalpel zimnych definicyj będziemy musie li wziąć zamierzenia zmian strukturalnych, o których mówili p. Stpiczyński i gen. Żeligowski, i wówczas będzie Rząd musiał zużyć dzisiejszy apolityczny Sejm dla wytworzenia lepszego, lepiej przemyślanego jutra.</u>
<u xml:id="u-104.38" who="#BrunonAndrzejSikorski">Poprawek do ustawy nie znoszono i dlatego proponuję; przyjęcie ustawy bez zmian.</u>
<u xml:id="u-104.39" who="#komentarz">(Huczne oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#StanisławCar">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania. Do projektu nie zostały zgłoszone żadne poprawki ani wnioski mniejszości, będziemy głosowali przeto nad ustawą w całości. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-105.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.,.</u>
<u xml:id="u-105.2" who="#StanisławCar">Poza porządkiem dziennym na podstawie art. 38 regulaminu udzielam głosu p. Stpiczyńskiemu w sprawie osobistego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#WojciechStpiczyński">Wysoka Izbo! Jestem niezmiernie wdzięczny koledze sprawozdawcy Sikorskiemu, że zechciał poświęcić tak wiele uwagi moim wczorajszym słowom. Ponieważ jednak mam wrażenie, że doszło do nieporozumienia w zrozumieniu i w czytaniu tekstu tej mowy, pragnę przypomnieć, że bynajmniej nie potępiałem prywatnej inicjatywy. Istotnie stwierdziłem, że nie możemy zawieszać całej odpowiedzialności za dźwignięcie Polski z dzisiejszej niedoli gospodarczej na prywatnej inicjatywie, ale dodałem natychmiast, cytując ściśle ze stenogramu: „Jeśli przywiązujemy wagę do ustroju wolnościowego w życiu politycznem, nie możemy i nie chcielibyśmy eliminować ani nawet ograniczać inicjatywy prywatnej w życiu gospodarczem”. Sądzę, że przypomnienie tych słów uchyla wszelkie wątpliwości co do tego, jakobym ja zamierzał obchodzić się niegodziwie z inicjatywą prywatną i eliminować ją z naszego życia.</u>
<u xml:id="u-106.1" who="#WojciechStpiczyński">Jeżeli zaś chodzi o przemówienie p. posła Czapskiego, który zechciał mi również poświęcić uwagę w tym celu, ażeby szukać motywów historycznych, dlaczego nasza inicjatywa prywatna i wogóle duch przedsiębiorczości są słabe, to te motywy historyczne są mi znane i mnie nie chodziło o dociekanie przyczyn, tylko o stwierdzenie skutków, albowiem planowanie przyszłości i dnia dzisiejszego nie może się odbywać na przyczynach zaniedbań, tylko muszą być brane pod uwagę ich skutki.</u>
<u xml:id="u-106.2" who="#WojciechStpiczyński">A więc nikogo nie oskarżam, nikogo nie obciążam odpowiedzialnością, skutki historyczne rozumiem, celowości inicjatywy prywatnej nie odrzucam, ale liczę się z rzeczywistością.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 12 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budowlanej o rządowym projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli (druki nr 84 i 189)</u>
<u xml:id="u-107.1" who="#StanisławCar">Sprawozdawca poseł Z. Madejski.</u>
<u xml:id="u-107.2" who="#StanisławCar">Proszę Przewodniczącego Komisji Budowlanej p. Waszkiewicza o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-107.3" who="#StanisławCar">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Madejskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoki Sejmie! Komisja Budowlana, rozpatrując projekt ustawy, zawarty w druku nr 84, i ustalając stanowisko swe w poszczególnych sprawach, projektem tym objętych, kierowała się pewnemi ogólnemi założeniami, których sformułowania przy sposobności mego sprawozdania obciąłbym popróbować.</u>
<u xml:id="u-108.1" who="#ZbigniewMadeyski">Obowiązujące dotychczas prawo budowlane pozostawia wiele do życzenia, niemniej jednak chwila obecna nie wyda je się najdogodniejszą do zasadniczej reformy. Nowelizacji winny ulec tylko przepisy wręcz destrukcyjnie lub hamująco oddziałujące na rozwój osiedli. Objęte nią winny być. także kwestie w dotychczasowych przepisach nieuregulowane, których żywotność życie dostatecznie potwierdziło. Poza tem jedynie przepisy, wymagające wyjaśnienia lub najniezbędniejszego uporządkowania.</u>
<u xml:id="u-108.2" who="#ZbigniewMadeyski">Z tem wszystkiem zasadnicza reforma prawa budowlanego jest zagadnieniem, które niezależnie od obecnej noweli musi w niedługim czasie stanąć przed polskim ustawodawcą jako aktualny wyraz konieczności państwowych na odcinku polityki budowlanej i rozbudowy osiedli. Urbanizacja kraju jest jednym z najgłówniejszych współczynników polskiej polityki społecznej, w szczególności populacyjnej, odbudowy gospodarczej, walki z kryzysem oraz wysiłku, zmierzającego do zapewnienia każdemu obywatelowi właściwych warunków egzystencji. Tem samem jest ona jednym z podstawowych elementów siły i zdolności obronnej Państwa. Rozwój osiedli, w pierwszym rzędzie miejskich, to kapitalny problem o powszechnem, ogólno państwowem znaczeniu. W grę tu wchodzi nie tylko mechaniczne wchłonięcie przez te osiedla odpowiedniej ilości obywateli, pozostających dziś w bezczynności na wsi, ale także rozbudowa kultury i potrzeb społeczeństwa oraz możliwość zaspokojenia tych potrzeb we wszystkich ludzkich skupiskach.</u>
<u xml:id="u-108.3" who="#ZbigniewMadeyski">Przewidująca wola Państwa obowiązana jest samoczynne, przez dynamikę żywotności społecznej pchane ruchy kanalizować w sposób i w formie najzgodniejszej z interesem Państwa, z potrzebami ludności i z właściwościami gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-108.4" who="#ZbigniewMadeyski">W rozwiązywaniu zagadnień budowlanych oraz spraw rozbudowy Osiedli dominować musi wyraźnie dobro zbiorowości. Interes jednostki, grupy czy regionu musi być wyraźnie temu dobru podporządkowany. Rozumna polityka budowlana, jeśli chce życie koordynować i potencjalne wartości wyzwalać, winna opierać się na zdrowej wypadkowej dwóch głównych grających w tej dziedzinie sił: prywatnej, reprezentującej bardzo skądinąd pożądaną inicjatywę, ale wybitnie na zysk egoistyczny obliczonej, temsamem wyraźnie nieskoordynowanej, oraz publicznej, reprezentowanej przez pozostające pod nadzorem Państwa samorządy, mające za zadanie zaspokojenie potrzeb społecznych i ogólno państwowych oraz wypracowanie określonego systemu.</u>
<u xml:id="u-108.5" who="#ZbigniewMadeyski">Rozwiązania nowoczesnych trudności budowlanych, skomplikowanych w Polsce przez duże zaległości organizacyjno państwowe, nie można sobie wyobrazić bez ile możności jak najgłębiej sięgającego uspołecznienia akcji budowlanej, a z drugiej strony bez organicznego związania jej z najbardziej istotnemi pokrewne mi ośrodkami dyspozycyjnemi w organizacji państwowej.</u>
<u xml:id="u-108.6" who="#ZbigniewMadeyski">Obok strony prawno formalnej podstawy materialne będą decydować o właściwym rozwoju akcji budowlanej. W grę tu wchodzić może: współpraca sił materialnych i inicjatywy jednostek, oraz ośrodków materialnie w tem zainteresowanych, własne możliwości budżetowe Państwa i związków samorządowych oraz odpowiedni system kredytowy, który ciężar tej akcji rozłożyłby w części na barki dalszych pokoleń. Postulat równoległego wykorzystania tych trzech źródeł siły materialnej wydaje się nader aktualnym. Zwłaszcza wypada jak najkategoryczniej walczyć ze złym, a tak bardzo zakorzenionym u nas poglądem, że wszystko, co w zakres rozbudowy wchodzi, nie wyłączając kredytów budowlanych, winno być zaspokajane ze źródeł publicznych. Bez potrzeby sięgania do doświadczeń zachodnio europejskich, winniśmy oprzeć się na dorobku ziem, a w szczególności miast zachodnich województw Polski, gdzie bez trudności można ocenić, i to z perspektywy kilkudziesięcioletniej; już praktyki, wartość prawnych i gospodarczych podstaw, na których odbywała się i odbywa rozbudowa tamtejszych osiedli.</u>
<u xml:id="u-108.7" who="#ZbigniewMadeyski">Dokonanie pomiarów poszczególnych osiedli względnie ich grup — w szczególności zaś terenów znajdujących się w granicach administracyjnych miast, uzdrowisk, uznanych za mające charakter użyteczności publicznej oraz osiedli przemysłowych — i sporządzenie planów zabudowania najbardziej żywotnych części tych terenów jest zadaniem kluczowem wobec całokształtu spraw związanych z problemem urbanizacji, polityki mieszkaniowej, rozbudowy, urządzeń komunikacyjnych i innych urządzeń użyteczności publicznej, polityki inwestycyjno kredytowej, rozbudowy kultury społeczeństwa i t. p. Konsekwencją tego stwierdzenia winno być planowe, na zasadach ciągłości, o realne podstawy finansowe i o należycie skoordynowany, a na wysokości zadania stojący aparat techniczny oparte, zaspokajanie tej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-108.8" who="#ZbigniewMadeyski">Z uwagi na trudną sytuację materialną samorządów, skomplikowaną postanowieniami t. zw. ustawodawstwa oddłużeniowego, jedynym realnym ośrodkiem dyspozycji w tym zakresie może być tylko Rząd i Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-108.9" who="#ZbigniewMadeyski">Bez zaopatrzenia gmin miejskich w zapas terenów nie można sobie wyobrazić nie tylko racjonalnej rozbudowy osiedli pod względem mieszkaniowym, zwłaszcza w zakresie taniego budownictwa mieszkaniowego, ale nawet spełnienia najbardziej prymitywnych obowiązków gminy w zakresie komunikacji i w zakresie urządzeń użyteczności publicznej.</u>
<u xml:id="u-108.10" who="#ZbigniewMadeyski">Jako odpowiadające polskiej rzeczywistości minimum potrzeb w tym zakresie przyjąć należy 30–40% obszaru położonego w granicach administracyjnych miast. Gminy nasze nigdy nie miały, nieliczne zaś wyjątki potwierdzają tylko zasadę, środków na zakup gruntów i na odpowiednie ich urządzenie. Nader ważną i aktualną sprawą jest przeto zorganizowanie odpowiedniego na ten cel kredytu.</u>
<u xml:id="u-108.11" who="#ZbigniewMadeyski">Współdziałanie materialnie zainteresowanej jednostki ujawnia się najskuteczniej przy urządzaniu, a częściowo i utrzymywaniu ulic i placów. W związku z przyśpieszonym procesem urbanizacyjnym, przed którego koniecznością stoimy, środki budżetowe gmin nie wystarczą na zaspokojenie niezbędnych potrzeb komunikacyjnych, zwłaszcza, że istnieją w tej dziedzinie poważne i niepokojące zaległości. W tym tak drażliwym punkcie, zmuszającym obywatela do zainteresowania się nie tylko swojem podwórkiem, ale także potrzebami zbiorowości, w której żyje, ciężary związane z przyległą własnością nieruchomą winny być jak najwyraźniej i najkonkretniej ustalone. Z chwilą jednak, gdy to następuje, praktyka administracji zarówno rządowej, jak i samorządowej winna pójść po linii jak najbardziej stanowczego egzekwowania świadczeń obywatela na rzecz dobra zbiorowego. W tej dziedzinie, jak i w innych, konstytucyjna teza o „twórczości jednostki jako dźwigni życia zbiorowego” nie może być ani przez chwilę martwem słowem.</u>
<u xml:id="u-108.12" who="#ZbigniewMadeyski">Jasne jest, że świadczenia, z tego tytułu przypadające, nie mogą hamować życia i naturalnych tendencyj do rozbudowy, lecz winny być dostosowane do społecznych konieczności i gospodarczych możliwości zainteresowanych jednostek. Ważne to jest zwłaszcza wobec istnienia szeregu prawnych ograniczeń własności nieruchomej.</u>
<u xml:id="u-108.13" who="#ZbigniewMadeyski">W technicznem wykonaniu budynków oraz w sporządzaniu dotyczących projektów panować musi zasada pełnej odpowiedzialności. Według tej zasady oceniać należy kwalifikacje poszczególnych kategoryj techników z wyższem i średniem wykształceniem, jak również sankcje, jakie są konsekwencją stwierdzonego braku tej odpowiedzialności. Prawo budowlane winno współdziałać w granicach swego zasięgu w prowadzonej przez Państwo na innych odcinkach akcji, zmierzającej do technicznego i gospodarczego przysposobienia szerokich sfer społeczeństwa, m. in. do rozbudzania zainteresowania się szkolnictwem zawodowem. Szablonowe ograniczenia techników o średniem wykształceniu nie wydają się najwłaściwszą metodą rozwiązania zagadnienia ich odpowiedzialności, Każda zdrowa inicjatywa budowlana jest współczynnikiem siły Państwa i jego zdolności obronnej. Już to samo wystarcza, by akcji rozbudowy osiedli bez organicznego związania jej z ośrodkami wojskowej dyspozycji nie prowadzić.</u>
<u xml:id="u-108.14" who="#ZbigniewMadeyski">W całokształcie interwencji państwowej i społecznej, współdziałających na terenie rozbudowy osiedli, należy w jak najwyższym stopniu stosować zasadę planowania na dłuższą me tę. Dotyczy to w szczególności planów zabudowania, podstaw finansowych planów zabudowania, rozbudowy osiedli miejskich, rozbudowy urządzeń komunikacyjnych i innych urządzeń użyteczności publicznej oraz operacyj inwestycyjno-kredytowych.</u>
<u xml:id="u-108.15" who="#ZbigniewMadeyski">Nowela do prawa budowlanego otwiera drogę do wprowadzenia ładu w istniejące obecnie stosunki przy parcelacji terenów budowlanych, uzbrajania tych terenów oraz porządkowania ulic i placów miejskich.</u>
<u xml:id="u-108.16" who="#ZbigniewMadeyski">Nowe prawo będzie stosowane bez niepotrzebnej zwłoki. W szczególności doniosła innowacja, jaką jest sprecyzowanie prawa gmin do przekładania kosztów pierwszego urządzenia ulic, będzie mogła być stosowana, jak to wyjaśnił na komisji przedstawiciel Rządu, bez zwłoki, nie czekając na wydanie przepisów miejscowych, względnie na unormowanie tej sprawy przez rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych. Dla praktyki stosowania tej inowacji ma również znaczenie ustalona w oświadczeniach przedstawicieli Rządu zasada, że należności gmin, przypadające za urządzenie ulicy lub placu, obciążać będą nieruchomości, a nie osoby.</u>
<u xml:id="u-108.17" who="#ZbigniewMadeyski">Tak mniej więcej możnaby sformułować poglądy komisji, które były podstawą przy konkretnych decyzjach szczegółowych.</u>
<u xml:id="u-108.18" who="#ZbigniewMadeyski">Decyzje te ujęte zostały w druku nr 189 jako nowe sformułowania poszczególnych artykułów ustawy oraz rezolucje. Jako referent tej ustawy, uprawniony przez komisję do ostatecznego zredagowania elementów szczegółowych, proszę Wysoką Izbę o uwzględnienie na stępujących jeszcze spraw. A mianowicie: do punktu 47, dotyczącego art. 174 ustęp 2 punkt b, była na komisji przyjęta, na wniosek p. posła Pimonowa, poprawka, która następnie, wskutek przyjęcia dalszych poprawek, przy ostatecznem redagowaniu tekstu przyjętego przez komisję okazała się bezprzedmiotową. Wskutek tego p. poseł Pimonów tę swoją poprawkę wycofał. O tem zawiadamiam, skierowując do Wysokiej Izby prośbę, ażeby tej poprawki zechciała nie brać pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-108.19" who="#ZbigniewMadeyski">Prócz tego w ostatecznej redakcji druku zostały stwierdzone następujące konieczne uzupełnienia: W punkcie 14 w wierszu 1 po wyrazach „w art.” brak liczby 30. W punkcie 18 w wierszu 4 od dołu zamiast „sporządzonych” powinno być „sporządzanych. W punkcie 19 w Wierszu 5 od góry zamiast „zawieszania powinno być „zawieszenia”. W punkcie 24 w wierszu 3 od dołu po wyrazie „trzecią” należy dodać przecinek, a w wierszu ostatnim po wyrazie „parcelacji” skreślić przecinek. Ma to istotne znaczenie, bo położenie tego przecinka wpływa merytorycznie na sens samego artykułu, zredagowanego przez komisję. W punkcie 25 pod literą c) zdanie powinno brzmieć: „terenów, objętych prawomocnemi szczegółowemi planami zabudowania, znajdujących się poza obszarami osiedli, określonych w punkcie a) i b)”. W punkcie 27 w wierszu 3 zamiast „zatwierdzenia” powinno być „zatwierdzania”. W tymże punkcie 27 w wierszu 4 od dołu strony po wyrazie „przesłany” należy dodać „do wypowiedzenia się. W punkcie 72 w ust. 1 koniec zdania od wyrazów „budynków o skomplikowanej konstrukcji” powinien otrzymać brzmienie: „budynków większych o skomplikowanych konstrukcjach żelaznych, żelazobetonowych i innych, które w razie potrzeby określi rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych”. Wreszcie w punkcie ostatnim 94 w wierszu 11 zamiast „kontyngentach” powinno być „kondygnacjach”.</u>
<u xml:id="u-108.20" who="#ZbigniewMadeyski">Wszystko, co Wysokiej Izbie odczytałem, są to poprawki bądź druku, bądź też poprawki, które ze względów redakcyjnych wymagają uwzględnienia.</u>
<u xml:id="u-108.21" who="#ZbigniewMadeyski">Pozatem zastrzeżono do decyzji plenum Sejmu kilka wniosków mniejszości, które znajdują się w druku nr 189.</u>
<u xml:id="u-108.22" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tekstu ustawy oraz czterech rezolucyj w brzmieniu zaproponowanem przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#StanisławCar">Proszę p. Sprawozdawcę komisji o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-109.1" who="#StanisławCar">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do sprawozdawcy. Czy kto z Panów chce zgłosić krótkie zapytanie do sprawozdawcy. Nikt nie zgłasza zapytań, otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-109.2" who="#StanisławCar">Głos ma p. Krzywoszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#WłodzimierzKrzywoszyński">Wysoka Izbo! Przedłożony rządowy projekt ustawy ma na celu zlikwidowanie bolączek, narosłych przy powstawaniu nowych osiedli, przyczem równocześnie ma nie dopuścić do wytworzenia analogicznej sytuacji w przyszłości. Uporządkowanie obecnego stanu rzeczy jest jedynie możliwe przez udzielenie samorządom miejskim pożyczek długoterminowych na budowę ulic, chodników i innych urządzeń użyteczności publicznych i tej sprawy projekt nie rozwiązuje.</u>
<u xml:id="u-110.1" who="#WłodzimierzKrzywoszyński">Na przyszłość starano się trudności te pokonać, idąc po linii najmniejszego oporu, przez przerzucenie wszelkich kosztów budowy ulic na właścicieli gruntów, odciążając równocześnie radykalnie samorządy. Jaki będzie skutek tych zarządzeń, nietrudno przewidzieć. Przez nałożenie na jednostkę kosztów, przerastających normalnie jej zdolność płatniczą, uniemożliwi się na przeciąg kilku lat powstawanie nowych budynków, zahamuje się ruch budowlany, stwarzając dodatkowe kadry bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-110.2" who="#WłodzimierzKrzywoszyński">Przez unormowanie szablonowe drobiazgów, przez narzucenie sztucznych norm pozostawia się zbyt mało inicjatywy samorządom, co uważać należy za objaw ujemny, biorąc pod uwagę różnorodność zagadnień w poszczególnych częściach Państwa.</u>
<u xml:id="u-110.3" who="#WłodzimierzKrzywoszyński">Rygorystyczny przepis punktu 33 o oddaniu ma własność bez odszkodowania związkom samorządowym 25–35% terenów koliduje z art. 99 Konstytucji; pozatem nowela stwarza podstawę do dużej ingerencji władz i urzędów w dany odcinek życia gospodarczego, co w konsekwencji doprowadzić może do zbyt biurokratycznego ujmowania związanych z niniejszym projektem zagadnień.</u>
<u xml:id="u-110.4" who="#WłodzimierzKrzywoszyński">Reasumując moje wywody, nie widzę powodu wprowadzenia zmian, zaproponowanych w punktach 17, 30, 31–33 i 47 i w imieniu mniejszości komisji wnoszę o skreślenie w całości wymienionych punktów.</u>
</div>
<div xml:id="div-111">
<u xml:id="u-111.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Pimonów.</u>
</div>
<div xml:id="div-112">
<u xml:id="u-112.0" who="#BorysPimonow">Wysoki Sejmie! Zaprojektowana przez Rząd nowela do ustawy o prawic budowlanem i zabudowaniu osiedli niewątpliwie wywoła żywe zadowolenie pośród urbanistów teoretyków i urbanistów praktyków. Zadowoli ona również i samorządowców, którzy mają do czynienia z problemem rozbudowy miast, gdyż nowela ta wprowadza ważne innowacje, dające olbrzymie ułatwienia gminom w przekładaniu kosztów wszelkiego rodzaju urządzeń przy zakładaniu nowych osiedli i przy ulepszaniu i do uzbrajaniu ulic w osiedlach już istniejących. Jak słusznie podkreślił kolega referent, przy podejściu do tego zagadnienia kierowano się momentem znalezienia jakiegoś złotego środka pomiędzy koniecznościami ogólno społecznemi, wynikającemi z rozbudowy osiedli, a interesem prywatnym. W wyniku tych rozważań przedłożony został Wysokiemu Sejmowi ten właśnie tekst noweli z poprawkami, wprowadzonemi przez komisję. Zmuszony jednak jestem wyrazić pewne zastrzeżenia, które nasuwają się przy bliższem i szczegółowem zaznajamianiu się z ujęciem niektórych postulatów, wprowadzonych przez nowelę i przyjętych przez komisję. Wydaje mi się, że zbyt szeroko i zbyt ogólnikowo potraktowane prawo nakładania przez samorządy ciężarów na poszczególne jednostki, aczkolwiek w zasadzie najzupełniej słuszne, w praktyce, zwłaszcza przy niedostatecznej rozwadze ze strony czynników samorządowych, może się okazać niebezpiecznem dla rozwoju tak zwanego najtańszego budownictwa. Stworzenie w chwili obecnej, w czasie kryzysu, niepodzielnego obowiązku dla zakładającego osiedle i dla nabywców działek wykonywania w nowopowstających osiedlach kompletnych urządzeń ulicznych, wydzielenia i wyposażenia obiektów użyteczności publicznej, jak place lub ogrody i zieleńce, okoliczność ta może zahamować pionierski ruch budowlany na dalszych peryferiach miast, czyniąc je niedostępnemi dla biedniejszego nabywcy, dla ludzi pracy, lokujących swe oszczędności w najtańszych parcelach, którzy najtańszym kosztem starają się wydobyć z najgorszych warunków higienicznych, wywołanych przeludnieniem w centrum miasta, mimo że jest ono wyposażone w najnowsze zdobycze techniczne, jak kanalizacja, wodociągi, dobra nawierzchnia, gaz i elektryczność. Jakże często jest to dla ludzi pracy jedyną dostępną drogą, by wydobyć się na świeże powietrze i polepszyć swój byt, zdobywając mozolnym wysiłkiem własny dach nad głową. Obawiam się, że możliwość nadużywania tego prawa ze strony samorządu może osłabić zdrowy ruch pionierski, z jednej strony odstraszając ludzi posiadających większe tereny od przystępowania do parcelacji, z drugiej strony — biedniejszych nabywców działek od lokowania swoich oszczędności w tego rodzaju przedsięwzięciach. Przeto, zgadzając się na zasadnicze przedłożenie art. 64, nakładającego te obowiązki na parcelującego, a w przyszłości na przyszłego posiadacza działek, zwracam się z gorącym apelem do władz nadzorczych, by kontrolowały jak najuważniej, stopień korzystania z tych uprawnień przez poszczególne samorządy.</u>
<u xml:id="u-112.1" who="#BorysPimonow">Jednocześnie pragnę zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na poprawkę mniejszości, złożoną przez kolegę posła Tarnowskiego do tegoż art. 64, proponującą podwyższenie normy odpowiednich obszarów, mianowicie proponującą w ustępie 1 wyrazy: „hektara” i „1/2 hektara” zastąpić wyrazami: „5 hektarów” i „2 hektary”. Chodzi mi mianowicie o to, że powierzchnia 1 ha właściwie bardzo często nic nie ma wspólnego z tak zwanem budowaniem osiedli. Może to być parcelacja przy zwykłych działach rodzinnych. Dlaczego więc przy zwykłych działach rodzinnych, przy parceli mającej 1 ha, koło której może już przechodzi gotowa ulica, dlatego tylko, że pomiędzy dwoma synami ma nastąpić podział, gmina może mieć prawo odebrania 25% tej powierzchni na urządzenia publiczne, które zresztą w tem miejscu mogą być zupełnie niepotrzebne. Dlatego, żeby taka pokusa powstać nie mogła i żeby taka sytuacja nie mogła mieć miejsca, uważam za wskazane, aby obowiązek dostarczenia 25–30% powierzchni działek zagospodarowanych ograniczyć do większych terenów tam, gdzie to jest związane z istotnym interesem parcelanta. Zresztą nakładanie tego obowiązku wydzielenia pewnego większego terenu na rzecz użyteczności publicznej jest, przy większym obszarze rzeczą zupełnie logiczną i idzie równolegle z interesem parcelanta, gdyż zarezerwowanie większych przestrzeni na cele publiczne jako moment atrakcyjny niewątpliwie sprzyjać będzie materialnemu powodzeniu parcelacji, Dlatego uważam za niesłuszne pozostawienie norm 0,5 i 1 ha, któreby pozwalały gminom odbierać bez wyjątku 25% od ich właścicieli.</u>
<u xml:id="u-112.2" who="#BorysPimonow">Przechodząc następnie do art. 174, który szczegółowo określa sposoby urządzania i utrzymywania ulic i postanawia, że w zasadzie urządzenie i utrzymywanie ulic należy do gminy z wyjątkiem tych wypadków, które są wymienione w art. 64 i 66, gdy chodzi o urządzenie nowych osiedli, nasuwają się również niektóre zastrzeżenia. Nie kwestionując zupełnie prawa gminy do rozkładania pewnych ciężarów, wynikających z ulepszania, czy zakładania nowych ulic, na właścicieli przyległych, lub dalszych działek, nasuwają się jednakże pewne poważne wątpliwości, czy dobrze jest, ażeby poszczególne gminy nie mając bliżej przez ustawę sformułowanej zasady przekładania kosztów urządzeń ulicznych na poszczególnych posiadaczy działek, mogły pomijać dawny tryb przewidziany w art. 408 i obchodzić się bez specjalnych rozporządzeń ministerialnych, które miały regulować zasady przełożenia kosztów urządzenia ulic. Wydaje mi się, że ujęcie tak ważnego zagadnienia w art. 174 jest zbyt ogólnikowe. Formuła zaś użyta w tym artykule, odsyłająca do uwzględnienia osiąganych przez właścicieli działek przyległych do tych ulic lub placów wskutek urządzenia ulicy lub placu korzyści, wydaje się przy jej praktycznem zastosowaniu zupełnie niedostateczną.</u>
<u xml:id="u-112.3" who="#BorysPimonow">Na komisji były próby unormowania tych rzeczy. Był też mój wniosek, który przy bliższem zanalizowaniu uważam za niedostateczny, gdyż próbowałem to zagadnienie rozwiązywać w stosunku do wielkości i wartości obszaru. Następnie, jak kolega referent już wyjaśnił, zaszła dalsza niekonsekwencja, gdyż komisja była łaskawa odrzucić pierwszą część mego wniosku, zachowując tę zasadę w stosunku do drugiej jego części. Nie uważam tego za dobre załatwienie sprawy, gdyż pozostawienie drugiej części mego wniosku, t. zn. stosowanie tej zasady w stosunku tylko do właścicieli gruntów dalej położonych nie wyczerpuje sprawy. Chcę mieć jednak sprawę wyraźną i jasną.</u>
<u xml:id="u-112.4" who="#BorysPimonow">Chcę stwierdzić, iż w tym stanie rzeczy, jaki powstaje na skutek nowej redakcji art. 174 cała odpowiedzialność za celowość i słuszność decyzji w związku z wykonaniem tego artykułu ciąży w całości na zarządach gmin i władzach nadzorczych, gdyż uchwały gmin w tych sprawach wymagać będą zatwierdzeń tych władz.</u>
<u xml:id="u-112.5" who="#BorysPimonow">Uważam za niewskazane pozostawienie tej sprawy bez dalszego uregulowania i skonkretyzowania, dlatego, że tutaj mogą istnieć zbyt różne sposoby podejścia do tego zagadnienia i uważam, że wydanie odpowiednich zarządzeń przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych na podstawie art. 407 jest konieczne, gdyż wtedy dopiero przestaną istnieć wątpliwości co do możliwie sprawiedliwego rozłożenia ciężarów na poszczególnych właścicieli.</u>
<u xml:id="u-112.6" who="#BorysPimonow">Rozpatrywany projekt tak, jak zresztą i ustawa w jej dawnem brzmieniu, nie rozstrzyga jeszcze, zdaniem mojem, dość poważnego zagadnienia. Otóż nie gwarantuje, — że użyję tego wyrazu — właścicielom nieruchomości pewnego zabezpieczenia praw w niektórych wypadkach. W ogólnikowo ujętym artykule 174 nie są przewidziane niektóre poszczególne wypadki, gdy naprzykład przy przeprowadzaniu nowych ulic może zajść tego rodzaju okoliczność, że właściciel przyległej parceli w wyniku realizacji planu regulacyjnego nie tylko nie uzyska żadnych nowych korzyści, ale nawet może ponosić pewne straty, w związku z posiadaniem tej czy innej parceli. Mam tu na myśli zarządzenia szczególne, jak ochrona lokatorów, prawo moratoryjne dla bezrobotnych, które pozbawiają wszelkich konkretnych realnych i bezpośrednich zysków, płynących czy to z przeprowadzenia czy ulepszenia nawierzchni ulic.</u>
<u xml:id="u-112.7" who="#BorysPimonow">Chodzi tutaj jeszcze o takie wypadki szczególne, kiedy właściciel jakiejś parceli w wyniku opracowania planu, regulacyjnego dowiaduje się, że np. znaczna część lub cała jego parcela jest przeznaczona na park lub plac miejski, albo wy dzielona jest na strefę, która nie może być zabudowana ze względów wojskowych i obrony przeciwgazowej lub ze względu na strefę zieleni w mieście i t. d., i okaże się, że dany właściciel na zawsze jest skazany na sadzenie na swej parceli kartofli czy uprawianie warzywnictwa. W tym wypadku jasnem jest, że bez względu na to, czy ulica przyległa będzie przeprowadzona jako asfaltowa, czy jako szosowana,. właściciel takich gruntów żadnych korzyści materialnych z tego nie odniesie.</u>
<u xml:id="u-112.8" who="#BorysPimonow">Z tych też względów uważam za stosowne tę rzecz uregulować w drodze rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych, któreby określiło, jakie przepisy prawne powodują zwolnienie od obowiązku ponoszenia powyższych kosztów, bądź też powodują i w jakim stopniu odroczenie lub umorzenie uiszczenia poszczególnych wpłat.</u>
<u xml:id="u-112.9" who="#BorysPimonow">Następnie do art. 39 ustawy nasuwają się refleksje tego rodzaju. Może powstać taka sytuacja, że w mieście, które nie posiada jeszcze opracowanego planu regulacyjnego, ktoś chce przystąpić do budowy i parcelacji, ma ku temu wszelkie warunki i proponuje w związku z zamierzoną budową pewne rozplanowanie swoich parcel. Miastu przysługuje prawo zawieszenia w tym wypadku załatwienia planu na dwa lata — a jak chce nowela — w niektórych wypadkach do trzech lat.</u>
<u xml:id="u-112.10" who="#BorysPimonow">Uważam, że będzie rzeczą wysoce niesłuszną, jeżeli ciężary, wynikające z tej ustawy, będą dalej obciążać w całości tego rodzaju nieruchomości do czasu zatwierdzenia planu parcelacyjnego. Z tego też względu proponuję do punktu 19 wprowadzenie ustępu końcowego o następującem brzmieniu:</u>
<u xml:id="u-112.11" who="#BorysPimonow">„W razie zawieszenia rozpatrzenia prośby o pozwolenie na budowę na podstawie ustępów poprzedzających, odracza się na prośbę interesowanego terminy uiszczenia gminie wszelkiego rodzaju należności, opartych na przepisach niniejszego rozporządzenia na okres o jeden rok dłuższy od okresu, na który zostało zawieszone rozpatrzenie prośby o pozwolenie na budowę.</u>
<u xml:id="u-112.12" who="#BorysPimonow">Następnie do punktu 27 noweli proponuję dodać punkt 27a treści następującej: W artykule 58 rozporządzenia dodaje się ustęp 2 „W razie zawieszenia rozpatrzenia planu parcelacji na podstawie ustępu 2 ma zastosowanie przepis art. 39 ustęp końcowy.</u>
<u xml:id="u-112.13" who="#BorysPimonow">I wreszcie proponuję trzecią poprawkę, o której już wspominałem, to jest do punktu 47 art. 174 — dodać ustępy końcowe:</u>
<u xml:id="u-112.14" who="#BorysPimonow">„Koszty urządzenia ulic i placów przekładane na właścicieli działek na podstawie niniejszego artykułu nie mogą być nakładane na tych właścicieli działek, których obowiązujące ograniczenia ustawowe pozbawiają całkowicie korzyści, wypływających z urządzenia ulic i placów, dla tych zaś właścicieli działek, których obowiązujące ograniczenia ustawowe pozbawiają częściowo lub czasowo korzyści, wypływających z urządzenia ulic i placów, koszty powyższe powinny być odpowiednio obniżone lub uiszczenie ich odroczone.</u>
<u xml:id="u-112.15" who="#BorysPimonow">Minister Spraw Wewnętrznych w drodze rozporządzenia określi, jakie ustawowe ograniczenia, oparte na niniejszem rozporządzeniu lub na innych przepisach prawnych, powodują zwolnienie od obowiązku ponoszenia powyższych kosztów, bądź też powodują i w jakim stopniu zmniejszenie lub odroczenie uiszczenia odnośnych wpłat.</u>
<u xml:id="u-112.16" who="#BorysPimonow">Pozatem proponowana nowela wprowadza pewne ułatwienia dla budownictwa wiejskiego i reguluje cały szereg momentów spornych, które wynikły z brzmienia poprzedniego tekstu ustawy budowlanej. Tak reguluje ona ostateczne stosunki pomiędzy współpracującemi odpowiedzialnemi czynnikami technicznemi i bliżej określa ich uprawnienia i odpowiedzialność. Sprawa ta została w wyniku prac komisji i podkomisji budowlanej — zdaniem mojem — rozstrzygnięta szczęśliwie, gdyż za zgodą przedstawicieli miarodajnych zrzeszeń, którzy brali udział w charakterze rzeczoznawców w pracach komisji i podkomisji. Przez to w tej części wprowadzone zmiany nie nasuwają żadnej wątpliwości i regulują dziedzinę, która była źródłem dość poważnych i nieprzyjemnych kwasów w stosunkach pomiędzy pracującemi siłami technicznemi.</u>
<u xml:id="u-112.17" who="#BorysPimonow">W tym stanie rzeczy pozwalam sobie zgłosić powyższe poprawki do laski marszałkowskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-113">
<u xml:id="u-113.0" who="#StanisławCar">Czy Pan Sprawozdawca nie sprzeciwia się, ażeby te poprawki były głosowane?</u>
<u xml:id="u-113.1" who="#komentarz">(P. Madejski: Zgadzam się.)</u>
<u xml:id="u-113.2" who="#StanisławCar">P. sprawozdawca nie sprzeciwia się, wobec tego te poprawki przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-113.3" who="#StanisławCar">Głos ma p. de Thun.</u>
<u xml:id="u-113.4" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-113.5" who="#StanisławCar">Głos ma p. Tarnowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-114">
<u xml:id="u-114.0" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoka Izbo! Nowela do prawa budowlanego wprowadza trzy istotne nowe obciążenia właścicieli parcel, mianowicie kosztami sporządzania planu zabudowania dla obszaru, podlegającego parcelacji (art. 37), nakłada również obowiązek urządzenia własnym kosztem oraz utrzymania ulic, dróg, placów, skwerów i parków (art. 64), a wreszcie podwyższa koszta urządzenia i utrzymania ulic i placów (art. 174).</u>
<u xml:id="u-114.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoka Izbo! Zdaje mi się, że w chwili obecnej, gdy zarówno rozbudowa miast, jak i należyty rozwój przedmieść są powszechną troską, nie jest dobrą polityką nadmiernie podnosić obciążenia własności nieruchomej i miejskiej. Dla uwypuklenia tych znacznych obciążeń spróbuję zestawić, ile te obciążenia w sumie wynieśćby mogły w stosunku do wartości parcel, których właściciele koszta te mają ponieść.</u>
<u xml:id="u-114.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">1) W myśl art. 64 odstąpić trzeba do 25% gruntu w naturze pod ulice, skwery i parki, a p. poseł Sucharzewski chciałby nawet granicę tę podnieść do 35%.</u>
<u xml:id="u-114.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">2) Oprócz tego na urządzenie i uzbrojenie tych ulic mają łożyć właściciele przyległych gruntów. Art. 174 nie określa, niestety, maksymalnej wysokości kosztów dla bezpośrednich adjacentów, ale dla właścicieli dalszych gruntów ustalono 20%, jednak ten wniosek dziś p. Pimonów wycofał, można więc wnioskować z tego, że dla bezpośrednich adjacentów koszt będzie wyższy, może 40%, może nawet 50%, skoro nie chciano w komisji przyjąć granicy 30%.</u>
<u xml:id="u-114.4" who="#ArturKazimierzTarnowski">3) Wreszcie, jeżeli na plan parcelacyjny policzymy tylko 5% (art. 37), to ogólne obciążenie może wynieść między 50 a 70% ogólnej wartości gruntu.</u>
<u xml:id="u-114.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">Z tych założeń wychodząc, pozwoliłem sobie zgłosić na komisji wniosek o zmianę pkt. 30.</u>
<u xml:id="u-114.6" who="#ArturKazimierzTarnowski">Uważam, że gmina zasadniczo powinna zakładać i utrzymywać ulice, parki i inne tereny, przeznaczone do użytku publicznego, i dlatego względom słuszności odpowiadałby wniosek kolegi posła Krzywoszyńskiego o zupełne skreślenie pkt. 30, t. j. nowych obciążeń, przewidywanych nowym tekstem art. 64, ale już w żadnym razie nie można właścicieli zobowiązywać, by utrzymywali te grunta, które bezpłatnie oddali na użytek publiczny, jeszcze po odstąpieniu aż do zabudowania jednej trzeciej działek, co może trwać długie bardzo lata.</u>
<u xml:id="u-114.7" who="#ArturKazimierzTarnowski">Niezależnie od tego uważam, że obciążenia z art. 64 nie powinny trafiać właścicieli nie wielkich działek, których korzyść z urządzeń publicznych jest znikoma.</u>
<u xml:id="u-114.8" who="#ArturKazimierzTarnowski">Dlatego z całą stanowczością wypowiadam się przeciw poprawkom posła Sucharzewskiego. Proponowany przez posła Suchorzewskiego tekst nakładałby ciężar urządzenia i utrzymywania ulic oraz jednolitą normę 35% wartości obowiązkowo odstępowanego gruntu na wszystkich właścicieli działek, bez względu na to, czy grunt jest położony w Warszawie w centrum, czy w małem miasteczku, czy daleko na peryferiach i bez względu na to czy obszar parcelowany wynosi kilkanaście ha, czy zaledwie kilkadziesiąt m2.</u>
<u xml:id="u-114.9" who="#ArturKazimierzTarnowski">Jaki cel może mieć takie postawienie sprawy, nie rozumiem. Czy to jest wniosek wymierzony przeciw wielkim posiadaczom gruntów lub spekulantom budowlanym? Nie. Wniosek ten w razie przyjęcia trafiłby w szerokie rzesze ubogich właścicieli gruntów podmiejskich, właścicieli drobnych parcel budowlanych i ogrodniczych, dla których posiadana parcela stanowi często, a nawet przeważnie jedyny majątek i główne źródło utrzymania. Dlatego sądzę, że poprawka posła Suchorzewskiego godzi w interesy najuboższych właścicieli gruntów, a nie da miastom najważniejszych korzyści, może natomiast zniechęcić do rozbudowy i parcelacji, która w ramach zakreślonych przez nowy tekst ustawy i tak, boję się, będzie zbyt wielkim ciężarem.</u>
<u xml:id="u-114.10" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoka Izbo! 1 ha gruntu w śródmieściu Warszawy to rzeczywiście bardzo dużo, bo na takim obszarze możnaby np. na Placu Napoleona postawić jeszcze kilka drapaczy chmur, ale my tu tworzymy ustawę nie dla śródmieścia Warszawy, tylko dla całej Polski. A 1 ha gruntu na peryferiach Warszawy to już znaczniej mniej, nawet może kilkadziesiąt razy mniejsza wartość, niż taki sam obszar w centrum miasta.</u>
<u xml:id="u-114.11" who="#ArturKazimierzTarnowski">A cóż dopiero na przedmieściach drobnych miast i miasteczek, gdzie grunty są bardzo tanie, a przedmieścia leżą zaniedbane i czekają na rozbudowę. Czy i tam zechcemy 1 ha gruntu uważać za tak poważny majątek, by go obciążać świadczeniami i kosztami do 50 względnie 70% jego wartości?</u>
<u xml:id="u-114.12" who="#ArturKazimierzTarnowski">Dlatego mam zaszczyt podtrzymać swój wniosek postawiony na komisji i w ustępie 1 art. 64 wyrazy „hektara i 1/2 ha” proponuję zastąpić wyrazami „5 ha i 2 ha”, następnie wnoszę o skreślenie słów „i do dalszego utrzymania wspomnianych urządzeń” oraz o zmianę liczb „25%” na „15%”, a „35%” na „25%”.</u>
<u xml:id="u-114.13" who="#ArturKazimierzTarnowski">Uważam, że proponowany przez większość komisji obecny tekst art. 64 nie liczy się z warunkami drobnej własności miejskiej i małorolnej na przedmieściach i dlatego proszę o przy jęcie zgłoszonych poprawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-115">
<u xml:id="u-115.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Suchorzewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-116">
<u xml:id="u-116.0" who="#LeonSuchorzewski">Wysoki Sejmie! Będę mówił o wnioskach mniejszości. Pierwszy wniosek jest do art. 1 punkt 10. Bywa tak, że interes publiczny wymaga, ażeby w pewnych wypadkach był sporządzony regionalny plan zabudowania. Projekt rządowy mówi, że będą stworzone specjalne komisje, które będą ciałami doradczemi w pewnych chwilach, kiedy się do ciał doradczych będą odwoływały władze. Wytworzyła się taka sytuacja, że w gabinetach będzie się sporządzało przez szereg lat plan zabudowania, a obok pod oknami będzie szło życie i będzie decydowało o zmianach zachodzących w terenie. Mamy konkretny przykład, że na terenie podwarszawskim giną lasy dlatego, że tam już z temi projektami podchodzimy. Dlatego też mój skromny wniosek mówi, żeby komisje, które mają być stworzone, miały skromne prawo w pewnych chwilach nie tylko odpowiadać na zapytania, ale żeby było przez ustawę powiedziane, że mają prawo i obowiązek myślenia, mają obowiązek brania na siebie odpowiedzialności i mają prawo składania w pewnych chwilach wniosków.</u>
<u xml:id="u-116.1" who="#LeonSuchorzewski">Jeżeli chodzi w art. 1 o punkt 17, rozumiem stanowisko p. posła Krzywoszyńskiego, który stoi wyraźnie na stanowisku takiem, że jednostka ma się bogacić, a samorząd ma dać wszystko. Były czasy w smutnych dziejach Rzeczypospolitej, kiedy jednostki się bogaciły, a Państwo i ogół na tem traciły. Ale to jest stanowisko wyraźne. Natomiast nie rozumiem stanowiska p. posła Tarnowskiego, który zapytuje mię, czy wnioski są wymierzone przeciw większej własności, czy przeciw mniejszej własności. Panie Pośle Tarnowski, mnie z większą własnością nie łączy nic, a z mniejszą własnością łączy wszystko. I dlatego, jeżeli Pan Poseł w imieniu mniejszej własności zgłasza obawę, co się stanie z tą mniejszą własnością, to mam wrażenie, że mam większe prawo troszczyć się o mniejszą własność. Jest sytuacja taka, że mniejsza własność się nie boi. Pan poseł Tarnowski wnosi też o 5 ha i mówi, że ta granica będzie sprawiedliwa. Zapytuję ilu jest w Polsce potentatów we wszystkich miastach, którzy będą posiadali ód 5 ha ziemi wzwyż i dopiero od 5 ha będzie samorząd miał prawo jakiś cal czy centymetr uszczknąć? Można ich na palcach jednej ręki policzyć, a może i tych byłoby za dużo. Jeżeli p. poseł Tarnowski mówi o Warszawie i przytacza malutkie miasteczka, to zapytuję się, czy w innych miastach, jak Kalisz, czy Sandomierz czy inne jest dużo posiadaczy, którzy mają ponad 5 ha? Może ich nie będzie wcale, a może tylko kilku.</u>
<u xml:id="u-116.2" who="#LeonSuchorzewski">Więc wniosek p. Tarnowskiego idzie po tej samej linii, co wniosek p. Krzywoszyńskiego, tylko inną drogą.</u>
<u xml:id="u-116.3" who="#LeonSuchorzewski">Z tych przemówień jednak wysuwa się jedna myśl. Proszę Wysokiego Sejmu, jest to niewiara w samorząd. Jeżeli tak mamy podchodzić, do tego „drugiego ramienia Rzeczypospolitej”, określonego tak przez Konstytucję, to zdaje mi się, że źle robimy. Jeżeli są źli ludzie w zarządach samorządu, to należy ich zmienić, wyrzucić wójta, burmistrza i prezydenta. W Polsce jest dużo ludzi do pracy i dużo zdolnych głów do pracy. A jeżeli zajmiemy stanowisko, że samorząd jest do niczego, to zdaje mi się, że źle zrobimy. Tą zasadą kierowano się przy zgłoszeniu wniosku do art. 1 punkt 47. My uważamy, że nie może być w ustawie ciągłych zastrzeżeń: a może tak, a może inaczej, bo przecież wszystkich wypadków, jakie będą na terenie gmin wiejskich, czy miejskich jednak ustawą nie ogarniemy i ich nie sprecyzujemy. I dlatego uważam, że winniśmy dać pewne ramy i luzy. Sądzę, że na leży podchodzić do samorządu z zaufaniem, natomiast dać pewną kontrolę, pewien nadzór, ażeby w samorządzie źle się nie działo. I dlatego zgłosiliśmy, że każdy obywatel z tego tytułu, że się bogaci, ma obowiązek z tego bogactwa część oddać na urządzenia, które jemu przede wszystkiem życie ułatwią. To jest obowiązek. Tam, gdzie nie można z niego ściągnąć tego obowiązku, tam, gdzie nie tylko on jest zainteresowany, ale i inni są zainteresowani, można temu ciału samorządowemu dać możność zwolnienia go od tego obowiązku. Łatwiej ludzi się zwalnia, niż się na nich nakłada obowiązki i tą drogą wołałbym, żebyśmy poszli. Inaczej stworzy się taki fakt, że nie tylko na loterii państwowej, ale też przy parcelacji, czy przy pokierowaniu przez samorząd pewnej ulicy będzie można w lelki los wygrać. Jeżeli ta parcela, na której sadził dotychczas kartofle, miała wartość kilkuset zł za ha, a po przeprowadzeniu planu regulacyjnego staje się parcelą budowlaną, której wartość oblicza się w złotych za centymetr czy cal, to z tej wielkiej wygranej powinien właściciel pewien odsetek taki czy inny, w zależności od uchwały przedstawicielstwa samorządowego, na cele ogólne samorządu oddać.</u>
<u xml:id="u-116.4" who="#LeonSuchorzewski">Jeżeli chodzi o poprawkę 4 do art. 1 punkt 47, to wychodziliśmy z założenia, że w pewnych chwilach, w miastach specjalnie, poszczególne ulice buduje się o ciężkiej nawierzchni dla rozmaitych fabryk i wielkich instytucyj finansowych, które mszczą te ulice, i dlatego powinny one też przyczyniać się do kosztów ułożenia tej ulicy. Dlatego ulgi z tego tytułu nie powinny być do nich stosowane.</u>
<u xml:id="u-116.5" who="#LeonSuchorzewski">Jeżeli chodzi o ostatni ustęp tego samego artykułu i tego samego punktu, to życiowo w tej chwili sytuacja jest taka. Na ulicach, które miasta już urządziły, a które niejednokrotnie do tej pory nie mają uregulowanego tytułu własności, a są prywatne, zjawia się ni stąd ni zowąd właściciel, która powiada, że nie pozwala przeprowadzić na nich kanalizacji, czy oświetlenia, czy innego urządzenia użyteczności publicznej. I z tego powodu uważaliśmy, że ta rzecz musi być uregulowana jak najprędzej, bo to przeszkadza w normalnem funkcjonowaniu, tem bardziej, że życiowo ta sprawa przedstawia nieraz większe trudności, bo w danym razie jednocześnie byłaby potrzeba bezpośrednich układów między przyległemi posesjami a samorządem.</u>
<u xml:id="u-116.6" who="#LeonSuchorzewski">Jeszcze raz uważam, że stanowisko nasze, gdzie uważaliśmy, że na rzecz ogółu jednostka musi poświęcić pewien procent swoich dochodów, które jej spadają w pewnych chwilach z nieba, jest słuszne i że tym argumentem mu simy się kierować.</u>
</div>
<div xml:id="div-117">
<u xml:id="u-117.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Karśnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-118">
<u xml:id="u-118.0" who="#PKarśnicki">Wysoki Sejmie! Związek Miast, w którego imieniu reprezentant p. poseł Suchorzewski mówił, ma dużo racji. Nowela do ustawy chciałaby załatwić te wszystkie sprawy, które dotychczas nie są załatwione, a które wymagają załatwienia. Ale dlaczego na komisji była tak poważna walka o przeprowadzenie tych poszczególnych artykułów, dlaczego jednym głosem większości przechodziły te zasadnicze artykuły? Bo w tej noweli do ustawy są zasadnicze rzeczy, które zbyt daleko idą, zbyt wielkie ciężary przerzucają z samorządu na obywateli.</u>
<u xml:id="u-118.1" who="#PKarśnicki">Rzeczywiście dotychczas sprawy te nie były dobrze załatwione, częściowo nie były wcale załatwione i należy ze względu na rozwój miast te rzeczy uporządkować. Ale troską naszą, komisji, poza temi ciężarami, które mi będą obciążeni ci obywatele, było to, że miasta przez to nie tylko nie będą się rozwijały i rozbudowywały, lecz przeciwnie to może za hamować ich rozwój, bo przecież ten wyczerpany z wszystkich środków obywatel, do którego kieszeni tak szczegółowo zagląda i urząd skarbowy i inne czynniki, które współuczestniczą w jego dochodzie w znacznie. większej części, niż on sam korzysta ze swego przedsiębiorstwa, ten obywatel jak posłyszy, że nowe ciężary mają spaść na tereny budowlane, na których chciałby swój domek pobudować, to ucieknie i poza granicami miasta tę budowę wzniesie.</u>
<u xml:id="u-118.2" who="#PKarśnicki">P. poseł Suchorzewski stawia sprawę wyraźnie: wzbogacił się obywatel, należy się, by część tego oddał na rzecz gminy, dla dobra publicznego, na rzecz ogółu. I ma rację. Nam chodziło tylko o te granice, do którychby samorządy obciążały obywatela. Chodziło nam o to, ażeby samorządom nie dać zbyt wielkich możliwości pójścia za daleko. P. poseł Suchorzewski powiedział, że to jest oparte na niewierze i braku zaufania do samorządu. Niestety, muszę przyznać, że tak jest. Ale to nie jest wina obywatela, tylko samorządów, że dotychczas nie umiały zdobyć sobie tego zaufania. Naturalnie, samorządy muszą się doskonalić, muszą coraz sprawniej i lepiej pracować, i że tak będą pracowały, w to ja zupełnie wierzę i wierzę w to, że to jest niedaleka przyszłość. Ale że dotychczas boją się obywatele, żeby im zbyt wielkich uprawnień nie dawać, bo by się to na ich skórze odbiło, to się nie można dziwić. Dlatego te wnioski mniejszości, które idą, jak wniosek p. Suchorzewskiego, dosyć daleko, bo na skreślenie tych kilku artykułów zmieniających ustawę budowlaną, może również wywołało i to, że zbyt krótki czas był dla całej komisji, by dobrze to całe zasadnicze zagadnienie prze trawić, by się dobrze z niem zapoznać i nabrać zaufania do noweli, która jednak zasadniczo dotychczasowe prawo budowlane zmienia. Takie wnioski mają swoje uzasadnienie, to znaczy wnioski mniejszości o odrzucenie tych artykułów, dlatego, że nie dało się wynaleźć pośredniej drogi i brzmienie tych artykułów tak daleko odstępuje od dotychczas obowiązujących ustaw i rozporządzeń. Dlatego też wnioskodawcy zdawało się lepszem zostawić te artykuły w dotychczas owem brzmieniu, a nie wprowadzać nowelizacji w formie takiej, która tyle zastrzeżeń budzi.</u>
<u xml:id="u-118.3" who="#PKarśnicki">Inne wnioski mniejszości, dążące do pewnego ograniczenia możliwości przekładania cię żarów na samorządy, idą już jednak dalej, jak naprzykład wniosek p. posła Krzywoszyńskiego, jednakże wszystkie mają to samo na celu, niedawanie samorządowi zbyt szerokich granic do opiniowania w dziedzinie obciążeń obywateli.</u>
<u xml:id="u-118.4" who="#PKarśnicki">Będę głosował za wnioskami mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-119">
<u xml:id="u-119.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-120">
<u xml:id="u-120.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Ustawa budowlana wymagała rzeczywiście nowelizacji. Ale jeżeli przeprowadzamy nowelizację jakiejś ustawy, to powinniśmy ją przeprowadzić tak, aby ją ulepszyć, aby ona w życiu mogła przynosić dodatnie skutki, a nie ujemne.</u>
<u xml:id="u-120.1" who="#JanWalerianHołyński">Jak wygląda ta nowela, nad którą dziś w tej chwili dyskutujemy i nad którą mamy niezadługo głosować? Nie będę długo zabierał głosu, ale chciałbym przytoczyć kilka przykładów, jak ta nowela będzie w życiu wyglądała i jak będzie hamująco odbijała się na naszem budownictwie, w szczególności średniem i drobnem, które dziś jest może najliczniejsze; a oprócz lego jakie są hamulce i trudności, które wprowadzi przy ustalaniu planów zabudowy.</u>
<u xml:id="u-120.2" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, mamy w punkcie 7 artykułu 1 noweli przepis, co powinien zawierać plan zabudowy. Między innemi jest wyraźnie napisane, że plan zabudowy powinien zawierać „części dzielnic mieszkalnych, w których dopuszcza się urządzanie w budynkach pomieszczeń, przeznaczanych na zakłady handlowe, rzemieślnicze i drobne zakłady przemysłowe, oraz bliższe określenie charakteru tych zakładów”. Proszę Panów, dziś wiemy, jak długo trwa zatwierdzanie planów zabudowy. Jeżeli te wszystkie szczegóły będą się miały znaleźć w tym planie zabudowy, to bezwzględnie termin tego będzie jeszcze dłuższy. A wiem dokładnie, że istnieją wypadki, kiedy takie zatwierdzanie trwa nawet 10 lat.</u>
<u xml:id="u-120.3" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, jak wygląda życie miejskie, jak w mieście przesuwa się życie? Mam bardzo charakterystyczny przykład na mieście Berlinie. Kto zna Berlin, ten wie, że nie tak dawno temu jeszcze zachodnie dzielnice były dzielnicami czysto mieszkalnemi dzisiaj całe centrum życia przenosi się z centrum miasta do dzielnicy zachodniej. Jak to będzie wyglądało, jak raz będzie uchwalony plan zabudowy i jak będzie w tym planie zgóry przewidziany charakter zakładów handlowych, jakie tam mają być, charakter sklepów. Zgóry ma być przewidziane, czy w tem mieszkaniu na któremś piętrze może się znajdować biuro hurtowej sprzedaży, które z punktu widzenia prawa przemysłowego jest także zakładem handlowym.</u>
<u xml:id="u-120.4" who="#JanWalerianHołyński">Są to rzeczy, które wywrócą nasze życie i które uniemożliwią racjonalne postępowanie w przyszłości i zahamują zatwierdzenie planów zabudowy.</u>
<u xml:id="u-120.5" who="#JanWalerianHołyński">Doskonale rozumiem, że w dzielnicach mieszkalnych nie można dopuścić do budowy fabryk ani też dopuścić do zakładania takich warsztatów rzemieślniczych, które będą zakłócały spokój mieszkańców, którzy tam mieszkają.</u>
<u xml:id="u-120.6" who="#JanWalerianHołyński">Rozumiałbym taki rodzaj redakcji, który wyszczególnia zakłady, które nie są dozwolone, natomiast wyszczególnianie charakteru sklepów, które mogą się tam znajdować, jak np. zakład szewski czy inny, to mojem zdaniem są to rzeczy hamujące rozwój interesów miasta. Weźmy w Warszawie ulicę Filtrową. Do niedawna była to dzielnica mieszkalna, dzisiaj przerabia się mieszkania na sklepy. Gdyby było uchwalone na zasadzie tej ustawy, że to ma być dzielnica mieszkalna, względnie gdyby było wyliczone, jakie zakłady są tam dopuszczalne, to otwieranie tych sklepów byłoby niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-120.7" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli przejdę dalej do tych możliwości przerzucania kosztów, jakie tu są przewidziane, na właścicieli parcel małych, tych ludzi, którzy nieraz z ostatniem zadłużeniem kupują i wznoszą te drobne i średnie budowle, jeżeli nie będą wiedzieli zgóry, jakie będą koszta nałożone, lub ile będą płacić, to raczej może to zahamować cały ruch budowlany, który się jednak rozwija bardzo szczęśliwie. Jest duży ruch budowlany drobny i średni — bardzo pożądany objaw. To wszystko musi wywołać bardzo silne zahamowanie ruchu budowlanego, stworzy bezrobotnych, gdyż wyrzuci szereg robotników na bruk, którzy bezpośrednio przy budownictwie byli zatrudnieni, względnie tych, którzy wytwarzali materiały potrzebne dla budownictwa.</u>
<u xml:id="u-120.8" who="#JanWalerianHołyński">Dalej jest przewidziane, że w tych ulicach, gdzie istnieje nawierzchnia, kiedy ulice są już przeprowadzone, o ile pierwsze koszta nie były nałożone na właścicieli, przewiduje się nałożenie kosztów na ulepszenie nawierzchni. Chcę zwrócić uwagę, że granice podatku od nieruchomości, a to będzie nowy jeszcze podatek od nieruchomości, sięgają dziś 19% teoretycznego wpływu brutto, bo nie uwzględnia się komornego od bezrobotnych, a potrąca się dopiero, jeżeli przekroczy pewien procent. Jest to najwyższa granica obciążenia i wprowadzenie nowych obciążeń odbije się na budżecie samorządu i budżecie Państwa przez niewpływanie innych podatków.</u>
<u xml:id="u-120.9" who="#JanWalerianHołyński">Jest tu taki przepis, który powiada, że jak miasto przystępuje do robót, to musi być wniesiona natychmiast zaliczka i dopiero jeżeli po trzech latach nie zostaną wykonane roboty, to będzie właścicielowi ta zaliczka zwrócona. Po zatem jest szereg drobnych przepisów kończąc na takich, które są między sobą sprzeczne. Tam, gdzie jest mowa o kosztach, które mogą być przekładane, jest powiedziane, jaki bruk ma być ułożony, a mianowicie jest przewidziane, że ma być jezdnia z drobnej kostki bazaltowej (półbruczek). A przecież półbruczek a bazaltowa kostka, to zupełnie co innego. Jak mnie ostatnio informował jeden z adwokatów, była sprawa sądowa, w której stwierdzono, że za półbruczek uważa się kamień przez pół przełamany.</u>
<u xml:id="u-120.10" who="#komentarz">(P. Madejski: Nic podobnego.)</u>
<u xml:id="u-120.11" who="#JanWalerianHołyński">Tak stwierdził wyrok sądowy w ostatnich czasach.</u>
<u xml:id="u-120.12" who="#komentarz">(P. Madejski: 7 X 9 to jest półbruczek.)</u>
<u xml:id="u-120.13" who="#JanWalerianHołyński">W czem tkwi ta różnica? W tem, że zależnie od dzielnicy ta rzecz jest inaczej nazywana, natomiast w ustawie nie jest to jasno powiedziane.</u>
<u xml:id="u-120.14" who="#JanWalerianHołyński">Uważam, że ta nowela, jakkolwiek potrzebna, nie daje tego, co powinna dawać, jednak grozi zahamowaniem drobnego i średniego ruchu budowlanego. Będę głosował za poprawkami posła Krzywoszyńskiego, najdalej idącemi, które skreślają te punkty, rozumiejąc, że to nie jest załatwienie sprawy. Natomiast uważam, że Rząd powinien na sesję zwyczajną przyjść z nowelą, któraby definitywnie. i właściwie uregulowała te zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-120.15" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeliby te poprawki nie przeszły, będę głosował przeciw całej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-121">
<u xml:id="u-121.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Wiceminister Spraw Wewnętrznych Korsak.</u>
</div>
<div xml:id="div-122">
<u xml:id="u-122.0" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Wysoka Izbo! Referat p. posła sprawozdawcy wyczerpał, zdawałoby się, dostatecznie to zagadnienie, jakie Wysoka Izba ma rozstrzygnąć, Jeżeli tu obecnie przemawiam, to czynię to powodowany przez te głosy, jakie padły tu w dyskusji. Przedewszystkiem przewijał się w niej pewien tom, wychodzący z zapoznania tego zjawiska, które nazywamy rentą gruntową. O tem zjawisku zapomniano, z tem zjawiskiem nie chcemy się w naświetlaniu tego ważnego dla porządku naszego życia zbiorowego zagadnienia, jakie mamy do rozstrzygnięcia, zapoznać, nad tem zjawiskiem nie chcemy się zastanowić. Otóż nietyle może ruch budowlany Berlina powinien być dla nas miarodajny dla wyciągania wniosków, ile ten ruch budowlany, jaki niezaprzeczalnie występuje ze wszystkiemi swojemi dodatniemi, jak również i pod pewne mi względami ujemnemi konsekwencjami, w miastach polskich. To też w świetle uwag tych moich szanownych przedmówców, którzy o stosunki berlińskie obcięliby się tutaj opierać, chciałbym ich skierować właśnie w kierunku ulicy Filtrowej, właśnie w kierunku Pola Mokotowskiego, właśnie w kierunku Grochowa i świeżo tam przeprowadzonych inwestycyj miejskich i tych zjawisk, które tam powstały.</u>
<u xml:id="u-122.1" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Również chciałbym coś niecoś powiedzieć o zjawisku bliższem nam niż Berlin, mianowicie o zjawisku, jakie zachodzi w Gdyni. Jakiż mamy przyrost wartości po dokonaniu inwestycyj przez samorząd, to znaczy przez organa publiczne, to znaczy przez nas samych, przez zbiorowy wysiłek i zbiorowe obciążenie wszystkich? Obciążenie wszystkich — ale czy na rzecz wszystkich? Nie. Przedewszystkiem na rzecz tych, którzy posiadają dane tereny i którzy je z tem większą korzyścią dla siebie parcelują. Nastąpił więc wzrost od 10 do 100 razy wartości poszczególnych parcel w zależności od rozwoju inwestycyj, które zostały oparte tak, jak to jeden z szanownych przedmówców mówił, o pożyczki, o kredyty, o dotacje państwowe, czyli o pieniądze wyciśnięte z całego ogółu obywateli, a więc naturalnie i z tego ogółu, który nie ma do dyspozycji swoich terenów do parcelacji, przynoszących jednak przy tej koniunkturze,. jaka istnieje i która jest zależna w wysokim stopniu od rozrostu miast, poważne przy tej operacji korzyści.</u>
<u xml:id="u-122.2" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Do czegóż zmierza ustawa? Ustawa nie zmierza bynajmniej do tego, ażeby to zjawisko gospodarcze, mające niezawodnie dodatnie strony, całkiem przekreślać, bądź jego skutki całkiem obracać na rzecz i na dochód ciał publicznych; ustawa zmierza do tego, ażeby zapobiec przerzucaniu ciężarów, składających się w następstwie na korzyść jednostek, na barki ogółu. Czyli w momencie upłynniania kapitałów, spoczywających w postaci parcel budowlanych, chce ustawa część tych kapitałów upłynnionych w sposób korzystny dla posiadaczy kapitałów obrócić na cele publiczne i to na takie cele, które wiążą się właśnie z największą korzyścią samego parcelującego, a więc obrócić na drogi, obrócić na te podstawowe urządzenia uliczne, które są konieczne w tym celu, ażeby parcelacja tem snadniej i tem lepiej się odbywała, bowiem bezdroża, bowiem warunki sanitarne, bowiem warunki takie, jakie mamy niestety na peryferiach wielu miast, są w znacznym stopniu czynnikiem hamującym również zabudowę i utrudniającym racjonalny rozwój budownictwa. O tem nie trzeba ani na chwilę zapominać, o tem trzeba wciąż pamiętać przy rozstrzyganiu tego zagadnienia, jak również trzeba pamiętać i o tem, że stan obecny bynajmniej nie może być uważany za pomyślny ani dla parcelujących, ani dla kupujących tereny pod parcelację. Dla parcelujących nie jest korzystny przez to, że rozmiar świadczeń, rozmiar obowiązków, jakie na nich mogą być nakładane, rozmiar ciężarów, jakie mogą być nakładane z tytułu urządzenia nowych domów, placów i t. d., urządzeń miejskich, zgoła nie jest sprecyzowany i waha się w bardzo szerokich granicach.</u>
<u xml:id="u-122.3" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">A dalej, ze stanowiska kupującego i budującego oczekuje go w bardzo wielu wypadkach przykra bardzo niespodzianka. Mianowicie wychodzi najczęściej z założenia, że ktoś zrobi tę drogę, że ktoś wybuduje tę ulicę, że ktoś ją zabrukuje i że ktoś ją skanalizuje, a tymczasem w konsekwencji tych wszystkich inwestycyj ciężary z konieczności spadają w pewnym czasie, najczęściej nieprzewidzianym i najczęściej nieokreślonym, w sposób najzupełniej niespodziewany na słabe barki kupującego. Pewien element z kalkulacji wypada i mamy to zjawisko, że ktoś, budując, upada później pod ciężarem nieprzewidzianych przez siebie momentów kalkulacyjnych.</u>
<u xml:id="u-122.4" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Stan rzeczy, jaki ma powstać po przyjęciu tej noweli, w co nie wątpię, wyklucza tego rodzaju sytuacje, wprowadzi rozstrzygnięcia daleko sprawiedliwsze, wprowadzi przedewszystkiem dla ciał publicznych odpowiedzialność za rozwój kulturalny Polski, tę sumę uprawnień i ten stan rzeczy, w jakim się znajdowały władze publiczne naszych sąsiadów w drugiej połowie XIX wieku.</u>
<u xml:id="u-122.5" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Nie wysuwano tutaj w tym projekcie żadnych radykalnych, wybiegających naprzód zadaleko nowych poglądów. Obracamy się w sferze pojęć, które zyskały obywatelstwo u naszych zachodnich sąsiadów od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.</u>
<u xml:id="u-122.6" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Z pośród konkretnych zarzutów jakie tutaj podnoszono, podniesiono między innemi zarzut ze strony p. Hołyńskiego, że projekt noweli zbyt szczegółowo precyzuje to, co ma zawierać plan zabudowy.</u>
<u xml:id="u-122.7" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Otóż plan musi zawierać pewne rzeczy w sposób zupełnie niedwuznaczny, a to w interesie tak dobrze publicznym jak i prywatnym. Przykłady, które p. poseł Hołyński przytoczył, przemawiają znakomicie przeciwko jego wywodom. W szeregu parcel, które były uznane w myśl planu sporządzanego według innych zasad za dzielnicę mieszkalną, powstają kolizje przy zakładaniu zakładów przemysłowych i handlowych — o których wspominał — jak i innych, które są dla społeczeństwa konieczne, np. sklepy. Otóż ten stan rzeczy trzeba wieliminować. Trzeba zwolnić inicjatywę prywatną, poszukującą sobie ujścia, od kolizji z bieżącemi praktykami administracyjnemi, które wynikają z planów, nieprzewidujących danych możliwości i dlatego wymagamy od tych planów większych precyzyj.</u>
<u xml:id="u-122.8" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Na przebieg procedury za twierdzenia tych planów nie będzie to miało istotnego znaczenia, natomiast sporządzenie planu jest zależne od tych dyspozycyj materialnych, jakie mają miasta i pod tym względem akcja Państwa ma na celu przyśpieszenie sporządzenia tych planów. Mamy pewne wyniki. Ilość tych planów przedkładanych do zatwierdzania wzrasta, a jakość samych planów, powodowana powstaniem nowych zagadnień, wyrobieniem się specjalistów, polepsza się z roku na rok.</u>
<u xml:id="u-122.9" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Druk, który szanowni Panowie mają przed sobą, jest produktem współpracy przedstawicieli Rządu z przedstawicielami komisji. To też do tego tekstu nie miałbym żadnych zastrzeżeń poza dwoma. Mianowicie nie jestem całkowicie zorientowany, czy p. Pimonów był łaskaw wycofać swoją poprawkę do ust. b punktu 47, nowelizującego art. 174 ustawy? Chodzi tu o myśl związania wysokości tych ciężarów, które mogą być na poszczególne działki! budowlane przerzucane, z ich wartością. Wypowiedziałem się już na komisji, ale wobec Wysokiej Izby muszę powtórzyć, że tego rodzaju związanie wysokości ciężaru z samą wartością terenu budowlanego jest do najwyższego stopnia niewłaściwe; tem bardziej, że jeden z panów posłów uważał to za rzecz bardzo pożądaną i ubolewał, że p. Pimonów ze swego zastrzeżenia się wycofał. Jest to bardzo niewłaściwe, prowadzi bowiem do pokrzywdzenia słabszego na rzecz silniejszego. Nie wartość terenów zabudowanych rozstrzyga, ale jakość zabudowania, wysokość, wielkość budynku, jego przeznaczenie, jego eksploatacja. Browar mieszczący się na parceli budowlanej, równej parceli zajętej przez dom mieszkalny, osiąga daleko większe korzyści z istniejących jezdni, dróg, z istnienia innych urządzeń: wodociągowych, gazowych i t. d. To też uzależnianie obciążenia tego browaru i domu mieszkalnego i tylko ód wartości posesji budowlanej nie wytrzymuje najlżejszej krytyki tak, jak nie wytrzymuje najlżejszej krytyki związanie wysokości opłat kanalizacyjnych z długością frontu danej posesji. Prowadzi to w miastach do tak paradoksalnych zjawisk, że posesje luźno zabudowane, na których stoją małe domki, wybudowane przez jednostki prywatne, płacą więcej opłat wodociągowo-kanalizacyjnych aniżeli np. hotel, posiadający tę samą linię frontu. Tego rodzaju kryterium jest zupełnie niepraktyczne i prowadzi do ujemnych skutków. Nie sądzę, ażeby w czyichkolwiek intencjach leżało uprzywilejowanie silniejszych kosztem słabszych. Rozbrzmię wały tutaj zresztą głosy obrony tych najsłabszych i z tego założenia chcemy wyjść. To też nie możemy się zgodzić na ten tekst i uważamy, że daleko właściwszem kryterium będzie ocenienie korzyści, które się wiążą ze sposobem budowania i sposobem eksploatacji danej działki.</u>
<u xml:id="u-122.10" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Również o ile chodzi o uchwały większości komisji, to muszę się przeciwstawić sformułowaniom, jakie zostały nadane zakończeniom ostatniego ustępu punktu 47, a więc nowelizującego art. 174. Otóż chodzi tutaj o sprawę ściągania należności przez gminy w drodze administracyjnej. Dodano na komisji „przez organ gminy w drodze administracyjnej”.</u>
<u xml:id="u-122.11" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Otóż ściąganie należności w drodze egzekucyjnej należności administracyjnych jest przekazane władzom skarbowym. Gminy, właściwie mówiąc, organów specjalnych nie posiadają dla ściągania tych należności. Tego rodzaju sformułowanie uniemożliwiałoby odsyłanie spraw w pewnych konkretnych wypadkach do władz skarbowych, natomiast rodziłoby konieczność powoływania do życia specjalnych organów gminnych. Z tych względów natury praktycznej, natury oszczędnościowej uważamy, że nie należy dodawać słów „przez organa”.</u>
<u xml:id="u-122.12" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Natomiast przeciwstawiamy się wszystkim poprawkom mniejszości z różnych co prawda powodów, a przedewszystkiem tym, które zmierzają do skreślenia uprawnień dla ciał publicznych, a więc organów samorządowych, pozostających pod kontrolą władz; nadzorczych do nakładania tych ciężarów, które tutaj w maksymalnych granicach zostały oznaczone, bowiem, jak powiedziałem na wstępie, te wnioski wynikają z zapoznania rozmiarów korzyści, które osiągają parcelujący przedewszystkiem, poza tem posiadacze działek przez angażowanie funduszów publicznych w inwestycje; dalej przeciwstawiamy się również wnioskom p. Pochmańskliego jako zbyt daleko idącym i w niektórych wypadkach mogącym — wbrew zamierzeniom autora — godzić władnie w słabszych. Bowiem zesztywnienie tego przepisu, że z mocy samego prawa koszty pierwszego urządzenia ulic mają być przekładane na właścicieli działek, wydaje się nam niewskazanem, niebezpiecznem i niewłaściwem, bowiem w wielu wypadkach gmina może albo tego nie potrzebować, albo też urządzenie danej ulicy może wiązać z jakimś wyższym interesem komunikacyjnym, a co zatem idzie, nie potrzebuje, nie będzie miała dostatecznego uzasadnienia do tego przełożenia kosztów.</u>
<u xml:id="u-122.13" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">To też uważamy, że przekładanie „z mocy samego prawa” szłoby za daleko. Mamy dostateczne zaufanie do naszych reprezentacyj samorządowych, że one, będąc emanacją samego społeczeństwa i wszystkich warstw, wyczują należycie jak trzeba w każdym wypadku postąpić.</u>
<u xml:id="u-122.14" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Nowela jest naturalnie pomyślana pod kątem widzenia zabezpieczenia interesów publicznych, ale ona szuka lingi środka, linii zgody pomiędzy interesem publicznym a interesem prywatnym i z tej linii nie chcielibyśmy zejść, wiele zaś z poprawek p. Suchorzewskiego zmierza w kierunku przesunięcia być może zbyt radykalnego.</u>
<u xml:id="u-122.15" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Ta są te uwagi, które chciałem zgłosić Wysokiej Izbie.</u>
</div>
<div xml:id="div-123">
<u xml:id="u-123.0" who="#StanisławCar">Panie Ministrze, czy te dwa zastrzeżenia co do poprawek zgłasza Pan Minister jako poprawki?</u>
</div>
<div xml:id="div-124">
<u xml:id="u-124.0" who="#WiceministerSprawWewnętrznychpKorsak">Tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-125">
<u xml:id="u-125.0" who="#StanisławCar">Do osobistego oświadczenia zgłosił się p. Hołyński.</u>
<u xml:id="u-125.1" who="#komentarz">(P. Hołyński Do sprostowania.)</u>
<u xml:id="u-125.2" who="#StanisławCar">To znaczy na zasadzie art. 38 regulaminu do osobistego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-125.3" who="#komentarz">(P. Hołyński To jest to samo.)</u>
<u xml:id="u-125.4" who="#StanisławCar">Ma Pan 5 minut czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-126">
<u xml:id="u-126.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoka Izbo! Chciałem sprostować złe zrozumienie mnie przez p. Ministra Korsaka. Wnioskuję, że źle byłem zrozumiany, ponieważ p. Minister zaszczycił mię swoją odpowiedzią, a przytoczył motywy w dwóch punktach nie dotyczące moich wywodów. Mianowicie, gdy mówiłem o punkcie 7, o zatwierdzaniu planów zabudowy, to stanąłem na tem stanowisku, co p. Minister Korsak, tam, gdzie sprawa dotyczy zakładów przemysłowych i tych rzemieślniczych, które mogą zatruwać spokój ludności, natomiast przeciwstawiłem się zagadnieniu ustalania rodzaju drobnych zakładów handlowych i pozostałych zakładów rzemieślniczych. Natomiast odpowiedź p. Ministra Korsaka szła w tym drugim kierunku, którego nie kwestionowałem. Druga odpowiedź, jaką mi dał p. Minister Korsak i jego argumenty dotyczyły art, 64, czyli punktu 30, ja natomiast przemawiałem nie do art. 64, czyli punktu 30, lecz do punktu 47, czyli do art. 174.</u>
</div>
<div xml:id="div-127">
<u xml:id="u-127.0" who="#StanisławCar">Dyskusja została wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-128">
<u xml:id="u-128.0" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoki Sejmie! Wysunięte w dyskusji zarzuty i obiekcje co do sformułowania tekstu, ustalonego przez komisję, zostały tu już wyświetlone w przemówieniu p. Ministra Korsaka. Za swój obowiązek uważam przypomnieć tylko, co powiedziałem już w swoim wstępnym referacie, mianowicie, że komisja, ustosunkowując się do poszczególnych problemów, objętych projektem rządowym i wprowadzając nowe sformułowania, stała na stanowisku gminy, lecz starała się uzgodnić obustronne punktu zainteresowań i znaleźć uzgodnienia dla osiągnięcia wspólnych celów. Stąd wszelkie wnioski, które tu w dyskusji zostały wyprowadzone, i tezy obrony własności nieruchomej wydają się błędnemi i dlatego z natury rzeczy wszystkim tym wnioskom muszę się przeciwstawić.</u>
<u xml:id="u-128.1" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie zostały tu wysunięte ze względu na obecną sytuację gospodarczą napewno godne uwagi, z błędnych jednak założeń wypływające wnioski, dotyczące wytrzymałości gospodarczej tych, których projekt ustawy obciąża jakimiś świadczeniami. Otóż chciał bym jak najmocniej podkreślić, że ustawa w swych sformułowaniach bynajmniej nie zostawia pustki czy niewiadomej co do tego, co ma stanowić przedmiot obciążenia jednostki budującej się czy parcelującej. Wręcz przeciwnie, zarówno w art. 64, jak i w art. 174 granice obciążenia są nakreślone. Nie są to granice szablonowe, lecz rzeczowe. Zwłaszcza przypomnę tu art. 174 ust. 3, gdzie w dość długich sformułowaniach jest określona dopuszczalna maksymalna granica obciążenia. W ten sposób każdy, kto bierze udział w procesie parcelacyjnym, w art. 174 znajdzie granicę, do której może być dodatkowo z racji parcelacji czy zabudowania obciążony.</u>
<u xml:id="u-128.2" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie zwrócę uwagę na jeden istotny szczegół. Jest mianowicie powiedziane, że przez „koszta pierwszego urządzenia ulic” rozumie się oprócz zwrotu wartości gruntów, stanowiących własność gminy lub przez nią nabytych, również koszta budowy jezdni lub chodników, urządzonych „w sposób stosowany w danej miejscowości”. Więc to jest zasadnicze kryterium, które będzie musiało obowiązywać wszystkie władze, wszelkie samorządy przy obciążaniu kosztami urządzenia ulic. W razie, gdyby dopiero co do tego zaistniał spór, weszło by jako element pomocniczy szczegółowe sprecyzowanie kryteriów technicznych, z których dana inwestycja się składa, a o których ustawa w art. 174 wspomina.</u>
<u xml:id="u-128.3" who="#ZbigniewMadeyski">P. poseł Tarnowski przeprowadził analizę myślową, w której brał pod uwagę Plac Napoleona w Warszawie. Chciałbym sprostować, że wnioski, skądinąd słuszne, o tyle są błędne, że art. 64 nie dotyczy urządzenia ulic w miastach i osiedlach już istniejących, a za takie wypada uważać Plac Napoleona, lecz dotyczy tworzenia nowych osiedli i nowych dzielnic. W ten sposób wnioski p. posła Tarnowskiego są oparte na założeniach nieścisłych.</u>
<u xml:id="u-128.4" who="#ZbigniewMadeyski">Wreszcie jeszcze jedna uwaga. Zwrócić pragnę uwagę na to, że komisja starała się uchwycić tego, który ma partycypować w urządzeniu ulicy nie w sposób szablonowy, lecz uwzględniający rentę gruntową w chwili, kiedy do uchwycenia nadawać się ona będzie. Temu stanowisku komisji odpowiada między innemi trzecia rezolucja, która znajduje się na końcu druku nr 189. Rezolucja ta uwzględnia okoliczności, któreby mechanicznemu ściąganiu świadczeń od osób, nie mających jeszcze realnych z tego tytułu korzyści, mogły wręcz przeciwdziałać.</u>
<u xml:id="u-128.5" who="#ZbigniewMadeyski">Wypowiadam się za przyjęciem poprawek, zgłoszonych przez p. Ministra Korsaka z ramienia Rządu i przez p. posła Pimonowa, a przeciw wszystkim poprawkom mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-129">
<u xml:id="u-129.0" who="#StanisławCar">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania. Panowie będą łaskawi wziąć do rąk druk nr 189.</u>
<u xml:id="u-129.1" who="#StanisławCar">Do art. 1 zostały zgłoszone zarówno wnioski mniejszości, jak i poprawki, zgłoszone na dzisiejszem posiedzeniu przez posła Pimonowa w porozumieniu ze sprawozdawcą, oraz dwie poprawki, zgłoszone przez Rząd. Będziemy przedewszystkiem głosowali nad poprawką mniejszości, oznaczoną w druku 189 liczbą 1. Jest to poprawka p. posła Suchorzewskiego. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, ze chce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość, wniosek ten zatem upadł.</u>
<u xml:id="u-129.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania drugiego wniosku mniejszości, zgłoszonego przez posła Krzywoszyńskiego, oznaczonego w druku liczbą 2. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość, przeto i ten wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-129.3" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania dwóch wniosków p. posła Pimonowa.</u>
<u xml:id="u-129.4" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosku p. Pimonowa, oznaczonego liczbą 1.</u>
</div>
<div xml:id="div-130">
<u xml:id="u-130.0" who="#MarianWadowski">Do art. 1 w pkt. 19 (w art. 39) dodać ustęp końcowy: „W razie zawieszenia rozpatrzenia prośby o pozwolenie na budowę na podstawie ustępów poprzedzających odracza się na prośbę interesowanego terminy uiszczenia gminie wszelkiego rodzaju należności, opartych na przepisach niniejszego rozporządzenia, na okres o jeden rok dłuższy od okresu, na który zostało zawieszone rozpatrzenie prośby o pozwolenie na budowę”.</u>
</div>
<div xml:id="div-131">
<u xml:id="u-131.0" who="#StanisławCar">Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość, przeto ten wniosek p. Pimonowa został przez Izbę przyjęty.</u>
<u xml:id="u-131.1" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosku p. Pimonowa, oznaczonego liczbą 2.</u>
<u xml:id="u-131.2" who="#StanisławCar">Po pkt. 27 dodać pkt. 27a treści następującej: „W art. 58 rozporządzenia dodaje się ust. 2: „W razie zawieszenia rozpatrzenia planu parcelacji na podstawie ust. 2 ma zastosowanie przepis art. 39 ustęp końcowy”.</u>
</div>
<div xml:id="div-132">
<u xml:id="u-132.0" who="#StanisławCar">Proszę Panów Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby zechcieli wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość, przeto i drugi wniosek p. posła Pimonowa został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-132.1" who="#StanisławCar">Wracamy obecnie do druku sejmowego nr 189.</u>
<u xml:id="u-132.2" who="#StanisławCar">Będziemy obecnie głosowali nad poprawką oznaczoną liczbą 5, jako poprawką najdalej idącą, p. posła Krzywoszyńskiego. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość, przeto ta poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.3" who="#StanisławCar">Przegłosujemy obecnie poprawkę oznaczoną liczbą 3, zgłoszoną przez p. posła Suchorzewskiego.</u>
<u xml:id="u-132.4" who="#komentarz">(P. Madejski: Są dwa punkty w tej poprawce.)</u>
<u xml:id="u-132.5" who="#StanisławCar">Czy Pan Poseł Suchorzewski życzy sobie, aby każdy z tych punktów był oddzielnie głosowany?</u>
<u xml:id="u-132.6" who="#komentarz">(P. Suchorzewski: Oddzielnie)</u>
<u xml:id="u-132.7" who="#StanisławCar">W takim razie wracamy do poprawki oznaczonej liczbą 3, ale będziemy głosowali tylko nad pierwszym jej punktem według druku nr 189. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka ta upadła.</u>
<u xml:id="u-132.8" who="#StanisławCar">W tej samej poprawce nr 3 przystępujemy do punktu 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.9" who="#StanisławCar">Przystępujemy obecnie do przegłosowania poprawki p. posła Tarnowskiego, oznaczonej liczbą 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.10" who="#StanisławCar">Przystępujemy do poprawki oznaczonej liczbą 6, a zgłoszonej przez p. posła Krzywoszyńskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.11" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania poprawki oznaczonej liczbą 8, jako najdalej idącej, opiewającej na skreślenie punktu 47. Poprawka ta została zgłoszona przez p. posła Krzywoszyńskiego. Zwracam uwagę Panów, że ciągle głosujemy według druku sejmowego nr 189. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.12" who="#StanisławCar">Obecnie przystępujemy do poprawek zgłoszonych przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-132.13" who="#StanisławCar">Pierwsza poprawka, dotycząca punktu 47 ustawy, ust. 2, punkt a), polega na tem, ażeby po słowie „korzyści” postawić kropkę, a resztę zdania skreślić. Dotyczy to ustępu, zamieszczonego w druku na stronie 7. Czy Panowie Posłowie są dobrze zorientowani?</u>
<u xml:id="u-132.14" who="#komentarz">(P. Madejski: Proszę o powtórzenie o który ustęp chodzi.)</u>
<u xml:id="u-132.15" who="#StanisławCar">Jeszcze raz powtórzę. Jest to poprawka, którą uzasadniał przed chwilą p. Wiceminister Korsak, dotyczy ona punktu 47 ustawy, tego punktu, który jest wydrukowany na stronicy 7 sprawozdania sejmowego, a mianowicie, ażeby w punkcie b) po wyrazie „korzyści” postawić kropkę i skreślić słowa: „w wysokości jednak nie przekraczającej 20% wartości odnośnych działek, obliczonej bez uwzględnienia podniesienia się ich wartości wskutek urządzenia ulicy lub placu”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Może Pan Sekretarz zechce obliczyć.</u>
<u xml:id="u-132.16" who="#komentarz">(Po obliczeniu.)</u>
<u xml:id="u-132.17" who="#StanisławCar">74 pp. posłów wypowiedziało się za tą poprawką. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość, zatem poprawka Rządu przeszła.</u>
<u xml:id="u-132.18" who="#StanisławCar">Przystępujemy do przegłosowania następnej poprawki; dotyczy ona tego samego punkt tu 47, ustępu końcowego, wydrukowanego w sprawozdaniu sejmowem na stronicy 8. Mianowicie idzie o skreślenie z tego ustępu wy razów: „przez organa gminy”. To jest poprawka, którą przed chwilą uzasadniał p. Wiceminister Spraw Wewnętrznych. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość. Poprawka Rządu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-132.19" who="#StanisławCar">Obecnie przegłosujemy trzecią poprawkę, zgłoszoną przez posła Pimonowa. Proszę Pana Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-133">
<u xml:id="u-133.0" who="#MarianWadowski">W punkcie 47 (do art. 174) dodają się ustępy końcowe: „Koszty urządzenia ulic i placów, przekładane na właścicieli działek na podstawie niniejszego artykułu, nie mogą być nakładane na tych właścicieli działek, których obowiązujące ograniczenia ustawowe pozbawiają całkowicie korzyści, wypływających z urządzenia ulic i placów, dla tych zaś właścicieli działek, których obowiązujące ograniczenia ustawowe pozbawiają częściowo lub czasowo korzyści, wypływających z urządzenia ulic i placów, koszty powyższe powinny być odpowiednio obniżone lub uiszczenie ich odroczone.</u>
<u xml:id="u-133.1" who="#MarianWadowski">Minister Spraw Wewnętrznych w drodze rozporządzenia określi, jakie ustawowe ograniczenia, oparte na niniejszem rozporządzeniu lub na innych przepisach prawnych, powodują zwolnienie od obowiązku ponoszenia powyższych kosztów, bądź też powodują i w jakim stopniu zmniejszenie lub odroczenie uiszczenia odnośnych wpłat”.</u>
</div>
<div xml:id="div-134">
<u xml:id="u-134.0" who="#StanisławCar">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość. Zatem poprawka posła Pimonowa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-134.1" who="#StanisławCar">Przechodzimy do druku nr 189 i będziemy głosowali poprawkę posła Suchorzewskiego, oznaczoną liczbą 7, która się składa z 6 punktów. Będziemy głosowali te punkty kolejno punkt po punkcie.</u>
<u xml:id="u-134.2" who="#StanisławCar">Więc przedewszystkiem będziemy głosowali 1 punkt tej poprawki. Kto jest za pierwszym punktem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.3" who="#StanisławCar">Punkt 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.4" who="#StanisławCar">Punkt 3. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.5" who="#StanisławCar">Punkt 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.6" who="#StanisławCar">Punkt 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.7" who="#StanisławCar">Punkt 6. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.8" who="#StanisławCar">W ten sposób przegłosowaliśmy wszystkie wnioski mniejszości, jakoteż poprawki rządowe. Wobec tego art, 1 przechodzi w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję, wraz z 2 poprawkami rządowemi oraz 3 poprawkami p. Pimonowa.</u>
<u xml:id="u-134.9" who="#StanisławCar">Do artykułów 2–6 nie są zgłoszone żadne poprawki, przeto artykuły te przechodzą w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję.</u>
<u xml:id="u-134.10" who="#StanisławCar">Przechodzimy do głosowania nad ustawą w całości. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość. Zatem ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-134.11" who="#StanisławCar">Odbycie trzeciego czytania może nastąpić tylko, o ile będzie zgłoszony wniosek formalny o skrócenie postępowania i przystąpienie niezwłoczne do trzeciego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-135">
<u xml:id="u-135.0" who="#ZbigniewMadeyski">Na podstawie art. 66 punkt d) regulaminu stawiam wniosek o skrócenie postępowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-136">
<u xml:id="u-136.0" who="#StanisławCar">P. sprawozdawca stawia wniosek formalny o przystąpienie niezwłoczne do trzeciego czytania. Kto jest za tym wnioskiem formalnym, zechce wstać. Stoi większość, wniosek formalny został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-136.1" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął Obecnie musimy przegłosować rezolucję, uchwalone przez komisję. Rezolucje te znajdują się również w druku nr 189 na str. 15.</u>
<u xml:id="u-136.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do głosowania rezolucji oznaczonej liczbą I. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-136.3" who="#StanisławCar">Przystępujemy do głosowania rezolucji nr II. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać., Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-136.4" who="#StanisławCar">Przystępujemy do rezolucji nr III. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-136.5" who="#StanisławCar">Przystępujemy do rezolucji nr IV. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona, W ten sposób porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-136.6" who="#StanisławCar">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-136.7" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-137">
<u xml:id="u-137.0" who="#MarianWadowski">Interpelacja p. ks. Lubelskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie emerytalnej.</u>
<u xml:id="u-137.1" who="#MarianWadowski">Interpelacja p. Krzeczunowicza do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie uchybień administracyjnych linii Gdynia Ameryka.</u>
<u xml:id="u-137.2" who="#MarianWadowski">Interpelacja p. Olszewskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie wymiaru podatku dochodowego cukrowniom.</u>
<u xml:id="u-137.3" who="#MarianWadowski">Interpelacja p. Mroza do p. Ministra Skarbu w sprawie zagadnienia emerytalnego.</u>
<u xml:id="u-137.4" who="#MarianWadowski">Interpelacja p. Gardeckiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie bezrobocia w Warszawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-138">
<u xml:id="u-138.0" who="#StanisławCar">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-138.1" who="#StanisławCar">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-138.2" who="#StanisławCar">Przed zamknięciem posiedzenia podaję do wiadomości Izby, że w dniu 27 lutego r. b. p. poseł Kozicki zwrócił się do mnie o skierowanie do Sądu Marszałkowskiego sprawy zarzutów, postawionych mu w prasie przez prezydium Związku Leśników. W sprawie tej zapadło orzeczenie Sądu Marszałkowskiego, którego treść ze względu na publiczny charakter sprawy uważam za właściwe podać do wiadomości Izby.</u>
<u xml:id="u-138.3" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie sentencji orzeczenia:</u>
</div>
<div xml:id="div-139">
<u xml:id="u-139.0" who="#MarianWadowski">„Sąd Marszałkowski, rozpatrzywszy przekazaną mu przez Marszałka Sejmu sprawę posła dra Jerzego Kozickiego, wszczętą na wniosek tegoż posła Kozickiego na skutek notatki prezydjum Związku Leśników, umieszczonej w prasie, a zdaniem posła Kozickiego uwłaszczającej jego czci jako posła, orzeka po myśli art. 99 regulaminu Sejmu:</u>
<u xml:id="u-139.1" who="#MarianWadowski">Poseł dr. Jerzy Kozicki nie popełnił czynu, nielicującego z honorem i godnością posła”.</u>
</div>
<div xml:id="div-140">
<u xml:id="u-140.0" who="#StanisławCar">O terminie i porządku dziennym następnego posiedzenia będą Panowie Posłowie zawiadomieni na piśmie.</u>
<u xml:id="u-140.1" who="#StanisławCar">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-140.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 15.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>