text_structure.xml 247 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 15 przed połud.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Poczt i Telegrafów Bogusław Miedziński, Minister Przemysłu i Handlu Eugenjusz Kwiatkowski. Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Karol Niezabytowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderZwierzyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 318 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 319 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Ossowski i Milczyński. Listę mówców prowadzi p. Milczyński.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderZwierzyński">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pisma z wnioskami:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AleksanderZwierzyński">Sądu powiatowego w Jarosławiu o wydanie z § 496 u. k. posła Gruszki:</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AleksanderZwierzyński">Sędziego śledczego I rewiru na Pow. chełmski o wydanie z art. 129 cz. I p. 1, 2 i 6 k. k. posła Szakuna.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AleksanderZwierzyński">Wnioski te odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AleksanderZwierzyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Lewin, Lippoman i Reich.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AleksanderZwierzyński">Udzieliłem urlopu posłom: Wojtkowiakowi na 2 dni, Konopczyńskiemu i Sejdzie na 3 dni, Bigońskiemu na 4 dni, Chybowi i Sołtysiakowi na 5 dni, Janowi Brzezińskiemu i Schreiberowi na 6 dni, Frostigowi i Moritzowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AleksanderZwierzyński">Proszą o udzielenie urlopu posłowie: Eisenstein na 8 dni, Somscher na 9 dni, Rosenblatt i Rzepecki na 2 tygodnie, Skrzypa na 3 miesiące.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AleksanderZwierzyński">Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy do porządku dziennego: dalsza rozprawa szczegółowa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1927/28 (druk nr 2600). Obecnie jesteśmy przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Głos ma p. Wiślicki,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WacławWiślicki">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jeżeli go porównać w procentowych wydatkach do Ogólnego budżetu Państwa, wynosi prawie 1/2% zdawałoby się zatem, że dyskusja wogóle nad tym budżetem powinna być jak najkrótsza.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WacławWiślicki">Ogólne zestawienie cyfrowe przedstawia oczywiście najmniejsze zainteresowanie, ale budżet ten jest podstawą całego życia gospodarczego w Polsce, a tem samem rozwoju samej Polski. I dlatego trzeba się zastanowić nad zagadnieniem, w jakimi kierunku szła u nas polityka gospodarcza.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WacławWiślicki">By móc odpowiedzieć na pytanie, w jak lim kierunku powinna pójść polityka gospodarcza, trzeba wprzódy uświadomić sobie, jaką jest struktura ekonomiczna kraju oraz gospodarki światowej. Czasy, kiedy można było żyć bez ołówka i kompasu, minęły bezpowrotnie. Organizmy gospodarcze na całym świecie, niezdolne do syntetyzowania w dziedzinie gospodarczej, przestają być podmiotami gospodarki światowej. I dlatego nad tem zagadnieniem syntetycznem, w jaki sposób życie gospodarcze rozwija się w Polsce pragnę chwil kilka się zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#WacławWiślicki">Przechodząc do analizy struktury ekonomicznej kraju w chwili obecnej, musimy przedewszystkiem odpowiedzieć na pytanie, jaka jest właściwie fizjonomia ekonomiki krajowej? Zdaje sobie zupełnie dokładnie sprawę z tego, że znajdę licznych przeciwników, którzy gwoli zachowania obecnego stanu posiadania pewnych grup, dążą za wszelką cenę do wyłączenia z rozważań nad ukształtowaniem się polityki gospodarczej wszelkich momentów zasadniczych. Usiłowano ująć sprawę zapomocą pytania: czy Polska jest krajem rolniczym czy przemysłowym? Nie ulega wątpliwości, że koncepcja Polski agrarnej, w ścisłem znaczeniu tego słowa, jest błędna, naiwną byłaby wszakże supozycja przemysłowego charakteru gospodarki. Charakter gospodarczy Polski, jak słusznie ktoś powiedział, nie może być utożsamiony z charakterem gospodarczym w żadnym innym kraju. Polska znajduje się na granicy dwóch obszarów świata europejskiego, z jednej strony obszaru zachodniego, przemysłowego, a z drugiej strony obszaru wschodniego, agrarnego. Dlatego struktura ekonomiczna Polski jest i agrarna i przemysłowa. Prawda, że Polska jest krajem wybitnie rolniczym, wszakże posiada przemysł na tyle zaledwie rozwinięty, że przy większym dobrobycie nie będzie mógł zaspokoić konsumpcji na rynku wewnętrznym. Polska nie posiada widoków dla rozkwitu wielkiej industrii z powodu braku licznych, niezbędnych po temu surowców, a powtóre, że przeszkadza jej konkurencja wysoko uprzemysłowionych sąsiadów. Wątpliwe jest także, czy w najbliższej przyszłości możliwe będzie zrealizowanie planu intensyfikacji produkcji rolnej, gdyż za wiele mamy lichych i tanich gruntów i nadmiar taniego robotnika rolnego.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#WacławWiślicki">Pozatem nie wolno zapominać, że w Polsce jest około 19 milionów ludności, czyli prawie 2/3 zainteresowanej w produkcji rolnej, w przemyśle natomiast pół miliona, wówczas, kiedy mamy w Niemczech przeszło 7 milionów, we Francji 8 milionów. w Stanach Zjednoczonych 14, a w takiej małej Belgii 1/2 miliona. Co do charakteru przemysłu, to warto zapoznać się z jedną tylko cyfrą, że w przemyśle bawełnianym Anglia posiadała wrzecion w 1923 r. 50 milionów, a Polska około 1 miliona. Czy u nas zdawano sobie sprawę z powyższych faktów i czy zastanawiano się nad konstrukcją tego państwa przemysłowo-rolniczego, a ściślej mówiąc, rolniczo-przemysłowego?</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#WacławWiślicki">Przyjrzyjmy się bliżej produkcji rolnej. Powierzchnia gruntów rolnych wynosi prawie połowę całej powierzchni kraju, przyczem z uwagi na nieznaczny stosunkowo procent nieużytków, jest ona prawie wszędzie normalna. Wszakże pod względem intensyfikacji gospodarstw rolnych była możliwa pewna poprawa, gdyż zbiory w kwintalach z hektara przedstawiają się za okres 1901 r. do 1925 w porównaniu z innemi państwami! niepomyślnie. Jeżeli porównamy, że w Anglii zbiór pszenicy z hektara 32%, w Niemczech 18,4, w Danii; 29,3, a w Polsce 11, to widzimy, że jest to w Europie najniższa cyfra, a co do żyta, to produkcja wyższa jest w Niemczech, Czechosłowacji i Danii, jeżeli zaś idzie o buraki, to poza Anglia Polska jest na ostatniem miejscu. Z tego widzimy, że z pominięciem wyjątkowo urodzajnych lat mamy normalny niedobór 2.000.000 kwintali pszenicy rocznie na wyżywienie swojej ludności, a pozatem przy dobrym urodzaju nadwyżka eksportowa żyta nie przekracza 2.000.000 kwintali mamy pozatem przemysł przerabiający produkty rolne dla eksportu. Ale jak eksport wygląda? Co do drzewa eksportowego, to nie zgadzam się z p. referentem, który kładzie stale nacisk na niezdolność naszych eksporterów do zajmowania się wywozem, przeciwnie, ja kładę całą odpowiedzialność na złą politykę Ministerstwa Rolnictwa, które nie umiało zagadnienia eksportu drzewnego rozwiązać z punktu widzenia interesów Polski przeciwnie, prowadziło zupełnie tendencyjną politykę, ażeby wszystkie warsztaty pracy, zajęte w Polsce eksportem leśnym, zniszczyć i zahamować. Mam na myśli tartaki, które myślały o wywożeniu produkcji drzewa do kraju sąsiedniego.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#WacławWiślicki">Niestety, wywoziło się drzewo nieprzecierane. Tam było przecierane, stamtąd wysyłane dalej, do Anglii czy do innych krajów. Nasze tartaki! stale nic nie robiły, dlatego, że kwestią eksportu drzewa nie była rozważana pod kątem widzenia interesu Państwa jako całości, lecz pod kątem widzenia, jaką sumę otrzyma Ministerstwo. Powinno się zaś było rozważać, ilu będzie zajętych przy eksporcie robotników i warsztatów.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(P. Ossowski: Olbrzymie ceny osiągnięto coprawda.)</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#WacławWiślicki">W sprawie tych cen różnie się mówi! w wileńskiej dyrekcji leśnej, ja mam wrażenie, że przeciwnie, tam była tendencja taniej sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(P. Ossowski: Ja mówiłem o dzielnicy zachodniej.)</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#WacławWiślicki">W dzielnicy zachodniej tak. bo tam jest rozwinięte tartacznictwo i przecierka i pozatem jest blisko sąsiad niemiecki, który kupuje.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(P. Ossowski: Okrąglaki.)</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#WacławWiślicki">Okrąglaki i inne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#WacławWiślicki">Teraz jest inne zagadnienie eksportowe, które w rolnictwie odgrywa dużą role, mianowicie eksport jajek. O eksporcie jajek mam bardzo ciekawe cyfry: w 1922 r. wywieziono za 3.000.000 zł., w 1903 r. — za 10.200.000 zł., w 1924 r. — za 16.000.000 zł., w 1905 r. — za 51.000.000 zł., a rok 1926 daje 109.000.000 zł. Ale co się robi w 1926 r.? W 1924 r. i w 1925 r. walczyliśmy z systemem eksportu jaj i mówiliśmy, że wywozem jaj w Polsce — p. Minister Szydłowski się uśmiecha, jemuśmy o tem mówili — zajmowała się wdowa po generale, prokurator sądu, sędzia śledczy, adwokat, ale kupców nie było, bo to byli Żydzi.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">(Głos: Bo są w Sejmie.)</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#WacławWiślicki">Jajka to był polityczny artykuł do różnych kombinacji, robionych przy takich czy innych posunięciach rządowych, ale Polska na tych Politycznych kombinacjach traciła najwięcej, bo zdeprecjonowała zupełnie opinie jako poważny czynnik w eksporcie jajek. Zaczęło się wysyłać towar nieodpowiedni, a dlaczego, zaraz to Panom wytłumaczę. Ten generał i ten sędzia śledczy nie eksportował, ale przychodził do kupca żydowskiego i mówił: Panie, kup Pan odemnie pozwolenie. Myśmy kupowali, ale firmą eksportową on był. I pocóż kupiec miał się troszczyć o gatunek eksportu? Brało się to, co się dało, bo na rachunek uprzywilejowanego szedł ten eksport. A dziś jest sytuacja inna. Przeczytam Panom bardzo charakterystyczny list, który może Panów ucieszy, napisany do jednego z eksporterów, przez wielką angielską importową firmę. Firma jest poważna, list zaświadczony przez Konsulat polski.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#WacławWiślicki">„Z przyjemnością stwierdzamy, iż w przeciągu ostatnich dwu sezonów importowaliśmy polskie jaja, pakowane przez p. Icka Zygelszypera w Krasnymstawie, dawniej Lublinie. P. Zygelszyper zawsze przesyłał nam polskie jaja o najlepszej jakości, starannie wybrane t pakowane w suchej wełnie drzewnej i mocnych skrzyniach eksportowych.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#WacławWiślicki">Z wielką chęcią chcielibyśmy w przyszłości kontynuować stosunki handlowe z p. Zygelszyperem.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#WacławWiślicki">Maks Minden et Co LTD.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#WacławWiślicki">E. Philip Dyrektor</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#WacławWiślicki">Ale Ministerstwu Rolnictwa nie podobał się ten eksport i p. Minister Rolnictwa powiada: Straszny jest eksport, musimy zrobić w teł chwili sanację, wybudować chłodnie i najważniejszą rzecz: musimy zarejestrować firmy eksportowe. Jak ja słyszę słowo „rejestrować”, to się zawsze patrzę na prawą stronę tej Izby i na prezesa Grabińskiego, czy to ma być rejestr firm polskich, czy żydowskich, czy przeciwżydowskich, bo rejestr w Polsce, to znaczy, wieliminować Żydów. Alb gdy wyłączycie. Panowie, przy tej nowej koncepcji rejestru eksporterów Żydów, to powrócicie do cyfry 10, 16 134 miliony; podtrzymacie zaś nasze plany, dacie możność pracy fachowcom, to będziecie mieli nie 106. ale 206 milionów, bo Polska może eksportować jaja do 200 milionów złotych. Ja dla przykładu tylko mówiłem o tych dwóch charakterystycznych artykułach eksportowych, aby wykazać błędność naszej polityki.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#WacławWiślicki">Teraz chciałbym omówić zagadnienie, które w Polsce jest bardzo poważne — zagadnienie przemysłu. Przemysł przed wojną w Polsce pracował na obce rynki w granicach swego wspólnego obszaru celnego, ma się rozumieć, poszczególnych dzielnic, więc Kongresówka dla Rosji, Poznańskie dla Rzeszy Niemieckiej, Małopolska Wschodnia i Zachodnia dla Austro-Węgier. W Kongresówce pracował przemysł włókienniczy. metalowy, spożywczy i drzewny. Przemysł włókienniczy eksportował 67% ogólnej swojej produkcji do Rosji. Przemysł metalowy w Królestwie eksportował rzeczy proste, nieskomplikowane maszyny, narzędzia, rury, gwoździe i t. p. Była to zatem produkcja o wybitnie eksportowym charakterze, a przytem produkcja niższych gatunków towarów i niższych stadiów wytwórczości, produkcja nie zróżniczkowana i nie wielkiej skali wytwórczości!, to też ze zmiana sytuacji politycznej przemysł znalazł się w ciężkiem położeniu. Jasnem jest, że w obecnej: fazie formowanie eksportu jest wysoce szkodliwe, gdyż podtrzymuje fikcję żywotności wtenczas, gdy należy pomyśleć o gruntownej przebudowie słabiutkiego przemyśla Należy przedewszystkiem dążyć do zdobycia rynku wewnętrznego, mieć na względzie zaspokojenie jego potrzeb i wyparcie z rynku towarów importowanych z zagranicy, które mogą być wytworzone w kraju, jak to należy powiedzieć o wyrobach bawełnianych. Należy zrozumieć potrzebę importu tych towarów, których Polska nie ma, albo w których przemysł nie chce się dostosować do poziomu cen: zagranicznych, natomiast powinniśmy zagwarantować ochronę celną towarom, które mogą być produkowane w Polsce. Niestety, taryfa celna nie jest dostosowana do tego, raczej do zagadnienia interesów przemysłowca, niż do interesów przemysłu, a o to nam chodził przedewszystkiem, jeżeli chcemy stworzyć warunki pewnego dobrobytu wewnątrz kraju. Poza tem nie ulega wątpliwości, że ochrona celna na towary nieprodukowane w kraju, albo nie rosnące w kraju, które jednak muszą być konsumowane, jest tylko troską fiskalną, a nie troską o interesy obywateli i Państwa. Rozumiem bardzo dobrze, że niepodobna odrazu obniżyć stawek celnych, wszakże musi nastąpić pod tym względem poprawa, gdyż w przeciwnym razie utrzymają się przedpotopowe i strupieszałe warsztaty produkcji, nastąpił stan, kompletnego skostnienia i to w dobie, gdy wszędzie dokoła u sąsiadów wre i kipi energiczna i wytężona praca u podstaw, gdzie w ciągu jednej nocy niemal zmienia się fizjonomia gałęzi produkcji.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#WacławWiślicki">Poprawę w r. 1926 zawdzięczamy pomyślnej, koniunkturze dla eksportu węgla. Wiemy, że w końcu r. ub. krzywa wykazuje gwałtowny spadek i choćbyśmy się optymistycznie zapatrywali na możliwości utrzymania się na zdobytych w okresie strajku angielskiego rynkach węglowych, nie ulega wątpliwości, że wywóz węgla z Polski mnisi się zbliżyć do przeciętnej cyfry z końca pierwszego półrocza 1926 r. Wydaje mi się, że należy położyć kres stanowczy legendzie o możliwości ekspansji naszego przemysłu, zabrać się natomiast do gruntownej pracy nad podniesieniem poziomu wytwórczości, przygotowując w ten sposób grunt dla poprawy stosunków — Przyjrzyjmy się krzywym naszego wywozu i przywozu. Proszę Panów, krzywa wywozu jest bardzo charakterystyczna. Wykazuje ona jasno, że w 1924 r. przywoziliśmy 1.470.000 — wywoziliśmy 1.200.000. Z tej trybuny p. Grabski opowiadał o tych biednych robotnikach, dla których trzeba koszule sprowadzać. Analiza wywozu W 1926 r. także nie jest pocieszającą. Jeżeli się weźmie lata — 1924, 1926 i 1926, to przekonamy się, że nasz wywóz poza pewną granicę nie idzie, a to dlatego, że warunki w jakich Polska się rozwija, są niezdrowe dla eksportu i dlatego musimy dążyć do racjonalizacji! naszej produkcji. A racjonalizacja naszej produkcji, to jest zagadnienie powiększenia naszej konsumpcji.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(Głos: Ale jak?)</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#WacławWiślicki">Zagadnienie racjonalizacji musi więc być w Polsce rozwiązane jak najprędzej. Nie potrzebuję Panom tłumaczyć skąd to zagadnienie powstało, ono przyszło do Polski z Ameryki via Niemcy. Chodził przedewszystkiem o racjonalizację postępowania wytwórczego, a więc o przebudowę procesu produkcji. Racjonalizacja przemysłu polega na przywróceniu i podniesieniu zyskowności przemysłu. Cała potęga Ameryki opiera się na niej. Oddawna było wiadomo, że przez racjonalizację uda się osiągnąć podniesienie przemysłu i odbudować straconą koniunkturę. Niemcy to dobrze zrozumiały i racjonalizacja stała się ich hasłem naczelnem w r. 1936. Na czem się ona opiera? Na dwóch zasadach: 1) na lepszej fabrykacji, 2) ma lepszych metodach organizacji. Wprowadzono wiec masowo techniczne ulepszenia, nowe maszyny, przebudowano stare, dostosowując je do wydatniejszej produkcji, ulepszono metody fabrykacji, zwiększono wydajność pracy. Dało to wyniki zdumiewające, że wspomnimy tytułem przykładu, iż w ciągu jednego roku tylko przemysł żelazny podniósł te produkcję o 109,8% w stosunku do 1925 (100). a stalowy o 137,6% Bilans handlowy w 1925 r. był ujemny, a w r. 1936 wykazał przewyżkę wywozu 125 milionów marek. Zagadnienie to nie może być rozwiązane pod kątem widzenia niepodniesienia rynku wewnętrznego, a to podniesienie rynku wewnętrznego może nastąpić dzięki podwyższeniu płac, a w ten sposób powiększenia konsumcji. Obniżeniem płac my nie powiększymy konsumcji, ale powiększeniem płac i analizą organizacji pracy i analizą powiększenia produkcji możemy do czegoś dojść. Nie możemy prowadzić takiej polityki, że wyrabiamy artykuły, a później dopiero zastanawiamy się nad ceną sprzedażną, lecz powinniśmy się najpierw zorientować, po jakiej cenie mogą być te produkty umieszczane w Polsce, i potem zacząć je produkować. Jeżeli dostosujemy się do tych warunków, to przemysł będzie mógł zarabiać w Polsce, ale musimy skończyć wreszcie z tą teorią, że nie wolno zarabiać. W Polsce dziś nie wolno zarabiać. Człowiek. który powie, że zarabia, jest skazany na to, że straci wszystko, co ma. Państwo, która chce się rozwijać absolutnie takiej polityki stosować nie może. I w interesie panów socjalistów leży, żeby Polska przeszła przez kapitalizm, bo ona jeszcze kapitalizmu nie miała. A jeżeli Panowie chcecie dopingować życie społeczno-ekonomiczne. to musicie pomagać, żeby kapitalizm w Polsce się rozwijał, a kapitalizm może się rozwijać wtedy, jeżeli pozwolił się ludziom zarabiać i musicie zgodzić się z tem, że Polska musi przejść przez kapitalizm i że należy go rozwinąć.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#WacławWiślicki">Po analizie zagadnienia przemysłu, muszę też zanalizować zagadnienie, które mnie może więcej interesuje, mianowicie zagadnienie handlu. A zatem handel. W myśl teorii naszych domorosłych znawców życia gospodarczego — mamy wszelkiego rodzaju znachorów i mamy dużo książek na ten temat napisanych — handel u nas jest skazany na zagładę. Panował pogląd, że handel jest nieprodukcyjny. Nie będę tu wskazywał, jak dalece szkodliwą dla całokształtu naszego życia gospodarczego była ta teza. Dziś zagranicą każdy uczeń elementarne! szkoły handlowej wie o tem, że handel jest przedmiotem ustawicznych trosk rządów, i w takiej Anglii wygłoszenie powyższej tezy wywołałoby wszędzie salwy śmiechu. Dla charakterystyki tego, co powiedziałem, w kilku słowach chce zwrócić uwagę na rzecz następująca: Bank Gospodarstwa Krajowego urządził! konkurs na t. zw. dzieła ekonomiczne pod opieka rządu i czynników ekonomicznych. Pierwsza nagroda była dana jednemu panu, który nie należy do mego zawodu kupieckiego, który mile należy do mojej organizacji, a który za te słowa dostał pierwszą nagrodę. Otóż na stronicy 46 tej książki konkursowej jest powiedziane tak: „Nasza polityka gospodarcza była dla handlu wybitnie nieprzychylna. Polityka podatkowa ze swemi nadmiernemi ciężarami była wprost skierowana przeciwko handlowi, polityka kredytowa bojkotowała przedsiębiorstwa handlowe, nie uwzględniając ich przy rozdziale kontyngentu kredytowego. Wystarczy nadmienić, że w kredycie wekslowymi Banku Polskiego z dnia 31 grudnia 1934 n. przedsiębiorstwa handlowe, reprezentowane, są przydziałem 3,6%, on się już dzisiaj myli, bo teraz nawet niema 1% ogólnej sumy kredytu. — Ta wroga handlowi polityka podatkowa i kredytowa stanowi poważny czynnik współdziałający przy zaostrzeniu obecnego kryzysu gospodarczego, albowiem handel jest głównym konsumentem przemysłu i rolnictwa. Gdy Państwo wypompowuje z handlu kapitał obrotowy, gdy handel odcięty jest od źródeł kredytowych, brak funduszów obejmuje całą powierzchnię życia gospodarczego. Należy pamiętać o term, że handel finansuje produkcję, że handel dostarcza jej środków obrotowych, że handel wyrównuje różnice produkcji poszczególnych okresów przez robienie zapasów. Gdy handel, wyczerpany nadmiernym naciskiem podatkowym i anemią kredytowa, nie może uzupełniać zapasów towarowych, wyczerpanie udziela silę produkcji przemysłowej, która traci nabywcę. Silę nabywczą ludności reprezentują przedewszystkiem środki obrotowe handlu, których pozostawienie jest konieczne dla utrzymania warsztatów pracy”. Zresztą ta opcja nie jest odosobniona, gdyż i drugi laureat tegoż konkursu, i. Rościszewski, pisze: „Charakter i cyfry importu dają nam pole do zwrócenia uwagi na niedostateczne uwzględnianie finansowych potrzeb kupiectwa przez naczelne instytucje bankowe. Kupiectwo, pominięte przy rozdziale kredytów, siłą konieczności zwracać się po nie musiało zagranicę, udzielającą chętnie takowych w formie towarowej”. Są tacy, którzy narzekają na hipertrofię, t. i. na gwałtowny przerost handlu w Polsce. Tymczasem, gdy chodzi o handel hurtowy rzecz ma się wręcz przeciwnie, gdyż handel ten nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięty. Zjawisko to cytowane jest znowu w tej książce, że handel wewnętrzny był upośledzony, gdyż towar krajowy szedł na rynki znajdujące się poza krajem. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli mamy dalej tę tezę rozwijać, to są ekonomiści, którzy mówią nawet w Lewjatanie, jak p. Gostomski, wielki ekonomista, który przyjechał z Ameryki, że głównem nieszczęściem jest to, że jest za duża rozpiętość cen między hurtem i, detalem. Ja w tej chwili cyfry przytoczę, ale charakterystyczne. Polska znajdowała się i znajduje się w sytuacji takiej, że z handlem, dlatego, że był on w rękach żydowskich, trzeba było skończyć, ale Panowie się grubo mylą. Sytuacja ekonomiczna i gospodarcza Polski jest dlatego taka, że handel w Polsce zostali zniszczony, że nie było ministra, któryby zajmował się tem zagadnieniem. Niestety dziś w Polsce, Minister Przemysłu i Handlu, jest rzeczywiście w strasznej sytuacji. Bo, proszę Panów, na całym święcie, taki organ, jak Ministerstwo Przemysłu i Handlu skupia u siebie wszystkie zagadnienia ekonomiczne, a co się u nas dzieje? Minister Skarbu ma więcej do mówienia o polityce gospodarczej, niż Minister Przemysłu i Handlu. Minister Rolnictwa ma więcej do mówienia. Minister Spraw Wewnętrznych ma więcej do mówienia, niż p. Minister Przemysłu i Handlu. Bo jeżeli nawet w każdemi rozporządzeniu wymieniony jest i p. Minister Przemyślu i Handlu i podpisuje je, to gdzieś tam. na szarym końcu, gdzie już jego ewentualny protest nie ma żadnego znaczenia. Naczelnym opiekunem handlu jest p. Minister Spraw Wewnętrznych, on reguluje kwestię konsumcji, on popiera kooperatywy. które później plajtują i pieniędzy Skarbowi nie oddają.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#WacławWiślicki">Już trzy lata temu mówiłem: jeżeli chodził o kooperatywy produkcyjne, to będę im pomagał, ale nie kooperatywy sprzedaży, pośredników. W ten sposób robicie nowych kupców, a Wy jesteście od agitacji pomiędzy robotnikami, a nie od robienia handlu. I to samo dziś mówię.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(Głos: A Nuza?)</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#WacławWiślicki">Z Nuzą to będzie „rewolucja”. Nabrali tam tylu ludzi, że trzeba 4 pułki sprowadzić, żeby ich zbadać.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#komentarz">(Głos: Będziemy robić i agitację i handel.)</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#WacławWiślicki">Więc jaka jest sytuacja? Ze Minister Przemysłu i Handlu nie ma u nas władzy. Minister Przemysłu i Handlu powinien zostać ministrem gospodarki narodowej i od niego głównie powinno zależeć, czy podatek ma być taki, czy inny. Bo podatek nie jest zagadnieniem tylko fiskalnem, ale i gospodarczemu i o to czy podatek ten w taki sposób jest wymierzany i inkasowany, musi Minister Przemysłu i Handlu dbać i musi wiedzieć, czy i jaki to będzie miało efekt dla życia gospodarczego. Minister Przemyślu i Handlu ma dobrą wolę, ja do obecnego Ministra nie mam pretensji. Miałem innych, na szczęście ich się pozbyłem.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#WacławWiślicki">Ale on jest bezsilny, on nie może nic robić. To tak jak żołnierz gdzieś na placówce bojowej, któremu nie dowieźli amunicji. Jemu nie dostarczono amunicji do strzelania w tym Rządzie i dlatego nie może nic zrobić. Ale Pan, Panie Ministrze, musi zażądać władzy, którą Pan powinien mieć.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#WacławWiślicki">Teraz zagadnienie kredytowe. Wczoraj dostaliśmy organ „Przemysł i Handel”. Bank Polski przysłał sprawozdanie i między innemi czytamy, kto w, jakim procencie korzystał z kredytu. Rolnictwo 26%, górnictwo i przemysł 34%, handel 34,5%, jeżeli w „Przemyśle i Handlu” Bank Polski ogłasza taką statystykę, to mam wrażenie, że czyni to dla ludzi ze szkoły początkowej lub powszechnej, a nie dla ekonomistów, bo weksle dyskontuje przemysł a nie handel. Jeżeli przemysł potem za żyrem swem dyskontuje, to wystawcami są kupcy, ale to nie znaczy, że kredyt daje się kupcowi. Żądamy kategorycznie kredytu bezpośredniego dla kupców, a wychodzimy z założenia, że to jest nie tylko nasz interes osobisty, lecz interes Państwa. Chcemy do przemysłowca przyjść bezpośrednio z gotówką, a nie ze szmatami wekslowemu, i my chcemy dyktować warunki, po jakich cenach towar powinien fabrykować i gdy będziemy przychodzili do niego z gotówką, to będziemy robili, jak będziemy chcieli, bo jesteśmy konsumentami! w stosunku do przemysłowca. Jeżeli: przychodzimy z wekslami, to przemysłowiec dyktuje nam: warunki!, na które musimy się zgodzić i jesteśmy wtedy tymi nieszczęśliwymi pośrednikami, podrażającymi towary. Ale tu znowu jest sytuacja taka, że jest to sprawa żydowska. Żydzi wywalczą sobie placówki, jeżeli mają kredyt. Trudno, musicie się Panowie zgodzić z tym losem, że Żydzi w Polsce zajmują się handlem. Mieliśmy wprawdzie dużo firm chrześcijańskich — koledze Wartalskiemu nie chcę robić wyrzutu, bo on chciał je utrzymać, ale na to trzeba mieć głowę, my zaś mamy te głowy od wieków, jak handlować w tych interesach. Panam się zdaje, że jak wykupią świadectwo przemysłowe, otworzą interes, zawieszą szyld i już wielka firma...</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#komentarz">(P. Żałuska: Macie kredyt dolarowy amerykański.)</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#WacławWiślicki">Zaraz przejdę do tego kredytu. Dlatego ja uważam, że handel hurtowy jest w rękach żydowskich — zresztą, co tu dużo mówić, u nas tak jest.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#WacławWiślicki">Jeżeli kogo ma się mianować do Rady finansowej, czy ankietowej, gospodarczej i wpakuje się jednego Żyda, to na ulicy żydowskiej jest wielka radość — wygnaliśmy! Wielka rzecz! Jest jeden Żyd w Radzie finansowej, czy w Radzie ankietowej.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#WacławWiślicki">A, proszę Panów. Jak przyjechałem do Londynu z naszym! kolegami, to wiecie, kto nas powitał w imieniu angielskiego parlamentu? Żyd! P. Kwiatkowski, Trepka, Wartalski, hr. Łubieński ładnie mu się ukłonili. Mówię: Patrzcie, to jest mój brat. Jakby w Polsce to wyglądało, żeby na międzynarodowej konferencji - jakiś Żyd wita ją w imieniu parlamentu, polskiego? Coby się działo na tych ławach? P. Ilski dostałby ataku apopleksji. To jest traktowanie w Polsce. Panowie grubo się mylicie. P. Ilski mówił o robocie antypaństwowej.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(Głos: Tam niema takich Żydów.)</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#WacławWiślicki">Tam są tacy sami, jak i p. Wiślicki! Mogę powiedzieć, że są zdeklarowani sioniści...</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Głos: Tam są Anglicy.)</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#WacławWiślicki">... zdeklarowani sioniści, a więc Żydzi,.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(P. Głąbiński: W interesie Państwa działają.)</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#WacławWiślicki">Panie Głąbiński! Tak samo Pan, jak i ja, jeżeli się coś w Polsce stanie, to ja może prędzej stanę w szeregach, aniżeli Pan — bo ja jestem młodszy. To Panom oświadczam: najuroczyściej, ale jeżeli krzywdę Żydowi w Polsce kto zrobi, to będę w pierwszych szeregach tego Żyda bronić. To zagadnienie muszą Panowie zrozumieć, że nie wolno robić krzywdy nam, Żydom.</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#WacławWiślicki">A teraz kwestia kredytów dolarowych. My dostaliśmy te kredyty dlatego, bo polityka podatkowa p. Grabskiego, która szła w interesie złotem Polski, spauperyzowała ludność żydowską do reszty, bo system podatkowy był robiony pod katem widzenia politycznym, a nie gospodarczym. Nas, Żydów, jest 85% w handlu, a 60% w przemyśle i rzemiosłach, i wobec tego, że podatki szły z miast, bezpośrednio miasta płaciły — niech Panowie zajrzą do sprawozdania p. Michalskiego, to się przekonają i nie będą kwestionowali! — to pauperyzacja tej ludności nastąpiła taka, że zabierało się ludziom wszystko, nie tylko to co mieli w towarach, ale rabowano i szafy, bito i maltretowano ich i nasi bracia w Ameryce, dowiedziawszy się o takiej sytuacji, przysłali nam te dolary, chcąc pomóc tym ludziom.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#komentarz">(Głos: Nie dlatego.)</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#WacławWiślicki">A dlaczego?</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#komentarz">(Głos: Aby Żydzi w Polsce panowali!)</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#WacławWiślicki">Panie prezesie, jeżeli jesteśmy w Sejmie, to po to, aby bronić naszego stanu posiadania, który Wy nam zabrać chcecie. Żydzi nie starają się niczego w Polsce opanować, bo i tak opanowali życie gospodarcze, tylko ponieważ jest bieda...</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(Głos: My chcemy, tylko wy nie dacie.)</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#WacławWiślicki">Pan chce, tylko Pan nie może, bo Pani nie umie. Pan myśli, że życie gospodarcze czekać będzie na to, aż Wy będziecie chcieli zrobić to.</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(Głos: Zrobimy.)</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#WacławWiślicki">Panowie nie zrobią dlatego, że nie chcą pójść, jak brat z bratem, do roboty z nami dla dobra Państwa, ale chcą pójść jak wróg z wrogiem do walki. W walce się traci siły.</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#WacławWiślicki">I Panowie temi dolarami pożyczkowemi nie pożywiliście się, bo nie odbudowaliście życia gospodarczego Polski, pomimo, że p. Grabski wziął pożyczkę Dillonowską, ale zjadł te pieniądze [brak słowa] trzeby budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#WacławWiślicki">Panowie mówili o zagadnieniu cen. Ja dam Panom statystykę cen w stosunku do handlu, do rolnictwa i przemysłu. Jeżeli produkty rolne w grudniu 1925 r. wynosiły 105, to w grudniu 1926 r. wynosiły 152 w hurcie, czyli różnica w hurcie 26%, a w detalu 18%, a artykuły przemysłowe i. handlowe są podwyższone w hurcie o 10%, a w detalu o 0,4%. Pauperyzacja systematyczna handlu doprowadziła do tego, ze ta ludność sprzedaje towary prawie niżej kosztu. Każecie płacić małemu kupcowi czwartej kategori, nędzarzowi, mieszkającemu gdzieś w małem miasteczku, podatku dochodowego 31 zł. A Panowie ze Stronnictwa Chłopskiego postawili tu tezę, że rolnik do 15 ha wolny od podatku dochodowego, a do 30 ha — nie składa deklaracji. Co to znaczy nie składa deklaracji? znaczy nie płaci podatku. To znaczy, że ten nędzarz żydowski, który ma całego majątku 60 zł., musi zapłacić 31 zł. podatku, i nie może tego zrobić i jego się niszczy, wtedy, gdy można wprowadzić pedagogiczny podatek w, Polsce i zacząć od 4 zł., żeby każdy nauczył się płacić do Skarbu pieniądze. Ten system Wpływów politycznych na podatki doprowadza do tego, że dziś jedną warstwę rujnuje się, a druga nie chce brać udziału w dochodach Skarbu. Tu nie tylko chodzi o to, że tego lub owego się rujnuje, tu Polskę się rujnuje. Panom się bowiem zdaje, że w życiu gospodarczem można oddzielić element majątku indywidualnego od majątku ogólnego, a przecież potem w skarbcu Państwa, który powinien być bogaty, nie będzie nic, zrujnuje się go.</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#WacławWiślicki">To nie są słowa moje, ale p. wicepremiera Bartla o eksterminacji podatkowej żydów i bojkocie ekonomicznym. Toście Panowie robili przez 7 lat i Polska jeżeli chce wyjść na arenę życia gospodarczego musi z tem skończyć i zlikwidować te stosunki musi stanąć na stanowisku, na jakim stoją europejskie narody, że obywatel, to nie jest kwestia, do jakiego boga się modli, lub do jakiej narodowości należy, tylko, że taki się nim nazywa, który chce dla państwa pracować i oddawać część swego zysku. Wszyscy muszą pracować dla państwa, nie może być uprzywilejowanych i nieuprzywilejowanych, każdy powinien płacić podatki, a nie, żeby obciążać specjalnie tylko jedną część ludności — żydowską.</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#WacławWiślicki">A teraz kwestia rozwoju handlu — sprawa paszportowa. P. Minister robi ulgi, p. Minister mówi: przyjdźcie do mnie, powiedzie, kto wam robi kawały, a ja pomogę, żebyście paszport dostali Nie o to nam idzie! Panie Ministrze! kupiec, który ma wyjechać zagranicę musi najpierw dostać to. co się nazywało w Rosji „świadectwem błagonadiożnosti” — kwalifikacje. Dzisiaj p. komisarz policji daje kwalifikacje po 8 dniach, później p. inspektor przemysłowy sprawdza, czy petent może wyjechać, trwa to 4 dni, później Komisariat Rządu — trwa też 3 dni, na 14 dzień dostaje paszport, a interes tymczasem nie czeka, bo gdy kupiec dostanie paszport, otrzymuje depeszę: zapóźno. Musi zostać. Albo jeżeli dostał paszport i wyjechał, lecz nie załatwił, musi wrócić i jechać znowu, żeby załatwić swój interes, znowu kwalifikacje, znowu inspektor, i znowu Komisariat Rządu!</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#WacławWiślicki">W jaki sposób można rozwinąć życie gospodarcze? Kwalifikacją wyjazdu zagranice dla kupca, który nie jeździ dla przyjemności, lecz w imię interesu Państwa, powinno być jego świadectwo przemysłowe. On ze świadectwem przemysłowem, które posiada, powinien pójść do urzędu paszportowego i dostać paszport na ten okres, na który chce wyjechać. bo żaden kupiec niema pieniędzy na to, żeby mógł rzucać pieniądze na jeżdżenie dla przyjemności.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#WacławWiślicki">Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na pewne ograniczenie Żydów, które się dzieje w resorcie p. Ministra Przemysłu i Handlu. Według starej ustawy rosyjskiej jeszcze Żydom nie wolno poszukiwań robić w górnictwie, wiercić szybów i t.d. Nie wiem, dlaczego to Rosja w swoim czasie wprowadziła, ale mam wrażenie, że p. Minister Przemysłu i Handlu, w każdym razie dzisiejszy...</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#komentarz">(P. Kowalczuk: Na terenie rosyjskim niema szybów wcale.)</u>
          <u xml:id="u-3.60" who="#WacławWiślicki">Zaraz, zarazi. Pan chce odpowiadać, kiedy nie zna przedmiotu. Teren rosyjski według nomenklatury jest dzisiaj jeszcze Kongresówka. Jeżeli chcemy być patriotami, zróbmy z Kongresówki teren polski i wtenczas z tą rzeczą trzeba skończyć i Żydom pozwolić tak samo pracować dla dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.61" who="#WacławWiślicki">Muszę być obiektywny i szczerze powiedzieć, że drugie półrocze 1926 r. jest dużo lepsze od wszystkich poprzednich. Ilość licytacji do października w 1925 r. wynosiła 6.600, a w 1926 r. — 5.400, do października ma się rozumieć, ale to już jest kolosalna zmiana, to jest zrozumiane przez p. Ministra Skarbu, zresztą bardzo szczęśliwie, powiem, niezależnego od żadnego klubu towarzyskiego, nie w znaczeniu politycznem, ale towarzyskiem, nie chodzi na żadne kawki, ani herbatki, żeby mieć potem zobowiązania, ale za to później ma wolną rękę, żeby postępować tak, jak chce.</u>
          <u xml:id="u-3.62" who="#komentarz">(Głos: Panu to się podoba?)</u>
          <u xml:id="u-3.63" who="#WacławWiślicki">Mnie się to podoba, bo mnie jako Żyda do żadnego klubu nie przyjmą. Inna rzecz, że nie wyzyskano koniunktury i że powinniśmy zmienić strukturę polityki! ekonomicznej, od której zacząłem na początku. Racjonalizacja stosunków powinna być przedewszystkiem załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-3.64" who="#WacławWiślicki">Mam prośbę do p. Ministra Przemysłu i Handlu, żeby był tak uprzejmy — nie zmieniał zasady reglamentacji. P. Minister rozumie, że nie stoję na stanowisku szerokiego otwarcia wrót do Polski, bo Polska nie może jeszcze tych wrót otworzyć, ale uważam, że całą zasadą musi być dzielenie kontyngentów przez czynnik obywatelski, żeby czynnik urzędniczy uwolnić od wszelkich podejrzeń, bo do czynników obywatelskich te podejrzenia stosować się nie będą. Kontyngenty powinny być dawane więcej racjonalnie, ażeby one rzeczywiście pozwalały sprowadzać te towary, które w Polsce są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-3.65" who="#WacławWiślicki">Mam do p. Ministra prośbę, żeby zagadnienie podatkowe w Polsce było uregulowane przy dobrej woli p. Ministra w ten sposób, żeby niższe kategorie świadectw przemysłowych rzeczywiście były zwolnione od tych ciężarów i żeby p. Minister Przemysłu i Handlu i p. Minister Skarbu szukali nowych klejentów nie wśród nędzarzy żydowskich po miasteczkach, ale w sferach rolniczych i włościańskich.</u>
          <u xml:id="u-3.66" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-3.67" who="#WacławWiślicki">Patriotyzm bez kieszeni, jak powiedział p. Głąbiński, to kiepska rzecz.</u>
          <u xml:id="u-3.68" who="#komentarz">(Głos: Dzisiejszego Rządu Panowie są podporą.)</u>
          <u xml:id="u-3.69" who="#WacławWiślicki">Otóż co do dzisiejszego Rządu, to na zakończenie oświadczamy, iż słowa tego Rządu są odważne, daj Boże, żeby wszystkie rządy w Polsce takie słowa miały. Ale my czekamy na czyny. Uważamy, że Minister Przemysłu i Handlu i Rząd nie powinien się liczyć z oświadczeniami, Zw. Lud.-Nar., które, mam wrażenie, że jeżeli chodzi o żydów, są przygrywką przedwyborczą.</u>
          <u xml:id="u-3.70" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Jeszcze nie Judeo-Polska.)</u>
          <u xml:id="u-3.71" who="#WacławWiślicki">Judeo-Polska jest dobra rzecz. Ale z Panem, Panie pośle Rudnicki, my się tak długo znamy i po cichu rozmawialiśmy zupełnie inaczej...</u>
          <u xml:id="u-3.72" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-3.73" who="#WacławWiślicki">... po co Pan sobie psuje krew? Pan wie, że na cztery oczy możemy mówić inaczej a dla galerii Pan mówi inaczej! Panie pośle Rudnicki, jest szczęściem Polski, że w Polsce są Żydzi, nieszczęściem Polski, gdy się z Żydami walczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Szydłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarianSzydłowski">Wysoki Sejmie! Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu powinna być rozprawa gospodarczą i z krytyki okresu, który przeszedł, wysnuć wnioski, co należy robić, ażeby rozwój gospodarczy Państwa nie tylko utrzymał się na obecnym poziomie, ale, żeby z każdym dniem wzrastał. Mówiąc o okresie gospodarczym, który przeszedł, nie będę go dzielił na okres przedmajowy, i pomajowy, albowiem w życiu gospodarczym nic się zasadniczo nie zmieniło. Rząd majowy nie przyszedł z nowym, programem gospodarczym i nie zrobił tego zupełnie słusznie, albowiem jest tylko jeden program gospodarczy Polski, Ten program; doznaje pewnych ewolucji i to jedynie w kierunku większego uznania wartości produkcji rolnej. Gdybym chciał dzielić okres gospodarczy na przed i pomajowy, tobym musiał może niesłusznie zarzucić pewne pogorszenie się sytuacji; albowiem bilans handlowy Polski, który wykazał w styczniu aktywność w wysokości 61 milionów, wykazał w październiku aktywność 16 milionów. Musiałbym także wskazać, że liczba bezrobotnych rośnie, cyfry te jednak nicby nie mówiły, a doprowadziłyby może do konkluzji zupełnie niesłusznych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MarianSzydłowski">Zatrzymam, się dłużej na bilansie handlowym, albowiem aktywność jego jest konieczna dla podtrzymania naszego bilansu płatniczego i musimy ją utrzymać w wysokości mniej więcej 300–400 milionów złotych rocznie, ażeby pokryć wszystkie nasze zobowiązania walutowe zagranicą, tak państwowe, jak samorządowe, przemysłu i handlu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MarianSzydłowski">Bilans handlowy Polski za okres r. 1906 wykazuje znaczna poprawę. Wartość przywozu w r. 1925 wynosiła 1.602.803.000, a w r. 1926 — 896.226.000 zł, a więc przywóz spadł o sumę 700.597.000 zł. W tym samym czasie wartość wywozu z sumy 1.273.070.000 zł wzrosła na 1.306.017.000 zł, powiększyła się wiec o sumę 33.945.000 zł. W tonnach przywóz: wynosił w 1905 r. — 31410.737, a w 1926 r. 2.488.489, więc zmniejszył się o 972.248. W tym czasie wywóz zwiększył się z 13.602.708 na 22.303.963 zł. Wywóz w tonnach zwiększył się o 8.701.255. Bilans handlowy wykazał saldo pasywne w r. 1925 w wysokości 330.751.000 zł, a aktywne saldo 1906 r. wynosiło 409.7911.000 zł. Zdawałoby się na pierwszy rzut oka w analizie naszego bilansu handlowego, że eksport nasz zwiększył się bardzo mało, albowiem tylko o 33.945.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MarianSzydłowski">Jeżelibyśmy oceniali to bez dokładnej analizy, to moglibyśmy dojść do zupełnie mylnych wniosków, a odrzuciwszy z cyfr naszego bilansu handlowego wartość koniunkturową węgła, doszlibyśmy do mylnych zupełnie cyfr, wykazujących, że nasz wywóz zmniejszył się o około 78 milionów złotych, gdyż każdy musi przyznać, że ta cyfra wykazująca wzmożony wywóz węgła, była przypadkową, wynikała ze strajku angielskiego, i trudno będzie ją utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#MarianSzydłowski">Byłyby to wnioski błędnie, albowiem musimy wziąć pod uwagę, że jesteśmy w wojnie celniej z Niemcami, że w tym kierunku szło 42% całego naszego wywozu, który spadł w okresie sprawozdawczym do 25%, a więc 17% naszego wywozu przesunięto do innych krajów, jak również musimy wziąć pod uwagę i to, że znajdujemy się w stanie beztraktatowym z naszym drugim sąsiadem ze wschodu, mianowicie z Sowietami. Jednak prężność naszego wywozu w tym okresie bardzo wzrosła, albowiem potrafiliśmy przestawić wywóz z kierunku na Niemcy na inne kraje europejskie. Jeżeli w 1926 r. eksport żelaza szedł w znacznych ilościach do Argentyny, Australii, Anglii, Chin, Japonii, t. j. do krajów, do których nigdy dotychczas nasz przemysł nie eksportował, to jakkolwiek jest także wynikiem strajku angielskiego, że życie gospodarcze wykazało w tym czasie bardzo dużą energię, zwłaszcza pomimo zniżki cen światowych umiało przestawić eksport z tego najwygodniejszego kierunku, jaki był do Niemiec t. j. do najbliższego naszego sąsiada, z którym mamy połączenia kolejowe najkrótsze, na kraje zamorskie.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#MarianSzydłowski">Ceny na rynkach zagranicznych spadły w 1926 r. bardzo znacznie, na niektóre artykuły od 40 do 50%, np. ceny bawełny, juty, kauczuku, a ceny reszty artykułów spadły od 15 do 20%! Wskaźnik złoty cen hurtowych w St. Zjednoczonych spadł z 157,6 do 149,7. Jeśli mimo to żeśmy wywieźli około 2% miliona ton więcej w r. 1926. niż w r. 1925, nie osiągnęliśmy w złocie więcej, odrzucając cyfry eksportu węgla z rachunku bilansu, to dlatego, że wszędzie zagranicą nastąpił znaczny spadek cen, do których musieliśmy się dostosować, aby móc wywozić.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MarianSzydłowski">Analizując bilans handlowy, muszę wspomnieć i o 1904 r., o wielkim nieurodzaju fil o konieczności przywożenia do kraju wielkich ilości artykułów żywnościowych, które w r. 1906 były zupełnie zbyteczne. W r. 1926 przywieźliśmy artykułów żywnościowych za sumę 462J507.000, w r. 1926 zaś tylko za sumę 153.997.000, a z powyższych sum przywieźliśmy w 1925 r. zboża, mąki, ryżu, kukurydzy za sumę 233.850.000, zaś w r. 1926 za 21.073.000. Te ilości odpadają z cyfr przywozu w latach normalnego urodzaju. Byłaby to pierwsza grupa naszego przywozu, którą w normalnych latach możemy zredukować do sumy 150 kilku milionów zamiast sumy przeszło 400 milionów z roku 1925 — przyjmując, że naturalnie będziemy mieli przynajmniej średni urodzaj.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#MarianSzydłowski">Drugą grupą, są artykuły tekstylne. Cyfry importu w r. 1926 uległy zmniejszeniu w stosunku do r. 1905. Wartość przywozu w tej grupie w r. 1905 wynosiła 434.023.000, w 1926 — 304.345.000. Różnica dla grupy artykułów tekstylnych jest w przywozie 130 milionów. Byłoby to niebezpieczne, gdyby ten przywóz odnosił się do surowców, a nie do artykułów gotowych. Szczęśliwie w cyfrze bawełny i wełny mamy wzrost przywozu. W r. 1925 przywieziono bawełny 54.773. ton za sumę 166.948.000, a w r. 1926 65.649 ton za sumę 156.148.000. Przywóz wełny w 1925 r. wynosił 12.391 ton na sumę 98.284.000, a w roku 1926 — 13.065 ton na sumę 68.414.000 zł. Przywóz surowców się nie zmniejszył w r. 1926, zmniejszył się znacznie przywóz gotowej konfekcji.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MarianSzydłowski">Znacznie obniżył się import produktów zwierzęcych, z cyfry 106.487.000 zł na 61.099.000 zł w czem głównie zmniejszył się przywóz skór wyprawnych i obuwia. Zmniejszyła się również cyfra przywozu aparatów i maszyn, co byłoby raczej dla nas niekorzystnem, z cyfry 96.820.000 zł. w 1925 r. na 52.184.000 w r. 1926.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#MarianSzydłowski">Więc naogół zmniejszyliśmy cyfry przywozu o bliski 600 milionów złotych, t. zn. zredukowaliśmy nasz import w porównaniu do 1925 r. z sumy 1.602.823.000 do sumy około 900 milionów, odrzuciliśmy import artykułów żywnościowych, zboża, gotowych wyrobów konfekcyjnych, obuwia, i zostawiliśmy przywóz artykułów koniecznych, a stanowi to cyfrę 900 milionów. Z tą cyfra w naszym bilansie handlowym musimy się liczyć, ho ona obejmuje konieczne surowce dla przemysłu tekstylnego, t. zn, bawełnę, wełnę i konieczne środki żywnościowe, takie, jak ryż, kawa, herbata, bez których się obejść nie możemy, jak również surowce takie jak rudy cynkowe i żelazne, fosforyty, szmelc, a więc surowce, które są potrzebne dla utrzymania naszego życia gospodarczego, ponadto maszyny, co do których musimy się starać, ażeby cyfrę ich raczej powiększyć, a ratę zmniejszyć.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#MarianSzydłowski">Przechodzę pokrótce do charakterystyki naszego eksportu i widoków utrzymania cyfry eksportu z r. 1926, t. j. cyfrę 1.306.017.000. Głównemi artykułami naszego eksportu są produkty rolne, one obejmują produkty przemysłu rolnego i drzewo i stanowią w naszej statystyce wywozowej około 58% naszego wywozu, podczas gdy na artykuły przemysłowe pozostaje 42%. Czy potrafimy utrzymać tę cyfrę?</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#MarianSzydłowski">Najważniejszą pozycję w naszym wywozie stanowią produkty żywnościowe. Wywieźliśmy ich w r. 1925 na sumę 322.060.000zł. w r. 1926 — 381.317.000. Na tych cyfrach wywozu produktów żywnościowych chciałbym pokrótce wyjaśnić niesłuszność twierdzenia naszego, że jesteśmy krajem wywozu surowców, a nie wywozimy gotowych artykułów. Pogląd ten jest tylko w części racjonalny. Wywozimy surowce i półprodukty. Każdy kraj wywozi to, na co go stać, i musimy starać się utrzymać aktywność bilansu handlowego. Włosi i Hiszpanie wywożą mandarynki, Jugosławia wywozi śliwki, my wywozimy w każdym razie bardziej wartościowe produkty, niż te, które wywożą inne kraje. Jeżeli chodzi o wywóz w teł grupie rolniczej, to nie powiem, ażeby to był wywóz wyłącznie surowców, bo tu znajduje się cukier i jaja. Cyfra wywozu cukru powiększyła się znacznie ze 196.000 ton na 266000, tak samo cyfra wywozu jaj z 46 milionów złotych na 74 milionów złotych. W grupie produktów rolnych zwiększają się wszystkie poszczególne pozycje z wyjątkiem: pszenicy i mięsa. Ceny naturalnie nie zwiększają się w tym stopniu, jak waga, ale to jest skutek spadku cen w Europie. Zmniejszyła się wartość wywozu żywych zwierząt, z 101.439.000 zł w r. 1925 na 66.686.000 zł w roku 1926, mimo, że w r. 1926 wywieźliśmy w porównaniu z r. 1925 sztuk dużo więcej.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#MarianSzydłowski">Znamienne są cyfry eksportu drzewa. W r. 1925 wywieźliśmy 227.041.000, a w 1926 r. 206.811.000, zarówno cyfry wywozu drzewa przerobionego t. j. desek, jak i surowego powiększają się stale. Cyfra wywozu desek powiększyła się z 1.139.588 ton w roku 1925 na 1.4931173 ton w roku 1926. Również cyfra wywozu surowego drzewa powiększa się stale, i kopalniaków i słupów telegraficznych nie możemy wywieźć w stanie przerobionym. Co należy przedsięwziąć, ażeby utrzymać cyfrę bilansu handlowego tej grupy rolniczej na tej wysokość! nad tem nie będę się zastanawiał, należy to raczej do Ministerstwa Rolnictwa, aniżeli! do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Musze stwierdzić, że pewne problemy muszą być załatwione, musi być załatwiony problem cukrowy, należy się wypowiedzieć w jakimkolwiek kierunku, ale nie można pozostawiać tej kwestii w stadjum wiecznych konferencji i komisji, których było już 7. Musi być uregulowana kwestia eksportu drzewa w kierunku uszlachetniania – na to się zgodzę — ale musi to iść drogą ewolucyjną.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#MarianSzydłowski">Przechodzę do grupy przemysłowej. Tu jako o głównymi artykule muszę wspomnieć o węglu. W 1925 r. wpłynęło z eksportu węgla 144.374.000 zł w złocie, a w r. 1926 — 052.110.000 zł. W tonach wywieziono w r. 1925 8.030.067, a w r. 1926 14.706.834. Dźwignęliśmy produkcje węgla w Polsce z 29 milionów w r. 1925 na przeszło 36 milionów tonn w r. 1926. Wartość wywiezionego węgla z. powodu strajku angielskiego oceniam na cyfrę 130 milionów, a więc z tych 262 milionów musielibyśmy w normalnym czasie, jeżeli nie utrzymamy rynków zdobytych, odrzucić 120–130 milionów, czyli zeszlibyśmy na cyfrę około 100–130 milionów, wywiezionych w 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#MarianSzydłowski">Chcąc eksport węgla utrzymać na ter wysokości, musimy przedewszystkiem budować linie kolejowe. Eksport węgla w Polsce jest wyłącznie kwestią transportową, i to musimy sobie uświadomić, że jeżeli nie potrafimy na przestrzeni 600 km. odległości z Katowic czy z Dąbrowy Górniczej do Gdańska i Gdyni przewozić tanio, to znaczy, jeżeli nie potrafimy doprowadzić do tego, żeby transport z kopalni na wodę kosztował nas mniej więcej tyle, ile kosztuje przeciętnie w innych krajach europejskich t. j. przeciętnie około 3 fr. szw. za tonnę, a Anglię kosztuje to z okolicy Nortumbersland do New Castle mniej więcej 1 szyling 6 pensów, podczas gdy nasza dzisiejsza stawka transportowa jest 12 zł., to nie potrafimy utrzymać naszego eksportu węgla poza kraje najbliższego zbytu, Austrie, Czechosłowację, które mają bardzo ograniczoną możność nabywania naszego węgla. Więc, powiadam, kwestią eksportu węgla jest w przyszłości kwestią kolejową, a kwestią obniżenia taryfy eksportowej w dzisiejszym momencie. I tutaj musimy sobie zdać zupełnie jasno sprawę, że po 12 zł. za tonę wywozić węgla nie możemy, a okazało się to najwidoczniej przy obecnej licytacji na węgiel dla kolei szwedzkich, kiedy przemysł polski węglowy oferował węgiel po 24 szylingów na tonę, a Anglicy otrzymali dostawę oferując węgieł po 20 szylingów za tonę, czyli, nasze korzyści ze strajku angielskiego będziemy bardzo prawdopodobnie tracić, jeżeli tej sprawy nie uregulujemy. Linia kolejowa będzie wymagała wkładów około 160.000.000 fr. szw., będzie przewoziła węgiel wprost Katowice-Gdańsk-Gdynia. Ta linia bardzo szybko się zamortyzuje i pozwoli przewozić węgieł, jako masowy artykuł, po stawkach, po których przewóz będzie możliwy t. zn. 1 grosz od tony kilometra, t. j. 6 zł za 1 tonę do Gdańska. Poza budową linii kolejowej niezbędnem jest wybudowanie dworca przetokowego na Górnym Śląsku a w przyszłości rozbudowa naszej floty handlowej, której szczęśliwe początki zostały już przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu zrobione, początki bardzo skromne, ale konieczne, abyśmy potrafili sprzedawać węgiel nie tylko loco Gdańsk, lecz loco Sztokholm.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#MarianSzydłowski">Z innych artykułów naszego wywozu wspomnieć musze o produktach naftowych, które mniej Więcej utrzymują się na tym samym poziomie, a nawet wykazują pewną zwyżkę w porównaniu z 1925 r. Suma ta z 65.041.000 powiększyła się na 75.436.000 zł. Polityka naftowa Polski, a więc kraju, który produkuje 0,9 produkcji światowej, jest bardzo trudna. Obawiam się. że jeżeli pójdziemy tą drogą dalej, to problem naftowy stanie się u nas problemem przemysłu wojennego, albowiem wydobywać surowiec z głębokości 1600 i 1800 metrów w tych małych ilościach, jakie się wydobywa, potrafią tylko towarzystwa, które są zupełnie zamortyzowane, ewentualnie towarzystwa o tak dużej sile finansowej jak Standard, ale niema mowy, żeby jakikolwiek kapitał krajowy mógł dziś ryzykować wiercenia za surowcem naftowym do głębokości 1800 metrów w Borysławiu, żeby otrzymać tę drobną ilość produktu. Dlatego będąc jednak optymistą co do naszych złóż naftowych, uważam, że jest koniecznością zbadanie tych złóż bardzo dokładne przy pomocy służby geologicznej, a przeto jest koniecznością ukończenie tej nieszczęsnej budowy instytutu geologicznego, która się ciągnie od początku powstania państwa, to jest od lat 8 i jak wiadomo ciągle znajduje się mniej więcej na wysokości fundamentów względnie nienakrytego pierwszego piętra, a nie możemy uruchomić służby geologicznej, dopóki geolodzy nie będą mieli możności pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#MarianSzydłowski">Przechodząc pokrótce inne grupy naszego eksportu wspomnę o wywozie produktów metalowych, mianowicie cynku, ołowiu, i blachy cynkowej, który zwiększył się z 138.606 w 1925 n na 139.334 w 1926 r. Nasza produkcja cynkowa rozwija się dość pomyślnie, wykazuje wzrost około 10%.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#MarianSzydłowski">Przemysł włókienniczy zmniejszył cyfrę wywozu z 141.735.000 zł w r. 1925 na 77.982.000 zł w r. 1926.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#MarianSzydłowski">Pokrótce wspomnę o eksporcie przemysłu żelaznego, a więc surowca żelaza i stali, szyn, rur, wyrobów żelaznych, odlewów stalowych, blachy żelaznej i stalowej. Eksport ten zmniejszył się w r. 1926 z wartości około 35 mil jonów złotych na 24 miliony złotych, a to zwłaszcza wskutek wojny celnej z Niemcami, dokąd głównie był skierowany nasz eksport produktów żelaznych. Podniósł się ten eksport w drugiej połowie 1926 r. znów dzięki strajkowi angielskiemu.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#MarianSzydłowski">Zmniejszył się wywóz aparatów i maszyn z 11 milionów w 1925 r. na 8 milionów w 1926: produkty przemysłu chemicznego z 25 milionów na 23 miliony, przemysłu papierniczego z 8.500.000 na 5.500.000.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#MarianSzydłowski">Reasumując te cyfry eksportowe, dochodzimy do wniosku, że możemy utrzymać nasz eksport produktów rolniczych w wysokości około 700 milionów, a wywóz naszych produktów przemysłowych w wysokości około 600 milionów. To znaczy, dzisiejszy eksport dałby się utrzymać, o ile potrafimy głównie w przemyśle węglowym załatwić kwestię transportowa.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#MarianSzydłowski">Proszę Panów! Wywozić to jest tanio produkować. Żeby tanio produkować, potrzebne są dwa składniki: kapitał i praca.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: I organizacja.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#MarianSzydłowski">To należy do kapitału. Polska jest krajem bez kapitału, a te inwestycje, które wymieniłem, jak kolej Katowice-Gdynia, jak port w Gdyni, ulepszenia w przemyśle żelaznym, budowa własnej floty handlowej, wymagałyby na rok 1926 około pół miliarda złotych w złocie, chcąc zaś sprowadzić obcy kapitał do Polski, trzeba mu dać normalne warunki pracy. A wiec trzeba przedewszystkiem przeprowadzić stabilizacje stosunków wewnętrznych w kraju, to znaczy dać pewność, że kapitał, który przyjdzie, będzie mógł spokojnie pracować i zarabiać.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#MarianSzydłowski">Ustosunkowanie się Rządu do problemu kartelów przemysłowych, ustosunkowanie się pozytywne, albowiem jest to dzisiejszy sposób organizacji przemysłu i handlu na całym świecie, jest rzeczą niezbędną. Nie możemy stanąć na stanowisku, na którem stanęli niektórzy członkowie obecnego Rządu, że możemy mówić tylko o kartelach, któreby regulowały eksport. Te kartele musza unormować naprzód produkcję krajowa, naturalnie nie pod kątem podnoszenia cen, wysokość produkcji krajowej, i dopiero zorganizowany przemysł krajowy potrafi wejść w pertraktacje i w porozumienie z organizacjami zagranicznemi. Okazało się to najlepiej obecnie, gdy nasz syndykat żelazny rozmawiał z międzynarodowym kartelem. Gdyby tego syndykatu w kraju nie było, nie byłoby możności porozumieć się z kartelem zagranicznym.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#MarianSzydłowski">Poruszę w krótkości sprawę podatku majątkowego. który ciąży dzisiaj na przemyśle i na rolnictwie. Musimy ostatecznie te sprawę załatwić i trzeba sobie powiedzieć, że druga połowa podatku majątkowego jest nierealna, trzeba ją raz przekreślić, bo jeżeli jej nie przekreślimy, to żaden zakład rolniczy ani przemysłowy. nie będzie mógł tworzyć programu prac na przyszłość, gdyż nie będzie wiedział, skąd wziąć funduszów na pokrycie podatku majątkowego.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#MarianSzydłowski">O traktatach handlowych nie wspominam. Stoimy wszyscy na stanowisku, że traktat handlowy z Niemcami jest potrzebny, jednakże w koncesjach nie możemy pójść tak daleko, jak tego chcą Niemcy, jak temu dał wyraz w przemówieniu swem poseł Westalski przy powitaniu nowego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#MarianSzydłowski">W krótkości poruszę problem pracy, jako drugi składnik kosztów produkcji. Kwestia organizacji, którą poruszył p. Polakiewicz, jest ściśle związana z kwestią kapitału. Bez kapitału nie możemy reorganizować warsztatów pracy. O problemie pracy dużo mówiono. Kwestia ustawodawstwa socjalnego, organizacji instytucji społecznych, ubezpieczeniowych i t. d. — wszystko to było tu poruszane. Ja jestem zdania, że powinniśmy poprosić jakiego znawcę zagranicznego, aby dokładniej ocenił działalność naszych instytucji ubezpieczeniowych I przeprowadził w nich reorganizację, któraby dawała to samo ubezpieczenie pracownikom, a kosztowała mniej pracodawcę.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#MarianSzydłowski">Rok najbliższy, który nas czeka, będzie rokiem ciężkim, w każdym razie rokiem cięższym, aniżeli ten, który przeżyliśmy. Znajdujemy się w sąsiedztwie państwa, które niedawno rozpisało pożyczkę wewnętrzną w wysokości 1/2 miliarda marek w złocie i ta pożyczka ma wszelkie szanse powodzenia, albowiem została w większej części zakupiona przez banki niemieckie. Będzie ona użyta wyłącznie na cele inwestycyjne. Znajdujemy się w sąsiedztwie państwa, które pracuje dłużej niż my, albowiem w przemyśle węglowym pracują tam 9 godzin, wliczając w to zjazd i wyjazd do kopalni, podczas gdy my pracujemy tylko 8 godzin; wliczając w to zjazd i wyjazd, czyli de facto pracujemy tylko 7 godzin, a Niemcy, pracują 8 godzin. Jesteśmy więc w sąsiedztwie państwa, z którem konkurencja jest dla nas groźna, bo w tem państwie jest nadmiar kapitałów, i państwo to twierdzi ponadto, że, musząc wykonywać pian Dawesa w związku z wypłacaniem odszkodowań wojennych, musi pracować więcej niż cały świat. I wszelka dyskusja nad tem na konferencjach pracy jest teoretyczna i nigdy do niczego nie doprowadzi. Doszło do tego, że Ameryka musiała wprowadzić, na wniosek sekretarza stanu, Mellona, dodatkowo cła do 50% na artykuły żelazne, przychodzące z Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#MarianSzydłowski">Kończąc swoje przemówienie, przytoczę słowa p. Marszałka Piłsudskiego, że idzie czas, którego znamieniem będzie wyścig pracy, jak był wyścig żelaza, jak przedtem wyścig krwi. Do tego wyścigu pracy Rząd powinien zawezwać całe społeczeństwo, Ale musze z przykrością stwierdzić, że jakkolwiek obecny Rząd miał duże szanse po temu, aby do tego wyścigu pracy wprząc całe społeczeństwo, tego jednak nie zrobił.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#MarianSzydłowski">Za budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu ze zmianami, podanemi na piśmie, będziemy głosowali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Zaremba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#ZygmuntZaremba">Wysoki Sejmie! Niech mi wolno będzie odstąpić narazie od tej metody drobnych sporów domowych, jakie prowadzi handel i przemysł ze swoim ministrem. W tych sporach udziału brać nie chcę i klasa społeczna, którą tu reprezentuję, tych sporów nie prowadzi.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głos: Lecz wyścig nieróbstwa.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#ZygmuntZaremba">W omawianiu gospodarczego resortu, który jest osią całej polityki Państwa, musimy poruszyć momenty bardziej zasadnicze, które się przejawiają zarówno u nas, jak i u naszych sąsiadów. Cała Europa dla najbardziej nawet optymistycznego obserwatora jest dziś terenem wielkiego społecznego wstrząsu. Znane są Panom przyczyny i skutki wojny i wchodzić w nie nie będę, znane są wszystkie przejawy, które świadczą, że życie gospodarcze powojenne do swych starych norm, do starych kolei kapitalistycznych, wrócić nie może.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos: Wraca z nieubłaganą koniecznością.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#ZygmuntZaremba">4 miliony bezrobotnych w Europie są najlepszym tego dowodem. Trzeba zamykać oczy na rzeczywistość, żeby nie spostrzec, że nie jest to wynik złej lub dobrej woli tego lub innego stronnictwa, lecz jest to nieubłagany ekonomiczny wynik całej gospodarki w sytuacji powojennej. W tych starganych stosunkach ekonomicznych, w tych poplątanych niciach komunikacyjnych, jakie obserwujemy po wojnie, w tem oddalaniu się dawnych rynków surowców i rynków zbytu kapitalizm nie potrafi popi owadzie starej swej gospodarki. Trzeba być ślepymi dziś, by twierdzić, że można nawrócić do starych dróg. I cala Europa w zgodnym wysiłku dziś jest w poszukiwaniu nowych dróg, nowego programu gospodarczego, nowych sposobów ekonomicznego rozwiązania zagadnień produkcji zbytu. I my jesteśmy w tem stadium szukania tych drop. I u nas nazewnątrz mamy szereg przejawów opracowywania programu gospodarczego i szukania tych dróg nowych, bardziej pewnych i bardziej celowych, ale to tylko nazewnątrz. Wewnętrznie widzimy zupełne zdecydowanie się naszej polityki gospodarczej nie w kierunku jakiejś konstruktywnej idei, lecz w kierunku dróg dawno przetartych, które dawno pokazały swoją fałszywość. Oto 1 sierpnia mamy datę znamienną, charakteryzującą zwrot w naszej polityce gospodarczej: pod tą datą ukazał się dekret, kasujący cła wywozowe na pszenicę. Wiemy, że napełniło to radością serca niektórych warstw, ale na to tylko, ażeby w kilka miesięcy później wprowadzić znów te eta na pszenice, by tem samem udowodnić całe bankructwo tej koncepcji polityki agrarnej wysokich cen. Efekt przyszedł zupełnie wyraźny w postaci podrożenia zboża i wywiezienia nie tylko nadwyżek, lecz ilości niezbędnej do wewnętrznego spożycia.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#ZygmuntZaremba">Ruch ten jest Panom znany i cyframi nie będę Panów obarczał, ale podkreślić musze, że ten ruch cyfr jest zarazem wyrazem ruchu nędzy całego społeczeństwa, bo za podniesieniem cen zboża w nieubłagany sposób musi iść podniesienie cen artykułów przemysłowych. Zdanie, stale powtarzające się w naszych dyskusjach, frazes, który tu był wypowiedziany przed chwilą przez p. Szydłowskiego, że zagadnieniem naszem jest tania produkcja, został przez politykę obecnego Rządu, w szczególności przez politykę panów ministrów gospodarczych, przekreślony. Ceny poszły w górę w sposób zupełnie zdecydowany. I dziś problemem gospodarki naszej przestało być owe nieszczęśliwe rozplecie nożyc między cenami artykułów spożywczych i przemysłowych, bo tak, jak ceny artykułów rolnych doszły już do poziomu cen artykułów przemysłowych i przekroczyły ten poziom, tak teraz ceny produktów przemysłowych mają znowu do tego wysokiego poziomu cen produktów rolnych dążyć. To jest dziś podstawą polityki gospodarczej Państwa, to jest zagadnienie najważniejsze. A Rząd rozwiązał to zagadnienie wbrew interesom najszerszych mas społecznych miasta i wsi. Polityka drożyzny, polityka wysokich cen, została oficjalnie i jest proklamowana w Polsce i oficjalnie przez Rząd prowadzona. Wszystko, co kto dziś będzie mówił o wysiłkach w kierunku oszczędności, w kierunku potanienia artykułów przemysłowych czy artykułów rolnych, będzie obłudnym frazesem, któremu nikt myślący logicznie w Polsce zawierzyć nie może.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#ZygmuntZaremba">Mieliśmy niedawno sposobność sformułowania naszego stosunku do zagadnień gospodarczych w formie najbardziej wyczerpującej i rzeczowej. Sformułowaliśmy zagadnienie gospodarcze z punktu widzenia świata pracy, do którego tak często odwołujecie się po wysiłek, ale którego myśli konstrukcyjnej zrozumieć nie chcecie i sformowaliśmy nie tylko na wąskim zakresie stosunków miejskich, jesteśmy bowiem przedstawicielami, zarówno pracy na wsi, jak i w mieście. Dlatego też pozwólcie Panowie, że zarówno reforma rolna, jak i kwestia cen na artykuły spożywcze w mieście są zagadnieniami nam bliskiemi, bezpośrednio dotyczącemi nas. Są dwa zagadnienia podstawowe dzisiejszej gospodarki, dwie są drogi, prowadzące w przyszłość. Reforma rolna dla wsi, to jedyna droga rozszerzenia rynku, jedyna droga zdobycia rzeczywistego i trwałego spożywcy, jedyna droga podniesienia dobrobytu w.si. dobrobytu, na którym może się budować w sposób prawidłowy, w sposób pewny i z zabezpieczoną przyszłością przemysł. Z drugiej strony obniżenie cen, albo podniesienie zarobków stosowne, bo dla nas są to rzeczy zupełnie jednoznaczne, dla miasta, żeby podnieść rynek, podnieść spożycie, podnieść dobrobyt szerokich mas w mieście.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#ZygmuntZaremba">Nowa polityka, wprowadzona przez Rząd, jest polityką oszukiwania wsi. Nie jest to polityka, opierająca się na tych 64% ludności rolnej, jak to się mówiło na konferencji gospodarczej, zwołanej przez Ministra Rolnictwa. W tych 64% ludności rolnej mamy ogromną ilość gospodarstw karłowatych, gospodarstw małorolnych, które nie mogą gospodarować w sposób, dający im nadwyżkę zboża. Te gospodarstwa będą przez politykę wysokich cen zboża tylko pokrzywdzone. I tu mogę się powołać na zdanie nie jakiegoś ekonomisty, związanego z koncepcją socjalistyczną, Jęcz praktyka wielkiego w sprawach rolnych, mianowicie p. Witosa, który przecież jeszcze przed kilkunastu laty, w sposób bardzo jasny, bardzo jaskrawy, wtedy, kiedy walczył z szlachetczyzną w Polsce, sformułował swój antywywozowy program, małego rolnictwa, sformułował wyraźnie program, głoszący, że podniesienie cen zboża jest kieską dla małorolnego rolnictwa, a dla średnio zamożnego rolnictwa, dla posiadających około 20 ha, polityka wysokich cen zboża jest zabiciem hodowli, ograniczeniem przynajmniej bardzo znacznem hodowli. a wiec w rezultacie obniżeniem poziomu życia tej warstwy. Dlatego też powiadam, że ta polityka wysokich cen na zboże, proklamowana przez obecny Rząd, jest polityką oszukania wsi. Oszustwo to udało się dziś, dzisiaj wieś w to wierzy, dzisiaj podobno pewien odłam chłopów deklarował swoją zgodę na tę politykę, ale na przednówku gorzko będzie wieś płakała nad tym eksperymentem wykonanym na jej ciele.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#ZygmuntZaremba">W stosunkach miejskich posiadamy bardziej zrozumiały i bardziej prosty obraz. Każdy z Panów doskonale uprzytamnia sobie, że każdy wzrost drożyzny redukuje zarobki klasy robotniczej, że podniesienie się o 1 czy o 2% wskaźnika drożyźnianego jest to zmniejszenie się zarobku realnego w daleko większym stopniu, niż ten procent wskazuje. Ale może Panowie nie uprzytamniają sobie, do czego doszliśmy już w tej redukcji zarobków. Wyliczenia ogólne wskazują, że poziom plac robotniczych spadł na 70%. I trudno. Panie Szydłowski, mówić o wyścigu pracy tam, gdzie mamy do czynienia nie z materiałem pracy, ale z nędzarzami, bo ci, którzy pracują dziś, są nędzarzami, takimi samymi jak ci, którzy są bezrobotni, są tylko nędzarzami, mającymi pewną dozę możliwości przed sobą. A statystyka w stolicy Państwa, statystyka miasta, które jest sercem kraju, roztacza przed nami obraz tak straszny, że wobec niego wszelkie frazesy o wyścigu pracy staja się pustemi i nawet głęboko obraźliwemi. Warszawa z pośród ludzi utrzymujących się z własnej pracy daje 78% zarabiających poniżej 8 zł, a 40% poniżej 4 zł; są to place nędzarzy. To jest wyraz pauperyzacji społeczeństwa, na której nie można budować żadnej programowej i planowej pracy.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(P. Herz: Ale zato Panowie macie sanację moralna.)</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#ZygmuntZaremba">Panie Kolego, Pan jako sam przedstawiciel robotników raczej nie złośliwość powinien w tym razie wyrażać, lecz wespół ze mną dopomóc, jak usunąć te nędzę klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(P. Brodacki: Ból przez niego mówi, a nie złośliwość, Pan się nie poznał na tem. Trzeba się orientować. P. Herz: Panowie przecież za tę politykę są odpowiedzialni.)</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#ZygmuntZaremba">W tych warunkach, w których zarobki ogromnej większości klasy robotniczej stoją poniżej minimum utrzymania, obliczonego przez Urząd Statystyczny na 9 zł, zrozumiałe jest, że Właściwie miarodajny dla obniżenia dzisiejszej płacy realnej jest nie wzrost ogólny drożyzny, lecz przedewszystkiem wzrost cen artykułów żywnościowych. Wszystkie badania budżetu, przeprowadzone ostatnio w Anglii, w Szwecji, czy w Niemczech, wykazują zupełnie jasno, że każdy ruch w kierunku obniżenia budżetu odbija się na obniżeniu) spożycia artykułów przemysłowych, albowiem obniżyć poniżej pewnego minimum spożycia artykułów żywnościowych nie można. Dlatego wszyscy Panowie, którzy są związani z przemysłem, powinni zrozumieć, że słowa p. Wierzbickiego na konferencji gospodarczej. gdy mówił, że jest to polityka, którą trzeba przyjąć, i niech Rząd opiekuje się przemysłem, tak, jak rolnictwem, a jakoś sobie damy radę, to polityka szaleństwa, to polityka ograniczonego rynku, to polityka, obliczona na produkcję dla 20 Czy 30% całego społeczeństwa, to jest polityka machnięcia ręką na 60 czy 80% społeczeństwa, jako na nie nadających się na spożywców, i na nabywców artykułów przemysłowych. I kiedy mamy przed sobą takie zjawisko, musimy przypomnieć sobie, co mówił p. Bartel w lipcu tu z tej Wysokiej Trybuny. Dał on słuszna tezę, że oceniać Rząd należy nie według jego programu, lecz według wyników jego gospodarki. W okresie rządów obecnego Ministra Przemysłu i Handlu p. Kwiatkowskiego koszty utrzymania wzrosły o 11% — to jest miarodajne dla redukcji płac wszystkich zarabiających powyżej 9 zł, a koszty żywności o 19%. co jest miarodajne dla wszystkich, którzy poniżej minimum utrzymania zarabiają.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#ZygmuntZaremba">Ten fakt niech mówi nam o ocenie tego Rządu. Ten fakt decyduje o naszym stosunku do tego Rządu, Rządu pięknych zapowiedzi. Bo przecież był także w życiu p. Ministra Kwiatkowskiego idealistyczny okres zapowiedzi dość daleko sięgających. P. Minister Kwiatkowski mówił jeszcze w czerwcu zeszłego roku o tem, że celem jego działalności będzie obniżenie kosztów produkcji, obniżenie cen, przynajmniej ich bezwzględna stabilizacja, i podniesienie konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Myśmy źle zrozumieli, on miał na myśli obniżenie płac.)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#ZygmuntZaremba">Tak rzecz była sformułowana przez p. Ministra, a dziś cyfry, o których przed chwilą powiedziałem, są cyframi naszego oskarżenia, są cyframi, mówiącemi jasno i wyraźnie, że polityka prowadzona przez obecnego p. Ministra jest polityką wrogą szerokim warstwom pracującym. I nie tylko, proszę Panów, chodzi 6 ogólną ocenę. Nie pozwoliłbym sobie na wnioski, które wyciągnę na końcu, jeżelibyśmy nie stwierdzili również konkretnych i szczegółowych zarzutów, ustalających odpowiedzialność obecnego Ministra Przemysłu i Handlu. Roztoczę je na kanwie jego obietnic.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#ZygmuntZaremba">Obniżenie kosztów produkcji. Państwo ma tylko jeden sposób dojścia do kosztów produkcji: trzeba zbadać warunki produkcji, trzeba zbadać koszty. W tym kierunku szedł przed rokiem zgłoszony przez nas wniosek o powołanie ankiety do zbadania kosztów produkcji. Wniosek ten dziś wchodzi w okres realizacji, ale jeżeli chodzi o rolę dzisiejszego Ministra Przemysłu i Handlu w wprowadzeniu w życie tego wniosku, to zaznacza się ona zupełnie wyraźnym sabotażem, zupełnie wyraźną walką z ankietą, zmierzającą do zbadania kosztów produkcji, walką podstępną, która obniżała czy to wartość rzeczową, jeżeli chodzi o skład i budowę ankiety, czy też zakres pracy, jeżeli chodzi o odsuwanie i wyłączanie pewnych dziedzin produkcji z badań ankiety.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Nie było tam fachowców.)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#ZygmuntZaremba">Jest tam przynajmniej połowa fachowców i to przysłanych przez Panów.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Niema nikogo.)</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#ZygmuntZaremba">Widocznie nikogo nie macie.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Owszem mamy, ale tam niema nikogo z węgla i żelaza.)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli weźmiemy drugą zapowiedź o cenach, to ceny poszły w górę, jak wskazałem powyżej, mimo tych humorystycznych walk, jakie p. Minister Przemysłu i Handlu prowadził z podniesieniem cen. Nie mogę bowiem inaczej nazwać np. słynnej enuncjacji w prasie z przed pół roku mniej więcej, kiedy się mówiło o zahamowaniu ceny nafty przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, gdyż wynikiem tej operacji było podniesienie się ceny nafto 7 1/2%. Ale podobno podniesienie miało być wyższe i ta to możliwość, zawarta gdzieś w tajnikach konferencji, była przedmiotem zwycięstwa p. Ministra Przemysłu i Handlu. To zwycięstwo było reklamowane, o niem się mówiło szeroko, a ponieważ innych zwycięstw na tej drodze nie znam, dlatego stwierdzam kategorycznie, że w dziedzinie ruchu cen polityka p. Ministra Kwiatkowskiego była polityką conajmniej bezsilności. O tej bezsilności, coprawda, mówili tu i inni koledzy z innego punktu widzenia i bodaj, że ten moment dyskusji o bezsilności Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest jednym z najbardziej charakterystycznych dla wszystkich rozmów o tym resorcie. Jest on istotnie bezsilny wobec klasy przemysłowców i wobec klasy pośredników, jest jednak bardzo silny, jeżeli chodzi o interesy robotnicze. I tu, jeżeli mówimy o podniesieniu konsumpcji, to jedyna droga do podniesienia konsumpcji, jasne to dla każdego, może być podniesienie zarobków. Podniesienie zarobków ma pewną granicę, ale jeżeli weźmiemy tę walkę zarobkową, jaka była prowadzona w gałęziach przemysłu, otoczonych specjalną opieką Ministerstwa Przemysłu i Handlu, walkę zarobkowa w górnictwie, to przekonamy się, że tam Ministerstwo nie odgrywało roli bezstronnego arbitra, czynnika bezstronności i badania warunków, lecz często odgrywało rolę strażnika zbyt gorliwego, bardziej gorliwego niż sami, przemysłowcy, ich interesów.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Decyduje Minister Pracy)</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów w przemyśle mamy pierwszy wypadek rokowań o podwyżkę płac we wrześniu zeszłego roku. Panowie górnicy stwierdzają sami w ostatnim swym memoriale, opracowanym przez Lewiatana, a wydanym przez Prezydium Rady Ministrów, że koszty robocizny są bardzo niskie, a wydajność górnika bardzo wzrosła. Koniunktura poprawiła się znacznie w związku z trwającym wówczas strajkiem i górnicy stawiają żądania podwyżek. Idzie targ, Ministerstwo Przemysłu i Handlu oświadcza, że ponad 5% podwyżka nie może być uwzględniona. Kiedy komisarz demobilizacyjny, czynnik w myśl niemieckiej ustawy na podstawie której działa, zupełnie samodzielny i mogący bez żadnej ingerencji rządowej decydować, poszedł na wyższą podwyżkę, wówczas Ministerstwo Przemysłu i Handlu wycofało go z rokowań, ingerując bezpośrednio w kierunku niedopuszczenia do podniesienia płac robotników górniczych. W miesiąc, czy dwa później, w następnych rokowaniach, p. Minister Kwiatkowski, znów na podstawie niewiadomo jakiego materiału, niewiadomo, na podstawie jakich badań, bo komisja do badania warunków, jak fama głosi, jest również przez niego zahamowana, stwierdza, że przemysł węglowy nie wytrzyma 8% podwyżki,...</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ze wogóle żadnej podwyżki nie wytrzyma.)</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#ZygmuntZaremba">... że przemysł węglowy nie da sobie rady, jeśli robotnicy, ci robotnicy, których wskaźnik zarobku jest najniższy w Polsce, otrzymają jakąkolwiek podwyżkę, a tymczasem w parę dni później przemysłowcy sami bez arbitra, nawet i bez sądu stron przeprowadzili podwyżkę 8% w zagłębiu dąbrowskiem i krakowskiem.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#ZygmuntZaremba">W tych warunkach Panowie rozumieją, że nasze oskarżenie pod adresem Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest stanowczo umotywowane.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Płace podniosły się więcej, niż drożyzna, więc nieumotywowane.)</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#ZygmuntZaremba">Nie mamy gwarancji elementarnej bezstronności w punktach pracy, mamy przed sobą wyraźną politykę, z punktu widzenia najszerszych mas wiejskich i miejskich, szkodliwą. I jeżeli obserwujemy dziś, jak coraz bardziej w dziedzinie gospodarczej ta prawa strona Izby popiera i wspiera obecny Rząd, jak widzimy, że p. pos. Szydłowski ma tylko pewne drobiazgi do zarzucenia Ministerstwu, jego linia zasadnicza zbiega się z linia postępowania kapitalizmu, tego nierozsądnego kapitalizmu polskiego, który nie może się zdobyć nawet na jakakolwiek twórczą konstrukcję, wybiegająca poza wzory, pozostawione mu przez dziadów i pradziadów, to zrozumiecie Panowie, że na odwrót w miarę tego jak rośnie to zbliżenie, po drugiej stronie Izby musi rosnąć przepaść, przepaść, która wzrasta na tle stosunków gospodarczych. Gospodarka jest podstawa polityki, w gospodarce znajdujemy źródło wszystkich posunięć politycznych. gospodarka nam dopiero tłumaczy, czem jest właściwie polityka. Ta gospodarka jest nam wroga i dlatego my stajemy się coraz bardziej wrogim czynnikiem wobec obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos: Tylko w mowach sejmowych.)</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#ZygmuntZaremba">Dla zadokumentowania tego w obecnej chwili zgłaszam wniosek personalnie wymierzony przeciw obecnemu Ministrowi, a wymierzony zasadniczo przeciw obecnej polityce Rządu, o skreślenie 100 zł z uposażenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AleksanderZwierzyński">Panie Pośle Zaremba! Pan powiedział, że Rząd prowadzi politykę oszustwa, nie przerwałem Panu wtenczas, nie mogę jednak pozwolić na podobne wyrażenie i przywołuję Pana do porządku.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Maksymilian Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! Mam tylko do załatwienia drobiazg. Uważamy, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu powinno więcej zwrócić uwagi na przemysł drobny, rzemieślniczy i t. zw. ludowy, żeby dla celów gospodarczych zyskać jak najwięcej pracy twórczej, pracy wytwarzającej dobra gospodarcze. Ponieważ ministerstwo chętnie to popiera, nie mam nic do powiedzenia pragnę tylko wnieść drobną poprawkę. Mianowicie Komisja Budżetowa na wniosek kol. Łuszczewskiego postanowiła, wstawić wyraz „artystycznego”, do ustępu o przemyśle ludowym i domowym.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MaksymilianMalinowski">Po porozumieniu się z kol. Łuszczewskim i p. referentem przyszliśmy do wniosku, że dla pożytku sprawy należałoby to jeszcze inaczej zmienić, mianowicie po wyrazach „przemysłu ludowego” wstawić oraz „domowego, artystycznego i użytkowego”, albowiem przemysł użytkowy ma bardzo duże znaczenie. Gdyby tego wyrazu nie było, mogłyby być później wątpliwości co do rozdziału przyznanego funduszu. P, Łuszczewski uznał tę poprawkę za słuszna, a i p. sprawozdawca ją przyjął. Więc stawiam wniosek, aby w sprawozdaniu referenta na stronicy 11 do działu 1, par. 10 w czwartym wierszu po wyrazie „ludowego” wprowadzić tekst następujący: „oraz domowego, artystycznego i użytkowego w rozumieniu ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 80 poz. 778.)”. Jest to zupełnie zgodne z tem, co mówi ustawa, która w art. 1 powiada, że za przemysł ludowy w rozumieniu niniejszej ustawy należy uważać wytwarzanie przedmiotów użytkowych i zdobniczych o cechach etnicznych.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MaksymilianMalinowski">W art. zaś 7 jest wskazane, co ma robić komitet, a mianowicie, że ma badać i ma podnieść przemysł domowy o cechach artystycznych.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MaksymilianMalinowski">Proszę o przyjęcie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#EugeniuszKwiatkowski">Przy omawianiu preliminarza budżetowego Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Komisji Budżetowej Sejmu miałem możność zupełnie szczegółowego zarysowania położenia gospodarczego Państwa w drugiej połowie 1926 r., perspektyw ekonomicznych Polski na najbliższą przyszłość wobec istniejącej sytuacji międzynarodowej, oraz wytyczenia tych linii kierunkowych, które uświadamiają program gospodarczy Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#EugeniuszKwiatkowski">Budżet resortu jest do pewnego stopnia wykładnikiem możliwości realizacji programu. W tem ujęciu szczególnie wobec ogromu zadań gospodarczych Państwa, środki Ministerstwa Przemysłu i Handlu są stosunkowo bardzo skromne. Wydatki zwyczajne tego resortu wynoszą zaledwie 0,53% wszystkich wydatków zwyczajnych Państwa na okres r. budżetowego 1927/28, a całkowity budżet po stronie wydatków reprezentuje 1,72% wydatków sumarycznych Państwa. Natomiast w wydatkach dominuje część wydatków nadzwyczajnych, wydatków inwestycyjnych, które w stosunku do całego budżetu inwestycyjnego Państwa wynoszą 22%, a w samym budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu — prawie 70%.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#EugeniuszKwiatkowski">Cyfra ta i jej stosunek do cyfr przytoczonych poprzednio jest istotnie głębokim symbolem stosunków ekonomicznych w Państwie. Stosunek stanu faktycznego dziedzictwa objętego po gospodarce państw zaborczych, po niszczącej okupacji, niszczącej a długotrwałej wojnie do wymagań życia i do możliwości ekonomicznych Polski, stosunek odczuwanych potrzeb do warunków i środków, jakimi Państwo rozporządza — oto istota dylematu gospodarczego Polski współczesnej.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#EugeniuszKwiatkowski">Kryzys wstrząsa organizmem ekonomicznym wszystkich państw powojennych, a jego długotrwałość zakreślona jest wielkością dokonanych zniszczeń i zróżniczkowaniem obecnych stosunków światowych w dziedzinie walutowej, finansowej, kredytowej, handlowej, wytwórczej, w dziedzinie społecznej i politycznej. Polska jednak stoi ponadto wobec zadań specjalnych, które te trudności gospodarcze potęguję i niezmiernie komplikują. Polska, tak bogata potencjalnie, posiadając takie zasoby w postaci węgla, ropy, soli, rud, minerałów. lasów i płodów rolniczych — zajmuje skromnie miejsce pod względem rozporządzalnych sił materialnych, zdolnych przemienić te ukryte bogactwa w faktyczny dobrobyt jej ludności. Gdy np. z majątku narodowego w St. Zjednoczonych na jednego mieszkańca przypada równowartość 12.700 mik. zł. w W. Brytanii równowartość 7.900 mk., we Francji równowartość 7.000 mk., w Czechosłowacji 4.400 mk., to w Polsce zaledwie 2.100 mk. Znacznie gorzej przedstawiają się jednak inne wskaźniki, charakteryzujące proporcję między nami, a innemi narodami. w stosunku do których pod względem kultury duchowej nie s taimy na niższym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#EugeniuszKwiatkowski">Tak więc, gdy obieg pieniężny pod koniec 1926 r. wynosił w zł. fr. na głowę ludności np. w Holandii 235, w Anglii i Szwajcarii 213, we Francji: 204, a np. w Rumunii 90, w Czechosłowacji 81, a nawet w Jugosławji 40, w Łotwie 36, w Rosji 31 — to w Polsce obieg ten nie dosięgał 20. Przywóz i wywóz, charakteryzujący w sposób nieomal matematyczny siłę ekspansji gospodarczej, wynosili w zł. mk. na głowę: w W. Brytanii 870, w Holandii 771, we Francji 410, w Austrii! 380, w; Czechosłowacji 210 a w Polsce zaledwie 65.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#EugeniuszKwiatkowski">W dziedzinie elektryfikacji i wyzyskania sił wodnych, w zdolności absorpcyjnej przyrostu ludności przez miasta, w rozbudowie dróg zwykłych, żelaznych i wodnych, w dziedzinie urządzeń miejskich etc. etc. — mamy przed sobą do pokonania znacznie większe zadania i trudności, niż inne narody, które mogły pracować twórczo i samodzielnie w tych dziedzinach od wielu dziesięcioleci. Jakże wymownymi jest np. fakt, iż pod względem ilości przesyłek pocztowych na jednego mieszkańca zajmujemy 25 miejsce, pod Względem ilości aparatów telef. — 24 miejsce w świecie.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#EugeniuszKwiatkowski">W tych warunkach prowadzenie programowej pracy w dziedzinie ekonomicznej, ze stałem odwoływaniem się urzędowych i nieurzędowych krytyków do stosunków, panujących we Francji, w Anglii, w Niemczech czy w Czechosłowacji, z chęcią zobaczenia rezultatów tej pracy natychmiast bez żadnej zwłoki, z chęcią skonstatowania, że wynikli! te nie są niczem zamącone — jest zadaniem nieprawdopodobnie trudnem. To też praca nasza w dziedzinie gospodarczej musi być przedewszystkiem pracą inwestycyjną, pracą budującą fundamenty i podstawy dla przyszłego rozwoju życia ekonomicznego w, Polsce. A że właśnie w tej dziedzinie odbywa się współcześnie w całymi świecie nieprawdopodobny wyścig twórczej pracy, że najszybsze tempo rozwojowe z przed kilku lat, dziś wydaje się już tylko nieznośną powolnością, że w Polsce zaniedbania i niedociągnięcia w dziedzinie gospodarczej są wielokrotnie większe niż gdzieindziej! I przeto naturalnem być powinno, iż coraz większa uwagę całego Państwa i całego społeczeństwa kierować będziemy na zagadnienia natury gospodarczej. Im więcej sił temu pokojowemu dziełu pracy i współpracy gospodarczej będzie poświęcone, tem jaśniejszą, spokojniejszą i pewniejszą będzie dola przyszłych pokoleń.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#EugeniuszKwiatkowski">To też charakter jak gdyby inwestycyjny posiada jeden z najważniejszych działów pracy, prowadzonej i rozwijanej przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu — dział prac ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#EugeniuszKwiatkowski">W czasach normalnych prawo jest podstawą wszelkiej społecznej działalności w Polsce. W dziedzinie gospodarczej mówienie o rozwoju i postępie — bez stworzenia zasadniczych podstaw i ram prawnych — byłoby fikcją lub złudzeniem. Największem ziłem w Polsce w tej dziedzinie jest różnorodność sprzecznych nieraz ustaw, działających jako pozostałość dawnych zaborców. To też postulat unifikacji prawa gospodarczego górować musi i górować będzie ponad innemi postulatami programowemi.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#EugeniuszKwiatkowski">Realizacja tego postulatu nie przedstawia się jednak zbyt prosto. Pomijając już wszelkie trudności. wynikające z samej metody pracy nad uzgodnieniem tak wielkich zagadnień, stajemy wobec faktu, iż unifikacja prawna ma dopiero wytworzyć z biegiem czasu jednolitość warunków i w konsekwencji jednolitość poglądów. Unifikacja ta nie może być rezultatem procesu gospodarczego zunifikowania dzielnic, ale przeciwnie — zjawisko to będzie dopiero skutkiem, rezultatem unifikacji prawa.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#EugeniuszKwiatkowski">Refleksem tych trudności jest fakt, iż każda z zasadniczych ustaw gospodarczych, będąc dobrą, właściwą i organicznie dostosowaną do warunków np. w województwach zachodnich, jest nieraz czemś sztucznem w dzielnicach wschodnich lub centralnych; odwrotnie zaś — projekty stworzone pod kątem widzenia interesów i potrzeb b. Kongresówki czy b. Galicji, łamią przyzwyczajenia i formy życia zbiorowego ziem zachodnich. To jest istotny powód, iż natychmiast idealnych ustaw stworzyć nie możemy. W krótkim okresie czasu musimy ułatwić ewolucje stosunków do tego stopnia, by wynikiem jej stać się mogło jednolite. konsekwentne w każdym szczególe ustawodawstwo gospodarcze Polski. Obecnie zaś — stojąc jakgdyby w pośredniej fazie rozwoju — musimy całkować elementy zróżniczkowanego prawa gospodarczego, postępując na tej drodze subtelnych zagadnień jak najoględniej, w przeświadczeniu, iż tylko pozytywna li twórcza praca — choćby nawet w szczegółach jej tkwiły błędy — prowadzi do celu. Jednolite prawo bowiem najsilniej wiązać będzie różne dzielnice w jedno granitowe państwo i w jedno gospodarstwo, wszelkie usterki zaś i błędy, pod samym naporem wymagań życia — muszą być i będą skorygowane.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#EugeniuszKwiatkowski">W tem przeświadczeniu i przy tych założeniach wzmocnione zostało znacznie tempo prac Ministerstwa Przemysłu i Handlu w dziedzinie ustawodawczej, w oparciu o udzielone Rządowi pełnomocnictwa.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#EugeniuszKwiatkowski">Tak więc po szeregu narad opracowany został i uzgodniony tekst jednolitej ustawy przemysłowej. Rada Prawnicza w najbliższym już czasie kończy swe prace nad stroną formalnoprawną tej wielkiej ustawy, ponadto zaś zarówno z punktu widzenia merytorycznego jak nawet i językowego została ona poddana badaniu przez szereg komisyj fachowych. Sądzę, że w ciągu najbliższych tygodni ustawa ta uzyska sankcję Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wielkie zagadnienie stworzenia na podstawie jednolitej ustawy organizacji Izb Przemysłowo-Handlowych po dłuższej i intensywnej pracy w Ministerstwie Przemysłu i Handlu również dobiega końca. W dziedzinie tej w ostatnich dwu miesiącach same organizacje gospodarcze wykonały olbrzymią pracę twórczą, doprowadzając niezwykle zróżniczkowane zdania do minimalnych — jak na nasze stosunki — różnic. Oceniając te prace — Ministerstwo Przemysłu i Handlu oprze się zasadniczo na podstawach kompromisowej propozycji w tej sprawie wszystkich Izb Handlowych i prawie wszystkich — bo z wyjątkiem jednej tylko — wielkich organizacyj gospodarczych całego Państwa, wprowadzając tylko korektywy raczej formalne, niż merytoryczne. Powołanie bowiem do życia Izb Przemysłowo-Handlowych w atmosferze pokoju i zgodnej współpracy wszystkich sfer przemysłowych i całego stanu kupieckiego byłoby wielkim sukcesem przedewszystkiem samych czynników i organizacyj gospodarczych Państwa. Ponadto, przez wprowadzenie w życie ustawy o Izbach Przemysłowo-Handlowych, będzie uczyniony w sposób zdecydowany i realny pierwszy krok ku stworzeniu jednolitego przedstawicielstwa samorządu gospodarczego, przedstawicielstwa, które z mocy samego prawa wykonywałoby swe funkcje opiniodawcze wobec Rządu i ponosiłoby odpowiedzialność wobec społeczeństwa za swą działalność. Rozbudowanie zaś i unifikacja Izb Przemysłowo-Handlowych przy równoczesnej rozbudowie Izb Rzemieślniczych, przewidzianych w ustawie przemysłowej, oraz następnie opracowywanych przez inne resorty Izb Rolniczych oraz Izb Pracy — pozwoli na stopniową realizację pełnego samorządu gospodarczego, utwierdzonego ostatecznie w instytucji Naczelnej Rady Gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#EugeniuszKwiatkowski">Z tego samego punktu widzenia przyśpieszone zostały prace nad ustawą o spółkach akcyjnych oraz ustawą górniczą. Unifikacja prawodawcza w tych dziedzinach posiada zupełnie zasadniczy i podstawowy charakter. Ponieważ jednak ustawy te dotyczą niezmiernie skomplikowanych, utrwalonych już od dziesięcioleci zagadnień gospodarczych ponieważ łączą się nieomal z całokształtem prawa cywilnego, przeto praca ta musi mieć powolne tempo. Wszyscy najwybitniejsi fachowcy, wszystkie zainteresowane organizacje, a wreszcie Rada Prawnicza oraz Komisja Kodyfikacyjna są lub będą do tej współpracy zaproszone. W ten sposób trybem jawnej pracy ankietowej ustala się podstawy wytyczne dla tych dwu wielkich ustaw.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#EugeniuszKwiatkowski">Oddzielne zagadnienie przedstawia kodyfikacja prawa naftowego. Na miesiąc lufty powołana została do Ministerstwa Przemysłu i Handlu wielka narada w sprawach ustawodawstwa i przemysłu naftowego. W tej dziedzinie — przy współpracy czynników społecznych — Ministerstwo Przemysłu i Handlu przygotowało projekt ustawy o szczególnych środkach popierania pionierskiego wiertnictwa naftowego. Przemysł ten od szeregu lat popada w sytuację coraz fatalniejszą. To też staje się koniecznością, by wysiłki Rządu w tej dziedzinie nie miały charakteru 11 tylko doraźnego. Produkcja ropy naftowej, która w 1909 r. wynosiła zwyż 2 miliony ton, spadając stale, doszła obecnie do mniej niż 1/2 części ilości z 1909 r. Ilość szybów w wierceniu wynosiła w 1921 r. — 271, w 1923 r. — 226, w 1925 r. — 127, a w r. 1926 — 119. Ten stan powoduje szereg ujemnych zjawisk gospodarczych — i w granicach celowości, oraz naturalnych możliwości zadaniem Rządu będzie udzie lenie trwałej pomocy temu przemysłowi. To też jedną z ważnych prac w tej dziedzinie musi być uzupełnienie i dostosowanie ustawodawstwa naftowego do potrzeb współczesnych.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#EugeniuszKwiatkowski">Powyższa sprawa wiąże się z projektem ustawy ogólniejszej o środkach popierania tych działów produkcji, krajowej, które bądź to z tytułu warunków naturalnych, bądź też przez wzgląd na specjalne zainteresowanie Państwa i powinny uzyskać szczegółowa ochronę i poparcie. Ustawa ta znajduje się obecnie w opracowaniu.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#EugeniuszKwiatkowski">Również zasadnicze znaczenie posiada przeprowadzona już i ogłoszona ustawa o „Biurze Badania Cen”. Nie ma to być instytucja powołana do walki z cenami. Nie będzie też jej zadaniem wykazywanie szerokiej opinii publicznej, jak dalece chorobliwymi jest powojenny stan funkcyj, składających się na „koszta własne” w przemyśle lub handlu. Stwierdzenie tego stanu chorobliwego, a nawet przepisanie metod leczenia — szczególnie w, naszych Specjalnych warunkach, charakterystycznych różnorodnością rozwoju tych samych warsztatów produkcji w różnych dzielnicach, oraz chorobami organicznemi, wywołanego przez warunki ogólne — może być bardzo celowe lub pożądane, ale nie wyczerpuje zagadnienia zasadniczego. Natomiast pierwszorzędnem zagadnieniem dla Państwa j jego polityki gospodarczej jest możność stałego, obiektywnego, fachowego, nie powierzchownego śledzenia, czy w rezultacie polityki gospodarczej Rządu, w jakim stopniu i jak szybko, w jakich warunkach i w jakich jednostkach następuję sanacja „kosztów własnych”, czy też może przeciwnie — pogłębienie i rozszerzenie zjawisk chorobliwych. Nie sam stan faktyczny, stwierdzony w przypadkowej i dowolnej chwili, lecz badanie ciągłości zjawiska — może dać jedynie pewny sąd polityka interesu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#EugeniuszKwiatkowski">Biuro Badania Cen powinno się wiec stać instytutem naukowym, pracującym dla dobra i dla rozkwitu gospodarstwa narodowego, instytutem, który może ustalić wiele wytycznych, oraz praktycznych oświetleń w dziedzinie polityki kredytowej, celnej, reglamentacyjnej i kartelowej.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#EugeniuszKwiatkowski">Obecnie toczą się prace przygotowawcze i organizacyjne dla uruchomienia działalności! te i instytucji, co nastąpi po zakończeniu prac Komis i Ankietowej, a więc przypuszczalnie w lipcu r. b.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wreszcie ogólniejszy charakter posiadają przygotowane już projekty innych ustaw, jak jednolita ustawa probiercza, uzgadniana obecnie z, zainteresowanemi sferami gospodarczemu, ustawa o spółkach z ogr. odpowiedzialnością, ustawa o zakupach rządowych, ustawa o dostawach i robotach na rzecz Skarbu, Ustawa o giełdach towarowych, ustawa o nadzorze sądowym, ustawa o wystawach i targach, ustawa o filiach zagranicznych osób prawnych, ustawa o agentach handlowych, ustawa o Instytucie Geologicznym etc.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#EugeniuszKwiatkowski">Rozwój tych prąci ustawodawczych, których dodatnie rezultaty niewątpliwie ujawnia się w przyszłości, wymagał zmiany organizacji Centrali Ministerstwa. Opracowany, uzgodniony i zatwierdzony przez Radę Ministrów nowy statut organizacyjny Ministerstwa wszedł w życie od daty 10 listopada 1926 r. Departament I został skondensowany do dwóch wydziałowi Ł Sekretariatu Ministra, oraz otrzymał inny charakter, mianowicie fachowo-prawniczy. Ponieważ jednak funkcje Ministerstwa zostały jednocześnie znacznie rozszerzone i pogłębione, przeto w dalszym rozwoju właśnie w tem Ministerstwie okazać się milsi potrzeba powiększenia etatów. W chwili obecnej siły urzędnicze, szczególnie fachowe, są wyzyskane niezmiernie intensywnie, poświęcając pracy państwowej wiele więcej czasu, niż tego wymagają formalne przepisy. Nie mniej doniosłą zmiana organizacyjną jest oderwanie od Centralni bezpośredniego zarządu przedsiębiorstw państwowych. Właśnie w tych dniach skierowaliśmy na Rade Ministrów uzgodniony całkowicie projekt nowej ustawy „w sprawie wydzielenia z administracji państwowej państwowych przedsiębiorstw przemysłowych i górniczych, nadania im osobowości prawnej, zarządzania niemi i ich komercjalizacją”. Ta ustawa ramowa zezwoli na nadanie uchwałą Rady Ministrów; poszczególnym przedsiębiorstwom autonomicznych statutów, na mocy których będą one zarządzane ściśle podług zasad gospodarki handlówek Przenosząc punkt ciężkości zarządu E odpowiedzialności na dyrekcje tych przedsiębiorstw, wyposażając je we wszelkie kompetencje, niezbędne do sprawnego i sprężystego administrowania, wzmocniliśmy rygory kontroli państwowej. Niebawem będą uchwalone i opublikowane statuty szeregu przedsiębiorstw państwowych, przedewszystkiem podległych Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Z tej ramowej ustawy skorzystają jednak i inne Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#EugeniuszKwiatkowski">Z wśród przedsiębiorstw państwowych dalszy rozwój wykazuje Chorzów. W r. ub. powiększono tam znaczenie liczbę zatrudnionych robotników, produkcję zasadniczą, t. j. azotniaku, zwiększono z ok. 3.000 t. miesięcznie w 1923 r. na ok. 11.000 t. miesięcznie pod koniec 1926 r. Ponadto uruchomiono nowy dział produkcji azotanu amonowego, zastępującego obecnie w najszerszej mierze dowożona saletrę chilijską. Mimo to wzrost konsumpcji nawozów sztucznych azotowych rozwija się w Polsce w ten sposób, iż chwilowo zarówno Chorzów jak i: koksownic śląskie, wytwarzające siarczan, amonowy, pracują przy przeciążeniu. Gdyby dojść miało do dowozu azotniaku z zagranicy, to niewątpliwie musiałoby rolnictwo polskie zapłacić ceny o 10–15% wyższe od tych, które płaci obecnie.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#EugeniuszKwiatkowski">Polfin otrzymał nowe fachowe kierownictwo, a dążeniem zarówno Rządu jak i Dyrekcji tego przedsiębiorstwa musi być, by mogło ono sobie zapewnić większe ilości ropy do przeróbki, by zaopatrywało w sposób racjonalny wszystkie instytucje państwowe w produkty naftowe po cenach umiarkowanych, wreszcie, by pracując z zyskiem, stało się promotorem rozwoju polskiego przemysłu naftowego. Natomiast wszystkie dawne niedokładności i zarzuty w tej dziedzinie administracji stały się przedmiotem szczegółowego badania przez Komisję specjalną, oraz na mój wniosek przez Najwyższą Izbę Kontroli Państwa, a rezultaty tych badań, po ich sfinalizowaniu, będą podane do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#EugeniuszKwiatkowski">Skomplikowany problemat salin państwowych również jest obecnie przedmiotem szczegółowych studiów, z tem przeświadczeniem, iż dotychczasowy rozdział produkcji i sprzedaży pomiędzy dwa resorty utrzymanym nadal być nie może. Ostateczne wnioski w tej sprawie będą, jak sądzę, sformułowane W marcu i poddane zostaną krytyce ankiety fachowej.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#EugeniuszKwiatkowski">Stały postęp i rozwój wykazuje przedsiębiorstwo Soli Potasowych, spełniając już dziś niezwykle doniosłą rolę wobec rolnictwa polskiego. Również dla „Skarbofermu” rok ubiegły był pomyślny pod względem gospodarczym. Nowo wybrana Rada Nadzorcza, do której z grupy francuskiej wszedł generał Le Rond, ten zaszczytnie znany w całej Polsce, głęboki przyjaciel naszego narodu, oraz szereg nowych członków z grupy polskiej, będzie umiała niewątpliwie zacieśnić i wzmocnić gospodarczą współpracę polsko--francuską, dążąc do najświetniejszego rozwoju tego wielkiego przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#EugeniuszKwiatkowski">Poprawa sytuacji, zaznaczyła się w drugiej połowie r. ub. i w innych przedsiębiorstwach państwowych lub mieszanych, a w szczególności w kopalni węgla Brzeszcze, w hucie ołowiu j srebra w Strzybnicy oraz w Hucie „Blachownia” pod Częstochową. Niewątpliwie zaś przeprowadzana obecnie komercjalizacja w przedsiębiorstwach państwowych przyczyni się do dalszego postępu, czyniąc w przyszłości z tych przedsiębiorstw, które Państwo wino zatrzymać i zatrzyma w swem ręku poważniejsze źródła dochodu dla Skarbu, niż dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#EugeniuszKwiatkowski">Również w bardzo ciężkiej sytuacji prywatnego Przemyślu i handlu nastąpiło w drugiej połowie 19136 r. pewne ożywienie, pewna zmiana na lepsze. Oczywiście, iż nie zostały tem samem przełamane trudności kryzysu przemysłowego, który zresztą ciąży od szeregu lat nad całą Europą, i nie może być pokonany bez usunięcia organicznych przyczyni, leżących poza granitami naszych możliwość i wpływów. Nie mniej jednak z wytworzonej sytuacji nasze gospodarstwo narodowe w 1926 r. odniosło duże i trwałe korzyści. Tak wiec gdy w drugim kwartale r. ub. przeciętna miesięczna produkcja węgla wynosiła 2.359.000 ton, to w kwartale trzecim produkcja miesięczna dosięgła 3.650.000 t. Analogicznie wzrasta produkcja koksu — z 87.900 na 91.400 t., brykietów — z 15.300 na 23.800 t., soli potasowych — z 14.000 na 17.600 t., kam. i warzonki — z 26.100 na 33.400 t., rud żelaznych — z 23.800 na 31.600 t., rud cynkowych i ołowianych — z 91.400 na 102.500 t., surówki żelaznej — 21.100 na 27.200 t., stali — z 48.700 na 73.900 t., wyrobów walcowanych — z 37.200 na 52.500 t.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wpływ koniunktury na produkcję w Polsce zarysował się znacznie silniej, niż gdzieindziej. Przykładając miary względne, nie możemy twierdzić, iż zmarnowaliśmy koniunkturę, wytworzona, w okresie strajku węglowego w Anglii. Jeżeli przyjmiemy produkcję różnych wytworów w różnych państwach w miesiącu kwietniu r. b. jako równa 100, to okaże się, iż intensywność wzrostu produkcji w okresie następnym jest największa w Polsce. Ilustruje to następująca tabela względnego rozwoju produkcji (w 1926 r.):</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#EugeniuszKwiatkowski">W dziedzinie przemysłowej okres ten jest ważny i znamienny tem, iż poraź pierwszy ceny produktów przemysłowych wykazują stosunkowo bardzo znaczną stabilizacją. Wedle zestawień Głównego Urzędu Statystycznego, powtórzonych w sprawozdaniu Banku Polskiego za 1926 r., w czerwcu 161,9, we wrześniu 165,4, w grudniu 161,1. W okresie półrocznym rysuje się więc w przemyśle wyraźna stabilizacja.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#EugeniuszKwiatkowski">Szereg innych wskaźnikowi gospodarczych wykazuje również poprawę, z wyjątkiem stanu zatrudnienia, które w miesiącach zimowych ponownie maleje. Nie jesteśmy jednak w tem zjawisku odosobnieni. W Belgii bezrobocie wzrasta już od lipca, w Holandii od czerwca, we Włoszech od sierpnia do października przybyto 34.000 bezrobotnych, w Austrii i Niemczech bezrobocie wzrasta od października i t. d. Niemniej jednak zjawisko bezrobocia jest jednym z najcięższych i najgroźniejszych objawów, to też wczesną wiosna muszą być uruchomione ponownie w szerokim zakresie roboty publiczne celem przyjścia z pomocą tym najbiedniejszym z pośród obywateli.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#EugeniuszKwiatkowski">Również w coraz szerszej mierze podejmujemy celowe prace i zarządzenia, mające stwarzać w przyszłości warunki dla utrzymania produkcji na możliwie najwyższymi poziomie, uważając, iż w ten sposób najniezawodniej przyczyniamy się do zwalczania klęski trwałego bezrobocia. Tak więc prowadzone są — po raz pierwszy w Polsce może tak gruntownie — przygotowania do nowej taryfy celnej. Musi się ona stać istotnie wyrazem naszej polityki przemysłowej i gospodarczej, niezachwianą i jednolitą ochronę tych dziedzin produkcji, które tego w imię interesów Państwa i rozwoju gospodarczego istotnie i niezbędnie potrzebują. W pracy tej bierze udział wielki zespół najwybitniejszych fachowców, ekonomistów, tworząc cztery zasadnicze Komisje i szereg podkomisji. W kwestii waloryzacji obecnie obowiązującej taryfy celnej rezerwujemy sobie wszelkie możliwości na wypadek odpowiednich konieczności gospodarczych lub bilansowych. W chwili obecnej jednak waloryzacja nie jest aktualna.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#EugeniuszKwiatkowski">Pewne postępy są do zanotowania w dziedzinie prac normalizacyjnych i racjonalnej organizacji produkcji w przemyśle. Podjęto systematyczne badania i prace w tej dziedzinie. szczególnie w przemyśle włókienniczym, przemyśle hutniczym i węglowym. Oczywiście, iż reorganizacji! tej nie można dokonywać jednostronnie, gdyż takie metody nie dają pozytywnych rezultatów na dalszą metę. Państwo przychodzi też z bezpośrednia pomocą produkcja przez szereg ulg i pomocy w dziedzinie kredytowej, podatkowej i celnej. W drugiem półroczu 1926 r. udzieliliśmy w szeregu wypadków zwrotu istotnie płaconego cła za półprodukty lub materiały pomocnicze przy eksporcie wytworzonych w Polsce produktów gotowych. W ten sposób dopomogliśmy do utrzymania wyższego poziomu produkcji i z a trudni en i a w dziale produkcji żelaza, stali, szyn kolejowych, bilach grubych, żelaza fasonowego, wyrobów kotlarskich, drutu, wagonów kolejowych, parowozów i ich części, tkanin i przędzy wełnianej, wyrobów bawełnianych, wyrobów dzianych i t. d. Szczególnie jednak losy, przemysłu hutniczego są niezmiernie ważne dla przyszłości gospodarczej Państwa. Jest to jeden z tych przemysłów, który w Anglii nazywają przemysłem „kluczowym”, t. j. otwierającym dalszy rozwój gospodarczy Państwa. Przemysł żelazny i stalowy całego świata, porządkując obecnie swoje stosunki, tworzy międzynarodowe organizacje. Uważamy, iż idea między narodowej współpracy gospodarczej winna doznać jak najszerszego poparcia, pod warunkiem uznania słusznych postulatów przemysłu hutniczego, wypośrodkowanych na jego zdolnościach produkcyjnych i konkurencyjnych w okresie przedwojennym. To stanowisko przemysłu hutniczego Rząd uznaje jako słuszne i postulat ten uwzględni w swojej polityce przemysłowej i celnej.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wielkie perspektywy rozwoju ma przed sobą przemysł węglowy. Posiada on doskonałe warunki naturalne, wiele gatunków węgla polskiego bije swoją jakością wszelką konkurencję. Węgieł ten, nieznany dotychczas w wielu krajach, stał się obecnie towarem o dobrej marce, towarem pożądanym. Szczególnie wszystkie państwa nadbałtyckie stwierdzały oficjalnie swoje zadowolenie z pierwszorzędnej jakości węgla śląskiego i dąbrowieckiego. Węgiel polski posiada jednak jedna zaporę dla swej ekspansji. Jest to oddalenie Zagłębia od wybrzeża oraz rozbudowanie jego wyjściowych linii komunikacyjnych, nie dostosowane do nowych warunków politycznych i gospodarczych. To też obecnie wszystkie czynniki rządowe przywiązują jak największą wagę do takiego ukształtowania stosunków komunikacyjnych i taryfowych, by w ciągu stosunkowo krótkiego okresu czasu 2–3 lat, definitywnie zmienić możliwości ekspansji, a tem samem i możliwości produkcji oraz zatrudnienia robotników przez przemysł węglowy. Jakie znaczenie zaś dla całego społeczeństwa musi posiadać wysiłek nad stworzeniem dobrej koniunktury gospodarczej dla tak niezmiernie ważnych ośrodków produkcji jak np. Śląsk — niech Wskaże choćby fakt, iż gdy w kwietniu i maju wypłaty miesięczne zarobków w wielkimi przemyśle śląskim nie dosięgały 13 milionów, to w miesiącu grudniu przekroczyły 22 miliony. A przecież stan zatrudnienia w grudniu r. ub. nie może być uważany za pomyślny.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#EugeniuszKwiatkowski">Nie mogę oczy wiście omówić szczegółowiej położenia we wszystkich dziedzinach produkcji przemysłowej i rzemieślniczej. Ogólnie cała dziedzina produkcji — mimo znacznie lepszego powodzenia w ciągu ostatniego półrocza — nie wyszła z fazy kryzysu. Doprowadzenie do trwałej pomyślności gospodarczej musi kosztować jeszcze dużo wysiłkowi i dużo czasu. Częściowo — i to w fundamentalnie ważnych sprawach — źródła kryzysu leżą w czynnikach międzynarodowych. Wśród wewnętrznych czynników kryzysu na miejscu pierwszem należy postawić zagadnienie kredytu, szczególnie zaś kredytu długoterminowego. Jeżeli dziedzina uporządkowania prawodawstwa gospodarczego, dziedzina organizacji sprawnie funkcjonującej administracji, a nawet zdobycie się na ten lub ów wysiłek inwestycyjny leży niepodzielnie w naszem własnem ręku, to zagadnienie szybkiego odbudowania kredytu długoterminowego w takiej mierze, by definitywnie złamać kryzys w dziedzinie produkcji i handlu, by pokonać tem samem dwie najcięższe troski Państwa: bezrobocie i następnie drożyznę — jest uzależnione nie tylko od nas samych. To też w polityce gospodarczej Państwa nie może być uczynione żadne takie zasadnicze posuniecie, któreby znowu rozbudziło przekonanie. iż Polska me zdecydowała się jeszcze na zasady swego ustroju gospodarczego. Ingerencja Państwa w dziedziny życia ekonomicznego jest dziś powszechnie zrozumianą koniecznością. Stosują ją państwa najklasyczniejszego liberalizmu. Musimy jednak utrwalić zasadę, iż w Polsce stoi otworem droga dla rozwoju każdej zdrowej inicjatywy prywatnej w dziedzinie gospodarczej, oraz że celem jej jest osiągniecie ekonomicznego powodzenia. Kto w obecnej fazie rozwoju Polski tej zasadzie chciałby przeciwdziałać, tego albo nie rozumie sytuacji i metod przełamania ciężkiego kryzysu, albo też nie widzi i! nie odczuwa różnicy poziomu cywilizacyjnego i różnicy w poziomie dobrobytu najszerszych sfer społecznych u nas i u naszych zachodnich sąsiadów.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#EugeniuszKwiatkowski">Jeśli bowiem się uwzględni, iż przy pewnych nakładach inwestycyjnych rolnictwo nasze mogłoby rychło podnieść produkcje sumaryczna o 15–20%, że przez inwestycje możemy zapewnić nieskrępowany zbyt dba naszego przemysłu węglowego, iż tylko inwestycje ochronią przed upadkiem nasz przemysł hutniczy, którego wielkie piece o wydajności 100 t. na dobę z obsługą zwyż 100 ludzi muszą konkurować już dziś z piecami amerykańskiemi o produkcji 500 t. na dobę i przy obsłudze mniejszej o 40% iż trudne położenie naszego przemysłu lub eksportu drzewa, cukru i wytworów włóknistych zależy w wielkim stopniu od braku tanich kapitałów, że o elektryfikacji oraz o budowie nowych, a tak niezbędnych dróg żelaznych, szos, dróg wodnych, kabli telefonicznych mówić nie możemy bez specjalnych sum inwestycyjnych, iż wyzyskanie olbrzymich możliwości handlowych w Europie wschodniej jest to wyłącznie zagadnienie kredytowe — to wówczas stanie się jasnem, iż zagadnienie uruchomienia kredytu długoterminowego, to początek rozkwitu gospodarczego Polski. Doprowadzenie tego kredytu wymaga okresu przygotowawczego, okresu, wykazującego pewną zdolność rozwoju o własnych siłach stabilizującego politykę gospodarczą, budżetową i walutową Państwa. Z tego punktu widzenia uważać należy za objaw korzystny, iż w dziedzinie produkcji prywatnej podjął na terenie Polski w szerszej mierzę współpracę kapitał obcy, szczególnie zaś francuski i angielski, amerykański i czeski. Wobec zaś ustabilizowania polityki gospodarczej i budżetowej Państwa, wobec skrupulatnego wywiązania się Polski ze wszystkich zobowiązań międzynarodowych, wobec znacznego powiększenia rezerw walutowych w Banku Polskim; wobec stałej tendencji stopniowego obniżania stopy dyskontowej oraz pewnej poprawy w naszych stosunkach handlowych z zagranicą, kapitał zagraniczny niewątpliwie zacznie się orientować coraz wyraźniej w kierunku Polski. Realną zapowiedzią tego ustosunkowania się jest zmiana kursu 8%-wej pożyczki dolarową na giełdzie nowojorskiej. W miesiącu czerwcu kurs jej wynosił 84,2, w sierpniu 87,3, w październiku 88,9, w grudniu 93,1, a obecnie zwyż 98%.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#EugeniuszKwiatkowski">Już dotychczas podkreślone momenty wskazują na wagę intensywnej współpracy gospodarczej międzynarodowej. Istotna sanacja ekonomiczna Europy, wyczekiwana z niecierpliwością przez tyle narodów, nie może mieć powodzenia tak długo, dopóki nie zostanie rozbudzona w sposób zdecydowany świadomość o potrzebie utrwalenia i rozszerzenia międzynarodowej współpracy, i to świadomość tak silna, iż zdoła stępić pozostałe po wojnie ostrości polityczne.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#EugeniuszKwiatkowski">Polska nie ma obecnie innego historycznego zadania przed sobą, jak odbudowanie i rozwinięcie gospodarstwa narodowego ku pożytkowi! własnego narodu i państw; z którem! może ona gospodarczo współpracować. To też, gdy po szeregu konferencyj międzynarodowych: finansowych, komunikacyjnych, celnych i gospodarczych, podjęta została inicjatywa powołania nowej, wielkiej Międzynarodowej Konferencji Ekonomicznej, celem opracowania wskazań dla opanowania ogólnego kryzysu. Rząd, ze swe j strony udziela wszelkiej pomocy i poparcia delegacji polskiej, rozumiejąc, iż w myśl paktu Ligi Narodów pogłębione zostanie wyrażone tam stwierdzenie, iż „szczególne potrzeby ziem, zniszczonych podczas wojny, będą musiały znaleźć uwzględnienie”.</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#EugeniuszKwiatkowski">W drugiem półroczu 1926 r. utrwaliliśmy nasze stosunki traktatowe z Czechosłowacją, z tem państwem, z którem przyjazna współpraca ekonomiczna jest poprostu wskazana przez samą naturę. Ponadto zawarliśmy traktat handlowy z Norwegią. Prowadzimy zaś szereg negocjacyj, dążąc niezłomnie do konwencyjnego uregulowania stosunków! handlowych ze wszystkiemu wchodzącemu tu w rachubę państwami, a szczególnie z naszymi bliższymi i dalszymi sąsiadami. W tej dziedzinie największe znaczenie przedstawia traktat handlowy polsko-niemiecki. Abstrahując od strony politycznej tego zagadnienia, chce jednak wyraźnie stwierdzić, iż wojna celna ani nie przyniosła nielicznym stosunkowo zainteresowanym sferom gospodarczym w Niemczech tych korzyści, których się po tej wojnie spodziewali, ani też produkcji polskiej wojna ta nie poderwała egzystencji i rozwoju. W porównaniu z 1925 r., w 1926 r. przywieźliśmy do Polski z Niemiec mniej niż 40% w odniesieniu do wartości towarów; eksport nasz natomiast wyniósł 60%, i w ten sposób osiągnęliśmy korzystne saldo. Podstawowe jednak znaczenie dla przyszłego rozwoju produkcji i handlu polskiego posiada fakt, iż przez wojnę celną zostaliśmy zmuszeni do przełamywania znacznych trudności, do wysiłków, do szukania i zdobywania obcych rynków. I muszę przyznać, iż życie gospodarcze zdało ten najtrudniejszy egzamin celująco. Wartość naszego eksportu w zł parytetowych wynosiła w 1924 r. 1.266 milyn., w 1925 r. — 1.268 milyn., w 1926 r. — 1.306 milyn. Istotnie zwyżka eksportu podług wartości nie jest w 1926 r. wielka, a gdybyśmy ją pomniejszyli o wartość nadwyżki eksportu węgła, co zawdzięczamy przypadkowi, to eksport dosięgałby sumy około zł 1.200 milyn. Jeżeli jednak zważymy, iż w tym. właśnie okresie czyniliśmy pierwsze zdecydowane wysiłki dla zdobycia nowych rynków zbytu, to sumaryczny wynik jest istotnie zadziwiający. W 1926 r. w stosunku do 1925 r. powiększyliśmy bowiem nasz eksport! do Anglii o 125%, do Belgii o 24%, do Danii o 140%, do Estonii o 100%, do Finlandii o 100%, do Francji o 1215%, do Hiszpanii o 800%, do Holandii o 25%, do Jugosławji o 130%, do Norwegii o 130%, do Szwajcarii o 100%, do Szwecji o 460%, do Włoch o 170%. Poraź pierwszy towary polskie w wielkich ilościach znalazły się na tylu światowo ważnych rynkach znalazły odbiorców, którzy uznali je za dobre solidne, co wzmocniło zaufanie do Polski znacznie silniej, niż jakakolwiek propaganda słowna.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#EugeniuszKwiatkowski">Drugą stroną zagadnienia handlu zewnętrznego jest sprawa importu do Polski. W pierwszym okresie wojny celnej musieliśmy rygory reglamentacyjne stosować bardzo surowo. Obecnie jednak i nasi kontrahenci handlowi zagraniczni rozwijają swoją pozycję na rynku polskim bardzo intensywni. Wzrasta więc stale przywóz z Anglii, Argentyny, Austrii, Belgii, Czechosłowacji Dani, Egiptu, Finlandii, Francji, Gdańska, Hiszpanii, Holandii, Łotwy, Rosji, Rumunii, Stanów Zjedn., Szwajcarii. Węgier i Włoch. W ostatnich miesiącach wzrósł nawet procentowo przywóz z Niemiec, jakkolwiek więcej niż połowę dawnego dowozu niemieckiego objęły inne państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#EugeniuszKwiatkowski">Mimo takiego stanu rzeczy jesteśmy najbardziej stanowczymi przeciwnikami wojen celnych. Dziś, gdy wszystkie narody powołują konferencję, badające najdrobniejsze szczegóły, hamujące dl utrudniające stosunki gospodarcze międzynarodowe, gdy biada się i boleje powszechnie nad drobnemi utrudnieniami, lub specjalnemi środkami ochrony, które stosują państwa szczególnie wyniszczone przez wojnę, lub gospodarczo niedostatecznie rozwinięte w okresie obcego panowania — wojna celna staje się zjawiskiem absurdalnem.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#EugeniuszKwiatkowski">Sytuacja od naszej strony jest w tej sprawie jasna: nie możemy przyjąć i nie przyjmiemy traktatu handlowego, któryby był pozbawiony równowagi ustępstw, któryby nie uwzględniał tych naszych kilku zasadniczych postulatów, bez których wytworzylibyśmy sobie trwale znacznie gorszą sytuację handlową i bilansową, niż ta, która mamy obecnie w dobie najsilniejszej wojny celnej. Tak sformułowanych wymagań nikt nie może nazwać przesadnemi. To też ze spokojem i równowagą ducha patrzymy w przyszłość, gotowi w każdej chwili do skończenia wojny celnej i nigdy do kapitulacji.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#EugeniuszKwiatkowski">Ogólne rezultaty bilansu handlowego są dość powszechnie znane zarówno pod względem wartościowym jak i ilościowym. Wobec ujemnego salda w 1924 r. na sumę w zł. 219 mili. i ujemnego salda na sumę w zł. 391 milj. w 1925 r. mamy w 1926 r. bilans czynny, a nadwyżka nasza wynosi zł w złocie 410 milj. Ośmielam się ponadto twierdzić, że Istotnie bilans nasz jest jeszcze nieco korzystniejszy, gdyż pomyślne kształtowanie się cen na rynkach zagranicznych, nie znalazło natychmiastowego uwzględnienia w statystyce. Tak np. przeciętna cena 1 t. węgla eksportowego w 1925 r. wynosiła wedle statystyki zł w złocie 18, w 1926 r. zaś — w okresie najwyższej koniunktury — wedle cyfr statystyki wynosiła w lipcu zł w złocie 17, w sierpniu 17,6, we wrześniu 18, w październiku 18,4, w listopadzie 18,2. w grudniu 18. Niemniej jednak jest faktem, aż szukając nowych rynków zbytu w okresie spadku naszej waluty, sprzedawaliśmy początkowo nasze towary zbyt tanio. Stwierdzam jednak, iż w tej dziedzinie następuje stała j korzystna zmiana sytuacji. Z wielu przykładów przytoczę tylko drzewo, gdyż produkt ten w eksporcie naszym odgrywa niezwykle ważną rolę, a wartość eksportu w skali bezwzględnej wykazała największą zniżkę. Otóż wartość 1 t. wyeksportowanego drzewa wynosiła średnio w czerwcu 1926 r. zł w złocie 32,7. w sierpniu 36,2, w październiku 44,9, w grudniu 41 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#EugeniuszKwiatkowski">Celem zorientowania się w ewolucji handlu polskiego w 1926 r. przytoczę następujące informacje: w 1926 r. przywieźliśmy więcej niż w 1925 r. herbaty, śledzi (o 10.000 t.), skór surowych, nasion, olejów, materiałów budowlanych, rud cynkowych i ołowianych, tłuszczów, garbników, kauczuku, bawełny i wełny. Są to wszystko bardzo ważne surowce produkcyjne lub środki konsumcyjne biedniejszej ludności. W tym samym okresie czasu w porównaniu z 1925 r. przywieźliśmy mniej!: zboża, mąki, kasz, ryżu, owoców południowych, ryb w oliwie, tytoniu skór wyprawionych, obuwia gotowego, wyrobów z drzewa, koksu, mydeł, szyn, blach, wyrobowi stalowych, rur, parowozów; obrabiarek, samochodów, tkanin bawełnianych, przędzy wełnianej, tkanin i wyrobów jedwabnych wyrobów konfekcyjnych, galanterii etc. A więc i ta strona przywozu wykazuje — z punktu widzenia interesów Państwa i postulatu oszczędności — zwrot ku lepszemu.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#EugeniuszKwiatkowski">W eksporcie w porównaniu z 1926 r. wykazuje 1926 r. wzrost wywozu: zbóż, mąki, ziemniaków, cukru, masła, jaj, paszy, koni, drobiu, drzewa i wyrobów, mebli, soli, cementu (o 900%), niskoprocentowych rud żelaznych (o 150%), węgla, koksu, asfaltu, produktów naftowych, smoły, terpentyny, benzolu, surówki żelaznej (o 8.000 t), blachy (o 8.000 t.), rur, ołowiu, cynku, przędzy bawełnianej, nasion buraczanych, konfekcji t odzieży.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#EugeniuszKwiatkowski">Zmniejszenie wywozu wykazują natomiast następujące artykuły: pszenica, bydło, trzoda chlewna, nasiona olejów, szyny, maszyny i aparaty, materiały włókniste, oraz pod koniec roku, częściowo z powodu zwiększonej konsumcji na rynku wewnętrznym — mięso, jaja i masło.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#EugeniuszKwiatkowski">W porównaniu z innemi państwami rezultaty naszego handlu zewnętrznego w 1926 r. można ocenić jako zadawalające. W miesiącach najwyższej koniunktury, t. j. w miesiącu sierpniu i wrześniu, silnie ujemny bilans handlowy miały: Belgia, Holandia, Szwajcaria, Włochy, Austria, Łotwa, Norwegia, Dania, a częściowo ujemny bilans — także Niemcy, wykazujące w lipcu saldo ujemne na 108 milj. mk., w sierpniu ujemne na 86 milj. mk., a we wrześniu dodatnie na 13 milj. mk. etc.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#EugeniuszKwiatkowski">Niewątpliwie jednak Polska, mająca dotychczas szereg ujemnych pozycyj w swoim bilansie płatniczym (spłaty zobowiązań zagranicznych, odsetki, dywidendy, ruch podróżnych, obrót metali! szlachetnych etc.), oraz znacznie zredukowaną pozycję dodatnią przekazów od emigracji — misji ze szczególną troskliwością dbać o swój bilans handlowy. Aktywność jego winna się opierać nie tyle na redukcji importu, ile na rozwoju meliorującego się jakościowo i wartościowo eksportu. Gdy jednak wyrównaliśmy obecnie w znacznej mierze zobowiązania nasze, wynikłe z ujemnego salda bilansu płatniczego z lat 1924 j 1925, to możemy uważać, iż rygory reglamentacyjne mogą być znacznie złagodzone. Istotnie też import do Polski: rozwinął się w drugiej połowie 1926 r. dość znacznie, wynosząc wartościowo w stosunku do pierwszego półrocza 152%. Ułatwienie w dowozie towarów do Polski jest zarazem pierwszym celowym krokiem w kierunku rozwoju naszego własnego eksportu. Akcja restrykcyj importowych wywołuje zawsze w krajach eksporterów reakcję w stosunku do odpowiedniego importera zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#EugeniuszKwiatkowski">Drugiem ogniwem melioracji naszego eksportu jest akcja w sprawie ułatwienia przywozu do Polski maszyn, narzędzi i środków produkcji. Postulatowi temu odpowiada Rozporządzenie Ministrów Skarbu, Przemysłu i Handlu i Rolnictwa z dn. 30 października 1926 r. w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia o ulgach celnych.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#EugeniuszKwiatkowski">W najbliższym czasie podejmiemy akcję w dziedzinie celowej organizacji kredytów eksportowych. Wreszcie w r. budżetowym 1926/27 uruchomimy działalność Instytutu Eksportowego, który będzie nie tylko placówką informacyjną dla sfer kupieckich, ale zarazem przygotowywać będzie dla czynników rządowych — opracowywane wspólnie z organizacjami gospodarczemi — wnioski co do melioracji jakościowej i standaryzacji eksportu.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#EugeniuszKwiatkowski">Najważniejszą jednak kwestią w dziedzinie handlowej jest niewątpliwie sprawa rozwoju rynku wewnętrznego i postawienie kupiectwa w Polsce w warunkach racjonalnej pracy. W tej dziedzinie mamy jeszcze zjawiska, którym trudno dać wiarę. Są okolice w Polsce, nie używające węgla, konsumujące minimalne ilości żelaza, nawozów sztucznych, papieru, mydła, nafty, wyrobów włóknistych, cukru i t. d. Jest to w pierwszym rzędzie rezultat panującej biedy. Odbudowanie lub stworzenie pewnego poziomu dobrobytu musi być popierane wszelkiemi środkami, stojącemi do dyspozycji Państwa. Jednakże trzeba stwierdzić, że rozwój konsumpcji to przedewszystkiem pionierska praca niedocenianego na ogół kupca. To on sam odbudować musi rynek wewnętrzny i dlatego musi on być uważany w Państwie jako czynnik pozytywny, któremu się należy pomoc państwowa i ochrona. Również znaczną rolę w rozwoju konsumpcji wewnętrznej, a nawet pewną rolę w eksporcie, może odegrać poparcie rzemiosła i przemysłu ludowego. To też stopniowo w coraz szerszej mierze uruchamiane są kredyty dla odbudowującego się ze zniszczenia wojennego — rzemiosła, które, produkując i zarabiając coraz więcej, staje się równocześnie wielkim konsumentem wytworów wielkoprzemysłowych. Wreszcie ważnym czynnikiem ożywienia rynku wewnętrznego stać się może uruchomienie prac budowlanych w Państwie, uzależnionych oczywiście w pierwszym rzędzie od rozporządzalnych środków.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#EugeniuszKwiatkowski">Przechodzę obecnie do dalszego wielkiego zagadnienia państwowego, które zostało związane z resortem przemysłu i handlu, t. j. do zagadnienia morskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wielka wojna światowa, kończąc się pod naciskiem hasła przywrócenia sprawiedliwości w stosunkach międzynarodowych, wypisała wielki! postulat narodu polskiego, podniosła sztandar z napisem: „nieskrępowany dostęp do morza dla Polski”. Te same państwa i narody, które rozwinęły swój byt, swoją ekspansję, swój! dobrobyt w wolności, bez sztucznych zapór, oceniły, jak wielką wartość posiada morze dla samodzielnej egzystencji i rozkwitu gospodarczego każdego z państw. Z biegiem jednak formalizowania wielkich haseł wojennych, praktyczne i sprzeczne interesy międzynarodowe zredukowały kardynalny postulat polski do skromnych rozmiarów. Tak wiec odzyskaliśmy stukilometrowy pas polskiego wybrzeża kaszubskiego, nierozbudowanego, jako Instrument gospodarczy, oraz dostęp do morza przez Wolne Miasto Gdańsk sprecyzowany następnie formalnie przez Konwencję polsko--gdańską z dn. 9 listopada 1920 r., oraz przez powołanie do życia organizacji polsko--gdańskiej p. n. „Rada Portu i Dróg Wodnych Gdańska”, administrującej portem.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#EugeniuszKwiatkowski">W związku z tem rozstrzygnięciem powstały przed Polską nowe wielkie zadania, niestety w okresie największych, tak naturalnych, początkowych trudności gospodarczych Polski. To też w ciągu kilku lat rysowała się pewna chwiejność w tej dziedzinie programu państwowego. Wprawdzie ciała ustawodawcze między rokiem 1919 a rokiem 1926 stworzyły szereg podstawowych i zasadniczych ustaw, jednakże uchwały Komisji Morskiej i plenum nie zachodziły odpowiedniego wyrazu w budżetach. Mimo niebywale trudnych warunków ogólnych musimy jednak zdobyć się na stopniowe ustalenie zasad i niezłomne realizowanie państwowej polityki morskiej. Domagają się od nas tego w pierwszym rzędzie przesłanki natury gospodarczej, tak świetnie ilustrowane od połowy 1925 r. Towar dowieziony do morza, załadowany na okręt, zdobywa nieporównanie większa zdolność zbytu, niż towar na lądzie. Uleglibyśmy w walce węglowej, gdybyśmy nie mogli dotrzeć z nim do morza. Własne porty handlowe, własna flota, to nowe czynniki w życiu gospodarczem; nowe czynniki w bilansie płatniczym Państwa. Nie mniej jednak ważne są przesłanki matury politycznej: w realnem ujęciu problematu morza i wybrzeża. Wyczuwa to każdy Polak, zrozumie to każdy cudzoziemiec, iż każdy realny, twórczy czyn w stosunku do morza — wiąże i spaja te dzielnice niewidzialnemi lecz mocnemi węzłami w jedno spiżowe, trwale państwo. Wreszcie w rozbudowie tego programu nie małą role odgrywają czynniki psychiczne. Należy zarysować przed społeczeństwem współczesnem wielkie zadania, wielkie, trudne cele i prace do realizacji. Naród, który nie ma treści życia, który nie realizuje nowych koncepcyj, który nie czuje rezultatu swoich wysiłków, który nie walczy i nie zwycięża — musi cofnąć się w rozwoju, musi być zepchnięty przez inne narody na niższy szczebel cywilizacji.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#EugeniuszKwiatkowski">Rok 1926 — dzięki! przyjaznym okolicznościom gospodarczym — zezwolił na pewien postęp w tej dziedzinie, choć niewątpliwie w skali bezwzględnej wysiłki nasze i ich rezultaty są jeszcze najzupełniej nikłe. Zostały może tylko nakreślone linie, po których biec musi w ciągu całych dziesięcioleci stały wysiłek i nieprzerwana praca zarówno Rządu, Ciał Ustawodawczych, jak i całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#EugeniuszKwiatkowski">Najważniejszą z tych prac jest budowa portu handlowego w Gdyni i rozbudowa miasta. Charakterystykę nowej umowy podałem do wiadomości Komisji Morskiej. Od lipca prace posuwają się w tempie zadawalającem. Wartość wykonanych robót przewyższała do dn. VI 1927 r. o 350.000zł. prace, zakreślone programem. Oprócz robót hydrotechnicznych przeprowadzono budowę szeregu urządzeń portowych, jak dźwigi, tory kolejowe, wodociągi — na sumę około 1,5 milj. zł. wykupiono grunta pod budowę portu, rozpoczęto budowę Portu rybackiego w Gdyni; budowę gmachu Urzędu Marynarki Handlowej, wreszcie przeprowadzono sieć elektryczną w porcie.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#EugeniuszKwiatkowski">W związku z rozbudową portu gdyńskiego Komitet Ekonomiczny ustalił zasady eksploatacji portu w okresie budowy. W przygotowaniu zaś są prace, dotyczące szczegółowych planów rozbudowy miasta Gdyni, włączenia terenów państwowych w obręb miasta, rozwinięcia na szerszą skalę ruchu budowlanego w Gdyni, wreszcie w toku są prace nad ustawą o popieraniu, gospodarczego rozwoju Gdyni, oraz projekty przyciągnięcia poważnych grup, prywatnych do współpracy nad rozbudową urządzeń technicznych, głównie przeładunkowych, w nowym porcie. W najbliższym czasie otwarta tam zostanie filia Banku Gospodarstwa Kratowego.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#EugeniuszKwiatkowski">Drugiem zagadnieniem jest sprawa Programu rozbudowy i wyzyskania całego polskiego wybrzeża. Z powodu braku ustalonych wytycznych ścierały się ze sobą na jednem miejscu sprzeczne interesy, np. portu handlowego, letniska i osady rybackiej. Obecnie przystąpiliśmy do opracowania ogólnego, jednolitego planu dla całego wybrzeża, mając na oku również interesy miejscowej ludności rybackiej. Będą w r. b. rozbudowane przystanie okrętowe na calem wybrzeżu, oraz bazy operacyjne dla początków rozwoju rybactwa, a to w ścisłem porozumieniu z zainteresowanemi resortami.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#EugeniuszKwiatkowski">Również nasz stosunek do Gdańska Wspiera się coraz mocniej na zrozumieniu wielkich i wspólnych interesów gospodarczych. Chcemy całą szerokością dostępu naszego do morza pracować jak najintensywniej w dziedzinie gospodarczej. Chcemy pracować sami innym tę prace ułatwić. To też pozytywnie ustosunkowujemy się do wszystkich racjonalnych projektów rozbudowy portu gdańskiego; Dziś porty morskie i linie kolejowe w kierunku morza są w tyle poza możliwościami, a nawet potrzebami naszego gospodarstwa narodowego. Musimy tę sytuację w ciągu najkrótszych lat definitywnie zmienić. To leż z prawdziwa radością widzimy, że praca portu gdańskiego przekracza dziś znacznie cyfry, które w najlepszych okresach przedwojennych były udziałem Gdańska. Równolegle z rozwojem pracy na wybrzeżu i w Gdańsku, niewątpliwie rozwijać się poczną wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe, jak np. Stocznia Gdańska, oraz domy handlowe, stwarzając tem samem jak najkorzystniejsze warunki pracy dla gdańskich rzesz robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#EugeniuszKwiatkowski">Znacznym sukcesem w dziedzinie tych zagadnień może się też poszczycić inicjatywa prywatna. Towarzystwo „Wisła-Bałtyk” stworzyło port przeładunkowy i morski w Tczewie, który w okresie koniunktury węglowej odegrał nie mała role. Obecnie Towarzystwo to zakupiło i uruchomiło pod banderą polską kilkanaście holowników i barek.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#EugeniuszKwiatkowski">W Tczewie istnieje też ważna placówka polska, Szkoła Morska, wykazująca pod fachowem kierownictwem doskonały rozwój.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#EugeniuszKwiatkowski">Wreszcie chcę poświęcić parę stów sprawie naszej floty handlowej. Powstanie zaczątków polskiej floty handlowej — w obecnej sytuacji gospodarczej i tonażowej w świecie — jest niewątpliwie zagadnieniem bardzo trudnem i skomplikowanem. Jeszcze dziś szereg starych państw morskich utrzymuje swą flotę handlową dzięki poważnym subwencjom. Nasze trudności są jeszcze większe, gdyż nie posiadamy organizacyj maklerskich; brak nam w miastach portowych odpowiednich konsulatów, brak nam fachowców w dziedzinie handlowo-morskiej. Niemniej jednak stan dotychczasowy w tej sprawie nie mógł być dłużej tolerowany. Chcąc przełamać bierność w tej dziedzinie, zakupiliśmy pięć okrętów po 3000 tonn rej., opierając ten skromny zaczątek floty handlowej o silną organizację państwową. Niebawem powstaną deszcze dwie grupy floty handlowej, jedna pod egidą Banku Gospodarstwa Krajowego, obierając sobie jako cel: rozwój handlu między Polską i krajami Europy południowej i wschodniej, druga — w ręku przedsiębiorstwa prywatnego, dla rozwoju eksportu węglowego. Liczę, iż na początku 1928 r. tonaż morski, pracujący pod flagą polską, przekroczy 40.000 t.</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#EugeniuszKwiatkowski">Jednakże zagadnienie morza, portów i floty naszej nie może się rozwinąć we właściwej skali bez zdecydowanego i wy trwałego poparcia całego społeczeństwa. Przed wojną żyło społeczeństwo ideą i pragnieniem odzyskania swych prawi państwowych. Obecnie winno wytężyć wszystkie siły dla rozwoju gospodarczego Polski, a w tem opanowanie i wyzyskanie morza winno zająć jedno z naczelnych miejsc. To, co uczyniliśmy dotychczas, jest bardzo skromnym wysiłkiem, który zostałby zmarnowany, gdyby konsekwentnie nie następowały dalsze czyny. To też powitać należy z uznaniem przebudowanie „Komitetu Floty Narodowej”, stojącego pod przewodnictwem Pana Marszałka Sejmu, przebudowanie organizacyjne, umożliwiające pociągnięcie do realnej współpracy dla morza wszystkich chętnych i ofiarnych, umiejących patrzeć w przyszłość sfer społecznych.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#EugeniuszKwiatkowski">Dobrą zapowiedzią tej ofiarnej współpracy niech będzie wiadomość, iż rybacka gmina Gdynia, gdzie nieraz głód zagląda pod dach rybacki, złożyła swoje oszczędności w kwocie 1.000 zł na cele państwowej floty handlowej i polskich marynarzy.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#EugeniuszKwiatkowski">Przechodzę do ostatniego zagadnienia, związanego budżetowo z resortem przemysłu i handlu, do sprawy budowy nowej fabryki związków azotowych. Nie mam możności rozwijać obecnie historii wysiłków różnych państw w tej niezmiernie ważnej dziedzinie. Chcę wspomnieć tylko, iż sam Chorzów jest świadectwem wagi, jaką sąsiednie państwa przywiązywały i przywiązują do rozwoju tej produkcji. Znane są powszechnie różnice wyników eksploatacji gleby zachodzące między Poznańskiem, b. Kongresówką i Małopolską. Gdy jednak przed wojną Małopolska konsumowała na 1 hektar 5 jednostek związków azotowych, a Kongresówka 10. to Poznańskie i Pomorze konsumowały 100 jednostek. Sumaryczna konsumpcja związków azotowych przed wojną wynosiła na ziemiach Polski około 210.000 t. Obecnie mi silmy te konsumpcję doprowadzić w najbliższych latach do ilości conajmniej podwójnej, jeżeli dążymy do tego, by jednoroczny nieurodzaj nie mógł podważać podstawy naszego gospodarstwa narodowego. Wyższy poziom ogólnego dobrobytu w dzielnicach zachodnich wiąże się ściśle z intensyfikacją uprawy roli. Musimy ją umożliwiać i w innych dzielnicach Państwa, a to tem bardziej, iż obecnie w coraz to szerszej mierze konsumują nawozy sztuczne również drobni rolnicy. Produkcja związków azotowych w Polsce, przy pełnem wyzyskaniu warsztatów pracy, dosięga obecnie około 160.000 t. rocznie. Tak więc nie jesteśmy w stanie pokryć nawet zapotrzebowania rolnictwa w skali przedwojennej. W r. b. cześć potrzeb rolnictwa albo nie zostanie pokryta, albo pokryje się przy dostawie towaru zagranicznego po bardzo niekorzystnych cenach. To też intensywne rozpoczęcie budowy nowej fabryki musi być podjęte niezwłocznie w imię najważniejszych interesów Państwa i najszerszych sfer rolniczych w Polsce. Niestety wypada żałować, iż ogólna sytuacja finansowa nie pozwala na postawienie — analogicznie jak to miało miejsce w innych państwach — znaczniejszych sum dla jak najszybszego ukończenia tej wielkiej budowy. Nowa fabryka będzie położoną w dogodnem miejscu z punktu widzenia interesowi Państwa, oraz oprze się o bardziej konkurencyjną metodę produkcji, niż fabryka chorzowska.</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#EugeniuszKwiatkowski">Rekapitulując w najogólniejszych słowach mój sąd o sytuacji! gospodarczej Państwa, muszę stwierdzić, iż stoimy przed splotem ogromnie trudnych, skomplikowanych zadań gospodarczych, w środowisku ogólnoeuropejskiego kryzysu produkcji przemysłowej, kryzysu konsumpcji; bezrobocia i drożyzny, wyposażeni w znacznie słabsze narzędzia walki i odporu, niż wiele innych państw. Nie możemy przedewszystkiem rzucić na szalę tej walki wielkich kapitałów państwowych, kapitałów płynnych, gdyż nie posiada ich ani Państwo, ani społeczeństwo w dostatecznej mierze. To też w imię prawdy należy społeczeństwu powiedzieć, iż trudy i walki z codziennemi przeciwieństwami losu stoją przed nami nie na rok lub na dwa. ale w perspektywie dziesięciolecia.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#EugeniuszKwiatkowski">Niemniej jednak — w imię tej samej prawdy — trzeba przed społeczeństwem stwierdzić, iż jego własne wysiłki i praca, jego oszczędność, jego patriotyzm i chęć pomagania w dziele odbudowy gospodarczej każdemu rządowi — stwarza nieustannie nowe wartości, budzi nowe siły i nowe życie. Powstaje w fundamentach nowa Polska, zdrowa psychicznie, Polska pracująca, która przez spokojną, twórczą pracę zdobywa własne prawa do umocnienia swej niepodległości gospodarczej i politycznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#IgnacyDaszyński">Zarządzam przerwę do godziny 4tej po południu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AleksanderZwierzyński">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma p. Wartalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławWartalski">Wysoki Sejmie! W dzisiejszej debacie budżetowej p. Minister Przemysłu i Handlu sprawie położenia naszego handlu poświęcił bardzo mało miejsca. Wcale tego nie uczynił p. sprawozdawca budżetowy w swojem ustnem sprawozdaniu, a jeżeli chodzi o p. posła Wiślickiego, to i on odbiegł od dotychczasowego swego zwyczaju, albowiem większa cześć swego przemówienia poświecił innym tematom, z czego należałoby wnosić, że być może, handel żydowski ma pewne przesłanki, wykazanej przez niego beztroski, jeżeli chodzi o przyszłość stosunków gospodarczych! w Polsce. Dlatego też, Wysoka Izbo, pozwolę sobie specjalnie dzisiejsze przemówienie poświęcić zagadnieniom handlu w związku z budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, tembardziej, że niezbyt często mamy obecnie w Polsce sposobność na ten temat rozprawiać publicznie, albowiem, jeżeli chodzi o Sejm i jego organa, zajmujące się sprawami gospodarczemu to od maja Komisja Przemysłowo-Handlowa nie zebrała się ani razu, a takie komisje, które interesują sfery gospodarcze, jak Komisja Spraw Zagranicznych. lub też Komisja Skarbowa być może zebrały się raz czy dwa, ale dla spraw drobnych, małych, albo żadnego związku nie posiadających z zagadnieniami gospodarczemi.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#StanisławWartalski">Zdawało się więc, że punkt ciężkości współpracy, niewątpliwie koniecznej, z organami rządowemi na terenie gospodarczym przeniesiony zostanie do grup i organizacji zawodowych i że zastosowana będzie współpraca ekonomiczna z czynnikami reprezentującemi te sfery, które jednak w całokształcie naszej polityki gospodarczej muszą brać udział przy twórczej pracy około odbudowy gospodarczej Polski, Nadzieje te okazały się złudne, nie ziściły się. Już tu z różnych stron wytaczano obiekcje i żale jak np. p. Trepka, który sam będąc członkiem Komisji Ankietowej przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów, stwierdził, że ta komisja jest fikcją, albowiem z jej zdaniem absolutnie nikt w Rządzie się nie liczy, A więc nie stało terenu współpracy gospodarczej na konstytucyjnie przewidzianym terenie naszego parlamentaryzmu, a zabrakło go także w dziedzinie stałego, bezpośredniego kontaktu sfer rządzących z reprezentantami takiego czy innego samorządu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#StanisławWartalski">Dotyczy to przedewszystkiem specjalnie sprawy handlu polskiego, którego czynniki fachowe przy żądaniu współpracy bywają oceniane nie według notowań, ale według pewnego ciężaru gatunkowego jawnych kryteriów charakteru ekonomicznego, ale są w sensie zabarwienia politycznego. Jednak dałbym bardzo słabe świadectwo siły, prężności i ochoty do pracy tych sfer gospodarczych, gdybym z tego powodu miał się tu żalić albo dawać wyraz jakimikolwiek obawom, że właśnie z tych przyczyn praca tych organizacji dla dobra Państwa osłabnie w jakimkolwiek kierunku. Nie mam powodu, ani zamiaru z: tej przyczyny, w warunkach, które tutaj przytoczyłem, formułować jakichkolwiek zarzutów przeciw p. Ministrowi Przemysłu i Handlu, albowiem wiem, z jaką wielką przychylnością i równocześnie z jak wielkiem obywatelskiem zrozumieniem p. Minister traktuje zagadnienia, związane specjalnie z racjonalizacją i z normalizacją naszego obrotu towarowego, zarówno na rynku wewnętrznych jak i na rynku zagranicznym. Jednakże ta pomoc i to współdziałanie Ministra Przemysłu i Handlu, względnie całego ministerstwa, jakiego jesteśmy często świadkami, nie wydaje prawie żadnych pozytywnych rezultatów, tam, gdzie n. p. ma nastąpić tak zwane uzgodnienie z innym ministrem, albo też ostateczna decyzja zależna jest czy to od Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, czy też samej! Rady Ministrów, czy też być może jakiegoś innego czynnika. Pod tym względem niestety mamy już do czynienia z ustaloną w Polsce tradycją, albowiem od czasu naszego niepodległego bytu Ministerstwo Przemysłu i Handlu było właśnie tym resortem, który był zmuszony zmniejszać coraz więcej swoje agendy na rzecz innych ministerstw, jak to było w swoim czasie z Ministerstwem Aprowizacji, następnie z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej, z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, Ministerstwem i Spraw Zagranicznych, a jeżeli chodzi już specjalnie o Ministerstwo Skarbu to ono zawsze było znane z bardzo wielkiej zaborczości i absolutyzmu fiskalnego, który niejednokrotnie nie liczył się z żadnemi względami czynnika gospodarczego. I oto teraz, kiedy mam zastanawiać się nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, niech mi wolno będzie zademonstrować pewien bilans już nie jednego roku, ale wielu lat z czasów naszej niepodległości, obrazujący ustosunkowanie się całej naszej polityki gospodarczej, społecznej i innej, właśnie do handlu, bilans wyrażony niezmiernie smutnemi cyframi, określającemi stan posiadania handlu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#StanisławWartalski">Nie będę nudził Wysokiej Izby zbyt szczegółowemu cyframi, ale stwierdzę według statystyki Ministerstwa Skarbu stosunek ilości świadectw przemysłowych, wykupionych na r. 1923 w porównaniu do r. 1926. Biorę tylko cyfry, odnoszące się do przedsiębiorstw handlowych i tylko za całoroczne patenty, z pominięciem G. Śląska, gdzie zresztą stosunki są analogiczne. Stwierdzam że na r. 1923 wykupiono I kategorii 5.661 patentów, a na r. 1926 wykupiono ich zaledwie 911, a więc pozostało się przy życiu kategori I patentów handlowych tylko 16% tej cyfry, która była na r. 1923. Ten stosunek upadku jest podobny w innych także działach. Z kategori I zostało się 44%, z kategori I—77%, jedynie pewien plus jest wykazany w kategori IV — 16,5% z górą, co świadczy o olbrzymiej pauperyzacji naszych przedsiębiorstw handlowych, które redukują swój stan posiadania, świadczy dalej, że ta pauperyzacja idzie w kierunku zwiększenia się kramików i budek jarmarcznych, a likwidowania się handlu wielkiego, który powinien być podstawą i rynków zagranicznych i wewnętrznego. To samo jest w handlu obwoźnym kategori V, gdzie zostało zaledwie 13,5%. Zostały tu zjedzone prawie wszystkie skromne środki obwozowe, jak wózeczki ręczne, czy zaprzężone końmi, czy inne.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#StanisławWartalski">Podobny też stosunek jest i w kategorii Vb, w handlu obnośnym, który został zredukowany do poziomu 50%. Otóż, Wysoka Izbo, ten stan rzeczy uważam za katastrofę, widoczna nie tylko z przytoczonych cyfr ale także i z cyfr, przytoczonych przez referenta budżetu Ministerstwa Skarbu, oraz p. posła Głąbińskiego co do olbrzymich zaległości podatkowych, ciążących na pozostałych jeszcze przy życiu warsztatach handlowych. Jest więc jasne i to nie ulega żadnej wątpliwości, że polityka gospodarcza była u nas prowadzona przeciw handlowi i że ciążą jeszcze na tej polityce te tradycje wschodu, które doprowadziły do tej wielkiej pauperyzacji. I ponadto w żadnej innej dziedzinie, jak właśnie w dziedzinie handlu, w tym stopniu nie odbiły się nasze antygospodarcze tendencje, uwydatniające się specjalnie w naszym systemie podatkowym, który wyłącza nie tylko powstanie i utworzenie się procesu racjonalnej kapitalizacji, ale nawet niszczy te zasoby kapitału, które tworzyły dotychczasowe źródło wpływów podatkowych i to oczywiście, z uszczerbkiem dla miast, gdyż znowu statystyka skarbowa wykazuje. że miasta płaca 75% wszystkich podatków, odnoszących się do bezpośrednich opłat i opłat stemplowych.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#StanisławWartalski">Jakież są stosunki obecne?</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#StanisławWartalski">Przewidziane np. nowelę do podatku obrotowego ulgi zostały naogół tylko fragmentarycznie wprowadzone w życie ulgi z art. 94 ustawy tylko w minimalnym stopniu były stosowane w życiu gospodarczem. Następnie przewidzianych przez ustawę dla drobnego handlu ryczałtów nie zrealizowano, a szczególna jest rzeczą, że n. Minister Skarbu wcale nie widział rady na to. aby pasywny nasz eksport ziemiopłodami specjalnie z dzielnic zachodnich ukrócić. I efekt jest obecnie taki, że w związkach kupieckich poznańskich i pomorskich nie dawno jeszcze było zorganizowanych kupców zbożowych, eksporterów 400 do 500, obecnie niema ich więcej, jak 10%, a wiec 40 do 50 na całym obszarze tych województw. Ale jeżeli chodzi o sam eksport, to ten jest dalej dokonywany w ogromnych ilościach, ale nie przez handel polski i nie przez, zorganizowane kupiectwo, które powinno płacić podatek obrotowy od eksportu, ale przez jakichś eksporterów zagranicznych, jakichś przewoźników Niemców, którzy nie płacą u nas żadnych podatków, nabywają ziemiopłody i zboże u naszych rolników w zachodnich dzielnicach i wywożą temi lub innemi środkami przewozowemi do siebie, do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#StanisławWartalski">W ten sposób rujnuje się ogromną ilość warsztatów pracy, a pozatem Skarb Państwa nie ma żadnych z tego wpływów. I gdyby p. Minister Skarbu zechciał był w swoim czasie, bądź to wogóle znieść podatek obrotowy od eksportu ziemiopłodów, bądź też wprowadzić opłaty wywozowe, albo wywóz zamknąć, to postawiłby wszystkie przedsiębiorstwa i krajowe i zagraniczne w równych warunkach konkurencyjnych, nie niszczonoby warsztatów pracy i zyskalibyśmy odpowiednie dochody z tytułu opłat podatkowych i innych. I w tych warunkach, jak obecnie, wcale się nie dziwcie Panowie, gdyby nasz handel polski wyjechał zagranice i stamtąd wywoził zboże polskie z kraju, unikając w ten sposób wszelkich opłat.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#StanisławWartalski">Ale ta wadliwa polityka podatkowa nie tylko tutaj dałaby się podkreślić. Do niedawna polskie firmy, względnie nawet właściciele rolni, którzy potrzebują paszy, którą sprowadzano dotychczas z Rumuni bezpośrednio, obecnie ustąpiły pola innym czynnikom i dziś Wrocław, Berlin alimentuje naszych odbiorców, prowadząc te funkcje, które powinien prowadzić kupiec polski w Polsce, sprowadzając artykuły, które naszemu rolnictwu są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#StanisławWartalski">Zarazem pragnąłbym i na inne rzeczy zwrócić uwagę. Jeżeli angielski kupiec na Górnym Śląsku kupuje blachę, to mylą się Panowie, jeżeli myślą, że on sprowadza ją przez polskiego kupca lub polskiego przedsiębiorcę. Czyni on zamówienie za pośrednictwem biur sprzedaży górnośląskiego przemysłu w Berlinie, albo we Wrocławiu, a te przedsiębiorstwa nie są w Polsce naturalizowane z tej przyczyny, żeby między innemi! uniknąć podatku obrotowego. A tymczasem życie idzie swoim biegiem przedsiębiorstwa się likwidują i nasze wielkie funkcje handlowe spełnia obcy aparat handlowy.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#StanisławWartalski">Obecnie, gdy prędzej czy później przystąpimy do zawarcia traktatu handlowego z Niemcami, myli się ten, kto sądzi, że bez zmiany naszego ustroju podatkowego przyszłe współżycie gospodarcze z Niemcami postawi nas w warunkach równego kontrahenta. Dla przykładu przypomnę, że w Niemczech w końcu marca roku zeszłego wprowadzono w życie nowa ustawę podatkowa, która dla naszych stosunków ma charakterystyczny tytuł, brzmi ona: ustawa o ulgach podatkowych dla ulżenia położenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#StanisławWartalski">Wprowadza ona w życie zredukowana stawkę podatku obrotowego do 3/4% przyczem, co jest najważniejsze. przewidziane tam są liczne zwolnienia, względnie zupełne wyłączenie kilkuset artykułów, kilkuset towarów, czy to z tytułu t. zw. „pierwszego importu”, czy z tytułu t. zw. „przedłużonego importu”, czy też „przywileju handlu pośredniczącego” — „Zwischenhandelsprivileg”, które niewątpliwie — i to cała nauka niemiecka przyznała — decydują o sile ekspansji, o konkurencyjności i o dominowaniu niemieckiego handlu, specjalnie zamorskiego, która to dziedzina — z przyjemnością konstatuję — p. Ministra Przemysłu i Handlu specjalnie interesuje. Ale jeżeli my analogicznych reform w krótkim czasie nie przeprowadzimy, to śmiem twierdzić, że te wielkie inwestycje materialne, te wielkie inwestycje energii myśli ludzkiej, które są włożone w przyszłość naszych portów Gdynia i Tczew, pójdą na marne, albowiem nie będziemy mogli stworzyć warunków dla rozwoju naszego samodzielnego handlu zamorskiego, i tranzytowego, bez których to form handlu nie mogą egzystować żadne porty na świecie. Jest niewątpliwie naszem życzeniem, ażeby stworzyć warunki dla samodzielnego handlu zamorskiego, ale jeżeli te warunki nie będą szybko przestudiowane i równie szybko zrealizowane, to jestem przekonany, sam Rząd przekreśli własny program polityki portowej, któremu tyle uwagi poświecą.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#StanisławWartalski">To też nie może być to Ministerstwu Przemysłu i Handlu obojętne, w jaki sposób postępuje naprzód reforma naszego ustroju podatkowego, a jeżeli ona nie postępuję, to przecież równocześnie postępują jednak nasze rokowania handlowe z Niemcami, które nasze życie wewnętrzne zastana w zupełności nie przygotowane do przyszłej współpracy z naszymi kontrahentami. Tymczasem w Ministerstwie Skarbu istnieje podobno jakaś komisja dla reformy systemu podatkowego, ale tam nikogo niema, ktoby reprezentował czynnik znawców życia gospodarczego, a o ile wiem, również tam niema i delegata Ministerstwa Przemysłu i Handlu. To zaś co się, Wysoka Izbo, dzieje w naszej gospodarce monopolowej, wywołuje u interesantów wprost objawy rozpaczy. Tak n. p. rozporządzenie Pana Prezydenta z grudnia 1924 r. o rewizji koncesji zostało wprawdzie odroczone do 1 lipca 1928 r., ale tymczasem, w szczególności w województwach zachodnich, rozpoczęto odbieranie koncesji, w jednych miastach w 50%, w innych miastach w 100%, w jednych okolicach od 1 kwietnia, w innych od 1 lipca i t. d. To też na zebraniu delegatów różnych związków gospodarczych, izb handlowo-przemysłowych, rękodzielczych, z udziałem postów Z. L. N. aż do N. P. R. włącznie uznano, że jest koniecznem zniesienie tego rozporządzenia Prezydenta, wychodząc z założenia, że słuszne i konieczne zaopatrzenie inwalidów wojennych powinno nastąpić z funduszów ogólnopaństwowych. nie zaś kosztem jednego tylko działu przedsiębiorstw. Pozatem takie np. rozporządzenie p. Ministra Skarbu z 22 grudnia, o dodatkowem opodatkowaniu remanentów, jest uznane przez ekonomistów, jako absurd, a przez prawników, jako bezprawie...</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#StanisławWartalski">...i niewiadomo, kto ma orzekać, czy to rozporządzenie jest zgodne z ustawa o monopolu spirytusowym, czy też nie. A jakie są praktyki stosowane do handlu przez dyrekcję Monopolu Spirytusowego, albo przez, urzędy akcyzowe, świadczą wpisy do t. zw. ksiąg kontroli akcyzowej, które pozwolę sobie Wysokiej Izbie zacytować jako curiosum:</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#StanisławWartalski">„Na podstawie polecenia urzędu z 21 stycznia 1927 r. Nr. 3092 wzywa się właściciela handlu, ażeby na przyszłość zaopatrywał się w zapas wódek monopolowych i tylko takowe sprzedawał, a nie z fabryk prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#StanisławWartalski">Wódki monopolowe powinny być w widnem miejscu, t. j. na półkach i wystawione w większej, ilości, w przeciwnym razie będzie cofnięta koncesja”.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To jest podpora monopolu. On u mnie woźnym nie będzie, jak go stamtąd wyleją.)</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#StanisławWartalski">Wysoka Izbo, mamy wprawdzie w pamięci pewne świeżo wprowadzone kryteria, wynikające z ustawy o t. zw. nieuczciwej konkurencji, ale te kryteria zobowiązują właściwie tylko czynniki prywatne. Dlatego też obawiam się zagłębiać w stronę etyczną poruszonego zagadnienia, natomiast chciałbym podkreślić, że samo grożenie cofnięciem koncesji w tak drastyczny sposób, jak przytoczyłem, jest prostem znęcaniem się silniejszego nad słabszym, a jeżeli chodzi o stronę prawna, jest zwyczajnem nadużyciem.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#StanisławWartalski">Otóż te wszystkie sprawy niewątpliwie mogłyby być niemal codziennie notyfikowane p. Ministrowi Przemysłu i Handlu, gdyby istniał ten poruszony przezemnie na początku teren współpracy i gdyby p. Minister miał odpowiednio rozbudowany departament handlu, a w szczególności wydział handlu wewnętrznego. Jeżeli bowiem w dziedzinie handlu zagranicznego, to i owo, przyznam nawet, dość dużo zostało zrealizowane, względnie pomyślnie zapoczątkowane, o tyle na terenie wydziału handlu wewnętrznego brak jest odpowiednich specjalnych referatów organizacyjnych i ten wydział ma raczej charakter administracyjny, brak mu referatów specjalnych fachowych, n. p. z tak ważnej dziedziny, jak chłodnictwo, dział żywnościowy, dotyczący obrotu zbożem, młynów, piekarń, elewatorów i t. d. — które, zdaje mi się, nie powinny tylko wyłącznie interesować bądź Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bądź Ministerstwa Rolnictwa. Pozatem brak także referatu odzieżowego, dla spraw skór, obuwia, włókiennictwa i t. d. i referatu dla spraw, dotyczących specjalnie najbardziej u nas upośledzonego działu, drobnego handlu.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#StanisławWartalski">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli rzemiosło stać na to, ażeby mogło dysponować w urzędach centralnych i prowincjonalnych odpowiednim aparatem instruktorów rzemieślniczych, nie ulega wątpliwości, że ta sama potrzeba zachodzi i zachodzić powinna w dziedzinie organizacji handlu, zwłaszcza handlu drobnego i to na prowincji. Sądzę, że do tych referentów wydziałów przemysłowych przy województwach powinni być dodani specjalni handlowi referenci. którzy byliby nie tylko instruktorami handlu, ale i naturalnymi jego rzecznikami. Leży to przedewszystkiem w interesie racjonalizacji wymiany handlowej i jeżeliby ta reorganizacja mogła nastąpić, natenczas p. Minister Przemysłu i Handlu miałby pełniejszy wgląd w sprawy nie tylko przemysłu, nie tylko rzemiosła, ale także lego wielkiego działu, którym się niewątpliwie interesuje, to jest handlu.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#StanisławWartalski">Pragnąłbym ponadto zwrócić uwagę na konieczność bardziej wydatnego, niż to dzieje się obecnie, zainteresowania się p. Ministra Przemysłu i Handlu także i środkami tej racjonalizacji wymiany, jakimi są niewątpliwie nasze targi, czy targ, wschodnie, czy targi poznańskie, czy też wystawa ruchoma prób i wzorów, które w tym budżecie nie otrzymały ma wzór roku zeszłego żadnych subsydiów. Bardzobym apelował do p. Ministra Przemysłu i Handlu, aby też zechciał zainteresować się koniecznością udziału sfer przemysłowo handlowych w wystawach międzynarodowych, które mają być niedługo we Francji, tembardziej, iż byłoby bardzo nie wskazane, aby w tym momencie, kiedy parlament polski będzie delegowali swoich przedstawicieli do Francji, Polska gospodarcza świeciła tam nieobecnością, gdyż sądzę, byłoby to nazbyt demonstracyjnie czczym tylko wyrazem zbliżenia polsko--francuskiego, dla zadokumentowania, którego parlamentariusze Polski mają zamiar wyjechać do Francji.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#StanisławWartalski">Pragnąłbym, aby rozszerzone agendy Ministerstwa Przemysłu i Handlu dały p. Ministrowi i alk najobszerniejszy wpływ dla realizacji postulatów sanacji gospodarczej, w której: również mieści się sanacja finansowa, i ażeby doprowadzono szybko nasz organizm gospodarczy, a specjalnie handel polski do talk wysokiego stopnia sprawności, odporności i wydajności, któryby zapewnił Państwu możliwość stałej ewolucji, w zakresie jego materialnych interesów.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! P. Minister Przemyślu i Handlu wygłosił przed chwilą swój program gospodarczy. Niewątpliwie było to postawienie sprawy na odpowiedniej i nowoczesnej europejskiej płaszczyźnie. Nie będę zabierał głosu co do tego, co ma być na przyszłość, albowiem trudno przewidzieć dziś, ile p. Minister z tych postulatów zdoła przeprowadzić i w jakim okresie czasu i czy nie znajdzie się czasem ktoś, który te wzniosłe jego myśli i czyny przekreśli. Gromadzą się fale, które p. Ministra mają zalać. Będę mówił o tem, co było i co będzie, jeśli stosunki! gospodarcze układać się będą nadal po tej samej linii, na jakiej są obecnie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#FranciszekRoguszczak">Stojąc bezpośrednio w życiu gospodarczem, stwierdzam, że ono się kurczy, nawet takie warsztaty pracy, jakimi są polskie kopalnie skarbowe. Bilans gospodarczy za rok ubiegły mimo świetnej koniunktury wypadł bardzo blado. Rząd obecny, wziąwszy władze w Państwie siłą zbrojna, karmi społeczeństwo przez cały czas swego urzędowania wielkim optymizmem, starając się wykazać bądź to drogą wywiadów prasowych w prasie sobie oddanej, bądź w przemówieniach poszczególnych ministrów, a szczególniej ministrów resortów gospodarczych, że przemysł nasz ruszył z martwego punktu i w swymi pochodzie, nie ustając, dojdzie do takich rozmiarów rozkwitu, jakiego dotąd nie byliśmy świadkami, że w niedługim czasie wszyscy pracownicy, tak fizyczni, jak i umysłowi w przemyśle znajdą pracę i zarobek w własnym kraju. Dla wszystkich jednak, którzy w życiu gospodarczem mają kontakt bezpośredni, było jasne, że ten wielki optymizm p. Ministra przemysłu i handlu nie ma żadnych realnych podstawi, tem więcej. Iż wszyscy wiemy, że życie gospodarcze w Polsce oddane jest swemu losowi bez jakichkolwiek linii wytycznych u naszych czynników miarodajnych.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd obecny nie zdołał stworzyć podstawi do normalnego rozwoju naszego przemysłu, na co klub parlamentarny Narodowej Partii Robotniczej niejednokrotnie wskazywał i czego się ustawicznie i natarczywie z tej trybuny domagał. We wszystkich państwach pierwszą i kardynalna zasadą rządu, bez względu, jaki reprezentuje kierunek polityczny, jest plan gospodarczy, dobrze obmyślany i konsekwentnie przeprowadzany. Tylko w Polsce jest inaczej i dlatego jesteśmy dziś świadkami, że mamy pewne kategorie przemysłu nadmiernie rozbudowanego, dla którego brak pracy, który wegetuje, a nawet po części przymiera, natomiast nie mamy całości przemysłu, przystosowanej nie tylko do potrzeb kraju, ale i do obrony kraju.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#FranciszekRoguszczak">Odwiedzając w roku ubiegłym nasze pograniczne komory celne, przekonałem się naocznie jakie prymitywne rzeczy sprowadzamy jeszcze z zagranicy, nie mając u nas rozbudowanego przemysłu danej kategorii. Stosunki, jakie się wskutek tej bezplanowości wytworzyły, stawiają nas przed zapytaniem, czy wogóle mamy widoki na rozwój przemysłu w Polsce. Na to pytanie trzeba odpowiedzieć. że warunki rozwoju przemysłu są w Polsce jak najlepsze, gdyż wszystkie kraje na zachód od nas położone są już przemysłem przesycone, tam doszedł on już do największego rozkwitu. Biorąc Europę jako całość, Polska rokuje jak najlepsze widoki na tem polu. Przyczyny, które rozwój życia gospodarczego tamują, są: 1) brak planu gospodarczego i dostatecznego zrozumienia w Rządzie, a nawet w Sejmie, o czerni już niejednokrotnie z tej trybuny mówiłem, 2) brak kapitału. Mamy wprawdzie połowę kapitału zakładowego, mamy setki tysięcy rąk sumiennego i uczciwego pracownika, mamy nawet, jak na nasze młode Państwo, bardzo tęgie mózgi, te wszystkie zalety jednak nie wystarczają, aby warsztaty pracy uruchomić, bo brak nam jednej rzeczy, brak nam przedewszystkiem gotówki.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#FranciszekRoguszczak">Jest rzeczą pierwszorzędnego znaczenia dla kraju, by przemysłowcy istotnie byli całkowicie Polsce oddani, by rozumieli, że przemysł powinien być ostatnim wyrazem techniki i którzyby w rozwoju przemysłu widzieli zarazem rozwój wielkiej Polski.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#FranciszekRoguszczak">Mamy jednak poważne wątpliwości. czy przy tym Rządzie...</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Mów Pan przy tym Ministrze Przemysłu i Handlu, a nie przy, tym Rządzie.)</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#FranciszekRoguszczak">... zdołamy te wszystkie zapory, prowadzące do rozwoju przemysłu, usunąć. Przemysł jest bardzo delikatną materią, która przedewszystkiem nie znosi wstrząsów politycznych i ze wstrętem odnosi się do bagnetów. Naprężone stosunki wewnętrznopolityczne, jakie się u nas wytworzyły, nie pozwalają na stabilizacje życia gospodarczego. Życie gospodarcze w Polsce wejdzie dopiero wtenczas na właściwą drogę rozwoju, gdy rozgorączkowane umysły się uspokoją i gdy Rząd przejmie się kardynalną zasadą, która obowiązuje w całym cywilizowanym świecie, zasada poszanowania prawa. Jest to tem konieczniejsze, że, jak się okazuje, własnemi siłami nie jesteśmy w stanie uruchomić całkowicie naszego życia gospodarczego. Kapitał zagraniczny zaś, jak nas doświadczenie uczy, bardzo niechętnie w Polsce się lokuje, a jeśli na wielką prośbę na ten krok się zdecyduje, domaga się bardzo wysokiego oprocentowania, a przytonu niemożliwych gwarancji. Możemy się na to oburzać, ale się z tem pogodzić musimy, że jest to rezultat tych ciągłych wewnętrznych wstrząsów politycznych i nieposzanowania u nas prawa. Żaden przemysłowiec zagraniczny, posiadający odpowiednie kapitały, któryby chętnie w Polsce tworzył warsztaty pracy, widząc w niej świetna przyszłość, nie uczyni tego, jeżeli u nas nadal będzie bezplanowość gospodarcza, jeżeli te powojenne twory organizacyjne, społeczne czy polityczne nie wyrzekną się swych zgubnych zapędów bolszewickich. jeżeli Rząd, Sejm i całe społeczeństwo polskie nie dadzą gwarancji, że będą szanowały prawo. Przez to, że się zamianuje takiego czy innego sanatora wojewodą, czy nawet ministrem, to naszego zaufania za granicą nie wzmocni.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd obecny od czasu do czasu wydaje komunikaty, że jakieś konsorcja zagraniczne pchają się wprost do Polski z kapitałem, że ma pod tym względem bardzo wielki wybór, że rokowania są na najlepszej drodze. Mam wrażenie, że Rząd karmi społeczeństwo złudzeniem, gdyż w życiu nie zdarzyły się wypadki, aby ten, który ma pieniądze, szedł szukać i prosić tych, którzy od niego pożyczki potrzebują. Dowiadujemy się z prasy, że w Ameryce są już przygotowane około 200 milj. dolarów, które w najbliższych dniach odpłynąć mają do Polski. Boję się, że za kilka dni dowiemy się, że rokowania spełzły na mit zeru, albo za kilka miesięcy dowiemy się znów, że urnowa jest skandaliczna i szkodliwa dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#FranciszekRoguszczak">Zresztą z temi konsorcjami porobiliśmy bardzo przykre doświadczenia. Jak się ma w Polsce coś budować, to pierwszy warunek powołać do życia jakieś konsorcja, dać im pieniędzy, dać im gwarancję prócz tego, a w dodatku konsorcja dyktują Polsce warunki. Najlepszy dowód mamy z budową portu w Gdyni. W budowie tego portu postępujemy dwa kroki naprzód, a jeden wstecz. Wygląda to tak, jakby budowa rozłożona była na sto lat. Już w roku 1925 zwracałem się z tej trybuny do ówczesnego Ministra Przemysłu i Handlu z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego budowa portu w Gdyni postępuje tylko żółwim krokiem. Teraz ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli dowiadujemy się, że konsorcjum, które podjęło się budowy portu, zaledwie połowę wykonało tego, do czego się zobowiązało. Pieniądze na budowę portu wyznaczono wówczas w budżecie, tysiące rąk robotników pomorskich czekało na prace przez długie miesiące. W rezultacie doczekaliśmy się tego, że konsorcjum nie wykonuje tego, do czego się zobowiązało, w dodatku zakpiło sobie z Rządu, zastrajkowało, domagając się rewizji umowy i to w chwili, gdy port w Gdyni, stawał się dla Państwa i koniunktury gospodarczej koniecznością życiową.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#FranciszekRoguszczak">Mam wrażenie, że płaci się tam za to. co się robi, i za to, czego się nie robi, gdyż ze sprawozdania wynika, że konsorcjum polsko-francuskie, z którem zawarto umowę o budowę portu, budowy tej wcale nie wykonuję i misję tę znów powierzyło jakiemuś żydowi polsko-duńskiemu. Ten przyjaciel polsko-duński szuka znów budowniczych w Polsce. Straty, jakie Państwo i życie gospodarcze poniosło przez niewykonanie umowy przez tych naszych przyjaciół polsko-francuskich i polsko-duńskich, są olbrzymie. Mieliśmy świetną koniunkturę węglową, nie mogliśmy jej wyzyskać z winy tych, którym się wpłacił za to, co robią, i za to, czego nie robią. Ostatecznie po tem przykrem, a dla Państwa i życia gospodarczego bardzo kosztownem doświadczeniu, zaczynamy się oglądać po kraju, czy czasem nie znalazłyby się firmy, któreby się rozbudowy portu podjęły i wykonały ją w przyśpieszonem tempie. Okazuje się, że te firmy są. Przemysł Śląski, który na tej ślamazarności największe poniósł szkody, sam podjął inicjatywę w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#FranciszekRoguszczak">Po tych przykrych i kosztownych doświadczeniach dochodzimy ostatecznie do wniosku, że budowę portu będziemy musieli wykonać własnemi siłami i własnym kosztem. Jeżeli się tak stosunki układają, to mojem zdaniem należy tych przyjaciół polsko-francuskich i polsko-duńskich puścić w trąbę. Po co i na co tyle pośrednictwa? Oddać te sprawę nareszcie firmom krajowym, nad które mi Rząd będzie miał należytą kontrolę, a przytem i pewną egzekutywę. Rząd natomiast wydaje komunikat, że rokowania z naszymi! przyjaciółmi! doprowadzone zostały do pomyślnego rozwiązania, że z budową portu znów ruszono. Komunikaty zresztą nic nie kosztują, idą one swoją drogą, życie gospodarcze zaś absolutnie się do nich nie stosuje.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#FranciszekRoguszczak">Ale nie tylko port w Gdyni jest nasza bolączką. Rząd obecny komunikatami prasowemi rozwiązuje wszelkie zagadnienia, czy są one natury politycznej, czy gospodarczej, a nawet taką kwestie palącą, jaką jest przemysł budowlany w Polsce. Życie gospodarcze tętni w naszym urzędzie telegraficznym, który wszelkie chwalby naszych panów Ministrów bardzo skwapliwie roznosi! po kraju. Otóż nie dawniej, jak w końcu października r. ub. miarodajne czynniki rządowe zabrały głos i oznajmiły narodowi, że kwestia budowlana jest rozwiązana, gdyż Rząd postanowił rozpocząć budowę elewatorów we wszystkich ośrodkach przemysłowych i większych miastach celem gromadzenia zapasów zbożowych. Chwalebna to zresztą rzecz, gdyż sprawa ta była przedmiotem obrad przez szereg lat wśród konsumentów, gdzie ją uważano za palącą. Komunikat ukazał się w sam czas, budować rozpoczynamy w zimę, zapasy zbożowe zaczynamy gromadzić, jak już są wywiezione. Ale komunikat był i sprawa dla Rządu załatwiona. Przyczem za jednym zamachem zabito dwie muchy, dla opinii miało to oznaczać, że będzie robota z jednej i tani chleb z drugiej strony. Tymczasem p. Minister Rolnictwa ułożył sobie zupełnie inny plan. Zapasy zboża począł gromadzić za granicą, widocznie z tem, że jak zajdzie potrzeba, to się kilka złotych na kwintalu dopłaci i sprowadzi się je z powrotem. Zarobi na tem producent, zarobi pośrednik, a straci Państwo i konsumenci.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd chwali się ogromnym przyrostem walut zagranicznych w Banku Polskim. Dodatni to zresztą rezultat. Ponieważ historia się powtarza, obawiam się, by się nie powtórzyła historia 1924 i 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(Głos: I maj się powtórzy.)</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#FranciszekRoguszczak">Ówczesny Minister Skarbu p. Grabski miał za 100 milionów zł walut zagranicznych więcej, niż obecnie ma p. Minister Czechowicz. Zapisy kasowe były również znacznie większe, było nawet podobno 158.000 wagonów zboża nadmiaru i to na samym przednówku, była nawet wówczas o wiele większa doza optymizmu. W kilku miesiącach ulotniło się p. Grabskiemu to wszystko, nawet ten wielki optymizm. Celem wyżywienia ludności trzeba było sprowadzić z zagranicy mąki tylko za 233 milionów zł w złocie. Podstawa Banku Polskiego odrazu się rozbiła, p. Grabski zaś był zniewolony własnemu dziecku ukręcić głowę.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#FranciszekRoguszczak">Zresztą p. Grabski mógł te 233 milionów zł wydać, bo je wówczas miał, p. Czechowicz zaś ich wydać nie będzie mógł, bo ich nie ma i mieć nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#FranciszekRoguszczak">Złoty rzekomo stoi, ale ceny na środki pierwszej potrzeby idą w tak zawrotnem tempie w górę, że mamy istotnie inflację cen, która w skutkach wyda takie same rezultaty, jak gdyby była inflacja złotego. Komunikatem Rząd tej rzeczy nie załatwi, komunikatem Rząd głodnych nie nakarmi, komunikatem prasowym Rząd warsztatów pracy nie uruchomi. Zdaje mi się, że lepiej będzie, jeżeli bez komunikatów rozpoczniemy budownictwo i to nie na końcu października, lecz z końcem marca, to elewatory staną na czas. Lepiej będzie, jeżeli zapasy zbożowe zaczniemy gromadzić nie na przednówku, lecz zaraz po żniwach.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#FranciszekRoguszczak">Kwestia budownictwa staje się coraz więcej palącą. Przyrost ludności! wynosi rocznie około pół miliona, my zaś tylko dla kilku tysięcy zdołamy stworzyć dach nad głową. Rozpoczęcie budownictwa na szerszą skalę, to obecnie najważniejsze zagadnienie państwowe i społeczne, gdyż z przemysłem budowlanym uruchamia się równocześnie szereg Innych warsztatów pracy. Rzecz prosta, że i w budownictwie musi być pewien plan, aby być świadomym, czy akcje budowlaną rozpocząć należy drogą pożyczki zagranicznej. czy też użyć na to pożyczki wewnętrznej. Osobiście byłbym zwolennikiem tej ostatniej, gdyż doświadczenie uczy, że pożyczki zagraniczne na cele budowlane okazują się niezmiernie kosztownemu Jak ze sprawozdania wynika. Rząd obecny jest zasadniczym zwolennikiem wywozu, i to bez względu na skutki ujemne, jakie z tego powstają w naszym majątku narodowym. Chodzi mu widocznie o to, aby w bilansie handlowym wykazać się jak największą cyfrą. Jeżeli weźmiemy pod uwagę dział drzewny, przekonujemy się. że im większy wywóz, tem większą ponosimy stratę. Referent przytacza cyfrę 125 milj. zł w złocie straty, jaką poniósł nasz majątek narodowy, w przemyśle drzewnym. Tęgo rodzaju politykę gospodarczą, idąca w kierunku bezwzględnego wywozu majątku narodowego, trzeba poddać gruntownej rewizji, gdyż jest rzeczą niedopuszczalną, aby takie wyłomy dokonywać w naszym majątku narodowym, tem więcej, że stan drzewny w Polsce absolutnie na tego rodzaju szafowanie nie pozwala. Kraj nasz zniszczony 6-letnią pożogą wojenną, wobec czego zapotrzebowanie w kraju tego cennego materiału jest ogromne i: lekkomyślnością nazwać trzeba tego rodzaju gospodarkę, wyzbywającą się za bezcen tego, co do odbudowy kraju okazuje się niezbędnem.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#FranciszekRoguszczak">Którykolwiek dział naszego przemysłu weźmiemy pod uwagę, wszędzie zauważymy brak racjonalnej gospodarki. Jeden z największych przemysłów w Polsce, podstawia naszego gospodarstwa narodowego, t. j. przemysł węglowy zaczyna znów przechodzić w stan wegetacji zaledwie. Po ukończeniu strajku angielskiego sytuacja dla tego przemysłu przedstawia się znów bardzo ponuro. Zgórą 600.000 ton miesięcznie straciliśmy już na eksporcie. Cyfra eksportu utrzymuje się tylko dzięki zawartym kontraktom z zagranicą, które niestety za 2 miesiące upływają. O zdobyciu nowych rynków w tych samych rozmiarach, tak jak obecnie się sytuacja przedstawia, niema mowy. Obawiam się, że może nastąpić katastrofa, gdyż przemysł węglowy stanowił główna pozycję w naszym bilansie handlowym, która trzeba będzie skreślić, a w dodatku trzeba nam będzie również skreślić drugą najważniejszą pozycje, wywóz produktów rolnych i to na szereg miesięcy, gdyż jak się okazuje, niema już co wywozić. Tych głównych pozycji w naszym bilansie handlowym lilie będziemy w stanie niczem wyrównać.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#FranciszekRoguszczak">Rynek wewnętrzny, z wyjątkiem dzielnic zachodnich, absolutnie nie jest przystosowany do konsumpcji węgla, co jest wielką szkodą dla naszego gospodarstwa narodowego. Niestety nie się nie czyni, aby konsumpcje wewnątrz kraju podnieść, która jest śmiesznie niską, a dlatego, że jest niska cena jest niewspółmiernie wysoka. Twierdzę, że cena za węgiel wewnątrz kraju, jaka jest obecnie, jest niemożliwa do utrzymania, jeżeli chcemy, by warsztaty pracy na prowincji, bezpośrednio od, węgla zależne, funkcjonowały należycie. Cena ta powinna być poddana gruntownej analizie i Rząd, a szczególniej p. Minister Przemysłu i Handlu ma tu bardzo wdzięczne pole, aby raz wreszcie tę palącą sprawę w Interesie gospodarstwa narodowego pomyślnie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(P. Michalak: To zrobi komisja ankietowa!)</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#FranciszekRoguszczak">Nie wolno tolerować stosunków, by cena za węgiel na prowincji była o 100 do. 150% wyższa od tej, za jaką kopalnie oddają węgiel na miejscu. Kto tę różnice zgarnia do kieszeni, nikt nie dochodzi, mam wrażenie, a nawet jestem mocno przekonany, że gdyby Rząd poczynili odpowiednie kroki, cena dla konsumentów wewnątrz kraju mogłaby być o 30–40% niższa.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#komentarz">(Głos: Ale Lewiatan nie pozwoli.)</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#FranciszekRoguszczak">Wprawdzie ostatnia koniunktura węglowa, która powstała w skutek strajku angielskiego, istotnie cenę za węgiel wyśrubowała, ale przed strajkiem angielskim były wypadki, że oddawano węgiel na eksport nie tylko po cenie własnych kosztów, ale nawet z pewną strata, jak to również miało miejsce w roku ubiegłym przy eksporcie drzewnym. Stratę poniesioną na eksporcie włożono oczywiście na barki konsumenta wewnętrznego i to za zgodą Rządu. Skutki takiej polityki węglowej, rzecz prosta, musiały ujemnie odbić się na naszem gospodarstwie narodowem. Eksport, do którego obywatele kraju muszą dopłacać, to żaden interes and dla Państwa, and dla naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#FranciszekRoguszczak">Jednym z pocieszających objawów w naszem życiu gospodarczem, jaki, zanotować należy, jest to, że przemysł żelazny ruszył nieco z martwego punktu i jest nadzieja, że dalej pomyślnie będzie się rozwijał. Ten pomyślny objaw zanotować możemy przedewszystkiem w Hucie Królewskiej na Śląsku, która stoi pod kierownictwem i b. Ministra Kiedronia, dzięki którego energicznym zabiegom udało się zdobyć pewne i trwałe zamówienia za granicą i który również czynił niezmordowane wysiłki w kierunku przystosowania przemysłu naszego do potrzeb kraju i postawienia go na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#FranciszekRoguszczak">Niezależnie od zdobycia rynkowi zagranicznych, rozszerzanie i pomnażanie konsumpcji naszych wyrobowi przemysłowych na rynku wewnętrznym, to kardynalne zadanie nie tylko obecnego, ale każdego rządu. Dodatnie w tym kierunku rezultaty zauważyć można w naszym przemyśle włókienniczym, który wprawdzie utracił rynek zagraniczny w 50%, ale pojemność na rynku wewnętrznym wzrosła bardzo znacznie.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#FranciszekRoguszczak">Mówiąc o przemyśle, nie można pominąć tego czynnika, który w nim odgrywa pierwszą i najważniejszą role. t. j. szerokich rzesz pracujących. Rząd starał się udowodnić, że od przewrotu majowego życie gospodarcze poczęło tętnić, że liczba bezrobotnych zmniejszyła się o 150.000. W sprawozdaniu p. referent przytoczył cyfrę robotników, którzy rzekomo mieli znaleźć zatrudnienie, 188.901, która rozkłada się jak następuje: w górnictwie 21.322, w hutnictwie 6.399, w przemyśle przetwórczym 123.704, w przemyśle elektrycznym 871, w robotach publicznych nawet 35.605. Nie mogę p. referentowi oszczędzić zarzutu, że umieszczając w swem sprawozdaniu te cyfry, pochodzące z Urzędu Statystycznego, nie zadał sobie trudu, aby je należycie sprawdzić.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(P. Kwiatkowski: Nie mogłem na innych cyfrach oprzeć referatu.)</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#FranciszekRoguszczak">Już w roku ubiegłymi udowodniłem z tej trybuny, że cyfry, pochodzące z naszego Urzędu Statystycznego, są brane z powietrza i nie zawsze odpowiadają rzeczywistości. Starałem się w głównych ośrodkach przemysłowych cyfry te sprawdzić i doszedłem do następującego rezultatu. W górnictwie i hutnictwie we wszystkich trzech zagłębiach liczba przyjętych do pracy robotników wynosi 16.230. W woj. łódzkiem zatrudnienie znalazło we wszystkich gałęziach przemysłu i robotach publicznych około 15.000 ludzi, woj. poznańskie bez zmian, woj. pomorskie bez zmian. We wszystkich innych ośrodkach przemysłowych różnica jest niewielka, tak, że istotnie prace znalazło od maja około 50.000 ludzi najwyżej, a reszta to eksport ludzki zagranice.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#komentarz">(P. Byrka: Handel żywym towarem.)</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#FranciszekRoguszczak">Przy tych dochodzeniach natrafiłem na bardzo oryginalny pomysł Rządu, w jaki sposób kasuje się liczbę bezrobotnych. W woj. łódzkiem zniesiono t. zw. sezon martwy, robotnikom, którzy figurowali na tej liście, odebrano legitymacje i równocześnie odebrano im wsparcie, jakie z tego tytułu pobierali. W innych ośrodkach przemysłowych podobne zauważyłem metody. W woj. Śląskiem zaś, ponieważ jest tam ubezpieczenie społeczne, zaczęto fabrykować inwalidów i to już od 50 r. życia, z emeryturą miesięczną począwszy od 24 zł. Takich inwalidów sfabrykowano w ostatnim roku w samem tylko górnictwie na Śląsku 12.700. Jak widać nasze Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pod kierownictwem p. Ministra Jurkiewicza istotnie spisało się bardzo chlubnie w tej sprawie, robiąc na Śląsku przymusowych inwalidów, odbierając im wsparcia na wypadek bezrobocia, które to wsparcie ze wszystkiemi dodatkami rodzinnemi dochodziło do 80 zł miesięcznie, a w miejsce to przeznaczono im 24 zł z tytułu emerytury.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#komentarz">(Głos: Ładny socjalista! P. Praussowa: Kto Panu powiedział, że on jest socjalistą? P. Michalak: Jurkiewicza się wypieracie?)</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#FranciszekRoguszczak">Zdaje mi się, że w Polsce trzeba być istotnie socjalista, aby na tego rodzaju pomysł wpaść i szybko i konsekwentnie go przeprowadzić. To są sposoby, któremi się u nas zmniejsza bezrobocie. Robi się przymusowych inwalidów, znosi się martwy sezon, jednym i drugim odbiera się wsparcie, jednych i drugich skreśla się z listy bezrobotnych. Jeżeli do liczby tych, którym wsparcia odebrano, dodamy tych, których wyeksportowano zagranice, a jest ich około 120.000, to istotnie wyjdzie cyfra, o której się mówi w sprawozdaniu, tylko nie należy jej wprowadzać pod rubrykę zatrudnionych, lecz raczej pod rubrykę najskrajniejszej nędzy. Kroniki nie notowały dotąd takiego wyzysku sił robotniczych, jakiego jesteśmy świadkami w obecnej chwili. Chociaż wydajność robotnika podniosła się w stosunku do stanu przedwojennego przeciętnie o 30%, a w niektórych gałęziach przemysłu znacznie wyżej, to płace robotników zmniejszyły się przeciętnie o 30%, a nawet więcej w stosunku do przedwojennych. Ceny zaś za artykuły pierwszej potrzeby są niejednokrotnie wyższe o 100% od przedwojennych. To wszystko wpływa bardzo ujemnie na bilans naszego robotnika, budzi w nim ciągłe niezadowolenie i to słuszne, co również ujemnie wpływa na jego usposobienie polityczne względem Państwa i jego kierowników, a szczególnie w największym ośrodku przemysłowym, jakim jest Górny Śląsk.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#FranciszekRoguszczak">Na jakie tory polityki wszedł Rząd obecny na Górnym Śląsku, tego poprostu w kulturalnych czasach zrozumieć nie można. Bohaterski lud śląski złożył Polsce w ofierze kawałek Europy, Śląsk, który posiadając tak rozwinięte życie gospodarcze, powinien być źródłem bogactwa i potęgi Państwa, a stał się wskutek niedopatrzeń naszych czynników miarodajnych źródłem dotkliwych kłopotów. Rząd nasz jest tylko biernym świadkiem tego, co się na Śląsku dzieje, nie okazuje żadnej inicjatywy w kierunku naprawy stosunków w naszej dzielnicy, którą robotnik polski tak krwawemi ofiarami okupił, a który te bierność rządów naszych odczuwa teraz tem dotkliwiej. Ta bierność Rządu naszego spowodowała właśnie, że odzyskanie Górnego Śląską stało się dla Niemiec jednym z najważniejszych postulatów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#FranciszekRoguszczak">Dochodziliśmy źródła tej bierności Rządu względem Górnego Śląska. Tkwi ono właśnie przeważnie w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Śląsk stał się wielkim, a przy tem bardzo niepożądanym konkurentem dla nieproduktywnego, opierającego się o stare rudery „Lewiatana” którego zachłanność idzie w kierunku niedopuszczenia wogóle przemysłu śląskiego jako konkurencyjnego na rynek wewnętrzny polski. „Lewjatan”, którego duch pokutuje w Ministerstwie Przemysłu i Handlu...</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(P. Kwiatkowski: Raczej w komitecie ekonomicznym Rady Ministrów.)</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#FranciszekRoguszczak">...pozornie ofiarowuje przemysłowi śląskiemu eksport, do którego, jak już poprzednio zaznaczyłem, trzeba było niejednokrotnie dopłacać. Rynek wewnętrzny zarezerwował Lewjatan wyłącznie dla siebie, gdzie ceny na produkty przemysłowe są o wiele wyższe. Ale jak się nadarzyła koniunktura na rynkach zagranicznych wskutek strajku angielskiego, porzucił on rynek wewnętrzny i pierwszy rzucił się na eksport, bo tam lepiej płacono, przyczem doznawał bardzo wydatnego poparcia zarówno od Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jak również od Ministerstwa Komunikacji, ale swemi produktami niezbyt chlubna robił Polsce reklamę za granicą. Natomiast przemysł śląski, a przeważnie przemysł węglowy doznawał stale szykan, nie tylko przy dostawach wagonów, lecz także w transportach, oraz przy przeładowaniu węgla na statki. Jeden z koncernów śląskich, prosząc o interwencję, oświadczył mi, że w ciągu jednego miesiąca zapłacił nie mniej, jak 3 miliony zł postojowego. Zrozumiałą jest rzeczą, że tego rodzaju szykany nie mogą wpłynąć bardzo na rozwój kopalnictwa węglowego, drażnią przytem robotników, na których szykana ta bezpośrednio się odbijała. Tem postępowaniem Rząd zraził ludność śląską, a przeważnie robotników do Polski, którzy dali wyraz swemu niezadowoleniu w ostatnich wyborach komunalnych, będących wyrazem najostrzejszego protestu przeciw metodom, stosowanym wobec Górnego Śląska.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli Rząd nie zmieni swej polityki względem Górnego Śląska, nie chcę być złym prorokiem, ale może nadejść czas i Panowie mogą być świadkami przykrych i bardzo smutnych następstw. Ludność śląska odczuwa te szykany na każdym kroku. Szykanuje się ich przy obsadzaniu urzędów, szykanuje się w kwestii podatkowej, która po rozciągnięciu niektórych ustaw na Śląsk prowadzi wprost do obrzydzenia. Skontyngentowany czas nie pozwala mi ma szczegółową analizę tych podatków, przytoczę tylko jako dowód ostatnią ustawę stemplową, którą rozciągnięto na Górny Śląsk. Wynika z niej, że trzeba płacić podatek od umowy, podatek od rachunku i podatek od tego znaczka, który sile na ten rachunek przylepia i trzeba utrzymać cały personel administracyjny do tego, ażeby czynności związane z tego rodzaju podatkami załatwiał. Wszelkie warsztaty przemysłowe, które są zniewolone stosować się do tej ustawy, zmuszone są utrzymywać kilku ludzi, aby ten podatek załatwiać. Jeżeli chodzi o większe przedsiębiorstwa, to musza utrzymywać cały departament podatkowy dla załatwienia tych podatków, który przy uproszczeniu ściągania tych podatków przez władze skarbowe byłyby niepotrzebne i mogłyby być zniesione.</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#FranciszekRoguszczak">Kary podatkowe ściąga się na Śląsku bez litości i bez względu na skutki, a przedewszystkiem od słabszych gospodarczo jednostek. Statystyka wykazuje, że na terenie Górnego Śląska w ciągu 8 miesięcy ściągnięto kar za zwłokę w płaceniu podatków około 3 milionów zł. Jeżeli się zważy, że takie kary ściąga się od obywateli, którzy znają swe obowiązki względem Państwa, którzy są przyzwyczajeni do płacenia podatków, to jeśli ich obecnie nie płacą, rzecz prosta, że tego ciężaru znieść nie mogą. Administracja skarbowa na Śląsku utrzymuje się wyłączanie z kar, jakie ściąga od obywateli z powodu niemożności płacenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-16.41" who="#FranciszekRoguszczak">Te szykany muszą ustać, jeżeli Rząd pragnie odzyskać zaufanie ludności śląskiej do Polski. Nie wolno w ten sposób traktować Ślązaków, którzy Polsce oddali więcej, niż mieli. Tak jednak, jak obecnie na Śląsku wygląda, mami wrażenie, że Rząd, tę politykę będzie kontynuował dalej.</u>
          <u xml:id="u-16.42" who="#FranciszekRoguszczak">Nie mogę pominąć faktu, że Rząd obecny za główny swój obowiązek uważa rozbijanie tam polskiego społeczeństwa, kopanie, deptanie, oczernianie i krzywdzenie organizacji politycznych i społecznych, oraz ich przywódców, którzy od dziesiątek lat prowadzili robotę dla Polski, którzy jej. służyli i którzy Polsce złożyli Śląsk w ofierze.</u>
          <u xml:id="u-16.43" who="#komentarz">(Głos: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-16.44" who="#FranciszekRoguszczak">Otóż smutny obraz Górnego Śląska. Gdzie zaborca przez szereg wieków nie zdołał złamać ducha twardego Ślązaka, tam władze polskie z bujnego wówczas życia narodowego zrobiły istne cmentarzysko.</u>
          <u xml:id="u-16.45" who="#komentarz">(Głos: Strzelców Wam przysłali.)</u>
          <u xml:id="u-16.46" who="#FranciszekRoguszczak">Dowodem najlepszym tego są ostatnie wybory. Tego faktu nikt nie zmieni i nie pomoże tu żadne sztuczne naciąganie. Rząd! przecież wie, że na Śląsku jest najbardziej skomplikowana administracja i posyłając na Śląsk człowieka, jako pierwszego obywatela, aby tam rządził, Rząd powinien dbać o to, by człowiek ten znał się na administracji i umiał rządzić. Może Rząd obecnego wojewodę śląskiego nazywać cudownem dzieckiem, to mu wolno, niech Rząd jednak wie, że w dzisiejszych czasach tylko tęgie mózgi i silne, szare dłonie cudów dokonują, a nie cudowne dzieci polityczne.</u>
          <u xml:id="u-16.47" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-16.48" who="#FranciszekRoguszczak">Nie odmawiam kwalifikacji: obecnemu wojewodzie śląskiemu, może istotnie jako nauczyciel gimnazjalny pracować z pożytkiem dla kraju i być pożytecznym obywatelem. Ale jeśli wojewoda przychodzi na Śląsk po to, aby podczas wyborów, gdy wszystkie warstwy społeczne skupiły się pod jeden sztandar narodowy, zapominając o wszystkich waśniach partyjnych i osobistych, by tem samem wybory przeprowadzić dla Polski zwycięsko, rozbijać ten obóz, to taki wojewoda, mam śmiałość twierdzić, nie jest na swojem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-16.49" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-16.50" who="#FranciszekRoguszczak">W dodatku p. wojewoda, mając widocznie wskazówki z góry, rozpoczął wojną z wszystkiemi stronnictwami polskiemi i organizacjami społecznemi, które nie chcą ulec jego peowiackiej komendzie i nie chcą się jego peowiackiej polityce podporządkować. Rozpoczął więc wojnę z całą prawie ludnością polską. W tych warunkach, jakie się obecnie na Śląsku wytworzyły, współżycie pana wojewody z tamtejszymi obywatelami Polakami, a przedewszystkiem przywódcami organizacji politycznych i społecznych okazuje się niemożliwe. Z tego Rząd powinien wyciągnąć odpowiednie konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-16.51" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan będzie spokojny, Rząd! nie wyciągnie konsekwencji.)</u>
          <u xml:id="u-16.52" who="#FranciszekRoguszczak">Prasa rządowa pisze, że społeczeństwo śląskie jeszcze nie nabrało zaufania do nowych przywódców. Mam śmiałość stwierdzić z tej wysokiej trybuny, że do tych przywódców, nasłanych lub mianowanych przez obecny peowiacki regime, polski lud i śląski zaufania nigdy nie nabierze. Przyjdzie czas, Rząd przyjdzie do przekonania, że będzie musiał odszukać te organizacje społeczne i polityczne, które dziś rozbija i krzywdził Przyjdzie czas, że Rząd odszuka także tych przywódców, których w obecnej chwili kopie i depcę. Oby nie przyszedł za późno, oby nie przyszedł dopiero wtenczas, kiedy się zaczną palic fabryki i dwory.</u>
          <u xml:id="u-16.53" who="#FranciszekRoguszczak">Ten ustęp natury politycznej przytoczyłem dlatego, albowiem na Górnym Śląsku te dwie rzeczy są ściśle związane z sobą.</u>
          <u xml:id="u-16.54" who="#FranciszekRoguszczak">Jestem jednak daleki od tego, aby za te wyniki robić odpowiedzialnym p. Ministra Kwiatkowskiego, którego od lat znam osobiście, na którego zabiegi około rozwoju przemysłu przez szereg lat patrzyłem zbliska. Twierdzę, że p. Minister Kwiatkowski nie miał i nie ma tego głosu w Rządzie, jaki Minister Przemysłu i Handlu mieć powinien, któremu reorganizowano Ministerstwo wbrew jego woli, usuwając mu wytrawnych urzędników. Nie był on ministrem samodzielnym, nie on też za to może ponosić odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-16.55" who="#FranciszekRoguszczak">Śmiem również twierdzić, że D. Minister Kwiatkowski, który zarówno teoretyczną, jak i praktyczną wiedzę zdobywał w zachodniej Europie, ma zupełnie inny pogląd na rozwój przemysłu, niż się obecnie w Polsce dokonuje, a przed kilku godzinami mieliśmy sposobność wysłuchać jego zdania pod tym względem. Mam wrażenie, że p. Minister nie czuje się zbyt szczęśliwym w towarzystwie, w jakim się znajduje. Opuść Pan fotel ministerialny, Panie Ministrze, bo zmarnuje Pan zdrowie, energię i swój zmysł organizacyjny. Kraj nasz potrzebuje polskich Kruppów i Stinnesów, zajmij Pan to miejsce w Polsce. Buduj Pan jeden i drugi Chorzów, obejmij Pan kierownictwo budowy portu w Gdyni, obejmij Pan stanowisko samodzielne, gdzie niefachowcy nie będą mogli robić Panu przepisów.</u>
          <u xml:id="u-16.56" who="#FranciszekRoguszczak">Reasumując to, co powiedziałem, twierdzę, że w tych zaognionych stosunkach wewnętrznopolitycznych, w których wykluczono jawność państwowego życia publicznego, a poczęła, niem rządzić zakonspirowana mafia, o rozwoju życia gospodarczego nie może być mowy. Mam wrażenie, że po tem przesileniu gospodarczem przechodzimy okres przesilenia umysłowego u naszych miarodajnych czynników, albowiem nie mogę sobie wyobrazić rządu w którymkolwiek kraju, któryby prowadził wojnę nie z jedną czy drugą partią, bo to byłoby nawet zrozumiałem, lecz z całem społeczeństwem, jak to ma miejsce u nas. Szczególny atak skierowano obecnie przeciw narodowemu ruchowi robotniczemu, który ma niespożyte zasługi w odbudowie Państwa i którego niesplamione sztandary z chlubą powiewają we wszystkich zakątkach Rzeczypospolitej. Wojna ta wypowiedziana jest dlatego, że ruch ten nie pochwalił przewrotu majowego. Narodowy ruch robotniczy służył Polsce i tylko Polsce służyć będzie bez względu na to, czy ten łub inny rząd wypowie mu walkę. My żadnej jednostce, bez względu, kto nią będzie, do nóg padać nie będziemy. My nikomu narodowego ruchu robotniczego pod nogi rzucać nie będziemy, temwięcej jednostce, która nie zdradza nikomu, dokąd kraj i naród chce prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-16.57" who="#FranciszekRoguszczak">Walka to wypowiedziana jest przedewszystkiem na Śląsku, tam, gdzie każdy rozsądny człowiek powiedzieć sobie musi, że silnemu naporowi wrogów tylko silny i zwarty front wszystkich Polaków przeciwstawić się może skutecznie...</u>
          <u xml:id="u-16.58" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-16.59" who="#FranciszekRoguszczak">...i tę robotę dla Polski Rząd nam psuje nawet wtenczas, gdy sprawa ta przybiera charakter międzynarodowy, jak to miało miejsce w ostatnich wyborach. Władze polskie w przeddzień wyborów konfiskują odezwy polskiego obozu narodowego, nakładając w dodatku tysiąc złotych kary na prasę polską,...</u>
          <u xml:id="u-16.60" who="#komentarz">(P. Puchałka: Bo trzeba na prasę sanacyjną pieniędzy.)</u>
          <u xml:id="u-16.61" who="#FranciszekRoguszczak">... niszcząc w ten sposób wszelkie usiłowania Polaków, nie tylko moralne, ale i materialne, skazując na zagładę prasę polską, która ma odwagę potępiać te dla Polski szkodliwe metody. Mam tu przy sobie egzemplarz skonfiskowanej odezwy obozu narodowego, wydanej podczas wyborów. Członkom tej Izby, którzyby pragnęli zaznajomić się z jej treścią, oddaję go do dyspozycji, aby Panowie mogli się przekonać, czy tego rodzaju postępowanie władz, czy tego rodzaju stosunki przyczynią się istotnie do uspokojenia umysłów rozgorączkowanych na Śląsku i czy to podnieść tam może ducha narodowego.</u>
          <u xml:id="u-16.62" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd przez swoje postępowanie chce widocznie powiedzieć, że jest silny. Jestem odmiennego zdania. Silne rządy w żadnem państwie na sile zbrojnej opierać się nie potrzebują, a takie, które to uczynić są zniewolone, są mojem zdaniem bardzo słabe. Kontynuowanie tej polityki, jaka Rząd rozpoczął, musi siłą faktów wydać bardzo przykre i gorzkie owoce, szczególnie na Śląsku, gdzie niepolskie ręce mogą ją zakończyć. Obecni sternicy nawy państwowej temi metodami nie doprowadzą Polski, i życia gospodarczego do rozkwitu. W tych rękach Polska długo nie wytrzyma. W tych rękach Polska długo pozostać nie może.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Rosumek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#FranzJohannesRosumek">Wysoki Sejmie! Ponieważ mam tylko 9 minut czasu na przemówienie, mogę przy obradach nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu wskazać tylko na niektóre niesprawiedliwe zarządzenia tego Ministerstwa na Górnym Śląsku. Jak i wszędzie i u nas we wszystkich większych miejscowościach mamy urzędy pośrednictwa pracy. Jeżeli nasi przemysłowcy potrzebują pracowników, to wtedy spis potrzebnych robotników przesyłają do tych właśnie urzędów. Niektóre z tych urzędów pośrednictwa pracy wykreślają tych bezrobotnych pracowników, którzy posyłają dzieci swe do szkół niemieckich i dlatego nadal pozostała bez pracy. W tych urzędach zupełnie otwarcie mówi się robotnikom, żeby odebrali dzieci ze szkół niemieckich, zameldowali je do polskich, a otrzymają pracę. Dzięki temu na różne stanowiska przyjmowani zostają niefachowcy, co oczywiście niekorzystnie odbija się na całokształcie przemysłu. Ta samą tendencją muszą się przemysłowcy kierować przy redukcji swoich robotników. Przedewszystkiem wydaleni zostają ci robotnicy, którzy się przyznają do narodowości niemieckiej, albo dzieci swe posyłają do szkół niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#FranzJohannesRosumek">Tak np. we wrześniu r. ub. podczas największej koniunktury naszego przemysłu górniczego Skarboferm wydalił kilkuset górników, którzy zameldowali dzieci swe do szkół niemieckich. Firma jest prywatna, Rząd ma tylko 50% akcji, ale prawdopodobnie nic do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#FranzJohannesRosumek">Mamy na Górnym Śląsku również przy województwie wydział przemysłu i handlu, który, mojem zdaniem, nie jest zbyt potrzebny, gdyż przemysłowcy przeważnie wszystkie sprawy załatwiają w Warszawie. Dzięki temu naczelnik tegoż wydziału pan inż. Rudowski zajmuje się polonizacją przemysłu. Czyni to w sposób następujący: głównemu dyrektorowi jakiegoś towarzystwa wydział przemysłu i handlu przedstawia swoich ludzi i prosi o przyjęcie ich, jeżeli dyrektor odmawia przyjęcia tych pracowników kilkakrotnie z braku wolnych miejsc — nie może on przecież wydalić starych, zasłużonych swych pracowników tylko dlatego, aby przyjąć nowych, przedstawionych mu przez wspomniany wydział, to wtedy zaczyna się przeciw niemu szczuć w inny sposób. Różne delegacje denuncjują tego dyrektora u pana wojewody, który, zwłaszcza nasz obecny wojewoda, grozi danemu towarzystwu ściągnięciem podatku majątkowego i cofnięciem zamówień państwowych, i zmusza towarzystwo nareszcie do wydalenia tego dyrektora. Ci dyrektorzy są zupełnie bezbronni wobec takiego postępowania z nimi, gdyż pan wojewoda i referent ich wcale nie przyjmuje i nie wysłuchuje. Tak samo wnioski, o paszporty przemysłowe idą przez ten wydział, o ile wnioskodawca należy do mniejszości, to wie otrzymuje paszportu, a w najlepszym razie otrzymuje tylko na 8 do 14 dni.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#FranzJohannesRosumek">Drugą bolączką jest sprawa naszych lekarzy. Kompetencji tegoż Ministerstwa podlega również spółka bracka w Tarnowskich Górach, w której to Ministerstwo ma jednego przedstawiciela z prawem głosu. Spółka bracka jest instytucją samorządową, zarząd składa się z 5 przedstawicieli pracodawców, 5 przedstawicieli robotników i 1 delegata rządu. W lutym ub. roku zarząd spółki brackiej, na posiedzeniu postawił wniosek o wydalenie 25 lekarzy narodowości niemieckiej. Wniosek ten odrzucono większością 6 głosów przeciw 5. Za odrzuceniem wniosku głosowało 4 przedstawicieli pracodawców i 2 przedstawicieli robotników. Przeciw temu zaprotestował jednak przedstawiciel rządu, wskutek czego wyznaczono nowe posiedzenie z tym samym porządkiem dziennym. W dniu drugiego posiedzenia w maju aresztowano na 24 godzin Jednego z przedstawicieli robotników, który na pierwszem posiedzeniu głosował za wnioskiem i był odwrotny rezultat. Sprawą tą zajmował się również prezydent Ca Wonder, któremu premier Bartel jak i minister Kwiatkowski przyrzekli sprawiedliwe rozpatrzenie. Lecz co się jednak stało dalej? Wszyscy lekarze musieli się zgłosić do Tarnowskich Gór celem złożenia egzaminu z języka polskiego. Dotychczas ci lekarze w ilości 43 nie mogli zadośćuczynić wymaganiom egzaminujących ich panów Haraszkiewicza, dr. Rozteka, dr. Janczyka i t. d. pomimo, że od kilkunastu lat już leczą i porozumiewają się z tamtejszymi robotnikami narodowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#FranzJohannesRosumek">Na podstawie obowiązujących traktatów i przepisów o autonomii Górnego Śląską widziany, że w §§ 75, 77, 82 traktatu genewskiego znajdują się postanowienia, że mniejszości mają być traktowane narówni z obywatelami narodowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#FranzJohannesRosumek">Ostatnia konwencja polsko-niemiecka jest podpisana 15 maja 1922 r. przez Marszałka Piłsudskiego i b. Ministra Spraw Zagranicznych Skirmunta, gdzie ustawowo przyrzeczono, że będzie ściśle stosowana.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#FranzJohannesRosumek">Na końcu mego przemówienia chciałbym zwrócić uwagę p. Ministra Przemysłu i Handlu na ostatnie rozporządzenie karne celne Ministra Skarbu, według którego wszystkie przedsiębiorstwa zostają ukarane za niewłaściwe deklaracje celne, zarówno za zbyt małą, jak i za zbyt wysoką, czego chyba w żadnem innem państwie niema.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#FranzJohannesRosumek">Ponieważ jednak nie mamy dość wykwalifikowanych urzędników celnych, zdarzają się często fakty, że urzędnicy ci samb powodują niewłaściwe deklaracje celne, a obywatele potem są karani za to, że zbyt! wysoko oclili swe towary. W ostatnim czasie 60% wszystkich kar wyznaczono za zbyt wysokie deklarowanie cła.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#FranzJohannesRosumek">Chciałbym jeszcze przytoczyć jeden fakt, charakteryzujący nasze stosunki celne. Przemysłowiec z Bielska sprowadził towar z zagranicy. Komora celna w Bielsku zażądała od niego za niewłaściwą deklarację dwukrotnej kary, którą przemysłowiec ten chciał zapłacić, aby tylko wydostać towar, na którym mu bardzo zależało. Jednak nie otrzymał towaru, który leżał w Bielsku, gdyż sprawę skierowano do wyższej władzy do Cieszyna. Tu urząd celny orzekł, iż należy zapłacić trzykrotna karę. Przemysłowiec chciał zapłacić, lecz sprawę skierowano jeszcze do Głównego Urzędu Celnego w Mysłowicach. Tu. została wymierzona pięciokrotna kara, lecz i tej przemysłowiec nie mógł jeszcze zapłacić, gdyż sprawa musiała jeszcze uzyskać aprobatę najwyższej instancji — Ministerstwa Skarbu. To jednak wyznaczyło tylko dwukrotną karę, po uiszczeniu której i po złożeniu sumy za przechowanie towaru przemysłowiec nareszcie mógł otrzymać towar po trzech miesiącach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Kościałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo, w paru słowach chcę poruszyć tylko dwa zagadnienia. Pierwsze to jest przemysł, drugie to kwestią pomocy dla rzemiosł. Otóż gdyby wielki przemysł należycie użytkował te ogromne kredyty, które otrzymywał od początku istnienia Państwa Polskiego, to dzisiaj znajdowałby się w pełnym rozkwicie. Kontrola Państwa nad wydatkowaniem otrzymywanych kredytów nie była dostateczna, stąd zachodzi konieczność, ażeby ta kontrola zaczęła działać jak najszybciej i ażeby kredyty, które wielki przemysł otrzymuje, były celowo użyte w kraju i nie były, jak to się często dotychczas zdarzało, trwonione przez lokowanie ich w bankach zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PKościałkowski">Drugie zagadnienie, to jest zagadnienie przemysłu produkującego przedmioty na potrzeby wojska. Zaznaczono już przy budżecie Min. Spraw Wojskowych, że przemysł produkujący przedmioty na cele wojskowe nie może zaspakajać swoich finansowych potrzeb, o ile ograniczy się tylko do zamówień wojska, wojsko bowiem nie może dać takich zamówień, ażeby ten przemysł mógł ostać się w tak ciężkich warunkach, w jakich się obecnie znajdujemy. Stąd konieczność przystosowania go do warunków pokojowych, do produkcji przedmiotów, zużytkowywanych w okresie pokoju dla celów sportowych.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PKościałkowski">Nie da się tej rzeczy jednak dokonać, jeśli Ministerstwo Przemysłu i Handlu w porozumieniu ścisłem z Ministerstwem Spraw Wojskowych nie przedsięweźmie bardzo energicznych środków, a wszak należy wszystko uczynić, by uzyskać samowystarczalność przemysłu, przeznaczonego na cele obronne. Ze sprawozdania p. referenta budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu wynika, że uwaga jego zwrócona była w bardzo małym stopniu na zagadnienie drobnego przemysłu i potrzebę pomocy dla rzemiosł. Dotykał on przedewszystkiem zagadnienia przemysłu wielkiego. Dotychczasowe rządy, a w szczególności Ministerstwo Przemysłu i Handlu odznaczały się zbytnią jednostronnością i pomijały zupełnie sprawę drobnego przemysłu i rzemiosł, dlatego też pragnę podkreślić, że Rząd obecny ma już w tej dziedzinie dość duże zasługi, chociażby przez to, że energiczną pracą spowodował opracowanie ustawy przemysłowej, przyczynił się do ujednostajnienia w ten sposób ustawodawstwa rzemieślniczego i jeżeli w najkrótszym czasie ta ustawa w drodze dekretu w Polsce wprowadzona będzie, to niewątpliwie trzeba będzie przyznać, że ten chaos, w którym się w tej chwili znajdują rzemiosła i drobny przemysł, zniknie. Przecież absurdalną rzeczą jest, że do dnia dzisiejszego jeszcze piekarz, szewc, czy inny rzemieślnik, pracujący w Kongresówce, gdy przeniesie się do Małopolski traci prawo na wykonywanie swojej zawodowej pracy.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Głos: Podobnie jak lekarze.)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PKościałkowski">Wierze, że prace Ministerstwa Przemysłu i Handlu pójdą dalej w tym kierunku i przez szybkie opracowanie rozporządzeń wykonawczych do ustawy przemysłowej oraz uzgodnienie z nią i ze sferami rzemieślniczemi ustawy o izbach przemysłowych obecna polityka Ministerstwa Przemysłu i Handlu będzie kontynuowana. Klub mój widzi w akcji pomocy rzemiosłu realizacje państwowego programu gospodarczego, a danie praw do egzystencji i rozwoju przeszło 360.000 warsztatów rzemieślniczych uważa za jedno z najważniejszych zadań Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Zbytnie popieranie interesu wielkiego przemysłu i krótkowzroczna polityka podatkowa poprzednich rządów zrujnowały prawie doszczętnie stan średni, będący podstawą dobrobyt u miast polskich. Obecnie więc drogą umiejętnej polityki gospodarczej. kredytowej i oświatowej, należy położenie rzemiosł poprawić i podnieść.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PKościałkowski">Duża winę tutaj ponosi również dotychczasowy brak rozdziału kompetencji w sprawach rzemieślniczych i gospodarczych między Ministerstwem Przemysłu i Handlu, a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Rozgraniczenie tych kompetencji jest, zdaje się, przewidziane w ustawie przemysłowej. W celu rozgraniczenia kompetencji, koniecznem jest przywrócenie do życia oraz zreorganizowanie, istniejącej przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu na wzór rady przemysłowo-handlowej rady rzemieślniczej, która powinna być organem opiniodawczym w sprawach rzemiosł do chwili wejścia w życie samorządu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PKościałkowski">Również dla poprawy rzemiosł należy zastanowić się nad koniecznością powiększenia subwencji i nagród dla czeladników i terminatorów. Akcja uprzemysłowienia kraju drogą spotęgowania rozwoju warsztatów jest najcelowszą pracą, prowadzącą do powiększenia produkcji krajowej, zwalczania bezrobocia i poprawienia aktywności bilansu handlowego, gdyż rozwój drobnego przemysłu przetwórczego wpłynąłby niewątpliwie korzystnie na zmniejszenie się przywozu gotowych fabrykatów z zagranicy. Uważamy przeto za konieczne materialne poparcie rzemiosła drogą umożliwienia mu mechanizacji jego warsztatów, następnie pomoc przy zorganizowaniu spółdzielni kredytowych, surowcowych, zaopatrujących rzemiosło w surowce i maszyny oraz udzielanie niskoprocentowych kredytów długoterminowych.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PKościałkowski">Rozdział kredytów w P. K. O. został dokonany stronniczo. Podczas gdy rzemiosła wielkopolskie i małopolskie otrzymały kredyty głównie przez spółdzielnie, w Warszawie kredyty rzemieślnicze otrzymały przeważnie: Bank Związku Spółek Zarobkowych, Bank Spółdzielczy, Kasa Przemysłowców i Bank Przemysłowców. Zasługuje na podkreślenie, że spółdzielnie, znajdujące się poza obrębem Warszawy otrzymują kredyty bez przedstawienia gwarancji hipotecznej, a wysokości udzielonych kredytów dosięgają sumy 200–300 tysięcy zł. Natomiast w Warszawie spółdzielnia kredytowa znajdująca się przy Związku Rzemieślników Chrześcijan, Miodowa i mimo przedstawienia gwarancji hipotecznej na własnej nieruchomości, oszacowanej przez Bank Gospodarstwa Krajowego na 2 miliony zł i solidarnej poręki członków zarządu spółdzielni. otrzymała kredyt zaledwie w wysokości 50.000 zł podczas gdy według klucza winna była otrzymać 500.705 zł.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PKościałkowski">Nie dziw więc, że spółdzielnia nie mogła pomóc rzemiosłu, wywołując niezadowolenie wśród członków z powodu wyższej stopy, pobieranej od kredytów na co wpłynęły koszty gwarancji hipotecznej.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PKościałkowski">Tymczasem banki nie udzielały kredytu rzemieślnikom, lecz korzystały z tych kredytów, spółki akcyjne, sklepy galanteryjne i t. p. ze szkodą rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PKościałkowski">Jasne jest, że gdyby kredyt ten był rozdzielony przez spółdzielnie, to banki nie miałyby okazji do pobierania prowizji w wysokości 214% i wzmocniłoby to stanowisko kooperatyw kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PKościałkowski">Powyższy fakt świadczy najlepiej, że polityka kredytowa P. K. O. nie zmierza do popierania współdzielczości i rzemiosła, lecz banków, które mają wyraźny charakter partyjny. Z chwilą, gdy wszystkie stronnictwa stoją na stanowisku wałki z pośrednictwem, którego największym przedstawicielem są banki prywatne, biorące z kas państwowych pieniądze i przekazujące je dalej, oprocentowując kredyty te wysokim procentem tak, że mają z tego zyski, z tą chwilą walka z tym pośrednictwem, które się rozpanoszyło w bankach polskich musi być rozpoczęta z całą bezwzględnością.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o P. K. O., to ona winna okazać większą troskę i zwrócić większą uwagę na rozwój kas rzemieślniczych, które powinny w przyszłości przyczynić się do wzrostu oszczędności w kraju. Stąd też wydaje się konieczne utworzenie Centralnego Związku Kas Rzemieślniczych, opartego o P. K. O.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PKościałkowski">Uważam za konieczne także zaznajomienie rzemieślników z ostatniemi zdobyczami techniki przez zorganizowanie kursów zawodowych dla rzemieślników, przez pokazy, wystawy, udzielanie nagród w celu podniesienia technicznego rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PKościałkowski">Przy dostawach rządowych, pomijani są tu stale rzemieślnicy. Uważamy, więc, że przy dostawach rządowych musi być przestrzegana zasada, ażeby były udzielane również rzemieślnikom i organizacjom współdzielczym. W chwili obecnej, gdy wskutek dotychczasowej polityki gospodarczej poprzednich rządów, kryzys gospodarczy dotknął najdotkliwiej rzemiosło i drobny przemysł, pozbawione ustawodawstwa i samorządu i nie mogące wyzyskać koniunktur wywozowych narówni z innymi gałęziami gospodarstwa społecznego, od szybkiej realizacji powyższych postulatów: zależy podniesienie rzemiosła i wprowadzenie równowagi do naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PKościałkowski">Mówiłem o konieczności podniesienia subwencji na nagrody czeladników i terminatorów do 50.000 zł. i wniosek taki postawię przy trzeciem czytaniu. Jeżeli przyznaje się w budżecie sumę 100.000 zł na instytut eksportowy, który ma kierować naszą działalnością wywozową, to przez racjonalną opiekę nad rzemiosłem i nagrody możemy przyczynić się do zmniejszenia importu fabrykatów obcych i planowego rozwoju przemysłu rodzimego.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PKościałkowski">Sądzę, że Wysoka Izba rozważy mój wniosek i właściwą decyzję w myśl tego wniosku poweźmie. Równocześnie przyjęcie tej sumy będzie zamanifestowaniem stanowiska Sejmu, który dotychczas zbyt mało uwagi udzielał sprawom rzemieślniczym i który sądzę, że podda to swoje stanowisko rewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Rudnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanPiotrRudnicki">Wysoka Izbo! Zdawałoby się, że w interesie Rządu powinno być podtrzymanie szerokich warstw, pracujących w rzemiośle. 317.000 warsztatów pracy, to materiał ponętny nie tylko dla Skarbu do opodatkowania, ale przedewszystkiem do walki z bezrobociem. Gdyby każdy warsztat przyjął bodaj jednego bezrobotnego — sprawa bezrobocia byłaby załatwiona. Tymczasem przedstawia się to zupełnie inaczej. Dawniej w charakterze rzemiosła było zwiększanie się leczby pracowników i w ten sposób przechodzenie rękodzieła do przemysłu, obecnie marzeniem każdego właściciela warsztatu pracy jest, by utrzymał się bodaj z jednym pracownikiem.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JanPiotrRudnicki">W samej Warszawie mamy tysiące czeladzi bezrobotnej, a jeżeli zważymy cyfry urzędowe, że około 3.000 młodzieży, dokształcającej się w szkołach rzemieślniczych, pozostaje obecnie bez pracy, możemy z tego wywnioskować, jakie to daje smutne rezultaty, jak ta nauka postępuje i jaką rolę może tu odegrać propaganda wywrotowa.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JanPiotrRudnicki">Na pytanie, jaka jest przyczyna tego upadku rzemiosł, pierwsza odpowiedź brzmi: świadczenia socjalne, nadmierne podatki, egzekucje, co stanowi obecnie zgórą 15% od obrotu. Dawnie! kalkulowało się owe 15% już łącznie z zyskiem. Obecne przy tych ciężarach nie wystarcza często i 50%, ale jest w wielkich miastach, ale wprost rozpaczliwe położenie jest w miasteczkach naszych, które dawniej były koloniami szewców, krawców, kowali i ślusarzy. Obecnie to są cmentarzyska, jakby placówki nędzy, gdzie się wyraża w najwyższym stopniu niezadowolenie wśród najlojalniejszych obywateli, (do lewicy) nie potrzeba wcale roboty Panów, nie potrzeba wcale propagandy roboty wywrotowej.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#JanPiotrRudnicki">Co w tym kierunku uczyniły nasze władze państwowe. W preliminarzu budżetowym Ministerstwa Przemysłu i, Handlu figuruje aż 500 zł dla terminatorów, podniesione naskutek zabiegów p. Łażewskiego do 15.000 zł. Zestawmy te cyfry z budżetem rolnictwa. Nie chcę bynajmniej twierdzić, że rolnictwo potrzebuje wielkich zapomóg, ale cyfry są niewspółmierne: tu 500 zł, a z drugiej strony 13.500.000 zł, zdaje się, że tu można mówić o zupełnem zaniedbaniu pomocy przez sfery państwowe. Rzemiosło zniszczone zostało przez wojnę, przez dewaluacje, przez import, przez kryzysy. Pomoc dla rzemiosła w Polsce tak jakby nie istniała. Cieszę się niezmiernie, że przedstawiciel stronnictwa rządowego, p. Kościałkowski, w przemówieniu swojem zadeklarował pomoc Rządu dla rzemiosła. Jednak Uważam, że powinien na, przyszłość poinformować się u Rządu, a nie z takich źródeł, które go informowały zupełnie błędnie. Ustawa, która przez 8 miesięcy jest debatowana obecnie w Ministerstwie Przemysłu i Handlu i w Radzie Prawniczej, była przedmiotem! naszych 4-letnich zabiegów i zjazdów. Inicjatywę dał mój wniosek jeszcze w pierwszymi Sejmie. Jeszcze w 1919 roku daliśmy krótkie terminy, żeby Rząd wystąpił z ustawą, mającą na celu unifikację naszego prawodawstwa przemysłowego i rzemieślniczego. I oto co się stało? Ody 54 artykuły tej ustawy już byty omówione i uzgodnione na Komisji Przemysłowej, Ustawę wycofano i po 8 miesiącach wiemy tylko tyle, że wprowadzono art. 201 a, który całkowicie zmienia najważniejszą sprawę dla podniesienia rzemiosła, mianowicie uznanie dowodów kwalifikacyjnych, uznanie pewnych uzdolnień zawodowych. Obecnie, dzięki zapowiedzi dzisiejszej p. Ministra, usłyszeliśmy, że za 8 tygodni mamy tę ustawę otrzymać już gotową. Wiemy, jakie tam są błędy. Sądzę, że Sejm w swoim czasie będzie mógł je poprawić, ewentualnie dalsza poprawa może nastąpić jeszcze w formie rozporządzeń wewnętrznych. Niestety, rada rzemieślnicza, o której tu p. Kościałkowski wspomniał, pomimo domagania się organizacji rzemieślniczej, bodaj od dwóch czy trzech lat, ani razu nie była rozwiana.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze będzie.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#JanPiotrRudnicki">W budżecie naszym niema żadnych pozycji na pomoce, czy to dla instruktorów, którzyby jako przedstawiciele organizacji społecznych podnosi! stan organizacyjny, czy na modernizacje warsztatów, czy na propagandę współdzielczą, czy też na wzorcownie, które wszędzie istnieją. Pominiętą została nawet pomoc niewielka, drobna dla wystawy ruchomej, która ma już za sobą rok nowego istnienia, zdała egzamin, i była czynnym aparatem jeszcze przed wojną. Nie miałem zamiaru poruszyć tu sprawy kredytów, która jest wielką bolączką, zwłaszcza wobec zbiurokratyzowania pożyczek P. K. O. pod opieką Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ale chcę zaznaczyć wielką nieścisłość, popełnioną przez p. Kościałkowskiego, który nie wiem z jakiego źródła zasięgał tak mylnych wiadomości, że banki akcyjne korzystają z tych kredytów. Proszę sprawdzić u źródła: ani jeden bank akcyjny nie korzystał z tych kredytów, a zwłaszcza wymieniony bank przemysłowców polskich. Jedynie bank spółdzielczy, bank związku spółek zarobkowych i bank komunalny jest gwarantem dla spółdzielni. Obecnie czynimy zabiegi, by ten koszt gwarancji 2% zupełnie zbyteczny, był skasowany, gdyż gwarancje są dawane mocne, za kaucją hipoteczną i za mocnemi podpisami, natomiast żeby spółdzielnie mogły korzystać z lepszych warunków. Dlatego też zarzucanie partyjności w tym kierunku jest zupełnie nieuzasadnione, gdyż P. K. O. rozdziela te kredyty wedle stanu posiadania, jaki w danych miastach i miasteczkach mają warsztaty rzemieślnicze. Zwracam się do Ministerstwa Przemysłu i Handlu z pytaniem, czy ono nie ma obowiązku wnikania w krzywdy, płynące z nadmiernych podatków i obciążeń socjalnych?</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#JanPiotrRudnicki">Na ziemiach wschodnich, gdzie zgodnie z dawnemi rozporządzeniami Ministerstwo Przemysłu i Handlu zaczęło organizację rzemiosła w cechy, obecnie zostało wydane rozporządzenie poufne, by legalizację tych cechów, legalizacje wiegzaminowanych, wykwalifikowanych majstrów i czeladników wstrzymać. I oto na tych ziemiach wschodnich, gdzie się już zaczynało życie kulturalne wśród mieszczaństwa, gdzie zaczynały się zapełniać zawodowe szkoły powszechne uczniami z pośród warstw rzemieślniczych — to życie znów zamarło, można by się tu zapytać: cui bono? ale już tu odpowiedź od p. Wiślickiego słyszeliśmy, Hurtki się legalizuje, a cechy się zamyka.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Głos: Bo to przeżytek.)</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#JanPiotrRudnicki">Przeżytkiem jest to, co Pan myśli i powiem Panu, tak: samo, jak p. Minister powiedział tu Pańskiemu koledze, że Pan tego nie rozumie.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Głos: Ja myślę że Pan się myli.)</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#JanPiotrRudnicki">Gorzej jest jeszcze z robotami budowlanemi, gdzie nie mają znaczenia kwalifikacje zawodowe, a szuka się specjalnie fuszera niewykwalifikowanego. Przykładu niedaleko szukać: mamy budowę naszego gmachu sejmowego, mamy przebudowę Zamku królewskiego, Zwołuje się i przyjmuje na dniówkowe specjalne roboty niewykwalifikowanych rzemieślników i robotników, a nie zwraca się bynajmniej do firm odpowiedzialnych. Projekt ustawy budowlanej, która jest, również w opracowaniu Ministerstwa potwierdza, że wszelkie kwalifikacje tam nie są brane zupełnie pod uwagę.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#JanPiotrRudnicki">Aparatem, specjalnie jednak przeznaczonym do niszczenia uczciwego wytwórcy, jest system dostaw rządowych, o których tu również wspomniał p. Kościałkowski. Ustawa, która była już zaprojektowana przy poprzednich rządach, została wycofana. Dostawca podpisuje jednostronny kontrakt, wykłada kapitał swój i pożyczony, płaci kary, naraża się na szykany, a czy i kiedy otrzyma należność? Tu go już czeka cała Golgota, bo nie miesiące, ale lata czeka na zwrot wyłożonego grosza. Najpoważniejsi dostawcy bankrutują majątkowo z powodu takiego postępowania, z drugiej strony płacą oni kary 4% miesięcznie za niemożność wypłacenia się z podatków bieżących.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#JanPiotrRudnicki">Jeszcze jeden bodaj najważniejszy punkt, największa krzywda, jaką Państwo robi naszemu rzemiosłu. Setki warsztatów kolejowych, więzienniczych, szkolnych, wojskowych i samorządowych niszczą istniejące placówki rzemieślnicze, nie płacą ani świadczeń, ani podatków, ani urządzeń, urządzeń wzorowych niejednokrotnie, korzystają z. funduszów publicznych i zaopatrują się w najlepszą technikę. Jednocześnie deficyty, jakie maja, są pokrywane z pieniędzy rządowych. Mam pod ręką akty ze wszystkich dzielnic, z 50 przeszło miast, reprezentujących kilkaset organizacji. Ze wszystkich miejscowości dochodzą najżywsze skargi na to, że zakłady te dostarczają nie tylko na potrzeby Rządu, co byłoby jeszcze zrozumiałe, ale wprost licytują się z najdrobniejszemi dostawcami nawet po targach i po jarmarkach...</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Głos: Tak. to prawda.)</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#JanPiotrRudnicki">... i w ten sposób niszczą zupełnie nie tylko rzemiosło, ale i handel i nasz przemysł. To są rzeczy, które doprowadzają do największego upadku.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#JanPiotrRudnicki">Przytoczę tylko jako przykład Brześć n. Bugiem, miasto liczące 50.000 mieszkańców. Miejscowe warsztaty mechaniczne przy Ministerstwie Spraw Wojskowych przyjmują roboty od osób prywatnych, nie tylko reperacje samochodów, naprawę narzędzi rolniczych, ale wszelkie roboty ślusarskie, mechaniczne z tem związane. W mieście z tak wielkim ośrodkiem robót nie może się utrzymać 9 warsztatów mechanicznych. Niech to będzie żywym obrazem, w jaki sposób Państwo może zniszczyć najlepszych, najwięcej wykwalifikowanych rzemieślników w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#JanPiotrRudnicki">Jeszcze jeden przykład, bodaj najwydatniejszy — mennica warszawska. Oto ta grupa pracy, którą reprezentuje p. wicepremier Bartel. Z podpisem jego przed kilkoma dniami rozesłany został okólnik za nr 103 do wszystkich urzędów i agend państwowych: nie wolno powierzać prywatnym warsztatom, żadnych robót grawerskich, medalierskich, pieczętarskich, lecz należy posyłać je tylko do mennicy warszawskiej, która zdawałoby się ma zadania zupełnie inne, niż bicie pieniędzy, jak to dotychczas bywało, w Wiedniu i Londynie.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, ma rację.)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#JanPiotrRudnicki">Wysoka Izbo. Wszelkie delegacje do władz, petycje, skargi, interpelację, memoriały organizacji, to tylko fragment tej martyrologii rzemiosła polskiego, fragment, który zwiększa jedynie archiwa ministerialne, lecz który pozostaje bez odpowiedzi. Kuźnia projektów, rozporządzeń, dekretów w gabinetach ministerialnych jest tajemnicą dla organizacji gospodarczych, dla wszelkich czynników społecznych.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#JanPiotrRudnicki">Na zakończenie deklaruję, że rzemiosło nie żąda dotacji, subsydiów, przywilejów stanowych, ma prawo jednak spodziewać się, by Rząd przez swoje eksperymenty nie niszczył przemysłu i rzemiosła. Rzemiosło i przemysł domaga się przedewszystkiem pracy i jeszcze raz pracy dla swoich wykwalifikowanych wytwórców.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(Głosy: Brawo. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#JanPiotrRudnicki">Na zakończenie składam rezolucje, których nie będę odczytywał ze względu na brak czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Pryłucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#NoachPryłucki">P. Minister Przemysłu i Handlu w swojem przemówieniu dzisiejszem oświadczył, że Polska w dziedzinie wielu współczesnych urządzeń technicznych zajmuje jedno z pośledniejszych miejsc: np. co do rozwoju sieci telefonicznej stoi na 24 miejscu. Dla równowagi należałoby podnieść, że Polska zajmuje w Europie pierwsze miejsce pod względem tamowania przez Państwo pracy obywateli i zmuszania ich do próżnowania.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#NoachPryłucki">Mamy ustawię o godzinach pracy w przemyśle i handlu. Jest ona o tyle dobrą, o ile chroni pracę najemną przed eksploatacją, gwarantując pracownikowi 8godzinny dzień roboczy. Wogóle zaś jest tworem wysoce niefortunnym, albowiem przy załatwianiu tak doniosłej sprawy nie zdobyto się na należytą giętkość, nie zrozumiano konieczności takiego rozstrzygnięcia, któreby przy całkowitej ochronie praw warstw pracujących, tem niemniej nie krępowało w takim stopniu rozwoju handlu i przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#NoachPryłucki">W Stanach Zjednoczonych umowy między związkami a zrzeszeniami, przedsiębiorców, we Francji zaś ustawy społeczne zabezpieczają prace najemną przed wyzyskiem nie w mniejszym stopniu, niż w Polsce, ale mimo to potrafiono przeprowadzić to w sposób jak najmniej uciążliwy dla ogólnego życia gospodarczego. 8godzinny dzień pracy w Stanach Zjednoczonych oraz we Francji obowiązuje pracodawcę w stosunku do jego robotników, lecz w żadnym wypadku nie w stosunku do samego siebie. Ustawy, względnie umowy, zobowiązują tylko właściciela zakładu handlowego lub przemysłowego do tego, że nie wolno mu zatrzymywać swego ekspedienta, kasjera, buchaltera, służącego i t. d. ponad 8 godzin dziennie. Sam zaś może siedzieć w sklepie lub w biurze nawet 14 godzin na dobę, 365 dni w roku. Pracodawca kupiec lub właściciel biura posiada pod tym względem na zachodzie nieograniczoną swobodę.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#NoachPryłucki">Zbadałem stosunki te na miejscu i to. co tu opowiadam, jest wynikiem osobistych obserwacji. W Stanach Zjednoczonych widziałem sklepy i sklepiki czynne od 15 do 24 godzin na dobę. Zatrudniona jest w takim zakładzie cała rodzina właściciela i tylko swej uciążliwej pracy zawdzięcza dobrobyt. Zapytałem się jednego takiego sklepikarza w New Yorku: A gdyby cię tak zmuszono zamykać budę na 16 godzin na dobę? Odpowiedział mi: Byłbym zrujnowany. Tak samo we Francji, w tej bogatej Francji, stwierdziłem, że mniejsze zakłady handlowe otwarte są przez 13 do 18 godzin, dziennie, personel najemny opuszcza pracę od godziny 6 lub 7 wieczorem a sam właściciel lub członkowie rodziny jego pozostała i własnoręcznie wykonują pracę, jak długo chcą. To samo dotyczy rzemiosła. Nawet w zakładach otwartych czeladnik opuszcza pracę wówczas, gdy kończy się 8 godzin, a sam właściciel z rodziną może pozostać i pracować tyle, ile sam uważa za potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#NoachPryłucki">Rzecz oczywista, że są to warunki bardzo twarde. Lepiej jest naturalnie, gdy człowiek mniej pracuje, a więcej czasu może poświecić rozrywkom lub zabawom. Ale jeśli człowiek ma do wyboru dłuższy odpoczynek i nędze lub wytężoną pracę i dobrobyt, trzeba mu pozostawić możność uczynienia tego wyboru, jaki jest dla niego najdogodniejszy. W tych krajach, tak wysoka kulturę wogóle, a kulturę społeczną w szczególności posiadających, zrozumiano konieczność rozróżniania przy załatwianiu tej sprawy, zrozumiano, że nie można uszczęśliwić robotnika przez to. że się zwiąże ręce właścicielowi. Tam władza, inspekcja robocza, czuwa nad tem, ażeby nie było nadużyć, i w żadnym sklepie w New Yorku lub Paryżu nie widziałem, aby współpracownik pozwolił zatrzymać się na 9 lub 10 godzin. Mimo to handel i rzemiosła korzystają z szerokiej wolności i temu te kraje zawdzięczają dobrobyt średniego obywatela, ponieważ ten drobny handlarz, czy rzemieślnik, me może sobie pozwolić na luksus 8 godz., innego dnia pracy, na jaki stać właściciela wielkiego zakładu przemysłowego lub handlowego.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos: Ani też inni, nikt nie może sobie pozwolić.)</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#NoachPryłucki">U nas załatwiono sprawę w sposób nie liczący się z warunkami życia gospodarczego. Mimo, że upłynęło tyle lat od czasu uchwalenia tej ustawy, Ministerstwo Przemyślu i Handlu nie ma żadnej inicjatywy w kierunku zmiany panujących stosunków bez szkody dla warstw pracujących, a z pożytkiem dla handlu i przemysłu. A jest to sprawa doniosła w tej biednej Polsce, przeżywającej taki ciężki kryzys.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#NoachPryłucki">Zdziwiłoby to może wielu szanownych kolegów, sami byłem niezmiernie zdziwiony, gdy spędzając święta wielkanocne w jednej mieścinie francuskiej, wyszedłem z rana pierwszego dnia na miasto i zauważyłem, że Wszystkie bez wyjątku sklepy są otwarte. Personelu nie było, właściciel wraz z rodziną obsługiwał klejentów. Zapytałem: Któż pozwolili wam na to? Odpowiedziano mi: Mamy pod tym względem zupełną swobodę, kto chce może świętować, my będziemy świętować po świętach, bo zależy nam na wyzyskaniu możności ożywionego targu w te dni. Nie polecam Panom, żebyście taką wolność zastosowali do kupców i rzemieślników wyznania, do którego należycie, ale chciałbym zrozumieć, jak się da usprawiedliwić taki stan, gdy się zestawi stosunki we Francji ze stosunkami w Polsce: gdy we Francji najbardziej pobożny katolik może w niedziele i najuroczystsze święto katolickie pracować w swoimi warsztacie handlowym czy przemysłowym, to w Polsce zmusza się Żydów, ażeby oprócz soboty odpoczywali również w niedziele i w święta chrześcijańskie.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głosy: W szabas powinniście pracować. Jeżeli katolicy pracują w niedzielę, to Żydzi niech w szabas pracują.)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#NoachPryłucki">Nawet w zamkniętych zakładach rzemieślniczych nie wolno rzemieślnikowi zatrudniać w niedzielę czeladnika żydowskiego, który w sobotę nie pracuje. Można sztucznemi. argumentami obielić taki porządek rzeczy, ale chciałbym, żeby ktoś spróbował wytłumaczyć to z punktu widzenia ekonomicznego. Chciałbym, aby ktoś wytłumaczył mi, czy rzemieślnik może opłacać swego czeladnika, z którego korzysta tylko 4 1/2 dnia, a nieraz tylko 3 dni w tygodniu, Chciałbym, aby mi ktoś udowodnił, że taki rzemieślnik potrafi długo utrzymać swoją placówkę zarobkową, że może opłacać podatki. Tak. chciałbym, aby mi ktoś na zasadzie statystyki ekonomicznej udowodnił, że to jest stan normalny i że przy takich warunkach życie ekonomiczne kraju może należycie się rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#NoachPryłucki">Wiem o istnieniu specyficznej ideologii, która taką niesprawiedliwość świadomie popiera. Wiem o istnieniu haseł odżydzenia handlu, rzemiosł, miast i t. dl. Ale chciałbym, aby nie demagogia, lecz ekonomika stwierdziła, że można rujnować znakomitą część ludności bez szkody dla całego Państwa. Taka Anglia, takie Stany Zjednoczone, taka Francja, takie Niemcy, mocno odczuwają to, że Rosi niema obecnie wśród krajów nabywczych.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński).</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#NoachPryłucki">Bezrobocie Anglii w znacznym stopniu, da się tłumaczyć utratą rynku rosyjskiego. Świadczy to o tem, że cały świat stanowi obecnie jeden organizm ekonomiczny. Jeżeli przeżywają kryzys gospodarczy St. Zjednoczone, to odczuwa to Europa, a kryzys ekonomiczny Europy daje się we znaki St. Zjednoczonym. Tembardziej życie gospodarcze w jednym kraju stanowi jednolity organizm i nie wolno łudzić się nadzieją, że, rujnując jedną część tego organizmu, nie rujnuje się i pozostałych części.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#NoachPryłucki">Poruszam ten temat dlatego, że mamy teraz Rząd, z którego nikt nie jest zadowolony, lecz który sam z siebie jest bardzo zadowolony, przechwalając się, że myśli kategoriami realnemi, praktycznemi i przedewszystkiem, jak zapowiedział dziś p. Minister Przemysłu i Handlu, chce uwagę swoją skierować na sprawy gospodarcze. Otóż omawiane przezemnie sprawy, jakkolwiek mogą mieć zabarwienie polityczne, są jednak sprawami gospodarczemi par excellence. Chciałbym wiec, ażeby Rząd sprawami temi się zajął, ażeby, zapowiadając ustawę przemysłową i szereg innych ustaw dla uporządkowania stosunków gospodarczych w Polsce. nie zapomniał o tej wielkiej krzywdzie, na którą miałem zaszczyt tutaj wskazać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie wniosków i rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#IgnacyDaszyński">Rezolucje p. Rudnickiego:</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#IgnacyDaszyński">1) Sejm wzywa Rząd by z uwagi na bezrobocie w warsztatach rzemieślniczych zaniechał prowadzenia szkodliwej konkurencji przez rozwijanie z funduszów publicznych państwowych i samorządowych wytwórni, które przyjmują zamówienia nie tylko rządowe, ale i prywatne, pomimo, że zakłady te nie ponoszą tych samych ciężarów, co zakłady prywatne.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#IgnacyDaszyński">2) Sejm wzywa Rząd, by opracowana została ustawa o dostawach rządowych, zapewniająca pierwszeństwo przy dostawach wytwórcom.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#IgnacyDaszyński">3) Sejm wzywa Rząd, by należności za wykonywane dostawy rządowe były płacone bezzwłocznie, ewentualnie by dostawcom było bonifikowane oprocentowanie za zwłokę.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#IgnacyDaszyński">Wniosek p. Dunina do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu:</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#IgnacyDaszyński">Powiększyć jako subsydium w dziale 1 § 10: dla Targów Wschodnich we Lwowie 50.000, dla Wystawy Ruchomej Prób i Wzorów Przemysłu Krajowego w Warszawie 50.000, razem o 100.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#IgnacyDaszyński">Wniosek p. Osieckiego do wydatków nadzwyczajnych: W dziale 1 § 9 (budowa nowej fabryki związków azotowych) zamiast 10.000.000 zł wstawić 5.000.000 zł. Z pozostałych 5.000.000 zł przenieść: 2.000.000 zł do budżetu Min. W. R. i O. P. na budowę szkół powszechnych, 2.000.000 zł do budżetu Min. Ról., jako kredyt na melioracje, i 1,000.000 do budżetu Min. Reform Rolnych na fundusz kredytowy na krótkoterminowe pożyczki dla nabywców ziemi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma referent p. Kwiatkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Nasamprzód wypowiem się co do wniosków, przedstawionych przed chwilą. Co do rezolucji p. posła Rudnickiego, to nie miałbym żadnych obiekcji. Co do wniosku p. posła Dunina, to sądzę, że subsydiowanie targów wschodnich we Lwowie i wystawy ruchomej w Warszawie, bez uwzględnienia targów w Poznaniu byłoby może zbyt jednostronnemi ujęciem sprawy. Nie opierałbym się stworzeniu funduszu wystawowego z pozostawieniem Ministerstwu Przemysłu i Handlu prawa, popierania z tego funduszu nie tylko dwóch, ale i wszystkich wystaw krajowych, które na to zasługują. Co do wniosku p. posła Malinowskiego do działu I § 10, to i przeciw niemu nie mam obiekcji. Przy wniosku p. posła Osieckiego pragnąłbym zaznaczyć, że p. poseł Osiecki nie kwestionuje potrzeby budowy nowej fabryki związków azotowych. Jest to przecież fabryka. która ma zaspakajać przedewszystkiem najpilniejsze potrzeby rolnictwa i podnieść jego wydajność, jako najpilniejszą potrzebę naszego gospodarstwa narodowego. Dlatego w Komisji Budżetowej wymagane przez Rząd 10 milionów zostały uchwalone jednomyślnie. Zaznajomiony z tą sprawą przez czynniki kompetentne pragnąłbym zaznaczyć, że 5 milionów złotych jest kwotą zbyt niską na przedsiębiorstwo takich rozmiarów, którego budowa jest jedną z najpilniejszych potrzeb naszych i co do której raczej zdziwienie by wyrazić należało, iż jeszcze jej nie rozpoczęto. Nie chodzi tutaj przecież tylko o grunt i o budynki, ale także o pewne urządzenia i maszyny, które muszą być równocześnie budowane i gotowe, skoro budynki będą wykończone. Dlatego kwota 5 milionów nawet na rozpoczęcie budowy tego rodzaju przedsiębiorstwa jest znacznie zamała. I dlatego nie mógłbym się przychylić do wniosku p. Osieckiego i proszę o uchwalenie 10 milionów, podkreślając, że i p. Osiecki konieczności budowy tego zakładu nie kwestionuje.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">W dyskusji poruszono kilka zagadnień, do których pragnę dołączyć jeszcze parę uwag. Sprawa eksportu naszego zajęła słusznie obszerne miejsce w naszych rozprawach, jest to bowiem najważniejszy efekt naszego życia gospodarczego. Z eksportu naszego i z jego rozrostu wypływa miara dla całego naszego życia gospodarczego. Stąd też np. parlament francuski w sprawozdaniu swojem, dotyczącem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zajmuje się wyłącznie problemem eksportu i stosunkami handlowymi Francji z zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Z jednej strony mówi się, że stan naszego eksportu jest pomyślny, z drugiej strony, że jest jeszcze niezadowalający. Jeżeli się pragnie jaknajobjektywniej te rzecz ująć, trzeba stwierdzić, że niewątpliwie nasz bilans handlowy się poprawił znacznie. Natomiast eksport sam, jakkolwiek nas w danych warunkach musi zadowolić, po zanalizowaniu jego poszczególnych liczb, nie może być nazwany zadawalającym. Nie można także zaprzeczać temu, że jest przewaga wielka surowców w naszym eksporcie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>