text_structure.xml 198 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 3 m. 30 po południu)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Przemysłu i Handlu Czesław Klamer, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Józef Karśnicki, w Ministerstwie Sprawiedliwości Julian Siennicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 249 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 250 posiedzenia leży w biurze sejmowym do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Posłowie: Reich, Insler, Dzięgielewski, Daczko i Wędziagolski usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Lippomanowi, Bartlowi na jeden dzień, Targowskiemu, Posackiemu i Herzowi na 2 dni, ks. Stankiewiczowi, Anuszowi i Żałuckiemu na trzy dni, Frostigowi, Silberscheinowi i Kotowi na tydzień. P. Makówka prosi Izbę o trzytygodniowy urlop z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">W sprawie porządku dziennego głos ma p. Fiderkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AlfredFiderkiewicz">Złożyliśmy dzisiaj wniosek do laski marszałkowskiej w sprawie zajść, jakie miały miejsce w niedzielę na zjeździe P. P. S. Chciałbym umotywować, dlaczego ten wniosek postawiliśmy i prosimy, aby na dzisiejszym posiedzeniu był rozpatrzony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Może Pan tylko umotywować, dlaczego Pan prosi Izbę o przyjęcie do dzisiejszego porządku dziennego tego nowego punktu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AlfredFiderkiewicz">Wysoka Izbo! Uważam, że sprawa jest tak ważna, iż należałoby się nią natychmiast zająć.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AlfredFiderkiewicz">Wśród białego dnia, 8 listopada, w śródmieściu stolicy państwa w Warszawie, w dniu, kiedy cała policja mundurowa i tajna była zmobilizowana, rzekomo dla obrony porządku i ładu, pobito i skatowano pięciu posłów Niezależnej Partii Chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#AlfredFiderkiewicz">Wytłumaczę Panom. Tym razem bili ludzi nie agenci w zakamarkach defenzywy, ale... pałkarze pepeesowscy z czerwonemi opaskami na ramieniu...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle, ma Pan umotywować wniosek o zmianę porządku dziennego. Jestem obowiązany Panu dać głos dla umotywowania pańskiego wniosku formalnego, ale równocześnie jest moim obowiązkiem nie dopuścić Pana do rozwodzenia się nad samą rzeczą. Może Pan tylko umotywować wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AlfredFiderkiewicz">Panie Marszałku, faktycznie były wypadki tak oburzające, że muszę to umotywować, jakkolwiek pan Marszałek pozwala zrobić to tylko formalnie, to jednak muszę to oświetlić, ażeby Izba zrozumiała o co chodzi.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AlfredFiderkiewicz">Złapano 5 posłów i pobito, nie na sali, bo myśmy na kongres nie szli, ale na ulicy, wtedy kiedyśmy wsiadali do dorożki. Kiedy 5 posłów: Ballin, Bon, Hołowacz, Szakum i ja wsiedliśmy przy ul. Kopernika do dorożki, opadli nas ze wszystkich stron bandyci z czerwonemi opaskami, nazywający się milicją pepeesowską, przystawili ze 20 rewolwerów i poczęli nas bić pałkami i kastetami. Policja w tym momencie schowała się, znikła gdzieś, nie było jej nigdzie widać...</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie chcecie policji)</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#AlfredFiderkiewicz">...i wtedy bito nas laskami. Proszę Patrzeć: posłowi Bonowi rozbito głowę, podbito oko, p. Ballina pobito kastetem, p. Szakunowi całe ciało potłuczono, skopano go nogami w zwierzęcy sposób, mnie rozbito głowę. Gdzie jest Wasza praworządność? Rewolwery do głowy przystawiają! Jeżeli te metody będziecie dłużej stosować, to któregoś dnia ta sama policja dobrze zorganizowana potrafi tak samo Piastowcowi czy Wyzwoleńcowi przyłożyć lufę do łba i załatwić się z Wami.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#AlfredFiderkiewicz">Dlatego wzywam i proszę, aby postawić tę sprawę na dzisiejszy porządek dzienny, a wtedy będę mógł szeroko ja umotywować.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Niezal. Part. Chłop, i P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejRataj">Zmiana porządku dziennego może nastąpić tylko wtedy, jeżeli nikt nie zaprotestuje. Czy niema protestu przeciwko uzupełnieniu porządku wnioskiem p. Fiderkiewicza?</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie zgadzamy się.)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MaciejRataj">Jest protest, wobec tego nie mogę wziąć sprawy na porządek dzienny.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(P. Fiderkiewicz : Proszę ją wziąć na jutrzejszy porządek dzienny.)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do 1 punktu porządku dziennego: dalsza dyskusja nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej i Skarbowej o projekcie ustawy o środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druki nr 2159 i 2096).</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos na ławach Niezależnej Partii Chłopskiej: Niech żyje banda socjalno-faszystowska!)</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#MaciejRataj">Pp. Bona i Prystupę przywołuje do porządku.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Wrzawa trwa. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#MaciejRataj">Proszę się uspokoić.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Głos na ławach Niezależnej Partii Chłopskiej: Zbójcy i mordercy!)</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#MaciejRataj">P. Wojewódzkiego przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#MaciejRataj">P. Wojewódzkiego przywołuję do porządku po raz drugi. P. Fiderkiewicza przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do dyskusji. Głos ma p. Gruszka.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#MaciejRataj">P. Ballina przywołuję do porządku. P. Śledzińskiego przywołuję do porządku. P. Ballina przywołuję po raz drugi do porządku. P. Niskiego przywołuję do porządku. P. Ballina przywołuje do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(Krzyki.)</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#MaciejRataj">P. Ballina wykluczam na jedno posiedzenie za obelgi rzucone pod adresem obok zasiadającego stronnictwa. Proszę o opuszczenie sali. P. Wojewódzkiego przywołuję do porządku z zapisaniem do protokółu. P. Fiderkiewicza po raz drugi przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#MaciejRataj">Na sali sejmowej nie będziemy załatwiać spraw, które powinny być załatwione gdzieindziej. P. pos. Gruszkę proszę o rozpoczęcie przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(P. Fiderkiewicz: Policja schowała się do domów wtedy, kiedy bito. Rząd siedzi i nic na to nie mówi.)</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#MaciejRataj">P. Fiderkiewicza przywołuję do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#BrunoStanisławGruszka">W dniu 6 października Rząd p. Władysława Grabskiego przedłożył Sejmowi trzy, projekty ustaw, które, jak to wynikało z przemówienia p. szefa Rządu w tymże samym dniu w Izbie, oraz, jak sądzić mieliśmy prawo z treści tych przedłożeń, stanowić miały organiczną całość, miały być niejako elementami głównemi programu sanacyjnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#BrunoStanisławGruszka">Pierwszy z tych projektów o pierwotnym tytułe „Ustawa o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego” jest przedmiotem dzisiejszych rozważań, przetrwawszy całotygodniową ogniową próbę rozważań w Komisji Skarbowej. Projekt ten przychodzi do nas w bardzo zmienionej szacie tak co do treści, jak i co do tytułu, który obecnie wyraźnie już określa, o co chodzi, z jaką ustawą mamy do czynienia. Jeżeli jednak p. referent twierdzi, że projekt ustawy w tej szacie i o tej treści nie jest już więcej ustawą ramową, nie ma charakteru szerokich pełnomocnictw dla Rządu, to zdaje mi się, że jest w błędzie.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#BrunoStanisławGruszka">Jak wynika z tytułu projektu ustawy, ma ona normować przedewszystkiem upoważnienia Rządu do zaciągania pożyczek zagranicznych; dalej do dalszych emisji biletów skarbowych oraz bilonu, jak nie mniej ma regulować obrót bilonu: wreszcie normuje ona zakres pomocy dla banków, jakiej Rząd bankom udzielić zamierza.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#BrunoStanisławGruszka">Przejrzyjmy po kolei każde z tych zagadnień. Pożyczka zagraniczna jest niewątpliwie zagadnieniem najważniejszem, jak zresztą słusznie podkreślił p. Minister Skarbu. Przypomnę Wysokiemu Sejmowi, że stosunek Rządu p. Premiera Grabskiego w czasie dwuletniego trwania tych rządów do zagadnienia pożyczki zagranicznej był dość zmienny, przechodził całą gamę różnych pojęć i określeń. I tak w pierwszej swojej programowej mowie, jaką wygłosił p. Premier w dzień po objęciu rządów, powiedział co następuje:</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#BrunoStanisławGruszka">„Naprawa Skarbu może być oparta bądź na rachowaniu na pomoc zewnętrzną, bądź na wysiłku własnym całego społeczeństwa. Nie lekceważąc bynajmniej wielce dobroczynnego oddziaływania na tę naprawę wszelkiej pomocy zagranicznej, Rząd stawia sobie za zadanie takie zogniskowanie wysiłków własnych społeczeństwa, oby były one w stanie wyprowadzić nas z dzisiejszego ostrego stanu krytycznego”.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#BrunoStanisławGruszka">Innemi słowy, zasadę samostarczalności p. Premier podnosi na wyżyny bohaterstwa narodowego w przeciwieństwie do stanowiska, jakie w tej sprawie zajął rząd poprzedni. Bo rząd poprzedni, co zresztą wszystkim jest dobrze wiadome, stał na stanowisku, że społeczeństwo jest zniszczone wojną, kraj w ruinie, ludność obdarta ze wszystkiego, co z trudem przez szereg lat zebrała, o własnych siłach nie zdoła przeprowadzić sanacji Skarbu, nie potrafi dokonać uzdrowienia życia gospodarczego. W parę miesięcy później, bo w dniu 1 kwietnia 1924 r., kiedy p. Minister Skarbu zaznajomił Komisję Budżetową z wynikami akcji sanacyjnej, spostrzegamy już pewne odchylenie od tej sakramentalnej tezy, którą rzucił p. Premier w dniu objęcia przez siebie urzędowania: znajduje my tu jakby próbę wyszukania pewnego kompromisu i uzgodnienia dawnej teorii z nowa. Powiedział wtedy p. Minister Skarbu co następuje:</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#BrunoStanisławGruszka">„Jeżeli chcemy być silnem państwem, pożyczki muszą pokrywać tylko takie inwestycje, które wzmogą nasze siły, jako całego narodu, które na przyszłość stworzą nam źródła wielkich wartości i wielkich dochodów skarbowych”.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#BrunoStanisławGruszka">W październiku tego samego roku następnie już pewna ewolucja w pojęciach p. Premiera co do zagadnienia kredytu zagranicznego, zdefiniowanie jej, jednak ma charakter mglisty, jest czemś w rodzaju wyroczni delfickiej. Słyszeliśmy wtedy:</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#BrunoStanisławGruszka">„Do kredytu zagranicznego przywiązuję bardzo wielką wagę, ale nie taką wagę, ażebym mógł dojść do konkluzji, że nie jest pierwszorzędnem zadaniem rządu staranie się o kredyt zagraniczny. Panowie wiedzą dobrze, że cały wysiłek polega na tem, ażebyśmy mogli bez kredytu zagranicznego się obejść. To byłaby duma Polski, ażeby tak być mogło. Ale niemniej, zapotrzebowanie gotówkowe jest tak wielkie w naszem kraju, produkcja, warsztaty pracy potrzebują istotnie tak ogromnych renowacji swoich metod pracy, tyle trzeba zrobić dla naprawy naszej produkcji, że temat pożyczki zagranicznej może być zawsze uważany za jedno z najważniejszych zagadnień, leżących przed Polską”.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#BrunoStanisławGruszka">W parę dni później, bo 7 listopada p. Premier z pewnem oburzeniem nawet odpiera zarzuty, jakoby sobie lekceważył „temat pożyczek zagranicznych”. Jakoby o te pożyczki się nie starał. Było to właśnie w okresie finansowania pożyczki włoskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#BrunoStanisławGruszka">Dopiero z końcem stycznia 1925 r. a więc w rok przeszło po objęciu rządu, postawił p. Premier zagadnienie kredytu zagranicznego na pierwszym planie swego programu i swego działania na najbliższą przyszłość. Wtedy powiedział, powtarzam dosłownie: „Kredyt zagraniczny jest to środek, który po pierwsze, najszybciej działa, a po drugie, dlatego, że ze wszystkich środków ten środek ma tę właściwość, że działa właśnie podwójnie”.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#BrunoStanisławGruszka">A więc po noku kosztownych i drogich eksperymentów odkrycie Ameryki. Jednak i w tym samym czasie, kiedy Minister Grabski zasadniczo zmienił pogląd swój na tę sprawę, o metodach działania, powiedział co następuje: „Udawajmy jednak, że pożyczki nie potrzebujemy, bo przyjdzie na lepszych warunkach”. Życie okazało się jednak silniejszem od tych metod i od tej gry finansowo pożyczkowej p. Grabskiego, a dowodem tego oczywistym, wymownym, silnym jest to właśnie przedłożenie Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#BrunoStanisławGruszka">Moment ten, proszę Panów, podniosłem dlatego by skonstatować, że w przeciwieństwie do zmieniających się programów p. Premiera, stronnictwo, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, reprezentowało zawsze pogląd, że bez wielkiej pożyczki zagranicznej się nie obejdziemy. Na to też niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę p. Premiera, wskazuje jednocześnie, że błędna jest droga, na którą wszedł, przeprowadzając sanacje Skarbu w oderwaniu od życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#BrunoStanisławGruszka">P. Prezes Rady Ministrów Grabski wbrew temu jednakże z uporem dziwnym wpatrzony jedynie w złotego, poszedł po drodze naprawy Skarbu i reformy waluty. Skończył się pierwszy etap tej roboty, otrzymaliśmy złotego, monetę twardą i mocną, o której jeszcze w czerwcu b. r. p. Premier twierdził, że złoty stoi niewzruszenie, że mu żadne załamanie nie grozi. Niestety, stało się inaczej. Złoty załamał się. Dla nas, dla przeważnej części społeczeństwa, skończył się temsamem p. Władysław Grabski. Naturalnem wydawało się wtedy wielu przynajmniej w społeczeństwie, że Minister Skarbu wyciągnie konsekwencje z tego załamania się złotego, ten minister, który niejako wszystko postawił na tego złotego. Tak się dzieje wszędzie. U nas parlamentaryzm innemi drogami kroczy, eksperymentujemy dalej, a p. Premier nie patrząc na nic, idzie po tej drodze, bo nie rozwalił sobie jeszcze głowy, jest zdrowy i cały, mimo że w kraju straszliwa nędza zatacza coraz szersze kręgi, że życie gospodarcze stało się jedna wielką ruina. To go niewiele obchodzi. P. Premier i nadal uważa się za jedynego człowieka powołanego do naprawy Skarbu i życia gospodarczego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoka Izbo! W lutym b. r. toczyły się w tej Izbie obrady nad pierwszą większą pożyczką amerykańską, pożyczka Dillona. Wtedy przemawiając w debacie generalnej w imieniu mojego klubu, podniosłem wszystkie zastrzeżenia, jakie przeciw tej pożyczce nam się nasuwały, przyczem dałem wyraz trosce i obawie, czy też pożyczka ta nie będzie w całości lub w części zmarnowana. Poza tem wskazywałem, co Rząd winien uczynić, jeżeli chce zapobiec zmarnowaniu pożyczki. Głosując za ustawą stwierdziliśmy wyraźnie, że pożyczkę dajemy Państwu, a nie Rządowi p. Władysława Grabskiego, bo już wtedy do jego rządu pełnego zaufania nie mieliśmy. Dziś, kiedy reszta wiary w robotę i zamierzenia p. Władysława Grabskiego znikła i rozwiała się i kiedy postanowiliśmy zająć wobec tego rządu zdecydowanie opozycyjne stanowisko, dziś oświadczamy się stanowczo przeciw pełnomocnictwom dla Rządu p. Grabskiego do zaciągnięcia pożyczki. Jakkolwiek zdajemy sobie sprawę, że Państwo potrzebuje tej pożyczki, że Państwo potrzebuje pomocy kapitału zagranicznego — na tem stanowisku staliśmy zawsze i nadal stoimy — jednak nauczeni doświadczeniem nie możemy dać tych pełnomocnictw rządowi p. Władysława Grabskiego. Gotowi bylibyśmy natomiast głosować za tym projektem ustawy, o ileby Sejm zgodził się na warunki przez nas postawione, o ileby Sejm zgodził się na to, żeby Rząd, przeprowadziwszy pertraktacje wstępne o pożyczkę, przedłożył warunki pożyczki Sejmowi i uzyskał jego aprobatę.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#BrunoStanisławGruszka">Potrzebę szerokich pełnomocnictw uzasadnia Rząd w motywach do przedłożenia pierwotnego projektu w sposób następujący: „Dotychczasowe doświadczenie wykazało, że konieczność umieszczania w umowach zastrzeżeń o konieczności uzyskania ustawowego zezwolenia na zaciągnięcie pożyczki nie tylko nadmiernie przeciąga pertraktacje i odwleka realizowanie pożyczek, ale przy zmiennych nastrojach na rynkach zagranicznych częstokroć wprost niszczy szanse pożyczek. Szybkie działanie w tych sprawach jest nieodzownym warunkiem powodzenia. Ta okoliczność uzasadnia potrzebę ryczałtowego ujęcia sprawy”.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#BrunoStanisławGruszka">Temi argumentami nie mógł nas przekonać p. Premier, gdyż argumenty te słabe i nikłe, zwłaszcza gdy podnosi je rząd o poderwanym autorytecie, rząd, za który nikt nie chce wziąć odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#BrunoStanisławGruszka">Rząd oświadcza, że w przeciągu dni 30 po zaciągnięciu pożyczki złoży Sejmowi sprawozdanie o warunkach. Czy można jednak wierzyć rządowi p. Grabskiego? Wszak wprowadzono nas w błąd przy zaciąganiu pożyczki dillonowskiej, wszak dopiero ze sprawozdania generalnego budżetu dowiedzieliśmy się, że pożyczkę te zaciągnięto w dwóch transzach, w dwóch częściach. Przecież do tej pory Rząd nie przedłożył Sejmowi dokumentów tej pożyczki. W czerwcu oświadczył p. Premier na Komisji Budżetowej w tej sprawie, co następuje: „Komisja Skarbowa zażądała nawet, abym dał jej sprawozdanie z pożyczki. Pożyczka amerykańska jest w toku, nie jest skończona, więc dokumentów odnoszących się do niej dać nie mogę, bo tego się nie daje, póki sprawa nie zakończona, ale mogę dać dużo cyfr bardzo szczegółowych”. Tych cyfr mieliśmy rzeczywiście dużo, ale tak chaotycznych i tak pomieszanych, że człowiekowi zajmującemu się dość pilnie temi sprawami trudno było wytworzyć sobie obraz właściwy.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#BrunoStanisławGruszka">Proszę Panów, te cyfry podane nam przez Premiera w czerwcu 1925 r. i uzupełnione obecnie podczas obrad w Komisji Skarbowej i Budżetowej nie mogą wystarczyć. Ludność ma prawo domagać się, ażebyśmy znali dokładnie treść umowy o pożyczce amerykańskiej. Prawda, która kryje się w tej pożyczce, nie powinna być przysłaniana, a społeczeństwo nie powinno być dłużej mamione. W cyfrach, jakie p. Premier podał co do pożyczki amerykańskiej, znajdujemy oprócz sum z tej pożyczki pochodzących także sumy budżetowe, znajdujemy także sumy pochodzące z zapasów kasowych, sumy obrotowe. Proszę Panów, czy jest człowiek w tym Sejmie, któryby mógł się zorientować, które sumy pochodzą z pożyczki, a które z innych źródeł i czy wobec tego nasze twierdzenie, że skonsumowaliśmy, zmarnotrawiliśmy niejako część pożyczki amerykańskiej nie jest słuszne i prawdziwe.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie, czy te metody postępowania ułatwią sytuację przy zaciąganiu pożyczki zagranicznej, czy ten sposób postępowania wzmocni zaufanie rynków zagranicznych do Polski? P. Wierzbicki, zabierając głos w dyskusji generalnej nad tym projektem ustawy, naszkicował trafnie tło stosunków kredytowych świata i powiedział, że ani Anglia ani Ameryka nie da nam pożyczki na zmarnowanie. Myśmy to, proszę Panów, wiedzieli dawno, myśmy to wiedzieli rok przedtem i dlatego też załatwiając przedłożenie rządowe o pożyczce amerykańskiej, domagaliśmy się, aby statut Państwowego Funduszu Gospodarczego uregulowany był osobną ustawą. Niestety, Panowie zlekceważyli te nasze usiłowania, by wprowadzić sprawę na właściwe tory. Panowie, którzy często usiłują nam dawać lekcje ekonomii, nie usłuchali naszych głosów ostrzegawczych i poszli za głosem Rządu. W projektowanej dziś ustawie Rząd p. Grabskiego przyniósł tym widocznie, którzy postanowili za tym projektem głosować, coś w rodzaju karmelka na osłodzenie tej gorzkiej pigułki, jaką będzie głosowanie za tą pożyczką i za pełnomocnictwami, a mianowicie propozycje by w art. 4 tejże ustawy umieścić postanowienie, że statut Państwowego Funduszu Gospodarczego unormowany będzie osobną ustawą.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoka Izbo, w lutym, kiedyśmy to żądanie wysunęli, propozycja nasza była zła i nie doznała przychylnego przyjęcia ani u Rządu, ani u Panów. Czem wytłumaczyć tę zmianę poglądu? Czem wytłumaczyć to, że Rząd ten sam w osobie p. Premiera Władysława Grabskiego opierał się temu naszemu słusznemu żądaniu? Czy może nie był winien temu ten dość niezrozumiały upór p. Premiera? Jaka rozumna racja stanu wskazywała Panom oświadczenie się przeciw temu? Jeżeli Panowie w lutym nie zgodzili, się na nasz projekt, to powiem dlaczego, jaka jest przyczyna, że Panowie zmienili teraz pogląd na tę sprawę. Oto jeszcze w lutym sposób użycia funduszu gospodarczego stanowił może dla wielu zagadkę nie do rozwiązania, był sfinksem trudnym do odgadnięcia, obecnie zaś przyszłość tego funduszu i sposób jego użycia, znane są zainteresowanym; może to Wpłynęło na zmianę poglądów? Sprawa dość ciekawa. Odpowiedź chyba Panowie z większości rządowej sobie sami dacie, bo my niestety dać jej nie możemy. Skonstatować musimy, że chociaż wydany na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów statut Państwowego Funduszu Gospodarczego przewiduje, iż Bank Gospodarstwa Krajowego ma przedłożyć rządowi każdego miesiąca sprawozdanie ze sposobu użycia tego funduszu, chociaż domagaliśmy się tego sprawozdania od Rządu p. Grabskiego, dotąd nie otrzymaliśmy go. I dlatego, domagając się i nadal jak najdokładniejszego sprawozdania z tego, aby te nasze żądania przyoblekły się wreszcie w szatę rzeczywistości, w szatę realną, zgłosiliśmy odpowiednia rezolucję, która tym razem znalazła nawet aprobatę większości komisji. Rezolucja ta przeszła i dołączona jest do projektu ustawy. W rezolucji tej chodzi nam nie o co innego, jak tylko o to, ażeby zapobiec wykluczeniu rolnictwa, tej podstawowej gałęzi naszej produkcji, od udziału w państwowym funduszu gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#BrunoStanisławGruszka">Co do pożyczki zagranicznej podniosę jeszcze jeden moment. Słyszeliśmy zdanie, że p. Premier Grabski jest właśnie tym człowiekiem, który potrafi zaciągnąć pożyczkę na najdogodniejszych dla Państwa warunkach. Mamy co do tego bardzo poważne wątpliwości, a zdaje się, że i p. Premier jest innego zdania. Dowodem tego był właśnie pierwotny projekt programu sanacyjnego Rządu, w którym Rząd p. Władysława Grabskiego zdecydował się na poniesienie ciężkich ofiar, bo ewentualnie nawet na wydzierżawienie monopoli, aby ułatwić sobie zaciągnięcie pożyczki. Znalazły się jednak dwa stronnictwa w Sejmie, które powiedziały: noli me tangere, i p. Premier Grabski cofnął się natychmiast z tego stanowiska, poszedł na bezpieczny odcinek, ażeby może ratować zachwianą pozycję Rządu. W każdym razie wieści, które krążą co do żądań stawianych przez reprezentantów kapitału zagranicznego, co do warunków, na jakich chcą nam dać pożyczkę, przerażają nas i niepokoją tem więcej, że znamy p. Władysława Grabskiego jako gracza zdolnego do najśmielszej gry, do hazardu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że p. Grabski gotów jest zagrać va banque. Czy kraj to wytrzyma, czy możliwy jest wtedy kredyt długoterminowy, bez którego się nie obejdziemy, czy utrzymanie dłużej tej wysokiej stopy procentowej nie zniszczy tej reszty naszych warsztatów pracy, które dotąd jeszcze ocalały przed zupełną ruiną? Wszak p. Grabski w materii tej powiedział co następuje:</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#BrunoStanisławGruszka">„Pożyczka na złych warunkach udzielona, albo zbyt droga nie uszczęśliwi żadnego społeczeństwa. Jest ona zupełną ruiną jednostek i społeczeństw. Jest to wielkie stare doświadczenie i ludów i narodów”.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#BrunoStanisławGruszka">My byliśmy zawsze tego zdania i sądziliśmy tak zawsze i tak nadal sądzimy. Aby temu nieszczęściu zapobiec, zgłosimy odpowiednią poprawkę do art. 1 projektu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#BrunoStanisławGruszka">Ale kiedy już mówię o tych wieściach, które krążą na temat warunków, na jakich ofiaruje nam zagranica pożyczkę, Panowie pozwolą, że znowu parę rzeczy w tej materii przeczytam. Otóż w prasie pojawiły się następujące informacje:</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#BrunoStanisławGruszka">Pertraktacje co do pożyczki prowadzone są za pośrednictwem wiedeńskiego banku pod zarządem Rotszyldów, który otrzymuje 4% prowizji, czyli 4 miliony dolarów. Kurs emisji ma wynosić 82%. Jako gwarancję pożyczki konsorcjum amerykańskie obejmuje kontrolę nad polskim monopolem spirytusowym, lasami państwowemi i innemi mniejszemi przedsiębiorstwami państwowemi. Przedstawiciele tego konsorcjum stawiają za warunek, by specjalni kontrolerzy tego banku zasiadali w głównym zarządzie monopolu spirytusowego, i kontrolowali działalność handlową: by mieli głos decydujący, by mogli odbierać koncesje tym, którzy nie są zdolni do ich prowadzenia i oddawać je takim, którzy okażą się zdolniejszymi. Wypadałoby z tego, że całe przedsiębiorstwo monopolu spirytusowego zostaje oddane pod kontrole kapitalistów amerykańskich na pewien czas i w tym czasie wszystkie operacje będą prowadzone przez kontrolerów i kapitalistów”.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#BrunoStanisławGruszka">Proszę Panów, nie chcę twierdzić, że lansowanie tych wiadomości w prasie odpowiada istotnemu stanowi rzeczy, ale w każdym razie mamy prawo domagać się od Rządu, aby natychmiast zaprzeczył temu, bo tego rodzaju propozycje stawiane mocarstwu, stawiane Polsce, nie tylko zaufania do nas za granicą nie wzmogą, ale wprost ubliżają nam. Nie wolno na tych warunkach ani chwili lansować pożyczki amerykańskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie, zatrzymałem się nieco dłużej na tym temacie, gdyż uważam go za kapitalną część przedłożonej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#BrunoStanisławGruszka">Idąc dalej, poświęcę parę słów kredytom interwencyjnym. Przedewszystkiem chce stwierdzić, że tylko Bank Polski ma obowiązek utrzymywania waluty, którą emituje. Rząd w tej akcji udziału brać nie powinien, powinien się raczej ograniczać do tego, by tej robocie Banku Polskiego nie przeszkadzać, a Bank Polski wytężyć ma wszystkie usiłowania, ażeby podtrzymanie kursu przeprowadzić kosztem najmniejszych ofiar. Twierdzimy, że Rząd, emitując zbyt wielkie ilości bilonu, tej robocie Banku Polskiego kładzie kłody pod nogi, że mu w tej robocie przeszkadza, że utrudnia mu prowadzenie planowej polityki kredytowej. Jeżeli statut Banku Polskiego wyraźnie tej sprawy nie określa, jeśli wykazuje pewne luki, to należy go w tym kierunku uzupełnić, jak i w innych kierunkach, o których obecnie nie będę mówił. Stwierdzam, że ta rzecz powinna stanowić w niedługim już czasie przedmiot rozważań z uwagi choćby na to, że właśnie na wypadek zaciągnięcia pożyczki zagranicznej nie kto inny tę pożyczkę otrzyma, nie gdzieindziej wpłyną waluty obce, z pożyczki pochodzące, jak do Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#BrunoStanisławGruszka">Ze sprawozdania p. sprawozdawcy tej ustawy dowiedzieliśmy się, że Rząd zaciągnął kredytów interwencyjnych na 29 mil. zł, Bank Polski natomiast zaciągnął kredytów na ten sam cel na 16 milionów dolarów. Rząd w przedłożeniu swojem domaga się przyznania mu pełnomocnictw do zaciągania pożyczek interwencyjnych dla podtrzymania kursu złotego na kwotę 200 milionów złotych. Sądzimy, że praktyczniej byłoby zaciągnąć jedną pożyczkę i z tej pożyczki pewną sumę udzielić specjalnie na cel interwencyjny. Uważamy, że niema nic gorszego jak zaciąganie małych, drobnych pożyczek. Umowy co do pożyczek interwencyjnych zostały zawarte przez Rząd w lipcu i sierpniu, a do tego czasu nie podał nam p. Premier warunków, na jakich pożyczki te zostały zaciągnięte. Powiedział tylko, że skala oprocentowania jest dość szeroka, bo sięga od 4½ do 12%, ale gdzie, u kogo i na jakich warunkach, w jakiej wysokości zaciągnięto te pożyczki, na to p. Premier mimo naszych niejednokrotnych żądań dotąd odpowiedzi nie dał. Cóż dziwnego, proszę Panów, że wobec tego używamy może silnych, a może nawet i drastycznych słów na scharakteryzowanie tych drobnych pożyczek, które, jak już przedtem wspomniałem, uważamy za bardzo szkodliwe i podrywające zaufanie zagranicy i rynku zagranicznego do nas.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#BrunoStanisławGruszka">Ale chodzi mi w tej sprawie o rzecz głębszą, o rzecz zasadniczą, o rzecz która wkracza w zakres podstaw naszej praworządności, naszej Konstytucji. Art. 6 Konstytucji mówi: „Zaciągnięcie pożyczki państwowej, zbycie, zamiana i obciążenie nieruchomego majątku państwowego, nałożenie podatków i opłat publicznych, ustanowienie ceł i monopolów, ustalenie systemu monetarnego, jakoteż przyjęcie gwarancji finansowej przez Państwo — może nastąpić tylko na mocy ustawy”. Od czasu zaciągnięcia tych pożyczek upłynął spory okres czasu, upłynął już szereg tygodni. Chociaż żądaliśmy jasnej i wyraźnej odpowiedzi, na jakich warunkach pożyczki interwencyjne zostały zawarte, p. Premier odpowiedzi tej nam odmówił. Pytam dlaczego to się dzieje. P. Premier w myśl obowiązującej Konstytucji powinien był to uczynić.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#BrunoStanisławGruszka">Co w zamian za to p. Premier przynosi? P. Premier w ustawie o nadzwyczajnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego żąda pełnomocnictw w zaciąganiu dalszych pożyczek, usiłując w ten sposób otrzymać także bez złożenia sprawozdania pewne absolutorium co do zaciągniętych pożyczek. W jakim celu ta tajemnica? Wszakże interwencje wymagają pewnych ofiar, które nie kto inny ponosi, tylko Skarb Państwa. Podatnik powinien wiedzieć, co się dzieje z pieniędzmi, któremi p. Premier gospodarzy, co się dzieje z pieniędzmi, które on składa na cele sanacji Skarbu, na cele Państwa. Jeżeli p. Premier sądzi, że rzeczy te nie są znane zagranicą, to jest w grubym błędzie: nie wyobrażam sobie, by tak być mogło. Przecież sfery giełdowe, sfery finansowe, czy Ameryki — Nowego Yorku, czy Szwajcarii, czy City w Londynie dokładnie wiedzą, na jakich warunkach zostały zaciągnięte te pożyczki; jeden tylko Sejm Polski nie zna tych warunków. Czy można wobec tego mieć zaufanie do tego Rządu, który w tej sprawie, niewątpliwie bardzo ważnej, taką tajemniczą mgłą się okrywa?</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#BrunoStanisławGruszka">Kiedy, omawiając te kwestie, dotknąłem już działalności Banku Polskiego, chciałbym stwierdzić, zresztą zgodnie z tem, co mówili inni panowie w tej materii, że to największe w Polsce źródło kredytu, źródło pieniądza popełniło w polityce kredytowej wiele błędów, że żyje w oderwaniu od życia gospodarczego, nie wyczuwa tętna i pulsu tego życia. Nie chcąc zbyt szeroko omawiać tego tematu, ograniczę się do skonstatowania, że małe warsztaty pracy, czy rolnicze, czy rękodzielnicze, czy handlowe, traktowane są po macoszemu przez ten bank, że z kredytu w nim wcale nie korzystają, chociaż gdy chodziło o ufundowanie tego banku, o stworzenie podstaw jego egzystencji, całe społeczeństwo polskie z wielką ofiarnością, jak to stwierdził p. Premier Grabski, wzięło udział w subskrybowaniu akcji tego Banku. Nasze spółdzielnie kredytowe z pomocy, z redyskonta w tym Banku prawie że zupełnie nie korzystają. Zakrawa to wprost na ironię losu, bo przecież na czele tego Banku stoi rzecznik ideałów spółdzielczych.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#BrunoStanisławGruszka">Druga część omawianej ustawy dotyczy dalszej emisji biletów skarbowych oraz dalszej emisji bilonu, ponieważ obecnie mamy już w obiegu 40.000.000 biletów skarbowych, a chodzi o wypuszczenie dalszych 60.000.0000, które mają być użyte na podtrzymanie tętna życia gospodarczego, na podtrzymanie naszego przemysłu. W związku z tem nastąpić ma dalsza emisja bilonu, rzekomo dla ułatwienia wymiany biletów skarbowych. O ile z uwagi, na rzeczywiście ciężkie położenie gospodarcze kraju gotowi, byliśmy nawet zgodzić się na dalszą emisję biletów skarbowych, o tyle pod żadnym warunkiem nie możemy zgodzić się na dalszą emisję bilonu.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#BrunoStanisławGruszka">Bilonu mamy dosyć. Gdybyśmy pozwolili na dalszą emisję bilonu w wysokości 50.000.000, to suma obiegu bilionowego przekroczyłaby sumę obiegu bilonowego emitowanych przez Bank Polski. A gdyby Panowie ponadto nie zgodzili się na nasze zastrzeżenia, na nasz warunek, żeby zakreślić biletom skarbowym minimalną granicę wysokości, ażeby przez to odjąć im charakter obiegowej, zdawkowej monety, w takim razie Panowie dopuszczą do tego, że będziemy mieli w Polsce trzy waluty, co będzie początkiem procesu inflacyjnego, a przed tem przestrzegamy Panów jak najusilniej.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#BrunoStanisławGruszka">Godząc się na emisję biletów skarbowych, jako na zło konieczne, jak zaznaczyłem — nie wierzymy jednak, żeby to był właściwy środek sanacyjny, żeby środek ten przyniósł jakieś większe odprężenie sytuacji gospodarczej P. Wierzbicki, przewodniczący Komisji Przemysłowo — Handlowej i niewątpliwie pierwszorzędny znawca naszego życia gospodarczego, w szczególności sfery przemysłu, na Komisji Skarbowo — Budżetowej przy omawianiu tego projektu, przy omawianiu kwestii dalszej emisji biletów skarbowych, z całą szczerością powiedział, że jest to pas korkowy. Nie wiem, czy p. Premier Grabski wdzięczny był p. Wierzbickiemu za takie nazwanie rzeczy po imieniu, bo to naprawdę było szczere i otwarte wypowiedzenie się. Ten duch opiekuńczy tej ustawy — bo, jak mówią, p. Wierzbicki jest współautorem tej części przedłożenia rządowego — z całą, brutalną może, szczerością i otwartością powiedział, że ten pas korkowy starczy do czasu, póki nie zaciągnie się pożyczki amerykańskiej. Zapytać należy, co będzie, co stanie silę, jeżeli ta pożyczka, jeszcze za morzem będącą, w 6 tygodni nie przyjdzie?</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Utopi się.)</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#BrunoStanisławGruszka">Jaką Panowie dają gwarancję, że p. Premier Grabski w tak krótkim stosunkowo czasie otrzyma pożyczkę?</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Głos: Żadnej gwarancji.)</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#BrunoStanisławGruszka">Proszę Panów, mamy przekonanie, że połowicznemi środkami sytuacji gospodarczej kraju nie opanujemy. Należy się raz już wreszcie zdecydować na jasne postawienie sprawy. Nie wierzymy, ażeby przemysł nasz, stojący pod względem organizacji pracy i administracji, pod względem poziomu technicznego niżej od przemysłu zagranicznego, w krótkim przeciągu czasu dostosował się do potrzeb chwili, ażeby osiągnął zdolność konkurencyjną i eksportową. Zastrzegamy się, że nie mamy na myśli tego przemysłu, który opiera się na naturalnych skarbach naszego kraju. Nam chodzi o te liczne małe i większe fabryki, które uginają się pod brzemieniem kosztownej administracji, które stoją na niskim poziomie technicznym, które muszą sprowadzać surowiec z zagranicy i które właśnie z tego powodu nie mogą i długo jeszcze nie będą mogły zdobyć zdolności konkurencyjnej. Dla nich rynek zachodni na długo jeszcze jest zamknięty. Jedynym rynkiem, który mógłby te zakłady przemysłowe pozyskać, to rynek wschodni.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#BrunoStanisławGruszka">Stąd też dla nas wniosek jasny, że jeżeli mamy uzyskać stałą równowagę bilansu płatniczego, nie należy dłużej sztucznie hodować przemysłu, natomiast należy wszystkie siły wytężyć w tym kierunku, aby na zdrowych podstawach postawić warsztaty krajowe. Trzeba raz zdobyć się wreszcie na jasną linię w polityce gospodarczej kraju. Należy zdać sobie sprawę z tego, że obowiązkiem naszym jest otoczyć jak najwydatniejszą opieką rolnictwo i przemysł rolniczy oraz przemysł oparty na naturalnych bogactwach kraju. W tym kierunku winniśmy dążyć wyraźnie. Nie wolno dłużej bagatelizować 70% ludności rolniczej naszego kraju. Należy wreszcie zrozumieć, że warunkiem udoskonalenia warsztatów pracy w przemyśle naszym jest uzyskanie dla nich rynku wewnętrznego, a skoro tak, to należy otoczyć opieką rzesze chłopskie, ażeby zyskać w nich te odpowiednie do naszego rynku wewnętrznego siły nabywcze, siły konsumcyjne.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#BrunoStanisławGruszka">Ostatnie artykuły omawianej ustawy traktują sprawę pomocy dla banków. Temat to tak jasny, że dłużej nad nim rozwodzić się niema potrzeby. Według naszego zapatrywania banki solidne, przedwojenne, te banki, które w szczególności podczas procesu inflacyjnego nie żerowały na pieniądzu polskim, te banki potrzebne są dla naszego życia gospodarczego i one powinne być utrzymane; natomiast wampiry bankowe, powstałe podczas wojny, powinne zniknąć. Art. 6 przedłożenia tego mówi, że Rządowi wolno będzie użyć na cele sanacji banków kwotę 100 milionów złotych. W pierwotnym projekcie Rządu zaznaczone było, że pomoc tę otrzymają banki, zasługujące na nią. Złośliwi komentowali to w ten sposób, że pomoc tę otrzymają grzeczne banki. Rząd p. Władysława Grabskiego wydał już na te cele 30 milionów. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej postawiliśmy p. Premierowi pytanie, które banki otrzymały tę pomoc i w jakich sumach. P. Premier odpowiedzi odmówił. Dlaczego — nie rozumiemy. Jakto? Ta akcja wymaga i wymagać będzie pewnych ofiar ze strony naszej, na ich pokrycie pójdzie krwawica i chłopa z pod Karpat i „gbura” pomorskiego, pójdzie wiele wysiłków finansowych i mieszczanina w Warszawie, czy w Poznaniu, w Wilnie lub w Krakowie. Mimo to nie wolno nam wiedzieć, w jaki sposób Rząd p. Władysława Grabskiego użył owej kwoty 30 milionów na cele sanacji banków, komu się ta kwota dostała. Proszę Panów, nie należy tej sumy bagatelizować, 30 milionów to prawie setna część naszego budżetu brutto.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#BrunoStanisławGruszka">Czy w tych warunkach można głosować za tą ustawą? Czy akcja sanacyjna, ukrywająca się w mgle tajemniczości, nie budzi atmosfery niedowierzania, że pieniądze te zużyte zostały może nie tylko wyłącznie dla sanacji banków, że nie ten moment był wyłącznie decydującym, ale że być może zaważyły jakieś momenty polityczne czy inne?</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie! Już zaznaczyłem, że Rząd przedłożenie swoje traktował jako organiczną całość, jako pewien program sanacyjny na najbliższą przyszłość, byliśmy więc wobec tego przekonani, że będziemy radzili nad tą ustawą jako nad całością. Stało się inaczej; stwierdzić musimy, że to postawienie sprawy nie pomoże nam w uzyskaniu pożyczki zagraniczenej. Aby bowiem uzyskać pożyczkę zagraniczną i aby uzyskać ją na dogodnych warunkach, należy przygotować grunt pod nią.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#BrunoStanisławGruszka">Przechodzę do problemu oszczędności i równowagi budżetu jako tych czynników, tych elementów, które niewątpliwie wiążą się ściśle z przedłożeniami, nad któremi radzimy.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#BrunoStanisławGruszka">O ile chodzi o rozwiązanie problemu oszczędności, to Rząd p. Grabskiego zdał egzamin niestety, z postępem złym. Mieliśmy proszę Panów, Nadzwyczajnego Komisarza Oszczędnościowego,...</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#komentarz">(P. Byrka: Mamy jeszcze!)</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#BrunoStanisławGruszka">... potem prowadzono akcję oszczędnościową przez okręgowe komisje. Pytam się, jaki rezultat tych zabiegów, jaki plon, jaki owoc pracy tych komisji? Ta sama rozrzutność, ten sam fałszywy rozmach, wciąż nowe urzędy i nowe rady. Obecnie Rząd p. Grabskiego chce nas uszczęśliwić jeszcze nową radą oszczędnościową. My twierdzimy, że dość tych rad, potrzeba nam więcej czynu. Problem organizacji pracy w urzędach i redukcji nadmiernego personelu w naszej administracji powinien, zdaniem naszem, rozwiązać każdy resortowy minister. Nam już nie trzeba rad, nam raczej potrzeba, twierdzę, dyktatury oszczędnościowej. Nie należy problemu oszczędnościowego traktować po dyletancku tak, jak to usiłuje robić Rząd p. Władysława Grabskiego, kiedy do ustawy o stosowaniu oszczędności i prowadzeniu dalszych robót sanacyjnych, dołącza rzecz według jego zapatrywania pewnie wielkiej wagi, dołącza przepisy o zakazie przemiału mąki pszennej ponad pewien procent. Proszę Panów, nas to nie dotyczy. Chłop bułek z mąki wysoko procentowej nie jada. Jeżeli rząd p. Władysława Grabskiego, jeżeli ta większość, która go popiera, uważa, że temi drogami problem oszczędności będzie rozwiązany, to my jesteśmy gotowi wyjątkowo w tej materii rząd p. Grabskiego poprzeć. Uważamy jednak, że te metody i te półśrodki nie prowadzą do celu.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#BrunoStanisławGruszka">Należy zdobyć się wreszcie raz na jasne i dojrzałe, męskie postawienie sprawy. Musimy skończyć z tym liczmanem równowagi budżetowej. P. Premier niedawno, bo przed kilku tygodniami, powiedział, że jeżeli Polska w świecie narodów ma zajmować właściwe miejsce, to powinna mieć i musi mieć budżet dwumiliardowy. Twierdzimy, że to jedno powiedzenie dyskwalifikuje zupełnie p. Władysława Grabskiego na stanowisku Ministra Skarbu. Przypominam Panom, że prowadziliśmy długie spory z p. Premierem Grabskim na temat równowagi budżetu, gdy p. Premier uporczywie twierdził, że ją osiągnęliśmy. Że tak nie było, przekonaliśmy się, a życie nas o tem pouczyło. Budżetu realnego nie mieliśmy. Wystarczy proszę Panów, jeżeli przypomnę to, co powiedział kolega mój w dyskusji tegorocznej nad nowym budżetem, że w pierwszym roku sanacji Skarbu skonsumowaliśmy wszelkie zasoby, które p. Młynarski określił na 700 milionów. Przy zamknięciu r. 1924, przechodząc do gospodarki na r. 1925, mieliśmy dość duże rezerwy. Obecnie zjedliśmy wszystkie rezerwy i stoimy w obliczu pustek w kasach skarbowych. Dziś żadnemi rezerwami nie rozporządzamy. Ale przypomnę Panom, że p. Premier Władysław Grabski powiedział, iż Rząd, który nie rozporządza rezerwami skarbowemi u kresu rocznej gospodarki, nie powinien ani minuty stać na stanowisku.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#komentarz">(Głos: Zapomniał o tem.)</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#BrunoStanisławGruszka">My nie możemy dłużej cierpieć tych wyolbrzymionych budżetów. My musimy budżety nasze i budżet najbliższy dostosować do siły płatniczej ludności; musimy zerwać z systemem budżetów miesięcznych, musimy zerwać z dawaniem Ministrowi Skarbu daleko idących pełnomocnictw — jak to uczyniliśmy w ustawie skarbowej na rok 1925 — pełnomocnictw co do skreślania wydatków państwowych w każdym momencie, kiedy uzna to za stosowne. Tego robić nam dłużej nie wolno, tego nie wolno robić, gdyż przez to wyrządzamy krzywdę słusznym interesom szerokich sfer naszych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#BrunoStanisławGruszka">P. premier przedłożył nam preliminarz budżetowy na rok 1926 również nierealny. Wystarczy dotknąć tylko kilku pozycji. Czy to wskażemy na znaczną sumę, wstawioną w budżecie po stronie dochodów z emisji bilonu, który już jest wyczerpany, czy wskażemy na znaczną sumę, jaka ma rzekomo wpłynąć z podatku majątkowego, przekonywamy się, że ten budżet nie jest realny. Nie był realnych w chwili układania go, nie jest realnym obecnie. P. premier z tej trybuny sejmowej oświadczył niedawno, że Rząd nie ma nadzieji ściągnięcia wstawionych w budżet kwot z podatku majątkowego i dlatego wystąpił z projektem znowelizowania ustawy o podatku majątkowym.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#BrunoStanisławGruszka">Dołożymy wszelkich starań, ażeby dać Państwu budżet naprawdę zrównoważony. Naszem zdaniem, budżet ten nie powinien przekraczać sumy półtora miliarda. Pójdziemy drogą jak najdalszych oszczędności w imię dobra Państwa, w imię tego, by rozpoczęte dzieło sanacji Skarbu wreszcie do skutku doprowadzić. Wysoki Sejmie, jeżeli chodzi o równowagę budżetową, jeżeli chodzi o danie państwu budżetu naprawdę zrównoważonego, kto wie, czy nie należałoby może pójść śladem Czechosłowacji, w której zaprowadzono dwa budżety: jeden budżet, który musi być bezwzględnie wykonany, drugi — o ile środki starczą. Gdybyśmy w ten sposób zestawili nasz budżet, gdybyśmy weszli na tę drogę, obeszlibyśmy się bez tych pełnomocnictw, jakich Rząd p. Grabskiego zapewne będzie się domagać, obeszliśmy się bez tych pełnomocnictw, bez względu na to, jaki rząd będzie stał u steru.</u>
          <u xml:id="u-9.53" who="#BrunoStanisławGruszka">Proszę Panów, Rząd przedkładając Sejmowi program sanacyjny, składający się z 3 ustaw, w projekcie trzecim omawia sprawę potanienia produkcji. Konstatujemy, że Rząd p. Władysława Grabskiego problem ten potraktował bardzo pobieżnie, bo przyznają Panowie, że ulgi podatkowe, czy taryfowe, czy celne, z któremi Rząd przychodzi i przyjść zamierza, któremi chce pomóc przemysłowi naszemu, te posunięcia jeszcze sprawy nie wyczerpują. Rząd p. Grabskiego, idąc po linii najmniejszego oporu, po tym temacie prześlizgnął się niejako. To są zresztą zwykłe metody tego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.54" who="#BrunoStanisławGruszka">Rozwiązanie problemu pracy i świadczeń socjalnych, zostawia Rząd stronnictwom popierającym Rząd. Problem ten ma rozwiązać p. Wierzbicki, w porozumieniu z przedstawicielami świata robotniczego. Byliśmy świadkami, jak na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej p. Wierzbicki rzucił hasło pod adresem lewej strony większości rządowej. Pogódźmy się, pójdźmy na kompromis! Odezwało się jakieś echo, ale niedość wyraźnie, przy innej sposobności, wtedy, kiedy chodziło o wniosek p. Hausnera o zaciągnięcie pożyczki wewnętrznej przez wprowadzenie przymusu oddawania złota na cele Państwa. Obydwie strony mówią: pogódźmy się, obydwie strony nawołują do kompromisu, a tymczasem w sprawie tej nie posunęliśmy się ani kroku naprzód. Rząd zaś p. Grabskiego, przypatruje się dość biernie tym usiłowaniom załatwienia tego niesłychanie ważnego problemu.</u>
          <u xml:id="u-9.55" who="#BrunoStanisławGruszka">Wychodząc z założenia, że załatwienie projektu pierwszego planu sanacyjnego Rządu i pozostawienie odłogiem dwóch innych, o których mówiłem, jest niewłaściwe i nie prowadzi do celu, proponujemy Panom przyjęcie następującego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-9.56" who="#BrunoStanisławGruszka">„Sejm odkłada rozprawę szczegółową nad projektem ustawy o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych, oraz o biletach skarbowych, bilonie i t. d., do ukończenia obrad komisyjnych nad dwoma innemi projektami ustaw, wniesionemi przez Rząd w dniu 6 października 1925 r.”.</u>
          <u xml:id="u-9.57" who="#BrunoStanisławGruszka">Chodzi nam, proszę Panów, o wytworzenie jasnej sytuacji. Chodzi nam o to, abyśmy, radząc nad programem sanacyjnym Rządu, radzili nad nim jako nad całością; ażebyśmy zdali sobie sprawę dokładnie z jednej strony z położenia, w jakim Państwo się znajduje, a z drugiej strony z tego, czy ten wysiłek społeczeństwa, jakiego będzie Rząd p. Władysława Grabskiego od społeczeństwa wymagał, nie zostanie znów zmarnowany.</u>
          <u xml:id="u-9.58" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie! Stronnictwo, do którego mam zaszczyt należeć i w którego imieniu przemawiam, zajęło już w dyskusji budżetowej wobec Rządu p. Grabskiego jasne, zdecydowane i wyraźne stanowisko, stanowisko opozycji. My Rządu p. Władysława Grabskiego dłużej zaufaniem darzyć nie możemy, nie możemy ponosić odpowiedzialności za poczynania tego Rządu, za jego działania. W dniu 23 października obecna większość rządowa odrzuciła w imiennem głosowaniu wniosek o wyrażenie votum nieufności Rządowi p. Grabskiego. Nazajutrz pojawiły się w prasie niektórych stronnictw Rząd popierających, komunikaty stwierdzające, że głosowanie za odrzuceniem wniosku o wyrażenie votum nieufności p. Premierowi nie było i nie jest równoznaczne z wyrażeniem mu votum zaufania.</u>
          <u xml:id="u-9.59" who="#komentarz">(Głos: Brak cywilnej odwagi)</u>
          <u xml:id="u-9.60" who="#BrunoStanisławGruszka">Komunikaty te stwierdzały, że stronnictwa te Rządu p. Grabskiego zaufaniem nie darzą. Rządu jego nie popierają, że dopatrują się w poczynaniach Rządu wielu niedomagań i wielu błędów, i z tego powodu wystąpią wobec tego Rządu z ostrą krytyką i nie dadzą mu tych pełnomocnictw, jakich p. Premier Grabski w przedłożonym projekcie o programie sanacyjnym się domaga. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że głosowanie za projektem ustawy, nad którym się naradzamy, że danie p. Premierowi Grabskiemu takich szerokich pełnomocnictw, będzie już wyraźnem obdarzeniem go zaufaniem; że Panowie, darząc go zaufaniem, poniosą także całą odpowiedzialność za najbliższą przyszłość, jaka nas czeka. My, proszę Panów, patrząc na bilans dwuletnich rządów p. Grabskiego, tego zaufania mu odmawiamy, bo doszliśmy do przekonania, że rządy p. Grabskiego grożą Państwu katastrofą.</u>
          <u xml:id="u-9.61" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-9.62" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie, p. pos. Wierzbicki stwierdził, że w ocenie sytuacji, w jakiej Państwo się znajduje, jesteśmy zgodni, że różnimy się tylko co do środków, jakimi należy poprowadzić robotę sanacyjną, akcję ratowniczą. Ocena sytuacji przez p. posła Wierzbickiego była niewątpliwie trafna i dlatego nie pozostaje mi nic już więcej, jak tylko podkreślić jeszcze parę momentów.</u>
          <u xml:id="u-9.63" who="#BrunoStanisławGruszka">Niema dziedziny życia państwowego, którejby rządy p. Premiera nie zadały licznych ran, nie wyrządziły większych lub mniejszych szkód. Administracja w wielu wypadkach zdemoralizowana, autorytet władzy podcięty zupełnie, prawie nie istnieje. Czyż może być inaczej, jeżeli Rząd w niejasnych i bałamutnych komunikatach wprowadza w błąd opinię publiczną? Co gorsze Szef Rządu usiłuje od odwracającego się odeń społeczeństwa wygrać dalsze zaufanie. Te Skarby zaufania, jakie Pan Grabski miał w społeczeństwie, utracił on, zdaniem naszem, jednak bezpowrotnie. Nie mamy, proszę Panów, słów na wykazanie szkodliwości tej roboty i tych wschodnich metod, jakimi posługuje się p. Grabski w rządzeniu Państwem. W Komisji Budżetowej, p. Premier Grabski twierdził, że z powodu wybuchu przesilenia gabinetowego ludność przestała płacić podatki, i że dopiero po wyniku głosowania, stan ten się zmienił. Zaprzeczyliśmy temu z miejsca. P. Premier Władysław Grabski twierdzenia swego nie poparł żadnemi cyframi. Podamy je Panom, abyście się Panowie przekonali, jakimi środkami posługuje się Rząd p. Władysława Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.64" who="#BrunoStanisławGruszka">Mam przed sobą zestawienie około 50% wpływów ze świadczeń ludności na rzecz Państwa za październik. Te cyfry mówią coś wręcz przeciwnego, mówią, że p. Premier Grabski, rzucając tak śmiałe twierdzenia, mylił się.</u>
          <u xml:id="u-9.65" who="#komentarz">(Głos: Kauzik go źle poinformował.)</u>
          <u xml:id="u-9.66" who="#BrunoStanisławGruszka">Mianowicie, proszę Panów, w dniu 1 października do instytucji, która, jak powiedziałem, około 50% świadczeń pobiera na rzecz Państwa, wpłynęło 616.000 zł., w dniu 3 października 1.207.000 zł. — ja czytam tylko niektóre cyfry, a ta tabelka jest do dyspozycji każdego z Panów, abyście Panowie mogli ją skontrolować i wyciągnąć odpowiednie konsekwencje. W dniu 6 października wpłynęło 266.000, w dniu 7-go 520.000, w dniu 13 października 366.000, 14 października 356.000, w dniu 16-go 675.000, a 17-go października 853.000. Przesilenie wybuchło 6, czy 7 października. W dniu 19 października, a więc w okresie tuż przed likwidacją przesilenia wpłynęło 1.070,000 zł. Ta cyfra milionowa w całym październiku powtarza się zaledwie trzy razy: na 3, na 19 i na 31; w dniu 20-tym wpłynęło 494.000, 21-go 405.000, w dniu 22-gim 416.000, w dn. 23-cim 969.000, a więc w dniu załatwienia przesilenia, bo głosowanie odbyło się 23 października. W dniu 24 października, a więc już po głosowaniu, po tym momencie, w którym Panowie wzięli odpowiedzialność za rządy P. Grabskiego, wpłynęło do Skarbu Państwa — 286.000.</u>
          <u xml:id="u-9.67" who="#komentarz">(Głos: Dowód zaufania.)</u>
          <u xml:id="u-9.68" who="#BrunoStanisławGruszka">Dnia 26 października wpłynęło 591.000, 27-go — 491.000. 28-go — 449.000, dnia 30-go — 913.000, a dnia 31-go 1.043.000.</u>
          <u xml:id="u-9.69" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-9.70" who="#BrunoStanisławGruszka">Nie wystarcza kiwać głową Panie Prezesie Głąbiński. Temi cyframi Panowie często operowali; Panowie pozwolą, że i my dzisiaj z nich zrobimy użytek i wyciągniemy takie wnioski, jakie wyciągnąć należy z uwagi na Państwo, na stan, w jakim się ono znajduje.</u>
          <u xml:id="u-9.71" who="#komentarz">(Brawa na ławach Piasta.)</u>
          <u xml:id="u-9.72" who="#BrunoStanisławGruszka">Ludność nie bojkotuje Państwa, jeżeli nie płaci podatków — kto zaś je płaci, a kto nie płaci — my wiemy dobrze. Chcę skonstatować, że ludność jeżeli nie płaci tu i owdzie podatku, to nie dlatego, aby nie chciała płacić, tylko dlatego, że ta ludność żyje w skrajnej nędzy i niepewna jest jutra. Proszę Panów, społeczeństwo nasze na rzecz sanacji Skarbu w r. 1924 złożyło wielką, olbrzymią ofiarę 1.200.000.000 zł. To społeczeństwo chce płacić podatki, ale nic dziwnego, że to społeczeństwo, które żyło w praworządnym systemie podatkowym, a które obecnie nie może wyznać się w chaosie podatkowym, jaki stworzyły rządy p. Grabskiego, to społeczeństwo, któremu zdaje się nieraz, że płaci ciągłe kontrybucje, od czasu do czasu załamuje się. W tem położeniu nic też dziwnego, że chłop, który za swoje zboże, za swoje płody rolne otrzymuje w stosunku do cen produktów przemysłowych minimalne ceny, że ten chłop, który bardzo często przyszedłszy na targ, wraca z tem, co przywiózł, bo z powodu braku pieniędzy w mieście nie mógł sprzedać tego towaru, który chciał spieniężyć po to właśnie, aby zapłacić podatki — nic dziwnego, że ten chłop w tem ciężkiem położeniu zwraca się z jękiem do Warszawy, a może nawet nieraz i z przekleństwem.</u>
          <u xml:id="u-9.73" who="#BrunoStanisławGruszka">W tem tkwi tragizm położenia. Rządy p. Władysława Grabskiego wyrządziły Państwu naszemu większe i mniejsze szkody, z których zapewne niejedną da się powetować, da się naprawić większym czy mniejszym wysiłkiem. Jedną szkodę jednak nie do powetowania, nie do odrobienia w krótkim, przeciągu czasu wyrządził p. Grabski krajowi, a mianowicie przez wywołanie atmosfery nieufności, przez zachwianie wiary w Państwo, w słuszność i sprawiedliwość jako podstaw praworządności. My z przerażeniem wprost patrzymy na to odwracanie się od Państwa tej ludności, która modliła się o Polskę, tej ludności, która tyle ofiar złożyła, by zdobyć jej wolność. My z przerażeniem patrzymy na nędzę, na te katusze, jakie ta ludność najuboższa cierpi.</u>
          <u xml:id="u-9.74" who="#BrunoStanisławGruszka">Ta ludność, Wysoki Sejmie, która imię Polski z nabożeństwem wymawiała, ta ludność, nękana obecnie złą administracją, głodem i niedostatkiem, ta ludność, z ubolewaniem to powiedzieć musimy, tu i owdzie niejednokrotnie twierdzi, że lepiej było za obcych rządów. Proszę Panów, to jest straszliwa prawda, ale my poczuwamy się do obowiązku nieukrywania niczego w tej chwili i powiedzenia Panom wszystkiego, co do powiedzenia mamy. Ta ludność ze zdziwieniem patrzy na poczynania tego Rządu, który niejednokrotnie więcej troszczy się o optantów niemieckich, aniżeli o rodzimą ludność.</u>
          <u xml:id="u-9.75" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie! Położenie nasze jest bardzo ciężkie, nie wolno nam jednak załamywać rąk. W sytuacjach krytycznych i ciężkich pierwszorzędnym czynnikiem naprawy jest moment psychologiczny, jest wiara w sprawiedliwość i słuszność, wiara w Państwo, wiara w tych, którzy Państwo prowadzą. Myśmy, przeżywali już dość ciężkie sytuacje, zdawało się, że nawet beznadziejne. Wspomnę tylko rok 1920. I wtedy ta wiara, to zaufanie do tych, którzy naród w tym momencie prowadzili, ta wiara w słuszność i sprawiedliwość byty temi czynnikami, które dały nam zwycięstwo.</u>
          <u xml:id="u-9.76" who="#BrunoStanisławGruszka">Pan Premier Władysław Grabski rozporządzał dużym kapitałem zaufania w społeczeństwie naszem. To zaufanie p. Premier Grabski stracił bezpowrotnie. Pozwolą Panowie, że pod ich adresem rzucę zapytanie: kto wierzy obecnie w p. Premiera Grabskiego? Czy może te szerokie warstwy chłopskie, czy może te setki tysięcy bezrobotnych, czy może wierzą w p. Grabskiego rzemieślnicy, rękodzielnicy, przemysłowcy, czy obszarnicy? Czy podlegli p. Grabskiemu urzędnicy? My w pana Grabskiego przestaliśmy wierzyć i dlatego więcej zaufania dać mu nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-9.77" who="#BrunoStanisławGruszka">Żałuję mocno, że w momencie, kiedy drugie z rzędu co do siły liczebnej stronnictwo w Sejmie zabiera głos do tak ważnego przedłożenia Rządu, do ustawy, która ma być tym pasem korkowym:, pasem ratunkowym, według twierdzenia p. Wierzbickiego, chociażby na przeciąg krótki, zanim przyjdzie pożyczka amerykańska, że w tym momencie p. Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu uważa za stosowne być nieobecnym.</u>
          <u xml:id="u-9.78" who="#komentarz">(P. Dyrka: Jest obrażony.)</u>
          <u xml:id="u-9.79" who="#BrunoStanisławGruszka">Nie wiem, na kogo ma być obrażony. W każdym razie konstatuje, że to nie są formy parlamentarne, my na to postępowanie zgodzić się nie możemy i przeciw temu protestować musimy. Nie chodzi nam w tej chwili o osobę p. Władysława Grabskiego, chodzi nam o szefa Rządu Państwa Polskiego, które znajduje się w ciężkiem i krytycznem położeniu, który tu powinien być obecnym w tej chwili. Ale ja wierzę, że otoczenie p. Premiera, zresztą jutrzejsza prasa i stenogramy powiedzą mu to, co stronnictwo moje uważało za stosowne przez moje usta wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-9.80" who="#BrunoStanisławGruszka">I z takim apelem na końcu zwrócę się do nieobecnego Prezesa Rady Ministrów. Społeczeństwo straciło dla Pana zaufanie. My jako przedstawiciele tego społeczeństwa mamy nie tylko prawo, lecz i obowiązek powiedzieć Panu rzeczywistą, istotną prawdę. Powodowani troską o Państwo, o jego byt, o jego istnienie, o jego rozwój, niespokojni z powodu tej złowieszczej ciszy, jaka zwykle zwiastuje burzę, która przyjść może, niepewni o spokojne jutro, oświadczamy, że dłużej Pana zaufaniem darzyć nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-9.81" who="#BrunoStanisławGruszka">Wysoki Sejmie, Pan Premier, jeśli nie widzi istoty położenia, jeśli nie widzi grozy tego położenia, to dlatego może, że patrzy na kraj nie swojemi oczyma, ale oczyma pochlebców, oczyma tych ludzi, którzy mu inaczej sprawę przedstawiają, mając w tem może i pewien interes.</u>
          <u xml:id="u-9.82" who="#komentarz">(Głos: Dyrektor Departamentu.)</u>
          <u xml:id="u-9.83" who="#BrunoStanisławGruszka">Każdy dzień rządów p. Grabskiego przynosi Państwu nieobliczalne szkody. Czas jaknajwiększy, ażeby p. Premier to przekonanie posiadł, czas największy, czas ostatni, żeby do tego przekonania doszli ci, którzy ten Rząd popierają, żeby pamiętali, że za to, co przyjdzie, biorą na siebie pełna odpowiedzialność. My za Rząd ten odpowiedzialności brać nie możemy i z tego powodu za tym projektem ustawy głosować nie będziemy.</u>
          <u xml:id="u-9.84" who="#komentarz">(Brawa na ławach P. S. L. „Piast”.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#HenrykWyrzykowski">Pozwoli Wysoką Izba, że, jako motto mego dzisiejszego, zresztą niezbyt długiego, przemówienia, użyję słynnego powiedzenia jednego z najwybitniejszych mężów stanu Stanów Zjednoczonych Abrahama Lincolna. Prezydent Lincoln powiedział kiedyś co następuje. „Można robić durniów z pewnych ludzi zawsze, ze wszystkich ludzi czasem, ale nie wolno robić durniów ze wszystkich i zawsze”. Gdyby p. Premier Grabski te mądrą maksymę znał...</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos: Nie zna.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#HenrykWyrzykowski">... — oto właśnie chodzi, że nie zna — napewno dawno byłby się podał do dymisji, a już jest rzeczą całkiem pewna — nie byłby występował do nas z projektem ustawy, który dziś rozważamy.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#HenrykWyrzykowski">Proszę Panów, projekt ustawy p. Grabskiego brzmiał w pierwotnem przedłożeniu rządowem całkiem inaczej, niż brzmi obecnie. Najlepszy dowód, że nawet stronnictwa, które gabinet p. Grabskiego popierają, nie mają zbyt wielkiego zaufania do niego, skoro projekt ten w komisji bardzo mocno zmodyfikowały. Panowie sobie przypominają, że w projekcie tym było żądanie zezwolenia na miliard złotych pożyczek zagranicznych, gdy tymczasem z komisji wyszło to w kwocie zaledwie 600 milionów. Następnie p. Premier żądał, żeby mu przyznano prawo zastawienia jednego z monopolów i wydzierżawienia drugiego, a skończyło się na zezwolenie na zastaw dochodów tylko jednego z monopolów. Najlepszy to dowód, że nawet w tych stronnictwach, które głosowały przeciw naszemu wnioskowi o votum nieufności dla p. Grabskiego, bardzo mocno kiełkuje nieufność do obecnego Rządu. Nie wiem tylko dlaczego jednak ta nieufność całkiem wyraźnie się nie przejawi, dlaczego całkiem wyraźnie publicznie się tego nie mówi i nie daje się temu wyrazu w głosowaniach.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#HenrykWyrzykowski">P. Grabski miał olbrzymi kapitał moralny gdy przystępował do sanacji Skarbu Państwa. Panowie sobie przypominają, że nawet jeden z najwyższych dygnitarzy Państwa Polskiego publicznie się wyraził, że piętnować będzie osobiście tego, kto będzie krytykował poczynania p. Grabskiego. Naturalnie i Sejm i społeczeństwo siedziały cicho, a p. Grabski robił co chciał, był absolutnym dyktatorem, był panem i władcą Rzeczypospolitej, aż w końcu doprowadził do tej sytuacji, w jakiej obecnie jesteśmy, a śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy w sytuacji katastrofalnej. My nie jesteśmy na brzegu katastrofy; katastrofa już jest. Ale skąd sytuacja taka mogła powstać? Powstała ona tylko wskutek niesłychanej nieporadności, niesłychanego braku przewidywania, braku programu u Rządu, a zwłaszcza u Premiera i w jednej osobie Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#HenrykWyrzykowski">Kto spojrzy na nasz bilans handlowy, który wykazuje od dnia 1 lipca 1924 r. po dzień 1 października 1925 r. saldo ujemne w kwocie 646.000.000 zł., ten sobie musi jasno postawić pytanie, gdzie był Minister Skarbu, gdzie był Minister Przemysłu i Handlu, gdzie był rząd, który tego nie widział?</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Głos: My wiemy, że był na Krakowskiem Przedmieściu.)</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#HenrykWyrzykowski">My wiemy o tem, że był na Krakowskiem Przedmieściu, nie chciałbym powiedzieć za ostro, ale wolelibyśmy żeby był gdzieindziej, zanim doprowadził do takiej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#HenrykWyrzykowski">Jeżeli Panowie zważą na dane, pomieszczone w Wiadomościach Statystycznych, które wyraźnie wskazują, że spadek naszego bilansu handlowego datuje się od drugiego kwartału 1924 r. bo za pierwszy kwartał 1924 r. jeszcze bilans handlowy był dodatni, jeszcze wywóz stanowi 103% przywozu, jeżeli dalej Panowie weźmiecie kwartał drugi, trzeci, czwarty, to Panowie widzicie, że ten straszny spadek stosunku wywozu do przywozu idzie stale w linii silnie spadającej na dół. Otóż mieliśmy 83% w 2 kwartale, 82% w 3 kwartale, mówię w całych procentach, 77% w ostatnim kwartale 1924 r.; jeżeli zaś weźmiemy 3 ostatnie miesiące 1924 r., to mieliśmy w październiku 72%, a w ostatnim miesiącu 75%. Cyfry z bieżącego roku są jeszcze bardziej katastrofalne — 64%, 55% w pierwszych dwóch kwartałach. Jeżeli Rząd miał te dane statystyczne — a naturalnie miał, bo o ile sobie przypominam z posiedzeń Komisji Budżetowej, Rząd stale się temi datami zasłaniał — jednak żadnych środków zaradczych nie przedsięwziął, nic nie uczynił, żeby zmniejszyć przywóz, a zwiększyć wywóz. Czyż taki Rząd nie wykazał najstraszniejszej nieudolności i lekkomyślności, jaką sobie tylko wyobrazić można, czyż nie wykazał największej nieporadności i niedołęstwa?</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#HenrykWyrzykowski">Jeżeli się dalej zważy, co u nas do kraju przywożono to można łatwo przyjść do przekonania, że gdyby Rząd miał nieco wyraźniejszy program, troszeczkę więcej przezorności, to bilans nasz nie przedstawiałby się tak ujemnie, jak się przedstawia. Przywożono rzeczy luksusowe. Nie będę przytaczał całej masy wykazów, wspomnę tylko o jednej rzeczy — o automobilach. Wystarczy powiedzieć, że ilość automobilów zarejestrowanych, nie mówię o ciężarowych, ale o osobowych luksusowych na 30 czerwca 1924 r wynosiła 486, a na 1 stycznia 1925 r. 7369, zaś na 1 lipca r. b. już 10457. Jeżeli zważy się co te automobile były warte — znowu powołuję się tutaj na „Wiadomości Statystyczne” — to przywieziono w tym okresie za 32 miliony osobowych automobilów luksusowych. Nie będę już wspominał o młodych ziemniakach, które zupełnie niepotrzebnie przywożono co zresztą w bilansie stanowi niewielka kwotę, ale jest to charakterystyczne jako dowód braku programu w polityce gospodarczej Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(P. Byrka: Rząd słucha z wielkiem zainteresowaniem.)</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#HenrykWyrzykowski">To jest wogóle gadanie do muru, zresztą do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Jest to wogóle cecha charakterystyczną Rządu p. Grabskiego, że gada się do niego jak do muru już od roku. Stronnictwo moje jeszcze w lutym r. b. przeszło do ostrej opozycji względem p. Grabskiego i ja z tego miejsca oświadczyłem w imieniu mego klubu, że przechodzimy do opozycji, a to właśnie na skutek tych danych, które Panom dziś cytowałem. Nie tylko ja, ale i szereg innych posłów ciągle wskazywał, i to nawet ze stronnictw Rząd popierających, na błędy i mankamenty w polityce gospodarczej Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#HenrykWyrzykowski">Rząd na to nie zwracał uwagi. Dlaczego? Bo to leży w psychice p. Grabskiego. P. Grabski jest autokratą, robi to, co mu się żywnie podoba, nie znosi krytyki i kontroli, i na to się nic nie poradzi. Ale taka autokratyczna polityka mści się w niesłychany sposób na Państwie, wskutek czego doszliśmy obecnie do zupełnej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#HenrykWyrzykowski">Chcę zwrócić jeszcze uwagę na sprawę importu mąki. Rok przeszły — 1924 był rokiem nieurodzaju, trzeba było pewną ilość mąki sprowadzić. Ale skoro jesteśmy krajem rolniczym i zmuszeni jesteśmy sprowadzać mąkę z zagranicy, to należy dokładnie obliczyć ile sprowadzić. Myśmy sprowadzili tej mąki zgórą za 60.000.000 zł. Do dziś dnia całe masy mąki zeszłorocznej są jeszcze na rynku. A co najważniejsze, że zostało nam to dane w formie najniebezpieczniejszego kredytu zagranicznego, mianowicie kredytu towarowego. Jest to najniebezpieczniejsza forma importu. Do dziś dnia płacimy jeszcze. Jest to jedna z licznych przyczyn ujemnego naszego bilansu handlowego. Naturalnie w związku z tem mamy spadek naszej Waluty.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#HenrykWyrzykowski">Powiedzmy sobie zupełnie otwarcie, że sytuacja Banku Polskiego jest niesłychanie ciężka. Jeżeli rzuci się okiem na bilanse Banku Polskiego, to widzi się, że w tej chwili mamy zaledwie 80.000.000 zł. rezerwy złota w Banku Polskim, a gdy zrobimy rozliczenie bilansowe, to mamy zaledwie 9 milionów w walutach. Jeżeli porównamy to z temi kwotami, jakie mieliśmy po powstaniu Banku Polskiego, to widzimy najlepiej do jakiej katastrofy doprowadziła gospodarka p. Grabskiego. Przecież w tej chwili mamy w obiegu banknotów blisko o 200 milionów mniej, aniżeli przed rokiem. Naturalnie taka straszna dziura kredytowa odbija się w najokropniejszy sposób w życiu gospodarczem. Widzę tę miłą konwersację, jaka się toczy w tej chwili między członkami Rządu, Rząd ma widocznie pilniejsze rzeczy do załatwienia, aniżeli sanacja stosunków gospodarczych w kraju. To jest zwykła metoda traktowania Sejmu. Może stronnictwa rządowe nareszcie zwrócą uwagę ma to, jak traktuje Rząd przemówienia poselskie. To jest wyraźna remonstracja.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#HenrykWyrzykowski">Otóż dalej, ja nie chcę, ażeby Panowie uważali mnie w tej chwili tylko za przedstawiciela stronnictwa włościańskiego, ja mówię teraz nie tylko jako przedstawiciel chłopów, ale mówię jako poseł-obywatel, który obejmuje całokształt interesów Państwa. Z tego założenia wychodząc, muszę stanąć ma stanowisku bardzo ostrej krytyki Rządu, jeżeli chodzi o stosunek do rolnictwa. Dam kilka krótkich dat statystycznych. W pierwszych trzech kwartałach roku bieżącego wywieźliśmy zagranicę mięsa za 143,6 miljonów zł, w roku 1924 wywieźliśmy tylko za 0.3. Jaj i nabiału wywieźliśmy w tym samym czasie za 33.6 mil., zeszłego roku tylko za 13 miljonów. Zwierząt za 68,9, produktów zwierzęcych za 5,9. Czyli inaczej mówiąc wywóz produktów rolniczych, zwłaszcza zwierzęco-rolniczych jest niezwykle ważkim czynnikiem w naszym bilansie handlowym. Czy Rząd zrobił jakiekolwiek ułatwienia, czy Rząd zrozumiał, że trzeba zająć się specjalnie drobnym rolnikiem i rozwojem drobnego rolnictwa właśnie z tych względów, że to jest rzecz powszechnie wiadoma, iż nigdy wielkie gospodarstwa, tylko zawsze drobny rolnik daje produkcję zwierzęcą? Nie wywóz zboża, ale wywóz produkcji zwierzęcej może nasz bilans handlowy nie tylko zrównoważyć, ale uczynić bardzo aktywnym. Rząd w tym kierunku nic nie zrobił.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy czasami nie produkcja przemysłowa?)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#HenrykWyrzykowski">Panie Kolego, w tej chwili powiem i o produkcji przemysłowej. Jedynym wielkim rynkiem na wywóz naszej produkcji: przemysłowej jest Rosja. W 1924 r. handel nasz z Rosją stanowił 0,9 naszego handlu zagranicznego. Do Niemiec Pan naszej produkcji włókienniczej i nie wywiezie, poza węglem, drzewem i zbożem nic Pan więcej do Niemiec nie wywiezie Pan nie może z Niemcami konkurować. Otóż, ponieważ traktatu handlowego z Rosją nie mamy i nie wiadomo, kiedy ten traktat będzie zawarty i czy wogóle będzie zawarty, przeto jedynie rozumną polityką Rządu powinno być stworzenie szerokiego rynku dla konsumcji wewnętrznej, a to tylko przez podniesienie drobnego rolnictwa. Tylko drobny rolnik, tylko chłop, który stanowi 75% ludności, stanowi przyrodzony rynek dla komsumcji wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#HenrykWyrzykowski">Leży przeto w interesie całej Polski, w interesie miast podniesienie drobnego rolnictwa, bo podniesie to zdolność komsumcyjną w szerokich warstwach ludności wiejskiej, wpłynie na rozwój miast, da rozwój przemysłu. Ja, Panie Kolego Dobrowolski, znakomicie rozumiem interes robotnika i interes przemysłu, tylko nie można kroczyć tą drogą, jaką się dotychczas kroczyło, t. j. drogą protekcyjnej polityki, przemysłowej.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#HenrykWyrzykowski">W naszym handlu zagranicznym Rząd znów wykazał niesłychaną wprost nieudolność.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głos: Skrzyński!)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#HenrykWyrzykowski">Nie, proszę Panów, to jest kwestia nie tylko Ministra Spraw Zagranicznych, ale i Ministra Przemysłu i Handlu i Premiera, i Ministra Skarbu. Rząd wykazał w tej sprawie znów nieudolność, bo jeżeli zważymy dane statystyczne z 1924 r., te rzeczy mogę tutaj głośno mówić, bo są drukowane w naszych „Wiadomościach Statystycznych” i w „Przeglądzie Gospodarczym” — to, proszę Panów, cały nasz handel zagraniczny, jeżeli weźmiemy jako podstawę sto jednostek, wynosi z Francją 4,2%, z Czechosłowacją — 7,9%, z Anglią — 10,5%, z Austrią — 10,1%, z Niemcami — 42,4%.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Głos: To było)</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#HenrykWyrzykowski">W roku 1924. Ale nie o to chodzi, tylko o to, że w sprawie traktatu handlowego z Niemcami, Rząd znów wykazał niesłychaną wprost nieudolność. Teraz Rząd idzie na ustępstwa względem optantów, o czem powiedział tu przed chwilą kolega Gruszka. Ale sytuacja Rządu w marcu r. b., kiedy było można rozpocząć bardzo energiczne rozmowy z Niemcami, była daleko silniejsza, niż jest w tej chwili. Tu znów uwidoczniła się z całą wyrazistością ta niesłychana nieudolność, niedbalstwo, brak wszelkiej decyzji, wszelkiej linii w polityce gospodarczej. Przecież Rząd jeszcze w marcu 1925 r. wiedział, a wiem napewno, że wiedział, że Niemcy od 15 czerwca węgla naszego nie puszczą, tymczasem u nas wolno było na zasadzie tak zw. ulg autonomicznych wwozić z Niemiec do Polski wszystko, co się komu żywnie podobało. Natomiast Niemcy stosowały szereg zakazów na towary wwożone od nas, (miedzy innemi krzeseł nie można było wwozić). I Rząd wiedział o tem, że Niemcy miały zamiar zabronić wwozu naszego węgla i zamiast z miejsca zarządzić restrykcję — wszystko jedno, że naraziłby się na to, iż drzewa i nafty nie wolno by nam było do Niemiec wywozić — ale sytuacja nasza była wtedy znacznie silniejsza i Niemcy musiałyby jednak przyjmować nasz węgiel do 15 czerwca zgodnie z zobowiązaniem, i to co byśmy byli stracili na drzewo i na nafcie byśmy zarobili na naszym bilansie handlowym, na bardzo ostrym zakazie wwozu szeregu towarów z Niemiec. Tymczasem, kiedy w końcu kwietnia zostało cofnięte rozporządzenie o t. zw. ulgach celnych, Niemcy już znakomicie wiedzieli o tem, że Polska pójdzie na wojnę gospodarcza z nimi i rząd niemiecki wydał cichy, jak się mówi „Wink von Oben” do handlu niemieckiego, żeby najlepiej wyzyskać ostatni czas i jaknajwięcej towarów niemieckich rzucić na rynek polski. Rezultatem tego było, że należności złotowe za te towary wwiezione do nas, rząd niemiecki w sprytny sposób wykorzystał, dla poderwania kursu naszego złotego, w lipcu 1925 r. Tej gry Rząd polski nie umiał przewidzieć, przygotować się, i przeciwdziałać — gorzej, p. Grabski tego nie rozumiał. Czy te wszystkie argumenty rzeczowe nie przekonywują, że Rząd, który wykazał taką niesłychaną nieudolność w całej polityce gospodarczej, że Rząd, który zmarnował cały dorobek gospodarczy Polski, cały wielki wysiłek finansowy, jaki społeczeństwo polskie uczyniło przy fundowaniu Banku Polskiego, że taki Rząd minuty dłużej nie powinien pozostawać na swojem stanowisku.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#HenrykWyrzykowski">Pozwolę sobie przytoczyć Panom, krótki ustęp z dzieła jednego z najwybitniejszych uczonych niemieckich profesora Freitschke'go p. t. „Zasady polityki”. Ustęp ten brzmi: „Osioł, który zakradł się do ogrodu, z pewnością przypuszcza, że ogrodnik zasadził smaczne warzywa tylko dla niego, dla osła. Jak nazwać rząd, który hula w państwowym ogrodzie i niszczy gospodarstwo. Czy jest on dobrym ogrodnikiem, czy... złym ogrodnikiem”? Otóż w tej samej sytuacji my się znajdujemy. Jeżeli mamy Rząd, który niszczy i tratuje nasze gospodarstwo narodowe, jeżeli doprowadził do katastrofy, w jakiej się znajdujemy, takiego Rządu ani chwili dłużej zostawić nie można.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#HenrykWyrzykowski">Ja się zapytuję Panów, co pomoże pożyczka, którą w tej chwili się uchwala p. Grabskiemu? Nic ona literalnie nie pomoże, dlatego, że p. Grabski w krótkim czasie ją skonsumuje. Wprawdzie mamy z ostatnich dwóch miesięcy, z września i października dodatni bilans handlowy, bo we wrześniu i październiku bilans handlowy przekracza nawet 100%, ale nie wolno zapominać, że cukrownicy nasi i Kooprolna — mają 100 milionowe zobowiązania zagranicą, które jednak trzeba będzie płacić, tak, że ta zwyżka, którą mamy we wrześniu i październiku w bilansie handlowym, prawie cała pójdzie na pokrycie tych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#HenrykWyrzykowski">P. Grabski, jak już powiedziałem, jest autokratą. P Grabski lubi rządzić tak, jak on chce, i nie znosi krytyki. My wiemy o tem dobrze, że w pewnych momentach p. Grabski uciekał się na terenie sejmowym do metod, którychbym ja z tej trybuny nie nazwał metodami godnemi męża stanu. Uciekał się do metod rozbijania pewnych stronnictw, specyficznego inspirowania pewnych organów prasy.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#komentarz">(P. Sieciński: On sam tego nie robił.)</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#HenrykWyrzykowski">Ma takiego pana, który za niego to robi.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(Głos: Jak się nazywa?)</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#HenrykWyrzykowski">Panowie sami dobrze wiedzą, kto to jest, są ważniejsze sprawy do omawiania z tej trybuny, niż nazwisko agenta p. Grabskiego do robienia pewnych niewyraźnych interesów. My wiemy, że autokratyzm p. Grabskiego już raz doprowadził nas do katastrofy. Panowie pamiętają, iż w 1920 r. p. Grabski pojechał do Spaa, gdzie bez zastanowienia podpisał bardzo daleko idącą zmianę granic Polski i dopiero żołnierz polski musiał ten traktat p. Grabskiego krwią swoją przekreślać.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#HenrykWyrzykowski">W podobnej sytuacji jesteśmy obecnie. P. Grabski przychodzi do nas z ustawą o pożyczce, którą jabym uważał za nową edycję traktatu w Spaa. Dlaczego? Bo uważam, że p. Grabski w bardzo krótkim czasie te pieniądze roztrwoni. Pozatyka na krótko dziury budżetowe, oraz dziury w bilansie handlowym i taki będzie koniec z całą pożyczką, która później wielkim ciężarem padnie na społeczeństwo, i za trzy czy cztery miesiące będziemy znów tutaj deliberowali i zastanawiali się nad tem, jak ratować sytuację. Tylko, że wtedy sytuacja będzie znacznie trudniejsza, aniżeli obecnie. Ja wierzę w genjusz narodu polskiego i jestem przekonany, że z tej sytuacji wybrniemy, ale dawno przestałem wierzyć w genjusz p. Grabskiego i dlatego i ja i klub, który reprezentuję, nie możemy głosować za ustawą nam przedłożoną, przeciwnie, oświadczam, że całkiem wyraźnie będziemy głosować przeciwko ustawie tej, a gdyby przeszła, to przy art. 6 jeden z kolegów moich zgłosi poprawkę, w której zaproponuje by 100-milionowy fundusz dla Banku Gospodarstwa Krajowego rozbić na dwie pozycje — 50 milionów dla Banku Gospodarstwa Krajowego i 50 milionów dla Banku Rolnego, właśnie w myśl tych przesłanek, o jakich poprzednio mówiłem, w myśl tego, że musimy podnieść drobne rolnictwo, jeżeli chcemy podnieść gospodarczo cały kraj, jeżeli chcemy stworzyć silne warunki dla rozwoju gospodarczego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#HenrykWyrzykowski">Ciekawe jeszcze dla charakterystyki p. Grabskiego są metody, jakie p. Premier Grabski wprowadza dla ratowania sytuacji gospodarczej kraju. Otóż nie widział p. Premier niesłychanego spadku naszego salda w bilansie handlowym w ciągu roku, a nawet w przeciągu 1½ roku. Nie widział, aż naraz zostaje uderzony obuchem w głowę: złoty się załamał. Jako pierwszy środek dla ratowania złotego widzi p. Premier Grabski „Ligę Niezapominajki”. Nie robi tego naturalnie sam osobiście, znowu, przez swoich agentów. Daje się ogłoszenia płatne w dziennikach, wtedy gdy dzienniki chętnie byłyby za darmo to wydrukowały, bo trzeba otwarcie to powiedzieć, że prasa nasza jest jeszcze bardzo patriotyczna. Rozlepia się olbrzymie plakaty po miastach, i na tem koniec. Jak dobrze pójdzie, to nie jest wykluczone — jak to słusznie p. Byrka powiedział — iż p. Grabski niedługo urządzi dzień kwiatka na „Ligę Niezapominajki”. Ja pojmuję, że mając niektóre traktaty handlowe, które zmuszają nas do przywożenia pewnych luksusowych artykułów nie można było stosować restrykcji celnych. Trzeba było rozwijać za pośrednictwem prasy i czynników społecznych agitację w społeczeństwie za powstrzymaniem się od przywozu artykułów luksusowych, ale należało to czynić już od tej chwili, kiedy nasz bilans handlowy załamał się. Zamiast tego, zamiast poczynienia wielu zarządzeń w dziedzinie polityki gospodarczej p. Grabski siedział sobie spokojnie, dopiero w końcu lipca 1925 r. w momencie katastrofy wyskakuje „Liga Niezapominajki”.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#HenrykWyrzykowski">To są metody, któremi p. Grabski chce ratować sytuację.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#komentarz">(Głos: Po szkodzie był mądry)</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#HenrykWyrzykowski">Właśnie, tu na p. Grabskim sprawdza się przysłowie: mądry Polak po szkodzie. Jabym wolał, żebyśmy mieli premiera, który by był bardzo mądry przed szkodą, tymczasem za brak tej mądrości my teraz bardzo ciężko płacimy. W kraju nędza, która doprowadza ludzi do niesłychanej rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#HenrykWyrzykowski">P. Grabski wprowadził do projektu złożonej przez siebie ustawy art. 2 o pożyczce na interwencję w celu utrzymania kursu złotego. Ja zgóry śmiem twierdzić, że żadna pożyczka interwencyjna dla utrzymania złotego nic nie jest w stanie zrobić, przeciwnie, jeszcze bardziej obciąży nasz dług narodowy, jeżeli przedewszystkiem nie zrównoważymy bilansu handlowego. To jest rzecz pierwsza. Dla utrzymania waluty na pewnym poziomie i dla utrzymania jakiego takiego dobrobytu w kraju potrzebne są dwa czynniki: zrównoważony budżet państwowy i czynny bilans handlowy. Jeżeli czynnego bilansu handlowego nie będzie, to choćby p. Grabski, nie wiem jak, pakował pożyczkę interwencyjną w najrozmaitsze giełdy zagraniczne, to tylko zwiększy nasz dług narodowy.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#HenrykWyrzykowski">Pozwolę sobie przeczytać tu króciutki ustęp z artykułu, z którym się zupełnie godzę, umieszczonego w „Kurierze Warszawskim” z dnia 6 listopada. Niestety autor nie jest podpisany. Ustęp ten brzmi: „Dokonywana w ciągu kilku miesięcy kosztowna interwencja, dyktowana w znacznym stopniu motywami polityczno-psychologicznemi, zmniejsza pokrycie banknotów i w ostatecznym wyniku, wskutek jej kosztów, podważa w większym stopniu zaufanie do złotego, niżby to mogła zrobić przy utrzymaniu wysokiego pokrycia. Znaczny niepokój wywołuje to, że bilanse Banku Polskiego, umieszczają zobowiązania walutowe, wynikłe z akcji interwencyjnej, bez podania ich wysokości w pozycji zobowiązań”. To jest zupełnie słuszne.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(Głos: To pisał socjalista.)</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#HenrykWyrzykowski">Czy to pisał socjalista, nie wiem, artykuł jest niepodpisany, w każdym razie jest w organie niesocjalistycznym, lecz na wskroś burżuazyjnym, nawet...</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(Głos: Nawet w organie rządowym.)</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#HenrykWyrzykowski">... popierającym Rząd. I w tym organie widzimy krytykę i to bardzo rzeczowa krytykę zamierzeń interwencyjnych Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#komentarz">(Głos: Żeby ta krytyka była zewsząd taka rzeczowa!)</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#HenrykWyrzykowski">Czy można głosować za udzieleniem Rządowi tak wielkich pełnomocnictw, obciążających w wysokim stopniu nasz Naród i Państwo, skoro nawet w organie popierającym Rząd są bardzo poważne wątpliwości, czy jest to celowe? Poza tem jest jeszcze jeden bardzo ciekawy moment w projekcie ustawy, zgłoszonej nam przez p. Grabskiego. P. Grabski stale rękami i nogami zasłaniał się przed dwuwalutowością, przed inflacją. A cóż jest w art. 3, jeżeli nie nowa forma inflacji, nowe 50 milionów znaków obiegowych! Brak banknotów, więc puszcza się 50 milionów znaków obiegowych pod pozorem obligacji skarbowych i t. d. Przecież gdy tak dalej pójdzie, a bilans handlowy będzie taki, jak dotychczas, to rezultat będzie bardzo prosty; za 3–4 miesiące p. Grabski przyjdzie z nowem przedłożeniem, żebyśmy mu uchwalili emisje biletów skarbowych na 300 czy 400 milionów, z prawem wypuszczenia nowej emisji znaków obiegowych w stosunku 50%, czyli 200 czy 100 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#komentarz">(P. Byrka: I bez żądania rachunku!)</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#HenrykWyrzykowski">I bez żądania rachunku, bo składania rachunków p. Grabski strasznie nie lubi. Jest rzeczą niesłychanie charakterystyczną, że o ile Bank Polski składa b. solidnie swoje dekadowe sprawozdania bilansowe, z których można się zorientować jaka jest sytuacja, sytuacja jest zła, ale właśnie dobrze, że społeczeństwo wie, że jest zła, w każdym razie nie można tych ludzi, którzy siedzą w Banku Polskim, podejrzewać o złą wolę...</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: P. Wiślicki mówi, żeby ich spalić.)</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#HenrykWyrzykowski">...można ostro krytykować ich gospodarkę, ale jednak jawne przekładanie rachunków stwierdza to, że ludzie mają dobrą wolę — natomiast cała taktyka p. Premiera Grabskiego, jeżeli chodzi o Bank Gospodarstwa Krajowego, jest całkiem odmienna. Proszę Panów, ja nigdzie nie mogę się doszukać ogłoszenia regularnego bilansów miesięcznych Banku Gospodarstwa Krajowego. W „Przemyśle i Handlu”, organie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Skarbu i Kolei i t. d. te bilanse są tylko omawiane. Telefonowałem wczoraj do Banku Gospodarstwa Krajowego do jednego z wyższych urzędników, który mi powiedział, że są ogłoszone w „Monitorze”. Chciałem mieć bilans za maj: przeszukałem cały „Monitor” za czerwiec, nigdzie nie znalazłem.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#komentarz">(P. Byrka: Przecież Pan jesteś w opozycji, jak Pan może co znaleźć. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#HenrykWyrzykowski">O to właśnie chodzi, że znaleźć mogą wszystko tylko ci, co są w łonie stronnictw rządowych. Ci mogą nie tylko znaleźć...</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Ale i ukryć.)</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#HenrykWyrzykowski">...ale i wielu rzeczy nie widzieć, a członek stronnictwa opozycyjnego mógłby się wielu rzeczy niewygodnych dopatrzeć.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#HenrykWyrzykowski">Naprzykład ja pozwoliłem sobie dopatrzyć się bardzo nieprzyjemnej dla Rządu rzeczy, o której mówiłem na Komisji: Budżetowej i Skarbowej, że gdy w roczniku wydanym przez Ministerstwo Skarbu za rok 1924 mamy dość szczegółowo na kilku kartkach omówiony Bank Polski, dość szczegółowo na kilku kartkach omówiony ten mizerny banczek rolny — bo to jest banczek, proszę Panów, to są żarty, to nie jest Bank Rolny w państwie rolniczem, ale mizerny banczek, szumnie zwany Państwowym Bankiem Rolnym, to natomiast o Banku Gospodarstwa Krajowego, jest tam jedna jedyna mała stroniczka...</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#komentarz">(P. Byrka: A co Pan chce, żeby tam było o Kolniku?)</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#HenrykWyrzykowski">... i na tej stronniczce macie Panowie kilka suchych zestawień bilansowych, z których po wielkim trudzie można się doszukać pewnego cienia prawdy — cienia, bo już nie prawdy. Rozumiem dlaczego p. Grabski tak mocno bronił się przeciw dopuszczeniu do Banku Gospodarstwa Krajowego delegatów Sejmu. Była o tem mowa w swoim czasie i p. Grabski bronił się rękami i nogami. To jest rzecz dla mnie zrozumiała, p. Grabski nie lubi kontroli. I teraz na skutek tej niesłychanej tajemniczości, jaką się otacza Bank Gospodarstwa Krajowego, albo raczej, jaką otacza go p. Grabski, na temat gospodarki Banku Gospodarstwa Krajowego kursują niesłychane plotki, nie tylko w Warszawie ale w całej Polsce, plotki, graniczące z tem, że się odpowiada, iż są pewni posłowie, którzy czerpią nieograniczone kredyty, bez zabezpieczenia, idące w setki tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#komentarz">(Głos: Którzy?)</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#HenrykWyrzykowski">Ja nie będę plotek z tego miejsca powtarzał i nie będę tych nazwisk wymieniał, ja osobiście nie wierzę.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#komentarz">(Głos: Skoro się mówi, to trzeba nazwiska wymienić.)</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#HenrykWyrzykowski">Powiedziałem już, że nazwisk nie będę wymieniał, bo nie mam faktów stwierdzonych, nie mogę rzucać nazwisk, skoro nie mam dowodów.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#komentarz">(Głos: W takim razie nie trzeba gadać!)</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#HenrykWyrzykowski">Ja powtarzam jeszcze raz, że na skutek tajemniczości, jaką p. Grabski otacza gospodarkę Banku Gospodarstwa Krajowego, w mieście i w całej Polsce kursują niestworzone plotki tego typu, jak przed chwilą mówiłem, ale Panowie nie mogą żądać odemnie, abym wymieniał nazwiska, skoro sam kwalifikuję to jako plotki. To jest nauka dla tych, którzy otaczają się tajemniczością tam, gdzie się szafuje groszem publicznym. Gdzie się szafuje groszem publicznym, tam musi być postępowanie zupełnie jawne, musi być wyraźna jawność i otwartość.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#HenrykWyrzykowski">Proszę Panów, od czasu do czasu zdarzają się takie kwiatki z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, o tem mówiłem już na komisji, jak słynna afera lwowska. Czy to nie podrywa autorytetu banku? Czy nie podrywa zaufania do banku, czyż to nie daje możności jeszcze gorszych plotek niż te, które kursują? Wszystko to jest wskutek tego, że p. Grabski nie lubi kontroli, że p. Grabski przed kontrolą się uchyla.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#HenrykWyrzykowski">Przypominam sobie wiele mów p. Grabskiego, które p. Grabski bardzo lubi drukować i rozsyłać posłom. Nie powiedziałbym, żeby tam było dużo złotych myśli, ale w każdym razie jest jedna, jedyna rzecz, mianowicie: bardzo dużo optymizmu i nie tylko zwykłego optymizmu, ale optymizmu grzesznego dlatego, że jest on wprowadzaniem społeczeństwa w błąd. W wielu swoich przemówieniach, zamiast powiedzieć Sejmowi i społeczeństwu już przed rokiem, jak się sytuacja nasza zapowiada na przyszłość, p. Grabski stale wszystkich zapewniał, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży jak najlepiej, a kto przychodził z jakimkolwiek słowem krytyki, ten był defetystą i tego się piętnowało jako człowieka, który szerzy niepokój w społeczeństwie, który chce zniszczyć cały dorobek, który p. Grabski stworzył. Naturalnie społeczeństwo no i Sejm przez rok milczeli aczkolwiek byli tacy, którzy pocichu coś niecoś mówili. W końcu jednak musiało się to skończyć i skończyło, jak na teraz, bardzo źle. W tej chwili p. Grabski ma przeciw sobie koalicję stronnictw włościańskich. Nie wiem, czy p. Grabski będzie miał odwagę rządzić przeciw 75% ludności w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#komentarz">(Głos: Będzie!)</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#HenrykWyrzykowski">To, co obecna Izba reprezentuje, nie jest odpowiednikiem tej opinii, jaka obecnie na wsi istnieje. Trzy lala temu i dziś, to jest kolosalna różnica. Wieś cała jęczy pod gospodarką p. Grabskiego. Nie będę już mówił o gospodarce podatkowej. Tę rzecz zostawiam na chwilę, kiedy będę mówił o następnej ustawie pseudo-sanacyjnej, jaką złożył d. Grabski, o t. zw. ustawie o oszczędnościach. Wtedy będę mówił o gospodarce podatkowej i przedłożę mnóstwo kwiatków biurokratycznych z tej dziedziny.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#komentarz">(Głos: I my mamy!)</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#HenrykWyrzykowski">Ale to, co się obecnie dzieje, ta sytuacja gospodarcza, jaka jest w kraju, która niszczy całe nasze społeczeństwo, nie wróży nic dobrego. Jeżeli się ma całkiem wyraźnie 75% narodu przeciwko sobie — a w tej chwili operuję tylko ustosunkowaniem klasowem w społeczeństwie, to rządzić nie można, i to wtedy jeszcze, gdy pozostałe 25%, reprezentujące inne klasy, ma tylko połowę zaufania do p. Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#komentarz">(Głos: Nie!)</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#HenrykWyrzykowski">W takich warunkach rządzić nie można.</u>
          <u xml:id="u-11.70" who="#HenrykWyrzykowski">Powiedziałem już na początku mego przemówienia, że jeżeli się złożyło projekt ustawy, w którym się żąda zgody na miliard pożyczki, a uzyskuje się zaledwie 600 milionów i to pod warunkiem złożenia sprawozdania w ciągu dni 30, z warunkiem zastawienia dochodów tylko z jednego monopolu, nie pozwala się natomiast wydzierżawić drugiego monopolu, to nie jest dowód zaufania dla p. Grabskiego. Darujcie Panowie, że Wam powiem w oczy, co myślę o tem — to jest ucieczka Wasza przed odpowiedzialnością, ucieczka tych stronnictw, które nie chcą wyraźnie w tej chwili p. Grabskiego obalać, ale chcą sobie na przyszłość zachować w nim kozła ofiarnego: gdy będzie bardzo źle, to się p. Grabskiego wywróci, ale tymczasem on jakąś pożyczkę weźmie. Moje stronnictwo takiego stawiania kwestiji nie może podzielić i musi głosować przeciwko tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-11.71" who="#HenrykWyrzykowski">Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze przytoczyć jedno niesłychanie ciekawe powiedzenie prezydenta Wilsona w czasie jego wyborów na prezydenta: „Rzeczpospolita nasza to jest wielkie towarzystwo akcyjne, gdzie akcjonariuszami są obywatele, a prezydent i jego ministrowie to zarząd. Wolność nasza — to prawo wybierania zarządu według naszej woli. Precz z zarządem którego nie chcą widzieć na czele akcjonariusze”. W tej sytuacji jest p. Grabski.</u>
          <u xml:id="u-11.72" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głos: A jak nie chce iść, to co mu Pan zrobi?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Moraczewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JędrzejMoraczewski">Szanowni Panowie, gdy się słucha mówców wypowiadających tutaj z trybuny swoje zdania toby się wydawało, że trudności gospodarcze nasze noszą jedno nazwisko: Władysław Grabski. Że z chwila usunięcia tego nazwiska wszystkie trudności znikną. Że skoro przestanie być premierem Grabski, zniknie bezrobocie, znikną trudności finansowe, zniknie to złe położenie w jakim od dwu lat kraj się znajduje. Tak możnaby sądzić, przysłuchując się dzisiejszym przemówieniom.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Chrucki : To przesada, Panie Marszałku!)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JędrzejMoraczewski">Jednak obaj dzisiejsi mówcy, o niczem więcej nie mówili, jak o p. Władysławie Grabskim. Pożyczkę rozpatrywali pod kątem widzenia: Władysław Grabski czy nie, poparcie banków — Władysław Grabski, czy nie. Takie by można mieć wrażenie.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JędrzejMoraczewski">Tymczasem, przypatrzywszy się krajowi, co widzimy? Położenie jest znacznie cięższe, niż sobie ci panowie wyobrażają. Jeżeli ostatni wykaz wykazał 213.000 bezrobotnych, jeżeli do tego dodamy liczbę tych, którzy pracują mniej niż trzy dni w tygodniu i przemienimy na pełnobezrobotnych, to dojdziemy do liczby od 280.000 do 300.000 bezrobotnych, co przekracza blisko 35% klasy robotniczej. I położenie staje się gorsze, bo gdybyśmy wzięli pod uwagę ten ostatni kwartał i porównali z takim samym kwartałem roku ubiegłego, to zobaczymy, że w roku ubiegłym wykaz z 26 lipca wykazywał 149.000 bezrobotnych, a wykaz z 8 listopada — 146.000 bezrobotnych, zatem nawet pewne zmniejszenie o 22%, to ten sam kwartał w tym roku wykazuje 175.000 w końcu lipca, i 213.000 w listopadzie — powiększenie o 22%. Proszę Panów, to są liczby wielce poważne i zagadnienie całe nie tkwi w tem czy Grabski czy nie Grabski, lecz jest znacznie głębsze i trzeba je ująć z tego punktu widzenia, jak i co złożyło się na ten stan, na ten barometr życia gospodarczego i jakby można ten stan zmienić.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JędrzejMoraczewski">Stan jest coraz gorszy, gdyż ze wszystkich stron słyszy się o nowych wymówieniach pracy w przemyśle, o nowych redukcjach. Jeżeli się słyszy, że zamyka się fabryka wódek i likierów Baczewskiego, we Lwowie istniejąca już od 1782, a wiec 140 lał, to proszę Panów, ja wprawdzie nie lamentuję nad Baczewskim, ale to jest dla mnie barometrem tego, co się dzieje w życiu gospodarczem, skoro najstarsze firmy, opierające się na niezawodnem spożyciu, nie mogą wytrzymać. Jeżeli się widzi te objawy, to się przypuszcza, że bezrobocie będzie się powiększało, stan jest coraz gorszy i zaczyna wyglądać na beznadziejny. I dlatego zdumiewam się, kiedy widzę jak Panowie tu rozcinacie włos, gdy się przekonywam, że nikt nie widzi tego stanu, bo Panowie nie widzicie bezrobocia, nie widzicie tej ruiny życia gospodarczego, nie widzicie ruiny przemysłu i gospodarstwa, Panowie widzicie tylko jedną rzecz, Panowie widzicie Grabskiego. Ale przecież jeżeli zmienimy Grabskiego i postawimy kogokolwiek innego na jego miejsce, to znajdzie się on i znaleźć się musi w tem samem położeniu, w jakim jest p. Grabski w tej chwili. To nie jest zagadnienie osoby, to jest zagadnienie znacznie głębsze i trudniejsze, aniżeli zmiana personalna. Takie uproszczenie sprawy przez Panów jest niesłychane. Panowie zamykacie oczy, upraszczając sobie sprawę, i twierdzę, że to położenie gospodarcze redukuje się do sprawy personalnej tej czy owej jednostki.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów, takiego stanu bezrobocia, jaki jest u nas, nie znajdujemy w żadnym kraju europejskim. 35% klasy robotniczej bez pracy — tego Panowie nie znajdziecie nigdzie. Mimo znacznie wyższej liczby absolutnej w Anglii, gdzie bezrobotnych jest 1.300.000, jednak procent bezrobotnych w stosunku do całej klasy robotniczej jest tam niższy niż u nas, gdzie więcej niż — ⅓ część robotników jest bez pracy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę Niemcy ze znacznie wyższą liczbą bezrobotnych niż u nas, to i to stanowi jednak również niższy procent klasy robotniczej niż u nas. Nie mamy danych co do Rosji. W jednym z numerów „Izwiestij” czytałem niedawno, jakoby tam było 1.300.000 bezrobotnych, ale skoro nie podano, jaka tam jest liczba ogólna robotników, nie podobna osądzić, jaki by ta liczba stanowiła procent klasy pracującej. Dlatego porównałem stan naszego bezrobocia z innemi krajami europejskiemi bez Rosji, bo niestety z Rosją porównać nie mogę z powodu braku cyfr.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#JędrzejMoraczewski">A jakie są przyczyny tego stanu? Te przyczyny leżą, że tak powiem, na ulicy, każdy je Panom powie, ponieważ to mówi każdy przedsiębiorca do swoich robotników: Nie mam pieniędzy; postarajcie się panowie o pożyczkę, dostańcie mi kredyt, a ja uruchomię natychmiast fabrykę. Brak pieniędzy i brak kredytu — to jest ten widomy znak dzisiejszego położenia gospodarczego. Widomy powód leżący, że tak powiem, na wierzchu.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: A co jest przyczyną tego braku pieniędzy i kredytu?)</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#JędrzejMoraczewski">A co jest przyczyną braku pieniędzy i braku kredytu? Zaraz do tego przejdę, ale może Panowie pozwolą mi najpierw zastanowić się cokolwiek nad sprawą braku pieniędzy, bo ta sprawa sama w sobie jest interesująca. Wszak my jesteśmy urządzeni na produkcję osób prywatnych i tą produkcją, po zniesieniu reglamentacji, rozporządzają prawie że bez ograniczenia właściciele fabryk, właściciele kopalń, właściciele wszystkich innych przedsiębiorstw, czyli, innemi słowy, żyjemy w ustroju kapitalistycznym, w typowym ustroju kapitalistycznym, w którym jednak zabrakło kapitału. Wszyscy powiadają, że kapitału niema, ale faktycznie, na pozór jest to może paradoks, żyjemy dziś w ustroju kapitalistycznym bez kapitału. Ale to nie jest paradoks, lecz rzeczywistość, smutna czy wesoła — nie wiem, ale to jest rzeczywistość i z tej rzeczywistości trzeba będzie wyciągnąć pewne konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#JędrzejMoraczewski">Należy zatem stwierdzić rzeczywisty brak kapitału w ustroju kapitalistycznym, który spowodowany został przyczynami sięgającemi dalej, aniżeli siedmioletnie istnienie Państwa Polskiego. Bo jeżelibyśmy się cofnęli do roku 1914 i od r. 1914 zaczęli badać przyczyny, to łatwo je znajdziemy. Przed wojną u nas, w naszych bankach kapitały były składane, zapisywane w koronach, markach i rublach. Co się stało z koronami, z markami i rublami, nie potrzebuję Panom przypominać. Zostały zredukowane w czasie wojny wskutek wojny, czy też bezpośrednio po wojnie do zera. I wskutek tego te wszystkie oszczędności, nadwyżki kapitałów, zyski przedsiębiorców, ulokowane w bankach, zostały zniszczone i znikły. Nie kto inny przecież jak p. Michalski, wyliczył w swojem sprawozdaniu do budżetu Ministerstwa Skarbu, że przed wojną posiadaliśmy na terytorium ziem polskich, które dziś stanowią Rzeczypospolitą Polską, bądź to złożonych oszczędności, bądź to na rachunkach czekowych, czy bieżących, jednem słowem wkładach terminowych razem blisko 5½ miliarda złotych, a oprócz tego w listach zastawnych, obligach komunalnych, pożyczkach krajowych, i t. p. mieliśmy 3 miliardy, czyli mieliśmy razem 8½ miliarda złotych, dzisiaj, policzywszy wszystkie oszczędności w bankach i przewalutowawszy je, dojdziemy do kwoty 280 milionów, t. j. niecałe 4% tego kapitału, który przed wojną w tym zbiorniku kapitałów ustroju kapitalistycznego, jakim są banki, był nagromadzony. A przez wojnę został ten zbiornik wyssany, osuszony gruntownie i obecnie żyjemy w ustroju kapitalistycznym bez kapitału, a skutki tego ponosi cały kraj. Pieniędzy w obiegu wedle obliczenia p. Michalskiego, cytowanego przezeń w temże samem sprawozdaniu, było przed wojną na terenie ziem polskich około 2 miliardów, to znaczy bilonu i pieniędzy złotych. Bilonu było mniej więcej tyle, co i dziś, a reszta była wprawdzie w papierach, ale to były pieniądze złote. Było razem w obiegu 2 miliardy złotych. P. Michalski oblicza na 1.400.000.000 do — 1.800.000.000, jednakowoż powiada, że licząc się ze spadkiem wartości złota, trzeba powiedzieć, że to, co wtedy było w biegu, odpowiadałoby naszym 2.000.000.000 zł w złocie. A obecnie mamy razem z bilonem koło 800.000.000 czyli — ⅓ część. Jeżeli policzymy to, co leżało wówczas w bankach, co było w.kredytach zapisane, skąd mogło czerpać całe życie gospodarcze, i to co było w obiegu, a co było już na owe czasy niewystarczające na potrzeby naszego życia gospodarczego, to się przekonamy, że dziś razem i w bankach i w obiegu mamy 1/10 tego, co mieliśmy przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(P. Michalski: Zupełnie słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#JędrzejMoraczewski">A potrzeby życia gospodarczego dzisiaj są znacznie wyższe, już chcociażby dlatego że trzeba włożyć dużo zarówno w to mechaniczne zniszczenie wojenne, celem jego zreperowania, jako też i w to zniszczenie wojenne, które się wyraża w zacofaniu środków produkcji, zacofaniu urządzeń naszych fabryk, czy naszego rolnictwa, czy naszego kopalnictwa, które wymaga odbudowy, które wymaga ciągłego podnoszenia środków produkcji, udoskonalenia, a które w czasie wojny nie mogło się odbywać, i dlatego dziś wymaga więcej kapitału obrotowego. Więcej kapitału wymaga życie dzisiejsze, aniżeli wymagało przed wojną, już choćby dlatego, że się rozwinęło, że dużo fabryk powstało, że handel się rozwinął, że banki się rozwinęły, wszystko jedno potrzebne czy niepotrzebne, ale one jednakowoż wymagają więcej kredytu - środków obiegowych, aniżeli było przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#JędrzejMoraczewski">To wszystko upraszcza się jedna formułką, że zmiana człowieka zmieni te stosunki. Tu trzeba albo liczyć na wielką naiwność słuchaczy, albo nie zdawać sobie sprawy z położenia, jeżeli się upraszcza w ten sposób zagadnienie redukując je do tego, czy ten lub ów człowiek stoi na czele Rządu.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: System podatkowy!)</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#JędrzejMoraczewski">Do systemu podatkowego zaraz przejdę.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#komentarz">(Głos: Sanacja gospodarcza!)</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#JędrzejMoraczewski">Jakie Panowie na to zło przedstawiają recepty? Jedną z najważniejszych recept jest ta, która powiada, że nie pomoże sama sanacja finansów, trzeba sanować życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#JędrzejMoraczewski">Sanacja życia gospodarczego jest konieczna. Ale w jaki sposób? Uważam, że gdy wszyscy mówimy — sanacja życia gospodarczego, a nie tylko sama sanacja finansowa, to tak jakbyśmy powiedzieli: masło maślane. Proszę Panów, to jest nonsens. Proszę się zastanowić nad tem chwilę. Sanacja życia gospodarczego wymaga pieniędzy. Skąd wziąć? To się redukuje ciągle do tego, skąd wziąć złoto, nic więcej. Wszystko inne to są drobne rzeczy. Sprawy podatkowe! Proszę na chwilę porównać wysokość naszych podatków i wyobrazić sobie, że stosunki gospodarcze są te same, co przed wojną, a wtedy Panowie wszyscy powiecie, że podatki są niskie. Podatki są nie do zniesienia wtedy, gdy niema życia gospodarczego, gdy niema złota, gdy jest 1/10 część kapitału przedwojennego, wtedy podatki są ciężkie. Uzdrówcie życie gospodarcze, a wtedy podatki nie będą stanowiły nic. Dlatego nie uważam, żeby podatki były przyczyną tego stanu. To jest omyłka zupełna, jakoby wysokość podatków rujnowała życie gospodarcze. Ta wysokość podatków nie uzdrawia życia gospodarczego, ale również przez obniżenie podatków ani jeden bezrobotny pracy nie znajdzie, ani jeden. A cło? Ja nie lekceważę ani sprawy podatków, ani sprawy ceł, ani tych wszystkich spraw poruszanych tutaj, stwierdzę jednak, że główne zagadnienie leży gdzieindziej, że to są wszystko rzeczy, które można tak albo inaczej urządzić, ale można je dopiero wtedy mieć zdrowe, kiedy jest zdrowe życie gospodarcze, a każdy z Panów mi przyzna, że życie gospodarcze w warunkach ustroju kapitalistycznego bez kapitału zdrowe być nie może.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#JędrzejMoraczewski">Jedno z dwojga: albo Panowie znajdziecie kapitał i wprowadzicie z powrotem w całej pełni ustrój kapitalistyczny, albo musicie zrezygnować z ustroju kapitalistycznego, kiedy niema kapitału. Z tej alternatywy trzeba sobie zdawać sprawę, bo obecny stan rzeczy prowadzi z matematyczną ścisłością i z żelazną logiką tylko do dwóch wyjść: albo Panowie znajdziecie kapitał, ale gdy nie będzie kapitału, to przecież nie może istnieć ustrój kapitalistyczny bez kapitału.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(P. Michalski: Życie temu przeczy.)</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#JędrzejMoraczewski">To jest niemożliwe. Nie można żyć w takich warunkach, że ludzi do pracy mamy ile chcemy, że 500.000 ludzi wysłaliśmy do Francji, a dwieście kilkadziesiąt tysięcy ludzi jest u nas bez pracy w miastach, nie licząc tych po wsiach bo bezrobocie i zastój życia gospodarczego musi się odbijać niesłychanie ciężko na wsi. Przecież małorolny chłop, mający dwie czy trzy morgi gruntu, nie mogąc wyżyć z ziemi, musi szukać zarobku ubocznego. Z chwilą, kiedy go nie ma, te dwie, trzy morgi, lub cztery, jak przekleństwo ciąży nad nim i on wtedy wyżyć z tego nie może. To się jedno z drągiem ściśle łączy. Te liczby — ja mówię o ścisłych liczbach bezrobotnych, które mam na podstawie naszej statystyki, więc je powtarzam — wynoszą pół miliona ludzi we Francji, dwieście kilkadziesiąt tysięcy bezrobotnych u nas. Surowców mamy bez końca, potrzeby ludność ma, domy budować trzeba, bo niema gdzie mieszkać w każdem mieście, w każdym miasteczku, w każdej wsi, a przecież wszystko czego potrzeba do budowy, jest u nas w kraju, ludzie są, glina jest, drzewo, blacha i szkło, wszystko, czego potrzebujemy, nie potrzeba nic sprowadzać z zagranicy, mimo to jak zaklęci nic nie budujemy. Nie można. Dlaczego? bo brak kapitału.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Głos: Bo jest areszt za pracę. P. Michalski: Czynnikiem produkcji nie jest tylko kapitał.)</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#JędrzejMoraczewski">Ja przejdę do tego, przejdę do czasu pracy. Wszystko jest, a ubrania dostać nie można naszego, buty sprowadzamy z zagranicy zamiast je robić, chociaż mamy skórę i szewców u siebie; ubrania sprowadzamy z zagranicy, koszule sprowadzamy z zagranicy, mając wszystkie fabryki możliwe u siebie, domów nie budujemy, mając ludzi szukających pracy, mając surowiec wszędzie.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głos: Ale ochrona lokatorów).</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#JędrzejMoraczewski">Dlaczego? Bo brak kapitału, brak złota.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(P. Michalski: Nigdy!)</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#JędrzejMoraczewski">Nigdzie na świecie kapitał nie jest jedynym czynnikiem produkcji. Tylko to. Gdybyście Panowie mieli kapitał na 5, 6, 7% rocznie, to byśmy nie mieli ani jednego bezrobotnego.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(P. Michalski: To wielka iluzja!)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#JędrzejMoraczewski">Panowie na to powiadacie: wyjściem z tej trudności jest wprowadzenie oszczędności w budżecie. Wprowadźmy oszczędności! Zastanówmy się jednak, jak budżet oddziaływa na nasze życie gospodarcze. Gdy policzymy nasze dochody skarbowe: w dziale t. zw. administracji 1½ miliarda, przedsiębiorstwa państwowe miliard sto milionów, monopole państwowe 700 milionów, i to razem dodamy przekonamy się, że dochody państwowe według budżetu na r. 1925 wynoszą 3.300.000.000.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(P. Michalski: Brutto.)</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#JędrzejMoraczewski">Naturalnie, jest to to, co musi przejść przez kasy państwowe. Na to, aby to przeszło przez kasy, trzeba mieć pieniądze, które mają przez kasy przejść. Mamy w obiegu 750 czy 740 milionów złotych wraz z bilonem. Z tego coś jest za granicą, coś leży w kasach państwowych. Rząd liczy, że leży w nich 40 milionów, ja liczę że choć drugie tyle leży w kasach prywatnych, czy u przedsiębiorców, czy w bankach, że choć 80 czy 60 milionów jest za granicą, wiec bez mała 150 milionów wykluczone jest z obiegu i naprawdę jest w obiegu około 600 milionów. Te 600 milionów ma tak często przechodzić przez kasy państwowe, aby w ciągu roku przeszło 3 miliardy 300 milionów. Więc bez mała co dwa miesiące każdy pieniądz będący w kraju musi przejść przez kasy państwowe.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#JędrzejMoraczewski">A jeżeli tak jest, a tak jest, to, proszę Panów, jasną jest rzeczą, że ten pieniądz będzie drogi przy tak szalenie szybkim obrocie, jakiego niema w żadnym innym kraju. Ten pieniądz będzie drogi, czy chcemy czy nie chcemy, i za ten kredyt Panowie będziecie drogo płacić, czy chcecie, czy nie chcecie. Najtańszy kredyt wynosi dziś u nas 20% w stosunku rocznym, tak czy nie? Może ktoś dostał na 18%, ale to wyjątkowo.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#komentarz">(Głos: A czyja w tem wina?)</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#JędrzejMoraczewski">A jednak, proszę Panów, ten kredyt tańszy nie będzie tak długo, jak długo ten stan będzie trwał, to znaczy jak długo złoto do kas państwowych czy do Banku Polskiego nie wpłynie, jak długo mamy tylko taką ilość złota, że nie podobna więcej złotych wypuścić. Choćbyście ten budżet zmniejszyli o 200 milionów złotych na wydatkach administracyjnych — bo w dziale przedsiębiorstw państwowych i monopolów nie potrzeba zmniejszać budżetu, bo on się sam pokrywa — to wprawdzie w takim razie ten obieg wypadnie nie co dwa miesiące, lecz co dwa miesiące i dwa tygodnie każdy pieniądz przejdzie przez kasy państwowe, ale ani potanienia kredytu, ani wielkich rzeczy z tego spodziewać się nie należy.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#JędrzejMoraczewski">Nie jestem przeciwnikiem oszczędności w budżecie. Twierdzę, że nasz budżet jest za bardzo rozrzutny. A jest zanadto rozrzutny dlatego, że jest za dużo u nas złodziej, i jeżeli ludzie kradną, to kradną i z budżetu państwowego i z pieniędzy państwowych, bo państwowe to jest „kazionne”. Jestem jednak przekonany, że gdy się pojawi Rząd, który zacznie walczyć z tem złodziejstwem, to w ciągu 24 godzin będzie usunięty.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(Głos: Tak jest! Inny głos: Więc popierajmy złodziejstwo.)</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#JędrzejMoraczewski">Nie, ja nie popieram złodziejstwa, ale jestem przeświadczony, że jeżeli się zjawi rząd, który poruszy nadużycia podatkowe na Górnym Śląsku...</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#JędrzejMoraczewski">... który zacznie badać gospodarkę w P. K. O.,...</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Brawo na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#JędrzejMoraczewski">... i poleci badać kredyty, które się dawało Guzohanowi, to taki rząd zaraz wchodzi w stan kryzysu, przesilenia gabinetowego i nie może zostać. Uważam, że gabinet, który się podjął rewizji działu kredytowego w P. K. O., wydał na siebie wyrok śmierci.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy. Sprzeciwy w centrum. Głos: A Bank Rolny?)</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#JędrzejMoraczewski">Żebyście Panowie nie wiedzieć co robili, to jednak nam tych złodziejstw nie potraficie zarzucić.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(P. Erdman: Jeżeli stawia się teorię, że tylko dlatego zmienia się rząd, to trzeba to udowodnić.)</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#JędrzejMoraczewski">Ja nie mówiłem nic o osobach, ja nie wiem, czemu nożyce się odzywają, kiedy się w stół uderzy.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(Głos w centrum: A po co p. Wicemarszałek w stół uderza? P. Gruszka: Panie Marszałku, nie można w ten sposób życia w Polsce kwalifikować)</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#JędrzejMoraczewski">A jednak, proszę Panów, ja czytuję gazety. Ja czytuję i może mi Panowie powiedzą, od kiedy w organie, nazywającym się „Rzeczpospolitą”, rozpoczęły się ataki na Rząd? Przecież matematycznie można obliczyć od kiedy, od chwili poruszenia sprawy nadużyć podatkowych na Górnym Śląsku, a nie od kiedij ndziej.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#JędrzejMoraczewski">Dlatego poruszam, bo to są fakty, którym nikt nie może zaprzeczyć. Proszę zajrzeć do gazety i brać numer za numerem, brać fakty kiedy to się stało i kiedy się te ataki zaczęły. Mógłbym także mówić i o P. K. O.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Trzeba mówić!)</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#JędrzejMoraczewski">Można też skonstatować co tam było wtedy.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#komentarz">(P. Bitner: A może się co dowiemy o gospodarce w kooperatywach?)</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#JędrzejMoraczewski">Możemy mówić i o gospodarce w kooperatywach, mówcie, co chcecie, jednakże nikt z Was nie powie, że w naszym Klubie jest ktoś, kto wziął coś dla siebie z publicznych pieniędzy, tego nikt z Was nie potrafi powiedzieć, a my jednak o wielu z Was możemy to powiedzieć i udowodnić.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Klubu Chrześcijańskiej Demokracji. P. Sieciński: Prosimy o fakty, a nie o ogólnienia.)</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#JędrzejMoraczewski">Wy mówić możecie, ale udowodnić nie możecie.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki na ławach Chrześcijańskiej Demokracji. Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#JędrzejMoraczewski">Kiedy mówimy o oszczędnościach w budżecie, to realnie można zrobić oszczędności w budżecie wojskowym. Można wprowadzić zamiast dwuletniej służby wojskowej jednoletnią i dzięki temu możnaby zmniejszyć bez szkody dla siły obronnej Państwa stan prezencyjny wojska i przez to zmniejszyć wydatki. Ale gdy słyszę, że oszczędności w budżecie muszą pójść w kierunku zmniejszenia inwestycji, gdy słyszę, że ma się zmniejszyć wydatki na oświatę, wydatki na roboty publiczne, to po mnie ciarki przechodzą. Na czem od biją się te oszczędności w budżecie i do czego one zmierzają? Do zmniejszenia podatków bezpośrednich. Na co ma się zrobić oszczędności w budżecie? Ażeby zmniejszyć ciężar podatków bezpośrednich. Bo nikt z Panów nie myśli o tem, że możnaby obniżyć przedewszystkiem podatki pośrednie, możnaby obniżyć podatek np. od cukru, możnaby obniżyć podatek od artykułów niezbędnych dla życia codziennego. Panowie myślą tylko o obnażeniu podatków bezpośrednich, dlatego nie dziwcie się, że my na tę politykę gospodarczą nie bardzo się godzimy. Dlaczego my nie bardzo myślimy o oszczędnościach budżetowych? Dlatego, ponieważ boimy się, że Panowie przedewszystkiem uderzycie w oświatę i uderzycie w roboty publiczne, dwie rzeczy, których my nie chcemy naruszać. A właśnie podatki bezpośrednie są ciężkie tylko dla organizmu chorego, ale nie są ciężkie dla organizmu zdrowego. One byłyby nawet bardzo niskie. Tu trzeba myśleć nie o tem, by chwilowo obniżyć podatki bezpośrednie, lecz o tem, by uleczyć sam organizm.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#JędrzejMoraczewski">Drugą receptą, którą Panowie macie i którą także ma Rząd — jest pożyczka zagraniczna. Skąd tę pożyczkę zagraniczną dostać? Jest właściwie tylko jedno źródło na całym świecie, to są Stany Zjednoczone Północnej Ameryki. Naprawdę, nigdzieindziej, ani we Francji, ani w Anglii, realnej pożyczki nikt nie dostanie, gdyż mamy przykład, że rząd francuski sam zaciągał pożyczkę interwencyjną w Stanach Zjednoczonych na 100 milionów dolarów, zamiast szukać jej u swoich własnych obywateli w kraju. Mamy także przykład, że w Anglii są wielkie trudności kredytowe. Wiedzą o tem wszyscy, którzy z Anglią mają stosunki. Proszę Panów, każda pożyczka zagraniczna, a zwłaszcza amerykańska, musi być droga. Panowie twierdzicie, że ten lub ów rząd inną pożyczkę zaciągnie, tańszą, na lepszych warunkach. Być może. Ale nie widziałem jeszcze rządów, któreby na korzystniejszych warunkach zaciągały pożyczki zagraniczne. Mówiono wprawdzie przy różnych rządach poprzednich o możności zaciągnięcia pożyczki, nawet wymieniano, gdzie i u kogo miały być zaciągnięte te pożyczki, wszystko to jednak okazało się bańką mydlaną, wszystko okazało się nierealnem, a niejedno wyglądało jak farsa. Myśmy zaciągnęli jedyną pożyczkę dillonowską na 35.000.000 dolarów. Ta wypadła nam bardzo drogo. Co do tej obecnej pożyczki, to jeden z moich przedmówców odczytał z gazety plotkę, jakoby Boden credit Anstalt w Wiedniu za pośrednictwo zażądał 4%. Nie wiem, czy to prawda, czy nie, ale to bądźcobądź dowodził ponad wszelką wątpliwość, że ta pożyczka, jak i następne w przyszłości tańsze nie będą. Panowie nie znajdą takiego dobrodzieja kapitalisty amerykańskiego, któryby nie chciał zedrzeć z nas skóry przy udzielaniu nam pożyczki. Ci, którzy mówią, że można na lepszych warunkach dostać pożyczkę, sądzą, że można znaleźć takich filantropów, którzyby powiedzieli: „Puławski walczył w Ameryce, Kościuszko walczył w Ameryce, Mickiewicz był wielkim poetą, więc damy wam tanią pożyczkę”. Ale to są drapieżne rekiny, które z nas zedrą ostatnią koszulę, gdy nam pożyczą. Przecież co do tego trudno się łudzić, zasłaniać sobie oczy i mówić, że jest inaczej.</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#JędrzejMoraczewski">Pożyczka zagraniczna razem z pośrednictwem będzie nas zawsze kosztowała 10, 12, 13. czy wiele tam procent z naszemi dodatkami bankowemi. Do tego proszę dodać 3%, to będzie 15, a proszę wziąć teraz żyro, to znaczy, że niżej 20% w żadnym kraju pożyczki nie dostaniemy. Może ją dostaniemy o 1% taniej lub drożej. Nie lekceważę bynajmniej tego 1%, ale nie wyobrażajcie sobie Panowie, żeby można było zaciągnąć pożyczkę, jakbyśmy chcieli, na 8% rocznie i że tej sztuki ktośkolwiek dokazać potrafi. Ten kredyt zaciągnięty za granicą zawsze będzie drogi. A ponieważ tylko takiego kredytu, tylko takiego kapitału szuka się dla ustroju kapitalistycznego, a tego kapitału szukać ma państwo i szuka go dotychczas, więc czyśmy tego chcieli, czy nie, czy jest na to ustawa, czy nie, ostatecznie doszliśmy w Polsce do tego, że mamy ten kapitał obrotowy upaństwowiony, bo on jest w tej chwili tylko w rękach Państwa. I ten ktoś kto chce dostać kapitał, kredyt, pieniądze, musi iść do banku państwowego, bo nikt inny mu nie da, gdyż nie ma, musi iść do Państwa. I teraz obradujemy nad ustawą o zaciągnięciu pożyczki, która Państwu da pieniądze, i to Państwo będzie dawać pożyczki, ten kapitał obrotowy przedsiębiorcom.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#JędrzejMoraczewski">Jeżeli tak ma być — a tutaj wszyscy Panowie są zgodni co do tego, że innego wyjścia jak pożyczka niema, i ci nawet, którzy się sprzeciwiają, powiadają: jedynem wyjściem jest pożyczka, i ja również to dawno już mówiłem, że pieniądze trzeba pożyczyć — to jest jasne i naturalne, że Państwo musi rozciągnąć kontrolę nad tymi, którym będzie pożyczać. Przecież ten dług jest zaciągnięty przez ogół, przez całe nasze społeczeństwo, i jeżeli będzie pożyczka zaciągnięta, to za nią wszyscy mamy płacić z pieniędzy podatkowych, zatem konieczną jest rzeczą czuwać nad temi pieniędzmi, aby były zwrócone, a to może się stać tylko wtedy, jeżeli równocześnie przyjdzie państwowa kontrola nad tymi wszystkimi, którzy z tych kredytów będą korzystali.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#komentarz">(Głos: To znaczy powiększyć liczbę urzędników.)</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#JędrzejMoraczewski">Czy to będzie powiększenie liczby urzędników, czy nie będzie, to jednak ta kontrola jest rzeczą konieczną, bo to są pieniądze publiczne, to jest własność państwowa. Jeżeli ta pożyczka dojdzie do skutku, to będzie ona własnością Państwa i Państwo, dostarczając swoim obywatelom pieniędzy, musi mieć tę pewność, że oni te pieniądze oddadzą i musi mieć kontrole nad tem, na co oni to biorą. Czy to wywoła powiększenie liczby urzędników, czy nie, to jest wszystko jedno. Dlatego to postanowienie w uchwale komisyjnej, która mówi o konieczności kontroli i o sposobie tej kontroli, uważam za nieodłącznie związane z całą myślą zaciągnięcia pożyczki i to stanowi jedną nie dającą się logicznie rozerwać całość. Ale z tych samych powodów również, mojem zdaniem, należy odrzucić artykuł, który mówi o dostarczeniu tej pożyczki bankom prywatnym i o wlewaniu kredytów w życie gospodarcze za pomocą banków prywatnych. Wystarczą zupełnie banki państwowe i tylko przez banki państwowe i przy pomocy banków państwowych może być przeprowadzona kontrola. Jeżeli pieniądze pójdą do banków prywatnych, to rozdział ich usunie się z pod kontroli i kontroli nad pożyczaniem tych pieniędzy nie będzie można przeprowadzić. I dlatego ten artykuł o popieraniu banków prywatnych jest nielogiczny, niezgodny z tem, co wynika z natury rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#JędrzejMoraczewski">Ja sobie wyobrażam, że pożyczka udzielona przez Państwo, jeżeli Państwo rozciąga kontrolę nad przedsiębiorstwem, powinna być tańsza, niż każda inna, bo wtedy nie powinno się wymagać, jak to się dziś wymaga, dwóch podpisów i jeszcze jednego żyra banku. To żyro banku powinno odpaść. W ten sposób mogłaby być taka pożyczka tańszą, ale oczywiście pod kontrola Państwa. Mimo to nie wyobrażam sobie, aby ta pożyczka zagraniczna mogła uzdrowić nasze życie gospodarcze. Najpierw nie jest ona dostatecznie wysoka. 600 milionów złotych, proponowane w projekcie — jeszcze ich nie mamy — to jest zaledwie cząstka tego, czego my potrzebujemy. Tej sumy, jakiej potrzebujemy, nie uzyskamy ze Stanów Zjednoczonych, i dlatego, jeżeli przed chwila p. pos. Gruszka mówił, że trzeba było od samego początku szukać wyjścia w pożyczce zagranicznej, że on to dawno przewidywał, i zarzut robił Rządowi p. Grabskiego, że Rząd ten dopiero teraz wszedł na drogę pożyczek, to mi się zdaje, że jest to taką samą utopją i złudzeniem, jak utopią jest to, że nasze położenie gospodarcze zależy od osoby. My ze Stanami Zjednoczonemi mamy stosunki handlowe takie, że one do nas przywożą swoje towary, a my do nich nie wywozimy prawie nic. Od r. 1922 do czerwca 1925 nasz bilans handlowy z innemi krajami był pasywny na 706 milionów złotych, a ze Stanami Zjednoczonemi w tym samym czasie był pasywny na 804 miliony złotych i ani jednego dnia nie mieliśmy aktywnego bilansu ze Stanami Zjednoczonemi. Dla Stanów Zjednoczonych te 804.000.000 są małą pozycją, dla nas jest to pozycja olbrzymia. Jednak oni zawsze umieją dobrze rachować, i nie są ludźmi, którzyby się z małym dochodem nie liczyli. Po co nam mają dawać tyle pieniędzy, żebyśmy wyszli ze wszystkich trudności gospodarczych, kiedy oni mogą nam dać tylko tyle, żebyśmy nie zdechli, ale nie tyle, żebyśmy mogli żyć. Uważam projekt wysokiej pożyczki za utopję. Oni dadzą nam małą pożyczkę, zedrą dobrze, ale pożyczki tak dużej, jakiej potrzebujemy, nie dostaniemy, a oni zawsze będą mieli ten stosunek, że od nich ich towary będziemy brali, a oni od nas nic.</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#JędrzejMoraczewski">Dlatego się nie spodziewam, żeby wyjściem z tej sytuacji mogła być pożyczka. Ja od niej spodziewam się tylko tego, co mówił poseł Gruszka o bilonie, że to ma być pas ratunkowy. To jest tylko taka „pieredyszka” na 3–4 miesiące, jeżeli wogóle ta pożyczka przyjdzie, to nie p. Grabski ją zje, jak mówił p. Wyrzykowski, ona jest za mała, bo przecież my 10 miliardów złotych pożyczki nie dostaniemy. My dostaniemy pożyczkę niewielką i ta pożyczka zniknie, wsiąknie w życie gospodarcze i okaże się zamałą. I tak jak Panowie przy tej pożyczce dillonowskiei pokłóciliście się, czego wyrazem jest atak na Grabskiego, tak samo pokłócicie się przy tej nowej pożyczce, która będzie 3 czy 4 razy większa od dillonowskiej, i znowu powiecie, że trzeba personalne zmiany wprowadzić, a nie tykać rzeczy zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#JędrzejMoraczewski">Wreszcie za trzeci sposób ratunku uważacie Panowie zmianę ustaw o czasie pracy i zmianę t. zw. reform społecznych, robotniczych. P. poseł Wierzbicki bardzo gorąco apelował do nas i w komisji i tu w Sejmie i mówił: kraj jest w ciężkiem położeniu, ja widzę to ciężkie położenie, wszyscy muszą swoją rękę przyłożyć, przyłóżcie i wy — ja powtarzam mniej więcej dokładnie słowa p. Wierzbickiego — zgódźcie się albo na przedłużenie czasu pracy, albo na zniżkę płac robotniczych — p. Wierzbicki wołałby podwyższenie czasu pracy — zgódźcie się, aby nasze ustawy robotnicze pozwalały robotnikom pracować tak długo, jak pracuje się we Francji, to znaczy, żeby znieść 46 godzinny tydzień pracy i zmienić go na 48-godzinny.</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#JędrzejMoraczewski">Najpierw, proszę Panów, zastanówmy się, co to znaczy realnie, jakie to da wyniki. Co to więc znaczy przedłużenie pracy o 4%, bo zmiana 46 godzin na 48 stanowi 4%. Przypuśćmy na chwilę, że przedłużenie czasu pracy nie pociągnie za sobą podwyżki płacy i że na płacach robotniczych zaoszczędzi się przez to 4%. Ale w kosztach produkcji jaki procent ma płaca robotnicza? W różnych przemysłach różny. W hutnictwie około 13%, w piekarstwie 15%, niewątpliwie są przemysły jak drukarstwo, w których ten procent większą rolę odgrywa, ale weźmy przeciętnie przemysły, w których płaca robotnicza wynosi 50%. Weźmy te przemysły, w których płaca stanowi 50%, to jeżeli zaoszczędzenie czasu pracy wyniesie 4%, daje to w kosztach produkcji 2% zniżki. Tymczasem obciążenie w kapitale obrotowym, za który płacimy teoretycznie 20% rocznie, a praktycznie 3 do 4% miesięcznie, wynosi 36–48% rocznie, i nad tem przechodzi się do porządku dziennego, byle robotnik zdecydował się przedłużeniem czasu pracy koszta produkcji obniżyć o 2%. Efektu pieniężnego nie da to żadnego, ani nie przysporzy pracy choćby dla jednego bezrobotnego.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#komentarz">(P. Michalski: Przykład Niemiec mówi co innego.)</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#JędrzejMoraczewski">Przykład Niemiec — w Niemczech jest do dziś dnia 400.000 bezrobotnych według statystyki.</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#JędrzejMoraczewski">(P. Michalski: A było przedtem 3 miliony.)</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#JędrzejMoraczewski">W czasie wojny...</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#komentarz">(P. Michalski: Nie w czasie wojny)</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#JędrzejMoraczewski">...w czasie pokoju nie było 3 milionów.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#komentarz">(P. Michalski: Ja przedłożę dokumenty.)</u>
          <u xml:id="u-13.75" who="#JędrzejMoraczewski">Kiedy przedłużano czas pracy nie było 3 milionów.</u>
          <u xml:id="u-13.76" who="#komentarz">(P. Michalski: Tak jest, Panie Marszałku.)</u>
          <u xml:id="u-13.77" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę patrzeć do statystyki.</u>
          <u xml:id="u-13.78" who="#komentarz">(P. Michalski: Właśnie wczoraj w wydawnictwie Ligi Narodów to skonstatowałem.)</u>
          <u xml:id="u-13.79" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów, w Niemczech liczba bezrobotnych zmniejszyła się wskutek udzielenia wielkich kredytów przez Amerykę przemysłowi niemieckiemu i wielkich kredytów państwu niemieckiemu na zafundamentowanie waluty, wtedy gdy dostali blisko 2 miliardy marek złotych, z tą chwilą im się polepszyło.</u>
          <u xml:id="u-13.80" who="#komentarz">(P. Michalski: W urzędowej statystyce skonstatowałem trzy dni temu całkiem inny stan rzeczy. Głos: Pan zawsze konstatuje. P. Michalski: Pan sobie sam to może wydobyć. Głos: Myśmy Pana przekonali, że Pańskie statystyki są mylne. P. Michalski: Kto, kiedy? Które statystyki?)</u>
          <u xml:id="u-13.81" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów, przedłużenie czasu pracy. Przedłużenie czasu pracy co nam da? Ostatecznie przypuśćmy nawet, że da więcej, aniżeli to, co ja wyliczyłem. Lecz zmniejszenie kosztów produkcji na czyją korzyść pójdzie? To pójdzie do prywatnej kieszeni prywatnych kapitalistów. Panowie w ten sposób chcą odtworzyć kapitał zniszczony przez wojnę, odtworzyć kapitał przez powiększenie swoich zysków kosztem robotników. Gdyby robotnicy wiedzieli, że to obniżenie kosztów produkcji pójdzie na rzecz publiczną, na rzecz Państwa, czy gminy, wtedy byłoby współmierną rzeczą mówić o czasie pracy, ale jeżeli to ma pójść na korzyść prywatnych kapitalistów, to nie są współmierne rzeczy, o którychby można mówić.</u>
          <u xml:id="u-13.82" who="#JędrzejMoraczewski">Robotnicy mogą zrobić ofiarę na rzecz dobra publicznego, ale nie na rzecz kieszeni prywatnej. Więc apel p. Wierzbickiego do nas wychodzi na to tylko, ażeby zrezygnować, zniżyć czas pracy i aby zyski z tego obniżenia wpłynęły do kieszeni prywatnego przedsiębiorcy. Na tem sprawa publiczna nie zyska, życie gospodarcze się nie poprawi. Mieliśmy wypadki, iż nasi przedsiębiorcy lokowali wielkie ilości kapitałów za granica i nie jesteśmy pewni, czy zyski te nie będą ulokowane znowu zagranicą, potem zaś przemysłowcy zaapelują znowu do kredytu państwowego i gdy go nie dostaną, zamkną z zimną krwią fabryki i wyrzucą robotników na bruk. Uważam, że to byłoby cofaniem się wstecz, w czem klasa robotnicza nie ma żadnego interesu. W naszym programie jest, ażeby dążyć do zmiany ustroju dzisiejszego, ustroju kapitalistycznego na inny. Widzimy, jak ten ustrój jest podważany stopniowo, jak został on podważony w czasie wojny, kiedy prywatną własność każdy feldfebel, czy generał pomiatał jak chciał. A skoro po wojnie ustrój kapitalistyczny okazał się niemającym kapitału, to gdybyśmy przez przedłużenie czasu pracy i zmianę ustaw społecznych dopomogli do tego, ażeby ustrój kapitalistyczny napowrót się umacniał, postąpilibyśmy źle nie tylko z punktu widzenia robotniczego, ale także z punktu widzenia naszego stronnictwa, naszej partii, postąpilibyśmy jak ostatni głupcy, takimi jednak nie jesteśmy i na to nie pójdziemy.</u>
          <u xml:id="u-13.83" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów, wracam teraz do ustawy. Ten projekt ustawy jest jednym fragmencikiem z naszego położenia gospodarczego, jest fragmencikiem, który go nie załatwia, lecz daje tylko pewnego rodzaju pieredyszkę, możność odetchnięcia i szukania racjonalnych, logicznie z tego przedstawienia rzeczy wynikających wniosków, któreby wyprowadziły nas z trudnego położenia gospodarczego. Chociaż uważamy to za ustawę przejściową, która przyniesie jedynie chwilową ulgę, jednak ze względu na wielką ilość bezrobotnych, nie mamy prawa powiedzieć, że nas to mało obchodzi, że się od tego usuwamy i dlatego będziemy za wnioskiem udzielenia Rządowi pełnomocnictw do zaciągnięcia pożyczki za granicą głosowali, nie sądząc, żeby to było zasadniczem polepszeniem, lecz z całą świadomością, że za kilka miesięcy stanie przed nami po raz drugi ta sama sprawa. Spodziewamy się, że będzie wtedy czas i moment rozwinąć w zupełności w formie pozytywnych wniosków nasz program, który umożliwi wyjście z sytuacji, ale widząc, jak Panowie dziś wydzierają sobie włosy, nie zdając sobie dokładnie sprawy z ciężkości dzisiejszego położenia, twierdzimy, że Wy nie znajdziecie w tej chwili nic innego, prócz drobnej poprawy stosunków, jeśli zaciągnięcie pożyczki 600.000.000 zł wogóle okaże się możliwem.</u>
          <u xml:id="u-13.84" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. ks. Kaczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#ZygmuntKaczyński">Wysoki Sejmie! P. Wicemarszałek Moraczewski postawił nas wobec dylematu: albo ustrój kapitalistyczny, a wtedy niech się przemysłowcy starają o kapitały, albo ustrój inny i wtedy zapanuje raj na ziemi, raj w społeczeństwie, bo będzie się można obyć bez kapitałów. Jestem przekonany, że w tym drugim ustroju p. Wicemarszałek Moraczewski nie zechciałby zostać premierem i dotychczas nie mieliśmy Rządu, nie mieliśmy państwa, któreby mogło obejść się bez kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#ZygmuntKaczyński">Wobec tego uważam za rzecz najbardziej wskazaną w obecnym czasie przystąpić odrazu do merytorycznej dyskusji nad przedłożona ustawą. Otóż, proszę Panów, początkowy ustęp art. 1 ustawy, która ma zażegnać nasz kryzys finansowy i gospodarczy, sam przez się charakteryzuje dzisiejszą sytuację i jest jej odbiciem. Obok, zdania które mówi o użyciu tej pożyczki, mianowicie wskazuje na cele gospodarcze, znajduje się drugi ustęp, który zakazuje używania Rządowi tej pożyczki na cele budżetowe, administracyjne, na cele przedsiębiorstw i monopoli państwowych. Zestawienie tych dwóch zdań jasno pokazuje, że o ile Sejm daje upoważnienie Panu Premierowi do zaciągnięcia pożyczki, to tylko na cele produkcyjne, nie zaś na skonsumowanie lub załatanie dziur w budżecie, krajowi zaś ma ona posłużyć do sanacji naszego życia finansowego i gospodarczego, do powiększenia obiegu pieniądza i uzyskania taniego kredytu, do puszczenia w ruch warsztatów pracy i zatrudnienia bezrobotnych. Użycie tej pożyczki na inne cele, jak np. budżet lub beznadziejne przedsiębiorstwa państwowe wywołałoby za kilka miesięcy jeszcze ostrzejszy kryzys gospodarczy, niż obecny, a ten z góry odciąłby nam wszelką możność uzyskania jakiejkolwiek pożyczki w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#ZygmuntKaczyński">Sama tylko pożyczka, chociażby była duża i na lepszych warunkach zawarta, niż dotychczasowe pożyczki amerykańska lub włoska — już o ostatniej lombardowej pożyczce Reserve Banku nie wspominam — nie zdoła zażegnać naszego kryzysu gospodarczego. Jeżeli nie będą usunięte te wszystkie przyczyny i objawy choroby, która toczy nasz organizm oddawna, nic nie pomoże wstrzyknięcie zdrowej krwi do organizmu, w którym pozostają jeszcze dawne bakcyle choroby. Kryzys gospodarczy przedewszystkiem został spowodowany polityką budżetową naszego Państwa. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że żyliśmy i żyjemy nad stan. Wbrew p. Marszałkowi Moraczewskiemu muszę stwierdzić, że nasz budżet ma za szerokie ramy dla naszego Państwa. Jeżeli porównamy nasz budżet z budżetami innych państw, to widzimy, że poszliśmy w zupełnie innym kierunku, niż państwa, które posiadają klasyczne budżety, jak np. Anglia. W 1919 r. dochody Anglii wynosiły 880 milionów funtów szterlingów, rozchody 2.579 milionów — różnica więc na minus wynosiła 1.690 milionów. W r. 1920 przychody już wynosiły 1.339 milionów, rozchody 1.665 milionów, różnica została tylko — 326 milionów. W r. 1921 widzimy tam w przychodach 1.425 milionów, w rozchodach 1.195 milionów i już różnice mamy in plus 230 milionów. W latach następnych jesteśmy również świadkami nadwyżki w dochodach nad rozchodami, zaś w r. 1924 przychody wynosiły 830 milionów, rozchody 781 milionów, to znaczy, że różnica in plus pozostała na 49 milionów. U nas budżet szedł w zupełnie innym kierunku. Kiedy w Anglii z roku na rok następowała kompresja wydatków i w związku z tem następowało również obniżenie podatków i danin państwowych, to u nas zupełnie przeciwnie: z roku na rok budżet się powiększał i powiększały się w związku z tem wszystkie podatki i daniny państwowe. Dla charakterystyki przytoczę budżety nasze w latach poprzedzających. W roku 1922 wydatkowano 889.000.000 złotych, w r. 1923 961.000.000 złotych, w r. 1924 1.627.000.000 złotych, a w r. 1925 preliminowano 2.165.000.000 złotych. Odpowiedzialność za tego rodzaju stan rzeczy spada na Rząd, na Sejm i na społeczeństwo. Na Rząd spada dlatego, że Rząd w zbyt szerokich ramach przedstawiał Sejmowi preliminarze budżetowe i nie mógł się zdobyć na prawdziwą i istotną oszczędność. Przeciw Sejmowi również powstaje zarzut, że Sejm każdy budżet państwowy rozszerzał i nie umiał się również zdobyć na kompresje wydatków. Przeciw społeczeństwu również powstaje zarzut, że tak w prasie, jak w zabiegach poszczególnych grup i warstw, starało się o to, żeby budżet obejmował różne wydatki na cele specjalne.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#ZygmuntKaczyński">Rząd zlekceważył pod tym względem również rady Hiltona Younga. Na początku r. 1924 Hilton Young zwrócił się do naszego Rządu z przestrogą, żeby budżet Państwa Polskiego nie przewyższał 800.000.000 złotych. O ilebyśmy uwzględnili dzisiejszy spadek pieniądza, to budżet powinien się obracać najwyżej w ramach 1 miliarda złotych. Z przerażeniem patrzył Young na to, jak wydatki w pierwszych miesiącach 1924 r. przekraczały 80 milionów złotych, gdy wpływy w końcu r. 1923 nie przekraczały 35 milionów złotych średnio. Chcąc wobec tego pokryć wydatki budżetowe, Rząd zastosował nadzwyczajną śrubę podatkową, która zupełnie podkopała nasze życie gospodarcze, a faktem jest, że zawiodły wszystkie podatki bezpośrednie, podatek dochodowy przyniósł w 1924 r. 52% sumy preliminowanej, podatek majątkowy w tym samym roku przyniósł 60% spodziewanych wpływów, a za 9 miesięcy roku 1925 wyniósł zaledwie 23% preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#ZygmuntKaczyński">Przedsiębiorstwa państwowe miały przynieść w 1924 r. 100 milionów złotych netto, lecz nie tylko ich nie przyniosły, jeszcze Rząd do tych przedsiębiorstw z podatków dopłacił 99.300.000 zł. Mamy tę cyfrę zawartą w preliminarzu budżetowym na ten rok, znajduje się ona w referacie p. posła Michalskiego. Hilton Young przestrzegał Rząd także co do podatku majątkowego. Bardzo charakterystycznie zaznaczył on swoje stanowisko co do podatku majątkowego, mówiąc: „Im szybciej będą zebrane dochody w ciągu pierwszych miesięcy roku, tem trudniej będzie je ściągnąć w miesiącach następnych. Ściągnięcie każdej raty podatku przez wyczerpanie zasobów gotówkowych podatników utrudnia ściąganie rat następnych”. Rząd nie posłuchał niestety Hiltona Younga i dlatego też przeżywamy tę ciężką sytuację i doszliśmy do obecnego stanu i głowimy się, w jaki sposób z niego wyjść. Hilton Young widział, że jego przestrogi są w próżnię rzucane, i powiedział też, że „rząd odrazu chce biegać, zanim nauczy się chodzić”.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#ZygmuntKaczyński">Bez przeprowadzenia oszczędności, i to radykalnych oszczędności w naszym budżecie państwowym, nie możemy absolutnie myśleć o uzdrowieniu naszej sytuacji gospodarczej. Oszczędności dotychczas prawie zupełnie nie robiono. Wprawdzie mamy już od dwóch lat Komisariat Oszczędnościowy, ale działalność jego nie przyniosła żadnych korzyści w zakresie oszczędności. Musze zwrócić uwagę prócz tego na objaw bardzo ujemy, o którym wspomniał p. Wicemarszałek Moraczewski, muszę wspomnieć o tych wielkich, szalonych poprostu nadużyciach, które dzieją się w różnych naszych resortach państwowych, a zwłaszcza w Ministerstwie Spraw Wojskowych i w Ministerstwie Kolei. Wymienia się różne nazwiska, nie oszczędza się nawet osób wysoko postawionych. Jedno z pism donosi, że nadużycia w Ministerstwie Spraw Wojskowych wynoszą około 150 milionów złotych, a w Ministerstwie Kolei 200.000.000. Jestem przekonany, że ta cyfra jest mocno przesadzona. Ale nawet jeżeli jest w przybliżeniu słuszna, to i tak świadczy o naszych niezdrowych stosunkach i o tem, iż byłby największy czas wziąć się do tego, by raz skończyć z temi nadużyciami, które szkodzą i kompromitują nas. A co się zwykle dzieje? Dzieje się to, że się ujawnia nieudolność, a nie złą wolę albo złodziejstwo, albo przewleka się sprawy w nieskończoność, idą one do sądu, zacierają się w pamięci i następnie się je umarza. Dlatego cała opinia publiczna domaga się skończenia raz z temi nadużyciami.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#ZygmuntKaczyński">Następnie drugim kardynalnym warunkiem uzdrowienia naszego życia gospodarczego jest nowa polityka gospodarcza. Nie jest czas po temu, ażeby rzucać wzajemnie insynuacje, zarzuty, że winni są dzisiejszej sytuacji gospodarczej albo przemysłowcy, albo robotnicy. Uważam przedewszystkiem i wszyscy się chyba na to zgodzą, że nasz aparat gospodarczy nie jest dostosowany do całości i potrzeb naszego narodu. Powstał ten aparat gospodarczy nie w ewolucji naszej historycznej, nie byt obliczony na potrzeby tego obszaru, który się stał polskim rynkiem wewnętrznym. Spółczesna Polska nie posiada dotąd własnego aparatu gospodarczego w całem tego słowa znaczeniu. Ten organizm musi się wytworzyć z tego, co jest, a stać się to może przez organizowanie poszczególnych dziedzin państwowych, przez sharmonizowanie rozwoju i potrzeb każdego z tych działów z rozwojem i potrzebami Państwa, jako całości.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#ZygmuntKaczyński">Ale realizacja tego ideału wymaga dłuższego czasu. Ubiegłe lata nie były stracone dla rozwoju naszego przemysłu i handlu bezpowrotnie, chociaż z drugiej strony nie sprzyjały prawidłowej budowie naszego życia gospodarczego. Na fundamencie inflacyjnym tego życia oprzeć nie było można. Łudziliśmy się, żeśmy rozbudowywali nasze życie gospodarcze w czasie inflacji. Na złudzenie nasze wpływał fakt, że koszty produkcji naszej i ceny nie mogły nadążyć za spadkiem naszej marki.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#ZygmuntKaczyński">Przewlekły charakter naszego kryzysu gospodarczego w pewnej mierze możemy tłomaczyć tem, że nasz aparat gospodarczy nie jest dostosowany do potrzeb gospodarczych kraju, jak również tem, iż jest om następstwem niewspółmierności, jaka panuje pomiędzy podażą a popytem kapitału na naszym rynku pieniężnym. Nasz aparat gospodarczy, nie tylko ściśle wytwórczy, ale i pośredniczący w dziedzinie obrotu handlowego i pieniężnego, jest zbyt wielki w stosunku do naszych środków finansowych. Aparat ten w okresie inflacji został rozbudowany bez żadnego programu, bez żadnego gospodarczego uzasadnienia. Obecnie, kiedy przy sanacji każdy grosz musi być użyty celowo, nie może być mowy o utrzymaniu przy życiu wszelkich nowotworów inflacyjnych, które miały na celu wyzyskiwanie koniunktur chorego pieniądza. Uważam, że jest rzeczą konieczną, aby przy zdobyciu nowych kredytów i udzieleniu ich nastąpiła selekcja przedsiębiorstw, które będą mogły otrzymywać kredyty czy z Banku Gospodarstwa Krajowego, czy z Banku Polskiego. Z wszelkim protekcjonizmem w dziedzinie rozdzielania kredytów — na co nam się skarżą — musimy raz skończyć. Rząd musi popierać przedsiębiorstwa, które wydatniej, dobrze i tanio pracują dla rynku, nie otaczać zaś protekcjonizmem słabych i anemicznych warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#ZygmuntKaczyński">Typowym przykładem tego protekcjonizmu jest przemysł cukrowniczy. Z każdego hektara buraczanego w Poznańskiem i na Pomorzu otrzymuje się 46 centnarów metrycznych cukru przy 15 procentowej wydajności cukru. W Kongresówce z 1 hektara buraczanego otrzymuje się 29 centnarów metrycznych cukru przy wydajności cukru 14%.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#ZygmuntKaczyński">Gdy weźmiemy przemysł ceramiczny, to widzimy ten sam objaw. Obecnie w Warszawie 1000 sztuk cegieł kosztuje 58 zł, gdy w Poznańskiem te same 1000 sztuk kosztują tylko 36 zł, ale przewóz tej cegły z Poznańskiego do Warszawy kosztuje 24 zł od 1000 sztuk i oczywiście nie można mówić o racjonalnej rozbudowie miast, gdy tak przemysł ceramiczny jak i przemysł drzewny są obłożone tak wysokiemi taryfami.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#ZygmuntKaczyński">Obowiązek udzielania kredytów ciąży nie tylko na bankach państwowych, ale tak samo spada i na Bank Polski. Otóż ze sprawozdań innych państw, szczególnie państwa, które się znajdowało tak samo w okresie inflacyjnym, jak Rzesza Niemiecka, dowiadujemy się, że pierwszym obowiązkiem Banku Reszy było udzielanie kredytów przedsiębiorstwom, nasycenie ich i umożliwienie im produkcji. U nas zupełnie inaczej się działo, u nas uważaliśmy, że Bank Polski został po to utworzony, aby tylko pilnować kursu złotego. Okazało się, że po kilkunastomiesięcznej pracy tego banku i kurs złotego się załamał. Następstwem tego są straszne stosunki gospodarcze, prestige Polski został poderwany za granicą i utrudnione zostało zaciągnięcie pożyczki. A przecie Bank Polski nie odrazu się znalazł w tym kryzysie, powinien był obserwować sytuację, powinien był obserwować nasz bilans handlowy i płatniczy. Widział doskonale Bank Polski, że niedobór w bilansie handlowym w zeszłym roku wyniósł 212 milionów zł, a w ciągu 15 miesięcy ten niedobór doszedł do 649 milionów plus 100 milionów na wydatki wojskowe, wynosił więc razem 749 milionów.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#ZygmuntKaczyński">A prócz przyczyn czysto materialnych, które spowodowały dzisiejszą ciężką sytuację gospodarczą, są również i przyczyny psychiczne, które doprowadzają do tego, że ta sytuacja staje się jeszcze coraz gorsza. Proszę Panów, nastąpiła ogromna depresja i zniechęcenie w kołach przemysłowych, w kołach robotniczych widzimy nędzę, widzimy szalone bezrobocie, które coraz bardziej się powiększa i dzisiaj już dochodzi, jak ostatnie cyfry urzędowe wskazują, do 213.000 bezrobotnych. Widzimy też, że coraz więcej wśród warstwy robotniczej wzmaga się niezadowolenie z dzisiejszego stanu rzeczy. Ale nie tylko są niezadowoleni ci, którzy nie pracują, przecież jest teraz na porządku dziennym, że nawet robotnikom pracującym czy to dla wojska, czy to dla innych przedsiębiorstw handlowych, po kilka tygodni nie wypłaca się pensji, a gdy się spytać dlaczego, to przedsiębiorca mówi, że chodzi od mięsiąca z asygnatami państwowemi i nie może otrzymać ani grosza na zapłacenie robotników.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu p. Grabski: Zawsze się wypłaca.)</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#ZygmuntKaczyński">Wielu oświadczyło, proszę Pana Premiera, że właśnie wskutek tego nie można płacić robotnikom. Depresja i nędza społeczeństwa doprowadza do skutków niesłychanie zagrażających całemu życiu społecznemu, szczególnie moralnemu. Widzimy, że się powiększa liczba samobójstw, mnóstwo ludzi pada z głodu codziennie — widzimy, że sytuacja staje się zastraszająca.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#ZygmuntKaczyński">Otóż, żeby ten okres tak ciężki przeżyć, nie czas na różnego rodzaju porachunki partyjne, nie czas na obronę swoich zasad partyjnych, ale jest dzisiaj największy czas do konsolidacji wszystkich sił narodu, ażebyśmy mogli wyjść z dzisiejszej sytuacji. Uważamy, że w dzisiejszym momencie, kiedy oczy całego narodu zwrócone są na Sejm i Rząd, te dwa czynniki przedewszystkiem powinne ze sobą współdziałać i mieć do siebie nawzajem zaufanie. Klasycznym przykładem dla nas niech będzie Francja, która nie znajduje się w tak ciężkiem położeniu, jak my, bo tam wszystkie warsztaty pracy pracują, jest tam coprawda ciężka sytuacja finansowa, ale daleko jeszcze od tej, jaka dziś u nas istnieje. Otóż we Francji przy tym kryzysie finansowym został złożony prezydentowi republiki i następnie ciałom ustawodawczym i rządowi memoriał, podpisany przez 50 prezesów największych stowarzyszeń, zawierających tezy następujące: „Obecny kryzys finansowy jest wyjątkowo poważny. Jeżeli natychmiast nie będą powzięte energiczne środki zaradcze, kryzys dzisiejszy może się przerodzić w kryzys polityczny i społeczny o skutkach groźnych. Obecny stan rzeczy jest skutkiem kryzysu zaufania, któremu położyć może kres jedynie jednomyślność narodu. Uzdrowienie finansów powinno być dziełem wszystkich obywateli i dokonane bez jakiejkolwiek ingerencji partyjnej”.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#ZygmuntKaczyński">Klub Chrześcijańskiej Demokracji uważa również, że sanacja dzisiejszej sytuacji gospodarczej i finansowej może się odbyć jedynie wysiłkiem nas wszystkich. Uważamy, że sytuacja dzisiejsza, aczkolwiek nie jest beznadziejna, jednak z dnia na dzień coraz bardziej się pogarsza i daje wszystkim ludziom, którzy patrzą w przyszłość naszego narodu, dużo do myślenia. Dlatego zwracamy się do wszystkich stronnictw, zasiadających w tym Sejmie z apelem, żeby zechciały się ze sobą porozumieć, żeby zechciały zawiesić choć na pewien czas oręż walki, ażeby się wzięły do współpracy i wszystkiemi siłami razem z Rządem i przy poparciu narodu potrafiły dokonać wielkiego dzieła sanacji, na które dziś naród czeka i któremu staramy się dziś właśnie podołać.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#ZygmuntKaczyński">Dlatego też w tem rozumieniu, że ta ustawa jest koniecznością państwową, w tem rozumieniu, że ani chwili dłużej nie możemy odwlekać sanacji gospodarczej i finansowej naszego Państwa, klub mój będzie głosował za ustawą upoważniającą Rząd do zaciągnięcia pożyczki na cele gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Ch. D.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Dunin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#LudwikDunin">Wysoka Izbo! Zagadnienie, które przedłożona przez komisję ustawa traktuje, jest dla klubu, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, nie tylko zagadnieniem odnoszącem się do szczuplej ramy kilku paragrafów tej ustawy, ale jest zagadnieniem znacznie szerszem, szerszem nawet, aniżeli stosunek klubu do tego czy innego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#LudwikDunin">Po siedmiu latach niepodległości Państwa musimy sobie zdać sprawę, że najistotniejsze interesy całej ludności były regulowane według pewnych idei, według pewnego systemu, które znalazły wyraz w ustawach, uchwalonych przez większość tego, czy poprzedniego Sejmu i w tych ustawach została wytyczona ta linia, którą życie gospodarcze i życie Państwa ma się rozwinąć i w dalszym ciągu nie tylko przez ostatni, ale i przez szereg rządów ta myśl ustawodawcy i ta intencja, w jakim kierunku Państwo ma się rozwijać, była przeprowadzona. Jeżeli dziś stajemy wobec tak ciężkiej i twardej sytuacji w kraju, musimy sobie powiedzieć, że sytuacja ta jest wytworem nie ostatnich dwóch czy trzech miesięcy, ale wytworem całego systemu rządzenia państwem, który u nas w Polsce stosowano.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#LudwikDunin">Jeżeli spojrzymy dziś na przemysł, to widzimy, że przemysł upada, bo produkuje ze stratą. Widzimy masy bezrobotnych, które są miarą tak samo ciężkiego położenia robotnika, jak i ciężkiego położenia przemysłu. Widzimy bardzo głębokie obciążenie kraju, zadłużenie; jeżeli przeglądniemy zamknięcia półroczne, może niektórzy panowie to robią, spółek, które są znane, widzimy, że olbrzymią rolę w budżecie tych spółek zaczyna odgrywać potworna stopa procentowa.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Głos: To jest zasada.)</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#LudwikDunin">Widzimy, że zakłady stają jeden po drugim, a co najgorsze, że to nie jest początek tego okresu, tylko, że ta tendencja rozwija się ciągle dalej.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(P. Michalski: Cmentarz!)</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#LudwikDunin">Nie mogę powiedzieć, ażeby w tej dziedzinie życia gospodarczego działo się dobrze. Przeciwnie, stwierdzam, że w tej dziedzinie dzieje się bardzo źle.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#LudwikDunin">Gdy sparzymy na drugą największą gałąź naszej pracy w Państwie, na rolnictwo, to Proszę Panów, w wielkiem rolnictwie system uprawiany w stosunku do wielkiej własności musiał doprowadzić do załamania się tych warsztatów pracy to było konsekwencją, nie ulega wątpliwości. Przez stosowanie odpowiednich ustaw podatkowych wogóle wszystko, co się tyczyło wielkiej własności, było zawsze załatwiane nieprzychylnie dla tej warstwy ludności. Rzecz jasna, że ten duży warsztat pracy gospodarczej w kraju znalazł się w bardzo trudnem położeniu. A jeżeli popatrzymy na małego rolnika, to zdawałoby się, że on przynajmniej, który ma w tej Wysokiej Izbie bardzo możnych i licznych obrońców, powinien się czuć dobrze, tymczasem muszę tak samo stwierdzić, że i w tej warstwie jest nędza nieopisana i gdzie jak gdzie, ale tam złoty faktycznie przedstawia dziś wartość muzealną.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#LudwikDunin">Muszę o tem mówić, bo zamiast tym ludziom wskazać drogę spokojnego rozwoju, rzuca się im hasła, jak ostatnie hasło reformy rolnej, stawia się im ideał, jak p. poseł Hausner mówił o złocie, o słońcu, że stamtąd idzie ratunek, że reforma rolna będzie ratunkiem, zamiast ludziom kazać pracować, dobytek powiększać na tej drodze, na której wieki dotąd dobrobyt powiększały.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#LudwikDunin">Jeżeli popatrzymy na trzecią dziedzinę naszego życia gospodarczego, na handel wielki i mały, a muszę powiedzieć, że tę dziedzinę uważam za najczulszą, jaka wogóle jest w życiu gospodarczem, to jeżeli zarządzenia cłowe rujnowały przemysł, ta polityka niepewności z dnia na dzień, ta ustawiczna zmiana systemu, która wywołuje tę niepewność gruntu w handlu, stworzyła niemożność egzystencji. Panowie z Koła Żydowskiego skarżą się, że to jest antyżydowska polityka niszczenia handlu, ale tak nie jest. Polski handel leży na równi z handlem żydowskim. Kiedy Panowie skarżą się, że nie mają kredytu,...</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#LudwikDunin">... to ta sama rzecz stała się w handlu polskim. Na ten handel rzuca się kamienie za to, że on importował, za to, że nie korzystał z wyrobów krajowych, ale kto się na tych rzeczach bliżej zna, musi powiedzieć, że Państwo zmusiło handel w Polsce do tego, żeby zamiast wyrobów krajowych brał wyroby zagraniczne. Handlowi kredytu się nie dawało. Kredyt dawała zagranica. Państwo granice otworzyło naoścież i prowadziło politykę konsumenta, czyli, powiedziało handlowi, ażeby te produkty zagraniczne sprowadzał. Jeżeli jeszcze ponadto handel otrzymał trwałą walutę w złotym polskim, a więc mijał możność zapłacenia rachunków zagranicznych, to musimy sobie powiedzieć, że to była premia stwarzana dla importu i na te drogę handel wszedł. Ale tak, jak mu tę drogę w skazano, tak z drugiej strony zamknięto mu tę drogę. Stwierdzam, że doskonale Rząd robi, że narazie ten import ogranicza, ale to nie umniejsza tego, że w atmosferze ciągłych zmian, ciągłych wyrywań, ciągłych nowych posunięć...</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(P. Michalski: Skoków.)</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#LudwikDunin">... handel nie może się rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#LudwikDunin">Popatrzmy na dalsze warstwy społeczne, na rzemiosła nasze. Musimy dojść do przekonania, że ta warstwa teoretycznie właściwie powinna była się rozwijać. Jest teoria, że przemysł zabija rzemiosło, że z chwilą, kiedy przemysł upada, rzemiosło się dźwiga. Ale teoria była teorią i w tej ogólnej pauperyzacji kraju rzemiosło znalazło w szeregach biednych obywateli także swoje bardzo poczesne miejsce. Doszło do tego, że jedno rzemiosło, które w Warszawie w swoim czasie było olbrzymie i zarzucało cały rynek rosyjski swojemi wyrobami, dziś zostało butem berlińskim i wiedeńskim zupełnie doprowadzone do ruiny.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#LudwikDunin">Ktoś by myślał, że polityką ochrony konsumenta, dania mu jak najtańszego towaru, stworzyło się bardzo dobre warunki egzystencji dla robotnika. Ale rzeczywistość wykazuje wzrastającą cyfrę bezrobotnych. Ostatnia cyfra — około 214.000 ludzi — jest przerażająca, jak na stosunki Państwa Polskiego. Widzimy robotnika w chwale olbrzymiego ustawodawstwa społecznego: z kasami chorych, z zakładami ubezpieczeń, z całą aureolą tego wszystkiego — ale w nędzy, w łachmanach i bez pracy. Więc i ta ostatnia warstwa obywateli w Państwie także różowo się nie ma. Przeciwnie, nędza jest, ba, nawet jeśli chce pracować — to tu kilka dni temu była przytaczane w Sejmie wyroki sądowe, że jeżeli ktoś chce pracować więcej niż 8 godzin dziennie, to dostaje kary 25 zł., a ile razy musi się włóczyć po sądach, o to jego trzeba zapytać! Wobec tego chcę zapytać, kto w tych warunkach w Państwie Polskiem może wyżyć, kto może powiedzieć, że jego warsztat pracy idzie dobrze.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#LudwikDunin">Tym ludziom, którzy prowadzą rzeczywisty przemysł, którzy pracują nad rozrostem kraju, tym się dobrze nie dzieje. Ale tych, którzy w tych niepewnych stosunkach, przy zmieniających się wciąż rozporządzeniach, warunkach pracy i produkcji w kraju, tych, którzy na tem spekulują, jest wielu. Te szakale są. Tak, jak kiedy pomór przyjdzie, to szakale łażą po kraju, tak samo, im cięższa sytuacja jest w kraju, tem więcej jest tych hijen, które łażą i żerują na resztkach zdrowego organizmu. Bez demagogii, w demagogię się nie bawię, w niepewnych warunkach egzystencji, gospodarczo najciemniejsze jednostki są przez nie wyzyskiwane.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#LudwikDunin">Jeżeli spojrzę na ten bardzo smutny i ciężki stan w kraju, to muszę szukać przyczyny, nie mogę przejść nad tym stanem bezkrytycznie i powiedzieć, że tak się stało, że przyszedł złoty polski i wszystko powywracał. Nie, mojem zdaniem, przyczyny są głębsze, bardzo głębokie. Przyczyny leżą przedewszystkiem w tej psychice, w tym ogólnym nastroju, w jakim — przypomnijmy sobie wszyscy — wiele bardzo ważnych spraw gospodarczych traktowano. Przypomnijmy sobie r. 1922, następnie 1923, jakieśmy tu zjechali się do Warszawy jako wybrani posłowie, jeden z tej warstwy społecznej, drugi z tamtej, jeden od tego warsztatu pracy, drugi z innej gałęzi życia gospodarczego. Przychodziły rzeczy z różnych dziedzin życia gospodarczego bardzo żywo nas interesujące.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#LudwikDunin">Proszę Panów, muszę skonstatować, to przynajmniej było moje wrażenie, że do życia gospodarczego odnoszono się — niektóre przynajmniej stronnictwa w tej Wysokiej Izbie, bardzo duże ugrupowania — wprost z nienawiścią.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#LudwikDunin">Były chwile, że ja, jako przemysłowiec, bałem się przyznać do tego, że jestem przemysłowcem. Jak wchodziłem do tej sali, to poprostu chciałem kołnierz do góry podnosić. Albo przypomnę Panom moment, kiedy radziliśmy w Komisji Przemysłowo-Handlowej nad eksportem drzewa, wtedy były wygłaszane teorie zupełnie niesłychane, że eksportować, wszystko z Polski wywieźć, to cóż zostanie, a wiec najlepiej nie eksportować! Stawiano eksport jako zubożenie kraju, import jako bogactwo, czyli zupełnie odwrotnie stawiano rzecz.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(P. Michalski: Grzech wobec Państwa)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#LudwikDunin">Albo weźmy kupców. Przypominam sobie w 1923 i 1924 r. kupcy byli uważani za oszustów, eksporterzy — szubrawców, obszarnicy — wyrzutków społeczeństwa, którzy nie mają prawa żyć. A nawet, proszę Panów, słyszałem tu o tem, że niedzielnym zajściom winni są obszarnicy dlatego, że nie chcą dać ziemi. Ta psychika, to odnoszenie się do życia gospodarczego, ta psychologia, w jakiej my tutaj pracowaliśmy, musiała znaleźć swój wyraz, ona tu jest, ona przeszła w ustawy i rozporządzenia, ona wskazywała tę linię, po której życie gospodarcze miało się rozwijać, i mamy dziś takie rezultaty. To sobie musimy powiedzieć: była ta psychologia, wszyscyśmy ją tutaj czuli i w tym nastroju nie można było do żadnego pozytywnego rezultatu dojść. W tych warunkach zarzucaliśmy przez cały 1924 r. Rządowi, że nie ma programu gospodarczego. Raz p. Premier powiedział na komisji, już nie pamiętam, Skarbowej, czy Skarbowo - Budżetowej, że wszyscy krzyczą o tym programie, wszyscy mówią o nim, ale powiedzmy sobie całkiem szczerze, że właściwie nikt programu nie ma. Proszę Panów, był program, ale program ten, żeby zniszczyć, to co jest. Cały system podatku majątkowego, któryśmy uchwalili, ja sam głosowałem za tym podatkiem, był zrobiony dla tego; wtedy p. Diamand szczycił się swą twórczą opozycją na Komisji Skarbowej, ta twórcza opozycja doprowadziła do absurdu, że wtedy pod naciskiem p. Diamanda uchwaliliśmy rzeczy, z których musimy się dziś cofać i już dziś mamy na ławach przedłożenie rządowe o noweli do ustawy o podatku majątkowym. Ta twórcza opozycja była w odniesieniu do życia gospodarczego i twierdzę, że to był program, który wykonywał nie ostatni tylko Rząd, ale wszystkie rządy, nawet te, które opierały się na głosach ludzi, siedzących w tej Wysokiej Izbie po prawej stronie. Tworzono nacisk, tworzono zamachy robiono rewolucję, Bóg wie co, program musi być wykonany!</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#LudwikDunin">Jeżeli mówiłem już o tej psychozie, o systemie podatkowym, musze tak samo powiedzieć i o administracji naszej. Urzędnicy nie zawsze postępują tak, jak wskazuje interes Państwa. Zacytuję jeden przykład, który się zdarzył w Ministerstwie Skarbu, a który mi dziś rano dopiero podano, dotyczący malutkiej fabryczki — osobiście jej nie znam — fabryczki Bobera we Lwowie. Zakład nie duży, zatrudnia 50 ludzi, więc właściwie jest to wielki warsztat rzemieślniczy, który przed wojną i po wojnie reperował, a następnie sam robił własne aparaty miernicze do gorzelni. Gdy przyszedł przewrót w r. 1918 właściciel chciał, żeby aparaty, które wyrabia, i które były, urzędowo w Austrii cechowane i uznane za dobre — żeby te aparaty można było obecnie i w Polsce fabrykować urzędowo. Zwrócił się więc do Ministerstwa Skarbu: wyłoniona komisja te rzeczy zbadała i uznała aparaty za doskonałe. Ale powiedziano mu, żeby swój warsztat rozbudował, żeby fabryka wystarczyła dla całego kraju, ponieważ jest kilkaset gorzelni zniszczonych. Wychodzi w Dzienniku Ustaw Rz. P. z dnia 29 marca 1923 r. nr 42 rozporządzenie wprowadzające te aparaty w całem Państwie. Na tej zasadzie ów pan rozbudowuje swoją fabrykę, bierze sobie wspólnika, zaciąga kredyty, ponieważ aparaty uznane zostały w Państwie, więc będzie je rozpowszechniał. Ale 24 czerwca, a więc po 3 miesiącach, nagle powstało w Warszawie towarzystwo „Technika Gorzelnicza” dla sprzedaży aparatów niemieckich Siemensa, sprowadzanych z Niemiec. Tam było rozporządzenie wprowadzające już polskie aparaty, nagle zjawia się coś nowego i tego samego dnia został wydany pod liczba 6371 poufny okólnik Ministerstwa Skarbu, dopuszczający używanie aparatów Siemensa w okręgu izby skarbowej lubelskiej. Tam mamy rozporządzenie, a tu mamy okólnik wprowadzający poza rozporządzeniem co innego. Następnie przychodzi dalszy okólnik, polecający wyłącznie forsowanie aparatów Siemensa już także i w izbie skarbowej lwowskiej i w innych, czyli mamy do czynienia z faktem, że wydaje się rozporządzenie, człowiekowi na zasadzie rozporządzenia obiecuje się używanie jego aparatów, on buduje fabrykę, wyrabia te rzeczy, a tymczasem rozporządzenie rozporządzeniem, a okólnik okólnikiem. Zniszczono człowieka, nikt z tego pożytku nie ma, sprowadzano aparaty Siemensa. Nie wiem, czy się dziś w tem towarzystwie wyrabia, czy też się sprowadza, nie chcę zresztą mówić, czy się sprowadza, czy nie, w każdym razie to towarzystwo sprzedało duży zapas aparatów Siemensa. Dowiedziałem się, że to towarzystwo zostało założone do spółki z Rządem, że Rząd miał udział w wysokości 20%,...</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#komentarz">(Głos: Rząd, czy urzędnicy?)</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#LudwikDunin">... że według protokułu rejenta Bobrowskiego z Warszawy, liczba 370 z 1921 r., w kancelarii rejenta przy podpisywaniu był obecny p. Witold Grabowski z Ministerstwa Skarbu, jako przedstawiciel Rządu i w tej samej osobie jako akcjonariusz tego towarzystwa. Ja to cytuje jako jeden z przykładów. Nie winię tutaj p. Ministra, te rzeczy poza nim były robione, ale te rzeczy są robione i tu spotyka zarzut administrację, że przez bezmyślność, bo nie mogę tego inaczej nazwać, takie rzeczy są dopuszczane, bo była fabryka, fabryka ta pracowała, a clou wszystkiego jest w tem, że aparaty Siemensa w Niemczech nie są dopuszczone jako urzędowe, i w Polsce urząd miar nie chciał ich zacechować. Wyłoniono w Ministerstwie Skarbu komisję t. zw uwierzytelniającą, która te aparaty cechuje, a wiadomą jest rzeczą, że Niemcy tych aparatów nie stosowały u siebie, tylko wyrabiały na eksport do Rosji, a tamte aparaty były wyrabiane we Lwowie, były zacechowane i uznane. Ja to cytuję Panom jako przykład, w jaki sposób odnoszono się do życia gospodarczego. Nie tylko w Sejmie odnoszono się do niego z nienawiścią, ale twierdzę, że takich faktów nie można inaczej nazwać jak nienawiścią do tego, co jest w Polsce wogóle życiem gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#LudwikDunin">W tych trudnych warunkach, w jakich się znalazło Państwo i całe życie gospodarcze, wysuwa się na pierwszy plan pytanie — co robić? Ja się godzę z panem posłem Moraczewskim, że temat jest tak ciężki, że stan kraju jest tak poważny, że to zagadnienie musi być postawione pozaosobowo. Trzeba stanąć na stanowisku: przedewszystkiem co z Państwem? Rola rządu tego czy innego, to jest rzecz dla nas drugorzędna. Co robić? Jest jedna rzecz. Życie gospodarcze się zabiło. To sobie trzeba jasno powiedzieć! Życie gospodarcze trzeba odbudować, niema rady. Produkcję się zniszczyło — produkcji trzeba dać odżyć. Pod tym względem dyskusja na Komisji Skarbowo - Budżetowej dała bardzo pozytywny i rzeczowy materiał. Nie tylko z tej czy drugiej strony Izby, ale były głosy ze wszystkich stron, ze wszystkich stronnictw, które dały pod tym względem bardzo dużo rzeczowego materiału. Uzdrowienie produkcji jest punktem wyjścia, jest zaczęciem sanacji życia gospodarczego. Uzdrowienie produkcji, to uzdrowienie momentów, które na produkcję wpływają. A więc 8-godzinny dzień pracy — jest tu wysuwana teza, że to nie pomoże. Już okrzykiem p. Minister Michalski odpowiedział na mocy publikacji Ligi Narodów, że w Niemczech po wprowadzeniu t. zw. niemieckiego dnia pracy, liczba bezrobotnych z 3.000.000 spadła do 400.000. Nie jest to czynnik wyjątkowy, jedyny, który może produkcję uratować, ale jest to w każdym razie czynnik rzeczowy, którego nie można wyrażać, jak to czynił p. poseł Moraczewski, w 3 czy 4%, bo to zależy od gałęzi produkcji, te rzeczy przedstawiają się rozmaicie w różnych dziedzinach, ale jeżeli chcemy odbudować produkcję, trzeba odbudować pracę, trzeba dla niej stworzyć odpowiednie warunki. Dlatego stronnictwo nasze stoi na stanowisku zniesienia 8 godzinnego dnia pracy, nie na modłę dnia francuskiego, bo dla nas Francja nie przedstawia konkurencji, dla nas konkurencję przedstawiają Niemcy, a częściowe tylko uzdrowienie nie jest uzdrowieniem. Jest postęp oczywiście w tym francuskim dniu roboczym, ale po zniesieniu wojny celnej, my nie wytrzymamy konkurencji z rynkiem niemieckim, który jest dla nas najgroźniejszy, jeżeli w najważniejszych dziedzinach naszej produkcji nie wprowadzimy niemieckiego dnia pracy.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#LudwikDunin">Co do świadczeń społecznych, o których się mówi, że to jest nic, że to jest drobiazg — to to są zatrważające cyfry, to są cyfry, które dopiero za rok będą Panowie mogli poznać, kiedy będzie statystyka. Ja mogę o tem mówić, bo ja czuję, co znaczy ten ciężar świadczeń społecznych. To są cyfry przerażające, cyfry nie do zniesienia. Jednocześnie muszę się zapytać, co się dzieje z pieniędzmi wydobytemi z przemysłu pod ciężka prasą egzekucji? One wracają do przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#komentarz">(Głos: Na marne!)</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#LudwikDunin">Częściowo idą na marne, ale częściowo wracają do przemysłu; one z powrotem są pożyczane temu płatnikowi, ale licząc 24% rocznie, czyli za świadczenia z nas wyduszane, których zakłady ubezpieczeń społecznych nie potrzebują, bo je pożyczają, każą w dalszym ciągu płacić 24%. To są rzeczy absurdalne. My musimy sobie powiedzieć, że czy będą ambulatoria wykładane marmurem, czy mosiądzem, czy będą ambulatoria dentystyczne, czy jakiebądź inne tylko z bielonemi ścianami, to Polska przez to się nie wywróci i życie gospodarcze przez to się nie załamie i robotnik nie stanie się przez to nieszczęśliwy. Ale żeby za te marmury i za te mosiądze ginęło całe życie gospodarcze, to muszę się temu sprzeciwić nie tylko z tego punktu widzenia, że to są ciężary, ale z tego punktu widzenia, że ja nie chcę, aby wogóle idea prawodawstwa społecznego w Państwie się załamała, bo ona zginie razem z życiem gospodarczem. Proszę Panów, kraj musi iść na ustawodawstwo społeczne, ale musi iść w miarę swoich środków, w miarę swoich sił, a skok tego rodzaju, jaki myśmy zrobili, jest skokiem w głęboką wodę, w której my razem z ustawodawstwem społecznem utoniemy.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#komentarz">(Głos: A pensja dyrektorów?)</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#LudwikDunin">Godzę się z Panem co do pensji dyrektorów. Nie mam nic przeciw temu, jeżeli p. Premier, udzielając kredytów czy pożyczek przez Bank Gospodarstwa Krajowego, czy przez inne banki, tym dyrektorom, którzy biorą, jak Panowie krzyczą ciągle, 500.000 rocznie, obetnie na 5 tysięcy. Twierdzę, że to jest jeszcze ważniejsza rzecz, aniżeli inne rzeczy. Należy także i tutaj w produkcji zrobić porządek, ale nie można stawiać tych rzeczy w ten sposób, że to jest święta kopuła, tego nie wolno ruszyć, gdy ta świątynia razem z nami może zginąć.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#LudwikDunin">Nie chcę cytować wszystkich innych przyczyn, które składają się na potanienie produkcji. Są one znane. Jedną z przyczyn jest także niebywale bezmyślna czasem polityka Ministerstwa Kolei. Tam wychodzi okólnik odnoszący się do zmian taryfy. Panie Premierze, który cui bono, po co jest robiony, chyba tylko po to, żeby z ludzi kpić. Wydano okólnik co do przemysłu drzewnego, odnoszący się do zniżki, i dowiaduje się, że możliwe, ale to nie jest względem gospodarczym nie chcę szeroko o nim mówić, dający zniżki kolejowe od ilości 5.000 mtr. sześć. drzewa, albo 10.000 mtr. sześć. papierówki, wysłanej albo od jednego nadawcy albo pod jednym adresem. Człowiek zaczyna szukać, kto dostał tę zniżkę i dowiaduje się, że możliwe, ale to nie jest pewne, że to jest Białowieża, albo towarzystwo transportowe, bo nikt inny miesięcznie nie mógłby uzyskać takiej ilości, ani wysłać. I pytam się, poco tę zniżkę dano, po co te rzeczy robić? Z tego nikomu nic nie przyjdzie, bo ten transporter w najlepszym wypadku podzieli się z przemysłowcem. Tego rodzaju taryfa kolejowa, to nie jest taryfa gospodarcza. To jest szykanowanie kraju. Tam musi przyjść do Ministerstwa Kolei — Panowie o tem mówią trzy lata — jakiś człowiek, który się na taryfach rozumie, bo tam, słowo daję, nikt się na taryfach nie zna.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#LudwikDunin">Uważam, że istotną rzeczą i początkiem wszystkiego, to jest uzdrowienie produkcji. P. Moraczewski powiedział: Panowie się rzucacie na 8-godzinny dzień roboczy, Panowie się rzucacie na świadczenia społeczne, i powiadacie to jest ta rzecz, która jedynie uzdrowi. Ja nie mogę przeciwstawić temu powiedzeniu tezy, że to jest nieprawda. Bezwarunkowo. Ale ja się pytam p. Moraczewskiego, czy z tego, że ustrój kapitalistyczny bez kapitału jest niemożliwy, może ktokolwiek wyciągnąć odrazu wniosek, że ustrój musi być socjalistyczny, bo wszak ustrój socjalistyczny bez kapitału, mnie się zdaje, jeszcze trudniej można pomyśleć. Rosja dziś ginie, dlatego, że nie ma kapitału. Cudu nie zrobimy w tej dziedzinie. Tu nie znajdzie się żadna różdżka czarodziejska, która to uzdrowi. Tu się znajdzie tylko jedna twarda i bardzo ciężka droga: kapitał w kraju trzeba wypracować, bo, proszę Panów, nim był kapitał była praca i praca stworzyła kapitał. Dlatego my tą drogą, niestety bardzo pierwotną w tym braku kapitału, musimy iść.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#LudwikDunin">Godzę się z p. Marszałkiem Moraczewskim co do niektórych punktów jego rozumowania, tylko co do wyciągnięcia wniosków absolutnie nie mogę się zgodzić. Nawet gdybym stanął na najskrajniejszym stanowisku i powiedział: niema ratunku, musi być ustrój socjalistyczny, to ja tu nie widzę wyjścia, bo natknę się na te same przeszkody, i twierdzę, że cięższe jeszcze aniżeli są one dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#komentarz">(P. Kwapiński: P. Moraczewski nie wyciągał takiego wniosku, że trzeba natychmiast ustrój socjalistyczny wprowadzić.)</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#LudwikDunin">Muszę dotknąć jeszcze jednej dziedziny, już nie szczegółowej, ale ogólnej, która normuje już nie jedną produkcję, nie jeden szczegół, ale całość życia gospodarczego Polski. Musimy sobie powiedzieć, że gospodarcza polityka Rządu, odnosząca się do całości, była błędna. Proszę Panów ten liberalizm, w którym żyliśmy, był naszem nieszczęściem. Polityka prowadzona dotychczas, mająca na widoku interes prawie wyłącznie konsumenta, doprowadziła do tego, że konsument nic nie ma i producent też nic nie ma. Tak samo jak import, który był uprzywilejowany przez Rząd, i dlatego kraj na ten import poszedł, tak samo i odwrotny kierunek, w którym poszliśmy, jest nie do utrzymania. Liberalizm był wynikiem w dużej części nacisku zagranicy, a my te traktaty, które zawierały w sobie klauzulę liberalizmu, w której się ten liberalizm przez paragrafy przebijał, traktowaliśmy w Sejmie — uderzmy się w piersi — jako manifestację polityczną, z radością, że Polska z kimś zawiera traktat handlowy. Ta radość polegała na tem, że myśmy płacili, a inni brali pieniądze. Ale teraz skoczyliśmy w przeciwną stronę, w protekcjonizm, który powiada: nic do Państwa się nie wprowadza. Tu nie jesteśmy już daleko od nowej ekonomicznej polityki, od „Nepu”, który powiada, że import jest upaństwowiony. To już nie jest bardzo daleko od zupełnego odcięcia się od zagranicy. Ale jeżeli chcemy żyć z innemi narodami, jeżeli od innych narodów potrzebujemy kapitału, którego nam brak, to z temi narodami musimy żyć, musimy wymieniać towary, z temi narodami musimy współpracować. Dlatego na politykę protekcjonizmu mogę patrzeć tylko jako na rzecz bardzo chwilową, bardzo krótką. Ona będzie miała swój wyraz w innych bardzo drażliwych interesach kraju i wtedy będziemy musieli ustępować. Nam o to chodzi, żeby moment odwrotu z tej koniecznej dziś polityki na krótką metę zastał nas z uzdrawiającą się produkcją, a nie dalej w tym strasznym stanie, w jakim dziś jesteśmy, bo my się będziemy musieli cofnąć i wtedy się załamiemy wewnątrz z całą produkcją. Dlatego jedynie uzdrowienie produkcji może uaktywnić nasz bilans handlowy. Tylko to jedno.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#LudwikDunin">W innych dziedzinach życia państwowego muszę żądać w imieniu klubu tylko najskrajniejszej oszczędności i tu się godzę z p. Marszałkiem Moraczewskim, który bolał nad tem, że inwestycyjne wydatki skreślamy. To jest warsztat pracy, to jest zarobek kraju, o zarobku kraju nie można zapominać, kraj musi zarabiać we wszystkich swoich warstwach, bo inaczej nie będzie mógł utrzymywać Państwa, tych źródeł nie wolno krajowi obcinać. Można z nienawiścią się odnosić do tego, który zarabia, ale jeżeli obywatel nie będzie zarabiał, to nie będzie płacić podatków i nie będzie mógł utrzymywać Państwa. Kraj musi zarabiać, bo inaczej nie będzie miał z czego żyć. Dlatego mnie te oszczędności w budżecie bolą, bo wołałbym skreślać wydatki w tych kierunkach i w tych dziedzinach, gdzie one bez szkody dla całego Państwa mogą być skreślone. Są dziedziny administracji, gospodarki państwowej, które mogą być skumulowane, które mogą być potanione. Każde ministerstwo ma osobną drukarnię, przecież może być jedna drukarnia na całą Warszawę — przecież to jest X dyrektorów, X zarządców, aparatów biurowych, te rzeczy trzeba łączyć, potaniać. Nie chcę wyliczać rozmaitych punktów. Tam może być oszczędność zrobiona.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#komentarz">(Głos: Do połowy.)</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#LudwikDunin">Mamy jeszcze zabytek dawnych urzędów odbudowy. A odbudowa prawie, że jest w Państwie skończona. Proszę Panów, mówię nie dlatego, żebym był przeciwnikiem odbudowy, ale dlatego, że uważam, że trzeba ją tak włączyć do władzy administracyjnej, żeby niepotrzebnie nie egzystowała. Uchwalono cyfry na odbudowę i tych pieniędzy nikt nie dostaje, tych pieniędzy niema, ale siedzą ludzie, którzy robią plany, projekty, wszystko na daleka metę, poco, kiedy tego nikt dziś nie będzie budował. Więc oszczędność, sknerstwo, dusigroszostwo w budżecie Państwa i wybitna jego redukcja w tych dziedzinach, które nie spowodują straty dla kraju, to są konieczności. Te dziedziny muszą być zredukowane i tu muszą być zrobione oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#LudwikDunin">Co do przedłożenia, które mamy przed sobą, to zasadniczo odnosimy się doń przychylnie. Pożyczka zagraniczna wobec tej nędzy kapitału, jaka jest w kraju, jest konieczna, niema innej rady, ale baczną uwagę będziemy zwracać na to i nacisk w tym kierunku wywierać, aby ta pożyczka nie poszła na takie cele, które uniemożliwiłyby Państwu oprocentowania tej pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#komentarz">(P. Szmigiel: To będzie zależne od oprocentowania i zużycia.)</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#LudwikDunin">O to zużycie mi chodzi. Czy ona będzie, nie od nas zależy, czy ją dostaniemy i na jakich warunkach, ale zużycie pożyczki, to rzecz inna, i mam wrażenie, że będziemy się pod tym względem spierali, bo ja będę chciał ją zużyć na te cele, które dadzą doraźny pożytek, które dadzą wzrost produkcji, a będziemy musieli walczyć z kierunkami, które będą wprawdzie stały na bardzo szczytnem stanowisku, ale, które będą chciały użyć na takie cele, z których Państwo przynajmniej przez 10 lat nic pozytywnego finansowo, bo tylko o ten pożytek musi nam chodzić, mieć nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#LudwikDunin">Proszę Panów, ogólny stan kraju musi mi bardzo poważne refleksje nasuwać i twierdzę, że stan ten jest tak ciężki, tak poważny, że kraj stoi na przełomie. Mamy już niewiele dróg wyjścia. Mamy jedną drogę bardzo ciężką i bardzo twardą, to jest drogę ciężkiej pracy, drogę powiększania naszej wytwórczości i to trwać będzie nie jeden rok — uważam za fantastów tych panów, którzy powiedzieli, że rok pracy narodu wystarczy, ażeby te rzeczy zmienić — to są dziesiątki lat ciężkiej, twardej pracy narodu, zanim z tego wyjdziemy. Jeżeli będziemy szli drogą powolną, niepewni, bez decyzji, bez twardej woli utrzymania naszych warsztatów pracy, to przyjdzie dla nas bardzo ciężka próba nie tylko dla życia gospodarczego, ale staniemy przed problemem istnienia państwowości. Myśli XVIII wieku są dziś żywe zupełnie. Gdy patrzę na uchwalanie naszej reformy rolnej, na sposób jej przeprowadzania, to czyż to nie jest XVIII wiek? To jest XVIII wiek, tu w tej Izbie jest jego żywe ciało! Ja jako szlachcic mogę dziś powiedzieć, że szlachta z XVIII wieku ma swoich spadkobierców, ma swoich przedstawicieli w tej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#LudwikDunin">Ten sam system, który ja potępiam, z którym się ona odnosiła do spraw państwowych, system negacji znalazł tutaj swój wyraz, ale w innych warstwach narodu. Duch XVIII wieku żyje. On żył w Berlinie, on został ochrzczony w Locarno, i krai musi otwarcie o nim mówić. My nie możemy powiedzieć sobie, że będziemy sejmem niemym, to trzeba krajowi powiedzieć, że taka sytuacja ciężka jest, a nie chować się i mówić: Locarno, Locarno! Niektórzy nawet chcą się tem zachwycać, a co tam zrobiono? Ja widzę te ciężkie chwile, które u nas idą, widzę zbliżającą się grozę pod każdym względem, która nas zastaje finansowo w stanie ruiny.</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#komentarz">(P. Szmigiel: Niech Pan nie mówi tylko dla samych obszarników, ale i dla innych warstw.)</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#LudwikDunin">Ja stawiam te rzeczy ogólnie. Jeśli p. poseł Hausner na komisji krzyczał: Porozumiejmy się — nie w stronę moja, ale innego kolegi, to ja przedewszystkiem powiadam, wyjaśnijmy sobie sytuację bez antagonizmu, jaką ona jest w Państwie. Był system, który nas doprowadził do tego.</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#LudwikDunin">Jeżeli my tego systemu nie odwrócimy i nie zabierzemy się jednomyślnie do pracy twórczej, tylko będziemy nadal takiem niczem, taką ciepłą wodą, to to się rozlezie. Twarda praca może Państwo ratować, brak pracy, brak decyzji i brak woli tylko nas pognębią.</u>
          <u xml:id="u-17.50" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MaciejRataj">Obradujemy już 5 godzin, proponuję Panom, ażebyśmy dalszy ciąg dyskusji odroczyli do następnego posiedzenia, które odbyłoby się jutro rano, tak, ażebyśmy mogli w ciągu dnia jutrzejszego dokończyć dyskusji i odbyć głosowanie nad projektem ustawy podobnie, jak wniosek, który stoi na końcu dzisiejszego porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MaciejRataj">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej w sprawie ohydnego traktowania żołnierzy rezerwistów 11 pułku piechoty w Szczakowie.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Paszczaka i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie pobicia więźniów politycznych w więzieniu lwowskiem.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Prystupy i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zajść i represji w państwowem gimnazjum ukraińskiem w Kołomyji.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Wojtiuka i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie znęcania się nad ciężarną kobietą w urzędzie śledczym w Chełmie oraz w więzieniu w Krasnym Stawie.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Szapiela i tow. z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego aresztowania ob. Michała Samki i Adolfa Macki i bezprawnej konfiskaty u nich legalnie wydawanych czasopism wymienionej partii.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Czuczmaja i tow. z Klubu Ukraińskiego do pp. Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużyć i pogwałcenia ustaw szkolnej i językowej przez inspektora szkolnego na powiat dubieński p. Berezowskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Bratunia i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie katowania Sawy Usa, mieszkańca wsi Wielkie Cencewicze pow. sarnieńskiego, przez policjanta Mikołaja Nowakowskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie języka wykładowego w szkole wsi Rudnia gm. bereźnickiej pow. sarnieńskiego na Polesiu.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Robót Publicznych w sprawie pogwałcenia art. 99 ustawy konstytucyjnej z dnia 17 marca 1921 przez inżyniera łuckiej dyrekcji robót publicznych.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie zaniechanego bezprawnie śledztwa przeciw Albinowi Weraksie podejrzanemu o zabójstwo ob. Kowzana w zaść. Białomosza gm. derewnieńskiej pow. wołożyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. ks. Kubika i tow. ze Związku Ludowo-Narodowego w sprawie praw biblioteki imienia Raczyńskich w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów z klubu Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nieprzyjęcia przez inspektora szkolnego w Słonimie deklaracji na otwarcie szkoły białoruskiej we wsi Okonowa, gm. Zdzięcioł pow. Słonimskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Milczyńskiego i tow. z klubu N. P. R. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie rabunkowej bezprawnej gospodarki leśnej przez towarzystwo akc. „Drzewo” w lasach majątku Pińsko (Poznańskie).</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Brzezińskiego i tow. z klubu N. P. R. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie działania lekarza weterynaryjnego Gracza w woj. poznańskiem na niekorzyść Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Fiderkiewicza i tow. z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie systematycznego niszczenia przez urzędy pocztowe: Sosnowiec, Ćmielów, Jastków, Wojnowice, Brzostowa, Podgrodzie i inne czasopism Niezależnej Partii Chłopskiej, jak „Walka Wsi”, „Walka Oraczy” i „Walka Pracy”, oraz w sprawie jawnych nadużyć nacz. urz. poczt. w Ćmielowie p. Gadomskiego i woźnego tegoż urzędu Komarowskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. St. Dąbrowskiego i tow. z klubu Chrześcijańsko-Narodowego w sprawie polityki kolejowej na Kaszubach.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Szapiela i tow. z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego konfiskowania tygodnika „Walka Oraczy” nr. 2 przez ajenta defenzywy Kleniewskiego w miasteczku Łyntupy pow. święciańskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MaciejRataj">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MaciejRataj">Nadeszły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MaciejRataj">Wniosek klubu Niezależnej Partii Chłopskiej w sprawie wyrażenia Rządowi p. Władysława Grabskiego votum nieufności oraz w sprawie wyłonienia przez Sejm specjalnej komisji dla zbadania zajść przy ul. Ordynackiej w dniu 8 listopada 1925 r. — nagłość będzie motywowana na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MaciejRataj">Wniosek p. ks. Kubika oraz członków Zw. Lud. Nar. w sprawie utworzenia instancji kasacyjnej dla wyroków sądu dyscyplinarnego w sprawach urzędników samorządowych — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Widoty i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w przedmiocie opracowania i przedłożenia Sejmowi jednolitej ustawy o zaraźliwych chorobach zwierzęcych — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Kapelińskiego i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie„Piast” w przedmiocie i „Jedność Ludowa” w sprawie uporządkowania rozkładu i ściągania podatków skarbowych i samorządowych — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MaciejRataj">Proponuję odbyć posiedzenie jutro o godz. 11-ej rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MaciejRataj">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej i Skarbowej o projekcie ustawy o środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druki nr 2159 i 2096).</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MaciejRataj">Pierwsze czytanie projektu ustawy o zaciągnięciu pożyczki zagranicznej w dolarach Stanów Zjednoczonych Ameryki (druk nr 2158).</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#MaciejRataj">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji układu między Polską z jednej strony, a Francją, Wielką Brytanią, Holandią, Norwegią, Szwajcarią i Danią z drugiej strony, o konsolidacji długów reliefowych Polski (druk nr 1989).</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#MaciejRataj">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany i uzupełnienia ustawy z dnia 11 sierpnia 1923 r. o podatku majątkowym. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 94 poz. 746.) Wniosek Związku P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie rozwiązania Sejmu (druk nr 2125).</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#MaciejRataj">Będziemy mieli jutro dwa głosowania: nad projektem ustawy, który jest dyskutowany i nad ostatnim punktem dzisiejszego porządku dziennego, mianowicie nad wnioskiem „Wyzwolenia” o rozwiązanie Sejmu. Oprócz tego chcę Panów uprzedzić, że może już przed południem odbędzie się jedno głosowanie nad wnioskiem p. Gruszki o odroczenie dyskusji szczegółowej nad projektem ustawy, który stał dzisiaj na pierwszym punkcie porządku dziennego. Wniosek ten poddam pod głosowanie po ukończeniu dyskusji nad art. 1 ustawy, może więc wypadnie jeszcze przed obiadem. Głosowanie merytoryczne nad projektem ustawy i nad wnioskiem „Wyzwolenia” odbędzie się jutro wieczorem.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(Głos: A pierwsze czytania?)</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#MaciejRataj">Pierwsze czytania, jeżeli wywołają dyskusję, skłonny będę przełożyć albo na koniec posiedzenia, albo na jedno z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#MaciejRataj">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 wieczorem.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>