text_structure.xml 177 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 20).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych Zygmunt Hubner, Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Sprawiedliwości Włodzimierz Wyganowski, Minister Kolei Kazimierz Tyszka, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Minister Reform Rolnych Wiesław Kopczyński, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu W Ministerstwie Skarbu Czesław Klamer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 156 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 157 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch, listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">P. Schreiber i Lubliński-Stuczyński usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów pp. Lippomanowi i Malikowi na 1 dzień, Bonowi na 2 dni, Utcie na 3 dni, Silberscheinowi i Bigońskiemu na 4 dni, Kadłubowskiemu na 5 dni, Mildnerowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Prosi Izbę o udzielenie urlopu p. Kochanowicz do 15 listopada. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba się zgadza na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Punkt 1: pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianach w urządzeniu sądownictwa i w ustawie postępowania cywilnego (wyd. 1914 r.) obowiązującej w b. zaborze rosyjskim (druk nr 1450). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">Punkt 2: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany przepisów tymczasowych o urządzeniu sądownictwa w b. Królestwie Polskiem oraz rosyjskiej ustawy postępowania karnego (druk nr 1453). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">Punkt 3: pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie postanowienia § 2 ustawy o wywłaszczeniu nieruchomości z dnia 11 czerwca 1874 r. (Zb. Ust. Pr. str. 221 i następne) (druk nr 1452). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MaciejRataj">Punkt 4: pierwsze czytanie projektu ustawy w przedmiocie przyłączenia miejscowości Bursztych, Janowo, Kramrowo, Nowe Lignowy i Małe Polko do obwodu sądowego sądu powiatowego w Gniewie (druk nr 1455). Odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MaciejRataj">Punkt 5: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji arbitrażowej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Austriacką, podpisanej w Warszawie dn. 13 listopada 1923 r. (druk nr 1454). Odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do punktu 6: dalszy ciąg pierwszego czytania preliminarza budżetowego na r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Chaciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefChaciński">Wysoko Izbo! Przebieg dotychczasowej dyskusji budżetowej, deklaracje, jakie były składane z powodu znanego nam wszystkim incydentu, a następnie głosowanie nad tym incydentem odsłaniają wielką chorobę, na jaką cierpi nasz parlamentaryzm, na jaką cierpi nasz Sejm i to nie tylko Sejm obecny, gdyż na tą samą chorobę cierpiał i Sejm poprzedni, Sejm Ustawodawczy: chorobie tej na imię bezsilność i niemoc parlamentarna. Bo jeżeli nie będziemy brali pod uwagę w Sejmie Ustawodawczym jednego wypadku, to jest, gdy w chwili śmiertelnego niebezpieczeństwa dla Państwa zdobył się Sejm na stworzenie rządu koalicyjnego, gdy nie będziemy brali pod uwagę drugiego wypadku, już w obecnym Sejmie, t. j. powstania rządu parlamentarnego, opartego na grupach prawicy i centrum, to stwierdzić należy, że wszystkie inne rządy, jakie w naszem Państwie rządziły, powstały bądź to drogą zakulisowych działań, bądź drogą milczącej tylko zgody Sejmu; nigdy nie [były wyrazem określonej większości w Sejmie, nigdy nie miały za sobą wyraźnego i mocnego poparcia jakiejś części tej Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JózefChaciński">Stan taki nie jest normalny, stan taki podrywa autorytet Sejmu w szerokich masach i dlatego nic dziwnego, że w dotychczasowej debacie budżetowej odzywały się głosy, żeby odwołać się do opinii kraju, żeby Sejm rozwiązać. Proszę Panów, my też uważamy, że jest to jedyne wyjście z tej trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł Sejm,...</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(P. Michalak: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#JózefChaciński">... rozumiemy jednak, że to hasło nowych wyborów jest wysuwane przez pewne grupy dlatego, że przypuszczają, że Sejm następny będzie lepszy, że Sejm następny będzie mógł istotnie rządy z siebie wyłaniać, że społeczeństwo będzie mogło istotnie taką większość wysłać do parlamentu, która przed całem krajem powie wyraźnie i otwarcie: my za ten rząd odpowiedzialność bierzemy. Ale zdaje mi się, że ci przedstawiciele klubów, którzy tutaj hasło nowych wyborów postawili, zdają sobie sprawę z tego, że są pewne obiektywne warunki, które wpływają na to, że Sejm jest rozdrobniony, że liczy bardzo dużą ilość frakcji i że nie jest zdolny do wyłonienia rządu, że zatem przedewszystkim właśnie zadaniem tego Sejmu, zanim się odwoła do opinii społeczeństwa, do opinii kraju, będzie stworzenie takich obiektywnych warunków, któreby pozwoliły tej czy innej stronie Izby naprawdę większość zdobyć. Szanowni Panowie, śmiem twierdzić, że przy tej ordynacji wyborczej powstanie zdecydowanej większości jest absolutnie niemożliwe. Jeżeli istotnie chcemy Sejm z tego impasu wyprowadzić i parlamentaryzm polski uratować, to musimy śmiało spojrzeć w oczy rzeczywistości i powiedzieć sobie: ordynację wyborczą trzeba zmienić.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JózefChaciński">Nie chodzi nam o to, żeby ordynacja wyborcza w ten sposób wyglądała, żeby miała odbierać szerokim masom społeczeństwa zdobyte prawo, prawo, które posiadają, wpływania na losy kraju; nie chcemy takiej ordynacji wyborczej, któraby masy od wpływu na losy państwa odsuwała, ale nie możemy zgodzić się z tym stanem rzeczy, ażeby ordynacja wyborcza była zaprzeczeniem zdrowego sensu, a zdrowy sens nam wskazuje, że w tem rozdrobnieniu, przy obecnej ordynacji wyborczej większości absolutnie stworzyć nie można. Jest wprawdzie inna droga, niż bezwzględne zwycięstwo jakiejś strony Izby, stworzenie większości, a jest nią kompromis stronnictw, które znajdują między sobą wiele punktów stycznych i z pewnych swoich punktów programowych rezygnują, kompromis stronnictw do siebie zbliżonych. Jeżeli chodzi o nas, to myśmy tą drogą poszli, myśmy z bardzo wielu naszych istotnych postulatów zrezygnowali po to, aby spełnić pierwszy elementarny obowiązek każdego klubu w parlamencie, t. j. stworzyć rząd oparty na większości. Nie tu miejsce w tej chwili o tem mówić, czy rząd, który został wyłoniony w tej kombinacji, był dobry, czy zły. Panowie jesteście skłonni twierdzić, że był zły i naraził Państwo na wielkie szkody, ale prostą konsekwencją było wyrównanie różnic między poszczególnemi stronnictwami po tamtej stronie, by po upadku rządu poprzedniego stworzyć wspólny front lewicy i taki rząd powołać do życia i przed krajem wziąć za niego odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#komentarz">(Potakiwania na prawicy. Głos na ławach Wyzwolenia: Wyście temu przeszkodzili, Panie Prezesie.)</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#JózefChaciński">To się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#JózefChaciński">Cała dyskusja obecna jak powiedziałem, stwierdza, że chociaż Rząd obecny uzyskał drogą pośrednią dla pewnego fragmentu, może Ważnego fragmentu swej działalności votum zaufania, deklaracje stronnictw, nawet stronnictw środka, to stwierdzają, to przez to głosowanie nie aprobują one tego działu działalności państwowej, o który we wniosku chodziło, tylko głosują w ten sposób, aby uchronić państwo od przesilenia. To wszystko wskazuje, że z tą metodą zerwać musimy i jeżeli szczerze chcemy poprawy stosunków, moi Panowie, to musimy zmienić ordynację wyborczą zgodnie z zasadami demokratyzmu i rozwiązać Sejm, jeżeli nie znajdzie się w Sejmie tyle inicjatywy i woli, ażeby wspólny jakiś front wytworzyć i Rządowi dać istotny wyraz zaufania i uczciwe poparcie.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(Głos: Słusznie).</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#JózefChaciński">Sytuacja międzynarodowa układa się w ten sposób, że to, co się dzieje w naszem parlamencie, to osłabienie Rządu, to ratowanie się Rządu nieraz od wypadku do wypadku, niewątpliwie autorytetu Państwa Polskiego w stosunkach międzynarodowych nie podnosi. Aczkolwiek po konferencji genewskiej w stosunkach międzynarodowych zapanowała nuta pacyfizmu i zdawałoby się, że z tego powodu nie powinniśmy mieć wielkiej obawy o to, że może nam cośkolwiek grozić na terenie międzynarodowym, to jednak muszę powiedzieć otwarcie, że tego optymizmu nie podzielam. Niewątpliwie po wielkiej wojnie jest dużym postępem, że przedstawiciele 55 państw naradzają się nad tem, jak uniknąć krwawej rzezi na przyszłość, niewątpliwie jest bardzo dużym postępem ducha ludzkiego, iż przedstawiciele 55 państw uznają, że ostatecznym argumentem nie jest siła pięści, siła zbrojna. Widzimy w tem zwycięstwo ideałów chrześcijańskich, początek realizacji ideałów powszechnych Kościoła Katolickiego, mówiących o tem, aby zapanowała na świecie pax Chrystiana. Ale proszę Panów, twarda rzeczywistość nakazuje nam innym językiem przemawiać z tej trybuny w parlamencie, niż przemawiał p. Minister Spraw Zagranicznych. Rozumiemy, że p. Minister Spraw Zagranicznych jest bardziej skrępowany tą trybuną niż my posłowie, pozwoli przeto p. Minister Spraw Zagranicznych, że my skorzystamy z tej swobody, która jest naszym obowiązkiem.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Głos: Ale nie a la Głąbiński).</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki).</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#JózefChaciński">Proszę Panów! Jeszcze nie obeschły podpisy na protokóle genewskim, a już w tem Wysokiem zgromadzeniu, jakim jest Liga Narodów, przedstawiciel potężnego mocarstwa podaje w wątpliwość granice zachodnie Polski. Wszyscy Panowie, zdaje się, zgodzicie się nato, że niebył to lapsus; okoliczności, w jakich to miało miejsce, sam ten szczegół, że p. Mac Donald czytał swe przemówienie, dowodzi, że było to posunięcie zrobione z zupełną świadomością tego, co się mówi. To, że właśnie tam, w tem Wysokiem zgromadzeniu, gdzie się ma wykuwać nowe formy współżycia narodów, te słowa się odezwały, musi nas napawać wielkim niepokojem, zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę, że przecież sprawa Górnego Śląska była zadecydowana i poparta właśnie autorytetem tego wysokiego zgromadzenia. Boimy się, że w tym pacyfistycznym prądzie, jaki przechodzi obecnie przez Europę, daje się jednak wyczuwać pewna specyficzna nuta, która polega na tem: chcemy pokoju, ale przedewszystkiem zadowolenia tych, którzy mogą zagrozić pokojowi. A tymi którzy pokojowi mogą zagrozić, są właśnie ci, którzy z traktatu wersalskiego i innych traktatów pokojowych zadowoleni nie są. Jeżeli przeciw komu nawoływania do pokoju mogłyby być skierowane, to przedewszystkiem przeciw tym państwom, które pokojowi grożą. Mamy właśnie obawę żeby nie zapanował prąd, iż należy te wszystkie pretensje, które mają państwa potężne, zdolne do zakłócenia pokoju europejskiego, zaspokoić kosztem tych państw, które pokoju narazić nie chcą, czy nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#JózefChaciński">Miałem wrażenie, słuchając przemówienia Ministra Spraw Zagranicznych, iż tu w tej Izbie są stronnictwa bardzo wojowniczo nastrojone, że tu właśnie, z tej trybuny, Minister Spraw Zagranicznych musi przekonywać parlament polski, iż trzeba wypowiedzieć wojnę wojnie. Panie Ministrze, jestem przekonany, że ani jednej frakcji niema w tym parlamencie, którąby trzeba bardzo wymownie przekonywać o tem, że pokój jest potrzebny Polsce. Polska chce się w pokoju rozwijać, Polska chce w pokoju żyć, a jeżeli Europa o tem nie wie — jeżeli nie cała Europa, to pewne państwa w Europie — to dowodzi to tylko, że nie chce o tem wiedzieć,</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Trzeba iść po linii rozbrojenia)</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#JózefChaciński">Trzeba iść po linii rozbrojenia, istotnie. Jeżeli mi Panowie dacie gwarancję, że Rosja sowiecka się rozbroi, że Niemcy się rozbroją, jeżeli Panowie dacie mi dowody, że Anglia też pójdzie w tym kierunku zupełnie szczerze i wyraźnie, to nic nie stanie na przeszkodzie, żeby Rzeczpospolita Polska się rozbroiła. Za wielkim ciężarem wydatki na wojsko leżą na budżecie Państwa Polskiego, bardzo wielu najelementarniejszych rzeczy musi sobie młode Państwo Polskie odmawiać, ale te nasze wysokie budżety wojskowe, śmiem twierdzić, właśnie ocalają cywilizację europejską. Przypomnę, że Europa palcem nie kiwnęła, kiedy Polsce groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Czynniki społeczne w tej Europie, właśnie czynniki społeczne, jak związki zawodowe, należące do międzynarodówki, może wprowadzone w błąd, może nie znając stosunków w Polsce, w tej właśnie najgroźniejszej dla Rzeczypospolitej chwili wstrzymały nam dowóz amunicji. Mając takie doświadczenie w przeszłości, nie możemy należeć do tych, którzy się absolutnie rozbroją i będą czekały, aż im trybunały międzynarodowe wymierzą sprawiedliwość, zwłaszcza że wtedy, gdy wysokie zgromadzenie Ligi Narodów w Genewie obradowało, był taki naród, naród gruziński, który w śmiertelnej walce z najazdem bolszewickim uległ, i nic mu nie pomogła Liga Narodów, nie było nawet ingerencji u rządu rosyjskiego, z którym się było wtedy w bliskich i serdecznych stosunkach, chcąc go do rodziny międzynarodowej wprowadzić. Mając te wszystkie doświadczenia, stwierdzamy, że podzielając najzupełniej wszelkie wysiłki, tak Ministra Spraw Zagranicznych, jak i czynników międzynarodowych w tym celu, ażeby pokój w Europie zapanował, ażeby spory między narodami były rozstrzygane na podstawach sprawiedliwości, a nie siły, musimy stwierdzić, że tylko pewność, że Polsce nie zagraża niebezpieczeństwo, i tylko istotna świadomość tego, że inne państwa idą szczerze za temi wskazaniami i się rozbrajają, niewątpliwie pozwoli, że i Polska w tym kierunku pójdzie i nie będzie ostatnią, nie będzie chciała ponosić dalej ciężarów, jakie na nią nakłada utrzymanie dużej armii i jej uzbrojenie.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#JózefChaciński">Nasza sytuacja wewnętrzna niewątpliwie jest ciężka. Nie zamykamy oczu na to, że Polska nie jest krajem etnograficznie jednolitym i z tego faktu chcemy wyciągnąć wszystkie konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Pan chce zmienić ordynację)</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#JózefChaciński">Dlaczego nowa ordynacja wyborcza ma wyjść na krzywdę Panów? Panowie się postaracie, żeby nie wyszła. Jednak uważamy, że kwestię naszego współżycia z mniejszościami niepolskiemi jedynie my tu u siebie w domu załatwiać możemy i dlatego mam wrażenie, że p. Minister Spraw Zagranicznych zrobił błąd, przenosząc zagadnienie uniwersytetu ruskiego na teren międzynarodowy. Pomijam już tę okoliczność, że nie miał do tego pełnomocnictw, ale stwierdzam, że jest to sprawa wewnętrzna, że u nas, na naszym terenie powinna być rozstrzygnięta, a wierzę, że będzie rozstrzygnięta ku zadowoleniu tak samo istotnie pragnących dobra swojego narodu Rusinów, jak i rozumnej części społeczeństwa i narodu polskiego. Nie możemy dopuścić do takiego precedensu — a jest to tembardziej niedopuszczalne, że. taki precedens zrobił Minister Spraw Zagranicznych — żeby ta sprawa była na terenie międzynarodowym rozstrzygana, albowiem praktyka wykazuje, że żadne państwo nie dopuszcza do tego, by jego sprawy wewnętrzne były na tym terenie rozstrzygane. Pomijam tę okoliczność, że nasze stosunki wewnętrzne nie są dostatecznie znane zagranicy, że pod tym względem mamy bardzo wielu informatorów wrogich Polsce, którzy o Polsce piszą najrozmaitsze rzeczy, nie odpowiadające rzeczywistości, ale już z zasadniczego punktu widzenia zagadnienie mniejszości narodowych musi być i będzie rozstrzygnięte bezwątpienia tylko tu u nas w kraju, bez ingerencji czynników obcych.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#JózefChaciński">Proszę Panów, jako zasada rozwiązania zagadnienia mniejszości w Polsce, zdaniem naszem, może być przyjęta już zapoczątkowana zasada współżycia. Z mniejszościami narodowemi tworzymy jedno państwo, z mniejszościami narodowemi na terenach mieszanych chcemy współżyć i pierwszym krokiem, jaki Polska w tym kierunku zrobiła, były właśnie ustawy językowe.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Oho!)</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#JózefChaciński">Proszę Panów, muszę się zastrzec,...</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Sam się Pan śmieje.)</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#JózefChaciński">... że dla nas przyjęcie tych ustaw językowych wcale nie było wywołane względem na to, jak będziemy wyglądali na terenie międzynarodowym. To wcale nie była proszę Panów, przyczyna.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#StanisławOsiecki">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JózefChaciński">To wcale nie była ta przyczyna, lecz uważaliśmy, że te stosunki szkolne trzeba istotnie uregulować w duchu zasad współżycia i sprawiedliwości. To była jedyna przyczyna, która nas skłoniła do głosowania w trybie tak szybkim za temi ustawami.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JózefChaciński">Następnie, proszę Panów, jednak wina tak samo leży i po stronie Panów, że to nasze współżycie i ta nasza wspólna praca dla Rzeczypospolitej nie może się tak szybko zrealizować, jakbyśmy tego chcieli. Kiedyśmy przyszli tu do tego Sejmu, tośmy już z tego zdawali sobie sprawę, że mniejszości są i że z mniejszościami trzeba współżyć. Ale kiedyśmy byli świadkami całego szeregu interpelacji Panów, Polskę szkalujących — na to są dowody w diariuszach sejmowych — szkalujących Polskę i jej dobre imię, i przekonaliśmy się raz, że np. kiedy długi szereg takich interpelacji nagromadzono, zarzucających najprzeróżniejsze zbrodnie administracji polskiej na kresach, której, mówiąca nawiasem, nie uważam za najlepszą, i kiedyśmy, proszę Panów, w klubie byli wzburzeni temi interpelacjami, sądząc że się naprawdę dzieje wielka krzywda i niesprawiedliwość, wtedy nam z tej trybuny minister sprawiedliwości, bynajmniej nie należący do obozu szowinistów narodowych, p. minister Makowski z dokumentami w ręku dowiódł, że chodziło o pospolitych podpalaczy i bandytów. Jak się ma takie doświadczenie, to nie dziwcie się Panowie, że interpelacje i żale Panów bierze się ostrożnie i że trzeba je wpierw sprawdzić zanim się uzna ich słuszność.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#JózefChaciński">Dlatego też, proszę Panów, będziemy pilnie przestrzegali, aby ustawy językowe nie pozostały tylko na papierze lecz były wykonane i stosowane w życiu. Jednakże szukając wspólnych dróg działania i współżycia, trzeba, żebyśmy sobie mówili prawdę w oczy. Otóż chcę stwierdzić, że klub mój nigdy nie stanie na tem stanowisku, na jakim stanął tu przedstawiciel jednego z klubów polskich, mianowicie P.P.S., który dosłownie powiedział, że mniejszości narodowe w Polsce powinne znaleźć chwilowy przytułek i że Polska powinna im ułatwić zdobycie własnej państwowości i wtedy do widzenia. Rozumiemy doskonale, że gdybyście nie byli w granicach Rzeczypospolitej Polskiej, tobyście się cieszyli taką niepodległością, jaką wasi bracia cieszą się w Rosji sowieckiej. A że im ta niepodległość zbytnio do smaku nie przypada, to najlepszym dowodem te egzekucje w Rosji sowieckiej, dokonywane na narodowych i czujących narodowo elementach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#JózefChaciński">Proszę Panów, rozumiemy doskonale, że Państwo Polskie zostało zdobyte wysiłkiem i krwią narodu polskiego i jeszcze nic nie zaszło takiego, coby mogło stwierdzać, że Panowie razem z narodem polskim o granice Rzeczypospolitej, o jej niepodległość, o jej byt będziecie walczyć. Nic takiego, powiadam, nie zaszło, przeciwnie cała taktyka parlamentarna Panów dowodzi, że Was Rzeczpospolita nic nie obchodzi. Wywiady, które w prasie się ukazują, podają nawet wątpliwość, czy w razie jakiegoś konfliktu międzynarodowego można liczyć na lojalność Ukraińców, tych członków mniejszości narodowych, znajdujących się w szeregach armii polskiej. Jeżeli Panowie tu utyskujecie, że jesteście uciskani, to złóżcie dowody, że Wam o to Państwo chodzi, a niewątpliwie znajdziecie oddźwięk w sercu narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#JózefChaciński">Tak samo bardzo ważnem zagadnieniem jest bezpieczeństwo i ład wewnętrzny w kraju. Na to obywatele płacą podatki, na to ponoszą ciężary, ażeby im Państwo zagwarantowało bezpieczeństwo i ład. Jednakże pod tym względem niezupełnie zgodziłbym się z p. Żuławskim, że w Państwie Polskiem panują tak okropne stosunki, że wzdychać należy do stosunków, które panowały w dawnej monarchii austriacko - węgierskiej. Nasza policja ma niewątpliwie wiele braków, nasza policja na Kresach Wschodnich może nie zawsze stoi na wysokości zadania, jednakże wcale jeszcze nie jest w Polsce tak źle, ażebyśmy ją mieli dawać jako przykład państwa policyjnego. A już u nas w parlamencie polskim wyrobił się taki zwyczaj, że każdy mówca, który chce, ażeby jego mowa wyglądała radykalnie, musi kopnąć policję — to niema gadania, musi być taki passus w przemówieniu, proszę Panów, nie rzeczowa krytyka bardzo często, lecz poprostu kopnięcie w kierunku tego organu, który jednak w każdem państwie, nawet w państwie socjalistycznem, jest potrzebny, bez którego państwo istnieć nie może. I oto przypadkowo dostałem dane, jak się przedstawia niby ten zatarg parlamentu z policją. Więc np. w ubiegłym roku było złożonych 217 interpelacji, poświęconych całkowicie nadużyciom policji. Okazało się, że 150 tych interpelacji jest zupełnie bezpodstawnych,</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości narodowych).</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#JózefChaciński">Naturalnie, na to jest jedna odpowiedź: na ławach siedzi rząd, za który nie bierzemy odpowiedzialności. A gdybym się tak zapytał, kto bierze za ten Rząd odpowiedzialność, toby wszyscy prawdopodobnie odpowiedzieli — mybyśmy tego nie odpowiedzieli — że za ten Rząd nie biorą odpowiedzialności. Dlatego ten Rząd kłamie w odpowiedziach na te interpelacje, nie mówi prawdy. Można stanąć na takiem stanowisku, ale wobec tego przychodzimy do smutnego przekonania, że każdy prawie rząd Rzeczypospolitej kłamie, bo jest niczyim rządem.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#JózefChaciński">A, proszę Panów, jakże wygląda teraz spełnianie swoich obowiązków przez policję? Oto w roku 1922 zginęło od kuli bandyckiej i noża 61 członków policji, w roku 1923 zginęło 47 członków policji, a w roku bieżącym zginęło już 36 członków policji; a ci ludzie otrzymują za swoje tak pełne niebezpieczeństw funkcje: posterunkowy z rodziną — 150 złotych, komisarz — 300 złotych. Ci ludzie, którzy giną, to są przeważnie ludzie z rodzinami, których żony i dzieci pod kościół idą żebrać, za to, że oni giną w obronie porządku i ładu w Państwie. A tymczasem parlament nie może się zdobyć na rzeczową krytykę, nie umie się zdobyć na nic innego, jak tylko na kopnięcie tego tak niezbędnego organu państwowego. Bo wymyślcie, wynajdźcie wpierw system organizacji państwowej bez policji, to wtedy będziecie uprawnieni krytykować zasadniczo organ tak niezbędny, jak policja. Uważamy, że obowiązkiem parlamentu jest istotnie rzeczowa krytyka policji, obowiązkiem parlamentu jest wkraczanie wszędzie tam, gdzie są nadużycia, ale ta polityka nie może się sprowadzać tylko do kopania.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#JózefChaciński">Tak samo, gdy chodzi o polepszenie naszych stosunków na kresach, to niewątpliwie trzeba zmienić system, jaki był dotąd przeważnie praktykowany, że się tam wysyłało takich urzędników, dla których albo tu miejsca nie było, albo którzy mieli jakieś przestępstwa na sumieniu, Wysyłało się poprostu odpadki i wybierki. Tam powinni iść ludzie, którzy zdają sobie sprawę z obowiązków, na nich ciężących, i którzy istotnie mogą i powinni być chlubą administracji na Kresach. Jeżeli tam się wysyła odpadki, to nic dziwnego, że i pacyfikacja tego kraju i normalne stosunki nie mogły zapanować. Poruszano tu także kwestię ostatnich nominacji w administracji na Kresach. Jedni twierdzą zasadniczo, że nie można tam nominować wojskowych, że tam powinni iść administratorowie cywilni. Muszę się zgodzić, że nie jest zadaniem wojskowego administracja, wojskowy ma z natury swego stanowiska zupełnie inne zadania i inne obowiązki. Istotnie należy podzielić te obawy, że wojskowi administratorzy, wojewodowie w generalskich mundurach, może zbyt dosłownie, zbyt powierzchownie rozumieją tam swoją misję. Bo naprzykład — zastrzegam, iż nie mam na to dowodów i nie wiem, czy tak jest istotnie, ale zwracano mi na to uwagę — jeden z panów generałów wojewodów, tam posłanych, tak dosłownie swoją misję zrozumiał, że dał jakieś polecenie poufne, ażeby fortyfikowa-no dwory i domy polskie, nie rozumiejąc, że takie zarządzenie wytwarza sytuację, jakoby na kresach istotnie była jakaś formalna wojna,...</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#JózefChaciński">... trzeba było budować blindaże, i trzeba było budować okopy, ażeby się przed czemś bronić, nie rozumiejąc, że system środków, jakimi rozporządza administracja, jest zasadniczo różny od systemu środków, jakimi rozporządza władza wojskowa. Proszę Panów! Gdybyż jeszcze ci panowie generałowie — wojewodowie istotnie się okazali genialnymi administratorami, no to byśmy sobie musieli powiedzieć, że urodził się człowiek na wojewodę i administratora, a został generałem i to trzeba choć w późnym wieku naprawić. Najbliższa przyszłość pokaże, czy wysłanie tam ludzi, przeciw którym jedyny zarzut można wysunąć, że w administracyjnych zagadnieniach niedostatecznie się orientują, było szczęśliwe i czy te nominacje spełnią to, czego po nich oczekiwano.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#JózefChaciński">Naszą trudną sytuację wewnętrzną pogarsza jeszcze i ta okoliczność, że przeżywamy ciężki kryzys gospodarczy. W bardzo dobrej i szczegółowo opracowanej mowie, p. poseł Michalski wyjaśnił, jakie to przyczyny wpłynęły na to, iż ten kryzys gospodarczy u nas tak się obecnie daje we znaki. Między innemi wskazał na okoliczność, że zbyt szybkie wprowadzenie nowej waluty i waloryzacja jest walną przyczyną tego trudnego stanu gospodarczego, w jakim się Polska dziś znajduje.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#JózefChaciński">Nie czuję się powołanym do analizowania tego trudnego i skomplikowanego zagadnienia gospodarczo-finansowego, ale wystarczy stwierdzić dla zwykłego, przeciętnego krytyka, że już nam nic nie pomoże teraz zastanawianie się nad tem, czy waluta została wprowadzona za prędko, czy za późno,...</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#JózefChaciński">... bo mamy do czynienia z faktem już dokonanym i raczej stanowisko p. Michalskiego pod tym względem możnaby traktować jako zagadnienie historyczne. Złoty polski został wprowadzony, posiadamy go już w całym kraju, jest obowiązującym środkiem płatniczym i cały wysiłek, cała energią, cała wola narodu, rządu i państwa musi być skierowana w tym celu, żeby go na tym poziomie utrzymać i żeby tego złotego na szwank nie narazić. I dlatego dyskusje na ten temat mogą mieć bardzo ważne znaczenie historyczne i teoretyczne, ale praktycznego znaczenia nie posiadają absolutnie.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jaką świetną odprawę dał Michalskiemu. Sprzeczka familijna.)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#JózefChaciński">Bardzo często też mówi się, że w Polsce za mało pracują, że kryzys gospodarczy, jaki przeżywamy, da się załagodzić jedynie bardzo prostem lekarstwem: niech robotnicy pracują 10 czy 12 godzin dziennie, niech robotnicy będą pozbawieni wszystkich socjalnych zdobyczy, a wtedy niewątpliwie odrazu przesilenie gospodarcze przestanie u nas istnieć. Ja nie neguję wielkiego znaczenia, jakie ma czynnik pracy w produkcji i długość dnia pracy dla samej produkcji. Ale tutaj należałoby kilka słów tak samo powiedzieć i o drugim czynniku, mianowicie o przemyśle naszym, ażeby się okazało, że istotnie w tem przesileniu, jakie obecnie przeżywamy, odgrywa dużą rolę i to rolę niezupełnie zaszczytną. Bo Niemcy w okresie inflacji, w tym okresie, kiedy prowadzili w Ruhrze bierny opór i kiedy całe dziesiątki tysięcy robotników utrzymywali, umieli przez ten czas przeprowadzić takie inwestycje i takie ulepszenia techniczne w produkcji, że dziś śmiało z całym światem mogą stawać do konkurencji; a twierdzę z czystem sumieniem, że nasz przemysł tego złotego okresu inflacji w dostatecznym stopniu na korzyść swą nie wyzyskał.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bardzo słusznie. Głos na lewicy: Za mało nagrabił.)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#JózefChaciński">Nasz przemysł może tu się tłomaczyć i tem, że przynajmniej jeśli chodzi o przemysł ciężki i duży, nie jest całkowicie w rękach polskich, jest tylko w bardzo małej ilości w rękach polskich i że nic właścicieli przemysłowców nie obchodzą losy państwa, jego rozwój, traktują raczej te swoje przedsiębiorstwa przemysłowe, jak jakieś kolonie afrykańskie, z których chcieliby jaknajwiększe zyski wyciągnąć, jaknajmniejsze wkładając ofiary w inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pan mówi o Francuzach, którym Rząd sprzedał kopalnie)</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#JózefChaciński">Mówię i o Niemcach, i o Żydach, i o Francuzach. Ten stosunek nie jest normalny i najwyższy czas, ażeby społeczeństwo i państwo dało poczuć przemysłowi w Polsce, że jednak on ma tu bardzo duże obowiązki, czerpiąc z tego kraju zyski i dochody.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(P. Michalak: Ma za wielkich protektorów.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#JózefChaciński">Proszę Panów, jednak przy tej okazji nie mogę pominąć milczeniem jeszcze jednej okoliczności. Oto mamy ustawowo zagwarantowany 8-godzinny dzień pracy; ten 8-godzinny dzień pracy jest coraz bardziej atakowany i w prasie i w społeczeństwie...</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A przez Korfantego najwięcej.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#JózefChaciński">... a Rząd nie poczynił należytych kroków na terenie międzynarodowym, ażeby sprawę tę dostatecznie wyjaśnić. Kiedy Międzynarodowe Biuro Pracy w lutym r. b. zwołało w Genewie posiedzenie, celem rozpatrzenia sytuacji, wywołanej 10-godzinnym dniem pracy w Niemczech, przedstawiciele robotników rozmaitych krajów, którzy tam zasiadali, wystąpili z ostrym zarzutem pod adresem Niemców i krytykowali rząd niemiecki, że nie stosuje się do Konwencji Waszyngtońskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#JózefChaciński">Wtedy delegat robotników niemieckich, p. Leipert, socjalista, oświadczył, że żadne z wielkich mocarstw nie ratyfikowało Konwencji Waszyngtońskiej, że robotnik niemiecki potrafi sam należycie bronić swoich praw i nie potrzebuje żadnej obrony, Międzynarodowe Biuro Pracy nie ma żadnego tytułu do ingerencji w tym względzie i że pozatem Niemcy chcą sumiennie zapłacić odszkodowania i dlatego muszą pracować dłużej.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#JózefChaciński">Tutaj apeluję, nie wyzyskując bynajmniej tego momentu w celach jakiejś konkurencji partyjnej i nie mając na myśli wtykania szpilek któremukolwiek z klubów, poważnie apeluję do kolegów z partii P. P. S., aby istotnie wszystkich swoich wysiłków w międzynarodówkach użyli, aby nasz najgroźniejszy konkurent gospodarczy zagranicą nie znajdował się w takiej sytuacji, iż tam się uważa za cnotę wśród robotników pracowanie 10 godzin na dobę.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Głos: 12 godzin.)</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#JózefChaciński">Mówi się, że niemiecki robotnik tak samo, jak w swoim czasie wiernie walczył w armii niemieckiej pod sztandarem cesarskim, teraz restytuuje wielkość i potęgę mocarstwowa Germanii. Nie na to są międzynarodówki i kongresy międzynarodowe, żeby wytwarzać sytuację, że Polska jest krajem białego teroru, że w Polsce dzieje się jaknajgorzej tym masom, że zagranica to jest ten obszar, z którego płyną nowe ideje socjalne, aby pod tym płaszczykiem robotnikowi polskiemu, nie przemysłowi, konkurencję wytworzyć.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#JózefChaciński">I nie małe zadanie ma tutaj do spełnienia P. P. S., która należy do międzynarodówki, żeby otwarcie towarzyszom niemieckim powiedziała, że tą drogą wzmacniają opozycję w Polsce przeciw zdobyczom warstwy robotniczej, i tak samo Rząd nasz powinien zwrócić na to uwagę na terenie międzynarodowym i powiedzieć, że mocno to komplikuje stosunki. Tam, gdzie Konferencja Waszyngtońska się odbywała, tam, gdzie postanawiano regulowanie długości dnia pracy na całym świecie, tam państwo goszczące ten kongres, nie miało swego delegata, bo konstytucja amerykańska nie przewiduje jakichkolwiek ograniczeń. To jest bluf na szkodę warstwy robotniczej polskiej, to jest stawianie jej robotnika w gorszych warunkach w porównaniu z innemi narodami. Z tem musimy bardzo wyraźnie walczyć, jeśli nie chcemy, by robotnik przypomniał nam o naszych prawach.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#JózefChaciński">Na zakończenie pozostaje mi określić nasz stosunek do obecnego gabinetu. Proszę Panów, stosunek nasz raczej polega na stosunku do szefa tego Rządu, p. Grabskiego, jako Ministra Skarbu. Uważam, że sprawowanie rządów w Polsce, w takich warunkach, kiedy właściwie niema nigdy przesilenia, rzadko jest przesilenie otwarte, ale ciągłe chroniczne przesilenie, albowiem ciągle jakiś klub wyłuskuje jakiegoś ministra z gabinetu i tego wyłuskiwania nie można kłaść na karb jednego klubu, nie jest łatwe. Utarła się już u nas taka praktyka parlamentarna, że, ażeby załatać przesilenie, skurtyzować gabinet tak, ażeby nie znaleźli się ludzie, którzy mogą kogoś razić z tej czy innej strony, w drodze cichej taktyki parlamentarnej po kolei wyłuskuje się tych ministrów i fotele obsadza inaczej. Istotnie stać na czele rządu w takich warunkach, w warunkach chronicznego przesilenia, ciągłych pretensji z tej czy innej strony do tego czy innego ministra, nie jest rzeczą łatwą, przynajmniej w takich warunkach, jak obecnie, w warunkach przesilenia gospodarczego i początkowego okresu sanacji naszych finansów i naszego Skarbu. Otóż w tych warunkach, aczkolwiek możebym tu iść powinien właśnie w normalnym trybie, iść śladem przedstawicieli innych klubów i po kolei zająć się poszczególnymi ministrami, to jednak tą drogą nie pójdę. Dostatecznie są znane p. Premierowi i z prasy i z konferencji, zastrzeżenia nasze co do niektórych posunięć tego Rządu, dostatecznie jest znane p. Premierowi stanowisko nasze wobec p. Ministra Darowskiego, który tak nieopatrznie pozwolił sobie pod adresem mojego klubu nie najbardziej może w Sejmie niepaństwowego i nienajbardziej utrudniającego wszystkim rządom rządzenie, rzucić na publicznem posiedzeniu zarzut bardzo nieprzyjemny antypaństwowości i antypaństwowego stanowiska. Tych rzeczy nie będę poruszał, tej analizy w stosunku do Rządu obecnego nie będę robił, bo bałbym się, żeby przy głosowaniu nie znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej znalazły się przy głosowaniu nad incydentem, a prawdopodobnie znajdą się i przy wyniku obecnej debaty, niektóre inne kluby.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy. Głos: Związek Ludowo Narodowy.)</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#JózefChaciński">W tym całym gabinecie są ministrowie wojny, którzy właściwie są ministrami spraw zagranicznych, co właściwie zaszczytu p. Ministrowi Spraw Zagranicznych nie przysparza, jeżeli zgadza się na taką rolę, żeby za niego kto inny robił politykę w Paryżu. Jeżeli następnie Ministrem Oświaty jest człowiek, który cały wysiłek kieruje na to, żeby oświatę w Polsce zabić, jeżeli Ministrem Spraw Wewnętrznych jest człowiek, który taki system policyjny wprowadza, przy którym bledną systemy policyjne dawnych państw monarchicznych — to dlatego, proszę Panów, tej całej dyskusji unikam i mogę tylko oświadczyć, że klub mój w końcu tej debaty, jeżeli odpowiednia formuła się ujawni, tak jak i poprzednio, z całych swoich sił p. Premierowi w jego rozpoczętej akcji sanacji i uzdrowienia stosunków gospodarczych, będzie pomagał.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Głosy: Brawo. Oklaski w centrum i na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Wincenty Witos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WincentyWitos">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#WincentyWitos">Stronnictwo nasze nie należy do rzędu tych stronnictw, których hasłem jest osaczanie Rządu, zmuszanie go do ustępstw na wszystkie strony; nie obmyśla ono żadnej, a tembardziej specjalnej taktyki dla zohydzania go, nie uważa się za jedynie powołane do ratowania Ojczyzny, nie ma zamiaru stwarzać atmosfery pozwalającej na powrót do władzy; owszem cieszyłoby się niezmiernie, gdyby sanacja naszych stosunków miała znamiona trwałości, sanacja wogóle, a szczególnie sanacja Skarbu. Wychodząc atoli z tych założeń, a może właśnie dlatego i korzystając również z praw, jakie mu dała konstytucja, stronnictwo nasze uważa za rzecz wskazaną, a nawet za swój obowiązek, abstrahując zupełnie od tego, kogo to będzie dotyczyło i jaki rząd będzie przy władzy, zająć się analizą stosunków i z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#WincentyWitos">Uważamy, iż expose p. Prezesa Rady Ministrów, a równocześnie także i p. Ministra Skarbu, zamyka pewien okres pracy państwowej, ale zamyka także i pewien okres pracy rządowej. P. Minister Skarbu oświadczył, że okres ten uważa za okres utrwalania rozpoczętego dzieła. Sądzimy, że okres ten jest istotnie takim, a przynajmniej takie są zamierzenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że pracy dokonywa się wśród daleko idących i piętrzących się trudności, z drugiej strony jednakowoż, nie chcąc stwarzać fałszywej atmosfery, zdajemy sobie sprawę z tego, że na ten wysiłek zdobył się obecny Sejm, rezygnując na szereg miesięcy z praw i zdobyło się z wielkim trudem społeczeństwo, to społeczeństwo, które do tej pory znosi wszystko cierpliwie i ma jeszcze wiele do zniesienia, Rząd zaś, który prowadzi tę akcję, znajduje się w specjalnych i daleko lepszych, niż inne rządy, warunkach.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#WincentyWitos">Panom, którzy to prowadzą, przypomnieć należy: każdy rząd miał swoje specjalne trudności, bo każdy okres trudności takie przynosił. Były rządy, które tworzyły państwo. Oczywiście budowa jego dziś nie jest skończona, ale to był okres zupełnie inny.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy. Pański rząd zbankrutował!)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#WincentyWitos">Nie będzie Pan za mnie płacić weksli, niech się Pan nie boi więc mego bankructwa. Był rząd, który zmuszony był prowadzić wojnę, a więc znajdował się znowu w warunkach niesłychanie ciężkich. Był rząd, który musiał likwidować tę wojnę, były rządy, które walczyły z głodem, bo musiały ludność zaopatrywać w żywność, gdyż tej żywności w kraju nie było. Były rządy, które miały inne przeszkody, wymienię chociażby nieprzychylne stanowisko wielkiej części Wysokiej Izby. Wymienię strajki, wymienię rozmaite zaburzenia, które nie pozwalały na robotę intensywną i spokojną. Obecny Prezes Rady Ministrów miał możność dowolnego dobrania sobie współpracowników. Nie było przedtem ani jednego rządu, któryby dostał pełnomocnictwa i to w szerokim zakresie, pełnomocnictwa po raz pierwszy i po raz drugi. I nie było ani razu takiego momentu, ażeby Wysoka Izba, dawszy te pełnomocnictwa, poszła do domu, nie stwarzając nieprzychylnej atmosfery i nie robiąc przeszkód rządowi.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#WincentyWitos">Jeżeli więc dzisiejszy Rząd ma te wszystkie dane za sobą, jeżeli ma wysiłek społeczeństwa i to wysiłek szczery i mojem zdaniem bardzo znaczny — nie chciałbym powiedzieć ostateczny — jeżeli pozatem ma się i współpracę i stosunki do pewnego stopnia unormowane, a w każdym razie inne niż rządy poprzednie, to niezawodnie musi stanąć pytanie przed Państwem i przed społeczeństwem i przed Rządem: czy to wszystko, co się robi, jest rzeczą fundamentalną, która się utrzyma i czy, jeżeliby się cokolwiek w tem zarysowało, społeczeństwo i Państwo Polskie w przyszłości, stać będzie na to, żeby powetowało szkody, które z tego stanu rzeczy wynikną? Nie chciałbym w to wątpić, ale, jeżeli przychodzi się z pewnemi danemi i twierdzeniami, że tak jest, a nie inaczej i, jeżeli inni te dane jeżeli nie obalają, to w każdym razie podważają, a do tej pory nie mieliśmy możności usłyszeć, jak będzie wyglądało sprostowanie, to w takim razie dla tych, którzy na te rzeczy patrzą krytycznie, nie zawsze mają słowa pochwały, ale także trzeźwy sąd, sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. My do tych należymy.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#WincentyWitos">Powiedziałem już poprzednio, że nie idziemy na to, żeby wywrócić dziś Rząd, jakikolwiek jest,...</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Głos: To jutro.)</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#WincentyWitos">... nie knujemy, jak to się nam tutaj podsuwało, przeciwnie postępowaniem naszem daliśmy dowód, że nie stawiamy żądań o zabarwieniu partyjnem, a tem mniej osobistem co do osób, uważamy bowiem za rzecz potrzebną i wskazaną, żeby nadal ustalić i umiejscowić odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#WincentyWitos">Okres ten jest okresem niezwykłym. Muszę przyznać, że nawet stronnictwa robotnicze złożyły ofiarę ze swoich zapatrywań i wyrzekły się nawet swego rozwoju, jakkolwiek wiedzą doskonale, że ich stanowisko niezupełnie jest przez szerokie masy uznawane i bardzo często jest niepopularne. Należałoby więc stwierdzić, że demagogia ustała, gdyż jedni uważają, że to co się robi, jest częścią ich programu i dla tego chcieliby, żeby przez ten Rząd odnosiło sukcesy Państwo; drudzy zaś, jeżeli nie głośno, to pocichu mówią sobie: to jest nasz Rząd i to są nasze sukcesy, chociaż wiem, że gdyby przyszły klęski Rządu, nie przyznaliby się do niego tak łatwo. Jeżeli więc wszystkie czynniki razem wzięte, mające coś do powiedzenia, poszły na tę drogę z zaparciem się siebie, to uważać musimy to za czas wielkiej próby i chcielibyśmy, aby ta próba była uwieńczona pomyślnym skutkiem. Gdyby jednak tak nie było, musiałbym powtórzyć to, co powiedziałem poprzednio, że spadłaby wielka odpowiedzialność na tych, którzy rządzą i na tych, co ten Rząd powołali.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#WincentyWitos">Jeżeli mam przejść do spraw dalszych, to Panowie pozwolą, że cofnę się cokolwiek wstecz. Nie będę bawił się w obronę poprzedniego rządu, nie mam po temu ani potrzeby, ani ochoty. Chodzi mi jednak o przypomnienie tego, co zrobił ten rząd, o czem p. Premier tak szybko zapomniał, a co niezbyt dawno sam jeszcze przyznawał. Otóż w stenogramie z dnia 20 grudnia 1923 r. jest powiedziane, że byli tacy, którzy dali podwalinę do tej pracy, którą się prowadziło i prowadzi w dalszym ciągu. Ustęp przemówienia Prezesa Rady Ministrów, dotyczący tej kwestii, brzmi jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#WincentyWitos">„Już dwa poprzednie rządy...”.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głos na lewicy. Cukierek!)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#WincentyWitos">Nie wiem, kto ma możność rozdawać cukierki i komu, „przygotowały podwaliny ważne dla wielkiego dzieła naprawy Skarbu, Podatek przemysłowy, oparty na cyfrach obrotu, stanowi źródło dochodu, które może być nadzwyczaj wydajne, jeżeli tylko władze skarbowe rozwiną całą energię i umiejętność, a podatnicy pozbędą się powszechnego jednak dziś zatajania przed temi władzami prawdy. Podatek majątkowy daje do dyspozycji Skarbu środki bardzo poważne, które, o ileby były szybko zmobilizowane, powinne wystarczyć na pokrycie najbardziej nieuniknionych deficytów. Waloryzacja podatków, już uchwalona, z nastaniem roku przyszłego pozwoli przywrócić podatkom znaczną część ich utraconej, skutkiem spadku wartości marki, wydajności. Budżet Państwa na rok 1924 został ułożony z uwzględnieniem zasad równowagi i przedstawiony w czasie właściwym. Poważne zatem podwaliny dla naprawy Skarbu zostały położone”.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#WincentyWitos">Dzisiaj mielibyśmy więc prawo to przypomnieć i przypatrzeć się temu, co się robiło dotychczas, a równocześnie rzucić także cokolwiek światła naprzód, aby sobie stworzyć pewne horoskopy.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#WincentyWitos">Wiele tu mówiono już o polityce zagranicznej. Po tem zdawać by się mogło niejednemu, a może i Rządowi, iż doszliśmy do czasu, w którym następuje na świecie ogólne rozbrojenie fizyczne, a co może ważniejsza — i rozbrojenie moralne. Nie wiem, czy szczęśliwie był wybrany termin, w którym się głosowało, dając wyraz temu zapatrywaniu, bo gdy już odbyło się głosowanie, w którem i my braliśmy pozytywny udział, nastąpiły fakty, które jeśli nie przekreśliły całkowicie tego optymizmu, to jednak w wysokim stopniu ten optymizm naruszają i osłabiają tę wiarę, z taką mocą wypowiedzianą. To, co przyniosły wybory angielskie, niezawodnie zmieni postać rzeczy, niezawodnie rozwiane zostaną różne chmury, które się przedtem nagromadziły, i wtedy pokażą się te rzeczy, które z powodu chmur były niewidzialne, przynajmniej dla niektórych. Fakt, że w bardzo krótkim czasie potem Francja uznała Rosję Sowiecką, musi i politykom i obywatelom Państwa Polskiego nasuwać pewne wątpliwości co do ostatnich granic naszej lojalności na przyszłość, a przynajmniej podyktować pewną ostrożność, której wtedy nie zachowywano. Należę do tych, którzy jak najmniej skarg rzucaliby pod adresem Rządu z tego powodu, albowiem wychodzę z założenia, że dzielny dyplomata, że człowiek uzdolniony i przygotowany może zrobić niezawodnie bardzo wiele, ale jeżeli nie opiera się na sile faktycznej, jeżeli stosunki w Państwie nie są skonsolidowane i przygotowane, to jego energią i spryt nie zdadzą się na wiele, bo w wielkiej grze na arenie polityki europejskiej, a nawet światowej, nie liczą się z osobą, człowiekiem, ale z tem, kogo on reprezentuje i jakie wartości przedstawia. I dlatego też, gdyby mi przyszło robić zarzuty, to byłyby one skierowane zupełnie gdzieindziej, a nie pod adresem tych, od których trudno było domagać się rzeczy nadzwyczajnych. Chodzi mi jednak o coś zupełnie innego.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#WincentyWitos">Jeżeli wspomniałem o tem, że wielki, decydujący wpływ na powodzenie naszej polityki zagranicznej mają stosunki wewnętrzne, to zwykłem następstwem rzeczy powinienem się zająć ich zanalizowaniem. Stosunki wewnętrzne w Polsce unormowane nie zostały i gdyby się dzisiaj chciało czynić generalne zarzuty jednemu rządowi, popełniłoby się conajmniej nieścisłość, dlatego tego czynić nie będę. Jeżeli jednakowoż ktoś rozpatrzy się dziś w tych stosunkach i porówna je z przeszłością, może niezbyt nawet daleką, to musi niestety uznać, że na każdem niemal polu nastąpiło pogorszenie. Niemal w każdej dziedzinie to trzeba powiedzieć — dzieje się źle. Jeżeli chodzi specjalnie o stosunki, jakie panują na Kresach Wschodnich, to zatrwożył mnie i zdziwił do pewnego stopnia ustęp z przemówienia p. Premiera, a może być nawet i sposób jego przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#WincentyWitos">P. Prezes Rady Ministrów, przechodząc do omówienia stosunków na Kresach, użył pomiędzy innemi zwrotu: „W sytuacji wewnętrznej Państwa byliśmy świadkami zwiększenia się liczby, a głównie intensywności napadów rabunkowych na Kresach”. Można być bardzo wyrozumiałym, ale trudno zgodzić się na to, ażeby ten, który ma obowiązek pilnowania, ażeby napadów nie było wogóle, przyznawał, że jest świadkiem, a jak widzimy świadkiem biernym tylko.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Przerywania. Głos na lewicy: Stanowiska są przez Piasta obsadzone.)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#WincentyWitos">Bardzo bym się cieszył, żeby tak było, bo nareszcie byłby jakiś porządek. To też nic dziwnego, że przy biernej obserwacji Rządu napady na Kresach pomnożyły się w tak straszny sposób, że jak statystyka wykazuje, było ich dwa razy tyle, ile dni istnienia tego Rządu. To chyba mówi za siebie. Dlatego też, jeżeli z jednej strony Rząd był świadkiem tego co się działo, to z drugiej strony w napadzie nawet świadków nie znalazł, Łuniniec chyba jest tego typowym przykładem. Sądzę, że tych świadków nie będzie i nadal; niezawodnie nie będzie ich pod Leśną, może nawet pod Brodami, gdzie znów nowe zaciągi bandyckie wysuwają się i do tej części Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A co Pan poradzi na to?)</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#WincentyWitos">Ja nie jestem tak skwapliwy udzielać Panu rad.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(Głos: Bo nie ma Pan.)</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#WincentyWitos">Otóż przedewszystkiem muszę stwierdzić, że w kierunku prawnym nie zrobiono nic, że policja pozostała taka sama jak była, że jej nie zmilitaryzowano, aczkolwiek przygotowania Rządu poprzedniego w tej materii zaszły już daleko,...</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#WincentyWitos">... że pozostawiono swemu losowi projekty rozmaitych ustaw, które miały unormować stosunki, przypominam projekt ustawy o zgromadzeniach, że sposób administrowania dzisiejszy i rozmaite zarządzenia są zupełnie bezcelowe, są nowemi eksperymentami, które nie przyniosły poprawy, lecz tylko wzmogły intensywność napadów. Nie chciałbym sprawy tej jednostronnie traktować. Są tam inne przyczyny niezdrowych stosunków na miejscu, które stan dzisiejszy musiały w znacznej mierze wywołać. Do tych należą nieuregulowane stosunki społeczne, stanowisko wielu obszarników, którzy poza interesem własnym nic nie widzą, dla których interes państwowy jest często obcy.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Brawa na ławach Wyzwolenia)</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#WincentyWitos">Nawet i Panom to się spodobało! Wiem, że bardzo często policja nie działa w interesie państwowym, lecz idzie na rękę bezprawiu. Wiemy o tem, że wiele spraw nie uregulowano, które się domagają wielkim głosem naprawy, nic dziwnego więc, że na niezdrowym gruncie wyrosły wreszcie takie rzeczy, jakimi są napady z dnia na dzień coraz częstsze.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#komentarz">(Głos z ław mniejszości narodowych: Jak Pan przeprowadzi tę analizę?)</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#WincentyWitos">Następnie, jeżeli chodzi o zarządzenia wydane tam przez Rząd, uznać się je musi za niewystarczające i niecelowe. Gwałtu, ani bezprawia nie może ścierpieć ani władza, ani jakikolwiek osobnik, ani zespół. Tak samo i w tym wypadku. Że jest źle, dowodzi chociażby fakt, że obywatelstwo polskie samo przygotowuje się do samoobrony, że tworzy straż, że zaopatruje się w broń, że obywatelstwo przestało wierzyć w to, że go Państwo obroni.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#komentarz">(Głos: I osadnicy i młodzież szkolna też!)</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#WincentyWitos">Osadnik jest także obywatelem takim jak i inni. Jeżeli więc tak jest, to z czem przychodzi Rząd w tej chwili? Przyszedł z zarządzeniami, które wprowadzają jenerałów na stanowiska wybitne i odpowiedzialne, wprowadzają ludzi, którym nie możemy robić zarzutów osobistych, ale co do których mamy wątpliwości, czy przynieśli ze sobą dostateczne wyszkolenie i dostateczną praktykę. I dlatego też, jakby na urągowisko niedawno mianowany wojewoda wojskowy na Wołyniu doczekał się tego, że za krótkich jego rządów napady nie tylko nie ustały, ale wzmogły się jeszcze więcej, a nie wiemy, jak będzie w bliższej czy dalszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#WincentyWitos">W każdym razie nie wierzę w poprawę stosunków, jeżeli robota będzie dalej w ten sposób prowadzona.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#komentarz">(Głos: A na Polesiu?)</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#WincentyWitos">Nie można powiedzieć, jakoby stosunki w reszcie Państwa były idealne, nie należymy też do tych, którzyby wszystko zło widzieli tylko w policji. Podłoże złego jest głębiej i raczej tem chciałbym się zająć, niż wymawianiem poszczególnych faktów, na które może niektórzy Panowie zwracają jedynie uwagę. Gospodarka nasza społeczna została postawiona na głowie i stąd musiał nastąpić przewrót, musiało przyjść zamieszanie i chaos. Nie wiem, czy gdziekolwiek, w jakimkolwiek kraju i państwie stosunki układają się tak, żeby można prowadzić politykę gospodarczą przeciw interesom olbrzymiej większości narodu. U nas rzeczy tak stoją. Nie chcę wchodzić na drogę specjalnego prowadzenia wojny rolnictwa z przemysłem. Powinno się znaleźć miejsce i na jedno i na drugie, ale nikt mi nie zaprzeczy, że stworzenie sztuczne przemysłu w tej chwili, że rzucanie wszystkiego co się tylko posiada na jego szalę, forytowanie go, kosztem większości obywateli, musiało doprowadzić do następstw, których skutki dzisiaj już widzimy, a które ujrzymy w czasie niedługim, a skutki to będą straszne. Nie wiem, czy rozsądny przemysł...</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Samobiczowanie.)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#WincentyWitos">... mógłby zgodzić się z tem, ażeby hodowany chwilowo wielkim wysiłkiem reszty ludności, wysiłkiem rozmaitych dziedzin gospodarczych, doczekał się nareszcie tego, ażeby jako roślina wazonikowa, nie mając dłużej tych soków, zaczął usychać. Zdaje mi się, że ten moment przychodzi, a może nawet jest. Niezawodnie nie tylko my, ale i inni zgodzą się na to, że dzisiaj przemysł wegetuje, że jest niezdolny do eksportu zagranicę, że stracił odbiorców wewnętrznych, którzy byli odbiorcami przymusowymi. Jeżeli mowa o drobnych rolnikach, o ich położeniu, to zaznaczyć muszę z całym naciskiem, że to co dzisiaj jest, jest stanem poprostu katastrofalnym. Powoływał się Rząd na to, iż powodem obecnego stanu jest nieurodzaj. Uważać muszę to za wymówkę. Tak, jest nieurodzaj, ale nieurodzaj zacznie działać dopiero później i to zupełnie w innej, daleko ostrzejszej formie, bo dzisiaj jeszcze ludzie żyją zapasami zeszłego roku.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#WincentyWitos">Bezustanne zmiany w systemie gospodarki i niepewność musiały doprowadzić do tego stanu, jaki dziś istnieje, do stanu zubożenia, jakiego się na wsi do tej pory nie widziało, a który wzmagać się będzie z dnia na dzień i niewiadomo czem się skończy. Trzeba sobie powiedzieć zupełnie otwarcie już dziś, że albo się będzie musiało kosztem państwa żywić miliony, nie tylko tych wykazanych, którzy wynoszą 153.000 jako bezrobotni, ale i tych niewykazanych, których jest o wiele więcej, którzy, nic nie posiadają, nawet tych marnych zapomóg.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#WincentyWitos">Jeżeli widzi się tylko jedną dziedzinę, a jak w tym wypadku, dziedzinę skarbową, to łatwo sobie stworzyć to, co się uważa za najważniejsze i za konieczne. Niema przecież nikogo, któryby się odważył powiedzieć, że to nie jest rzeczą ważną i konieczną. Ale każdy z nas musi sobie rzucić pytanie, co będzie w przyszłości najbliższej i co będzie w przyszłości dalszej.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#WincentyWitos">Narazie nie tykam cyfr. Ale jeżeli dochodzę do tej sprawy, jeżeli budżet wiążemy z naszem gospodarstwem wogóle, a w szczególności z gospodarstwem rolnem, to muszę rzucić pytanie, na czem opiera się pewność, że budżet się utrzyma, że zostanie utrzymana równowaga budżetu, że podatnik będzie mógł płacić wymierzony podatek nie tylko teraz, ale i w przyszłości? Nie mam zupełnie powodu brać w obronę tych, którzy dadzą sobie radę, owszem, jest im daleko lżej, mają rozmaite ulgi i prolongaty, muszę jednak wziąć w obronę tych, którym jest najciężej, którzy nie mają ani gotówki, ani ulg, ani prolongat i których jest bardzo wielu.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#WincentyWitos">Podatek nie jest nigdy ani uciążliwy ani wysoki, jeżeli podatnik jest go w stanie płacić. Jeżeli polityka gospodarcza rządu doprowadziła do zubożenia, a nawet zniszczenia olbrzymiej części ludności, to nic dziwnego, że istnieć muszą wszelkie obawy. Jeśli doprowadzono do tego stanu, że większa część ludności zastanawia się nad tem, czy pozwolić sobie na luksus, którym jest bielizna, jeżeli w wielu rodzinach kupuje się jedną parę butów na całą rodzinę, jeżeli doszło do tego, że ludność rozmyśla nad tem, czy nie obejść się bez opału na zimę, jeżeli zniszczyło się podstawy t. j. możność płacenia podatków na przyszłość, jeżeli nacisku podatkowego nie można wytrzymać, i jeżeli grunt mamy podminowany, a na tym gruncie budować musimy, to nie tylko nienaruszalność i stałość budżetu stają pod dużym znakiem zapytania, I ale także i podstawy rozwoju państwowego. A budżet i cyfry w nim zawarte? Nie mam powodu nie wierzyć mojemu przedmówcy, p. Michalskiemu, który operował cyframi, przeciwstawiając je często rzucanym frazesom — póki oczywiście sprostowanie ich nie nastąpi. Otóż jeżeli dotykam tej rzeczy, to nie chciałbym być gołosłownym, ale na podstawie urzędowych danych wydrukowanych w budżecie przedstawia się to jak następuje.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#WincentyWitos">Na pierwszy plan wybija się fakt, że już w bieżącym roku zostały skonsumowane wszystkie rezerwy, jakimi Rząd rozporządzał, a więc:</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#WincentyWitos">a) cały zapas kruszcu, stanowiący własność państwową w P. K.K. P., okrągłe 100 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#WincentyWitos">b) rosyjskie kosztowności w P. K. K. P., okrągłe 30 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#WincentyWitos">c) przeważna część bilonu, przedstawiająca zysk netto około 150 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#WincentyWitos">d) pożyczka włoska — zresztą w zadziwiająco niskiej wysokości — około 60 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#WincentyWitos">Co wszystko czyni razem 340 milj. zł nadzwyczajnych wpływów, których w roku 1925 nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#WincentyWitos">Jeżeli więc budżet za rok 1924 przy pomocy niesłychanego napięcia podatkowego i powyższych wpływów, oraz wypuszczanych obecnie biletów skarbowych, uda się może zrównoważyć, to rok 1925 pozostaje pod znakiem zapytania. Nie tylko bowiem żadnych nadzwyczajnych wpływów budżet nie zawiera, ale to co przewiduje jest po stronie wydatków zbyt niskie, a po stronie dochodów o wiele za wysokie.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#WincentyWitos">Wystarczy np. wskazać, że płace pracowników państwowych obliczane są według stosunku 38 groszy za 1 punkt, podczas, gdy już dn. 1 listopada płaci się 41 groszy i już ta drobna różnica czyni na rok przeszło 70 milionów, a cyfra ta może się znacznie podnieść.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#WincentyWitos">To samo powiedzieć można o wszystkich niemal wydatkach rzeczowych, których koszt nie zatrzyma się na preliminowanej wysokości. Jeszcze mniej realnym wydać się musi preliminarz p. Grabskiego, jeśli się przypatrzymy rubrykom dochodów. Więcej tam pogodnego optymizmu, niż rzeczywistości. P. Grabski każę nam wierzyć, że koleje państwowe nam się opłacą, a przed paru dniami jeden z moich przedmówców, p. Michalski, wykazał, że za 9 miesięcy budżetowego roku deficyt kolei wyniósł przeszło 98 milionów.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#WincentyWitos">Na czem się ta przepowiednia gwałtownej poprawy opiera, trudno zgadnąć. Kto jednak tę zagadkę rozwiąże, ten także zapewne uwierzy, że w roku 1925 lasy państwowe mogą przynieść netto 37 milionów dochodu, mimo, że w roku bieżącym prawdopodobnie nawet trzecia część tej sumy nie będzie osiągnięta ze wszystkich przedsiębiorstw państwowych razem.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#WincentyWitos">Również i preliminarz wpływów podatkowych zbyt mało się liczy ze stanem faktycznym, co już inny mówca wykazał. Wystarczy dodać tylko, że wpływy z podatków bezpośrednich za trzy kwartały osiągnęły ledwo 300 milionów, a więc za cały rok wyniosą tylko 400 milionów i niema najmniejszej podstawy do preliminowania tych wpływów w roku 1925 aż na kwotę 658 milionów.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#WincentyWitos">Koniunktura gospodarcza chyba do tego nie upoważnia.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#WincentyWitos">Ale, proszę Panów, te 98 milionów deficytu kolejowego to jeszcze nic nie mówi, jeżeli się nie wglądnie wewnątrz samej gospodarki. Niech Panowie, ci, którzy uwierzyli temu optymizmowi, będą łaskawi przejechać się pociągiem na wschód, chociażby do Wschodniej Małopolski, to zobaczą jak rzecz wygląda. Trudno przejechać po torze, bo się wszystko rusza, a jeżeli się przejeżdża przed most, to się nigdy nie wie, czy się przeprawi na drugą stronę. Jeżeli się doprowadza koleje do tego stanu, to w pewnym okresie mogą być niedobory mniejsze, ale w braku inwestycji przyszłość będzie zupełnie inna, a co najmniej złudna. Nie wiem, na czem się opiera to przypuszczenie, spodziewam się, że się dowiemy także i tego, aczkolwiek trudno się zgodzić, jeżeli się widzi faktyczny stan rzeczy, który prowadzi bardzo często do obniżenia samej produkcji. Nieurodzaj obecny, to nie jest klęska, która sama spadła, ale w wysokim stopniu przyszła z tego powodu, że ziemia jest wyjałowiona i na tej samej wyjałowionej ziemi w roku przyszłym może być jeszcze gorszy urodzaj. To samo dotyczy i innych dziedzin.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#WincentyWitos">Powiedział nam p. Prezes Rady Ministrów, że rolnicy, a przedewszystkiem rolnicy drobni wzięli ze Skarbu Państwa — nie powiedział w jakiej formie — nieco więcej, aniżeli Państwu dali podatków. Chciałbym sprostować to twierdzenie w imię prawdy i w imię tego, że podobne oskarżenie krzywdzi obywateli, którzy zupełnie inną kwotę zapłacili, a jednocześnie może u wielkiej części społeczeństwa, jak to już było niejednokrotnie, wzbudzić podejrzenie, że ludność wiejska uchyla się od swych obowiązków i wprowadzić ferment w to skołatane społeczeństwo, które jeżeli skąd, to stąd powinno oczekiwać zupełnie czego innego, mianowicie uspokojenia.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#WincentyWitos">Jest bardzo dogodnie, jeżeli z szeregu cyfr wybierze się jedną i operuje się nią dowolnie. Uważamy, iż tak być nie powinno, jeżeli chcemy ująć całokształt sprawy i z niej wyciągnąć pewne wnioski. Zaznaczę z obliczeń przybliżonych, wcale na korzyść drobnych rolników nie naciąganych, że ludność wiejska zapłaciła conajmiej od 300–400 milionów złotych. Jeżeli więc tak jest, to muszę zapytać, dlaczego mówi się o dwudziestukilku milionach, jeżeli te miliony liczą się na setki.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#WincentyWitos">Tak się mówić nie powinno nigdzie, a przedewszystkiem na tej ławie. Kredyt dla rolników został zupełnie uniemożliwiony. Niezawodnie, przemysł i handel obraca kapitałem bardzo żywo, z uzyskanych pieniędzy odbijając sobie to co zechce jako zysk. Inaczej jest atoli, jeżeli bierze się pod uwagę tego, który raz do roku zbiera i nie wie co zbierze. Kredyt dla rolnika drobnego staje się wprost niemożliwy. I dlatego dzisiaj brak pieniędzy daje się tak strasznie we znaki. Dziś można przejść wsie całe, ażeby znaleźć takiego Krezusa, który posiada 10 zł. Skutki nie dadzą na siebie czekać, one dzisiaj już są widoczne i dlatego też niezrozumiałem poprostu musi się nam wydawać, że mówiło się o kredycie z pewnem lekceważeniem, a w każdym razie nie doceniało się rzeczy nadzwyczaj ważnej i koniecznej, mówiąc, że najlepiej byłoby, gdybyśmy się obeszli bez kredytu i to byłaby duma Polski.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów: Kredytu zagranicznego)</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#WincentyWitos">Zagraniczny kredyt może być przelany do Skarbu Państwa i użyty jako wewnętrzny, może stać się wewnętrznym. Rzeczywiście, wierzę, byłaby to wielka duma Polski, gdybyśmy się mogli pochwalić, że to zrobi Polska sama, lecz ja chciałbym się zapytać, czy Polska w tym czasie, który został nakreślony, tej dumy dożyje czy nie? Chciałbym się zapytać, czy niema obaw, że można zmarnować wysiłki, które zrobiło całe społeczeństwo. Wierzę w siłę naszego narodu, znam jego wytrzymałość, intensywność pracy, ale nie wiem jednak czy jedna generacja, w tym wypadku generacja, którą my jesteśmy, może ponieść ciężary wojenne, ciężar budowy Państwa, ciężar wielki, niepospolity, którego ponoszenia żadne państwo współczesne się nie podjęło. Jeżeli my jesteśmy silniejsi ekonomicznie, jeżeli u nas jest większa sprawność, jeżeli nasze bogactwa naturalne, które się dadzą zużytkować, są większe, jeżeli to wszystko wystarczy, to oczywiście byłoby to wielką dumą Polski, gdyby ona to zrobiła. Mam jednak wielką obawę, że my nie jesteśmy ani silniejsi ekonomicznie, ani lepiej przygotowani i skonsolidowani, ani lepiej rządzeni, lecz przeciwnie, że pod tym względem mamy wiele do naprawienia w porównaniu do państw innych i dlatego musimy mieć obawy, że ta duma może przynieść bardzo przykre następstwa i wolimy, ażeby zgóry o tem nie mówić, ale pójść tą drogą, którą szli inni i dochodzili do celu.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#komentarz">(Głos: Mądry Prezydent po szkodzie!)</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#WincentyWitos">Panowie mówią oddawna o parcelacji...</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#komentarz">(Głos: Pan swój klub rozparcelował)</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#WincentyWitos">Za tym przykładem poszli inni i lepiej to jeszcze robią.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski na prawicy i w centrum)</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#WincentyWitos">W stosunkach państwowych musi być utrzymany pewien porządek. Nikt nie zaprzeczy temu, że dostaliśmy Konstytucję postępową, liberalną, że wolność obywatelska jest daleko posunięta i odpowiedniemi gwarantowana paragrafami, że mamy państwo republikańskie, gdzie obywatel ma pełne prawa tak samo, jak w innych państwach o podobnych urządzeniach. Wiemy, że to wszystko jest na górze, wiemy, że obywateli powołuje się do świadczeń na rzecz państwa, chociażby do podatku krwi, że najwięcej tego podatku krwi płacą ci, co najmniej posiadają; wiemy jednak, że stosunki, jeżeli chodzi o dół, są anormalne, że one domagają się gwałtownie zmiany.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#WincentyWitos">Wybitnym przykładem tego są stosunki rolne. Reforma rolna nie jest jedynie zagadnieniem parcelacyjnem, bo jeżeli gdziekolwiek ona byłaby takiem, to w Polsce ma znaczenie zupełnie inne, ma ona znaczenie państwowe, polityczne i społeczne.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#WincentyWitos">Z punktu widzenia gospodarczego i politycznego musi ona być w interesie państwa przeprowadzona. A twierdzę, że im wcześniej zostanie przeprowadzona, tem będzie dla państwa korzystniej, a może także i dla tych, których ma dotknąć. Otóż ja nie mam pretensji do tego, że jest zupełnie dobre to, czego my chcemy, ale chcę, ażeby ci Panowie, którzy mówią, że to jest dobre, czego oni chcą, nareszcie doprowadzili do jakiegoś rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#WincentyWitos">Ponieważ jednak to się nie stało, ponieważ stanowisko stronnictw jest nieustalone, mamy bardzo często zmienne zapatrywania i wysuwa się projekty ot, tak na eksport i po to, aby szybko zostały wycofane i schowane — te rzeczy przecież trafiają się — czego niedawno mieliśmy dowód na posiedzeniu Komisji Rolnej, ponieważ mijają miesiące i mieliśmy przyrzeczenia prawie już od roku, że projekt nasz przyjdzie i stanie się ustawą, a dotychczas jeszcze przyrzeczenie nie zostało spełnione; mamy więc prawo zapytać się, kto winien jest temu, że sprawa nie posuwa się naprzód, i zdaje mi się tych winowajców tak łatwo między nami Panowie byście nie znaleźli, aczkolwiek w tę stronę wskazujecie.</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos: Co było w przeszłym roku z reformą rolną?)</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#WincentyWitos">Przedewszystkiem Pan wie, co w przeszłym roku my chcieliśmy zrobić i Panowie to wiecie, co Wyście zrobili. Dlatego jeżeliby się chciało rzucać oskarżenia, tobyśmy musieli powiedzieć, że ci, którzy utrącili te projekty, które wtedy były, a nie przyszli z niczem innem, nie tylko z lepszemi, ale nawet z gorszemi, ci winę ponoszą i odpowiedzialność na nich spaść powinna.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#WincentyWitos">Natomiast jest zupełnie co innego, jeśli chodzi o stronę rzeczową; jeżeli widzimy, że daje się pewne terminy i terminów się nie dotrzymuje, to wtenczas zapytać się jest naszym obowiązkiem, kto to robi, dlaczego i dla kogo? Kto — wiemy, ale dla kogo i dlaczego? Niezawodnie dowiemy się także.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Polityka Pana rozzuchwaliła obszarników)</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#WincentyWitos">Nie wiem, bo z nimi mniej się stykałem, niż Pan.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#WincentyWitos">Uważam i reformę rolną za zagadnienie natury państwowej i społecznej wielkiej miary. Wychodzimy z założenia, że ona musi być przeprowadzona. Nie wchodzimy zupełnie w to, czy w tej chwili Państwo jest w możności zrobienia tego wysiłku, jaki do wielkiej reformy jest potrzebny. Uważamy jednak, że bez względu na to kogo ona dotknie, zrobić ją trzeba, a jeżeli ofiar nie będzie mogło ponieść Państwo, to ofiary będą musieli ponieść ci, którzy posiadają ziemię, bo w interesie Państwa stać się to musi i stać się to powinno.</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#komentarz">(Głos: Brawo)</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#WincentyWitos">Czekamy jeszcze na obietnicę Rządu, mając środki parlamentarne, ażeby wyciągnąć z tego stanu rzeczy odpowiednie wnioski.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#WincentyWitos">Niektórzy z Panów, dotykając stosunków, jakie się wytworzyły w Polsce wogóle, a na terenie parlamentarnym w szczególności, zapowiadali, że gotowi byli wotować za rozwiązaniem Sejmu, jedni bez żadnych warunków, a inni pod pewnemi warunkami. Jest całkiem naturalną rzeczą, że jeżeli pewne ciało, a w tym wypadku Sejm, nie spełnił zadania swojego, a tak jest niestety, to ciało to powinno być rozwiązane. Dzisiaj już p. prezes Chaciński wskazał na cele, do których się dążyć powinno, i na obowiązki, które ciążą na Wysokiej Izbie, i również dał odpowiedź na to, że te obowiązki nie tylko w całości, ale nawet w dostatecznej części spełnione nie zostały. Sejm jako instytucja jest zdobyczą, i ci, którzy przeciw Sejmowi występują, robią tej instytucji największą krzywdę.</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#komentarz">(Głos: Sami sobie)</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#WincentyWitos">Wolno każdemu być biczownikiem.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#WincentyWitos">Można zmieniać od czasu do czasu rząd, można nawet, jeżeli kto chce, robić to bardzo często, to nie przynosi ujmy, przynosi często szkodę, ale jeżeli źródło tej władzy zostanie skompromitowane i zniszczone, to przez to samo rząd spotka ten sam los, a pozatem uniemożliwi się prawidłowe funkcjonowanie państwu. I w tym wypadku ci, którzy uprawiają tę robotę, robią szkodę wielką nie tylko samemu Sejmowi, ale i Państwu.</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#WincentyWitos">Uważam za rzecz wskazaną i konieczną, ażeby stosunki w Polsce zmienić. Trzeba je też zmienić pod tym względem radykalnie. Jeżeli więc kto przychodzi z wnioskiem, że należy rozwiązać Sejm, to muszę się go zapytać, co ma poza tem rozwiązaniem, jaki jego dalszy plan. Jeżeli nic innego, tylko nowe wybory, co do wyniku których niema żadnej pewności, to nas po swej stronie nie znajdzie. My po tej stronie nie staniemy, aczkolwiek dziś to jest popularne, aczkolwiek my, traktując rzecz ze stanowiska partyjnego, moglibyśmy pójść śmiało na wybory...</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#komentarz">(Głosy na ławach Wyzwolenia: Oho!)</u>
          <u xml:id="u-7.90" who="#WincentyWitos">... bez jakichkolwiek obaw o siebie.</u>
          <u xml:id="u-7.91" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Panie Prezesie, to bardzo ryzykowne, to, co Pan mówi.)</u>
          <u xml:id="u-7.92" who="#WincentyWitos">Jeżeli zrobimy szkodę sobie, to to Panom przyniesie pożytek, sąd pozostawmy sobie. Ja twierdzę, że my na wybory ze względów partyjnych śmiało iść możemy, po wyborach znaleźlibyśmy się w tej Izbie w liczbie zwiększonej.</u>
          <u xml:id="u-7.93" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Macie dużo pieniędzy!)</u>
          <u xml:id="u-7.94" who="#WincentyWitos">Pan kieszonkowej rewizji chyba nam nie zrobi.</u>
          <u xml:id="u-7.95" who="#WincentyWitos">Uważamy jednakowoż, że ze względów państwowych, ze względu na stosunki, jakie się wytworzyły, ze względu na to, że jeżeli przychodzi tak wielkie posunięcie, to musi być prowadzone z wyrachowaniem i ten rachunek nie może zawieść, nie można w tej chwili przystąpić do rozwiązania Sejmu bez szkody dla kraju. To też my się godzimy z tymi wszystkimi panami, którzy szczerze żądają rozwiązania Sejmu, tylko pod jednym warunkiem, jeżeli Panowie zgodzicie się równocześnie na zmianę ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-7.96" who="#komentarz">(Oklaski w centrum.)</u>
          <u xml:id="u-7.97" who="#WincentyWitos">Wtenczas pójdziemy razem z Panami na rozwiązanie Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-7.98" who="#komentarz">(Głos: Boicie się.)</u>
          <u xml:id="u-7.99" who="#WincentyWitos">Panowie krzyczycie, a jeszcze nie wiecie, jaką Panom zaproponujemy zmianę.</u>
          <u xml:id="u-7.100" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Głos: Cynizm.)</u>
          <u xml:id="u-7.101" who="#WincentyWitos">Panowie nie wiecie, jaką zmianę, może zmianę taką, która się Panom spodoba. Nam jednakowoż chodzi o to, żeby, przystępując do rozwiązania Sejmu, nowe wybory zrobiły to, co zrobić powinne: dały Polsce większość sejmową. O nas się nie trapcie. Jeżeli społeczeństwo pójdzie na drogę potępienia mnie i mojej partii — w porządku! Ale niech Panowie tę większość zdobędą tylko, niech ją mają! Nie wiem również, dlaczego Panowie nazywają to cynizmem, bo z tego wygląda, że Panowie się boją sami tego i protestują, chcąc pozostawić stan, z którym Wam dobrze. Dlatego też my, aczkolwiek stoimy na stanowisku, że praw zdobytych przez lud uszczuplać nie wolno...</u>
          <u xml:id="u-7.102" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Głos: Pan się sam śmieje.)</u>
          <u xml:id="u-7.103" who="#WincentyWitos">...i tego proponować nie będziemy, to jednak po doświadczeniach, któreśmy mieli dotąd, wychodząc ponadto z założenia, że Sejm nie po to jest, ażeby tylko istniał, a nie spełniał swych zadań, lecz po to, żeby je spełniał w całości, zrobimy wszystko, ażeby do tego doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-7.104" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-7.105" who="#WincentyWitos">A sądzę, że i Was zmusi do tego zniecierpliwione społeczeństwo, jeżeli tego nie zrobicie sami.</u>
          <u xml:id="u-7.106" who="#WincentyWitos">Oczywiście tylko demagogią może tu czynić zarzuty, że to zdrada demokracji i odbieranie praw ludowi, uważam bowiem, że jednak największe prawo ludu, to możność bytowania jego i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.107" who="#komentarz">(Oklaski w centrum i na prawicy. Głos: Monarchia.)</u>
          <u xml:id="u-7.108" who="#WincentyWitos">Panowie macie różnych monarchów między sobą, choć niekoronowanych. Nie wiem więc, co może być przeszkodą, żeby społeczeństwo całe nie dążyło do naprawy stosunków wszędzie, także w Sejmie. Wiem o tem dobrze, i Panowie o tem wiedzą, że do tej pory z Sejmu tego bierze się przykład, a niestety bierze się przykład rozbicia i anarchii. Wiem, że żadne z państw na kontynencie nie pozwoliłoby sobie na podobne eksperymenty, lecz dążą do tego, żeby zwyciężył pewien pogląd odpowiadający większości narodu i by się ustaliły stosunki. My nie chcemy czego innego.</u>
          <u xml:id="u-7.109" who="#komentarz">(Głos: Chcemy mandatów.)</u>
          <u xml:id="u-7.110" who="#WincentyWitos">Także tego. Jeżeli społeczeństwo przyjdzie do przekonania, że my odpowiadamy jego zapatrywaniom, to pójdzie za nami, jeżeli zaś tego zapatrywania nie podzieli, to pójdzie za Wami.</u>
          <u xml:id="u-7.111" who="#komentarz">(Głos: Chcecie żelaznych mandatów.)</u>
          <u xml:id="u-7.112" who="#WincentyWitos">Ci, którzy chcą zmian, nie idą na żelazne mandaty, natomiast ci, którzy chcą stabilizować stosunki, ci mają te żelazne mandaty na myśli.</u>
          <u xml:id="u-7.113" who="#komentarz">(Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-7.114" who="#WincentyWitos">Zdaje mi się, że zupełnie słuszne jest zapatrywanie, że jeżeli zostaną uszanowane stosunki w tej Izbie, to w znacznej mierze uszanowane zostaną także w Państwie. Jeżeli zatem od stosunków w tej Izbie zależy naprawa stosunków w Państwie, to odpowiedź może być tylko jedna, że ta Izba powinna i musi to zrobić. Panowie sami w bardzo niedługim czasie wejdziecie na tę drogę, albowiem społeczeństwo w sposób bardzo wyraźny tego się domaga, występując przeciw obecnemu Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-7.115" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przeciw Panu)</u>
          <u xml:id="u-7.116" who="#WincentyWitos">Nawet przeciwko mnie. To plus dla Pana, dlaczego się Pan ze swoich plusów smuci?</u>
          <u xml:id="u-7.117" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.118" who="#WincentyWitos">Oczywiście, jeżeli się w ten sposób doprowadzi do zmiany, a wierzę, że tak będzie, to może być, że wtenczas nawet pewne przeciwieństwa zostaną usunięte, może być, że ci, którzy przeprowadzą zmiany konieczne, znajdą się w większości, a w każdym razie doprowadzić się musi do tego, że znajdzie się Sejm, który będzie miał pewien kierunek, program i który nie tylko zacznie robotę programową ale także program swój wykona.</u>
          <u xml:id="u-7.119" who="#komentarz">(Głos: Jaki program?)</u>
          <u xml:id="u-7.120" who="#WincentyWitos">Właśnie taki, jaki sobie większość wytyczy.</u>
          <u xml:id="u-7.121" who="#komentarz">(Głos: A co będzie wtenczas z reformę rolną?)</u>
          <u xml:id="u-7.122" who="#WincentyWitos">Może do Sejmu przyjdą sami tacy, którzy będą chcieli reformy rolnej. Ja się tego spodziewam. Myśmy jako stronnictwo projekty te przygotowali, a Wysoka Izba prawdopodobnie wnet się z niemi spotka.</u>
          <u xml:id="u-7.123" who="#WincentyWitos">Wyraźnie oświadczam, że chodzi nam dalej o to, aby władza w Polsce nie była na papierze, lecz żeby była w rzeczywistości, że idziemy za propozycją wzmocnienia i rozszerzenia władzy Prezydenta Rzeczypospolitej i aczkolwiek niezawodnie pewnej części Wysokiej Izby nie będzie to szło na rękę, to jednak uważamy, że dla zdrowia Państwa jest to rzecz konieczna.</u>
          <u xml:id="u-7.124" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-7.125" who="#WincentyWitos">Ma Pan więcej kandydatów, czego Pan sięga do mnie? Co zaś do rzekomego zamiaru uszczuplania praw ludu, to Panowie będą mieli możność przekonać się, że tak nie jest, że projekty nasze są tylko dążeniem do konsolidacji i do tego, ażeby nareszcie ta większość, która chce ładu, porządku i poprawy stosunków, znalazła się w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-7.126" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.127" who="#WincentyWitos">Ani ja nie będę się starał o to, ani nie będzie się starał mój klub, ażeby przypodobać się tym Panom, którzy dziś wznoszą okrzyki. Nam chodzi o co innego. Jeżelibyśmy mieli wypełniać Wasz program, to bylibyśmy pośród Was. Mamy własny program i własnemi wskazaniami się kierujemy.</u>
          <u xml:id="u-7.128" who="#komentarz">(Głos: Endecki!)</u>
          <u xml:id="u-7.129" who="#WincentyWitos">To do nas należy.</u>
          <u xml:id="u-7.130" who="#WincentyWitos">A teraz jeszcze jedno. Panowie bezustannie wskazują na nas jako na tych, którzy pragną władzy i chcieliby zająć te ławy. Chciałbym uspokoić Panów, nie idziemy do tego i Panom nie zagradzamy drogi, a nawet z drogi się usuwamy. Jeżeliby Panowie uważali, że tu leży przeszkoda, to ta przeszkoda może być bardzo szybko usunięta.</u>
          <u xml:id="u-7.131" who="#WincentyWitos">A jeżeli jeden z Panów powiada, żeby pomóc, to my nawet do tego jesteśmy gotowi. Jeżeli tylko przyjdzie robota celowa, jeżeli staniecie nie na gruncie doktryny, lecz na gruncie realnej całości, to Panowie znajdziecie także nas jako tych, którzy zechcą Wam pomóc. Nie wiem, czy nasza pomoc będzie Panom potrzebna, natomiast sądzimy, że Panowie przyczynicie się do naprawy stosunków i że nam pomożecie. Nie próbujemy pójść tą drogą, która porywa i jest dogodna. Natomiast znając stosunki u siebie, idąc po drodze wskazanej przez Europę i to tę, na którą Panowie często się powołujecie, bo na tę Europę zachodnią, która ma pewne formy u siebie, wiekową pracą i doświadczeniem ustalone, które przekreślić się nie dadzą, nie robimy ani nierozsądnego kroku, ani nie idziemy do reakcji Nie.</u>
          <u xml:id="u-7.132" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
          <u xml:id="u-7.133" who="#WincentyWitos">Pana tam także niema, bo Pan tu siedzi. Ale właśnie dlatego, że tak jest, musimy się z tem liczyć i musimy jednak tę robotę przeprowadzić. Nie wahamy się, bo zadanie mamy ułatwione. Nie jesteśmy sami. Mamy za sobą wielką część społeczeństwa, a także przedstawiciel jednej z partii robotniczych powiedział, że, przeprowadzając u nas te zmiany, trzeba pójść dalej.</u>
          <u xml:id="u-7.134" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-7.135" who="#WincentyWitos">Jestem gotów poczekać chwilę, żeby ktoś nie pękł. Jesteśmy też gotowi pójść dalej i zupełnie stanowczo rzecz stawiam: bo jeżeli się ma równe prawa w Polsce, musi się w każdej dziedzinie mieć także równe obowiązki. Jeżeli się doszło do tego, że dzisiaj wieś, pracująca od wczesnego ranka do późnej nocy, odmawiająca sobie wszystkiego, egzystować nie może, jeżeli widzimy, że czas pracy jest nieodpowiedni, jest za krótki, jeżeli dla naszego przemysłu mamy jednego odbiorcę w zubożałym tylko drobnym rolniku, jeżeli przemysł nasz nie jest zdolny do konkurowania z zagranicą, to przyjdziemy także i tu z pomocą, jeżeli Panowie sobie takiej pomocy życzycie. Chcemy doprowadzić do praw zupełnie równych, chcemy także doprowadzić do równych zupełnie obowiązków, i to w praktyce, nie unikamy tych drażliwych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-7.136" who="#WincentyWitos">Stanowisko nasze w stosunku do Rządu jest zupełnie jasne. Rządu tego myśmy nie tworzyli i odpowiedzialności specjalnej za ten Rząd nie bierzemy. Jeżeli występujemy z poparciem dla jego zamierzeń i spraw przez niego przeprowadzanych, to robimy to w interesie Państwa. Idziemy nawet tak daleko, że cieszymy się z wszelkich jego sukcesów, uważając te sukcesy za sukcesy Państwa. Muszę odeprzeć zarzut, insynuowany z różnych stron, jakobyśmy mieli jakieś pragnienie władzy,...</u>
          <u xml:id="u-7.137" who="#komentarz">(Głos: Nie udało się)</u>
          <u xml:id="u-7.138" who="#WincentyWitos">... pragnienie władzy udałe, czy nieudałe. Nie robimy tego i nie myślimy robić, a jeżeli złożyłem to oświadczenie, to dlatego, ażeby nie sądzono, że wprowadzamy z jakichkolwiek powodów zamieszanie, uważamy bowiem, że zamieszania w Polsce robić nie należy. Nie należymy do tych, którzyby robili jakieś wymuszenia czy to natury policyjnej czy materialnej. Nie wiem do kogo były skierowane słowa p. Premiera, gdy mówił o tem, słyszałem natomiast, że z lewej strony Izby stawiano różne żądania. My tego robić nie będziemy. Jednak musimy się wyraźnie przeciwstawić temu, ażeby dla celów partyjnych robiono zmiany, nie leżące w interesie ogólnym Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.139" who="#komentarz">(Głos: My to rozumiemy)</u>
          <u xml:id="u-7.140" who="#WincentyWitos">Tak, i my to rozumiemy dobrze, rozumieją jedni i drudzy, i dlatego, że to rozumieją, muszą postawić to jako kategoryczne ze swojej strony zastrzeżenie.</u>
          <u xml:id="u-7.141" who="#komentarz">(Głos: Dobrze o tem wiedzieć)</u>
          <u xml:id="u-7.142" who="#WincentyWitos">Co do spraw, może na najbliższą metę obliczonych i niemal na porządku dziennym stojących, mamy wiele jeszcze do powiedzenia. Stanowisko nasze zaznaczone zostanie w miejscu odpowiedniem. Poza tem, co powiedziałem, niewiele mam do powiedzenia w sprawach ogólnych, zaznaczam tylko, że prowadząc naszą robotę, starać się będziemy, żeby była zgodna z interesem Państwa i zgodna z interesem naszej ludności i demokracji.</u>
          <u xml:id="u-7.143" who="#komentarz">(Oklaski w centrum i na prawicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SerhijChrucki">Wysoki Sejmie! Mowy wygłoszone przez p. Premiera Grabskiego i p. Ministra Spraw Zagranicznych Skrzyńskiego trzeba traktować jako całość. W expose p. Premiera bardzo szeroko była omówiona ściśle skarbowo-finansowa polityka Rządu i prawie nie była poruszana ogólno-polityczna gospodarka Rządu. Właśnie dlatego musimy zwrócić uwagę Rządu na tę drugą stronę życia państwowego. Wobec tego, a również i ze względu na to, iż krytyką skarbowo-gospodarczej polityki Rządu zajmą się niewątpliwie wszystkie stronnictwa polskie, my postaramy się w swojej odpowiedzi oświetlić głównie te strony polityki państwowej, które nie znajdą należytego wyjaśnienia w przemówieniach przedstawicieli polskich stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SerhijChrucki">P. Premier w swojem expose nie raczył poświęcić wiele uwagi sprawie mniejszości narodowych. Mogło się to stać z różnych powodów. Przedewszystkiem tradycyjnem stało się twierdzenie rządów polskich, zarówno jak i większej części tej Izby, że w tem zagadnieniu mniejszości narodowych wszystko jest w porządku. Słyszeliśmy tę tezę niejednokrotnie w ciągu kilku lat. Najbardziej jaskrawe fakty gwałtów i niesprawiedliwości, przytaczane przez przedstawicieli mniejszości narodowych, nie zdołały przekonać, iż jest przeciwnie. Zapewne możnaby przypuszczać, że ten oficjalny optymizm utrwaliłby się na zawsze i Rząd polski przespokojnie wyniszczałby gospodarczo i narodowościowo ludność ukraińską i białoruską, zagłuszając męczeńskie krzyki swych ofiar, gdyby sprawa mniejszości narodowych w Polsce nie stawała się coraz więcej zagadnieniem ogólno europejskiej polityki. Podkreślamy: sprawa mniejszości narodowych w Polsce jest problematem ogólno europejskiej polityki. Rozumie się, nie jest to zbyt miłe dla Polski, owładniętej szałem nacjonalistycznego szowinizmu i chorującej na manię wielko-mocarstwową. Widzimy od kilku lat, że Polska dąży do tego, ażeby sprawa mniejszości narodowych była uznana za czysto wewnętrzną sprawę Polski. Jasny wyraz dał temu p. prezes Głąbiński. On był zupełnie otwarty i szczery, jasno wskazując, czego chce Polska. I co do tego, co do celu niema różnicy między nim, a p. Żuławskim z P. P. S., który tylko pozornie, na eksport, uznaje prawo narodów o samostanowieniu sobie. Różnica między prawicą, a lewicą polską zachodzi tylko w kwestii metody, za pomocą której mógłby być osiągnięty ten upragniony wspólny cel. Metoda prawicy prosta: opiera się ona zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej, na sile — staremi drogami państw zaborczych kroczy prawica. Prawica już obecnie, licząc na siłę, chce proklamować, że uważa sprawę mniejszości narodowych za wewnętrzną sprawę Państwa Polskiego. Natomiast lewica, w osobie p. Skrzyńskiego, dotychczas jeszcze przyznaje Europie, względnie Lidze Narodów, przynajmniej moralne prawo kontroli w tej sprawie. Dlatego to p. Skrzyński według terminologii p. Głąbińskiego zniżył się do roli klejenta na genewskiej konferencji — a zaciekłe ataki p. Głąbińskiego na p. Ministra Spraw Zagranicznych spowodowane są jedynie tem, że p. Skrzyński na konferencji genewskiej dawał wyjaśnienia co do polityki Rządu polskiego w sprawie mniejszości narodowych. To oburzyło p. Głąbińskiego i nie żałował on ostrych słów, ażeby potępić postępowanie p. Skrzyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SerhijChrucki">Lewica stopniowo idzie także do tego samego celu — uznania sprawy mniejszości narodowych za wewnętrzną sprawę Polski. Cel będzie, zdaniem lewicy, osiągnięty, gdy nastąpi polonizacja obecnie niepolskich terenów. Wobec tego metodę lewicy można określić jako metodę asymilacji, obliczoną na dziesiątki lat. Promieniowanie kultury polskiej, wynaradawianie przez szkolnictwo, szerokie stosowanie osadnictwa, ekonomiczne podbicie narodu ukraińskiego i białoruskiego przez przemysł i handel polski — to wszystko ma utrudnić narodowi ukraińskiemu stworzenie swojego państwa własnemi siłami. Dopóki nie nastąpi to ostatnie, dopóki Ukraińcy sami nie stworzą urządzeń państwowych, tak długo można mówić tylko o autonomii dla nich. Tak mówi P. P. S. przez usta p. Żuławskiego. Jest to nieuznanie dla narodu ukraińskiego prawa samostanowienia o sobie i cóż to ma znaczyć innego, jak nie to, że sprawę mniejszości narodowych uznaje się za sprawę wewnętrzną Państwa Polskiego? Sądzę, że i metoda lewicy polskiej nie doprowadzi do celu. Sprawa mniejszości narodowych w Polsce jest i będzie problematem międzynarodowym, dopóki istnieją odrębne narody ukraiński i białoruski, zamieszkujące połowę terytorium obecnego Państwa Polskiego, a poza granicami ryskiego kordonu tworzące samoistne sui generis państwa: Ukrainę i Białoruś sowieckie. Narody ukraiński i białoruski nie zrzekną się swoich praw do tych ziem, które w chwili ich słabości były oderwane od macierzystego pnia. Zjednoczenie wszystkich ziem ukraińskich w jedną całość jest pierwszym i najgłówniejszym celem całego ukraińskiego narodu. To główny moment w tej kwestii. Są i inne, jak historyczne pochodzenie t. zw. Kresów Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#SerhijChrucki">Polska odrodzona nie powstała w tych granicach, jakie ma obecnie. Część niepolskich ziem Polska otrzymała skutkiem bezpośredniej walki swojej z bolszewikami, a drugą część — Galicję Wschodnią — dostała w prezencie na skutek pośredniej wojny Ententy z bolszewikami, 14 marca 1923 r. Do tego dnia Galicja Wschodnia znajdowała się pod zwierzchną władzą państw Ententy. A więc nigdy nie trzeba zapominać o źródłach pochodzenia t. zw. Kresów Wschodnich. Polska wiele zyskała na nieprzyjaźni Europy do bolszewików. Obecnie świat powojenny dąży do uspokojenia, pragnie pokoju. A więc muszą rozwiać się wojowniczy duch i wojownicze nastroje. Obserwujemy fakt uznania de jure Sowietów. Pozatem nowa droga arbitrażu i porozumienia otwiera się przed Europą. I jeżeli Europa rzeczywiście pragnie wstąpić na ten nowy pokojowy szlak, to nieodwołalną jest rewizja wszystkich dotychczasowych aktów oraz traktatów, podyktowanych niekiedy wojowniczym duchem. Nie chodzi jedynie o zmianę granic. Sprawa sięga głębiej. Liga Narodów nie może być tylko ligą państw. Pokój trwały nie nastąpi tak długo, dopóki nie będzie całkowicie urzeczywistniona główna idea Wilsona i rewolucji wschodnio-europejskiej — prawo narodów samostanowienia o sobie. Gdyby to twierdziła tylko moja skromna osoba, nie przytaczałbym tego argumentu.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SerhijChrucki">Lecz mogę powołać się na wybitne autorytety. Na wszechświatowym kongresie pokojowym w Berlinie brzmiała dosłownie ta sama teza: „Pokój światowy będzie definitywnie zapewniony dopiero w tym dniu, w którym już nie będzie narodów uciskanych”. Dalej. Podstawową myślą pacyfistycznego projektu niemieckiego, nagrodzonego w Bostonie, jest urządzenie świata na zasadzie samostanowienia narodów. Trzeba nadmienić, że projekt niemiecki był wyrazem poglądów pacyfistów międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#SerhijChrucki">W przeciwieństwie do tych głosów prawdziwych pacyfistów pragnę przytoczyć twierdzenia pacyfistów na eksport — panów z P. P. S. Niejednokrotnie słyszeliśmy od nich: naród ukraiński ma prawo do samostanowienia, jednak nie możemy dopuścić do zrealizowania tego prawa przez Zachodnią Ukrainę, bo oderwawszy się od Polski, Ukraina weszłaby w orbitę republik sowieckich i wzmocniłaby ich potęgę. Czy nie mogliby w taki sam sposób argumentować bolszewicy: Ukraina ma prawo konstytucyjne do oderwania się od związku republik sowieckich, ale my do tego dopuścić nie możemy, bo Ukraina, oderwawszy się od sowietów, przystąpiłaby do państw burżuazyjnych i wzmocniłaby ich potęgę. Gdzież różnica między P. P. S. a bolszewikami, chyba ta, że P. P. S. już mówi to, co mogliby dopiero powiedzieć bolszewicy. I czyż wobec tego P. P. S. ma moralne prawo przelewać łzy nad Gruzją? Nie, Wam, Panowie z P. P. S., nie przysługuje prawo tego protestu, bo Wy tak samo nie uznajecie prawa samostanowienia narodu dla Zachodniej Ukrainy, jak bolszewicy dla Gruzji.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#SerhijChrucki">Drugi wasz wykręt, w odpowiedzi na zarzut o nieuszanowaniu prawa narodów do samostanowienia polega na tem, że ziemie zachodniej Ukrainy są zbyt małe, ażeby mogły tworzyć samodzielne państwo. Czy Gruzja ma być liczniejsza i większa? A jak z Finlandią, Estonią, Łotwą, Litwą? A przedwojenne państwa Serbii, Bułgarii, etc? Rozumiejąc, iż sofistyczne wykręty niewiele pomogą, P. P. S. po cichutku zmienia stanowisko. Centralny komitet P. P S. w dniu 21 września — w dniu protestu przeciw wojnie wydał odezwę i w tej dyplomatycznej odezwie deklaruje, iż P. P. S. będzie domagać się rozwiązania drogą pokoju wszystkich sporów między państwami, podkreślam, między państwami, a nie między narodami. A więc dokumentalnie stwierdzam, że P. P. S. mimo frazesów o swoim pacyfizmie, nie stoi na prawdziwym gruncie pokojowym i słowa o prawie narodów do samostanowienia w ustach P. P. S. są pustym frazesem, obliczonym na eksport. To samo twierdzi między innemi i p. Rżewski, burmistrz m. Łodzi i do niedawna wybitny członek P. P. S. Jeżeli taką jest pokojowość P. P. S., to cóż mówić o innych stronnictwach w Polsce. A rzeczywisty pokój w Europie nastąpi, powtarzam, dopiero wówczas, kiedy wszędzie będzie zrealizowane prawo narodów do samostanowienia. Liga Narodów musi usprawiedliwić swoją nazwę; tembardziej nie może być Liga Narodów jedynie ligą państw zwycięskich, a traktaty, uchwalone przez Ligę Narodów, próbą utrwalenia przewagi jednych nad drugiemi. Ciekawe, iż prace ostatniej konferencji genewskiej w oświetleniu p. Skrzyńskiego tak tylko wyglądają. Lecz pakt gwarancyjny i różne projekty zbudowania gmachu wiecznego pokoju w Europie dotąd są jeszcze teorią. Świat zmierza ku temu celowi, a to, żeby być konkretną rzeczywistością, musi pociągnąć za sobą szereg, że tak powiem, przygotowawczych kroków. Nie można odrazu przeskoczyć od stanu wojny do istotnego wiecznego pokoju i zgody. Psychologia narodów musi gruntownie zmienić się, i ta zmiana musi znaleźć swój wyraz w polityce zagranicznej już obecnego dnia. Nie można na serio mówić o takich rzeczach, jak pakt gwarancyjny, kwestia rozbrojenia, ogólny, trwały pokój europejski, nie przystosowując odrazu do tego swej polityki. Inaczej te słowa pacyfistyczne będą tylko pustym frazesem. Polityka obecnego i najbliższych dni jest niejako probierczym kamieniem rzeczywistości pacyfistycznych dążeń każdego państwa. Cóż nowego zapowiada p. Minister Spraw Zagranicznych względem tej polityki najbliższych dni? Utrzymanie dobrych sąsiedzkich stosunków z ościennemi państwami i dotrzymanie zawartych umów. Jest to zaledwie ogólnik, forma, której trzeba nadać treść, a treść mogą stanowić tylko czyny. Dla Sowietów i Niemiec nie jest zupełnie obojętne obecne położenie ich rodaków w Polsce. I skoro Polska rzeczywiście pragnie przyjaznych stosunków z temi państwami, to musi zmienić swoją politykę w stosunku do mniejszości narodowych. W szczególności Polska powinna wyzyskać obecne położenie narodów, ukraińskiego i białoruskiego, skoro chciałaby pozyskać rzeczywistą przyjaźń z temi narodami. Ogólnie wiadomo, jaką mądrą, dalekowzroczną politykę prowadzi wobec tych narodów obecna Rosja sowiecka. Polsce, mimo jej chęci, obiektywnym biegiem rzeczy narzuca się rywalizacja na tym gruncie z Rosją sowiecką. Polska nie docenia tego momentu i polityka jej pod tym względem jest bardzo krótkowzroczna.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#SerhijChrucki">Ażeby nie być gołosłownym, muszę przejść do charakterystyki całokształtu polityki Rządu wobec narodu ukraińskiego w Polsce. Najpierw kilka uwag o polityce zagranicznej. Biorę konkretny fakt — działalność p. Skrzyńskiego na konferencji genewskiej. Prasa polska pisała o triumfie p. Skrzyńskiego. Skoro tak się stało, skoro p. Minister Spraw Zagranicznych odniósł pewien sukces, to zawdzięcza on to do pewnego stopnia swej oryginalnej metodzie przeinaczania prawdy. Wobec tego musimy wnieść pewne sprostowanie do słów p. Ministra w celu wyświetlenia rzeczywistej prawdy, bo ogólno-europejski pokój może być mocno zbudowany tylko na prawdzie. P. Skrzyński szeroko rozwodził się w Genewie, mówiąc o tradycyjnej tolerancji polskiej. Na dowód tolerancji obecnej Polski przytoczył uchwalenie przez Sejm ustaw językowych i decyzję Rządu polskiego założenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Nie wiem, czy który z reprezentantów innych państw znał bliżej treść i istotę tych ustaw językowych. Wiem jednak, że zapewne p. Skrzyński nie miał zbyt wielkiej ochoty szczegółowo referować tych ustaw. A już stanowczo wyparłby się wykonawczych przepisów do tych ustaw, rozumie się, wyparłby się, podczas i obrad konferencji genewskiej, bo obecnie niema powodu, aby to czynić. Z powodu tych wykonawczych przepisów podniósł alarm w „Robotniku” p. Hołówko, twierdząc, że przepisy te są biurokratycznemi kpinami z ustawy i całkowicie przekreślają ją. Nas nie zdziwiły wykonawcze przepisy do ustaw językowych. Byłoby dziwnem, gdyby one były inne w swojej treści.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#SerhijChrucki">A jakim będzie wykonanie w praktyce ustaw językowych na podstawie tych przepisów? O tem mogliby się podzielić z Panami swojemi przewidywaniami niektórzy z panów posłów z Wyzwolenia, ci, którzy mieli ciekawe rozmowy na ten temat z niektórymi panami starostami. Ustawy na eksport — tak określono ustawy językowe na t. zw. Kresach przez czynniki państwowe. Jakże będzie wyglądać wykonanie ustaw językowych przy takiem przekonaniu i takie psychologii wykonawców?</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#SerhijChrucki">Z ustaw językowych, jeżeliby one były nawet najlepszem, wobec tego nie wypłynie żadne dobrodziejstwo dla naszego narodu, jeżeli będą wprowadzone w życie. Przeciwnie, pogorszą one nasze położenie; o to niewątpliwie będą dbali wykonawcy tych ustaw, nie mówiąc już o tem, że i same ustawy, a szczególnie wykonawcze przepisy do nich, są dla nas jedną krzywdą, uszczuplając te prawa, z których już korzystał naród ukraiński.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#SerhijChrucki">Nie inaczej przedstawia się sprawa zapowiedzi założenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Starając się o uzyskanie Galicji Wschodniej, Rząd polski uroczyście zapowiedział nadanie jej szerokiej autonomii. Ale już w ustawie z 26 września 1922 r. nieco cofnął się wstecz, bo ta ustawa mówi o autonomii już tylko trzech województw. Składową częścią tej ustawy z 26 września 1922 r. jest uchwała o założeniu w ciągu 2 lat uniwersytetu ukraińskiego na terenie Galicji Wschodniej. Na konferencji w Genewie rzecz była przedstawiona w ten sposób, iż tylko zapowiedzi o założeniu uniwersytetu ukraińskiego nie zdołano przeprowadzić w życie, natomiast autonomia w Galicji Wschodniej jest już zrealizowana. Tak się przeinaczało prawdę.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#SerhijChrucki">A więc pozostaje uniwersytet. Rozumie się, stałą siedzibą jego będzie Lwów. Tak się mówiło przed Ligą, a potem nastąpiło sprawdzanie stenogramu.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#SerhijChrucki">I zamiast Lwowa pozostało puste miejsce. Obawiam się, żeby nie było to symbolicznem dla samej sprawy uniwersytetu ukraińskiego i żeby zamiast uniwersytetu ukraińskiego nie pozostało też puste miejsce, tembardziej, że obecnie w przemówieniu p. Premiera wcale już niema i wzmianki o uniwersytecie ukraińskim. Natomiast mamy autorytatywne oświadczenie p. Głąbińskiego, że uniwersytetu ukraińskiego nie powinno być wcale. I już się twierdzi, że założenie odrębnego uniwersytetu ukraińskiego w jakimkolwiek bądź miejscu Państwa Polskiego jest niemożliwe ze względu na ustawę o języku w szkolnictwie, bo ta ustawa wprowadza w życie ideę utrakwizmu. Czy tak interpretował ustawy językowe p. Skrzyński w Genewie?</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#SerhijChrucki">W każdym razie witamy tę szczerość. Tak, słusznie, nie może być państwowego uniwersytetu ukraińskiego w Polsce; on może być tylko w Czechach, w Związku Republik Sowieckich, lecz nie w Polsce. W Polsce uniwersytet ukraiński może ukrywać się tylko w katakumbach. Rząd nie mówi o uniwersytecie, a Sejm uprawia sabotaż w tej sprawie, bo już więcej jak rok leży w Komisji Oświatowej nasz wniosek w sprawie legalizacji i upaństwowienia tajnych prywatnych wyższych uczelni ukraińskich we Lwowie i w żaden sposób nie może się dostać na porządek dzienny, mimo naszych usilnych domagań. W tej akcji sabotażu sejmowego bardzo wielkie zasługi ma P. P. S. Ona wnosiła wniosek nagły w sprawie założenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, lecz koniecznie chciała na plenum Sejmu motywować nagłość swojego wniosku i cierpliwie doczekała się zakończenia sesji. A wskutek tego pp. przewodniczący Komisji Oświatowej mogli odraczać rozpatrzenie naszego wniosku o uniwersytecie ukraińskiem do momentu, kiedy wpłynie analogiczny wniosek P. P. S. W taki sposób system nagłych wniosków stał się sposobem zwlekania i sabotażu w sprawie uniwersytetu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#SerhijChrucki">Wprowadziłem maleńkie sprostowanie do słów p. Ministra Spraw Zagranicznych w kwestii ustaw językowych oraz uniwersytetu ukraińskiego. Chcę jeszcze dorzucić kilka słów do przedstawienia przez p. Skrzyńskiego ogólnej sytuacji w Polsce. P. Minister Skrzyński mówił w tonie dominującego na konferencji nastroju, że Polska pragnie pokoju, Polska ze swoją historyczną, tradycyjną tolerancją jest czynnikiem pokoju na wschodzie Europy. Rzeczywistość ilustrowała to twierdzenie p. Skrzyńskiego w sposób bardzo oryginalny, mianowicie zdarzeniem pod Łunińcem. I to zmusiło p. Skrzyńskiego do napisania wstępu w przemówieniu p. Prezesa Rady Ministrów. Ciekawe, iż o rozruchach na t. zw. Kresach Wschodnich mówi się w związku z polityką zagraniczną. Ta część expose p. Premiera jest niczem innem jak tłumaczeniem p. Skrzyńskiego na komentarz życia i rzeczywistości, do jego głównej tezy przemówienia na konferencji genewskiej, że Polska jest czynnikiem pokoju na Wschodzie. Rozruchy na t. zw. kresach Wschodnich Rząd kwalifikuje jako zwyczajny bandytyzm wywołany przez dywersyjne bandy bolszewickie, a faktycznie zaprowadzony tam stan wyjątkowy, nazywa militaryzacją. Premier nawet szczyci się tem, że nie ucieka się do nadzwyczajnych środków i nie wprowadza stanu wyjątkowego. Jest to metoda p. Skrzyńskiego przeinaczania prawdy i właśnie dlatego autorem tej części expose jest p. Minister Spraw Zagranicznych. Wobec tego musimy wyświetlić prawdziwe położenie na t. zw. Kresach, prostując w ten sposób twierdzenie Rządu. Nastrój w całym narodzie nie może być wywołany słowem lub czynem garstki ludzi. Nastroje mas są odzwierciedleniem ogólnej polityki rządu. Tylko działalność kilkuletnia rządu może stworzyć ten lub inny nastrój w masie ludowej.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#SerhijChrucki">W tem już jest odpowiedź p. Chacińskiemu. Pozatem skoro już odpowiadam p. Chacińskiemu, to muszę podkreślić, że wroga polityka względem narodu ukraińskiego była zapoczątkowana przez rząd polski jeszcze wtenczas, kiedy nawet nie było w Sejmie przedstawicieli narodu ukraińskiego. P. Chaciński ma krótką pamięć i zapomina o rezultatach wyborów do Sejmu. A już te wybory były klęską polskiego prestige'u na t. zw. Kresach Wschodnich. Pozatem my jesteśmy stroną bierną, Wy, Polacy, stroną aktywną, i dlatego zarzucać wrogość stosunku możemy tylko my, a nie odwrotnie. Powtarzam, tylko kilkoletnia działalność rządu może stworzyć ten lub inny nastrój w masach narodu. Jakaż była dotychczasowa polityka wszystkich rządów Polski od początku jej istnienia w stosunku do tak zwanych Kresów? Tę politykę konserwatysta polski p. Konstanty Srokowski określił jako politykę wyniszczenia gospodarczego i ucisku narodowościowego narodu ukraińskiego. Te ziemie ukraińskie zostały najbardziej zrujnowane podczas ostatnich wojen światowej i bolszewickiej. Zdawałoby się, że trzeba było przedewszystkiem przyjść z gospodarczą pomocą tym ziemiom: jednak akcji takiej prawie nie rozpoczęto i dotychczas ludność masowo mieszka w ziemiankach. Natomiast jednocześnie bogactwa leśne tego kraju rabunkowo niszczą się i wywożą. Pozatem Rząd nie stworzył kredytu długoterminowego, a to co było zrobione w tej kwestii, było dobrodziejstwem tylko dla polskiego pana oraz faworyzowanego osadnictwa. Chłop ukraiński z tego nic nie otrzymał. Rząd, nie pomagając ludności w odbudowaniu i zagospodarowaniu się, nakładając nadmierne podatki i ściągając je w sposób nader brutalny, sam uniemożliwia jej zagospodarowanie i odbudowanie się własnemi siłami. Wobec tego zubożenie wsi, o którem mówił p. Witos, jest jeszcze większe na t. zw. Kresach.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#SerhijChrucki">Taksamo nie uwzględniono drugiej potrzeby ludności w dziedzinie gospodarczej, mianowicie, nie tylko nie został zaspokojony głód ziemi miejscowej ludności, naogół małorolnej i w znacznym stopniu zupełnie bezrolnej, lecz przeciwnie zamiast przeprowadzenia reformy rolnej nasyłano do wspomnianych terenów osadników, przyczem na osadnictwo zabierano i ziemię cerkiewną, stanowiącą własność ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#SerhijChrucki">W innych dziedzinach życia uwidocznia się taka sama polityka upośledzenia narodu ukraińskiego. Inteligencja ukraińska pozbawiona jest możności egzystowania: sprawa obywatelstwa dotychczas nie jest załatwiona, osoby narodowości ukraińskiej masowo zwalnia się z posad. Cerkiew prawosławna jest ujarzmiona przez władze świeckie, które bezpośrednio rządzą jej życiem. Obecnie Rząd usiłuje o 50% zmniejszyć ilość parafii prawosławnych, nie licząc się z protestem metropolity i narodu. Szkolnictwo ukraińskie zwija się i przekształca się na wyłącznie polskie. Prywatnym, kulturalnym i ekonomicznym ukraińskim instytucjom społecznym wszelkimi sposobami utrudnia się ich działalność a nawet istnienie. A więc koroną tej wrogiej polityki względem narodu ukraińskiego jest prawie bezgraniczna swawola administracji i policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#SerhijChrucki">Wskutek kilkoletniego panowania takiego systemu, wyniszczania gospodarczego i ucisku narodowościowego ludności ukraińskiej, musiało wyniknąć głębokie masowe niezadowolenie ludności na ziemiach ukraińskich, które przybiera różne formy. Jakże wobec tego na serio mówić jako o jedynej przyczynie rozruchów kresowych, o bandach dywersyjnych, które, nawiasem mówiąc, czasem operują w odległości 200 kilometrów od granicy a rząd i prasa polska to wciąż twierdzą. Tak się usiłuje zagranicą przedstawić położenie na t. zw. Kresach, celem zdyskredytowania ludności ukraińskiej i pozbycia się kontroli międzynarodowej w sprawie mniejszości narodowych w Polsce. A uciekanie się do zrzucenia odpowiedzialności za zbrojne napady przeciw władzom polskim na podstępną działalność czynników sąsiednich państw jest tylko chowaniem głowy w piasek wobec niebezpieczeństwa, uchylaniem się od konieczności palących reform i od zasadniczej zmiany linii politycznej w stosunku do ziem i narodu ukraińskiego w Polsce. Pozatem jest to świadomie nieprawdziwem przedstawieniem faktów, czynionem wyłącznie dla uzyskania efektu nazewnątrz. Rząd obecny nie troszczy się o usunięcie głębokiego podłoża stosunków, panujących na t. zw. Kresach i żadnych zmian w dotychczasowej polityce swej nie zamierza wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#SerhijChrucki">A to nowe, co zapoczątkowano lub zapowiedziano jest natchnione tymże stałym duchem wrogości względem narodu ukraińskiego. Co nowego zapowiada Rząd? Mamy tylko jedną zapowiedź reformy rolnej z szerokiem uwzględnieniem udziału miejscowej ludności. Ale to wszystko dla pokornych. W jakiej bowiem miejscowości istnieją gwałty, nie można na nią rozciągnąć dobrodziejstw tej reformy rolnej mówi p. Premier. Nie wiem, co może być więcej oburzającem dla ludności, pragnącej ziemi, jak te słowa p. Premiera. Z reformy rolnej, tego pierwszorzędnego zagadnienia, zrobić środek presji policyjnej, to niesłychane! Czy nie wygląda to na podburzanie? Oprócz tej zapowiedzi mamy już czyny. Pierwszym czynem jest wprowadzenie do budżetu na rok 1925 znacznej sumy na pomoc kredytową i budowlaną dla osadników. A więc Premier zamierza nadal kontynuować osadnictwo, które jest nader drażniącem dla narodu ukraińskiego, bo w duszy chłopa ukraińskiego leży przekonanie, że tylko ten, kogo przodkowie od wieków pracowali na ziemi, ten tylko ma do niej prawo. A więc poparcie osadników, tych zdrajców chłopskiej ideologii, jest momentem podburzającym, a nie łagodzącym. Drugim czynem Rządu jest wprowadzenie stanu wyjątkowego, nazwanego ze względów na zagranicę militaryzacją. Wbrew twierdzeniu p. Premiera musimy z całą stanowczością podkreślić, iż na Kresach istnieje stan wyjątkowy. Dowody tego są następujące. Nikt nie zaprzeczy, że szeroko stosuje się na Kresach sądy doraźne, a to zawsze było oznaką stanu wyjątkowego. Wojewodami naznaczono generałów, ze szczególnemi pełnomocnictwami, bliżej nikomu niewiadomemi. Policja została zmilitaryzowana, a oddziały wojskowe pełnią obowiązki policyjne i niszczą w okropny sposób dobrobyt miejscowej ludności zachowując się tak, jak w nieprzyjacielskim kraju. Zabrania się urządzania poselskich wieców sprawozdawczych, wzbronione są wszelkie inne przejawy życia publicznego, jak np. odbycie zjazdów, zebrań, odczytów, nawet w zamkniętych pomieszczeniach. Prawa obywateli są ograniczone, bo władze miejscowe wydają rozkazy, zabraniające ludności wiejskiej i miejskiej wychodzenia z domów w pewnych godzinach od wieczoru do rana, z czego korzystają złodzieje bezkarnie okradając włościan. Dalej stosuje się metody zupełnie takie, jak podczas działań wojennych w nieprzyjacielskim kraju. Bo oto policja w asyście oddziałów wojskowych, przeprowadza rewizje wsi, teroryzując mieszkańców groźbą wzięcia zakładników, jeżeli nie wydadzą złoczyńców w ściśle określonej liczbie, ale bez wymienienia nazwisk tych złoczyńców, oraz przestępstw przez nich rzekomo popełnionych. Wreszcie zwiększono teror najbardziej charakterystyczny dla stanu wyjątkowego, bo do stosowania teroru uprawnia się społeczne organizacje i instytucje polskie. Miejscowe osadnictwo, sportowe organizacje i szkolną młodzież polską wciąga się do tej akcji uspokojenia, a władze wojskowe obdarzają ich bronią. Mamy wiadomość podaną w prasie o wyjaśnieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, iż w związku z poszukiwaniem broni u ludności kresowej, nie należy rygorystycznie zastosowywać tego rozporządzenia do osób godnych zaufania, a więc Polakom broń się pozostawia. Już tworzą się polskie komitety samoobrony, które przy powolności i przychylności władz miejscowych, siłą rzeczy stają się nową władzą działającą na własną rękę. Komitety te już wydają podburzające manifesty terrorystyczne, np. grożąc, że każdy pomagający bandom bolszewickim, czy to przez ukrywanie, czy przez udzielanie im jakiejkolwiek wiadomości, zostanie ukarany śmiercią i spaleniem całego dobytku. „W razie potrzeby nie cofniemy się przed paleniem całych wsi”, mówi manifest wołyńskiego komitetu samoobrony. A obecnie z ust Premiera słyszymy słowa o wzmożeniu gotowości do osobistego, natychmiastowego odpierania siły — siłą. Obawiam się, ażeby te słowa nie były zrozumiane jako zachęcanie do wzmożenia terroru przez czynniki społeczne i urzędowe, i ażeby nie spowodowały rozpętania swawoli tychże czynników. W ten sposób chaos administracyjny na t. zw. Kresach powiększa się, a zwiększenie terroru i swawoli różnych czynników polskich, rządowych i społecznych, zamiast łagodzić stosunki doprowadza do wręcz przeciwnego rezultatu. Być może, tym razem Rząd przemocą osiągnie tymczasowe uspokojenie na t. zw. Kresach Wschodnich, lecz nie trzeba być prorokiem, ażeby powiedzieć, że ten „bandytyzm”, według określenia Rządu i społeczeństwa polskiego, znów wybuchnie za jakiś czas i ze zwiększoną siłą.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#SerhijChrucki">Przemawia za tem ten fakt, iż już od kilku lat grasuje na t. zw. Kresach Wschodnich ten oryginalny bandytyzm, którego najbardziej ciekawym przejawem było zdarzenie pod Łunińcem, gdzie nikogo z ludzi prywatnych nie zaczepiano, nikogo nie zabito i tylko przedstawicieli władzy złośliwie poturbowano. Im większy będzie obecnie terror, tem prędzej nastąpi nowy wybuch niezadowolenia. Tak mści się i w zakresie wewnętrznej, nie tylko zagranicznej polityki, nieszanowanie prawa narodów samostanowienia o sobie i Polska staje się coraz niebezpieczniejszem ogniskiem ogólno-europejskiego niepokoju, rozdmuchując swoją polityką ogień niezadowolenia śród ludności ukraińskiej i białoruskiej. To fatalnie może odbić się w przyszłości na losie Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#SerhijChrucki">Ale już w obecnej chwili dadzą się obserwować w ogólnej gospodarce Polski złe skutki dotychczasowej polityki względem mniejszości narodowych. Policyjny system, który zaprowadziła Polska na ziemiach z niepolską ludnością, zasada zbrojnej siły, na której opiera swoją wewnętrzną politykę Rząd, wymaga utrzymywania olbrzymiej armii wojska i policji. Zmusza to Rząd do ostatecznego obciążenia podatkami całej ludności w Państwie. I ten wysiłek Państwa idzie nadarmo: Skarb narodowy zjada wojsko i policja i nic nie zostaje na reformę rolną i inne inwestycyjne cele. Jak olbrzymia kula u nóg ciężą Państwu Polskiemu ziemie z niepolską ludnością i tamują jego rozwój ekonomiczny i kulturalny. W interesie więc swej własnej gospodarki musi naród polski poddać rewizji swój stosunek do niepolskich narodowości w Państwie. W budżecie na rok 1925 nie widzimy radykalnej zmiany pod tym względem. I to jest obiektywną zapowiedzią tego, iż polityka Rządu względem narodu ukraińskiego nie ulegnie zmianie. Wobec tego i nasz stosunek do Rządu zmienić się nie może.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Greiss.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BronisławGreiss">Wysoka Izbo! Po ciężkich, chmurnych pierwszych latach istnienia Państwa Polskiego, kiedy wszyscy z trwogą spoglądaliśmy co nam to niepewne jutro przyniesie, dopiero w tym roku jesteśmy świadkami jaśniejszego przebłysku, który jest niejako zapowiedzią, że jednak systematycznie, wolnym krokiem zbliżamy się do unormowania naszych stosunków wewnętrznych Byliśmy bowiem świadkami strasznej choroby, którą przechodziło Państwo nasze pod względem finansowych, choroby, na którą z trwogą patrzeliśmy, wątpiąc nie tylko we własne siły, czy potrafimy podołać zadaniu ale wątpiąc nawet w to czy w narodzie naszym znajdzie się jednostka, któraby potrafiła z choroby tej państwo uleczyć. Jednak, z dumą to podkreślić muszę, znalazł się mąż, który w tej ciężkiej chwili nie zawahał się poświęcić trudów i czasu, nie zawahał się Państwu i społeczeństwu służyć i potrafił wziąć na barki swe pełną odpowiedzialność za to co zrobi. I w tym najcięższym okresie przesilenia naszego Państwa obecny premier i Minister Skarbu podołał zadaniu. P. Premier Grabski kilku śmiałemi pociągnięciami, kilku odważnemi ustawami potrafił organizm naszego Państwa uleczyć i chociaż nie dokonał jeszcze wszystkiego, bo trudno w tak krótkim czasie wszystkie potrzeby Państwa zaspokoić, to jednak jesteśmy świadkami uleczenia pierwszej najcięższej choroby, która rozkładała organizm naszego Państwa, to jest uzdrowienia stosunków, finansowych.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#BronisławGreiss">I mogę sobie różni mówcy różne rzeczy na ten temat opowiadać, to jednak faktem jest, którego przed społeczeństwem ukrywać nie można, że uzdrowienie stosunków finansowych Państwa jest dziełem bardzo ważnem, a imię tego lekarza, imię tego Premiera i Ministra Skarbu, kiedyś w przyszłości, w historii będzie zapisane złotemi literami. Stronnictwo, które mam zaszczyt reprezentować rozumie, że należy w krytyce nie tylko zająć stanowisko wyjaśniające wszystkie potrzeby Państwa, ale należy też nie zapominać o zasługach w dokonanej pracy, bo uczono nas, byśmy umieli zasługi oceniać i szanować.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#BronisławGreiss">Jak wspomniałem na początku, sanacja Skarbu była pierwszem zagadnieniem obecnego Rządu i zagadnienie to prawie w zupełności zostało przeprowadzone. Od nas samych już teraz zależy, ażeby utrzymać ten stan, jaki dzięki naszym wysiłkom i wysiłkom Rządu uzyskaliśmy. Trudno wymagać od każdego z ministrów, ażeby w ciągu kilku tygodni, czy miesięcy dokazał cudu. Nikt nie jest cudotwórcą i nie odrazu Kraków zbudowano. Trzeba ministrom zostawić dłuższy czas do pracy i nie drogą ustawicznych przesileń i najordynarniejszej nieraz krytyki, ale drogą rzeczowej i rozumnej krytyki, wskazując na wszystkie zagadnienia chwili, będzie można przeprowadzić gruntowną sanację stosunków w kraju.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#BronisławGreiss">Skoro sanacja pieniądza została przeprowadzona, co jest bezwzględną podstawą przyszłości Państwa, musimy podnieść tu z naciskiem dalsze potrzeby naszego społeczeństwa. Pierwszą taką potrzebą jest jaknajszybsze przeprowadzenie sanacji i uporządkowanie i uzdrowienie stosunków gospodarczych, bo jeżeli siła gospodarcza będzie słabą, to i siła płatności podatków pośrednich i bezpośrednich będzie słabą. Gdy zaś gospodarstwa nie będą mogły płacić podatków, to i dochody państwowe będą malały, zatem przyjdzie wzrost wydatków, i możliwym być może coraz szybszy spadek wartości pieniądza. Od sanacji stosunków gospodarczych zależy właśnie podniesienie gospodarstw, podniesienie siły płatności gospodarczej, a zarazem wzmożenie dochodów.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#BronisławGreiss">Żeby stosunki gospodarcze w Polsce naprawić, należy przedewszystkiem zająć się umożliwieniem ludności rolniczej korzystania z długoterminowego, niskoprocentowego kredytu. Jeżeli będzie umożliwiony taki kredyt, który będzie można w dłuższych odstępach czasu spłacać, ludność rolnicza będzie mogła uzyskać pieniądze na różne potrzeby gospodarcze, które nie tak rentowne, nie tak szybko zwracają włożony kapitał, jak przemysł i handel; wówczas dopiero będziemy mogli mówić stanowczo o tem, że chwila zupełnego uporządkowania stosunków gospodarczych w Państwie jest bliska. Z chwilą umożliwienia ludności zaciągania długoterminowych niskoprocentowych pożyczek będzie mogła także zrodzić się już poważna myśl, nie tak po dyletancku traktowana jak do tej pory, przeprowadzenia reformy rolnej. Dopiero bowiem wówczas, kiedy ludność bezrolna czy małorolna będzie mogła korzystać z kapitału spłacanego w dłuższym przeciągu czasu n. p. w latach 10 lub 15, będzie ona miała środki ku temu, by parcelowany majątek nabyć, zagospodarować i czerpać z niego taki dochód, z którego mogłaby swoje długi pokrywać Dziś gdyby nawet który z ziemian chciał majątek rozparcelować, rzadko znajdzie się jednostka, któraby mogła kupić choćby cząstkę ziemi z tego powodu, że ludność jest w zupełności pozbawiona kapitału.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#BronisławGreiss">Bolączką również jest obecny wymiar podatków. Podatki są nierównomiernie rozłożone. Znam sam bardzo liczne wypadki, gdzie z mniejszych gospodarstw, gorzej zagospodarowanych, o gorszym gruncie płacą ludzie większe podatki i większą daninę niż inni, mający znacznie lepsze gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#BronisławGreiss">Również bezwarunkowo trzeba obniżyć stopę procentową. Dzisiejszy wysoki procent jest podstawą wielkiego wyzysku, utrudnieniem zaciągania pożyczek wogóle, a jednocześnie jest podstawą do wzrostu drożyzny. Trudno jeżeli dziś pożycza się pieniądze do obrotu w przemyśle i handlu w państwowych bankach na 18 do 20%, a w bankach prywatnych na 30 do 40%, przy prywatnych zaś tranzakcjach na 80 do 100%, to każdy zrozumie, że za wysoko opłacane procenty musi się przeprowadzać odpowiednio wysoką kalkulacje cen artykułów pierwszej potrzeby, co znów później najdokładniej odczuwają ubogie warstwy społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#BronisławGreiss">Należy również obniżyć stopę procentową w sprawach cywilnych sądowych.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#BronisławGreiss">Dalszą potrzebą ludności rolnej jest dostarczenie taniego drzewa na odbudowę. Nie myślę tu o budynkach zniszczonych podczas wojny przez działania wojenne, te bowiem potrzeby częściowo zostały już zaspokojone i istnieje ustawa i rozporządzenia co do zaspokojenia dalszych potrzeb. Jest jednak wielka ilość budynków, które wogóle się postarzały, a wskutek nadzwyczaj wysokich cen drzewa i materiałów budowlanych nie mogą być naprawiane ani odnawiane, a wskutek tego niszczeją doszczętnie.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#BronisławGreiss">Podstawą Państwa musi być także rodzimy przemysł i handel. Dziś gospodarstwo jest zupełnie niepopłatne. Najpoważniejsi gospodarze, nie mają dochodów na pokrycie stałych potrzeb, nie mówiąc już o tem — że z trudnością zdobywają pieniądze na opłacenie podatku majątkowego czy innych. Prawdziwem źródłem dochodu jest przemysł i handel. Jak długo nie wróci on do rąk wyłącznie polskich, tak długo faktycznie Polska nie będzie miała prawdziwego źródła dochodu. Dzisiaj niestety przemysłu i handlu polskiego, rodzimego nie mamy; handel niemal wyłącznie pozostaje w rękach obcych i służy na to, żeby zarobione pieniądze z tego handlu obracać przeciw Państwu Polskiemu. Ministerstwo musi zwrócić uwagę na tę sprawę, udzielić specjalnej pomocy handlowi rodzimemu, dopiero wtedy społeczeństwo będzie mogło podnieść się finansowo, gdy się uniezależni i zdobędzie możność osiągnięcia wydatnych dochodów z przemysłu i handlu.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#BronisławGreiss">Żądamy również, ażeby wszystkie pożyczki amerykańskie dolarowe były bezwarunkowo zwaloryzowane. Dotychczasowy stan rzeczy jest niemożliwy. Na apel rządów poprzednich Polacy zamieszkali w Ameryce ani chwili nie wahali się lecz bezzwłocznie składali poważne kwoty na rzecz naprawy Skarbu Polskiego, na rzecz Państwa Polskiego, a dziś ich pieniądze, które stanowiły niejednokrotnie jedyny ich majątek straciły na wartości. Trudno aby dzisiaj tych obywateli, którzy na pierwszy apel pospieszyli z ofiarnością Państwo pominęło i patrzyło obojętnie na ich biedę, a nieraz i nędzę, na którą są skazani za to tylko, że w pierwszej chwili pospieszyli z gorącą pomocą i poparciem dla Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#BronisławGreiss">Bolączką i to bardzo ważną, są także sądowe depozyty sieroce. Przecież te dzieci, które nie były własnowolne i nie mogły same temi pieniędzmi rozporządzać, nie mogły tych pieniędzy tak zabezpieczyć, by one na wartości nie straciły. Pieniądze były lokowane w sądach, jako jedynych instytucjach, które miały czuwać nad majątkiem sierot, i cóż się okazało? Oto, że ten najpewniejszy państwowy opiekun, jakim jest sąd, tak gospodarzył temi pieniędzmi, że wszystkie sieroty są dziś gołe i głodne. Przecież Państwo nie może zamykać oczu na te sieroty, które zupełnie niewinnie we własnej Ojczyźnie są skazane na nędzę, na torby i kij żebraczy, za to tylko, że nie mogły gospodarzyć swojemi pieniędzmi i powierzały w myśl ustawy często cały swój majątek opiece Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#BronisławGreiss">Ważną również kwestią jest unormowanie stosunków administracyjnych w Państwie. P. Premier wspomniał, że pod tym względem w znacznej mierze sanacja stosunków została przeprowadzona. Zgoda, my się zgadzamy na to, bo przecież każdy z nas widzi, że bądź co bądź Państwo w czasie krótkiego swego zaledwie sześcioletniego istnienia, kroczy bardzo szybko ku zupełnemu uporządkowaniu stosunków wewnętrznych. Dzisiaj staliśmy się mocarstwem dzięki częściowemu uporządkowaniu stosunków, a mam głęboką nadzieję, że przy takiej dalszej systematycznej pracy doczekamy się zupełnego rozkwitu naszego państwa. Jednak administracja w kraju pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Mówi się np. o oszczędności, która wymaga redukcji. Z powodu tej redukcji usuwa się siły zdolne, fachowe, mogące jeszcze szereg lat pracować, a zamiast nich przyjmuje się ludzi młodych, których się musi dopiero kształcić, w danym kierunku i w ten sposób Państwo, chcąc oszczędzać — płaci dwa razy: raz na rzecz emerytów, drugi raz na rzecz tych młodych sił. Nie jestem przeciwny temu, ażeby ludzi starych pensjonować; bowiem muszą oni ustąpić, miejsca młodym, ażeby i oni odpowiednio wyrobili się na ludzi pożytecznych Ojczyźnie i społeczeństwu. Ale nie można tego przeprowadzić naraz jak również nie można wyrzucać tych starszych, którzy chcieliby Państwu Polskiemu poświecić jeszcze niejednokrotnie kilka lat pracy doświadczonej i fachowej. W dodatku emerytury, które Państwo wypłaca są niewystarczające. Delegacje różnych dykasterii emerytów płaczą, że nie mogą za 50 lub 100 złotych wyżyć z rodziną i narzekają iż niesłusznie przedwcześnie w pełni sił pozbawiono ich warsztatów pracy. P. Minister Skarbu musi się zająć złagodzeniem krzywdy tych nieszczęśliwych ludzi, którzy z radością i nadzieją w sercu witali zmartwychwstanie Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#BronisławGreiss">Przechodzę do stosunków w wojsku. Stosunki w wojsku są rozpaczliwe, gdy równocześnie wymaga się od armii należytego reprezentowania państwa. Wymaga się, aby każdy oficer wyglądał porządnie, elegancko; aby wojsko było wzorem męstwa, i siły naszego społeczeństwa. Z przykrością jednak muszę powiedzieć, że są tacy oficerowie, za którymi nie tylko pałasz, ale i nogi się wloką, a wloką się dlatego, że oficerowie są wycieńczeni, bez należytego uposażenia i odżywienia, i każdy z nich rozmyśla nad tem, jakby z armii uciec. Jeżeli są takie niezdrowe stosunki w armii, to nie możemy wymagać, aby sama armią była zdrowa i aby w razie broń Boże nieszczęścia, można było liczyć na armię, która dziś w czasie zupełnego pokoju i normowania się stosunków nie jest zadowolona z tego co ma. Więc, Panie Ministrze, trzeba specjalną troską otoczyć naszą armię, nasz korpus oficerski, ażeby był należycie uposażony, odżywiany i finansowo niezależny od wszelkich ubocznych wpływów, bo nie daj Boże, ażeby którykolwiek z oficerów był zmuszony głodem i nędzą rodziny zwracać się do obcych ludzi o pomoc. Wojsko ma pierwszorzędne znaczenie dla państwa i zarówno Ministerstwo Skarbu jak i Ministerstwo Spraw Wojskowych już w najbliższych dniach musi się zająć skutecznie podniesieniem płac wojskowych, bo to jest zadanie nie cierpiące zwłoki, a bardzo doniosłe dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#BronisławGreiss">Mówiło się dużo o kolejach, a nawet jeden z mówców wspomniał, że nie jest nigdy pewny, gdy przejeżdża przez most czy się na drugą stronę przedostanie. W zupełności potwierdzam jego obawy. W rzeczywistości koleje państwowe są zaniedbane, bo nie robi się większych wkładów. Z dumą jednak podkreślić muszę, że w Polsce daleko lepiej jeździ się niż w Rumunii, Bułgarii, Turcji i Rosji, pomimo, że tam mosty są pewniejsze, niż u nas i że ruch pociągów nie pozostawia tak bardzo wiele do życzenia.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#BronisławGreiss">W kolejnictwie naszem także nie wiele zrobiono dla sanacji stosunków. Zmniejszono niejednokrotnie personel ale tam, gdzie nie potrzeba, a tam, gdzie było trzeba zmniejszyć jak np. na bocznych liniach, gdzie przed wojną dwa razy tyle pociągów kursowało, a był jeden urzędnik i dwaj słudzy, dziś jest dwóch urzędników i osiem sług na stacji i tam tego nie zrobiono. To nie jest redukcja urzędników i nie jest oszczędność, jeżeli się zostawia ludzi i to o wyższym stopniu służbowym, na takich posterunkach płatnych, które może zająć niższy urzędnik, a tembardziej nie jest oszczędnością jeżeli się mu dodaje dwie lub trzy siły pomocnicze. W tym dziale koniecznie należy uregulować stosunki, bo dopiero w ten sposób można właściwą redukcję urzędników przeprowadzić. Znam dyrekcję kolei państwowych w Krakowie. Jest tam prezes, kilku wiceprezesów, kilku dyrektorów, kilku wicedyrektorów i kilku naczelników, a nimi wszystkimi rządzi jeden radca p. Sławikowski, tak że ci wszyscy wyżsi urzędnicy są tylko jego jakby pisarczykami. Jeżeli dobry jest taki stan rzeczy, należy p. Sławikowskiego zrobić dyrektorem, a wszystkie konceptowe siły zamienić na zwyczajnych pisarczyków. Jeżeli są niepotrzebni należy ich pousuwać, zrobić dyrektorem p. Sławikowskiego, i to będzie miotła, która całą dyrekcję krakowską wymiecie.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#BronisławGreiss">Również konieczną jest rzeczą przedłożenie ustawy o doraźnej pomocy w razie klęsk elementarnych. W Małopolsce obowiązuje dotąd ustawa austriacka obmyślana w tym duchu, ażeby w razie klęsk elementarnych nie przyjść ludności rolniczej z pomocą. Istnieją tam różne warunki, o których ludność rolnicza nie wiedziała. Kazano przedstawiać wykaz szkód w maju, kiedy niewiadomo jeszcze jak się te szkody będą przedstawiały, a drugi wykaz po zbiorach, o czem ludność nie wiedziała, wnosząc wykaz o stanie swojego gospodarstwa w maju. Tak więc gdy przyszło do udzielania pomocy, inspektoraty stale odmawiały pod pozorem, że ludność nie uczyniła zadość żądaniom ustawy, więc musi być pozbawiona pomocy. Jeżeli zaś niektóre gminy zrobiły wszystko co do nich należało, to i tak wielkiej pomocy nigdy im nie okazano. Ministerstwo musi przyjść z propozycją ustawy, któraby zapewniała doraźną pomoc w razie klęski elementarnej. Byliśmy świadkami pomocy w czasie tegorocznej klęski elementarnej, jednak jak ta pomoc wyglądała, to Panowie sami wiecie najlepiej. Ludność potrzebowała zboża, a dostarczono do każdej gminy zaledwie po kilka worków zboża, tak, że dla tych, którzy najbardziej potrzebowali pomocy wypadło aż po 7 kilogramów zboża na rodzinę, złożoną z 7 osób. Ci zaś gospodarze, którzy potrzebowali zboża na zasiew dostali je ze starostw, nota bene droższe o kilka złotych, niż zboże na rynku. Nie jest racjonalnem postępowaniem w czasie klęski elementarnej zmuszać gospodarzy, żeby kupowali rządowe zboże droższe niż na rynku; raczej należało pospieszyć z pomocą pieniężną, dać im gotówkę, żeby sami mogli się postarać o zboże na zasiew. Po drugie, to zboże na zasiew okazało się złe, było stare, tak, że kilku gospodarzy zwróciło się do mnie ze skargą, że zboże nie powschodziło i ci ludzie drugi raz muszą myśleć o zdobyciu zboża dla obsiania swoich gruntów. Ministerstwo musi przyjść z odpowiednim projektem ustawy normującym tę wielką bolączkę naszego społeczeństwa wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#BronisławGreiss">Niezbędnem jest również przeprowadzenie reorganizacji policji państwowej. Wprawdzie jeden z mówców podniósł już to, że policja nasza jest zła, bo podobno jest za ostra w postępowaniu, ja natomiast odważę się twierdzić, że policja nasza jest zła dlatego, że jest zbyt niedołężna w postępowaniu. Nie jest to winą ani organów policyjnych, ani samej policji, lecz samej organizacji, bo w policji niejednokrotnie są ludzie bardzo wybitni, bardzo zasłużeni dla Państwa i dla kraju, ludzie rozumiejący stanowisko, na którem stoją, ale niestety są skrępowani w swej działalności różnemi rozporządzeniami. Co do użycia broni n. p. wolno policjantowi broni użyć dopiero wtedy, kiedy bandyta strzeli do niego. Nie wiem jakby wyglądał strzał pośmiertny policjanta do bandyty. Stosunki takie są niezdrowe i należy je zmienić. Zdaje mi się iż obowiązkiem Sejmu jest te rzeczy podnieść w słusznej rzeczowej krytyce, bo nie tylko należy wyciągać sprawy dodatnie, dodające ducha i będące otuchą dla Rządu do dalszego działania, ale należy podnosić także strony ujemne, które potrzebują sanacji. Bardzo ważną kwestia jest umożliwienie emigracji z kraju i opieka nad emigracją.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#BronisławGreiss">Niedawno powiedział p. Minister Pracy i Opieki Społecznej, że w Polsce mamy aż 160.000 bezrobotnych. P. Premier Grabski powiedział wprawdzie że nie można liczby bezrobotnych ująć w ścisłe cyfry, i ja się z tem w zupełności godzę. Mówiąc o bezrobotnych mamy na myśli naszych robotników zajętych po miastach, a nigdy ministerstwo nie zebrało jeszcze odpowiednich danych statystycznych co do bezrobocia panującego na wsi, dlatego że tam najuboższy nawet kryje swoją nędzę pod swym łachmanem, pod walącą się strzechą. On nie wyciąga ręki o pomoc do Państwa, bo rozumie, że jeśli Państwo jest w ciężkiem położeniu i odwołuje się do pomocy społeczeństwa to i on, skromny robotnik, biedak wiejski nie żąda pomocy od Państwa, ale Państwu temu pomógłby, a pomocą jego jest jego praca na roli którą mu każdej chwili gotów oddać. Na roli, niestety, tej pracy ten biedny chłopek znaleźć nie może. I gdyby p. Premier był łaskaw kiedy potrudzić się, przejechać się po takich gminach nieurodzajnych, po piaseczkach, i zajrzeć pod strzechy wieśniacze, gdzie się kryje prawdziwa rozpacz i nędza, gdzie płyną stale z głodu łzy, a mimo to nie padają jeszcze słowa przekleństwa, toby p. Premier zrozumiał jak ważną jest rzeczą pospieszyć z pomocą tym biedakom, zamieszkałym na wsi i pozbawionym wszelkich warsztatów pracy. Tak samo jeżeli chodzi o opiekę nad emigracją. Emigracji urzędowej nie mamy, bo to co jest, jest tak znikome, że nie może być brane w rachubę. Obowiązkiem Rządu jest, jeżeli nie może dać tym bezrobotnym zajęcia, w kraju, pospieszyć im z pomocą w wyjeździe zagranicę dla zdobycia pracy. Niestety wyjazd do Ameryki jest bardzo ograniczony, wyjazd do Francji ograniczony tylko dla robotników rolnych, a do Niemiec nasi robotnicy nie mają nawet poco jechać. Ministerstwo musi się zająć nie tylko utrzymaniem bezrobotnych, choć to jest grosz stracony, a zresztą jest kroplą w morzu, która nie wpływa na unormowanie stosunków, lecz ministerstwo musi się zająć umożliwieniem tym i bezrobotnym wyjazdu zagranicę, a oprócz tego roztoczeniem należytej opieki nad emigrantami z Polski. Pod tym względem stan we Francji jest rozpaczliwy. Niema jeszcze konwencji, któraby normowała stosunki emigracji polskiej we Francji, nasza emigracja pozbawiona jest wszelkich informacji, jakimi by się mogła na miejscu kierować. Ministerstwo powinno opracować podręcznik informacyjny, któryby zawierał ogólne przepisy emigracyjno-prawne i informacje, jak i gdzie należy się zwrócić o pomoc, ażeby robotnik, który jest we Francji, nie doznał krzywdy. Nie byłoby tych nadużyć, jakie widzimy z dziewczętami we Francji, usunęłoby się wiele niedomagań i udręczeń naszych braci na emigracji.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#BronisławGreiss">Stosunki nasze na Kresach wymagają bezzwłocznie stanowczych zarządzeń. Pod względem policji, którą zastąpiono strażą pograniczną, pod względem bezpieczeństwa mamy zapowiedź, że stosunki się zmienią. Nie chodzi jednak o samą policję czy straż pograniczną, ale o to, aby dla naszej ludności na Kresach Rząd polski stał się matką, a nie macochą, jak było dotychczas, ażeby zabezpieczył i ugruntował byt naszych braci osiadłych na Kresach, ażeby ci nie narzekali, że są pozbawieni opieki Rządu, żeby nie myśleli z trwogą każdego dnia co im już jutro przyniesie, czy nie stracą dachu nad głową i całego mienia, a może i życia, żeby nie myśleli z dnia na dzień, jak się dostać jak najprędzej do środkowe Polski, lecz byli zadowoleni.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#BronisławGreiss">Szkolnictwo w Polsce, które się bardzo pięknie rozwinęło, nie doznaje jednak od Rządu takiej pieczołowitości, na jaką zasłużyło. Przecież Ministerstwo Oświaty powinno rozumieć, że oświata jest podstawą istnienia Państwa. Gdy społeczeństwo będzie wzrastało w oświacie, będzie wzrastał i dobrobyt państwa i z pewnością duch narodowy, duch patriotyczny będzie dźwigał nie tylko społeczeństwo, ale i ojczyznę całą do coraz wyższych dążeń i celów. Jednak stan rzeczy dzisiejszy niezupełnie jeszcze szkolnictwo zadowala. Zwłaszcza co do funduszów na budowę szkół stan jest bardzo mierny. Znam wiele wypadków w szkołach, że gmina przygotowała część materiału na budowę szkoły, jednak ministerstwo odmówiło wszelkiej pomocy. Materiał gnije, wysiłek idzie na marne, tak że doprawdy aż litość bierze patrzeć na gminy, które ostatnim pieniądzem zdobyły się na przygotowanie materiału, i ten ich wysiłek idzie na marne. Panie Premierze, wydatki na budowę szkół musi się zwiększyć, bo jeżeli się w Polsce nie będzie dźwigało oświaty, jeżeli się w Polsce nie będzie szerzyło szkolnictwa, to co za tem idzie, będzie się przymnażało aresztów. Mnie się zdaje, że ani Rządowi, ani społeczeństwu, a tembardziej Sejmowi, rozumiejącemu dobrze znaczenie oświaty, nie byłoby chyba na rękę, gdyby stan oświaty w Polsce był zaniedbany, a ludność, coraz bardziej ubożała. Rozumiem doskonale, że Rząd znajduje się w bardzo ciężkiem położeniu. Po załatwieniu najważniejszej kwestii, jaką było uzdrowienie finansów Państwa, p. Premier Grabski rozumie, że dzisiaj drugiem zagadnieniem jest uzdrowienie stosunków gospodarczych Państwa. My wiemy, że niedociągnięcia obecnego Rządu, czy też tu i owdzie powstałe zaniedbania lub bolączki nie były spowodowane tem, żeby Rząd nie chciał, tylko wprost niemożnością fizyczną. Gdy się bowiem szło do zdobycia jednego punktu, szło się wszystkiemi drogami, nie patrząc nawet na ofiary, tak jak się idzie w czasie wojny do zdobycia jednej placówki, nie patrząc na to, czy się idzie drogą, czy łanem najpiękniejszego zboża. Rozumiemy, że kiedy się zdobyło pierwszą placówkę, nie można było myśleć narazie o wszystkich innych, ale skoro się ją zdobyło i myśli o utrwaleniu zdobyczy i zaradzeniu innym niedomaganiom, my p. Premierowi serdecznie życzymy, ażeby doznał dalszego powodzenia i utrwalił pieniądz, jednocześnie jednak zwracamy się raz jeszcze z gorącym apelem, ażeby p. Premier starał się w najkrótszym czasie zebrać odpowiednie fundusze czy to drogą pożyczki zagranicznej, czy w inny sposób dla umożliwienia ludności rolniczej zaciągania pożyczek długoterminowych, które mogą podnieść gospodarstwo i usunąć istniejące bolączki.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#BronisławGreiss">Wiem, że to są jeszcze czasy przejściowe, że nie można było wszystkim potrzebom państwowym naraz zadość uczynić, pewny jestem jednaki w to wierzę, że w najbliższych już miesiącach doczekamy się i pod względem innych niedomagań znacznych zmian, dlatego też z wielką życzliwością i zaufaniem odnosimy się do obecnego Rządu, nie będziemy mu nadal jak i dotąd stawiali przeszkód w jego działaniach sanacyjnych państwowych i w tym względzie użyczymy mu zawsze pomocy i poparcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Rogula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BazyliRogula">Wysoka Izbo! Rząd wniósł do Sejmu preliminarz budżetowy na rok 1925 i przychodzi z wnioskiem zatwierdzenia budżetu drogą parlamentarną. Rzecz jasna, p. Premier Grabski dokładnie sobie zdaje sprawę z tego, że Sejm musi przed sobą nie tylko mieć same liczby, lecz znać ich przeznaczenie tak pod względem celowości, jak i wysokości poszczególnych wydatków, oraz źródeł pokrycia ich.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#BazyliRogula">P. Premier dokładnie wie, że Sejm, upoważniając Rząd do dysponowania środkami materialnemi, musi wiedzieć o wszystkich zamiarach Rządu, które zamierza urzeczywistnić w dziedzinie polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Te zamierzenia rządowe muszą być odzwierciedlone w pewnym wyraźnym programie politycznym na przyszły okres budżetowy. Jednak p. Premier zagadnienia tego świadomie lub nieświadomie nie poruszył w całej pełni w swojem expose.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#BazyliRogula">Wszakże ciężki stan wewnętrzny Państwa zdawałoby się domagał się wyświetlenia wszystkich bolączek dla przeprowadzenia możliwej analizy faktów dokonanych. Jedną z najbardziej niebezpiecznych bolączek organizmu politycznego Rzeczypospolitej Polskiej jest zabójczy stan na ziemiach białoruskich i ukraińskich, któremu towarzyszą anarchia i zbrojne powstania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#BazyliRogula">W swojem expose p. Prezes Rady Ministrów odsłonił brzeg kurtyny kresowej i widocznie sam się przestraszył tego, co tam się dzieje. Premier nie chciał, czy też bał się zdjąć zupełnie kurtynę i pokazać Sejmowi te straszliwe nadużycia i te różnorodne tortury i znęcania się, które w postaci teroru administracyjnego i wojskowego masowo sypią się na głowy Białorusinów i Ukraińców, odwiecznych mieszkańców tego kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#BazyliRogula">Odsłoniwszy brzeg kurtyny, Premier zobaczył „zwiększenie liczby i intensywności napadów” i to, że „napady te swojemi rozmiarami wykraczają znacznie ponad zwykły bandytyzm”. W tem oświadczeniu p. Premiera widzę cenne przyznanie się do tego, że napady wykraczają ponad zwykły bandytyzm. Jest to pierwsze być może nieostrożne przyznanie się przedstawiciela Rządu do tego, że na ziemiach białoruskich i ukraińskich rozpoczęła się zbrojna walka o charakterze powstańczym. Za to przyznanie się jestem niezmiernie wdzięczny p. Premierowi, gdyż on pierwszy z pośród ministrów polskich oficjalnie oświadczył, że na ziemiach Kresów Wschodnich doszło do zbrojnego powstania.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#BazyliRogula">Panu Premierowi zapewne znane jest białoruskie przysłowie: „Jak piajuć, tak i odpiewajuć”, jeżeli tak i jeśli p. Premier nie chciałby mieć w swojem przemówieniu miejsc białych, to musiałby, omawiając odśpiewania, wskazać i na to, jak się śpiewa, t. j. omawiając początek politycznego powstania wskazać i na przyczyny, które powodują je, gdyż nie ma skutków bez przyczyn. Możliwie, że p. Premier zapomniał powiedzieć o tem w całej pełni. Zupełnie rozumiem go; było bardzo dużo spraw do omówienia w ciągu 3 godzin, które zużył na swoje przemówienie, nie mógł więc poruszyć wszystkiego. Będzie on na tyle uprzejmy i nie weźmie mi za złe, że postaram się mu w tej dziedzinie pomóc i wskazać przyczyny, które rodzą na na ziemiach wschodnich częste wybuchy o charakterze powstańczym. Jeżeli p. Premierowi będą znane przyczyny choroby, to daleko łatwiej będzie można stosować odpowiednie lekarstwo, chociaż wyniki leczenia nie zawsze mogą odpowiadać celom pożądanym.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#BazyliRogula">Przyczyn tych jest bardzo dużo, poruszę tylko ważniejsze z nich. W ciągu kilkuletniego panowania Polski naród białoruski jest uciskany pod względem narodowym. Dotychczas rząd polski uprawia politykę Skulskiego, dążącą do tego, żeby za 50 lat żadnych Białorusinów w Polsce nie było. Wszystko co tylko jest białoruskie jest szykanowane lub wprost prześladowane; prasa białoruska, jeśli nie jest zabarwiona duchem defenzywy, jest skazana na represje i konfiskaty.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#BazyliRogula">W sprawie stanowiska cerkwi prawosławnej w Polsce panuje zupełne bezprawie. Polityka wyznaniowa Rządu p. Grabskiego bardzo dużo dolewa oliwy do pożaru, który już się rozpoczął na ziemiach białoruskich i ukraińskich. Po zaprzestaniu odbierania cerkwi przystąpił do t. zw. redukcji parafii prawosławnych, które najwięcej są uposażone w środki materialne i zabudowania, pozostawiając parafie zniszczone o małej ilości ziemi. Na swoich usługach Rząd ma tak znanego metropolitę Dyjonizego i odpowiednich biskupów, którzy są gotowi błogosławić wszelkie poczynania rządowe, a których naród i duchowieństwo niższe nie uznaje za swoich pasterzy. Po zdemoralizowaniu wyższego duchowieństwa Rząd swoją polityką wyznaniową demoralizuje i duchowieństwo niższe. Rząd siłą usuwa poważnych pasterzy, a na ich miejsce wyznacza osoby, które nie mają żadnej wartości moralnej. W ten sposób przy pomocy policji został aresztowany w Żyrowicach i wyrzucony za granicę archimandryta Tichon. W takiż sposób wyrzucono za granicę biskupa Włodzimierza. Nie dając obywatelstwa księżom prawosławnym, Rząd daje możność pierwszemu lepszemu policjantowi szykanowania ich oraz decydowania o ich politycznej prawomyślności. Do wykładania religii w szkołach księża prawosławni nie są dopuszczani.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#BazyliRogula">Polityka szkolna Rządu może być ochrzczona wyrazem — hańba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławOsiecki">Przywołuję p. Posła do porządku za użycie tego wyrazu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BazyliRogula">Jeszcze w lipcu Sejm z nadzwyczajnym pośpiechem uchwalał ustawę językową, dotyczącą szkolnictwa dla mniejszości narodowych z terminem obowiązującym od 1 października, a dotychczas Rząd nie pomyślał o wydaniu rozporządzenia wykonawczego. Co to ma znaczyć? Dlaczego Rząd hamuje wprowadzenie w życie ustawy szkolnej, dotyczącej szkolnictwa białoruskiego i ukraińskiego? Czy Sejm istnieje tylko dlatego, żeby uchwalać ustawy, a Rząd dlatego, żeby ich nie wykonywać? Być może ustawa szkolna była uchwalona tylko na eksport dla zagranicy, co Klub Białoruski w swoim czasie twierdził, po to tylko, by dać możność Ministrowi Skrzyńskiemu demonstrować przed Ligą Narodów daleko posunięty liberalizm polski wobec mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#BazyliRogula">Szkolnej ustawy nie wprowadza się w życie i to oznacza, że p. Skrzyński świadomie powiedział w Lidze Narodów nieprawdę. Jednak muszę przypomnieć Rządowi przysłowie: nieprawdą świat przejdziesz, lecz nazad nie wrócisz. Kłamstwo będzie ujawnione prędzej czy później.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#BazyliRogula">Zamiast szkół białoruskich Rząd z pośpiechem otwiera szkoły polskie, wbrew żądaniu ludności. Gdy zaś ludność białoruska nie chce posyłać dzieci do szkół polskich, domagając się szkoły w języku ojczystym, to inspektor szkolny zaczyna stosować represje w postaci kar pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#BazyliRogula">Wynaradawianie więc dzieci białoruskich jest przewodnią myślą Rządu obecnego jak rządów poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#BazyliRogula">W dziedzinie polityki rolnej panuje zupełne bezprawie i chaos. Jeżeli w Polsce kwestia rolna stoi na martwym punkcie, to na ziemiach białoruskich do tego jeszcze trzeba dodać politykę popierania Polaków na szkodę Białorusinów. Mamy więc masy włościaństwa białoruskiego z jednej strony, a obszarników i urzędników, jako przeważnie Polaków, z drugiej strony. Naturalnie w razie wszelkiego rodzaju zatargów włościaństwa z większą własnością ziemską słuszność zawsze bywa po stronie obszarników.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#BazyliRogula">Co do osadników, to już niema mowy o ich dobrem sąsiedzkiem współżyciu z miejscową ludnością. Ci panowie wojskowi obecnie z łaski p. Grabskiego zostali uzbrojeni w karabiny, któremi zawsze grożą Białorusinom. W razie nieporozumienia osadników z miejscową ludnością ta ostatnia narażona jest na areszt i znęcanie się policji.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#BazyliRogula">Bardzo często powstają wypadki wydziedziczania włościan z ich praw serwitutowych; natomiast przeprowadzając podział serwitutów władze państwowe współdziałają w tem, żeby włościaństwu przypadły same nieużytki, zaś obszarnik otrzymał najlepszą ziemię. Najmniejsze protesty Białorusinów sprowadzają za sobą oskarżenie ich o bunt lub bolszewizm i opór władzom państwowym.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#BazyliRogula">Co się tyczy pomocy ze strony Rządu dla drobnego rolnictwa białoruskiego, to z całą stanowczością muszę stwierdzić, że z tych 22.000.000 złotych, o których p. Premier mówił, ani jeden Białorusin nie otrzymał złotego. Los nasz białoruski w Polsce tylko płacić i nic nie otrzymywać. Nasz zrujnowany kraj znajduje się obecnie w stanie ciężkiego, wprost nie do zniesienia ekonomicznego ucisku. Rząd wcale nie zwraca uwagi na powalne pożogi powojenne i wszelkiemi sposobami stara się wyciskać podatki, daniny państwowe i inne świadczenia materialne na rzecz Państwa i urzędników polskich. Oprócz podatków pośrednich, któremi są obciążone szerokie warstwy niezamożne, włościaństwo nie może sprostać wszelkiego rodzaju nadmiernym podatkom państwowym, sejmikowym, gminnym i innym. Jeżeli włościaństwo nie jest w stanie opłacić podatków, to ściąga się je drogą przymusowej licytacji rzeczy domowych, a nawet narzędzi rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#BazyliRogula">Poza podatkami karą dla włościaństwa jest przymus ubezpieczenia budowli. Bardzo często przy ściąganiu ich stosuje się licytację mienia włościańskiego lub nawet groźbę strzelania z rewolweru, jak to miało miejsce w gm. horodziejskiej, pow. nieświeskiego. Dobre ubezpieczenie wzajemne, które z bronią w ręku wprowadza się w życie! Jakby wszyscy odetchnęli, gdyby wybawiono ich z takiego ubezpieczenia. Przez różnego rodzaju podatki, które należy płacić prawie co tydzień, Rząd pozbawia naszą ludność możności odbudowania zniszczonych wskutek wojny gospodarstw. Oprócz wysokich podatków stosuje się na wielką skalę kary pieniężne za rzekome niestosowanie się do obowiązujących przepisów, jak np.: za psa, który się zerwie z łańcucha.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#BazyliRogula">Niezwykle wielka liczba policji, a dlatego bezrobotnej, zajmuje się tem, żeby wynajdywać powody do sporządzania protokółów, a obca narodowi i nieorientująca się w stosunkach miejscowych administracja, przeważnie z Galicji, bardzo chętnie wymierza kary pieniężne na tak zwane przez nią „bydło białoruskie”.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#BazyliRogula">Myślę, że w niedalekiej przyszłości włościanin białoruski będzie pozbawiony nawet myśli o pokarmie a ubrany w kostium Adama i po przejściu na wikt Św. Antoniego nie będzie mógł zapracować na podatki i kary pieniężne.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#BazyliRogula">Nie umiejący czytać po polsku i powątpiewający o prawidłowości i wysokości podatków, białorusin jest traktowany przez agentów defenzywy jako buntownik i komunista i na zasadzie ich doniesień zostaje aresztowany i w ciągu kilku tygodni jest trzymany w więzieniu zanim z braku przestępstwa zostanie zwolniony.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#BazyliRogula">Teror wichrem niesie się po ziemiach białoruskich, prowokatorzy i szpicle rojami krążą po wsiach białoruskich, tworząc fałszywe, na niczem nie oparte przestępstwa celem zaludniania więzień przez osoby niewinne. Dość głośno powiedzieć o chęci otwarcia szkoły białoruskiej, lub o tem, że wójt żąda większych podatków, niż należy płacić, żeby być oskarżony o bolszewizm i wrzucony do więzienia. Niema dnia w mieście powiatowem, żeby policja całemi partiami nie prowadziła włościan białoruskich do więzienia. Żeby zostać zbitym do utraty przytomności, aresztowanym, a nawet zakutym w kajdany pod pozorem bandyty, niekoniecznie trzeba być rzeczywistym bandytą, dość powiedzieć policjantowi, który domaga się podwody: „nie moja kolej dawać furmankę”. W ślad za terorem policyjnym i administracyjnym idzie teror wojenny; widocznie Rząd udzielił wojsku polskiemu specjalnych pełnomocnictw czuwania nad ludnością białoruską i opiekowania się nią. Żołnierze, zakwaterowani po wsiach i miasteczkach, grabią ludność miejscową i za wszelki opór władzy wojskowej zaczynają stosować broń palną. Po godz. 9 wieczorem ruch jest wstrzymany, nikt pod grozą kar pieniężnych, aresztu i katowania nie ma prawa wychodzić z domu. Jako przykład, charakteryzujący teror wojenny, podam następujące fakty: W sierpniu r. b. do miasteczka Iwieńca pow. stołpeckiego przybył oddział 10 pułku ułanów z porucznikiem Sakowiczem na czele. Rozpoczęło się bicie, zbito kilku obywateli i raniony szablą przez kaprala Grzybowskiego obywatel Mikucki. Tenże Grzybowski pozwolił sobie z szablą w ręku napaść na sędziego śledczego Pietrowicza. We wrześniu r. b. por. Sakowicz z chorążym Wolińskim urządzili prowokacyjną strzelaninę w m. Iwieńcu, strzelano z gminnego podwórza do cerkwi prawosławnej. Nieuzasadnione areszty trwają dotychczas. W m. Pierwszaju, pow. stołpeckiego, władze wojskowe zaaresztowały Szaszkiewicza, nieletniego chłopca i jedynego karmiciela rodziny, za to, że nie pozwolił żołnierzom wpaść do sadu po owoce. Sędzia śledczy Pietrowicz zwolnił aresztowanego, ale władze wojskowe znowu aresztowały chłopca i wysłały go do Baranowicz. Jaki los spotkał aresztowanego, rodzina dotychczas nie wie. Czy nie zechce p. Premier podjąć natychmiastowych kroków celem odnalezienia aresztowanego Szaszkiewicza i zwolnienia go?</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#BazyliRogula">W ten sposób za plecami generałów — wojewodów stoją porucznicy-wojewodowie, chorążowie-wojewodowie i nawet szeregowcy-wojewodowie, którzy z wściekłym sadyzmem depczą w błocie elementarne prawa Białorusinów jako ludzi i obywateli.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#BazyliRogula">Oto obraz życia na ziemiach białoruskich w granicach Polski, oto korzenie tego, co Panowie nazywacie bandytyzmem, oto pieśń, którą śpiewa Rząd na ziemiach przez podległe organa władzy państwowej. Nic dziwnego, że na te pieśni naród, straciwszy cierpliwość, odpowiedział pieśnią pożarów, pieśnią zbrojnych napadów na miasta powiatowe, pociągi, nie lękając się nawet trafić na wojewodę. Śmiało spójrzcie prawdzie w oczy i nazwijcie rzeczy właściwemi imionami. Należy pamiętać, że zwykły bandyta nie powie tego, co powiedział do swojej matki na rozprawie sądowej w Nowogródku biorący udział w napadzie na Stołpce Gorączko: „Nie płacz mamo, ja nie pierwszy i nie ostatni”.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#BazyliRogula">Pomogłem p. Premierowi zastosować diagnozę choroby, a właściwa diagnoza jest najważniejszym czynnikiem w leczeniu chorób...</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(P. Michalak: Gloryfikacja bandytyzmu.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#BazyliRogula">...o ile lekarz jednocześnie jest doświadczony i nie chce otruć chorego.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#BazyliRogula">Należy usuwać przyczyny, nie zaś starać się o tępienie skutków wynikających z nich. Należy Rządowi pamiętać, że dopóki będą przyczyny, dopóty będą i skutki. Napady, to dzieci gwałtów, znęcania się i wszelkiego rodzaju okrucieństwa władz rządowych na naszym narodzie.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Głos: A Marszałek, to chyba śpi).</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#BazyliRogula">W jaki więc sposób przystąpił p. Premier do naprawy stosunków na Kresach? Za punkt wyjścia wziął zasadę, która brzmi: „Gwałt musi być odparty siłą”.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Głos: Naturalnie)</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#BazyliRogula">Jest to bardzo prosta droga, ale nie dosięgająca celu. Premier usiłując wybić klin klinem, stanął na drodze zemsty i teroru. Mojem zdaniem zemsta jest złym środkiem, gdyż i ze strony przeciwnej rodzi zemstę; w takim razie powstanie koło zemsty, z którego nie będzie wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#BazyliRogula">Stan wyjątkowy, różne formy teroru, generałowie-wojewodowie i, jako zakończenie piramidy terorystycznych poczynań Rządu, sądy doraźne nie polepszą stanu na ziemiach białoruskich, lecz pogorszą. Prawda, czasowo te środki mogą, chociaż wątpię, chorobę rzekomo powstrzymać, ale potem ona może się przejawić z jeszcze większą rewolucyjną siłą.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#BazyliRogula">Panowie, nie wschodni sąsiad ponosi winę za przejawy powstania, ale obecny i poprzednie rządy z ich okrutną, wynaradawiającą polityką.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#BazyliRogula">P. Premier jak gdyby nie myśli zatrzymać się tylko na wspomnianych środkach uspokojenia, lecz zamierza — „sharmonizować działalność wszystkich władz na Kresach w tym kierunku, aby ludność miejscowa mogła odczuć i zrozumieć, że władze polskie nie tylko wymagają posłuszeństwa, ale troszczą się o dobro samej ludności”. Nie potrzeba lepszej harmonii nad. obecną, bo lepszej p. Premier nie osiągnie, w której pierwsze skrzypce grają generałowie, porucznicy, chorążowie i nawet szeregowcy na czele z sądami doraźnemi. Innej harmonii i troski o dobro naszego narodu, jak ta, którą naszkicowałem w poprzedniej części swego przemówienia, ani naród nasz, ani my, jego przedstawiciele, nie oczekujemy od Rządu i Sejmu obecnego. Naród nasz jest sam kowalem swego szczęścia i będzie go kuł, chociaż za to połowa jego będzie zniszczona przy pomocy sądów i bez ich pomocy.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#BazyliRogula">Białorusini nie są dziećmi, które można zaspokoić obiecanką, dać dziurę od obwarzanka. Dość tych dziur już mamy. Ciemne chmury na naszem niebie naród nasz rozpędzi siłą własną.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#BazyliRogula">Wszystkie obietnice p. Premiera nie mogę inaczej nazwać, jak znęcaniem się nad narodem białoruskim. Premier powiedział: „Rząd pragnie dać możność tej ludności (należy rozumieć białoruskiej i ukraińskiej) należytego zorientowania się w swoim własnym losie i należytego zrozumienia własnego interesu”. Jako na początek tej możności orientowania się w swoim losie Premier powołuje się na językowe ustawy. Podobnego zawracania głowy, znęcania się i zniewagi nie można robić. W żaden inny sposób niż w te wyrazy nie można ująć metody wprowadzenia przez Rząd ustaw językowych w życie, czyż to nie jest prowokacja, znęcanie się i zniewaga narodu naszego, te przepisy wykonawcze, wydane do dwóch ustaw językowych, przez które uniemożliwiono wprowadzenie w życie uchwalonych ustaw? Żądania podobne, jak udowodnienie obywatelstwa, narodowości i inne noszą jasne cechy wszystkiego, tylko nie zdrowego rozsądku i uczciwego stosunku do ustawy. Biorąc pod uwagę, że włościaństwo nasze nie posiada dowodów osobistych, każdy urzędnik o złej woli zwątpi o obywatelstwie każdego i sprowadzi do zera domagania się ludności korzystania z ustaw językowych. Przypuśćmy wreszcie, że obywatelstwo polskie zostanie udowodnione, pozostaje udowodnienie narodowości. Zapytam p. Grabskiego, w jaki sposób możemy to udowodnić? Każdy dowód dla urzędnika może okazać się niewystarczającym. O takich więc rzeczach, jako o podłożu dla nowych stosunków na Kresach mówić doprawdy wstyd, a nawet nieprzyzwoicie.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#BazyliRogula">Nie mogę nie poruszyć tutaj i trzeciego sposobu, który spróbował Rząd w celu porozumienia się z narodem ponad głowami posłów, o czem mówił w swoim czasie między innemi i poseł Niedziałkowski. Tą próbą Rząd ostatecznie skompromitował siebie. Dla tej próby Rząd odnalazł organizację fałszerza asygnacji Wołejszę, który w swoim czasie przez sąd rosyjski był skazany na kilka lat więzienia, a obecnie postawiony jest na czele szulerni gry w karty, na co koncesji udzielił mu p. Roman, którego prawdopodobnie Rząd zamierza uczynić delegatem do spraw kresowych. Radziłbym p. Grabskiemu i jego kolegom, po przywitaniu się z osobnikami z tej organizacji, wymyć ręce, nie tylko mydłem, lecz eterem siarczanym, lub nawet rozczynem sublimatu Nie wiem, czyją rękę uściśnie ponad naszemi głowami p. poseł Niedziałkowski.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#BazyliRogula">A więc ani teror, ani jenerał-wojewodowie, ani sądy doraźne ze skazywaniem na śmierć, ani masowe areszty, ani jezuickie ustawy, ani nawet konszachty z szulernią nie przyniosą uspokojenia ziem białoruskich i ukraińskich, lecz jeszcze więcej będą rozniecać powstający tam pożar.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#BazyliRogula">Jedynym środkiem zaspokojenia naszych ziem jest wycofanie z tych ziem policji, administracji i wojsk polskich i danie możności ludowi białoruskiemu wypowiedzieć się o swoim losie na zasadzie samookreślenia narodów. Wobec tego oświadczam, że klub nasz zajmuje opozycyjne stanowisko wobec Rządu p. Grabskiego i nie ma do niego zaufania.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(Oklaski na skrajnej lewicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję Panom przerwanie posiedzenia. Przystępujemy do odczytania interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Maksymiliana Malinowskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Skarbu w sprawie tolerowania przez urzędy skarbowe niepłacenia przez ordynację zamojską podatków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Maksymiliana Malinowskiego i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie odmówienia przez ks. Stanisława Śluskowskiego, proboszcza parafii Potok Górny w pow. biłgorajskim, ślubu obywatelowi Państwa Polskiego, Sebastianowi Łysemu, wyznania rzymsko-katolickiego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wędziagolskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie niewłaściwego zachowania się organów skarbowych i policji państwowej w pow. wileńskim przy ściąganiu kar za sianie tytoniu.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Ostrowskiego i tow. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie niezrealizowania dotychczas asygnat na materiały budowlane, wystawionych przez byłe powiatowe biuro odbudowy w okręgu dyrekcji odbudowy we Lwowie, na rzecz poszkodowanych we Lwowie, a w szczególności osadników, mimo zapłacenia przez nich należnych kwot za materiały budowlane.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Romana i tow. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Skarbu w sprawie ochrony przemysłu ludowego.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie teroru, katowania i znęcania się wojska i policji nad włościaństwem wsi Zahorie, gm. lubczańskiej, pow. nowogródzkiego.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie zabójstwa Konstantego Junika, mieszkańca wsi Rusinowicze, gm. niedźwiedzickiej, pow. baranowickiego.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Prezesa Rady Ministrów, oraz p. Ministra Wyznań Religijnych w sprawie uregulowania drogą ustawową kwestii parafii zarówno prawosławnych, jak i katolickich.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sanojcy i tow. Z. P. L. S. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie nadużyć przy rządowej parcelacji Kacie, gm. Prądocin, pow. miechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Lewinsona i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprzykładnego gwałcenia Konstytucji przez p. starostę w Ostrogu.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Paszczuka z klubu Ukraińskiej Socjalno-Demokratycznej Partii i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie skatowania przez komendanta posterunku policji państwowej w Wołoszczyźnie pow. Podhajce st. przodownika Zdonia, 17-letniego chłopca Wasyla Romanyszyna oraz 14-letniego Józefa Romanyszyna ze wsi Litwinów.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć policji państwowej w pow. grybówskim, która wbrew ustawie stosuje system bicia obywateli, ażeby wymusić przyznanie się do niepopełnionych przewinień.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Poznańskiego i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie nieporządków, panujących w Tow. Agrarno-Osadniczem we Lwowie, a w szczególności w sprawie nieukończenia parcelacji maj. Stojanów w pow. radziechowskim.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Berka i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie podatku majątkowego, bezprawnie wymierzonego i ściągniętego od drobnych rolników pow. jasielskiego przez tamtejszy inspektorat skarbowy, zwłaszcza w gminach Lubno, Opace, Łubno-Szlacheckie, Glinik Niemiecki i t. d., które według ustawy o podatku majątkowym nie powinny mu podlegać.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie krzywdzących wymiarów należytości od kontraktów kupna czy darowizn, jakie zaliczają dyrekcje Skarbu w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie wymiaru taksy przenośnej od kontraktów kupna sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Prezesa Ministrów i pp. Ministrów: Spraw Wewnętrznych, Robót Publicznych i Skarbu w sprawie szykan i rujnowania biednej ludności w wielu powiatach, a szczególniej obkładania różnemi karami w pow. mieleckim (Małopolska).</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow. z klubu Związku Chłopskifego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych w sprawie kosztów leczenia Tomasza Skawińskiego w zakładzie dla umysłowo chorych w Kulparkowie.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow. klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nadmiernych należytości od spadków i darowizn, ściąganych przez inspektorat skarbowy w Nisku.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów klubu Zw. Lud.-Nar. do p. Ministra Kolei w sprawie ponownego przyjmowania do tych samych warsztatów robotników, zwolnionych za strajki i dezorganizowanie pracy przez specjalne komisje w 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów klubu Zw. Lud.-Nar. do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Kolei w sprawie niewyodrębnienia dotychczas kolei żelaznych w oddzielne przedsiębiorstwo państwowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławOsiecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StanisławOsiecki">Nadeszły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Kalenkiewicza i tow. ze Zw. Lud.- Nar. w sprawie ogłoszenia stanu wyjątkowego na terenach, na których odbywają się napady bandyckie, celem ostatecznego wytępienia tych zjawisk — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Mianowskiego i tow. z klubu Chrz. Dem. w sprawie ustawy o rentach kolejowych — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#StanisławOsiecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie uregulowania drogą ustawową kwestii parafii zarówno prawosławnych, jak i katolickich — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#StanisławOsiecki">Wniosek klubu Chrz. Nar. i Zw. Lud.-Nar. w sprawie zmiany regulaminu Sejmu w kierunku rozszerzenia prerogatyw Marszałka dla utrzymania porządku (art. 12) odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Kapelińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie przedłożenia ustawy, określającej wynagrodzenie i odpowiedzialność geometrów — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Kapelińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L., „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie utworzenia sądów gminnych — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Kapelińskiego i tow. z klubu Z. P. S.L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie parcelacji gruntów pofortecznych — odsyłam do Komisji Rolnej i Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#StanisławOsiecki">Wreszcie wobec zrzeczenia się motywowania nagłości wniosku przez p. Lewina i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie nadmiernego podwyższenia opłat uniwersyteckich w bieżącym roku akademio kim (druk nr. 1458), wniosek ten, jako zwyczajny, odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odbycie następnego posiedzenia we czwartek o godz. 3 z porządkiem dziennym: dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym na r. 1925. Nie słyszę sprzeciwu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz, 8 min. 15 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>