text_structure.xml
113 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RobertSmoleń">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich obecnych. Po raz kolejny w posiedzeniu Komisji do Spraw Unii Europejskiej bierze udział wicepremier Jerzy Hausner, co bardzo sobie cenimy. Dzięki temu Komisja ma możliwość porozmawiać z udziałem pana wicepremiera o najważniejszych sprawach dotyczących Unii Europejskiej w sposób kompetentny. Porządek dzisiejszych obrad został przedłożony przez prezydium Komisji w zawiadomieniu o dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Czy ktoś z państwa ma uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Uznaję, że porządek obrad został przyjęty. W związku z tym obradować będziemy zgodnie z przyjętym przed chwilą projektem. Od razu chciałbym poinformować, że wicepremier Jerzy Hausner ma ograniczony czas. Może być z nami przez półtorej godziny. Jeżeli okaże się, że nie uda nam się zrealizować któregoś z punktu porządku obrad, to przeniesiemy go na inne posiedzenie, w którym uczestniczyć będzie pan wicepremier. Przed chwilą uzyskałem zapewnienie, że jeśli tak się stanie, to pan wicepremier znajdzie czas na to, żeby ponownie spotkać się z Komisją. Chciałbym, żebyśmy w pierwszej kolejności rozpatrzyli łącznie pierwsze dwa punkty porządku dzisiejszych obrad. Ustaliłem już z wicepremierem Jerzym Hausnerem, że dokonując wprowadzenia do dyskusji omówi nie tylko sprawy dotyczące Narodowego Planu Rozwoju, ale także strategii lizbońskiej. Proponuję, żebyśmy o tych dwóch sprawach odbyli łączną dyskusję. Proszę pana wicepremiera o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JerzyHausner">Na dzisiejsze spotkanie z Komisją mogę przeznaczyć tylko półtorej godziny. Wynika to z faktu, że zakres spraw, którymi zajmuję się w rządzie, jest stosunkowo szeroki. Potwierdzam, że jeśli nie uda nam się załatwić na dzisiejszym posiedzeniu Komisji wszystkich zaplanowanych spraw, to ustalimy termin kolejnego posiedzenia z moim udziałem. Wtedy moglibyśmy kontynuować omówienie wszystkich punktów. Proszę, żeby zechcieli to państwo zrozumieć. Nigdy nie zamierzałem w jakikolwiek sposób unikać spotkania z Komisją, która ma tak ważne znaczenie dla prac prowadzonych w naszym państwie w sprawach dotyczących Unii Europejskiej. Jednocześnie chciałbym poprosić, żeby zechcieli państwo wykorzystać obecność moich współpracowników. W posiedzeniu Komisji bierze udział prezes Rządowego Centrum Studiów Strategicznych Lech Nikolski, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw Narodowego Planu Rozwoju. Wraz ze mną jest współprzewodniczącym zespołu rządowego, który pracuje nad tym dokumentem. Jest on doskonale zorientowany w tych sprawach. W posiedzeniu Komisji weźmie udział także podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy Krystyna Gurbiel, która tej chwili bierze udział w posiedzeniu innej komisji. Jeśli będą państwo omawiali problematykę obecnej edycji funduszy strukturalnych, to pani Krystyna Gurbiel jest w tych sprawach świetnie zorientowana, podobnie jak podsekretarz stanu z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Tomasz Nowakowski. Oboje na bieżąco zajmują się tymi sprawami. Nie chciałbym, żeby powstało wrażenie, że w jakikolwiek sposób unikam rozmowy z Komisją, poznania opinii Komisji, udzielenia wszystkich niezbędnych wyjaśnień lub zareagowania na krytykę. Chciałbym jednak prosić o to, żeby moje dzisiejsze obowiązki dało się pogodzić z pracą Komisji przy uwzględnieniu możliwości skorzystania z obecności moich współpracowników. Ja także chciałbym w jednym wystąpieniu połączyć te dwa punkty. Wydaje mi się, że warto to zrobić. Łączna debata o tych sprawach może być pożyteczna. W tej chwili pracujemy nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007–2013. Prace te są prostą konsekwencją faktu, że są to lata następnej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Jeżeli kogoś dziwi to, że w Polsce przygotowywany jest Narodowy Plan Rozwoju, to chciałbym mu przypomnieć, że w Polsce funkcjonuje ustawa o Narodowym Planie Rozwoju, która została przyjęta przez parlament w Sejmie obecnej kadencji. Jeśli dobrze pamiętam, to ustawa ta nie wywoływała zasadniczych sprzeciwów, chociaż pojawiło się wiele kontrowersji w sprawie jej szczegółowych zapisów. W tej chwili realizowany jest przez rząd Narodowy Plan Rozwoju na lata 2004–2006. Przypominając to państwu chciałbym jednak podkreślić, że plan, nad którym w tej chwili pracujemy jest od samego początku inaczej pomyślany. Narodowy Plan Rozwoju na lata 2004–2006 powstał dlatego, że mieliśmy już pewność w sprawie terminu naszego członkostwa w Unii Europejskiej oraz możliwości skorzystania w ostatniej fazie obecnej perspektywy finansowej ze środków strukturalnych Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JerzyHausner">Potrzebny był nam dokument, który pozwoliłby nam na porozumienie się z Komisją Europejską w sprawie sposobu pozyskania tych środków. W pewnym sensie można powiedzieć, że ten dokument został opracowany pod założone środki. Powstał po to, żeby pozyskać i wydać środki z funduszy strukturalnych. Można powiedzieć, że Narodowy Plan Rozwoju na lata 2004–2006 był dokumentem wtórnym. W znacznie większym stopniu był to dokument techniczny niż strategiczny. Mówię o tym, ale nie chcę nikogo za to winić. Nie chcę formułować w tej sprawie żadnej opinii krytycznej. Po prostu konstatuję, że tak obiektywnie wyglądał ten dokument. W tej chwili Polska jest już członkiem Unii Europejskiej. Niezwykle ważne jest to, że możemy uczestniczyć w ustalaniu nowej perspektywy finansowej, jako państwo członkowskie Unii Europejskiej. Teraz możemy kształtować przyszłą politykę spójności oraz przyszłe podstawy programowe strategii unijnej, takiej np. jak strategia lizbońska. Jest oczywiste, że w tej sytuacji nie wolno nam postąpić tak, jak postąpiliśmy poprzednio, gdy nie mieliśmy innego wyjścia. W tej chwili nie możemy rozpoczynać od stwierdzenia, że będą jakieś pieniądze, w związku z czym należy przygotować preliminarz wydatków. Teraz musimy pomyśleć inaczej. Polska jest członkiem Unii Europejskiej, w związku z czym ma pewne możliwości. Musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób Polska powinna się rozwijać. Należy po prostu odwrócić sposób naszego rozumowania. Nie możemy przygotowywać propozycji działań pod określone pieniądze, lecz działania na rzecz rozwoju, które później zostaną sfinansowane. Dzięki temu będziemy mieli wpływ na to, co będzie finansowane przez Unię Europejską. Należy pamiętać o tym, że nie chodzi tu wyłącznie o rozwój przy wykorzystaniu środków Unii Europejskiej, ale o rozwój Polski w ogóle, przy wykorzystaniu pełni naszych możliwości, w tym także środków krajowych. Powiem państwu o tym nieco inaczej, wykorzystując moim zdaniem niezwykle przekonujące tezy profesora Kuklińskiego. Przy okazji tworzenia Narodowego Planu Rozwoju powinniśmy spróbować odbudować w Polsce suwerenną myśl strategiczną, czyli własną koncepcję rozwoju. Powiem szczerze, że szokują mnie opinie tych osób, które gotowe są do porównywania Narodowego Planu Rozwoju do planu 6-letniego, a planowanie, z którym w tej chwili mamy do czynienia, do planowania, którego wyrazistym i negatywnym symbolem był Hilary Minc. Jeżeli mielibyśmy szukać jakichkolwiek analogii, to wydaje się, że znacznie bardziej rozumna i prospektywna jest analogia sięgająca do planowania rozwoju w Polsce międzywojennej, w okresie II Rzeczypospolitej. W tym czasie personalnym symbolem planowania był Eugeniusz Kwiatkowski. Wyrazem ówczesnego planowania i rozwoju był Centralny Okręg Przemysłowy. Nie mówię o tej analogii dlatego, że możemy planować i postępować tak samo, jak w II Rzeczypospolitej. Mamy inną gospodarkę i inne państwo. Dzisiaj istnieją zupełnie inne instrumenty, którymi posługuje się państwo oddziałując na rozwój. Jednak podobna jest zasada uruchamiania wyobraźni i dostrzegania, gdzie występują dysproporcje i problemy strukturalne. Należy zastanowić się nad tym, jak można przezwyciężyć słabości i uczynić z nich swoją siłę. Należy budować podstawy własnej siły gospodarczej poprzez wykorzystanie własnych możliwości.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JerzyHausner">Jest to zasada, którą w Polsce skutecznie stosowaliśmy. Ta analogia wydaje mi się bardzo przekonująca. Jeśli w tym przypadku nie chodzi o dokument, ale o suwerenną myśl strategiczną i wypracowanie własnej koncepcji rozwoju społeczno-gospodarczego Polski w warunkach członkostwa w Unii Europejskiej, to oczywiste jest, że od samego początku musimy mówić o pewnym procesie programowania i oddziaływania na rozwój. Taki proces rozpoczyna się w pewnym momencie, a finalizowany jest w dość odległym horyzoncie czasowym. Można powiedzieć, że od samego początku myśli się o czasie leżącym poza horyzontem działania. Oznacza to, że już w tej chwili powinniśmy myśleć o Polsce w 2020 r., żeby móc przyjąć sensowne projekty na lata 2007–2013. Wyzwaniem dla wszystkich polskich elit powinno być zastanowienie się nad tym, jak naprawdę wyglądał rozwój społeczno-gospodarczy w latach 1990–2005, co z przejawów tego rozwoju chcemy utrwalić i zachować uznając za trwały fundament dalszego postępowania, a co chcemy odrzucić budując perspektywę na następne 15-lecie. W tej perspektywie lata 2007–2013 są tylko wycinkiem. Na pewno jest to ważny okres, ale stanowi tylko wycinek tej perspektywy. Dlatego nie jest nam potrzebny jeden dokument, ale cała seria dokumentów strategicznych, które kojarzyć będą działania różnych podmiotów. Nie mogą one dotyczyć tylko administracji publicznej i rządowej. Prace rządu są zorganizowane w taki sposób, żeby w struktury państwa oraz struktury społeczne wbudować zdolność do kreowania takiej wyobraźni i długofalowego działania. Powiem konkretnie, że równolegle pracujemy nad aktualizacją koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju. Podam państwu jeden praktyczny przykład, który został zapisany w Narodowym Planie Rozwoju. Ten przykład ma znaczenie fundamentalne. Współcześni regionaliści na ogół powszechnie przyjmują tezę, że rozwój prowadzi do polaryzacji i koncentruje się w obszarach metropolitalnych. Jeśli Polska nie chce być obszarem penetracji gospodarczej z zewnątrz, lecz obszarem suwerennego rozwoju gospodarczego, to musi wspierać swoje obszary metropolitalne, czyli węzły uczestniczące w konkurencji globalnej, które są węzłami sieci globalnych. Państwo musi je efektywnie wspierać. Jeżeli ta teza jest słuszna, to jej niezbitą konsekwencją jest wskazanie, które obszary uznajemy za obszary metropolitalne. Od razu pojawia się pytanie o kryteria uznawania pewnych obszarów za obszary metropolitalne oraz o instrumenty wsparcia tych obszarów i umacniania ich międzynarodowej pozycji. Uważam, że dyskusja na ten temat powinna rozpocząć się niezwłocznie. Czy możemy sobie wyobrazić, że naszymi obszarami metropolitalnymi będą wyłącznie te obszary, które są dzisiaj najsilniejszymi ośrodkami? Czy Polska ma się w związku z tym rozwijać w taki sposób, że po wschodniej stronie Wisły nie będzie żadnych obszarów metropolitalnych? Co możemy zrobić, żeby rozwój był zrównoważony, jeżeli koncentruje się on w obszarach metropolitalnych? Jak budować potęgę takich obszarów? Pytanie to może dotyczyć np. Lublina. Jeżeli przyjmiemy tę tezę, to od razu rodzi się kolejne pytanie, które zostało zadane w Narodowym Planie Rozwoju. Czy w związku z tą tezą możemy zgodzić się na taki rozwój Polski, która będzie konkurencyjna, ale rozwój będzie się koncentrował w obszarach metropolitalnych? Oznaczałoby to, że część Polski będzie obszarem, na którym nie będzie rozwoju. Nie możemy się na to zgodzić. W związku z tym powstaje pytanie o to, w jaki sposób należy przenosić impulsy rozwojowe, które są generowane w obszarach metropolitalnych? Rozwój generowany w metropoliach należy przenosić do pozostałych obszarów.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JerzyHausner">Należy wskazać, gdzie są ogniwa dyfuzji tego rozwoju. Odpowiedź na te pytania podajemy w Narodowym Planie Rozwoju. Tę odpowiedź należy rozwinąć w koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju oraz w innym dokumencie, jakim jest Narodowa Strategia Rozwoju Regionalnego. Ogniwem dyfuzji rozwoju powinny być miasta. W związku z tym pojawia się ogromny problem rewitalizacji miast i sieci urbanistycznej w Polsce. Co należy zrobić, żeby miasta miały swoje szanse i wypełniały funkcje dyfuzyjne w stosunku do obszarów wiejskich? Odpowiedzi na te pytania znajdą się w planie działania. Jeśli będziemy myśleć w takich kategoriach, że istnieją programy unijne, po które możemy sięgnąć, to będziemy rozwijać się bez suwerennej myśli strategicznej i bez zdolności do osiągania celów. W takim przypadku będziemy podporządkowywać nasz potencjał rozwojowy innym ośrodkom sterowania rozwojem. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że jest to proces. Sprawa nie sprowadza się do zapisania czegoś w dokumencie. Chodzi o to, żeby w wyniku refleksji programowej powstały realne zdolności do działania. Jednym z założeń Narodowego Planu Rozwoju jest to, że patrząc na doświadczenia płynące ze zintegrowanego programu rozwoju regionalnego rząd opowiada się za stworzeniem 16 regionalnych programów rozwoju regionalnego. Taka propozycja nie powstała teraz. Pojawiła się ona przed rokiem, gdy rząd przyjął założenia do Narodowego Planu Rozwoju i skierował je do konsultacji. Gospodarzami tych programów będą samorządy województw. Przyjęliśmy tę propozycję i chcemy ją rozwijać. Oznacza to, że z wyprzedzeniem należy poinformować regiony o tym, że powinny opracować własne strategie rozwoju. Nie chodzi jednak o to, żeby były to wnioski o przyznanie pieniędzy. Teraz samorządy województw przygotowują takie wnioski. Natomiast w tym przypadku chodzi o własne koncepcje rozwoju poszczególnych regionów, w tym np. Małopolski, Wielkopolski, czy Dolnego Śląska. Przygotowując takie strategie regiony powinny kierować się tym, co proponuje rząd, jako koncepcję rozwoju całego kraju. Regiony powinny wpisywać się w tę koncepcję. Jeśli regiony będą chciały przygotowywać całkiem samodzielne programy, to będą mogły je realizować, ale nie otrzymają środków i możliwości, które wynikają z Narodowego Planu Rozwoju. Muszę powiedzieć, że my znajdujemy się w takiej samej sytuacji. Chcemy rozwinąć własną, suwerenną myśl strategiczną. Musimy jednak zrobić to w korespondencji z tym, w jaki sposób ma się rozwijać Unia Europejska. Musimy włączyć się w realizację pewnych koncepcji rozwojowych, np. w strategię lizbońską. Jednak chcemy te koncepcje interpretować w sposób najbardziej dla nas interesujący i korzystny. Sami chcemy decydować o tym, w jaki sposób ma się rozwijać Polska. W Unii Europejskiej mamy znaleźć szansę i możliwość wsparcia takiego rozwoju. Jednak to nie Unia ma o tym decydować. Dlatego mamy do czynienia z pewnym procesem, który od samego początku musi być konsekwentnie budowany. Dopiero w pewnej fazie tego procesu dojdziemy do problemu zarządzania pieniędzmi oraz do mechaniki finansowania projektów. Jednak najpierw musimy uruchomić wyobraźnię.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JerzyHausner">Chciałbym wyraźnie podkreślić, że nie chodzi tu tylko o samorządy województw. Nie można przecież przeciwstawiać centralizmu krajowego centralizmowi regionalnemu. Od razu nasuwa się pytanie o to, jakie mają być relacje, przy zachowaniu pozycji ustrojowej gminy i powiatu, pomiędzy strukturami samorządności lokalnej w stosunku do struktur samorządności regionalnej. Jak takie relacje powinny być zbudowane w praktyce? W tej chwili jest to kwestia o fundamentalnym znaczeniu. Mówimy o relacjach pomiędzy regionami, a centrum. Wielu spraw nie da rozstrzygnąć się na tej zasadzie, że zajmują się nimi wyłącznie regiony lub centrum. Weźmy jako przykład drogownictwo. Nie chcę w tej chwili dyskutować o tym, czy podział kompetencji w tym obszarze jest rozsądny, czy nie. Moim zdaniem polskie drogi mają zbyt wielu gestorów. Jednak nie o tym chciałem mówić. Jasne jest, że jeśli mówimy o strategii rozwoju regionalnego, to regiony nie mogą nie mieć wpływu na sieć dróg. Dla wielu województw kwestia dostępności komunikacyjnej ma fundamentalne znaczenie. Jako przykład podam województwo lubelskie lub warmińsko-mazurskie. Nie da się rozwijać tych województw bez rozstrzygnięcia problemów dostępności komunikacyjnej, przede wszystkim drogowej, później kolejowej, a uzupełniająco także lotniczej. Jednak w tym przypadku dostępność lotnicza będzie miała trzeciorzędne znaczenie. Pierwszorzędne znaczenie ma kwestia dróg. Z drugiej strony trudno jest sobie wyobrazić, żeby drogownictwo było wyłącznie problemem regionalnym, gdyż koncepcję naszego programu drogowego musimy wpisać w układ europejskich sieci infrastrukturalnych. W praktyce zawsze trzeba będzie wskazać, gdzie leży linia demarkacyjna. W tym przypadku linia demarkacyjna nie oznacza tego, że województwo robi swoje i nie interesuje się tym, co robi rząd i odwrotnie. Wszystkie działania w tym zakresie powinny być spójne i zharmonizowane. Tego typu poważnych problemów praktycznych będziemy mieli dziesiątki w procesie budowania zdolności do działania. Już w tej chwili jednym z największych problemów jest to, w jaki sposób wykorzystywać pieniądze pochodzące ze Wspólnej Polityki Rolnej. Nie ma sensu, żeby Polska rezygnowała z tych środków. Chodzi jednak o to, żeby środki te służyły rozwojowi regionalnemu oraz rozwojowi obszarów wiejskich. W tej sytuacji nie mogą być one podporządkowane myśleniu resortowemu, a więc myśleniu o rolnictwie. Jeśli o tych środkach będzie decydował resort bez istotnego wpływu samorządów na podejmowane decyzje, to wydatki będą się koncentrowały na problemach rolnictwa, a nie na problemach obszarów wiejskich. Problemów obszarów wiejskich w żadnej mierze nie można sprowadzić do problemów rolnictwa. Na kilku wybranych problemach pokazuję państwu to, że myślenie o Narodowym Planie Rozwoju jest w praktyce myśleniem o sposobie rozwiązywania strategicznych problemów, dla których szansą są fundusze strukturalne. Jednak to nie fundusze strukturalne rozwiązują problemy. Problemy możemy rozwiązać wtedy, gdy potrafimy je sobie wyobrazić, podejmiemy odpowiednie decyzje i konsekwentnie będziemy realizować projekty, które mają temu służyć, a ich finansowanie będzie odpowiednio zabezpieczone i efektywne. W myśleniu o Narodowym Planie Rozwoju mieści się jeszcze jedna ważna sprawa. Mówimy o suwerennej myśli strategicznej. Myślimy o perspektywie do 2020 r. Wszystkie strategie, które opracowujemy, są budowane w takim horyzoncie czasowym. Po raz pierwszy przygotowaliśmy na potrzeby tych strategii porządne prognozy. Już wkrótce zostaną one opublikowane. Wszystkie prognozy zostały przygotowane w horyzoncie 2025 lub 2030 r. Chodzi o to, żebyśmy umieli sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli nie podejmiemy określonych działań. Pokazuje to, że rozwoju nie da się zapewnić w kategoriach demokratycznego cyklu politycznego. Demokratyczny cykl polityczny trwa cztery lata. Natomiast my mówimy o rozwoju kraju w perspektywie kilkunastu lat. Jeśli chcemy zdobyć się na myślenie w kategoriach suwerennej myśli strategicznej i podmiotowości w Unii Europejskiej oznacza to, że jeden rząd będzie budował myśl strategiczną, inny będzie ją konkretyzował i wdrażał, inny będzie ją kontynuował, a jeszcze inny sumował i zastanawiał się nad wyznaczeniem kolejnych perspektyw. Demokratyczny cykl sukcesji władzy nie może być przeciwny rozwojowi. Gdyby miał być przeciwny rozwojowi, to byłby przeciwny naszej podmiotowości. Obecny rząd musiał podjąć pracę nad Narodowym Planem Rozwoju. Gdybyśmy tego nie zrobili, to prowadzone byłyby prace, które zakończyłyby się w taki sam sposób, jak prace dotyczące lat 2004–2006.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JerzyHausner">Dokumenty zostały przygotowane na kolanie i ograniczały się do wniosków o przyznanie pieniędzy. Jednak ten rząd nie chce zakończyć prac nad tym dokumentem. Decyzję o zatwierdzeniu Narodowego Planu Rozwoju będzie zatwierdzał następny rząd. Także następny rząd będzie finalizował negocjacje z Komisją Europejską. Ważne jest to, że już dziś występujemy na forum Komisji Europejskiej i podejmujemy dialog z krajami członkowskimi Unii. Jednak dziś nie dyskutujemy o tym, czy budżet jest mały, czy duży, czy ma być więcej pieniędzy na Wspólną Politykę Rolną, czy też na drogi. Dyskutujemy z perspektywy projektu naszej koncepcji rozwojowej. Mówimy, że patrząc na sprawę z tego punktu widzenia Polska chciałaby określonej polityki spójności i określonego budżetu. Także patrząc na sprawę z tego punktu widzenia Polska chciałaby określonej strategii lizbońskiej. Chciałbym zaznaczyć, że w Narodowym Planie Rozwoju znajduje się stanowisko Polski w sprawie polityki spójności oraz perspektywy budżetowej. Przejdę teraz do strategii lizbońskiej. Dokument przygotowany przez Komisję Europejską będzie ostatecznie przyjmowany w końcu marca br. Dokument ten nosi tytuł: „Partnerstwo na rzecz wzrostu gospodarczego i zatrudnienia - nowy start strategii lizbońskiej”. Tytuł ten oznacza jawne przyznanie, że pierwszy start strategii był po prostu falstartem, a strategia nie zakończyła się do tej pory sukcesem. Jest wiele powodów, dla których w Unii Europejskiej uważa się, że strategia lizbońska nie była realizowana z powodzeniem. W posiedzeniu Komisji bierze udział profesor Dariusz Rosati, który był jednym z międzynarodowych ekspertów pracujących z Wimem Cockiem nad przygotowaniem eksperckiego dokumentu oceniającego, dlaczego strategia lizbońska nie była realizowana, chociaż programowo jest dokumentem słusznym. Jedna z opinii mówi, że w strategii przyjęto zbyt wiele priorytetów. W tej chwili proponuje się, żeby strategia realizowała trzy priorytety. Europa ma być bardziej atrakcyjnym miejscem do lokowania inwestycji i podejmowania pracy. Drugim priorytetem ma być wiedza i innowacja dla wzrostu. Trzecim priorytetem ma być tworzenie większej liczby lepszych miejsc pracy. Możemy przyjąć, że te trzy priorytety nowego startu strategii lizbońskiej są rozsądne. Nie chcę jednak w tym momencie podejmować dyskusji o tym, czy są one dobrze przemyślane. Na tym poziomie dochodzi do pewnego uzgodnienia. W tej chwili rozpoczyna się dyskusja o tym, co naprawdę jest ważne w ramach tych priorytetów, czyli jakie przedsięwzięcia mają być finansowane. Polska powinna mieć możliwość wypowiadania się na ten temat wiedząc, jaka jest jej własna koncepcja rozwoju. Powinniśmy wiedzieć, co dla nas konkretnie oznacza wzrost zatrudnienia i tego powinniśmy się domagać. Przykładowo podam, że jeśli chodzi o kwestie konkurencyjności, to dla nas problemem jest to, iż uważamy, że regulacje przyjmowane przez Unię Europejską są w coraz większym stopniu regulacjami usztywniającymi i biurokratycznymi, które utrudniają rozwój przedsiębiorczości i konkurencji. W Polsce chcemy tworzyć warunki do rozwoju przedsiębiorczości, w związku z czym usuwamy bariery. Mamy obowiązującą ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Chcemy uprościć przepisy inwestycyjne i przyjąć taki model podatkowy, który będzie sprzyjać przedsiębiorcom. Jeśli tak, to jesteśmy przeciwni dyskusjom o delokalizacji i dumpingu podatkowym. Uważamy, że jest to niepoważne podejście do sprawy. Jesteśmy za „better regulations”. Dla nas „better regulations” oznacza, że obecne przepisy krępują przedsiębiorczość, w związku z czym proponujemy je usunąć. Nowe przepisy zawsze powinny być budowane w kontekście uwzględniającym przedsiębiorczość. Byłbym w dość trudnej sytuacji, gdybym przychodził na posiedzenie Rady do Spraw Konkurencyjności i mówił, że wydaje mi się, iż należy to zrobić, gdyż mam takie nastawienie.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JerzyHausner">Jednak w tym przypadku występuję nie tylko w imieniu rządu, co jest oczywiste. Mówię także w imieniu pewnej koncepcji rozwojowej kraju, co do której generalnie porozumieliśmy się, nawet jeśli nadal różnimy się w wielu kwestiach szczegółowych. Z punktu widzenia tej koncepcji zasadnicze znaczenie ma dla nas określony rozwój Unii Europejskiej. Z takiego rozumienia wynika nasze poparcie dla dyrektywy usługowej. Dyskusja o tej dyrektywie nie może odbywać się na tej zasadzie, że jakiś minister jest jej przeciwny dlatego, że w jego resorcie istnieje obawa, iż związane z tym resortem korporacje zawodowe obawiają się konkurencji. Nie ma przecież nadzoru nad usługami. Jednocześnie inny minister może opowiadać się za przyjęciem dyrektywy, gdyż ma za sobą korporacje, które opowiadają się za liberalizacją usług. Z takiego działania nie wynika żadna suwerenna myśl strategiczna. Wynika tylko to, że Unia Europejska staje się dla nas dodatkowym pretekstem do wewnętrznego przetargu politycznego i klientelizmu. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że Polska z zadowoleniem odnotowuje krytyczną ocenę realizacji strategii lizbońskiej i podziela tezy zawarte w raporcie Wima Cocka. W tej chwili sprzyjamy sprawom o znaczeniu podstawowym. Opowiadamy się za zmniejszeniem liczby priorytetów. Szczególnie sprzyjamy stworzeniu innego mechanizmu koordynacji realizacji strategii lizbońskiej, w którym silniejszy akcent położony jest na działanie państw, a nie na działanie Komisji Europejskiej. Jesteśmy za wprowadzeniem takich mechanizmów koordynacji pomiędzy państwami, które nie będą krępowały, lecz będą wzmacniały realizację narodowych koncepcji. W ramach zaproponowanych priorytetów będziemy domagać się w szczególności takich rozwiązań, które w żadnym przypadku nie będą niszczyły zdolności do przedsiębiorczości i konkurencyjności i nie będą uważały, że rozwój Unii Europejskiej może dokonywać się wyłącznie wtedy, gdy zostanie skoncentrowany w wybranych obszarach mających obecnie przewagę innowacyjną. Cała koncepcja innowacyjności musi służyć także dyfuzji innowacyjności na cały obszar Unii Europejskiej. Można to zrobić poprzez zastosowanie takich rozwiązań finansowych, które będą służyły umacnianiu naszego potencjału. Większa innowacyjność całej Unii Europejskiej, w tym Polski, a także lepsze wykorzystanie naszego potencjału będzie dobrze służyło całej Unii Europejskiej. W mojej wypowiedzi starałem się zbytnio nie wchodzić w szczegóły. Nie sądzę, żeby w tym momencie debata o szczegółach była ważna. Należy pamiętać o tym, że jest to wstępny projekt, nad którym w tej chwili trwa jeszcze debata. Ten projekt w końcowej fazie zostanie zmieniony i pozostawiony do decyzji następnego rządu. Dlatego znacznie ważniejsze jest to, żeby debata w kolejnych stadiach powodowała uruchamianie wyobraźni, budowanie suwerennej myśli strategicznej oraz budowanie zarządczego układu wykonawczego. Nie chodzi o to, żeby kłócić się o to, co należy zapisać w dokumencie. Nie unikam sporów na temat zapisu dotyczącego tezy 225. Jeśli ktoś uważa, że teza została źle zapisana, to proszę przedstawić swoje argumenty. Tę tezę możemy od razu redagować od nowa. Jednak nie w tym tkwi sens tego przedsięwzięcia. O tym chciałbym państwa zapewnić.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#RobertSmoleń">Na dzisiejszym posiedzeniu Komisji miała zostać dokonana prezentacja Narodowego Planu Rozwoju na slajdach. Byłem już świadkiem takiej prezentacji. Mogę powiedzieć, że wicepremier Jerzy Hausner prowadzi takie prezentacje w sposób barwny i interesujący. Jeżeli Komisja uważa, że jest już dostatecznie poinformowana, to możemy od takiej prezentacji odstąpić.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JerzyHausner">Przygotowaliśmy dla państwa zestaw slajdów, które możemy zaprezentować. Na pierwszym slajdzie wyjaśniamy, dlaczego plan dotyczy lat 2007–2013. O tej sprawie mówiłem w mojej pierwszej wypowiedzi. Pokazujemy, że jest to pewien proces, który rozpoczął się w styczniu 2004 r. Zakładamy, że obecna debata potrwa do końca kwietnia br. W maju rząd opracuje zweryfikowany projekt. Ostateczne zatwierdzenie Narodowego Planu Rozwoju nastąpi w czwartym kwartale 2005 r. Z całą pewnością zrobi to nowy rząd i nowy parlament. Można sądzić, że 2006 r. zostanie przeznaczony na operacyjne i legislacyjne przygotowanie do realizacji Narodowego Planu Rozwoju. Po raz pierwszy w dokumencie rządowym przedstawione zostały zasady prowadzenia debaty. Takie zasady zostały prawnie ustanowione w rozporządzeniu prezesa Rady Ministrów, które jest aktem wykonawczym do Narodowego Planu Rozwoju. Po zakończeniu debaty będziemy chcieli zaproponować zmianę regulaminu Rady Ministrów, a może także ustawy. Chodzi o to, żeby w przyszłości mieć prawnie ustanowione zasady prowadzenia dyskusji w sytuacjach, w których rząd przedstawia dokumenty o charakterze strategicznym. Mówiłem już państwu wcześniej o tym, czym ma być Narodowy Plan Rozwoju. Przedstawiamy także strukturę dokumentu, który państwu przekazaliśmy. Na slajdzie pokazujemy tytuły zawartych w tym dokumencie rozdziałów. Ważnym elementem jest to, że po raz pierwszy w dokumencie rządowym kierowanym do szerokiej debaty pojawia się propozycja zestawu podstawowych wartości i zasad, które powinny organizować nasze przyszłe myślenie i współdziałanie. W tej propozycji wymieniono trzy podstawowe wartości. Są nimi: obywatelska suwerenność jednostki, spójność i solidarność społeczna oraz zrównoważony rozwój. Należy zauważyć, że są to trzy różne wartości wzięte z trzech różnych porządków życia społecznego. Dotyczą one wymiaru osobowego, wymiaru wspólnotowego oraz wymiaru międzypokoleniowego. Zwracam państwa uwagę na to, że zasada zrównoważonego rozwoju jest w tym dokumencie interpretowana znacznie szerzej niż jako zasada tylko ekologiczna. Jest to także zasada zrównoważonego rozwoju społeczeństwa. W dokumencie jest mowa także o demografii, strukturze demograficznej, ale również o dziedzictwie kulturowym. Rozumienie tego pojęcia jest znacznie szersze niż zwyczajowo przyjęte. Do tego dodano zasady, które mają służyć realizacji podstawowych wartości. Są to różne zasady. Wśród innych wymieniono zasadę pomocniczości państwa, która jest wpisana do naszej konstytucji. Moim zdaniem ta zasada jest pod względem operacyjnym wdrażana w niewielkim stopniu. Zapisano tu również zasadę polityki prorodzinnej. Proponujemy ten element nie jako element dyskusji o charakterze ideowym odwołującej się do kwestii światopoglądowych. Traktujemy tę zasadę, jako element rozwoju. Podkreślamy, że taka zasada jest w Polsce potrzebna ze względu na grożący nam kryzys demograficzny, a ściślej mówiąc na obecny kryzys demograficzny, który już jest przesądzony. Mówimy także o zasadzie dialogu obywatelskiego i partnerstwa społecznego, a także o zapewnieniu równego dostępu do sądu i ochronie konstytucyjnych praw. Sformułowana została misja Narodowego Planu Rozwoju.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JerzyHausner">Wynika ona z uznania, że istnieją trzy nadrzędne cele. Cele te to utrzymanie gospodarki na ścieżce wysokiego wzrostu gospodarczego poprzez wzmocnienie konkurencyjności przedsiębiorstw i regionów. Jest to niezwykle ważne spostrzeżenie. Drugim celem jest wzrost zatrudnienia, a trzecim podniesienie poziomu spójności społecznej, ekonomicznej i przestrzennej. Rozumiemy, że chodzi tu o taki model wzrostu i rozwoju, który nie jest przeciwny spójności. Chcemy uzyskać wysoką dynamikę wzrostu. Chcemy uzyskać rozwój, czyli ukierunkowaną przemianę. Jednak należy to robić w warunkach, które nie będą pogłębiały problemów społecznych związanych z peryferyzacją, marginalizacją i wykluczeniem. Powinno być przeciwnie. Podejmowane działania powinny dążyć do tego, żeby zmniejszyć dystans społeczny i przestrzenny, który do tej pory już ukształtował się w Polsce. Na kolejnym slajdzie pokazujemy zestaw obszarów priorytetowych. Powiem państwu, że istotne dla naszego sposobu myślenia jest to, że żaden z tych obszarów nie ma charakteru resortowego. Nie znajdą państwo w tym dokumencie zapisu, który odnosiłby się do konkretnego ministerstwa lub resortu. Osobiście uważam, że priorytetów jest zbyt dużo. Byłbym rad, gdyby w wyniku debaty udało się doprowadzić do zmniejszenia ich liczby przynajmniej o połowę. Jednak jest to wyraz pewnego kompromisu pomiędzy ministerstwami, chociaż żadne z nich nie ma zapisanych własnych priorytetów. Pokazujemy także, jaki jest układ realizacyjny, a więc jakie programy horyzontalne będą funkcjonować w przyszłości. Najważniejsze jest to, że przyjęta została zasada dotycząca budowy 16 regionalnych programów rozwoju. Przyjęto także ogólną koncepcję, zgodnie z którą 50 proc. środków z funduszy strukturalnych będzie przekazanych do struktur regionalnych. Oznacza to, że zarządzanie tymi środkami zostanie zdecentralizowane. Dobrze wiemy, że dzisiaj poziom takiej decentralizacji jest znacznie mniejszy. Proponujemy także wiele rozwiązań instytucjonalnych w takich dziedzinach, jak rozwój regionalny, nauka, szkolnictwo wyższe, edukacja, rynek pracy, system finansów publicznych, struktura centralnej administracji rządowej, ustawodawstwo i egzekucja prawa. Przyjmujemy, że jest to warunek możliwości realizowania takiej koncepcji rozwoju. Mówimy, że zmiany instytucjonalne powinny być wprowadzone z pewnym wyprzedzeniem lub równolegle do Narodowego Planu Rozwoju, jeśli jego realizacja ma się powieść. Pokazujemy także główne osie dyskusji zaproponowanej przez rząd. Po pierwsze chodzi o to, jak godzić umacnianie konkurencyjności z podnoszeniem poziomu spójności społecznej, ekonomicznej i przestrzennej. Jest to problem dotyczący zależności między konkurencyjnością, a równoważeniem rozwoju. Dyskusja powinna dotyczyć także tego, w jaki sposób utrzymać wysoki wzrost gospodarczy, a jednocześnie zapewniać zrównoważony rozwój. Jednak w tym przypadku rozwój rozumiany jest międzypokoleniowo i perspektywicznie. Elementem dyskusji powinno być także to, w jaki sposób przekształcać obszary społecznej i gospodarczej zapaści w ogniwa rozwoju. Właśnie tu pojawia się kwestia dotycząca sposobu przeciwstawiania się obiektywnej tendencji polaryzacyjnej. Należy podkreślić, że jest to tendencja obiektywna, której należy się przeciwstawiać.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JerzyHausner">Trzeba także zastanowić się, w jaki sposób odchodzić od modelu państwa resortowo-korporacyjnego na rzecz modelu państwa samorządowo-obywatelskiego. Dla mnie osobiście jest to kluczowa sprawa. Dyskusja powinna dotyczyć także tego, w jaki sposób przeprowadzić Polskę od cywilizacji produkcyjnej do cywilizacji informacyjnej. Na dobrą sprawę właśnie to dzieje się na świecie. Jeżeli nie chcemy znaleźć się na peryferiach tego świata, to musimy mieć świadomość tego wyzwania. Konieczne jest takie ukierunkowanie naszych możliwości rozwojowych i naszych środków, żeby realizacja tego wyzwania stała się możliwa. Rozumiem, że chodzi tu o proces świadomie przemyślanej i realizowanej zmiany społeczno-gospodarczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję panu za wprowadzenie do dyskusji. Korzystając z chwili przerwy chciałbym powitać gości, którzy pojawili się po rozpoczęciu posiedzenia, a wśród nich posła do Parlamentu Europejskiego profesora Dariusza Rosatiego. Otwieram dyskusję. Proszę o zgłaszanie się do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MarekKotlinowski">Bardzo cieszę się, że użył pan określenia „suwerenna myśl strategiczna”. Takiej myśli od dawna Polsce brakowało. Mam nadzieję, że narodowy plan rozwoju na lata 2007–2013 będzie to określenie rozwijał i konkretyzował. Dobrze się dzieje, że toczą się prace nad ustawą o Narodowym Centrum Studiów Strategicznych. Nie może być tak, że jeden rząd przyjmuje jakąś strategię, następny ją krytykuje, a kolejny rozpoczyna prace nad tą strategią od nowa. Powinniśmy dopracować się myślenia w kategoriach państwa, zgodnie z którą istnieje pewna oś rozwoju, wokół której dochodzi do konsensu wszystkich środowisk politycznych i społecznych. Myślę, że dopracowanie się takiego myślenia byłoby wielkim sukcesem. Uważam, że przedstawiona prezentacja ma pewne braki. Istnieją pewne dogmaty, które wymagają zburzenia. Musimy jasno powiedzieć, czy będziemy wchodzić do strefy euro, czy nie, czy chcemy być w tej strefie, czy nie. Jeśli tak, to nasza ekonomia powinna być podporządkowana temu celowi. Powoduje to wiele różnych skutków. Myślę, że brakuje debaty na ten temat, że poza strefą euro także jest rozwój, który może być nawet szybszy. Poza strefą euro możemy mieć więcej narzędzi makroekonomicznych, co umożliwi nam realizację suwerennej myśli strategicznej. Chciałbym w tej sprawie pana zainspirować. Moja wiedza, jako prawnika, nie jest w tych sprawach zbyt rozległa. Czuję jednak, że w chwili obecnej jest to sprawa o znaczeniu strategicznym. Z Narodowego Planu Rozwoju powinniśmy dowiedzieć się, że będzie istnieć 5 lub 6 dziedzin gospodarki, które będą się rozwijać. Jednak dziedziny te powinny zostać wskazane w sposób konkretny. Może to być np. jakaś część przemysłu elektronicznego, przemysł stoczniowy lub chemii ciężkiej. Z projektami dotyczącymi rozwoju wiązać się będą także wybory dotyczące samorządów, systemu oświaty. Wyboru będą musieli dokonywać młodzi ludzie, którzy będą chcieli się kształcić. Po zapoznaniu się z Narodowym Planem Rozwoju mam poczucie niedosytu. Przeciętny obywatel nie będzie mógł na jego podstawie dowiedzieć się, w jaki sposób powinien dokonywać swoich wyborów życiowych związanych np. z kształceniem dzieci oraz wieloma innymi decyzjami. Rozumiem, że w tej chwili dopiero rozpoczyna się dyskusja. Jej rozwinięcie nastąpi później. Bardzo proszę, żeby środowiska krytycznie nastawione do spraw związanych z miejscem Polski w Unii Europejskiej miały pełny dostęp do informacji. Dzięki temu będą mogły dobrze zrozumieć ten plan, a później także uczestniczyć w dyskusji, jako partner. Wszystkim potrzebny jest dostęp do informacji. Bardzo proszę pana o zapewnienie, że tak właśnie będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AleksanderGrad">Już od dłuższego czasu trwają konsultacje, a także dyskusja na temat tworzenia Narodowego Planu Rozwoju. Przedstawiony dokument należy traktować jako projekt wstępny. W tej chwili wiele środowisk, w tym także Platforma Obywatelska, pracuje nad wypracowaniem własnego stanowiska do tego dokumentu. Nasze stanowisko zostanie przygotowane w ciągu kilku najbliższych tygodni. Zawierać ono będzie m.in. propozycje korekt i zmian w poszczególnych obszarach prezentowanego programu. Chciałbym przedstawić państwu kilka uwag, które nasunęły mi się po przeczytaniu tego dokumentu. Wiadomo, że jest on skonstruowany w taki sposób, żeby każdy mógł znaleźć w nim coś miłego dla siebie. Tak wydaje mi się po lekturze tego dokumentu. Na wstępie napisano, że Narodowy Plan Rozwoju jest koncepcją modernizacji polskiej gospodarki i kompleksowym programem rozwoju społecznego. W innym miejscu napisano, że Narodowy Plan Rozwoju jest polską emanacją strategii lizbońskiej. Po przeczytaniu tego dokumentu mogę powiedzieć, że wcale z niego nie wynika, iż istnieje jakaś jednorodna i spójna koncepcja modernizacji gospodarki lub przeobrażeń społecznych. Raczej wymieniono w tym dokumencie różne problemy i priorytety, które na obecnym etapie nie są jeszcze ułożone w układzie hierarchicznym. Rozumiem, że jest to jeszcze przed nami. Dokument ten wymaga ogromnej pracy, żeby stał się rzeczywiście tym, o czym pisze się we wstępie. Na pewno dzisiaj ten dokument jeszcze tym nie jest. Możemy przeczytać komentarze na temat tego dokumentu przygotowane przez różne środowiska i osoby. Myślę, że potwierdzają one tezę, którą przed chwilą przedstawiłem. W wielu miejscach planu mamy do czynienia z myśleniem sektorowym. Powstaje pytanie, czy taki sposób myślenia da się pogodzić z tym, na co słusznie kładzie pan wraz z całym rządem tak duży nacisk. Mam na myśli pomysł, żeby przygotować 16 programów regionalnych. Jednak z drugiej strony będziemy mieli równocześnie co najmniej 13 programów sektorowych. W dokumencie napisano, że za realizację każdego programu musi być odpowiedzialna konkretna instytucja. Przy obecnych skłonnościach rządu do współpracy i prowadzenia uzgodnień, już teraz można domyślać się, jak to będzie wyglądało w praktyce. Warto zaznaczyć, że uwaga ta dotyczy każdego rządu, a nie tylko obecnego. Taka współpraca jest drogą przez mękę, chociaż może nie dla urzędników ministerialnych, którzy zazwyczaj czują się świetnie. Jednak będzie to droga przez mękę dla beneficjantów tych programów. Wydaje się, że należałoby znaleźć jakąś równowagę pomiędzy myśleniem sektorowym, a myśleniem regionalnym. Trzeba tworzyć zintegrowane programy na poziomie 16 województw. Chciałbym także poświęcić kilka zdań zasadom realizacji Narodowego Planu Rozwoju. Każdy plan nakreślony w taki sposób jak Narodowy Plan Rozwoju staje się realny dopiero wtedy, gdy można go ocenić, czy został dobrze napisany. Jak ten plan będzie funkcjonować w praktyce? Wydaje się, że uciekli państwo od wielu odpowiedzi. Wydaje mi się, że może to oznaczać, iż kiedy przejdziemy do szczegółów okaże się, że źle lub nie do końca poprawnie zapisane zostały podstawowe priorytety i cele. Może być nierealne wprowadzenie ich w życie w takim kształcie, w jakim zostały zapisane.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AleksanderGrad">Powstają także pytania o kwestie ustrojowe i kompetencyjne w odniesieniu do samorządów. Z jakim wyprzedzeniem należałoby określić te kompetencje, żeby rozpoczęcie realizacji programu trafiło na przygotowany grunt instytucjonalny i organizacyjny. Powinien być czas na to, żeby powstały instytucje wdrożeniowe i zarządzające, których dzisiaj jeszcze nie ma. Można powiedzieć, że w latach 2004–2006 skutecznie uśpiona została aktywność samorządów wojewódzkich. Ciągle istnieje oczekiwanie na rozporządzenia, procedury, opinie i wykładnie, które napływają z centrum od poszczególnych ministrów, w tym od ministra gospodarki i pracy. Chcąc realizować Narodowy Plan Rozwoju za środki napływające m.in. z Unii Europejskiej, ze znacznym wyprzedzeniem należy określić, kto będzie odgrywał jaką rolę. Jeśli zrobi się to w ostatniej chwili, powstanie potworny chaos i zamieszanie. Stanie się tak na pewno, jeśli obowiązujący obecnie scentralizowany model będziemy chcieli szybko zdecentralizować bez odpowiedniego przygotowania do tego ludzi i instytucji, a także bez odpowiedniego finansowania. Jest to ogromny problem, z którym możemy się zetknąć bardzo szybko. Sprawa ta może być nawet hamulcem w pierwszych latach wdrażania tego programu. Chciałbym zapytać, jak pan sobie wyobraża wspomniany w tym dokumencie rządowy program na rzecz spójności i konkurencyjności województw? Obawiam się, że jest to jedynie pewna furtka, która została pozostawiona po to, żeby w pewnym momencie móc stwierdzić, iż województwa nie są przygotowane i nie będą w stanie stworzyć 16 programów regionalnych. Nie będą one w stanie pokazać, w jaki sposób będą wdrażać zintegrowane programy na poziomie województw. Wiemy o tym, że Komisja Europejska nie jest przychylna temu, żeby w Polsce tak się stało. W jaki sposób moglibyśmy przekonać Komisję Europejską, żeby także po jej stronie uzyskać wsparcie dla sposobu myślenia prezentowanego obecnie przez rząd? Myślę, że pozostawiono furtkę, która umożliwia pozostawienie tylko jednego zintegrowanego programu dla wszystkich województw. Jeśli tak się stanie to w kolejnych latach realizowany będzie model scentralizowany. Mówiliśmy kiedyś w Krakowie o tym, że szczytne cele i dobry sposób myślenia, który prezentuje pan w dyskusjach o Narodowym Planie Rozwoju, szczególnie w warstwie realizacji zderzają się z myśleniem innych ministrów i urzędników, którzy nie chcą oddać tego, co do nich należy. Jest to wyraźnie widoczne. Kiedy pracowali państwo nad stworzeniem tego dokumentu okazało się, że każdy minister i każdy urzędnik chciał dodać do tego programu coś własnego, żeby niczego nie oddać nikomu, a szczególnie samorządom. Odnoszę wrażenie, że w tej walce jest pan osamotniony. Nie widzę zbyt wielu takich ministrów, którzy za pański sposób myślenia poszliby w ogień. Dyskusja, która będzie się odbywać w najbliższych tygodniach i miesiącach powinna koncentrować się wokół spraw, o których już mówiłem. Myślę, że dyskusja na ten temat powinna jeszcze raz odbyć się na posiedzeniu naszej Komisji z udziałem 16 marszałków województw. Dobrze się stało, że taka dyskusja już się odbywa. Mam nadzieję, że zostanie ona powtórzona.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejGrzyb">Wygłosił pan zasadniczą tezę, zgodnie z którą Narodowy Plan Rozwoju ma służyć powstaniu suwerennej myśli strategicznej. Takiego stwierdzenia już dawno nie słyszeliśmy. Z reguły koncentrowaliśmy się na szczegółowych zadaniach. Najczęściej staraliśmy się dogonić czas, który nieuchronnie nam uciekał. Tak działo się przy realizacji różnych projektów. Przykładem mogą być prace nad budową Narodowego Planu Rozwoju na lata 2004–2006 lub nad ustawą wdrażającą ten plan. Zawsze w takim przypadku koncentrowaliśmy się na gonieniu czasu, który bezpowrotnie nam uciekł. W pełni podzielam wyrażony przez pana pogląd, że rozwój przestrzenny kraju jest podstawą do wszystkich innych decyzji. Geografowie przestrzenni często wyrażają pogląd, że stolice dawnych 49 województw były modelem właściwie rozmieszczonej sieci przestrzennej węzłów osadniczych w Polsce. Nie wiem, czy ten pogląd nie jest prawdziwy. Prawdziwa jest chyba także inna myśl, którą pan wyraził, że centra metropolitalne są miejscem, w których koncentruje się zasadnicza część inwestycji. Do tych centrów zmierzają ludzie aktywni zawodowo. Takie centra nadają pewien impuls rozwojowy. Jednak zrównoważonego rozwoju kraju nie da się budować wyłącznie przy pomocy centrów metropolitalnych. W ten sposób nie da się uzyskać tego, co jest istotą działań w Unii Europejskiej. Mam na myśli wyrównywanie dysproporcji rozwojowych i budowanie kraju, który jest spójny w swoim rozwoju przestrzennym, ekonomicznym i społecznym. W Polsce utworzyliśmy 16 województw, które mają pełnić funkcje regionalne. Sądzę jednak, że trzeba wrócić do nadania prawidłowej roli miastom tworzącym prawidłową sieć osadniczą w skali kraju. Należy je dowartościować, co nie udało się wcześniej, po likwidacji części województw. Takie dowartościowane miasta mogą także wywoływać dodatkowe impulsy rozwojowe. Zawsze mówimy o tym, że rozwój kraju powinien być zrównoważony. Jednak z drugiej strony wszystkie podejmowane decyzje wiążą się z naturalną tendencją do koncentracji. Przejawem takiej koncentracji może być np. to, co zauważam w moim regionie. Kiedyś było u nas 5 central banków. W tej chwili nie ma u nas żadnej centrali, gdyż wszystkie wywędrowały. Kiedyś było u nas wiele głównych siedzib firm, w tym m.in. firm zagranicznych. Okazuje się, że znaczna część firm przeniosła swoje siedziby do Warszawy. Wiele mówimy o intencjach dotyczących funkcjonowania centrów metropolitalnych. Jednak dzieje się coś takiego, że w Polsce kształtuje się tylko jedno centrum. Mam na myśli centrum związane ze stolicą kraju. Wszystkie pozostałe regiony są pozbawione instytucji, które mogłyby nadawać im określony charakter i powodować, że regiony miałyby centra istotnego rozwoju regionalnego. Takie ośrodki mogłyby pełnić rolę centrów metropolitalnych. Mówił pan o zbudowaniu 16 programów regionalnych. Powstaje istotne pytanie, czy powinny to być programy jedno, czy też dwufunduszowe. Wszystko będzie zależało od decyzji, które są od nas niezależne. Wydaje się jednak, że byłoby przesadą, gdybyśmy chcieli przygotowywać podwójne programy. W takim przypadku na budowę tych programów poświęcilibyśmy więcej energii niż na uzyskane w konsekwencji efekty.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#AndrzejGrzyb">Mam nadzieję, że w tym przypadku w Unii Europejskiej zwycięży racjonalizm. Niezwykle ważne wydaje mi się to, że odbywająca się w tej chwili dyskusja nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007–2013 absorbuje grono osób, które można byłoby nazwać strategicznymi planistami w skali kraju. Absorbuje ona także środowiska samorządów regionalnych oraz niektóre ośrodki naukowe. Wydaje się, że sukces Narodowego Planu Rozwoju zależeć będzie od włączenia do tej dyskusji nie tylko samorządów regionalnych, ale także samorządów lokalnych, a w szczególności powiatowych. Przede wszystkim mam na myśli gminy miejskie, gdyż to właśnie one będą przede wszystkim nadawały ton temu, co będzie się działo z wykonaniem tego programu w stadium jego realizacji. Byłoby dobrze, gdyby pomysły nie miały charakteru incydentalnego. Popieram pogląd, że jest to odpowiedni moment do zarażenia tych ludzi takim myśleniem. Ostatnio zorganizowałem spotkanie, w którym wzięło udział ok. 100 przedstawicieli samorządów. Na tym spotkaniu jeden z pracowników Departamentu Integracji Europejskiej i Rozwoju Ministerstwa Gospodarki i Pracy przedstawił dokument, który był przez pana prezentowany wraz z komentarzem. Muszę państwu powiedzieć, że ta prezentacja wywołała bardzo żywą dyskusję, pomimo że dokumenty planistyczne na tym etapie prac cechują się dużym stopniem ogólności. Jednak dokument ten wywołał ożywioną dyskusję, w której wzięli udział wójtowie, burmistrzowie, starostowie i przewodniczący rad. Pokazuje to, że także to grono powinno być uwzględnione w procesie konsultowania Narodowego Planu Rozwoju. Doświadczenia związane z realizacją obecnego Narodowego Planu Rozwoju na lata 2004–2006 wskazują, że mamy wiele życzeń, które powinny być zrealizowane już na etapie projektowania. Chciałbym podkreślić jeden ważny priorytet, na który zwracam wielką uwagę. Nie powinniśmy budować dodatkowych barier biurokratycznych oraz prawnych, które komplikują wykonanie celów zawartych w Narodowym Planie Rozwoju. Podam państwu pewien przykład praktyczny. W ramach zintegrowanego programu rozwoju regionalnego wykorzystywany jest Europejski Fundusz Społeczny. Część tego Funduszu jest przeznaczona na stypendia. W tym przypadku zafundowaliśmy samorządom całkiem niepotrzebną biurokrację wpisując do programu, że realizacja tego celu, czyli wypłata stypendiów ma się odbywać na podstawie udowodnionych kosztów kwalifikowanych. Jeśli rodzice kupili uczniowi trampki lub książki, to uczeń dostanie stypendium. Jeśli nie dokonali zakupów, to uczeń nie dostanie stypendium. Tego typu pomysły związane są ze szczytnym celem, gdyż mają służyć rozwojowi zasobów ludzkich. Jednak w gruncie rzeczy w ten sposób buduje się zupełnie niepotrzebną biurokrację. Nie mówię już o tym, że wzbudza to złość i prowokuje obywateli do zachowań, które nie mają nic wspólnego z etyką. Zmusza to np. do kupowania rachunków lub faktur, gdyż wszystko odbywa się post factum. Podejmowanych jest w tej chwili wiele decyzji, które mają znaczenie dla przyszłej dyskusji. Decyzje te dotyczą tego, jakie mają istnieć powiązania pomiędzy krajem, regionem i poszczególnymi samorządami. Chciałbym zaapelować do pana, jako do wicepremiera, żeby na tym etapie podejmowania decyzji nie było czegoś takiego, co odwraca utarty porządek rzeczy. Chodzi mi np. o to, że jest wyznaczona budowa jakiejś sieci dróg. Nie mówię w tej chwili o autostradach, ale np. o drogach ekspresowych. Może to być również zaplanowany proces modernizacji sieci kolejowej. Jednak nagle pojawiają się pomysły, że dana droga nie znajdzie się w wykazie dróg ekspresowych, gdyż następuje jakieś przesunięcie międzyregionalne. Cała energia nie jest wtedy kierowana na to, żeby realizować daną koncepcję na podstawie przyjętych założeń, lecz kierowana jest na obronę pewnego status quo. Wynika to z faktu, że jeden z elementów tej sieci jest kręgosłupem komunikacyjnym i gospodarczym dla danego regionu. Sądzę, że tego typu plany powinny być respektowane przez wszystkich dysponentów i decydentów przy kształtowaniu nowej perspektywy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RobertSmoleń">Chciałbym państwu przypomnieć, że pan wicepremier pozostanie z nami jeszcze przez ok. 20 minut. Dlatego bardzo proszę kolejnych mówców o krótsze wypowiedzi. W tej chwili mam zgłoszenia do dyskusji od czterech posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#ElżbietaKruk">Chciałabym zadać konkretne pytanie. Dotyczy ono koncepcji zagospodarowania przestrzennego kraju, o której pan mówił. Jest oczywiste, że ma ona ścisły związek z prowadzoną przez państwo polityką regionalną. Z pana wypowiedzi wynika, że są pomysły zmian w sieci metropolitalnej. Jestem tym bardzo zdziwiona. Z tej sieci ma być wykreślonych kilka miast, w tym wszystkie miasta wschodniej Polski. Postawił pan pytanie, czy rozwój powinien odbywać się poprzez ośrodki metropolitalne, czy też w inny sposób. Jeśli planuje się wykreślenie z sieci metropolitalnej wszystkich miast wschodniej Polski, to należy zapytać o plany aktywizacji tego regionu. Skąd wziął się pomysł wykreślenia tych miast z sieci metropolitalnej? Jeśli takie pomysły się pojawiają, to czy zaproponowano inne rozwiązania?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JerzyHausner">Proszę mnie o to nie pytać, gdyż taki pomysł nie jest mi znany.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#ElżbietaKruk">Na pewno taki pomysł jest panu znany. Wypowiadał się pan na ten temat w Lublinie.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JerzyHausner">Opowiadałem się wtedy za tym, żeby Lublin został uznany za obszar metropolitalny.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#ElżbietaKruk">Rozumiem, że pan wicepremier nie odpowie na to pytanie. W takim razie zapytam o coś innego. Czy będzie pan stał na stanowisku, że Lublin powinien posiadać status miasta metropolitalnego?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyHausner">Tak. Będę stał na stanowisku, żeby Lublin otrzymał taki status po spełnieniu kryteriów i uzyskaniu pomocy. Lublin musi uzyskać pomoc, żeby spełnić takie kryteria, jeśli nie spełnia ich w tej chwili.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ElżbietaKruk">Jeśli po spełnieniu kryteriów, to znaczy, że nie dzisiaj.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyHausner">Problem polega na tym, że myślimy o pewnym procesie. Jestem przeciwny uznaniu, że istnieją obszary, które zostaną w ten sposób zakwalifikowane raz na zawsze. Opowiadam się za tym, żeby istniały zobiektywizowane kryteria kwalifikacyjne. W innym przypadku będziemy mieli do czynienia z wojną polsko-polską, której nigdy nie zakończymy. Dlatego należy przyjąć jakieś zobiektywizowane kryteria. Kierując się zasadą równoważenia rozwoju nie wyobrażam sobie, żeby kryteria były skonstruowane w taki sposób, iż nie będą obejmować Lublina. Gdyby Lublin nie spełnił w chwili obecnej przyjętych kryteriów, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie podjęli działań, które umożliwiłyby Lublinowi spełnienie takich kryteriów. Powiedziałem to w Lublinie bardzo wyraźnie. Taki sposób myślenia nie jest skierowany przeciwko Rzeszowowi lub komukolwiek innemu. Jest to sposób myślenia, który opowiada się za równoważeniem rozwoju Polski. Powiedziałem o tym przebywając w tym regionie. Nie wiem, skąd wzięła pani pomysł, że ktoś chciałby wykreślić Lublin z tej sieci.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ElżbietaKruk">O takim pomyśle pisała prasa. Napisano, że rząd pracuje nad taką koncepcją.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyHausner">Ten rząd ma na ogół bardzo złą prasę.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#ElżbietaKruk">Domyślam się, że w tej chwili może pan nie mieć wszystkich informacji o tym, co dzieje się w rządzie w tej specyficznej sprawie. Jednak o tym pomyśle donosiła prasa. Dlatego pytałam o tę sprawę. Otrzymaliśmy informację, że rząd pracuje nad takim projektem, który zawiera propozycję wykreślenia niektórych miast, w tym m.in. Lublina. Ja także nie wyobrażam sobie, żeby mogło tak być. Do tej pory taki pomysł jeszcze nigdy się nie pojawił. Lublin jest członkiem Unii Metropolitalnej. Wystarczy mi zapewnienie, że nie ma pan takich zamiarów. Chciałabym jednak zadać dodatkowe pytania. Powiedział pan, że przyjęte zostaną obiektywne kryteria. Oznacza to, że w ogóle nie wyznaczymy sieci miast metropolitalnych. Jeśli wyznaczymy ją w sposób ograniczony, to dlaczego ma być ograniczona właśnie w taki sposób?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#RobertSmoleń">Proponuję, żebyśmy uznali, iż pan wicepremier wie o tym, co dzieje się w rządzie. Może jednak nie wiedzieć o tym, o czym pisze lubelska prasa.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#ElżbietaKruk">Pisała o tym nie tylko lubelska prasa. Odsyłam pana do „Rzeczpospolitej”, która również pisała o tym pomyśle.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#RobertSmoleń">Rozumiem, że pan wicepremier precyzyjnie odpowiedział na pani pytania. Wracamy do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AleksanderSzczygło">Prawo i Sprawiedliwość prowadzi prace nad wypracowaniem uwag do założeń Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007–2013. Te prace rozpoczęły się w momencie, gdy rząd zaprezentował swój program po raz pierwszy. Ważne jest to, co pan wicepremier powiedział w swoim wystąpieniu. Mam na myśli to, że głównym założeniem planu powinno być przyjęcie, iż Polska powinna przechodzić od cywilizacji produkcyjnej do cywilizacji informatycznej. Jest to bardzo szczytne założenie, a w przypadku Polski jedyne możliwe do przyjęcia. Już czas zdać sobie sprawę z tego, że w ciągu 20–25 lat Polska powinna przejść taką zmianę. Tak należy zrobić mając na uwadze procesy gospodarcze, które zachodzą w naszej części Europy. Doświadczenia uzyskane po wejściu Polski do Unii Europejskiej, a także płynące z realizacji Narodowego Planu Rozwoju na lata 2004–2006 wskazują, że realizacja zaproponowanych przez rząd wstępnych założeń Narodowego Planu Rozwoju może napotkać na pewne problemy. Problemy mogą wynikać z obaw oraz z sięgania po proste rozwiązania. W Narodowym Planie Rozwoju przewiduje się zbyt duże wydatki na infrastrukturę. Prawie połowa środków z funduszy strukturalnych zostanie przeznaczona na infrastrukturę. Powstaje pytanie, dlaczego tak się dzieje? Jest to sprawa niezwykle istotna, czego najlepszym przykładem jest województwo warmińsko-mazurskie, z którego pochodzę. Jeśli pomysł dotyczący przejścia do cywilizacji informatycznej w latach 2007–2013 ma zostać zrealizowany, to środki przeznaczone na edukację i zasoby ludzkie powinny być zdecydowanie większe. Chciałbym zadać pytanie które dotyczy województwa warmińsko-mazurskiego. Jakie powinny być kierunki rozwoju tego województwa? W województwie tym jest w tej chwili rolnictwo i turystyka. Co można zrobić więcej? Czy zwiększenie środków na edukację i rozwój zasobów ludzkich w założeniach do Narodowego Planu Rozwoju nie byłoby najlepszym sposobem na to, żeby młodzi ludzie chcieli pozostawać w naszym województwie? Istnieje przecież potrzeba wyciągnięcia z biedy obszarów po byłych PGR. Czy nie byłyby to dobry pomysł na rozwiązanie problemów, które jeszcze przez jakiś czas będą narastały? Prawo i Sprawiedliwość proponuje, żeby większość środków w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007–2013 przeznaczyć na edukację i szkolnictwo wyższe. Jest to jedyny sposób na to, żeby za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat nie znaleźć się w takiej sytuacji, że nie ma u nas ani rozwoju, ani bogactwa, ani przyszłości. Tak może się zdarzyć, jeśli weźmiemy pod uwagę zapędy niektórych krajów, które dominują w Unii Europejskiej, do harmonizacji przepisów podatkowych. Mam na myśli np. Niemcy lub Francję. W takim przypadku przestalibyśmy się liczyć gospodarczo wśród krajów Unii Europejskiej, która nadal może się powiększać. Najbliższe 20–25 lat będzie okresem najbardziej istotnym. Okres ten rozpocznie się od 2007 r. O przyszłości zdecyduje ilość środków finansowych, które będą przeznaczone na rozwój w kolejnych latach. Jeśli dobrze pamiętam, to środki te są szacowane na ok. 500 mld zł. Uważam, że nie powinniśmy pozostawiać na boku tych obszarów i gmin, które są zagrożone marginalizacją z różnych powodów.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#AleksanderSzczygło">Ten problem dotyczy dużych obszarów województwa warmińsko-mazurskiego. Doświadczenia z 2003 i 2004 r., gdy prowadzone były prace nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2004–2006 wskazują, że istotną rolę ma sposób podziału środków pomiędzy poszczególne województwa. Województwo warmińsko-mazurskie otrzymywało w przeliczeniu na jednego mieszkańca więcej niż np. województwo mazowieckie. Jednak różnica ta nie spowodowała dogonienia innych województw pod względem poziomu rozwoju i zamożności. Inne województwa są nadal znacznie bogatsze. Z naszych obliczeń wynika, że w latach 2004–2006 województwo warmińsko-mazurskie straciło w wyniku przyjętego podziału środków ok. 10 mln euro. Nie jest to zbyt duża kwota. Jednak dla biednego województwa, które należy do grupy 5 najbiedniejszych województw w Polsce, kwota ta odgrywa dość istotną rolę. Pragnąłbym zwrócić panu uwagę na to, że w Narodowym Planie Rozwoju należy wyznaczyć priorytety, które będą odnosiły się do tego, co czeka nas za 20–25 lat. Mam na myśli skutki związane z rozwojem Europy, jeśli Europa ma być jednym z kilku ośrodków rozwoju gospodarczego. Jeśli ma być inaczej, to możemy o tym zapomnieć. Mam na myśli skutki prowadzące do tego, żeby Polska odgrywała istotną rolę w podejmowaniu decyzji dotyczących potęgi gospodarczej całej Europy.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#AndrzejGałażewski">Trudno jest dyskutować z ogólnymi tezami przedstawionymi przez pana wicepremiera, który jest jednym z najlepszych specjalistów od spraw planowania strategicznego. W przedstawionej przez pana wypowiedzi ogólnej zabrakło wskazania warunków powodzenia tego planu. Jednym z takich warunków będzie zapewne akceptacja społeczna planu. Jak można taką akceptację zapewnić? W jaki sposób należy prowadzić dialog ze społeczeństwem, żeby uzyskać społeczną akceptację dla czasami dość trudnych decyzji? Czy przeprowadzono analizę woli realizowania tego programu przez ugrupowania polityczne? Wspominał pan o tym, że program powinien być realizowany. Nie wiemy jednak, czy jest obecnie wola polityczna do tego, żeby poważnie dyskutować o Narodowym Planie Rozwoju, a później go zrealizować. Myślę, że ten problem jest dobrze znany. Wszyscy wiemy o tym, że tzw. plan Hausnera, który był akceptowany nawet przez część opozycji, nie został zrealizowany z powodu braku woli politycznej w obozie rządzącym. Chciałbym także przedstawić uwagę, która dotyczy priorytetów. Wydaje mi się, że w planie jest pewna niespójność. Jednym z priorytetów zawartych w Narodowym Planie Rozwoju na następne lata jest ochrona rynku. Mówimy o ochronie rynku w dobie globalizacji, kiedy jednocześnie zabiegamy o liberalizację rynku usług. Jeśli Niemcy dowiedzą się, że naszym priorytetem jest ochrona rynku, to od razu wzmocnią swoje działania w tym kierunku. Wydaje się, że ochrona rynku kłóci się z rozwojem przedsiębiorczości. Wynika to z faktu, że ochrona rynku nie służy rozwojowi. Chciałbym także odnieść się polemicznie do wypowiedzi posła Marka Kotlinowskiego. Uważam, że należy wystrzegać się wskazywania w Narodowym Planie Rozwoju gałęzi przemysłu, które będą rozwijane. Przecież te sprawy będzie regulować sama gospodarka. Jest jasne, że istnieją pewne przesłanki, które wynikają z przeprowadzonych analiz. Przesłanką może być np. wyczerpywanie się lub odkrywanie nowych zasobów energetycznych. Przypomnę, że w przeszłości planowano rozwój konkretnych branż. Takie plany były przygotowywane za czasów Hilarego Minca. Planowano, że w najbliższych 6 latach rozwijane będą stocznie, a dopiero później przemysł petrochemiczny.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WiesławJędrusik">Wydaje mi się, że moment podjęcia dyskusji nad Narodowym Planem Rozwoju jest bardzo dobry. W tym roku odbędzie się kampania wyborcza. Każde ugrupowanie polityczne powinno w tym momencie określić swoje koncepcje dotyczące wizji Polski na najbliższe lata. Abstrahuję w tej chwili od tego, że zbliża się termin odbycia debaty nad projektem budżetu Unii Europejskiej na lata 2007–2013, która także będzie bardzo istotna. W niektórych państwa Unii Europejskiej nadal występują bardzo duże dysproporcje pomiędzy regionami. Przykładem mogą być Włochy. Zastanawiam się nad tym, czy potrafimy przebić się z tą dyskusją do mediów. Nie wiem, czy ta dyskusja przebije się przez sprawę teczek, dekomunizacji oraz przez inne awantury polityczne. Byłoby szkoda, gdyż uruchomienie publicznej dyskusji byłoby przydatne dla naszego państwa. Do jak najszerszej rzeszy społeczeństwa należałoby dotrzeć z informacjami o tym, co czeka nas w przyszłości. Chciałbym także zgłosić uwagi do planu, który został przedstawiony. Uważam, że w Polsce należałoby jednoznacznie zadekretować decentralizację. Zawsze przed wyborami mówimy w Polsce o potrzebie decentralizacji i zwiększenia uprawnień samorządów. Jednak kolejne rządy po przejęciu władzy zapominają o tej potrzebie i uciekają w stronę centralizacji. Wydaje się, że w tej sytuacji należy programowo zapisywać i wymuszać decentralizację. Patrząc na sprawę od tej strony zastanawiam się nad tym, czy należy pozostawić resortom 50 proc. środków, a 50 proc. przekazać do województw. Może środki przeznaczone dla resortów należałoby rozdysponować w inny sposób, np. według przyjętych priorytetów. Chciałbym także przedstawić pewną propozycję. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w programie przyjęto aż 10 priorytetów. Wydaje się, że wystarczające byłoby przyjęcie trzech priorytetów. Tak właśnie postąpiła Unia Europejska. Wydaje się, że przedstawione priorytety są sensowne. Można je zrealizować poprzez tworzenie atrakcyjnych gmin do lokowania dobrych inwestycji, poprzez działania na rzecz wiedzy i innowacji oraz poprzez tworzenie większej liczby lepszych miejsc pracy. Wydaje się, że byłyby to bardzo dobre priorytety, które z powodzeniem mogłyby występować w Narodowym Planie Rozwoju. Jeśli ktoś by się upierał, to można byłoby przyjąć jeszcze jeden priorytet. Uważam jednak, że 10 priorytetów to zbyt dużo.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#RobertSmoleń">Jako ostatni w dyskusji zabierze głos poseł Jan Łopuszański.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanŁopuszański">Przedstawiony przez pana wicepremiera harmonogram prac nad Narodowym Planem Rozwoju przewiduje ostateczne jego zatwierdzenie w czwartym kwartale br. Rozumiem, że zatwierdzenie planu nastąpi po wyborach parlamentarnych. Jest to szczególnie ważna kwestia polityczna. Rozumiem także, że Narodowy Plan Rozwoju został przygotowany w taki sposób, żeby wpisywał się w podstawowe mechanizmy, które funkcjonują w Unii Europejskiej. Mam na myśli m.in. mechanizmy regionalizacji. Szczerze powiem, że czytając założenia Narodowego Planu Rozwoju właśnie w tym widzę największą niespójność i najwięcej problemów. Mówimy m.in. o wzmocnieniu konkurencyjności regionów. Wobec kogo ma być wzmacniana konkurencyjność regionów? Czy chodzi o konkurencję polskich regionów pomiędzy sobą? Mówimy także o wzmocnieniu potencjału rozwojowego regionów. Co będziemy wzmacniać i kosztem czego? Mamy tu do czynienia z bilansem założonych w programie środków. Wśród rozwiązań instytucjonalnych na pierwszym miejscu znajduje się rozwój regionów. W dyskusjach, które mamy toczyć, jak godzić umacnianie konkurencyjności z podnoszeniem poziomu spójności społecznej, ekonomicznej i przestrzennej? Czy chodzi tu o spójność kraju, jako całości, czy też o spójność regionów? W jaki sposób można utrzymać wysoki i zrównoważony wzrost gospodarczy? Czy chodzi o rozwój zrównoważony w skali całego kraju, czy też w skali regionów? Słusznie powiedział pan o tym, że należy zabezpieczyć się przed wojną polsko-polską. Uważam jednak, że podstawowe założenia zostały napisane w taki sposób, iż występuje w nich generalna tendencja do umniejszania funkcji scalających polską gospodarkę jako całość na rzecz interwencji regionalnych. Wpisywanie się w tym sensie w mechanizmy Unii Europejskiej jest niczym innym, jak fundowaniem nam wojny polsko-polskiej, którą później ktoś będzie wspierał nawet jeśli ogólne wskaźniki będą wskazywały, że utrzymujemy się na ścieżce wysokiego wzrostu gospodarczego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#RobertSmoleń">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w dyskusji? Nie widzę zgłoszeń. Proszę pana wicepremiera o ustosunkowanie się do wypowiedzi posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JerzyHausner">Na wstępie chciałbym podziękować państwu za wszystkie wystąpienia. W dniu, w którym Rada Ministrów przyjęła ten dokument, prezes Rady Ministrów Marek Belka zaprosił wszystkie kluby parlamentarne do dyskusji na temat Narodowego Planu Rozwoju. Ustalono wtedy z przedstawicielami klubów parlamentarnych, że w kwietniu dojdzie do ogólnoparlamentarnej debaty na ten temat. W dniu dzisiejszym odbyliśmy wstępną debatę o Narodowym Planie Rozwoju. Mam nadzieję, że debata, która odbędzie się w kwietniu br. będzie miała taki sam ton i tak samo będzie zmierzała do poszukiwania dobrych rozwiązań, jak dzisiejsza dyskusja. Powinniśmy być sobą. W dniu dzisiejszym przeprowadziliśmy poważną rozmowę o poważnych sprawach. W trakcie tej rozmowy nikt nikomu nie chciał uczynić despektu. Każdy poszukiwał rozsądnych rozwiązań. Jeśli będziemy w stanie nadal prowadzić taką debatę, to pomoże ona nam wszystkim, nawet jeśli w kilku sprawach widać wyraźne różnice zdań. Chciałbym powiedzieć, że w przedstawionym państwu dokumencie nie ma wyraźnie określonej daty wejścia Polski do strefy euro. Wejście do strefy euro nie zostało przedstawione jako cel. Muszę państwu powiedzieć, że zastanawiałem się nad tym problemem. Doszedłem do wniosku, że Narodowy Plan Rozwoju nie jest dokumentem, w którym należałoby pokazać ścieżkę naszego dojścia do strefy euro. Jest to raczej dokument, który powinien budować taką możliwość, a nie rozstrzygać o przebiegu tej sprawy. Zresztą jestem oskarżony o to, że w Narodowym Planie Rozwoju nie ma rozdziału mówiącego o polskiej drodze do strefy euro. Jednak uważam, że postąpiłem dobrze, chociaż w trakcie dyskusji padły zarzuty, że nie zapisaliśmy tego w Narodowym Planie Rozwoju. Nie sądzę, żeby poseł Marek Kotlinowski chwalił mnie, gdybyśmy wpisali to do Narodowego Planu Rozwoju. Gdybyśmy to zapisali, to zapewne spotkalibyśmy się z zarzutem, że Polska ma wejść do strefy euro. Jest to dla mnie oczywiste. Uznałem, że lepiej będzie, jeśli nie będziemy dyskutować wprost o kryteriach z Maastricht, czyli o kryteriach konwergencji fiskalnej i monetarnej, chociaż te problemy przewijają się w przedstawionym państwu dokumencie. Chciałem, żebyśmy dyskutowali przede wszystkim o polityce strukturalnej, czyli o rozwoju. Uważam, że rozwój jest podstawą do naszej obecności w strefie euro. Wejście Polski do strefy euro będzie zależało od innych działań, które rząd będzie musiał podejmować, jeśli będzie chciał to zrobić. Uważam, że te działania nie powinny być określone w tym dokumencie. Sprawa jest otwarta. Możemy o tej sprawie dyskutować. Mówili państwo o dostępie do informacji. Chciałbym przypomnieć, że w dniu przyjęcia tego dokumentu przez rząd zaprosiliśmy do dyskusji przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych. Niektóre kluby wyrażały zainteresowanie włączeniem się do debaty na temat Narodowego Planu Rozwoju. Część klubów uważała, że jest to sprawa rządu. Prosiła o informowanie o prowadzonych pracach, ale nie chciała uczestniczyć w przygotowywaniu tego planu. Zaproponowałem wtedy, żeby wszystkie kluby wyznaczyły swoich ekspertów, którzy mieli zostać włączeni do prac zespołów międzyresortowych. Eksperci mieli otrzymywać wszystkie materiały robocze. Nie otrzymałem w tej sprawie żadnych propozycji. Nie chciałbym odsyłać państwa do stron internetowych, gdyż byłoby to nieeleganckie.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JerzyHausner">Proszę powiedzieć mi, komu mam dostarczać te materiały. Jeśli pan poseł chciałby odbierać je osobiście, to sam będę przynosił je do Sejmu. Ucieszyła mnie wypowiedź posła Aleksandra Grada. Do tej pory w sprawie Narodowego Planu Rozwoju wypowiadały się osoby z klubu, który pan reprezentuje, uznając, że jest to sprawa nie mająca żadnego znaczenia. Wskazywali, że nie będą zajmować się przedsięwzięciem, które w ogóle nie jest istotne. Później mówili, że zajmą się tym planem później, gdyż chcą go dobrze przygotować. Teraz mogliśmy usłyszeć, że klub parlamentarny przygotuje spójne stanowisko, w którym zaproponowane zostaną korekty i zmiany. Uważam, że jest to właściwa postawa ze strony ugrupowania, które przygotowuje się do przejęcia rządów. Na pewno w ten sposób mogą państwo sami sobie pomóc, a także pomóc Polsce. Dlatego cieszy mnie to, co na ten temat usłyszałem. Usłyszeli to także dziennikarze.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AleksanderGrad">Nie wiadomo jeszcze, co z tego planu zostanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JerzyHausner">Jeśli mądrzy ludzie w całej Polsce zaangażują się, żeby to robić, to na pewno coś zostanie. Jeśli nikt się nie zaangażuje, to nic nie zrobicie. Proszę nie wierzyć w to, że zrobicie coś sami. W każdym razie dziękuję panu. Była to bardzo dobra wiadomość, a w każdym razie jedna z lepszych, które dzisiaj usłyszałem. W dniu dzisiejszym docierały do mnie raczej złe wiadomości. Oczekuję na państwa stanowisko. Obiecuję, że potraktuję je bardzo poważnie i to nie w sensie polemicznym, ale w takim sensie, że chciałbym z niego skorzystać i włączyć pewne propozycje do planu. Całkowicie zgadzam się z twierdzeniem, że decentralizacja ciągle jest pewnym problemem. Dlatego potrzebny jest proces przygotowania decentralizacji. Nie da się tego załatwić w drodze jednorazowej decyzji. Jeśli nie podejmiemy w tej chwili odpowiednich przygotowań, a po powołaniu nowego parlamentu nie przeprowadzimy zmian instytucjonalnych, to nie Komisja Europejska, ale sami utrącimy pomysł regionalizacji państwa. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że rządowy program wspierający rozwój regionalny jest potrzebny dla rozwiązywania takich problemów, jakim np. są Żuławy. Jest to obszar, który ma znaczenie ogólnokrajowe, ale usytuowany jest na terenie dwóch województw. Proszę zastanowić się nad tym, w jaki sposób można rozwiązywać tego typu problemy. Nie chodzi mi o to, żeby zastępować władze lokalne, ale żeby umieć je wspierać. Mogę jednym tchem wymienić państwu kilkanaście wielkich przedsięwzięć, które powinny być wspierane ze szczebla rządowego, oczywiście pod warunkiem, że w przedsięwzięcia te zaangażują się władze regionalne. Nie chcielibyśmy osłabiać ich podmiotowości. Komisja Europejska na pewno będzie się broniła. Słusznie mówili państwo o tym, że swoich kompetencji bronią resorty. Chciałbym państwu przypomnieć, że Komisja Europejska także ma strukturę resortową. Jeśli decydują resorty, to urzędnicy resortu z Brukseli załatwią sprawę z urzędnikami resortowymi z Warszawy. Chcąc się temu przeciwstawić parlament i rząd muszą zdecydowanie walczyć o to rozwiązanie. Należy jednak pamiętać o tym, że rozstrzygające znaczenie będzie mieć to, czy będziemy do tego przygotowani. Chodzi o to, czy realizując Narodowy Plan Rozwoju na lata 2004–2006 będziemy potrafili wypracować sprawne mechanizmy i dobrze wykorzystać środki. Bardzo cieszy mnie postawa marszałków 16 województw. Niezależnie od tego, że w zarządach województw mamy w Polsce różnobarwne koalicje, to w tej dziedzinie wszyscy zgodnie współpracują. Muszę powiedzieć, że marszałkowie województw są grupą ludzi, którzy dobrze orientują się w tych sprawach i chcą przyjąć te rozwiązania. Pomysł dotyczący odbycia dyskusji z ich udziałem uważam za znakomity. Poseł Andrzej Grzyb ma rację mówiąc, że w latach 2002–2003, gdy przygotowywany był Narodowy Plan Rozwoju, goniliśmy utracony czas. Jednak teraz możemy postarać się o to, żeby ten czas wyprzedzić. Sukces naszej obecności w Unii Europejskiej będzie funkcją tego, czy potrafimy wyprzedzać czas, a nie tylko podążać za kimś. Powinniśmy spróbować powiedzieć, że sami określać będziemy naszą suwerenną myśl strategiczną.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JerzyHausner">Wracam do określenia, które państwu się spodobało, co zresztą nas łączy. Z programu wynikającego z suwerennej myśli strategicznej powinniśmy wyprowadzać to, co chcemy zaproponować Unii Europejskiej. Jest oczywiste, że musimy liczyć się z realiami. Nie chodzi przecież o granie na narodowych surmach. Chodzi o to, żeby w realny sposób patrzeć na to, co chcemy zrobić. Musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób możemy przekonać innych do tego, żeby Unia Europejska odpowiednio się rozwijała. Ogromne znaczenie ma sprawa wypłukiwania zasobów, o której państwo mówili. Po to, żeby Warszawa nie wypłukiwała wszystkich zasobów, trzeba byłoby umocnić kilka, a może nawet kilkanaście obszarów metropolitalnych. W sprawie ich liczby nie chcę toczyć sporów. Należy jednak zaznaczyć, że nie chodzi o miasta, ale o obszary metropolitalne. Trzeba będzie zdefiniować pojęcie obszaru metropolitalnego, żeby wiedzieć, czym jest np. obszar metropolitalny Trójmiasta. Będzie on znacznie większy niż Trójmiasto. Podobnie jest z obszarem metropolitalnym związanym z aglomeracją katowicką. Nie jest to przecież tylko kwestia tej aglomeracji. Dlatego to pojęcie trzeba będzie zdefiniować. W jaki sposób można przeciwstawiać się temu zjawisku? Przecież nie chodzi o to, żeby przenosić centrale banków do mniejszych miast. Gdybyśmy chcieli to zrobić, najpierw należałoby banki znacjonalizować. Można przeciwstawiać się temu wszędzie tam, gdzie państwo może podejmować rozsądne decyzje. Podam państwu pewien przykład. W tej chwili w telewizji uruchamiamy tematyczny kanał, który ma dotyczyć spraw kultury. Poniosłem porażkę w walce o to, żeby kolejny program telewizyjny nie został ulokowany w Warszawie. Jeżeli chcemy mieć ośrodki generowania kultury, a cały przemysł kulturowy usytuowany będzie w Warszawie, to możemy zapomnieć o tym, że teatry będą funkcjonować w innych miastach. Może obroni się Kraków, w którym zawsze będzie młode pokolenie. Jednak później i tak Kraków zostanie wypłukany. Muszę powiedzieć, że nie rozumiem decyzji, które koncentrują wszystko w Warszawie, zwłaszcza tam, gdzie decyzje należą do organów państwa lub parlamentu. Lobbing nie regionalny, ale ogólnopolski powinien zmierzać w tym kierunku, żeby poprzez rozsądną deglomerację niektórych funkcji umacniać ośrodki metropolitalne. Mam na myśli przede wszystkim funkcje metropolitalnotwórcze. Pan poseł ma rację mówiąc, że już teraz należy zarazić tymi pomysłami ludzi. Poseł Andrzej Gałażewski wątpi w to, czy w drodze dialogu uda nam się uzyskać akceptację społeczną Narodowego Planu Rozwoju. Posłanka Elżbieta Kruk wspominała o zamiarach dotyczących Lublina. Zupełnie nie wiem, skąd miała pani takie wiadomości. Przebywając w Lublinie mówiłem coś zupełnie innego. Byłem już w pięciu regionach kraju. Na spotkania przychodzą setki ludzi. Przede wszystkim są to wójtowie i starostowie. Przychodzą także ludzie ze środowisk akademickich oraz z organizacji pozarządowych. W tej sprawie zauważam niezwykłą aktywność organizacji pozarządowych. Ludzie przychodzą na spotkania ze mną z własnymi projektami. Pytają nie o to, ile dostaną kasy, ale czy pomyślimy o tym, żeby w końcu mieli jakieś szanse.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JerzyHausner">Takie szanse mogą pojawić się właśnie poprzez zarażanie ludzi pomysłami i wywoływanie ich aktywności. Chodzi o taką aktywność, która nie tylko będzie prowadziła do powstania określonych zapisów, ale także do stworzenia takich struktur zarządzania tym planem i takiego podziału pieniędzy, żeby ci ludzie czuli swój wpływ na te sprawy. Nie chodzi przecież o to, żeby napisali jakiś wniosek i po otrzymaniu pieniędzy dali nam spokój. Przecież można byłoby podzielić te pieniądze pomiędzy gminy i w ten sposób zakończyć myślenie o rozwoju Polski. Chodzi o to, żeby w rozsądny sposób pokazać tym ludziom, że jeśli mają własną koncepcję rozwojową, to mają prawo do tego, żeby domagać się stworzenia warunków do jej realizacji oraz wsparcia finansowego, jeśli nie mają wystarczających zasobów własnych. Jest to prosta zasada, którą chciałbym rozwinąć. Jednak ta zasada nie potwierdzi się, jeśli nie obudzimy wśród tych ludzi aktywności. Nie wiem, co miał pan poseł na myśli mówiąc o zmianie koncepcji budowy dróg ekspresowych. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie mieszam się w podejmowanie decyzji bieżących. Ponadto decyzje dotyczące transportu nie mają związku z Narodowym Planem Rozwoju. Nie chciałbym wykorzystywać Narodowego Planu Rozwoju, jako narzędzia do załatwiania jakichkolwiek spraw bieżących, w tym także spraw politycznych. Dlatego prowadzę rozmowę w taki sposób, żeby nikt nie poczuł się politycznie wykluczany. Jest to oferta dla wszystkich. Chciałbym, żebyśmy wszyscy o tym rozmawiali. Czasami zdarza się tak, że ktoś chce podłączyć własne plany pod Narodowy Plan Rozwoju. Kiedy pojechałem do województwa podkarpackiego, to sensacją dnia stało się to, że powitało mnie 300 dzielnych pracowników energetyki. Być może było ich nawet więcej. Witali mnie z wielkim transparentem, na którym napisano „Popieramy plan Hausnera”. Otrzymałem wielkie brawa. W zamian za to miałem jedynie poprzeć podkarpacką energetykę. Organizatorem był poseł Wiesław Ciesielski, który był z siebie bardzo zadowolony. Bardzo ubawiło mnie to, że poseł Wiesław Ciesielski sterował w praktyce demonstracją pod hasłem - „Popieramy plan Hausnera”. Chciałbym, żeby dla wszystkich było jasne, że nie ulegam presji tego rodzaju. Powiedziałem to zresztą wprost. Natomiast prawdą jest, że trzeba poważnie spojrzeć na ten dokument. Do dnia dzisiejszego miałem otrzymać biznes plan dotyczący tego przedsięwzięcia energetycznego. Jeśli ten dokument trafi w dniu dzisiejszym na moje biurko, to mogę państwa zapewnić, że przed podjęciem decyzji rząd bardzo poważnie rozważy tę propozycję. Jeśli tego planu nie ma, to proszę przekazać pozdrowienia posłowi Wiesławowi Ciesielskiemu. Poseł Aleksander Szczygło poruszył istotny problem, który dotyczy algorytmu podziału środków. Będziemy musieli wypracować inny algorytm podziału środków. W tej chwili obowiązuje algorytm, który odnosi się do liczby ludności. W przypadku województw, których populacja spada, utrzymanie tego algorytmu oznaczać będzie opóźnienie rozwoju. Jest to trudna sprawa, ale opowiadam się za taką zmianą. Niektórzy z państwa na pewno wiedzą, że zawsze mówiłem o tym, iż jeśli 16 marszałków województw przyniesie mi propozycję nowego algorytmu, to przyjmę go bez żadnej dyskusji. Ważne jest to, żeby 16 marszałków porozumiało się w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JerzyHausner">Niestety, nie jest to możliwe. W związku z tym rząd będzie musiał przedstawić własne propozycje. Bardzo proszę, żeby oceniając te propozycje kierowali się państwo pewnymi zasadami, a nie wyłącznie interesem własnego województwa. Uważam, że w tej sprawie pan poseł ma rację. Nacisk na działania infrastrukturalne idzie od dołu. Przynajmniej częściowo staram się temu naciskowi przeciwstawić. Jednak w tej chwili jest tak, że w zintegrowanym programie rozwoju regionalnego, we wszystkich podprogramach dotyczących inwestycji infrastrukturalnych jest znacznie więcej wniosków niż pieniędzy. Dużo pieniędzy jest tam, gdzie chodzi o programy dotyczące społeczeństwa informacyjnego. Dzisiaj wszyscy marszałkowie województw błagają mnie o wydanie zgody na alokację tych pieniędzy. Mówią, że potrzebne są im środki na infrastrukturę. Proszą, żebym nie upierał się przy programach dotyczących wiedzy i edukacji uznając, że nie są one najważniejsze. Jestem pod ciągłą presją w tej sprawie. Ludzie są już zorganizowani w taki sposób, że przygotowują projekt infrastrukturalny dotyczący budowy drogi, szpitala lub czegokolwiek innego i idą z nim do marszałka województwa. Marszałek zazwyczaj mówi im, żeby pojechali do Warszawy do wicepremiera Jerzego Hausnera z prośbą o alokację środków. Obiecuje, że jeśli będzie taka zgoda, to otrzymają pieniądze na realizację danego projektu. Jak mam się w takiej sytuacji zachowywać? Niezwykle ważną sprawą jest wola polityczna, o którą pytał poseł Andrzej Gałażewski. Od razu wyjaśnię państwu, na czym polega problem woli politycznej. Czasami sądzimy, że chodzi tu o kwestię dotyczącą takiego lub innego spojrzenia ze strony jakiegoś ministra. Na spotkaniach odbywanych w regionach zawsze otrzymuję brawa, kiedy mówię, że niż demograficzny plus Karta nauczyciela równa się zapaść finansowa gmin. Wtedy wszyscy biją mi brawo. Problem polega na tym, że nie chodzi o niezrozumienie tego problemu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Jest to problem, który dotyczy korporacji zawodowej, która ma decydujący wpływ na zachowanie resortu. Mówiąc o Polsce resortowo-korporacyjnej mówię o tym, co naprawdę blokuje rzeczywistą restrukturyzację Polskich Kolei Państwowych, służby zdrowia i wielu innych sektorów gospodarki, w tym także rzeczywistą restrukturyzację oświaty. Nie chodzi o to, że chciałbym się z kimś bić. Tego nie chcę. Mówię o tym, że jeśli będziemy utrzymywać tego rodzaju rozwiązania, to nie będziemy mieli oświaty, ale będziemy mieli uprzywilejowaną kastę nauczycielską. Chciałbym, żeby było to dla państwa jasne. Powinniśmy w sposób poważny porozmawiać o oświacie. Jeśli tak, to należy wyraźnie powiedzieć, że nie chodzi o wyrzucenie Karty nauczyciela do kosza. Jednak zapisane w niej przywileje nie są możliwe do utrzymania, jeśli chcemy rozwijać oświatę. Trzeba powiedzieć to jasno po każdej stronie sceny politycznej. Jeśli wszyscy to powiemy, to sprawa będzie w końcu załatwiona. Jeżeli będziemy chcieli wygrywać to w bieżących sprawach politycznych, to sprawy nigdy nie załatwimy. W tych sprawach przedstawię państwu całą stertę projektów. W tej chwili te projekty są już przygotowywane. Chciałbym jednak podkreślić, że nie będą to projekty rządowe.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JerzyHausner">Tych projektów w rządzie nigdy nie uzgodnię. Jednak będą to projekty związane z Narodowym Planem Rozwoju. Proszę, żeby zobaczyli państwo, co w tym dokumencie zapisano, w sprawie Karty nauczyciela. Otrzymałem carte blanche na przygotowanie tych projektów. Proszę mi wierzyć, że są już w tej chwili przygotowywane. Jeśli chodzi o ochronę rynku, to doszło do pewnego nieporozumienia. Nie chodzi tu o ochronę rynku krajowego, ale o ochronę rynku, jako instytucji. Mówimy o ochronie rynku i konkurencji. W tym przypadku nie chodzi o protekcjonizm. Natomiast ta uwaga uzmysłowiła mi, że to, co rozumiałem w sposób jednoznaczny, ludzie mogą zrozumieć inaczej. Na pewno sprawa ta musi zostać zapisana w inny sposób. W tej chwili mogę jedynie powiedzieć, że chodziło mi o ochronę rynku, jako instytucji, a więc o jego umacnianie. Myślę, że przy takim rozumieniu sprawy zgodzi się pan ze mną. Chodzi jedynie o to, żeby w planie nie znalazł się zapis, który został źle zrozumiany. Poseł Jan Łopuszański sformułował niezwykle interesujący problem. Rozumiem, że problem ten jest potencjalnie przedmiotem poważnej dyskusji, a nawet pewnego sporu. Prosiłbym jednak, żeby nie ułatwiał pan sobie sytuacji prowadząc grę słów. Sposób myślenia, któremu sprzyjam, łączy się z zasadą, w której nie ma układu zerojedynkowego. Nie chodzi o to, że jeśli jedni mają, to inni nie mają. Jest to myślenie o rozwoju na takiej zasadzie, że należy znaleźć mechanizmy, przy których wygrywają wszyscy, a jeśli nie jest to możliwe, to wygranych jest jak najwięcej. Ci, którzy nie są w stanie wygrać, muszą uzyskać dodatkowe wzmocnienie. Chodzi o to, żeby w taki sposób wyzwalać aktywność i mobilizować własne zasoby, żeby wszyscy mieli szansę wygrania. Moim zdaniem trzeba to robić poprzez umacnianie struktur regionalnych, a nie tylko struktur krajowych. Rozumiem, że jest to przestrzeń do pewnego sporu. Cieszę się, że w trakcie debaty ogólnej pan poseł podejmie ze mną na ten temat normalną rozmowę. Właśnie o taką deklarację chciałbym prosić w tej chwili.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję panu za udział w tej części posiedzenia. Świadomie zaproponowaliśmy państwu rozpatrzenie na dzisiejszym posiedzeniu dość szerokiego pakietu spraw. Mieliśmy podyskutować o Narodowym Planie Rozwoju, o odnowionych założeniach strategii lizbońskiej, a także o stanowisku Polski w sprawie projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i rady o usługach na rynku wewnętrznym. Te trzy istotne sprawy określają stanowisko Polski w debatach, które w tej chwili toczą się na forum Unii Europejskiej. Mam na myśli debaty o przyszłości Unii Europejskiej, jako obszaru gospodarczego. Chciałbym, żebyśmy widzieli te trzy sprawy w pewnej logicznej sekwencji. Jeśli mówimy o odnowionych założeniach strategii lizbońskiej, to powinna ona sprzyjać uwalnianiu, liberalizowaniu i znoszeniu barier na obszarze Unii Europejskiej. Jednym z kluczowych i niezwykle ważnych dla Polski elementów jest liberalizowanie rynku usług. Chciałbym, żebyśmy w tym kontekście widzieli Narodowy Plan Rozwoju, jako element wpisujący się w strategię dotyczącą tego, co w najbliższych latach będzie działo się na obrzeżach Unii Europejskiej. Gdyby udało nam się wykreować politykę w tym zakresie i prowadzić ją w odpowiedni sposób w najbliższych latach, to Polska udowodniłaby, że ma do tych spraw mobilne podejście. Dzięki temu założenia strategii lizbońskiej, a więc spowodowanie, żeby obszar Unii Europejskiej był coraz bardziej konkurencyjny i innowacyjny mogą być lepiej wykonane. W trakcie dzisiejszej dyskusji niewiele mówili państwo o strategii lizbońskiej. W ogóle nie rozpoczęliśmy dyskusji na temat dyrektywy o usługach na rynku wewnętrznym. Z rozmowy z panem wicepremierem wiem, że chciał w tej dyskusji uczestniczyć. Dlatego proponuję, żebyśmy ustalili inny termin, w którym moglibyśmy w obecności pana wicepremiera omówić te dwie sprawy. Oznacza to, że z porządku dzisiejszego posiedzenia zostanie zdjęty pkt 3. Jednocześnie zdjęty zostanie pkt 5 i 6. Przypomnę, że te dwa punkty dotyczą działania Komisji w trybie opisanym w ustawie. Chodzi przede wszystkim o sytuację, w której rząd zajął inne stanowisko niż wyraziła Komisja. Przypomnę, że w tym przypadku Komisja twardo stoi na stanowisku, że takie sprawy powinny być omawiane w obecności właściwego ministra. Te wszystkie sprawy omówimy na kolejnym posiedzeniu, w którym uczestniczyć będzie pan wicepremier. Odbędzie się ono w niezbyt dalekiej przyszłości. W tej chwili pan wicepremier musi nas opuścić. Dziękuję panu za udział w posiedzeniu Komisji. Odłożyliśmy rozpatrywanie pkt 3, 5 i 6 porządku dzisiejszych obrad. Jeśli chodzi o pkt 2, to wysłuchaliśmy wprowadzenia do dyskusji. Przypomnę, że wicepremier Jerzy Hausner mówił o stanowisku w sprawie nowych założeń strategii lizbońskiej. Myślę, że dyskusję na ten temat moglibyśmy odbyć także na kolejnym posiedzeniu Komisji. W tej sytuacji pozostaje nam do rozpatrzenia pkt 4 i pkt 7. W pkt 4 planowaliśmy rozpatrzenie odpowiedzi na dezyderat nr 2 Komisji. Przypomnę państwu, że ten dezyderat Komisja uchwaliła w dniu 17 grudnia 2004 r. Dezyderat dotyczył usprawnienia procedury wykorzystania funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności, ze szczególnym uwzględnieniem Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego na lata 2004–2006.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#RobertSmoleń">Słyszę, że chcieliby państwo odłożyć rozpatrywanie tego punktu. Myślę, że możemy rozpatrzyć tę odpowiedź nawet pod nieobecność pana premiera. Czy ktoś z państwa ma w tej sprawie jakieś propozycje?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#GrażynaCiemniak">Proponuję odłożenie rozpatrywania tego punktu na inny termin. Otrzymaliśmy kopię pisma, w którym wicepremier Jerzy Hausner odpowiedział na dezyderat Komisji. Jako przewodnicząca podkomisji do spraw funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności otrzymałam pismo z dnia 4 lutego 2005 r. Pismo dotyczy narady, która odbyła się w Ministerstwie Środowiska w sprawie podatku od towarów i usług. Przypomnę państwu, że ten podatek jest najważniejszy dla rozstrzygnięcia tej kwestii. W związku z tym myślę, że obecność pana wicepremiera przy rozpatrywaniu odpowiedzi na dezyderat byłaby potrzebna. Korespondencja w tej sprawie trwa już od kilku miesięcy. Wydawało się, że sprawa zostanie rozstrzygnięta. Jednak do dnia dzisiejszego tak się nie stało. Nadal prowadzone są uzgodnienia międzyresortowe. Uważam, że powinniśmy podyskutować o tej sprawie w sposób merytoryczny w obecności wicepremiera Jerzego Hausnera.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#AleksanderGrad">Chciałbym państwu przypomnieć, że zapisy, które znalazły się w dezyderacie Komisji wynikały m.in. ze stanowiska konwentu marszałków województw. W związku z tym chciałbym zaproponować, żebyśmy przesłali oficjalną odpowiedź na dezyderat Komisji do konwentu marszałków i poprosili o przedstawienie w tej sprawie opinii. Wydaje się, że byłoby dobrze, gdyby przedstawiciel konwentu marszałków wziął udział w posiedzeniu Komisji, na którym przeprowadzona zostanie dyskusja o odpowiedzi na ten dezyderat. Ja także uważam, że byłoby dobrze, gdyby w tym posiedzeniu uczestniczył wicepremier Jerzy Hausner.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#RobertSmoleń">Przychylam się do tych propozycji. Chciałbym wyjaśnić, że odpowiedź na dezyderat podpisaną przez wicepremiera Jerzego Hausnera przekazaliśmy wszystkim 16 marszałkom województw. Treść tej odpowiedzi jest im znana. Rozumiem, że na posiedzeniu Komisji, które odbędzie się w niedalekiej przyszłości z udziałem wicepremiera Jerzego Hausnera rozpatrzony zostanie również ten punkt. Przyjmuję propozycję, żeby na to posiedzenie zaprosić marszałków województw, którzy będą tą sprawą zainteresowani, a w szczególności przewodniczącego konwentu marszałków. W tej sytuacji zdejmujemy z porządku obrad także pkt 4. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt 7, a więc do omówienia spraw bieżących. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tym punkcie porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#TomaszNowakowski">Jestem winien Komisji informację na temat listy spraw, które będą omawiane podczas najbliższego posiedzenia Rady do Spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych. Taka lista już się pojawiła. Znalazło się na niej kilka aktów prawnych. Chciałbym poinformować, że w odniesieniu do tych wszystkich aktów prawnych rząd przedstawił swoje stanowisko Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Komisja pozytywnie zaopiniowała stanowisko rządu w odniesieniu do tych aktów prawnych. W tej chwili stanowisko rządu nie ulega zmianie. O każdym z tych aktów Komisja już się wypowiadała. Rząd będzie w tych sprawach konsekwentnie prezentował takie stanowisko, jak do tej pory.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#RobertSmoleń">Proszę, żeby poinformował pan Komisję, jakie projekty aktów prawnych znalazły się na liście.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#TomaszNowakowski">Pierwszym aktem jest decyzja Rady dotycząca podpisania tymczasowego wdrożenia porozumienia pomiędzy Wspólnotą Europejską a Ukrainą, w sprawie handlu produktami tekstylnymi. W tej sprawie przedstawiliśmy stanowisko rządu Komisji w dniu 25 stycznia 2005 r. W dniu 28 stycznia Komisja pozytywnie zaopiniowała stanowisko rządu. Na liście znalazła się także decyzja dotycząca porozumienia o współpracy pomiędzy Wspólnotą Europejską a Białorusią. Stanowisko rządu w tej sprawie zostało przedstawione Komisji w dniu 4 stycznia 2005 r. W dniu 21 stycznia 2005 r. Komisja pozytywnie zaopiniowała stanowisko rządu w tej sprawie. Mamy także dwa porozumienia, które dotyczą Bałkanów Zachodnich. Chodzi tu o decyzję Rady oraz Komisji dotyczącą zawarcia protokołu do układu stabilizacyjnego i stowarzyszeniowego pomiędzy Wspólnotą Europejską i jej państwami członkowskimi z jednej strony i byłą Macedońską Republiką Jugosławii z drugiej strony. Chodzi także o porozumienie dotyczące przystąpienia do Unii Europejskiej Republiki Czeskiej oraz pozostałych 9 państw, które wstąpiły do Unii Europejskiej od 1 maja 2004 r. Mamy także bardzo podobne porozumienie, które dotyczy Republiki Chorwacji. Stanowisko w tej sprawie przedstawiliśmy w dniu 16 lipca 2004 r. Komisja pozytywnie zaopiniowała to stanowisko w dniu 27 sierpnia 2004 r. Kolejnym dokumentem jest propozycja decyzji Rady dotycząca wspólnego stanowiska Wspólnoty Europejskiej i jej państw członkowskich w ramach rady stowarzyszenia ustanowionego przez układ eurośródziemnomorski. Chodzi tu o ustanowienie stowarzyszenia pomiędzy Wspólnotą Europejską i jej państwami członkowskimi z jednej strony, a Republiką Tunezji z drugiej strony. Porozumienie dotyczy akceptacji rekomendacji dotyczącej wdrożenia planu działania pomiędzy Unią Europejską, a Tunezją. Stanowisko w sprawie tego dokumentu przedstawiliśmy Komisji w dniu 11 lutego 2005 r. W dniu 17 lutego 2005 r. Komisja zaopiniowała to stanowisko pozytywnie. Taka sama decyzja dotyczy Maroka. Stanowisko w tej sprawie przedstawiliśmy w tym samym terminie. Mamy także podobny dokument, który dotyczy Izraela. Przepraszam za to, że moje tłumaczenia były niezbyt zborne. Wynika to z faktu, że mam przed sobą francuski tekst tej listy.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RobertSmoleń">I tak wszyscy podziwiamy pana zdolności językowe, które przed chwilą pan zademonstrował. Czy ktoś z państwa jest przeciwny propozycji, żeby Komisja podtrzymała swoje wcześniejsze stanowisko? Nie widzę zgłoszeń. Uznaję, że Komisja zapoznała się i przyjęła do wiadomości informację rządu o projektach aktów prawnych, które będą rozpatrywane na najbliższym posiedzeniu Rady do Spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w sprawach bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WojciechZarzycki">Proszę prezydium Komisji o to, żeby do porządku obrad następnego posiedzenia wprowadzić sprawy dotyczące opiniowanego wcześniej przez Komisję stanowiska. Mam na myśli sprawy dotyczące kukurydzy linii 610 genetycznie modyfikowanej. Prasa doniosła, że takie kraje, jak Hiszpania, Holandia, Francja i Austria wprowadziły na swoich terytoriach zakaz używania takiej kukurydzy, chociaż Unia Europejska nie wprowadziła zakazu używania takiej kukurydzy na rynkach Unii Europejskiej. Na pewno pamiętają państwo, że posiedzenie Komisji w tej sprawie było bardzo burzliwe. Komisja została przekonana do tego, żeby rząd sprzeciwił się wprowadzeniu takiej kukurydzy na rynki europejskie na lobbingowy wniosek firmy Montsanto. Bardzo proszę, żeby rząd przedstawił na następnym posiedzeniu Komisji informację o działaniach, które zostaną podjęte, żeby taka kukurydza nie była obecna na naszym rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RobertSmoleń">Wprowadzimy tę sprawę do porządku obrad. Poprosimy rząd o przedstawienie informacji na ten temat. Wiem, że rząd przychylił się do stanowiska Komisji. Jednak w tej sprawie, zgodnie z obowiązującą procedurą, potrzebna jest większość kwalifikowana. O ile wiem, to nie udało się zebrać większości kwalifikowanej, która jest niezbędna do zablokowania tego projektu. Myślę, że informację rządu w tej sprawie należałoby rozszerzyć o kukurydzę genetycznie modyfikowaną z drugiej linii.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym, żeby Komisja podjęła w tej sprawie decyzje zobowiązujące rząd do podjęcia działań zmierzających do wprowadzenia podobnego zakazu, jak w krajach, które wcześniej wymieniłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#RobertSmoleń">Będziemy o tej sprawie dyskutować. Na pewno efektem tej dyskusji będzie jakaś konkluzja. Myślę, że konkluzją może być wniosek o wprowadzenie takiego zakazu. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#GrażynaCiemniak">Chciałabym prosić o wprowadzenie do porządku obrad następnego posiedzenia Komisji tematu, który dotyczy stopnia wykorzystania środków na stypendia dla uczniów i studentów w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Uważam, że wstępem do dyskusji powinno być rozpatrzenie stanowiska podkomisji do spraw funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności. W dniu wczorajszym odbyło się posiedzenie Komisji na ten temat. Dowiedzieliśmy się, że wykorzystanie funduszu na stypendia dla uczniów i studentów jest bardzo zróżnicowane w poszczególnych województwach. Tylko w czterech województwach środki na ten cel zostały przekazane w 100 proc. Mamy także 4 lub 5 województw, w których w ogóle nie przekazano tych środków. Podkomisja dyskutowała o przyczynach i możliwościach działania w świetle uwag, że te środki nie są wypłacane. Wydaje się, że Komisja powinna zająć się tą sprawą, tym bardziej, że podkomisja sformułowała już swoje stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#RobertSmoleń">Przychylam się do wniosku o rozpatrzenie tego tematu na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji. Przypominam, że zgodnie z przyjętą regułą stanowiącą o tym, że pod koniec każdego kwartału będziemy rozpatrywać zbiorczą analizę przygotowaną przez podkomisję, takie posiedzenie zostało już zaplanowane w planie pracy Komisji. Dlatego proszę, żeby w odpowiednim czasie podkomisja przygotowała kompleksowy raport. Niezależnie od tego ten temat rozpatrzymy na jednym z kolejnych posiedzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#GrażynaCiemniak">Chciałabym prosić o to, ze względu na wagę tej sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#RobertSmoleń">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w sprawach bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#AndrzejGrzyb">Wydaje się, że szczególnie ważna jest sprawa, o której mówiłem już w obecności wicepremiera Jerzego Hausnera. Mam na myśli zasady przyznawania stypendiów uczniom szkół średnich. Kuriozalnym rozwiązaniem jest wypłacanie stypendiów na podstawie tzw. kosztów kwalifikowanych. Wypłacane jest stypendium w wysokości 100 zł, ale rodzice muszą zbierać faktury za kupione bilety, książki, czy też trampki. W tej chwili w szkołach średnich lub w starostwach wyznaczone zostały osoby, które ewidencjonują te dokumenty. Dla studentów można było ustanowić stypendia gotówkowe, które są wypłacane z tego samego funduszu. Dlaczego uczniom szkół średnich wypłaca się stypendia na podstawie kosztów kwalifikowanych? Wiemy o tym, że ten program będzie realizowany w dalszym ciągu. W tej sytuacji potrzebna jest zmiana zasad przyznawania stypendiów uczniom szkół średnich. Należy odejść od tego typu rozwiązań. Jest to jeden z elementów powodujących duże zróżnicowanie w wypłacaniu stypendiów w różnych regionach. Jest to niezwykłe obciążenie dla władz lokalnych. W tej sytuacji nie wszyscy chcą to robić.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#RobertSmoleń">Zapowiedziałem już, że ta sprawa znajdzie się w porządku obrad jednego z najbliższych posiedzeń Komisji. Na tym posiedzeniu będziemy mogli omówić wszystkie problemy. Od razu chciałbym prosić, żeby wszyscy członkowie Komisji przemyśleli tę sprawę i przygotowali propozycje. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#StanisławaPrządka">Na wczorajszym posiedzeniu podkomisji dyskutowaliśmy także o sprawach, o których przed chwilą mówił poseł Andrzej Grzyb. Myślę, że podkomisja poruszy te problemy w swoim stanowisku. W dniu wczorajszym zapytałam przedstawicieli rządu o to, czy rząd ma jakieś instrumenty, przy pomocy których będzie w stanie wyegzekwować działania od województw, które do dnia dzisiejszego w ogóle nie wykorzystały środków na stypendia. Prawdą jest, że podział środków na stypendia dla uczniów jest zadaniem samorządów. Środki nie zostały do tej pory wykorzystane m.in. w województwie łódzkim i mazowieckim. W tych województwach sprawa ta wzbudza wielki niepokój. Rodzice i dzieci oczekują na te środki. Wydaje się, że bariery dotyczące tej sprawy są jednakowe w całym kraju. Dotyczą wszystkich województw. Okazuje się jednak, że są województwa, które bardzo dobrze poradziły sobie z tą sprawą. W innych województwach jest stagnacja i piętrzą się problemy. W związku z tym bardzo proszę, żeby na posiedzenie w tej sprawie zaprosić odpowiednie osoby. Nie wiem w tej chwili, kogo powinniśmy zaprosić. W posiedzeniu Komisji powinny uczestniczyć takie osoby, żeby dyskusja na ten temat dała jakiś efekt. O tej sprawie mówią posłowie. Zajmuje się nią podkomisja. Zgłaszamy w tej sprawie różne wnioski, ale problem pozostaje nierozstrzygnięty. Chodzi mi o podjęcie takiego działania, żebyśmy mogli wyegzekwować środki, które należą się młodzieży.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#RobertSmoleń">Z chęcią wystosuję zaproszenia do każdego, kto w tej sprawie będzie właściwy i będzie mógł się przyczynić do pozytywnego załatwienia tego problemu. Proszę podkomisję o wskazanie mi osób, które powinienem na to posiedzenie zaprosić. Ja także chciałbym poruszyć dwie sprawy bieżące. Przewodniczący rady programowej Programu Informacyjnego „Debata Europejska 2005”, który skupia 80 organizacji pozarządowych inicjujących dyskusję na temat traktatu konstytucyjnego wystąpił do Sejmu z informacją o działaniach planowanych w ramach tej debaty. Zwrócił się o pomoc Sejmu w realizacji tego zadania. Proponuję, żebyśmy oprócz innych sposobów współpracy przekazali także przewodniczącemu tego programu adresy biur poselskich członków Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Chodzi o to, żeby członkowie tych organizacji pozarządowych mogli zwracać się do posłów z naszej Komisji z propozycjami udziału w różnego rodzaju spotkaniach. Jeśli w tej sprawie nie usłyszę sprzeciwu uznam, że wyrażają państwo zgodę na udostępnienie adresów swoich biur poselskich. Sprzeciwu nie słyszę. Uznaję, że propozycja została przyjęta. Chciałbym także poinformować, że otrzymaliśmy raport Komisji Europejskiej zawierający sprawozdanie finansowe za 2003 r. Ten raport będzie udostępniany wszystkim chętnym od wglądu w sekretariacie Komisji. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w sprawach bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#AndrzejGrzyb">Planowana jest debata nad planem pracy Komisji Europejskiej. Czy wiemy już coś o tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#RobertSmoleń">Oczywiście, że wiemy. Ta sprawa była bardzo szczegółowo omawiana na posiedzeniu Komisji w dniu 10 lutego 2005 r. Debata w tej sprawie jest inicjowana przez naszą Komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#AndrzejGrzyb">Napisano, że plan pracy Komisji Europejskiej może być przedmiotem rozpatrzenia. Chodzi mi o to, czy taka debata się odbędzie, czy nie?</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#RobertSmoleń">Taka debata odbędzie się. Użycie takiego sformułowania wiąże się z tym, że zgodnie z ustawą ten dokument jest przekazywany Sejmowi przez rząd. Prezes Rady Ministrów przekazał ten dokument marszałkowi Sejmu. Jednak jest to dokument w wersji angielskiej, chociaż istnieje on także w wersji polskiej. Rozmawiałem z marszałkiem na ten temat. Marszałek Sejmu obiecał, że wprowadzi tę sprawę do porządku obrad Sejmu, gdy oficjalnie zostanie nadesłana Polska wersja tego dokumentu. Pytałem o tę sprawę ministra Tomasza Nowakowskiego. Poinformował mnie, że cały problem wziął się stąd, iż wersja którą dysponujemy została sporządzona przez odpowiednie instytucje Unii Europejskiej, a ściślej mówiąc przez Komisję Europejską. W tej chwili trwają jeszcze prace nad doszlifowaniem tekstu tego dokumentu pod względem językowym. Umówiliśmy się, że kiedy ostateczna wersja tego dokumentu zostanie zaakceptowana, dokument ten zostanie przekazany Sejmowi. Będzie to podstawa do wprowadzenia tego tematu do porządku obrad Sejmu. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. Stwierdzam, że na tym wyczerpaliśmy porządek dzisiejszych obrad. Dziękuję państwu za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>