text_structure.xml
79.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Chciałbym państwa poinformować, że do 11 grudnia 2003 r. można składać w sekretariacie Komisji propozycje do planu pracy Komisji na pierwsze półrocze 2004 r. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma uwagi do zaproponowanego porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Chciałbym prosić, aby na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji omówić sprawę podziału krajowej rezerwy kwoty mlecznej. Uważam, że przedstawiciele Komisji Porozumiewawczej do spraw Mleka i Przetworów Mlecznych powinny nas poinformować o zasadach podziału tej rezerwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ten punkt zostanie wprowadzony do porządku obrad jednego z następnych posiedzeń Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym państwa poinformować, że z Wielkopolski dotarły do mnie niepokojące sygnały dotyczące podziału krajowej rezerwy kwoty mlecznej. Mam nadzieję, że te kwestie zostaną wyjaśnione na posiedzeniu Komisji. Proponuję, aby Komisja zajęła się tą sprawą w przyszłym tygodniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma inne uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie przystępujemy do realizacji pierwszego i drugiego punktu - informacja o zagrożeniach dla gospodarstw rolnych oraz środowiska w związku z funkcjonowaniem i rozwojem wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej oraz informacja o rozwoju wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej w aspekcie obowiązujących przepisów prawa. Te kwestie trudno omawiać osobno. Myślę, że należy połączyć te punkty. Bardzo proszę przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o przedstawienie informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JózefPilarczyk">Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przesłało Komisji okresowy raport w sprawie wielkoprzemysłowego tuczu trzody chlewnej. Chciałbym państwu przedstawić podstawowe dane statystyczne dotyczące tego działu rolnictwa. Hodowlą trzody chlewnej zajmuje się w Polsce około 760 tys. gospodarstw. Głównie są to gospodarstwa prywatne. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że jest to 26% ogółu gospodarstw rolnych w Polsce i 66,3% gospodarstw utrzymujących zwierzęta. Szczegółowej analizie poddane są te obiekty, w których utrzymuje się więcej niż 5 tys. sztuk trzody chlewnej. W takich gospodarstwach hodowano w ostatnim czasie około 870 tys. sztuk, co daje około 5% produkcji trzody chlewnej ogółem. Działania kontrolne dotyczyły głównie firmy Animex, która jest częścią koncernu Smithfield Foods Inc. Firma ta prowadzi dwa rodzaje działalności. Około 200 tys. sztuk tuczników hoduje we własnych fermach. Natomiast około 1 mln sztuk pozyskuje w ramach umów kontraktacyjnych od rolników indywidualnych. Te umowy są różnie oceniane. Z jednej strony jest to wygodny sposób produkcji, zapewniający zbyt. Z drugiej strony niesie ze sobą pewne zagrożenia. W Polsce funkcjonuje 78 ferm z obsadą powyżej 5 tys. sztuk, w tym 21 ferm z udziałem kapitału zagranicznego. To są dane z końca listopada bieżącego roku. Porównywaliśmy to ze stanem z marca tego roku. W tym okresie przybyły dwie fermy utrzymujące powyżej 5 tys. sztuk trzody chlewnej. Zmniejszyła się jednak ilość ferm z udziałem kapitału zagranicznego. W materiale, który państwo otrzymaliście, znajdują się informacje o kontrolach przeprowadzonych w fermach działających w poszczególnych województwach. Znajdziecie państwo te informacje na stronie nr 3. Minister rolnictwa i rozwoju wsi współpracuje z głównym lekarzem weterynarii w zakresie spełniania wymogów sanitarno-weterynaryjnych na tych fermach. Podczas kontroli stwierdzono różne nieprawidłowości. W większości dotyczyły one spraw formalnych. Na przykład w kilku przypadkach nie zarejestrowano działalności u powiatowego lekarza weterynarii. Nie były prowadzone księgi identyfikacji i rejestracji zwierząt. W pojedynczych przypadkach stwierdzono również podawanie leków bez stałego nadzoru lekarza weterynarii lub mało szczegółowe prowadzenie ksiąg leczenia zwierząt. W każdym przypadku powiatowi lekarze weterynarii wydawali zalecenia i decyzje administracyjne zmierzające do usunięcia tych uchybień. Generalnie nie stwierdzono nieprawidłowości związanych z warunkami utrzymywania zwierząt i ze stanem zdrowotnym tych zwierząt. Chciałbym państwa poinformować, że we wrześniu tego roku minister rolnictwa i rozwoju wsi na podstawie ustawy związanej z ochroną zwierząt wydał rozporządzenie dotyczące minimalnych warunków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt. Szczegóły znajdziecie państwo w materiale, o którym przed chwilą mówiłem. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi na bieżąco analizuje wszystkie doniesienia członków Komisji w sprawie działalności wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JózefPilarczyk">Niedawno otrzymaliśmy sygnał w sprawie fermy Bykowo w gminie Korosze należącej do spółki Prima Farm Sp. z o.o. w Czaplinku. Z informacji wynikało, że ferma ma być zasiedlona ośmiotysięcznym stadem macior. Z ustaleń pokontrolnych wynika, że budynki inwentarskie spełniają wymogi weterynaryjne i są przygotowane do utrzymywania nie więcej niż 1200 loszek. W dniu kontroli ferma była zasiedlona sześćset siedemdziesięcioma sztukami loszek. W materiale znajdziecie państwo wykaz ferm trzody chlewnej o obsadzie pięciu tysięcy sztuk i powyżej, które rozdysponowała Agencja Nieruchomości Rolnych. W wykazie znajdują się dwieście dwie fermy przejęte po byłych państwowych przedsiębiorstwach gospodarki rolnej, w których było około 1,5 mln stanowisk hodowlanych. Agencja większość tych ferm rozdysponowała. Sprzedała siedemdziesiąt jeden ferm. Jedną przekazała nieodpłatnie. Siedemnaście obiektów rozebrano. Jedną fermę wniesiono do spółki prawa handlowego, której właścicielem był minister skarbu państwa. Natomiast osiem ferm włączono do spółek, które mają strategiczne znaczenie dla hodowli zwierząt. Wydzierżawiono dziewięćdziesiąt dwie fermy. Do rozdysponowania pozostało jeszcze dwanaście ferm, które dotychczas nie wzbudziły żadnego zainteresowania hodowców. W materiale znajdziecie państwo listę podmiotów, którym Agencja Nieruchomości Rolnych wydzierżawiła fermy tuczu trzody chlewnej. W wykazie znajdują się wszystkie obiekty z obsadą powyżej 1,5 tys. sztuk tuczników. Umieszczono tam sto sześćdziesiąt trzy podmioty. Inspekcja Weterynaryjna ma obowiązek zwracania szczególnej uwagi na stan sanitarno-weterynaryjny w fermach tuczu przemysłowego. Podczas kontroli brane są pod uwagę wszystkie sygnały docierające do nas z mediów czy też z parlamentu. Inspekcja przeprowadza kontrolę w wielu fermach, aby uniknąć zagrożenia sanitarno-weterynaryjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KrzysztofZaręba">Pan minister Józef Pilarczyk przedstawił państwo szczegółowe dane dotyczące dużych ferm trzody chlewnej. Chciałbym tylko dodać, że w naszych wykazach odnotowaliśmy nieco więcej ferm z udziałem kapitału zagranicznego. Na sześćset dwadzieścia siedem zarejestrowanych ferm, trzydzieści siedem prowadzą spółki z udziałem kapitału zagranicznego, w tym szesnaście spółka Smithfield Foods Inc. Być może różnica polega na tym, że pan minister Jerzy Pilarczyk mówił tylko o obiektach z obsadą 5 tys. sztuk i powyżej. Na skutek interwencji parlamentarzystów już od czwartego kwartału 2002 r. przeprowadzamy systematyczne kontrole tych podmiotów. Najpierw sprawdzaliśmy działalność tylko tych ferm, które wzbudzały jakieś kontrowersje. W tej chwili rozszerzamy kontrole na te podmioty, które nie są kontrolowane przez spółki z udziałem kapitału zagranicznego. Do tej pory skontrolowaliśmy 107 ferm. Fermy prowadzone przez firmę Smithfield Foods Inc. są w podobnej sytuacji co pozostałe fermy będące w posiadaniu polskich spółek. Trzeba jednak przyznać, że żadna z kontrolowanych ferm tej spółki nie spełniała wszystkich wymogów z zakresu ochrony środowiska. Kiedy kontrolowaliśmy te podmioty po raz drugi, okazało się, że pięć z nich wykonało wszystkie zalecenia natomiast dziesięć spełniło tylko część wymagań. Generalnie można powiedzieć, że firma Smithfield Foods Inc. podjęła jednak pewne działania porządkujące. Jak państwo wiecie, nie przeprowadzamy tych kontroli sami. To się odbywa w systemie zespolonym. Pragnę podkreślić tutaj rolę Inspekcji Sanitarnej, Inspekcji Weterynaryjnej i Nadzoru Budowlanego. Najwięcej uchybień wykrytych podczas pierwszej kontroli dotyczyło obszaru zainteresowania Nadzoru Budowlanego. Chciałbym państwa poinformować, że w dniu 3 grudnia 2003 r. odbyła się konferencja uzgodnieniowa dotycząca projektu ustawy o zmianie ustawy o nawozach i nawożeniu. Uznaliśmy, że jeśli nie nastąpi nowelizacja prawa w tym zakresie, będziemy mieli ograniczone możliwości w egzekwowaniu pewnych zachowań ze strony właścicieli ferm. Oczywiście ten rodzaj działań wiąże się jedynie z likwidacją skutków istnienia dużych ferm, natomiast równie istotne są przepisy z dziedziny planowania przestrzennego. Chodzi o lokalizację tych obiektów i plany inwestorów. Podczas konferencji zaproponowaliśmy określone zmiany w przepisach. Prowadzący hodowlę drobiu lub świń na 2000 stanowisk czy 750 stanowisk dla macior mogą wykorzystywać nawozy naturalne na podstawie pozytywnie zaopiniowanego przez właściwą stację rolniczo-chemiczną harmonogramu nawożenia, przy czym plan nawożenia w gospodarstwie powinien być zgodny z ustaleniami programu działań na obszarach szczególnie narażonych na zanieczyszczenie związkami azotu. W Polsce obowiązuje dyrektywa Rady Europejskiej odnosząca się do ochrony terenów o podwyższonej zawartości azotu. Na tych obszarach musi być zachowany szczególny reżim. Ponadto nadzór nad stosowaniem nawozów naturalnych organiczno-mineralnych sprawuje Inspekcja Ochrony Środowiska. Zgodnie z proponowanym zapisem, jeśli podmiot prowadzi chów lub hodowlę powyżej 2 tys. sztuk trzody chlewnej o wadze powyżej 30 kg lub 750 stanowisk dla macior opracowuje plan nawożenia, zgodnie z odrębnym przepisami.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KrzysztofZaręba">Ten plan odpłatnie opiniuje stacja chemiczno-rolnicza. Minister właściwy do spraw rolnictwa w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw finansów określi, w drodze rozporządzenia, sposób uiszczania i wysokość opłaty. Nadzór nad stosowaniem nawozów naturalnych i organiczno-mineralnych sprawuje Inspekcja Ochrony Środowiska. Sposób wykonywania nadzoru wynika z przepisów dotyczących tej Inspekcji. Informacje dotyczące obu kontroli zostały przesłane do sekretariatu Komisji, dlatego nie będę wnikał w szczegóły. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#KrzysztofZaręba">Zastępca głównego inspektora nadzoru budowlanego Jerzy Putkiewicz : Zgodnie z postanowieniem Rady Ministrów z dnia 20 lutego 2003 r. nadzór budowlany szczebla powiatowego wspólnie z Inspekcją Ochrony Środowiska oraz Państwową Inspekcją Sanitarną podjął działania kontrolne w dużych fermach trzody chlewnej. Jak już powiedział pan minister Jerzy Pilarczyk w kontrolowanych obiektach wykryto pewne nieprawidłowości w zakresie przepisów budowlanych. Administracja nadzoru budowlanego nie miała wpływu na zmianę sposobu użytkowania obiektów, ponieważ w myśl przepisów, to są obiekty inwentarskie. Nadzór budowlany wydaje decyzję o pozwoleniu na użytkowanie na wniosek Inspekcji Ochrony Środowiska oraz Inspekcji Sanitarnej. Przesłaliśmy do sekretariatu Komisji informację o prowadzonych kontrolach. O szczegółach poinformuje państwa dyrektor Departamentu Inspekcji Budowlanej pani Elżbieta Janiszewska. Chciałbym podkreślić, że w przyszłym roku planujemy działania inspekcyjne w stosunku do tego typu obiektów w możliwie dużej skali. Po 11 lipca 2003 r. otrzymaliśmy bardzo szerokie uprawnienia dotyczące między innymi wydawania zgody na użytkowanie nowych obiektów. A zatem te działania będą podejmowane w miarę dostępnych środków.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechMojzesowicz">Cieszę się, że Główny Urząd Nadzoru Budowlanego otrzymał dodatkowe kompetencje. Sądziłem jednak, że Komisja zostanie poinformowana o przypadkach zakwestionowania wydanych pozwoleń na użytkowanie. Nie wierzę, że wszystkie fermy wielkoprzemysłowe działają zgodnie z przepisami. Posłowie otrzymują sygnały, że w działalności tych podmiotów jest dużo uchybień. Nasze obserwacje wskazują na to, że sytuacja nie jest dobra, tymczasem po wysłuchaniu państwa wypowiedzi wydaje się, że wszystko jest pod kontrolą. Czy były takie przypadki, w których nadzór budowlany wstrzymał budowę fermy?</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WojciechMojzesowicz">Zastępca głównego inspektora nadzoru budowlanego Jerzy Putkiewicz : Jak już powiedziałem, szczegółowe informacje dotyczące naszych działań przekaże państwu pani dyrektor Elżbieta Janiszewska.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#ElżbietaJaniszewska">Materiał, który państwo otrzymaliście, zawiera wyniki ustaleń i działań Inspekcji Nadzoru Budowlanego, która jako jedna z czterech brała udział w kompleksowej kontroli ferm. W pierwszym etapie skontrolowaliśmy dziewiętnaście ferm, z czego osiemnaście należało do firmy Smithfield Foods Inc. Stwierdziliśmy nieprawidłowości w szesnastu fermach czyli w 84% kontrolowanych obiektach. Nieprawidłowości dotyczyły: braku pozwoleń na zmianę sposobu użytkowania obiektu, przekroczenie wykonania zakresu robót budowlanych objętych zgłoszeniem, braku odpowiedniej dokumentacji użytkowanych obiektów budowlanych, realizowaniu nowych obiektów bez pozwolenia. Chodzi tutaj głównie o silosy na paszę. W materiale znajdziecie państwo listę kontrolowanych obiektów. W przypadku trzynastu ferm wszczęto postępowanie administracyjne. Są to postanowienia lub decyzje nakazujące wykowanie odpowiednich czynności. Wystawiono także pięć mandatów. Jeśli obiekt jest użytkowany bez odpowiedniego pozwolenia, można nałożyć mandat oraz wyznaczyć obowiązek wykonania czynności, które umożliwią wydanie pozwolenia. Organy nadzoru budowlanego kontrolowały te obiekty tylko w zakresie przestrzegania prawa budowlanego. To są obiekty, które stwarzają określone zagrożenie dla środowiska. W związku z tym na podstawie przepisów z zakresu ochrony środowiska organy nadzoru budowlanego muszą egzekwować postępowanie poprzedzające wydanie decyzji pozwolenia na budowę lub pozwolenia na użytkowanie. Wcześniej w trybie decyzji uzyskuje się opinię organów ochrony środowiska oraz inspekcji sanitarnej. Dwukrotnie dokonaliśmy oceny realizacji postanowień pokontrolnych. Wyegzekwowano rozbiórkę dwudziestu sześciu obiektów budowlanych (silosów), co dotyczy trzech ferm (Więckowice, Trzcielin, Nielepie). Wykonano wszystkie zalecenia pokontrolne w przypadku jedenastu ferm. W jednej fermie trwa realizacja zaleceń. Wprawdzie właściciel tego obiektu miał przedstawić potrzebne dokumenty do 30 listopada 2003 r., ale są one niekompletne w związku z tym organ nadzoru odesłał je do uzupełnienia. Umorzono postępowanie wobec jednej fermy, której właściciel przedstawił potrzebne oceny. Dotyczyło to stosowania azbestu i eternitu. Zawieszono postępowanie wobec trzech ferm. Nastąpiło to bądź to na skutek decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, bądź to na skutek rozpoczęcia postępowania przed tym sądem. Dotyczyło to przede wszystkim decyzji o rozbiórce obiektu wydanej przez organ powiatowy nadzoru budowlanego. Decyzję organu powiatowego utrzymał wojewoda. Strona ma prawo odwołania się do NSA. W tabeli, która stanowi załącznik do materiału, znajdują się wszelkie informacje dotyczące wykrytych nieprawidłowości i uchybień w kontrolowanych obiektach oraz stanu realizacji zaleceń. Zgodnie z nowymi przepisami zgodę na zmianę sposobu użytkowania obiektu wydają organy nadzoru budowlanego, czyli w omawianych przez nas przypadkach są to powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego. Jak już powiedział pan Krzysztof Zaręba, w przyszłym roku wspólnie z Inspekcją Ochrony Środowiska będą prowadzone kompleksowe kontrole wielu tego typu obiektów.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#DanutaHojarska">Do materiału przygotowanego przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi załączono wykaz ferm trzody chlewnej o obsadzie pięciu tysięcy sztuk i powyżej w tym dwudziestu jeden ferm z udziałem kapitału zagranicznego. Tu są pewne rozbieżności, jeśli porównamy te dane z informacjami, które otrzymaliśmy od głównego inspektora ochrony środowiska. Wydaje się, że Ministerstwo nie dysponuje dokładną bazą danych, ponieważ inna jest liczba tych ferm, ale różnią się też ich nazwy. Chodzi o POLDANOR SA. W żadnej z tych firm nie było kontroli. To przedsiębiorstwo można porównać z firmą Smithfield Foods Inc. W raporcie Najwyższej Izby Kontroli po kontroli w Agencji Nieruchomości Rolnych można było przeczytać o firmie Prima Sp. z o.o. Okazuje się, że ta spółka kupuje tuczniki od firmy POLDAMOR SA, płacąc dwa razy więcej niż rolnikom. Wiadomo, że firma POLDAMOR SA jest zwolniona z podatku. Do firmy Prima Sp. z o.o. Agencja Nieruchomości Rolnych wprowadziła aportem majątek wart 6,7 mln zł. Dzisiaj kapitał tej spółki wynosi 50 mln zł. Fermy prowadzone przez tę firmę przyczyniają się do zatrucia środowiska. Nikt nie chce się tą sprawą zająć. Kiedy próbowałam wyjaśnić okoliczności działania tej spółki, grożono mi. Proszę o skontrolowanie wpływu tych ferm na środowisko naturalne. Do innych kwestii związanych z tą sprawą powrócę, kiedy będziemy gościli przedstawicieli Agencji Nieruchomości Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym panią poinformować, że w posiedzeniu Komisji bierze udział przedstawiciel Agencji Nieruchomości Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StanisławKalemba">Mam pytanie do pana ministra Józefa Pilarczyka. Skoro panuje tak trudna sytuacja na rynku trzody chlewnej - niskie ceny żywca i nadwyżka produkcji - to czy rząd zamierza w jakiś sposób uporządkować kwestię wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej? Wydaje się, że nie powinno się udzielać pozwoleń na budowę kolejnych tego typu obiektów. Wiąże się to z ochroną środowiska. Jakie działania rząd zamierza podjąć, aby nie dopuścić do powstania następnych dużych ferm trzody chlewnej? Jak bardzo działalność tych podmiotów przyczynia się do rozregulowania rynku żywca wieprzowego? Wiadomo, jak trudna jest sytuacja na rynku żywca. Jaki jest sens rozwijać tę produkcję? W ten sposób pogrążamy rolników, którzy hodują tuczniki od kilkudziesięciu lat. Usłyszeliśmy, że jedna firma produkuje około 200 tys. sztuk, a poprzez umowy kontraktacyjne podpisywane z rolnikami uzyskuje kolejny milion sztuk. Uważam, że Komisja powinna się zastanowić, w jaki sposób można uniemożliwić budowanie nowych ferm, skoro już istniejąca produkcja jest z ledwością zagospodarowywana. Była tutaj mowa o tym, że inspekcje kontrolują fermy utrzymujące powyżej 5 tys. sztuk tuczników. Widać, że firmy starają się nie przekraczać tej ilości i w ten sposób unikają kontroli. Tymczasem ferma utrzymująca 4,5 tys. sztuk tuczników ma takie same konsekwencje dla środowiska naturalnego jak większe przedsiębiorstwa. Jak już mówiłem, sytuacja na rynku żywca wieprzowego jest bardzo zła. Uważam, że tu już nie można poprzestać na wymaganiu od firm spełniania przepisów z zakresu ochrony środowiska czy prawa budowlanego. Przede wszystkim należy wymyślić sposób zahamowania powstawania nowych obiektów wielkoprzemysłowych w tuczu trzody. W przeciwnym wypadku nie zapanujemy nad rynkiem trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AndrzejAumiller">Materiały, które otrzymaliśmy przed posiedzeniem Komisji, stanowią zbiór informacji o wynikach poszczególnych kontroli. Szkoda, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie przygotowało kompleksowej analizy, która oprócz tych podstawowych danych zawierałaby także wnioski. Z raportów wynika, że w wielu fermach wystąpiły uchybienia w zakresie prawa budowlanego lub ochrony środowiska. Aż w siedemdziesięciu sześciu fermach firmy Smithfield Foods Inc. stwierdzono braki w ewidencji odpadów, nieprzekazywanie informacji o wytwarzanych odpadach oraz o sposobie ich zagospodarowania. Stwierdzono również brak pozwolenia wodnoprawnego, na odprowadzanie ścieków, na emisję zanieczyszczeń do powietrza oraz niewnoszenie opłat za korzystanie ze środowiska. To jest skandal. Taką firmę należałoby natychmiast zamknąć. Wydaje się, że w Polsce rządzą Amerykanie i pieniądz. Przepisy z zakresu ochrony środowiska są łamane na każdym kroku. Pan minister Józef Pilarczyk skierował do przewodniczącego Komisji materiał, w którym czytamy, że główny lekarz weterynarii uczestniczył w kontrolach prowadzonych w czternastu dużych fermach trzody chlewnej wspólnie z głównym inspektorem ochrony środowiska, głównym inspektorem nadzoru budowlanego oraz głównym inspektorem sanitarnym. Pod względem wymagań weterynaryjnych stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły braku zarejestrowania działalności u powiatowego lekarza weterynarii, braku księgi identyfikacji i rejestracji zwierząt, podawania leków bez stałego nadzoru lekarza weterynarii oraz błędnego prowadzenia księgi leczenia zwierząt. Czy Agencja Rynku Rolnego skupuje półtusze z tych ferm? A może w nich są antybiotyki lub inne środki? Czy na to przeznaczamy budżetowe pieniądze? W materiale nie wspomina się ani słowem o tym, jakie konsekwencje wyciągnięto wobec właścicieli tych ferm. To jest porażające. Nie pierwszy raz zajmujemy się tym tematem. Cały czas otrzymujemy te same informacji. Dobrze się stało, że ktoś zawarł w tekście te właściwe dane, które dają jakiś obraz sytuacji. Przerażające jest to, że nad tymi obiektami nie ma żadnej kontroli weterynaryjnej. Po co przyjmujemy nowe ustawy, dostosowując nasze prawo do wymogów Unii Europejskiej? Jeśli Unia Europejska dowie się o tych praktykach, to nie będziemy mogli sprzedać na Wspólnym Rynku ani kilograma wieprzowiny czy przetworów. Wszystko przez to, że duży koncern popsuje nam opinię. Być może o to chodzi. Myślę, że w tej sprawie powinniśmy wystosować do rządu dezyderat. Ponadto należy zainteresować tymi faktami Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Niech odpowiednie organy zbadają, kto za tym wszystkim stoi. Podobne uwagi mam do nadzoru budowlanego. W tym przypadku przynajmniej rozebrano czternaście silosów ze zbożem, które zostały zbudowane bez pozwolenia. Chociaż nie rozumiem, jakie one stanowiły zagrożenie dla środowiska. Tymczasem nadzór budowlany nie zauważa nieprawidłowości związanych z usuwaniem ścieków. To jest tak, że jak ktoś zbuduje garaż przy willi, to mu każą go rozebrać, ale jak inna osoba zbuduje bez pozwolenia fabrykę, to ona będzie nadal funkcjonować. Myślę, że Komisja powinna się zająć tymi sprawami. Powinniśmy wyciągać wnioski z uzyskiwanych informacji.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AndrzejAumiller">Organizacje rolnicze, ale też okoliczna ludność sygnalizują nam liczne nieprawidłowości w funkcjonowaniu tych dużych ferm. Ludzie skarżą się na utrzymujący się w powietrzu ogromny odór. Mamy do czynienia ze skażeniem wód - ścieki wpływają do jezior. Do czego doprowadzimy Mazury czy Wielkopolskę, jeśli będziemy tolerować tego rodzaju działania? Wydaje mi się, że Agencja Nieruchomości Rolnych wydzierżawiała obiekty na określonych warunkach. Jeśli dzierżawca łamie wcześniejsze ustalenia, to należy mu wypowiedzieć umowę.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proponuję, abyśmy w dezyderacie zwrócili się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi o zajęcie stanowiska odnośnie do koncepcji rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce. Chodzi o działalność dużych ferm trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PiotrKrutul">Zgadzam się z opiniami panów posłów Andrzeja Aumillera i Wojciecha Mojzesowicza. Jaka jest perspektywa hodowli trzody chlewnej w Polsce? Co się stanie, gdy wejdzie w życie rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie minimalnych warunków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich? Ile gospodarstw rolnych nie spełni wymogów tego rozporządzenia? Ile gospodarstw rolnych zostanie zlikwidowanych z powodu niespełnienia wymogów ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia? Chodzi o konieczność budowy zbiorników na gnojowicę i płyt oborników. W jaki sposób rząd zamierza pomóc rolnikom w spełnieniu tych kryteriów? To jest poważny problem, ponieważ w budżecie państwa nie przewidziano na ten cel żadnych środków. Przypominam, że po 1 maja 2004 r. będą obowiązywały bardzo surowe normy dotyczące odprowadzania ścieków. Jeśli te przepisy będą egzekwowane, to 50% ferm w Polsce zostanie zamkniętych. W ustawie dotyczącej nawozów i nawożenia zapisano okres przejściowy do 2008 r. Dlaczego zatem w rozporządzeniu jest mowa o tym, że polski rolnik musi dostosować swoje obiekty inwentarskie do 1 maja 2004 lub do 2006 roku? To wszystko wiąże się z możliwością pozyskiwania pieniędzy z sektorowego Programu Operacyjnego lub z Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#RomualdAjchler">Kiedy Komisja rozpatrywała sprawę funkcjonowania dużych ferm trzody chlewnej dwa miesiące temu, ustaliliśmy, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz wszystkie inspekcje w ciągu miesiąca mają przeprowadzić drobiazgową kontrolę we wszystkich obiektach należących do firmy Smithfield Foods Inc. Z materiałów, które otrzymaliśmy, wynika, że kontrola wybranych ferm odbyła się w marcu tego roku, a nie po interwencji Komisji. Nie mam powodów, aby wierzyć, że sytuacja od marca zmieniła się na lepsze. Podczas poprzedniej kadencji Sejmu sądziliśmy, że jednym z instrumentów, który będzie wpływał na rozwój produkcji trzody chlewnej powinna być ustawa dotycząca nawozów i nawożenia, która zabraniałaby stosowania wyższej dawki azotu na hektar. To miał być główny instrument powstrzymujący rolników przed wylewaniem gnojowicy na polach. Zastanawialiśmy się także nad ustawą regulującą produkcję trzody chlewnej. Dwa miesiące temu zakończyliśmy obrady taką konkluzją, że Komisja otrzyma kompleksowe informacje o działalności dużych ferm trzody chlewnej, na podstawie których będzie mogła podjąć stosowne działania. Ministerstwo Infrastruktury miało sprawdzić, czy obiekty są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Jak wiadomo na zmianę użytkowania budynków trzeba posiadać stosowne zezwolenie. W Materiale, który otrzymaliśmy, czytamy, że jedna z firm została ukarana mandatem w wysokości 5 tys. zł. To są śmieszne kary. Uważam, że nie możemy przyjąć takiej informacji. Co z tego wynika? Jakie wyciągnięto wnioski? Żadne. Proponuję, aby Komisja podjęła ten temat ponownie za miesiąc. Musimy sobie z tym problemem poradzić. Jeżeli to nam się nie uda, to Komisja nie jest potrzebna. Wydaje mi się, że nie ma sensu kontynuować tej dyskusji. To nie przyniesie żadnych efektów. Uważam, że kontrole powinny być koordynowane i kompleksowe. Ponadto powinniśmy otrzymać informacje odnośnie do wydawania pozwoleń na budowę nowych tego typu obiektów. W tej kwestii główne decyzje podejmuje samorząd terytorialny. Trzeba się zastanowić, czy starosta powinien mieć takie uprawnienia. Być może te kompetencje powinny być władzom powiatu odebrane. Skoro samorząd nie potrafi wyegzekwować od podmiotów gospodarczych przestrzegania przepisów z zakresu ochrony środowiska czy prawa budowlanego, to w jaki sposób opanujemy te wszystkie kwestie, które wynikną po 1 maja 2004 roku? W jaki sposób uregulujemy na przykład kwestię stosowania mączki mięsno-kostnej jako nawozu mineralnego? Jaką mamy gwarancję, że rolnicy nie będą tego dosypywać do paszy? Jaką mamy gwarancję, że w polskim mięsie nie wykryje się pozostałości antybiotyków? Uważam, że nie powinniśmy tych spraw pozostawiać bez rozstrzygnięcia. Być może prezydium Komisji musi się zastanowić, jak skierować działania, aby te problemy rozwiązać. Może należy wrócić do koncepcji stworzenia ustawy dotyczącej produkcji trzody chlewnej. Tu nie chodzi o ograniczenie produkcji, ponieważ takich regulacji nie możemy wprowadzić. Chodzi o to, aby zawrzeć w tej ustawie wszystko, co się wiąże z hodowlą. Wtedy każdy będzie wiedział, jakie warunki trzeba spełnić. Nie wiem, czy problem dotyczy tylko dużych ferm trzody chlewnej. W miarę poprawy koniunktury i zwyżki cen na rynku znajdują się doraźni producenci, którzy nie przestrzegają żadnych przepisów.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#RomualdAjchler">A zatem proponuję, aby tą sprawą zajęło się prezydium Komisji. Zastanowimy się, w jaki sposób rozwiązać problem wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechMojzesowicz">Z dyskusji wynika, że posłowie nie są zadowoleni z informacji przedstawionych przez poszczególne resorty. Wrócimy jeszcze do tego tematu, dlatego proszę, aby kolejne wypowiedzi były krótsze.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WojciechZarzycki">Wyraźnie widać, że w Polsce nie ma bilansu produkcji trzody chlewnej. Dopuszczono do tego, że wielkie firmy prowadzą hodowlę niezgodną z przepisami prawa. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Środowiska czytamy, że w przypadku fermy w Żabinie prawo nie jest respektowane, a wojewódzki inspektor ochrony środowiska skierował do sądu grodzkiego wniosek o ukaranie właściciela tej fermy. Jakie konsekwencje poniósł właściciel tej fermy? Przecież taka produkcja powinna zostać przerwana. Jaka będzie sytuacja po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej? Wszyscy wiemy, jakie tam są stawiane wymogi. Wyraźnie widać, że zachodnie koncerny zakłócają osiągnięcie dochodowości przez gospodarstwa polskich rolników. Czy wszystkie fermy przedsiębiorstwa Smithfield Foods Inc. mają do dyspozycji odpowiedni obszar ziemi? Czy we wszystkich tych przypadkach będzie można zastosować przelicznik używany w Unii Europejskiej, związany z obsadą zwierząt na jeden hektar przeliczeniowy? Poseł Romuald Ajchler stwierdził, że nie możemy ograniczać możliwości produkcji trzody chlewnej przez duże fermy. Uważam, że minister rolnictwa i rozwoju wsi powinien to robić. W przeciwnym wypadku mały producent, funkcjonujący zgodnie z przepisami z zakresu ochrony środowiska, nigdy nie będzie w stanie przetrwać na rynku. We wszystkich przypadkach, gdzie nie są przestrzegane przepisy, powinno się podejmować decyzje o wstrzymaniu produkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KrzysztofArdanowski">Dziękuję, że Komisja kolejny raz zajmuje się tym tematem. Wydaje się, że nie ma już czasu na uregulowanie kwestii działalności dużych ferm trzody chlewnej. Te firmy robią wszystko, co możliwe, aby zaistnieć przed dniem akcesji. Wszyscy wiemy, jak surowe są przepisy w Unii Europejskiej dotyczące koncentracji produkcji trzody chlewnej. Dlatego te firmy chcą wejść do Unii Europejskiej na zasadzie praw nabytych. Taki sam zabieg zastosowały firmy amerykańskie w Hiszpanii. Z punktu widzenia interesów polskiego rolnictwa nie ma uzasadnienia dla tworzenia tak dużych ferm trzody chlewnej. W Polsce nie brakuje trzody, brakuje natomiast pracy i dochodów gospodarstw, które specjalizują się w produkcji trzody chlewnej. Przypominam, że przez wiele lat funkcjonował kredyt branżowy, z którego skorzystało kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw. W tej chwili w ramach działania drugiego programu SAPARD można otrzymać środki dla gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody chlewnej. W związku z tym nie ma powodów do tworzenia ferm z dużą koncentracją produkcji. Kiedyś firma Daewoo planowała uruchomienie niedaleko Elbląga tak dużej fermy, że produkcja z tego obiektu wyeliminowała wszystkich pozostałych hodowców z tego regionu. Oczywiście konieczne jest racjonalne zwiększanie produkcji w gospodarstwach. Być może powinna to uregulować specjalna ustawa. Trzeba zdecydować, co jest uznawane w tym kraju za dużą fermę. Przypominam, że opłacalność osiąga w tej chwili gospodarstwo, które utrzymuje około 2–3 tys. tuczników. Wydaje mi się, że państwo dysponuje odpowiednimi narzędziami do kontroli dużych ferm. Problem polega na tym, że nie wszyscy chcą z tych instrumentów skorzystać. Powstaje pytanie, czy samorządy terytorialne potrafią i chcą egzekwować prawo? Jeśli tak nie jest, to być może należy te kompetencje przesunąć do administracji zespolonej. W obecnej sytuacji rynkowej część rolników zgadza się na chów nakładczy. To zjawisko jest trudne do wyeliminowania, ponieważ rolnik próbuje się uratować przed upadkiem. Trzeba się zastanowić, czy nie trzeba podjąć jakichś szczególnych działań dla ratowania kondycji dzierżawców obiektów hodowlanych. Chodzi o to, aby oni nie byli zmuszeni do zawierania umów na chów nakładczy. Skoro przedstawiciele rządu nie odpowiedzieli na wszystkie pytania posłów, to być może należy poprosić Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wyjaśnienie tych wszystkich kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Na wyjazdowym posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska burmistrz jednej z gmin nie widział zagrożenia w tym, że na jego terenie powstają trzy laguny na ścieki, z czego jedna o powierzchni 13 tys. m3. Obiekt ma utrzymywać 6 tys. macior. W materiale opracowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest napisane, że w tej fermie utrzymywanych jest 671 sztuk. W tej chwili jest tam 1300 sztuk. Ilość trzody sukcesywnie się tam powiększa. Dzwoniłem w tej sprawie do powiatowego lekarza weterynarii, który stwierdził, że nie udziela w tej sprawie informacji. Pytałem, czy wydał zezwolenie na przywóz takiej ilości macior. Ludzie na tym terenie są przerażeni tym, co się tam dzieje. Ferma w Bykowie ma tylko 220 ha, a około 620 ha dzierżawi. Jeżeli się potwierdzi, że tam stanie 6 tys. macior, to ferma powinna dysponować powierzchnią 3 tys. ha. Związki zawodowe oraz Warmińsko-Mazurska Izba Rolnicza powiadomiły prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Wojewódzki inspektor ochrony środowiska sam wpadł w bagno i dzisiaj jest z nim problem. Czy on w tej sytuacji jest w stanie wykonywać swoje obowiązki? Mam przed sobą artykuł prasowy, w którym można przeczytać, że pan Różański sam popadł w konflikt z prawem. Jak taki człowiek ma dbać o przestrzeganie prawa? Chciałbym się jeszcze wypowiedzieć w sprawie działalności Agencji Nieruchomości Rolnych. Jeśli rolnik ubiega się o ziemię lub zabudowania gospodarskie, to ich nie otrzyma. Inaczej jest traktowana spółka, która dostanie wszystko, co chce. Otrzymuję wiele listów od rolników, którym Agencja nie chce wydzierżawić bądź sprzedać ziemi. Na czyją rzecz działa Agencja? Na rzecz biznesmenów z Warszawy, czy też na rzecz rolników i środowisk wiejskich?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AntoniMężydło">Myślę, że wszyscy znamy problem. On się pojawia od dłuższego czasu na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale nie wiemy, jak go rozwiązać. Rolnicy proszą mnie, abyśmy zapobiegli powstawaniu coraz większej ilości ferm wielkoprzemysłowych. Nie może być jednak tak, że podchodzimy do tego problemu na zasadzie sprawozdawczości. Z takiej dyskusji nic nie wynika. Uważam, że najpierw trzeba postawić diagnozę. Aby postawić dobrą diagnozę, trzeba przedstawić historię rozwoju ferm przemysłowej produkcji trzody chlewnej. Musimy tutaj zastosować jakąś metodologię. Nie można poprzestać na doraźnych działaniach. Należy określić, kiedy nastąpił największy rozwój tych ferm i jakie okoliczności sprzyjały temu zjawisku. Później musimy spróbować przygotować prognozę rozwoju tych ferm w obecnym stanie prawnym. To też jest dosyć istotne. Musimy wiedzieć, co nam grozi. To może wywołać naprawdę trudną sytuację społeczno-polityczną. Rząd musi określić model rolnictwa. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie może się uchylać od tego obowiązku twierdząc, że takiego modelu nie ma. Musimy wiedzieć, do czego należy dążyć. To oczywiście należy skoordynować z prawem Unii Europejskiej. Jeśli tam ma być zmodyfikowany system dopłat, to powinno to mieć wpływ na określenie modelu polskich tuczarni. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno wypracować rozwiązania prawne, które doprowadzą do realizacji założeń. To nie mogą być tylko nowelizacje ustaw związanych z ochroną środowiska czy prawem budowlanym. Być może trzeba sięgnąć po rozwiązania w sferze prawa dotyczącego samorządu terytorialnego. Trzeba zrobić wszystko, aby doprowadzić do takiego stanu, jaki chcemy osiągnąć. Jednocześnie można przeanalizować proces rozwoju tej produkcji w Hiszpanii. Trzeba zbadać, jakie błędy popełnili Hiszpanie, że duże koncerny wpisały się do ich modelu rolnictwa. Powinniśmy z tym w Polsce walczyć. W tym kontekście trzeba zwrócić uwagę na praktykę stosowaną przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Chodzi o przesunięcia terminów realizacji zobowiązań rolników wobec Agencji. Wiemy, że zadłużenie wszystkich dzierżawców sięga kwoty 1 mld zł. To jest olbrzymi problem. W tym roku nastąpiła jednak klęska suszy i rolnicy mają problem z uregulowaniem czynszów dzierżawnych. Tymczasem Agencja bezwzględnie egzekwuje te opłaty. Rolnicy mają siedem dni na wniesienie opłat, a jeśli nie mogą tego zrobić w terminie, sprawy są kierowane do sądu.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CzesławPogoda">Dzisiaj mówimy o rozstrzygnięciach fundamentalnych. W Polsce mówiliśmy o tym już w latach dziewięćdziesiątych, kiedy dyskutowaliśmy o hiper - i supermarketach. To jest ten sam problem. Dzisiaj nasza indolencja jest tak głęboka, że nic w tej kwestii nie zrobimy. Tymczasem są to sprawy fundamentalne. Jeszcze jest czas. Jeśli nie podejmiemy decyzji, to nie uda się już nic zrobić. Zgodnie z przepisami dotyczącymi zagospodarowania przestrzennego, hipermarket nie może zajmować większej powierzchni niż 2 tys. m2 bez opinii o wpływie na środowisko. Rzeczywiście powierzchnia sprzedaży nie będzie większa, ale firmy wokół tworzą galerie handlowe liczące po 5 tys. m2. W ten sposób omija się przepisy prawa. Ponad 80% sprzedaży ziemi pod supermarkety odbyło się z naruszeniem prawa. Czy ktoś z tego wyciągnął wnioski? Posłowie, którzy tworzą prawo, nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków. Przyjęliśmy ustawę o ustroju rolnym. Dzisiaj wszystkie akty notarialne są zawierane warunkowo. Notariusze oczekują na rozwiązania prawne, ponieważ ustawa jest skonstruowana wadliwie. Sami stwarzamy sobie problemy. Jeszcze raz powtarzam, że dzisiaj stoimy przed wyborem o fundamentalnym znaczeniu. Albo będziemy tolerować zjawisko dużych ferm tak jak tolerujemy łamanie prawa przez hipermarkety, albo zaczniemy działać. Pytałem przedstawicielkę koncernu francuskiego, który buduje w Polsce najwięcej hipermarketów, czy we Francji możliwe jest zbudowanie tak dużego obiektu w mieście poniżej 100 tys. mieszkańców. Powiedziała mi, że to nie jest możliwe, ponieważ tam funkcjonują odpowiednie rozwiązania prawne. Takie centra powstają kilkanaście kilometrów od dużych miast. Podobne rozwiązania musimy przyjąć w przypadku przemysłowej hodowli trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#RomanSass">Sądzę, że dzisiejszy problem można rozpatrywać w trzech aspektach. Myślę tutaj o ochronie środowiska, sytuacji na rynku żywca wieprzowego i dochodach rolników oraz jakości surowca i bezpieczeństwie żywności. O każdym z tych elementów można wiele mówić. Trzeba mieć jednak świadomość, że w przypadku trzody chlewnej wraz ze wzrostem produkcji mamy do czynienia z koncentracją produkcji. Taki proces występuje w krajach wysoko-rozwiniętych, a także w Polsce. Powstaje pytanie, gdzie jest granica, powyżej której nie należy iść, ponieważ jest to sprzeczne z naszym interesem. Spójrzmy na ten problem z punktu widzenia dochodów rolników. W momencie gdy ceny żywca oscylowały wokół 3,40–3,50 zł za kg, skala produkcji gwarantująca dochód na poziomie 80% dochodu parytetowego wynosiła 600 tuczników rocznie w gospodarstwie około 20-hektarowym. Czym innym jest gospodarstwo, gdzie jest wyraźny związek ziemi z produkcją zwierzęcą, a czym innym przemysłowa technologia produkcji, gdzie te relacje są zachwiane. Dlatego sądzę, że propozycje zmian legislacyjnych, o których tutaj mówiono, są absolutnie na miejscu i należy o nich dyskutować. Wydaje mi się, że o tym problemie powinny dyskutować wszelkiego rodzaju związki producentów oraz izby rolnicze. Trzeba bowiem ustalić graniczną wielkość pożądanego gospodarstwa zajmującego się hodowlą trzody chlewnej. To jest strategiczna kwestia, jaka ma być ta granica. Można przyjąć wskaźniki stosowania czystego azotu na hektar, ale można też wprowadzić ograniczenia w wielkości produkcji. Pamiętajmy jednak, że te same ograniczenia będą obowiązywały wszystkich tak samo. Jeżeli gospodarstwo produkuje tysiąc sztuk tuczników rocznie, a posiada około 20 ha ziemi, to istnieje obawa, że zgodnie z ustawą dotyczącą nawozów i nawożenia przekroczy dopuszczalną skalę hodowli. Czym innym jest przecież skala produkcji przemysłowej. Trzeba zatem rozważyć, jaki ma być tutaj punkt odniesienia. Przy obecnej wielkości obszarowej gospodarstw może być tak, że średnie gospodarstwa w Polsce mogą przekraczać normy. W Polsce ukształtował się taki model rolnictwa, że najwięcej produkuje się zboża i trzody chlewnej. Taki jest skutek przemian lat dziewięćdziesiątych. Działania dużych ferm rujnują oba rynki, obniżając dochodowość rolników. Przy obecnej kondycji ekonomicznej rolników trzeba podejmować takie decyzje, aby rolnicy mogli konkurować na Wspólnym Rynku. Trzoda chlewna jest produktem newralgicznym. W Wielkopolsce lub na Kujawach i Pomorzu 60% dochodu pochodzi ze sprzedaży trzody chlewnej. Załamania rynku bardzo odbijają się na sytuacji dochodowej tych producentów. Dlatego istnieje potrzeba podjęcia skutecznych działań, łącznie z pewnym ograniczeniem swobody gospodarczej. Zgadzam się z posłem Czesławem Pogodą, że rozwój dużych ferm trzody chlewnej przypomina do złudzenia ekspansję hiper i supermarketów. Ten problem wymknął się spod kontroli. To samo może się powtórzyć w przypadku dużych ferm trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#RyszardNapierała">Dyskusja na temat wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej toczy się od dłuższego czasu, ale nie przynosi żadnych efektów. Przypomina mi się przysłowie: psy szczekają, a karawana idzie dalej. Jak długo nie uregulujemy tych kwestii, tak długo nie będzie spokoju społecznego nie tylko w środowiskach wiejskich. To nie tylko rolnicy są dotknięci skutkami przemysłowej hodowli zwierząt. Mam przed sobą artykuł, który ukazał się w prasie w ubiegłym tygodniu. Jest tam mowa o skażeniu azotanami gleby wokół fermy w Więckowicach prowadzonych przez znaną nam firmę. Jest wiele innych przykładów, które wskazują na to, że na terenach położonych wokół tej fermy nie można normalnie żyć. Mam pytanie do pana ministra Józefa Pilarczyka. Czy możliwe jest, że hodowla trzody chlewnej w wyżej wymienionym obiekcie odbywa się przy złamaniu przepisów dotyczących modyfikacji genetycznych? Czy ktokolwiek zadał sobie trud, aby sprawdzić, jaką tam się stosuje technikę żywienia zwierząt? Przypominam państwu, że wyprodukowana na tej fermie wieprzowina również trafia na polski rynek. Ponadto zgadzam się z opinią, że rozwój wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej to jest podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Z jednej strony wydajemy ogromne środki na interwencję na rynku półtusz, nie wiedząc, jak zagospodarować nadwyżkę produkcji, z drugiej strony wydajemy pozwolenia na budowę nowych obiektów. Ferma trzody chlewnej w Więckowicach produkuje rocznie tyle żywca, że rolnicy w dwóch gminach musieliby zrezygnować z hodowli świń. Proszę sobie uzmysłowić, jaka to jest skala produkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#EdwardŁawniczak">Chciałbym podziękować za zaproszenie na posiedzenie Komisji. Chciałbym powiedzieć, że codziennie mamy do czynienia z problemami, które są tutaj omawiane. Pan Ryszard Napierała mieszka cztery kilometry od Więckowic. Ja też przejeżdżam przez tę miejscowość. To jest prawdziwy horror. Państwo nie wiecie, co się tam dzieje. Statystycznie te fermy nie produkują dużej ilości tuczników, ale tam jest olbrzymia rotacja. Przecież tam cykl hodowlany trwa 2,5 miesiąca. Proszę policzyć, jaką to daje produkcję w skali roku. Zakłady mięsne w Szczecinie przejął koncern Smithfield Foods Inc. Podobnie się stało z zakładami mięsnymi w Starachowicach. Tam trafia żywiec z dużych ferm. Naszych tuczników nikt nie chce kupić nawet po 2,70 zł za kg. Jeżeli tak im zależy na produkcji żywca, niech wysyłają półtusze do Stanów Zjednoczonych. Po co produkować takie ilości wieprzowiny w Polsce. Jeśli rząd nie podejmie działań w tym względzie, to za rok lub półtora roku nas już nie będzie. Koncern amerykański zakłada wzrost produkcji do poziomu 5–6 mln sztuk. Dzisiaj w Polsce produkuje się 17 mln sztuk. Jak to się ma do 700 tys. gospodarstw, które produkują trzodę chlewną. Przecież pieniądze przeznaczane na interwencyjny skup wieprzowiny trafiają do kieszeni Amerykanów. Myślę, że Sejm powinien jak najszybciej zająć się tą sprawą. Niestety, nie wszystkie media są naszymi sprzymierzeńcami w tej kwestii. Nie wszyscy dostrzegają problem. A przecież mięso genetycznie modyfikowanych zwierząt trafia na polski rynek. Unia Europejska zabroniła sprzedaży takiej żywności. W Polsce tego nie zakazano. Ponad 50% antybiotyków wytwarzanych w Stanach Zjednoczonych trafia do pasz przeznaczonych dla trzody chlewnej. Czy to nie jest oczywisty sygnał dla nas?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jak już powiedziałem, Komisja zajmie się tą tematyką ponownie. Oczekujemy, że tym razem odpowiednie resorty dobrze się przygotują i nie poprzestaną na przekazaniu nam informacji. Chcemy, aby rząd przygotował strategię rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce. Od Ministerstwa Środowiska natomiast oczekujemy skuteczniejszych działań. Jestem producentem trzody chlewnej. Kiedy wykryto chorobę w hodowli wstrzymano produkcję w moim gospodarstwie na miesiąc. Dopiero po leczeniu zwierząt i odpowiednich badaniach, mogłem uruchomić produkcję i wrócić na rynek. Tymczasem w dużych fermach nikt nie ponosi odpowiedzialności za niedociągnięcia czy uchybienia. Od rolników indywidualnych łatwo jest egzekwować wykonywanie zaleceń, natomiast nikt nie odważy się zagrozić wielkiemu koncernowi. Poseł Mieczysław Aszkiełowicz stwierdził, że powiatowy lekarz weterynarii nie chciał udzielić mu informacji. Myślę, że taki lekarz nie powinien pełnić tej funkcji. Jeśli rolnik zbuduje coś bez zezwolenia, to nakazuje się rozbiórkę obiektu. Na terenie dużych ferm właściciele robią, co chcą. Słuszne są państwa uwagi dotyczące działalności Agencji Nieruchomości Rolnych. W moim regionie od dziewięciu lat jednemu z rolników przedłuża się dzierżawę, zamiast sprzedać mu ziemię. A zatem dzieją się skandaliczne rzeczy. Musimy mieć wypracowany model produkcji trzody chlewnej. W Polsce nie ma potrzeby koncentracji produkcji. To nie znaczy, że ktoś nie może produkować 2 tys. sztuk trzody chlewnej. Jednak fermy na dziesięć i więcej tysięcy sztuk tuczników są tutaj całkowicie zbędne. To jest zbędne z punktu widzenia gospodarki, ochrony środowiska i rolnictwa. Komisja zajmowała się tym tematem wiele razy. Nakłaniamy Agencję Rynku Rolnego do interweniowania na rynku żywca wieprzowego. Chcemy zmienić sytuację ekonomiczną polskiego rolnictwa. Poruszałem już problem interwencyjnego skupu półtusz. W przypadku skupu zboża, producent nie może w ramach interwencji skupić własnego zboża. Tymczasem duże koncerny posiadające fermy i ubojnie, kupują własną produkcję. W tej sytuacji interwencja Agencji nie przynosi efektów. Tego tolerować nie można. Musimy dbać o interes państwa, a w jego interesie leży uregulowanie produkcji trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#GabrielaMasłowska">Komisja musi być po prostu bardziej skuteczna. Tymczasem od roku omawiamy ten sam problem i tkwimy w tym samym miejscu. Myślę, że nie wystarczy oczekiwać od Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wypracowania strategii rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce. Sądzę, że Komisja może mieć wpływ na tworzenie tej strategii poprzez przygotowanie odpowiednich projektów ustaw. Komisja może przecież wystąpić z inicjatywą ustawodawczą. Możemy też zgłosić chęć nowelizowania już istniejących aktów prawnych. Powinniśmy zrobić wszystko, aby ten proceder powstrzymać. Czy można liczyć na państwa poparcie w tej kwestii?</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zastąpi rządu w prowadzeniu polityki rolnej. Komisja może jedynie uzgodnić z rządem pewne działania. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pani przygotowała projekt ustawy. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to jest długa droga. Dzisiaj potrzebujemy skutecznych działań. Nie chciałbym, aby wyglądało na to, że mamy tylko pretensję do innych, a sami nie chcemy rozwiązywać problemów. Rozpatrzymy każdą propozycję Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jeśli to będzie dobre rozwiązanie, na pewno zyska nasze poparcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym się odnieść do wypowiedzi posłanki Gabrieli Masłowskiej. Przyznaję, że nie jestem w stanie przygotować projektu ustawy regulującej produkcję trzody chlewnej w Polsce. Po prostu nie potrafię tego zrobić. Myślę, że to się nie uda nikomu z członków Komisji. Rząd skierował do Komisji dobrze przygotowany projekt ustawy dotyczący dopłat powierzchniowych. Ten projekt został popsuty na posiedzeniu Komisji. To jest podstawowy argument. Potem zawsze pojawiają się kontrowersje wokół zgodności przyjmowanych przez nas rozwiązań z prawem Unii Europejskiej. Podobnie było z ustawą o ustroju rolnym. To był dobry projekt, ale posłowie przesadzili z rozwiązaniami mającymi zagwarantować pełną kontrolę nad obrotem ziemią. W związku z tym Agencja Nieruchomości Rolnych otrzymuje teraz tysiące warunkowych aktów notarialnych. Jeśli zatem posłanka Gabriela Masłowska czuje się na siłach przygotować akt prawny regulujący produkcję trzody chlewnej w Polsce, to oferuję swoją pomoc. Jestem jednak sceptyczny, jeśli chodzi o wyniki naszej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Problem, który dzisiaj próbujemy rozwiązać, ma swoje źródła jeszcze w 1998 r. Gdyby wówczas nie sprzedano Animexu, to nie byłoby problemu. Ta firma eliminuje indywidualnych producentów trzody chlewnej. Na dodatek Agencja Rynku Rolnego dopłaca do najpierw do skupu, a potem jeszcze do eksportu tego mięsa. Łatwo obliczyć, że firma uzyskuje 5,30 zł za kg wieprzowiny. Gdyby rolnik otrzymywał dzisiaj 4 zł za kg, to gotowe produkty w sklepie na pewno nie byłyby droższe.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#CzesławPogoda">Jak już powiedziałem, sami sobie stwarzamy problemy. Przykładem jest tutaj decyzja o upłynnieniu zapasów mięsa wieprzowego poprzez program pomocy żywnościowej. Mięso zostało przeznaczone do produkcji konserw, ale szynki i schaby trafiły na rynek. Dlatego schab można kupić poniżej racjonalnych kosztów wytwarzania. Myślę, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powinna sprawdzić firmy, które wygrały przetargi. To jest też wina Komisji, ponieważ chcieliśmy, aby poprzez zmniejszenie zapasów rolnicy uzyskali korzystniejsze ceny skupu. Rezerwy mięsa zostały upłynnione, ale czy na pewno zostały tak wykorzystane, jak zakładaliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym przypomnieć, że wyjaśnieniem tych kwestii zajmuje się podkomisja nadzwyczajna. Bardzo proszę przedstawicieli rządu o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JózefPilarczyk">Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie jest w stanie przygotować rozwiązań prawnych, które uregulowałyby kwestię produkcji trzody chlewnej. Ubolewam, że w trakcie tej długiej dyskusji nie zgłoszono żadnych oczekiwań. Po raz kolejny dyskutujemy, ale nie usłyszałem, jaka państwa zdaniem jest optymalna wielkość gospodarstwa produkującego trzodę chlewną. Państwo oczekujecie, że minister rolnictwa i rozwoju wsi ustanowi normę dla całej Polski. To nie jest możliwe. Każdy przypadek jest inny i trzeba go rozpatrywać osobno. W każdym przypadku powinna być podejmowana decyzja w regionie, a nie w Warszawie. W województwie opolskim są dwie duże fermy trzody chlewnej. Jedna z nich w Zalesiu utrzymuje 26 tys. sztuk trzody chlewnej. To jest jedyna firma w gminie, w której bezrobocie sięga 30%. Firma zatrudnia 120 osób i osiąga najlepsze wyniki ekonomiczne w kraju. To jest spółka Skarbu Państwa. Powstaje pytanie, czy minister rolnictwa i rozwoju wsi ma ustanowić normy, na mocy których ta ferma zostanie zamknięta. Podobne pytanie można zadać odnośnie Instytutu Zootechniki i Zakładu Doświadczalnego w Pawłowicach, gdzie utrzymuje się 10.680 sztuk trzody chlewnej. Nie da się tych kwestii uregulować jednym przepisem w skali kraju. Dlatego uważamy, że w każdym województwie opinię o powstawaniu takich obiektów powinien wydawać samorząd województwa przy udziale samorządu rolniczego. W tej chwili mówimy o trzodzie chlewnej, ale za chwilę przejdziemy do bydła. W Polsce są obory na tysiąc sztuk krów. Takie obiekty są w posiadaniu spółek Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#RomualdAjchler">Tak, ale te spółki mają wokół tych obiektów odpowiednią ilość gruntów. Mówimy o firmach, które wywożą gnojowicę na chłopskie pola i zatruwają środowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JózefPilarczyk">Przyjmijmy, że wiem, co mówię. To nie jest tak, że Polsce funkcjonują tylko fermy tuczu przemysłowego, których właściciele łamią przepisy z zakresu ochrony środowiska czy prawa budowlanego. Ktoś przysłuchujący się tej dyskusji mógłby wysnuć następujący wniosek: trzeba zamknąć te fermy. Agencja Nieruchomości Rolnych ciągle jeszcze dysponuje ponad stoma obiektami, które bądź są wydzierżawione bądź stoją puste. Obojętnie kto te obiekty kupi, można w nich utrzymywać po około 1,5 tys. sztuk trzody chlewnej. Chciałbym, aby Komisja wypowiedziała się w kwestii zagospodarowania tych obiektów. Czy Agencja powinna ten majątek zlikwidować? Agencja do Zasobu przejęła 202 takie obiekty. Agencja musi gospodarować tym majątkiem według zasad zapisanych w ustawie dotyczącej jej działalności. Jeśli Komisja podejmie dzisiaj decyzję, że nie należy zagospodarowywać tych obiektów, to można to jeszcze przeprowadzić. Ale Agencja musi to wyraźnie usłyszeć. Dzisiaj Agencja ma obowiązek, gospodarując tym majątkiem, spożytkować go jak najlepiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WojciechMojzesowicz">Za chwilę wywoła pan wielką burzę.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym dokończyć wystąpienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zwracam tylko uwagę na konsekwencje pańskiej wypowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym dokończyć wystąpienie. Informuję państwa, że nie na tym polega problem. Mówiliście państwo, że rząd lub minister rolnictwa i rozwoju wsi toleruje ekspansję koncernów zajmujących się wielkoprzemysłowym tuczem trzody chlewnej. Trzeba się wyrażać jasno. Czy rząd ma zamykać już istniejące fermy? Ta produkcja odbywa się w obiektach, które zostały wybudowane w latach siedemdziesiątych, a które funkcjonują do dzisiaj. Część z nich należy do Skarbu Państwa. Pozostałe zostały sprywatyzowane. W dwudziestu jeden przypadkach tym majątkiem gospodarują podmioty z kapitałem zagranicznym. W związku z tym to jest prawdziwy problem. Proszę zauważyć, jakie jest geograficzne rozłożenie tych ferm i z czego ono wynika. To się wiąże z polityką realizowaną przed 1989 rokiem. W niektórych przypadkach ta polityka jest realizowana do dzisiaj. Nie znam przypadku, że w Polsce wybudowano od podstaw nową fermę tuczu przemysłowego. Być może nie mam wszystkich informacji. A zatem to nie jest prawda, że wspieramy rozwój przemysłowego tuczu trzody chlewnej. Rząd wspiera i finansuje rozwój gospodarstw rodzinnych. To są gospodarstwa, w których tworzy się miejsca pracy dla członków rodzin. Natomiast pozostał pewien majątek, z którym trzeba coś zrobić. Będę wdzięczny, jeśli w kwestii tego majątku Komisja wyrazi swój pogląd. To będzie wskazówka dla Agencji Nieruchomości Rolnych, w jaki sposób ma gospodarować powierzonym jej mieniem. Oczywiście można przygotować odpowiednią ustawę regulującą kwestie produkcji trzody chlewnej. Dzisiaj polityka państwa jest taka, że stosowane są przepisy z zakresu ochrony środowiska, nawozów i nawożenia oraz weterynaryjne. Trzeba je tylko respektować. Czy sposób egzekwowania prawa w Polsce jest doskonały? Zapewne nie. Jeżeli główny inspektor ochrony środowiska mówi, że nie odnosi skutku kilkakrotne nakładanie mandatu w wysokości 5 tys. zł, to trzeba się zastanowić, czy nie należy zmienić prawa, aby zmusić podmiot do zaprzestania produkcji lub wykonywania zaleceń inspekcji. Proszę zatem o to, aby Komisja wyraziła swoją opinię odnośnie do modelowego gospodarstwa produkującego trzodę chlewną. Trudno mi powiedzieć, czy takie gospodarstwo powinno produkować 1,5 czy 2 tys. sztuk trzody chlewnej. Moim zdaniem każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Nie można przyjmować jednej normy dla całego kraju. Dlatego problemem powinien się zająć w powiecie nadzór budowlany i powiatowy lekarz weterynarii, a w województwie Inspekcja Ochrony Środowiska. Te służby powinny egzekwować przestrzeganie przepisów. Jeśli inspekcje nie dysponują odpowiednimi instrumentami, aby egzekwować przepisy, to trzeba zmienić prawo w tym zakresie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#RomualdAjchler">Słuchając wypowiedzi ministra Józefa Pilarczyka odniosłem wrażenie, że wszystko jest dobrze, a Komisja zawraca komuś głowę. Od roku poruszamy ten problem. Pamiętam, że pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się jeszcze za czasów ministra Jarosława Kalinowskiego. Wtedy zwróciłem uwagę, że być może warto przygotować ustawę dotyczącą produkcji trzody chlewnej i ograniczyć produkcję do określonej ilości sztuk na 100 ha użytków rolnych. Powiedziano mi wówczas, że istnieje ustawa dotycząca nawożenia, która rozwiązuje problem. Tymczasem problem pozostał nierozwiązany. Pan minister Józef Pilarczyk mówił o niezagospodarowanym majątku. Przypominam, że w przemyśle ziemniaczanym wykorzystujemy tylko 50% majątku. Nie możemy w pełni go wykorzystać, ponieważ nie ma zbytu. Podobnie jest, jeśli chodzi o drób. Sam pan kiedyś informował Komisję, że tylko 50% kurników prowadzi produkcję. Dlaczego zatem rozwijamy produkcję trzody chlewnej i potem wydajemy publiczne środki na interwencję na rynku żywca wieprzowego? Przyznam, że tego nie rozumiem. Uważam, że polityka w zakresie produkcji trzody chlewnej powinna być starannie przemyślana. Rząd powinien przedstawić koncepcję rozwiązania tego problemu. Sądzę, że nie uda się nam wyjaśnić tych kwestii podczas tego posiedzenia. Powinniśmy zaprosić przedstawicieli rządu na spotkanie z prezydium Komisji. Wtedy poprosimy o przedstawienie koncepcji rozwiązania tych problemów. Innego wyjścia nie widzę.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Jeszcze raz powtarzam, że rolnicy chcący produkować trzodę chlewną mogą otrzymać pomoc w ramach programu SAPARD. Natomiast niekontrolowana produkcja w dużych fermach nie daje szans rolnikowi na rozwinięcie produkcji i wykorzystanie środków pomocowych. Pan minister Józef Pilarczyk mówił, że nie zna przypadków, w których wybudowano by nowy obiekt od podstaw. Chciałbym pana poinformować, że w Gołdapi firma Smithfield Foods Inc. wystąpiła o pozwolenie na budowę pięciu nowych obiektów. Tylko dzięki działaniom izby rolniczej i związków zawodowych udało się zablokować tę inwestycję. Niestety burmistrz był zachwycony perspektywą budowy tych ferm. Nie było istotne, że tamtejsze sanatorium straciłoby rację bytu. Jeśli chodzi o fermę w Bykowie, to na tych terenach byli pracownicy państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolnej uzyskali tam po 15 lub 20 ha i teraz chcieliby dokupić nieco więcej ziemi. Niestety dyrektor oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych nie sprzedaje im tych gruntów, twierdząc, że te osoby straciły status pracowników pegeerów. Dlaczego Agencja nie chce sprzedać im ziemi? Można było rozdzielić tych 220 ha pomiędzy rolników. Niestety, Agencja zmierza w kierunku tworzenia latyfundiów. Jeśli ktoś ma 9 tys. ha, to sprzedaje mu się następne 3 tys. ha. W jakim kierunku zmierzamy?</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#AntoniMężydło">Myślę, że pan minister Józef Pilarczyk nie docenia swojej roli. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie jest tylko od tego, aby oceniać efektywność ekonomiczną produkcji. Ministerstwo powinno się także zajmować rozwiązywaniem problemów społecznych związanych z rolnictwem i wsią. Była tu już mowa o tym, że w 50% kurników nie prowadzi się produkcji, ale to nikomu nie przeszkadza. Potencjał produkcyjny polskiego rolnictwa jest 2,5-krotnie większy niż obecna produkcja. Według ekspertów jesteśmy w stanie wyprodukować tyle żywności, że można by wyżywić 100 mln osób. Nie można stawiać zarzutu Komisji, że nie przedstawia prostych recept. Jeżeli problem można by było rozwiązać w prosty sposób, to zapewne byśmy panu powiedzieli, jak to zrobić. Uważamy, że to jest trudne. Nie sądzę, że te kwestie można uregulować przy pomocy jednej ustawy. Mówiłem o tym, że być może trzeba zmienić przepisy z zakresu ochrony środowiska, prawa budowlanego, ale także samorządu terytorialnego. Chodzi o to, aby istniały pewne mechanizmy korygowania decyzji samorządu. Jeśli społeczność lokalna będzie chciała zablokować powstanie fermy na danym terenie, to taka inwestycja nie zostanie zrealizowana. Już dzisiaj zdecydowana postawa lokalnej społeczności może wpłynąć na decyzję władz i zablokować budowę dużej fermy tuczu przemysłowego. Nikt nie powiedział, że uregulowanie tych spraw jest proste. Mówimy o tym, że to jest palący i bardzo drażliwy problem. Jednak to w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracują fachowcy, którzy są w stanie wypracować odpowiednie dla Polski rozwiązania. Uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie przygotowało nawet odpowiednich materiałów do dzisiejszej dyskusji. To co zostało nam tutaj przedstawione to jest sprawozdawczość. Musimy ustalić przyczyny. Powinniśmy dążyć do takiego modelu rolnictwa, jakie mamy dzisiaj w Polsce. Oczywiście ten model został wypracowany na drodze praktyki, a nie przez koncepcje teoretyczne, ale rolnicy potrafią się dostosować do nowych warunków. Nie wszędzie trzeba intensyfikować produkcję. W niektórych regionach produkuje się mniej intensywnie. Powinny istnieć mechanizmy zapobiegania temu nagannemu zjawisku, jakim jest chów przemysłowy trzody chlewnej. Takie mechanizmy muszą powstać w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#MarekSawicki">Na sali sejmowej trwa debata dotycząca lobbingu. Chciałbym powiedzieć, że w ciągu ostatnich czternastu lat w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi mamy do czynienia ze skutecznym lobbingiem na rzecz przemysłowej produkcji rolnej w Polsce oraz na rzecz obszarnictwa. Dzisiejsza wypowiedź pana ministra Józefa Pilarczyka to potwierdza. Pan minister pyta, czy należy zamykać fermy. Jeśli właściciele lub użytkownicy tych obiektów łamią polskie prawo z zakresu ochrony środowiska, przepisów weterynaryjnych czy prawa budowlanego, to należy wstrzymywać produkcję i zamykać fermy. Nie należy czekać, aż po kolejnych kontrolach firmy wykonają zalecenia inspekcji. Jeśli w fermach mamy do czynienia z gromadzeniem gnojowicy w lagunach, to pytam, jaka ustawa w Polsce dopuszcza takie zagospodarowanie odchodów. Ile w Unii Europejskiej funkcjonuje ferm trzody chlewnej o obsadzie powyżej 5 tys. sztuk? Dlaczego jest ich tam tak mało? Jakie mechanizmy sprawiają, że ich jest tak mało? Dlaczego w ramach programu SAPARD są ograniczenia, jeśli chodzi o inwestycje budowlane w zakresie obiektów do hodowli trzody chlewnej? Przecież rolnik nie może starać się o środki na budowę obory na 5 tys. sztuk bydła. Tymczasem zgodnie z zasadami wolności gospodarczej rolnik powinien mieć do tego prawo. A zatem już teraz w zakresie wykorzystania środków pomocowych przyjmujemy rozwiązania stosowane w Unii Europejskiej i nikogo to nie dziwi. Z drugiej strony nie jesteśmy w stanie zapobiec patologiom, jakie występują w polskim rolnictwie. Myślę, że nie trzeba wyważać otwartych drzwi. Wystarczy wdrożyć przepisy, które od lat obowiązują w Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#StanisławStec">Poseł Marek Sawicki stwierdził, że należy przestrzegać przepisów z zakresu ochrony środowiska, weterynarii czy prawa budowlanego. Zgadzam się z tą opinią, ale tego wskazania nie trzeba adresować do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Za kontrolę przestrzegania przepisów ochrony środowiska w każdym województwie odpowiada inspektor ochrony środowiska, który podlega wojewodzie. Dlaczego nie zażądamy informacji od wojewodów w zakresie przestrzegania przepisów przez spółkę działającą w Więckowicach? Zapytajmy, jakie nałożono na ten podmiot kary. Jeżeli pięciotysięczne mandaty nie są skuteczne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby poprzez nowelizację przepisów ustalono wyższe kary. Podobnie jest w przypadku przepisów weterynaryjnych. W każdym powiecie działa powiatowy lekarz weterynarii. Zapytajmy, co oni robią w tym zakresie. Jeśli chodzi o prawo budowlane, to istnieją lokalne służby nadzoru budowlanego. Trzeba od nich wymagać skutecznego działania. Za te działania odpowiada wojewoda, który powinien czuwać nad przestrzeganiem prawa. W związku z tym uważam, że prezydium Komisji powinno wysłać list do wojewodów, aby zainteresowali się tym problemem. Należy również wystosować pismo do stowarzyszenia wójtów i burmistrzów. Chodzi o to, aby władze samorządowe analizowały sytuację, gdy podejmują decyzję odnośnie do lokalizacji nowych ferm czy przebudowy już istniejących obiektów. Mówiliście państwo o budowie supermarketów. To samorząd wydał pozwolenie na budowę supermarketu. Rząd nie inspirował tego działania. Problem wiąże się z polityką samorządu. Niezależnie od wszystkiego prawo musi być przestrzegane. To należy egzekwować od powołanych do tego celu służb. Koordynatorem tych działań w każdym województwie jest wojewoda.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym przypomnieć, że wojewodowie podlegają premierowi rządu. Komisja będzie zwracała się do rządu, a nie do wojewodów. Taka jest kolej rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#LechKuropatwiński">Chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi posła Stanisława Steca. To nie jest tak, że wojewoda ma tutaj coś do powiedzenia. Wojewoda kujawsko-pomorski w rozmowie ze mną stwierdził, że w tym roku na obszarze tego województwa nie powstanie żadna nowa ferma przemysłowego tuczu trzody chlewnej. Tymczasem wójt i starosta wydali zezwolenie na utworzenie takiego obiektu. A zatem problem leży gdzie indziej. Wiemy, jakie są możliwości konsumentów i ile mięsa możemy wyeksportować. Potrzebny jest bilans żywnościowy. Wtedy będziemy wiedzieli, ile potrzebujemy mięsa wieprzowego i wołowego. W Unii Europejskiej tyle można wyprodukować, ile można sprzedać. Tamte państwa się zabezpieczyły przed nadwyżką produkcji. Dlaczego my nie możemy tego zrobić? Jeszcze kilka lat temu przeciętny Polak spożywał około 75 kg mięsa rocznie. Dzisiaj jest to zaledwie 40 kg. To jest olbrzymia różnica. Nie postrzegajmy tego problemu przez pryzmat decyzji wójta lub starosty. Spróbujmy spojrzeć na ten problem kompleksowo. Dzisiaj nadwyżki produkcji mięsa można przewozić w dowolny obszar kraju. A zatem nie można wprowadzić rejonizacji. Musi zostać ustalona jednolita norma. Wtedy pozwolenie na budowę obiektu o określonej wielkości wydawałby starosta, natomiast w przypadku większych ferm decydowałby rząd. Nie mówmy o tym, że o lokalizacji supermarketów decydowały samorządy. Taka była polityka rządu. Gdyby nie było przyzwolenia rządu, to te pozwolenia nie zostałyby wydane.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#CzesławPogoda">Myślę, że poseł Marek Sawicki mówiąc o lobbingu, zna temat, ponieważ Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi przez wiele lat kierowali jego koledzy i lobbing się odbywał. Myślę, że na dzisiejszym posiedzeniu Komisji udało nam się postawić diagnozę sytuacji. Co prawda nie jest ona pełna, ale wiemy, w jakim obszarze się poruszamy. Nie zgadzam się z posłem Stanisławem Stecem, że Komisja powinna się zwracać do wójtów lub burmistrzów. Komisja musi prowadzić dialog z rządem i to jest nasze podstawowe zadanie. Proponuję, aby prezydium Komisji wystąpiło do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o przejrzenie rozwiązań prawnych w zakresie nadzoru weterynaryjnego, ochrony zwierząt, zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. Zapytajmy, co w sferze prawa możemy zrobić, aby pomóc rozwiązać problem. Chciałbym powiedzieć, że znam sytuację regionu, w którym znajduje się ferma opisywana przez pana ministra Józefa Pilarczyka. Tamtejszy wójt może powiedzieć, że to jest sto miejsc pracy. Jednocześnie utrzymywanie tych miejsc pracy oznacza likwidację wielu gospodarstw rodzinnych. Podobnie jest w przypadku supermarketów. Zwolennicy budowy tych obiektów podkreślają konieczność tworzenia nowych miejsc pracy. Tymczasem każde miejsce pracy stworzone w hipermarkecie kosztuje cztery miejsca pracy w małych i średnich firmach. To się ze sobą ściśle wiąże. Jeśli chodzi o majątek, którym gospodaruje Agencja Nieruchomości Rolnych, to znam takie przypadki, że z obiektów nie pozostał kamień na kamieniu. Agencji nie stać na zabezpieczenie tego majątku. Zastanówmy się, co zrobić, aby ochronić polskiego rolnika przed funkcjonowaniem dużych ferm, nie psując całego systemu obowiązującego w naszym kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Zgadzam się z panem posłem Czesławem Pogodą, że po obiektach przejętych przez Agencję Nieruchomości Rolnych nie pozostało już wiele. To jest jedynie pretekst to wybudowania całkowicie nowych ferm kontrolowanych przez spółki z udziałem kapitału zagranicznego. Na przykład tuczarnia w Konstantowie była w ruinie już piętnaście lat temu. Teraz rozbudowano ją przy pomocy obcego kapitału. Czy brakuje trzody na rynku? Oczywiście nie. Czy istnieje konieczność intensyfikacji produkcji? Też nie. Czy intensyfikacja produkcji oznacza zagrożenie dla środowiska? Tak. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że w jednym przypadku stwierdzono brak nadzoru nad podawaniem leków. Przecież to powinna być przyczyna zamknięcia rynku dla produktów z tej fermy do chwili zbadania zwierząt.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#WojciechMojzesowicz">Zastępca głównego lekarza weterynarii Andrzej Rudy : Była tutaj mowa o tym, że produkcja z dużych ferm trzody chlewnej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa żywności. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Unii Europejskiej oraz w Polsce prowadzi się monitoring żywności. Prawie 50% prób pobiera się na fermach. Każdy wojewódzki lekarz weterynarii do 15 lutego każdego roku opracowuje plan pobierania próbek na fermach trzody chlewnej ze szczególnym uwzględnieniem dużych ferm.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#WojciechMojzesowicz">Pan mówi o zasadach, a ja mówię o faktach. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest wyraźnie napisane, że w jednej z ferm nie było nadzoru weterynaryjnego nad stosowaniem leków i antybiotyków. A zatem do chwili wyjaśnienia tej sprawy nie powinno się sprzedawać trzody z tego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#WojciechMojzesowicz">Zastępca głównego lekarza weterynarii Andrzej Rudy : Inspekcja nie ma takich możliwości prawnych, aby zablokować sprzedaż.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#WojciechMojzesowicz">To znaczy, że Inspekcja Weterynaryjna stosuje różne zasady wobec różnych podmiotów. Uważam, że to jest skandal.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#WojciechMojzesowicz">Zastępca głównego lekarza weterynarii Andrzej Rudy : Nigdzie w Polsce Inspekcja Weterynaryjna nie wstrzymała uboju z tytułu braku nadzoru nad dostarczeniem leku. Powiatowy lekarz weterynarii nie może wydać takiej decyzji.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#WojciechMojzesowicz">Jak już powiedziałem, Komisja będzie się jeszcze zajmować tą sprawą. Jeszcze raz powtarzam, że Komisja nie oczekuje informacji. Oczekujemy, że rząd wspólnie z Komisją będzie przeciwdziałał tym złym zjawiskom.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#KrzysztofZaręba">Chciałbym powiedzieć, że działamy w ramach możliwości. W krańcowych przypadkach oddajemy sprawę do sądu. Tam może się ona toczyć nawet trzy lata. Jak już powiedziałem, próbujemy w taki sposób znowelizować przepisy, aby skuteczność naszego działania była większa. Jednak tylko część problemu można rozwiązać w ten sposób. Decydującą rolę pełnią w tej chwili samorządy i właściciele obiektów. Inspekcja Ochrony Środowiska ma prawo walczyć tylko ze skutkami działalności ferm. Pozwolenie na budowę i wskazanie lokalizacyjne odbywa się na szczeblu gminnym lub powiatowym. Nie można zatem oczekiwać od rządu blokady tych decyzji. Wójtowie i burmistrzowie są wybierani w bezpośrednich wyborach i samodzielnie podejmują pewne decyzje.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja nie może zajmować się wszystkimi kwestami równocześnie. Nie do nas należy ocenianie pracy samorządu terytorialnego. Nie możemy zastąpić rządu, powinniśmy mu natomiast pomóc. Z przykrością stwierdzam, że przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zajął na tym posiedzeniu stanowisko sprzeczne ze stanowiskiem Komisji. Będziemy o tym rozmawiać z ministrem Wojciechem Olejniczakiem. Przystępujemy do rozpatrzenia ostatniego punktu porządku obrad - informacja o przepisach wykonawczych do ustawy z dnia 2 października 2003 r. o biokomponentach stosowanych w paliwach ciekłych i biopaliwach ciekłych. Bardzo proszę panią minister Darię Oleszczuk o przedstawienie informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#DariaOleszczuk">Chciałabym państwa poinformować, że do ustawy z dnia 2 października 2003 r. o biokomponentach stosowanych w paliwach ciekłych i biopaliwach ciekłych trzeba wydać sześć aktów wykonawczych. Cztery akty wykonawcze musi wydać minister rolnictwa i rozwoju wsi. Projekty rozporządzeń zostały już przygotowane i 28 listopada 2003 r. przesłane do uzgodnień międzyresortowych. Na początku przyszłego tygodnia zwołamy konferencję uzgodnieniową, w której będą uczestniczyć wszystkie zainteresowane resorty oraz organizacje społeczne. Dwa rozporządzenia musi wydać minister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Trwają prace nad projektami tych aktów prawnych. Wkrótce projekty zostaną skierowane do uzgodnień międzyresortowych. Póki co można się z nimi zapoznać na stronach internetowych Ministerstwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#CzesławPogoda">Uważam, że otrzymaliśmy wyczerpującą informację w tym względzie. Oczekujemy rychłego zakończenia prac legislacyjnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#RomualdAjchler">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła informację. Sprzeciwu nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>