text_structure.xml 83 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MirosławDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Jest to przypuszczalnie ostatnie posiedzenie. Witam wszystkich państwa bardzo serdecznie. Porządek dzienny został państwu przedstawiony w formie pisemnej. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie stwierdzam, zatem porządek dzienny uważam za przyjęty. Na wstępie chciałbym powiedzieć, że mam poczucie, że te 4 lata minęły dość szybko. W tym czasie nasza Komisja odbyła 131 posiedzeń i 66 posiedzeń jej prezydium. Kończymy jakiś etap, ale chciałbym, żeby nie miał on dzisiaj finału, tylko był punktem wyjścia dla wszystkich tych, którzy będą się nadal zajmowali polskim sportem. Dotyczy to zwłaszcza przyszłych parlamentarzystów i członków Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Komisja ta będzie w przyszłej kadencji miała nieco łatwiejsze zadanie, bo dzięki pracy naszej Komisji i zrozumieniu rządu po raz pierwszy mamy w Polsce do czynienia z sytuacją, że sportem będzie zawiadywał osobny resort i konstytucyjny minister sportu. Jestem dumny, że udało się powołać ów resort jeszcze teraz przed zmianą rządu. Jestem dumny także z mądrości kolegów posłów oraz ludzi sportu, którzy z nami współpracowali. Okazało się, że reformy przeprowadzone w 2001 i 2002 r. nie stworzyły właściwego systemu zarządzania polskim sportem. Na szczęście potrafiliśmy wszyscy razem skupić się nad tymi zagadnieniami i dokonaliśmy niezbędnych zmian. Dziękuję wszystkim państwu za udział w tym dziele. Sądzę, że wykazaliśmy się roztropnością i zdrowym rozsądkiem. Jestem głęboko przekonany, że polski sport będzie miał dużo większe szanse w momencie, gdy będzie solidnie umocowany w strukturach rządowych. Sport jest dziedziną ważną dla wszystkich społeczeństw i nie powinno być tak, że my ludzie sportu musimy chodzić i prosić o jałmużnę. Konstytucyjny minister będzie obecny na każdym posiedzeniu rządu i będzie mógł na tym forum upominać się o sprawy ważne dla sportu, także o pieniądze. Chcę państwu powiedzieć, że w samym finale tej kadencji Sejmu budżet sportu, który w tym roku i tak wyjątkowo wysoki - wynosił on około 180.000 tys. zł w porównaniu ze 130.000 tys. zł w poprzednich 3 latach tej kadencji Sejmu - tylko dwukrotnie przewyższał kwotę, którą tenże sam MENiS wydał na przeprowadzenie matur. Ten jeden akt kosztował 90.000 tys. zł, a miliony dzieci i młodzieży otrzymują rocznie na cały sport zaledwie 180.000 tys. zł, a przecież w ramach tej kwoty jest jeszcze rezerwa na sport wyczynowy, w tym na przygotowania olimpijskie etc. Oznacza to, że wszystkie kolejne rządy wykazały się brakiem zdrowego rozsądku i zlekceważyły sport jako bardzo ważną dziedzinę życia. Przypominam, że w wysoko rozwiniętej gospodarce amerykańskiej sport plasuje się na 6. miejscu pośród wszystkich gałęzi gospodarki. Również w Europie wszystkie rządy doskonale rozumieją, że warto wydawać pieniądze na sport. Jest to przecież gwarancja, że młodzież będzie zdrowsza, jak i całe społeczeństwo. Będzie mniej patologii społecznych. Nie będzie również konieczne ekstremalne rozbudowywanie służby zdrowia oraz budowa dodatkowych zakładów karnych. Mam nadzieję, że w następnej kadencji Sejmu ludzie kierujący polskim sportem wyciągną wnioski z tego wszystkiego, co przez ostatnie 15 lat wydarzyło się w polskim sporcie. Chodzi o to, żeby mieli oni świadomość, że budowanie budżetów nie może polegać na odbijaniu się od obecnego poziomu tych wydatków. Konieczne jest stworzenie nowej filozofii dla polskiego sportu.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#MirosławDrzewiecki">Musi ona mieć za swoją podstawę nie tylko lepsze zarządzanie, ale także zwielokrotnienie nakładów finansowych, szczególnie na sport dzieci i młodzieży. Każde polskie dziecko powinno otrzymać szansę uprawiania sportu, a przez to rozwoju swojej osobowości w taki sposób, by wchodząc w dorosłość mieć silny charakter, posiadać zdolność tak do indywidualnego wysiłku jak i do współpracy w zespole. Z pewną nutką żalu mówię o tym, że to już koniec naszej działalności w tej kadencji. Za kilka miesięcy będziemy mieli nowy parlament. Mam nadzieję, że nasz dorobek będzie wykorzystywany przez naszych następców. Głęboko wierzę w to, że będą oni służyć polskiemu sportowi lepiej niż nam się udawało. Tego im życzę. A wszystkim państwu dziękuję za to skromne dzieło, które udało nam się stworzyć. Te wyrazy podziękowania wszystkim się państwu należą mimo pewnych różnic zdań, które występowały na tym forum. Mam wrażenie, że wszystkim nam zależało, żeby na naszych sporach i dyskusjach wygrywał polski sport. Jeszcze raz dziękuję kolegom posłom, którzy przecież należą do różnych klubów parlamentarnych, za to, że nasza Komisja okazała się rzeczywiście sportową, a nie polityczną. To znakomicie świadczy o panach, że pozwoliliście zbudować Komisję, która w 99 proc. zajmowała się sportem, a nie uprawiała politykę. Warto, żeby to przesłanie przejęli nasi następcy. Życzę wszystkim członkom Komisji, żeby dostali się do następnego parlamentu. Jeżeli tak się stanie, to głęboko wierzę w to, że staniecie się członkami tej Komisji. Byłoby szkoda, gdyby wasza wiedza i doświadczenie nie zostały wykorzystane. Tyle tytułem wstępu. Obecnie przechodzimy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad. Za chwilę oddam głos panu ministrowi Jerzemu Ciszewskiemu, który przedstawi nam informację na temat starań Polski o prawo organizacji - wspólnie z Ukrainą - o prawo organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Uważam, że jest to dla naszego kraju bardzo istotny projekt. Intencja jest zacna i szczytna. Sądzę, że jesteśmy w stanie zorganizować tę imprezę, a w 2012 r. bylibyśmy gotowi tak ze stadionami, jak i innymi elementami infrastruktury, w tym drogami. Podczas spotkania, które odbyło się w redakcji dziennika „Rzeczpospolita” - brali w nim udział przedstawiciele resortu oraz strony ukraińskiej - dziennikarze z dużą dozą ironii i niedowierzania wyrażali się o tym przedsięwzięciu. W tym kontekście chcę powiedzieć, że mistrzostwa rzeczywiście kosztują. Portugalczycy wybudowali 10 stadionów za 390.000 tys. euro. Jednak bez względu na to, czy Polska będzie organizatorem mistrzostw Europy, i tak musimy wybudować w kraju nowoczesne stadiony, bo ich po prostu nie mamy. Mistrzostwa Europy nie są zatem jedynym powodem, dla którego będziemy budowali stadiony. Jeden z dziennikarzy stwierdził, że przecież stadiony to nie jest jedyny wydatek. Portugalia wydała na infrastrukturę około 4.000.000 tys. euro. Mogę powiedzieć tylko tyle, że do 2012 r. Polska ma wydać na infrastrukturę w granicach 38.000.000 tys. euro i nie ma to związku z organizacją mistrzostw Europy. Chodzi o to, że nie mamy autostrad i wielu innych elementów infrastruktury, a więc i tak musimy zainwestować w ich budowę. Jako człowiek, który trochę się zna na biznesie, chcę powiedzieć, że jeżeli trzeba ponieść pewne wydatki, to należy je zdyskontować w taki sposób, żeby było to biznes dla Polski. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej to jest podwójny biznes. Po pierwsze dlatego, że nie ma lepszej i tańszej promocji kraju niż mistrzostwa świata lub Europy w piłce nożnej czy olimpiada.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#MirosławDrzewiecki">Po drugie, na tego typu imprezie można po prostu zarobić. Zwycięstwo Londynu w wyścigu o prawo organizacji igrzysk olimpijskich szacuje się na dodatkowe 36.000.000 tys. euro dochodów. Natomiast koszty organizacji wyniosą około 4.000.000 tys. euro. Jeżeli zastanowimy się nad tym wszystkim, to stwierdzimy, że nie ma powodu, żeby Polacy zawsze wykazywali taką małą wiarą we własne siły i uważali, że organizacja tych wielkich imprez sportowych jest zarezerwowana dla jakiegoś lepszego czy bogatszego kraju. Te wydatki i tak trzeba ponieść, a jeżeli zdarzy się tak, że otrzymamy możliwość organizacji owych mistrzostw w 2012 r., to jestem przekonany, że dobrze wywiążemy się z tego zadania i jeszcze zrobimy na tym znakomity interes.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JerzyCiszewski">Potwierdzając to co powiedział pan przewodniczący pragnę poinformować państwa, że według planów Ministerstwa Infrastruktury do 2012 r. ma powstać w Polsce 2200 kilometrów autostradowych. To jest potwierdzenie, że pewne procesy i tak będą w naszym kraju następować, a znaczne kwoty i tak zostaną przeznaczone na określone cele. Dla nas ważny jest sport, piłka nożna i ewentualna organizacja owych mistrzostw, natomiast życie i tak płynie swoim torem. Rozwój gospodarczy i infrastrukturalny naszego kraju ma pozytywny kierunek i będzie przebiegał niezależnie od naszych specyficznych celów. Wrócę jeszcze do tego, co pan przewodniczący powiedział na wstępie. Chciałbym bardzo podziękować za ten ostatni etap prac nad projektem ustawy o kulturze fizycznej. Jestem przekonany, że gdyby nie wspólna wola, ambitny scenariusz i chęć wytężonej pracy - jest to głównie zasługa posłów Mirosława Drzewieckiego, Tadeusza Tomaszewskiego oraz Eugeniusza Kłopotka - to prawdopodobnie nie doszłoby do uchwalenia tej ustawy. Wielkie dzięki, bo tak naprawdę jest to wasza zasługa, bowiem uchwaleniem ustawy spowodowaliście możliwość podjęcia odpowiednich posunięć po stronie rządu. Przejdę teraz do tematu naszych starań o prawo organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Ostatnie tygodnie mojej pracy były podporządkowane dwóm celom. Pierwszy z nich to była nasza wspólna praca nad projektem ustawy o sporcie kwalifikowanym. Natomiast drugi cel, były to przygotowania do wysłania wspólnej z Ukrainą oferty związanej z organizacją wspomnianych mistrzostw. Jeżeli jestem indagowany na ten temat, to odpowiadam, że tak naprawdę w tym projekcie piłka nożna jest na ostatnim miejscu, bo jest to przede wszystkim projekt polityczny i gospodarczy. Jak wszystkim doskonale wiadomo, wspomagaliśmy Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie. Dlatego na naszym kraju spoczywa swoisty obowiązek dalszego wspierania przemian na Ukrainie. Chyba nie ma lepszego sposobu na polepszanie stosunków między dwoma narodami niż wspólna praca i wspólne zwycięstwo. Po okresie emocjonalnego uniesienia przyszedł czas na wspólną pracę i realizację wspólnego dzieła. Istotny jest także wątek gospodarczy. Pan przewodniczący słusznie stwierdził, że pewne procesy są już w kraju realizowane i pewne plany są wdrażane. Infrastruktura będzie rozbudowywana. Dotyczy to lotnisk, dróg etc. W Warszawie nowe hotele rosną jak grzyby po deszczu. Z pewnością owe mistrzostwa Europy będą dodatkowym impulsem. Być może my Polacy jesteśmy takim narodem, który musi mieć wyznaczony jakiś wielki cel, żeby zmobilizować się do wytężonej pracy. Będąc w Portugalii miałem okazję rozmawiać z ludźmi, którzy byli odpowiedzialni za organizację ostatnich mistrzostw Europy. po tej wizycie jestem przekonany, że jesteśmy w stanie zorganizować taką imprezę. W dodatku strona portugalska zadeklarowała szeroką pomoc i wyposażenie nas we wszelkie wytyczne, prezentacje oraz dokumenty. Otrzymałem nawet projekt ustawy o prawie marketingowym, który my również będziemy musieli przeprowadzić przez nowy parlament - w przypadku organizacji mistrzostw - ponieważ taki jest wymóg UEFA. Mam nadzieję, że kontakty ze stroną portugalską przejmą po mnie moi następcy. Mam nadzieję, że będą oni realizowali ten projekt.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JerzyCiszewski">Z jakichś powodów, których obecnie nie jesteśmy w stanie ocenić, Rosja nie dostarczyła do UEFA stosownych dokumentów. Skądinąd wiadomo, że kraj ten także bardzo poważnie podchodził do swojego kandydowania. Jak wiadomo Rosja starała się również o organizację letnich igrzysk olimpijskich. Zgłoszenie akcesu o organizację mistrzostw Europy w piłce nożnej było pewną formą rywalizacji politycznej z Ukrainą i Polską. Z jakiegoś powodu te dokumenty nie dotarły. Ciężko mi oceniać dlaczego. Może nie oznacza to jeszcze, że 8 listopada na pewno znajdziemy się w finałowej trójce stron rywalizujących ze sobą o organizację mistrzostw Europy. Mamy jednak na to spore szanse. W stawce znajdują się Włochy, gdzie praktycznie wszystkie stadiony są do remontu. Można powiedzieć, że Włosi są w podobnej sytuacji jak my, czyli muszą wykonać dużą pracę. Kolejny kraj to Grecja. Otrzymałem informację, że wiele tamtejszych stadionów także nadaje się do remontu, ponieważ były one pospiesznie przygotowywane do igrzysk olimpijskich. Można zatem wysnuć hipotezę, że przed Grekami także jest dużo pracy inżynieryjnej. Kolejni nasi konkurencji to Turcja. Myślę, że te cztery strony - w tym my wspólnie z Ukrainą - będą brane pod uwagę. Na naszą korzyść przemawia przede wszystkim szeroki wspólny rynek, czyli 85 mln ludzi zamieszkujących nasze dwa kraje. Głoszę tezę, że oczywiście UEFA zajmuje się piłką nożną, ale jest to również podmiot, który zajmuje się prowadzeniem biznesu. Argument szerokiego rynku jest z pewnością jednym z najważniejszych, które się bierze pod rozwagę przy podejmowaniu tego typu decyzji. Kolejny niezwykle ważny polityczny aspekt jest związany z tym, że Polska od ponad roku znajduje się w strukturach Unii Europejskiej, a Ukraina aspiruje do tego, żeby do rodziny europejskiej wstąpić. Należy sobie zdawać sprawę z tego, że UEFA doskonale wie, że nam bardzo zależy na prawie organizacji tych mistrzostw. Oni sobie doskonale zdają sprawę, że my wiemy, że jest to szansa cywilizacyjna dla naszego kraju. W istocie dzięki tym mistrzostwom będziemy mogli przyspieszyć procesy, które i tak muszą zajść w naszym kraju. Na życzenie UEFA przeprowadziliśmy badania opinii i okazało się, że 82 proc. społeczeństwa wie, że aspirujemy do organizacji. Znaczny procent respondentów popiera te aspiracje i generalnie wyraża chęć pójścia na mecz. To jest także bardzo istotny aspekt. Szablon tych badań otrzymaliśmy od UEFA. Dokumenty, które przedłożyłem Komisji zawierają naszą ofertę. Jest to około 800 stron dokumentów, które zostały wypełnione dokładnie w taki sposób jak życzyła sobie UEFA. Zawierają one wszystkie elementy, jakich UEFA sobie życzyła - informacje, liczby, mapy, zdjęcia lotnicze etc. Wydaje się, że wykonaliśmy już naszą pracę. Brała w niej udział strona rządowa, PZPN oraz firma doradcza KPMG. Obecnie czekamy na 8 listopada, kiedy UEFA podejmie decyzję o tym, jakie trzy strony pozostają w rywalizacji. Wydaje się, że mamy szanse na wejście do tego ścisłego finału. Z tym będą się oczywiście wiązały kolejne problemy. Wspominałem o nich wczoraj podczas posiedzenia Rady Ministrów. Chodzi o konieczność specjalnej promocji naszego kraju oraz wysyłania bardzo czytelnych i silnych sygnałów, że zależy nam na tych mistrzostwach.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JerzyCiszewski">Oznacza to, że do dnia 8 listopada przed nami jeszcze dużo pracy. Tak naprawdę my wszyscy będziemy zobowiązani do uprawiania czegoś co określa się jako dyplomację publiczną. Polega to na tym, że poszczególne organizacje i firmy jednym głosem opowiadają się za określoną ideą. Zwróciłem się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby nasze placówki dyplomatyczne jednym głosem wypowiadały się o naszych aspiracjach. Będę się zwracał o wsparcie do różnych sojuszników społecznych. W tej chwili zwracam się z taką prośbą także do państwa mając nadzieję, że jesteście państwo naszymi sojusznikami. Proszę, żebyście mocno potwierdzali, że chcemy tych mistrzostw i jesteśmy przygotowani do realizacji tego zadania. Mam nadzieję otrzymać jeszcze dodatkowe środki z budżetu państwa, które pozwolą na wdrożenie pewnych programów. Jestem przekonany, że w przypadku znalezienia się w ścisłym finale, przyszły rząd stanie przed absolutną koniecznością powołania specjalnej komórki koordynującej, która będzie usytuowana w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Sprawa jest zbyt poważna na to, żeby można było działać w sposób partyzancki. Dotychczas działaliśmy trochę na tej zasadzie szybko zbierając siły i organizując się pod potrzeby tej aplikacji. Uważam, że będzie musiał powstać podmiot wyposażony przez premiera w plenipotencje, które umożliwią pozyskiwać kolejne gwarancje oraz dokumenty, które będą mogły być przedłożone do UEFA. Sądzę, że zamknęliśmy już pierwszy etap. Mam nadzieję, że 8 listopada zamkniemy kolejny etap, a potem przed rządem i społeczeństwem będzie jeszcze bardzo dużo pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#TadeuszTomaszewski">Dziękuję panu ministrowi za przedstawienie tej informacji. Ten punkt porządku obrad jest dzisiaj rozpatrywany na wniosek pana ministra. Chodziło o to, żeby poinformować Komisję o działaniach podjętych wspólnie przez rządy Polski i Ukrainy, a także przez PZPN. Jestem przekonany, że trzeba z zapałem podjąć te prace. Jest wśród nas pani Irena Szewińska, która jako członek MKOl przyglądała się bardzo wielu takim projektom i zapewne będzie mogła wesprzeć swoim doświadczeniem wszystkie działania związane z promocją oraz przygotowaniem wszystkich elementów związanych z EURO 2012. Mamy pewne doświadczenia związane ze staraniami o organizację zimowych igrzysk olimpijskich w 2006 r. Wówczas także pojawiło się wiele ciekawych projektów, ale znaczna część z nich miała tylko wirtualny charakter. Sądzę, że tamte doświadczenia zostaną właściwie wykorzystane. Czy są pytania lub uwagi? Nie stwierdzam. Rozumiem, że traktujemy ten punkt jako informacyjny. Ci z państwa, którzy chcieliby się zapoznać z dokumentami złożonymi przez stronę polsko-ukraińską, mogą to uczynić. Warto zauważyć, że wszystkie partie reprezentowane w polskim parlamencie poparły ten projekt. Podobnie było w przypadku parlamentu ukraińskiego. Sądzę, że tak będzie również w kolejnej kadencji. Obecnie przystępujemy do realizacji zasadniczego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację o działalności Polskiej Konfederacji Sportu w latach 2003–2005.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#IrenaSzewińska">Przepraszam, ale mam jeszcze pytanie w sprawie poprzedniego punktu. Słyszeliśmy, że decyzja zapadnie 8 listopada. Proszę mi powiedzieć, kto będzie podejmował decyzję - Rada UEFA czy jakiś kongres europejskich związków piłki nożnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyCiszewski">Te decyzje będzie podejmowała Rada UEFA. Zawieźliśmy te dokumenty do Szwajcarii. Tam zostały one złożone na tzw. dziennik. Stało się to 20 lipca, natomiast 8 listopada poznamy decyzje UEFA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszTomaszewski">Udzielam głosu prezesowi PKSport.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejKraśnicki">Dla PKSport dzisiejsze spotkanie jest szczególnie istotne, ponieważ kończymy naszą trzyletnią działalność. Towarzyszą mi członkowie prezydium Rady PKSport z jej przewodniczącym prof. Januszem Czerwińskim, a także dyrektorzy biur PKSport oraz nasi przyjaciele, z którymi współpracujemy na co dzień. Prosiliśmy o to spotkanie kilka razy, bo chcielibyśmy, żebyście państwo poznali nasz punkt widzenia na trzyletnie funkcjonowanie PKSport. Chciałbym, żebyście państwo także na podstawie naszych opinii ukształtowali sobie własny pogląd na organizację, którą stworzyliście, a teraz w imię wyższego celu postanowiliście zlikwidować. W połowie 2002 r. w ramach reformy systemu zarządzania polskim sportem zlikwidowano Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, utworzono Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu a także zapowiedziano powołanie PKSport. U podstaw kształtującej się wówczas decyzji legły następujące przesłanki: - dostosowanie struktury zarządzania sportem do zmian społeczno-ustrojowych w Polsce, głównie w kontekście demokratyzacji i liberalizacji życia społecznego oraz urynkowienia gospodarki; - dostosowanie do postępującej komercjalizacji i profesjonalizacji sportu; - dostosowanie do systemów zarządzania sportem w krajach Unii Europejskiej oraz do wymogów europejskich i światowych organizacji sportowych. Polska Konfederacja Sportu powstała na mocy ustawy z 7 czerwca 2002 r. Organizacja ta miała w sobie łączyć elementy samorządu sportowego - wyrazem tego było utworzenie Rady PKSport - oraz aparatu wykonawczego dysponującego stosownymi instrumentami decyzyjnymi, administracyjnymi, prawnymi i ekonomicznymi, które miały umożliwiać realizację zadań państwowych w zakresie sportu wyczynowego. Usytuowanie PKSport w polskim systemie prawnym jako państwowej osoby prawnej wydawało się wówczas najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia realizacji założonych celów. Intencją było stworzenie możliwości korzystania ze środków publicznych pod nadzorem ministra właściwego, ale z pewnymi atrybutami niezależności. Istniała szansa, żeby PKSport stała się w pełni reprezentatywna dla środowiska sportowego i skutecznie rozwiązywała jego problemy. Mamy świadomość, że tego celu nie udało się w pełni zrealizować. Zostawiam państwu odpowiedzenie sobie na pytanie: czy stało się to z winy PKSport, ustawodawcy, czy może z winy praktyki politycznej i praktyki zarządzania w Polsce. Nie wszystkie zadania określone w ustawie mogliśmy realizować. Nie zajmowaliśmy się kwestiami dotyczącymi młodzieży uzdolnionej sportowo, ponieważ nie weszły one w zakres naszych realnych kompetencji. Nie zajmowaliśmy się również szkołami mistrzostwa sportowego. Nie dysponowaliśmy także odpowiednim aparatem do sporządzania prognoz i analiz, ponieważ pozostał on w COS. Cały COS z założenia miał przejść do PKSport, ale w wyniku nowelizacji ustawy pozostał on jednostką budżetową MENiS. Problemem, który w praktyce zaistniał w ramach działalności PKSport, było to, że nie bardzo było wiadomo, na czym polega nadzór ministra właściwego nad Konfederacją - czy ten nadzór miał polegać na kontroli legalności działań PKSPort, czy na wytyczaniu konkretnych zadań dla niej. Kolejny problem to brak wielu instrumentów, które byłyby przydatne w działaniu PKSport. Nie mieliśmy możliwości odznaczania i nagradzania zawodników i trenerów za wyniki sportowe.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AndrzejKraśnicki">Nie mieliśmy także możliwości nadawania stopni trenerskich. Były to problemy, które wymagały rozwiązania, ale w ramach istniejącej praktyki rozwiązane nie zostały. Oczywiście mówię o tym wszystkim z punktu widzenia PKSport. Ktoś może zupełnie inaczej oceniać te kwestie. Pomimo takich uwarunkowań podjęliśmy wiele inicjatyw, które służyły - naszym zdaniem - rozwojowi sportu wyczynowego. Pozwolę sobie przedstawić państwu kilka uwag na ten temat. Konfederacja odpowiadała głównie za sport kwalifikowany na poziomie reprezentacyjnym. Wydaje mi się, że przejście tego zakresu zagadnień z UKFiS do PKSport odbyło się bez zakłóceń. Zostały zabezpieczone wszystkie potrzeby reprezentacji narodowej, tak w zakresie środków finansowych, specjalistycznego sprzętu sportowego, niezbędnych produktów leczniczych i suplementów diety, badań diagnostycznych, jak i w zakresie zatrudnienia trenerów, lekarzy, fizjoterapeutów oraz finansowania stypendiów sportowych. W naszym odczuciu oraz w odczuciu działaczy polskich związków sportowych potrzeby w zakresie wysoko kwalifikowanego sportu wyczynowego zostały zaspokojone. Innym problemem jest, czy te elementy zostały właściwe wykorzystane przez poszczególne związki. W latach 2002–2005 zrealizowaliśmy - bądź jesteśmy w trakcie realizacji - ponad 22 tysięcy zadań jednostkowych. Łączna kwota podmiotowej dotacji dla PKSport - zarówno z budżetu, jak i Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej - wyniosła w tych latach 468.000 tys. zł. Stanowiło to około 90 proc. całości kosztów naszego funkcjonowania. W okresie 2002–2004 polskie związki sportowe uzyskały dodatkowo na realizację wspomnianych zadań kwotę ponad 37.000 tys. zł. Były to środki pochodzące z dochodów własnych, od sponsorów, od samorządów terytorialnych oraz od darczyńców prywatnych. Generalnie można powiedzieć, że sport wyczynowy był w 90 proc. finansowany z budżetu oraz z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, ale pozostałe 10 proc. pochodzi ze źródeł zewnętrznych. Niestety dotyczy to tylko kilku dyscyplin sportu, tych które są najpopularniejsze i najchętniej oglądane przez kibiców - lekka atletyka, gry zespołowe czy skoki narciarskie. Poza rutynowymi działaniami takimi, jak zawieranie umów z polskimi związkami sportowymi, zatwierdzanie składów reprezentacji, obserwacja zawodów, kontrola zgrupowań oraz przygotowywanie odpowiedniej dokumentacji, zainicjowano i realizowano szereg zadań merytorycznych zmierzających do usprawnienia centralnego szkolenia sportowego. Wymienię kilka przykładów. Tradycyjnie wspólnie z COS organizowaliśmy okresowe konferencje metodyczne dla trenerów szkolenia olimpijskiego w letnich i zimowych dyscyplinach sportu. Opracowaliśmy koncepcje programowo-organizacyjną akademickich centrów szkolenia sportowego. W tym okresie było to jedyne środowisko, które mogliśmy dodatkowo finansować. Wyniki igrzysk olimpijskich w Atenach wykazały, że warto było inwestować w to środowisko. Postęp sportowy w środowisku akademickim był największy. Działając wspólnie z MENiS podjęliśmy działania organizacyjne zmierzające do budowania pionów sportowych w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Szansa uruchomienia takiego pionu istnieje zwłaszcza w przypadku MON. Założyliśmy nowe czasopismo specjalistyczne dla kadry szkoleniowej. Chcemy w nim w sposób przystępny przekazywać najnowsze informacje krajowe i zagraniczne z dziedziny treningu sportowego oraz na temat osiągnięć w zakresie nauki i medycyny sportowej.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#AndrzejKraśnicki">Opracowaliśmy i wdrożyliśmy zasady przyznawania dotacji na realizację zadań państwowych. Dokonaliśmy oceny działalności wszystkich polskich związków sportowych, na podstawie 21 parametrów i w ramach 4-letniego cyklu olimpijskiego. Opracowaną w ten sposób ocenę poszczególnych związków braliśmy pod uwagę przy przyznawaniu środków i spisywaniu umów. W zakresie działalności prawno-legislacyjnej oraz organizacyjnej uczestniczyliśmy, wspólnie z Komisją oraz MENiS, w pracach związanych z nowelizacją ustawy o kulturze fizycznej oraz w pracach nad projektem ustawy o sporcie kwalifikowanym. Powołaliśmy zespoły problemowe przy Radzie PKSport, w tym zespół prawny, który bardzo znacznie przyczynił się do ukształtowania obrazu tych problemów prawnych, co zostało wykorzystane przy tworzeniu nowej ustawy. Uczestniczyliśmy w pracach nad wieloma nowelizacjami aktów wykonawczych do stawy. Dotyczyły one takich kwestii jak licencje, opieka medyczna, bezpieczeństwo w obiektach sportowych, wykaz dyscyplin oraz wyróżnienia i nagrody. W ramach prac zespołu prawno-legislacyjnego Rady PKSport opracowaliśmy i przekazaliśmy polskim związkom sportowym dokumenty określające status zawodnika, prawa i obowiązki członków kadry narodowej, wzorcowy regulamin komisji rewizyjnej polskiego związku sportowego oraz wytyczne do kontroli dla tychże komisji. W ramach nadzoru i pomocy prawnej dla polskich związków sportowych prowadziliśmy kontrole działalności statutowo-organizacyjnej. Przeprowadzaliśmy również konsultacje przy opracowywaniu statutów i ich zmian, szczególnie w okresie kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Udzielaliśmy pomocy i porady w interpretacji przepisów prawnych. Analizowaliśmy wnioski i wydawanie opinii w sprawie udzielania zezwoleń na utworzenie nowych polskich związków sportowych. W zakresie sportu profesjonalnego utworzyliśmy bazę informacyjną o sportowych spółkach akcyjnych - ich statutach, składach władz i regulaminach - a także o ligach zawodowych i uczestniczących w nich klubach. Opracowaliśmy i przedstawiliśmy Radzie PKSport oraz sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu materiał pt. „Aktualny stan i kierunki rozwoju sportu profesjonalnego w Polsce”. Aktywnie uczestniczyliśmy w przygotowywaniu propozycji zmian w ustawie o kulturze fizycznej, dotyczących sportu profesjonalnego. Najwięcej kontrowersji w obszarze naszej działalności, w zakresie problematyki prawno-organizacyjnej, budziły kwestie nadzoru nad polskimi związkami sportowymi. Tak jest w dalszym ciągu. Kontrowersje dotyczą zwłaszcza art. 15, 16 i 17 ustawy o kulturze fizycznej. Bardzo często wynikają one z niezrozumienia lub błędnej interpretacji tych zapisów. Wbrew obiegowym i często krzywdzącym opiniom, aktywnie uczestniczyliśmy w rozwiązaniu trudnych problemów polskich związków sportowych. Przyjęliśmy zasadę działania w bezpośrednim kontakcie z polskim związkiem sportowym, bez awanturnictwa, ale także bez pobłażania. Wygraliśmy wszystkie procesy sądowe skierowane przeciwko PKSport oraz polskim związkom sportowym i ich władzom. Na przykład wygraliśmy sprawy i zainicjowaliśmy działania zmierzające do zapewnienia nowego podejścia PZPN do swoich członków oraz do kwestii dyscyplinarnych.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#AndrzejKraśnicki">Najtrudniejszą dla nas sprawą była sytuacja zaistniała w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Udało nam się doprowadzić do zmiany władz związku oraz do ukarania przynajmniej części osób, które popełniły przestępstwo. Myślę, że ostatnie wyniki osiągane w tej dyscyplinie sportu świadczą o tym, że te zrównoważone i spokojne działania przyniosły konkretne efekty. Zajmujemy się również innego typu sprawami, które nie są upubliczniane. One są jeszcze w toku, ale w odpowiednim czasie zostaną wyświetlone. Dotyczą one innych polskich związków sportowych. Chodzi o związki w takich dyscyplinach i dziedzinach sportu jak narciarstwo, piłka ręczna, karate, podnoszenie ciężarów oraz trójbój siłowy. Wychodzimy z założenia, że powinniśmy najpierw wykryć dane zjawisko - często pomagają nam w tym media i osoby z zewnątrz - i je udokumentować, a następnie osądzić, ukarać i podjąć decyzje zapobiegające powtórzeniu się tych negatywnych zjawisk. Nie jesteśmy w stanie zrobić tego samodzielnie. Dlatego współdziałamy w tym zakresie z mediami, prokuraturą, policją, sądami, Najwyższą Izbą Kontroli, organami skarbowymi, polskimi związkami sportowymi oraz wszystkimi innymi podmiotami czy osobami, które okazują chęć pomocy. Często jest tak, że sprawy nagłośnione przez media z pozoru wydają się proste, ale gdy przychodzi do sformułowania konkretnych zarzutów przez organy prokuratorskie, to okazuje się, że wcale nie jest to takie proste i oczywiste. Tak było w przypadku Polskiego Związku Narciarskiego. Podejmiemy decyzję w tej sprawie dopiero po sformułowaniu tych zarzutów. Nie mamy instrumentów i możliwości, które pozwoliłyby nam własnymi siłami udokumentować te kwestie i wygrać sprawę w sądzie. Istnieje opinia, że sport jest swoistą przechowalnią prezesów. Mogę powiedzieć tylko tyle, że podczas ostatniej kampanii sprawozdawczo-wyborczej wymieniono około 40 proc. prezesów związków. Ten proces trwa i myślę, że ta opinia również nie może być taka jednoznaczna. Realizowaliśmy również zadania w zakresie opiniowania wniosków różnych jednostek ubiegających się o zezwolenie na kształcenie instruktorów sportu poza akademiami wychowania fizycznego. Zatwierdzaliśmy programy szkolenia i składy kadry. Wspólnie z gdańską Akademią Wychowania Fizycznego i Sportu podjęliśmy pilotażową inicjatywę dotyczącą organizacji Akademii Trenerskiej. Myślę, że przekażemy Ministerstwu Sportu materiały związane z naszymi kontaktami z niemiecką Akademią Trenerską. chodzi o to, żeby doświadczenia tej uczelni, która jest najlepszą tego typu placówką na świecie, wykorzystać w kształceniu kadr dla polskiego sportu. W zakresie działalności promocyjnej i marketingowej podjęliśmy inicjatywy dotyczące identyfikacji wizerunku PKSport. Kontynuowaliśmy edycję wydawnictw promocyjnych i szkoleniowych. Wydaliśmy albumy „Polski sport 2003” i „Polski sport 2004” przeobrażając wydawaną w poprzednich latach „Kronikę sportu polskiego”. W oparciu o nasze kontakty z Międzynarodową Organizacją Rozwoju Infrastruktury Sportowej i Rekreacyjnej afiliowaną przy MKOl opracowaliśmy wytyczne programowe dotyczące budowy obiektów sportowych i odpowiadające przepisom MKOl. Przeprowadziliśmy szkolenie medialne dla członków kadry narodowej przed igrzyskami olimpijskimi w Atenach. Realizowaliśmy także pewne rutynowe zadania związane z naszą stroną internetową. Uczestniczyliśmy w wielu wystawach, targach, kongresach i konferencjach naukowych.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#AndrzejKraśnicki">Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że wspólnie z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Prawa Sportowego zorganizowaliśmy konferencję naukową poświęconą problemom światowego futbolu. Współpracowaliśmy także z IAKS międzynarodową organizacją zajmującą się inwestycjami w zakresie infrastruktury sportowej. Być może nie udało nam się zrealizować wielu kwestii dotyczących promocji, ale proszę pamiętać, że od samego początku pojawiały się wątpliwości co do celowości naszego istnienia, a także co do charakteru i zakresu naszej działalności. Dlatego zwolniliśmy nieco tempo w zakresie public relations, kształtowania naszego wizerunku oraz poszukiwania sponsorów i reklamodawców. Chciałbym również odpowiedzieć na jeden z zarzutów wysuwanych pod naszym adresem. Otóż od początku nie była naszym celem działalność gospodarcza. Owa działalność znalazła się w naszym statucie, że mieliśmy działać wspólnie z COS. Mamy jednak stosunkowo niewielkie osiągnięcia na tym polu. Posiadamy kilku własnych sponsorów, ale właściwie nie chcieliśmy odbierać sponsorów polskim związkom sportowym oraz PKOl. W pewnym sensie była to przemyślana polityka. Odpowiadaliśmy za opracowanie programu inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu. Program ten był kształtowany przez Radę PKSport oraz zespół problemowy wydzielony do realizacji tego zadania. W efekcie opracowaliśmy taki program na lata 2003–2012. Opracowaliśmy także kryteria kwalifikowania przedsięwzięć inwestycyjnych. Powołany został zespół ds. inwestycji strategicznych oraz komisja ds. opiniowania projektów szczególnie ważnych dla sportu o wartości powyżej 25.000 tys. zł. Polska Konfederacja Sportu podjęła także działalność w zakresie kontaktów międzynarodowych. Zaktualizowaliśmy naszą bazę informacyjną na temat przedstawicieli naszego kraju we władzach międzynarodowych federacji sportowych oraz ich oczekiwań w zakresie pomocy ze strony konfederacji. Myślę tu o pomocy finansowej, o szkoleniu w zakresie protokołu, o kursach językowych etc. Prowadziliśmy tego typu działalność. Nawiązaliśmy kontakty i aktywnie współpracowaliśmy z międzynarodowymi organizacjami i instytucjami sportowymi, w tym z ASSER czyli instytutem zajmującym się międzynarodowym prawem sportowym z siedzibą w Hadze oraz z IAKS, czyli wymienioną wcześniej organizacją zajmującą się infrastrukturą sportową i rekreacyjną, z WADA, czyli Światową Agencją Antydopingową oraz z Komitetem Stałym Rady Europy ds. Bezpieczeństwa na Obiektach Sportowych. Opracowaliśmy wstępną procedurę aplikacyjną dla polskich związków sportowych w zakresie pozyskiwania środków pomocowych z Unii Europejskiej. Będzie się to działo m.in. poprzez uczestnictwo w programie „Dobry projekt szansą rozwoju regionów”. Szkolenia są finansowane z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionów”. Wspieraliśmy starania polskich związków sportowych ubiegających się o organizację w Polsce prestiżowych imprez sportowych. Wielokrotnie przyjmowaliśmy w Polsce gości reprezentujących międzynarodowe federacje sportowe. Zorganizowaliśmy prezentacje w zakresie bezpieczeństwa na obiektach sportowych. Prezentacje te odbywały się podczas targów w Kielcach. Brali w nich udział przedstawiciele Holandii i Niemiec. Zorganizowaliśmy także wyjazd podkomisji sejmowej do Holandii.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#AndrzejKraśnicki">Posłowie mogli się zapoznać z rozwiązaniami dotyczącymi bezpieczeństwa stosowanymi na obiekcie Ajaxu Amsterdam. Odbyło się wówczas spotkanie z szefem policji w Amsterdamie. Zapoznaliśmy się również z problemami zabezpieczenia dużo mniejszego stadionu klubu Waarwijk. Chcieliśmy sobie wyrobić pogląd w kwestiach - jak daleko nam jeszcze do czołówki europejskiej, jeżeli chodzi o realizację tych zadań i w jakim kierunku powinniśmy zmierzać. Powiem teraz o tym, czego nie udało się nam zrealizować. Myślę, że pewne słabości w naszym działaniu miały również pewne zewnętrzne odniesienie. Wydaje nam się, że dużo więcej można zrobić w zakresie pracy z kadrą szkoleniową. Kiedyś poziom kadry trenerskiej był atutem polskiego sportu. Obecnie jest inaczej, co zaczyna się przekładać na coraz gorsze wyniki sportowe. Są dyscypliny, w których większość trenerów to szkoleniowcy zagraniczni. Proces szkolenia kadr trenerskich w oparciu o akademie wychowania fizycznego jest niedoskonały. Potrzebna jest wyspecjalizowana jednostka, która będzie mogła wykorzystywać doświadczenia najlepszych praktyków. Naszym zdaniem obecnie niezwykle istotny jest problem zapewnienia właściwych kadr trenerskich dla sportu kwalifikowanego. Kolejny mankament związany z funkcjonowaniem PKSport to mało efektywne współdziałanie - z różnych przyczyn - z instytucjami zajmującymi się badaniami naukowymi czy opieką medyczną. W tym kontekście istnieje konieczność wzmocnienia Instytutu Sportu oraz Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej. W tych dziedzinach jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Kolejny problem to sytuacja klubów sportowych. W zasadzie nie brakowało środków finansowych na reprezentacje, ale podstawowa baza sportu, jaką są kluby i organizacje, przeżywa ogromne trudności, także finansowe. W końcu to tam kształtują się przyszli mistrzowie i tam szukamy talentów. Wydaje nam się, że tych 40–50 pracowników PKSport starało się jak najlepiej wykonywać swoje zadania. Natomiast ciało społeczne w postaci Rady PKSport oraz tworzone przy niej zespoły wspierały nas we wszystkich działaniach korzystając ze swojej wiedzy i doświadczenia. Wspólnie dążyliśmy do tego, żeby polski sport miał jak najlepsze warunki rozwoju. To także grono zaangażowanych pracowników przyczyniło się do tego, że mimo wszystko jesteśmy jednym z dłużej funkcjonujących podmiotów w strukturach zarządzania polskim sportem. Krócej od nas funkcjonowały takie instytucje jak chociażby Główny Komitet Kultury Fizycznej, Główny Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki, oraz Komitet Kultury Fizycznej, Młodzieży i Turystyki. W ramach struktury zarządzania polskim sportem praktycznie przez cały czas następują zmiany. Wynika to z różnego rodzaju uwarunkowań politycznych oraz ze swoistej łatwości oceny wyniku sportowego. W sporcie niestety tylko jeden wygrywa. Zawsze ktoś przegrywa i można to różnie interpretować. Taki jest charakter i zarazem urok tej dziedziny życia społecznego. Należy też mieć świadomość, że choć dzisiaj spotykamy się w atmosferze życzliwości, to jednak dotychczasowy system był daleki od ideału. Aż trzy jednostki zarządzały polskim sportem.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#AndrzejKraśnicki">Obecnie zaistniała ogromna szansa, że będą się tym zajmowały tylko dwie jednostki. Wyraziliśmy swoją opinię w tym zakresie podczas wspólnego posiedzenia PKOl i Rady PKSport. Sądzę, że powstanie Ministerstwa Sportu jest krokiem do przodu. Pozytywnie oceniamy i zdecydowanie popieramy tę inicjatywę. Wydaje nam się, że przy pełnym zaangażowaniu przejście z jednej struktury organizacyjnej do drugiej może nastąpić w ciągu 14 dni. Jeżeli dojdzie do takiej konieczności, to sądzę, że damy sobie radę. Wszystko odbędzie się sprawnie i bezkolizyjnie, a sport polski nie odczuje niedogodności okresu przejściowego. Jeżeli chodzi o nasze kilkuletnie współdziałanie z Komisją, to zawsze traktowaliśmy jej członków jako sojuszników i przyjaciół w dziele realizacji wspólnego celu. Wytworzyły się nawet między nami więzy koleżeńskie, ponieważ bywaliśmy razem na zgrupowaniach kadry oraz imprezach sportowych. Chciałbym wszystkim członkom Komisji serdecznie podziękować za wszystko, co zrobili dla polskiego sportu. Dziękuję za wszystkie uwagi, propozycje i wnioski, które sprzyjały rozwojowi sportu. Chciałbym również wyrazić opinię, że działalność PKSport byłaby niemożliwa bez naszych sojuszników zewnętrznych. Dziękuję przedstawicielom MENiS, w tym przede wszystkim pani minister Krystynie Łybackiej oraz panu ministrowi Mirosławowi Sawickiemu. Dziękuję także pierwszemu prezesowi PKSport panu ministrowi Adamowi Gierszowi. Dziękuję panu ministrowi Wiesławowi Wilczyńskiemu, który na miarę swoich możliwości i doświadczeń również dążył do poprawy sytuacji polskiego sportu. Panu ministrowi Jerzemu Ciszewskiemu dziękuję za to, że ze strony rządu potrafił w tym ostatnim okresie doprowadzić projekt ustawy o sporcie kwalifikowanym do kształtu, który jest do zaakceptowania przez całe środowisko sportowe i daje szansę na rozwój polskiego sportu. Pan minister potrafił przekonać środowisko do zmian organizacyjnych, które mają nastąpić, i uspokoić wszystkich tych, którzy tych zmian się obawiali. Dzięki panu ministrowi wszystkie te zmiany zostaną przeprowadzone w sposób cywilizowany i będą służyły polskiemu sportowi. Korzystając z tej okazji chciałbym podziękować PKOl i jego prezesowi, za to wszystko, co państwo uczyniliście dla wspierania tych wszystkich inicjatyw, które służą rozwojowi polskiego ruchu sportowego. Szczególnie dziękuję panu prezesowi Piotrowi Nurowskiemu za jego osobisty stosunek do różnego rodzaju niełatwych problemów, za jego doradztwo i pomoc w ich rozwiązywaniu. Działalność PKSport nie byłaby możliwa bez kontaktów z COS i jego dyrektorem panem Jerzym Dachowskim. Czasami te kontakty miały charakter sporów, ale zawsze służyły one rozwojowi polskiego sportu. Chcielibyśmy, żeby Instytut Sportu oraz wszystkie organy związane ze sportem - mam na myśli Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej oraz Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie - miały warunki do lepszej współpracy z nami. Obecnie te jednostki są po prostu słabo wyposażone. One na miarę swoich możliwości realizowały zadania, które wspólnie określaliśmy. Były to zadania zlecone przez PKSport. Widzieliśmy duże zaangażowanie pracowników tych jednostek.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#AndrzejKraśnicki">Nie ulega jednak wątpliwości, że potrzebują one większego wsparcia finansowego. Dziękujemy za współpracę polskim związkom sportowym. Przekazywaliśmy im środki finansowe, ale proszę mi wierzyć, że nie robiliśmy tego w sposób automatyczny niczym poczta. To wcale nie jest taka prosta sprawa. Każdy program, który był przez nas finansowany, oceniała ekipa z COS. Odbywały się negocjacje. Niezbędne było także dokonanie oceny prawnej oraz kontrola realizacji programu. Następnie program był podsumowywany. Każda zmiana programu wymagała sporządzania aneksu. W ciągu okresu funkcjonowania PKSport było to łącznie kilkadziesiąt tysięcy czynności do wykonania. Oczywiście moglibyśmy otrzymywać więcej środków finansowych do przekazania polskim związkom sportowym. Staraliśmy się te kwoty, które się pojawiały, rozdysponowywać w jak najbardziej racjonalny sposób. Podjęliśmy także, głównie w zakresie inwestycji, daleko idące współdziałanie z samorządami lokalnymi. Fakt, iż nasze inwestycje były preferowane w ramach dofinansowywania stwarzało nam sporo problemów. Każdy inwestor chciał, żeby jego inwestycja uzyskała status inwestycji o szczególnym znaczeniu dla polskiego sportu, ponieważ dzięki temu mogła ona być wyżej dofinansowywana. Oczywiście państwo znacie tylko te przypadki, gdy dana inwestycja uzyskała taki status - dzięki opinii polskiego związku sportowego oraz określeniu dalekosiężnego celu inwestycji - ale nie znacie państwo tych setek wniosków, czyli zdecydowanej większości, które odrzuciliśmy. Po prostu te projekty inwestycji nie zasługiwały na to, żeby je zaliczyć do inwestycji o szczególnym znaczeniu dla polskiego sportu. Może w mniejszym stopniu, ale współdziałaliśmy również z akademiami wychowania fizycznego. Działo się to głównie za pośrednictwem osób, które działały w Radzie PKSport oraz w grupach eksperckich. Nasze słabe kontakty wynikały również z faktu, że akademie wychowania fizycznego w zdecydowanej większości są nastawione na działalność nie mającą nic wspólnego - mówię to z przykrością - ze sportem kwalifikowanym. Na sam koniec chciałbym podziękować każdemu posłowi osobno i wszystkim razem, za stosunek do mojej osoby w niezwykle trudnej sytuacji, jaka wytworzyła się na początku tego roku. Korzystając z tej okazji chcę życzyć wszystkim członkom Komisji reelekcji i żebyśmy spotkali się w tym gronie po wyborach. Życzę panom spełnienia waszych marzeń - prywatnych, zawodowych, społecznych i politycznych oraz żeby to doświadczenie, które zdobyliście podczas tych lat pracy parlamentarnej, było przez was wykorzystywane dla dobra ogólnego oraz dla dobra polskiego sportu. Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim posłom w imieniu Polskiej Konfederacji Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuje panu prezesowi za te ciepłe słowa. Pan prezes świetnie zna mój stosunek do jego osoby i wie, że nie walczyliśmy z PKSport i personalnie z panem prezesem, tylko z niedobrym systemem zarządzania polskim sportem. Bardzo wysoko cenię pana prezesa za uczciwość, prawość oraz za dystans i spokój. Te cechy zawsze pomagają we wszelakich działaniach. Żywię nadzieję, że będziemy współpracować w ramach nowych struktur. Gorąco tego nam obydwu życzę. Na sali obrad znajduje się kilku pańskich współpracowników w tym pan dyrektor Jan Maj, pan mecenas Marian Rudnik oraz pan Tomasz Marcinkowski. Są to ludzie z którymi bardzo blisko współpracowaliśmy. Bardzo sobie cenię ich fachowość, a także umiejętność ludzkiego podejścia do różnych problemów. Nawet spierać się z panami było przyjemnie. Obyśmy wszyscy w przyszłości spierali się tylko z takimi ludźmi. Dziękuję za to wszystko. Są na tej sali ludzie, którzy pracowali w MENiS, w tym pan Tadeusz Wróblewski. Wiele osób dzisiaj się nie pojawiło, ale przez te 4 lata gościły one na naszych posiedzeniach. Im wszystkim również serdecznie dziękuję. Gdyby system zarządzania polskim sportem był lepiej zbudowany, wtedy wymienione osoby miałyby wsparcie większej liczby merytorycznych pracowników. Oczywiście wówczas łatwiej byłoby realizować określone zadania. Podział kompetencji, który został dokonany już na samym początku skazał system na pewną niewydolność. Doszło do sytuacji, że ludzie, którzy merytorycznie odpowiadali za pewne kwestie, mieli wiele więcej pracy niżby mieli jej w ramach lepszego i logiczniej ustawionego systemu. Tyle w ramach podziękowania. Chciałbym teraz osobiście uścisnąć rękę pana prezesa. Posłużę się hasłem kibiców brytyjskich i powiem do pana prezesa „You'll never walk alone”. Proszę przyjąć te słowa jako najszczersze. Każdy człowiek, który działał w polskim sporcie i zostawił po sobie wart odnotowania ślad, a także zrobił dla sportu dużo więcej dobrego niż złego, powinien być zachowany dla sportu, bo jest wartością dla polskiego sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanuszCzerwiński">Szanowni zebrani, ewolucja dotyczy nie tylko przyrody, ale także społeczeństwa i życia społecznego, a zatem również jednej z jego dziedzin, jaką jest sport. Dla każdego myślącego człowieka oczywiste jest, że przychodzą takie koleje życia, że trzeba dokonać pewnych zmian. W najbliższych dniach nastąpi głęboka zmiana w polskim sporcie. My do niej w pewnym sensie jesteśmy już od dłuższego czasu przygotowywani. Zgadzam się z opinią pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego, że w zasadzie od początku wiedziano o tym, że ta struktura nie będzie długo funkcjonować. Oczywiście to nie była korzystna okoliczność, ponieważ taka struktura nie ma możliwości wykazania się ani zmobilizowania wszystkich, którzy w jej ramach działają, do stuprocentowego zaangażowania. Gdzieś w podświadomości drzemie myśl, że oto niedługo przyjdzie dzień, w którym trzeba będzie zakończyć działalność. Nie staram się tutaj podsumowywać działalności PKSport. Chcę powiedzieć tylko tyle, że PKSport nie miała szans na wykorzystanie wszystkich zapisów ustawowych, które jej dotyczyły. Na tym polegała cała tragedia. Pan prezes wspomniał o kilku istotnych kwestiach. Nie będę już do nich powracał. Ale prawdziwą tragedią było to, że w nowej strukturze nie można było zrealizować tych ustaleń, które zostały zapisane w ustawie. Jako przedstawiciel Rady PKSport chcę powiedzieć, że było to ciało, czy jeszcze jest, które skupia wielu wspaniałych, odważnych i pracowitych ludzi, którzy są znakomicie merytorycznie przygotowani do pełnienia swojej roli. Ludzie ci nie oczekiwali poklasku, lecz w wielu sytuacjach potrafili pokazać, że potrafią się przeciwstawić swoim zwierzchnikom, w sytuacji, gdy uważają, że owi zwierzchnicy nie mają rację. Wspominam o tym dlatego, że był taki okres w działalności Rady. Muszę powiedzieć, że był to nadzwyczaj trudny okres. Wszystko skończyło się dobrze i bardzo się z tego cieszę. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy współpracowali z nami, a zwłaszcza tym, którzy w trudnych momentach nie odwracali się od nas, tylko chcieli nam pomóc - dobrą radą czy udzielając bezpośredniego wsparcia. Chcę podziękować prezydium Komisji oraz wszystkim jej członkom. Uczestniczyłem w wielu posiedzeniach Komisji i przekonałem się, że to gremium ominęły konflikty natury politycznej. Wspólnym celem wszystkich było dobro polskiego sportu. To jest bardzo ważne, ponieważ stworzyło to szansę w stosunkowo krótkim czasie wypracować ustawę o sporcie kwalifikowanym i prawdopodobnie zbliżyć się do momentu, gdy nasze środowisko sportowe będzie miało oddzielne własne ministerstwo, na co zresztą już od wielu lat zasługuje. Chciałbym panom za to bardzo serdecznie podziękować. Chcę podziękować naszym bezpośrednim szefom - panu Adamowi Gierszowi, panu Wiesławowi Wilczyńskiemu - był to dość krótki okres współpracy - oraz panu ministrowi Jerzemu Ciszewskiemu, który w tym ostatnim okresie podjął się wyjątkowo trudnego zadania i dzięki swojej determinacji doprowadził je do finału. Chciałbym podziękować również władzom PKOl, a przede wszystkim panu prezesowi Piotrowi Nurowskiemu, za włączenie się w tworzenie właściwej atmosfery w dość trudnym momencie, gdy ważyły się losy dalszego kierunku rozwoju polskiego sportu. Sądzę, że pewne inicjatywy podjęte przez PKOl wspólnie z PKSport nie zaszkodziły procesowi przygotowywania ustawy o sporcie kwalifikowanym. Na zakończenie chciałbym życzyć wszystkim panom posłom, żebyście wynieśli z waszej 4-letniej działalności w Komisji jak najwięcej satysfakcji i żebyście mieli możliwość działania w tej Komisji także w następnej kadencji Sejmu. Z pewnością na to zasłużyliście i z całego serca wam tego życzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MirosławDrzewiecki">Chciałbym teraz podziękować panu redaktorowi Jackowi Mleczce, który zawsze towarzyszył naszym obradom. Reprezentował on dziennik „Trybuna”, a nie gazetę sportową. Był on jedynym przedstawicielem prasy, który stale nam towarzyszył. Świadczy to o tym, że przez całą kadencję brakowało nam czujnego oka prasy sportowej. Okazało się, że gazety stricte sportowe niekoniecznie są zainteresowane tym, co się w sporcie dzieje. Tym bardziej panu redaktorowi należą się gorące podziękowania. Jak miałem chandrę, to chętnie brałem do ręki „Trybunę” i czytałem teksty pana redaktora. W imieniu naszych następców zapraszam, żeby pan nadal przychodził na nasze posiedzenia. Bardzo potrzebny jest ktoś, kto interesuje się naszą pracą i przekazuje czytelnikom swoje wrażenia na ten temat. Mam jeszcze następującą refleksję w związku z wystąpieniem pana prof. Janusza Czerwińskiego. Pamiętam pierwsze posiedzenia naszej Komisji. Trwały wtedy dyskusje i spory dotyczące kształtu systemu zarządzania polskim sportem powołania Konfederacji etc. Podczas jednego ze spotkań mówiłem o koncepcji powołania Ministerstwa Sportu, solidnego umocowania sportu w strukturach rządowych etc. Wtedy bardzo życzliwi ludzie sportu mówili, że byłoby to najlepsze rozwiązanie, ale przecież nikt go nie wprowadzi. Dlatego dzisiaj mam wrażenie, że warto mieć marzenia i twardo dążyć do czegoś, jeżeli wierzy się w większą racjonalność proponowanych przez siebie rozwiązań. Wygląda bowiem na to, że marzenia się spełniają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PiotrNurowski">Nie mam oczywiście tytułu do podsumowywania współpracy PKOl z Komisją, bowiem dzisiaj mija dopiero 5 miesięcy od dnia, gdy zostałem prezesem PKOl. Stało się to na zasadzie tzw. fuksa, czy może dzięki przypadkowi lub zbiegowi okoliczności. Nie uzurpuję sobie prawa do jakichkolwiek ocen, ale jeżeli pan przewodniczący pozwoli przedstawiłbym w imieniu kierownictwa PKOl kilka uwag wynikających z doświadczeń moich poprzedników. Nie będzie to kurtuazja czy komplement, ale stwierdzenie faktu. Otóż Komisja, która obecnie kończy swoja kadencję, właściwie nie była Komisją obradującą, tylko Komisją działającą. Na jej forum nie dominowało mentorstwo i pouczanie, tylko partnerstwo, doradztwo i życzliwość. Spotykaliśmy się z tym przez całą kadencję. Osobiście mogę mówić tylko o tym ostatnim gorącym okresie, o dwóch konkretnych przypadkach. Nie ze względu na naszą megalomanię zabiegaliśmy - toczyłem o to wielogodzinne spory z panem ministrem Wiesławem Wilczyńskim - o to, żeby wpisać w ustawie o sporcie kwalifikowanym obligo w zakresie opiniowania przez PKOl najważniejszych decyzji. To nie było nasze widzimisię, bo skoro mamy być realnym partnerem dla administracji rządowej, to wydawało nam się, że taki zapis jest potrzebny. Dzięki stanowisku pana ministra Jerzego Ciszewskiego, a nade wszystko Komisji, zapis ten znalazł się w ustawie. Podczas wczorajszego posiedzenia Komisji doszło do swoistego rzutu na taśmę, co było wyrazem maniackiego uporu, żeby ograniczyć liczebność zarządów polskich związków sportowych do 11 osób. Dlaczego nie do 9, 5, 3 czy wręcz jednej osoby? Wczoraj Komisja odrzuciła poprawkę Senatu w tej kwestii. Mówiłem już wczoraj o tym, ze przyjęcie tej poprawki spowodowałoby niepotrzebna dodatkową kampanię sprawozdawczo-wyborczą we wszystkich polskich związkach sportowych. Na szczęście ta poprawka została odrzucona. Bardzo za to dziękuję. Kolejna kwestia. Otóż Komisja przez cały czas kierowała się zasadą „Nic o nas bez nas”. Zawsze w posiedzeniach Komisji uczestniczyli przedstawiciele PKOl, związków sportowych oraz stowarzyszeń kultury fizycznej. Powtórzę jeszcze to, co już było wielokrotnie mówione. Otóż ta Komisja to był wręcz encyklopedyczny przykład komisji sejmowej pracującej ponad podziałami politycznymi. Interes kultury fizycznej, wychowania fizycznego i sportu polskiego był priorytetem i nadrzędnym celem. Chciałbym przedstawić jeszcze jedną uwagę w celu rozwiania wszelkich wątpliwości i spekulacji - również medialnych - dotyczących naszej inicjatywy polegającej na przedłożeniu wraz z PKSport pewnej koncepcji dotyczącej systemu zarządzania sportem wyczynowym w Polsce. Koncepcja ta nie powstała dlatego, że wraz z panem prezesem Andrzejem Kraśnickim i panem prezesem Adamem Gierszem pojechaliśmy do Włoch, żeby zapoznać się z tamtejszym systemem zarządzania sportem ani nie dlatego, że Niemcy zdecydowali się na fuzję konfederacji oraz narodowego komitetu olimpijskiego, a za moment to samo zrobią Duńczycy i Holendrzy. Natomiast zgłosiliśmy taką ofertę wychodząc naprzeciw ożywionej dyskusji prowadzonej w polskiej rodzinie sportowej.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PiotrNurowski">Była to nasza oferta. Dlatego tak mocno zabolało nas i wyhamowaliśmy naszą retorykę, kiedy tu i ówdzie - w niektórych enuncjacjach przedstawicieli administracji państwowej, a także w mediach - pojawiły się opinie, że oto „Nurowski z ekipą próbuje szykować miękkie lądowanie dla Kraśnickiego oraz reszty ekipy z PKSport”. Można było również usłyszeć, że jest to jakiś skok na kasę i stanowiska. Pragnę wyraźnie zaznaczyć, że znamy swoje miejsce w szyku. Jesteśmy organizacją o ponad 80-letniej tradycji, która zawsze kierowała się wartościami patriotycznymi, ale przy tym apolityczną. Wiemy czym mamy się zajmować. Nasze zadania określa statut. Jednak doświadczenia międzynarodowe pokazały, że narodowy komitet olimpijski może na bazie organizacji samorządowej, przejąć na zasadzie zlecenia czy umowy z rządem, zarządzanie sportem wyczynowym. Zgłosiliśmy taką nieśmiałą propozycję i ona jest nadal aktualna. Poruszamy tę kwestię także w rozmowach z przedstawicielami partii opozycyjnych, które prawdopodobnie będą stanowiły po wyborach koalicję rządzącą. Chcemy przedstawić taką ofertę, bowiem w ruchu sportowym nie będzie fluktuacji politycznej, tylko będą w nim działać prawdziwi fachowcy. O to przecież zabiegali projektodawcy ustawy o sporcie kwalifikowanym. Sportem mają zarządzać menedżerowie, wspierani przez sól ziemi czarnej, czyli przez działaczy społecznych. Oczywiście musimy pozbyć się tych patologii i wynaturzeń, które wychodzą na jaw w ostatnich miesiącach. W społecznych ciałach, jakimi są zarząd i prezydium PKOl zasiadają wybitni działacze sportowi i fachowcy, a trzon kadry zawodowej stanowią dwaj wybitni byli sportowcy: Adam Krzesiński i Kajetan Broniewski. Są to młodzi i wybitni menedżerowie sportu. Myślę, że taka mieszanka młodości i nowoczesnego spojrzenia z doświadczeniem jest niezwykle potrzebna. Ustawę o sporcie kwalifikowanym przyjęliśmy z dużą satysfakcją i zadowoleniem. Nie mówimy już o historii - jak to było z tymi konsultacjami. Na szczęście ostateczny kształt ustawy jest zadowalający. Brakuje nam jednak w tej ustawie pewnego postępu w zakresie tworzenia warunków finansowych dla rozwoju sportu wyczynowego. Mam na myśli także zwolnienia podatkowe. Może to vacatio legis do końca 2006 r., które dotyczy także zwolnień podatkowych, jednak stanie się praktyką i minister finansów w nowym rządzie będzie patrzył na sport nie jak na kolejną dziedzinę do finansowania przez budżet państwa. Liczymy na to, że sport będzie miał należytą pozycję w polityce państwa. Dlatego z dużym zadowoleniem witamy powołanie Ministerstwa Sportu. Polski ruch olimpijski i społeczni działacze sportowi zabiegali o to, żeby został powołany konstytucyjny minister sportu i miał takie same prawa jak ministrowie skarbu, finansów czy spraw zagranicznych. Zdajemy sobie sprawę, że od samego powołania Ministerstwa Sportu z dnia na dzień nie przybędzie pieniędzy dla sportu polskiego. Jesteśmy realistami. Jednak z drugiej strony uważamy, że konstytucyjny minister sportu będzie miał większe możliwości w zakresie walki o finanse oraz o tworzenie odpowiedniego dla polskiego sportu klimatu gospodarczego i infrastrukturalnego. Chciałbym podziękować członkom prezydium Komisji oraz wszystkim jej członkom za te 4 lata pracy. Wyrażamy nadzieję, że większość z państwa znajdzie się w nowym parlamencie i nadal będzie pracowała dla dobra polskiego sportu.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PiotrNurowski">Poświęcę jeszcze kilka zdań Polskiej Konfederacji Sportu. Było to dziecko niechciane, ale przyszło ono na świat. Od samego początku było ono ułomne, bo co by nie mówić, zapisy ustawy o Polskiej Konfederacji Sportu nie zostały w całości zrealizowane. Dlatego z ogromnym podziwem obserwowałem działalność kierownictwa PKSport oraz jej Rady i samego pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego. To chyba jego wielkopolski poznański charakter oraz fakt, że należy do grupy ostatnich Mohikanów, o których można powiedzieć - ludzie prawi i szlachetni, spowodowały, że się nie poddał i doprowadził statek o nazwie „Polska Konfederacja Sportu” do spokojnego portu. Mam nadzieję, że niekwestionowany dorobek PKSport zostanie skonsumowany przez Ministerstwo Sportu przy społecznym współdziałaniu - a nie tylko recenzowaniu - ze strony PKOl. Chciałbym serdecznie podziękować panu prezesowi i całej Konfederacji za ten ostatni okres i wspólne inicjatywy. Jak już mówiłem, byliśmy we Włoszech. Myślę, że trzeba będzie wybrać się także do Niemiec i zobaczyć w jakim kierunku zmierzają nasi niemieccy koledzy. Tam również jest zainteresowanie współpracą z polskim ruchem sportowym. Chcemy tuż po igrzyskach w Turynie podpisać z włoskim CONI umowę o współpracy technicznej i wymianie doświadczeń. Wydaje mi się, że musimy w przyszłości spożytkować te ewidentne osiągnięcia PKSport. Na koniec chcę powiedzieć, że w zarządzie PKOl zasiadają takie tuzy jak Irena Szewińska - nasz ambasador w MKOl - minister dr Adam Giersz, którego nie muszę tutaj rekomendować oraz Wojciech Walkiewicz, ale także młodzi działacze tacy jak Krzysztof Grabczuk - prezydent Chełma i prezes Polskiego Związku Zapaśniczego - czy Dorota Idzi nasza wspaniała dawna pięcioboistka. Ta mieszanka doświadczenia i młodości daje chyba rękojmię, że PKOl będzie mocnym, samorządnym, społecznym i apolitycznym partnerem dla ministra sportu. A jak się zdarzy, że będziecie państwo chcieli nam powierzyć coś więcej, to jesteśmy do dyspozycji, ale nic na siłę. Jak już dawać, to wszystko i egzekwować pełną odpowiedzialność. Półśrodki nie są dobre, zwłaszcza w sporcie. Jeżeli minister sportu będzie silnym ośrodkiem decyzyjnym, to my będziemy partnerem społecznym, ale odpowiedzialność za wyniki sportowe i za medale olimpijskie będzie ponosił minister sportu. My będziemy dbali, żeby w wiosce olimpijskiej wszystko było w porządku i żeby garnitury i kapelusze nie były za ciasne. Będziemy realizowali te wszystkie działania logistyczne, krzewili idee ruchu olimpijskiego oraz zasady fair play. Chcę bardzo serdecznie podziękować Komisji oraz Konfederacji za dotychczasową współpracę. Życzę państwu wszystkiego dobrego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MirosławDrzewiecki">Jest jeszcze jeden człowiek, któremu należą się wielkie podziękowania. Nie ma go dzisiaj z nami. Mówię o byłym prezesie PKOl panu Stanisławie Paszczyku. Mam nadzieję, że wszyscy państwo podzielacie opinię, że przy pewnych niedogodnościach charakteru pana prezes i mojego okazało się, że możemy konstruktywnie współpracować. Jeżeli ktoś z państwa będzie widział pana prezesa, to proszę mu przekazać te podziękowania. Jest on w dalszym ciągu człowiekiem, który ma dużo do powiedzenia na temat sportu. Dziękuję bardzo również Najwyższej Izbie Kontroli. Gościmy dzisiaj pana Bogdana Jasińskiego, ale nie ma dzisiaj z nami innej ważnej osoby, a mianowicie pana Andrzeja Krama, który już społecznie, ale często gościł na naszych posiedzeniach i udzielał światłych rad, które pozwalały nam na zupełnie nowe spojrzenie na wiele kwestii. Prosiłbym o przekazanie tych podziękowań panu Andrzejowi oraz innym przedstawicielom NIK, którzy zaszczycali nas swoją obecnością. Specjalne podziękowania kieruję do pani posłanki Barbary Hyli-Makowskiej, która nie będąc członkiem naszej Komisji bywała na jej posiedzeniach częściej niż niektórzy posłowie będący członkami Komisji. Serdecznie dziękuję pani posłance. O głos prosił jeszcze pan prezes Adam Giersz. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AdamGiersz">Cechą sportowego podejścia do rzeczywistości jest optymizm i wiara w sukces. Pan przewodniczący zacytował sentencję kibiców FC Liverpool „You'll never walk alone”. Myślę, że należy dodać do tego inne hasło, a mianowicie „Never give up.”. Zatem nigdy się nie poddawajmy. Wierzmy w sukces. Myślę, że optymizm, który zaprezentował w swoim wystąpieniu pan prezes Piotr Nurowski ma realne podstawy. Sądzę, że należy uznać fakt, że sport się rozwija i trzeba jego struktury dostosowywać do zmian zachodzących w nim samym i w jego otoczeniu. Trzeba jednak pamiętać o tym, że rozwój sportu zależy nie tylko od struktur i rozwiązań prawnych, ale przede wszystkim od warunków materialnych. Mam nadzieję, że zmiany wprowadzane ustawą o sporcie kwalifikowanym, w tym likwidacja PKSport i powołanie Ministerstwa Sportu, poprawią te warunki, a także że pierwszym tego potwierdzeniem będą zapisy w projekcie budżetu przygotowywanym przez rząd na rok 2006, w części 25. Będzie to potwierdzenie intencji rządu w tym zakresie. Miałem okazję współpracować z kierownictwem i Radą PKSport. Była to bardzo inspirująca współpraca. Trzeba przyznać, że przyszło nam działać w trudnych warunkach. Często z dużym trudem wypracowywaliśmy decyzje. Dziękuję za tę współpracę. Mam nadzieję, że dorobek PKSport nie zostanie zmarnowany przez przyszłe struktury zarządzania polskim sportem. Na koniec chcę powiedzieć, że jedną z przesłanek decyzji o likwidacji UKFiS była koncepcja polityczna tańszego państwa. Chcę wierzyć w to, że po wyborach parlamentarnych sport nie stanie się przedmiotem w ramach podobnej politycznej koncepcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#BogdanJasiński">Jako przedstawiciel NIK chcę powiedzieć, że w ciągu krótkiego trzyletniego okresu funkcjonowania PKSport trzykrotnie kontrolowaliśmy Konfederację. Były to dwie kontrole dotyczące realizacji budżetu. Trzecia kontrola, która jeszcze trwa, jest związana z prowadzoną obecnie przez Izbę kontrolą w zakresie finansowania sportu wyczynowego. Kontrola ta zakończy się dopiero późną jesienią, a jej wyniki zostaną przedstawione Komisji nowego Sejmu. Pragnę stwierdzić, że podczas naszych kontroli za każdym razem bardzo wysoko ocenialiśmy pracę PKSport. Konfederacja za każdym razem uzyskiwała pozytywną ocenę swojej pracy. Spotykaliśmy się zawsze z bardzo fachową i konstruktywną współpracą ze strony kierownictwa oraz pracowników PKSport. W imieniu Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego, który na stałe współpracuje z Komisją, serdecznie dziękuję za pomoc okazywaną w trakcie kontroli oraz poświęcanie nam czasu. Zawsze mogliśmy liczyć na dobrą współpracę i fachowe rady oraz materiały, które uzyskiwaliśmy z Konfederacji. Dziękuję za czynne współdziałanie ze strony obecnego tutaj pana dyrektora Tomasza Marcinkowskiego. Uczestniczył on w przygotowaniu narady poprzedzającej obecnie trwającą kontrolę. Bardzo serdecznie za to wszystko dziękuję. Jest to ostatnie posiedzenie Komisji w tej kadencji Sejmu. Zostałem upoważniony przez swoich zwierzchników do wyrażenia serdecznych podziękowań pod adresem prezydium Komisji i wszystkim jej członkom za owocną współpracę. W okresie tych 4 lat przedstawialiśmy Komisji informacje związane z realizacją budżetu, a także informacje o charakterze merytorycznym. Wszystkie one spotykały się z pozytywnym przyjęciem Komisji, za co serdecznie dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MirosławDrzewiecki">Na koniec tej części naszego spotkania chciałbym zwrócić się do mojego przyjaciela, pana posła Tadeusza Tomaszewskiego. W zasadzie to on na samym początku tej kadencji Sejmu zdecydował o tym, że zostałem przewodniczącym Komisji. W III kadencji Sejmu byłem członkiem tej Komisji, a jej przewodniczącym był pan poseł Tadeusz Tomaszewski. Nie czułbym się dobrze w roli przewodniczącego Komisji po tak dobrym przewodniczącym jak pan poseł. Dlatego spotkałem się z nim na korytarzu sejmowym i zapytałem, czy mi pomoże. Tylko w przypadku pozytywnej odpowiedzi byłem zdecydowany przyjąć funkcję, którą mi zaproponowano w ramach parytetów klubowych. Pan poseł udzielił mi takiej odpowiedzi i serdecznie mu dziękuję za pomoc. Uważam, że ta Komisja nigdy nie miałaby takiego oblicza, gdyby nie jego wiedza i doświadczenie. Bez względu na wynik wyborów prosiłbym, żeby pan poseł nie zarzucał współpracy z Komisją na rzecz polskiego sportu. Jeżeli mnie się uda dostać do parlamentu, a panu posłowi się to nie uda, to z pewnością będę chciał mieć pana posła w pobliżu, żeby mógł on pomagać mi i polskiemu sportowi swoją wiedzą i doświadczenie. Chciałbym również podziękować sekretarzowi Komisji, panu Andrzejowi Baczewskiemu, który od lat był dobrym duchem tej Komisji i potrafił sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach. Dziękuję także panu sekretarzowi Krzysztofowi Majerowi, z tym, że on pracował z nami tylko przez ostatni rok. Mam jeszcze uwagę pod adresem pana ministra Jerzego Ciszewskiego. Otóż do wyborów pozostaje pan sam na posterunku, bo my de facto kończymy już swoją działalność i rozjeżdżamy się, żeby prowadzić swoje kampanie wyborcze. Mamy nadzieję, że dobrze wykorzysta pan czas tej pozornej pustki. Znamy się krótko, ale mam takie przeświadczenie, że pan jest mocnym człowiekiem i jak pan się czegoś podejmuje, to pan to realizuje. Po rozmowie z premierem Markiem Belką i z panem ministrem, kiedy to zawarliśmy pewną umowę, jestem przekonany, że sprawa zostanie doprowadzona do końca - jest to honorowa sprawa - i później będziemy wspólnie zbierali plony pańskiego działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JerzyCiszewski">Pragnę wyjaśnić, że nasza umowa dotyczyła tego, że będzie powołane Ministerstwo Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TadeuszTomaszewski">Tak się składa, że z częścią kolegów mam zaszczyt funkcjonować w tej Komisji już 12. rok, czyli trzecią kadencję. Z tego 10 lat pełnię funkcję przewodniczącego lub zastępcy przewodniczącego Komisji. Pierwsza refleksja. Otóż w 1996 roku uchwaliliśmy nową ustawę o kulturze fizycznej. W pracach nad tą ustawą bardzo aktywnie uczestniczyli nasi tragicznie zmarli koledzy posłowie śp. Zbigniew Gorzelańczyk i śp. Marek Wielgus. Wtedy wraz z posłem Stanisławem Paszczykiem przygotowaliśmy rozwiązanie ustawowe, które na dobrą sprawę do dzisiaj stanowiło konstytucję polskiego sportu. Tamten okres był nacechowany olbrzymią dozą poszukiwania nowych rozwiązań. Warto wspomnieć, że wówczas powstała koncepcja dopłat do stawek w grach liczbowych. Odbudowano wtedy nakłady na kulturę fizyczną i sport. Powstały wówczas programy upowszechniania sportu w środowisku wiejskim i środowisku akademickim, a także koncepcja uczniowskich klubów sportowych. W tamtym okresie odbudowano system współzawodnictwa sportowego dzieci i młodzieży, a także uruchomiono publiczne i niepubliczne szkoły mistrzostwa sportowego. Te dobre systemowe rozwiązania obroniły się i to bez względu na zmiany koncepcji politycznych. Stało się tak, ponieważ znalazły uznanie w środowisku sportowym, ale przede wszystkim ze względu na instrumenty finansowego wsparcia. Następne lata przynosiły kolejne programy, w tym te ostanie cztery programy, których wczoraj wspominałem. W międzyczasie w ramach realizacji koncepcji tańszego państwa - mówił o tym pan minister Adam Giersz - zlikwidowano UKFiS, ale wówczas na starcie środowisko sportu kwalifikowanego było jeszcze na tyle mocne, że było w stanie wygenerować, może niezbyt dobrze usytuowaną z prawnego punktu widzenia, ale własną Polską Konfederacje Sportu. Własną, bowiem PKSport nie była dzieckiem ministra edukacji narodowej i sportu, tylko dzieckiem działaczy sportowych, którzy byli jeszcze wtedy w stanie wymóc na stronie rządowej takie rozwiązanie. To jednak jest zdecydowanie za mało, żeby mówić dzisiaj na końcowym etapie o sukcesie. Konfederację zbudowano jako państwową osobę prawną, a właściwe był to podmiot nielubiany i niechciany przez instytucje rządowe. Od samego początku mieliśmy do czynienia z ową sprzecznością, która później przełożyła się na rozdarcie kompetencji. Im więcej kompetencji miała PKSport, tym mniej miał ich minister właściwy, a co to za minister, który nie ma kompetencji. Zatem więcej czasu poświęcaliśmy na układanie tych relacji i kompetencji niż na koncepcje programowe. Sądzę, że była to jedna z przyczyn tego, że już przed igrzyskami olimpijskimi wiedziano, że dochodzimy już do końca rozwiązania, w ramach którego miała funkcjonować PKSport. Nikt nie chciał wcześniej podejmować ryzyka przeprowadzania zmian, bo w takim przypadku uznanoby, że przyczyną porażki na olimpiadzie była reorganizacja struktury zarządzania polskim sportem. Czekano więc na okres po igrzyskach. Kiedy po 12 latach mojej działalności w parlamencie pojawiła się szansa i dogodny klimat polityczny w zakresie powołania Ministerstwa Sportu, to ani chwili się nie wahałem, choć wiele osób wyrażało na forum Komisji wątpliwość czy to jest dobre rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#TadeuszTomaszewski">Pan prezes Adam Giersz przez cały czas uważa - cenię go za konsekwencję - że kształt struktury zarządzania nie jest jednym z zasadniczych elementów decydujących o sytuacji polskiego sportu; choć oczywiście jest to ważny element. Ktoś musiał zrobić ten pierwszy krok. Natomiast krok drugi ma uczynić właśnie ów konstytucyjny minister sportu. Powinien on zagwarantować poprawę ekonomicznych warunków funkcjonowania polskiego sportu. Oczywiście wspólnie z przyszłym parlamentem. My zapewniamy ten pierwszy instrument w postaci samodzielnego resortu. Niezaprzeczalnym dorobkiem PKSport jest zaistnienie samorządu sportowego, czyli funkcjonowanie Rady PKSport. Nie było ustawowo umocowanego samorządu sportowego. W ramach Konfederacji ów samorząd miał swoje miejsce i ustawowe zadania. Dlatego naszą wspólną decyzją - przede wszystkim środowiska sportowego - odeszliśmy od projektu, który częściowo jawił się w ustawie o sporcie kwalifikowanym. Otóż jawiło się ministerstwo z departamentami w postaci polskich związków sportowych. Tak to miało wyglądać. Za pomocą rady nadzorczej i komisji rewizyjnej minister miał działać w polskich związkach sportowych, które z natury rzeczy są stowarzyszeniami i jako takie są samorządne i samodzielne. Całe szczęście, że w trakcie prac naszej Komisji doprowadziliśmy do pewnej równowagi. Polskie związki sportowe są partnerami. Jeżeli realizują one zadania publiczne, to podlegają regułom ustawy, ale nie mogą być zastępowane przez ministerstwo w swojej samodzielności i samorządności. Dzięki zdecydowanej postawie środowiska sportowego i PKOl udało nam się uzyskać to, że nie wracamy do rozwiązań, które z pewnością byłyby nieodpowiednie. Jeszcze jedna refleksja. Otóż sądzę, że warto byłoby wykorzystać dorobek parlamentarzystów oraz osób, które współpracowały z Komisją. Część z nas kandyduje ponownie do Sejmu, a część nie. Stąd nasunęła mi się myśl, że warto byłoby korzystać z doświadczenia tych osób powołując przy przyszłej Komisji forum parlamentarne pod nazwą „Parlamentarzyści dla sportu”. W skład forum wchodziliby członkowie Komisji poprzednich kadencji Sejmu. Sądzę, że ich wiedza i doświadczenie byłyby szczególnie cenne w momencie, gdy pod obrady wprowadzane są rozwiązania systemowe, czyli projekty ustaw o charakterze konstytucyjnym dla sportu. Wszystkim z państwa, którzy po wyborach będą członkami Komisji, dedykuję, żebyśmy jednak nie tracili tego potencjału, a wręcz odwrotnie, żebyśmy budowali szerokie lobby prosportowe w ramach owego forum parlamentarnego „Parlamentarzyści dla sportu”. Na zakończenie pragnę stwierdzić, że w IV w kadencji prowadziliśmy w naszej Komisji 11 projektów ustaw. Ta relacja w przyszłej kadencji powinna ulec zmianie. Zdecydowanie więcej powinno być rządowych projektów ustaw, a mniej projektów komisyjnych. W tej kadencji przeważnie było tak, że to my robiliśmy pierwszy krok. A następnie rząd doganiał nas przesyłając na przykład projekt ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Chodziło o pokazanie, że to nie jest tak, że strona rządowa nie ma swoich koncepcji. Tak na dobrą sprawę rząd przedstawił tylko dwa systemowe rozwiązania, na początku kadencji i na jej końcu.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#TadeuszTomaszewski">Pozostałe propozycje miały charakter projektów komisyjnych. Przykładem może być chociażby rozwiązanie polegające na uproszczonej ewidencji klubów sportowych. W moim powiecie gnieźnieńskim dzięki tej formule powstała 1/3 nowych klubów sportowych. Oczywiście sprawy te nie miałyby swojego pozytywnego finału, gdyby nie fachowcy z instytucji rządowych i pozarządowych. Wymieniano już dzisiaj wiele nazwisk, ale najistotniejsze jest to, że na forum naszej Komisji nie toczył się wymuszony dialog instytucjonalny, natomiast toczyła się partnerska rozmowa, w wyniku której fachowcy proponowali nam zapisy. Następnie wprowadzaliśmy te zapisy w materię ustawową. Sądzę, że tę praktykę należałoby kontynuować. Ludzie ci mają ogromne doświadczenie. Wielu z nich bezpośrednio kieruje polskim sportem, jako prezesi polskich związków sportowych oraz innych organizacji pozarządowych. Ta grupa osób to jest nasza wielka przewaga w stosunku do innych komisji sejmowych. Tam wszystko odbywa się bardziej instytucjonalnie. Ktoś przychodził, podpisywał listę obecności itd. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić - bo na 11 projektów ustaw kierowałem pracami nad 8 projektami - że 80 proc. zapisów powstało dzięki społecznym ekspertom desygnowanym tak przez instytucje rządowe, jak i pozarządowe. Jest to bardzo znaczący dorobek. Na zakończenie pragnę stwierdzić, że z pewnością na samym początku następnej kadencji parlamentu trzeba dążyć do tego, żeby zmiany w regulaminie - takowe zawsze są przeprowadzane na początku każdej kadencji - nie doprowadziły do likwidacji naszej Komisji. Ktoś może argumentować, że nasza Komisja odbyła tylko 130 posiedzeń i prowadziła prace nad 11 projektami ustaw podczas, gdy były komisje, które spotykały się 600 razy i pracowały nad 300 projektami. Jednak te 12 lat pokazało, że gdyby nie było w Sejmie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, to zapewne sytuacja polskiego sportu byłaby znacznie gorsza, zwłaszcza w zakresie rozwiązań prawnych i instrumentów finansowych. Skoro wiemy, że istnieje niedosyt zwłaszcza w zakresie finansowych instrumentów wsparcia polskiego sportu, to tym bardziej powinniśmy wspólnie zabiegać o to, żeby w przyszłej kadencji parlamentu istniała Komisja Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MirosławDrzewiecki">Trzeba powiedzieć, że to już jest koniec. Zapraszam państwa na nieoficjalną część naszego spotkania. Polska Konfederacja Sportu przygotowała dla nas poczęstunek we foyer. Widzę, że chęć zabrania głosu zgłasza jeszcze pan poseł Kazimierz Pietrzyk. Czy możemy wysłuchać tej wypowiedzi podczas tej nieoficjalnej części, czy chce pan użyć mikrofonu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzPietrzyk">Wolałbym zabrać głos jeszcze w oficjalnej części posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MirosławDrzewiecki">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzPietrzyk">To dla mnie wyjątkowa okazja. Myślę, że jedno zdanie mogę powiedzieć. To jest moja pierwsza kadencja i być może ostatnia. Nie ukrywam, że dostałem się do Sejmu dzięki sportowi, a konkretnie dzięki sukcesom drużyny siatkówki, który stworzyłem jak szef firmy. Gdy zostałem posłem, to jeden z moich kolegów powiedział mi „Kaziu ty masz charakter bardziej operacyjny niż legislacyjny. Ja oraz środowisko lokalne uznamy, że zaliczysz kadencję, jeżeli doprowadzisz do zakończenia budowy hali sportowej”. Wyjaśniam, że ta budowa stała w miejscu 23 lata, a rozpoczęto ją w 1970 roku. Inwestycja ta została zakończona. Sukcesy naszej drużyny były w tym względzie istotnym argumentem. Pan prezes Andrzej Kraśnicki był na uroczystym otwarciu obiektu. Rozumiem zatem, że zadanie swoje wykonałem, ale byłoby mi zdecydowanie trudniej uczynić to bez pomocy niektórych obecnych tu osób. Dziękuję panu prezesowi Andrzejowi Kraśnickiemu, panu dyrektorowi Janowi Majowi oraz panu ministrowi Adamowi Gierszowi. To oni bezpośrednio mi pomogli. Zrealizowaliśmy tę inwestycję w ciągu 12 miesięcy. Pan prezes miał okazję przekonać się jak duże był zapotrzebowanie na ten obiekt. Hala ma 3 tysiące miejsc, ale weszło 4 tysiące dzięki temu, ze sprzedaliśmy 1 tys. biletów stojących. Chciałbym za to wszystko bardzo serdecznie podziękować. Sądzę, że nasze kontakty nie ustaną. Będziemy spotykali się na zawodach sportowych. Zapowiadam, że będziemy jeszcze aplikowali o środki finansowe, ponieważ chcemy założyć centrum szkolenia w ujeżdżaniu koni. Chcemy uzyskać 75 proc. środków uzyskać z unijnych funduszy strukturalnych, a 25 proc. z budżetu. Z pewnością będzie okazja do wielu miłych spotkać. Dziękuję tym wszystkim, którzy mi pomogli w realizacji tego przedsięwzięcia, a kolegom posłom dziękuję za współpracę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MirosławDrzewiecki">Chcę teraz oficjalnie zamknąć ostatnie w tej kadencji posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Nie mówię „żegnam”, tylko „do zobaczenia”.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>