text_structure.xml 90.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MirosławDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny został państwu doręczony w formie pisemnej. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie stwierdzam, zatem porządek dzienny uważam za przyjęty. Przechodzimy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych o rozwoju sportu osób niepełnosprawnych jako ważnego czynnika rehabilitacji społecznej. Rozumiem, że informację tę omówi dyrektor Adam Gwiazdowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AdamGwiazdowicz">W informacji, którą przedłożyliśmy, zawarte są wszystkie elementy istotne z punktu widzenia Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych. Chciałbym wskazać na dwa z nich. Otóż w wyniku nowelizacji ustawy o rehabilitacji, która została dokonana 20 grudnia ub. r., doszło do przekazania kompetencyjnego zadań, między innymi tych dotyczących sportowej części rehabilitacji, samorządom. Powstaje daleko idąca możliwość kreowania tego rodzaju aktywności przez samorząd lokalny. Uprzedzając pytania dotyczące finansowania, pragnę stwierdzić, że rozporządzenia Rady Ministrów dotyczące tego algorytmu jest już gotowe. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu zostanie podjęta decyzja o podpisaniu tego algorytmu. W tym momencie będzie można uruchomić cały strumień pieniędzy przeznaczonych na finansowanie tych zadań, zarówno realizowanych przez samorząd województwa, jak i samorząd powiatu. Drugi element, na który tylko hasłowo chciałbym zwrócić uwagę, to fakt, iż finansowanie sportu osób niepełnosprawnych odbywa się między innymi poprzez programy celowe, które realizuje - od strony programowej i finansowej - Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Gdybyście państwo mieli w tym zakresie jakieś pytania, to rozumiem, że obecny na sali obrad wiceprezes PFRON jest gotów na nie odpowiedzieć. Tyle z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Na wstępie chciałabym przeprosić państwa za nieobecność pana ministra Adama Giersza, który uczestniczy w tej chwili w posiedzeniu Rady Ministrów. Przedłożyliśmy Komisji dość wyczerpujący - przynajmniej w naszym odczuciu - materiał, który pokazuje pewne statystyki od 1994 r. dotyczące środków finansowych, a także zadań państwowych zlecanych jednostkom niepaństwowym, wcześniej przez Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, a obecnie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. Nie będę zatem powtarzała tego, co jest napisane w tym materiale, natomiast chciałabym przedstawić kilka uwag ogólniejszej natury. Otóż populacja osób niepełnosprawnych obejmuje 4,3 mln osób. Przedstawiając tę liczbę korzystam z danych Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych zawartych w raporcie o realizacji Karty Praw Osób Niepełnosprawnych w 2001 r. Są to osoby, które posiadają orzeczenie o niepełnosprawności. Być może wkrótce będziemy mieli świeższe dane z 2002 r., bo wiem, że kolejny raport jest przygotowywany przez Biuro Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych. Pragnę dodać, że w Unii Europejskiej co dziesiąty obywatel ma uznany status osoby niepełnosprawnej. Szacuje się, że w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej już około 50 mln osób spośród obywateli Unii będzie posiadało orzeczenie o niepełnosprawności. O takim poważnym wymiarze, w sensie populacyjnym, mówimy. Przy okazji warto powiedzieć o tym, że prawie 50% osób niepełnosprawnych w Polsce ma wykształcenie niepełne podstawowe i podstawowe. To też jest istotna informacja o tym, jakie są możliwości życiowe osób niepełnosprawnych. W związku z powyższym obowiązkiem państwa jest dbałość o różne sfery życia osób niepełnosprawnych. My koncentrujemy się w swoich działaniach na sprawach związanych z kompleksową rehabilitacją. Jej ważnym elementem jest rehabilitacja poprzez sport. Badania naukowe wyraźnie wykazują, że osoby niepełnosprawne, które uprawiają sport, oceniają swoje życie jako bardziej wartościowe. Można powiedzieć, że to życie jest dla tych osób pewną szansą. Był kiedyś taki program, który realizowaliśmy jako UKFiT, a potem jako UKFiS, pod nazwą „Sport szansą życia”. Rzeczywiście, gdy przeprowadzono badanie opinii osób niepełnosprawnych, okazało się, że tak jest - życie nabiera innej wartości. Pomijam w tym momencie wszystkie inne walory. Tak jak napisaliśmy we wstępie do naszego materiału, ten walor rehabilitacyjny jest podstawowy. Zresztą sport osób niepełnosprawnych wyrósł w ośrodkach rehabilitacyjnych, czyli w szpitalach oraz innych ośrodkach zajmujących się rehabilitacją. To tam powstawały zalążki sportu osób niepełnosprawnych. Dzisiaj oczywiście trwają dyskusje na temat, czy sport spełnia tę swoją funkcję rehabilitacji. Zdania są podzielone. Lekarze, którzy pracują z osobami niepełnosprawnymi twierdzą, że na tyle kontrolują wysiłek fizyczny osób niepełnosprawnych, że nie ma żadnego zagrożenia dla ich zdrowia. Oczywiście wszystko zależy od tego, o jakim rodzaju niepełnosprawności mówimy, bowiem zjawisko jest złożone i chodzi o osoby upośledzone umysłowo, niesprawnych ruchowo, niedowidzących, niewidomych, głuchych i niedosłyszących. Są to bardzo zróżnicowane środowiska i w przypadku każdej z dysfunkcji wpływ ruchu na zdrowie jest inny.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Niemniej jednak sport osób niepełnosprawnych ma pełnić tę szeroką rolę rehabilitacyjną. Pragnę stwierdzić, że dofinansowywanie sportu osób niepełnosprawnych ze środków pochodzących z dopłat do stawek w grach liczbowych jest rozwiązaniem cennym, wartościowym i jedynym w świecie. Nie ma nigdzie lepszych rozwiązań, choć różne rozwiązania są stosowane w różnych krajach. Jest to bardzo istotne zasilanie finansowe wspomagające rozwój sportu niepełnosprawnych oprócz innych środków, o których wcześniej była mowa. Mam na myśli środki samorządowe i wszelkie środki sponsorskie. Problem polega na tym, że tychże środków sponsorskich w sporcie osób niepełnosprawnych praktycznie nie ma. Jeżeli sponsorzy włączają się w finansowanie, to jest to finansowanie pojedynczych osób, które odnoszą poważne sukcesy, ale nie finansowanie całych grup zawodników lub organizacji pozarządowych. Tyle z mojej strony tytułem wstępu. Jeżeli mają państwo pytania dotyczące przedstawionego materiału, to chętnie na nie odpowiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy ktoś z państwa ma jakieś pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#TadeuszTomaszewski">Materiał przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej ma dosyć skromny wymiar, ponieważ opisano tutaj działania realizowane wyłącznie przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, jako instrument do realizacji określonych celów, natomiast szerszego spojrzenia tutaj nie ma. Z tego materiału wynika, że w ubiegłym roku samorządy powiatowe, które przejęły od oddziałów PFRON zadania w zakresie wspierania rozwoju sportu osób niepełnosprawnych, przeznaczyły na ten cel środki w wysokości 3 mln 347 tys. zł. Są również realizowane działania poprzez program „Partner” oraz jeszcze ewentualnie poprzez oddziały Funduszu. Muszę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że ilość środków finansowych przeznaczonych na ten cel ulega systematycznemu zmniejszeniu, oczywiście nie z winy PFRON, tylko w związku z przekazaniem tego zadania do samorządów. Gdybyście państwo porównali, ile kilka lat temu przeznaczano pieniędzy z PFRON na sport jako formę rehabilitacji, to okazałoby się, że były to kwoty o wiele większe. Od momentu, gdy pojawiły się pieniądze z dopłat do stawek w grach liczbowych, najpierw w UKFiS, a potem w MENiS, te proporcje ulegały przesunięciu i systematycznie zmniejszało się dofinansowywanie tych zadań przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ponadto rozporządzenie, o którym mowa w tym materiale, wydane w 2000 r. i regulujące kwestie dofinansowania sportu, jest pewną barierą, która powoduje, że organizacje pozarządowe zajmujące się kulturą fizyczną osób niepełnosprawnych właściwie nie mają dostępu do środków finansowych z PFRON. W myśl tego rozporządzenia musi to być działalność statutowa prowadzona właśnie w tym obszarze. Poza tym stowarzyszenie musi funkcjonować co najmniej od dwóch lat. Tymczasem właśnie dwa lata temu pojawił się program rządowy „Animator sportu osób niepełnosprawnych”. W ramach tego programu z jednej strony dajemy środki w kwocie 200 zł miesięcznie po to, żeby zatrudniono fachowca, który będzie prowadził zajęcia sportowe z osobami niepełnosprawnymi, a z drugiej strony oczekujemy, że lokalne środowiska wyasygnują te drugie 200 zł, jednak nie możemy znaleźć tej drugiej połowy. A przecież te środki są. Znajdują się w samorządach powiatowych. One mogą tam trafiać z PFRON, ale państwo utrzymując tę barierę uniemożliwiacie skorzystanie z tego źródła. Przedstawiciele powiatowych centrów pomocy rodzinie (PCPR) informują, że właśnie owo rozporządzenie z 25 czerwca 2002 r. jest taką barierą. Sami państwo podkreślacie w tym materiale, że niezbędne jest, by tego typu działalność była prowadzona przez co najmniej dwa lata przed dniem złożenia wniosku oraz że w statucie organizacji składającej wniosek musi być zapisana działalność w na rzecz osób niepełnosprawnych. W związku z powyższym, można powiedzieć, że ogranicza się liczbę podmiotów - organizacji pozarządowych, które mogą uczestniczyć w tym programie. W ten sposób zamiast 1000 osób program ten realizuje 100 osób. Pozostałe środki są niewykorzystane, bo nie można znaleźć tej drugiej części, czyli 200 zł, w środowisku lokalnym.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#TadeuszTomaszewski">Naturalne byłoby wykorzystanie środków z powiatów, w ramach pieniędzy przewidzianych na rehabilitację społeczną pochodzących z PFRON. Niestety, wspomniane rozporządzenie nie pozwala uruchomić tego instrumentu. Oczywiście można powiedzieć, że to jest tylko jedno ze źródeł, z których można wspierać program „Animator sportu osób niepełnosprawnych”, bowiem możliwe jest również wsparcie ze środków gminnych. Skoro jednak świadomie zdecentralizowano te zadania, to nie po to, żeby ograniczać liczbę podmiotów, które mogą ewentualnie podjąć się realizacji tego zadania. Przecież i tak zawsze decyzje podejmuje samorząd. Nie rozumiem po co w tej sytuacji ograniczać tym rozporządzeniem liczbę tych podmiotów. W związku z powyższym zwracam się z uprzejmą prośbą do obecnych na naszym posiedzeniu przedstawicieli Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych oraz do pana prezesa Janusza Wesołowskiego, żeby dwa organy rządowe porozumiały się w sprawie rządowego programu „Animator sportu osób niepełnosprawnych”. Organy te mogą również wysłać stosowne sugestie do powiatowych centrów pomocy rodzinie, by znalazły one partnerów społecznych, którzy podejmą się systematycznej realizacji tego programu. Już teraz zastosowanie, w ramach tego programu, odpowiedniej formuły finansowania powoduje, że środki te trafiają do osób odpowiednio przygotowanych do realizacji tych zajęć. To jest bardzo istotny aspekt. Ponadto realizacja programu „Animator sportu osób niepełnosprawnych” spowoduje wprowadzenie systematyczności prowadzenia zajęć sportowych, a więc odchodzenie od akcyjności. Te zajęcia będą również formą integracji środowiskowej, bo z czasem te grupy będą w stanie oddziaływać na pozostałe środowiska osób niepełnosprawnych, w zakresie promowania aktywności ruchowej. Pierwsza moja zasadnicza prośba dotyczy kwestii przeanalizowania tego rozporządzenia. Apeluję również do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, żeby chciały się porozumieć w sprawie znalezienia rozwiązania tej wspomnianej kwestii. Dodam, że pewne elementy były już sygnalizowane. Uczestniczyłem w spotkaniu Rady ds. Osób Niepełnosprawnych - brał w nim również udział pan prezes Roman Sroczyński - i wówczas pojawiła się stosowna deklaracja, jednak tak to w życiu bywa, że jak się za czymś nie chodzi, nie monitoruje i nie przypomina urzędnikom, to sprawa się rozmywa i stosowny dokument się nie pojawia. Warto by jednak tę sprawę załatwić do końca, aby w przyszłym roku wszystko skuteczniej zafunkcjonowało, a ten instrument szerzej dotarł do środowiska osób niepełnosprawnych. Zapewne jest on tam oczekiwany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy ktoś z państwa ma jeszcze jakieś pytania lub uwagi? Nie stwierdzam, zatem pozwolę sobie zadać pewne pytanie. Dotyczy ono tabeli zawierającej dane dotyczące zadań zleconych stowarzyszeniom kultury fizycznej w zakresie sportu osób niepełnosprawnych w latach 1994–2002. Wszystko to bardzo ładnie wygląda, bowiem liczba stowarzyszeń, którym zlecano zadania, od 8 w 1994 r. doszła do 84 w 2001 r., z tym że w 2002 r. wynosiła ona tylko 70. Chciałbym się dowiedzieć, jaki jest powód tego spadku. Kolejna kwestia. Otóż liczba zadań zleconych w 2002 r. wynosiła 1142, czyli kształtowała się na poziomie wyższym o 150 niż w roku 2001. Natomiast liczba osób uczestniczących w realizacji tych zadań zmniejszyła się prawie o 27 tys. osób. Jeżeli chodzi o środki finansowe, to ta różnica nie jest na tyle duża, by uzasadniała takie zmniejszenie liczby osób biorących udział w tych zajęciach. Bardzo mnie interesuje, dlaczego ubiegły rok jest rokiem takiego regresu, jeżeli chodzi o liczbę uczestników oraz dlaczego zmniejszyła się liczba stowarzyszeń realizujących te zadania. Czy te stowarzyszenia upadły?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">One nie upadły, jednak zlecanie zadań państwowych wiąże się z odpowiedzialnością stowarzyszeń, jako zleceniobiorców. Realnie wygląda to tak, że wszystko weryfikuje praktyka, czyli jakość pracy, jakość rozliczeń i jakość gospodarowania środkami finansowymi. Każdego roku wpływa inna liczba wniosków. W 2002 r. wnioski złożyło właśnie 70 organizacji. Należy jednak brać pod uwagę fakt, że nie otrzymują środków te organizacje, które mają problem z rozliczeniem zadań, odzyskaniem pieniędzy czy prawidłową realizacją zadań. Przy okazji posłużę się następującym przykładem. Sygnalizowałam już kiedyś problemy dotyczące Polskiego Związku Sportowego Głuchych. Przy okazji powiem, co dalej dzieje się z tą sprawą. To właśnie jest ewidentny przykład nieprawidłowości powstających przy realizacji zadań tego typu organizacji. Polskiemu Związkowi Sportowemu Głuchych powierzono środki państwowe w wysokości ponad 600 tys. zł i wygląda na to, że przez kilka lat będzie kłopot z rozliczeniem tego stowarzyszenia. W jego przypadku można mówić o braku rzetelności w wydawaniu państwowych pieniędzy. Kłopoty z prawidłowym rozliczaniem wydatków powodują, że niektóre stowarzyszenia po prostu nie otrzymują środków finansowych. Są to te stowarzyszenia, które nieprawidłowo wydatkowały środki państwowe. Jeżeli chodzi o Polski Związek Sportowy Głuchych, to chciałabym poinformować państwa, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu złożyło do prokuratury wniosek o popełnieniu przestępstwa. Znaleziono już fałszowane rachunki. Ponadto ostatnio dowiedzieliśmy się, że dokonano włamania, w wyniku którego zginęły wszelkie dokumenty z 2002 r., także dotyczące rozliczeń finansowych. Spowoduje to ogromne utrudnienie w wyjaśnieniu tej sprawy przez prokuraturę. Zwolniony z pracy został wiceprezes PZSG pan Kościuk. Sytuacja jest bardzo trudna. To jest oczywiście skrajny przypadek, ale chcę powiedzieć, że są takie organizacje, które po prostu źle działają i jako takie nie mogą otrzymać pieniędzy. Pragnę dodać, że liczba uczestników imprez sportowych zależy od ich rodzaju. Są imprezy mniejsze, większe, integracyjne etc. W każdym roku jest inaczej i dlatego te liczby się różnią. Niemniej jednak, naszym obowiązkiem jest dbałość o prawidłowe wydawanie pieniędzy państwowych. Stąd te różnice. Ich przyczyny w każdym roku są inne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MirosławDrzewiecki">Podejrzewałem, że każdego roku organizuje się różne imprezy, jednak dziwi mnie tak duży spadek liczby stowarzyszeń. On wynosi około 20%. Do zeszłego roku zaznaczała się tendencja zwyżkowa. Rosła liczba stowarzyszeń zaangażowanych w ten program. One otrzymywały środki finansowe. Zgadzam się, co do tego, że w przypadku niewłaściwego wykorzystywania, marnowania lub po prostu kradzieży środków państwowych, nie ma żadnego sensu, żeby takie stowarzyszenie kolejny raz otrzymywało pieniądze. W tej tabeli widzimy jednak bardzo poważny spadek liczby stowarzyszeń. Czyżby aż tyle stowarzyszeń działało w sposób nieprawidłowy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Te statystyki mogą być trochę mylące, ponieważ liczy się ilość osób uczestniczących w danej akcji, ale często bywa tak, że jedna osoba uczestniczy pięciokrotnie w różnych akcjach. Dlatego precyzyjne obliczenie liczby uczestników nie jest łatwe. W tym celu należałoby imiennie policzyć wszystkie osoby uczestniczące we wszystkich akcjach. Przy założeniu, że każdy uczestnik raz w roku wziął udział w realizacji jakiegoś zadania otrzymujemy liczbę 100 tys., ale de facto to nie jest 100 tys. osób, bo my dysponujemy wykazem, który wskazuje, że w zajęciach klubowych odbywających się 2–3 razy w tygodniu uczestniczy 18 tys. osób. To jest bardzo mało. Liczba uczestników wszystkich akcji jakby ulega pomnożeniu i nie jesteśmy w stanie realnie wyliczyć, ile osób rzeczywiście jest objętych uczestnictwem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MirosławDrzewiecki">Podobnie jest ze statystyką dotyczącą olimpiad młodzieży, bo jeżeli młody zawodnik stratuje w pięciu konkurencjach, to jest pięciokrotnie policzony do ogólnej liczby uczestników zawodów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Dlatego tak wyglądają te statystyki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MirosławDrzewiecki">Podaje się liczbę 35 tys. uczestników, podczas gdy de facto było ich 15 tys.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Musimy mieć świadomość, że w systemie sportu osób niepełnosprawnych finansowanym z naszych środków - w tym zakresie, którego dotyczy to sprawozdanie - uczestniczy około 20 tys. osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MirosławDrzewiecki">I to jest prawda na temat uczestnictwa osób niepełnosprawnych w aktywności sportowe?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Tak, to jest ta prawda. Jest to bardzo mała skala, ale trzeba powiedzieć, że sytuacja nie jest sprzyjająca. Chcielibyśmy, żeby we wszystkich województwach bardzo dobrze działały kluby i stowarzyszenia, ale niestety są miejsca, gdzie tych organizacji w ogóle nie ma i są też takie miejsca, gdzie jest ich dużo. Na przykład Warszawa i woj. mazowieckie koncentruje na swoim terenie wszystkie organizacje. Siedziby wszystkich organizacji pozarządowych zajmujących się sportem osób niepełnosprawnych znajdują się w Warszawie. Są jednak takie województwa, w których ten cały ruch jest bardzo słaby. Nie ma warunków oraz ludzi, którzy byliby w stanie go animować. My często mówimy o barierach architektonicznych, ale sądzę, że warto byłoby powiedzieć, jak poważne bariery istnieją, jeżeli chodzi o uczestnictwo osób niepełnosprawnych w sporcie. Nie wystarczy dać pieniądze, żeby zapewnić możliwość prowadzenia systematycznych zajęć sportowych. Do tego niezbędna jest baza bez barier architektonicznych oraz wykształceni trenerzy. Musi być zainteresowanie, czyli na przykład grupa osób, które będą chciały trenować szermierkę. Zastanawiamy się, dlaczego w Polsce mamy tylko dwa kluby szermiercze. Tak to się po prostu składa w sensie organizacyjnym. W tych akurat ośrodkach jest sprzęt, są warunki i właśnie tam ta dyscyplina się rozwija. Na przykład taniec na wózkach rozwija się w Warszawie, bo tutaj akurat są ku temu odpowiednie warunki, a na przykład w Olsztynie takich warunków prawie nie ma. To są bardzo złożone kwestie. Nie mówiliśmy dzisiaj o turystyce osób niepełnosprawnych. Korzystając z obecności przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej pragnę powiedzieć kilka słów na temat barier w turystyce. Turystyka osób niepełnosprawnych to jest dramatycznie niewykorzystany sektor kultury fizycznej. Ta turystyka ma ogromne walory krajoznawcze i poznawcze, ale mamy w Polsce tak poważne bariery w tej dziedzinie - należałoby kiedyś porozmawiać na ten temat - że praktycznie uniemożliwiają one osobom niepełnosprawnym aktywne spędzanie czasu w tej formie. Sport nie wyczerpuje przecież wszystkich form aktywności fizycznej. W pewnej perspektywie czasowej będziemy zastanawiać się - sądzę, że również jako resort - nad koncepcją przeznaczenia części z tej puli finansowej na turystykę osób niepełnosprawnych. Chodzi o różne jej formy, w tym turystykę górską, pieszą, kajakową, rowerową etc. Istnieją takie możliwości, tyle że muszą to być działania zsynchronizowane z działaniami innych resortów, ponieważ musimy wspólnie usuwać bariery. Jeżeli tego nie uczynimy, to turystyka osób niepełnosprawnych nie będzie się rozwijać. Jesteśmy jednym z krajów europejskich, w których bariery w turystyce są najpoważniejsze. Jest to kolejny problem, o którym na razie na tym forum mówiliśmy niewiele, ale nie zmienia to faktu, że jest to problem niezwykle istotny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy ktoś z przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej mógłby się ustosunkować do wypowiedzi pani dyrektor?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AdamGwiazdowicz">Odnosząc się najpierw do wypowiedzi pana posła Tadeusza Tomaszewskiego, chciałbym wskazać na dwa elementy. Po pierwsze, staraliśmy się - przynajmniej taki był zamysł - by zejście zadań dotyczących m. in. sportu osób niepełnosprawnych zmniejszyło zagrożenie tymi elementami patologicznymi, o których przed chwilą mówiła pani dyrektor. Chodziło o ułatwienie i uproszczenie wielu spraw, również jeżeli chodzi o informację. Usłyszeliśmy dzisiaj zdania, które świadczą o tym, że część osób niepełnosprawnych zainteresowanych rekreacją i sportem nie posiada wystarczającej wiedzy, jakie źródła finansowania i jakie procedury umożliwiają skorzystanie z poszczególnych form tej aktywności. Oczywiście wszystko jest dużo łatwiejsze w Warszawie oraz kilku innych największych miastach, natomiast poza nimi, w tych mało zurbanizowanych powiatach, problem bariery informacyjnej jest bardzo poważny. Po drugie, sport i rekreacja występuje praktycznie we wszystkich innych formach rehabilitacji. Jeżeli będziemy mówić o turnusach rehabilitacyjnych, to należy skonstatować, że w tym obszarze również realizowane są zajęcia, może nie czysto sportowe, ale rehabilitacyjne z elementem wykorzystania sportu. Pani dyrektor wspominała jeszcze o barierze organizacyjnej. Pragnę stwierdzić, że organizacje społeczne mają to do siebie, że pojawiają się wtedy, gdy istnieje na to zapotrzebowanie w danym środowisku. Dlatego trudno rozplanować organizacje w układzie terytorialnym państwa, a także zaplanować w ten sposób wydatki na tę działalność tych organizacji. Jeżeli chodzi o turystykę, to może w tej chwili łatwiej będzie nam podjąć pewne działania, dlatego że po połączeniu dwóch ministerstw Departament Turystyki dawnego Ministerstwa Gospodarki znajduje się już w tym samym organizmie co my, czyli w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. W ciągu ostatniego miesiąca pani minister - jest ona nieobecna na naszym posiedzeniu, ponieważ bierze udział w posiedzeniu innej Komisji sejmowej - podjęła decyzję, że Biuro będzie współpracowało ze wszystkimi szkołami wyższymi kształcącymi w zakresie turystyki, bo okazało się, że barierą, jeżeli chodzi o skierowanie odpowiedniej oferty do osób niepełnosprawnych, jest również stan świadomości organizatorów turystyki, którzy nie zwracają uwagi na tę grupę klientów, tak krajowych, jak i zagranicznych - moglibyśmy przecież próbować zainteresować osoby niepełnosprawne z zagranicy przyjazdem do naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tym punkcie porządku obrad?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#BogusławGałązka">Pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka poruszyła kwestię barier. Myślę, że istotny jest również aspekt barier mentalnych. Bariery architektoniczne rzeczywiście wciąż istnieją. Myślę, że jeszcze długo będziemy funkcjonować w takich realiach, jak obecnie. Podobnie jest w kwestii algorytmu dla PCPR-ów, które mimo zarządzeń PRFON nie bardzo wiedziały - takie przynajmniej informacje docierały z terenu - jak wydatkować środki na sport. Bardzo długo trwało ustalanie tych kwestii. W ubiegłym roku odbyło się w tej sprawie spotkanie z panem prezesem Romanem Sroczyńskim. Wspominał już o tym spotkaniu pan poseł Tadeusz Tomaszewski. Należy wspomnieć o tym, że olbrzymie problemy stwarzają kierownicy placówek specjalnych, czyli ośrodków oraz zakładów, w których pracują lub funkcjonują osoby niepełnosprawne. Chodzi o kwestię zwalniania osób niepełnosprawnych na imprezy i zajęcia sportowe oraz delegowania nauczycieli czy instruktorów na zawody sportowe. Ten problem z roku na rok staje się coraz poważniejszy. W ubiegłym tygodniu w siedzibie MENiS odbyło się posiedzenie Komisji Sportu Osób Niepełnosprawnych, podczas którego dyskutowaliśmy nad tym problemem. On w tym roku niespodziewanie się zwielokrotnił i to na skalę, której nie przewidywaliśmy. Dyrekcje tych placówek nie chcą zwalniać pracowników na imprezy sportowe, uważając, że w tym czasie osoby niepełnosprawne powinny się zajmować tym, czym zajmują się na co dzień w instytucjach, w których funkcjonują, czyli w warsztatach terapii zajęciowej, ośrodkach specjalnych itp. W związku z powyższym, jako Komisja Sportu Osób Niepełnosprawnych, chcemy zwrócić się do pani minister Krystyny Łybackiej z prośbą o skierowanie oficjalnej ankiety do wszystkich struktur samorządowych na terenie kraju. Chodzi o uzyskanie informacji, w jaki sposób i z kim współpracują placówki zajmujące się osobami niepełnosprawnymi. Mam na myśli współpracę z organizacjami sportowymi osób niepełnosprawnych. Chcielibyśmy mieć rozeznanie w tym zakresie, dlatego że na podstawie rozmów z przedstawicielami wszystkich organizacji o strukturze ogólnopolskiej wiemy, iż ten problem staje się coraz poważniejszy. To jest jeden z powodów tego, że zawodnicy i trenerzy nie biorą udziału w imprezach sportowych. Wyjazd zawodnika, a zwłaszcza trenera czy instruktora na zawody sportowe jest związany z koniecznością wzięcia dnia wolnego od pracy. Taka osoba w takim dniu pracuje jako wolontariusz. Nauczyciel pracujący w szkole nie zawsze może sobie pozwolić na wzięcie dwóch wolnych dni i jechać w charakterze wolontariusza na zawody sportowe odbywające się w czwartek, piątek, sobotę i niedzielę. Na to może sobie pozwolić biznesmen, ale nie nauczyciel. Konieczność takiego wyjazdu pojawia się jednak coraz częściej i nie bardzo wiemy, jak sobie poradzić z tą sytuacją. Na pewno będziemy prosić panią minister, żeby wsparła nasze działania w oficjalnym zapytaniu, bowiem nie sądzimy, żeby nasze zapytanie skierowane do samorządów uzyskało wiążącą odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WitoldKubicki">Nasze stowarzyszenie zajmuje się dziećmi i młodzieżą niepełnosprawnymi intelektualnie. Mamy bardzo dużo oddziałów wojewódzkich i terenowych. W zasadzie możemy dotrzeć z naszą działalnością do każdego miejsca w Polsce. Jeżeli chodzi o dane dotyczące liczby osób niepełnosprawnych uprawiających sport - pani dyrektor podała liczbę 20 tys. - to z punktu widzenia naszej organizacji wydają się one nieco zaniżone. Niestety nie wszyscy biorący udział w zawodach i zajęciach sportowych są zapisywani. Być może w przyszłości należałoby prowadzić dokładną imienną rejestrację wszystkich tych osób. Następna kwestia, którą chciałbym poruszyć, nieco dezorganizuje naszą działalność. Prosiłbym o wyjaśnienie tej kwestii. Sport osób niepełnosprawnych jest dofinansowywany ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych Totalizatora Sportowego. Niestety, realna sytuacja jest taka, że PZSN „Start”, PTSS „Sprawni-Razem” oraz inne organizacje działające na rzecz sportu osób niepełnosprawnych, w zasadzie nie powinny w styczniu, lutym i marcu organizować żadnych imprez. Rzecz bowiem w tym, że środki finansowe nie są jeszcze wtedy przekazywane i w praktyce w pierwszym kwartale każdego roku musimy zawieszać działalność. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje, skoro środki z Totalizatora Sportowego wpływają na konto MENiS?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MirosławDrzewiecki">Rozumiem, że państwo do marca w ogóle nie otrzymujecie żadnych środków finansowych. Prosiłbym panią dyrektor o odpowiedź na to pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">To jest jakiś nieporozumienie. W grudniu odbyły się konsultacje, a pieniądze były od stycznia. Pan przewodniczący Bogusław Gałązka potwierdza moje słowa. Realnie sprawa wygląda tak, że wszystko zależy od tego, czy dana organizacja rozliczyła się z pieniędzy z poprzedniego roku. To jest podstawowy warunek, ale nawet jeżeli dana organizacja jest w trakcie rozliczania i realizuje zadania w styczniu, nie zdarzyło się, żeby organizacja, która wystąpiła o środki finansowe tychże środków nie otrzymała. Problem polega na tym, że w celu otrzymania dofinansowania trzeba na czas złożyć odpowiedni wniosek, który podlega wszelkim rygorom, które są przewidziane. Są takie organizacje, które mają problem ze składaniem wniosków i proces ten długo trwa. To nie jest tak, że wystarczy napisać dwa zdania, że się prosi o wsparcie finansowe. Trzeba spełnić pewne wymagania. Pragnę stwierdzić, że nie zdarzyło się, by resort odmówił pieniędzy jakiejkolwiek organizacji w przypadku, gdy było niezbędne natychmiastowe wsparcie finansowe. Już na początku stycznia zawodnicy jeździli na zawody międzynarodowe. Dofinansowywano również akcję zimowych wakacji sportowych. Problem polega na pewnej biurokracji. Po prostu trzeba spełnić pewne wymogi. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić i z całą surowością egzekwujemy składanie prawidłowych wniosków. To wszystko trwa tak długo dopóki wszystko nie jest dopełnione w sposób prawidłowy. Umowa jest podpisywana wtedy, kiedy dokumentacja jest kompletna. Natomiast bezwzględnym warunkiem przekazania środków jest rozliczenie zadań z poprzedniego roku. Takie są przepisy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MirosławDrzewiecki">Na potwierdzenie tego, co stwierdziła pani dyrektor mogę przytoczyć pewien przykład. Otóż interweniowałem w sprawie pewnej młodej dziewczyny, która ukończyła kurs rehabilitacji konnej i czekała na wystawienie legitymacji. W toruńskim oddziale TKKF mówiono jej, że resort od półtora roku nie zamawiał takich legitymacji, tak więc nadal ich nie ma. Okazało się jednak, że legitymacja od dawna leżała w tym oddziale TKKF. Po prostu niektóre organizacje tak działają. Dopiero moja interwencja doprowadziła do wyjaśnienia całej sytuacji. Najpierw na moją prośbę pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka sprawdziła, że takie legitymacje zostały już wydane i to nie 2 tylko 2 tysiące. Wszystko było zrobione, tylko ktoś zaniedbał i nie przekazał ich właścicielom, mimo że dla nich te legitymacje były podstawą do podjęcia pracy. Niestety, musieli oni czekać pół roku. Podejrzewam, że takich przypadków jest w kraju dużo więcej. Akurat w tym przypadku osoba oczekująca na legitymację wiedziała do kogo się zgłosić, w przeciwnym razie mogłaby czekać jeszcze dłużej i co jakiś czas bezskutecznie interweniowałaby w tym oddziale TKKF, i była zwodzona przez jego pracowników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#BogusławWontor">Chciałbym się odnieść do tych ostatnich wypowiedzi i zaapelować do członków Komisji, żebyśmy w kontaktach z różnego rodzaju stowarzyszeniami zwracali uwagę na potrzebę, jak najszybszego rozpoczęcia przez nie kontaktów z MENiS, najlepiej od razu po wakacjach. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że jest to urząd i tam z godziny na godzinę pewnych kwestii się nie załatwi. Faktem jest - wspominała o tym pani dyrektor - że wszystkie akcje szkoleniowe prowadzone, w ramach współzawodnictwa sportowego dzieci i młodzieży, przez interdyscyplinarne wojewódzkie stowarzyszenia kultury fizycznej, były realizowane już od stycznia. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Jest to tylko kwestia umiejętności rozpoczęcia negocjacji i rozmów. Oczywiście, taka jest prawda, że jeżeli gdzieś czegoś będzie brakowało, to można miesiącami korespondować z resortem. Lepiej jest kontaktować się bezpośrednio, bo jednak MENiS jest to urząd i na to trzeba wziąć poprawkę. Apeluję do posłów, żeby w trakcie rozmów z przedstawicielami różnego rodzaju organizacji informować ich, że należy jak najszybciej rozpocząć całą tę procedurę. Myślę, że jak to się rozpocznie we wrześniu, to spokojnie od stycznia będzie można realizować wszystkie przedsięwzięcia. Trudno bowiem mieć jakiekolwiek uwagi do resortu, bo jak do tej pory wywiązuje się bardzo dobrze - moim zdaniem - z tych wszystkich zadań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MirosławDrzewiecki">Pragnę pogłębić wypowiedź pana posła i powiedzieć państwu, że nie ma znaczenia, kiedy przypada termin, bowiem niezależnie od tego, czy to będzie 31 marzec, 1 lipiec czy 1 luty. Jeżeli byłby wprowadzony nowy termin, to może to być jednorazowa okolicznościowa przeszkoda, która będzie polegała na tym, że będzie krótki dystans czasowy do złożenia odpowiedniego dokumentu i otrzymania tego, czego się oczekuje. Procedury to jest rzecz święta i jeżeli wiemy, że coś ma być złożone do 31 marca, to należy to złożyć. Tak jest m. in. w Unii Europejskiej, że procedury dotyczące pewnych kwestii trwają rok. W związku z tym, jak się coś planuje na rok 2004, to trzeba skończyć procedury w styczniu 2003 r., tak żeby w roku 2004 otrzymać to, czego się oczekuje. Jeżeli będziemy do tej kwestii tak podchodzili, to nie będzie takiej sytuacji, że zabraknie na coś czasu. Skoro określone są terminy, to trzeba się do nich stosować i to jest najważniejsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WitoldKubicki">Ja oczywiście jestem pełen uznania dla pani dyrektor Barbary Wybraniec-Lewickiej oraz całej ekipy pracowników resortu, która znakomicie pracuje itd. Po prostu przekazuję uwagi nurtujące nasze środowisko. Przepraszam za to, że będę bardzo szczery, ale chciałbym przekazać prośbę do Komisji - czynię to jako rzecznik Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego - oraz do resortu. Wiemy, że środki na sport osób niepełnosprawnych są niewystarczające. Chcielibyśmy, żeby resort, może przy pomocy Komisji, ustalił jasne kryteria podziału tych skromnych środków. Chcielibyśmy wiedzieć, na jakiej podstawie te środki się rozdziela, rozlicza itd. Sądzę, że można by stworzyć jakiś system i ustalić kryteria, na których podstawie dzieli się te skromne środki finansowe. Każda złotówka powinna być wydana w sposób racjonalny i celowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MirosławDrzewiecki">W pełni się z panem zgadzam, tyle że wydaje mi się, iż w zakresie dzielenia pieniędzy - nie tylko w ramach sportu osób niepełnosprawnych, ale w ogóle - kryteria są ściśle określone. Przy dzieleniu tych środków stosuje się odpowiednie wagi itd. Sądzę, że to wszystko jest dosyć czytelne. Pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka odpowiedziała panu na pytanie, dlaczego niektóre stowarzyszenia nie otrzymały środków finansowych. Choćby dlatego, że nie rozliczyły zadań, które miały do wykonania w zeszłym roku. To czy wynikało to z opieszałości administracji, czy z tego, że ktoś wziął te pieniądze i spożytkował je w sposób niecelowy itd. to jest zupełnie inna kwestia. Trudno sobie wyobrazić, żeby resort miał stwarzać dodatkową komórkę kontrolującą na bieżąco wydatkowanie tych pieniędzy. W końcu musi istnieć jakieś minimum zaufania do instytucji społecznych, z tym że to zaufanie nie będzie nieograniczone i trzeba posiadać pełną dokumentację dotyczącą wydatków, a na koniec roku obrachunkowego trzeba to wszystko przedstawiać i zamykać poszczególne zadania. Nikt już nie zgłasza chęci zabrania głosu w pierwszym punkcie porządku obrad, zatem zamykam ten punkt. Przechodzimy do realizacji drugiego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację na temat roli mediów publicznych w upowszechnianiu sportu i kreowaniu postaw prozdrowotnych w społeczeństwie. O zabranie głosu proszę przedstawiciela Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pana Lecha Jaworskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LechJaworski">Na ręce pana przewodniczącego został przekazany obszerny materiał dotyczący analizy programu Polskiego Radia i Telewizji Polskiej pod kątem emisji audycji służących upowszechnianiu sportu i kształtowaniu postaw prozdrowotnych. Pozwolę sobie zreferować jedynie pewne ogólne i podstawowe kwestie. Jeżeli będą pytania, to jesteśmy do państwa dyspozycji. Jeżeli chodzi o przedstawione opracowanie, to zostało ono opracowane na podstawie materiałów nadesłanych przez nadawców publicznych. Materiały te odnoszą się do trzech kategorii audycji, mianowicie do audycji sportowych, audycji poświęconych turystyce oraz audycji służących kształtowaniu postaw prozdrowotnych. Jeżeli chodzi o Polskie Radio SA, czyli tzw. duże radio, to w 2002 r. audycje z tych trzech kategorii były emitowane w Programie 1, Programie 3 oraz w Radiu BIS. Łącznie zajęły one 1600 godzin emisji, czyli 6,1% rocznej emisji tych programów łącznie, z czego 740 godzin wyemitowano w Radiu BIS, 600 godzin w Programie 1 i 250 godzin w Programie 3. Tematyka, o której, mówimy nie była obecna w Programie 2 PR SA z uwagi na to, że program ten ma wyspecjalizowany literacko-muzyczny charakter. Znakomita większość audycji, o których mowa, ukazywała się w cyklach ze stałą częstotliwością. Na 216 audycji wyemitowanych w rozgłośniach regionalnych 178 to audycje nadawane regularnie. Poza tym audycje o tej tematyce były nadawane okazjonalnie w zależności od kalendarza imprez sportowych, a także w związku z akcjami, którym radio publiczne patronowało lub było ich współorganizatorem. Poza tzw. dużym radiem tematyka dotycząca sportu, turystyki i upowszechniania postaw prozdrowotnych realizowana była przez wszystkie rozgłośnie lokalne radia publicznego - jest ich 17 - które w sumie nadały 5531 godzin i 38 minut takich audycji. stanowiło to 3,7% sumy rocznej emisji programu tych stacji. Jeżeli chodzi o poszczególne rodzaje audycji, to wśród audycji o tematyce sportowej wyemitowanych w 2002 r. przez nadawców radia publicznego, a więc tak przez tzw. duże radio, czyli Polskie Radio SA, jak i przez 17 rozgłośni regionalnych, to przeważały audycje informacyjne, publicystyczne oraz relacje i transmisje z wydarzeń sportowych. Natomiast mniej czasu poświęcano propagowaniu aktywnego uprawiania sportu, zwłaszcza sportu amatorskiego. W audycjach najczęściej informowano słuchaczy o kalendarzu i wynikach imprez sportowych. Przedstawiano sylwetki sławnych ludzi sportu - trenerów, zawodników i działaczy sportowych. Zachęcano w nich również do uprawiania sportu amatorskiego, a znacznie rzadziej zachęcano do aktywności fizycznej. Jeżeli chodzi o audycje turystyczne, to przede wszystkim były to audycje popularyzujące wiedzę na temat atrakcyjnych turystycznie miejsc - w danym regionie, w Polsce i na świecie - oraz dostarczające praktyczne rady i wskazówki dla turystów. Nieco mniej czasu poświęcono na audycje, w których propagowano wypoczynek na łonie natury i zachęcano do uprawiania agroturystyki, turystyki pieszej, rowerowej i górskiej, propagując korzyści wynikające z tego rodzaju aktywności.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#LechJaworski">Jeżeli chodzi o programy kształtujące postawy prozdrowotne, to w ubiegłym roku były one nadawane zarówno w trzech programach ogólnopolskich, jak i w rozgłośniach regionalnych. Przede wszystkim były to audycje upowszechniające wiedzę z zakresu profilaktyki, objawów i metod leczenia różnorodnych schorzeń. Mniej natomiast było audycji propagujących racjonalne odżywianie i zdrowy styl życia. Przechodząc do omówienia działań telewizji publicznej pragnę stwierdzić, że audycje, o których tutaj mówimy ukazywały się zarówno w obu programach ogólnopolskich, jak i we wspólnym paśmie programów regionalnych oraz w poszczególnych - z różnym natężeniem, o czym powiem za chwilę - oddziałach terenowych Telewizji Polskiej. W odniesieniu do programów dotyczących sportu pragnę stwierdzić, że różnorodnych przekazów dotyczących sportu dostarczały w zeszłym roku liczne audycje informacyjne emitowane we wszystkich programach Telewizji Polskiej, czyli w Programie 1, Programie 2 oraz w tzw. TVP 3 oraz w 12 oddziałach terenowych. W przypadku tych ostatnich emitowana była przynajmniej jedna codzienna audycja informacyjna o tematyce sportowej, a w przypadku programów ogólnokrajowych emitowano nawet dwie lub trzy takie audycje. W audycjach tych widzowie otrzymywali porcję aktualnych informacji o wynikach sportowych, terminach rozgrywek i zawodów, a także o ludziach sportu - sportowcach, trenerach i działaczach sportowych - oraz o innych wydarzeniach związanych ze sportem. Omówień i komentarzy dotyczących odbywających się zawodów sportowych dostarczały w programach Telewizji Polskiej liczne audycje z zakresu publicystyki sportowej. W każdym z programów była nadawana przynajmniej jedna cykliczna audycja tego typu, ukazująca się regularnie nie rzadziej niż raz w tygodniu. Telewizja Polska emitowała transmisje z zawodów i rozgrywek cieszących się największą popularnością wśród widzów oraz z zawodów w bardziej elitarnych dyscyplinach sportu, w sensie liczby kibiców gromadzących się przed ekranami telewizorów. Chodzi tutaj m.in. o takie dyscypliny jak jeździectwo, snowboard, tenis etc. Rodzaje nadawanych audycji sportowych - informacje, komentarze i wielogodzinne transmisje - kształtowały przede wszystkim model biernego uczestnictwa widza w życiu sportowym, a więc model osobowy kibica i obserwatora, a nie osoby aktywnie uprawiającej sport. Z materiałów, które otrzymaliśmy od nadawców wynika, że w roku ubiegłym wśród emitowanych cykli audycji nie nadawano takich, które uświadamiałyby ogromne znaczenie aktywności ruchowej tak dla zdrowia fizycznego, jak i zdrowia psychicznego - przykładem z przeszłości może być cykliczna audycja Tomasza Hopfera zatytułowana „Bieg po zdrowie” - i w których by zachęcano do jego uprawiania. Jeżeli chodzi o audycje dotyczące turystyki, to większość z zakwalifikowanych przez nadawcę do tej kategorii należałoby uznać raczej za audycje krajoznawcze i historyczne. Nie nadawano audycji cyklicznych, w których systematycznie dostarczanoby informacji praktycznych o różnych formach uprawiania turystyki, ubiorze, obuwiu i wyposażeniu indywidualnym turysty oraz o sprzęcie turystycznym, a także o zasadach zachowania bezpieczeństwa. Wśród audycji zakwalifikowanych przez nadawcę jako kształtujących postawy prozdrowotne dominowały audycje traktujące o chorobach, ich przyczynach, objawach i leczeniu.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#LechJaworski">Koncentrowano się zatem głównie na leczeniu chorób, a nie na zapobieganiu im, a także na budzeniu strachu przed cierpieniem albo śmiercią, a nie na motywowaniu do świadomego kształtowania zdrowego stylu życia. Przeprowadzone przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji badania i analizy wykazały, że radio o wiele lepiej realizuje zadania mające na celu propagowanie właściwych postaw w zakresie zagadnień prozdrowotnych oraz aktywności turystycznej i sportowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#MirosławDrzewiecki">Komentując przedstawioną informację pragnę stwierdzić, że z dużym zainteresowaniem oczekiwałem na ten materiał. Rzeczywiście jest on bardzo wyczerpujący i bardzo solidnie przygotowany. Ostatnia część pańskiego wystąpienia jest dość dramatyczna dla tego materiału i dosyć dramatyczna dla rzeczywistości, którą ten materiał opisuje. Sport w Programie 1, Programie 2 oraz w stacjach lokalnych TVP zajmuje około 5% czasu antenowego i to cieszy - byłoby bardzo dobrze, gdyby sport miał taki udział w budżecie - ale są to audycje sportowe związane z najpopularniejszymi dyscyplinami sportu. Telewizja publiczna chętnie je nadaje, czyniąc to ze względów komercyjnych. Natomiast jeżeli chodzi o programy krzewiące postawę nie biernego obserwatora kibica, tylko człowieka aktywnie uprawiającego sport, to sytuacja jest fatalna. Podano tu przykład programu śp. Tomasza Hopfera pt. „Bieg po zdrowie”. Ten tytuł był milowym krokiem w zakresie nazywania rzeczy po imieniu. Obecnie nie emituje się takich programów. Nie ma w publicznej telewizji przekazu, który budziłby u ludzi tego typu aktywność i organizował tę część życia społecznego. Pamiętam niegdysiejsze turnieje miast i wiele innych cyklicznych imprez, które aktywizowały lokalne społeczności. Dzisiaj tego wszystkiego nie ma. Jeżeli chodzi o turystykę, to pozwolę sobie wykorzystać fakt, iż na naszym posiedzeniu obecni są przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, i powiedzieć w ten sposób: dopóki turystyka wchodziła w zakres zainteresowania dawnej Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki, dopóty turystyka miała w parlamencie swojego opiekuna i grupę ludzi, którzy się nią zajmowali. Od początku tej kadencji Sejmu turystyka weszła w zakres zainteresowania Komisji Gospodarki i od tego czasu poświęcono jej tylko jedno posiedzenie tejże Komisji. To jest haniebne, ponieważ jeszcze do niedawna, do połowy lat 90. to była bardzo istotna gałąź gospodarki. Nie ulega wątpliwości, że turystyka jest gorzej i rzadziej prezentowana w telewizji niż w radiu. Szczególnie w programach regionalnych stacji telewizyjnych turystyka ma skandalicznie niski udział w ogólnym czasie emisji. Wynosi on około 1%, a w niektórych ośrodkach nawet poniżej 1%. Tylko w programach regionalnych ośrodków w Katowicach i Krakowie ten udział jest kilkuprocentowy. To jest niebywałe, że publiczna telewizja nie zachęca ludzi do uprawiania turystyki i w ogóle do aktywnego spędzania wolnego czasu, zajmując się tym w sposób marginalny. Jeżeli chodzi o programy prozdrowotne, to rzeczywiście jest horrorem, że z audycji telewizyjnych możemy się dowiedzieć, jakie zagrożenia są związane z poszczególnymi chorobami i jakie te choroby powodują dramaty, natomiast to nie ma nic wspólnego z promowaniem zdrowego trybu życia. Audycje na temat chorób są oczywiście potrzebne - telewizyjna encyklopedia medycyny ma ważną rolę do odegrania - natomiast brakuje audycji, które mówiłyby o profilaktyce. Trzeba ludzi informować o sposobach zapobiegania chorobom, a nie tylko o tym, jak one się rozwijają i przebiegają. Po lekturze tego materiału nasuwa mi się oczywisty wniosek, że telewizja publiczna, niestety, w przeciwieństwie do radia publicznego, ograniczyła się w omawianym zakresie do jednej tylko rzeczy, czyli do zainteresowania się tylko tym, co daje wysoką oglądalność.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#MirosławDrzewiecki">Mam na myśli transmisje z meczy piłkarskich, konkursów skoków narciarskich, igrzysk olimpijskich etc. Rozumiemy to zainteresowanie. Potrzeba igrzysk w społeczeństwie występuje zawsze i nie ma wątpliwości, że ilość czasu antenowego poświęcanego tematyce wielkiego sportu wyczynowego może być jeszcze większa, natomiast skandalem jest to, że telewizja publiczna nie pełni w tym zakresie żadnej funkcji misyjnej. Czymś takim byłoby emitowanie audycji, które nie są typowo komercyjne, czyli takich, które nie gromadzą tak licznej publiczności, ale wyrabiają pewien nawyk i obycie. Jeżeli mówimy o turystyce, to przydatne byłyby audycje o sprzęcie, jaki należy wykorzystywać, czy na przykład o obuwiu, które należy zakładać, tudzież o tym, jak chronić się przed insektami. Wszystko to są bardzo istotne informacje, natomiast telewizja publiczna w tym zakresie de facto odsyła nas do lektur. Przecież nie po to telewizja publiczna korzysta m.in. ze środków z abonamentu, żeby tej publicznej funkcji nie wypełniała. Jej zasięg i oglądalność - przyzwyczajenie, że jedynka i dwójka to są te podstawowe w kraju programy - w pełni ją do tego predysponują i zobowiązują. Podejrzewam, że część społeczeństwa zamieszkująca wsie i małe miasta, gdzie dużo słucha się radia, jest lepiej poinformowana i ukształtowana w omawianym zakresie niż mieszkańcy większych miast, którzy w dużym stopniu ograniczają się do korzystania z przekazu telewizyjnego, niestety są pozbawieni tego typu edukacji. Po prostu telewizja publiczna tego nie zapewnia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzPietrzyk">Nie muszę chyba mówić na tym forum, że olbrzymią rolę, nie tylko w sporcie, odgrywają różnego rodzaju wzorce osobowe w postaci gwiazd, liderów, przywódców etc. Jak państwo wiedzą, jestem dosyć blisko związany ze sportem profesjonalnym, konkretnie z piłką siatkową. Mieszkam w mieście liczącym 70 tys. mieszkańców i mogę powiedzieć na podstawie konkretnego przykładu - tak się najlepiej mówi na każdy temat - jak silne jest oddziaływanie sportu na wysokim poziomie na to, co dzieje się w danym mieście. W tym konkretnym przypadku jest to oddziaływanie sukcesów drużyny siatkarskiej, która od czterech lat zdobywa mistrzostwo kraju - myślę, że jutro przypieczętuje ostatnim zwycięstwem piąty tytuł - i jest obecnie trzecim zespołem Europy. Wystarczy przejechać przez miasto, by zauważyć ogromne zainteresowanie siatkówką. Młodzież i dzieci grają przez płoty, trzepaki, powieszone sznurki i na prowizorycznych boiskach. Miasto wygrywa na szczeblu wojewódzkim wszystkie zawody siatkarskie w dziecięcych i młodzieżowych kategoriach wiekowych. Nasi kadeci awansowali do finałów mistrzostw Polski do lat 16 - odbędą się one za tydzień - a młodzicy do lat 14 są już w półfinale. To wszystko o czymś świadczy. Po prostu w mieście są wzorce dla młodzieży. Można się na miejscu zrealizować do końca w tejże dyscyplinie, czyli do reprezentanta Polski i olimpijczyka włącznie. Będę się powtarzał po raz kolejny, ale muszę powiedzieć o tym, że sport wyczynowy nie utrzymuje się samodzielnie. Jak wiadomo ze strony państwa nie może on oczekiwać żadnych dotacji czy subwencji. W polskim prawodawstwie również nie ma rozwiązań prawnych, które zachęcałyby firmy czy biznesmenów do sponsorowania i wspierania sportu wyczynowego, który ma wspomniane przełożenie na lokalne życie społeczne. Podstawowe możliwości odnoszących sukcesy klubów - w różnych dyscyplinach sportu - sprowadzają się do świadczenia usług reklamy publicznej. Oczywiście prasa i radio są ważne, ale najważniejsza jest telewizja. W tym zakresie mamy w kraju olbrzymie problemy. Nie może być tak - a tak właśnie było - że klub mistrzów Polski, który zdobył prawo do udziału w prestiżowych rozgrywkach europejskiej Ligi Mistrzów, jest zagrożony wykluczeniem z tych rozgrywek, ponieważ nie ma zapewnionego partnera medialnego, czyli nie ma stacji, która zagwarantowałaby, że będzie przeprowadzać transmisje z meczów siatkarskich. Nie może być tak, że oto Polska Liga Siatkówki podpisawszy umowę z dwoma sponsorami po dwóch tygodniach otrzymuje - na ręce prezesa - pisma, w których zawiadamia się, że sponsorzy się wycofują, ponieważ nie ma gwarancji na to, że rozgrywki ligowe będą pokazywane w telewizji. Stanęliśmy przed takim problemem i żeby ratować sytuację oddaliśmy Polsatowi prawa do transmisji za darmo. Nie uzyskujemy z tych transmisji środków finansowych, ale przynajmniej wywiązujemy się z umów ze sponsorami, jako że transmisje są emitowane. Materiały dotyczące omawianego punktu porządku obrad otrzymaliśmy tuż przed posiedzeniem, dlatego tylko je przekartkowałem. Przedmówcy zauważyli, że udział sportu w ogólnej ilości czasu antenowego telewizji publicznej wynosi 4,8%.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#KazimierzPietrzyk">Zgodziłbym się z panem przewodniczącym, że to się płakać chce nad takim wielkim udziałem sportu w programach telewizji publicznej. Nie wiem, czy jako Komisja nie powinniśmy się zastanowić nad dezyderatem w tej sprawie. Dlaczego na Węgrzech może być tak, że połowa czasu antenowego jednego z programów telewizji publicznej może być poświęcona sportowi? We Włoszech jest cały jeden kanał sportowy. Podobnie jest w Niemczech - kanał DSF - oraz wielu innych krajach europejskich. Na sport, rekreację i turystykę powinien być przeznaczony duży blok tematyczny, a w każdym razie zwiększony czas antenowy. Do tego należy dążyć. Jest to misja telewizji publicznej. Wszyscy tak uważamy, bo żyjemy sportem i wiemy jakie jest jego znaczenie dla prawidłowego rozwoju młodego pokolenia i dla zdrowotności społeczeństwa. W tym kontekście te 5% to jest nic. Jeżeli na razie nie da się utworzyć - podobno były takie plany - odrębnego kanału sportowego, to może zastanówmy się nad tym, czy czas antenowy jest obecnie w programie telewizji publicznej właściwie wykorzystywany. Nie bardzo rozumiem, na czym polega edukacyjna rola - i jak to się ma do misji telewizji publicznej - takich programów, jak „Randka w ciemno”, „Wykrywacz kłamstw” itp. Emitowanie takich programów wydaje mi się chore. Kończę więc moją wypowiedź takim apelem o zastanowienie się, czy nie powinniśmy wywrzeć jakiejś presji w tym zakresie. Zaangażowanie telewizji publicznej w tę tematykę, to jest jedyna możliwość upowszechniania wzorców, o których mówiłem. Innych możliwości w tym zakresie po prostu nie ma. Jeżeli nie damy tej szansy polskiemu sportowi, to skutki będą bardzo niedobre. Już słyszymy, że podczas olimpiady w Atenach wystartuje mniej liczna reprezentacja olimpijska i będziemy mieli mniej szans medalowych. W takim razie o olimpiadzie w Pekinie lepiej w ogóle nie myśleć, bo nie będziemy mieli kogo tam wysłać. Musimy zatem stworzyć jakieś mechanizmy sprzyjające rozwojowi sportu profesjonalnego. Na przykładzie sytuacji w moim mieście wykazałem państwu, że w tej sferze powstają znakomite wzorce dla dzieci, młodzieży i całego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MirosławDrzewiecki">Sytuacja w Kędzierzynie-Koźlu jest świetnym przykładem pozytywnego wpływu sukcesów miejscowej drużyny na rozwój sportu. Pamiętam, jak w latach 70. i w pierwszej połowie lat 80. chłopcy na boiskach szkolnych i na podwórkach przybierali na czas gry nazwiska naszych wielkich piłkarzy, jak Lato, Lubański i Boniek. Nie ulega wątpliwości, że takie wzorce znakomicie wpływają na rozwój sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#BogusławWontor">Czytając materiał dotyczący m.in. sportowych transmisji telewizyjnych oraz innych audycji poświęconych sportowi pragnę przypomnieć państwu debatę sejmową dotyczącą sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za ubiegły rok. Pan poseł Jerzy Kulej apelował wówczas o zwrócenie uwagi na fakt, iż w telewizji publicznej jest - mówiąc krotko - za mało sportu. Wówczas pan poseł otrzymał odpowiedź, że jest to celowa polityka telewizji publicznej polegająca na wycofywaniu sportu z Programu 1 i Programu 2 i przesuwaniu tej tematyki do regionalnego programu TVP 3. Ta polityka chyba faktycznie została zrealizowana, bo w Programie 1 audycje sportowe zajmują już niecałe 5% ogólnego czasu antenowego. Niestety, nie widzę zapowiadanego przyrostu w stacjach regionalnych. Posłużę się pierwszym z brzegu przykładem oddziału terenowego TVP Białystok, gdzie na sport poświęca się 2,7% czasu antenowego. Sądzę, że to jest po prostu tragedia. Były prowadzone dyskusje nad powołaniem specjalnego kanału sportowego, ale w ich trakcie pojawiła się zapowiedź, że TVP 3 będzie w dużej części kanałem sportowym. W tej sytuacji chciałbym się dowiedzieć, o ile w 2003 r. w porównaniu do roku 2002 wzrósł udział procentowy programów sportowych w TVP 3? Jeżeli to ma być ten wzorcowy program, to proszę mi powiedzieć, jaka jest dynamika tego wzrostu i jak to ma się rozwijać w najbliższych latach. W przypadku, gdy nie ma tutaj kierunkowych rozwiązań, to przychylam się do opinii mojego przedmówcy, iż należałoby wystosować w tej sprawie dezyderat. Wygląda bowiem na to, że z tą naszą telewizją publiczną nie wszystko jest tak, jak byśmy sobie tego życzyli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BogusławGałązka">Chciałbym się wypowiedzieć nie tyle w kontekście sportu osób niepełnosprawnych, co w ogólniejszym kontekście funkcjonowania organizacji pozarządowych. Zgadzam się z tym, co pan poseł Kazimierz Pietrzyk mówił na temat problemów związanych ze sportem profesjonalnym. Natomiast oceniając sytuację organizacji pozarządowych stwierdza się, że jest ona o wiele trudniejsza. W ubiegłym roku miałem możliwość spotkać się z dyrektorem generalnym austriackiej telewizji publicznej i rozmawiać z nim o pojęciu tzw. kryptoreklamy. Owo pojęcie funkcjonuje w Polsce. Jak państwo zapewne pamiętacie, wymyśliła je kilka lat temu telewizja publiczna. Takie pojęcie w cywilizowanych krajach nie istnieje, jeżeli chodzi o organizacje pozarządowe. Argument wysuwany przez przedstawicieli telewizji publicznej jest bardzo czytelny. Mówią oni, że oczywiście telewizja może emitować informacje o imprezach sportu osób niepełnosprawnych, w formule reportażu, ale w żadnych tego typu audycjach nie mogą się ukazywać informacje na temat sponsorów. Zgodnie z tym, co powiedziała pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka, organizacje sportu osób niepełnosprawnych nie pozyskają sponsorów, jeżeli nie będzie można informować o sponsorach. Jeżeli nie będzie sponsorów, to każda organizacja non profit będzie oczekiwała stuprocentowego dofinansowania ze środków publicznych. Nie mówię w tej chwili o sporcie wyczynowym, ponieważ z nim związane są nieco inne zasady. Również w innych krajach sport wyczynowy w dużej mierze sam się finansuje, właśnie poprzez współpracę z programami telewizyjnymi poświęcającymi sportowi dużo czasu antenowego lub zajmującymi się wyłącznie sportem. Z drugiej strony, jeżeli w Polsce są trzy programy telewizji publicznej, to można by oczekiwać, iż poświęci się sportowi nieco więcej uwagi. Podczas ostatniej mojej rozmowy z jedną z osób kierujących TVP zapytałem, czy będzie transmitowana impreza sportowa, która jest największą w tym roku imprezą związaną ze sportem osób niepełnosprawnych. W odpowiedzi usłyszałem pytanie: kto to będzie oglądał. Jeżeli kierownictwo telewizji publicznej prezentuje takie podejście do sprawy, to o jakich działaniach na rzecz pozyskania sponsorów mogą myśleć organizacje non profit. Mówiliśmy dzisiaj o tym, że mamy w Polsce około 4,5 mln osób niepełnosprawnych. Zobaczmy, jaki to może dać wskaźnik oglądalności. Gdybyśmy dali szansę pokazywania w telewizji imprez sportu osób niepełnosprawnych, to z pewnością nie osiągnęlibyśmy poziomu oglądalności takiego, jak w przypadku startów Adama Małysza czy meczów piłkarskiej Ligi Mistrzów, ale można osiągnąć, a nawet przekroczyć poziom oglądalności transmisji z zawodów w wielu innych dyscyplinach sportu. W związku z powyższym idea wystosowania dezyderatu w sprawie sytuacji sportu w publicznej telewizji z pewnością uzyskałaby poparcie naszego środowiska, gdyby takie stanowisko było potrzebne. Chodzi o to, że jakiekolwiek informowanie o darczyńcach - takie pojęcie również istnieje - czy mecenasach, którzy wspierają organizacje non profit, jest formalnie niemożliwe, a przecież ten system wspierania takich organizacji nie będzie mógł funkcjonować, jeżeli nie będzie można mówić o tychże darczyńcach i mecenasach. Pamiętam pismo, które w tym roku prezydent RP skierował do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Następnie to pismo zostało skierowane do szefów trzech programów telewizji publicznej.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#BogusławGałązka">Informowało ono, że rok bieżący jest rokiem osób niepełnosprawnych, a także zawierało prośbę o to, żeby w ramach tego roku niepełnosprawnych była możliwość informowania o sponsorach. Niestety żadna organizacja pozarządowa nic nie wie na temat tego pisma. Sądzę, że taka informacja powinna być przekazana, żeby ułatwić organizacjom pozarządowym - szczególnie teraz w roku niepełnosprawnych - działania związane z organizacją imprez sportowych. Jeżeli mamy wykreować pozytywny wizerunek osoby niepełnosprawnej - na podobnej zasadzie, jak w przypadku wpływu wzorów osobowych kreowanych przez wielkich sportowców na prozdrowotne postawy w pełni sprawnej części społeczeństwa - to te działania powinny być zwielokrotnione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#GrażynaBączkowska">Chciałabym się odnieść do ostatniej wypowiedzi. Otóż Krajowej Radzie znany jest problem, o którym pan mówił. Kierownictwo telewizji publicznej rzeczywiście wyrażało opinię dotyczącą zasad informowania o darczyńcach wspierających wszelkich imprezy organizowane przez stowarzyszenia osób niepełnosprawnych czy też przez organizacje pozarządowe, które zajmują się tą problematyką. W połowie kwietnia br. na ręce przewodniczącej KRRiT pani minister Danuty Waniek wpłynęło wspomniane pismo. Krajowa Rada stoi na stanowisku, że oczywiście nadawca publiczny ma obowiązek informować o sponsorach i wszelkich darczyńcach czy osobach wspierających tego typu imprezy. Obecnie została przygotowana odpowiedź na pismo, które zostało skierowane do KRRiT przez organizacje pozarządowe. Ta odpowiedź zawiera pozytywne rozstrzygnięcia dla tychże organizacji. Wiem skądinąd, że przedstawiciele organizacji pozarządowych rozmawiali z przedstawicielami telewizji publicznej i to podczas tych rozmów otrzymali oni informację, iż nie wolno im informować o sponsorach i darczyńcach, ponieważ KRRiT będzie w tego typu przypadkach nakładała na nich karę. Chcę wyraźnie powiedzieć, że to jest po prostu nieprawda. To jest wręcz bzdura. Czegoś takiego przedstawiciele telewizji publicznej nie mieli prawa powiedzieć. Nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, by Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła karę z tego powodu. Co więcej Krajowa Rada stoi na zupełnie przeciwnym stanowisku i uważa, że informowanie o firmach czy osobach wspierających sport osób niepełnosprawnych to jest element misji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MirosławDrzewiecki">Rozumiem, że pan przewodniczący Bogusław Gałązka jest usatysfakcjonowany tą odpowiedzią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WitoldKubicki">Chciałbym przekazać państwu odczucia środowiska osób niepełnosprawnych dotyczące traktowania sportu osób niepełnosprawnych przez polskie media. Zgadzam z panem przewodniczącym, co do kwestii, którą zaznaczył. Rzeczywiście jest to tragiczna sytuacja. Chciałbym jednak powiedzieć o czymś, co można uznać za jakąś niewielką nadzieję na poprawę sytuacji. Otóż w tym roku - jest on rokiem osób niepełnosprawnych - odczuwamy duży postęp, jeżeli chodzi o pomoc Polskiego Radia oraz stacji TVP 3. Wiąże się to być może z tym, że nowe władze samorządowe są zainteresowane imprezami sportu osób niepełnosprawnych o randze mistrzowskiej, a jeżeli prezydent, wojewoda lub burmistrz jest obecny na naszej imprezie, to zawsze są tam obecne również media. Chciałbym jeszcze państwu powiedzieć o jednej sprawie. Otóż z pewnością brakuje audycji edukacyjnych, które są kołem zamachowym całej promocji sportu osób niepełnosprawnych. Na zakończenie chciałbym przytoczyć naszego słynnego lekkoatletę Aleksandra Popławskiego z Koszalina, który zdobywał dla Polski wiele medali. Stwierdził on, że może doczeka się kiedyś, że sportowcy niepełnosprawni, którzy reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej, będą traktowani na równi z innymi reprezentantami Polski, którzy bronią barw naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JanuszJackowski">Pragnę zapoznać Komisję z takim przykrym przykładem związanym ze stosunkiem mediów do polskiego sportu. Aktualnie w Kielcach odbywa się finał IX edycji Olimpiady Młodzieży w sportach halowych. Startuje w tym finale ponad 4 tys. młodych zawodników z całego kraju. Zawody są rozgrywane w 26 dyscyplinach sportu, a więc dla każdego znajdzie się coś interesującego. Duże zainteresowanie wykazują polskie związki sportowe, o czym świadczy obecność prezesów tychże związków. Ta obecność nie dziwi, bowiem poziom sportowy imprezy jest bardzo wysoki. Posłużę się przykładem podnoszenia ciężarów, w którym bardzo młoda zawodniczka uzyskuje wynik na poziomie olimpijskim. Ta zawodniczka ma niespełna 17 lat. Obiekty, na których rozgrywany jest ten finał, również są na wysokim poziomie. Z zadowoleniem stwierdziłem, że te nasze dezyderaty trochę pomagają, bowiem poziom obiektów w kraju ulega poprawie. Z przykrością muszę skonstatować nikłe zainteresowanie mediów tymi zawodami, w tym szczególnie telewizji. To był czas weekendu i nie powiem, że wtedy w telewizji wyświetlano stare filmy, natomiast powiem, że wyświetlano filmy znane, natomiast relacje z tej największej w Polsce imprezy sportu młodzieżowego były bardzo skromne. Lokalna telewizja tylko pokazała migawki, a sądzę, że młodzież na pewno wykazałaby zainteresowanie szeroką relacją, bowiem w tych zawodach startują ich rówieśnicy. Obraz sytuacji będzie jeszcze gorszy, jeżeli do tego dodamy konstatację, że pory nadawania audycji sportowych są okrutne dla młodzieży sportowej i zainteresowanej sportem. Jak widzę, że jakaś transmisja jest nadawana na przykład o godzinie 0.20, to pytam się dla kogo są one emitowane. Pewnie dla dziadka, bo nie może spać, ale na to żeby popularyzować sport wśród młodzieży - godziny emisji są trochę zbyt późne. Chcę jeszcze nawiązać do kwestii, którą poruszył przedstawiciel Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Rzeczywiście nie ma już takich audycji, jak ta, którą prowadził śp. Tomasz Hopfer. Dodam jeszcze do tego takie dawne audycje jak „Konkurs 5 milionów” czy „Ruszaj się, bo zardzewiejesz”. Z programu telewizji publicznej znikło wiele ciekawych audycji. Myślę, że podany przeze mnie przykład jest ilustracją do tego, co panowie posłowie mówili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JerzyKulej">Chciałbym ustosunkować się do wypowiedzi pani dyrektor, która reprezentuje Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Pani dyrektor informuje nas, że wszystko tak pięknie wygląda, jeżeli chodzi o działalność KRRiT. Znam nieco inne przykłady, które świadczą o tym, że jednak Krajowa Rada trochę przeszkadza w pozyskiwaniu pieniędzy, chociażby w ramach zainicjowanej kiedyś przez nas zbiórki na rzecz budowy domu spokojnej starości dla olimpijczyków. Na moim biurku w biurze poselskim leży pismo Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji karzące Totalizator Sportowy sp. z o.o. sumą 10 tysięcy zł za to, że w audycji telewizyjnej Totalizatora Sportowego reklamowaliśmy kolejną audycję, która miała służyć pozyskaniu pieniędzy na wspomniany cel. Otrzymałem od Totalizatora Sportowego kopię tego pisma, jako jeden z tych, którzy uczestniczyli w tym programie pozyskiwania środków finansowych. Chcieliśmy tylko przekazać informację, że dochód z jednego losowania Totalizatora Sportowego - w ramach dopłaty do stawek w grach liczbowych - zostanie przekazany na budowę tego domu spokojnej starości. Niestety, firma została za to ukarana koniecznością uiszczenia wspomnianej sumy. Nie tylko moim zdaniem takie działania KRRiT nie powinny mieć miejsca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#LechJaworski">Ustosunkowując się do wypowiedzi pana posła Jerzego Kuleja pragnę stwierdzić, że co prawda dużo się mówi o tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma wielkie ambicje rządzenia wszystkim czym się da, to jednak Totalizatorem Sportowym jeszcze nie rządzi i za nic nie może karać tej firmy. To po pierwsze. Po drugie, pragnę wyjaśnić, że pani dyrektor Grażyna Bączkowska mówiła o organizacjach pozarządowych. To jest zupełnie inna sfera ocen z prawnego punktu widzenia. W pozostałym zakresie musimy kwestie dotyczące reklamy i sponsoringu oceniać na bazie obowiązujących przepisów. My tych przepisów nie możemy modyfikować, nawet w sytuacjach, gdy pojawia się inicjatywa zasługująca na poparcie i uznanie. Rozumiem, że o taką inicjatywę mogło chodzić. Nie możemy jednak udawać, że nie dostrzegamy sytuacji, które są wyraźnie regulowane przez przepisy prawne. Z przykrością muszę stwierdzić w imieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, że nie czuję się w tym zakresie winny, bowiem była to reakcja, która jest narzucona nam przez określone regulacje. Zresztą bardzo często są to regulacje niewynikające z ustawy o radiofonii i telewizji oraz z rozporządzeń KRRiT, natomiast są to regulacje wynikające z wielu innych ustaw, takich jak ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, ustawa o grach losowych i zakładach wzajemnych etc. Jako KRRiT musimy te regulacje po prostu stosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#StanisławZadora">Uważam, że trzeba postawić formalny wniosek o sporządzenie pilnego dezyderatu, żeby to wszystko, co dzisiaj powiedzieliśmy, dało konkretny efekt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuję panu posłowi za ten wniosek, bo inaczej ja musiałbym go złożyć. Mam nadzieję, że przedstawiciele Krajowej rady Radiofonii i Telewizji rozumieją, że ta nasza dyskusja to nie jest napaść na tę instytucję. Zabiegamy o właściwe traktowanie sportu przez media publiczne, ale mówimy również o turystyce, ponieważ wydaje nam się, że skoro nawet regionalna telewizja poświęca na tę tematykę poniżej 1% czasu antenowego, to taki wskaźnik jest po prostu haniebny. Oznacza to, że ta stacja nie dba o promocję własnego regionu, a zatem nie wywiązuje się ona ze swojej publicznej misji. Wracając do tematu sportu chciałbym, podobnie jak pan prof. Janusz Jackowski, posłużyć się pewnym przykładem. W ostatnią niedzielę we Wrocławiu rozegrano bieg maratoński z międzynarodową obsadą, w którym brało udział około tysiąca uczestników. Były to zarazem pierwsze światowe mistrzostwa parlamentarzystów. Impreza ta została wspaniale zorganizowana przez wrocławian, miejscowe władze, Policję i Straż Miejską. Zainteresowanie było ogromne. Rynek był pełen ludzi Niestety, telewizja nie przejawiła żadnego zainteresowania tą imprezą. Dodam, że ta impreza powiodła się znacznie lepiej w porównaniu z poprzednimi edycjami tego maratonu - ta była już XXIII - dlatego że w sponsorowanie tegorocznej edycji bardzo mocno włączyli się producenci piwa. Byli oni bardzo szczęśliwi, że w końcu mogą to zrobić, a ich reklamy są widoczne na trasie biegu, na Rynku etc. Bardzo mnie dziwi ten brak zainteresowania telewizji, ponieważ maraton jest tą dyscypliną, która zachowała w sobie dawne zapomniane już idee. Można powiedzieć, że jest on sednem sportu, bo liczy się zarówno zawodnik, który przebiega trasę w 2 godziny i 10 minut, jak i ten, który mija linię mety po 5 godzinach. To pokazuje wielkość sportu oraz siłę ducha osób, które podejmują ten wysiłek. Wydaje się, że telewizja jest jakby ślepa na jedno oko i przez to nie dostrzega wagi sportu we współczesnym świecie. Mam jeszcze kilka słów komentarza do wypowiedzi pana posła Kazimierza Pietrzyka. Przecież to jest niedopuszczalne, gdy dzieje się tak, że Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle gra w europejskiej Lidze Mistrzów i jednocześnie byt tego klubu jest zagrożony, ponieważ telewizja publiczna w taki, a nie inny sposób traktuje sprawę umowy na temat transmisji z rozgrywek ligi siatkówki. Nie chodzi przecież tylko o 70 tys. mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, bowiem siatkówkę kochają w Polsce miliony ludzi. Jeżeli ktoś, kto w telewizji publicznej podejmuje te decyzje, słabo się orientuje w tych sprawach, to może KRRiT poprosiłaby jakiegoś eksperta, który oświeciłby tychże decydentów w kwestii, ile osób gra na świecie w piłkę nożną, golfa, koszykówkę, siatkówkę etc. To wszystko jest dosyć proste. Sport jest czytelną dziedziną i wszyscy wiedzą, jak plasują się poszczególne jego dyscypliny pod względem popularności. Nigdy nie będę przeciwnikiem dyscyplin, które uprawia niewielka liczba osób. Jeżeli ludzie chcą poświęcać swój czas jakiejkolwiek formie aktywności sportowej, to tylko trzeba temu przyklasnąć. Natomiast to co się dzieje jest niedopuszczalne. Tak trudno jest realizować w klubie sport wyczynowy na najwyższym międzynarodowym poziomie, tymczasem jak już to się dzieje, telewizja publiczna próbuje to zniszczyć.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#MirosławDrzewiecki">To już nie chodzi o to, że telewizja publiczna klubowi i całej lidze nie pomaga, ale o to, że de facto je niszczy. To jest niedopuszczalne. W kwestii owego maratonu chcę jeszcze powiedzieć, że brało w nim udział czterech reprezentantów polskiego parlamentu. Wicemistrzem świata parlamentarzystów został pan poseł Tadeusz Jarmuziewicz, natomiast brązowy medal zdobył pan poseł Ireneusz Niewiarowski. Ponadto półmaraton ukończył pan wicemarszałek Janusz Wojciechowski oraz ja. Byliśmy dumni i szczęśliwi, że nam się udało, bo to była nasza pierwsza próba w życiu. Zorganizowanie mistrzostw parlamentarzystów we Wrocławiu to był pomysł pana posła Tadeusza Jarmuziewicza. Pomagałem w jego realizacji. Okazuje się, że warto organizować tego typu imprezy. W maratonie brali nawet udział parlamentarzyści z dalekiej Kenii. Były to jednak pierwsze takie mistrzostwa i mamy nadzieję, że udział w kolejnej edycji będzie jeszcze liczniejszy i w przyszłym roku - we Wrocławiu będą biegali reprezentanci parlamentów wszystkich 25 krajów nowej wspólnej Europy. Początek został zrobiony. Była to przepiękna i znakomicie zorganizowana impreza. Miałem to szczęście, że widziałem wszystko na żywo, tak więc telewizja mnie tego dnia kompletnie nie obchodziła, natomiast żałuję, że ludzie, którzy nie mogli tego dnia być we Wrocławiu, nie mieli możliwości poczuć tej atmosfery za pośrednictwem telewizji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#HenrykUrbaś">Nie będę mówił o telewizji, bo na ten temat już sporo dzisiaj powiedziano. Mogę mówić o radiu, ale nie dlatego, że nasi redaktorzy byli obecni tak w Dębnie i we Wrocławiu. Rzecz w tym, że od pewnego czasu staramy się - wydaje mi się, że dosyć rozsądnie, ale znacznie więcej na ten temat mógłby powiedzieć mój wspaniały kolega redakcyjny red. Leszek Skinder, który ma z nas wszystkich największe doświadczenie, jeżeli chodzi o tego typu imprezy - łączyć w naszych audycjach wielki sport wyczynowy, w tym igrzyska olimpijskie, ze sportem przez mniejsze S. Przykładem tego są relacje z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City oraz z odbywającej się w tym samym czasie Zimowej Olimpiady Młodzieży. Kolejny przykład to zawody, na których byłem przedwczoraj, czyli Grand Prix MTB Czesława Langa, początek całego cyklu imprez w Polanicy Zdroju i jednocześnie wielki zlot ludzi zainteresowanych rekreacją, do którego doszło w czasie długiego weekendu w Kotlinie Kłodzkiej. Informowaliśmy o tym wszystkim na antenie i emitowaliśmy rozmowy z ludźmi, którzy przyjechali całymi rodzinami z różnych stron Polski, żeby przy okazji zawodów sportowych popróbować swoich sił - była taka możliwość - na tych trudnych trasach górskich. Wydaje mi się, że jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że wszystkie akcje antenowe typu „Lato z Radiem” czy „Zima z Radiem” są połączone z jakimiś elementami sportowymi. Zawsze organizowany jest festyn sportowy lub konkurs sprawnościowy przeprowadzany przez specjalistów. Czasami relacjonujemy spotkanie z jakimś wybitnym sportowcem, który może stać się wzorem dla osób zainteresowanych sportem. Od początku roku szkolnego planujemy przypomnieć naszym słuchaczom akcję, którą kiedyś prowadziła telewizja we współpracy z LZS-ami, zatytułowaną „Piłkarska kadra czeka”. Wydaje mi się, że to jest temat, który umknął kilka lat temu. Staramy się go przypominać pod zapomnianym nieco hasłem „Sportowcy wiejscy na start” w audycjach Redakcji Rolnej Programu 1 zresztą o różnych porach - a także w „Kronice sportowej”. To działanie wynika z pewnego credo związanego z misyjnością naszej działalności. Uważamy, że liczą się nie tylko wyniki ligowe, ale również to, co dzieje się w małej wsi, gdy pracuje tam dobry nauczyciel wf i działa tam prężny uczniowski klub sportowy czy klub LZS. Staramy się emitować sporo takich materiałów, aczkolwiek mamy z tym problemy. Wynikają one m. in. z faktu, że ustawodawca tak, a nie inaczej ustalił organizacje publicznej radiofonii. Mamy obecnie 18 spółek - centralna i 17 regionalnych - zatem zdobycie informacji, a zwłaszcza materiału, o jakiejś lokalnej imprezie, bardzo wartościowej i wartej pokazania jako wzór dla środowisk z innych regionów Polski - warto, żeby w Białymstoku usłyszano, że coś ciekawego wydarzyło się w Bieszczadach - jest w przypadku naszego radia bardzo trudne. Musimy sami wyłowić informację, że gdzieś odbędzie się jakaś impreza albo ktoś przez przypadek pochwali się, że u niego w regionie coś takiego jest planowane. Wtedy relacja z takiej imprezy może się znaleźć na antenie ogólnopolskiej. Wiadomo, że organizuje się bardzo dużo interesujących lokalnych imprez, ale niestety one nam umykają.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#HenrykUrbaś">Fakt ten prawdopodobnie jest przyczyną pewnego niezadowolenia. Nasze działania nie wynikają z faktu, że jest to rok osób niepełnosprawnych. Nasza redaktorka była obecna na igrzyskach paraolimpijskich. Będziemy również obecni na tegorocznych drużynowych mistrzostwach świata w tenisie na wózkach. Gościli na naszej antenie przedstawiciele warszawskiego szermierczego Integracyjnego Klubu Sportowego. Myślimy również o podjęciu tematu wychowania morskiego, czy też w ogóle wychowania wodnego, które w naszym społeczeństwie jest realizowane na bardzo niewielką skalę. Być może zaistnieje na naszej antenie Akademia Mateusza Kusznierewicza. Jesteśmy na etapie rozmów, więc nie mogę za dużo powiedzieć na ten temat. Mogę powiedzieć jedną rzecz, mianowicie, że tak nam, jak i kolegom z Programu 3 „Trójka” emituje „Wakacje na dwóch kółkach”, „Medal dla każdego” oraz relacjonuje Family Cup - bardzo mocno leży na sercu kreowanie prozdrowotnych zachowań Polaków i lansowanie sportowego sposobu na życie. Te audycje to właśnie są elementy tych działań. Przy okazji chcemy pokazać, że sport to nie tylko owa martyrologia, czyli kontuzje, zwichnięte kariery i złamane życia, ale będziemy prezentować również sylwetki ludzi, którzy dzięki sportowi potem odnieśli sukces życiowy. Świat o nich usłyszał i oni - przykład Agaty Wróbel - nie siedzą w jakiejś zapadłej wiosce i gdzieś kątem wychowują piątkę dzieci, tylko są znani na całym świecie. Myślę, że dzięki takim przykładom młodzież zaczyna wierzyć, że warto się w sport bawić i podejmować trud z tym związany. Prywatnie powiem państwu, że mam wielką satysfakcję w związku z tym, że chociaż nie byłem ponad rok na meczu „Legii” - jestem kibicem piłkarskim - od roku nie byłem również na meczu reprezentacji piłkarskiej i nie byłem także na meczu siatkówki, bo w Warszawie, niestety, nie ma dobrej siatkówki - bywam czasami na imprezach kolarskich - ale za to byłem w Ostrzeszowie na masowych biegach oraz w Grudziądzu na biegach młodzieży. Byłem również na Grand Prix MTB oraz w Kole, gdzie pan poseł Ireneusz Niewiarowski również biega regularnie. Wydaje mi się, że to wszystko, co dzieje się poza Warszawą, to właśnie jest największa siła sportu. Chciałbym prosić parlamentarzystów o pomoc w akcji, którą również chcemy podjąć, chodzi o kategoryczną walkę z napisami typu „Zakaz gry w piłkę”. One wiszą nie tylko na domach mieszkalnych pod którymi znajdują się parkingi - wiadomo, że tam raczej trudno grać w piłkę - ale jeżeli taki napis widnieje również na domu Kazimierza Górskiego - wspaniałej postaci polskiej piłki - to chyba coś jest nie tak. Stwórzmy młodzieży miejsca, gdzie będzie ona mogła grać w piłkę. Chcemy do wspólnej akcji zachęcić tak samorządy lokalne, jak i parlamentarzystów. Zróbmy coś razem w tej sprawie, bo chyba będzie to z korzyścią dla naszej młodzieży, czyli naszych przyszłych słuchaczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#MirosławDrzewiecki">Myślę, że oceniając i porównując radio publiczne i telewizję publiczną można stwierdzić, że nie chcielibyśmy niczego innego niż to, żeby telewizja realizowała te audycje na poziomie ilościowym i jakościowym takim jak radio. Z pewnością radio może jeszcze więcej robić dla sportu. Sam pan przypomniał pewne cykliczne audycje, które kiedyś przez długie lata były emitowane, jako coś tak stałego i oczywistego, że wydawało się, iż radio bez tych audycji nie może istnieć. Mimo to faktem jest, że lata świetlne dzielą telewizję od radia, jeżeli chodzi o jakość informacji oraz liczbę i poziom programów sportowych. Wszystko, co dzieje się w radiu w tym zakresie jest lepsze od tego, co dzieje się w telewizji. Pan poseł Stanisław Zadora zgłosił wniosek, żeby Komisja wystosowała dezyderat. Ten dezyderat dotyczyłby prezentacji w mediach publicznych sportu, turystyki oraz zachowań prozdrowotnych. W tym ostatnim przypadku chodzi o to, żeby audycje prezentowały nie tylko informacje o chorobach, ale również o ich profilaktyce. Natomiast audycje sportowe powinny zawierać treści skierowane do biernego kibica, ale również treści mobilizujące do uprawiania sportu, choćby relacje z lokalnych imprez sportu masowego, które mogą być przykładem dla innych środowisk lokalnych. Niezbędny jest masowy udział dzieci i młodzieży w takich imprezach, ale nie tylko ich, bowiem osób w średnim wieku również. Na całym świecie nawet osoby w podeszłym wieku uprawiają sport i to tylko Polska jest szczególnym krajem, gdzie tylko jednostki uważają, że zdrowy tryb życia przedłuża wydatnie czas jego trwania. Sformułujemy treść tego dezyderatu i przedstawimy go na kolejnym posiedzeniu Komisji. Jeżeli członkowie Komisji tę treść zaakceptują, to prześlemy ten dezyderat pani minister Danucie Waniek. Rozumiem, że nie musimy przeprowadzać głosowania, ponieważ żaden z członków Komisji nie sprzeciwia się upoważnieniu prezydium do sformułowania treści takiego dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#LechJaworski">Pragnę stwierdzić, że w zasadzie podzielam wszystkie zgłoszone dzisiaj uwagi. Dodam do nich, że mimo niewielkiej ilości tych audycji również ich jakość jest mało przekonywająca. Tak jest szczególnie w przypadku audycji dotyczących turystyki oraz sportu amatorskiego. Sytuacja ta budzi daleko idące zastrzeżenia. Chciałbym jednocześnie stwierdzić, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie jest - może należałoby powiedzieć: niestety, nie jest - właściwym adresatem takiego dezyderatu. Chociażby z uwagi na art. 13 ustawy o radiofonii i telewizji nie możemy w żaden sposób ingerować w program. W odniesieniu do programów nadawców publicznych możemy robić i robimy jedno - poza apelami - mianowicie uwzględniamy tzw. audycje preferowane przy podziale abonamentowym. To jest jedyny instrument, który posiadamy. Audycje preferowane, to audycje edukacyjne i poradnicze. W ten zakres wchodzą również programy sportowe i turystyczne. Nie posiadamy większych kompetencji w zakresie wpływania na program, a i tak często się zdarza, że zarzuca nam się - czynią to zwłaszcza nadawcy - że naszych kompetencji nadużywamy. Pewnym rozwiązaniem być może byłyby licencje programowe, o których sporo się mówi w związku z projektowaną nowelizacją ustawy. Jest to jednak kwestia przyszłości, również nie pozbawiona kontrowersji. Uważam zatem, że ten dezyderat raczej powinien być skierowany do prezesa Roberta Kwiatkowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#MirosławDrzewiecki">Wyjaśniam, że ściśle rzecz biorąc nie będzie to dezyderat, bowiem tak do KRRiT jak i do prezesa TVP SA możemy jedynie skierować opinię zawierającą stanowisko w określonej sprawie. Różnica leży przede wszystkim w nazwie, bo opinia jest prawie tym samym co dezyderat. Termin odpowiedzi wynosi również 30 dni. Komisja prześle taką opinię do KRRiT. Zresztą z pańskiego wystąpienia jednoznacznie wynika, że podobnie widzimy te problemy. To jest dobry prognostyk przynajmniej w tej kwestii, że wnioski sformułowane w odpowiedzi na opinię, którą skierujemy, będą na tyle konstruktywne, że rozmowa z przedstawicielami telewizji publicznej, w tym z prezesem Robertem Kwiatkowskim, po prostu będzie łatwiejsza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#LechJaworski">Będę takie stanowisko prezentował na posiedzeniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#AndrzejKraśnicki">Mam krótką uwagę. Chciałbym, żeby te elementy, które były zawarte w wypowiedzi pana posła Kazimierza Pietrzyka nie uszły naszej uwadze. Byłoby bardzo istotne, żeby telewizja publiczna w swojej polityce transmisyjnej uwzględniała imprezy o randze mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Wówczas łatwiej uzyskać prawo organizacji takiej imprezy. Prawa tego udzielają międzynarodowe federacje sportowe. Chodzi o to, żeby to były imprezy w wielu różnych dyscyplinach sportu - zarazem transmisje z tych imprez - a nie tylko w tych kilku najbardziej nośnych medialnie i najpopularniejszych dyscyplin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#MirosławDrzewiecki">Panie prezesie, obiecuje panu, że tej kwestii z pewnością nie pominiemy, choćby dzięki panu posłowi Kazimierzowi Pietrzykowi. Ta kwestia jest bardzo istotna, bowiem brak współpracy ze strony telewizji publicznej może być powodem wycofania zespołu z rozgrywek. Coś takiego jest nie do zaakceptowania. Załóżmy, że jakaś komercyjna telewizja nie chce relacjonować jakichś zawodów sportowych czy rozgrywek. Właśnie w takiej sytuacji telewizja publiczna powinna, w imię dobra sportu i lokalnych społeczności, wyciągać pomocną dłoń, pokazując, że jest mobilna i jest w stanie zrealizować ten element swojej misji. W całej Europie można było to zrobić i tylko w Polsce miałoby to być niemożliwe. Oczywiście, że jest to możliwe. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tym punkcie porządku obrad? Nie stwierdzam. Przechodzimy do realizacji trzeciego punktu porządku obrad, którym są sprawy różne. Czy ktoś z państwa zgłasza chęć wypowiedzenia się w ramach tego punktu? Nie stwierdzam. Podczas przyszłego posiedzenia Komisji jej prezydium przedstawi projekt tej opinii. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>