text_structure.xml 94 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AndrzejBrachmański">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich obecnych. W dniu dzisiejszym zaplanowaliśmy sobie swoisty maraton. Wiąże się on z tym, że w ubiegłym tygodniu, ze względu na tzw. sprawę starachowicką nie mogliśmy zająć się ustawą o Biurze Ochrony Rządu. Będziemy musieli zająć się nią w dniu dzisiejszym. Zgodnie z harmonogramem działań przyjętym przez Komisję, a także dyskusją, która wywiązała się na posiedzeniu Komisji związanym z obsadzaniem wyższych stanowisk w służbie cywilnej, doszliśmy do wniosku, że warto będzie pochylić się nad funkcjonowaniem służby cywilnej. Planowaliśmy, że zrobimy to mniej więcej w połowie kadencji. Zgodnie z przyjętym planem w dniu dzisiejszym zajmiemy się funkcjonowaniem służby cywilnej. Czy mają państwo uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. W tej sytuacji uznaję, że porządek obrad został przyjęty. Poseł Wiesław Woda zwrócił się do mnie z prośbą o to, żeby mógł rozpocząć dzisiejszą dyskusję. W związku z tym proponuję, żebyśmy po wystąpieniu posła Wiesława Wody wysłuchali wprowadzenia, które zaprezentuje minister Jan Pastwa. W razie potrzeby będziemy mogli wysłuchać także wypowiedzi przewodniczącego Rady Służby Cywilnej. Później przystąpimy do dyskusji. Czy mają państwo jakieś uwagi do tej propozycji? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie przystępujemy do realizacji porządku dzisiejszych obrad. Proszę o zabranie głosu posła Wiesława Wodę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WiesławWoda">Proponuję, żebyśmy najpierw wysłuchali autora informacji o funkcjonowaniu służby cywilnej. Ja chciałbym zabrać głos jako pierwszy, ale dopiero po rozpoczęciu dyskusji. Taka była intencja mojej prośby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AndrzejBrachmański">W takim razie proszę pana ministra o przedstawienie informacji o funkcjonowaniu służby cywilnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanPastwa">Postaram się nie zajmować państwu zbyt wiele czasu. Przesłane do Komisji materiały są dość obszerne. Zawarto w nich uaktualnioną w miarę możliwości wersję raportu o stanie służby cywilnej, który - zgodnie z ustawą - szef służby cywilnej składa co roku konstytucyjnemu zwierzchnikowi służby cywilnej, czyli prezesowi Rady Ministrów. To sprawozdanie jest opiniowane przez Radę Służby Cywilnej. Mówiąc o stanie służby cywilnej należy rozpocząć od jej liczebności, a jeszcze lepiej od miejsca służby cywilnej w całej administracji publicznej. Zgodnie z konstytucją służba cywilna działa w administracji rządowej. Stanowi ona ok. 1/3 stanu liczebnego wszystkich pracowników administracji publicznej. Ok. 2/3 stanu liczebnego to pracownicy samorządowi. Jest ich obecnie ponad 180 tys. Jest także kilka tysięcy pracowników naczelnych organów państwa, w tym Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu oraz Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a także służb podległych Sejmowi, takich jak np. Państwowa Inspekcja Pracy, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich lub Biuro Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Ok. 20 tys. osób to pracownicy pomocniczy oraz pracownicy obsługi, zatrudnieni w urzędach administracji rządowej. Według stanu na dzień 31 grudnia 2002 r. w korpusie służby cywilnej było 118.841 etatów. Wyraźnie podkreślam, że tyle było etatów, a nie osób. Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych bardzo dobrze zna to zjawisko. Często zdarza się, że pomimo przydzielenia określonej liczby etatów faktyczne zatrudnienie mierzone liczbą osób jest mniejsze. Zdarza się również, że jest ono większe. Dzieje się tak, gdy dwie lub więcej osób zatrudnia się na jednym etacie. W takim przypadku każda z osób zajmuje pół lub ćwierć etatu. Taka sytuacja zdarza się przede wszystkim w przypadku emerytów, cenionych specjalistów bądź radców prawnych. W porównaniu z rokiem poprzednim nastąpił wzrost o 1167 etatów. Oznacza to, że wzrost wyniósł niespełna 1 proc. Myślę, że jest to dla państwa istotna informacja, zwłaszcza z punktu widzenia powtarzanych często sloganów, które mówią o rozroście biurokracji i administracji. Ten wzrost liczby etatów jest dość łatwy do wyjaśnienia. Są to etaty, które przeznaczone są dla dwóch grup pracowników. Jedna z tych grup jest większa. Znajdują się w niej pracownicy zatrudnieni w wyniku wprowadzenia w urzędach administracji rządowej, tak samo jak we wszystkich jednostkach sektora finansów publicznych, audytu wewnętrznego. Audytorzy wewnętrzni są nową grupą pracowników, którzy zostali zatrudnieni w ubiegłym roku na etatach przydzielonych przez ministra finansów, w liczbie stosownej do wielkości poszczególnych jednostek. Etaty te są przeznaczone do obsługi funkcji związanych z audytem wewnętrznym. Pozostałe etaty przeznaczone są dla pracowników zatrudnionych w obszarze integracji europejskiej. W tym obszarze także nastąpiły zwiększenia liczby etatów, które były wynikiem decyzji Komitetu Integracji Europejskiej. W służbie cywilnej funkcjonują dwie najważniejsze grupy członków korpusu służby cywilnej. Są nimi urzędnicy służby cywilnej. Jest to grupa pracowników zatrudnionych na podstawie mianowania.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JanPastwa">Grupa ta rośnie powoli. Przyczyny takiej sytuacji wyjaśniałem państwu wielokrotnie. W tej chwili w korpusie służby cywilnej mamy 1111 urzędników służby cywilnej. Zajmują oni niecały 1 proc. wszystkich etatów. Mogę się spodziewać, że jeszcze w tym roku liczba urzędników służby cywilnej wzrośnie o 450 osób. Sprawę tę omówię szerzej za chwilę. Drugą grupą są osoby zajmujące wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Zacznę od dyrektorów generalnych. W tej chwili mamy 61 stanowisk dyrektorów generalnych. Funkcjonują oni w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w ministerstwach, w urzędach centralnych oraz urzędach wojewódzkich. Mamy także stanowiska dyrektorów departamentów, zastępców dyrektorów departamentów, dyrektorów wydziałów w urzędach wojewódzkich oraz zastępców dyrektorów wydziałów w urzędach wojewódzkich. Grupa ta liczy obecnie ok. 1500 osób, a ściślej mówiąc ok. 1500 stanowisk. W tej chwili w grupie tej niecałe 800 stanowisk jest obsadzonych przez osoby, które piastują je od 1999 r. Oznacza to, że osoby te objęły stanowiska przed wprowadzeniem systemu konkursowego. Część osób, które objęły stanowiska po tej dacie, objęły je w wyniku konkursu. Od 1 lipca 1999 r. do tej pory obsadziliśmy w drodze konkursów 327 wyższych stanowisk. W pierwszym półroczu 2003 r. w ten sposób obsadzonych zostało 120 stanowisk. Jest to liczba rekordowa. Można powiedzieć, że w ostatnim półroczu nastąpiło w tym zakresie znaczące przyspieszenie. Pozostałe ok. 700 stanowisk stanowią stanowiska obsadzone w wyniku powierzenia pełnienia obowiązków. Liczba osób zajmujących te stanowiska zwiększyła się w ciągu ostatniego roku o ok. 200 osób. Taka sama liczba osób odeszła ze stanowisk wyższych. Mówię o osobach, które zajmowały te stanowiska w sposób trwały. Zostały one zastąpione przez osoby, którym powierzono pełnienie obowiązków. Wyższe stanowiska w służbie cywilnej są obsadzane w drodze konkursów. Do chwili obecnej zarejestrowanych zostało 1005 procedur konkursowych. Z tej liczby w 2003 r. zrealizowano 346 procedur. Można porównać tę liczbę z poprzednimi latami. Pierwsze procedury były rejestrowane w 2000 r. od tego czasu nastąpiło znaczące przyspieszenie. W tej chwili w toku jest 41 konkursów. Na etapie przygotowania wymagań jest 80 konkursów. Na przygotowanie wymagań oczekuje 219 procedur konkursowych. Część z nich oczekuje także na uzgodnienia. Chodzi tu o procedury, które do tej pory zostały jedynie zarejestrowane na podstawie przedstawianych przez urzędy informacji o wakujących stanowiskach. W większości dotyczy to tych stanowisk, na których powierzono pełnienie obowiązków. Nie mamy jednak dalszych informacji, które dotyczą opisu tego stanowiska. Nie nadeszły do nas z zainteresowanych urzędów. W dniu 1 sierpnia br. w Biuletynie Służby Cywilnej umieszczonych zostanie 12 kolejnych ogłoszeń. Gwoli prawdy trzeba powiedzieć, że w poprzednich latach anulowanych zostało 178 procedur konkursowych. Najczęściej do anulowania procedur dochodziło wtedy, gdy okazywało się, że w wyniku reorganizacji dane stanowisko przestaje istnieć. Zdarzało się także, że właściwy minister, a więc minister obrony narodowej lub minister spraw wewnętrznych i administracji, którzy również dysponują możliwością zatrudniania na wyższych stanowiskach oficerów lub funkcjonariuszy, podejmował decyzję o takim zatrudnieniu. Wtedy stanowisko to wypadało z listy stanowisk służby cywilnej. Powiem państwu o jeszcze jednej kwestii, która jest istotna z punktu widzenia profesjonalizmu służby cywilnej.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JanPastwa">Mam na myśli nakłady i możliwości związane ze szkoleniami. Nakłady na ten cel są z roku na rok większe. Jedynym wyjątkiem był rok, w którym mieliśmy do czynienia z tzw. dziurą budżetową. Syntetyczny wskaźnik, który pokazuje wielkość tych nakładów, nadal jest dość niski. Dzięki temu wskaźnikowi możemy porównywać się z innymi krajami. Trzeba powiedzieć, że jeszcze 2 lata temu wskaźnik ten wynosił 0,87 proc. Wskaźnik pokazuje proporcję pomiędzy nakładami na szkolenia, a środkami wydatkowanymi na wynagrodzenia całego korpusu służby cywilnej. W 2001 r. wydatki na ten cel stanowiły mniej niż 1 proc. W 2002 r. mieliśmy do czynienia z cięciami budżetowymi. W tym czasie omawiany wskaźnik wynosił 0,8 proc. W 2003 r. wskaźnik ten wynosi 1 proc. Oznacza to, że mamy do czynienia ze wzrostem, co jest zjawiskiem pocieszającym. Na pewno sytuacja jest dobra, jeśli chodzi o adresowanie i dobór szkoleń dla członków korpusu służby cywilnej. Jednak szkoleń jest zdecydowanie zbyt mało, zwłaszcza z punktu widzenia odtwarzania umiejętności w korpusie służby cywilnej. Przypomnę państwu, że roczny ruch kadrowy w liczącym ponad 100 tys. osób korpusie służby cywilnej dotyczy ponad 6 tys. osób. Tyle osób odchodzi i przychodzi na ich miejsce. W krajach, do których się porównujemy, a więc w krajach Unii Europejskiej wskaźnik ten osiąga od 3 do 7 proc. W ostatnim planie tzw. reformy Kinocka Komisja Europejska założyła, że nakłady na szkolenia mierzone wskaźnikiem syntetycznym będą wynosić 6 proc. Reforma, o której mówię, zakłada zreformowanie statusu personelu biur Komisji Europejskiej. Ich status zostanie dostosowany do realiów, które istnieć będą po rozszerzeniu Unii Europejskiej. Jest oczywiste, że nie mamy co porównywać się z Unią Europejską, jeśli chodzi o liczby bezwzględne. Budżety w krajach Unii Europejskiej są znacznie większe. Większe są także wynagrodzenia. Ważna jest jednak informacja mówiąca o tym, że nakłady na szkolenia mają osiągnąć 6 proc., w sytuacji gdy u nas osiągnęły w tej chwili 1 proc. W najbardziej oszczędnym kraju Unii Europejskiej nakłady na szkolenia wynoszą nie mniej niż 2 proc. Pokazuje to wymiar, do którego powinniśmy dążyć. Kończąc chciałbym nawiązać do mojej poprzedniej wypowiedzi na posiedzeniu Komisji. W kontekście budżetu byłem pytany o aktualny stan uzgodnień w sprawie wymagań do konkursów na stanowiska dyrektorów generalnych. Jest to niezwykle istotna sprawa, która była także przedmiotem dyskusji medialnej. Muszę powiedzieć, że doszliśmy do porozumienia z ministrem Krzysztofem Janikiem. Można powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Konkurs na to stanowisko w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji został już ogłoszony. Wymagania zostały uzgodnione. Podobna sytuacja jest w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie toczy się już konkurs. Do tej pory nie zostały uzgodnione wymagania w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim, Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim, Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim oraz Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejBrachmański">Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią proszę o zabranie głosu posła Wiesława Wodę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WiesławWoda">Na wstępie chciałbym zadać dwa pytania. Pierwsze odnosi się do sprawy, o której przed chwilą pan powiedział. Przez ponad 1,5 roku. szef służby cywilnej nie uzgodnił z ministrem spraw wewnętrznych i administracji warunków, co było powodem nieogłoszenia do tej pory konkursu na stanowisko dyrektora generalnego. Tak się składa, że oprócz ministra spraw wewnętrznych i administracji na tej sali są wszyscy zainteresowani tą sprawą, a więc szef służby cywilnej, dyrektor generalny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Chciałbym zapytać, jakie przyczyny spowodowały, że przez półtora roku nie udało się uzgodnić warunków i ogłosić konkursu na stanowisko dyrektora generalnego w tym ważnym Ministerstwie, które ma się zajmować administracją. Zanim zabiorę głos w dyskusji chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie. W swojej ciekawej informacji pan minister podał, że w ciągu jednego roku zatrudnienie w korpusie służby cywilnej wzrosło o 1167 osób. Czy ten wzrost jest wynikiem zakwalifikowania nowych urzędów do grupy instytucji, w których funkcjonuje służba cywilna? Czy większa liczba urzędów sprawia, że jest więcej pracowników służby cywilnej? Czy jest to po prostu normalny przyrost liczby urzędników, którzy są członkami korpusu służby cywilnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejBrachmański">Mam wrażenie, że są to niezwykle szczegółowe pytania, których chyba nie powinniśmy rozpatrywać na tym etapie. Proszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanPastwa">Odpowiadając na pana pytanie muszę powiedzieć, że żadnych nowych urzędów nie zaliczyliśmy do służby cywilnej. Co do jednego urzędu mamy wątpliwość. Ufam, że uda mi się tę wątpliwość rozstrzygnąć przy udziale ministra zdrowia. Mniej więcej pół roku temu Ministerstwo Zdrowia zajęło stanowisko, że nowo utworzony na bazie m.in. Instytutu Leków Urząd do spraw Rejestracji Produktów Medycznych i Biobójczych jest urzędem obsługującym ministra zdrowia, ale jako urząd usytuowany poza strukturą Ministerstwa Zdrowia nie powinien być objęty systemem służby cywilnej. Ja przeciwstawiam się temu stanowisku, szczególnie w kontekście zagrożeń, które pojawiają się w procesie rejestracji leków. Występują tu m.in. zagrożenia korupcją. Urząd ten nie ma swojego prezesa i obsługuje ministra właściwego do spraw zdrowia. Nie może to jednak decydować o tym, że pracownicy tego Urzędu, którzy przygotowują ważne i niosące za sobą poważne konsekwencje rynkowe i finansowe decyzje, które później podpisuje minister zdrowia lub ktoś z jego upoważnienia, nie mieliby być objęci reżimem służby cywilnej. W tej sprawie przedstawione są takie argumenty, że ci pracownicy byli wcześniej pracownikami placówki służby zdrowia, jaką był Instytut Leków. W związku z tym nagłe przekształcenie ich stanowisk w stanowiska urzędników służby cywilnej może być trudne. Mieliśmy już takie przypadki. Przypomnę państwu, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad składa się z dawnej Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych oraz z Agencji Budowy Autostrad. Pracownicy Agencji Budowy Autostrad także nie byli członkami korpusu służby cywilnej. Może gdyby nimi byli dzisiaj mielibyśmy więcej autostrad. Zwiększenie zatrudnienia o prawie 1200 osób nastąpiło w różnych urzędach. Wynikało przede wszystkim ze zwiększenia liczby etatów. O przyczynach zwiększenia liczby etatów mówiłem już wcześniej w moim wystąpieniu wstępnym. Pytał pan także o przyczyny tak długiego okresu nieuzgodnienia wymagań na stanowisko dyrektora generalnego. Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. W tej sprawie prowadziłem systematyczną korespondencję z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Przyczyn opóźniania uzgodnienia warunków nie znam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejBrachmański">Proponuję, żeby teraz wypowiedział się przedstawiciel Rady Służby Cywilnej. Następnie przystąpimy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MirosławStec">W kilku słowach chciałbym powiedzieć państwu o głównych zagadnieniach, którymi w ostatnich miesiącach zajmowała się Rada Służby Cywilnej. Powiem o zagadnieniach, w sprawie których Rada wypracowała swoje stanowisko. Myślę, że te sprawy i tak wypłyną w trakcie dzisiejszej dyskusji. W związku z tym od razu powiem państwu, jakie stanowisko zajęła w tej materii Rada Służby Cywilnej. Od razu chciałbym zaznaczyć, że Rada Służby Cywilnej przyjmowała swoje stanowiska jednomyślnie. Powinni mieć państwo świadomość, że w chwili obecnej w skład Rady Służby Cywilnej wchodzą przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych. Większość członków Rady stanowią posłowie i senatorowie. W chwili obecnej sytuacja jest taka, że tylko jeden klub nie jest reprezentowany w Radzie. Wynika to z faktu, że na wniosek Rady przedstawiciel jednego klubu został odwołany przez prezesa Rady Ministrów ze względu na to, że nie wywiązywał się z obowiązków, które na każdego członka Rady nakłada ustawa. Podkreślam, że także w tym przypadku uchwała została podjęta jednomyślnie. W związku z tym można powiedzieć, że stanowiska Rady są reprezentatywne dla tego kręgu osób, które od dwóch lub od czterech lat w sposób aktywny uczestniczą w kształtowaniu polskiego systemu służby cywilnej. Mówię o tym tytułem wprowadzenia. Chciałbym powiedzieć państwu także o kilku innych sprawach. Pierwsza sprawa, o której chciałem państwu powiedzieć, zdominowała nasze działania i była widoczna w mediach. Mam na myśli otworzenie korpusu służby cywilnej poprzez uchwalenie art. 144a, co miało miejsce półtora roku temu. W dniu dzisiejszym art. ten już nie obowiązuje. Wiadomo państwu, że jego treść została uznana przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z konstytucją. Nie chcę w tej chwili wracać do przeszłości. Mówię o tym jedynie dlatego, że do tej pory nie wszystkie skutki związane z istnieniem tego artykułu zostały zniwelowane. Artykuł ten nie obowiązuje od ponad pół roku. Przypomnę, że przyjęto w nim zasadę, która umożliwiała zatrudnienie na okres 6 miesięcy. Jednak nie wszystkie stosunki pracy nawiązane na podstawie art. 144a do tej pory wygasły, chociaż od 1 stycznia 2003 r. minęło już ponad 6 miesięcy. Tą kwestią Rada Służby Cywilnej zajmuje się w tej chwili. Będziemy się nią zajmować także jutro, na kolejnym posiedzeniu Rady. W niektórych urzędach wojewódzkich mamy do czynienia z zatrudnianiem osób na stanowiska dyrektorów generalnych na podstawie art. 144a, ale bez limitu 6 miesięcy. W angażach tych osób nie zapisano terminu zatrudnienia. Rada Służby Cywilnej stoi na stanowisku, że te angaże są ważne. W związku z tym te stosunki pracy nadal trwają. Problem polega na tym, że w większości urzędów wojewódzkich do tej pory nie uzgodniono z szefem służby cywilnej warunków, jakie powinni spełniać kandydaci na stanowiska dyrektorów generalnych. Mówił o tym przed chwilą pan minister. Od razu powiem, że sprawa ta bardzo niepokoi Radę Służby Cywilnej. Rada podejmowała w tej sprawie kilka uchwał w ciągu ostatnich miesięcy. W naszym przekonaniu sprawa powinna zostać załatwiona w najbliższym czasie w ten sposób, że na te stanowiska rozpisane zostaną konkursy w wymienionych wcześniej urzędach wojewódzkich. Przypomnę, że w tej sprawie wypowiedział się także minister Krzysztof Janik, który kilka miesięcy temu zwrócił się do wojewodów, żeby dokonali takich uzgodnień, żeby można było rozpisać i przeprowadzić konkursy. Ostatnio na ten apel odpowiedziało bezpośrednio dwóch wojewodów. Nie wiem, czy wiedzą państwo o tym, że w dwóch urzędach wojewódzkich - w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim oraz w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim - są już dyrektorowie powołani w drodze konkursu. Może nie zostali jeszcze powołani, ale na pewno konkursy zostały już zakończone.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MirosławStec">Powołanie tych osób jest już tylko kwestią dni. Jest to ważna sprawa, gdyż jak najszybciej trzeba zakończyć sprawy związane z funkcjonowaniem art. 144a. Druga sprawa, o której chciałbym państwu powiedzieć, jest dużo bardziej pozytywna. Także ta sprawa wzbudzała wiele kontrowersji. Nie wiem, czy na dzisiejsze posiedzenie Komisji została zaproszona prof. Gintowt-Jankowicz. Ponieważ jej nie ma, jako członek Rady Krajowej Szkoły Administracji Publicznej mogę powiedzieć, że w tym roku sytuacja dotycząca zatrudniania absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej była nieporównywalnie lepsza niż w roku ubiegłym. Rada wyraziła zadowolenie z tego, że wszyscy absolwenci otrzymali w terminie propozycje zatrudnienia i w terminie wszyscy zostali zatrudnieni. Dodatkowo dochodzą do nas informacje, że szefowie resortów i departamentów są bardzo zadowoleni z pracy osób, które w tym oraz w zeszłym roku weszły do korpusu służby cywilnej za pośrednictwem Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Oznacza to, że wszystko można zorganizować w taki sposób, żeby nie było żadnych wątpliwości, iż Krajowa Szkoła Administracji Publicznej oraz jej absolwenci są niezwykle potrzebni polskiej administracji. Rada wyraziła z tego powodu duże zadowolenie. Jest cały zestaw problemów, o których wypowiadała się Rada. Wiadomo państwu o tym, że w tej chwili trwają uzgodnienia międzyresortowe w sprawie nowelizacji ustawy o służbie cywilnej. Dla wszystkich jest już jasne, że wiele problemów trzeba będzie rozwiązać w drodze nowelizacji ustawy. Obowiązujące do tej pory rozwiązania są nietrafne lub niejasne. Od razu chciałbym państwu powiedzieć, że Rada wyraźnie zajęła stanowisko w kilku sprawach. Powiem tylko o dwóch najbardziej istotnych. Już wkrótce do Sejmu wpłynie projekt tej nowelizacji. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że należy wprowadzić drugą kategorię urzędniczą, której członkowie nie będą musieli spełniać wszystkich wymagań, które w tej chwili wiążą się z przynależnością do korpusu służby cywilnej. Życie pokazuje, że znajomość języków obcych wśród urzędników jest taka, że jeszcze przez wiele lat w służbie cywilnej będziemy musieli zatrudniać osoby, które nie posiadają znajomości języka obcego potwierdzonej odpowiednimi dokumentami. W związku z tym należałoby wprowadzić pewne zróżnicowanie kategorii urzędniczych. Rada stanęła na stanowisku, że konkursy powinny być podstawowym instrumentem zatrudniania osób na wyższe stanowiska w administracji rządowej. Konkursy funkcjonują w takim kształcie, jaki określono w ustawie. Częściowo kształt ten może być zmieniany. Dodatkowym uzasadnieniem do takiego stanowiska Rady było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Konkurencyjne obsadzanie stanowisk w drodze konkursu powinno być traktowane jako podstawowy instrument, który gwarantuje realizację wymogów konstytucyjnych dotyczących służby cywilnej. Takie stanowisko zajął Trybunał Konstytucyjny. O tych sprawach chciałem państwu powiedzieć antycypując dyskusję. W tych sprawach Rada Służby Cywilnej podejmowała decyzje w sposób jednomyślny, a więc przy akceptacji ze strony przedstawicieli prawie wszystkich klubów parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MirosławStec">Przedstawiciel jedynego klubu, który w tej chwili nie uczestniczy w pracach Rady Służby Cywilnej, nigdy nie uczestniczył w pracach Rady.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WiesławWoda">O jakim klubie pan mówi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MirosławStec">Był to przedstawiciel Ligi Polskich Rodzin. W tej sytuacji nie mogę powiedzieć, że decyzje Rady były podejmowane przy akceptacji ze strony przedstawiciela tego Klubu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AndrzejBrachmański">Otwieram dyskusję. Proszę o zgłaszanie się do głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławGudzowski">W swojej wypowiedzi pan minister podał informację o konkursach, ich poszczególnych etapach oraz procedurach. Chciałbym zapytać, na czym polega problem związany z ostatecznym przygotowaniem i ogłoszeniem konkursu? Powiedział pan, że zgłoszono zapotrzebowanie na przeprowadzenie ponad 200 konkursów. W tej chwili oczekują państwo na konkretyzację tych zapotrzebowań. Rozumiem, że istnieją stanowiska, na których powinny obowiązywać podobne wymogi. W czym tkwi problem? Dlaczego przygotowanie i ostateczne ogłoszenie konkursu w Biuletynie Służby Cywilnej trwa tak długo? Proszę o wyjaśnienie, co sprawia największe trudności. Czy do tego tematu nie można podchodzić w sposób bardziej rutynowy? Wydaje się, że określone stanowiska w urzędach wojewódzkich i innych instytucjach mają podobny zakres czynności. W tej sytuacji uzgadnianie warunków w sprawie każdego stanowiska nie jest uzasadnione. Uważam, że konkursy powinny być ogłaszane znacznie szybciej. Korzystając z okazji chciałbym zapytać, ile z ogłoszonych konkursów zostało już ostatecznie rozstrzygniętych? Ile stanowisk obsadzono już w drodze konkursu? Ilu stanowisk nie obsadzono ze względu na to, że osoby, które zgłosiły się do konkursów nie spełniały warunków? Ilu stanowisk nie obsadzono z innych przyczyn?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WiesławWoda">Chciałbym zabrać głos, żeby wyrazić opinię na temat informacji przedstawionej przez szefa służby cywilnej. Kiedy otrzymałem tę informację byłem wstrząśnięty tym, że jest to gruby tom, który będę musiał przeczytać. Jednak gdy rozpocząłem lekturę okazało się, że ta książka wciągnęła mnie. Mam świadomość, że tworzenie służby cywilnej jest pewnym procesem. Nie jest to jedna decyzja, która spowoduje, że nagle będziemy mieli służbę cywilną. Służbę cywilną będziemy musieli budować przez wiele lat. Będziemy musieli być niezwykle konsekwentni w realizacji tego pomysłu. Wydaje mi się, że najbardziej brakuje nam konsekwencji. Wynika to z danych zawartych w dobrej i rzetelnej informacji, przedstawionej Komisji przez szefa służby cywilnej. Informacja jest niezwykle obszerna. Można dowiedzieć się z niej wszystkiego, co jest ważne. Jestem przekonany, że informacje zawarte w materiale są rzetelne. Chciałbym zacytować kilka fragmentów zawartych w informacji: „O ile rzetelność i szeroko rozumiana bezstronność służby cywilnej nie były w 2002 r. poddawane znaczącej krytyce, to jej neutralność polityczna poddawana była w większości w wątpliwość, zaś profesjonalizm w wielu opiniach nie został wzmocniony, a nawet uległ osłabieniu.”. Jeśli mówi się o tym, że profesjonalizm uległ osłabieniu, oznacza to, że cały proces szkolenia został zmarnowany. Autor informacji stwierdza, że przyczyną takiego stanu były daleko idące zmiany na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej. Nie przypadkowo pytałem wcześniej o powody, dla których przez tak długi okres nie rozpisano konkursu na stanowisko dyrektora generalnego w ministerstwie spraw wewnętrznych i administracji. Jest to przecież tylko jeden z urzędów, w których wyższe stanowisko urzędnicze nie zostało obsadzone w drodze konkursu. Należy uznać, że jest to pierwszy poważny problem. W sytuacji, gdy nie są uzgodnione wymogi, nie mogą być obsadzane wyższe stanowiska urzędnicze. W znaczący sposób osłabia to pozycję i rolę służby cywilnej. Powiem teraz o kolejnym stwierdzeniu, wobec którego nie można przejść obojętnie. W informacji napisano, że w 2000 r. w służbie cywilnej nadal miały miejsce negatywne zjawiska, takie jak blokowanie przez ministrów i kierowników urzędów centralnych oraz wojewodów możliwości przeprowadzenia konkursów na wyższe stanowiska. Do tego stwierdzenia odniosłem się wcześniej. W ubiegłym roku doszło do prób eliminowania służby cywilnej z urzędów administracji rządowej. Okazuje się, że najwygodniejszym rozwiązaniem dla niektórych szefów byłoby to, żeby nie mieć u siebie urzędników z korpusu służby cywilnej. Woleliby zarządzać urzędem, jak prywatnym folwarkiem. Na str. 10 informacji znajduje się katalog 10 generalnych stwierdzeń, z którymi - niestety - muszę się zgodzić. Przedstawione wnioski są przykre i nieprzyjemne. Jednak moim zdaniem są one prawdziwe. Napisano m.in. o nieprawidłowościach w prowadzeniu otwartego i konkurencyjnego naboru do służby cywilnej. Takich sygnałów może być wiele. W chwili obecnej Biuletyn Służby Cywilnej jest na ogół dostępny dla wszystkich zainteresowanych.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WiesławWoda">Wydaje się, że należy respektować tryb, który jest stosowany przy naborze. Przy wszystkich kontrolach dotyczących wykonania budżetu państwa wychodzi problem, który dotyczy zbyt małej liczby mianowań urzędników służby cywilnej. Pamiętam, że w ustawie budżetowej zaplanowano 2,5 tys. mianowań. W końcu liczbę tę zmniejszono do 400 mianowań. Jednak nawet tak obniżonego limitu nie udało się wykonać. W konsekwencji mianowano tylko 291 urzędników. Następna uwaga dotyczy wysokiej liczby wakatów na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej. W ubiegłym roku liczba osób, którym powierzono pełnienie obowiązków, wzrosła z 440 do 693. Świadczy to o fali zmian kadrowych w służbie cywilnej po zmianie rządu. Stosowano dość wątpliwą interpretację art. 144a ustawy, o czym mówił przed chwilą przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Następna uwaga generalna dotyczy negatywnych efektów stosowania tego artykułu. Zbyt mała była liczba konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Występowały problemy z zatrudnianiem absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Przewodniczący Rady Służby Cywilnej powiedział w swoim wystąpieniu, że ten problem został w znaczący sposób złagodzony w roku bieżącym, albo nawet zupełnie zniknął. Jednak w ubiegłym roku był to dość poważny problem, w związku z czym należy o nim pamiętać. Następna uwaga dotyczy nieuporządkowanego systemu wynagrodzeń w służbie cywilnej. W tym zakresie mamy do czynienia z tzw. Polską resortową. Każdy resort ma własny system wynagradzania. Stawki wynagrodzeń są w znaczący sposób zróżnicowane. Nie mają one żadnego związku z kwalifikacjami, wymogami stawianymi na danym stanowisku, czy też z zakresu obowiązków. Jest to po prostu system zwyczajowy. Pamiętam, że kiedyś na posiedzeniu Rady Służby Cywilnej zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób można byłoby ujednolicić system wynagradzania. Chodziło nam o to, żeby płaca urzędnika służby cywilnej nie zależała od instytucji, w której urzędnik pracuje, ale od jego kwalifikacji, wypełnianych zadań oraz stawianych przed nim wymogów. W służbie cywilnej brak jest odpowiedniej strategii i koordynacji szkoleń. Wprowadzenie takiego zapisu do informacji oznacza złożenie przez pana ministra samokrytyki. Wydaje się, że jest to zadanie możliwe do wykonania, które powinno zostać szybko zrealizowane. Nie do końca mogę zgodzić się z zawartym w informacji stwierdzeniem, że zbyt szczupłe są środki na szkolenia w służbie cywilnej. Analizując wykonanie budżetu w 2002 r. mogliśmy przekonać się o tym, że na różnych szczeblach administracji funkcjonują dość znaczne środki na szkolenia. Środki te nie zostały do końca wykorzystane. Poseł Andrzej Brachmański powiedział, że moje pytania były banalne. Oświadczam, że pytania te nie były banalne. Przyrost zatrudnienia w korpusie służby cywilnej o 1200 osób nie jest wcale sprawą banalną. Chciałbym przypomnieć, że rząd założył w przyjętym programie, że państwo będzie sprawniejsze i bardziej oszczędne. Natomiast tu mamy dowód, że nadal następuje rozrost administracji i biurokracji. Właśnie dlatego zwróciłem uwagę na ten problem. Uważam, że aktualnie stan służby cywilnej jest zły. Obiektywny obraz służby cywilnej został przedstawiony Komisji w informacji szefa służby cywilnej. Zgłaszam wniosek formalny, żeby Komisja uchwaliła dezyderat skierowany do prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WiesławWoda">Uważam, że Komisja nie może być obojętna na zjawiska, o których przed chwilą mówiłem. Przewodniczący Rady Służby Cywilnej mówił o tym, że Rada jednomyślnie przyjmowała swoje stanowiska. Zgadzam się z tym, co mówił przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Właśnie dlatego opowiadam się za przygotowaniem dezyderatu w tej sprawie, który powinien zostać skierowany do prezesa Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejBrachmański">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PiotrKrzywicki">W związku z wypowiedzią posła Wiesława Wody chciałbym zadać pytanie szefowi służby cywilnej. Jak ocenia pan funkcjonowanie przepisów dotyczących służby cywilnej? Mam wrażenie, że idea, która 2,5 roku temu przyświecała posłom, gdy tworzyli służbę cywilną, w tej chwili całkowicie nie funkcjonuje. To co w tej chwili dzieje się ze służbą cywilną i w służbie cywilnej nie ma nic wspólnego z założeniami, które przyjmowano, gdy służba cywilna miała powstać. W tej chwili mamy do czynienia z jakimś dziwolągiem, czy też potworkiem, który jest nazywany służbą cywilną. Chciałbym zadać pytanie szefowi tej służby. Dlaczego występuje pan w tak miękki sposób w stosunku do ministrów? Dlaczego ministrowie robią to, co chcą, w aspekcie obsadzania stanowisk służby cywilnej? Nie chcę powielać szczegółowych, ale niezwykle ważnych pytań, które zadał wcześniej poseł Wiesław Woda. Nasuwa się jednak pytanie o zasadniczym znaczeniu. Czy szef służby cywilnej uważa, że instytucja, za którą odpowiada, funkcjonuje prawidłowo? Czy jest jakikolwiek sens dalszego utrzymywania tej instytucji? W tej chwili żyjemy w stanie jakiejś fikcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BogdanBujak">Wszelkie działania i inicjatywy podejmowane przez Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych, dotyczące służby cywilnej, miały służyć temu, żeby stworzyć pewne formy nacisku na te instytucje i urzędy, które nie podejmują ofensywnych działań w sprawach dotyczących konkursów. To, co powiedział szef służby cywilnej kilka minut temu świadczy o tym, że nasza współpraca powinna zmierzać właśnie w tym kierunku. Chodzi nam o to, żeby korpus służby cywilnej, a ściślej mówiąc pracownicy zatrudnieni w korpusie służby cywilnej funkcjonowali jak najlepiej. Chcielibyśmy, żeby służba cywilna przynosiła korzyści na rzecz funkcjonowania państwa. Wydaje się jednak, że także służba cywilna, a także podejmowane przez jej szefa działania powinny być bardziej ofensywne. Jest ku temu przynajmniej kilka powodów. W informacji stwierdzono, że bardzo trudnym zadaniem jest ocena dyrektorów generalnych urzędów przez szefa służby cywilnej. Wydaje mi się, że to właśnie ze strony Urzędu Służby Cywilnej powinna wyjść inicjatywa, która ujednolici system oceny pracowników, a zwłaszcza dyrektorów urzędów. Chodzi o to, żeby w przyszłości nie powtarzała się sprawa, o której mówił już pan Mirosław Stec. Mówię o tym, że wojewodowie nie mają czasu lub możliwości, żeby uzgodnić warunki wymagane na danym stanowisku. Wydaje się, że w obecnej sytuacji jest to po prostu niemożliwe. Wojewodowie podlegają w jakiś sposób ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Na pewno istnieje jakaś możliwość, żeby szef służby cywilnej porozumiał się w tej sprawie z ministrem Krzysztofem Janikiem, który w tych sprawach wypełnia decydującą rolę. Możliwość dokonywania oceny pracowników spowodowałaby, że wzrosłaby wartość służby cywilnej oraz respekt wobec kierowanego przez pana urzędu. Następna uwaga dotyczy wykorzystania absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Mówił już o tym przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Chciałbym, żeby szef służby cywilnej wyjaśnił, czy absolwenci są wykorzystani we właściwy sposób oraz czy pomyślnie przechodzą przez postępowania kwalifikacyjne? Jaki jest procent wykorzystania absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej przez służbę cywilną? Prawdą jest, że dane na ten temat można znaleźć w informacji, którą otrzymała Komisja. Chciałbym jednak, żeby teraz podał nam pan te dane. Szykujemy się do podjęcia pewnych działań legislacyjnych, które mają dotyczyć służby cywilnej. W związku z tym bardzo proszę, żeby chociaż hasłowo powiedział pan nam, jakie zmiany w ustawie są niezbędne, żeby służba cywilna działała w sposób bardziej racjonalny oraz żeby wzrósł jej prestiż. Mam wrażenie, że współpraca pomiędzy Komisją Administracji i Spraw Wewnętrznych a panem ministrem, właśnie temu powinna służyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejBrachmański">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie sam powiem państwu o kilku problemach generalnych. Mam wrażenie, że idea służby cywilnej została zaprzepaszczona w 1997 lub 1998 r. przy okazji tworzenia nowej ustawy o służbie cywilnej. Właśnie od tego czasu mamy do czynienia z różnymi problemami. Niektóre z nich chciałbym nazwać po imieniu. Jestem przekonany, że w chwili obecnej mamy ze służbą cywilną dwa podstawowe problemy. Pierwszy problem dotyczy pracowników służby cywilnej. Uważam, że jest to problem dwuwarstwowy. Prawdą jest, że obecnie w urzędach wojewódzkich i innych nie ma rynku pracy dla młodych ludzi. W związku z tym nie przywiązuje się wagi do tego, żeby na najniższych szczeblach zatrudniać pracowników służby cywilnej. Z tym wiąże się kwestia dotycząca zatrudniania absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, chociaż sprawa ta wymaga, żeby jej się bliżej przyjrzeć. W informacji sformułowano tezę, że nie zatrudnia się absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, a jednocześnie ogłasza się konkursy na objęcie stanowisk w służbie cywilnej. Nie wiem, czy tak właśnie jest. Z moich doświadczeń wynika, że absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej nie zatrudnia się przede wszystkim dlatego, że nie zatrudnia się nikogo, gdyż wszyscy starają się zmniejszyć liczbę etatów. Mieliśmy już do czynienia z takim zjawiskiem. Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej nie zatrudnia się także dlatego, że w wielu urzędach mają oni złą opinię. Mają opinię ludzi młodych, aroganckich, butnych i stawiających wysokie wymagania. W związku z tym dość powszechnie funkcjonuje opinia, że absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej lepiej nie zatrudniać, gdyż później są z nimi kłopoty. Jest to problem, o którym powinniśmy porozmawiać. Nie wiem, czy to, co przed chwilą powiedziałem, jest prawdą. W kilku urzędach spotkałem się z taką opinią. Myślę, że trzeba będzie się nad tym zastanowić. Byłem kilka razy w Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Miałem wtedy okazję, żeby poobserwować studiujących tam ludzi. Uważam, że są oni naprawdę dobrze przygotowani do pracy, zwłaszcza pod względem znajomości procedur administracyjnych. Mam wrażenie, że często lepiej znają oni procedury administracyjne, które funkcjonują w Europie, niż te, które funkcjonują w Polsce. W materiale przedstawiono pewien pomysł. Polega on na tym, że urząd, który zatrudni absolwenta Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, będzie mógł zwiększyć limit zatrudnienia z rezerwy budżetowej. Uważam, że jest to dobry pomysł. Chciałbym wyjaśnić, dlaczego oddzielam problemy dotyczące pracowników służby cywilnej od problemów dotyczących urzędników służby cywilnej. Jestem przekonany, że z pracownikami służby cywilnej mamy problemy organizacyjne. Nie mamy z nimi żadnych problemów politycznych. Jestem przekonany, że na tym szczeblu nie ma jeszcze polityki. Jeśli gdziekolwiek polityka występuje, to na tym szczeblu ma ona w większym stopniu charakter polityki prorodzinnej niż normalnej polityki. Na pewno można byłoby znaleźć przykłady, które pokazywałyby, że na stanowiska pracowników służby cywilnej zatrudniano ludzi po znajomości. Nie sądzę jednak, żeby takie zjawisko miało znaczący wpływ na przebieg tego procesu. Mamy także inny problem, który nie do końca został rozwiązany przez szefa służby cywilnej. Problem dotyczy tego, że nie wszystkie osoby zatrudnione jako pracownicy służby cywilnej sprawdzają się na zajmowanych stanowiskach. Jest to zupełnie normalne zjawisko. Jeśli zatrudnia się 100 osób, to jakiś procent zawsze dotyczy inwestycji nietrafionych.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AndrzejBrachmański">Jednak procedura zwalniania takiego człowieka jest bardzo uciążliwa. Właśnie dlatego, zwłaszcza na niższych szczeblach, istnieje niechęć przed włączaniem niektórych stanowisk do stanowisk przeznaczonych dla służby cywilnej. Dzieje się tak dlatego, że jeśli zatrudniony zostanie nieodpowiedni człowiek, to później są problemy, żeby się go pozbyć. W informacji ten obszar w ogóle nie został poruszony. W moim przekonaniu zupełnie inny problem mamy z urzędnikami służby cywilnej, a zwłaszcza z wyższymi urzędnikami służby cywilnej. W tym przypadku mogę powiedzieć, że jako państwo ponieśliśmy w tej sprawie porażkę. Jestem głęboko przekonany, że w tym zakresie należałoby zawiesić lub całkowicie zlikwidować funkcjonowanie służby cywilnej. Przypomnę państwu, że w 1997 r. uchwalona została ustawa. W tym samym roku rozpoczęto pierwszy nabór do służby cywilnej. Po zmianie rządu dokonano całkowitej zmiany ustawy. W znacznej mierze chodziło o to, żeby zablokować rozpoczęte już procedury naboru ludzi do służby cywilnej. Wszystkie działania prowadzono pod hasłem mówiącym o tym, że poprzednia ekipa obsadza służbę cywilną swoimi ludźmi. Z tego powodu dokonano zmiany ustawy o służbie cywilnej w całości. Rozpoczęto także nabór do służby cywilnej. Do dnia dzisiejszego nabór ten był postrzegany jako nabór polityczny. Mówiono, że przyszła nowa ekipa, która wzięła do służby cywilnej swoich ludzi. Od tego momentu ludzie przestali wierzyć w niezależność służby cywilnej. Następnie znowu nastąpiła zmiana rządu. Pojawiła się chęć pozbycia się części tych ludzi. Prawdą jest, że część z nich była na etatach urzędników służby cywilnej, a część zajmowała wyższe stanowiska kierownicze w służbie cywilnej. W sposób ewidentny stanowiska te miały charakter polityczny. Znany jest mi następujący przypadek. Pod rządami starej ustawy ktoś wygrał konkurs na dyrektora urzędu. Kiedy przyszła nowa ekipa nie mogła zwolnić tego dyrektora, gdyż był w służbie cywilnej. W związku z tym osoba ta dostała nowe biurko i nie robiła nic przez kolejne cztery lata. Nowa ekipa zatrudniła swojego dyrektora. Później przyszła następna ekipa. Jednak nie mogła zwolnić dyrektora ze służby cywilnej. W związku z tym dostał nowe biurko i nie ma nic do roboty. W tej chwili trzecia osoba jest kierownikiem urzędu. W tej sytuacji mamy dwóch urzędników służby cywilnej, którzy zajmują wysokie stanowiska, pobierają wynagrodzenie, ale w praktyce nic nie robią. W związku z tym pojawia się pewne pytanie. Jestem przekonany, że jest to pytanie fundamentalne, na które nikt nie chciał odpowiedzieć od początku. Jaka ma być korelacja pomiędzy kierownikiem zakładu pracy, jakim jest minister lub wojewoda, a szefem służby cywilnej? Jaki ma być wpływ kierownika zakładu pracy na kadry, z którymi pracuje? Jaki ma być wpływ na te kadry szefa służby cywilnej? Jest dla mnie oczywiste, że w odpowiedzi usłyszę, iż urzędnik musi być apolityczny. Byłoby najlepiej, gdyby minister lub wojewoda nie miał na niego żadnego wpływu, gdyż urzędnik ma służyć bez względu na to, jaka opcja polityczna rządzi w kraju. Można stwierdzić, że jest to odpowiedź idealistyczna. Mam wrażenie, że przyjmując taką idealistyczną odpowiedź w 1997 lub 1998 r., nie licząc się z realiami i mentalnością ludzi, zepsuliśmy całą ideę. Pan minister mówił w swoich materiałach o tym, o czym mówił wcześniej poseł Wiesław Woda. Napisał pan o politycznym postrzeganiu służby cywilnej, a w związku z tym o obniżeniu jej rangi.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AndrzejBrachmański">To twierdzenie jest właściwe. Chciałbym jednak zapytać, czy podnoszeniu rangi urzędu sprzyja to, że sam szef służby cywilnej jest także postrzegany pod kątem polityki? Sprawa ta jest tajemnicą Poliszynela. W dniu dzisiejszym mogę o niej głośno powiedzieć. Mogę potwierdzić, że minister Jan Pastwa jest postrzegany w sposób polityczny. Czy dobrze służy to służbie cywilnej, czy też wcale jej nie służy? Pan minister mówił o tym, że prowadzone są niezwykle długotrwałe uzgodnienia w sprawie obsady różnych stanowisk. W związku z tym nasuwa mi się pewne pytanie. Czy uzgodnienia trwają tak długo dlatego, że są to sprawy, których nie da się uzgodnić? Może jest tak, że sprawy trwają tak długo, gdyż żadna ze stron nie chce niczego uzgodnić. Powstaje pytanie, czy taki brak chęci do działania uda się wyeliminować na tym etapie, na którym jesteśmy w dniu dzisiejszym. Wszyscy dobrze wiemy, że uzgodnienia w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej trwają przez 24 miesiące. Nikt nie przekona mnie, że sprawa ta nie ma innego podtekstu. Chciałbym zaznaczyć, że w tych sprawach nie ma żadnego innego podtekstu, niż niemożliwość prowadzenia uzgodnień. Jest oczywiste, że możemy opowiadać o tym, że występują problemy oraz o tym, że krążą w tej sprawie pisma. Wydaje mi się jednak, że przyszedł już czas, żeby nazywać rzeczy po imieniu. W dniu dzisiejszym konkursy na wyższe stanowiska urzędnicze są postrzegane jako element gry politycznej prowadzonej pomiędzy ministrem Janem Pastwą, a innymi ministrami. Mówię o tej sprawie w taki sposób, w jaki ją widzę. Nie wszystko co mówię musi być racją. Przedstawiam jedynie mój własny punkt widzenia. Najlepszym przykładem może być to, że toczy się bój o uzgodnienie warunków konkursu na dyrektora departamentu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tak wygląda moja diagnoza. Teraz powstaje pytanie o terapię. Co można zrobić, żeby spróbować wyjść z tego zaklętego kręgu? W tej chwili jesteśmy już w połowie kadencji parlamentarnej. Im bliżej będziemy końca kadencji, tym trudniej będzie to zrobić. Jedna strona będzie chciała sobie zapewnić obsadzenie stanowisk urzędników służby cywilnej swoimi ludźmi. Inna osoba będzie chciała doczekać do wyborów i zobaczyć, co będzie się działo. W związku z tym powstaje pytanie, czy w dniu dzisiejszym możemy jeszcze powiedzieć, że da się uratować służbę cywilną, a jeśli tak, to pod jakimi warunkami? W zasadzie nie chodzi mi o służbę cywilną lecz o ideę, która przyświecała utworzeniu tej służby. Mogę państwu powiedzieć, że zauważam już pozytywne zmiany. Całkiem niedawno miałem okazję, żeby porozmawiać z jednym z nowo wybranych dyrektorów generalnych w jednym z ministerstw. Zaskoczyło mnie to, że dyrektor ten nie był powiązany politycznie ani z jedną, ani z drugą główną siłą polityczną. Udało się wybrać człowieka, który nie był uwikłany w bieżącą politykę. Można zapytać się, jak to było możliwe. Jest to żartobliwe pytanie pokazujące problem, z którym mamy do czynienia. Rozmawiałem kiedyś z panem ministrem o tym, że jeśli chcielibyśmy budować służbę cywilną, to powinniśmy na 5–6 lat zawiesić sprawy związane z funkcjonowaniem wyższych stanowisk w służbie cywilnej. Powinniśmy skupić się na naborze pracowników na niższe stanowiska, wszędzie tam, gdzie mogą być apolityczni.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#AndrzejBrachmański">Dopiero później można podjąć próbę organizowania kolejnych konkursów i powoli awansować ludzi z tej grupy. Chodzi o to, żeby taki człowiek najpierw popracował na najniższym stanowisku, a później przez poszczególne szczeble piął się do góry. Dopiero za 5–8 lat będzie można powiedzieć, że konkurs na wyższe stanowiska w służbie cywilnej będzie można robić wyłącznie dla pracowników służby cywilnej. Jeśli miałoby do tego dojść, to najpierw trzeba dobrze zbudować korpus służby cywilnej na dole. Poszliśmy inną drogą. Równolegle zajęliśmy się wyższymi stanowiskami w służbie cywilnej. W moim przekonaniu państwo polskie poniosło w tym zakresie znaczącą porażkę. Pojawia się pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Liczę na to, że będzie mógł na nie odpowiedzieć prof. Mirosław Stec, który przez wiele lat jest przewodniczącym Rady Służby Cywilnej i widział tę służbę w różnych sytuacjach. Co zrobić, żeby ustały przyczyny wszystkich sporów wokół służby cywilnej? Na pewno nie da się tego zrobić za rok, za dwa ani za trzy lata. Może za 4–6 lat będziemy mogli powiedzieć, że pracownicy obejmujący wyższe stanowiska w służbie cywilnej są całkowicie apolitycznymi urzędnikami służby cywilnej. Moim zdaniem w chwili obecnej mamy do czynienia z pewnym klinczem. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie proszę o udzielenie odpowiedzi na zadane przez posłów pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanPastwa">Postaram się odpowiedzieć na zadane pytania oraz wyjaśnić zgłoszone wątpliwości. Będę odpowiadał chronologicznie. Zacznę od odpowiedzi o trudności, które występują przy prowadzeniu konkursów. Formalne trudności wynikają z dwóch punktów procedury konkursowej. Pojawiają się tam, gdzie potrzebne jest sporządzenie wymagań dla danego stanowiska. Chodzi o wymagania, które mogą zostać opublikowane. Decydują one o tym, kto zostanie dopuszczony do konkursu oraz kto w drodze konkursu zostanie wyłoniony jako jego zwycięzca. Właśnie do tego potrzebne jest sporządzenie opisu stanowiska. W tej chwili struktura urzędów wojewódzkich jest ujednolicona. Opis stanowisk w urzędach wojewódzkich nie powinien sprawiać większego problemu. Na pewno moglibyśmy przyjąć jednolite opisy wszystkich stanowisk dyrektorów województw. Moglibyśmy to zrobić np. na podstawie opisów przygotowanych przez Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki, w którym odbyło się najwięcej konkursów. Warto podkreślić, że w tym urzędzie zakończono do tej pory najwięcej konkursów. Przypomnę, że ponad rok temu na posiedzeniu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki był pokazywany jako przykład negatywny. W tej chwili jest to urząd, który służy za jeden z najbardziej pozytywnych przykładów funkcjonowania służby cywilnej. Dwa lata temu miałem wiele do powiedzenia na temat trudności występujących w tym urzędzie. Jednak obecnie wszystkie trudności odeszły w niepamięć. Moglibyśmy przyjąć takie same wymagania dla innych analogicznych stanowisk. Jednak w ministerstwach i urzędach centralnych nie da się tego zrobić. Nie chodzi przecież o to, żeby w sposób biurokratyczny przyjąć taką procedurę i odfajkować sprawę. Wydaje się, że w ustawie słusznie przyjęto, że opis stanowiska wymaga akceptacji właściwego ministra, kierownika urzędu centralnego lub wojewody. Muszą oni określić wymagania na wyższe stanowiska w podległych im urzędach. W ten sposób ciężar współdecydowania został przeniesiony z osoby, która ma być wyłoniona, na to, jaka ta osoba ma być. Oznacza to, że szef służby cywilnej nie kłóci się już np. z wojewodą o to, czy dyrektorem ma być Kowalski, czy Wiśniewski. Dopiero później na podstawie wcześniej ustalonych kryteriów zespół konkursowy, w skład którego wchodzi dyrektor generalny danego urzędu i jego przedstawiciele oraz przedstawiciele szefa służby cywilnej, którzy są fachowcami od spraw rekrutacji oraz fachowcami od spraw merytorycznych w danym urzędzie, znajduje najlepszego kandydata na podstawie określonych wcześniej kryteriów. Czasami nie jest to zbyt dobry kandydat, ale jest najlepszy z punktu widzenia kryteriów, które zostały przyjęte. Może zdarzyć się, że wygra nie najlepszy kandydat, gdy inni się nie zgłoszą. Jest to przyczyna, z której zbieram baty za to, że nie ogłaszam konkursów. Uważam jednak, że właściwy minister lub kierownik urzędu centralnego powinni mieć wpływ na tę sprawę. Inna jest sytuacja, o której dowiedziałem się przed chwilą. Mówiono o tym, że np. minister nie będzie chciał uzgodnić wymagań ze względu na wstręt do szefa służby cywilnej.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JanPastwa">Na pewno powinien móc uzgodnić takie wymagania. Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest propozycja, która znalazła się w projekcie nowelizacji ustawy. Zaproponowano, żeby wyznaczyć termin na takie uzgodnienie. Jeśli po wyznaczonym terminie nie wpływają uwagi, sprawę uważa się za uzgodnioną. Stąd właśnie wynika trudność. Jeśli mamy ogłosić konkurs i podać do publicznej wiadomości informację o tym, że jest do objęcia wolne stanowisko, na które prowadzony będzie konkurs, potrzebna jest parafa właściwego ministra, kierownika urzędu centralnego bądź wojewody. Każdy z nich składa parafę równocześnie z szefem służby cywilnej. W tej chwili wiele procedur jest zawieszonych z braku parafy. Pytali państwo, ile konkursów zostało zakończonych z sukcesem. Na 457 przeprowadzonych konkursów 327 dało wynik w postaci decyzji o obsadzeniu stanowiska. W pozostałych przypadkach efekty konkursu były takie, że albo nikt nie zgłosił się na dane stanowisko, albo zgłoszone osoby nie zostały dopuszczone do konkursu, gdyż nie spełniały wymagań formalnych. Zdarzało się także, że dopuszczony został jeden lub więcej kandydatów, ale żaden z nich nie został uznany przez zespół konkursowy za dostatecznie dobrego na dane stanowisko. Konkurs nie jest jedynie wyścigiem o to, kto będzie najlepszy. Chodzi także o to, żeby kandydaci przeszli przez pewną poprzeczkę. Jeśli żaden kandydat nie osiągnie poziomu uznanego przez zespół konkursowy za minimalny, oznacza to, że żaden z nich nie nadaje się na to stanowisko. W takim przypadku organizujemy konkurs jeszcze raz. Muszę także powiedzieć państwu o kilkunastu przypadkach, w których konkurs został ogłoszony i rozstrzygnięty, ale nastąpiła reorganizacja lub likwidacja urzędu. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przed rokiem. Niektóre urzędy były wtedy likwidowane. Efekt był taki, że konkurs został zakończony, wybrano kandydata, ale stanowisko nie zostało obsadzone. Łącznie odbyło się 140 konkursów, które nie przyniosły efektów. Powiem państwu teraz o limitach przyjęć. Patrzę na tę sprawę z dość dużą nadzieją. W tym roku po raz pierwszy mamy więcej chętnych niż miejsc określonych w limicie. W limicie mianowań mamy 450 wolnych miejsc. Egzamin na te miejsca odbędzie się w najbliższą sobotę. Do egzaminu zgłosiło się 700 chętnych. Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji. Zawsze chętnych było mniej niż miejsc w limicie. Uważam, że jest to optymistyczna tendencja, gdyż w większości do egzaminu stają osoby młode, które dostały się do służby w wyniku otwartego naboru, odbyły dwuletnią służbę przygotowawczą, mają magisterium i znają język obcy. W tej chwili osoby te przechodzą do następnego etapu swojej kariery, czyli do postępowania kwalifikacyjnego na urzędnika służby cywilnej. Będzie dość duża konkurencja. Myślę, że w tym roku cały limit zostanie wypełniony. Mam jedynie obawę, że osób, które zdadzą egzamin będzie więcej niż wolnych miejsc. W takiej sytuacji decydować będzie lista rankingowa, a precyzyjniej mówiąc wyniki testów. Posłowi Wiesławowi Wodzie muszę powiedzieć, że tylko w części czuję się adresatem krytyki w sprawie braku strategii i koordynacji szkoleń.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#JanPastwa">Jako szef służby cywilnej mam do dyspozycji pół miliona złotych na szkolenia centralne. Na szkolenia związane z integracją europejską przeznacza się co roku kilka milionów złotych. To nie ja, lecz Rada Służby Cywilnej domagała się od Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej przedstawienia planu i wyjaśnienia, na jakie cele te środki są przeznaczane. Jednak w odpowiedzi Rada otrzymywała tylko bilans tego, co do tej pory zostało zrobione. Można powiedzieć, że szkolenia odbywały się na takiej zasadzie, że jeśli ktoś dał pieniądze, to decydował o tym, na jaki cel zostaną wykorzystane te środki. Raz jeszcze zaznaczę, że na tzw. szkolenia europejskie przeznaczono kilkakrotnie więcej środków niż na szkolenia krajowe. W tej chwili pojawia się następny element tego zagadnienia. Pojawia się coraz więcej środków na szkolenia związane z funduszami pomocowymi. Także te środki są poza gestią szefa służby cywilnej. Nie chciałbym zagarnąć wszystkich środków dla siebie. Wydaje mi się jednak, że potrzebna byłaby koordynacja, żeby w sensowny sposób wydawać te środki. Należałoby kierować je tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Wydaje się, że takie rozwiązanie byłoby właściwe. Szef służby cywilnej w dość miękki sposób występuje wobec innych ministrów, gdyż sam także jest członkiem korpusu służby cywilnej. Zgodnie z konstytucją służba cywilna służy legitymowanemu demokratycznie w wyniku wyborów rządowi Rzeczypospolitej Polskiej. Mówili państwo o zachowaniu, które mogłoby być właściwe i uzasadnione, gdybym był politykiem. Wtedy mógłbym wyciągać na światło dzienne każde nieporozumienie. Mógłbym manifestować swoją niechęć do osób, które traktują szefa służby cywilnej w sposób niezbyt elegancki. Mógłbym skarżyć się mediom i opinii publicznej na każdy problem, który zaistniał. Takie zachowania na pewno mieszczą się w profilu polityka, zajmującego jakieś stanowisko i toczącego wojnę polityczną z innymi ministrami. Nawet w obrębie jednego rządu zdarza się, że jeden minister stacza potyczki z drugim ministrem. Jednak szef służby cywilnej jest urzędnikiem. Uważam, że w profilu szefa służby cywilnej nie ma miejsca na tego rodzaju zachowania. Uważam, że całkiem słusznie ustawa podporządkowuje szefa służby cywilnej, jako kierownika urzędu centralnego premierowi. Oznacza to, że szef służby cywilnej jest kimś kto ma służyć i uzgadniać, a nie wojować i rozkazywać konstytucyjnie legitymowanym członkom rządu. W razie sporów w ostatecznym rozrachunku rozstrzyga autorytet premiera. Tak stałoby się w sytuacji, gdyby doszło do powstania istotnych konfliktów. Nigdy mandat urzędnika, nawet jeśli został on wyłoniony w drodze konkursu i umocowany w zgodzie ze wszystkimi przepisami, nie będzie silniejszy niż mandat polityka wybranego w drodze wyborów. Uważam, że w profilu polityka powinien pojawić się element zrozumienia swojej roli oraz roli służby cywilnej, a także na czym polega podział ról. Jeśli postrzeganie tych spraw nie jest prawidłowe, może być źródłem wielu problemów. Stąd właśnie bierze się zachowanie, które pan poseł określił jako miękkie. Jeśli chodzi o ocenę całej służby cywilnej, to staram się odrzucić emocje.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#JanPastwa">Nie chciałbym, żeby o tej ocenie decydowały przeżycia, które zdarzają mi się z kolejnymi premierami i ministrami w sprawach związanych z tworzeniem służby cywilnej. Wolałbym posługiwać się twardymi danymi. Prawdą jest, że mamy problem z określeniem wymogów na stanowiska dyrektorów generalnych urzędów. Jednak ten problem dotyczy tylko 17 stanowisk. Warto zaznaczyć, że 3 konkursy są obecnie w toku, a 7 stanowisk zostało obsadzonych w 2003 r. Od dłuższego lub krótszego czasu obsadzone są łącznie 34 stanowiska dyrektorów generalnych. Dyrektorzy funkcjonują na tych stanowiskach, w związku z czym nie ma tu żadnego problemu. Takie są właśnie twarde dane, przez pryzmat których patrzę na to zjawisko. Często jestem przyciskany przez dziennikarzy, którzy chcą się dowiedzieć, jak oceniam funkcjonowanie służby cywilnej. W takim przypadku odpowiadam, że jest lepiej, gdyż mamy dwóch dyrektorów generalnych w ministerstwach, których nominacje podpisał Włodzimierz Cimoszewicz. Do niedawna mieliśmy trzech takich dyrektorów generalnych, ale Ministerstwo Gospodarki zostało połączone z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Mamy także trzech dyrektorów generalnych, których nominacje podpisał Jerzy Buzek. Tak wygląda sytuacja w ministerstwach. W urzędach wojewódzkich sytuacja jest nieco gorsza. Zupełnie niedawno skłoniony został do rezygnacji ostatni dyrektor generalny, który na nominacji miał podpis Leszka Millera, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dlatego można powiedzieć, że w urzędach wojewódzkich jest pod tym względem gorzej. Natomiast w urzędach centralnych jest największa stabilizacja, gdyż jest tu najmniejsza rotacja polityków na stanowiskach kierowników urzędów. Można spojrzeć na sprawę poprzez pryzmat liczby wyższych stanowisk w służbie cywilnej. Takich stanowisk jest w tej chwili 1500. Po zmniejszeniu liczby urzędów mieliśmy 1400 takich stanowisk. Ponad 50 proc. z tych 1400 stanowisk zostało obsadzonych przez osoby, które objęły je przed 1999 r. niektóre stanowiska były obejmowane w 1997, a nawet w 1995 r. W tej chwili nie wiem, czy ktoś funkcjonuje na tych stanowiskach dłużej niż od 1990 r. Mamy jednak przykłady dyrektorów, którzy przez cały czas są odpowiedzialni za te same zadania. Są to przede wszystkim fachowcy z poszczególnych branż, w tym np. drogownictwa, portów morskich, czy też tablic rejestracyjnych. Są takie przypadki. Może nie powinienem o nich mówić, żeby tym osobom nie stała się jakaś krzywda. Uważam, że w tych sprawach właściwa jest powściągliwość. Potrzebne jest także chłodne spojrzenie na realia, które powinny być mierzone twardymi danymi, a nie emocjami związanymi z czystkami prowadzonymi po wyborach. Pytali państwo o absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Chcieli się państwo dowiedzieć, czy są oni wykorzystywani we właściwy sposób. Mogę powiedzieć, że w większości przypadków są dobrze wykorzystani, chociaż czasami mogliby być wykorzystani lepiej. Mamy tu do czynienia z podziałem, który nie ma żadnego związku z podziałami politycznymi. Są takie ministerstwa i urzędy wojewódzkie, w których absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej jest coraz więcej.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#JanPastwa">Wszyscy są z nich zadowoleni. Czasami zdarzy się, że nie wybrano dobrego kandydata. Jednak z takimi przypadkami rozumny dyrektor generalny potrafi sobie poradzić i pozbyć się takiego urzędnika. Są także takie urzędy, w których istnieje kulturowy opór przed wszystkimi nowościami. W tych urzędach nie ma ani jednego absolwenta Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Kiedyś minister Maksymowicz pozbył się jednego z najzdolniejszych absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej tylko dlatego, że uczestniczył jako sekretarz w pracach zespołu do spraw reformy służby zdrowia powołanego przez poprzedniego ministra z rządu premiera Włodzimierza Cimoszewicza. Takie przypadki zdarzają się. Później powstają wokół nich legendy dotyczące buty, bezczelności i zbyt daleko idących wymagań ze strony takich absolwentów. Nie przeczę, że takie przypadki mogą się zdarzać. Jednak mamy do czynienia z kilkusetosobową populacją, w której takie przypadki mogą się zdarzyć. Gdybyśmy przeprowadzili ankietę, żeby prześledzić los absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, to na pewno dowiedzielibyśmy się, że przytłaczająca większość absolwentów nie opuściła służby cywilnej i administracji publicznej po 5 latach, kiedy mogli to zrobić w sposób formalny. Na pewno większość z nich znalazła już drogę swojej kariery i ją kontynuuje. Jakie zmiany znajdą się w projekcie ustawy, który w tej chwili jest w uzgodnieniach międzyresortowych? Profesor Mirosław Stec mówił już o wprowadzeniu dla urzędników kategorii B. Przypomnę, że ta kategoria była proponowana w 1998 r. Jednak propozycja ta przepadła na fali entuzjazmu związanego z tym, że wchodzimy do Unii, w związku z czym wszyscy powinni znać języki obce. Zgadzam się, że języki obce powinni znać urzędnicy na wszystkich stanowiskach, nawet podreferendarza, wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne. Jednak są takie urzędy i branże administracji, w których znajomość języka nie jest koniecznie potrzebna. Dlatego chcemy powrócić do idei utworzenia kategorii B. Ponadto powrócimy do pomysłu, który znalazł się w ustawie z 1996 r., ale nigdy nie został zrealizowany. Mówię o kategorii „S” dla specjalistów. Chodzi tu o grupę różnego rodzaju specjalistów w tym geodetów, architektów i budowlańców. Chodzi o osoby, które są potrzebne w wyspecjalizowanych urzędach. Należałoby im zapewnić także pewną stabilizację. Jednak stabilizacja będzie musiała być uzupełniona stosownym wynagrodzeniem. Na pewno wiedzą państwo z własnej praktyki o tym, że istnieje pewna różnica pomiędzy geodetą pracującym na wolnym rynku, a geodetą zatrudnionym w urzędzie. Gdybyśmy chcieli takiego geodetę uchronić przed pokusą dorabiania sobie na boku, np. za pośrednictwem żony lub szwagra, to trzeba byłoby mu godziwie zapłacić. Niestety, godziwa zapłata oznacza zapłatę większą niż w tej chwili. Jeśli rząd zaakceptuje wszystkie propozycje, to w projekcie pojawi się przepis, który obejmie systemem konkursów także stanowiska kierowników urzędów terenowej administracji zespolonej i niezespolonej. W tej chwili konkursami objęte są stanowiska dyrektorów wydziałów w urzędach wojewódzkich.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#JanPastwa">Jednak stanowisko wojewódzkiego konserwatora zabytków nie jest objęte konkursem. Podobnie jest ze stanowiskiem wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Myślę, że te stanowiska także powinny zostać włączone do służby cywilnej. Przecież są to kierownicy, którzy są zwierzchnikami pracowników służby cywilnej. W związku z tym stanowiska te powinny być obsadzane w systemie konkursu. Jest oczywiste, że zastosowane zostaną odpowiednie okresy przejściowe. Chodzi o to, żeby nie doprowadzić do nagłego załamania całego systemu. Uważamy, że w ustawie powinny pojawić się także mechanizmy, które służyć będą egzekwowaniu uzgodnień i wymagań. Rozumiem przez to określone terminy prowadzenia uzgodnień. Oczekiwane jest także wzmocnienie roli szefa służby cywilnej, jeśli chodzi o dyrektorów generalnych. Tyle mogę państwu powiedzieć o proponowanych zmianach w najbardziej ogólnym zarysie. Jeśli przewodniczący Komisji nie pogniewa się na mnie, to przedstawię trochę inną ocenę sytuacji, która miała miejsce w latach 1997–1998. Ustawa z 1998 r. w dużej mierze stanowi powtórzenie ustawy z 1996 r., a więc tej, która obowiązywała w 1997 r. Nowością były konkursy na wyższe stanowiska, a także wyodrębnienie wyższych stanowisk w służbie cywilnej. Wprowadzono wtedy to, z czego do chwili obecnej administracja rządowa może być dumna. Mam na myśli wprowadzenie otwartego naboru na jakiekolwiek wolne stanowiska w służbie cywilnej. Proszę zauważyć, że do tej pory administracja samorządowa, Kancelaria Sejmu ani inne urzędy państwowe i centralne nie stosują takiego mechanizmu. Wyjątkiem jest Kancelaria Sejmu, jeśli chodzi o nabór na aplikację sejmową. Można powiedzieć, że realizacja tej konstytucyjnej zasady ma miejsce tylko w służbie cywilnej. Wyższe stanowiska zostały zidentyfikowane dlatego, że najczęściej padają one łupem politycznych podziałów. W 1997 r. przed wyborami i po wyborach stanowiska te były przedmiotem największych starć i dyskusji. Słusznie dostrzeżono, że obsada tych stanowisk najczęściej podlega wymianie. Jednak w 1998 r. nie został zaproponowany mechanizm, zgodnie z którym przedstawiciele jednej opcji politycznej mieli być zastępowani przez przedstawicieli innej opcji. Zaproponowany został mechanizm, który ma wyłonić grupę osób niedeklarujących się po żadnej ze stron sceny politycznej. Chodzi o osoby, które zdecydują się na profesjonalną pracę w służbie cywilnej. Osoby te otrzymają gwarancję pracy i pozostania w służbie cywilnej za cenę tego, że swoje poglądy polityczne będą wyrażały wtedy, gdy będą wrzucać swój głos do urny wyborczej. Później osoby te musiałyby zawiesić swoje poglądy na kołku. Nie oznacza to wcale, że osoby te pozbędą się całkowicie swoich poglądów. Jestem całkowitym przeciwnikiem tego, żeby mówić, iż urzędnicy służby cywilnej mają być apolityczni, że nie mają mieć żadnych poglądów politycznych. Apolityczny może być jedynie kamień na polu, a i to jedynie do momentu, w którym nie potknie się o niego jakiś polityk. Uważam, że w tym przypadku znacznie właściwsze jest określenie, które mówi o neutralności politycznej. Proszę mi wierzyć, że bywają urzędnicy całkowicie neutralni politycznie.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#JanPastwa">Mogę powiedzieć, że jest ich coraz więcej. Bardzo ceniłem sobie pracę w urzędzie wojewódzkim pod kierunkiem dyrektora, o którym mogę opowiedzieć państwu anegdotyczną historię. Otóż ten dyrektor w 1975 r. jeździł po kraju i likwidował powiaty. Natomiast w 1999 r. jeździł po kraju i zakładał powiaty. Jego doświadczenie w tych sprawach było nieocenione, ponieważ dokładnie wiedział jakie problemy występowały kiedyś w powiatach oraz w jaki sposób można ich uniknąć w sytuacji, gdy powiaty były wprowadzane ponownie. Temu dyrektorowi ufali wszyscy kolejni wojewodowie gdańscy, a także wojewodowie pomorscy. Ta osoba jest właśnie przykładem neutralności politycznej, chociaż ktoś nieopatrznie mógłby powiedzieć, że osoba rozpoczynająca pracę w urzędzie w latach 70. musi być funkcjonariuszem reżimu, któremu w żaden sposób nie można zaufać w III Rzeczypospolitej. System przyjęty w 1998 r. rozpoczął funkcjonowanie od 1999 r. Proszę zwrócić uwagę na to, że system ten wprowadza każdego ministra i każdego wojewodę w proces decyzyjny dotyczący obsady stanowisk. Nie odbywa się to jednak na takiej zasadzie, że decyzja dotyczy Kowalskiego, Wiśniewskiego lub Malinowskiego, gdyż akurat oni są z opcji politycznej miłej wojewodzie. Biorą oni udział w procesie na takiej zasadzie, że wymagania merytoryczne określone są w taki sposób, żeby wybrany został możliwie najlepszy kandydat. Myślę, że jest to bardzo potrzebne. Ten mechanizm jest bardzo przydatny. Pokazuje to ostatnie pół roku. Okres ten nie został objęty naszym sprawozdaniem, gdyż dotyczy ono ubiegłego roku. W tym roku przeprowadziliśmy już taką liczbę konkursów jak ta, która miała miejsce w do tej pory rekordowym 2001 r. W połowie 2003 r. obsadzono 120 stanowisk. Oznacza to, że po przejściowym kryzysie związanym z wyborami, którego można było się spodziewać, nowa władza w sposób oczywisty z niewielkim zaufaniem traktowała odziedziczoną po poprzednim rządzie służbę cywilną. Nowa władza była z poprzednim rządem w sporze politycznym. W związku z tym takiego załamania można było się spodziewać. Jednak w tej chwili można już powiedzieć, że z tego załamania wychodzimy w zdecydowany sposób. Uwaga ta dotyczy w takim samym stopniu mianowania na urzędników jak i konkursów na wyższe stanowiska. Dotyczy ona również naboru i szkoleń. Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na pytanie dotyczące zatrudnienia nietrafionych kandydatów. Proszę zwrócić uwagę na to, że w służbie cywilnej zatrudnienie obejmuje najpierw okres próbny w służbie przygotowawczej. Służba przygotowawcza może trwać do 3 lat. W tym czasie przechodzi się szkolenie i zdaje się egzamin. Dopiero po pozytywnym zdaniu egzaminu można otrzymać umowę o pracę na czas nieokreślony. Jednak do tego momentu każdy może zostać zwolniony w drodze dwutygodniowego wypowiedzenia. Chyba nigdzie nie ma łatwiejszego sposobu zwolnienia kogoś z pracy. Może się zdarzyć, że ktoś nie wypełni tych zasad i od razu da komuś umowę na czas nieokreślony. W takim przypadku są pewne problemy, żeby takiej osoby później się pozbyć. Mówili państwo o dyrektorach służby cywilnej, którzy dostali biurka i nie mieli nic do roboty. Powiem szczerze, że znam nieco inne przykłady. Zdarzało się, że dyrektor generalny odchodził, gdyż premier zdejmował go ze stanowiska na wniosek wojewody. Zazwyczaj taki wniosek zawierał krótkie uzasadnienie. W mojej ocenie takie uzasadnienie powinno być w pełni akceptowane, chociaż wiem, że wielu obserwatorów służby cywilnej z tym zdaniem się nie zgadza. Chodzi mi o uzasadnienie wskazujące, że wojewoda nie ma do tej osoby zaufania. Uważam, że w takim przypadku wszystko jest w porządku. W mojej ocenie wojewoda lub minister musi mieć zaufanie do dyrektora generalnego. Natomiast sprawą urzędu, a ściślej mówiąc następnego dyrektora generalnego jest właściwe zagospodarowanie takiej osoby. W wielu urzędach takie osoby zostały zagospodarowane w sensowny sposób. Jeśli z takimi osobami nie można nic zrobić, to często zdarza się, że wzbudzają one zainteresowanie samorządów terytorialnych. Tak właśnie jest w tej chwili w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie pracuje były dyrektor generalny jednego z urzędów wojewódzkich. Jak do tej pory wszyscy są z niego bardzo zadowoleni. Mówili państwo o roli ministra. W tym przypadku muszę odwołać się do metafory, która ilustruje to zagadnienie. Została ona wypracowana na jednym ze szkoleń. Z ministrem i ministerstwem jest tak, jak z admirałem i okrętem flagowym. Minister jest jak admirał. Dowodzi całą flotyllą. Nie dowodzi jednak okrętem flagowym, na którym jest wieziony. Od tego ma kapitana okręgu flagowego. Admirał mówi - popłyniemy pod Trafalgar i tam zwyciężymy.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#JanPastwa">Jednak o tym, którędy dopłynąć pod Trafalgar i ile trzeba zatankować ropy decyduje kapitan okrętu flagowego. To on musi się o to troszczyć. Admirał jest od tego, żeby wygrywać bitwy i dowodzić całą flotyllą. Nie może decydować o tym, w jaki sposób ma funkcjonować załoga na okręcie flagowym. Ta metafora jest trafna także w odniesieniu do ministrów. Chciałbym zauważyć, że ministrowie, którzy osiągają sukcesy, nie zajmują się tym, jaki samochód gdzie jeździ. Zajmują się celami strategicznymi i sposobami ich osiągnięcia. Drobne sprawy ministrowie pozostawiają osobom, które powinny się nimi zajmować, w tym m.in. dyrektorowi generalnemu. W sprawach wymagań konkursowych nie sprzeczałem się z nikim. Nie musiałem się o nie bić z ministrem Krzysztofem Janikiem. Należało jedynie znaleźć odpowiedni czas na to, żeby minister mógł się nad tą sprawą zastanowić. Była mowa o tym, że przedstawiciele niektórych urzędów nie chcą prowadzić w tej sprawie uzgodnień. Może rzeczywiście prezes Urzędu Regulacji Energetyki ma zakodowaną gdzieś niechęć do szefa służby cywilnej. Jednak w wielu innych urzędach uzgodnione zostały wymagania i dawno przeprowadzono konkursy. Odbyły się one w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim, Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim, Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim, a ostatnio w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim oraz w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Konkursy odbyły się także w Ministerstwie Zdrowia, w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w Urzędzie Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Myślę, że nie można mówić o tym, iż spotykam się z jakąś generalną odmową. Problem nie leży w tym, że ktoś nie chce zaakceptować systemu konkursowego. Nie można powiedzieć, że ministrowie lub wojewodowie nie akceptują konkursów. Mogę powiedzieć, że są to zjawiska jednostkowe. Staram się patrzeć na ten problem w sposób optymistyczny. Myślę, że mogę to robić, gdyż 2/3 stanowisk dyrektorów generalnych obsadzono w sposób bezproblemowy. Dyrektorzy na tych stanowiskach już funkcjonują. Problem dotyczy 1/3 stanowisk. Jednak ta liczba ciągle się zmniejsza. Chciałbym przedstawić członkom Komisji moje osobiste zdanie. Nikt nie może pozbyć się swojej biografii. Na pewno nie patrzyliby państwo przychylnie na kogoś, kto głosiłby, że urodził się gdzie indziej niż w Gdyni, że skończył 18 lat gdzie indziej niż w Gdańsku i że pierwszym miejscem jego pracy była Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”. Tak właśnie było. To są fakty z mojej biografii. Jednak w pewnym momencie zostałem urzędnikiem III Rzeczypospolitej. Staram się wykonywać moją pracę jak najlepiej. Jest oczywiste, że podlegam ocenie swojego przełożonego i wszystkich, którzy mają ze mną do czynienia. Nie zgadzam się jednak z tym, żeby postrzegać mnie jako polityka, nawet jeśli gdzieniegdzie pojawia się taki mój wizerunek. Gdybym był politykiem zachowywałbym się zupełnie inaczej. Traktowałbym moje stanowisko zupełnie inaczej niż w tej chwili je traktuję. Tyle chciałem powiedzieć państwu na temat roli szefa służby cywilnej, którym w tej chwili jestem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AndrzejBrachmański">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MirosławStec">Chciałbym powiedzieć państwu coś w imieniu własnym, bez uchwał i stanowisk formalnych Rady, które stałyby za moimi poglądami. Myślę, że działająca do tej pory jednomyślnie Rada mogłaby potwierdzić to, co chcę powiedzieć. Chciałbym powiedzieć o dwóch kwestiach. Skierowano do mnie pytanie w sprawie absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. W zasadzie pan minister odpowiedział już na to pytanie. Zgadzam się z jego wypowiedzią. Chciałbym jednak dodać, że jako człowiek związany z Krajową Szkołą Administracji Publicznej w charakterze wykładowcy widzę ogromną różnicę między absolwentami, którzy kończyli tę szkołę kilka lat temu, a absolwentami, którzy kończą ją w chwili obecnej. W tej chwili mamy do czynienia z ludźmi, którzy dokładnie wiedzą, dlaczego chcą studiować w Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Wiedzą także od razu, gdzie będą później pracować. W związku z tym znacznie lepiej mogę prowadzić moje codzienne zajęcia. Powoduje to także, że powstają zupełnie inne relacje pomiędzy mną a słuchaczami. Opinia, która do tej pory funkcjonuje w wielu miejscach jest wynikiem pewnych zaszłości oraz stereotypem, który trwa. Jest to bardzo ciekawa sprawa. W tej chwili są urzędy i ministerstwa, które chcą zatrudniać absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Nie boją się one absolwentów tej uczelni. Najgorsza sytuacja jest tam, gdzie mamy do czynienia z częstymi zmianami kierownictwa. Największe obawy pojawiają się wtedy, gdy szefowie urzędów są nowi w administracji, gdy przychodzą z zewnątrz. W związku z tym są nieufni. Bardzo często zdarza się, że nie znają się na administrowaniu. W związku z tym są w dość niekorzystnej sytuacji psychicznej w stosunku do dobrze wykształconych absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Bardzo często w takich przypadkach chodzi o pewne relacje psychiczne. Ja także zgadzam się z twierdzeniem, że w bieżącym roku nastąpiła znacząca zmiana w stosunku do tego, co było wcześniej. Znane mi przykłady pokazują, że absolwenci zostali zatrudnieni na stanowiskach, które odpowiadają ich możliwościom. Jednocześnie są to stanowiska, które dają im możliwość sprawdzenia się, często na bardzo istotnych odcinkach. Potwierdzam, że w dużej mierze są to stanowiska związane z integracją europejską. Wszyscy absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej znają biegle dwa języki. Na pewno są to osoby bardzo pożyteczne. W moim przekonaniu istotna jest kwestia odpowiedniego przygotowania od samego początku. Już na jesieni trzeba będzie myśleć o następnym naborze, czyli o zatrudnieniu absolwentów z następnego rocznika. Związane z tym kwestie powinny być skorelowane w odpowiedni sposób. Absolwenci odbywają kilkumiesięczne staże. Byłoby dobrze, gdyby staże były odbywane w tym resorcie, w którym absolwent będzie później pracować. Najczęściej szefowie resortów i dyrektorzy generalni występują o zatrudnienie znanych im stażystów. Wynika to właśnie z tego, że poznali te osoby i doszli do wniosku, że warto je zatrudnić. Czasami sytuacja jest taka, jak w tym roku. Jest osoba, która przeszła z jednego resortu do drugiego. Okazało się, że ten drugi resort bardzo chciał tę osobę zatrudnić. Powstał problem, który spowodował konieczność podjęcia uzgodnień przez dwóch ministrów. Uzgodniono, że ta osoba przejdzie do drugiego ministerstwa. Wartość takiego absolwenta nie podlega kwestionowaniu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MirosławStec">Przejdę teraz do kwestii o bardziej zasadniczym znaczeniu. Nie mogę zgodzić się z propozycją przedstawioną przez pana przewodniczącego. Powiedział pan, że panaceum na to, żeby służba cywilna zaistniała jako realny byt tworzący podstawy i konstrukcję całej polskiej administracji rządowej, ma być zawieszenie na kilka lat pewnych instytucji przewidywanych przez ustawę. Powiedział pan, że powinniśmy przez kilka lat poczekać na to, że wykształci się kadra, spośród której będzie można powoływać na wyższe stanowiska. Jestem przekonany, że po kilku latach sytuacja byłaby taka sama, jak obecnie. Uważam, że problem nie polega na tym, że w urzędach nie ma odpowiednio przygotowanych ludzi. Pan przewodniczący zachęcał nas do tego, żebyśmy mówili otwartym tekstem. W związku z tym od razu i wyraźnie powiem, że jako Rada uważnie przyglądamy się temu, co się dzieje. Jestem osobiście związany z administracją od wielu lat. Przyglądam się zwłaszcza najbardziej nabrzmiałej obecnie sytuacji, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. Mówię o tym, że do tej pory w połowie urzędów wojewódzkich ciągle nie mamy uzgodnionych wymagań. Niektórzy specjaliści, a nawet profesorowie mówią, że faktycznie nadal wykonują swoją pracę, chociaż stosunek pracy już wygasł. Ustawa mówiła o pełnieniu obowiązków przez 6 miesięcy. Bez względu na sposób liczenia ten termin już dawno upłynął. Przyglądałem się temu problemowi. Należy stwierdzić, iż podstawową przyczyną tej sytuacji jest to, że wojewodowie obawiają się rozpisywania konkursów. Obawy wynikają z różnych powodów. Zdarza się, że osoby, które mają brać udział w konkursie i są znane wojewodom, są zbyt słabe, w związku z czym mogą przegrać. Muszę powiedzieć, że jest to najgorsze uzasadnienie dla takiego postępowania. Zdarza się, że wojewodowie uważają, iż konkurs nie jest instrumentem, który trzeba stosować przy obsadzaniu tego typu stanowisk. Uważają, że wystarczy zatrudnienie osoby powołanej na podstawie umowy o pracę lub pełniącej obowiązki. W tym momencie podjęcie pewnej decyzji wymaga odwagi. Dlatego publicznie trzeba mówić o tych wojewodach, którzy zdecydowali się na przeprowadzenie konkursów i zrobili to skutecznie. Po uzgodnieniach zespoły konkursowe wyłoniły kandydatów, którzy obecnie rządzą w tych urzędach na podstawie zupełnie innego mandatu. Rozmawiałem z wieloma osobami na ten temat. Zupełnie inaczej rządzi się, kiedy pełni się obowiązki, a inaczej, kiedy ma się wynik postępowania konkursowego. Należy uznać, że w tym przypadku potrzebna jest decyzja polityczna w rozumieniu woli politycznej, której celem jest nakazanie przeprowadzenia tych konkursów. Jest oczywiste, że nie chodzi tu o żadne uzgodnienie wymagań. Powiem otwarcie, że wymagania są oczywiste i jasne. W zasadzie wymagania wobec dyrektora generalnego są identyczne we wszystkich urzędach. Jest to niezwykle istotna kwestia. Jestem przekonany, że ta sprawa powinna być jak najszybciej załatwiona. Jednak sytuacja jest taka, że służba cywilna jest ciągle dla nas wyzwaniem i zadaniem, a nie realnym bytem. Na sali nie ma już posła, który wyraził jednoznaczną ocenę, że służby cywilnej w ogóle w Polsce nie ma.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MirosławStec">Służbę cywilną w Polsce, tak samo jak w innych krajach, buduje się przez cały czas. Najgorsze byłoby to, gdybyśmy w tej chwili doszli do wniosku, że służbę cywilną można zlikwidować lub zawiesić. Oznaczałoby to, że wprowadzamy jakieś nowe mechanizmy. Przecież coś należałoby wprowadzić na to miejsce. Mielibyśmy pełną dowolność. Doszłoby także do niestabilności. Przecież nikt nie może sobie wyobrażać, że mielibyśmy do czynienia z taką sytuacją, jaką mielibyśmy obsadzając stanowisko w wyniku konkursu. W takim przypadku należałoby powiedzieć, że pełniący obowiązki są równorzędni dla tych, którzy zostali powołani w drodze konkursu. Potrzebna jest ogromna determinacja ze strony wszystkich - ministra Jana Pastwy, rządu oraz wojewodów. Chciałbym zauważyć, że sytuacja w województwach jest całkowicie inna. W resortach incydentalnie zastosowano możliwości wynikające z art. 144a. Był on stosowany przede wszystkim w urzędach wojewódzkich. W tej chwili w resortach mamy dyrektorów generalnych, którzy na swoich nominacjach mają różne podpisy. Jednak nadal funkcjonują na swoich stanowiskach. Potrzebna jest determinacja do wprowadzania tego systemu. Jest oczywiste, że musi on być w pewien sposób nowelizowany. Po 4 latach funkcjonowania systemu zebrane zostały pewne doświadczenia. Projekt ustawy został zaopiniowany przez Radę Służby Cywilnej pozytywnie. Rada zaakceptowała zmiany, o których mówił minister Jan Pastwa. Dotyczą one m.in. roli szefa służby cywilnej w relacjach z dyrektorami generalnymi. Zmiany dotyczą także systemu szkoleń, który jest postawiony na głowie. W tej sprawie Rada zajęła już stanowisko. Można powiedzieć, że szkolenia są terenem, na którym działają różni ministrowie. Na ten cel przeznaczone są różne fundusze. Środkami tymi dysponuje się w taki sposób, że nie mamy możliwości uznania, iż mamy do czynienia z jakimś systemem szkolenia w służbie cywilnej. Przypomnę, że w tym przypadku w grę wchodzą ogromne środki. Wprowadzenie tych zmian jest drogą do tego, żebyśmy mogli powiedzieć, że ten system ukorzenił się w Polsce. Na pewno wiedzą państwo o tym, że na akcie mojego powołania jest podpis premiera Jerzego Buzka. Chciałbym jednak powiedzieć, że zauważam, iż w ostatnich miesiącach sytuacja zaczęła się w istotny sposób zmieniać na korzyść. Coraz więcej jest ministrów, kierowników urzędów i wojewodów, którzy rozpisują konkursy, wszczynają postępowania i zachęcają pracowników do udziału w postępowaniach kwalifikacyjnych. Po raz pierwszy mamy do czynienia z niespotykaną do tej pory sytuacją, że do egzaminu zgłosiło się więcej kandydatów niż przewidziano w limicie. Wszystko wskazuje na to, że nie każdy, kto zda egzamin stanie się urzędnikiem służby cywilnej. Wydaje się, że w ten sposób podniesiona zostanie ranga służby cywilnej. Nie zgadzam się na to, żeby wycofywać się ze stosowania pewnych instytucji, choćby czasowo. Uważam, że byłoby to pewne cofnięcie się. Tyle chciałem państwu powiedzieć odnosząc się do przebiegu dyskusji. Jestem przekonany o tym, że już niedługo Komisja zajmie się nowelizacją ustawy. Uważam, że najpierw należałoby zbadać, w jakich miejscach ten system obecnie nie funkcjonuje.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MirosławStec">Zwracam uwagę, że nowelizacja ustawy będzie liczyła kilkadziesiąt stron. Nie jest to krótka nowelizacja. Trzeba zastanowić się nad tym, w których miejscach ustawę należy poprawić i jakie instrumenty trzeba stworzyć na miejsce tych, które się nie sprawdziły lub których do tej pory w ogóle nie było. Takie sytuacje też miały miejsce. Tą drogą trzeba budować to, co jest absolutnie niezbędne w systemie naszego funkcjonowania w ramach Unii Europejskiej. Od razu powiem, że jest całkowicie oczywiste, iż służba cywilna jest czymś, co na obecnym etapie rozwoju Unii Europejskiej jest konstytutywnym elementem administracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejBrachmański">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MarianJanicki">Po dyskusji nasunęło mi się kilka refleksji. Podzielam opinię, że ze służbą cywilną nie jest aż tak źle. Przecież służba cywilna w jakiś sposób funkcjonuje. W tej chwili nie obejmuje ona kilkuset osób, lecz ciągle się rozwija. Jako długoletni działacz samorządowy uważam, że właśnie w tym kierunku powinniśmy iść. Powinniśmy robić wszystko, co możliwe, żeby podczas nowelizacji ustawy umacniać tę służbę. Zgadzam się z tym, że w służbie cywilnej ma być mniej polityki. Chyba każdy, kto kierował jednostkami administracji wie, że mamy wielu ludzi, którzy są oddani pracy w administracji i państwu polskiemu. Trzeba takich ludzi wspierać, żeby było jak najmniej polityki. Na każdym szczeblu administracji państwowej i samorządowej potrzebujemy przede wszystkim ludzi kompetentnych, doświadczonych, wykształconych i mądrych. W tej chwili funkcjonuje Krajowa Szkoła Administracji Publicznej. Kadrze administracyjnej potrzebne jest poczucie stabilizacji. Jest to niezwykle ważne. Dzięki temu będziemy mogli sprawnie zarządzać państwem. Jeśli sprawnie będziemy zarządzać państwem, będziemy mieli także lepsze efekty w gospodarce oraz w innych dziedzinach. Mogę powiedzieć, że ucieszyły mnie informacje podane przez szefa służby cywilnej oraz przewodniczącego Rady Służby Cywilnej. Słyszeliśmy, że rozpisuje się coraz więcej konkursów. Dobrą informacją jest to, że do postępowania kwalifikacyjnego zgłosiło się więcej chętnych niż jest wolnych stanowisk. Powinniśmy się z tego cieszyć. Możemy sobie pogratulować tego, że są ludzie, którzy są zainteresowani uzyskaniem statusu urzędnika służby cywilnej. Dzięki temu chcą osiągnąć określony status materialny, a także osiągnąć poczucie stabilizacji. Ludzie, którzy obecnie kończą wyższe uczelnie, mają dobre wykształcenie. Nie jest im łatwo uzyskać jakąś pracę. Dlatego chcą pracować w służbie cywilnej. Jeśli zostaną przyjęci, będą mogli pracować tu przez wiele lat. Są to informacje optymistyczne, z których bardzo się cieszę. Nie podzielam opinii wyrażonych przez posła Wiesława Wodę. Dziwię się, że pan poseł przedstawił taką opinię na podstawie informacji przedstawionej Komisji przez szefa służby cywilnej. Uważam, że w służbie cywilnej dzieje się coraz lepiej, a nie coraz gorzej. Stopniowo usuwamy niedostatki, które były w służbie cywilnej. Sądzę, że właśnie w tym kierunku powinniśmy iść. Rolą Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych jest pilnowanie procesu zmian. Kiedy będziemy nowelizować ustawę powinniśmy dopilnować, żeby dobrze służyła tworzeniu i działalności służby cywilnej. Pamiętamy o tym, że korpus urzędników służby cywilnej jest stosunkowo mały. Należy robić wszystko, żeby ten korpus stał się podstawą działania administracji publicznej. Jeśli w tym zakresie będziemy chcieli coś robić, należy działać bardzo ostrożnie. Jestem przeciwnikiem propozycji mówiących o zawieszeniu jakichś instytucji lub opóźnieniu rozpoczęcia ich funkcjonowania. Korpus służby cywilnej będzie powstawać przez wiele lat. Im większa będzie jego stabilizacja, tym lepiej dla Polski i dla nas wszystkich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#AndrzejBrachmański">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w dyskusji? Nie widzę zgłoszeń. Poseł Wiesław Woda zaproponował, żebyśmy przyjęli dezyderat w sprawie służby cywilnej. Chciałbym zgłosić wniosek przeciwny. Uważam, że nie ma sensu uchwalanie dezyderatu w momencie, gdy jesteśmy w przededniu nowelizacji ustawy. Myślę, że wnioski z dzisiejszej dyskusji powinny posłużyć nam za podstawę do pracy nad nowelizacją ustawy. Czy ktoś z państwa chciałby podtrzymać wniosek zgłoszony przez posła Wiesława Wodę? Nie widzę zgłoszeń. W tej sytuacji uznaję, że przyjęta została moja propozycja. Dziękuję państwu za udział w obradach. Przypominam, że następne posiedzenie Komisji odbędzie się na tej samej sali za 40 minut. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>