text_structure.xml
141 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#GabrielJanowski">Otwieram posiedzenie połączonych Komisji. Porządek dzienny przewiduje rozpatrzenie polskiego stanowiska negocjacyjnego w obszarze rolnictwo. Czy są uwagi do porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechZarzycki">Na podstawie doniesień prasowych, a w szczególności na informacjach zamieszczonych w „Rzeczpospolitej” w dniu 23 listopada chciałbym zapytać, czy stanowisko rządu, które mamy dziś oceniać, już jest, czy też dopiero będzie? Z informacji wynika, że dostęp do tego stanowiska uzyskali już dziennikarze w Brukseli. Więc czy my mamy go omawiać i opiniować, czy też on już jest w Brukseli?</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#GabrielJanowski">Pytałem o uwagi dotyczące porządku dzisiejszego posiedzenia, pan natomiast wchodzi już w sprawy merytoryczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JózefOleksy">Czy jest możliwe, aby na początku otrzymać ze strony rządu jakąś informację o konsultacjach, jakie prowadził premier, i wynikach tych konsultacji w układzie politycznym?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#GabrielJanowski">Jeszcze raz przypominam, że przyjmujemy najpierw porządek dzienny i dlatego pytam, czy są uwagi do niego?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszIwiński">Rozszerzając to, o co pytał poseł Józef Oleksy, chciałbym zaproponować, aby ze względu na wagę posiedzenia Komisji Wspólnej, jaka odbyła się niedawno w Brukseli, poseł Tadeusz Mazowiecki zechciał nam złożyć krótką informację, czy rzeczywiście pojawiły się tam nowe elementy wykraczające poza obszar rolnictwa, co mogłoby rzutować na omawianie szczegółów naszego stanowiska dotyczącego tak kluczowej sprawie jak rolnictwo. Proponuję, aby od tego zacząć nasze dzisiejsze posiedzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#GabrielJanowski">Przyjmujemy te sugestie i prosimy pana przewodniczącego o przekazanie nam informacji o spotkaniu w Brukseli.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#TadeuszMazowiecki">Posiedzenie Komisji Wspólnej, którego tylko fragment relacjonowany był przez polskie media, było szczególnie ważne, bowiem po raz pierwszy odbyło się w nowym składzie parlamentu europejskiego, który podczas swojej kadencji będzie zajmować stanowisko na temat przyjęcia Polski do Unii. Odbywało się też ono po okresowym raporcie, a także przed szczytem w Helsinkach.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#TadeuszMazowiecki">Żadnych rewelacji nie mam do przekazania, natomiast ważne jest, że uchwała została przyjęta i zostanie udostępniona wszystkim członkom Komisji Integracji Europejskiej i tym osobom ze strony rządu, którym normalnie uchwały z tego rodzaju gremium są przekazywane. Istotnym elementem była kwestia terminu, choć nie padły żadne ustalenia ani zobowiązania. Nie było jednak także żadnych zastrzeżeń, które by przekładały termin przyjęcia Polski do Unii. Powstają więc następujące możliwości:</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#TadeuszMazowiecki">- że w Helsinkach określony zostanie termin gotowości Unii do rozszerzenia bądź też termin przyjęcia pierwszych członków poczynając od 2003 r., co byłoby korzystne dla Polski,</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#TadeuszMazowiecki">- w dyskusji poruszona też została kwestia sprzedaży ziemi, przy czym komisarz Ferhuegen wykazał pełne zrozumienie wstępne dla stanowiska polskiego w tym sensie, że ustosunkowując się do głosu jednego z naszych przedstawicieli stwierdził, iż ma zrozumienie dla polskich zastrzeżeń, ale chciałby, aby z naszej strony wystąpiło zróżnicowanie stanowiska co do sprzedaży ziemi dla celów inwestycji przemysłowych i np. rekreacyjnych czy innych,</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#TadeuszMazowiecki">- z naszej strony był bardzo mocny akcent dla wydania przez Unię pewnych dyrektyw, w celu uruchomienia funduszy SAPARD. Nie uzyskaliśmy tu zobowiązującego oświadczenia, ale powiedziano nam, że do końca roku odpowiednie dyrektywy zostaną wydane. Uruchomienie tej pomocy ma dla nas kluczowe znaczenie i wydaje się, że nacisk z naszej strony był celowy.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#TadeuszMazowiecki">To tyle, jeśli chodzi o Komisję Wspólną. Chciałbym się też ustosunkować do sugestii posła Józefa Oleksego. Byłem obecny na spotkaniu, na które premier Jerzy Buzek zaprosił liderów koalicyjnych, a także SLD, PSL i ROP, aby omówić wstępnie ten sam dokument, który jest przedmiotem naszych dzisiejszych obrad, ale w zakresie kierunków ogólnych. Nie czuję się więc upoważniony do referowania poszczególnych stanowisk, jakie tam były przedstawione. Mogę tylko powiedzieć, że odebrałem wrażenie, iż generalny kierunek polskiego stanowiska był przez to gremium zaaprobowany.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#GabrielJanowski">Przejdziemy teraz do wysłuchania informacji ze strony panów ministrów obecnych na naszym posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanKułakowski">Postaram się swoim wystąpieniem wprowadzić państwa w bardziej merytoryczną wypowiedź ministra Artura Balazsa. Nie sądzę, abym w tym gronie musiał podkreślać znaczenie tematyki rolnictwa w negocjacjach i w naszym dochodzeniu do Unii Europejskiej ani tego faktu, że jest to poważne wyzwanie zarówno dla Polski, jak i dla Unii. Podkreślam to, bo w Unii zbyt często mówi się, że rolnictwo polskie jest dla nas wielkim problemem, podczas gdy tam także zawsze rolnictwo było wielkim problemem. Dlatego też nie jest to tylko problem Polski i tak należy do tego podchodzić.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanKułakowski">Wydaje mi się, że wymiar zmian społeczno-ekonomicznych wymaganych w sektorze rolnym pociąga za sobą konieczność szerokich konsultacji podejmowanych przez nas działań. Równolegle z pracami nad projektem stanowiska, prowadzonym w zespole negocjacyjnym, któremu przewodniczę, prowadzone są konsultacje na szczeblu politycznym, z parlamentem i partnerami społecznymi. Dzisiejsze spotkanie wydaje mi się być najistotniejszym elementem konsultacji, jakie są obecnie prowadzone na ten temat.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanKułakowski">Stanowisko negocjacyjne w obszarze rolnictwa będzie ostatnim stanowiskiem, jakie zostanie przekazane stronie unijnej. W tej chwili nie zostało ono jeszcze przejęte przez rząd, a więc tym samym nie zostało ono przekazane do Brukseli. Dwa poprzednie stanowiska zostały już przyjęte przez Radę Ministrów i będą przekazane do Brukseli w poniedziałek 29 listopada br. Przekazując więc stanowisko dotyczące rolnictwa będziemy już mieli wszystkie 29 stanowisk, jakie otrzymała od nas Unia Europejska. Istotne jest, aby było ono dobrze opracowane, ale także, aby przekazane zostało w terminie, co nie oznacza, że utrzymanie terminu może zastąpić jakość. Proszę jednak o wzięcie pod uwagę, że wspólnie z innymi państwami kandydującymi, zobowiązaliśmy się do dotrzymania terminów.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanKułakowski">A teraz kilka słów na temat dotychczasowego przebiegu konsultacji. Przede wszystkim pozwoliły one na przyjęcie pewnej strategii negocjacyjnej w obszarze rolnictwa, zgodnej z zadeklarowanymi na początku założeniami. Wnosimy o pełne członkostwo Polski z dniem akcesji w Unii Europejskiej. Wynika z tego objęcie polskiego rolnictwa wszystkimi instrumentami wspólnej polityki rolnej, i to od zakładanego momentu wejścia do Unii, czyli od 1 stycznia 2003 r. Zakłada to również minimalizację okresów przejściowych, co jest sprawą bardzo ważną w naszym stanowisku. W czasie konsultacji mieliśmy kontakt z przedstawicielami partii opozycyjnych i w moim odczuciu spotkaliśmy się z dużym zrozumieniem, jeśli chodzi o stanowisko wyjściowe, jakie zostało na tej konsultacji zaprezentowane. Nie oznacza to, że nie ma zastrzeżeń i postulatu dalszych konsultacji, które mogłyby odbyć się jeszcze przed przedstawieniem stanowiska w Brukseli, ale także i po jego przedstawieniu, a przed negocjacjami. Tu chcę przypomnieć, że negocjacje w sprawie rolnictwa nie rozpoczną się prawdopodobnie wcześniej niż w II połowie przyszłego roku (może uda się w I połowie). My przedstawimy nasze stanowisko, na które Unia musi odpowiedzieć, co trochę potrwa, i dopiero potem nastąpi otwarcie negocjacji.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanKułakowski">Założenia przyjęte w stanowisku negocjacyjnych biorą pod uwagę zarówno pełne włączenie polskiego rolnictwa w ramy wspólnej polityki rolnej, jak i maksymalnie rzetelną ocenę naszych własnych możliwości w tej dziedzinie. Dlatego też projekt stanowiska negocjacyjnego zakłada:</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanKułakowski">- że do końca 2002 r. zakończone zostaną zasadnicze działania dostosowawcze umożliwiające wdrożenie dorobku prawnego Unii Europejskiej, czyli przejęcie obowiązków oraz praw wynikających z naszego członkostwa. Mówiąc o prawach naturalnie włączam w to płatności bezpośrednie,</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#JanKułakowski">- zostanie uwzględniona specyfika polskiego rolnictwa tzn. będziemy się starali rozszerzyć dorobek prawny Unii o polskie produkty, które nie były dotąd objęte wspólnotową organizacją rynku,</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#JanKułakowski">- zmniejszone zostaną koszty dostosowania do standardów unijnych poprzez umożliwienie produkcji zakładom nie spełniającym tych wymogów. Chodzi o to, aby zakłady, które nie będą mogły produkować na rynek europejski, mogły jednak prowadzić produkcję na rynek wewnętrzny lub do krajów trzecich,</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#JanKułakowski">- pozyskane zostaną dodatkowe środki na restrukturyzację wsi i reorientację zatrudnienia na obszarach wiejskich. W okresie przedakcesyjnym będzie to z programu SAPARD, a po przystąpieniu - w ramach funduszy strukturalnych.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#JanKułakowski">To wszystko nie oznacza, że nie będzie poważnych potencjalnych trudności w realizacji tych założeń. Musimy więc wziąć pod uwagę zwłaszcza dwa takie zagrożenia. Po pierwsze, zgodnie z ramami finansowymi Unii Europejskiej na lata 2000–2006 przyjętymi w Berlinie tzw. Agenda 2000. Unia jak dotąd nie przewiduje objęcia państw obecnie negocjujących wszystkimi instrumentami wspólnej polityki rolnej. Są to jednak ramy finansowe i nie można wykluczyć możliwości renegocjacji. Zmiana może wynikać zarówno z postępu negocjacji akcesyjnych rundy milenijnej WTO, która odegra dużą rolę w tej dziedzinie, jak też z pewnych zmian w tendencjach rynkowych.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#JanKułakowski">Drugą bardzo ważną sprawę stanowi wysiłek budżetowy, organizacyjno-instytucjonalny oraz legislacyjny związany z zakończeniem działań dostosowawczych. Stworzenie właściwych instytucji, agencji płatniczych oraz wprowadzenie powszechnego systemu rejestracji gospodarstw, upraw rolnych i zwierząt, podwyższonych wymogów weterynaryjnych i fitosanitarnych, może się okazać warunkiem do wszystkich instrumentów wspólnej polityki rolnej, choć nie musi tak być. Konieczna jest także świadomość, że stanowisko negocjacyjne jest punktem wyjściowym do negocjacji. Sądzę, że minister Artur Balazs zgodzi się ze mną, że nie możemy dać państwu dziś gwarancji, iż uda się nam w negocjacjach zrealizować wszystkie postulaty zawarte w stanowisku negocjacyjnym. Jest to stanowisko wyjściowe i będziemy się starać wybrać te postulaty, które będą możliwe, ale jednocześnie broniąc do upadłego interesów polskich rolników.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#JanKułakowski">Na zakończenie chciałbym się odnieść do informacji prasowych, o których wspomniano na początku naszego posiedzenia. Wiem, że w kilku dziennikach znalazły się informacje na temat naszego stanowiska negocjacyjnego w obszarze rolnictwa. Uważam te omówienia za przedwczesne. Nie są one w żadnej mierze inspirowane przez rząd ani osoby z rządem związane. Prace zespołu negocjacyjnego nad stanowiskiem są zaawansowane, ale nadal mamy do czynienia z wersją roboczą. Dopiero po przeprowadzeniu konsultacji politycznych i społecznych na temat proponowanych tu założeń i po ostatecznej decyzji Rady Ministrów będzie można uznać, że mamy stanowisko negocjacyjne. W tej chwili ono jeszcze nie istnieje. Z naszej strony chcielibyśmy zakończyć konsultacje i doprowadzić do przyjęcia stanowiska do końca tego miesiąca, choć obawiam się, że nie będzie to możliwe, zwłaszcza że chcemy, aby były one jak najbardziej obszerne. Z powodu jednak zobowiązań, jakie podjęliśmy - mam głęboką nadzieję - że stanowisko będzie gotowe na początku grudnia br.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ArturBalazs">Minister Jan Kułakowski już dość szeroko wprowadził państwa w zagadnienie polskiego stanowiska dotyczącego obszaru rolnictwa, dlatego też ja postaram się przedstawić dodatkowe argumenty przemawiające za wyborem wariantu szybkiego wejścia do Unii i skorzystania z pełni praw członkowskich.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#ArturBalazs">Prowadzone były i nadal prowadzi się dywagacje na temat reformy wspólnej polityki rolnej w Unii, a komentarze dotyczą tego, że będzie ona musiała wycofać się ze znacznej części subwencji, jakie przeznacza dotąd na rolnictwo. Jak na razie Agenda 2000, a więc założenia do 2006 r., jak i klimat, który panuje w państwach Unii, nie wskazują na to, aby była ona zdolna do poważnej reformy wspólnej polityki rolnej. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że będzie ona w formule dużego protekcjonizmu konserwowana.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#ArturBalazs">Równocześnie jednak mamy świadomość tego, że wejście do Unii musi się wiązać z otwarciem granic, bo nie ma wspólnego rynku bez otwartych granic. Zastosowanie okresów przejściowych dla polskiego rolnictwa sprawi, że zostanie ono pozbawione jakichś istotnych części wspólnej polityki rolnej, a zwłaszcza dopłat bezpośrednich. To stawiałoby nasze rolnictwo w niezmiernie trudnej sytuacji. Zakładamy więc, że najlepszym wariantem jest szybkie wejście i przyjęcie na siebie pełni obowiązków przy jednoczesnym skorzystaniu z praw członkowskich związanych z dopłatami bezpośrednimi.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#ArturBalazs">Wielkość dopłat to potencjalnie kwota 12–13 mld zł. Zakładając realnie, że wszyscy rolnicy z tych dopłat skorzystają, należy przyjąć, że będzie to kwota 9–10 mld zł. Rzeczywiście Agenda 2000 nie ma takiej projekcji finansowej, która by wskazywała, że już w tej chwili pieniądze na dopłaty są, ale według mnie jest to normalny element negocjacji. Nic nie wskazuje jednak na to, że członków Unii można było w którymkolwiek momencie pozbawić jakiegoś elementu praw członkowskich. Uważam, że to jest właśnie element twardych i konsekwentnych negocjacji oraz spełnienia wymogów unijnych.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#ArturBalazs">Najtrudniejsza sytuacja, jeśli chodzi o negocjacje, dotyczy rynku mięsa i rynku mleka, a więc dostosowania tych rynków do norm unijnych przede wszystkim w zakresie parametrów weterynaryjnych. Dlatego też nie występując o okresy przejściowe w sprawie tych dwóch rynków, występujemy o akceptację formuły rynków lokalnych. Rynki lokalne, jeśli chodzi o mięso, funkcjonują w Unii i z takiego doświadczenia chcemy skorzystać, natomiast jeśli chodzi o rynek mleka, jest tu pewna wątpliwość. Uważamy jednak, że na podobieństwo rynku mięsa można również uruchomić rynek mleka, o czym bardziej szczegółowo powie minister Jerzy Plewa.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#ArturBalazs">Istotnym problemem, podnoszonym aktualnie w mediach są koszty wejścia do Unii. Nie można ich oddzielić od limitów, o jakie będziemy się w Unii ubiegali. Suma tych kosztów zamyka się kwotą 25 mld zł, a powinny być one pokrywane z trzech źródeł: budżetu państwa, programów przedakcesyjnych Unii Europejskiej i przedsiębiorstw rolniczych funkcjonujących w tym obszarze. Największe koszty związane są z przebudową rynku mlecznego, zarówno u samych rolników, jak i w mleczarniach. Według naszych wyliczeń wynoszą one ok. 15,5 mld zł i są związane z kwotą mleczną, o jaką będziemy się ubiegali. Gdyby ją zredukować o połowę, to całe koszty byłyby o ok. 60% niższe. Aby spełnić kryteria unijne, potrzebne jest przygotowanie instytucjonalne. Potrzebny jest więc rejestr gospodarstw, które będą chciały brać udział we wspólnej polityce rolnej i korzystać z tej polityki. Musi być w nim dokładna fotografia tych gospodarstw i cały przepływ działalności gospodarczej, wpływy i rozchody, a w tym także dopłaty bezpośrednie. Jest to problem, który powodował zakłócenia również w państwach Unii. Finlandia, która wchodziło do Unii Europejskiej 5 lat temu, również nie miała takiego rejestru, a jego budowa trwała prawie 4 lata.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#ArturBalazs">Dwa pilotażowe programy rejestru gospodarstw i zwierząt gospodarskich wprowadzamy już na początku przyszłego roku w dwóch województwach. Na podstawie doświadczeń z tych województw będziemy chcieli przenieść tę formułę na cały kraj, choć wiąże się to praktycznie z ogromnymi trudnościami, bo każda działka musi tu mieć swój dokładny opis i fotografię. Ponieważ były pytania na temat konsultacji, chciałbym powiedzieć, że rząd jako Rada Ministrów nie zajmował się jeszcze stanowiskiem negocjacyjnym, natomiast zostało ono opracowane przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Trwają w tej chwili konsultacje na ten temat zarówno w obszarze rządu, jak i koalicji i opozycji. Dwa tygodnie temu przedstawiciele opozycji otrzymali ode mnie skrócony materiał do konsultacji. Przekazałem go również sejmowej Komisji Integracji Europejskiej oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby przygotowały własne uwagi. O spotkaniu zorganizowanym przez premiera Jerzego Buzka była już mowa, więc nie będę tego powtarzał. Dodam jeszcze, że w dniu dzisiejszym była u mnie kolejna narada na ten temat z przedstawicielami koalicji i opozycji. Konsultacje - jak państwo widzicie - trwają, a ja poproszę teraz, aby minister Jerzy Plewa dodał jeszcze kilka szczegółów dotyczących projektu stanowiska negocjacyjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JerzyPlewa">Chciałbym się odnieść przede wszystkim do kwestii budzącej duże zainteresowanie, a wymagającej szerszego wprowadzenia. Chodzi mianowicie o koszty związane z integracją rolnictwa z Unią Europejską. Pytania na ten temat padały już wielokrotnie, także na tej sali, a my zawsze broniliśmy się przed podawaniem jednej liczby, która by się utrwaliła w opinii bez głębszego uzasadnienia, czego ona dotyczy. Myślę, że mamy do czynienia z takim stanem, że funkcjonuje właśnie opinia o bardzo dużych kosztach związanych z dostosowaniem rolnictwa do wymagań europejskich i dlatego chciałbym pokazać, skąd się ona bierze.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JerzyPlewa">Po pierwsze więc, w pracach nad stanowiskiem negocjacyjnym zidentyfikowano obszary wymagające przede wszystkim dostosowań i one będą w pierwszej kolejności przedmiotem negocjacji. Ponieważ w rolnictwie wiele prac, takich jak choćby modernizacja podstawowych sektorów, czyli mleka i mięsa, nie nastąpiło dotąd, to jednak one muszą nastąpić bez względu na to, czy przystąpimy do Unii, czy nie. Tylko w ten sposób zachowamy konkurencyjność tych sektorów i możliwość eksportowania przetworów również na rynki wschodnie. Musimy więc w to inwestować. Koszty modernizacji sektora mleczarskiego oszacowane zostały na 13 mld zł w ciągu 5 lat. Do tego dochodzi 2,5 mld zł na dalsze koszty związane z przetwórstwem rolno-spożywczym, czyli 15,5 mld zł łącznie. Trudno tu wydzielić, jaka część ponoszona jest wyłącznie w związku z wymaganiami Unii, a jaka wynika po prostu z oczywistych potrzeb unowocześniania tego sektora.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JerzyPlewa">Podobna sytuacja jest w sektorze mięsnym, choć tam koszty są znacznie niższe. I tu jednak nie ma możliwości dokonania podziału, bo np. mamy w planie program działań zmierzający do stworzenia tzw. zintegrowanego systemu zarządzania i kontroli Ajax zawierającego rejestr gospodarstw, działek i zwierząt po to, aby m.in. można było dzielić między polskich producentów płatności bezpośrednie. Jest to system dość skomplikowany i kosztowny, szacowany na ok. 450 mln zł, ale jest on potrzebny także nam, i to już obecnie. W roku bieżącym płatności bezpośrednie odnoszące się do zbóż konsumpcyjnych, żyta i pszenicy zostały wprowadzone. Są one kierowane do producentów, choć objęcie tego typu pomocą najbardziej potrzebujących byłoby możliwe wówczas, gdyby istniał tego typu rejestr. A więc z kwoty zaliczonej jako związane z integracją, część środków na pewno powinna być przeznaczona dla polskiego rolnictwa nawet wówczas, gdybyśmy do Unii nie zmierzali. My jednak zmierzamy i tu nie ma wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#JerzyPlewa">Przy szacunku kosztów trzeba też wziąć pod uwagę inne elementy. My rozpoczęliśmy negocjacje najwcześniej jak to było możliwe. 5 listopada zakończył się screening w Brukseli, a informacja o stanowisku pojawiła się 10 listopada i zawierała już szacunek kosztów. Oznacza to, że choć niektóre prace trwały równolegle, to jednak już na etapie projektu, najwcześniej, jak to jest możliwe, materiały będące praktycznie jeszcze w opracowaniu zostały przekazane. Dotyczy to także kosztów, gdzie można byłoby się pokusić o bardziej precyzyjne szacunki, ale wydaje się, że w sektorze rolnym konsultacje bez pokazania kosztów byłyby niepełnymi i dlatego, po dyskusji, wybrano właśnie taki wariant.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#JerzyPlewa">Symulacje kosztów opierają się na bardzo różnych założeniach i metodach badawczych. Zlecono tu kilkadziesiąt różnego rodzaju analiz koncentrujących się głównie na szacunku kosztów, ale mimo to były takie obszary, gdzie nie można było znaleźć w Polsce ekspertów, którzy by się podjęli oszacowania kosztów. Często brakuje tu metod analitycznych i metod precyzyjnego szacowania, a nawet jeśli są, to są to model symulacyjne, które wprawdzie bardzo dokładnie odpowiadają na pytania (nawet jaka będzie cena mięsa wieprzowego lub drobiowego w 2006 r.), ale trzeba do nich wprowadzić wiele założeń. Odpowiedzi będą na tyle dobre, na ile dobre będą założenia, zaś na temat założeń wiemy tylko tyle, na ile pozwala nam obecna wiedza. W związku z tym takie elementy jak kurs wymiany walut mogą mieć istotny wpływ na wyniki symulacji. My podawaliśmy np., że ceny artykułów spożywczych mogą wzrosnąć i jaki to może mieć impuls dla konsumentów, ale niektórzy dziennikarze piszący na ten temat mylili te informacje dotyczące wzrostu cen w momencie akcesji i podawali, że nastąpi on już w 2000 r.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#JerzyPlewa">Modele, które są używane równie przez naszych partnerów w Unii, jeśli tylko zmienimy kurs wymiany walut lub przewidywanie co do wzrostu PKB, natychmiast wykażą wyniki inne i tak daleko różne, że pokazują w niektórych wariantach, iż ceny na żywność spadną. Pozwoliłem sobie tak długo mówić na temat założeń, aby dane szacunkowe traktować z wielką ostrożnością. To są właśnie szacunki, my informujemy, że to jest projekt i że jest to pierwsza przymiarka. Oczywiście te liczby już funkcjonują, ale byłoby dobrze, aby funkcjonowały właśnie w takim kontekście.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#GabrielJanowski">Dziękuję panom ministrom za przekazanie nam obszernej informacji. Rozpoczynamy dyskusję i byłoby dobrze, aby najpierw kierować bezpośrednie pytania, a potem dopiero zabierać głos w szczegółowej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#TadeuszIwiński">Na str. 6 dostarczonego nam materiału wyrażone jest przekonanie, że objęcie polskiego rolnictwa instrumentami wspólnej polityki rolnej nie zdestabilizuje wspólnotowego rynku rolnego. Wydaje mi się, że jest to kwestia kluczowa z punktu widzenia obaw tamtej strony. Stąd też moje pytanie - na czym oparte jest to przekonanie? Czy ono wynika tylko z prowadzonych rozmów, czy też z symulacji lub innych jeszcze działań, a może na wszystkich tych czynnikach razem wziętych?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZdzisławPupa">Chciałbym wrócić do rejestru, o jakim była już mowa. Mam przed sobą dokument skierowany do ministra Artura Balazsa przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w sprawie wprowadzenia zintegrowanego systemu zarządzania i kontroli. Z informacji ministra Jerzego Plewy wynika, że wprowadzenie tego systemu będzie kosztowało ok. 450 mln zł. W momencie wejścia w życie ustawy, a rząd spieszy się z tym, zobowiązuje się Agencję Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa do utworzenia tego systemu. Czy są na to pieniądze, aby od momentu wejścia w życie ustawy już go móc wprowadzać i jakie to będzie wywoływało reperkusje dla funkcjonowania Agencji, a także samego budżetu i rolników? Mam też jeszcze jeden problem. Otóż w omawianym projekcie stanowiska negocjacyjnego, rząd zapisał taką formułę: „przyznanie Polsce limitu wielkości produkcji na poziomie z jednej strony uwzględniającej potencjał przyrodniczy do produkcji rolniczej przyjaznej środowisku, a z drugiej strony zapewniającym utrzymanie stabilnych źródeł dochodów dla ludności rolniczej”. Chciałbym, aby pan minister pokazał mi tę możliwość, iż przyznane limity będą zabezpieczały interes polskiego rolnika. Dziś np. produkcja cukru wynosi w Polsce ok. 2 mln ton, a Unia Europejska chciałaby ją zamknąć w granicach 1,3 mln ton. Na jakim więc poziomie zamkną się limity uwzględniające wielkość produkcji, a także potencjał przyrodniczy naszego kraju?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JerzyJaskiernia">Pierwsze moje pytanie dotyczy pola decyzyjnego, w ramach którego oceniacie państwo, że powinny przebiegać te konsultacje. Sam fakt podjęcia ich jest rzeczą bardzo ważną, bo świadczy o odejściu od dotychczasowej polityki rządu, gdy podobnych problemów się nie konsultowało. Czy to ma być jednak tylko symboliczna konsultacja o charakterze informacyjno-poznawczym, czy też dostrzegacie państwo jeszcze w tej fazie pole manewru, gdzie Rada Ministrów mogłaby swoje stanowisko skorygować? Jeśli tak, to czego to pole manewru mogłoby potencjalnie dotyczyć?</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym też zapytać, zgodnie z jakimi metodologiami statystycznymi i poznawczymi przygotowany został ten materiał? Podczas posiedzenia parlamentarnej komisji EP i Unii Europejskiej, o której informował poseł Tadeusz Mazowiecki, jednym z najbardziej gorących momentów było to, że deputowany Parlamentu Europejskiego pan Mulder, powołując się na dane OECD wystąpił z tezą, że w Polsce w chwili obecnej rolnictwo dotowane jest na poziomie Unii Europejskiej. Teza ta była wielkim zaskoczeniem, ponieważ myśmy dotychczas stale utrzymywali, że fakt dotowania rolnictwa w Unii jest jednym z czynników utrudniających i uniemożliwiających konkurencję. Pan Mulder powołał się na oficjalne dane OECD, podczas gdy minister Pietras twierdził, że jeszcze rok temu informowano, że ten wskaźnik wynosi 44:22. W związku z tym, chciałbym zapytać panów posłów, czy przy przygotowywaniu tego dokumentu opierano się na statystykach posiadanych przez Unię?</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#JerzyJaskiernia">Wiele zawartych tu przesłanek wynika z określonych założeń metodologicznych i chciałbym się upewnić, czy nie czeka nas tu jakaś niespodzianka?</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym też wiedzieć, jak panowie oceniacie realistyczność tego stanowiska z punktu widzenia tego, co ostatecznie możemy osiągnąć? Niewątpliwie po tych negocjacjach, jakie już były prowadzone, macie pewne sygnały ze strony Unii, choć możecie powiedzieć, że nie znacie jej mandatu. Nie bez znaczenia jest jednak to, jak oceniacie stopień prawdopodobieństwa przyjęcia w II połowie 2000 r. ostatecznego ustalenia na tym poziomie.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#JerzyJaskiernia">Ostatnie moje pytanie dotyczy systemu Ajax, o którym mówił minister Jerzy Plewa. Rozumiem, że nie będzie on obejmował wszystkich gospodarstw. Co się stanie z pozostałymi i jaką politykę zamierza rząd preferować w stosunku do nich. Jaka jest prognoza, ile gospodarstw objętych zostanie tym systemem i jakie warunki wyjściowe muszą by spełnione, aby się do niego móc zaliczyć? Czy są tu jakieś progi dotyczące obszaru lub wielkości produkcji żywnościowej, które będą kwalifikowały?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WojciechZarzycki">Chcę się spytać, czym mają się zakończyć dzisiejsze konsultacje połączonych Komisji? Czy będzie to uchwała odnosząca się do tej informacji i określająca, że zgadzamy się z nią lub nie lub nie i co możemy zaproponować, aby rząd jeszcze uwzględnił? Czy będą także prowadzone konsultacje ze związkami zawodowymi i izbami rolniczymi?</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WojciechZarzycki">W związku z tym, co mówił minister Artur Balazs, że kosztów nie można oddzielić od limitów, chcę zapytać, czy w odniesieniu do rynku mleka 13 mld zł musiałyby ponieść gospodarstwa produkujące mleko? Budżet na 2000 r. w sektorze rolnictwa jest realnie o 1,9% większy, ale już na postęp biologiczny produkcji zwierzęcej wynosi tylko 84,7% w stosunku do 1998 r. W związku z tym, skąd będą pieniądze, aby wesprzeć te gospodarstwa? Jaki będzie poziom limitu kwotowego dla produkcji mlecznej, o który będzie się ubiegał polski rząd, biorąc pod uwagę zależność między pieniędzmi włożonymi a uzyskaniem możliwości skorzystania z funduszy przedakcesyjnych?</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#WojciechZarzycki">Czy z uwagi na brak środków z naszej strony, nastąpi redukcja owych limitów doprowadzająca do tego, że potem poziom ten będzie zgodny z ustaleniami negocjacyjnymi?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#LudwikDorn">Moje pytanie odnosi się do kluczowego pojęcia zawartego w stanowisku negocjacyjnym, a mianowicie rynków lokalnych. Zakładając, że wynegocjowany zostanie podobny kształt, jak ten zawarty w stanowisku, bardzo znaczna część polskiej produkcji rolno-spożywczej byłaby dopuszczona jedynie do rynków lokalnych. Jaki to byłby odsetek? Jak rząd widzi ten problem, przynajmniej w pierwszych latach po przystąpieniu do Unii wedle planowanych przez Polskę dat? Jak to obecnie funkcjonuje, bądź funkcjonowało w Unii, zwłaszcza w odniesieniu do krajów zaraz po przystąpieniu? Czy rynek lokalny był tam wyjątkiem od ogólnie obowiązującej reguły rynku unijnego, czy też Unia dopuszcza znaczną część produkcji do zbywania właśnie na rynkach lokalnych? Czy zgłoszone projekty ustaw o ogólnym bezpieczeństwie produktu i certyfikacji obejmują żywność nie przetworzoną, czy tylko produkty przetworzone, czy też w ogóle jej nie obejmują?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#GabrielJanowski">Ponieważ będę musiał za chwilę wyjść na posiedzenie Komisji Finansów Publicznych, gdzie referuję budżet rolnictwa, chciałbym zabrać teraz głos i zadać swoje pytania. Na str. 3 omawianego stanowiska wymienione są trzy główne problemy, o które będziemy zdecydowanie i jednoznacznie występować. Dlaczego jednak nie zaznaczono, że będziemy występować o okres przejściowy na sprzedaż ziemi? Rozumiem, że to jest inny obszar niż rolnictwo, ale dla integracyjności stanowiska negocjacyjnego dobrze byłoby tutaj także powiedzieć o tej kwestii. Jest ona bowiem związana w szerszym aspekcie i dlatego zaszufladkowanie jej tylko do obszaru przepływu kapitału wydaje mi się niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#GabrielJanowski">Chcę się odnieść także do tego punktu, który mówi, że „przyznanie Polsce limitu wielkości produkcji na poziomie, z jednej strony uwzględniającym potencjał przyrodniczy do produkcji rolniczej przyjaznej środowisku oraz, z drugiej strony zapewniającej stabilnych źródeł dochodu dla ludności rolniczej”.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#GabrielJanowski">W moim przekonaniu jest tu niepełne wyrażenie poglądu, bowiem ogranicza się cały problem produkcji do dwóch tylko aspektów. Pozostają natomiast jeszcze potrzeby konsumpcyjne, czego lekceważyć nie można. Jeśli w naszym limicie nie ujmiemy tego, to automatycznie otwieramy drogę dla importu. Przywołuję tu choćby problem mleka. Produkowaliśmy na przełomie lat 90. 16 mld litrów, a obecnie 11 mld, co oczywiście nie zaspokaja naszych potrzeb konsumpcyjnych. Jest tu więc duży margines, a mówił o tym już poseł Zdzisław Pupa podając przykład produkcji cukru, gdzie nasz potencjał wynosi ponad 2 mln ton, a potrzeby konsumpcyjne 1,5 mln ton, stąd też ta kwestia ma dla mnie szczególne znaczenie. Można tu także przywołać kwestie tytoniu czy skrobi.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#GabrielJanowski">Mówicie państwo o kosztach przystosowania m.in. sektora mlecznego. Za chwilę idę właśnie na posiedzenie w sprawie budżetu i muszę stwierdzić, że to w żaden sposób nie przystaje do założeń budżetowych na rok przyszły. W ciągu 5 lat mamy wyłożyć na samo mleczarstwo ok. 3–4 mld zł, więc jeśli 2000 r. mamy traktować jako zerowy, to trzeba byłoby już mieć w nim ok. 1 mld zł na ten cel, podczas gdy sumy zapisane w budżecie są o wiele mniejsze. Jest to tylko przykład potrzeb i rzeczywistej, realnej sytuacji budżetowej zarówno w tym roku, jak i w latach następnych. Bez takiego spojrzenia na te kwestie nie widzę szans na wypełnienie zobowiązań z naszej strony. A jeżeli ich nie wypełnimy, to automatycznie utrącimy możliwości korzystania z dobrodziejstw, o których panowie piszecie. Jeżeli bowiem nie będzie rejestru gospodarstw, zwierząt itp., to będzie znakomity pretekst dla negocjatorów Unii Europejskiej, aby nam wykazać, że skoro się nie przygotowaliśmy, to nasza szkoda.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#GabrielJanowski">Na str. 14 piszecie państwo, że tylko 67% powierzchni użytków rolnych i zwierząt objętych będzie tymi dopłatami. Myślę, że nie można tu traktować łącznie pól uprawnych i zwierząt. To trzeba stanowczo rozdzielić. Mówicie też, że mogą to być gospodarstwa powyżej 0,3 ha, a przecież u nas w ogóle gospodarstwa poniżej 1 ha nie są uznawane za gospodarstwa rolne, chyba że są specjalistyczne. Mówicie też, że szerokość działki rolnej musi być równa lub powyżej 30 m. Chciałbym, aby pola miały 300 m i 3 tys. m, tylko że to nie jest możliwe na znacznym terytorium Polski. Trzeba więc tu znaleźć jakieś rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#GabrielJanowski">Zwróciłem uwagę tylko na te trzy sprawy, bowiem uważam je za bardzo ważne i myślę, że uwzględnicie je panowie w przygotowywaniu ostatecznego stanowiska.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MarianDembiński">Mam takie wrażenie, że stanowisko sobie, a działania rządu sobie. Pytanie skieruję więc do ministra Jana Kułakowskiego. Czy mówienie o tym, że otrzymamy dopłaty tak skonstruowane, jak to mają rolnicy na Zachodzie jest prawdą, czy też opowiadaniem bajek? Na ile znajduje to potwierdzenie w budżecie Unii Europejskiej? Jak się też ma to, co pan powiedział, że będziemy otrzymywać te dopłaty do tego, co przeczytałem w dokumencie Ministerstwa Finansów podpisany przez pana Bautza, że „wobec problemu nieobjęcia Polski systemem dopłat bezpośrednich, dla których stworzony jest system identyfikacji zwierząt, duże wątpliwości budzi w ustawie zapis dotyczący Agencji Modernizacji do utworzenia tego systemu w pełnym zakresie”.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#MarianDembiński">Czy rząd znajdzie więc środki, aby zorganizować ten system, bo jeżeli go nie będzie, to opowiadanie polskiej wsi, że dostaniemy dopłaty bezpośrednie, jest bez pokrycia. Pan minister Jerzy Plewa powiedział, że wprowadziliśmy ten system już w przypadku skupu zboża. Nie wprowadziliśmy go, a dopłaty do skupu zboża bez tego systemu są nieefektywne, a nawet kryminogenne.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#MarianDembiński">Następna sprawa dotyczy poziomu produkcji, jaki mamy obecnie i limitów, jakie zostaną nam przyznane. W jaki sposób rząd zamierza chronić polską przestrzeń produkcyjną, którą minister Artur Balazs zaczął już świetnie chronić cłami? Myślę o tym, że zbliża się następna runda negocjacji GATT i nasz poziom ceł jest w tej chwili o połowę niższy od poziomu w Unii Europejskiej. Rozpoczęcie negocjacji na takim pułapie powoduje, że już od przyszłego roku, a więc nie czekając na wejście do Unii Europejskiej, nie będziemy mogli chronić polskiej przestrzeni produkcyjnej w taki sposób, aby utrzymać poziom produkcji. Za rok lub półtora roku może znowu wybuchnąć problem z mięsem wieprzowym, dlatego że obowiązujące dziś taryfy celne nie potrafią skutecznie zablokować dopływu wieprzowiny z Unii.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#MarianDembiński">Jakie poziomy produkcyjne zboża i mięsa zakładacie panowie w negocjacjach?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszMazowiecki">Jesteśmy w fazie zadawania pytań podczas, gdy trudno jest w poszczególnych wystąpieniach rozróżnić pytania od wypowiedzi dyskusyjnych. Bardzo więc prosiłbym o możliwie zwięzłe zadawanie pytań, skoro zdecydowaliśmy się, że do dyskusji przejdziemy w dalszym etapie posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PiotrKrutul">Czy rządowi znane są twarde warunki brzegowe, poniżej których nie można zejść? Chodzi mi o dopłaty bezpośrednie, sprzedaż ziemi w obce ręce i limity. Niech to będzie utajnione, ale niech takie warunki, poniżej których nie będziecie już panowie negocjować, będą spisane. Jest to chyba najważniejsza sprawa, o jakiej dziś mówimy.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PiotrKrutul">Mówiliście panowie, że rozmawialiście z opozycją. Czy to jest opozycja rządowa, czy przeciwko Unii Europejskiej? Jeżeli przeciwko Unii Europejskiej, to proszę nam powiedzieć, z kim panowie rozmawiają, a jeżeli chodzi o opozycję parlamentarną, to nie jest opozycja w kontekście Unii.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PiotrKrutul">Jeżeli chodzi o Agendę 2000, to nie ma tam pieniędzy dla państw Europy Środkowej na restrukturyzację rolnictwa. Jak panowie widzicie możliwość zmiany zapisów Agendy 2000, tak aby Polska miała pieniądze na tę restrukturyzację?</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PiotrKrutul">I jeszcze pytanie o pieniądze preakcesyjne. Otóż Unia nie ma funduszy na te programy i zrobi wszystko, aby m.in. także Polska nie otrzymała ich z programu SAPARD.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Panie ministrze, chciałam się dowiedzieć, na czym opiera się pański optymizm w formułowaniu trzech najważniejszych zagadnień: że Polska z dniem 1 stycznia wypełni wymagania stawiane nam przez Unię, że w dostosowaniu polskiego rolnictwa chcemy skorzystać z rozwiązań Unii Europejskiej i że pewne polskie towary nie spełniające wymagań Unii będą produkowane tylko na rynek lokalny? Pytam o to w świetle oświadczeń minister Jadwigi Berak i znajomości zasad funkcjonowania tych rozwiązań w Unii. Chodzi o rozszerzenie prawodawstwa Unii tak, aby uwzględnić interesy tych segmentów polskiego rolnictwa, które do tej pory nie były objęte wspólną organizacją rynku. Mam tu pytanie, jakie to są segmenty?</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#HalinaNowinaKonopka">Zadaję te pytania w kontekście stwierdzenia zawartego w materiale, a dotyczącego zmian istoty Agendy 2000, czyli zmian funkcjonowania Unii Europejskiej. Przecież panowie doskonale wiecie, że to, co postulujecie jest nierealne. Jeżeli całe strony dokumentu wypełnia się marzeniami, to ja się pytam, na czym optymizm państwa jest oparty. Może macie jakieś przesłanki mówiące o tym, że Unia zmieni zasady Agendy 2000. Jeśli tak, to chciałabym je znać.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#HalinaNowinaKonopka">Piszecie państwo, że „korzyści ze stabilizacji rynków rolnych odniosą także konsumenci polscy”. Interesuje mnie więc owo wzbogacenie oferty żywieniowej. O co tu chodzi? Co tu jest tak istotnego, że zostało poruszone w tym dokumencie? Jest tu lista produktów objętych wspólnotowymi regulacjami i mówi się o uzupełnieniu ich o te, które są dla Polski produktami strategicznymi. Jak chcecie to państwo sformułować i o co wystąpić?</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#HalinaNowinaKonopka">Jednym z tych nierealnych punktów jest też „objęcie polskiego rolnictwa pełnym zakresem wspólnej polityki rolnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#TadeuszMazowiecki">Czy można prosić o sformułowanie pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#HalinaNowinaKonopka">To są sprawy zasadnicze, o innych powiem jeszcze w drugiej części dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#TadeuszMazowiecki">Pozwólcie państwo, że oddamy głos stronie rządowej, bowiem minister Jan Kułakowski będzie musiał nas wkrótce opuścić. Potem wrócimy jeszcze do pytań i dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JanKułakowski">Odpowiem na kilka pytań, bo na resztę udzielą wyczerpujących informacji ministrowie Artur Balazs i Jerzy Plewa, bardziej zorientowani w sprawach rolnictwa niż ja.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#JanKułakowski">Poseł Jerzy Jaskiernia pytał m.in. o konsultacje. Jest rzeczą oczywistą, że mamy przed sobą obecnie projekt stanowiska negocjacyjnego. Nie był on jeszcze dyskutowany przez Radę Ministrów, a więc wszelkie konsultacje mogą mieć wpływ na ostateczny kształt tego stanowiska. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden na jeden aspekt, o którym mówiłem na wstępie. Niestety, jest to sprawa dość pilna. Nie mamy przed sobą kilku miesięcy, ponieważ inne kraje kandydujące także składają swoje stanowiska w określonych terminach i my nie możemy zbytnio przedłużyć okresu konsultacji. Chcemy jednak, aby trwał on tak długo, jak to będzie absolutnie konieczne, i abyśmy mogli uwzględnić propozycje, jakie podczas nich wpłyną.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#JanKułakowski">Drugie pytanie dotyczyło perspektywy negocjacyjnej. Trudno ją obecnie określić, bo myśmy jeszcze nie przekazali stanowiska, bo go nie mamy. Dopiero po przekazaniu otrzymamy odpowiedź Unii i to też nie będzie natychmiast, i wówczas będziemy mogli ocenić, w jakim kierunku pójdą same negocjacje. Ja nie jestem więc w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Może zrobi to któryś z moich kolegów.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#JanKułakowski">Poseł Marian Dembiński pyta, czy problem dopłat bezpośrednich jest bajką, czy nie jest, a posłanka Halina Nowina-Konopka zmienia termin „bajka” na „marzenie”. Otóż proszę państwa, my na ogół ani nie marzymy ani nie opowiadamy bajek, zwłaszcza w sprawach negocjacyjnych. Wydaje mi się, że mamy tu pewne elementy do tego, aby stwierdzić, że stanowisko zawarte w Agendzie 2000 nie musi być definitywne. Są wśród członków Komisji i państw członkowskich opinie, że może będzie ono wymagało pewnych zmian. Stoimy też przed rundą negocjacyjną WTO, a także kilkoma elementami, które nie są jeszcze znane. Nie mogę dać państwu gwarancji, że uda nam się wprowadzić jakieś zmiany do Agendy 2000, w której rzeczywiście nie ma obecnie dla nas środków na dopłaty bezpośrednie. Twierdzimy natomiast, iż są pewne elementy wskazujące na szansę zmiany tej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#JanKułakowski">Poseł Gabriel Janowski przedstawił opinię na temat problemu ziemi. My w tym stanowisku negocjacyjnym odpowiadamy na problem zgodności naszego ustawodawstwa i naszych praktyk z ustawodawstwem unijnym. Problem ziemi należy do obszaru swobodnego przepływu kapitału i nie ma nic wspólnego z tym, o czym mówimy w związku z rolnictwem. My wiemy, że problem ziemi jest bardzo ważny dla rolnictwa, ale tu nie chodzi o ważność, ale o to, na co my odpowiadamy w danym stanowisku. Znacie państwo obszerne uzasadnienie zawarte w stanowisku dotyczącym obszaru swobodnego przepływu kapitału na temat naszego podejścia do sprawy ziemi i okresów przejściowych w tej dziedzinie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ArturBalazs">Ponieważ w wielu pytaniach zawarta była wątpliwość dotycząca stosunku Unii do stanowiska, którego główne założenia zostały państwu dziś przedstawione, powiem, że jako rolnik, minister i poseł przygotowałem takie stanowisko, wespół z moimi współpracownikami, które najlepiej służy rolnikom i Polsce, takie, z którym trzeba wyjść, aby negocjacje zakończyły się jak najbliżej postawionych założeń. I chyba trudno byłoby wymagać ode mnie, abym prezentował stanowisko gorsze, proponujące polskim rolnikom gorsze warunki. Mam takie wrażenie, że w niektórych wypowiedziach pojawiła się taka myśl, że stanowisko to zostanie odrzucone i zostaniemy zepchnięci na margines.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#ArturBalazs">Otóż my będziemy bardzo negocjowali, żeby nasze rozmowy skończyły się jak najbliżej tego stanowiska i żeby wynik negocjacji był jak najbardziej podobny do tego, co prezentujemy w stanowisku. Taki jest interes polskiej wsi i polskiego rolnictwa. Było pytanie, dotyczące pola konsultacji, jakie mamy tu kompetencje? Po pierwsze pokazały one, że kierunek, jaki zaprezentowaliśmy w stanowisku, odpowiada naszym możliwościom i szansom oraz nadziejom. Co do szczegółów, to jesteśmy otwarci na różne propozycje i uwagi. My nie dyskutujemy kwestii kwot, ale gotowi jesteśmy z naszymi partnerami społecznymi, a także z opozycją rozmawiać i o tych sprawach, wiedząc o tym, że są one ściśle związane z kosztami integracji.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#ArturBalazs">Obszar konsultacji nie jest więc zamknięty i dlatego w ramach koncepcji, jaką przedstawiliśmy, jesteśmy gotowi dyskutować o szczegółach, odpowiadając na wszystkie, nawet najbardziej precyzyjne pytania. Było pytanie, jaki zakres gospodarstw objęty zostanie wspólną polityką unijną i co będzie z tymi, które nie zostaną nią objęte? Odnosząc to do konkretnych państw, które wchodziły do Unii w ostatnim czasie, mogę przedstawić przykład Finlandii, bo jest on porównywalny, jeśli chodzi o strukturę gospodarstw i zmiany, jakie w nich zaszły. W 1995 r. Finlandia miała 178 tys. gospodarstw. Dziś ma ich 115 tys., a wspólną polityką objęte jest 85 tys.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#ArturBalazs">Wielokrotnie podnoszono problem kosztów mleka i produkcji mleczarskiej, a więc tych, które nie są związane bezpośrednio z rolnikami. Otóż cała koncepcja integracji z Unią musi być związana z koniunkturą w rolnictwie. Nie można tego rozdzielić, bo wówczas nie ma mowy o kosztach. Jeśli chodzi o te koszty, które mieliby ponieść rolnicy, to odnosząc je do wymiernego parametru, jakim są krowy mleczne, w gospodarstwie o 10 krowach koszty przystosowania wyniosłyby ok. 40 tys. zł. Oczywiście są gospodarstwa, które już dziś spełniają wymagane parametry, ale również i takie, gdzie te koszty będą dwu-, a nawet trzykrotnie wyższe.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#ArturBalazs">Poseł Gabriel Janowski mówił o 4 mld zł potrzebnych na przystosowanie, jakie powinien wyasygnować budżet państwa na cały proces integracji. Jest to dokładnie 4,7 mld zł i musimy się realistycznie odnosić do możliwości finansowych państwa, bo kwota ta stanowi poważny problem do pokonania.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#ArturBalazs">Było pytanie wybiegające poza omawiane stanowisko, a dotyczące rokowań GAT odnoszące się do koniunktury w rolnictwie. Rzeczywiście 28 listopada rozpoczyna się runda rokowań w ramach Światowej Organizacji Handlu dotycząca liberalizacji handlu. W trakcie jej trwania ma być przyjęta zasada powodująca, że nie można pogarszać warunków handlu między państwami. Od tego momentu nie będzie już można robić ruchu wokół ceł. Prawda jest taka, że nasze cła są znacznie niższe od tych, jakie stosuje aktualnie Unia Europejska. Ta runda rokowań będzie więc dotyczyła zupełnie różnego poziomu w Polsce i w Unii, zaś w momencie wejścia do Unii i tak będziemy musieli ten poziom wyrównać do unijnego, bowiem będziemy już wówczas chronili wspólny rynek unijny. Lepiej więc byłoby na tych rynkach, na których obecnie interweniujemy, podnieść już obecnie cła do poziomu unijnego, bo oprócz tego, że będziemy to musieli zrobić z innego poziomu, to w momencie wejścia do Unii będziemy musieli zastosować rekompensaty dla państw spoza niej. Złożyłem już propozycję, aby na grupy najważniejszych towarów tę ochronę nieco wzmocnić.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#ArturBalazs">Myślę, że trudno jest rozmawiać o warunkach brzegowych, bo gdybyśmy je dziś określili i one dotarłyby do Unii, to już nie byłoby obszaru negocjacji i nie byłoby o czym mówić. Dla nas warunkiem brzegowym jest wejście do Unii i uzyskanie pełni praw członkowskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyPlewa">Poseł Tadeusz Iwiński pytał, na czym opiera się stwierdzenie, że nie zdestabilizujemy rynków unijnych? Opiera się głównie na symulacjach, zaś zagrożenie brało się stąd, iż w niektórych analizach zakładano, że wobec dużych różnic w cenach między Polską a Unią nastąpi znaczny impuls poprodukcyjny i kiedy zastosujemy ceny unijne do produktów polskich, to produkcja u nas gwałtownie wzrośnie. Założenie to było może prawdziwe jeszcze 5 lat temu, natomiast obecnie również symulacje unijne pokazują, że to zróżnicowanie cen, choć dla niektórych rynków jeszcze istnieje, to jest jednak zjawiskiem wygasającym. W związku z tym nie można mówić o zagrożeniu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#JerzyPlewa">Poseł Zdzisław Pupa pytał, czy są pieniądze na system Ajax? Są różne szacunki, jeśli chodzi o finansowanie i budowę tego systemu. Mówi się o 400–450 mln zł, a eksperci unijni twierdzą, że jest to jednoroczna alokacja funduszy PHARE dla naszego kraju. Mogę powiedzieć, że środki na ten cel przewidywane są zarówno w budżecie krajowym, jak i w funduszu PHARE, który może być wykorzystywany do budowy tego systemu. Warto też przy okazji powiedzieć, że ten system cały czas się rozbudowuje, powstają w nim nowe narzędzia informatyczne i w związku z tym, dodatkowe koszty będzie można finansować także już po uzyskaniu członkostwa.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#JerzyPlewa">Odpowiadając posłowi Jerzemu Jaskierni, chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt wypowiedzi deputowanego Muldera. Chodzi o poziom dotowania naszego rolnictwa w stosunku do Unii na podstawie danych OECD. Poziom wspierania rolnictwa mierzy się w publikacjach i raportach OECD poprzez tzw. wskaźnik PSE, czyli wskaźnik wsparcia producenta. Wynosi on w Unii Europejskiej ok. 40% i zmienia się z roku na rok. Jeszcze 2 lata temu wynosił 48%, a obecnie utrzymuje się na poziomie 44–46%. W Polsce jest on na poziomie ok. 25%, choć był taki okres, gdy wynosił 28%, ale również, gdy był ujemny. Tak było na początku lat 90., co oznaczało transfery w drugą stronę od producentów do konsumentów. Choć ten wskaźnik uważany jest za jeden z najlepszych, to jednak jest on jeszcze bardzo niedoskonały, bo obejmuje tylko niewielką grupę towarów, w Polsce ok. 60, a generalnie bazuje na różnicy cen światowych i krajowych. Wystarczy więc, że cena mleka w Nowej Zelandii jest niska, a w Polsce wysoka i już to oznacza transfery do producentów. W związku z tym, jeśli wspieramy bezpośrednio dochody i uzyskujemy możliwości zachowania niższych cen, to odbija się pozytywnie na wskaźniku wsparcia. Niemniej można powiedzieć, że nawet biorąc pod uwagę metodologię OECD, wskaźnik wspierania rolnictwa w Unii jest dużo wyższy niż u nas. Dyskusyjnym elementem, jaki pojawia się na tym tle, jest sprawa wsparcia emerytur rolniczych KRUS. Otóż kwoty dopłacane do tych emerytur nie są wliczane w ten zintegrowany wskaźnik wsparcia i w związku z tym wyniki oceny bliższe są temu, co ja państwu przedstawiłem, niż temu, co powiedział pan Mulder. Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy uwzględniali tego typu wielkości, które jednak nie są zgodne z metodologią OECD.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#JerzyPlewa">Jeśli chodzi o możliwość uczestnictwa w systemie Ajax, to jest ono dobrowolne, a jedyny wymóg stawiany gospodarstwom produkującym zboża to ten, że działka nie może mieć mniej niż 30 m szerokości. To m.in. ten wymóg bardzo przyspieszył zmiany strukturalne w rolnictwie unijnym. Rozwinęła się bardzo dzierżawa, bo mniejsze działki nie mogły w tym systemie uczestniczyć. My szacując potencjalne korzyści braliśmy właśnie pod uwagę zarówno wielkości działek, które spełniają te wymogi, jak i te, że większość rolników, w podeszłym wieku i nie mających następców, może być nie zainteresowana uczestnictwem w tym programie. Nie ma jednak zamiaru administracyjnego wyłączania kogokolwiek, kto chciałby brać udział w systemie Ajax.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#JerzyPlewa">Jeśli chodzi o pytanie, dotyczące konsultacji z izbami rolniczymi, producentami i związkami zawodowymi, to chcę powiedzieć, że przedstawione państwu stanowisko nie zostało napisane przez urzędników. Projekt powstawał w grupach roboczych skupiających ekspertów z różnych środowisk, w tym także przedstawicieli producentów, izb rolniczych, czy Krajowego Związku Spółdzielczości Mleczarskiej. Wszyscy pracowali w dobrej wierze, aby wykorzystując prawodawstwo unijne, a jednocześnie kierując się dobrem polskiego rolnictwa znaleźć takie rozwiązania, które zapewniając mu właściwy rozwój mogły jednocześnie wykorzystywać maksymalnie istniejące możliwości dofinansowania. Stanowisko nasze jest w dużym stopniu wynikiem screeningu, którego 20 sesji odbyło się w Brukseli właśnie na temat rolnictwa. Przed każdym takim spotkaniem mieliśmy konsultacje z partnerami społecznymi reprezentującymi zarówno izby rolnicze, jak związki zawodowe i producenckie. Informowaliśmy na nich bardzo szczegółowo o naszym stanowisku, a jednocześnie mogę powiedzieć, że to właśnie nasi partnerzy społeczni wprowadzili wiele nowych elementów, które prawdopodobnie nie pojawiłyby się, gdyby nie oni.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#JerzyPlewa">Chcę również zwrócić uwagę, że już w najbliższym tygodniu będziemy mieli ponownie spotkanie z partnerami społecznymi, na które zapraszamy równie państwa, choć wielu posłów już brało i nadal bierze udział w tego typu spotkaniach.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#JerzyPlewa">W związku z pytaniami posła Ludwika Dorna, dotyczącymi rynków lokalnych i ilości producentów dostarczających swych produktów na te właśnie rynki, to chciałbym powiedzieć, że inaczej wygląda sytuacja tych rynków w przypadku mięsa i jego produktów, a inaczej w przypadku mleka. Jeśli chodzi o rynek mięsa, pojęcie rynku lokalnego funkcjonuje i dlatego nie powinno się ono znaleźć w stanowisku negocjacyjnym. W Unii Europejskiej istnieje zasada, że na rynek lokalny mogą produkować zakłady mięsne, które ubijają więcej niż 1000 sztuk dużych zwierząt rzeźnych rocznie bydła albo 5 tys. jednostek małych świń.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#JerzyPlewa">Chcę tu państwa uspokoić, że nie będzie to oznaczało, iż na rynek lokalny kierowane będzie mięso i jego przetwory nie spełniające wymagań sanitarnych lub innych zalecanych przy produkcji żywności. Wymagania dla dużych i małych zakładów są tu jednakowe, a chodzi tu jedynie o wymogi dotyczące wyposażenia i organizacji produkcji w samych zakładach. Nasz problem polega na tym, że wśród zakładów mających znacznie większe moce przerobowe mamy takie, które tych właśnie wymagań nie spełniają, a ich modernizacja nie za bardzo jest możliwa, ponieważ zlokalizowane są w miejscach, gdzie np. zabiegi typu architektonicznego nie są możliwe. Praktycznie jednak nie ma problemu zagospodarowania surowca przez duże zakłady. 650 zakładów, które będą spełniały wymogi unijne w chwili naszego przystąpienia, dysponują mocą przerobową pozwalającą zagospodarować prawie 90% pozyskiwanego mięsa. Problem nie jest więc w zagospodarowaniu surowca, lecz w rozłożeniu ciężarów dostosowań na pewien dłuższy okres dla zakładów, które będą musiały wygaszać moce produkcyjne, a więc ograniczać zatrudnienie. Wstępne analizy wskazują, że w zakładach mniejszych produkujących na rynek lokalny, ok. 20% bydła i 36% świń może być zagospodarowanych.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#JerzyPlewa">Trochę inna jest sytuacja, jeśli chodzi o rynek lokalny mleka. Jego koncepcja w Unii nie istnieje, więc nasz postulat jest nowy, choć był już stawiany podczas jednego ze spotkań screeningowych, poświęconego sprawom weterynarii. Nie chcemy tu więc zaskoczyć Komisji, a nasze rozwiązanie bazuje na istniejącej już konwencji. Jak państwo wiecie, mamy zakłady posiadające prawo produkcji na rynek unijny i część z nich ma nawet linie technologiczne pozwalające na produkcję mleka odseparowaną od całości, mleko klasy ekstra. Lekarze weterynarii wydają tym zakładom specjalne certyfikaty umożliwiające wysyłanie tego mleka na rynek unijny. Chcąc złagodzić i w tym zakresie koszty dostosowań występuje o podobne rozwiązanie jak w przypadku rynku mięsnego. Chcielibyśmy zachować, jeszcze w jakiś czas po członkostwie, możliwość produkcji w taki sposób, aby na rynek krajowy oraz tych państw, które mają łagodniejsze wymagania jakościowe, kierować produkty o złagodzonych wymaganiach, jeśli chodzi o zawartość drobnoustrojów i bakterii.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#JerzyPlewa">Cała seria pytań dotyczyła limitów produkcyjnych, przy czym zgłaszane były obawy, czy one zapewniają rozwój krajowego sektora rolno-spożywczego i wykorzystania naszego potencjału oraz utrzymania stabilnych dochodów dla rolników. Myślę, że państwo doskonale wiecie, iż w negocjacjach oprócz strategii jest również i pewna taktyka. Myślę więc, iż byłoby nieuzasadnione, gdybyśmy teraz przedstawili wszystkie limity produkcyjne, które są w tym zakresie obliczone. Wspomniałem już, że partnerzy społeczni zainteresowani określeniem tych limitów mieli pełną możliwość uwzględnienia wymagań unijnych przy jednoczesnym zachowaniu interesu polskiego rolnictwa. Nie przedstawiając więc szczegółowo tych limitów chciałbym powiedzieć, że są one właśnie w taki sposób skonstruowane. Nie są też one absolutnie zgodne z krążącymi pogłoskami, że oto Unia Europejska chce nam narzucić jakieś określone limity na mleko czy cukier, nie będą ich cytował, choć i dziś już one padły. Nasze propozycje nie mają nic wspólnego z tymi informacjami, a jednocześnie chcę powiedzieć, że nie ma żadnego oficjalnego stanowiska Unii w zakresie limitów ani na mleko, ani na cukier. Myślę, że ta sprawa wymaga jednak dyskusji na poziomie ekspertów, a ja mogę tylko tyle powiedzieć na tym etapie o poziomie limitów.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#JerzyPlewa">Informacja, że wielkość limitów związana jest z kosztami, jest prawdziwa. Dam tu przykład mleka, gdzie nie ma zagrożenia dla jego produkcji w kraju, bowiem limitami objęte jest tylko mleko dostarczane do punktów skupu i do tzw. bezpośredniej sprzedaży, nie dotyczy zaś produkcji na zaopatrzenie własne. Rolnicy produkujący dla siebie czy sąsiadów nie podlegają więc żadnym restrykcjom. Pewne nieporozumienia biorą się stąd, że my rzeczywiście produkujemy prawie 12,5 mld litrów mleka rocznie, ale do skupu trafia go ok. 7,5 mld litrów. W Unii skupowi podlega takie mleko, jakie u nas klasyfikowane jest jako ekstra, a takiego produkujemy ok 30%, czyli ok. 2 mld litrów. Ilość ta dość szybko wzrasta, ale jest ogromne zróżnicowanie regionalne. Są województwa, gdzie już obecnie 50% mleka ma klasę ekstra, jak np. w woj. pomorskim, zachodniopomorskim czy warmińsko-mazurskim. Ale np. w woj. podkarpackim jest go poniżej 10%, co związane jest z wielkością stada, ale również postępującą koncentracją produkcji. Jeszcze niedawno mówiło się o 800 tys. dostawców mleka w Polsce i eksperci zachodni oceniali, że dopiero w 2003 r. nastąpić może taka koncentracja, że będzie ich 650–600 tys. i to będzie scenariusz bardzo pozytywny. Szczegółowa analiza prowadzona dla potrzeb screeningu pokazała, że obecnie mamy już poniżej 500 tys. dostawców, co nie oznacza, że spada liczba producentów. Nadal w wielu gospodarstwach produkuje się mleko przeznaczone tylko na samozaopatrzenie.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#JerzyPlewa">Znamienny jest również fakt, że w ponad 90 tys. gospodarstw produkowane jest mleko spełniające warunki klasy ekstra. Jest więc możliwy taki scenariusz, aby przy odpowiednim wsparciu uzyskać znaczny wzrost takiego właśnie mleka, a stosując naszą propozycję rozwiązania dla rynku lokalnego otrzymać takie limity, aby gwarantowały rozwój tego sektora. I tak to właśnie zostało opracowane. Oczywiście należy tu rozróżnić dwa rodzaje kosztów. Jedne z nich dotyczą rozwoju przetwórstwa mleczarskiego i nasz szacunek wskazuje, iż nie będzie problemów ze sfinansowaniem nowych inwestycji, jakie są tu potrzebne. Z pewnością wsparcia wymagają jednak same gospodarstwa produkujące mleko i - jak wspomniał już minister Artur Balazs - pierwszym warunkiem jest tu wywołanie prawnej koniunktury, tj. przywrócenie sytuacji z lat 1996–1997, gdzie były już jej wyraźne oznaki. Równie ważne są tu inwestycje, na które nie wystarczy sam tylko kredyt modernizacyjny. Analizy, jak to sfinansować i skąd znaleźć środki, trwają nadal.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JózefJerzyPilarczyk">Należę do tej części opozycji, która od 2 tygodni miała możliwość zapoznania się z tym dokumentem i muszę powiedzieć, że starałem się dokonać jego oceny, ale wydaje mi się, że jednorodnej oceny nie da się tu zrobić. Moim zdaniem, trzeba to zrobić w trzech płaszczyznach: z punktu widzenia oceny politycznej, oceny unijnej i polskiego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JózefJerzyPilarczyk">W pierwszym przypadku, zarówno ze strony polityków opozycji jak koalicji, oceniam ten projekt jako dobry. Z punktu widzenia unijnego - jako trudny, zaś z punktu widzenia rolników trzeba go ocenić jako bardzo trudny, kto wie, czy nie niemożliwy do zrealizowania.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JózefJerzyPilarczyk">Patrząc z punktu widzenia politycznego nie wyobrażam sobie, aby opozycja mogła w tej chwili przedstawić alternatywne stanowisko, gdyby nawet miała taki obowiązek przed Unią Europejską. Uważam, że w tej sytuacji, jaką mamy, nie da się przedstawić innego stanowiska, bo mogłoby być ono dla polskiego rolnictwa trudniejsze lub przynoszące mniejsze korzyści. Wydaje mi się, że z punktu widzenia politycznego jest ono tak dobre, że trzeba powiedzieć od razu, iż mało realne. W pytaniach wskazywano już na wiele przeszkód, a potwierdziły je także wypowiedzi panów ministrów. Chodzi np. o projekcję finansów Unii Europejskiej do 2006 r. wskazującą, że nasze stanowisko będzie dla Unii bardzo trudne do przełknięcia i musi się w niej bardzo dużo zmienić, aby to stanowisko mogło być zaakceptowane w takiej konstrukcji, jak się je nam przedstawia.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#JózefJerzyPilarczyk">Na początku również miałem pewien niedosyt, że nie wiem, jakie będą limity i zapisy szczegółowe, ale obecnie uważam, że na tym etapie nie jest to najważniejsze. Teraz najistotniejszy jest stosunek Unii do całego stanowiska, czy zaakceptuje ona nasze członkostwo na przedstawionych zasadach, czyli pełnia praw i obowiązków do 1 stycznia 2003 r. Z tym wiąże się ocena z punktu widzenia rolników i polskiego rolnictwa. Dlaczego powiedziałem, że jest to wręcz niemożliwe do osiągnięcia? Była już mowa o kosztach i wynika z tego, że koszty, jakie wyliczył rząd, oceniam, iż są określone w przybliżeniu dobrze, czyli 25 mld zł konieczne jest w ciągu 3 lat na dostosowanie polskiego rolnictwa do standardów unijnych. I trzeba by zacząć je wydawać już od początku 2000 r., podczas gdy wtedy nie będziemy jeszcze wiedzieli, czy w 2003 r. zostaniemy do Unii przyjęci.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#JózefJerzyPilarczyk">W materiale, który otrzymaliśmy, rząd przedstawił te koszty w rozbiciu na budżetowe i społeczne. Proszę zwrócić uwagę, jakie tu są proporcje. Tak zwane koszty społeczne to suma ponad 18 mld zł, a jest to ta część, która ma być pokryta przez właścicieli gospodarstw i zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego. Skąd ma być wzięta ta kwota? Czy rząd gwarantuje, że stworzone zostaną takie warunki, iż zarówno polskie gospodarstwa, jak i zakłady przetwórcze, będą w stanie wygenerować takie dochody, aby można je zainteresować w restrukturyzację? To jest - moim zdaniem - najtrudniejszy element tego stanowiska, ponieważ nic nie wskazuje na to, aby w jakimkolwiek kierunku produkcji rolniczej była dziś zagwarantowana taka opłacalność, która wygeneruje tego typu dochody.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#JózefJerzyPilarczyk">W budżecie przeznaczono na ten cel w ciągu najbliższych trzech lat nieco ponad 4 mld zł, przy czym na rok 2000 zapisane jest 966 mln zł, ale w którym miejscu jest to zapisane? Rozumiem, że chodzi tu o dopłaty do kredytów, a jeśli mają to być dopłaty do zbóż, jak pan mówi, to czy chodzi tu o te dopłaty, które rolnik zainwestuje, czy też te, które ledwie pokrywają koszty, aby rolnik mógł zapłacić podatek? Z tego, co ja obserwuję, dotychczas dopłaty doprowadzają jedynie do tego, że opłacalność w polskim rolnictwie może się zbliżyć do zera, a w niektórych przypadkach nawet nie pokryć kosztów. Uważam więc, że największą słabością tego stanowiska jest moment, na który może zwrócić uwagę Unia Europejska, a więc to, od czego możemy sami zginąć. Bo jeżeli już od roku 2000 mamy rozpocząć restrukturyzację, to znaczy, że opłacalność produkcji musiałaby się drastycznie zwiększyć i musiałyby być stworzone warunki do tego, aby rolnictwo generowało zyski i mogło inwestować tak, aby w ciągu trzech lat dostosować się do standardów unijnych. Przed przyjęciem więc tego stanowiska Rada Ministrów powinna się zastanowić nad fundamentalnymi zasadami polityki rolnej na te właśnie lata. Czy sugerowane w tym materiale podniesienie cen żywności o 5,6 procent wystarczą do wygenerowania takiego zysku? Ja uważam, że nie. To pokryje zaledwie inflację czy wzrost cen środków produkcji, ale w żadnym stopniu nie widzę tu przesłanek dla dania rolnictwu szans na oczekiwany rozwój i dostosowanie się.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#JózefJerzyPilarczyk">Z punktu widzenia polityków stanowisko jest dobre, bo dość łatwo będziemy się mogli z tego wytłumaczyć, że chcieliśmy dobrze, ale (jak to się często ostatnio powtarza) zaniedbania ostatnich 50 lat są tak duże, że nie daliśmy rady. Żeby więc nie było takiego właśnie tłumaczenia, że to przez zaniedbania 50 lat w rolnictwie nie możemy wejść do Unii Europejskiej. Uważam, że przed przyjęciem tego stanowiska rząd powinien się zastanowić i przyjąć zasady polityki rolnej na najbliższe trzy lata. Jeżeli ona się nie zmieni, to faktycznie nasze plany, nasze zamiary, dość dobrze zaprojektowane z punktu widzenia politycznego, będą nierealne z punktu widzenia rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#JózefJerzyPilarczyk">Wyrażam też swoją obawę o to, czy mamy dostateczne rozeznanie na temat fundamentalnego tutaj stwierdzenia, że z dniem 1 stycznia 2003 roku włączamy się w jednolity rynek europejski. Czy dobrze tu policzyliśmy nasze szanse funkcjonowania w tym rynku? Czy wprowadzenie na tym rynku konkurencji między producentami unijnymi i polskimi da nam takie szanse i czy rzeczywiście my będziemy w nim uczestniczyć na tych samych prawach? Może zresztą prawa będą wówczas te same, ale czy podołamy tej, wewnętrznej już wówczas konkurencji? Nie chodzi mi tu tylko o korzyści wynikające z płatności bezpośrednich, ale także o możliwość konkurowania naszych producentów i przetworów z producentami i wytwórcami z innych krajów wchodzących w skład Unii. Dysponuję tu materiałami FAPA, ale tam są przedstawione przede wszystkim korzyści wynikające z płatności bezpośrednich, nie ma natomiast symulacji, jakie korzyści, a jakie zagrożenia, mogą wynikać z koniunktury dla polskich producentów żywności - czy podołamy tej wewnętrznej konkurencji?</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#JózefJerzyPilarczyk">To są moje podstawowe uwagi. Myślę, że na tym etapie nie potrzeba jeszcze znać dokładnie, jakie będą kwoty i limity, bo w moim przekonaniu te podstawowe zmiany zadecydują, czy warto w ogóle wejść do Unii. Musimy sobie bowiem odpowiedzieć na to pytanie. Rozpoczęcie tego kosztownego procesu spowoduje olbrzymie wydatki, a jeżeli nam w roku 2002 lub 2003 powiedzą, że zostaniemy przyjęci dopiero w roku 2007, to musimy się już teraz zastanowić, czy te nakłady nie zostaną zmarnowane? My liczymy obecnie na to, że w roku 2003 zostanie rolnikom zwrócone 9 mld zł w płatnościach bezpośrednich, ale jeśli to nastąpi później, to do tego czasu polscy rolnicy mogą przestać istnieć. Jeśli bowiem dziś przekonamy ich do wzięcia kredytów i podjęcia trudów modernizacji, a w 2003 nie dostaną rekompensaty w postaci instrumentów wspólnej polityki rolnej, to doprowadzimy tym sposobem do upadłości i redukcji wielu gospodarstw w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MarekKaczyński">Podobnie jak poseł Pilarczyk oceniam, że projekt stanowiska negocjacyjnego jest dobry, ale istnieją niewątpliwe obawy, czy uda się przystosować polskie rolnictwo do tego, aby już od roku 2003 można było wejść do Unii. Również jeśli chodzi o koszty dostosowywania się chcę podzielić wyrażane tu obawy, zwłaszcza w tej części, gdy mówi się o kosztach obciążających samych rolników. Faktycznie są one bardzo duże i moim zdaniem rolnicy nie będą w stanie ich udźwignąć. Należy więc dobrze się zastanowić, co można tu zrobić i jak pomóc rolnikom, aby cały proces dostosowawczy stał się realny.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#MarekKaczyński">Nie była tu dotąd poruszana sprawa rent strukturalnych, która jest dość pozytywnie przyjmowana, zwłaszcza przez rolników starszych mających niewielkie gospodarstwa. W podanym nam materiale czytamy: „Istotne znaczenie dla przyspieszenia przemian strukturalnych w rolnictwie będzie miało wdrożenie w okresie przedakcesyjnym programu rent strukturalnych finansowanych z budżetu krajowego”.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#MarekKaczyński">Moje wątpliwości wynikają z tego, że już jakiś czas temu minister Wujec mówił, że w roku przyszłym jest nadzieja na objęcie tymi rentami 10 tys. gospodarstw. Jest to bardzo ważny element całej restrukturyzacji, ale ja nie widzę środków na to, aby ten program stał się intensywny i skuteczny. Chcę więc zadać panom ministrom pytanie, czy nie ma możliwości uzyskania pomocy z programów przedakcesyjnych? Wydaje mi się, że powinny to być środki znaczące, choć trudno mi powiedzieć jakie. One by jednak mogły uruchomić pozytywny trend do powiększania gospodarstw. Należałoby się też zastanowić nad wysokością tych rent. Czy one zapewnią uruchomienie oczekiwanego procesu i ile przewiduje się ich uruchamiać w ciągu roku, a także na jaki okres przewidywana jest akcja przyznawania ich?</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#MarekKaczyński">Mam też prośbę o potwierdzenie bądź uściślenie, bo mamy tu taką informację, że „wysoki udział pracujących w rolnictwie w Polsce, w ogólnej liczbie pracujących, osiąga 20 procent”. Ja czytałem w innych źródłach o 25 procentach, a nawet o 27 procentach. Proszę więc o poinformowanie nas, skąd te dane pochodzą i o potwierdzenie ich, bo jest to ważna kwestia w stanowisku negocjacyjnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#SzczepanSkomra">Jeśli chodzi o ogólną ocenę projektu stanowiska negocjacyjnego, to chcę w całej rozciągłości potwierdzić opinię mojego klubowego kolegi, posła Pilarczyka. Ogromnie cieszę się, że w wielu wypowiedziach poruszano problemy dotyczące branży mleczarskiej, i że ta tematyka praktycznie zdominowała naszą dyskusję, bo to było oczekiwanie tych wszystkich, którzy produkcją i przetwórstwem mleka się zajmują. Bardzo dobrze, iż nasi negocjatorzy zdają sobie sprawę z tego, że na forum Unii tak właśnie należy przedstawić problemy tego przemysłu, który jest w zasadzie branżą socjalną, bo stanowi główne źródło zarówno dochodów rolników, jak też ich rent i emerytur. Trzeba to uzmysłowić w Unii, że przemysł mleczarski powinien być wiodący w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#SzczepanSkomra">Branża ta już w dużej mierze dostosowała się do wymogów zachodnich, i to w dość szybkim czasie, ale ma jeszcze sporo kłopotów. Ja np. kieruję zakładem, który eksportuje już swoje wyroby na rynki unijne, ale wiele zakładów jeszcze tego nie osiągnęło. Żeby zaś się to ziściło, opracowaliśmy w naszej branży program restrukturyzacyjny mleczarstwa. Już w poprzednim okresie tego typu program funkcjonował, co sprawiło, że obecnie stan tego przemysłu jest dobry. Środki przeznaczone na restrukturyzację kierowane były w zasadzie do całej branży, bez głębszej analizy i uzasadnienia. Wydaje mi się więc, że obecnie powinno się je skierować przede wszystkim do tych zakładów, które mogą konkurować z przemysłem zachodnim. Dlatego też, znając zaangażowanie ministra Balazsa dla spraw mleczarstwa, mam prośbę, aby program złożony 13 stycznia br. na ręce poprzedniego ministra stał się programem rządowym i aby można go było pokazać w Brukseli, jako kierunek naszych działań restrukturyzacyjnych. Oczywiście z budżetu za mało będzie środków przeznaczonych na ten cel, ale jest program SAPARD, czy FAPA i już kilka zakładów z tych środków korzysta. Wydaje się, że przy negocjacjach bardzo ważną rzeczą będzie wiarygodność, z jaką my chcemy przedstawić nasze stanowisko negocjacyjne. Jak się ona powinna przedstawić z naszej strony? Przede wszystkim musimy się uwiarygodnić poprzez procesy legislacyjne, bowiem mamy jeszcze wiele obszarów, gdzie nasze uregulowania odbiegają od unijnych. W tej kadencji w zasadzie niewiele zrobiliśmy w tym zakresie, szczególnie jeśli chodzi o komisję rolnictwa. Chcę więc zapytać pana ministra, co planuje się w najbliższym okresie w zakresie legislacji? Nad czym będziemy pracować, aby w szybszym tempie dostosować się do wymogów unijnych?</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#SzczepanSkomra">Chciałbym też zapytać, jakie kryterium będzie przyjęte przez naszych negocjatorów przy ustalaniu kwot? Rozumiem, że kwestia wielkości jest na dzień dzisiejszy jeszcze sprawą otwartą, a przy tym jest w pewnym sensie utajniona, ale jakie kryterium będzie przyjęte do negocjacji, jeśli chodzi o produkcję mleka? To jest, moim zdaniem, sprawa niezwykle istotna i dlatego chciałbym to wiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#RyszardSmolarek">Sądzę, iż naszą dzisiejszą dyskusję trzeba byłoby zacząć od ustalenia, czy 1 stycznia 2003 roku to jest data dająca szansę przyjęcia Polski do Unii i objęcia polskiego rolnictwa wspólną polityką rolną? Ja uważam, że powinna tu być jedna odpowiedź, bo stanowisko rządu to jedna sprawa, a życie pokazuje, że my tym członkiem staniemy się w roku 2006. Świadczą o tym wypowiedzi różnych polityków brukselskich, jak też dyskusja, jaką odbyliście państwo ostatnio w Brukseli i inne, realne przesłanki. W tym czasie, w ramach WTO obniżone zostaną lub całkowicie zniesione cła, oraz kwoty i kontyngenty eksportowe, a więc dysparytet istniejący obecnie w handlu zagranicznym będzie wówczas zminimalizowany. Na dzisiaj, trzeba to jasno powiedzieć, Unia nie ma interesu przyjąć Polski szybko do swoich szeregów, bo ma dodatnie saldo obrotów handlu z Polską (około 20 mld dolarów) i z tych realnych poczynań wynika jedno, że w programie Agenda 2000 powiedziano wyraźnie, iż nie ma mowy o objęciu funduszami przedakcesyjnymi nowych państw przyjmowanych do Unii. Świadczy to, że wyliczenia i symulacje na najbliższe trzy lata, jakie zaprezentowano w przedstawionym nam dokumencie, są nierealne. W takim tempie, jakie myśmy sobie założyli na restrukturyzację rolnictwa, nie wywiążemy się z przyjętych zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#RyszardSmolarek">W budżecie na przyszły rok mamy zapisane 200 mln zł w pozycji dopłat na współfinansowanie programu SAPARD przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ale do dziś nie jest ten program ustalony i uzgodniony w poszczególnych resortach. Trzeba go złożyć do końca grudnia w Brukseli, abyśmy mogli wiedzieć, na co i jakie pieniądze pójdą. Tłumaczenie jest tu jedno - Bruksela także nie chce powiedzieć konkretnej daty ani przygotować rozporządzeń, jeśli chodzi o SAPARD, są to sprawy o tyle ważne, że nie należy ich lekceważyć przy sporządzaniu tak ważkiego dokumentu, jak stanowisko negocjacyjne w obszarze rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#RyszardSmolarek">Inna sprawa to to, że przedstawione stanowisko nijak się ma do szczegółowych odpowiedzi, jakich udzieliliśmy określając również kwoty i prezentując nasze oczekiwania. To zupełnie nie koresponduje w wielu obszarach i może znaczyć, że tamte dane, jakie wysłaliśmy, są już nieaktualne i korygujemy je obecnym stanowiskiem rządu. Jeśli tak, to trzeba powiedzieć, z jakich powodów nastąpiły zmiany. Z pewnością nierealna jest zmiana, jeśli chodzi o dostosowanie strukturalne naszego rolnictwa w zakresie liczby i wielkości obszaru naszych gospodarstw rolnych. Nie ma środków w budżecie na przeprowadzenie takich zmian (a jeżeli są, to proszę pokazać gdzie), nie ma też ustawowej regulacji dla ich przeprowadzenia. Nie ma też tak ważnej sprawy, jak większe umocowanie umów dzierżawnych i dotyczących obrotu ziemią poprzez preferencyjne kredyty na zakup i rozdysponowanie ziemi, również z Agencji Rolnej Skarbu Państwa. Tego się nie da zrobić w ciągu trzech lat.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#RyszardSmolarek">A jeśli chodzi o mleczarstwo, to również optymizm posła Skomry nie jest taki, jaki powinien być. Nasi rolnicy z zadowoleniem oczekują informacji, ale przecież są one i takie, że ponad połowa mleczarni musi zniknąć z mapy gospodarczej Polski i ponad połowa rolników musi przestać zajmować się produkcją rolną. I tu jest ten aspekt socjalny, o którym mówił poseł Skomra. Co dalej z tymi gospodarstwami? Jaką alternatywę im proponujemy? To nie jest przecież tylko tak, że my musimy i możemy skomasować gospodarstwa, podnieść jakość produkcji i wyeliminować pewną grupę rolników z obszaru oddziaływania wspólnej polityki rolnej, ale my ich także musimy przesunąć do obszaru otoczenia wsi i rolnictwa. I tutaj, za wyjątkiem budowania pewnych nadziei opartych na programie SAPARD, który jest na dziś niepewny, niewiele wiemy. Z racji tempa przygotowywania tego programu może tylko 20–30 procent z kwoty 168 mln ecu będzie wykorzystane w roku 2000, albo nawet mniej. Czyli najbliższy rok praktycznie już nam wypada z rachunku. Czy nie należałoby więc urealnić planów przyjmując, że wcześniej jak w roku 2005–2006 członkiem Unii nie będziemy i nie stwarzać pretekstu, aby strona unijna mogła nam na końcu każdego roku, poczynając od najbliższego, udowodnić, że to my nie realizujemy tego, co zawarliśmy we własnym stanowisku (nie przeznaczamy odpowiednich środków, nie mamy właściwego ustawodawstwa itp.).</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#RyszardSmolarek">Prawdą jest, że przez ponad półtora roku ani do Sejmu, ani do Komisji Rolnictwa nie wpłynęła ze strony Ministerstwa Rolnictwa żadna ustawa dotycząca regulacji prawa paszowego, nasiennictwa, ochrony fitosanitarnej, weterynaryjnej. Dopiero teraz, za ministra Balazsa coś się zaczyna dziać, ale tak być nie powinno, bo to są sprawy ważkie. Napisanie optymistycznego wariantu naszego stanowiska negocjacyjnego jest dobre od strony strategii negocjacyjnej i należy tym dokumentem grać, ale z drugiej strony czas nie kończy się na roku 1999 i my będziemy się w kolejnych latach konfrontowali z realizacją tego dokumentu.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#RyszardSmolarek">Czy polski rząd nie powinien się więc zastanowić nad skorygowaniem daty wstąpienia do Unii, skoro widać, że mamy recesję w gospodarce i niewydolność budżetu? Polskie rolnictwo nie stało się, jak widać, priorytetem w ustaleniach budżetowych, więc może urealnić datę wstąpienia do Unii i skończyć z marzeniami, nie naciskając jednocześnie negocjatorów unijnych, bo widać wyraźnie, że im wykręca głowę w zupełnie inną stronę, bo oni dobrze wiedzą, że my nie jesteśmy w stanie tych deklaracji spełnić w terminie nakreślonym przez siebie. Skoro zaś tak jest, to skończmy ze złudzeniami, bo może się okazać, że obecna koalicja odda władzę i będzie potem mówić, że dlatego, że jest nowa koalicja i nowy rząd, to nie jesteśmy w Unii w roku 2003. A to nie jest prawda. Przepraszam, w stanowisku negocjacyjnym nie jest to napisane, więc wycofuję tę wątpliwość, jaką miałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#ZbigniewChrzanowski">W moim mniemaniu stanowisko negocjacyjne jest takie, o jakie zabiegaliśmy, tzn. walczymy w nim o to, aby nie było okresów przejściowych, i żeby były dopłaty kompensacyjne. Obawy jednak, jakie płyną z tej dyskusji, dotyczą przede wszystkim tego, czy jesteśmy w stanie przygotować się i dostosować nasze rolnictwo do korzystania ze wspólnej gospodarki rolnej. Otóż musimy sobie jasno powiedzieć, że jeśli tego nie zrobimy, to nawet jeśli wynegocjujemy takie stanowisko, że zostaniemy objęci tego rodzaju polityką, to z niej nie skorzystamy, bo gospodarstwa korzystają z dopłat kompensacyjnych tylko wtedy, gdy produkują na rynek. Musimy więc tak je dostosować, aby mogły produkować na rynek, ale to będzie kosztowało zarówno budżet państwa, jak i konsumentów oraz, przede wszystkim, rolników. Jeżeli zaś rolnicy będą widzieli korzyści, jakie da im za kilka lat podjęcie trudu przystosowania, myślę, że będą w stanie ponieść niezbędne koszty. Pan minister mówił tu już o wprowadzeniu swego rodzaju ochrony rynku, co zapewne będzie kosztować w pierwszym rzędzie konsumentów, ale też zapewni opłacalność produkcji i pewną politykę cenową, po to, aby rolnicy mogli korzystać z kredytów preferencyjnych i restrukturyzować własne gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#ZbigniewChrzanowski">W moim przekonaniu nakłady, jakie przewidziane są w tym stanowisku na restrukturyzację polskiego przemysłu przetwórczego, wywołają swego rodzaju ssanie na produkty żywnościowe, a także poprawią konkurencyjność polskich produktów eksportowych. Więcej będzie firm produkujących na zewnątrz, co wywoła popyt, a jednocześnie poprawi opłacalność tego rodzaju produkcji.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#ZbigniewChrzanowski">Druga sprawa podnoszona już dziś, to modyfikacja budżetu Unii w taki sposób, aby polskie rolnictwo objęte było dopłatami kompensacyjnymi. Po tym, co się wydarzyło w Berlinie i po tym, co nas czeka w negocjacjach w Światowej Organizacji Handlu, myślę, że można powiedzieć, iż same obniżki cen na zboża, mięso czy mleko w Unii, które zostały zdecydowane w Berlinie, spowodowały oszczędności około 2 mld euro rocznie. Myślę, że Unia będzie zmuszona dalej obniżać swoje ceny pod wpływem Światowej Organizacji Handlu. Negocjacje z tą organizacją kończą się za trzy lata i jestem przekonany, że postępujące obniżki cen wywołają znaczne oszczędności we wspólnej polityce rolnej, a co za tym idzie, widzę tu możliwości modyfikacji budżetu unijnego tak, aby dopłatami kompensacyjnymi objąć także polskich rolników.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#ZbigniewChrzanowski">Na koniec chcę jeszcze podnieść kwestię jednolitego rynku europejskiego. Doświadczenia krajów europejskich wskazują, że tam, gdzie się produkuje, tam się też sprzedaje. My zapominamy w naszej dyskusji o ważnym czynniku cenotwórczym, jakim przy produkcji rolnej jest transport. Nie opłaca się przecież produkować po to, aby potem przewozić te produkty z jednego kraju do drugiego. Jeżeli ochrona polskiego rynku będzie dobra, to większość polskich produktów będzie sprzedawana tutaj.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#ZbigniewChrzanowski">Myślę, że i my, parlamentarzyści, musimy się wykazać dużym wysiłkiem, skoro zdecydujemy się na proponowane rozwiązania, ponieważ czeka nas ogromna praca legislacyjna, o czym przekonaliśmy się już pracując nad zagadnieniem grup producenckich, które będą jednym z elementów tej polityki. Przekonaliśmy się, że nasza Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie pracuje za dobrze i dlatego musimy sami usprawnić naszą pracę, aby ustawy dla producentów przygotować jak najszybciej.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#LudwikDornniez">Jestem pod dużym wrażeniem spokojnej i wyważonej, a jednocześnie merytorycznej wypowiedzi posła Pilarczyka, choć była w niej zawarta, sądzę, że zamierzona, sprzeczność. Wyniknęła ona z tego, że pan poseł jest reprezentantem siły politycznej, więc nie może zbytnio radykalizować swej wypowiedzi. Ja natomiast z racji mego usytuowania parlamentarnego mogę sobie na to pozwolić. Jeżeli bowiem stwierdza się, że politycznie to stanowisko jest bardzo dobre, ale jest trudne lub na granicy przyjęcia przez drugą stronę, a jednocześnie bardzo trudne lub nawet poza granicą realizacji przez najbardziej zainteresowanych, czyli polskie rolnictwo, to czy takie stanowisko można ze względów politycznych określić jako dobre? Moim zdaniem nie.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#LudwikDornniez">Ja uważam, że to stanowisko jest złe (mówię o tym otwarcie) i może być ono szkodliwe oraz skończyć się poważnymi stratami dla Polski. Otóż, moim zdaniem, przyjęto tutaj całkowicie błędną i brzemienną w niebezpieczne konsekwencje strukturę opierająca się na dwóch filarach: objęcie całością wspólnej polityki rolnej i żadnych okresów dostosowawczych, czyli pełnia praw i pełnia obowiązków. Przy pełni obowiązków jest jednak swego rodzaju obejście, które stanowią rynki lokalne. Sprawę rynków mięsnych już sobie wyjaśniliśmy, jest natomiast innowacja, która by się musiała odnosić do całej Unii, polegająca na wprowadzeniu lokalnych rynków mlecznych. Skoro bowiem mówimy o pełni praw i obowiązków, to cała Unia musiałaby wprowadzić takie pojęcie. Przypominam, że z 25 mld zł, zarówno społecznych, jak budżetowych, 15,5 mld zł (według szacunku rządu) dotyczy producentów mleka. Można więc powiedzieć, że po stronie unijnej, ze względu na przyjęcie Polski, konieczne by były dwie bardzo poważne rewolucje - zmiana Agendy 2000 i wprowadzenie do krajów Unii lokalnych rynków mlecznych, które nie są objęte wymogami jakościowymi. Moim zdaniem jest to założenie bardzo śmiałe.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#LudwikDornniez">Z punktu widzenia negocjacji również struktura tego stanowiska jest szkodliwa, gdyż jeżeli te dwie rewolucje nie są możliwe (a moim zdaniem nie), to musi się skończyć totalną porażką i swego rodzaju upokorzeniem strony polskiej i raptownym pogorszeniem jej pozycji w negocjacjach z Unią. Stanowisko, że chcemy pełnych praw i obowiązków ma logikę „wszystko, albo nic”, nie zaś „żądaj niemożliwego, aby otrzymać możliwe”. My nie żądamy jednak trzech skrzyń brylantów, aby otrzymać jedną, ale raczej żądamy trzech skrzyń brylantów, podczas gdy do podziału są trzy skrzynie węgla, czyli strony mówią o czym innym.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#LudwikDornniez">Bardzo ważną kwestią, nie związaną już ze strukturą tego stanowiska i wydolnością polskiego rolnictwa, jest kwestia stworzenia olbrzymich systemów informatycznych. I tu także będziemy realistami - mamy problem z ZUS, Główny Urząd Ceł od 9 lat nie może się uporać ze zintegrowanym systemem informatycznym, Centralna Ewidencja Pojazdów leży, Centralny System Ewidencji Ludności także, a więc na polu wprowadzania systemów informatycznych państwo polskie wielkich osiągnięć nie ma. Czy zatem dzieje się coś takiego, aby można było czynić założenia, że w ciągu trzech lat dokona się rewolucja w sensie wydolności państwa? Ja takich przesłanek nie widzę, również w sferze nie związanej z rolnictwem, natomiast w sferze nadzoru, monitorowania i przekazywania informacji widzę znaczny element braku realizmu.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#LudwikDornniez">Zakładając, że Unia dokona modyfikacji Agendy 2000, to czy jest tu naprawdę tak bardzo o co się bić? Zyski ze wspólnej polityki rolnej muszą być rozłożone w czasie. Unia twierdzi, że po roku 2006 ta polityka ma być dalece zreformowana, choć my nie wiemy jak. Załóżmy więc, że jest decyzja o przyjęciu nas w roku 2003, więc jeszcze dwa lata zejdą na procedury ratyfikacyjne, bo przecież polscy rolnicy nie zaczną dostawać dopłat kompensacyjnych przed tym, zanim nie będziemy pełnoprawnym członkiem. Przy najbardziej optymistycznym scenariuszu wypada nam rok 2006, a więc stawiając tak twarde wymogi polskiemu rolnictwu nic za to nie będziemy mieli przez tyle lat. A trzeba tu pamiętać o kosztach społecznych, które muszą być poniesione w postaci zwiększonego popytu na kredyty na rzecz gospodarstw rolnych. Popyt ten ujawni się zaś wówczas, gdy będzie pewność co do terminów, a także obliczalnych, dających się przewidzieć, korzyści. Wiadomo zaś, że takiej pewności nie będzie.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#LudwikDornniez">W związku z tym, ja bym apelował do innych, poza panem ministrem Balazsem, członków Rady Ministrów, aby nie przyjmowali takiego stanowiska, bo moim zdaniem to się skończy bardzo dużym nieszczęściem. Jeśli będzie to tylko nieszczęście polityczne, to się da przeżyć, ale konsekwencje gospodarcze i psychospołeczne mogą być bolesne.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#LudwikDornniez">Mnie bardziej by odpowiadało stanowisko związane z negocjacjami okresu przejściowego i zwiększenia w ramach Agendy 2000 środków przeznaczonych najpierw na pomoc przedakcesyjną, a później na lata po akcesji, zanim będzie uchwalony nowy budżet unijny. Wydaje mi się to bardziej bezpieczne z punktu widzenia państwa polskiego i rolników, a także bardziej realistyczne. Państwo nie odniesie bowiem spektakularnej porażki, zaś rolnicy będą mogli przewidywać rozwój sytuacji i swoje kalkulacje gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#LudwikDornniez">W logice „wszystko albo nic” nie ma też mowy o jakiś realnych ustępstwach, natomiast w logice okresów dostosowawczych i presji na zwiększenie ich, zawsze można tu popuścić, tam więcej wycisnąć. Tworzy się przestrzeń negocjacji. Przedstawione przez rząd stanowisko nie zawiera takiej przestrzeni i bardzo łatwo mówić w tej sali, że będziemy negocjowali twardo, a od pełni praw i obowiązków nigdy nie ustąpimy. No to o czym będziemy negocjowali?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Oglądając ostatnio programy telewizyjne ucieszyłam się bardzo, bo stwierdziłam, że jakość naszych negocjacji uległa zdecydowanej poprawie.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#HalinaNowinaKonopka">Odnosząc się do przedstawionego dziś materiału chcę przypomnieć, że nie dostałam odpowiedzi na fundamentalne pytanie - jakie przesłanki dają prawo do formułowania takich zapisów, jakie zostały zawarte w tym dokumencie? Jakie przesłanki dotyczące zmiany Agendy 2000? Być może przesłanki takie istnieją, ale przypuszczam, że nie.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#HalinaNowinaKonopka">Widzę, że mamy jakieś wyjątkowe szczęście do dokumentów dosyć wątpliwej jakości. Pierwszy dokument złożony w Brukseli, a określający polską politykę rolną, zawiera w sobie sprzeczności, które państwu wykazywałam. W tym dokumencie są podobne, choć nie będę ich prezentować na podobnej zasadzie, jak przy pierwszym. Mimo wszystko zapytam jednak o kilka spraw, które mnie tu niepokoją.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#HalinaNowinaKonopka">Byłam wczoraj na polsko-francuskiej konferencji, z której odnieść można było wrażenie, że to właśnie polscy rolnicy są na topie, a rolnictwo europejskie powinno się dostosować do tego, co jest u nas. Ja to mówię zupełnie poważnie, bowiem Francuzi powiedzieli, że należy dążyć do obniżenia kosztów produkcji rolnej, obniżając m.in. wydajność z hektara, stosując tańsze, nie tak wyszukane pasze itp. Jak więc będzie wyglądała za parę lat wspólna polityka rolna? Przecież życie ich zmusi do tego, aby obniżyć koszty produkcji.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#HalinaNowinaKonopka">Zadawałam różnym, reprezentatywnym przedstawicielom Unii Europejskiej jedno pytanie: skąd biorą się tak wysokie koszty produkcji żywności w Unii? Padały odpowiedzi bardziej lub mniej wykrętne, ale my się wszyscy orientujemy, że ten system jest obłędny, chory, więc musi ulec zmianie. Agenda 2000 jest właśnie po to, aby Unia w ogóle przeżyła i mogła dalej funkcjonować.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#HalinaNowinaKonopka">A co się stanie po otwarciu naszych granic i zliberalizowaniu handlu żywnością? To przecież Unia stanie w tej kłopotliwej sytuacji, w jakiej byliśmy my w tym i zeszłym roku, póki pan minister nie przykrócił trochę importu żywności. Nie jest to mój wymysł, lecz dostałam potwierdzenie, iż oni sobie zdają sprawę z tego faktu.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#HalinaNowinaKonopka">Padło pytanie, w jaki sposób nasze rolnictwo ma być konkurencyjne dla Unii Europejskiej? Oglądając przez dwa lata to wszystko, co się tutaj dzieje, zaryzykuję twierdzenie, że my wcale nie jesteśmy prowadzeni do takiej sytuacji, aby być konkurencyjnymi. My mamy nie być konkurencyjni, mamy dać się pożreć i panowie jesteście za to odpowiedzialni. Właśnie za takie preparowanie polskiego rolnictwa. Nikt inny.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#HalinaNowinaKonopka">W tej chwili jest pilna potrzeba innego spojrzenia na rolnictwo w Polsce. Jeżeli nie chcemy utracić suwerenności, musimy zupełnie inaczej do tego podejść. Ja widzę pogodną minę pana ministra, ale to na panu będzie również spoczywała odpowiedzialność za to, co z nami się stanie. To są jedne z najpoważniejszych spraw, o jakich obecnie mówimy. Przy okazji chcę zapytać - kto przyjmuje odpowiedzialność za ten dokument? Czy Ministerstwo Rolnictwa, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy Komitet Integracji Europejskiej? Bardzo bym chciała znać odpowiedź na to pytanie.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#HalinaNowinaKonopka">I jeszcze jedna sprawa szczegółowa. W materiale, nad którym dyskutujemy, jest punkt „Potencjalne koszty” i tabelka, w której wymienione są koszty w poszczególnych latach - budżetowe i społeczne. Koszty społeczne bardzo przewyższają koszty budżetowe, ale o ile koszty budżetowe omawiane są bardzo dokładnie, o tyle na temat kosztów społecznych nie ma ani słowa. Co się na nie składa? Raz są one nazwane „kosztami społecznymi”, a raz „społeczno-ekonomicznymi”. Proszę wyjaśnić, co panowie tutaj zawarliście?</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKalemba">Chciałbym zapytać, jaka ilość gospodarstw i o jakiej średniej powierzchni będzie funkcjonować w naszym kraju po uzgodnieniu naszego członkostwa w Unii? Co stanie się z naszą produkcją żywności? Czy będziemy eksporterem, czy importerem? Pytania te są szczególnie interesujące w kontekście wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka dla prasy niemieckiej. Pan minister powiedział: „Musimy dokonać modernizacji tego sektora. Oznacza to jednak, że z obecnych 2 mln gospodarstw chłopskich pozostanie jedynie 200 tys. Mamy nadzieję, że poradzimy sobie z tym najpóźniej w ciągu 10 lat”. Proszę o ustosunkowanie się do tej wypowiedzi, bo w końcu jest to oficjalna wypowiedź ministra spraw zagranicznych, więc chciałbym wiedzieć, czy minister rolnictwa też się z tym zgadza?</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#StanisławKalemba">Ponieważ również nasza dyskusja wykazała, iż są rozbieżności co do tego, czy negocjować okresy przejściowe, czy w ogóle o nich nie mówić, myślę, że dobrze byłoby wrócić do zasadniczej sprawy, jaką jest przygotowanie się do członkostwa. Odwołajmy się tu do raportu Komisji Europejskiej dotyczącego rolnictwa. Są tam m.in. takie stwierdzenia, że trzeba skalkulować koszty modernizacji i restrukturyzacji i wyasygnować na to niezbędne środki z budżetu. Moim skromnym zdaniem, takich środków nie ma, a w budżecie na rok przyszły mamy mniejsze nakłady niż w latach poprzednich (licząc wskaźnikiem do PKB).</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#StanisławKalemba">Jeśli bowiem liczymy, że na zmiany w mleczarstwie potrzebne jest około 20 mld zł, a z tego tylko około 2–3 mld zł będą pochodzić z zewnątrz, zaś pozostałe mają być z gospodarstw, to czy są realne możliwości, przy dzisiejszych dochodach tych gospodarstw, aby takie środki powstały? A jakie są warunki brzegowe naszego członkostwa w Unii? Jak pan to widzi, panie ministrze, bo przecież z Agendą 2000 to nie jest tak, jak się próbuje mówić. W wyniku Agendy 2000 dochody rolników unijnych nie spadają. Następuje tam tylko przesunięcie z dopłat bezpośrednich do dochodów i dziś mówi się w Unii, że nie ma możliwości odejścia od wspólnej polityki rolnej. Jest tylko problem przesunięcia środków. W roku 2000 wydatki na rolnictwo z budżetu Unii nie będą mniejsze niż w roku poprzednim, a więc nie jest prawdą, że następuje tam jakaś liberalizacja.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#StanisławKalemba">Wracając do stanowiska negocjacyjnego, widzę, że owszem, są tu zapisane intencje i trudno się z nimi nie zgodzić, choć wiemy, jak trudne będą rozmowy dotyczące limitów uwzględniających potencjał i możliwości naszych gospodarstw. W moim przekonaniu, zgodnie z tym, o czym wspominał premier Buzek w czasie debaty o integracji, uważam, że posłowie i w tych szczegółowych sprawach dotyczących właśnie limitów powinni otrzymać informacje. Niech to będzie w sposób poufny, ale jednak trzeba o tym wiedzieć, bo to będzie sprawa kluczowa w negocjacjach.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#StanisławKalemba">Proszę więc pana ministra o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania, zaś rząd o to, aby był jednak dość konsekwentny. Wiemy, że były informacje, i to od prominentnych komisarzy Unii, że odcinają się od dopłat bezpośrednich. Mówiło się też i o tym, że rolnictwo polskie nie będzie od początku członkostwa objęte wspólną polityką rolną.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MarianDembiński">Nie otrzymałem odpowiedzi na moje zastrzeżenia, jakie zgłosiłem w pierwszej wypowiedzi. Pytałem, jakie jest stanowisko rządu i czy minister Bautz ma prawo mówić, że wspólna polityka rolna nie jest przewidziana przez Unię dla polskiego rolnictwa, czy też opowiada się za tym, co powiedział minister Kułakowski, że jednak ta wspólna polityka jest przewidziana. Wobec takiego braku jednolitej opinii ja powiedziałem, jak państwo pamiętacie, że traktuję całą tę sprawę jak bajkę. Teraz zaś, po kolejnej wypowiedzi ministra, podnoszę rangę mojej oceny i twierdzę, że to już nie bajka, ale baśń. Nikt z panów nie odpowiedział do tej pory, czy polskie rolnictwo będzie mieć szanse na objęcie dopłatami wyrównawczymi, czy nie? Jest to więc nadal marzenie, podczas gdy tak naprawdę w budżecie Unii nie ma środków na ten cel. W naszym budżecie także nie ma odpowiednich środków niezbędnych dla uruchomienia mechanizmów, aby je zagospodarować, gdybyśmy je nawet z Unii otrzymali.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MarianDembiński">Chciałbym też przy okazji zapytać, jak realne jest otrzymanie środków z programu SAPARD, skoro wiemy, jakie są reguły zgłaszania zapotrzebowania i całej procedury. Czy Unia już nam jednoznacznie odpowiedziała i na jakim etapie są nasze projekty? Jak panowie oceniacie, na ile realne będzie otrzymanie środków z tego programu? Mówię o tym tylko dlatego, że w budżecie przyszłorocznym zdecydowana ilość środków przewidziana na zmiany niezbędne dla przyjęcia wspólnej polityki rolnej pochodzą właśnie z niego. Jeśli tych środków nie dostaniemy, to znowu mówić możemy o bajce, jako że bez pieniędzy nic się nie powiedzie.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#MarianDembiński">Mam też taką oto refleksję - polskie rolnictwo musi być zrestrukturyzowane, bez względu na to, czy wejdziemy do Unii, czy też nie, ale muszą być spełnione konkretne warunki. Musimy więc mieć przede wszystkim koncepcję polityki rolnej. Jak ma wyglądać polskie gospodarstwo? Panowie mówiliście, że około 67 procent gospodarstw może być objęte wspólną polityką rolną i sugerujecie jednocześnie, że wszystkie małe gospodarstwa, gdzie pas ziemi jest mniejszy niż 30 m, wypadają z tej gry. A ja pytam, czy duże gospodarstwa, które mają po tysiąc czy dwa tysiące hektarów, będą objęte dopłatami bezpośrednimi? Czy nie jest tak, iż znowu poszliśmy w ślepy zaułek, pozwalając na przerost obszarów stanowiących jedno gospodarstwo do wielkości, jakie nie funkcjonują w Unii. Póki co wiemy, że tam tak duże gospodarstwa dopłatami nie są objęte, u nas zaś mamy taką sytuację, że 0,02 procent właścicieli zarządza 10 procentami ziemi.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#MarianDembiński">Kolejna sprawa dotyczy poziomu produkcji i limitów, jakie ustalamy w negocjacjach. Czy panowie bierzecie pod uwagę rzecz, moim zdaniem najważniejszą, nasze specjalności, czyli owoce miękkie (maliny, truskawki, czarne jagody). Czy będziecie państwo zabiegali, aby stały się one polską produkcją podobnie jak polskie gęsi? Ja zadawałem już te pytania ministrowi Smolarkowi za poprzedniej koalicji, która ten eksport rozłożyła i teraz, z uporem maniaka, kieruję je do panów, bo te uprawy mają dobrą renomę na rynkach światowych (podobnie jak cebula i jeszcze inne warzywa), a poza tym wymagają dużego nakładu pracy. Ja uważam, że właśnie w tych specjalnościach należy żądać limitów na przyzwoitym poziomie, tak, żeby można było przeprowadzać także restrukturyzację zatrudnienia na wsi.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#MarianDembiński">Myślę, że byłoby dobrze, abyśmy w intencji tych wszystkich spraw poszli wspólnie do kaplicy i odprawili wspólne modły, aby pomóc negocjatorom w ich negocjacjach. Póki co, widzę, że bez apeli do Pana Boga proces negocjacyjny nie będzie przebiegał zgodnie z oczekiwaniami, ponieważ nie ma pieniędzy, rozwiązań legislacyjnych i instytucji właściwych do przeprowadzenia restrukturyzacji polskiego rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#TadeuszMazowiecki">Chciałbym tu wyjaśnić, że minister Kułakowski musiał już nas opuścić, ponieważ właśnie wyjechał do Częstochowy dokąd został zaproszony na Konferencję Episkopatu właśnie z informacją o stanie polskich negocjacji z Unią.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym ponowić moje pytanie - czym zakończy się dzisiejsze wspólne posiedzenie komisji? Czy konsultacja będzie polegała tylko na tym, że poszczególni posłowie wypowiedzieli swoje opinie? Obszar rolnictwa, o jakim dziś dyskutujemy, dotyczy sporej części polskiego społeczeństwa, dlatego uważam, że tego rodzaju wewnętrzne konsultacje powinny dać wyraz temu, co miałoby się zmienić w naszym stanowisku negocjacyjnym. Chcę więc zapytać panów ministrów, czy tak będzie, czy też panowie tylko wysłuchali naszych wypowiedzi, natomiast stanowisko, jakie nam zaprezentowano, zostanie w nie zmienionej postaci przekazane do Brukseli?</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym też wiedzieć, czy będzie wspólna uchwała Komisji w tej sprawie? Nie ma bowiem wątpliwości, że parlament powinien ocenić taki dokument jako stanowisko negocjacyjne i bardzo dobrze się stało, że ten projekt skierowany został do nas.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WojciechZarzycki">Odnosząc się zaś do samego dokumentu, oczywiście popieram objęcie polskiego rolnictwa pełnym zakresem wspólnej polityki rolnej, ale jeśli mówimy o włączeniu polskiego rynku towarów rolno-spożywczych w obszar jednolitego rynku, to przecież trzeba zdawać sobie sprawę, że rynek europejski jest już u nas, na naszym terenie i to w postaci wielkiego rozkojarzenia. Nasze rynki hurtowe, jak choćby Bronisze nie funkcjonują, podczas gdy wielkie supermarkety europejskie rozwijają się i przejmują rolę polskich organizacji producenckich i handlowych.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#WojciechZarzycki">Jeśli zaś chodzi o dopłaty bezpośrednie, uznane w dokumencie jako wspólne dobro dla Polski, po akcesji do Unii, to przecież one także już funkcjonują, choć cały system nie został zabezpieczony i stąd mamy obroty fikcyjne. Jaka jest ich skala, dowiemy się wkrótce z raportu NIK.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym się też odnieść do stwierdzenia, że „warunki ekonomiczne produkcji rolnej w ciągu ostatnich lat nie zapewniają wystarczających możliwości finansowania własnych źródeł modernizacji gospodarstw rolnych”. Jest to prawidłowa konstatacja i stąd moje pytanie - kiedy zostanie przedstawiona polityka rolna odnosząca się do tych zapisów, rozpisana przynajmniej na trzy najbliższe lata, łącznie z określeniem wydatków finansowych na realizację. Program działań wspierających te dostosowania został przyjęty przez rząd w lipcu br. w dokumencie zatytułowanym: „Wspólna polityka strukturalna obszarów wiejskich i rolnictwa”. Na realizację zaplanowanych w tym programie zadań zarezerwowano niezbędne środki w budżecie państwa.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#WojciechZarzycki">Panie ministrze, chciałbym zapytać, ile pieniędzy będzie przeznaczone na ten cel w budżecie na rok 2000 i gdzie je znaleźć? Kiedy te środki zostaną przekazane?</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#WojciechZarzycki">Ważnym programem jest także zalesianie użytków rolniczych i myślę, że jest do dobry zapis w tym dokumencie, ale chciałbym wiedzieć, ile pieniędzy będzie na ten cel przeznaczone, biorąc pod uwagę zarówno fundusze przedakcesyjne, jak i budżetowe? Jakie więc będą konkretne możliwości finansowe tego programu w ciągu najbliższych trzech lat? Ile tysięcy hektarów będzie zalesionych i w jakiej formule? Czy w takiej, jak to proponuje PSL, tzn. że rolnicy będą się zajmować produkcją drewna?</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#WojciechZarzycki">Mówi się też o aktywizacji obszarów wiejskich finansowanych częściowo z pożyczki z Banku Światowego. A co z realizacją tegoroczną tej pożyczki? Jeśli dobrze pamiętam, przeznaczonych było około 50 mln dolarów.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#WojciechZarzycki">Jeśli chodzi o ważniejsze problemy przedstawione w stanowisku, to mówi się o mleku, cukrze, skrobi, suszu paszowym, surowcu tytoniowym, ale nie widzę zapisu dotyczącego mięsa wołowego. Chciałbym też powiedzieć, że nie tylko pieniądze są ważne dla realizacji postawionych zadań, ale również niektóre rozstrzygnięcia dotyczące m.in. spółdzielczości mleczarskiej, podobne do stosowanych już od dawna w krajach europejskich. Chodzi po prostu o lepsze warunki funkcjonowania spółdzielczości, tak aby mogła ona zwiększyć zyski i przeznaczyć je na dostosowanie bez konieczności zaciągnięcia kredytów.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#WojciechZarzycki">Wiele znaków zapytania, jakie pojawiło się przy omawianiu tego stanowiska negocjacyjnego, zmusza mnie do postawienia tezy, że jest tu bardzo duży zasób chęci prezentowany przez stronę polską, natomiast nie widzę możliwości realizacyjnych wynikających choćby z zapisów budżetu na rok 2000, czy też związanych z poprawą dochodowości gospodarstw, a więc zwiększenia ich możliwości inwestowania. Zwracam na to uwagę, bo jeśli nie będzie zgodności chęci i możliwości, to trudno będzie mówić o realizacji stanowiska, nawet po jego przyjęciu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PiotrKrutul">Reasumując to wszystko, co zostało już powiedziane, i biorąc pod uwagę zapisy Agendy 2000, trzeba powiedzieć, że polskie rolnictwo nie będzie przyjęte do Unii Europejskiej z dniem 1 stycznia 2003 roku, ponieważ nie będziemy w stanie przygotować się do tego wejścia. Nie ma na to pieniędzy, ani w budżecie naszym, ani w budżecie Unii.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#PiotrKrutul">Na str. 15 dokumentu jest wzmianka, że koszty dostosowań przetwórstwa rolno-spożywczego szacowane są na poziomie około 2,5 mld zł i możliwe są do sfinansowania w ramach PHARE i SAPARD. Czy jest jakieś inne źródło PHARE? Z tego, co ja się orientuję i z tego, co pan minister Donocik mówił w piątek, odpowiadając na interpelacje poselskie, jest PHARE-2000 przeznaczone na pięć województw, potem zaś na kolejne lata po pięć dalszych. Do 15 grudnia cała ta pierwsza transza, obejmująca ścianę wschodnią i województwo śląskie, składa już projekty operacyjne. Czy jest jeszcze inne źródło finansowania przetwórstwa rolno-spożywczego z PHARE, a jeśli nie, to czy w składanych obecnie projektach muszą się znaleźć kwestie dostosowania tego przetwórstwa? Proszę o wyjaśnienie, bo czegoś tu nie rozumiem.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#PiotrKrutul">Na str. 7 piszecie też państwo, że będzie pożyczka z Banku Światowego na aktywizację obszarów wiejskich. Na jakim etapie są te rozmowy i kiedy można się spodziewać wniosków na ten program?</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#PiotrKrutul">Mam też taką propozycję, że skoro rozmawiacie państwo z opozycją, a ta zaproponowała ostatnio rozmowy na temat bezpieczeństwa publicznego, to może koalicja zaproponuje rozmowy na temat narodowej polityki rolnej, aby następne koalicje tę właśnie politykę realizowały.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RyszardSmolarek">Muszę tu sprostować jedną rzecz. Otóż poseł Dembiński, mówiąc o tym, że to poprzednia koalicja „rozłożyła” eksport gęsi i owoców miękkich, kierował swoje uwagi głównie do mnie. Otóż ja wielokrotnie tłumaczyłem już panu posłowi, że gdyby zechciał prześledzić dane na ten temat, to by się przekonał bez trudu, że ten eksport był w tamtych czasach znacznie większy niż obecnie. Może ze mnie jest marny nauczyciel, ale proszę zrozumieć, że uczeń jest też taki, jaki jest i może ja po komisji to jeszcze wyjaśnię.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#RyszardSmolarek">Wracając zaś do sprawy stanowiska negocjacyjnego to warto, abyśmy powiedzieli sobie jedną rzecz. Poseł Chrzanowski podnosił już, że rolnictwo polskie nie będzie miało szansy zwiększyć swojej ekspansji na rynki zagraniczne. Tyle, że te badania i prognozy robione były w określonych uwarunkowaniach. A co z nich wynika na rok 2003? Czy są takie rachunki? Jeśli nie, to trzeba je zrobić biorąc pod uwagę, że ceny środków do produkcji rolnej będą rosły bardzo szybko, podobnie jak ceny energii. Wolniej nieco, ale również będą rosły ceny płodów i produktów rolnych, czyli nasza konkurencyjność wyglądać będzie zupełnie inaczej i będzie raczej malała. W związku z tym ja nie bardzo rozumiem, skąd w takim układzie polskie rolnictwo będzie generowało środki na przekształcenia i tak szybką, bo w ciągu trzech lat, restrukturyzację? Jeżeli takich rachunków nie ma, to byłoby dobrze, aby dla całej gospodarki zrobiono symulację i co do możliwości i salda eksportu w roku 2003 (w tym również rolnictwa). To by dało również podstawę do merytorycznej dyskusji na temat generowania własnych środków na zdarzenia, jakie zakładamy, że w roku 2003 powinny zaistnieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#MarianDembiński">Ja ad vocem. Otóż wyjątkowa bezczelność wypowiedzi mojego poprzednika jest wprost proporcjonalna do amnezji, jaką sobie świadomie narzucił na okres, kiedy sprawował urząd ministra. Proszę się mu nie dziwić, bo ja bym się np. też tak zachował, choć z pewnością nie zwróciłbym się do kolegi posła tak, jak on do mnie. Żaden z nas nie może przedstawić dokumentów świadczących o ilorazie inteligencji, aczkolwiek przypuszczam, że mamy podobny. Gdybym więc poszedł dalej tokiem myślenia mego przedmówcy, to rzeczywiście potrzebne mi będą informacje od ministra Smolarka, że faktycznie za rządów koalicji PSL-SLD poziom eksportu owoców miękkich był wyższy niż obecnie, a jednocześnie jak to się stało, że za pana rządów zaorano te plantacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#TadeuszMazowiecki">Odpowiem najpierw na pytanie posła Zarzyckiego, czym się ma zakończyć nasze dzisiejsze posiedzenie. Rozważaliśmy to na posiedzeniu prezydiów obu komisji i zdania co do tego, aby podejmować uchwałę były podzielone. Poseł Zarzycki zresztą uważał, że nie będzie warunków do tego. Ponieważ na sali jest już niewielu posłów, sądzę, że podjęcie uchwały nie byłoby możliwe. Uważam też, że nasze spotkanie było konsultacją parlamentarną dla rządu przed ostatecznym sprecyzowaniem stanowiska negocjacyjnego.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#TadeuszMazowiecki">Ustosunkowując się do pewnych wątków dyskusji mam wrażenie, podobnie zresztą jak poseł Chrzanowski, że jakiekolwiek stanowisko przedstawiłby rząd, to byłoby ono kwestionowane. Właściwie z wyjątkiem posła Dorna, który wyraźnie opowiedział się za koncepcją alternatywną tzn. okresów przejściowych, nikt z krytyków nie dopowiada nic do tego, co znajduje się w stanowisku. Wobec tego, za czym się panowie opowiadacie? Za tym, aby naszym wyjściowym stanowiskiem było takie, które zakłada objęcie polskiego rolnictwa pełnym zakresem wspólnej polityki rolnej, czego wielokrotnie się domagano, czy też za okresem przejściowym? Ja się ze stanowiskiem posła Dorna nie zgadzam, bowiem uważam, że powstaje wówczas pytanie, czy przy okresie przejściowym mamy zdolności i możliwości zachowania polskiego rynku wstępując do Unii? Moim zdaniem, nie, chyba że odsuwamy wstąpienie na bardzo daleko, zwiększając tym samym rozziew między statusem kraju kandydującego a Unią. Jestem zwolennikiem szerokiej konsultacji, także politycznej, bo problem jest bardzo trudny i dlatego powinniśmy wspólnie podejmować decyzję, której będzie udzielone poparcie. Wątpliwości można oczywiście mnożyć, ale z tego nic ostatecznie nie wynika. Chcę też podkreślić to, co umknęło może uwagi dyskutantów, że wszystkie kraje kandydujące wraz z nami do wejścia w poczet krajów Unii Europejskiej, przygotowuje swoje stanowiska dotyczące obszaru rolnictwa właśnie z takim założeniem - objęcia pełnym zakresem wspólnej polityki rolnej.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#TadeuszMazowiecki">Sądzę, iż nasza dzisiejsza dyskusja była bardzo ważnym wydarzeniem, świadczącym o woli konsultacji i możliwie szerokiego współdziałania. Jest to kluczowy problem polskich negocjacji, gdzie jedynie realizowanie wspólnej polityki narodowej ma naprawdę przyszłość.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#ArturBalazs">Zacznę swoją wy-powiedź od ostatniej sprawy. Otóż gdyby komisje przyjęły jakieś stanowisko, to mogłoby ono być dla nas jakąś instrukcją związaną z dalszym opracowywaniem naszych dokumentów. Konkretne zaś propozycje, jakie tu padały, a więc nie tylko propozycja posła Dorna o zastosowaniu okresów przejściowych, ale również o opóźnieniu wejścia Polski do Unii, czy nieubieganiu się o dopłaty, bo jest to jakoby niemożliwe, nie będą, niestety przez nas wykorzystane. Zakładamy bowiem wejście Polski do Unii w przewidzianym terminie i skorzystanie z pełni praw członkowskich.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#ArturBalazs">A teraz przechodzę do odpowiedzi na kolejne pytania i wątpliwości. Jeśli chodzi o renty strukturalne to rzeczywiście mieliśmy nadzieję, że w ramach programu SAPARD i programów przedakcesyjnych uda się skorzystać z dofinansowania, ale okazało się, że jest to niemożliwe. Jesteśmy obecnie na etapie przygotowania ustawy w sprawie rent strukturalnych, którą skierujemy do parlamentu, gdy zostanie przyjęta przez rząd. Zabiegamy jednak nadal o to, aby w jakiejś części można było te renty finansować z programów przedakcesyjnych.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#ArturBalazs">Było też pytanie dotyczące ilości osób zatrudnionych w rolnictwie. Otóż z dostępnych materiałów wynika, że dla około 20 procent ludzi aktywnych zawodowo w Polsce, praca w rolnictwie jest głównym źródłem dochodów. Wielokrotnie powtarzała się w dyskusji teza, że nie dostaniemy dopłat, o które zabiegamy. Czy można jednak je otrzymać, nie zabiegając o nie? Jeśli w stanowisku negocjacyjnym nie będziemy się o nie stanowczo domagać, to czy możliwe jest, abyśmy je otrzymali? Odpowiedzcie państwo sami na to pytanie. Stanowisko negocjacyjne musi polegać na tym, aby ubiegać się o rzeczy, które są ważne, które będą zmieniały polskie rolnictwo i przynosiły mu korzyści. Z pewnością Unia ma dystans do dopłat bezpośrednich, bo to jest wydatek z ich budżetu, ale nie można ich otrzymać, jeśli się o to nie ubiega. Trudno byłoby oprzeć stanowisko negocjacyjne na innej tezie, stąd też przyjęliśmy, że warto się o te dopłaty ubiegać i jest szansa na uzyskanie ich.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#ArturBalazs">Jeśli zaś chodzi o propozycję okresów przejściowych, uważam, że gorszego scenariusza dla rolników nie można zaproponować. Wejście do Unii wiąże się ze wspólnym rynkiem, tego oddzielić nie można. Jeśli więc będziemy mieć wspólny rynek, a jednocześnie nie będziemy korzystać z pełni praw członkowskich, za którymi kryją się dopłaty bezpośrednie, to ja pytam, czy to jest dobra propozycja? Czy można z nią wyjść? Proszę, aby ci, którzy ją zgłaszali, rozważyli to pytanie. Nie ma wejścia do Unii bez otwarcia na wspólny rynek.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#ArturBalazs">Były też postulaty zmiany terminu wejścia do Unii i mówiono o roku 2005, 2006 lub dalszych latach. Myśmy uznali, że w interesie rolników warto jest zabiegać o to, aby wejść jak najszybciej i jak najprędzej skorzystać z pełni praw członkowskich. I tak budowaliśmy nasze stanowisko negocjacyjne. Pani poseł pytała, kto reprezentuje to stanowisko. Otóż przyjęło je Kierownictwo Polityczne Negocjacji, zaś Rada Ministrów jeszcze nad nim nie obradowała, a więc w tej chwili jest to dokument Kierownictwa Politycznego Negocjacji.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#ArturBalazs">Było pytanie o ilość gospodarstw, które skorzystają ze wspólnej polityki rolnej. Są tu dwa kryteria: produkcja na rynek i powierzchnia działki (od 0,3 ha przy szerokości powyżej 30 m). Poszczególne kraje nakładają sobie jeszcze dodatkowe kryteria i tu kwestia jest otwarta. Finlandia np. uznała, że ze wspólnej polityki rolnej korzystają gospodarstwa od 3 ha, co wynikało z chęci przyspieszenia restrukturyzacji ich rolnictwa. Jeśli chodzi o Polskę, to różne są diagnozy i symulacje, mówiące o ilości gospodarstw, jakie będą z tej polityki korzystały. My założyliśmy, że każde gospodarstwo, które spełni warunek towarowości, a więc produkcji na rynek i dysponuje odpowiednią działką, będzie mogło z tej polityki skorzystać. Obliczyliśmy, że będzie to około 67 procent gospodarstw. Sprawdzimy to jednak wówczas, gdy te gospodarstwa wyrażą swoją wolę. Okres dwóch lat członkostwa od wejścia do Unii określi, na jakim poziomie ustali się liczba ubiegających się o to gospodarstw i jak ten proces będzie przebiegał.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#ArturBalazs">Były wątpliwości dotyczące budżetu. Otóż w tegorocznym budżecie zaplanowane są pieniądze na bezpośrednie dopłaty do zbóż. Nie wykluczam, że uda się je rozszerzyć jeszcze na jeden produkt i taką kalkulację już robimy. Jeśli zaś chodzi o dopłaty do restrukturyzacji mleczarstwa, czyli uzupełnienie funduszy SAPARD, PHARE i Banku Światowego, to jest około 20 mln dolarów. Pytano też dlaczego ten kredyt nie zafunkcjonował? Ja już o tym mówiłem, że przedstawiciele Banku podjęli działania na rzecz zaangażowania tego kredytu tylko w 7 wybranych województwach. Bardzo się w to zaangażowali, stworzyli nawet pewne struktury i wydali spore pieniądze, zaś w tej chwili trwają dość trudne negocjacje, aby zmienić tę formułę i objąć tym kredytem cały kraj, zwiększając go przynajmniej do 120 mln dolarów. Myślę, że się to nam uda, choć muszę przyznać, że Bank Światowy był ogromnie przywiązany tylko do tych siedmiu województw, gdzie podjął działania na własną rękę.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#ArturBalazs">Jeśli chodzi o rozmowy na temat rolnictwa i polityki rolnej, nie mogę powiedzieć, aby obecnie toczył się ten głęboki dialog, natomiast pewna wymiana poglądów jest i w najbliższym czasie chcemy dyskutować o ważnej kwestii ustrojowej dotyczącej modelu gospodarstwa. Przygotowujemy się do bardzo poważnej debaty na ten temat, bo ta kwestia budzi wiele emocji i namiętności i uważam, że powinna być ona rozwiązana ponad układem politycznym.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JerzyPlewa">Skupię się na trzech elementach tej bardzo wielowątkowej dyskusji i uwagach złożonych, jak rozumiem, w trosce o zapewnienie warunków rozwoju polskiego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#JerzyPlewa">Pierwsza rzecz dotyczy dokumentu, jaki państwo otrzymaliście. Otóż to nie jest stanowisko negocjacyjne, ale informacja na temat projektu takiego stanowiska. Samo stanowisko jest dokumentem znacznie bardziej obszernym i inaczej zbudowanym. Składa się ono z dwóch części: jedna zawiera szczegółowe zapisy w poszczególnych sprawach, druga zaś uzasadnienie, które pozostaje w kraju i nie jest dołączana do dokumentu przekazywanego Brukseli.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#JerzyPlewa">Jednym z głównych wątków dyskusji była realność dopłat bezpośrednich, zaś wątpliwości brały się stąd, że w Agendzie 2000 nie ma na ten cel żadnych środków. Oczywiście wszyscy mogą mieć takie wątpliwości, ale chcę zwrócić uwagę, że dokument będący stanowiskiem negocjacyjnym odnosi się do prawa unijnego, a tam nie ma nigdzie zapisu, aby jakikolwiek rolnik z Unii Europejskiej mógł być wykluczony z tego prawa, którym są m.in. także płatności bezpośrednie.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#JerzyPlewa">Agenda 2000 to nie są tylko ramy budżetowe. Tak naprawdę reformuje ona rynki rolne i pokazuje też nową formę funduszy strukturalnych. Ramy finansowe są tylko jednym z elementów, przy czym nie jest to nawet obowiązujący budżet Unii Europejskiej. Jest to projekcja tego budżetu do roku 2006 i choć nie chcę umniejszać jej znaczenia, to jednak chciałbym zwrócić uwagę, że z punktu widzenia prawnego my powinniśmy się odnieść do prawodawstwa unijnego, a tam są zapisane te płatności.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#JerzyPlewa">Nie możemy się też odnosić do wypowiedzi niektórych polityków, nawet bardzo wysokich rangą, bo to nie jest tego rodzaju dokument. Możemy się do nich odnosić jedynie w dyskusjach politycznych, pamiętając, że są to wypowiedzi bardzo powściągliwe i choć zwracają uwagę na trudności z objęciem naszego rolnictwa wspólną polityką rolną, to tak naprawdę nie znam zdecydowanych wypowiedzi, które by twierdziły, iż nie należą się nam te płatności. W związku z tym, wydaje się, iż ważne jest, aby w takim dokumencie jak stanowisko negocjacyjne odnosić się do unijnego stanu prawnego, a więc do tego, do czego ono się powinno odnosić.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#JerzyPlewa">Jeśli chodzi o realność zmiany projekcji finansowej, to mówiliśmy, że przyjęty w Berlinie dokument został zatwierdzony po bardzo trudnych negocjacjach, ale zastanówmy się, czy na tym etapie, a więc przed negocjacjami w Agendzie 2000, mogły się znaleźć płatności bezpośrednie dla rolników z państw, które nie są członkami Unii Europejskiej? Budżet Unii odnosi się przecież do państw członkowskich i trzeba ten istotny fakt brać także pod uwagę. My w naszym budżecie nie planujemy środków dla innych, więc nie możemy oczekiwać, żeby oni zabezpieczali fundusze dla nas. Są przecież środki przedakcesyjne, pomocowe i program SAPARD. Czy zaś w przyszłości będą środki w Unii dla nowo przyjętych państw? W dotychczasowym, bardzo napiętym budżecie ramy finansowe określają tzw. linie kierunkowe i zwykle bywały w nim pewne oszczędności. Jest on także tworzony z różnych składników, a jednym z nich jest składka wynikająca z PKB w danym kraju. Opiera się on więc na projekcjach wzrostu tego produktu. Niektórzy twierdzą, że będzie lepsza koniunktura i szybszy rozwój, a wystarczy o 0,1 procent wzrostu PKB, aby w budżecie wspólnotowym pojawiły się znaczne środki.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#JerzyPlewa">Odpowiadając więc, czy realne jest uzyskanie tych płatności, można powiedzieć, że na gruncie prawa nikt z nas tego nie wyklucza. Ale jeśli nie wystąpimy o te płatności, to z pewnością ich nie otrzymamy. Czy zatem powinniśmy o to walczyć, czy nie? Budżet unijny to jest 80 mld euro, czego połowa, czyli około 40 mld, przeznaczona jest na rolnictwo, a oprócz tego są jeszcze fundusze strukturalne, które też częściowo trafią na obszary wiejskie. Z tych 40 mld euro 64 procent stanowią sumy przeznaczone na płatności bezpośrednie. W wyniku reformy Agendy 2000 będą one wynosiły 75 procent. Jeśli więc uważamy, że takie sumy to dla nas nie jest ważny element do negocjacji na tym etapie, wówczas powstaje pytanie, czy rzeczywiście byłoby to też dobre dla naszego rolnictwa? Myślę, że trzeba patrzeć właśnie w takich kategoriach, szczególnie w sytuacji, gdy nie ma przesłanek prawnych, żeby nasi rolnicy z tego nie skorzystali.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#JerzyPlewa">Kiedy więc wsłuchujemy się w propozycje, które mogłyby być wykorzystane w dalszych pracach nad stanowiskiem, to bardzo trudno jest przyjąć tylko negacje pewnego podejścia, które opiera się na znacznie bardziej kruchych przesłankach niż to, jakie my reprezentowaliśmy.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#JerzyPlewa">Jeśli zaś chodzi o realność wykonania zobowiązań z naszej strony, to są to także koszty, których my nie lekceważymy, bo wiemy, że są trudności budżetowe i jest wiele innych potrzeb w kraju, a w rolnictwie jest sytuacja trudna i nie da się wygenerować odpowiednich środków w samych gospodarstwach czy w przedsiębiorstwach, zajmujących się przetwarzaniem produktów rolnych. Chciałbym więc zwrócić uwagę, iż jest pewna różnica między interpretacją, jaka przyjęta była w wielu wypowiedziach, a tym, co zostało zapisane w przedstawionym państwu dokumencie. Na str. 13 mówimy o tym, że największe dostosowania muszą nastąpić w sektorze mleczarskim i szacuje się, że łącznie w latach 2000–2004 mogą one kosztować 15,5 mld zł, z czego 13 mld zł będzie dotyczyć gospodarstw rolnych.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#JerzyPlewa">Wątpliwości państwa wynikają być może z tego, że w tym dokumencie nie ma dalszych, bardzo ważnych elementów. Jeśli przyjmujemy możliwości zastosowania formuły rynku lokalnego, to okazuje się, że możemy te wydatki w znacznym stopniu rozciągnąć nie na 3 lata, ale do 5 lat. W okresie trzech lat wydatki na przetwórstwo mleczarskie wynoszą 1,5 mld zł, a dla producentów mleka około 7,3 mld zł. Czyli do końca roku 2002 sektor mleczarski musiałby ponieść koszty 8,8 mld zł, a sektor przetwórstwa mięsa 2,4 mld zł i dopiero po tym czasie koszty te wzrastają do sumy 15,5 mld zł.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#JerzyPlewa">Myślę, że przy analizie kosztów jest to bardzo ważne, tym bardziej że zastanawiamy się, jak wesprzeć ten sektor, żeby konieczne dostosowania były możliwe. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że jest wiele różnych metod, o których nie dyskutowaliśmy, a które były bardzo efektywne w niektórych krajach. Na Węgrzech np. w ciągu czterech lat doprowadzono do bardzo wysokiego wzrostu udziału mleka o parametrach unijnych. W tej chwili wynosi on powyżej 87 procent całego skupowanego mleka. Uzyskano ten wskaźnik, stosując dopłaty do jakości przy zakupie jakichkolwiek innych form wsparcia. Nie było więc kredytów preferencyjnych, ale właśnie 10 procent dopłaty do jakości.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#JerzyPlewa">Są więc możliwości poszukiwania konstruktywnych rozwiązań, oczywiście na miarę możliwości budżetu, bo nie ma przecież możliwości przerzucenia tych kosztów na kogoś innego. Szkoda, że nie ma już na sali posła Dorna, który wypowiedział tak mocne słowa w stosunku do naszej propozycji, poddając w wątpliwość, czy zachowana jest tu zasada równych praw i obowiązków. Myślę, że należy wziąć pod uwagę poprzednie rozszerzenia Unii, chociażby przystąpienie Szwecji, Finlandii czy Austrii, a więc państw zamożnych, które miały już wysoko wspierane rolnictwo. Jeśli przejrzymy traktaty akcesyjne tych państw, to w żadnym wypadku nie znajdziemy tam sytuacji, aby nie było jakichś okresów przejściowych i dostosowań czasowych. Szwecja miała np. w sektorze mlecznym okres dostosowawczy do roku 1998 w zakresie zawartości tłuszczu w tzw. mleku pełnym. My też mamy tego typu drobne problemy negocjacyjne i dlatego istotne jest, aby w wystąpieniach o pewne inne traktowanie, które jest w Unii dopuszczalne, nie doprowadzić do takiego stanu, że liczba tych wystąpień i tych rozwiązań szczególnych będzie tak duża, iż wykluczy nas z jednolitego rynku.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#JerzyPlewa">My uważamy, iż nasze stanowisko nie wyklucza nas z możliwości udziału w takim rynku i to jest właśnie ta zasada, że możemy docelowo doprowadzić do takiej sytuacji, że zaakceptujemy w całości prawo unijne i będziemy korzystać z unijnych praw i obowiązków.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#JerzyPlewa">Jeśliby zaś zastosować taką tezę, że w Unii mogą być tylko takie państwa, które spełniają wszystko i natychmiast, to wówczas jedyny scenariusz rozszerzenia byłby taki, że najpierw trzeba dokonać wszystkich dostosowań, które zostaną potem zaakceptowane i dopiero wówczas nastąpi wejście do Unii. Nikt takiego scenariusza dotychczas nie realizował i myślę, że Unia Europejska nie oczekuje go również od nas. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy iść właśnie w tym kierunku? Nie możemy natomiast iść zbyt daleko w okresy przejściowe i rozwiązania szczegółowe, które by nas wyeliminowały z jednolitego rynku. Były tu różne opinie o rynku i jego ochronie oraz otwartości. Były nawet twierdzenia, że ten rynek jest już właściwie otwarty. Przyjmując jednak kierunek okresów przejściowych musimy pamiętać, że mamy obecnie równolegle prowadzone negocjacje handlowe, wiemy też, jaki jest poziom ochrony celnej i tak naprawdę próba realizacji innego stanowiska wymagałaby złamania wielu już obowiązujących reguł i Polska musiałaby się np. wyłamać z rozmów nazwanych „opcją dwóch zer”, ponieważ nie miałyby one racji bytu przy przyjętym scenariuszu integracji.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#JerzyPlewa">Pocieszające było, iż usłyszeliśmy opinię, że to Unia powinna się do nas dostosować, a nie my do Unii. To by przeczyło tezie, że mamy tak wiele jeszcze do zrobienia, wskazując, iż to ze strony Unii mają nastąpić dostosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#TadeuszMazowiecki">Zbliża się już czwarta godzina naszego posiedzenia i szeregi członków komisji są już mocno przerzedzone. Nie wiem więc, czy możemy w tej sytuacji podejmować uchwałę?</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JózefJerzyPilarczyk">W imieniu Komisji Rolnictwa mogę powiedzieć, iż rzadki to przypadek, aby minister rolnictwa siedział z nami przez całe posiedzenie i słuchał tego, co my mówimy. Ja myślę, że niezależnie od tego, czy przyjmiemy uchwałę, czy też nie, rząd wykorzysta nasze uwagi w taki sposób, w jaki będzie uważał za stosowne. Nie ma ani ustawowego, ani konstytucyjnego obowiązku, aby rząd brał pod uwagę to, co komisje mówią. Wydaje się, że było tu powiedziane dużo i wystarczy, że minister to wszystko słyszał a na to, czy weźmie, czy nie weźmie pod uwagę, my już wpływu nie mamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Panie ministrze, zapytał pan, czy nie należy starać się o dopłaty i czy nie trzeba tego zapisać w stanowisku negocjacyjnym? Naturalnie, że trzeba zapisać mając nawet świadomość, że jest bardzo mała szansa ich otrzymania. Ale to trzeba powiedzieć nam tutaj, tak jak to już kiedyś pan powiedział, że szansa jest prawie równa zeru. Nie wolno jednak budować planu na tego rodzaju nierealnych żądaniach.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#HalinaNowinaKonopka">I tu jest różnica między stanowiskami, jakie reprezentujecie państwo i ja. Państwo budujecie na tym dalsze plany, a ja mówię, że żądać trzeba, bo na zasadzie targu coś się wreszcie utarguje, tylko nie wolno nam tym budować. I to jest właśnie grzech pierworodny tego dokumentu, czy też, jak panowie uściśliliście - omówienia dokumentu.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#HalinaNowinaKonopka">Przy okazji powiem, iż warto, abyśmy również poznali sam dokument, a nie tylko omówienie. Podobnie jak chcemy też wiedzieć, kto to jest Polityczne Kierownictwo Negocjacji? To są zapewne jakieś nazwiska. Czy są one dla posłów tajne? Jeśli tak, to proszę nam to powiedzieć, a ja zaraz zapytam, dlaczego nie możemy znać tych nazwisk i też będziemy oczekiwać na odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#HalinaNowinaKonopka">Było pytanie o warunki brzegowe, ale państwo tylko prześlizgnęliście się po nim, a właściwie to w ogóle nie było omówionych żadnych warunków brzegowych, a my byśmy chcieli usłyszeć, jakie są te warunki, choć rozumiemy, że nie wszystko można w tej chwili ujawniać.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#HalinaNowinaKonopka">Mam też pytanie o to, co by się stało, gdyby Polska wyłamała się z tak prowadzonych negocjacji? Czy rzeczywiście wszystko by się zawaliło? Czy zawaliła się Unia, jak Dania powiedziała „nie”? Dania nie przystąpiła do Unii, ale wyrobiła sobie zupełnie nowe możliwości. A co by się stało, gdyby Polska powiedziała „nie”?</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#TadeuszMazowiecki">Nie chcę tu odpowiadać za pana ministra, ale powiem pani poseł, że dokumenty negocjacyjne, na zasadzie materiału zastrzeżonego, są dostępne dla członków Komisji Integracji Europejskiej w sekretariacie, po ich złożeniu.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#TadeuszMazowiecki">Jeśli chodzi o Kierownictwo Polityczne Negocjacji, to składa się ono z premiera, jako przewodniczącego, ministra spraw zagranicznych i głównego negocjatora, pełniącego obowiązki sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej. Oprócz tego, w poszczególnych tematach dopraszane są do konsultacji różne inne osoby. Przygotowaniami i samymi negocjacjami kieruje to właśnie gremium, ale musi być do poszczególnych stanowisk uchwała Rady Ministrów. Jesteśmy na etapie, gdy kierunek został przez to kierownictwo zaaprobowany i w oparciu o niego przygotowany został dokument, jaki otrzymaliśmy do konsultacji, natomiast Rada Ministrów jeszcze decyzji nie podjęła.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#ArturBalazs">Proszę państwa, nie ma warunków brzegowych. Warunkiem naszego wejścia do Unii jest nasze stanowisko, które prezentujemy. Nie ma możliwości na inne stanowisko. Gdybyśmy już dziś określali, w jakie miejsce chcemy się wycofać, to znaczy, że byśmy nie wierzyli w to, co prezentujemy. Urzędnicy w Unii zaraz jutro by wiedzieli, że jest to jakieś stanowisko na niby, i że nie ma o co negocjować, bo te dopłaty wcale nam są niepotrzebne, albo że nawet jak ich nie dostaniemy, to i tak do Unii wchodzimy. A więc nie ma warunków brzegowych i trzeba to przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WiktorSzmulewicz">Myśmy brali udział w opracowywaniu tego stanowiska i chciałbym tu przekazać, że ze strony Izb jest poparcie dla wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wynika ono z tego, że wieś polska nie może oczekiwać nie wiadomo na co. Ten skrócony okres przystąpienia może się okazać przecięciem okresu agonii wsi, jaki panuje dzisiaj. Wieś polska nie wie, co ją czeka za parę lat. Ja uczestniczyłem w wielu spotkaniach unijnych i myślę, że w naszych rozważaniach powinno się przebijać jedno przekonanie, że to my pukamy do Unii, a nie Unia do nas. Na konferencji rolnictwa europejskiego minister Fischler powiedział, że to my musimy prosić o pewne zmiany, a nie Unia będzie się dostosowywać do naszych planów. I to jest podstawowe wyjście do dyskusji. Musimy zrobić wszystko, aby wynegocjować warunki jak najbardziej korzystne dla polskiej wsi i skorzystanie z jak największych środków. Z pewnością wszystko nam się uda, ale trzeba o to walczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#TadeuszMazowiecki">Myślę, że pan minister weźmie pod uwagę zgłoszone na dzisiejszym posiedzeniu opinie przedkładając je Radzie Ministrów oraz w Komitecie Integracji Europejskiej z generalnym przesłaniem, iż stanowisko negocjacyjne, jakie nam zaprezentowano, uzyskało nasze poparcie.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#TadeuszMazowiecki">Dziękuję wszystkim za udział. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>