text_structure.xml
111 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#ZbigniewKaniewski">Otwieram posiedzenie sejmowej Komisji Gospodarki. Porządek dzienny został państwu doręczony. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie widzę. Zatem przystępujemy do jego realizacji.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#ZbigniewKaniewski">Witam członków Komisji, przedstawicieli zainteresowanych resortów oraz przedstawicieli Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Inspiracją do dzisiejszego posiedzenia, które zresztą miało odbyć się wcześniej, było wystąpienie Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, która zainteresowała wszelkie czynniki polityczne i gospodarcze w naszym państwie ewentualnym, wysoce prawdopodobnym - jak państwo piszecie - pojawieniem się zakłóceń funkcjonowania państwa z powodu możliwości nieokreślonego działania systemów informatycznych i sprzętu komputerowego na przełomie 1999 i 2000 roku. Z informacji, którą otrzymaliśmy w maju br., a państwo otrzymali ją w materiałach do posiedzenia wynikało, że na ówczesny czas w Polsce nie podjęto kompleksowych analiz nad skalą tego zagrożenia. Wobec braku jakichkolwiek przeciwdziałań możemy spotkać się ze znacznymi problemami na przełomie roku 1999 i 2000.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#ZbigniewKaniewski">Izba zwróciła się ze swoimi niepokojami zarówno do władzy ustawodawczej, jak i wykonawczej w naszym państwie. Komisja odpowiedziała na państwa apel w tej sprawie. Wystosowaliśmy odpowiednie wystąpienie do rządu - w jaki sposób rząd zamierza przygotować się do tego przełomu i przeciwdziałać ewentualnym skutkom i niebezpieczeństwom, jakie mogą z tego tytułu nastąpić. W odpowiedzi otrzymaliśmy wystąpienie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji sygnowane przez sekretarza stanu pana Bogdana Borusewicza, który prezentuje w nim działania, jakie w odniesieniu do administracji państwowej podjął rząd, aby przeciwdziałać tym zjawiskom. Niestety z tych materiałów nie wynika, jakie inne, dalsze działania w innych sektorach są podejmowane w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#ZbigniewKaniewski">Otrzymaliśmy jednocześnie pismo od pana Jacka Uczkiewicza, wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli, w którym zwraca się do nas, abyśmy poinformowali członków sejmowej Komisji Gospodarki, że Najwyższa Izba Kontroli zastosowała się do różnego rodzaju zaleceń wynikających z potrzeby przeciwdziałania ewentualnym negatywnym zjawiskom związanym z problemem, który omawiamy. Informuje również, że Najwyższa Izba Kontroli podjęła niezbędne prace w tym zakresie. Jak pisze pan prezes Uczkiewicz, wszystkie systemy komputerowe Najwyższej Izby Kontroli zostaną we właściwym terminie dostosowane do wymogów roku 2000. Zatem zgodnie z życzeniem pana prezesa Uczkiewicza, przekazuję członkom Komisji informację Najwyższej Izby Kontroli o stanie prac w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#ZbigniewKaniewski">Chcę stwierdzić, że poza materiałami, które państwo otrzymali dotychczas, prezydium Komisji nie dysponuje żadnymi innymi materiałami dotyczącymi ewentualnego przygotowania się do tego niebezpieczeństwa w innych dziedzinach naszego życia gospodarczego, o co zabiegała m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#ZbigniewKaniewski">Na tym zakończę krótkie wprowadzenie do tematu posiedzenia. Zgodnie z naszym zwyczajem chcę prosić przedstawicieli rządu, aby zechcieli zaprezentować działania, jakie w sprawie - będącej tematem dzisiejszego posiedzenia Komisji Gospodarki - podejmuje rząd.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#ZbigniewKaniewski">Kto z przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#BolesławSłomian">Zostałem upoważniony przez pana premiera J. Tomaszewskiego do przedstawienia stanowiska MSWiA w sprawie poruszanej na dzisiejszym posiedzeniu. W ramach ustawowych kompetencji ministra koordynujemy rozwiązanie, właściwie monitorowanie rozwiązania problemu w administracji rządowej. Materiał dostarczony prezydium Komisji, podpisany przez pana ministra B. Borusewicza jest w rękach przewodniczącego Komisji. Jeżeli pan przewodniczący pozwoli, krótko chciałbym uzupełnić ten materiał, ponieważ od czasu jego przesłania do Sejmu zaistniały nowe zdarzenia, nowe fakty. Krótko powiem również o tym, co się dzieje w ministerstwie, jeśli chodzi o koordynowanie rozwiązania problemu - co podkreślam - w administracji rządowej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#BolesławSłomian">Powołano zespół do monitorowania i koordynowania tego problemu w marcu br. Odbyło się 25 posiedzeń zespołu, przeprowadzono rozmowy z czołowymi dostawcami usług informatycznych. Nie chcę ich wymieniać, ponieważ jest ich bardzo dużo. Chodziło o dostosowanie ich systemów operacyjnych, systemów komputerowych i różnych programów narzędziowych do działania w 2000 roku. Następnie premier Tomaszewski podpisał pisma do wszystkich kierowników urzędów centralnych i wojewodów, informujące o zagrożeniach związanych z przejściem z daty 1999 na 2000. Poinformował o istnieniu wspomnianego zespołu w strukturach MSWiA oraz prosił kierowników urzędów centralnych i wojewodów, aby wyznaczyli odpowiedzialnych za rozwiązanie tego problemu w ramach systemów teleinformatycznych, które są eksploatowane w tychże urzędach. W MSWiA uruchomiliśmy w sieci Internet na stronach WWW informację na ten temat. Wszystkie materiały są publikowane. Jeżeli kogoś to interesuje, mogę podać adres internetowy, pod którym można je znaleźć.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#BolesławSłomian">W lipcu opracowano stanowisko Departamentu Rejestrów Państwowych, Łączności i Informatyki w sprawie roku 2000, zawierające instrukcje postępowania dla jednostek organizacyjnych i administracji rządowej. 2 lipca przesłano również informację do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka oraz wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Leszka Balcerowicza na temat stanu prac w MSWiA, dotyczących problemu roku 2000. Następnie zorganizowano narady szkoleniowe z osobami odpowiedzialnymi za rozwiązanie problemu roku 2000 w ministerstwach i urzędach centralnych oraz z informatykami wojewódzkimi. To spotkanie odbyło się również w lipcu. Uczestniczyły w nim 123 osoby. Ze wszystkich resortów otrzymaliśmy niezbędne materiały. Następnie po naradzie przygotowano wewnętrzną notatkę służbową dla premiera Tomaszewskiego, informującą o rezultatach i wnioskach z tej narady.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#BolesławSłomian">Rozesłano również ankiety do wszystkich kierowników urzędów centralnych i wojewodów. Szczegółowa ankieta została opracowana w MSWiA. Wypełnione ankiety wróciły do nas i na tej podstawie opracowaliśmy raport o stanie przygotowania administracji rządowej do rozwiązania problemu roku 2000 w systemach teleinformatycznych. Oczywiście uczestniczyliśmy aktywnie we wszystkich imprezach, gdzie wygłaszano referaty na ten temat.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#BolesławSłomian">We wrześniu zorganizowaliśmy wspólnie z Bankiem Światowym, za pieniądze Banku Światowego i przy współudziale Kancelarii Prezesa Rady Ministrów międzynarodową konferencję na temat problemów roku 2000. Odbyła się ona w dniach 21–22 września. Zaproszenia na tę konferencję otrzymali dyrektorzy generalni urzędów centralnych i wojewodowie. W konferencji wzięło udział około 250 osób, w tym przedstawiciele Bośni i Hercegowiny, Republiki Czeskiej, Estonii, Węgier, Litwy, Łotwy, Republiki Słowackiej, Republiki Słowenii. Bank Światowy uznał po tej konferencji, na podstawie doświadczeń w krajach tego typu jak nasz, że jesteśmy chyba najlepiej przygotowani. Była to jednak ustna informacja, a nie pisemne stwierdzenie. Uczestniczyliśmy również w konferencji Global Year 2000 w Londynie w październiku. Materiały z tego spotkania są udostępnione w Internecie. Podczas międzynarodowej narady zorganizowanej z Bankiem Światowym zorganizowaliśmy konferencję prasową. Następnie pod koniec września w MSWiA zorganizowaliśmy z udziałem ministra spraw wewnętrznych i administracji konferencję prasową na temat stanu przygotowania administracji rządowej do rozwiązania problemu roku 2000. Następnie wystąpiliśmy do Banku Światowego z wnioskiem o przyznanie grantu planistycznego dotyczącego uruchomienia monitoringu i opracowania planu działania do rozwiązania problemu roku 2000. Mamy zapewnienie, że Bank Światowy udzieli nam najpierw grantu w wysokości 90 tys. dolarów. Obecnie podpisujemy stosowną umowę. Uzyskaliśmy ustne przyrzeczenie, że w przyszłym roku możemy liczyć na grant w wysokości około 500 tys. dolarów, już na konkretne rozwiązanie problemu. Zatem za tę kwotę możemy kupować narzędzia. Kwota 90 tys. dolarów jest przeznaczona raczej na szkolenia i zorganizowanie 16 regionalnych konferencji w nowo utworzonych województwach.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#BolesławSłomian">W Ministerstwie Gospodarki uczestniczyliśmy w naradzie i przedstawiliśmy referat. Obecnie trwają prace zmierzające do przystosowania systemów już konkretnie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zarówno systemów globalnych, jak PESEL, rejestrów państwowych, jak również autonomicznych systemów, które działają w poszczególnych jednostkach organizacyjnych, bądź departamentach MSWiA.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZbigniewKaniewski">Zanim przekażę głos innym osobom, chciałbym na początku zapytać o pewną sprawę. Przyznam się, że nasze wystąpienie skierowaliśmy do premiera J. Buzka, prosząc o odpowiedź - jak w globalnym układzie funkcjonowania naszej gospodarki, w tym administracji rządowej, próbuje się rozwiązać ten problem? Nie wiem, czy rząd zajmuje się tylko kwestią administracji rządowej i w istocie dalej nie ma dla niego znaczenia, co w tych sprawach będzie się dalej działo. Myślę, że nie. Tym bardziej, że pan minister B. Borusewicz w swoim materiale pisze do nas, że konieczne jest podjęcie prac nad opracowaniem narodowego planu działania, który obejmie kluczowe sektory dla funkcjonowania państwa. Chciałbym zapytać, czy to, co państwo robią, to wszystko, co będziemy w tej sprawie robić jako władza państwowa? Czy też jest to tylko wycinek problemu, którym generalnie w Polsce będziemy się zajmować? Nie wiedząc, do kogo kierować zapytanie, napisaliśmy pismo do premiera J. Buzka, prosząc o szerszą informację w tej sprawie. Byłbym, wdzięczny, gdyby mógł pan odpowiedzieć na to pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#BolesławSłomian">Rzeczywiście, wystąpiliśmy z takim wnioskiem. W raporcie, który jest w kierownictwie MSWiA, również sformułowaliśmy takie wnioski, wzorując się na rozwiązaniach Unii Europejskiej, czy nawet na osiągnięciach innych państw, jak Stany Zjednoczone, Kanada i Szwajcaria. Proponujemy powołanie krajowego koordynatora do rozwiązania problemu roku 2000 z odpowiednimi uprawnieniami. Proponujemy, żeby zorganizował on centrum kryzysowe w tym zakresie, służył pomocą i koncentrował wiedzę w skali całego państwa. Jednocześnie proponujemy powołanie koordynatorów wojewódzkich, którzy - po prostu - wiedzieliby, co się dzieje na podstawie naszych działań. Proponujemy podjęcie przez rząd planu działań prowadzących do rozwiązania problemu roku 2000, z zaleceniem przeprowadzenia potrzebnych działań we wszystkich sektorach gospodarki narodowej. Proponujemy nawet utworzenie funduszu gwarancyjnego, który umożliwi uzyskanie nisko oprocentowanych kredytów dla podmiotów gospodarczych, które podejmą się rozwiązania problemu roku 2000. Proponujemy również powstanie skróconej ścieżki, jeśli chodzi o zamówienia publiczne. Chodzi o zamówienia, które dotyczą rozwiązania problemu rok 2000. Ustawa w tej materii jest bardzo rygorystyczna i proponujemy, żeby albo szybko ją znowelizować, albo żeby prezes Urzędu Zamówień Publicznych udzielał zezwoleń na realizację tychże projektów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#BolesławSłomian">W uzupełnieniu chcę dodać jeszcze jedną uwagę. Nie wiem, kto z administracji rządowej został jeszcze zaproszony na posiedzenie Komisji. Chcę jednak poinformować, że prace przygotowawcze trwają we wszystkich urzędach centralnych, jednostkach podległych ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Ponieważ w kraju każdy system teleinformatyczny - niezależnie od tego, czy o zasięgu ogólnokrajowym, czy autonomiczny lokalny - posiada swojego administratora, posiada swojego właściciela. Tenże właściciel - mam tu na myśli kierowników urzędów centralnych i wojewodów - powinien w swoim budżecie zapewnić środki dla swoich służb na rozwiązanie tego problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#ZbigniewKaniewski">Moje pytanie wynikało stąd, że Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, kierując wspomniane pismo do wszystkich urzędów centralnych, władz ustawodawczych i administracyjnych, ujęła szeroko problem. Obawiam się jednak, żebyśmy nie potraktowali tematu zbyt wąsko. Może się bowiem okazać, że zasięg sprawy jest daleko większy niż zakres, o którym pan dyrektor był uprzejmy wspomnieć. Stąd też wystąpiliśmy do premiera J. Buzka z pytaniem o to, jaki punkt widzenia w tej sprawie prezentuje rząd?</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#ZbigniewKaniewski">Ponieważ nasze posiedzenie odbywa się - jakby - z inspiracji Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, chciałbym prosić, aby przedstawiciel Izby zechciał wyrazić swój pogląd w tej sprawie. Chodzi o opinię dotyczącą zarówno materiału, który otrzymaliśmy wcześniej, ale także o informację uwzględniającą obecny etap prac i przygotowań. Jaki pogląd ma Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji w odniesieniu do działań, które wynikały z waszego listu skierowanego do wszystkich najważniejszych instytucji w naszym kraju? Jakie są reakcje na wasz niepokój? Chodzi również o odpowiedź na pytanie, czy te informacje, które uzyskaliśmy przed chwilą, i te, które są zawarte w materiale MSWiA odpowiadają na państwa niepokoje, zawarte w państwa wystąpieniach do władz.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WacławIszkowski">Jestem doktorem inżynierem informatyki i przez 18 lat uczyłem studentów, próbując ich przekonać, żeby używali właściwej daty w komputerze. Niemniej jednak - jak widzimy - mamy problem. Od sześciu lat jestem przewodniczącym Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Oczywiście rozpoczęcie przez nas akcji w Polsce wynikało tylko stąd, że nikt inny - w oficjalny sposób - nie przedstawił czekającego nas problemu, chociaż informacje o nim docierały do Polski z innych krajów. Uważam, że wiele osób zajmujących się informatyką w Polsce - w różnych resortach, w różnych dziedzinach - dobrze sobie z tego zdawało sprawę. Co więcej, tym problemem zajmowano się w wielu miejscach. Niestety fakt, że informatycy zajmowali się tym tematem, nie oznaczał, że szefowie instytucji, prezesi, dyrektorzy, ministrowie, zarządy - byli przekonani co do tego, że jest to problem ważny oraz że to właśnie oni odpowiadają i będą odpowiadać w przyszłości za funkcjonowanie tych instytucji, resortów i przedsiębiorstw. Stąd też nasz trochę dramatyczny apel, łącznie nawet z apelem w mediach, za co przepraszamy. Doszliśmy jednak do wniosku, że najwyższy już czas, żeby w ogóle cokolwiek zrobić. Tym bardziej że wtedy było późno, a dziś jest jeszcze później. Co więcej, w przeciwieństwie do wielu innych przedsięwzięć nie tylko informatycznych, daty realizacji nie da się przesunąć. Zawsze można wynegocjować oddanie mostu trzy miesiące później. W tym przypadku niczego się wynegocjować nie da. Stąd też oczekujemy z niepokojem na rozwój wypadków. Co więcej staramy się wziąć pod uwagę realia, w jakich się znajdujemy, a więc po pierwsze realia podstawowe, tzn. brak pieniędzy. Oprócz tego staramy się przyjrzeć tej sprawie. Z jednej strony deklarujemy, że pomożemy, ale powiem szczerze, że w samym środowisku informatycznym ta pomoc ogranicza się tylko i wyłącznie do rozmów między informatykami. W naszym przekonaniu obecnie nie chodzi już o problem informatyczny. Jest to problem bardziej gospodarczy, społeczny, problem bezpieczeństwa państwa, a więc de facto problem polityczny.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WacławIszkowski">Wrócę do pytania pana przewodniczącego o stan prac w różnego rodzaju resortach. Nie chcę oceniać funkcjonowania rządu i MSWiA w tym zakresie, ponieważ z tego co wiem, MSWiA odpowiada za informatykę rządową w całości i oczywiście musi sobie z tym problemem poradzić. Na ile jest to możliwe i realne na dzień dzisiejszy, trudno stwierdzić. Trzeba przyznać, że tak naprawdę nikt na świecie jeszcze nie przeżył takiej sytuacji, a więc określanie i wartościowanie postępu prac jest trochę trudne. Chodzi bowiem o to, że nie wiadomo, jak bardzo nas to dotknie, w jaki sposób nas to dotknie i czy jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#WacławIszkowski">W sprawie sytuacji w innych resortach powinny się wypowiedzieć one same. Z naszych obserwacji wynika, że są zagrożone cztery główne sektory. Najważniejszy jest sektor energetyki. Od jego sprawności zależy w ogóle funkcjonowanie wszystkiego. Nie mamy informacji na temat prac i przygotowań prowadzonych w tej dziedzinie. Wiemy skądinąd, że energetyka zajmuje się tą sprawą. Jednak nasze odczucie jest takie, że problem jest nieco bagatelizowany. Tym bardziej, że na świecie przedsiębiorstwa energetyczne przygotowują się do tego znacznie poważniej. Łącznie z gromadzeniem benzyny dla samochodów naprawczych, gdyby rzeczywiście miało się coś stać oraz utworzeniem sieci informacyjnej typu podziemnego, tzn. ja informuję ciebie, a ty piechotą następnego. Jeżeli nie będą działać telefony, wówczas innego sposobu nie będzie.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#WacławIszkowski">Drugi sektor to telekomunikacja. W tym zakresie mamy lepsze informacje, z racji tego, że nasza izba jest również izbą telekomunikacji. Postanowiliśmy, że przynajmniej związane z nami przedsiębiorstwa będziemy próbowali w jakiś sposób namówić, żeby działały w celu rozwiązania problemu. Muszę poinformować członków Komisji, że jesteśmy po kilku spotkaniach operatorów telekomunikacyjnych w Polsce - zarówno kablowych, jak też komórkowych - którzy ku naszemu miłemu zaskoczeniu dość mocno się tym problemem zajęli. Przeznaczyli oni odpowiednie fundusze - też nie wiemy, czy wystarczające, ale tego tak naprawdę nikt nie wie - a przede wszystkim postanowili ze sobą współpracować. To właśnie jest ważne. Przecież każda z tych firm - z definicji - jest firmą konkurencyjną do innych. Firmy starają się wymieniać doświadczeniami w tej materii. Twierdzą, że będzie nieźle, pod warunkiem, że będzie prąd w centralach - to jest rzecz naturalna - oraz że wszyscy nie będą chcieli 1 stycznia 2000 roku o godzinie 0:02 sprawdzić, czy telefony działają, ponieważ system nie wytrzymałby nigdy takiego przeciążenia. Praktycznie rzecz biorąc jest jednak szansa, że będzie to funkcjonować bez zakłóceń. Chociaż nie ukrywają, że jeszcze mnóstwo pracy i wysiłku będzie musiało być włożone, żeby wszystkie centrale i połączenia zweryfikować. Chociaż i tak do końca nie będzie wiadomo, czy gdzieś coś nie padnie.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#WacławIszkowski">Trzeci sektor, który jest niezwykle ważny, to sektor bankowości. Chcę powiedzieć, że w tym sektorze tak naprawdę rzeczywista informacja o jego działaniu może być bardziej optymistyczna niż jest w rzeczywistości. Wynika to z przekonania, że banki z natury rzeczy nie powinny straszyć swoich klientów, że nie będą działać. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że przypadki zakłóceń od czasu do czasu już występowały. Na przykład ze względu na awarię systemu komputerowego, bank nie wypłacał pieniędzy. W tym przypadku rzeczywiście banki mocno przygotowują się, żeby zdążyć przed 1 stycznia 2000 r., ale też nie ma 100% pewności, że zdążą. Jednak w tym przypadku promocja lepszego zachowania się niż jest w rzeczywistości powinna być traktowana pozytywnie. Bowiem jednym z najistotniejszych problemów, przed którymi staną banki - nie wiem dlaczego nie ma nikogo ze Związku Banków Polskich - jest problem przestraszenia potencjalnych klientów banku. Takie widmo może być przerażające. Co więcej, może się nic innego nie zdarzyć, ale sam fakt, że wszyscy ruszą do kasy i będą chcieli zabrać swoje pieniądze, z natury rzeczy spowoduje ogromne zamieszanie na rynku. Zupełnie niepotrzebne, jak by się okazało, ale tym niemniej taki fakt może mieć miejsce. Uważam, że trzeba rozmawiać z Narodowym Bankiem Polskim, który o ile wiem, bardzo precyzyjnie stara się do tej sprawy przygotować. NBP chce m.in. zamknąć wszystkie konta przed końcem roku i wprowadzić tzw. dłuższe święto bankowe, żeby wystartować od nowego roku z czystymi kontami. Główna rola Narodowego Banku Polskiego polega przede wszystkim na wymuszeniu poprawnego zachowania się prezesów wszystkich innych banków, ponieważ wtedy oni będą mogli zmusić swoje służby do lepszego działania. Znacznie lepiej jest w przypadku, kiedy w banku znajduje się kapitał obcych banków, ponieważ oni pilnują już tej sprawy bardzo dokładnie. Tym niemniej sektor bankowy obawia się przede wszystkim paniki na rynku. To może być groźniejsze nawet, niż ewentualne zatrzymanie się, czy wstrzymanie działań poszczególnych banków na pewien okres. Wiemy zaś, że takie sytuacje się zdarzały i jakoś w pojedynczych przypadkach rynek to wytrzymywał, chociaż ludzie strasznie się denerwowali.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#WacławIszkowski">Kolejny sektor to sektor gospodarki. Reprezentuje go m.in. Komisja. W tym przypadku trzeba wziąć pod uwagę dwa aspekty, które wynikają z samego problemu roku 2000. Noc z 31 grudnia 1999 r. na 1 stycznia 2000 może okazać się groźna. Ze względu na funkcjonowanie różnego rodzaju urządzeń z tysiącami lub milionami procesorów, może się zdarzyć, że część urządzeń zacznie działać nieprawidłowo. Wówczas przestaną także funkcjonować systemy działające w ruchu ciągłym. Dotyczy to energetyki, zakładów o ruchu ciągłym, systemów sterowania np. ruchem samolotów. Przykładowo w Boeingu 747 jest ponad 16 tys. procesorów. W jednym tylko samolocie jest tak wiele procesorów. Ile więc procesorów - często o nieznanym pochodzeniu, ponieważ nie każdy producent kontroluje źródła pochodzenia części - ile z nich znajduje się w różnego rodzaju urządzeniach? Przejście wszystkich urządzeń przez zmianę daty może spowodować jakieś chwilowe zakłócenia lub też wyłączenie linii. Jeżeli dotyczy to np. linii produkcji chemicznej, to skutki takiej awarii mogą być opłakane. Dlatego dyspozytorzy powinni wiedzieć wcześniej, że coś takiego może nastąpić. Oni jedyni są uczuleni na nieprawidłowe funkcjonowanie obiektu, którym sterują. To tylko jedna z groźniejszych sytuacji, mogących się wydarzyć tej nocy. Pozostałe problemy wystąpią pod koniec roku 1999, ponieważ dotyczy to systemów informatycznych, jak również w roku 2000, ponieważ dotyczy to obsługi informatycznej ludności w bankach, księgowości, finansach. Tych wszystkich dziedzin, które opierają się na informatyce.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#WacławIszkowski">Na zakończenie tej części wypowiedzi muszę stwierdzić, że nasze przygotowania do zmiany daty są słabo zaawansowane. Potwierdza to nawet ocena zewnętrzna dokonana przez agencje światowe. Oznacza to, że Polska jest traktowana jako państwo w tzw. trzeciej grupie. Opinia ta oznacza tyle, że mniej więcej wiemy o co chodzi, że część osób jest zaniepokojonych, funkcjonują pewne zespoły, a pewne zakłady i przedsiębiorstwa przygotowują się do tej zmiany. W czwartej grupie jest notowana Rosja. Może to nas z jednej strony cieszyć, ale z drugiej strony powinno martwić, ponieważ w takim układzie powinniśmy się bać o nasze bezpieczeństwo, czy przypadkiem „coś nie przyleci” od strony Rosji. Obawy powinny być tym większe, że większość oprogramowania, które posiadają Rosjanie, jest skopiowanym oprogramowaniem z lat 70. i 80. Nikt zapewne do dnia dzisiejszego nie wie tak naprawdę, co i w którym miejscu się znajduje. Ci którzy się orientują, zapewne już dawno tam nie pracują, a przynajmniej nie mają nic z tym wspólnego. Zatem jest to kwestia naszego bezpieczeństwa, czy przypadkiem nie spadnie nam na głowę coś, co mogłoby mieć opłakane konsekwencje. Nie mówię już o takim funkcjonowaniu, jak elektrownia w Czernobylu, a niektóre elektrownie też mogą mieć kłopoty.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#WacławIszkowski">Stan przygotowań do zmiany daty nie jest zadowalający. Ponadto brak promocji - potrzebnej, i to nawet nieco na wyrost - naszych działań powoduje, że ze świata patrzą na nas z coraz większą rezerwą. Tym bardziej, że inne kraje starają się promować swoje działania w tym zakresie. Chciałbym podać jako przykład broszury związane z rozwiązywaniem problemu roku 2000. Na przykład w Korei przygotowano rządową broszurę o narodowej strategii dla problemu Year 2000. Jest to jakby materiał marketingowy. Jednak broszura pozwala stwierdzić, że ten kraj wie, o co chodzi, i co więcej, zajmuje się tym. Podobnie jest z takimi krajami jak Meksyk, Japonia i kilka innych.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#WacławIszkowski">Chciałbym podkreślić jeszcze jedną sprawę. Mam na myśli postulat zawarty w piśmie MSWiA. Chodzi o narodowy program, który - nie ma co tutaj ukrywać - powinien pozostawać pod patronatem premiera. Dlatego, że - po pierwsze - jest to jedyna osoba w państwie, która może równocześnie kazać coś zrobić wszystkim innym. Kontakty MSWiA z innymi ministerstwami muszą zawsze odbywać się za pośrednictwem premiera. Ministerstwa mogą się jedynie umówić, ale nie jest to rzeczywiste zarządzanie. Jedynie premier jest w stanie to zrobić. Dla przykładu dodam, że w krajach azjatyckich takimi komitetami lub zespołami zarządzają premier bądź wicepremier i oni bezpośrednio odpowiadają za pracę zespołu.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#WacławIszkowski">Pewnie padnie pytanie, co możemy jeszcze zrobić? Zostało bowiem mniej niż 400 dni. Co więcej, problem nie zacznie się w grudniu. Problemy mogą pojawić się już w połowie 1999 roku. W zasadzie wszyscy informatycy wiedzą, jak się zabrać do rozwiązania problemu. Jeżeli nie wiedzą, tym gorzej dla nich. Powinni się szybko dowiedzieć. Kłopot jest, co zrobić globalnie. Po pierwsze trzeba wziąć pod uwagę, że nie mamy odpowiednich środków finansowych na wszystkie przygotowania. Nie ma żadnej szansy, żeby przeznaczyć ogromne pieniądze, kiedy np. według ostatnich analiz w Stanach Zjednoczonych przewidują, że na problem roku 2000 trzeba będzie wydać - nasz 1 bilion dolarów, ich 1 trylion dolarów. Przy czym połowę należy wydać już przed 1 stycznia 2000 roku, a drugą połowę po tej dacie - głównie na usunięcie powstałych uszkodzeń. Takich pieniędzy nie mamy i nie będziemy mieli. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście są one potrzebne? Sumy przeznaczone nawet na działanie rządowe, są tylko po to, żeby się rozejrzeć w problemie. Nie są to sumy, za które można byłoby zrobić cokolwiek w sposób maksymalnie sensowny. Jako przykład chciałbym przytoczyć artykuł z gazety „Business Week”, a więc pisma, którego redaktorzy wiedzą mniej więcej, co piszą. Otóż firma Chase Manhattan wydaje na przygotowania 360 mln dolarów, AT&T - 900 mln dolarów, General Motors - 900 mln dolarów, McDonald - 30 mln dolarów, Meryll Lynch - 560 mln dolarów. Są to sumy, które przeznaczają w swoich korporacjach na ucieczkę przed tym problemem oraz po to, aby poczuć się pewnym. Chociaż trzeba powiedzieć, że 100% pewności nikt nie będzie miał. Tym bardziej, że może wystąpić tzw. efekt domina. U mnie jest wszystko w porządku, wszystko zrobiłem, tylko, że każda firma, każda instytucja jest zależna od wielu innych, co więcej - jest zależna od świata. W związku z tym jeżeli tu będzie dobrze, a gdzie indziej będzie źle, to i tak mnie to dotknie. Taką sytuację łatwo można sobie wyobrazić. Każdy zakład jest zależny od izby skarbowej, banku, dostawców, odbiorców. To wszystko funkcjonuje w ścisłym połączeniu...</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#WacławIszkowski">Bardzo ważne jest jak najszybsze stworzenie zespołu, który na bieżąco analizowałby stan przygotowań. Nie twierdzę, że w jego skład muszą wchodzić informatycy. Oczywiście muszą oni stanowić jego część, żeby wyjaśnić jakieś problemy. Jednak głównie powinni to być ludzie, którzy są odpowiedzialni za tzw. obronę cywilną państwa i podjęcie działań w sytuacjach kryzysowych. Poczynając od służb wojskowych, policji, straży pożarnej i różnego rodzaju służb, które istnieją i są przygotowane np. na powódź, wichury i inne katastrofy. Tak naprawdę nie wiadomo, jaki będzie wtórny efekt zmiany daty. Jest jedna sprawa, która powinna być z tym związana. Chodzi o to, że wszyscy, którzy w naszym państwie zarządzają czymkolwiek, czyli ministrowie, dyrektorzy departamentów, wojewodowie, starostowie, osoby odpowiedzialne za różne służby w województwach powinni zostać przynajmniej poinformowani o problemie. Powinni bowiem wiedzieć, co się ewentualnie może zdarzyć, jakie mogą być skutki oraz jak mają reagować. Można to uczynić np. w ramach obrony cywilnej, gdzie znajdują się stosowne środki finansowe oraz funkcjonują właściwe metody przekazywania tego rodzaju informacji. Biorąc pod uwagę liczbę takich osób, jest to rzeczywiście ogromne przedsięwzięcie. Jest jednak szansa, że takie działanie dałoby realną możliwość poprawnego zareagowania na pojawiające się problemy.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#WacławIszkowski">Na zakończenie chciałbym powiedzieć o jeszcze jednym problemie, z którego trzeba sobie zdawać sprawę. W normalnych sytuacjach takie katastrofy jak powódź, deszcz lub grad są z reguły zrozumiałe dla społeczeństwa, które zostało nim dotknięte. Tak więc społeczeństwo mniej więcej wie, co się zdarzyło. I każdy jest w stanie powiedzieć, że autobusy lub pociągi nie jeżdżą, ponieważ zalało drogi, zerwało trakcję, linię energetyczną itp. Co więcej - można użyć ludzi do walki z tym żywiołem i jego skutkami. Przykładem są Słubice, gdzie ludność okopała się i Odra zalała Niemcy, a Słubice zostały ochronione. Stało się tak, ponieważ ludzie zebrali się i poukładali worki z piaskiem jak należy. W przypadku problemu roku 2000 tak nie będzie. Jeżeli nawet zima nie będzie zbyt ciężka i nie zdarzą się jakieś kataklizmy pogodowe, nagle okaże się, że koleje nie funkcjonują, nie ma prądu, elektrociepłownia nagle przestanie dostarczać ciepło, banki będą zamknięte. Nic tak naprawdę się nie zdarzyło, a nie funkcjonuje normalne państwo. Może to spowodować dość duży szok dla wielu ludzi. Wytłumaczenie im, że państwo nie funkcjonuje dlatego, że gdzieś jakiś komputer przestał prawidłowo działać, będzie co najmniej trudne. Co więcej nie można użyć ludzi do naprawienia szkód. Niestety trzeba będzie mieć do tego specjalistów, których czasem jedyną rolą będzie tylko wyłączenie i włączenie urządzeń, które dalej już będą funkcjonować same. Dlatego kwestia informowania społeczeństwa, żeby nie wprowadzić paniki i żeby ludzie mieli jakieś szanse zrozumienia tego, co się dzieje, jest niezmiernie ważna.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#WacławIszkowski">Co my możemy zrobić patrząc z punktu widzenia informatyków i firm informatycznych? Na marginesie chciałbym powiedzieć, że mimo tego, iż inne kraje wydają ogromne pieniądze, nie są wcale w wystarczająco dobrej sytuacji. Łącznie ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie wiele agencji rządowych jeszcze niedawno dostawało bardzo niskie oceny za przygotowanie do roku 2000. Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął ustawę tzw. „dobrego samarytanina”. Ma ona dwie części składowe. Została zdjęta odpowiedzialność ze wszystkich instytucji i przedsiębiorstw państwowych z powodu zakłóceń związanych z rokiem 2000. Prawnicy nie będą mogli egzekwować odszkodowania. Przy pierwszych szacunkach prawnicy wyliczyli wysokość odszkodowań na kwotę 6 trylionów dolarów. Jest to mniej więcej 90% wartości gospodarki amerykańskiej. Oczywiście prawnicy wzięliby z tego 30% i najlepiej by na tym wyszli. Jednocześnie w ustawie przyjęto pewne ważne rozwiązanie. Powiedziano, że wszyscy, którzy znajdują się na terenie Stanów Zjednoczonych, czyli firmy, przedsiębiorstwa, instytucje itd. Mają obowiązek udzielać innym podmiotom informacji o ich produktach i przygotowaniach do roku 2000. Zatem jeżeli ktoś zapyta firmę X, jak jej produkt zachowa się w roku 2000, to jej obowiązkiem jest odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Dotyczy to również instytucji, banków itp. Jeżeli ktoś udzieli nieprawdziwej informacji, podobnie jak się dzieje z ich prezydentem - zostanie oskarżony o kłamstwo na podstawie tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#WacławIszkowski">Nasze prawodawstwo jest nieco inne i trudno sobie wyobrazić, żeby to w ten sposób przeprowadzić. Dlatego zaproponowaliśmy środowisku informatycznemu tzw. kodeks roku 2000, w którym spisaliśmy pewne podstawowe, ogólnie znane zasady, służące temu, żeby wszyscy, którzy zajmują się tym problemem, wiedzieli, że mają obowiązek informowania innych o ewentualnych zagrożeniach związanych z ich produkcją. Mamy ten kodeks spisany. Na ostatnim kongresie informatyki został podpisany przez ponad 200 osób. Następne osoby podpisują ów kodeks. Miejmy nadzieję, że będzie to moralny obowiązek, żeby wszyscy, którzy się tym zajmują, nie ukrywali tego, co robią. Takim przykładem są owe firmy telekomunikacyjne, które mimo chęci utopienia konkurenta „w łyżce wody”, w tym przypadku chcą ze sobą współpracować. Wymieniają więc informacje, co wykryli, co złego może się stać, jak temu zapobiec. Na ile to współdziałanie okaże się owocne, trudno obecnie powiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ZbigniewKaniewski">Dziękujemy panu prezesowi za te cenne informacje. Muszę powiedzieć, że z punktu widzenia prezydium Komisji, które przygotowywało posiedzenie i planowało jego przebieg, wyobrażaliśmy sobie raczej, że otrzymamy skondensowane propozycje rozwiązania problemu w skali państwa. Będziemy starali się próbować przeciwdziałać ewentualnym niekorzystnym zjawiskom. Z przedstawionych dotychczas informacji wynika, że sprawa podjęta przez sejmową Komisję Gospodarki jest o wiele szersza, niż nam się początkowo wydawało. Dlatego trzeba będzie bardzo szybko przenieść zainteresowanie tą problematyką w skali państwa na forum Rady Ministrów i całego polskiego parlamentu. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę wszystkie niebezpieczeństwa. Jeżeli jesteśmy „państwem na dorobku”, to nie sposób zrezygnować z jakiś kwot, w momencie, kiedy straty mogą być w przyszłości o wiele większe. Biorąc pod uwagę trwające jeszcze prace nad budżetem państwa na rok przyszły, należałoby wysłać w tej sprawie odpowiednie sygnały. Nie wiem, czy nie jest na to za późno, ale zawsze istnieje konstytucyjna możliwość zgłoszenia autopoprawek rządu. Pogląd zaprezentowany przez MSWiA nie dość szeroko uwzględnia złożoność i skalę problematyki. Obawiam się, że nasza wiedza w tej sprawie jest niewystarczająca wobec złożoności problemów, które pan prezes był uprzejmy zaprezentować.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ZbigniewKaniewski">Otwieram dyskusję. Zapraszam do zabrania głosu posłów oraz osoby zaproszone do wzięcia udziału w posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#CzesławSobierajski">Po przeczytaniu informacji MSWiA oraz opracowań innych instytucji odnoszę wrażenie, że w Polsce problem nie jest bagatelizowany. Jednak niektórzy starają się problem ukryć. Projekt budżetu - to wynika również z przedstawionych materiałów ministerstwa - uwzględnia zbyt małe środki na rozpoznanie i zapobieżenie problemowi roku 2000. Nie wiem czy problem jest bagatelizowany, ale w każdym razie nie jest doceniany. Sądzę, że gdyby nawet powiększyć deficyt, kwota wyodrębniona w taki sposób będzie nieporównywalnie mniejsza od ewentualnych nakładów, potrzebnych na pokrycie strat. Oczywiście jeżeli rzeczywiście jest tak, jak mówił przed chwilą pan prezes. Są różne opinie na temat problemu roku 2000. Na przykład, że lobby informatyczne, w tym firmy komputerowe, świadomie wyolbrzymiają problem. Czytając różne artykuły nie wiadomo, czy problem jest rzeczywiście aż tak poważny, czy też jest sztucznie zwiększany, żeby zarobić na tym duże pieniądze. Skoro jednak Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę, a w innych krajach nadzór nad rozwiązaniem problemu obejmują szefowie państw, wówczas nie może to być problem błahy. Dlatego zgadzam się z panem przewodniczącym, że nie tylko nasza Komisja powinna zajmować się problemem, ale być może trzeba odbyć debatę parlamentarną.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#CzesławSobierajski">Mam prośbę do pana prezesa Iszkiewicza. Chodzi mianowicie o wyjaśnienie, o co tak naprawdę chodzi w problemie roku 2000? Nie wszyscy są specjalistami i po prostu nie każdy może zrozumieć, na czym on może polegać. Laicy komputerowi po prostu mogą nie widzieć problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JaninaKraus">Informacja, którą przedstawiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji jest - mało powiedzieć - rozczarowująca. Stan przygotowań w porównaniu z krajami znacznie wyżej od nas rozwiniętymi nieco mnie przeraża. Z dwóch powodów. Po pierwsze - problematy-ka ta i instytucje w świecie, które zajmują się sprawą roku 2000, mają jednak znacznie wyższe umocowanie, niż to, które się nam prezentuje. Wystarczy powiedzieć, że w Kanadzie sprawą zajmuje się wicepremier, minister finansów; w Stanach Zjednoczonych odpowiedzialnością za rozwiązanie problemu został obarczony wiceprezydent Al Gore; w Wielkiej Brytanii robi to osobiście premier, a w każdym razie odpowiedzialny jest za program roku 2000. W Kanadzie jest, co prawda, pełnomocnik rządu do spraw roku 2000, jednak został on upoważniony do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JaninaKraus">Na marginesie muszę powiedzieć, że uderzyła mnie zadziwiająca zbieżność propozycji zaproponowanych przez pana dyrektora z tymi, którymi podzielił się z opinią publiczną w Polsce za pomocą prasy przedstawiciel jednej z firm informatycznych. Nie wymienię nazwy firmy ani nazwiska osoby. Jednak przedstawił on również propozycję skrócenia ścieżki o zamówieniach publicznych - nie dodał pan tylko, że chodzi o rozporządzenia z mocą ustawy. Była tam również mowa o powstaniu centrum kryzysowego oraz kredytów preferencyjnych. Są to dokładnie takie same propozycje, które mogliśmy wyczytać w prasie, a jesteśmy chyba, panie dyrektorze, uważnymi czytelnikami prasy. Jednocześnie muszę stwierdzić, że propozycje rządowe są zbyt skromne, co musi posłów rozczarowywać.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JaninaKraus">Powiedział pan, że Bank Światowy czynił w tej sprawie pewne symulacje. Rzeczywiście zostały one wykonane, również w odniesieniu do Polski. W wariancie działania aktywnego, koszty przejścia Polski w rok 2000 oszacował na 4 mld dolarów. Natomiast straty w przypadku niepodjęcia działań byłyby dziesięciokrotnie wyższe. Byłoby to 40 mld dolarów. Dlatego osobiście nie dziwię się, że Bank Światowy szacując koszty, występuje pod adresem Polski z propozycją pożyczki. Podkreślam: pożyczki - nie wiem, czy dobrze zrozumiałam - 500 mln dolarów?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#BolesławSłomian">Ma to być grant, czyli pożyczka bezzwrotna.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JaninaKraus">Zatem nie ma to być kredyt. Z tego część ma być przeznaczona dla ekspertów Banku Światowego. Czy dobrze zrozumiałam?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#BolesławSłomian">Tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JaninaKraus">W związku z tym powstaje konkretne pytanie. Kiedy można liczyć na ten bezzwrotny grant? Czy nie będzie to rok 2000, kiedy na podjęcie działań będzie już nieco za późno? W przedstawionym przez pana materiale znajduję pewien postulat, którego nie rozumiem. Do kogo ma on być skierowany? Mówi on, że należy zabezpieczyć środki na realizację prac w budżecie 1999 roku. Pytanie brzmi - jaka ma być wysokość tych środków i czy rząd zamierza wystąpić w tej sprawie z jakąś propozycją? Mam doświadczenia w pracach Komisji nad budżetem i wiem dokładnie, że możliwości posłów kończą się na przesunięciu środków z jednej rubryki do innej. Zatem zrealizowanie wspomnianej propozycji będzie nieco trudne. Biorąc pod uwagę skalę problemu, w grę wchodzi tylko autopoprawka rządu i ulokowanie tych środków w odpowiednim miejscu, z odpowiednim tytułem w budżecie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WiesławKaczmarek">Nie wiem, czy członkowie Komisji mieli okazję przeczytać pięć interpelacji złożonych do premiera albo do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Pierwsza została zgłoszona 4 czerwca br. Temat tych interpelacji jest o tyle zajmujący, że są one formułowane na różnym poziomie szczegółowości, natomiast odpowiedź udzielana przez pana ministra Tomaszewskiego od czerwca jest niezmienna. Właściwie można cytować całe identyczne fragmenty, chociaż pytania posłów w tej sprawie są naprawdę różne. Odpowiadając pośrednio na pytanie pani poseł J. Kraus, trzeba z przykrością stwierdzić - że z tego, co się można zorientować - sprawą roku 2000 zajmuje się wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji. Ranga chyba wystarczająca. Zatem udzielanie przez wicepremiera takich odpowiedzi na interpelacje budzi niepokój. Nawiązując do zapytania pana posła Cz. Sobierajskiego, chciałbym powiedzieć, że problem polega na tym, na ile jest to widmo zbliżającej się apokalipsy, a na ile jest to realne zagrożenie. Zagrożenie, które można opisać, w jaki sposób mogłoby to nas bezpośrednio dotknąć i można byłoby tego empirycznie doświadczyć.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WiesławKaczmarek">Pytałem w jednej z interpelacji do pana premiera, czy przewiduje się w Polsce przeprowadzenie pewnego testu. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono próbę, która polegała na zarządzeniu w pewnej z miejscowości zmiany daty na 1 stycznia 2000 r. Zostało to opisane chyba właśnie w „Business Week'u”. Okazało się, że o godzinie 14:00 zostały wezwane wszystkie służby ratownicze do powodzi. Taki był efekt przeprowadzonego eksperymentu. Wygląda to dosyć komediowo, natomiast w skutkach może to być dramatyczne. Ktoś przewrotnie powiedział, że polską szansą jest to, że poziom informatyzacji jest na tyle niski, że możemy w tym upatrywać jakąś szansę. Nie wszędzie informatyka dotarła. Jednak docierała ona do Polski z różnych obszarów. Znajomość tego, co posiadamy jest chyba na niskim poziomie.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WiesławKaczmarek">Przechodzę do pytań. Pierwsze pytanie chciałbym skierować do przedstawiciela ministerstwa spraw wewnętrznych, bądź kogokolwiek z rządu. Czy można wskazać w Polsce firmę, instytucję, która może stwierdzić - po wykonaniu analiz, przejściu procedury wdrożeniowej w zakresie software'u i hardware'u, wykonaniu testów - że jest odporna na ten problem? Czy istnieje w Polsce instytucja, która może złożyć publicznie tego typu oświadczenie?</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#WiesławKaczmarek">Czy istnieje obecnie szansa na zbudowanie jakiś systemów filtrów, żeby później nie zainfekować zdrowej struktury problemem, który występuje u sąsiadów?</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#WiesławKaczmarek">Trzecie pytanie jest skierowane również do Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Dziś jest 16 grudnia. Jakiego strategicznego wyboru powinniśmy obecnie dokonać? Czy wyboru, który będzie polegał na tym, że bardziej skoncentrujemy się na przygotowaniu procedur zastępczych obchodzących temat, czy spróbujemy mobilizować ad hoc środki - chociażby w budżecie - na rozwiązywanie tego problemu? Wydaje mi się, że jeszcze gorszą katastrofą może być, kiedy „wóz stanie w środku przeprawy”. Nie wiem, czy można obecnie wymyślić pewne procedury, które określa się bypassami, obchodzeniem tej sprawy, a na ile próbować naprędce, jak gdyby, nadgonić ten jednak chyba stracony czas. Jaka będzie strategia, jeżeli chodzi o energetykę, system bankowy? Komisja Papierów Wartościowych wydała polecenie spółkom publicznym, że mają na własną rękę przygotować ustrój swoich przedsiębiorstw i zbadać odporność przed problemem zmiany daty. Firmy to robią, ponieważ takie jest polecenie Komisji Papierów Wartościowych wydane w porozumieniu z Giełdą Warszawską.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#WiesławKaczmarek">Chciałbym również zapytać ministra spraw wewnętrznych i administracji, czy chociażby system PESEL został przygotowany do zmiany daty? Czy obecnie przedstawiciele resortu mogą powiedzieć, że w tym przypadku - wiedząc o problemie od dłuższego czasu - zamknęliśmy sprawę i system PESEL jest odporny na zmianę daty? Można wymienić całą listę przedsiębiorstw, instytucji i systemów, które powinny być przygotowane na zmianę daty. Są to m.in. Polskie Sieci Energetyczne. Czy po 1 stycznia 2000 roku będzie zapewniona synchronizacja sieci? Jest to również kwestia telekomunikacji, zarządzania lotami, bezpieczeństwa w powietrzu na ziemi, w transporcie. Przykłady można mnożyć. ZUS jest w specyficznej sytuacji, ponieważ wchodzi nowy system emerytalny, jest budowany nowy system komputerowy. Dlatego w tym przypadku nie powinno być problemu.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#WiesławKaczmarek">Kolejne pytanie jest skierowane również do Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Proszę nie traktować tego pytania jako czysto lobbingowego, czy sugerującego cokolwiek. Nawet gdyby były przeznaczone środki rzędu - załóżmy - 500 mln zł, czy dysponujemy obecnie instytucjami wyspecjalizowanymi w branży informatycznej, które są w stanie w sposób skuteczny, sprawny przeprowadzić weryfikację i analizę funkcjonującego sprzętu? Czy mogą one następnie zaproponować rozwiązania programowe w poszukiwaniu tej słynnej „linii daty”? Czy w ogóle istnieje rynek potencjalnych wykonawców tego zadania? Cały czas zmierzam do pytania, czy wybieramy procedury naprawcze i zastępcze, czy też próbę zapobieżenia sytuacji w samej jej istocie. Jest to już chyba odpowiedni czas, żeby jakaś strategia - z punktu widzenia zachowań osób zarządzających państwem - została wybrana.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZbigniewKaniewski">W posiedzeniu biorą udział również przedstawiciele Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Gospodarki oraz Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Chciałbym przy okazji zapytać - jeżeli państwo są przygotowani do udzielenia odpowiedzi na wątpliwości posłów - czy macie programy dotyczące tylko i wyłącznie swojej wewnętrznej struktury, czy też reagujecie również w stosunku do instytucji, z którymi państwo współpracujecie? Myślę tu szczególnie o Ministerstwie Gospodarki, ponieważ w tej sprawie skierowaliśmy do państwa zapytanie. Jedyną odpowiedzią rządu było obecne wystąpienie pana dyrektora. Pozostałe sfery działań rządu nie są w ogóle znane Komisji Gospodarki. Nie chcę rozwijać tematu i wchodzić w komentarze, żeby ktoś nie posądził mnie o jakieś szczególne nastawienie do rządu. Jednak taka sytuacja budzi troskę z naszej strony.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#ZbigniewKaniewski">Ponieważ padło wiele pytań, proszę o odniesienie się do nich przedstawicieli rządu oraz pana prezesa W. Iszkowskiego. Po krótkich wyjaśnieniach przejdziemy do kolejnej rundy pytań.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WacławIszkowski">Jak rozumiem, oczekują państwo krótkiego wyjaśnienia, o co tak naprawdę chodzi w problemie roku 2000. Jeśli można, chciałbym krótko naświetlić tę sprawę, chociaż pewnie część państwa wie, na czym ona polega. Są jednak osoby, które nie wiedzą, o co chodzi. Cała sprawa polega na tym, że w początkach informatyki ceny pamięci, porównując do cen dzisiejszych były ok. 1000 razy większe. W związku z tym dążyło się do tego, żeby zaoszczędzić każdy bajt pamięci. Jeżeli każdy bajt kosztował ileś dolarów, to patrząc np. na system PESEL, ile trzeba zgromadzić tam informacji, w przypadku ponad 30 mln osób ujętych w systemie PESEL? Podliczenie daje ogromną sumę. Ponieważ data w zapisie dziesiętnym zajmowała cztery bajty, pewni ludzie szybko doszli do wniosku, że jeżeli pierwsze dwa bajty są takie same - 1 i 9, to można ich nie przechowywać. W ten sposób poczyniono ogromne oszczędności np. w systemie PESEL. Przy czym proszę nie sądzić, że stało się tak tylko z systemem PESEL. Tak oszczędzano na całym świecie, we wszystkich bankach, instytucjach. To jest pierwszy element związany z problemem roku 2000.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WacławIszkowski">Obecnie cena pamięci jest nieproporcjonalnie niska w stosunku do ceny poprzedniej. Wobec tego takie oszczędności są w ogóle bez sensu i nikt takich oszczędności nie robi. Ale niestety systemy powstałe w tamtych latach do dziś jeszcze funkcjonują. Co więcej, takie uproszczenie było umieszczone również w językach programowania. Z czasem, kiedy pamięć już staniała, niespecjalnie się nad tym zastanawiano, tylko realizowano projekty w uprzedniej strukturze, czyli bez dwóch pierwszych cyfr. Powoduje to, że w momencie zmiany daty pozostają dwa zera i nie wiadomo czy jest to rok 1900, czy też 2000. To jest pierwszy element problemu. Co gorsze, pisząc dodatkowe programy, rozwijając systemy - robi się to niestety metodą „pączkowania”, która polega na dopisywaniu nowych części do istniejącego systemu. Dlatego w pewnym momencie nie można się było specjalnie szybko wycofać. Zawsze zakładano, że jest to tylko tymczasowa przeróbka, a z czasem powstanie nowy produkt. Stąd też podejmowano takie działania. Taka sytuacja ma więc miejsce w systemach bankowych lub w systemie PESEL. O tym, jak prowadzono sobie z problemem w systemie PESEL, może powie pan dyrektor. Chcę tylko zauważyć, że w systemie PESEL rok urodzenia przedstawiony jest przez dwie liczby.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WacławIszkowski">Druga część problemu związana jest z procesorami. W procesorach taktowanych zegarem również jest zapisana data. W wielu procesorach tej daty się nie używa, mimo tego, że procesor w momencie włączenia korzysta jakby z tej informacji. Stąd też w wielu przypadkach procesor działa poprawnie i zapewne będzie działał poprawnie, ale nie do końca. Dlatego, że procesory będące obecnie na rynku powstały w latach 70. i 80. i od tego miejsca „widzą” swój początek. Stąd też przejście przez datę 2000 spowoduje, że znajdą się w stanie, który dla nich nie istnieje. Ich powinno jeszcze nie być. To spowoduje, że część z nich może po prostu przestać działać. Przy czym tak naprawdę nie wiadomo dokładnie, które z nich i dlaczego przestaną funkcjonować. Można to przetestować, można sprawdzić.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#WacławIszkowski">Co więcej, w przypadku standardowych komputerów PC, które państwo mają na biurkach, część komputerów markowych jest zweryfikowana. Można to sprawdzić pytając się producenta. Jednak ostatnio, kiedy oglądałem listę sprzętu jednego z renomowanych producentów, okazuje się, że jeszcze do niedawna w niektórych wyrobach mogą pojawić się błędy, jeżeli będą pracowały w nocy z 31 grudnia 1999 r. na 1 stycznia 2000 r. Jeżeli wyłączy się go wcześniej i włączy w nowym roku, to nie powinno się nic stać. Jeżeli będzie pracował przez całą noc, to 1 stycznia będzie miał część informacji przypadkowych.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#WacławIszkowski">Nie chcę się specjalnie rozwodzić. Na sali jest wiele osób, które mogłyby mówić godzinami na ten temat. W zasadzie jest drobna przyczyna, a skutki mogą być dość poważne. Mamy zatem dwie grupy, w jakich może pojawić się błąd. Jedna to systemy i oprogramowanie, a druga obejmuje procesory. W drugim przypadku problem polega na tym, że procesorów jest więcej w systemach nie komputerowych. Procesorów jest znacznie więcej poza komputerami, niż w komputerach. Są w takich miejscach jak samochody, sterowniki urządzeń. Procesory bardzo często były kupowane partiami w różnych miejscach. Dlatego nawet producent, który je instalował, nie jest w stanie powiedzieć jak one się zachowają, ponieważ ich nie testował. One dobrze działają, ponieważ włączają i wyłączają urządzenia. Jednak może się okazać, że gdzieś mają do czynienia z datą. Wówczas w dniu zmiany daty może się zdarzyć, że znajdą się w stanie, który dla nich - tak jak powiedziałem - nie istnieje. Efekt tego zjawiska może być losowy.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#WacławIszkowski">Tak wygląda w skrócie odpowiedź na to pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BolesławSłomian">Podkreśliłem na początku swojej wypowiedzi, że reprezentuję ministra spraw wewnętrznych i administracji. Nie mam legitymacji do reprezentowania rządu. W ustawie o ministrze spraw wewnętrznych i administracji jest następujący zapis: „minister spraw wewnętrznych i administracji koordynuje rozwój informatyki i łączności w administracji rządowej”. Tylko koordynuje. Nie ma budżetu, nie ma środków, nie ma mocy sprawczej i zajmuje się tylko administracją rządową. Zatem jeżeli pani poseł oczekiwała stanowiska rządu, zgadzam się z opinią, że moje wystąpienie było w pewnym sensie rozczarowujące, ponieważ dotyczyło tylko sektora administracji rządowej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#BolesławSłomian">W raporcie, o którym mówiłem, jest zawarty szczegółowy bilans tego, co się dzieje w administracji rządowej.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#BolesławSłomian">W formie graficznej i statystycznej została przedstawiona sytuacja we wszystkich urzędach centralnych i wojewódzkich. Oszacowaliśmy również na podstawie ankiet, że koszty operacji w administracji rządowej wyniosą ok. 230 mln zł. Podkreślam, że jest to szacunek, a na świecie są tak różne szacunki, że nie ma dobrej metody, dającej dokładny wynik. W tym przypadku szacunek dotyczy ewentualnych kosztów tylko w największych systemach ogólnokrajowych. Pomijam np. systemy księgowe. Jest to bardzo skromny szacunek, biorąc pod uwagę również fakt, że liczymy na umiejętności informatyków, którzy sami wiele rzeczy zrobią i nie będzie potrzeby korzystania z firm komercyjnych.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#BolesławSłomian">Padła uwaga, że nasze propozycje są zbieżne z propozycjami firm. Pani poseł, rzeczywiście wzorujemy się na tym, co się dzieje w Unii Europejskiej, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych lub Szwajcarii. Takie są sposoby rozwiązywania problemu. Nie chcemy wymyślać nowych rozwiązań, które mogą się nie sprawdzić, bądź nie mają racji merytorycznej lub formalnoprawnej. Nie wiem, czy odpowiedź zadowala panią poseł?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JaninaKraus">Rozumiem, że ministerstwo działa jako resort, natomiast nie jest to status pełnomocnika rządu do tych spraw. Nie ma takiego stanowiska.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#BolesławSłomian">W raporcie postulujemy rozwiązania, o których mówiłem. Pan poseł W. Kaczmarek zgłosił zapytanie, czy system PESEL będzie przygotowany do zmiany daty? Jeżeli chodzi o centralę PESEL, czyli centralną bazę danych, to tak. Następnie chcę wyjaśnić jeszcze jedną kwestię, ponieważ pan prezes nie mówił o tej sprawie. Otóż problem roku 2000 stwarza nie tyle dwa, co raczej trzy pola zagrożenia. Pierwsze to jest sprzęt. Komputery z lat 80. mają takie rozwiązania hardware'owe i software'owe, które po prostu nie będą mogły być wykorzystane. Dlatego mikrokomputery trzeba wymienić na nowe. Drugi obszar zagrożenia są to systemy operacyjne, które kupuje się razem z komputerem. Mogą to być np. systemy firmy Microsoft, IBM, Unix. W tym przypadku użytkownik również nie ma nic do powiedzenia, ponieważ produkt musi przystosować dostawca. Trzeci obszar zagrożenia są to tzw. aplikacje, czyli programy użytkowe, które zostały napisane albo przez specjalistów danej firmy, albo przez zewnętrzną firmę do rozwiązania konkretnego problemu. Mogą to być rejestry, systemy księgowe, magazynowe. Jeśli chodzi o obszar systemów operacyjnych, muszę z przykrością stwierdzić, że jeszcze niedawno znany dostawca systemów operacyjnych - nie będę go wymieniał - dostarczał zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie, które nie uwzględniały problemu roku 2000. Użytkownicy muszą teraz zrobić tzw. upgrade, płacić za to. Niektóre firmy oferują przynajmniej darmowe narzędzia służące dokonaniu zmiany, udostępniając je w sieci Internet.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#BolesławSłomian">Jeśli więc chodzi o centralę PESEL, będziemy przygotowani. Również nasza sieć PESEL-NET - jest to sieć transmisji danych, łącząca centralną bazę z wojewodami - jest siecią cyfrową, oddaną w tym roku i na pewno nie powstaną problemy związane ze zmianą daty. W tym zakresie nie ma zagrożeń.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#BolesławSłomian">Jeśli chodzi o tzw. terenowe banki danych w województwach, niektóre są już przygotowane do zmiany daty, np.: w Krakowie, Gdańsku i Lublinie. Wymieniony został sprzęt, oprogramowanie systemowe. Jednak większość terenowych banków danych ma jeszcze system operacyjny, który był kopiowany bez zgody IBM. Było to jednakże zgodne z ustawą, ponieważ nie wymagano wówczas takiej zgody. Mają również stare procesory i dlatego zagrożenie jest rzeczywiście duże. Wojewodowie o tym wiedzą, że muszą na te cele wyasygnować konkretne środki. Dodam, że problem roku 2000 nakłada się na problem reformy samorządowej. Systemy komputerowe nie będą mogły obsługiwać pięciu województw, jak jest np. w przypadku systemu, który funkcjonuje w Warszawie. Podobnie jest w Katowicach. Zatem tam trzeba inwestować. Na przykładzie Katowic oszacowano, że wojewoda musi wyasygnować kwotę 1,8 mln zł po to, żeby tamtejszy system przeszedł zmianę daty bez zakłóceń.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#BolesławSłomian">Nie jest to tylko problem merytoryczny, ale głównie organizacyjno-finansowy.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#BolesławSłomian">Na pytanie, czy są już firmy przygotowane na zmianę daty - odpowiadałem poprzednio. Są to właśnie firmy, które wprowadziły nowe systemy w ostatnim roku. Zatem takie firmy już są, przynajmniej składają takie deklaracje. Natomiast trudno powiedzieć, jak to jest naprawdę. Nie jest to zresztą naszym zadaniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WiesławKaczmarek">Czy jest panu znana instytucja, która przeszła procedurę przygotowania do problemu roku 2000?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#BolesławSłomian">Uważam, że nie ma takiej instytucji. Jest to jednak tylko moja opinia. Najważniejsze są duże systemy ogólnokrajowe, które współpracują ze sobą np. POLTAX, PESEL, system ZUS i inne. Natomiast jeśli chodzi o mniejsze, autonomiczne systemy, które są eksploatowane na mikrokomputerach, trwają jeszcze prace. Jest jeszcze czas. Niektóre instytucje wyznaczają sobie termin 30 czerwca lub 30 września 1999 r. Tak się dzieje na całym świecie. Jeśli można, chciałbym powiedzieć - nie chciałbym się przy tym usprawiedliwiać, ani uspokajać posłów - że ONZ zorganizowała pierwszą konferencję w ubiegły piątek. Przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji był na tej konferencji. Była to pierwsza ogólnoświatowa konferencja ONZ na ten temat. Dostaliśmy zalecenia, jak postępować przy rozwiązywaniu tego problemu. Nie jest tak, że jesteśmy bardzo opóźnieni, chociaż rzeczywiście jesteśmy. Natomiast problem roku 2000 w krajach bardziej rozwiniętych jest dużo większy, niż w krajach, gdzie informatyka i telekomunikacja była wdrażana z dużym opóźnieniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#ZbigniewKaniewski">Chciałbym jednak zadać konkretne pytanie, ponieważ może mieć to decydujące znaczenie przy formułowaniu ostatecznych wniosków. Skierowaliśmy do premiera zapytanie w związku z tym, jakie działania trzeba będzie podjąć w związku z zagrożeniami i niebezpieczeństwem paraliżu systemu informatycznego w państwie w roku 2000. Jak rozumiem z pana wypowiedzi, rząd w tej sprawie nie podejmował żadnych postanowień szerszej natury poza tym, że podjęliście decyzję, że poszczególne resorty we własnym zakresie będą się przygotowywać do tej operacji. Biorąc pod uwagę informację prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, że jest to problem naczyń połączonych, że jest potrzeba skoordynowania wszystkich działań w państwie, rozumiem, że takich decyzji w tej sprawie ze strony rządu nie było.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BolesławSłomian">Panie przewodniczący, nie wiem, czy taki temat był formalnie postawiony na posiedzeniu Rady Ministrów. Wiem natomiast, że pan premier J. Buzek powołał we wrześniu radę do spraw informatyki, która jako jednym z najważniejszych priorytetów miała zająć się właśnie koordynowaniem problemu roku 2000 w skali całego państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WiesławKaczmarek">Być może zadałem pytanie niezbyt czytelnie. Pozwolę sobie powiedzieć, że chodzi o jedną z kluczowych decyzji kierunkowych. Rozumiem, że wierzy pan, iż jest to problem. W tym jesteśmy zgodni i nie ma wątpliwości, że nie poddajemy się pewnemu amokowi, presji, że wymyślamy sobie problem, tylko że ten problem faktycznie może mieć miejsce. Mamy jeszcze dwanaście miesięcy, a może raczej już tylko dwanaście miesięcy do zmiany daty. Czy pana zdaniem w strategii próby rozwiązania skomplikowanej, trudnej i kosztownej w przyszłości sytuacji, główny nacisk powinien być skierowany na działania za wszelką cenę po to, żeby jednak zweryfikować systemy informatyczne, czy administracja rządowa powinna się jednak skoncentrować na zweryfikowaniu przede wszystkim procedur zastępczych? Co zrobić na wypadek, kiedy niektóre struktury przestaną działać? Procedury zastępcze postępowania awaryjnego nie były dotychczas często stosowane, a często zaczęliśmy być wyręczani elektroniką, informatyką i różnego rodzaju postępowaniami automatycznymi. Obecnie ten automatyzm postępowania może przestać działać. Być może obecnie jedynym sensownym ratunkiem dla minimalizacji ewentualnych kosztów jest skoncentrowanie się na procedurach awaryjnych, zastępczych na wypadek zaistnienia problemu. Być może takie działanie ma większy sens, niż próba nadgonienia czasu za wszelką cenę, przy pomocy weryfikacji sprzętu i programów. Wśród problemów, o których pan mówił, zapomniał pan wymienić czwartą grupę. Mam na myśli wszystkie urządzenia inteligentne, pracujące w oparciu o procesory - począwszy od windy, a skończywszy na wieży HI-FI.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ZbigniewKaniewski">Proszę jeszcze o odpowiedź pana dyrektora na pytanie posła W. Kaczmarka dotyczące filozofii postępowania w najbliższym czasie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#BolesławSłomian">Jeśli można, odpowiedzi udzieli mój współpracownik, który bezpośrednio się tym zajmuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejPawlak">Nie ulega wątpliwości, że ze względu na skalę problemów i krótki czas oraz istniejący potencjał, nie da się rozwiązać wszystkich problemów. To nie ulega wątpliwości. Chcę jednak zwrócić uwagę państwa, że wiele problemów można jeszcze rozwiązać. Istnieją firmy, które specjalizują się w rozwiązywaniu tego problemu. Oferują one określoną metodykę, która generalnie polega na analizie procesów biznesowych, określaniu ścieżek krytycznych. W wielu przypadkach, jeśli skoncentrujemy się tylko na ścieżkach krytycznych, sporo spraw możemy rozwiązać. Byłem na konferencji w ONZ. Padło jednoznaczne stwierdzenie, że nie ma i nie będzie żadnej firmy, która będzie do końca pewna, że jej systemy będą działały poprawnie. Nawet wtedy, jeżeli zostaną przeprowadzone wszelkie możliwe testy. W związku z tym nasuwa się jednoznaczny wniosek, że muszą być opracowane plany działań awaryjnych dla wszystkich kluczowych zakładów i sektorów. Nasze propozycje - jako zespołu koordynującego - zmierzają do tego, żeby doprowadzić do sytuacji, w której w miejscach zagrożonych zostaną przygotowane plany działań awaryjnych. Wiąże się z tym cała logistyka działań, które powinny być przygotowane właśnie na ten niedaleki już krytyczny dzień.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AndrzejJanicki">Komisja Nauki i Postępu Technicznego Polskiego Lobby Przemysłowego zajmuje się problemem roku 2000 już odpowiednio długo. Chciałbym podziękować panu prezesowi W. Iszkowskiemu oraz Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji za to, że tak skutecznie podnosili problem, wskazując na możliwy, bardzo duży zasięg konsekwencji w przypadku nierozwiązywania tego problemu. Wydaje mi się również, że kolejny raz należy podziękować prezydium Komisji Gospodarki za to, że właściwie jako jedyna instytucja w naszym kraju odpowiednio wcześnie podejmuje tak całościowo, tak istotne problemy. Jestem profesorem w tej dziedzinie, szeroko rozumianej z punktu widzenia szerokich zapotrzebowań informatycznych społeczeństwa. Do problemu nie podchodzę więc wąsko informatycznie czy wąsko telekomunikacyjnie. Moim zdaniem problem jest problemem konkretnym. Do pewnego stopnia dotyczy wszystkich na świecie od strony aplikacyjnej. Nie od strony rzemiosła, a tym bardziej nie od strony nauki i wiedzy w tej dziedzinie. Jednak problem ten zaskakuje wszystkich na świecie. Wobec tego warto się zastanowić, co zrobić w takiej sytuacji? Właściwym rozwiązaniem pozostaje organizowanie się wobec istotnych zagrożeń i tworzenie programów awaryjnych. Trzeba również wziąć pod uwagę stanowisko ONZ, w którym stwierdzono, że nie będzie takiej firmy na świcie, która wypowie się całkowicie autorytatywnie na temat przebiegu i skutków zmiany daty. Od strony teorii nauki o komputerach, nauki o informacji dobrze o tym wiadomo, chociażby z twierdzeń logiki o nieokreślonościach. Po prostu nie można zbudować nigdy testu zupełnego, który mógłby zbadać funkcjonowanie takiego organizmu. Dlatego trzeba mieć świadomość, że problem jest rzeczywisty i wymaga on koncentrowania się na różnych jego aspektach. Istotnie mamy głębokie zapóźnienia w kraju, ale głównie w sferze świadomościowej. Tym bardziej tak wielkie jest znaczenie działań tych, którzy podnoszą publicznie, medialnie, ostrzegawczo ten problem.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#AndrzejJanicki">Natomiast mam wątpliwość, czy jesteśmy zapóźnieni rzeczowo. W każdej takiej sytuacji pojawiają się zarówno problemy praktyczne rozwiązywania problemu, ale jednocześnie pojawia się od razu wielkie pole do spekulacji. Mogę służyć przykładami. W podobnych przypadkach gwałtownie wzrasta zainteresowanie różnego rodzaju kręgów lub firm zainteresowanych możliwością spekulacyjnego zarobku.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ZbigniewKaniewski">Panie profesorze, czy można powiedzieć, że na gruncie niewiedzy wielu obywateli inni mogą zarobić?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AndrzejJanicki">Nawet więcej. Powiedziałbym, że nie tylko na niewiedzy obywateli. Nawet kosztem państw, które nie są na taką sytuację przygotowane. Powstała więc świetna okazja, żeby zrobić interes na problemie roku 2000. Nie sądźmy, że poważne, renomowane firmy, które do ostatniej chwili dostarczały - cytuję pana dyrektora - zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie nieprzystosowane do działania w 2000 roku, robiły to nieświadomie, ponieważ nie znały - jakby - nadchodzącego problemu. To jest biznes. Każdy upgrade, jeśli nie był zawarty w umowie, będzie kosztował. Wobec tego mamy do czynienia, z jednej strony, z rzeczywistym problemem. Ma on wiele aspektów, o czym mówił pan dr W. Iszkowski. Z drugiej strony mamy spekulację i zagrożenie jeszcze poważniejsze niż inne zagrożenia. Mam np. na myśli niedawno przedstawiony przykład, że w bankach ustawią się kolejki obywateli obawiających się o swoje pieniądze. Przestraszą się bowiem czegoś, czego nie rozumieją. Staną w tych kolejkach po to, żeby schować swoje pieniądze na wszelki przypadek „do pończochy”, a potem z powrotem wpłacić je do banku. Jeszcze większym niebezpieczeństwem może być oddziaływanie kapitału spekulacyjnego, który za naciśnięciem elektronicznych guzików zrobi to samo w ciągu jednego dnia bankowego. Przed tym nie zabezpieczy się żaden rząd, ponieważ zostanie to wykonane w ramach jednego dnia bankowego. W związku z tym obok spekulacji i interesów mamy kolejny wymiar - czas.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#AndrzejJanicki">Chciałbym powiedzieć, że nie rwałbym szat, że jesteśmy spóźnieni z możliwością skonstruowania dobrego programu awaryjnego. Podzielam raczej pogląd wyrażony przez pana dyrektora i jego współpracownika, że jest jeszcze możliwość właściwego przygotowania się do zmiany daty, ale jest to ostatni już czas.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#AndrzejJanicki">Co się naprawdę dzieje i czym nasze środowisko jest najbardziej rozczarowane? Nie tym, że w odpowiedzi na zapytanie Komisji przyszli przedstawiciele ministerstw, zamiast przedstawiciela rządu. Jest to bardziej problem prezydium Komisji, niż nasz, jako gości. Chociaż chciałoby się, żeby było inaczej. Kolejny raz widzimy absolutną dekompozycję tego, co się dzieje od strony rządowej w naszym kraju. Kiedyś mawiało się, że wszystko jest sektorami podzielone na części. Nie tak dawno wkładaliśmy wielki wysiłek, żeby doprowadzić do reformy i stworzenia Ministerstwa Gospodarki. Jest Ministerstwo Gospodarki, tylko nie ma spójnej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#AndrzejJanicki">Podajmy przykład rozwiązywania problemu zmiany daty w Korei. Powołano tam przede wszystkim pewne biuro koordynacji strategii rządowej. Ustanowiono więc instytucję, która koordynuje wysiłki wielu innych instytucji i specjalistów. Biuro to pod egidą - nie znam dokładnie struktury rządu Korei, ale można rozumieć - kancelarii premiera wygenerowało strukturę zajmującą się problemem roku 2000. Przez analogię można zapytać, a kto u nas i czym się zajmuje? Skład rady przy premierze, której skład nie jest kwestionowany, ale nie jest to skład problemowy. Jest to pewien skład personalny, a do tego - na ile mi wiadomo - poza wręczeniem nominacji nic się jeszcze nie stało. W związku z tym można zadać pytanie, czy rada ma coś konkretnego koordynować? Rada jest od doradzenia. Może jedynie zaopiniować, może przedstawić jakiś projekt. Mówiąc o problemie i o pieniądzach na ten problem chcę zapytać: czy ktokolwiek zwrócił się z wnioskiem, żeby w trybie pilnym opracować stosowny projekt? Można go zamówić np. według procedur KBN, jako nadzwyczajnie pilny. Można opracować taki projekt również z wykorzystaniem konkurencyjnej metodologii. Chodzi jednak o to, aby sięgnąć po skoncentrowaną i zorganizowaną wiedzę, jaką w Polsce posiadamy. Uważam, że to wydarzenia i obecna dyskusja mogą mieć znacznie szersze konsekwencje. Bowiem jeśli się porządnie doprowadzi do zbudowania wielkiego przedsięwzięcia - takiego programu awaryjnego - może to stanowić świetny precedens do finalizacji innych ważnych przedsięwzięć, których niedosyt jest absolutnie widoczny.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#AndrzejJanicki">Na zakończenie chcę wyrazić pewien pesymizm, ale wypowiedź zakończę konstruktywnym, optymistycznym wnioskiem. Być może się mylę i oby tak było. Jednak tak naprawdę nie ma obecnie w Polsce, także w naszych środowiskach, kompletnej wiedzy o omawianym problemie, ani ośrodka kompetencyjnego dla szybkiego rozwiązania tego problemu. Są pewne luki. Dlatego chcąc zlecić wykonanie owego projektu, z góry należy zakładać, że temat musi być dobrze sprecyzowany. Dlatego konieczne jest szybkie opracowanie założeń do zamawianego projektu. To też wymaga wielkiej wiedzy. Po drugie w tych założeniach z góry powinno być powiedziane, że autorzy zamawianego projektu, muszą od razu ściągnąć do współpracy wybranych specjalistów zagranicznych, i to wielkiego formatu. Mamy rozeznanie, kto autentycznie jest już zaangażowany w wielkim świecie informatyki i telekomunikacji w rozwiązywanie tych problemów, a nie robienie na tym interesów. Chociaż - patrząc z innej strony - jeżeli ktoś dobrze wykona swoją pracę, to też powinien otrzymać odpowiednią zapłatę.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#AndrzejJanicki">Jednak świat nie jest bezradny. Świat się znakomicie do tego przygotowuje i świat się nie zawali - to jest nasza optymistyczna ocena. Choć być może zdarzy się coś zupełnie nieoczekiwanego, czego nie wolno nie brać pod uwagę. Dlatego stawiamy pod rozwagę szanownej Komisji wniosek do ewentualnego wykorzystania w dezyderacie. Chodzi o to, żeby zawrzeć w dezyderacie konieczność sięgnięcia, chociażby metodologicznie do naszego kapitału ludzkiego. Pracownicy naukowi mogą przyłączyć się do wysiłków administracji, firm oraz różnych organizacji. Tak należy czynić przy każdym wielkim przedsięwzięciu. Chodzi przecież o sensowne wykorzystanie napędu innowacyjnego, jaki mogą wnieść naukowcy z wielu różnych ośrodków. Krytykuję np. od dawna Agencję Techniki i Technologii i widzę konieczność zmiany wielu jej działań. Wierzymy jednak i mamy pewne praktyczne przykłady, że nowe kierownictwo tej agencji jest w stanie zapewnić udział swojej instytucji w pracach na rzecz programu poświęconego problemowi roku 2000.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#AndrzejJanicki">Na zakończenie wypowiedzi chcę podnieść zapowiedziany wcześniej aspekt optymistyczny. Jest jeszcze czas, ale wnosimy o to, żeby problem był bardzo poważnie i przykładowo rozwiązany oraz potraktowany jako wielkie przedsięwzięcie innowacyjne. Powinniśmy umieć policzyć, ile w razie czego zaoszczędzi się przez uniknięcie potencjalnych strat wyliczalnych jako efekt takiego działania. To jest punkt widzenia reprezentowany przez nasze środowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#ZbigniewKaniewski">Dziękuję panu profesorowi. W posiedzeniu uczestniczy również przedstawiciel Komitetu Badań Naukowych. Być może KBN ma również jakieś przemyślenia w tej sprawie. Są również obecni przedstawiciele Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Pan prezes W. Iszkowski wskazał również na pewne niebezpieczeństwa związane z zagrożeniem bezpieczeństwa naszego kraju na skutek ewentualnych perturbacji związanych z funkcjonowaniem systemów komputerowych. Bylibyśmy wdzięczni za informacje w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#TadeuszSzumowski">Jestem przedstawicielem jednej z młodych firm, które specjalizują się w diagnozie i naprawie problemu związanego z rokiem 2000. Prezes naszej firmy-matki, którego pani poseł była uprzejma cytować, wypowiadał się na łamach „Rzeczypospolitej” w sprawie tego problemu. Dziękując za zaproszenie i słuchając ciekawych wypowiedzi, chciałbym wnieść pewne uzupełnienia, wynikające z naszego doświadczenia, praktycznego działania na rynku. Bardzo trudnym rynku w skali polskiej. Przede wszystkim chcę zwrócić uwagę, że nie ma ciągle świadomości problemu. Nie u informatyków, ale przede wszystkim u decydentów. Problem nie jest problemem informatycznym. Problem jest biznesowy. Chciałbym to bardzo mocno podkreślić. Informatycy, jeśli będą mieli odpowiednie narzędzia, jeśli wyspecjalizują się w tej bardzo wąskiej dziedzinie naprawy problemu roku 2000, zdążą jeszcze wiele zrobić. Jest to wiedza możliwa do osiągnięcia, ale występuje tu bardzo wąska specjalizacja. Wcale nie jestem przekonany, czy wszyscy - z całym szacunkiem do wiedzy informatyków - zdążą przystosować się do tej wiedzy, prowadząc jednocześnie inne działania informatyczne. W związku z tym, jeśli należałoby pewne działania prowadzić szybko i bardzo fachowo, to trzeba wziąć pod uwagę, że prawdziwych specjalistów nie będzie zbyt wielu. Aczkolwiek - podkreślam raz jeszcze - nie jest to wiedza tajemna i przygotować się do tego mogą bardzo szybko bardzo dobrzy zresztą specjaliści od informatyki w Polsce.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#TadeuszSzumowski">Poważną trudnością, która dotyczy omawianego problemu, jest sprawa budżetu. Nie chodzi tylko o środki wyodrębnione na diagnozę i naprawę problemu roku 2000. Rzeczywiście, Bank Światowy ocenia koszt problemów naprawy na około 4 mld dolarów w Polsce. Natomiast ewentualne straty wynikające z zaniechania przeprowadzenia tego procesu ocenia się w skali 7–10 krotnie wyższej niż cena procesu naprawczego. Obecnie wydaje się, że niemożliwe jest już naprawienie wszystkiego, co należało naprawić. Chcąc uniknąć wielkich strat, niezbędne są plany awaryjne na szczeblu kraju i na szczeblu każdego przedsiębiorstwa, każdej branży, każdego resortu. Wydaje mi się, że takie przekonanie wynika z naszych doświadczeń. Opracowując plan działania naprawy roku 2000, zalecamy równoległe prace nad określeniem różnego rodzaju zagrożeń wynikających z niewykonania tego planu i planu awaryjnego. W owych planach chodzi więc o wyznaczenie tych zadań, które niezbędnie muszą być wykonane. Mimo to wiadomo, że przysłowiowa bomba milenijna jednak wybuchnie.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#TadeuszSzumowski">W związku z tym popieram stwierdzenie pana profesora Janickiego, że należy opracować obowiązującą metodologię postępowania w tym zakresie. Metodologia jest bowiem podstawą działania. Ogólnie mówiąc, chyba wszyscy mamy skłonność do działania niezbyt metodycznego. Natomiast w tym konkretnym przypadku plany naprawdę muszą być bardzo precyzyjne. Należy w nich określić osoby odpowiedzialne, wysokość budżetów oraz skalę i charakter zagrożeń. Podkreślam, że chodzi o plany na wszystkich szczeblach, we wszystkich branżach oraz we wszystkich obszarach. Działania naprawcze muszą dotyczyć bowiem wszystkich możliwych obszarów działań. Bowiem zaprzestanie działań na jednym polu może spowodować rzeczywiście ogromne zagrożenie dla budżetu. Jeśli przeprowadzimy proces naprawczy i wydamy bardzo dużo pieniędzy, a firmy nie zapłacą podatku, budżety roku 2000 i 2001 będą zagrożone. Jeśli jednak nie zrobimy nic, straty poniesione z tego tytułu będą również duże. Tak czy inaczej sprawa ma podstawowe znaczenie dla budżetu państwa. Dlatego nie można zrezygnować z opracowania prawdziwych planów, łącznie z planami awaryjnymi.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#TadeuszSzumowski">Chcę jeszcze wrócić do sprawy świadomości. Państwo podawali przykłady krajów, w których na czele komitetów i zespołów zajmujących się rokiem 2000 stoją wicepremierzy, premierzy lub wiceprezydenci. Wydaje mi się, że wiąże się to również z jeszcze jedną sprawą. Z odpowiednio prowadzoną propagandą gospodarczą. Proszę pozytywnie traktować to sformułowanie: poprawnie prowadzoną propagandą gospodarczą. Chodzi o uświadomienie społeczeństwu, z czym jest problem związany, jakie mogą być reperkusje i jak się do tego przygotowujemy. Jako obywatele nie wiemy, w jakim stanie są banki, telekomunikacja, transport, energetyka. Na ten temat się nie pisze. My to możemy wiedzieć, jako osoby obecnie interesujące się tym problemem i zapewne wiemy. Aczkolwiek nie-które sprawozdania - również według mojej wiedzy - są pisane zbyt optymistycznie. Takie właśnie sprawozdania trafiają do organów, które żądają sprawozdań. W związku z tym uważam, że prowadzenie właściwej komunikacji ze społeczeństwem wymaga wielkiej dbałości oraz podniesienia rangi tego działania. Z naszych doświadczeń wynika, że są na naszym rynku komputery osobiste, serwery, duże maszyny, które nie są przygotowane do roku 2000. Mam na myśli zarówno maszyny, ale też oprogramowanie. Trzeba do nich dotrzeć, trzeba je sprawdzić i trzeba je przygotować do przejścia, bądź wyłączyć na czas przejścia, żeby nie spowodowały katastrofy. Jednak wcześniejsza diagnoza wszystkich zagrożeń i konsekwencji powinna być postawiona.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#ZbigniewKaniewski">Dziękuję panu za interesujące propozycje. Wykorzystamy je w końcowej fazie prac naszej Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#MariaCelmer">Reprezentuję Ministerstwo Gospodarki i chcę krótko przedstawić prace prowadzone w naszym resorcie, związane z problemem roku 2000. Przeprowadzono wiele konsultacji z obecnymi tu przedstawicielami izb gospodarczych, jak również z wieloma jednostkami gospodarczymi. Po tych konsultacjach Ministerstwo Gospodarki przygotowało ankietę, mającą na celu zebranie in-formacji o stanie przygotowań przedsiębiorstw do tego problemu oraz o kosztach, które przedsiębiorstwa przewidują na ten cel. Ankiety przekazano do ponad 100 przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu dla gospodarki. Są to głównie przedsiębiorstwa energetyczne, górnicze, chemiczne, hutnicze, przemysłu stoczniowego, większe firmy farmaceutyczne itp. Z otrzymanych odpowiedzi wynika, że problem roku 2000 jest rozpoznawany w tych firmach. Podejmowane są odpowiednie działania, takie jak przeprowadzenie inwentaryzacji sprzętu komputerowego i urządzeń mikroprocesorowych oraz wymiarowanie kosztów dostosowawczych. Problem ten dotyczy głównie energetyki, dlatego że jeżeli stanie energetyka, to stanie wszystko. Otrzymane ankiety są analizowane przy pomocy ekspertów. Jeszcze nie ma wniosków z tej analizy. Wprowadzany jest również okresowy monitoring przedsiębiorstw, do których wystosowano ankiety. Chodzi o to, żeby mieć aktualną informację o stanie przygotowań do zmiany daty. Chcę jeszcze poinformować członków Komisji o pozostałych działaniach, które podjął minister gospodarki. Między innymi zwrócił się do ministra skarbu państwa o spowodowanie stosownych działań w stosunku do spółek pozostających w gestii ministra skarbu. Minister gospodarki zwrócił się również do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z propozycją rozważenia możliwości powołania pełnomocnika rządu, który koordynowałby działania w skali państwa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#MariaCelmer">Ponieważ energetyka jest najważniejszym elementem prac dostosowawczych, 20 listopada zorganizowaliśmy w Ministerstwie Gospodarki konferencję, na którą zaproszono przedstawicieli przedsiębiorstw energetycznych, górniczych, chemicznych, hutniczych, stoczniowych, farmaceutycznych itd. Na tej konferencji wybitni eksperci, których nam się udało znaleźć, wypowiedzieli swoje opinie, co spotkało się z bardzo dużym zainteresowaniem. Referaty wygłosili m.in. pan Tadeusz Szumowski - „Błąd roku 2000”, pan Andrzej Pawlak - „Rola rządu w rozwiązywaniu problemu 2000 oraz działanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w tym zakresie”. Został również wygłoszony referat przedstawiciela Narodowego Banku Polskiego, ponieważ wiele osób ma jakieś konto i o to się najbardziej martwi. Przedstawiciel NBP wygłosił referat na temat: „Podejście do problemu przygotowań w roku 2000 na przykładzie NBP”. Pan prezes Wacław Iszkowski z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji przedstawił referat: „Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji wobec problemu roku 2000”, w którym szeroko nakreślił wszystkie problemy. Pan Maciej Ostaszewski z firmy Unitra-Axyn przedstawił optymistyczny referat na zakończenie konferencji, pt. „Naprawa błędu roku 2000”. Problem roku 2000 jest rozważany również w OECD. W dniach 1–3 grudnia br. w OECD odbyła się konferencja dotycząca małych i średnich przedsiębiorstw, podczas której przekazano uczestnikom przewodnik po problemie roku 2000. Podano tam krótkie punkty: oszacowanie ryzyka, istniejące zabezpieczenia, przeprowadzenie testu zgodności, zapoznanie się z rządowymi programami i informacjami na temat analiz i rozwiązań, zapewnienie dostępu do ekspertów i do „gorącej linii” oraz plany demonstracyjne i szkoleniowe.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#MariaCelmer">Chciałam podziękować przedstawicielom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji za uruchomienie „gorącej linii”. Wiem od firm energetycznych, które korzystały ze strony internetowej MSWiA, że znalazły tam sporo informacji. Mimo, że wasze działania są prowadzone tylko w zakresie administracji rządowej, ale jednak pewne wskazówki mają ogólniejszy charakter. Na zakończenie chcę powiedzieć kilka słów o energetyce. Stwierdzamy, że firmy widzą jedno: nie ma co liczyć na jakieś środki spadające z nieba. Po prostu trzeba te środki wygospodarować we własnych budżetach. Być może, będą jakieś programy badawcze, które pozwolą na ukierunkowanie tych działań. Wiadomo jednak, że trzeba przede wszystkim liczyć na siebie. Te 100 firm, które odpowiedziały na naszą ankietę, a są to wszystkie firmy energetyczne w Polsce - widzą problem. Każda z tych firm powołała u siebie zespół złożony m.in. z informatyków i przedstawicieli zarządu. Nie jest to wyłącznie problem informatyków. Po prostu pracujemy nad problemem. Bardzo zależy nam na powołaniu pełnomocnika rządu, do którego można by się w tych wszystkich ogólnych sprawach zwracać. Jestem również za tym, żeby taka osoba została powołana przez premiera.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JaninaDerwiszyńska">Ponieważ w czasie dyskusji padło pytanie, jak wygląda sprawa przygotowań do zmiany daty w resorcie finansów, pozwolę sobie krótko przedstawić prace prowadzone w 1998 roku oraz zamierzenia na przyszły rok. W maju 1998 r. uruchomiliśmy projekt, w którym zaplanowaliśmy działania na rok 1998. W czerwcu i lipcu przeprowadziliśmy testy z aplikacją POLTAX, czyli tą aplikacją, która funkcjonuje we wszystkich izbach i urzędach skarbowych. W związku z tym jej prawidłowe działanie będzie ważne w roku 2000. Testy zostały przeprowadzone. Rezultat jest pozytywny, jeśli chodzi o pracę serwera aplikacji pracującego na sprzęcie firmy Hewlett Packard pod kontrolą systemu SCO Unix i bazy danych ORACLE. Jeśli chodzi o aplikacje, testowane było również działanie aplikacji na terminalach użytkowych. Również z wynikiem pozytywnym. Sprawdzono także drukarki, które również pozytywnie przeszły test. Jeśli chodzi o dodatkowe testy, które mamy przeprowadzić, to musimy sprawdzić rok 2000 jako rok przestępny i sortowanie. Jeśli chodzi np. o formularze podatkowe - tak jak państwo wiedzą - sprawa jest rozwiązana, ponieważ zapis roku jest czterocyfrowy. Natomiast była mowa o komunikacji z innymi systemami. Ministerstwo testuje nasz system, jednak dane importujemy także z ZUS. Tego połączenia jeszcze nie sprawdziliśmy. Należy zatem sprawdzić, jaka może być reakcja systemu po zaimportowaniu danych z systemu ZUS oraz jak wygląda system ZUS. Przeprowadziliśmy testy wszystkich komputerów, które zakupiliśmy w ramach dostaw centralnych i wynik testu jest pozytywny. Oprócz tego wysłaliśmy zapytania do wszystkich dostawców, od których ministerstwo kupowało sprzęt i systemy, żeby oni również zadeklarowali i wyjaśnili, jak przedstawia się sytuacja z ich sprzętem i ich systemami. Nie wszyscy nam odpowiedzieli na listy wysłane przez ministerstwo. W październiku mieliśmy spotkanie ze wszystkimi informatykami z izb skarbowych i przekazaliśmy im wstępne informacje i zalecenia do pracy w izbach i urzędach. Obecnie przygotowujemy plan działania na przyszły rok. Opracowujemy dokładne instrukcje postępowania dla izb, urzędów i dla ministerstwa. Tam m.in. ma być zawarty również plan awaryjny. Rzeczywiście może się coś zdarzyć. Zatem powinniśmy wiedzieć, jak wtedy powinny zachować się te służby wtedy i jak się zorganizować. Stosowne instrukcje będą przygotowane i przekazane.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JaninaDerwiszyńska">Mówiłam obecnie bardziej o działaniach departamentu informatyki, który opracowuje i wprowadza system POLTAX, aplikację używaną w całym kraju. Natomiast jak wygląda sprawa w samym ministerstwie, jeśli chodzi o inne obszary, a nie tylko systemy informatyczne. Z inicjatywy departamentu opracowaliśmy notatkę informacyjną: „Problem roku 2000 - potencjalne zagrożenia”. Tę notatkę dyrektor generalny skierował do wszystkich dyrektorów departamentów i biur ministerstwa oraz poprosił o przedstawienie do końca grudnia br. informacji, sprawozdań o rodzaju i skali zagrożeń, które mogą się pojawić w poszczególnych departamentach. Zwrócił uwagę, że przede wszystkim powinni rozpatrywać realizację działalności statutowej, realizację umów, komunikację z rządem i komisjami sejmowymi. Zatem dyrektor zwrócił uwagę na wrażliwe problemy, na które departamenty powinny zwrócić szczególną uwagę w sprawozdaniach. Podczas trwającej właśnie dyskusji notowaliśmy z kolegą różne sprawy, które będziemy chcieli poruszyć i wykorzystać w najbliższych działaniach planowanych w ministerstwie.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JaninaDerwiszyńska">Jeśli są jakieś zapytania czy szczegóły, to jest ze mną kolega, który jest jednocześnie naszym delegatem do zespołu powołanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. U nas prowadzi prace związane z przygotowaniem do roku 2000.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#ZbigniewKaniewski">Polecam szczególnie pani dyrektor i Ministerstwu Finansów uwagę jednego z dyskutantów, że na skutek wahnięć systemu mogą istnieć zagrożenia dla budżetu państwa w roku 2000 i 2001. Chciałbym, żeby Ministerstwo Finansów nie tylko dobrze sprawdziło swoje komputery, ale żeby zapewniło ministrowi finansów, który jednocześnie jest szefem Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, możliwość oglądu całości sprawy. Nie chodzi tylko o samą instytucję Ministerstwa Finansów, ale również o rozeznanie zagrożeń, które z punktu widzenia całej gospodarki mogą mieć miejsce w związku ze sprawą, którą omawiamy. Może mieć to istotne znaczenie dla funkcjonowania państwa. W związku z tym nie bagatelizowałbym sprawy. Chodzi m.in. o zapewnienie niezbędnych środków finansowych na plany awaryjne w różnych obszarach funkcjonowania naszej gospodarki. Oczywiście nie oczekuję od pani dyrektor odpowiedzi w tej sprawie, ponieważ ma ona niezwykle szeroki zakres i na pewno wykracza poza pani kompetencje. Natomiast gorąco apeluję, aby tę uwagę przekazać panu premierowi L. Balcerowiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#BorysCzerniejewski">Rozumiem, że pan profesor Janicki niejako wywołał mnie do odpowiedzi. Oczywiście pomysł z ustanowieniem projektu badawczego zamawianego, poświęconego problemowi roku 2000 nie jest pomysłem nowym. Deklaracje w tej sprawie składała pani minister Kozłowska na naradzie zwołanej w Ministerstwie Gospodarki. Potem zostało to potwierdzone w piśmie, w tej chwili nie orientuję się, czy do ministra gospodarki, czy do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Natomiast wniosek o rozpoczęcie takiego projektu - o ile wiem nie wpłynął do KBN do dnia dzisiejszego. Dla osób nie zorientowanych z procedurą chcę przekazać informację, że wniosek o taki projekt może zgłosić organ administracji państwowej. Chciałbym natomiast przestrzec, żeby nie postrzegać tego całego problemu jako projektu badawczego. Dlatego, że - jak już powiedziano - problem jest przede wszystkim problemem biznesowym. W związku z tym projekt badawczy może stanowić co najwyżej wierzchołek góry lodowej. Tak się wszyscy przyzwyczaili, że jeżeli chodzi o informatykę i informatyzację, to należy się udać do KBN, bo jest to jedyny resort, który od 1993 roku ma scalony i perspektywiczny program informatyzacji i w dodatku ten program realizuje. Trudno natomiast uważać, żeby naukowcy mogli rozwiązać sytuację powstałą w przemyśle. Dlatego nie chciałbym, żeby skromny budżet nauki został potraktowany jako worek, z którego trzeba wydrzeć pieniądze, ponieważ stamtąd daje się je wydrzeć. Pieniądze powinny być znalezione w różnych innych działach budżetowych i powinny one być o wiele większe niż środki, którymi dysponuje KBN.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#ZbigniewKaniewski">Dziękuję panu za tę informację. Chciałbym zwrócić uwagę, że oczywiście nie było intencją pana profesora wydzieranie pieniędzy na tę sprawę z KBN. Chodziło raczej o absolutną potrzebę skoordynowania wszelkich możliwych działań w państwie na rzecz rozwiązania tego problemu. Jeżeli KBN będzie w tej sprawie mógł się do tego przyczynić, to na pewno będzie to pozytywna reakcja KBN na inicjatywę pana profesora Janickiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StefanKamiński">Chciałbym powiedzieć o dwóch sprawach. Cieszę się, że na aż tak wysokim forum dyskutujemy o problemie roku 2000, dlatego że akurat członkowie mojej izby produkują urządzenia elektroniczne. Dokładnie zdajemy sobie sprawę z tego, jakie jest zagrożenie. Zagrożenie, które zostało przez moich przedmówców wskazane - szczególnie przez pana prezesa W. Iszkowskiego - dotyczące czterech najważniejszych sektorów. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na skutki dla gospodarki, czyli dla przedsiębiorstw. Tam jest dużo większy problem. Jeżeli chodzi o duże firmy, mam nadzieję, że wszystko zostanie naprawione albo złagodzone. Pozostaje problem firm, które używają setek tysięcy różnego rodzaju mikroprocesorów, sterowników w automatyce. Szczególnie w tych przedsiębiorstwach, które pracują w ruchu ciągłym, które mogą stanowić pewnego rodzaju bombę ekologiczną, gdyby np. doszło do niekontrolowanej sytuacji w fabrykach chemicznych produkujących różnego rodzaju odczynniki chemiczne. W związku z tym nasza izba od pewnego czasu monitoruje wszystkich tych, którzy zajmują się produkcją sprzętu elektronicznego, sterowników i innych urządzeń. Ten problem jest zauważany.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#StefanKamiński">Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie sprawy. Nasza izba uważa, że powołanie pełnomocnika rządu do spraw roku 2000 jest konieczne. Po drugie - ważne jest wykorzystanie pewnego narzędzia doradczego, które zostało stworzone. Też jestem członkiem Rady Informatyki, ale oprócz wręczenia nominacji, gdzie powiedziano, że się spotkamy i będzie pierwsze spotkanie, do chwili obecnej nic się nie wydarzyło. Osoba, która miała zwołać Radę, już tam nie pracuje. Jest to problem, że faktycznie nie ma żadnego gremium doradczego, które mogłoby wypracować pewną strategię. Trzecią sprawą, na którą chciałbym zwrócić uwagę jest potrzeba ewentualnego powołania - może przez pełnomocnika z Radą Informatyki - sztabu antykryzysowego właśnie na dni zaraz przed i po zmianie daty. Dlatego, że powstałe zagrożenie może spowodować - co powiedział pan prezes Iszkowski - „efekt domina”. Proszę nie zapominać, że ewentualny kryzys nie zacznie się od dużych firm, ale w łańcuchu zaopatrzeniowym. Jeżeli zabraknie jakiegoś odczynnika chemicznego, ponieważ przerwie się proces produkcyjny, zatrzyma się produkcja w jednym zakładzie, a następnie w drugim, i pozostałych. Proszę pamiętać, że większość naszych polskich przedsiębiorstw, które jeszcze w jakimś sensie mają kapitał akcyjny w postaci środków skarbu państwa, zakupywała swoje maszyny w latach 70. i 80. Te sterowniki i te układy mikroprocesorowe, które tam pracują, kupowane były - przepraszam, jeśli zdradzę jakieś tajemnice - poza ograniczeniami COCOM w różny sposób. Trafiały do Polski. Nie ma już ludzi, którzy tworzyli software lub znają się na ich działaniu. To jest większe zagrożenie, niż to, że nie potrafimy zapewnić dostaw energii elektrycznej, czy zapewnić poprawności działania systemu finansowego. Załamanie łańcucha kooperacyjnego w przemyśle może mieć groźniejsze skutki dla budżetu niż inne zagrożenia. Dlatego jeszcze raz powtarzam, że konieczne są działania na bardzo wysokim szczeblu, może łącznie z tym, że Rada Informatyki będzie tą instytucją, która pomoże stworzyć pewną strategię i stanie się, przede wszystkim, sztabem antykryzysowym.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#StefanKamiński">Na koniec chciałbym stwierdzić, że będziemy popierali wnioski, stwierdzenia przedstawiciela MSWiA, który podkreślił potrzebę pomocy dla konkretnych przedsiębiorstw, które będą chciały wymieniać układy automatyki przemysłowej oraz rozważenie możliwości - jeżeli jest to możliwe w budżecie - stworzenia tańszych kredytów, grantów pomocowych z przeznaczeniem na wymianę tego typu hardware'u.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#ZbigniewKaniewski">Cieszę się, że docenia pan fakt, że na posiedzeniu Komisji Gospodarki omawiamy ten problem. Jednak mój pogląd w tej sprawie jest taki, że jest to jeszcze absolutnie za niski szczebel dla kompleksowego rozwiązania tego problemu. Z własnej inicjatywy podjęliśmy ten temat, kierując się pewnymi zagrożeniami dotyczącymi sfery gospodarczej. Sprawa ma daleko szerszy zasięg i za chwilę przedłożymy pewne wnioski w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JerzyZając">Słucham tej już ponad dwugodzinnej dyskusji i przyznam, że ta apokalipsa, która może wystąpić, jest daleko większa, niż może nam się wydawać. Jednocześnie uważam, że czas najwyższy przejść do konkretów. Takie najważniejsze sprawy to: żebyśmy jako Komisja podjęli dezyderat do Prezesa Rady Ministrów mówiący o powołaniu pełnomocnika lub objęcie funkcji koordynatora. Jak się słyszy wypowiedzi przedstawicieli ministerstw, wówczas widać wyraźnie, że nie ma tu praktycznie żadnej koordynacji. Każde ministerstwo, na tyle na ile potrafi, stara się temu zapobiegać. Drugi wniosek w dezyderacie powinien dotyczyć powołania sztabu antykryzysowego związanego ze zmianą daty. Trzecia sprawa dotyczy planu zajęć naszej Komisji. Otóż pod koniec I półrocza, jak też w III kwartale przyszłego roku powinniśmy dwukrotnie wpisać do kalendarza prac jeden temat: sprawozdanie z działalności, ze stanu przygotowań do zmiany daty.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JanGłówczyński">W Najwyższej Izbie Kontroli jestem odpowiedzialny za przeprowadzenie kontroli dotyczącej działań administracji publicznej w celu minimalizacji skutku tzw. efektu roku 2000 na funkcjonowanie sfery publicznej w Polsce. Problemy poruszane przez uczestników posiedzenia w dyskusji staraliśmy się przetworzyć na język tematyki kontroli i zbadać stan przygotowań szeroko rozumianej administracji publicznej do zapobieżenia i minimalizacji skutków zmiany daty. Kontrola ta trwa obecnie, rozpoczęta została w listopadzie. Jest ona zbieżna z wieloma uwagami wyrażonymi w dzisiejszej dyskusji. W każdej kontrolowanej jednostce ostatni punkt tematyki obejmuje m.in. pytanie, czy jest przygotowany plan awaryjny dla tej jednostki? Nie chcę przedstawiać jej tematyki. Ograniczę się do tego, że sprawa, o której mówił przedmówca, tzn. działanie sterowników i mikroprocesorów w różnych urządzeniach przemysłowych itd. jest uwzględniona w kontroli. Oczywiście nie wszystko uwzględniliśmy, ponieważ trudno to zrobić w ramach jednej kontroli. Nasze działania dadzą jednak obraz tego, co się dzieje. Dzieje się wiele w różnych instytucjach. Kontrolą obejmujemy nie tylko ministerstwa, ale również ubezpieczenia społeczne, sferę bankowości. Dlatego postaramy się obiektywnie przedstawić obraz prac realizowanych w roku 1998 i do końca stycznia 1999 r. Liczymy na współpracę ze służbami informatycznymi kontrolowanych jednostek. Chciałbym jednak podkreślić, że wszystkie nasze działania kontrolne nie zastąpią oczywiście działań rządu i innych instytucji. Kontrola będzie tylko obrazem pewnego planu stanu faktycznego pokazanego rozwojowo w ciągu ostatnich miesięcy 1998 r. oraz w styczniu 1999 r. Postaramy się szybko opracować wyniki kontroli. Czasu jest bardzo mało, dlatego wszelkie wnioski im będą wcześniejsze, tym będą miały większą wartość. Występowanie z pewnymi inicjatywami po upływie kilku miesięcy mija się bowiem z celem. Czas pracuje na niekorzyść rozwiązania tego problemu. Na zakończenie chciałbym podkreślić jeszcze raz, że działania NIK nie są w stanie zastąpić działań związanych z funkcjonowaniem całej administracji rządowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ZbigniewKaniewski">Proszę o zabranie głosu ostatniego mówcę. Nie możemy kontynuować dyskusji, ponieważ posłowie muszą udać się na posiedzenia innych Komisji i nie będziemy mieli możliwości przyjąć dezyderatu. Sprawa jest na tyle ważna, że jeżeli będziemy przeciągać dyskusję, to w efekcie nie podejmiemy dziś żadnych decyzji.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AleksanderFrydrych">Tym bardziej dziękuję, panie przewodniczący, za udzielenie głosu. Chciałbym się odnieść do pytania, które pozostało bez odpowiedzi - pytania pana posła Kaczmarka o strategię rządu w tej kwestii. Obecnie brakuje około 800 tys. informatyków tylko dla rozwiązania tego problemu. Informatycy brytyjscy zatrudnieni w Stanach Zjednoczonych zarabiają obecnie po 7000 dolarów tygodniowo plus przelot samolotem Concorde na weekend do Londynu. Proszę sobie wyobrazić, co może stać się na naszym nienasyconym rynku z firmami nawet giełdowymi, w których pracują głównie informatycy i oni stanowią o wartości potencjału. Chcę również powiedzieć państwu, że rocznie na świecie produkuje się ok. 560 mld mikroprocesorów. Znajdują się one w wielu miejscach.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AleksanderFrydrych">Do czego zmierzam? Z całą pewnością jest już za późno, żeby zapobiec temu problemowi w skali kraju. Zatem należy dokonać wyboru. Zdaniem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji powinniśmy skupić się na czterech głównych sektorach: bankowość, obrona, energetyka i łączność. Oczywiście mogą się pojawiać pytania co z innymi dziedzinami życia: z przemysłem, produkcją, handlem? Uważam, że wszystkiego nie zdołamy zrobić. Powinniśmy pomóc średnim i małym przedsiębiorstwom, ponieważ one nie mają własnych służb, nie mają do kogo się zwrócić. A coraz bardziej widać, że stanowią podstawę naszej gospodarki, a rozumiem, że do takiej sytuacji w tym zakresie zmierzmy. One płacą podatki. Co się stanie, jeżeli z powodu błędu w systemie finansowo-księgowym nie będą w stanie naliczyć VAT-u, akcyzy, lub innych podatków? Nie będą w związku z tym w stanie uiścić ich na czas. Dlatego proponujemy skupić się na tych czterech sektorach i jest tu pole do popisu dla państwa, żeby służyć pomocą przede wszystkim średnim i małym przedsiębiorstwom.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#ZbigniewKaniewski">Spróbujmy jakoś podsumować wnioski z dyskusji, kierując się konkretnymi zgłoszonymi propozycjami. Po pierwsze trzeba powiedzieć, że dobrze zrobiliśmy, że sejmowa Komisja Gospodarki zajęła się w ogóle tym problemem. Pozwoliło to nam na nieco szersze spojrzenie na tę sprawę. Komisja powinna uznać, że sprawa jest niezwykle poważna. Powinniśmy jako posłowie mieć wyważony pogląd w tych sprawach, gdzie zaczyna się i kończy biznes, a gdzie zaczyna się bezpieczeństwo państwa. W sytuacji awaryjnej może być zagrożone bezpieczeństwo państwa i jego funkcjonowanie. Zatem jako parlamentarzyści nie możemy być obojętni wobec tego zjawiska. Naszym obywatelskim obowiązkiem jest na to zjawisko zareagować.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#ZbigniewKaniewski">W związku z tym, zgodnie z propozycją pana posła J. Zająca chcielibyśmy zaproponować z naszej strony dwa-trzy zdania dezyderatu do premiera. Samo stylistyczne sformułowanie dezyderatu przygotowałoby prezydium Komisji. Ponieważ czas jest bardzo ważny, a nie wiemy, kiedy następnym razem się spotkamy, dezyderat musi powstać praktycznie rzecz biorąc w tej chwili, na tej sali. Zgodnie z wnioskiem pana posła Zająca proponuję, żeby zawrzeć następujące stwierdzenia: „Komisja po zapoznaniu się z materiałami przedłożonymi na posiedzeniu i zgodnie z przebiegiem dyskusji uznaje, że kwestia poważnego potraktowania problemu roku 2000 jest niezwykle ważna ze względu na bezpieczeństwo państwa. W związku z tym wnosimy do Prezesa Rady Ministrów o przygotowanie narodowego programu działania w tym zakresie, tak jak proponuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji”.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#ZbigniewKaniewski">Powstaje pytanie pod adresem posłów. Czy idziemy w kierunku, aby na czele tego programu stanął premier, czy też żeby Rada Ministrów podjęła decyzję o powołaniu pełnomocnika, który z jej ramienia wdrażałby w życie ten program? Propozycje były różne. Jeden z dyskutantów wskazywał na to, że właściwie jedyną osobą w Polsce, która ma pewną dyspozycyjność w stosunku do wielu służb jest premier. Dlatego z punktu widzenia wagi zagadnienia i konieczności podejmowania prawdopodobnie wielu niekonwencjonalnych rozwiązań i decyzji, które mogą mieć miejsce w trakcie realizacji, opowiadam się za tym, żeby Komisja zaproponowała, że na czele całej struktury związanej z przygotowaniem, przebiegiem tego problemu powinien stanąć premier.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#ZbigniewKaniewski">Czy jest na to zgoda? Nie widzę głosów przeciwnych.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#ZbigniewKaniewski">Proponuję również, żeby Komisja Gospodarki wystąpiła z odpowiednim pismem do marszałka Sejmu. Mój pogląd w tej sprawie jest taki, że zakres kompetencji naszej Komisji w odniesieniu do skali omawianych problemów nie pozwala uwzględnić wielu spraw. Wydaje mi się, że naszym moralnym obowiązkiem jest poinformować marszałka, że po zapoznaniu się przynajmniej wstępnie z problematyką i skalą zjawiska, uważamy, że kwestia daleko wykracza poza zainteresowania naszej Komisji. Dlatego powinna być tematem prac przynajmniej kilku innych komisji. Osobiście przedstawiłbym marszałkowi wniosek o zaprezentowanie rządowej informacji całemu parlamentowi. Jest to też element komunikacji społecznej, na który zwracali państwo uwagę. Uważam, że im więcej ludzi i polityków będzie w tę sprawę wdrożonych, tym jest to korzystniejsze. Natomiast niezależnie od tego, jaki jest poziom merytoryczny każdego z nas, jeżeli chodzi o przygotowanie fachowe, to z punktu widzenia odpowiedzialności politycznej za maksymalne zapobiegnięcie pewnym awaryjnym sytuacjom, które mogą mieć miejsce, tej odpowiedzialności nie unikniemy. Proponuję, żebyśmy w tym kierunku szli.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JerzyZając">Chciałbym dodać tylko jedną sprawę. Chodzi o to, żeby informacja rządu została przedstawiona w pierwszym kwartale przyszłego roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#ZbigniewKaniewski">Zgadzam się z tym, ponieważ czas gra tu bezwzględnie ważną rolę. Wskazywali na to dyskutanci. W moim przekonaniu Komisja nie powinna wnikać w dalsze szczegóły. Możemy przekazać panu premierowi i marszałkowi stenogram z posiedzenia Komisji jako załącznik do dezyderatu. Osoby odpowiedzialne za tę sprawę w państwie będą mogły się zapoznać z całym przebiegiem dyskusji i podniesionymi tutaj problemami. Nie ulega wątpliwości, że sejmowa Komisja Gospodarki, która pierwsza zajęła się tą sprawą w Sejmie, powinna wrócić do tej kwestii. Sądzę, że w II kwartale 1999 r. powinniśmy uwzględnić ten temat w harmonogramie prac Komisji, który będziemy opracowywać za 2–3 tygodnie. Wtedy przekonamy się, na ile poważnie zostały potraktowane przez premiera wnioski zawarte w dezyderacie.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#ZbigniewKaniewski">Czy jest na to zgoda? Czy jest ktoś przeciwny? Nie widzę. Nikt z posłów nie zgłasza się do głosu. Zatem stwierdzam, że sejmowa Komisja Gospodarki przyjęła jednogłośnie dezyderat do premiera Rzeczpospolitej Polskiej na temat poglądu Komisji w sprawie działań rządu w związku z niebezpieczeństwem paraliżu systemu informatycznego w naszym państwie w roku 2000.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#ZbigniewKaniewski">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>