text_structure.xml
77.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Dnia 5 marca 1987 r. Komisja Spraw Samorządowych, obradująca pod przewodnictwem posła Stanisława Kani (PZPR), rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- problemy działalności samorządu załóg w Robotniczym.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">- wnioski wynikające z obrad Sejmu oraz plan realizacji uchwały Sejmu z 18 grudnia 1986 r. w sprawie działalności samorządu załóg przedsiębiorstw państwowych.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">- odpowiedź na dezyderat nr 3,</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">- sprawy bieżące.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">W posiedzeniu udział wzięli: kierownik Wydziału Propagandy KC PZPR poseł Józef Barecki, podsekretarz stanu w Ministerstwie, Pracy,' Płac i Spraw Socjalnych Andrzej Paczos, przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli, Urzędu Rady Ministrów, Kancelarii Rady Państwa, Akademii Nauk Społecznych oraz kierownictwo redakcji „Tygodnika Robotniczego” z redaktorem naczelnym Jerzym Szymańskim oraz przewodniczącym rady programowej prof. Leszkiem Gilejko.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego” Jerzy Szymański: „Tygodnik Robotniczy” w ciągu 5 lat, które minęły od jego powstania, po raz pierwszy jest oceniany przez Komisję sejmową. Ocena ta jest nam bardzo potrzebna. Redakcja cały czas szuka potwierdzenia, czy realizowane przez nią zadania pomocy w organizacyjnej i statutowej działalności samorządów oraz działalność publicystyczno-informacyjna mogą być uznane za skuteczne i słuszne, czy skutecznie przybliżamy problematykę samorządu rzeszom czytelników.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#komentarz">Zespół redakcyjny z własnego wyboru i przy pomocy wydziału propagandy KC PZPR oraz osobiście towarzysza Józefa Bareckiego, ówczesnego przewodniczącego tej Komisji, wziął na siebie obowiązek specjalizacji w dziedzinie samorządu załóg. Zadanie to podjęliśmy 3 lata temu. Czasu tego nie zmarnowaliśmy. Musieliśmy nauczyć się redagowania pisma o tematyce wówczas mało znanej, Wprowadziliśmy specjalizację, przy zachowaniu otwartej formuły pisma, co pozwoliło nam nie stracić czytelników.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#komentarz">Obecnie naszym zadaniem jest dalszy rozwój pisma, doskonalenie materiału dziennikarskiego i walorów graficznych. Znajdujemy się w najwłaściwszym okresie dla dokonania oceny naszej działalności, nawet oceny krytycznej. Redakcja stoi przed problemem zwiększenia popularności i poczytności tygodnika.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#komentarz">W stosunku do przedstawionej przez nas informacji nt. działalności pisma zaszły pewne zmiany. Informowaliśmy, że w ostatnim kwartale ub.r. zwroty pisma były bardzo duże. Od stycznia br. sprzeda je się ono dobrze, mamy zwroty poniżej przyznanej nam 10 % normy. Oczywiście, nie należy wyciągać z tego pochopnych wniosków, jest to dopiero początek.</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#komentarz">Widzimy konieczność zwiększenia dostępności tygodnika. Przyznano nam na początku limit 42 tys. egzemplarzy nakładu i jest w zasadzie utrzymywany. W Polsce jest 70 tys. kiosków „Ruchu” i nasz tygodnik można nabyć tylko na terenie wielkich miast i ośrodków przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#komentarz">Redakcji potrzebne jest duże wsparcie dla sfinansowania organizacji imprez i przedsięwzięć propagujących działania samorządów, takich Jak choćby konkurs na wspomnienia działaczy samorządu pracowniczego. Jest wiele innych problemów organizacyjnych, na których sfinansowanie wydawca nie zapewnia pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#komentarz">Myślę, że posłowie czytają nasze pismo i mogą wypowiedzieć się o jego treści. Uważam, że zespół redakcyjny zrobił bardzo duży krok naprzód w kierunku popularyzowania samorządu terytorialnego.</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#komentarz">Jak oceniacie przyczyny tak słabego rezonansu waszej publicystyki wśród czytelników? Jeżeli za miarę tego przyjąć liczbę listów napływających do redakcji, to jest on rzeczywiście mały, gdyż z informacji wynika, te nadeszło w ciągu roku tylko ok. 500 listów. Czy podjęto jakąś próbę rozpoznania przyczyn tego stanu?</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#komentarz">Jak często zbiera się rada programowa i jak oceniacie jej przydatność dla pisma?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#StanisławDerda">Przed posiedzeniem Komisji przeglądałem rocznik „Przeglądu Technicznego” z 1981 r. Nie było tam numeru, w którym nie ukazałyby się 2–3 artykuły nt. samorządu. Był to okres gorących dyskusji nad tą kwestią. W „Przeglądzie Technicznym” zabierali na ten temat głos wszyscy, nie tylko członkowie redakcji. Jaka jest otwartość waszego pisma na poglądy ludzi nie związanych z redakcją „Tygodnika Robotniczego”?</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#StanisławDerda">Jaki jest stosunek cenzury do publikacji „Tygodnika Robotniczego”? Czy macie z nią jakieś kłopoty, czy teksty są zdejmowane i cięte? Jest to swego rodzaju miara wiarygodności pisma.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#StanisławDerda">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego Jerzy Szymański: Jak mam to rozumieć? Czy wiarygodność jest duża, gdy cenzura ingeruje w teksty, czy przeciwnie - kiedy nie ma ingerencji?</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#StanisławDerda">Liczba ingerencji świadczy o tym, że ludzie do redakcji się gamą, że nie ma tam tylko myśli uczesanych.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#StanisławDerda">Czy tytuł „Tygodnik Robotniczy” jest trafny? Problematyka samorządu dotyczy nie tylko przedsiębiorstw, ale także wsi. Może tygodnik powinien zmienić nazwę na „Tygodnik Samorządowy”. W ogóle nie widać zbytniego zainteresowania problematyką samorządu wiejskiego. Uważam, że te dwa rodzaje samorządów powinny być traktowane równo.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#StanisławDerda">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego” Jerzy Szymański; Nie powiedziałbym, żeby odzew czytelników był słaby. Odczuwamy duże zainteresowanie czytelników naszą publicystyką, także ze strony administracji i rządu. Liczba listów podana w informacji dotyczyła listów nt. problematyki samorządu. Wszystkich listów do redakcji jest znacznie więcej. Choćby w oparciu o nie drukujemy poradnik działacza samorządowego - dwie kolumny druku co dwa tygodnie. Rezonans jest duży, zarówno pozytywny, jak i krytyczny.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#StanisławDerda">Zależy, z jakiej pozycji kto do nas plaże. Znajdujemy się w czułym punkcie i przez część działaczy samorządowych jesteśmy bacznie obserwowani.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#StanisławDerda">Pismo jest szeroko otwarte dla działaczy samorządowych poprzez publikowanie dyskusji, wywiadów oraz ich własnych artykułów. 40% wierszówki jest wypłacane ludziom spoza redakcji. Ich udział w redagowaniu pisma zwiększa się systematycznie. Pozwoliło to ograniczyć liczbę dziennikarzy zatrudnionych w piśmie z 42 do 25, a śmiem twierdzić, że pismo jest lepsze niż, na początku.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#StanisławDerda">Jakie jest zapotrzebowanie na naszą publicystykę? Nas interesują przede wszystkim problemy samorządu pracowniczego. Mają one jednak tysięczne powiązania z innymi problemami. Mocno zaangażowaliśmy się w sprawy interwencyjne.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#StanisławDerda">Rada redakcyjna spotykała się kiedyś trzy razy w roku, ostatnio - 2 razy w roku. W ub.r. odbyło się jedno spotkanie, gdyż czekaliśmy na posiedzenie sejmowej Komisji Spraw Samorządowych, które miało się odbyć w grudniu ub.r.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#StanisławDerda">Pismo jest otwarte na wszelkie punkty widzenia. Zamieściliśmy już setki, jeżeli nie tysiące różnych wypowiedzi. Uważam za duże osiągnięcie redakcji, iż udało się jej zdobyć tyle różnorodnych głosów w dyskusji nt. samorządu pracowniczego.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#StanisławDerda">Redakcja stara się pracować tak, by było jak najmniej ingerencji cenzury, gdyż dezorganizuje to naszą pracę. Jednak mimo tego ingerencje są i to w dość znacznym zakresie. Dotyczą bardzo różnych spraw i właściwie zdziwiłbym się, gdyby ich nie było. Pewne rzeczy się z cenzurą uzgadnia, przekonuje się ją do pewnych wypowiedzi. W innych przypadkach my uznajemy jej zdanie.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#StanisławDerda">Problematyce samorządu wiejskiego poświęconych jest kilka pism, podczas gdy samorządowi robotniczemu tylko nasze. Pojawiała się u nas problematyka samorządu robotniczego na wsi przy okazji artykułu o państwowych gospodarstwach rolnych. Pisma zajmujące się samorządem wiejskim mogą czynić to w sposób bardziej kompetentny. Nasi dziennikarze związani są z ośrodkami przemysłowymi, rozrzuceni po całym kraju i na problematyce wiejskiej raczej się nie znają. Ryzykowne byłoby wobec tego podjęcie się pisania na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StanisławKania">Moje pytanie dotyczyło tej części waszej informacji, w której napisano, że redakcja otrzymała ok. 500 listów w ogóle. Napisano tam także, że martwi was słaba reakcja że strony działaczy samorządowych oraz rzadkie prośby o interwencje. Są to dosyć jednoznaczne sformułowania dotyczące odbioru waszego pisma przez czytelników.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StanisławKania">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego” Jerzy Szymański: W informacji popełniono nieścisłość. Zdania te redagował dział łączności z czytelnikami, podczas gdy mamy oddzielne stanowisko zajmujące się listami od samorządów pracowniczych. Napływające tam listy nie zostały tutaj uwzględnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#LeszekGilejko">Chcemy pozostać przy formule dwukrotnego spotykania się rady redakcyjnej w ciągu roku. Wiąże się to z możliwością oceny działalności pisma w dłuższych okresach.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#LeszekGilejko">Rada redakcyjna składa się z dwóch kategorii członków przedstawicieli rad pracowniczych oraz grupy osób zajmujących się samorządem - pracowników naukowych, przedstawicieli Wydziału Propagandy KC PZPR itp. Interesującą grupę stanowią przedstawiciele rad pracowniczych, bo dzięki nim pismo może czerpać inspiracje wprost od swych odbiorców. W przyszłości musimy poświęcić tej inspiracyjnej roli więcej uwagi. Przez zasadę otwartości, którą realizuje redakcja, ja rozumiem nie tylko publikowanie tekstów osób spoza redakcji, ale także udostępniani łamów dla różnych poglądów i koncepcji. Myślę, że redakcja realizuje tę zasadę.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#LeszekGilejko">Może warto zastanowić się nad powołaniem pisma poświęconego samorządowi w ogóle, np. przy Centrum Studiów Samorządowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AlfredWawrzyniak">Zanim podzielę się swoimi refleksjami nt. pisma, Chciałbym poczynić dwa zastrzeżenia. Nie jestem systematycznym czytelnikiem „Tygodnika Robotniczego”, ale na potrzeby dzisiejszej dyskusji przejrzałem wszystkie numery z ostatnich 4 miesięcy, co stanowi - moim zdaniem - próbkę dosyć reprezentatywną, jeśli się zważy, że w tym okresie odbyła się szeroka dyskusja o samorządzie pracowniczym i że rząd przedstawił projekt nowelizacji 13 ustaw regulujących funkcjonowanie gospodarki uspołecznionej. Druga uwaga: zarówno samorząd pracowniczy, jak i „Tygodnik Robotniczy” są w trakcie pewnego procesu. Pierwszy musi zdobyć sobie miejsce w naszej rzeczywistości społecznej, drugi - zyskać czytelników.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#AlfredWawrzyniak">Warto przede wszystkim podkreślić pozytywne funkcje publicystyczno-organizatorskie pisma. Każde pismo, poza prezentacją poglądów, Jest organizatorem środowiska wokół siebie. Dla „Tygodnika Robotniczego” tym środowiskiem Jest z natury rzeczy samorząd. Trzeba przyznać, że redakcja „Tygodnika Robotniczego” podejmuje w tym kierunku wiele wysiłków, Jak dowodzą m.in. stałe rubryki czy udział w licznych konferencjach samorządowych. A więc istnieją formy środowiskotwórczej działalności „Tygodnika Robotniczego”, powstaje Jednak pytanie, czy zachowuje się przy tym właściwe proporcje?</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#AlfredWawrzyniak">Jeśli idzie o materiały problemowe, to pismo przedstawia sytuację społeczno-gospodarczą, ma też dział polityczny i inne. Obok tego publikuje się rozliczne materiały, które - przynajmniej w założeniach redaktorów - mają sprawić, że pismo będzie „do czytania”.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#AlfredWawrzyniak">Refleksje, Jakie się dzisiaj nasuwają, można zawrzeć między dwoma sformułowaniami przedłożonej informacji. Na str. 2 powiada się, że „Tygodnik Robotniczy” będzie konsekwentnie bronił uprawnień samorządu wynikających z ustawy, przeciwstawiał się wszelkim próbom wykorzystania samorządu do działań niezgodnych z prawem, że będzie popularyzował harmonijne współdziałanie rad pracowniczych z innymi organizacjami w przedsiębiorstwie oraz z dyrekcją w rozwiązywaniu głównych spraw fabryk i załóg. Informację zamyka pytanie: jak tworzyć pismo, które byłoby nośnikiem rozwoju demokracji robotniczej w miejscu pracy, pismo skuteczne i o dużej sile przebicia? Między tezą i pytaniem mieści się zespół problemów, które nas dziś powinny interesować.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#AlfredWawrzyniak">„Tygodnik Robotniczy” jest jedynym pismem poświęconym problematyce samorządu robotniczego, choć tę tematykę podejmuje się i w innych pismach. Niektórzy wyżej cenią dodatek do „Życia Gospodarczego” niż „Tygodnik Robotniczy”. Otóż z tej deklarowanej jedności wynika trudność w redagowaniu pisma. Jak bowiem sprawić, by było to pismo merytorycznie rzetelne, a zarazem atrakcyjne czytelnicze? Czy tę atrakcyjność osiągać przez publikację reportażu, satyry, materiałów rozrywkowych, czy też po prostu atrakcyjnie pisać o samorządzie? Jest to bardzo trudne pytanie. Niech mi jednak wolno będzie podjąć próbę opisania klimatu, Jaki powinien panować w piśmie. Po pierwsze, należy odpowiedzieć na pytanie, czy zachowuje się właściwe proporcje między problematyką samorządową a Innymi tematami? Czy „Tygodnik Robotniczy” ma być ogólnym magazynem robotniczym z akcentami samorządowymi, czy raczej pismem samorządu? Po wtóre, czy materiały nie są zbyt sprawozdawcze, statyczne? Czy pismo nie stawia problematyki samorządu zbyt pasywnie? W tezie wstępnej informacji o działalności redakcji „Tygodnika Robotniczego” mówi się, że pismo będzie się przeciwstawiać, bronić itp. Taka obronna postawa - potrzebna jeszcze niedawno - dziś już przestaje wystarczać. Trochę brak w tygodniku równowagi między poczuciem uprawnień samorządu a poczuciem jego obowiązków. Trzeba rozstrzygnąć kwestię, na ile mamy wspierać to, co jest uprawnieniem samorządów, a na ile kształtować postawę obowiązku, odpowiedzialności. Wydaje się, że jest to jeden z ważkich problemów i powinien on w „Tygodniku Robotniczym” znaleźć pełniejsze niż dotychczas odzwierciedlenie.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#AlfredWawrzyniak">Wciąż jeszcze pojawiają się głosy kwestionujące celowość istnienia samorządu. Dlatego też należy niezmiennie podkreślać, że samorząd to zarówno uprawnienia, jak i obowiązki, odpowiedzialność za sytuację ekonomiczną przedsiębiorstwa i całego kraju. Czy mamy dość odwagi, by to jasno powiedzieć?</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#AlfredWawrzyniak">Jakie trudności ma samorząd w realizowaniu swych pozytywnych funkcji w przedsiębiorstwie, jakie napotyka przeszkody na swej drodze? Warto by pokusić się o pokazanie lub choćby śledzenie zachodzących w tej materii procesów. Samorządu nie wystarczy bronić, trzeba go jeszcze doprowadzić do zrozumienia jego własnej istoty. Trzeba kształtować tę specyficzną formację samorządowca, współtworzyć ją. I „Tygodnik Robotniczy” może być orężem w walce o realizację tego celu. Nieprzychylne samorządowi opinie wynikają z nieskutecznego wypełniania przezeń pozytywnych funkcji ekonomicznych. Należy temu stanowczo przeciwdziałać. Potrzebna jest wiedza oraz wola i dynamika w działaniu.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#AlfredWawrzyniak">Odczuwam więc po lekturze „Tygodnika Robotniczego” pewien niedosyt. Brakuje materiałów krytycznych o samorządzie, materiałów nie bojących się przedstawiać samorządu w ujemnym świetle, jeśli na to zasługuje. Wrogiem samorządu może być on sam, jeśli swą działalnością będzie dawał przeciwnikom argumenty. Redakcja tygodnika nie w pełni wykorzystuje szanse, które się tu otwierają. Jest to oczywiście mój subiektywny punkt widzenia.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#AlfredWawrzyniak">Problem prenumeraty i kolportażu gazety; myślę, że 42 tys. nakładu w kontekście 10% zwrotów - to za mało. Przed posiedzeniem Komisji przeprowadziłem krótka telefoniczną sondę. Wyniki rozmów z działaczami samorządowymi były doprawdy zniechęcające. Wielu z nich nie zna „Tygodnika Robotniczego”, inni zaledwie o nim słyszeli, ale nie czytają go regularnie. A są i tacy, którzy o istnieniu pisma nie wiedzą. Nie jest to ocena, relacjonuję tylko obiektywne fakty.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#AlfredWawrzyniak">Zgadzam się z wypowiedzią prof. L. Gilejko. „Tygodnik Robotniczy” powinien pozostawać w stałej łączności z Centrum Studiów Samorządowych i popularyzować jego dorobek. Trzeba też zadbać o właściwą współpracę z komisjami samorządów pracowniczych przy radach narodowych. W każdym razie praca tych komisji powinna być w jakiś sposób w czasopiśmie uzewnętrzniona.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#AlfredWawrzyniak">Byłoby bardzo interesujące, gdyby redakcja pokusiła się o syntetyczną ocenę stanu samorządu pracowniczego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#FranciszekDąbal">Nie jestem profesjonalistą, niemniej jednak po przejrzeniu wielu egzemplarzy pisma i zasięgnięciu opinii czytelników - w tym działaczy samorządowych - pozwolę sobie zgłosić kilka własnych uwag i propozycji. Oczywiście i moja wypowiedź nie będzie całkiem wolna od subiektywizmu.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#FranciszekDąbal">Okres 5-letni nie jest dostatecznie długi, by „Tygodnik Robotniczy” mógł się ostatecznie ukształtować. Pismo musiało się najpierw zorganizować, a potem dostosować swój profil do potrzeb ruchu samorządowego. Nie było to łatwe, nie uniknięto więc błędów. Wkład pisma - te 42 tys. egzemplarzy, o których mówiono - należy mierzyć nie według liczby, lecz według potrzeb. Jeśli się mówi, że tygodnik zdobył sobie prawo obywatelstwa w kilku zaledwie regionach kraju, a mianowicie warszawskim, katowickim, wrocławskim, poznańskim i łódzkim. - to powstaje pytanie, jak wywołać bądź pobudzić zapotrzebowanie na pismo w pozostałych? Jeśli pismo dociera do kilku regionów, to nie może ono zadowalająco realizować zakładanych celów.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#FranciszekDąbal">Wiele publikacji „Tygodnika Robotniczego” oceniam bardzo pozytywnie. Dotyczy to np. informacji ekonomicznej, porad z zakresu funkcjonowania załóg; na pozytywną ocenę zasługują też kolumny „Prawnik wyjaśnia” i „Czytelnicy pytają”, tyle tylko, że tych pytali od czytelników jest wciąż za mało.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#FranciszekDąbal">Przemyśleć trzeba układ graficzny pisma i rozmiary poszczególnych publikacji. Jest bowiem wiele artykułów zbyt rozwlekłych, mało komunikatywnych, nieinteresujących dla czytelnika. Czy pisze się je dla wierszówki - nie wiem, fakt, że te materiały nie pomagają spełniać funkcji pisma.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#FranciszekDąbal">Jak relacjonuje się w „Tygodniku Robotniczym” obrady naszej Komisji? Otóż w jednym ze sprawozdań podano, że w trakcie posiedzenia mówiłem o spółdzielni mieszkaniowej w Lubartowie, podczas gdy chodziło mi o Lublin. Spółdzielcy z Lubartowa mogli się poczuć dotknięci, a na pewno byli zaskoczeni. Ten przykład dowodzi, że trzeba większej precyzji.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#FranciszekDąbal">Za mało jest wywiadów z przedstawicielami samorządów załóg i dyrektorami nt. wymiany wzajemnych doświadczeń. Generalnie - za mało przykładów takiej wymiany doświadczeń. Zbyt mało także płaszczyzn konfrontacji poglądów przewodniczących rad pracowniczych i działaczy samorządowych. Warto zastanowić się nad rozwinięciem kolumny „Piórami czytelników i korespondentów”.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#FranciszekDąbal">Odczuwam brak kolumny informującej o wydarzeniach tygodnia. Nie wyobrażam sobie, by tygodnik mógł się bez niej obejść. Byłaby ona uzupełnieniem wiedzy społeczno-politycznej przekazywanej samorządowi. Warto zastanowić się nad koncepcją kolumny na ostatniej stronie pisma. Czy rzeczywiście tylko zdjęcia dziewczyn „z kalendarza” mogą być magnesem dla czytelników?</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#FranciszekDąbal">„Tygodnik Robotniczy” powinien być płaszczyzną wymiany doświadczeń. Powinien w tym celu w szerszym zakresie zasięgać opinii rad pracowniczych i czytelników, także nt. form działalności pisma. Powinien uwzględniać wnioski przez nich zgłaszane.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#FranciszekDąbal">Wydaje mi się, że należy stale pismo doskonalić, bo wszystko - choćby dobre - wymaga doskonalenia. Chodzi o to, by „Tygodnik Robotniczy”, stał się źródłem inspiracji oraz, jak mówiłem wcześniej, płaszczyzną wymiany poglądów. Wtedy z pewnością będzie pismem żywym i zyska czytelników. I artykuły powinny być żywsze, bardziej komunikatywne i krótsze, ponieważ ludzie nie zawsze mają dość czasu na lekturę. Spotkania z czytelnikami są bardzo interesującą formą działalności redakcji i mogą być źródłem wielu cennych uwag.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#FranciszekDąbal">Rekapitulując: pismo już jest niezłe, ale może i powinno być jeszcze lepsze. Generalnie wyrażam opinię pozytywną, jednakże z zastrzeżeniami, które wcześniej zgłosiłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ZbigniewPruszkowski">Wypowiem własne opinie nt. „Tygodnika Robotniczego” jako naszego, samorządowego pisma. Z profesjonalnego punktu widzenia sprawę przedstawił poseł A. Wawrzyniak, nie będę więc powtarzał tego, co mówił. Ja interesuję się „Tygodnikiem Robotniczym” jako czytelnik i jako jeden z wielu zaangażowanych żywo w realizację idei samorządowej. Wiemy po co, dlaczego i dla spełnienia jakich funkcji powołano „Tygodnik Robotniczy”. Sięgając pamięcią 5 lat wstecz Chciałbym powiedzieć, że w pierwszym okresie istnienia pisma, w sytuacji Zasadniczych sporów wokół idei samorządowej, występowało ono jako obrońca tej idei i miało dużą poczytność. Im bliżej dnia obecnego, tym bardziej „Tygodnik Robotniczy” zaczyna spoczywać na laurach, pogrążać się w bezruchu. Samorząd nabierał życia, rozwijał się - a o samorządowym piśmie tego powiedzieć nie można.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ZbigniewPruszkowski">Oczywiście pismo musi zabiegać o poczytność, o czytelników. Jak mówił poseł A. Wawrzyniak, trudno jest pogodzić wysoki poziom merytoryczny z atrakcyjną dla szerszych kręgów czytelników formułą. Nie widać jednak, by redakcja czyniła jakieś próby pogodzenia obu postulatów, co musi być ze szkodą zarówno dla idei samorządowej, jak i dla czytelników. Redakcja „Tygodnika Robotniczego” musi się poważnie nad tym zastanowić, bo liczba zwracanych w ub.r. numerów była już bardzo duża. Redaktor naczelny jest w tym dobrze zorientowany, nie będę więc przytaczał dokładnych danych.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#ZbigniewPruszkowski">Interpretatorem ustawy o samorządzie załogi jest nasza Komisja. Tymczasem od dawna Już nie znalazłem w „Tygodniku Robotniczym” informacji o pracach Komisji Spraw Samorządowych. Jeśli się nie popularyzuje naszych prac, to Jak można inspirować działaczy samorządowych? Cóż tu zresztą mówić o współdziałaniu tygodnika z Komisją, skoro są przykłady, które wręcz przeczą dobrym intencjom redakcji. Oto jeden z nich. W numerze z 4 stycznia br. ukazał się artykuł Marka Dąbrowskiego omawiający uchwaloną przez Sejm nowelizację siedmiu - zamiast, jak pierwotnie zakładano, trzynastu - ustaw regulujących funkcjonowanie gospodarki uspołecznionej. Z treści tej publikacji nie można w ogóle wywnioskować, że ukazuje się ona w tygodniku poświęconym sprawom samorządu. Autor pomija dorobek naszej Komisji, dorobek VI Ogólnopolskiej Narady Przedstawicieli Samorządu Załóg. Czy „Tygodnik Robotniczy”, ogłaszając taki materiał jest jeszcze w ogóle propagatorem idei samorządowej? A nie jest to przykład odosobniony.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#ZbigniewPruszkowski">Przyczynę spadku zainteresowania „Tygodnikiem Robotniczym” widzę w tym, że stara się on zyskać łatwą popularność wśród masowego czytelnika, natomiast swe podstawowe funkcje traktuje marginesowo. Brak mu też własnej koncepcji propagowania ważkich tematów samorządowych. Trzeba zainteresować problematyką samorządu wszystkich, którzy z jego działalnością mają jakikolwiek związek. Na samorząd spadły ogromne zadania' i obowiązki, m.in. w procesie reformowania gospodarki, a w „Tygodniku Robotniczym” woale tego nie widać. Brakuje też elementów polemicznych w publikacjach. Rozszerzając wypowiedź posła F. Dąbala stwierdzam, Że należałoby popularyzować osiągnięcia tych samorządów, które mogą się poszczycić dobrymi wynikami, ale jednocześnie pokazywać te, które działają źle. Nie da się pogodzić rzetelnego traktowania problematyki samorządowej z zabiegami o zyskanie popularności u przeciętnego, masowego czytelnika. Taki czytelnik bowiem oczekuje przede wszystkim rozrywki, satyry itp., a tymczasem idea samorządu w gospodarce - to poważna sprawa. I na tej sprawie redakcja musi się skupić. Pismo powinno być pomocne działaczom samorządu, dostarczać im niezbędnych informacji. Jeśli ktoś chce rozrywki, szuka lżejszej formy, to sięgnie po „Express Wieczorny”, z którym - pod tym względem - „Tygodnik Robotniczy” nie może i nie powinien konkurować.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#ZbigniewPruszkowski">Czy „Tygodnik Robotniczy” - akcentuję słowo „robotniczy” - to tylko nazwa bez pokrycia? Czy rzeczywiście będzie to pismo mówiące o robotniczych sprawach? To trzeba rozpatrzyć w poważny sposób. Samorząd nie może być w „Tygodniku Robotniczym” prezentowany marginesowo. Konieczna jest stała współpraca z naszą Komisją, z Sejmem. Druga strona - to praktyka działalności samorządowej. Jeśli kadra - jak mówił redaktor naczelny - Jest świetna, to poradzi sobie z tymi zadaniami bez trudu.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#ZbigniewPruszkowski">Nie można mieć pretensji, że początkowo sprawy samorządu były w piśmie prezentowane rozmaicie. Tygodnik wtedy docierał się, organizował. Jak wiemy, powstał on z przekształcenia „Trybuny Mazowieckiej”.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#ZbigniewPruszkowski">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego Jerzy Szymański: Nieprawda, nie było takiego automatyzmu, nie zachowano całkowitej ciągłości kadrowej redakcji.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#ZbigniewPruszkowski">W każdym razie 5 lat to bardzo dużo. Jeśli „Tygodnik Robotniczy” nie będzie spełniał właściwie zadań postawionych przez państwo i partię, to trzeba będzie wyciągnąć jakieś wnioski. Możemy wymagać choćby tylko rzetelnego odzwierciedlenia rzeczywistości. Nie możemy się godzić na jej zaciemnianie, jak w cytowanym wyżej artykule M. Dąbrowskiego. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że dysponuję opinią Rady Pracowniczej FSO na Żeraniu o działalności redakcji „Tygodnika Robotniczego”. Została ona przyjęta 17 lutego br. Wiele z mych uwag znajduje tam pełne potwierdzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#LucjanSta">Mimo stosunkowo krótkiego okresu wydawniczego można twierdzić, iż „Tygodnik Robotniczy” stał się pismem o profilu zgodnym z założeniami, jakie przyświecały jego organizowaniu. Tym samym właściwie wywiązuje się z roli propagowania działalności robotniczych załóg oraz samorządów pracowniczych. Niemniej jednak profil pisma wymaga ciągłego doskonalenia i dostosowania do aktualnych potrzeb i oczekiwań czytelników. Jeżeli „Tygodnik Robotniczy” w dalszym ciągu ma być trybuną samorządów pracowniczych i właściwie wywiązywać się z roli ich ogólnopolskiego organu prasowego, trzeba zadbać o to, by jego ekonomika wydawnicza gwarantowała w miarę coraz większą samodzielność finansową, wpływając przecież bezpośrednio na kondycję redakcji i pisma.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#LucjanSta">O ile w „Tygodniku Robotniczym” szeroko podejmowany jest problem roli, funkcji i znaczenia samorządów pracowniczych, to wydaje się, iż stosunkowo mało miejsca poświęca się samej pracy, zagadnieniom postępu technicznego, współzawodnictwa czy też inicjatywom pracowniczym na rzecz rozwoju swych zakładów.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#LucjanSta">Uzasadniona wydaje się także potrzeba częstszego podejmowania pogłębionej publicystyki, w oparciu o badania socjologiczne i doświadczenia nauk społecznych, która służyłaby określeniu współczesnego pracownika. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której dynamiczny rozwój wielkich przedsiębiorstw spowodował duży napływ do przemysłu ludzi z gospodarstw wiejskich. Istotne jest więc określenie ich aktualnych dążeń, stosunku do awansu zawodowego, społecznego i politycznego, a także bytu materialnego. Wiedza o tym może stworzyć samorządowi lepsze warunki do wyzwalania pożądanych inicjatyw i wykorzystywania tkwiących w załogach rezerw. Przyczyniłoby się to do niezbędnego w naszej sytuacji gospodarczej powszechnego poderwania załóg w kierunku wyraźnego wzrostu wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#LucjanSta">Wydaje się, iż „Tygodnik Robotniczy” zbyt mało miejsca poświęca sprawom rozwoju kultury, pracy i życia robotniczych załóg oraz rozwijania ruchu amatorskiego. Celowym byłoby również częstsze podejmowanie tematyki współpracy zakładów z miastem i działań na rzecz jego mieszkańców. To samo dotyczy spraw związanych z podnoszeniem kwalifikacji załóg, a także współpracy z terenowymi organami administracji państwowej w zakresie szkolnictwa zawodowego i możliwości podwyższania wykształcenia pracowników. Wskazane byłoby również szersze działanie na rzecz poprawy warunków na stanowiskach pracy.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#LucjanSta">Ponieważ warunki finansowe działalności „Tygodnika Robotniczego” w decydującej mierze zależą od zakresu i sprawności kolportażu, proponowałbym utworzenie funduszu przeznaczonego dla aktywu samorządowego podejmującego propagowanie pisma i rozprowadzanie go w zakładach pracy. Celowe wydają się również zabiegi o większą liczbę zgłoszeń, a w ramach ich wprowadzenie rubryki dotyczącej poszukiwania kooperantów i zbywania zbędnych surowców czy też poprodukcyjnych odpadów.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#LucjanSta">Warto się również zastanowić, czy nie należy poszerzyć składu kolegium redakcyjnego o działaczy samorządowych, których rady ułatwiłyby redakcji dostosowywanie profilu pisma do bieżących potrzeb samorządów i oczekiwań czytelników.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#LucjanSta">Za słuszne i ambitne uznać należy zadania, jakie redakcja „Tygodnika Robotniczego” wytyczyła sobie w świetle uchwały Sejmu z dnia 18 grudnia ub.r. Należałoby natomiast życzyć redakcji, by zawsze potrafiła dostosowywać formy dziennikarskiego przekazu do podejmowanej problematyki. Moim zdaniem obok publicystyki na tematy samorządowe przydałoby się w piśmie nieco więcej informacji poszerzających ogólną świadomość i wiedzę pracowników.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#LucjanSta">Ponieważ poruszono sprawę współpracy Komisji Spraw Samorządowych Sejmu z tygodnikiem proponowałbym, by posłowie otrzymywali każdy numer „Tygodnika Robotniczego”. Nie zawsze jest on dostępny w naszych zakładach pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzMżyk">Miałem zaszczyt prezentować przed Komisją kierunki działania Centrum Rozpoczynamy dopiero swoją działalność, podczas gdy „Tygodnik Robotniczy” działa już od 5 lat. Z informacji wynika, że możemy mówić o wielu płaszczyznach współpracy między nami.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzMżyk">Gorąco wspieram głosy posłów Z. Pruszkowskiego i A. Wawrzyniaka mówiące ofensywności ze strony „Tygodnika Robotniczego”.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#KazimierzMżyk">Proponuję podjęcie współpracy w realizacji różnych form szkolenia działaczy samorządowych. Daleki jestem od postulowania nachalnych form dydaktyki, ale postulowałbym ekonomiczną edukację działaczy. Możliwa jest także współpraca w dziedzinie poradnictwa prawnego, doradztwa metodologicznego itp. W Centrum pracuje liczna grupa ekspertów, jest ukształtowany zespół prawny pod przewodnictwem prof. L. Bara, wielu ekspertów ma Komisja sejmowa. Działalność można by oprzeć „choćby na tej bazie. W tej chwili do grona działaczy samorządowych wkracza grupa nowych ludzi. Przyjęcie takiego kierunku działalności przez tygodnik pomogłoby w skróceniu okresu ich adaptacji.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#KazimierzMżyk">Rozmawiałem z naczelnym redaktorem tygodnika na te tematy. Sądzę, że nasza współpraca będzie się rozwijać, choćby przy organizowaniu konkursu na pamiętnik działacza samorządu pracowniczego. Zadeklarowaliśmy ścisłą współpracę Centrum w tej dziedzinie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławDerda">Należę do pokolenia, które na początku lat 80. przeżyło potężną erupcję namiętności politycznych. Teraz uległy już one wyciszeniu, ale wówczas znaleźliśmy się w centrum dyskusji, jak należy rządzić państwem socjalistycznym. Uważam, że jest to ważne z punktu widzenia rozpatrywanego dzisiaj tematu. Minęło od tego czasu siedem lat, a wiele spraw nie zostało jeszcze załatwionych. Przede wszystkim źle się dzieje w gospodarce. Przemysł chemiczny, budownictwo mieszkaniowe, czy też handel zagraniczny nie wykonują nałożonych nań zadań. Wielu działaczy chętnie wróciłoby do systemu nakazowego. „Tygodnik Robotniczy” ma wobec tego do spełnienia ogromną rolę w przygotowaniu załóg pracowniczych do ich nowej funkcji. Obecny etap reformy gospodarczej oznacza właśnie samorząd, elementy gospodarki rynkowej, przebranżawianie firm, wzrost roli pieniądza i banków komercyjnych. Trzeba społeczeństwo, a przede wszystkich działaczy samorządu, na to przygotować. Napisał o tym w swoim artykule we „Wsi Współczesnej” poseł M.F. Rakowski pisząc o racjonalizacji roli państwa w gospodarce lat 90.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#StanisławDerda">Działamy w kierunku prowadzenia nowoczesnych zasad zarządzania gospodarką. Olbrzymi ruch reformatorski funkcjonuje na Wschodzie. Te doświadczenia też powinniśmy wykorzystać. Dlatego solidaryzuję się z tym, co powiedział poseł A. Wawrzyniak. Rola, jaką ma do spełnienia „Tygodnik” jest ogromna. Trwa walka o formę samorządu i trudności, o których była tutaj mowa na dłuższą metę nie tłumaczyć takiego funkcjonowania pisma.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#CzesławCzesławBaran">Uważam, że tygodnik nie wykorzystał, lub nawet pomniejszył, udział, posłów w pracach nad skonstruowaniem przepisów dotyczących reformy gospodarczej. Nie doceniono na jego łamach także wysiłku Sejmu dla utrzymania tego dorobku. A przecież wielokrotnie w uchwałach Sejmu wskazywaliśmy, że stoimy murem za samorządem pracowniczym i reformą gospodarczą. Uważam za nietakt, że nie pokazano tego w sposób dostateczny. Np. kilka publikacji związanych z rozpatrywaniem projektu zmian w 13 ustawach dotyczących reformy gospodarczej prawie zupełnie pominęło rolę Sejmu i posłów w tych pracach.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#CzesławCzesławBaran">W tym miejscu poseł Cz. Baran przytoczył przykład kilku artykułów drukowanych w „Tygodniku Robotniczym”, w których nie doceniano roli posłów i Sejmu w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#CzesławCzesławBaran">W artykułach tych nie ma ani słowa nt. stanowiska posłów, wypowiedzi wicepremiera M. Gorywody i premiera Z. Messnera. Mówię na ten temat z goryczą, gdyż byłem członkiem podkomisji, która zajmowała się tym problemem i wiem, jak wiele pracy włożyliśmy w te projekty. Tymczasem tutaj nie. ma ani słowa nt. roli i wkładu posłów w tej dziedzinie. Przeciwnie, sugeruje się, że posłowie są narzędziem, tyle tylko, że nie wiadomo w czyim ręku. Jest to niezgodne z prawdą.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KlemensRomanowski">Redakcja „Tygodnika Robotniczego” w bardzo małym stopniu wykorzystuje materiały pokontrolne NIK i Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej. Według naszych ocen wykorzystanie to jest o wiele mniejsze niż w przypadku Innych czasopism partyjnych. A NIK prowadzi przecież kontrolę działalności samorządów pracowniczych z każdego punktu widzenia. W naszych materiałach można znaleźć nie tylko negatywne, ale i pozytywne przykłady. Mówię to nie dlatego, żeby się skarżyć, ale Chciałbym wskazać na potencjalne źródło informacji dla tygodnika. Jako członkowi partii zależy mi także na tym, by wyniki naszej pracy znalazły się w gazecie partyjnej.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#KlemensRomanowski">Dziennikarz „Tygodnika Robotniczego” Władysław Styczyński: Jestem jedynym członkiem zespołu redakcyjnego „Tygodnika Robotniczego” nie pełniącym funkcji kierowniczej, który się tutaj znalazł. Chcę zabrać głos z dwóch względów. Po pierwsze, zajmuję się problematyką samorządu od 1956 r. i jest mi ona niezwykle bliska. Po drugie, jako członek redakcji pisma uważam się za współodpowiedzialnego za jogo kształt. Ostra reakcja redaktora naczelnego na wypowiedź posła Z. Pruszkowskiego jest nieuzasadniona. Kierownictwo pisma zostało w całości przeniesione z „Trybuny Mazowieckiej”, w dalszym ciągu kieruje ono tygodnikiem.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#KlemensRomanowski">Wszystkie wnioski, które tutaj dzisiaj padły, dotyczące pogłębienia problematyki samorządu pracowniczego, inicjatyw samorządowych, częstszych konsultacji itp. wielokrotnie już były przedstawiane na posiedzeniach zespołu redakcyjnego. Niedawno zaprzestano drukowania materiałów pochodzących od rad pracowniczych. Uchwały tych rad szybciej drukuje „Życie Gospodarcze”. Kiedyś po fali krytyki ściągnęliśmy kilka takich uchwał, ale i tak były już przestarzałe.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#KlemensRomanowski">Muszę to wszystko powiedzieć, gdyż oprócz mnie nie ma na tej sali nikogo z zespołu piszącego.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#KlemensRomanowski">Problematyka samorządu pracowniczego zajmuje nie więcej niż 1/3 objętości pisma. Przecież ustawa o samorządzie załogi i ustawa o przedsiębiorstwach państwowych to kopalnie tematów. Wiele artykułów tylko umownie można nazwać artykułami o samorządzie, podczas gdy w istocie rzeczy mówią one o problemach produkcyjnych, świadczy to o głębokim kryzysie, w jakim znalazła się redakcja.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#KlemensRomanowski">Od dawna nie zbiera się zespól redakcyjny, mimo że wiele problemów wymaga omówienia. Niestety, kierownictwo redakcji lekceważy dziennikarzy piszących, nie liczy się z opinią zespołu. Popieram wypowiedzi posłów mówiących o konieczności przedstawiania dynamiki samorządu pracowniczego. Nie zgadzam się z poglądem, że samorząd to jeden elementów zarządzania gospodarką. Uważam, że trzeba na całą gospodarkę patrzeć właśnie przez pryzmat samorządu gospodarczego. Taka problematyka powinna być najczęściej prezentowana, tym się powinniśmy zajmować, a nie mieszankami tematów. Nie jesteśmy w stanie konkurować z innymi czasopismami, z jakimiś „Filipinkami” i innymi magazynami.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#KlemensRomanowski">Zespół redakcyjny w ogóle nie brał udziału w opracowaniu informacji przedstawionej Komisji. Nikt z nas nie widział tej informacji i tylko Ja dostałem ją przypadkiem. Widać, że redaktor naczelny nie podpisał tego tekstu i że widocznie go nie czytał, skoro nie zgadza się z niektórymi jego fragmentami.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#KlemensRomanowski">Kuleje także informowanie o pracach Sejmu i Komisji sejmowych. Dlaczego nie można zorganizować pracy redakcji tak, by obsługiwała Komisję Spraw Samorządowych Sejmu? Tymczasem informacje o posiedzeniach Komisji sejmowych otrzymuję dzięki własnym znajomościom. Np. naradę przedstawicieli samorządów pracowniczych miał obsługiwać zastępca redaktora naczelnego, ale na nią nie poszedł. Tylko dzięki dziennikarskiemu wyczuciu znalazłem się wtedy w Sejmie. Czy takimi metodami można kierować redakcją?</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#KlemensRomanowski">Redaktor naczelny „Tygodnika Robotniczego Jerzy Szymański: Dziennikarze przyzwyczajeni są do ostrych ocen. Przyjmujemy je, gdyż chodzi o to, by wydawać coraz lepsze pismo. Chciałbym jednak wyjaśnić kilka nieporozumień, które zaistniały w czasie dyskusji.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#KlemensRomanowski">Marek Dąbrowski, docent w Polskiej Akademii Nauk, uznawany jest za jednego z najlepszych dziennikarzy „Tygodnika Robotniczego”, jak więc można mówić o wypychaniu pewnych tematów?</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#KlemensRomanowski">Nie jest prawdą, że brakuje polemiki na tematy samorządu. Akurat odwrotnie, jest u nas zbyt wiele polemik. Musieliśmy Je hamować, gdyż pismo stałoby się nieczytelne. Przedstawiamy także sukcesy, ale nie można mówić o nich ciągle. Czy globalnie możemy mówić o sukcesie?</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#KlemensRomanowski">W piśmie rady pracowniczej z Żerania oskarża, się nas, że „Tygodnik Robotniczy” przygotowywał przyjęcie zmian 13 ustaw proponowanych przez rząd. To insynuacja. Wcale tak nie było, a nawet oddaliśmy przeciw temu projektowi potężną salwę, co spotkało się z protestem wiceprzewodniczącego Komisji Planowania na VI Naradzie. Jest oczywiście wiele problemów, które musimy uwzględnić w redagowaniu tygodnika. Propozycje, które tutaj padły będziemy rozpatrywać na kolegium redakcyjnym.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#KlemensRomanowski">Jeszcze zdanie dotyczące wystąpienia redaktora W. Styczyńskiego. Ma on swoją koncepcję redagowania naszego pisma. Był znaczącym pracownikiem różnych pism samorządowych. Niestety, pisze tak, że trzeba jego teksty głęboko przeredagowywać, zarówno pod względem językowym, jak i treści. Zespół redakcyjny rzeczywiście zbiera się rzadko, ale Jest on rozrzucony po całej Polsce. Utrzymuję z redaktorami łączność telefoniczną i teleksową. Uważam, że nie ma potrzeby podrażać kosztów wydawania tygodnika niepotrzebnymi naradami.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZbigniewPruszkowski">Ponieważ redaktor naczelny kwestionował zasadność moich ocen i wypaczył sens mojej wypowiedzi, Chciałbym przytoczyć początkowy fragment artykułu M. Dąbrowskiego. Proszę to skonfrontować z opinią redaktora naczelnego.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#ZbigniewPruszkowski">„Poczucie ulgi, wywołane wycofaniem projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw określających funkcjonowanie gospodarki uspołecznionej (najpierw 13, później 11), nie trwało długo. Projekt ten bardzo szybko, bo już 26.11.1986 r., wrócił do Sejmu - w okrojonej, ale niewiele w swej wymowie zmienionej postaci. Nie uwzględniono stanowiska większości osób, wypowiadających się w tej sprawie zarówno na łamach prasy, jak i na forum Rady Społeczno-Gospodarczej przy Sejmie, Komisji Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych PRON, Komisji ds. Reformy Gospodarczej, w trakcie VI Narady Przedstawicieli Samorządu Załóg oraz spotkania przedstawicieli samorządu z prezesem Rady Ministrów, a postulujących całkowite wycofanie tego antyreformatorskiego zamierzenia”.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#ZbigniewPruszkowski">Już te zdania oddają klimat całej wypowiedzi. Gdyby redaktor naczelny był na naradzie, to by się przekonał, że nie wszyscy byli za całkowitym wycofaniem projektu rządowego. Nie mówi się natomiast, że do spotkania z premierem Z. Messnerem doszło m.in. dzięki tej naradzie i dzięki osobistym staraniom przewodniczącego naszej Komisji. Właśnie ta rozmowa sprawiła, że projekty nowelizacji wpłynęły do Sejmu ze znacznymi zmianami. -Artykuł zaciemnia ten obraz - jest to prawdą bez względu na to, czy jego autora cenimy za cały dotychczasowy dorobek.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławKania">Trzeba by zacząć od stwierdzenia, że nasze spotkanie jest w swoim charakterze spotkaniem dwóch ważnych instytucji działających na obszarze samorządu robotniczego. Z jednej strony Komisja Sejmu, sprawującego pieczę nad samorządem i mającego znaczny dorobek w tym zakresie, a zarazem czytelnicy pisma. Z drugiej strony: przedstawiciele pisma jedynego w swoim rodzaju, spełniającego niezwykle ważną funkcję wobec braku hierarchicznej nadbudowy nad ruchem samorządowym.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#StanisławKania">Była to dyskusja mądrze krytyczna. Za każdą wypowiedzią widać było znajomość rzeczy, nie budziły zastrzeżeń intencje - były one szczere. 2 tym tonem w dyskusji zgadzam się w zupełności i sądzę, że redakcja „Tygodnika Robotniczego” nie odbierze tego inaczej. Chciałbym podkreślić niezwykłą celność decyzji o przekształceniu gazety w ogólnopolski organ samorządu i wielkie zasługi pisma w rozwoju samorządu. W dyskusji podkreślano znaczenie i dobrą jakość poradnictwa prawnego. Pismo - niezależnie od głosów krytycznych - ma wielkie zasługi w obronie pozycji samorządu, zgodnie z linią IX Zjazdu partii, potwierdzoną na X Zjeździe. Przebija to z każdej publikacji, nawet z tych, które muszą podlegać krytyce. I jest to zasługa redakcji. W zespole jest wielu pasjonatów tej wielkiej, partyjnej idei samorządu. Mówię to, by oddać sprawiedliwość.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#StanisławKania">Ostatnio na jednym z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR przewodniczący rady pracowniczej z Olsztyńskiej Fabryki Opon Samochodowych mówił, że w działalności samorządu mamy już za sobą czas wielkich konfliktów, mija też okres, gdy najwyżej ceniliśmy spokój i stabilizację i przyszedł czas na pracę organiczną. Myślę, że za tą wypowiedzią kryło się wielkie doświadczenie.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#StanisławKania">Na samorząd załogi można patrzeć różnie. Jedni widzą w nim przede wszystkim instytucję socjalistycznej demokracji, inni organ zarządzania przedsiębiorstwem. Nie ma jednak między tymi punktami widzenia sprzeczności. Są to elementy nierozerwalne. Jest samorząd reprezentacją załogi, ale nie samą dla siebie, bo w przeciwnym razie byłby tylko zabawą w demokrację i nie zdałby egzaminu. Po wielu dyskusjach co do trwałości linii IX Zjazdu w tej sprawie doceniać trzeba rozstrzygające stanowisko X Zjazdu. To wyznacza zadania „Tygodnika Robotniczego”, określa kierunek jego prac.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#StanisławKania">Jeśli już wysuwać pewne spostrzeżenia - nie chcę od razu nazywać ich zastrzeżeniami - to mam obawę, czy w zespole redakcyjnym jest dostateczna świadomość przemian, które zachodzą. Najpoważniejszą słabością pisma jest brak dojrzałej publicystyki o tematyce gospodarczej. Mógłby ktoś oczywiście wyliczyć wiele tytułów, wskazać liczne artykuły. Ale przecież, nie w tym rzecz. Chodzi o to, aby nie było tak, jak ze stojącą wodą: odbija wiernie obraz, lecz nie jest w stanie oddać ruchu. Brak także poważniejszej publicystyki o tym, jak samorząd realizuje swe powinności. Dominuje temat obrony pozycji samorządu. Samorząd ma wielkie prawa, ale nieporozumieniem byłoby zapominanie ó jego wielkich obowiązkach, których zrozumienie powinno rosnąć. Redakcja słabo działa w tym kierunku i jest to chyba wielką słabością naszego pisma.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#StanisławKania">Mówimy o wielu ujemnych zjawiskach w naszej gospodarce. Rodzą się one na różnych szczeblach, od najwyższego po najniższy, ale najistotniejsze źródła słabości rodzą się poza przedsiębiorstwem, poza zakładem pracy. Nie chodzi mi wcale o łopatologiczną publicystykę, lecz o wydobycie tego, co samorządy robią i mogą robić na co dzień. Nie możemy tylko tkwić w okopach, gotowi do odpierania ataków. Trzeba wreszcie zacząć zagospodarowywać to zdobyte w bitwie pole. Sprawa jest bowiem przesądzona - samorząd to nie instytucja sezonowa na czas biedy. Nie tylko u nas zresztą. „Tygodnik Robotniczy” wciąż mało pisze o tych wielkich „wiatrach ze Wschodu” na rzecz wszechstronnego rozkwitu demokracji, przyspieszenia oraz nowoczesności rozwoju Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#StanisławKania">Niejednokrotnie przy lekturze pisma rodzi się protest. I mnie oburzył artykuł, o którym mówił poseł Z. Pruszkowski. Pisze się tam, że „Sejm uległ rządowi”. Na taką insynuację nie pozwoliło sobie żadne pismo. A najważniejsze, że to fałszywy ton, bo jakież są podstawy do tak frywolnych ocen. Czy to ma tworzyć nastrój, do działania? To linia - czy raczej brak linii? To odpowiedzialność za słowo i za sprawę - czy brak odpowiedzialności? Tu już nie może być i nie będzie żartów.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#StanisławKania">Wśród spraw, które muszą być przedstawione po myśli uchwały Sejmu z dn.18 grudnia 1986 r. mieści się kwestia stosunku ministra do samorządu. Trzeba przyjąć za znawcą tej dziedziny, prof. Ludwikiem Barem, że dyrektor nie jest tylko przedstawicielem ministra w przedsiębiorstwie ale trzeba dodać, iż minister nie jest też szczytem piramidy dyrektorskiego układu. Minister jest kierownikiem określonego resortu gospodarki narodowej i obowiązuje go jednakowy stosunek, jednakowa bliskość zarówno do samorządu, jak i dyrektora. Jeden z materiałów publikowanych w „Tygodniku Robotniczym” dotyczył tej kwestii. Chodzi o komentarz do pisma okólnego ministra, skierowanego do dyrektorów przedsiębiorstw jego resortu. Pismo istotnie zawierało jedno wątpliwe sformułowanie, że „dyrektor ma spowodować odbycie zebrania Rady. Pracowniczej”. Ze sformułowania wyprowadzono wnioski bardzo daleko idące i to w tonacji pełnej arogancji. Nie powinniśmy zaogniać, ale dbać o ustanowienie mądrej harmonii między wszystkimi instytucjami występującymi w gospodarce narodowej, od szczytu aż po przedsiębiorstwa. Takich negatywnych przykładów można by na łamach pisma znaleźć znacznie, znacznie więcej.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#StanisławKania">Jaki sens ma np. zamieszczanie protestów samorządów po przyjęciu przez Sejm ustawy o funduszach socjalnych lub totalna krytyka instrumentów planowania gospodarczego po uchwaleniu NPSG. Rozumiem, że teksty te powstały wcześniej, jednak redakcja powinna była brać pod uwagę, że ukażą się one poniewczasie i uzyskają niewłaściwą wymowę. Potrzebne jest nam dziś spojrzenie na możliwości zwiększenia prężności samorządu, jego funkcji kontrolnych, jego powiązań z załogą. Bo przecież często mówiąc o samorządzie mamy na myśli 20–30 aktywistów i zapominamy, że samorząd to prawo całej załogi, wszystkich pracowników. Jak do nich dotrzeć, jak zdobyć ich aprobatę dla decyzji zapadających w przedsiębiorstwie, jak obudzić ich zainteresowanie i odpowiedzialność ideą samorządności, sprawami gospodarki - oto problemy o podstawowym znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#StanisławKania">W dyskusji podniesiono kilka innych spraw. Czy pisać o samorządzie wiejskim? Trudna rada, nietrafne byłoby chyba rozszerzanie ram pisma, ale z drugiej strony nie powinno ono ograniczać się do spraw samorządu w gospodarce państwowej. Wielka cisza trwa wokół samorządów w spółdzielczością choć niektóre spółdzielnie to prawdziwi potentaci gospodarczy, np. spółdzielnie mleczarskie czy spożywców. My tę ciszę chcemy przerwać.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#StanisławKania">Podnoszono problem stosunków między samorządem i związkami zawodowymi, zwracano uwagę na konieczność otwartości organów samorządu wobec wszystkich organizacji społecznych i politycznych działających w przedsiębiorstwie. Jak wiemy, wiele rad pracowniczych zamyka się, hermetyzuje, ze szkodą dla samorządu i z uszczerbkiem dla prawa całej załogi do współuczestnictwa w zarządzaniu przedsiębiorstwem.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#StanisławKania">Podkreślam - nie totalna krytyka wszystkiego co wokół' samorządu jest nam potrzebna, lecz mądra inspiracja.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#StanisławKania">Sprawy czytelnictwa „Tygodnika Robotniczego”. Komisja będzie wspierać redakcję w umacnianiu jej pozycji na rynku i staraniach o wzrost nakładu. Zagadnieniem pierwszorzędnym jest likwidacja nieproporcjonalnego rozmieszczenia pisma, jego nieobecności w wielu regionach kraju. „Tygodnik Robotniczy” - musi się tam pojawić, oczywiście nie za cenę zniknięcia z województw, gdzie już jest obecny. Może np. - kieruję tu apel do tow. J. Bareckiego - sięgnąć po wypróbowane środki upowszechnienia pisma. Czy jego treść nie mogłaby być przedstawiana w tygodniowych, radiowych przeglądach prasy? Nie przypominam sobie, by ostatnio brany był tam pod uwagę. Może potrzeba jakiegoś pobudzenia czytelniczych zainteresowań. Dowiedzieliśmy się, że w prenumeracie rozchodzi się zaledwie 8 tys. egz. Jest to - jak rozumiem - w większej części prenumerata służbowa. Przyznać trzeba, że to bardzo niedużo wobec 7200 zakładów, w których funkcjonuje samorząd. Jakże to - po 1 egz. na każdą radę pracowniczą, nawet w takich gigantach, jak Huta „Lenina”, gdzie potrzeba co najmniej 50 egz.?</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#StanisławKania">Wzajemne stosunki Komisji i redakcji, czyli tzw. obsługa naszej pracy. Czasami aż zdumienie bierze, że jest z tym tak słabo. Zajmujemy stanowisko, nie prywatnie przecież, w zgodzie z decyzjami kierownictwa politycznego, a relacja o tym w „Tygodniku Robotniczym” jest niekompletna lub - co gorsza - myląca. Jak inaczej zakwalifikować fakt, że jedyny wątek polemiczny w całej relacji z. VI Narady - to właśnie krytyka stanowiska, które zajęliśmy. Albo relacje z naszych obrad: czytając jedno ze sprawozdań można by odnieść wrażenie, że udzieliliśmy poparcia zwalnianiu działaczy samorządu radcowskiego na różnego rodzaju narady i zebrania. A przecież pamiętacie, że sens naszych wypowiedzi był diametralnie odmienny. Trzeba tu więcej precyzji, a mniej polowania na sensację, bo jej nie ma.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#StanisławKania">Chętnie widzimy przedstawicieli redakcji na naszych posiedzeniach nie tylko w charakterze dziennikarzy przygotowujących relację dla pisma, ale również w charakterze naszych gości. Pomogłoby to w utrzymaniu i podtrzymywaniu kontaktów między nami. Jest to nasze stałe zaproszenie, taki abonament na udział w pracach Komisji. [BRAK TEKSTU] Odbioru pisma wśród czytelników. Jesteśmy skazani na przedstawione przez redakcję informacje, ale nie mamy powodu im nie wierzyć. Wynika z nich, że jest to naprawdę duży problem. Pismo ma zbyt mały rezonans, szczególnie wśród działaczy samorządowych. Zahacza to o problem rady redakcyjnej. W przeciwieństwie do prof. L. Gilejko sądzę, że trzeba mieć do niej stosunek bardziej pragmatyczny i nie traktować jej jak Dzwonu Zygmunta. Jakież to mogą być bowiem momenty przełomowe, w życiu redakcji? Rada redakcyjna powinna „być pierwszym barometrem atrakcyjności pisma. Adresatem tego wszystkiego, co dziś mówimy nie jest przecież rada redakcyjna, lecz kierownictwo redakcji. Rada Redakcyjna powinna wspomagać redakcję wyrażając stanowisko czytelników.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#StanisławKania">Na zakończenie jedno stwierdzenie: należę do tych czytelników „Tygodnika Robotniczego”, którzy dobrze znają zespół redakcyjny. Nie mógłbym podważyć tezy, że zespół jest dobry, o ukształtowanym profilu i aktywnym stosunku do tego, czym się zajmuje. Ale pismo jest gorsze niż zespół. W tym nasza nadzieja, bo to znaczy, że pismo może być lepsze, jeśli potencjał zespołu odpowiednio się wykorzysta.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#StanisławKania">Nie uchwalimy dziś żadnej opinii ani dezyderatu. Była to tylko zwykła wymiana poglądów, miejmy nadzieję nie ostatnia. Proszą posła J. Bareckiego o dokonanie podsumowania dzisiejszych obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JózefBarecki">Myślę, że podsumowanie zostało już przez przewodniczącego dokonane. Nie mogę nie zabrać głosu, a jestem w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ występuję tutaj w potrójnej roli jako kierownik wydziału KC, jako poseł i przewodniczący Komisji Administracji, Spraw Wewnętrznych i Wymiaru Sprawiedliwości oraz jako były przewodniczący Komisji ds. Samorządu Pracowniczego Sejmu VIII kadencji. W tej ostatniej roli miałem duży udział w przekształceniu „Tygodnika Robotniczego” w pismo zajmujące się problematyką samorządu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JózefBarecki">Jako kierownik wydziału KC uważam, że bardzo dobrze się stało, iż Komisja Spraw Samorządowych Sejmu wzięła na swój warsztat problem „Tygodnika Robotniczego”. Ma ona do tego prawo ze względu na swoje kompetencje w sprawach samorządu pracowniczego oraz jako organ Sejmu. Jest to drugi przypadek, że Komisja Sejmu zajęła się prasą. Dwa tygodnie temu Komisja Spraw Regulaminowych także omawiała ten problem, Moje stanowisko w tej sprawie jest zgodne z przemianami, jakie następują w metodach kierowania środkami przekazu. Dążymy do uspołecznienia tego procesu. Z bezpośredniego kierowania przechodzimy na strategiczne określanie celów, przy zasięganiu opinii społecznej, w tym również Sejmu. Stawiamy także wysokie wymagania zespołom kierowniczym-gazet - będą one samodzielne, ale i odpowiedzialne za to co robią.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JózefBarecki">„Tygodnik Robotniczy” funkcjonuje od 5 lat. Trzeba powiedzieć, że pismo zajmuje się samorządem pracowniczym dopiero od 1984 r. Zgadzam się z tym, co mówił poseł St. Kania na temat poziomu zespołu. Rzecz w tym, że normalne kryteria oceny należy stosować od pierwszego numeru czasopisma. W działalności propagandowej nie ma taryfy ulgowej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JózefBarecki">We wszystkich wystąpieniach, przejawiały się dwa nurty. Zauważano osiągnięcia „Tygodnika Robotniczego”, ale jednocześnie dominował nurt krytyki. Krytyki konstruktywnej i bardzo surowej. Zgadzam się z nim całkowicie. Z uwag, które tutaj zgłoszono będziemy się starali wyciągnąć wnioski. Nie chodzi wcale o pogróżki. Posłowie mają prawo wypowiedzieć swoje stanowisko w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JerzySzymański">My także.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JózefBarecki">Nie zawsze. Swoim zachowaniem wykazaliście, że nie szanujecie nie tylko Komisji, ale i Sejmu. Za te sprawy odpowiada redaktor naczelny. Informacja, jaką przekazaliście, jest wyrazem waszego lekceważącego stosunku. Jeżeli prawdą jest, o czym mówił W. Styczyński, te informacji tej nie zna zespół redakcyjny, to jest to jeszcze jeden tego dowód.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JózefBarecki">To wszystko co mam do powiedzenia jako kierownik wydziału KC.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JózefBarecki">Obserwuję rozwój „Tygodnika Robotniczego” od jego powstania, W sposób niekwestionowany pismo stało się popularyzatorem samorządu pracowniczego. Od początku pełni rolę edukacyjną, udzielając m.in, porad prawnych. Podjęto duży wysiłek organizacyjny w tym kierunku - 50 spotkań to bardzo wiele, jak na tak mały zespół. Rzecz jednak w tym, co zauważyli już członkowie Komisji, że to co ukazuje się w tygodniku sprawia wrażenie, jakby redakcja w dalszym ciągu pozostała w czasach, które już się dokonały. Nie jest to wleczenie się w ogonie wydarzeń, ale po prostu stanie w miejscu. Tygodnik stale reprezentuje kompleks totalnego zagrożenia samorządu pracowniczego. Nie pozwala to na racjonalną analizę sytuacji, na wybieganie do przodu. W ten sposób redakcja nie uwzględnia realiów życia społecznego i gospodarczego. „Tygodnik Robotniczy” nie stara się posługiwać i wykorzystywać ciekawych badań, które wykazują, że proces rozwoju samorządu pracowniczego trwa, że ma tam miejsce wiele ciekawych zjawisk i impulsów. Na łamach tygodnika zaniedbania te przejawiają się w samej informacji - samorząd jest tam przedstawiany jako monolit, idealizowany, nie widzimy konkretnych samorządów. Wszystkim przyczepia się etykietki albo przeciwników, albo sympatyków samorządu pracowniczego. Nie ma tam miejsca na etapy pośrednie. Jak można pozyskać kogoś dla idei samorządu pracowniczego, jeżeli przyczepia się mu etykietkę przeciwnika.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JózefBarecki">Zawsze reprezentowałem pogląd, że samorząd powinien mieć świadomość, iż w ostateczności on sam decyduje. Ma to bardzo wiele aspektów, jednak na łamach. „Tygodnika Robotniczego” przedstawiany jest tylko jeden z nich - przedstawicielski. Postawiono znak równości między radą pracowniczą a samorządem. A przecież samorząd pracowniczy, to załoga. W artykułach na łamach tygodnika często czytamy, że rada pracownicza zastanawia się, jak ułożyć stosunki z załogą. Jest to nieporozumienie. Tutaj otwiera się pole do działania dla redakcji „Tygodnika Robotniczego”. Jednak nikt nie zdecydował się na wymianę poglądów nt. sposobu, w jaki rada pracownicza powinna działać poprzez aktywność samorządu załogi.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JózefBarecki">Mogę się tutaj powołać na przykład systemu brygadowego. U nas jest on rozpatrywany wyłącznie jako kategoria ekonomiczna, ale przejęty on został ze struktur, w których traktuje się brygadę jako najniższe ogniwo samorządu. Do tego mają prowadzić wybory brygadzisty, decyzje o płacach itp. Problemy ekonomiczne i społeczne traktuje się łącznie. Dopiero w ostatnich numerach „Tygodnika Robotniczego” znalazła się informacja o projekcie ustawy o przedsiębiorstwach państwowych w ZSRR. A przecież samorząd pracowniczy działa tam od wielu lat, a jego perspektywy są obecna nawet dalej nakreślone niż nasze. Niestety, brak opisu tych doświadczeń na łamach tygodnika.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JózefBarecki">Problemem jest nie tylko, co pisać, ale i jak? Redakcja „Tygodnika Robotniczego” uznała, że nie ma jakichś szerszych obowiązków informowania o pracach Komisji Spraw Samorządowych Sejmu. Klasycznym przykładem są losy projektu zmiany 13 ustaw gospodarczych. W jaki sposób było to prezentowane? Przecież rząd ma prawo przedstawiać propozycje zmian ustawowych. Co się stało, gdy propozycje te zostały opublikowane? Odbyła się dyskusja m.in. na forum VI Narady. Zabrało na ten temat głos Biuro Polityczne, zobowiązując rząd do spotkania z przedstawicielami samorządu. Sprawa wróciła do Sejmu i projekt został gruntownie przepracowany. Tymczasem co zrobił tygodnik, by pokazać ten cały demokratyczny proces? Otrzymaliśmy jedynie materiały, w których „Tygodnik Robotniczy” jawi się jako obrońca okopów Świętej Trójcy, nie wiadomo kogo reprezentuje, jeszcze obraża Sejm pisząc, że ulega on naciskom rządu. Kogo redakcją reprezentuje zajmując takie stanowisko?</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JózefBarecki">Edukacyjna rola „Tygodnika Robotniczego” powinna polegać na tym, aby towarzyszył on i był współorganizatorem dyskusji nad projektem rządowym. Pismo jednak było od tego dalekie. Nie można w każdym projekcie widzieć zagrożenia pozycji samorządu pracowniczego. Trzeba go traktować jak normalną formę funkcjonowania demokracji. Przecież była to okazja, by przypomnieć, że zarówno Biuro Polityczne, jak i Sejm nie uważają samorządu pracowniczego za twór sezonowy. Musiał to także uznać rząd, mimo że nie wszystko mogło mu w tym zmienionym projekcie odpowiadać. Trzeba uczyć tego mechanizmu zmian, jakie się u nas dokonują. W tym widzę rolę „Tygodnika Robotniczego”. Wydaje mi się, że w jego redakcji brak jest myśli politycznej.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JózefBarecki">Ogromnym osiągnięciem było to, że po wielu latach powołano znowu czasopismo zajmujące się problematyką samorządu. Nie powinno się więc stwarzać argumentów dla podważania celowości istnienia takiego wydawnictwa. Dziś padły stwierdzenia, że działacze samorządów uważają, iż bardziej użyteczne jest dlań „Życie Gospodarcze”, gdyż bardziej kompetentnie zajmuje się problematyką samorządu, ale i problemami gospodarczymi. Jaka powinna być formuła waszego pisma? Czasem trzeba rywalizować z „Filipinką”, Jeżeli jednak pismo na pierwszej stronie reklamuje, że drukuje tygodniowy program telewizyjny, a na ostatniej zamieszcza zdjęcia gołych dziewcząt, to oznacza, że nie jest adresowane do tych czytelników, o których mowa w tytule. Brak czytelnej linii pisma. Wydaje się, że sprawy samorządu pracowniczego są w nim tylko dodatkiem, 45 tys. nakładu to nie jest mało, jeżeli pismo będą czytać działacze samorządu. Obawiam się jednak, że większość klienteli to ci, którzy chcą oglądać program telewizyjny. Nie stać nas na to, by tworzyć sztuczne nakłady dla pism, które się tym zajmują. Muszę poinformować, że mamy dramatyczną sytuację z papierem. W tym roku nie otrzymaliśmy ani kilograma papieru z importu, a import pokrywa 1/3 naszego zapotrzebowania. Przed nami widmo ograniczenia objętości i nakładów czasopism. Dokonamy ich przeglądu i cięcia nie będą jednakowe - najmniejsze tam, gdzie stwierdzimy, że mamy do czynienia ze społecznym zapotrzebowaniem na dany tytuł.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#JózefBarecki">Wszystko jest w rękach kierownictwa redakcji. Chciałbym, żeby wyniki dzisiejszego spotkania przyjęto jako krytykę konstruktywną i pomocną w formułowaniu wniosków. Istnieje potrzeba opracowania programu dalszego rozwoju pisma. Musimy założyć, że w ciągu 2–3 lat pismo powinno zdobyć czytelników wśród działaczy samorządu załóg. Musi wejść na teren przedsiębiorstw, a nie być sprzedawane w kioskach. Trzeba zastanowić się nad formułą pisma. Musi być ciekawe i sprawne. Większość redakcji odejdzie niedługo od drukowania całych kolumn niestrawnych tekstów. „Tygodnik Robotniczy” nie może być także redagowany tylko siłami własnymi i stałych współpracowników. Musi być redagowany przez działaczy samorządu. Mam na myśli nie tylko uchwały rad pracowniczych, które by miały być drukowane na łamach tygodnika. Wcale nie uważam, by stanowisko rady pracowniczej FSO było słuszne. Chodzi mi o dopuszczenie robotniczych głosów na łamy tego pisma. Zalety także widzieć Jednostkowe sytuacje, konkretnych ludzi i konkretne samorządy.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#JózefBarecki">Powinniśmy stale zwiększać wpływ robotników na decyzje gospodarcze i społeczne. „Tygodnik Robotniczy” może spełnić tutaj pozytywną i ważną rolę. Znajdzie w ten sposób swoje miejsce w strukturze pracy. Członkowie Komisji mają rację, że wymaga on popularyzacji. Dopóki Jednak nie będzie miał materiałów adekwatnych do Jego tytułu, nie możemy mu w tym pomóc. Powinien pełnić rolę inspirującą dla całej prasy, będąc pismem kompetentnym w sprawach, którymi się zajmuje.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#JózefBarecki">Dyskusja koncentrowała się wokół „Tygodnika Robotniczego”, ale powinna być pomocna całej prasie, której nie zwolniono z relacjonowania problemów samorządu pracowniczego. Nie mam wątpliwości, że tygodnik należący do RSW „Prasa-Książka-Ruch” powinien reprezentować stanowisko partii, stronnictw, a także Komisji sejmowej desygnowanej do zajmowania się problematyką samorządową. Tę rolę Komisji uznało zarówno kierownictwo partii, Jak i rząd.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#JózefBarecki">Jeszcze słowo o radzie redakcyjnej. Rady mają Jedynie doradczy charakter. Jednak ze względu na specyfikę tygodnika, Jego rada redakcyjna powinna mieć charakter programowy, pełnić rolę intelektualną wobec zespołu redakcyjnego. Nie kłóci się to z prawem prasowym. Mam prośbę do działaczy rady, by wzięli to pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#JózefBarecki">Poseł Stanisław Kania (PZPR); Dziękuję posłowi J. Daneckiemu. Przystąpmy do drugiego punktu porządku dziennego. Każdy z posłów otrzymał projekt planu realizacji uchwały Sejmu z 18 grudnia 1986 r. w sprawie działalności samorządu przedsiębiorstw państwowych. Przede wszystkim, Jak napisano w naszym dezyderacie do prezesa Rady Ministrów; Komisja rozpatrzy zamiary rządu łącznie z harmonogramem realizacji wniosków z VI Ogólnopolskiej Narady Przedstawicieli Samorządu Załóg. W przedstawionym projekcie zapisano te. sprawy, które Chcielibyśmy w sposób szczególnie stanowczy kontrolować.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#JózefBarecki">Po pierwsze, upowszechnianie ocen i wniosków zawartych w uchwale Sejmu i sprawozdaniu Komisji. Chcemy podjąć rozmowy z zainteresowanymi wydziałami KO: społeczno-zawodowym i propagandy. Liczymy na ich pomoc i wsparcie.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#JózefBarecki">Po drugie, zapewnienie powszechności samorządu w tych przedsiębiorstwach, w których przewiduje/prawo oraz powoływanie organów samorządu w zakładach i innych równorzędnych wewnętrznych jednostkach organizacyjnych przedsiębiorstw. Chcemy na podstawie badań GUS, przeprowadzonych na wniosek Komisji, przygotować bar dziej konkretne oceny powoływania samorządu we wszystkich zakładach pracy, A jest z tym gorzej niż przypuszczaliśmy: samorząd istnieje nie w 95% zakładów, ale w mniej niż 90% zakładów.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#JózefBarecki">Po trzecie, rozszerzenie prawnych możliwości tworzenia samorządu. Przypomnę, że w uchwale zawarto postulat zwiększenia zasięgu samorządu. Przygotowujemy odpowiednie projekty. Samorząd istnieje w zakładach podległych ministrowi obrony narodowej, a nie ma go np. w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego. Gdzież tu logika!.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#JózefBarecki">Po czwarte, organizowanie zespołów konsultacyjnych przy. wojewódzkich zespołach poselskich i prezydiach wojewódzkich rad narodowych. Uzgodniliśmy z premierem, że rząd zapewni odpowiednie środki na sfinansowanie tego przedsięwzięcia. Mowa nie o etatach, bo to byłaby rozrzutność, ale o wynagrodzeniu ryczałtowym.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#JózefBarecki">Po piąte, przestrzeganie zasady współdziałania organów kontroli zewnętrznej z organami samorządu w czasie kontroli przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#JózefBarecki">Po szóste, opracowanie informatora działacza samorządu pracowniczego, czy vademecum działacza samorządowego. Na jego treść składałyby się informacje o obowiązkach i uprawnieniach członków rady, podstawowe pojęcia ekonomiczne, wykaz obowiązujących aktów prawnych dotyczących gospodarki narodowej, a ponadto wskazówki metodyczne.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#JózefBarecki">Po siódme, współdziałanie rad narodowych i organów samorządu załogi. Jest to stary postulat Komisji, a zarazem nowy zapis w uchwale Sejmu z 18 grudnia 1986 r. Były pewne wątpliwości wśród członków Rady Państwa, lecz zostały już wyjaśnione.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#JózefBarecki">Po ósme, badanie efektywności prawa gospodarczego i prognozowania skutków zamierzonych jego zmian. Jest to sprawa o niezwykłe j doniosłości. Dużo zmian dokonywanych jest u nas pochopnie, wiele decyzji podejmuje się bez oceny ich dalszych i bliższych skutków. Stąd nasz postulat. Rozmawiałem z premierem i mogę oświadczyć, że stosunek do.tej kwestii ze strony rządu jest przychylny. Badania takie mógłby podjąć Instytut Gospodarki Narodowej, z czasem również wydziały prawa i ekonomiczne wyższych uczelni. Musimy być bardziej skuteczni, bardziej dalekowzroczni.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#JózefBarecki">Po dziewiąte, organizowanie narad z przedstawicielami samorządu w układzie resortowym, branżowymi terenowym. Ocena tych narad nie jest pozytywna z jednego punktu widzenia: duża kumulacja powoduje zbyt wysoki stopień ogólnikowości wypowiedzi. W odróżnieniu od ogólnopolskich narad w Sejmie, gdzie kipi dyskusja, tamte. narady są dosyć niemrawe. Minister S. Gębala zaproponował więc organizowanie narad o węższym, branżowym zakresie.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#JózefBarecki">Po dziesiąte, koordynacja badań naukowych w dziedzinie samorządu załóg oraz badań opinii społecznej w tej sprawie. Potrzebne są nowe propozycje, klimat bowiem stworzono bardzo korzystny.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#JózefBarecki">Po jedenaste, szkolenie i doskonalenie działaczy samorządu w zakresie wiedzy ekonomicznej i prawniczej oraz organizacji i metodyki działalności samorządowej. Chciałbym sprostować błąd w projekcie: proponujemy rozpatrzenie informacji o zamierzeniach nie Rady Państwa, ale Centrum Studiów Samorządowych.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#JózefBarecki">Po dwunaste, dokonywanie oceny stanu samorządu załóg przez wojewódzkie zespoły poselskie. Chodzi przede wszystkim o zbadanie stopnia powszechności samorządu pracowniczego.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#JózefBarecki">Takie są propozycje odnośnie naszych prac w najbliższych miesiącach. Proszę o ich akceptację.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#JózefBarecki">Komisja przyjęła bez głosowania przedstawiony przez posła S. Kanię projekt planu realizacji uchwały Sejmu z 18 grudnia 1986 r. w sprawie działalności samorządu przedsiębiorstw państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#JózefBarecki">W trzecim punkcie porządku obrad rozpatrzono odpowiedź na dezyderat nr 3, uchwalony po VI Ogólnopolskiej Naradzie Przedstawicieli Samorządu Załogi.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejPaczos">W odpowiedzi wicepremiera Z. Szałajdy jest mowa o opracowywaniu harmonogramu realizacji Wniosków z narady. Otóż taki harmonogram został już opracowany. Obejmuje on 89 wniosków i postulatów. Został on zatwierdzony przez wiceprezesa Rady Ministrów Zbigniewa Szałajdę po udzieleniu odpowiedzi na dezyderat.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#AndrzejPaczos">Czy nie można by na kolejnym posiedzeniu Komisji, niekoniecznie najbliższym, wysłuchać informacji o elementach realizacji harmonogramu i reakcjach na to w organach samorządu? Nie może powstać wrażenie, że nagadaliśmy się i nic. Przecież wiele już zrobiono. Niech to będzie choćby informacja ustna. Proponuję, by posiedzenie poświęcone temu zagadnieniu odbyło się w początkach kwietnia.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#AndrzejPaczos">Komisja zaaprobowała wniosek posła S. Kani.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#AndrzejPaczos">Następnie omówiono sprawy organizacyjne dotyczące terminów i tematów kolejnych posiedzeń Komisji oraz narady przedstawicieli samorządów pracowniczych.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>