text_structure.xml
94.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Dnia 11 marca 1987 r. Komisja Kultury, obradująca pod przewodnictwem posła Piotra Stefańskiego (SD), rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- sytuację w masowej działalności rozrywkowej,</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">- sprawy różne.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Sztuki z wiceministrem Kazimierzem Cłapką, Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwa Finansów, Urzędu Rady Ministrów, Wydziału Kultury KC PZPR, Polskiej Agencji Artystycznej „Pagart”, Narodowej Rady Kultury, Związku Polskich Aktorów i Kompozytorów Rozrywkowych „ZAKR”, Federacji Związków Zawodowych Pracowników Kultury i Sztuki, Stowarzyszenia Muzyków Rozrywkowych w Polsce, Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Serdecznie witam zaproszonych przedstawicieli resortu kultury, w szczególności wiceministra K. Cłapkę oraz pozostałych gości. W porządku dziennym mamy tylko jeden, ale za to niezmiernie ważny punkt. Chodzi o sprawy działalności rozrywkowej - dziedziny, która budzi szczególnie wiele społecznych emocji, która jest ważna, choć nie przez wszystkich należycie doceniana, wreszcie - która wymaga bardzo energicznych działali dla poprawy obecnego, niezadowalającego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">Jeśli przebiec myślą okres od czasów, gdy w Rzymie rozlegało się wołanie „chleba i igrzysk” aż po czasy współczesne, to przyjdzie nam stwierdzić, że z chlebem jak z chlebem, ale z igrzyskami z pewnością nie jest najlepiej. Co więc robić, by usunąć nawarstwione niemożności - oto pytanie, na które chcielibyśmy dziś odpowiedzieć, a przynajmniej zarysować przesłanki do udzielenia odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">Wszystko, co dzieje się w tej sali, to tylko słowa. Ich wartość tkwi w przyjętych i realizowanych wnioskach. Proszę jednak nie sądzić, że nasza wymiana poglądów może pójść na marne. Prezydium Komisji nosi się z zamiarem przygotowania projektu opinii dotyczącej całokształtu rozrywki w Polsce. Jej treść będzie odzwierciedlała przebieg naszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#komentarz">Proszę o zabranie głosu wiceministra K. Cłapkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzCłapka">Posłowie otrzymali materiał przedstawiający resortową ocenę sytuacji w masowej działalności rozrywkowej oraz wnioski. Zwalnia mnie to z obowiązku szczegółowego referowania wszystkich kwestii. Chciałbym natomiast w kilku słowach powiedzieć o trybie przygotowania tego dokumentu. Otóż w listopadzie ub.r. minister kultury i sztuki zwrócił się do wielu - naszym zdaniem - wybitnych twórców rozrywki z prośbą o wyrażenie opinii. W ten sposób powstał obszerny, ponad 200-stronicowy materiał, zawierający oceny, analizy i wnioski służące rozwiązaniu tego ważnego społecznie problemu. W styczniu br. w ministerstwie powołano wąski zespół, który opracował przedstawiony dziś dokument. Wydaje się, że jest to dokument bardzo krytyczny, a przy tym zgodny z ocenami wszystkich zainteresowanych. Zgodnie z postulatami posłów, zawiera on wiele konkretnych propozycji rozwiązań.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzCłapka">Po dzisiejszym posiedzeniu zamierzam powołać kilkuosobowy zespół, który określi kierunki programujące i działania porządkujące w dziedzinie działalności rozrywkowej. Oczywiście, zespół wykorzysta wnioski, oceny, sugestie zgłoszone w dzisiejszej dyskusji. Zdaniem fachowców, dokument, o którym mówię, nie może - ze względu na wagę spraw - powstać zbyt szybko. Na jego opracowanie trzeba będzie zapewne kilku miesięcy. Sądzimy, że pierwsza wersja mogłaby być gotowa w końcu br. Zostanie ona - rzecz jasna - przedłożona Komisji, jeśli posłowie wyrażą taką wolę.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzCłapka">Główne akcenty zamierzamy położyć na następujących sprawach. Wymieniam je bez zachowania hierarchii ważności.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzCłapka">Po pierwsze - chodzi o integrację sił i środków. W dziedzinie masowej rozrywki pracuje wiele resortów i organizacji, które prowadzą i inspirują tę działalność. Rola ministra kultury i sztuki powinna więc polegać na zintegrowaniu wysiłków, na koordynowaniu podejmowanych działań. Bez tego nie osiągnie się zamierzonych celów. Nie może każde ministerstwo i każda organizacja prowadzić własnej polityków sferze masowej rozrywki.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzCłapka">Po drugie - sprawy kadr. Wykorzystamy dokument nt. kształcenia estetycznego dzieci i młodzieży, zatwierdzony przez Biuro Polityczne KC PZPR na posiedzeniu 17 lutego br. Sądzimy, że to właśnie kadry mają decydujące znaczenie dla rozwiązywania problemów rozrywki.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzCłapka">Po trzecie - niezwykle istotną kwestią jest produkcja urządzeń technicznych. Rozrywka - to także technika; obecny jej stan odbiega zasadniczo od stanu zadowalającego. Zaprogramujemy podejście bardziej generalne, postaramy się zapewnić niezbędne środki materialne.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzCłapka">Po czwarte wreszcie - inwestycje, bez których nie ma nawet mowy o masowej rozrywce.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzCłapka">Kolejną sprawą jest zestaw rozwiązań prawnych i organizacyjnych. Przywiązujemy do tego wielką wagę.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#KazimierzCłapka">Dokument programujący oparty będzie na realiach, nie będzie więc zbiorem pobożnych życzeń. Nie będzie wykraczał poza te możliwości, które już teraz istnieją oraz te, które uzyskamy w przyszłości. To co mówię, nie oznacza, że nie podejmowane działania doraźne. Ostatnio powołano w Ministerstwie Kultury i Sztuki Departament Sztuki Estradowej. Oczywiście, przyznajemy, że tego rodzaju działania nie wystarczą.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#KazimierzCłapka">Widzę na sali wielu wybitnych przedstawicieli świata kultury. Liczę na ich cenne uwagi i zapewniam, że będą one wykorzystane dla usunięcia tego - mówiąc wprost - bałaganu, który zapanował w sferze masowej działalności rozrywkowej.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#KazimierzCłapka">Koreferat przedstawił poseł Ireneusz Wrzesień (PZPR):</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#KazimierzCłapka">Stwierdzenie „lepiej późno niż wcale” nie powinno oznaczać „znów nie i nie wiadomo jak długo jeszcze”. Mówiąc wprost: o konieczności zreformowania rozrywki w Polsce mówi się od lat. Mówią decydenci i konsumenci kultury, mówią jej twórcy i odbiorcy, eksperci i laicy. Słowem - wszyscy.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#KazimierzCłapka">Opracowywano raporty, odbywano przeróżne spotkania, a problem pozostawał, stając się jednak problemem marginesowym. Również Komisja Kultury nie omawiała już od dawna tego problemu tak kompleksowo jak dziś.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#KazimierzCłapka">Dotychczasowe przemiany w sposobie i stylu życia Polaków na wsi i w mieście spowodowały głębokie zmiany w sposobie i formach życia kulturalnego naszego społeczeństwa w skali masowej. Wystąpiło nieuchronne osłabienie działań artystycznych i kolektywnych form zabawy, właściwych regionalnej wiejskiej kulturze ludowej. Osłabieniu uległy także tradycyjne formy kolektywnej rozrywki w miejskich środowiskach pracy. Ogromne rzesze społeczeństwa - o różnym poziomie wykształcenia - weszły w krąg oddziaływania rozrywki, prasy wielkonakładowej, magazynów, radia i telewizji. Zaczął zanikać dawny, elitarno-inteligencki model uczestniczenia w kulturze, a jednocześnie powstały zagrożenia wynikające z żywiołowego rozwoju komercjalnego modelu kultury. Stąd konieczność tworzenia nowej, masowej, humanistycznej i bogatej w treści kultury ogólnonarodowej. Stąd także konieczność nowego, praktycznego podejścia do problemu rozrywki dla masowego audytorium.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#KazimierzCłapka">Dobrze więc, że resort kultury i sztuki przedstawia naszej Komisji materiał, który nazywa skromnie „próbą zasygnalizowania kierunków programowych” rozrywki, dodając przy tym, że ich ostateczne opracowanie będzie możliwe w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Kilka miesięcy to dużo i mało zarazem. Nasuwa się zatem refleksja: albo twórcom koncepcji programowej wydaje się, że jest to zadanie stosunkowo łatwe, albo zbyt optymistycznie i zbyt powierzchownie widzą ową ogromną dziedzinę kultury. Słusznie więc uznali, że zarys koncepcyjny przedstawiony Komisji jest jedynie „próbą” określenia kierunków programowych.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#KazimierzCłapka">Uwaga następna: o ile wstępna ocena sytuacji w masowej działalności rozrywkowej jest niewątpliwie wyważona, krytyczna i przekonująca, o tyle uwagi ogólne do programu są właśnie zbyt ogólne, by nie powiedzieć - ogólnikowe. Można przyjąć wytłumaczenie, że na tym etapie zbyt duże uszczegółowienie koncepcji programowej mogłoby być odebrane jako niezamierzona próba zamazania rzeczywistego obrazu polskiej rozrywki, utrudniająca rzetelną ocenę.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#KazimierzCłapka">Niemniej jednak wydaje się, że - pominąwszy szczegóły - już w tej fazie dyskusji powinien rysować się program bardziej konkretny, uwzględniający hierarchię zagadnień, czas - choćby orientacyjny - ich realizacji oraz adresatów działań. Jeśli poprzestaniemy bowiem na dość ogólnych, by nie powiedzieć enigmatycznych sformułowaniach, to okres prac nad programem i wytyczeniem, szczegółowych konkretnych zadań niezmiernie się wydłuży.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#KazimierzCłapka">Wszyscy zebrani mają świadomość, że działalność rozrywkowa obejmuje bardzo szeroki zakres zjawisk i przekracza kompetencje Ministerstwa Kultury i Sztuki. Wiele zjawisk w tej sferze pozostaje poza wpływami resortu: problem dotyczy również Komitetu ds. Radia i Telewizji, Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki oraz innych resortów, nadzorujących produkcję wszelkiego rodzaju urządzeń kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#KazimierzCłapka">Adresatami rozrywki są wszystkie grupy społeczne, niezależnie od wieku: dzieci, młodzież szkolna i pracująca, dorośli w sile wieku i ludzie starsi. Każda z tych grup ma inne problemy i inne marzenia. Zabawa, rozrywka, sport - to potrzeby pierwsze, wynikające z konieczności regeneracji sił fizycznych i duchowych osób uczących się i pracujących. Kolejny problem to zagospodarowanie czasu wolnego, z czym wiąże się proces wychowywania przez kulturę z myślą o zdrowiu psychicznym i fizycznym narodu. Jest to zatem ogromna płaszczyzna różnorodnych działań, swoiste „imperium” zdrowo pojmowanej rozrywki, w której żart, dowcip, zabawa, cyrk, rewia, piosenka, turnieje, koncerty, święta i jarmarki, boiska, sale tańca, lunaparki itd. będą stanowiły ważny i pożyteczny element życia narodu.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#KazimierzCłapka">W przedłożonych założeniach uzasadnia się powołanie urzędu międzyresortowego, komitetu bądź rady ds. rozrywki. Jest to problem o charakterze poliresortowym, może nawet ogólniejszym. Obecnie, kiedy świat ogromnie skurczył się dzięki technice satelitarnej, a proces ten nie ma i nie będzie mieć tendencji malejącej, koniecznością staje się rozwój i upowszechnianie socjalistycznej - podkreślam: socjalistycznej - kultury. Problem ten widzieć trzeba wszechstronnie i rozwiązywać perspektywicznie. Przegrana w tej dziedzinie mogłaby mieć poważne implikacje polityczne.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#KazimierzCłapka">Ponieważ rozrywka jest najłatwiej przyswajalną, najchętniej przyjmowaną i wciąż oczekiwaną pożywką duchową, trzeba bardzo mocno akcentować jej społeczno-wychowawcze i ideologiczne znaczenie. Niedługo i w naszym kraju będzie możliwość odbioru telewizyjnych stacji zachodnich. Wiadomo, jakie treści polityczne będą przez nie emitowane. Wiadomo też, co zdziałać może uporczywa propaganda. Myślę więc, że program masowej działalności rozrywkowej powinien uwzględniać i te realia, realia najbliższych przecież lat.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#KazimierzCłapka">W sposób wyróżniony mają być traktowane takie środowiska społeczne, jak klasa robotnicza, rolnicy, dzieci i młodzież. Nakłada to na wszystkie ogniwa działalności rozrywkowej obowiązek stałej aktualizacji programów. Należy pamiętać, że niebezpieczeństwem równie groźnym jak rozminięcie się nowych propozycji artystycznych z oczekiwaniami szerokich kół społecznych jest schlebianie gustom najmniej ambitnym, adresowanie tandetnych utworów rozrywkowych do ludzi o najniższych estetycznych kompetencjach.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#KazimierzCłapka">Nie wymaga chyba dyskusji postulat wiązania najnowocześniejszej techniki z szeroko rozumianą działalnością kulturalno-rozrywkową. Niestety, w tej materii mamy już spore zaległości. Korzystanie z osiągnięć techniki Zachodu w pewnym sensie wiąże nam ręce - bo uzależnia. Czas pomyśleć o tworzeniu w krajach RWPG systemu produkcji na potrzeby kultury, przy czym chodziłoby w szczególności o supernowoczesny sprzęt do przekazywania informacji, a więc również do rozrywki.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#KazimierzCłapka">Rozrywka - jako ważny instrument wpływania na ludzką świadomość, narzędzie kształtowania postaw, element wychowawczy - nie może być, jak w przeszłości bywało, traktowana po macoszemu. Nie może być wyłącznie rozrywką „przy” okazji”, np. po pracy. Nie może być widziana wyłącznie jako źródło zabawy, czyli marginalnie, ani traktowana konsumpcyjnie, czyli na sposób kawiarniany. Tę listę błędów można by przedłużyć. Oczywiście, rozrywka może być i tak traktowana, byleby nie było to podejście jedyne, wyłączne.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#KazimierzCłapka">Kilka słów chciałbym poświęcić propozycjom rozrywkowym Polskiej Telewizji. Oto jedna z ocen, sformułowanych przez samo kierownictwo Komitetu ds. Radia i Telewizji.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#KazimierzCłapka">Omawiając 1985 r., Komitet stwierdza: „Najpoważniejsze trudności napotykano w dalszym ciągu w dziedzinie programów rozrywkowych. Brak oryginalnych scenariuszy powodował, że nadawano sporo różnych składanek i programów montażowych. Wprowadzone na antenę w lipcu i sierpniu „Studio lato” spotkało się z zainteresowaniem telewidzów, nie stanowiło jednak zasadniczego przełomu w dziedzinie rozrywki telewizyjnej. Brak jest nadal dobrych wieczornych pozycji satyrycznych i kabaretowych”. W zakresie rozrywki telewizyjnej nadal pozostaje wiele do zrobienia. To trudności, a gdzie próby ich pokonania? Oto zapisy o charakterystyce programów telewizyjnych na lata 1986–1987: „W zakresie programów rozrywkowych przewiduje się w każdą niedzielę po południu nadawanie dwugodzinnego widowiska „Studio I”. Raz na miesiąc emitowany będzie program „Brylantowa siódemka” z nowo utworzonego Teatru Rozrywki w Chorzowie. Założeniem tego programu będzie m.in. prezentacja polskich premierowych piosenek w wykonaniu najlepszych wykonawców z całego kraju”. To na 1986 r. Na 1987 r. zapis jest nieco krótszy: „Programy rozrywkowe - to przede wszystkim dwugodzinne „Studio I” emitowane w każdą niedzielę, goszczące wybitnych wykonawców”. To wszystko, ale jest jeszcze program II, a w nim „Turnieje miast”. W charakterystyce programów stwierdza się: „Program II telewizji będzie zarówno bawił widza, jak i dostarczał mu wiedzy, nastawiając się przy tym na zaspokajanie wyższych potrzeb polskiego społeczeństwa”. Jak te ogólne zapowiedzi są realizowane - codziennie oceniają sami widzowie.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#KazimierzCłapka">Telewizja jednak zbyt często serwuje - jak w tanim barze - mierną strawę. Niejednokrotnie zastanawiam się, a nie jestem w tym odosobniony, kto rekomenduje i kto proponuje niektóre programy telewizyjne, opatrzone mianem „rozrywki”. Nie szukam na te pytania odpowiedzi personalnej, bo sądzę, że jest to problem szerszy, systemowy, niezależny od zespołu czy redaktora dyżurnego. Trzeba, aby i to zagadnienie było właściwie dostrzegane i akcentowane w przygotowywanym międzyresortowym programie masowej działalności rozrywkowej. Telewizja jest bowiem niezwykle silnym narzędziem oddziaływania masowego. Badania wykazują, że przeważająca część ludności w wieku produkcyjnym, aż 80% swego czasu wolnego przeznaczonego na rozrywkę spędza przed radiem lub telewizorem.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#KazimierzCłapka">W tym stanie rzeczy sprawą zasadniczą staje się zachowanie właściwych proporcji między informacją kulturalną, klasyką i współczesnością w dziedzinie spektakli artystycznych a łatwiejszą rozrywką; między wysublimowanymi propozycjami artystycznymi i „lżejszą muzą”. Oznacza to potrzebę wypracowania przez telewizję i radio takiej formuły programowej, która byłaby atrakcyjna dla wszystkich generacji naszego społeczeństwa i stawała się trwałym elementem budowania więzi międzypokoleniowych w dziedzinie kultury.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#KazimierzCłapka">A na razie mamy kabaret Olgi Lipińskiej, mamy „Spotkania z balladą”, mamy też „Teleexpress 17:15”, który wiele osób uważa za jedną z lepszych audycji rozrywkowych.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#KazimierzCłapka">Programy radia - tej drugiej potęgi masowego audytorium - zamykają się w większości w muzyce rozrywkowej, dostosowanej do oczekiwań i możliwości percepcji „średniego” słuchacza.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#KazimierzCłapka">O skuteczności i atrakcyjności rozrywki decydują przede wszystkim ludzie. Sprzęt jest bardzo potrzebny, to prawda, lecz ludzie są niezbędni. To tylko z pozoru slogan, oczywistość. Ale przecież jeśli narzekamy - a narzekamy głośno i powszechnie - na kiepską rozrywkę, szmirowate programy estradowe, teksty literacko-satyryczne z pogranicza grafomanii, niedostatek propozycji kabaretowych i innych, to narzekamy właśnie na brak ludzi: wykształconych, utalentowanych i pracowitych ludzi scen, filmu, piosenki, cyrku, piwnic artystycznych, plenerów artystycznych itd. Resortowa propozycja porusza i ten temat. Zbyt mało szkół wyższych kształci kadrę dla polskiej rozrywki. Ruch amatorski musi mieć także wsparcie profesjonalne. Wykształcone polskie społeczeństwo nie zadowala się już amatorszczyzną, chałturą pseudo estrad, programami rozrywkowymi, z których śmieją się najczęściej sami ich twórcy - zbijający kasę krajowi globtroterzy rozrywki. Oferowanie „akademijnych przystawek” dla tylnych rzędów stało się zjawiskiem powszechnym, nie tylko w Polsce wojewódzkiej.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#KazimierzCłapka">Do krytycznych uwag zawartych w materiałach resortu można dodać jeszcze wiele ujemnych ocen, przedstawionych w protokołach NIK z kontroli przeprowadzanych w jednostkach estradowych na terenie kraju i w Stołecznym Biurze Imprez Artystycznych.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#KazimierzCłapka">Głównymi uchybieniami są: poważne nieprawidłowości w planowaniu i organizacji imprez rozrywkowych, nieracjonalne gospodarowanie majątkiem estrad, nieprzemyślane dotowanie jednostek estradowych z Funduszu Rozwoju Kultury, brak nadzoru ze strony organów założycielskich. W ślad za tym idzie mała dbałość o poziom artystyczny programów - tzw. programy „na raz”, nierzetelne ustalenie cen biletów wstępu, niechęć do organizowania imprez rozrywkowych na terenie gmin i wsi.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#KazimierzCłapka">Do młodzieży głównie adresowana jest muzyczna działalność estradowa, uprawiana przez zawodowe i półprofesjonalne zespoły instrumentalne i wokalne. Bezpośredni zasięg ich oddziaływania, bardzo rozległy, bo sięgający kilkunastu milionów słuchaczy w ciągu roku, jest dodatkowo zwielokrotniony przez radio i telewizję oraz przez nagrania płytowe i kasetowe. W ostatnich latach muzyka ta zaczyna pełnić funkcję moralno-obyczajową, stając się istotnym czynnikiem kreacji swoistej młodzieżowej podkultury. Wystąpiło tu jednak - choć ani nagle, ani w sposób nieprzewidziany - niepokojące zjawisko komercjalizacji tej twórczości, schlebiania upodobaniom niewyrobionej młodej publiczności. Pojawiły się oznaki nadmiernego uzależnienia od wzorców zachodnich.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#KazimierzCłapka">Pierwszy i główny „wstrząs” powinien zatem poruszyć sztuką estradową - najbardziej zaniedbaną, ale także najbardziej rozpowszechnioną.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#KazimierzCłapka">Jest na mapie Polski „resortowej” wiele martwoty, są milczące amfiteatry i nie wykorzystane stadiony, ze stadionem X-lecia na czele. Kto i kiedy je ożywi na potrzeby rozrywki i rekreacji? Pytanie to kieruję do wszystkich zainteresowanych resortów, w tym także do Ministerstwa Handlu Wewnętrznego i Usług.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#KazimierzCłapka">Gwarancją wysokiego poziomu ideowo-artystycznego jest wykształcona i dobrze opłacana kadra instytucji rozrywki, a także korzystanie z dorobku twórczego wybitnych literatów oraz nowoczesny sposób przekazywania treści kulturalnych. Realizacja tego zadania wymagać będzie ustanowienia lub znowelizowania aktów prawnych regulujących te zagadnienia. W uwagach szczegółowych resortu postuluje się nowelizację ustawy o zezwoleniach na działalność publiczną oraz ustawy o prawie autorskim.</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#KazimierzCłapka">Proponuje się również wznowienie prac nad ustawą o ochronie praw artystów - wykonawców, a w szczególności wydanie nowych lub znowelizowania istniejących aktów prawnych dotyczących produkcji, publicznego odtwarzania, importu i eksportu w zakresie zapisu dźwięku i obrazu. Postuluje się wreszcie kontynuowanie prób prawnego usankcjonowania zawodu impresaria.</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#KazimierzCłapka">Nowoczesność, niestety, stale nas zaskakuje, a przecież nie jest już dla nikogo tajemnicą, że video rozwija się u nas „na dziko”, że przestało być li tylko zabawą dla bogaczy. Według różnych danych codziennie zasiada u nas przed magnetowidami ok. 2 mln widzów. W kraju jest ponad 500 tys. magnetowidów i ponad 5 mln kaset magnetowidowych. Zjawisku temu towarzyszy zwykłe piractwo, które może nam przynieść niebawem perturbacje prawne w skali międzynarodowej. Mam tu na myśli niekontrolowane, a bardzo u nas łatwe, wykonywanie kopii z pogwałceniem praw autorskich producentów. Poza kwestią prawnego uregulowania pozostaje problem techniki, a więc produkcji krajowego magnetowidu i kaset. Jest nadzieja na konkretne rozwiązania. W dalszej kolejności trzeba będzie rozwiązać problem wypożyczalni kaset i repertuaru. W tym ostatnim wypadku wątpliwości jest najwięcej.</u>
<u xml:id="u-2.39" who="#KazimierzCłapka">Pozostając przy problemach techniki dla kultury, w tym rozrywki, chciałbym teraz zwrócić baczniejszą uwagę na działalność przemysłu fonograficznego. W ocenie NIK z lutego 1986 r. stwierdza się, że branża fonograficzna funkcjonuje i rozwija się żywiołowo, że resort kultury nie ma dostatecznego wpływu na działalność przedsiębiorstw fonograficznych podległych innym naczelnym i centralnym organom państwowym, stowarzyszeniom i organizacjom społecznym, a także na kierunki działalności przedsiębiorstw zagranicznych zajmujących się fonografią. Brak jest długofalowego planu określającego politykę repertuarową, która uwzględniałaby podstawowe potrzeby w zakresie kształtowania kultury muzycznej w Polsce. Po prostu dla fonografii nie opracowuje się ogólnopaństwowego planu wydawniczego. Na marginesie dodam - bo idzie tu o margines - że produkcja fonograficzna przedsiębiorstw zagranicznych traktowana jest jako „drobna wytwórczość”, co jest sprzeczne z postanowieniami prawa autorskiego.</u>
<u xml:id="u-2.40" who="#KazimierzCłapka">Nie chciałbym przytaczać dalszych zasmucających spostrzeżeń. W sferze fonografii mamy do czynienia ze swoistą dżunglą braków, niesprawiedliwości i anomaliów.</u>
<u xml:id="u-2.41" who="#KazimierzCłapka">Omawiając ten problem resort porusza w swoich materiałach kwestię wewnętrznego podziału kompetencji między poszczególnymi departamentami. Dlaczego nie dokonano wcześniej odpowiednich zmian?</u>
<u xml:id="u-2.42" who="#KazimierzCłapka">Z analizy frekwencji w kinach, teatrach, operach i operetkach wynikają daleko idące wnioski. Może niektóre formy upowszechniania kultury, a więc i rozrywki, są już przestarzałe? „Trzeba z żywymi naprzód iść” - mówi poeta. Lecz jakie ma być to nowe? W uwagach szczegółowych przedstawiono na 7 stronicach propozycje zmian jakościowych organizacji i poziomu oferty rozrywkowej. Są tam propozycje zmian doraźnych i długofalowych. Wymieniono wszystkie sfery działalności rozrywkowej. Problem więc w tym - co, gdzie i kiedy! Jest to rejestr zadań nie uporządkowanych wedle ich ważności. Rodzi się zatem pytanie, czy opracowanie programu uzdrowienia rozrywki dla masowego odbiorcy będzie realne w najbliższych miesiącach. Czy zadaniu temu podoła powołany niedawno Departament Sztuki Estradowej, czy też należy wcześniej powołać międzyresortowy organ dla międzyresortowego programu?</u>
<u xml:id="u-2.43" who="#KazimierzCłapka">Przedstawiony przez resort materiał nie zawiera pełnej oceny sytuacji, jest w nim natomiast wiele życzeń. Sądzę także, że przed opublikowaniem powinien być szerzej konsultowany nie tylko w resorcie. Chodzi głównie o zagadnienia natury prawnej i prawno-ekonomicznej. Zmiany prawa autorskiego i wprowadzenie szerszej ochrony praw artystów-wykonawców pociągną za sobą olbrzymie wydatki. W szerokim kontekście ekonomiczno-prawnym widzieć trzeba całą materię stawek umownych w działalności estradowej. Trwa przecież reforma gospodarcza, obowiązuje wciąż kodeks cywilny.</u>
<u xml:id="u-2.44" who="#KazimierzCłapka">Już dziś, w obecnej sytuacji ekonomicznej i prawno-organizacyjnej kultury polskiej, możliwe jest rozwiązanie niektórych problemów estrady, takich jak kategoryzacja, honoraria, rozwój talentów, stypendia fundowane itp.</u>
<u xml:id="u-2.45" who="#KazimierzCłapka">W ramach istniejącego porządku prawnego należałoby zdecydowanie powstrzymać tworzenie prywatnych instytucji organizacji życia kulturalnego, a nawet - w miarę potrzeb - wycofać się z decyzji wcześniej wydanych.</u>
<u xml:id="u-2.46" who="#KazimierzCłapka">Z myślą o młodzieży powinniśmy zmierzać do nobilitacji rozrywkowej twórczości muzycznej, podniesienia prestiżu jej twórców i wykonawców. Należałoby jednocześnie zaostrzyć znacznie kryteria oceny jej poziomu profesjonalnego i funkcji społecznych.</u>
<u xml:id="u-2.47" who="#KazimierzCłapka">Przyspieszenia wymaga prawne uregulowanie produkcji i publicznego odtwarzania, importu i eksportu zapisów dźwięku i obrazu oraz zawodu impresaria.</u>
<u xml:id="u-2.48" who="#KazimierzCłapka">Już w nowym roku szkolnym i akademickim trzeba przystąpić do kształcenia i doskonalenia kadr artystycznych wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe.</u>
<u xml:id="u-2.49" who="#KazimierzCłapka">Komitet ds. Radia i Telewizji powinien rzetelniej przeanalizować problem rozrywki i nadać jej wyższą rangę.</u>
<u xml:id="u-2.50" who="#KazimierzCłapka">Trudna sytuacja w przemyśle fonograficznym i muzycznym wymaga sporządzenia pełnej ekspertyzy istniejącego stanu rzeczy i opracowania programu rozwoju, który powinien być traktowany priorytetowo, podobnie jak program rozwoju poligrafii.</u>
<u xml:id="u-2.51" who="#KazimierzCłapka">Oto niektóre uwagi wskazujące na pilność rozwiązań na miarę potrzeb naszego czasu. Wszyscy jesteśmy zainteresowani w znalezieniu takich rozwiązań, bo Polak lubi dowcip, kocha zabawę, a w naszych trudnych czasach żal, rozdzieranie szat i zbyt dostojna powaga nie będą służyły regeneracji sił fizycznych ani zdrowiu psychicznemu. Śmiałe zaś poczynania programowe w rozrywce, z zachowaniem wysokiego poziomu artystycznego, stwarzają korzystny klimat, wentyl dla naszych codziennych emocji.</u>
<u xml:id="u-2.52" who="#KazimierzCłapka">Do problemu rozrywki nie możemy podchodzić ani śmiertelnie poważnie, ani też zbyt „rozrywkowe”. Miejmy do niej stosunek rzetelny, uczciwy. Nie jest możliwe kierowanie rozrywką tylko środkami administracyjno-prawnymi, częściej powinny to być środki cywilnoprawne, umowne.</u>
<u xml:id="u-2.53" who="#KazimierzCłapka">Sądzę, że dyskusja poselska wniesie wiele do tej problematyki, uzupełniając ocenę resortu i moje skromne uwagi. Pozwoli zarazem wesprzeć resort w jego wysiłkach dla opracowania propozycji zmian w sferze polskiej sztuki rozrywkowej.</u>
<u xml:id="u-2.54" who="#komentarz">(Dyskusja.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WitoldHensel">Sądzę, że problem przedstawiony dziś pod obrady naszej Komisji należy do najistotniejszych zagadnień związanych z upowszechnianiem kultury i jej rolą w rozwoju naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WitoldHensel">Dobrze się więc stało, że na to zagadnienie zwracamy dziś uwagę. Zgadzam się z wysuniętymi tu koncepcjami, mam jednak wątpliwości natury organizacyjnej. Nie ulega wątpliwości, że musi nastąpić poprawa sytuacji w takich dziedzinach, jak warsztat twórczy, jakość działalności rozrywkowej. Czy słuszne jest jednak tworzenie w tym celu nowych instytucji o zadaniach koordynacyjnych? Czy nie powstaje zbyt wiele takich ciał, czy nie lepiej stosownie wyposażyć już istniejące instytucje odpowiedzialne za te sprawy? W świadomości społecznej taką odpowiedzialną instytucją jest resort kultury i sztuki. Opowiadałbym się więc za wyposażeniem tego ministerstwa w takie możliwości, by mogło skutecznie koordynować działalność kulturalną W różnych dziedzinach, w tym także w tak ważnej, jak działalność rozrywkowa.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WitoldHensel">Oczywiście, że nie zrobi się wszystkiego od razu, trzeba działać rozważnie, tak by poprawić, a nie likwidować to, co zapowiada się dobrze. Na tym tle rodzi się pytanie, jak ustawić mecenat państwa. Czy nie należy raczej zastanowić się, jak prywatne poczynania w sferze kultury doskonalić, zamiast je likwidować? Opowiadam się za takim kierunkiem działania. Sądzę, że dokument przygotowany w efekcie naszych dzisiejszych obrad mógłby pomóc resortowi kultury w realizacji jego zamierzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SzymonSzurmiej">Ja również jestem zdania, że dobrze się stało, iż tak ważna sprawa, jak działalność rozrywkowa stała się tematem obrad naszej Komisji. Sądzę jednak, że byłoby nam o wiele łatwiej, gdybyśmy startowali od zera; w obecnej sytuacji nie zazdroszczę resortowi kultury ani nikomu innemu. Teraz bowiem dopiero został utworzony nowy departament, który ma wprowadzać porządek w istniejącej już prawdziwej dżungli.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#SzymonSzurmiej">To, co mówię, to truizmy: że sfera rozrywki jest dziedziną kultury najbardziej wrażliwą, najsilniej reagującą na codzienne życie, a równocześnie potencjalnie najbardziej demoralizującą dla odbiorcy, jeśli nie stworzy się warunków, by przekazywała wartości prawdziwie humanistyczne. Tymczasem dżungla rozrywki ma własne silne lobby i śmiem twierdzić, że żadne, najlepsze nawet ustawy nie doprowadzą do oczyszczenia tego zamulonego stawu: zbyt późno resort i my wzięliśmy się za ten dział masowej kultury.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#SzymonSzurmiej">Niezwykle ważną sprawą w rozrywce jest poziom artystyczny wykonawców. W wyższym szkolnictwie teatralnym istniał dział estradowy - zlikwidowano go nie wiedzieć czemu. Właśnie tam były kształcone kadry dla działalności rozrywkowej. Zlikwidowano też dział pozateatralny. Postuluję, by oba przywrócić w wyższym szkolnictwie artystycznym.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#SzymonSzurmiej">Najważniejszy jednak wydaje się aspekt prawny działalności rozrywkowej: niemal każda instytucja wydaje na nią zezwolenia, swoiste glejty - trzeba to ukrócić. Organ koordynujący jest tu niezbędny, bo inne resorty też prowadzą własną działalność kulturalną. Trzeba więc przynajmniej na początek utworzyć dla sfery rozrywki radę koordynacyjną. Ważne jest stwierdzenie, kto jest odpowiedzialny i ma prawo decyzji w sprawie wydawania zezwoleń na działalność rozrywkową, zatwierdzania repertuaru itp. Zgłaszam to jako postulat.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechSiemion">Chcę zaoponować - nie ma bezprawnych zezwoleń, wiemy kto je musi wydawać.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#WojciechSiemion">Gdy mowa o sprawach rozrywki, warto może przypomnieć, że piosenka kabaretowa stała się hymnem społecznym i wszyscy śpiewali „Żeby Polska była Polską”. To też jest wyznacznik rangi rozrywki. Obok wartości polityczno-ideowych, o których mówił poseł S. Szurmiej, chcę poruszyć jeszcze jedną ważną sprawę. Rozrywka to jeden ze sposobów rozładowywania instynktu agresji, z którym trzeba się zawsze liczyć, zwłaszcza u młodzieży. Nie wolno uciekać od tego zagadnienia. Od dawna zajmuje się nim Kościół, organizując wielkie pielgrzymki, a nam to umknęło, W dodatku nie ma gdzie organizować masowych imprez, a remizy straży pożarnych to trochę za mało.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#WojciechSiemion">Wydział estradowy istniał tylko w warszawskiej PWST, kierował nim nieodżałowany Ludwik Sempoliński. Od kilku lat domagamy się w warszawskim zespole partyjnym ds. kultury reaktywowania tego wydziału.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#WojciechSiemion">Prywatne impresariaty kultury to sprawa bardzo skomplikowana. Życie wskazuje, że są to najsprawniejsze i najtańsze dla klienta instytucje, które mogą podjąć się organizowania imprez artystycznych np. w zakładach pracy. Inną sprawą jest właściwa kontrola tych ofert i propozycji; ale ten, kto płaci - rozstrzyga.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#WojciechSiemion">Na zakończenie drobna sprawa o charakterze, rzekłbym, indywidualnym. Jestem pracownikiem Stołecznej Estrady i od pół roku główny księgowy tej instytucji prosi, by zwrócić uwagę na następujący problem. Organa administracji państwowej w sposób nader dowolny interpretują ustawę o instytucjach artystycznych, traktując te ostatnie w sferze finansowej jak przedsiębiorstwa produkcyjne. Szczególnie dotkliwe jest to w przypadku podatku od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń. W Stołecznej Estradzie od tego podatku wolny jest zaledwie 8% wzrost roczny funduszu płac, a obciążenie z tytułu większego wzrostu działa jak prawdziwie diabelska machina: w 1984 r. zapłacono z tej racji 13,5 mln zł na PFAZ, w 1985 r. - 26 mln zł, a w 1986 r. już 50 mln zł. Tymczasem średnie zatrudnienie w przedsiębiorstwie nie zwiększało się, a średnia płaca w 1986 r. wyniosła ok. 19 tys. zł. Dodatkowy aspekt tej sprawy to fakt, że przedsiębiorstwa przemysłowe mają sposoby na wypracowanie ulg w tym podatku - niemożliwych do uzyskania dla przedsiębiorstw artystycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#SzymonSzurmiej">Pragnę skorzystać z prawa repliki. Nie mogę zgodzić się z poglądem mojego przedmówcy, że prywatne impresariaty mogą normalnie funkcjonować: jeżeli mówimy, że kultura to także oręż polityczny - nie możemy przekazywać go w prywatne ręce. Jednym z najważniejszych jest problem poziomu artystycznego i ideowego rozrywki; niezbędne jest opracowanie programu w tej dziedzinie i musi to pozostawać w rękach odpowiedzialnych instytucji. Na traktowanie rozrywki wyłącznie od strony komercyjnej nie może być zgody.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#BożennaUrbańska">Rozrywka decyduje o poziomie kulturalnym przeciętnego Polaka. Dobrze, że powstał w resorcie nowy departament do tych spraw. Z drugiej jednak strony w materiale resortowym znalazłam znamienne zdanie, który gasi cały entuzjazm: „Na wiele zjawisk w dziedzinie rozrywki Ministerstwo Kultury i Sztuki ma wpływ minimalny lub nie ma żadnego”. Skoro tak - to po co nowy departament? Tworzy się go z myślą o koordynowaniu poczynań różnych instytucji, placówek i resortów. Jeśli będzie on mógł zajmować się tylko sprawami, które dotychczas znajdowały się w gestii resortu kultury, to w istocie zmienia się tylko nazwa.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#BożennaUrbańska">Nie mam zbyt wiele do czynienia z dziedziną rozrywki, rozmawiałam jednak z przedstawicielami estrady i na tym tle chcę zwrócić uwagę na niektóre problemy.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#BożennaUrbańska">Sprawa pierwsza dotyczy techniki video. Placówki upowszechniania kultury mają ją statutowo upowszechniać, m.in. z wykorzystaniem tej techniki, a równocześnie wypracowywać dochody. Drogą aparaturę zakupiło dla nich państwo. Dlaczego więc rolę monopolisty odgrywają tu OPRF, dla których trzeba odprowadzać połowę dochodu za sprzedane bilety? Opłaty za wypożyczenie kaset z filmami - to zgoda, ale reszta? Monopol w tej dziedzinie jest chyba nieporozumieniem. Pragnę też przy okazji spytać, dlaczego niektóre domy kultury mogą wyświetlać odpłatnie filmy bez pośrednictwa OPRF, a inne placówki nie?</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#BożennaUrbańska">Kiedy można się spodziewać dopływu lepszych, bardziej nowoczesnych środków technicznych dla rozrywki? Widzowie wielu koncertów, w których uczestniczą wykonawcy zagraniczni z własnym sprzętem technicznym mogą naocznie się przekonać - i ja miałam ostatnio tę okazję - jak jesteśmy w tej dziedzinie zapóźnieni. Może wypowiem pogląd obrazoburczy, ale sądzę, że we współczesnej rozrywce na sukces składa się w 50% talent, a w pozostałej części właśnie środki techniczne. Mogę zgodzić się na zmianę tych proporcji, z pewnością jednak technika jest coraz ważniejsza.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#BożennaUrbańska">Upowszechnianie rozrywki kulturalnej w terenie napotyka barierę w postaci środków transportu; aż trudno uwierzyć, że jest ona często nie do przeskoczenia. Nie ma po prostu czym jechać „w Polskę”. Estrada poznańska dostała ostatni autokar 20 lat temu.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#BożennaUrbańska">Wiele spraw rozwiązywanych jest połowicznie. Dotyczy to np. honorariów dla wykonawców. Określone stawki tych wynagrodzeń mają może pewne plusy, ale więcej chyba minusów. To szef estrady powinien decydować, czy stać go na artystę za 100 tys. zł, czy też może mu zapłacić tylko 20 tys. zł. W obecnej sytuacji szuka się sposobów omijania przepisów. Tymczasem od czuwania nad zarobkami są przecież urzędy skarbowe, a nie ludzie kierujący przedsiębiorstwami rozrywkowymi. Jeżeli istnieje zapotrzebowanie środowiska na jakąś imprezę, jakieś występy, to centralne ograniczanie możliwości w tej dziedzinie jest chyba nieporozumieniem.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#BożennaUrbańska">W sprawie impresariatów: dotychczas monopolistą był Pagart; ta firma podpisywała umowy z wybitnymi artystami estrady, którzy wyjeżdżali na występy zagraniczne; ona też zgarniała cały zysk, nie zaś instytucje, które artystów wykształciły. Zauważam, że od wielu lat niektórzy wybitni artyści nie mają nic nowego w repertuarze - tak, jakby nie mieli czasu na pracę nad sobą. Artysta musi zarobić, to jasne, ale wśród artystycznych znakomitości coraz mniej jest indywidualności, które pracują nad odnawianiem swego repertuaru.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#BożennaUrbańska">Kolejny problem to obciążanie funduszu wynagrodzeń kolporterów zatrudnionych na prowincji - opłatami na Fundusz Rozwoju Kultury. Kolporterzy ci są niezbędni, i to właśnie jako ludzie zatrudnieni na etatach, łatwiej bowiem wówczas kontrolować ich pracę. Czy słuszne jest więc takie traktowanie ich wynagrodzeń?</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#BożennaUrbańska">Na zakończenie chciałabym poprosić o informację, jak przedstawia się sprawa przygotowań do Festiwalu w Sopocie; krążą na ten temat coraz bardziej bulwersujące wieści.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#KrzysztofWild">Chciałbym zatrzymać się na sprawie prywatnego impresariatu w rozrywce. Podkreślić wypada, że stosowane są bardzo różne podstawy prawne w odniesieniu do różnych impresariatów. Na tym tle bardzo korzystnie odznaczają się podstawy prawne impresariatu prywatnego. Doszło już do tego, że opłaca się nam - jako przedsiębiorstwu - oddawać nasze imprezy impresariatowi prywatnemu, a następnie te same imprezy od niego odkupywać. Wtedy cała operacja kosztuje nas taniej. Impresariat prywatny ponosi bowiem koszty jedynie 20-procentowego narzutu od imprezy i to wszystko. W naszym zaś wypadku poza 20-procentowym podatkiem od wynagrodzeń musimy ponosić koszty m.in. utrzymania naszego biura, przygotowania imprez, programów itp. Chodzi zatem o równy start w działalności rozmaitych typów impresariatu, o likwidację wielu absurdów prawnych, m.in. dotyczących spraw podatkowych. Obecne przepisy finansowe w znacznym stopniu ograniczają naszą działalność, która w zasadzie nie może być efektywna.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#KrzysztofWild">[BRAK POPRZEDNIEJ STRONY]</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#KrzysztofWild">... ktoś, kto rozumie potrzeby ideowo-artystycznego oddziaływania oferty programowej. Na co dzień zaś, niestety, kontaktujemy się przede wszystkim z urzędnikami i handlowcami.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#KrzysztofWild">W sprawie impresariatu prywatnego chciałbym wyrazić pogląd, że jest on pożyteczny i potrzebny, ale tylko wtedy, kiedy dysponuje własnym programem artystycznym. Powstawanie prywatnych przedsiębiorstw impresaryjnych wydaje mi się niecelowe wówczas, gdy ich działalność sprowadza się do celów komercyjnych.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#KrzysztofWild">Wiele uwag można by zgłaszać nt. naszej fonografii, jej poziomu i oferty programowej, czy nt. działalności radia i telewizji. Chciałbym pokreślić, że w propozycjach programowych tych środków kulturalnego przekazu o najszerszym zasięgu społecznym nie zawsze dominują preferencje merytoryczne. Dotyczy to np. zasad współpracy kompozytorów z radiem i telewizją. Funkcjonuje grupa uprzywilejowanych artystów-kompozytorów, którzy sami wchodzą do studia nagrań, organizują wykonawców swoich utworów I sami zajmują się realizacją nagrań. Dzisiaj tylko w ten sposób, można się przebić w rozrywce radiowo-telewizyjnej. Kompozytorzy, którzy mają nawet wybitny talent, ale którym brak zdolności organizacyjnych - w tej walce muszą przegrać.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#KrzysztofWild">Ochrona praw twórczych jest dzisiaj w wielu przypadkach tylko iluzoryczna. Różni ludzie dopisują się do list autorskich i zabierają pieniądze należne prawdziwym autorom. W rozrywce szczególnie często zdarza się, że odpowiedzialne stanowiska zajmują ludzie nie mający odpowiednich kwalifikacji zawodowych. Niedawno mimo braku odpowiednich kwalifikacji związkowych, pewna osoba objęła np. stanowisko kierownika literackiego imprezy artystycznej o ogólnopolskim zasięgu. Jak z tego widać, często ochrona prawna twórców działających w sferze rozrywki jest niewystarczająca.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#KrzysztofWild">Od dłuższego czasu występuje zjawisko pauperyzacji środowiska artystów rozrywkowych. Jest co prawda grupa dobrze, a nawet bardzo dobrze zarabiających twórców i wykonawców, ale większość autorów i artystów boryka się na co dzień z trudnymi warunkami materialnymi. W ZAiKS ok. 40% członków, których dochody pochodzą głównie z tantiem, otrzymuje rocznie na swoje konta mniej niż 50 tys. zł. Hasło egalitaryzmu, tak mocno zakorzenione w świadomości społecznej w Polsce, w kulturze prowadzi do czystych nonsensów.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#KrzysztofWild">Kwestia materialne są więc także istotną przyczyną niskiego poziomu repertuaru estradowego. Talent literacki nie zawsze spotyka się z talentem aktorskim, słabi aktorzy występują najczęściej ze słabym repertuarem, ale też często brakuje dobrych tekstów także dla aktorów bardziej ambitnych. Dzieje się tak m.in. dlatego, że za 25 występ ze skeczem aktor otrzyma więcej pieniędzy niż za napisanie nowego skeczu. Jest to jedna z przyczyn niedostatku nowych treści programowych w Estradzie. Za ten sam tekst w wydawnictwie można z kolei otrzymać wynagrodzenie kilka razy wyższe.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#KrzysztofWild">Wskazałem tylko na nieliczne przykłady błędów legislacyjnych i finansowych, jakie towarzyszą działalności rozrywkowej. Nie może być gorszej sytuacji niż ta, w której z góry zakłada się, że przepis prawny nie będzie przestrzegany. W mojej ocenie, ok. 3/4 przepisów dotyczących działalności rozrywkowej z różnych przyczyn nie sposób dzisiaj przestrzegać.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#KrzysztofWild">Mówiono już o potrzebie ochrony naszej rozrywki przed zalewem obcych wzorów. Przed laty kierownictwo Radia Francuskiego wobec przesytu muzyką anglosaską wprowadziło limit 30% czasu antenowego na prezentację tego repertuaru. Warto podkreślić, że zasady tej potem rygorystycznie przestrzegano. Radio Francuskie dysponuje jednak niezwykle bogatą fonoteką, w doskonały sposób skatalogowaną, a poszczególne programy opracowuje się wypożyczając nagrania za pokwitowaniem. Można więc skutecznie kontrolować, jakie nagrania, kiedy i w jakich ilościach były emitowane. W naszych studiach radiowych taśmy z nagraniami muzyki obcej gromadzone są wszędzie - na biurkach, parapetach okiennych itp. Autorzy audycji kształtują swój program całkiem dowolnie, obce nagrania muzyczne emitują kiedy chcą. Idzie zatem o preferowanie rodzimej twórczości artystycznej w programach radia i telewizji. Nie powinno być naszym celem odcinanie się od kultury Zachodu, czy szerzej - od innych kultur, trzeba jednak zachować określone proporcje i preferencje dla kultury rodzimej. Takie rozwiązanie przyniosłoby także znaczne oszczędności dewizowe, a zaoszczędzone środki można by skierować na rozwój polskiej kultury muzycznej.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#KrzysztofWild">Nie może nas oczywiście zadowalać sytuacja, w której wybitny muzyk może w Polsce osiągać dochody pozwalające mu zaledwie na nabycie małego „Fiata”, a podrzędny muzyk, grając w lokalu nocnym na Zachodzie, w krótkim okresie może zarobić na wybudowanie własnego domu.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#KrzysztofWild">Opracowaliśmy projekt systemu punktowej oceny poziomu artystycznego naszych twórców. Przekazaliśmy go do oceny Narodowej Rady Kultury oraz Komisji Kultury Sejmu PRL.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#KrzysztofWild">Padło dziś pytanie, czy dla koordynacji działalności rozrywkowej w Polsce potrzebne jest tworzenie nowego urzędu. Myślę, iż o to tutaj chodzi. O całokształcie tych spraw powinien decydować minister kultury i sztuki. Dziś jednak kierownik resortu kultury nie ma żadnego wpływu na podstawowe relacje ekonomiczne dotyczące przedsiębiorstw działających na rzecz kultury narodowej, na wiele rozwiązań finansowych znajdujących się w gestii Ministerstwa Finansów itp. Minister kultury i sztuki nie ma wpływu na kształt programu radia i telewizji ani na to, co w kulturze dzieje się w ośrodkach terenowych. Za działalność kulturalną w terenie odpowiadają dziś przedstawiciele administracji szczebla lokalnego. Ich kwalifikacje merytoryczne są często niższe niż wymagane od instruktora dzielnicowego domu kultury. Szef resortu kultury może wpływać na kierunki ich działalności tylko metodą perswazji, zaleceń itp. To oddziaływanie nie zawsze jest - rzecz jasna - skuteczne. W konkluzji chciałbym stwierdzić, że powołanie Departamentu Rozrywki zamyka tylko fazę przygotowania do kompleksowego rozwiązania spraw rozrywki w naszym kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#ZdzisławZałuska">W materiałach Ministerstwa Kultury i Sztuki przygotowanych na dzisiejsze posiedzenie stwierdza się m.in. że w Polsce nigdy nie doprowadzono do końca pracy nad koncepcją kultury popularnej, masowej. Nie zbudowano też dla niej odpowiedniej infrastruktury, zawsze brakowało na ten cel środków materialnych. Nie brano pod uwagę argumentów społecznych, ideologicznych i psychologicznych, przemawiających za jej rozwojem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#ZdzisławZałuska">Podstawową sprawą jest dziś opracowanie koncepcji programowej rozrywki w naszym kraju. Mówił o tym w koreferacie poseł I. Wrzesień. Krytyka poziomu artystycznego i moralnego programów rozrywkowych jest dziś powszechna.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#ZdzisławZałuska">Ludzie pytają czemu mają służyć zwulgaryzowane programy prezentowane nie tylko w salach koncertowych, lecz także w radiu i telewizji. Wulgaryzmy te dotyczą treści, sposobu ich przekazywania, nadmiernej liczby scen seksualnych, ale także używanego języka.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#ZdzisławZałuska">Rozrywka nie sprowadza się wyłącznie do imprez organizowanych w salach koncertowych. To także książki i inne dziedziny piśmiennictwa. Musimy zatem zadbać także o to, jakie treści rozrywkowe są drukowane. Czy jedyną rozrywką przekazywaną w formie pisanej ma nadal pozostawać kryminał? Oferta jak widać jest dość skromna.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#ZdzisławZałuska">Kolejnym ważnym zagadnieniem dotyczącym sytuacji polskiej rozrywki jest jej organizacja. Mówiliśmy już o potrzebie opracowania skutecznych przepisów prawnych i finansowych, ale to nie wyczerpuje zagadnienia. Konieczne jest połączenie działań ekonomicznych, organizacyjnych i prawnych. Dopiero wówczas stworzone zostaną ramy, w których nasza rozrywka będzie mogła rozwijać się prawidłowo. Jak dotąd głównymi organizatorami rozrywki są amatorzy łatwego zarobku. Wszyscy chcą czerpać z działalności rozrywkowej jak największe zyski, ale nikt nie chce w nią inwestować. Inwestycje zaś są konieczne. Sprawne funkcjonowanie rozrywki to nie tylko zagadnienie impresariatu, lecz także nowoczesnych środków technicznych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#ZdzisławZałuska">Jak wiadomo, cały program telewizyjny przygotowywany jest od kilku lat w kolorze. Tymczasem tylko 30% odbiorców dysponuje odbiornikami umożliwiającymi odbiór programu w kolorze. Cena odbiornika telewizyjnego przystosowanego do jego odbioru przekracza dziś ośmiokrotnie przeciętne miesięczne wynagrodzenie. Jak więc można mówić o dostępności telewizji kolorowej dla przeciętnego Polaka? Czy telewizja kolorowa to dzisiaj rzeczywiście luksus wymagający stosowania tak wysokich podatków? Wydaje się, że dochody budżetowe powinny być czerpane z innych źródeł.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#ZdzisławZałuska">Odrębna sprawa to stan techniczny urządzeń służących rozrywce. Nasze „Wesołe miasteczka” to najczęściej bardzo smutne obiekty, w których spotkać można budy urągające wszelkiemu poczuciu estetyki. Wiele z tych obiektów jest niewykorzystywanych. Najbliższym przykładem może być wybudowany wiele lat temu cyrk na Powiślu. Do dziś nie wiadomo, jakie będzie jego ostateczne przeznaczenie.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#ZdzisławZałuska">Wiele kontrowersji wzbudza wysokość zarobków ludzi działających w rozrywce. Panuje dziś w Polsce moda na stawianie pytania: ile kto zarabia, ale nie pytamy za co? W kulturze takie pytanie jest bardzo ważne. Trzeba umieć oceniać programy i pracę aktorów, którzy je wykonują. Na ile potrafią oni bawić, uczyć, a przy tym nie nudzić. Nie oczekujmy, że sprawę załatwi się jednostkowymi decyzjami. Potrzebny jest długofalowy program i jego sumienne systematyczne urzeczywistnianie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzDługosz">Korzystając z obecności na dzisiejszym posiedzeniu chciałbym się podzielić kilkoma refleksjami dotyczącymi rozrywki. Zacznę od spraw finansowych. Sytuacja byłaby zadowalająca, gdyby twórca z tytułu swojej pracy zawodowej osiągnął takie dochody, które pozwalałyby mu na wybudowanie domu. Dobrze by też było, aby każdego widza i słuchacza stać było na kupienie biletu na koncert rozrywkowy. Jak wiemy, dzisiaj ceny takich biletów przekraczają często 2 tys. zł. Mamy do czynienia z powstawaniem podziału społecznego na tych, którzy mogą kupić bilet na koncert Shakin Steavensa i tych, których na to nie stać; na rodziców, których stać na kupienie dzieciom „Alicji w krainie czarów” za 1.400 zł i tych, których stać co najwyżej na tanią broszurę. W dyskusji padło stwierdzenie, że koncerty estradowe powinny być częściej organizowane w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych. Czy jednak gmina może sobie pozwolić na organizację takich koncertów? Często koszty zorganizowania nawet jednego koncertu przekraczać by mogły połowę rocznego budżetu gminnego.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzDługosz">W środowisku wiejskim funkcjonuje porzekadło, zgodnie z którym, ten kto płaci orkiestrze, ten dyktuje muzykę. Wynikiem takiego rozumowania było m.in. utworzenie sieci prywatnych impresariatów. Sądzę, że potrzebna jest wielość działań na polu rozrywki, ale też konieczna jest ostra weryfikacja uprawnień. Z niedawnej przeszłości pamiętamy zorganizowanie przyzakładowej hodowli świń w kieleckiej „Iskrze”. Jakie stąd wyniknęły efekty wszyscy wiemy. Jestem tym bardziej za zawodowstwem w kulturze.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#KazimierzDługosz">Celem działalności nowo powołanego Departamentu Rozrywki w Ministerstwie Kultury i Sztuki powinna być nie tylko obsługa podmiotów kultury działających w małych miastach. Myślę, że równie ważną dziedziną działalności tego departamentu powinna być animacja działań kulturalnych w tych miejscowościach. Od wielu lat wysychają źródła społecznej samoorganizacji w kulturze. Oferta z zewnątrz powinna stanowić tylko część kulturalnej aktywności lokalnych środowisk. Departament Rozrywki nie może ograniczać swych działań do organizowania kupna i sprzedaży usług kulturalnych. Nie może się godzić z zanikaniem społecznego ruchu kulturalnego. Resort powinien ten ruch wspierać i inspirować.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#KazimierzDługosz">Te działania nie zawsze się udają. Od lat Ministerstwo Kultury i Sztuki wespół z Ministerstwem Oświaty i Wychowania koordynują swoje działania, a jak dotąd, szkoła tak jak dawniej nie spełniała podstawowej roli w edukacji kulturalnej społeczeństwa, tak nie spełnia. Sprawą zasadniczą jest więc opracowanie prawidłowej koncepcji funkcjonowania tego departamentu. Powinien on skupiać wszystkich kompetentnych ludzi, potrafiących zbudować atrakcyjny i wartościowy program rozrywki. Departament Rozrywki powinien otrzymać takie kompetencje, aby mógł się wznieść ponad lokalne partykularyzmy.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#KazimierzDługosz">Działalność rozrywkowa wzbudza wiele wątpliwości. Oferta rozrywkowa w radio i telewizji nie zawsze trafia w społeczne oczekiwania, nie nadąża za zmieniającymi się potrzebami różnych grup odbiorców. Dawniej kulturę - szczególnie w mniejszych ośrodkach - tworzyli ludzie sami dla, siebie. Dzisiejsi twórcy działalności rozrywkowej wykazują wyjątkową głuchotę na potrzeby kulturalne dzieci i młodzieży. Efekt - duchowe wyjałowienie młodzieży i poprzestawanie w aktywności kulturalnej na poziomie zwykłej konsumpcji. Powinniśmy więc stale zadawać pytanie, jaka oferta rozrywkowa potrzebna jest dzieciom i młodzieży? Jaka środowiskom robotniczym, wiejskim, a jaka np. emerytom i rencistom.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#KazimierzDługosz">W telewizji prezentuje się głównie osiągnięcia warszawskiego środowiska artystycznego. Czy jednak życie kulturalne kraju sprowadzić można do wydarzeń rozgrywających się w Warszawie? Kultura narodowa to nie tylko Warszawa. Mamy w Polsce wiele ciekawych zespołów artystycznych reprezentujących wysoki poziom. Także one powinny być propagowane w środkach masowego przekazu.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#KazimierzDługosz">Nowo powołany departament rozrywki łatwo może stać się tzw. chłopcem do bicia. Może także podejmować tzw. działania pozorowane, poprzestając na samoświadomości, że i tak nic się nie da zrobić. Departament ten może jednak podjąć próbę opracowania własnego programu obejmującego całokształt zagadnień dotyczących rozrywki. Ta trzecia droga wydaje się najtrudniejsza. Konieczne jest przy tym świadome rozpatrzenie relacji: polityka - ideologia - rozrywka. Lubimy się śmiać, ale rzadko kiedy lubimy się śmiać z siebie. Istnieje obawa, aby nie powstały zbyt rygorystyczne bariery, uniemożliwiające tworzenie atrakcyjnych programów rozrywkowych.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#KazimierzDługosz">W materiale Ministerstwa Kultury i Sztuki zwraca się uwagę na niebezpieczeństwo agresji ze strony obcych, silniejszych kultur. Kiedyś Jack Lang nazwał to zjawisko imperializmem kulturalnym. Wydaje się, że zwyciężyć mogą tylko kultury mocno oparte na narodowych tradycjach. Także rozrywce potrzebna jest świadomość własnego umiejscowienia w kulturze narodowej, poczucie własnej tożsamości.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#KatarzynaGaertner">Chciałabym do czegoś się przyznać: byłam jedną z osób zabiegających o utworzenie departamentu rozrywki. W jego powołaniu widzę bowiem uznanie rozrywki elementem kultury narodowej, nie zaś subkultury. W mojej wypowiedzi będzie mowa o zjawiskach niekorzystnych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#KatarzynaGaertner">Wspomniano w dyskusji o „śmierdzących pieniądzach”, które przyjmują wykonawcy, rozrywki. Oczywiście ze stawek wynagrodzeń za występy nic nie będzie, bo resort pracy, płac i spraw socjalnych nie pozwoli - jak nie pozwalał dotąd - wypłacać twórcom i wykonawcom takich wynagrodzeń, które odpowiadają realnej wartości ich pracy. O to potykaliśmy się zawsze. Przeszkodę tę omijano - omijając prawo. Współczuję więc departamentowi, ponieważ jestem przekonana, że i on napotka tę barierę. Pozwolę sobie na bardzo pouczającą dygresję. Niedawno jedna z firm polonijnych wydała moją długo przygotowywaną płytę. Zarobiłam na niej 42 tys. zł, firma zaś - całkiem legalnie - 42 mln zł, a w rzeczywistości być może więcej, bo jak wiadomo wszystkie firmy zaniżają dochody, by uniknąć wysokiego podatku.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#KatarzynaGaertner">Rozmawiałam z prof. W. Baką i zaatakowałam go stwierdzeniem, że „3 S” reformy gospodarczej zamordują polską kulturę. Profesor odpowiedział, że może nie należy stawiać sprawy tak ostro, a choć zagrożenie istnieje, nie możemy przedsiębiorstw związanych z kulturą traktować inaczej niż pozostałych. Muszą więc one finansować się same. Powiedziałam na to: ja także jestem w pewnym sensie instytucją kulturalną, w takim razie i ja muszę się samofinansować. Pozostawiam to bez komentarza.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#KatarzynaGaertner">Ministerstwo Kultury i Sztuki nie ma wpływu na tworzenie i obrót dobrami kultury, bo u nas wojewoda to pan na zagrodzie. Oto przykład: w dziedzinie rozrywki obowiązuje w Polsce „glejt”, heavy metal i polityczny kabaret. Cóż to jest glejt? Jest to dziwne zjawisko, które pozwala na wykonywanie sztuki estradowej ludziom, którzy nigdy w normalnym trybie nie uzyskaliby zezwolenia na prowadzenie takiej działalności. Chcę to zilustrować na konkretnym przykładzie. Pod wysokim patronatem PRON i ZMS odbywało się przedstawienie, z którego dochód miał być przeznaczony na Fundusz Budowy Pomnika Matki Polki. Takiej idei nikt przecież nie odmówi poparcia. Zyski wpłynąć miały na konto pomnika, ale i wykonawcy musieli coś zarobić. Kiedy więc pytano ich, na jaki numer przekazywać pieniądze, podali numer swego prywatnego konta w Rzeszowie. Tym sposobem zarobili ok. 60 mln zł, z czego prokuraturze udało się dotychczas odzyskać ok. 40 mln zł. A sztuka? Podobno była żenująca pod względem poziomu artystycznego. Któryś z kierowników wydziału kultury posłał na przedstawienie swego „szpiega” i ten stwierdził, że publiczność wychodziła, dowcipy były trywialne itp. Przykład ten obrazuje dobrze, jaki jest rzeczywisty stan naszej rozrywki.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#KatarzynaGaertner">Co to jest heavy metal - wszyscy wiedzą. Młodzież za tym przepada, bez niego nie uda się żaden koncert, bez niego nie ma wysokich obrotów. Nie każdy to lubi. Ja nie jestem przeciw, wykorzystuję nawet pewne elementy tej muzyki w swojej twórczości. Chodzi jednak o to, by heavy metal zarobił na inne dziedziny sztuki, np. operę i teatr, a nie tylko nabijał kasę wykonawców.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#KatarzynaGaertner">Stopień rozpowszechnienia kabaretu politycznego można wytłumaczyć naszymi tradycjami. Nigdy nie mieliśmy w rozrywce zbyt wielu roznegliżowanych dziewcząt, mieliśmy natomiast zawsze polityczny kabaret.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#KatarzynaGaertner">Jest to, jak wiadomo, taka impreza, na której mówi się polityczne dowcipy. Cenzorzy przysłuchują się temu, czasem grożą palcem, ale przecież ostatecznie pozwalają. Zarabiają na tym wszyscy - z wyjątkiem państwa, które traci podwójnie, ponieważ wiele dowcipów w takich kabaretach ma charakter dość wyraźnie antypaństwowy.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#KatarzynaGaertner">Jak się obecnie sprzedaje różne „akademie”? Wiem o jednym przypadku sprzedania takiej akademii za pośrednictwem polonijnej firmy futrzarskiej. Łatwo to wytłumaczyć: jej żadne stawki nie obowiązują. Zawsze więc znajdzie się sposób na obejście przepisów. W rozmowie na bardzo wysokim szczeblu - w sekretariacie KC - dowiedziałam się, że stawki mają być podwyższone. Po co - powiedziałam - skoro wszyscy mają tyle pieniędzy, ile chcą.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#KatarzynaGaertner">Mecenat państwa przestał istnieć. W dziedzinie sztuki estradowej obowiązują stosunki kapitalistyczne. Nie stać mnie obecnie na kupno fortepianu, niezbędnego do mojej pracy. Wypożyczam więc instrument do nagrań od właściciela, który na tym zarabia co najmniej 2 razy więcej niż ja na nagraniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#LechTerpiłowski">Cała dzisiejsza dyskusja pozwala mieć nadzieję, że przywołana zostanie zweryfikowana przez historię prawda, dotycząca niekoniecznie nocnych rozmów rodaków o skutecznym rad sposobie. Gdyby takie rozmowy mogły się przyczynić do poprawienia sytuacji w rozrywce, byłby to drugi „cud nad Wisłą”. Nie mam tu na myśli politycznej wymowy tego pierwszego. Gdyby było możliwe uzdrowienie rozrywki w Polsce w wyniku narad - a w ciągu minionych 40 lat brałem udział chyba we wszystkich tego rodzaju posiedzeniach - to rozrywka byłaby zdrowa jak tur, tymczasem dziś potrzebna jej reanimacja.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#LechTerpiłowski">Wdzięczny jestem poseł B. Urbańskiej, że wyręczyła starego człowieka w prawieniu złośliwości pod adresem tych wszystkich, którzy sprawili, że minister kultury tak niewiele ma do powiedzenia w sprawach rozrywki. Każdy poważny temat zaczyna się od badań naukowych. W przypadku rozrywki nie istniały i nie istnieją tego rodzaju studia, nic więc dziwnego, że wiedza o rozrywce dla starszego pokolenia zaczyna się od „Qui pro quo”, a dla młodych - od zeszłego poniedziałku. Tymczasem rozrywce niezbędna jest więź z tradycją Wyobraźmy sobie kraj, w którym toczy się debata nad sytuacją w służbie zdrowia i potrzebą jej uzdrowienia, a równocześnie nie istnieją studia medyczne. Tę sytuację można odnieść do naszej dzisiejszej dyskusji. Trzeba więc wyrazić zadowolenie, że w materiałach resortu mówi się o przywróceniu w uczelniach teatralnych wydziałów estradowych. Równocześnie jednak zdezawuowana tam została definicja rozrywki i mam obawy, czy określenie „dziewiętnastowieczne” nie dotyczy modelu szkolnictwa artystycznego w ogóle.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#LechTerpiłowski">Rozrywka to nie tylko estrada i piosenka, to także teatr muzyczny. Nie możemy dziś nawet o nim marzyć, brak bowiem właściwego modelu kształcenia. Jedyną znaną mi osobą, która równocześnie ukończyła PWST i PWSM jest Agnieszka Fatyga. Jak więc można mówić w tej sytuacji o kształceniu kadr aktorskich? To tak, jak z wypuszczonym swego czasu na rynek polskim winem musującym, które miało udawać szampana. Przed 15 laty nieodżałowanej pamięci prof. A. Bardini zaprosił do Warszawy na dwa pokazy grupę że szkoły dramatyczno-muzycznej w Sztokholmie; był to zapierający dech fajerwerk pomysłów i inscenizacji - jednak z tej lekcji nikt nie wyciągnął właściwych wniosków.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#LechTerpiłowski">Po prof. A. Bardinim przejąłem kierownictwo komisji oceniającej artystów estrady. Postanowiliśmy przestrzegać ustalonych przez niego prawideł i nie obniżać poziomu. Galopująca degrengolada profesji artysty estradowego zmusiła nas do wprowadzenia dodatkowego kryterium „szkodliwości artystycznej” - co świadczy o tym, gdzie jesteśmy. Zniszczy nas kult amatorszczyzny - szerzącej się zresztą wszędzie, nie tylko w sferze kultury; wszędzie dostrzegamy wokół nas bezczelność, hucpiarstwo i tupet.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#LechTerpiłowski">Co kilka lat wraca się do spraw poziomu artystycznego, postulując podjęcie pewnych działań. Obecnie słychać wołanie m.in. o przynajmniej jedno czasopismo artystyczne o charakterze fachowym. Tymczasem ukazuje się już takie, w dobrej szacie graficznej, z bardzo ciekawymi działami, grupujące grono dobrych fachowców.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#LechTerpiłowski">Pismo wydają ZPR, nosi ono tytuł „Forum Rozrywki”. Ukazuje się jednak nawet nie w drugim, ale chyba w czwartym czy piątym, tajemnym obiegu - jest nie do zdobycia. Wystarczy je więc może „ujawnić” i rzucić na rynek…</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#LechTerpiłowski">Jeszcze w sprawie osiedli typu warszawskiego Ursynowa… Wyjazd z takiej megasypialni do śródmieścia, by odwiedzić teatr, a następnie wieczorny powrót to komunikacyjna katorga, która sprawia, że każdy woli zostać we własnym domu przed telewizorem. Winni są urbaniści: 130 tys. mieszkańców pasma ursynowsko-natolińskiego nie posiada żadnej z tych instytucji kulturalnych, jakimi dysponuje każde odrębne miasto porównywalnej wielkości.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#LechTerpiłowski">I jeszcze jedna sprawa: ani telewizja, ani radio - będące przekaźnikami rozrywki - nie uznają za stosowne podawania nazwisk jej twórców.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#HalinaAuderska">Przysłuchując się dzisiejszej dyskusji dochodzę do wniosku, że Departamentowi Rozrywki w Ministerstwie Kultury i Sztuki dzieje się krzywda. Istotnie został on powołany bez celu. Znajduje się jednak w sytuacji bezradnego. Departament ten nie będzie mógł odpowiadać za całe zło w tej dziedzinie. Sprawy te trzeba rozwiązywać bardziej systematycznie. Poza ministrem kultury i sztuki działalnością kulturalną zajmują się przecież także radio, telewizja oraz inne organa, których kierownicy nie podlegają szefowi resortu kultury. W takiej sytuacji różne ośrodki kulturalne działają niezależnie od siebie, w sposób nieskoordynowany, obok Departamentu Rozrywki. Sądzę więc, te należy stworzyć jak najszybciej spójny system organizacji zajmujących się działalnością kulturalną.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#HalinaAuderska">Ministerstwo Kultury i Sztuki powinno porozumieć się z resortem finansów, który narobił nam mnóstwo krzywdy. Należy ustalić, co jest błędne w istniejących ustawach i przepisach. Warto będzie zebrać wszystkie uwagi zgłoszone podczas dzisiejszego posiedzenia, zaznaczyć co jest złe, szkodliwe, bezsensowne - i stworzyć kompendium obejmujące te zagadnienia. Nie sądzę, aby istniała potrzeba tworzenia nowych rad, szczególnie rad złożonych z profesorów, którzy nie bardzo wiedzą, co może podobać się młodzieży, a co środowiskom wiejskim. Usunąć należy jak najszybciej jaskrawe anomalie.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#HalinaAuderska">Bezsensowna jest sytuacja, w której Katarzyna Gaertner nie może kupić sobie fortepianu, czy kiedy brakuje autobusów, co uniemożliwia prezentację przedstawień teatralnych na wsi.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#HalinaAuderska">Kilka lat temu pewien minister na pytanie, gdzie ma być zlokalizowana Panorama Racławicka odpowiedział, że najbardziej odpowiednim miejscem jej prezentacji będą Racławice. Tam powinno się kierować wycieczki autokarowe, a widzowie mogliby podziwiać to wielkie dzieło w naturalnym, historycznym otoczeniu. Po moim pytaniu, czy będzie dysponował odpowiednią liczbą autobusów i niezbędnymi przydziałami benzyny - minister wycofał się z tego pomysłu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#HalinaAuderska">Celem naszego posiedzenia nie może być tylko oskarżanie ludzi i organizacji odpowiedzialnych za stan polskiej rozrywki. Powinniśmy próbować formułować nowe propozycje, choćby dotyczące zebrania wszystkich opinii i ocen, które dzisiaj były prezentowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanuszSławiński">Wszędzie na świecie potrzebni są majstrowie, którzy potrafią w sposób mistrzowski obrabiać materiał. U nas Katarzyna Gaertner nie ma fortepianu, a nawet nie ma papieru nutowego, na którym mogłaby zapisywać swoje utwory. Dzieci nie można uczyć muzyki w szkołach, gdyż brakuje nawet najprostszych instrumentów. Sytuacja staje się dramatyczna, gdy nie możemy tworzyć własnego warsztatu pracy ze względu na ogromne podatki od luksusu, opłaty celne itp., pobierane za sprowadzane do kraju instrumenty.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JanuszSławiński">Pracownicy kultury i sztuki znajdują się dziś w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Nie pozwala to nawet na pozyskiwanie do pracy pracowników, którzy są nam niezbędni w codziennej działalności, np. księgowi. Powinniśmy dążyć do takiego stanu, w którym całą sferą kultury rządziłby minister kultury i sztuki i nie dzielił tej władzy z ministrem przemysłu maszynowego czy ministrem finansów. Wkrótce obchodzić będziemy 40-lecie ZAKR i nie możemy wyprosić kilku milionów na nasz jubileusz. Sumy takie często nosi przy sobie nawet podrzędny badylarz.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JanuszSławiński">Znajdujemy się na wirażu. Zderzamy się z zalewem zagranicznych wideokaset. Za kilka lat będziemy mogli korzystać z telewizji satelitarnej. Co robi się dla ochrony narodowej kultury? Kompozytorowi daje się wysoki domiar za sprowadzony z zagranicy instrument, będący jego warsztatem pracy. Nie bierze się pod uwagę faktu, że twórcy kultury znajdują się na pierwszej linii frontu ochrony kultury narodowej. Jeśli w najbliższym czasie nie dostrzeżemy ewidentnych efektów eliminacji istniejących absurdów, to sytuacja może przedstawiać się zgoła tragicznie. Jakie bowiem zadziałają mechanizmy powstrzymujące np. muzyków przed wyjazdem z kraju?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#KatarzynaGaertner">Od dłuższego czasu nie mogę kupić fortepianu elektrycznego, bo takich fortepianów w kraju się nie produkuje. Na całym świecie nowe kompozycje tworzone są jednak za pomocą tego typu fortepianu. Mnie na zakup takiego sprzętu po prostu nie stać. Nie wyjadę przy tym na Zachód, aby grać w nocnym lokalu, aby zdobywać pieniądze na zakup tego podstawowego instrumentu. Chciałabym także zapytać, kto mi zapłaci emeryturę i ile ona będzie wynosić?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#EugeniuszGruber">Chciałbym udzielić odpowiedzi na pytanie zgłoszone przez poseł B. Urbańską. Pytanie dotyczyło przekazywania na rzecz Estrad zysków, jakie Pagart uzyskuje z tytułu występów polskich artystów za granicą. Przedsiębiorstw estradowych mamy w kraju 17, z czego współpracuję z nami tylko 5. 9–15% honorarium artysta płaci na rzecz Pagartu. Z tej sumy 50% Pagart odprowadza do budżetu państwa, a 25% na rzecz Funduszu Rozwoju Kultury. Pozostała suma jest wykorzystywana na własne potrzeby Pagartu (reklama, zakup sprzętu wideo itp.). Czy z tych dochodów możemy część przekazać Estradzie? Niestety, tak czynić nie możemy, gdyż przepisy Ministerstwa Finansów na to nie pozwalają. Każde przedsiębiorstwo musi mieć zgodę resortu finansów na operowanie środkami dewizowymi. Takich zezwoleń resort nie wydaje. Z naszego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, aby Estrady współpracujące z nami partycypowały w naszych odpisach dewizowych, ale potrzebna jest na to zgoda Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#EugeniuszGruber">W dyskusji zwracano uwagę na niedostatki aparatury technicznej, jaką posługują się przedsiębiorstwa estradowe. Aparatura akustyczna, jaką przywiózł ze sobą Shakin Steavens ważyła ok. 20 ton, a jej wartość szacuje się na kilkanaście milionów dolarów, Koncerty tego artysty w Polsce można nazwać koncertami promocyjnymi. Swoje główne dochody artysta czerpie z produkcji ogromnej liczby płyt. Czy jednak taka aparatura jest potrzebna w naszym przedsiębiorstwie? Poznań ma stosunkowo dobrą aparaturę zakupioną 10 lat temu za ok. 15 tys. dolarów. Dziś analogiczna aparatura kosztuje co najmniej 150 tys. dolarów. Jest to sprzęt bardzo delikatny, co w przypadku wyjazdu w teren ma niebagatelne znaczenie. Trzeba także mieć na uwadze fakt, że remonty tego sprzętu wymagają także nakładów dewizowych. Sytuacja dewizowa zaś jest - jak wiadomo - bardzo trudna. PAA Pagart czekać musi kilka lat na zakup sprzętu wideo. Kiedy zaś uzyska już zgodę na zakup określonego sprzętu, okazuje się, że takich urządzeń się już nie produkuje.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#EugeniuszGruber">Nasze narzuty wynoszące 10–15% w stosunku do uzyskanych za granicą dochodów są najniższe w krajach socjalistycznych. W innych - odpisy te wynoszą przeciętnie od 35 do 50%. W Czechosłowacji i Związku Radzieckim pozostałe 50% dochodów artysta musi odsprzedać państwu za odpowiednie bony po oficjalnym kursie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanuszMarkowski">Chciałbym wyjaśnić wątpliwości poseł B. Urbańskiej dotyczące organizacji tegorocznego festiwalu Piosenki w Sopocie. W minionym czasie powstał pomysł sponsorowania festiwalu przez koncern „Pepsi-Coli”. Oferta była bardzo interesująca. Koncern miał pokryć pełne koszty serwisu technicznego i artystycznego festiwalu. Oznaczało to wpływy w wysokości 600 tys. dolarów, w tym 100 tys. dolarów na Centrum Zdrowia Matki Polki i 100 tys. dolarów na unowocześnienie techniczne Telewizji Polskiej. Do kontraktu tego jednak w końcu nie doszło. Sytuacja na dziś oznacza powrót do tradycyjnej wersji festiwalu. Opóźnienia sięgają kilku tygodni i dotyczą np. uzgodnień z kontrahentami zagranicznymi. 13 marca br. odbędzie się w Gdańsku decydujące posiedzenie organizatorów festiwalu. Tam zapadną decyzje o obsadzie kierownictwa festiwalu, zasadach przyznawania nagród itd.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanuszMarkowski">Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować za zorganizowanie dzisiejszego spotkania, które z pewnością pomoże w pracy naszego departamentu. Departament rozrywki rozpoczyna pracę w 8-osobowym składzie. Dzisiejsza krytyczna ocena pozwoli nam realistycznie pracować. Dziękuję za zgłoszone uwagi i wnioski i liczę na wsparcie naszych działań także w przyszłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SzymonSzurmiej">Chciałbym zapytać, czy jeżeli formuła festiwalu w Sopocie była cały czas krytykowana, to musimy go w tym roku organizować? Być może lepiej byłoby, abyśmy poczekali do czasu, aż będzie można zorganizować festiwal z prawdziwego zdarzenia. Myślę, iż za taką propozycją przemawiają bardzo duże nakłady finansowe ponoszone na organizację festiwalu oraz krytyczna ocena jego poziomu artystycznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanuszMarkowski">Odłożenie organizacji festiwalu na nieokreśloną przyszłość wiąże się z zagrożeniem utraty całego zespołu ludzi, którzy od lat pracują przy organizacji festiwali sopockich. W ub.r. festiwal w Sopocie dał stosunkowo dobre efekty. Propozycja posła S. Szurmieja grozi załamaniem się całej imprezy. W układach międzynarodowych bardzo liczy się ten fakt, czy impreza funkcjonuje zachowując swą ciągłość, czy nie. W sytuacji kryzysu polskiej rozrywki można też zasadnie stawiać pytanie, czy potrzebne jest likwidowanie tego, co już jest? Powinniśmy sobie zdawać sprawę z wynikających stąd niebezpieczeństw.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzWaszczuk">Moja odpowiedź będzie trudna do akceptacji przez wielu zebranych, gdyż dotyczy zagadnień finansowych, podatkowych itp. Kultura jest cząstką całego systemu społeczno-gospodarczego kraju. Muszą ją zatem obejmować także przepisy funkcjonujące w ramach gospodarki narodowej. Minister finansów musi przestrzegać tych przepisów i ze swej działalności jest rozliczany przez Sejm. Płace pracowników zatrudnionych w sferze kultury znajdują się w gestii Ministerstwa Pracy, Płac i Spraw Socjalnych. Pozostałe dochody tych pracowników regulowane są przez Ministerstwo Finansów.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzWaszczuk">Nawet w przypadku, gdy wpłynie sugestia, aby te wszystkie uprawnienia przekazać ministrowi kultury i sztuki, to i tak sprawy te trzeba będzie obwarować lasem przepisów. Chciałbym przypomnieć, że w skali rocznej na kulturę i sztukę przeznacza się z budżetu państwa ok. 80 mld zł, a kultura daje do budżetu tylko 15 mld zł.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzWaszczuk">W sprawie stawek honorariów chciałbym przypomnieć, że w uzgodnieniu z Ministerstwem Pracy, Płac i Spraw Socjalnych w grudniu 1985 r. stawki te podniesiono o 100%. Obecnie rozpatrywany jest nowy projekt rozporządzenia ministra pracy, płac i spraw socjalnych, który przewiduje podwyżkę stawek o 200% . Powstaje pytanie, czy powinniśmy określać tylko dolne granice stawek, czy także wyznaczać górne granice. Wiąże się to z tym, ile powinien kosztować bilet wstępu na niektóre imprezy estradowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzCłapka">Chciałbym wyjaśnić kilka kwestii, które pojawiły się w bardzo bogatej i przesyconej duchem krytycyzmu dyskusji. Podniesiono zarzut, że nie ma potrzeby tworzenia nowej instytucji koordynującej. Autorzy dokumentu mieli na myśli wyłącznie potrzeby administracyjnego wyegzekwowania tych przepisów, które już obowiązują. Działalność nowej instytucji koordynującej odnosiłaby się więc wyłącznie do instytucji artystycznych, nie zaś do środowisk artystycznych. Stwierdzono, że departament sztuki estradowej może być bezsilny w swoich staraniach o uzdrowienie polskiej rozrywki. Przypomnę jednak, że przed jego powołaniem sprawami rozrywki zajmowała się w Ministerstwie Kultury i Sztuki niewielka dwu-, trzyosobowa komórka wyodrębniona z Departamentu Teatru. Naszą intencją było m.in. nadanie większych kompetencji i stworzenie większych możliwości skutecznego działania pracownikom resortu zajmującym się sprawami rozrywki. Przypomnę także, że powołanie departamentu było odpowiedzią na liczne postulaty środowisk twórczych. Tak, takie postulaty były, żądano bardziej stanowczych posunięć.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#KazimierzCłapka">W dyskusji pojawiła się kwestia monopolu wideo. Chcę Komisję poinformować, że w tym zakresie obowiązują przepisy, zgodnie z którymi zgodę na rozpowszechnianie nagrań wideo wyrażają wydziały kultury i sztuki urzędów wojewódzkich. Ministerstwo nie ma więc własnych, władczych kompetencji, jakkolwiek pewne nieprawidłowości dostrzega od dłuższego już czasu.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#KazimierzCłapka">Dlatego też w 1986 r. skierowaliśmy pismo do wojewodów. Wyraziliśmy w nim zaniepokojenie polityką wydawania zezwoleń na działalność w zakresie upowszechniania nagrań i sprzętu wideo. Nasze możliwości są wszakże ograniczone - możemy tylko apelować i sygnalizować zjawiska niekorzystne.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#KazimierzCłapka">Mówiono o dopływie nowej techniki do polskiej rozrywki. Zgadzamy się z twierdzeniem, że jest to jeden z najważniejszych i najtrudniejszych do rozwiązania problemów, przed jakimi stoimy. Nie chcę powtarzać powszechnie znanych - m.in. z doniesień prasowych - informacji. Przypomnę tylko, że w 1988 r. ma się pojawić na rynku pierwsza partia urządzeń wideo produkcji polskiej. W pierwszym okresie zamierzamy sterować ich rozprowadzaniem: urządzenia te będą zakupywane ze środków Funduszu Rozwoju Kultury i następnie przekazywane placówkom kulturalnym. W przeciwnym razie całość dostaw wykupią nabywcy prywatni, w których rękach Jest już dziś od 400 do 500 tys. magnetowidów. Placówki i instytucje kulturalne oraz artystyczne nie wytrzymają konkurencji z prywatnymi nabywcami, trzeba im więc pomóc. Jeśli dopuścimy do wolnej sprzedaży sprzętu wideo za złotówki - ogołocimy rynek. Docelowo przewiduje się produkcję ok. 200 tys. magnetowidów rocznie.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#KazimierzCłapka">Przekroczyliśmy półmetek budowy nowej fabryki „Polskich Nagrań”. Jest to duża inwestycja, jej wartość wynosi ponad 5 mld zł. To prawda, że prace posuwają się ślamazarnie, ale też trzeba przyznać, że widać jakiś postęp. W przyszłym roku rozpoczniemy prace przy modernizacji trzech fabryk instrumentów muzycznych: w Warszawie, Kaliszu i Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#KazimierzCłapka">Nie zamierzamy ukrywać, że sytuacja w dziedzinie transportu i środków transportu jest w resorcie kultury bardzo trudna. Ogranicza to możliwości aktywnej działalności wielu instytucji artystycznych, np. teatrów. W ub.r. potrzeby zaspokojone były - ogólnie rzecz biorąc - w 25% , ale jeśli chodzi o autobusy, to na zamówionych 130 nie otrzymaliśmy ani jednego. W br., a ściślej do połowy lutego, otrzymaliśmy już 5 autobusów. Myślę, że jest to następstwem starań podjętych w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. Zabiegamy o poprawę sytuacji i, jak widać, pewne symptomy zmian zaczynają się pojawiać.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#KazimierzCłapka">Rozpoczęliśmy energiczne działania dla uporządkowania systemu prawnego i finansowego. Przygotowano i przygotowuje się nadal opracowania i propozycje. Krótko mówiąc: działania doraźne są i będą podejmowane, i nie będziemy z nimi czekać na przyjęcie dokumentu programującego. Dokument ten nie powstanie - jak już mówiłem - z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Wymaga on bowiem wiele pracy i przemyśleń. Zakładamy, że dokument będzie gotowy do końca br. Zależy nam na tym przede wszystkim, by był on realistyczny, uwzględniający zarówno potrzeby, jak i ograniczone przecież możliwości. Nawet przy wsparciu Komisji Kultury - za co jej dziękuję - możliwości te nie mogą zwiększyć się w sposób zasadniczy. Chcemy sformułować taki dokument, by nie musieć wstydzić się jego realizacji. Przecież nie chodzi o kolejny program do odłożenia na półkę. Dyskusja wykazała, że wszyscy to rozumiemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PiotrStefański">Zbliżamy się do końca pierwszej części naszych obrad. Pozwólcie, że spróbuję ująć w kilku tezach wyniki dyskusji. Nie chcę jej sumować, bo to byłoby zbyt trudne, zresztą z posiedzenia sporządzone będzie sprawozdanie, które odda wiernie wszystkie wypowiedzi, przebieg całej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PiotrStefański">Nasze obrady przekształciły się w godzinę, a ściśle biorąc kilka godzin szczerości. To bardzo dobrze. Dobrze m.in. dla posłów, ponieważ pomoże im w dalszej pracy na forum Sejmu i poza nim. Żywię ciągłą obawę przed połowicznością, przed rozpoznawaniem problemów bez możliwości ich rozwiązywania. Obraz, jaki się wyłonił z licznych wypowiedzi jest wyraźny: sytuacja w naszej rozrywce jest zła. Nie ma co owijać w bawełnę. Trzeba na to spojrzeć realistycznie i zastanowić się nad środkami zaradczymi.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PiotrStefański">Z wielką uwagą słuchałem wypowiedzi wiceministra K. Cłapki, bo zaprezentował on właśnie owo realistyczne i zarazem konstruktywne podejście. Cóż możemy i powinniśmy jako Komisja Kultury uczynić w tej sytuacji? Myślę, że już teraz możemy ustosunkować się do kilku kwestii i, nie przesądzając treści przyszłego dezyderatu i opinii, zarysować nasze stanowisko. W jakich sprawach?</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PiotrStefański">Powołanie instytucji koordynującej wydaje się nieodzowne. Nie chodzi o jeszcze jedno ciało, które będzie trawić czas na naukowych dysputach, lecz o organ, który pozwoli na spotkanie przedstawicieli różnych zainteresowanych resortów, instytucji i organizacji i sporządzenie swoistego „protokołu rozbieżności”. Ważne, by istniała płaszczyzna wymiany poglądów. Jeśli takie „protokoły rozbieżności” będą powstawać - ministerstwo może liczyć na pomoc naszej Komisji.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PiotrStefański">Sądzę, że powinniśmy wystosować do wicepremiera dezyderat w sprawie utworzenia - pod przewodnictwem ministra kultury i sztuki - tego rodzaju organu; takiego międzyresortowego ciała koordynującego. Podkreślam: nie wielka rada, która zginie w powodzi raportów ujawniających to, o czym i tak wiemy, lecz płaszczyzna spotkań decydentów. Mogliby oni w takiej formule poruszyć te sprawy, które poruszyć się dają.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PiotrStefański">Nie wątpię, że w opinii podkreślimy pozytywnie fakt powstania Departamentu Sztuki Estradowej. Chyba wszyscy zgadzamy się z taką oceną. Nadzieje związane z utworzeniem departamentu trzeba jednak formułować realistycznie. Jeśli uznamy, że jest on panaceum na wszystkie niedostatki naszej rozrywki, oddamy mu niedźwiedzią przysługę.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PiotrStefański">W dezyderacie do ministra kultury i sztuki będziemy się domagać przywrócenia wydziałów sztuki rozrywkowej w uczelniach aktorskich.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PiotrStefański">Kwestie podatkowo-finansowe powinniśmy ująć ze szczególnym uwzględnieniem opodatkowania ponadnormatywnych wynagrodzeń, określanego dawniej jako PFAZ. Sytuacja, w której udana impreza jest traktowana jako poważne zagrożenie finansowe - nie jest sytuacją normalną. Żadne analogie z przemysłem nie są tu uprawnione. Ta uwaga dotyczy również kolporterów rozprowadzających bilety na imprezy artystyczne. Podkreślenia wymaga także problem zasad wynagradzania twórców i odtwórców. Stanowczo musi być zasygnalizowana w opinii potrzeba ochrony zawodu twórcy.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PiotrStefański">Spotkałem się z pytaniem, dlaczego na nasze posiedzenie nie zaproszono przedstawicieli Komitetu ds. Radia i Telewizji. Wyjaśniam: przygotowujemy się do generalnej dyskusji z kierownictwem Komitetu.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PiotrStefański">Sprawy rozrywki będą tam również omawiane. Podobnie rzecz się ma z książką. Należałoby w opinii podkreślić, że rozrywka dostarczana przez książkę musi być dostrzegana w całości problematyki. Dziś, właściwie poza kryminałami, nie ma prawdziwej literatury „do czytania”, do poduszki, do pociągu. Piętrzą się zaś w księgarniach stosy książek, których nikt czytać nie chce i nie będzie.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PiotrStefański">Odrębne rozwiązanie znaleźć trzeba dla telewizji kolorowej i jej bardzo małego rozpowszechnienia. Mamy nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa i przemysł prędzej czy później będzie mógł wydatnie zwiększyć produkcję. Przemysł jednak nie upora się z wysoką - na pograniczu prohibicji - ceną telewizora kolorowego. Jest ona wynikiem bardzo wysokiego podatku. Będziemy musieli podjąć ten temat w rozmowach z Komisją Planowania. Przedmioty, dobra, wyroby służące upowszechnianiu kultury nie mogą być traktowane jak wszelkie inne dobra. Telewizor kolorowy nie może być uważany za przedmiot „luksusu”.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PiotrStefański">Sprawy wideo zostaną rozpatrzone wraz z projektem ustawy o kinematografii. Czy państwo wiedzą, że powstał bardzo popłatny zawód tłumacza wideo? Powstał dlatego, że istnieje cały system prywatnego rozpowszechniania filmów wideo. Jeżdżą po Polsce panowie ze sprzętem i organizują pokazy, by zaś one były bardziej atrakcyjne, trzeba przetłumaczyć na polski warstwę słowną filmu. Repertuar owych pokazów jest często trudny do zaakceptowania. Rozmowy z przedstawicielami Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk niewiele dają. Nie można się oprzeć wrażeniu, że Główny Urząd najchętniej zrzekłby się swoich uprawnień w stosunku do wideo, co jest zresztą zrozumiałe, bo nie ma on żadnych możliwości efektywnej kontroli. Nie pozwala na nią społeczny zasięg tego zjawiska.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PiotrStefański">Bardzo podobna atmosfera panuje w resorcie kultury i sztuki oraz Okręgowych Przedsiębiorstwach Rozpowszechniania Filmów. Daleko nam do wypracowania propozycji opanowania żywiołu, ale przecież propozycje takie trzeba wypracować. Tym bardziej, że rozpowszechnianie wideo niesie ze sobą treści mało mające wspólnego z pojęciem kultury.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PiotrStefański">Chciałbym zapytać, czy nie pominąłem czegoś istotnego, co powinno się znaleźć w opinii lub dezyderacie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Głoszsali">A „glejt” i prywatni impresariowie?</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PiotrStefański">Tak, znajdzie się to w opinii.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PiotrStefański">Pragnę poinformować, że przewodniczący Stowarzyszenia Muzyków Rozrywkowych, E. Czyblis złożył wypowiedź na piśmie. Postuluje w niej zwolnienie muzyków z opłat celnych za instrumenty sprowadzane z zagranicy. Zgadzam się z tym postulatem i proponuję nadać mu postać dezyderatu do Urzędu Ceł, a może do Ministerstwa Finansów. Wtedy można by to połączyć ze sprawą podatku od luksusu z tytułu posiadania instrumentów niezbędnych do pracy.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PiotrStefański">Proszę o zgłaszanie uwag dotyczących projektu opinii nr 3 do ministra kultury i sztuki. Posłowie zapoznali się z tekstem projektu i przypomnę tylko, że opinia ta dotyczy najważniejszych zagadnień życia muzycznego w kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#RyszardBłachnio">Uważam, że projekt opinii w wyczerpujący sposób ujmuje zagadnienia, które były przedmiotem dyskusji naszej Komisji. Proponuję przyjąć proponowany tekst opinii.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#RyszardBłachnio">Komisja w głosowaniu przyjęła opinię nr 3 do ministra kultury i sztuki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PiotrStefański">Proponuję teraz rozpatrzyć projekt opinii nr 4 do ministra kultury i sztuki oraz projekt dezyderatu nr 5 do wiceprezesa Rady Ministrów Zbigniewa Gertycha.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PiotrStefański">Z projektami tych dokumentów zapoznał posłów poseł Zdzisław Załuska (bezp.):</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PiotrStefański">Opinia nr 4 do ministra kultury i sztuki dotyczy oceny funkcjonowania Funduszu Rozwoju Kultury. W projekcie opinii wskazano na wiele zalet funduszu. Jednocześnie podkreślono niedostatki i braki występujące w dotychczasowym funkcjonowaniu Funduszu Rozwoju Kultury. W stosunku do potrzeb kultury, Fundusz Rozwoju Kultury w swej obecnej postaci nie może zapewnić osiągnięcia zakładanych celów. W opinii zgłasza się konieczność m.in. doprowadzenia do wzrostu odpisu od wynagrodzeń do 15%, najpóźniej do 1989 r.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PiotrStefański">Dezyderat nr 5 do wiceprezesa Rady Ministrów Zbigniewa Gertycha dotyczy funkcjonowania Centralnego Funduszu Rozwoju Kultury. W projekcie dezyderatu zwraca się szczególną uwagę na potrzebę zapewnienia funduszowi stałego dopływu niezbędnych środków. Mimo wprowadzenia od 1 stycznia 1987 r. 14-procentowego odpisu od podatku od wynagrodzeń, dynamika wzrostu funduszu nie nadąża za tempem narastania kosztów poszczególnych dziedzin kultury. Sytuacja ta budzi poważne zaniepokojenie i obawy o zahamowanie rozwoju kultury. W dezyderacie zwraca się uwagę na potrzebę uściślenia przez rząd terminu, w którym wprowadzony będzie 15-procentowy odpis z podatku od wynagrodzeń na rzecz Centralnego Funduszu Rozwoju Kultury.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PiotrStefański">Komisja przyjęła proponowane teksty opinii nr 4 do ministra kultury i sztuki oraz dezyderatu nr 5 do wiceprezesa Rady Ministrów Zbigniewa Gertycha.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>