text_structure.xml 260 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 min. 20.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 81 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 82 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Jaroszewiczowa i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. przewodniczącego Komisji Skarbowej otrzymałem pismo z zawiadomieniem o wycofaniu przez wnioskodawców następujących wniosków:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">pp. Bitnera, Gruszczyńskiego i kolegów z Klubu Ch. Dem. w sprawcie terminu płatności podatków przez rolników (druk nr 548), posłów Koła Żydowskiego i tow. w sprawie zmiany ustawy z dnia 2 sierpnia 1926 r. o podatku od lokali (Dz. U. R. P. Nr. 112, poz. 879) (druk nr 561).</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Od Prezydjum Klubu Ukraińskiego otrzymałem pismo z zawiadomieniem o wycofaniu interpelacji nr 108 posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego pobicia Mirosława Bekesza z Demiamowa pow. rohatyńskiego, woj. stanisławowskiego przez posterunkowych P. P.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Cardini, Zygmunt Stefan Dąbrowski, Durak (Duro), Jasiński, Jaworska, Kopacz, Lewin, Madejczyk, Maksymiljan Malinowski, Jan Józef Nosek, Reger, Roj, Stangreciak, Stanisław Stroński, Terlikowski i Tempka.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłom: Władysławowi Fijałkowskiemu, Komarnickiemu, Krzciukowi, Lechnickiemu, Mroczkowskiemu, Janowi Józefowi Noskowi, Pimonowi i Surzyńskiemu — na 2 dni, Gałązkiewiczowi i Madeyskiemu — na 3 dni, Winiarskiemu na 4 dni i Piestrzyńskiemu na 6 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzŚwitalski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu p. Graebe na 10 dni. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że Izba zgadza się na udzielenie lego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzŚwitalski">W sprawie osobistej głos p. Rymar. Ma Pan 5 minut, Panie Pośle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławRymar">Poseł Sanojca wczoraj, polemizując ze mną, wciągnął do dyskusji moje sprawy prywatne. Nie mam tajemnic w tej dziedzinie. Nie prowadziłem i nie prowadzę żadnych interesów. Ani mniejszych ani większych sum od nikogo nie pożyczałem. Jeśli jednak walkę ze mną p. Sanojca sprowadza na te tory, to mam prawo żądać, żeby podawał przynajmniej fakty prawdziwe.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StanisławRymar">P. Sanojca powiedział, że wziąłem od salezjanina ks. Wojciecha Bieleckiego 2.000 dolarów, matka jego upomina się o dolary, a ja jej oddać nie chcę. Zaprzeczyłem z miejsca temu twierdzeniu, bezpośrednio zaś po posiedzeniu wniosłem na ręce Marszałka Sejmu pismo, w którem po zacytowaniu dosłownie odnośnego ustępu stenogramu napisałem:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#StanisławRymar">„Przyjaciel mój ś. p. ks. Wojciech Bielecki nie dał mi nigdy nietylko 2.000 dolarów, ale ani nawet jednego dolara. Umarł przed rokiem, jako jedyny ksiądz Polak wśród Polaków w Jugosławji. W Haczowie pozostała matka i siostra a we Lwowie brat ś. p. zmarłego. Żadne z nich nie zwracało się do mnie po nieistniejący depozyt, czy jakąkolwiek wierzytelność.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StanisławRymar">Ponieważ zarzut, postawiony publicznie przez posła Sanojcę, jest oszczerczy i stanowi dla mnie niczem nieuzasadnioną obrazę, przeto pozywam go przed Sąd Marszałkowski i proszę o powołanie tego Sądu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Bitner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WacławBitner">Wysoka Izbo! Skarb pusty! Społeczeństwo w nędzy! Państwo w niebezpieczeństwie!</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#WacławBitner">Oto sytuacja nasza po siedmioletniem stosowaniu reżimu sanacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Naprawdę można zwarjować.)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#WacławBitner">Jeszcze jeden rok stosowania tego reżimu, jeszcze jeden rok radosnej twórczości, a nie będziemy mieli za co utrzymywać administracji Państwa, a, co gorsza, nie będziemy mieli za co utrzymywać naszej siły zbrojnej na odpowiedniej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#WacławBitner">Gdzież leży tedy źródło zła? Zapewne jest niem w części dzisiejszy kryzys, ale główna przyczyna zła tkwi w polityce wewnętrznej rządów pomajowych.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Cudownie.)</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#WacławBitner">Sanacyjna polityka wewnętrzna nietylko bowiem lekceważyła zasady Konstytucji i prawa, lecz, jak to postaram się wykazać, łamała swoje własne zasady. Co więcej, złamała nawet zasady swego Wodza, na którego się powołuje, p. Marszałka Piłsudskiego,...</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Obrońca! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#WacławBitner">...a nie trzymając się żadnych zasad, sanacyjna polityka stanowi prawdziwe i trwałe niebezpieczeństwo dla polskiej racji stanu.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#WacławBitner">Oto zagadnienie samorządu. Przygotowana została ustawa samorządowa przez Ministerstwo, a poprawiona przez Panów, przeciw której zaprotestowały wszystkie czynniki polityczne w Polsce. Więcej, zaprotestowały samorządy i Związek Miast, więcej jeszcze, zaprotestowali sami przedstawiciele Panów, czynnie protest ten popierając, i składając mandaty, jak się to stało ostatnio w radzie miejskiej we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#WacławBitner">Zgodna opinja kraju woła, że to nie jest ustawa o samorządzie, że to jest pogrzebanie samorządu, że ustawa ta oddaje nieograniczoną władzę administracji, wojewodom i starostom, przyczem, gwałcąc art. 70 Konstytucji, pogarsza stan prawny, nawet istniejący z czasów zaborczych.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#WacławBitner">Zobaczmy, czy Marszałek Piłsudski jest zwolennikiem takiego ograniczania praw samorządu na rzecz biurokracji urzędniczej. Otwieram tom I. prac Marszałka...</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Interpretator Marszałka Piłsudskiego. Inny głos: Radziłbym wszystkie cztery tomy przeczytać, to dobrze Panu zrobi.)</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#WacławBitner">...i znajduję następujące rozważania: „Zarząd sprawami, obchodzącemi szerokie koła ludności, winien być oddany samemu społeczeństwu, a nie w ręce urzędników. Tylko samowładcy, drżący o swoją władzę i stanowisko, ograniczają samorząd, tylko satrapi wschodni oddają go — jak mówi ironicznie autor — pod pieczołowitą opiekę biurokracji”. Czy więc w dziełach Waszego wodza można znaleźć uzasadnienie dla ustawy, proponowanej przez Panów? Zdeptaliście Panowie w tej ustawie jedną z kardynalnych podstaw dobrze urządzonych społeczeństw, a jednocześnie zdeptaliście te zasady, o których pisze Marszałek w tomie IV, strona 82 swoich dzieł w ten sposób: „Leczyć swoje choroby, zdrowe rzeczy wznosić może tylko samo społeczeństwo”.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#WacławBitner">Idźmy dalej. Oto jest rzeczą powszechnie znaną, że policja bije i znęca się nad obywatelami kraju. Dzień wczorajszy w Sejmie, debaty w komisji wykazały, że to bicie staje się systemem. Bije się akademików, bije się robotników, bije się chłopów, bije się nawet wiernych, gdy wychodzą z kościoła.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#WacławBitner">Bo oto w ubiegłym roku bez żadnego istotnego powodu, zdaje się, że w pogoni za akademikami w Poznaniu, policja wpadła na tłum wiernych, wychodzących z kościoła, pobiła mnóstwo osób, a między innemi najspokojniejszego człowieka pod słońcem, naszego kolegę, radnego miasta Poznania, p. Tylczyńskiego, który tem tylko zawinił wobec porządku i Rządu, że ośmielił się pójść w niedzielę na mszę do świątyni Pańskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#WacławBitner">P. poseł Duibois i więźniowie brzescy od 2 lat wołają, że zostali pobici, że zostali steroryzowani w więzieniu. Czy znajduje się sąd w Polsce, któryby poważył się oprzeć żądaniom administracji i sprawę osądzić? I tu niektórzy z Panów, wprawdzie raczej w prywatnych rozmowach, powołują się na autorytet p. Marszałka. Biorę znowu dzieło p. Marszałka tom I i czytam: „Despoci wschodni lubują się w zewnętrznych przejawach uległości i pokory, w obrażaniu godności ludzkiej, niedość im uderzyć nahają, chcą jeszcze, by uderzony pocałował narzędzie tortury. Mało im powalić przeciwnika, trzeba jeszcze wymierzyć zwyciężonemu policzek”.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#WacławBitner">Znamy wszyscy policzki więźniów brzeskich, wiecie Wy o nich, Panowie. Słyszeliśmy i znamy te znęcania się, które przecierpieli, gospodarz Karabin i wielu, wielu innych chłopów i robotników. Lecz nikt bodaj nie scharakteryzował dosadniej i mocniej tego systemu rządzenia, jak sam p. Marszałek Piłsudski w cytowanym ustępie swego dzieła. Ale nie pomaga samowola policji, nie pomaga samowola administracji, nie pomagają rugi w wojsku, w urzędach, w oświacie, sądach. Nie pomagają znane metody wyborcze. Duch odrodzonego narodu polskiego, kochający się w rzadkiej wolności, „w wolności w opłatkach prawa”, jak wołał Czacki, sprzeciwia się Wam, jest zbuntowany przeciw Wam. To też, nie mogąc złamać oporu narodu przez wysiłki administracji i policji, sięgacie Panowie przez najrozmaitsze sposoby po duszę młodego społeczeństwa. Represje i koncesje, kary i dary, cukierek i bat — wszystko zostaje zastosowane, ażeby zdobyć dusze młodego pokolenia. Nie cofacie się w tym celu przed uchwaleniem ustawy, o której nestor nauki polskiej, ś. p. prof. Balzer powiedział, że jest plamą na dziejach kultury polskiej, przeciwko której zaprotestowała cała elita umysłowego świata Polski. Wołacie: Tem gorzej dla nauki, tem gorzej dla elity. Sądzicie, że potraficie, gdy zastosujecie system szkolenia kapralskiego profesorów, zdobyć dusze młodzieży. Naiwność, Panowie Posłowie! Ta ustawa to silniejszy może od Brześcia cios w wasze siły i w waszą ideologję.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#WacławBitner">A co o danym stosunku do nauki mówi p. Marszałek Piłsudski? Oto w streszczeniu jego rozważania: Ideałem despotów jest pognębienie nauki. Według nich dla rządu despotycznego nauka wcale nie jest potrzebna, potrzebny jest tylko bat i silna władza. Gdy nauka zawadza rządowi despotycznemu, należy negować wywody nauki. A charakteryzując rządy despotyczne, p. Marszałek zamyka swoje rozważania takim ironicznym aforyzmem: „Z drogi nauko, pan minister jedzie!”. Wielkim zaiste ironistą jest p. Marszałek Piłsudski, ale jeszcze większym jest życie polskie, bo po oświadczeniach przedstawiciela Rządu, w którym zasiada p. Minister Piłsudski, po jego ustosunkowaniu się do nauki i uczonych, możnaby ten stosunek scharakteryzować jeszcze mocniejszym aforyzmem: „Nauko z drogi, baczność rektorzy, p. Major Jędrzejewicz jedzie!” Wreszcie ostatnia uwaga. Dla Panów prawo i Konstytucja faktycznie nie istnieją. To są pojęcia świata opozycyjnego, świata demo-liberałów. Wasz rzekomo nowoczesny pogląd na Państwo prowadzi do utożsamienia prawa z pełnomocnictwami, prawa z rozkazem. Władza, minister ma mieć same uprawnienia, nie ma mieć żadnego skrępowania z prawa i z ustawy. Omnipotencja Rządu, t. zw. statolatrja zamiast sprawiedliwości, dyscyplina i rozkaz zamiast prawa — oto sens Waszego systemu rządzenia, usilnie przeprowadzany przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Rząd we wszystkich ustawach i dekretach Prezydenta, jakie od ubiegłej sesji sejmowej widzieliśmy na komisjach, czytaliśmy w Dzienniku Ustaw. Ten ideał chcielibyśćie utrwalić w nowej Konstytucji Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#WacławBitner">Lecz czy to są ideały waszego Wodza? Otwieram tom VIII prac p. Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Głos: Gdzie jest ten tom?)</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#WacławBitner">Proszę Pana, oto jest (Pokazuje książką. P. Duch: Może Pan się nawróci.) I znajduję tam nadzwyczaj ciekawe dla poznania poglądów p. Marszałka studjum p. t. „Demokracja a wojsko”. I chociaż p. Marszałek nie jest samym p. pos. Carem, to jednakże rozumie i docenia różnicę pomiędzy rozkazem a prawem i powiada w tej swojej ciekawej pracy na temat stosunku prawa do rozkazu, że prawo jest czemś wyższem, że prawo usuwa kaprys indywidualny, że prawo i honor muszą być cementem państw. I zaiste, chociaż widać, że autor w tej swojej rozprawie waha się pomiędzy miłością dla siły i dla rozkazu, w których się lubuje jako wojskowy, a miłością swobody, którą chciałby doceniać jako obywatel, dochodzi jednak po pewnych zmaganiach się wreszcie do wniosku, który stanowi odwieczną prawdę, że Państwo nie może być oparte na samowoli, na sile, na mocy, na omnipotencji władzy, na rozkazie, że Państwo musi być oparte na prawie i na honorze — a jabym powiedział jako prawnik — na sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#WacławBitner">A coście Panowie uczynili z naszych praw i z naszej Konstytucji? Uczyniliście Panowie z tego śmieszny świstek papieru. Wyście, Panowie, Konstytucję polską zastąpili wielkim talmudem interpretacyjnym p. pos. Cara.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#WacławBitner">Czemże tedy jesteście, Panowie,...</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: No, już teraz wiemy — Pan jest piłsudczykiem, a my nie.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#WacławBitner">...w świetle pomysłu i idei, które odczytuję Wam z pracy Waszego Wodza, wówczas, gdy był młody i twórczy, gdy pod ciężarem lat i pod ciężarem zawodów nie zgorzkniał i nie odwrócił się od Narodu? Jesteście w świetle pism p. Marszałka wyznawcami nie żadnych nowych poglądów na Państwo, jesteście wyznawcami starego jak świat despotyzmu, staraliście się w sposób często karykaturalny naśladować w Waszej polityce wewnętrznej po[…] onione pomysły ancien reżimu Rosji.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#WacławBitner">I oto Wy sami te rzeczy zaczynacie dostrzegać. Oto rozległ się niedawno głos, który, wobec naszych stosunków, nazwałbym głosem wołającego na puszczy: Legjoniści, prostujcie wasze ścieżki; Legjoniści, parnię tajcie, że społeczeństwo nie może być stadem rządzonem batem.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#WacławBitner">Pocóż to przypominać, jeżeli system Waszych rządów jest robieniem ze społeczeństwa stada niewolników. Ale zapóźno przejrzał p. płk. Sławek.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#WacławBitner">Zapóźno obudziły się w nim resztki romantyzmu lat młodych, zapóźno przypomniał sobie o swoich latach burzy i walki o wolność. Dzisiaj, gdy nasuwają mu się te wspomnienia, należy mu dowiedzieć: one należą do gasnącego świata. Gaśnie gwiazda p. płk. Sławka, na firmamencie polskim wschodzą większe gwiazdy, genjalnych reformatorów, nieporównanych w swojej świetności umysłów, wspaniałych twórców, którzy za pas zatknęli sobie Balzerów i Estreicherów, Kochanowskich i Kutrzebów, wspaniałe gwiazdy p. p. majorów Polakiewicza i Jędrzejewicza.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Wesołość. P. Polakiewicz: Dziękuję bardzo.)</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#WacławBitner">Już nie chodzi Panom o odebranie i pomniejszanie praw parlamentu na rzecz ustroju prezydenckiego, lecz chodzi Panom o to, żeby ze społeczeństwa polskiego zrobić tylko społeczeństwo niewolników, żeby odebrać mu uprawnienia, żeby uczynić ze wszystkich to stado bez praw, zależne od samowoli i od uznania rządów w każdym swoim ruchu, żeby całe społeczeństwo drżało o codzienny kawałek chleba w swojej zależności od Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#WacławBitner">To też, gdy widzę to, co się dzieje w Polsce, gdy widzę te czyny i porównuję je z tem, co czytam, to staje przedemną dylemat: Czy p. Marszałek wyrzekł się swoich zasad, czy porwaliście je razem z prawem i Konstytucją? Widzimy to nietylko my, widzi to wielu z Was. Oto czytamy, co pisze Wasza własna młodzież, nie my piszemy o Was, ale Wasza młoda generacja: „Czerwienimy się za Was, Panowie. Polska była synonimem wolności i bohaterstwa.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#WacławBitner">Niegdyś we Francji, gdy mówiono o wielkości, mówiono o Polsce. Dziś to się zmieniło, to się zasadniczo zmieniło. Dziś, gdy się mówi o Polsce, mówi się z sarkazmem, ponieważ rządzący nie wyobrażają sobie polityki inaczej, jak kłamstwem, inaczej władzy, jak policjantem. Czerwienimy się za Was, Panowie. Nie wiemy, czy danem nam będzie czynem zaświadczyć, że prócz takiej Polski jest Polska tradycji, Polska wolności”, Czy to wyszło tu z pod pióra opozycji? Nie, to napisał — godna jest umieszczenia odwaga tego człowieka — p. Bocheński, młody zwolennik obozu Panów.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: On nie należy do naszego obozu.)</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#WacławBitner">Czy mam po tem, com oświadczył, udawadniać Panom te niesłychane niebezpieczeństwa, jakie wynikają z naszej polityki wewnętrznej i dla stosunków wewnętrznych, i dla stosunków międzynarodowych? Każdy rząd, naprawdę mądry, musi być silny, a jednocześnie musi zdobyć zaufanie społeczeństwa, a w tym celu musi dostosować system rządzenia do charakteru narodu. Polska nie może być rządzona systemem, któryby może zdał się dla społeczeństwa wschodnich niewolników, lub dla społeczeństwa, które wierzy w autorytet, które jednocześnie z tem jest społeczeństwem zamiłowanem do ślepego posłuszeństwa. Naród Polski — i musimy to pamiętać — był przez wiele wieków symbolem walki o wolność.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#WacławBitner">Kto nie chce zrozumieć charakteru narodowego polskiego, kto nie rozumie, że Polak z własnej woli dla Ojczyzny wszystko poświęci, i krew, i mienie i życie, lecz Polak pod przymusem i pod batem staje się bądź zbrukaną szmatą, bądź płonącą żagwią, ten nie powinien rządzić Polską. To też smutny obraz przedstawia Polska po 7 latach Waszych rządów. Stworzyliście gromady służalców, płaszczących się przed siłą, stworzyliście masy bądź apatyczne, bądź nienawidzące Rządu i niechętne dla Państwa, a w najlepszych siejecie zarzewie buntu, buntu, który może przerwać hamulce, nakładane uczuciu przez rozsądek.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#WacławBitner">Czyż ktokolwiek z Was może sądzić, że ma siłę wewnętrzną, aby w tej ciężkiej dobie dźwignąć z kryzysu naród? Czyż ktokolwiek z Was może wzbudzić w nim entuzjazm, wiarę i zaufanie, gdy przez siedem lat system Wasz stale i we wszystkiem był zaprzeczeniem ducha i tradycji polskiej?</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#WacławBitner">Patrząc na współczesną Polskę, przypominają mi się słowa wielkiego kanclerza Jana Zamoyskiego, który kiedyś powiedział: „Zaiste, gdyby karać wszystkie zbrodnie Polaków, trzebaby nosić topór zamiast serca w piersi”. A przypominają mi się dlatego, że dalsze uporczywe stosowanie systemu niezgodnego z duchem narodu, że dalsze kurczowe trzymanie się władzy, gdy straciliście wszelkie zaufanie narodu, nawet często we własnych szeregach, może doprowadzić do tego, że przyjdą po Was rządy, nie Zamoyskich, lecz ludzi, którzy topór będą w piersi nosić.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#WacławBitner">My, chrześcijańscy demokraci, nie możemy głosować za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Polityka Rządu niszczy samodzielność społeczeństwa, niszczy samorząd, podkopuje wiarę narodu we własne siły, rozdwaja siły narodu, dzieli i jątrzy. Jest to polityka samobójcza, w dobie, gdy Hitler uderza już w bramy Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Duch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzDuch">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w roku obecnym jak i w latach poprzednich charakterystyczna jest tem, że najmniej mówi się o samym budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mówiło się wiele o kartelach, o rolnictwie, o sprawiedliwości, trochę o policji, ale najmniej o samem Ministerstwie Spraw Wewnętrznych jako resorcie administracji państwowej. Resort ten na sali sejmowej przy okazji dyskusji nad budżetem jest stale używany do ogólnych porachunków z Rządem. Przy resorcie tym uprawia się krytykę. która jako forma ataku oczywiście jest zawsze formą silniejszą, aniżeli forma obrony i z tego powodu robić może często wrażenie zależności od więcej lub mniej zręcznej mowy. Forma kazania, które przed chwilą słyszeliśmy, mogłaby być bardzo budującą, gdyby przedstawiciel stronnictwa skierował równocześnie te swoje i to bardzo słuszne wywody o moralności i w kierunku swego własnego stronnictwa. Kazanie, wygłoszone w stronę nasza, kiedy w swem własnem stronnictwie ma się członka, który został potępiony wyrokiem sadu marszałkowskiego, to zdaje się być podwójną miarą stosowaną do swoich i do innych.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#KazimierzDuch">Krytyka ta może mieć powodzenie i z tego powodu, że polega najczęściej na zaskakiwaniu faktami, które napozór są bardzo efektowne, ale po sprawdzeniu okazują się albo przesadzone, albo zupełnie fałszywe.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#KazimierzDuch">Wczoraj słyszeliśmy wielkie roztkliwianie się p. Smoły nad kilku wypadkami, przypominającemi zupełnie „Ogród udręczeń” Mirbeau. Wypadek z Karabinem który tu i p. Bitner przytoczył, że był bity pałkami gumowemi, że mu wlewano wodę przez nos, że go elektryzowano, po zbadaniu okazał się zupełnie nieprawdziwym. Prądu elektrycznego nie było tam, gdzie się to wszystko miało odbywać.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos: A w Brześciu?)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#KazimierzDuch">O Brześciu w tej chwili nie mówimy. Dochodzenia przeprowadzone w tym kierunku zostały umorzone i Karabin będzie miał sprawę sądową o fałszywe oskarżenie.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#KazimierzDuch">Drugi wypadek drażliwy przytoczył p. Rymar o pobiciu niejakiego Kasprzaka z Korzennej przez policję w Nowym Sączu. Otóż Kasprzak został aresztowany za to, że w okresie boi kotu targów uniemożliwiał przywożenie produktów do Grybowa, wywracając furmanki zdążające na targ i bijąc zdążających na targ. Przez sąd okręgowy w Nowym Sączu został skazany na 6 miesięcy więzienia. Jeżeli teraz chodzi o samo bicie go w ciemnicy, to muszę stwierdzić, jako były starosta nowosądecki, że areszty magistratu w Nowym Sączu żadnej ciemnicy nie posiadają.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Rymar: No, to widać się poprawiły!)</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#KazimierzDuch">Należałoby od krytykujących domagać się trochę logiki. P. Rymar przytaczał zarzut przeciw Rządowi, że nie ograniczy działalności biskupa grecko - katolickiego Buczki. Ale p. Rymar, który twierdzi, że równocześnie jest prawnikiem, zna zapewne Konkordat i wie, że Rząd nie posiada żadnych środków, ażeby takiego biskupa doprowadzić do właściwej miary i jedynie na mocy art. XIX Konkordatu przy obsadzie stanowiska może w dwóch wypadkach postawić swoje veto: gdy kandydat jest cudzoziemcem i gdy jego nominacja zagrażać może bezpieczeństwu Państwa. Pozatem żadnej ingerencji nie ma. Jedyną sankcją, jaką Konkordat daje, jest wypływająca z art. XII-go Konkordatu przysięga. że biskup nie będzie prowadził żadnej działał, rości przeciwko rządowi i nie będzie wchodził w żadne związki tajemne przeciwko niemu.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#KazimierzDuch">Otóż widocznie ta sankcja test słaba. Proszę Panów! Gdyby jednak Rząd przy stąp ił do represji, to odrazu poseł Rymar miałby nowy argument, którego i tak użył przy końcu swego przemówienia, mówiąc o prześladowaniu duchowieństwa. Byłoby wtedy uciemiężenie duchowieństwa tak, jak było uciemiężanie Ukraińców w czasie pacyfikacji, którym również Panowie z obozu Narodowej Demokracji bardzo mocno współczuli.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#KazimierzDuch">Ten brak logiki pozornie wygląda na pewną sprzeczność, ale jest w rzeczywistości tylko wielką przewrotnością, inaczej bowiem mówi się do jednych, a inaczej mówi się do drugich. Mówi się, że jest dużo urzędników i trzeba ich redukować, podnieca się chłopów przeciwko urzędnikom, gdy zaś Rząd przystąpi do redukcji urzędników, to się mówi, że fabrykuje młodych emerytów. Mówi się chłopom na wsi jak wysokie są pensje urzędników, a jeżeli Rząd odejmuje dodatki do pensyj urzędnikom, to idzie się do urzędników i mówi się im: Macie swoją nagrodę za to, żeście głosowali na jedynkę.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#KazimierzDuch">Przykłady p. posła Smoły o bandytach są dosyć sprytne. Nie są tak naiwne, jak się wydawało. Kiedy p. Smoła przejmuje się szalenie tem, że tyle zbrodni jest niewyśledzonych, to nie jest to niczem innem jak zamiarem odwrócenia uwagi władz i policji od przestępczej działalności polityków opozycyjnych na wsi. Gdyby policję udało się skierować wyłącznie w kierunku śledzenia bandytów, Panowie mogliby bezkarnie napadać na zebrania, na ludność, i przekraczać szereg praw spokojni, że policja będzie zajęta gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#KazimierzDuch">Jeżeli chodzi o tych bandytów, którzy mordują, a są niewyśledzeni, to wypadki, przytoczone przez p. posła Smołę, nie odpowiadają prawdzie. Np. wypadek napadu na pocztę między Ożarowem i Jasicą i zamordowania funkcjonarjusza pocztowego, woźnego i przygodnego pasażera, nie jest wypadkiem niewyśledzonym.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#KazimierzDuch">Już p. Minister przerwał posłowi Smole i stwierdził, że sprawcy zostali wykryci i aresztowani w wyniku dochodzeń, mianowicie organizator napadu Wasilij Stefan oraz członkowie bandy Stanisław Jarosz, Chaim Gipsz i Antoni Jagiełło. Niezależnie od tego przytrzymano kilka osób, poszlakowanych o udział w napadzie. Proszę Panów, jeżeli chodzi o napad na starostwo w Wierzbniku, to gdyby kto z Panów znał lokal tego starostwa, jaka to straszna buda, zupełnie nie zabezpieczona na zewnątrz, nie dziwiłby się zupełnie, że kogoś może skusić zamiar popełnienia kradzieży w tym budynku. Ale proszę Panów, nie 13.000 zł skradziono, jak to przesadnie podał p. poseł Smoła, ale skradziono 32 zł z kasy Okręgowego Towarzystwa Rolniczego, którego prezesem jest p. Długosz.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#KazimierzDuch">Padł zarzut, ze strony p. Rymara, że policja i straż graniczna jest używana przedewszystkiem dla celów politycznych, a nie do wykrywania przestępstw. Tylko za 9 miesięcy r. 1932 stwierdzono 13.000 przestępstw politycznych, a 1.400.000 przestępstw kryminalnych, czyli 10 razy więcej przestępstw zwykłych. Niewykrytych przestępstw jest tylko 6%, a zatem z tych argumentów nie można kuć tej broni, jaką chcieliście Panowie wyzyskać. Gdybyśmy tym wszystkim okropnościom chcieli dać wiarę, to możnaby sądzić, że cała opozycja to niewiniątka, niewinnie skazywane na rzeź i ofiarę. A kto wybija szyby, kto bije Żydów, kto bije ludność, idącą spokojnie na targ, kto rozbija wiece Bloku Bezpartyjnego? Czy to może też członkowie większości sejmowej? Krytyka byłaby pożądana, gdyby poza oskarżeniami, opartemi na uogólnieniach poszczególnych faktów, dawała pewne pozytywne wskazania. Jako młody parlamentarzysta już trzeci rok daremnie chcę się czegoś nauczyć od opozycji. Z prawej strony słyszę argumenty: My wam pokażemy jak rządzić, tylko dajcie nam władzę, z lewej strony — prosty argument: zmienić ustrój społeczny, a wszystko będzie dobrze.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#KazimierzDuch">W tem całem nasileniu krytyki na resort polityki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przebija się żal za utraconym rajem. To był resort, który był przedmiotem największych targów partyjnych w okresie przedmajowym i żal, że nie można go dostać, napawa Panów taką goryczą i złośliwością.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#KazimierzDuch">Nie chcę polemizować z poszczególnemu zarzutami posłów, ponieważ zarzuty, podniesione przez nich, wymagałyby poprzedniego sprawdzenia jeszcze, a pozatem obracają się w sterze ogólników i przetrawiania materjału, który dawno słyszeliśmy.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#KazimierzDuch">P. pos. Żuławski, który grzmiał z miną smoka, ziejącego ogniem, przetrawiał materjał przedstawiony już przez p. Smołę i swoje własne przemówienia, które od szeregu lat tutaj słyszymy.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#KazimierzDuch">Państwo musi przeciwstawiać się wszelkim tendencjom nadużywania aparatu państwowego dla realizowania interesów poszczególnych grup społecznych, jak to słusznie na Komisji Budżetowej zaznaczył Minister Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest najsilniejszem ramieniem egzekutywy rządowej i wskutek tego musi wytrzymać napór i Wyrządzić przykrość niejednemu, ktoby chciał obrazić interes publiczny. Proszę Panów, interes publiczny jest słaby i niemy, jego kosztem można się zrobić popularnym, sympatycznym i miłym, ale kto chce bronić interesu publicznego, ten musi mieć odwagę każdemu oddać to, co mu się należy i każdą próbę lekceważenia prawa jaknajbezwzględniej łamać.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#KazimierzDuch">Położenie dzisiejsze, trudne ze względu na kryzys ekonomiczny, wymaga bardzo wielkiej sprężystości aparatu państwowego i z tego powodu dalszą część mojego przemówienia poświęcę sprawie tego właśnie aparatu i jego organizacji. Otóż siła Państwa leży przedewszystkiem w sprężystości i zespoleniu tego aparatu. Sprawa zespolenia władz jest aktualna od początku istnienia Państwa Polskiego. Początkowo każdy resort administracji państwowej usiłował zdobyć aż do dołu swoje własne organa wykonawcze. W toku lat kilku udało się niektóre z tych resortów zespolić. Ostatnim wyrazem tej działalności jest rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 19 stycznia 1928 r., które sześć resortów zespoliło w rękach władz administracji ogólnej pierwszej i drugiej instancji. Jak to już stwierdził Bobrzyński w swoim elaboracie w roku 1925, tendencja zespolenia napotyka sprzeciw we wszystkich niemal ministerstwach, z których każde przyznaje słuszność samej tezy, ale wołałoby zacząć zespolenie od swojego sąsiada, a nie od siebie.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#KazimierzDuch">Otóż opieranie się tej tendencji zespolenia władz ma dwojakie motywy: motywy polityczne i motywy fachowe. Motywy polityczne polegają na tem, że jeszcze z okresu, kiedy to teki poszczególne były dzielone między ugrupowania partyjne, pozostało grube nawarstwienie elementów partyjnych w poszczególnych komórkach administracji i te komórki często poza plecami władz centralnych tak sprężyście umieją działać, kierowane rozmaitemi dyrektywami z zewnątrz, że wola władz naczelnych często przy wykonywaniu na dole może być bardzo silnie paraliżowana. Jeżeli chodzi o motywy fachowe, to przytacza się często jako argument, że zespolenie pewnych organów, jak skarbu i szkolnictwa, mogłoby osłabić sprawność tych władz. Doświadczenie na terenie byłego zaboru austrjackiego, gdzie w starostwach połączono urzędy skarbowe i inspektoraty szkolne, nie były złe. Jeżeli chodzi o doświadczenie w Polsce niepodległej, gdzie we władzach administracji ogólnej, zespoleni są również fachowcy, inżynierowie leśnicy, inżynierowie drogowi, inżynierowie leśnicy, weterynarze, lekarze i inni specjaliści, to nie można powiedzieć, żeby oni w wykonywaniu swych funkcyj fachowych byli w czemkolwiek ograniczeni przez to, że wcieleni zostali do władz administracji ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#KazimierzDuch">Stąd wysuwa się postulat co do resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, iż należy dążyć do tego, ażeby w związku z ogólną reorganizacją aparatu państwowego zespolono w tych władzach inne resorty, jak skarb i szkolnictwo właśnie w interesie sprawności i sprężystości administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Z wyłączeniem administracji szkolnej.)</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#KazimierzDuch">Drugą sprawa, którą chcę tu poruszyć, jest sprawa podziału terytorjalnego Państwa. Można nie zgadzać się z temi lub innemi projektami, istniejącemi w tej dziedzinie, zwłaszcza w Komisji dla usprawnienia administracji, ale jedno musimy uznać, jako słuszne, a mianowicie, konieczność, aby okręgi terytorjalne poszczególnych resortów pokrywały się ze sobą. Nie wiem, czy Panu Ministrowi Spraw Wewnętrznych jest rzeczą wiadomą, że w tej chwili przygotowuje się w kuratorjach projekt utworzenia inspektoratu, obejmującego 4–5 powiatów. W ten sposób dążymy albo do 4-stopniowego podziału administracji w resorcie szkolnictwa, albo do tego, że najważniejszy czynnik, jaki istnieje na terenie powiatów, inspektor powiatowy, przestanie istnieć i straci kontakt ze swym powiatem, bo inspektorat, według tych nowych projektów, obejmować będzie kilka powiatów. Jeżeli zważymy to, że samorząd szkolny jest w najwybitniejszym stopniu uzależniony od samorządu terytorjalnego, to musimy zrozumieć, że zerwanie tego kontaktu między powiatem a inspektoratem szkolnym będzie połączone z wielką szkodą dla samego szkolnictwa i tylko ze względu na troskę, wyrażoną przez koła nauczycielskie, ośmielam się Panu Ministrowi ten wypadek podać do wiadomości i zbadania.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#KazimierzDuch">Pozatem, mówiąc o ogólnem działaniu resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jako resortu administracji ogólnej, chcę poruszyć jeszcze dalsze sprawy, które powinny być przedmiotem spraw tego resortu.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#KazimierzDuch">W zeszłym roku zostały skodyfikowane wszystkie okólniki wydane przez te ministerstwo, jednakże teraz należałoby przystąpić do kodyfikacji wszystkich okólników, które we władzach temu resortowi podległych koncentrują się z innych ministerstw. W ten sposób będzie można przystąpić do rewizji materjału przepisów i usunięcia tego wszystkiego, co jest pewnym balastem, co jest zbyt daleko sięgającą ingerencją w życie obywatela.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#KazimierzDuch">Minister Spraw Wewnętrznych jest nietylko szefem administracji ogólnej, jest on również ministrem samorządu. Nie będę rozwodził się obszerniej nad tem zagadnieniem, za dni kilka będziemy mieli na plenum Sejmu projekt ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządowego, chcę tylko ogólnie podkreślić jedną rzecz, że mimo wydania tej ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego nie należy zaniedbywać sprawy utworzenia najwyższego ogniwa samorządu, a mianowicie samorządu wojewódzkiego, i należy pracę około jego utworzenia przygotowywać.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#KazimierzDuch">Ze sprawą samorządu wiąże się sprawa aprowizacji. Z tej dziedziny chcę poruszyć jedną rzecz, która dotyczy specjalnie ludności wiejskiej jak i miejskiej, a mianowicie organizację kas targowych.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#KazimierzDuch">Wiadomą jest rzeczą, że zbyt wielka rozpiętość cen między żywcem, sprzedawanym przez producenta, a ceną, jaką musi płacić rzeźnik, jest niewspółmierna wskutek tego, że między te dwa czynniki wcisnął się szereg ogniw pośredniczących, które, mało świadcząc na rzecz Państwa, podrażają jednakże cenę artykułów dla konsumenta.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#KazimierzDuch">Otóż należyta organizacja kas targowych, która pozwoli na zbliżenie producenta wprost do konsumenta, będzie wielką ulgą, zarówno dla rolnictwa, jak i ludności miejskiej, samorządowi zaś dostarczy odpowiednich źródeł dochodów z opłat za używanie targowisk i kredytów z kas targowych.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#KazimierzDuch">Sprawa ta oczywiście wiąże się ze sprawą Ministerstwa Rolnictwa — i byłoby rzeczą pożądaną, ażeby tą akcją, właśnie w interesie rolnictwa, zarówno to Ministerstwo, jak i Bank Rolny zechciały interesować się i współdziałać z wydziałem aprowizacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#KazimierzDuch">Wreszcie przystępuję do ostatniego zagadnienia — sprawy bezpieczeństwa. Minister Spraw Wewnętrznych jest odpowiedzialny za porządek publiczny i bezpieczeństwo kraju. Konstytucja nasza przewiduje 5-letnią kadencję. Nasza opozycja niecierpliwi się, ażeby wrócić do władzy i zamiast wyczekać normalny okres, przewidziany Konstytucją, do przeprowadzenia nowych wyborów, chce powrócić do władzy drogą jakiegoś wstrząsu, drogą nienormalną, któraby równocześnie mogła wstrząsnąć całem Państwem.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#KazimierzDuch">Tego rodzaju hasła, jak niepłacenie podatków, bojkotowanie licytacyj, niepłacenie składek ogniowych, bojkotowanie monopoli, strajki i Ł d. — wywołują szereg konfliktów i zaburzeń, czy w związku ze strajkiem rolnym, czy w związku z ogólnemi zebraniami. Nie jest to niczem innnem, jak próbą zwichnięcia równowagi w Państwie. Symbolika przemówień agitacyjnych przypomina bardzo silnie tę symbolikę przemówień, którą słyszeliśmy przed rokiem 1846 w b. Galicji. Wyrażenie o wieszaniu brudów sanacyjnych na sznurku, że sznurów braknie, wyrażenie, które z durną powtarza ten i ów — siódemka to kosa, niczego innego nie dowodzi, jak tylko, że istnieje wielka chęć powrotu do władzy. Krwawy upiór Szeli unosi się nad wsią polską, a niektórzy z tej strony (wskazuje na lewicę) patronują temu ruchowi. Na zebraniach słyszymy bardzo często przytaczanie wypadków rewolucji w Hiszpanji, bo rewolucja rosyjska stanowi już zbyt drastyczny przykład, ażeby mógł kogoś pociągać. Nie życzę Polsce, ażeby miały czekać ją te losy, jakie czekają Hiszpanję. Nie życzę, aby paliły się kościoły i klasztory, jak się palą tam, jednakże muszę zwrócić uwagę, że igranie z rewolucją jest rzeczą niebezpieczną.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#KazimierzDuch">Proszę Panów, gdy rewolucja udaje się, ginie marnie żołnierz, który został powołany do obrony granic zewnętrznych, jak to się działo w Polsce w r. 1923 na ulicach Krakowa.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: W r. 1926.)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#KazimierzDuch">Ale gdy rewolucja nie udaje się, giną marnie ci, którzy dali się wciągnąć do walki, bo przywódcom na czas udaje się schować; przychodzą oni, by wyciągać owoc zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na ławach B. B.: Tchórze!)</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#KazimierzDuch">Jeżeli sądzicie Panowie, że tego rodzaju pociągnięcia udać się Wam mogą, to jesteście w wielkim błędzie. Rewolucja udaje się tam, gdzie przy władzy są głupcy i tchórze, ale tu, gdzie są przy władzy żołnierze, świadomi swej odpowiedzialności wobec przyszłej historji,...</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#KazimierzDuch">...tam, Panowie, łudzicie się, jeżeli sądzicie, że tych żołnierzy zdołacie pokonać. Panie Ministrze! Apel mój zmierza do tego, żeby stworzyć większą sferę ryzyka dla tych, którzy w sposób lekkomyślny chcą naród wciągnąć do walki, w jakiej nie ma on żadnego interesu.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#KazimierzDuch">Jeszcze jeden apel co do policji państwowej. Tu parę tygodni temu Panowie przyszli w opaskach żałobnych za tych, którzy polegli pod Jadowem Łapanowem i t. d. Ale Panowie na swoich opaskach nie wypisali nazwisk tych kilkudziesięciu policjantów, którzy ponieśli w tych ostatnich wypadkach rany i ciężkie uszkodzenia ciała. Widzicie tylko tamtą stronę, a nie widzicie tych, którzy są powołani do spełnienia swojej bardzo ciężkiej służby, w bardzo ciężkich warunkach.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#KazimierzDuch">I tutaj ośmieliłbym się dwie kwestje poddać pod rozwagę p. Ministra. Rozumiem tendencje humanitarne, jakie kierują Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, które w takich wypadkach kiedy ma przyjść do użycia broni, ogranicza się najpierw do salwy ostrzegawczej. Otóż sprawa ta była przy dyskusji nad regulaminem Ministerstwa Spraw Wojskowych obszernie traktowana przed 12 laty i okazało się, że w wszystkich wypadkach dostarczonych z historji, jak i w tych wypadkach pod Jadowem, Lublą i Łapanowem wszędzie tam salwa ostrzegawcza nie odnosiła skutku. Jeżeli dochodzi do tego, że władza musi broni używać musi odrazu po ostrzeżeniu przychodzić do użycia broni na serjo i poważnie i to przeciw przywódcom, gdyż w przeciwnym wypadku jest to tylko rozzuchwalanie...</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#KazimierzDuch">...i jeszcze większy rozlew krwi Druga sprawa, którą chcę poruszyć, to jest sprawa uzbrojenia policji państwowej. Obserwowałem kilkakrotnie jeszcze jak o oficer olbrzymią panikę, gdy przychodzi do asystencji wojska uzbrojonego w broń automatyczną. Panie Ministrze, policję państwową należy uzbroić w ręczną broń automatyczna, a często sam widok tak uzbrojonego oddziału uczyni zbytecznym użycie broni. Te parę słów chciałem powiedzieć, gdyż zdajemy sobie sprawę, że wszelkie próby naruszenia ładu i spokoju spotkają się z bezwzględnym sprzeciwem i reakcją. Wszelkie środki, które strony Państwa będą mu siały być użyte, muszą być użyte z całą bezwzględnością, i to przedewszystkiem przeciw podżegaczom i przywódcom.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#KazimierzDuch">Na zakończenie chciałem sięgnąć do starej zamierzchłej przeszłości — nie chcę nikomu zresztą przez to porównanie ubliżać. Kiedy Mojżesz wyprowadził Żydów z Egiptu, nie zaprowadził ich odrazu do Ziemi Obiecanej, ale wałęsał się z nimi 30 lat na pustyni.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: 40 lat.)</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#KazimierzDuch">Może i 40 lat.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#KazimierzDuch">Ksiądz jest w tych rzeczach bieglejszy. Otóż jako doświadczony polityk i mąż stanu zdawał sobie sprawę, że ci Żydzi, którzy nie mieli wielkiego przywiązania do państwa, z którego wyszli, ci Żydzi, którzy nie żywili i nie okazywali wielkiego zapału do stworzenia państwa własnego i wielkiej ofiarności na rzecz stworzenia jego, nie byli zdolni do stworzenia nowego własnego państwa. Postanowił wytracić to stare pokolenie, żeby przyjść z młodymi, niezgangrenowanymi do budowy swojego nowego państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#KazimierzDuch">Obawiam się, że wielu z Panów zginie tak marnie, jako niezdolni do budowy mocarstwowego stanowiska Polski Niepodległej, o ile młodzi z pośród Was nie zawrócą z drogi i nie zechcą w tej dziedzinie i w tej pracy, którą my przeprowadzamy o wielkości i przyszłość Polski, uczestniczyć z nami.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Dobrach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WładysławDobroch">Proszę Panów! Chciałem na wstępie przypomnieć komu należy o niezbitej prawdzie prawno-historycznej, którą dyktatura pomajowa stara się naopak interpretować i zaciemniać. żeby usprawiedliwić swoje despotyczne metody rządzenia Państwem dzisiejszem.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#WładysławDobroch">Wiadomo wszystkim, że ogromnym nakładem pieniędzy naród utrzymuje i własnemi piersiami zasłania i chroni Państwo przed najazdem wroga. Zatem, zgodnie z nowoczesnem prawem ustrojowem i prawdą historyczną, a wbrew poprawkom do prawa i historji centralnej figury, naród jest jedynie suwerennym właścicielem, wielkim i od nikogo niezależnym panem, władcą i gospodarzem Państwa. Monarcha, prezydent, dyktator, rząd, czyli ministrowie i cały podwładny im personel, pozostający na służbie państwowej, byli i są tylko płatnymi — a na szczytach bogato i lukratywnie płatnymi — sługami narodu. Naród nie może mieć mniej praw, niż zwykły śmiertelnik, właściciel warsztatu pracy, który, najmując sługę, robotnika czy pracownika za obustronnie umówionym wynagrodzeniem, żąda od niego przedewszystkiem poszanowania swojej woli, praw i godności pana, gospodarza i właściciela warsztatu pracy, pod rygorem zerwania umowy, wstrzymania dalszych wypłat i usunięcia z pracy niestosujących się do tych żądań. I naród żąda więc kategorycznie tego samego od wszystkich swoich sług, pod rygorem nieuchwalenia budżetu, czyli niedania przeciwnie postępującemu rządowi do dyspozycji pieniędzy, składanych przez naród w postaci podatków i innych dochodów na utrzymanie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#WładysławDobroch">W stosunku do swej zamożności naród nasz hojnie płaci na utrzymanie Państwa. Zaproponowane przez Rząd wydatki ogólne na 1933/34 r. wynoszą 2.449.897.181 zł. Większość rządowa w Komisji Budżetowej podniosła te wydatki do sumy 2.451.980.694 zł. Z ogólnej sumy wydatków państwowych idzie na administrację wewnętrzną i inne potrzeby i niepotrzeby, związane z tą administracją, 202.806.373 zł, a z tej ostatniej sumy na samą tylko policję 104.521.566 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#WładysławDobroch">Jeden ze sług narodu, p. Minister Spraw Wewnętrznych zaleca i nakazuje samorządom oszczędzać na potrzebach gospodarczych i kulturalno-oświatowych, a równocześnie staje się głuchym i obojętnym na jęki i rozpacz rujnowanego i doszczętnie uiszczonego przez sekwestratora zubożałego płatnika podatkowego, gdy chodzi o miljonowy fundusz dyspozycyjny. Żąda go kategorycznie od posłusznej sobie sanacyjnej większości Sejmowej i otrzymuje w tych ciężkich i niesłychanie trudnych o grosz czasach 6 miljonów złotych funduszu dyspozycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#WładysławDobroch">W płaceniu podatków zawsze przodują chłopi i wszyscy drobni rolnicy. Chłopi, jako olbrzymia większość narodu, najwięcej składają do kas skarbowych pieniędzy w postaci licznych podatków i opłat bezpośrednich i pośrednich na pokrycie tych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#WładysławDobroch">A jaki jest stosunek p. Ministra Spraw Wewnętrznych oraz podległej mu policji i całego aparatu administracyjnego do ich chlebodawcy — klasy chłopskiej, fundamentu i najpotężniejszego współwłaściciela Państwa? Wręcz odwrotny. P. Minister Pieracki, jak zresztą wszyscy ministrowie rządów pomajowych, rządzi nie jako wysokopłatny administrator i wykonawca woli narodu lecz jako niezależny pan władca i właściciel Państwa, i ogromną większość narodu, chłopów, traktuje jak swoje sługi, jak swoich poddanych, a w bardzo wielu wypadkach poproś tu nawet jak swoich niewolników.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#WładysławDobroch">Morzem krwi swojej w walce o niepodległość Polski i największym nakładem pieniędzy i pracy na rzecz wywalczonego przez siebie Państwa my chłopi zdobyliśmy sobie prawo do własności tego Państwa do wolności i do rządzenia we własnem Państwie. To nasze prawo obywatelskie zostało zawarowane w obowiązującej dotychczas Konstytucji. Wysiłek rządów pomajowych idzie tylko w kierunku obchodzenia, łamania Konstytucji i pomniejszania naszych praw obywatelskich aż do całkowitego ich zniszczenia na korzyść dyktatury szlachetczyzny generalsko-pułkownikowskiej, wszelkich magnatów ziemskich, pieniężnych, przemysłowych i biurokracji.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#WładysławDobroch">Poza zdrowiem wolność jest największem dobrem każdego stworzenia, a tem bardziej najśwadomszego z pośród stworzeń — człowieka. Albowiem wolność stanowi główny warunek rozwoju, dobrobytu materialnego i kulturalno-duchowego nietylko całych narodów, ale również klas społecznych i poszczególnego człowieka. My, chłopi, szliśmy w bohaterski bój i złożyliśmy ogromne ofiary krwi, zdrowia i życia w walce o niepodległość Polski i wolność całego narodu, bo w tej wolności widzieliśmy z głęboką wiarą własną wolność, a we własnej wolności poprawę i wysoki rozwój naszego bytu materjalnego i kulturalno-duchowego.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#WładysławDobroch">Sanacja sprawiła wysoce tragiczny zawód tym naszym wysiłkom i ofiarom. Dzisiaj widzimy, że wywalczyliśmy wolność i dobrobyt, ale nie dla siebie, ale znów dla nowej szlachty, która zwie się piłsudczyzną. Ta szlachta usiłuje nami rządzić przy pomocy bezprawia, gwałtów, teroru i bagnetów i nie pozwala nam stanowić o naszem życiu politycznem, gospodarczem i kulturalnem.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#WładysławDobroch">Dobrze rozbudowany samorząd terytorialny na zasadach szczerze demokratycznych to ludowładztwo, to rządy w państwie całego ludu pracującego wsi i miast. Wtedy dyktatura sanacyjna musi ustąpić miejsca rządom demokracji ludowej i zginąć sromotnie, bo nie może być w państwie dwutorowych rządów. Zdajecie sobie z tego dobrze sprawę, Panowie z sanacji, i rozumie to doskonale Wasz Rząd, dlatego dusicie i niszczycie samorząd terytorjalny. Już sprowadziliście działalność samorządów wiejskich jedynie do rzekomego uchwalania przez chłopów olbrzymich budżetów gminnych do dyspozycji panów starostów, dobrze opłacanych pisarzów gminnych i innych urzędników samorządowych za agitację i bojowanie w czasie wyborów dla B. B., a po wyborach za prowokacje i rozbijanie wieców i zgromadzeń opozycyjnych. Tę tragiczną rolę samorządów już wkrótce uprawni zaprojektowana przez Rząd ustawa o samorządzie terytorjalnym, gwałtownie forsowana przez sanacyjną większość sejmowa.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I biurokracje samorządową.)</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#WładysławDobroch">Ustawa ta przekreśla całkowicie samorząd i pod jego płaszczykiem wprowadza w województwie, powiecie, gminie i na wsi dyktaturę jednostki. Przy pomocy takiego samorządu pragniecie zniszczyć i pogrzebać wszelkie zapędy ludowładcze i utrwalić Waszą dyktaturę w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#WładysławDobroch">Na prawo wolnych i szczerze demokratycznych wyborów, jako jedyną drogę do osiągnięcia celu zupełnego samostanowienia o sobie i zdobycia przez chłopów i cały lud pracujący większości w samorządach i parlamencie a co za tem idzie i władza w państwie w glo[…] prawa uczyniono zamach w jesieni 1930 r. Wybory do obecnego Sejmu to wielka w całej Polsce inwazja gwałtu, bezprawia i fałszerstwa woli narodu, znaczona Brześciem i wszystkiemi więzieniami dla wodzów, przywódców i przodowników politycznych, nieugiętych bojowników o wolność i prawa ludu pracującego wsi i miast, nieskazitelnych patrjotów i państwowców polskich.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#WładysławDobroch">Dla zagranicy Polska ma na papierze ustrój demokratyczny parlamentarno - republikański i chce uchodzić za państwo swobód obywatelskich, a niema w niej wolności zgromadzeń i zebrań wolności mówionego i pisanego słowa oraz kontroli parlamentarnej i publiczno-obywatelskiej działalności Rządu i podwładnych mu urzędów, organów władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#WładysławDobroch">W praktyce te podstawowe w dziedzinie wolności zdobycze polityczne narodu zostały przez dyktaturę p. Ministra Józefa Piłsudskiego prawie całkowicie przekreślone i unicestwione. Wzamian za to dyktatura roztoczyła nad narodem swawolę władzy i obdarowała go wszechwładną policją, której nakazuje wnikać w każdą dziedzinę, kontrolować każdy przejaw życia i tłumić wszelkiemi środkami niezależną myśl społeczno-polityczną i wolę klas społecznych i całego narodu, ze szczególnem zwróceniem uwagi na chłopów i cały lub pracujący.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#WładysławDobroch">Mamy podług urzędowych danych pół miljona dzieci w wieku szkolnym poza szkołą. Te, które się dostały do szkoły, duszą się w niej z przepełnienia i ciasnoty i uczą się napchane w ławkach, jak śledzie w beczkach, bo jesteśmy bardzo ubodzy w szkoły, a Rząd ani grosza nie wstawia do budżetu, i rządowa większość sejmowa od paru lat absolutnie nic nie uchwala na ich budowę. Za to jesteśmy bogaci w policję, a na jej utrzymanie Rząd wstawia do budżetu, nakazuje uchwalić i posłuszna mu sanacyjna większość sejmowa uchwala 104,5 miljona złotych, a w ubiegłych latach ponad 120 miljonów złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Połowę tego na szkoły!)</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#WładysławDobroch">Jeżeli chodzi o Kongresówkę, to tam, gdzie za rządów rosyjskich był jeden strażnik, dzisiaj jest 5 policjantów mundurowych. Prócz tego utworzono wiele nowych posterunków policyjnych, których za okupacji rosyjskiej nie było, a pomimo to nigdy po wsiach nie grasowało, i to w biały dzień, tylu opryszków, złodziei, a nawet i bandytów, co dzisiaj. Bardzo dużo kradzieży i napadów zostaje niewykrytych, a w wielu wypadkach policja przechodzi nad niemi do porządku dziennego i całkiem się niemi nie interesuje. Dzieje się to dlatego, że cała energja policji prowincjonalnej jest nastawiona i skierowana na walkę polityczną z chłopami. Główne jej zadanie to przedewszystkiem prześladowanie, gnębienie i tępienie niezależnego politycznego ruchu chłopskiego. A ta działalność pochłania jej znaczną większość czasu. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę w braku czasu z pośród bardzo wielu wypadków dwa.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#WładysławDobroch">W nocy 29 na 30 listopada 1932 r. skradziono wieprza gospodarzowi, obywatelowi Zielińskiemu ze wsi i gminy Zalesice, pow. radomskiego. O tej kradzieży poszkodowany powiadomił dnia 30 listopada 1932 r. posterunek policji w Wierzbicy. Jednak policja przez tydzień czasu nie robiła żadnego dochodzenia z powodu tej kradzieży, bo była zajęta pilnowaniem chłopów we wsi Polany, gminy Zalesice, aby nie zrobili jakiegoś zebrania organizacyjnego z udziałem posła Chybia ze Stronnictwa Ludowego, który zapowiedział ludności swoje przybycie w końcu listopada lub na początku grudnia 1932 r. Wszczęte przez policję dochodzenie dopiero w tydzień po dokonanej kradzieży nie wykryło złodziei i nie dało żadnego wyniku, Oto drugi wypadek. W listopadzie 1932 r. w Parchocinie w pow. stopnickim 4 policjantów pilnowało zebrania Stronnictwa Ludowego z udziałem posła Araszkiewicza. W tym czasie bandyci, korzystając z bardzo pracowitego zajęcia się policji obradami, napadli na trzeci dom od miejsca zebrania, steroryzowali domowników, poranili gospodarza i zrabowali jego majątek. Zbrodniarzy dotychczas nie wykryto. A więc pod bokiem policji, ale policja była na zebraniu i bezpieczeństwo publicznie zostało narażone na szwank.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#WładysławDobroch">Policja tropi i szpieguje posłów, senatorów, działaczy i organizatorów chłopskich. Ubrana po cywilnemu sama prowokuje lub organizuje ze Strzelca i mętów społecznych i sprowadza za wódkę i pieniądze prowokatorów i bojówki na wiece, zgromadzenia i zebrania chłopskie celem wywołania wśród zgromadzonych jakiegokolwiek, choćby najbardziej nieznacznego, zamieszania i znalezienia powodu do rozwiązania i rozpędzania, nieraz w sposób krwawy, tych wieców, zgromadzeń i zebrań. Na zgromadzeniach i zebraniach policja skrzętnie notuje i przekręca, co się mówi, wciąga do notesu nazwiska i imiona wszystkich zapisujących się do kół Stronnictwa Ludowego i na prenumeratę pism ludowych. Jak opętana biega po wsiach, gdzie bez władzy administracyjnej i jej wiedzy są zorganizowane często samorzutnie przez chłopów koła Stronnictwa Ludowego i rejestruje członków kół, grożąc przytem i strasząc represjami tym, którzy przystąpili do organizacji i zaprenumerowali pisma ludowe. Do tych czynności przymusza się nawet i sołtysów, a na kresach wschodnich każę im się zapisywać oprócz imienia i nazwiska imię ojca i matki, wiek lub datę urodzenia i miejsce zamieszkania każdego członka Stronnictwa Ludowego. Tym sposobem władza administracyjna i policja usiłują paraliżować i niszczyć polityczny ruch ludowy i jego wytwarzającą się potęgę organizacyjną na wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#WładysławDobroch">Panowie z sanacji doskonale rozumieją, że dobrze zorganizowana politycznie i zawodowo cała klasa chłopska, to potęga, przeciw której nikt w Polsce nie potrafi rządzić ani godziny. Panowie z sanacji widzą, że pomimo rozwiązywania i rozbijania wieców, zgromadzeń i zebrań, pomimo szpiegowania, rejestrowania i kontroli członków Stronnictwa Ludowego oraz pomimo grożenia przez policję represjami za przystępowanie i należenie do organizacji, polityczny ruch ludowy na wsi ogarnął już cały kraj i z uporem idzie naprzód jak lawina, a w parze z nim kroczy ku dyktaturze sanacyjnej nieunikniony dzień zapłaty. By odsunąć jaknajdalej ten nieprzyjemny dla dyktatury pomajowej i całej sanacji dzień, idą z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rozkazy posłania policji do ataku. Naskutek tego policja przechodzi od pogróżek do czynów i stosuje represje.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#WładysławDobroch">Nie wolno chłopom przejawiać żadnego legalnego aktu woli zbiorowej. Organizatorów, zbieraczy podpisów i składających swoje nazwiska pod petycjami do p. Prezydenta i do Sejmu, żądających rozwiązania Sejmu i Senatu i nowych uczciwych wyborów do parlamentu, policja ściąga o północy z łóżek, włóczy od wsi do wsi, spisuje protokóły, teroryzuje, straszy i często bierze do aresztu, przytem rewiduje mieszkania i konfiskuje petycje.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Policja nawet zabija.)</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#WładysławDobroch">Właścicieli lokali, gdzie się odbywają zebrania, działaczy, organizatorów i przewodniczących kół Stronnictwa Ludowego, wieców, zgromadzeń i zebrań chłopskich oraz członków chłopskich komitetów strajkowych i tych, którzy strajkowali, policja porywa często gwałtem i prowadzi na posterunki do aresztów i do więzień na podstawie sfingowanych oskarżeń, rewiduje ich, szarpie, popycha, wymyśla, lży, protestującym przykłada lufy rewolwerów do skroni, bije i rani rewolwerami po głowie i twarzy poto, ażeby po pewnym czasie tych udręczeń zwolnić bez uzasadnienia i usprawiedliwienia, dlaczego ich aresztowano, teroryzowano, znęcano się nad nimi, bito, szarpano, kaleczono, poniżano, deptano i poniewierano w nich godność ludzką.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#WładysławDobroch">Dla zademonstrowania pozwolę sobie Panom znów przytoczyć przykład. Dnia 3 grudnia 1932 r. odbyło się zebranie organizacyjne Stronnictwa Ludowego w wymienionej wyżej wsi Polany z udziałem posła Chybia w mieszkaniu obywatela Czesława Gwoździa. Za to właściciel lokalu został fałszywie oskarżony przez policję, nauczycielstwo i nadleśnictwo o rzekome zagrożenie zabiciem gajowego lasów państwowych. Z powodu tego oskarżenia ob. Gwóźdź został przez policję aresztowany i osadzony w więzieniu w Radomiu, dnia 21 grudnia ub. r. Pomimo to wyrokiem sądu grodzkiego w Radomiu z dnia 24 stycznia b. r. obywatel Gwóźdź został uniewinniony z postawionych mu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#WładysławDobroch">A oto przykład. W związku z taką samą przyczyną w marcu 1932 r. bezpodstawnie aresztowano i osadzono w areszcie gminnym w Dąbrowie koło Tarnowa Jana Banię, prezesa zarządu powiatowego Stronnictwa Ludowego. W nocy weszła policja do celi i siedzącego spokojnie na ławce ob. Banię uderzyła ostrem narzędziem kilka razy w twarz i głowę, z zadanych ran popłynęła strumieniem krew.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co to za narzędzie?)</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#WładysławDobroch">Dnia 15 maja 1932 r. policja pozwoliła sobie na taką szykanę, łobuzerskie obelgi, teror i maltretowanie godności ludzkiej nawet na osobie naszego kolegi posła Jana Wojtasika w Chrobrzu w pow. pińczowsikim. A jeżeli policja pozwala sobie na takie wyczyny w stosunku do posłów, to niema najmniejszej wątpliwości, że alarmy z tego powodu, jakie płyną do nas w licznych listach od obywateli wyborców ze wszystkich prawie powiatów Rzeczypospolitej Polskiej, najzupełniej odpowiadają prawdzie. Zbezczeszczony poseł Wojtasik złożył natychmiast skargę na komendanta miejscowego posterunku bo ten dopuścił się właśnie tych czynów bezczeszczących na koledze Wojtasiku, — do powiatowej komendy policji i do dnia dzisiejszego na swoją skargę nie otrzymał od władz żadnej odpowiedzi, nie mówiąc już o satysfakcji za wyrządzone mu krzywdy. Komendant posterunku urzęduje dalej i czeka na awans.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Ludowego: To jest sprawiedliwe i równe traktowanie obywateli!)</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#WładysławDobroch">Poza tenorem, biciem i szykanami policja bardzo gorliwie pracuje nad fabrykacją kar na przywódców, działaczy, organizatorów oraz czynnych i ruchliwych członków Stronnictwa Ludowego. Wszystkich wziętych na oko i na indeks przodowników politycznego ruchu chłopskiego karze policja doraźnie od ręki pieniężnemi mandatami karnemi, a prócz tego pisze masę protokołów i odsyła do starostw i wójtów, a stamtąd sypią się jak z rogu obfitości kary pieniężne, sięgające setek złotych na osobę. Po tem zebraniu dnia 3 grudnia we wsi Polany w ciągu szeregu dni policja chodziła i spisywała protokóły karne, jakoby za przekroczenie przepisów sanitarnych, chociaż przed miesiącem była w tej wsi gminna komisja sanitarna na inspekcji i nie stwierdziła żadnego obrażenia tych przepisów. Przytem policja mówiła do ludności: „Dlatego robimy na Was protokóły karne, że byliście na zebraniu organizacyjnem i należycie do koła Stronnictwa Ludowego; to nieszczęście sprowadził na was sołtys z waszej wsi Jan Stanisławek, bo on porozumiał się z p. Chybiem i sprowadził go tutaj do Was, więc bijcie teraz sołtysa dobrze po mordzie; my będziemy ciągle pisali protokóły karne, a poseł Chyb niech Wam za to płaci, i tak długo będziemy pisali te protokóły przeciwko Wam, jak długo będziecie należeli do Stronnictwa Ludowego; zobaczymy, komu się wpierw sprzykrzy, czy Wam bawić się w politykę ludową, czy nam pisać na Was protokóły karne”. W wyniku tych prac policji spadło na jedną wieś Polany 69 protokółów karnych za jedno polityczne zgromadzenie organizacyjne. Oto mam te protokóły. To jest z jednej wsi i kary te sięgają od 20 do 50 zł na osobę. To jest wychowanie państwowe i przywiązywanie chłopa do państwowości polskiej, to są metody wychowawcze tych, którzy to niby naród wychowują po obywatelsku i w patrjotyzmie.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#WładysławDobroch">Okazuje się przytem, że do sposobów walki policji z politycznym ruchem chłopskim, należy między innemi również podburzanie i nawoływanie do gwałtów na obywatelach, nawet na osobach urzędowych, jak na chłopie sołtysie.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#WładysławDobroch">Po bezprawnie rozwiązanych i rozpędzonych, jak również i nierozwiązanych wiecach, zgromadzeniach i zebraniach, a ostatnio po strajku ekonomicznym chłopów, policja intensywnie pracuje nad sporządzaniem fałszywych skarg do sądów i prokuratorów i nad fabrykowaniem kłamliwych zeznań dla świadków, uczy się tych zeznań na pamięć, wygłasza je pod przysięgą w sądach i tym sposobem powoduje, że walą się na chłopów i ich przywódców wyroki wysokich kar pieniężnych lub zamknięcia w więzieniu z zapłaceniem grubych kosztów procesu Wreszcie koroną zajęć i prac politycznych policji jest strzelanie i mordowanie chłopów. Wolno Panom z sanacji mieć swoje święta i galówki, wolno im urządzać rozmaite defilady, biegi naprzełaj i pochody, wolno im weselić się, bawić i używać, ale gdy chłopi pragną obchodzić swoje święto ludowe we własnej, wywalczonej wielkim nakładem krwi, zdrowia i życia i utrzymywanej i wspieranej przez nich Ojczyźnie, wtedy policja strzela do nich jak do kaczek, bije, rani, morduje i uśmierca, jak to się działo w Lubli i Łapanowie. Wolno fabrykantom ogłaszać lokauty, czyli strajkować i zamykać fabryki i wyrzucać z pracy bez środków do życia setki tysięcy ludzi pracujących, wolno bogaczom strajkować wobec Państwa, nawet przy własnych rządach, i nie płacić podatków, wolno Panom z obozu rządowego pomagać bogaczom w tem patrjotycznem niepłaceniu podatków, jak to czynił p. senator Wyrostek na rzecz ks. Pszczyńskiego, magnata niemieckiego z polskiego Śląska, wolno zmawiać się bogaczom przemysłowym przeciwko drobnym rolnikom i innym biednym spożywcom i tworzyć pod opieką Rządu kartele, celem utrzymania wysokiego poziomu cen na swoją produkcję, wolno magistratom zdzierać z chłopów skórę za wjazdy i placowe w miastach, z chłopów, sprzedających miastom swoje produkty poniżej kosztów produkcji dla zdobycia trochę pieniędzy przynajmniej na opłacenie podatków, ale chłopom nie wolno zastrajkotwać i wstrzymać dowozu do miast swoich produktów, by osiągnąć dla nich lepszą cenę i zmusić magistraty do zniżenia opłat wjazdowych i targowych. Za to policja spisuje protokóły i skargi na chłopów, włóczy ich po sądach i naraża na wysokie koszty procesu sądowego, na kary pieniężne i pozbawienie wolności, a także strzela do chłopów, bije rani i morduje, jak to było w Jadowie. Za jeden pniak drzewa, giną od kul w Daleszycach trzy osoby, a jedna zostaje ciężko ranna na oczach policji i przy jej udziale. Pierwszego mordercy gajowego Wosia policja and palcem nie dotyka i nie uznaje za swój obowiązek rozbroić go, natomiast aresztuje około 30 ludzi z pośród tych, którzy domagali się aresztowania mordercy, odprowadza ich do urzędu śledczego przy starostwie w Kielcach i tam poddaje ich średniowiecznym torturom i katuszom.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#WładysławDobroch">Nie będę odczytywał listu jednego z chłopów pobitych i poranionych przez policję, bo to było ujawnione w interpelacji i ogłoszone w prasie, ale stwierdzam fakt, że tym sposobem policja usiłowała wymusić od aresztowanych przychylne zeznania dla morderców.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#WładysławDobroch">Podkreślamy i stwierdzamy z całą stanowczością, że bicie i średniowieczne torturowanie najdzikszemi sposobami aresztowanych i podejrzanych o czyny karalne, obojętne czy ideowe, czy pospolite, praktykuje się przez policję w całej Polsce. Jest to jaskrawe łamanie Konstytucji, bo ci policjanci popełniają okrutne i ciężkie zbrodnie przeciw art. 98 ustawy konstytucyjnej, a za to, z wyjątkiem bardzo rzadkich wypadków, nie są pociągani do odpowiedzialności karnej, pozostają na służbie państwowej i dalej wykonują swój bestjalski proceder.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#WładysławDobroch">Przytoczę Panom i ja przykłady tych okrucieństw policyjnych wbrew, temu, co z tej trybuny mówił p. Duch, a nawiązując do wczorajszych rewelacyj kolegi posła Smoły. „Mieszkaniec wsi Bolechowice gm. Korzecko pow. kieleckiego Stanisław Górniak złamał swojemu sąsiadowi Stanisławowi Janturze drzewko owocowe. Poszkodowany zameldował policji. Policja wezwała Stanisława Górniaka na posterunek do Chęcin. Gdy wezwany stawił się na posterunku, to pomimo, iż nie zapierał się swego przekroczenia, tem niemniej przodownik posterunku Jan Dębiń kazał okuć Stanisława Górniaka w kajdany ręczne i wtedy przodownik Jan Dębiń tak bił Stanisława Górniaka pięścią w twarz, po głowie i wreszcie w kark, w kręgosłup tak ciężko, aż Stanisław Górniak dostał krwotoku z ust. Posterunkowi zaś: Banasik, Ziółkowski, Szmalec i Dąbrowski bili Stanisława Górniaka pałkami gumowemi. Gdy krew Stanisława Górniaka zalała podłogę na posterunku, Jan Dębiń krzyknął: „Ty chamie, zliż tę krew”. Wobec tego Stanisław Górniak nawet będąc okuty na rękach, musiał choć chusteczką do nosa podłogę z własnej krwi wytrzeć, aby się nie narazić na dalsze katowanie”.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#WładysławDobroch">A oto drugi kwiatek, mrożący krew w żyłach: „Posterunek policyjny w Igołomji, pow. miechowskim, był w grudniu 1932 r. widownią strasznego czynu. Mianowicie w nocy 27 listopada wybuchł pożar we dworze w Powiedniku. Pod zarzutem podpalenia aresztował posterunkowy Thomas 19-letniego Wacława Stachowicza, czeladnika ślusarskiego. Zabrano go na posterunek w Igołomji, a gdy następnego dnia odwiedził go tam ojciec, zastał syna nieprzytomnego z połamanemi żebrami, rozpłataną głową, leżącego w kałuży krwi.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pod opieką władz.)</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#WładysławDobroch">Przewieziony do szpitala w Krakowie zaprzysiągł Stachowicz, że storturował go przy badaniu posterunkowy Thomas. Stachowicz zmarł po kilku dniach w Krakowie”. Oto list, zeznanie Wojciecha Samka, oskarżonego przez policję o zajścia łapanowskie. W liście tym tak pisze: „Zaraz po wypadkach łapanowskich, dowiedziawszy się o strasznem traktowaniu aresztowanych na posterunku Policji Państwowej w Łapanowie, zgłosiłem się natychmiast do sądu okręgowego w Krakowie celem zrobienia protokółu, ewentualnie aresztowania mnie, chcąc w ten sposób uniknąć strasznego znęcenia się nade mną.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#WładysławDobroch">Sędzia jednak, oświadczył mi. że nie może mnie przesłuchać, lecz musze być aresztowany przez policję państwową w Łapanowie i dopiero z oskarżeniem dostarczony przez policję do sądu w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#WładysławDobroch">Po powrocie z Krakowa zostałem aresztowany dnia 14 czerwca 1932 r. przez posterunkowego Jana Zamętę który i wraz z nim dwaj inni posterunkowi zakuli mnie w kajdany i tak przyprowadzili do Łapanowa. Tutaj posterunkowy Jan Zamęta odchodząc do domu, rzekł do prowadzących mnie posterunkowych: Wiecie co macie z nim zrobić. Po wprowadzeniu mnie na posterunek P. P. w Łapanowie rzucili się na mnie posterunkowi Nr. 996, 104, 100 i bijąc mnie pałkami, kopali nogami. Równocześnie otworzyły się drzwi od kancelarji i jeden z posterunkowych zawołał: Dusić tego… — używając wyrazu nienadającego się do publicznego powtórzenia. W tej chwili wpadł jeszcze jeden posterunkowy, który chwycił mnie pod gardło i dusił mnie i gniótł krtań, bijąc mnie równocześnie po twarzy. W ten sposób maltretowany, zalany krwią, a przytem zakuty łańcuchami, upadłem na ziemię nieprzytomnie,...</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#WładysławDobroch">...a gdy znowu przyszedłem do przytomności, powtórzyło się to samo, przyczem przezywali mnie ciągle obelżywemi słowami, a przytem odgrażali się, że tylko kości ze mnie oddadzą do sądu.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#WładysławDobroch">Na posterunku w Łapanowie siedziałem od godziny 3 rano dnia 13 czerwca do godziny 10 14 czerwca 1932 r. i przez cały ten czas co chwila wchodził posterunkowy, któremu gdy się tylko chciało bić i znęcać, bił mnie i kopał.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#WładysławDobroch">Wskutek tego miałem całe ciało zbite, pokryte sińcami, a ręki prawej przez dwa miesiące nie mogłem podnieść do góry, co stwierdził także lekarz więzienny, który mnie badał po kilku dniach. Na dowód prawdy podaję na powyższe okoliczności świadków: ks. Józef Dankowski, proboszcz z Łapanowa, służąca od komendanta post. w. Łapanowie, Stanisława Grzywaczówna z Tarnawy, Fr. Grabacki z Grabia i Władysław Grys, który był ze mną w areszcie. Podpisany Wojciech Samek”. Oto jak wyglądają te łagodne, poczciwe i zapracowane dla dobra publicznego i całej Polski baranki policyjne p. referenta Pączka.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I Ducha.)</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#WładysławDobroch">I Ducha. Otóż taki jest stosunek sądu do okrucieństw policji i do ich ofiar. Obywatel, chłop błaga: Panowie, badajcie mnie, sądźcie mnie, ale nie oddawajcie na pastwę katom policyjnym. A sąd odpowiada: Masz tam iść i otrzymać swoją porcję. To jest właśnie ten duch policyjny tutaj demonstrowany przez posła Ducha, który apeluje do p. Ministra, aby policja bez salwy ostrzegawczej miała prawo strzelać do chłopów, który obawia się szelizmu, ale nie zdaje sobie sprawy, jakie konsekwencje mogą z tego wyniknąć, bo przecież nie będziemy baranami, idącemi dobrowolnie do szlachtuza. Jeżeli mówicie, że będziecie strzelać, to my z tego miejsca oświadczamy, że będziemy tem samem wam odpowiadać.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#komentarz">(Oklaski na ławach chłopskich.)</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#WładysławDobroch">P. Minister Spraw Wewnętrznych, podobnie jak cały rząd sanacji niby moralnej, sponiewierał i rzucił do kosza prawo obywateli, zawarte w Konstytucji. Uwiązał wolność obywatelską chłopów i całego ludu pracującego na grubym łańcuchu, a spuścił na ten lud rozhukanego policjanta z mandatem karnym, pałką gumową, bagnetem i karabinem w ręku. W mózgach mas ludowych policja stała się synonimem zła i zbrodni, a w sercach przedmiotem powszechnej nienawiści. Niektóre posterunki i prawie wszystkie policyjne urzędy śledcze lud nazywa jaskiniami znojów. Stosunek ten mas ludowych do policji jest najzupełniej usprawiedliwiony i odpowiedzialność za to spada wyłącznie na p. Ministra Spraw Wewnętrznych, cały Rząd i obóz sanacyjny. Zadaniem policji jest ochrona spokoju, prawa, wolności, pracy, mienia, zdrowia i życia obywateli przed napastnikami, złodziejami i bandytami. W rękach sanacji niby moralnej policja siała się prowokatorem, mścicielem i często krwawem narzędziem szykan, poniżania, deptania i poniewierania godności ludzkiej oraz dręczycielem i niszczycielem mienia, wolności zdrowia i życia swoich zanotowanych i zakartotekowanych ofiar. W każdem praworządnem państwie policja jest organem bezpieczeństwa publicznego. U nas za rządów sanacji niby moralnej stała się ona organem niebezpieczeństwa publicznego.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#WładysławDobroch">Za rządów pamajowych, a szczególnie po wyborach brzeskich wytworzyły się w Polsce stosunki społeczno-polityczne, jakich się chłopi za czasów zaborów bardzo obawiali w rozmowach o możliwości odzyskania Państwa Polskiego. Wytworzyły się stosunki wybitnie pańszczyźniane. Widziany z jednej strony bezgraniczną wolność aż do przestępczości i zbrodni, dobrze i wysoko płatne posady i lukratywne synekury dla przodowników, przywódtców, wodzów i wyznawców „ideologji”, korzystanie przez nich z dobrobytu i używanie przepychu i wszelkich rozkoszy życia, a z drugiej strony straszny ucisk i wściekłe, zacięte prześladowanie, biedę, nędzę i głód olbrzymiej większości narodu, ludu pracującego wsi i miast, poniżanego, poniewieranego, smaganego i mordowanego przez policję za chęć zrzucenia z siebie jarzma niewoli sanacyjnej i za walkę o byt. Dzisiaj w Polsce życie kilkunastu obywateli chłopów, członków tej klasy społecznej, która najwięcej składa pieniędzy na utrzymanie i która stanowi jedyną obronę Państwa przed najazdem wroga, jest mniej warte, niż fantazja starosty, cena produktu bogacza przemysłowego, chęć zdzierstwa magistratu miejskiego i jeden pniak drzewa jaśniepański lub rządowy. Panowie z sanacji deklamujecie wszędzie bardzo wrzaskliwie o Waszym arcypatrjotyzmie i tworzeniu wyłącznie przez Was mocarstwowości Polski. A o czem mówią Wasze czyny? Czy nie rozumiecie, że, prześladując wściekle i bardzo dotkliwie, tamując i niszcząc niezależny społeczno - polityczny, organizacyjny ruch ludowy, zakładacie Państwu pętle na szyję, tamujecie mu oddech i niszczycie jego najżywotniejsze siły. Czy nie rozumiecie, że Państwo Polskie bez wolnego, żyjącego w dobrobycie i zadowolonego ludu pracującego wisi i miast, bez tego ludu o wysokim intelekcie i bogatej kulturze gospodarczej i duchowej — to suchotnik i karzeł, który nie wytrzyma naporu wrogów? Czy nie spostrzegacie, że Wasze zabawy mordercze w Lubli, Łapanowie, Jadowie, Daleszycach i innych miejscowościach i szydercze pochwały z trybuny sejmowej przez usta Waszego posła p. Kosydarskiego, morderstw, popełnionych przez Waszą policję na niewinnych i nieszczęśliwych chłopach godzą w fundament Państwa i 70% armji polskiej, które stanowią chłopi i ich synowie? Czy taki dotychczasowy stosunek do chłopów i do całego ludu pracującego rządów pomajowych i partji rządzącej wzmacnia siłę obronną i tworzy potęgę Państwa? Czy Wasze lukratywne posady, synekury i kartele na tle biedy, głodu i nędzy miljonowych mas ludowych w czasach pokoju będą zdolne wzbudzić i wywołać w tych masach entuzjazm i zapał z roku 1920 w dni trwogi narodowej? Na te pytania odpowiedzcie sobie sami.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#WładysławDobroch">My tylko zaznaczamy, że pierwszy płatnik podatków i istotny obrońca Państwa, klasa chłopska widzi prócz krwawego do niej stosunku nieustanne i w tym wypadku planowe dążenie Rządu dyktatury p. Ministra Józefa Piłsudskiego do pomniejszania i zupełnego zniszczenia należnych jej wpływów i do zepchnięcia jej, najliczniejszej i najżywotniejszej klasy społecznej do roli białego murzyna w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#WładysławDobroch">Świadczą o tem znaczne podniesienia, wbrew Konstytucji, opłat za naukę i rozporządzenie p. Ministra Oświaty o terminowych opłatach czesnego w wyższych uczelniach, wyrzucające setki ubogiej akademickiej młodzieży ludowej za bramy tych uczelni, świadczy o tem ustawa szkolna, obniżająca poziom oświaty powszechnej i prawie zamykająca dzieciom chłopskim drogę do średniej i wyższej szkoły, świadczą o tem wszystkie ustawy o charakterze polityczno-ustrojowym, jak np. o zgromadzeniach, samorządzie terytorjalnym i o stowarzyszeniach, projektowane przez Rząd, uchwalane przez jego sanacyjną większość sejmową lub wprowadzane w życie w drodze dekretów Prezydenta. Dlatego dziś w całej Polsce rozlega się pod adresem Rządu wielkie wołanie chłopskie: „Ustąpcie i odejdźcie precz, bo prowadzicie Polskę po równi pochyłej w przepaść”.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzŚwitalski">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#KarolPolakiewicz">Wznawiam posiedzenie. Udzielam głosu p. pos. Rzósce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JózefRzóska">Wysoki Sejmie! Pomorze jest na ustach świata. Jako poseł z Pomorza, rozpatrując zagadnienie administracji Pomorza, chcę przedstawić warunki, wyróżniające je z pośród innych ziem polskich. 1) Pomorze jest województwem najbardziej z ziem polskich granicznem; 2) z faktem przedzielenia przez ziemie polskie, ziem niemieckich łączy się nieustanny napór Niemców w kierunku ponownego zaboru Pomorza; 3) Pomorze stanowi jedyny dla całego obszaru Polski dostęp do morza i portów; 4) Pomorze stanowi dla portów tych gospodarczo nader ważne zaplecze najbliższe i 5) Gdańsk, który należy do polskiego obszaru celnego, wywiera wpływ nader wielki, na życie gospodarcze Pomorza, czy to jako teren konsumcyjny, czy z drugiej strony jako nader poważany ośrodek konkurencji dla przemysłu polskiego na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#JózefRzóska">Omówię jaknaj bardziej zwięźle zresztą dwa z wymienionych warunków, znamionujących sytuację Pomorza, to jest dążenie rewizjonistyczne Niemiec i znaczenie dla Polski dostępu do morza.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#JózefRzóska">Główne twierdzenia publicystów niemieckich sprowadzają się do dwóch tez podstawowych: 1) Jakoby upadek gospodarczy prowincji Prus Wschodnich i wzrastające jej wyludnienie zostało spowodowane przyznaniem Pomorza Polsce i pochodzącem stąd przerwaniem połączenia terytorjalnego prowincji tej z pozostałą Rzeszą Niemiecką i tem samem jakoby ucierpiała potęga Niemiec ponad miarę, przewidzianą w traktacie pokoju i 2) jakoby przyznanie Pomorza Polsce nie było uzasadnione względami gospodarczemi, ani ludnościowemi. Inne twierdzenia wypływają z wymienionych dwóch podstawowych.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#JózefRzóska">Jak przedstawiają się owe twierdzenia w rzeczywistości, i to tak widzianej i ujętej, że każdy nietylko Polak, ale Niemiec łatwo ją sprawdzi? Prusy Wschodnie, które są ziemią do tego stopnia rolniczą, że przed dokonanem po wojnie przyłączeniem do nich pozostałych przy Niemcach części dawnych Prus Zachodnich (Królewskich) nie posiadały nawet jednej cukrowni, nigdy z wyjątkiem 2 lat ostatniego 10-lecia ub. wieku nie wywoziły nadmiaru głównej swej produkcji, t. j. roślinnej drogą lądową, bez przerwy dalej wgłąb Niemiec. Rzeczy te są dokładnie badane w statystyce niemieckiej i w nauce, znane były doskonale przed wojną i na tem tle wyrosły owe tendencje do reformy ówczesnego systemu ceł zbożowych, które zakończyły się jedynem przed wojną urządzeniem premij wywozowych zbożowych w świecie. Ta właśnie niemożność dokonywania niezbędnych dla wschodu Niemiec, nietylko dla Prus Wschodnich, wielusetkilometrowych transportów kolejowych była podstawą tej wielkiej reformy systemu celnego.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#JózefRzóska">Jedynie w latach 1892 dio 1894, w których przejściowo obowiązywała taryfa różniczkowa na kolejach, przewożono zboże poznańskie, Pomorza i Wschodnich Prus koleją wgłąb Niemiec. I to dokonywało się w rozmiarach, nie odpowiadających żądaniom rolnictwa wschodnich prowincyj niemieckich. I wtedy właśnie, w 1894 r., kasując różniczkową taryfę kolejową, wprowadzono wspomniane premje dla wywozu zboża za granicę. Życie gospodarcze Prus Wschodnich jako producenta, poszukującego zbytu poza prowincją, nigdy przed wojną nie zależało od reszty Niemiec. Rzecz oczywista, że importowane z Niemiec do Prus Wschodnich wyroby przemysłowe znacznie drożały, wskutek długiego transportu kolejowego, bo pominąć go nie mogły, ale czy dzisiaj drogi kolejowe, łączące Prusy Wschodnie przez Pomorze z Niemcami, doznały przedłużenia? Miałem okazję przy referacie budżetu kolejowego na rok 1931/32 stwierdzić, że sami autorzy niemieccy i niemieckie dyrekcje kolejowe przyznają, że ruch tranzytowy do Prus Wschodnich i odwrotnie odbywa się jak najpomyślniej i jaknajsprawniej.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#JózefRzóska">Relacje gospodarcze między Prusami Wschodniemi a Niemcami były zawsze nikłe. A jeżeli chodzi o przewozy kolejowe, dokonywane przez teren Pomorza polskiego, były one przed wojną minimalne. Jeżeli dzisiaj się wzmogły, to należy uprzytomnić sobie, że w tym przewozie jest nietylko część tranzytu do Rosji, lecz przedewszystkiem, że wskutek nieratyfikowania przez Niemcy umowy z Polską, najnieekonomiczniej transportuje się węgiel z niemieckiego Śląska dookoła Pomorza, drogą, którą nigdy nie szedł przed wojną, a węgiel dowożony do Prus Wschodnich, stanowi blisko 50% ogólnych przewozów.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#JózefRzóska">Upadek gospodarczy Prus Wschodnich istotnie ma miejsce, tylko należałoby zbadać, czy nie jest on podobny do nędzy rolnictwa niemieckiego w pruskiej Pomeranji np., nie oddzielonej żadnym terenem obcego państwa od reszty Rzeszy. Upadek ten może mieć zatem wszelkie inne przyczyny, w niczem głównem zaś nie mógł być spowodowany powróceniem Pomorza Polsce.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#JózefRzóska">A wyludnienie Prus Wschodnich? Ależ jest to jedno z najhardziej charakterystycznych znamion dla rozwoju gospodarczego Europy XIX wieku. Ucieczka ze wsi była znamieniem całej sytuacji gospodarczej, całego rozwoju społecznego Europy w XIX wieku na przestrzeni wszystkich państw uprzemysłowionych. Stwierdzono ją w odniesieniu do całego obszaru wschodniego Rzeszy Niemieckiej, a także do prowincyj polskich. Stwierdzili ją uczeni niemieccy dawno przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#JózefRzóska">Prusy Królewskie i dzisiejsze Pomorze polskie także przed wojną się wyludniały. Prusy Wschodnie dzisiaj wyludniają się nadal, ale w tem niema nic nadzwyczajnego. Ludność zaś Pomorza polskiego wzrasta. Oto dowód, że zmiana stosunków politycznych wstrzymała tę ewolucję, idącą od XIX wieku. Względy gospodarcze, przemawiające w swoim czasie, w myśl twierdzeń autorów i publicystów niemieckich, jakoby za pozostawieniem Pomorza polskiego Niemcom, nie wytrzymują krytyki w zestawieniu z następującemi nie do obalenia faktami.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#JózefRzóska">Czy Prusy Królewskie za zaboru doznały istotnie takiej opieki, jak to dzisiaj opisują, propagandyści niemieccy? Na przykładzie Gdańska, miasta o najbardziej charakterystycznych kolejach losu, wykażę, że było wręcz odwrotnie. Oprę się wyłącznie na cyfrach niemieckich. Wiemy, jaki był rozwój Gdańska za dawnej Rzeczypospolitej. Znane są wszystkim szykany Fryderyka II, stosowane wobec Gdańska po pierwszym rozbiorze, chociaż Gdańsk pozostał jeszcze przy Rzeczypospolitej. A jaki był rozwój Gdańska w ciągu XIX wieku? Pozostawał w tyle za rozwojem innych miast niemieckich. Gdy z początkiem XIX w. Gdańsk znajdował się pod względem liczby ludności na czwartem miejscu wśród miast pruskich, gdy zatem tuż po rozbiorach, tuż po odebraniu Gdańska Księstwu Warszawskiemu na czwartem znajdował się miejscu pod względem liczby ludności wśród miast pruskich, po Berlinie, Wrocławiu i Królewcu, to w r. 1890 był na miejscu 19-tem. Gdańsk zaczyna w połowie XIX wieku zatracać swe dotychczasowe wyłączne oblicze miasta handlowo-kupieckiego i staje się miastem o piętnie urzędniczo - wojskowem. Jako port traci coraz bardziej na znaczeniu. Chcę powiedzieć, że od połowy XIX wieku, można dla poszczególnych portów północnych Niemiec ustalić mniej więcej taki rozwój: Gdy się weźmie sza podstawę cyfry przeładunkowe poszczególnych portów, z połowy XIX wieku, to Gdańsk pod koniec XIX wieku zyskał w przewozie mniej więcej 40 do 50%, natomiast wszystkie inne porty pruskie dużo bardziej korzystały z równoczesnej wielkiej ewolucji gospodarczej Niemiec. Królewiec swe przeładunki podniósł mniej więcej o 90%, Szczecin o przeszło 100%, a Hamburg o 185%.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#JózefRzóska">Polityka zaś kolejowa, na której najbardziej wyraźnie występuje upośledzenie, bo taką ona była, stolicy ówczesnego polskiego Pomorza, zaciążyła fatalnie na losach miasta. Gdy w roku 1852 zaczęto budować linję kolejową, Berlin-Królewiec, otwartą w 1857 r., przeprowadzono ją nie przez Gdańsk, lecz przez Piłę, Bydgoszcz i Tczew. Druga linja, wybudowana w 20 lat później, również ominęła Gdańsk, idąc przez Piłę, Chojnice i Tczew. Gdańsk otrzymał wtedy tylko boczne połączenie z główną linją kolejową. Wobec tego, większe korzyści przyniosły te linje Szczecinowi i Królewcowi, niż Gdańskowi. Gdy Piława, mały port wschodnio - pruski, otrzymała połączenie kolejowe już w roku 1865, Gdańsk, port niewspółmiernie większy, o największych tradycjach handlowych na Bałtyku, otrzymał połączenie z Nowym Portem, t. j. ze swoim portem morskim, dopiero w kilka lat później, i to dopiero na usilne i natarczywe żądanie kupiectwa gdańskiego, a z wyspą Holm otrzymał połączenie dopiero w 1889 r., gdy np. Szczecin otrzymał połączenie ze swym obszarem gospodarczym 40 lat przedtem. Ruch między Gdańskiem a Szczecinom przez Koźlin i dalej do Hamburga uregulowano dopiero około roku 1900. Z Królestwem Polskiem, naturalnem zapleczem Gdańska, bo dorzeczem Wisły, połączono Gdańsk, przez Malborg do Mławy, znacznie później, niż uczyniono to dla Królewca.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#JózefRzóska">Czego dowodzą te cyfry? Że Niemcy, nikt inny tylko Niemcy traktowały Pomorze, jako przejście do innych swoich ziem, czyli zawsze jako korytarz. Tem było Pomorze dla Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#JózefRzóska">Przechodzę do spraw ludnościowych. Później jeszcze omówię zagadnienie, czem Pomorze w porównaniu z tem, czem było dla Niemiec, jest dla Polski. Jak jest z argumentem ludnościowym? Niemcy nie zaprzeczają, że na terenie Pomorza polskiego przed wojną narodowość niemiecka była w mniejszości. Dzielili nas na Kaszubów, Mazurów oraz inne szczepy, twierdząc, że szczepy te nie są polskie. Ten argument jest nieistotny, bo wola ludności nawet tych wymienionych szczepów ujawniała się najwyraźniej w wyborach do parlamentu niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#JózefRzóska">Donioślejszy jest inny argument. Niemcy wykazują, że setki tysięcy mieszkańców Prus Królewskich opuściło ten teren po wojnie, zatem dzisiejszy stan ludnościowy pod względem narodowościowym nie może być miarodajny. Kto z tej ziemi pomorskiej uszedł po wojnie? A więc w pierwszym rzędzie ogromna fala urzędników, urzędników prawie bez wyjątku nasłanych na Pomorze z zachodnich ziem Niemiec, a po wtóre ludzi z owych warstw społecznych, które z tych urzędniczych rzesz miały swe utrzymanie. Są całe dzielnice w miastach w b. zaborze pruskim, które sztucznie powstały jako kolonje willowe, jako dzielnice urzędnicze, w których z biegiem czasu musieli się osiedlać, kupcy niemieccy i rzemieślnicy niemieccy także przybyli z innych ziem niemieckich. Rzecz oczywista, że gdy rzesze urzędników niemieckich odpłynęły, warstwa ta ludności niemieckiej utraciła możność zarobku i uszła z Pomorza, jak uchodziła z poznańskiego. Poza temi dwiema grupami tylko nieznaczny procent ludności niemieckiej zdawna osiadłej opuścił Pomorze. Autorzy niemieccy w swoim czasie o wielkiej bo kilkusettysięcznej ucieczce Niemców z ziem b. zaboru pruskiego sami mówili, iż element ten dlatego ucieka, że wie, że nie na swojej siedzi ziemi, że nie jest, jak to Niemcy nazywają, „bodenständig”, i tę ucieczkę różni niemieccy autorzy kilkakrotnie podkreślali jako ucieczkę ludzi, którzy z ziemią nie są związani. Z całej tej ogromnej rzeszy uciekinierów minimalny tylko odsetek, mianowicie 1,5% przypada na takich, którzy z racji nieposiadania obywatelstwa polskiego lub nieposiadania uprawnienia do uzyskania obywatelstwa polskiego zostali wydaleni poza granice Państwa Polskiego; wszyscy inni wynieśli się dobrowolnie, a na całym terenie b. zaboru pruskiego nie było wobec ludności niemieckiej tam mieszkającej od chwili zakończenia wojny ani jednego wypadku nacisku lub gwałtu.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#JózefRzóska">Pomorze zaludniło się nanowo i dziś już dawno przerosło liczbę ludności, jaką posiadało przed wojną. Skąd przybyły rzesze ludności, które zastąpiły tam niemieckich uciekinierów? W ogromnej przewadze są to Polacy z zachodnich Niemiec. Według statystyki niemieckiej przed wojną w zachodnich Niemczech mieszkało około 700.000 Polaków, dziś Polaków w Westfalji i Nadrenji będzie najwyżej kilkadziesiąt tysięcy. Wiadomo ogólnie, że wielu z nich wywędrowało do Francji, wielka jednak jest rzesza tych, którzy przybyli zpowrotem do Polski. Tu w Sejmie zasiada szereg posłów Westfalczyków, reemigrantów z Westfalji. Nadto z tych ziem Pomorza, które pozostały przy Prusach, szczególnie ze Złotowskiego, tysiące ludności wyemigrowało do Polski, do Pomorza polskiego. Ludność ta, t. j. Polacy westfalsko - nadreńscy i ludzie ze Złotowskiego i innych powiatów, pozostających dzisiaj pod panowaniem pruskiem, byli najpełniejszymi i najbardziej pełno-uprawnionymi synami ziemi polskiej, pozostającej przed wojną pod zaborem pruskim. Z ziemi tej uchodzić musieli pod naporem władz administracyjnych niemieckich, które nam Polakom na własnych ziemiach pracę odbierały. Powrót ich do ziem dawnych nie jest niczem innem, jak powrotem synów do domu ojcowskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#JózefRzóska">Dla Niemiec zabranie nam zpowrotem Pomorza inny ma cel i na innych w istocie jest oparte argumentach, aniżeli przytaczają publicyści niemieccy. Tradycją polityki pruskiej jest dążenie do opanowania ujścia Wisły. Fryderyk II, który wyznaczył ogólną linję polityki pruskiej wobec Polaków, powiedział: „Kto posiędzie ujście Wisły, będzie większym panem Polski, niż król, który w niej panuje”. Opanowanie ujścia Wisły, to cel pruskiej polityki, poto, żeby Polskę po wsze czasy ujarzmić. Gdyby ujście Wisły należeć miało do Niemiec, wtedy nasze, polskie, Państwa Polskiego obroty zagraniczne przechodziłyby w blisko 90% przez teren państwa nam najbardziej nieprzyjaznego. Dla Niemiec zatem zdobycie chociażby tych 80 km, bo taka jest szerokość Pomorza na wysokości Chojnice-Grudziądz, lub tych 40 km., bo taka jest szerokość Pomorza w powiecie morskim, zdobycie tego wąskiego pasa oznaczałoby dla Niemiec ujarzmienie Polski.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#JózefRzóska">Przechodzę do równie zwięzłego omówienia drugiego podstawowego zagadnienia administracji Pomorza, mianowicie zagadnienia związanego z tem, co nazywamy dostępem Polski do morza. Tutaj się nasuwa pytanie, czem jest Pomorze dla Polski. Na znaczeniu Pomorza dla Polski poznano się już w dawnych wiekach Rzeczypospolitej. Biskup i senator Rzeczypospolitej Dymitr Solikowski pisał w r. 1573: „Każdemu panu i narodowi więcej na morskiem państwie zależy, niż li na ziemskiem; kto ma państwo morskie, a nie używa go, albo da sobie wydzierać, wszystkie pożytki od siebie oddala, a wszystkie szkody na siebie przywodzi, z wolnego niewolnikiem się staje, z bogatego ubogim”. Co Polacy zrobili ze swego dostępu do morza? Cyfry rozwoju handlu zamorskiego, obejmującego dziś blisko 50% naszego obrotu, są wszystkim znane, budowa Gdyni jest wszystkim wiadoma, a znajduje ona swój oddźwięk nawet w literaturze propagandystycznej Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#JózefRzóska">Dla Polski bowiem Pomorze nie jest korytarzem, jest nietylko koniecznością gospodarczą, lecz jest źródłem siły, przyczyną dumy narodowej, klejnotem korony polskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#JózefRzóska">Tem jest przynależność Pomorza do Polski. A czem jest takt powrotu Pomorza do Polski dla Pomorzan samych? Jedna jest na to odpowiedź: wolność. Powrót Pomorza do Polski jest jedyną gwarancją wolności ludzi, na Pomorzu mieszkających. Nigdzie na ziemiach polskich przed wojną, niewola nie była sroższa i więcej nie trwała wieków, jak na Pomorzu. Dla ludności pomorskiej pozostawanie Pomorza przy Polsce jest zagadnieniem ich życia. Stąd więc wszelkie mówienie o rewizji traktatów u wszystkich bez różnicy poglądów Polaków otrzyma jedną tylko odpowiedź: wojna. Jest więc Pomorze dla Pomorzan najświętszą sprawą wolności, dla Polski podstawą niezależności, dla Niemiec wewnętrzną tylko sprawą wygody, nazewnątrz zaś terenem, którego opanowanie da Niemcom władzę nad Polską.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#JózefRzóska">Tu przechodzę do zagadnienia drugiego, które chcę podnieść z powodu uwag, jakie wypowiedziane były i w Sejmie, i w Senacie, i w różnych komisjach sejmowych i senackich przez różne stronnictwa opozycyjne, a które dotyczyły niektórych zagadnień pomorskich.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#JózefRzóska">Chcę na wstępie wykazać, że nie wszystkim i niezawsze świadome były te rzeczy, o które, zdawałoby się, nie mogło być najmniejszego sporu, ani wątpliwości, a które przesądzają znaczenie Pomorza dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#JózefRzóska">Gdańsk był w XVI w., jak się wyrażano, okiem, którem Korona Polska na świat patrzy, ale, jak powiedział b. Minister Kwiatkowski, jednem okiem źle się widzi, więc lepiej patrzeć na świat dwoma. I wtedy to właśnie wskutek silnego nastawienia polityki polskiej powstała budowa portu w Gdyni. Niezawsze jednak, proszę Panów, zdawano sobie sprawę, z konieczności budowy portu w Gdyni. Była chwila w 1919 r. przy zawieraniu tak zwanej umowy warszawskiej — cytuję z artykułu p. ministra Kwiatkowskiego — między Gdańskiem a Polską: niemal nie powtórzono błędu z przywileju Kazimierza Jagiellończyka, oddając Gdańskowi monopol handlu zagranicznego. Na szczęście błąd ten nie przybrał kształtów realnych, ale czy byli świadomi tej prawdy, konieczności budowy drugiego portu obok Gdańska, wszyscy polscy politycy? Można się było tego spodziewać wobec uchwalonej jeszcze w dniu 23 września 1922 r. ustawy o budowie portu w Gdyni, można było, co jest zrozumiałe, ociągać się z budową portu, ale zdawało się, że sarna myśl przesiąknęła do świadomości ogółu. Tymczasem mam tu przemówienia panów Dmowskiego, Rybarskiego i Kozickiego, ogłoszone w r. 1925 w broszurze „Nasz Program”. W przemówieniu p. Rybarskiego jest rozdział „Punktem wyjścia nie pomost, lecz właśnie wyjście na morze”. I zdawałoby się, że w tym rozdziale, w trzy lata po uchwaleniu ustawy o budowie portu w Gdyni, będzie męskie słowo o tem, że Polacy muszą jako konkurencję Gdańskowi, dla zrównania warunków portowych dla swego handlu zamorskiego wybudować własny port w Gdyni. Otóż w tej dostępnej dla każdego książce słowa niema o tem, że obok Gdańska należy robić port w Gdyni.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A ustawa to nic, a pożyczka francuska to nic? Wszystko przed majem.)</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#JózefRzóska">Panowie powołują się na ustawę. Z papieru portu się nie wybuduje, z ustaw portu niema, port powstaje tylko z roboty. W drugiej rozprawie programowej „Polityka i gospodarstwo, wydawnictwo Obozu Wielkiej Polski, wskazania programowe”, zeszyt 3, słowa niema o konieczności i możliwości budowy własnego portu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#komentarz">(Głos: Przecież już był budowany. P. Stroński: Dużo jest takich broszur, w których tego niema. Głos: Kiedy to drukowane?)</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#JózefRzóska">To jest drukowane w 1927 r. Panowie za chwilę będą znacznie cichsi.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#JózefRzóska">Pozwolę sobie przejść do krótkiego, zrobionego bez uniesienia, kronikarskiego niejako, zanotowania tego, jak wygląda działalność niektórych z pośród tych panów, którzy na terenie Sejmu i Senatu, w prasie i na samem Pomorzu swoją dbałość o Pomorze wynoszą nad wszystko, innym jej odmawiając. Są ludzie, którzy uważają, że przodują w spełnianiu cnót narodowych całemu narodowi polskiemu i stąd nazwę stronnictwa biorą. Był rok 1920, w którym uczuciu patrjotycznemu i chęci służenia Polsce można było nadać wyraz nader prosty, wstępując do wojska. Dla ludu pomorskiego, który na wielkim obszarze dawnych Prus Królewskich nie zaznał pańszczyzny, w którym do dnia dzisiejszego żyje tradycja o pułku kaszubskim w odsieczy wiedeńskiej za Sobieskiego, który obowiązek żołnierski potrafił pełnić rzetelnie nawet w armji zaborcy, dla ludu pomorskiego służba wojskowa jest obowiązkiem społecznym elementarnym. Jakże spisali się w tym względzie posłowie ze Stronnictwa Narodowego, których za chwilę wymienię, a których, będących posłami z Pomorza, za najbardziej reprezentatywnych chyba uznać należy działaczy Stronnictwa Narodowego na Pomorzu? Jest duże wydawnictwo „Parlament Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1919–1927”, które ukazało się w roku 1928. Każdemu z Panów radzę do niego zajrzeć, znajduje się w bibljotece sejmowej. Główną część wydawnictwa zajmują życiorysy posłów i senatorów Sejmu Ustawodawczego i pierwszego ordynaryjnego, życiorysy pochodzą od samych posłów i senatorów i jak powiada przedmowa, są zebrane drogą wywiadów przez grono dobranych literatów i dziennikarzy.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Ze skreśleniami.)</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#JózefRzóska">Dalej powiada przedmowa, że wydawcy dokonali w tych życiorysach co najwyżej zmian w tonie, nigdy w treści, jak mówi dalej, nigdy nie naruszając istoty rzeczy. Wśród posłów, opisanych w książce, znajdują się trzej, którzy obecnie są również posłami i to z Pomorza, ze Stronnictwa Narodowego. Z ich to właśnie życiorysów przeczytam te ustępy, które odnoszą się do lat wojennych, nic w tym względzie nie opuszczę.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#JózefRzóska">1)Matłosz Józef, urodzony w roku 1886 w Małopolsce. Miał zatem w roku 1920 lat 34. Na stronie 100 czytamy dosłownie: „Po wybuchu wojny światowej wstąpił do oddziału wadowickiego II brygady, lecz wycofał się przed złożeniem przysięgi władzom austrjackim. Pod koniec roku 1914 uwięziono Matłosza, internowano w Bielsku, a pismo jego zawieszono. Skorzystał z pobytu w Bielsku, by uzupełnić maturę seminarjalną i objąć posadę nauczyciela ludowego. Uczynił to za namową i przy poparciu wiceprezydenta rady szkolnej Dembowskiego, który chciał ułatwić mu ukrycie się przed okiem władz. Pozostawał jednak w dalszym kontakcie ze sferami, działającemi w porozumieniu z komitetem paryskim, zwłaszcza z późniejszymi posłami Rymarem i Tabaczyńskim”. A teraz: „Po upadku Austrji wrócił do redakcji „Wieńca i Pszczółki”, przeniesionej już do Krakowa.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#JózefRzóska">W roku 1920 objął redakcję tygodnika „Ojczyzna” w Kielcach, a w roku 1922 został wybrany na posła z okręgu Miechów — Olkusz;” 2) Sacha Stefan. Urodzony w roku 1888 w Małopolsce. Miał zatem w roku 1920 lat 32. Dosłownie czytam na stronie 108: „Jako oficer rezerwy austrjacki wziął czynny udział w wojnie światowej. Znalazł się w ogniu bitew na froncie rosyjskim, na Bukowinie, pod Haliczem i pod Lwowem w roku 1914, pod Dęblinem i w Karpatach. Wskutek choroby odesłany został do szpitala, skąd znalazł się w szeregach armji, czynnej na froncie włoskim, na granicy Tyrolu i Karyntji, gdzie przebywał do marca 1916 r. Od czerwca 1916 r. jako oficer pracował w P. K. U. w Nowym Sączu, gdzie za polskich czasów prowadził kancelarję P. K. U. do kwietnia 1919 r., w którym to czasie opuścił służbę wojskową. W roku 1918, jeszcze jako oficer austrjacki, oddawał poważne usługi polskiej sprawie niepodległościowej, przystąpiwszy do tajnej organiziacji, stojącej w kontakcie z również tajnym komitetem obywatelskim w Nowym Sączu, działającym na Podkarpaciu, Spiszu i Orawie. Po wystąpieniu z wojska — to jest w roku 1919 — został bibljotekarzem w Bibljotece Uniwersyteckiej w Poznaniu, gdzie pracował od października 1919 roku do kwietnia 1920 roku. W czerwcu 1920 roku powołany został do Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej jako zastępca naczelnika wydziału prasowego. W lipcu wstąpił do redakcji „Kurjera Poznańskiego”, a od 18 grudnia 1920 roku redaguje nowopowstałe pismo „Słowo Pomorskie”, które doprowadził do znacznej poczytności i którego poziom podniósł, poświęcąjąc w niem dużo uwagi literaturze i zwyczajom kaszubskim oraz historji Pomorza.” Zapytuję się, czy z życiorysów obu posłów usłyszał kto z Panów, że w r. 1920 Polska toczyła wojnę, że była wydana odezwa Rządu, Naczelnika Państwa, która wołała: „Obywatele Rzeczypospolitej, Ojczyzna w potrzebie, że w lipcu 1920 r., kiedy jeden z wymienionych posłów przeszedł do redakcji „Kurjera Poznańskiego”, nieprzyjaciel uderzał na Warszawę, w serce Polski. Proszę Panów, nic poza temi życiorysami o obu panach posłach nie wiem z okresu 1920 roku. Nie wiem, czy są kalekami, w życiorysie niema o tem mowy. Ale wiem jedno, że niema kalectwa, któreby mogło skutecznie przeszkodzić w podjęciu w roku 1920 takiej działalności, któraby bezpośredni pożytek obronie narodu, obronie Państwu przynosiła.</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Niech Pan poda życiorysy starostów i wojewodów.)</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#JózefRzóska">3) Szturmowski Piotr, wczoraj słyszeliśmy mowę posła Szturmowskiego, Szturmowski Piotr, urodzony w roku 1887 na Pomorzu, w r. 1920 miał zatem lat 33. Na str. 117 czytam: „W czasie wojny światowej był sanitarjuszem armji niemieckiej, początkowo na froncie rosyjskim, a następnie we Francji. Powrót z wojny do domu zgotował Szturmowskiemu wielkie rozczarowanie, zastał bowiem zamiast jednolitego silnego społeczeństwa, rozbicie na klasy, rozpolitykowanie. Wtedy jakiś głos wewnętrzny — mówi poseł z przekonaniem — kazał mi iść między lud i nawoływać do zgody, do pojednania. W tym czasie, na początku 1919 r. ks. Zakryś budzi ze snu Towarzystwo Ludowe do pracy, lecz i tu zastaje Szturmowski rozłam. Na wiosnę tego roku powstało na Pomorzu Polskie Stronnictwo Ludowe, które urządza w Tczewie wielki zjazd z udziałem delegatów Związku Ludowo - Narodowego. Rozstrzyga to o wstąpieniu Szturmowskiego do tego Stronnictwa. W Pogódkach, gdzie poseł mieszka od czasu ożenku, zakłada koło Związku Ludowo - Narodowego, którego do dziś dnia jest prezesem. Do Sejmu został wybrany jesienią 1922 r.”.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#JózefRzóska">Tak wyglądają ofiary krwi. A jak wygląda stosunek do ofiarności, do potrzeb materjalnych?</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: A który ze starostów dzisiejszych był na froncie?)</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#JózefRzóska">Starostów pomorskich było bardzo dużo na froncie, Pan ich nie zna, bo Pan nie mieszka na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#JózefRzóska">Proszę Panów, jest tradycją na ziemiach b. zaboru pruskiego, że we spółdzielniach, zwłaszcza rolniczo - handlowych, zamożniejsi obywatele, wstępując do rad nadzorczych lub prezydując radom, pomagają swym osobistym kredytem początkujących spółdzielniom rolniczo-handlowym. To jest najświetniejsza tradycja w zakresie ofiarności materjalnej obywatelstwa, ziemiaństwa i wszystkich obywateli Polaków z czasów zaboru pruskiego. Jest spółdzielnia rolniczo - handlowa „Rolnik” w Działdowie, prezesem rady jest, czy był do niedawna, poseł z Narodowego Stronnictwa Aleksander Kamiński. Za jego żyrem umożliwiono spółdzielni rolniczo - handlowej „Rolnik” w Działdowie uzyskanie kredytu w Państwowym Banku Rolnym przy równoczesnem żyrze powiatowej Kasy Oszczędności. Kredyt wynosił, zdaje się, 50.000 zł. W dobie obecnego kryzysu spółdzielnia handlowo - rolnicza „Rolnik” w Działdowie, wydawała się panu Kamińskiemu niepewną i wtedy nagle zapisał hipotekę na swoim majątku, jako prezes rady nadzorczej, wbrew tradycjom polskim w b. zaborze pruskim, na rzecz żony i dzieci, które majątek tak obciążyły, że przestał posiadać jakąkolwiek pewność kredytową.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Wszyscy sanacyjni obszarnicy to samo robią.)</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#JózefRzóska">Jest posłem Stronnictwa Narodowego i tutaj często z tej trybuny o swojej narodowej ofiarności mówił (P. ks. Łosiński przerywa.) Ks. Kanonik dobrze wie, gdzie ja jestem.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#JózefRzóska">Na zakończenie tych uwag o Stronnictwie Narodowem...</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#JózefRzóska">...powiem rzecz następującą.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#komentarz">(P. Łosiński przerywa. Głos na prawicy: Niech Pan o tych nam powie na Pomorzu, którzy nie płacą długów. Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#JózefRzóska">Nie ja zabiłem człowieka na wiecu, ks. Kanonik wie doskonale, jak było. Ks. Kanonik wie, że nawet nie byłem obecny przy samym fakcie zabicia.</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#KarolPolakiewicz">Panowie będą mogli się zapisać do głosu i wtedy mówić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JózefRzóska">Na zakończenie uwag o Stronnictwie Narodowem chcę powiedzieć następującą jeszcze rzecz. Teraz ci panowie przychodzą do ludności, walczącej z kryzysem, i mówią o braku zainteresowania się Rządu i Bloku Bezpartyjnego Pomorzem i z racji reorganizacji urzędów, niekiedy dopiero zamierzonej, sieją niepokojące pogłoski o ewakuacji, terminu tego użyto nawet z trybuny sejmowej. To, proszę Panów, jest szerzenie defetyzmu wśród ludności pomorskiej, to wobec tej ludności bdrodnia.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JózefRzóska">Taki był stosunek Stronnictwa Narodowego i jego działaczy przez cały czas istnienia Polski. Ataki na wojewodów pomorskich nie od obecnych wojewodów się zaczęły. Panom z N. P. R. przypomnę, jak drugiego wojewodę pomorskiego p. Brejskiego stale prześladowali najwymyślniejszemi obelgami w prasie, stale zarzucając mu rzeczy, które powinna wstydzić się prasa umieszczać o polskim wojewodzie, o polskim zarządcy województwa. P. Szturmowski wczoraj powiedział, że hasłem „Bóg i Ojczyzna” zwalczała ludność Pomorza wrogów i powiedział, że tem hasłem, którem wrogów zwalczała, będzie zwalczała polski Rząd i Polaków ze stronnictwa zwanego sanacją. Tem samem hasłem.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#JózefRzóska">Siedziałem w pierwszej ławie i notowałem. To obniża poziom odnoszenia się Panów do ludności pomorskiej.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#JózefRzóska">Wysoka Izbo! Polskie Pomorze jest przesiąknięte krwią, jak żadna inna ziemia polska. Od najstarszych wzmianek kronikarskich o Pomorzu ciągnie się nieprzerwana opowieść o ojców naszych orężnym trudzie i hojnej krwi ofierze. Nie będę przed Wysoką Izbą wyliczał tych rzeczy dawnych, ale jakże żywych zawsze w sercach naszych, wszystkim Polakom zawsze przytomnych. Od zarania dziejów trwają złowrogie uderzenia przemocy niemieckiej. Droga od dalekiej Rugji, od pierwszego ośrodka kultu religijnego Pomorzan pogańskich, aż po ujście Wisły, jest znaczona cmentarzyskami naszych pradziadów, a każdy skrawek ziemi zroszony jest obficie krwią. Walki te są opisane barwnie w literaturze polskiej, gdy zwłaszcza sięgniemy myślą do największego obrońcy wolności naszej, Świętopełka, którego walki są opisane w „Międzymorzu” Żeromskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#JózefRzóska">Czytałem niedawno w pewnej gazecie berlińskiej o dziwacznem dla korespondenta powoływaniu się Polaków na argumenty historyczne z przed siedmiu wieków. Ale tacy panowie nie wiedzą, jak głęboko w tradycji właśnie ludu wiejskiego, może być zachowana wstrząsająca pamięć o rzeczach minionych. Do ostatnich lat niewoli pod Prusakiem, matki kaszubskie umiały opowiadać dzieciom o gwałtach krzyżackich, szczególnie zaś o „rzezi gdańskiej” z 14 listopada 1308, gdzie całą ludność ówczesnego Gdańska, nie szczędząc kobiet i dzieci, wydęto w pień, aby osadzić Niemców. Czy w Derdowskiego opowieści poetyckiej o Czarlińskim, wydanej w roku 1880, nie śpiewa o tej rzezi matka nad dzieckiem w kołysce? Czyż żyjący jeszcze Was Budżysz (Karnowski) nie pisał o tej rzezi w roku 1913, w najlepszym dotąd zbiorku poezyj kaszubskich „Nowotne Śpiewy”. Albo tak zw. osadnictwo niemieckie w owych czasach i później odbywało się nie inaczej, jak przez wyrzucanie polskich właścicieli z ich sadyb, „eiectis Slavis” powtarza się w kronikach.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#JózefRzóska">Na całej przestrzeni dziejów ojczystych do ostatnich nawet dni niewoli, nie ustają wyzwoleńcze wysiłki ludności pomorskiej. Odzyskanie Pomorza na Krzyżakach za Kazimierza Jagiellończyka dokonało się dzięki powstaniu ludności przeciw najeźdźcom. A kiedy upadła Rzeczpospolita, Pomorzanin Józef Wybicki dał Legjonowi Dąbrowskiego i całemu narodowi polskiemu hymn nadziei i mocy „Jeszcze Polska nie zginęła”. We wszystkich powstaniach narodowych XIX wieku Pomorzanie znajdują się w szeregach powstańczych, zarówno w r. 1830 jak 1863. A w roku 1846 w okresie powstania w Poznańskiem, budziciel Kaszub Florjan Ceynowa z oddziałem Kleszczyńskiego uderza na Starogard.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#JózefRzóska">Wysiłki wyzwoleńcze nie ustają nigdy, nie szczędząc ofiar. Największy może na ziemiach polskich proces polityczny przeciw młodzieży szkolnej o konspiracyjną działalność patrjotyczną toczył się na Pomorzu, głośny proces toruński w roku 1901. Ale mimo uwięzienia szeregu najlepszych młodzieńców, już w rok później odżywają konspiracje ze zdwojoną siłą.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#JózefRzóska">Kto poznać chce ducha i poziom, na jaki zdobyć się potrafili ludzie owego ostatniego za zaboru pokolenia, niech przeglądnie tomiki „Roczników Tow. Nauk, w tomie XI”, oraz „Gryfa”, niech zajrzy do chronologicznie ostatniej przez przedstawiciela tego pokolenia wydanej książki, więźnia z owego procesu toruńskiego, ks. Bolesława Makowskiego „Sztuka na Pomorzu”. Jego to słowami chcę przejść do końca mych uwag o Pomorzu. Słowa te w książce samej, odnoszące się więcej do zagadnień rozbudowy dorobku artystycznego, mogą stać się znakomitym nakazem dla całej administracji Pomorza, dla wszystkich zresztą Polaków, polityków i społeczników, działających na Pomorzu. „Nikt zaprzeczyć nie może” — pisze ks. Makowski „że z powrotem państwowości polskiej, nowy wiew twórczego zapału i twórczej pracy przeszedł przez Pomorze. Ma istotnie Pomorze wielkie naturalne warunki rozwoju. Dawniej w obrębie Prus było tylko odległą prowincją, jedną z dróg parcia ku wschodowi, obecnie dla Polski jest źrenicą oka, koniecznością życiową, bramą do świata, jedną z dzielnic o najwyższym poziomie cywilizacyjnym. Spadek po ojcach, ważność, wartość, poziom obowiązują. Skarb przeszłości starannie zachować i cenić, w nim się duchem zagłębiać, a nie zrywając nici tradycji, mocnym krokiem po znanych, czy zgoła nowych, niewydeptanych drogach iść ku dalszemu rozwojowi, ku wzniesieniu kultury Pomorza na wyżyny — oto cel i zadanie przyszłości”.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#JózefRzóska">Wszystko to głosy pokolenia starszego, ale do głosów tamtych niech mi będzie wolno dołączyć mój i sądzę, że będzie mógł być przyjęty przez mych rówieśników i młodą polską generację Pomorza jako jej uczuć wyraz: Pomorze, ziemia ojców, glebą prawie uboga, krajobrazem urocza, historją czarowna, nas synów swoich zawsze ma gotowych do wszelkich dla niej ofiar. Cały naród Polski wraz z nami jest ostoją pozostania Pomorza w Polsce, obrońcą wolności Pomorzan, gwarantem potęgi Rzeczypospolitej, zyskanej dzięki Pomorzu, zyskanej dzięki rozbudowie portów i dostępu do morza.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Michałkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wysoki Sejmie! Dyskusja nad budżetem dobiega końca. Ześrodkowała się ona około budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bo, jak słusznie zresztą zauważył p. poseł Żuławski, w tym resorcie wyraża się materjalnie życie całości społeczeństwa, bytującego w Państwie Polskiem. Jako grupa nie posiadamy jeszcze takich sił, abyśmy mogli nasze tezy programowe wcielać w życie lub skutecznie wpływać na bratnie ideowo grupy, posiadające dzisiaj częściowo wpływ na czynniki rządzące, lub na grupy, w nieprzejednanej opozycji gubiące swoją energję i spychające życie mas chłopskich na dno zupełnego zwątpienia lub bezowocnych ofiar z sił, mienia, krwi a nawet i życia.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wsłuchując się w słowa opozycji, które z tej trybuny padały, łaknąłem treści nowej, twórczej. Nadaremnie, nic się nie zmieniło. Te same sprawy omawia się w tej samej formie od dawna. Od 1928 r. słyszę je w tym Sejmie, a ciągną się one niemal od pierwszego sejmu w rożnem natężeniu, zależnie od wypadków, któreśmy od początku istnienia naszego Państwa przeżywali.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">Zastanawiałem się niejednokrotnie nad tem, gdzie są źródła tej strasznej i szarpiącej nerwy monotonji opozycyjnej. Nie mogę w tej chwili przeprowadzić szczegółowej i ścisłej analizy, widzę jednak źródło tego w tradycyjnem zabijaniu szlachetniejszych odruchów grup lub jednostek przez przywódców partyjnych i w niezgłębionej nienawiści ku kolejno sprawującym władzę rządom polskim, które zawsze mają spełniać funkcję mózgu, kierującego czynami społeczeństwa. Ta władza nad życiem wewnętrznem społeczeństwa ześrodkowuje się niewątpliwie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Jakie było i jest ustosunkowanie się reprezentacyj ludowych do rządów polskich, rzucam obraz tego szkicowo, Cechuje je okolicznościowe ustosunkowanie się, z zasady negatywne lub bezcharakterowe. Wszystkie dawnie grupy ludowe w tem określeniu się mieszczą, a dziś jednolite Stronnictwo Ludowe, przeżywa tragedję tego pełnego sprzeczności, a jednak obiektywnego określenia.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">Przykład „Wyzwolenie”. Gdy tężsi ludzie tego stronnictwa wchodzili do rządu, musieli opuszczać szeregi partyjne; naprzykład, czy to b. minister Thugutt, czy b. minister Poniatowski nie mogli, biorąc udział w rządzie, wytrzymywać naparu wewnętrznego partji, albowiem większą czuli od innych odpowiedzialność, gdy brali na siebie obowiązek rządzenia, ażeby mogli się pogodzić z tem ich partyjni towarzysze.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Przerywania na ławach chłopskich.)</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nie wytrzymali, wielu z Was nie wytrzyma, i opuścili stronnictwo.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#MieczysławMichałkiewicz">Stąd brak tradycji państwowo-twórczej w tem stronnictwie.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#MieczysławMichałkiewicz">Stronnictwo Chłopskie miało epizodycznie tylko ś. p. ministra Dąbskiego w rządzie, pozatem w rządach udziału nie brało i nigdy stronnictwo to pozytywnie nie ustosunkowywało się do Rządu, stąd negatywna lub bezcharakterowa tradycja tego stronnictwa co do zagadnień państwowo-twórczych.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nie wiem, co Pan powiedział. Na głupstwa nie odpowiadam, a przypuszczam, że to było głupstwo.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#MieczysławMichałkiewicz">Piast ma największą tradycję życia państwowego, pełną blasku i ponurych cieni. Witos, Rataj, Kiernik, Osiecki, Szydłowski kolejno sprawują władzę w tej czy innej konfiguracji. Wykładnikiem tej tradycji był niewątpliwie Witos jako najpotężniejsza indywidualność w ruchu ludowym. Jakże on pojmował władzę i rządy, gdy rządził lub do rządów się przygotowywał? Warto nad tem zastanowić się w tej chwili, gdy już usłyszeliśmy wszystkie argumenty opozycji przeciw Rządowi. Nie dla obrony tego Rządu chcę te argumenty powtórzyć, lecz dlatego, że wychodzą z ust człowieka, który wiedział, co znaczy rządzić i który chciał rządzić. Że tych rządów nie umiał w rękach utrzymać, stąd nie wynika, żeby jego twierdzenia były bezwartościowe, jeżeli chodzi o ocenę sposobu rządzenia w Polsce. Stosunek do konieczności państwowych, wygłoszony przez prezesa Witosa nie przed majem 1926 r., lecz już po wypadkach majowych, a zatem już po tej klęsce, którą wszyscy Piastowcy wspólnie przeżyli, jest następujący: Stanowisko nasze jako partji politycznej nakazuje nam przeciwstawić się wszelkim próbom naruszenia jedności Państwa, bez względu na to, od kogoby one pochodziły i jakąby formę przybrały. Nakazywało nam stać na gruncie państwowego interesu, a tem samem głosować za koniecznościami państwowemu, bez względu na to, jakiby rząd znajdował się przy władzy i jakieby stanowisko wobec naszego stronnictwa zajmował”. Powiedział to prezes Witos w 1926 r., po wypadkach majowych, na wielkim kongresie w Krakowie. Oczywiście rozumiał on doskonale, jakie środki wiodą do celu i dlatego też on sam niejednokrotnie wynurza z całą szczerością swoje plany, które chciał realizować, ażeby na terenie Sejmu i na terenie kraju doprowadzić do skupienia większości, mogącej dać trwałą siłę dla rządów na dłuższy czas.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#MieczysławMichałkiewicz">I oto mówi tenże sam człowiek: „Stwierdzić muszę, że ile razy zwracałem się o stworzenie większości, nie znajdowałem zrozumienia i chęci do współpracy, znajdowaliśmy albo kpiny, albo stanowisko wręcz przeciwne. Musiałem robić to, co było możliwe, co nakazywał rozum i co było do przeprowadzenia”. Wiemy, co robił, szukał sojuszów na lewo i prawo.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#MieczysławMichałkiewicz">Jeślibyśmy chcieli cytować dalej słowa tego człowieka, doszlibyśmy do przekonania, że nie zmierzał do niczego więcej, jak tylko do tego, aby usilnie władzę w Państwie Polskiem. Zamierzał przeprowadzić wszystkie potrzebne reformy, począwszy od Konstytucji, a kończąc na najdrobniejszej ustawie, regulującej życie wewnętrzne w Państwie Polskiem, bo wiedział, że przy rozwarcholeniu i demagogji, którą w Polsce niestety uprawia się od długich lat, nie będzie w Polsce można rządzić, ani też nie można będzie polityki społeczeństwa polskiego na właściwe tory wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#MieczysławMichałkiewicz">W ten sposób słowami dzisiejszego opozycjonisty Witosa, przeprowadzam równocześnie krytykę „argumentów”, wyrażonych przez jego opozycyjnych towarzyszy z lewicy, a pośrednio także i z prawicy. Chciałbym przy tej sposobności zaznaczyć, że jego własne słowa, gdybym miał czas je przytaczać, skierowałyby się przeciw Stronnictwu Ludowemu, używającemu w dyskusji dzisiejszej, jedynie demagogji pod adresem Rządu, niższych władz wykonawczych i policji. Sponiewierano tu dzisiaj policję w straszny sposób. Poniewiera się ją od dłuższego czasu. Z dużą wdzięcznością słucha się słów słynnego dramaturga Szaniawskiego, który w swej sztuce „Most”, niedawno wystawionej w Warszawie, ocenił służbę policjanta jako bardzo ciężką i w zasadzie tragicznie szlachetną. Policjant jednak musi spełniać swój obowiązek. Z tej trybuny wymierzane pod adresem policji zarzuty czasem są prawdziwe, ale w olbrzymiej części są całkowicie fałszywe, i dlatego bolą one niewątpliwie każdego uczciwego obywatela.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: Pamięta Pan w roku 1929 w Belwederze w Poznaniu, co Panu groziło?)</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#MieczysławMichałkiewicz">Tak jest, niewątpliwie, przeżywałem to wszystko razem z Wami.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#MieczysławMichałkiewicz">Muszę także stwierdzić, że pewna część Izby jest świadomie źródłem plotek, źródłem celowo sianych kłamstw i fałszów, ażeby w społeczeństwie polskiem wzniecać zniechęcenie do wszystkiego, co może być przypadkiem Rządowi od społeczeństwa potrzebne. Czynią to niektórzy panowie ze Stronnictwa Ludowego i dziś zrzucają odpowiedzialność na innych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">Pytał poseł Rymar, kto rozbija ugrupowanie rolnicze w Małopolsce, kto rozbija jedność narodową w Małopolsce wschodniej. Na to trzeba odpowiedzieć. Rozbijali ci, którzy kazali się wycofywać ze stowarzyszeń rolniczych w Małopolsce: ludowcy. I w dalszym ciągu Panowie ze Stronnictwa Narodowego w Małopolsce wschodniej rozbijacie narodowy front. Przed majem potrafiliście doprowadzać na tym terenie do zgody między partjami, dziś jednak odsuwacie się z nienawiścią i odmawiacie ludzi od konieczności konsolidacji narodowej na tych ziemiach.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Kończąc, oświadczam, że spłynie wszystek brud i wszystek fałsz...</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Wrzawa na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">...i zabiorze także tych z pośród Panów, którzy nie umieją się pogodzić z interesem najwyższym, t. j. z interesem Państwa. Pamiętamy, co wypominaliście z tej trybuny ministrom ludowym. Musieli się przed interpelacjami i kłamstwami, wygłaszanemi z tej trybuny, bronić. Dzisiaj ci sami ludowcy używają w walce z Rządem w okresie ciężkiego przesilenia gospodarczego znowu kłamstw i demagogji. Dlatego, aczkolwiek nie zaliczamy się do grupy rządowej, gdyż jesteśmy ugrupowaniem samodzielnem, czujemy się w obowiązku oświadczyć, że społeczeństwo polskie, znękane klęskami gospodarczemu, nie solidaryzuje się ze Stronnictwem Ludowem. Jesteśmy przeciwni agitacji, nakłaniającej do gwałtów i burzenia. Wierzymy, że ci, co dziś rządzą, oczyszczą atmosferę życia naszego, unormują je prawami i ustawami, koniecznemi na przyszłość i dlatego musimy za budżetem Państwa, jako koniecznością, głosować.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Kulisiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Wysoka Izbo! Po tej dzisiejszej dyskusji, która się tu toczyła, trudno wejść do tego łożyska budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Postaram się jednak w tym krótkim czasie zanalizować stanowisko opozycji względem budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Tak się zdarza, że w codziennem życiu obywatele Rzeczypospolitej najwięcej spotykają się z działalnością, przepisami i zarządzeniami administracji i dlatego budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest przedmiotem większego zaciekawienia aniżeli wszystkie inne budżety. Przemawiali tu dwaj posłowie ze Stronnictwa Ludowego i dwaj przyjaciele z pow. sandomierskiego, ustosunkowując się negatywnie do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wywodząc zawsze jedne i te same żale i ten sam refren: policja, ucisk administracyjny i popieranie w terenie jednej partji politycznej. Trzeba zapoznać się z tem, co ci dwaj posłowie wzajemnie o sobie nie tak dawno, bo w r. 1930, pisali. Go pisał poseł Dobroch o pośle Smole? Gazeta Chłopska” z 27 stycznia 1930 r. pisze tak: „Znany czytelnikom „Wyzwolenia” rynsztokowy pisarz i krzykliwy a bezmyślny agitator Smoła, warszawski chłop z ul. Śliskiej i t. d., wyjeżdża stale po głosy w sandomierskie, gdzie zamieszkiwał, zanim nie zasmakował warszawskich salonów”. Teraz, co pisze poseł Smoła o pośle Dobrochu?: „Ów Dobrach kłamie, jak najęty, bo bezczelnie opowiada, że poseł Smoła winny jest podatkom, aż wstyd, żeby w pow. sandomierskim wyczyniać takie błazeństwa i rzucać kłamstwa, które są godne najwyższego potępienia”. Oto jest współpraca w jednem stronnictwie! Ale to nie wszystko, proszę Panów. Mówiło się tu o tem, że w terenie jest popierane tylko jedno stronnictwo. Jabym sprostował tę rzeczy i np. stwierdzam, że w pow. jasielskim w Małopolsce poseł ze stronnictwa opozycyjnego bardzo gorliwie współpracuje z Rządem na terenie tego powiatu, a w innym powiecie robi opozycję, robi „strajki”, robi „rewolucję”. W powiecie Limanowa starosta, który został na szczęście przeniesiony w stan nieczynny dwa miesiące temu, przez 5–6 lat był „piastuszkiem”, mówił podobno do miejscowych działaczy: „Wiejcie, bo możecie być zamknięci, to nie moje zarządzenie, tylko moich władz”. Takie wypadki mogą zdarzyć się w terenie, że administracja ze względu na taktykę popiera jedno stronnictwo, ale to nie wszędzie.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Proszę szanownych Panów, poseł Smoła skarżył się, że posądzają Stronnictwo Ludowe...</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Poseł Smoła przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#JanSzczepanKulisiewicz">...o działalność antypaństwową. Myślę, jakby dobry Polak przeczytał dzisiejszą mowę p. Dobrocha, toby powiedział, że to jest antypaństwowa mowa. Nie chcemy Was posądzać o antypaństwową działalność, ale np. w pow. częstochowskim dnia 13 listopada 1932 r. zorganizowało się koło młodzieży we wsi Kiedrzyń, gm. Grabowo, gdzie został zamieszczony napis „W zjednoczeniu „Młodej Wsi” potęga Polski”, i po trzech miesiącach okazuje się, że cały zarząd był jaczejką komunistyczną i wszyscy działacze, w liczbie 17, zostali zaaresztowani jako uprawiający agitację komunistyczną. Proszę, oto mam dokumenty i zaraz złożę je panu Ministrowi Spraw Wewnętrznych. To dopiero wydało się wtedy, kiedy poseł Bardziński przestał współpracować ze starostą, który został przeniesiony na naczelnika wydziału do województwa stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Proszę Panów, Panowie nas ciągle straszycie: Wiślicki, Radziwiłł, pułkownicy i Brześć. Nie wiem, co ma znaczyć Wiślicki. Jeżeli to jest popieranie Żydów, to dla czego Wasz prezes wydzierżawił żydom w Zakopanem pensjonat „Przystań” za 26.000 zł? Jeżeli mówi się o Radziwile, chciałbym rozwiać legendę o straszeniu nas Radziwiłłem, bo ja sam byłem w 1920 roku w bitwie pod Malinem, gdzie rotmistrz Radziwiłł własnemi piersiami zasłaniał dostęp do pociągu Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza i padł złożywszy życie w ofierze. Czy mam wybierać tego rotmistrza Radziwiłła, czy Zarembę? Wolę tego konserwatystę Radziwiłła!</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Mam mało czasu, żeby Wam wygarnąć te wszystkie prawdy, a mam tu jeszcze mnóstwo dokumentów. Jednak jeszcze kilka rzeczy Wam powiem. Pan Dobroch przytoczył tu dziesiątki, setki listów. Zostawiłem nasze listy na ławie, oddam Wam później do przejrzenia, abyście zobaczyli, ile w ciągu miesiąca waszych działaczy przeszło do nas z powodu Waszej polityki. Jeżeli rozsyłacie tego rodzaju listy do zarządów wojewódzkich, powiatowych, kół i wszystkich działaczy i sympatyków, z tem, że proszeni są o nadsyłanie wiadomości o każdem ważniejszym wydarzeniu dla prasy ludowej i swoich posłów ludowych w Sejmie, zwłaszcza obecnie wobec prowadzonej ostrej walki z panującą dziś dyktaturą w Polsce”, każdy więc nadsyłał, co tylko wiedział, bo wiedział, że nie będzie to sprawdzone. W ten sposób więc setki listów przychodzą.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#JanSzczepanKulisiewicz">A teraz pułkownicy. Jeżeli Panowie mówią o pułkownikach, to dla nikogo nie jest obce, jak w Waszych szeregach wyraźnie powiadano, że pułkownik Sławek to najlepszy, najdzielniejszy bojowy oficer, o wszelkich cnotach rycerskich pułkownika Miedzińskiego, kiedy był w „Wyzwoleniu”, uważano za wyrocznię i żadne narady nie odbywały się bez niego. A major Polakiewicz, pułkownik Kościałkowski, Wędziagolski, Kirtiklis? A generał Galica, czy też nie jest generałem chłopskim?</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#JanSzczepanKulisiewicz">A teraz, ta przepaść, jaka wytworzyła się między nami, to Brześć. My metod brzeskich nie podzielaliśmy i nie podzielamy, ale jeżeli się zważy, że w Polsce miała zapanować anarchja i miało się podważać autorytet Państwa, doprowadzić do rozruchów i przelewu krwi, to trzeba stwierdzić, że trzeba było tej hydrze urwać łeb w zarodku.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Niema rzeczy, którejby nie można zrobić dla dobra Rzeczypospolitej, bo to jest najświętsze i najważniejsze prawo.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Jeszcze pod Waszym adresem parę słów. Pamiętajcie że Brześć to synonim surowej kary dla wszystkich tych, którzy na autorytet Państwa w dalszym ciągu będą rękę podnosić i autorytet Państwa będą śmieli podważać.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Pan referent generalny pułkownik Miedziński pochwalił tu pana prezesa Witosa za jego wywiad co do stanowiska w kwestji Pomorza. Cieszymy się z tego i cały naród cieszy się, że w prawie Pomorza jest jednolity front. Ale referent generalny pan poseł Miedziński zapomniał jedno dodać. Prezes Witos to gracz, bo w sobotę pan pułkownik Miedziński tak go tu chwalił, a w niedzielę na zebraniu konspiracyjnem pan prezes Witos mówi tak: „Sanacja runie lada tydzień bo Francja interweniowała w Warszawie”.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I Pan w to wierzy.)</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Jeżeli do tego weźmiemy stanowisko wydziału zagraniczne go Stronnictwa Ludowego, któremu przewodniczy b. urzędnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, p. Graliński, a w którym są wszyscy emerytowani i niezadowoleni b. konsulowie Rzeczypospolitej, jak p. Elmer i inni, którzy uciekają się dziś do Międzynarodowego Biura Agrarnego, oraz do Francji z prośbą o pewną pomoc i interwencję, to jabym się z panem generalnym referentem nie zgodził i stwierdzam, że tego rodzaju działalność jest wysoce szkodliwa dla Państwa Polskiego i osłabia w dużej mierze jego stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Dalej, proszę Panów, jeżeli były tu podnoszenie zarzuty pod adresem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to trzeba stwierdzić, że istotnie niejednokrotnie w terenie ten czy inny urzędnik, za którego nie może brać odpowiedzialności pan Minister Spraw Wewnętrznych, może robić posunięcia na niekorzyść Rządu, ale nie jest to jeszcze dowód tej strasznej tragedji, którą Panowie z tych listów przedstawialiście, że w tej lub owej wsi dzieją, się takie rzeczy. A ja się pytam, co się działo, jak myśmy siedzieli tutaj, a tam siedział p. Olpiński, który 'był Wiceministrem Spraw wewnętrznych? Jak trzeba było wówczas starostę Pierożka z Kutna usunąć, to musiał być rząd p. Sikorskiego obalony, bo nie można było piastowca żadną miarą ruszyć, choć źle czynił. My tych metod niewłaściwych, które niejednokrotnie w terenie się zdarzają nie podzielamy. Ale trzeba stwierdzić, że nikt nam nie może zarzucić stawiania sprawy tak, ażeby to godziło w interesy Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#JanSzczepanKulisiewicz">Z tych względów głosować będziemy za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p.Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wysoka Izbo! Praca szczegółowej analizy budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na rok 1933/34, jako też badania rzeczowości zarówno całego budżetu, jak i poszczególnych preliminowanych pozycyj, została dokonana w Komisji Budżetowej, przyczem w toku debaty komisyjnej nie podniesiono żadnych zarzutów, ani dalej idących wniosków co do cyfrowej strony tego budżetu. Stwierdzam, iż żadnych konkretnych zarzutów ani wniosków nie zgłosili w szczególności pp. przedstawiciele klubów opozycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Istotnie budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest ściśnięty do ostatecznych granic możliwości. Jeszcze niedawno za dolną granicę tego budżetu uważało się powszechnie sumę 250 miljonów złotych. Niestety kryzys i spowodowana przezeń konieczność jak najdalej idących oszczędności zmusiły nas do ponownego zrewidowania każdej pozycji budżetowej, rezultatem czego jest przedstawiony Panom preliminarz w wysokości 202 miljonów złotych. W porównaniu z rokiem ubiegłym redukcja budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynosi 7,17% , a w porównaniu z r. 1929/30 aż 20%, czyli 50 miljonów złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">To kurczenie się budżetu naszego pozostaje w wprost odwrotnem stosunku do stałego wzrostu zadań, zarówno Ministerstwa, jak i podległych mu władz administracji ogólnej, wprawdzie w roku sprawozdawczym został przekazany Ministrowi Opieki Społecznej dotychczasowy zakres działania Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawach zdrowia publicznego, w resorcie spraw wewnętrznych pozostały jednak z tego działu nadal sprawy sanitarno - techniczne, jednocześnie zaś przejęło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych cały szereg spraw po skasowanem Ministerstwie Robót Publicznych, zwłaszcza sprawy budowlane i osiedleńczo - mieszkaniowe, co w ostatecznym efekcie spowodowało dodatkowe obciążenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sumą 5.609.000 zł, gdyż o tę sumę wydatki na działy nowoprzejęte przewyższają dawny wydatek na administrację służby zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Podległe mi władze administracji ogólnej otrzymały w roku sprawozdawczym pewien dodatkowy zakres działania w sprawach emigracyjnych z ramienia Ministerstwa Opieki Społecznej, przedewszystkiem zaś zastał im przekazany obszerny zakres orzecznictwa z tytułu nowego prawa o wykroczeniach.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ilość zadań zatem wzrasta.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jeśli wbrew oczywistej, zdawałoby się, logice tego zjawiska dyskutowany obecnie budżet jest niższy, niż w roku ubiegłym, stało się to możliwym tylko dzięki posuniętej do najdalszych granic oszczędności przy ustalaniu poszczególnych wydatków w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W porównaniu z budżetem zeszłorocznym ścisnęliśmy wydatki na policję o 8.497.000, na Korpus Ochrony Pogranicza o 4 miljony, na administrację wojewódzka i powiatową o 3.870.000 zł. Zważywszy, iż dla wydobycia tych oszczędności musieliśmy zrezygnować z wielu wydatków niezbędnych, wydaje mi się, iż w przyszłości nie będziemy już mogli wyjść poza granice tego wysiłku, jaki w roku bieżącym uczyniliśmy.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zechcą bowiem Panowie zważyć, iż pozostajemy z kwotą 104 miljonów na utrzymanie policji; 40 miljonów na Korpus Ochrony Pogranicza; 17 miljonów na służbę techniczną oraz 3,5 miljona na statystykę, tak, że na utrzymanie Zarządu Centralnego oraz wszystkich urzędów wojewódzkich i starostw, które obsługują, jak wiadomo, 6 resortów, pozostaje zaledwie 35 miljonów złotych. W tych warunkach przy stałym przyroście zarówno ludności w Państwie, jak i agend administracji, trzeba zgóry liczyć się z koniecznością podwyższenia w latach poprawy ogólnej konjunktury ekonomicznej tego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Przypuszczam, iż właśnie to przeświadczenie skłania kluby opozycyjne do odwracania się cd cyfr i przenoszenia punktu ciężkości dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ma grunt polityczny, na zagadnienia pewnych ogólnych zasad organizacji i funkcjonowania administracji oraz życia społecznego w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W dziedzinie pojęć politycznych niema między mną i opozycją nieporozumień. Mówiąc wyraźniej, niema nieporozumień co do tego, dlaczego są między nami nieporozumienia. Co do minie — pomijając dzielące nas powszechne znane rozbieżności natury ideowej — zresztą przez przedstawicieli opozycji przeważnie gubione w potoku drobnych żalów i wypadów taktycznych, — odnoszę nieodparte wrażenie, iż kluby opozycyjne za kwintesencję myśli politycznej uważają nieprzychylny stosunek do wszystkiego, czego dokonuje, co osiąga i przezwycięża Rząd, a stałą negację za probierz indywidualności i niezależności przekonań.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie powiem, abym ten sposób traktowania zagadnień państwowych uważał za najbardziej polecenia godny i bym w negacji, jako metodzie oceny pracy rządzenia przeciwnika politycznego, odnajdował znamiona rzeczywistej indywidualności. Tem bardziej jestem na to przygotowany, że wszystko, co czynię w zakresie mego resortu, gdy chodzi nawet tylko o utrzymanie bezpieczeństwa publicznego, napotka protesty ze strony ugrupowań opozycyjnych. Pewne ugrupowania nawet likwidację pospolitych band, które w roku ubiegłym rabowały ludność na Polesiu i Wołyniu, poczytują mi nieledwie za zamach na wolność obywatelską.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ten stan rzeczy pozbawia mnie wiary w celowość podejmowania w tej płaszczyźnie dyskusji z mówcami opozycyjnymi.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Natomiast uważam za konieczne zatrzymać przez chwilę uwagę Wysokiej Izby na zagadnieniu natury zasadniczej, wysuniętem podczas dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Komisji Budżetowej przez p. posła Ciołkosza.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. poseł — jak wynika z tekstu diarjusza — był łaskaw wypowiedzieć z rozgoryczeniem następujące słowa: „Minęły te czasy, kiedy robotnik na Ministra Opieki Społecznej patrzy jako na swoją tarczę, kiedy chłop widział swego opiekuna w Ministrze Reform Rolnych. Dziś polityka Rządu jest jednorodna i sharmonizowana”.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W powyższych słowach p. poseł nie naszkicował pełnego obrazu minionej rzeczywistości. Nie tylko bowiem chłop i robotnik mieli swoje ministerstwa, lecz i inne warstwy społeczne posiadały w rządzie swoje filje. Jest faktem ogólnie znanym, że Ministerstwo Rolnictwa w rzeczywistości było reprezentantem interesów większej własności rolnej, a Ministerstwo Przemysłu i Handlu — przemysłowców.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Lecz na tem nie koniec. Parcelacja administracji państwowej była dokonywana nietylko w płaszczyźnie zróżniczkowania społeczno-gospodarczych interesów, reprezentowanych przez frakcje sejmowe. Równolegle była ona dzielona według klucza politycznego, a poszczególne Ministerstwa były ekspozyturami różnych stronnictw politycznych, jako objekt ich wpływów i eksploatacji.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">To prawda, że, jak twierdzi p. poseł Ciołkosz, chłop widział swego opiekuna w Ministrze Reform Rolnych, ale dodam, że nie każdy chłop. Również nie każdy robotnik „patrzył, jak na tarczę, na Ministra Opieki Społecznej”, lecz zawsze tylko chłop i robotnik w liberji politycznej chwilowo urzędującego ministra. Raz chłop piastowy, raz z Wyzwolenia, niekiedy robotnik socjalistyczny lub enpeerowski, to znów z pod znaku Chrześcijańskiej Demokracji. Nigdy jednak wszyscy chłopi i wszyscy robotnicy razem.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie wiem, jak w tym dawnym układzie stosunków p. poseł Ciołkosz formułuje przydział Ministra Spraw Wewnętrznych, lecz wiem napewno, że system parcelacyj klubowo-partyjnych obejmował aż do dnia cały aparat administracji ogólnej, a mozaika uzależnień była niezwykle barwna. Minister np. wykonywał dyrektywy ugrupowania, które się nazywa dzisiaj Stronnictwem Narodowem, zaś z pośród jego wojewodów jeden realizował postulaty Piasta, drugi Wyzwolenia, inni znów innych stronnictw. Starosta, którego bezpośredni przełożony przerabiał dyrektywy ministra prawicowego na język idei socjalistycznych, postępował według wskazówek Piasta lub innej swojej centrali partyjnej. Co w jednym powiecie uchodziło za legalne, było zabronione w sąsiednim. O losach wojewodów i starostów decydował taki lub inny układ sił w Sejmie, lecz nigdy Minister Spraw Wewnętrznych, zkolei niezależny od szefa rządu, a nawet Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jeżeli panowie posłowie klubów opozycyjnych zechcą na chwilę odsunąć na bok wszelkie sentymenty i stronnicze interesy, będą musieli zgodzić się ze mną, że tej przeszłości nie możemy żałować; dawała ona być może niejednemu złudzenie chwilowych wygód, lecz ostatecznym jej rezultatem był chaos i rozstrój, który wkońcu pochłaniał nawet domniemane korzyści i wygody, przyprawiając zarówno uprzywilejowanych, jak i pokrzywdzonych o klęski i straty.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Gdy każdy nieledwie urzędnik, już chociażby z popędu samozachowawczego, szukał poza bezsilnym rządem poparcia wśród właściwych panów tego rządu, któż służył Państwu? Temu Państwu, które w naszem pojęciu nie jest tyrańską abstrakcją, lecz którego powołaniem jest ustalanie i przestrzeganie pewnych objektywnych norm życia zbiorowego, sharmonizowanie funkcyj całego organizmu narodowego, posiadającego niewątpliwie wiele cech zespalających, lecz również wiele elementów waśni, nienawiści i walki.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Gdy więc p. poseł Ciołkosz stwierdza, iż „dziś polityka Rządu jest jednorodna i sharmonizowana”, to — być może mimowolnie — przyznaje, że cel przewrotu majowego został w znacznej mierze osiągnięty, że w technice naszego życia państwowego dokonał się ogromny postęp, albowiem zapanowała w tem życiu „jednolitość i harmonja”, podstawowe warunki rozboju.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R)</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jako Minister Spraw Wewnętrznych uważam siebie w powierzonym mi zakresie zadań państwowych za strażnika tej jedności i harmonji i z całą energją wprowadzam w czyn instrukcje moich przełożonych, mając głębokie przekonanie, że w Państwie tylko jednolitość i karność machiny administracyjnej oraz stosowanie w praktyce jednakowych dla wszystkich norm prawnych zdolne jest zapewnić obywatelom bezpieczeństwo i spokój oraz możność korzystania z wszelkich praw obywatelskich.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie potrzebują już poszczególne warstwy społeczno-gospodarcze wyszukiwać w Rządzie swego ministra - obrońcy, mając w innych — przeciwników, lecz każdy chłop, każdy robotnik, każdy pracownik, każdy wytwórca znajduje opiekę w całym Rządzie na każdym szczeblu administracji.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.).</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Czuję się moralnie uprawnionym prosić Panów, by zechcieli dojrzeć i ocenić wielki wysiłek podległej mi administracji w kierunku traktowania swych funkcyj na poziomie służby narodowej, jako całości służby Państwa. Ten akt sprawiedliwego uznania napewno nie oddałby złej usługi autorytetowi tej Izby, a stanowiłby cenną nagrodę dla licznych rzesz pracowników państwowych, którzy w ciężkich warunkach, a z całem oddaniem się sprawie spełniają swoje obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Bo, proszę Panów, jeśli ten ciężki okres próby gospodarczej i powikłań socjalnych przeżywamy w Polsce stosunkowo łagodnie, bez groźnych zaburzeń i wybuchów, to wielka część zasługi przypada tutaj szarym i granatowym sługom Państwa, ich pilności, ich taktowi w łagodzeniu lokalnych konfliktów, wreszcie ich bezstronności, która budzi ufność i wlewa spokój w szerokie masy społeczeństwa. Sądzę, iż nie trzeba wielkiego wysiłku wyobraźni, by uprzytomnić sobie obraz skutków, gdyby w obecnym okresie powikłań i podniecenia administracja i policja były rozbite między stronnictwa i obozy klasowe i polityczne, i gdyby, zamiast sprawować urząd rozjemcy, wzięły udział w walce i podniecały namiętności.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie chcę posądzać nikogo, by nie doceniał grozy podobnej sytuacji i by jej sobie naprawdę życzył, a jednak niektórzy panowie z opozycji nie mogą w żaden sposób rozstać się z czkawką „państwa policyjnego”, „rządów policyjnych” i t. d., ozem zmuszają mnie do wprowadzania, wbrew mojej woli, akcentów polemicznych do dyskusji budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Właśnie przed rokiem z tego miejsca podjąłem krytyczną analizę owego straszaka „rządów policyjnych” i wykazałem na podstawie cyfr i faktów, że jest on wytworem bujnej wyobraźni, a częściowo grą słów. Mówiłem o tem również w Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Nietylko o cyfry chodzi?)</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Cyfra naga dużo znaczy.</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pan poseł Rymar zarzucił mi tu, że przy tej sposobności niedokładnie zacytowałem określenie profesora Wasiutyńskiego. Zwrócę uwagę p. posłowi, że niepotrzebnie, przez swój złośliwy ton, wciąga swego kolegę klubowego pod ostrze polemiki debaty sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(P. Wierczak: To są skrypta uniwersyteckie.)</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wszystko jedno. Co do mnie, jeżeli decyduję się kogoś cytować, to czynię to dokładniej, niż pan poseł Rymar. Otóż w związku z tem, co Pan mówił o swobodnej ocenie w administracji, pozwalam sobie zauważyć, że Pan pominął następujący ustęp z pracy p. Wasiutyńskiego„…postulat praworządności w administracji nie może być tak bezwzględnie zrealizowany, jak w sądach, których wyłącznem zadaniem jest orzekanie o prawach, podczas gdy zadaniem administracji jest osiąganie realnych wyników jej działalności. Ma więc w odróżnieniu od sądownictwa inicjatywę twórczą i musi mieć pewną niezbędną swobodę działalności. Tak, że przeniesienie urzędowania sądowego do dziedziny administracji jest niewykonalne. Chodzi o możliwe przystosowanie zdobyczy praworządności do odrębnych warunków administracji”.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jak Panowie widzą, szermując tutaj określeniem „rządów policyjnych”… wyciągnięto z lamusa pojęcie zrodzone w rzeczywistości niczem do naszej niepodobnej, słowo o treści dziś niedość już zrozumiałej dla szerokiego ogółu, i poczęto niem straszyć. W podobny sposób naiwna niańka straszy dziecko, że w kominie siedzi djabeł. Djabła niema, lecz strach u dziecka jest i pozostaje na długo. Różnica między autorami straszaka „policyjnego systemu” a niańką jest ta, że co do tej ostatniej wszyscy są zgodni, iż popełniła głupstwo, a autorowie straszaka policyjnego mniemają, iż spełniają czyn polityczny. Nie będę powtarzał moich zeszłorocznych argumentów w tej materji; zresztą w tym roku w czasie obrad komisyjnych zajmowałem się sprawą system u policyjnego. Tutaj dodam, że na podstawie obserwacji odnoszę stanowcze przekonanie, iż panowie z opozycji systemem policyjnym nazywają każde wkroczenie władzy, a w szczególności policji tam, gdzie się dzieją wykroczenia, gdzie się nadużywa praw obywatelskich. Razi Panów, że wszędzie, gdzie wybujały temperament, lub zła wola spychają życie z normalnego toru na flukty namiętności, zjawia się przedstawiciel władzy państwowej z uprawnieniami i wolą przywrócenia porządku. Nie zjawia się on tam z pewnością dla rozrywki i własnej przyjemności.</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#komentarz">(Głos: To prawda.)</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Przyznaję, iż niekiedy zjawienie się jego może być Panom bardzo nie na rękę. Ileż razy jednak Panowie sami korzystacie z jego ochrony? I któż wreszcie — i jeśli mi wolno zapytać — ma się, proszę Panów, zjawiać? Czy po to ginęli najlepsi synowie Polski w walce o wolność i czy naród po to składał na tę walkę ofiary, a dzisiaj ponosi ciężary organizacji życia wolnego. by każdy najdrobniejszy, nawet często przypadkowy, wybuch konfliktów i namiętności. każdy odruch swawoli urastał bez przeszkody do rozmiarów powszechnego chaosu? Łatwą jest rzeczą krytykowanie sposobu zachowania się urzędnika administracyjnego, czy policjanta, który wkracza nieraz, a nawet często w warunkach i sytuacjach bardzo trudnych lecz proszę zważyć, że tam, gdzie nie zjawi się na czas policjant, zbyt często zjawia się — w naszych warunkach — agitator obcych interesów, ażeby podniecać zarzewie niepokoju i zbierać nieraz nawet krwawe żniwo. Kto zapobieganie tej ewentualności nazywa „systemem policyjnym”, czyż zasługuje na miano polityka?</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ulubionem zajęciem niektórych ugrupowań opozycyjnych jest alarmowanie społeczeństwa z powodu rzekomego naruszenia swobód obywatelskich, ilekroć władze, dla zapobieżenia zwyrodnieniu życia publicznego, zmuszone są stosować pewne klauzule porządku i rygory karności.</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zbyt wiele musiałbym czasu zająć Wysokiej Izbie, gdybym na podstawie dokumentów i obiektywnych danych chciał tutaj prześwietlić poszczególne alarmy i zarzuty tak, jak to uczyniłem co do szeregu wypadków w ciągu obrad komisyjnych, gdzie wykazałem, iż nawet pod płaszczykiem najpiękniejszych melodyj patriotycznych i humanitarnych oraz w najpatetyczniejszych tonach krzywdy, kryją się nieraz czyny zasługujące na potępienie, włącznie do czynów, noszących cechy zbrodni politycznych, a nawet pospolitych.</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie mogąc wdawać się w szczegóły, wspomnę o zjawiskach natury ogólnej. Zaliczam do nich przedewszystkiem stosunek ugrupowań opozycyjnych do ustaw, regulujących życie społeczne, więc, o ile chodzi o rok sprawozdawczy, przedewszystkiem do ustaw o zgromadzeniach i stowarzyszeniach.</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Czy do krytykowania tych ustaw wychodzi się z rzetelnej oceny naszej rzeczywistości politycznej i społecznej? Nic podobnego! Atakuje się wszystkie przepisy ustaw, dające władzy państwowej możność czuwania nad normalnym tokiem życia społecznego. Pomawia się Rząd i administrację o tendencje, jakich nie posiadają i przemilcza się świadomie wydawane przez Rząd i ogłaszane drukiem rozporządzenia i instrukcje do tych ustaw, które przeczą oczywiście przypisywanym Rządowi tendencjom. A kiedy ustawa obowiązuje już przez szereg miesięcy, jak np. ustawa o zgromadzeniach, i nawet statystyka, nawet suche cyfry wykazują bezpodstawność podnoszonych zarzutów, to i nad tem przechodzi się do porządku dziennego. Wbrew twierdzeniom pp. oponentów konstatuję, iż, dzięki daleko posuniętej tolerancji władz, życie stowarzyszeń rozwija się u nas niczem nieskrępowane.</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Czy jednak mamy się z tego cieszyć, że statystyka wykazuje u nas ponad 50,000 stowarzyszeń i corocznie przynosi ponad 5.000? Zapytajmy, co się dzieje w dziedzinie stowarzyszeń, np. o zadaniach charytatywnych? Przed kilku tygodniami jeden z dzienników stołecznych w szeregu artykułów zobrazował działalność i statystykę tego typu stowarzyszeń w Warszawie. Są to niepokojące rewelacje, a ogół obywateli może słusznie zarzucić władzom zbytnią pobłażliwość. Okazuje się, że obok szeregu rzeczywiście godnych poparcia towarzystw pieni się niewiarogodna ilość stowarzyszeń, żerujących na dobroczynności publicznej. Lwia część zebranych funduszów jest obracana na wydatki administracyjne, na utrzymanie biur i personelu. Zdarza się nawet, że z tych funduszów nie skorzysta ani jeden głodny, kaleka, inwalida, starzec, czy bezrobotny. Dla obsługi jednej i tej samej niedoli społecznej wyrastają dziesiątki konkurencyjnych stowarzyszeń z tym skutkiem, że ofiary, składane przez publiczność, idą na pensje, pobierane przez zdrowych i zdolnych do pracy twórców tych imprez. Przyznają mi Panowie, iż ten stan rzeczy nie powinien być tolerowany.</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#komentarz">(P. Wierczak: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Poruszę inne zagadnienie. Niedawno słusznie napisał jeden z teoretyków opozycji, że nie powinny być zasadniczo tolerowane stowarzyszenia tajne. Państwo musi wymagać, ażeby każde stowarzyszenie ujawniło swoje istotne oblicze. Tymczasem cóż się dzieje? Jedne ugrupowania, jak np. Obóz Wielkiej Polski, nie mogą się zdeklarować, czem chcą być, czy stowarzyszeniem, czy stronnictwem, a w tej rozterce na każdy wypadek nie rejestrują się wcale, albo usiłują uczynić to wówczas, kiedy nie mają innego wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Niektóre partje polityczne postępują inaczej. Zakładają stowarzyszenia o określonych statutowych zadaniach poto by statut schować do archiwum a uprawiać działalność zupełnie inną, dobrze jeszcze jeżeli nie antypaństwową. Stowarzyszenie rozwiązane za przekraczanie celów wytkniętych w statucie nie przerywa swej działalności, zmienia tylko nazwę, natomiast reszta pozostaje bez zmiany. Są to kpiny z władzy państwowej i Państwo w imię powagi własnej pozwolić na to nie może.</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.).</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Każda ustawa, jeżeli ma spełniać swoje zadanie, a nie pozostać tylko na papierze, musi zawierać odpowiednie rygory, zawierają je również nasze ustawy, wydane w roku sprawozdawczym. Lecz byłoby bardzo źle, gdybyśmy nie potrafili zdobyć się na rozróżnienie między rzekomym „systemem policyjnym” a tem, co jest konieczne z punktu wymagań interesu publicznego i autorytetu Państwa, gdybyśmy nie dostrzegli kapitalnej różnicy między ograniczeniami swobód życia obywateli a ograniczeniami nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Proszę Panów! Skoro mamy dyskutować rzeczowo, to przecież tępienia takich nadużyć w życiu stowarzyszeń, jak te, o których poprzednio mówiłem, nie można identyfikować z ograniczaniem swobód obywatelskich. Zresztą konkretne daty i cyfry, które już w zeszłym roku miałem sposobność przytoczyć, wyraźnie przeczą zarzutom, jakoby takie ograniczenia istniały.</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Prawdą natomiast jest, że zarówno w przedkładanych projektach ustaw, jak W codziennej działalności podległej mi administracji, dbam o utrwalenie autorytetu Państwa. Ten autorytet nietylko da się pogodzić ze swobodami obywatelskiemi, lecz poręcza je i stabilizuje.</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-22.52" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Albowiem to wcale nie jest polski specyfik, lecz duch czasu i zjawisko ogólno-światowe, że kryzys rozbudził wszędzie w masach społecznych namiętności, co zkolei zmusza wszystkich do wzmacniania autorytetu Państwa lub prowadzi do anarchji. Trzeciego rozwiązania niema. Jeśli Panowie je wskażą, wysłucha go napewno z zainteresowaniem Rząd, ta Izba i całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-22.53" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Duch wskazał przed południem.)</u>
          <u xml:id="u-22.54" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Kiedy już poruszam dziedzinę skargi z powodu rzekomego krępowania swobód obywatelskich, nie chcę pominąć milczeniem sprawy konfiskat prasowych. Jeden z wniesionych niedawno wniosków nagłych zawiera nawet twierdzenie, że konfiskaty dzienników stały się zjawiskiem normalnem, że niektóre czasopisma są wprost lepione, że uprawia się konfiskatę scenarjuszy filmowych, konfiskuje się prace naukowe. Wydaje się, iż wytworzyła się pewna maniera, polegająca na żonglowaniu rzekomym strachem przed t. zw. cenzorem, wówczas, kiedy w istocie nie ma się nic do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-22.55" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Proszę Panów! Od stycznia do listopada zeszłego roku było 2.163 konfiskat, z czego sądy uchyliły 8%. W ciągu roku 1932 przedstawiono…</u>
          <u xml:id="u-22.56" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A ile było podekretowych?)</u>
          <u xml:id="u-22.57" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panie Profesorze, przecież Wy dekret prasowy znieśliście.</u>
          <u xml:id="u-22.58" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ale po dekrecie o sędziach.)</u>
          <u xml:id="u-22.59" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie chcę na ten temat dyskutować, ale niechże Panowie słuchają mnie uważnie, mówiłem, iż od stycznia do listopada zeszłego roku, a więc przed dekretem.</u>
          <u xml:id="u-22.60" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie wiem, czy Panowie, utyskujący na konfiskatę dzieł naukowych, zaliczają do nich jedyną książkę, która może pretendować do tej nazwy, a została w roku 1932 zajęta. Jej tytuł brzmi:</u>
          <u xml:id="u-22.61" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">„Jakich uli należy używać przy przemysłowej hodowli pszczół”. Dodam, iż broszura ta pod powyższym niewinnym tytułem przemycała podburzające elukubracje i nawoływała do walk rasowych.</u>
          <u xml:id="u-22.62" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-22.63" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Oto, jak przedstawia się sprawia w świetle konkretnych danych.</u>
          <u xml:id="u-22.64" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Stwierdzam z całą stanowczością, że myśl polityczna i twórczość naukowa nie doznają żadnego ograniczenia. Zresztą wystarczy wziąć do ręki wydawnictwa opozycyjne, ażeby przekonać się, że nawet najostrzejsza krytyka Rządu zażywa pełnej swobody publikacji.</u>
          <u xml:id="u-22.65" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Cytaty z ewangelji konfiskuje się.)</u>
          <u xml:id="u-22.66" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Można nawet ewangelję cytować w takim sosie, że musi ulec konfiskacie. Pan jako orjentujący się polityk wie, jak to się robi. Władza administracyjna wkracza tam, gdzie wchodzą w grę naruszenie tajemnicy urzędowej, wypadki szerzenia niepokoju i podburzała oraz podrywanie autorytetu władzy.</u>
          <u xml:id="u-22.67" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie mogę ukryć wrażenia, że niektóre pisma prowokuj ą rozmyślnie konfiskaty. Wiadomo oddawna, że niejednemu autorowi konfiskata wyświadczyła przysługę, robiąc mu niezasłużoną reklamę.</u>
          <u xml:id="u-22.68" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Możeby się tak zaopiekować „Gazetą Polską”.)</u>
          <u xml:id="u-22.69" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Lecz obecnie, jak się zdaje, kalkulacja, iż konfiskaty podnoszą nakład pisma, okazuje się zawodną.</u>
          <u xml:id="u-22.70" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Niech mi wolno będzie przytem zauważyć, że nieobyczajność w słowie drukowaniem nie ma nic wspólnego z wolnością prasy. Nie utożsamiajmy więc, proszę Panów, napastliwości i niepohamowania z wolnością.</u>
          <u xml:id="u-22.71" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zważywszy na wielkie zadania prasy, byłoby pożądane, by poważni ludzie pióra, do których pracy odnoszę się z prawdziwym szacunkiem, sami ujęli w swe ręce akcję naprawy obyczajów w dziedzinie drukowanego słowa, co zresztą niewątpliwie podniesie jego autorytet w społeczeństwie, W ten sposób wyczerpałem ważniejsze zagadnienia, które zmuszony byłem poruszyć w związku z temi głosami, jakie padły w dzisiejszej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-22.72" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie mówiłem oczywiście o szeregu ważnych zagadnień politycznych, gdyż stosunek mój do nich sformułowałem w dawniejszych deklaracjach i przemówieniach, i obecnie mógłbym je chyba tylko powtórzyć. Nie mam w nich bowiem nic do zmienienia, niema też żadnych rozbieżności między ich brzmieniem a działalnością podległej mi administracji. Jeżeli nawet z różnych stron odzywają się głosy zniecierpliwienia, że ewolucja wielkich zagadnień politycznych posuwa się powoli, to jednak trzeba stwierdzić, że ta ewolucja jest. Jest postęp i w zakresie technicznej pracy administracji i w dziale organizacji bezpieczeństwa publicznego i w stosunku administracji do obywateli, zwłaszcza na tych terenach, gdzie stosunek ten rodził czasami słuszne utyskiwania. Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie jest zatem marnotrawiony.</u>
          <u xml:id="u-22.73" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ta świadomość pozwala mi prosić Izbę o przyjęcie naszego preliminarza na najbliższy rok budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-22.74" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Głos ma referent pos. Pączek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AntoniPączek">Panowie nagromadzili dokoła resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tyle zarzutów, że gdyby się na nie wszystkie odpowiadało, to trzebaby było bardzo długiego czasu. Wszystko, co się dzieje nietylko w Polsce, ale i na świecie, to wszystko jest winą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przytem Panowie, rzucając oskarżenia, szermują słowami, z których znaczenia nie zdają sobie sprawy.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AntoniPączek">Np. p. pos. Rymar mówił o tem, że tysiące rewizyj odbywa się w całym kraju i, że mógłby setki przykładów gwałtów i samowoli przytoczyć. My pana posła Rymara doskonale znamy i wiemy, że gdyby p. pos. Rymar mógł przytoczyć setki przykładów — toby na komisji przytoczył jedną setkę, w Sejmie drugą setkę, a w prasie dalsze setki. Tymczasem p. pos. Rymar ograniczył się do kilku rzekomych faktów, o których już przed rokiem mówił, a niektóre z nich powtarzał po raz trzeci. Robi się to dlatego, że brak istotnych argumentów przy tak ostrej krytyce Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, więc używa się argumentów przestarzałych.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Głos: Pan się gniewa za p. Pierackiego.)</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#AntoniPączek">Ja nie muszę się za nikogo gniewać, ale mnie poprostu wstyd, że w Sejmie są tacy koledzy, którzy nie zdają sobie sprawy z wagi słów.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#AntoniPączek">Szermuje się tutaj słowami: dyktatura faszystowska, rząd dyktatury faszystowskiej, a nawet z tej strony p. Rymar użył wyrażenia w swojem przemówieniu, że gdyby ten system miał się dalej utrwalić, to doszlibyśmy do ustroju bolszewickiego. Dyktatura faszystowska, dyktatura bolszewicka! Otóż, proszę Panów, chcę Panom coś odczytać:</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#AntoniPączek">„Faszyzm i zamach na państwo, zamach i faszyzm, oto co słyszy się bezustannie dzień za dniem ze strony tych wszystkich, którzy, głosząc obronę państwa, demokracji i postępu, w istocie walczą tylko w obranie swoich chwiejących się wpływów i władzy, a w walce tej nie przebierają w środkach ani w metodach. Faszyzm stal się u nas istotnie silnym argumentem i potężnem hasłem politycznem, ale po stronie… lewicy.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#AntoniPączek">Krzyczy ona o nim z takim uporem i od tak już dawna, z takiem manjactwem węszy go i tropi na każdym kroku, z taką skwapliwością chciałaby już, już widzieć w Polsce, jeśli nie prawdziwy faszyzm, to przynajmniej jakiś jego surogat, jeśli nie konkretne już wcielenie, to przynajmniej ducha, byle tylko móc coś schwycić za rękę i delektować się pieczeniem tego na wolnym ogniu inkwizycji, że możliwy jest tylko jeden wniosek: faszyzm, a raczej alarmowanie jego niebezpieczeństwem jest dla lewicy rzeczą potrzebną, wymarzoną, niezbędną”.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#AntoniPączek">Kto to pisał? To jest artykuł z pisma „Rzeczpospolita”, pisma p. Strońskiego z r. 1923. A co Panowie teraz czynią? Całe Stronnictwo Narodowe wraz z lewicą mówią o tem niebezpieczeństwie dyktatury faszystowskiej, ażeby zrobić to, o ozem jest mowa w tym artykule, ażeby skuwać stronnictwa opozycyjne w jeden blok. To jest Wasz cel i dlatego szermujecie tem hasłem.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: My o dyktaturze mówimy.)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#AntoniPączek">O dyktaturze faszystowskiej.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: O zwykłej dyktaturze.).</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#AntoniPączek">Panowie z lewicy zapominają o tem, co się działo dawniej. Warto, ażeby Panowie wrócili do „Robotnika”, redagowanego przez znakomitego, nie żyjącego redaktora, Feliksa Perla. Tam był stale przez szereg lat dział p. t. „Konstytucje na wyspach Fidżi”. Była tam podawana stale statystyka wypadków samowoli władz administracyjnych, udowodniona sądownie. Jednak o tych czasach Panowie zapomnieli. Panowie bratacie się z tymi, którzy wtedy tak rządzili, że dział „Konstytucja na wyspach Fidżi” miał uzasadnienie. Panowie o tem zapomnieli, a teraz się razem bratacie, tworzycie razem jeden obóz obrony demokracji, obrony wolności.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#AntoniPączek">P. poseł Rymar tak. jak i inni Panowie Koledzy, narzekał na konfiskaty prasowe. Mnie się zdaje, że komu jak komu, ale p. posłowi Rymarowi w imieniu Stronnictwa Narodowego i tym Panom, którzy w imieniu Stronnictwa Ludowego przemawiają, gdzie jest przecie dawny „Piast”, nie wypada o tem mówić.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#AntoniPączek">Posłuchajmy następnego głosu:</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#AntoniPączek">„Od chwili objęcia rządów przez obecny gabinet rozpoczęła się era systematycznych prześladowań prasy opozycyjnej. W ostatnich tygodniach, wraz z coraz bardziej ujawniającem się bankructwem obecnego Rządu system ten prześladowczy coraz bardziej się wzmaga, nie licząc się ani z duchem Konstytucji marcowej, ani z istniejącemi ustawami prasowemi, natomiast coraz bardziej przypominając praktyki rządów zaborczych. Nie ograniczając się do konfiskat artykułów opozycyjnych, krytykujących rządy obecne, organa rządowe przystąpiły do zawieszenia całkowitego poszczególnych pism”.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#AntoniPączek">A więc przy omawianiu konfiskat prasowych nazywa się te praktyki praktykami rządów zaborczych. Kiedy to było? To jest wniosek lewicy z 11 października 1923 r. Wtedy Panowie byliście u władzy z częścią dzisiejszego Stronnictwa Ludowego. Jak Panowie możecie wychodzić na trybunę i rozdzierać szaty? Wtedy tak była ta prasa maltretowana, tak była straszliwie konfiskowana, iż zawieszano dzienniki i wnioskodawcy określili to jako praktyki rządów zaborczych.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(Głos: Jaki stąd wniosek?)</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#AntoniPączek">Wniosek taki, że nie przystoi tu Panom wychodzić i rozdzierać szat.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Kiedy Pan był w swojej roli — czy wówczas czy teraz?)</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#AntoniPączek">Pan się już dosyć kompromituje w Radzie Miejskiej, niech się Pan nie kompromituje tutaj.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#AntoniPączek">Mówi się o tem, że system obecny, system tej dyktatury, doprowadza do zohydzenia ludzi. I to mówią mi p. Rymar i inni Panowie koledzy. Proszę Panów, z posłem Witosem i z jego posunięciami się nie godzę, często krytykuję p. pos. Witosa, ale co o p. pośle Witosie Panowie pisali? Oto jest organ Stronnictwa Narodowego. Jest tu karykatura ilustracja zbiorowa. Jest niedźwiedź z głową Witosa i z podpisem „Witos”, obok stoi p. dr Thon i Grünbaum, Grünbaum trzyma tego niedźwiedzia za łańcuch, którego kółko przechodzi przez nos. Treść tej ilustracji jest ohydna. A teraz niech Panowie posłuchają wierszyka — ja bardzo przepraszam, że ten wierszyk tak brzmi, ale dla podkreślenia, czem jest moralność tych panów, rozdzierających dzisiaj szaty, trzeba to zrobić: „Bum! bum! bum! bęben huczy, idzie Grünbaum, misio mruczy, tańcz niedźwiadku, jak ci każę, bo w słabizinę widły wsadzę. Bum! bum! bum! niedźwiedź dzwoni, misio żydkom się pokłoni”, i t. d.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#AntoniPączek">Tak się zohydzało człowieka, który był premierem, po jego premjerostwie w czasie najazdu bolszewickiego. Więc dlaczego Panowie rozdzieracie szaty i nam czynicie zarzuty, że zohydzamy ludzi? Mnie się wydaje że takie fakty są większem zohydzaniem ludzi, niż największe represje niż więzienia...</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Niż Brześć!)</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#AntoniPączek">...niż Brześć!</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wyście zachorowali na Brześć! Dostaliście manji Brześcia!)</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#AntoniPączek">Pan poseł Żuławski, omawiając budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, powiada, że wszystko, całe życie polskie, koło niego się koncentruje i dlatego z tytułu kryzysu, który u nas istnieje, czyni zarzuty Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Pan poseł Żuławski pochlebia naszemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, skoro mu czyni zarzuty z powodu istnienia u nas kryzysu, bo pan poseł Żuławski wie, że kryzys ten nie jest wynalazkiem polskim, i że kryzys ten nie zaczął się w Polsce. Kryzys się nie zaczął u nas, ale rozpoczął się od załamania się gospodarki na święcie gdzieindziej i dopiero po paru latach odczuliśmy kryzys tak, jak wszystkie państwa, albowiem wszystkie państwa tak są powiązane z sobą gospodarczo, że kryzys jednych odbija się na innych. Jeżeli się czyni Rządowi Polskiemu zarzut z powodu kryzysu, to się popełnia błąd, a jeżeli czyni się ten zarzut świadomie, to się mówi nieprawdę, albowiem nasilenie kryzysu jest słabsze u nas, niż w innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#AntoniPączek">Zresztą niech Panowie sobie przypomną sytuację z przed kilku lat, w czasach niedawnych, kiedy nie było kryzysu, kiedy w pełni pulsowało nasze życie, kiedy ówczesny referent i mówcy z klubu B. B. W. R. przedstawiali sytuację jako rozwijającą się coraz lepiej pod względem gospodarczym, a coście Wy wtedy mówili? Twierdziliście. że ta dobra sytuacja nie jest zasługą rządu i B. B., ale jest zasługą konjunktury. Jeżeli w naszej dobrej sytuacji gospodarczej widzieliście zasługę konjunktury, to powinna Was obowiązywać logika i powinniście przyznać, że i kryzys teraz nie jest winą Rządu.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#AntoniPączek">Jeżeli idzie o stanowisko w sprawie kryzysu, to pos. Żuławskiemu dobrze wiadomo, że obóz międzynarodowy, do którego partji p. Żuławski należy, żadnego stanowiska w sprawie kryzysu nie ma.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#AntoniPączek">Wszyscy ludzie, którzy pracują oddawna w obozie socjalistycznym, spodziewali się, że gdy przyjdą na ludzkość wielkie nieszczęścia, wielki kryzys, wtedy międzynarodówka zabiorze głos, wskaże drogę ratunku, wskaże środki wyjścia z sytuacji. Tymczasem takiego kryzysu, jaki istnieje obecnie, ustrój obecny kapitalistyczny jeszcze nie widział. I cóż, gdzie jest międzynarodówka?</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#komentarz">(Głos: W Amsterdamie.)</u>
          <u xml:id="u-24.31" who="#AntoniPączek">Dawniej, gdy było lepiej, robotnicy całego świata otrzymywali często szumne, buńczuczne manifesty, a teraz, kiedy miljony ludzi cierpią głód i nędzę na świecie, to międzynarodówka milczy, tak, jakby jej nie było, jakby się pod ziemię zapadła, a jeżeli wystąpi gdzieś jakiś przywódca z międzynarodówki, jak np. poseł Blum w Paryżu, to wystąpienia jego nie idą po linji interesów szerokich mas, ale po linij interesów finansjery międzynarodowej. Przy obecnym kryzysie we Francji Blum przeciwstawił się projektowi rządowemu, ażeby akcje były tylko imienne, powiada, że to jest źle. Akcję bezimienną popiera p. pos. Blum.</u>
          <u xml:id="u-24.32" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Pan wszystko obrócił do góry nogami.)</u>
          <u xml:id="u-24.33" who="#AntoniPączek">Ja wiem, że Pana to boli. Pan pos. Blum w danym wypadku szedł po linji interesów finansjery międzynarodowej, która nie chciała być widoczną, wiec i Panowie nie chcieli, ażeby było wiadomem, kto jakiemi kapitałami rozporządza.</u>
          <u xml:id="u-24.34" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-24.35" who="#AntoniPączek">Narzekano tutaj że niema prawa interpelacji, albowiem na interpelacje nie odpowiada się. Jeżeliby to czynił ktoś, kto jest dopiero teraz w ostatnich latach w tym Sejmie, to możnaby przypuszczać, że nie wie, co się stało z prawem interpelacyj w dawnych latach. Ale ten, kto był w dawnych sejmach, iwie doskonale, co się stało z tem prawem. Oto posłowie nadużyli prawa interpelacji. I stwierdza to w swej książce nie kto inny, ale Marszałek poprzedniego Sejmu Ignacy Daszyński: „W najdrobniejszych sprawach wnosiło się setki interpelacyj. Ministerstwa były zawalone interpelacjami tak, że nie mogły na nie odpowiadać i nastał system odpowiedzi ministrów przed rokiem 1926 na druczkach stereotypowych, że wobec tego, iż w terminie konstytucyjnym nie mogliśmy udzielić odpowiedzi, zawiadamiamy, że odpowiedź udzielimy później. To miało uczynić zadość Konstytucji, zawiadomienie, że kiedyś ten minister odpowie”.</u>
          <u xml:id="u-24.36" who="#AntoniPączek">Ale gorszą rzecz zrobiono z prawa interpelacji, niewątpliwie bardzo ważnego, bo to jest potężna broń w rękach parlamentu i gdyby było stosowane umiarkowanie, to nie ulega wątpliwości, że dałoby swoje rezultaty. Ale co zrobiono w poprzednich sejmach z prawem interpelacyj pisemnych i to nietylko pisemnych, gdyż wprowadzono również zupełnie wbrew prawu system interpelacyj ustnych. Komisja Wojskowa z przed maja 1926 r. była tego przykładem. Te posiedzenia nazywało się herbatkami — tak nazywali je posłowie. Jak to się odbywało? Gromadziła się grupa posłów, na porządku dziennym nie było żadnej sprawy, tylko ogólnie — interpelacje, i posłowie ustnie interpelacje zgłaszali. Byłem świadkiem na jednej z takich komisyj, jak pułkownik Petrażycki odpowiadał na dwadzieścia kilka intepelacyj, na posiedzeniu było zaledwie 6 posłów, bo reszta nie przyszła, nie interesując się losem własnych interpelacyj. Pułkownik Petrażycki, odpowiadając na jedną z nich, wskazał na papiery, mówiąc: była to interpelacja taka, która kosztowała nas masę papieru, kosztowała masę czasu i pieniędzy, bo oto jeden z posłów przed paru miesiącami zapytał p. ministra: jechałem pociągiem, ze mną jechało kilku żołnierzy na urlopy i żalili się, że im nie kredytowano biletów.</u>
          <u xml:id="u-24.37" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-24.38" who="#AntoniPączek">Pyta się przedstawiciel Ministerstwa, co to byli za żołnierze. Odpowiada interpelator: nie wiem. Z jakiego pułku? Nie wiem. Z jakiego korpusu? Nie wiem. Z jakiego D. O. K.? Nie wiem. Nie wiedział nawet z jakiej broni byli. Ja oświadczyłem przedstawicielowi Ministerstwa, że takiej interpelacji bym nie przyjął. Ale to były czasy, gdy trzeba było się liczyć z interpelacjami, bo tatki pułkownik na drugi dzień mógł wylecieć, gdyby interpelacji nie przyjął. Ministerstwo zadało sobie ten trud, że rozesłało listy do wszystkich rodzajów broni, D. O. K., pułków i okazało się, że to było 6 saperów i że nie kredytowano im, bo tego dnia nie było kapitana, i że zwróci im się pieniądze po przyjeździe. Więc żadne nieszczęście się nie stało i interpelacja była właściwie zbyteczna.</u>
          <u xml:id="u-24.39" who="#AntoniPączek">W ten sposób prawo interpelacji zostało poderwane, a zrobili to sami posłowie, którzy nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia interpelacyj. Takich Krempów było bardzo dużo. Panowie żalili się na tę niemożność kontaktu z wyborcami, że się nie pozwala na zgromadzenia i t. d. Ja nie potrzebuję o tem mówić, bo p. Żuławski powiedział sam, że on zauważył na zgromadzeniach liberalniejszy stosunek. Nie wolno mówić tylko o Marszałku Piłsudskim i o staroście, ale pozatem wolno o wszystkiem mówić, więc widocznie nie jest tak źle. Sam p. Żuławski to przyznał. Ale jeżeli Panowie chcą wiece robić ogniskami zarzewia, to władza musi tu wkraczać, na to niema rady, to jest jej ustawowym obowiązkiem ochrony Państwa przed dezorganizacją.</u>
          <u xml:id="u-24.40" who="#AntoniPączek">Proszę Panów, ponieważ dużo tu się mówi o systemach bicia, ja stwierdzam, że gdyby policja człowieka, który jest w jej ręku, biła, lub nad nim się znęcała, to jest to postępowanie zbrodnicze, które każdy człowiek musi potępić. Jeżeli o takie bicie idzie, to i p. Minister Spraw Wewnętrznych wraz z całym resortem i Główna Komenda Policji Państwowej tępi go w ostry sposób, a jeżeli się zdarzają takie wypadki bicia, to dlaczego? Dlatego, że mogli jeszcze pozostać z dawnych jeszcze przedmajowych czasów ludzie, nie nadający się do tych funkcyj.</u>
          <u xml:id="u-24.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-24.42" who="#AntoniPączek">Ale przez szkolenie i przez eliminowanie, przez wyrzucanie z policji coraz bardziej się te wypadki tępi i liczba tych wypadków się zmniejsza.</u>
          <u xml:id="u-24.43" who="#AntoniPączek">Jeżeli zaś idzie o inną rzecz, o to, że ktoś w walce z policjantem, w szarpaninie ucierpi, to tego nie można nazwać biciem, bo policjant nie ma obowiązku pozwalać się bić lub zabijać, policjant jest takim samym człowiekiem jak inny i ma jak każdy inny człowiek prawo bronić się przed awanturnikiem lub napastnikiem, który go chce pobić lub zabić. Mało tego. Nie tylko ma prawo, jak każdy, ale ma obowiązek chronienia swego życia, bo jest postawiony do wypełniania pewnych urzędowych czynności państwowych.</u>
          <u xml:id="u-24.44" who="#AntoniPączek">Ale ten stosunek do policji nie jest jednakowy. Jeden z panów posłów, który tutaj głos zabierał, opowiadał mi kiedyś, że z grupą kilku innych posłów jeździł do Berlina i w drodze do Berlina jeden z dawnych kolegów sejmowych, któremu wszystko co tylko się działo w Niemczech, bardzo się podobało, opowiadał przy dojeżdżaniu do Berlina jaka jest grzeczna, jaka uprzejma policja berlińska, każdemu udzieli informacji, każdemu pomoże i t. d. Ponieważ to było przy wjeździe do Berlina, niedługo wysiedli i idą z dworca. Otóż zbliża się ten kolega…</u>
          <u xml:id="u-24.45" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: r Powiedz Pan nazwisko.)</u>
          <u xml:id="u-24.46" who="#AntoniPączek">Nie powiem, niech się Pan dowie od p. Żuławskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.47" who="#komentarz">(Głos: Pan polemizuje z nieboszczykiem.)</u>
          <u xml:id="u-24.48" who="#AntoniPączek">Ja nie wymieniłem nazwiska. Otóż ten poseł wtedy podszedł do policjanta i zapytał go o jakąś ulicę. A policjant ostro napadł na niego i zbeształ go. Koledzy mówią: więc taka to grzeczna jest ta policja? Na to odpowiedź: policjant widocznie miał jakąś przykrość w domu i był zirytowany. Gdyby tak policjant polski chciał powiedzieć, że miał przykrość w rodzinie i że był zirytowany sprawami rodzinnemi, odpowiedzielibyśmy, że niech swoje sprawy rodzinne zostawi w domu. Ale o policjancie polskim jesteśmy innego zdania. Dla policji zagranicznej mamy wyrozumiałość, ale nie mamy jej dla policji polskiej.</u>
          <u xml:id="u-24.49" who="#AntoniPączek">Jeżeli się zdarzą wypadki bicia, takie wypadki, które powinny być tępione i są tępione, czy z togo tytułu można tak oskarżać, jak to czynią niektórzy Panowie Posłowie? Poseł Dobroch używał bardzo ostrych wyrażeń, zrobił cały korpus policji sadystami i zbrodniarzami.</u>
          <u xml:id="u-24.50" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Tak jest, Pan to potwierdza.)</u>
          <u xml:id="u-24.51" who="#AntoniPączek">W Sejmie Ustawodawczym było 370 wybrańców narodu. Wtedy wśród nich znalazł się jeden, który skradł w bufecie sejmowym łyżeczki srebrne. Czy z tego powodu, że jeden poseł kradł łyżeczki w bufecie, można było wszystkich posłów w czambuł potępiać? Czy można całą policję potępiać, że znalazł się wśród niej jeden zły człowiek na 30.000 ludzi? A coby Pan powiedział, gdyby Pana potępiono i w czambuł całe Pana stronnictwo, dlatego, że znalazł się wśród Was jeden człowiek, którego potępić należy?</u>
          <u xml:id="u-24.52" who="#komentarz">(Okrzyki z ław lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-24.53" who="#AntoniPączek">I Pan jeszcze potwierdza, Pan mówi o zbrodniach!</u>
          <u xml:id="u-24.54" who="#AntoniPączek">Otóż muszę Panom powiedzieć, że ci policjanci, których pomawiacie z taką lubością o sadyzm, o jakąś nienawiść do wszystkich, którzy nie noszą munduru, proszę przyjąć do wiadomości, że ci policjanci za swoje składki ze swoich mizernych pensyj, bo nie możemy ich dobrze uposażyć — tysiące dzieci robotniczych dożywiają w Polsce. A to jest objawem najbardziej zdrowego, najbardziej ludzkiego instynktu człowieka.</u>
          <u xml:id="u-24.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-24.56" who="#AntoniPączek">A zatem bezpodstawne jest Wasze potępienie policji w czambuł.</u>
          <u xml:id="u-24.57" who="#AntoniPączek">Panowie sobie teraz świadczycie wzajemnie różne grzeczności. Dwa lata temu w rocznicę zamordowania ś. p. Narutowicza czytaliśmy w „Robotniku” tytuł: „W rocznicę zgonu ś. p. Narutowicza” Więc już nie tak, jak w dawnych latach: „w rocznicę zamordowania” — tylko „w rocznicę zgonu”, żeby nie zrażać swoich sojuszników politycznych. Panowie z prawicy wywdzięczyli się i wybielili już C. K. W. z grzechów przewrotu majowego i dzisiaj razem świadczą sobie. Wczoraj p. poseł Grünbaum mówił o emigrantach politycznych, socjalistach i narodowcach. Jeżeli Panowie uważają, że to jest zgodne z rzeczywistością, że ta emigracja narodowców, to znaczy z prawej strony, jest równa socjalistycznej, to ubolewać należy, że takie porównanie musicie znosić z powodu Waszych dzisiejszych, zresztą chwilowych tylko, sojuszników.</u>
          <u xml:id="u-24.58" who="#komentarz">(Głosy na ławach Klubu Narodowego: Emigrant mówi, emigrant z P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-24.59" who="#AntoniPączek">Ale te Wasze wzajemne świadczenia przyjaźni dzisiaj, przecież to jednak nie unicestwia tego, coście wzajemnie kiedyś o sobie mówili. Pan pas. Czapiński np. w „Robotniku” pisze? „Rządy Chjeno - Piasta są temi rządami, które ze wszystkiemi swojemi skutkami niewątpliwie sprzyjają dyskredytowaniu parlamentaryzmu w Polsce”. Rządy Chjeno - Piasta, — wiemy kto robił te rządy: prawica i część Stronnictwa Ludowego. Otóż te rządcy przyczyniały się do dyskredytowania parlamentaryzmu w Polsce. Stwierdzano to niejednokrotnie z Waszej strony. A czemu to dzisiaj Panowie w obronę parlamentaryzmu wciągają Klub Narodowy? Czy Panowie wierzycie, że obrona demokracji parlamentarnej z tej strony (wskazuje na prawicą) jest szczera, że w psychice tych Panów zmieniło się cokolwiek? Jest ona taka sama, tylko dziś względy taktyczne dyktują zająć inne stanowisko w tej sprawie. „Kilkuletnie rządy Witosa i Głąbińskiego postawiły Polskę nad brzegiem przepaści” — stwierdza rezolucja P. P. S. z r. 1923. I P. P. S. słusznie nawołuje, aby Państwo, stojące nad brzegiem przepaści, ratować. Do Sulejówka jeździli posłowie ze stronnictwa P. P. S., ci, którzy dzisiaj zasiadają w tem stronnictwie i błagali: Panie Marszałku, skończcie z rządami Chjeno-Piasta w Polsce. Codziennie niemal niepokoili Pana Marszałka. Ja mieszkam w Sulejówku i widywałem te delegacje. A gdy Marszałek zrobił porządek z rządami Chjeno-Piasta, które do bankructwa Państwo prowadziły, teraz uderzacie w te rządy pomajowe.</u>
          <u xml:id="u-24.60" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Oni myśleli, że przewrót majowy będzie folwarkiem dla P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-24.61" who="#AntoniPączek">Domagali się ciągle, aby skończyć, a ponieważ nie było sił w obozie lewicy, nie mogli się zdobyć na to, dlatego musiał to za nich zrobić kto inny, mianowicie Marszałek. A potem, gdy przyszedł przewrót majowy, to, coście Panowie wzajemnie o sobie opowiadali, to trudno sobie wyobrazić. W rezolucji C. K. W. P. P. S., wydanej w tym czasie, czytamy wyraźnie: „Złodzieje grosza publicznego, piastujący urzędy państwowe, a zwłaszcza b. ministrowie: Kucharski, Witos, Kiernik, Osiecki, Zdziechowski, Korfanty, Moszczeński, mają być doraźnie ukarani”. Doraźnych sądów domagali się na nich.</u>
          <u xml:id="u-24.62" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-24.63" who="#AntoniPączek">A teraz gromadą, razem z tymi, którzy mieli być doraźnie ukarani.</u>
          <u xml:id="u-24.64" who="#AntoniPączek">A Stronnictwo Chłopskie, które wchodzi w skład….</u>
          <u xml:id="u-24.65" who="#komentarz">(P. Bitner przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-24.66" who="#AntoniPączek">Ja się przeszłości P. P. S. nie wstydzę.</u>
          <u xml:id="u-24.67" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale teraz my się wstydzimy, że Pan był w tej przeszłości.)</u>
          <u xml:id="u-24.68" who="#AntoniPączek">„Po odniesieniu zwycięstwa nad rządem Witosa, który to rząd był uosobieniem reakcji, łamania praw i prowadził Państwo Polskie do ostatecznej klęski”. Tak pisze w swej rezolucji Stronnictwo Chłopskie, które teraz się znowu z Witosem zbratało i pod jego komendą maszeruje przeciw rządowi reżimu pomajowego.</u>
          <u xml:id="u-24.69" who="#AntoniPączek">Proszę Panów, w tem stanowisku Panów niema szczerości, jest obłuda. Panowie możecie zmontować jeden blok, jeżeli chodzi o walkę z rządem, ale nie macie żadnego pozytywnego programu rozwiązania sytuacji na wypadek, gdyby zabrakło dzisiejszego Rządu. Nie macie żadnego programu i natychmiast byście się pożarli przy tekach, przy programach i t. d. Jesteście Panowie zjednoczeni tylko negatywnie, bo pozytywnie nie jesteście w stanie się zjednoczyć.</u>
          <u xml:id="u-24.70" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: A co pisał Hołówko o Radziwille?)</u>
          <u xml:id="u-24.71" who="#AntoniPączek">Jeżeli chodzi o Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, to wszystko to, co robi to Ministerstwo, musi być zawsze złe. Na takiem stanowisku Panowie z opozycji prawicowej i lewicowej stoicie.</u>
          <u xml:id="u-24.72" who="#AntoniPączek">Kiedyś w „Robotniku” był artykuł, dotyczący Sejmu Śląskiego. Pisał w nim poseł Machaj, że Sejm Śląski nie cieszył się od samego początku swego istnienia zaufaniem mas pracujących, albowiem dyktatorem stał się Korfanty w Sejmie Śląskim i w porozumieniu z Klubem N. P. R. gospodarował, a niemieccy posłowie popierali gospodarkę korfanciarzy. Tak pisze „Robotnik”. A jak wyglądała ta gospodarka? Oczywiście, celem przywiązania do siebie N. P. R., szastali dla spółdzielni i dla różnych hurtowni, znajdujących się w ręku tej partji, i oczywiście nietylko N. P. R-owcy, lecz także członkowie innych stronnictw swoje instytucje ratowali przy pomocy skarbu śląskiego. Jako przykład zaś podaje p. Machaj, że nie istniejąca dziś współdzielnia dla rolników „Ziemia” w Cieszynie dostała kredyty w wysokości 300 miljonów marek niemieckich, gdy współdzielnie robotnicze otrzymywały ochłapy po 10 miljonów. Następnie dowodzi, że rozdawano na wszelkie inne cele, że szastano pieniędzmi ludu śląskiego, górników śląskich. Jaki stąd wniosek? Jeżeli Sejm nie cieszył się zaufaniem ludu śląskiego, to trzeba go było rozwiązać. Ale oto gdy minister w porozumieniu z wojewodą rozwiązał Sejm Śląski, to zato napadnięto na nich, chociaż twierdziło się w dalszym ciągu tego artykułu, że Sejm ten nie jest zdolny do żadnej pracy, że on nie może uchwalić budżetu, a gdyby uchwalił budżet, to znowu przeznaczyłby pieniądze na cele, nie mające nic wspólnego z zarządem śląska.</u>
          <u xml:id="u-24.73" who="#AntoniPączek">Mimo to Panowie krytykujecie ministra. Jest jasne. Cokolwiek zrobi Rząd, który Wam się nie podoba, to wszystko musi być złe. Dlatego z tych zarzutów, jakie tu Panowie uczynili, my oczywiście nie wiele sobie robimy.</u>
          <u xml:id="u-24.74" who="#AntoniPączek">Ale Panowie szermujecie słowami, z których znaczenia nie zdajecie sobie poprostu sprawy. Nic dziwnego, to nietylko na trybunie sejmowej, ale i tam, gdzie się przy stolikach siedzi i pisze artykuły, to sarno się robi. W „Robotniku” przez dwa lata mówiono codziennie niemal: dyktatura! dyktatura! dyktatura! dyktatura faszystowska w Polsce!</u>
          <u xml:id="u-24.75" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tak, jest dyktatura!)</u>
          <u xml:id="u-24.76" who="#AntoniPączek">— Tak jest? Zobaczmy. Oto po ukazaniu się 200 artykułów o dyktaturze faszystowskiej w Polsce, nagle pojawił się 26 czerwca, po dwóch latach, artykuł, w którym się powiada, że „niema w Polsce faszyzmu, ale, gdyby obecny kierunek rządzenia utrwalił się, to moglibyśmy się zbliżyć do ustroju podobnego faszystowskiemu”. A więc, gdyby się stało jedno, piąte, dziesiąte i dwudzieste, to wtedy zbliżylibyśmy się dopiero do ustroju podobnego, do ustroju faszystowskiego. Pocóż więc i przez dwa lata pisano artykuły, że jest faszyzm w Polsce, jeżeli po dwóch latach w ten sposób odwołano?</u>
          <u xml:id="u-24.77" who="#AntoniPączek">Oczywiście, nie zauważono tego w redakcji, ale redaktor dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby faszyzm był, toby tak wogóle nie mógł pisać. Panowie wiedzą, jak faszyzm postępuje ze swoimi przeciwnikami we Włoszech i to wczoraj w dyskusji także było delikatnie uwydatnione. Pan poseł Żuławski przemawiał i wszyscyście Panowie przemawiali. Panowie wiecie, że przy faszyzmie takie mowy nie byłyby możliwe.</u>
          <u xml:id="u-24.78" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W pierwszych latach dyktatury faszystowskiej we Włoszech była większa swoboda niż u nas.)</u>
          <u xml:id="u-24.79" who="#AntoniPączek">Pan poseł Bitner narzekał, że obecny system dzieli i rozbija społeczeństwo. Mnie się wydaj e, że pan poseł Bitner źle patrzy na życie. Ja nie widzę tego, żeby społeczeństwo było rozbijane, ja widzę, że społeczeństwo się skupia.</u>
          <u xml:id="u-24.80" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Dobrze Pan widzi!)</u>
          <u xml:id="u-24.81" who="#AntoniPączek">Tak jest! Pan marszałek Trąmpczyński się śmieje, ale p. Trąmpczyński z praktyki wie, że w poprzednich Sejmach, zwłaszcza w tym, któremu on przewodniczył, gdy budżet był na porządku dziennym, jedno stronnictwo powiadało: głosujemy przeciwko budżetowi, drugie — głosujemy za budżetem, trzecie, że wstrzymuje się, inne, że wstrzymuje się i składa deklarację, inne — że jest przeciwko budżetowi i składa deklarację, inne, że jest za budżetem i składa deklaracje — i było 6, 8 stanowisk.</u>
          <u xml:id="u-24.82" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Jak w każdym parlamencie.)</u>
          <u xml:id="u-24.83" who="#AntoniPączek">Dziś wszystkie stronnictwa opozycyjne wypowiadają się przeciwko budżetowi, a większość współpracująca z rządem za budżetem, a więc konsoliduje się opinja publiczna, Panie Marszałku, a nie rozbija.</u>
          <u xml:id="u-24.84" who="#AntoniPączek">P. poseł Żuławski swoje przemówienie zakończył w ten sposób, że on nie mówi tutaj celem przekonania posłów większości sejmowej, ale on mówi do ludu, ażeby go wezwać do walki, do buntu, jak się wyraził. Gdyby kto poza salą sejmową wziął na serjo te słowa i próbował taki bunt wywołać, to niewątpliwie władza państwowa musiałaby reagować i wtedy Panowie mielibyście nową możność skarg na szykany, na bicie i t. d. Bunt to jest wojna. Jeżeli Panowie powiadacie: wojna, to Panowie musicie liczyć się z tem, że w tej walce możecie nietylko rany zadawać, ale i sami je otrzymywać i w tej wojnie otrzymywać będziecie.</u>
          <u xml:id="u-24.85" who="#komentarz">(P. Idzikowski: W Ciołkosza cukierkami strzelać się będzie.)</u>
          <u xml:id="u-24.86" who="#AntoniPączek">Skąd wypływają te wszystkie żale, te wszystkie skargi? Bo Panowie mimo tych dobrych min, które robicie, źle się czujecie, bardzo źle się czujecie.</u>
          <u xml:id="u-24.87" who="#AntoniPączek">„Robotnik”, organ P. P. S., w jednym z numerów żałuje bardzo Stronnictwo Narodowe i pisze o niem tak: „Stronnictwo Narodowe stało się jedną z licznych partyj, skazanych na spożywanie gorzkiego chleba opozycji bez widoku rychłego powrotu do dawnej świetności”. Tak jest! Panowie spożywajcie gorzki chleb opozycji i ten chleb zaczyna Wam nie smakować coraz bardziej, tracicie coraz więcej nadzieję, że dojdziecie do dawnej świetności i to właśnie wprowadza Was w złe humory, z których wynikają te puste groźby, bo nie jesteście w stanie ich zrealizować, bo nie jesteście do tego zdatni.</u>
          <u xml:id="u-24.88" who="#AntoniPączek">Panowie mówiliście o konieczności wprowadzenia faszyzmu w Polsce i Panowie przeciw sejmom dawnym prowadziliście akcję. To jest znana rzecz, panowie z prawicy niezdolni byliście niczego zrobić, a przeciw rządom Chjeno-Piasta panowie z lewicy nie byli zdolni do żadnej akcji, ponieważ wogóle nie jesteście zdolni do żadnej akcji i dlatego skazani jesteście na długo na gorzki chleb opozycji i do dawnej świetności nigdy nie dojdziecie.</u>
          <u xml:id="u-24.89" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-24.90" who="#AntoniPączek">Żyjcie Panowie jak najdłużej, i jak najdłużej ten gorzki chleb opozycji spożywajcie, my nie będziemy Wam tego chleba szczędzić.</u>
          <u xml:id="u-24.91" who="#AntoniPączek">W czasie dyskusji p. Duch poruszył kwestję użycia broni przez policję. Jestem upoważniony do oświadczenia, że ani intencjom p. Ducha, ani tem bardziej intencjom B. B. nie odpowiada to, co Panowie wysnuwacie ze słów p. Ducha.</u>
          <u xml:id="u-24.92" who="#komentarz">(P. Bitner: Poco mówić o słowach, kiedy są czyny.)</u>
          <u xml:id="u-24.93" who="#AntoniPączek">Całe B. B., nie wyłączając p. Ducha, stoi na tem stanowisku, na stanowisku tych przepisów….</u>
          <u xml:id="u-24.94" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WacławMakowski">Panie Pośle Dobroch, proszę nie przerywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AntoniPączek">Całe B. B., nie wyłączając p. Ducha, stoi na stanowisku tych przepisów regulaminu w sprawie użycia broni, które obowiązują obecnie, a które zawierają postanowienia o salwach ostrzegawczych. B. B. stoi na stanowisku, że zastosowanie regulaminu o użyciu broni jest tylko ostatecznością, gdy wszelkie inne środki zostały wyczerpane. Jeżeli dochodzi do tych ostatecznych wypadków, że policja musi użyć broni, to wina za to spada na nieodpowiedzialnych przywódców, którzy popychają ludzi do czynów niedozwolonych, a sami unikają konsekwencji, jakie akcja podburzająca za sobą pociąga, Również jeżeli chodzi o to, w jaką broń policja ma być zaopatrzona, to całe B. B. stoi na tem stanowisku, że sprawa ta nie należy do Sejmu, ale do kompetencji Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WacławMakowski">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do p. b) porządku dziennego: rozprawa szczegółowa nad częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Seidler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#TeodorSeidler">Wysoki Sejmie! Mówiąc o pracy legislatywnej Ministerstwa, nie będę szczegółowo przytaczał tego szeregu rozporządzeń i ustaw, które wydział legislatywny Ministerstwa przepracował. Odsyłam ciekawych do mego sprawozdania pisemnego.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#TeodorSeidler">Co do prac Departamentu Ustawodawczego chciałbym zaznaczyć, że zajmuje się on również i przepracowaniem wydawnictw. Mam na myśli Dziennik Ustaw i Dziennik Urzędowy Ministerstwa Sprawiedliwości. Dziennik Ustaw wychodzi w 30.000 egzemplarzy, Dziennik Urzędowy Ministerstwa — w 3.000 egzemplarzy. Dziennik Ustaw ma około 20.000 płatnych prenumeratorów. Ponadto wydawnictwa Ministerstwa obejmują także orzecznictwo Sądu Najwyższego, prace i wydawnictwa złączone z pracami legislatywnemi.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#TeodorSeidler">Przechodząc do prac Komisji Kodyfikacyjnej, chciałbym zauważyć, że sekcja prawa karnego ukończyła swoje prace gdyż kodeks postępowania karnego został już ogłoszony przed kilku laty, a ostatnio, w roku ubiegłym, wszedł w życie kodeks karny. Obecnie Komisja Kodyfikacyjna bardzo intensywnie zajmuje się ujednostajnieniem i unifikacją bardzo aktualnej dziedziny prawa, t. j. prawa obligatoryjnego, prawa o zobowiązaniach i kodeksu handlowego. Według wszelkich przewidywań należy spodziewać, się, że rok 1934 przyniesie ukończenie tych prac tak, że w tym roku nastąpi unifikacja tej niezwykle ważnej dziedziny prawnej, jaką są zobowiązania wzajemne obywateli i zobowiązania handlowe.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#TeodorSeidler">Po wejściu w życie kodeksu postępowania cywilnego Komisja Kodyfikacyjna zajmuje się obecnie przepracowywaniem projektu ustawy notarjalnej, ustawy o postępowaniu niespomnem, ustawy upadłościowej i ustawy o zapobieganiu upadłościom. Należy zauważyć jeszcze, że w ostatnim czasie weszła w życie ustawa o sądowem postępowaniu egzekucyjmem, która stanowi dalszy ciąg kodeksu postępowania cywilnego i nawet uzyskała obecnie jednolitą numerację. Pozostaje ostatnie 5 lat działalności Komisji do przepracowania tych wszystkich innych ustaw, które umożliwią ujednostajnienie wszystkich obowiązujących kodeksów w Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#TeodorSeidler">Przechodzę do wymiaru sprawiedliwości. Tu chciałbym zaznaczyć, że to gorące nasze życzenie, ażeby nasze miasto portowe, Gdynia miało pełny skład sądu okręgowego, zostało urzeczywistnione w 1932 r. i Gdynia ma już sąd okręgowy pełny, skompletowany, który obejmuje powiaty: morski i kartuski.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#TeodorSeidler">Nie będę naprowadzał Wysokiej Izbie tych pomniejszych dyslokacyjnych zmian; ciekawych znów odsyłam do mego sprawozdania pisemnego.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#TeodorSeidler">Jeżeli porównamy statystykę spraw zawisłych w sądach grodzkich i sądach okręgowych, to w 1932 r. widzimy w sądach grodzkich stałą progresję spraw i to progresję bardzo znaczną, bo gdy w 1925 r. zawisłych spraw…</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(P. St Stroński: Teraz mamy nietylko sprawy zawisłe, ale i sędziów zawisłych.)</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#TeodorSeidler">Zaraz, pomaleńku do togo dojdziemy, tylko trochę cierpliwości.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Bardzo się cieszę.) (Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#TeodorSeidler">Gdy w 1925 r. było spraw karnych i cywilnych w sądach grodzkich 5.196.000, to z końcem 1931 r. było ich już 8.340.000. Jeżeli zaś mówimy o sądach grodzkich, to trzeba równocześnie do pełnej paraleli podciągnąć to sprawy, które zawisły w sądach okręgowych. Tam fluktuacja liczb jest mniejsza. Rok 1932 jest rokiem przełomowym. W drugiej połowie 1932 r. widać linję spadku. To ma uzasadnienie w tem, że wiele drobnych spraw o przekroczenie przekazano władzom administracyjnym i że weszła w życie jednolita ustawa, normująca podstawy wymiaru kosztów sądowych. Ponadto wobec wejścia w życie jednolitej ustawy egzekucyjnej wszystkie sprawy egzekucyjne obu południowych apelacyj, t. j. apelacji krakowskiej i lwowskiej zasadniczo właściwie nie będą w przyszłości obciążać sądów grodzkich.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#TeodorSeidler">W 1932 r. nastąpiła nowelizacja kodeksu postępowania karnego i nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego. Ta nowelizacja wprowadziła orzecznictwo jednoosobowe w postępowaniu apelacyjnem, karnem i cywilnem. Przedtem wyrokowały senaty. Ta zmiana była niezwykle ważna, wymagała ona pewnej reorganizacji w samem łonie kompletów sędziowskich. Bo jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że jeżeli w drugiej instancji o sprawach cywilnych i karnych w sądach apelacyjnych mają decydować jednostki, a nie komplet z trzech, wówczas zespół tych jednostek musi być najlepszy.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#TeodorSeidler">Na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 23 sierpnia 1932 r. przeprowadzono selekcję wśród tych wszystkich, którzy nie dorastali pod względem moralnym i pod względem walorów fachowych.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tylko tych?)</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#TeodorSeidler">Tylko tych, ale także i tych, którzy byli zanadto politycznie zaangażowani. To zostało później stwierdzone i celem uzdrowienia odnośnych stosunków w sądownictwie, Ministerstwo Sprawiedliwości wydało okólnik, w którym zabroniło sędziom należenia do jakichkolwiek ugrupowań politycznych i wogóle politycznego udzielania się.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#TeodorSeidler">Nie sądzę, ażeby obecnie sędziowie należeli do jakichkolwiek ugrupowań politycznych. Inną kwestją jest kwestja ich przekonań politycznych, ujawniać nazewnątrz tych przekonań politycznych nigdy nie powinni i nie mogą. Sędzia winien się bowiem odznaczać obok wiedzy prawniczej i fachowego przeszkolenia nietylko nieskazitelnością charakteru, ale także zupełnem nieuprzedzeniem politycznem. Swoich przekonań politycznych sędzia nie powinien nigdy ujawniać nazewnątrz. Dla stron, których spór cywilny ma on rozstrzygać, dla oskarżonego, o którego winie i karze ma orzekać, winien każdy sędzia być politycznie białą niezapisaną kartą. Wtedy tylko ta zdobycz nowoczesnej procedury, swobodna sędziowska ocena, nabierze kształtów pełnej bezstronności i będzie należycie zrozumiana przez najszersze masy społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#TeodorSeidler">Mówiąc o wymiarze sprawiedliwości, słów kilka chciałem poświęcić adwokaturze. Nie ulega wątpliwości, że adwokatura jest w społeczeństwie potrzebną tkanką społeczną.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#TeodorSeidler">Adwokat w wykonywaniu wielu czynności swojego zawodu spełnia funkcje do pewnego stopnia nawet oficjalne, półurzędowe, wtedy, kiedy spełnia funkcje kuratora w zarządzie przymusowym, w postępowaniu ugodowem i w konkursach, a ponadto zapobiegawczo działa przeciw przyszłym sporom przez udzielanie porad prawnych w postępowaniu bezspornem, bądź toż występując czynnie w procesach cywilnych i karnych. Ze stanowiska zatem ogólnopaństwowego nie jest obojętnem jak z zadań powyższych wywiązuje się adwokatura w całem Państwie i jakiem cieszy się zaufaniem.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#TeodorSeidler">Adwokatura w okresie zaborów wszystkich trzech dzielnic ma za sobą zaszczytną kartę. W chwili powstania Państwa Polskiego adwokaci z uszczerbkiem własnych interesów materjalnych zapełnili kadry sądowe i obejmowali stanowiska w urzędach. W okresie ostatnich lat, wskutek może zbyt wielkiego napływu młodych nowych sił do adwokatury, adwokatura tu i owdzie poczęła wykazywać załamanie i dekadencję. Uzdrowienie adwokatury stało się kwestją palącą.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#TeodorSeidler">W tym kierunku prawo o ustroju adwokatury, wydane jako rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej dn. 7 października 1932 r., należy uznać na punkt zwrotny w dalszym rozwoju adwokatury. Prawo o ustroju adwokatury jest pod względem legislatywnym dobrą i harmonijnie przemyślaną całością. Nie ogranicza autonomji adwokatury, rozwiązuje przedewszystkiem najdrażliwszą kwestję przypływu nowych sił, ponieważ stoi na stanowisku wolnego przesiedlania się, wobec unifikacji kodeksu postępowania cywilnego i kodeksu postępowania karnego.</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Mianowanie rad naczelnych.)</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#TeodorSeidler">Co do Naczelnej Rady Adwokackiej, to Panu Profesorowi odpowie Pański kolega klubowy, p. dziekan Nowodworski.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#TeodorSeidler">Pozatem nie wprowadza prawo o ustroju adwokatury ani numerus clausus dla adwokatury, ani nie pozostawia zupełnej dowolności w powiększaniu kadr adwokackich. Natomiast zupełnie trafnie ujmuje zagadnienie aplikacji adwokackiej, normując temsamem przypływ nowych sił do adwokatury rzeczywistem zapotrzebowaniem aplikantów przez patronów.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#TeodorSeidler">O ile zatem w przyszłości rady adwokackie i sądy dyscyplinarne rozwiną należyty nadzór nad adwokatami swych izb, rygorystycznie eliminować będą jednostki nieodpowiednie i stanowczo przeciwstawiać się zaczną pozornej praktyce aplikantów, wówczas przewidywać należy odrodzenie adwokatury i przywrócenie jej pełnego zaufania w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#TeodorSeidler">Ustawa z 7 października 1932 r., zakreślając rozumne ramy dla adwokatury, złożyła przyszłość tego zawodu w ręce zespołów adwokackich. Od samej adwokatury zależy zatem jej przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#TeodorSeidler">Przechodzę do więziennictwa. W Polsce jest 345 zakładów wykonywania kary. Stosunkowo mało mamy zakładów poprawczo-wychowawczych, dlatego, że poprzednie kodeksy karne dzielnicowe nie przewidywały tych instytucyj, np. kodeks austrjaciki nie przewidywał obowiązku umieszczania nieletnich przestępców w domach poprawczo-wychowawczych. Wskutek tego wytwarza się obecnie potrzeba stałego uzupełniania tych zakładów.</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#TeodorSeidler">Sposób wykonywania więziennictwa zależy w wysokim stopniu od funkcjonowania personelu więziennego. Przygotowaniem personelu więziennego zajmuje się Ministerstwo w centralnej szkole. A ponieważ kodeks karny z roku 1932 zna tylko dwie zasadnicze kary pozbawienia wolności. więzienie i areszt, więc rygory więzienne należy stosować nietylko do rodzaju przestępstwa i orzeczonej za nie kary, ale przedewszystkiem do indywidualnych cech charakteru więźnia. Z tego też względu opracowuje Ministerstwo projekt tworzenia uczelni o szerszych zakresie nauczania niż szkoła centralna dla personelu więziennego.</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#TeodorSeidler">Szczególnie doniosłe znaczenie miałyby laboratorja naukowego badania przestępców i przestępczości, w których drogą odpowiednich badań naukowych można ustalić zasady racjonalnej segregacji więźniów, które byłyby następnie stosowane w więzieniu.</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#TeodorSeidler">Co do opieki duchowej i nauki więźniów, to rzeczy te nie uległy zmianie w porównaniu ze stanem poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#TeodorSeidler">Obok tych zasadniczych środków wychowawczo-poprawczych do pewnych kategoryj więźniów stosuje się specjalny system wychowawczy t. zw. system progresywny i system więzień izolacyjnych. System propresywny stosuje się przy zasądzeniu ponad 3 lata. W tych wypadkach więzień w miarę okazywania poprawy, pilności w nauce i pracy, przechodzi do coraz wyższej klasy, gdzie korzysta z coraz większego zakresu ulg i przywilejów a wkońcu, po dojściu do ostatniej 3-ej klasy, może uzyskać zwolnienie przedterminowe. Do nadzoru tego typu więzień będzie się musiało użyć specjalnie wykwalifikowanych dozorców i w tym celu przyjmowani strażnicy będą musieli mieć kwalifikacje nauczycielskie. Do nałogowych przestępców, recydywistów, przestępców zawodowych musi się stosować metody inne i tutaj jest stosowany system izolacyjny. W tych więzieniach jest specjalny surowy rygor i więźniowie są izolowani, by swojemu nałogami nie przyzwyczajali otoczenia do zbrodniczości.</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#TeodorSeidler">Jeżeli chodzi o sanitarną stronę naszego więziennictwa, to należy zauważyć, że stan sanitarny jest nienaganny. Jeżeli w 1931 r. zmarło w więzieniach 213 więźniów, to w 1932 r. do dnia 10 grudnia zmarło 169. Gdybyśmy przyjęli, że do końca grudnia zmarło 200, wówczas śmiertelność wynosiłaby 1/2%. Jest to niezwykły postęp w porównaniu do lat ubiegłych, kiedy śmiertelność wynosiła po kilka, a nawet kilkanaście procent.</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#TeodorSeidler">Praca więźniów w więzieniach jest wyodrębniona w specjalny dział, zwany działem pracy więźniów. Obecnie z powodu kryzysu gospodarczego warsztaty więzienne, by nie stwarzać konkurencji wolnemu rynkowi, ograniczyły produkcję do zaspakajania potrzeb więziennictwa i sądownictwa. Ponadto kieruje się więźniów do pracy rolnej i do pracy w przemyśle z rolnictwem związanej.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#TeodorSeidler">Jeżeli chodzi o zaludnienie więzień, te pojemność 345 zakładów więziennych daje liczbę 38.590. Liczba ta jednakowoż przez wiele miesięcy była przekroczona. W ostatnich miesiącach 1932 r. liczba zaludnienia spadła poniżej 38.000, a głównie dlatego, że nastąpiła amnestja.</u>
          <u xml:id="u-28.34" who="#TeodorSeidler">Jeżeli chodzi o stosunek procentowy więźniów mężczyzn do więźniów kobiet, to stosunek ten wynosi 11%. Jeżeli chodzi o liczbę więźniów poniżej lat 17, to w 1932 r. liczba więźniów tych do lat 17 wahała się od 590 jako minimum, do 727 jako maximum.</u>
          <u xml:id="u-28.35" who="#TeodorSeidler">Jeżeli zaś chodzi o stosunek więźniów prewencyjnych — a więc więźniów tych, którzy są w śledztwie, lub którzy już są osądzeni, ale w sposób nieprawomocny — do ogólnej liczby więźniów, to biorąc za podstawę liczbę z 1 stycznia 1932 r., dochodzimy do następującego stosunku procentowego: Ogółem prewencyjnych 35%, ściśle prewencyjnych, a więc znajdujących się w śledztwie 23% z ogólnej liczby wszystkich więźniów. Jeżeli zaś podzielimy więźniów na kategorje więźniów krótkoterminowych i długoterminowych, to stosunek ten wynosi 25% dla krótkoterminowych. Recydywistów 1932 r. wykazuje 11%.</u>
          <u xml:id="u-28.36" who="#TeodorSeidler">Mówiąc o więziennictwie, muszę poruszyć także sprawę postępowania doraźnego i sądów doraźnych. Przy omawianiu sprawy sądów doraźnych musimy zanalizować trzy momenty: po pierwsze czy sam fakt prowadzenia postępowania doraźnego był uzasadniony stanem porządku i bezpieczeństwa publicznego? Po drugie ma być dana odpowiedź na pytanie: czy postępowanie doraźne okazało się celowem? A trzecie pytanie; w jaki sposób postępowanie doraźne się przeprowadza?</u>
          <u xml:id="u-28.37" who="#TeodorSeidler">Otóż, jeżeli chodzi o to, czy stan bezpieczeństwa i porządku w Państwie uzasadniał wprowadzenie postępowania doraźnego, odpowiedzieć na te mogą liczby zbrodni, które obejmuje postępowanie doraźne, w roku poprzedzającym wprowadzenie sądów doraźnych.</u>
          <u xml:id="u-28.38" who="#TeodorSeidler">Sądy doraźne zostały wprowadzone rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 2 września 1931 r. A w roku ubiegłym, to znaczy od 1 września 1930 r. do 1 września 1931 r. było: 120 wypadków szpiegostwa, 1.248 wypadków napadów i rabunków, 1.757 wypadków, morderstw i zabójstw, oraz 3.470 podpaleń, a więc zbrodni, objętych rozporządzeniem o sądach doraźnych. W tym stanie rzeczy Rząd zdecydował się na wprowadzenie z dniem 2 września 1931 r., postępowania doraźnego i to zgodnie z brzmieniem art. 1 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 19 marca 1928 r., który to artykuł powiada: „gdy przestępstwa szerzą się w sposób szczególnie niebezpieczny dla porządku i bezpieczeństwa publicznego, lub jeśli grozi bezpośrednio niebezpieczeństwo takiego szerzenia się tych przestępstw”. Przytem zauważyć należy, że rok poprzedzający wprowadzenie sądów doraźnych wykazywał stałą progresję przestępczości.</u>
          <u xml:id="u-28.39" who="#TeodorSeidler">Na drugie pytanie, to jest, czy wprowadzenie sądów doraźnych było celowe, nie można odpowiedzieć rozważaniami nad tem, czy sądy doraźne mają być wprowadzone, czy nie, czy kara śmierci powinna być stosowana, czy nie. To są rozważania teoretyczne, które, skoro ustawa obowiązuje i sądy doraźne zostały wprowadzone, musi się wyrzucić poza nawias, bo tylko daty statystyczne co do celowości sądów doraźnych mogą decydować. Jeżeliby w okresie następującym po wprowadzeniu sądów doraźnych statystyka zbrodni, objętych postępowaniem doraźnem, wykazała, że przestępczość się nie zmniejsza, wówczas byłoby widocznem, że sądy doraźne zawodzą, że nie są celowe. Jeżeli jednakowoż tem profilaktyczny system działania sądów doraźnych wywiera wpływ i przestępczość maleje, wówczas celowość jest wykazana. Jeżeli zatem porównamy cyfry przestępczości co do zbrodni, objętych postępowaniem sądów doraźnych w roku poprzedzającym wprowadzenie sądów doraźnych, z rokiem następującym po wprowadzeniu sądów doraźnych, to widzimy, że przy szpiegostwie mamy zmniejszenie o 34%, przy napadach i rabunkach — 24%, przy morderstwie i zabójstwach — 39% obniżenia, przy podpaleniach — 40% umniejszenia się przestępczości.</u>
          <u xml:id="u-28.40" who="#TeodorSeidler">Ale mógłby mi ktoś powiedzieć: dobrze, ale w takim razie widocznie wogóle przestępczość zmniejszyła się i wykazuje linję schyłkową. Tymczasem, jeżeli w tym samym okresie porównamy liczby przestępstw, wykroczeń i zbrodni nie objętych orzecznictwem sądów doraźnych, to nie widzimy zmniejszenia przestępczości, ale zwiększenie. I tak sprzeniewierzenia wykazują zwiększenie 24%, kradzieże i przywłaszczenia wykazują zwiększenie 11%, oszustwa-sprzeniewierzenia 55%, wymuszenia — 14%, fałszerstwa pieniężne wykazują zwiększenie 59%.</u>
          <u xml:id="u-28.41" who="#TeodorSeidler">A teraz odpowiedź na trzecie pytanie: jak sądy doraźne są stosowane, jaka jest dynamika tych sądów doraźnych? Czy bezwzględnie w każdym mniej więcej wypadku, który może podpadać pod orzecznictwo sądów doraźnych, stosuje się sądy doraźne, czy nie? Pod tym względem zauważyć należy, że sądy tylko stosują w ostateczności postępowanie doraźne. W 1931 r. z okresu 4-ch miesięcy było oddanych sądownictwu doraźnemu 35 spraw, w szczególności 54 osoby. W 1932 r. za cały rok — 137 spraw, w tem razem 257 osób, z tego mimo oddania początkowo do sądów doraźnych w 1931 r. przekazano do postępowania zwykłego 9 osób, zaś w 1932 r. — 41 osób.</u>
          <u xml:id="u-28.42" who="#TeodorSeidler">Na karę śmierci skazano: w 1931 r. — 29 osób, w 1932 r. — 120 osób; w 1931 r. ułaskawiano 5 osób, w 1932 r. — 37 osób. Zatem w 1931 r. wykonano wyroków śmierci 24, zaś w 1932 r. — 83.</u>
          <u xml:id="u-28.43" who="#TeodorSeidler">A teraz jeszcze jedno porównanie statystyczne. Jeżeli z tym całym okresem, w którym urzędowały sądy doraźne, zestawimy wszystkie zbrodnie, podpadające sądownictwu doraźnemu razem, to dochodzimy do liczby 5.259 zbrodni takich, które właściwie powinny były podpadać sądownictwu doraźnemu.</u>
          <u xml:id="u-28.44" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Czy to na stałe są te sądy doraźne?)</u>
          <u xml:id="u-28.45" who="#TeodorSeidler">O tem także będę mówił. Ilość osób oddanych pod sąd doraźny wynosi 267, a więc wszystkiego 5%, ilość osób osądzonych wynosi 227 osób, a więc 4.3%. Ilość osób skazanych na śmierć — 137, a więc 2,6%, ilość wykonanych wyroków śmierci — 102, a więc 2% ogólnej liczby popełnionych zbrodni.</u>
          <u xml:id="u-28.46" who="#TeodorSeidler">Ale pójdźmy jeszcze dalej i z tych zbrodni, które podpadają pod sądy doraźne, wyłączmy tylko zbrodnie morderstwa i zabójstwa, tam, gdzie życie ludzkie padło, stańmy jakgdyby na stanowisku: oko za oko, ząb za ząb, to zbrodni tych od 1 września 1931 r. do 1 grudnia 1932 r. było 1.343, wyroków śmierci wykonanych 102, czyli 7,7%.</u>
          <u xml:id="u-28.47" who="#TeodorSeidler">Jeżeli chodzi o ułaskawienia, to ułaskawień było razem 42, co razem czyni około 30%.</u>
          <u xml:id="u-28.48" who="#TeodorSeidler">Mimo wszystko zapominać nie należy, iż postępowanie doraźne jest postępowaniem wyjątkowem i że z punktu idealnego wymiaru sprawiedliwości jest ono złem koniecznem, które nie może stać się stałą instytucją wiec z chwilą osiągnięcia celu represyjnego i ustania nasilenia zbrodniczego należy je jak najrychlej uchylić.</u>
          <u xml:id="u-28.49" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Głos wołającego na puszczy.)</u>
          <u xml:id="u-28.50" who="#TeodorSeidler">Mówiąc o liczbach budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, chciałbym zauważyć, że globalna suma w wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych wynosi 101.353.200 zł i w porównaniu do ogólnej sumy tegorocznego budżetu wynosi 4,15%. W tym kierunku stosunek wydatków budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości do ogólnej sumy budżetu w porównaniu z rokiem uprzednim nie uległ żadnej zmianie Jeżeli te wydatki rozbijemy na wydatki osobowe i rzeczowe, to na wydatki osobowe przypada 73%. widać zatem, że budżet ten jest w pozycji wydatków budżetem wybitnie osobowym. Na wydatki rzeczowe i inwestycje przypada 27%. Porównywając budżet w wydatkach według tej selekcji w obecnym roku z rokiem poprzednim, należy zauważyć, że kompresji uległy właściwie tylko wydatki osobowe, jako najbardziej elastyczne, gdy natomiast dalsza kompresja wydatków rzeczowych i inwestycyjnych nie dała się już uskutecznić. Budżet w rubryce dochodów wykazuje sumę 73.474.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-28.51" who="#TeodorSeidler">Chciałbym jeszcze przy końcu zwrócić uwagę na jedna okoliczność, a mianowicie chciałbym jedno miejsce mego referatu sprostować. Dotyczy to ustępu mego sprawozdania, który omawia legislatywę Ministerstwa Sprawiedliwości, w tem miejscu, gdzie jest mowa o projekcie umowy z Niemcami w sprawie przewozu więźniów z Niemiec do Prus Wschodnich, Na ustęp ten zwrócił uwagę poseł Winiarski przy debacie nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, wykazując mu, że w miejsce słowa „Pomorze”, — użyłem zwrotu „Korytarz Polski”.</u>
          <u xml:id="u-28.52" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To nie Pan użył tego zwrotu, to Ministerstwo.)</u>
          <u xml:id="u-28.53" who="#TeodorSeidler">Otóż jeżeli pro foro interno to określenie ma w gruncie rzeczy znaczenie drugorzędne, o tyle, przyznaję, że z uwagi na zagranicę, na wrogą a w środkach nie przebierającą propagandę, najdalej posunięta ostrożność i bezwzględna ścisłość określeń i wyrażeń jest konieczna.</u>
          <u xml:id="u-28.54" who="#TeodorSeidler">I w tym kierunku ma poseł Winiarski rację. A ja nie będę odpłacał pięknem za nadobne i nie będę złośliwy i nie przytoczę tych przedmajowych oficjalnych i półoficjalnych enuncjacyj rządowych oraz wystąpień publicznych różnych przyjaciół politycznych p. Winiarskiego, w których popełniano ten sam błąd, który mi wytknął. Nie czynię zaś tego niedlatego, żeby p. Winiarskiego lub jego przyjaciół politycznych oszczędzać i salwować, ale właśnie jedynie z uwagi na najdalej posuniętą ostrożność wobec propagandy zagranicznej, które i znaczenia w tym wypadku nie doceniał p. Winiarski.</u>
          <u xml:id="u-28.55" who="#TeodorSeidler">Tylko, że, jeśli poprawić, to dobrze tak, jak na profesora uniwersytetu i to profesora prawa międzynarodowego przystało.</u>
          <u xml:id="u-28.56" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W Bukareszcie.)</u>
          <u xml:id="u-28.57" who="#TeodorSeidler">Jeśli poruszać jakieś zagadnienie, to tak, żeby problem domyśleć do końca. Gdy chodzi o zagranicę to, myśląc kategorjami ścisłemi, nie istnieje dla niej Pomorze, tak, jak nie istnieje Małopolska lub Wileńszczyzna. Dla zagranicy musi istnieć integralność państwa. Każdy milimetr ziemi, każda piędź ziemi ze słupem granicznym nie może być dla zagranicy częścią Pomorza, lecz może być tylko całością Polski. I jeżeli mam poprawiać, to zrobię poprawkę, przyznam się do błędu, ale ta poprawka będzie inaczej brzmiała niż sobie życzy p. Winiarski. Poprawka zatem odnośnego ustępu winna opiewać: „projekt umowy z Niemcami w sprawie przewozu więźniów z Niemiec do Prus Wschodnich przez terytorjum polskie” lub jeszcze krócej „przez Polskę”.</u>
          <u xml:id="u-28.58" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach posłów z lewicy. Marszałek przywołuje do porządku z zapisaniem do protokółu pp. Ciołkosza, Jana Noska i Dubois. Posłowie z lewicy i prawicy opuszczają salę. Długotrwałe oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoki Sejmie! Zawsze i wszędzie trudne stanowisko Ministra Sprawiedliwości, którego najistototniejszem zadaniem jest stać na straży porządku prawnego, gwarantującego Państwu równowagę jego stosunków wewnętrznych, obywatelom zaś dającego dostateczną rękojmię trwałości ich praw przy jednoczesnem zapewnieniu, że włożone na nich obowiązki będą należycie — a choćby i pod przymusem, przez Państwo wywieranym, spełniane — w Polsce jest o wiele trudniejsze i odpowiedzialniejsze.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Składa się na to zbyt wiele przyczyn, aby je tu, w tej, z konieczności krótkiej dyskusji można było szczegółowo, a tem bardziej wyczerpująco rozważyć.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Wystarczy wskazać, zdaniem mojem, najważniejszą z nich. Mam na myśli krótkotrwały jeszcze w stosunku historycznym niepodległy byt Państwa, tak niedawno scalonego z trzech części, które długo żyły w odmiennych warunkach bytowania państwowego pod rządem różnych systematów prawnych, wybitnie wpływających na odmienne kształtowanie się pojęć i obyczajów.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Długotrwałe podporządkowanie społeczeństwa obcej państwowości, odnoszącej się wrogo, a w najlepszym razie niechętnie do obcego mu organizmu społecznego, działa zawsze hamująco na jego rozwój, a często i demoralizująco. Zamiast istotnego wewnętrznego zespolenia obywateli z Państwem oddala ich od tego Państwa, pobudzając obywatela do przeciwstawiania się samej idei Państwa, jako pewnej zwartej całości, przy zachowaniu samych tylko pozorów lojalności w tych jedynie granicach koniecznych, od których przekroczenia zaczyna się już konflikt z normą prawną.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Pierwszem więc zadaniem każdego członka Rządu w Polsce jest dążenie do oderwania się od minionej nazawsze przeszłości, do zatarcia jej szkodliwych śladów, wyrównania zastoju, jaki się wytworzył w różnych dziedzinach życia państwowego i społecznego, i do budowania teraźniejszego życia na nowych podstawach. Zadanie ogromne — miarą swego wysiłku i czasu, niezbędnego do jego urzeczywistnienia, przerastające możność jednego pokolenia. Ale im bardziej życie było dotąd hamowane, tem gwałtowniej dopomina się o swoje prawa, które muszą być zaspokojone, jak musi być zaspokojona potrzeba dnia powszedniego, jeżeli nie w całości, to choć w części najistotniejszej, najżywotniejszej i najpilniejszej. Z tą wszakże potrzebą szybkości działania łączy się konieczność pewnych ustępstw z postulatu doskonałości wykonania. Godzenie tych dwóch dążności, zmierzających zazwyczaj w rozbieżnych kierunkach, jeszcze bardziej utrudnia wypełnienie zadania, które samo przez się już jest bardzo złożone. Jest ono jednak nieodłącznym warunkiem działania, prowadzącego do naczelnego celu, i bez wyrozumienia tej konieczności dziejowej niepodobna bezstronnie ocenić wyników samego działania.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Jeżeli do przyczyn powyżej wymienionych dodamy jeszcze wpływy przemożne powszechnego kryzysu, z którego Państwo Polskie samo jedno wyłamać się nie może, musimy się zgodzić, że do tylu przeszkód, piętrzących się na drodze Ministra Sprawiedliwości, przybywają jeszcze nowe, niemniej trudne do przełamania, a które jednak usunięte być muszą.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Daleki jestem bardzo od myśli, aby to, co panom przedstawiłem przed chwilą, przedstawiało jakąś nowość, nie mogę jednak nie podkreślić, że te założenia ogólne, któremi się kierowałem w pracach swego Ministerstwa, muszą zarazem stanowić istotne kryterja do właściwej, ściśle rzeczowej oceny dokonanych prac. I śmiem przypuszczać, że jeśli mieć się będzie stale na oku te właśnie przesłanki ogólne, obraz działalności Ministerstwa Sprawiedliwości ukaże się niepozbawiony jasnych świateł, mających pewną, nieprzemijającą nawet wartość, w każdej z tych trzech dziedzin, które stanowią zakres działania mego Ministerstwa, a więc w ustawodawstwie, sądownictwie i więziennictwie.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">W ustawodawstwie z wielkej liczby aktów legislacyjnych bezwątpienia wybija się na pierwszy plan dzieło niezmiernej doniosłości, stanowiące ogromny krok naprzód w zespoleniu prawnem naszego Państwa — Kodeks Karny. Kodeks ten jest dojrzałym owocem wieloletniej pracy najlepszych prawników polskich, zebranych w Komisji Kodyfikacyjnej. Głównymi twórcami jego są dwaj najwybitniejsi kryminologowie nasi — profesorowie Makarewicz i Makowski, którym niech mi wolno będzie imieniem Rządu wyrazić publiczne podziękowanie za ich pracę tak ważną i doniosłą dla realizacji ładu prawnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Cokolwiek dałoby się powiedzieć o tym Kodeksie, jedno jest oczywiste dla wszystkich i nie może budzić żadnego sporu, że odtąd mamy rodzime jednolite prawo karne, stworzone już pod kątem widzenia polskiej rzeczywistości i własnej racji stanu, oraz realizujące w swych zasadach postulaty nowoczesnej myśli penitencjarnej.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Nie przeczę, że tak tu, jak i w każdej dziedzinie prawnej można mieć odmienne zdanie co do takiego lub innego ujęcia pewnych zagadnień, i dlatego nie dziwiłbym się bynajmniej zjawieniu się wniosków, domagających się takiego lub innego potraktowania poszczególnych materji, zawartych w kodeksie, natomiast zrozumieć nie mogę, jak można domagać się przekreślenia niemal jednem pociągnięciem pióra tego, nad czem z takim wysiłkiem i tyle lat pracowano, by doprowadzić do skutku dzieło unifikacji prawa karnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">A takie właśnie wnioski były zgłaszane w tej Izbie. Wnioski, sprowadzające się, oczywiście, do czystej negacji, bo nie dające wzamian nic twórczego, co gorsza, cofające ustawodawstwo karne w Polsce do dawnej trójzaborowości. Czyżby istotnie panowie wnioskodawcy, choćby w ich mniemaniu ułomną, pracę scaleniową twórców polskiego Kodeksu Karnego woleli zniszczyć dokonaniem nowego rozbioru Polski w dziedzinie prawodawstwa karnego?</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Na szczęście jednak rzeczywistość jest lepsza od pozorów, skoro świeżo przeprowadzona w Komisji Prawniczej dyskusja nad takiemi wnioskami wyświetliła, że w gruncie rzeczy na 300 bez mała artykułów Kodeksu Karnego — niezadowolenie wśród wnioskodawców budziło mniej, niż 10 artykułów. A w tej niewielkiej liczbie przepisów znalazły się nawet takie, jak np. art. 172 i 173 (traktujące o przestępstwach przeciwko uczuciom religijnym), które zresztą ściągały na siebie zupełnie nieuzasadnioną krytykę nawet i z poza Sejmu, pomimo, że przepisy te mają swoje odpowiedniki w poprzednich ustawach zaborczych z tą różnicą, że to, co kodeks kamy rosyjski ujmował kazuistycznie i pod wpływem dogmatów panującego w Rosji kościoła prawosławnego, to samo ujmował kodeks austrjacki w postaci ogólniejszej, jednakowo zresztą chroniącej wszystkie wyznania, a tą właśnie drogą poszedł i kodeks polski. Byłoby chyba zbędne przekonywać, że jeśli chodzi np. o wierzenia, czy dogmaty lub obrzędy kościoła katolickiego, to ta sfera uczuć religijnych mogła mieć ochronę w kodeksie karnym katolickiej Austrji lepszą od tej, jaką mógł zapewniać kodeks kamy Rosji prawosławnej.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Z pośród setek zagadnień podwalinowych, które nowy Kodeks rozstrzyga w duchu nawskroś nowoczesnych tendencyj polityki kryminalnej, wydobyto te rzeczy, co do których zdawałoby się powinniśmy być wszyscy zgodni. Mam na myśli kwestję sankcyj karnych, grożących za przestępstwa, skierowane przeciwko istnieniu, całości i bezpieczeństwu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Panów! W warunkach obecnej doby wogóle, a naszej rzeczywistości w szczególności, wołanie na alarm o surowość sankcyj karnych za przestępstwa przeciwko Państwu uznać muszę za doktrynerskie zaślepienie lub skrajną demagogję. Czyżby tylko w Polsce groziły surowe kary za ataki przeciwpaństwowe? Czyżby to było objawem jedynie jednostronności tendencyj Rządu Polskiego? A cóż innego dzieje się dookoła nas, w Niemczech, w republikańskiej i rewolucyjnej Hiszpanji, w sowieckiej Rosji, w faszystowskiej Italji? Wszędzie wprowadza się zaostrzenia kar za przestępstwa antypaństwowe, bo to jest naturalną, organiczną konsekwencją dzisiejszych niespokojnych czasów i wzburzonych nadmiernie namiętności politycznych. Idzie się znacznie dalej, bo wprowadza się dla tej grupy spraw specjalną procedurę, ba, nawet specjalnie ad hoc skonstruowane sądy. I proszę tego nie przypisywać temu lub innemu kierunkowi polityki Rządu, stojącego u steru władzy, bo to samo zjawisko rodzi się w najróżniejszych warunkach politycznych, w komunistycznej Rosji i w ultrademokratycznej republice hiszpańskiej, w korporacyjnym ustroju współczesnych Włoch i liberalistycznym ustroju Rzeszy Niemieckiej. Tę konieczność rodzi sytuacja rzeczywista, a nie zmyślna czy bezmyślna polityka tego czy innego rządu, takiego lub innego kierunku politycznego. Nie dlatego ustanowiliśmy surowe kary za zbrodnie przeciwko Państwu, że lubujemy się w okrucieństwie, lecz dlatego, że wróg bezwzględny Państwa zmusił je do samoobrony, do podjęcia energicznych środków walki o bezpieczeństwo wewnętrzne Polski. Nie mam chyba potrzeby kreślić przed Panami obrazu naszej sytuacji w dziedzinie zbrodniczych zakusów, kierowanych przeciw ustrojowi i całości Państwa Polskiego ze strony różnych organizacyj, kierowanych obcą, wrogą nam ręką i zasilanych funduszami z poza kraju płynącemi, raz po raz ujawnia się ta zbrodnicza działalność w aktach tenoru i zamachach konspiracyjnych, które nie mają nic wspólnego ze środkami opozycji lub walki politycznej. Elementarne prawo każdego państwa do obrony swej całości i swego bezpieczeństwa każę na straży tych najwyższych i najcenniejszych dóbr narodu postawić odpowiednią i skuteczną ochronę, zmusza do ciągłego i jak najszerszego uwzględnienia tych konieczności państwowych na każdym odcinku pracy państwowej, a więc także i na odcinku państwowego prawa karania czynów społecznie szkodliwych i państwowo wrogich.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Przysłuchując się dyskusji jaką w naszem zwierciadle partyjnem wywołał nowy Kodeks, dochodziły nas echa tego rozbicia pojęć i skondensowania fanatyzmu programistycznego, które jest może najbardziej charakterystyczną cechą naszego układu partyjnego. Gdy jedni wołali „za dużo”, drudzy uderzali na alarm, że „za mało”! Gdy jedna koterja obwołała niektóre przepisy nowego kodeksu, jako „twierdzę reakcji”, inni monopoliści zbawienia narodowego te same przepisy wyklęli, jako filary „niebezpiecznego radykalizmu”! Przywodzi mi to mimowoli na pamięć historyjkę z obrazem, o którym jedni twierdzili, że należy go przesunąć nieco na prawo, inni natomiast upierali się przytem, że należałoby raczej przesunąć go wydatnie na lewo. Znak to niechybny, że obraz wisi dobrze, w samym środku!</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Doniosłość faktu wprowadzenia nowego Kodeksu Karnego została upamiętniona przez rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 21.X.1932 r. o amnestji, z której skorzystało przeszło 8.000 osób uwięzionych za mniejsze przestępstwa, nie licząc dziesiątków tysięcy tych, których sprawy zostały umorzone i którym kary zostały zmniejszone o połowę.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Wielką doniosłość unifikacyjną ma wprowadzone w życie rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej prawo o sądowem postępowaniu egzekucyjnem, opracowane przez Komisję Kodyfikacyjną. Stanowi ono niezbędne uzupełnienie już uprzednio ogłoszonego w tymże trybie Kodeksu procedury cywilnej. W ten sposób niemal w całości (pozostają jeszcze przepisy o postępowaniu niespornem) urzeczywistnia się wielkie dzieło procesowej unifikacji wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Ustrój tak ważnego organu pomocniczego w wymiarze sprawiedliwości, jak adwokatura, znalazł również swe ujęcie w prawie o adwokaturze, odtąd już jednolicie urządzonej w całem Państwie, jako autonomiczna korporacja prawa publicznego.</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Ustrój ten, wzorowany w znacznej części na prawie francuskiem i polskim Statucie Palestry z 1919 r., w odróżnieniu od swego pierwowzoru wprowadza najwyższy centralny organ adwokatury pod postacią Rady Naczelnej, której pierwsza kadencja odbywa się w składzie osób powołanych przez Głowę Państwa, aby w pierwszym okresie scalania się adwokatury ułatwić proces zespolenia adwokatury, żyjącej dotąd odrąbnem, dzielnicowem życiem.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Przejściowym, nie mniej naglącym potrzebom rolnictwa, znajdującego się w ostrej fazie kryzysu, starają się zaradzić ustawy w dziedzinie egzekucji sądowej z lutego i marca 1932 r., rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie uchylenia egzekucji płodów na pniu w województwach zachodnich, o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie, o utworzeniu urzędów rozjemczych do spraw kredytowych małej własności rolnej, w sprawie zmiany rozporządzenia o lichwie pieniężnej. Z wyjątkiem prawa o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie, z natury rzeczy wymagających bardziej złożonej procedury, a przez to nadającego się niemal wyłącznie do potrzeb większych gospodarstw rolnych, z dobrodziejstw wszystkich tych aktów mogą w pełnej mierze korzystać i w rzeczywistości korzystają też posiadacze małych gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">W celu usprawnienia wymiaru sprawiedliwości zostały wprowadzone odpowiednie zmiany w obu procedurach: karnej i cywilnej, tudzież w samym ustroju sądowym. Jedną z najistotniejszych zmian jest znaczne rozszerzenie zakresu jednoosobowego orzekania sądowego. System ten wymaga znacznego zwiększenia się poczucia odpowiedzialności u sędziego za akt sądzenia, a przez to wywołuje potrzebę zapewnienia społeczeństwu najlepszego doboru sił sędziowskich, co z konieczności musiało spowodować dokonanie jak najściślejszej selekcji ciała sądowego. Z drugiej znów strony ta sama konieczność reorganizacji składu osobowego sędziów powstała pod kątem widzenia zmian organizacyjnych, jakie niosły ze sobą zreformowane procedury sądowe. Starałem się tym koniecznościom naszego wymiaru sprawiedliwości uczynić zadość, mając na oku wyłącznie kryterja potrzeb sądownictwa i odpowiadających im kwalifikacyj osobistych poszczególnych jego członków. Chodziło mi w tem, z natury rzeczy przykrem dla każdego człowieka, zadaniu o utrzymaniu naszego sądownictwa na należytym poziomie gwarantującym spełnienie nowych, ciężkich zadań, jakie nakłada na nie świeżo powstałe prawodawstwo polskie, raz po raz wypierające ustawy zaborcze.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Spotkał mnie zarzut, że kierowałem się względami politycznemi. Nic bardziej niesłusznego. Przez cały czas urzędowania swego dawałem niejednokrotnie wyraz poglądowi, że magistratura musi stać poza i ponad aktualnościami politycznemi, bo tego wymaga jej rola i zadanie, jako organu sądowego, bo od tego zależy zaufanie społeczeństwa, bez którego żadne sądownictwo istnieć nie może. I właśnie dlatego, że poglądowi takiemu hołduję, musiałem przy selekcji wyeliminować przedewszystkiem te jednostki, które wyraźnie weszły na tory aktualnej działalności politycznej. Obojętnem mi było, czy to był tor prawicowy, czy lewicowy, czy rządowy, czy antyrządowy, czy ukraiński, czy żydowski, albowiem każdy sędzia, który wkracza na drogę jakiejkolwiek działalności politycznej, staje się czynnikiem szkodliwym dla wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Panów! Istnieją pewne hasła, nawskroś słuszne i zasadne, przez nikogo niekwestjonowane, powszechnie uznane, które z tych właśnie racyj swej niesporności są często używane, a częściej jeszcze nadużywane.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Do takich haseł należy niezawisłość sędziowska. Zakres i pojęcie niezawisłości sędziowskiej określone zostały w art. 77 i 78 Konstytucji prawo o ustroju sądów tę konstytucyjną treść niezawisłości sędziowskiej wcieliło w konkretne normy i zrealizowało. Tak więc niezawisłość orzecznictwa sądowego przejęło prawo o ustroju sądów z Konstytucji w pełnem i dosłownem jego brzmieniu. Wystarczy odczytać tylko przepisy art. 72 § 4 i 79 prawa o ustroju sądów, aby stało się oczywistem, że w zakresie ferowania wyroków sądownictwo jest w całej pełni niezawisłe i od wszelkiego z jakiejkolwiek strony nacisku wolne.</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">A jak się przedstawia w prawie ustrojowem t. zw. nieusuwalność i nieprzenaszalność sędziego? Otóż, ani usunięcie sędziego ze stanowiska, ani też przeniesienie go na inne miejsce lub w stan spoczynku nie leży w mocy Ministra Sprawiedliwości, lecz, znów zgodnie z artykułem 78 Konstytucji, nastąpić może jedynie za zgodą danego sędziego, albo też na podstawie orzeczenia sądu. W ostatniej noweli do ustroju sądów wprowadziłem zmianę, polegającą na tem, że orzeczenie takie wydaje komplet złożony z trzech sędziów, a nie, jak to przedtem miało miejsce, zgromadzenie ogólne wszystkich sędziów danego sądu. Wychodziłem przytem z założenia, że zgromadzenie ogólne nie jest powołane do wydawania orzeczeń, bo jest organem administracji sądowej, a nie kompletem sądzącym, a ponadto jest ciałem zbyt licznem, aby zdolne było do aktu sądzenia i orzekania. Z tych motywów przekazałem orzecznictwo zwykłemu kompletowi sędziowskiemu, takiemu kompletowi, jaki sądzi wszelkie inne sprawy, choćby najpoważniejsze.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Każdy objektywnie i bezstronnie myślący człowiek musi przyznać, że przy tym stanie prawnym zarówno niezawisłość sądu, jak i niezależność sędziowska są w zupełności zagwarantowane. To też nikt z pośród tych, którzy zarzucali ustrojowi nieuszanowanie zasady niezawisłości sędziowskiej, nie potrafił przytoczyć ani jednego argumentu konkretnego, na czem polega ograniczenie niezawisłości sądownictwa w nowym ustroju. Zarzuty, były gołosłowne, obliczone na efekt samego hasła, z gruntu błędne lub złośliwe.</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Z arsenału zarzutów, jakie czyni się Rządowi, albo ściślej mówiąc, jakiemi zwalcza się Rząd, wyciąga się raz po raz ciężkie działo sądów doraźnych. Przyznać muszę, że istoty tego zarzutu nie rozumiem. Czy przeciwnicy tego stanu rzeczy walczą o zasadę, czy też o konkretny przypadek jej zastosowania? Jeżeli pierwsze przypuszczenie jest słuszne, t. zn. jeżeli mamy tu do czynienia z zasadniczym sprzeciwem przeciwko instytucji sądów doraźnych wogóle, w takim razie atak jest źle skierowany, ponieważ instytucję tę przewiduje Konstytucja z 1921 r. w art. 98, a nie jest ona dziełem żadnego z rządów pomajowych. Zechce więc fronda antydoraźniana w formie praworządnej wystąpić z wnioskiem o zmianę swego dzieła z 1921 r. i skreślenie zeń tego, co sama była niegdyś uchwaliła.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Więc może chodzi o to, że obecna sytuacja Państwa pod względem bezpieczeństwa nie wymaga tej silnej ochrony, jaką dają sądy doraźne? Pod to twierdzenie nie podpiszą się chyba nawet moi oponenci, zwłaszcza jeśli jeszcze pamiętają, że sami w latach ubiegłych, gdy wraz z władzą nieśli ten ciężar odpowiedzialności za Państwo, nie umieli ani chwili pozostać bez sądownictwa doraźnego, choć były też chwile jaśniejsze, aniżeli przeżywana przez nas doba wstrząsającego kryzysu światowego i rozgorzałych namiętności politycznych.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Więc ani jedno, ani drugie. Pozostaje już chyba tylko wyjaśnienie tego pozornego zarzutu względami taktycznemi. Cel walki z Rządem uświęca w oczach naszej opozycji wszelkie środki. Jednym z tych środków jest zarzut wprowadzenia sądownictwa doraźnego. Chcę, aby opinja polska wiedziała prawdę, że to tylko środek walki z Rządem, a nie walka z Rządem o środki.</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Przechodząc do dziedziny więziennictwa, pragnę zaznaczyć, że uważałem za konieczne unormować odpowiednio ustrój straży więziennej, której zakres zadań bardziej się zwiększa wraz z doskonaleniem się metod penitencjarnych. Specyficzne zupełnie warunki służby więziennej wymagają odmiennego traktowania tego działu służby od zwykłej służby cywilnej. Uważałem jednak za słuszne zwiększone obowiązki funkcjonarjuszy straży więziennej zrównoważyć zwiększeniem również ich uprawnień, zwłaszcza w zakresie praw emerytalnych.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Do samego bytu więziennego mógłbym już nie powracać tym razem, gdyż uregulowanie trybu więziennego nastąpiło jeszcze w roku poprzednim przez wydanie ogólnego regulaminu więziennego.</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Skoro jednak co do tego samego regulaminu co pewien czas ponawiają się te same zarzuty, dotyczące kategorji t. zw. więźniów politycznych, to nie chcąc Panów nużyć powtarzaniem swych własnych argumentów w tej sprawie, pozwolę sobie tylko zwrócić ich uwagę, że w dniach 13 — -18 maja 1932 r. odbyła się w Bernie sesja zwyczajna Międzynarodowej Komisji Karnej i Penitencjarnej w obecności przedstawicieli 16 państw, w tem i Polski. Przedmiotem obrad było między innemi pismo t. zw. Komitetu Obrony Więźniów Politycznych w Paryżu, zawierające pewne postulaty co do wzoru typu regulaminu więziennego opracowanego w r. 1929 przez tę komisję, a dotyczące rzekomego pokrzywdzenia więźniów politycznych w nowym regulaminie więziennym polskimi. Międzynarodowa Komisja stanęła na stanowisku, że uprzywilejować można w regulaminie więziennym jako zasługujące na szczególne względy i odmienność traktowania jedynie poszczególne jednostki, które swem zachowaniem się zasługują na pewne wyróżnienie bez względu na kategorję przestępców, do której należą. Przytem kategorji t. zw. przestępców politycznych nie można obecnie uważać za równoznaczną z kategorją przestępców ideowych, zgóry zasługujących na odmienne traktowanie, cały szereg bowiem jednostek zaliczanych formalnie do t. z w. więźniów politycznych nie kieruje się bynajmniej tylko względami ideowemi w swej działalności, a częstokroć wprost ma na widoku wyłącznie zysk materjalny. Komisja przytem powzięła uchwałę, w której uznała, że nowy regulamin więzienny polski jest zupełnie zgodny z duchem wskazań, zawartych we wspomnianym typie — wzorze regulaminu więziennego.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Dałem pokrótce zarys ogólny prac całorocznych mego Ministerstwa, by w końcu powrócić do tego, od czego zacząłem, a więc do tych założeń zasadniczych, na których opierać się winna praca Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Jest rzeczą Panów ocenić, czy i w jakiej mierze Ministerstwo Sprawiedliwości pod mojem kierownictwem spełniło swoje zadanie w dążeniu do celu, który przedstawiłem na wstępie tak, jak go rozumiem — i jako członek Rządu i jako obywatel. Uważam sobie jednak za obowiązek nietyle nakreślić, ile podkreślić tylko te drogi wytyczne i to co wywołuje ich kierunek oraz wpływa na ich przebieg w trzech wielkich działach mego Ministerstwa — ustawodawstwie, zarządzie sprawiedliwości i więziennictwie. Jeżeli w każdej z tych dziedzin zbliżyłem się do wytkniętego sobie celu, do którego dążę z całą stanowczością i dobrą wiolą — sądzę, że w granicach czasu i środków — wypełniłem swoje zadanie.</u>
          <u xml:id="u-30.34" who="#PMinisterSprawiedliwościMichałowski">Ogrom materjału, jaki zawarł w swem sprawozdaniu pan poseł Seidler, zwalnia mnie od powracania do tematów, wyczerpująco przezeń przedstawionych. Kończę więc, wnosząc, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył budżet Ministerstwa Sprawiedliwości w brzmieniu przedłożenia rządowego.</u>
          <u xml:id="u-30.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Odraczam dalszą rozprawę. Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego zarządzenia powiatowego inspektora szkolnego, Oz. Bandurskiego w Brześciu n/B. z dnia 10 stycznia 1933 r. Nr. 90/33, nakazującego wykładanie nauki religji dla prawosławnych dzieci w szkołach powszechnych wyłącznie w języku wykładowym szkoły, a więc w języku polskim, i używanie podręczników do nauki prawosławnej religji także wyłącznie w tymże języku, względnie w martwym języku cerkiewno-słowiańskim.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia przez funkjcjonarjuszów PP. w Pistyniu pow. Kosów, woj. stanisławowskiego, Wasyla Kozłana, syna Andrzeja z Mykietyniec pow. Kosów.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych oraz p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie podstępnego wyłudzenia przez komendanta posterunku P. P. w Sulimowie pow. Żółkiew, przodownika Ditchena, podpisów na szkolnych deklaracjach za polskim językiem nauczania w powszechnej szkole państwowej w Sulimowie, pow. Żółkiew, woj. lwowskiego, od tych rodziców dzieci w szkolnym wieku, którzy w grudniu 1932 podpisali deklaracje szkolne za wprowadzeniem języka ukraińskiego jako języka wykładowego w powszechnej szkole państwowej w powyższej gminie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę panu Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#KazimierzŚwitalski">Wyznaczam następne posiedzenie jutro na godz. 11 rano, z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#KazimierzŚwitalski">dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości;</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#KazimierzŚwitalski">rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#KazimierzŚwitalski">Monopole;</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#KazimierzŚwitalski">8 — Ministerstwo Skarbu oraz 18 — Długi Państwowe, ewentualnie głosowanie nad projektem ustawy skarbowej na r. 1933/34.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#KazimierzŚwitalski">Zwracam uwagę Panów Posłów, że, jeżeli jutro wyczerpiemy dyskusję, może się odbyć głosowanie. Nie słyszę sprzeciwu, uważam moją propozycję za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>