text_structure.xml
209 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 20).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Podsekretarze Stanu: W Prezydjum Rady Ministrów Bronisław Nakoniecznikoff-Klukowski, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Skarbu Władysław Zawadzki i Wincenty Jastrzębski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski i Mieczysław Świątkowski, w Ministerstwie Komunikacji Witold Czapski, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ks. Bronisław Żongołłowicz, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubariowicz, w Ministerstwie Reform Rolnych Józef Radwan.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 33 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 34 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmowem. Jako sekretarze zasiadają: pp. Skrypnik i Borecki. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw: o kryzysowym dodatku do państwowego podatku dochodowego, o opodatkowaniu piwa, o opodatkowaniu wina i miodu syconego, o uiszczeniu niektórych zaległych podatków w naturze na cele bezpośredniej pomocy dla bezrobotnych, w sprawie zwolnienia od podatku cukru, przeznaczonego na dożywianie dzieci w szkołach, przedszkolach i ochronkach, upoważniającej przedsiębiorstwo państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” do zaciągnięcia długoterminowych pożyczek inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Stosownie do postanowień art. 8 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych (Dz. U. R. P. nr 80 poz. 777) p. Minister Skarbu przedkłada Sejmowi do zatwierdzenia rozporządzenie Ministrów Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa z dn, 30 września 1931 r. o uldze celnej na rodzynki perskie „bidane” (Dz. U. R. P. nr 91 poz. 712).</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Rozporządzenie to odsyłam do Komisji Skarbowej,</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. posła Czetwertyńskiego otrzymałem pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się godności wicemarszałka, od posłów zaś Korneckiego, Michałkiewicza, Pawlaka i Pobożnego o zrzeczeniu się godności sekretarzy Sejmu.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Biluchowski, Brzozowski, Cardini, Czuma, Marjan Dąbrowski, Duch, Dzieduszycki, Fidelus, Graebe, Jaeger, Bernard Jankowski, Kosydarski, Kuc, Michałkiewicz, Szturmowski, Tyszkiewicz i Wróbel.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłom: Medunie na 1 dzień, Krzyżowskiemu i Rudowskiemu na 2 dni, Witkowskiemu na 4 dni, Dratwie na 6 dni, Władysławowi Kamińskiemu, Matczakowi i Wartalskiemu na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzŚwitalski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Błyskosz i Boczoń na 11 dni, Radliński na 15 dni, Seidler na 16 dni, Sawicki na jeden miesiąc, Czernicki na 6 tygodni, Barlicki, Ciołkosz, Dubois i Lieberman na czas trwania procesu. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#KazimierzŚwitalski">Proponuję Izbie uzupełnienie porządku dziennego następującym punktem 8: Wniosek Klubu Narodowego, Klubu Ludowego, Narodowej Partji Robotniczej i Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ucisku ludności polskiej na Łotwie (druk nr 381). Jeżeli nie usłyszę protestu, będę uważał, że Izba zgadza się na uzupełnię porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#KazimierzŚwitalski">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy w sprawie częściowej zmiany ustawy z dn. 22 lipca 1925 r. o uregulowaniu obrotu cukrem na obszarze Rzeczypospolitej (druk nr 250 i odbitka nr 67).</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Rudziński,</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MarianRudziński">Wysoki Sejmie! Przedłożenie rządowe o zmianie niektórych postanowień ustawy o obrocie cukrem na obszarze Rzeczypospolitej jest logiczną konsekwencją zawartego przez polski przemysł cukrowniczy układu międzynarodowego t. z w. układu brukselskiego, Nim przystąpię do zreferowania poszczególnych artykułów tego przedłożenia, pozwolę sobie zobrazować w kilku słowach sytuację, w jakiej ten układ międzynarodowy powstał.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#MarianRudziński">Przemysł cukrowniczy oparty o dwa surowce: przemysł trzcinowy i buraczany, od początku tego wieku rozpoczął dość ostrą walkę, Zobrazuje tę walkę najtrafniej kilka cyfr. Otóż, gdy w r. 1902–03 produkcja cukru trzcinowego wynosiła około 40%, a buraczanego 60%, to już przed wojną w r. 1913/14 produkcja cukru trzcinowego wynosiła blisko 55%, a buraczanego 45% całej produkcji światowej. Podczas wojny cukier trzcinowy wybił się na pierwszy plan i w r. 191920 produkcja jego osiągnęła 80% całej produkcji światowej, podczas gdy buraczany cukier spadł do 20%. Od tej pory rozpoczęła się walka o stracone przez cukier buraczany rynki zbytu i walka ta trwała do roku bieżącego. W walce tej stanęły naprzeciw siebie dwie grupy, z których jedna miała niezawodnie to pierwszeństwo, że podczas wojny zrobiła dobre interesy, zmodernizowała swoje urządzenia, natomiast druga grupa, cukru buraczanego, miała jako zadatek do tej walki znacznie większą konsumcję wewnętrzną w poszczególnych państwach, w których ta produkcja się odbywała.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#MarianRudziński">Produkcja światowa od r. 1920 szybkim krokiem wzrastała. I tak w roku 1919/20 wynosiła ona 16.600.000 ton, w r. 1929/30 wynosiła już 28.600.000 ton, a w ostatniej kampanji 1930/31 wynosiła 29.178.000 ton. Gdy porównamy te cyfry z cyfrą produkcji na początku obecnego wieku, w 1902/3 r., kiedy produkowano zaledwie 9.900.000 ton, to widzimy, że produkcja cukru wzrosła w przeciągu tych 30 lat o blisko 300%. Wzrostowi produkcji towarzyszył także wzrost konsumcji, jednak nierównomierny.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#MarianRudziński">W efekcie na wolnych rynkach nagromadził się taki zapas cukru, że ceny zaczęły gwałtownie spadać. Spadek cen zobrazuję Panom w kilku cyfrach. W r. 1923 na rynku londyńskim za tonę cukru żądano 31 funtów, w r. 1925 już 17 funtów, w r. 1928 – 12 funtów 3 szylingi, w r. 1929 – 8 funtów 5 szylingów. Cena ta w r. 1930 spadła na 7 funtów 5 szylingów, a wreszcie na początku tego roku spadła do 6 funtów i 5 szylingów, co odpowiada na nasze ceny, parytet cukrownia polska eksportująca, cukrownia z Ziem Zachodnich, około 22 zł za 100 kg.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#MarianRudziński">Ten olbrzymi spadek cen był głównym motorem do zawarcia paktu Chadbourna. Już w r. 1929 Komitet Ekonomiczny Ligi Narodów przystąpił do zbadania nieracjonalnego rozkładu produkcji cukru na świecie i zaprosił wszystkie zainteresowane państwa do współpracy. Układ, projektowany wówczas przez Komitet Ekonomiczny Ligi Narodów, nie doszedł do skutku, ponieważ Liga Narodów stanęła na stanowisku zasadniczego i odbiegającego od dzisiejszych czasów, liberalnego rozdziału tej produkcji, chciano się mianowicie oprzeć na zniesieniu wszelkiego protekcjonalizmu wywozowego, a z drugiej strony na niwelacji ceł ochronnych. Na to oczywiście żadne z państw zgodzić się nie mogło w obronie własnej produkcji. Dopiero, kiedy ceny cukru zaczęły spadać tak nisko, że już najtańszy producent, t. j. Jawa, nie mógł produkować tego cukru bez strat, amerykański negocjator Chadbourn przystąpił do pertraktacyj z poszczególnemi związkami cukrowniczemi świata i doszło do porozumienia dn. 9 maja 1929 r. w Brukselli.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#MarianRudziński">Tych kontrahentów było początkowo 7, t. zn. Jawa i Kuba, jako producenci cukru trzcinowego; Czechosłowacja, Niemcy, Polska, Węgry i Belgja, jako producenci cukru buraczanego; porozumienie to przeznaczyło dla każdego z nich pewien kontygent roczny, ponad który dany organizm państwowy nie może eksportować na wolne rynki. I tak Jawa dostała 2.500.000 ton, Kuba 805.000 ton, Czechosłowacja 570.000 ton, Niemcy 350.000 ton, Polska 308.812 ton, Węgry 84.000 ton i Belgja 30.000 ton kontyngentu eksportowego. Do tego porozumienia przystąpiły od czasu zawarcia go jeszcze następujące państwa: San Domingo i Haiti o produkcji 380.000 ton, z czego 360.000 ton przeznaczonych na eksport, Peru o produkcji 432.000 ton, z czego 50.000 spożycia wewnętrznego, a 382.000 na eksport. Nie przystąpiły do porozumienia Hawai, Portorico i Filipiny, ale jako państwa, produkujące wyłącznie dla rynku amerykańskiego, są one z tym układem związane, ponieważ autor tego układu, Chadbourn, jest reprezentantem banków amerykańskich, które kontrolują produkcję wymienionych państw. Poza porozumieniem pozostaje tylko Rosja Sowiecka, która sobie obiecuje eksportować jakieś 500.000 ton w bieżącej kampanji; życie dopiero pokaże, co istotnie z tych zamiarów sowieckich będzie urzeczywistnione.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#MarianRudziński">W układzie tym znamienny jest pewien plafon cen. Mianowicie w jednym z artykułów oznaczono, że kontyngent, przeznaczony dla poszczególnych kontrahentów, będzie powiększony o 5%, o ile cena osiągnie na rynku amerykańskim 2 centy amer. za funt. Natomiast kontyngenty wzrosną jeszcze o 2 1/2% dodatkowego kontyngentu, o ile ta cena podniesie się do 2 1/4 centów ameryk., a dalej o 2 1/2% kontyngentów o ile się podniesie cena do 2 1/2 centów amer. za funt. Przeliczywszy to na parytet polski, ceny te wynoszą w stosunku do obecnej ceny 22 zł za cukier eksportowy, 37 zł przy parytecie 2 centów, 41 zł przy parytecie 2 1/4, a 45 zł przy parytecie 2 1/2 centów amer. Zdania co do osiągnięcia tych cen są podzielone. Wśród fachowców przeważa zdanie, że ceny te nigdy nie będą osiągnięte, ponieważ górna granica cen będzie regulowana przez najtańszego producenta, t. j. Jawę. Koszta produkcji na Jawie mniej więcej wynoszą 30 zł według naszego parytetu i przypuszczalnie ponad tę cenę cena eksportowa w Polsce nie szybko się wzniesie.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#MarianRudziński">Jeżeli wniknąć jeszcze w szczegóły tego porozumienia, to pragnę zwrócić uwagę na bardzo ważne postanowienie, które zmusza kontrahentów do likwidacji stoków. Otóż zapasy, stoki nagromadzone w ostatniej kampanji, osiągnęły w maju b. r. 11 miljonów ton, to znaczy blisko połowę konsumcji rocznej. Dla likwidacji tych stoków postanowiono, aby żadne z państw nie produkowało na eksport więcej, niż przypada z przypuszczalnej konsumcji krajowej plus jego kontyngent eksportowy, zmniejszony o 1/5 stoków, leżących w danem państwie. Jeżeli przeliczymy to na nasze cyfry, to dojdziemy do przekonania, że w myśl tego układu Polska, która wyszła względnie dobrze na tym układzie, gdyż układ ten oparł się o cyfry w r. 1929/30, kiedy Polska istotnie miała rekordową produkcję, że Polska więc w stosunku do ubiegłej kampanji będzie musiała zredukować produkcję o około 11%, Czechosłowacja o około 22%, Węgry o 19%, Belgja o 12%, Niemcy o 20%, Jawa o 16%, a Kuba o 29%. Widzimy zatem, że Polskę układ ten najmniej dotknął, o ile chodzi o produkcję.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#MarianRudziński">Taka jest treść układu Chadbourna.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#MarianRudziński">Otóż kiedy Rząd przyszedł ze swojem przedłożeniem do komisji, większość komisji stanęła na stanowisku, że należy ten układ poprzeć i polskiemu przemysłowi cukrowniczemu umożliwić wywiązanie się z tego układu międzynarodowego, a to z dwóch względów. 1) gdybyśmy nie dali sankcji ustawowej, nie umożliwili cukrownictwu polskiemu wykonania tej umowy, wówczas cukrownictwo polskie, już by wogóle nie mogło eksportować. Z tą chwilą plantacje buraków i, co z tem jest związane, rolnictwo polskie, byłoby ponownie dotknięte po dość już ciężkich ciosach, jakie plantatorzy buraków cukrowych w ubiegłej kampanji otrzymali. Co więcej w dzisiejszej sytuacji walutowej z chwilą, kiedy bilans nasz płatniczy opiera się głównie o czynny bilans handlowy, tego rodzaju zdobywanie walut jest koniecznością dla nas. Dlatego większość Komisji Skarbowej uznała, że należy poprzeć przedłożenie rządowe.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#MarianRudziński">Jednakowoż popierając kartel, przedewszystkiem uniemożliwiając outsiderstwo, większość komisji uważała, że trzeba wzmocnić wpływ Rządu naszego na wszelkie pociągnięcia kartelu, a zwłaszcza na te, które mogą być niezgodne z interesem producenta rolnego — plantatora polskiego. Dlatego też Panowie zobaczą, że poprawki większości Komisji Skarbowej idą w tym kierunku, ażeby zastrzec wpływ Rządu, a to trzech ministrów, to znaczy wprowadzając wszędzie głos Ministra Rolnictwa, w tych wypadkach, które są najważniejsze, a mianowicie przy wyznaczaniu kontyngentu tak zasadniczego, j ak i zapasowego, przy wyznaczaniu globalnego kontygentu eksportowego, jak i przy rozdziale kontyngentu eksportowego na poszczególne cukrownie. Następnie przy odstępowaniu kontyngentów z jednej cukrowni drugiej, w których to wypadkach często ze szkodą dla plantatora nie powiększano plantacji obok tej cukrowni, która nabyła kontyngent, a tamtą plantację poprostu kasowano; po trzecie na wypadek zawarcia podobnego porozumienia międzynarodowego. Otóż chciałbym zaznaczyć, że zmiany, jakie wprowadzono w ustawie o obrocie cukrem, są zmianami stałemi, że upoważnienie do zatwierdzenia tego rodzaju umów międzynarodowych nie ogranicza się do obecnego układu. Po pięciu latach Rząd może stanąć przed tem samem zagadnieniem i to samo upoważnienie ustawodawcze wówczas będzie obowiązywało. Dlatego też z punktu widzenia ogólno rolniczego wpływ Rządu na kartel wzmocniliśmy, a to w szczególności wobec nierównomiernego rozwoju cukrownictwa w całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#MarianRudziński">Ustosunkowanie się produkcji cukru w Polsce jest bowiem wynikiem różnej polityki gospodarczej, stosowanej w poszczególnych zaborach. Jaki jest dziś układ produkcji, zobrazują Panom najlepiej cyfry poniżej przytoczone. Otóż jeśli weźmiemy przypuszczalną tegoroczną produkcję około 600.000 ton przy obszarze plantacyj 160.000 ha, to zobaczymy, że plantacje te wynoszą 0,65% całej powierzchni użytków rolnych w Polsce; w ziemiach zachodnich wynoszą jednakowoż 3%, w b. zaborze rosyjskim — 0,36%, a w b. zaborze austrjackim — 0,25%. Jeśli weźmiemy produkcję na 1 ha użytków rolnych, to przedstawia się ona dziś dla całego Państwa w cyfrze 26 kg na 1 ha użytków rolnych. W b. zaborze pruskim wynosi jednak 85 kg w b. zaborze rosyjskim 14 kg, a w b. zaborze austrjackim 9 kg na 1 ha użytków rolnych.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#MarianRudziński">Proszę Panów, cyfry te wskazują, że niektóre dzielnice w rozwoju cukrownictwa pozostały w tyle. Byłoby rzeczą z punktu widzenia ogólno-rolniczego niepożądaną, by petryfikować obecny stan rzeczy. Coprawda kartel wewnętrzny przewiduje zamrożenie obecnego stanu, z czem się z punktu widzenia ogólno-rolniczego zgodzić nie możemy. Przeciwnie, wzrost produkcji cukru i plantacyj buraczanych na terenach, mających naturalne ku temu warunki, np. w Małopolsce Wschodniej jest pożądany. Może ta sprawa dzisiaj nie jest zbyt aktualna ze względu na kryzys, wprowadzając jednak stałe zmiany w ustawie o obrocie cukrem, nie wolno nam i o tem zagadnieniu zapomnieć. Do tej sprawy powrócę jeszcze przy szczegółowem referowaniu poprawek do przedłożenia rządowego, gdzie właśnie w myśl tych intencyj, jeden ustęp tego przedłożenia został zmieniony.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#MarianRudziński">Przystępując obecnie do szczegółów referatu, tak samego przedłożenia, jak i poprawek większości komisji, pragnę zaznaczyć, że ust. 1 przedłożenia rządowego jest wzmocnieniem kartelu pod względem uniemożliwienia outsiderstwa. Na początku bieżącego roku uchwaliliśmy zmianę niektórych postanowień ustawy o opodatkowaniu cukru i podnieśliśmy stawkę do 125 zł dla cukru z poza kontyngentu wewnętrznego, który jest na rynek wewnętrzny wypuszczony. Otóż dzisiaj te postanowienia są jeszcze wzmocnione przepisem, że taki cukier może być dopiero wypuszczony na rynek wewnętrzny po wyczerpaniu przypadającego na dany okres ogólnego kontyngentu zasadniczego wszystkich cukrowni. To jest niezawodnie wielkiem wzmocnieniem spoistości dwóch karteli cukrowych, które istnieją na ziemiach polskich. W ustępie tym, w drugiem zdaniu, jest również wysunięta generalna zasada, że poza temi ograniczeniami normalnie eksport cukru jest wolny od wszelkich opłat, czyli jest generalna zasada wolnego eksportu. W tem miejscu większość komisji proponuje przyjęcie następujących zmian stylistycznych: zamiast „poza ilością” „ponad ilość”, dalej w zdaniu drugiem skreślić wyraz „natomiast” i zmienić wyraz: „wywieziony” na wyraz „wywożony”.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#MarianRudziński">Ustęp drugi większość komisji przeredagowała w sposób, który pozwolę sobie odczytać: „Natomiast w razie zawarcia międzynarodowego porozumienia cukrowniczego — zatem w razie wyjątku od generalnej zasady wolnego eksportu — w celu uregulowania eksportu cukru i udziału w tem porozumieniu, za zgodą Ministrów Skarbu, Rolnictwa i Przemysłu i Handlu, polskiego przemysłu cukrowniczego, Minister Skarbu w porozumieniu z Ministrami Rolnictwa i Przemysłu i Handlu będzie wyznaczał kontyngent eksportowy cukru w wysokości nie wyższej od przewidzianej dla polskiego eksportu w takiem porozumieniu międzynarodowem”.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#MarianRudziński">Otóż przedewszystkiem wprowadzono tu na komisji wpływ Ministerstwa Rolnictwa przy zatwierdzeniu układu międzynarodowego, następnie przy oznaczaniu rocznego globalnego kontyngentu eksportowego. A równocześnie wprowadzono tu zasadę plafonu, to znaczy, że skoro Rząd zgodził się na taki, a nie inny układ międzynarodowy, jest rzeczą logiczną, żeby Rząd nie wyznaczał większego kontyngentu eksportowego, niż ten układ międzynarodowy przewiduje.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#MarianRudziński">Natomiast wychodziliśmy z założenia, że układ ten jest długoterminowy i że może nadejść chwila w Polsce, kiedy bez szkody dla plantacyj, wskutek wzrostu konsumcji wewnętrznej Rząd postawi przemysłowi cukrowniczemu niższy kontyngent eksportowy. Byłoby to niemożliwe według dotychczasowego brzmienia przedłożenia, według którego wszystko byłoby się odbywało w myśl tego międzynarodowego układu. Wychodziliśmy z założenia, że kwestją eksportu, kiedy eksportujemy i ile eksportujemy, jest kwest ją zasadniczą, dotyczącą całości gospodarstwa narodowego, a nie tylko kartelu cukrowniczego.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#MarianRudziński">Następne zdanie tego rozdziału zmieniliśmy również: „Rozdział kontyngentu eksportowego będzie dokonywany przez Ministra Skarbu w porozumieniu z Ministrami Rolnictwa i Przemysłu i Handlu pomiędzy cukrownie, należące do takiego porozumienia międzynarodowego, a które będą czynne w danej kampanji na obszarze Rzeczypospolitej proporcjonalnie do ich rzeczywistej produkcji”. Tu zmieniliśmy przedewszystkiem przedłożenie i przy rozdziale kontyngentu Ministerstwo Rolnictwa będzie miało głos, a pozatem rozdział ten nastąpi nie, jak to było przewidziane w przedłożeniu, pomiędzy cukrownie, które weszły do porozumienia międzynarodowego, czyli pomiędzy cukrownie, które należały do kartelu w chwili, kiedy to międzynarodowe porozumienie zawarto, ale pomiędzy cukrownie każdocześnie należące do tych karteli polskich. I tutaj jest właśnie ten punkt, który ma swoją wagę przy ewentualnem powstaniu nowej cukrowni w którejś z dzielnic, gdzie cukrownictwo nie jest rozwinięte. Wówczas Rząd, mając dostateczny wpływ na kartel, może go zmusić do przyjęcia takiej nowej cukrowni i automatycznie ta cukrownia będzie miała umożliwiony eksport. W myśl brzmienia tej ustawy bowiem cukrownia, nie mająca eksportowego kontyngentu, musiałaby zamknąć w praktyce zakład.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#MarianRudziński">Następne poprawki są drobne, mianowicie zamiast wyliczenia 1, 2, 3 wprowadzić oznaczenie a, b, c, natomiast skreślić należy cały punkt 4, w którego miejsce wstawiamy nowy punkt 1, nowelizujący art. 7 ustawy o obrocie cukrem. Mianowicie dotyczy to przenoszenia i odstępowania kontyngentów. Ujęliśmy tę sprawę zasadniczo dla wszystkich kontyngentów w brzmieniu następującem. Art. 7 ustawy dotychasowej otrzymuje brzmienie: „Cukrowniom wolno będzie odstępować swe udziały w kontyngencie zasadniczym i zapasowym, jak również w wypadku, przewidzianym w art. 12 niniejszej ustawy: w kontyngencie eksportowym, w całości lub w części, innym cukrowniom na warunkach, przewidzianych w rozporządzeniu wykonawczem do niniejszej ustawy”. Ponieważ rozporządzenie to wydaje Minister Skarbu w porozumieniu z Ministrami Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa, wpływ Ministra Rolnictwa jest tu zastrzeżony. Osobiście wyobrażam sobie, że Minister Rolnictwa zastrzeże sobie w tem rozporządzeniu wykonawczem prawo do wpływu w każdym poszczególnym wypadku na przenoszenie kontyngentu z jednej cukrowni do drugiej, a to celem ochrony plantatorów, należących do takich cukrowni, które się likwidują, bądź częściowo swój kontyngent innym odstępują.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#MarianRudziński">Wysoki Sejmie! W ten sposób większość komisji dała Rządowi dostateczną, że tak powiem, broń przeciw kartelowi cukrowniczemu i starała się przedewszystkiem przez wprowadzenie wpływu Ministra Rolnictwa chronić interesy rolnictwa i plantatorów.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#MarianRudziński">Mam jeszcze zaszczyt zareferować Panom wnioski mniejszości komisji. Mianowicie p. Dembiński z Klubu. Narodowego proponuje tu co do rozdziału kontyngentu eksportowego, ażeby po wyrazach: „Ministrów Skarbu, Rolnictwa i Przemysłu i Handlu” dodać wyrazy: „po wysłuchaniu opinji zainteresowanych organizacyj rolniczych”. Muszę otwarcie przyznać, że ta poprawka zupełnie nie klei się z przedłożeniem, ani z poprawką większości komisji.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Niech Pan doda kleju. Inicjatywa wolna.)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#MarianRudziński">To już pozostawiam Panom. Dodanie: „po wysłuchaniu opinji zainteresowanych organizacyj rolniczych” uważam za zupełnie zbyteczne, przedewszystkiem dlatego, że już jest zwyczajem wszystkich ministerstw resortowych, a przedewszystkiem Ministerstwa Rolnictwa, że wysłuchuje się zainteresowane organizacje rolnicze, gdy chodzi o jakąś decyzję. Natomiast wprowadzenie do ustawy tak nieuchwytnego kryterjum, jak wysłuchanie opinji zainteresowanych organizacyj rolniczych, mogłoby stworzyć niezliczoną ilość skarg do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, bo każda z licznych organizacyj rolniczych w Polsce mogłaby się po takiej decyzji zgłosić i powiedzieć: mnie nie wysłuchano, a ja byłam zainteresowana. Otóż uważam, że taki balast w naszem ustawodawstwie jest zbyteczny. I na tem stanowisku stanęła większość naszej komisji.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#MarianRudziński">Proszę zatem Wysoki Sejm o przyjęcie ustawy w myśl przedłożenia rządowego z poprawkami, zgłoszonemi przez większość Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Langer.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Projekt częściowej zmiany ustawy o uregulowaniu obrotu cukrem na terenie Rzeczypospolitej pozornie wygląda niewinnie i bardzo skromnie, bo tylko zmienia się art. 12, mówiący o regulowaniu cukru na rynek wewnętrzny i wywożony zagranicę, oraz o rozdziale kontyngentu między cukrownie, które muszą należeć do kartelu. W. tym jednak art. 12 odzwierciedla się jądro zagadnienia cukrowego w Polsce; ma on na celu przedewszystkiem umocnienie potentatów cukrowych, skupionych w kartelu ze swoim bankiem cukrowniczym na czele.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#AntoniLanger">W całej Polsce, z wyjątkiem oczywiście pp. cukrowników, podnoszono i podnoszą się słuszne zarzuty na nadmiernie wysoką cenę na cukier u nas w kraju, na ten artykuł odżywczy; oburza się społeczeństwo i oburzają się przedewszystkiem rolnicy, produkujący buraki, którzy stali się przedmiotem wyzysku cukrowników, którzy plantatorów, zwłaszcza z drobnej własności, chłopów, niemal całkowicie usunęli od dostaw buraczanych.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#AntoniLanger">Jedynie Rząd był i jest zadowolony z wysokich cen na cukier, gdyż monopoliści cukrowi umieli i umieją zawsze przekonać Rząd i kogo należy o potrzebie wysokich cen na cukier i uzyskać milczącą zgodę na wysokie tantjemy i pensje dyrektorów. Rząd przecież na podstawie art. 9 reguluje ceny cukru. Artykuł ten opiewa: „Ceny cukru, wypuszczonego przez cukrownie na rynek wewnętrzny, reguluje Minister Skarbu w porozumieniu z Ministrami Przemysłu i Handlu, oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych”. A więc za wysokie ceny cukru w kraju odpowiedzialny jest jedynie i wyłącznie Rząd, który nie bierze w obronę ani konsumenta, ani producenta buraczanego, lecz jedynie ochrania interesy kartelu cukrowniczego, okazuje dbałość o interes wielkich kapitalistów cukrowniczych i to ze szkodą całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#AntoniLanger">Wysoka cena 1 zł 60 gr za kilogram na cukier krajowy nie jest w żadnym razie podyktowana względem ani na dobro rolnictwa, ani na rozwój przemysłu spożywczego. Stare mamidła ułudy, a raczej obłudy, że popieranie cukrowników jest podyktowane troską o rozwój rolnictwa, należą do bajek, mających na celu odwrócenie uwagi od właściwego winowajcy, od wyzysku i nadmiernego zysku rekinów cukrowych, nad którymi nie Rząd, ale oni nad Rządem mają władzę dyktatorską przy dyktowaniu wysokich cen za cukier na rynku krajowym.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#AntoniLanger">Przedewszystkiem cukrownie wyzyskują rolników, dostarczających buraki. Stosują ostre sortowanie zwiezionego surowca, 60% buraków idzie a conto rzekomej ziemi, jak to, zdaje się, poseł Tebinka na Komisji Skarbowej stwierdził, płacą niskie ceny za buraki za 1 q od 2,50 zł do 3,50 zł. Stale niemal zalegają cukrownie z wypłatami za nabyty towar, płacąc niejednokrotnie dopiero po ukończeniu kampanji. Cukrownie wyznaczają kontyngenty na dostawę buraków, oczywiście z pominięciem przedewszystkiem chłopów, plantatorów drobnej własności, których niemal całkowicie usunięto od dostaw.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Co Pan opowiada!)</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#AntoniLanger">Przytemza buraki, dostarczone ponad wyznaczony przez siebie kontyngent, płacą odpowiednio niższe ceny, tak, że koszta wyprodukowania buraków często są wyższe od ceny, otrzymanej za dostarczony produkt.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#AntoniLanger">Dlatego też argument opieki nad rolnictwem całkowicie odpada. Natomiast rekiny kartelowego cukrownictwa, jak brzękadłami skoczków cyrkowych, starają się sugestjonować opinję społeczną, a przedewszystkiem Rząd ułudnejn słowem „eksport”. Choć wszyscy dobrze wiedzą, że eksport cukru się nie opłaca, choć wszyscy wiedzą, że na rynku światowym nasz cukier nie może być sprzedawany nawet po cenie kosztu, lecz jest sprzedawany o połowę taniej, niż wynoszą koszta produkcji, jednak eksport ten odbywa się, zaś społeczeństwo musi na rynku wewnętrznym wyrównywać różnicę wysokiemi cenami, płaconemi u siebie w kraju za nasz własny cukier. Cukier z Polski sprzedaje się za granicą po 22 grosze za kilo, a u siebie, gdzie go się wyrabia, płaci konsument Państwa Polskiego 1 zł 60 gr, w tem uiszczając 35 gr za kilogram podatku spożywczego, podatku pośredniego. Jakiż jest cel, jak długo ma trwać ta obłędna, rujnującą gospodarka cukrowa w Polsce? Wszak do tego eksportu Polska dopłaca, jak twierdzą znawcy, niemal 180 miljonów zł rocznie, ściąganych w postaci wysokiej ceny za cukier u nas w kraju.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#AntoniLanger">Ponoszenie takiej ofiary byłoby możliwe w imię rozwoju rodzimego przemysłu, gdyby istniały jakiekolwiek widoki zwycięstwa, że cena na rynku międzynarodowym się podniesie. Ale tych widoków niema i o tem wiedzą aż nazbyt dobrze panowie cukrownicy, że walka pomiędzy burakiem a trzciną cukrową nie skończy się zwycięstwem cukru buraczanego. A jednak mami się opinję publiczną, a przedewszystkiem Rząd forsowaniem eksportu. Ale dlaczego? Otóż dlatego, aby pod pozorem konieczności eksportowania cukru zagranicę mieć okazję, mieć swobodę śrubowania nadmiernie ceny za cukier w kraju i mieć okazję do bezkarnego nasycania żarłoczności kartelu wraz z ich bankiem i płacenia różnym dyrektorom wysokich pensyj i tantjem. Wszak różni panowie Żychlińscy pobierają niemal po 500.000 rocznie pensji i tantjem, a więc nie chodzi w tym wypadku o interes kraju, a jeno o interes i dobro własnej kieszeni.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#AntoniLanger">Rząd na to patrzy, Rząd temu patronuje i nie ma odwagi ani chęci, aby położyć temu kres, bo dyktatura wielkiego kapitału cukrowników j akoś dziwnie się zgadza i bratnio splata z obecnym systemem rządzenia siłą, a nie prawem.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#AntoniLanger">Według obliczeń cukrowników i zgodnie z artykułem gospodarczym sanacyjnej „Gazety Polskiej” od 1 października 1930 r. do 1 sierpnia 1931 r. sprzedano cukru: na rynku wewnętrznym 280,972 ton, na eksport 280,437 ton, razem 561,379 ton. Otóż wtedy cukrownie brały za tonę cukru krajowego 1.416 zł, natomiast za tonę cukru eksportowanego 255 zł, a obecnie, jak p. referent mówi, 220 zł. Wpływ więc za cukier według tych obliczeń byłby następujący: z rynku wewnętrznego cukrownie otrzymały za 280 tysięcy z ogonkiem ton cukru 397,813.000 zł, natomiast za tę samą niemal ilość cukru, wywiezionego zagranicę, otrzymano zaledwie 71,500.000 zł. Gdzież więc jest celowość takiej gospodarki cukrowej?</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#AntoniLanger">Przytem od cukru na rynku wewnętrznym Rząd polski pobiera 350 zł za tonę, a od cukru na eksport nic nie pobiera, bo tego podatku od cukru na eksport się nie płaci.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#AntoniLanger">Gdy obliczymy koszta produkcji u nas w kraju, to nawet przy tych żarłocznych pensjach dyrektorskich i nawet wtedy, gdyby cukrownie płaciły 5 zł za korzec buraków, to koszta nawet nie wyniosą 500 zł za wyprodukowanie tony cukru. A do tego, gdy dodamy podatek spożywczy 350 zł za tonę, to jasno wynika, że zmniejszając i zaprzestając uprawiać niszczycielski eksport, to nawet, jak powiedziałem, przy żarłocznych pensjach dyrektorskich moglibyśmy cukier w kraju sprzedawać za 80–90 groszy za 1 kg, zamiast dzisiejszej ceny 1.60 zł.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#AntoniLanger">Dlaczego się tego nie robi? Dlaczego Rząd nie przeprowadzi gruntownej zmiany w gospodarce cukrowej, a nawet nie stara się w tej mierze nakreślić jakiegokolwiek jasnego programu, zmierzającego do zwiększenia konsumcji wewnątrz kraju? Dlatego, że potentatom cukrowym byłoby to niewygodne, albowiem nie mogąc się ukryć pod korsarską banderą eksportu, nie byliby w stanie uprawiać orgji wyzysku, zaś społeczeństwo miałoby łatwiejszą kontrolę nad nimi, nie mogliby zasłaniać się tym ułudnym wyrazem „eksport”.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#AntoniLanger">Może być wysunięty argument: co zrobić z nadmiarem cukru, gdyż inaczej trzeba będzie zmniejszyć produkcję i zmniejszyć uprawę buraków. Otóż muszę zaznaczyć, iż od kilku już lat produkcja cukru w Polsce się zmniejsza i dziś p. referent powiedział, że w następnym roku Polska o 11% musi zmniejszyć produkcję, gdyż na rynkach zagranicznych coraz mniej Polska może sprzedawać, bo cena na cukier spada, a u nas w kraju ciągle cenę się podnosi.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#AntoniLanger">Te więc 280.000 ton cukru, wywiezionego ze stratą za granicę, znalazłyby łatwy zbyt u nas w kraju przez zwiększenie konsumcji, oczywiście przy obniżeniu ceny do 80 groszy za kg cukru.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#AntoniLanger">Napisami i reklamami na stacjach, że „cukier krzepi”, nie zwiększy się spożycia wewnątrz kraju. Te napisy reklamowe wyglądają na szyderstwo z nędzy ludzkiej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#AntoniLanger">Widziałem taki szyderczy napis o krzepieniu cukrem nawet na kaplicy na Helu, a biedni rybacy z ironją patrzyli, uważając, że jest to naśmiewanie się z biednych ludzi. Dziś na wsi gospodarze na łyżeczki kupują cukier, bo jest za drogi.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#AntoniLanger">A więc zniżenie ceny cukru byłoby jedyną rozumną i najlepszą reklamą, mogącą zwiększyć spożycie cukru. Wiadomo, iż spożycie cukru w Niemczech wynosi 23 kg na głowę, a w Danji 50 kg, u nas zaś, przy tak nadmiernie wysokiej cenie wynosi przeciętnie 11 kg na głowę. Natomiast według poszczególnych połaci kraju spożycie wynosi: na woj. centralne 13,2 kg, na woj. zachodnie 18,1 kg, na woj. południowe 9,7 kg, na woj. wschodnie 5,8 kg. Gdyby zatem przy niskiej cenie do 80 gr za kilo ludność Polski spożyła rocznie tyle, co spożywa się cukru na terenie Poznańskiego i Pomorza, to jest 18 kg. na głowę, wówczas cała produkcja 560,000 ton znalazłaby łatwy zbyt na rynku wewnętrznym, bez niszczycielskiego eksportu i bez uprawiania orgji wyzysku przez rekinów cukrownictwa.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#AntoniLanger">Rząd jednak patrzy na to i oto przychodzi z projektem ustawy, jeszcze pokrzepiającej zachłanność kartelu, dającej mu pełną swobodę działania i śrubowania cen. Rząd otacza lewjatana cukrowego protekcjonizmem i opieką, nie licząc się zgoła ani z dobrem społeczeństwa, ani z całokształtem życia gospodarczego. To też nie dziwota, proszę Wysokiej Izby, że ci panowie cukrownicy tak stają murem przy obecnym Rządzie i systemie, ale jedynie na to, ażeby ciągnąć zyski, bo im chodzi o własną kieszeń, a nie o interes Państwa i społeczeństwa. Lud na to patrzy, lud to widzi i wewnętrznie społeczeństwem wstrząsają podmuchy niechęci, czy nawet buntu. Panowie tego nie chcecie słyszeć, bo Panowie pragniecie siłą jakby odgrodzić się od tej ciężkiej, szarej rzeczywistości. Sądzicie, że uchwalając tę ustawę i pobrzękując ostrogami władzy, da się to wszystko usunąć. Wy, Panowie z pod znaku B. B. wszystko uchwalacie, czego Rząd zapragnie i chwilami przypominacie mi takiego mechanicznego samograja dla Rządu, który wszystko uchwala, nie wnikając, czy to jest zgodne z interesem Państwa, z interesem Skarbu i społeczeństwa, bo wszystko idzie na rozkaz tego kapitalizmu cukrowego, w którym różni panowie, czy to Wiśliccy, czy jakieś tam pozostałości dawnej polskiej magnaterji, różni panowie Lubomirscy, czy Radziwiłłowie tam zawsze są bliscy i stają w obronie cukrowego kapitału.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#AntoniLanger">Stosunek Rządu do kartelu cukrowników przypomina mi opowiadanie wielkiego pisarza rosyjskiego Mereżkowskiego, Opowiada on, iż znał urzędnika, pracującego w Synodzie, który lubił rozprawiać o ofiarnym stosunku do władzy w ten sposób: „Ażeby cię niedźwiedź nie dotknął, musisz położyć się i udawać umarłego, nie oddychać i nie ruszać się. Niedźwiedź obwącha cię i odejdzie. To samo i z władzą; powinieneś poddać się jej, upokorzyć aż do śmierci i to tak, ażebyś sam się poczuł nieboszczykiem. Wtedy władza przestaje być straszną i rozbroi się”.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#AntoniLanger">Jest to oczywiście mistyka niewolniczej duszy przed przemocą. Otóż i Rząd staje bezsilny i godzi się na przemoc kapitału, a Wy, Panowie z B. B., uchwalając wszystko, co Wam władza poleca, stajecie się typowem ucieleśnieniem tego urzędnika Synodu z opowiadania Mereżkowskiego, urzędnika, walącego pokłony przed przemocą.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#AntoniLanger">Panowie, wiem to, uchwalicie tę ustawę według słów referenta i woli Rządu, aby znowu wzmocnić ten kartel cukrowników, aby ten szkodliwy eksport nadal uprawiać i nawet nie macie odwagi zgłosić zwykłej rezolucji, wzywającej, czy nakazującej Rządowi, aby zmierzał do obniżenia ceny cukru wewnątrz kraju. I na to Panowie nie zdobyliście się i nie zdobędziecie się.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#AntoniLanger">My, posłowie chłopscy, broniąc interesów konsumentów i producentów buraczanych, będziemy głosowali przeciw tej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Dembiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ZbigniewDembiński">Wysoki Sejmie! Potrzebę noweli do ustawy o obrocie cukrem uzasadnia niewątpliwie zmiana konjunktury międzynarodowej. Kiedy w 1925 r. była uchwalona poprzednia ustawa, konjunktura była taką, że opłacało się cukier eksportować. Dzisiaj konjunktura ta uległa radykalnej zmianie. Wiemy, że cukier eksportujemy ze stratą, dlatego nowela, która dostosowuje się do tego nowego położenia jest uzasadniona.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ZbigniewDembiński">Jednak to nie jest wszystko, co na ten temat należy powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#ZbigniewDembiński">Panowie z większości rządowej i Rząd sam w swoich przemówieniach nieraz powiadał, że idzie za głosem życia. Otóż, rzeczywiście i w tym wypadku życie dało zupełnie wyraźne wskazówki. Na to, ażeby zdać sobie sprawę, w jakim kierunku życie tych wskazówek udzieliło, trzeba zastanowić się nad gospodarką w przemyśle cukrowniczym i nad stosunkiem tego przemysłu do producenta buraka cukrowego, do rolnika.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#ZbigniewDembiński">Otóż, jeżeli chodzi o ocenienie tej gospodarki przemysłu cukrowego w ostatnich latach, można nawet powiedzieć, od początku uzyskania naszej niepodległości, to najlepszem określeniem będzie, że to cukrownictwo zostało dotknięte ciężką chorobą radosnej twórczości z bardzo typowemi i charakterystycznemi objawami. Przedewszystkiem inwestycje, czynione w tem cukrownictwie na kredyt, okazały się dzisiaj w wielkiej mierze nierentownemi i niepotrzebnemi. Pozatem dwie cechy również bardzo charakterystyczne dla radosnej twórczości: fantastyczne koszta administracji i reprezentacji. Ta gospodarka musiała dać zgóry przewidziane rezultaty — doprowadzić do długów. I z tą chwilą, kiedy te długi rosły ponad miarę, cukrownie, zrzeszone w kartele, uchwaliły plan pięcioletniej sanacji finansów. Plan ten polegał na samowolnem dysponowaniu kontyngentami buraków cukrowych, na przywiązaniu do cukrowni plantatorów buraków, a co najważniejsze na tem, ażeby za pieniądze niewypłacone za buraki móc spłacać swoje długi. Doszło do tego, że poszczególne cukrownie wypłaciły w ubiegłej kampanji 60% ceny kosztów produkcji buraka cukrowego. Ponieważ, podczas przemówienia mojego poprzednika z ław B. B. padł głos wątpliwości, czy te cyfry są słuszne i została wymieniona cyfra 5,40 za 1 metr buraków, otóż odsyłam wątpiącego, do ankiet, które były przeprowadzone przez Instytut Badania Konjunktury gospodarczej oraz przez związki plantatorów buraków z jednej strony, a z drugiej strony do wykazów wypłat poszczególnych cukrowni w b. zaborze pruskim. Otóż z tych zestawień wyniknie jasno, że w poszczególnych wypadkach płacona była, jak powiedziałem, cena 60% kosztów produkcji buraka cukrowego, i to nawet niewysoko liczonych.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: To w dzielnicy pruskiej, a w reszcie Polski?)</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#ZbigniewDembiński">Otóż tyle można o cenie powiedzieć. Jeżeli teraz chodzi o kontyngentowanie buraków, to doskonale obrazuje, jakiemi drogami szło to kotyngentowanie buraków, fakt, że poszczególne cukrownie przydzielały większe kontyngenty tym plantatorom, którym poprzednio udzieliły wyższych zaliczek.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#ZbigniewDembiński">To była bardzo typowa, jak na dzisiejsze czasy także charakterystyczna polityka faworytów, która jednak z interesami ogółu plantatorów była niewątpliwie sprzeczna.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#ZbigniewDembiński">Jeżeli chodzi o to samo kontyngentowanie buraków, jak dalece cukrownie posuwały się w samowolnem ograniczaniu kontyngentów, to nadmienić trzeba, że układ brukselski Chadbouma przewidywał 5-letnią likwidację t. zw. stoków, czyli zapasów cukru, nagromadzonych z ostatnich lat, specjalnie urodzajnych. Ponieważ naturalnie trzymanie tych stoków było połączone dla cukrowni z pewnemi niewygodami, dlatego poszczególne cukrownie likwidowały te stoki w dwóch, a nawet czasami w jednym roku, co działo się przy nadmiernem ograniczeniu plantacji buraków. Ten plan 5-letniej sanacji finansów cukrowni stał się i przez to nierealny, że od chwili, kiedy był postanowiony, do dziś spadła konsumcja cukru w kraju, to znaczy spadła ta pozycja, na której dziś jedynie cukrownie zarabiają. Przez co brutto dochód cukrowni się zmniejszył i te ustanowione dwa lata temu spłaty długów są dziś przez to nierealne. Ten stan musiał doprowadzić do ostrego konfliktu pomiędzy przemysłem cukrowniczym a rolnictwem, jako głównym producentem cukru.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#ZbigniewDembiński">W różnych częściach kraju ten konflikt przedstawia się inaczej. Jego forma i j ego natężenie jest zmienne, w każdym razie stwierdzić trzeba, że konflikt ten jest najostrzejszy w tej dzielnicy, gdzie jest położona największa ilość plantacyj buraków, t. zn. w b. zaborze pruskim. Tam panuje dziś stan bezkontraktowy. I z chwilą, kiedy rolnictwo zwracało się do przemysłu cukrowniczego o rozpoczęcie pertraktacyj na temat jakiegoś kontraktu, jakiejś umowy, z tą chwilą te słuszne żądania rolnicze zostały nazwane bolszewizmem. Otóż ostrzegam tych panów, którzy tak lekkomyślnie szermują określeniem bolszewizmu i radzę, żeby zastanowili się nad tem, czy ten plan 5-letniej sanacji finansów, ustanowiony przez przemysł cukrowniczy, nie jest podobny do innej, nam znanej, piatiletki, opartej na krzywdzie i wyzysku. Przemysł cukrowniczy utworzył silny kartel nie bez poparcia Rządu, jednak ten kartel nie ma jednej cechy, którą mieć powinien. Kartelizacja ma służyć między innemi do potanienia kosztów administracji. Tymczasem nie widzimy tego, a, wręcz na od wrót, wiemy o tem, że dawne fantastyczne, wybujałe koszty administracji i reprezentacji zostały w większości utrzymane do dziś. Otóż pod tym względem ten bardzo silny kartel nie spełnia swoich zadań. Jeżeli się rozmawia z panami cukrownikami, to oni tłumaczą, że ich dzisiejsze pensje są tylko waloryzacją przedwojennych zarobków. Nie wchodząc w to, czy to z innych względów jest słuszna kalkulacja, w każdym razie nie będzie słuszna z tego względu, że funkcje dyrektorów poszczególnych cukrowni od przed wojny do dziś niewspółmiernie zmalały. Mianowicie odpadła im znaczna część odpowiedzialności przez to, że całą politykę finansową i handlową przejął od nich kartel cukrowniczy, tak, że rola poszczególnych dyrektorów cukrowni ogranicza się dzisiaj jedynie do technicznego prowadzenia fabryki.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#ZbigniewDembiński">Na tem bardzo jaskrawem tle stosunku przemysłu cukrowniczego do rolnictwa musi być rozważana ustawa o obrocie cukrem.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#ZbigniewDembiński">Pierwszą część ustawy, to, co odnosi się do ustanowienia cła wywozowego, rozumiemy i uzna jemy. Jednak stwierdzamy, że ustawodawstwo winno iść pozatem za głosem życia w dwóch kierunkach: t. j. ukrócenia samowoli cukrowni i wzmocnienia głosu głównego producenta cukru t. j. rolnictwa — w myśl tego kardynalnego założenia, że niema samodzielnego przemysłu cukrowniczego, że przemysł cukrowniczy jest tylko przemysłem przetwórczym surowca, którym jest burak, jeden z najważniejszych artykułów rolnych. Być może, że do zupełnego zrealizowania wskazówek życia trzebaby nowych ustaw. Ale i w ramach tej ustawy, która w tej chwili jest przedmiotem obrad, można przynajmniej częściowo realizację tych wskazówek życia przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#ZbigniewDembiński">W tym kierunku szły poprawki Klubu Narodowego, a mianowicie wszędzie tam, gdzie była mowa o wykonaniu ustawy, którą poleca się Ministrowi Skarbu w porozumieniu z Ministrami Przemysłu i Handlu, Rolnictwa oraz Dóbr Państwowych, proponowaliśmy dodanie „po porozumieniu się z organizacjami rolniczemi”. P. Referent powiedział, że to jest zbyteczne. Myśmy jednak szli w tym wypadku za naszem doświadczeniem. Pamiętaliśmy, że p. Minister Niezabytowski nie skorzystał z tych uprawnień, które mu poprzednie ustawy dawały, bo i w poprzedniej ustawie był również głos Ministra Rolnictwa zagwarantowany; ustawa z 1925 r. mówi przy rozdziale kontyngentów wyraźnie o porozumieniu Ministra Rolnictwa i Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(P. Rudziński: Przy rozdziale tak, ale przy przenoszeniu nie.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#ZbigniewDembiński">Ale tej prerogatywy p. Minister Niezabytowski nie wyzyskał. Otóż stawialiśmy minimalny program. Wysłuchanie opinji nie może być nazwane balastem, tak jak to p. referent określił.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#ZbigniewDembiński">Ja, proszę Panów, nie pójdę wzorem Panów z BB, którzy, jako referenci, zaczynają tak zwane ostatnie słowo od stereotypowej formuły, że dyskusja ze strony opozycji nic nowego nie wniosła. Myśmy się do tego przyzwyczaili, ale mam wrażenie, że w bardzo wielu wypadkach ta forma nie jest wynikiem przekonania, tylko jest użyta z innych pobudek. Otóż ja nie pójdę tą uproszczoną drogą i powiem Panom, że jeśli chodzi o dyskusję na Komisji Skarbowej, to ze strony Panów i ze strony Rządu zostały dostarczone dwie przesłanki, które wzmacniają moje przekonanie o potrzebie właśnie umieszczenia tego wysłuchania opinji rolniczej. Jedną, to jest głos p. Tebinki, który, mówiąc o stosunkach na Pomorzu, powiedział, że tamtejsze cukrownie, będące pod zarządem dyrektorów Niemców, przy rozdziałach kontyngentu krzywdzą ludność polską. Drugim głosem był głos p. przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, który w pewnym momencie dyskusji powiedział, że przecież tak źle nie jest. Otóż ja byłbym bardzo ciekaw, skąd pochodziły tę informacje p. przedstawiciela Ministerstwa Skarbu? Muszę stwierdzić, że pochodziły one ze złego źródła, albo od fałszywych informatorów. W każdym razie Ministerstwo Skarbu nie jest w tej sprawie dobrze poinformowane, a przecie to ma być to Ministerstwo, które przedewszystkiem ma wykonywać tę ustawę.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#ZbigniewDembiński">Jeżeli chodzi o określenie, jaka organizacja rolnicza miałaby mieć udział w wydawaniu tej opinji, to jest na terenie całej Polski jedna organizacja rolnicza, jest to związek plantatorów buraków. Niema na tym samym terenie różnych organizacyj, jest oddzielny związek dla Królestwa i oddzielny związek dla b. dzielnicy pruskiej, ale na tym samym terenie dwóch równorzędnych związków niema. Sądzę, że sytuacja chyba jest bardzo mało skomplikowana.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#ZbigniewDembiński">Panowie odrzuciliście nasz wniosek wbrew naszym argumentom i wbrew własnym argumentom. My zgłaszamy tę poprawkę, jako poprawkę mniejszości i przedkładamy Wysokiej Izbie. Ponieważ uważamy wysłuchanie opinji rolniczej za rzecz bardzo, istotną, dlatego uzależniamy oddanie naszych głosów za, czy przeciw ustawie od przejścia tej poprawki.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#ZbigniewDembiński">P. referent nie przywiązuje do tego istotnego znaczenia. Otóż muszę powiedzieć, że od czasu odbycia zebrania komisji do dziś nie było żadnego plantatora buraków cukrowych, nawet przekonań politycznych Panów, któryby tej poprawki nie uznał za konieczną. Rozmawiałem od tego czasu z wieloma rolnikami, zainteresowanymi w tej sprawie, którzy te smutne doświadczenia przeszli na własnej skórze i nie było nikogo, ktoby tej naszej poprawki nie chciał uznać.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#ZbigniewDembiński">Jeżeli chodzi o poprawki Panów, to musimy stwierdzić, że albo są one nieistotne, raczej stylistyczne, tak, jak zamiana słowa „w sposób” na słowo „na warunki”, albo mogą kryć nowe niebezpieczeństwa, mianowicie rozszerzenia tej ustawy na kontyngent wewnętrzny również bez opinji rolników. Dotychczas ustawowo także ta rzecz nie była uregulowana, aby cukrownie między sobą mogły kontyngent zamieniać z uwzględnieniem opinji rolników.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(P. Rudziński: Art. 7 brzmiał zupełnie wyraźnie.)</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#ZbigniewDembiński">Była tylko pewna praktyka życiowa, ale w ustawie o zmianie kontyngentu niema zagwarantowanego głosu rolników. Panowie, przypuszczam, dziś, jak na komisji, nas przegłosują, jednak kiedyś Panowie się przekonają, że ten głos życia, za którym Panowie rzekomo chcecie iść, dziś zupełnie co innego mówi, i oświadczenia Panów o zwalczaniu kryzysu w rolnictwie będziemy musieli traktować jako puste słowa, bo tam gdzie istotnie można rolnictwu pomóc, tam działalność Wasza zawodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Na czele swoich wywodów chciałbym postawić słowa Chadbourna, autora konwencji, która jest podstawą dzisiejszej ustawy: Winą dzisiejszego kryzysu cukrowego jest tylko głupota cukrowników, — Odnosi się to nietylko do Polski, ale do całego świata, — Rzeczywiście bezmyślna produkcja nie pamiętała o tem, kto będzie cukier wyprodukowany zjadał, W lutym roku bieżącego z tej samej trybuny wspomniałem o tem, że cała gospodarka cukrownicza, to jeden skandal z kilku względów. Na mocy art. 9 ustawy z r. 1925 trzej ministrowie ustanawiają wewnętrzną cenę cukru. Ustanawia się ją tak wysoko, że cukrownicy biorą ze społeczeństwa w formie podatku pośredniego 180 miljonów. Wprawdzie ta cyfra była zaczepiona w Senacie przez jednego z tuzów cukrowniczych, który wyrachował, że oni właściwie jeszcze dokładają do interesu,...</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WojciechTrąmpczyński">...że im nic nie pozostaje jak tylko wytłoki.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest przysłowie, że papier jest cierpliwy, ale czasem i mównica parlamentarna jest cierpliwa. Tylko że tu mogę udowodnić, że cyfra podana przezemnie jest prawdziwą.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Słuchacze nie lubią cyfr, ale zmuszony jestem pewne cyfry powtórzyć.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(P. Rudziński: Bo papier jest cierpliwy.)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Wychodzę z tego założenia, że cena cukru eksportowego wynosi dziś przeciętnie 21 zł za 100 kg. Na czysto zostaje z tego cukrowniom 17 zł. Społeczeństwu zaś każą płacić 104 1/2 bez podatku, — podatek idzie osobno. To znaczy, że cena eksportowa jest 6 razy niższa od ceny, którą społeczeństwo musi płacić. Cyfra 180 miljonów, którą społeczeństwo jako podatek na cukrownie opłaca, wyrachowałem w ten sposób, że liczę różnicę między wartością rzeczywistą cukru, a tem co społeczeństwo zań musi płacić. Jako wartość rzeczywistą nie biorę ceny eksportowej, raczej to, co cukrownie jako własne koszta produkcji podają — a więc 50 do 60 zł. Bardzo trudno tu wydostać dokładne cyfry, dlatego, że wszelkie ankiety niektóre cukrownie zbywały kpinkami.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Podstawową myślą ustawy z 1925 r. było forsowanie eksportu. To był zasadniczy błąd, bo już wtedy można było widzieć podług wzrostu produkcji na Kubie i Jawie, że niema mowy, aby cukier w przyszłości doszedł do ceny, któraby pokrywała nasze koszta produkcji. I ta dzisiejsza konwencja absolutnie tego skutku nie będzie miała. Obiecywano sobie po tej konwencji Chadbourna, że da, nie wiem jakie rezultaty, tymczasem po konwencji jeszcze cukier spadł. Konwencja nie rokuje Europie żadnej przyszłości, bo koszty produkcji na Jawie i Kubie nie przekraczają 30 zł za kwintal, u nas zaś przekraczają 50 zł. Więc musimy raz sobie wyperswadować: cukier przestał być u nas produktem eksportu, A tymczasem co widzimy? Głównym nonsensem ustawy z 1925 r. było dopuszczenie możliwości podniesienia kontyngentu wewnętrznego cukrowni na mocy podniesienia jej produkcji ogólnej. Zaczęli się tedy cukrownicy ścigać w rozszerzaniu i mechanizowaniu swoich fabryk, tak że teraz produkcja cukru jest w Polsce znacznie większa niż była w 1925 r. Twierdzę, że musimy położyć krzyż na cukrze, jako produkcie eksportowym. Prawda, że koniecznie potrzebujemy walut, ale trzeba wziąć ołóweczek i rachować, ile nas waluty cukrowe kosztują. Jeżeli sprzedamy za granicę cały kontyngent 305.000 ton, to otrzymamy za nie w najlepszym razie 50 do 60 mil jonów złotych. A za to ściąga się ze społeczeństwa 180 mil jonów dodatkowo, czyli te 50 czy 60 miljonów walut kosztują nas około 240 miljonów zł. Ja twierdzę, że podobnie głupiego interesu w historji ekonomji jeszcze nie widziano.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Może mi ktoś powie, że jesteśmy urządzeni na wielką produkcję cukru i nie możemy jej nagle zaprzestać. W ekonomji zachodzą dosyć często wypadki tego rodzaju, że trzeba nagle ograniczyć lub zaprzestać pewną gałąź produkcji dla nierentowności. Przypominam np. że przed 30 laty Solvay wymyślił sposób fabrykowania sody o połowę tańszy od dotychczasowych innych sposobów. Rezultat był ten, że inne fabryki sody nie mogły z nim konkurować i zostały zamknięte. Przyznaj ę, że niełatwo jest przestawić odrazu cukrownię na częściową bezczynność, niełatwo przestawić rolnictwo na przepołowienie produkcji buraków, ale przechodziliśmy mniej więcej to samo w przemyśle gorzelniczym przed wojną. Przed 30 mniej więcej laty przemysł gorzelniczy tak samo leżał, wskutek ustania eksportu, jak teraz przemysł cukrowniczy. Niemcy wpadli na dobrą myśl, zaczęli forsować wewnętrzną konsumcję spirytusu i doprowadzili do bardzo znacznych rezultatów. My i o kwestji spirytusu zamało niestety dotychczas myśleliśmy.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Dla cukrownictwa w sensie powiększenia konsumcji wewnętrznej wielkie pole stanowi przeróbka cukru na paszę. Niemieccy uczeni studjowali tę sprawę już dość dawno, już wtedy, kiedy była ona tylko teoretyczną, bo cukier był za drogi, żeby być przerabiany na paszę. Przyszli oni do konkluzji, że centnar cukru jako pasza ma tę samą wartość, co centnar jęczmienia i to specjalnie dla trzody. Kiedy to świeżo zaprodukowałem na Komisji Skarbowej, p. referent pozwolił sobie traktować ten pomysł w sposób ironiczny. Ale po posiedzeniu dowiedziałem się, że w jego własnem stronnictwie, jeden z członków, p. Michalski, który jest specjalistą na polu tuczenia trzody, porobił jak najlepsze doświadczenia w tym samym kierunku. Proponowałbym wszystkim zainteresowanym, aby robili dalsze próby w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Naturalnie, samo zużywanie cukru na paszę, natychmiast rezultatu znacznego w konsumcji cukru nie wykaże.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Jaka jest więc dalsza rada, żeby jak najprędzej wyjść z kryzysu? Powiedzmy sobie, że kryzys cukrowniczy jest tylko częścią ogólnego kryzysu światowego. Ogólnym powodem kryzysu jest poprostu nadprodukcja towarów w porównaniu z siłą nabywczą społeczeństwa. Siła nabywcza się obniżyła, więc i ceny towarów powinny się obniżyć w celu zastosowania się do siły nabywczej. Obniżenie cen podniesie konsumcję, większa konsumcja zatrudni więcej ludzi, a zatrudnienie większej ilości ludzi wzmocni siłę nabywczą całego społeczeństwa. W ostatnich latach konsumcja cukru się obniżyła wskutek zubożenia społeczeństwa — dla tak ubogiego społeczeństwa, jak nasze, ceny cukru są za wysokie. Rozmawiałem świeżo z jednym z producentów buraków, którzy przecież zawsze byli przeciwnikami obniżenia ceny cukru. Otóż ten mi powiedział, że żal się robi patrzeć, jak robotnicy wiejscy i miejscy piją herbatę i kawę niesłodzoną. Twierdzi się, że zachód konsumuje więcej cukru, bo pije kawę i herbatę. Ale okazuje się, że można pić kawę i herbatę, a konsumcja cukru będzie mała, bo poprostu cukier dla naszego proletarjatu jest za drogi. Jeżeli z naszego cukrownictwa zdejmie się ciężar eksportu, jako bardzo niemądry, to kilo cukru powinno kosztować wprawdzie nie tak mało, jak wyrachował p. Langer, ale łącznie z podatkiem nie więcej jak jeden złoty, a w detalu 1 zł 10 gr. Z czasem mogłyby być stawki podatku bez szkody Skarbu zmniejszone, bo gdy konsumcja cukru się podniesie, to i podatek w całości zacznie więcej przynosić. Przyznaję, że natychmiast ceny cukru znacznie obniżyć nie można. Ale można obniżyć ją natychmiast o 20 gr na kilo, tem bardziej, że te 20 gr zwyżki cukrownie drogami bardzo mętnemi uzyskały od Rządu. Przecież przypominam, że w r. 1925 cena cukru wynosiła 80 gr za 1 kg.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Nad programem obniżenia cen cukru zastanawiały się najrozmaitsze ankiety i pierwsza ankieta z 1927/28 roku i druga świeża bardzo obszerna ankieta w Ministerstwie Skarbu. Z ankiet tych doszedłem do przekonania, że głównej sprawy te ankiety wcale nie dotykały, mianowicie, o ile można obniżyć cenę cukru. Ankiety były wystawione na kpinki ze strony cukrowników. Autorowie ankiety skarżą się, że odpowiedzi dawano nietylko niedokładne, ale czasami wprost żartobliwe. Gdy zapytałem np. jednego z członków pierwszej ankiety, czemu o sprawie poborów pp. dyrektorów i członków rad nadzorczych tak chude są wiadomości, tenże odpowiedział dosłownie: Bo proszono nas pod tym względem o dyskrecję.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Więc owe ankiety niewiele są warte. Owszem, posiadają one pewną wartość o tyle, że druga ankieta wypośrodkowała, jak duże straty ponosi przemysł cukrowniczy przez niedbalstwo i nieumiejętność swoich kierowników. W kwestji drożyzny cukru słusznie skarżą się cukrownie na ciężary socjalne. Tego na poczekaniu się nie zmieni, ale jeśli kryzys dłużej potrwa, będzie się musiało zmniejszyć dotychczasowe obciążenie przemysłu na rzecz świadczeń.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(P. Rybarski: Ubezpieczenie od wypadków w cukrownictwie.)</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Słusznie się skarży cukrownictwo na zbyt drogi kredyt. Tego też tak łatwo nie zmienimy, chyba, gdyby rządy, łaskawie nam przewodzące, poszły na zasłużony odpoczynek, ale i wtedy będzie musiało upłynąć kilka lat, aż powróci zaufanie świata do Polski. Bo dziś do kraju, gdzie codziennie depcze się prawo, świat kredytu nie chce dawać.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Wartość mają ankiety, gdy jako niewątpliwe wykazują, że małe cukrownie bez własnej winy drożej pracują od wielkich. Nie powinno się zostawiać uregulowania szans między małemi cukrowniami a wielkiemi kartelowi, raczej ustawa powinna to zrobić. Podobna ustawa istnieje co do małych i wielkich browarów. Podatki przy małych cukrowniach powinne być mniejsze, niż przy wielkich, np. za pierwsze 20.000 kg powinien być podatek 25 zł, za dalsze 20,000 kwintali po 35 zł, a za jeszcze dalsze kwintale po 40 zł, Skarb by na tem nic nie stracił, a byłoby pewne sprawiedliwe wyrównanie szans. Bo dziś już nikt nowej małej cukrowni nie założy. Ale odziedziczyliśmy małe cukrownie z przeszłości, trzeba przyznać, że małe cukrownie wypełniają też swoje zadanie, przerabiają buraki z najbliższej okolicy. Więc leży w interesie ogółu, żeby małym cukrowniom umożliwić życie.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Jak powiedziałem, ankiety zupełnie milczą o skandalicznej wysokości kosztów administracyjnych. W komisji zacytowałem kilka przykładów, których tu nie chcę powtarzać. Wspomnę tylko o jednym skandalicznym przykładzie, który skłonił nasz Klub do postawienia wniosku — o zmianę ustawy o spółkach akcyjnych.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#WojciechTrąmpczyński">P. referent powiedział.' Co mamy robić? Obłożyliśmy znacznym podatkiem członków zarządów i rad nadzorczych — i to bardzo znacznym podatkiem. Ale ten środek nie obniży ceny cukru. Zresztą doświadczyliśmy już dawniej, że, gdy podatek się nałoży na tantjemy, to panowie synekurzyści żądają poprostu wyższych tantjem i przerzucają podatek na towarzystwo. A wiemy, że Rząd w kwestji obniżenia skandalicznie wysokich poborów nic nie zrobił i nic nie zrobi. Przecież każda komercjalizacja przedsiębiorstwa państwowego zaczyna się od tego, że członkom dyrygującym potraja się pensję. Widzieliśmy, że w tych towarzystwach akcyjnych, gdzie Rząd ma większość, również niesłychane pensje płacą. Np. w solach potasowych jest 5 dyrektorów, nie wiedzieć po co, którzy dostają razem 30 kilka tysięcy złotych miesięcznie. Więc Rząd nie będzie bardzo odpowiednim organem, ażeby zaprowadzić jakąś naprawę.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale naprawa jest możliwa. Gdy z tego miejsca w lutym r. b. huknąłem, że tak powiem, pięścią w to gniazdo os, jednak jakaś naprawa nastąpiła. Dobrowolnie zaczęto obniżać w cukrowniach pensje o dziesiątki tysięcy. W niektórych jednak cukrowniach miało to ciekawy skutek. Kiedy członkowie i producenci zaczęli interpelować zarząd: ile pobieracie pensji, to zarząd odpowiadał dumnie na to: nie damy odpowiedzi, a jeżeli panowie obstajecie przy żądaniu, to złożymy urzędy. To się działo np. w cukrowni w Żninie. Tego rodzaju wypadki skłoniły nas, ażeby postawić wniosek o zmianę ustawy o towarzystwach akcyjnych. Pomysł nie wyszedł z naszej głowy. W Niemczech od 1 października b. r. weszło nowe prawo w życie co do spółek akcyjnych, kładące do pewnego stopnia tamę obdzieraniu akcjonarjuszów przez zarząd i rady nadzorcze. Nowy przepis brzmi: „w sprawozdaniu spółki akcyjnej muszą być umieszczone informacje o wszelkich poborach członków zarządu i rady nadzorczej, mianowicie pensje, udział w zyskach, koszta reprezentacji, gratyfikacje i inne dodatki”. I my to samo zaprowadźmy, to może jeszcze trochę wstydu znajdzie się u tych panów, którzy się tak obławiają kosztem społeczeństwa. W towarzystwach akcyjnych cukrowniczych mamy specjalne powody do ograniczenia poborów. Boć przecież te przedsiębiorstwa rzeczywistych zysków nie mają, żyją raczej tylko żebraniną i ściąganiem ze społeczeństwa podatku pośredniego.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ i poza poborami osób dyrygujących dużo pieniędzy wyrzuca się przez okno, koniecznem jest, żeby przy ustanowieniu ceny cukru przez ministrów wymuszono na cukrowniach zupełne ujawnienie swej gospodarki i to ujawnienie nie tylko wobec rządu, ale wobec publiczności. Społeczeństwo ma do tego prawo, bo składa na cukrownie 180 miljonów.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#WojciechTrąmpczyński">Dzisiejszy stan rzeczy podoba się cukrownikom, oni naturalnie będą się opierali rękami i nogami wszelkim zmianom tego stanu rzeczy. Naprzykład w układzie 14 kwietnia 1927 r. postanowili oni jednomyślnie: po pierwsze, działać wspólnie i nie starać się o zmianę obecnego ustawodawstwa. Po drugie, nieodwołalnie korzystać ze ścisłego brzmienia art. 9 ustawy, uprawniającego przemysł cukrowniczy do samodzielnego oznaczenia ceny cukry. Panowie już tu słyszeli, jak brzmi art. 9, t. j. że ministrowie regulują ceny cukru. Z tego przepisu panowie cukrownicy wyczytali, że wynika prawo do samodzielnego oznaczania ceny cukru. Widzę na twarzy pewnego członka Sejmu zazdrość wobec tej niezwykłej sztuki interpretacji.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#WojciechTrąmpczyński">Cukrownicy uważali owe 180.000.000, które ściągają ze społeczeństwa, za swoją wyłączną własność, z której producentom buraków dają pewne ochłapy według swojego widzimisię. Autokracja taka panuje nietylko w kwestj i wypłacania zapłaty za buraki; nie, ci panowie każą producentom antyszambrować u siebie, a to z tego powodu, że niektórzy producenci potrzebują kredytu na plantowanie buraków. To powinno ustać. Gdy nastąpi zupełne ujawnienie gospodarki cukrowniczej, to rola panów dyrektorów sic zmieni. Ale dzisiaj na ławie oskarżonych są nietylko panowie dyrektorowie cukrowni, członkowie rady nadzorczej i inne tuzy; dzisiaj siedzi na niej także Rząd. Rząd patrzał lata całe przez palce na te nadużycia. Czemu? Ponieważ dwukrotnie cukrownicy dali na wybory po kilka miljonów...</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Słuchajcie.)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#WojciechTrąmpczyński">...tak dawno, jak parlamentaryzm egzystuje, wiemy, że wybory kosztują zawsze każde stronnictwo, nawet najuczciwsze, Ale w innych krajach jednak położono granice użycia pieniędzy, W Anglji jest przepisane, co maksymalnie na okręg może być wydane. Tak samo we Francji, gdy Rotszyld wydał kilka miljonów na wybory, jego mandat został unieważniony. Taki brak miary widzimy przy naszych wyborach. Skonstatowałem w przybliżeniu, że stronnictwo B. B., t. j. Rząd wydał mniej więcej sto razy tyle, jak myśmy wydali.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Poruszenie)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#WojciechTrąmpczyński">Wiemy dobrze co kosztują druki, co kosztują rozjazdy, najęcie sal, ale na co kilkadziesiąt miljonów przez Rząd i jego stronnictwo zostało wydanych? Nasuwa się tu podejrzenie uzasadnione, iż pieniądze te poprostu były wydawane na przekupstwo. Czas by był, aby na tym punkcie zapanowało trochę wstydu. Nie jest to hańbą, gdy stronnictwo przyjmuje jakieś pieniądze na wybory, boć stronictwo nie mając władzy nic płacącemu nie daje. Ale gdy Rząd pieniądze bierze na wybory, to jest hańbą, bo to jest rodzaj przekupstwa.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów, ja mam na to dowody, że podwyższenie ceny cukru w 1929 r. jest w związku przyczynowym z kilku mil jonami, które przemysł cukrowniczy dał Rządowi na wybory.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Głosy: Skandal.)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#WojciechTrąmpczyński">Za Jana Kazimierza pierwszy raz ukazały się ślady korupcji i po tem pod hasłem: ja cyt i wy cyt. Ja cyt, t. j. nie będę wam przeszkadzał w nadużyciach cukrowni, i wy cyt: nie powiecie, ile daliście na wybory. Dokładnie trudno powiedzieć, ale napewno było po kilka miljonów dane za jednym i drugim razem.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(Głos: Pamiętacie, jak to za Waszych czasów było?)</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#WojciechTrąmpczyński">Tak, my pamiętamy, za naszych czasów nie mogło być takiej szacherki, bo za naszych czasów przemysł cukrowniczy był niezależny i od nas i od rządu. Była to prywatna osoba, jak każda inna. Dopiero wskutek ustawy z 1925 r. przemysł cukrowniczy zrobił się zależny od Rządu, co umożliwiło niegodny handel.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#WojciechTrąmpczyński">Po raz drugi z tej trybuny poruszam sprawę cukrowniczą, a to dlatego, że doszły mnie posłuchy, iż wprawdzie teraz niepokój zapanował pomiędzy cukrownikami o obniżanie poborów, ale podobno mówią sobie, dzisiejszy hałas się uciszy i my wrócimy do dawnych praktyk i do dawnych pensyj. Ale ja zapewniam, to się nie uciszy i my dalej będziemy patrzyli panom cukrownikom na palce.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, ustawa, którą Panowie za chwilę przyjmiecie, uświęca dwie zasady: zasadę kapitalistycznego' kartelu i zasadę międzynarodowego porozumienia producentów. Dlaczego akurat trzeba aż Sejmu na to, aby dokonać tego usankcjonowania międzynarodowego porozumienia cukrowników? Na to odpowiedź możemy znaleźć tylko w tem, że widać wewnętrznie przemysł cukrowniczy czuje się zbyt słabym, żeby w tem międzynarodowem porozumieniu mógł solidarnie wytrzymać. Stawiając tę sprawę na porządku dziennym, każdy musi się spodziewać, że będą tu wyświetlone obie kwestje: kwestja kartelu, jego funkcjonowania, jego związku z całokształtem życia gospodarczego polskiego, jak i kwest ja perspektyw międzynarodowego porozumienia. Co prawda, ta szeroka dyskusja jest może na pozór niepotrzebna, ale z daje mi się, że nawet pewne stracenie czasu w tej Izbie dla tych kwestyj zasadniczych będzie pożyteczne, bo wyjaśni jeden z najważniejszych odcinków życia gospodarczego, o który wskutek milczenia Rządu o wielkich zagadnieniach gospodarczych możemy się tylko ocierać fragmentarycznie.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#ZygmuntZaremba">Pan Premjer Prystor w swem przemówieniu, które godne jest, żeby je wiecznie pamiętano i cytowano, mówił o tem, jak Rząd otacza opieką organizacje społeczne. Jak Rząd Piłsudskiego miłuje organizacje społeczne, organizacje samorządowe wszelkiego typu i rodzaju, to o tem doskonale świadczy ława oskarżonych zapełniona dziś w sądzie przez byłych więźniów brzeskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZygmuntZaremba">Pozostaje tylko jeden odcinek, gdzie doświadczamy istotnej miłości Rządu do organizacyj społecznych, mianowicie odcinek organizacyj kapitalistycznych. Te organizacje za czasów rządów Piłsudskiego istotnie otoczone są bardzo czułą i stałą opieką. Kartele przemysłowców w okresie ostatnich lat rosną, rozkwitają, spotykają się z zupełną swobodą działania i, proszę Panów, mimo wszelkich skarg, mimo wszelkich jaskrawych nadużyć, potencja ekonomiczna, jaką te kartele mają, wszystko to schodzi z powierzchni, z uwagi opinji publicznej, ukrywa się skrzętnie i żadne wnioski skutków za sobą nie pociągają.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#ZygmuntZaremba">Wysuwane są zwykle dwa argumenty w obronie polityki karteli: mówi się, że przynoszą one postęp produkcji i dają pewną stabilizację stosunków gospodarczych. Postęp produkcji, to osławiona racjonalizacja. O tej racjonalizacji za mało tu mówimy. Dzisiaj poszczególnemi jaskrawszemi przykładami racjonalizacji chciałbym się również zająć. Ale gdy kartele chwalą się stale w swej literaturze postępem w dziedzinie racjonalizacji, niech mi wolno będzie na tym punkcie się chwilę zatrzymać.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#ZygmuntZaremba">W ostatnich czasach ukazała się bardzo ciekawa, klasyczna wprost praca Ottona Bauera o kapitalizmie i socjaliźmie po wojnie. W tej pracy Bauer daje szereg bardzo jaskrawych przykładów, jak kartele przeprowadzają racjonalizację. Zanim powiem o naszych małych kartelątkach w Polsce, pozwolicie Panowie, że Wam jeden z tych przykładów przytoczę.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#ZygmuntZaremba">Trzypiecowa huta przeprowadza u siebie racjonalizację.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę się trzymać tematu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZygmuntZaremba">Nie mam prawa polemizować z p. Marszałkiem, tylko dla uwypuklenia, jak się przeprowadza racjonalizację u nas, zdaje mi się, że ten przykład będzie odpowiedni. Otóż huta ta przeprowadza racjonalizację w ten sposób, że ze 120 pracowników zostawia tylko 10 przy pracy, 110 zostaje wyrzuconych z pracy. Zdawałoby się, że jest oszczędność 440.000 mk. rocznie, bo tych 10 robotników pobiera 40.000 mk. Tymczasem kapitał, który został zużyty na tę racjonalizację, wynosi 2,8 mil jonów mk., a oprocentowanie i amortyzacja tego kapitału w sumie kosztuje 420.000 marek, czyli że wszystko, co przez racjonalizację zostało zaoszczędzone na pracy, zostaje przesunięte na pozycję kapitału. I to jest najbardziej charakterystyczna cecha przeprowadzonej racjonalizacji i polityki kartelowej, że wszędzie gdzie ona działa, wzmacnia i, owszem, stabilizuje, ale tylko zyski wielkiego kapitału. Robot nicy, ta masa, która ma konsumować, zostaje ograniczona w swojem spożyciu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#ZygmuntZaremba">To samo mamy w cukrze. Proszę Panów, nasze wszystkie kartele prowadzą politykę zupełnie na wzór tej huty niemieckiej, — naftowy, szklany czy węglowy, czy wreszcie cukrowy. W tym ostatnim płace według ostatniej ankiety, przeprowadzonej przez p. Jastrzębskiego, wyniosły w roku 1927/28 41 miljonów zł, gdy koszta kapitału w tym samym okresie wynosiły 71 miljonów zł. Proszę Panów, gdy te dwie pozycje: kapitał i praca w tym przemyśle są ustosunkowane w ten sposób: praca 41 miljonów, kapitał 71 miljonów, to Panowie doskonale rozumieją że jest tu choroba organiczna przemysłu, że ta polityka gospodarcza, prowadzona przez kartel i tylko przezeń umożliwiona, wytwarza w rezultacie sytuację, w której spożywcy, masy szerokie nie mogą kupować. Gdybyśmy sobie mogli wyobrazić, że te 71 miljonów bierze przynajmniej tyle samo jednostek spożywczych, ile ich obciąża owe 41 miljonów, pozycję pracy, to moglibyśmy mówić jeszcze o niesprawiedliwości, że jedni dostają za dużo, drudzy za mało, ale gdy sobie uprzytomnimy, że przecież niewielka garstka ludzi zabiera 2/3 tego, co musi wystarczyć na zakupy ogromnej masy, to Panowie rozumieją, że jest to wydobycie środków konsumpcyjnych ze społeczeństwa, zamrożenie tych środków i spowodowanie przez zatrzymanie się konsumpcji zatrzymanie się całego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#ZygmuntZaremba">Całe życie gospodarcze Polski obfituje w podobne przykłady. We wszystkich dziedzinach przemysłu widzimy podobny stosunek między stopą wyzysku kapitalistycznego a stopą zarobków robotniczych. Przemysł cukrowy daje nam doskonały przykład tego, jak śmiertelną jest ta choroba, którą obecnie przeżywamy, jak nieusuwalny jest ten błąd organizacji gospodarczej, poty, póki istnieje gospodarka, oparta na prywatno-kapitalistycznych kartelach.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#ZygmuntZaremba">Zatrzymywaliśmy się tu niejednokrotnie na pobocznym już produkcie kartelu. Zagadnienie płac kierownictwa może wygląda, istotnie wygląda najbardziej jaskrawo, w tem ogólnem jednak zestawieniu chciałem pokazać głębszą stronę kw;estji, że nie tylko wielkie płace kierownictwa są błędem, lecz wielkiem zagadnieniem jest przedewszystkiem ustosunkowanie udziału kapitału i pracy w plonie społecznym. To jest to wielkie zagadnienie, które stoi przed nami.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#ZygmuntZaremba">A i na tym odcinku widzimy bardzo ciekawe przemiany. Typ kapitalistycznego korsarza odszedł już do przeszłości, nawet określenie „kapitalistyczny rekin” nie pasuje do panów, którzy są wspaniale urękawicznieni, wspaniale umarynarczeni, którzy są bardzo gładcy w swych formach, którzy, jak mówił Carlyle, są „wspaniałym parawanem do rozwieszania szat”. Ale mimo te znamiona w zmianie osób, w zmianie fizjonomji tych osób wyraża się zmiana całej epoki. Kapitaliści dziś ustąpili miejsca w aparacie przemysłowym t. zw. dysponentom kapitałów. Oni się stali dziś tymi, którzy kierują przemysłem i którzy swoją pozycję „speca” wyzyskują i wobec kapitalisty i wobec spożywcy. Proszę Panów, ci dysponenci w przemyśle cukrowym otrzymują rocznie około 13 milj. zł. Te 400 czy ileś tysięcy pobierane przez jednostki, o których mówił p. Trąmpczyński, to są sumy nawet małe w stosunku do tych, jakie tu były również wymieniane: 11.000 dolarów miesięcznie, jakie bierze p. Lewalski. Te sumy są nawet niewielkie w przemyśle cukrowniczym, jeżeli chodzi o tych dysponentów, ale kapitalizm jest nasadzony nim u wierzchu i to stanowi w rezultacie pozycję niemałą. Jeżeli p. poseł Trąmpczyński mówił tu, że trzeba się nam będzie zastanowić, co zrobić z kosztami świadczeń socjalnych w przemyśle cukrowniczym, to trzeba stwierdzić, że już nasze skromne ankiety dają doskonały wyraz tego, że sami dysponenci kapitału więcej daleko obciążają koszta produkcji, niż świadczenia socjalne, ich koszt wielokrotnie przewyższa koszta ponoszone przez przedsiębiorstwa na zapewnienie pomocy na wypadek choroby, kalectwa czy śmierci.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, ustawa, jak powiedziałem, rozgrzesza istnienie kartelu, kartel cukrowniczy w szczególności sankcjonuje i umacnia się temi rozporządzeniami. Musimy stwierdzić, że kartele przez wzmacnianie procesów racjonaliizacyjnych pogłębiają kryzys i stabilizują zyski kapitalistów wbrew interesom społeczeństwa. I dlatego też mają w nas dzisiaj stanowczych przeciwników. Obóz socjalistyczny wobec karteli był raczej usposobiony zawsze tolerancyjnie. Widzieliśmy w nich postęp organizacyjny przemysłu i życia gospodarczego. I dzisiaj też, gdy np. wsłuchiwałem się w przemówienie p. Rybarskiego po exposé p. Premjera i słyszałem wypowiedziane przezeń iluzje o tem, że rozwój Polski raczej może się odbywać na drodze rozwoju średniego i małego przemysłu, a nie na drodze wielkiego przemysłu, wydawało mi się to i wydaje do tej pory złudzeniem, przeciwstawianiem się fali historji, fali rozwoju ekonomicznego. Dlatego też nie chodzi nam o to, abyśmy szukali sposobu zwalczania wzrostu przedsiębiorstw, organicznego ich wzrostu, ale w tej organizacji kartelowej, jaką dziś obserwujemy na każdym kroku, w cukrownictwie w szczególności, widzimy przejaw nietyle organizowania przemysłu, co organizowanie go przeciw interesom społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz,)</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#ZygmuntZaremba">Przeprowadzenie racjonalizacji, którą słusznie Otto Bauer nazwał racjonalizacją fałszywą, racjonalizacją, której wszystkie koszta ponosi społeczeństwo, przeprowadzanie zmian w wewnętrznem życiu przemysłowem w ten sposób, że zwiększają udział w dochodzie społecznym kapitału, zmniejszają udział warstw ludowych, powoduje zwiększenie bezrobocia, pogłębia obecny kryzys. Z tego też względu, widząc w postępie technicznym podstawę rozwoju dobrobytu szerokich mas, przeciwstawiamy się kartelowej polityce, która całe owoce tego rozwoju chce inkasować tylko dla kapitalistów, a w rezultacie podcina cały organizm gospodarczy. Wołamy przeto o gospodarkę planową, o gospodarkę, która będzie oparta o interes całego społeczeństwa, nie będzie podporządkowana interesom grupki. Daliśmy temu wyraz w imieniu całej zorganizowanej socjalistycznie klasy robotniczej w jednej z naszych rezolucyj kongresowych, która powiada, że żądamy przemiany organizacji poszczególnych gałęzi przemysłu z udziałem w kierownictwie przedstawicieli organizacyj robotników, organizacyj spożywców i czynników prawno-publicznego ujawnienia i publicznej kontroli kosztów produkcji z udziałem przedstawicieli robotników i spożywców oraz zniesienia tantjem i wygórowanych uposażeń w przemyśle, handlu i bankowości”.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#ZygmuntZaremba">To jest nasze stanowisko zasadnicze względem karteli, a względem kartelu cukrowego w szczególności.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#ZygmuntZaremba">Przejdźmy do drugiej strony zagadnienia do zagadnienia międzynarodowego porozumienia. Świadomość węzłów międzynarodowych, łączących gospodarkę wszystkich krajów rośnie coraz bardziej. A jednocześnie wszyscy widzą, jak wysiłki kapitalistów w celu zorganizowania świata rozpadają się jeden po drugim i zawodzą po kolei. Staliśmy niedawno przed wielką debatą międzynarodową pod auspicjami Ligi Narodów o porozumieniu gospodarczem świata. Wolność celna stała się oficjalnem hasłem tego okresu. Dzisiaj widzimy, że hasło to zostało brutalnie zdeptane przez życie i nie mogło być inaczej, bo ukrywa się za niem imperjalizm państwowy wielkiego przemysłu, groźny dla państw mało uprzemysłowionych, jak Polska. Ale miejsce tego frazesu wolnocłowego zajęło dzisiaj stokroć niebezpieczniejsze hasło nacjonalizmu gospodarczego, hasło walki międzynarodowej, z którego zawsze czerpie swe soki wojna. Niejeden kapitalista może myśli dziś o wojennem rozwiązaniu trudności gospodarczych, a groźne to jest szczególniej w krajach, gdzie panuje dyktatura, gdzie dyktatura sprawuje rządy, nie odpowiedzialne przed społeczeństwem. I jeżeli można się spodziewać, że tendencje te nie wezmą góry, to dlatego tylko, że uprzytamniają sobie kapitaliści, że wybuch wojny byłby wybuchem rewolucji.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#ZygmuntZaremba">Inny projekt, projekt genjalnego żonglera pacyfizmu, Stanów Zjednoczonych Europy, został wyszydzony i złożony do lamusa. Kiedyś może go podniesie zwycięska klasa robotnicza.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#ZygmuntZaremba">Nie widzimy żadnego innego wyjścia, wskazywanego przez kapitalizm. Świat kapitalistyczny, mimo naszych bardzo częstych pytań, nie daje nam odpowiedzą. Bylibyśmy radzi, gdyby chociaż z tej trybuny sejmowej wyjaśniono nam sposób, jaki się widzi na rozwiązanie trudności gospodarczych, wskazano z nich wyjście. Kapitalizm nie daje tego wyjścia, pozostaje mu tylko bardzo słaba pociecha, pozostaje tylko wiara, że cicha lecz żmudna, wdzięczna lecz ciężka robota uspokojenia narodów, dokonywana jest przez kierowników kartelizującego się międzynarodowego przemysłu, przez ludzi, którzy niezależnie od swojej przynależności państwowej i narodowej mówią jednym językiem, językiem najbardziej precyzyjnym, językiem cyfr, — powiedziałbym raczej — mówią do siebie językiem geszeftu.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, ta poezja międzynarodowego porozumienia jest daleka od rzeczywistości. Jeżeli chodzi o sprawę uspokojenia świata, to mamy przykłady z czasów przedwojennych, kiedy kapitaliści doskonale porozumiewali się z sobą, chociaż za chwilę świat był podzielony frontem wojennym. Mimo tych frontów utrzymywali kapitaliści swoje stosunki i robili doskonałe geszefta na krwi ludzkiej, rozlewanej na polach bitew. I dlatego z tej strony nawet zaczątków pokoju nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#ZygmuntZaremba">Ale ten sam autor o skuteczności karteli powiada coś bardzo ciekawego. „Krótkie terminy umowne czynią często z karteli szybko mijające efemerydy”. I tu upada drugi argument, któryby mógł być brany w rachubę, że przynajmniej pewne uporządkowanie systemu gospodarczego kartele wprowadzą. Jakże efemeryda może to uporządkowanie wprowadzić? Istotnie te porozumienia są tylko chwilowym geszeftem, i chciałbym, abyśmy do tego zgodnie ograniczyli działalność tej ustawy i tego geszeftu, który obecnie na terenie międzynarodowym ma być przeprowadzony, a przez nas tu zaakceptowany.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, cukier trzcinowy stanowi 67% całej produkcji świata, cukier buraczany tylko 33%. Cukier trzcinowy w każdej chwili może pokryć całkowite zapotrzebowanie na cukier w świecie. Koszt produkcji cukru buraczanego plus minus 60 zł, trzcinowego plus minus 30 zł. Język cyfr mówi w tym wypadku zupełnie wyraźnie, że cukier buraczany nie może być uznany za cukier rynku międzynarodowego, cukier buraczany może być tylko przedmiotem konsumpcji na rynku wewnętrznym i też nie na wieczne czasy, lecz do czasu, póki tańszego cukru trzcinowego nie będzie można na ten rynek wprowadzić. Przychodzą dziś cukrownicy i robią porozumienie, którego efektem ma być osiągnięcie plus minus 40 zł za kwintal. Proszę to porównać z cyframi poprzedniemi, stanowi to kwotę równą 33% zysku dla cukru trzcinowego, a 33% straty dla cukru buraczanego. Czyli, proszę Panów, kartel nie może trwać, gdy osiągnie ten poziom, bo cukier trzcinowy będzie brał zyski lichwiarskie i musiałyby obok dziś skartelizowanych okolic cukru trzcinowego powstawać nowe plantacje, nowe przestrzenie, zajęte pod uprawę trzciny cukrowej. Dla cukru buraczanego rozwiązanie to nic nie przynosi, pozostawia dalej konieczność dumpingu, dopłat do eksportowanego cukru. Spożywca ma to pokryć. Ta strona została wyjaśniona dostatecznie. Chciałbym więc tylko stwierdzić, że ustawą, którą dziś Panowie przyj mą, Panowie petryfikują, utrwalają istnienie obecnej niezdrowej sytuacji w przemyśle cukrowniczym, na stałe już przyjmują Panowie opodatkowanie społeczeństwa na rzecz cukrowników. Gdybym tak chciał przetłumaczyć tę ustawę na język zrozumiały dla każdego robotnika i chłopa, tobym ją streścił tak: nakłada się na obywateli stały podatek 50 groszy od kilograma cukru, aby przy każdej łyżeczce herbaty czy kawy pamiętał o prawdzie: cukier krzepi kapitalistów! Tak się powinna ta ustawa w streszczeniu nabywać, takie określenie tej ustawy powinno się przyjąć i spopularyzować w naszem społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, położenie przemysłu cukrowniczego w tym zakresie, jak my to stawiamy, w zakresie rynku wewnętrznego ma całkowicie przyszłość. Cukier jako przemysł, pomijając narazie pasożytów kapitalistycznych, którzy na nim siedzą, ale cukier jako produkcja jest produkcją nie za wielką na stosunki polskie. Prawda, że pod wpływem błogosławionych czasów pomajowych ta produkcja rośnie, jak na drożdżach, w ostatnim okresie doszła już do 9-ciu mil jonów q, do pozycji niebywałej, ale jeżeli chodzi o przeciętną pozycję 5, 6 miljonów q, to nie jest to pozycja za wielka na nasze wewnętrzne potrzeby. Tylko ten cukier jest za drogi i społeczeństwo nie może go używać. Przecież to jest mniej, niż spożywa Czechosłowacja, niż spożywają Niemcy, a więc niż nasi najbliżsi sąsiedzi Gdybyśmy spożywali tylko 2/3 tego, co Niemiec lub Czech, nie wystarczyłaby nawet ta przeciętna produkcja cukru. Czy jednak możemy spożywać? Przecież cukrownicy agitują szeroko, ale ta agitacja jest zbędna. To, co mówią cyfry, analiza budżetów robotniczych wyraźnie potwierdza, że zrozumienie pożytku konsumcji cukru w społeczeństwie jest dostateczne. Mam przed sobą cztery rodzaje budżetu robotniczego: pierwsza grupa najniższa, czwarta najwyższa. Otóż w najniższej.grupie konsumcja cukru wynosi 11,73, t. zn. mniej więcej przeciętna konsumcja wszystkich obywateli w Polsce, ale już w drugiej grupie 20, w trzeciej 22, w czwartej 29,57. Czyli jak tylko rośnie zamożność, jak tylko się podnosi możność kupowania cukru, to konsumcja wzrasta ponad konsumcję czeską już u nas, w naszej rodzinie robotniczej polskiej! Tylko trzeba sprawić żeby ten cukier mógł być konsumowany, żeby mógł dojść do spożywcy po cenach właściwych. Nie reklama więc, ale przystępność ceny cukru będzie czynnikiem najlepszym do utrzymania tego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, czytałem niedawno wielki hymn na rzecz liberalizmu gospodarczego, wygłoszony przez kapitalistów. Dowiadujemy się z niego, że tylko liberalna gospodarka, niewtrącanie się państwa do życia gospodarczego może wyprowadzić kapitalizm z obecnych kryzysowych czasów. Te hymny często się powtarzają przy różnych okolicznościach Chciałbym zobaczyć jednego przemysłowca, któryby nam tu powtórzył to swoje credo, jak to ma być to życie gospodarcze bez inegrencji państwa prowadzone. Ustawa, dziś przyjmowana, zaprzecza w kardynalny sposób temu liberalizmowi gospodarczemu, przeciwnie, montuje produkcję i zbyt przy pomocy środków państwowych, montuje monopol cukrowy, monopol kartelu cukrowego. Dziś, gdy kontyngent wewnętrzny jest dzielony przez ustawę, gdy cena jest regulowana przez Rząd, gdy eksport jest regulowany przez ustawę, nie pozostaje. proszę Panów, już żadna cecha prywatnej gospodarki kapitalistycznej, poza prawem do ściągania zysków z tej gospodarki monopolowej i prywatnego rozporządzania się temi zyskami.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, należy sobie uprzytomnić, że dziś daliśmy do rąk Państwa produkcję dwóch trucizn fizycznych: alkoholu i nikotyny i trucizny duchowej, jaką jest loterja, daliśmy tę produkcję całkowicie Państwu. Dlaczego przemysł cukrowy, cukier, który jest pozbawiony wszelkich cech samodzielnej gospodarki kapitalistycznej, pozostaje monopolem prywatnym, a nie państwowym? My nie jesteśmy entuzjastami państwowych monopoli, nasze rozwiązanie leży na linji uspołecznienia, wprowadzenia pierwiastku społecznego do kierownictwa produkcją, ale wyraźnie stoi dylemat: albo ten kartel musi być rozwalony i drogą konkurencji, choćby się mieli zagryźć poszczególni kapitaliści, zostanie obniżona cena do granicy kosztów produkcji z pewnym zyskiem, czy też poniżej tych granic, jak bywa w gospodarce kapitalistycznej, albo też stanie się ta dziedzina przedmiotem organizacji publicznej, organizacji, kontrolowanej przez całe społeczeństwo. Taki stan, jaki panuje dziś, może być utrzymany tylko w warunkach dyktatury, taki stan może być tylko narzucony społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#ZygmuntZaremba">W tej dyskusji Stronnictwo Narodowe postawiło wniosek, który, uważam, powinien ulec oświetleniu, wniosek niewinny napozór, mówiący o udziale, o wysłuchiwaniu opinji przedstawicieli organizacyj rolniczych przy określeniu kontyngentu buraczanego, wniosek zresztą słuszny w swej treści, ale wniosek ułamkowy w stosunku do całego zagadnienia. Zagadnienie polega nie na tem tylko, aby udział w kierownictwie mieli przedstawiciele plantacyj buraczanych; lecz również konsumenci, t. j. właściwie robotnicy. W tem kryje się droga ku uzgodnieniu wszystkich czynników, które są zainteresowane w produkcji nie na tle zdrowych zasad gospodarczych, lecz podziału tych 180 miljonów, które społeczeństwo do przemysłu dopłaca.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#ZygmuntZaremba">Boję się. że w tem posunięciu jest chęć wytworzenia jednolitego frontu producentów buraków i przemysłu cukrowniczego w kierunku zachowania obecnych dopłat i tylko pocieszam się, że jest tam p. poseł Trąmpczyński, który może te rachunki poplącze.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Sojusznik.)</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#ZygmuntZaremba">Bardziej miły, niż kto inny.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#ZygmuntZaremba">Kiedy patrzę na tę ustawę i uprzytamniam sobie, że mimo wołania o liberalizm gospodarczy, kapitaliści idą do Rządu ciągle z etatystycznemi wnioskami, że generalicja przemysłu woła ciągle na pomoc tych mundurowych i niemundurowych pułkowników, to sobie zdaję dobrze sprawę, że zawsze koszt ich porozumienia się z sobą zapłaci społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#ZygmuntZaremba">Ale proszę Panów, jesteśmy ciągle z kół rządowych zarzucani przytem frazesami etatystycznych planów. Nieraz się mówi o tem, że są wysiłki daleko idące w kierunku ograniczenia samowoli kapitalistów. Zdaje się, że na przykładzie cukru mamy najbardziej jaskrawy dowód, że wysiłki te istnieją tylko na papierze, że ta butność naszych etatystów kończy się tam, gdzie zaczyna się interes kapitalistów, i pułkownicy nasi stają się najzwyczajniejszymi ordynansami kapitalistycznej generalicji.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Głos ma sprawozdawca.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#KazimierzŚwitalski">P- Rudziński:</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wysoki Sejmie! Chciałbym zwrócić uwagę na pewną sprzeczność pomiędzy zdaniem i wnioskiem p. kolegi Dembińskiego i p. Marszałka Trąmpczyńskiego. P. kolega Dembiński wychodzi z założenia, że w interesie produkcji rolniczej leży w obecnej chwili eksport cukru. P. Marszałek Trąmpczyński uważa, że jest wręcz odmiennie. Nie wiem, czy wniosek posła Dembińskiego jest wnioskiem Panów wszystkich, ale gdybyśmy ten wniosek przyjęli, wniosek, który nic nie znaczy i wprowadza tylko balast do ustawy, wtedy bylibyście Panowie w kłopocie w swoim klubie, bo jeden z Panów mówi: popierać eksport, a drugi powiada coś zupełnie innego.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(P. Rybarski: Niech się Pan nie zajmuje naszym klubem. My Panów prosimy zająć się swoim klubem. Głos z ław B. B.: Wy B. B. zajmujecie się ciągle.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#KazimierzŚwitalski">Jabym Panu Profesorowi radził, żeby Pan się zajął swoim klubem, żeby z tej trybuny dwie mowy szły przynajmniej po jednej linji.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#KazimierzŚwitalski">To doskonale. Wniosek Panów powiada, żeby wszędzie tam, gdzie Minister Rolnictwa ma Głos, to nastąpiło dopiero po wysłuchaniu zainteresowanych organizacyj. P. kolega Dembiński zdradził nam, że miał na myśli Związek plantatorów buraków cukrowych. Otóż gdyby tak był skonkretyzowany ten wniosek, to rozumiałbym, ale nie mniej uważam, że my jako ustawodawcy, nie możemy do ustawy naszej wprowadzać instytucji prywatno-prawnej, nie możemy wprowadzać do ustawy, która zmienia trwale ustawę o obrocie cukru, instytucji, która dzisiaj istnieje, w rzeczywistość, czy też może na papierze, a jutro może jej nie być. Moglibyśmy się posługiwać najwyżej taką instytucją publiczno-prawną jak izby rolnicze, ale tych izb rolniczych na całym terenie Państwa niema. Zatem skoro praktyka w Ministerstwie Rolnictwa jest taka, że się zawsze wysłuchuje organizacyj zainteresowanych, uważam ten wniosek za zupełnie zbyteczny, bo, jak już powiedziałem, każda organizacja z jakiejś Pipidówki, mogłaby zgłosić swoje zainteresowanie w tym przedmiocie i byłoby pełno skarg do Najwyższego Trybunału.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#KazimierzŚwitalski">Pan poseł Trąmpczyński mówił o zmianie ustawy akcyjnej. Mnie się zdaje, że to do przedmiotu nie należy, więc o tem nie będę mówił. Mówił następnie p. poseł Trąmpczyński o tem, że należy eksport cukru tamować.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#KazimierzŚwitalski">Chciałbym Panom zwrócić uwagę, że poprawki Panów idą tylko w tym kierunku, żeby do przedłożenia rządowego wprowadzić głos organizacyj rolniczych. Nasze natomiast poprawki są znacznie realniejsze i idą w kierunku dania Rządowi możności obniżenia tych kontyngentów eksportowych i mam wrażenie, że myśmy się w tym wypadku jako większość lepiej przysłużyli tej myśli, którą szanowni Panowie tu reprezentują. I ja do tego zagadnienia przystępuję jako konsument, bo nie jestem ani plantatorem, ani cukrownikiem i powiedziałem, że dziś eksport uważam za konieczny dlatego, że Panowie się przeciwstawiacie pożyczkom zagranicznym i p. prof. Rybarski nawet nam powiedział, że walnieście się do tego przyczynili, by pożyczki długoterminowe do Polski nie wpływały.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Takim pożyczkom się przeciwstawiamy.)</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeli będziemy mieli pożyczki długoterminowe i nasz bilans płatniczy będzie się na nich opierał, to jabym pierwszy powiedział, że nabywanie walut drogą dumpingu musi ustać. Ale z chwilą, gdy naszą walutę musimy utrzymać w stałości, a głównym czynnikiem naszego bilansu płatniczego jest bilans handlowy, to uważam, że musimy choćby tak drogim dla społeczeństwa importem walut, drogą eksportu dumpingowego, stałość naszej walucie zapewnić. Daliśmy jednak naszemu Rządowi możność zahamowania tego wówczas, kiedy sytuacja gospodarcza na to pozwoli.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#KazimierzŚwitalski">P. poseł Trąmpczyński jeszcze tu zaznaczył, że cukrownictwo dało pieniądze Rządowi. Otóż chciałbym przeciw takiej insynuacji jak najbardziej stanowczo zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Mam dowody, więc co Pan gada.)</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#KazimierzŚwitalski">Pan będzie łaskaw dowody złożyć, gdzie należy, ale uważam, że z tej wysokiej trybuny tego rodzaju walka polityczna nasz poziom parlamentarny tak obniża, że rzeczywiście lepiej takich metod nie używać.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę Panów — Jeszcze się zajmę pokrótce przemówieniem p. kolegi Zaremby. Chciałbym zaznaczyć, że w sprawie kartelizacji, którą tu tak atakował p. kolega Zaremba, ja osobiście jako przedstawiciel producentów rolnych, którzy nie mają możności kartelizowania się, zajmuje stanowisko następujące: o liberaliźmie, na który skazany jest zbyt produktów rolnych, my już dziś marzyć nie możemy we wszystkich dziedzinach produkcji. My musimy się liczyć z faktem, że w wielu dziedzinach przemysł istnieć może tylko dzięki kartelizacji, inaczej przy liberalnych metodach ten przemysłby zbankrutował. My się z tem liczyć musimy i ponieważ jesteśmy ludźmi realnymi, ponieważ ten kartel może się obrócić przeciwko nam, producentom rolnym, więc jako ludzie realni żądamy jednej rzeczy, żeby wpływ Rządu w tym kartelu był silny i to zrobiliśmy. Życzylibyśmy sobie, ażeby we wszystkich kartelach polskich wpływ Rządu był tak silny, jak w kartelu cukrowym przez uchwalenie tej ustawy. Dlatego proszę Wysoką Izbę o uchwalenie tej ustawy w myśl przedłożenia rządowego z poprawkami większości komisji.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#KazimierzŚwitalski">Do osobistej wzmianki głos ma p. Rybarski.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#KazimierzŚwitalski">Udzielam p. posłowi wyjątkowo głosu, gdyż do osobistej wzmianki powinien był Pan zgłosić się przed udzieleniem głosu sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#RomanRybarski">Ja, korzystając z uprzejmości Pana Marszałka, chciałbym stwierdzić fakt następujący: przed kilkunastu miesiącami na Komisji Budżetowej zainterpelowałem p. Ministra Skarbu, na jakich podstawach w okresie wyborczym odbyła się następująca tranzakcja. Mianowicie Rząd kilka lat temu obiecał związkowi górniczo-hutniczemu na Śląsku, że jeżeli on nie zmniejszy produkcji w pewnym momencie, to zwróci mu koszta ubezpieczeń robotników, którzy zostali zajęci. Suma należności była później przez Rząd kwestjonowana. W okresie wyborczym kasa Ministerstwa Skarbu wpłaciła do kasy Bezpartyjnego Bloku sumę około 600.000 zł z tego tytułu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Rybarski…</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#RomanRybarski">Sądzę, że ten przykład wyjaśnia, jakie były stosunki między Rządem, a przemysłem cukrowniczym.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#RomanRybarski">Ja to przytaczałem dwa lata temu i interpelowałem p. Ministra Matuszewskiego.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Przerywania. Różne głosy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę zawsze przerywać mowę ile razy zwracam się do Pana.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę Panów Posłów o zajęcie miejsc. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzŚwitalski">Będziemy najprzód głosować nad poprawkami p. Dembińskiego do art. 1. Pan Poseł pozwoli, że najpierw poddam pod głosowanie punkt drugi pierwszej poprawki, ponieważ przegłosowanie punktu drugiego przesądza los punktu pierwszego.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wobec tego poddaj ę pod głosowanie punkt 2 poprawki p. Dembińskiego. Kto z Panów Posłów jest za tem, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Wobec tego tem samem upadł p. 1 tej poprawki. Do art. 2 i 3 nie zgłoszono poprawek, uważam je za przyjęte w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KazimierzŚwitalski">Wobec tego przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Proszę Panów Posłów, którzy są za ustawą, aby wstali. Stoi większość, ustawa została w drugiem czytaniu uchwalona.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KazimierzŚwitalski">Możemy przystąpić do trzeciego czytania. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa w trzeciem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o ujawnianiu hipotecznem zezwoleń na parcelację gruntów (dr. nr 287 i odbitka nr 67.) Jako sprawozdawca głos ma p. Świeżawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Wysoka Izbo! Rozpatrzony przez Komisję Prawniczą projekt ustawy o ujawnianiu hipotecznem zezwoleń na parcelację gruntów (dr nr 287) ma na przyszłość zaradzić ujemnemu i wielce dla nabywców ziemi szkodliwemu i krzywdzącemu stanowi rzeczy, jaki się zwłaszcza ostatniemi czasy w dziedzinie parcelacji wytworzył. Doszło do tego skutkiem pewnej luki w ustawie z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej. Dotychczas bowiem przy parcelacji prywatnych nieruchomości ziemskich w całości lub części, okręgowe urzędy ziemskie w myśl tejże ustawy o wykonaniu reformy rolnej, wydają zezwolenia i określają warunki, w których parcelacja ma się odbywać. Czynią to oczywiście po zapoznaniu się ze stanem hipotecznym nieruchomości i mają wówczas możność zabezpieczenia interesów nabywców działek w tym sensie, by wierzytelności hipoteczne nie przechodziły na grunta nabyte, lub by te wierzytelności były przed ukończeniem parcelacji zlikwidowane. Reflektanci na dane działki wiedzą również, jak wygląda hipoteka danej nieruchomości i wiedzą, z ozem mają się liczyć.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Po udzieleniu przez okręgowy urząd ziemski takiego zezwolenia rozpoczyna się dopiero właściwa parcelacja, to jest przyjmowanie rat, pomiar, sporządzanie planów i t. d. Przeniesienie zaś tytułu własności na nabywcę następuje dopiero po przedstawieniu okręgowemu urzędowi ziemskiemu tak zwanego „projektu parcelacji” i okręgowy urząd ziemski ma taki projekt parcelacji zatwierdzić. Otóż między momentem udzielenia zezwolenia a zatwierdzeniem przez okręgowy urząd ziemski takiego projektu parcelacji, z reguły musi upłynąć sporo czasu i właśnie w tym czasie następuje częstokroć zmiana stanu hipotecznego nieruchomości. Wierzyciele właściciela uzyskują zabezpieczenie swoich pretensyj, które przechodzi ipso facto na całą nieruchomość, a zatem i na te działki nabyte przez parcelantów. Do czasu kryzysu gospodarczego wypadki te były rzadkie, ale obecnie ilość ich ogromnie wzrosła. Dobra czy zła wola właściciela nieruchomości mało tu wchodzi w rachubę, gdyż obecnie z reguły wpisy są dokonywane bez jego wiedzy.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski)</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Nie potrzebuję podkreślać, jak ciężkie jest położenie parcelantów, którzy zapłaciwszy za swoje działki cenę kupna w całości lub części, mają te działki obciążone długami nie swojemi i nie posiadają skutecznego sposobu dochodzenia swoich praw. Pozostaje im wprawdzie regres do właściciela, ale nie odnosi on skutku, zwłaszcza jeśli ten właściciel jest pod bilansem, co przy dużym spadku wartości ziemi często się zdarza. I to jest właśnie ta ustawowa luka, która nie pozwala okręgowym urzędom ziemskim na zapobieganie podobnemu położeniu.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Ma to uczynić pro futuro obecna ustawa. Adnotacja bowiem hipoteczna wniesiona przy udzieleniu zezwolenia na parcelację przez okręgowy urząd ziemski ma mieć ten skutek, że wszelkie późniejsze wpisy do ksiąg gruntowych nie będą dotyczyły parcelowanego obszaru ziemi. Ponadto kwoty wpłacane przez nabywców działek będą miały zabezpieczenie hipoteczne w miejscu zarezerwowanem przez adnotację, tak że w razie egzekucyjnej sprzedaży nieruchomości, parcelanci uczestniczyć będą w rozrachunku sumy osiągniętej przy licytacji.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Na Komisji podniesione zostały wątpliwości, czy takie wpisy ostrzeżenia nie będą paraliżować zdolności kredytowych właścicieli parcelowanych nieruchomości, o ile naturalnie chodzi o odsprzedaż częściową. Zapobiega temu w dużej mierze poprawka, przyjęta przez komisję do art. 2, a stanowiąca, że wpis ostrzeżenia musi określać obszar gruntu, którego zezwolenie na parcelację dotyczy. W tych warunkach będzie się mógł ewentualny wierzyciel zorjentować, czy reszta nieruchomości stanowi dostateczne zabezpieczenie dla pożyczki, którą ma zamiar właścicielowi udzielić. Wprawdzie w większej części Państwa Polskiego niema możności katastralnego określenia wydzielonego obszaru, lecz nawet i bez tego można z dużem przybliżeniem zdać sobie sprawę z pozostałej wartości nieruchomości, chociażby się przyjęło, że ostrzeżenie dotyczy najlepszych jakością hektarów.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Ponadto na komisji kwestjonowano konieczność wprowadzenia niniejszej ustawy bez równoczesnego uregulowania stanu hipotek nieruchomości, będących już w trakcie parcelacji w latach ubiegłych. Wątpliwości te nie są słuszne. Obecna ustawa ma być zabezpieczeniem na przyszłość, a tylko w wypadkach wyjątkowych, nielicznych, art. 4, mówiący o zezwoleniach na parcelację wydanych poprzednio, może mieć znaczenie praktyczne.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Jeżeli chodzi o przeszłość, to bez wątpienia trzeba będzie się uciec do wydania osobnej ustawy. W tym względzie mieliśmy procedurę w r. 1929, kiedy Sejm uchwalił ustawę, regulującą stan hipoteczny nieruchomości parcelowanych między r. 1919 a r. 1926, tyczącą się wyłącznie Małopolski. Ustawa szła na pewne pominięcia formalne, a liczono się przedewszystkiem ze stanem faktycznym. Wyobrażam sobie, że życie wskazało, że i tutaj w podobny sposób trzeba będzie postąpić, mimo niewątpliwie dużych trudności w tych wypadkach, w których, jak wyżej wspominałem, właściciele nieruchomości są już pod bilansem. Niemniej do tej sprawy trzeba będzie przystąpić. Jak jest nam wiadomem, Ministerstwo Reform Rolnych już taką ustawę przygotowuje.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Wysoka Izbo, ustawa niniejsza przyczyni się niewątpliwie do normalizacji stanu agrarnego w Polsce, a ponadto jest bardzo korzystna dla szerokich mas włościańskich, nabywających ziemię, w myśl ustawy o wykonaniu reformy rolnej. Dlatego proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu przyjętem przez komisję.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Wicemarszałek Makowski;</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Do głosu nikt się nie zapisał. Żadnych poprawek nie zgłoszono, wobec tego przystępujemy do głosowania ustawy en bloc. Kto jest za przyjęciem ustawy w brzmieniu komisyjnem, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta. Przystępujemy do głosowania ustawy w trzeciem czytaniu. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość — stwierdzam, że ustawa została przyjęta w trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#StanisławEustachyŚwieżawski">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 26 sierpnia 1927 r. o odpowiedzialności Skarbu Państwa za przesyłki pocztowe, telegraficzne i rozmowy telefoniczne w obrocie wewnętrznym (dr. nr 334 i odbitka nr 68.) Sprawozdawca p. Dobrzański ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławDobrzański">Wysoki Sejmie! Powodem do wniesienia ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 sierpnia 1927 r. o odpowiedzialności Skarbu Państwa za przesyłki pocztowe, telegraficzne i rozmowy telefoniczne w obrocie wewnętrznym była konieczność uzgodnienia stanu faktycznego ze stanem prawnym, który zaistniał przez utworzenie z Poczty Polskiej państwowego przedsiębiorstwa:</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#StanisławDobrzański">„Poczta Polska, Telegraf i Telefon”, (rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 marca 1928 r. Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Nr 28 poz. 379).</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#StanisławDobrzański">Zupełnie zrozumiałą rzeczą jest, że z chwilą utworzenia samodzielnego przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” i nabycia przez nie osobowości prawnej musiała nastąpić w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 sierpnia 1927 r. zmiana słów „Skarb Państwa” na słowa: „przedsiębiorstwo państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Jest to tylko poprawka formalna, której wniesienie spowodowało ogłoszenie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 marca 1928 r. o utworzeniu przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Zmianę tę reguluje ust. 1 art. 1 wniesionego projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#StanisławDobrzański">Przechodząc do omówienia ust. 2 tego artykułu ustawy, w którym przedłuża się termin do wnoszenia reklamacyj i pretensyj do odszkodowania za przesyłki pocztowe z 6 miesięcy do 12 miesięcy, a przy przekazach pocztowych i telegraficznych oraz wypłatach i wpłatach na rachunek P. K. O. z 6 miesięcy do 18, muszę podkreślić, że przedłużenie tego terminu jest wyrazem dobrej woli Ministerstwa Poczt i Telegrafów, które pragnie w ten sposób zapewnić nabywcom przesyłek pocztowych jak najdłuższy termin dochodzenia swoich pretensyj w sprawie odszkodowania. Pozwolę sobie nadmienić, że 6-miesięczny termin obowiązywał w Polsce od powstania Państwa Polskiego (rozporządzenie Ministra Poczt i Telegrafów w przedmiocie odpowiedzialności zarządu pocztowego Dz. U. R. P. nr 78 z dnia 25.IX.1919 roku, art. 6, poz. 2), że termin 6-miesięczny istniał w myśl przepisów międzynarodowych pocztowych na całym świecie, nawet do przesyłek w obrocie międzynarodowym i dopiero na międzynarodowym kongresie pocztowym w Madrycie termin ten w obrocie międzynarodowym ustalono na jeden rok.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#StanisławDobrzański">Jednakowoż taki sam termin 6 miesięcy obowiązuje po dziś dzień w innych państwach europejskich w obrocie wewnętrznym, np. w Niemczech, Francji, Austrji, Rumunji, Czechosłowacji i t. d. Ministerstwo Poczt i Telegrafów pragnie ten termin przedłużyć jedynie dlatego, że życie wykazało, iż w naszych stosunkach, szczególnie dla naszej ludności wiejskiej, termin ten bywa czasami za krótki. A jako dowód, przytoczę konkretny fakt, który omówił już szczegółowo w ubiegłej sesji przy debacie budżetowej p. Minister Poczt i Telegrafów, inżynier Boemer, nadmieniając wówczas, że wniesie odpowiednią ustawę.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#StanisławDobrzański">Sprawa przedstawia się następująco: Jak wiemy, rolnicy nasi zaciągają pożyczki w Banku Rolnym, które później spłacają w ratach rocznych. Otóż w Bielsku koło Płocka rolnicy zapłacili w urzędzie pocztowym taką ratę na konto czekowe Banku Rolnego w sumie 4.000 paręset złotych. Ponieważ Bank Rolny nie upominał się w terminach płatności pretensji o wyrównanie długu, wobec tego rolnicy, to jest nadawcy, w przekonaniu, że wpłaty ich zostały zarachowane przez Bank na pokrycie długów, nie interesowali się losem wpłaconych kwot. Dopiero po upływie 8 miesięcy od dnia wpłaty kwoty na konto czekowe, stwierdził Bank Rolny, że owi rolnicy zalegają ze spłatą długu i zażądał natychmiastowego wyrównania pretensyj. Rolnicy legitymując się dowodami nadania, wydanemi przez urząd pocztowy w Bielsku koło Płocka, nie chcieli uznać pretensyj Banku, wobec czego Bank Rolny zaskarżył ich z tytułu niezapłacenia sum dłużnych. Równocześnie wnieśli rolnicy reklamacje pocztowe, jednak te reklamacje nie mogły być przez zarząd pocztowy uznane wobec upływu 6 miesięcy, przewidzianych ustawowo do wnoszenia reklamacyj i pretensyj o odszkodowanie. Przeprowadzone przez administrację pocztową dochodzenia wykazały, że kwoty wpłacone przez rolników przywłaszczył sobie ówczesny naczelnik urzędu pocztowego Bielsko koło Płocka. W tym stanie rzeczy pretensja rolników do przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” byłaby została należycie uwzględniona, gdyby litera prawa uznawała możność reklamacyj oraz żądania należnego odszkodowania w czasie nieco dłuższym, niż 6 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#StanisławDobrzański">Tej potrzebie życia odpowiada projekt ustawy wniesiony przez Rząd w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 sierpnia 1927 r. o odpowiedzialności Skarbu Państwa za przesyłki pocztowe, telegraficzne i rozmowy telefoniczne w obrocie wewnętrznym, w szczególności punkt 2 art. 1 tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#StanisławDobrzański">Prosząc Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy, chciałbym jeszcze poświęcić kilka słów tej opozycji, która nawet tak prostą i jasną sprawę stara się przekręcić dla swoich politycznych celów.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#StanisławDobrzański">Opozycja ta twierdzi w oficjalnym organie P.P.S.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#StanisławDobrzański">„Robotniku” i krakowskim „Naprzodzie” bez żadnej znajomości rzeczy, że poprzednie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z roku 1927 było rzekomo niedostateczne i niechlujne.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#StanisławDobrzański">Chciałbym zatem zapytać się Panów z opozycji, w czem tu kto upatruje ową niechlujność w tem rozporządzeniu. Czy może w tem, że przez powstanie przedsiębiorstwa polskiego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” musi nastąpić w rozporządzeniu Prezydenta w roku 1927 zamiana słów „Skarb Państwa” na słowa Przedsiębiorstwo Państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”? Poprawka czysto formalna, uzgadniająca istotny stan rzeczy ze stanem prawnym. Czy może w 6 miesięcznym terminie, który obecnie ze względu na ludność wiejską ma być przedłużony, widzą panowie z „Robotnika” niechlujne dzieło? A przecież w roku 1924 Sejm sam uchwalił to dzieło. W ten sposób rozumując, jak czyni to „Robotnik”, musiałoby się przyjść do przekonania, że żadna ustawa i żadne rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej nie może być zmienione.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#StanisławDobrzański">Co innego wykazuje życie.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#StanisławDobrzański">Gdybyśmy jednak przyjęli, że twierdzenie opozycji wyrażone w oficjalnym organie socjalistycznym „Robotniku”, jakoteż w krakowskim „Naprzodzie” jest prawdziwe, że rozporządzenie, które ma być zmienione, było niedostateczne i niechlujne, to trzeba z całą stanowczością stwierdzić, że winę tego ponosiłaby właśnie opozycja. Bo rozporządzenie Prezydenta było usankcjonowaniem stanu istniejącego i właśnie uchwalona przez Sejm w roku 1924 ustawa z dnia 3 czerwca 1924 o poczcie, telegrafie i telefonie, w art. 17 przewiduje 6-miesięczny termin do wnoszenia pretensyj przez nadawców posyłek w sprawie odszkodowania. Chyba ci posłowie z opozycji, — (mówię tylko o posłach, bo przedstawiciele prasy na komisję nie mają wstępu,) — ci posłowie z opozycji, którzy inspirowali tego rodzaju notatki w „Robotniku” i „Naprzodzie” zapomnieli, że ustawę tę uchwalał w roku 1924 Sejm i że raczej sejmowładztwu z roku 1924 należałoby postawić zarzut niechlujstwa i niedostatecznego przemyślenia ustawy, który „Robotnik” i „Naprzód” krakowski stara się imputować pomajowemu Rządowi.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#StanisławDobrzański">Ponieważ ja, jako referent, obecnie przedłożonej przez Rząd ustawy, zostałem w „Robotniku” i „Naprzodzie” krakowskim przedstawiony, jakobym na Komisji Komunikacyjnej w sposób przekonywający udowodnił, jak niedostateczne i niechlujne jest owo dzieło, t. j. rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 1927 r., które częściowo ma być obecnie zmienione, chcę zatem z tej tu trybuny z całym naciskiem napiętnować tego rodzaju nikczemną robotę opozycji, jako rozmyślne, stałe okłamywanie społeczeństwa i przekręcanie faktów. Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie projektu przedłożonego przez komisję.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt się nie zgłosił. Nie zgłoszono żadnych poprawek, przystępujemy do głosowania nad całą ustawą en bloc. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w trzeciem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do czwartego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o wniosku posłów Klubu Parlamentarnego Chłopskiego w sprawie 50% zniżki kolejowej dla obywateli gmin wiejskich, udających się i powracających ze szpitali, a posiadających zaświadczenia ubóstwa (druk nr 198 i odbitka nr 68). Głos ma sprawozdawca p. Krasicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#FryderykKrasicki">Wysoki Sejmie! Wniosek Posłów Klubu Parlamentarnego Chłopskiego, który mam zaszczyt w imieniu Komisji Komunikacyjnej referować, dotyczący 50% zniżki ceny biletów jazdy dla obywateli gmin wiejskich powracających ze szpitala, a posiadających zaświadczenie ubóstwa, zdąża właściwie do uregulowania sprawy, już zasadniczo unormowanej ustawą o opiece społecznej z dnia 16 sierpnia 1923 r. Wniosek ten domagał się od Rządu wydania zarządzeń co do udzielania przez władze kolejowe 50% zniżki cen biletów jazdy z tego powodu, że zachodziły i zachodzą często wypadki, że uzdrowieńcy, powracając z leczenia szpitalnego, z powodu braku środków finansowych muszą powracać do domu pieszo, żebrząc po drodze. Otóż jeśli takie wypadki miały miejsce i mają miejsce, to wynikają one przeważnie z powodu nieświadomości samych leczonych, albowiem w myśl art.10 ustawy z dnia 16 sierpnia 1923 r. tym uzdrowień- com jako ubogim przysługuje prawo żądania od gminy tej, na której terenie się znaleźli w tych ciężkich warunkach, pomocy na rachunek gminy, w której posiadają prawo do trwałej opieki. Prawda, że w obecnym momencie, w momencie kryzysu gospodarczego gmina bardzo często odmawia pomocy uzdrowieńcom z powodu braku funduszów. Z tego też powodu Komisja Komunikacyjna uważała, że wydanie takiego zarządzenia przez Rząd w przedmiocie stosowania 50% zniżki ceny biletów jazdy dla ubogich chorych udających się i powracających z leczenia szpitalnego, będą nie tyle pomocą dla samych tych ubogich, ile Rządu dla związków komunalnych.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#FryderykKrasicki">Pozatem Komisja nie uznała za stosowne wyłączać z tego zarządzenia ludności gmin miejskich, albowiem także i w miastach, szczególnie w miasteczkach mniejszych, przebywa ludność, która nie jest objęta ubezpieczeniami socjalnemi.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#FryderykKrasicki">Dlatego też Komisja po oświadczeniu złożonem przez Rząd na Komisji Komunikacyjnej w dniu 21 października powzięła następującą uchwałę:</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#FryderykKrasicki">„Biorąc pod uwagę oświadczenie Rządu złożone na posiedzeniu Komisji Komunikacyjnej w dniu 21 października 1931 r., zapowiadające wydanie zarządzenia stosowania wobec ubogich uzdrowieńców udających się i powracających ze szpitali publicznych, a leczonych na koszt właściwych Związków Komunalnych, 50% ulg w sumie biletu jazdy, oraz biorąc pod uwagę, że tego rodzaju zarządzenie Ministerstwa Komunikacji odnosić się będzie nie tylko do ludności gmin wiejskch, lecz również do ludności gmin miejskich, przez co przedmiot wniosku posłów Klubu Parlamentarnego Chłopskiego stanie się tylko częścią tego zarządzenia — Komisja wnosi:</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#FryderykKrasicki">Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm odrzuca wniosek zawarty w druku sejmowym nr 198”.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Mikołajczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#StanisławMikołajczyk">Wysoki Sejmie! Dopiero kilka dni minęło od czasu, jak poseł Bezpartyjnego Bloku p. Paschalski starał się dowieść, jakoby obrona opozycji przed zalożeżeniem kagańca regulaminowego była fikcją. Tymczasem już dzisiaj przy odrzuceniu naszego wniosku w sprawie 50% zniżki kolejowej dla udających się i powracających ze szpitali ubogich mieszkańców wsi polskiej, mamy sposobność przekonać się, jaką fikcją się kieruje, jaką fikcją zadawala Bezpartyjny Blok w swojej pracy parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#StanisławMikołajczyk">Stawiając nasz wniosek, wychodziliśmy z założenia, że jeżeli dziś z daleko idących zniżek kolejowych korzystają różne związki sportowe i inne towarzystwa, to byłoby słuszną i sprawiedliwą rzeczą, by obok sportowca z kijami i nartami mógł wejść do wagonu korzystający z ulgi kolejowej ubogi gminy, udający się czy powracający ze szpitala z powodu choroby. Wszak dzisiaj o zniżki kolejowe zabiegają nawet żony panów pułkowników, już dziś za biletami II klasy jeżdżą bezpłatnie pracownicy sanacyjnych związków młodzieży. Jeżeli to należy potępić, to słusznie należy przyjść z pomocą tym przedewszystkiem, którzy tych zniżek potrzebują.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#StanisławMikołajczyk">Słuszności naszej zasady nie poddawał nawet w wątpliwość referent B. B. na Komisji, oświadczając tylko, iż rozszerzą wniosek również na ludność miejską. Bardzo to pięknie, ale równocześnie zamiast zgłosić odpowiednią poprawkę, Klub B. B. odrzuca nasz wniosek na Komisji, sam opierając się o fikcję. Zamiast bowiem uchwalić odpowiedni wniosek, zobowiązujący do pewnego stopnia Rząd, Panowie oparli się tylko na oświadczeniu p. Wiceministra Czapskiego, zapowiadającego, iż wymienione ulgi zostaną na kolejach zastosowane.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#StanisławMikołajczyk">Od oświadczeń rządowych do rozporządzeń ministerialnych bardzo daleka droga. Przypomnę tylko Panom podobny wypadek na Komisji Reform Rolnych. Panowie z Bezpartyjnego Bloku odrzucili nasz wniosek, żądający obniżki rent na rentowych osadach byłej Komisji Kolonizacyjnej do 15%, uchwalili natomiast wniosek ogólnej natury, by rzekomo Rządu nie krępować i zostawić mu wolną rękę. P. Minister Kozłowski oświadczył, iż jeszcze dalej, aniżeli 15% obniżkę może zastosować, nie należy go tylko krępować uchwałami, no i Panowie usłuchali. Tymczasem zaś zamiast zniżki osadnikom posyła się formularze do podpisu, w których zobowiązuje się osadnik do uznania, jako już bezspornego długu, renty, zapisanej w P. B. R. w kwietniu 1930 r. i łaskawie pozwala mu się tylko prosić o rozłożenie na raty. To jeden przykład, ile warte oświadczenia rządowe.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#StanisławMikołajczyk">We wniosku naszym o ulgi kolejowe domagaliśmy się zniżki w obie strony przejazdu do szpitala. Oświadczenie rządowe da je zniżki tylko w drodze powrotnej. Przypuśćmy nawet, iż Rząd zrealizuje dane oświadczenie, to jednak w praktyce okaże się to niejednokrotnie fikcją, albowiem zamiast naszego wniosku, który mówi: „udających się i powracających ze szpitali, a posiadających zaświadczenia ubóstwa”, oświadczenie rządowe idzie w tym kierunku, że dotyczyć ma „powracających, a leczonych na koszt związków komunalnych”. Wiadomo, iż choroba przychodzi niejednokrotnie, przeważnie nagle, to też najlogiczniejsze byłoby udzielenie ulgi kolejowej na mocy wydanego przez naczelnika gminy świadectwa ubóstwa. Oświadczenie rządowe znacznie zwęża pomoc ubogim, albowiem nie każdy, kto ma prawo do świadectwa ubóstwa, ma to szczęście być leczonym na koszt związku komunalnego, a bardzo często związki komunalne dopiero pod przymusem zwracają koszta leczenia, to znaczy wtedy, gdy chory już dawno wrócił, a więc nie skorzystał z ulgi.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#StanisławMikołajczyk">Po odrzuceniu naszego wniosku pozostają Panom dwie rzeczy: 1) pewność dla kas kolejowych, że z powodu tych ulg uszczerbku nie poniosą, 2) dla biednych chorych zaś frazes rzucony przez Blok Bezpartyjny: „Nieszczęśliwi ubodzy i chorzy, idziemy wam z pomocą”, ale niestety będzie to tylko frases.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Krasicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#FryderykKrasicki">W odpowiedzi na zarzuty p. Mikołajczyka stwierdzam, że według posiadanych wiadomości, Ministerstwo Komunikacji odpowiednie zarządzenia do swoich podwładnych organów co do stosowania 50 procentowej ulgi w cenie biletów jazdy dla udających się i powracających ze szpitali już wydało.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#FryderykKrasicki">Równocześnie muszę podkreślić jeszcze raz, że jest to tylko ulga dla związków komunalnych, znajdujących się w bardzo ciężkiem położeniu, albowiem w myśl ustawy o opiece społecznej z 1925 r., o czem Panowie z opozycji, jako autorzy tej ustawy, powinni dobrze wiedzieć, gminy wiejskie i gminy miejskie były w obowiązku troszczyć się o to, aby uzdrowieńcy, powracający, ze szpitali, byli w możności opłacić cenę biletu jazdy.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#FryderykKrasicki">Równocześnie muszę podkreślić i to, że na posiedzeniu komisji, na którem nastąpił przydział referatów, pp. wnioskodawcy nie raczyli nawet przedstawić swojego referenta. I tu się okazuje tylko, że stronnictwa opozycji w pracy parlamentarnej kierują się tylko demagogicznemi wnioskami i celami, zamiast troszczyć się faktycznie o dobro ludności wiejskiej i miejskiej.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#FryderykKrasicki">Dlatego też jeszcze raz proszę Wysoką Izbę o przyjęcie wniosku Komisji Komunikacyjnej, odrzucającej wniosek Klubu Parlamentarnego stronnictw chłopskich, zawarty w druku nr 198.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Większość. Wobec tego wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do punktu 5: sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wniosku posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie rozszerzenia na obszar całego Państwa ustawy o Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej do załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi (druk nr 235 i odbitka nr 66).</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Karkoszka.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanAugustynKarkoszka">Wysoka izbo! Wniosek posłów z klubu Ch. D. w sprawie rozszerzenia na obszar całego Państwa ustawy o Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej do załatwiania zatargów zbiorowych pomiędy właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi nie może być załatwiony w brzmieniu zgłoszonem przez wnioskodawców, a to z powodów następujących.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanAugustynKarkoszka">Ustawa z dn. 16 maja 1922 r. w przedmiocie powołania Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej do załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi jest ustawą subsydjarną i opiera się na ustawie z dnia 23 stycznia 1920 r. Jedynie spory właścicieli domów z dozorcami domowymi, niezałatwione polubownie, mogą być przekazywane do orzeczenia Komisji Nadzwyczajnej. Z drugiej strony podstawowa ustawa, dotycząca sprawy umów zbiorowych i skutków, wynikających z umów zbiorowych pomiędzy właścicielami domów i dozorcami domowymi, oparta jest na zasadniczej ustawie szczegółowej z dnia 1 sierpnia 1919 r. o załatwianiu zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami i pracownikami rolnymi. Ponieważ w b. dzielnicy pruskiej obowiązuje inna ustawa o załatwianiu zatargów zbiorowych, a mianowicie rozporządzenie Naczelnej Rady Ludowej z dnia 15 czerwca 1919 r., które zachowało moc i na podstawie którego są załatwiane wszystkie zatargi w rolnictwie w województwach pomorskiem i poznańskiem, z powyższych względów rozciągnięcie ustawy z dnia 16 maja 1922 r. jest rzeczą pod względem formalno-prawnym niemożliwą bez rozciągnięcia dwóch wyżej wymienionych ustaw na obszar b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JanAugustynKarkoszka">O ile zaś chodzi o stronę merytoryczną, to na terenie b. zaboru pruskiego istnieją specjalne instytucje rozjemcze, które mogą załatwiać spory pomiędzy pracodawcami a pracownikami, i w tej liczbie także i pomiędzy dozorcami domowymi a właścicielami.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#JanAugustynKarkoszka">Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że w związku z przygotowaną przez Rząd ustawą o umowach zbiorowych sprawa unormowania umów pomiędzy właścicielami domów a dozorcami również będzie w ten sposób załatwiona.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#JanAugustynKarkoszka">Jeżeli zważymy, że zrealizowanie wniosku, zaproponowanego przez wnioskodawców, jest niemożliwe ze względów formalno-prawnych, ponieważ ustawa o Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej dla załatwiania zatargów zbiorowych między właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi jest ustawą pochodną i wprowadzenie jej na całym obszarze Państwa nie może nastąpić bez równoczesnego wprowadzenia w życie ustawy macierzystej, że na posiedzeniu Komisji Ochrony Pracy w dniu 16 b. m. Rząd oświadczył, że jeszcze w ciągu bieżącej sesji wystąpi do Sejmu z projektem ustawy ogólnej dla umów zbiorowych z zasięgiem na cały obszar Rzeczypospolitej Polskiej i że wobec tego wnioskodawcy sami swój wniosek na Komisji Ochrony Pracy wycofali, — wobec tego wnoszę w imieniu Komisji o przejście do porządku dziennego nad tym wnioskiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Zgłosiliśmy projekt ustawy, przed chwilą referowany przez p. Karkoszkę, licząc się z ciężkiem położeniem dozorców, wywołanem w dużej mierze przez przesilenie gospodarcze, które na dozorcach, jako na klasie społecznie najsłabszej, musi się z natury rzeczy mścić. Wiadomo, że przedewszystkiem właściciele nieruchomości po miastach, wobec ustawy o ochronie lokatorów i wobec panującego bezrobocia, wobec zmniejszania się czynszu dla bardzo wielu właścicieli, a z drugiej strony wobec rosnących obciążeń podatkowych i dodatków autonomicznych, są sami w trudniejszem położeniu i stąd w dalszym ciągu odbija się to niejednokrotnie na dozorcach. Następnie wskutek panującego bezrobocia i wskutek ściągania ludności wiejskiej do miast, aby szukać pracy, dozorca domowy jest skazany na to, że ma zbyt dużo konkurentów w tej ludności, która ze wsi do miast przychodzi i tem samem w stosunku do właścicieli jest w trudnem i przykrem położeniu.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#SzczepanSzydelski">Następnie trzeba mieć na uwadze dzisiejszą nędzę mieszkaniową. Wiadomo, że kwest ja mieszkaniowa po miastach dla ludności biedniejszej jest niesłychanie ostra; wiadomo, że znalezienie mieszkania dla rodziny biedniejszej jest bardzo trudne, wskutek tego mnóstwo ludzi zgłasza się na dozorców bezpłatnie, ażeby tylko znaleźć mieszkanie. To odbija się znowuż na dozorcach, że ci tracą chleb bez żadnego powodu, ponieważ właściciel, chcąc mieć dozorcę zupełnie bezpłatnego, a nawet takiego, który jeszcze dopłaca do mieszkania, wypowiada służbę dozorcy.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#SzczepanSzydelski">Otóż te rozmaite okoliczności składają się na to, że w tych stosunkach życia społecznego położenie dozorców jest niesłychanie trudne. Jest ono trudne w całej Polsce, a to samo, chociaż w zmienionych warunkach, dotyczy także dozorców w b. zaborze pruskim. Otóż zgłosiliśmy właśnie tę poprawkę do obowiązującej ustawy z 16 maja w przekonaniu, że chociaż to jest tylko ustawa pochodna i opiera się na innych podstawach, jako na ustawie macierzystej, to jednak ze względu na skład Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej złożonej z delegatów ministerstw Rządu, taka instytucja nie będzie w kolizji z tem, że tych ustaw macierzystych w b. zaborze pruskim dziś jeszcze niema. Skoro jednak Ministerstwo, Rząd, czyni z tych względów formalnej natury trudności przeciwko rozszerzaniu ustawy na b. zabór pruski i wobec tego, że Rząd zapowiada wniesienie jeszcze w ciągu tej sesji wniosku o wydanie ustawy ogólnej o umowach zbiorowych z zasięgiem na całą Polskę, my formalnie ten wniosek cofamy, jednak prosimy Rząd, aby raczył w najkrótszym czasie co do tego punktu wnieść ustawę o umowach zbiorowych. Specjalnie właśnie ciężkie położenie dozorców domaga się tego, ażeby jednak w tej ustawie, którą Rząd ma zamiar zgłosić do Sejmu, to ciężkie położenie dzisiejsze, które dotknęło specjalnie dozorców w miastach, było uwzględnione i życzliwie traktowane.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#SzczepanSzydelski">W tej myśli popieram wniosek, zgłoszony przez mniejszość.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Czy p. referent życzy sobie zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(P. Karkoszka: Dziękuję.)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem mniejszości. Kto z Panów jest za wnioskiem mniejszości, zechce wstać. Mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów jest za wnioskiem większości Komisji, zechce wstać. Stoi większość, wniosek uchwalony.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wniosku p. Ciołkosza i tow. ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi (druk nr 90 i odbitka nr 64).</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Karkoszka.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanAugustynKarkoszka">Wysoka Izbo! Wniosek p. pos. Adama Ciołkosza i towarzyszy w sprawie załatwiania zatargów zbiorowych między właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi domaga się, ażeby w art. 3 ust. 1 ustawy z 16 maja 1922 r. w przedmiocie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej do załatwiania zatargów zbiorowych między właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami ostatnie zdanie otrzymało następujące brzmienie: „Pozostanie pracownika w pracy oznacza zawarcie indywidualnej umowy o pracę i płacę na warunkach postanowienia Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej; indywidualne umowy o pracę i płacę, zawierające warunki dla pracownika mniej korzystne, niż ustalone w postanowieniu Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej, są nieważne i ulegają z mocy ustawy zastąpieniu przez to postanowienie”.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JanAugustynKarkoszka">Wysoka Izbo! Wprowadzenie zasady, że orzeczenie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej stanowi jedyną prawną normę wynagrodzenia dozorcy domowego, nie da się życiowo zrealizować. Jeżeli w stosunkach rolnych mimo jednakowych warunków pracy istnieją specjalne normy dla Śląska, dla woj. poznańskiego i pomorskiego, dla 5 województw centralnych, a oddzielne umowy dla Małopolski Wschodniej, dla woj. krakowskiego, Wileńszczyzny, Polesia i Wołynia, przyczem robotnicy rolni są jeszcze podzieleni na szereg kategoryj, to jeszcze większą trudność nastręcza ustalenie jednolitych zasad wynagrodzenia dozorców domowych już nie tylko na terenie poszczególnych miast, lecz i na terenie tego samego miasta, gdyż zupełnie inaczej wyglądają praca i obowiązki oraz wynagrodzenie dozorców wielkiej dochodowej kamienicy, a zupełnie inaczej w małym domu podmiejskim, zwłaszcza, że orzeczenie powinno przewidywać takie sprawy, jak wysokość wynagrodzenia, obowiązki dozorcy, wynagrodzenie w naturze, mieszkanie, opał, światło, potrzebne sprzęty. Wszystkie te kategorje wytwarzają zupełną niemożliwość ścisłego sprecyzowania ogólnej zasady. Dlatego też bardzo często w pewnych pozycjach, wynikających z orzeczenia, dozorca domowy może korzystać z mniejszych świadczeń, natomiast w innych z większych, i nikt nie czuje się z tego tytułu pokrzywdzonym. Gdyby zaś dozorca uważał, że wynagrodzenie jego jest niższe od postanowionego przez Komisję Nadzwyczajną, zawsze ma możność na podstawie ustawy żądać warunków, ustalonych przez Nadzwyczajną Komisję Rozjemczą. Zresztą sprawa ta będzie w najbliższym czasie dokładnie unormowana w ustawie. Ustawa ta szczegółowo i dokładnie sprecyzuje uprawnienia, wynikające ze zbiorowych umów najmu pracy, gdyż dotychczas niema całokształtu załatwiania zatargów. Jeżeli regulacje mają mieć wartość, muszą być jednolite w całem Państwie. Obecnie opierają się one na ustawie o zatargach zbiorowych w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#JanAugustynKarkoszka">Biorąc pod uwagę oświadczenie Rządu, złożone na Komisji Ochrony Pracy w dn. 16 b. m., zapowiadające, że Rząd jeszcze w obecnej sesji złoży do Sejmu projekt powszechnej ustawy o umowach zbiorowych, obejmującej wszystkie kategorje pracy najemnej, oraz fakt, że przedmiot wniosku obecnego stanie się częścią tego projektu, wnoszę w imieniu komisji: Sejm odrzuca wniosek, zamieszczony w druku nr 90.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głos: Niech żyje więzień brzeski!)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#AdamCiołkosz">Wysoka Izbo! Sprawa ma tylko na pozór, na pierwszy rzut oka charakter partykularny, w rzeczywistości…</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Głos z ław BBWR.: Niech żyje Pomorze!)</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#AdamCiołkosz">O Pomorzu mówiłem dziś w sądzie. W rzeczywistości spawa ta dotyczy niesłychanie ważnej dziedziny stosunków prawnych pracy najemnej, jaką są umowy zbiorowe i wogóle prawno-publiczne ustalenie warunków pracy i płacy. W ustawodastwie naszem zagadnienie to jest zaledwie muśnięte. W b. zaborze pruskim, a raczej tylko na Górnym Śląsku i na Pomorzu, istnieje to prawno-publiczne regulowanie warunków pracy i płacy robotników, przejęte z ustawodawstwa pruskiego. Pozatem tylko dwa rodzaje pracy najemnej korzystają z ochrony w tej: dziedzinie, a mianowicie robotnicy rolni i dozorcy domowi. Prawodawstwo nasze przewiduje następujący mechanizm regulowania warunków pracy i płacy. Są trzy instytucje: komisja polubowna, komisja rozjemcza i nadzwyczajna komisja rozjemcza. Jeśli nie dojdzie do skutku ugoda w drodze dobrowolnego porozumienia stron na posiedzeniu pod przewodnictwem inspektora pracy, wówczas na żądanie jednej ze stron zainteresowanych inspektor pracy zwołuje komisję rozjemczą parytetyczną, która ma możność wydać orzeczenie, regulujące warunki pracy i płacy. Jeśli jednak obie strony także w tej drugiej instytucji nie dojdą do porozumienia, wtedy, aby nie zaistniał stan bezumowny, Rząd, mianowicie trzy Ministerstwa: Ministerstwo Pracy, Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości powołują Nadzwyczajną Komisję Rozjemczą, która wydaje orzeczenia o charakterze przymusowym. Taki jest ten mechanizm dla robotników rolnych i identyczny dla dozorców domowych.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#AdamCiołkosz">Czem został spowodowany wniosek naszego Klubu? Chodzi o to, czy indywidualne umowy pracy, zawierające warunki pracy i płacy gorsze, aniżeli te, które wynikają z umowy albo z orzeczenia przymusowego, mają tym umowom czy orzeczeniom ustępować, czy też nie. Otóż z porównania warunków stworzonych dla tych dwóch gałęzi pracy najemnej wynika, że mechanizm dla dozorców domowych jest wadliwy.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#AdamCiołkosz">Jakie są bowiem przepisy ustawy dla robotników rolnych? Ustawa z dnia 1 sierpnia 1919 r. przepisuje, iż indywidualne umowy pracy, zawierające warunki dla pracownika mniej korzystne, niż ugoda lub orzeczenie komisji rozjemczej, ulegają z mocy ustawy zastąpieniu przez odnośną ugodę lub orzeczenie; z mocy prawa wszelkie umowy indywidualne są nieważne i ustępują ugodom względnie orzeczeniom komisji rozjemczej. A jeśli rokowania polubowne zostały rozbite, jeżeli doszło do skutku orzeczenie przymusowe, to i wówczas także indywidualne umowy pracy są nieważne, a obowiązują tylko warunki, określone orzeczeniem przymusowem. Mówi o tem ustawa z 18 lipca 1924 roku: Indywidualne umowy o pracę, zawierające warunki mniej korzystne dla pracownika rolnego, niż ustalone w postanowieniu Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej, z mocy prawa ulegają zastąpieniu przez to postanowienie.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#AdamCiołkosz">To jest mechanizm, dotyczący robotników rolnych. A teraz mechanizm, dotyczący dozorców domowych. Ustawą z 23 stycznia 1920 roku rozciągnięto przepis o komisjach polubownych i komisjach rozjemczych na tę gałąź w pracy najemnej, na dozorców domowych. A jeżeli do porozumienia nie dojdzie, jeżeli rokowania polubowne zostały rozbite, co wówczas? Wówczas ustawa z 16 maja 1922 wprowadza także dla dozorców domowych nadzwyczajną komisję rozjemczą. Ale tu jest różnica w tekście, różnica 4 wyrazów, która uczyniła problematyczną całą tę instytucję regulowania warunków pracy i płacy dla dozorców. Odnośny przepis brzmi: Postanowienie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej stanowi podstawę do zawierania indywidualnych umów o pracę i płacę; indywidualne umowy o pracę, zawierające warunki mniej korzystne dla pracowników, niż ustalone w postanowieniu Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej, na żądanie dozorcy domowego ulegają zawieszeniu przez to postanowienie. Wprawdzie przez szereg lat, w szeregu miejscowości te nadzwyczajne komisje rozjemcze wydawały orzeczenia, w których wstawiały przepis, że orzeczenia te uchylają wszelkie indywidualne umowy o pracę, ale sprawa ta stała się przedmiotem sporu, doszła drogą instancyj sądowych aż do Sądu Najwyższego i Sąd Najwyższy orzeczeniem z dnia 26 stycznia 1928 r. rozstrzygnął tę sprawę i wprowadził w cały ten mechanizm dwa zupełnie nowe momenty. Jeden moment, to ten, że orzeczenia komisji nadzwyczajnej obowiązują tylko na żądanie dozorcy domowego, umowa zaś indywidualna, choćby była mniej korzystna dla dozorcy, ma moc wiążącą dla stron. Drugi moment, to ten, iż postanowienia Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej mają dla stron moc wiążącą dopiero od chwili zgłoszenia przez dozorcę żądania zastąpienia umowy indywidualnej orzeczeniem Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej. Gdy więc pracownicy rolni, czy to ź umowy, czy z orzeczenia komisji rozjemczej, czy z orzeczenia Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej z urzędu mają prawo żądać wszystkiego, czego im nie wypłacono, lub nie wydano w naturze za cały czas wstecz, dopóki pretensje przedawnieniu nie uległy, to dozorca domowy, tam, gdzie wydano orzeczenie komisji nadzwyczajnej nie ma prawa do podniesienia tego roszczenia wstecz za czas, przedawnieniu nieulegający, a ma prawo do wynagrodzenia tylko wtedy, jeśli to żądanie expressis verbis podniesie.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#AdamCiołkosz">Panowie zechcą zważyć, iż orzeczenie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej jest to właściwie jedyny kodeks pracy dozorców domowych, albowiem niema ani jednej ustawy z dziedziny ustaw socjalnych, za wyjątkiem ustawy o Kasach Chorych i pewnych przepisów dzielnicowych, jak np. w Małopolsce regulamin dla sług, trochę średniowieczny, któraby pracę dozorców domowych chroniła. W tych warunkach rozbicie rokowań o umowę polubowną stwarza premję dla właścicieli nieruchomości i byliby poprostu nierozsądni, działaliby wbrew swoim interesom klasowym, gdyby zawierali ugody dobrowolne, polubowne. Rozbicie rokowań o umowę zbiorową, stwarza dla nich premję w tej postaci, iż mogą z całą słusznością przewidywać, iż tylko pewna drobna i nieznaczna część dozorców domowych żądanie przestrzegania orzeczenia Komisji Nadzwyczajnej podniesie, albowiem mamy tu do czynienia nie z dwoma czynnikami równoważnemi i równorzędnemi, lecz z jednym, który z natury rzeczy jest silny i przeważa nad pracobiorcą, z kamienicznikiem, i z drugim czynnikiem, ekonomicznie i socjalnie słabym, dla którego podniesienie żądania przestrzegania warunków, ustalonych w orzeczeniu Komisji Nadzwyczajnej, jest równoznaczne z oddaleniem z pracy.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#AdamCiołkosz">Wniosek nasz zatem zmierza do tego, aby umowy zbiorowe i orzeczenie Komisji Nadzwyczajnej postawić na równi. Jeśliby argumenty pana sprawozdawcy miały być trafne, to należałoby je odnieść nie tylko do mojego wniosku, ale także do ustawy o umowach polubownych, której ani Rząd, ani pan sprawozdawca nie atakuje i której zmiany nie żąda.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#AdamCiołkosz">Jeżeli pan sprawozdawca mówi, że trudności nastręcza ustalenie jednolitych wynagrodzeń, to ta trudność jest taka sama przy zawieraniu umów zbiorowych, jak i przy wydawaniu orzeczeń. Ale wszak przewodniczącym komisji nadzwyczajnej jest z ustawy inspektor pracy, i chciałbym mu zawierzyć, że orjentując się w warunkach pracy, potrafi poprowadzić razem z przedstawicielami dwóch innych resortów pracę komisji nadzwyczajnej i redagować jej orzeczenia tak, by warunki pracy były ustalone w sposób odpowiedni. Wszakże orzeczenie wydawane jest dla każdego miasta z osobna, wszakże ustala odrębne warunki wynagrodzenia dla każdego rodzaju budynków z osobna, ba, dla poszczególnych ulic, jak to jest w orzeczeniu, dotyczącem miasta Płocka, wszakże te rzeczy są opracowane niesłychanie szczegółowo i nie jest prawdą, że wniosek nasz zmierzał do ustalenia jednolitego wynagrodzenia dla wszystkich dozorców.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, jeżeli wreszcie powiada p. sprawozdawca, że Rząd zapowiada, że Rząd zobowiązuje się jeszcze w bieżącej sesji przedłożyć projekt ustawy o umowach zbiorowych, to powitalibyśmy takie oświadczenie z całą przychylnością, gdyby nie bardzo gorzkie doświadczenie, albowiem o ustawie O ubezpieczeniu na starość, Panie Ministrze, słyszymy od lat czterech. W Sejmie była ona przedmiotem obrad lat temu 3 i jakoś zniknęła wtedy, gdy został Ministrem Pracy p. Prystor i już się nie pojawiła.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan sobie to łatwo wyobraża.)</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#AdamCiołkosz">Nie. Dlatego do zapowiedzi rządowych nie mogę przywiązywać wielkiej wagi, albowiem mamy już jedno doświadczenie, które nas uczy, że przyrzeczenia nie zawsze bywają realizowane i tak się już składa głównie wtedy, gdy chodzi o interesy klasy robotniczej. A musimy pamiętać przytem, że dalsze trwanie obecnego stanu prawnego w tej dziedzinie jest równoznaczne z brakiem wszelkiej ochrony warunków płacy i pracy w tej gałęzi pracy najemnej, bo skoro do zawierania umów zbiorowych nie dochodzi i dochodzić nie może, a orzeczenia Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej są respektowane przez minimalny procent pracodawców, bo tylko minimalny procent pracobiorców ma możność upominania się o ich przestrzeganie, to uchwalenie naszego wniosku jest wskazane i proszę o to Wysoką Izbę.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt już do głosu nie jest zapisany. Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JanAugustynKarkoszka">Wysoka Izbo! Mój szanowny przedmówca poparł swojemi wywodami moje wywody, jako sprawozdawcy. Otóż przyznaję, że ta mała ustawa, którą teraz wnieśliśmy, nie może regulować całokształtu zagadnień zawierania umów zbiorowych. I my jesteśmy tego zdania, że ta rzecz wymaga szybkiego załatwienia, że tak, jak wszelkie inne ustawy jeszcze niescalone na terenie Rzeczypospolitej, tak i ta ustawa wymaga załatwienia. I właśnie co do tego oświadcza Rząd, że wniesie jeszcze w sesji bieżącej nową ustawę, która scali wszystkie te ustawy, które obecnie istnieją, a także tę ustawę, która załatwia spory polubowne. Bo jeżeli nową ustawę Rząd wniesie, to będzie musiał wciągnąć ustawy, które dotychczas istnieją, mianowicie ustawę z 1 sierpnia 1919 r. i drugą z 1920 r., bo inaczej nie miałoby celu wnoszenie nowej ustawy. Chociaż uznajemy, że sprawa jest nagła, że trzeba ją załatwić, to jednak my, jako Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, mamy zaufanie do tego Rządu i wierzymy, że jeżeli Rząd powiada, że wniesie w obecnej sesji nową ustawę, to napewno to zrobi. Wysoka Izbo! Jeżeli jeszcze nie wniesiona została ustawa o ubezpieczeniu na starość, to z tego powodu, że została wycofana, bo członkowie Komisji już wówczas kwestjonowali tę rzecz i dlatego została wycofana, bo w ustawie mają być wprowadzone różne zmiany. Mamy nadzieję, że i tę sprawę, ciężką do przeprowadzenia, także Rząd wniesie zgodnie z przyrzeczeniem. Wobec tego podtrzymuję wniosek Komisji i proszę o odrzucenie wniosku druk nr 90.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Będziemy najpierw głosowali nad wnioskiem mniejszości.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za wnioskiem p. Ciołkosza, zechce wstać. Mniejszość, wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Większość, wniosek komisji został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do 7 punktu porządku dziennego. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#KazimierzŚwitalski">1) w sprawie zmiany ustawy z dnia 15 lipca 1925 r. o państwowym podatku przemysłowym (druk nr 380), 2) w sprawie zmiany niektórych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1924 r. o wymiarze i poborze państwowego podatku od nieruchomości w gminach miejskich oraz od niektórych budynków w gminach wiejskich (druk nr 378), 3) o specjalnym podatku od niektórych zajęć zawodowych (druk nr 384), 4) w sprawie zmiany ustawy z dnia 2 sierpnia 1926 r. o podatku od lokali (druk nr 385), 5) o państwowym podatku od energji elektrycznej (druk nr 386), 6) o zatwierdzeniu zmian statutu Banku Polskiego (druk nr 387), 7) o ratyfikacji konwencji o wystawach międzynarodowych i protokółu podpisania, podpisanych w Paryżu dnia 22 listopada 1928 r. (druk nr 255), 8) w sprawie ratyfikacji konwencji berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych z dnia 9 września 1886 r., przejrzanej w Berlinie dnia 13 listopada 1908 r. i w Rzymie dnia 2 czerwca 1928 r. (druk nr 258), 9) w sprawie ratyfikacji międzynarodowej konwencji sanitarnej, podpisanej w Paryżu dnia 21 czerwca 1926 r. wraz z załącznikiem, protokółem podpisania, oraz protokółem IX posiedzenia międzynarodowej konferencji sanitarnej w Paryżu tegoż dnia (druk nr 259), 10) w sprawie ratyfikacji konwencji między Polską a Rumunją, dotyczącej wydawania przestępców i pomocy prawnej w sprawach karnych, podpisanej w Bukareszcie dnia 26 marca 1930 r. (druk nr 266), 11) w sprawie ratyfikacji: 1) konwencji handlowej i nawigacyjnej między Polską a Rumun ją, podpisanej w Warszawie dnia 23 czerwca 1930 r. wraz z protokółem końcowym, 2) dwóch not, dołączonych do konwencji, a wymienionych tegoż dnia 23 czerwca 1930 r. między Rządem Polskim a Rządem Rumuńskim w sprawie kukurydzy i rur żeliwnych, oraz dołączonych do powyższej konwencji: 3) protokółu z dnia 23 czerwca 1930 r., dotyczącego polsko-rumuńskiej konwencji weterynaryjnej w sprawie przywozu zwierząt oraz surowych produktów zwierzęcych, 4) konwencji weterynaryjnej między Polską a Rumunją, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Warszawie dnia 23 czerwca 1930 r. (druk nr 267), 12) w sprawie zmian w ustawie z dnia 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonarjuszów państwowych i wojska (druk nr 367), 13) w sprawie zmian w ustawie z dnia 23 marca 1922 r. o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów Wojsk Polskich (druk nr 368), 14) w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych Wojska Polskiego (druk nr 369), 15) w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z. dnia 26 sierpnia 1927 r. o rzeczowych świadczeniach wojennych (druk nr 370), 16) w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 marca 1928 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych marynarki wojennej (druk nr 371), 17) w sprawie zmian w ustawie z dnia 2 kwietnia 1925 r. o potrąceniach z uposażenia osób wojskowych (druk nr 372).</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#KazimierzŚwitalski">Zapisani są do głosu mówcy tylko przy punkcie 1 i 5, wobec tego punkty 2, 3, 4;i 6 odsyłam do Komisji Skarbowej, 7, 8, 9, 10 i 11 — do Komisji Spraw Zagranicznych, 12 — do Komisji Budżetowej, 13, 14, 15, 16 i 17 — do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1, do którego są zapisani mówcy, a mianowicie do projektu ustawy w sprawie zmiany ustawy z dnia 15 lipca 1925 r. o państwowym podatku przemysłowym (druk nr 380).</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Lewin.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo! Tak długo i niecierpliwie przez ludność całą oczekiwany projekt ustawy o reformie państwowego podatku przemysłowego, zwanego powszechnie obrotowym, znajduje się wreszcie obecnie na warsztacie Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#AaronLewin">Długo i niecierpliwie społeczeństwo całe czekało na tę ustawę, bo z różnobarwnej wiązanki wszelakiego rodzaju danin i podatków, które w czasach powojennych jak z rogu obfitości na ludność się sypały, właśnie podatek ten był dla niej najdolegliwszym, najuciążliwszym. Jak żaden inny, podatek ten wszedł głęboko w kości i krew społeczeństwa i chyba dziś już nikt nie zaprzeczy, że w wielkiej mierze przyczynił się on do zaognienia i zaostrzenia tego okropnego, dziś nami tak głęboko wstrząsającego przesilenia gospodarczego, które właśnie obecnie przeżywamy. On był tym hamulcem, który nasze życie gospodarcze, nasz handel i przemysł na każdym kroku tamował i wszelki ich normalny rozwój uniemożliwiał. A w konsekwencji, w następstwie tego doszliśmy właśnie do tego smutnego i zgrozą przejmującego stanu rzeczy, który obecnie mamy przed sobą. Kupiectwo się całkiem załamało, handel stracił prawie grunt pod nogami, przemysł wielki i mały się zachwiał, a także rzemiosło czyni już ostatnie wysiłki, aby jako tako się utrzymać.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#AaronLewin">Tragizm tego podatku, pomijając wygórowane jego stawki, których życie gospodarcze znieść nie mogło, leży przeważnie w różnych okolicznościach, które tak nieszczęśliwie się złożyły, że podatek ten zaciążył, jak góra wysoka na społeczeństwie, i nie da je mu odetchnąć. Przedewszystkiem podatek ten nie był pobierany jednorazowo, to znaczy u źródła u producenta, lecz wielokrotnie. Przez ile rąk towar od chwili powstania i wyrobu przeszedł, począwszy od producenta, poprzez wszystkich pośredników i skończywszy na konsumencie, każda z nich musiała ten podatek opłacać, tak że on był jakoby próżna beczka Danaid, która nigdy nie może być napełniona. Wskutek tego cena towaru jest ruchoma, zmienna, i wytwarza się konkurencja nierównomierna. Im bliżej bowiem kto jest producentowi, tem taniej może towar sprzedawać, bo przez tem mniej rąk ten towar przeszedł i tem mniej był tym podatkiem obarczony.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#AaronLewin">Nadto system wymiaru tego podatku jest na wskroś wadliwy. Wskutek tego wymiary jego prawie z reguły są urojone, iluzoryczne i opierają się na danych, stojących w rażącej sprzeczności z życiem, z rzeczywistym stanem rzeczy. Zdarzają się wypadki, że wymierzony kupcowi podatek przemysłowy przewyższa i przekracza wartość towaru przez niego sprzedawanego. Zdarzały się nawet wypadki, że podatek wymierzony przewyższał cały majątek tego kupca. O nierealności i nieścisłości tych wymiarów świadczą chyba najlepiej te ogromne zaległości podatkowe, które mamy i których liczby dochodzą do setek miljonów.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#AaronLewin">Wszak, Wysoka Izbo, nikt chyba naszych urzędów podatkowych o opieszałość w ściąganiu podatków nie posądzi. Raczej okazują one pod tym względem wielką gorliwość, powiedziałbym nawet zbyt wielką gorliwość, która niezawsze idzie ręka w rękę i kryje się z interesem Skarbu i Państwa. Bo, proszę Wysokiej Izby, w interesie Państwa i Skarbu stanowczo nie leży, aby podatnika zniszczyć, aby wyciągnąć z niego ostatni grosz i rzucić go na pastwę głodu i nędzy. W interesie Państwa leży raczej, aby podatnik stał na nogach, aby się utrzymał i mógł dalej zasilać Skarb Państwa swojemi daninami i podatkami, które właśnie są temi arterjami, doprowadzającemi życie do organizmu państwowego. Skądże więc te zaległości, z któremi, mówiąc w nawiasie, byłby już najwyższy czas, aby radykalnie się załatwić, ażeby je w drodze amnestji umorzyć, skoro są nieściągalne, i w ten sposób usunąć ten miecz Damoklesa, który wisi nad podatnikiem.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#AaronLewin">Skąd te zaległości? Te zaległości pochodzą stąd, że odrazu wymiary te były nierealne, były urojone, były tylko na papierze i tem samem urzeczywistnienia i wprowadzenia w życie doczekać się nie mogły.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#AaronLewin">Skoro, Wysoka Izbo, potrąciłem już o te wygórowane wymiary podatkowe, chciałbym tutaj podnieść ciekawe odkrycie, które niedawno temu jedno z czasopism zrobiło. A mianowicie krakowski „Ilustrowany Kurjer Codzienny” pod datą 17 października r. b. przynosi ciekawą wiadomość, zaczerpniętą z miarodajnego źródła, bo od wyższego urzędnika skarbowego. Otóż według tej wiadomości przechowała się jeszcze z czasów Grabskiego tradycja, że każdy naczelnik urzędu skarbowego, który potrafi w następnym roku utrzymać wymiary podatkowe na tym samym poziomie, na tej samej wysokości, co w przeszłym roku, dostaje osobną za to premję w kwocie 350 złotych kwartalnie.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#AaronLewin">Czyż, Wysoka Izbo, należy się teraz dziwić, że w dzisiejszych czasach, kiedy urzędnicy nasi wśród tak ciężkich pracują warunków materjalnych i do tego jeszcze ostatnio obcięciem swoich poborów tak głęboko zostali dotknięci, czyż należy się dziwić, że taki urzędnik stara się wszelkiemi siłami, choćby nawet na papierze, naciągnąć do najwyższego maximum strunę podatkową, aczkolwiek wie dobrze, że te wymiary się nie utrzymają i nie mogą się utrzymać, że zniesie je władza wyższa, a jeżeli ona ich nie zniesie, to zniesie je najwyższa władza, jaką jest życie i rzeczywistość. Bo, proszę Wysokiej Izby, czego człowiek nie ma, tego od niego wydostać nie można.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#AaronLewin">Quod habemus, dabimus, co mamy, to dajemy, a czego człowiek nie ma, tego dać nie może.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#AaronLewin">Oczywiście, jeżeli się mówi o przygniatających ciężarach, które właśnie podatek ten na ludność nakłada, trudno zamilczeć, że my, żydzi, właśnie pod tym ciężarem najbardziej się uginamy i cierpimy. My, żydzi, jako element handlowy i przemysłowy, dźwigaliśmy i dźwigamy lwią część tego podatku na naszych barkach, ale teraz jesteśmy już u kresu naszych sił, które są kompletnie wyczerpane.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#AaronLewin">Czy mam tu przed forum Wysokiej Izby wywoływać te czarne upiory strasznej katastrofalnej nędzy, która wśród ludności żydowskiej się szerzy? Proszę Wysokiej Izby, są to już ostatnie prawie konwulsyjne drgania, które konające kupiectwo żydowskie okazuje, ostatnie jego zmaganie się z zagładą, która mu zagraża. Co się teraz dzieje na ulicach żydowskich, to przekracza najpesymistyczniejsze nawet przewidywania. Stare, poważne firmy, które przez dziesiątki lat istniały i które obficie zasilały Skarb Państwa podatkami i daninami, teraz się załamały i prawie że znikają z powierzchni. Liczne rodziny, które jeszcze przed niedawnemi czasy uchodziły za zamożne, są doszczętnie zmiażdżone i wyciągają teraz ręce po jałmużnę i wsparcie.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#AaronLewin">W tych ciężkich czasach depresji gospodarczej, którą przeżywamy, stanowi projekt reformy podatku przemysłowego pewien promyk światła. Świadczy on, że obecny Rząd docenia tę depresję gospodarczą, to okropne przesilenie, w którem ludność teraz się znajduje i stara się przyjść jej z pomocą pewnemi ulgami w tym właśnie podatku, który jej najbardziej dolega. Należałoby atoli życzyć, aby reforma ta była na większą jeszcze skalę zakrojona. Przedewszystkiem należałoby życzyć, aby usunąć źródło zła w tym podatku, mianowicie jego wielokrotność. Należy podatek ten sprowadzić do źródła — do producentów — tak, aby powstający towar dał odrazu Państwu ten podatek w całości, a nie żeby był on pobierany w małych dawkach, w miarę jak towar zmienia swego właściciela.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#AaronLewin">W czasopismach była wiadomość, że niedawno temu p. Wiceminister Zawadzki odbył konferencję z przemysłowcami łódzkimi i że poruszona była na tej konferencji myśl wprowadzenia jednorazowego opodatkowania narazie towarów tekstylnych. O ile wiadomość ta jest prawdziwa, byłby to pierwszy dobry początek.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#AaronLewin">Co jednakże w projekcie tym szczególnie uderza, to ta okoliczność, że ulgi, które mają być przyznane, dotyczyć będą tylko tych przedsiębiorstw handlowych, które prowadzą prawidłowe księgi handlowe. W takim razie wielka liczba drobnych handlarzy, którzy wykupują świadectwa przemysłowe 3 i 4 kategorji, byłaby tych ulg pozbawiona, ho ci właśnie ksiąg nie prowadzą i z natury rzeczy prowadzić nie mogą. To byłoby pokrzywdzeniem tych wielkich rzesz handlarzy, którzy właśnie tym podatkiem najbardziej są dotknięci i tych ulg koniecznie potrzebują. Ponadto byłoby to zupełnem przekreśleniem możności ich egzystencji i racji bytu, bo nie byliby więcej zdolni do konkurencji z tymi, którzy właśnie księgi handlowe prowadzą.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#AaronLewin">Dla ilustracji, Wysoka Izbo, niech posłuży następujący przykład, zaczerpnięty z dotychczasowej praktyki skarbowej. W jednem i tem samem mieście trzy osoby sprzedają np. cukier. Dziwna rzecz, że dziś mówiło się już tyle o cukrze, a ja również biorę przykład z cukru. Jeden jest akredytowanym koncesjonarjuszem Banku Cukrowniczego i jako taki płaci tylko 5% ze swego rabatu, co wynosi na całym centnarze cukru 10 do 15 groszy; drugi jest hurtownikiem, prowadzącym księgi i płaci 1/2% czyli 4/8% państwowego podatku przemysłowego i 1/8% dodatku komunalnego, łącznie więc od obrotu, co daje na centnarze cukru około 1 zł 15 gr; a trzeci drobny handlarz, który nie prowadzi ksiąg handlowych, płaci 1% podatku państwowego i 1/4% dodatku komunalnego, czyli razem 5/[…]% od obrotu, co na centnarze cukru wynosi 2 zł 20 gr. Jakże więc ten drobny handlarz może wytrzymać konkurencję, skoro musi liczyć za 1 kg cukru znacznie drożej od tamtych, właśnie z powodu różnicy podatku, który wynosi u niego znacznie drożej, niż u tamtych. Ponadto pojęcie prawidłowych ksiąg jest zbyt ogólne i nie dosyć jasno skrystalizowane. W takim razie otwiera się tu szerokie pole do różnej dowolnej interpretacji, która jak dotychczasowe doświadczenie nas poucza, niezawsze pójdzie i wypadnie po myśli podatników i ich interesów.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#AaronLewin">Apelowałbym również do Rządu, aby ulg, które mają być przyznane, nie rozkładać na lata. Proszę Wysokiej Izby, to robi wrażenie, jakoby robiło się pewne injekcje naszemu życiu gospodarczemu, a my jesteśmy teraz w tem położeniu, że injekcje nie wystarczą, lecz trzeba zastosować radykalne środki, ażeby nasz organizm gospodarczy uzdrowić i wyleczyć.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#AaronLewin">Apeluję również do Rządu, aby zaprowadził jawność w postępowaniu wymiarowem i ponadto aby dopuszczać zapłatę przy wykupnie świadectw przemysłowych w ratach. To będzie miało ten skutek, że drobni kupcy będą w stanie wykupić te świadectwa z własnych funduszów i nie będą zmuszeni rok rocznie, jak się to dzieje dotychczas, odwoływać się do dobroczynności publicznej, co stanowczo nie licuje z powagą Skarbu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo! Można tu powiedzieć, że zaprowadzenie radykalnych reform w dziedzinie tego podatku, wywołałoby silne wstrząśnienie w organizmie państwowym, na co obecnie pozwolić sobie nie można. Otóż godziłoby się, ażebyśmy przy tej sposobności cofnęli się trochę wstecz, do czasu, kiedy podatek przemysłowy został w Polsce zaprowadzony. Było to w 1923 r. Wtedy, wnosząc ustawę tę do Izb Ustawodawczych, przytoczył ówczesny Minister Skarbu Grabski, na uzasadnienie podatku przemysłowego następujące cyfry: w roku 1913 wpływy ze wszystkich podatków od handlu i przemysłu wynosiły na całym terenie Rzeczypospolitej, z wyjątkiem Śląska, Spiszu i Orawy równowartość 4.510.000 centnarów żyta. W roku 1921 wszystkie wpływy te wynosiły ledwo równowartość 300.000 centn. żyta. Dlatego też Rząd wystąpił z projektem ustawy, której celem było właśnie wpływy te znowu do pierwotnej przedwojennej przywrócić wysokości, czyli, żeby równowartość wynosiła znowu, jak przed wojną, 4.510.000 centn, żyta. Gdybyśmy dziś tej samej trzymali się zasady, wpływy te miałyby wynosić około 100.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#AaronLewin">A jak się rzeczywistość przedstawia cyfrowo? W roku budżetowym 1929/30 wpływy z podatku przemysłowego wy nosiły 346,6 miljonów złotych, w roku budżetowym 1930/31 – 313,3 miljonów złotych, na bieżący rok budżetowy, to znaczy 1931/32, preliminował Rząd 315.000.000, Sejm zaś uchwalił tylko 300.000.000 zł. Porównywając cyfry te z wartością żyta, przekonywamy się, że wynosi ona, nie jak przed wojną 4 1/2 miljona centnarów żyta, lecz przeszło 13 mil jonów centnarów żyta.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#AaronLewin">Z zestawienia tego widać naocznie, jak daleko podatek przemysłowy odbiegł od pierwotnej swojej wysokości, jak kolosalne przybrał rozmiary, rozmiary, o których przy jego uchwalaniu nawet nie myślano. Reforma podatku przemysłowego, choćby była najradykalniejsza, jeszcze nie dotknie tej wysokości, do której według pierwotnego projektu miał on sięgać.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo, jak powiedziałem, w dzisiejszych ciężkich czasach ten wnoszony przez Rząd projekt ustawy o reformie podatku przemysłowego stanowi pewien promyk światła. Należałoby życzyć sobie, aby promyk ten prędko się rozjaśnił i zyskał większą siłę świetlną, aby stał się istnem słońcem, rozpraszającem czarne chmury, które nasz widnokrąg gospodarczy zaciemniają i zasłaniają. Tego życzy sobie, tego pragnie całe społeczeństwo, dziś tak bardzo podupadłe i przygnębione, a żyjące jedynie otuchą lepszego jutra, nadzieją przyszłości lepszej i szczęśliwszej.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#KarolPolakiewicz">Udzielam głosu p. Rymarowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#StanisławRymar">Wysoki Sejmie! Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że niema jednego posiedzenia Sejmu bez kilku nowych projektów podatkowych. Dzisiaj jednak znalazł się tak rzadki w dzisiejszych czasach „biały kruk” — pierwsza ustawa, zapowiadająca pewne, zniżki, pewne ulgi podatkowe. To nowela do ustawy o podatku przemysłowym. Należy ją oczywiście uczcić podkreśleniem tego faktu już w pierwszem jej czytaniu.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#StanisławRymar">Przeglądając projekt, przedłożony przez Rząd, nie mogę się już teraz powstrzymać od wyrażenia zdania, że jest on poważnem cofnięciem się Rządu od tego stanowiska, jakie zajął przy omawianiu tej samej sprawy w poprzednim Sejmie i w plenum i w Komisji Skarbowej, jest cofnięciem się od projektu ustawy, proponowanej z jednej strony przez ówczesny Klub Narodowy, z drugiej strony przez p. Ministra Skarbu Matuszewskiego. Mam przed sobą zarówno projekt p. Ministra Skarbu Matuszewskiego, jak i projekt Klubu Narodowego oraz sprawozdanie Komisji Skarbowej, podpisane w dniu 5 marca 1930 r. przez przewodniczącego Krzyżanowskiego i referenta Hołyńskiego. Już pierwsze zdanie sprawozdania brzmi:</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#StanisławRymar">„Komisja Skarbowa jednomyślnie uznała za konieczne skasowanie podatku przemysłowego, opartego na obrocie, którego szkodliwość dla życia gospodarczego jest powszechnie znana. Jednak w chwili obecnej ze względów budżetowych taka zasadniczą reformą jest niemożliwą. Projekt rządowy przewidywał zniżki dla handlu i banków. Wniosek Klubu Narodowego szedł zbyt szybko i radykalnie w kierunku zniżenia stawek, co ze względów budżetowych jest niewykonalne”.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#StanisławRymar">Komisja Skarbowa uchwaliła więc rezolucję, wzywającą Rząd do przedłożenia ustawy o podatku przemysłowym, opartym na przychodzie, a na okres przejściowy uchwaliła projekt ustawy w zgodzie zarówno z Ministrem Skarbu jak i ze wszystkimi członkami Komisji — więc jednomyślnie.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#StanisławRymar">Projektowane wówczas zniżki, według obliczeń Rządu, zmniejszyłyby wpływy z tego podatku w roku budżetowym 1930/31 o około 60 miljonów złotych, a w następnym roku o 100 do 120 miljonów złotych. Rezolucja jednomyślnie proponowana przez Komisję Skarbową brzmiała:</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#StanisławRymar">„Sejm wzywa Rząd, by w terminie do 30 marca 1931 r. przedłożył Sejmowi projekt ustawy o podatku zastępującym w zupełności podatek przemysłowy, oparty na obrocie — podatkiem opartym na zasadach podatku cząstkowo dochodowego, względnie zarobkowego (przychodowego)”.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#StanisławRymar">Uchwalono: „Do dnia 30 marca 1931 r.”. Dzieli nas od tego ostatecznego terminu, podkreślam, jednomyślnie przyjętego przez wszystkich członków Komisji i aprobowanego przez Rząd — pół roku.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#StanisławRymar">Zamiast projektu ustawy, zgodnego z potrzebami życia gospodarczego Polski, zastępującego jednomyślnie obecny podatek obrotowy, przez wszystkich uznany za szkodliwy, nowym, nowoczesnym podatkiem. zarobkowym, przychodzi Rząd z bardzo niewiele mówiącemi projektami zniżek, któreby miały wejść w życie w okresie od 1 stycznia 1932 r. do 1 stycznia 1937 r. Życie gospodarcze Polski w tej chwili wymaga znaczniejszych, głębiej sięgających zniżek, ulg i reform. Jeśli przed dwoma laty Komisja uznała jednomyślnie za konieczną gruntowną reformę tego podatku, to cóż dopiero dziś, gdy stosunki znacznie się pogorszyły, gdy podatek obrotowy stał się dla bardzo wielu płacących go podatkiem wręcz rujnującym. Stawki zniżek, jakie obecnie Rząd proponuje, są mniejsze, niż proponowano i zgodnie uchwalono przed 2 laty. Komisja wówczas obliczyła zniżki na 60 miljonów złotych, w r. 1931/32, na 100 do 120 milj. zł. w r. 1932/33. Dziś Rząd, biorąc za podstawę maksymalne liczby, a więc wymiary fikcyjne, które nigdy w całości do skarbu nie wpływają, i od tych wymiarów odliczając zniżki, ocenia te zniżki na 45 miljonów złotych w przyszłym roku budżetowym t. j. w r. 1932/33. W gruncie rzeczy idzie o zniżki znacznie mniejsze.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#StanisławRymar">Ale Rządowi w ostatniej chwili zrobiło się żal nawet tych zniżek. Przedłożony projekt ustawy, który ma dać ulgę życiu gospodarczemu, zawiera równocześnie art. 11, który nakłada ciężary, nakłada obowiązek płacenia tego szkodliwego podatku na tych rzemieślników, którzy go dotąd nie płacili. W motywach Rządu tak się jakoś złożyło, że po uzasadnieniu i poparciu ustępstw i ulg dla karteli, zaraz potem przychodzi ustęp, w którym Rząd uzasadnia specjalne nowe ciężary i rozszerzenie tego podatku na tych, którzy go dotąd nie płacili, t. j. na rzemieślników. Motywy Rządu brzmią następująco:</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#StanisławRymar">„Poza ulgami, wyżej wymienionemi, projekt ustawy przewiduje ograniczenie, względnie zniesienie pewnych ulg, nie znajdujących uzasadnienia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#StanisławRymar">W tej dziedzinie projektuje się ograniczenie zwolnień od podatku przemysłowego od obrotu, określonych w art. 8 p. 5 obowiązującej ustawy, do takich tylko przedsiębiorstw i zajęć, które prowadzone są bez najemnych sił pomocniczych. Dotychczasowe ulgi powodowały nierównomierność obciążenia drobnych przedsiębiorstw, przeważnie rzemieślniczych. W związku z projektowanym obniżeniem stawki podatku od obrotu dla przedsiębiorstw rzemieślniczych już od 1 stycznia 1932 r. powyższe ograniczenie ulg nie powinno odbić się ujemnie na położeniu odnośnych przedsiębiorstw, jest zaś racjonalne ze względów ogólno-gospodarczych”.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#StanisławRymar">Wysoka Izbo! Argumenty te nie wytrzymują najłagodniejszej nawet krytyki. Bo choćby ten rzemieślnik od 1 stycznia przyszłego roku płacił tylko 1,5%, a w rok potem 1% od obrotu, to dla niego jest niewątpliwie więcej, aniżeli zero, które płaci obecnie, bo obecnie był uwolniony od tego podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#StanisławRymar">Ale te wszystkie ulgi, proponowane w tej nowej ustawie, właściwie nie zostaną w kieszeni tego, który te ulgi uzyska. Mamy bowiem równocześnie w Sejmie, albo już dziś uchwalone, albo dziś choćby przekazane w pierwszem czytaniu komisjom do rozpatrzenia, albo zapowiedziane projekty ustaw, które z tej samej kieszeni pod inną formą wyciągną sumy znacznie większe Mamy gotowy już projekt opłat dodatkowych na pokrycie kosztów i wydatków Izb rzemieślniczych, mamy zapowiedziany projekt podwyższenia o 50% patentów pod pozorem, że te pieniądze pójdą na komitety bezrobotnych, mamy w Sejmie projekt podwyżki podatku od nieruchomości, podwyżki podatku lokatorskiego, które oczywiście dotyczą także rękodzieła, przemysłu i handlu, mamy projekt podwyżki podatku od nieruchomości; dalsze inne podwyżki są zapowiedziane. Niema więc właściwie ulg, jest zamiana dotychczasowych stawek podatku obrotowego na inne formy podatku i rozciągnięcie tych innych form podatku także na ludność, która dotąd ich nie płaciła, względnie płaciła mniej, a teraz będzie płaciła więcej.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#StanisławRymar">Projekty podatkowe Rządu mają, oprócz chęci wypełnienia kas skarbowych, także i drugą bardzo charakterystyczną cechę. Mają one coraz częściej charakter ustaw, wymierzonych przeciw samorządom. Widzieliśmy to już przy opłatach od przewozów kolejowych i od widowisk, a teraz od jesieni mamy co chwila jakąś ustawę, która albo zmniejsza dochody samorządów, albo nakłada na nie nowe obowiązki i ciężary bez odstąpienia odpowiednich źródeł podatkowych przez Rząd, który te obowiązki spełniał. Już w jesieni przerzucono na gminy dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej obowiązek opłacania dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli. Słyszymy, że istnieje zamiar rozszerzenia tego obowiązku także na obowiązek pokrywania przez gminy mieszkań i lokali dla policji i sądów. Przez uchwalenie ustawy o funduszu drogowym odebrano gminom szereg opłat i dochodów. Istnieje zamiar przerzucenia na gminy obowiązku pokrywania kosztów nadzoru weterynaryjnego.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#StanisławRymar">A równocześnie Rząd odbiera gminom dotychczasowe dochody. Choćby w dzisiejszym porządku dziennym mamy charakterystyczny projekt ustawy. Oto Rząd chce otrzymać prawo wyższych stawek podatkowych od nieruchomości. Zamiast dotychczasowych 7% ma być 10%. Ściągają ten podatek magistraty, urzędy gminne; miały z niego 5% od tego co ściągnęły, jako koszty ściągania tego podatku. Rządowi wydaje się to zadużo, przedkłada więc projekt ustawy, aby zniżyć dochody gmin z 5% na 4%! Równocześnie Rząd nie spełnia przyrzeczeń w stosunku do samorządu. Pół roku temu w ciągu 10 dni miał być przedłożony projekt ustawy, uwalniający szpitale samorządowe od obowiązku przyjmowania chorych z Kas Chorych za pół taksy. Projektu dotąd niema.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#StanisławRymar">Jaki jest rezultat takiej polityki Rządu? W Warszawie, w stolicy, mieliśmy strajk włoski pracowników samorządowych stolicy. Gminy, zwłaszcza gminy wiejskie, nie płacą i płacić nie będą podatku nauczycielskiego. Kasy samorządu są coraz bardziej puste. Czy doprowadzenie do takiego stanu było czy jest celem Rządu?</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#StanisławRymar">A przy tej sposobności skromne pytanie: mam w ręku projekt podwyżki o 50% podatku lokatorskiego i przeznaczenie niemal całej tej podwyżki na tak zwany fundusz mieszkaniowy, a pół procent podwyżki na mieszkania kwaterunkowe. Pytanie moje brzmi: co się dzieje z pieniędzmi z tego podatku, ściąganemi w ciągu ostatnich dwóch lat? Bank Gospodarstwa Krajowego nie wypłaca niemal zupełnie kwot, przeznaczonych na rozbudowę miast. Bank Rolny nie wypłaca pożyczek poszkodowanym przez wojnę małorolnym, choć danina lasowa wpływa dość normalnie. Czy przypadkiem kwoty te niemal w całości nie pozostały w funduszu obrotowym Ministerstwa Skarbu? Czy Rząd wbrew prawu nie przetrzymuje ich?</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#StanisławRymar">Musimy stwierdzić, że nietylko ustawy są złe i szkodliwe, ale także i praktyka władz skarbowych jest w danym wypadku wręcz złą. Projekt ustawy o podatku przemysłowym w art. 6. bardzo silnie podkreśla uprzywilejowanie przedsiębiorstw prowadzących prowidłowe księgi handlowe. I słusznie. Ale równocześnie my wiemy, że bardzo często te księgi nie są respektowane, nie są uznawane. Izba skarbowa otrzymuje kontyngent z Ministerstwa, musi go rozłożyć na płatników, a miejscowe urzędy skarbowe narzucają przez siebie wyznaczony pewien ryczałt zgóry. Skargi, protesty, rekursy albo niewiele pomagają, albo się ciągną latami. Rezultat jest taki, że, choć obroty się kurczą, wymiar podatku obrotowego jest coraz większy. Boimy się, podkreślam to wyraźnie, tych praktyk władz skarbowych, ażeby, gdy teraz mowa o ulgach i zniżkach, te zniżki i ulgi nie zostały skonsumowane, zjedzone przez te szkodliwe praktyki wszystkich władz skarbowych, od Ministerstwa Skarbu poczynając.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#StanisławRymar">Podatek obrotowy jest jednym z najszkodliwszych. Im prędzej będzie zniesiony, tem lepiej. Ciągłe oglądanie się na to, że takie ulgi, takie zmniejszenie przyniesie odrazu olbrzymie straty dla Skarbu, nie jest uzasadnione. Mamy w tym kierunku doświadczenie z lat dawniejszych. W 1925 r. na wniosek ówczesny naszego Klubu, Sejm zmienił bardzo radykalnie wówczas obowiązującą ustawę o podatku przemysłowym. Ulgi szły w liczne dziesiątki miljonów. A rezultat? Rezultat był taki, że gdy w 1925 r. wpływ podatku obrotowego wynosił 197 milj. złotych, to w roku 1926 – 225 miljonów, w roku 1927/28 – 281 1/2 miljona, 1928/29 – 350 miljonów. Obecnie podwyższa się sztucznie obroty, robi większe wymiary, ale ciężka sytuacja sprawia, że te wyższe wymiary nie mogą być zrealizowane. Już w roku 1929/30 suma wymierzonych a ściągniętych kwot w podatku obrotowym wynosiła przeszło 74 miljony złotych. Te fikcyjne należności, niemożliwe do ściągnięcia zarówno w tym, jak i w innych podatkach dziś obowiązujących, wskazują, że śruba podatkowa została zanadto naciągnięta i pękła, bo mimo wzmożonej liczby egzekutorów podatkowych nie działa.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#StanisławRymar">A ile warsztatów czynnych padło przy tej polityce podatkowej? Jest obowiązkiem społeczeństwa i Rządu podtrzymać zdrowe warsztaty nawet przez rozumne zastosowanie zniżek podatkowych.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#StanisławRymar">My, członkowie Stronnictwa Narodowego, przy poszczególnych podatkach, przy poszczególnych projektach Rządu, zajmowaliśmy zawsze konsekwentne, wyraźne stanowisko. Gdy Rząd w czasach kryzysu żądał podwyższenia podatku — zajmowaliśmy negatywne, odmowne stanowisko. Głosowaliśmy przeciw podwyższonym stawkom podatkowym. Żądaliśmy utrzymania w równowadze zarówno Skarbu Państwa jak i samorządów przez inną gospodarkę, częściowo przez oszczędności, częściowo przez ukrócenie inwestycyj niecelowych i nieproduktywnych, ale nie przez nowe, coraz to nowe podatki. I dziś twierdzimy:</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#StanisławRymar">Dekret o obowiązku gmin opłacania dodatków mieszkaniowych nauczycielskich okazał się zupełnie nieżywotny i powinien być cofnięty. Ustawa o Funduszu drogowym okazała się niewykonalną i powinna ulec gruntownemu przerobieniu. Zbyt wysokie stawki różnych podatków powinny, jeżeli ma być z nich pożytek dla Skarbu, ulec redukcji i umiarkowanym nowym wymiarom. Nie możemy twierdzić, że te ostatnie podwyżki kolejowe czy pocztowe, czy zapowiedziana podwyżka stemplowa cokolwiek przyniosą Skarbowi, natomiast w niejednym wypadku dały mniejszy obrót, mniejszą konsumpcję, a w końcu i mniejszy dochód dla Skarbu.</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#StanisławRymar">To jest już dziś odruchowem hasłem szerokich warstw, że gdy przyjdzie choćby drobny podatek na piwo, wołają: nie pić. Gdy przyszło ostatnie rozporządzenie Ministra Poczt, podwyższające tak wysoko opłaty od listów i od kart korespondencyjnych, — ludzie krzyczą: Nie piszmy; będziemy zmniejszać korespondencję. Dla Skarbu z takich rozporządzeń niema i nie będzie żadnego pożytku.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#StanisławRymar">Dlatego też i ten projekt ustawy o podatku przemysłowym, który mamy przed sobą, a który w dalszym ciągu konserwuje zasadnicze a szkodliwe podstawy dotychczasowego podatku obrotowego, a ulgi rozkłada aż na lat 6 — nie może nas zadowolić. Nie jest on — jak to stwierdziłem na początku — spełnieniem jednomyślnej uchwały uzgodnionej z Rządem przed dwoma laty, nie jest on wejściem na drogę nowożytnego podatku opartego na przychodzie, opartego na zarobku. Jesteśmy przekonani, że droga, po której obecnie kroczy Rząd, do celu nie doprowadzi. Zniżki dziś proponowane przychodzą zapóźno, sięgają za płytko, nikogo nie zadowolą, nikogo nie uratują. Nadwyżki innych podatków nie dadzą pożądanego efektu. Na drodze, po której kroczy Rząd, na drodze ciągłego powiększenia śruby podatkowej, nie osiągnie Rząd równowagi budżetu. Do tego celu prowadzi zupełnie co innego — do tego celu, prowadzi rozumna polityka podatkowa, oszczędności, zmiana systemu gospodarki Państwa.</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rosmarin.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#HenrykRosmarin">Wysoka Izbo! Jak widzę, sprawa podatku przemysłowego nie spotyka się z wielkiem zainteresowaniem u członków tej Wysokiej Izby, a szkoda, mogliby się pp. koledzy przekonać o tem, czem jest właściwie podatek przemysłowy, popularnie zwany u nas podatkiem obrotowym, dla życia gospodarczego. Mogliby się Panowie Koledzy, którzy mało mieli styczności z tym podatkiem przekonać, że choć on bezpośrednio godzi w kupca, przedsiębiorcę i rzemieślnika, de facto uderza on w całe życie gospodarcze, że chociaż nie jest ściągany od chłopa i robotnika, de facto odbija się tak samo, może trochę później, na życiu gospodarczem tych warstw. I szkoda także, że Wysoki Rząd przez swego reprezentanta nie zagaił tej dyskusji, aby uświadomić Sejm i opinję publiczną o swoich zamiarach, dotyczących tego podatku. Te zamiary z samego przedłożenia nie są jasne. Mój przedmówca przed chwilą zacytował Panom uchwałę Komisji Skarbowej, przyjętą przez tę komisję za zgodą Rządu, z której wynika, że Rząd wraz z komisją doszedł do przekonania, że podatek ten, jako najbardziej szkodliwy dla życia gospodarczego, powinien zniknąć z systemu podatkowego. Projekt ustawy, który mamy przed sobą, zupełnie spacza tę uchwałę i zadaje jej kłam. Bo jakże inaczej tłumaczyć postanowienie ustawy, które mówi o ostatniej fazie ulg, przeznaczonych na rok 1937? Z tego wynika, że Rząd zamierza stabilizować ten podatek, że nie ma wcale zamiaru usunięcia tego podatku z ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#HenrykRosmarin">Sprawa podatku przemysłowego stanowi obecnie może najważniejszy problem, dotyczący naszego życia gospodarczego. W grudniu ub. roku wystąpiliśmy z projektem, który nie proponuje, jeszcze zniesienia tego podatku, projekt nasz dąży do zmiany tego podatku, w ten sposób, aby wymiar ulepszyć, aby jakiś urząd podatkowy, jakiś naczelnik nie mógł wedle swego widzi mi się nakładać podatków na podatnika w ten sposób, aby po krótkim czasie podatnik wogóle znikł z życia gospodarczego. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że trzeba dopiero ciężkiej pracy, uświadamiającej i Rząd i Sejm, pracy, któraby przekonała Panów o tem, że jeżeli ten podatek będzie w dalszym ciągu istniał, zwłaszcza w dzisiejszej formie, to zamiast przynieść dochody Państwu, będzie umniejszał te dochody i w konsekwencji życie gospodarcze będzie coraz bardziej przez ten podatek zabijane. Istnieje różnica w zapatrywaniach między nami a wysokim Rządem. Rząd wychodzi z założenia, że w stanie kryzysu nie wolno przychodzić z reformami podatkowemi.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Wicem. Zawadzki: Tego nie powiedziałem.)</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#HenrykRosmarin">Nie Pan, p. Ministrze Zawadzki, ale p. Minister Matuszewski kilkakrotnie podkreślił to z tej Wysokiej trybuny. My reprezentujemy zupełnie inne zapatrywanie, twierdzimy, że podczas ciężkiej choroby, jaką bezsprzecznie jest kryzys gospodarczy, trze ba nietylko środka, który chwilowo uśmierza ból, lecz trzeba bezsprzecznie tego rodzaju środków użyć, które usuwają źródło choroby, a głównym źródłem specyficznem naszego polskiego kryzysu gospodarczego jest zło, wynikłe z przypadkowego uchwalania i z przypadku urodzonego ustawodawstwa polskiego. Podatek przemysłowy jest typowym wzorem fatalnego w skutkach systemu podatkowego.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#HenrykRosmarin">Na Komisji Skarbowej będziemy próbowali przekonać większość Sejmu i Rząd o tem, że ulgi obecnie projektowane de facto nie są żadnemi ulgami i podkreślono to nie dla jakichś celów demagogicznych, że te ulgi nie są żadnemi ulgami, bo one dotyczą może jednej dziesiątej podatników, a omijają dziewięć dziesiątych podatników. Proszę szanownych Panów, ten projekt ustawy, według naszego zdania, jest fikcją jakichś ulg podatkowych. Według naszego zdania, nietylko nie wprowadza się żadnych ulg w życie podatników, lecz wprowadza pewne utrudnienia, obciążenia dla pewnej kategorji podatników. Dlaczego Rząd nie wprowadza ulg podatkowych dla tych podatników, którzy nie prowadzą ksiąg handlowych. Czy ustawy podatkowe mają być szkołą, czy drogą ustawy podatkowej chce się nauczyć ludność prowadzenia ksiąg? Czy dla tej ludności, która nie prowadzi ksiąg, bo ich prowadzić nie może i nie umie, bo interes nie wytrzymuje buchaltera, czy dla tej ludności ma się drogą podatkową wprowadzać karę? Czy ustawy podatkowe są instytucją kar? Przecież misję tę spełniać mają więzienia. Ustawy podatkowe powinny przynosić dochód Państwu, równomiernie ściągany od wszystkich obywateli, bez względu na to, jacy to są obywatele, czy mają kwalifikacje większe czy mniejsze do prowadzenia przedsiębiorstwa. Ustawy podatkowe nie mogą dzielić społeczeństwa na dwie kategorje: na kategorję, która prowadzi księgi i na kategorję, która ich nie prowadzi.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#HenrykRosmarin">Proszę szanownych Panów, dlatego, że zbadanie istotnych okoliczności może przysporzyć trochę więcej trudności władzom podatkowym, mają ci ludzie, którzy ksiąg nie prowadzą, płacić dwa, trzy i czterokrotnie większy podatek? A jeżeli Panowie wychodzą z tego założenia, że podatek przemysłowy jest podatkiem pośrednim, przerzucanym na ludność, a nie ściąganym u samego podatnika, to jakiem prawem Panowie karzą szerokie rzesze konsumentów za to, że kupują u ludzi, którzy nie prowadzą ksiąg? Jakaś logika w tem wszystkiem być musi.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, w naszym budżecie, od chwili wprowadzenia podatku przemysłowego, wprowadzono wedle twierdzenia samych projektodawców tego podatku, pewien, jak oni powiedzieli, absurd. Projektodawcy tego podatku twierdzili, że jest to podatek pośredni, a mimo to w samym budżecie zaszeregowali go jako podatek bezpośredni. Zdaje mi się, że ten fakt świadczy najdobitniej o tem, że już sami projektodawcy podatku przemysłowego w chwili jego wprowadzania zdawali sobie sprawę z tego, że ten podatek obrotowy z biegiem czasu musi się stać podatkiem, ściąganym od substancji, od majątku podatnika i dlatego umieścili go między podatkami bezpośredniemu Niech Panowie będą łaskawi zainteresować się tą sprawą, niech Panowie będą łaskawi zainteresować się sprawą podatku obrotowego i z życia zaczerpnąć przykłady konieczne dla orjentacji w chwili, gdy Panowie będą decydowali o tej ustawie, a wówczas będą Panowie musieli w całej pełni potwierdzić to, co przed chwilą Panom powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#HenrykRosmarin">Rząd nie chce się zgodzić na zmianę ustawy o podatku obrotowym w celu ściągania go raz jeden u źródła. Uporu, przyznam się, pod tym względem, zrozumieć nie mogę. Dlaczego naprzykład w przemyśle skartelowanym, jak cukrownictwo, o którem tyle dzisiaj mówiono, Rząd, który ściąga akcyzę dla siebie, nie może uregulować podatku przemysłowego od cukru w ten sposób, ażeby dobijał do akcyzy ten podatek obrotowy i ażeby ten podatek obrotowy raz jeden był ściągany w chwili, gdy cukier od przemysłowca, fabrykanta, dochodzi do hurtownika? To samo może dotyczyć także i ryżu. Pytam się, dlaczego zamiast ulg dla ludności wprowadza się utrudnienia. Proszę szanownych Panów, upór ten zdaniem mojem jest jedynie chyba tem uzasadniony, że nikt na serjo nie myśli o ulgach. Stwierdzam, że wszelkie ulgi, dotychczas uchwalone przez Sejm i projektowane przez Rząd, zamiast zmniejszenia wpływu z podatku obrotowego wprowadziły powiększenie, nie spodziewane ani przez Sejm, ani nie wprowadzane przez Rząd. Bo czemże inaczej tłumaczyć fakt, że każde zamknięcie rachunkowe wykazywało zwiększenie wpływu z podatku przemysłowego o kilkadziesiąt miljonów w stosunku do sumy uchwalonej w budżecie? Tłumaczy się to tem, że niestety pogłębia się u nas przekonanie, że każdy podatnik jest z reguły defraudantem podatkowym i że na każdego podatnika trzeba patrzeć jak na złodzieja. Bo jakże inaczej tłumaczyć następujący fakt? Zjawia się delegat izby skarbowej w przedsiębiorstwie, które prowadzi prawidłowe księgi, kontroluje księgi, ale nie może znaleźć żadnych wad. Zwraca mu się uwagę na to, że szkoda jego czasu, że nic znaleźć nie może. Na to on oświadcza: Jak nic nie znajdę, to wylecę. To jest fakt, na to możemy dostarczyć dowodów moc. To jest nastawienie, które odbija się fatalnie na moralności urzędników i podatników. Bo podatnik sobie powie: Po co mam być uczciwy, kiedy i tak w to nie uwierzą?</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#HenrykRosmarin">Zwracam uwagę Wysokiego Rządu na tę okoliczność, która może chwilowo przynieść Rządowi trochę więcej dochodu, ale z perspektywy kilku najbliższych lat może wydać jak najfatalniejsze skutki. Rząd wprowadza t. zw. zryczałtowanie jako ulgę. Chciałbym wiedzieć co za ulga ma wynikać dla podatnika, jeżeli Rząd będzie ryczałtował podatki na podstawie podatku wymierzonego i ściągniętego w ostatnich dwóch latach? Co za ulga dla podatnika, jeżeli Rząd w ten sposób będzie stabilizował za wysoki wymiar podatków na podstawie wymiarów w roku 1928, 1929 i w roku 1930 i w ten sposób uniemożliwi uwzględnienie kryzysu gospodarczego, który przecież się odbija na obrocie? Może będzie umiał Rząd pod tym względem wyjaśnić sytuację. Jeżeli ryczałt ma w ten sposób wyglądać, to z naciskiem stwierdzić muszę, że ta ulga będzie pogorszeniem sytuacji. Rząd zapowiada zpauszalizowanie podatku, nie wyjaśniając zupełnie, co przez to rozumie, może to ma być zapowiedz ściągania podatku raz jeden u źródła? Wtedy byłaby to zapowiedź pożyteczna. Tego rodzaju tajemnicze stawianie kwestji tak życiowej, jaką jest kwestja podatku, zdaniem mojem nie jest celowe.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#HenrykRosmarin">Kwestja świadectw przemysłowych jest tu nietknięta. Jeśli podatek przemysłowy jest krzywdą dla życia gospodarczego, dla podatników, to świadectwa przemysłowe są już największą krzywdą. Stwierdzam zgóry, że podział szerokich mas podatników bez względu na ich siłę podatkową na kilka klas, na kilka warstw i zmuszanie ludności, aby z początkiem roku kalendarzowego płaciła wysokie, bardzo wysokie świadectwa przemysłowe, także nie da się stabilizować na lata. Niech Panowie przyjmą pod uwagę, że jest to podatek, którego się państwa cywilizowane wstydzą; jest to podatek, narzucony przez skutki wojny, podatek, który przed wojną prawie nie istniał w żadnem kulturalnem państwie, z wyjątkiem carskiej Rosji. Niech Panowie przyjmą pod uwagę, że ten podatek wyrządził wszędzie tyle strasznych szkód po wojnie, że jest we wszystkich państwach zniesiony, albo zmodyfikowany do minimum!</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#HenrykRosmarin">Nie będę Panów nużył dłuższemi wywodami, jeśli zabrałem głos i poruszyłem kilka momentów, to w tym jedynie celu, ażeby zwrócić uwagę Wysokiego Rządu i Wysokiego Sejmu na fakt, że zdaniem naszem i zdaniem większości przeważającej wszystkich płatników podatku obrotowego projekt ten żadnej ulgi nie wprowadzi, bo tam, gdzie ulga wyraża się w procentach, wymiar zepsuje wszystko.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#HenrykRosmarin">Proszę szanownych Panów, zdaniem naszem dwie fazy są konieczne w reformie tego podatku. Pierwsza faza: to projekt ustawy, któryby doprowadził do ściągania tego podatku raz u źródła, w chwili, kiedy towar opuszcza fabrykę, albo urząd celny, a druga faza, faza likwidacji tego podatku i zastąpienia go innym podatkiem. Zdaję sobie w zupełności sprawę z tego, że Skarb musi mieć pieniądze na pokrycie wydatków, związanych z budżetem Państwa, ale dochody ściągane przez Skarb Państwa muszą być ściągane w ten sposób, żeby nie były połączone ze zniszczeniem egzystencji gospodarczych, bo wówczas Skarb Państwa traci źródło podatków. Podatek obrotowy bez kwestji jest tym podatkiem, który zabija podatnika.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#HenrykRosmarin">Proszę bardzo Wysoką Izbę o wzięcie tych uwag pod rozwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt już do głosu się nie zapisał. Odsyłam projekt do Komisji Skarbowej. Przystępujemy do 5 punktu: pierwsze czytanie projektu ustawy o państwowym podatku od energji elektrycznej (druk nr 386).</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Bień.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#AleksyBień">Wysoki Sejmie! Dziś znowu Rząd przychodzi do Sejmu z szeregiem nowych ustaw podatkowych, które jak potop zalewają zbiedzoną i wynędzniałą ludność Polski.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#AleksyBień">Oto mamy przed sobą nowy podatek, podatek od energji elektrycznej, a właściwie od oświetlenia, wynoszący 10% ceny płaconej za prąd, a w miastach większych, posiadających więcej niż 25.000 ludności, 12,5%, dochodzi tu jeszcze podatek komunalny. Musimy wziąć pod uwagę, że w roku bieżącym na ludność spadły takie podatki, jak podatek drogowy, podwyżka podatku dochodowego, podatek od piwa, wina krajowego i miodu, podwyżka ceny zapałek, podwyżka składki emerytalnej, podatek do biletów kolejowych i inne, że wkrótce będą uchwalone podwyższony podatek od lokali mieszkalnych, podatek od nieruchomości, będzie wprowadzony również podatek od zabaw i widowisk na rzecz Czerwonego Krzyża; a dodajmy do tego, że Rząd bez uciekania się do uchwał sejmowych nałożył na społeczeństwo nowy niezmiernie wysoki haracz w postaci wysokich opłat pocztowych od listów i przesyłek, który mu da 50 miljonów dochodów w roku, i zważmy, że dzieje się to wszystko w czasie, gdy w całym kraju panuje straszliwa nędza, gdy życie gospodarcze zamiera, gdy sam Rząd przez obniżenie płac pracownikom państwowym w Warszawie o 35%, a w całym kraju o 15% zmniejszył dochody ludności, kiedy przez kraj idzie nowa fala obniżek płac w przemyśle; w takim to czasie Rząd zalewa Sejm powodzią nowych podatków.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#AleksyBień">Nowy podatek od oświetlenia elektrycznego ugodzi w najszersze i najuboższe warstwy społeczeństwa, które i tak już nie są w stanie żyć. Już dziś widzi się w mieszkaniach ubogiej ludności olbrzymią oszczędność na świetle elektrycznem, po uchwaleniu tego podatku zmusicie ludność do oświetlania mieszkań cuchnącym karbidem lub nawet łuczywem.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#AleksyBień">Rząd i posłuszna jemu większość topi całą ludność w powodzi ciężarów podatkowych. Uważajcie, aby powódź ta nie porwała wraz z Wami i Państwa Polskiego, bo społeczeństwo ma już dosyć Was wraz z Waszą radosną twórczością podatkową.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#AleksyBień">Będziemy głosowali przeciw temu nowemu ciężarowi podatkowemu.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt już do głosu nie jest zapisany, odsyłam sprawę do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: wniosek Klubu Narodowego, Klubu Ludowego, Narodowej Partji Robotniczej i Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ucisku ludności polskiej na Łotwie. Głos ma p. Bielecki.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wobec tego, że niema na sali posła, który miał uzasadnić nagłość, przystępujemy do głosowania. Kto jest za nagłością wniosku, zechce wstać, stoi większość. Nagłość wniosku została uchwalona. Wniosek jako nagły odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków i interpelacyj:</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nielegalnego wyboru burmistrza w m. Trembowli.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja p. Matczaka i tow. z Klubu Ukr. Socjalistów Radykałów do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć organów policji państwowej woj. lwowskiego podczas przesłuchania aresztowanych mieszkańców wsi Czyżyków pow. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#StepanSkrypnyk">Wniosek posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w sprawie częściowej zmiany ustawy z dnia 29 października 1920 r. o spółdzielniach (Dz. U. R. P. nr 111 poz. 733) - do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#StepanSkrypnyk">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie bezprawnych konfiskat prasy za sprawozdania z jawnej rozprawy sądowej — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#StepanSkrypnyk">Wniosek posłów z Klubu Parlamentarnego Posłów i Senatorów Chłopskich w sprawie obniżenia o 50% stawek ubezpieczeniowych przymusowego ubezpieczenia budowli od ognia (druk nr 106), skierowany pierwotnie do Komisji Skarbowej, ze względu na łączność jego z wnioskiem z druku nr 374 posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego, przekazanym Komisji Administracyjnej, przekazuję również tejże komisji.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#StepanSkrypnyk">Następne posiedzenie mam zamiar zwołać we środę, dnia 4 listopada o godz. 4 po poł.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#StepanSkrypnyk">Proszę Izbę o upoważnienie do ułożenia porządku dziennego, ponieważ nie wiem, które sprawozdania komisji będą gotowe.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#StepanSkrypnyk">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał propozycję moją za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#StepanSkrypnyk">Sprzeciwu nie słyszę, zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 20.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>