text_structure.xml
197 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 17.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Walery Sławek.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Hoppe i Kopeć. Protokół i listę mówców prowadzi p. Kopeć.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Protokół 86 posiedzenia uważam za przyjęty? gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Koj, Płonka i Szulczewski.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Długoszowi, Götz-Okocimskiemu, Władysławowi Kamińskiemu i Kuźmowyczowi na 1 dzień, Pełczyńskiej, Surzyńskiemu, Terszakowcowi, Tymoszence, Walewskiemu i Wróblewskiemu na 2 dni, Traczewskiemu na 5 dni.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Prosi Izbę o udzielenie urlopu do końca bieżącej sesji nadzwyczajnej p. Nowak. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba urlopu tego udzieliła. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o poprawie finansów związku samorządu terytorialnego (druki nr 647 i 869) — sprawozdawca p. Widacki.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Skarbowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Wobec tego proszę Zastępcę Przewodniczącego p. Jahodę-Żółtowskiego.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PWidacki">Wysoki Sejmie! Przed przystąpieniem do właściwego tematu proszę o poprawienie błędów drukarskich w druku nr 869, w sprawozdaniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PWidacki">Mianowicie na str. 6 ust. 5 wiersz 1 należy skreślić „z” przed wyrazami „dodatkiem do podatku”. Na str. 7 proszę o skreślenie w pierwszym wierszu u góry przecinka po wyrazie „powiatowy” i o wstawienie tego przecinka przed wyrazem „powiatowy”.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PWidacki">Wreszcie w art. 32 b ust. 2 wiersz 5 zamiast „na nadmierne” powinno być „za nadmierne zużycie”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PWidacki">Od szeregu lat słyszymy wołania o zasadniczą reformę finansów samorządowych i likwidację stanu tymczasowości, utrwalonego ustawą z r. 1923 o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych. Ta tymczasowa ustawa, jakkolwiek daje kruche i niepewne podstawy finansowo-gospodarcze samorządu, nie byłaby przyczyną fatalnego stanu finansów komunalnych, gdyby samorząd zachował swe uprawnienia, z niej wynikające. Tymczasem z 44 dotychczasowych nowelizacyj tej ustawy większość dotyczy właśnie zmniejszenia uprawnień samorządu, co więcej, nakładane są na samorząd nowe obowiązki. Państwo, usiłując poprawić swoją coraz trudniejszą z powodu kryzysu sytuację finansową, przesuwa na samorząd pewne obowiązki publiczne, względnie pewne wydatki, odciążając w ten sposób doraźnie budżet państwowy. Równocześnie z ukróceniem uprawnień i nakładaniem nowych obowiązków idzie spadek dochodów zwyczajnych, spowodowany załamaniem się koniunktury.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PWidacki">Nie mogę tu również pominąć, i owszem, stwierdzić muszę, że źródła braków samorządu leżą nie tylko w dziedzinie ustawodawstwa, ale również częściowo w samym samorządzie, w gospodarczych i finansowych błędach, które w pewnej mierze stały się powodem jego ciężkiej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PWidacki">W tym stanie rzeczy, niezależnie od własnych wysiłków samorządu, nieuniknioną stała się ingerencja czynnika rządowego, zapoczątkowana przez powołanie w 1932 r. Komisji Uzdrowienia Gospodarki Komunalnej, a w 1933 r. Komisji do Spraw Samorządu Terytorialnego. Wyrazem ustawodawczym wniosków tych komisyj było między innymi rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 24 października 1934 r. o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych, które powołało komisje oszczędnościowo-oddłużeniowe dla samorządu, centralną i wojewódzkie, do przeprowadzenia indywidualnych procesów oszczędnościowo-oddłużeniowych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PWidacki">W roku ubiegłym Centralna Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa zakończyła swoją akcję, a jak przedstawiają się finanse związków samorządowych po oddłużeniu, najlepiej charakteryzują słowa przewodniczącego Centralnej Komisji Oszczędnościowo-Oddłużeniowej, obecnego Wiceministra Rolnictwa dr Maurycego Jaroszyńskiego, wypowiedziane w obecności p. Wicepremiera, wyjęte ze sprawozdania z posiedzenia w dniu 9 lipca 1937 r.: „Bez zastosowania szeregu innych środków poza oddłużeniem nie można uznać odcinka samorządowego za uporządkowany ostatecznie”. „Dlatego też kończąc nasze prace musimy sformułować pewne opinie ogólne i pewne wnioski”. „Pierwsza grupa opinii, co do których godzimy się wszyscy, to są wnioski dotyczące koniecznego odciążenia związków samorządowych. To wysuwamy na czoło”. „Jeżeli chodzi o aktualną sytuację finansową związków samorządowych, to nie wchodząc w szczegóły tego zagadnienia, muszę stwierdzić wspólną opinię Centralnej Komisji Oddłużeniowo-Oszczędnościowej co do generalnej linji”. „Mianowicie w miarę możliwości gospodarczych i budżetowych Państwa, rozszerzanie dotychczasowych źródeł dochodów związków samorządowych jest bardzo pożądane, w wielu wypadkach konieczne”.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PWidacki">Poza tym w tezach i postulatach Centralnej Komisji Oszczędnościowo-Oddłużeniowej, uchwalonych po zakończeniu akcji oszczędnościowo-oddłużeniowej, na pierwszym miejscu do jak najrychlejszego uregulowania wysunięta jest sprawa „zakresu działania i wyposażenia finansowego związków samorządowych”.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PWidacki">W czasie sesji nadzwyczajnej w roku ubiegłym bardzo wiele na temat finansów komunalnych mówiło się i pisało w związku z projektem rządowym wniesionym wówczas, który, jak Panowie sobie przypominacie, został przez komisję, a potem i przez Sejm odrzucony, ponieważ nawet w części nie rozwiązywał piekących zagadnień finansowych samorządu. Wówczas to na posiedzeniu Komisji Skarbowej, sprzeciwiając się mojej poprawce, zmierzającej do rozszerzenia prawa pobierania dodatków do podatku dochodowego na wszystkie województwa, p. Wicepremier zapowiedział wniesienie na sesję jesienną rządowego projektu poważnie zwiększającego dochody samorządu.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PWidacki">I rzeczywiście dwa takie projekty zostały przez Rząd wniesione: Jeden w sprawie dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli został już przez Sejm uchwalony, drugi mam właśnie zaszczyt dziś Wysokiej Izbie przedstawić.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PWidacki">Przede wszystkim muszę stwierdzić, że tak uchwalony już projekt o dodatkach mieszkaniowych nauczycielskich jak i ten, który będzie dziś przeze mnie przedstawiony Wysokiej Izbie, nie rozwiązują sprawy w tej mierze, jak jej wymaga sytuacja samorządu, zwłaszcza sytuacja miast. Projekt ustawy o poprawie finansów komunalnych w dalszym ciągu cechuje tymczasowość, która występuje nawet silniej niż poprzednio, gdyż przewiduje dotację ze Skarbu Państwa na okres ograniczony ustawą do 3 lat. Dalej projekt nie przewiduje nowego obciążenia ludności poza przywróceniem miastom wydzielonym prawa poboru specjalnych opłat drogowych, którym podlegają mieszkańcy miast niewydzielonych na rzecz powiatowych związków samorządowych. Oto są zasadnicze cechy projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PWidacki">Odnośnie tymczasowości, to została ona określona i uzasadniona przez p. Wicepremiera w przemówieniu 1 grudnia ub. r. na posiedzeniu Sejmu, które pozwolę sobie zacytować: „Głębszy program reform, mających posiadać trwalszy sens, nie da się wykonać w krótkim okresie czasu”... „Na pełną reformę finansów komunalnych niezbędny jest 3-letni okres czasu... aby Skarb nie przedłużał tej sytuacji, a samorządy mogły realnie odczuć poprawę już z wiosną 1938 r. proponuję, by Skarb co rocznie dotował związki samorządowe sumą 10 miln. zł aż do zrealizowania zamierzonej reformy”.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PWidacki">Oto są słowa p. Wicepremiera. Opierając się na powyższym oświadczeniu przyjąć możemy, że podkreślenie w samej ustawie jej tymczasowości aktualizuje w sposób szczególnie mocny generalną reformę finansów komunalnych, która musi być przepracowana i przeprowadzona w ciągu 3 lat. Podkreślam to, gdyż to było niewątpliwie punktem wyjścia ustosunkowania się Komisji Skarbowej do projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PWidacki">Projekt rządowy rozpada się właściwie na 3 części. Część pierwsza traktuje o pomocy finansowej Skarbu Państwa, mianowicie w art. 1 mówi o dotacji 10-milionowej, zapowiedzianej przez p. Wicepremiera, i o pomocy dla miast „ullenowskich”. Część druga jest właściwie nowelą do ustawy o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PWidacki">Z tego też powodu, że projekt rządowy dotyczy z jednej strony poprawy finansów związków samorządowych, co jest w tytule zaznaczone przez Rząd, z drugiej strony nowelizuje ustawę o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych, komisja zaprojektowała i przeprowadziła uzupełnienie tytułu przez to, że nadała tytuł: ustawa o poprawie finansów związków samorządu terytorialnego — i dodała nowe zdanie: i o zmianie ustawy o tymczasowym uregulowaniu finansów związków komunalnych.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PWidacki">Projekt rządowy przewiduje, jak powiedziałem, dla samorządu dotacje ze Skarbu Państwa po 10 milionów rocznie przez trzy lata. W r. 1938/39 ma przypaść z tych 10 milionów: 3 miliony dla miast do 10 tysięcy mieszkańców, 3 miliony dla pozostałych miast, 3 miliony dla powiatowych związków samorządowych i 1 milion dla wojewódzkich związków komunalnych poznańskiego i pomorskiego. Rozdziału dotacyj w dwóch latach następnych ma dokonać Minister Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PWidacki">Ten sposób zwiększenia dochodów samorządu drogą dotacji budzi wprawdzie wiele zastrzeżeń, komisja jednak przyjęła go jako gwarancję ze strony Skarbu Państwa przepracowania i przeprowadzenia w tym okresie definitywnej, a raczej może wielkiej reformy finansów komunalnych. Niemniej jednak komisja uchwaliła rezolucję, wzywającą Rząd do przyśpieszenia opracowania zasadniczej reformy finansów komunalnych.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PWidacki">Sam zaś projekt dotacji komisja proponuje zmienić w tym kierunku, że kwotę 10 milionów rozdziela już w ustawie na trzy okresy budżetowe, nie widząc dostatecznego uzasadnienia pozostawienia dokonania rozdziału na dwa następne okresy budżetowe Ministrowi Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PWidacki">Art. 3 i 4 rządowego projektu nie mają ogólnego znaczenia, dotyczą bowiem, jak już powiedziałem poprzednio, 10 t.zw. miast ullenowskich. Dla zapoznania Wysokiej Izby z tą sprawą, pozwolę sobie przedstawić historię i przedmiot zagadnienia według sprawozdania Centralnej Komisji Oszczędnościowo-Oddłużeniowej.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PWidacki">Częstochowa, Lublin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Radom, Kielce, Piotrków, Otwock, Zgierz i Ostrów Wielkopolski w latach 1924–26 zaciągnęły za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego z gwarancją Skarbu Państwa pożyczkę w amerykańskiej firmie „Ullen and Co”. Wysokość pożyczki, zrealizowanej w dwóch transzach, wyniosła nominalnie 12.464.000 dolarów. Spłata przewidziana została w ciągu 20 lat przy oprocentowaniu 8% rocznie, przyczem firma „Ullen” podjęła się przeprowadzenia i wykonania wszystkich inwestycyj, na które pożyczka została przyznana. Pomimo że pożyczka została zużyta przeważnie na inwestycje o bezpośredniej rentowności, warunki jej spłaty okazały się tak uciążliwe, że nawet w okresie największej koniunktury przekroczyły wielokrotnie możliwości finansowe dłużnych samorządów. Już w r. 1929 zaległość miast Lublina, Piotrkowa, Częstochowy i Radomia w spłacie tzw. pierwszej transzy pożyczek ullenowskich, stanowiącej sumę 9.714.000 dolarów, wynosiła około 45.000.000 zł. Na pokrycie powyższej zaległości miasta te zaciągnęły w Banku Gospodarstwa Krajowego pożyczkę t.zw. sanacyjną w obligacjach komunalnych tegoż banku. Podczas pertraktacyj o uzyskanie tej pożyczki przewidywano, że jej obsługa obciążać będzie Skarb Państwa, który i w tym wypadku występował w charakterze gwaranta, dopóki miasta nie uporają się ze spłatą właściwej pożyczki ullenowskiej.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PWidacki">W dalszym ciągu jednak miasta nie przeznaczały na spłatę pożyczki ullenowskiej więcej niż 10 do 20% wymaganych umowami annuitetów. Nie pomogli też specjalnie wyznaczeni przez Bank Gospodarstwa Krajowego, a później i Skarb Państwa delegaci, mający kontrolować przeznaczanie wszelkich nadwyżek budżetowych na spłatę długu ullenowskiego. Suma nowych zaległości wobec Skarbu Państwa i Banku Gospodarstwa Krajowego, które zastępczo z tytułu gwarancji regulowały należne firmie „Ullen” od całości długu annuitety — narastała lawinowo. Centralna Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa w indywidualnych procesach oddłużeniowych całkowicie umorzyła według stanu na dzień 1 kwietnia 1936 r. powyższe zaległości (około 50.000.000 zł.) wobec Skarbu Państwa i Banku Gospodarstwa Krajowego.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PWidacki">Przeprowadzone przez Rząd w trakcie trwania akcji oddłużeniowej — w związku z zawieszeniem transferu — pertraktacje z amerykańskimi wierzycielami dały w rezultacie zawarcie nowych umów, dotyczących spłat zadłużenia, między innymi również wobec firmy „Ullen”. Te tzw. „umowy konsolidacyjne” przedłużyły okres spłat pożyczek ullenowskich do 1966 r. (według poprzednich umów spłaty miały być ukończone w r. 1945 dla pierwszej transzy, w 1947 r. dla drugiej) przy obniżonym do 3% rocznie oprocentowaniu. W ten sposób osiągnięto bardzo znaczne obniżenie annuitetu całości pożyczki.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PWidacki">Centralna Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa, ustalając plany obsługi długów dla wszystkich miast ullenowskich, określiła, że wysokość sumy, przeznaczonej przez miasta z marży ogólnej na obsługę długu ullenowskiego i pożyczek sanacyjnych w r. 1936/37 nie może przekroczyć 1.200.000 zł. Od wydania decydujących orzeczeń w sprawie ulg w spłacie skonsolidowanej pożyczki ullenowskiej i pochodnych pożyczek sanacyjnych, stanowiących w momencie zakończenia akcji oddłużeniowej kwotę 7.719.000 dolarów oraz około 42.000.000 zł. Centralna Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa wstrzymała się na życzenie Ministra Skarbu, wydając jedynie decyzję odraczającą wymagalność wszelkich spłat z tytułu pożyczek sanacyjnych do dnia 30 września 1938 r. Ostateczne uregulowanie obciążenia spłatami z tytułu pożyczki ullenowskiej ma być załatwione w drodze ustawodawczej. I właśnie art. 2, 3 i 4 projektu rządowego określają zakres pomocy dla tych miast.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PWidacki">Mianowicie upoważniają Ministra Skarbu do przyjęcia w imieniu Skarbu Państwa części długu pożyczek ullenowskich oraz do przyjęcia pełnej obsługi pożyczek sanacyjnych i ustalają maksymalną kwotę wydatków Skarbu Państwa z tytułu częściowego pokrywania obsługi pożyczki ullenowskiej. Kwota ta nie będzie mogła przekroczyć 26 milionów złotych. Wysokość wydatków na częściową obsługę w poszczególnych latach dla poszczególnych miast ustalać ma na okresy 5-cioletnie Minister Skarbu w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych. Projekt ten przyjęła komisja bez zmian.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PWidacki">Następny artykuł projektu rządowego — art. 5 wprowadza do ustawy o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych trzy zmiany. Pierwsza ustala klucz podziału wpływów z państwowego podatku przemysłowego, druga — z udziału w podatku dochodowym. Projekt ma usunąć istniejące obecnie upośledzenie tych związków samorządowych, na terenie których znajdują się zakłady przemysłowe i handlowe oraz źródła dochodu fundowanego.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PWidacki">Dotąd udział w państwowym podatku przemysłowym, pobieranym w formie podatku od obrotu, mają te powiatowe związki samorządowe względnie miasta, na terenie których znajdują się placówki handlowe, natomiast te miasta względnie powiatowe związki samorządowe, na terenie których istnieją zakłady produkujące, udziału w podatku tym nie mają.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PWidacki">Według projektu rządowego, podział udziału w tym podatku między powiatowe związki samorządowe względnie miasta, na terenie których są zakłady produkujące, a między te, na terenie których są zakłady handlowe, odbywać się będzie w stosunku do sumy wynagrodzeń, osiągniętych przez pracowników w każdym zakładzie przedsiębiorstwa w ostatnim okresie wymiarowym dla podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PWidacki">Projekt rządowy nie przewiduje przypadku położenia zakładu przemysłowego na obszarze sąsiadujących ze sobą gmin. Komisja uzupełnia go więc w tym kierunku, przyjmując za podstawę podziału wpływów z udziału w podatku przemysłowym ugodę zainteresowanych związków samorządowych. W razie zaś braku tej ugody decyzję ma powziąć najbliższa wspólna władza nadzorcza, biorąc za podstawę decyzji między innymi ilość pracowników zamieszkałych na terenie danego związku samorządowego.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PWidacki">Podobnie rzecz się ma z udziałem samorządu w podatku dochodowym. Obecnie udział w podatku dochodowym ma ten związek samorządowy, na terenie którego znajduje się siedziba zarządu osoby prawnej lub fizycznej, a nie ten, na którego obszarze znajduje się zakład przedsiębiorstwa lub majątek nieruchomy (źródło dochodu), chociaż właśnie ten związek samorządowy ze względu na zatrudnionych pracowników ma większe obowiązki w zakresie opieki społecznej, zdrowia publicznego, utrzymania szkół powszechnych i t. p.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PWidacki">Projekt dąży do poprawy tego stanu przez zastosowanie klucza, który dzieli udział w podatku dochodowym pomiędzy te związki, na terenie których są zarządy, a te na terenie których są właściwe źródła dochodu (przedsiębiorstwa, grunty, lasy).</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PWidacki">Projekt przewiduje kilka zasad podziału w zależności od rozlokowania przedsiębiorstw lub gruntów. I tak: 1) gdy na terenie jednego związku samorządowego jest tylko siedziba osoby prawnej lub miejsce zamieszkania osoby fizycznej, a na terenie drugiego źródła dochodu, pierwszy otrzymuje 25%, drugi 75% wpływów z udziału w podatku dochodowym. Gdy pierwszym jest m. Warszawa, której udział podatku jest wyższy (20% a nie 15%), to wpływ z udziału dzieli się po połowie między Warszawą a drugim związkiem samorządowym. 2) Gdy płatnik posiada kilka przedsiębiorstw na terenie kilku związków samorządowych, to podziału dokonuje się według stosunku wynagrodzeń otrzymywanych przez pracowników w tych przedsiębiorstwach. 3) Gdy przedsiębiorstwo położone jest na terenie dwóch graniczących ze sobą miast lub gmin wiejskich, podziału dokonuje się według stosunku powierzchni zabudowy. I wreszcie 4) gdy grunty rolne lub leśne położone są na obszarze dwu lub więcej powiatów — według stosunku obszaru użytków.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PWidacki">Tu komisja miała zastrzeżenia co do klucza podziału w wypadku, gdy jeden zakład położony jest na obszarze graniczących ze sobą miast lub powiatów.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PWidacki">Projekt rządowy przyjmuje za podstawę podziału kwotę przypadającego na ten zakład stosunku powierzchni zabudowanego terenu. Komisja uważając, że nie wielkość obszaru zajętego pod zakład przemysłowy powinna rozstrzygać, gdyż nie od obszaru zajętego pod zabudowę zależą ciężary związku samorządowego, ale od ilości zamieszkałych na terenie danego związku pracowników tego zakładu, na rzecz których samorząd ponosi ciężary finansowe — przyjęła za podstawę podziału podobnie jak przy podziale wpływów z udziału w podatku przemysłowym ugodę zainteresowanych związków samorządowych. Przy czym — tak samo, jak wyjaśniłem poprzednio — w razie niedojścia do porozumienia rozstrzyga właściwa najbliższa wspólna władza nadzorcza, biorąc m. in. za podstawę liczbę pracowników umysłowych i fizycznych, zamieszkałych na terenie zainteresowanych związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PWidacki">W projektowanym art. 9c komisja skreśliła ustęp, który postanawia, że przy podziale części udziału poniżej 100 zł cały udział pozostaje przy związku samorządowym miejsca przypisu podatku; komisja uważała, że jeżeli rozliczenie zostało dokonane, to samo przekazanie chociażby najdrobniejszych kwot nie nastręcza już trudności i nie komplikuje całej manipulacji.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PWidacki">Projektowany art. 9d, ustalający kto ma dokonywać podziału, o kosztach podziału i przelewów, jako też o materiale informacyjnym, przesunęła komisja do art. 26 ustawy o finansach komunalnych, stanowiącego oddzielny rozdział o podziale wpływów z podatków między zainteresowane związki samorządowe, jako tam przynależny.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PWidacki">Przechodzę do zmiany 3 w art. 5 projektu rządowego. Dotyczy on opłat i specjalnych dopłat drogowych. Tutaj komisja przede wszystkim zmieniła dotychczasową terminologię: „opłaty i dopłaty drogowe” na „podatek drogowy”, gdyż dopłaty te nie są niczym innym, jak tylko podatkiem. W związku z tym przesunęła komisja ten artykuł do działu pierwszego ustawy jako art. 12. Ten artykuł projektu rządowego, dotyczący podatku drogowego i dopłat drogowych, jest przeniesiony z ustawy drogowej do ustawy o finansach komunalnych. Mianowicie na podstawie art. 19 i 23 ustawy drogowej z 10 grudnia 1920 r. wojewódzkie i powiatowe związki samorządowe mogą pobierać na terenie gmin wiejskich i miast niewydzielonych na budowę i utrzymanie dróg wojewódzkich i powiatowych opłaty drogowe, którymi obciążane są grunty, przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe, wykupujące świadectwa przemysłowe i karty rejestracyjne oraz nieruchomości miejskie.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PWidacki">Projektowany art. 26a rozszerza uprawnienia do poboru podatku drogowego na miasta wydzielone, wyrównując w ten sposób obciążenie płatników wszystkich miast. Nie uwzględnia jednak w dalszym ciągu miast niewydzielonych, z terenu których pobierane są wprawdzie opłaty drogowe, ale na rzecz powiatowych związków samorządowych i na zapomogi dla gmin wiejskich. Niesprawiedliwość tę komisja usuwa przez nałożenie na powiatowe związki samorządowe obowiązku udzielania zapomóg również i miastom niewydzielonym, podobnie jak gminom wiejskim na budowę i utrzymanie dróg miejskich.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PWidacki">Luką wreszcie omawianego artykułu jest brak określenia przedmiotu opodatkowania, podstawy wymiaru opłat drogowych i określenia maksymalnej ich wysokości. Lukę tę komisja uzupełniła, ustalając zgodnie z ustawą drogową, że podatek drogowy obciążać będzie położone na obszarze związku samorządowego grunty, podlegające państwowemu podatkowi gruntowemu, przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe, wykupujące świadectwa przemysłowe i karty rejestracyjne, a od dnia 1 stycznia 1940 r. karty rejestracyjne, przewidziane w ustawie z dnia 25 kwietnia 1938 r., nieruchomości podlegające podatkowi od nieruchomości, jak i od tego podatku czasowo zwolnione.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PWidacki">Do tego punktu jest zgłoszona poprawka p. Bołądzia jako poprawka mniejszości. Idzie ona w tym kierunku, aby w miastach wydzielonych budynki stare były zwolnione od podatku drogowego, Komisja rozpatrywała ten wniosek, stanęła jednakże na tym stanowisku, że tworzenie różnicy między budynkami nowowzniesionymi a starymi byłoby dyskryminacją wobec tych ustaw, które przyznają ulgi nowowznoszonym budynkom i z tego powodu poprawki tej nie przyjęła.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PWidacki">Dalej komisja określa najwyższe obciążenie podatkiem drogowym, które nie może przekraczać 75% wymiaru dla gruntów podlegających państwowemu podatkowi gruntowemu, obliczonego bez oddzielnego dodatku i ulg, przewidzianych w art. 7 i 8 dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 4 listopada 1936 r. o zmianie przepisów o państwowym podatku gruntowym, od przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych — 15% cen świadectw przemysłowych i kart rejestracyjnych, przewidzianych w ustawie z dnia 15 lipca 1925 r. o państwowym podatku przemysłowym, a od 1 stycznia 1940 r. — 25% ceny kart rejestracyjnych, przewidzianych w załączniku do art. 7 ustawy z dnia 25 kwietnia 1938 r. o opłatach rejestracyjnych od przedsiębiorstw i zajęć z tym, że od zakładów i przedsiębiorstw, wymienionych w działach I lit. a) i II lit. a) części III tegoż załącznika, podatek ten może dochodzić do 50%.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PWidacki">Wreszcie co do podatku drogowego pobieranego od nieruchomości granica ta stanowi 3,5% podstawy wymiaru podatku od nieruchomości, ustalonej w myśl przepisów dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 stycznia 1936 r. o podatku od nieruchomości, względnie 3,5% podstawy idealnego wymiaru podatku od nieruchomości, czasowo zwolnionych od podatku od nieruchomości. Do podstawy wymiaru podatku drogowego, przypadającego od nieruchomości w miastach wydzielonych, nie zalicza się czynszu, względnie wartości czynszowej lokali, podlegających ustawie o ochronie lokatorów.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PWidacki">Dalej projekt komisji dopuszcza podwyższenie tego podatku drogowego w wyjątkowych wypadkach za zezwoleniem Ministra Spraw Wewnętrznych do 50%. Jeżeli zaś idzie o miasta wydzielone, to podatek drogowy łącznie z podatkiem od nieruchomości nie może przekraczać 7% podstawy wymiaru podatku od nieruchomości.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#PWidacki">Dalej, jeżeli chodzi o nieruchomości opłacające koszty pierwszego urządzenia ulic i placów na podstawie art. 174 ustawy z dnia 14 lipca 1936 r. o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli, to są wolne przez lat 6 od podatku drogowego.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PWidacki">Wreszcie ustala komisja, co zresztą jest w projekcie rządowym, że wpływy z podatku drogowego mogą być użyte wyłącznie na cele drogowe, wskazane w ust. 1 tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#PWidacki">Następne artykuły projektu rządowego art. 26 c) i d) traktują o tzw. specjalnych dopłatach drogowych, tj. o pociągnięciu do udziału w kosztach budowy i utrzymania dróg samorządowych otrzymujących z tych dróg specjalne korzyści gospodarcze i nadmiernie zużywających drogi, podają kryteria (art. 26 d) do oceny nadmiernego zużywania dróg oraz do oceny poszczególnych korzyści gospodarczych i udogodnień z drogi. I tutaj uzupełniła komisja lukę w projekcie rządowym, rozszerzając określenie sposobu oceny nadmiernego zużycia drogi i ustalając górną granicę tych dopłat. Dalej projekt komisji przewiduje możliwość zastąpienia dopłat ryczałtem umówionym między władzą wymiarową a płatnikiem.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PWidacki">Mianowicie jeżeli idzie o specjalne dopłaty na budowę dróg od osób, mających specjalne korzyści z budowy dróg komisja ustala, że dopłaty te nie mogą przekraczać 35% kosztów budowy drogi i równocześnie określa komisja, że bierze się pod uwagę koszty budowy drogi o nawierzchni szutrowej o szerokości nie przekraczającej 5 m. po potrąceniu świadczeń w naturze. Dalej, że dopłaty te nie mogą obciążać właścicieli w pasie przydrożnym, po obu stronach drogi, szerszym niż 3 km. Wymiar dopłaty dla indywidualnego płatnika nie może przekraczać w strefie 1 km. 80% podatku drogowego, w strefie 2 km. 60%, w strefie 3 km. 40%. O przynależności do odnośnej strefy decyduje położenie ośrodka gospodarczego obiektu podatkowego. A dalej, że pobór tej dopłaty na budowę i utrzymanie dróg może trwać najwyżej lat 10.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#PWidacki">Co się zaś tyczy pobierania dopłat od osób za nadmierne zużywanie drogi przyjęła komisja kryterium, że dla oceny nadmiernego zużycia drogi miarodajnym jest powiększenie kosztów utrzymania drogi w stosunku do przeciętnych kosztów utrzymania na obszarze związku samorządowego dróg tej samej kategorii i o nawierzchni tego samego typu, co droga nadmiernie zużywana. Ogólna zaś suma dopłat za nadmierne zużycie utrzymywanej przez związek samorządowy drogi nie może przekraczać różnicy pomiędzy przeciętnymi kosztami utrzymania na obszarze związku dróg tej samej kategorii o nawierzchni tego samego typu, co droga nadmiernie zużywana, a kosztem utrzymania tej drogi. Dalej dopłaty mogą być, o czym już mówiłem, zastąpione przez ryczałty umówione między władzą wymiarową a płatnikiem.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#PWidacki">Z kolei następuje część III projektu rządowego ustawy, zawierająca w art. od 6 do 11 przepisy końcowe i przejściowe, W których terminy zastosowania postanowień poszczególnych artykułów ustawy względnie uchylenia dotychczas obowiązujących przepisów muszą ulec zmianie w związku z opóźnieniem wejścia pod obrady Sejmu projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#PWidacki">Ustawa ta nie przewiduje nowego obciążenia ludności poza przyznaniem również miastom wydzielonym prawa poboru podatku drogowego. Wprowadzając podział kwot, przypadających z udziału w podatku przemysłowym i dochodowym, naprawia krzywdę tych związków samorządowych, które nie mogły dotąd korzystać z udziału w tych podatkach, jak też ustalając górne granice podatków i dopłat drogowych i kryteria oceny nadmiernego używania dróg, usuwa dotychczasową dowolność w stosowaniu i wymiarze dopłat drogowych; nie rozwiązuje wprawdzie zagadnienia finansów komunalnych, ale choć w drobnej części poprawi budżety niektórych samorządów. Jest drobnym krokiem do poprawy. Dlatego też imieniem Komisji Skarbowej proszę Wysoką Izbę o uchwaleniu przedstawionego rządowego projektu ustawy w brzmieniu ustalonym przez komisję i o przyjęcie następujących rezolucyj, które komisja przedstawia Wysokiej Izbie do uchwalenia:</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#PWidacki">„Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#PWidacki">1) do przyśpieszenia opracowania projektu zasadniczej reformy finansów samorządowych,</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#PWidacki">2) do gruntownego uporządkowania sprawy egzekucji publiczno-prawnych należności samorządowych,</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#PWidacki">3) do udostępnienia samorządowi kredytu inwestycyjnego, dostosowanego do siły finansowej poszczególnych związków samorządowych i rodzaju podejmowanych inwestycyj, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb samorządu w Centralnym Okręgu Przemysłowym.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#PWidacki">4) do wydawania przepisów o używaniu dróg, które by ustalały obciążenia na cm2 obręczy żelaznej kół u pojazdów najwyżej na 80 kg.”.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#PWidacki">Uchwalając te rezolucje komisja wyszła z tego założenia, że tak uchwalona w okresie sesji budżetowej ustawa o dodatku mieszkaniowym dla nauczycieli, jak i referowana dziś przeze mnie ustawa, są pierwszym etapem zbliżającym do poprawy finansów komunalnych i że zanim nastąpi generalna reforma finansów komunalnych, przystąpić koniecznie trzeba do drugiego etapu, mianowicie przynajmniej do zrealizowania tych postulatów, które są ujęte w rezolucjach przeze mnie przedstawionych.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy. Czy kto z Panów Posłów chce się zwrócić z zapytaniem? Nikt się nie zgłasza. Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Do głosu zapisany jest p. Dębicki. Udzielam mu głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Jeżeli pozwalam sobie zabrać głos po tak wyczerpującym referacie ustawy, który nam przedstawił p. referent, to czynię to dlatego, by dać wyraz pewnym poglądom, które sądzę, że aczkolwiek nie mają wyraźnego odzwierciedlenia w samej ustawie, to jednak w przepisach wykonawczych dość wyraźny kierunek muszą mieć zaznaczony.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Wprawdzie ustawa przedstawiona nam usuwa wiele z tych niedomagań, które w strukturze gospodarczej samorządu wiejskiego dotychczas istniały, i daje inne możliwości finansowe wiejskim samorządom gospodarczym, jednak chcę stwierdzić, że doświadczenie, któreśmy przeżyli, i obserwacja polityki finansowej, nadanej przez dotychczasową ustawę, przez przepisy i przez samą politykę kredytową w stosunku do poszczególnych związków gospodarczych były tego rodzaju, że zniewalają mnie do przytoczenia Wysokiej Izbie szeregu przykładów, stwierdzających, że powiatowe wiejskie samorządy gospodarcze były stale posponowane w stosunku do uprawnień i możliwości finansowych miejskich samorządów gospodarczych. Wystarczy wziąć „Mały Rocznik Statystyczny” i na str. 379 spojrzeć, jak się układają stosunki i możliwości finansowe samorządu miejskiego i samorządu wiejskiego. Więc gminy wiejskie wydatkowały w r. 1936/37–107.000.000 zł, w r.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PDębicki">1937/38 — tę samą sumę. Miasta wydatkowały w r. 1936–496.000.000 zł, w r. 1937/38–468.000.000 zł. Powiatowe związki samorządowe wydatkowały w r. 1936–142.000.000 zł, w r. 1937–130.000.000 zł. Jeżeli dwie te pozycje zsumujemy, gminy wiejskie i powiatowe związki samorządowe, to otrzymamy sumę 237.000.000 zł, wówczas gdy miasta w tym samym okresie wydatkowały 468.000.000 zł. Jeżeli sobie uprzytomnimy jaką ilość mieszkańców i jakie obszary obsługują powiatowe związki wiejskie, to zobaczymy, jak wielka istnieje dysproporcja między możliwościami finansowymi gmin wiejskich i samorządów powiatowych wiejskich w stosunku do takich samych możliwości miast.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PDębicki">Podobnie sprawa się przedstawia w polityce kredytowej w stosunku do związków samorządowych. Tutaj znowu na str. 377 „Małego Rocznika Statystycznego” znajdujemy bardzo ciekawe zestawienie dotacyj i pożyczek Funduszu Pracy, udzielonych związkom samorządu terytorialnego: udzielono ogółem w r. 1936/37–73.737.000 zł, z tego miasta otrzymały 56.569.000 zł, a gminy wiejskie 217.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PDębicki">Nie chcę rozbijać tego podziału na szczegółowe pozycje, jak to jest tu podane, chcę tylko globalnie stwierdzić, że jednak istnieje ta wielka dysproporcja. Wprawdzie my, działacze wiejscy, dobrze zdajemy sobie sprawę, że rozbudowa miast i ich urządzeń kulturalnych musi wyprzedzać potrzeby kulturalne i możliwości rozbudowy wsi, jednak ta dysproporcja, która istnieje, wydaje nam się zbyt wielką i dotychczasowe nastawienie w tym kierunku musi się zmienić na korzyść wsi.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PDębicki">Jeżeli wpatruję się w ustawę przed chwilą nam zreferowaną, to jednak z przykrością stwierdzić muszę, że aczkolwiek ona w pewnych momentach poprawia sytuację gospodarczą samorządu wiejskiego, to w swoim nastawieniu nie jest ona tą ustawą, która by szła wyraźnie w kierunku preferowania samorządu wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PDębicki">Zacznę od art. 1, gdzie podział dotacji 10 milionów zł jest w ten sposób przeprowadzony, że gminy miejskie do 10.000 mieszkańców otrzymują 3 miliony zł, pozostałe miasta 3 miliony zł, razem 6 milionów zł. Na powiatowe związki samorządu terytorialnego i gminy wiejskie zostaje 3 miliony zł. Komisja uznała za właściwe usztywnić ten stan rzeczy na lat 3. Gdybym miał to przekonanie, że Rząd, który w swoim projekcie początkowym pozostawiał dla siebie podział tych sum w dwóch następujących latach do swojego swobodnego uznania, należycie uwzględni samorząd wiejski, to przeciwko usztywnieniu tego podziału, jaki podany jest w art. 1, bym się wypowiedział. Sądzę, że przepisy wykonawcze muszą specjalnie do tego zagadnienia podejść.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PDębicki">Teraz jeśli chodzi o możliwości gospodarcze powiatowych związków samorządowych i gmin, to w życiu obserwujemy taki układ, polegający na tym, że budżet związku powiatowego składa się z dodatków do podatków stałych, a w niektórych wypadkach z udziału w podatku dochodowym i z udziału w podatku od konsumcji. Biorę dla ilustracji może przykład drastyczny, ale przykład z terenów kresowych, gdzie olbrzymie eksploatacje leśne nie dają w żadnym wypadku możliwości partycypowania w podatku dochodowym przez gminy wiejskie, na terenie których te eksploatacje się odbywają, bo podatek dochodowy w większości wypadków był wymierzony poza granicami powiatu, a więc udział powiatu w tym był żaden. Często istniały nawet takie sytuacje, że powiat tych normalnych podatków, które mogły być wymierzane, nie mógł ściągnąć, bo biuro istniejące poza terenem powiatu w wielkich ośrodkach miejskich przenosiło się z miejsca na miejsce i władze egzekucyjne w tych wielkich ośrodkach nie zajmowały się wiegzekwowaniem tych należności, a raczej wydzierały tylko należności na rzecz swoją. Art. 9 a), b) i c) w dużej mierze usuwa te rzeczy i otwiera drogę związkom samorządowym do udziału w podatku dochodowym.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PDębicki">Ale chcę stwierdzić, że na tle tej sytuacji, która istniała poprzednio, wytworzył się pewien paradoks, jeśli chodzi o życie gmin, polegający na tym, że gminy były zainteresowane w udziale w podatku od konsumcji i były takie przykłady, że gmina względnie zarząd gminy cieszył się, gdy większe sumy wpływały z racji zwiększenia konsumcji spirytusu. Wydaje mi się, że tak konstruować życia gospodarczego nie można, ażeby właśnie ten moment, który raczej należy usuwać z życia, stawał się do pewnego stopnia momentem zainteresowań gospodarczych samorządów wiejskich. Tę rzecz podnoszę dlatego, iż uważam, że aczkolwiek art. 9 a), b) i d) wprowadza pewne inowacje, otwiera nowe możliwości finansowe dla samorządu wiejskiego, to jednak twierdzę, że po przejściu próby życia prawdopodobnie izby ustawodawcze jeszcze raz będą musiały się nad tą repartycją zastanowić. Bowiem przypuszczam, iż ten podział proponowany z góry dla miast 25%, a dla m. st. Warszawy 50% udziału w podatku dochodowym jest za wielki. W tej chwili nie wysuwam konkretnego wniosku, ale sądzę, że życie przed naszą Izbą względnie przed następną to pytanie znowu postawi.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PDębicki">Jest bardzo znamienny przepis w punkcie 3 art. 9 b), w którym mówi się, że: „Udział związków samorządowych itd.... położonych na obszarze dwóch lub więcej powiatów, lub gmin, dzieli się w stosunku do obszaru z wyłączeniem nieużytków”. Mnie się wydaje, że przy okazji tej ustawy należało by trochę szerzej te rzeczy omówić, bo nie tylko o udział w podatku dochodowym tu chodzi, ale też o udział w podatkach bezpośrednich. Znam cały szereg wypadków, gdzie wskutek komasacji grunty zazębiają się na terenie poszczególnych powiatów i wymiar następuje na terenie jednego i drugiego powiatu. Żaden z powiatów nie chce zrezygnować z wymiaru na rzecz innego powiatu i każdy uważa się za uprawnionego do wiegzekwowania należności z tego tytułu i trzeba bardzo długich zabiegów i bieganiny, by dało się uchronić tych ludzi, którzy wskutek zbiegu okoliczności znaleźli się pod opieką dwóch urzędów skarbowych, względnie dwóch urzędów gminnych. Sądzę, że przepisy wykonawcze muszą bardzo wyraźnie te rzeczy podzielić. Na wschodzie, gdzie mamy dużo prac komasacyjnych, te rzeczy znajdują się na porządku dziennym i urzędy skarbowe wciąż twierdzą, że nie są w stanie w swym zakresie ich unormować. Mnie się wydaj e, że wyraźne przepisy powinny to unormować.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PDębicki">Chciałbym również dotknąć sprawy art. 32, gdzie na podstawie zatwierdzonej przez władzę nadzorczą uchwały organu stanowiącego właściwego związku samorządowego, powiatowego względnie wojewódzkiego, samorząd powiatowy może pobierać dodatkowe opłaty drogowe za bliskość szosy. Szerokość pasa przydrożnego została określona na 3 km, przy czym została zastosowana progresja 1, 2 i 3 km. Chciałbym tu zupełnie wyraźnie podkreślić tę różnicę, jaka istnieje w wypadku stworzenia szosy względnie drogi bitej w mieście a na wsi. Rzecz tu i tam zupełnie inaczej się przedstawia. O ile działka lub budynek leży przy drodze bitej w mieście, względnie na przedmieściach, odrazu zyskuje na swej wartości i usprawiedliwiony jest większy udział gospodarza tej przydrożnej działki w finansowaniu budowanej drogi, o tyle na wsi ta rzecz przedstawia się inaczej. Droga dla samego gospodarza, jako takiego, przeważnie bezpośredniego skutku nie wywiera. Jeżeli oddziaływuje, a tak jest, to wywiera wpływ na znacznie większym terenie, na terenie całej gminy, a nawet przy rzadkiej sieci komunikacyjnej na terenie kilku gmin. I niesłusznie przewiduje się obciążenie specjalnymi opłatami rolnika, którego działka przypadkowo leży obok szosy. Mógłbym to określić w ten sposób, że latem ma on więcej kurzu, a zimą więcej śniegu i więcej wyprzałej oziminy.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(P. Hołyński: A wiosną i jesienią lżejszy przewóz.)</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PDębicki">Wiosną i jesienią ma lżejszy przewóz, ale nie tylko on jeden, bo przeważnie do swojej stodoły wozi po drogach gruntowych. Natomiast nie jest sprawiedliwe, ażeby ten, który przypadkiem dotyka do szosy, ułatwiał przewóz powiedzmy, eksploatatorowi lasów, który ciągnie po tej drodze z terenów o 20–30 km dalszych. Dlatego ten przepis art. 32 rozporządzenie wykonawcze musi specjalnie omówić, gdyż inaczej będzie taki stan rzeczy, że starosta dla zrównoważenia budżetu będzie robić wszystko, ażeby rada powiatowa uchwaliła ten dodatek od bliskości szosy bitej, a rada powiatowa i wydział powiatowy wszystkimi sposobami będzie się bronić, bo czuć będzie niesłuszność tej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PDębicki">Chciałbym na zakończenie zwrócić uwagę jeszcze na to — to się odnosi głównie do polityki kredytowej, polityki subwencyjnej dla samorządów powiatowych kresowych — że i tutaj powinno nastąpić zupełnie wyraźne przestawienie. Chcę stwierdzić, że dotychczas obowiązujące przepisy nie dały możliwości powiatowym związkom samorządowym terenów kresowych korzystania z udziału w podatku dochodowym z tytułu choćby eksploatacji leśnej i że nawet może niewielkie sumy, które się z tego tytułu zbierały od szeregu lat, dadzą poważną sumę i pozycję w ogólnym budżecie samorządów powiatowych. Dziś, gdy ta ustawa zacznie działać, wydaje mi się, że kiedy życiowo istnieje potrzeba silnej rozbudowy sieci dróg bitych, względnie rozbudowy szkolnictwa i urządzeń sanitarnych, polityka kredytowa w stosunku do związków samorządowych, w szczególności polityka dotacyjna, musi być przestawiona w kierunku na kresy wschodnie. Nie będzie rzeczą dla nikogo zrozumiałą, jeżeli będziemy tylko mówić o tym, że się nastawiamy frontem do wsi, że dążymy do podniesienia kresów wschodnich, a jednocześnie nie damy żadnych możliwości do stworzenia prymitywnych nawet urządzeń, stwarzających warunki do tego podniesienia. Chcę jeszcze raz na tej sali stwierdzić, że te stosunki, które panują w naszym szkolnictwie, kiedy w ciasnej izbie przeważnie o wymiarze 7 m na 4 m, względnie 6 m na 4 m, mieści się 60, 50 dzieci pracując na 2, a często na 3 zmiany — a la longue są nie do pomyślenia. Wprawdzie kresy północno-wschodnie dostają, Wileńszczyzna już dostała 100 szkół, Nowogródczyzna dostaje w tej chwili też 100 szkół im. Marszałka Piłsudskiego, jednak stwierdzam, że to wszystko jest niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PDębicki">Podobnie rzecz się przedstawia w szpitalnictwie. Przed paru dniami Wysoka Izba gorąco dyskutowała sprawy związane z pchnięciem młodych sił lekarskich na wieś. I wówczas jako jeden z środków, które mogłyby przyciągnąć te młode siły, była wysuwana konieczność budowy odpowiednich ambulatoriów względnie sal przyjęć. Tego wszystkiego nie ma. Mamy powiatowe szpitale, które się walą i które żadnych dotacyj nie otrzymują. Z roku na rok przekłada się możliwość finansowania ich budowy względnie gruntownego remontu. Szpitale, które powstały po wojnie na tzw. etapach do walki bezpośredniej z chorobami zakaźnymi, budowane jako baraki, służą w dalszym ciągu jako główne szpitale powiatowe i dziś się walą. Powiatowe związki samorządowe nie są w stanie bez subwencji z zewnątrz tych rzeczy załatwić mimo całego zrozumienia tej rzeczy, mimo skrzętnego wyszukiwania środków na załatanie tych dziur.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PDębicki">Podobnie sprawa się przedstawia z drogami. Przecież mamy całą sieć dróg, które nie tylko rolę gospodarczą na naszym terenie spełniają. Wydaje mi się, że wydatniejszy udział Skarbu Państwa w formie dotacji musi przyjść, inaczej sprawa nie zostanie rozwiązana, względnie zostanie rozwiązana połowicznie. Znam taki wypadek, że piękna droga, która została wybudowana, nie została wykończona i wykończenie tej drogi poruczono samorządowi powiatowemu wówczas, gdy w budżecie w żadnym wypadku zmieścić się ta droga nie mogła. Wtenczas zaproponowano subwencję na opłacenie kosztów brukarskich, a te koszty brukarskie stanowiły 20% tych kosztów, które trzeba była dla wykończenia tej drogi ponieść.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PDębicki">Cytuję to jako jeden z przykładów. Podobnych przykładów mógłbym cytować więcej. Nie chcę nużyć Wysokiej Izby tymi lokalnymi przykładami, chcę jednak stwierdzić jako cechę zasadniczą, że związki samorządowe wiejskie, a w szczególności związki samorządowe wiejskie na terenach wschodnich muszą być otoczone specjalną opieką dotacyjną ze strony Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Gdula.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PGdula">Wysoka Izbo! Zagadnienie położenia finansowego związków komunalnych, a zwłaszcza miast w ostatnich 2–3 latach na terenie Izby i komisji specjalnej było żywo omawiane i stwierdzono, że dochody tych miast, ich podstawa, a potrzeby są niewspółmiernie od siebie odległe.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PGdula">Przedłożenie ustawy o poprawie finansów komunalnych, jak słusznie zauważył sam sprawozdawca, jest drobnym krokiem naprzód w kierunku tej poprawy; pozostaje cały szereg potrzeb miast, które nie zostały uwzględnione, dla których nie ma podstaw finansowych, jak szpitalnictwo, opieka społeczna. Wreszcie nierozwiązana jest choćby sprawa egzekucji własnych należytości.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PGdula">Rezolucje przedłożone Wysokiej Izbie aż nadto dokładnie świadczą o tym, że Komisja Skarbowa jednak zwróciła baczną uwagę, że od tych podstawowych spraw, wyłuszczonych w rezolucjach, należy rozpocząć wielką poprawę podstaw finansowych miast, jeżeli te miasta mają naprawdę spełnić wielką misję historyczną, jeżeli mają naprawdę podnieść tę wielką tradycję miast w niepodległej Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PGdula">Jednym z takich punktów dość ważkich w tej nowej ustawie jest zagadnienie dróg w miastach i w gminach wiejskich, czy też dróg powiatowych lub wojewódzkich, albowiem art. 12 pozwala na pobieranie podatku drogowego od wojewódzkich, powiatowych związków samorządowych i miast wydzielonych. Jednak jeżeliby chodziło o sam podział, a zwłaszcza o miasta niewydzielone, których jest najwięcej w Polsce, a są to miasta powiatowe, to zagadnienie podziału otrzymanych sum nie jest uwzględnione w ustawie i pozostawione jest dobrej woli związku samorządu powiatowego, czy da, czy też nie da miastu niewydzielonemu odpowiedniej kwoty z sumy pobranej z podatku drogowego. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że miasta niewydzielone, jak również i wydzielone, mają i będą miały w przyszłości ogromne zadania, do których pragniemy w Polsce dojść, ażeby ludność wiejska i ludność miast przynajmniej była w stosunku 1:1. Jeżeli tak kwestię stawiamy, to musimy miasta niewydzielone również przygotować do spełnienia tego wielkiego zadania, tej wielkiej roli, albowiem do tych miast przyjdą małorolni i bezrolni ze wsi i będą szukali warsztatów pracy w miastach wydzielonych lub niewydzielonych. Miasta te muszą być przygotowane, muszą budować szkoły, drogi, wodociągi, kanalizacje, oświetlenie i spełniać te wszystkie potrzeby, które musi się dać bezrolnemu, aczkolwiek jego dotychczasowa stopa życiowa była bardzo niska.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PGdula">Słusznie powiedział kol. Dębicki, że rozbudowa miast musi wyprzedzić rozwój wsi. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na parę rzeczy, które kol. Dębicki tu przedłożył. Użył on tego dość niebezpiecznego narzędzia, jakim jest „Mały Rocznik Statystyczny”, ale nie zwrócił uwagi na pewne rzeczy. Poruszył odwieczne zagadnienie: wieś — miasto i miasto — wieś, dając pewne różnice i mówiąc, ile to wydatków mają miasta, a ile gminy wiejskie czy powiaty. Zapomniał o jednej rzeczy, mianowicie o stronie dochodowej, o tych walorach i potencjale gospodarczym i kulturalnym, jaki stanowią miasta czy to wydzielone, czy niewydzielone. Ale nie mogłem zrozumieć jednej rzeczy, mianowicie gdy kol. Dębicki mówił tu o Funduszu Pracy i domagał się przestawienia polityki Funduszu Pracy na wieś. Rzecz słuszna, zapomniał tylko o tym powiedzieć, że wieś, a nawet i powiaty właściwie nie partycypują w obowiązkach na rzecz Funduszu Pracy. A więc jeżeli się nie daje nic, to dość trudno jest wymagać. Ale już tę rzecz pomijam. Jednej rzeczy nie mogę jednak zrozumieć, mianowicie że mimo to powiatowe związki samorządowe otrzymują 99% dotacji i 1% pożyczek, podczas gdy miasta, aczkolwiek dość dużo dają, bo prawie dwa razy tyle, pożyczki otrzymują w wysokości 55%, a dotacji tylko 45%. A więc jeżeli się domagamy równego miernika, to należało by i w tym kierunku domagać się również i tej korektury, o której p. Dębicki zresztą zupełnie słusznie mówił.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PGdula">Nie chcę powtarzać tych wszystkich argumentów, które tu były omawiane, jeżeli chodzi o podstawy finansowe miast, nie chcę powtarzać tych potrzeb aż nadto znanych, pragnąłbym jednak zwrócić uwagę na rolę miast niewydzielonych ze związków samorządowych, jeżeli chodzi o zakres podziału sum pobranych z podatku drogowego. I dlatego też proszę Wysoką Izbę, ażeby w zrozumieniu tej roli miast niewydzielonych ustawowo zagwarantowała, ażeby miasta niewydzielone przynajmniej połowę tego, co powiatowe związki samorządowe pobierają z danego miasta, zwracały miastom niewydzielonym na drogi, które się znajdują w miastach, ale które służą nie tylko miastom, ale i wsi dla celów gospodarczych. W tym celu składam odpowiednią poprawkę, o której przyjęcie proszę i Pana Referenta i Wysoką Izbę: „W art. 12 ust. (1) dodać: Powiatowe związki samorządowe obowiązane są wypłacać miastom z nich niewydzielonym 50% sum pobranych z tytułu podatku drogowego na obszarze tych miast”.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Chyb.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Bołądź.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PBołądź">Wysoka Izbo! Zabieram głos nie dlatego, by omawiać całokształt ustawy, która została bardzo wyczerpująco omówiona przez p. referenta, chcę się zatrzymać tylko na jednym jej punkcie, tam gdzie mowa jest o zreformowanym podatku drogowym. Chciałbym przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że w pewnych wypadkach ten podatek jest nowym obciążeniem, a mianowicie w miastach wydzielonych. Dotychczas bowiem tzw. opłaty drogowe, które obecnie mają się nazywać podatkiem drogowym, nie obciążają miast wydzielonych, a tylko powiaty i miasta niewydzielone ze związków powiatowych. Wobec tego, że każde nowe obciążenie wymaga wnikliwej analizy, czy strona obciążana nie jest już zbyt przeciążana podatkami, więc należało by się nad tą sprawą zastanowić.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PBołądź">Zgodnie z projektem komisyjnym podatek ten ma być płacony, jeżeli chodzi o miasta, przede wszystkim przez właścicieli nieruchomości miejskich i podstawą wymiaru tego podatku ma być podatek od nieruchomości. Ustawa jest skonstruowana w ten sposób, że podatek ma być pobierany zarówno od właścicieli nowych jak i starych domów. Mówiąc o nowych i starych domach, należy umówić się, co znaczy ta definicja. Otóż stare domy to są te, które płacą podatki, a nowymi domami nazywam te, które korzystają z ulg inwestycyjnych i w przeciągu określonego czasu podatków nie płacą. Mówiąc więc dalej o starych i nowych domach, będę się opierał o tę definicję.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PBołądź">Jeżeli podatek drogowy ma obciążać właścicieli zarówno nowych jak i starych domów, to należało by obie kategorie tych płatników wziąć pod szkło powiększające i przyjrzeć się, jak dotychczas wygląda ich opodatkowanie. Otóż właściciele starych domów w miastach wydzielonych są według mego głębokiego przekonania ludźmi już przeciążonymi podatkami. Jeżeli oni dotychczas nie płacili podatku drogowego, to nie zapominajmy, że płacili znacznie większy dodatek komunalny do podatku od nieruchomości. I tak, jeżeli w przecięciu we wszystkich 60 miastach wydzielonych dodatek do podatku od nieruchomości wynosił 62% podatku państwowego, to w miastach niewydzielonych wynosił tylko 29% tegoż podatku; już z tych dwóch cyfr widać wyraźnie, że brak uprawnień do pobierania podatku drogowego miasta wydzielone zastąpiły sobie zwiększeniem dodatku do podatku od nieruchomości.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PBołądź">Dalej bardzo dobrym barometrem przeciążenia podatkowego, bardzo dobrym wskaźnikiem, że już w danej chwili jest ono zbyt wysokie, że należy cokolwiek śrubę podatkową odkręcić a nie przykręcać, są zaległości podatkowe. Otóż tu mam dość ciekawą statystykę zaległości podatku od nieruchomości za okres 10-lecia. W r. 1924 wynosiły one 6,7 miln. zł, w roku następnym już 16,4 miln. zł, w r. 1926 do kwietnia 1927 (za 5 kwartałów) — 15,6 miln. zł i t. d. W ostatnim roku, który posiadam, w r. 1933 na dzień 1 kwietnia 1934 wynoszą już 50,7 miln. zł, czyli że krzywa tych zaległości zdecydowanie idzie w górę. Jest to najlepszym wskaźnikiem, że dana warstwa płatników jest już przeciążona i dlatego sądzę, że dalsze obciążanie tej warstwy nowymi podatkami byłoby rzeczą niewskazaną.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PBołądź">Co prawda komisja w swoich wnioskach przyjęła pewne wyłączenia podatkowe, mianowicie uznała, że domy podlegające ochronie lokatorów nie będą podlegały temu podatkowi. Ale przecież jasną jest rzeczą, że ochrona lokatorów jest i musi być zjawiskiem w Polsce przejściowym, że to jest pewne prawo wyjątkowe, które musi się kiedyś skończyć. Zresztą sama konstrukcja ustawy o ochronie lokatorów jest tego rodzaju, że w pewnym stopniu automatycznie te domy będą wychodzić spod jej działania.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PBołądź">Dalej ważną jest ocena stanu finansowego tych właścicieli, których nieruchomości podlegają ochronie lokatorów, i tych, których nie podlegają. Tu należy stwierdzić, że poza Warszawą, na prowincji szczególnie, czynsze pobierane przez właścicieli domów wolnych od ochrony lokatorów nie są wcale wyższe niż czynsze od lokali, które tej ochronie podlegają. A więc w większości wypadków zwolnienie od ochrony lokatorów jest raczej pewnym moralnym zadośćuczynieniem dla właściciela domu, a nie poprawą jego stanu finansowego. Stąd tego rodzaju rozróżnienie, wprowadzające dwie kategorie płatników: właścicieli lokalów podlegających i niepodlegających ochronie — uważam za rzecz niesłuszną. Nie jest to kryterium dla oceny zdolności płatniczej tych ludzi. W rezultacie będziemy mieli trzy kategorie właścicieli nieruchomości:</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PBołądź">1) tych, którzy podlegają ochronie lokatorów i którzy będą płacili dotychczasowe podatki bez zmian;</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PBołądź">2) właścicieli tzw. nowych domów, którzy będą płacili tylko podatek drogowy i wreszcie:</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PBołądź">3) właścicieli domów, które nie podlegają ochronie lokatorów, ale nie są domami nowymi, a którzy będą płacili dotychczasowe podatki plus podatek drogowy, czyli będą podwójnie obciążeni.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PBołądź">Wydaje mi się, że podział taki na trzy kategorie płatników nie jest uzasadniony, a jest sztuczny i daleki od słuszności. I dlatego poprawka, którą zgłosiłem jako wniosek mniejszości na Komisji Skarbowej, zmierza do tego, ażeby zwolnić gremialnie te wszystkie domy, które nazwałem starymi domami, od podatku drogowego, natomiast rozciągnąć go w miastach wydzielonych na domy nowe tj. te, które korzystają z ulg inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PBołądź">Mówiąc o ochronie płatnika, nie można pomijać względów ubocznych, w szczególności należy sobie uprzytomnić, z jakich sfer rekrutują się ci właśnie płatnicy. Ogólnie przyjętym jest powiedzonko, że są to tzw. „kamienicznicy”, a więc reprezentacja wielkiego kapitału, czyli ludzie, którzy na pewno mogą płacić. Tymczasem statystyka zebrana na terenie całego kraju ze wszystkich miast i miasteczek wykazuje, że 81% tych nieruchomości, to są właściciele domów 1–2–3 i 4-o mieszkaniowych, a więc domków małych, nie obliczonych na lokowanie dużych kapitałów. Są to właściciele domów, którzy budowali je z myślą o własnym dachu nad głową. Rekrutują się oni przeważnie z ludzi pracy, a domy ich są wynikiem wieloletnich oszczędności, uciułanych na to, żeby ten dach nad głową móc sobie na starość zapewnić.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PBołądź">Dlatego błędnym wydaje mi się zapatrywanie, że ta warstwa płatników stanowi jeszcze niewyczerpane źródło podatków. Wśród nich są niewątpliwie kapitaliści i niewątpliwie są duże kapitały lokowane w nieruchomościach miejskich, ale w przeważającej większości są to ludzie, którzy częściej zasługują na miano biedaka niż kapitalisty i bogacza.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#PBołądź">Wniosek, który zgłosiłem jako wniosek mniejszości, był na Komisji Skarbowej zwalczany z następujących powodów: ogólnym argumentem, który wysunięto przeciwko temu wnioskowi, było to, że stanowi dyskryminację co do ulg udzielonych właścicielom nowych domów. Dyskryminacja polega na tym, że przy tego rodzaju sformułowaniu, jakie zaprojektowałem, będą płacić podatek drogowy tylko właściciele nowych domów, natomiast właściciele starych domów tego podatku nie będą płacili. Otóż wydaje mi się, że dyskryminacja jest tylko pozorna, bo przede wszystkim, jak poprzednio udowodniłem, właściciele starych domów już płacą podatek drogowy, tylko w innej formie, w formie mocno zwiększonego dodatku do podatku od nieruchomości, a po drugie ustawa o ulgach inwestycyjnych w art. 24 wyraźnie mówi, że te ulgi nie dotyczą podatku drogowego. A więc już wówczas, ustalając ulgi inwestycyjne, ustawodawca przewidział, że one nie będą dotyczyły opłat drogowych. Więc skoro jest tak, to wprowadzenie obecnego podatku drogowego i obciążenie nim właścicieli nowych domów jest tylko wykonaniem zapowiedzi zawartej w ustawie o ulgach inwestycyjnych. Nie widzę w tym żadnej dyskryminacji.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PBołądź">Mam jeszcze inny dowód — istnieje okólnik ze stycznia 1938 r., wydany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa nr 1, skierowany do wojewodów, który mówi o zasadach gospodarki budżetowej w samorządzie na r. 1938/39. Otóż w punkcie 4 czytamy: „Rząd zamierza w bieżącej sesji parlamentarnej wystąpić z projektem ustawy, nadającym miastom prawo pobierania specjalnych opłat drogowych, co jest uzasadnione położeniem finansowym tych miast i potrzebami drogowymi. Projektuje się, aby te opłaty były pobierane przede wszystkim od nowowzniesionych budowli”. Czyli Rząd sam projektuje pobieranie tych opłat przede wszystkim od właścicieli nowych domów. Użycie wyrazów „przede wszystkim” przekreśla zasadę równomiernego obciążenia podatkiem drogowym wszystkich domów. Nie sądzę, by władze państwowe — jako władze nadzorcze samorządu — projektowały takie rzeczy, które są sprzeczne z duchem poprzednio wydanej ustawy. Dlatego wydaj e mi się, że moja poprawka jest słuszna, życiowa i w żadnym wypadku nie narusza innych dotychczas już wydanych ustaw.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#PBołądź">Chciałbym zwrócić uwagę, że w druku nr 869 pod nr 3 jest jeszcze druga moja poprawka, którą stawiam na wypadek nie przyjęcia pierwszej. Ta druga poprawka jest innego charakteru, wnosi o zahamowanie tylko na przeciąg 2 lat podwyższenia obciążeń.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#PBołądź">Chodzi mi o to, ażeby w latach budżetowych 1939/40 i 1940/41 nie mogły być na podstawie dotychczasowych uprawnień podnoszone podatki od właścicieli nieruchomości. Dlaczego mówię o 2 latach budżetowych, a nie o mniejszej lub większej liczbie? Dlatego, że jeszcze w zeszłym roku zapowiedział p. Wicepremier Kwiatkowski, że w okresie najbliższego 3-lecia wystąpi z gruntowną reformą finansów komunalnych. Wydaje mi się, że do czasu tej reformy trzeba by nałożyć pewien hamulec na podwyższanie podatków i obciążeń w stosunku do tych warstw, które są naprawdę w tej chwili już przeciążone. Jednak muszę przyznać, że ta druga moja alternatywna poprawka jest z punktu widzenia samorządu gorsza, dlatego że na przeciąg 2 lat uniemożliwia swobodne działanie samorządu w zakresie ustalania swoich własnych źródeł dochodu i dlatego uważam ją za zło konieczne, przewidziane tylko na wypadek odrzucenia poprawki pierwszej. Z tej racji proszę Wysoką Izbę o przyjęcie mojej poprawki pierwszej, a wówczas ta druga automatycznie odpadnie.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#PBołądź">Chciałbym jeszcze omówić wniosek mniejszości p. Chyba, który wprowadza zmianę w art. 32 i projektuje podnieść cyfrę 35% do 50%.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(P. Widacki: Poprawka została wycofana.)</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#PBołądź">Skoro tak, więcej żadnych zastrzeżeń do całości projektu nie mam.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PHołyński">Wysoka Izbo! Przedłożony rządowy projekt ustawy o poprawie finansów komunalnych składał się właściwie z trzech działów: z działu pomocy budżetowej państwowej, tzn. dotacji 10 milionów, oraz przejęcia całości względnie części obciążeń od niektórych samorządów, wynikających z dawnej umowy ullenowskiej, w drugiej części zawierał rozdział pomiędzy poszczególne samorządy wpływów z podatków względnie udział w podatkach państwowych i w trzeciej części zawierał zmianę w samym opodatkowaniu na rzecz samorządu. Zmiana ta polega na tym, że z ustawy drogowej przeniesione zostały do ustawy o finansach komunalnych przepisy o tzw. opłatach drogowych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PHołyński">Chcę mówić tylko o tym dziale. Przeniesienie przepisów nastąpiło w tej formie, jak było dawniej, to znaczy w formie generalnego pełnomocnictwa do pobierania tych opłat względnie podatków, tak jak to już w r. 1937 było zrobione w noweli do ustawy o finansach komunalnych, która przez Wysoką Izbę została odrzucona. Przedłożenie rządowe zawierało tylko pewne pełnomocnictwa, nie zawierając ani podstaw wymiarowych, ani granic wymiarowych, a te rzeczy będą dopiero potem normowane okólnikami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tak jak zagadnienie opłat drogowych było normowane okólnikiem p. Ministra Spraw Wewnętrznych z 11 maja 1936 r.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PHołyński">Już wówczas, w 1937 r., gdy projekt znalazł się pod obradami Wysokiej Izby, występowałem przeciw takiemu sformułowaniu ustawy, stojąc na stanowisku, że jest ono niezgodne z Konstytucją. Rozstrzygnięcie tej sprawy nie nastąpiło, ponieważ Wysoka Izba cały projekt ustawy odrzuciła.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PHołyński">Obecnie w tej ustawie Komisja Skarbowa stanęła na tym stanowisku, które ja zajmowałem, i słusznie w moim pojęciu wprowadziła szczegółowe przepisy podstaw wymiarowych dla osób, które płacą, i maksymalnych granic, w ramach których ciała samorządowe, zgodnie z ustępem 2 art. 75 Konstytucji, będą mogły uchwalać swoje statuty o podatkach drogowych. To jest podkreślone tak samo i w sprawozdaniu p. referenta, i sprawa ta została w moim pojęciu słusznie uregulowana. Zagadnienie stosunku ustawy do innych ustaw nie ogranicza się tylko do zagadnienia wyłącznie stosunku tej ustawy do ustawy konstytucyjnej, ale ustawa ta musi być rozpatrywana także w stosunku do innych ustaw, do innych norm prawnych obowiązujących. I ustawa nie może być tak zredagowana, ażeby ona obchodziła inne przepisy ustawy i normy prawne, bo gdyby tak było, wykazałoby to, że Wysoka Izba nie szanuje tych ustaw, które sama uchwalała lub które poprzednie parlamenty uchwaliły. A przecież jeżeli sami nie będziemy szanowali przepisów prawnych przez siebie stanowionych, nie możemy wymagać od społeczeństwa, ażeby szanowało przepisy prawne, które my stanowimy. To dotyczy nie tylko ciał parlamentarnych, ale dotyczy każdego, kto jest upoważniony do stanowienia przepisów prawnych, dotyczy tak samo dobrze i Rządu wtedy, gdy ma delegację do wydawania rozporządzeń i gdy na zasadzie tych rozporządzeń wydaje okólniki. Tymczasem widzimy, że są pewne zagadnienia, w których ta zasada nie jest przestrzegana.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PHołyński">Jeżeli chodzi o tę ustawę w brzmieniu, w jakim wyszła z komisji — mam tu na myśli dział dotyczący dodatku do podatku drogowego od nieruchomości — to został on uzgodniony z duchem i tekstem innych obowiązujących ustaw, szanuje inne ustawy. Ale jakie to są niebezpieczne rzeczy, jak łatwo wykroczyć poza to, niech będzie przykładem wniosek, który złożył kolega Bołądź. Mało tego — był jeszcze wniosek dalej idący, wyraźnie łamiący ducha poprzedniej ustawy, który na miejsce skasowanego podatku od nieruchomości od nowych budowli wyraźnie wprowadzał podatek drogowy. Był wniosek na komisji, ażeby od starych domów podnieść ten podatek o 2%, a od nowych o 6%.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PHołyński">Więc to było wyraźnie sprzeczne z obowiązującymi ustawami. Wnioskodawca sam wycofał ten wniosek i słusznie zrobił. Proszę Panów, jabym chciał zwrócić uwagę, że w dużym stopniu do tych wniosków, nie szanujących dawnych ustaw, na nieszczęście przyczynił się okólnik Ministra Spraw Wewnętrznych, bo ten okólnik właśnie (Nr. 3 z 7 stycznia 1938 r.), na który powołał się kolega Bołądź, zapomina o innych ustawach i ich nie szanuje. A kolega Bołądź widocznie przeczytawszy ten okólnik nie zadał sobie trudu zbadania stosunku prawnego tego zagadnienia do innych ustaw, bo powiedział sobie, że skoro ta rzecz znajduje się w okólniku ministerialnym, to mi wystarcza, bo na pewno prawnicy tego Ministerstwa to zagadnienie zbadali. Na tym tle wyrósł pierwszy wniosek mniejszości pana kolegi Bołądzia. Bo cóż ten okólnik mówi? Ten okólnik wyraźnie mówi, że projektuje się, ażeby opłaty te były pobierane przede wszystkim od nowowznoszonych budowli. To znaczy, że ponieważ ustawa o ulgach budowlanych wyraźnie powiedziała, że nie wolno pobierać podatku od tych nieruchomości, ani dodatku samorządowego, ani żadnych dodatków opartych na podatku od nieruchomości z wyjątkiem opłat drogowych, to ten okólnik mówi: nie będzie się pobierać żadnych innych opłat, ani dodatku do podatku od nieruchomości, tylko będzie się pobierać od tych nieruchomości podatek drogowy, który zastąpi tamte podatki. Tu jest wielka sprzeczność z duchem ustawy i dlatego jest koniecznością szanowanie wszystkich praw i ustaw i wydawane okólniki muszą być zgodne z ustawami i rozporządzeniami, w przeciwnym razie prowadzi to właśnie do takich rzeczy, że posłowie nie badają dalej zagadnienia, a cóż dopiero mówić o samorządach, dla których okólnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest pewną wyrocznią.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(P. Wymysłowski: Trzeba zaangażować prawników.)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PHołyński">Tak, Panie Kolego, gdyby samorządy miały więcej prawników, to by łatwo mogły te rzeczy zbadać, ale ponieważ samorządy mają tych prawników mniej, to się opierają na okólnikach ministerialnych. I dlatego to zagadnienie jest dla mnie podstawowym przy uchwalaniu projektu ustawy, chociaż zawało by się, że sprawa ta jest już przez komisję załatwiona, że przyjęty przez komisję projekt uzgadnia te dwie ustawy ze sobą, bo on wychodzi nie z tego założenia, kto będzie płacił ten podatek, wychodzi nie z założenia obejścia ustawy przez tych, co nie płacą podatku, ale podchodzi do zagadnienia z punktu widzenia ekonomicznego i słuszności podstaw wymiarowych. On mówi, że właściciel, który jest w gorszych warunkach materialnych, który ponosi ciężary w formie ustawy o ochronie lokatorów, ten w miastach wydzielonych nie będzie płacił podatku, ponieważ ponosi już ciężary z tytułu ustawy o ochronie lokatorów. Natomiast tam — wszystko jedno czy w starych, czy nowych domach — gdzie właściciel ma swobodę dysponowania mieszkaniem, swobodę pobierania komornego w wysokości zależnej od stanu rynku mieszkaniowego i jego nasycenia, tam będzie wolno pobierać opłaty drogowe w formie ustalonej ustawą uchwaloną w roku 1933 przez Wysoką Izbę. To stawia na płaszczyźnie sprawiedliwości pobór tego podatku. Jeżeli chodzi zaś o miasta niewydzielone, pozostawione zostały wszystkie dotychczasowe normy, tak samo co się tyczy powiatów i gmin wiejskich.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PHołyński">Chciałem jeszcze tutaj z tego samego okólnika p. Ministra przytoczyć inny ustęp, ustęp 1, który brzmi: „Występujący na skutek poprawy gospodarczej pewien wzrost dochodu społecznego nie powinien być traktowany przez związki samorządowe jako bodziec do podwyższania stawek podatkowych samoistnych danin komunalnych, niezwiększanie bowiem obciążeń podatkowych jest jednym z czynników zapewniających trwałość poprawy gospodarczej”. Otóż jeżeli spojrzymy na finanse samorządowe, to zobaczymy, że wpływy z udziału w podatkach państwowych dla samorządu i w dochodach samorządowych wzrosły o plus minus 19%, a zatem normalne wpływy podatkowe bez zwiększenia stawek wzrosły w samorządzie mniej więcej o 19%. Koniecznością jest, aby te nowe uprawnienia, które są dane w tej ustawie, były traktowane nadzwyczaj oględnie przy ich wykonywaniu, ażeby nie przyczyniły się do tego, że te opłaty będą pobierane, ale jednocześnie będą zmniejszały inne dochody i inne źródła podatkowe, albo jeżeli nie zmniejszą podstaw tych wymiarów, to zmniejszą zdolność płatniczą jednostek, które tamte podatki płacą. Słusznie poruszył p. kolega Bołądź zagadnienie zaległości podatkowych. Otóż przy nadmiernym obciążeniu te zaległości będą rosły i jeżeli ustęp 1 tego okólnika nie będzie w praktyce zastosowany ściśle, to efekt będzie taki, że zaległości będą rosły, a powiększenia wpływów będą tylko teoretyczne w preliminowaniu sum, a nie faktycznie wpływające.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PHołyński">Kończąc jeszcze raz zwracam się do Wysokiej Izby, aby odrzuciła pierwszą poprawkę kolegi Bołądzia w myśl tej zasady, którą miałem zaszczyt szczegółowo uzasadnić, tj. zasady poszanowania przez każdego przepisów prawnych czy to przez niego wydanych, czy obowiązujących go, wszystko jedno czy to dotyczy parlamentu, czy Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Chyb.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PChyb">Wysoki Sejmie! Zabieram głos specjalnie do art. 32, by uzasadnić swoją poprawkę, jaką zamierzam złożyć do ust 1 tego artykułu. Otóż cały art. 32 omawia umożliwienie związkom samorządowym pobierania specjalnej dodatkowej opłaty od osób, zużywających nadmiernie drogi samorządowe. Całkiem słusznie, albowiem często zdarza się, że jakieś przedsiębiorstwo czy zakład przemysłowy nadmiernie zużywa drogi w stosunku do tego, ile opłaca świadczeń na utrzymanie tej drogi. Gdyby nie zastosowano tych dopłat specjalnych, powodowałoby to pogorszenie stanu dróg samorządowych na poszczególnych odcinkach nadmiernie zużywanych. Chodzi jedynie o to, że artykuł ten w brzmieniu komisyjnym zezwala na pobieranie tych dopłat dla związków powiatowych i wojewódzkich. Pominięte zostały drogi gmin wiejskich. To wydaje mi się bardzo niesłuszne, albowiem te same momenty powtarzają się i na drogach gminnych, gdzie zachodzi konieczna potrzeba, aby gminy miały możność pobierania tych dopłat specjalnych. Przyznam się, że tak ja, jak i wielu kolegów na Komisji Skarbowej podczas debaty nad tym artykułem byliśmy w błędzie sądząc, że treść ustępu 1 dotyczy także gmin wiejskich. Dopiero po przegłosowaniu tego artykułu i po odpowiednich wyjaśnieniach spostrzegliśmy, że ustęp ten nie dotyczy tych gmin.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PChyb">Dlatego też obecnie, po uzgodnieniu z p. referentem, pozwalam sobie prosić Wysoką Izbę o uwzględnienie poprawki do ust. 1. art. 32 w ten sposób, aby po słowach „właściwego związku samorządowego” dodać słowa „gminy wiejskiej” dalej pójdzie tak, jak brzmi projekt komisyjny: „powiatowego względnie wojewódzkiego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dratwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PDratwa">Wysoka Izbo! W ciągu czterech sesyj parlamentu uwagę Wysokiej Izby zajmuje sprawa poprawy finansów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PDratwa">W tym okresie czasu Rząd czterokrotnie zmieniał zapatrywanie na sposób poprawy tych finansów. A więc początkowo był skromniusieńki pierwszy projekt rządowy, potem Rząd zgodził się na posiedzeniu Komisji Administracyjno-Samorządowej na znaczne rozszerzenie tego projektu, następnie gdy tenże projekt wszedł pod obrady Komisji Skarbowej, Rząd cofnął swą zgodę i zajął w ogóle krytyczne stanowisko w stosunku do własnego projektu, który też Sejm odrzucił. Wreszcie na bieżącą sesję Rząd wniósł drugi własny projekt.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PDratwa">W tymże okresie z inicjatywą ustawodawczą w sprawie poprawy finansów samorządowych wystąpili posłowie.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PDratwa">Można było oczekiwać, że po takim przygotowaniu sprawy, po szerokiej dyskusji w parlamencie i w prasie, nowy projekt rządowy będzie inaczej wyglądał i zbliży nas do przeprowadzenia zasadniczej reformy finansów samorządowych, której potrzeby i pilności nikt poważnie nie może kwestionować.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PDratwa">Niestety tak nie jest. Zamiast przez zdecydowane, śmiałe posunięcia wprowadzić do gospodarki samorządu względny spokój i umożliwić przez to spokojne, poważne przepracowanie zagadnienia zasadniczej reformy finansów samorządowych, zamiast szukać takiej koncepcji doraźnej poprawy finansów samorządowych, która zbliżałaby nas do zasad, na jakich powinna być oparta gruntowna reforma tych finansów, próbuje się przyłożyć plasterek, który nawet na okres przejściowy nie wystarczy i nie stworzy podmurówki pod dokonane niedawno oddłużenie samorządu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PDratwa">Sprawa finansów samorządowych tak się u nas zagmatwała, iż stała się jakby mało dostępną wiedzą tajemną. Toteż istnieją ciągle nieporozumienia. Powstają one i na tle omawianego rządowego projektu.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PDratwa">A więc mówi się o wielkiej ofierze Skarbu Państwa dla samorządu w postaci 10-milionowej dotacji na 3 lata, zapominając o tym, że w r. 1926 Skarb Państwa zmniejszył o połowę udział samorządu w podatku dochodowym, z którego samorząd ma obecnie 32 miliony zł. rocznie, a miałby drugie tyle przy istnieniu pierwotnej wysokości udziału.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PDratwa">Dużo rozgłosu, a nawet sprzeciwu wywołało zamierzone przyznanie miastom wydzielonym prawa poboru tzw. opłat drogowych. W danym razie znów się zapomina, że do r. 1928 miasta prawo to posiadały, że opłatom drogowym podlegają cały czas mieszkańcy miast niewydzielonych i że jedynie i wyłącznie na skutek wadliwej redakcji przepisu ustawowego Najwyższy Trybunał Administracyjny orzekł w swoim czasie o braku uprawnienia miast wydzielonych do poboru tych opłat. Tu nie tyle trzeba mówić o jakimś poważniejszym zwiększeniu dochodów miast, ile wyrazić żal, iż Rządowi potrzeba było aż 10 lat na zdecydowanie się przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PDratwa">Jeżeli przypomnimy sobie historię zaciągnięcia przez 10 miast pożyczek ullenowskich, nie powinniśmy uważać za jakąś specjalną ofiarę dla tych miast ze strony Skarbu Państwa zamierzone obecnie przejęcie przez Skarb znacznej części obsługi tych pożyczek.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PDratwa">Projekt rządowy stanowi więc tylko nieśmiały krok w kierunku przywrócenia samorządowi tego, co mu odebrano, albo co utracił przez czysty przypadek.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PDratwa">O tym, że rządowy projekt jest jedynie nieśmiałym krokiem naprzód, łatwo się przekonać, gdy uprzytomnimy sobie, że po r. 1923 nastąpiło nie tylko zmniejszenie udziału samorządu w podatku dochodowym, lecz że kilkakrotnie zmniejszano jego udział również w opłacie monopolowej od spirytusu, zniesiono opłaty rogatkowe, postojowe, zmniejszono uprawnienia w zakresie poboru podatku od lokali, nieruchomości, uchylono obowiązek Skarbu Państwa w partycypowaniu w kosztach budowy szkół powszechnych. Można przytoczyć całą litanię tych niekorzystnych dla samorządu zmian w dochodach i jednoczesnego zwiększenia obowiązków samorządu, co doprowadziło do konieczności zasadniczo niepożądanego oddłużania samorządu.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PDratwa">Na budżetach samorządowych na r. 1938/39 łatwo się przekonać o niewystarczalności rządowego projektu i konieczności znalezienia innych jeszcze środków poprawy finansów samorządowych, ażeby nie przekreślać znaczenia dokonanego niedawno oddłużenia.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PDratwa">Jeżeli chodzi o koncepcję dotacji dla samorządu ze Skarbu Państwa, to muszę ją uznać za najmniej trafną ze wszystkich możliwych koncepcyj. Trudno zrozumieć, dlaczego po półtorarocznym rozważaniu sprawy Rząd wybrał akurat tę koncepcję, dlaczego zdecydowano się wziąć samorząd na częściowe utrzymanie, dlaczego więc poszło się w tym kierunku, w jakim chyba nie może pójść zasadnicza reforma finansów samorządowych. Wysunięcie przez Rząd koncepcji dotacji dla samorządu ze Skarbu Państwa wywołuje obawę, że dalecy jesteśmy jeszcze nie tylko od projektu zasadniczej reformy finansów samorządowych, lecz nawet od wytyczenia sobie właściwego kierunku tej reformy.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PDratwa">Mógłbym mieć duży żal do Komisji Skarbowej, iż ograniczyła się do drobnych poprawek rządowego projektu, że nie wyszła poza jego wąskie ramy, że nie uwzględniła pracy myślowej, jaka poprzedziła rozważanie przez nią tej sprawy, gdyby nie ta łagodząca okoliczność, że przy rozważaniu rządowego projektu na sesji nadzwyczajnej możności parlamentu są w ogóle bardzo ograniczone. Żałować jednak należy, że Komisja Skarbowa nie zdołała rozpatrzeć tej sprawy w czasie zwyczajnej sesji, kiedy mogła wziąć pod uwagę nie tylko koncepcję Rządu, lecz i inne możliwe rozwiązania i przez to uczynić wreszcie w całej tej sprawie poważny krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PDratwa">Gdy mówi się o finansach samorządowych, a przede wszystkim o podatkach samorządowych, traktuje się tę sprawę często jednakowo z podatkami państwowymi. A przecież istnieje co do tego zasadnicza różnica. Inaczej wygląda sprawa, gdy parlament daje Rządowi upoważnienie do poboru podatków, a czymś zupełnie innym jest danie przez parlament prawa organom samorządowym, pochodzącym z wyboru, zdecydowania, czy i w jakim stopniu uznają za konieczne wprowadzić w granicach ustawy samoopodatkowanie ludności. Ta istotna różnica uszła, zdaje się, uwagi Komisji Skarbowej, która zwęziła nawet uprawnienia samorządu w porównaniu z rządowym projektem. Komisja przejawiła przez to mniejszy od Rządu stopień zaufania do organów samorządu, będących emanacją społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PDratwa">Mam wątpliwości, czy ze stanowiska interesów Państwa słuszną jest ta obawa przed samorządem, to posądzanie go o lekkomyślne obciążanie obywateli danego terytorium. Podejrzewam, że w danym razie górowała troska o interesy poszczególnych grup płatników, a sprawa samorządu, sprawa umożliwienia mu wykonywania jego ważnych zadań publicznych została po prostu po drodze zagubiona.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PDratwa">Ustosunkowując się krytycznie do rządowego projektu i do uchwały Komisji Skarbowej, nie mogę nie podkreślić, że ten projekt łącznie ze zdecydowanym już przejęciem przez Skarb Państwa dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli stanowi pomyślny zwrot dla samorządu w porównaniu z tym zupełnym odwróceniem się od samorządu, jakie miało miejsce w ciągu długich lat.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PDratwa">Społeczeństwo i organy samorządowe niewątpliwie ocenią należycie ten zwrot dokonany przez obecny Rząd. Rozpatrywany rządowy projekt może być uważany jednak tylko za pierwszy krok, za którym w niedługim czasie muszą nastąpić dalsze posunięcia w kierunku wzmocnienia gospodarki finansowej samorządu i to nawet nie czekając na zasadniczą reformę.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PDratwa">W czasie budżetowej sesji Rząd przed wniesieniem 4 projektów ustaw z dziedziny zdrowia publicznego dał wyraz temu, iż ostatni już czas przystąpić do uporządkowania tej dziedziny, do walki z gruźlicą, chorobami wenerycznymi i t. p., czego przecież bez odpowiednich środków samorząd nie wykona.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#PDratwa">Wiemy wszyscy, jak fatalnie przedstawia się sprawa budynków szkolnych. Przykładów zaniedbań, będących skutkiem nie tylko smutnej spuścizny po zaborcach, lecz i utrzymywania gospodarki samorządu przez długie lata na poziomie wegetacyjnym, można przytoczyć bardzo wiele. Cudów oczekiwać nie możemy, nic się samo nie załatwi. Musimy poważnie zabrać się do usuwania zaniedbań, oddziaływujących szkodliwie na całe nasze życie gospodarcze. Budżety samorządowe muszą być otoczone przez Rząd nie mniejszą troską niż budżet państwowy, a to chociażby dlatego, że górujące zagadnienie wzmocnienia obronności Państwa nie może być rozwiązane jedynie przez realizację zadań, wykonywanych bezpośrednio przez Rząd, lecz i przez równoległą realizację zadań publicznych, spoczywających na samorządzie.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PDratwa">Kończąc oświadczam, że głosować będę za projektem rządowym z poprawkami komisji nie dlatego, żebym uważał za wystarczające i trafne rozwiązanie zagadnienia przez ten projekt, lecz że nie widzę możności dalszego przewlekania sprawy i że konieczne jest bezzwłoczne choćby ułamkowe jej załatwienie, zwłaszcza iż na skutek zalecenia władz centralnych związki samorządowe w swych budżetach na r. 1938/39 uwzględniły już znaczną część zamierzeń rządowych, wyrażonych w projekcie ustawy.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#PDratwa">Sądzę, że będziemy musieli już na najbliższej sesji zwyczajnej powrócić do sprawy doraźnej poprawy finansów samorządowych, ażeby usunąć obawę nowego zadłużenia samorządu, do czego przecież nie wolno dopuścić.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#PDratwa">Mam nadzieję, że Wysoka Izba podzieli ten mój punkt widzenia i uchwalając niniejszy projekt ustawy, będzie go traktować jedynie jako pierwszy etap doraźnej poprawy finansów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! W przedłożonym projekcie ustawy należy odróżnić trzy główne działy. Dział I to jest pomoc Skarbu Państwa. Oczywiście przeciwko temu nie mam zastrzeżeń. Kol. Dratwa powiedział wprawdzie, że zapóźniona przychodzi, ale lepiej późno jak nigdy. Do tej części nie odnoszę się krytycznie, jakkolwiek chciałbym uczynić dwie uwagi.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PSommerstein">Jest to złośliwy przypadek, złośliwy zbieg okoliczności, że kwestia pożyczek ullenowskich rozpatrywana jest tu w tej Wysokiej Izbie nazajutrz po rozpatrzeniu sprawy samorządu i stosunku administracji rządowej do administracji samorządowej. Bo — jak to już dziś powiedziano — te ullenowskie pożyczki w dużej mierze były wypływem nadzwyczajnego nadzoru państwowego nad samorządem i radosnej twórczości, która się w ten sposób realizowała. I jeżeli wśród tych miast wymieniono Otwock, to nie mogę powstrzymać się od uwagi, że w związku z tą pożyczką wybudowano kasyno w Otwocku kosztem około 3.000.000 zł, które jest deficytowe z tego powodu, że Rząd nie zdecydował się na udzielenie zezwolenia na prowadzenie ruletki. Dobrze, że tak się stało.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PSommerstein">O ile chodzi o dział drugi, dotyczący rozrachunku niejako między poszczególnymi samorządami co do ich udziału w źródłach dochodów podatkowych, to jest to rzeczą również jasną, naturalną i przeciwko niemu zastrzeżeń żadnych nie podnoszę.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PSommerstein">Natomiast poważne zastrzeżenia, a właściwie stanowczy sprzeciw musi wywołać dział trzeci, który wprowadza nowe obciążenia.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PSommerstein">Chciałbym zwrócić uwagę, że sprawa uregulowania finansów samorządowych przecież już lata całe się ciągnie. Nie wiem, czy p. kolega referent był ścisłym, jeżeli mówił o 44 nowelach. Mam wrażenie, że było ich więcej i przed dwoma laty, kiedy w sesji zwyczajnej były projekty raz na Komisji Administracyjnej a raz na Komisji Skarbowej, wtedy mówiono o 47 nowelach. Wątpię więc, ażeby ta liczba się zmniejszyła, a raczej może coś w międzyczasie przybyło. I nie dochodzi się ciągle do uregulowania tego zagadnienia. Pamiętam, że wiosną r. 1936 właśnie wskutek sprzeciwu p. Wicepremiera przeciw wprowadzeniu nowych obciążeń w dziedzinie samorządu, poniechano ten projekt noweli, a tam chodziło o wprowadzenie nowego obciążenia — dodatku do państwowego podatku dochodowego na rzecz miast. Wtedy p. Wicepremier oświadczył, że sprzeciwia się wprowadzeniu nowego obciążenia, bo to przekracza siły płatnicze społeczeństwa, tej kategorii płatników, i sprzeciwił się uregulowaniu częściowemu, gdyż Rząd jest w toku przebudowy i uregulowania definitywnego całego problemu finansów komunalnych. Do uregulowania nie przyszło, natomiast przychodzi częściowe uregulowanie i wprowadzenie nowego obciążenia, wbrew temu co powiedział p. Wicepremier, doskonały znawca stosunków gospodarczych w Państwie i w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PSommerstein">Po tej ogólnej uwadze chciałbym zanalizować to nowe obciążenie. Otóż jakie ono jest? Wprowadza się nowe obciążenie w miastach wydzielonych w formie podatku drogowego, który obciąża dwie kategorie mieszkańców miast: z jednej strony właścicieli nieruchomości, którzy będą płacili 3 1/2% podstawy wymiaru podatku od nieruchomości, względnie idealnego wymiaru podatku od nieruchomości, a druga kategoria to przemysłowcy, kupcy, rzemieślnicy, ci wszyscy, którzy wykupują świadectwa przemysłowe, względnie będą wykupywać w związku z nową ustawą o podatku przemysłowym karty rejestracyjne, a to w wysokości 15% ceny świadectw przemysłowych do r. 1940, a po 1 stycznia 1940, po wprowadzeniu kart rejestracyjnych, w wysokości 25% tej ceny, a nawet 50%, o ile chodzi o zakłady i przedsiębiorstwa, które wymienione są w części 1, 2 czy 3 załącznika i zatrudniają ponad 100 osób. Ta podstawa może nawet być podwyższona o 50% za zezwoleniem Ministra Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Skarbu w specjalnych, zasługujących na uwzględnienie wypadkach. Jak te rzeczy wyglądają w rzeczywistości rzeczywistej?</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PSommerstein">O ile chodzi o właścicieli nieruchomości, to, Wysoka Izbo, nikt nie posądza mnie chyba o specjalny entuzjazm dla nich; owszem, spotkać się raczej mogę z zarzutem przeciwnym, bo od szeregu lat jestem właśnie obrońcą lokatorów przeciw uprawnionym czy nieuprawnionym interesom właścicieli nieruchomości. Ale w tym wypadku mają oni rację. Jest rzeczą stwierdzoną, że właściciele nieruchomości są obciążeni wielkim podatkiem na rzecz bezrobocia, bo muszą bezpłatnie trzymać bez ograniczenia w swoich lokalach tych bezrobotnych, którzy podpadają pod specjalne przepisy doskonale Panom znane, a które nie zostały dotychczas zniesione. Po drugie, wiadomym jest, że obecnie żyjemy w okresie kapitalnych remontów, już nie płotów, parkanów i stodół, ale kapitalnych remontów budynków, i na te remonty nie ma pieniędzy. A tymczasem na właścicieli nakłada się nowy podatek i to właśnie w miastach największych, w miastach wydzielonych. Więc z jednej strony będzie się burzyło domy, bo nie ma pieniędzy na remonty, a z drugiej strony każę się płacić nowy podatek na utrzymanie dróg. Droga jest rzeczą bardzo ważną, ale może ważniejszą jeszcze jest utrzymanie domu i wiemy, że kapitalnym argumentem Panów przeciw ustawie o ochronie lokatorów był ten, że walą się domy. Co z miast zostanie? — Gruzy. Z tych gruzów nie wyciągnie się nowych podatków w formie podatku drogowego.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PSommerstein">Powiada się, że w miastach wydzielonych nie będą płacili tego podatku właściciele domów, lokalów i mieszkań, które podlegają ustawie o ochronie lokatorów. Ale proszę pamiętać, że prawie wszystkie lokale handlowe i przemysłowe zostały wyjęte spod ochrony lokatorów. A zatem ci właściciele nie będą korzystali z żadnych dobrodziejstw, a wyjęcie spod ochrony lokatorów tych największych 6 czy 7 pokojowych mieszkań nie daje żadnej materialnej korzyści właścicielowi, bo wiele z tych mieszkań dziś stoi pustką. Więc to dobrodziejstwo jest fikcją i obejmuje stosunkowo małą liczbę właścicieli nieruchomości. To jest argument zdaje mi się rzeczowy, którego po przemyśleniu nie można rzeczowo odeprzeć, chyba tym tylko, że trzeba wprowadzić nowy ciężar.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PSommerstein">O ile chodzi o przemysł, rzemiosło i handel, to chciałbym zwrócić uwagę, że obecnie jesteśmy w stadium pewnego rysującego się zachwiania koniunktury. Nie jest to moment odpowiedni, żeby wprowadzać nowe obciążenie, a zwłaszcza gdy się zważy, że przecież przemianowano w nowej ustawie o podatku przemysłowym świadectwa przemysłowe na karty rejestracyjne i skomasowano wszystkie dodatki do świadectw przemysłowych w przekonaniu, że to zbytnio obciąża przemysł i handel, a obecnie chce się co robić? Do tych nowych kart rejestracyjnych, a do niedawna świadectw przemysłowych, wprowadza się nowy podatek, ten dodatek drogowy. Nawet po przewalutowaniu świadectw przemysłowych na karty rejestracyjne komisja zaokrągliła ceny wzwyż, bo 15% ceny świadectwa przemysłowego wynosi 21% karty rejestracyjnej. Ale widać Rząd i komisja nie lubują się w cyfrach małych, jednostkowych, jedynka nie wchodzi tu w rachubę, ale co najmniej piątka, więc nie 21% wprowadzono, a 25%, a więc zupełnie bez żadnej podstawy przy przewalutowaniu podwyższono o 20% tę skalę, którą chce się wprowadzić, która i tak jest już za wysoka.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PSommerstein">Uważam tedy, że to obciążenie przemysłu, handlu i rzemiosła w miastach przy stanie obecnej koniunktury jest bardzo niebezpieczne. Tego nie wytrzymają te gałęzie produkcji. Przy zmienionej koniunkturze odbije się to niekorzystnie na innych działach dochodów państwowych czy samorządowych, albo doprowadzi się do poważnego zachwiania przedsiębiorstw, a być może tu i owdzie do ich ruiny i katastrofy.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PSommerstein">Te wszystkie powody i rzeczowe argumenty przemawiają przeciw wprowadzeniu tego nowego obciążenia. Dlatego proszę Wysoką Izbę, ażeby zechciała honorować oświadczenia dwóch wybitnych znawców życia gospodarczego: p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, który zastrzegł się przeciwko wprowadzeniu nowego obciążenia w dziedzinie samorządu przy sposobności traktowania przedostatniej noweli, a z drugiej strony byłego Ministra Skarbu Matuszewskiego, który na specjalnej komisji rzeczoznawców, zwołanej w Senacie do rozpatrzenia ówczesnej noweli, określił stan gospodarczy, wytyczył te granice, poza które nie można iść, i oświadczył się przeciw nowym obciążeniom ludności miast, specjalnie w dziedzinie samorządu.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PSommerstein">Proszę, aby Wysoka Izba honorowała te zastrzeżenia, przy czym oświadczam, że z powodu wprowadzenia tych nowych obciążeń, które przekraczają siły płatnicze i nie są uzasadnione względami gospodarczymi, będziemy głosowali przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Głos ma p. referent.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PWidacki">Wysoka Izbo! Zasadniczo przemówienia większości mówców, zabierających głos w sprawie tej ustawy, przedstawiają stan finansów związków komunalnych wiejskich czy miejskich tak, że raczej pogłębiają i rozszerzają stanowisko moje względnie większości komisji, które miałem zaszczyt przedstawić w swym referacie, więc i na ten temat nie będę już przemawiał.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PWidacki">Natomiast drugim przedmiotem rozprawy była poprawka wniesiona przez p. kolegę Bołądzia, jako poprawka mniejszości. Ja, jako przedstawiciel Komisji Skarbowej, zaznaczyłem, że komisja uważała, że poprawka ta byłaby dyskryminacją ustaw, przyznających ulgi. P. Hołyński również przemawiał przeciwko poprawce. Trudno mnie, jako reprezentantowi komisji, mówić za poprawką, ale z drugiej strony w odpowiedzi p. Hołyńskiemu chce zaznaczyć, że ten ustawodawca, który ustalił jakąś ustawę, może w drugiej ustawie zmienić w całości lub części poprzednią swoją ustawę. Dlatego też nie przemawiając za poprawką p. Bołądzia, stwierdzam, że moje osobiste poczucie sprawiedliwości idzie w tym kierunku, że poprawka ta powinna znaleźć uwzględnienie w Wysokiej Izbie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Wnioski mniejszości są uwidocznione w sprawozdaniu komisji — druk nr 869.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Od art. 1 do 4 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#Marszałek">Do art. 5 jest wniosek mniejszości p. Bołądzia, oznaczony nr 1. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#Marszałek">Do tego samego artykułu był wniosek p. Chyba, oznaczony nr 2, który został wycofany przez wnioskodawcę, wobec tego głosowany nie będzie.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">Również do tego artykułu jest nowy wniosek p. Chyba, zgłoszony na plenum, na którego głosowanie p. sprawozdawca wyraził zgodę. Wniosek ten brzmi: W art. 32b ust. (1) po słowach: „właściwego związku samorządowego” wstawić słowa „gminy wiejskiej”. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#Marszałek">P. Gdula poprawkę swoją do art. 5 wycofał, wobec tego art. 5 przechodzi w brzmieniu komisyjnym z poprawkami pp. Bołądzia i Chyba.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#Marszałek">Od art. 6 do 8 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#Marszałek">Od art. 9 do 11 nie ma poprawek. P. Gdula swoją poprawkę wycofał. Przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#Marszałek">Obecnie przystępujemy do głosowania nad całością projektu.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że projekt ustawy w drugim czytaniu Sejm uchwalił.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PWidacki">Stawiam wniosek o trzecie czytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">P. sprawozdawca stawia wniosek o przystąpienie do trzeciego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PHołyński">Panie Marszałku! Po przyjęciu wniosku mniejszości kolegi Bołądzia zaszła niezgodność w art. 12 ustawy o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych między ust. (2), pkt. c), a ust. (3) pkt. c), która musi być najpierw uzgodniona, zanim można będzie głosować w trzecim czytaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Wobec tego trzecie czytanie odraczam do czasu uzgodnienia.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#Marszałek">Przegłosujemy teraz rezolucję komisji, uwidoczniona w druku nr 869.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm rezolucję tę przyjął.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Specjalnej do Spraw Samorządu Miejskiego o rządowym projekcie ustawy o samorządzie gminy m. st. Warszawy (druki nr 644 i 870) — sprawozdawca p. Hoppe.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Specjalnej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PHoppe">Zacznę od sprostowania błędów drukarskich w druku nr 870. Na stronicy pierwszej tytuł „w dziale nadzoru” należy przenieść po literze e). Na stronicy drugiej skreślić dwa razy użyte słowo „do”. Wiersz ostatni szpalta druga na str. 6 art. 32 ust. (6) zamiast „o ukonstytuowaniu się” ma być „ukonstytuowania się”. Stronica 8 art. 48 wiersz 3 zamiast litery „w” ma być litera „o”.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PHoppe">Przechodzę do tematu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PHoppe">Ilekroć zastanawiamy się nad zagadnieniem samorządu w Polsce — a ostatnio przez 2 tygodnie na terenie Sejmu, wszyscy się z tym tematem borykamy — dźwięczą na pewno nie tylko mnie w uszach znane słowa Marszałka Piłsudskiego, który pytał przy dyskusji na temat ustroju: „A co zrobicie z tymi dyktatorkami w powiatach i gminach?” To jest bodaj ta generalna melodia, która towarzyszy każdemu poważnie i odpowiedzialnie myślącemu o sprawach samorządu, kto by chciał szukać jak najwłaściwszych rozwiązań tego tematu.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PHoppe">Ale jednocześnie mamy inną ideologię z Konstytucji: „Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli” i dalej z tych wątpliwości, z tych zastrzeżeń, które znajdujemy w życiu na różnych terenach czy to miast, czy wsi, gdzie często widzimy zaniepokojone, zdumione spojrzenia obywateli, którzy pytają: Obywatel czy poddany? Znowu teraz mamy rozważania na temat samorządu.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PHoppe">U nas w Polsce dyktatury nie ma, rządów totalnych nie ma, ale są słowa we wszystkich ustawach pisane, są słowa w życiu samorządów realizowane, słowa: „organa nadzorcze”. Każdy samorządowiec wie, co znaczą te słowa „organa nadzorcze”. Granica między nadzorem i rządzeniem w praktyce bardzo często się zaciera, granica między różnymi założeniami teorii a praktyką często jest zamazana i stąd z wielkim niepokojem i wątpliwościami zabieraliśmy się do tych prac, z niepokojem braliśmy do ręki druk projektu rządowego ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PHoppe">Jest jeszcze inna bolączka, jest jeszcze inny mankament, o którym mówiliśmy dużo w komisji — zestawienie teorii i życia, zestawienie pewnych założeń liberalnych i pewnych założeń rządów autorytatywnych i totalnych, zagadnienie demokracji liberalnej i takich czy innych zarządzeń prawnych, kwestia zaufania do obywateli czy niewiary w obywateli, wreszcie teoria głoszona przez górę i praktyka wykonywana u dołu. To były te nożyce, to były te sprzeczności, w ramach których odbywały się nasze rozważania komisyjne na tematy, o których bardzo dużo i szeroko mówiliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PHoppe">Inne teoretyczne strony naszego zagadnienia, inne choroby naszego życia publicznego: W bardzo wielu zjawiskach, wówczas gdy praktycznie chcemy rozwiązywać pewne problemy, dochodzimy do smutnego wniosku, że idziemy obok życia. I tak jest przy ustawie o prawie wyborczym do samorządu. Wiele bardzo istotnych, kto wie, czy nie najistotniejszych problemów życia naszych miast i miasteczek, tego co wczoraj było nazwane czarnym zagadnieniem naszych miast, zagadnienia ghetta żydowskiego w ustawie nie rozwiązano. Przeszliśmy obok niego. Tak samo przy ustawie o ustroju samorządu stołecznego minęliśmy znów bardzo żywotny, istotny element naszego życia, którego ustawą nie rozwiązaliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PHoppe">Opinia społeczna pasjonuje się kwestią regionu, kwestią dwutorowości. Od lat na ten temat toczą się dyskusje, piszą ludzie rozprawy, wygłaszają odczyty. Dwa lata temu w projekcie ustawy z 1936 r. Rząd wypowiedział się za tym. Wreszcie otrzymujemy nowy projekt, w którym w ogóle nie ma o tym mowy. Jest podane w uzasadnieniu pewne fragmentaryczne rozwiązanie, generalnego rozwiązania tego tematu nie ma. I znowu idziemy obok życia, znowu zastanawiamy się, czy nie będzie ta ustawa nowym uderzeniem — słowo to stało się modne — kulą w płot, czy nie będzie ominięciem istotnej treści naszego życia, na której rozwiązanie obywatele stolicy czekają. Na komisji rozpoczęliśmy obrady w atmosferze zdawania sobie w pełni sprawy z tego, że opinia społeczna w tej chwili żywo reaguje i widzi całokształt zagadnień, które rozpatrujemy. W Warszawie obserwujemy teraz miły objaw: postawa obywateli wobec życia samorządowego, wobec stolicy nabiera jakby nowej treści. Jeżeli weźmiemy pod uwagę budzące się życie i organizmy dzielnicowe, jeżeli weźmiemy pod uwagę ten napór sił obywatelskich i społecznych do pracy nad rozwojem dzielnic, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że myśl teoretyczna budzi się, że ludzie piszą monografie dziejów, że odgrzebują stare i piękne tradycje i legendy, że duża ilość obywateli zgłasza się do pracy w dziedzinie samorządowej, w dziedzinie opieki społecznej, w dziedzinie dzielnicowej, o której mówiłem, jeżeli weźmiemy pod uwagę wykaz sum stale i z dnia na dzień rosnącej ofiarności obywateli w zakresie gruntów, musimy stwierdzić, że postawa obywateli wobec życia stolicy zmienia się na dobre i staje się coraz piękniejsza i coraz bardziej obywatelska.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PHoppe">I na tym tle przechodzę do rozpatrywania ustawy. Na tym tle w dyskusji na komisji wyłoniły się działy: regionalizm i dwutorowość, decentralizacja czy dekoncentracja i nadzór.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PHoppe">W tych bodaj że 4 działach toczyły się nasze obrady najsilniej i najemocjonalniej. Zanim przejdę do szczegółowego sprawozdania z obrad komisji, chciałbym już tylko w paru słowach, dosłownie w paru, nie powtarzając mego obszernego referatu, przejść do historii tego tematu.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#PHoppe">Zagadnienie odrębności ustroju stołecznego ma swój początek już poczynając od r. 1919, kiedy to ustawa powiedziała, że stolica stanowi odrębną jednostkę administracyjną. Wówczas to zaczęły się toczyć dyskusje, debaty, powstawały projekty. Dwa były najsilniejsze uderzenia: w okresie, kiedy pracowała Komisja dla usprawnienia administracji i kiedy Rząd zgłosił dwa lata temu do Sejmu projekt ustawy o ustroju Warszawy. Wówczas to cały szereg organów stołecznych zainteresował się tą sprawą, wówczas odbyła się cała seria posiedzeń i konferencyj stołecznej grupy regionalnej posłów i senatorów, na których udzielali informacyj i wyjaśnień Minister Korsak, woj. Jaroszewicz, prezydent Starzyński, naczelnik Radoliński, inż. Różański i inni. Tam zebraliśmy całokształt materiałów, tam próbowaliśmy wypracować pogląd na to skomplikowane zagadnienie. Równocześnie odbywały się odczyty i toczyły dyskusje w Związku Przyjaciół Wielkiej Warszawy. Równocześnie jako wynik tych prac ogłoszono drukiem 13 tez na temat, o którym mówimy. Nowy projekt, z którym Rząd przyszedł, również wziął pod uwagę szereg tych wypowiedzi opinii społecznej. Nowy projekt miał już bogaty materiał opinii społecznej na ten temat, który ułatwił prace. W toku dyskusji najwięcej emocji i sprzeciwów wywołały następujące zagadnienia projektu sprzed 2 lat: pozbawienie Warszawy prezydenta z wyboru, którego ustawa ówczesna przewidywała w formie wojewody stołecznego i jednocześnie prezydenta w jednej osobie, następnie zdegradowanie stolicy do miary powiatu i kwestia roztopienia interesów Warszawy w wojewódzkim związku samorządowym. To były trzy główne tematy, przy których opinia społeczna burzyła się i zasypywała decydujące organa memoriałami.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PHoppe">Obecnie mamy projekt, który problemu dwutorowości, problemu regionu tak wyraźnie, jak poprzedni, nie stawia, ale znów opinia budzi się i zdziwiona patrzy, dlaczego tych zagadnień, o których tak dużo dwa lata temu mówiliśmy, dziś nie ma.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#PHoppe">Przechodzę do poszczególnych działów, o których mówiłem. Co to jest zagadnienie regionu? Zagadnienie regionu, które pasjonuje opinię stolicy od lat, sprowadza się do następującego założenia. Stolica jest otoczona szerokim pasem gmin i powiatów, które są w sposób organiczny z jej życiem związane. Te tereny stanowią miejsce zamieszkania dla wielu pracujących w mieście, te tereny są naturalnym pasem letnisk dokoła Warszawy, są to tereny aprowidujące Warszawę w środki żywnościowe. Warszawa musi się interesować nimi, bo może w niedługim czasie w sposób ścisły będzie z nimi związana, bo granice Warszawy prą naprzód i pękają linie zakreślone w 1916 r. Tu powstają zwłaszcza może trzy najsilniejsze zagadnienia: zagadnienie budownictwa, dróg i komunikacji. Wszystkie błędy dziś poczynione w regionie, w przyszłych latach będą na Warszawę spadać dużym ciężarem i w przyszłości będą trudne do rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PHoppe">Kto dziś tymi zagadnieniami się zajmuje, kto reguluje te sprawy? Odrębnie pewne organy samorządowe z terenu województwa warszawskiego, odrębnie pewne gminy. Jest następnie pewna komórka, koordynująca i myśląca na ten temat — Komisja Planu Regionalnego, działająca na mocy przepisów o prawie budowlanym, ale nie ma jednorodnego organu, który by czuwał nad tym wszystkim i harmonizował rozwój regionu z potrzebami przyszłej, a nawet dzisiejszej stolicy. Komisja Planu Regionalnego widzi prawdziwie, widzi słusznie, właściwie ocenia sytuację, sygnalizuje niebezpieczeństwa, ale nie ma żadnych środków egzekutywy, nie ma żadnych środków hamowania niedorozwoju albo błędnego rozwoju tych zagadnień. Komisja w tym zakresie stwierdziła braki w ustawie, komisja stwierdziła, że jest to jeden z objawów, w którym ustawa maszeruje obok życia, nie odpowiada na wszystkie wołania życia i terenu. I jakkolwiek w uzasadnieniu projekt rządowy mówi, że trzeba tę rzecz rozwiązać drogą związków celowych, komisja doszła do wniosku, że należy szukać rozwiązania w dziedzinie rad chłopskiego rozumu. Szukajmy prawdziwie prostego rozwiązania. I w tym zakresie komisja podjęła uchwałę zgłaszając rezolucję tej treści: „Sejm wzywa Rząd do zrewidowania zakresu uprawnień Komisji Planu Regionalnego i przedłożenia Izbom odpowiednich wniosków ustawodawczych, dających Komisji Planu Regionalnego możność aktywnego oddziaływania na proces rozwoju regionu”.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#PHoppe">Powiedzieliśmy sobie, że w tej chwili niesposób przebudować, zmienić strukturę samorządu i administracji, zwłaszcza że szereg problemów na podstawie doświadczeń i teoretycznie nie został rozwiązany. A zatem szukajmy środków w dziedzinie rad chłopskiego rozumu, szukajmy rozwiązań jak najbardziej praktycznych, uzbrajajmy te organy, które w tej sprawie mogą coś zrobić, w jakieś uprawnienia egzekutywne.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PHoppe">Następne zagadnienie to dwutorowość. Cóż to jest owa dwutorowość? Dwutorowość pochodzi stąd, że na terenie Warszawy, podobnie zresztą jak w wielu innych ośrodkach, ale tu najjaskrawiej, równolegle obok siebie działają dwa organy: administracja samorządowa i administracja ogólna rządowa. Podział kompetencyj, zakres zadań i uprawnień między tymi dwoma organami jest bardzo niewyraźnie określony. Oba te organy działają na podstawie różnych przepisów, często z sobą zazębiających się. Oba te organy powodują to, że obywatel stolicy w najprostszej sprawie, czy to ewidencyjnej, czy to opieki społecznej, czy sanitarnej, czy przemysłowej, czy drogowej, czy rejestracyjnej, wiecznie musi biegać od urzędu do urzędu, każda sprawa musi mieć parę podań, parę marek stemplowych, parę kolejek wyczekiwania tak w Zarządzie Miejskim, jak i w Komisariacie Rządu. Jest to wszystko kosztowne tak z punktu widzenia organizacji administracji, jak i straszliwie kłopotliwe dla obywatela i niebezpieczne dla powagi i prestiżu władz, dlatego że wielokrotnie zdarza się, iż zarządzenia czy mandaty karne, w tej samej sprawie wydane przez dwa organy, ze sobą kolidują. W zakresie przepisów przemysłowych bywa tak, że zarząd miejski wykonanie pewnego zlecenia zatwierdzi, następnie idzie sprawa do Komisariatu Rządu, który wydaje zarządzenie przeciwne. Np. zarządzenie w kierunku uruchomienia jakiegoś warsztatu jest zahamowane, bo drugi urząd, drugi organ decydujący znalazł jakieś niedokładności, nieścisłości i zahamował sprawę.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#PHoppe">To zagadnienie dwutorowości było przedmiotem bardzo długiej dyskusji na komisji. W tym zakresie największą luką, największą wadą, która nam pętała i wiązała ręce było to, że zakres uprawnień władz administracji ogólnej ma określić dekret Prezydenta Rzeczypospolitej. W tym zakresie nie znając dróg, po jakich będzie rozwiązana sprawa administracji ogólnej, rozstrzygamy jedną stronę medalu. Wiemy, jak będzie wyglądał zakres uprawnień władz administracji samorządowej i ich zadania, ale nie wiemy, jak będą wyglądały zadania administracji ogólnej. I tu powiadamy sobie, że to wszystko, co dziś uchwaliliśmy, może być w bardzo dużej mierze modyfikowane, w bardzo dużej mierze nawracane do wszystkich tych starych, obserwowanych przez nas niedomogów, błędów i udręk obywatela, które mogą być w dalszym ciągu w całej pełni stosowane.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PHoppe">Przedstawicielom Rządu, którzy mówili, że chcą zachować pewną kolejność, zapoznać się z poglądem Sejmu na zakres działania administracji samorządowej, po czym dopiero będzie można przejść do zagadnienia administracji ogólnej — komisja dała odpowiedź, uchwalając rezolucję, oznaczoną cyfrą 1, w której wypowiedziała jasno swój pogląd: „Sejm wzywa Rząd do pełnego likwidowania kosztownego, kłopotliwego dla obywatela, a niebezpiecznego dla powagi władz problemu dwutorowości administracji stołecznej”. Tu jest omyłka drukarska: zamiast „stołecznej” jest „społecznej”.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#PHoppe">Poza tym komisja zastanawiała się nad tym, jak w samych przepisach ustawy stworzyć pewne normy i pewne możliwości, które by w wypadku, kiedy dojdzie do realizacji słusznych założeń o likwidacji dwutorowości, pozwoliły nam praktycznie ten problem rozwiązać. Gdyśmy się zastanawiali nad strukturą władz administracji ogólnej, doszliśmy do wniosku, że zagadnienie administracji samorządowej w kroju strukturalnym musi być dopasowane do założeń administracji ogólnej. Powstaje zagadnienie dwuinstancyjności, które w art. 56, zredagowanym na komisji i przyjętym przez komisje, jest rozstrzygnięte w ten sposób, że jeżeli realizacyjnie do tego problemu zbliżymy się, nie napotkamy trudności formalnych i technicznych i sprawę rozwiązać będziemy mogli. I na rządową deklarację zgody na likwidację dwutorowości odpowiedzieliśmy nieco praktyczniejszą budową specjalnych przepisów ustawy, które by realizacyjnie pozwalały sprawę tę rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#PHoppe">Zagadnienie decentralizacji. Ustawa wnosi duże walory, czyni poważny krok w kierunku zdekoncentrowania i zdecentralizowania życia samorządu. Warszawa tak rozrasta się, odległość między centrum, ratuszem a peryferiami miasta staje się tak duża — i to nie tylko w sensie dosłownym na kilometry mierzonym, ale i w sensie zagadnień życia — że problem decentralizacji i dekoncentracji, z którym wiąże się kwestia wciągania do życia samorządowego coraz większej ilości mózgów obywateli, stał się tak aktualny, iż komisja z radością powitała projekt rządowy o decentralizacji i powołaniu do życia rad dzielnicowych. W tym zakresie komisja wprowadziła pewne zmiany, stojąc na stanowisku, że uprawnienia rad dzielnicowych są zbyt skromne; uważała, że jednak należy rady, które powołamy do życia, obdarzyć pełnym zaufaniem i pełną możnością wewnętrznego samostanowienia. I dlatego komisja zmieniła odpowiednio przepisy i pozwoliła radom dzielnicowym konstytuować się samodzielnie. W projekcie rządowym było, że wyboru przewodniczących rad dzielnicowych będzie dokonywać rada miejska. Następnie komisja skróciła termin powoływania do życia rad dzielnicowych, uchwaliła statuty rad dzielnicowych i podzieliła miasto na dzielnice. W projekcie był przewidziany termin roczny, zmieniliśmy go na 6-miesięczny. Chodziło o to, aby silnie zaakcentować, że rady dzielnicowe nie tylko mogą, ale muszą być powołane możliwie jak najwcześniej.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#PHoppe">Następnie w art. 34 ust. (3) jest bardzo istotna rzecz przewidziana — możliwość przekazywania przez radę miejską szeregu nowych uprawnień, poszerzenia uprawnień rad dzielnicowych; w miarę praktyki, w miarę nabywania doświadczenia przez te rady będzie można ich uprawnienia rozbudować.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#PHoppe">Wreszcie ten sam art. 56, to samo zagadnienie dwuinstancyjności stanowi pewien akcent w powiązaniu z art. 34, o którym mówiłem, akcent możliwości rozwoju rad dzielnicowych i ich uprawnień, a nawet przejmowania pewnych uprawnień I instancji administracji ogólnej.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#PHoppe">Zanim przejdę do działu nadzoru, omówię jeszcze w paru słowach zagadnienie dyscyplinarne, nad którym komisja szeroko zastanawiała się.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#PHoppe">Dział komisyj dyscyplinarnych komisja przebudowała w sposób dość zasadniczy, zwłaszcza ich skład. Komisja wprowadziła przepisy, jak praktyka wykazuje, bardzo słuszne, ażeby przewodniczącymi komisyj dyscyplinarnych byli sędziowie delegowani przez Prezesa Sądu Apelacyjnego. Praktyka wykazała, że komisje dyscyplinarne pod przewodnictwem fachowego sędziowskiego czynnika zyskują na powadze, rzeczowości i obiektywnym stosunku do spraw. Następnie komisja wprowadziła instytucję rzecznika dyscyplinarnego, na wniosek którego prezydent miasta z braku podstaw dla dochodzenia może umorzyć sprawę. Komisja wprowadziła możliwość powołania obrońcy dla strony nawet spośród adwokatów. Komisja zróżniczkowała silniej rozpiętość kar, wprowadzając szereg kar pośrednich, niwelując te wielkie różnice między karami małymi a karami wielkimi. Pewne akcenty, które były na komisji podkreślone, omówię jeszcze przy omawianiu wniosków mniejszości.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#PHoppe">Następnie w dziale czysto strukturalnym, porządkowym, regulaminowym komisja zmieniła pewne przepisy z dziedziny quorum posiedzeń rady miejskiej i rad dzielnicowych. Komisja uchyliła możność odbywania posiedzenia w drugim terminie niezależnie od ilości członków obecnych; zmieniła pewne przepisy porządkowe o usuwaniu z sali i przywoływaniu do porządku, wzorując się tutaj na przepisach regulaminu sejmowego.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#PHoppe">Następnie przechodzę do działu nadzoru. W dziale tym te wszystkie akcenty natury ogólnej, teoretycznej, o których mówiłem na wstępie referatu, najsilniej były uzasadnione treścią art. 69. Przez usta przedstawicieli Rządu dowiedzieliśmy się — zresztą ustawa z r. 1919 nas o tym przekonywa — że przepis ten od 1919 r. obowiązywał w tym samym brzmieniu. Ta motywacja i to uspokajanie komisji nie przekonało. Art. 69 w poprzednim brzmieniu szedł tak daleko w rozbudowie uprawnień organów nadzoru, że w ścisłym brzmieniu starego przepisu art. 69 Minister Spraw Wewnętrznych, który uzna, że zarząd miejski zaniedbał wykonania swoich istotnych obowiązków, może na rachunek miasta wydawać pewne zarządzenia, czyli że do pełnej karykatury doprowadzając ten przepis, można by w ścisłym brzmieniu tego artykułu dojść do takiego wniosku, że Minister Spraw Wewnętrznych mógłby na rachunek miasta zarządzić asfaltowanie ulic, budowę wodociągów, kanalizacji i t. p. Wówczas to komisja stanęła na tym stanowisku, że te uprawnienia organów nadzoru, przewidziane w art. 69, należało by ściślej powiązać z ówczesnym art. 68, a obecnym art. 66 i sprowadzić treść tylko do wypadku przewidzianego w poprzednim artykule, gdzie się mówi, że na żądanie Ministra Spraw Wewnętrznych rada miejska musi do budżetu wstawić pewne pozycje, które wynikają z przepisów ustawy czy wyraźnych zobowiązań. Obecna redakcja art. 67 brzmi: „Minister Spraw Wewnętrznych może wezwać zarząd miejski do dokonania w określonym terminie wydatku, do poniesienia którego miasto jest obowiązane na podstawie przepisów ustawowych i który wstawiony został do budżetu miejskiego. W razie bezskuteczności wezwania Minister Spraw Wewnętrznych może wydać na koszt miasta niezbędne zarządzenia...”. Ten przepis artykułu już odpowiada opinii komisji i całkowicie modyfikuje, zmienia i ogranicza to, cośmy nazwali przerostem uprawnień władz nadzoru. To był zdaje się najistotniejszy punkt polemiki komisji, gdzieśmy szli w kierunku ograniczenia i zmniejszenia uprawnień nadzoru.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#PHoppe">Tutaj należy obiektywnie stwierdzić, że w dyskusji nad tym przepisem z przedstawicielami Rządu uzgodniliśmy się całkowicie i redakcja art. 67 jest nawet na wniosek przedstawicieli Rządu wprowadzona do tego tekstu ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#PHoppe">Z kolei przechodzę do wniosków mniejszości. Do art. 14 p. Sommerstein proponuje w punktach 9, 12 i 13 skreślić słowa „ponad sumę 50.000 zł.”. Na ten temat była dość żywa dyskusja. Do czego ten wniosek prowadzi, a raczej, jak wyglądałaby obrona utrzymania tych punktów? Postawienie rzeczowego podziału, określenie ścisłe sumy i wagi spraw w zakresie podziału uprawnień między radę miejską, magistrat, zarząd miejski i prezydenta miasta jest, jak komisja stwierdziła i uznała, słuszną inowacją w stosunku do ustawy z r. 1933. Rozmiary, wielkość, skomplikowana treść gospodarcza życia stolicy prowadzą właśnie do tego, że wprowadzenie w podziale uprawnień i kompetencyj, dostosowanym do pojęcia odpowiedzialności, rzeczowych norm, którymi klasyfikujemy podział kompetencyj, jest słuszną i celową inowacją i dlatego komisja wypowiedziała się przeciwko poprawce p. Sommersteina.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#PHoppe">Do art. 17 jest poprawka p. Sommersteina, aby cyfrę „3/5” zastąpić cyfrą „2/3”. W art. 17 mówi się o uchwalaniu statutu i pozbawianiu mandatów radnych miejskich. Komisja stanęła na stanowisku, że przy podejmowaniu takich uchwał potrzebna jest większość wysoko kwalifikowana i dlatego ustaliła cyfrę 3/5. P. Sommerstein proponuje jeszcze nieco wyższą cyfrę, mianowicie 2/3. Komisja uznała, że cyfra 3/5 jest wystarczająca, a ponadto ze względów technicznych lepiej podzielna, bo przy liczbie mandatów 100 3/5 daje się lepiej uchwycić aniżeli 2/3, ponieważ 100 trudno się dzieli przez trzy.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#PHoppe">W art. 21 skreślić „2/3 głosów”. W art. 21 mówi się o usuwaniu z sali członków rady miejskiej, którzy zakłócają spokój obrad. Jest mowa o tym, że zarządzenie przewodniczącego może być uchylone większością 2/3 głosów. P. Sommerstein proponuje 2/3 skreślić, a powrócić do zwykłej większości. Komisja uznała, że byłoby to zbyt wielkim ułatwieniem dla nieustannego no prostu wyrażania przy każdej okazji, przy każdej awanturze i zamieszaniu na sali votum nieufności w stosunku do przewodniczącego rady miejskiej czy prezydenta miasta. Byłoby to zbyt łatwe i zbyt często w gorącej atmosferze obrad stosowane. Dlatego pewna kwalifikowana większość jest zdaniem komisji potrzebna.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#PHoppe">W art. 22 komisja przewiduje większość kwalifikowaną wówczas, kiedy mówi się o pozbawieniu radnego mandatu za czyn hańbiący. Większość kwalifikowana została określona na 2/3 ustawowej liczby członków. P. Sommerstein proponuje jeszcze dodać: „w obecności co najmniej 2/3 ustawowej liczby członków”. Komisja uznała to za nieco zbyt daleko idące i utrudniające możliwość pozbawiania radnych mandatu, w dodatku — trzeba dodać — za czyny hańbiące.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#PHoppe">Następnie w ustępie (2), gdzie jest mowa o tych samych wypadkach pozbawiania mandatów radnych, gdzie jest mowa o tym, że na wniosek komisji rada miejska będzie podejmowała uchwałę, p. Sommerstein jeszcze proponuje określić ściślej, jak ta komisja ma wyglądać, z ilu członków ma się składać, w jakiej formie ma być wybierana, a wiec w głosowaniu tajnym i stosunkowym. Komisja tej poprawce, jako zbyt ściśle proceduralnej i regulaminowej — sprzeciwiła się.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#PHoppe">Następnie w art. 26 przy wyborze komisji rewizyjnej, wówczas kiedy jest mowa o tym, że rada miejska wybiera komisję rewizyjną spośród siebie lub spoza swego grona większością ustawowej liczby radnych, p. Sommerstein znowu konsekwentnie do innych poprawek proponuje dodać: „w głosowaniu tajnym i stosunkowym”. Zachowując tę samą konsekwencje co w stosunku do innych poprawek, komisja i tej poprawce się sprzeciwiła.</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#PHoppe">Następnie identyczne brzmienie ma poprawka do art. 40, że przy wyborach prezydentów i wiceprezydentów miast ma być głosowanie stosunkowe. Komisja odrzuciła tę poprawkę.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#PHoppe">Przy niezatwierdzeniu wyborów prezydenta projekt ustawy przewiduje, że zaskarżalność tej decyzji służy ilości 2/5 ustawowej liczby radnych. P. Sommerstein proponuje zmniejszyć tę ilość dość radykalnie, doprowadzając ją do 1/5. Komisja tej poprawce sprzeciwiła się i uznała cyfrę 2/5 za wystarczającą.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#PHoppe">Bardzo obszerną i bardzo istotną dyskusję przeprowadzono przy wniosku p. Kopcia do art. 51, aby w ust. (1) skreślić wyrazy: „z udziałem radnych”. Chodzi tu o te komisje, które na mocy ustawy mogą być powoływane i którym magistrat może przekazywać pewne sprawy do decydowania za zarząd miejski. Ustawa przewiduje, że w tych komisjach mogą zasiadać radni miejscy. P. Kopeć wychodzi z tego założenia, że należy przestrzegać ściśle granicy między ciałem stanowiącym a ciałem rządzącym, i wnosi, by radni miejscy nie mogli zasiadać w takich komisjach, w których mogliby być uprawnieni do decydowania za zarząd miejski. Komisja uważała, że ze wszech miar pożądane jest wprowadzenie czynnika radzieckiego do jak najbliższego udziału w pracach władz miejskich i dlatego uznała za celowe i słuszne, że w tych komisjach radni miejscy także będą zasiadali, a nawet wyraziła pogląd, że dobrze było by, aby jak najczęściej i jak najliczniej zasiadali.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#PHoppe">Poprawka p. Szczepańskiego dotyczy działu kar, przewidzianych w dziale komisyj dyscyplinarnych. Różniczkując i rozbudowując ten kodeks kar, jaki tutaj opracowaliśmy dla komisyj dyscyplinarnych, doszliśmy do punktu 8, gdzie się mówi: „wydalenie ze służby z utratą wszelkich praw, wynikających ze stosunku służbowego”. P. Szczepański proponuje, ażeby po wyrazie: „z utratą” dodać: „lub bez utraty”. Ponieważ w poprzednich punktach od 1 do 7 pracowaliśmy nad tym, aby rozpiętość kar możliwie najbardziej rozwinąć, ponieważ tej myśli daliśmy już wyraz we wszystkich punktach siedmiu, to. skoro już doszliśmy do punktu 8, najsilniejszego wymiaru kar w tym kodeksie przewidzianych za przewinienia, które będzie rozpatrywał czynnik obywatelski, komisje dyscyplinarne, o których składzie mówiliśmy — ten przepis komisji nie wydawał się zbyt surowym i stanęła ona na stanowisku, że rozdzielenie go byłoby niecelowe.</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#PHoppe">Następna poprawka dotyczy art. 70. P. Sommerstein wnosi, ażeby w ust. (1) pkt. 2 skreślić końcowe wyrazy: „bądź też powoduje w gospodarce miejskiej istotne nieprawidłowości”. Art. 70 mówi o wypadkach rozwiązywania rady miejskiej. Wydawało się komisji niesłusznym wyodrębniać i chronić istotne nieprawidłowości w gospodarce. Wydawało się komisji, że nieprawidłowości w gospodarce winny podlegać pewnym sankcjom, przewidzianym we wszystkich tych punktach, przepisach i ustępach art. 70.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#PHoppe">Następnie tej samej, a raczej podobnej treści jest wniosek o skreślenie ustępu (3). Tutaj muszę obiektywnie stwierdzić i przyznać, że dyskusja wykazała pewną słuszność uwag p. Sommersteina. Uwagi te były rozpatrywane i komisja dość głęboko zastanawiała się, czy istotnie nie są one słuszne, czy istotnie punkt 3, który mówi: „organ dopuszcza się albo toleruje wśród swych członków liczne wystąpienia, które uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, jakie posiadać powinny organa administracji miasta” nie może nasuwać obaw zbytniej dowolności stosowania tego przepisu. Tym niemniej po dłuższej dyskusji, po otrzymaniu wyjaśnień od przedstawiciela Rządu, komisja doszła do wniosku, że jednak ten przepis jest konieczny.</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#PHoppe">Poprawka trzecia do tego samego artykułu: „ust. (3) skreślić” dotyczy rozwiązywania rady miejskiej w wypadku zdekompletowania liczby jej członków. Ustawa określa tę liczbę na 25%. Tutaj rozumowanie komisji było następujące, że niebezpieczeństwo rozwiązywania rad w wypadkach zdekompletowania się o 25% jest złagodzone tym słowem, które mówi, że rada miejska może a nie musi być rozwiązana. Czyli że jeżeli wypadek zdekompletowania o 25% zbiegnie się z szeregiem innych okoliczności, które będą skłaniały organy nadzorcze do rozwiązania, to może to być wówczas argument dodatkowy. W każdym razie to „może” i „musi”, ta różnica w komisji odgrywała dużą rolę i na tym tle wyłonił się pogląd, który znalazł wyraz w głosowaniu, w sprzeciwieniu się poprawce p. Sommersteina.</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#PHoppe">Podsumowując wszystkie uwagi reasumuję, co osiągamy uchwalając projekt niniejszej ustawy. Przechodzimy od tymczasowości i nominacji do samorządu pełnego, ostrze nadzoru osłabiamy, rozpoczynamy konieczny proces decentralizacji, racjonalizujemy podział kompetencji między organami władz miejskich, podnosimy powagę i fachowość komisji dyscyplinarnej, wskazujemy i ułatwiamy drogę likwidacji dwutorowości. Rezolucją w sprawie regionu szukamy zwykłych, gospodarskich sposobów w zaradzeniu złu. A jaki będzie wynik? Czy w dalszym ciągu będziemy wciąż na pograniczu tych obaw: obywatel czy poddany, czy też w całej pełni zagra piękna konstytucyjna melodia, że Państwo jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli? To będzie w dużej mierze zależało od wykonawców tego narzędzia, które im do rąk dajemy. Dlatego wydaje mi się, że będę wiernym odtwórcą nastrojów komisji, jeżeli przypomnę tym wszystkim, którzy uchwalonym dziś przez nas narzędziem będą operować, że ma ono służyć wspólnemu dobru obywateli.</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#PHoppe">Sumując te wszystkie uwagi, proszę Wysoką Izbę o uchwalenie projektu ustawy w brzmieniu, zaproponowanym przez komisie, oraz o uchwalenie dwóch rezolucyj, które miałem zaszczyt Wysokiej Izbie odczytać.</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Kto z Panów Posłów zgłasza się do p. sprawozdawcy z krótkimi zapytaniami? Wobec tego, że nikt się nie zgłasza, przystępujemy do rozprawy.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Muszę podkreślić, że p. sprawozdawca rozpoczął i zakończył swoje przemówienie cytowaniem Konstytucji, cytowaniem tego artykułu, że Państwo jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli. Przyznaję, że nie wiem, jakie to dwukrotne cytowanie tego przepisu Konstytucji w ustach kolegi referenta ma znaczenie po tym, co w dalszym ciągu mówił.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PSommerstein">Przechodząc do samej dziś traktowanej ustawy chcę zaznaczyć, że z okazji debat wczorajszych poruszyłem już kapitalne zagadnienie samorządu i stosunku organów uchwalających do organów zarządzających względnie do jednoosobowego przełożonego, tak że dziś nie będę tego zagadnienia stawiał w szerokiej płaszczyźnie z analizą dokładną wszystkich argumentów pro i kontra. Ograniczę się tylko do tych momentów, które są w tej właśnie ustawie i które wypełniają treść zgłoszonych przeze mnie poprawek.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PSommerstein">Słusznie zauważył p. referent, że najważniejsze zagadnienia, związane z samorządem stołecznego miasta Warszawy, a więc zagadnienia usunięcia dwutorowości administracji i regionu podstołecznego nie znalazły, a może nie mogły znaleźć rozwiązania właściwego w tej oto przedłożonej ustawie w obecnym już momencie. Wskutek tego ustawa ta właściwie w dużej mierze jest powtórzeniem przepisów, zawartych w ustawie z r. 1933, tylko nastąpiło pewne kodyfikacyjne ujęcie w całość specjalną, odrębną, o ile chodzi o samorząd miasta Warszawy, by mieszkaniec Warszawy, chcąc się zorientować w swoich prawach jako obywatel, jako wyborca w ustroju samorządu, nie miał potrzeby wyszukiwać tych artykułów w ogólnej ustawie z r. 1933, ale miał je skodyfikowane w tej specjalnej ustawie.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PSommerstein">Naturalnie, że poza tym są pewne zmiany. Jest zmiana istotna, podkreślona przez referenta, zmiana istotnie ważna, która jest zaczątkiem pewnej dekoncentracji i decentralizacji, o ile chodzi o ten dział, który wprowadza rady dzielnicowe jako odrębny, w ustawie zafiksowany organ administracji, organ samorządowy, jakkolwiek — co jest także słuszne — w ustawie samej nie podano ścisłych przepisów co do kompetencji, ale rzecz tę zastrzeżono rozwojowi tej instytucji i układowi stosunków w administracji. To jest moment jeden, słuszny niewątpliwie w odróżnieniu od ustawy z r. 1933, moment specyficzny w uwzględnieniu specjalnych warunków stołecznego miasta.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PSommerstein">Druga nowość wprowadzona do tej ustawy to są przepisy dyscyplinarne, o ile chodzi o pracowników miasta. Rzecz, która nie była dotychczas ściśle ustawowo unormowana, a była oparta raczej na pewnej praktyce słusznej i dającej dobre rezultaty. Było tedy słuszne i naturalne, że w tej ustawie w formie przepisów ustawowych unormowano komisje dyscyplinarne co do ich składu, sposobu postępowania i wymiaru kar.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PSommerstein">To jest moment drugi — nowy w odróżnieniu od ustawy z r. 1933.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PSommerstein">Przychodzi moment trzeci — najbardziej istotny i ten, co do którego muszę zgłosić stanowczy sprzeciw. Mianowicie odchylenie od przepisów z r. 1933, o ile chodzi o nadzór państwowy i o ile chodzi o ustosunkowanie kompetencyj rady miejskiej, magistratu względnie prezydenta miasta, w szczególności stosunek kompetencyj rady miejskiej do magistratu. Sprawy istotne, które ze względu na rodzaj i doniosłość ich zostały bezwzględnie przekazane radzie miejskiej w zasadzie, a więc sprawy: nabycia czy pozbycia nieruchomości względnie zamiany, wznoszenia, przekształcania czy też znoszenia budowli, zaciągania pożyczek, udzielania zastawów, obciążenia majątku gminnego, przyjęcia gwarancji finansowej, przyjęcia czy też odrzucenia darowizny, umarzania pretensyj prywatno-prawnych miasta, te mniej więcej sprawy i w ustawie z r. 1933, i w niniejszej, in genere, rodzajowo należą do kompetencji rady miejskiej. Ustawa z r. 1933 nie czyniła w tym kierunku żadnych różnic ani odchyleń. Ustawa obecna wyprowadza w pewnych wypadkach te sprawy z kompetencyj rady miejskiej do kompetencyj zarządu miejskiego, magistratu, a nawet prezydenta. Stawia granice wartości. Jeżeli chodzi o wartość albo o sumę, która nie przekracza 50.000 zł, magistrat może bez uchwały rady miejskiej kupić lub sprzedać nieruchomość, wybudować ją albo zburzyć, zaciągnąć pożyczkę, obciążyć majątek miasta albo też dać zastaw. Temu się sprzeciwiłem jako ograniczeniu uprawnień rady miejskiej. Usłyszałem, że w skomplikowanym aparacie wielkiego organizmu samorządowego, jakim jest miasto stołeczne, często trzeba spiesznie działać, nie można wyczekiwać uchwały rady miejskiej, tylko pozostawić to należy magistratowi względnie prezydentowi. Zwróciłem uwagę, że granica sumy czy wartości jest w ogóle dość iluzoryczną i ilustruję to na przykładzie pożyczki. Jeśli miasto chce zaciągnąć pożyczkę w wysokości 51.009, to sprawa musi przyjść na radę miejską. Ale jeżeli magistrat zaciągnie w odstępie nawet kilku dni 3 pożyczki po 49.000 zł, a więc na sumę łączną 147.000, to już nie potrzeba uchwały rady miejskiej, to może zrobić sam magistrat, a jeżeli sprawa jest bardzo nagła, prezydent miasta. Otóż w tym tkwi pewne niebezpieczeństwo. Proszę, żeby nikt tego źle nie tłumaczył, nie chce nikogo dotknąć, mówię teoretycznie, ale są możliwości, że jest wygodniej magistratowi i prezydentowi pewne rzeczy załatwiać u siebie, jeśli chodzi np. o zaciąganie pożyczek, sprzedaż i nabycie nieruchomości, niż iść na radę miejską, zwłaszcza jeżeli się nie ma w niej zapewnionej stuprocentowej większości, gdy można przewidywać pewną opozycję.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PSommerstein">Usłyszeliśmy argument, że trzeba działać spiesznie. Ale ten argument, jakkolwiek nie był istotny i nie rozwiał tych obaw, o których mówiłem, zostaje obalony przez samą ustawę.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(P. Wiceminister Korsak: Ale ja podniosłem i drugi argument.)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PSommerstein">Może był i słuszny, ale nie pamiętam i dlatego nie mogę z nim polemizować.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#PSommerstein">W ust. (1) art. 65 jest bowiem mowa o tym, że uchwały magistratu we wszystkich tych sprawach wszystkie mają być zatwierdzane, bez względu na kwotę, przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jeśli chodzi o czas, to nie przypuszczam, żeby więcej czasu zabrało zwołanie posiedzenia rady miejskiej aniżeli uzyskanie zatwierdzenia w Ministerstwie, zwłaszcza że w ust. (2) art. 65 jest nawet zaznaczony czasokres, w obrębie którego decyzja ma być wydana. Oczywiście nie wynika z tego, że Ministerstwo nie może wcześniej niż w okresie 60 dni od nadesłania uchwały tego załatwić, ale może się zdarzyć, że Ministerstwo w 59 dniach zatwierdzi uchwałę, a do tego czasu można było zwołać szereg posiedzeń rady miejskiej, które by tę rzecz załatwiły. Moja poprawka zmierza do tego, żeby przywrócić ten stan rzeczy, który był w ustawie z r. 1933, żeby te wszystkie sprawy bez względu na wartość należały do kompetencji rady miejskiej.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PSommerstein">Druga kwestia. Cały szereg poprawek zmierza do tego, żeby sprawa quorum względnie kwalifikowanej większości na posiedzeniu rady miejskiej nie była zmniejszona w stosunku do projektu. Słusznie projekt rządowy proponował, ażeby do ważności uchwał była konieczna obecność przynajmniej połowy ustawowej ilości członków rady. Słusznie, bo jeżeli chce się w jakikolwiek sposób zagwarantować, że nie będzie bezwzględnego przeforsowywania uchwał, to musi być odpowiednie quorum. Komisja zmniejszyła je do 2/5, to nie była wielka zmiana i tego nie kwestionowałem, Ale przy sprawach, gdzie jest wymagana kwalifikowana większość, w sprawach najistotniejszych, jak obciążenia i zbycia majątku ponad 250.000 złotych czy pozbawienie radnego mandatu — Rząd słusznie proponował większość 2/3, a komisja zmniejszyła do 3/5. Podtrzymuję stanowisko Rządu, które jest zupełnie słuszne.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#PSommerstein">To jest druga seria poprawek.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#PSommerstein">Trzecia seria poprawek dotyczy niejako statutu osobistego radnego miejskiego. W tej mierze są dwa artykuły. Pierwszy artykuł mówi, że prezydent miasta może radnego wydalić z sali obrad, a rada miejska jedynie większością 2/3 może obalić to zarządzenie. Uważam, że wydalenie z sali obrad radnego jest rzeczą poważną, że nie chodzi tu o byle jaką awanturę — jak mówił referent — tylko o wyjątkowy wypadek. Uważam, że tu zwykła większość radnych powinna wystarczyć, ażeby dać satysfakcję wykluczonemu radnemu, jeżeli wypowie się, że niesłusznie go wydalono z sali. Bo inaczej dochodzi się do konsekwencji, że nigdy nie będzie cofnięte takie zarządzenie, choćby było najsłuszniejsze. Przy najważniejszych sprawach Panowie nie wprowadzili w ogóle większości 2/3, a 3/5, a gdy chodzi o wydalenie radnego z sali obrad, wprowadzacie granicę 2/3. To jest sprawa tak jasna, że nie mam potrzeby dalej się rozwodzić.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#PSommerstein">A teraz sprawa druga. Według art. 22 rada miejska większością 3/5 głosów może radnego miejskiego pozbawić mandatu za czyn hańbiący.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#PSommerstein">Rzecz bardzo istotna, wcale nie wyjątkowa, która może mieć polityczne znaczenie i polityczne podłoże.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#PSommerstein">Otóż Rząd, nie Rząd, przepraszam, ustawa z r. 1933 powiada wyraźnie w artykule, zdaje się 26, że tu są potrzebne dwie kwalifikowane większości. Musi być najpierw obecna na sali kwalifikowana większość 2/3 radnych, a z tych 2/3–2/3 muszą oświadczyć się za tą uchwałą. W tej ustawie jest mowa tylko o jednej kwalifikowanej większości i to nie 2/3 tylko 3/5 obecnych. A zatem wystarczy obecność 2/5 i z tych 2/5–3/5, t. zn. właściwie 6/25 czyli 1/4. A w ustawie dawnej z 2/3–2/3, t. j. 4/9, czyli prawie 1/2.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#PSommerstein">I pytam: dlaczego radny m. Warszawy ma być w gorszej sytuacji niż radny jakiegokolwiek innego miasta: Lwowa, Poznania, Łodzi czy Wilna? Tam ma ochronę, tam muszą być 2/3 radnych obecnych, z których 2/3 muszą głosować za pozbawieniem mandatu. W Warszawie wystarczy obecność 2/5 a z tych 2/5 większość 3/5. To jest zupełnie jasne. Każdy ktokolwiek umie liczyć i nie zatracił poczucia równomiernego wymiaru sprawiedliwości w stosunku do wszystkich, ten musi za moją poprawką głosować.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#PSommerstein">Łączy się z tą sprawą druga sprawa. Ustawa z r. 1933 i ustawa obecna wprowadzają w poruszonej sprawie pewne postępowanie przygotowawcze. Ale jak? Żaden pracownik miejski nie może być wydalony bez postępowania dyscyplinarnego, gdzie przewodniczącym komisji jest sędzia, gdzie w skład sądu wchodzą reprezentanci związków pracowniczych, natomiast radnego miejskiego można bez postępowania dyscyplinarnego wykluczyć, pozbawić mandatu. Powiada się tylko, że komisja ma przygotować wnioski i sprawozdanie. Choćby nawet, ale przecież prymitywne poczucie sprawiedliwości wymaga, aby ta komisja była w pełnej mierze obiektywna, aby nie była wybrana wyłącznie przez większość rządzącą, tylko aby do tej komisji wchodzili reprezentanci wszystkich kierunków zasiadających w radzie miejskiej, aby ona w składzie 15 czy 9 członków była wybierana w głosowaniu tajnym, stosunkowym, bo wtedy będzie gwarancja, że ta komisja przynajmniej o tyle zbliży się do komisji dyscyplinarnej, do pojęcia sądu swoją bezstronnością wewnętrzną, że w niej są reprezentowane wszystkie kierunki rady miejskiej i że nie będzie większościowego wyrzucania z rady miejskiej kogoś niewygodnego większości rady miejskiej. Do tego zmierza moja poprawka, która została odrzucona — mam prawo twierdzić — bez uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#PSommerstein">Kwestie dalsze. Rada miejska jest organem uchwalającym i kontrolującym. O ile chodzi o atrybucje organu uchwalającego, przed chwilą przedstawiłem, jak została rada miejska w swych uprawnieniach uszczuplona — niesłusznie.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#PSommerstein">Funkcje kontrolujące. Tu przyznam, że nie ma już uszczuplenia w stosunku do ustawy z 1933 r., ale powiem, że ustawa z 1933 r. jest w tym kierunku niewystarczająca. Bo kiedy jest pełna kontrola rady miejskiej? Jeśli rada miejska przez swoją komisję rewizyjną może zbadać gospodarkę zarządu miejskiego i prezydenta miasta, jeśli sprawozdanie komisji rewizyjnej będzie przedłożone radzie miejskiej, gdy rada miejska wypowie się o tym sprawozdaniu i gdy rada miejska uważając gospodarkę za niewłaściwą wyciągnie z tego konsekwencje w stosunku do magistratu względnie do zarządu miejskiego. Tymczasem widzimy w art. 27 — zdaje się — jakie są konsekwencje? Te, że komisja rewizyjna składa sprawozdanie, rada miejska poweźmie uchwałę i ta uchwała zostaje przesłana do Ministra Spraw Wewnętrznych i on decyduje. Więc nie decyduje samorząd o tym, czy jest dobra, czy zła gospodarka, ale wyłącznie organ nadzorczy: Minister Spraw Wewnętrznych — bardzo wysoko postawiony w hierarchii organów administracji rządowej, ale przecież nie organ administracji samorządowej. Rada miejska jako organ kontroli samorządu, reprezentująca ogół mieszkańców, winna mieć możność wyciągania konsekwencji z faktu, ujawnionego w sprawozdaniu komisji rewizyjnej, że ta gospodarka była zła, szkodliwa, naraziła miasto na szkody.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#PSommerstein">I w związku z tym, aby komisja rewizyjna była rzeczywiście organem bezpartyjnym, postawiłem wniosek, że ona ma być wybierana większością głosów spośród wszystkich kierunków w głosowaniu tajnym i stosunkowym. I tu nie rozumiem oporu, nie rozumiem dlaczego ta rzecz została odrzucona. Kto chce mieć dobrą, kontrolowaną gospodarkę, musi stać na stanowisku, że komisja rewizyjna nie ma być wyłącznie reprezentantką tej większości, która wyłoniła prezydenta i wiceprezydentów, tylko ogółu radnych miejskich.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#PSommerstein">W końcu nie wdając się w dalsze szczegóły dla braku czasu, przechodzę do momentu ostatniego, do sprawy nadzoru rządowego. Tu na ogół nie ma odchyleń w stosunku do ustawy z r. 1933, ale właśnie twierdzimy teraz i twierdziliśmy wtedy, że ten nadzór jest zanadto ścisły i zanadto krępujący, o zbyt daleko zakrojonych granicach. Jeżeli wczoraj p. Duch mówił, że zachodzi związek między ordynacją wyborczą a nadzorem państwowym, że przy liberalnej ordynacji musi być ścisły i krępujący nadzór, a odwrotnie przy ordynacji, która umożliwia selekcję, może być nadzór mniej ścisły, to mamy tę sytuację, że ordynacja wyborcza uchwalona wczoraj nie jest oparta na pięcioprzymiotnikowym prawie wyborczym, ma ona przeprowadzić selekcję najlepszych kandydatów i przewiduje możność unieważnienia wyników wyborów nawet bez protestu, a mimo to pozostawia się nadzór państwowy ani na jotę nie zmieniony, nie uszczuplony w stosunku do ustawy z 1933 r. Owszem, ustawa idzie nawet dalej aniżeli te projekty rządowe, które były przedłożone w latach ubiegłych 1936 czy 1937, o ile chodzi o możność złożenia z urzędu członka zarządu miejskiego.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#PSommerstein">Proszę Panów, oponuję tedy przeciw tym przepisom, które są zawarte w dziale o nadzorze rządowym, w szczególności, o ile chodzi o możliwość złożenia z urzędu prezydenta, wiceprezydentów czy ławników przez Radę Ministrów względnie Ministra Spraw Wewnętrznych bez postępowania dyscyplinarnego.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#PSommerstein">Rząd w r. 1936 wniósł projekt ustawy o służbie samorządowej względnie o odpowiedzialności służbowej członków organów zarządzających i w tej właśnie ustawie została przewidziana możliwość komisji dyscyplinarnej, która ma stawiać wnioski, i nie Minister Spraw Wewnętrznych sam, ale przy udziale pewnego kolegium wnioskodawczego, wyłonionego spośród ciał samorządowych, miałby rozstrzygać. I przesłanki zostały wówczas ułożone bardziej ściśle aniżeli w obecnej ustawie. Tymczasem w obecnej ustawie jest normalne postępowanie administracyjne. Minister może złożyć z urzędu i to na podstawie przesłanek w ustawie tak ogólnikowo sformułowanych. Mówi się o „nieudolnym lub niedbałym wykonywaniu funkcji”, albo „o takim zachowaniu się i postępowaniu, które obniża powagę i zaufanie, jakie wymagane są przy zajmowanym stanowisku”. I znowu nie imputując nic nikomu, jednakże wychodzę z założenia, że minister nie prowadzi sprawy sam od początku do końca, ma on referentów i podreferentów i ta rzecz dochodzi do niego już w pewnej skondensowanej formie. Muszę więc powiedzieć, że właściwie każdy prezydent, każdy wiceprezydent czy ławnik mógłby być złożony z urzędu przy pewnym liberalnym traktowaniu tych przesłanek i przy rozszerzającej interpretacji. Nad każdym prezydentem, wiceprezydentem czy ławnikiem każdocześnie wisi niebezpieczeństwo, że może on być bez postępowania dyscyplinarnego złożony z urzędu, a nie może to nastąpić u najniższego urzędnika.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#PSommerstein">I tu proszę zważyć, że dyrektor jakiegoś działu jest z pewnością osobą, która może bardziej narazić miasto na szkody przez niewłaściwe postępowanie, aniżeli Bogu ducha winien ławnik. Mimo to dyrektor danego działu może być jedynie tylko w drodze postępowania dyscyplinarnego złożony z urzędu. Przewodniczącym tego sądu dyscyplinarnego jest sędzia, jednym z członków jest reprezentant związków pracowniczych. A ławnik może być złożony z urzędu w zwykłym postępowaniu administracyjnym na podstawie referatu przedłożonego Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Jest co prawda jedna rzecz przy tym, że ławnik może zgłosić się na audiencję do Ministra Spraw Wewnętrznych i dać mu wyjaśnienia. Uważam, że te rzeczy idą za daleko, zwłaszcza jeżeli się zważy, że po tym złożeniu następuje przerwa, która może trwać nawet rok, do nowych wyborów, jak i po niezatwierdzeniu prezydenta czy wiceprezydentów.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#PSommerstein">Mniej więcej na podobnych przesłankach, równie ogólnych, jest zbudowana koncepcja rozwiązania rady miejskiej względnie magistratu, nie tylko złożenie z urzędu poszczególnych członków. Nie mogę tego szczegółowo analizować dla braku czasu, ale również powołuję się na to, że jest to przesłanka dopuszczająca bardzo szeroką interpretację. W szczególności chciałbym jednak zaatakować przepis punktu 3 ust. (1), art. 70, że rozwiązać można organ samorządowy, jeżeli „dopuszcza się albo toleruje wśród swych członków liczne wystąpienia, które uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, jakie posiadać powinny organa administracji miasta”. Ta rzecz jest jasna i p. referent nawet powiedział, że były tu poważne wątpliwości. Ale to jest za mało powiedzieć, że były wątpliwości. Trzeba położyć temu pewną tamę i te rzeczy inaczej przeredagować albo w ogóle ustęp trzeci skreślić, bo tu chodzi o polityczne rozgrywki, o polityczne wystąpienia, które mogą zaważyć na szali i mogą spowodować rozwiązanie rady miejskiej czy zarządu miejskiego. A potem jest rok przerwy, bo dopiero po roku można przeprowadzić wybory, a odrzucono poprawkę, że mają one być w terminie 3–6 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#PSommerstein">Ciekawy jest ustęp (3) tegoż artykułu: „rozwiązanie rady miejskiej może nastąpić niezależnie od przyczyn przewidzianych w ust (1), jeżeli w ciągu jej kadencji liczba radnych zmniejszy się o 25%.”. Tu komisja sama pogorszyła tę rzecz, bo Rząd proponował „o 50%”. Rozumiałbym to, bo nie wszyscy przychodzą, 50% brakuje, a zatem rada byłaby złożona normalnie z 30% ludzi. A z jakiego powodu komisja obniżyła to do 25%? Jeżeli jest 75% rady, to po co dawać taką broń Rządowi do rozwiązywania jej. P. referent już wspomniał, że mogą być inne powody rozwiązania rady, a to będzie na dodatek. Ale to nie jest żaden dodatek, bo jeżeli są inne powody, to Rząd rozwiąże, ale Rząd musi wtedy umotywować i wtedy skarga idzie do Trybunału Administracyjnego. Zdarza się, że Trybunał Administracyjny uchyla takie zarządzenie ministra. A o wiele wygodniej przedstawia się to w cyfrach: nie ma 25%, już to samo wystarczy, nie trzeba się tłumaczyć, nie trzeba pisać, a sprawa nie idzie do Trybunału Administracyjnego. To „może” nie będzie „może”, tylko to „może” zastąpi wszystkie inne argumenty w kierunku rozwiązania. Stanowisko więc jest tak logiczne, tak życiowe, że bez względu na poglądy polityczne można by się w tym kierunku zgodzić i przyznać trochę racji tym momentom rzeczowym, ażeby Izba nie miała opinii, że tu jest wszystko uchwalane albo odrzucane bez względu, jakie są motywy pro i kontra.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#PSommerstein">To byłyby, Wysoka Izbo, te najważniejsze poprawki, które zgłosiłem. Nie łudzę się co do tego, jaki będzie wynik głosowania, ale uważam, że jest prymitywnym obowiązkiem każdego posła bez względu na to — jak mówi art. 7 Konstytucji — do jakiej religii i narodowości należy, ażeby bronił tego, co jest słuszne, co jest uczciwe i co jest oparte na prawdzie rzeczowej. I może chochlik drukarski zabawił się dobrze, bo stwierdza kolega referent, że w rezolucji przez omyłkę zamiast „administracja stołeczna” jest napisane „administracja społeczna”. Uważam, że jeżeli Panowie większością głosów odrzucą poprawki, które miałem zaszczyt zgłosić, a które wszystkie stoją w płaszczyźnie należytego ujęcia samorządu, stosunku poszczególnych organów i stosunku samorządu do administracji rządowej, jeżeli Panowie nie stworzą w tej ustawie należytej gwarancji, ażeby czynnik obywatelski miał głos, ażeby rada miejska była organem uchwalającym i kontrolującym w całym tego słowa znaczeniu, ażeby ani nad prezydentem, ani nad wiceprezydentem, ani nad poszczególnymi radnymi nie wisiał miecz Damoklesa, że mogą być bez postępowania dyscyplinarnego usunięci, jeżeli Panowie te wszystkie poprawki odrzucą, to będzie miał rację p. referent, że to jest w rezolucji omyłka drukarska, bo administracja stołeczna nie będzie administracją społeczną, a my głosować będziemy przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szczepański.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PSzczepański">Wysoka Izbo! Przed każdym z nas stoi pytanie, jak się ma ustosunkować do przedłożonej ustawy i jakim powinien być właściwy ustrój stolicy. To pytanie niewątpliwie trapi całe społeczeństwo i trapi stolicę od lat 20.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PSzczepański">Jest rzeczą niewątpliwą ze względu na zadania, jakie stoją przed samorządem stołecznego miasta, ze względu na zapóźnioną gospodarkę stolicy i jej charakter reprezentacyjny, że stolica powinna mieć odrębny ustrój, który niniejsza ustawa realizuje pod względem formalnym. Tego dotychczas nie było. Przy tej okazji należy nadmienić, że poprzednie ustawy samorządowe przewidywały możność wydania odrębnych statutów między innymi dla miasta stołecznego Warszawy. Ta rzecz nie została jednak zrealizowana, a wobec wejścia w życie Konstytucji kwietniowej możliwość zrealizowania tego słusznego postulatu zupełnie wygasła. Mamy więc nową ustawę, ustawę szczególną, realizującą ten zasadniczy postulat odrębnego ustroju. Ale zagadnienie odrębnego ustroju nie tylko polega na odrębnym akcie prawnym, ale również na zewnętrznej odrębności tego ustroju. I pomimo najprzeróżniejszych nieraz głosów na temat nowej ustawy, jak tę ustawę scharakteryzować, czy ona ma w swoich głównych zarysach podobieństwo do ustroju innych miast, czy też różni się specyficznie, czy odpowiada potrzebom stolicy i czy podoła zadaniom, ciążącym na stolicy, ja sądzę, że dziś były by za wcześnie na to odpowiadać.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PSzczepański">Aczkolwiek w uzasadnieniu rządowym do niniejszej ustawy powiedziane jest, że znaczna część kompetencyj ciała reprezentacyjnego, ciała uchwalającego, kontrolującego przechodzi na magistrat, na czynnik wykonawczy, jednak przesunięcia kompetencyjne z czynnika reprezentacyjnego i obradującego na czynnik wykonawczy, tak potrzebny stolicy, są w niniejszej ustawie nieznaczne. I dlatego — moim zdaniem — niesłuszne są wnioski mniejszości, które zmierzając do tego, by zbudować ustrój stolicy, który ma funkcjonować prawidłowo, sprężyście, energicznie i podołać ciążącym zadaniom, ustrój, przed którym stoją takie zadania w tym opóźnionym rozwoju — chcą ten ustrój zbudować na zasadzie przewagi kompetencyj czynnika reprezentacyjnego zamiast wzmocnienia pierwiastka wykonawczego.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PSzczepański">Przy uchwalaniu niniejszej ustawy tak, jak ona wyszła z przepracowań komisyjnych, można powiedzieć, że to jest pewien etap, pewne poszukiwanie dróg. Trudno w tej chwili przewidzieć, jak dalece wpłynie ta nowa ustawa na uzdrowienie prac samorządowych, ale dając wyraz tej zasadniczej trosce i potrzebie odrębnego ustroju, należy stwierdzić, że dopiero lata przyszłe, nowe doświadczenia, jakie pod rządem tej ustawy wszyscy nabędziemy, wskażą nam drogę, po której należy budować ustrój stolicy, dając wyraz temu zasadniczemu stanowisku, że stolica powinna mieć odrębny ustrój w porównaniu z innymi miastami.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PSzczepański">Zgłoszone wnioski mniejszości dążą do stworzenia i pogłębienia przewagi kompetencji organów reprezentacyjnych ze szkodą dla czynnika wykonawczego. To może w małych miastach jest mniej groźne, natomiast w dużych miastach, zwłaszcza w stolicy jest bardzo niebezpieczne, tym bardziej że ustawa w tekście projektowanym i tak szerokie kompetencje przewiduje.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PSzczepański">Nie będę szczegółowo o tych rzeczach mówił, chciałbym dotknąć kilku zasadniczych poprawek, wniosków mniejszości. Pomijam całkowicie tę poprawkę w odniesieniu do władzy dyscyplinarnej przewodniczącego rady miejskiej, gdyż to jest zagadnienie dla nas wszystkich zrozumiałe, że prawo dyscyplinarne spoczywa w ręku kierującego obradami i nie słuszną byłaby poprawka ograniczająca to prawo i przenosząca punkt ciężkości na ciało obradujące, na radę miejską. To ograniczenie już i tu jest. Środki, jakie posiada ciało obradujące wobec swego przewodniczącego, są dostateczne, ażeby to prawo dyscyplinarne wobec członków rady miejskiej przewodniczący stosował z umiarem.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PSzczepański">Następna poprawka dotyczy komisji rewizyjnej, która ma być wybierana w sposób proporcjonalny, jak chce autor poprawki, przy czym uzasadniając swoją poprawkę co do słuszności i konieczności wyboru komisji rewizyjnej w sposób proporcjonalny p. kolega, autor poprawki, już dalej nie uzasadniał następnej swojej poprawki, mianowicie że żąda jednocześnie, żeby i wiceprezydenci, a więc i magistrat był wybierany w sposób proporcjonalny. Otóż wobec tego, że to nie było uzasadniane, stwierdzić należy, że odpadają argumenty autora przy pierwszej poprawce co do komisji rewizyjnej. Ja rozumiałbym, że cały projekt przedłożony buduje i wybiera władzę wykonawczą, zarząd miejski, zwykłą większością głosów, a komisja rewizyjna jest w sposób proporcjonalny wybierana, a tu zauważyć należy, że intencją autora jest w ogóle, aby wszystko było wybierane w sposób proporcjonalny, a nie tylko organ kontrolujący, bo już konstrukcja ustawy jest tego rodzaju, moim zdaniem niesłusznie, że wprawdzie prezydenta i wiceprezydentów wybiera się zwykłą większością głosów, ale już ławnicy, którzy są istotnym czynnikiem organu wykonawczego, są wybierani w sposób proporcjonalny, czyli część zarządu miejskiego i część organów wykonawczych jest wybierana w sposób proporcjonalny. I p. Sommerstein szerzej tego nie motywował, uzasadniając konieczność wyboru kontroli w sposób proporcjonalny. Nie motywował również drugiej swojej poprawki, gdzie chce również, aby wiceprezydenci wybierani byli w sposób proporcjonalny. Otóż jest tutaj niewątpliwie sprzeczność w tych 2 poprawkach, względnie jest sprzeczność w uzasadnieniu wyboru komisji rewizyjnej, bo jednak część zarządu miejskiego jest wybierana w sposób proporcjonalny i tylko te mniejsze grupy w zarządzie miejskim poprzez ławników mają swoje przedstawicielstwo.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PSzczepański">Wypowiadam się za poprawkami mniejszości.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#PSzczepański">Ostatni wniosek p. Sommersteina co do kompetencji nadzoru państwowego, to poprawka 3, możność rozwiązania rady miejskiej, jeżeli dopuszcza się albo toleruje wśród swych członków liczne wystąpienia, które uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, jakie posiadać powinny organa administracji miasta. Moim zdaniem, to jest sformułowanie szczegółowe, odzwierciedlające konkretny stan faktyczny i konkretną sytuację oraz konsekwencje, wynikające z tej konkretnej sytuacji. Zdarzają się wystąpienia, które uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, — wiemy wszyscy, co ma na myśli przepis — mianowicie że istnieją bójki, awantury, które czynią ten organ — radę miejską niezdolną do wykonywania swoich zadań. Ja to tak rozumiem. I raczej bym powiedział tak: jeżeli to jest przepis nie odpowiadający celowi, przepis za szeroki, to ja bym zamienił go takim przepisem: możność rozwiązania organu rady miejskiej względnie innych organów powstaje, jeżeli jest ona niezdolna do wykonywania swoich zadań. Wtedy p. kolega Sommerstein słusznie powiedziałby, że to jest sformułowanie ogólne, bo to jest ta istota rzeczy, ta ogólna charakterystyka tego stanu, w którym wystąpienia członków zagrażają i uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, a więc organ jest niezdolny do wykonywania swoich zadań. Jednak my mamy tu sformułowanie bardziej konkretne i bardziej szczegółowe.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PSzczepański">Tak samo jeżeli chodzi o ostatnią poprawkę p. kolegi Sommersteina, o to rozwiązywanie rady miejskiej, jeżeli jest ona obniżona w ciągu kadencji o 25%. Ale, proszę Kolegi, w poprzedniej poprawce, jednej z pierwszych, Kolega zgłosił wniosek, aby w pewnych wypadkach, pewne uchwały zapadały w obecności 2/3 ustawowej liczby głosów. Otóż w moim rozumieniu jest tu zagadnienie quorum, przy jakim quorum rada miejska może być ciałem zdolnym do funkcjonowania. Nie można w jednym wypadku żądać powiększenia tego quorum, a w drugim wypadku mówić, że jeżeli tego zasadniczego quorum, czynnego, liczby radnych miejskich nie będzie, to rada miejska musi ulec rozwiązaniu. Nie można uważać, że rada miejska może być prawidłowym, normalnym organem, jeżeli brak jej w sposób trwały pewnego zasadniczego procentu liczby radnych. To nie jest nic innego, niż zagadnie nie właściwego quorum w izbie, o co walczy p. kolega Sommerstein w innym punkcie.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Ale za którą poprawką z tych dwóch Pan się wypowiada?)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PSzczepański">Ponieważ Pan Kolega podtrzymuje wszystkie poprawki, to oponuję przeciw wszystkim, chyba że Pan Kolega część poprawek wycofa.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(P. Sommerstein: To jest racja!)</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#PSzczepański">Teraz co do dwóch poprawek, z których jedna jest moją poprawką odnośnie kar dyscyplinarnych. Rozdział o karach dyscyplinarnych jest ważnym z punktu widzenia pracownika miejskiego. Zawiera on tylko pewien schemat, możliwość stosowania pewnych kar, których zastosowanie leży w swobodnej ocenie kolegium urzędującego, dlatego słusznym jest, iż komisja poszła po linii zróżniczkowania tych kar dyscyplinarnych, zwłaszcza że sprawy te później nie trafiają do sądów powszechnych i są usunięte spod kontroli sądowej. I dlatego też, aczkolwiek komisja sejmowa wprowadziła to zróżniczkowanie, to jednak pozostaje jeszcze jedna kwestia, mianowicie, żeby ten najwyższy wymiar kary, jakim jest wydalenie ze służby, nie był obligatoryjnie, z mocy ustawy, związany z utratą wszelkich praw majątkowych, odprawy itd., lecz żeby to rozdzielić, żeby komisja dyscyplinarna, orzekając karę wydalenia ze służby, mogła orzec wydalenie samo, bądź wydalenie z pozbawieniem prawa. Dlatego ta poprawka wydaje mi się słuszną.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PSzczepański">Natomiast wypowiadam się przeciw poprawce p. Mirskiego. Dotyczy ona szczególnej sytuacji, mianowicie wypadku, kiedy prezydent miasta w drodze własnego uznania ma prawo przyznać pewne zaopatrzenie rodzinie pracownika, wydalonego ze służby miejskiej. Poprawka, która przeszła na komisji, dotyczy tego, ażeby to prawo prezydenta, zresztą według jego własnego uznania, przysługiwało mu również, gdy chodzi o udzielenie tego zaopatrzenia rodzicom pracownika, a nie wyłącznie żonie i dzieciom. P. kolega Mirski pragnie skreślenia tego wniosku komisyjnego, przeciw czemu ja oponuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kopeć.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PKopeć">Wysoka Izbo! Wczorajsze głosowanie nad ustawami samorządowymi, w których Wysoka Izba przeszła do porządku dziennego nad sugestiami idącymi, bez względu na różnice przekonań, ze strony całego społeczeństwa, nie nasuwa mi żadnych wątpliwości również co do wyników głosowania nad tą ustawą. Niemniej uważam, że zagadnienie ustroju m. Warszawy, jako ustroju stolicy, jest sprawą, która powinna interesować cały kraj. Samorząd stolicy jest zaprzeczeniem tego wszystkiego, co wczoraj słyszeliśmy o rzekomo istniejącym, pełnym i rozkwitającym samorządzie. Trudno bowiem jest mierzyć samorząd wyłącznie ilością nowych wodociągów i rozbudowaniem sieci kanalizacyjnej. Jeżeli chodzi o współdziałanie społeczeństwa w pracy samorządowej, to na terenie Warszawy widzimy zjawiska następujące: od lat jedenastu nie było wyborów do rady miejskiej, od ośmiu lat żyje stolica Państwa pod znakiem tymczasowości, od czterech lat z górą pozbawiona jest w gospodarce swojej niezależnej trybuny radzieckiej, czyli została wyjałowiona z czynników samorządowych.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PKopeć">Czymże ten stan rzeczy tłumaczy się? Oto w lipcu 1927 r. ukonstytuowały się władze na podstawie wyborów, odbytych na wiosnę tego roku. Po okresie 3-letnim, z końcem 1930 r. zamknęły swoje czynności i zaczęło się przedłużanie kadencji z miesiąca na miesiąc bez określenia terminu. Przedłużanie było motywowane tym, że ustawa nie była gotowa. Ustawa jest znana. Jest to ustawa z 1933 r. W lipcu 1933 r. zaczęto stopniowo ustawę wprowadzać w życie i na mocy jej w marcu 1934 r. objął władzę Tymczasowy Zarząd Miejski z tym jednak, że po upływie najwyżej kilku miesięcy miały być przeprowadzone nowe wybory. Tymczasem stan wyjątkowy w samorządzie stolicy trwa do tej pory. Piąty rok idzie od czasu, jak Warszawa jest pozbawiona czynnika obywatelskiego w pracach samorządu. I nawet w tym Sejmie, już podczas obecnej kadencji odkładaliśmy wybory do 1 października br. Powodem zaś tego była następująca przesłanka: Oto Rząd zamierzał przyjść do Izb z projektem szeroko pojętego samorządu m. Warszawy, projektem stworzenia województwa stołecznego. Takie było uzasadnienie do ostatniego projektu ustawy, przedłużającego okres urzędowania tymczasowych organów ustrojowych w gminie m. Warszawy. Cytuję: „Pomimo, że Rząd w całej pełni docenia kapitalną wagę likwidacji prowizorium ustrojowego w stolicy, w szczególności potrzebę wprowadzenia do organów samorządowych niezależnego czynnika obywatelskiego, nie miał dostatecznych warunków wcześniejszego zajęcia się problemem województwa stołecznego”. Równocześnie wpłynęły do Sejmu w r. 1936 dwie ustawy: jedna z nich o granicach województwa stołecznego, druga o administracji samorządu w województwie stołecznym. Ustawy te usiłowały rozwiązać najbardziej kapitalne zagadnienia stolicy: zagadnienie okręgu podstołecznego i zagadnienie dwutorowości. Dzisiaj z tych projektów nic nie pozostało. Wniesiony ostatnio projekt z r. 1938 o samorządzie gminy m. st Warszawy w niczym tych dwóch najważniejszych i kapitalnych zagadnień: okręgu podstołecznego i likwidacji dwutorowości — nie rozstrzygnął, mimo że przecież w 1936 r. słyszeliśmy następujące uzasadnienie: „Najistotniejsze braki obecnej struktury administracji Stolicy leżą u samych podstaw jej ustroju. Obszar gminy m. st. Warszawy stanowi obecnie województwo. Również jako związek samorządowy gmina stołeczna jest przyrównana do wojewódzkiego związku samorządowego i poddana bezpośredniemu nadzorowi władz centralnych. Granice miasta są więc granicami między dwiema najwyższego rzędu jednostkami administracyjnymi — miastem stołecznym i województwem warszawskim, ponad którymi jako czynnik nadzoru i koordynacji istnieją już tylko władze centralne”. Następnie na kilku szpaltach następuje uzasadnienie konieczności połączenia regionu podstołecznego ze stolicą w jedną jednostkę samorządową, jednostkę wyższego stopnia samorządu.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PKopeć">W tym samym uzasadnieniu z roku 1936 czytamy na temat dwutorowości administracji co następuje: „Najczęściej podnoszono zarzuty przeciwko niezrozumiałemu dla ogółu podziałowi administracji stolicy na rządową i samorządową. Przeciętny obywatel stolicy niewtajemniczony w zawiłości doktrynalne, które się rozwinęły na tle życia politycznego w ramach państw zaborczych, nigdy nie rozumiał celowości istnienia w Państwie Polskim t. zw. „dwutorowości administracji”, równoległego traktowania tych samych zadań na terenie tej samej gminy przez dwa niezależne od siebie aparaty administracyjne. Nie bez słuszności traktował ją zawsze jako jedną z przyczyn utrudnień w stosunkach z władzami, tym bardziej niezrozumiałą, że powodującą zwiększone wydatki na administrację. Dwutorowość administracji jest zresztą nie tylko wadą interesującą obywatela z jego punktu patrzenia na administrację. Muszą się nią również interesować czynniki odpowiedzialne za celową organizację administracji jako wadą strukturalną, pociągającą za sobą konieczność ciągłego porozumiewania się i spory kompetencyjne, a w rezultacie niemożność ustalenia odpowiedzialności za ostateczny wynik pracy administracji. Wielkie stolice państw obcych nie znają dwutorowości administracji w takiej formie, jak ona u nas występuje”. A jednak z tych zasadniczych przesłanek nie pozostało nic w projekcie. Projekt rządowy nie rozwiązuje ani zagadnienia regionu, ani zagadnienia dwutorowości. Z całego uzasadnienia tego projektu najistotniejsze są dwie sprawy, właśnie te, które były zaprzeczane w 1936 r. Mianowicie w 1936 r. mówiono o niemożności szerszego uwzględnienia decentralizacji.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PKopeć">„Problem decentralizacji w Warszawie nie istnieje — głosi ówczesne uzasadnienie rządowe — bo nie ma tutaj na to odpowiednich warunków. Niemniej jednak pewne dzielnice różnią się od innych charakterem zabudowy i występującymi na ich terenie problemami społecznymi, co w sumie wyróżnia te dzielnice pod względem potrzeb publicznych od reszty terytorium miejskiego. Istnieje więc problem organizacyjny — dostosowania organizacji władz miejskich do zróżniczkowanych zadań samorządu w poszczególnych dzielnicach”. Natomiast obecny projekt z 1938 r. uzasadnia się dwoma głównymi przesłankami:</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PKopeć">1) zbytnim scentralizowaniem i małym udziałem mieszkańców w sprawowaniu zarządu stolicy,</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PKopeć">2) wadliwym podziałem kompetencji pomiędzy organami miasta. Czyżby z powodu tych dwóch przyczyn nie mogły się odbyć wybory w roku 1933? Czy to było głównym powodem, aby w dalszym ciągu przedłużać stan tymczasowości na terenie m. st. Warszawy? Nie znajduję w tym uzasadnienia. Myśmy jako Izba czekali, myśmy jako Izba większością głosów przesunęli termin tego tymczasowego okresu, wbrew głosom ostrzegawczym, które i wówczas padały, a uczyniliśmy to w tym przekonaniu, że wpłynie do Sejmu projekt ustawy w sposób zasadniczy i zdecydowany regulujący najżywotniejsze sprawy stolicy. Niestety projekt takiej ustawy nie wpłynął. Nawet zagadnienie stworzenia dzielnic nie zostało należycie rozwiązane. Wprowadzone w tej materii przepisy są naprawdę o bardzo małym znaczeniu praktycznym dla miasta i jego mieszkańców. Kompetencje dzielnic są niesłychanie ograniczone, zwężono je do zakresu już to uchwalania stosownych wniosków do rady miejskiej i zarządu miejskiego, już to opiniowania spraw dotyczących dzielnicy, a przekazywanych radzie dzielnicowej przez radę miejską lub zarząd miejski. Przypuszczam, że te motywy nie powinny były wpływać na wstrzymanie wyborów i unikanie wprowadzenia czynnika obywatelskiego przez długi przeciąg czasu.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#PKopeć">Również i poprawki, które zostały przeprowadzone przez większość komisji, a które wprowadzają możliwość przesuwania kompetencji, nie rozwiązują zasadniczo zagadnienia dwutorowości. Natomiast w stosunku do roku 1933 nastąpiło dalsze ograniczenie kompetencji rady miejskiej i przesuwanie tej kompetencji na czynnik wykonawczy w mieście — na prezydenta i zarząd miejski.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#PKopeć">Proszę Panów! Jeżeli chodzi o zagadnienie prezydenta miasta, to warunki, które są postawione dla uzyskania stanowiska prezydenta, są tego rodzaju, że prościej było by wprowadzić zasadę nominacji. Nic nie jest bowiem tak szkodliwe jak niejasność. Lepiej ustanowić zasadę nominacji, niż zasadę tego rodzaju „wyboru”.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#PKopeć">A teraz jakież są kompetencje tak wybranego prezydenta? Prezydent miasta jest równocześnie prezesem rady miejskiej. Jako prezes rady miejskiej może usuwać radnych z posiedzenia, na jego wniosek radny miejski może być przez większość rady miejskiej pozbawiony mandatu. I nawet większość komisji specjalnej nie stoi na stanowisku, że w organie, który ma być czynnikiem sądzącym radnych, powinni zasiadać reprezentanci możliwie wszystkich odłamów rady miejskiej. Przeciwnie komisja stanęła na stanowisku wyboru wszystkich organów zwykłą większością głosów. Tak więc prezydent miasta wybierany jest zwykłą większością głosów. Wiceprezydenci miasta są również wybierani zwykłą większością głosów. A zatem jedno ugrupowanie polityczne — bo niestety mimo wszystko, mimo teoretycznych rozważań na temat nowego ustroju politycznego, wybory będą polityczne — otóż taka większość polityczna będzie miała możność obsadzenia całego zarządu miejskiego w całości przez swoich ludzi.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Głos: Przesada. P. Drozd-Gierymski: A jak Pana mianują prezydentem?)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#PKopeć">Panie Kolego, ten argument tylko do Pana mógłby przemawiać. Coś się Panu śni, utajone myśli z Pana wychodzą.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#PKopeć">Ale mało tego. Komisja rewizyjna, która ma sprawdzić działalność zarządu miejskiego, jest również przez tę samą większość wybierana. W moim umyśle p. poseł Szczepański rysuje się jako zwolennik i gorący obrońca każdego projektu rządowego. Rozumiem to, ale, Panie Kolego, dlaczego nie uwzględnia Pan jednej rzeczy, że nawet jeżeli Pan się nie zgadza ze stosunkowością wyborów wiceprezydentów, to może się Pan zgodzi ze stosunkowością przy wyborach komisji rewizyjnej. Przecież, proszę Panów, w każdym towarzystwie ogródków działkowych jest przyjęta zasada, że komisja rewizyjna składa się z innych ludzi niż zarząd danego towarzystwa, a to w tym celu, aby ułatwić i pogłębić kontrolę. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę fakt, że magistrat może powoływać komisje, do komisji tych wprowadzać radnych miejskich i że ci radni nie będą na pewno honorowo pełnili obowiązków członków tych komisyj, to musimy dojść do wniosku, że mamy tu pomieszanie kompetencji, kompetencji czynnika stanowiącego i kontrolującego z czynnikiem wykonawczym. Nie jest żadnym argumentem, że poseł może zostać ministrem, bo z tą chwilą, kiedy obejmuje tekę ministra, już całkowicie staje pod krytyką Izby poselskiej i nie bierze w rzeczywistości udziału w posiedzeniach Izby jako jej członek. Natomiast radny, wchodząc do komisyj, powoływanych przez magistrat, może być ograniczany w wykonywaniu swych funkcyj kontrolujących.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#PKopeć">Proszę Panów! Te wszystkie przesłanki wskazują na to, że samorządność w mieście stołecznym Warszawie, w mieście, które powinno być przykładem zorganizowania samorządu dla innych miast, została ograniczona.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#PKopeć">Ponieważ wczoraj p. Duch posądzał mnie o to, że moim profesorem jest p. Czapiński, przyznam się zupełnie szczerze, że wolę mądre uwagi p. Czapińskiego niż słabe wywody p. Ducha. Jednak dzisiaj, ażeby sprawić p. Duchowi niespodziankę, zacytuję innego profesora, tym razem z „Depeszy”, organu przemysłowców. „Depesza”, zajmując się ustrojem samorządu gminy m. st. Warszawy, pisze tak: „Projekt ten bowiem, ukryty za zagadnieniem ordynacji wyborczej, przykuwającym uwagę kół politycznych, w sposób wysoce niebezpieczny zagraża samorządowi; jeśli w ostatniej chwili utrzyma się w opinii Izb, jeśli nie stanie czasu na jego przetrawienie, to znowu jeden z najważniejszych odcinków życia samorządowego będzie zabagniony”. A dalej pisze: „Przede wszystkim więc podkreślamy z naciskiem konieczność przywrócenia radzie miejskiej własnego jej prezydium i w konsekwencji odpowiedniej zmiany wszystkich artykułów, które czynności przewodniczącego rady przenoszą na prezydenta miasta”. Ba, nawet w tej sprawie, o którą walczył p. Wierzbicki i której starał się bronić, „Depesza” jest innego zdania. Oto co pisze: „Nie możemy się zgodzić, aby komisja dyscyplinarna, powoływana przez prezydenta miasta, miała prawo pracownikowi zmniejszać lub pozbawiać go emerytury. Emerytura jest prawem nabytym, pozbawienie jej — jest pozbawieniem pewnego prawa. Uczynić to tylko może sąd”. Przytoczyłem te argumenty dlatego, ażeby wykazać Panom, że nie zawsze bronię tylko klasowego stanowiska, a bardzo często zdrowy sens widzę po jednej i po drugiej stronie.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#PKopeć">Jeżeli chodzi o zagadnienie nadzoru, trzeba sprawę postawić prosto i jasno. Przez szereg lat był silnie rozwinięty nadzór. Nadzór był zwiększony, bo przecie nie było czynnika obywatelskiego. Czy pod takim nadzorem dobrze działo się w mieście? Nie mam zamiaru w niczym umniejszać wielkiego rozwoju Warszawy w ciągu ostatnich kilku łat, olbrzymiej rozbudowy, rozmachu i wielkiego planu, z jakim się ona rozwijała. Nie chcę wchodzić w szczegóły, o ile jest ona w lepszym położeniu obecnie, chociażby przez fakt, że uzyskała od razu z miejsca 20.000.000 zł, których poprzednio nie można było uzyskać. Ale nie mogę pominąć pewnych spraw. Oto leżą przede mną takie dokumenty, jak przemówienie zeszłoroczne p. posła Jedynaka, stwierdzające, że „świadczenia dla personelu jedynie centrali zarządu m. Warszawy wzrosły w przeciągu dwóch ostatnich lat o 73%, t.j. z kwoty przeszło 10,5 milionów na 18 milionów zł. Emerytury w przeciągu trzech lat ostatnich wzrosły o przeszło 125%, t. j. z 8 na 18 milionów zł. Jest to rezultat zwolnienia około 3.000 pracowników, będących jeszcze w sile wieku i zdolnych do pełnienia dalszej służby. Na miejsce zwolnionych przyjęto przeszło 3.000 nowych pracowników. Ponieważ ogólna suma budżetu administracyjnego stolicy zmalała zaledwie o 1 milion zł, z kwoty 89.573.000 zł do 88.616.000 zł, przeto przerosty wydatków na personalia w administracji centralnej odbiły się następująco w innych działach budżetu: w przeciągu dwóch lat wydatki na opiekę społeczną, na zdrowie zmniejszono o 17%, na oświatę o 13%, na oświatę zawodową o 17%, na bezpieczeństwo o 12%”. P. Prezydent miasta w liście otwartym zaprzeczył, p. Jedynak mu jednak odpowiedział.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#PKopeć">Ale mam i drugie stwierdzenie niedociągnięć, a to ze strony p. senatora Artura Śliwińskiego, przewodniczącego komisji rewizyjnej. W raporcie komisji rewizyjnej wyraźnie powiada się: „Zemerytowano poważną liczbę pracowników w pełni sił, nawet pracowników młodych, przy czym na uwagę zasługuje okoliczność, że 51 zwolnionym pracownikom brak było do wysługi emerytalnej jednego roku; zdarzały się nawet wypadki, że usuwano pracowników na kilka miesięcy, a nawet na jeden miesiąc przed wysłużeniem emerytury. Wobec tego w porównaniu z budżetem wydatki emerytalne w wspomnianej pozycji przekroczą budżet o sumę 124.336 zł 40 gr. W ten sposób kredyt roczny tej pozycji został już przeczerpany, przekroczenie zatem budżetu według przewidywań wydziału spraw ogólnych i biura personalnego wyniesie 2.932.212 zł 34 gr. Razem na obu wspomnianych pozycjach przewidywane jest przekroczenie wydatków na sumę 3.046.548,74 zł.”. Daję to jako przykład, że nie zawsze nadzór wystarczał i że w tych warunkach, gdyby był nadzór i kontrola ze strony czynnika obywatelskiego, ze strony czynnika społecznego, jakim jest rada miejska, może dałoby się uniknąć tych niedociągnięć i przekroczeń.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#PKopeć">Całość projektu ustawy w niczym nie rozwiązuje zagadnienia, które stoi w dalszym ciągu przed stolicą, zagadnienia okręgu stołecznego, albowiem projektowane związki celowe, powoływane dla załatwiania poszczególnych spraw, związki tworzone pomiędzy gminami i miastem Warszawą, moim zdaniem, sprawy nie rozwiązują. Przeciwnie, te związki celowe będą kosztować bardzo wiele i Warszawę i gminy, bo na czele takich związków trzeba postawić ludzi o dużych kwalifikacjach, a poza tym związek celowy może działać tylko w ograniczonym zakresie, podczas kiedy istnieją wielkie zagadnienia, które rozwiązać można jedynie w całokształcie.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#PKopeć">Spośród wszystkich zagadnień, jakie się wysuwają przy wprowadzaniu nowego podziału administracyjnego Państwa i przy konieczności budowania samorządu, na pierwszy plan wysuwa się samorząd stolicy z jej regionem. Dla mnie, jako dla reprezentanta Śląska, bardzo ważną rzeczą byłoby stworzenie jak najszybciej wojewódzkiego samorządu stołecznego, wyposażonego w szerokie kompetencje samorządowe i gospodarcze. Nie przeprowadzona została również zasada podziału kompetencji, jak nie zostało dalej przeprowadzone tworzenie rad dzielnicowych, natomiast projekt rządowy i co gorsze uchwały komisji ograniczają kompetencje rady miejskiej, a przez usunięcie stosunkowości wyborów została w dalszym ciągu uniemożliwiona i utrudniona kontrola ze strony czynnika społecznego.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#PKopeć">Jeżeli weźmiemy pod uwagę poprzednie projekty i ich uzasadnienia, to stwierdzimy, że w poprzednich uzasadnieniach wskazywano na najbardziej istotne braki stolicy, a te najbardziej istotne braki nie zostały usunięte w przedłożonym nam obecnie projekcie ustawy. Stwierdzimy dalej, że nie wyczerpano wszystkich środków, aby uzgodnić i ustalić opinię, szeroko omawiającą zagadnienia samorządu miejskiego stolicy. Stwierdzimy dalej, że poprzednim razem przedłużaliśmy ustawą termin urzędowania tymczasowych władz miejskich do 1 Października b.r. w tym przekonaniu, że sprawę generalnie załatwimy, a obecny projekt nie jest załatwieniem zupełnym. Stwierdzimy wreszcie, że jest on pogorszeniem stanu rzeczy, który istnieje w tej chwali na podstawie ustaw z roku 1919 i 1933.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#PKopeć">Zważywszy to wszystko uważam, że gdyby poprawki mniejszości nie przeszły w Wysokiej Izbie, za tą ustawą głosować nie mogę i będę wówczas głosował przeciw projektowi większości komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Czy Pan Sprawozdawca zechce zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#komentarz">(P. Hoppe: Poruszone w dyskusji sprawy szczegółowo omawiałem w referacie. Wobec tego głosu zabierać nie będę.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Wnioski mniejszości mają Panowie uwidocznione w druku nr 870.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#Marszałek">Od art. 1 do 13 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#Marszałek">Do art. 14 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła, a zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#Marszałek">Do art. 15 i 16 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#Marszałek">Do art. 17 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła, a zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#Marszałek">Do art. 18, 19 i 20 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#Marszałek">Do art. 21 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#Marszałek">Do art. 22 są dwie poprawki p. Sommersteina. Poprawka 4). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Poprawka 5). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#Marszałek">Od art. 23 do 25 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#Marszałek">Do art. 28 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#Marszałek">Od art. 27 do 39 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#Marszałek">Do art. 40 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#Marszałek">Do art. 41 nie ma poprawek, przechodzi on zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#Marszałek">Do art. 42 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#Marszałek">Od art. 43 do 50 nie ma poprawek, przechodzą więc w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#Marszałek">Do art. 51 jest poprawka p. Kopcia. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#Marszałek">Od art. 52 do 56 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#Marszałek">Do art. 57 jest poprawka p. Szczepańskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#Marszałek">Do tego samego artykułu jest poprawka p. Światopełk-Mirskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#Marszałek">Od art. 58 do 69 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#Marszałek">Do art. 70 są trzy poprawki p. Sommersteina. Przegłosujemy najpierw poprawkę 12). Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#Marszałek">Poprawka 13). Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#Marszałek">Poprawka 14). Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. A zatem art. 70 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#Marszałek">Od art. 71 do 81 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#Marszałek">Obecnie będziemy głosowali nad całością projektu ustawy. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że projekt ustawy został w drugim czytaniu przyjęty.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że projekt ustawy został przez Sejm uchwalony.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#Marszałek">Przystępujemy do przegłosowania rezolucyj, które Panowie mają uwidocznione w druku nr 870.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za pierwszą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm rezolucję uchwalił.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów jest za drugą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm rezolucję uchwalił.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#Marszałek">Wobec stwierdzenia przez zastępcę przewodniczącego Komisji Skarbowej i sprawozdawcę projektu ustawy o poprawie finansów związków samorządu terytorialnego, że zastrzeżenia p. Hołyńskiego są uzasadnione i że istotnie po przyjęciu w drugim czytaniu poprawki mniejszości p. Bołądzia zachodzi sprzeczność pomiędzy poszczególnymi postanowieniami ustawy — na podstawie art. 81 ust. (2) regulaminu odsyłam powyższy projekt ustawy do Komisji Skarbowej dla opracowania odpowiednich wniosków do trzeciego czytania.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#Marszałek">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się jutro dnia 9 lipca o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy o poprawie finansów związków samorządu terytorialnego i o zmianie ustawy o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SekretarzpWadowski">Interpelacja p. dr. Stefana Barana do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zakazu towarzystwu „Powitowyj Sojuz Krużkiw Ridna Szkoła” w Czortkowie przez starostwo powiatowe w Czortkowie. otwarcia i prowadzenia 16 ogródków dziecięcych na terenie powiatu czortkowskiego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SekretarzpWadowski">Interpelacja p. dr. Stefana Barana do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie systematycznego odmawiania przez urząd wojewódzki w Tarnopolu zezwolenia reflektantom narodowości ukraińskiej na nabycie nieruchomości w powiatach, w których obowiązuje rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o granicach Państwa.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SekretarzpWadowski">Interpelacja p. dr. Stefana Barana do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie tragicznego położenia obecnego autokefalnego Kościoła prawosławnego, jego duchowieństwa i wiernych na terenie powiatów województwa lubelskiego, zamieszkałych przez ukraińską ludność prawosławną, oraz w sprawie dotychczasowego nieuregulowania w formie osobnej ustawy stosunku Państwa Polskiego do autokefalnego Kościoła prawosławnego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SekretarzpWadowski">Interpelacja p. ks. dra Józefa Lubelskiego do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie wyroku Sądu Okręgowego w Grudziądzu, dotyczącego komisarza lotnej brygady kontroli skarbowej, Stefana Dumańskiego, oskarżonego o deprawowanie nieletnich dziewcząt.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 14 m. 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>