text_structure.xml 296 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 30 przed pół.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu Jerzy Zdziechowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Władysław Kiernik, Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych Józef Radwan.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Julian Siennicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 257 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 258 posiedzenia jeży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Utta. Listę mówców prowadzi p. Utta.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Senat przyjął bez zmian projekty ustaw o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych oraz o biletach skarbowych, bilonie i pomocy dla instytucji kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Posłowie: Milczyński i Piesch usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Wędziagolskiemu, Walaszkowi, Braniewiczowi, Manterysowi na 1 dzień, Brotowi, Kaweckiemu, Bogusławskiemu, Dobiji, Rederowi i Szmiglowi na 2 dni, Dzierżawskiemu, Belinie, Madejczykowł, Krzywińskiemu na 3 dni. Moritzowi na 4 dni, Sirkisowi na 5 dni, Leśniewskiemu, ks. Styczyńskiemu, ks. Kubikowi, Kosydarskiemu, Bitnerowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Kirszbraun na 10 dni, Ossowski na 4 tygodnie z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt pierwszy: dalszy ciąg pierwszego czytania prowizorium budżetowego na pierwszy kwartał 1926 r. (druk nr 2209). Głos ma p. Greiss.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PGreiss">Wysoka Izbo! Zbyt częste i zbyt długie przemówienia w Sejmie nad expose, które od kilku miesięcy prawie nieustannie trwają. robią złe wrażenie w kraju, wywołują zdenerwowanie tak samo, jak zdenerwowanie rozsiewa obecny zły stan finansowo-gospodarczy. Ludność jest tego zdania, że dość jest słów i mów, że trzeba przejść od słów do czynów. Tutaj często powtarza się to piękne hasło: do czynu, do czynu! ale niestety ani Sejm, ani społeczeństwo tego czynu doczekać się nie może.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PGreiss">Dlatego uważamy, że dość jest tych długich przemawiań, przelewania z pustego w próżne, mielenia tego mielonego już słowa na najrozmaitsze sposoby, z których jednak kraj najmniejszego pożytku niema. Uważamy, że należy już proceder ten zakończyć, a wziąć się do realnej racjonalnej pracy dla kraju. Dlatego w imieniu Klubu Katolicko-Ludowego daję zaczątek właśnie krótkiego przemówienia i składam następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PGreiss">Wobec grozy położenia finansowo-gospodarczego naszego Państwa uważamy, że szybkie skoordynowanie wysiłków tak Rządu, jak i Sejmu, przy równoczesnem poparciu całego społeczeństwa jest nakazem obecnej nad wyraz poważnej chwili.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PGreiss">Pięknie powiedział p. Minister Zdziechowski i trafił do uczuć i przekonania narodu, nazywając obecną zgodę stronnictw, tworzących i popierających Rząd — wolą! Dziś całe społeczeństwo woła tak do Rządu, jak i do Sejmu, nie tylko o dobrą wolę, ale by się ta dobra wola już raz w dobry i potężny czyn zamieniła!</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dębski).</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PGreiss">W myśl wywodów p. Ministra Skarbu uznajemy:</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PGreiss">1) konieczność regulacji, budżetu i w szczególności zmniejszenia wydatków Ministerstwa Spraw Wojskowych i administracji państwowej przez zmniejszenie wyższych stanowisk oraz ilości poszczególnych urzędów, jak województw, kuratoriów, okręgowych komend policji państwowej, dyrekcji robót publicznych, urzędów ziemskich, a nawet zwinięciu Ministerstw: Robót Publicznych, Pracy i Opieki Społecznej, Przemyślu i Handlu, przydzielając ich agendy innym ministerstwom;</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PGreiss">2) tępienie wszelkich nadużyć, wychodzących na szkodę Państwa, sądem doraźnym, popełnianych czy przez urzędników, czy niesumiennych spekulantów;</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PGreiss">3) uruchomienie bezzwłoczne długoterminowego kredytu dla rolnictwa, rękodzieła, przemysłu i handlu, jako rękojmi płatności podatków pełnowartościowych na rzecz Skarbu;</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PGreiss">4) ujednostajnienie wszystkich podatków i złączenie ich w jeden podatek, któryby umożliwił i uregulował płacenie i termin płatności;</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PGreiss">5) wzmożenie produkcji przez zwiększenie czasu pracy w odpowiednich dziedzinach przemysłu i handlu i usunięcie przepisów, krępujących życie przemysłowe i handlowe.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PGreiss">Uznajemy też, że w obecnie przedłożonem prowizorium budżetowem wprowadza p. Minister racjonalną gospodarkę, opartą na zasadzie: „rozchodzie, żyj z przychodem w zgodzie” i prowizjum to przyjmiemy.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PGreiss">Dlatego też z naciskiem zaznaczam, że w powyższych skutecznych i celowych zamierzaniach p. Ministra Skarbu klub nasz udzieli mu jak najdalej idącego poparcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Frostig.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PFrostig">Wysoki Sejmie! Expose p. Ministra Skarbu było bezsprzecznie krokiem naprzód w usiłowaniach społeczeństwa i Sejmu do rzeczywistego, realnego sanowania naszych stosunków. Prawda, którą wypowiedział i którą zapowiedział, niewątpliwie rozwieje wszelkie iluzje, powstałe po poczynaniach rządu poprzedniego, i wykaże niemożliwość systemu, który pozwolilibyśmy sobie nazwać mianem grabszczyzny. Prawda wykaże, że ujęliśmy rację, kiedyśmy w ciągu dwóch lat ostatnich bez przerwy zwalczali plany i pomysły rządu poprzedniego. Kiedy zresztą cały bez wyjątku Sejm silnie je popierał i szydził z wszelkich głosów krytyki, które padały z naszej strony, to myśmy wskazywali niejednokrotnie na to, że wydęty budżet jest niebezpieczeństwem dla Polski, że Polskę obecną nie stać na to, ażeby mogła mieć budżet 2½ miliardowy jakbyśmy byli mocarstwem finansowo bardzo silnem, to myśmy wskazywali na to, że niesprawiedliwy rozdział podatków doprowadzić musi tylko do zjedzenia substancji majątkowej obywateli, do chwilowej tylko naprawy stanu Skarbu Państwa, a w przyszłości rabunkowa gospodarka podatkowa odbić się musi tem boleśniej na dochodach Państwa; to myśmy mówili ciągle, że podawanie społeczeństwu cyfr nieprawdziwych, zbyt różowych, optymistycznych, wzbudzi nadzieje, których Rząd nie będzie mógł spełnić, i że jedyną drogą, po której kroczyć powinniśmy, jest dostosowanie się do realnych warunków naszego życia gospodarczego. Stwierdzamy tedy z zadowoleniem, że obecny p. Minister Skarbu nie tylko przyrzekł nam, lecz w końcowych swoich słowach postanowił to uroczyście, odtąd operować tylko prawdą tak, że mamy nadzieję, iż ciała ustawodawcze odtąd będą mogły zgodnie z Rządem znaleźć właściwy wyraz dla realnych potrzeb i rzeczywistego położenia Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PFrostig">Kiedym ostatni raz przemawiał z tej wysokiej trybuny zwalczałem w imieniu naszego klubu system, którego personifikacją był rząd ostatni, a który zaprowadził nas na brzeg przepaści. Dziś stoimy przed nowym Rządem, na którego nowe poczynania dopiero czekamy. Jesteśmy ostatni, którzyby chcieli rzucać kłody pod nogi temu Rządowi, gdyż zdajemy sobie sprawę z grozy położenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że może nadeszła już ostatnia chwila dla Rządu i Sejmu, ażeby wreszcie naprawić sytuację. To, co nas czeka, gdybyśmy teraz jeszcze nie zrozumieli grozy położenia, jest tak straszne, podkreślam to, straszne, że nie mamy odwagi na krytykę tak ostrą, tak wyczerpującą, tak dokładną, z jakąbyśmy wystąpili i wystąpić musieli w warunkach choćby na pół normalnych. Liczymy się z tem, co przynieść może groźne jutro, i dlatego słowa nasze dzisiejsze nie będą opozycją w zwykłem parlamentarnem tego słowa znaczeniu. Nie o walkę nam chodzi w tej chwili z tym czy innym Rządem, tym czy innym Ministrem Skarbu, chodzi o to, ażeby umożliwić Rządowi w najkrótszym czasie pewne reformy, pewne polepszenie obecnego groźnego stanu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PFrostig">W krytyce rządu poprzedniego. Wysoki Sejmie, skrystalizował się już program i żądanie Sejmu i społeczeństwa; dość jasno i wyraźnie przed nami program ten teraz stoi. Dlaczego, pytam się, nie mamy wykonać tego, co prawie zgodnie wszystkie stronnictwa oświadczyły w dyskusji nad expose obecnego p. Ministra Skarbu, a przedtem jeszcze w krytyce rządu poprzedniego? Jasno i zgodnie widzimy wszyscy grożące nam niebezpieczeństwo, dlaczegobyśmy nie mogli, równie jasno i zgodnie kroczyć po drodze, prowadzącej do ratunku? P. Minister Skarbu w swojem expose stwierdził, że objął po rządzie poprzednim pustki w kasach. Pozwolę sobie stwierdzić, że nie tylko pustki w kasach objął, ale objął i garb ciężki, który dźwigać będzie w postaci różnych ustaw, poczynań i zobowiązań rządu poprzedniego. Garb, który musi zoperować w jak najkrótszym czasie, jeżeli faktycznie chce dokonać czynu, a nie ograniczyć się tylko do słów. P. Minister Skarbu będzie dziś nie tylko kierownikiem finansów, lecz operatorem tych złych poczynań, które doprowadziły nas nad brzeg przepaści.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PFrostig">Program realnej sanacji ten jasno się już wykrystalizował, jak twierdzę — na program ten prawie wszyscy się zgadzamy. Pewną część konsekwencji z tego programu p. Minister Skarbu już wyciągnął, nie wszystkie żądania, ale pewną ich część chce zrealizować. Mówił nam tu p. Minister o naglącej potrzebie redukcji budżetu, a potrzebę tę zgodnie uznały już wszystkie stronnictwu, nie mówiąc już o nas, którzy od dawna twierdzimy, że na budżet tak wielki nie stać nas, wobec tego trzeba go zredukować. Dziś nie chodzi o kwestię, czy ma to być mechaniczna redukcja budżetu, czy więcej wnikająca w istotę rzeczy, w istotę i potrzebę urzędów, które mają być zredukowane, nakazem chwili jest redukcja natychmiastowa: wszelkie dyskusje na temat, czy ma to być redukcja wchodząca w istotę reorganizacji naszego sposobu urzędowania, czy też ma to być mechaniczna redukcja, nie są na czasie, gdyż groźne memento wzywa, ażeby zmniejszyć budżet natychmiast.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PFrostig">Pan Minister to robi i przychodzi z zapowiedzią zniżki budżetu o jakie 500 milionów zł. Pozwalam sobie stwierdzić, że nie jest to wystarczające. Mam nadzieję, że i obecny p. Minister Skarbu zachowa system, wprowadzony przez p. Grabskiego, system budżetów miesięcznych, że więc dalej będzie rozdzielał dotacje między poszczególne ministerstwa tym samym systemem, jaki był uprawiany dotąd, mianowicie, na podstawie faktycznych miesięcznych dochodów; ale jeżeli budżety miesięczne mają być podstawą dalszej gospodarki budżetowej Ministerstwa Skarbu, to równocześnie stwierdzić musimy, że ograniczenie redukcji budżetu do 500 milionów złotych może okazać się zbyt małem dlatego, że wpływy miesięczne nie pozwolą p. Ministrowi Skarbu w r. 1926, przynajmniej w pierwszych miesiącach tego roku, na utrzymywanie budżetu półtoramiliardowego. Chcemy mieć zapewnienie, że p. Minister Skarbu liczyć się będzie tylko z realnemi wpływami, nie tylko w słowach, ale i w czynach swoich, t. zn. przy zestawianiu swoich budżetów miesięcznych. Jeżeli wpływy miesięczne będą mniejsze, to i budżet następnego miesiąca będzie musiał być odpowiednio zmniejszony — oto podstawa dla właściwej redukcji budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PFrostig">Do samej redukcji budżetu jednak ograniczyć się p. Minister Skarbu nie może. To był właśnie jeden z zasadniczych błędów rządu poprzedniego, że wpatrywał się tylko w jeden punkt i sądził, że przez rozwiązanie tylko tej jednej kwestii przeprowadzi sanacje całego naszego życia gospodarczego, lub choćby dokona trwałej reformy walutowej. Finanse i waluta, to nie kwestia jednego tylko momentu, albo jednego tylko problemu, to zebranie szeregu okoliczności, wpływających z równą prawie siła na ostateczne rozwiązanie stojącego przed nami całego problemu, wpatrywanie się tedy w moment jeden jest nie tylko polityką krótkowzroczną, lecz przedewszystkiem nie prowadzącą do celu. Można było, o ile się miało ku temu odpowiednią energię, lepiej powiedzmy upór, nie liczący się z żadnemi względami, ani z realnem życiem, przez trzy miesiące wprowadzić złoty na parytecie złota, ale nie można go było na tym parytecie utrzymać. Starą zasadą jest w kwestii finansów i pieniędzy, że nie tak trudno jest dostać pieniądze, nie tak trudno nawet je zarobić, jak je zatrzymać. Nie tak trudno było zrobić reformę waluty, wprowadzić złotego, widzieliśmy, bardzo łatwo i bardzo szybko to poszło, bardzo ciężko było utrzymać tę reformę walutową, utrzymać złoty na parytecie złota, na parytecie 5.18 i pół złotych za dolara. Zagadnienie jest skomplikowane, wszystkie metody razem muszą być uwzględnione, a co najważniejsze, Minister Skarbu na wszystkie momenty musi jednak razem i równocześnie znaleźć odpowiedź, jeśli nie chce wpędzić się tylko w pewien róg, z którego później wyjścia nie będzie mógł znaleźć. Przeprowadzenie reformy w jednej tylko dziedzinie, może załamać całość reformy walutowej, w ciągu krótkiego czasu w innych dziedzinach i wtedy nie będziemy mieli nic z naszej pracy i naszych poczynań.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PFrostig">Choć zagadnienie jest skomplikowane, to jednak odpowiedź na nie musi być stanowcza, prosta, pojedyncza i bez załamania. Tymczasem, w expose Pańskiem, Panie Ministrze Skarbu, widzimy dwa oblicza. W jednem miejscu mówi Pan o podatkach: „A zresztą środki zwyczajne”, cytuję dosłownie z expose, „zdobywane drogą działania naszego systemu podatkowego, doprowadziły do niebywałego osłabienia siły płatniczej produkcji”. Konstatuje w tem zdaniu, pierwszem swem obliczem p. Minister Skarbu niebywałe osłabienie siły płatniczej w odniesieniu do podatków. W drugiej zaś części swego expose już wychodzi na jaw oblicze drugie i tu Pan mówi: „Winniśmy dążyć do należytej rozbudowy podatku dochodowego... W najbliższym czasie”, w najbliższym czasie może być rychło, ale przyzwyczajeni jesteśmy używać tego terminu, kiedy wogóle terminu nie znamy, „określę mój stosunek do projektu zmniejszenia podatku majątkowego, złożonego przez Rząd poprzedni... W zakresie podatku obrotowego musiałbym się przeciwstawić projektowi dalszego obniżenia tego podatku dla handlu hurtowego, wniesionemu do Sejmu z inicjatywy poselskiej, gdyby ten projekt miał być podtrzymany”. A więc p. Minister Skarbu sam konstatuje niebywałe osłabienie siły płatniczej w odniesieniu do podatków, nie myśli jeszcze wcale o redukcji podatków, które nadwyrężają, zjadają substancję obywateli. Wszędzie na świecie podatki, z wyjątkiem podatku majątkowego, który jest wyjątkowym, jednorazowym podatkiem, są ściągane z dochodu obywateli, gdyż wychodzi się ze starej zasady fiskalnej, iż nie wolno zabijać kury, znoszącej jaja, że nie można zabijać krowy, która ma mleko dawać. U nas podatek obrotowy w tej konstrukcji, w jakiej został uchwalony przez Sejm w roku 1923, a nawet po przeprowadzeniu zmian, w noweli z roku bieżącego, faktycznie narusza substancję obywatela. Stan średni miejski, stan handlowy, drobny stan przemysłowy i rzemiosło, Wysoki Sejmie, płacą podatek obrotowy nie z dochodów, względnie obrotów swoich, lecz z substancji. System wymiaru tego podatku jest tego rodzaju, iż najniesprawiedliwsze wymiary stoją na porządku dziennym i nie można już mówić o wyjątkach w tej kwestii, gdyż znana jest rzecz, iż zwłaszcza od najdrobniejszych bierze się znacznie więcej, aniżeliby się to nawet w myśl srogich przepisów ustawy należało. Niech p. Minister będzie łaskaw pójść kiedyś na ulice handlowe, przemysłowe, gdzie się mieści nie wielki przemysł, nie wielki hurtowy handel, lecz gdzie żyją drobni kupcy, drobni nasi przemysłowcy, a zwłaszcza rzemieślnicy, oraz drobni handlarze, a zobaczy obraz przeraźliwej nędzy, wywołany ostatniemi zarządzeniami podatkowemi rządu poprzedniego. Wielkie, nadmiernie wysokie procenty za zwłokę i kary uniemożliwiają często spłatę zaległych podatków. Mamy wypadki, iż płatnicy zwłaszcza drobni, płacą bez przerwy, miesiącami, często przez rok i półtora, płacą dość znaczne w stosunku do swej siły płatniczej sumy, a wciąż opłacają tylko procenty od zaległych podatków, niedochodząc do tego, aby wreszcie kapitał sam spłacić. Licytacje, zajęcia rzeczy są na porządku dziennym, p. Minister Skarbu wydał jakiś okólnik w tej sprawie, ale ten okólnik, Panie Ministrze, jest niewystarczający. Fury p. Grabskiego, siwki p. Grabskiego dalej grasują, jak przedtem, po ulicach i zabierają dobytek, ostatni dobytek najbiedniejszym z biednych. Utworzyły się bandy, nie chcę powiedzieć z których klas ludności, nie chciałbym uogólniać, bandy chodzące za temi furami, za egzekutorami i skupują za pół darmo, za bezcen ostatni dobytek najbiedniejszych z biednych naszych obywateli. Po 5, po 10 złotych skupuje się często sprzęty domowe. Żądamy, aby p. Minister Skarbu, który sam stwierdził niebywałe osłabienie siły płatniczej społeczeństwa, położył wreszcie kres temu stanowi rzeczy, który nie przynosi poważnych dochodów Skarbowi Państwa, a doprowadza tylko do rozpaczy szerokie koła najbiedniejszej naszej ludności. Może Skarb Państwa nawet w sytuacji obecnej uwzględnić to nasze żądanie, gdyż wpływy ze sprzedaży tych zajętych biedakom rzeczy są tak marne, że śmiało z nich można zrezygnować, jeśli mu nie chodzi o szerzenie rozpaczy wśród szerokich kół naszej ludności. Niechże Pan raz zerwie, Panie Ministrze Skarbu, z tym systemem, który stał się jednym z powodów braku zaufania do poczynań rządu nie tylko u nas, ale i za granicą. Powszechnie się o tem mówi, że przeciążenie podatkowe w Polsce jest tak nadmiernie, że nikt tu swego mienia nie jest pewien, że Skarb u nas chwyta się sposobów drastycznych nieludzkich nawet, wobec najbiedniejszych z biednych, co niezrozumiałe jest gdzieindziej na świecie.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PFrostig">Pan Minister Skarbu chce rozbudować podatek dochodowy. Nie wiem, co znaczy słowo „rozbudować”. Jeżeli ma oznaczać, że podatek dochodowy miałby być jeszcze powiększony dla tego drobnego koła płatników, które dziś nim jest objęte, to musimy przeciw temu protestować. Podatek dochodowy tak mała ilość obywateli płaci dziś w Polsce, jak to już w Sejmie wykazano, że staje się on ciężarem niebywałym nie sumą swoich wpływów, lecz skutkiem tego, że ta suma nałożona jest na bardzo ograniczoną tylko ilość ludzi. Mieliśmy sposobność badać tę rzecz w szeregu okręgów podatkowych i skonstatowaliśmy z największem zdziwieniem i bólem, że tylko pewne koła ludności miejskiej płacą go, podczas gdy dziesiątki tysięcy obywateli zamożnych i o poważnych dochodach podatku dochodowego wcale nie znają.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PFrostig">Przeciwstawia się Pan zniżeniu podatku obrotowego, a myśmy stwierdzili, że zniżenie tej nadmiernie wysokiej stopy podatku obrotowego i zreformowanie go przyniesie Panu większe wpływy podatkowe. Okazało się to ostatnio znowu, np. w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie przecież niema tych defraudacji podatkowych, jakie rzekomo mają być u nas; zniżono tam podatek dochodowy, a wpływy były o kilkaset milionów dolarów większe, mimo zniżki stopy. Jestem zupełnie pewny, że redukcja stopy podatku obrotowego, i jego reforma, to znaczy uchwycenie tego podatku u źródła, przyniesie panu Ministrowi znacznie większą sumę wpływów. Miejże Pan, Panie Ministrze, odwagę zrobić to, a przysłuży się Pan nie tylko szerokim kołom ludności, lecz i Skarbowi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PFrostig">Pan Minister Skarbu przyrzekł nam pewne reformy w wymiarze i systemie podatków bezpośrednich. Witamy tę zapowiedź z zadowoleniem, ale jeżeli mowa o reformie administracji wymiarowej i skarbowej, to przypomnę uchwałę Sejmu z lipca r. b., dotyczącą stosunków w okręgu izby skarbowej lwowskiej. Przypominam to nie tylko w imieniu mego klubu, lecz w imieniu wielkiej większości tego Sejmu, która w komisji badając tę rzecz, wyraziła swoje zdanie i zwracała się niejednokrotnie do rządu poprzedniego w tej sprawie. Żądamy teraz od pana Ministra Skarbu, w imieniu tych klubów, które żądania te podpisały, listy i dokumenty odnośne są z pewnością w posiadaniu pana Ministra, aby raz wreszcie nastąpiła zmiana systemu i zmiana w kierownictwie administracji skarbowej, w okręgu izby skarbowej lwowskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PFrostig">Niestety nie wspomniał p. Minister Skarbu o podatkach samorządowych — Bardzo pobieżnie tylko w jednem miejscu mówił, że potrzebne są pewne zmiany ustawowe, ale przypominam, że nawet już rząd poprzedni przyrzekł, iż poczyni bardzo poważne zmiany w sprawie ściągania i nakładania podatków samorządowych. Przecież te podatki są dziś w wielu razach większym ciężarem, niesłusznie, niesprawiedliwie wymierzanym ciężarem, aniżeli podatki państwowe. Przecież w tym systemie podatków samorządowych, taki rozgardiasz się objawił w ostatnich miesiącach, tak nadmierne sumy są ściągane i w tak niesprawiedliwy sposób, że konieczna jest w tej sprawie reforma i to natychmiastowa. Mamy dziś taką słabą możność ściągania podatków bezpośrednich w Polsce, wszyscy to stwierdzamy, a mimo to pozwalamy sobie na to, Wysoki Sejmie, że nie jednego, lecz dwóch mamy ministrów skarbu: jednym jest p. Minister Skarbu, a drugim Minister Spraw Wewnętrznych, któremu Minister Skarbu, względnie Sejm przydzielił szereg podatków, które ma on ściągać na rzecz Skarbu. Są to nie tylko podatki samorządowe, lecz np. podatek od nieruchomości, od placów budynkowych i t. d. Wszystkie te podatki ściąga Minister Spraw Wewnętrznych, czyli że w Polsce, upadającej pod ciężarem obecnych nadmiernych podatków bezpośrednich, wymierzaniem podatków i ściąganiem ich, zajmuje się aż dwóch ministrów.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PFrostig">Nie mówił też p. Minister Skarbu nic o drugiej dla nas bardzo ważnej kwestii, mianowicie o podatkach pośrednich. Nie jesteśmy, Wysoki Sejmie, zwolennikami przerzucania ciężarów w postaci podatków pośrednich na najbiedniejszych, ale od tego daleka jest droga do zupełnego znegliżowania, zaniedbania całego systemu podatków pośrednich, czego świadkami jesteśmy w ostatnich latach. Przecież doszliśmy do tego, że nikt temi podatkami pośredniemi wogóle w Ministerstwie się nie zajmuje. Faktem jest, że w Ministerstwie Skarbu od maja niema nawet kierownika wydziału departamentu, któryby się temi sprawami zajmował. Po śmierci ś. p. p. Głowackiego nikt dotąd nie objął tego resortu i p. Minister Skarbu dopuszcza do tego, iż dział podatków pośrednich, który nam przynosi wraz z monopolami około 576 milionów zł. rocznie, nie ma wogóle odpowiedzialnego przed nim kierownika.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Minister Skarbu Zdziechowski: Będzie w tych dniach.)</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PFrostig">Myśmy urządzili się wogóle bardzo wygodnie w sprawie podatków pośrednich. Nie pomyśleliśmy wcale o kontroli nielegalnego spożycia, niema sprawności i kontroli w organizacji tych podatków, niema współdziałania z producentami, niema studiów w tej sprawie, a we wszystkich państwach zagranicznych działem tym zajmują się bardzo obszernie i studiują te sprawy. U nas nikt się tem nie zajmuje, bo myśmy sobie powiedzieli: nie potrzebujemy podatków pośrednich, wprowadzimy monopole zamiast podatków pośrednich. Sadzę, że nadeszła chwila, Wysoki Sejmie, żeby Sejm, przystępując do popierania poczynań finansowych nowego Rządu, zdał sobie sprawę z kwestii monopoli. Twierdzę, że monopole są przeszkodą konsumcji w Polsce, twierdzę, że wskutek monopoli płacimy więcej, niżbyśmy płacić mieli za towary, które konsumujemy i że nadto dostajemy towar znacznie gorszy. Co się tyczy monopolu solnego, to mam odwagę stwierdzić, że jemy w Polsce sól gorszą, niżbyśmy spożywać mogli i że ponadto monopol solny zmusza nas do konsumowania soli gorszej po cenach znacznie droższych, niż mogłyby być w Polsce. Dzieje się to tylko dlatego, że bawimy się w teorię monopoli, niestety, teorie coraz więcej praktyką przeprowadzane. Moglibyśmy spożywać sól z Wapna znacznie tańszą, niż sól z Wieliczki, musimy spożywać znacznie droższą i gorszą sól z Wieliczki z powodów politycznych, powiedzmy to otwarcie, z powodu teorii, która nakazuje nam na łeb na szyję, na gwałt wprowadzać wszędzie, gdzie można tylko monopole. Był czas, kiedyśmy się łudzili, że mając monopole, będziemy mogli je wydzierżawić i dostać odrazu gotówkę, za którą, jak szlachcic na folwarku bankrutujący, gonimy bez przerwy, ale widzimy, że nawet mając te monopole w ręku, także pożyczki w formie dzierżawy nie dostaniemy. Za to jednak obarczyły nas rządy poprzednie garbem najrozmaitszych monopoli.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PFrostig">Weźmy np. największy monopol, monopol spirytusowy. Opłaty, dochody z konsumcji spirytusu dla Skarbu Państwa byłyby znacznie większe, gdyby wprowadzona została akcyza zamiast monopolu. Łudzono nas tem, że będzie dopiero dochód później, ale dziś czytałem zestawienie, że znowu w listopadzie dochód był mniejszy, aniżeli w październiku. A wszelkie wiadomości, które mamy w tej sprawie, wskazują na to, że nie konsumcja spirytusu spadła, tylko zła gospodarka monopolu przyprawia Pana, Panie Ministrze Skarbu, o znaczne straty.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PFrostig">Przy monopolu solnym wmawia się w nas od dłuższego czasu, że będzie 32–36 milionów z dochodu tego monopolu. Ale kwotę tę widzimy tylko w preliminarzu budżetowym, faktycznie otrzymujemy mniej, podczas gdy zwykłe obliczenie, które można wykonać w pół sekundy, wykazuje, że z monopolu solnego, zniżając nawet cenę soli, można osiągnąć 32–35 milionów faktycznego dochodu. Tak samo co do monopolu spirytusowego łudzono nas przedtem, że jeszcze nie jest on zorganizowany, łudzono, że jeżeli monopol się rozwinie, to powiększą się dochody. Te dochody powiększają się w preliminarzach budżetowych ale nie w zestawieniach dochodu, a to dlatego, że organizacja monopolu jest zła, że monopol spirytusowy prowadzi walkę ze wszystkimi wogóle, dlatego, że monopol konkuruje i prowadzi walkę z właścicielami gorzelni, z właścicielami rafinerii, właścicielami fabryk wódek, a nawet prowadzi walkę z konsumentami, gdyż daje mu tak drogi spirytus, iż ten konsument nie może go nabywać.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos: Przychodzi szmugiel z zagranicy tańszy.)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PFrostig">Rozumie się, że ponadto przychodzi jeszcze szmugiel. Proszę i na to zwrócić uwagę, że powiększa się import tych napojów wyskokowych z zagranicy, z Francji. O ile nasze wyliczenia wskazują, w samej Małopolsce, Panie Ministrze Skarbu, nie wiem, czy dyrektor monopolu spirytusowego już zdołał to Panu przedstawić, import wódek i likierów francuskich wynosi 10 do 15% konsumowanych wódek czy likierów wogóle i ten sam stosunek jest w całej Polsce, zwłaszcza w większych miastach.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Głos: Z tytoniem nie lepiej.)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PFrostig">Nie mówię o tytoniu, ta kwestia była podnoszona i są tu w Sejmie już specjalni referenci dla spraw tytoniowych.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PFrostig">Mania monopoli opętała nas w Polsce Wysoki Sejmie. Zdaje nam się, że jest to najprostszy sposób załatwienia trudności. Stwórzmy monopol, ciągnijmy z niego ile możności jaknajwięcej, stwórzmy setki tysięcy posad, wsadźmy do biur tysiące nowych urzędników, którzy znowu będą mieli najrozmaitsze pensje, a przedewszystkiem zabijamy źródła zarobku ludności pracującej w Polsce. To ideologia polityczno-gospodarcza, o której pan Minister Skarbu wspomniał w końcowych wywodach swego expose. Zabierać źródła zarobkowania! Toż dyrektor jednego z najważniejszych naszych monopoli oświadczył nam, że Sejm musi się z tem liczyć, iż monopol, to nie źródło zarobkowania tylko dla Skarbu, lecz jest to walec, który ma niszczyć egzystencję obywateli, pracujących dotąd w danym zawodzie. Z czego p. Minister Skarbu będzie pobierał podatki, jeżeli przez wprowadzanie coraz to innych monopoli, przez upaństwowianie wszystkiego, zabiera źródła zarobkowania i zabiera możność obywatelom pracy? Monopol, jako hasło pewnych stronnictw socjalnych, to jeszcze rozumiem, nie rozumiem jednak tych stronnictw, które przeciwstawiają się tym hasłem socjalnym upaństwowiania, monopolizowania wszystkiego, a przecież te monopole na gwałt w Polsce tworzą, niszcząc przez to szereg egzystencji, nie przysparzając żadnych dochodów Skarbowi Państwa, przeciwnie, zmniejszając je tylko po to, żeby tej lub owej klasie ludności, w pierwszym rzędzie ludności żydowskiej odbierać możność pracy. We Francji, klasycznym kraju monopolów, stwierdzają dziś wszyscy znawcy tej kwestii, iż monopole się przeżyły i jak mówi jeden z b. generalnych referentów budżetu, na którego zdanie nieraz p. Minister Skarbu się powoływał, dlatego próbuję jego argumentem się posługiwać, mówi p. Bokanowsky, że monopole we Francji są złe, bo państwo jest złym sprzedawcą. Monopol jest u nas złym sprzedawcą. Jeżeli wyrobione tradycjami we Francji monopole, należytych dochodów nie przynoszą, i ciągle się zwiększa zastęp ludzi, żądających tam zniesienia tego systemu monopolizowania wszystkiego, w czem obywatele mogą pracować, to i my powinniśmy nareszcie przystąpić do rewizji na tem polu, to i my powinniśmy położyć kres manii monopolizowania. Myśli się, Wysoki Sejmie, że przez te monopole i upaństwowianie niszczy się tylko handel, a handel dla tego Sejmu, i niestety, także jeszcze i dla Rządu obecnego jest rzeczą, nad którą bardzo łatwo przechodzi się, jak wiemy, do porządku dziennego. Tak jednak nie jest, gdyż nie tylko handel, lecz i rękodzieła się niszczy, a sprawie rękodzieł chciałbym właśnie kilka słów poświęcić w mojem dzisiejszem przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PFrostig">Niszczy się i nasze rękodzieło przez upaństwowianie rozmaitych gałęzi pracy. Onegdaj dostałem memoriał od cechu introligatorów we Lwowie; o ile stwierdziłem, należy do tego cechu żydów zaledwie kilku na stu kilkudziesięciu, czy dwustu.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos: Widzi Pan.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PFrostig">Owszem widzę te momenty, widzę już od 2 lat, bo konstatuję, że ten stan średni, stan polski, myślę, katolicko-polski, nie ma niestety reprezentantów w Sejmie i dlatego ci panowie, z pewnością nie z miłości do żydów, częstokroć do nas zwracać się muszą, bo widzą, że niema nikogo, ktoby w Sejmie o stanie średnim myślał.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos na ławach Ch. D.: Postaramy się o to.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PFrostig">Myśli się o rolnictwie, i słusznie. Rolnictwo stanowi 70% tego Państwa. Myśli się o wielkim przemyśle, słusznie, gdyż ostatecznie rozwój ekonomiczny idzie w tym kierunku. Ale Polska nie tylko z rolnictwa i wielkiego przemysłu się składa, lecz i z bardzo znacznego stanu średniego, który stale się niszczy w tem państwie ustawodawstwem, systemem podatkowym i polityką kredytową. Zwracają się, jak powiedziałem, owi introligatorzy i stwierdzają, że stworzono znów we Lwowie instytucję za pieniądze rządowe, a więc za pieniądze wszystkich obywateli, instytucję przy patronacie Tymczasowego Wydziału Samorządowego, która zabiera im wszelką możność pracy i jak wykazują, na żebry będą musieli iść, jeśli się za pieniądze państwowe tworzyć będą zakłady z nimi konkurujące.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PFrostig">Współdzielnia wojskowa, czy korpusu ochrony pogranicza w Podwołoczyskach, to z pewnością rzecz dobra. Nikt nie ma nic przeciw temu, ażeby taka współdzielnia powstała i zaopatrywała swoich żołnierzy w tańszy i lepszy towar, jeżeli to zdoła zrobić. Ale ta współdzielnia, jak nam donoszą...</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(P. Michalak: Nic podobnego.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PFrostig">Ależ Panie Michalak, przecież Pan jeszcze nie wie, o co chodzi! Ta współdzielnia żołnierska, jak donoszą, zajmuje się handlem wymiennym z Rosją. A tego ja już nie rozumiem, jak taka współdzielnia, utworzona przy pomocy pieniędzy państwowych, ma powstawać na to, ażeby zajmować się handlem z Rosją i konkurować z kupiectwem.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#komentarz">(P. Michalak: Ja nie o współdzielni mówię. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PFrostig">Rzemiosło niszczy się u nas bez żadnych skrupułów. Centralizuje się wszystkie dostawy w Warszawie. Może nie będzie to tutaj popularne, ale stwierdzić przecież należy, że Warszawa nie jest jeszcze całą Polską, a wszelkie dostawy tu są koncentrowane, i przez to niszczy się możność zarobkowania szerokich kół ludności na prowincji w całem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PFrostig">Monopol spirytusowy monopolizuje nie tylko spirytus, ale nawet druki, gdyż zarządził, aby wszystkie druki, które mają być dostarczane przez obywateli, częściowo tylko zależnych od monopolu, były kupowane w Warszawie, bo tu są drukowane. Wszystkie ministerstwa uprawiają podobną politykę centralizowania wszelkich prac w Warszawie. Oznacza to częstokroć odebranie pracy tysiącom, jeśli nie setkom tysięcy pracowników na najrozmaitszych polach, a przedewszystkiem rękodzielnikom w całej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PFrostig">Musimy zaprotestować przeciwko temu systemowi monopolów, które mają być walcem, niszczącym egzystencję setek tysięcy obywateli.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PFrostig">Nie tylko dobrobyt rolnictwa, nie tylko dobrobyt wielkiego przemysłu i połączony z nim także dobrobyt robotników fabrycznych, dobrobyt całego kraju powinien leżeć na sercu p. Ministrowi Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PFrostig">I dlatego żądamy także ochrony dla stanu średniego. Rozumiemy, że rozwój ekonomiczny idzie w tym kierunku, aby przemysł wielki fabryczny rozwijał się. Rozumiemy potrzebę takiego wielkiego przemysłu, zwłaszcza w Polsce, ale nie rozumiemy, dlaczego popieranie tego wielkiego przemysłu ma się odbywać tylko w ten sposób, że niszczy się stan średni, że nie uwzględnia się jego najważniejszych żądań, że cały stan średni w ostatnim czasie, rękodzieło i średni handel, podupadły w Polsce, dzięki tej polityce dotychczasowej.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PFrostig">P. Minister Skarbu zapewnił nas, że dobrobyt obywateli Państwa będzie mu leżał na sercu, a ja z tego wysnułem wniosek, że p. Minister Skarbu nie chce uprawiać polityki dotychczasowej, która wyrażała się w słowach: „bezwzględnie wyciągnąć z kieszeni obywateli wszystko to, co mają, gdyż niebezpiecznem dla Skarbu jest, jeżeli obywatel ma coś wogóle w kieszeni”.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PFrostig">Z uznaniem przyjmujemy do wiadomości oświadczenie p. Ministra Skarbu, że będzie z całych sił przeciwstawiał się próbom wprowadzenia znowu inflacji. I my jesteśmy jej przeciwnikami i chętnie dopomożemy w tej walce. Na jedno tylko musimy zwrócić uwagę. Jeżeli słusznem jest to, co p. Minister Skarbu oświadczył, że społeczeństwo nie zniesie dwóch inflacji, że z ciężkim trudem mogło znieść zaledwie jedną, a drugiej inflacji więcej już nie zniesie, to od siebie chciałbym do tego dodać, że społeczeństwo nie zniesie i dwóch końskich kuracji sanacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PFrostig">Dwie końskie kuracje sanacyjne na przeciąg 2–3 lat, to trochę zadużo dla zbiedzonego, gospodarczo zniszczonego organizmu społecznego.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PFrostig">Parytet gospodarczy, o którym p. Minister Skarbu mówił, rozumiemy w ten sposób, że nie zobowiązuje się Pan Minister Skarbu do utrzymania waluty na parytecie złota, że chce przez zniżenie tego parytetu stworzyć pewnego rodzaju premię dla eksportu. Mamy tu jednak zastrzeżenia bardzo poważne. Nam, Panie Ministrze, nie chodzi o parytet złota w kwestiach walutowych, ale chodzi o stabilizowanie tej waluty. Nie jest kwestią najważniejszą, w chwili obecnej, czy mamy parytet złota, czy nie, ale kwestia jest w tem, ażebyśmy mieli pieniądz stabilizowany, ażeby wahania prawie żadnego nie było, albo tylko tak małe, iżby ono nie było decydujące. A stwierdzani, że czas jest ostatni, ażeby tę stabilizację rychło przeprowadzić. Im później będzie p. Minister Skarbu przeprowadzał stabilizację kursu naszej waluty, tem ona gorzej wypadnie. Boimy się, że już w najbliższych miesiącach na stabilizację może być zapóźno. Faktem jest, że na przednówku liczyć się musimy ze wzrostem drożyzny. Stabilizacja waluty przy drożyźnie i wzroście cen artykułów pierwszej potrzeby, będzie wtedy znacznie bardziej utrudniana, niżby to mogło być teraz.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#PFrostig">Jeżeli zaś jest mowa o polityce interwencyjnej Rządu, to i w tym względzie mamy bardzo poważne zastrzeżenia. Rozumiemy, że Rząd musi interweniować, jeżeli kurs złotego się waha. Rozumiemy, że nie można w pewnych momentach puszczać kursu waluty, że tak powiem, samopas, że trzeba użyć pewnych środków, zwłaszcza wobec nagłego ataku czy politycznego, czy jakichś kół spekulacyjnych, trzeba środków doraźnych, aby utrzymać wtedy kurs na należytym poziomie, ale polityka interwencyjna. Panie Ministrze, jako program to jest budowanie na piasku, to jest rzecz bardzo niebezpieczną, która zniszczyć może ostatki, resztki tego, co jeszcze posiadamy. Kurs waluty — to utarty już komunał — reguluje się nie sprzedażą kilku, czy nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów na tej, lub owej czarnej giełdzie — jak to się u nas nazywa — na ulicach większych miast w Polsce, uliczne sprzedaże dolarów naprawdę nie decydują i dlatego śmiech wywołuje u nas ta rzekoma, a tak głośna energia w zapowiedzianej walce z t. zw. waluciarzami. Bardzo małym kosztem każdy Minister Skarbu i każdy dyrektor Banku Polskiego może rozbić t. zw. czarną giełdę w przeciągu kilku godzin, lecz nie tam tkwi sedno winy i nie tam tkwi sedno zagadnienia. Nie ci, którzy po 5, 10, 100 czy 200 dolarów sprzedają na ulicach, nie ci są winni spadkowi waluty. My owych ulicznych sprzedawców nie bronimy, Wysoki Sejmie, zgadzamy się na użycie ostrych środków przeciw tym t. zw. waluciarzom, nie mamy nic przeciw temu, żeby się przed nimi bronić, bo my tych żydów, co sprzedają walutę po ulicach nie uważamy, rzecz jasna, za chlubę i dumę żydostwa, ale Panie Ministrze Skarbu, my śmiejemy się, jeżeli z walki z tymi ludźmi, nędzarzami, mającymi po 100, 200 dolarów, robi się program gospodarczy. To nie oni obniżają kurs złotego, ale czynią to wielkie banki, spekulacja zagraniczna, brak zaufania do naszej waluty. Niema złotych zagranicą to jest rzecz stwierdzona, a w Zagrzebiu nawet, nie tylko w Wiedniu i Berlinie, sprzedają walutę polską, licząc się z góry z tem, że z pewnością przy tych stosunkach, które tu panują, ten złoty będzie musiał spaść w swojej wartości. Czy rzeczywiście Panowie sądzą, że te sceny, rozgrywające się na ulicach naszych większych miast, gdzie grę swą uprawiają, t. zw. czarne giełdy, te sceny aresztowań, popłochu, rewizji wpłynęły na poprawę kursu złotego i czy to, że znaleziono u jednego waluciarza 5 dolarów, schowanych w ustach, a u drugiego waluciarza 10 dolarów, schowanych w butach, ma zadecydować polityce walutowej i programie walutowo-gospodarczym p. Ministra Skarbu? To są straszaki, a przedewszystkiem, Panie Ministrze Skarbu, jest to znowu tylko mamienie publicznej opinii, której się chce pokazać tego jednego biedaka, którego się wsadziło do kryminału po to, żeby nieuświadomiona część opinii publicznej myślała: oto znaleziono winnego, Rząd jest energiczny.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PFrostig">Dziś zdaje mi się, tylko bardzo mało znajdzie Pan naiwnych, którzy wierzą w te środki i p. Minister Skarbu może zupełnie spokojnie zrezygnować z tego naiwnego i na efekt tylko obliczonego systemu załatwiania naszych niedomagań walutowych. Nikt już nie wierzy w powagę i znaczenie tej walki i w to, żeby łapanie biedaków, którzy przy sobie mają kilkanaście dolarów, doprowadziło do ustabilizowaniu kursu naszej waluty. Zapewnijmy sobie w kasie to, co Państwo ma w najbliższych tygodniach zapłacić i to w walucie zagranicznej za granicą, zapewnijmy sobie tę ilość walut zagranicznych, którą przemysł i handel winne są za granicą. Wszystkie te kredyty można dziś niestety uważać za wypowiedziane i zagranica wie, jakie sumy jesteśmy jej winni. W angielskich pismach fachowych ekonomicznych znajdą Panowie obliczone sumy, które polski handel, polski przemysł i Rząd Polski winne są za granicą i które zapłacić mają w najbliższym czasie. Tam siedzą ludzie, którzy dobrze wiedzą, czy Bank Polski podoła tym znacznym swoim zobowiązaniom i to, tylko to kształtuje rzeczywisty kurs naszej waluty. Dlatego poważna polityka walutowa, liczenie się z tem, co posiadamy, przeprowadzanie interwencji, uwzględniając to, co Pan posiada w Skarbie i w Banku Polskim, tylko taka interwencja i taki program mogą nam pomóc. Jeżeli p. Minister Skarbu nie będzie uwzględniał faktycznego stanu rzeczy, nie będzie się liczył z temi płatnościami, które ma w najbliższym czasie i z tem, że zagranica naturalnie wie, ile jesteśmy winni, i co posiadamy na to, ażeby te zobowiązania pokryć, to kursu złotego nie utrzyma, interwencja go nie podniesie, interwencja okaże się budową na piasku.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#PFrostig">Stwierdziłem już że wcale nie stajemy w obronie owej zgrai spekulantów walutowych, podbijających kurs dolara, gdyż z powodu spadku wartości waluty naszej, największą szkodę ponoszą przecież kupcy, a więc i kupcy żydowscy. Stwierdziłem też, że znaczna większość społeczeństwa nie chce się dać dłużej mamić blufem t. zw. walki z waluciarzami, polegającej na rewizjach i aresztowaniu kilkudziesięciu biedaków pośredników, zamiast uchwycenia zła u źródła. Zaprotestować jednak muszę stanowczo przeciw wszelkim próbom jątrzenia przy tej nieszczęsnej sposobności przeciw nam, żydom i przeciw przedstawieniu sprawy tak, jakby to wyłącznie Żydzi byli owymi zbrodniczymi waluciarzami, czyhającymi na spadek kursu waluty polskiej. W cukierni Loursa w Warszawie, na placu Bankowym i na czarnych giełdach, zobaczyć można nie tylko Żydów, ale znacznie, znacznie więcej nie-Żydów sprzedających dolary, a mimo to oficjalne i pół oficjalne koła wciąż lubują się wskazywaniem na Żydów, jako jedynych winowajców. Z naciskiem podnoszę tedy tutaj, że to obwinianie Żydów w czambuł pochodzi z mętnych źródeł i dąży do wytworzenia trudności Państwu.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PFrostig">Jeżeli czytaliśmy komunikat Pata, instytucji urzędowej, Polskiej Ajencji Telegraficznej, z Katowic, że przyłapano tam w pamiętnym dniu spadku złotego kilkunastu żydów z Małopolski i Kongresówki, i tylko tych się wymienia wyraźnie jako waluciarzy, Rząd zaś nie wkracza przeciw temu, Rząd nie powiada, że instytucja oficjalna nie ma prawa w ten sposób piętnować pewnej części ludności, to mam obowiązek stwierdzić to na Sejmie i proszę p. Ministra Skarbu, żeby, jeśli może, zaprzeczył lub jeśli chce jednak i potwierdził, że to my Żydzi przecież także przyczyniliśmy się i do zatrzymania spadku wartości złotego w ostatnich dniach. To my byliśmy tymi, którzy pierwsi zwrócili uwagę Rządu i Ministra Skarbu na to, że kredyty reportowe w Banku Polskim są jednym z głównych powodów, niszczących kurs złotego — uczyniła to właśnie prasa żydowska. To myśmy pomogli w decydującej chwili p. Ministrowi Skarbu, żeby utrzymać, przynajmniej na pewnej wyżynie, kurs złotego polskiego. A jeśli tak jest, to jest obowiązkiem Rządu nie dopuścić do tego, żeby urzędowa ajencja telegraficzna rozszerzając wiadomości o waluciarzach, wyraźnie wskazywała, że w Katowicach to Żydzi z Małopolski i z Kongresówki, a nie kto inny spekulowali na spadek złotego polskiego. P. Minister Skarbu powinien wiedzieć, kto w chwilach politycznie, czy handlowo-politycznie dla nas doniosłych w Katowicach miał interes w zniżce złotego. O nich jednak, o tych prawdziwych winowajcach się nie mówi, tylko się mówi, że Żydzi przyczynili się do spadku złotego i przez to rzuca się kalumnie na całe żydostwo, jątrzy i szczuje się przeciwko nam.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#PFrostig">Przedewszystkiem, Wysoki Sejmie, częściowej winy spadku złotego szukać należy, zdaniem naszem, także w nieporadności kierownictwa Banku Polskiego. Błędy i bezradność tej instytucji są dziś już powszechnie znane. Jeśli Bank Polski o godz. 10 rano, ustanawia kurs dolara na godz. 2, nie licząc się z tem, co rozumie przecież każdy człowiek, choćby odrobinę zajmujący się temi sprawami, ustanawia kurs dolara, który ma być ważny o godz. 2, czy 1½, to jest to niefachowość: to może robić tylko człowiek nie wiedzący o tem, że między godz. 12, a 2 w południe wpływają wiadomości z całego świata, kształtujące ten kurs, i to, co on robi, to nie jest polityka walutowa, a tylko prosta nieporadność, która kosztuje nas znacznie więcej, aniżeli szkoda, którą nam rzekomo wyrządzą owych kilku waluciarzy na Placu Bankowym, czy gdzieindziej. Jeśli aż delegat Ministerstwa Skarbu — to muszę powiedzieć na chwałę Ministerstwa Skarbu — w Katowicach kierownictwu Banku Polskiego musi dopiero zwrócić uwagę, że pewne kredyty nie mogą być tam udzielane na pewne cele, bo one znów przyczyniają się do spadku kursu złotego, to jest to dalszy dowód nieudolności kierownictwa tego Banku.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PFrostig">Przed kilku tygodniami jeszcze dałem ówczesnemu Ministrowi Przemysłu i Handlu, zastępującemu później p. Władysława Grabskiego, p. Klarnerowi, dowody na komisji sejmowej — a potwierdzi to obecny tu przewodniczący tej komisji, któremu przedstawiłem te dowody, że Bank Polski wydawał bez żadnej kontroli i wbrew przepisom we wrześniu, a jak słyszymy, wydaje i dotąd zaświadczenia walutowe, które dla Pana są tak ważne i konieczne, zaświadczenia walutowe od eksporterów, od których Pan, Panie Ministrze chce zyskać waluty, potrzebne Panu dla wypłat rządowych zagranicą. Jeśli Bank Polski wydawał w ten lekkomyślny sposób takie zaświadczenia walutowe każdemu, kto się tylko doń zgłaszał, o ile tylko jego firma była w Banku dobrze widziana, a te zaświadczenia później wałęsały się po Czortkowie. Tarnopolu, Lwowie, tak iż ja sam byłem w stanie kupić zaświadczenie walutowe, że mam prawo wywieźć wagon trzody chlewnej i już nie potrzebuje składać waluty, to zdaje się, jest dostatecznym dowodem, że polityka tego Banku nie idzie po linii właściwej. Przedłożyłem ten dokument, wykazałem, jak się handluje temi zaświadczeniami walutowemi w całem Państwie. Dokument był oryginalny, nie można zaprzeczyć jego autentyczności. Umyślnie ten dokument kupiłem, ażeby wykazać to Wysokiemu Sejmowi. Nic się w tej sprawie dotąd nie stało, mimo, że i mnie i p. przewodniczącemu komisji sejmowej, połączonej Komisji Rolnej i Przemysłowo Handlowej, ówczesny Minister Skarbu przyrzekł zbadanie sprawy. Dotąd nie mam odpowiedzi, mimo upływu kilku tygodni, a ostatniego tygodnia powiedziano mi znowu we Lwowie i to powiedzieli mi ludzie, którzy się na tych sprawach bardzo dobrze znają, że nadal uprawiany bywa ten handel zaświadczeniami walutowemi dla eksporterów, wystawionemi na jakąś firmę związku osadników inwalidów przy ulicy Mazowieckiej. Jakże Pan, Panie Ministrze, może mieć waluty od eksporterów, jeżeli każdy za 50, 100, czy 150 złotych może ten blankiet kupić i nie dać potem Bankowi Polskiemu waluty ani za jednego dolara.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#PFrostig">Ale, zato, Wysoki Sejmie p. Minister Skarbu objawia odrazu swe dwa oblicza, kiedy chodzi o walkę z lichwą. Zwrócony do nas obliczem pierwszem powiada p. Minister w swojem expose zupełnie słusznie i każde jego słowo podkreślimy nie tylko my, ale i cały Sejm je podkreśla: „nie dopuścić do wzrostu cen, użyć wszystkich sił do dyspozycji Państwa będących, ażeby się temu wzrostowi przeciwstawić, można, ale pod jednym warunkiem: stabilizacji kursu pieniądza na parytecie gospodarczym”. I p. Minister dodał: „bez tego walka z drożyzną — to frazes, demagogia”. Tak słusznie, powiedział p. Minister Skarbu. Ale w drugiej części jego expose zupełnie inna dusza się objawiła, inne oblicze na nas spojrzało.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Koalicja! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#PFrostig">Wysoki Sejmie, nie chciałbym występować osobiście przeciw p. Ministrowi, bo my, Żydzi, zależni mocno od Ministra Skarbu, wolimy zwykle pozostawać z nim na dobrej stopie,...</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Na Grabskiego tośmy szli)</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#PFrostig">... ale przypuszczam, że Pan tego za osobistą wycieczkę przeciw sobie nie weźmie: Wiemy o tem, że obecny Minister Skarbu miał swego czasu w styczniu, czy lutym 1919 roku, jaką drobną nieprzyjemność, powiedzmy pewne nieporozumienie, z jednym z obecnych członków Rządu. Mam wrażenie, że ten członek Rządu nie zapomniał mu tego i obecnie zemścił się na nim w sposób znakomity: dokonał zamachu na niego, zamachu który tym razem dobrze się udał...</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#komentarz">(P. Dąbrowski Stefan: Moraczewski!)</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#PFrostig">... i trzyma teraz Ministra Skarbu na uwięzi tak silnie, iż ten zwracając się raz do nas jednem swem obliczem natychmiast zmuszony jest obrócić się do nas drugiem swem obliczem, gdy tylko tamten, tego zażąda. Ten to zamach zmusił Ministra Skarbu do tego, że kiedy w pierwszej części swego expose mówił, że frazesem, demagogią jest walka z tak zwaną lichwą bez równoczesnego stabilizowania pieniądza, to w drugiej części już używa się słów bardzo dobrze znanych w tym Sejmie, słów od kilku lat powtarzanych: aresztować, walka z lichwą, walka ze spekulantami, powywieszać i t. d., same groźne, mocne słowa, z których nic jeszcze nie zostało wykonane, z wyjątkiem tych setek protokółów, które się spisuje.</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#komentarz">(P. Byrka: Bo bez sądu nie można działać.)</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#PFrostig">Panie Prezesie, Panu łatwo się śmiać, bo Pańscy wyborcy nic przez te protokóły jeszcze nie stracili. Panowie macie leks Pluta, które Was chroni, ale u nas setki i tysiące protokółów pisze się na biednych Żydów, którzy potem uginają się pod ciężarem wysokich i niesłusznych kar. Jednemu zleciała kartka z ceną z artykułu, wystawionego w oknie sklepowem, tu niema cennika wywieszonego we właściwem miejscu, inny popełnił poprzednio podobne straszne przestępstwo, za które się nakłada zaraz karę, idącą w dziesiątki i setki złotych, karę, która sieje nie tylko rozpacz, ale i panikę, karę która z pewnością nie prowadzi do zniżki cen, ale za to ma służyć mamieniu, łudzeniu publiczności.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#komentarz">(P. Wiślicki: I do łapówek.)</u>
          <u xml:id="u-5.57" who="#PFrostig">I do łapówek, tak jest zwracam uwagę zwłaszcza na to niebezpieczeństwo. Trzeba będzie, aby kupiec w obliczeniu swojem uwzględniał nie tylko cenę kupna towaru, procent i swój zysk, ale żeby dobijał i te kary, które zupełnie niewinnie spadają na niego za śmieszne wprost głupstwa.</u>
          <u xml:id="u-5.58" who="#PFrostig">W Krakowie i całym szeregu innych miast zaczynają znowu orgie wyprawiać osławione organy dla walki z t. zw. lichwą. Chce się straszyć kupców, zmuszać ich do sprzedaży ze stratą, więc się wyszukuje przestarzałe przepisy o tak zwanych cennikach i kartkach w oknach wystawowych i łupi się kary bez litości, ale i bez najmniejszego sensu. Także kupiec, szanowni Panowie, ma prawo do życia w Polsce. Pierwszą zasada zdrowej kalkulacji kupieckiej jest, aby kupiec za sprzedany towar uzyskał taką cenę, iżby za nią mógł odkupić conajmniej tę samą ilość tego towaru. Zmuszanie kupca do wyzbycia się swego towaru wbrew tej zasadzie jest równoznaczne z konfiskatą części jego mienia. Czynią to zaś obecnie nasze organy walki z lichwą nie chcące rozumieć, że i kupiec — obywatel ma swe prawa w państwie. O tych organach i o ich często niegodnych, niemoralnych metodach wypadnie nam wkrótce obszernie pomówić w Sejmie, jeżeli Minister Spraw Wewnętrznych nie ukróci w dniach najbliższych ich samowoli.</u>
          <u xml:id="u-5.59" who="#PFrostig">Klub, który mam zaszczyt reprezentować, nie broni nieuczciwych kupców, których karać należy, jeśli w nieszczęsnych chwilach wahań walutowych wyzyskać chcą w sposób zbrodniczy rozpaczliwą sytuację. Handel lichwiarski, na to godzimy się, musi być niszczony. Ale ja mówię o uczciwym handlu i pozwalamy sobie stwierdzić, że ten handel żydowski, który od setek lat w Polsce istnieje, ma już swoją tradycję, posiada znajomość rzeczy, ten handel w swojej przeważnej większości, jeżeli nie w całości fest uczciwy. Nieuczciwymi są ci, którzy w ostatnich czasach mimo braku znajomości rzeczy, garnęli się do niego, otwierali sklepy, popierani kolosalnemi kredytami Banku Polskiego, czy Banku Gospodarstwa Krajowego, skupywali towary za bezcen, mając poparcie ze wszystkich stron, a mimo to bankrutowali. Nie bronimy nieuczciwego handlu, ale twierdzimy, że uczciwy handel broniony być musi z całą siłą przez p. Ministra Skarbu. Dotąd ministrowie skarbu bali się mówić o handlu. Zauważyliśmy teraz pod tym względem pewien postęp. Obecny p. Minister Skarbu był nawet łaskaw wspomnieć, że uczciwy handel powinien być popierany, o ile jest polski. Te słowa nabierają czasem dziwnego brzmienia w tym Sejmie, dlatego wolelibyśmy, ażeby to było prościej i jaśniej powiedziane. Żądamy poparcia dla uczciwego handlu, nie tylko katolicko-polskiego, ale także dla tego, który w Polsce od wieków istnieje i przysłużył się trochę rozwojowi ekonomicznemu tego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.60" who="#PFrostig">P. Minister Skarbu twierdzi, że zwiększyła się ilość patentów handlowych — podane cyfry niekoniecznie są dokładne — co rzekomo dowodzi polepszenia się koniunktury gospodarczej dla handlu. Tak nie jest, Wysoki Sejmie. Właśnie zwiększenie cyfry kupców jest dla nas dowodem zwiększenia się nędzy w Polsce. Przepełniamy handel, bo do żadnych innych zawodów nas się nie dopuszcza, przepełniamy handel dlatego, że wyrzuca się naszą inteligencję ze wszystkich zawodów, które kiedyś w pewnych częściach przynajmniej tego państwa, stały dla nas otworem. Prawie żaden lekarz i adwokat Żyd, który chociaż ma zdolności ku temu do urzędu państwowego, nie jest dopuszczany i powiększa szeregi handlu, dlatego że poprostu nie ma się do czego wziąć.</u>
          <u xml:id="u-5.61" who="#PFrostig">Kiedyś, proszę Panów, najświatlejsze głowy w Polsce inaczej myślały o uobywatelnieniu masy żydowskiej. Mówiono o kwestii żydowskiej w Polsce jako o drażliwej kwestii, słusznie, ale też myślano i o sposobie naprawy i najświatlejsze głowy polityczne i ekonomiczne polskie żądały kiedyś, aby dopuszczać Żydów do ziemi, aby dopuszczać Żydów do rzemiosł, aby uczyć ich tych rzemiosł, aby odciągać ich od handlu i zrobić z nich ludność wytwarzającą, produktywną i aby, jak my to teraz nazywamy, przewarstwowić ludność żydowską. A dziś co robią najświatlejsze głowy polityczne i ekonomiczne? Politykę bojkotu, politykę ucisku ekonomicznego, politykę niszczenia ekonomicznego, politykę duszenia Żydów i tworzenia z nich materiału łatwozapalnego. Twierdze, że ludzie zrozpaczeni, niszczeni, nie mający przed sobą żadnych widoków polepszenia bytu, są materiałem łatwo zapalnym. Niechże tedy p. Minister Skarbu zrozumie, że my powiększenia ilości kupców nie uważamy za polepszenie się koniunktury dla handlu, ale za dowód zwiększenia się nędzy wśród szerokich kół ludności żydowskiej, która rugowana zewsząd, zwłaszcza z zawodów produktywnych, nie może się wziąć do innego zawodu i staje się tym luft-proletariatem, który chodzi z laseczką po ulicach i szuka byle jakiego zajęcia, nie chcąc ginąć z głodu. Niech p. Minister Skarbu, jak i najświatlejsi poprzednicy jego, lecz nie ci od roku 1918, ale owi statyści i wybitni ekonomiści polscy w okresie panowania idei o potrzebie uobywatelenia Żydów polskich, niechaj p. Minister Skarbu myśli o Żydach i o żydowskich kupcach polskich jako o obywatelach, którzy pracować chcą, ale którzy nie mają być tylko zbiorowiskiem, rezerwuarem nędzy i rozpaczy. Wyrzuca się nas z wszelkich dziedzin pracy, z wszelkich fabryk, o ile przechodzą na własność Państwa, żydowskich robotników również się wyrzuca. Niech p. Minister Skarbu się zapyta, ilu w Grodnie, Wilnie, Warszawie robotników zostało w fabryce, należącej do monopolu tytuniowego, a p. Minister Skarbu zrozumie, dlaczego tylu Żydów później musi wykupywać patenty handlowe. Robotnicy dotąd produktywnie pracujący, znający znakomicie swój zawód, musieli się przerzucić do handlu, bo z czegóż innego mieliby żyć! Ghetto handlowe zamiast uobywatelenia Żydów — oto program sfer panujących niestety obecnie w państwie.</u>
          <u xml:id="u-5.62" who="#PFrostig">Niech p. Minister Skarbu ma odwagę, mówiąc o polepszeniu finansów mówić także o polepszeniu i wyzyskaniu siły produktywnej Żydów. A wierzcie Panowie i Wysoki Sejmie, siła produktywna Żydów jest znaczna i pracować chcą też. Te Nalewki, te znienawidzone brudne — przyznaję — przepełnione Nalewki, Franciszkańska i Gęsia, te dla was tylko cuchnące ulice żydowskie, to one handel stworzyły z obszarów Polski do Rosji. Żydowscy kupcy niezmiernie wielkie mają zasługi około rozwoju ekonomicznego państwa i nie możecie Panowie przejść nad tym handlem żydowskich do porządku dziennego. Produkować w pewnych warunkach nie jest wcale tak trudno, jak to się nam czasem wydaje. Stwierdzili już niektórzy mówcy, że produkcja dziś w całej Europie jest wyższa, aniżeli przed wojną, kwestia tylko jak sprzedać wytworzone produkty. Potęga Anglii wzrosła — p. Minister Skarbu poznał stosunki angielskie i dlatego dobrze to wie — nie tylko dzięki jej kopalniom węgla i fabrykom, lecz głównie dzięki pracy shopkeepera, angielskiego kupca, handlującego i w Anglii słowo — „trade”, handel, jest tem co my nazywamy życiem gospodarczem. Nie w tem kwestia, by produkować tylko, ale jak tę produkcję sprzedać, jak ekspansją handlową zdobywać rynki na świecie całym i jak ze świata otrzymać to co jest potrzebne dla własnego rozwoju ekonomicznego.</u>
          <u xml:id="u-5.63" who="#PFrostig">Tu zaś, Wysoka Izbo, przechodzę do ideologii polityczno-gospodarczej, o której mówił p. Minister Skarbu, ale którą ją trochę obszerniej i inaczej niż on staram się rozumieć. Nasza ideologia polityczno-gospodarcza oznaczała dotąd protekcjonizm, który nas oddala i odcina od reszty świata. Zasklepiamy się, nie wchodzimy w skład ogólnoświatowej polityki gospodarczej, nie rozumiemy jej dążeń i skutkiem tego powstają nasze trudności. Pasywny bilans handlowy nie jest jedyną podstawą naszych niedomagań i jedyną ich przyczyną. Przecież przedewszystkiem o bilans płatniczy chodzi, a nie o bilans handlowy, bo przykłady znane powszechnie wskazują na to chyba zupełnie jasno — widzimy np., że Niemcy mając bilans pasywny o wiele znaczniejszy, nawet relatywnie wziąwszy, przecież mają walutę stałą stabilizowaną od dłuższego czasu. Nie bilans handlowy decyduje, ale bilans płatniczy, a bilans płatniczy zależny jest od tego, czy staramy się wejść w skład familii narodów europejskich, czy też się odsobniamy, odgraniczamy chińskim murem od świata. Tylko Polska i Bolszewja do tej rodziny narodów europejskich dzisiaj nie należą, miejmy odwagę to stwierdzić. Tylko o nas i o Bolszewji mówi się za granica takim tonem, jakby do tych państw nie można mieć zaufania, nie można rozpocząć i utrzymać z niemi żadnych stosunków trwałych, gdyż tam warunki pracy, warunki kredytowe, warunki ustawodawcze, warunki rządzenia są tego rodzaju, iż państwa te wogóle są poza obrębem świata cywilizowanego. Czy może mamy myśleć, że cały świat zwariował na naszym punkcie, że myśmy jedyni zjedli cały rozum, a wszyscy inni się co do nas mylą? Niestety nie, inni się nie mylą, ale tylko my nie widzimy istotnego stanu rzeczy. Faktem jest, że odgraniczyliśmy się od świata, faktem jest, że stworzyliśmy w Państwie naszem warunki, które niemożliwe są gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-5.64" who="#PFrostig">Mówiłem o monopolach. Poprzedni rząd wprowadził nawet i monopol kredytu, rzecz nigdzie na świecie nie istniejąca z wyjątkiem — przyznaję — Bolszewji. Miejmy przynajmniej odwagę, na miły Bóg powiedzieć, że chcemy być białymi bolszewikami, że chcemy wprowadzić biały bolszewizm w Polsce, że chcemy oddać wszystko Państwu, zabrawszy mienie i możność pracy nie tylko od klas posiadających, ale i od klasy pracującej. Sądzę jednak, że Państwo Polskie nie jest budowane na tej zasadzie, iż wszystko trzeba odebrać od obywateli, a oddać wyłącznie Państwu z tem, że Państwo samo załatwiać już potem będzie wszelkie potrzeby ekonomiczne 27 milionowej ludności. U nas tymczasem nawet cały kredyt się upaństwowiło za zgodą zresztą wszystkich stronnictw polskiego Sejmu. Stronnictwa te niestety w krótkowzrocznej, egoistycznej polityce swojej były zainteresowane w tem, aby zniszczyć kredyt prywatny, a oddać go wyłącznie państwu, gdyż potem znacznie wygodniej jest np. rolnictwu czerpać kredyt z instytucji państwowej, bo ma wtedy doń łatwy dostęp, reprezentując tak poważną siłę w Sejmie; wygodnie jest wielkiemu przemysłowi, decydującemu często o poczynaniach gospodarczych naszego Ministerstwa Skarbu, a zawsze o poczynaniach gospodarczych Ministerstwa Przemysłu i Handlu, wygodnie mu jest mieć do czynienia z instytucją państwową, bo tam drzwi na oścież są otwarte dla wszelkiego rodzaju ludzi, którzy nie pracują, nie sieją, ani orzą, a zbierają, bo wtedy można naciskiem politycznym, a nie istotną wartością gospodarczą osiągnąć wszystko, czego się żąda.</u>
          <u xml:id="u-5.65" who="#PFrostig">Jeszcze wczoraj jeden z mówców powiedział tutaj, że w Polsce powinien istnieć tylko jeden bank, że wszystkie inne instytucje kredytowe powinne być zamknięte na rzecz jednej, rozumie się, państwowej instytucji bankowej. Nie wiem jak się nazywa mój współwyznawca w Rosji, który w ten sposób upaństwowił tam cały kredyt, ale wiem, że on przynajmniej to dobrze i gruntownie po bolszewicku zrobił, a boję się, że ten pan, który to proponował wczoraj, źle to zrobi, jeżeli damy mu możność realizowania tych dziwnych projektów. Jeden bank w Polsce — chyba po to, aby rychło zbankrutował, a wraz z nim by zbankrutował cały kredyt polski. Które to bowiem w Polsce banki nie zbankrutowały ostatnio? Banki zależne od kredytu zagranicznego, polskie placówki kredytu zagranicznego. Te tylko istnieją, bo we wszystkich innych naszych instytucjach kredytowych skonstatować należy nieudolność w ich prowadzeniu, bo rozpanoszył się w nich system niedopuszczania ludzi, znających się na stosunkach gospodarczych, bo przeważa w nich tendencja usuwania tych wszystkich, którzy dotąd wykazali, że na rzeczy się rozumieją, a przyjmowania na kierowników, t. zw. „petersburskich festynowiczów”, jak ich w prasie słusznie nazwano. Nie dziw po tem, że takie banki bankrutować muszą. To nie jest tylko przypadek, że większość naszych banków nie spełnia swego zadania ekonomicznego, w czem się zgadzam z Panami. Upaństwowienie kredytu z natury rzeczy prowadzić musi do tego, że kredytu wogóle nie mamy. Wpuście kredyt do Państwa na warunkach gospodarczych zdrowych, a nie na zasadach prawie bolszewickich, a będziecie go w Państwie mieli.</u>
          <u xml:id="u-5.66" who="#PFrostig">Widzimy, że nawet biedna Austria myśli już dzisiaj o rozpoczęciu wydawania kredytu hipotecznego i, jak słyszymy, wiedeńska Bodencreidtanstalt już dostaje z zagranicy kredyt długoterminowy hipoteczny. Do Niemiec miliony, setki miliony dolarów wpływają do instytucji prywatnych finansowych. Panowie sądzicie, że amerykańscy, bo o nich głównie chodzi, czy angielscy kapitaliści dadzą pożyczki bankom, w których nie rzeczowe, ale osobowe i religijno-polityczne momenty decydują o sposobie prowadzenia instytucji i przyznawaniu kredytów? Oni nie są tak głupi, ażeby tracić swoje pieniądze w bankach, zostających pod kierownictwem polityków, którzy prowadzą te banki pod kątem widzenia politycznym. Poprzeć banki uczciwe tego żądamy od nowego Ministra Skarbu, ale żądamy zerwania z dotychczasowym systemem polityki upaństwowienia kredytów, gdyż jesteśmy przekonani, że upaństwowiony kredyt znaczy niemożność uzyskania pożyczki zagranicznej wogóle.</u>
          <u xml:id="u-5.67" who="#PFrostig">Pożyczka zagraniczna sama, Wysoki Sejmie, nie uratuje Polski; ona jest potrzebna dla obecnych poczynań Rządu i z pewnością jest obowiązkiem p. Ministra Skarbu wziąć się do jej uzyskania, do wytworzenia warunków dla jej uzyskania, ale czy jedna wielka, nawet bardzo wielka pożyczka zagraniczna zadowoli choćby w setnej części potrzeby kredytowe całego naszego społeczeństwa, czy taka jedna rządowa pożyczka zagraniczna załatwi kwestię powiększenia obiegu pieniądza, kwestię zatrudnienia setek tysięcy dziś bezrobotnych naszych robotników, kwestię wzmożenia produkcji? Wszyscy zgodni jesteśmy z tem, że potrzebny nam jest kredyt i to tani kredyt. Kto jednak otrzymać może taki tani kredyt? Państwo raz może dostać wielką pożyczkę, drugi raz, ale co roku przecież nie będzie brało tej pożyczki. Tymczasem banki prywatne, o ile będą prowadzone przez tych, którzy znają się na sprawie mogą wciąż i stale uzyskiwać kredyt zagraniczne, ewentualnie w razie potrzeby za gwarancją Rządu i mogą temi ciągłemi i trwałemi kredytami przyczynić się do podniesienia naszej produkcji i zatrudnienia bezrobotnych, tak jak się to dzieje w innych krajach, jak się to dzieje dzisiaj w Austrii i w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-5.68" who="#PFrostig">Wysoki Sejmie! Wszyscy dość już mamy słów, a czekamy na czyny. Klub nasz, jak powiedziałem, zajmuje stanowisko wyczekujące wobec tego Rządu, gdyż nie mogąc go popierać, nie może go zwalczać w chwili obecnej, zdając sobie sprawę z całej grozy naszego położenia. Gdybyśmy mieli pewność, Wysoki Sejmie, że to, co nastąpi potem, nazajutrz, nie będzie jakimś strasznym chaosem, nie będzie zupełnem rozprzężeniem, gdyż w obliczu katastrofy przecież już jesteśmy, tobyśmy odważyli się na krytykę i opozycję, jak ją dotąd uprawialiśmy, nie bez należytych skutków w tej Izbie. Obawiamy się tego, co ma przyjść nazajutrz, jeżeli poczynania obecnego p. Ministra Skarbu miałyby się broń Boże nie udać. Grozi nam to, że jeżeli teraz, przy pewnej bodaj zgodzie większości tego Sejmu, rzecz nie będzie zrobiona, może nastąpić chaos. Zgoda jednak zapanowała tylko częściowa. My do koalicji, popierającej p. Ministra Skarbu nie należymy. Ale było to dla nas trochę dziwne widowisko, jak wczoraj partie, które popierają p. Ministra Skarbu, występowały jedna po drugiej i zamiast szczerze poprzeć Rząd przez siebie stworzony miały zastrzeżenia i wyrażały najrozmaitsze wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-5.69" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Każdy chciał ubić swój interes.)</u>
          <u xml:id="u-5.70" who="#PFrostig">Jeżeliby tak dalej być miało, to koalicja nie spełni swego zadania i chociaż my do niej nie należymy, chociaż w tej koalicji siedzą obozy wrogie, pracujące w wielu dziedzinach na nasze zniszczenie, chociaż w Rządzie siedzą ludzie, którzy zwalczają najsłuszniejsze, najprostsze, najsprawiedliwsze żądania naszej ludności, to jednak chcielibyśmy, ażeby Rząd ten miał na tyle siły, ażeby przeprowadził naprawdę swój program i dokonał zapowiedzianych czynów.</u>
          <u xml:id="u-5.71" who="#PFrostig">Pierwszym czynem było expose p. Ministra Skarbu, ale zaraz potem czynem drugim były, niestety, protokóły przeciw kupcom żydowskim w rzekomej walce Rządu z lichwą i spekulacją w handlu. Te protokóły spisywane są w chwili, w której Rząd sam podwyższa ceny. Dzisiaj czytamy w prasie, że Ministerstwo Kolei podwyższa taryfy dla towarów masowo eksportowanych z Polski od 20 do 25%. Jeżeli tak jest, to nie widzimy zgody między poczynaniami p. Ministra Skarbu, który chce eksport powiększyć, a czynami p. Ministra Kolei. Tak samo zarządy lasów państwowych liczą w dolarach i sprzedają w dolarach, cały przemysł sprzedaje tylko na dolary, a tylko przeciw kupcom spisuje się protokuły i wydaje się nakazy, aby kalkulowali wyłącznie w złotych. Żądamy, ażeby Rząd nie zadowalał się tylko batem na pewną część ludności, która nie ponosi winy, za obecny stan rzeczy. To my, ludność żydowska najwięcej cierpimy na spadku waluty. Rolnik przy swojej ziemi pozostał mimo dewaluacji matki i złotego, przemysłowiec przy swojej fabryce pozostał, a jedyną rzeczą, którą my posiadamy, jest gotówka i jeżeli się ją nam odbiera w formie dewaluacji naszego pieniądza, to my jedyni płacić będziemy koszty podwójnej kuracji sanacyjnej, drugiej sanacji walutowej, którą nam obecnie przeprowadzić należy po zachwianiu się złotego polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.72" who="#PFrostig">Kończymy tem, że zwracamy się i do Rządu obecnego i do większości Sejmu, która ten Rząd wyłoniła, z żądaniem, aby naprawdę demagogia w sprawach gospodarczych u nas wreszcie ustała. Rząd i Sejm mają obowiązek uwzględnić słuszne interesy wszystkich bez wyjątku kół gospodarczych zarówno, bo wszystkie, wszystkie bez wyjątku koła gospodarcze w Państwie stanowią dopiero sumę pracy i dóbr, z których czerpać może zdrowy Skarb Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Byrka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PByrka">Wysoki Sejmie! W stosunku do Rządu, który przeminął, zajmowaliśmy zawsze stanowisko krytyczne, podyktowane interesami Państwa. Klub, w którego imieniu przemawiam, zajmował stanowisko krytyczne także i wówczas, kiedy był przy rządzie, a świadectwem tego są protokóły stenograficzne z posiedzeń sejmowych. Udział w rządzie nie znaczy, aby zamykać oczy na to, czego wymaga interes Państwa, który górować powinien nad interesem stronnictwa, lub partii. W stosunku do ostatniego rządu podnosiliśmy też głos krytyki przy każdej zdarzającej się sposobności. Te głosy krytyki jednak nie zawsze osiągały efekt pożądany.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PByrka">Doszło do tego, że kiedy widzieliśmy, że chaos w Państwie coraz bardziej się wzmaga, że nieporządek, zagmatwanie stosunków coraz szersze zatacza kręgi, że tajfun jakiś sroży się nad naszem życiem gospodarczem i coraz bardziej je zabija, coraz bardziej je krępuje, widzieliśmy się zmuszeni do postawienia wniosku o wybranie sejmowej komisji, któraby przypatrzyła się gospodarce rządu i zestawiła bilans tej gospodarki, żeby można było się zorientować w tem, co Państwo ma w najbliższych czasach do płacenia i jakie ma należności płynne do ściągnięcia. Niestety wniosek nasz w tym kierunku nie uzyskał potrzebnej większości sejmowej. Rząd ustąpił ze swojego stanowiska i spadek, który ten rząd pozostawił, został przez p. Ministra Skarbu ujęty w formie dwóch bilansów: bilansu otwarcia i bilansu zamknięcia.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PByrka">P. Minister Skarbu przytoczył kilka dat, które ilustrują, jak wygląda ten spadek. Wspomniał o 410 milionach obiegającego bilonu, a więc znacznie więcej aniżeli upoważnienie ustawowe opiewa, wspomniał o pustych kasach skarbowych, o tem, że nic nie przygotowano, o tem jak fatalny jest stan Banku Polskiego. W tych stosunkach dezercja p. Grabskiego ze stanowiska mogła się była przynajmniej obejść bez tragikomicznych zwrotów w guście — „qualis artifeks pereo” i bez bałamucenia społeczeństwa, że wszystko jest w Państwie w porządku, że stosunki są prawie skonsolidowane, że pożyczka tuż, tuż już przychodzi, a kasy są napełnione. Jak te kasy wyglądały, powiem Panom, że w centralnej kasie skarbowej, a więc w sercu nasycającem arterie życia państwowego, pozostawało ledwo 4 miliony złotych plus 21 czy 22 miliony biletów zdawkowych, razem więc 26 milionów w Państwie, którego budżet brutto przekracza 3 miliardy. To jest ten zapas gotówki, z którym p. Minister Zdziechowski miał kontynuować swoją pracę. Naprzeciw tego zapasu — asygnaty kas skarbowych na sumę 37 milionów, które mają być z tych zapasów kasowych wyrównane i zapłacone. Tysiące robotników i masy dostawców państwowych czekają na wypłaty swoich należności, zgłaszają się w kasach skarbowych i otrzymują odpowiedź: nie mamy niestety pieniędzy, może zaliczka 100 zł, może 1.000 zł. Panu wystarczy tymczasem? Te należności były nieregulowane.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PByrka">A dalsze wypłaty na najbliższą metę, które chcieliśmy właśnie w naszym wniosku ustalić, aby się zorientować, jak stoimy, te dalsze wypłaty, które muszą być czynione w walutach zagranicznych i o których tutaj p. pos. Frostig wspomniał: wojsko kilkanaście milionów, monopol tytuniowy 16, kolej za dostawy wagonowe i armatury przeszło 9 milionów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych niemal dwa i pół, bo 2.300.000, płatność kuponów od pożyczek zaciągniętych przez Państwo, tych większych pożyczek i także tych mniejszych, dwadzieścia kilka milionów. A na to wszystko, proszę Panów, zapas walut w Banku, który, jak ktoś z kolegów wczoraj powiedział, pod względem zapasu dewiz i walut jest pod bilansem. A stan przedsiębiorstw państwowych, a kolej, o której słyszeliśmy przez dwa lata, że jest zawsze aktywna i że tak nadzwyczajnie dobrze jest administrowana!</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PByrka">Proszę Panów, już tych kilka dat świadczy, że gdybyśmy nie byli przez rząd poprzedni informowani tendencyjnie, nieszczerze, nie bylibyśmy dopuścili do tego, ażeby ten stan mógł się wytworzyć. Ktoś z panów kolegów posłów w jednem ze swoich przemówień apostrofował p. Ministra Skarbu, że w swoim charakterze jako przewodniczący Komisji Budżetowej i generalny referent budżetu na te stosunki nie zwrócił uwagi. Jestem najgłębiej przekonany, że nie tylko p. referent budżetu, ale nawet bliżsi współpracownicy b. Ministra Skarbu nie znali istotnego stanu rzeczy i tak samo byli karmieni optymistycznemi, a więc niezgodnemi ze stanem faktycznym, cyframi i datami. Można to wnosić także i z tego, że na ławach dzisiejszych ministrów nie widzielibyśmy tych panów, którzy, gdyby byli poinformowani o faktycznym stanie Skarbu, byliby, jako dżentelmeni na obecnej ławie ministrów z pewnością nie do zobaczenia.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PByrka">A proszę Panów, bilans zamknięcia? Pan Minister wymienił tu dwie cyfry 1200 kilkadziesiąt i 700 kilkadziesiąt milionów, jako cyfry zużyte częściowo w sposób zupełnie konsumcyjny, cyfry, które nigdy się nie wrócą, które zostały zmarnotrawione. A skąd one się znalazły? Były w naszym majątku społecznym, były w naszem życiu gospodarczem, pracowano na nie i zostały w znacznej części, w wysokości, jak p. Minister to zaznaczył, 750 milionów skonsumowane. Jeżeli te zapasy zostały skonsumowane, to musiały być nagromadzone. I one były nagromadzone w najrozmaitszych postaciach i w Banku Polskim i w naszem życiu gospodarczem. Mozolnie przygotowywane dzieło reformy zostało w ten sposób zupełnie zrujnowane. Panowie wiedzą, że rząd w r. 1923 dużo przygotował, bo nawet p. Minister Skarbu Grabski przyznał to i dokładnie wyliczył, co zastał przygotowane przez poprzedni rząd. Trzeba było tylko te rzeczy pchnąć, pchnąć je w kierunku, w którym były przygotowywane, i w związku, z którego nie należało ich wyrywać.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PByrka">P. Minister Skarbu Zdziechowski ma teraz ciężkie zadanie te rzeczy odrobić, a ten problemat jest niesłychanie trudny. Z expose p. Ministra Skarbu widać jednak, że zdaje sobie sprawę z trudności swego zadania i z tego, iż, jeżeli proponowane przez niego środki zaradcze zostaną zastosowane, to będzie mógł temu zadaniu podołać.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PByrka">Na jednym z pierwszych punktów swego programu p. Minister Skarbu stawia oszczędności. Ten problem łatwiejszy jest do nakreślenia, aniżeli do przeprowadzenia. Niemal każdy na naczelnym punkcie swego programu stawiał oszczędności. Ale znowu poza tym rządem chwilowej większości sejmowej, kilkumiesięcznej, który może wskazać na realne rezultaty akcji oszczędnościowej, nic nie zrobiono,...</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Michalak przerywa)</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PByrka">... ale co gorsza, Panie Kolego Michalak, może mi Pan wierzyć, że to, co zostało zrobione, później w rządzie p. Grabskiego odrobiono w kierunku ujemnym.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos: I to mocno odrobiono.)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PByrka">Bo oszczędnością nie były najrozmaitsze buchalteryjne sztuczki, które wydatki personalne przerzucały na rzeczowe w przeliczaniu na dni pracy, bo oszczędnością nie było usuwanie małych urzędników, a przyjmowanie za to urzędników wyżej płaconych i więcej Państwo kosztujących, ani oszczędnością nie było redukowanie urzędników w jednej władzy, ażeby byli równocześnie przyjęci do władzy drugiej, albo nawet w obrębie tej samej władzy do innego oddziału, lub departamentu. Oszczędności nie mogą być prowadzone mechanicznie, nie mogą się ograniczać tylko do prostych cyfrowych redukcji personalnych. Konieczne są zmiany organizacyjne i to tak we władzach wojskowych, jak i we władzach cywilnych.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PByrka">Jeżeli oszczędności zamierzone w wojsku mają wynosić 150 milionów złotych, to, proszę Panów, uważam, że możnaby oszczędności te jeszcze znacznie powiększyć, gdybyśmy do pewnego stopnia odebrali charakter wojskowy tym agendom, które z wojskiem, bitnością armii, jej wyćwiczeniem absolutnie nic wspólnego nie mają.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PByrka">Cały wielki dział przemysłu wojskowego nie ma mit do czynienia z bitnością armii, z taktyką.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(Głos: Z wyszkoleniem.)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PByrka">Dalej, proszę Panów, dział intendentury także nie potrzebuje być administrowany przez generałów. To są wszystko dziedziny, które administrowane przez wojsko muszą znacznie więcej kosztować, niż gdyby były w rękach osób cywilnych.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PByrka">Co się tyczy oszczędności w administracji cywilnej, to można je przeprowadzić we wszystkich działach, zacząwszy od Prezydjum Rady Ministrów, które jest niesłychanie rozbudowane, a skończywszy na Ministerstwie Skarbu. Należy jednak przy tych oszczędnościach uwzględnić to, że pewne wydatki byłyby Państwu zaoszczędzone, gdyby wysocy urzędnicy władz centralnych nie byli angażowani osobiście w wielkim przemyśle, w instytucjach kredytowych, w przedsiębiorstwach, z któremi Państwo zostaje w stosunkach kontraktowych. Wielu wysokich urzędników zajmuje stanowiska członków rad nadzorczych, lub członków zarządu w instytucjach, z któremi później, jako szefowie wydziałów, szefowie departamentów zawierają umowy.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(Głos: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PByrka">W wyniku takich umów musi się płacić szalone sumy, tak naprzykład jak wspomniane przezemnie 9 milionów kilkadziesiąt tysięcy, które mają być zapłacone firmie, gdzie wysocy dygnitarze Ministerstwa Kolei i Ministerstwa Skarbu zasiadają w radzie zarządzającej.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: A co ja wczoraj mówiłem. Panie Ministrze? Minister Skarbu Zdziechowski: Ja czekam na te nazwiska. P. Wyrzykowski: Od dwóch lat to jest publiczna tajemnica.)</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PByrka">Jabym nie chciał, Panie Kolego Wyrzykowski, ażeby wyniknąć mogło pewne zatuszowanie tego, co jest sednem sprawy, co jest rzeczą najważniejsza. W izbach skarbowych i inspektoratach, o ile jest jakiś człowiek, co robi interesy, to one są na małą skalę. W centralnych władzach robi się interesy, które są na wielką skalę i należałoby od tego zacząć. Nazwiska są znane. P. Minister Skarbu przed rokiem przedłożył Sejmowi wykaz tych wysokich dygnitarzy, którzy w tego rodzaju przedsiębiorstwach siedzą, a więc Ministerstwo Skarbu nazwiskami rozporządza. A oprócz tego niedawno, przed tygodniem może, gazety przyniosły wiadomość o walnem zgromadzeniu towarzystwa jednego z większych dostawców państwowych, jednego z większych kontrahentów i pomiędzy wybranemi przez walne zgromadzenie członkami Rady znajdują się wysocy urzędnicy, podani po nazwisku.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(Głos: Siedzą.)</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PByrka">Te same oszczędności, proszę Panów, można zrobić we wszystkich działach administracji.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PByrka">Kolej. W ostatniem mojem przemówieniu zwróciłem uwagę ówczesnego Ministra Skarbu na nonsens, jaki polega na drukowaniu na eleganckim, prawie że zbytkownym papierze statystyki transportów węgla, gdzie w chronologicznym porządku wyliczone są stacje, do których ze stacji nadawczych był węgiel wysyłany, P. Minister Kolei wówczas powiedział, że ta statystyka jest rzeczą konieczną, ponieważ ona stanowi podstawę do ustalania taryf. Jeżeli nawet ta statystyka jest konieczna, to naturalnie dla profesora botaniki, który stoi na czele departamentu taryfowego Ministerstwa Kolei, wystarczy zrobiona ołówkiem, albo ostatecznie pismem maszynowem na jednym, albo na kilku arkuszach papieru dla jego osobistego użytku, albo dla użytku rady kolejowej. Ale ja, np. ani żaden ze stu posłów, którzy tę statystykę dostali, zupełnie jej nie potrzebują, a dostali ją zupełnie za darmo. Od tego czasu wyszły trzy dalsze zeszyty tej statystyki.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(Głos: Czy na takim samym papierze?)</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PByrka">Tak jest, na takim samym papierze i absolutnie z tą samą dozą nierozsądku ułożone i wydawane, tylko one dotyczą teraz zboża według poszczególnych gatunków i obejmują dziś już parę tysięcy stron.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PByrka">A policja, o której tutaj najczęściej się mówi i to bez różnicy przynależności partyjnej, te masy jenerałów policyjnych, muzykantów konnych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PByrka">Nie chcę powtarzać wczorajszych bardzo rzeczowych wywodów p. kolegi Wyrzykowskiego, chciałbym tylko powiedzieć, że ani prawica, ani, nawet żadne inne stronnictwo najbardziej wsteczne, któreby egzystowało w Polsce, nie chce mieć głupiej policji, a woli mieć mądrą. Nikt nie jest tego zdania, że pięciu głupich to jest akurat tyle, co jeden mądry.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PByrka">Więc redukcje na policji mogą być bardzo daleko, posunięte.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PByrka">Ze względu na sposób prowadzenia tych oszczędności wyrażam duże wątpliwości, czy system komisyjnego opracowywania wniosków oszczędnościowych jest dobry. Fakt jest, że dotychczas ten system do niczego pozytywnego nie doprowadził. Problem jest bardzo skomplikowany. Uważam, że clou zagadnienia leży w sprawie walutowej. Jeżeli waluta nasza będzie spadać, jeżeli w związku z tem wzrastać będzie bezrobocie, to oszczędności zamierzone, a nawet faktycznie w budżecie przeprowadzone nie osiągną należytego skutku, albowiem nie będą mogły wogóle być faktycznie osiągnięte. Dlatego najgłówniejszy nacisk należy położyć na gospodarczą część expose p. Ministra Skarbu. P. Minister Skarbu idzie drogami, utartemi, to znaczy nie drogami, które w ostatnich czasach w Polsce były uczęszczane, bo te idą zygzakami i są dość kręte, ale drogami utartemi, w nauce i w praktyce gdzieindziej. Pozytywne wskazania w kierunku gospodarczym, przez p. Ministra tu przytoczone, są dziełem kompromisu. Muszę powtórzyć, to, co p. prezes Zw. Lud.-Nar podkreślił, że one nie są przeznaczone na to, żeby zadowolnić tę lub owa stronę, bo, jako wynikające z większości sejmowej, muszą być wyrazem kompromisu. Z tego jednak nie wynika, żeby pewne postulaty, które już utarły sobie i w tym Sejmie i w opinii i w społeczeństwie drogę, które zostały, uznane za aksjomaty, które muszą być przeprowadzone, miały być pominięte. P. Minister Skarbu nie jest wprawdzie Ministrem Reform Rolnych, aby musiał pamiętać zawsze w każdem swojem przemówieniu o reformie rolnej, jednak uważam, zwłaszcza ze względu na wczorajsze odezwanie się p. pos. kol. Żuławskiego, że reforma rolna nie może być w dzisiejszych stosunkach przeprowadzona ze względów politycznych, że jest moim obowiązkiem zaznaczyć, iż absolutnie na jednym z naczelnych punktów naszego programu musimy postawić przeprowadzenie reformy rolnej...</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PByrka">...a przeszkód do przeprowadzenia jej nie widzimy. Ona znajduje się w ostatniem stadjum uchwalenia przez Sejm, znajduje się w toku głosowania, i cofnięcie jej z tej drogi jest wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(P. Minister Rolnictwa Kiernik: Pan Premier zapowiedział.)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PByrka">Tak jest, p. Premier zapowiedział, i nie byłbym teraz tej sprawy poruszał, gdyby nie wczorajsze odezwanie się p. pos. Żuławskiego, o którem nie wiem, czy jest dokładnie oddane, bo czytałem je tylko w dziennikach.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PByrka">Kwestia stosunków gospodarczych jest związana przedewszystkiem ze sprawą waluty, która znów zależy od zasobów pieniężnych, jakimi będziemy rozporządzali, a więc od ewentualnej pożyczki. Pan Minister i to zagadnienie traktuje bardzo realnie i to, z czego jest robiony p. Ministrowi zarzut, że mówi o stabilizacji złotego na parytecie gospodarczych, uważam za plus jego przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Głos: Bezwarunkowo.)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PByrka">Uważam to za plus, że p. Minister Skarbu, nie wiedząc, jak zostanie załatwiona kwestia osiągnięcia przez Państwo pożyczki, nie chce zawieszać przed społeczeństwem pięknych, a dalekich do zrealizowania miraży złotego w stosunku do dolara jak 1:5, 18 i nie chce, używając szumnych zwrotów, wskazywać na ten ideał, nie wiedząc, czy dalszy rozwój stosunków gospodarczych pozwoli nam osiągnąć ten ideał w czasie dość krótkim. To jest dowodem trzeźwości, z jaką P. Minister do rzeczy przystępuje. My już dość mamy tych złud i miraży, tych depesz o pożyczce, która jedzie, dość już mamy przedstawiania wyników ofenzywnej i defenzywnej walki przeciw dolarowi, my chcemy być karmieni prawdą i chcemy, żeby projekty, z któremi Rząd przed Sejmem występuje, miały realną podstawę. Rozumiem, że Rząd nie zadowoli się tym parytetem gospodarczym, o którym dziś mówi. Nie wolno mu jest z tego rezygnować. Należy oczekiwać, że warunki poprawią się do tego stopnia, że będziemy mogli osiągnąć ideał równi złota. Jednak można go osiągnąć tylko etapami, a dziś musimy zadowolić się postawieniem w programie naszym tego, co wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, wedle wszelkich obliczeń ludzkiego rozumu, a z zupełnem wieliminowaniem fantazji, mamienia i używania haseł fałszywych, jest osiągalne.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PByrka">Proszę Panów, nie chcę wkraczać w sprawę Banku Polskiego, który tu został z różnych stron poddany ostrej krytyce. Sądzę, że p. Minister Skarbu zdaje sobie sprawę dokładnie z pewnych niefortunnych posunięć przez ten bank poczynionych. Muszę jednak powiedzieć, że prezes Banku Polskiego w znacznej części przyczynił się do uratowania chociaż tej sytuacji, jaka jest. Panowie wiedzą, że gdyby prezes Banku Polskiego nie był się przeciwstawił wywiezieniu jeszcze tej reszty złota, która pozostała, zagranicę, to mielibyśmy dziś stosunki gospodarcze jeszcze znacznie gorsze aniżeli istnieją.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Głos: I mielibyśmy Grabskiego.)</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PByrka">Panowie mogą sobie wyobrazić, bo te rzeczy tak łatwo nie dadzą się z ołówkiem w ręku obliczyć, w jakiej dziś tkwilibyśmy katastrofie. To tylko jako obserwator uważałem za swój obowiązek dodać, o ile chodzi o Bank Polski.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PByrka">W kwestii proponowanych przez Rząd, a częściowo już dziś stosowanych represji, muszę stanąć na stanowisku p. kol. Frostiga. Nie oczekuję wielkich rezultatów z tego polowania, które, zdaje się, policja częściowo z własnej inicjatywy robi na drobnych ludzi, noszących po kilka dolarów w kieszeni. To o kursie nie decyduje; to są rzeczy, wypraktykowane. Panowie sobie zapewne przypominają, jak w marcu, zdaje się, 1923 r., komisarz Wiskowiski — tak, zdaje się nazywał się — urządził wielką obławę w Warszawie i znalazł 83 dolary. Te rzeczy wielkiego skutku nie osiągają, są wypraktykowane i nie powinno się, mojem zdaniem, do tych rzeczy wracać.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PByrka">Kończąc moje przemówienie, chcę jeszcze raz podkreślić dodatnie wrażenie, jakie poczynania Rządu na tym terenie finansowo-gospodarczym na nas robią: to, że Rząd przedstawił sytuację tak, jak ona w rzeczywistości się ma, a także i to, że Rząd, nie rzucając fantastycznych haseł, które mają opinię wprowadzić w błąd, przedstawił program realny na najbliższą metę, nie wyrzekając się naturalnie rzeczy dalej leżących, do których będziemy wszyscy dążyli.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PByrka">Zgadzamy się na odesłanie przedłożenia, wniesionego przez p. Ministra, do komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Proszę Wysokiej Izby! Po mojem przemówieniu przed paru dniami, wypada mi oczywiście dużo robić a mało mówić. Dlatego też bardzo krótko będę dzisiaj przemawiał, a tembardziej że jako Ministrowi parlamentarnemu wypada mi bardzo długo słuchać. Nie żałuję jednak tego, bo wszystkie przemówienia, które słyszałem w dyskusji, były na bardzo wysokim poziomie i zawierają cały szereg bardzo cennych uwag, do których będę napewno często powracał i które napewno zachowam w pamięci. Chciałem tylko odpowiedzieć, a raczej dać parę wyjaśnień w związku z temi ustępami przemówień, które zawierały pewne zapytania w stosunku do mnie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">P. pos. Wyrzykowski podkreślił zwiększenie nieuzasadnione budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Chciałem wyjaśnić, że to powiększenie opiera się na tem, iż jest w styczniu rata, wynikająca z umowy z konsorcjum francusko-polskiem w sprawie budowy Gdyni i że ta rata na skutek umowy wynosi 7.925.000 złotych. Nie jest więc to faktyczne powiększenie budżetu, tylko to jest uwzględnienie zobowiązań już powziętych. Jeżeli to odliczymy, to zmniejszenie budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu w stosunku do preliminarza na r. 1925 wynosi 23%.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Proszę Panów! Nie chciałbym dłużej się zatrzymywać nad zrobionym zarzutem, jakobym jako referent generalny budżetu nie zwracał w swoim czasie uwagi na grożące niebezpieczeństwo. Panowie może inaczej się na tę sprawę zapatrują, ale ja uważam, że referent jeneralny budżetu i przewodniczący Komisji Budżetowej powinien ograniczyć się do roli analizy sytuacji, przedstawienia jej na mocy tych danych, które posiada.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Zacytuję tylko parę zdań, które w swojem sprawozdaniu budżetowem w r. b. wskazywałem i podkreślałem niejednokrotnie, a podkreślałem te słowa, które zaraz przytoczę, że nie uważam dzieła reformy monetarnej za dzieło dokończone. „Byłoby błędem przypuszczać, że reforma monetarna w Polsce jest dziełem zakończonem”. I zaraz później w sprawozdaniu tegorocznem pisałem, że „oparcie gospodarcze, którego wyrazem jest bilans handlowy i bilans płatniczy, i siła nabywcza pieniądza na rynku wewnętrznym jest jeszcze za słabe”. Następnie podkreślałem, że prawdziwą oszczędność w gospodarce Państwa rzadko kiedy daje się osiągnąć drogą mechanicznego usuwania tylko urzędników. Oszczędność zależy najczęściej od reorganizacji systemów pracy w urzędach, a na to trzeba czasu, ale jednocześnie Panowie przypominają sobie, że byłem autorem artykułu piątego w przeszłym roku, a w tym roku czwartego ustawy skarbowej, w którym, zdając sobie sprawę z trudności obcięcia budżetu przez parlament, wkładałem i przerzucałem tę odpowiedzialność na Ministra Skarbu, twierdząc, że drogą miesięcznych budżetów ma on dbać o utrzymanie równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Tak samo, proszę Panów, w zakresie momentów gospodarczych. Pierwszego kwietnia na Komisji Budżetowej Sejmu zwróciłem uwagę na Stan naszego bilansu handlowego i podałem wtedy cyfry, jeszcze nie ogłoszone, wskazujące na całe niebezpieczeństwo. To są słowa ze stenogramu mego przemówienia: „Przytaczam cyfry tego deficytu nie dlatego, żeby wytwarzać nastrój pewnego pesymizmu, tylko czynię to dlatego, żeby przekonać, że około zagadnienia bierności naszego bilansu handlowego muszą być ześrodkowane wysiłki celem zaradzenia bardzo poważnemu niebezpieczeństwu”.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Było to pierwszego kwietnia. Na mocy danych ze stycznia i lutego powiedziałem: „Tempo deficytu ostatnich miesięcy: listopada, grudnia i stycznia byłoby tempem 520 milionów złotych deficytu rocznie”.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Dziwnym zbiegiem okoliczności, deficyt za 8 miesięcy wyniósł 515 milionów, a później weszliśmy w okres aktywnego bilansu.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Tak samo w zakresie polityki gospodarczej w ten samem przemówieniu pierwszego kwietnia mówiłem, że my w obecnej sytuacji finansowej i gospodarczej w najlepszy sposób możemy obronić interesy konsumenta tylko drogą podnoszenia wydajności produkcji.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">„Nie stać nas bowiem na to, żebyśmy sobie mogli pozwolić na otwarcie drzwi dla produktów obcych i naszemu konsumentowi dostarczyć to, co dzięki, udoskonalonej technice, dzięki taniości kapitału, często dzięki nadzwyczajnym okolicznościom, dzięki 10-godzinnemu dniu pracy w niektórych państwach, może być dostarczone po niższych cenach. To też dla nas produkcja powinna być celem do którego powinniśmy dążyć, mojem zdaniem, bez zastrzeżeń”.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Wskazanie było, i chodzi o to, aby to wskazanie było zrealizowane, i to jest cel, który sobie stawiam, mając dziś możność brania odpowiedzialności i przeprowadzenia tych rzeczy, które Minister Skarbu przeprowadzić może.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">P. pos. Frostig zwrócił się do mnie z zapytaniem, czy rzeczywiście jest słuszne, czy rzeczywiście tak było, że w sprawie bardzo ważnej, którą uznaję za bardzo ważną, w sprawie kredytów reportowych, organ „Nasz Przegląd” pierwszy zwrócił na to uwagę. Stwierdzam, że rzeczywiście tego dnia, kiedy odbywałem konferencję z prezesem Banku Polskiego w tej sprawie, tego samego dnia w „Naszym Przeglądzie”, był artykuł, który zwracał uwagę na niewłaściwość kredytów reportowych, które, mojem zdaniem, przyczyniły się w znacznym stopniu do naszej słabości, do zmniejszenia naszych środków obronnych w kierunku opanowania i stabilizacji kursu złotego. Ja to przyznaję.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Nie dziwią się Panowie, że ja we wszystkich sprawach, dotyczących naszej gospodarki skarbowej, monopoli tytuniowego i spirytusowego i całego systemu podatkowego w obecnej chwili mówić nie będę.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Jest kilka zagadnień najważniejszych, które przedewszystkiem trzeba uregulować. Przedewszystkiem trzeba załatwić sprawę urealnienia budżetu a raczej urealnienia tego prowizorium, które zostało wniesione przez przedstawienie tych ustaw, które są niezbędne, ażeby prowizorium było realne. Trzeba przedewszystkiem przystąpić do tego, aby nie na słowach opierała się oszczędność, ale na przystąpieniu do reorganizacji administracji Państwa. I te rzeczy są w toku. A później musimy załatwić sprawę waluty i obiegu pieniężnego. To są te pierwsze rzeczy, od których Minister Skarbu musi zacząć, oczywiście nie odsuwając tamtych spraw na bardzo daleki moment, ale licząc się w każdym razie z tem, że bez załatwienia tamtych spraw nie będzie miał nigdy możności realizowania następnych.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Jeszcze jest jedna rzecz, którą chciałem wyjaśnić, to jest sprawa tego parytetu gospodarczego, dlatego, że widzę z głosów prasy i z zapytań, że może to określenie parytetu gospodarczego nie było dostatecznie zrozumiane. Myśmy mieli parytet złota. Trzeba sobie uprzytomnić, w jakich warunkach można utrzymać parytet złota. Otóż w warunkach, w których jest wielkie odchylenie między siłą nabywczą pieniądza na rynku wewnętrznym i na rynku zewnętrznym, utrzymanie parytetu złota może być zachowane tylko środkami sztucznemi, a dlatego środkami sztucznemi, że to odchylenie wytwarza ogromną premię importową. Ta premia importowa, która prowadzi do deficytu bilansu handlowego i która nawet w momencie wprowadzenia ustalenia parytetu złota w Anglii była i obecnie jest ciągle wyrównywana aktywami bilansu płatniczego angielskiego, tak samo i u nas mogłaby być wyrównywana tylko bilansem płatniczym. I póki mieliśmy waluty i mogliśmy zaciągać pożyczki, to ten parytet złota mógł być utrzymany, ale był on połączony z odpływem natychmiastowym tych walut, skutkiem tego odchylenia, o którem mówiłem. Niech Panowie wezmą cyfry dość ciekawe, że w połowie tego roku mieliśmy przy parytecie 100 wskaźnik cen hurtowych 128 i te 28 to jest właśnie odchylenie. Z chwilą spadku złotego przez dłuższy czas ceny hurtowe utrzymywały się na tym samym poziomie. Co się wtedy odbywało? Przesuwanie się parytetu złota do tego, co ja nazywam parytetem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Dopóki ceny się nie załamały, następowało zbliżenie się parytetu złota do parytetu gospodarczego i w miesiącu listopadzie między 9 a 15 listopada widzimy, że odchylenie w walucie jest 117, wskaźnik 117, a wskaźnik cen hurtowych nawet lekko spada ze 122 na 120. To jest ten punkt, w którym się te rzeczy najbliżej zetknęły. To jest to, co ja nazywam parytetem gospodarczym, to jest właśnie zbliżenie się siły kupczej złotego na rynku wewnętrznym z siłą kupczą złota na rynku zewnętrznym. To jest to, co jest pewna podstawa do równowagi bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Kiedy pierwszy ruch był, Panie Ministrze?)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Pierwszy ruch był wtedy, kiedyśmy przez dłuższy czas stabilizowali ceny. Ceny mieliśmy w pierwszej połowie bieżącego roku mniej więcej stabilizowane, wskaźnik wynosił około 125, wtedy mieliśmy ustabilizowaną również walutę. Następnie wskutek odpływu walut nastąpiło załamanie się złotego, ale jeszcze ceny się utrzymywały na tym samym poziomie i następował ten proces osiągania równowagi cen przy pogarszaniu się waluty. Ale ona się pogarszała, stając się więcej gospodarczą, wytwarzając warunki polepszenia się życia gospodarczego, wpływając na aktywność naszego bilansu handlowego. I to jest ten proces, który przygotował aktywność naszego bilansu handlowego i ułatwił go. Bo aktywność naszego bilansu handlowego nie oparła się tylko na murze ceł, któryśmy stworzyli, ale oparła się również przez dostosowanie się naszego pieniądza. I więcej powiem. Gdybyśmy, przewidując to że parytet złotego w tych warunkach jest nie do utrzymania, wcześniej, nie wyczerpując naszego zapasu walut, stopniowo, uważając za rzecz konieczną i zrozumiałą, zeszli z parytetu złota na ten parytet gospodarczy, tobyśmy na tym parytecie gospodarczym mogli zostać. Tymczasem ten nasz parytet gospodarczy zastał nas w momencie słabości i został teraz przeskoczony w kierunku najniebezpieczniejszym, bo w kierunku tego, co dzisiaj nazwałbym kursami nie parytetu gospodarczego, tylko kursem jakiejś psychozy. W ten sposób rozumiem parytet gospodarczy i rozumiem, że stabilizacja naszego pieniądza powinna nastąpić na kursach, któreby odpowiadały możności tej stabilizacji z uwzględnieniem warunków gospodarczych w celu wzmocnienia naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Pan Minister z trybuny powinien również coś powiedzieć o walce z lichwą — dla prowincji.)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Ja powiedziałem, że wszelkie słowa o walce z drożyzną są frazesem I demagogią, a również powiedziałem, że szeroka waloryzacja jest nadzwyczaj szkodliwa i że w ruchu cen poza tym momentem są momenty spekulacyjne. Uważam, że z momentem spekulacyjnym dla wykorzystania tego rodzaju nastroju, jaki jest dziś, oczywiście trzeba walczyć wszystkiemi środkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Nazaruk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PNazaruk">Wysoki Sejmie! Pan Minister Skarbu, mówiąc o ciężkim stanie gospodarki państwowej, przedłożył Wysokiemu Sejmowi sposoby naprawy tej gospodarki i napełnienia pustej kasy skarbowej wartościowym pieniądzem. Sposoby te są następujące: aktywny eksport, redukcja budżetu, pożyczka zagraniczna. Panu Ministrowi Skarbu dobrze znane są sposoby utrzymania trwałego kursu złotego, skoro p. Minister jest wrogiem inflacji.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PNazaruk">Kiedy mówi się o wywozie produktów zagranicę, niech będzie wolno nam, przedstawicielom pracującego ukraińskiego i białoruskiego włościaństwa, zabrać głos w tej sprawie. Wszechświatowy urodzaj w roku 1925 dał w krajach rolniczych nadmiar zboża dla eksportu. Polska, jako kraj rolniczy, też posiada ten nadmiar, ale polskie zboże nie może konkurować ze zbożem wschodniego sąsiada. Związku Republik Radzieckich.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PNazaruk">Przed trzema miesiącami przedstawiciele rolnictwa domagali się pozwolenia na wywóz zboża zagranicę w nadziei, że eksport przyczyni się do podniesienia cen na zboże w kraju. P. Minister Skarbu Władysław Grabski nie dawał pozwoleń na wywóz. Nowy Minister Skarbu p. Zdziechowski, mówiąc o eksporcie zboża, niczego nie powiedział o koniunkturze na światowych rynkach zbożowych i o rozmiarze możliwego eksportu. Koniunktura na światowym rynku dla eksportu zboża z Polski była dogodna tylko w sierpniu i w pierwszej połowie września r. b., kiedy nie wiadome były jeszcze dane o urodzaju. Rząd Polski nie skorzystał z tej koniunktury, lecz skorzystały Sowiety, eksportując zboże do Francji, Anglii i krajów południowych. Skutki tej omyłki, której dopuścił się Rząd Polski, odczuli rolnicy, zmuszeni sprzedawać zboże na rynkach miejscowych po niższych cenach.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PNazaruk">To jest jedna z przyczyn słusznego narzekania, że polityka Rządu Polskiego prowadzona nie jest w interesie drobnych rolników, którzy stanowią 70% ludności kraju. Przez wolny wywóz zboża polski handel zbożem, wchodzi w orbitę ogólnoświatowego handlu zbożem, dlatego cała koniunktura na polskim rynku zbożowym zależy od koniunktury ogólnoświatowej. Ta zależność wyraża się w cenach. Cena na zboże na polskim rynku musi harmonizować z cenami rynków światowych i nie może być większa od ceny zboża tej samej jakości na rynkach zagranicznych plus przewóz od miejsca produkcji do Polski. Stałe ceny na chleb w październiku, kiedy złoty stał nie tak źle (100 za 16) były takie: giełda zbożowa w Chicago notowała cenę metra żyta 18 zł. Jeżeli do tej sumy dodamy koszta przewozu 4,10 zł, to otrzymamy 22 zł jako największą cenę za metr żyta. Najniższa cena nie może być mniejsza od cen na rynkach krajów, konsumujących chleb, minus koszta przewozu chleba z Polski do tych krajów. W Pradze czeskiej metr żyta kosztuje 25 zł. Jeżeli potrącimy 5,77 zł za przewóz, otrzymamy 20 zł, jako najmniejszą cenę.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PNazaruk">Z tych wywodów wynika, że przeciętna cena żyta w Polsce może wynosić 20 zł za metr przy kursie dolara 100 za 16, ale w rzeczywistości ceny na polskich rynkach dochodzą do 17–18 zł, bo polskie źle czyszczone i niesortowane zboże zawsze jest tańsze od zagranicznego sortowanego i dobrze oczyszczonego. Teraz polskie krajowe ceny na dobrze oczyszczone i sortowane zboże dorównują cenom zagranicznym, wobec czego wywóz zboża zagranicę nie przyczyni się do podniesienia cen chleba w kraju. Jeżeli będzie dozwolony wywóz zboża, kto wie, czy żyto z Polski nie będzie wywiezione po 18 zł za metr, a na wiosnę na przednówku zajdzie potrzeba przywozić żyto po cenie większej?</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PNazaruk">W ścisłym związku z tem zapytaniem należy wyjaśnić: czy tempo wywozu będzie takie, że będzie wywiezione za dużo zboża? czy koniunktura na światowych zbożowych rynkach będzie taka, że można spodziewać się podniesienia cen? Według jednych danych polskiej statystyki wywóz zboża w 1925 r. ma wynosić 120.000 wagonów po 10 tonn, a według innych tylko 80.000 wagonów. Nieścisłość w statystyce wypada sprostować faktycznym wywozem. Od 1 sierpnia do 15 września wywieziono z Polski 6.000 wagonów zboża. Trudno przypuścić, iż dalszy wywóz wynosiłby miesięcznie 10.000 wagonów, a w całej wywozowej kampanii 1926 r., będzie wywiezione nie więcej jak 75.000 wagonów, czyli 750.000 tonn zboża.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PNazaruk">Na ustabilizowanie się cen zboża na światowych rynkach wpływa ten niezmienny czynnik, iż zbiór zboża w różnych krajach przeprowadza się w różnych porach roku i przez to zboże dowozi się na rynki światowe bez przerwy cały rok. Wobec tego zwyżki cen na światowych rynkach zbożowych nie należy oczekiwać.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PNazaruk">W październiku zawierano tranzakcje na żyto za metr na giełdach zbożowych: w Berlinie z dostawą natychmiastową 20,63 zł, (kurs dolara 100 za 16) z dostawą w marcu 1926 r. 24.5 zł. Chicago z dostawą natychmiastową 18.72 zł, a z dostawą w maju 1926 r. 20.16 zł. Giełdy, najwięcej czujne i wrażliwe na podniesienie i spadek cen, przewidują zwyżkę na marzec dla Berlina o 18–20%, a dla Chicago tylko o 8%. Ta zwyżka składa się z % od kapitału, wydanego na kupno zboża i kosztów przechowania zboża. Niewielka zwyżka cen na żyto i pszenicę na następne miesiące daje dowody, że zboże nie zdrożeje. W czasie obecnym na światowych rynkach zbożowych panuje tendencja do spadku cen. Wobec powyższego wywóz nadwyżki zboża z Polski zagranicę nie przyczyni się do wzrostu cen na chleb w Polsce, lecz odwrotnie przyczyni się do stabilizacji cen.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PNazaruk">Taka koniunktura była na światowym rynku zbożowym przed 2 miesiącami. W istocie rzeczy bez zmiany pozostała ona do dziś dnia i dlatego my nie wierzymy w aktywność eksportu produktów rolniczych. Tej prawdy niestety nie usłyszeliśmy z ust p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PNazaruk">Z rynków światowych przenosimy się do kraju i zauważamy, że rolnik, który nie sprzedał zboża dwa miesiące temu, poniósł wielką stratę z powodu spadku złotego. Jeżeli na miejscowych rynkach rolnik przed dwoma miesiącami mógł sprzedać metr żyta za 2 dolary 50 centów, w złotych (kurs dolara 100 za 16), to teraz w związku ze spadkiem złotego, za jeden metr żyta rolnik otrzyma tylko 1 dolar 90 centów w złotych (przy kursie dolara 100 za 13). A więc traci 60 centów na metrze. Dysproporcja w cenach między tem, co rolnik sprzedaje, a tem, co kupuje, jest wielka, a zwiększy się jeszcze, gdy ze spadkiem kursu złotego ceny na manufakturę i wyroby fabryczne podniosą się.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PNazaruk">W jaki sposób p. Minister Skarbu myśli naprawić siłę nabywczą drobnego rolnika, którego wyzyskuje przy każdej okazji kapitał?</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PNazaruk">Jesteśmy świadkami zastoju w handlu, ale kto ma kupować, jeżeli 70% rolników — konsumentów w oczach biednieje z dnia na dzień, nie z własnej winy, ale wskutek zbiegu okoliczności, które wywołała wroga interesom chłopów polityka polskiego rządu. Dlatego my nie wierzymy, że P. Ministrowi uda się naprawić siłę nabywczą drobnego rolnika.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PNazaruk">Nie wierzymy również w redukcję budżetu w wydatkach, jak to p. Minister przedstawił w swojem expose. Redukcja wydatków osobowych jest bardzo ważną sprawą. 5½ miliona, czyli — ⅕ część ludności Państwa, t. j. urzędnicy i ich rodziny znajdują się na utrzymaniu Skarbu. Pensje tej całej armii urzędniczej obciążają Skarb, a p. Minister ani słowa nie powiedział o zmniejszeniu etatów państwowych i komunalnych instytucji. Kiedy niema mowy o zmniejszeniu etatów, to jakaż może być mowa o oszczędnościach w wydatkach osobowych? W jaki sposób? Zmniejszenie pensji o 4 punkty, wtenczas, kiedy drożyzna rośnie, to nie jest sposób. Liczbę urzędników wszelkich kategorii należałoby doprowadzić do norm przedwojennych, to znaczy, że wtedy ta norma będzie odpowiadała nakładowi pracy w państwowych i komunalnych urzędach. Takiem jest nasze domaganie się.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PNazaruk">Co do oszczędności kosztem wojska, to nie wierzymy, żeby ten militarystyczny prąd, który panuje i rządzi w Polsce, zgodził się na podobne oszczędności. Wydatki na wojsko należałoby radykalnie zredukować do sumy, którą Polska wydaje na oświatę.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PNazaruk">P. Minister Skarbu mówił także o osłabieniu siły finansowej i płatniczej ludności, ale o redukcji budżetu w dochodach nie powiedział ani słowa. To znaczy, że wysokie podatki pozostaną takie, jakie były i że nowy minister myśli nakręcać śrubę podatkową tak, jak nakręcał ją jego poprzednik, p. Władysław Grabski.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PNazaruk">Ale do czego doprowadziła polityka skarbowa i podatkowa ukraińską i białoruską wieś, która jeszcze nie zdążyła się odbudować? Włościanin sprzedaje zboże za darmo; na konie, bydło i świnie cen niema i sprzedający oddaje je poniżej wartości. Gospodarstwo średnie od 10 do 20 morgów nie wystarcza na utrzymanie rodziny z 5 osób. Cóż mówić o biedocie, która jak Boga czeka powstania władzy robotniczo-chłopskiej, bo tylko w tej władzy widzi ratunek. Ta polityka skarbowa i podatkowa zmarnowała materialny dorobek ostatnich trzech lat naszej wsi. Wieś czeka na zmniejszenie podatków. P. Minister nic nie mówił o zmniejszeniu dochodów w budżecie, ale ta redukcja dochodów konieczna jest w interesie szerokich warstw pracujących.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PNazaruk">Co do podatku gruntowego, który płaci ukraiński i białoruski włościanin, to wymiar tego podatku na Wołyniu, Polesiu i Białorusi jest wysoce niesprawiedliwy, bo na tych ziemiach do dziś dnia nie przeprowadzono jeszcze klasyfikacji gruntów, tak ważnej dla wymiaru podatków. Oszacowanie ziemi dla wymiaru podatku majątkowego mogło zastąpić klasyfikację na Wołyniu, Polesiu i Białorusi, lecz Ministerstwo Skarbu nie chce nawet i z tego oszacowania skorzystać.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PNazaruk">Co do podatku majątkowego, to nasze wymagania są bardzo radykalne: skasować ten podatek dla chłopów — drobnych rolników, bo już wszystkie soki z włościaństwa są wyssane.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PNazaruk">My, chłopi ukraińscy i białoruscy, domagamy się od Państwa kredytu długoterminowego, przystępnego dla prowadzenia i podniesienia stanu gospodarki, zniszczonej wskutek polityki rządów poprzednich. Stwierdzamy, iż rząd nie tylko nie troszczył się o podniesienie gospodarki chłopa ukraińskiego i białoruskiego, ale przeciwnie, żelazną ręką wyskrobywał od niego ostatni grosz, zmuszając go do wyprzedawania za bezcen inwentarza, licytując nie tylko narzędzia rolnicze, ale nawet fantując na pokrycie różnorodnych podatków.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PNazaruk">Polityka Banku Rolnego dotychczas i teraz prowadzona jest wyłącznie pod kątem widzenia obrony interesów osadnictwa polskiego na t. zw. Kresach i dla podtrzymania zamożnego chłopa polskiego. Biedota chłopska nic nie dostaje. Chłop ukraiński i białoruski nie może trafić do Banku Rolnego; liczne prośby jego, łzami oblane, tam posłuchu nie mają.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PNazaruk">Liczne zjazdy chłopów ukraińskich i białoruskich wynosiły uchwały na forum publiczne, wystawiając szereg palących postulatów gospodarczych; włościaństwo nasze, w większości swej małorolne i bezrolne, wykazywało niejednokrotnie rządowi, iż obecny kryzys gospodarczy odbił się na wsi zabójczo. Włościaństwo domaga się zmniejszenia podatków, zredukowania ich ilości i całkowitego zwolnienia od podatków chłopów niezamożnych, którzy na pół albo kilku morgach siedząc, częstokroć nie mają ani chałupy, ani ogona w chlewie, gnijąc w norach — ziemiankach, nie mają możności ze swej pracy nawet wyżywić swej rodziny chlebem czarnym i kartoflami, nie mówiąc już o odzieży, opale i butach na zimę.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#PNazaruk">Rząd, kokietując P. P. S., Rząd, w którym zasiadają dwaj członkowie P. P. S., paru słowami zbył palącą i obchodzącą szerokie warstwy pracujące kwestię bezrobocia, przyczem widocznie mówił tylko o bezrobociu w mieście, nic zaś o bezrobociu na wsi, o braku wszelkich zarobków dla małorolnych chłopów i chałupników. Te ogromne rzesze ludzi, pozbawionych środków do życia, bezskutecznie kołaczą do Urzędu Pośrednictwa Pracy o pracę dla siebie i zamiast chleba otrzymują kamień. Komitety Funduszu Bezrobocia nie obejmują tych nędzarzy, wymierają oni z głodu dlatego, iż dotąd widnieją łany pańskie, a t. zw. reforma rolna w ustach Rządu jest tylko frazesem.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PNazaruk">Do wszystkich wyżej wymienionych ciężarów podatkowych musimy dodać wygórowane stawki asekuracyjne, pobierane od chłopów przez Polską Dyrekcję Ubezpieczeń Wzajemnych. Instytucja ta rzekomo samorządowa, korzystając z monopolu przymusowego ubezpieczenia zabudowań chłopskich, prowadzi, politykę wyraźnie na szkodę ubezpieczonych.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PNazaruk">Żadnej akcji dla podniesienia kultury rolnej drobnego chłopstwa Rząd nie prowadzi, przynajmniej my, chłopi ukraińscy i białoruscy, tego nie widzimy. W rzekomych, t. zw. samorządach na ziemiach ukraińskich i białoruskich prowadzi się gospodarkę jedynie dla utrzymania wielkiej rzeszy sprowadzanych zewsząd urzędników. Obecnie sejmiki są tylko ciężarem dla chłopstwa i marnowaniem chłopskiego pieniądza na urządzanie obiadów i przyjęć, na automobile i konie, na wyjazdy różnych dygnitarzy samorządowych. My, chłopi, biorąc pod uwagę uchwały zjazdów chłopskich, żądamy stanowczo zmniejszenia do minimum liczby urzędników w sejmikach i gminach, zmniejszenia budżetów tych rzekomych samorządów, ustanowionych zgóry, a nie z woli ludności i niezwłocznego przeprowadzenia wyborów do sejmików i rad gminnych, według jasno wyrażonego żądania ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PNazaruk">W programie p. Ministra Skarbu nie widzimy zamierzeń, któreby zażegnały biedę na wsi i nędzę chłopską. Nie wierzymy również, by wogóle Rząd, w którym zasiadają obszarnicy i kapitaliści i w którym sam p. Minister Skarbu Zdziechowski przedstawia interesy wielkiego przemysłu i handlu (t. zw. Lewiatana), zechciał coś uczynić dla mas pracujących, a w szczególności dla chłopów i drobnego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PNazaruk">W walce klasowej ciężkiej, zawziętej i nieubłaganej, między obszarnictwem, a chłopami, pragnącymi ziemi dla własnej pracy i klasą robotniczą, Rząd ten i gospodarz skarbu, p. Minister Zdziechowski stoją po stronie mocniejszych, to znaczy po stronie obszarnictwa i kapitału. P. Minister Skarbu powiedział: „Chcę szukać cementu dla spojenia wysiłków wszystkich, stawiając przed oczyma obraz prawdy o naszych finansach”.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PNazaruk">Stwierdzamy, że mówiąc o sytuacji finansowej i gospodarczej, zapomniał p. Minister o jednej prawdzie niezbitej, o strasznej nędzy klasy włościańskiej; rozpaczy chłopstwa i jego krzyku o ratunek nie dosłyszał p. Minister. I nic dziwnego. Niewiadomo, jaki cement wymyśli p. Minister Zdziechowski dla spojenia wszystkich, myślimy, że to będzie zwykły klajster frazesowy, dotychczas praktykowany przez rządy polskie. O tem spojeniu możemy chyba dowiedzieć się z expose p. Premiera Skrzyńskiego, że my do tej liczby spajanych nie wchodzimy, albowiem o nas i potrzebach naszych nawet nie wspomniał.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PNazaruk">Oczywista, że tak my, przedstawiciele swego narodu, jak i masy pracujące, zdajemy sobie sprawę z tego, że od tego Rządu nic już dla dobra naszego spodziewać się nie możemy. Urzeczywistnienie postulatów gospodarczych, kulturalno-oświatowych i polityczno-narodowościowych zdobędzie naród białoruski i ukraiński tylko przez swe włościańsko-robotnicze rządy.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#PNazaruk">Będziemy głosowali przeciw zatwierdzeniu prowizorium budżetowego na pierwszy kwartał roku 1926.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Socha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PSocha">Wysoka Izbo! Społeczeństwo Rzeczypospolitej, począwszy od pierwszego załamania się złotego, do chwili powołania obecnego Rządu, żyło pod znakiem niebywałego dotychczas naprężenia. Z upadkiem rządu p. Grabskiego odetchnęło, nowo zaś powołany Rząd powitało z pewną rezerwą i z pewnem oczekiwaniem. Z oczekiwaniem dlatego, że wszystkie rządy dotychczasowe przychodziły z bardzo ładnym programem, z tej trybuny wygłaszanym, z programem, który w końcu je powalił. Także i z oczekiwaniem dlatego, że szczególnie dwa ostatnie rządy, a przynajmniej ich prace społeczeństwo na sobie samem niebywale silnie odczuło.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PSocha">Cały naród z bardzo wielkiem naprężeniem oczekiwał mowy programowej szafarza Skarbu Państwa. Oczywiście, cały naród oczekiwał, oczekiwało i życie, które jest wykładnikiem siły i wykładnikiem dobrobytu całego narodu i całego. Państwa. Życie finansowe, bardzo czułe na życie gospodarcze, wykazywało w ostatnich dniach, tak przed jak i po expose p. Ministra Skarbu, że diagnoza, że ta recepta, którą z tej trybuny wygłosił, mija się z celem, że ona chybia celu i mija się z jego prawdziwemi zamiarami.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PSocha">Zabierając głos imieniem klubu, do którego mam zaszczyt należeć, klubu pozostającego w opozycji do tego Rządu, przemawiam nie dla opozycji, ale przedewszystkiem wskutek troski mego klubu o dobro Rzeczypospolitej. Będę mówił prawdę, bo chciałbym, żeby społeczeństwo poznało i odwrotną stronę medalu.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PSocha">Twarde, mocne i dobitne słowa, a podobno i prawdziwe, padły przedwczoraj z tej trybuny. Były tak mocne i dobitne, że część Izby zapragnęła nawet ich powtórzenia, wykrzykując bis. Wygłoszone one zostały przez człowieka znanego nam dotąd jako członka tej Wysokiej Izby, członka jednakowoż niepośledniego, bo prezesa Komisji Budżetowej i zarazem generalnego referenta budżetu. Słuchaliśmy ze zdziwieniem tej nagiej prawdy, której wypowiedzenie atoli, uważamy, było pierwszym obowiązkiem generalnego sprawozdawcy. Jeżeli osoba generalnego sprawozdawcy, a zarazem obecnego Ministra Skarbu, zna dziś ten stan, to również przypuszczam, że znała i przed 6 czy 7 miesiącami. Wprawdzie przed chwilą p. Minister Skarbu usprawiedliwiał swoje sprawozdanie, ale ja śmiem po tem właśnie przemówieniu p. Zdziechowskiego stwierdzić, że całe to sprawozdanie generalne było przepełnione jak największym optymizmem, optymizmem, który przejął od p. Grabskiego, ufnego w swoje siły.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PSocha">Przechodząc do samej treści expose, podzielę je na dwie zasadnicze części. Pierwsza część to jest jak gdyby oskarżenie b. Ministra Skarbu; druga — to program obecnego Rządu, a względnie program sanacyjny p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: Gruszki na wierzbie.)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PSocha">Będziemy próbowali zobaczyć, czy istotnie tak jest. Nad pierwszę częścią nie będę się zastanawiał, stosunek bowiem naszego klubu do rządu dawnego był z tej trybuny bardzo często określany i jest znany całej Wysokiej Izbie. Nie mogę jednakowoż ominąć zaznaczenia, że przemówienie obecnego p. Ministra Skarbu w tej formie, w jakiej miało miejsce, my w pełni uznajemy; uznajemy je jednak nie tylko za oskarżenie byłego rządu, ale także za współoskarżenie samego siebie p. Zdziechowskiego, oraz za oskarżenie tych stronnictw, które dawny rząd popierały, a oskarżenie tem cięższe, że one znały nagą prawdę.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PSocha">Druga część przemówienia, według wyrażenia p. Ministra Skarbu, ma być materiałem dla kuźni rozkwitu życia gospodarczego; składa się ona z punktów i tych samych niemal programów, które były wygłaszane przez każdego dotychczasowego ministra skarbu, z tą tylko różnicą, że były wypowiedziane w ładniejszych słówkach, w ładniejszą formę ujęte, jednakże śmiem twierdzić, że może mniej dosadnie i dobitnie, jak uczynił to specjalista w tym kierunku, b. Minister Skarbu p. Grabski. W tej części przemówienia Minister Skarbu poświęcił bardzo wiele swojej mowy sprawom i zagadnieniom walutowym, budżetowym, oraz życiu gospodarczemu. Ale przez te wyrazy „życie gospodarcze”, p. Minister Skarbu widocznie rozumiał niemal że tylko życie przemysłowe i handlowe. Ta też właśnie ostatnia część bardzo dokładnie wykazuje, jakie sfery są reprezentowane w obecnym Rządzie, i widzimy, że robotnicy mają w nim 40%, a przemysł i handel 60%. Różnica poważna. Skład ten doprowadzał oczywiście do tego, że jest bardzo możliwe, iż p. Minister Skarbu ziści swoje hasła: dość słów, zamiast słów czyny, zamiast zgody wola. Wierzymy, że to się stanie, ale jednakże jesteśmy przekonani, że mimo wcielenia tych haseł w czyn, życia gospodarczego nie potrafi ożywić i uratować.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PSocha">Przeczyć nie mogę, że p. Minister Skarbu w bardzo wielu punktach swego przemówienia trafił istotnie w sedno rzeczy, czy jednak uda mu się przeprowadzić to, co tu wygłaszał, pozwalam sobie wątpić. Bo czyż łatwo przeprowadzić zmniejszenie wydatków osobowych, skoro ostatnio dopiero ta sprawa była przyczyną rozdźwięku w łonie samego Rządu? Czy p. Minister St. Grabski, zgodzi się na reorganizację szkolnictwa? Wszakże niedawno wyłuszczał szeroko swój program reorganizacji szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PSocha">Ale jeżeli mówimy o szkolnictwie, to chciałbym się chwileczkę nad tem zatrzymać. Rad byłbym, aby Minister Skarbu naprawdę zainteresował się tą gałęzią gospodarki państwowej. To nie jest li tylko oświata, ale tam jest i czynnik budżetowy i czynnik wydatków. Jeżeli się temu przypatrzymy, to zobaczymy, że budynki szkolne budują się dziś z pewnym luksusem. Na wsi, gdzie ma być 7-klasowa szkoła powszechna, musi być budynek o 16 ubikacjach. Musi być 6 względnie 7 sal wykładowych, musi być sala dla celów gimnastycznych, musi być gabinet dla dyrektora, musi być gabinet fizykalny, musi być mieszkanie dla kierownika, składające się z trzech pokoi, przedpokoju i kuchni. I niech którykolwiek samorząd spróbuje budować szkołę nie według przepisów obowiązujących w myśl rozporządzenia Ministra Oświaty, wydanego w 1921 czy 1922 r., to nigdy nie może liczyć na ustawowo przewidzianą pomoc Rządu w budowie, i nadto zapowiada mu się, że Rząd nie przyjmie budynku dla celów nauczania i nie pozwoli w nim nauczać. A jeżeli weźmiemy te budynki ukończone, gdzie się naucza, to zobaczymy, w jaki inwentarz wyposażone są klasy. Nie będę mówił o rzeczach koniecznych, chcę mówić o zbędnych. Ostatecznie w czasach, gdy kraj przeżywa bądź co bądź przesilenie gospodarcze, w czasach, gdy jest niesłychany brak gotówki, gdy jest nędza, żąda się, ażeby w klasach na wsi było: umywalka, ręcznik, karafka z wodą, termometr, jeszcze kubek dla każdego dziecka osobno na wodę — i to kubek nawet imieniem i nazwiskiem oznaczony. Czy naprawdę są to dziś rzeczy konieczne, czy też tych rzeczy nie możnaby zredukować właśnie w tym czasie?</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PSocha">P. Minister, mówiąc o oszczędnościach, podkreślił niemal wyłącznie oszczędności osobowe. Pragnąłbym, żeby je wprowadził w czyn, chciałbym jednak, żeby dał przykład tym oszczędnościom i sam pierwszy od siebie zaczął, bo w Polsce niestety jest tak, że jest bardzo a bardzo wiele jednostek czerpiących z tego samego źródła, z jednego Skarbu Państwa, po kilka pensji. Niech Pan Minister Skarbu, zacznie od siebie i powie: dobro Rzeczypospolitej leży mi przedewszystkiem na sercu, daję przykład dla narodu i społeczeństwa i rezygnuję z jednej pensji. I niech wpłynie na swoich kolegów w Rządzie, by to samo zrobili, zwłaszcza na p. Stanisława Grabskiego, który pobiera trzy pensje ze Skarbu Państwa, mianowicie, jako poseł, jako minister, i trzecią jako profesor Uniwersytetu. Sądzę, że redukcja tych pensji jest bardzo wskazana.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PSocha">Dalej, co do redukcji osobowych, to ja się obawiam, czy one nie wywołają bardzo wielkiego chaosu i niezadowolenia. Obawiam się, że one będą trafiały w ludzi fachowych, ludzi uczciwych, ludzi pracy, o ile nie będą mieli poparcia z pewnej strony. Dalej, kto będzie redukowany? Będą redukowane oczywiście niższe rangi, ludzie młodzi, ludzie pełni sił i zdolni do pracy. Dalej zwrócę uwagę — i pragnąłbym, żeby p. Minister Skarbu był w tej chwili i słyszał moje słowa, p. Ministrowi Skarbu, że dziś są rodziny, składające się z 6 osób, a z tych 6 osób 4 pobierają pensje ze Skarbu Państwa. Inne znów rodziny są na wyłącznem utrzymaniu jednostki i jednostkę tę często się redukuje, a tamtych, które czerpią 4 pensje, nikt nie tknie, bo za nimi są potentaci, bo za nimi są wpływy. Pytam się, na co ta rodzina używa te 4 pensje? Wszakże rodzina, mająca 4 dochody, może żyć bardzo dobrze. Trzeba jednak, żeby żona, czy też córeczka, należycie była ubrana, czy to w jedwabie, czy w co innego. A druga rodzina obok patrzy i powiada: na miły Bóg, ona się tak ubiera, czemu ja nie mogę? I oczywiście zaczyna również żyć nad stan. Pragniemy, ażeby redukcja, jeżeli ma być racjonalna, została przeprowadzona w ten sposób, by przedewszystkiem zahaczyła tych, o których mówiłem, i aby przedewszystkiem zredukowano te osoby, które wchodzą w skład rodzin, pobierających kilka pensji ze Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A ci, co mają majątki osobiste?)</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PSocha">Ja już nie będę mówił o majątkach osobistych, bo przedewszystkiem chcę omówić to zagadnienie, które się niesłychanie w oczy rzuca i które jest, wedle naszego przekonania, bardzo ważne.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PSocha">To samo dotyczy i samorządów. My w samorządach mamy niesłychanie wygórowane płace, 60, 70, 75% wpływów samorządowych idzie na cele administracyjne. Proszę jedno wziąć pod uwagę, że na wsi w Kongresówce pomocnik sekretarza gminnego, człowiek, który często nie umie nawet ortograficznie pisać, ma IX stopień płacy, a sam pan sekretarz ma VIII stopień płacy, w sejmiku sekretarz ma VI stopień płacy; a jeżeli będziemy mówili o innych dochodach tych panów, to są one najprzeróżniejsze. Gdy sekretarz wyjeżdża na wieś na rzekomą lustrację, to oprócz koni, rumaków sejmikowych, ma bardzo śliczne djety i to djety miesięczne, wynoszące całą jego pensję. Radzi byśmy, ażeby i w tej dziedzinie p. Minister znalazł siłę i wyjście, ażeby to wszystko ukrócić.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PSocha">A jeżeli mówi się o redukcji, to trudno zapomnieć i pominąć także redukcje rzeczowe. Wspomniałem tu o szkolnictwie i wykazałem, że tam także odbyły się na pozór drobiazgowe redukcje rzeczowe. Jednakowoż takie redukcje w każdej gałęzi życia państwowego można zastosować i w sumie mogą one przynieść bardzo wysoką kwotę. Jeżeli się przyjrzymy tej właśnie dziedzinie, o której mówię, to zobaczymy, że w powiecie jest tak: p. starosta ma parę koni, p. komisarz policji — parę koni, p. inspektor szkolny — parę koni, p. lekarz powiatowy — porę koni, p. prezes rady powiatowej — parę koni, p. inżynier powiatowy — parę koni, lustrator rady powiatowej — parę koni. I do czegóż się to używa? Do celów osobistych. Gdybyśmy z ołówkiem w ręku zaczęli liczyć, to gwarantuję, że redukcja należycie przeprowadzona przyniosłaby właśnie w tym tylko dziale miliony.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(P. Michalak: Teraz mają auta, a nie parę koni.)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PSocha">Tak, bo teraz jest ta moda, że piechotą ciężko chodzić, więc mają auta.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#PSocha">Jeżeli więc domagamy się poczynań redukcyjnych od p. Ministra, to przedewszystkiem domagamy się redukcji nie tylko liczby urzędników, ale także i redukcji rang, redukcji administracji rozwielmożnionej w Polsce, redukcji wydatków zbędnych rzeczowych i redukcji zbędnych wydatków inwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PSocha">P. Minister, mówiąc dalej, zapowiedział silną akcję przeciw spekulacji. Ale spekulanci w Polsce byli już tyle razy straszeni szubienicą, że powiedzieli sobie tak: im wyżej, to i dolar będzie wyżej. I istotnie, im Wyżej oni mają wisieć, tem wyżej i dolar idzie. Proszę Panów, byłbym bardzo rad, gdyby się sprawdziły słowa, wypowiedziane z tej trybuny i aby stałe było to, co będzie dokonane, aby się sprawdziły słowa, wypowiedziane przez Prezesa Rady Ministrów, p. Skrzyńskiego. Przypominam Wysokiej Izbie, że w swojem przemówieniu p. Premier Skrzyński powiedział:</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#PSocha">Pan Bóg wyręczył Rząd, zbrodniarzy, spekulantów, sam ukarał. Lecz my żądamy, aby teraz Rząd wyręczył Pana Boga i sam wziął się do tych spekulantów. Chcemy, aby to wyręczanie Pana Boga odbywało się nie przez jeden dzień, lecz stale, chcemy, aby naprawdę ta szubienica była w, Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#PSocha">Dalej, omawiając życie gospodarcze, wspomniał w swojem expose p. Minister Skarbu o jakimś dziwolągu, najrozmaiciej przez członków tej Izby interpretowanym, mówił tu o „parytecie gospodarczym”. Przed chwilą słyszałem wyjaśnienia p. Ministra z tej trybuny, jak on rozumie parytet gospodarczy. Z uwagą przysłuchiwałem się właśnie w tym momencie jego przemówieniu i naprawdę te obawy, jakie przedtem miałem co do owego parytetu gospodarczego, wcale nie znikły, owszem pozostają nadal. Opieranie pieniądza na parytecie gospodarczym, na życiu gospodarczem, które jest w Polsce słabe, i które wciąż się waha, uważamy za niesłychane niebezpieczeństwo. Opieranie czegoś, co powinno być stałe, opieranie pieniądza, który powinien być ustabilizowanym, na czynniku płynnym nie jest wskazane. Dlatego też bardzobyśmy radzi byli, ażeby p. Minister Skarbu wziął jeszcze raz pod rozwagę swój pomysł, czy to pod swą osobistą rozwagę, czy też nawet przy pomocy fachowców pod tym względem i żeby uczynił to wcześniej, bo kto wie, czy kiedyś nie będzie za późno.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#PSocha">Omawiając także sprawę obiegu pieniężnego, powiedział p. Minister, że w obecnej chwili wzmożenie obiegu jest niewskazane i niemożliwe. Z tem zdaniem w pełni się godzimy, jednak nie należy zapominać, że przy dzisiejszem obciążeniu ludności budżetami państwowym i samorządowym, idącym wyżej, aniżeli budżet Państwa, obrót pieniądza jest niesłychanie i niestosunkowo mały. Ażeby ożywić życie gospodarcze, trzeba je zasilić tym sokiem, którym jest pieniądz. Uważamy i uznajemy, że dzisiaj jest rzeczą niemożliwa wzmożenie obiegu, jednak nie należy zapominać, że winno się użyć wszelkich środków, by ten obieg już conajmniej do kwoty półtora miliarda podnieść. Do tego są różne środki. Mówi się i o pożyczce zagranicznej, mówi się i o tem, ażeby dopuścić kapitał zagraniczny do udziału w Banku Polskim. Jakakolwiek będzie to droga, czy będzie to pożyczka zagraniczna czy dopuszczenie żywiołów obcych zagranicznych, zagranicznego kapitału do Banku Polskiego, my wierzymy, że w każdym razie, czy w tym czy w owym wypadku, może to nam wyjść tylko na korzyść.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#PSocha">Omawiając pożyczkę zagraniczną, p. Minister nie domówił bardzo wiele. Wiemy jednakowoż, że widoki uzyskania pożyczki zagranicznej są niesłychanie małe. Jest wiadome, że kapitał zagraniczny ulokowany w Polsce jest wycofywany. Jest wiadome, że kapitaliści, którzy mieli ulokowany swój majątek w Polsce, za granicą bankrutować zaczynają.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#PSocha">Mówiąc wogóle o życiu gospodarczem, wypowiedział p. Minister bardzo wielkie słowa: „Wszystko dla produkcji”. To oczywiście wykazuje, że w programie p. Ministra Skarbu jest zasilenie produkcji — zasilenie przemysłu i handlu, a zarazem i zasilenie banków. Jeżeli chodzi o produkcję, to ze względu na liczbę bezrobotnych możnaby się zgodzić, aby zasilić produkcję w przemyśle, ale uważam, że przemysł w Polsce był już kilkakrotnie zasilany, właśnie ze względu na produkcję, na wzmożenie produkcji i ciągle co pewien czas popada w tę samą sytuację, jaka jest obecnie. Czemu? Bo właśnie to jest mylna droga, która nie doprowadzi nigdy do ożywienia i wzmożenia produkcji. Chcąc wzmóc i ożywić produkcję, musi się wytworzyć taki stan, ażeby nastała wymiana produktów pomiędzy konsumentem a wytwórcą, bo mało jest zasilić przemysł, ażeby wyprodukował, jeżeli wyprodukowane towary będą leżały, jeżeli nie będzie konsumenta, i jeżeli w produktach będą leżały unieruchomione pieniądze i praca ludzka, jeżeli towary będą czekały na konsumenta. Trzeba zatem przedewszystkiem znaleźć konsumenta, ożywić konsumcję w Polsce, a jeżeli w Polsce znajdzie się konsument na tyle silnym i zasobnym, że potrafi kupować produkty, to ożywi się ta wymiana produktów między wytwórcą a konsumentem. To spowoduje, że ta droga może być stalą, a to ożywi i utrzyma nasz przemysł.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PSocha">Dalej, mówiąc o kredycie, p. Minister Skarbu do trzeciego czytania projektu o pożyczce, o bilonie i t. d., postawił poprawkę, domagającą się udzielenia pomocy bankom w kwocie 65 milionów złotych. Już bez upoważnienia Wysokiej Izby banki otrzymały dotychczas kwotę ponad 35 milionów, a zatem pozostaje jeszcze 30 milionów na zasilenie banków. Ja z tej trybuny niedawno miałem możność poddać krytyce działalność banków, tak państwowych, jak i prywatnych, dlatego też dziś nie nie będę tego powtarzał, tylko przypomnę jeden ustęp z przemówienia, mianowicie dotyczący liczby banków w Polsce. Przed wojną było 18 prawnych instytucji bankowych na terenie dzisiejszej Rzeczypospolitej. Dziś tych instytucji mamy 130, a łącznie z placówkami, łącznie z oddziałami i filiami mamy ich 712. Wszystkie niemal powstały w okresie dewaluacji marki polskiej i wszystkie niemal żyły i żywiły się tylko, właśnie dewaluacją, grały, spekulowały na zniżkę. Dziś, w tej chwili właśnie bardzo znaczna część banków przypomniała sobie dawną rolę i zaczęła stosować dawne metody. Rzeczą p. Ministra Skarbu jest stworzyć taki stan, żeby te banki, które dopuszczają się tego, nie otrzymały żadnego kredytu, trzeba zniewolić je i postawić w położeniu takiem, żeby się musiały zlikwidować. Dla życia bankowego jest wskazanem, żeby było kilkanaście mocnych i silnych instytucji bankowych w Polsce, a nie kilkadziesiąt, czy kilkaset bardzo licznych, bardzo słabych, wprost waluciarzy i giełdziarzy.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#PSocha">Dalej, jeżeli mówimy o ożywieniu kredytu, to nie możemy zapomnieć, my jako przedstawiciele rzesz chłopskich, że Rząd winien dla ożywienia konsumenta z pieniądzem iść przedewszystkiem do kas wiejskich. Winno się ożywić kasy oszczędnościowe wiejskie, winno się ożywić, t. zw. kasy Stefczyka, ażeby temi drogami pieniądz mógł się dostać na wieś. Nie temi drogami jednak, jakie są dotychczas praktykowane, bo dotychczas, jeżeli która kasa, współdzielnia na wsi chce otrzymać kredyt, to kredyt ten idzie przez dwie, trzy ręce, przedewszystkiem Bank Polski dawał do Banku Rolnego, Bank Rolny brał pewien procent; za pośrednictwem Banku Rolnego dostawała Centralna Kasa Spółek Rolniczych, która brała znów pewien procent, dając to często także związkom, czy innym stowarzyszeniom, jak np. na terenie Małopolski związkowi spółek gospodarczych, który także za swoje pośrednictwo brał pewien procent, i dopiero potem trafiało to do kas na wsi. Był i jest rezultat taki, że na wsi żadna kasa nie da pożyczki na niższy procent, jak 24 rocznie. A proszę pamiętać, że pieniądz ten wychodzi już z pierwszej kasy oprocentowany na 12 rocznie, czyli że wzrasta o 100%, nim zajdzie do potrzebującego pożyczki. Dlatego też bylibyśmy radzi, ażeby także p. Minister Skarbu wziął pod uwagę konieczność ożywienia wsi i pieniądza na wsi; ażeby przy udzielaniu kredytów wsi nigdy nie uprawiano tego procederu, jaki był dotychczas, lecz aby pieniądz trafiał na wieś znacznie prostszą drogą.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PSocha">Dalej wspominał p. Minister, że w niedługim czasie przedłoży projekt ustawy o pełnomocnictwach dla walki z drożyzną. Uważamy, że projekt ten będzie skierowany przedewszystkiem przeciw wsi i przeciw produktom rolnym. Sadzimy, że gabinet, w którym zasiadają niemal wyłącznie robotnicy, handlowcy i przemysłowcy, nie będzie innych postanowień do tych pełnomocnictw wstawiał, jak tylko skierowane przeciw producentom rolnym. Wiem, że stronnictwo P. P. S. oddawna, bo od r. 1920 prowadzi walkę przeciw chłopu o ceny pobierane za produkty rolne. Dziś jest sytuacja tego rodzaju, że ceny produktów rolnych w stosunku do cen produktów przemysłowych od szeregu lat nie uległy zmianie, że to odchylenie jest nadal bardzo wielkie. Radzi bylibyśmy, żeby ustawa o pełnomocnictwach była nie dla walki z drożyzną, lecz żeby miała za cel chociażby nawet wyrównanie tych odchyleń między życiem gospodarczem wsi a życiem gospodarczem przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#PSocha">Dalej p. Minister mówił, że także wniesie projekt ustawy, ażeby można płacić podatki w naturze. Sądzę jednak, że punkt ten wstawiony został do programu chyba wskutek nieświadomości, bo kto zna sprężystość naszej administracji, ba, powiem dalej, jej uczciwość, ten powie, że naprawdę ten punkt jest zadziwiający. Nie wiem, jak. p. Minister Skarbu wyobraża sobie ściąganie podatków w zbożu. Czy kasjer, który jest powołany do liczenia i ściągania pieniędzy, będzie mierzył i ważył każde 20 czy 30 kilo zboża przywożonych do urzędu podatkowego? Pytam, czy p. Minister może sobie wyobrazić, ile należałoby stworzyć magazynów, ile osób należałoby powołać do ściągania podatku w tej formie? A pytam, coby się działo z tem zbożem? Naprawdę waga nigdy nie byłaby mniejsza, bo znaleźliby się zawsze tacy ludzie, którzy potrafiliby ją trochę podnieść. Co przez to myślę, zapewne Wysoka Izba wie dobrze. Chodzi o nic innego, jak o to, że zboże zostanie zmarnowane, że zboże to nie trafi do celu, bo wogóle cały ten projekt mija się z celem.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#PSocha">Jeżeli chodzi o obrót bezgotówkowy, o płacenie podatku w tej formie, jak to mówił p. Minister Skarbu, to jest na to pewien sposób, unikany dotychczas przez władze skarbowe. Przed paroma miesiącami szef intendentury D. O. K. we Lwowie pragnął zakupić zboże dla wyżywienia żołnierzy i owies dla koni. Okazało się, że nie posiada tyle gotówki, ponieważ kasy skarbowe we Lwowie były puste. Zwraca się więc do czynników miarodajnych we Lwowie z tem: Proszę Panów! Przychodzą do mnie obywatele z ofertami dostawy 3–4 wagonów zboża, ja zboża potrzebuję, kredyt mam otwarty, a pieniędzy nie mam. Ja to zboże przyjmę, wydam kwit na należytość za zboże, ale proszę, ażeby ten kwit został przyjęty przez władze skarbowe od odnośnego gospodarza i właściciela jako pokrycie podatkowe. Forma była czysta, uproszczona, jednakowoż to się nie stało, bo czynniki skarbowe oświadczyły, że to jest przepisowo niedopuszczalne. Tę drogę niech p. Minister Skarbu wykorzysta, a uznamy, że ona będzie naprawdę celowa.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#PSocha">P. Minister Skarbu wspominał dużo o podatkach. Mówił mianowicie, że na czele podatków bezpośrednich stać powinien podatek dochodowy. Powinniśmy dążyć do należytej jego rozbudowy. Obecny, nadzwyczajny podatek majątkowy jest niemożliwy do zrealizowania w uchwalonej przez Sejm sumie 1 miliarda złotych. W tym punkcie przemówienia p. Ministra Skarbu dopatrujemy się z jednej strony premii dla tych, którzy nie płacili podatku majątkowego, z drugiej strony obciążenia ludności wiejskiej przez rozszerzenie podatku dochodowego. Ja nie wiem, czy p. Minister zna położenie wsi. mogę jednak przekonać p. Ministra, że na wsi dziś niema ani, grosza. Wieś została doszczętnie ograbiona przez p. Grabskiego. Dziś wydostać coś ze wsi, wydusić coś z chłopa jest niepodobieństwem, chyba, że mu się zabierze ostatnią koszule. Jeżeli chodzi o podatek majątkowy, to my stanowisko w tym względzie zajmiemy na Komisji Skarbowej. Będzie ono takie, że nie możemy się zgodzić, aby w czasie, kiedy chłopi tacy, którzy ustawowo nie są zobowiązani płacić podatku majątkowego, podatek ten płacili, aby w czasie, kiedy chłopi, którzy zapłacili cały, a nawet ponad wymiar podatek majątkowy, ażeby w tym czasie zniżono wysokość i sumę podatku majątkowego i ażeby tym sposobem premiowano tych, którzy byli przedewszystkiem zobowiązani do płacenia tego podatku.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#PSocha">Jeżeli mowa o obciążeniu ludności, to musimy podnieść, że dzisiaj obciążenie kraju podatkami, a więc wpływami budżetowemi państwowemi, budżetami samorządowemi należy obliczać nie mniej jak na kwotę 5 miliardów złotych, kwotę, pod którą ugina się i pada cały naród i społeczeństwo. Pragnęlibyśmy, aby ulżono temu społeczeństwu, ale nie żeby na to społeczeństwo nakładano nowe i dalsze ciężary.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#PSocha">Nasze stronnictwo, jako stronnictwo stojące na gruncie państwowości polskiej, życzy szczerze temu Rządowi, aby dokonał cudu rozkwitu dobrobytu Rzeczypospolitej Polskiej. Życzymy zupełnie szczerze, aby Rząd tego dokonał, bo życzymy tego samej Polsce. Nie mamy jednak przekonania i wiary, aby temu Rządowi i temu Ministrowi Skarbu, za którego plecami z jednej strony stoi dyrektor główny Lewjatana a z drugiej strony reprezentant PPS., reprezentant robotników, mógł tego dokonać. Z tych też względów będziemy musieli głosować przeciw prowizorium budżetowemu.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#PSocha">Temi uwagami, w myśl hasła rzuconego przez Ministra Skarbu: dość słów, więcej czynów, redukuję swoje przemówienie i oczekuje czynów p. Ministra Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekDębski">Zarządzam przerwę do godziny 4-tej.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekDębski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Ballin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PBallin">Dzisiejsze bankructwo kapitalistycznej gospodarki państwowej, do którego musieliście się przed światem całym przyznać, musiało przyjść, jako konieczny spadek wszystkich rządów poprzednich, jako nieodzowny skutek siedmioletnich gwałtów na klasach chłopskiej i robotniczej i na najżywotniejszych interesach gospodarczych Polski dokonywanych, a w szczególności jako skutek:</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PBallin">1) Polityki militarnej, która narzucała Państwu budżet przeciążony wydatkami policyjno-wojskowemi. Na 2.100 milionów wydatków państwowych w r. b. 1.400 milionów złotych stanowią wydatki nieprodukcyjne na zbrojenia, wojsko, policję, wiezienia, duchownych, urzędników, defensywę i t. d. To znaczy, że z każdych 100 zł krwawicy podatkowej 35 idzie na armię, 10 na policję, szpicli i dygnitarzy urzędniczych, a 20 na sądy, więzienia, duchownych i inne pensje, z których to wydatków nie przybędzie ani funta chleba, ani kilometra drogi dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PBallin">2) Polityki zbrojnych i celnych walk ze związkiem sowieckim i uległości wobec kapitalistów zachodnio-europejskich, dzięki czemu oderwaliście przemysł polski od jego rynków zbytu. Przed wojną sam bawełniany przemysł tylko Królestwa wywoził do Rosji na sumę około 250 milionów złotych. Panowie cały ten rynek zmarnowaliście dla uległości — wobec kapitału amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. W r. b. cały wywóz do Rosji nie osiągnie więcej, jak 20 milionów złotych, czyli nawet dwunastej części przedwojennego wywozu włókienniczego z samej Kongresówki.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PBallin">3) Bankructwo dzisiejsze musiało też przyjść jako skutek celowego a stałego rozpalania przez burżuazję nienawiści nacjonalistycznych, których jaskrawym wyrazem są: akcja osadnictwa na wschodzie, wojna celna z sąsiadem zachodnim, przez co oderwaliście Polskę od rynków dla zbytu produkcji rolnej. Przed wojną celną z Niemcami prawie połowa całej wartości zagranicznego wywozu Polski szła do Niemiec. W r. 1924 sprzedaliśmy im za 546.570.000 zł, w r. 1923 za 604.624.000 zł, w r. b. prowadzi się wojnę, za którą płaca głodni górnicy górnośląscy i milionowe masy chłopskie, sprzedające korzec zboża za koszule, a konia lub krowę za parę bucików.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PBallin">4) Bankructwo to musiało też nastąpić skutkiem kompletnego braku planowości w wytwarzaniu i kontroli nad przemysłowcami i wszechwładztwa spekulacji kapitalistyczno - handlowej. Każdy czteromorgowy gospodarz ma plan swej gospodarki. Rachuje, ile będzie siał, ile zbierze, ile miesięcy będzie żył o chlebie, ile z łaski panujących pijawek społecznych żywić się musi zielskiem. Burżuazja polska kieruje gospodarką dużego państwa bez wszelkiego planu i kontroli. Nie bada się podstawy materialno - gospodarczej, koniecznej dla zdrowego istnienia w określonej skali każdej gałęzi przemysłu. Celem Waszego kapitalistycznego systemu wytwarzania jest wyzysk pracy ludzkiej, a nie zaspokojenie potrzeb życiowych ludności. Wyzysk uważacie za swoje święte prawo kapitalistów, nie chcecie więc nikogo prawa tego pozbawiać — stąd płynie anarchia w wytwórczości, stąd też powstają takie afery bankowo-przemysłowe, jak ograbienie Skarbu Państwa przez protegowany bank p. Korfantego, przedsiębiorstwo wojskowe Głąbińskiego, bank ludowy Pepesowców, związek handlowy rolników, jajczarsko - świńskie spółki Piasta.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PBallin">Nawet państwa zaborcze nie mogły wykluczyć Polski z całokształtu gospodarki światowej, nie mogły zapobiec stałemu wzrostowi bogactwa narodowego ziem, w skład obecnej Polski wchodzących, nie mogły powstrzymać stałego rozwoju gospodarki, która przez wychowanie klasy robotniczej i potęgowanie wytwórczości chłopskiej stała się podstawą materialną dla politycznej walki tych klas o niepodległość. Burżuazja i ugoda tę zdrowa i jedynie trwałą podstawą niepodległości rujnuje; myśli, że niepodległość prawdziwa może się utrzymać na Waszych deklaracjach, postulatach i obiecankach. Bo dzięki zdradzie ugodowców, którzy woleli setki tysięcy istnień chłopskich i robotniczych w wojnach zaborczych poświęcić, niźli siebie na zawsze koryta rządowego pozbawić, udało się im skłócić lud polski z rewolucją rosyjską, udało się z powstałej do życia politycznego Polski uczynić nowe więzienie dla mas ludowych, udało się zakuć chłopów i robotników w ciężkie jarzmo podatkowe, udaje się i dziś jeszcze czasami szczuć chłopów polskich przeciw chłopom i robotnikom innych narodowości, osadnictwem, wydalaniem optantów i t. d., ale nie udało się i nie uda się nigdy odwrócić zgubnych dla Polski skutków tej szaleńczej Waszej polityki.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PBallin">Nagie liczby najdokładniej wskazują, że z wyjątkiem paru lat, kiedy to, obniżając markę polską, wydarliście chłopom i robotnikom w sposób ukryty aż 3 miliardy złotych, które schowaliście w zagranicznych bankach, gospodarka państwowa i społeczna za Waszych rządów jest stale pod znakiem rozkładu i zaniku.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PBallin">W roku 1921 w Polsce pracowało: w górnictwie 189.620 robotników,...</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(Głos: Statystyka hotelu rzymskiego.)</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PBallin">... w przemyśle naftowym 13.346, w kopalniach soli 4.714, w kopalniach rud 65.700 robotników; w roku 1924 w górnictwie już tylko 151.041. w przemyśle naftowym 10.947, w kopalniach soli 3.736, w kopalniach rud 56.000. Przemysł włókienniczy, który przed wojną zatrudniał 106.122 robotników, w roku 1924 zatrudniał już tylko 104.352, a w r.b. na 1 czerwca 76.672, obecnie po zamknięciu największych zakładów włókienniczych w Łodzi i Białymstoku prawdopodobnie już mniej, jak — ⅓ część przedwojennej ilości robotników włókniarzy ma jeszcze pracę. Ilość bezrobotnych proletariuszy miejskich, rejestrowanych przez urząd statystyczny, stanowiła w 1923 r. 62.000, w r. 1924 — 151, a obecnie, jak wiemy zgóra 250 tysięcy robotników. A więc tyleż rodzin bez pracy i środków do życia skazanych jest na głodową śmierć, lub w najlepszym razie na głodowe zapomogi rządowe, płacone z krwawicy podatkowej. Od r. 1923 ilość ta w miastach wzrosła więcej, niż czterokrotnie. Ale przecież jest to tylko drobny ułamek prawdziwej ilości bezrobotnych w Polsce. Rok rocznie przybywa w Polsce 1,7% ludności z naturalnego przyrostu. Robotników i chłopów przybywa stąd rok rocznie około 400.000 osób, czyli w ciągu 7 lat przybyło 2.800.000 osób, 500.000 osób z tego wywieziono do Francji na mięso armatnie, albo też siłę roboczą, teraz nikt jednak już nie chce towaru ludzkiego kupować. Masy bezrobotnych chłopów nie chcą też sprzedawać się za granicę dla całości Waszych dworów. Chcą one zabrać i zabiorą ziemie, potem i krwią dziadów wielokrotnie zapłacona i będą w Polsce na niej pracować. Łączna ilość chłopów i robotników przemysłowych bez pracy stanowi obecnie około 2.500.000.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PBallin">Obieg pieniężny, który przed wojna na ziemiach Polski dzisiejszej wynosił 1.750 milionów złotych, obecnie stanowi niecałe 750 milionów, których przedwojenna wartość nie przekracza 400 milionów franków.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PBallin">Deficyt handlu zagranicznego, który jeszcze w r. 1922 stanowił 7 milionów, w roku 1924 podniósł się do 222 milionów, a w r. bieżącym przekroczył 500 milionów złotych. Na taką to sumę ciężkiej pracy chłopsko-robotniczej Polska kupuje za granicami więcej, niźli może sprzedać. A ciekawe jest i to, że w miarę stałego wzrastania nędzy mas pracujących, kiedy niema dnia bez samobójstw z braku pracy, przywóz luksusowych futer, skór i łakoci wzrasta z 32 milionów w r. 1922 na 12 milionów w r. 1924.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PBallin">Na to więc chłopi i robotnicy ginęli na frontach od kul i w domu od klęski i głodu, na to oddali Państwu i rządzącej niem klice kapitalistycznej 17-letni wysiłek w tej pracy, aby dzisiaj stanąć wobec nędzy gorszej, niźli za wojennej okupacji? Takie są skutki 7-letniego ratowania Polski, ratowania, które kapitalistom dało miliardy w bankach zagranicznych, a chłopom i robotnikom setki tysięcy trupów i inwalidów, wygnanie z kraju, głód i nędzę, brak ziemi i pracy. Spółka rządowa chieno-piasto-pepeesowa chce prowadzić swe ratownictwo i dalej. Stare i wyświechtane są jednak programy Waszego ratownictwa. Czyż nie mówili tego samego takim samym pewnym siebie aktorskim tonem, jak p. Zdziechowski, wszyscy jego poprzednicy: Michalski, Kucharski, Grabski?</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PBallin">W obecnej zresztą spółce rządowej po baczniejszem przyjrzeniu się oświadczeniom i prasie chieno-piastowo-pepeesowej, zdawałoby się, widzimy wykluczające się wzajemnie programy. Przyjrzymy się ich konturom.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PBallin">Program reakcyjnej burżuazji ósemkowej jest najwyraźniejszy i dzięki zdradzie ugodowców najbliższy wykonania. Tezy tego programu podyktował w imieniu Lewiatana p. Wierzbicki w sławnem orędziu do b. socjalisty p. Prezydenta Wojciechowskiego. A więc w dziedzinie gospodarczej: nienaruszalność dworów, dalsze wywożenie nadmiaru ludności na kresy i zagranicę, zniesienie 8-godzinnego dnia pracy dla robotników przemysłowych, obniżenie płac, zniesienie ubezpieczeń społecznych, pożyczanie co kto da i co gdzie można, obniżenie wartości pieniądza, a przez to zarobków chłopskich i robotniczych. W dziedzinie finansowej domaga się Lewiatan zwolnienia obszarników i kapitalistów od tych nawet podatków, które ich własny Minister Grabski chciał od nich pobierać, choć nie pobierał.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PBallin">Program Polskiej Partii t. zw. Socjalistycznej oddawna już przestał być socjalistycznym, co więcej przestał on być programem wogóle. P. P. S. kryje się za doraźne postulaty chwili, za żądanie kartofli, węgla i t. p. Żadnego natomiast planu działania, któryby obejmował całokształt zagadnień dręczących ludność pracującą państwa, P. P. S. nie przedstawiła. Zrozumiałem to było poniekąd wtedy, gdy P. P. S. przez tylne wejścia...</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PBallin">... chodziła na usługi burżuazji, kiedy popierała rządy klas posiadających z ukrycia. Mniej zrozumiałe to jest teraz, gdy P. P. S. jawnie weszła do spółki, dzierżącej władzę nad Polską. I teraz P. P. S. poza stekiem wiecowych postulatów, o których wykonaniu nie tylko jej wspólnicy, ale i ona sama poważnie nigdy nie myśli, programu nie ogłosiła. Zasługują na uwagę ogólnikowe żądania P. P. S. ochrony interesu konsumenta. Nie jest to żądanie godne partii robotniczej. Klasy pracujące są jedyną wytwórczą podstawą narodu. Partia, nazywająca się robotniczą, odkąd zapomniała o tem, że robotnik i chłop są przedewszystkiem wytwórcami, straciła prawo do noszenia zaszczytnej nazwy partii proletariackiej.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PBallin">Bezprogramowość P. P. S. możemy tłumaczyć jedynie tem, że o każdy program należy walczyć, zaś P. P. S. umie dziś już tylko służyć.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PBallin">Trzecim, oddawna reklamowanym przez Piasta pod coraz życzliwszy wtór związku chłopskiego i „Wyzwolenia”, programem, jeżeli tak można wogóle go nazwać, są nawoływania do t. zw. „schłopienia Polski”. Niemal wszystkie pisma ugodowców polskich krzyczą w niebogłosy o stworzenie jednolitego frontu chłopskiego dla wałki, ale nie z obszarnikami, nie z kapitalistami, których się boją, i którym jawnie, albo ukrycie służą, ale z klasą robotniczą i chłopami krajów niepolskich. O ziemię chłopską dla chłopów, o zniszczenie wyzysku i spekulacji walczyć ugodowcy chłopscy nie chcą, natomiast nawołują chłopów do zjednoczenia się w imię zniszczenia przemysłu, odebrania klasie robotniczej jej zarobków głodowych i zapomóg, powiększenia dnia pracy robotniczej na rzecz kapitalistów i odebrania ziemi ludowi białoruskiemu i ukraińskiemu na osadnictwo. Tak jakby bezrobotnej ludności chłopskiej na wsi było zamało, chcą oni nową falę robotników z miasta na wieś przerzucić. Tak jakby w Polsce ziemię dworska chłopi już otrzymali i muszą do obcego kraju na krzywdę ludu zawojowanego jechać.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PBallin">Z każdym z tych programów odpowiednia partia polityczna wiąże swe koncepcje polityczne.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PBallin">Program Lewjatana może być wykonywany tylko kosztem mas chłopskich i robotniczych, kosztem dalszej ich nędzy i poniewierki. Nawet częściowa realizacja tego programu wymaga dyktatury klas posiadających, którą one faktycznie nad Polską też sprawują. To, że w dwa tygodnie po objęciu władzy potrafiliście Panowie zwolnić obszarników, bankierów i fabrykantów od podatku majątkowego, który chłopi przeważnie zlicytowanemi kwotami zapłacili, to że w kilka dni potrafiliście odebrać robotnikom i chłopom potowe ich zarobków przez obniżenie kursu złotego, jest najlepszym dowodem, że sprawujecie dyktaturę. Macie zresztą formalne dla niej oparcie w sejmowej spółce chieno-piasto-pepeesowskiej. A gdyby nawet P. P. S., czegoś uparła się, wystarczy Wam głosów burżujsko-kułackich z wierną służebnicą wasza N. P. R. Wszak niechybnie i tak przyjęliście P. P. S. do swej spółki z łaski, dla tem większego jej skompromitowania w oczach mas robotniczych i unieszkodliwienia wtedy, gdy stanie się dla Was niewygodną. Będzie to słuszna zapłata dla partii, która na grzbietach robotniczych wjechała do Sejmu, aby za cenę tek i urzędów ministerialnych sprzedawać najżywotniejsze interesy klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PBallin">P. P. S. swoją bezprogramowość gospodarczą, swoje lokajstwo polityczno — społeczne może przykrywać tylko formą istniejącej teraz koalicji, poza którą kryje się zupełna uległość jej dla panujących wyzyskiwaczy. Zwolennicy „schłopienia” godzą się na każdą koncepcję polityczną od dyktatury faszystowskiej poprzez koalicję do dyktatury Dziadka, byleby tylko mieli zapewniony dostęp do żłobu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#PBallin">Widzimy więc, że tylko burżuazja ma naprawdę program gospodarczy i polityczny. Kułaki i ugodowcy albo programu wcale nie mają, albo pod przykrywką rzekomych różnic i papierowych walk faktycznie wykonują ten jeden reakcyjno-ósemkowy program, za który płacą głosem i bezrobociem masy pracujące.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PBallin">Wyrazem tego programu jest właśnie Rząd p. hr. Skrzyńskiego. W imię tego programu przemawiał p. Zdziechowski. Ten ostatni nie mógł powiedzieć wszystkiego tego, co myśli robić i co częściowo już robi, gdyż musiałby przez to zbyt obnażyć wobec mas pracujących role P. P. S. i N. P. R. Tem nie mniej p. Zdziechowski powiedział wiele. Nie wątpimy, iż jeśliby nie działanie tego odwiecznego prawa, że każda klasa społeczna usuwa się od władzy tylko po zwycięstwie rewolucji klas krzywdzonych, p. Zdziechowski pod ciężarem krzywd wyrządzonych chłopom i robotnikom przez jego klasę i jego samego, ani chwili po swoich wyznaniach nie siedziałby na fotelu rządowym, a w imieniu swoim i swoich pobratymców klasowych błagałby, aby chłopi i robotnicy przejęli władzę, darowując im życie i prawo do uczciwej pracy lub emigracji, jak teraz z braku pracy muszą emigrować setki tysięcy ludności chłopsko-robotniczej. Jeśli p. Zdziechowski tego nie czyni, to lud tembardziej musi zapamiętać to jego wyznanie, że dwuletnie rządy p. Grabskiego nie tylko pochłonęły wszystkie wydarte ludowi podatki, ale też pożarły 1.162 miliony zapasów skarbowych i pożyczek na targ chłopsko-robotniczy zaciągniętych. Zapisując to, lud zapamięta także, że p. Zdziechowski przez wszystkie 3 lata był generalnym referentem budżetu, jest on przedstawicielem tej samej klasy społecznej i wykonawcą woli tego samego Lewiatana co p. Grabski. Jest więc p. Zdziechowski odpowiedzialny za roztrwonienie Skarbu narodowego przez rząd p. Grabskiego w stopniu nie mniejszym od samego Grabskiego. Zresztą i program p. Zdziechowskiego kropelka w kropelkę podobny jest do programu p. Grabskiego, gdyż treścią istotną jego jest: ulgi dla wyzyskiwaczy, ciężary dla mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PBallin">P. Zdziechowski dwie rzeczy stanowczo przyrzekł Sejmowi: pożyczkę i redukcję. Co do pożyczki — niema w Sejmie tym klubu, któryby się słodko nie oblizywał, gdy mowa o pożyczkach. My jednak przypominamy Panom, że w czasie swego panowania w Polsce nie po raz pierwszy już burżuazja pożycza. I cóż ona zrobiła z pożyczkami, obciążającemi lud, albo też z pieniędzmi bezpośrednio ludowi wydartemi przy pomocy marki. Nie włożyła nic w odbudowę warsztatów pracy, jak to choć częściowo zrobiła burżuazja niemiecka. Jakim więc prawem żąda dziś od chłopów zgody na nowe ciężary spłat i procentów pożyczkowych?</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PBallin">Redukcja budżetu proponowana przez p. Zdziechowskiego jest zadziwiająco prosta i jeszcze wyraźniej podkreśla reakcyjny charakter Rządu: po stronie dochodów znosi p. Zdziechowski te świadczenia, które dotychczas burżuazja przynajmniej miała ponosić, acz nie ponosiła. Znosi p. Zdziechowski podatek majątkowy dla obszarników, gdy chłopi go już zapłacili, zmniejsza wpływy z podatku przemysłowego od fabrykantów. Chłopi i robotnicy tych ulg podatkowych nie odczują.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#PBallin">Podatki bezpośrednie, płacone przez ludność pracującą, nie zmniejszą się ani na jotę. Podatki pośrednie od produktów masowego spożycia soli, cukru, nafty, tytoniu, zapałek i innych towarów, płacone w całości przez masy pracujące, jeszcze się zwiększą, gdyż za pomocą zwiększonych ceł Rząd będzie ściągał haracz od ludu na opiekę, czyli na t. zw. protekcję dla fabrykantów.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PBallin">Według tej samej zasady, kosztem chłopów i robotników, p. Zdziechowski redukuje i wydatkową stronę budżetu: stosunek wydatków nieprodukcyjnych do produkcyjnych ulegnie jeszcze zwiększeniu. Odtąd już 80 zł na każde 100 zł wydatków ma iść na cele nieprodukcyjne, na wojsko, policję, defenzywę, duchowieństwo, więzienia i t. p. bezużyteczne dla chłopów i robotników cele.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PBallin">Taki program nie uzdrowi życia gospodarczego Polski. Wykonywanie programu p. Zdziechowskiego będzie nadal paraliżowało siły wytwórcze kraju przez utrwalanie głębokiego antagonizmu między Polską a rynkami zbytu dla jej przemysłu, któremi mogą być jak były dawniej tylko kraje dzisiejszej federacji sowieckiej. Rozwój przemysłu Polski poświęca spółka rządowa panowaniu reakcji, tamując zaś przemysł, zmniejsza jednocześnie rynek zbytu dla wytworów wsi i zwęża ujście dla jej przeludnienia. Pod pozorem konieczności państwowych, a w gruncie rzeczy w imię tych samych celów reakcyjnych, przytłacza spółka rządowa Państwo niewspółmiernym z jego siłami ciężarem aparatu policyjno-wojskowego. Pod płaszczykiem obłudnych frazesów patriotycznych niosą rządy koalicji niechybne zaprzepaszczenie niepodległego bytu Polski, gdyż ta tylko pomiędzy wspólnikami rządowemi zachodzi różnica, że jedni chcieliby uczynić z Polski kolonię obcego kapitału, drudzy natomiast woleliby być kapitału obcego przedpolem i przedmurzem, zbrojną placówką wypadową, chcieliby przypasać chłopu dawną szablę szlachecką po to, aby torować drogę na wschód rewolucyjny angielskim nafciarzom i francuskim rentierom.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#PBallin">Ale lud pracujący polski nie pójdzie ani w jarzmo gospodarcze kapitalistów amerykańskich, czy europejskich, ani też sprzeda się na mięso armatnie w wojnie z unią republik chłopsko-robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#PBallin">Chłopi i robotnicy związku sowieckiego ongiś byli w cięższych jeszcze warunkach, niż klasy pracujące w Polsce: musieli walczyć ze straszliwemi klęskami głodu i posuchy i prowadzić wojny zbrojne z całym światem kapitalistycznym i własną burżuazją. A jednak świadoma wola pracujących obywateli związku szybko dźwiga znienawidzone przez świat pijawek społecznych państwo chłopsko-robotnicze. Nie mija dzień, aby państwo chłopsko-robotnicze nie święciło powstania nowego warsztatu pracy, lub też uruchomienia odbudowanego. Nie mija tydzień, aby wytwórczość kraju nie zaznaczyła się wzrostem. Produkcja rolnicza w r. 1923/24 stanowiła wartość 8.116 milionów rubli przedwojennych, w roku 1924/25 8.106 milionów (rok nieurodzaju), zaś w bieżącym roku gospodarczym w 1925/26 stanowi przeszło 10 miliardów rubli przedwojennych. Produkcja przemysłowa w tych samych latach 1854, 2998 i 4511 milionów rubli przedwojennych. Obieg pieniężnych w r. 1923/24 — 627 i na 1 października r. b. 1247 milionów rubli przedwojennych. Waluta sowiecka jest pełnowartościowa. Wartość obiegu przerachowana na złote według obecnego kursu złotego wyniosłaby 6 miliardów złotych, to znaczy ośmiokrotnie większy obieg od naszego. Tak się rozbudowuje społeczeństwo radzieckie, w którem 96% całej ziemi należy do chłopów, a 99% wielkiego przemysłu i 100% środków transportowych do robotniczo-chłopskiej władzy państwowej. Kroczy ono naprzód siedmiomilowemi krokami, gdy my się staczamy po równi pochyłej.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#PBallin">W świetle liczb powyższych tem smutniej wyglądają skutki rządów jaśnie-pańsko-lokajskich w Polsce. Nic też dziwnego, że kapitaliści potracili głowy, że dziś już nie stać ich na rozwagę, że względem obozu Polski walczącej o nowy ustrój społeczny, o władzę chłopsko-robotniczą, zdolni oni są już tylko do aktów zemsty, za pośrednictwem sądów doraźnych wykonywanych. Dla burżuazji ratunku niema. Może jeszcze wycisnąć trochę łez ludzkich, może jeszcze kilka tysięcy chłopów i robotników uwięzić czy zlicytować dla podtrzymania swej władzy, ale w tych właśnie więzieniach i ucisku leży niechybny grób jej panowania. Nie mają jutra też partie ugody, co jawnie jak P. P. S. i N. P. R. burżuazji służą, lub też swemi kłamstwami i zdradą ukrytą, jak czyniły to „Wyzwolenie” Związek Chłopski i Okoń, usiłowali przesłonić masom chłopskim istotę Waszych dyktatorskich rządów, jeśli nie opamiętają się i nie pójdą w jednym z nami szeregu do walki aż do zwycięstwa ludowego. Usprawiedliwieniami samemi nie przekreślicie tego faktu, że i Wy przez dwa lata niemal popieraliście obszarniczo-kapitalistyczny rząd p. Grabskiego, a dawniej jeszcze kroczyliście zawsze na czele wszystkich awantur wojennych i osadniczych. Lud tego nie zapomni nigdy i, jeśli nie staniecie w szeregach zdecydowanej nieustępliwej walki, przejdzie ponad wami do jaśni przedzierającego się z mgieł cierpień ludowych Jutra! To Jutro idzie do nas, do ludu i my w nieustannej walce, której nie złamią wasze kazamaty i mordy, do światłego Jutra Polski kroczymy.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#PBallin">Niezależna Partia Chłopska nigdy nie uchyli się od odpowiedzialności i nie zdradzi walki chłopów o zwycięstwo pracujących w żadnym wypadku: tak w ostatecznej rozgrywce o usuniecie wyzyskiwaczy od władzy, jak i w codziennem zmaganiu się o rozwój twórczej energii narodu. To też nie poprzestajemy nigdy na samej krytyce. Stawiamy pozytywny program działania, za którego wykonanie zawsze podejmiemy wobec ludu pełną odpowiedzialność. Wytycznemi naszego programu są:</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#PBallin">1. Odzyskanie rynków zbytu dla przemysłu i rolnictwa, zawarcie sojuszu gospodarczego i politycznego ze Związkiem Rad Chłopsko-Robotniczych i traktatu handlowego z Niemcami. Zapoczątkowanie pokojowej polityki twórczej, prawdziwie niezależnej od kapitału amerykańskiego i zachodnio-europejskiego. Zerwanie wszelkich pertraktacji, zmierzających do wyzyskania Polski w walce zbrojnej z Sowietami. Wzmożona walka o prawa terytorialne zamieszkałych w Polsce narodów niepolskich do nieograniczonego samostanowienia o własnym losie.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PBallin">2. Wywłaszczenie całej ziemi dworskiej i kościelnej bez odszkodowania i podział jej miedzy bezrolnych i małorolnych chłopów bez wykupu. Całkowite zniesienie podatków, rujnujących drobne gospodarstwa rolne. Przerzucenie ciężarów podatkowych aż do chwili wywłaszczenia na rzecz Państwa wszystkich bogactw, powstałych z wyzysku pracy ludzkiej, na posiadaczy. Ustalenie stałych cen na wytwory rolnicze i przemysłowe takiej równi, żeby chłopi mogli nabywać towary przemysłowe, a robotnicy artykuły spożywcze.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#PBallin">3. Prawdziwa redukcja budżetu do 1 miliarda 88 milionów złotych. Szczegółowy projekt przedstawimy przy dyskusji nad budżetem. Zaznaczamy tylko, że będziemy obstawali za zredukowaniem wydatków Prezydenta, Sejmu i Senatu, przez skasowanie płac wyższych od VI kategorii, płace posłów i senatorów muszą być przyrównane do V kategorii płac. Uważamy, że jeżeli zmarły niedawno naczelnik państwa radzieckiego, obejmującego — ⅙ część globu ziemskiego, Lenin, mógł się zadowolić poborami 200 rubli, to Prezydentowi biednej Polski wystarczy 2.500 złotych miesięcznie, a posłom i senatorom V kategoria płac. Proponujemy też zredukowanie budżetu wojskowego o 500 milionów, czyli obniżenie go do 189 milionów na rok 1926. Suma ta pozwoli zatrzymać personel zawodowo ukwalifikowanych oficerów i podoficerów dla rozmieszczenia ich w gminach celem przygotowania wojskowego całej zdolnej do noszenia broni ludności. Koszary winny być zniesione, a tembardziej flota wojenna z kilku jej admirałami. Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych proponujemy zredukować o 132 miliony złotych, a to przez zredukowanie policji o ¾ obecnego stanu, zniesienie policji politycznej. Będziemy walczyć o zredukowanie wszystkich emerytur do wysokości X kategorii płac, o zwolnienie nadmiaru urzędników wyższych kategorii z ministerstw, województw, starostw i sądownictwa. Duchowieństwo wszystkich wyznań musi być pozbawione pensji rządowych z grosza podatkowego, a to przez oddzielenie zupełne kościoła od Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#PBallin">4. Ustalenie trwałej waluty polskiej, a to przez stworzenie trwałego podkładu wartościowego drogą konfiskaty bogactw w złocie, brylantach i innych zdobytych na pracy i krzywdzie mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#PBallin">5. Wyzwolenie samorządów z pod ucisku administracyjno-policyjnego, przez danie im całkowitej swobody wyborów, jak również zapewnienia samodzielnej, w niczem nie krępowanej swobody w działalności, za którą samorządy muszą odpowiadać jedynie przed wyborcami.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#PBallin">Chcę tutaj ze szczególnym naciskiem podkreślić pewną anomalię, która dotychczas w Polsce panuje, że lada starosta w maleńkim powiecie otrzymuje nieraz większe uposażenie niż minister, albowiem otrzymuje uposażenie według V czy VI kategorii płac od Państwa, prócz tego fundusz dyspozycyjny na reprezentację, na utrzymywanie szpicli i prowokatorów, a w dodatku jeszcze drugie 100, albo conajmniej 75%, tak jak u nas na ziemiach wschodnich, swojej gaży V czy VI kategorii od samorządu. Taki stan rzeczy tolerowany być dalej nie może w dzisiejszych warunkach, kiedy starosta posiada jeszcze i samochód samorządowy i konie samorządowe i jeszcze drugi taki komplet lokomocji ze środków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#PBallin">6. Oparcie życia państwowego i społecznego na solidarnem współdziałaniu klasy chłopskiej i robotniczej. Nieugięta walka o stworzenie władzy chłopsko-robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-16.41" who="#PBallin">Świadomi jesteśmy tego, że nie Rząd pp. Skrzyńskiego i Zdziechowskiego wejdzie na drogę wyżej wymienionych reform politycznych i społecznych. Rozumiemy, że nawet tym z ugodowych klubów chłopskich, które nie są w spółce rządowej, ale radeby zasadniczo tam być, program nasz wyda się „mało realny”. Ale tak samo mało realnemi nazywaliście nasze wnioski przed dwoma laty i rokiem o redukcji budżetu. Dzisiaj sami to musicie częściowo robić.</u>
          <u xml:id="u-16.42" who="#PBallin">I dziś Niezależna Partia Chłopska jak najuroczyściej oświadcza, że tak jak nieodłącznym skutkiem nędzy mas pracujących jest gospodarcze i polityczne bankructwo Państwa, tak dla utrwalenia jego potęgi i prawdziwej niezależności podniesienie stopy życiowej chłopów i robotników jest nieodzownym i jedynym warunkiem. Dźwigniecie się Państwa jest możliwe tylko przez dźwignięcie milionowych rzesz pracujących poprzez wykonanie nakreślonego wyżej naszego programu.</u>
          <u xml:id="u-16.43" who="#PBallin">Niepomni w tej chwili na to, że znaczna część swej niedoli zawdzięczają masy chłopskie i robotnicze ugodowym partiom, które teraz są w opozycji, ze względu na wyjątkowo klęskowy stan ludu i Państwa, zwracamy się niniejszem do klubów: Wyzwolenia, Zw. Chłopskiego, Klubu Pracy, Komunistycznego, Białoruskiego, Ukraińskiego i Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Gromady, aby zgodziły się zawrzeć na terenie Sejmu opozycyjny blok chłopsko-robotniczy dla solidarnej walki o wykonanie wyżej wymienionych reform.</u>
          <u xml:id="u-16.44" who="#PBallin">Wierzymy mocno, że jeżeli partie ugodowe i na ten raz od solidarnej walki o ratowanie ludu uchylą się, to tem mocniej staną w naszych szeregach milionowe rzesze uciskanych i wyzyskiwanych robotników, które zwyciężą, bo zwyciężyć muszą!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Expose p. Ministra Zdziechowskiego dało nam ponury obraz naszej rzeczywistości finansowej i gospodarczej u schyłku siódmego roku naszej niepodległości, a niespełna w dwa lata od tej chwili, kiedy po katastrofie hiperinflacji, przy pomocy wielkich wysiłków i ofiar przeprowadzono reformę naszych finansów.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PPopiel">Dziś, gdy nie brak ze wszystkich stron krytyków, wszystko rzekomo przewidujących, dochodzimy na podstawie obrazu, przedstawionego nam przez nowego p. Ministra Skarbu, do wniosku, że największym błędem reformy skarbowej, przeprowadzonej przez p. Władysława Grabskiego było to, że nie oparł on jej o jedynie niewzruszalny fundament równowagi budżetowej, a cały wysiłek skupił na szybkiem wprowadzeniu waluty złotowej i, apodyktycznem określeniu stosunku jej do marki polskiej. Już wtedy, w tak przeprowadzonej operacji, kryło się źródło niedomagań, między innemi niewspółmierność między siłą nabywczą złotego na rynku wewnętrznym krajowym i zagranicznym, a w jej wyniku niezdrowe podrożenie naszej produkcji. Kryzys był więc u źródła reformy, a gdy przyszedł nieurodzaj 1924 r. i w następstwie jego stale pogarszający się bilans handlowy, czemu sprzyjała fałszywa polityka gospodarcza poprzedniego gabinetu do lipca r. b., stało się w następstwie to, czego dziś jesteśmy świadkami. Oto stanęliśmy na skraju przepaści.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PPopiel">Czy można twierdzić, że winę tego stanu rzeczy ponosi tylko rząd, o którym wszyscy w dotychczasowej dyskusji mówili, który był przedmiotem powszechnej krytyki? Niewątpliwie, błędy i przewinienia tego Rządu są poza wszelką dyskusją. Zbyt dużo i niemal wszyscy poprzedni mówcy jednak zajmowali się tym Rządem, abym ja chciał jeszcze dalej prowadzić tę dyskusję krytyczną, ale zbyt szybko również zapominamy o tem, że poza odpowiedzialnością rządu pozostaje odpowiedzialność tego czynnika, który jest źródłem władzy, to jest odpowiedzialność Sejmu. Zapominamy o tem, że fałszywie liberalny kierunek polityki gospodarczej rządu p. Wł. Grabskiego wziął swój początek w głośnej uchwale większości tego Sejmu z 11 lipca 1924 r. w sprawie otwarcia granic dla wywozu produktów rolnych, w uchwale, którą nie waham się nazwać lekkomyślną, bo powziętą w przededniu nieurodzaju 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(P. Kowalczuk: To ratuje dziś nasz bilans handlowy.)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PPopiel">Jeżeli się dziś mówi o nierealności budżetu, jeżeli dzisiaj na podstawie cyfr, przytoczonych przez nowego p. Ministra Skarbu, z przerażeniem konstatujemy, żeśmy z majątku narodowego przejedli 800 milionów złotych, to zapytam, w jaki sposób to się stać mogło? Budżety 1924 i 1925 r. z mniejszą cyfrą wchodziły do Sejmu niż z Sejmu wychodziły. Nie rząd, ale Sejm przodował w wydymaniu tych budżetów i ci panowie, którzy dziś tak krytykują, którzy niezawodnie wszystko przewidzieli, niech zajrzą do druków sejmowych, do własnych wniosków mniejszości przy budżetach poszczególnych ministerstw, a znajdą tam swoje propozycje, które rozdymały ten budżet w nieskończoność. Dziś łatwo o tem wszystkiem mówić, ale to trzeba stwierdzić, że inicjatywa do wydymania budżetu wychodziła z Sejmu, że budżet zarówno w 1924 jak 1925 r. był przede wszystkiem w Sejmie powiększony. I tu mogę powiedzieć bez przesady, że nikt w tej Wysokiej Izbie nie jest bez winy.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(P. Chrucki: My nie!)</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PPopiel">Po dwóch latach tej gospodarki przychodzi nowy p. Minister Skarbu i widzi jako podstawowy środek ratunku — naprawienie tego, co pominięte zostało u wstępu tej wielkiej operacji, t. j. osiągnięcie bezwzględnej równowagi budżetu. Gdy ma do wyboru tylko dwie drogi wyjścia, z których jedna idzie w myśl tego znanego naszego starego przysłowia: Pamiętaj rozchodzie, żyć z przychodem w zgodzie, a druga ciągnie go zwodniczo na pochyłą drogę inflacji, nic dziwnego, że wybiera pierwszą. I tu, w tym punkcie programu, p. Minister Skarbu ma całkowite nasze uznanie. Jak długo p. Minister będzie program swój wykonywał w tym kierunku, ażeby nie nawrócić do inflacji, tak długo poprzemy go na całej linii wszelkiemi dostępnemi środkami. Ciężary inflacji, które Polska ma za sobą, powinny być odstraszającem ostrzeżeniem dla tych wszystkich, którzy chcieliby dziś wejść na tę drogę. Już z obliczeń p. Ministra Skarbu, jako generalnego referenta budżetu widzimy — mieści, się to w jego pierwszem sprawozdaniu budżetowem na rok 1924 — że suma ciężarów inflacji, która stanowi tylko część ciężarów inflacji w Polsce, bo tylko oblicza dochody wyciągnięte od obywatela płatnika, wyniosła kwotę 630 milionów dolarów. Młodsi ekonomiści nasi, jak p. Szturm de Sztrem i inni obliczają tę sumę do 809 milionów dolarów. Nie będziemy się sprzeczali o te cyfry, wystarczy, jeżeli stwierdzimy wszyscy zgodnie, że inflacja, to niczem najostrzejsza śruba podatkowa, to ten system, w, którym Państwo wobec obywateli jest najgorszym paskarzem. Gdy widmo powrotu do inflacji przed nami stoi, nie mamy wyboru. Trzeba sobie powiedzieć, że należy wszystkie siły wytężyć, aby do tego nie dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PPopiel">I dlatego my po rozważeniu tej sprawy godzimy się na program p. Ministra Skarbu, ażeby sanację naszych stosunków finansowych i gospodarczych oprzeć na bezwzględnem zrównoważeniu budżetu. Ale równocześnie rozumiemy dobrze i zdajemy sobie sprawę z tego, że to jest najtrudniejszy i najdrażliwszy temat do rozstrzygnięcia, do którego Sejm i Rząd przystąpić dziś mają.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PPopiel">Ilekroć bowiem mówi się o redukcjach budżetu, tyle razy wszyscy zgadzają się na zasadę, są dopiero różnice, są trudności, gdy przystępujemy do szczegółów programu. Jest rzeczą bardzo charakterystyczną zarówno dla toczącej się dyskusji, jak i dla głosów, które ze społeczeństwa dochodzą, że pewne punkty oszczędnościowe programu p. Ministra Skarbu nie wywołują sprzeciwu, inne natomiast wywołują sprzeciw bardzo ostry. I tak prawie wszyscy zgadzamy się na to, że musi być poważna redukcja t. zw. wydatków rzeczowych, dochodząca do cyfry 170 milionów złotych. Przy tym punkcie jednakowoż chcę zrobić pewne zastrzeżenia. Jeżeli się mówi, że w roku kryzysu, w okresie ciężkiego przesilenia gospodarczego nie można przeprowadzać żadnych inwestycyj, to niewątpliwie to stanowisko jest słuszne, ale słuszne jest o tyle, o ile są to inwestycje które bez uszczerbku dla życia gospodarczego kraju, dla jego stosunków finansowych, mogą czekać jeszcze parę lub kilka lat. Ale w sumie tych wydatków rzeczowych w dziedzinie inwestycji są i takie, co do których w mojem rozumieniu byłoby źle, gdyby te oszczędności były przeprowadzone. Jeżeli bo wiem wogóle chcemy rozwiązać straszny problem bezrobocia w okręgu przemysłowym górnośląskim, gdzie cyfra bezrobotnych dosięgła 70.000 ludzi, jeżeli chcemy umożliwić eksport naszego węgla, to musimy starać się o tanie środki przewozu, o możliwie krótką komunikację dla eksportu tego węgla. Jeżeli więc będziemy robili oszczędności w zakresie inwestycji kolejowych, to nie możemy ich robić tam, gdzie chodzi o połączenie Górnego śląska z Gdynią, gdzie chodzi o takie linie kolejowe jak Kalety — Podzamcze, oraz Bydgoszcz — Gdynia. Jeżeli daje ten jeden konkretny szczegół, to dlatego, że nie obciąłbym, ażeby w tej atmosferze powszechnej zgody na oszczędność, na redukcję wydatków tak zwanych rzeczowych, pewne niezbędne dla życia gospodarczego inwestycje zostały zaniechane.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PPopiel">Oczywiście, daleko łatwiejszą, daleko prostsza, zdawałoby się, jest droga oszczędności radykalnej, redukcji w zakresie wydatków personalnych.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PPopiel">Niewątpliwie mają rację ci krytycy naszych stosunków państwowych, którzy słusznie narzekają na zbytnią rozbudowę naszego aparatu państwowego. Ażeby się nie powtarzać i skoncentrować na najbardziej charakterystycznych momentach, przytoczę bardzo ciekawe cyfry z ostatniej rozprawki prof. Romera, charakteryzujące drożyznę naszej administracji w dwóch resortach, które przy omawianiu prawie każdego budżetu wywoływały najwięcej krytyki i niezadowolenia. Otóż budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, budżet niewątpliwie par excellence administracyjny, który pochłania w budżecie Polski 10.5%, w Rumunii 6.6%, we Włoszech 3.8%, w Czechosłowacji 6.2%, we Francji tylko 0.7%; a nie można powiedzieć, ażeby nasza administracja polska mogła pod względem swojej dobroci konkurować z administracją francuską. W tem porównaniu jest to niewątpliwie najgorsza administracja, a kosztuje bez przesady 15 razy drożej, aniżeli administracja najlepsza. Analogicznie ma się rzecz w dziedzinie resortu Ministerstwa Sprawiedliwości. Gdy wydatki na ten resort w budżecie naszym wynoszą 4,6%, w Rumunii 2,7%, w Czechosłowacji 2,4%, we Włoszech 1,9%, we Francji tylko 0,4% całego budżetu, to u nas, jak powiedziałem 4,6%, czyli polska sprawiedliwość jest 11 razy droższa od sprawiedliwości francuskiej, a wiadomo, która więcej Wywołuje krytyki i niezadowolenia.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#komentarz">(Głos: U nas jest zadużo adwokatów.)</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PPopiel">Otóż niewątpliwie stoi przed nami bardzo ważny problem wielkich oszczędności we wszystkich resortach administracji państwa. Ale myliłby się, ktoby chciał zwalczać program p. Ministra Skarbu powiedzeniem, że do tych oszczędności i redukcji nie można zaraz przystąpić, to znaczy, że chce traktować ten doniosły problem tak, jak się traktuje już od półtrzecia roku, od powołania Nadzwyczajnego Komisariatu Oszczędnościowego, gdzie jest dużo reklamy i demagogii w prasie, a żadnych wyników. Aby odpowiednio tę rzecz traktować, musimy sobie zdać sprawę, że tych rzeczy mechanicznie załatwić nie można. Już w 1923 r. na wiosnę, przy uchwalaniu prowizorium budżetowego dla rządu gen. Sikorskiego, uchwalono na wniosek Wicemarszałka a dzisiejszego ministra p. Osieckiego, że ma być przeprowadzona redukcja urzędników do 25%. Wtedy się zapytywałem i dziś mam tę samą wątpliwość, kto tak obliczył i dlaczego nie ma to wynosić 27,5% albo 30%, tylko właśnie 25%? Przecież to są cyfry wzięte zupełnie z powietrza. Musimy zrozumieć, że te wszystkie rzeczy muszą być poprzedzone poważnemi planami, na których czoło należy postawić zasadniczą reorganizację władz administracyjnych i uproszczenie systemu rachunkowości, kasowości oraz całego systemu biurowego. Rozumiemy tedy program p. Ministra Skarbu w tej dziedzinie, jako zapowiedź opracowania takiego właśnie programu, że nie przeprowadzi redukcji, któraby dziś żadnego efektywnego wpływu w budżecie nie miała, bo musiałoby się przecież trzymiesięczne odszkodowanie płacić, ale że wyzyska okres tego prowizorium, okres tych trzech miesięcy na opracowanie zasadniczego programu reorganizacji i wtedy dopiero będzie można mówić o celowych, rzeczowych, racjonalnych redukcjach.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PPopiel">Skoro dziś sprawa tak stoi, skoro my dziś nie możemy pójść tą drogą, a nie możemy, poza temi zasadniczemi względami, chociażby z tego powodu, że jesteśmy w okresie szalonego wzrostu bezrobocia, że jesteśmy w okresie zimy, że każdy zredukowany urzędnik zasili szeregi tych nieszczęśliwych, to nie pozostaje nic innego jak tylko droga redukcji osobowych na uposażeniu tych, którzy w tych warunkach przy pracy pozostają. Ja rozumiem, że dotykam tu momentu bardzo przykrego, bardzo drażliwego, ale uważam, że nie sposób jest tej rzeczy traktować z małodusznym oportunizmem, trzeba wreszcie rzecz w sposób męski, otwarty postawić.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PPopiel">Rozumiem doskonale zaniepokojenie, które w szerokich masach pracowników państwowych ta zapowiedź p. Ministra Skarbu wywołała. Sam dawałem w kilkakrotnych konferencjach z przedstawicielami Rządu i stronnictw, wchodzących w skład koalicji, wyraz tym obawom, że moment, w którym mamy do tej operacji przystąpić, jest jak najgorzej wybrany, którego jednak wybór, niestety, nie od nas zależał; jest momentem tragicznym także dlatego, że już na 1 grudnia uposażenie pracowników państwowych, zniżone do 43 punktów, jest niewystarczające i stoi daleko w tyle w stosunku do wzrastającej drożyzny, a przy spadku kursu złotego, przy zachwianiu się cen, przy ciągłym ruchu cen prowadzi do tej sytuacji, w której trudno szerokim masom pracowników państwowych wytłumaczyć, że ten moment ma być najodpowiedniejszy do dalszych ofiar, które oni w okresie 7 lat dla Państwa ponosili. Ale tutaj wyjścia nie mamy. Jeżeli mamy 260.000 bezrobotnych, z których znaczna cześć żadnych zasiłków od Państwa nie bierze, jeżeli najszczęśliwsi z nich biorą po parę złotych, to jest za dużo, aby umrzeć, a za mało, aby żyć, jeżeli w szeregach robotniczych spotykamy się z tego rodzaju pięknemi objawami solidarności, że pracujący robotnicy deklarują na różnych zebraniach zmniejszenie swej pracy o 2, 3 dni w tygodniu, aby ich kolegów i towarzyszy nie wyrzucano na bruk, to w tych warunkach mamy prawo w imię tego wyższego interesu zaapelować do klasy urzędniczej, aby w zrozumieniu tej ciężkiej sytuacji, w zrozumieniu tej chwili uznała, że może po raz ostatni na te pewne ofiary dla Państwa iść należy. Będzie to nie tylko ofiara dla Państwa, ale przedewszystkiem na rzecz tych kolegów, których w przeciwnym razie dotknąćby musiała bezlitosna redukcja pracy.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PPopiel">Oczywiście, nie chcę tego problemu rozpatrywać zbyt szczegółowo, ale wydaje mi się całkowicie słusznem, aby, jeżeli do tej niezbędnej operacji będziemy musieli przystąpić, nastąpiło jej bardziej życiowe, a nie doktrynerskie, mechaniczne załatwienie. Już w toku dyskusji zwracano uwagę na to, że jest różnica między pracownikiem państwowym, który pobiera 100–150 złotych, a tym, który pobiera 500, 600, 700 złotych. Niestety organizacja naszej administracji państwowej, ten jak wąż morski ciągnący się proces stabilizacji urzędników, na podstawie ustawy o służbie cywilnej, rozwijała się w ten sposób, że ci wszyscy Panowie lepiej usytuowani już się zabezpieczyli, już się ustabilizowali i znowu ten proletariat urzędniczy znajduje się w najgorszej sytuacji i tych musimy wziąć przedewszystkiem pod uwagę przy rozwiązywaniu tego ważnego problemu. Dlatego to musimy zaapelować do generalnego wysiłku wszystkich, tu nie możemy iść na rękę tym różnym głosom, które nawet z kół urzędniczych wychodzą, że nauczyciele chcieliby robić oszczędności na kolejarzach, kolejarze na nauczycielach, urzędnicy administracji politycznej na urzędnikach administracji skarbowej, a wszyscy razem na wojsku. Tak być nie może. W okresie istnienia Nadzwyczajnego Komisariatu Oszczędnościowego niektóre resorty poprostu urosły, poprzybywał szereg urzędników, specjalnie w resorcie Ministerstwa Skarbu, którego żadna miotła p. Moskalewskiego nie tknęła. Już p. Minister Skarbu stwierdził tam pewien nadmiar urzędników i oczekujemy, że p. prezes Byrka, którego dosadnych i interesujących krytyk zawsze z wielkiem zainteresowaniem słuchaliśmy, okaże się tem, czem dla tego resortu Komisarz Oszczędnościowy być musi, przedewszystkiem wprawnym, zdecydowanym i nieubłaganym operatorem. Przez Centralę Ministerstwa Skarbu, przez Izby Skarbowe, aż do straży skarbowej, która uzasadnia nieraz, racjonalność swojego istnienia i wielkich etatów przez tworzenie fikcyjnych protokółów, których nie może bardzo często obronić przed sądem, trzeba przeprowadzić bardzo radykalnie i daleko idące oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Akceptując te niezbędne konieczności życiowe Państwa, rozumieć jednak wszyscy musimy, że przez obniżenie płac nic nie osiągniemy, jeżeli nie będzie rozwinięta ta część programu, którą p. Minister Skarbu może zbyt pobieżnie naszkicował, a która się zasadza na walce z drożyzną, lichwą i spekulacją, bo bez tego cała ta operacja zrównoważenia budżetu okaże się fikcyjną, życie ją przekreśli, jak przekreśliło budżet 1924 r. i 1925 r. Zredukowanie dziś tylko płac urzędniczych to jest stworzenie podniety dla przekupstwa w sferach urzędniczych, jeżeli równocześnie nie będzie ustabilizowany kurs złotego i jeżeli nie będą ustabilizowane ceny artykułów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PPopiel">I pod tym względem oczekujemy, że wysiłki Rządu koalicyjnego, że energia p. Ministra Skarbu pójdzie całkowicie i wyłącznie w tym kierunku. Bez rezultatów w tej dziedzinie nie wyobrażamy sobie zgoła rozwiązania tego zagadnienia, które dominuje nad całą naszą sytuacją, a wyraża się cyfrą 260 tysięcy bezrobotnych — cyfrą świadczącą o najwyższem napięciu tej klęski społecznej w naszem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#PPopiel">Nie mogę ukryć tu pewnego zaniepokojenia, że ta teoria z jaką p. Minister Skarbu przed Sejmem wystąpił, mimo dzisiejszego przedpołudniowego wyjaśnienia co do t. zw. parytetu gospodarczego, na którym chce stabilizować kurs złotego, naszych wątpliwości nie rozprasza. Parytet gospodarczy pominąwszy to, że jest to pojęcie zupełnie nowe, dopiero przez naszego p. Ministra wprowadzone, jednakże zbyt, że się tak wyrażę, pachnie momentami spekulacyjno-giełdowemi, żebyśmy mogli się tem zadowolić, jako niezawodną rękojmią osiągalności tego, co musi być warunkiem tej sanacji — ustabilizowania kursu złotego i cen artykułów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#PPopiel">Tu musimy mocno podkreślić, że w tym instrumencie, który p. Minister Skarbu ma do dyspozycji co do ochrony kursu złotego, to jest w niezależnem od Rządu kierownictwie Banku Polskiego, nie widzimy tego kierownictwa, któreby stało na wysokości zadania. Nie chcę w tej chwili rozstrzygać problemu, który w znacznym stopniu jest rozstrzygnięty, czy było rzeczą słuszną i wskazaną w naszych stosunkach politycznych i gospodarczych pójść na ten eksperyment, któryśmy zrobili, tworząc całkowicie niezależną od Państwa instytucję emisyjną. Te rzeczy są rozstrzygnięte. Ale, proszę Panów, gdy obserwujemy historię owej głośnej interwencji dla utrzymania kursu złotego polskiego, tych 121 milionów złotych przejedzonych na nieudolną, nieraz wprost naiwną interwencję, gdy obserwujemy takie fakty, jak te, które prasa w pierwszych dniach bieżącego miesiąca notowała, że kurs dolara w momencie załamania się jego w Warszawie był stale wyższy przy okienku Banku Polskiego, niż na Placu Bankowym wśród czarnogiełdziarzy, to nie możemy mieć zaufania do tych sztywnych, nieżyciowych, martwych form działania instytucji, której tak wielka przypada rola w urzeczywistnieniu tego wszystkiego, co mówi p. Minister Skarbu o walce z drożyzną, spekulacją i lichwą. Dlatego do ułożenia tego stosunku współpracy pomiędzy Ministrem Skarbu a kierownictwem Banku Polskiego będziemy przywiązywali dużą wagę i będziemy bacznie się przyglądali, jak te rzeczy będą się układały.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Klub N. P. R. wszystko to, co pobieżnie przed chwilą naszkicowałem, rozważywszy — rozumie, że w tym przełomowym i krytycznym, bez mała katastrofalnym momencie udzielić musi Rządowi wszelkiego poparcia do tej ciężkiej, bodaj że ostatniej operacji ratunkowej, uczyni to jednak pod warunkiem, że ten Rząd przy użyciu wszystkich dostępnych mu środków stworzy niezbędne warunki tego, żeby ta operacja nie okazała się fikcyjną i nie została przekreślona przez życie, to jest oponuje kurs dolara i ustabilizuje ceny, a gdyby tego nie uczynił, to nie przyjdzie tylko kryzys tego Rządu, nie tylko kryzys stronnictw, które ten Rząd wyłoniły, ale kryzys Państwa, do którego my byśmy nie mogli dopuścić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Rak-Michajłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PRakMichajłowski">Proszę Panów, słuchając expose Ministra Skarbu p. Zdziechowskiego, przypomniało mi się jedno bardzo trafne powiedzenie: Różnica pomiędzy człowiekiem rozsądnym i nierozsądnym polega na tem, że pierwszy uczy się na błędach innych, a drugi nie może niczego się nauczyć nawet na swych własnych błędach.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PRakMichajłowski">Otóż niestety trzeba przyznać, że polski „mocarstwowy genjusz” znacznie więcej jest zbliżony do tego drugiego typu.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PRakMichajłowski">Jedną z głównych przyczyn szeregu fatalnych błędów, popełnionych przez polskie społeczeństwo, błędów, które mogą pociągnąć za sobą katastrofę, jest jakaś dziwna niechęć do poznania prawdy, poznania nieprzezwyciężonego prawa życia społeczno-państwowego. Widocznie niedobrze się dzieje prawdzie w Polsce, kiedy jeden z niedawno powstałych klubów sejmowych na wstępie swego pierwszego partyjnego manifestu szczerze zaznaczył, iż „w Polsce za wiele kłamią” i za hasło swej działalności wziął odkrycie prawdy nieprzyzwyczajonemu do niej polskiemu społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PRakMichajłowski">Ale prawda ta jest tak nieprzyjemna, a nawet straszna dla przyzwyczajonej żyć pod ciepłem skrzydełkiem opiekuńczej Francji Polski, że ona wciąż boi się zajrzeć tej prawdzie wprost w oczy.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PRakMichajłowski">Najlepszym bowiem dowodem tego strachu przed prawdą w Polsce jest to, że w czasie najwięcej krytycznym dla Polski, na naczelne stanowisko Rządu został wysunięty ten, kto ma nieporównany talent do ukrywania tej gorzkiej prawdy w swem słodkiem krasomówstwie.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PRakMichajłowski">Przecież sama nawet burżuazja nie wierzy swojemu premierowi, kierownikowi swojego „koalicyjnego” Rządu, pomimo, że Rząd ten rzekomo miał skupić w sobie wszystko, co jest najlepszego w klasach posiadających. Widzieliśmy, że nawet sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych, choć zgodziła się pod naciskiem na żądanie p. Skrzyńskiego, lecz wyraźnie dała do zrozumienia, że nie wierzy zapewnieniom o jego rzekomych triumfach dyplomatycznych. Jak widać z powyższego, nawet i polskie społeczeństwo nie ma już wiary w politykę p. Skrzyńskiego, gdyż wszyscy już widocznie zrozumieli, że jego polityka jest polityką kapitulacji.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PRakMichajłowski">Ale jeszcze mniej wiary ma polskie społeczeństwo, nie mówiąc już o więcej trzeźwych mniejszościach, do zdolności gospodarczych tak p. Premiera jak i jego ministra finansów p. Zdziechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PRakMichajłowski">Dziś niema już w Polsce nawet tej wiary, jaka była wówczas, gdy rozpoczynał swa katastrofalną dla kraju „sanację” p. Grabski.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PRakMichajłowski">Dla charakterystyki panujących obecnie w Polsce nastrojów będę się posługiwał bardzo wymownemi oświadczeniami naczelnych kierowników polskiej gospodarki finansowej. Otóż Prezes Banku Polskiego, p. Karpiński, w wywiadzie prasowym stwierdził: „fatalne nastroje wśród szerokich mas ludności”, „panowanie w polskiem społeczeństwie uczucia absolutnej niewiary w możliwość wyjścia z obecnej sytuacji”, „chorobliwą poprostu niewiarę w siebie...”. Nawet Minister Zdziechowski zmuszony był skonstatować kryzys zaufania.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PRakMichajłowski">A któż powie, że ta subjektywna niewiara w możliwość ratunku nie ma obiektywnych podstaw w gospodarczej ruinie, w ogólnem zubożeniu kraju.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PRakMichajłowski">Wytrzymać nadal ani „sanacji” ani „stabilizacji”, ani „mocarstwowych budżetów” ludność ziem białoruskich i ukraińskich i ludność rdzennej Polski nie zdoła.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PRakMichajłowski">Nawet sam minister finansów, któremu z urzędu przysługuje oficjalny optymizm, który pierwszy ma obowiązek stworzenia dodatniego psychicznego nastroju w kraju dla podtrzymania nie mającej widać innych podstaw waluty, zmuszony byt stwierdzić w swem expose, że Państwo Polskie stoi w przededniu ruiny finansowej. „Produkcyjne siły kraju osłabione są bardzo podatkowym wysiłkiem ostatnich lat” mówi się zbyt delikatnie. Stwierdzamy tu kategorycznie, iż rzeczywiście produkcyjne siły kraju ograbione i zrujnowane doszczętnie, ale to jeszcze nie wszystko. Druga połowa tej prawdy kryje się w tem, że ten olbrzymi wysiłek podatkowy zmarnowano całkowicie, że te olbrzymie sumy zdarte z biednej ludności ziem białoruskich i ukraińskich jak i rdzennej Polski, rzucono na nieprodukcyjne wydatki, rzucono na armię, która jest chyba bardziej czynnikiem gospodarczo-rujnującym kraj, niż militarnie go broniącym, rzucono na podtrzymanie sztucznie stworzonego przemysłu, który, mimo galwanizacji, ginie, nie mając teraz kredytów i rynków. Te żywe soki, wypompowywane podatkowemi pompami p. Grabskiego, przelewane są nadal z produkcyjnych i mających przyszłość gospodarstw włościańskich do starych, skazanych na zagładę przez historię sklerotycznych arterii obszarnictwa. Więc trzeba nareszcie przyznać otwarcie, że wszystkie te olbrzymie sumy, zdarte częstokroć przymusem, gwałtem, podstępem, sekwestracją i t. p. sposobami z mas pracujących ludu, doszczętnie są zmarnowane przez dotychczasowe rządy Polski. Oto krótka, ale wymowna prawda, o tem, co zrobiło panowanie polskiej burżuazji i polskiego obszarnictwa w kraju. Z tego widać, że p. Grabski, tworząc nową walutę, w istocie rzeczy osiągnął te same rezultaty, jakie osiągnęli jego poprzednicy w czasie panowania tak zwanej „inflacyjnej” marki. Jak wówczas, tak i teraz, czy to drogą „inflacji”, czy to drogą „sanacji” wyniki panowania burżuazyjno-obszarniczych rządów dla szerokich mas pracujących, dla całego kraju są absolutnie jednakowe. Więc najwyższy czas jest z tego doświadczenia zrobić nareszcie ostateczna konkluzję. Co to treści tej konkluzji, to może ona być tylko następująca: burżuazja polska okazała się absolutnie niezdolną do zorganizowania życia gospodarczego kraju, natomiast zdolną tylko do ostatecznego zrujnowania go. Rzecz zrozumiała, że pasorzyt burżuazji, po wyssaniu wszystkich żywych soków w kraju, tem samem zgubi nareszcie i sam siebie, gdyż żyje i żywi się tylko pracą i krwią mas chłopskich i robotniczych. Samobójstwo polskiej burżuazji — oto nieubłagany wynik z całej pracy, panujących dotychczas w Polsce rządów.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PRakMichajłowski">Polska burżuazja doszła do końca, wyczerpała i zmarnowała wszystkie siły i wszelkie możliwości, straciła do siebie zaufanie w kraju i zagranicą, wreszcie, jak to stwierdził oficjalnie sam stróż i obrońca zasobów polskiej waluty p. Prezes Karpiński, straciła i swój ostatni resurs psychiczny — straciła wiarę w siebie. Nowy Rząd bowiem już tej wiary nie ma.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PRakMichajłowski">Ostatnią nadzieją Panów, zarówno Rządu, jak i wszystkich stronnictw burżuazyjnych, jest po zrównoważeniu budżetu uzyskanie wielkich pożyczek zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PRakMichajłowski">My, przedstawiciele białoruskich mas pracujących, jesteśmy bezwzględnymi wrogami zaciągania tych pożyczek. My wiemy i ostrzegamy chłopów i robotników, że te pożyczki nie tylko nie będą ratunkiem, lecz mają być nowym stryczkiem na szyję, nawet brzemieniem nie tylko na nas, ale być może i na nasze dzieci. Pożyczka życia gospodarczego nie uzdrowi i nie usunie źródeł kryzysu. Każdą pożyczkę żarłoczna burżuazja przeje i zmarnotrawi na nowe więzienia, na nowe koszary, na nowe hełmy i mundury policyjne, na zbrodnicze przygotowania wojenne. Wobec tego oświadczamy, że chłopi i robotnicy pożyczki tej nie uznają i spłacać jej wierzycielom nie będą. Ale przecież Panowie budują na niej wszystkie swoje nadzieje. I cóż? Oto wasi „opiekunowie” zagraniczni nie chcą jej wam dać, bo wiedzą, że jesteście bankruci, bo wam nie ufają. Kapitał zagraniczny zawsze posługiwał się burżuazją polską tylko jako narzędziem, a teraz nawet to narzędzie odrzuca, jak rzecz bezużyteczną. Masy pracujące, które miały być dla tego kapitału zagranicznego tylko mięsem armatniem i nawozem, widzą, że burżuazja polska gotowa jest za judaszowe srebrniki zaprzedać najżywotniejsze interesy kraju.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PRakMichajłowski">Czas nareszcie zrozumieć, iż obecny krach drugiej z rzędu polskiej waluty, toż jest katastrofa tej burżuazyjno-obszarniczej, militarystyczno-imperialistycznej i szowinistycznej Polski, która sztucznie i inflacyjnie, to znaczy za szeroko, kosztem realnej wartości i trwałości jej rozbudowano od Wersalu aż do chwili obecnej. Bo cóż w istocie jest waluta? Waluta to finansowe oblicze duchowego, gospodarczego i politycznego zdrowia kraju.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PRakMichajłowski">Co do moralno-duchowego stanu zdrowia społeczeństwa polskiego może nie warto tu Panów przekonywać, gdyż sami doskonale wiecie i słyszeliście o tych nieskończonych nadużyciach, złodziejstwach, kradzieżach, defraudacjach, nawet w prokuratorii, zabójstwach, samobójstwach, policyjnych torturach, katowaniach, łapówkach i t. d. i t. d. rejestr tych objawów moralnego stanu obecnej Polski może być przedłużony do nieskończoności. To jaskrawa i nieomylna oznaka właśnie tej niewiary polskiego społeczeństwa w trwałą przyszłość wskrzeszonego własnego Państwa. Z tej „chorobliwej niewiary” — że tak powiem słowami p. prezesa Karpińskiego — płynie zbrodnicze dążenie za wszelką cenę skorzystać z chwili bieżącej. Coś złapał, to — twoje!</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PRakMichajłowski">A przecież wiadomo, że zdrowie gospodarcze zależy całkowicie od zdrowia duchowej energii społeczeństwa, a to ostatnie — od odpowiednich zewnętrznych i wewnętrznych warunków politycznych, niezbędnych dla swobodnego i korzystnego wyładowania energii. Otóż trzeba stwierdzić kategorycznie, że żadnego z tych niezbędnych dla zdrowej waluty warunków dotychczas panująca burżuazja polska nie stworzyła.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PRakMichajłowski">Zewnętrzne warunki pokojowej egzystencji Polski, a przede wszystkiem jej granice, jak to musiała stwierdzić nawet Komisja Spraw Zagranicznych, są dziś więcej niż kiedykolwiek niepewne. Bo przecież jeśliby p. Skrzyński sam wierzył w to, co mówił w komisji o gwarancjach locarneńskich dla Polski, to pocóż miał oświadczyć kategorycznie, że budżet wojenny nie może być zredukowany?</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PRakMichajłowski">Dobra waluta jest jednocześnie i wyrazem politycznego zdrowia i siły państwowego organizmu, które są możliwe przy wewnętrznym i socjalnym ładzie. Otóż nawet minimum tego ładu w Polsce niema. Nie może być stałej waluty w Państwie, które koło 40% swych obywateli, których część to mniejszości słowiańskie, zamieszkałe zwartą masą na połowie jego terytorium państwowego, traktuje jako wrogów swej egzystencji. Nie może być zdrowej i stałej waluty w kraju, gdzie i te 40% obywateli odczuwa tę państwowość jako swego najgorszego wroga, nie tylko swego duchowego życia i rozwoju, lecz poprostu swego fizycznego bytu. Przecież nie może być wewnętrznego zdrowia i zewnętrznej mocy w Państwie, które świadomie postawiło jako swój cel walkę śmiertelną z 13 milionami swych obywateli, które prowadzi istną wojnę domową z t. zw. mniejszościami, które dziś są cząstkami wielkich i dojrzałych już do samodzielnego i niezależnego państwowego bytu narodów.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PRakMichajłowski">Nie może mieć stałej i zdrowej waluty to demokratyczne Państwo, które dla podtrzymania swego wewnętrznego ładu utrzymuje na swojem terytorium policji i pełniącego policyjne obowiązki wojska omal nie dziesięć razy więcej, niż poprzednie zaborcze policyjne monarchie, które zapadły się właśnie od nadmiaru militarnego i policyjnego gwałtu nad ujarzmionemi narodami.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PRakMichajłowski">Tylko wówczas w Polsce może być stworzona stała i zdrowa waluta, kiedy jej zewnętrzne i wewnętrzne „międzynarodowe” stosunki będą stanowczo i gruntownie przebudowane na podstawie dobrowolnych, swobodnych i równych umów. Tylko wówczas nie trzeba będzie na podtrzymanie panowania jednego narodu nad drugim wyrzucać i marnować bez najmniejszej zresztą nadziei trwałego powodzenia więcej niż połowę całego budżetu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PRakMichajłowski">Oto wszystko, co najwięcej szkodzi i gubi polską walutę, lecz o tem ani słówka nie powiedział nowy lejb-medyk Minister Zdziechowski, ani sam premier Skrzyński.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#PRakMichajłowski">P. Minister Zdziechowski dużo mówił o oszczędnościach, zapowiadał w imieniu Rządu nawet zmniejszenie wydatków na wojsko. Ale proszę Panów, czyż to nie są tylko słowa, słowa, słowa? Czyż przed paru tygodniami jego szef, p. hr. Skrzyński nie oświadczył czegoś wręcz przeciwnego — że budżet wojskowy jest jak nietykalne tabu u murzynów? Kiedy weźmiemy budżet na I kwartał 1926 r., to przekonamy się jak podzielone zostały wydatki. Otóż na wojsko preliminuje się 134.248.800 zł, czyli 33% całego budżetu, na administracje 11%, na oświatę 14%. Tymczasem szkół białoruskich przecież nie mamy. Pozostałe 19 szkół powszechnych białoruskich przez obecnego Ministra Oświaty przekształcono na utrakwistyczne. Te gimnazja, które posiadamy, utrzymujemy własnym kosztem, ofiarnością społeczeństwa białoruskiego, bo ze Skarbu Państwa ani grosza na oświatę białoruska nie dostaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#PRakMichajłowski">My, proszę Panów, wiemy, że tym razem prawdę mówił p. Skrzyński, a nie p. Zdziechowski, choć ten ostatni zdawało się mówił szczerze. P. Minister Skarbu okazał się tu lepszym dyplomatą, niż jego kolega zawodowiec dyplomatyczny. P. Minister Zdziechowski w przedłożonym preliminarzu istotnie chce niby zdjąć jakąś muchę z wojennego wozu polskiego, a Panowie będą może wołać, że koniom teraz będzie dużo lżej. Ale skądże? Przecież o zmniejszeniu podatków nic nie powiedziano! My wiemy, że za każdy grosz, odjęty wojsku, p. Minister i Panowie wszyscy będą obcinać setki i tysiące pracownikom, szpitalom, bezrobotnym, wdowom, sierotom i inwalidom. To są i będą właściwe oszczędności burżuazyjne. Burżuazji polskiej może nie będzie stać na reformę rolną, na ubezpieczenie społeczne, ale zawsze stać ją będzie na więzienia i na armaty.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#PRakMichajłowski">Rząd obecny nazywa się niby rządem koalicyjnym. a należą do niego między innemi również i polscy socjaliści. Słyszymy zapewnienia, że ta koalicja jest zrobiona po to, by osłabić walkę klasową, by nie pogarszać położenia klas pracujących. Ale cóż widzimy w rzeczywistości? Bezrobocie szerzy się jak zaraza. Mamy już 250.000 bezrobotnych. Nędza na wsi i w miastach gorsza niż kiedykolwiek. A ile tam jest ubiegających się o pracę? Wiemy dokładnie, że na Wileńszczyźnie chłop białoruski, który ubiega się o grosz na zapłacenie podatków, idzie na pracę do majątku i otrzymuje za dzień pracy 60 gr., wyraźnie — 60 gr,; kobiety dostają po 50 gr. Drożyzna szaleje. Spekulacja święci orgie niebywałe. Takie są czyny klas posiadających, taka jest ich faktyczna polityka przy rządzie koalicyjnym. Burżuazja nie myśli o żadnej ustępliwości; wciąż wzmaga wyzysk i ucisk, dąży wyraźnie do katastrofy. Za plecami koalicji przygotowują się zamachy faszystowskie. Proszę Panów, oświadczamy, że jeżeli burżuazja dąży całą siłą do zguby, to masy ludowe w przepaść wciągnąć się nie dadzą. Masy pracujące uważają dzisiejszą koalicję rządową za bojowy jednolity front reakcji przeciw sobie i przeciwstawiają mu swój jednolity front walki rewolucyjnej. My, przedstawiciele Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady, oświadczamy, że odrzucamy bezwzględnie preliminarz budżetowy, zaproponowany przez Rząd obecny, wypowiadamy temu Rządowi walkę i dążymy do utworzenia rządu chłopsko-robotniczego, który jedynie zdoła zwalczyć kryzys, stosując między innemi środki następujące: 1) przyznanie terytorialnym mniejszościom narodowym prawa całkowitego samookreślenia, 2) rozbrojenie i politykę pokojową, 3) amnestia dla więźniów politycznych, zniesienie ustaw wyjątkowych, 4) walka z bezrobociem, drożyzną i spekulacją przez wprowadzenie kontroli robotniczej nad produkcją i wymianą...</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#komentarz">(Głos: Jak w Bolszewji)</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#PRakMichajłowski">...niezupełnie, 5) zwolnienie od podatków mas pracujących i obciążenie temi podatkami klas posiadających i 6) zawarcie sojuszu gospodarczego i politycznego z Z. S. R. R.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PSkrzypa">Proszę Panów! Obecny kryzys gospodarczy i finansowy jest naturalnym i logicznym wynikiem siedmioletnich rządów, burżuazji, których uwieńczeniem były dwuletnie, niemal dyktatorskie rządy p. Władysława Grabskiego, męża zaufania wszystkich stronnictw i. zw. polskiej większości od N. D. do P. P. S. Długi szereg ministrów, którzy włodarzyli w tym okresie gospodarką Polski, Majstrując ją i latając na wszelkie sposoby — doprowadził w końcu cały kraj, a zwłaszcza robotników i chłopów do niebywałego zubożenia.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PSkrzypa">W ciągu ostatnich trzech lat od zubożałej ludności, ściągnięto częstokroć drogą egzekucji, a nieraz i rozlewu krwi chłopskiej — 5.000.000.000 zł na wydatki państwowe i na utrzymanie samorządów. Temi dochodami gospodarzono w ten sposób, że w Skarbie, jak powiedział w swym expose p. Zdziechowski, jest pustka, a w kraju nędza.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PSkrzypa">Kryzys gospodarczy pogłębia się z każdym dniem.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PSkrzypa">Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach przekroczyła już 250.000. Faktycznie bezrobotnych i półrobotnych jest zgórą 400.000 robotników przemysłowych. Zaledwie część otrzymuje nędzne zasiłki, nie wystarczające na najbardziej mizerną egzystencję. Dalsze redukcje są w toku. Największe ośrodki przemysłowe: Górny Śląsk, Łódź, Zagłębie Dąbrowskie, Białystok, Warszawa — zamierają. Głodowe płace robotników pracujących są zatrzymywane po 4 i 5 tygodni.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PSkrzypa">Straszliwa nędza gnębi jednocześnie wieś. Na niej to, na okropnem wyniszczeniu chłopów opiera się w znacznej mierze cały system podatkowy, wraz z monopolami system, który cały ciężar utrzymania Państwa zwala na barki chłopów i robotników.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PSkrzypa">T. zw. „parszywe” pożyczki zagraniczne zaciągane na lichwiarskich warunkach — zamiast uzdrowić życie gospodarcze — stały się źródłem nowych ciężarów podatkowych. Jednocześnie wzloty — ta jedyna chluba sanacji burżuazyjnej — toczy się po równi pochyłej. Już dziś posiada on zaledwie 50% swej pierwotnej wartości, Paskarstwo, drożyzna do reszty łupią lud pracujący.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PSkrzypa">Na gruncie zubożenia materialnego bujnie zakwitła i zgnilizna moralna nie tylko w sferach, kierujących życiem państwowem, ale i wśród tych, co stoją na straży t. zw. sprawiedliwości, czego najjaśkrawszym przykładem był skandali z prokuratorem wileńskim Hurczynem, który roztrwonił 150.000 zł grosza publicznego. Sługi burżuazji, niepewni jutra, wyzyskują wszelkiemi sposobami żłób państwowy w celu wzbogacenia własnej kieszeni.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PSkrzypa">Nasze przewidywania o przeżywanym ogólnym kryzysie sprawdziły się w zupełności, ale za wydobywanie na jaw prawdy, którą skrzętnie chowano przed naiwnymi i wierzącymi jeszcze rządowi obywatelami, nas, komunistów, prześladowano i więziono, co jednak nie pomogło i wreszcie szydło wylazło z worka: p. Wł. Grabski musiał pod naciskiem tej rzeczywistości ustąpić.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PSkrzypa">W imię prawdy historycznej chcemy stwierdzić, że p. Wł. Grabski był tylko sumiennym mandatariuszem i wykonawcą woli tych, którzy popierali jego plany, którzy dali mu prawa dyktatorskie, ale którzy też aprobowali zgóry i na ślepo wszystkie jego zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PSkrzypa">Odpowiedzialnymi za obecny kryzys gospodarczo-finansowy i ogólną nędzę mas pracujących, winowajcami tego kryzysu są wszystkie stronnictwa burżuazyjne i ugodowe, które w tej czy innej formie dawały p. Grabskiemu nieograniczone pełnomocnictwa w imię rzekomych „konieczności państwowych”, jak to się zwykło obłudnie deklamować. Dopiero w chwili, gdy „sanacja” runęła, jak domek z kart — uciekać poczęliście Panowie od p. Grabskiego, jak szczury z tonącego okrętu.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PSkrzypa">Więcej, poczęliście mu wymyślać i urągać, gdy widoczne się stało, że jest bliski upadku. Baliście się o wyborców, którzy mogliby się od was odwrócić i pojąć, że tylko my, komuniści, od początku uczciwie i po męsku, bezlitośnie krytykujący rząd Grabskiego, głosimy w tym Sejmie rzetelną prawdę, że tylko my mamy program obliczony nie na godziny czy dni, jeno na dalszą metę.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PSkrzypa">Stwierdzamy, że stronnictwa chłopskie „Pias”, „Wyzwolenie”, czy Związek Chłopski i niby-robotnicze, jak P. P. S. i N. P. R. winne są ciężkiego przestępstwa wobec mas chłopskich i robotniczych przez to, że popierały rząd, działający na szkodę tych mas.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PSkrzypa">Proszę Panów, niedawno „Naprzód” pepesowski, tłumacząc, dlaczego P. P. S. podtrzymywała ostatnio tak jawnie rząd p. Grabskiego, oświadczył, że w grudniu 1923 r. rząd ten wydał się im — „zesłanym z nieba”.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PSkrzypa">Dosłownie, proszę Panów, zesłanym z nieba wydał się Polskiej Partii Socjalistycznej ten rząd, który najcięższe klęski sprowadził na Polskę i obóz pracy.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PSkrzypa">Dziś takim rządem, zesłanym z nieba ma być Rząd koalicyjny z nowymi zbawcami, locarneńczykiem — Skrzyńskim i lewiatańczykiem — Zdziechowskim na czele. Rzecz jasna, że P. P. S. za utworzenie tego Rządu koalicji wrogów i zdrajców ludu ponosi całkowicie odpowiedzialność. Cała prasa P. P. S. z jej organem centralnym na czele podnosi niesłychane zasługi tej partii dla utworzenia tego Rządu, opartego na sojuszu kapitału z rzekomymi reprezentantami robotników.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PSkrzypa">Niedalej, jak onegdaj, dzienniki pepesowskie: krakowski „Naprzód” i katowicka „Gazeta Robotnicza” zamieściły artykuł pod wiele mówiącym tytułem: „Sukces P. P. S. — Rząd stoi”. Kryzys, który groził Rządowi, jak wiadomo w przeddzień expose p. Zdziechowskiego. został zażegnany dzięki P. P. S. Dla stosunku P. P. S. do Rządu jest nader charakterystyczna wczorajsza mowa p. Żuławskiego; powiedział on, co następuje: „Przemysł znajduje się w stanie katastrofalnym, pomoc państwowa musi iść przedewszystkiem w tym kierunku, w którym istnieje największa w tej mierze potrzeba, a zatem w kierunku pomocy przemysłowi” Zaś oficjalnego przedstawiciela obozu lewjatańskiego nie zaspakajają już pożyczki. Rzecznik tego obozu, p. Głąbiński domagał się wczoraj wręcz skasowana ministerstw Reform Rolnych, Pracy i Opieki Społecznej oraz Robót Publicznych! Tak więc P. P. S. oddała się na łaskę i niełaskę burżuazji, aby tylko ułatwić jej zwycięskie wyjście z dzisiejszego stanu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekDębski">Panie Pośle! W jakim związku stoi to z pierwszem czytaniem prowizorium?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PSkrzypa">To jest w związku z dyskusją nad expose p. Ministra Zdziechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PSkrzypa">Ten fakt zupełnego podporządkowania się P. P. S. „Lewjatanowi” powinny sobie dobrze zanotować i zapamiętać masy robotnicze, przeciw którym „Lewjatan” szykuje teraz nowe zamachy. Pomagać mu w tem będzie niechybnie Minister Skarbu Zdziechowski.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PSkrzypa">Również ugrupowania obszarnicze i wielkochłopskie będą wywierać przemożny wpływ na ten Rząd, czego wyrazem jest już oświadczenie, p. Zdziechowskiego zawarte w expose, gdzie mówi się, że Rząd popierać będzie wywóz zboża.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PSkrzypa">„Jestem przeciwny — powiada p. Minister — stosowaniu polityki restrykcji (t. j. ograniczeń) pod względem wywozu płodów rolnych” Rząd Chieno-Piasto-PPS. zapowiada więc poparcie spekulacji wywozowej w imię tego, że wywóz ten zapewni obszarnictwu „wyzyskanie pomyślnej obecnie koniunktury”. Gdy kraj cały tonie w nędzy i głodzie, gdy artykuły pierwszej potrzeby rosną wciąż w cenach, p. Zdziechowski. popierany przez P. P. S., mówi otwarcie, że chodzi o danie możności „wyzyskania koniunktury” polskim spekulantom eksportowym.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PSkrzypa">Trudno o bardziej przeciwspołeczne poprostu stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PSkrzypa">Potwierdzają powyższe również słowa potępienia, jakie wygłosił p. Zdziechowski co do polityki ochrony konsumenta, którego interesy, jak powiada, „w złem zrozumieniu” propagował do 1 lipca r. b. rząd p. Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PSkrzypa">A więc niechaj setki tysięcy robotników giną z głodu, byleby paskarze i spekulanci mogli wyzyskiwać koniunkturę, a socjalistyczni ugodowcy zasiadać w fotelach ministerialnych u wspólnego żłobu z prawdziwymi panami kapitalistami.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PSkrzypa">Pomimo oficjalnego optymizmu z powodu utworzenia większości sejmowej, pierwszym oddźwiękiem utworzenia rządu koalicyjnego był spadek złotego o 50%, szalona spekulacja walutowa i drożyźniana. Jest to znamienny objaw. Ten spadek wartości złotego jest dowodem braku zaufania najszerszych warstw ludności do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PSkrzypa">I nic dziwnego. Bo jakież są gwarancje, że będzie lepiej? Czy to, że ustąpił obszarnik Grabski, a nastał kapitalista Zdziechowski, lub to, że obok hr. Skrzyńskiego siedzi niby przedstawiciel robotników p. Moraczewski? Zmieniły się osoby, system pozostał ten sam. Świadczy o tem choćby to, co powiedzieliśmy wyżej o stosunku Rządu do sprawy eksportu zboża, świadczą dalsze wytyczne expose.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PSkrzypa">Pożyczka zagraniczna, redukcja budżetu — to wszystko mówił już p. Grabski, ale gadanie to dawało w rezultacie dalsze jeno pogorszenie sytuacji mas.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PSkrzypa">Weźmy chociażby sprawę pożyczek, na które tyle nadziei pokłada burżuazja i o których tyle mówił w swojem expose p. Zdziechowski.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PSkrzypa">Czyż w zamian za łaskawie udzielone lub przyobiecane lichwiarskie pożyczki Rząd i burżuazja nie są gotowi wydzierżawić, zastawić lub zaprzedać takich nawet doniosłych narzędzi polityki gospodarczej Państwa jak cła, monopole, przedsiębiorstwa państwowe i koleje? Czyż nawet prasa burżuazyjna nie uważa za zgoła skandaliczną aferę wydzierżawienia monopolu zapałczanego? I czyż naprzykład monopol tytoniowy nie ma być oddany w zamian za pożyczkę oprocentowaną na 8,10 lub nawet 16% rocznie? I czyż te wszystkie pożyczki, które wraz z procentami, muszą spłacać nędzarze-chłopi i robotnicy, nie giną bez śladu w kieszeniach garści spekulantów, nieuczciwych dostawców i aferzystów, jak osławiony Głąbiński, nie przyczyniając się ani trochę do kapitalistycznej odbudowy gospodarstwa?</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PSkrzypa">Burżuazja polska płynie pełnemi żaglami ku jakiejś upokarzającej dawesyzacji Polski, ku wprowadzeniu kurateli lichwiarskiego kapitału zagranicznego, ku wyzbyciu się resztek samodzielności finansowej i gospodarczej, ku najformalniejszemu przekształceniu kraju w podbitą kolonię. A nieuchronnym następstwem tej kurateli i tej dawesyzacji jest dalsze traktowanie Polski, jako zwykłego towaru, który można kupować i sprzedawać, żeby zaspokoić apetyty poszczególnych wierzycieli, partnerów lub wspózawodników.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PSkrzypa">Poza plecami mas robotniczych i chłopskich, co więcej nawet poza plecami tego Sejmu burżuazyjnego, w zakamarkach gabinetów ministerialnych i w kantorach zagranicznych bankierów i giełdziarzy prowadzone są dziś rokowania o wyprzedaż gospodarczą Polski. Ci sami panowie, którzy masom pracującym prawią wciąż morały na temat patriotyzmu, wzniosłej miłości ojczyzny i t. p. gotowi są tę ojczyznę oddać w pacht żarłocznemu kapitałowi bankowemu, byle choć na czas pewien przy władzy się utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PSkrzypa">Stwierdzamy, że chociaż dla pozoru różne partie burżuazyjne, jak i idąca w ich ogonie P. P. S., uważają za konieczne od czasu do czasu półgębkiem protestować na papierze przeciw tej haniebnej wyprzedaży Polski, w rzeczywistości jednak plany wyprzedaży Polski, które są nieodłączną częścią tego systemu burżuazyjnej sanacji, znajdują poparcie wszystkich stronnictw t. zw. polskiej większości z P. P. S. włącznie. Wszak nie kto inny, jak przedstawiciel P. P. S., poseł Żuławski w toku obecnej dyskusji oświadczył, że podstawowym warunkiem „sanacji” jest uzyskanie pożyczek zagranicznych, wiadomo zaś wszystkim, na jakich warunkach zagraniczne rekiny kapitalistyczne udzielają Rządowi polskiemu pomocy finansowej.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PSkrzypa">Wyprzedaż Polski zwali niesłychane ciężary na barki mas pracujących, do wyzysku kapitalistów polskich dołączy się jeszcze wyzysk zagranicznych rekinów kapitalistycznych. Sprawia to, że niepodległość Polski staje się fikcją. Cała bowiem polityka finansowo-gospodarcza i zagraniczna, prowadzona przez wszystkie niemal stronnictwa polskie, świadczy o coraz to większem uzależnieniu Państwa od obcych mocarstw i kapitału zagranicznego. Dziś prócz komunistów nikt na serio nie może mówić o niepodległości Polski.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(P. Chrucki: Brawo, komunista stał się państwowcem?)</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PSkrzypa">My, komuniści, byliśmy zawsze państwowcami, tylko nie państwowcami burżuazyjnymi, lecz państwowcami proletariackimi, bo niepodległe państwo robotników i chłopów, uniezależnione od kapitalistycznego wyzysku jest gwarancją wzrostu kultury i dobrobytu mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PSkrzypa">Coraz silniej przekonywają się masy pracujące o prawdzie od samego początku przez komunistów głoszonej zasady, że niepodległość Polski zagrożona jest od strony imperializmu Zachodu i rodzimego kapitalizmu, podczas gdy odwrotnie: oparcie gospodarcze i polityczne o Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich daje najpełniejszą gwarancję politycznego, gospodarczego i kulturalnego rozwoju narodu.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PSkrzypa">Przecież chłopi i robotnicy też nie są ślepi i głusi Gdy p. Dmowski przyznaje w swem przemówieniu na Radzie Naczelnej Związku Ludowo-Narodowego, że cała Europa burżuazyjna wraz z Polską popada w coraz to gorszą ruinę, to zarazem jedyne w świecie państwo robotniczo-chłopskie rozrasta się i potężnieje. Z dnia na dzień lepiej się tam dzieje, nie tylko chłopom i robotnikom, ale i urzędnikom i nauczycielom i literatom i uczonym i inżynierom i wogóle wszystkim pracownikom zarówno fizycznym, jak i umysłowym. Czy ten rozkwit, czy ten potężny rozwój gospodarstwa państwa robotniczo-chłopskiego przy jednoczesnym upadku i rozkładzie gospodarki kapitalistycznej nie jest sam przez się śmiertelnym ciosem dla burżuazji? Jeszcze niedawno burżuazja polska prześcigała się W oszczerstwach rzucanych na rewolucję robotniczą w Rosji, oskarżając ją właśnie o to, że prowadzi masy ludowe do nędzy, wymierania, do ludożerstwa i innych okropności. Dzisiaj, ta sama burżuazja na dwóch łapkach zabiega o możność nawiązania stosunków gospodarczych z tym samym proletariatem rosyjskim, tak szkalowanym jeszcze wczoraj.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PSkrzypa">Podczas gdy u nas z kwartału na kwartał, z miesiąca na miesiąc spada produkcja przemysłowa, gaśnie wymiana, kurczy się transport, uwstecznia się technika, zamiera życie, to tam — w państwie robotniczo-chłopskiem — z miesiąca na miesiąc rośne wydobycie węgla, żelaza, miedzi, soli, złota i platyny, rośnie jak na drożdżach hutnictwo żelazne, wzmaga się przemysł chemiczny, fabryki włókniste nie mogą już nadążyć za popytem, choć wyzyskują każde wrzeciono, każde krosno, choć nie próżnują ani godziny. Ruch budowlany wre, budują się nie tylko domy mieszkalne, ale i coraz więcej fabryk, gdyż istniejące nie mogą już zaspokoić rosnących potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PSkrzypa">Przemysł Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich już w tym roku osiąga poziom przedwojenny i przekracza go w niepowstrzymanym impecie. Rolnictwo nie tylko osiągnęło stan przedwojenny, ale daje urodzaj, przed wojną niebywały — pomimo wymiecenia z kraju obszarników i zniesienia wielkich majątków. A raczej właśnie dlatego.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PSkrzypa">Chłopi i robotnicy rosyjscy, ukraińscy, białoruscy w ZSRR, nie tylko nie potrzebują coraz bardziej ograniczać swego spożycia, nie tylko coraz lepiej się odżywiają, lepiej mieszkają i lepiej się ubierają, nie tylko więcej się uczą, nie tylko rozwijają się pod względem umysłowym i kulturalnym, lecz jeszcze z rosnących wciąż dochodów mogą odkładać coraz większe sumy na dalsze rozszerzanie i doskonalenie produkcji, na dalszą, potężniejszą jeszcze akcję oświatowo-kulturalną i t. p.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PSkrzypa">Podczas gdy u nas pomimo wszystkich wysiłków i niesłychanych ambicji „mocarstwowych” burżuazja zmuszona jest ze zgrzytaniem zębów zmniejszyć wydatki państwowe o kilkaset milionów złotych, to jednocześnie państwo robotniczo-chłopskie mogło w ciągu, ostatniego roku zwiększyć swe wydatki o cały miliard rubli, to jest o 2½ miliarda złotych, a pomimo tego wydatnego zwiększenia budżet państwowy bynajmniej, nie obciąży więcej, lecz nawet mniej każdego mieszkańca, gdyż dochody tych mieszkańców rosną jeszcze szybciej, niż dochody państwowe.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#PSkrzypa">Podczas gdy u nas dla 100 milionów dolarów Rząd gotów jest zastawić lub wydzierżawić zagranicą monopole i koleje państwowe, podczas gdy u nas w pogoni za pożyczkami zagranicznemi wyprzedaje się Polskę, przekształcając ją w lenno potęg imperialistycznych — to komunistyczny Z. S. R. R. z własnych zasobów, z własnych dochodów wkłada w ciągu jednego tylko roku prawie dwa miliardy rubli, to jest około pięciu miliardów złotych w samo tylko rozszerzanie przemysłu i rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#PSkrzypa">Podczas gdy u nas zamierają najmocniejsze gałęzie wytwórczości, tam najsłabsze kończą się odbudowywać, a obok nich powstają nowe, niesłychanie doniosłe. Dzisiaj już ziemię chłopów rosyjskich, ukraińskich, białoruskich, kaukaskich i syberyjskich orze 15.000 traktorów-samoorów. W ciągu jednego tylko roku bieżącego liczba ta podwoi się prawie wskutek sprowadzenia z zagranicy dalszych 10.000 traktorów i wskutek zorganizowania krajowej produkcji tych potężnych maszyn, rolniczych. Fabryki komunistyczne niebawem mają dać chłopom 10.000 samoorów własnego wyrobu.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#PSkrzypa">To jedno świadczy, jakie olbrzymie znaczenie dla rozwoju wsi rosyjskiej ma jej sojusz gospodarczy z proletariatem. Ale ten sam imponujący rozwój widzimy i we wszystkich innych dziedzinach. Cóż dziwnego, że liczba robotników, zatrudnianych w samym tylko wielkim przemyśle uspołecznionym wzrosła w ciągu jednego roku o 400.000, szkoły zawodowe i specjalne oraz wyższe zakłady naukowe i uniwersytety rok rocznie wypuszczają już nie dziesiątki, ale setki tysięcy synów chłopskich i robotniczych, uzbrojonych jeżeli nie w pełnię, to przynajmniej w najistotniejszą część tej wiedzy, którą niegdyś klasy uprzywilejowane tak zazdrośnie przed nimi strzegły i której używały za narzędzie utrzymywania ich w niewoli i wyzysku, a która im teraz posłuży do dalszego podboju przyrody, do dalszej coraz doskonalszej organizacji gospodarstwa społecznego, do coraz pełniejszego, coraz kulturalniejszego, coraz szlachetniejszego urządzenia swego życia zbiorowego i jednostkowego.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#PSkrzypa">Wbrew kłamstwom, rozsiewanym przez prasę burżuazyjną i socjalugodową, szerokie masy pracujące coraz bardziej zdają sobie sprawę z prawdziwego stanu rzeczy w Z. S. R. R., coraz lepiej rozumieją głęboką różnicę, jaka zachodził pomiędzy „stabilizacją” burżuazyjną, „stabilizacją” ofenzywy kapitału i nędzy mas, a stabilizacją rzeczywistą, stabilizacją odbudowy gospodarczej na zasadach socjalistycznych, jaką widzimy w Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#PSkrzypa">Dziś w jednem tylko państwie, w sąsiedniej z nami republice robotniczo-chłopskiej robotnik lub urzędnik nie musi drżeć przedtem, że lada chwila zostanie zredukowany. Szerokie masy w Z. S. R. R. mogą się spokojnie oddawać pracy kulturalnej i gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(Głos: Pan pojechał się leczyć do Czech, nie do Rosji. Poco Pan do Czech jeździł?)</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#PSkrzypa">Do zaprzedania Polski prowadzą rządy burżuazji, do odbudowy gospodarczej Polski prowadzi jedynie obalenie rządów kapitału, ustanowienie rządów robotniczo-chłopskich, oparcie się o Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-24.31" who="#PSkrzypa">Co proponuje burżuazja polska dla wyjścia z matni obecnego kryzysu? Oto niedawno odbył się zjazd sztabu generalnego polskiej burżuazji, zjazd Rady Naczelnej Związku Ludowo-Narodowego, na którym uchwalono program odbudowy gospodarczej, który polega na zniesieniu 8-godzinnego dnia roboczego, na większem jeszcze obniżeniu płac, na zamachu na ustawodawstwo społeczne i na samorządy.</u>
          <u xml:id="u-24.32" who="#komentarz">(Głos na prawicy: 8-godzinny dzień roboczy w Bolszewji. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-24.33" who="#PSkrzypa">W Z. S. R. R. 8-godzinny dzień pracy przestrzegany jest ściśle w całym przemyśle, a jest tendencja, by przy udoskonaleniu maszyn obniżyć go do 7, lub nawet 6 godzin, ażeby pozostałą ilość godzin robotnicy i chłopi mogli zużyć na podniesienie kultury duchowej.</u>
          <u xml:id="u-24.34" who="#komentarz">(Głos: Pan sam się z tego śmieje.)</u>
          <u xml:id="u-24.35" who="#PSkrzypa">To Pan się z tego śmieje. Ja jestem przekonany, że gdyby Polska miała rządy chłopsko-robotnicze nie byłoby tej nędzy, w jaką Wasze rządy wtrąciły dziś chłopów i robotników; gdy kultura zamiera, gdy chłop żyje w nędzy razem z cielętami i prosiętami, wówczas wy — przedstawiciele burżuazji — żyjecie w pałacach i w przepychu.</u>
          <u xml:id="u-24.36" who="#PSkrzypa">Na wspomnianym przezemnie Zjeździe Rady Nacz. Zw. Lud.-Nar. wódz narodowej demokracji Roman Dmowski zdobył się na tak cyniczną otwartość, iż przyznał, że nawet przyjęcie endeckiego programu nie uchroni Polski przed tem, że dziać się będzie jeszcze gorzej niż dotychczas, że położenie mas pracujących będzie jeszcze bardziej ciężkie. Wódz narodowej demokracji przyznał tem samem, że ojczyzna burżuazyjna może być dla ludu pracującego tylko klatką żelazną, tylko domem niewoli, tylko więzieniem z katorżnemi robotami przymusowemi. I z tym to obozem P. P. S. zawarła sojusz rządowy — rzekomo w imię ratowania Polski i jej klas pracujących z odmętu nędzy.</u>
          <u xml:id="u-24.37" who="#PSkrzypa">Już w deklaracji, którą w imieniu Komunistycznej Frakcji Poselskiej z tej trybuny składał tow. Prystupa bezpośrednio po expose p. Skrzyńskiego — stwierdziliśmy, że pepesowski frazes o ratowaniu Polski — to wierutny fałsz.</u>
          <u xml:id="u-24.38" who="#PSkrzypa">Polski nie wybawi bowiem kompromis różnych kierunków i wrogich sobie warstw społecznych, bo pomiędzy warstwami temi istnieją zbyt istotne i nieprzebyte antagonizmy i sprzeczności klasowe.</u>
          <u xml:id="u-24.39" who="#PSkrzypa">Życie zaś i rzeczywistość zarówno polska, jak i ogólno światowa nauczyły nas dostatecznie — wiedzą o tem i panowie z P. P. S., że warstwy uciskane i wyzyskiwane nigdy nic nie zyskiwały, gdy rezygnowały z walki, a szły po linii ugody. Na ugodzie zyskiwał zawsze silniejszy z pośród tych, co kompromis zawierali. Burżuazja i reakcja nie ma zwyczaju odstępowania choć na jotę od swych żądań i postulatów, od polityki wyzysku i ucisku bez granic. Inaczej nie byłaby burżuazją. Jeśli jednak burżuazja idzie już na kompromis, to czyni to jedynie gdy jest zmuszona koniecznością, ot, taką naprzykład, jak dzisiaj, kiedy wszystko się wali, a katastrofa — tuż; ale i wtedy, gdy burżuazja, będąca wciąż główną siłą w państwie kapitalistycznem — dzięki swej ekonomicznej przewadze — idzie na takie ustępstwa, ściśle sobie oblicza, czy kompromis wyjdzie jej na korzyść. Powtóre burżuazja nigdy nie dotrzymuje warunków na jakich zawiera kompromis.</u>
          <u xml:id="u-24.40" who="#PSkrzypa">Bywało tak już nieraz — nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie — to też ten, kto wmawia masom, że kompromis z burżuazją, ugoda z śmiertelnym Wrogiem da cośkolwiek ludowi pracującemu — ten jest albo naiwnym utopistą, co łudzi siebie i innych, albo jest wręcz skończonym oszustem.</u>
          <u xml:id="u-24.41" who="#PSkrzypa">Rewolucyjna klasa robotnicza dawno odrzuciła precz, jak mierzwę, oszukańczy program jednania się i tworzenia kazirodczych związków z wrogami.</u>
          <u xml:id="u-24.42" who="#PSkrzypa">Rewolucyjna klasa robotnicza, skupiona pod bezkompromisowym czerwonym sztandarem komunizmu, przeciwstawia temu wspólnemu frontowi burżuazji i socjalugody swój jednolity front robotniczy, front solidarnej walki proletariackiej, front braterskiego sojuszu chłopsko robotniczego. Robotnicy, chłopi i szerokie masy narodów uciskanych, wszyscy ci, którzy pracują i są wyzyskiwani przez rekinów fabrykanckich i obszarniczych, przez burżuazję miasta i wsi — stworzyć muszą żelazny blok robotniczo-chłopski dla walki z ofenzywą fabrykantów i obszarników, która niesie zaprzedanie Polski kapitałowi zagranicznemu i nowe ciężary masom pracującym.</u>
          <u xml:id="u-24.43" who="#PSkrzypa">Jedynie jednolity front mas pracujących może się zwycięsko przeciwstawić jednolitemu frontowi fabrykancko-obszarniczemu.</u>
          <u xml:id="u-24.44" who="#PSkrzypa">Robotnicy i chłopi winni podjąć i prowadzić zaciętą i wytrwałą walkę o wprowadzenie w czyn tego jednolitego frontu, którego, jak ognia, boi się burżuazja i ci, co na śmierć i życie się z nią powiązali.</u>
          <u xml:id="u-24.45" who="#PSkrzypa">My, komuniści, zdajemy sobie sprawę z wagi przeżywanej chwili, z tego, że utworzenia jednolitego frontu robotniczo-chłopskiego jest historyczną koniecznością.</u>
          <u xml:id="u-24.46" who="#PSkrzypa">I w imię przyczynienia się do utworzenia tego frontu walki przeciw temu Rządowi, który same jeno nieszczęścia niesie masom pracującym i Polsce, zwróciliśmy się do stronnictw, które głoszą, że pozostają w opozycji do Rządu koalicji chieno-piasto-pepesowskiej z propozycją współdziałania i walki wspólnej z nami o następujące postulaty:</u>
          <u xml:id="u-24.47" who="#PSkrzypa">1. Konfiskata wszelkiej ziemi obszarniczej bez wykupu i oddanie jej w ręce chłopskie;</u>
          <u xml:id="u-24.48" who="#PSkrzypa">2. Utrzymanie dotychczasowych zdobyczy socjalnych klasy pracującej (8-godzin. dnia roboczego, ubezpieczeń społecznych i t. p.);</u>
          <u xml:id="u-24.49" who="#PSkrzypa">3. Rozszerznie zasiłków na wszystkich bezrobotnych i półrobotnych oraz podwyższenie tych zasiłków do wysokości niezbędnej dla minimum egzystencji;</u>
          <u xml:id="u-24.50" who="#PSkrzypa">4. Uwolnienie robotników i chłopów od Wszystkich ciężarów podatkowych nałożonych przez rządy burżuazyjne; całkowite przerzucenie ich na klasy posiadające;</u>
          <u xml:id="u-24.51" who="#PSkrzypa">5. Walka z drożyzną i lichwą, z przetrzymywaniem zarobków robotniczych;</u>
          <u xml:id="u-24.52" who="#PSkrzypa">6. Walka o uwolnienie więźniów politycznych, o całkowitą wolność polityczną dla klasy robotniczej i chłopskiej,...</u>
          <u xml:id="u-24.53" who="#komentarz">(Głos: A czy ta wolność w Bolszewji jest?)</u>
          <u xml:id="u-24.54" who="#PSkrzypa">...o wolność prasy, zgromadzeń, stowarzyszeń i strajków;</u>
          <u xml:id="u-24.55" who="#PSkrzypa">7. Prawo samookreślenia narodów;</u>
          <u xml:id="u-24.56" who="#PSkrzypa">8. Walka przeciw wyprzedawaniu i zaprzedawaniu Polski w niewolę kapitału zagranicznego, przeciwko wciąganiu Polski do bloku antysowieckiego, walka o zawarcie traktatu handlowego z Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-24.57" who="#PSkrzypa">Zaznaczyliśmy w tej nasze propozycji, że chociaż program nasz sięga dalej, że choć podstawą rzeczywistej sanacji stosunków, sanacji robotniczo-chłopskiej jest dla nas całkowita zmiana ustroju, a jednym z podstawowych naszych postulatów — całkowite zniesienie burżuazyjnej armii i policji, to jednak uważamy za możliwe rzetelne współdziałanie stronnictw szczerze opozycyjnych na wyłuszczonej w powyższych 8 punktach podstawie.</u>
          <u xml:id="u-24.58" who="#PSkrzypa">W związku z tem gotowi jesteśmy popierać wszystkie wnioski, zmierzające do zmniejszenia armii, skrócenia czasu służby wojskowej, zredukowania potwornych ciężarów militarnych, które pochłaniają 37% budżetu.</u>
          <u xml:id="u-24.59" who="#PSkrzypa">Milionowe masy ludu pracującego razem z nami zwalczają rząd Chieno-Piasta — P. P. S., z popierającym go trój blokiem reakcyjno-ugodowym, przeciwstawiając temu blokowi potężny blok robotniczo-chłopski, który jest podstawową przesłanką stworzenia rządu robotniczo-chłopskiego. Tylko taki rząd — rozumie to dziś każdy robotnik i chłop — mocen będzie wyprowadzić Polskę z bagna kryzysu i odmętu katastrofy na nowe drogi swobodnego rozwoju, gospodarczego postępu i powszechnego dobrobytu. Rządowi zaś koalicji wrogów i zdrajców ludu wypowiadamy stanowczą walkę.</u>
          <u xml:id="u-24.60" who="#komentarz">(Głos: Nie powiedział Pan, ile robotników w Rosji rozstrzelano, ilu z głodu umarło)</u>
          <u xml:id="u-24.61" who="#PSkrzypa">Jeżeli Pan wspomina o głodzie, to głód powstał z tego, że cały świat obłożył blokadą Związek Republik Sowieckich, ażeby rząd rosyjski zmusić do ustąpienia.</u>
          <u xml:id="u-24.62" who="#PSkrzypa">Pomimo jednak tej blokady zwycięsko wyszedł rząd robotniczo-chłopski i dziś tylko tacy naiwni ludzie jak Pan mogą twierdzić, że Związek Republik Radzieckich nie umie prowadzić polityki gospodarczej i polityki zewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-24.63" who="#PSkrzypa">Składam wniosek następujący: „Celem wyrażenia votum nieufności rządowi koalicyjnemu p. Skrzyńskiego — Sejm odrzuca projekt ustawy o prowizorium budżetowem na czas od 1 stycznia do 31 marca 1925 r.”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekDębski">Lista mówców została wyczerpana. W toku dyskusji zostały zgłoszone dwa wnioski. Pierwszy wniosek przed chwilą odczytany, Komunistycznej Partii Poselskiej i drugi wniosek p. Wyrzykowskiego: „Sejm odrzuca zgłoszony przez rząd projekt prowizorium budżetowego na 1 kwartał 1926 r.”. Zgodnie z życzeniem stronnictw obydwa te wnioski; będą przegłosowane dopiero na poniedziałkowem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekDębski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie art. 7 zasadniczej ustawy sanitarnej oraz art. 4 ustawy o przymusowem szczepieniu ochronnem przeciw ospie (druk nr 2087). Do głosu nikt się nie zapisał. Projekt odsyłam do Komisji Zdrowia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WicemarszałekDębski">Punkt trzeci spada z porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WicemarszałekDębski">Przystępujemy do punktu czwartego: sprawozdanie Komisji Skarbowej: a) o projekcie ustawy w sprawie zmiany niektórych, dotyczących państwowego podatku dochodowego i podatku emisyjnego przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu W złotych oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr 55 poz. 542) (druk nr 1913 i odbitka roneo 226); b) o wniosku posłów Ludwika Dunina z Klubu Chrz. Nar. i Adama Chełmońskiego z klubu Zw. Lud. Nar. w sprawie zmiany przepisów rozporządzenia Prezydenta z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Druk 2144) — druk nr 2205).</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Chełmoński jako sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PChełmoński">Wysoka Izbo! W rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych niezależnie od przepisów w dziedzinie prawa handlowego zamieszczone zostały w §§, poczynając od 36 do 41 włącznie, przepisy podatkowe, dotyczące podatku dochodowego i podatku stemplowego, t. zw. emisyjnego giełdowego. Przepisy te okazały się w życiu nieodpowiednie i co do przepisów podatku dochodowego, to już rozporządzenie Ministra Skarbu wprowadziło poważne zmiany, jednakże rozporządzenie to, jako nie oparte na podstawie prawnej, mogło jedynie odroczyć pobór podatku dochodowego, nie mogło natomiast wprowadzić istotnej, z punktu widzenia formalnego i prawnego, zmiany.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PChełmoński">Zachodzi przeto konieczność uregulowania tej sprawy pod względem prawnym i to właśnie ma na celu art. 1 do art. 4 projektowanej ustawy. Jednakże, te przepisy znaczenia praktycznego nie mają, albowiem życiowo biorąc sprawa ta została uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PChełmoński">Natomiast bardzo poważne znaczenie dla życia gospodarczego mają przepisy, zawarte w art. 4 ustawy, którą mam zaszczyt referować. Chodzi o to, że w art. 40 rozporządzenia Prezydenta wprowadzono opodatkowanie wysoką opłatą stemplową, bo w wysokości 5% od kapitału zakładowego w szeregu wypadków, tak że ustanowienie kapitału zakładowego z okazji zwaloryzowania bilansu według wysokości odpowiadającej przedsiębiorstwu było niemożliwem. Projekt komisyjny zmienia ten stan rzeczy w tym sensie, że jeżeli nie wpływają nowe fundusze, to z okazji zwaloryzowania bilansu, z okazji przerachowania nie ma być pobierany ani podatek emisyjny, to znaczy opłaty stemplowe, ani też podatek dochodowy. Ta zasada została przyjęta przez Komisję Skarbową jednomyślnie i Rząd również wyraził swoją zgodę. Zaznaczyć atoli muszę, że stylizacja, nadana art. 4, jest niezupełnie odpowiednia — szłaby nieco za daleko, względnie mogłaby wywoływać pewne niejasności. Dlatego też, idąc zupełnie po tej linii, która została ustanowiona przez Komisję Skarbową, a także zgodnie z intencją wyrażoną w art. 4, pozwalam sobie zaproponować Panom nieco inną redakcję, która jest bardziej dokładna i nie będzie wywoływała tych wątpliwości, jakie bardziej ogólnikowe ujęcie projektu Komisji mogłoby wywołać. Proponuję mianowicie następującą treść tego artykułu, z której zresztą zupełnie jasno bez wszelkich dodatkowych wyjaśnień wynika cel tego przepisu:</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PChełmoński">„Z powodu ułożenia pierwszego bilansu otwarcia w złotych nie będą pobrane opłata stemplowa ani podatek giełdowy. Jeżeli to samo walne zgromadzenie spółki, które zatwierdzi pierwszy bilans otwarcia w złotych, uchwali też przelanie funduszów odrębnych lub ich części do kapitału zakładowego, to również od tego powiększenia, kapitału zakładowego nie będą pobrane opłaty stemplowe ani podatek giełdowy. Postanowienie to zastosowane będzie także i w tych wypadkach, w których zatwierdzenie bilansu otwarcia w złotych nastąpiło przed wejściem niniejszej ustawy w życie, a uchwała w przedmiocie przelania funduszów odrębnych zapadnie w ciągu 6 miesięcy od ogłoszenia niniejszej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PChełmoński">Sumy, pobrane na podstawie § 40 powołanego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, zostaną płatnikom zaliczone na poczet innych należytości skarbowych”. W związku z tem koniecznem jest z punktu widzenia techniki ustawy uzupełnienie pewne art. 5, a mianowicie w art. 5 należy skreślić „oraz” po „§ 37”, a dodać „oraz § 40”. To jest konsekwencja tej zmiany, którą przed chwilą zaproponowałem.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PChełmoński">Zaznaczam, że tu właściwie nic nowego w stosunku do projektu komisyjnego niema i że ta nowa stylizacja jest ułożona w porozumieniu z przedstawicielem Rządu, mianowicie z przedstawicielem Ministerstwa Skarbu p. Wiceministrem Markowskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda. Przystępujemy więc do głosowania. Zwracam uwagę, że proponowane brzmienie art. 4 pokrywa się merytorycznie z brzmieniem komisyjnem; na obecną stylizację art. 4 pan referent uzyskał zgodę stronnictw i Rządu. Uważam więc, że art. 4 w brzmieniu odczytanem przez referenta, ma obecnie walor taki sam, jaki był zaproponowany przez komisję. Do ustawy nie zgłoszono poprawek, możemy więc głosować en bloc. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w drugiem czytaniu, żeby wstali. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Napis: Ustawa w sprawie zmiany niektórych dotyczących państwowego podatku dochodowego i podatku emisyjnego przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr 55 poz. 540) — przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego. Sądzę, że będzie rzeczą wskazaną, żebyśmy punkt 5, dotyczący poprawek Senatu do projektu ustawy o głównej inspekcji kolejowej, odłożyli ze względu na to, że komisja proponuje odrzucenie niektórych poprawek Senatu i lepiej będzie przy większym komplecie te rzeczy załatwić.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#Marszałek">Przejdziemy do następnego punktu: sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o prawie autorskiem (druki nr 2025 i 1786). Jako sprawozdawca głos ma p. Konopczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PKonopczyński">Prześwietny Sejmie! Na ustawę, którą mam zaszczyt referować w imieniu Komisji Prawniczej, a w porozumieniu z Komisją Oświatową, nie czekają niecierpliwie najszersze warstwy, czeka cienka warstwa pracowników umysłowych par excelence, warstwa artystów, uczonych i literatów. Radząc nad reformą rolną, poświęciliśmy 1000 godzin obradom, (i nie tylko obradom) dla zaspokojenia interesów pracowników rolnych — wytwórców chleba, poświęćmy choć 10 minut zabezpieczeniu praw twórców kultury, artystów, uczonych i literatów.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PKonopczyński">Czy naprawdę interesy te wymagają szczególnej ochrony i przed kim? Potrzebują od wieków. O tem, że istnieje prawo autorskie, dowiedziano się dopiero w czasach Odrodzenia, o tem, że wymagają one obrony nie tylko na rzecz poszczególnych jednostek w formie przywilejów, ale także na rzecz ogółu twórców, wie ludzkość dopiero od wieku Oświecenia.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PKonopczyński">Odtąd ustawodawstwo w różnych krajach stara się zabezpieczyć prawa autorskie przed wszelakim wyzyskiem, a mimo to wyzysk trwa i dotychczas jeszcze w żadnym kraju w należytej mierze prawa te nie zostały zabezpieczone. U nas obowiązywały i obowiązują dotychczas rozmaite kodeksy, a więc: na gruncie b. zaboru austriackiego ustawa 1895 r., na gruncie b. zaboru rosyjskiego ustawa 1911 r. i na gruncie b. zaboru niemieckiego szereg ustaw, wydanych w r. 1907 i następnych. Nadto Rzeczpospolita w Traktacie Wersalskim obiecała przystąpić, a w r. 1920 rzeczywiście przystąpiła do Konwencji Berneńskiej w jej zrewidowanej postaci z r. 1908. Wobec tego kodyfikacja miała trzy zadania :</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PKonopczyński">1) trzeba było uzgodnić przepisy prawne, obowiązujące w różnych dzielnicach;</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PKonopczyński">2) uzgodnić je z treścią Konwencji Berneńskiej; a co najważniejsza 3) dostosować do potrzeb życia, t. j. do potrzeb twórczości.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PKonopczyński">Dzieło to przygotowała Komisja Kodyfikacyjna Rzeczypospolitej w sposób, który zaszczyt przynosi naszemu ustawodawstwu. Postępowała z nadzwyczajną gruntownością. Najsamprzód przekazała rzecz Sekcji Prawa Cywilnego, która wyłoniła specjalną komisję, ta wyznaczyła dwóch referentów, wybitnych prawników, prof. Zolla i p. Litauera; przytem uwzględniono interesy wszelkich stron, które miały coś do powiedzenia w sprawie tej ustawy; dano głos przedstawicielom organizacji literackich, artystycznych, naukowych, nauczycielskich, instytucyj wydawniczych, nakładcom, przedsiębiorstwom filmowym i t. d. Komisja Prawnicza Sejmu otrzymała od Rządu płód dojrzały, pięknie skonstruowany, jasny, przejrzysty i potraktowała go z całem zaufaniem, ale nie bezkrytycznie. Podobnie jak i w Komisji Kodyfikacyjnej, mieli głos na posiedzeniach Komisji Prawniczej przedstawiciele stron interesowanych, a więc z jednej strony nakładcy, z drugiej autorowie, których reprezentował gorliwy obrońca, prawdziwy minister Sztuki i Kultury, Zenon Przesmycki.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PKonopczyński">Poddaliśmy projekt rządowy w miarę sił naszych gruntownej analizie, troszcząc się głównie o to, ażeby szali słuszności nie przechylić zbytnio na żadną stronę, ani na nakładców, ani twórców. Jaki bowiem jest cel naczelny ustawy, którą referuję? Czy ma przedewszystkiem chronić interesy materialne twórców? Bynajmniej. Gdyby tak było, to wtedy w wielu wypadkach ułożylibyśmy przepisy korzystne, wyłącznie dla twórców dzisiejszych, a poświęcilibyśmy im interesy twórców przyszłych. Tu chodzi o samą przez się twórczość polską, a nie o interesy twórców. Jeżeli zaś w 9/10 wypadków interesy twórców okazały się identycznemi z interesami twórczości, to się tłómaczy życiową doniosłością i naturą społeczną kultury ducha, której w wytwarzaniu jeden gram natchnienia poetyckiego lub genjuszu naukowego znaczy więcej, aniżeli jeden kilogram złota.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PKonopczyński">U podstawy niniejszego projektu leżą trzy pojęcia: prawo własności, prawo autorskie w ścisłem znaczeniu i prawo osobiste twórcy. Ten, kto namalował obraz, jest właścicielem zamalowanego płótna, może sprzedać obraz, ale nie traci prawa autorskiego wobec treści i formy artystycznej tego obrazu i może nią rozporządzać dalej. Kto odstąpił prawo rozporządzania treścią artystyczną obrazu, jeszcze nie traci prawa osobistego, owszem, może się domagać, aby mu nikt nie zniekształcał jego dzieła przez krzywdzące przeróbki. Tak pojęte prawo autorskie obejmuje najszerszy zakres twórczości duchowej, nie tylko te typy twórczości, które istniały już w wieku XIX, ale i powstałe później i te, które jeszcze powstaną.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PKonopczyński">Na jakie przedmioty rozciąga się prawo autorskie? Art. 1 otrzymuje brzmienie: Przedmiotem prawa autorskiego jest — od chwili ustalenia w jakiejbądź postaci (słowem żywem, pismem, drukiem, rysunkiem, barwą, bryłą, dźwiękiem, mimiką, rytmiką) — każdy przejaw działalności duchowej, noszący piętno osobiste. A komu służy prawo autorskie? Tę kwestię też potraktowano bardzo szeroko. W myśl art. 5 utwory określone w art. 1 korzystają z ochrony, o ile twórcami ich są obywatele Państwa Polskiego lub w Polsce zamieszkali cudzoziemcy, o ile ukazały się naprzód w Polsce lub równocześnie w Polsce i za granicą, o ile wydane zostały naprzód w języku polskim, o ile ochrona wynika z układów międzypaństwowych lub uzasadnia ją wzajemność. Wystarcza jeden z powyższych warunków. Mało jest tego rodzaju utworów ducha, któreby według naszej ustawy nie doznawały ochrony.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PKonopczyński">Zastrzegając na rzecz twórcy wyłączne prawo rozporządzania jego dziełem, ustawa ogranicza tę wyłączność w interesie ogółu, a zwłaszcza w interesie oświaty. Temu są poświęcone artykuły 13 i następne, gdzie określono, co i w jaki sposób wolno przedrukowywać i rozpowszechniać w dziennikach, czasopismach lub dziełach osobnych. Osobno mówi się o utworach muzycznych, dalej w art. 15 jest mowa o utworach rysunkowych, malarskich, rzeźbiarskich, następnie jest mowa o portretach. Trzeba przyznać, że ograniczenia te idą dość daleko, szczególnie w interesie oświaty i szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PKonopczyński">Art. 20 reguluje czas trwania prawa autorskiego, gaśnie ono w 50 lat od śmierci twórcy; dla niektórych kategorii ustanawia się termin 10 lub 20-letni. Nie zajmuje się ustawa tem, co będzie po wygaśnięciu prawa autorskiego. Co do tego wyrażono w Komisji Prawniczej zdania, że prawo autorskie, wygasające na rzecz twórcy, mogłoby przechodzić na państwo, a w każdym razie możnaby je na rzecz dalszej twórczości wogóle wyzyskać. Sprawy tej ta ustawa nie przesądza, ale w związku z nią zostanie wniesiona osobna ustawa.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PKonopczyński">Dalej zajmuje się ustawa rozmaitymi typami umów pomiędzy twórcą a przedsiębiorcą. W szczególności normuje ona umowę o dzieło, umowę o nakład, umowę agencyjną i niektóre jeszcze typy. Art. 58 dotyczy ochrony prawa osobistego twórców. Tutaj chodzi o to, ażeby nie dopuścić się krzywdy autora, choćby bez naruszenia jego interesów materialnych, ale z ujmą dla jego interesów moralnych. „Taką krzywdą osobistą jest: gdy ktoś przywłaszcza sobie autorstwo — nazwisko twórcy lub pseudonim lub gdy nie podaje w swym utworze autora lub źródła, przez co może powstać błędne mniemanie co do autorstwa, albo podaje fałszywie autora lub źródło, gdy publikuje dzieło, do publikacji przez twórcę nie przeznaczone; gdy wprowadza w publikacji zmiany, dodatki, skrócenia, które treść wykrzywiają lub uwłaczają godności i wartości dzieła; gdy oryginał oznacza się nazwiskiem twórcy wbrew jego woli lub w inny sposób wbrew jego woli ujawnia autorstwo” i tak dalej.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PKonopczyński">Najwięcej sporów w Komisji Prawniczej wywołały artykuły karne 61, 62, 63. Przedstawiciele nakładców uważali to sobie za krzywdę, że projekt bardzo surowo karze bicie nadliczbowych egzemplarzy dzieła bez wiedzy autora. Lecz art. 62 został wprowadzony właśnie dlatego, że podobne nadużycia zdarzają się często. „Nakładca, który bez wiedzy twórcy świadomie zamawia i sporządza nakład, który bez wiedzy twórcy świadomie wytwarza większą liczbę egzemplarzy utworu, aniżeli mu dozwolono, ulega karze grzywny do 50.000 zł, lub więzienia od jednego miesiąca do jednego roku, albo obu karom łącznie”. Pierwotnie przewidywaliśmy pół miliona kary i dwa lata wiezienia, zniżyliśmy to jednak znacznie.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PKonopczyński">Słyszeliśmy zdanie, że ustawa zbyt jednostronnie faworyzuje twórców na niekorzyść przedsiębiorców, że nawet ich rzekomo gnębi i podcina przedsiębiorczość. Słyszeliśmy, że odpowiedzią na taką ustawę będzie zrzeszenie, zsyndykalizowanie się wszystkich nakładców, którzy solidarnie narzucą twórcom twarde warunki. Bardzo być może, tylko, że toby doprowadziło do druku książek za granicą, przed czem nakładcy ochrony by nie znaleźli. A zresztą jeżeli dojdzie do zbiorowej walki, to przecież prędzej 100 autorów zdobędzie się na jednego nakładcę, niż 100 nakładców na jednego autora. Dlatego właśnie ze względu na trwającą po stronie nadawców dążność wyzyskiwania pracy autorskiej my, Sejm, którzy poświęcamy tu setki posiedzeń na zaspokajanie różnych potrzeb materialnych rozmaitych warstw ludności, nie żałujmy tych paru chwil czasu, które poświęcimy ustawie o prawie autorskiem i uchwalmy ją dla dobra 10.000 twórców polskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Do art. 1 głos ma p. Langer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PLanger">Wysoka Izbo! Szanowny referent gruntownie i treściwie przedstawił całokształt ustawy o prawie autorskiem. Ja jednak chciałbym tutaj dorzucić kilka uwag, a mianowicie, że ujednostajnienie prawa autorskiego w Polsce stało się kwestią pierwszorzędnej wagi, kwestią piekącą zwłaszcza po przystąpieniu Polski do Konwencji Berneńskiej.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PLanger">Projekt ustawy, przedłożony tak, jak został opracowany przez Komisję Prawnicza, stanowi fundament polskiego ustawodawstwa autorskiego, które ujmuje w szerokie ramy to niezmiernie trudne zagadnienie twórczości duchowej, twórczości artystycznej.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PLanger">Aczkolwiek ustawodawstwa państw zachodnich nie zawsze ściśle określały własność literacką i artystyczną, jednakże nie podawały w wątpliwość, iż tego rodzaju własność istnieje, że autor, artysta ma wyłączne prawo do dzieła swej twórczości, traktując je jednakowoż nieco odmiennie od rzeczowego prawa własności, odnoszącego się do materialnego przedmiotu.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PLanger">Projekt niniejszej ustawy, który został przedłożony Wysokiej Izbie, usuwa tę wątpliwość, rozwiewa niejasności i stwierdza dobitnie, że prawo autorskie uważa za majątkowe i przenośne dziedziczne, jednak z pewnem ograniczeniem, gdyż wyklucza wieczystość tego prawa majątkowego po latach 50, a tem samem nadaje własności majątkowej charakter społeczny, poniekąd zezwalający po 50 latach po śmierci autora na dowolne korzystanie z płodów jego ducha każdemu, kto pragnie eksploatować jego dzieła artystyczne.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PLanger">Pod tym względem projekt niniejszej ustawy jest niekompletny, nie wyczerpuje bowiem owego zagadnienia całkowicie, gruntownie. Ale z powyższej ustawy wynika, iż prawo twórcy, prawo ochrony autorstwa, jako własności materialnej, zamyka się w granicach lat 50, po tym okresie dzieło staje się własnością ogółu, własnością Państwa, własnością narodu. Nasuwa się przeto pytanie, czy każdy może dowolnie korzystać z dzieł twórcy i ciągnąć z nich zyski, gdy prawo autorskie wygasa? Sądzę, że w tym wypadku powinny istnieć pewne normy, regulujące ściśle i wyraźnie to zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PLanger">Mniemam zatem, że każdy przejaw twórczości duchowej, noszący piętno osobistej twórczości, z chwilą wygaśnięcia prawa ochrony autorskiej powinien stać się własnością państwa, będącego wyrazicielem własności narodowej, kolektywnej i nie można zezwolić, aby niektóre jednostki dowolnie ciągnęły zyski materialne bez żadnych ograniczeń i bez żadnych świadczeń na rzecz państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PLanger">Z chwilą, gdy dzieła twórczego ducha stają się własnością narodu, wówczas nie jednostka prywatna, jeno naród, jeno państwo powinne osiągać korzyści, przekazując osiągnięte korzyści materialne na cele, przeznaczone wyłącznie na rozwój kultury, nauki, sztuki, na rozwój twórczości narodowej. Tak postąpiła Francja i Włochy, osiągając bardzo dodatnie wyniki finansowe, obracane na cele i potrzeby twórczości narodowej w literaturze, nauce i sztuce.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PLanger">Nasze Stowarzyszenia i Związki Literatów i Artystów wielokroć razy wyrażały życzenia przez usta swoich wysłańców jak p. Przesmyckiego, Krzywoszewskiego, Lorentowicza, aby Państwo ujęło to zagadnienie przez utworzenie odpowiedniej instytucji przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Tę samą myśl rzucał wielki twórca Stefan Żeromski. To też pozwalam sobie przedłożyć Wysokiej Izbie do owej ustawy następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PLanger">„Sejm wzywa Rząd do przedłożenia projektu ustawy o zaprowadzeniu opłat przy rozpowszechnianiu dzieł twórczości, względem których prawo autorskie wygasło, i przeznaczeniu owych opłat na cele i potrzeby wszystkich odgałęzień twórczości narodowej w literaturze, nauce i sztuce, i utworzenie w tym celu specjalnego funduszu przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PLanger">Co do zmian i poprawek zgłoszę je do trzeciego czytania, chcąc, aby drugie czytanie mogło się teraz odbyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PKonopczyński">Tę piękną myśl, której rzecznikiem tu uczynił się kolega Langer, aby wyzyskać na rzecz społeczeństwa i jego kultury twórczość dawnych autorów, już nie chronioną ustawą, można wprowadzić w życie w dwojaki sposób, albo w formie upaństwowienia praw autorskich, albo w formie opodatkowania ich na rzecz ogółu. Pierwszy sposób nazywają we Francji: domaine d'Etat, drugi: domaine public pajant.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PKonopczyński">Zasadniczo i osobiście byłbym zwolennikiem zupełnego przelania na naród wygasłych praw autorskich, wiemy jednak sami z doświadczenia, jak było z sejmowem wydaniem pism Mickiewicza, kiedy najwyższa instytucja państwowa zajęła się tego rodzaju przedsięwzięciem. Dlatego też ze względu na techniczne trudności i naszą nieumiejętność prowadzenia przedsiębiorstw państwowych nie mógłbym teraz bronić rezolucji, któraby się oświadczała za upaństwowieniem prawa autorskiego. Natomiast solidaryzuję się z projektem opodatkowania praw autorskich na rzecz twórczości literackiej, naukowej i artystycznej i solidaryzuję się tak dalece, że pragnąc wyręczyć Rząd, który jest i tak dość zajęty opracowaniem innych bardzo aktualnych ustaw, składam do laski marszałkowskiej gotowy projekt ustawy o Skarbie Narodowym Literatury, Nauki i Sztuki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Na tekst projektu ustawy składa się druk nr 1786 oraz zmiany, wprowadzone przez komisję i zawarte w druku nr 2025. Nie zgłoszono żadnych poprawek, głosować możemy nad projektem ustawy en bloc. Proszę Posłów, którzy są za tą ustawą, ażeby wstali. Stoi większość — ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Napis: „Ustawa o prawie autorskiem” — przyjęty. Trzecie czytanie odbędzie się na jednym z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#Marszałek">Proponuję Panom, żeby inne punkty porządku dziennego z wyjątkiem motywowania nagłości jednego wniosku przełożyć na następne posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 11 porządku dziennego: nagłość wniosku posłów Klubu Białoruskiego Niemieckiego, Koła Żydowskiego, Białoruskiej Hromady i Ukraińskiego w sprawie rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dotyczącego wprowadzenia w szkołach z językiem wykładowym niepolskim nauczania historii i geografii w języku nieojczystym (druk nr 2186). Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PChrucki">Wysoki Sejmie! W imieniu klubów Ukraińskiego, dwóch Białoruskich, Niemieckiego i Koła Żydowskiego, a więc w imieniu wszystkich mniejszości narodowych, stanowiących conajmniej 40% ludności całego Państwa, mam zaszczyt złożyć wniosek treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PChrucki">W lipcu r. b. prywatne szkoły średnie białoruskie, hebrajskie, żydowskie, litewskie i ukraińskie otrzymały pisma odnośnych kuratorów zawiadamiające, że zgodnie z wyjaśnieniem p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 23 kwietnia 1925 r. L. 4022/25 II D. nauka historii powszechnej i geografii winna się odbywać w roku szkolnym 1925/26 w języku polskim. Szkoły niemieckie dostały odnośne polecenie ustnie od poszczególnych inspektorów szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PChrucki">Rozporządzenie to, które jest próbą przymusowej utrakwizacji nawet szkół prywatnych, zostało zrozumiane przez całą ludność niepolską, jako akcja zapowiadająca nie tylko zniszczenie niepolskich szkół, ale zniweczenie samej zasady nauczania w języku ojczystym, zasady zagwarantowanej w traktatach międzynarodowych i przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PChrucki">Pod względem pedagogicznym rozporządzenie to oczywiście wcale nie wytrzymuje krytyki. Nawet rząd carski nie posunął się tak daleko, gdyż wymagał wykładania w języku rosyjskim w prywatnych szkołach polskich jedynie historii Rosji i geografii Rosji.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PChrucki">Ustawy językowe z dnia 31 lipca 1924 r. miały wedle objawionej w art. 2 intencji ustawodawcy rozszerzyć prawa języka ojczystego narodowości niepolskich i w ten sposób rzucić pomost dla „zgodnego współżycia ludności narodowo mieszanych we wzajemnem poszanowaniu ich narodowych właściwości”.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PChrucki">Tymczasem praktyka, której jaskrawym przejawem jest cytowany na wstępie okólnik, jest żywem zaprzeczeniem tejże intencji i prowadzi zamiast do zgodnego współżycia do skutków wręcz przeciwnych.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PChrucki">Wobec niemożności powiększenia ilości godzin nauki języka ojczystego nie wchodzi w życie w całej pełni artykuł Konstytucji, gwarantujący wszystkim narodowościom prawo pielęgnowania ojczystego języka. Wprowadzenie ponadto wykładów historii i geografii powszechnej w języku polskim unicestwia możność należytej nauki we własnym języku.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PChrucki">I słusznie twierdzi społeczeństwo niepolskie, że rozporządzenie Ministra pozbawia najważniejszego — poza nauką języka ojczystego — środka kształcenia umysłu i duszy dziecka. Nauczanie historii powszechnej i geografii w języku polskim przez nauczycieli, których następnie tym szkołom narzucają władze szkolne, fatalnie się odbije na poziomie tych przedmiotów, na energii uczącej się młodzieży i jej zamiłowaniu do nauki.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PChrucki">Opierając się na powyższych przesłankach natury narodowo-kulturalnej i pedagogicznej, zwracały się komitety rodzicielskie oraz organizacje oświatowe białoruskie, litewskie, niemieckie, hebrajskie, żydowskie i ukraińskie do p. Ministra z prośbą o cofnięcie rozporządzenia. Niestety całkiem bezskutecznie.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PChrucki">W swoich wyjaśnieniach p. Minister powoływał się na art. 7 wymienionej ustawy z dnia 31 lipca 1924 r., który to artykuł opiewa: „W szkołach średnich ogólnokształcących, zarówno prywatnych jak państwowych z językiem wykładowym niepolskim obowiązkowa jest nauka, prowadzona po polsku, języka i literatury polskiej, historii i geografii wraz z nauką o Polsce współczesnej”.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PChrucki">Jeżeli samo brzmienie tego artykułu może nasuwać pewne wątpliwości, to poza wszelka wątpliwością jest, że komentowanie takie, jakie mu nadaje p. Minister, stoi w najwyraźniejszej sprzeczności z Konstytucją, a jeszcze bardziej z niedwuznacznem brzmieniem Traktatu Wersalskiego. Artykuł 109 Konstytucji głosi: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości”.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PChrucki">Traktat Wersalski poręcza w szkołach i zakładach wychowawczych mniejszości etnicznych religijnych lub językowych: „prawo swobodnego używania własnego języka”.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PChrucki">Rząd polski upoważniony jest coprawda do wprowadzenia obowiązkowego nauczania języka polskiego, jako przedmiotu, ale tylko w szkołach początkowych.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PChrucki">Słowem Traktat Wersalski wyraźnie mówi, że mniejszości w swoich szkołach, a zwłaszcza prowadzonych własnym kosztem „mają prawo swobodnego używania w nich własnego języka”, t. zn. w takim zakresie, w jakim Polacy używają polskiego w swoich szkołach.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#PChrucki">Jeżeli międzynarodowe zobowiązania polskie mają być przez Rząd respektowane, jeżeli Rząd polski nie chce uważać Traktatu Wersalskiego za świstek papieru, to musi szanować i te artykuły traktatu, które nakładają na Polskę zobowiązania wobec mniejszości, a to tem bardziej, że te prawa narodowościowe zostały zagwarantowane mniejszościom również i przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#PChrucki">Tymczasem okólnik p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, opierający się rzekomo na art. 7 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r., jest drastycznem pogwałceniem Konstytucji i Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#PChrucki">Nawet gdyby interpretacja art. 7 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r., jaką stosuje p. Minister w swoim okólniku, mogła być uznana za słuszną, to sam artykuł ten, jako stojący w wyraźnej sprzeczności z Konstytucją i Traktatem Wersalskim — nie może posiadać żadnej siły prawnej.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#PChrucki">Czyżby Rząd nie rozumiał, że wyraźne pogwałcenie praw mniejszości, zagwarantowanych traktatami, zmusi mniejszości narodowe do użycia wszelkich środków, celem obrony przyznanych im Konstytucją i traktatami praw narodowościowych?</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#PChrucki">Obecnie zwracam się do Sejmu i nowego Rządu. Pan Premier obecnego Rządu w 1924 r. w Genewie na posiedzeniu Ligi Narodów, mówiąc o szerokiej tolerancji Polski współczesnej względem mniejszości narodowych, na dowód swojej tezy przytoczył właśnie ustawy językowe z 31 lipca 1924 r. Wątpię czy taką interpretację p. Premier Skrzyński nadawał wówczas tej ustawie przed Ligą Narodów, jaką jej nadaje obecnie p. Grabski, który na podstawie tej ustawy zniszczył szkolnictwo wszystkich narodowości niepolskich. Czy duch Locarno, oparty na zasadzie poszanowania zobowiązań międzynarodowych, tak nakazuje szanować traktaty międzynarodowe, jak to widzimy w działalności p. Ministra Stanisława Grabskiego? Czy duch Locarno nawiedza Pana tylko poza granicami Państwa Polskiego? Czy rzekomo najliberalniejsza w świecie Konstytucja Państwa Polskiego ma być zrealizowana przez wydanie podobnych okólników względnie ustaw?</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#PChrucki">A pp. Ministrów z P. P. S. zapytam, czy pamiętacie o tem, że Wasze stronnictwa w Sejmie i Senacie ostro występowały przeciw idei utrakwistycznej szkoły? Jakże obecnie możecie zasiadać na tych ławach ministerialnych razem z p. Ministrem St. Grabskim, tą ideą utrakwizmu całkowicie pochłoniętym?</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#PChrucki">Pod adresem Pana Ministra, który zniszczył całe szkolnictwo niepolskie, który sankcjonował stosowanie, numerus clausus względem wszystkich niepolaków, który niweczy samą zasadę nauczania w języku ojczystym, możemy postawić jedynie bardzo krótkie zapytanie: kiedy Pan przerwie swą zgubną działalność i poda się do dymisji?</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#PChrucki">Proszę Wysoki Sejm o uchwalenie nagłości naszego wniosku, zmierzającego do uchylenia rozporządzenia p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości narodowych.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#Marszałek">P. Podhorskiego przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#Marszałek">P. Podhorskiego przywołuję po raz drugi do porządku.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Wrzawa trwa.)</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#Marszałek">P. Podhorskiego przywołuję po raz trzeci do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Grabski:</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#Marszałek">Nagłość wniosku tego popieram; proszę o uchwalenie nagłości tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#Marszałek">Sprawa, jak się przedstawia? Jest obowiązująca ustawa z 31 lipca 1924 roku, zawierająca niektóre postanowienia o organizacji szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#komentarz">(P. Chrucki: A kto jest jej twórcą?)</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#Marszałek">Ja byłem jej inicjatorem, a twórcą jest Sejm, który ją uchwalił.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(P. Chrucki: To jest to zgodne współżycie Panów)</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#Marszałek">Otóż ta ustawa, uchwalona przez Sejm prawie jednogłośnie,...</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#Marszałek">... w art. 7 postanawia: „W szkołach średnich ogólnokształcących, zarówno prywatnych, jak państwowych z językiem wykładowym niepolskim, obowiązkowa jest nauka, prowadzona po polsku, języka i literatury polskiej, historii i geografii, wraz z nauką o Polsce współczesnej”.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#komentarz">(Głos: Jest to bardzo dwuznaczne, Panie Ministrze)</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#Marszałek">Wcale nie dwuznaczne. Kto polski język zna, ten wie, że nie jest dwuznaczne. Gdyby tu chodziło o naukę tylko historii Polski i geografii Polski, a nie historii i geografii wogóle, to byłoby w takim razie powiedziane wyraźnie: „języka i literatury, historii i geografii Polski”, a jeżeli jest powiedziane: języka i literatury polskiej (przecinek) historii i geografij”, to znaczy się, że historii i geografii wogóle. I dlaczego tak ta ustawa mówi? Dlatego, że nauki historii Polski i geografii Polski w szkołach średnich niema wcale, jest tylko nauka historii i geografii.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#Marszałek">Nauka historii według obowiązującego programu, wydanego jeszcze przez mych poprzedników, „ma na celu zapoznanie się uczniów z człowiekiem, stosunkami ludzkiemi i twórczością ludzką w czasie i przestrzeni, głównie zaś z przeszłością i teraźniejszością narodu i Państwa Polskiego, oraz stopniowe przyswojenie ogólnych pojęć gospodarczych, społecznych i politycznych”.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#Marszałek">Zadanie zaś wychowawcze nauki historii w szkołach średnich — tenże sam obowiązujący program określa w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#Marszałek">„Na podstawie nauki historii uczeń ma przyswoić sobie zasady nauki obywatelskiej, zaszczepić w sobie poczucie nierozerwalnego związku z narodem i ludzkością, przejąć się głęboko duchem polskim, w szczególności ideałem obywatela polskiego, zrośniętym w jedno z ideałem człowieka”.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#Marszałek">Jest zupełnie jasne, że wobec tego w naszych szkołach średnich historia jest wykładana jako historia Polski na tle dziejów całego świata.</u>
          <u xml:id="u-35.22" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach ukraińskich)</u>
          <u xml:id="u-35.23" who="#Marszałek">I jest wobec tego zupełnie słuszne, że ustawa żąda, aby nauka historii...</u>
          <u xml:id="u-35.24" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Chrucki przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-35.25" who="#Marszałek">...która ma nauczyć ucznia, aby przejął się głęboko duchem polskim...</u>
          <u xml:id="u-35.26" who="#komentarz">(Wielka wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-35.27" who="#Marszałek">... że ta nauka według postanowień tej ustawy ma się odbywać po polsku. Zresztą to jest fakt, że tak postanawia ustawa, która mnie obowiązuje, i moje rozporządzenie nie jest niczem innem, jak tylko zastosowaniem ustawy.</u>
          <u xml:id="u-35.28" who="#Marszałek">A teraz co dalej nastąpiło? Część szkól niepolskich podała do Trybunału Administracyjnego sprzeciw przeciw temu. Jakież jest owo ustne me zarządzenie, którego cofnięcia się domagają autorowie wniosku nagłego? Dałem zarządzenie, że póki nie będzie rozstrzygnięta rzecz w Trybunale Administracyjnym, dopóty wykonania tego rozporządzenia panowie kuratorowie nie mają żadnemi środkami przymusowemi egzekwować. Ani jedna szkoła z tego powodu nie została zamknięta, ani na jedną szkołę kara nie została nałożona.</u>
          <u xml:id="u-35.29" who="#Marszałek">Teraz popieram gorąco nagłość zgłoszonego wniosku, bo jestem pewien, iż Sejm uzna legalność i prawidłowość mego okólnika i nie będę potrzebować czekać dłużej na rozstrzygnięcie Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-35.30" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości narodowych. Bicie w pulpity)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Posła Paszczuka przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Wrzawa).</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#Marszałek">Posła Paszczuka przywołuję do porządku po raz drugi.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#Marszałek">Posła Paszczuka przywołuję do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#Marszałek">Będziemy głosowali nad nagłością wniosku. Proszę Posłów, którzy są za nagłością, ażeby wstali. Stoi większość — nagłość przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu. i Spraw Wojskowvch w sprawie pokrzywdzonego inwalidy Piotra Dudzika z Toporowa pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja w. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie odpisania wdowie po Kazimierzu Marii Iskra procentów od nieuiszczonej w swoim czasie sumy w urzędzie skarbowym Kolbuszowej.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zamykania całych powiatów w Małopolsce podczas jednego wypadku pryszczycy u bydła.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zmuszania gmin w powiecie tarnobrzeskim do opłacania policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wojskowych w sprawie zwlekania izby skarbowej w Krakowie z udzielaniem zaopatrzeń pozostałym sierotom po poległych na wojnie.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do po. Ministra Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie niestosowania się starostw do ustawy o przemyśle ludowym.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Sochy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu, Spraw Wewnętrznych i Robót Publicznych w sprawie opłat, pobieranych na mostach państwowych i samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Sochy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie opłat targowych, pobieranych przez miasta, a szczególnie przez magistraty we Lwowie i Krakowie od artykułów żywności, przywożonych przez ludność wiejską.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja postów Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie przeszkód, jakie czyni wydział samorządowy i starostwo w Pilźnie w budowie domu ludowego w gm. Jodłowej pow. Pilzno.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Miotły z klubu Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie cofnięcia rozporządzenia o obowiązku niesienia przez włościan warty nocnej na t. z w. kresach.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprawidłowego wymiaru i ściągania podatków od mieszkańców miasteczka Ulmowa powiatu rawskiego.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrowi Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie szynku, zabójstwa włościanina i bicia włościan przez policję we wsi Lubitów pow. kowelskiego na Wołyniu.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie sekatury rzemieślników wiejskich przez żandarmerię i starostwo w Rudkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Wniosek p. Kopczyńskiego i tow. ze Związku Lud. Narodu w sprawie Skarbu narodowego literatury, nauki i sztuki — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#Marszałek">Wniosek posłów Niezależnej Partii Chłopskiej i Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady w sprawie natychmiastowego zwolnienia z więzień posła na Sejm Sobolewskiego i wszystkich niewinnie aresztowanych w kwietniu r.b. i dotychczas więzionych na podstawie prowokacyjnych zeznań agentów defenzywy, Joncewicza i innych, oraz w sprawie wyłonienia przez Sejm specjalnej komisji dla zbadania szczegółów prowokacji nowogródzkiego urzędu politycznego i oddania winnych pod sąd — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#Marszałek">Wniosek p. Janeczka i tow. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie przedłożenia przez Rząd projektu ustawy o wyborze ławników do sądów pokoju przez ludność — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#Marszałek">Wniosek Związku Ludowo-Narodowego. Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, Narodowej Partii Robotniczej i Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zmniejszenia wydatków, na administrację państwową. Nagłość tego wniosku będzie motywowaną na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuję Panom odbyć w poniedziałek o godzinie 3 popoł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie prowizorium budżetowego na I kwartał 1926 r. (druk nr 2209).</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o poprawkach Senatu do projektu ustawy o Głównej Inspekcji Kolejowej (druki nr 2177 i 2032).</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy w przedmiocie zmiany niektórych, dotyczących państwowego podatku dochodowego i podatku emisyjnego, przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określenia w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (druk nr 2205).</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy o prawie autorskiem (druk nr. 2025).</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy w sprawie utworzenia województwa wileńskiego (druk nr 2004).</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#Marszałek">Sprawozdanie połączonych Komisyj Emigracyjnej i Morskiej o poprawkach zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 10 czerwca 1925 r. projektu ustawy o wyłączności portów polskich dla wychodźtwa (druki nr 1884, 1552 i odbitka roneo nr. 225).</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o stosunkach służbowych nauczycieli (druki nr 2112 i 1374).</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych przepisów statutu wydawnictwa „Monitor Polski”, obowiązującego na zasadzie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 czerwca 1924 r. (druk nr. 2094).</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych przepisów statutu Polskiej Agencji Telegraficznej, obowiązującego na zasadzie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 czerwca 1924 r. (druk nr. 2095).</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Spraw Zagranicznych o przedłożonym przez Rząd projekcie ustawy o cudzoziemcach (druki nrnr. 2017 i 1699).</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#Marszałek">Nagłość wniosku posła A. Wasyńczuka i tow. w sprawie niezwłocznego uregulowania zarządzeń, skierowanych dla zwalczania zarazy płucnej u bydła na kresach i w woj. lubelskiem (druk nr. 1882).</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#Marszałek">Nagłość wniosku posłów Związku Ludowo-Narodowego, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, Klubu Chrześć. Dem., Narodowej Partii Robotniczej i Związku Parl. Pol. Socjalistów w sprawie zmniejszenia wydatków na administrację państwową.</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7-ej wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>