text_structure.xml 277 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 20 przed. pół.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Przezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Przemysłu i Handlu Czesław Klamer, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński, Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych Józef Radwan.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Józef Karśnicki, w Ministerstwie Sprawiedliwości Julian Siennicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 250 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 251 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">P. Minister Skarbu, zgodnie z art. 8 ustawy z dnia 31 lipca 1904 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych, nadesłał mi do zatwierdzenia: 1) rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 23 września 1925 r. w sprawie zakazu przywozu niektórych towarów (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1925 Nr 102 poz. 719); 2) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 10 października 1925 r., zmieniające § 5 rozporządzenia z dnia 19 maja 1925 r. w sprawie przejściowej zmiany taryfy celnej z dnia 26 czerwca 1924 r. w brzmieniu rozporządzenia z dnia 10 lipca 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1925 Nr 103 poz. 726); oraz 3) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 30 października 1925 r. w sprawie częściowej zmiany taryfy celnej z dnia 26 czerwca 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1925 Nr 113 poz. 800).</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Rozporządzenia te odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Posłowie: Stempel, Włodzimierz Piotrowski. Antoni Wasyńczuk i Marweg usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Lippomanowi i Milczyńskiemu na jeden dzień, Bobowskiemu i Eisensteinowi na 2 dni, Maślance na 3 dni, Brylowi na 4 dni, Utcie i Wierzbickiemu na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">P. Dębski prosi Izbę o udzielenie mu urlopu na 10 dni. Również proszą o udzielenie urlopów wszyscy ci posłowie, którzy wyjeżdżają do Rumunii jako delegacja Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Przed przystąpieniem do porządku dziennego chciałbym Panom zakomunikować, że p. Minister Kolei, stosownie do postanowień art. 8. ustawy z dnia 12 czerwca 1924 r. o zakresie działania Ministra Kolei, przysłał Sejmowi sprawozdanie z gospodarki kolejowej za rok 1924 i pierwszą połowę roku 1925. Sprawozdanie to odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Panowie przypominają sobie, że w ubiegłym roku, uchwalając budżet, Sejm powziął uchwałę, wzywającą Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, ażeby do czasu uchwalenia nowel ustawy o kontroli państwowej, w wypadkach, kiedy żądania Kontroli Państwowej pozostają bez załatwienia przez Rząd dłużej niż 3 miesiące, komunikował o tem Sejmowi. W wykonaniu tej uchwały p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa przysłał mi 3 sprawy, co do których Rząd pomimo upływu 3 miesięcy nie nadesłał Najwyższej Izbie Kontroli Państwa dokumentów, względnie sprawozdań. Idzie tu o sprawę: 1) umowy o dzierżawę majątku państwowego Olchowce, 2) nie nadesłania do kontroli dowodów rachunkowych, usprawiedliwiających wydatki na budowę domów urzędniczych w województwach wschodnich. Trzecia sprawa szczególnej wagi, jak pisze p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa, dotyczy budowy pomieszczeń dla Korpusu Ochrony Pogranicza. Sprawy te odsyłam do Komisji Budżetowej. Przypominam przy tej sposobności, że już jedną tego rodzaju sprawę odesłałem przed kilku tygodniami do Komisji Budżetowej. Sądzę, że jest rzeczą wskazaną, aby sprawy te nie zalegały w archiwum tej komisji, bo albo dowody Najwyższej Izby Kontroli Państwa są niesłuszne, i nieuzasadnione, a w takim razie należy wziąć w obronę odpowiednie ministerstwo, albo są one słuszne, a w takim razie Sejm w wykonaniu swojej uchwały z ubiegłego roku powinien wywrzeć cały swój nacisk, aby Najwyższa Izba kontroli otrzymała od Rządu te rzeczy, które są jej potrzebne do wykonywania obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu pierwszego porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej i Skarbowej o projekcie ustawy o środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druki nr 2159 i 2096).</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Głos ma p. Zerbe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Do wygłoszonego expose p. Premiera, jak również do preliminarza na rok 1926 zajęliśmy odmowne stanowisko. Nie tylko wyszczególnione przez p. Premiera plany złagodzenia kryzysu finansowego i gospodarczego naszego Państwa, lecz jeszcze w większej mierze jego dotychczasowa działalność nie dają nam gwarancji, że w swoim czasie rozpoczęta akcja sanacyjna naszego życia gospodarczego będzie przez niego doprowadzona do dodatniego wyniku. P. Premier nie przeczy, że dzisiejszy stan gospodarczy i finansowy naszego Państwa jest nader krytyczny. Złagodzenie tego stanu widzi p. Premier w szeregu ustaw, wniesionych przez niego do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PZerbe">W ustawie o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych oraz o biletach skarbowych, bilonie i pomocy dla instytucji kredytowych, według mniemania p. Premiera, mają się znaleźć te środki, które mu pozwolą łącznie z innemi środkami w doraźny sposób wpłynąć na złagodzenie przesilenia nie tylko państwowego, lecz i prywatno-gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PZerbe">P. Premier, który się kocha w pełnomocnictwach i bez nich w żaden sposób obejść się nie może, i w tym wypadku żąda od Sejmu daleko idących pełnomocnictw dla zaciągnięcia pożyczek zagranicznych w wysokości 600 milionów złotych. P. Minister Skarbu ma być upoważniony do zabezpieczenia tych pożyczek zagranicznych przez zastawienie jednego z monopoli państwowych ma warunkach, które on określi.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! My uznajemy w obecnym stanie konieczność zaciągnięcia pożyczek zagranicznych dla naszego życia gospodarczego. Lecz nie możemy Rządu uwolnić od winy, że zaciągnięcie i zużycie wszystkich dotychczasowych pożyczek zagranicznych było niekorzystne dla Państwa. Zresztą i dziś jeszcze Sejm, jak również i komisja nie wiedzą, na jakich warunkach p. Premier Grabski zaciągnął dotychczasowe pożyczki i jak je zużył? Sejm stale się domaga od p. Premiera wyjaśnień, lecz b. Premier milczy.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PZerbe">Rządowi, któryby miał nasze zaufanie, dalibyśmy pełnomocnictwa dla zaciągnięcia pożyczek, na tych samych warunkach, które teraz mam przedłożył p. Premier, lecz Rządowi, który w niezbity sposób spowodował rozpaczliwy stan dzisiejszej gospodarki państwowej, nie możemy dać pełnomocnictw. Krytyka rządów gabinetu p. Grabskiego, której byliśmy ostatnio świadkami, była tak wydatna, że starczy teraz tylko kilka słów powiedzieć. Lecz nie łudzimy się, Wysoki Sejmie, że wywrze to jakikolwiek dodatni wpływ na p. Premiera. P. Premier nigdy nie brał do serca nawet najsłuszniejszych uwag i wskazówek.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Jedną z najgłówniejszych przyczyn naszego przesilenia gospodarczego i finansowego jest nasz budżet państwowy, który nie liczy się z siłami gospodarczemi ludności. Wydatki są większe, niż wpływy, a te ostatnie przekraczają w znacznej mierze siłę płatniczą ludności. Nie bacząc na ostrzegawcze głosy, aby gospodarował w ramach możności, Rząd i większość sejmowa trzymają się, jak p. Tugutt zaznaczył, staroszlacheckiej zasady: zastaw się, a postaw się. Musieliśmy dopiero dojść do obecnego krytycznego stanu gospodarczego, ażeby Rząd i Sejm odczuły, że budżet roku bieżącego w wysokości 2.200 milionów zadał nam śmiertelny cios. I teraz, gdy chodzi o śmierć lub życie Państwa i obywateli, zamiast wyciągnąć naukę i przystosować nasz budżet do realnego życia, Rząd tego nie uczynił i nie mamy gwarancji, że w przyszłości razem z Sejmem to uczyni. Rząd nie ma prawa zamykać oczu na to, że społeczeństwo nie może już iść tą drogą, mogę się wyrazić, podatkową, którą p. Grabski mu wyznaczył. Rząd i Sejm muszą pokazać społeczeństwu, że mogą swoje plany przystosować do realnego życia gospodarczego, musza przeprowadzić znaczną redukcję naszych wydatków państwowych w budżecie, zwłaszcza nieproduktywnych w działach Ministerstwa Spraw Wojskowych i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Czy sumienie pozwala również dać Rządowi pełnomocnictwa na nowa pożyczki, jeżeli Rząd nie jest w stanie zwalczyć korupcji i defraudacji? We wszystkich dziedzinach gospodarki państwowej i publicznej rozkrada się grosz publiczny bez najmniejszego lęku przed odpowiedzialnością. Przy obecnym stanie gospodarki państwowej rabunek mienia publicznego jest tak duży, że nawet największe ofiary w daninach i podatkach nie będą mogły dodatnio wpłynąć na polepszenie życia gospodarczego Państwa. Rząd powinien skończyć z tym stanem, powinien wywlekać na światło dzienne te zbrodnie, które gospodarstwo nasze demoralizują i nas na pośmiewisko zagranicy wystawiają. Mamy poważne wątpliwości, czy pożyczka będzie celowo i z korzyścią dla naszego kraju zużyta. Nie mamy żadnej rękojmi, że i ta pożyczka nie będzie skonsumowana w ciągu kilku miesięcy, co oznaczałoby, przedłużenie naszego konania gospodarczego. Przy obecnym stanie naszej gospodarki finansowej patrzymy na zaciągniecie pożyczek w wysokości 200 milionów dla utrzymania kursu złotego, z której to sumy mają już być zużyte 120 milionów złotych, jak na wydawanie zdrowego, dobrego pieniądza na zdeprymowaną walutę. Jestem zdania, że wstrząśnienia w kursie waluty są spowodowane przedewszystkiem powszechnym kryzysem gospodarczym, nieufnością zagranicy i naszej ludności do naszej gospodarki państwowej. Polityka nasza bardzo często bądź to z tych, bądź z innych względów nie zmierza do osiągnięcia dodatniego bilansu handlowego i płatniczego. Jesteśmy mniemania, że z poprawą naszego życia gospodarczego kurs złotego i bez drogi pieniężnej interwencji będzie się poprawiał.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PZerbe">Zmiana art. 1 ustawy z 15 lipca 1925 w kierunku upoważnienia Ministra Skarbu do wypuszczenia biletów skarbowych w ogólnej sumie 100 milionów złotych z terminem płatności poszczególnych serii nie dłuższym jak jeden rok od daty wypuszczenia, ma, według zdania pana Premiera sprawić ulgę obrotowi finansowemu w kraju i nie będzie groziła również wedle mniemania p. Premiera t. zw. ukrytą inflacją. Lecz kto może nas zapewnić, p. Premier napewno nie — że termin wykupu tych biletów skarbowych będzie dotrzymany? Czy p. Premier dziś z pewnością może stwierdzić, że przyszły stan finansowy pozwoli mu na wycofanie tych biletów skarbowych? P. Premier zawsze się zastrzegał przeciw wprowadzeniu drugiej waluty równoległej. Nie chcemy osądzać, czy to jego stanowisko było słuszne, lecz musimy stanowczo powiedzieć, że niewykupienie w terminie biletów skarbowych może doprowadzić do drugiej waluty i to niezabezpieczonej. Otworzyłoby to wrota dla spekulacji walutowej, i nie Rząd kierowałby wtedy gospodarstwem Państwa, lecz życie gospodarcze kierowałoby Rządem.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PZerbe">Art. 5 prawnie reguluje stan obiegu monet i biletów zdawkowych, który już obecnie jest przez p. Ministra Skarbu wprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PZerbe">W łączności, z ogólnym stanem gospodarczym Minister Skarbu, jak i większość komisji widzi potrzebę udzielania kredytów instytucjom kredytowym. Pomoc ta ma się trzymać w ramach 100 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PZerbe">Nasze banki prywatne z małemi tylko wyjątkami, mają bardzo mało własnego kapitału. Działalność ich od dłuższego już czasu jest zachwiana. Po pierwsze, obrót akcjami z przyczyn gospodarczych jest zahamowany, po wtóre, operacje kredytowe banku zapomocą wkładów oszczędnościowych są iluzoryczne, bo ludzi, którzyby mogli złożyć oszczędności swoje w banku, prawie że już niema, a jeżeli się tacy znajdą, to brak zaufania do banków prywatnych wstrzymuje ich od oddania oszczędności do banków prywatnych. Również jest tajemnicą publiczną, że główna działalność banków w normalnych czasach, mianowicie udzielanie kredytu i dyskontowanie jest dziś załatwiane przez redyskonto Banku Polskiego. Z tych przyczyn nasuwa się mimowoli pytanie, czy banki mają prawo egzystencji? Nie widzimy społecznej potrzeby wznowienia spekulacji akcjami w przyszłości i również nie widzimy potrzeby odbudowania ze środków państwowych i społecznych tym prywatnym instytucjom kredytowym możności osiągnięcia zysków. Instytucje te według naszego zdania są dojrzałe do upaństwowienia, dlatego jesteśmy przeciwni jakiejkolwiek pomocy dla prywatnych instytucji kredytowych. Domagamy się zamiast tego rozszerzenia funkcji banków państwowych dla zaspokojenia potrzeb naszego życia gospodarczego; przyczyni się do tego również przewidziane w tej ustawie powiększenie państwowego funduszu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Rząd p. Grabskiego poszedł mylną drogą, gdyż ludność obciążył niewspółmiernemi podatkami i świadczeniami na rzecz Państwa, zamiast dobrobyt tej ludności najpierw wzmocnić i ufundować. Dobry gospodarz idzie przeciwną drogą. Zniżka kursu złotego oznacza dla ludu pracującego nic innego, jak wartościową zniżkę jego pracy. Zmniejszenie kapitału w Państwie oznacza ni mniej ni więcej, jak zaprzepaszczenie wartości przez ciężką pracę klasy pracującej zdobytych. Źle musi być, Wysoki Sejmie, w Państwie Polskiem, jeżeli klasowo uświadomieni przedstawiciele ludu pracującego przez utrzymanie gabinetu p. Grabskiego zmuszeni są wstrzymywać zupełne fiasco naszej kapitalistycznej gospodarki, która niewątpliwie wrogo jest usposobiona d!o klasy pracującej. Nikt nie może nam brać za złe, jeżeli nie udzielimy pełnomocnictw Rządowi, który nie daje nam gwarancji, racjonalnej gospodarki państwowej. Rząd zdobywszy nawet pożyczkę zagraniczna nie dokona dzieła sanacji Skarbu, uzdrowienia naszych stosunków. Tu trzeba radykalnej zmiany systemu gospodarczego. Nie możemy się zdać na łaskę i niełaskę Rządu. Całe społeczeństwo jest przeciwne Rządowi p. Grabskiego. Nie będzie mogła temu przeczyć nawet ta większość sejmowa, któraby wyłoniła się za tą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PZerbe">My, jako przedstawiciele niemieckiego ludu pracującego, jak również klub nasz, głosujemy za skreśleniem art. 1 ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Socha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PSocha">Wysoki Sejmie! Przesilenie gospodarcze, jakie obecnie Państwo Polskie przeżywa, spowodowało p. Premiera do szukania dróg ku naprawie tych stosunków i p. Premier swoim zwyczajem, tak, jak dotychczas to robił, przychodzi do Sejmu z prośbą o pełnomocnictwa, widząc w tem drogę ratunku. Dzieje się to nie po raz pierwszy. Kiedy p. Premier zwrócił się do Sejmu, za pierwszym razem były jednak stosunki inne i sam p. Premier pracował w innych warunkach. Wtedy p. Grabski posiadał 100% zaufania Sejmu i kraju, dziś jednak przez nieudolną politykę gospodarczą i podatkową doprowadził do ruiny, do stanu, który go zatrważa. Przyczyn naszego położenia gospodarczego nie możemy szukać gdzieindziej jak tylko w pierwszych poczynaniach p. Premiera. P. Premier fundując walutę polską, fundując jej wartość nie wziął pod uwagę okoliczności gospodarczych, a także tego życia gospodarczego nie nasycił tym sokiem żywotnym, którym w każdem życiu państwowem jest pieniądz. Za czasów zaborców na terenie dzisiejszej Rzeczypospolitej Polskiej było w obiegu około 1750 r.milionów złotych. Dziś natomiast jest czterokrotnie mniej. Pozatem, wedle zdania finansistów, w każdem państwie winno być w obiegu środków pieniężnych conajmniej tyle, ile wynosi 80% budżetu państwowego. Widzimy, że i w tym wypadku istotnie w Polsce jest 4-krotnie mniej złotych w obiegu. Wskutek tego życie gospodarcze będzie kuleć póty, póki ono tym zasobem w odpowiedniej ilości nie zostanie zasilone. Jeżeli zaś weźmiemy za podstawę budżet na 1926, to przyjdziemy do wniosku, że przeciętnie w miesiącu winno wpływać do kas państwowych około 150 milionów złotych, czyli około 35% naszych środków obiegowych. W innych państwach ten procent jest znacznie niższy, bo np. w Stanach Zjednoczonych wynosi on zaledwie 10%, we Włoszech i we Francji 6%, a w Szwajcarii zaledwie 3%. Z braku też złotego nie można mówić o oszczędnościach w kraju, bo jak można mówić o oszczędnościach, skoro się nie ma nic w kieszeni. P. Premier 10 czerwca 1924 r. z tej trybuny mówił, że droga do uzdrowienia stosunków gospodarczych i kredytowych w kraju prowadzi wyłącznie gromadzenie oszczędności. Ja zupełnie się z tem zgadzam. Ale o oszczędnościach mówić nie można w Polsce, gdzie idei oszczędności wymierzono policzek, bo w leks Zoll, rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1924 r., oszczędności są potraktowane po macoszemu. Ludzie, którzy mieli majątki, ludzie, którzy w kasach składali nieraz cały dorobek swego życia, zeszli na nędzarzy, a szczególniej tyczy się to sfery: średniej i ludzi niewłasnowolnych, mianowicie sierot. P. Premier także w onym czasie mówił, że cieszy się, iż te oszczędności mimo wszystko wzrastają. Jabym jednak zwrócił uwagę p. Premiera, że w tym okresie, kiedy w Polsce oszczędności wzrosły 15-krotnie, w sąsiedniem państwie, w Niemczech, wzrosły 40-krotnie, dosięgając sumy bardzo wysokiej, bo 2 miliardów marek złotych. Podczas, gdy w tym samym okresie w Polsce oszczędności wzrosły zaledwie do 250 milionów. Obecnie, kiedy złoty polski zaczął się wahać na giełdzie, zobaczyliśmy, jak reaguje, jak jest czuły każdy człowiek w Polsce na te wahania. W jednym miesiącu zaledwie z jednego z banków krakowskich wycofano 9 milionów zł oszczędności. To wykazuje, że społeczeństwo polskie, nauczone smutnem doświadczeniem podczas wojny, nauczone rozporządzeniem, regulującem zobowiązania prywatno-prawne, jest dziś niezwykle ostrożne i na wszelkie wahania złotego bardzo wrażliwe.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PSocha">Z chaosu, w jakim Polska się znajduje obecnie, wyprowadzić nas może istotna oszczędność, ale nie tylko oszczędność społeczeństwa, ale także i oszczędność państwowa, oszczędność przez redukcję urzędników i biurokracji, nadmiernej ilości Wysokich dygnitarzy i przez redukcję chociażby tylko do połowy złodziejstw w Polsce. Dziś sprawy te przybierają zastraszający wprost rozmiar. Naprawdę, można już zastosować przysłowie, że złodziej na złodzieju jedzie. A że jedzie, to najlepszym dowodem jest sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli Państwa, która w dziale Ministerstwa Kolei pisze wyraźnie, że w jednej tylko Dyrekcji Warszawskiej przez dwa miesiące przejechało prawie 5.000 pasażerów bez biletów.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PSocha">Wspomnę, że na podstawie pełnomocnictw Prezydent Rzeczypospolitej wydał rozporządzenie, regulujące uposażenie pracowników komunalnych. Rozporządzenie to miało na celu, ażeby pensje urzędników komunalnych i samorządowych nie były za wysokie. Ale rozporządzenie to minęło się zupełnie z celem, bo oto w Małopolsce np. wójtowie i pisarze gminni przed wojną mieli po 50 do 100 zł rocznie i każdy był zadowolony, a teraz na podstawie rozporządzenia tego już nie same rady gminne, ale wydziały powiatowe podniosły płace i wójtów i pisarzy o 200, 300 a nawet 500%. To samo się dzieje na terenie Kongresówki, gdzie w pow. Chełmskim sejmik powiatowy bez najmniejszej uchwały i bez zawierania umowy przez zwierzchność gminną z danym pracownikiem, sekretarzowi gminnemu przypisuje IX stopień płacy na wsi. Proszę Panów, do tego doprowadziło rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, które miało na celu oszczędzić, a doprowadziło właśnie do rozrzutności.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PSocha">Pełnomocnictwa obecne, jakich p. Premier żąda, streszczają się w 3 przedłożeniach. Pierwsze przedłożenie nosi bardzo szumny tytuł: „Ustawa o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego”. Czytając taki tytuł człowiek niezaznajomiony z poszczególnemi artykułami napewno będzie myślał, że to jest jakieś cudowne lekarstwo na przesilenie. Tymczasem, gdy się przejrzy i wniknie w te artykuły, to naprawdę dochodzi się do przekonania, że to nie balsam, ale jad i trucizna. Że tak jest, postaram się o udowodnienie.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PSocha">Ustawa składa się z trzech zasadniczych ustępów, jeden mówi o pożyczce zagranicznej, drugi o bilonie i biletach zdawkowych oraz trzeci o pomocy finansowej dla życia gospodarczego. Będę przechodził po kolei te ustępy.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PSocha">O ile chodzi o pożyczkę zagraniczną, stronnictwo nasze nie jest jej przeciwne. Konieczność uzyskania pożyczki zagranicznej w zupełności uznajemy, mając jednak niestety bolesne dowody, że Rząd obecny pożyczkami gospodarzyć nie umie, czego dowodzi ostatnia pożyczka amerykańska, my niestety temu Rządowi, nie możemy dać pełnomocnictw do zaciągnięcia pożyczki. Uważamy, że upoważnienie Rządu do zaciągnięcia pożyczki jest niczem innem jak brzytwą w rękach człowieka, który nieświadom tego, co uczyni. P. Premier wszedł na drogę zaciągnięcia pożyczek i naprawdę zejść z niej nie może, wszedł na drogę zaciągania pożyczek przez wydzierżawianie monopolów. Po kolei wyzbywa się majątku państwowego. Wczoraj p. Wicemarszałek Moraczewski powiedział, że nie ulega kwestii, iż za jakieś pół roku znów będziemy mówili o pożyczce zagranicznej. A więc wtedy trzeba będzie wydzierżawić zapewne już monopol następny, a gdy znów go wydzierżawimy i pójdzie tak jeden za drugim, pytam: co wydzierżawimy, kiedy zabraknie nam monopolów i naturalnych bogactw?</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Głos: Sejm.)</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PSocha">Na Sejm kupca napewno się nie znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PSocha">Pozatem Premier domaga się upoważnienia do zaciągania pożyczek na tak zwane cele interwencyjne. Suma, która ma być zużyta na te cele, dowodził najlepiej, na jak kruchych podstawach jest ufundowany złoty polski. Bo suma 200 milionów wobec dzisiejszego obiegu jest niesłychanie wysoka. W chwili rozpoczęcia działalności swojej, Bank Polski posiadał zapas walorów, służących, jako pokrycie w wysokości 249 milionów w złocie, w walutach i dewizach. Pokrycie wtedy wynosiło 225%, 30 maja 1924 r. pokrycie to wynosiło 250 milionów. Od tej daty zaczyna się naprawdę spadek naszych walorów w Skarbie.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PSocha">P. Premier 10 czerwca mówił z tej trybuny: „Są dwa czynniki, określające stałość waluty: Jeden, to jakby stała armia, to złoto, a drugi, to waluty które są bardziej płynne. Złoto nagromadziliśmy — oddaliśmy Bankowi Polskiemu. Zapas walut niespodziewanie osiągnął tak wysoki stopień napięcia, jakiego się nikt nie spodziewał, że da się osiągnąć. Co więcej, nagromadzone waluty rosną z nieubłagalną konsekwencją na naszą korzyść”. Ja też dzisiaj, stosując te słowa p. Premiera, pozwolę go sobie z tej trybuny wyręczyć i powiem: co więcej nagromadzone waluty znikają z nieubłaganą konsekwencją na naszą niekorzyść, każda bowiem niemal dekada wykazuje spadek tak, że do 31 października zapas walut spadł do 8.436.000, czyli w ciągu 10 miesięcy o 140 milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PSocha">Następnie p. Premier domaga się od Sejmu upoważnienia do emitowania biletów skarbowych do kwoty 100 milionów zł, jakoteż do wypuszczenia biletów zdawkowych w wysokości 50% tej sumy dla ewentualnego wycofania tychże biletów skarbowych. Jeżeli weźmiemy, że pozatem ma upoważnienie do wypuszczenia 150 milionów biletów zdawkowych, jeżeli weźmiemy, że bilon może wynosić w Polsce 360 milionów, to uważam, że zezwolenie Rządowi na wypuszczenie 600 z górą milionów złotych jest niesłychanie niebezpieczne. Sam p. Grabski uznawał, że zejście na tę drogę jest niesłychanie niebezpieczne, a wypowiedział to w swojem expose dnia 10 czerwca 1924 r. gdzie mówił: „Wspomnianem tu zostało, że jest jedno źródło, któremby Rząd mógł naprawdę trochę poszafować, jest to bilon, którego suma może wynosić około 360 milionów; bilonu dopuszczalnego jest mniej, jakieś 320 milionów, bilonu teoretycznie dopuszczalnego. Muszę tu jednak jasno i wyraźnie wyjaśnić, że nigdybym nie poszedł na takie ułatwienie sobie sytuacyj, któraby polegała na tem, żeby po zaprzestaniu druku marki polskiej na potrzeby Skarbu w miesiącu lutym i po znakomitych — bo trudno inaczej powiedzieć — rezultatach tego wyrzeczenia się w czerwcu czy lipcu poszedł na druk bilonu również na potrzeby Skarbu. To jest zupełnie niemożliwe. Do czegobyśmy doszli. Trzysta sześćdziesiąt milionów bilonu dać można Polsce dopiero wtedy, kiedy obieg złotego emitowanego przez Bank, Polski dojdzie do wysokości półtora miliarda. Wówczas zgoda”. A dalej powiada: „Jeżeli obieg ten wyraża się cyfrą 411 milionów złotych, jeżeli wypuścimy złotych odpowiednio zabezpieczonych 200, 300, 400, a może 600 milionów, co jest możliwe przy 30% pokrycia, to jednoczesne wypuszczenie 360, czy 320 milionów bilonu byłoby wielkiem niebezpieczeństwem i na to niebezpieczeństwo nigdy nie pójdę”.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PSocha">P. Premier szybko widocznie zapomina o tem, co mówi, bo dziś na tę drogę właśnie zeszedł, a dziś jest ta sama niemal sytuacja co do obiegu naszego pieniądza, jaka była wówczas. W tym też właśnie wypadku my musielibyśmy uważać i uważamy te 600 zgórą milionów za inflację.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PSocha">Pozatem p. Premier jeszcze pragnie upoważnienia do zasilenia życia gospodarczego w kwocie 200 milionów, z których połowę a wiec 100 milionów złotych mają otrzymać banki prywatne. Jeżeli mowa o bankach, to poświęcę kilka słów zarówno państwowym jak i prywatnym. Zacznę od Banku Polskiego emisyjnego. Polski Bank emisyjny likwidował P. K. K. P. i przyjął od niej wszystko, bo także jej politykę. Tak jak w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej wszelkie kredyty mógł uzyskać tylko wielki przemysł, tak samo i obecnie w Banku Polskim uzyskuje je wielki przemysł i banki, pomimo, że do powstania tego Banku Polskiego nie wiele się przyczyniły. Mam kilka cyfr, które chcę przytoczyć. Do dnia 31 grudnia 1924 r. kredyty udzielone przez Bank Polski wyniosły 315.600.000 zł. Z tego otrzymały banki 134 miliony, zatem 42,5% podczas, gdy subskrybowały na akcje Banku Polskiego nie całe 14%; wielki przemysł otrzymał 167.100.000, czyli 52,5% wobec subskrypcji 38%, rolnictwo, spółdzielnie rolnicze, mały przemysł i handel i rękodzielnictwa otrzymały 14.500.000 zł, czyli zaledwie 5% przy subskrypcji 22%. Te cyfry wykazują dobrze, jaką politykę prowadzi Bank Polski. Poza Bankiem Polskim, który ma charakter banku prywatnego, mamy 3 instytucje państwowe. Każda z nich jest oparta o statut i każda ma określony zakres działania. Najważniejszą z nich jest Bank Gospodarstwa Krajowego, który powstał z majątku trzech instytucji finansowych Małopolski, a przedewszystkiem z likwidacji b. Banku Krajowego. W Małopolsce Bank Krajowy odgrywał przed wojną niesłychanie ważną i doniosłą rolę w życiu gospodarczem. Wyniki działania tego banku były wprost imponujące, bo każdy uczciwie i rzetelnie pracujący mógł bardzo łatwo dojść do swego samodzielnego gospodarstwa przez zaciągnięcie długoterminowej pożyczki. Mam tu książeczkę Banku Krajowego na pożyczkę w kwocie 1800 koron na lat 24, na pożyczkę hipoteczną w 4½% listach zastawnych. Ta książeczka za chwilę mi się przyda, gdyż o niej wspomnę. Otóż ta instytucja ożywiała naprawdę nasze życie gospodarcze, służyła ona niemal wszystkim warstwom; służyła biednym, służyła i bogatym. Bank Gospodarstwa Krajowego, przejmując jej agendy, zdawałoby się, że powinien przejąć i te działalność. Niestety, w Banku Gospodarstwa Krajowego obecnie może uzyskać pożyczkę albo wielki obszarnik, albo wielki, przemysł, albo Starachowice, albo Kolniki, a małorolnemu krótko się odpisuje: „Bank Gospodarstwa Krajowego udziela pożyczek tylko właścicielom ponad 100 morgów”.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Głosy na ławach Wyzwolenia: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PSocha">To jest fakt i w ten sposób Bank Gospodarstwa Krajowego odpisał Piotrowi Dybale ze Skrobowa gm. Kamionka, pow. Lubartów. Ten sam bank spółdzielniom kredytowym i kasom oszczędności, które bądź co bądź, przynoszą krajowi niesłychane korzyści, a których popieranie powinno być przedewszystkiem zadaniem Banku Gospodarstwa Krajowego, odmawia nie tylko kredytu materialnego, ale nawet kredytu moralnego, bo oto okólnikiem z dn. 18 września tego roku L. 54805 odmówił spółdzielniom zastępstwa, jako że statut Banku Gospodarstwa Krajowego nie przewiduje żadnych zastępstw.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PSocha">Więc nawet tego moralnego kredytu nie wolno dać spółdzielniom; ale ten sam bank umie znakomicie od tych, którym nie daje, ściągać należności, które się nie należą; bo oto mam książeczkę z Banku Krajowego na pożyczkę Zofii i Kacpra Pawleniaków z Pyszmicy; pożyczający złożyli na poczet należności, wynoszącej 1059 koron, w dniu 4 stycznia 800 marek, a 5 lipca 1922 r. 620 marek, jak wyraźnie w książeczce jest napisane, na zupełną spłatę. Rozporządzenie Prezydenta, normujące zobowiązania prywatno-prawne, wyraźnie zupełnie mówi, że o ile nie będzie zastrzeżenia co do dochodzenia ewentualnej straty, niema prawnej podstawy upominania się o zwrot straty. Tymczasem Bank Gospodarstwa Krajowego mimo to, że więcej było zapłacone, bo zapłacono 1420, zamiast siedmiuset kilku, nie korespondując wcale z daną osobą, przysyła książeczkę na 250 zł, jako zwaloryzowanie zobowiązań wobec Banku Krajowego.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PSocha">Nie lepiej jak w Banku Gospodarstwa Krajowego dzieje się w Banku Rolnym i w osławionej P. K. O. Uważam, że trudno tu jest, zbędnie i ciężko mówić o tem, co się działo w P. K. O. Wiadomo ogólnie, że o ile podanie wniesione o pożyczkę do P. K. O. nie było poparte przez którego z dygnitarzy P. K. O. albo przez członka komitetu dyrekcyjnego, to nie było nawet rozpatrywane. My chcemy jednego: chcemy stosunków czystych i czystej atmosfery. Chcemy, aby zmiana stosunków, panujących w P. K. O. nie ograniczała się tylko do dymisji p. Lindego. Chcemy, aby nastąpiła ta zmiana na tych stanowiskach, które decydowały o udzielaniu pożyczek, a to z tej przyczyny, że w każdym praworządnym kraju, także w Austrii przed wojną tak było, że jeżeli w danym urzędzie wykryto malwersacje, nadużycia, to wtedy cały personalny skład czołowy danej instytucji ulegał zmianie, winnych pociągano do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a tych, którym nie można było winy udowodnić, oraz nie wmieszanych w aferę przenoszono na inne stanowiska. Chcemy, aby i w Polsce to nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PSocha">Dlatego, ażeby dać przykład Rządowi, zwracamy się do Wysokiego Sejmu, aby zmienił swoich reprezentantów w komitecie dyrekcyjnym P. K. O., i w tej też mierze stawiamy następującą rezolucję: „Sejm zmienia swych reprezentantów do Komitetu Dyrekcyjnego P. K. O.”.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PSocha">Ażeby zaś Rząd wyciągnął naprawdę te konsekwencje, i żeby był zniewolony do tej zmiany, proponujemy drugą rezolucję, mianowicie: „Sejm wzywa Rząd do zmiany osobowej swych delegatów do Komitetu Dyrekcyjnego P. K. O.”. Wysoki Sejmie! Mną tu nic nie kieruje, dla nas jest zupełnie obojętną rzeczą, kto przyjdzie zamiast tych ludzi, chcemy tylko, żeby zrozumiano, że nasz wniosek nie uderza w nikogo, a zmierza jedynie do naprawy stosunków i gruntownej ich zmiany.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PSocha">Jeżeli zaś chodzi o banki prywatne, które mają uzyskać kredyty w wysokości 100 milionów złotych, które przeżywają bardzo ciężkie przesilenie, to stronnictwo nasze ma najmniej z tego zmartwienia, bo banków w Polsce jest przynajmniej o 75% za dużo. Banki prywatne powstały w Polsce w czasie inflacji, nie nauczyły się niczego innego, jak żerowania na zniżce marki polskiej, nie były niczem innem, jak ostoją lichwy, paskarstwa i demoralizacji. Że te banki nie mogą dziś żyć w czystej i zdrowej atmosferze, dziwić się nie należy, ale jeżeli one nie potrafią i nie umieją żyć w tej atmosferze czystej, jeżeli one potrafią żyć tylko w czasach inflacyjnych, to niech ustąpią, niech zbankrutują naprawdę. A jeżeli ich będzie mniej, to nie będzie nieszczęścia dla Polski, lecz chyba korzyść.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PSocha">Banków bowiem przed wojną mieliśmy: na terenie Kongresówki 9 banków polskich i 3 banki rosyjskie; na terenie Małopolski mieliśmy także 9. W chwili, kiedy Państwo Polskie powstawało, było banków 28. A w dniu 31 grudnia 1924 r. było banków 133 wraz z 537 oddziałami w Polsce. Jeżeli zaś weźmiemy 3 instytucje kredytowe państwowe, to proszę Panów, w dniu tym było w Polsce 712 placówek bankowych, a w samej Warszawie 78. Jeżeli więc te banki przeżywają dziś kryzys i chcą pomocy od Rządu, to niech okażą, że umieją gospodarować i że się same także chcą usanować. Niech zaczną sanację od redukcji swych dyrektorów. Wiadomo powszechnie, że w każdym lepszym, większym banku jest 5, 10, ba nawet 12 dyrektorów, pobierających pensje conajmniej takie, jak Prezes Rady Ministrów. Każdy z tych dyrektorów ma jeszcze do tego auto do dyspozycji na wyjazdy, nie tylko w okolice Warszawy, ale nawet z Warszawy do Zakopanego, aby odwieźć żonę na letnisko.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(P. Helman: Albo maszynistkę odwieźć.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PSocha">Jeżeli zatem o to chodzi, to niech te banki będą łaskawe najpierw usanować siebie i zredukować swoje stanowiska wysokie; wtedy te banki będą mogły egzystować i żyć bez pomocy Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PSocha">Uważam, że polityka Rządu, zmierzająca do udzielenia pomocy bankom i przemysłowi wielkiemu, aby tą drogą dokonać złagodzenia dzisiejszego przesilenia, jest zupełnie błędna i p. Premier mija się tu z celem, bo ta droga prowadzi tylko do spotęgowania zła. Jak można mówić o złagodzeniu przesilenia gospodarczego, kiedy ma się na myśli wyłącznie sfery produkujące, tylko przemysł wielki i powiada się: trzeba, aby ten przemysł zaczął pracować. Zgoda, przemysł zacznie pracować, będzie robił miesiąc, dwa i trzy nawet. Ale pytam się, co się stanie po tych miesiącach? Ten przemysł musi stanąć dlatego, że nie będzie miał odbiorcy konsumenta. Jeżeli chce się przemysł uruchomić, to musi; się najpierw usanować wieś, która dziś jest głodna, goła i bosa. Tam trzeba iść, i tam znajdzie się takiego konsumenta, który potrafi być naprawdę odbiorcą wszystkich środków i artykułów produkowanych przez wielki przemysł i wtedy napewno ożywi się wymiana między przemysłem a konsumentem i nie będzie przesilenia gospodarczego. Leczenie go w odmiennym kierunku uważamy za zupełnie błędne.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(P. Helman: I szkodliwe.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PSocha">Reasumując też to wszystko i nie mając wiary w poczynania obecnego Rządu, uważając, że zamiary, zawarte w tych projektach są zupełnie błędne, dążą nie do poprawienia, ale do pogorszenia stosunków, że mają one na myśli wyłącznie niemal wielki przemysł, banki i wielkie rolnictwo, że nie mówią o tem, o czem winny mówić, nie mówią o wsi, o konsumencie, zgłaszamy następujący wniosek: Sejm odrzuca projekt ustawy o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych oraz o biletach skarbowych, bilonie i pomocy dla instytucji kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PSocha">Zaznaczam przytem, że o ileby ten wniosek nie uzyskał większości, głosować będziemy za wszystkiemi poprawkami, które będą zdążały do ścieśnienia tego projektu.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Taraszkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PMatakiewicz">Wysoki Selmie! W dniu 24 października r. b. w toku dyskusji budżetowej złożyliśmy przez usta naszego reprezentanta następujące oświadczenie: „Ponieważ Rząd p. Władysława Grabskiego mimo poparcia Sejmu, wysiłków, ofiar całego społeczeństwa przez swoją nieudolną gospodarkę doprowadził do niebywałej katastrofy ekonomicznej, zubożenia krain i likwidacji bardzo wielu rzetelnych warsztatów pracy, nie mając zaufania, że Rząd zdolnym byłby opanować obecną, bardzo ciężka sytuację, że Rząd ten nadal popierać nie będziemy”.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PMatakiewicz">Teraz się musimy zapytać, czy od tego czasu sytuacja się zmieniła; żebyśmy mogli nasze stanowisko zrewidować i inne zająć. Otóż nie tylko się nie poprawiła ta sytuacja, ale owszem, pogorszyła się na niekorzyść Państwa i tych rozmaitych warstw szczególniej włościaństwa i małomieszczaństwa, które stronnictwo nasze reprezentuje. Ucisk podatkowy wcale się nie zmniejszył, na ucisk ten narzeka szczególniej włościaństwo i małomieszczaństwo. Chłopi na rozmaitych zgromadzeniach, a także i poza zgromadzeniami, pytają się, co to będzie dalej, bo wskutek nadmiernych podatków i ciągłych egzekucji zmuszeni są wyprzedawać inwentarze, bydło i konie, a czem będą wogóle gospodarzyli, jeżeli to wszystko, co potrzebne jest do gospodarstwa, będą musieli za ciężkie bardzo podatki oddać? Przecież chłopi, przecież mieszczanie to są najlepsi płatnicy: oni bardzo chętnie podatki płacą, bo wiedza, że państwo może istnieć tylko wtedy, jeżeli będą te podatki płacili, ale trzeba im umożliwić, ażeby te podatki mogli płacić. A tymczasem co widzimy? Rząd obiecywał, że zajmie się rolnictwem, tymczasem zaniedbał zupełnie interesy rolnictwa i doprowadził do tego, że kopa kapusty kosztuje półtora złotego, korzec ziemniaków 3 złote, konia można nabyć za 5 złotych, a zdarzył się taki wypadek na jarmarku, że dawano włościanom po 2 zł za konia, tak, że kilkanaście koni zostawili, bo nie warto było z tymi końmi wracać.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PMatakiewicz">Mieszczanie także biadają. Warsztaty pracy zamyka się, bo pomimo najlepszych sił nie są w stanie zapłacić wygórowanych podatków, któremi Rząd je obkłada. Pomimo orzeczeń komisji, inspektorzy podatkowi nie zwracają na to uwagi i śrubują podatki niemiłosiernie, a nawet dochodzi do tego, że obok podatku obrotowego podatki dochodowe są bardzo lekkomyślnie i niesprawiedliwie wymierzane, tak, że przedłożyłem niedawno prezesowi izby skarbowej w Krakowie zażalenie, że inspektor podatkowy w Tarnowie przyjmował dochód wyższy aniżeli obrót, co jest wprost niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PMatakiewicz">P. Prezes Ministrów, Grabski, który obiecał w kilku swoich enuncjacjach, że zajmie się także i tem, aby to, czego rolnicy, a przedewszystkiem mali rolnicy potrzebują, staniało, czy to ubrania, czy obuwie, czy koszule i t. d., tego zobowiązania nie dotrzymał, a w ostatniej swojej enuncjacji powiedział, że będzie uprawiał protekcjonizm dla przemysłu i skutkiem tego będzie, że wyroby przemysłowe będą jeszcze droższe, tak, że wogóle obecnie posłom trudno zwoływać jakieś zgromadzenia, bo z czem do ludu przyjdą? Do tego ludu, który jest tak rozgoryczony, że wszystko zwala na posłów i uważa ich za powód swego nieszczęścia i swojej niedoli?</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PMatakiewicz">Go do sprawy robotniczej, to warstwy przez nas reprezentowane nie mogą tego zrozumieć, dlaczego daje się zasiłki dla bezrobotnych a nie popiera się pracy. Z drugiej strony także i wśród robotników jest niezadowolenie, ponieważ Rząd nie płaci za rozmaite dostawy rządowe, a to skrupia się na robotnikach, którzy nie dostają zapłaty za to, do czego się swoją pracą przyczynili. Powiadają oni, że bezrobotni dostają zasiłki za to, że nie pracują, a oni choć pracowali, nie mogą dostać zapłaty za to, co się im należy. Rząd zaniedbuje nawet zapłaty za dostawy wojskowe i wskutek tego robotnicy zatrudnieni w przemyśle wojskowym nie dostają za swą pracę wynagrodzenia, co musi wywołać katastrofalne skutki za granicą, albowiem jeżeli się nie płaci przemysłowi bielskiemu za dostawę sukna sumy wynoszącej parę milionów — to całkiem naturalnie, że ci przemysłowcy, którzy nie należą do narodowości polskiej, zakomunikują to swoim rodakom za granicą, co wywoła kiepskie wyobrażenie o naszych siłach także i za granicą.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PMatakiewicz">Z różnych stron podnoszono tu żale na nadużycia i kradzieże w różnych instytucjach rządowych a doszło i do tego, że na kresach pewien prokurator dopuścił się malwersacji. Jest rzeczą ubolewania godną, że ten, który powinien czuwać i zapobiegać nadużyciom, sam daje zły przykład i poniża w ten sposób władzę, którą reprezentuje. Poczytujemy za winę Rządowi, że czynniki rządowe i sam Rząd nie przeciwdziała takim nadużyciom.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PMatakiewicz">Szefami Ministerstwa Sprawiedliwości są dwaj panowie notariusze, obaj z Kongresówki, którzy nie znają potrzeb naszego sądownictwa małopolskiego i nie rozumieją rozgoryczenia naszego chłopa, który ma już dosyć różnych podatków, różnych Kas Chorych, opłat drogowych, asekuracji przymusowych i t. d. Obecnie oni chcą go uszczęśliwić przymusowemi opłatami notarialnemu za różne akta notarialne, jak kontrakty kupna, sprzedaży, darowizny i t. p., czego dotąd u nas w Małopolsce nie było. U nas istnieje ustawa notarialna, która przymus notarialny tylko dla pewnych spraw wprowadza, jak dla darowizn bez równoczesnego oddania posiadania, dla kontraktów małżeńskich i t. p. tymczasem pp. szefowie Ministerstwa Sprawiedliwości chcą to wprowadzić do wszystkich aktów kupna, zamiany, darowizny, które dawniej nieraz chłopa nic nie kosztowały, bo oddał w posiadanie kawałek gruntu sprzedanego, czy zamienionego, następnie geometra rządowy zbadał rzecz na gruncie i doniósł sadowi, a potem sąd zupełnie za darmo bez żadnych kosztów to poprzeprowadzał. Musimy przeciwko temu przemycaniu tak ważnej sprawy przy ustawie o opłatach stemplowych w Komisji Skarbowej stanowczo zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PMatakiewicz">Co do samego Rządu, to wynik głosowania nad kwestia zaufania do Rządu w dniu 28 października r. b. w toku dyskusji budżetowej da? dowód, że Rząd popierają przedewszystkiem prawica i socjaliści, które to stronnictwa maja zupełnie sprzeczne ze sobą interesy i programy i dotychczas zaciekle się zwalczały. Najlepszym dowodem, że stronnictwa te mają inne programy, było wczorajsze przemówienie p. prezesa Moraczewskiego, z którego dowiedzieliśmy się, że interesy robotników, które reprezentują socjaliści, nie są zgodne z interesami fabrykantów. Podczas, gdy p. Moraczewski chciałby się dobrać do gotówki pracodawców, a nie chce, żeby robotnicy na nich pracowali, to z drugiej strony w interesie fabrykantów i przemysłowców leży, ażeby czas pracy powiększyć, by robotnicy trochę więcej pracowali, a oni więcej zarobili. Właściwie w tej większości rządowej niema wcale stronnictw włościańskich, które przecież reprezentują, choćby skromnie licząc, warstwę, stanowiąca 65% całego narodu. Jak, zdaniem mojem, było błędem p. prezesa Witosa, że tworząc Rząd, nie postarał się, żeby ten rząd popierały reprezentacje wszystkich warstw włościańskich, dalej błędem było, że także prawie nikt z lewicy do jego rządu nie należał, tak samo, uważam, że i Rząd obecny nie może się utrzymać, gdyż nie jest poparty przez włościaństwo, które stanowi przecież najważniejszą siłę narodu i w którego interesie nie leży, żeby taki Rząd długo trwał, albowiem ten Rząd traktuje interesy ludności włościańskiej po macoszemu. Apele p. prezesa Wierzbickiego w tej Izbie do większej pracy tej ludności są zupełnie niepotrzebne, albowiem lud rolniczy dał chyba dowody niezmordowanej i rzetelnej pracy przedewszystkiem dla dobra Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PMatakiewicz">Co do samego projektu ustawy, to muszę zaznaczyć. że uważamy go za bardzo ogólnikowy, dający Rządowi wielką dowolność i zostawiający mu wolną rękę w szczególności co do pożyczki zagranicznej, którą Rząd ma zaciągać. Nie jest np. tu powiedziane, gdzie ona ma być zaciągnięta, a dalej pozwala się Rządowi zastawić jakiś nieokreślony monopol, szczegółowo nie jest powiedziane, który z monopolów, a to przecież bardzo ważna rzecz, albowiem np. w interesach monopolu tytoniowego są zaangażowani inwalidzi, wdowy i sieroty, których nie możemy tak z lekkiem sercem oddać na pastwę jakiegoś przedsiębiorstwa, albo na łup zagranicy. Sejm ma prawo i obowiązek wysłuchać sprawozdania Rządu w tym kierunku, a Rząd nie powinien Sejmu stawiać przed faktem dokonanym.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PMatakiewicz">Projekt nie mówi nic o najważniejszej rzeczy, o użyciu części pożyczki zagranicznej na zwiększenie obiegu złotego przez zwiększenie kapitału zakładowego Banku Polskiego dla wzmocnienia podstawy emisji złotego. A przecież ta rzecz, jak to słusznie w swoim wniosku mniejszości podnosi i naprawia p. Byrka, jest najbardziej nagląca, bo znaków obiegowych dzisiaj jest stanowczo za mało, co ma związek z brakiem kredytu i ogólnym zastojem.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PMatakiewicz">Co do interwencji, to ze względu na ujemne rezultaty polityki interwencyjnej obecnego Rządu, której rezultatem jest strata od 1 stycznia r. b. przeszło 200 milionów złotych z zapasu walut obcych, nie jesteśmy w możności udzielić Rządowi pełnomocnictwa, żądanego w art. 2.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PMatakiewicz">W art. 3 kryje się niebezpieczeństwo, że z powodu niejasności przedostatniego ustępu. Rząd oprócz wypuszczonych biletów skarbowych na 100 milionów złotych, może jeszcze wypuścić sobie 50 milionów biletów zdawkowych, na co słusznie również zwrócił uwagę p. Byrka w swoim wniosku mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PMatakiewicz">Za powiększeniem państwowego Funduszu gospodarczego, w myśl art. 4 projektu ustawy, dalszą sumą 100 milionów złotych, który to fundusz gospodarczy udotowany został w myśl ustawy z 3 marca 1925 r. poz. 154 Dz. Ust. Pz. P. Nr 22 prawie całą kwotą pożyczki amerykańskiej 50 milionów dolarów mniej 40 milionów zł, użytych na cele budowy nowych linii kolejowych, nie możemy głosować z uwagi, że Rząd dotąd nie przedstawił statutu państwowego Funduszu gospodarczego, do czego jest obowiązany art. 2 cytowanej ustawy z 3 marca 1925 r. o wypuszczeniu pożyczki zagranicznej w dolarach Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ponieważ statut ten ma zawierać szczegółowe postanowienia co do sposobu użycia państwowego Funduszu gospodarczego i administrowania, więc nie znając go i nie wiedząc, na co Rząd chce go użyć, i nie wiedząc, czy interesy drobnego rolnictwa, rękodzielnictwa i t. p. będą należycie uwzględnione, nie możemy funduszu tego narazie zwiększać.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PMatakiewicz">W razie odrzucenia wniosków większości głosować będziemy za wnioskami mniejszości p. Byrki.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PMatakiewicz">Kończąc, oświadczam w imieniu Klubu Katolicko-Ludowego, że od Rządu, który obecnie popierany jest przez prawicę i stronnictwa robotnicze, domagamy się większej stanowczości, energii i inicjatywy tak na wewnątrz, jak i w polityce zagranicznej i zrozumienia potrzeb warstw rękodzielniczych i włościańskich, oraz wyzyskania żywotnych własnych sił narodu i opierania się przedewszystkiem na tych własnych siłach. Dopraszanie się ciągłe pomocy od zagranicy pod coraz uciążliwszemi warunkami, będąc dowodem naszej słabości oddałoby nasze Państwo w tak niepożądaną zależność od obcych, lekceważących wszelką słabość, a szanujących tylko siłę. Oświadczamy również jako stronnictwo ludowe, któremu dobro Ojczyzny i ludu leży na sercu, że nie zawahamy się działać w sprawie naprawy Państwa i poprawy doli ludu solidarnie z innemi stronnictwami polskiemi ludowemi, gdyż rozbicie stronnictw chłopskich uniemożliwia nie tylko skuteczną obronę interesów wsi, ale i normalny rozwój stosunków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Faustyniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PFaustyniak">Wysoki Sejmie! W imieniu klubu Narodowej Partii Robotniczej, mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PFaustyniak">Klub Narodowej Partii Robotniczej już w czasie debaty budżetowej zajął stanowisko w sprawie kryzysu i wyraził swój pogląd, jak należy przystąpić do naprawy stosunków. Jesteśmy zdania, że wobec katastrofalnie małych środków obiegowych, wobec braku kredytu dla życia gospodarczego i szalonej drożyzny kredytu, należy wszystko uczynić, by zamierający przemysł ożywić, warsztaty pracy uruchomić i bezrobotnych zatrudnić. Z tych powodów gotowiśmy udzielić Rządowi upoważnienia do zaciągnięcia omawianej w ustawie pożyczki zagranicznej. Naszem zdaniem, pożyczka może być zaciągnięta na ogólnych warunkach, bez jakichkolwiek zobowiązań politycznych, lub takich gospodarczych, któreby w czemkolwiek mogły ograniczyć naszą niezależność państwową. Wyrażamy zadowolenie, że Rząd przychylił się do wniosków naszego klubu w Komisjach Budżetowej i Skarbowej i, odstępuje od zamiarów wydzierżawienia monopolu tytoniowego.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PFaustyniak">Wypuszczenie na mocy omawianej ustawy biletów skarbowych w wysokości 100 milionów złotych może być celowem i doraźnie przyczynić się do wstrzymania zamykania fabryk i kopalń, jeżeli Rząd, udzielając pomocy kredytowej instytucjom finansowym i przemysłowi, stawiać będzie jako niezbędny warunek nie tylko utrzymanie ruchu i pracy przez zakłady pożyczające, lecz domagać się również będzie znacznego powiększenia liczby obecnie zatrudnionych robotników. W tymże też duchu zgłaszamy odpowiednią rezolucję.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PFaustyniak">Nie chcąc wracać do ogólnej dyskusji, która do tego czasu krajowi i bezrobotnym nic nie przyniosła, domagamy się od Sejmu rychłego uchwalenia ustawy, a od Rządu wprowadzenia w życie stanowczo i szybko chociażby doraźnych środków pomocy. Nędza w miastach, wsiach i ośrodkach przemysłowych jest szalona. Liczba bezrobotnych na Górnym Śląsku, w przemysłowym okręgu łódzkim i w innych miejscowościach fabrycznych stale wzrasta. Rząd i Sejm, przypatrując się biernie temu stanowi rzeczy, mogą się wkrótce doczekać rozruchów głodowych. W tej sytuacji nie możemy popierać polityki ciągłych kłótni i walk partyjnych — domagać się musimy szybkiego i energicznego działania. To jest główny motyw, dla którego głosować będziemy za przedłożoną ustawą.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PFaustyniak">Rezolucja nasza opiewa: Sejm wzywa Rząd, ażeby, udzielając pomocy kredytowej bankom i przemysłowi na zasadzie art. 3 ustawy, stawiał jako niezbędny warunek jej przyznania nie tylko utrzymanie ruchu i pracy przez zakłady pożyczające, lecz domagał się również znacznego powiększenia liczby obecnie zatrudnionych robotników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Rogula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PRogula">Wysoki Sejmie! Sejm polski, niezdolny podołać zagadnieniom gospodarczym i politycznym, dawał już dwukrotnie Rządowi p. Grabskiego nadzwyczajne pełnomocnictwa natury społeczno-politycznej i gospodarczo-finansowej. I cóż w rezultacie z tych pełnomocnictw widzimy dzisiaj? Spadek reformowanej waluty polskiej, powiększenie drożyzny artykułów pierwszej potrzeby, zwiększenie armii bezrobotnych, absolutne zniszczenie gospodarcze drobnego rolnika, a zwłaszcza włościanina ukraińskiego i białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PRogula">Rząd polski zasłania oczy na istotne przyczyny tej katastrofy ekonomiczno-gospodarczej. Wybitny polityk i ekonomista rosyjski hr. Witte kiedyś powiedział: Dajcie dobrą politykę wewnętrzną, to dam dobry pieniądz. Otóż właśnie ta polityka wewnętrzna wszystkich rządów polskich i rządu obecnego doprowadziła do opłakanego stanu. Rządy polskie, prowadząc politykę wielkomocarstwową kosztem terytoriów ukraińskich i białoruskich, utrzymywały zbyt wielką armię wojskową, niesłychaną w żadnem państwie armię szpiclów i policji.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PRogula">I tę siłę utrzymuje się na to, ażeby utrzymać dzisiejszy stan terytorialny polski, ażeby na gwałt zrobić z Ukraińca, Białorusina i Litwina — Polaka. A w jaki sposób? Rząd polski na każdym kroku okazuje swą nielojalność względem narodu ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego. Ta nielojalność wyraża się w niewykonywaniu ani Konstytucji, ani żadnej z istniejących już ustaw. Wydano kilka ustaw natury gospodarczej i politycznej, jak np. ustawa o wykonaniu reformy rolnej, ustawa o pomocy kredytowej dla drobnych rolników, ustawa o odbudowie wsi, zrujnowanych wskutek działań wojennych, ustawa szkolna, ustawy o prawach języków ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego w urzędach państwowych i sądach. Ale te ustawy zostały wydane wyłącznie na eksport, dla zagranicy, a narody ukraiński i białoruski otrzymały w rezultacie to, że obecnie nie istnieje ani jedna szkoła ukraińska lub białoruska. Temu, kto odważy się wnieść podanie w języku ukraińskim lub białoruskim, wytacza się procesy sądowe, oskarża się ich o spisek, zdradę stanu, działalność antypaństwową i t. d. Włościanin ukraiński i białoruski jak siedział w ziemiankach, tak siedzi nadal, a tym, którzy zdołali swoje gospodarstwo własnemi, siłami odbudować i podnieść, naliczono tyle podatków i majątkowego i gruntowego i komunalnego, drogowego, szpitalnego, od krowy, od konia, od kury, od psów i od wszystkiego, co tylko mają, że oto włościanin białoruski i ukraiński musi sprzedać ostatniego konia, krowę, czy zboże i mimo to nie wystarcza mu na zapłacenie tych podatków. Tego, kto odważa się podnieść głos w sprawie niesprawiedliwego wymiaru podatków, wsadza się do kozy. Cała armia t. zw. sekwestratorów grasuje po wsiach, opisuje ostatnie rzeczy i puszcza je na licytacje.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PRogula">W swoim czasie obecny Pan Premier i Minister Skarbu powiedział, że przez Bank Rolny porozpychano dużo pieniędzy po wsiach. Może to i słusznie, ale kto otrzymał te kredyty po wsiach? Wojskowe i cywilne osadnictwo. Jednemu, t. j. osadnikowi daje się dużo, a drugiemu, czyli rolnikowi białoruskiemu, ukraińskiemu, czy litewskiemu, nie daje się nic. Rzecz prosta: ostateczna polonizacja jest możliwa tylko po całkowitej pauperyzacji narodu ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego. Pożyczkę amerykańską zaciągało się pod hasłem na wydatki inwestycyjne i rzeczywiście wybudowane zostały na t. zw. Kresach Wschodnich, t. j. na ziemiach ukraińskich i białoruskich domy dla urzędników, policji, koszary dla korpusu ochrony pogranicza, teatry i kościoły polskie i t. p., ale nic nie dostało się z tej pożyczki dla chłopa ukraińskiego i białoruskiego oraz litewskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PRogula">Otóż cała siła ekonomiczna Polski jest skierowana na zniszczenie w Polsce tego, co nie jest polskie. I dopóki będzie w Polsce istnieć polityka eksterminacyjna względem narodów niepolskich, to nie pomoże ani druga, ani setna pożyczka zagraniczna. Ze względu na to, że po 1) kluby Ukraiński i Białoruski nie wierzą, żeby pożyczka zagraniczna, projektowana ustawą niniejszą, została użyta istotnie na cele gospodarcze, 2) żeby rolnik ukraiński i białoruski skorzystał z tej pożyczki dla podniesienia gospodarstwa swego, a natomiast wiedzą, że 3) kosztem tej pożyczki wzmocni się kolonizacja i polonizacja ziem ukraińskich i białoruskich, 4) że reprezentanci narodu ukraińskiego i białoruskiego nie są dopuszczeni do organów kontrolujących użycie przez Rząd Polski pożyczek zagranicznych, 5) że pożyczka ta widocznie będzie roztrwoniona tak, jak i poprzednie, a spłacać ją będą musiały narody ukraiński i białoruski, w imieniu Klubów Ukraińskiego i Białoruskiego oświadczam, że głosować będziemy przeciwko tej ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Ilków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Pksllków">Wysoka Izbo! Niewątpliwą jest rzeczą, że przedłożony nam obecnie projekt ustawy jest wyrazem zdruzgotanej polityki gospodarczo-finansowej p. premiera, Władysława Grabskiego. Ta tendencja i ta główna myśl przewodnia przewija się przez całą debatę już prawie dwudniową. Chodzi teraz, proszę Panów, o to, jaka obecnie jest orientacja tych, którzy bezsprzecznie winni przesileniu, jakie całe społeczeństwo przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#Pksllków">Pan premier Rządu znany jest ze swego optymizmu. Zapewniał nas cały czas, że finansowy stan Polski i że jej stosunki gospodarcze są oparte na silnych i trwałych podstawach i nawet dla ludzi, którzy starali się mu bezstronnie dawać uwagi i przestrogi, był bardzo niełaskawy. Obstawał przez 2 lata prawie przy swoim programie tak uporczywie, że ludzie znający go przedtem, nim objął kierownictwo nawy państwowej, dziwili się temu wielce.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#Pksllków">Proszę Panów, nie wiem, czy Panom wszystkim znane są ostateczne kwalifikacje samego p. Premiera. Ja sądzę, że należałoby wyświetlić tę sprawę, albowiem ma ona łączność z obecną gospodarką całego Państwa. P. Premier jest człowiekiem, który nie odznaczał się jakimiś zdolnościami nadzwyczajnemi, był profesorem — i to rzecz dziwna właśnie, profesorem w tej dziedzinie, na której cale Państwo się opiera, był profesorem szkól, mających wiele styczności z rolnictwem. Uchodzi obecnie za ekonomistę, jednak ta ekonomia, jaką przed nami tu roztacza, doprowadziła nas dzisiaj do ruiny. Należę do tych ludzi, którzy nie przypisują nikomu winy jednostronnie, patrzę także i na drugą stronę medalu.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#Pksllków">Panowie zapewne wiecie, że Polska obecnie w Europie przez całe 7 lat swego istnienia znajduje się pod względem geograficznym w stosunkach bynajmniej nie różowych. Z zachodu ma ona w sąsiedztwie silną bądź co bądź organizację państwową, opartą o tradycję, opartą o wielką i wysoką kulturę, opartą o cywilizację uświęconą wiekami. Ze wschodu znowuż ma Polska bardzo wielkiego przeciwnika, którego zwalcza tylko krzykiem, bo fakty mówią zupełnie co innego.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: Teraz to przyjaciele.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#Pksllków">Wizyta p. Cziczerina właśnie to stwierdziła. Chodzi teraz o to, że wschód jest pod wpływem tych właśnie, których Pan Premier w swojej grze, w walce cłowej stara się zwalczyć. I okazało się, że polityka wschodu jest kierowana właśnie przez ten czynnik, który jest groźny nie tylko p. Grabskiemu, ale i całej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#Pksllków">Od południa, Proszę Panów, jest znów państwo, które ma z Polską porachunki osobiste, które ma z nią kontakt tylko w pewnych sprawach najpotrzebniejszych, które dążyło do korytarza na wschodzie, a jednakowoż losy zrządziły, że Polsce udało się utrzymać i przeszkodzić temu połączeniu.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#Pksllków">Proszę Panów, obserwując politykę zagraniczną Polski i obserwując obecną gospodarkę w Polsce, muszę stwierdzić jedno, iż w tej całej obecnej wojnie gospodarczej polsko-niemieckiej, zostało zrobione wielkie pociągnięcie, które ma doniosłe znaczenie polityczne. Dochodzimy, proszę Panów, do tego, że Polska, która ma wszystko w swem Państwie, która ma wszystkie możności rozwoju, to wszystko niszczy, to wszystko marnuje, jednem słowem Polska udusi, się w swojem własnem mieszkaniu. I to chyba powinno zastanowić tych, którzy stoją u steru, którzy stoją na świeczniku i którzy niosą kaganiec oświaty. Jednak, proszę Panów, nie widać tej przewodniej myśli, nie widać tych, którzyby widzieli to groźne niebezpieczeństwo już dziś i którzyby zamiast słów przystępowali do czynów. Toczy się dyskusja nad przedłożonemi nam tutaj papierowemi projektami, rozwija się tu rozmaite poglądy, otaczane jakimiś niewiadomemi.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#Pksllków">Mogę stwierdzić jedno, że p. Premier Grabski rządzi w Polsce jak strategik, choć ma bardzo małe zdolności strategiczne. Charakterystyka jego postępowania da się sprowadzić do równania o 5 niewiadomych. Stawia przed nami do rozwiązania tylko zadania: nieznane wydatki, nieznane dochody, nieznaną wartość złotego, nieznana przyszłość Państwa, a koroną tego wszystkiego był obecnie Nieznany Żołnierz. Kto to równanie w tej Izbie o tych 5 niewiadomych potrafi rozwiązać?</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos: Niema matematyków.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#Pksllków">Istotnie niema tu, zdaje się, matematyków.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#Pksllków">Mając do czynienia z tego rodzaju dorywczością, z tego rodzaju bezprogramowością, jaka charakteryzowała rządy siedmioletnie w Polsce, stwierdzam, że to jest kula u nogi tego społeczeństwa, które po rozbiorach stanęło do życia i uformowało swoje własne Państwo. Rok 1772 przedłuża się do dziś. Dlatego też należy się dziwić, dlaczego mężowie stanu, dlaczego mężowie kierujący nie widzą tego niebezpeczeństwa, i zamiast czynu, przychodzą do nas tylko z projektami. Te projekty kosztują bardzo dużo, a są układane przez ludzi częstokroć niefachowych. Weźmy chociażby Ministerstwo Skarbu — są tam ludzie, którzy ze skarbowością przedtem mieli tyle wspólnego, ile ja z kierownictwem cyrku. Ale ci ludzie urzędują i oczywiście p. Premier nie omieszka ich wysoko wynagradzać. Mieliśmy tego dowody ze szkodą dla innych gałęzi, dla innych części organizacji Państwa. Albowiem ten aparat, którym chełpił się p. Władysław Grabski, że on spełnia swoje zadania — istotnie je spełnia, ale kosztem zniszczenia przedewszystkiem tych, którzy są zaliczeni do obywateli trzeciej, czy czwartej klasy, którzy są ciągle uważani przez polską rację stanu za zdeklarowanych, nieprzejednanych wrogów Państwa. Rząd p. Władysława Grabskiego zapowiedział się jako rząd bezpartyjny, a jednak w tych swoich zapowiedziach, w tym swoim programie okazał się takim samym jak poprzednie, albowiem jabłko nie daleko pada od jabłoni, to jest rzecz znana. Familijne stosunki odbiły się bardzo ujemnie i na skarbowości.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#Pksllków">Niedawno p. Władysław Grabski nadesłał nam tutaj okólnik o ulgach dla płatników podatku majątkowego. Żałuję bardzo, że nie mam go pod ręką, ale stwierdzam jedno, że okólnik ten nosi datę: Warszawa, dnia 13 października, a termin ściągania podatku był do 15 października. Pytam się teraz Panów, czy tak świetnie funkcjonuje aparat skarbowy p. Ministra Skarbu, żeby okólnik z daty Warszawa, 13 października, mógł zastosować na takich terenach, gdzie dziś jeszcze po zniszczeniu wojennem rząd nawet dróg odpowiednich nie potrafił wybudować, nie potrafił podnieść komunikacji, nie potrafił postawić na nogi odpowiedniego personelu administracyjnego. Cóż z tego wynika? Zarządzenia i okólniki idą swoją drogą, ażeby niemi sypać nam w oczy i pokazywać, jak względnym jest p. Premier wtedy, kiedy grozi katastrofa, a z drugiej strony idą tajne komunikaty do inspektoratów i urzędów skarbowych, aby ściągać co się da. Mamy dowody, że niektóre inspektoraty zaczynają rządzić w ten sposób, że podatnika, który nie uiścił swoich podatków, ściąga się do urzędu i pyta się w ten sposób: zapłacisz czy nie? On odpowiada, że nie, bo nie jest w stanie zapłacić. Wtedy urząd skarbowy, niewiele myśląc, odsyła sprawę do sądu. Sąd przeprowadza sprawę, wydaje wyrok, wyznacza egzekucję, a gdy nie może ściągać z egzekucji, zarządza intabulację Skarbu Państwa na własności tego płatnika. Takie przykłady mamy w powiecie skolskim, w województwie stanisławowskiem, takie same mamy w powiecie kałuskim, w powiecie nadwórniańskim w kossowskim.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#Pksllków">Historia rządów p. Władysława Grabskiego i cały jej przebieg obecny jest wykładnikiem kompletnej ruiny, kompletnego zniszczenia. Są ludzie, nie wiem czy złośliwi, czy dowcipni, którzy opowiadają, że przedstawiciel rządu sowieckiego, przyjechawszy do Warszawy, pytał p. Władysława Grabskiego, jakim sposobem potrafił zniszczyć kapitał swój bez strzelania, bez zabijania, bez przewrotu rewolucyjnego. I rzeczywiście p. Grabski potrafił łatwiej zniszczyć w Polsce kapitalizm, niżby to uczynił p. Cziczerin, reprezentant rządu sowieckiego, który wypowiedziawszy otwartą walkę kapitalizmowi, dotychczas mimo wszystko nie mógł go zniszczyć. Dlatego, jak opowiadają, p. Cziczerin uważał za właściwe zaproponować czy nawet poprosić p. Grabskiego, żeby mu w tym kierunku był pomocny. Takie to anegdoty o p. Grabskim kursują dziś w opinii publicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#Pksllków">Przed paru dniami miałem możność skomunikowania się z bardzo wpływowemi pewnemi czynnikami zagranicznemi, które, niewiadomo z jakiego powodu, zwróciły się do mnie o pewne wyjaśnienia. Byłem tem zaskoczony. Zapytanie ich szło w tym kierunku czy te wszystkie zażalenia, te wszystkie ataki i narzekania na lichą administrację i lichą gospodarkę obecnego Rządu są oparte na istotnym stanie rzeczy, czy też to jest tylko gra polityczna stronnictw. Byłem zmuszony stwierdzić jedno, że p. Władysław Grabski, a względnie Rząd obecny nie należy do tych, po których można się spodziewać polepszenia stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#Pksllków">Przedewszystkiem Rząd bardzo mało się interesował sprawami, które bądź co bądź najwięcej Polsce szkodziły, a mianowicie polityką zagraniczną. Niema dziś w Rządzie człowieka, któryby w dziedzinie polityki zagranicznej mógł robić pociągnięcia takie, któreby mogły przynieść korzyści tym narodowościom, które w Polsce żyją, i samej Polsce. Obecny przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych uważa, że wystarczy dać pozwolenie, czy list żelazny na przyjazd pewnej jednostki, która stała na czele ruchu obecnie zwalczanego przez Polskę, i że to już jest rozwiązanie sprawy. Opowiada się o wielkiej wspaniałomyślności, o rozmaitych wielkich programach, o daleko idącej tolerancji, o stosowaniu przepisów Konstytucji i t. p. Powiada się, że narzekania elementów niezadowolonych w Polsce są niezgodne z istotnym stanem rzeczy, że są tendencyjne i nieprawdziwe. A jednak poza kulisami polityki zagranicznej p. Premiera są ludzie, którzy w tym samym departamencie siedząc, wiedzą, jak źle jest prowadzona cała akcja. Wiadomą jest rzeczą, że zagadnienia polityki zagranicznej łączą się z polityką gospodarczą Państwa, że ta szara masa konsulów, wicekonsulów, zastępców i t. p., to jest czereda, która kosztuje Skarb Państwa bardzo dużo, a jaką ona korzyść przynosi? Gdzieś w Australii jest reprezentant Polski, w Teheranie, Indochinach, nie mówię już o Japonii i o p. Patku. Ta wielka mocarstwowość dużo kosztuje.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#Pksllków">Do niedawna opowiadało się w Warszawie, że polska misja wojskowa w Paryżu miała lepszą pozycję, aniżeli obecna tu misja francuska, że miała tam kilka aut do dyspozycji i że służyła temi autami jako środkami wygodnej komunikacji nawet samym Francuzom. Mówiło się, że rozmaici delegaci, przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych wysyłani w świat, np. do Ameryki, nie jechali najkrótszą drogą, ale najdłuższą, zwiedzając przytem, rozumie się, rozmaite okolice, przystanie i t. p. Później te wszystkie wydatki, te wszystkie rachunki, znajdują swój wyraz w budżecie i budżet Państwa musi te wszystkie wydatki pokryć. Później jednakowoż znaleźli się ludzie, którzy zwrócili, na to uwagę i poczynili pewne kroki, ale są to kroki nieznaczne. Utrzymanie naszych reprezentacji we wszystkich państwach i ich personelu dzisiaj kosztuje bardzo wiele.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#Pksllków">A p. Minister Skrzyński, który do niedawna głosił o zwycięstwach w Locarno, schował się jakoś i patrzy, co będzie dalej. Fantastyczne jego teorie nie mają uzasadnienia. On sam stara się w nas coś wmówić, bo przecież jasną jest rzeczą, że pozycja takiego człowieka jest ciężka: przyjeżdża do pewnej miejscowości, musi wezwać wszystkich przedstawicieli prasy polskiej i powiedzieć im zgóry odrazu: „macie pisać tak a tak, ażeby kraj, ażeby ludność była uspokojona, ażeby ani Sejm mnie nie atakował, ani znienawidzone jednostki, czy przeciwnicy, ażebym mógł wrócić bodaj choć przyzwoicie, jeżeli nie ze zwycięstwem”. I tak było w ostatniej chwili, lecz przekonywamy się, że ten ostatni zjazd zaszkodził Polsce może więcej niż poprzednie. Jest jasną rzeczą, że usunięcie trudności, gospodarczo-ekonomicznych w Polsce nie nastąpi inaczej, jak przez pewne świadczenia bardzo wielkie. Do takich świadczeń właśnie dąży dzisiaj także Rzesza Niemiecka, lecz co do Polski to pewne jest, że przy takiej polityce, jaką ona prowadzi, polityce fantazji i problematycznych zamierzeń i teorii, to wszystko spełznie na niczem.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#Pksllków">Proszę Panów, ja nie chcę daleko odbiegać od tematu dyskusji. Zwrócę tylko jeszcze uwagę na to, na jakiej podstawie został budżet państwowy ufundowany. Panowie nie zapominajcie, że p. Premier parę razy z tego miejsca twierdził, że budżet państwowy jest pewny, bo jest oparty na wystarczającej produkcji, a względnie na spodziewanym urodzaju. Jeszcze było daleko do zbiorów, a już urzędnicy Ministerstwa Skarbu i różne meteorologiczne stacje, niebardzo świetne, przepowiadały, że zbiory w Polsce przyniosą wielkie korzyści. I wszyscy oczekiwali, tego z zapartym oddechem, a urzędnicy Ministerstwa Skarbu wychodzili, jak te wrony na deszcz i krakali: spodziewamy się, że będzie pogoda, nie będzie pogody. Stacja podaje takie a takie wiadomości wspaniałego urodzaju, ale trzeba być cierpliwym i czekać. A więc czekali. I czekali parę miesięcy, ale, niestety, przyszła słota na terenie ziem b. Galicji i wszystkie urodzaje, w których wielkie nadzieje pokładano, zostały w tej części, kraju zniszczone.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos: Powinien był się ksiądz modlić.)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#Pksllków">Kiedy mnie nie prosili, a ja w obrządku łacińskim nie umiem. Chodzi o to, że budowanie budżetu na urodzaju, którego się nie ma w ręku, ani w kieszeni, ani w śpichlerzu, dowodzi tylko dziecinnej istotnie fantazji. Czyż jest rzeczą możliwą budować taki gmach, jak budżet państwowy, na piasku, na tym nieznanym dochodzie, o którym mówiłem z początku. To jest jedna niewiadoma.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#Pksllków">Cóż więc z tego wszystkiego wynika? Rozumie się, przyjaciele Polski i ze wschodu i z zachodu, chociaż przyjazne stosunki na gwałt się zawiera, nie śpią. Czy w którym innym kraju szef Rządu odpowiedzialny przed Izbą stawałby na trybunie i w obliczu całego społeczeństwa, a nawet Państwa i całego świata, oświadczał, że buduje budżet Państwa na urodzaju, że jest pewny, że zbierze, że jest pewny, że nie będzie klęsk elementarnych. Nie wiem, może zawierał jaki tajny układ z Opatrznością. Jednem słowem, to przecież daje do myślenia i dziwię się, że Panowie, którym zależy więcej niż mnie na dobrych stosunkach, nie powiedzieliście temu człowiekowi: Panie, czy Pan się nie myli, albo czy Pan może czego nie prześlepił? To też państwa, jak Rosja Sowiecka, jak Niemcy, jak inne sąsiednie państwa, które — jak powiedziałem — nie bardzo kochają Polskę, w tej chwili, podstawiły nam nogę. I rozumie się — rynki zostały zasypane zbożem wszystkiem innem, tylko nie stąd przywożonem. A Polska sama sobie jeszcze podstawiła nogę, sprowadzając mąkę amerykańską. Jeżeli takie zbiory przewidywał p. Premier w tym roku, to czemu, jeżeli nie bezpośrednio, to za pośrednictwem odpowiednich władz rządowych, dawał pozwolenia na sprowadzanie mąki amerykańskiej do kraju?</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#komentarz">(Głos: Bo jest lepsza, smaczniejsza.)</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#Pksllków">Otóż to świadczy o tem, że człowiek o takich poglądach i takim programie, stojąc na czele nawy państwowej, gotuje tylko zniszczenie i ruinę. Mniejsza o to, jak odniesie się do niego opinia polska. Nie mielibyśmy tu nic do powiedzenia, gdyby to i nas nie dotykało, tych, którzy muszą ponosić lwią część obowiązków, lwią część ciężarów, lwią część wydatków, które nie wiadomo na jaki cel mają być użyte.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#Pksllków">Zresztą p. Grabski bardzo dobrze wie, jakimi drogami i jakimi środkami dążyć do tego, aby stan gospodarczy naszego narodu utrzymać, jeżeli już nie na odpowiednim, to bodaj na znośnym poziomie, ale on do tego nie dąży. Nie starał się przyjść z pomocą instytucjom, które przez dziesiątki lat pracowały na terenie byłej Galicji. Jest towarzystwo zwane Silskij Hospodar, są kooperatywy, stowarzyszenia, są nawet kasy Raifeisena, lecz te wszystkie nasze instytucje nie cieszyły się zbytniem poparciem p. Premiera. Jeżeli szło o takie poparcie, to poprzednio sprawa przechodziła przez tajne departamenty polityczno — policyjne i tam się badało, czy dany kierownik, czy dany urzędnik, dany przedstawiciel stowarzyszenia zasługuje na to, czy nie. Nie patrzyło się na instytucje, nie patrzyło się na członków, którzy tam należą, nie patrzyło się na samą instytucję i naród cały, patrzyło się tylko przez okulary departamentu politycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. A kto siedzi w tym departamencie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Siedzi tam człowiek, który ma decydować o takich najważniejszych zagadnieniach, człowiek, który nazywa się p. Rudkowski. Nie znam go...</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głos: Znów człowiek nieznany.)</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#Pksllków">... i nie wiem, czy rzeczywiście posiada zdolności, aby takim departamentem kierować, ale to jest człowiek, który chyba najmniej zna stosunki tak, jak trzeba znać w całem Państwie. A przecież nie bez wpływu pozostaje zdanie takiego człowieka na p. ministra, on przecież sprawy referuje i minister potem z lekkiem sercem robi znak zapytania, czy podkreśla, albo pozostawia ją komu innemu do załatwienia i cała sprawa wlecze się miesiącami, potem staje się nieaktualną i korzyści z niej nikt nie widzi. Tak niestety było, tak było bardzo wiele razy, a najlepszym dowodem tego jest to, co się działo, gdy przyszło takie nieszczęście, jak powódź. Wtedy mimo te wszystkie straty w ludziach, w mieniu, w inwentarzu martwym i żywym, pomimo to, że klęska powodzi objęła południowo-wschodnią część kraju, nie było takiego zajęcia się tą ludnością, ażeby przyjść jej z pomocą.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#Pksllków">Proszę Panów, jeżeli chodzi o sam program, o sposoby wyjścia z tej sytuacji, to jak powiedziałem, nie widać było w tej Izbie ludzi, którzyby powiedzieli: Panowie, szkoda czasu, szkoda gadania, szkoda wszelkich debat, zabierzmy się do czynów, program nasz jest taki a taki. Nie było jednak widać tych ludzi. Każdy czegoś chciał, każdy chciał coś powiedzieć, ale obawiał się, czy nie będzie zakrzyczany, obawiał się jakiegoś pręgierza czy to prasy, czy opinii, czy czego innego. Wyglądało to na bujanie w obłokach w wielu wypadkach, wyglądało, to na lekcję moralności, dawaną pewnym stronnictwom, oraz na wyciąganie pewnych osobistych uraz.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#Pksllków">Dzisiejsze położenie zastanawia tych ludzi, którzy muszą to znosić. Niedługo w przyszłości będziemy świadkami tego, że o ile tak dalej pójdzie jak obecnie, jeżeli w tej maszynie, którą kieruje gabinet p. Władysława Grabskiego, nie nastąpi poprawa, to losy całego Państwa, nie mówiąc już o gabinecie, będą bardzo ciekawe. Już się dają słyszeć tam, daleko w każdym razie od Warszawy, głosy: Panowie, wy nic nie możecie zrobić, któż wam przeszkadza? Na publiczne takie zapytanie na zebraniu, czy gdzieindziej, odpowiedź nie jest bardzo łatwa, tembardziej, że od jakiegoś czasu urzędy wysyłają na takie zebrania ludzi, konfidentów, którzy zdają potem relację zupełnie odmienną.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos: Sam starosta jeździ na Kresach na takie zebrania)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#Pksllków">A tak, starostowie jeżdżą w wielu miejscowościach.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#Pksllków">Otóż są głosy, które powiadają tak: nie będzie innego wyjścia, trzeba pójść na Warszawę i zrobić porządek samym. Tak mówią ludzie, którzy cierpią dziś bardzo dużo materialnie, moralnie i duchowo. Te głosy słychać w opinii polskiej, bo gdyby z naszej strony takie głosy były, to w tej chwili ci ludzie znaleźli by się we Lwowie na Batorego. Tak wygląda sytuacja. Rzecz jest ciężka do przeprowadzenia i trzeba koniec końców śpieszyć się i albo coś zrobić, albo oświadczyć odrazu, że nie da się nic zrobić i w takim razie trzeba złożyć broń. Niema drogi, niema wskaźnika, niema kierownika, któryby potrafił poprowadzić całą polityką tak, żeby nie przyniosła zguby dla całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#Pksllków">Chodzi teraz o to, po czyjej stronie jest wina za taki stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(P. Paweł Wasyńczuk: Nie po Pańskiej.)</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#Pksllków">Po mojej stronie być może najmniej, są inne czynniki odpowiedzialne za taki stan rzeczy. Stwierdzam, że my tych stosunków dalej nie zniesiemy, tych stosunków, jakie obecnie są, nie można dłużej tolerować i nie można zwlekać i narażać cierpliwości społeczeństwa na to, aby ono chwyciło się samoobrony. Niech Panowie nie zapominają, że psychika społeczeństwa po przewrocie wojny światowej nie jest taka, jaka była przed wojną, że społeczeństwo zgnębione ostatecznie, wyzyskane przez śrubę podatkową, rządów takich ma już dość. I niedługo czekać trzeba będzie, że się znajdziemy między młotem a kowadłem.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#Pksllków">Słyszymy, że już rada wojenna wspólnie z Ministrem Spraw Wojskowych protestuje przeciw zamiarowi zniżki budżetu wojskowego. Jest to niesłychane, ażeby Minister z radą zwołaną ad hoc zakładał protest przeciw spodziewanym dopiero zamierzeniom redukcji jego budżetu, a tak w gruncie rzeczy jest.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To nie jest tak. P. Byrka: Naturalnie, że jest tak.)</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#Pksllków">Chciałbym, ażeby Pan to sprostował. Chodzi o to, że budżetu takiego, jaki mamy w preliminarzu, nie będzie można zrealizować, i że życie gospodarcze, które niby ma być ratowane tą pożyczką, jednak na dłuższą metę nie da się uratować. To będzie tylko ochłap, a dalsze fale życia przejdą nieubłaganie przez wszystkie programy, które nie liczą się z życiem.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#Pksllków">Proszę Panów, myśmy słyszeli od p. Premiera Grabskiego, że stosunki finansowe Polski są świetne, że złoty będzie pewnie stał, a dzisiaj powiada w swoim projekcie, że potrzebuje tej pożyczki dla ratowania złotego, na interwencje różne. Tak, proszę Panów, to zastanowić powinno tych, którzy niosą odpowiedzialność za taki stan rzeczy. Nas, przedstawicieli drobnego rolnictwa, te rzeczy interesują o tyle, o ile jesteśmy tym aparatem, od którego żąda się różnych opłat i wypełnienia obowiązków na rzecz Skarbu. Obowiązków dla nas nie brak, ale w prawach zagwarantowanych są wielkie braki. Niema nadziei obecnie, żeby się czasy zmieniły, żeby znaleziono inną orientację niż ta; jaka jest obecnie w stosunku do tych przedstawicieli, którzy walczą ciężko, walczą rozpaczliwie o prawa i zdobycze zagwarantowane konstytucyjnie dla ich wyborców. Spotykamy się z tem na każdym kroku, mimo przedstawień, mimo obietnic, że rzeczy się ułożą, mimo zapewnień, że Rząd rozumie zagadnienia gospodarcze. Ale wszystko są obiecanki jedynie, ale realne życie i fakty świadczą zupełnie o czem innem.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#Pksllków">Tak, proszę Panów, wychodzimy na kierownictwie p. Władysława Grabskiego. Swoją taktyką i swojemi przepisami, zniszczył on i zabił przedewszystkiem produkcję i wielki przemysł, i dziś jesteśmy świadkami, że Polska wygląda na powoli wymierające państwo.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#komentarz">(Protesty na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#Pksllków">Niestety, smutne, ale tak jest. To wygląda na zamieranie powolne i zasypianie na dłuższy czas. Proszę Panów, położenie obecne jest groźne niezawodnie, i nikt nie powie w tej Izbie, że po takim a takim czasie stosunki się poprawią. Czy byłby kto w tej Izbie, ktoby stanął na trybunie i powiedział, że po tym, a po tym to czasie stosunki się zmienią, tak, jak to poprzednio obiecywał p. Grabski. Ale, proszę Panów, w tym względzie musimy sobie powiedzieć jedno, że taki stan rzeczy jest nie do utrzymania, że idziemy bardzo szybko do ruiny, idziemy bardzo szybko w przyszłość nieznaną, razem ze złotym, razem z całym obecnym gabinetem i możemy się znaleźć w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, możemy pewnego pięknego poranku zbudzić się i zobaczyć że nasze wszystkie programy muszą iść do kosza, a życie zrobi swoje. Życie gospodarcze i finansowe, które ma za sobą swoją praktykę, które ma swoje tradycje, przekreśli wszystkie nierealne programy oparte na fantazji. Teoria a praktyka to są dwie różne rzeczy, to są dwie rzeczy, które się czasem wspomagają, ale częstokroć od siebie odbiegają i ten, co szedł jedynie drogą teorii w rozwijaniu swoich programów i postulatów, nigdy szczęśliwszym nie jest od tego, który szedł drogą zdobytej praktyki i drogą rady. P. Władysław Grabski należał do tych ludzi, którzy nikogo się nie radzili i tym ze swego gabinetu, którzy robili mu uwagi, dawał moralne lekcje, jednem słowem był premierem despotycznym, często nie pozwalał na samodzielne stanowisko niektórych kierowników i to się dzisiaj mści. Cała opinia społeczna jest zniechęcona, cała opinia jest zrewoltowana i dzisiaj wszyscy ci, którzy szukają winy w nas, szukają winy także i w gabinecie.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#Pksllków">Musimy powiedzieć sobie otwarcie, że nie dojdziemy do celu tą drogą, jaką p. Grabski chce nas prowadzić. Ta droga jest niepewna, jest nieznana nawet dla niego samego. Widzimy wogóle, że rzeczy jakieś nieznane, nieuchwytne zaczynają więcej zajmować opinię społeczeństwa polskiego, aniżeli rzeczy znane. Dowodem tego była wielka uroczystość w Warszawie, o której poważne czynniki obywatelskie, mające za sobą znajomość stosunków od dziesiątków lat powiadają, że raczej należałoby zwrócić uwagę i energię całego społeczeństwa w innym kierunku, aniżeli dla takiego celu. Tutaj chodzi o finansową stronę Państwa całego. P. Premier dzisiaj walczy o to, ażeby i ambicję swoją zaspokoić i na stanowisku swojem się utrzymać, ażeby dojść bodaj jeżeli nie do zwycięstwa, to w każdym razie z honorem się wycofać. Gdyby był przewidział, że cała akcja w ten sposób sromotnie się skończy, jak to ma miejsce obecnie, to zapewneby tak zrobił, ale w swoim optymizmie sam się skwalifikował jako człowiek niemożliwy, bo jest dalej ryzykantem. Jego plany są obliczane tylko na krótką metę, widzieliśmy to przez cały czas jego rządów i dlatego nie możemy być dziś pewni, czy za miesiąc, lub za dwa, jeżeli będzie rządził dalej, nie znajdziemy się w jeszcze gorszych stosunkach niż obecnie. Stosunki Państwa Polskiego są niepewne. Obecna sytuacja wygląda na to, jak gdyby nie było ludzi, którzy czują i rozumieją, że pozycja jest niebezpieczna. Cała gospodarka obecna, cały 7 letni byt Państwa wygląda na zabawkę mocarstwową. Jeżeli Panowie chcą tej zabawki, to w takim razie obecna ruina jest usprawiedliwiona. Częstokroć się z tej trybuny mówiło, mówił to i Minister Spraw Wojskowych i reprezentanci polskiej racji stanu, że Polska musi być mocarstwem, lecz w takim razie niechże się znajdą ci, którzyby tę mocarstwowość kontynuowali i umacniali i Polskę do tego stanowiska doprowadzili. Ale takich nie widzimy; pochowali się, poobrażali się, ustąpili, a Państwo wygląda obecnie na maszynę, eksperymentalną, pozostawioną samej sobie, w której jednak niszczy się substancję całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#Pksllków">I faktycznie przez te dwa lata rządów p. Grabskiego substancja państwowa, substancja narodowa całkowicie została nadwyrężona i zniszczona. Wystarczy popatrzeć na przemysł i rolnictwo, wystarczy popatrzeć na szeregi bezrobotnych, na szeregi bezrobotnych wkrótce i urzędników administracyjnych, bo i tych przy obecnej redukcji znajdzie się bardzo dużo, ażeby zobaczyć, że ta sytuacja nie przedstawia się dla wszystkich różowo. I my, którzy zasiadamy w tej Izbie, musimy zająć stanowisko otwarte — kto chce dziś ponieść odpowiedzialność za to, co się dzieje. Byli wprawdzie tacy, którzy w przybliżeniu wskazywali na pewne odchylenia, na inne drogi, na które Rząd obecny czy przyszły powinien wstąpić. I proszę Panów, pewnem jest, że o ile produkcja wogóle nie będzie podniesiona i nie będzie cieszyła się poparciem rządu, to życie gospodarcze przekreśli wszystkie plany polskich mężów stanu.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#Pksllków">To też po obecnych doświadczeniach, po różnych próbach, należy z obawą odnosić się do tych projektów, które nam teraz przedłożono. One są niczem innem, jak tylko projektami różnych pozakulisowych kombinacji, rozmaitych ustępstw, częstokroć za bardzo wysoką cenę. Dlatego my, którzy widzimy bardzo wielkie postępy, ale tylko ujemne, w dziedzinie skarbowości, nie możemy ponosić odpowiedzialności za dalszą gospodarkę tego Rządu. Jesteśmy przekonani, że te przyszłe pożyczki, które mają być zaciągnięte, nie będą użyte na te cele, o jakich się wspomina. Rząd stara się dać gwarancję, iż po zaciągnięciu tej pożyczki przedłoży rozmaitym czynnikom odpowiedzialnym pewien plan celem aprobaty, uzgodnienia i t. d. Ale to wszystko jest bardzo słabo ujęte w tym projekcie, a rzeczywistość dotychczasowa wykazuje zupełnie co innego. Nieszczęściem, jak powiadają niektórzy ludzie, dla Polski, dla Państwa, jest to, że ludzie częstokroć pogrąża i gnębi tych, którzy się nim kierują, subjektywnemi. A wiadomo, że subjektywizm częstokroć pogrąża i gnębi tych, którzy się nim kierują, i nie może przynieść realnych zdobyczy. Tak samo premier Grabski w swoim subiektywizmie, w swojem zacietrzewieniu, kroczył nieoględnie naprzód i zdawał się być mężem opatrznościowym, który Polskę z tego bagna wyciągnie. Jeżeli Panowie nie chcą za niego odpowiedzialności ponosić, jak z dyskusji dotychczasowej widać, to w takim razie dziwnem jest stanowisko Panów i musi się postawić pytanie: w jakim celu to wszystko się dzieje? Czy my, którzy dziś jesteśmy odpowiedzialni przed społeczeństwem, naprawdę chcemy być tymi, którzy przyczynią się ze swej strony do ciężkiego stanu, do zniszczenia narodu materialnego, ekonomicznego i gospodarczego? Czy chcemy wziąć za to jawnie odpowiedzialność?</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#Pksllków">Dotychczas ludzi, takich było bardzo mało. Wysuwa się rozmaite projekty z jednej i z drugiej strony. Nawoływano się do kompromisu, który jednak nie da wyników, bo trzeba znać nastroje, trzeba znać stosunki, jakie panują obecnie w układzie sił politycznych, w układzie sił parlamentarnych. Obecny stan rzeczy nie gwarantuje nam tego, ażeby kompromis był drogą do naprawy obecnej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#komentarz">(Głos: Ksiądz był na wiecu Barlickiego, tam można było poznać nastrój.)</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#Pksllków">Ja o tym nastroju słyszałem. Dlatego, proszę Panów, smutną jest nasza dola, niestety.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#Pksllków">Otóż niema innego wyjścia, jak, że trzeba zmienić sytuację, trzeba dojść do zmiany drogą taką, któraby przyniosła ratunek.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(P. Manterys: Prosimy o receptę.)</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#Pksllków">Recepta moja nie będzie przyjęta, zgóry mogę to powiedzieć, dlatego moje wszystkie recepty nie będą miały znaczenia. Wiem, że nastanie sytuacja, która zastanowi nas, jeśli dziś sami nie chcemy się zastanowić nad sytuacją. Przyjdzie moment, który zemści się na tych, których winą jest ten stan rzeczy. Nie można obstawać przy dotychczasowych programach i drogą ofiar, nawet daleko sięgających, trzeba dążyć do tego, aby uzyskać ich zrealizowanie.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#Pksllków">Wynik głosowania nad tym projektem ustawowym będzie świadectwem dojrzałości członków tej Izby. Przyjęcie projektu będzie dla p. premiera Grabskiego narzędziem do dalszych eksperymentów, które będą niszczyły spokój społeczeństwa. Ale cierpliwość tego społeczeństwa już na szczęście ma się ku końcowi.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(Głosy: Znów to samo, wciąż to samo.)</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#Pksllków">Wcale nie to samo, to jest szkoła, o której Pan nie ma wyobrażenia.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#Pksllków">Dlatego my ze swej strony, nie chcąc ponosić odpowiedzialności za takie stosunki, nie mogąc dalej wytrzymać śruby podatkowej, która się powiększa z dnia na dzień, nie mogąc tolerować takiego stanu rzeczy, niszczącego społeczeństwo nasze, będziemy głosować za jak największemi ograniczeniami projektu, przedłożonego obecnie przez Rząd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Bon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PBon">Rząd p. Władysława Grabskiego zwraca się do Sejmu o nowe pełnomocnictwa. Składową częścią żądanych pełnomocnictw jest właśnie ustawa, zmierzająca do upoważnienia Rządu do zaciągnięcia pożyczki zagranicznej. Ni mniej ni więcej, jak 600 milionów złotych pragnie otrzymać Rząd od kapitalistów międzynarodowych, czyli że na każdego mieszkańca Polski, ma być zapisany nowy dług 23 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PBon">Czy i dlaczego potrzebna jest pożyczka Rządowi? Wszyscy dokładnie odczuwamy, że z każdym dniem, a niemal z każdą godziną życie gospodarcze w Polsce coraz więcej zamiera. W Warszawie, Łodzi, Białymstoku, Lublinie i innych miastach fabryki albo zupełnie stają, albo też zatrudniają robotników zaledwie po 2–3 dni w tygodniu. Ilość bezrobotnych wzrosła do rozmiarów wprost zastraszających. Na wsi też nic dobrego nie widzimy. Nędza chłopów z każdym tygodniem staje się coraz większa. Wyciśnięto z chłopów już wszystko, co tylko można było wycisnąć. W obecnej chwili żadna interwencja sekwestratorów, policji i komorników, żadne gwałty, mordobicia i licytacje już nie dadzą pożądanych wyników, albowiem władze w ściąganiu podatków z mas pracujących przekroczyły w danej chwili wszelką miarę.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Głos: A jak to tam w Rosji jest, niech Pan powie.)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PBon">Chłop w tej chwili sprzedał już wszystko na podatki, co tylko miał i to sprzedał po śmiesznie niskich cenach. Chłopi pieniędzy nie mają, nie mają też już czego sprzedawać. Dlatego też muszą obywać się bez najniezbędniejszych narzędzi rolniczych, nie mają za co kupić obuwia i odzieży, i ograniczają spożycie artykułów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(Głos: Panie Pośle, niech Pan powie jak w tej kooperatywie było.)</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PBon">Nasze fabryki nie mają dla kogo produkować towarów. Słowem kraj cały jęczy pod jarzmem olbrzymiego kryzysu ekonomicznego.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PBon">W dziedzinie gospodarki skarbowej również nie widzimy dobrych wyników. Przeciwnie, wszystko, co się dzieje, jest coraz smutniejsze. W ostatnich dniach mieliśmy do zanotowania bardzo wiele wypadków, że kasy skarbowe odmawiały wypłaty pieniędzy, albowiem były zupełnie puste. Od kilku miesięcy złoty polski chwieje się, jak pijany i lada chwila gotów upaść. To wszystko tworzy wielką nędzę i głodowy żywot dla wielomilionowej masy chłopsko-robotniczej w Polsce, a doprowadził do tego system rządów obszarniczo-kapitalistycznych, popieranych przez wszystkich lokajów politycznych, którzy służyli wierną podporą dla tych właśnie rządów. Nie bez winy jest w danym wypadku i obecny Rząd p. Grabskiego, i ci, którzy go popierają, którzy służyli podwaliną tego Rządu i którzy aby go utrzymać, nie cofnęli się przed najohydniejszemi napadami bandyckiemi na ulicach miasta Warszawy, jak to było w dniu 8 listopada, kiedy bandyci z pod znaku t. zw. partii socjalistycznej...</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(P. Niski: Jacy bandyci?)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PBon">...napadli na posłów z Niezależnej Partii Chłopskiej i w sposób najbardziej ohydny dokonali rozboju.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki na ławach P. P. S. Głos: Kto im turbany pozakładał?)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PBon">Panie Pośle, przywołuję Pana Posła do porządku za to wyrażenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PBon">Rząd p. Grabskiego razem z tymi, którzy popierają burżuazję, chciał oprzeć cały swój budżet na pracy chłopów i robotników. Rząd ten stosuje znaczne ulgi dla wszystkich spekulantów, bankierów, obszarników i innych wyzyskiwaczy ludu.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(P. Niski: Wy pijecie krew tego ludu)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PBon">Pan sprzedawałeś krew robotniczą w Krakowie!</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PBon">Rząd p. Władysława Grabskiego, udzielając tego poparcia wszystkim wyzyskiwaczom, doprowadził do takiego stanu, że chłopi i robotnicy nie mogli już unieść ciężarów budżetowych i to było bardzo dokładnie tu stwierdzone przez wszystkich mówców. W tej chwili budżet Państwa już jest nie do wytrzymania, stał się już absurdem. Właśnie widzimy, że chłopi pod tym ciężarem podatków, pod ciężarem straszliwego wyzysku nie wytrzymali i dlatego też budżet pękł, a razem z nim obniżyła się natychmiast wartość złotego i zahamowało się w sposób wprost zastraszający całe życie gospodarcze. Przy tak strasznym stanie, w jakim dziś jesteśmy, widzimy, że to wszystko nie przeszkadza nadal spekulantom, obszarnikom i innym wyzyskiwaczom do uprawiania ich wielkich interesów, chowania swoich kapitałów poza granicami, oraz nie przeszkadza wszystkim panom Potockim, Zamojskim i innym posiadaczom olbrzymich bogactw, nadal bawić się i w ten sposób nadal trwonić bogactwo, które nagromadzili pracą chłopów i robotników. Właściwie Polsce według zdania Niezależnej Partii Chłopskiej, pożyczka zagraniczna nie jest potrzebna. Gdyby odebrać te wszystkie kapitały, które zostały nagromadzone przez pijawki burżuazyjne, to napewno wystarczyłoby na długie lata rozumnego gospodarowania Państwem Polskiem.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Głos: Na wzór Bolszewji.)</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PBon">Ale Rząd obszarnika Grabskiego nie może tego uczynić, to mogły zrobić tylko rząd robotniczo-chłopski. Rząd p. Grabskiego, jak i każdy rząd obszarniczo-kapitalistyczny, nie sięgnie nigdy po te bogactwa, które powstały z pracy ludzkiej, która została przelana w złoto i spoczywa dzisiaj w rękach wyzyskiwaczy. Tymczasem Rząd p. Grabskiego, zamiast ustąpić miejsca rządowi robotniczo-chłopskiemu, ucieka się do ratowania za pomocą pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PBon">Nie poraz pierwszy rząd obszarniczo-kapitalistyczny doprowadza do takiego stanu. Byliśmy przecież świadkami wydzierżawienia monopolu tytoniowego, widzieliśmy jak oddawano przemysł naftowy hijenom kapitalistycznym, widzieliśmy jak powoli rozdawano wszystkie bogactwa Polski, aż do ulokowania złota na sumę przeszło 10.000.000 dolarów w Anglii. Za to wszystko otrzymywaliśmy w tej, czy innej formie pożyczki. Bardzo grubo kosztowały nas one. Przypominają sobie Panowie jeden z bardzo niedawnych wypadków. Tu w tym Sejmie uchwalono mimo protestu Niezależnej Partii Chłopskiej monopol zapałczany. P. Premier Grabski z tej trybuny właśnie przelewał krokodyle łzy w obronie cierpiącej ludności i domagał się kredytów dla udzielenia pomocy powodzianom. Ile otrzymali powodzianie z tych kredytów, to oni sami najlepiej mogą powiedzieć, ale międzynarodowi kapitaliści i wyzyskiwacze zrobili na tem interes. Cena na zapałki została podniesiona o 20%, a gatunek stał się bardzo lichym. Widzimy więc kto zarobił na pożyczce. Tylko kapitaliści, a lud pracujący zapłacił procenta, kupując zapałki i musi ponieść koszty t. zw. monopolu zapałczanego.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PBon">A na co, proszę Panów, była użyta pożyczka? Przecież wiemy bardzo dobrze, jak olbrzymie sumy idą na koszarowanie wojska, widzimy, jak zastraszające wprost cyfry zużywa Rząd jawnie i tajnie na policję, czy to mundurową, czy tajną. A ta policja właśnie za ten grosz, za tę pożyczkę, której chłop nie dostaje, a którą musi spłacać ze swej krwawicy, znęca się nad chłopem i robotnikiem. Jeżeli przy współudziale szpiclów mogli na ulicach Warszawy pałkarze z t. zw. Polskiej Partii Socjalistycznej bić i przelewać krew posłów Niezależnej Parii Chłopskiej, to cóż mówić o działalności tych szpiclów w stosunku do najbiedniejszych chłopów i robotników? (Gwałtowna wymiana zdań między posłami z N. P. Ch. i P. P. S.) Tam już niema granic, tam się bronić nie można, tam się katuje na każdym kroku. Oto na jakie cele chcą Panowie pożyczkę zaciągnąć.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PBon">Ale oprócz zasilenia życia państwowego w Polsce, ta pożyczka ma jeszcze i inne cele. Chodzi mianowicie o to, ażeby, kapitał międzynarodowy, kapitał zagraniczny wciągnąć do życia Polski i w ten sposób zainteresować międzynarodowych kapitalistów w istnieniu tego życia. Oczywiście, kiedy zostanie zaciągnięta tak olbrzymia pożyczka, jak 600 milionów złotych, to kapitaliści zagraniczni w obronie tej pożyczki będą udzielali jak największego poparcia rządowi obszarniczo-kapitalistycznemu. W ten sposób będą podtrzymywali rząd w jego walce z klasą chłopsko-robotniczą. Jest rzeczą w tej chwili zrozumiałą, co powiedział p. Wierzbicki. Właśnie w pożyczce p. Wierzbicki widzi t. zw. solidaryzm ekonomiczny całego świata. Niezależna Partia Chłopska twierdzi, że to jest solidaryzm wyzyskiwaczy. W odpowiedzi na ten solidaryzm wyzyskiwaczy międzynarodowych, Niezależna Partia Chłopska, uświadamiając milionowe rzesze chłopów o konieczności nieugiętej walki z wyzyskiwaczami, o konieczności budowania wielkiego frontu chłopsko-robotniczego, nieugięcie dąży do wytworzenia solidaryzmu pracy. Proszę Panów, Niezależna Partia Chłopska wypowiada się przeciw zaciągnięciu pożyczki przez burżuazję polską. Pożyczka, która zostanie zaciągnięta, wpadnie bowiem do kieszeni obszarników, spekulantów, bogaczy, a także częściowo do kieszeni tych politykierów, którzy obłudą swoją tumaniąc masy, podtrzymują władzę obszarniczo-kapitalistyczną. Do kieszeni chłopa i robotnika ta pożyczka nie dojdzie, ale natomiast chłop i robotnik, będzie musiał zwiększonemi podatkami spłacać procenty za tę pożyczkę. Proszę Panów, jak wszystkie dotychczasowe pożyczki, tak i pożyczka obecnie projektowana nie uratuje życia w Polsce na dłuższą metę. Nie od tego należy rozpocząć naprawę życia. Należy rozpocząć ją przedewszystkiem od zmniejszenia podatków pośrednich i bezpośrednich. Ażeby zmniejszyć podatki, trzeba zmniejszyć budżet na wojsko i na policję, trzeba zmniejszyć wszystkie wydatki, a jednocześnie skonfiskować te bogactwa, które najrozmaitszemi drogami wpadły w ręce olbrzymich bogaczy — milionerów. Uczynić to może tylko władza chłopsko-robotnicza i dlatego też pierwszym i najważniejszym warunkiem naprawy życia w Polsce jest stworzenie, mocnego rządu chłopsko-robotniczego, który w obronie interesów pracy, w obronie chłopów i robotników, stworzy dla tych chłopów i robotników lepsze i światłe jutro.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję przerwę do godziny 4.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Dowiaduję się, że jest pewne nieporozumienie, że niektórzy Panowie wyobrażają sobie, iż będzie osobno dyskusja ogólna i osobno szczegółowa nad art. 1. Otóż tak nie jest, obecnie jesteśmy w dyskusji szczegółowej nad art. 1, osobnej dyskusji ogólnej i osobnej szczegółowej nad tym artykułem nie mogę dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Kowalczuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PKowalczuk">Wysoka Izbo! P. Wicemarszałek Moraczewski zaczął swoje przemówienie od tego, jakoby wszyscy mówcy, którzy przemawiali w tej Wysokiej Izbie, dochodzili do przekonania, iż całemu nieszczęściu, które obecnie trapi Polskę, a które uwydatniło się w przesileniu finansowem i gospodarczem, na imię jest Władysław Grabski; starał się udowodnić, że mylne są zapatrywania tych stronnictw, które przemawiają przeciw szefowi Rządu i domagają się jego ustąpienia. Jednakże w dalszym ciągu swej mowy stwierdził katastrofalne położenie gospodarcze, ogromny wzrost ilości bezrobotnych i to w tym okresie dwuletnich rządów obecnego szefa Rządu p. Władysława Grabskiego. Uważam, że nie można oddzielać nazwiska szefa Rządu od systemu i polityki, jaka była w ciągu dwóch lat uprawiana przez Rząd obecny. Jeżeli przystępujemy dziś do ustawy, która ma dać obecnemu Rządowi dalsze pełnomocnictwa, idące w kierunku sanacji życia finansowego i gospodarczego, to musimy się zastanowić, jak były wyzyskane dotychczasowe pełnomocnictwa, które Rząd otrzymał od tej Wysokiej Izby w ciągu swych dwuletnich rządów.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PKowalczuk">Pan Premier Grabski w kilkakrotnych swoich enuncjacjach z tej wysokiej trybuny podnosił i wskazywał Wysokiej Izbie i całemu społeczeństwu środki zaradcze, jakimi ma uzdrowić życie finansowe i życie gospodarcze. Przysłuchując się tym przemówieniom, zauważyło się dwa braki zasadnicze. Pierwszym brakiem w każdem przemówieniu p. Premiera było to, że bardzo mały nacisk kładł na oszczędności. Najlepszy dowód, że w budżetach, jakie były przedkładane przez obecny Rząd, o oszczędnościach nie było wcale mowy; budżet nasz wzrósł ponad 2 miliardy zł., a więc ponad siły społeczeństwa. I drugiego zasadniczego tematu nie poruszał, mianowicie wzmożenia pracy. Przypuszczam, że szef Rządu z całą świadomością te dwa tematy pomijał, albowiem zarówno jeden, jak drugi nie są to tematy popularne.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PKowalczuk">Skreślenie znacznej części budżetu państwowego idzie w kierunku redukcji urzędników, a co za tem idzie, narażenia się aparatowi administracyjnemu, przy którego pomocy Rząd dotychczas rządził, przy którego pomocy ściąga te olbrzymie podatki, bądź też utrzymuje rzekomy porządek w kraju.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PKowalczuk">Drugie zagadnienie, wzmożenie pracy, było tem mniej popularne, że Rząd p. Grabskiego szedł zawsze po linii najmniejszego oporu. Jest to rzecz nadzwyczaj dziwna, bo p. Premier z natury jest bardzo uparty, więc zdawałoby się, że pewna linia, wytknięta przez niego, będzie konsekwentnie przeprowadzona. Tymczasem tak nie jest. Najpierw rzeczy drażliwsze zupełnie omija, a jeżeli czasem postawi jakiś swój program, to po pewnym, nie bardzo silnym nacisku, w tej chwili wycofuje się i tematu drażliwego nie porusza. Ale nie tylko szef Rządu, nie poruszały tego tematu drażliwego w tej Wysokiej Izbie nawet stronnictwa sejmowe, te, które, poza Sejmem, w prasie swojej bardzo często prowadziły propagandę za przedłużeniem dnia pracy.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PKowalczuk">Muszę stwierdzić, że największem nieszczęściem w tej dziedzinie wydajności pracy nie jest krótkość dnia pracy, większem nieszczęściem jest to, co się w umysłach całego społeczeństwa utrwaliło i utrwala, że w Polsce praca nie jest szanowana, że w Polsce, aczkolwiek demokratycznej, praca jest w poniewierce i wielu ludzi wstydzi się pracy. W Polsce stwarza się taki stan psychiczny, żeby jak najmniej pracować. W Polsce częstokroć społeczeństwo żyje pod wrażeniem, i zupełnie słusznie, że za pracę idzie się do więzienia, to społeczeństwo, które jest biedne, bez kapitału, które musi się na pracy oprzeć. Mam prawo i obowiązek poruszyć ten temat, gdyż reprezentujemy warstwę w narodzie najliczniejszą i najwięcej pracującą. A więc domagamy się, aby w Polsce demokratycznej, w Polsce, gdzie Konstytucja zawarowała wszystkim równe prawa, były rzeczywiście równe prawa i równe obowiązki, albowiem nie można dopuścić do tego, ażeby cały stan włościański był w zależności ekonomicznej od innych stanów i żeby jego 14, 15 godzin pracy szły na marne, żeby nie miał nawet lichej egzystencji za swoją pracę.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PKowalczuk">Otóż tego momentu, jako bardzo drażliwego, p. Premier Grabski nie chciał nigdy poruszać. Uważam, że p. Premier Grabski nie obawiał się wsi, uważał ją słusznie za element najspokojniejszy, który nigdy rewolucji nie zrobi, a szedł na rękę tym stronnictwom, które groziły zawsze strajkami, lub rewolucją.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PKowalczuk">Następnie jednym z zasadniczych błędów polityki Rządu było to, że w kraju rolniczym, gdzie przeszło 70% społeczeństwa żyje z rolnictwa, stanowi to ponad 20 milionów ludności na ogólną ilość 28 milionów ludności — nie jest rzeczą obojętną, czy Rząd będzie sobie lekceważył tę całą warstwę społeczeństwa czy nie, czy będzie się starał przyjść z pomocą tym warsztatom wytwórczym, czy też będzie przechodził do porządku dziennego nad produkcją rolną.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PKowalczuk">Szef Rządu kilkakrotnie i w tej Wysokiej Izbie i poza Sejmem, na konferencjach w Ministerstwie Skarbu zaznaczał, że Polska, jeżeli chce być potęgą, musi oprzeć swą egzystencję na przemyśle. Konsekwentnie przez całe 2 lata swych rządów szedł drogą protekcyjnego popierania przemysłu. I cóż się stało? Byłoby bardzo dobrze, żeby choć ten przemysł przy tym protekcjonizmie dobrze się rozwijał, żeby zatrudnił całą masę bezrobotnych, żeby Polska przynajmniej nie miała ani jednego bezrobotnego. Tymczasem cóż się okazuje? Ilość bezrobotnych wzrasta i obecnie przekroczyła liczbę 200.000. Więc nie była to polityka dobra, należycie obmyślana na dłuższą metę. Chodziło zawsze tylko o tymczasowe środki zaradcze na dzień dzisiejszy, nigdy planu na dalszą metę nie było. Czy to pomogło przemysłowi? Otóż obecne zamykanie jednej fabryki za drugą, zwalnianie olbrzymich rzesz pracujących i rzucanie ich na bruk jako bezrobotnych, daje najlepszy dowód błędności tej polityki.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PKowalczuk">Cła protekcyjne, które już doszły do takiej wysokości, że w szeregu produktów stanowią 100% ad valorem, też nie uchroniły naszego przemysłu od katastrofy, a to dlatego, że czynnik pracy, oraz czynnik kapitału nie był należycie doceniany i nie był gruntownie rozwiązywany. Być może, że i inny szef rządu na miejscu obecnego robiłby to samo, tego nie przesądzam — ale gdyby tak było, to musielibyśmy to samo powiedzieć i innemu szefowi rządu.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PKowalczuk">Zwracaliśmy uwagę na różnych konferencjach, że rolnictwo musi być inaczej w Polsce traktowane, albowiem jest to warsztat pracy, który się nie da zamknąć nawet na jeden tydzień, warsztat pracy, który nie rzuca bezrobotnych na bruk, albowiem rolnik nie może zamknąć swego warsztatu pracy, nawet na jeden tydzień w roku — robi to chyba przymusowo podczas strajku. Więc jeżeli tak jest, to trzeba na takim warsztacie pracy jak najbardziej fundować poprawę naszego bilansu handlowego, a co za tem idzie i bilansu płatniczego. W ostatniej chwili sam Rząd zaczyna zbaczać na tę drogę, zwraca się do rolników, ażeby jak najwięcej sprzedawali swych płodów za granicę. Ale było to już na końcu r. 1924, a raczej na początku roku 1925 i w drugiej połowie roku 1925. Przedtem musieliśmy niestety walczyć o to, ażeby rolnictwo miało możność swobodnego dysponowania swemi płodami bez ograniczeń, ażeby rolnictwo miało możność wywożenia za granicę swych płodów dla ratowania nie czego innego, tylko bilansu handlowego, dla ratowania później bilansu płatniczego.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PKowalczuk">Nie mogę zaś nazwać ułatwieniem rolnikom tej sytuacji, jeżeli trzeba było olbrzymiego nacisku Sejmu, uchwał w postaci rezolucji sejmowych, a ostatnio nawet wstawienia odpowiedniego artykułu do ustawy skarbowej na r. 1925, ażeby Rząd nakoniec zgodził się na to, by rolnicy mieli możność spieniężania dowolnie swych płodów na rynkach zagranicznych. Przypomnijmy sobie r. 1924. kiedy to pod tym względem doszło się prawie do zenitu, kiedy np. na wywiezienie takiego produktu masowego, jaki Polska za granicę wywozi, jak jaja, doszło się do urządzenia licytacji, kto da większą opłatę wywozową. Zamiast puścić bez opłat wywozowych, zamiast dawania nawet premii wywozowych, jak to jest w innych państwach, urządzało się licytację in plus na opłatę wywozową. Doprowadziło się do tego, że w zeszłym noku cały wywóz został zupełnie prawie pogrzebany, szereg przedsiębiorstw handlowych zrujnowano i zwracały się one potem do Rządu, aby im Rząd zwrócił opłaty wywozowe, bo były z Rządem umowy i wpłacono już sumy. Jeżeli chodzi o wywóz zboża, tak samo o wywóz trzody chlewnej, bydła i koni, to przecież jeszcze do niedawna była opłata od wywozu jednego konia większa od ceny tego konia na rynku wewnętrznym.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PKowalczuk">Czy mogło to sprzyjać rozwojowi stosunków rolnych w Polsce? Tembardziej zakrawa to na ironię, że Sejm polski jednak składa się w większej części z rolników; nie tylko społeczeństwo polskie jest w 70% społeczeństwem rolniczem, lecz i Sejm polski jest w większości sejmem rolniczym. I mimo to nie zdołano wywrzeć należytego nacisku na Rząd, żeby rolnictwo było należycie w Polsce traktowane. Naturalnie, takie odnoszenie się do rolnictwa musiało się w końcu zemścić, bo wszak do ujemnego bilansu handlowego przyczyniło się w znacznej mierze sprowadzanie w roku zeszłym produktów spożywczych z zagranicy. Możnaby wprawdzie powiedzieć, że na to nie można było poradzić, bo przecież urodzaj albo nieurodzaj zależy w części od Opatrzności, w części od pewnych starań samego rolnika, więc na to już poradzić nie można, ale tak nie jest. Na konferencjach natury gospodarczej, jakie się odbywały kilkakrotnie w Belwederze pod przewodnictwem Prezydenta Rzeczypospolitej, zostało niezbicie stwierdzone i Rząd się na to zgodził, że jednak jedną z przyczyn nieurodzaju zeszłorocznego jest brak przeprowadzenia należytych melioracji gruntów ornych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PKowalczuk">Zdawałoby się, że jeżeli ten Rząd rozumie znaczenie melioracji, a niewątpliwie tak jest, nie mogę, zarzucić ani obecnemu Premierowi, ani obecnemu Ministrowi Rolnictwa, żeby nie doceniali znaczenia melioracji, to jednak dziwne było stanowisko Rządu przy uchwalaniu budżetu na rok 1925, kiedyśmy wstawili kredyt na melioracje rolne, kredyt nadzwyczaj nikły, bo na ogólną ilość wydatków państwowych, wynoszących przeszło 2 miliardy 100 milionów, na kredyty dla rolnictwa przeznaczano 5 milionów zł. Nie były to subwencje, były to pożyczki zwrotne, pożyczki oprocentowane. Najpierw na Komisji Budżetowej Rząd zajmował stanowisko zdecydowanie przeciwne daniu rolnikom kredytu w wysokości 5 milionów zł; proponowane było 3 miliony. Rozumiem troskę każdego rządu o wydatki budżetowe, zupełnie rozumiem, że społeczeństwo biedne nie może sobie pozwalać na wielkie wydatki, ale tylko ten wydatek jest zbyt wielki, który zostaje nieprodukcyjnie zużyty, natomiast niema tak wielkiej ofiary, którejby nie można zrobić dla podniesienia tej dziedziny rolnictwa, a co za tem idzie, podniesienia wydajności ziemi, ażeby można nadmiar produktów wywieźć na rynek zagraniczny dla polepszenia bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PKowalczuk">Musze jednak porównać to z niektóremi innemi sumami budżetowemi, co do których Rząd był szczodry. W trzeciem czytaniu preliminarza budżetowego wszak z inicjatywy Rządu została wstawiona suma 6 milionów zł do budżetu Ministerstwa Skarbu na remunerację dla urzędników Skarbowych. Rozumiem, że może trzeba zachęcać urzędników skarbowych, by dobrze, energicznie ściągali podatki, ale jest rzeczą lepszą dać rolnikom taką możność egzystencji. aby nie było potrzeba sekwestratorów podatkowych, aby rolnicy sami mogli zanieść pieniądze do kas skarbowych i bez żadnych sekwestratorów mogli z podatku się uiścić. I pod tym względem zestawienie tych dwóch sum; 6 milionów na bezzwrotne przecież gratyfikacje dla urzędników za pilność w pracy, a 5 milionów kredytu dla rolnictwa, kredytu oprocentowanego, okazuje ogromną niewspółmierność.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PKowalczuk">A teraz trzeba zapytać, jak ta uchwała Sejmu została wykonana. Wprawdzie formalnie Rząd jest w porządku, bo jest artykuł w ustawie skarbowej, który upoważnia Ministra Skarbu do czynienia oszczędności w budżecie, jednakże nie wiem, jak które stronnictwo w tej Wysokiej Izbie, ale stronnictwo, w którego imieniu przemawiam, nie miało na myśli takich oszczędności, gdzie akurat w pozycji kredytu na melioracje, albo w pozycji kredytu na podniesienie hodowli, będą te oszczędności wprowadzane. Dziś mamy 11 listopada, budżet był ustalany miesięcznie, ale do 11 listopada, z kredytu 5-milionowego na kredyty melioracyjne dla rolnictwa wydano Bankowi Rolnemu około 1 miliona zł, a więc 20% budżetu całorocznego, aczkolwiek w ustawie o zużyciu kredytu melioracyjnego najwyraźniej powiedziano, że kredyt musi być płacony półrocznie z góry; a więc było tu wyraźne przekroczenie ustawy uchwalonej przez tę Wysoką Izbę. Więc nie było to już opieranie się na pewnym paragrafie ustawy skarbowej, który upoważnia do oszczędności, lecz była wyraźna dyrektywa i wola Wysokiego Sejmu, ażeby Rząd 5 milionów tego kredytu wpłacił jednorazowo do dyspozycji Banku Rolnego, ażeby Bank Rolny miał możność w tym roku jeszcze dać potrzebującym te kredyty. Może powie p. Minister Skarbu, że trudno było dać wcześniej, skoro nie było rozporządzenia wykonawczego do tej ustawy dosyć długo, bo się ukazało mniej więcej w październiku, a ustawa była uchwalona przed wakacjami, ale rozporządzenie wykonawcze było przygotowane przez Ministerstwo Rolnictwa już wówczas, kiedy ustawa była uchwalana, więc później uzgadnianie między Ministerstwem Skarbu a Ministerstwem Rolnictwa trwało jednak do października.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Grabski protestuje.)</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PKowalczuk">Może się mylę, ale takie mam informacje, jeżeli są mylne, to może p. Minister Skarbu będzie łaskaw je sprostować.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PKowalczuk">Otóż znajdujemy się w tej sytuacji, że zbliża się koniec roku i że z kredytu, który wolą Sejmu był przeznaczony dla rolnictwa; możemy wyzyskać około 20%. Przypuszczam, że w konsekwencji takiego stanu rzeczy w budżecie na rok 1926 znajdą się tylko 3 miliony; wprawdzie w uzasadnieniu niema tego motywu, że nie wyzyskano większych kredytów w 1925 r., a więc na 1926 nie trzeba więcej preliminować, ale sądzę, że może w dyskusji budżetowej i takie zdanie usłyszymy.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PKowalczuk">Drugi kredyt był przyznany w budżecie na podniesienie hodowli. Jeżeli zwrócimy uwagę na charakter rolniczy naszego kraju, jeżeli dalej zwrócimy uwagę, że podział tej ziemi wśród samych rolników jest przeprowadzony w ten sposób, że drobne gospodarstwa, których ilość wynosi 3.298.590, zajmują przeszło 2/3 przestrzeni całej Polski, a idą one w kierunku przeważnie hodowlanym, i jeżeli Rząd w ostatnich miesiącach swój bilans handlowy w znacznej mierze jednak ratuje eksportem produktów zwierzęcych, to zdawałoby się, że prosta logika nakazuje przyjść z pomocą tej dziedzinie wytwórczości, tem bardziej, że właśnie płody, zarówno rolnicze, jak zwierzęce, są najlepszym materiałem do konkurencji na rynku międzynarodowym. Bo jeżeli weźmiemy produkcję przemysłową, to tam każdy przemysłowiec wyliczy, ile go kosztuje wyprodukowanie danej jednostki, tony żelaza, czy węgla, czy metr materiału w fabrykach tekstylnych i jeżeli koszt produkcji jest znacznie wyższy od ceny zagranicznej, to nie jest w stanie konkurować na rynkach zagranicznych. Coprawda, do pewnego stopnia stara się on ten ciężar przerzucić na społeczeństwo własne; to się robi przy eksporcie węgla, to się robi przy eksporcie cukru, przy eksporcie cementu i szeregu innych produktów, gdzie na rynku zagranicznym dla konsumenta zagranicznego sprzedaje się towar niżej ceny kosztu, a przerzuca się na własne społeczeństwo tę resztę, której konsument zagraniczny nie ma chęci nabyć, dlatego, że ma produkty tanie z innych, krajów. Jest to nowe obciążenie podatkowe konsumentów dla sztucznego podtrzymania naszego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PKowalczuk">A teraz jeżeli się przyjrzymy polityce podatkowej, to szła ona mimo wszystko w tym kierunku, że doprowadziła rolnictwo do pewnego zniszczenia, że obecnie rolnik mimo najszczerszych chęci w większości wypadków nie jest w stanie uiścić się z podatków. To objaw smutny, objaw na przyszłość niebezpieczny.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PKowalczuk">Nie będę mówił o podatkach mniejszych, lżejszych, ale wezmę podatek majątkowy, który jest obecnie jednym z cięższych podatków. Został on rozdzielony w 50% na rolnictwo, w 50% na inne dziedziny wytwórczości. I cóż się okazało? Okazało się, że jest to w praktyce rzecz niemożliwa do wykonania, że jest to rzecz nieosiągalna, nieściągalna. Jakiż z tego rezultat dla Państwa? Rezultat dla Państwa ten, że na papierze fikcyjnie mamy wielkie sumy, należne od płatników a w praktyce niema możności tych sum ściągnąć. Nie pracuje się dla dobra Skarbu Państwa, gdy się uchwala podatki nierealne, gdy podatek jest tak wysoki, że nie jest się w stanie ściągnąć go z płatnika.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(P. Herz: O P. K. O. nikt nie mówi?)</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PKowalczuk">A teraz jest jeszcze sprawa wymiaru podatków. Dbałość p. Ministra Skarbu o pełne kasy skarbowe, o bardzo energiczne ściąganie podatków doprowadziła jednak do tego, że szereg urzędów na prowincji wcale się nie liczy z istniejącemi ustawami. Zachęcany pewnemi gratyfikacjami, czy pochwałami za bardzo dużą sumę ściągniętych podatków, urzędnik skarbowy idzie w tym kierunku, że podatek nakłada niezgodnie z istniejącemi ustawami. Rolnik później wnosi rekurs, ale rekurs nie wstrzymuje terminu płatności, rolnik musi płacić, rujnuje swój warsztat pracy, a często na rekurs nie ma odpowiedzi. Otóż ten system o tyle jest straszny i niebezpieczny, że prowadzi do demoralizacji płatników. Dziś płatnicy przestają wierzyć w praworządność Państwa, płatnicy widzą, że nie mogą nigdy doczekać się sprawiedliwości, że nie mogą dochodzić swoich krzywd w państwie wolnem, w państwie demokratycznem, w państwie, gdzie mówi się, że lud rządzi. A ten lud tam na prowincji, na wsi nie jest w stanie dojść swoich słusznych praw w pierwszym lepszym inspektoracie podatkowym. Miałem szereg przykładów w inspektoracie skarbowym w moim okręgu wyborczym w Radzyniu. Były przy wymierzaniu podatku majątkowego takie kwiatki: rozporządzenie urzędu skarbowego, przysłane do gmin, wskazywało, że we wsi, gdzie są serwituty nie uregulowane, a dotyczy to olbrzymiej większości wsi w b. Kongresówce, należy gospodarzom dopisać tyle a tyle złotych za serwitut. Zagadnienie rozstrzygnięto bardzo prosto. Tam, gdzie komisje szacunkowe, działające z ramienia Ministerstwa Reform Rolnych, nieraz miesiącami po długich konferencjach nie mogą dojść do tego, jak ustalić wartość korzyści serwitutowych, inspektorat podatkowy jednem pociągnięciem pióra to ustala. A jak to jest ustalone? Wziąłem ten okólnik do gmin, poszedłem do Wiceministra Skarbu, ten przejrzawszy mówi: Panie Pośle, to tylko jako przykład było dane gminom. Tymczasem okazuje się, że to wcale nie przykład, lecz tam wstawiono tyle a tyle złotych do szacunku, a żadnego rekursu nie uwzględniono. Jeżeli wartość gospodarstwa oszacowana była na 60.000 mk, to wartość serwitutu była 65.000 mk, więc przeszło 100% wartości całego gospodarstwa z budynkami i inwentarzem. A przecież rzeczą jest jasną i zrozumiałą i każdy to wie, bo wiele wsi w tym samym powiecie serwituty swe już uregulowało, i wie o tem inspektor podatkowy, że na gospodarstwo 24–26 morgów dostaje się 5, 6, 8 morgów gruntu za serwituty, a więc w najlepszym razie stanowi to — ⅓ wartości samej ziemi, bez budynków i inwentarza. Ale to nie było jeszcze przekonywające. Chcąc sprawdzić tę rzecz, zwróciłem się sam bezpośrednio do urzędu i cóż się okazuje? Pytam się skąd wzięła się ta cyfra, wstawiona bez wiedzy i woli płatników do zeznań o podatku majątkowym, a inspektor podatkowy odpowiada w ten sposób: Mamy wyliczenie, przesłane nam z administracyj dóbr międzyrzeckich Potockiego; oni wyliczają, że wartość serwitutów jest taka. Myśmy im wartość lich majątku o taką sumę zmniejszyli i przerzucili to na gospodarstwa włościańskie. Tak uproszczono sobie sprawę, że wartość majątku, który obejmuje 40.000 morgów, obniża się według jednostronnej oceny administratora i przerzuca się to na wieś, a później nie uwzględnia się żadnych rekursów. To nie prowadzi do praworządności i nie zachęca społeczeństwa do płacenia podatków. I cóż się okazało w konsekwencji w praktyce. Oto Wysoki Sejm uchwalił ustawę o podatku majątkowym z daleko idącą progresją, progresja sięga aż do 13% wartości majątku. Zdawałoby się, że im większy majątek, tem będzie proporcjonalnie większa stopa procentowa podatku. W praktyce jednak okazało się co innego. Jeżeli weźmiemy nakazy płatnicze, jakie są przysyłane do wsi, to spotkamy tam, że progresja jest, ale idzie w odwrotnym kierunku, że gospodarstwa mniejsze płacą proporcjonalnie daleko wyższą stopę podatkową, niż gospodarstwa większe.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Głos: Nie wszędzie.)</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PKowalczuk">Bardzo być może, że nie wszędzie, ale przykład, który zacytuję, właśnie idzie w tym kierunku, jak mówię. Mam tu nakazy płatnicze jednej wsi, pow. radzymińskiego. Otóż gospodarstwo...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, mam jednak pewną wątpliwość, czy te szczegóły należą do tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PKowalczuk">Panie Marszałku, ustawa mówi o nowych pełnomocnictwach dla Rządu, a na wstępie zaznaczyłem, że zanim się zdecydujemy dać, ewentualnie odmówić nowych pełnomocnictw, musimy uzasadnić, dlaczego to robimy i jak wyglądała dotychczasowa gospodarka na mocy pełnomocnictw już udzielonych Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PKowalczuk">Otóż gospodarstwo 20-morgowe, które posiada 16 mórg ziemi ornej, reszta zarośla, krzaki, nieużytki, ma wymierzony podatek majątkowy w wysokości 1.097 zł 79 gr. Wartość ziemi w handlu, w wolnym obrocie obecnie w pow. radzyńskim, w tych okolicach, co do których tu mam zestawienie, przeciętnie wynosi około 250 do 300 zł, a więc wartość majątku, licząc po 300 zł, wyniosłaby 6.000 zł, cena samej ziemi. Dodać do tego należy inwentarz żywy i martwy i budynki, w każdym razie nie może to przekroczyć sumy 7.500 do 8 tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PKowalczuk">Otóż co robią urzędy skarbowe? Ponieważ progresja i ta zwyżka mnożnika 367% zaczyna się od 10.000, urzędy skarbowe starają się więc wszelkiemi sposobami słusznemi i niesłusznemi, aby ocena majątku wypadła powyżej 10.000 zł i majątki są przeważnie oceniane na 10.100, 10.050 zł, ażeby zastosować tę zwyżkę podatku majątkowego. Ale to wymierzanie podatku jest tylko częścią załatwienia sprawy. Trudniejszą rzeczą ściągnąć ten podatek. Jeżeli zjawiamy się na wsi my posłowie i płatnik nas zapyta: Panie Pośle, oto mam nakaz płatniczy, wymierzono mi podatku 1.099 zł, proszę mi powiedzieć, z czego i w jaki sposób ja to zapłacę, niech się znajdzie któryś poseł, który to zagadnienie rozwiąże, który wskaże płatnikowi, w jaki sposób ma zapłacić ze swego gospodarstwa 20 morgowego 1.099 złotych. Tego zagadnienia nawet nie rozwiąże sam Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(P. Smoła: Teraz Pan wie, a przedtem Pan nie wiedział.)</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PKowalczuk">Uchwalony jest wbrew nam.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(P. Popiel: Jakto, to Pan nie głosował? Jak Pan śmie coś podobnego mówić. Jak Panu nie wstyd?)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PKowalczuk">Nie miałem zamiaru atakować któregokolwiek ze stronnictw, tem bardziej nie miałem zamiaru atakować stronnictw ludowych, które wszystkie znalazły się w opozycji do Rządu; ten moment, że obecny Rząd chce rządzić przeciw 70% społeczeństwa, niejako zcementował społeczeństwo i wykluczył silne walki między niem. Ale ponieważ kol. Smoła chce mię koniecznie w tym kierunku sprowokować i chce wmówić, że ten wysoki podatek majątkowy właśnie myśmy uchwalali, więc muszę wobec tego na wyraźne sprowokowanie odpowiedzieć i przypomnieć, kto był na konferencji w Ministerstwie Skarbu między innymi zgodny na kontyngent 500 milionów na rolnictwo. Ja na tej konferencji byłem i reprezentowałem pogląd w imieniu mego stronnictwa, że rolnictwo jest w stanie zapłacić 25% całej sumy; tyleby się należało rolnictwu z 1.250 milionów. I wtedy nie kto inny, tylko z jednej strony przedstawiciel Wyzwolenia, a z drugiej przedstawiciel Chrześcijańsko-Narodowego Klubu Rolniczego p. poseł Jaroszyński zgadzali się na kontyngent 500 milionów, co prawda wychodząc z różnych założeń.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Wyzwolenia)</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PKowalczuk">To rzecz do sprawdzenia. Wyzwolenie wychodziło z założenia, że ten duży kontyngent da się przerzucić na obszarników i tą drogą pomoże się do przeprowadzenia reformy rolnej, a p. Jaroszyński wówczas motywował tem swoje stanowisko, że jeżeli Rząd pozwoli nam rolnikom wywozić nasze produkty za granice bez ograniczenia i opłat wywozowych, to zgadzamy się na kontyngent 500 milionów. To rzecz do sprawdzenia, bo to było nie w cztery oczy robione, lecz w obecności przedstawicieli wszystkich stronnictw. I rezultat tego jest taki, że intencje Wyzwolenia przerzucenia tego podatku na obszarników nie ziściły się.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Głos: Dzięki Piastowi.)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PKowalczuk">Nie Piast rozkłada podatki, lecz inspektorzy skarbowi. Wykazuje tu, że z większej własności ciężar podatkowy przerzuca się na mniejszą własność, a więc założenie, skądinąd bardzo słuszne, Wyzwolenia obróciło się przeciw niemu. Następnie nie ziściły się również te oczekiwane zyski dla rolnictwa, których się spodziewał p. poseł Jaroszyński, bo w 1924 r. nie wolno było wywozić, a w r. 1925 wolno wywozić, ale trudno umieścić na rynkach zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(P. Smoła: Dopiero teraz się dowiaduję.)</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PKowalczuk">Jeżeli p. poseł Smoła pierwszy raz to słyszy to dobrze, że przypomniałem, kto się przyczynił do uchwalenia kontyngentu 500 milionów.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PKowalczuk">Trudniejszem zagadnieniem mimo wszystko jest to, czem płatnik zapłaci podatek. W tem sedno sprawy. Gospodarz posiada 5 sztuk bydła po cenie miejscowej 100 zł, a więc 500 zł, dalej posiada dwa konie — 250 zł i inwentarz martwy, który przedstawia wartość 150 zł, czyli razem wartość inwentarza żywego i martwego wynosi 900 zł, a podatek 1.099 zł, nie licząc podatku gruntowego, podatków komunalnych i szeregu innych świadczeń gminnych. I tu jest tragedia sprawy. Na to trzeba płatnikowi dać odpowiedź, na to nie pomoże żadna egzekucja. Na wsi nie można zająć fortepianu, ani mebli salonowych, jak się to robi, w miastach, albo u obszarników, tam więc albo musi się mieć na papierze podatek wymierzony, a nie można go ściągnąć, albo trzeba iść na sprzedaż inwentarza martwego i żywego, czyli unieruchomić warsztat pracy, a wtedy doprowadzić do tego, żeby na przyszły rok ten płatnik nie był w stanie zapłacić nawet minimalnego podatku. I tu zagadnienie jest bardzo trudne do rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PKowalczuk">W szeregu swoich przemówień p. Minister Skarbu zaznaczył, że społeczeństwo polskie jest w stanie płacić te podatki, jakie się na nie nakłada. Co do tego był rzeczywiście optymista. Myśmy tego nie podzielali; uprzedzaliśmy, że jest źle. P. Premier porównywał wówczas miesiąc z miesiącem i powiedział, przeczytam dosłownie słowa p. Premiera. „Wszyscy mówili mi, że jest źle, ja rzeczywiście myślałem, że może jest źle, ale mam tutaj porównanie wpływów i widzę, że jeden miesiąc jest lepszy od drugiego”. Tak, to szło wszystko do pewnej granicy. Była chwila, na wsi szczególniej, u tego najliczniejszego płatnika, że bał się sekwestratora. Na wsi przed rokiem, jeżeli się powiedziało gospodarzowi: Jeżeli nie zapłacisz podatku, to ci sprzedadzą krowę albo konia — to pożyczał na 15% miesięcznie od kogo tylko mógł jeszcze wówczas pożyczyć i z podatku się starał uiścić. Ale nie było to dobrą drogą, bo tą drogą nie prowadzi się płatnika do wywiązania się ze zobowiązań, bo jeżeli chwilowo uiści się z podatku, to ciąży na nim pożyczka o nadzwyczajnie wysokich odsetkach, którą musi spłacić. Ale w końcu doszło do tego, że płatnik przestał się bać sekwestratora i obecnie płatnik sekwestratora się nie boi. Ale gorsze jest to, że sekwestratorowie, z którymi rozmawiałem i na terenie miast i wsi, jadą częstokroć, by zajmować bądź rzeczy bądź inwentarz, z całą wiarą, że to nie osiągnie skutku, że nie są w stanie tego spieniężyć, bo niema kto nabywać tego inwentarza i tych rzeczy. Więc do czego ta polityka prowadzi, i jaki należałoby z tego wyciągnąć wniosek. Otóż należy z tego wniosek wyciągnąć jeden, że obciążenie nasze podatkowe z tytułu nadzwyczaj wysokiego budżetu państwowego było ponad siły płatnicze społeczeństwa. Wśród cyfr, jakie były przytaczane częstokroć przez p. Ministra Skarbu, że w Polsce się płaci najmniejsze podatki, była przytaczana ilość obciążenia podatkowego na głowę w Czechosłowacji, Francji, Anglii i w szeregu państw zachodnich, prawda cyfry okazują, że na głowę mieszkańca myśmy płacili najmniejsze podatki, ale tego zagadnienia tak się prosto nie rozwiązuje. Wpływ czy wymiar podatków, podzielony przez ilość mieszkańców, to jeszcze nic nie daje, to nie odzwierciedla tego, czy jesteśmy przeciążeni podatkami, czy też mamy najlżejsze podatki, bo jeżeli się chce twierdzić, że społeczeństwo nasze płaci zbyt małe podatki, że społeczeństwo francuskie przypuśćmy, płaci daleko wyższe podatki, to musi się jednocześnie wziąć pod uwagę przedewszystkiem zamożność społeczeństwa, zamożność obywateli, dalej ich dochodowość, musi się wziąć pod uwagę ilość znaków obiegowych, znajdujących się w danem państwie, ilość kredytów, udzielanych życiu gospodarczemu i dopiero zestawienie tych wszystkich przesłanek w sumie daje to, iż się dochodzi do przekonania, czy społeczeństwo nasze jest bardziej obciążone podatkami, niż społeczeństwa innych krajów zachodnich, czy nie. Twierdzę, że społeczeństwo polskie jest bardziej obciążone podatkami, biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, jakie wymieniłem; niż społeczeństwo angielskie, francuskie, czechosłowackie, czy inne. Bo łatwiej zapłacić wyższy podatek, jeżeli jest znaczniejsza ilość pieniędzy w obiegu, wtedy pieniądz jest łatwiejszy do wydostania, łatwiej płacić podatki, jeżeli ma się kredyt na niski procent, bo wówczas jest się w możności w trudniejszej sytuacji państwowej obciążyć swój majątek, zmniejszyć substancję majątku na rzecz kogoś i, spłacać to przez szereg lat, aby przyjść Skarbowi z pomocą w tej najtrudniejszej chwili. U nas, jeżeli się weźmie pod uwagę obieg monet, to już wielu mówców zarówno ze stronnictw opozycyjnych, jak i ze stronnictw popierających Rząd wykazało, że mamy tak mały obieg, iż jest o wiele niedostateczny na to, żeby można się uiścić z podatków o połowę mniejszych, niż obecnie płacimy. Nie można bowiem pomyśleć, żeby tak szybko można było obracać pieniądzem, żeby co dwa miesiące wracał do kas państwowych.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(P. A. Piotrowski: To Moraczewski powiedział wczoraj, poco powtarzać?)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PKowalczuk">Teraz przejdę do polityki celnej. Jest to zagadnienie, którem się Sejm od początku swego istnienia nie zajmował. Od 6 lat politykę celna załatwiał wyłącznie Rząd, Sejm dotychczas nie miał żadnego wpływu na wysokość stawek celnych i na całą politykę celną. Otóż jak się ta sprawa polityki celnej przedstawiła dotychczas i jak się obecnie przedstawia?</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PKowalczuk">Mieliśmy dotychczas dość wysokie cła protekcyjne dla przemysłu i opłaty wywozowe dla produktów rolnych, a więc taka niewspółmierność w traktowaniu różnych dziedzin wytwórczości, która nawet za obecnego Rządu nie mogła się utrzymać. I teraz musimy się zastanowić, czy jednak dała ona korzyści Państwu i czy dała korzyści przemysłowi. Twierdzę, że nie, a najlepszy tego dowód, że przemysł mamy nie w rozkwicie, lecz w zupełnym zastoju, że ilość bezrobotnych się zwiększa i że fabryki, jedna za drugą się zamykają. A więc wysokie cła protekcyjne nie uchroniły przemysłu od katastrofy, natomiast odnoszenie się nadzwyczaj po macoszemu do rolnictwa, wprowadzanie opłat wywozowych na produkta rolne doprowadziło do zupełnego wyniszczenia rolnika, do tego, że konsumcja nawozów sztucznych zmniejszyła się do minimalnych granic, że Poznańskie, które przed wojną zużywało olbrzymią ilość nawozów sztucznych, nie było w stanie zakupić nawozów w dostatecznej ilości, jaka jest potrzebna na intensywne prowadzenie gospodarstw rolnych, albowiem zasoby finansowe były zupełnie wyczerpane. Z tego też powodu mieliśmy między innemi rok nieurodzajny 1924, bo nieurodzaj nie był powszechny w całym kraju, nieurodzaj jednak najbardziej dotknął b. Kongresówkę i Małopolskę, nieurodzaj dotknął te dzielnice Państwa, które mają minimalna ilość zdrenowanych gruntów. Poznańskie jednak na wiosnę 1925 r. było dostarczycielem zbóż siewnych dla reszty Polski, a więc z tego wynika, że tam, gdzie grunta były zmeliorowane i zdrenowane i wilgoć ziemi była należycie regulowana, nawet w roku pod względem opadów atmosferycznych niekorzystnym dla rolnictwa jednak urodzaj był wystarczający na wyżywienie ludności danej dzielnicy i mogła ona nadwyżkę dać innym dzielnicom na dokonanie zasiewów. Otóż między innemi polityka celna, która była instrumentem w rękach Rządu, doprowadziła do tego, że mamy to ogromne rozpięcie nożyc między cenami produktów rolnych i produktów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PKowalczuk">To zagadnienie nie jest takie łatwe do rozwiązania, nie jest ono zagadnieniem tylko w Polsce. Obecnie rolnicy całego świata na kongresie międzynarodowym rolniczym i rolnicy polscy na naszym kongresie rolniczym stwierdzili, że musi się dążyć do tego, aby to rozpięcie zmalało, aby stosunek cen produktów rolnych i produktów przemysłowych zmienił się na korzyść rolnictwa, albowiem w następstwie prowadzi to nie tylko do szkody dla samego rolnika, lecz do zupełnego zniszczenia rynku zbytu dla wyrobów przemysłu. I jedną z najważniejszych i najtrudniejszych obecnie do usunięcia przyczyn naszego kryzysu gospodarczego, kryzysu przemysłowego jest to, że rynek wewnętrzny przestał być w możności odbierania wyrobów przemysłowych, że zubożenie 20 milionów społeczeństwa rolniczego w Polsce doprowadziło do tego, że przemysł nie ma komu sprzedawać swoich drogich produktów, bo odgrodzony wysoką bariera celną, mógłby zdzierać z własnego społeczeństwa wysokie ceny, gdyby to społeczeństwo było bogate i mogło to zapłacić, ale społeczeństwo doprowadzone do nędzy, nie jest w stanie zapłacić wysokich cen za produkty przemysłowe i w tem właśnie leży przyczyna kryzysu przemysłu, bezrobocia robotnika przemysłowego i rzemieślnika, tu leży również przyczyna zubożenia warstw handlujących, bo podstawą dla rzemieślników dla ich egzystencji i rozwoju, podstawą dla rozwoju przemysłu i handlu musi być właśnie zamożny, bogaty konsument krajowy. Przemysł, który z tem zagadnieniem się nie liczy, skazany jest na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#PKowalczuk">Każdy przemysł musi się liczyć z tem, że 80% produkcji musi zbywać na rynku wewnętrznym, a 20, ewentualnie 25% może rzucać na rynek zagraniczny. Jeśli taką politykę chce się prowadzić, to trzeba mieć zapewnione szerokie zamożne warstwy własnego społeczeństwa. I teraz, jeżeli mamy duża ilość bezrobotnych w miastach, jeżeli, dzisiaj krawiec, krawcowa, szewc, stolarz i t. p. narzeka, że nie ma pracy, to narzeka dlatego, że jego dawny odbiorca, który sobie robił 3–4 garnitury na rok, nie może w tym czasie jednego garnituru nowego zrobić.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PKowalczuk">I to jest tragedia, że polityka obecna doprowadziła do ubóstwa 20 milionów własnego społeczeństwa, właściwie zaszkodziła więcej, bo doprowadziła też do ubóstwa całą klasę robotniczą, która również stanowi parę milionów ludności, więc dwadzieścia kilka milionów ludności doprowadziła do takiego stanu, że przestała być konsumentem w dostatecznej ilości naszych wyrobów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PKowalczuk">Trzeba więc zmienić dotychczasowy system naszej polityki, celnej. Jeżeli przemysł nasz nie może konkurować z przemysłem zagranicznym, to przyczyny tkwią głębiej i gdzieindziej, a nic tylko w samych protekcyjnych cłach ochronnych. Panowie podawali te przyczyny. Przedstawiciel Związku Ludowo-Narodowego podał jako przyczynę krótki dzień roboczy i małą wydajność robotnika.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PKowalczuk">Przedstawiciele P. P. S. i innych ugrupowań robotniczych podali, jako przyczynę, że za dużo dyrektorów jest w fabrykach. I tu się zaczęła gra jakby w piłkę, odrzucanie z jednego stronnictwa do drugiego, jak ten problem załatwić. Otóż trzeba powiedzieć, że ani jedna metoda sama tylko nie jest dobra, ani, druga. Bo ani drogą zmniejszenia liczby dyrektorów, ani drogą przedłużenia dnia pracy tego zagadnienia się nie rozstrzygnie, ale obecnie jest moment, że trzeba wszystkie środki zastosować jednocześnie i zmniejszenie ilości dyrektorów i powiększenie dnia pracy.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#PKowalczuk">Najprostsze prawo ekonomiczne, które zna każdy nasz wyborca na wsi, głosi niezbicie, że jeżeli ktoś jest biedny, nie ma kapitału, z którego odsetek by żył i pracy innego społeczeństwa, to niema innego wyjścia nad to, że musi wzmóc pracę, musi więcej pracować, a mniej wydawać. Innego wyjścia nie ma, to jest prawo dotychczas niewzruszone i jeszcze dotychczas żaden z uczonych ekonomistów nie potrafił go zachwiać. Jeżeli się chce sanować swój warsztat pracy, swoje życie gospodarcze, a nawet życie Państwa, to musi się tak samo w zasadzie tę metodę zastosować.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PKowalczuk">Jesteśmy społeczeństwem biednem, nie mamy kapitałów i dziś radzimy nad tem, aby dać Rządowi pełnomocnictwa do zaciągnięcia pożyczki zagranicznej. Zaciągamy pożyczkę dlatego, że nie mamy własnych kapitałów, a więc to najlepiej dowodzi, że jesteśmy społeczeństwem biednem. Niemożność płacenia podatków również to stwierdza. Mała dochodowość warsztatów pracy, co się nawet wyraża w preliminowaniu sum z podatku dochodowego, wskazuje na to, że nie możemy z dochodów swoich własnych warsztatów pracy, przy dotychczasowym systemie pracy i przy tym systemie rozrzutności, utrzymać administracji, państwowej, wydając takie sumy, jakie wydawaliśmy dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PKowalczuk">Panowie doskonale zrozumieją te rzeczy, gdy się porówna gospodarkę pierwszego, lepszego przedsiębiorstwa rolnego, warsztatu, czy fabryki, a to samo jest z gospodarką państwową czy komunalną, iż musi być pewna proporcja wydatków ogólnych administracyjnych i wszystkich świadczeń, jakie się daje na samą produkcję, że u nas budżet państwowy rzeczywiście jest rozbudowany zbyt szeroko. W swoim czasie rząd sprowadzał z Anglii znawców naszych finansów. Pan Young, który tu siedział dłuższy czas określił, że Polska może uiścić w formie świadczeń podatkowych na rzecz budżetu państwa sumę 800–900 milionów. Byłoby już dobrze, gdybyśmy powiedzieli, że możemy mieć budżet miliard dwustu milionowy, myśmy mieli budżet dwumiliardowy, a gdy się doda do tego świadczenia komunalne, to, jak poprzednicy moi wyliczyli, świadczenia obywateli na rzecz państwa i związków samorządowych sięgały ponad trzy miliardy złotych. Otóż jest niemożliwą rzeczą, ażeby takie podatki społeczeństwo nasze mogło znieść.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Moraczewski.)</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PKowalczuk">I czy Rządowi uda się zaciągnąć pożyczkę czy nie, mam to przekonanie, że, jeżeli weźmiemy pożyczkę zagraniczną, o której się wyraził p. Wicemarszałek Moraczewski, że ona zasili nasze życie gospodarcze, której stopa procentowa nie będzie niższa od 20, to to nie będzie szczęście dla kraju. Nie każda pożyczka jest szczęściem dla gospodarstwa. Jest wiele pożyczek, które są nieszczęściem. Twierdzę, że pożyczka, któraby obciążyła nasze życie gospodarcze na 20% jest nieszczęściem dla naszego życia gospodarczego. To nie jest sanacja życia gospodarczego. Przypuszczam, że p. Moraczewski może się myli w swoich nadziejach, że pożyczka, któraby przyszła z zagranicy, jednakże nie byłaby na 20%, udzielona. Jeżeli zmienimy dotychczasowy system, jeżeli mamy uwzględnić bardziej rolnictwo, to rolnictwo nie zniesie wyższego odsetka niż 8. To jest bardzo dużo. Doskonale to wie p. Premier, jako rolnik, Wie to doskonale również p. Minister Rolnictwa, że przed wojną dobrymi gospodarzami w Kongresówce, a do tych należy p. Premier Grabski, nazywali się ci, których gospodarstwa dawały 6–7% dochodu, a większość gospodarstw rolnych dawała dochodu 2–3%. Więc pożyczka na 15–20% jaką obecnie rolnictwo może mieć, wcale rolnictwu nie pomoże, to zatrzyma tylko na parę miesięcy bankructwo, a jeżeli się chce sanować nasze życie gospodarcze, tembardziej życie gospodarcze rolnicze, to trzeba przedewszystkiem dążyć do tego, aby stopa dyskontowa była tak wysoka jak w krajach zachodnich. My zawsze porównywamy z karymi zachodniemi nasz system podatkowy, nasz budżet i inne wydatki, i mówimy, że jesteśmy krajem zachodnim, więc musimy się wzorować na krajach zachodnich. W ustawodawstwie socjalnem prześcignęliśmy kraje zachodnie. Bardzo dobrze, chodzi o to, żebyśmy potrafili to wytrzymać. Myśmy chyba również kilkakrotnie przekroczyli stopę dyskontowa krajów zachodnich. W takich warunkach nie będzie rozwoju życia gospodarczego, nie ma możności zwiększenia zdolności płatniczej naszych rolników, przedewszystkiem, mówię rolników dlatego, że stanowią najliczniejszą warstwę społeczeństwa tak pod względem warsztatów pracy jak i ludności. Ale jeżeli tej sprawy nie załatwimy, to ani p. Premier Grabski, ani jego następca nie uzdrowi życia gospodarczego. Musimy się domagać w dziedzinie polityki celnej równomiernego traktowania wszystkich dziedzin wytwórczości. Nie chcemy przywilejów, ale żądamy równości. My nie jesteśmy pariasami we własnym kraju, stanowimy 20.000.000 w społeczeństwie i musimy jasno i wyraźnie wypowiedzieć, że nie pozwolimy na to, żeby być w Państwie Polskiem pariasami.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach „Piasta”)</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#PKowalczuk">A dlatego musiałem to silniej zaznaczyć, że ostatnie posunięcia Rządu dowodzą, iż chce w dalszym ciągu rolników traktować jak pariasów, jak białych murzynów, dowodzi tego choćby nowa taryfa celna ogłoszona w sobotę. Jestem osobiście członkiem komitetu celnego, niestety, więc mam możność skonstatować, jak rolnictwo było traktowane od początku w komitecie celnym. W tym roku już komitet celny poszedł na pewne ustępstwa dla rolnictwa. Przemysłowcy powiedzieli:</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#PKowalczuk">My to rozumiemy, że każdemu trzeba dać żyć i rolnik nie może być gorzej traktowany od przemysłowca, jeżeli my żądamy dla nas ceł ochronnych, to musimy przyznać i wam słuszność i wymusicie mieć również cła ochronne. Wtedy stajemy się najdroższym krajem na świecie, odcinamy się od całego świata, ale wszyscy ponosimy konsekwencje. Ale Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów postulatów komitetu celnego nie uznał. Publicznie opowiadano na mieście, że to był nacisk jednego ze stronnictw rządowych, które stale sprzeciwiało się wprowadzeniu jakichkolwiek ceł ochronnych dla rolnictwa, rzekomo zagroziło Rządowi, że jeżeli się zgodzi, na wprowadzenie ceł ochronnych dla rolnictwa, które komitet celny uchwalił, to będzie zmuszone odmówić poparcia Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#PKowalczuk">Jest to argument mocny, trzeba przyznać.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#komentarz">(Głos: Nie chcą słuchać tego.)</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#PKowalczuk">Jeżeli Rząd sobie postawił za zadanie utrzymać się za każdą cenę, to w takim razie nic dziwnego, że musiał wziąć ten argument pod uwagę. Przypuśćmy, że to jest płotka, ale te plotki mają podstawę realną, że te cła ochronne, jakie były uchwalane dla rolnictwa, nie znalazły się w rozporządzeniu Rady Ministrów, tylko dalej np., jeżeli chodzi o cło ochronne dla słoniny, pozostaje 30 gr od kilograma. Chyba nikt nie zaprzeczy, że Polska jest krajem o bardzo wysokiej produkcji trzody chlewnej. Nikt nie zaprzeczy, że dziesiątki tysięcy sztuk wywozi się zagranicę. Panowie by na to odpowiedzieli: jeżeli tak, to wobec tego mię potrzeba cła ochronnego. No, to ja musiałbym na to odpowiedzieć, że mamy przemysł eksportowy, mamy przemysł tekstylny łódzki, rozbudowany na eksport, a on ma ochronę celną bardzo wysoką. Następnie mamy przemysł taki, jak cukrownictwo, rozbudowany przecież na eksport. My wywozimy olbrzymie ilości cukru, a jednakże ma wysoką ochronę celną Więc ta zasada, że przemysł, czy warsztat rolny, produkujący czegoś w nadmiarze, nie powinien mieć ochrony, nie wytrzymuje krytyki, albowiem inne dziedziny wytwórczości mimo to, że należą do tych przemysłów, które produkują na eksport po zapotrzebowaniu całkowitem wewnętrznej konsumcji, mają ochronę celną. Najgorzej było traktowane rolnictwo drobne, bo najniższą ochronę celna pozostawiono dla tych produktów, które produkuje wieś, a więc przeważnie dla produktów zwierzęcych. My nie dlatego mówimy, żebyśmy nie mogli wytrzymać tej konkurencji. Uważamy, że warsztaty rolne, które dotychczas mogły się obejść bez żadnej ochrony celnej musiały się przystosować do konkurencji z produktami zagranicznymi i są daleko zdrowsze, aniżeli te warsztaty przemysłowe o nadzwyczaj wysokich stawkach celnych ochronnych. Ale domagamy się z punktu widzenia samej sprawiedliwości, ażeby rolnictwo, w szczególności rolnictwo drobne nie było traktowane gorzej. aniżeli inne dziedziny wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#PKowalczuk">Teraz przejdę do polityki kredytowej.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#komentarz">(Głos: Byrka już o tem mówił. Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#PKowalczuk">Miałem zamiar za jakieś dwie godziny skończyć, ale jak Panowie będziecie mi przeszkadzać, będę zmuszony dłużej mówić.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Mówcie dalej, bardzo chętnie będziemy słuchać.)</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#PKowalczuk">Ale stronnictwom rządowym to się nie podoba.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#PKowalczuk">Przejdźmy do polityki kredytowej. Jeżeli weźmiemy cały dawniejszy okres inflacyjny, to trzeba przyznać, że z kredytu w P. K. K. P. prawie wyłącznie korzystał przemysł, w bardzo małej mierze rolnictwo, a prawie zupełnie nie korzystało rolnictwo drobne. Obecnie te rzeczy zmieniły się cokolwiek na lepsze, ale w minimalnym tylko stosunku, a w każdym razie w niedostatecznym. I dlatego będziemy się również domagali od tego Rządu, jeżeli zostanie, i od innego rządu, gdyby przyszedł, ażeby swoją politykę kredytową zasadniczo zrewidował, ażeby rolnictwo w stosunku do swej siły wytwórczości w stosunku do znaczenia, jakie w Państwie odgrywa, miało kredyty w dostatecznej mierze, dla siebie przystępne. Panowie zapytacie się może, skąd wziąć pieniędzy? Ta sprawa programu należy do Rządu. Gdybym miał przemawiać, jako członek większości sejmowej, to możebym się czuł w obowiązku również wymienić skądbym wziął kredyty.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#PKowalczuk">Teraz tylko muszę zaznaczyć, że dotychczas ta sprawa bardzo mało się polepszyła, i jeżeli chodzi o Bank Rolny, który prawie jedynie udziela kredytu drobnemu rolnictwu, to tam również jest traktowane gorzej, aniżeli przez inne instytucje kredytowe rządowe. Sejm już parę razy uchwalał rezolucję, wzywającą Rząd, żeby kapitał zakładowy banku, jaki w swoim czasie był określony, dopełnił do pewnej wysokości. To się nie stało dotychczas. A więc jeżeli Bank Rolny nie ma kapitału, lub ma minimalną sumę w stosunku przypuśćmy do Banku Gospodarstwa Krajowego, to w konsekwencji do czego to prowadzi? Prowadzi oto do tego, że stopa dyskontowa w Banku Gospodarstwa Krajowego jest o 3% niższa, niż w Banku Rolnym. Więc ci wszyscy, którzy są ekonomicznie słabsi, ci drobni rolnicy muszą płacić odsetki wyższe, niż rolnicy silniejsi, dlatego że koszty administracyjne są większe i muszą być z tej racji odsetki większe. Im mniejszym kapitałem bank obraca, tem ma większe koszty administracyjne. Dlatego będziemy się domagali rewizji polityki kredytowej.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#PKowalczuk">Moje przemówienie byłoby nie kompletne, gdybym opuścił jeszcze politykę kolejową, politykę rolną, co do której Rząd wogóle umywa ręce. Szczególniej chodzi mi o politykę rolną. Doceniamy wszyscy to niebezpieczeństwo, jakie podnosili mówcy P. P. S. i N. P. R. i Chadecji, tę olbrzymią ilość bezrobotnych, jaka się znalazła w miastach i miasteczkach wskutek zamykania fabryk, że to grozi rzeczywiście katastrofą naszemu życiu gospodarczemu, że to załamuje nasz budżet, bo nie jesteśmy w stanie nigdy określić jaka potrzebna będzie suma na utrzymanie tych bezrobotnych, a skoro doprowadziliśmy do tego, że ich jest przeszło 300.000, nie możemy im powiedzieć, że nas to nic nie obchodzi, lecz musi się dać im jakąś drogę wyjścia. Można nic nie dać dla bezrobotnych, ale wtedy trzeba móc powiedzieć: oto masz pracę i pracuj. Panowie nie chcą uwzględnić jednej rzeczy, że bezrobotnych, których ilość była podawana na 213.000, którzy są zarejestrowani i którzy otrzymują zapomogi od Rządu...</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#komentarz">(Głos: Nie wszyscy, tylko ⅓.)</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#PKowalczuk">... jest więcej, że to nie są wszyscy bezrobotni w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#PKowalczuk">Proszę Panów, mam tu broszurę, napisaną przez jednego z przeciwników reformy rolnej a rozesłana wszystkim posłom. Jest to niejaki p. Kwilecki, który nadesłał tę broszurę wówczas, gdy były debaty nad reformą rolną w Sejmie. Chce udowodnić ta broszura, że nie należy reformy rolnej przeprowadzać. Będę się posiłkował tylko zawartym w niej materiałem statystycznym co do ilości gospodarstw drobnych, zresztą to samo jest i w statystyce rządowej. Otóż tam jest stwierdzone, że gospodarstw do 2 ha mamy 111.400.000, to znaczy dla przeszło 5 milionów osób. W dziele obecnego premiera, p. Władysława Grabskiego wydanem przed kilku laty, tę kategorię drobnych rolników autor sam określa jako „Lupenproletariat”. To nie są właściwie rolnicy, w calem tego słowa znaczeniu, rolnicy, którzy żyją z zysków swojego warsztatu pracy. To są ludzie, którzy żyją z pracy rąk swoich, i to z pracy, która im wystarcza zaledwie na 2, 3 dni w tygodniu. W najlepszym wypadku tej pracy wystarczyłoby na trzy dni w tygodniu. Ale jeżeli na większych warsztatach rolnych jedna rodzina utrzymuje się na 30 morgach ogólnej przestrzeni, to na 2 hektarach czyli niecałych 5 morgach ani pracy, ani utrzymania nie znajdzie. Więc obliczając z całą ostrożnością, mogę stwierdzić, że na 5 milionów osób 50% jest bez pracy. Widzimy więc, że z tego rolnika nie jest ani dobry płatnik podatków państwowych, bo nie może płacić, nie mając skąd, ani nie jest dobry wytwórca, bo połowę czasu musi próżnować, więc nie przysparza tych bogactw narodowych, które mogłyby być później wywożone i spieniężone za granicą, natomiast powiększa armie bezrobotnych, zapomnianych, przez nikogo nie wspieranych żadnemi zapomogami rządowemi, armię ludzi, od których się żąda świadczeń na rzecz Państwa, częstokroć bardzo dużych, bo w nakazach płatniczych podatku majątkowego żąda się od 6-morgowych gospodarstw — 77 zł. 30 gr., od 5-morgowych gospodarstw — 41 zł. 40 gr, od 4-morgowych 41 zł 30 gr, od 3-morgowych — 117 zł 20 gr. Pomijam już niewspółmierność wymiaru, ale w każdym razie to jest prawda niezbita, że ci obywatele, którzy nie mają możności zużyć pracy swoich rodzin, ani swojej osobistej, ani inwentarza przez 6 dni w tygodniu, nie tylko nie dostają żadnej zapomogi rządowej, bo o tę nie proszą, ale nadto nie mają możności powiększenia warsztatu pracy, potrzebnego im nawet nie w ich interesie, ale w interesie Państwa. W interesie Państwa leży, ażeby te warsztaty pracy, w których gospodarz jest w stanie w ciągu 3 dni zatrudnić swoją rodzinę i siebie, były powiększane i dawały możność zatrudniania przez cały tydzień.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#PKowalczuk">Nie chodzi o to, czy te metody są bolszewickie, czy praworządne, chodzi o to żeby sprawa była załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#PKowalczuk">W tej dziedzinie, trzeba przyznać, że nie było ani jednego wypadku, żeby Rząd, czy p. Premier, przedstawił to Sejmowi jako rzecz nagłą i pilną do załatwienia, aby od tego uzależnił swoją egzystencję, żeby postawił sprawę tak, że jeżeli Sejm nie przeprowadzi tak naglącej sprawy, jak dopełnienie karłowatych gospodarstw, jak danie pracy 2.500.000 bezrobotnym, to wtedy Rząd będzie musiał podać się do dymisji i zrzucić odpowiedzialność na następny, który po nim przyjdzie. Takiego wypadku nie mieliśmy. To zostawiono przetargom stronnictw, ale jeżeli Rząd zdaje sobie sprawę z obecnego rozproszkowania Sejmu i z tego, jak trudno załatwić tę sprawę drogą przetargu, powinienby sam taką rzecz zaryzykować. P. Premier jest odważny w bardzo wielu innych rzeczach, ale tego nie uczynił.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Grabski: Inne metody stosowałem.)</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#PKowalczuk">Ale nie uzyskał Pan skutku, dlatego należało zastosować inną metodę dla przyspieszenia tej rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#PKowalczuk">P. Wicemarszałek Moraczewski mówił tutaj o konieczności rozwiązania problemu bezrobotnych i znalazł inne lekarstwo. Powiedział,...</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#komentarz">(P. Hołowacz: Nic nie powiedział.)</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#komentarz">(P. Byrka: Ten z otwartą głową dziś dobrze gada.)</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#PKowalczuk">... że mamy ustrój kapitalistyczny bez kapitału i że to stwarza coraz większą ilość bezrobotnych. Powiedział: jeżeli po skonsumowaniu tej pożyczki, jaką dostaniecie, okaże się, że wy, kapitaliści nie potraficie dalej rządzić, to wówczas przyjdziemy my i pokażemy wam, jak to się rządzi w ustroju socjalistycznym bez kapitału. Ja osobiście muszę się przyznać, że zgodziłbym się na to, żeby p. Moraczewski przyszedł zaraz jutro po dzisiejszem ustąpieniu p. Grabskiego i pokazał nam swój program jak to się w ustroju socjalistycznym gospodaruje bez kapitału; zdaje się, żebyśmy go chętnie poparli. Ale nie było dotychczas takiego przykładu. Ustrój, który zastosowano w Rosji bolszewickiej, jeszcze bardziej na lewo od socjalistycznego, jednakże bez kapitału się nie obchodzi i tam potrzebny jest kapitał. Ale jeżeli naprawdę jest taki zbawienny środek — możliwe, ja go nie znam — to w takim razie dziwię się, dlaczego p. wicemarszałek Moraczewski odkłada go jeszcze na kilka miesięcy, aż zjemy 600 milionów pożyczki, aż obciążymy społeczeństwo po dwadzieścia kilka złotych na głowę, temi pożyczkami. Przecież można tego uniknąć gdyby klub P. P. S. odmówił poparcia Rządowi — a Rząd się opiera w tej chwili tylko na głosach P. P. S. — gdyby zastosował tę metodę z korzyścią dla Państwa wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#komentarz">(P. A. Hausner: Przygotować się chcemy.)</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#PKowalczuk">Przypuszczałem, że Panowie są już przygotowani.</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#komentarz">(P. Hausner: Nie.)</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#PKowalczuk">Jeżeli nie, to okazuje się, że trzeba będzie czekać. Jednakże Państwo by na tem lepiej wyszło, gdyby niepotrzebnych długów i ciężarów na barki jego nie zrzucano, jeżeli jest metoda gospodarowania bez kapitału. Nie chcę przypominać, że kiedy był u steru rząd p. Moraczewskiego, to jednak kapitały były potrzebne, no, ale to było już tak dawno, że chyba od tego czasu zmieniły się metody i możliwe, że już się wynalazło jakiś inny, łatwiejszy sposób — rządzenia bez kapitału.</u>
          <u xml:id="u-21.59" who="#PKowalczuk">Poseł Wierzbicki, jeden z największych filarów obecnej większości sejmowej, na początku swego przemówienia powiedział: wszystkie dotychczasowe rządy dlatego musiały przegrywać swoją politykę gospodarczą i finansową, że chciały zagadnienia załatwiać kawałkami i nie widziały całości, ale tylko jeden odcinek, a tą drogą, nie załatwi się sanacji życia gospodarczego i finansowego. Nie jest to dosłownie przytoczone, bo nie ze stenogramu, ale mniej więcej taki sens był tego przemówienia; na co zresztą możnaby się zupełnie pisać i zgodzić. Ale gdyby p. Wierzbicki i jego stronnictwo miało rzeczywiście pójść za temi wskazówkami, które p. Wierzbicki wygłosił z tej trybuny, to musiałoby głosować przeciwko Rządowi, bo Wszakże nie kto inny, tylko obecny Rząd życie gospodarcze sanuje kawałkami. Wszakże już 2 lata temu zaczęła się sanacja finansów ze szkodą życia gospodarczego, widziało się tylko złotego i wszystko poświęcone było dla złotego. I jak długo miało się na oku tylko złotego, a życie gospodarcze musiało się przez to dusić, tak długo złoty się trzymał, ale gdy wskutek tego życie gospodarcze doprowadziło się do ruiny i trzeba było zrobić zwrot dla ratowania tego życia, wtedy musiało się przewrócić złotego.</u>
          <u xml:id="u-21.60" who="#PKowalczuk">I teraz sam p. Wierzbicki wskazał, jak czynić nie należy. Wszakże w programie Rządu z przed dwóch lat, w pełnomocnictwach poprzednich, nie było całokształtu sanacji, nie była sprawa postawiona tak, żeby jednocześnie się sanowało i życie przemysłowe i życie rolnicze i pieniądz, żeby to było sharmonizowane. Jedno kosztem drugiego się robiło. I jeżeli obecnie p. Wierzbicki apeluje do stronnictw opozycyjnych, bo do większości rządowej nie potrzebuje apelować, to sądzę, że ma zapewne jakiś program uzgodniony pod tym względem, bo nie wyobrażam sobie jakby inaczej można było wogóle rządzić, opierając się na większości, która nie ma uzgodnionego programu. Pomimo zdolności p. Premiera, jego chęci dobrych i optymizmu, nie potrafiłby on rządzić, gdyby większość rządowa, miała dalej prowadzić politykę w ten sposób, że jeden program wykluczałby drugi, gdyby dalej działo się tak, że jedni zmniejszaliby ilość dyrektorów a drudzy powiększaliby ilość pracy robotników, jedni i drudzy nicby nie zrobili. Trzeba dojść do ładu i powiedzieć, że my, większość rządowa, sanujemy w ten sposób że zmniejszamy i liczbę dyrektorów, o którą wam chodzi, i przedłużamy czas pracy i powiększamy intensywność pracy. Wtedy byśmy wierzyli.</u>
          <u xml:id="u-21.61" who="#komentarz">(Głos: To jest cichy pakt. Inny głos: A Wyście nam mówili o pakcie lanckorońskim.)</u>
          <u xml:id="u-21.62" who="#PKowalczuk">Jeżeli chodzi o Chieno-Piasta, to trzeba przyznać, że pod względem programowym był to mniejszy mezalians niż P. P. S. z Chieną,...</u>
          <u xml:id="u-21.63" who="#komentarz">(Głos: Ale cichy.)</u>
          <u xml:id="u-21.64" who="#PKowalczuk">... bo wszakże i Piast zalicza się do stronnictw burżuazyjnych, a nie socjalistycznych, nasze programy są możliwsze do uzgodnienia, niż metoda, która wyklucza kapitalizm, z metodą, która wszelkiemi siłami stara się o rozwój tego kapitalizmu. Więc Panowie wzajem będą sobie pracę utrudniać. Narodowa demokracja opóźni Panom proces wprowadzania Waszego zbawiennego systemu rządzenia bez pieniądza, i odwrotnie, Panowie będą utrudniali narodowej demokracji wzmocnienie kapitalistycznych rządów. Na tem ucierpimy, my, rolnicy, którzyśmy się jakoś dziwnie wszyscy w tym wypadku znaleźli w opozycji, szczególnie rolnicy drobni, bo kompromisy Panów będą się załatwiały na skórze rolnika i to rolnika drobnego.</u>
          <u xml:id="u-21.65" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-21.66" who="#PKowalczuk">Więc jeżeli poruszyłem problem bezrobocia, który dla Panów był zawsze sympatyczny, to muszę Panom oświadczyć, że idziemy jak najdalej Panom na rękę i zawsze godzimy się na to, żeby ilość bezrobotnych zmniejszyć. Jesteśmy za tem, żeby w Polsce nie było ani jednego bezrobotnego, ażeby robotnik nie potrzebował wyciągać ręki po pieniądze rządowe, które mu dają zaledwie utrzymanie niżej wszelkich wymagań. Ale jaki jest system, który prowadzi do tego? Czy Panowie sądzą, że dotychczasowa metoda postępowania zmniejsza ilość bezrobotnych? Czy nie zwiększa jej z każdym miesiącem? Statystyka rządowa wykazuje, że z każdym miesiącem ilość bezrobotnych się zwiększa i zwiększać się będzie, albowiem jest rzeczą niemożliwą, my się w tem z Panami zgadzamy, żeby jakikolwiek kapitalista był na tyle filantropem, żeby mając możność otrzymania od swojej gotówki 36 lub 48% rocznie, albo nawet 60, prowadził warsztat pracy, narażał się Wam, którzy możecie mu strajki urządzać, którzy mówicie, że to jest kapitalista, więc wogóle nie ma nic do gadania. On nie potrzebuje prowadzić przedsiębiorstwa, pożycza pieniądze na duży procent, robotników rozpuszcza, Rząd musi ich utrzymać, a sam może się utrzymać z wielkich odsetków od kapitału. A więc trzeba dążyć do obniżenia stopy procentowej, trzeba powiększać naszą wytwórczość, dać możność wywiezienia większej ilości towarów za granicę, sprowadzić stamtąd obcą walutę, trzeba ufundować silniejszy bank emisyjny niż jest obecnie, bo bank ze 100 milionami kapitału zakładowego jest za mały na Polskę. Tą drogą daleko łatwiej jest obniżyć stopę procentową niż drogą pożyczek zagranicznych, bo gdyby bank, który może mieć 33-procentowe zabezpieczenie, a więc może emitować trzy razy tyle znaków obiegowych niż ma złota, gdyby miał od efektywnego złota 18% nawet, to od banknotów, których potrójna ilość może być wypuszczona na daną ilość złota, ma tylko 6%. Więc on jest w stanie łatwiej dostarczyć życiu gospodarczemu taniego pieniądza, niż wszelka pożyczka zagraniczna, oczywiście gdyby był silną instytucją emisyjną, gdyby miał kapitał nie 100 milionów, ale 1½ miliarda.</u>
          <u xml:id="u-21.67" who="#PKowalczuk">Ja i moje stronnictwo jesteśmy dalecy od tego, żeby powiedzieć, że chcemy zmniejszenia płacy robotnika. Nie, robotnik musi mieć takie wynagrodzenie, żeby był w stanie dobrze się odżywiać i intensywnie pracować. Ale jednej rzeczy nie jesteśmy w stanie zrozumieć, mianowicie, dlaczego ma się w Polsce wsadzać do więzienia ludzi, którzy pracują dłużej niż 8 godzin, jeżeli wiemy, że każdy nasz wyborca na wsi pracuje więcej, a o to nikt się nie troszczy i do więzienia go nie wsadza i nie mówi mu, że tylko przez 8 godzin masz pracować i masz mieć tyle zysku, aby utrzymać całą rodzinę i to utrzymać dostatnio. Więc trzeba bezwarunkowo skończyć z tą psychologią, bo to szkodliwie oddziaływa, nawet nie długość dnia pracy tylko ta psychologia, która przyczynia się do zmniejszenia wydajności pracy. Ja zapoznałem się z tą wydajnością pracy i w wielu wypadkach stwierdziłem, że na warsztatach rolnych, a więc w rolnictwie, wydajność jest bezwarunkowo dziś mniejsza, aniżeli przed wojną. A więc szkodę się robi tem, że gdy pierwszy raz przyjdzie instruktor, to pyta się: czy nie pracujecie czasem za dużo ponad ilość godzin przepisaną? To jest pierwsze pytanie. Stwarza się taka psychologia, że robotnik patrzy rano, ażeby nie wyjść zawcześnie do roboty i patrzy w przerwie śniadaniowej, ażeby nie wyjść zapóźno, to samo przy przerwie obiadowej, podwieczorkowej i wieczorowej. Nie można stwarzać takiej psychologii w społeczeństwie, że ono ma się pilnować ażeby przypadkiem 10 minut dłużej nie robić.</u>
          <u xml:id="u-21.68" who="#komentarz">(Głos: Głupstwa Pan pleciesz.)</u>
          <u xml:id="u-21.69" who="#PKowalczuk">Dla Panów to głupstwo, ale ja mówię, że to jest ruina kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.70" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
          <u xml:id="u-21.71" who="#PKowalczuk">Panowie wkońcu zrozumiecie to sami i będziecie musieli w innym kierunku pójść. To nie ma nic wspólnego z obniżeniem płacy robotnika. My idziemy właśnie na to, ażeby przez potanienie produkcji, przez większą intensywność pracy móc większą ilość produktów wywozić za granicę, ażeby wzmóc warsztaty pracy i ażeby zatrudnić w nich tych 213.000 robotników. Obecna polityka działa na szkodę klasy robotniczej. Jeżeli sprawy pójdą dalej, w takiej samej progresji, to dojdziemy do niebywałej cyfry bezrobotnych, a wtedy nie będziemy w stanie utrzymywać ich z bilansowych funduszów. Kto wtedy będzie uszczęśliwiony? Czy ten robotnik będzie uszczęśliwiony, który nie ma pracy? On nie jest uszczęśliwiony.</u>
          <u xml:id="u-21.72" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-21.73" who="#PKowalczuk">Jednakże obserwując w ostatnich miesiącach to, co się dzieje w społeczeństwie, a szczególniej w społeczeństwie wiejskiem, my osobiście przyszliśmy właśnie do przekonania, że gdyby Rząd miał dalej stosować taką politykę, jaką dotychczas stosuje się do wsi, to boimy się ogromnie następstw, do jakich to doprowadzi. Najstraszniejszą rzeczą w takich wypadkach jest zachwianie się w społeczeństwie wiary w praworządność. Każdy obywatel kraju musi wymagać, żeby Państwo było także uczciwe. Państwo w stosunku do obywateli musi również stanąć na tem stanowisku, że jest uczciwym człowiekiem.</u>
          <u xml:id="u-21.74" who="#PKowalczuk">Tych rzeczy nie można traktować tak, że ustawy pisane są tylko dla społeczeństwa, ażeby można je było pociągnąć do pewnych świadczeń, że natomiast Rząd może sobie te ustawy przestrzegać, albo ich nie przestrzegać. Tego robić nie można. A to co się robi w dziedzinie podatkowej, to naprawdę prowadzi do takiego rozgoryczenia i takiego poderwania zaufania szerokich mas płatników, którzy są państwowo usposobieni, że wolimy, aby to rozgoryczenie skończyło się na pewnej niewierze w Rząd obecny, a nie przerodziło się w niewiarę w Państwo, jako takie. Musimy wszelkiemi siłami starać się o to, ażeby odtworzyć tę wiarę, jaką społeczeństwo miało półtora roku temu do obecnego Rządu i do Państwa. Półtora roku temu — wszyscy tutaj to stwierdzali — p. premier Grabski miał za sobą 100% całego społeczeństwa. Myśmy się z tego cieszyli, albowiem trudno Rządowi przeprowadzić sanację gospodarczą, jeżeli będzie się opierał na zaufaniu części społeczeństwa, a nie całego. Wielka szkoda, że obecnie ten stosunek się zmienił. Jeżeliśmy przeszli do opozycji, to uczyniliśmy to nie tak łatwo, nie przez jakieś nieporozumienia osobiste, lecz zmuszali nas do tego nasi wyborcy swemi uchwałami na prowincji. Przytoczyłbym wiele uchwał, gdzie oświadczają nasi wyborcy, że obecny system rządzenia nie jest nadal do utrzymania, a ponieważ wielu innych posłów mówi, że my również podtrzymujemy ten Rząd, trzeba wyjaśnić sytuację. Wyborcy chcą, żebyśmy w Sejmie doprowadzili do wyjaśnienia, kto bierze odpowiedzialność za obecną politykę Rządu. Dlatego postawiliśmy wniosek, który zmierza, do wyraźnego postawienia kwestii, które stronnictwa biorą odpowiedzialność, nie za p. Premiera Grabskiego...</u>
          <u xml:id="u-21.75" who="#komentarz">(P. Hertz: Ale za P. K. O.)</u>
          <u xml:id="u-21.76" who="#PKowalczuk">...ale za system rządów dotychczasowych. Wrzawa. Wicemarszałek Moraczewski dzwoni.) Muszę zaznaczyć, że na konferencji w Ministerstwie Skarbu, na którą zostaliśmy wezwani jako przedstawiciele drobnych własności...</u>
          <u xml:id="u-21.77" who="#komentarz">(Głos: Nie wszyscy.)</u>
          <u xml:id="u-21.78" who="#PKowalczuk">Owszem wszyscy. Zostaliśmy wezwani jako instytucja, która reprezentuje drobną własność, w najszerszem tego słowa znaczeniu. Otóż złożyliśmy wówczas swoje postulaty co do najrozmaitszych dziedzin dotyczących potrzeb rolników, i wtedy p. Premier Grabski do niektórych odniósł się zupełnie pozytywnie, powiedział, że to są rzeczy do załatwienia i że może je uwzględnić. Już wówczas na tej konferencji gospodarczej, podnieśliśmy sprawę wymierzania podatków zgodnie z ustawami i żądaliśmy, aby w wypadkach, gdzie podatek nie był wymierzony zgodnie z ustawą, Skarb Państwa miał obowiązek zapłacić obywatelowi odszkodowanie za niesłuszne ściągnięcie od niego podatku i za stratę czasu, i aby urzędnika odnośnego pociągnąć do odpowiedzialności dyscyplinarnej za to, że częstokroć z lekceważeniem, a nieraz zupełnie świadomie licząc na pochwałę, wymierzał podatek większy, aniżeli według ustawy się należał, gdyż był pewnym bezkarności, ponieważ w Polsce niema żadnej kary za przekraczanie ustaw w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-21.79" who="#PKowalczuk">Następnie jest jeszcze jedna radykalna sprawa, mianowicie zapobieżenie temu, aby podatek skarbowy z chwilą wniesienia rekursu, nie był ściągany. Wtedy się zmusi urzędników do sprawiedliwego wymiaru podatku i do sprawnego rozpatrywania rekursów bez przetrzymywania ich pół roku i więcej. Przecież trzeba dać społeczeństwu jakąś możność bronienia się przed takim, czy innym, powiedzmy nieświadomym, czy może i świadomym przekroczeniem ustawy przez urzędnika. Jeżeli tego nie będzie, to dojdzie do tego, że ustawa uchwalona przez Wysoką Izbę w dziedzinie podatkowej stanie się fikcją, że ustawa będzie głosiła co innego, a co innego będzie się wymierzało.</u>
          <u xml:id="u-21.80" who="#PKowalczuk">Ale przecież i obecnie te rzeczy się spotyka.</u>
          <u xml:id="u-21.81" who="#PKowalczuk">Mamy np. w ustawie o podatku majątkowym powiedziane, co to jest majątek. Mówi się, jeżeli chodzi o rolny majątek, że to jest wartość ziemi, budynków, inwentarza, minus długi hipoteczne. Otóż, jak ta sprawa została załatwiona obecnie. Długi hipoteczne obliczane są na mocy okólnika Ministerstwa Skarbu w sumie, nie odpowiadającej ani 10% tych długów, jakie na majątkach rzeczywiście ciążą, tak, że obywatel, który obecnie chce sobie wyliczyć szczerze swój kapitał, nie jest w stanie tego zrobić, musi płacić podatek od kapitału należącego do jego wierzyciela, bo jeżeli wlicza mu się w jego kapitał długi cudze, jako to, co on posiada jako swój majątek, to przecież to jest absurdem. Możnaby powiedzieć, że ustawa waloryzacyjna w 1924 roku została ogłoszona, że wymiar był wcześniej, ale kiedy właśnie w pierwotnym wymiarze, w wymiarze tymczasowym, popełniono tych błędów mniej, to w definitywnym wymiarze, dokonanym w 1925 roku, popełnia się właśnie błędy wszystkie; kiedy ustawa wyraźnie wskazuje, ile w danym powiecie wynosi dług hipoteczny, tego się nie bierze pod uwagę, lecz waloryzuje się oddzielnie na mocy okólnika, podanego przez Ministerstwo Skarbu. Przypuszczam, że przy uchwaleniu obecnej noweli trzeba będzie powiedzieć o tem jaśniej i tę anormalność usunąć, bo płatnik nie jest w stanie tego zrozumieć, dlaczego on musi za każdego rubla przedwojennego płacić 35% w złocie, 42 czy 50, a jemu się liczy jakieś grosze, chyba Rząd w tej samej waloryzacji zgodziłby się przejąć hipotekę i uregulować wierzycieli; wtedy ma prawo żądać od obywateli, żeby sobie w takiej sumie stawiali długi hipoteczne. W przeciwnym razie pojecie o majątku jest zupełnie inne w myśl tego okólnika, niż to co ustawa przewiduje.</u>
          <u xml:id="u-21.82" who="#PKowalczuk">Ponieważ p. Marszałek zaznaczył, że nie dopuści do szczegółowej dyskusji nad art. 1, wiec nie będzie możności, żeby następny mówca z naszego klubu miał możność zapisać się do głosu i postawić poprawkę, którą zapowiedział pos. Gruszka do art. 1. Chodzi w niej o to. Zgadzaliśmy się wszyscy w przemówieniach na to, że pożyczka na złych warunkach nie tylko nie wspomoże życia gospodarczego, ale nadto stanie się dlań ciężarem, szczególnie jeżeli z tej pożyczki ma pójść przynajmniej większość na sanowanie życia gospodarczego rolniczego, które zostało doprowadzone do nędzy, które nie może znieść wielkich odsetek. Dlatego nasza poprawka będzie zmierzała do tego, ażeby się zabezpieczyć przed nadzwyczaj wysokiemi odsetkami. Chcemy to utrwalić, ażeby pożyczka nie przekraczała pewnej wysokości stopy procentowej, ażebyśmy zgóry wiedzieli, że nie będziemy mieć niespodzianek, ażeby rząd, znajdując się w nadzwyczaj trudnem położeniu, nie godził się na warunki bardzo niedogodne pod względem odsetek dla Skarbu Państwa, bo później nie kto inny, tylko płatnicy będą musieli spłacać te pożyczki. Przecież w obecnym budżecie 75 milionów idzie na spłatę pożyczek, a tylko 3 miliony na kredyty i melioracje rolne, tylko około 40 milionów idzie na przebudowę całego ustroju rolnego, na to tak bardzo wielkie zagadnienie w Polsce. Więc jeżeli do tego dojdzie również pożyczka na bardzo złych warunkach, to naszą sytuację to jeszcze pogorszy, zamiast polepszyć. W tej materii zgłosimy na piśmie wniosek bezpośrednio do sekretariatu Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-21.83" who="#PKowalczuk">Na zakończenie musze zaznaczyć, że będziemy głosowali przeciwko art. 1.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Na wstępie pragnę kategorycznie zaprzeczyć wszystkim wiadomościom o wysokich procentach i prowizjach, związanych z przygotowującemi się pożyczkami. Aluzje o 20%, czy 18% pożyczkach są, oczywiście muszę to stwierdzić stanowczo, jakimiś dziwnemi słuchami, obliczonemi chyba na niepokojenie sfer szerokich co do warunków nowych pożyczek. Pożyczki państwowe nigdy na tak wysoki; procent nie były i nie będą zawierane. Procenty od dotychczasowych pożyczek państwowych wynoszą około 10%, mowy więc niema o tem, aby Rząd skłonny był wziąć pożyczkę ma złych warunkach. Rząd nie chce brać pożyczki dla siebie, mylą się bowiem wszyscy ci, którzy chcą się dopatrzyć, że Rząd jest przyparty do muru, że nie może dać sobie rady i szuka pożyczki na cele budżetowe. To nie dla siebie Rząd zamierza zaciągnąć pożyczkę i nie wziąłby nigdy pożyczki na wysoki procent wiedząc o tem, że życie gospodarcze potrzebuje taniego kredytu.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Jak tylko zanalizuję zgłoszoną poprawkę w sprawie ograniczenia wysokości procentu od pożyczki, to może być, że ta poprawka będzie przezemnie przyjęta; dziwię się tylko, że do tak skromnej poprawki, można powiedzieć tak łatwo strawnej, trzeba było wysilać się przez dwie godziny i poruszać całą masę tematów,...</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P. S. L. P. Witos: Cóż to, czy niema wolności słowa)</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">... aby uchwycić, jaki tu jest związek pomiędzy tem wszystkiem. Mieliśmy przecież możność mówienia o tem przy dyskusji ogólnej i będziemy mieli wiele sposobności mówienia i o kredytach melioracyjnych i o kredycie dla hodowli. Gdybym ja wszedł na tę samą drogę, zdaje się, że popełniłbym niewłaściwość, dlatego że odbiegłbym od istoty rzeczy, o którą chodzi. Ale nie o istotę rzeczy chodzi mym przeciwnikom; wszystko to zmierza do jednego: Rząd nie powinien się opierać i pozostawać u władzy, skoro ma przeciw sobie, jak twierdzą 70% ludności. Proszę Panów, czy we współczesnych demokracjach możliwem jest i dopuszczalnem mówić, jaki procent ludności jest za i jaki przeciw Rządowi. Nie wolno innych metod stosować, jak tylko liczyć głosy członków parlamentu. Może byłoby dla mnie dogodniej, żeby powiedzieć: uwierzyłem, że mamy przeciw sobie 70%, wobec tego odchodzę, podaje się do dymisji. Postąpiłbym nielegalnie, nie wolno mi tak rozumować.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Więc dlatego też pragnąłbym, żeby ten temat nie był ciągłym, nieustannym, codziennym tematem, bo przy reformie rolnej tak samo ten temat można poruszyć. Próbowano już dziś jedno z drugiem związać. Mamy ważne bieżące sprawy do załatwienia — trzy ustawy sanacyjne Rząd wniósł 6 października. Jedna z nich bardzo blisko odnosi się do codziennych naszych spraw i codziennych potrzeb; to też z każdym tygodniem, z każdym dniem patrzę z niepokojem na to, co życie przyniesie, a sprawy te nie posuwają się naprzód.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Więc, proszę Panów, nie chcąc dużo zabierać czasu, wrócę do tematu tych ustaw. We wczorajszej dyskusji dużo było powiedziane na temat tych ustaw, pragnę więc dać parę cyfrowych i rzeczowych oświetleń.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Mówiono, czy można dawać pożyczkę zagraniczną, kiedy dotychczasowe pożyczki zostały niewiadomo na co użyte. Niema z nich jasnego sprawozdania.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Przedewszystkiem przypominam, że pożyczka Dillonowska została przyjęta przecież przez Sejm co do wszystkich swoich zasad. Co do wysokości pożyczki, to parokrotnie wyraźnie objaśniałem, że z pożyczki tej wpłynęło tylko 27.500.000 dolarów i te 27.500.000 dolarów wyraziły się wpływem gotówkowym 123.946.000 zł. Zwiększyliśmy jeszcze rachunek, bilansowy tej pożyczki o sumę 10.000.000 zł, za które zostały z tej pożyczki nabyte papiery procentowe i następnie w Banku Polskim zastawione. Mamy więc sumę 133.946.000 zł, którą Rząd czuł się w obowiązku użyć całkowicie nie na potrzeby budżetu; użył: na budowę kolei — 24.800.000, na fundusz gospodarczy, przelany do Banku Gospodarstwa Krajowego 100.067.000, na zaliczki obrotowe dla samorządów 9.079.000. Więc 133.936.000 zł po jednej stronie i 133.936.000 po drugiej stronie.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Teraz fundusz gospodarczy. Wciąż mówi się o funduszu gospodarczym. Jest on oparty na statucie, dlatego, że Sejm upoważnił Rząd do wydania statutu. Jeżeli Panowie obecnie uchwalą 1-szą ustawę sanacyjną, to oczywiście Rząd będzie obowiązany wnieść do Sejmu statut funduszu gospodarczego. Chętnie to zrobię, ale póki statut nie jest wniesiony, rozporządza tym funduszem Rząd i Bank Gospodarstwa Krajowego zgodnie ze statutem funduszu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Bankowi Gospodarstwa Krajowego postawiony był szereg zarzutów, między innemi, że nie ogłasza swoich sprawozdań Było powiedziane, że ten Bank, rozporządzając funduszem gospodarczym, kryje się przed jawnością, i pod tym względem dawano za przykład Bank Polski, który co dziesięć dni ogłasza sprawozdania. Wszystkie banki emisyjne ogłaszają co dziesięć dni bilanse a inne banki ogłaszają rocznie, albo miesięcznie Bank Gospodarstwa Krajowego ogłasza swoje bilanse miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">W „Monitorze”. Kto nie chce tego poszukać, to może egzemplarz odemnie otrzymać, egzemplarz „Monitora”, w którym ogłoszony jest bilans Banku Gospodarstwa Krajowego. Umyślnie przyniosłem i służę.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Ale tu bez sprawdzenia było powiedziane, że ten Bank nie ogłasza, że to jest dowodem jego złej woli, że Bank Polski ma dobrą wolę, a Bank Gospodarstwa Krajowego ma złą wolę. Oba Banki mają dobrą wolę. W bibliotece sejmowej jest przecież „Monitor”. Jestem przekonany, że bibliotekarz sejmowy ułatwiłby Panom znalezienie tego. Było następnie powiedziane, że w tym Banku Gospodarstwa Kratowego jakiś poseł ma nieograniczone kredyty. Wogóle nieograniczone kredyty w dzisiejszych czasach, to jest pojęcie bardzo dziwne. Zapytałem Prezesa Banku umyślnie dzisiaj rano, czy naprawdę jest coś podobnego, co to za poseł ma tak wielkie wpływy? On powiedział, że niema takiego. Wartoby publicznie nazwisko tego posła wymienić, zobaczymy, możemy poprosić kontrolę państwową, żeby sprawę zbadała.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Temat pożyczek zagranicznych był więc tutaj jak gdyby podkopywany, tak samo, jak ten fundusz gospodarczy, jego sposób użycia. Wiem bardzo dobrze, że dotychczasowe nasze pożyczki niedostatecznie naoliwiły nasze społeczeństwo, bo były małe, nie można było wszystkim uczynić zadość, ale swoją rolę spełniły.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głos: Lewiatan ma dobry apetyt)</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Co do grosza, Rząd się z tych pożyczek wyrachowuje, wszystko jest użyte prawidłowo.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Tak samo, jak już wspomniałem, nieuzasadnione są obawy, iż następne pożyczki dadzą nam na nadzwyczajnie złych warunkach. Zapytano mnie się wprost, czy prawdą jest to, co pisma podają. Wszystko, to co pisma podają o pożyczce zagranicznej, którą się robi, wszystko to są wiadomości bezpodstawne, nie pochodzące ze źródeł miarodajnych i do tego żadnej wagi nie można przywiązywać. Dopiero gdyby Rząd coś podał do wiadomości, to panowie mogą być przekonani, że panowie o tem dowiedzą się pierw od Rządu bezpośrednio a nie z gazet.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Dużo było mówione o pożyczkach na interwencję, chcę więc zanalizować te zarzuty. Pierwszym zarzutem było, że to są drobne pożyczki, a nawet niektórzy obdarzali je innemi epitetami. Niech sobie Panowie przypomną, co jeden z posłów mówił w ogólnej dyskusji, że znalazł się w pewnem miejscu, gdzie złoty spadał i powiedziano mu: gdybym miał do dyspozycji pewną drobna sumę w banku zagranicznym, to bym podtrzymał kurs. Otóż, pożyczki interwencyjne muszą być dostosowane do tego środowiska, do tego miejsca, w którem się odbywa interwencja. Więc po co zawierać duże pożyczki, jeżeli rynkowi wystarczy mała pożyczka, to byłoby nierozumne. Musi być taka pożyczka, jaka jest ilość złotych na rynku. W tem niema nic kompromitującego i niewłaściwego, to jest właśnie słuszne, żeby pożyczka była dostosowana w swojej wysokości do potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Drugi zarzut, że interwencja, to jest ciężar dla ludności. To nie jest ciężar, bo pożyczka interwencyjna nie jest pożyczką, któraby była ciężarem dla podatnika.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Dotychczas — proszę to zauważyć — nasze procenty od tych pożyczek, różnice kursu, kosztują mniej, niż pół miliona złotych. Jeżeli my kosztem mniej niż pół miliona zł mogliśmy to osiągnąć, że obywatele nie mają szkód, jakieby na nich spadły z powodu dalszego spadku złotego, że dzięki temu wskaźnik drożyźniany wzrósł zaledwie kilka procent, bo zahamowano spadek złotego, to jest, to jeden z najtańszych dla państwa sposobów, zużycia pieniędzy państwowych. Niema tańszego sposobu i niema rzeczy, którąbym mógł tak się chlubić, jak właśnie tem, że złoty polski w swoim spadku został zatrzymany kosztem zaledwie pół miliona złotych. Więc interwencje są niekosztowne i ciężar dla podatnika jest niewielki.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">A następnie mówiono tu, że to są jakieś rzeczy tajemnicze, że tu jest chęć ukrycia czegoś. Jest przyjęte w Komisji Budżetowej i Skarbowej w ustawie, o której się tu mówi i która ma być uchwalona, że pożyczki interwencyjne mają być komunikowane Komisji Długów Państwowych. Co to jest Komisja Długów Państwowych? Marszałek Senatu, 2 senatorów, 4 posłów.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">To jest słuszne, ale śmiesznem byłoby domaganie się, aby Rząd, który ma zawrzeć umowę o kredyt interwencyjny z jakimś bankiem, natychmiast głośno ogłaszał wszystkim, że ją ma zawrzeć, czy zawarł już w takiem mieście, z takim to bankiem, taką to i taką pożyczką na cele interwencyjne. Byłoby to śmieszne i niegodne Rządu tak postępować. Dlatego, jeśli będę zawierał pożyczki w przyszłości dla podtrzymania złotego, nie będę tego ogłaszał wszystkim. Jeśli komisja kontroli długów będzie o tem wiedziała, to powinno wystarczyć, bo komisja kontroli długów jest od tego.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">A ostatni zarzut, czy te pożyczki są celowe? Na potwierdzenie tego, jakoby nie były one celowe, przytoczono artykuł z „Kuriera Warszawskiego”, z zaznaczeniem, że nie jest podpisany — tak, nie podpisany — autor nie miał, zdaje się, śmiałości podpisać się pod tym artykułem; zaraz powiem, co tam jest umieszczone. Dziwię się tylko, z jakiej racji, przeciwnik kredytu interwencyjnego powołał się na ten artykuł, chyba dlatego, że jest tam wyraz „interwencja”, przeczytam ze stenogramu przemówienia pana posła odnośny ustęp, w którym jest powiedziane: „Dokonywana w ciągu kilku miesięcy kosztowna interwencja, dyktowana w znacznym stopniu motywami polityczno-psychologicznemi, zmniejsza pokrycie banknotów i w ostatecznym wyniku podważa zaufanie do złotego”. Proszę zauważyć — powiedziane jest tam: „zmniejsza pokrycie banknotów”, a więc o jakiej interwencji jest mowa w tym artykule, bo te interwencje, które były robione przy pomocy rządowej, nie zmniejszają pokrycia banknotów, lecz przeciwnie zwiększają je, bo uwalniają Bank Polski od dawania swoich walut na skupowanie złotego. Na tem polega wielkie znaczenie interwencyjnej pomocy kredytowej Rządu, że te kredyty właśnie umożliwiają Bankowi Polskiemu nie zmniejszanie pokrycia banknotów, lecz ich zwiększenie. Ale istnieje jakieś dziwne pokrewieństwo myśli pomiędzy tym artykułem a poglądami przeciwników pożyczki interwencyjnej. Bardzo proste — przecież cały ten artykuł przeniknięty jest od początku do końca tylko jedną ideą, mianowicie, że nie trzeba prowadzić interwencji. Tam jest powiedziane, że nie trzeba interwencji na korzyść złotego, bo złoty powinien spaść. Tak jest. Taki artykuł zjawił się w poważnym organie i swoje zrobił, bo go się później cytuje. Tam jest wyraźnie powiedziane, że nie powinno się podtrzymywać kursu złotego, gdyż złoty naturalnym biegiem rzeczy powinien spadać. Ciekaw jestem, czy ci, którzy tutaj powstają przeciwko pożyczkom interwencyjnym, będą później mogli wziąć odpowiedzialność za stan kraju, nie ten, który jest dziś, ale który stworzy się wtedy, kiedy ich myśli znajdą jakiś oddźwięk, jakiś grunt pod sobą, kiedy będziemy świadkami nowego załamania się złotego.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Nie chciałbym dyskusji zbyt szeroko rozwijać, ale z tych szerokich tematów jeden jeszcze przedmiot wymaga z mej strony pewnego oświetlenia. Padły słowa, które mnie zastanowiły — rzewne wspomnienie o Hiltonie Youngu, który miał nam dać takie cudowne rady, że nieszczęściem rzekomo jest, żeśmy za niemi nie poszli. Było to robione na temat bardzo poważny, który bardzo wysoko cenię, i gdyby szło tylko o to, żeby temat ten pogłębić, to nic nie miałbym przeciwko temu, by dla wzmocnienia oszczędności w budżecie użyć powag zagranicznych. Ja sam wielkie znaczenie przywiązuje do tego, żeby naprawdę nie w słowach, a w czynach potrafić przeprowadzić zasadę oszczędności, we wszystkich budżetach, nie tylko w budżecie państwowym, ale i w samorządowym i dlatego muszę parę słów powiedzieć tutaj Panom o tem, co należy widzieć w tych wielkich radach tego poważnego angielskiego męża stanu. Oddał on nam niewątpliwie cenne usługi, ani trochę nie chce podważyć jego znaczenia, przeciwnie wdzięczny jestem za wszystko, co zrobił. Zostawił on cenną pracę o położeniu finansowem Polski. W tej cennej pracy dał wyraźne wskazówki co do tego, w jaki sposób można budżet państwowy zmniejszyć. Wszystkim nam to leży na sercu. Wejrzyjmy w to, spójrzmy, jakie dawał rady, a bardzo prędko przekonamy się o tem, jak te rady są dostosowane do dzisiejszego położenia. Otóż na jednej ze stronic tej pracy jest ciekawa tablica. W jednej rubryce podany jest ciężar, przypadający obecnie na Państwo, w drugiej koszta w mil. zł, w trzeciej rubryce — ciało lub osoba, na którą proponuję się przenieść odpowiedzialność za koszty, następnie sposób załatwienia sprawy. I cóż widzimy? Będę czytał po kolei: Wydatki wojewodów i starostw — władze samorządowe; znaczy to, że one ten koszt ponoszą. Koszty policji — władze samorządowe, urzędy górnicze — miejscowe organizacje górnicze, żegluga powietrzna — inicjatywa prywatna, budowa szkół rolniczych — władze samorządowe i inicjatywa prywatna, zarząd rybactwa — organizacje prywatne, stadniny państwowe — inicjatywa prywatna, szkoły elementarne, pensje i zapomogi, seminaria nauczycielskie — władze samorządowe, szkoły średnie władze samorządowe, szkoły zawodowe — władz samorządowe.</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Gdybyśmy poszli za temi radami, bardzo łatwo byłoby budżet państwa zredukować z 2 miliardów na 1.200.000.000, jak było tu mówione. Nie byłoby to nic trudnego. Przecież te wszystkie wydatki, które są powierzone w myśl planu H. Younga władzom samorządowym, wynoszą więcej, niż 800.000.000. Jednocześnie co do wojska p. Hilton nie wypowiedział się, słusznie uważając, że to jest naszą sprawą wewnętrzną. Z przerzucenia wydatków na samorządy, jaki byłby pożytek dla podatników, co byłby za pożytek dla życia gospodarczego? Mielibyśmy zamiast 2 miliardów obciążenia na korzyść Skarbu Państwa — miliard, czy półtora miliarda na korzyść samorządu, różnica miedzy dotychczasowym budżetem a zmniejszonym, w sumie jednak mielibyśmy to samo. Nie tędy droga, nie w szukaniu wielkich powag zagranicznych, które są dostatecznie poważne i nie potrzebują naszego poparcia. Ale nie tędy droga, aby Rząd na samorząd przerzucał ciężar. Panowie sami przeciw temu występowali, domagając się łącznie z przekazaniem najdrobniejszej rzeczy samorządom oddania im nowych źródeł dochodów. Zagadnienie oszczędności jest tak nadzwyczajnie trudne i wielkie, że nie powagi cudze nam do tego dopomogą, tylko nasza wielka i skoncentrowana wola, umysł nasz oparty na zjednoczonych usiłowaniach najpoważniejszych czynników Sejmu i Rządu. Pod tym względem z tym posłem, który o tem wspomniał nie mam zamiaru polemizować; zgadzam się, że jest potrzeba możliwie dużego skoordynowania działalności.</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Stworzono jakoby mniemanie, że rozdęliśmy budżet, że rozwinęliśmy budżet, że budżet ten stał się zbyt wielkim. Nie powiem, że za wysokość budżetu obecnego nie ponoszą dużej winy i Rząd i Sejm, Panowie to sami przyznają, tylko, że ten budżet nie był rozdymany, był on tylko zamało wstrzymywany, a to jest co innego, i na to się zgodzę. Zamało robiliśmy oszczędności. Musiałem z samego początku przeprowadzić bardzo trudną kampanię w stosunku do poprzedniego Ministra Wojny, ażeby utrzymywać wydatki na pewnym poziomie. Nieustannie robiło się potem oszczędności, ale to było zamało, bo temat oszczędności, to nie jest temat, który można jednem pociągnięciem pióra przeprowadzić. Wymaga on przeprowadzenia bardzo wielu zmian natury ustawodawczej; każdy jest świadomy tego, kto się temu przyjrzy bliżej, a zmiany ustawodawcze nie są tak łatwe do przeprowadzenia. Jeżeli widzimy wielkość i doniosłość zagadnienia oszczędności i produkcji, zagadnienia pracy, to z tego wcale nie wypływa, żeby nam wolno było temi zagadnieniami zasłaniać sobie oczy na nagłość i pilność ustawy, która obecnie przed nami leży, bo tej ustawy dopomina się życie gospodarcze, nie Rząd, tylko życie gospodarcze woła o to do Rządu i napróżno wyczekuje, kiedy nareszcie stanie się ciałem ta ustawa, któraby umożliwiła Rządowi dopomożenie życiu gospodarczemu. Uzgadniajmy naszą wolę i koncentrujmy nasze myśli na tych wielkich zagadnieniach, od tego się Rząd nie uchyla, ale prosi o szybkie i zdecydowane zajęcie stanowiska w stosunku do tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Proszę o głos.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">W jakiej sprawie Pan chce zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Chciałem prosić o otwarcie dyskusji nad oświadczeniem p. Premiera.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#Marszałek">Nie mogę tego wniosku traktować dlatego, że rozprawa jest jeszcze otwarta. Natomiast chcę zakomunikować Panom, że wpłynął wniosek p. Wichlińskiego o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Chciałem zabrać głos przeciw temu wnioskowi.)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PWyrzykowski">Proszę Wysokiej Izby! Wysłuchaliśmy w tej chwili bardzo ciekawego oświadczenia p. Premiera, który polemizował z wywodami poszczególnych mówców z wczorajszej dyskusji. Wobec tego przyjęcie wniosku p. Wichlińskiego uniemożliwiałoby wyświetlenie szeregu kwestii, które poruszył p. Premier.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PWyrzykowski">Niech Panowie będą łaskawi nie zagłuszać śmiechem rzeczy poważnych. Sytuacja w kraju jest bardzo ciężka i jeżeli Panowie nad nią zechcą przechodzić do porządku ze śmiechem, to obawiam się, że społeczeństwo i naród nad Panami również ze śmiechem przejdą do porządku dziennego. Dlatego proponuję, ażeby Panowie byli łaskawi odrzucić wniosek p. Wichlińskiego i prowadzić dalej dyskusję, ponieważ przyczyni się do tego oświadczenie p. Premiera, jakiegośmy w tej chwili wysłuchali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Będziemy głosować nad wnioskiem p. Wichlińskiego. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Wichlińskiego o przerwanie rozprawy, żeby wstali. Większość — wniosek p. Wichlińskiego został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(P. Sanojca: W sprawie formalnej proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#Marszałek">Dyskusja nad art. 1 została przerwana. Nie mogę w tej chwili udzielić Panu głosu.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(P. Sanojca: W Sprawie formalnej.)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#Marszałek">Niema sprawy formalnej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(P. Sanojca: Przepraszam, Panie Marszałku, to jest całkiem inna rzecz zamkniecie dyskusji generalnej, a całkiem co innego wniosek o otwarcie rozprawy nad oświadczeniem p. Premiera. Według regulaminu każdy ma prawo żądać tej dyskusji i dlatego my ten wniosek podtrzymujemy.)</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#Marszałek">Sądziłem, że sposób postępowania przed chwilą zastosowany chyba nie budzi najmniejszej wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Głos: Obydwaj sekretarze są z większości rządowej. Protestujemy przeciw sekretarzom. P. Sanojca: Regulamin przewiduje, że zawsze można żądać otwarcia dyskusji.)</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#Marszałek">To, że dwaj sekretarze należą do większości, nie zmienia postaci rzeczy, dlatego, że większość stojąca za wnioskiem p. Wichlińskiego, była ponad wszelką miarę niewątpliwa. Jeżeli zaś chodzi o punkt w regulaminie, dotyczący postępowania, które zastosowałem przed chwilą, było ono na wskroś poprawne i żadnych wątpliwości nie nastręcza, jeżeli chodzi o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#Marszałek">Obecnie będziemy głosować nad drugim wnioskiem formalnym p. Gruszki, zgłoszonym przezeń podczas jego przemówienia. Panowie sobie przypominają, że wniosek p. Gruszki brzmi jak następuje: „Sejm odkłada rozprawę szczegółową nad projektem ustawy o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych oraz o biletach skarbowych, bilonie i t. d. do zakończenia obrad komisji nad 2 innemi projektami ustaw, wniesionemi przez Rząd 6 października 1925 r.”. Będziemy więc głosować obecnie nad wnioskiem p. Gruszki. Gdybym doszedł do przekonania, że stoi mniejszość lub większość, chociażby w najmniejszym stopniu wątpliwa, uczyniłbym niewątpliwie zadość żądaniu Panów i wezwałbym sekretarza nie należącego do klubów, popierających projekt ustawy. Dotąd nie miałem tej wątpliwości. Panowie zgodzą się jednak, że ja, który nie dałem Panom powodu do podejrzewania mnie o jakąś stronniczość, decyduję o rezultacie głosowania. Wobec tego będziemy głosowali nad wnioskiem p. Gruszki. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem p. Gruszki, ażeby wstali.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Posłowie wstają.)</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#Marszałek">Dla uniknięcia wszelkiej wątpliwości, proszę p. Niedbalskiego o zajęcie miejsca sekretarza. Czy jest sekretarz Niedbalski.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy, bicie w pulpity.)</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#Marszałek">P. Zajączkowskiego przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#komentarz">(Wrzawa i bicie w pulpity na prawicy nie ustaje.)</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#Marszałek">P. Zajączkowskiego przywołuję do porządku po raz drugi.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(Wrzawa trwa.)</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#Marszałek">P. Zajączkowskiego przywołuję do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#komentarz">(Wrzawa trwa.)</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#Marszałek">Ks. Styczyńskiego przywołuję do porządku.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Wrzawa trwa. Głos: Precz z Marszałkiem partyjnym, my chcemy Marszałka bezpartyjnego.)</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#Marszałek">Muszę zwrócić Panom uwagę, że kiedy chodziło o oświadczenie obu sekretarzy, zgodne przy poprzedniem głosowaniu, solidaryzowałem się z nimi. Obecnie powołanie przezemnie drugiego sekretarza przed stwierdzeniem głosowania nie było wyrazem jakiejkolwiek nieufności dla żadnego z panów sekretarzy, lecz tylko uczyniłem zadość słuszności.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#Marszałek">Proszę p. Niedbalskiego o zajęcie miejsca sekretarza.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Wrzawa trwa.)</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za Wnioskiem p. Gruszki, ażeby wstali. Ponieważ zachodzi wątpliwość, zarządzam głosowanie za pomocą przejścia przez drzwi. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Gruszki, ażeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem p. Gruszki głosowało posłów 157, przeciw 186, wniosek więc upadł.</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#Marszałek">P. Głąbiński domagał się głosu. Mogę mu obecnie udzielić głosu, albo w sprawie głosowania następnego, albo w sprawie prowadzenia obrad, bo uważam, że głosu w takiej sprawie powinienem każdemu udzielić w każdej chwili.</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Proszę o głos w sprawie formalnej.)</u>
          <u xml:id="u-26.29" who="#Marszałek">W sprawie formalnej nie mogę Pana dopuścić do głosu, tylko w sprawie prowadzenia obrad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! Nasz regulamin nie zawiera wyraźnych postanowień co do tego, w jaki sposób Marszałek ma decydować o tem, czy jest większość, czy też nie. Jeżeli zatem ma wątpliwość, to według regulaminu stosuje się przechodzenie przez drzwi, ewentualnie imienne głosowanie. Natomiast uważam za wykluczone i niezgodne z godnością Izby, żeby w chwili kiedy przystępujemy do głosowania wyrzucać jednego z sekretarzy.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Głos: Tego nie było.)</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PGłąbiński">My na takie postępowanie absolutnie zgodzić się nie możemy. Uważamy, że regulamin został w ten sposób złamany i domagamy się, aby Konwent Seniorów tę sprawę rozpatrzył i żebyśmy powzięli jakąś decyzję. Inaczej musielibyśmy oświadczyć, że my do Marszałka, który w ten sposób prowadzi obrady, nie mamy zaufania.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Wrzawa i bicie w pulpity na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PGłąbiński">Muszę powtórzyć to, co ostatnio powiedziałem, czego Panowie napewno nie słyszeli dlatego, że w owym czasie byli Panowie zajęci innemi rzeczami. Mianowicie...</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głos: Tylko bez uwag, Panie Marszałku. Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PGłąbiński">Sądzę, że mam to samo prawo do odpowiadania, jak i p. Głabiński; sądzę, że z tą chwilą, kiedy z woli Panów objąłem to stanowisko, nie zostałem pozbawiony praw poselskich w tej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PGłąbiński">Muszę więc powtórzyć, że kiedy na podstawie zgody obu sekretarzy w pierwszem głosowaniu stwierdziłem, że stoi większość i kiedy decyzja moja była zakwestionowana, oświadczyłem — przypominam to Panom — że nie widzę najmniejszego powodu kwestionowania dobrej woli któregokolwiek sekretarza i że oświadczenie ich pokrywam całą swoją powagą. To jest punkt pierwszy, który stwierdzam.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PGłąbiński">Teraz punkt drugi. Nim wysłuchałem zdania obu sekretarzy w sprawie wyniku drugiego głosowania, ponieważ podniosły się ze strony Izby głosy, że stoi większość, wtedy, kiedy miałem wrażenie, że stoi mniejszość, musiałem uwzględnić dotychczasową praktykę, którą uwzględnialiśmy zawsze...</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Słusznie. P. Witos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PGłąbiński">... mianowicie, że ilekroć była sprawa wątpliwa i w najmniejszym choćby stopniu Izbę ekscytująca, tyle razy prosiło się do Prezydjum sekretarzy z dwóch różnych stronnictw: jednego popierającego ustawę, drugiego zwalczającego ustawę.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(P. Witos: Tak jest, słusznie, tak było zawsze.)</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PGłąbiński">Przypominam Panom, że między innemi w czasie obrad nad reformą rolną jedno ze stronnictw popierających w sposób zdecydowany ustawę o reformie rolnej w drugiem i trzeciem czytaniu reklamowało to prawo i uznałem je za zupełnie uzasadnione i słuszne. Wobec tego moja prośba do p. Niedbalskiego, ażeby jako sekretarz zastąpił urzędującego podówczas p. Sołtyka, nie miała zupełnie na celu dyskwalifikowania p. Sołtyka, któremu przed chwilą, jeżeli chodzi o jego bezstronność wystawiłem świadectwo takie, jakie się należy każdemu posłowi.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PGłąbiński">Na życzenie p. Głąbińskiego zarządzę Konwent Seniorów i w tym celu zarządzam przerwę na 10 m. Muszę zwrócić uwagę, że jeżelibym miał traktować oświadczenie p. Głąbińskiego, jako votum nieufności, zgłoszone w sposób formalny, musiałbym w tej chwili zejść z Prezydjum i poprosić kogoś, żeby mnie zastąpił. Wobec tego zmuszony jestem prosić p. Głąbińskiego o oświadczenie, czy mam jego wniosek traktować, jako formalnie zgłoszony?</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Ja formalnego wniosku nie stawiałem. P. Witos: To postaw Pan!)</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PGłąbiński">Wobec tego zarządzam 10-minutową przerwę i proszę prezesów stronnictw na Konwent Seniorów.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PGłąbiński">Wznawiam przerwane posiedzenie. W wyniku narad na Konwencie Seniorów doszedłem do przekonania, że co do mojego oświadczenia, złożonego w sprawie incydentu, który zaszedł, nie mógłbym dodać ani słowa więcej. Przystępujemy więc do dalszych obrad. Oczywiście, że stronnictwa mają prawo zareagować na to tak, jak regulamin pozwala.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#PGłąbiński">W związku z dyskusją nad art. 1 wpłynął wniosek p. Wyrzykowskiego, który proponuje odrzucenie wniosku Komisji Skarbowo-Budżetowej, słowem odrzucenie całej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#PGłąbiński">Do tego samego zmierza wniosek p. Sochy.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#PGłąbiński">Ani jednego, ani drugiego wniosku nie mógłbym poddać pod głosowanie, bo to byłoby niezgodne z regulaminem. Jesteśmy w trakcie drugiego czytania, a regulamin powiada, że drugie czytanie przewiduje szczegółową rozprawę, szczegółowe poprawki i szczegółowe głosowanie, a głosowanie nad całością ustawy, za przyjęciem ustawy jest tylko wtedy możliwe, o ile niema poprawek.</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#PGłąbiński">Do art. 1 mamy kilka wniosków konkretnych. Najpierw jest wniosek p. Sochy:</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#PGłąbiński">„Upoważnia się Ministra Skarbu do przedłożenia Sejmowi ustawy o warunkach zaciągnięcia na cele gospodarcze kraju pożyczek państwowych do łącznej wysokości 600 milionów złotych, lub równowartości tejże sumy w walutach obcych.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#PGłąbiński">Projekt ustawy ma obejmować szczegółowe warunki tych pożyczek, w szczególności zaś stopę procentową, sposób obliczania odsetek, terminy i sposób spłaty kapitału, oraz formę zabezpieczenia”.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#PGłąbiński">Na wypadek odrzucenia tego wniosku postawił p. Socha wniosek ewentualny:</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#PGłąbiński">„W ciągu 8 dni po uchwaleniu przez ciała ustawodawcze niniejszej ustawy, dotyczącej celów i sposobu użycia pożyczki oraz sposobu kontroli państwowej nad prywatną produkcją i handlem, korzystającemi z kredytów tej pożyczki, w przeciągu zaś dni 15 po zawarciu umowy o pożyczce. Minister Skarbu złoży Sejmowi sprawozdanie o warunkach zaciągniętej pożyczki”.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#PGłąbiński">Jest dalej wniosek p. Kowalczuka, który nie był odczytany. Jest to poprawka ewentualna do art. 1, która powinna być głosowana po odrzuceniu poprawki pod p. 2 p. Byrki. W końcu 1 ust. po słowach „z tych umów wynikających” dodać nowe zdanie: „Suma odsetek, strata na kursie emisyjnym i prowizja nie mogą przekraczać łącznie 9% od sumy w stosunku rocznym”.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#PGłąbiński">Pozatem jest cały szereg rezolucji, ale one będą później odczytane.</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#PGłąbiński">Obecnie przystępujemy do dyskusji nad art. 2, zwracam uwagę, że jest to dyskusja szczegółowa i proszę, aby Panowie przemawiali teraz tylko do art. 2.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#PGłąbiński">Głos ma p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PŁypacewicz">Wysoki Sejmie! Nie wiem, czy p. Premier nie myli się, kiedy twierdzi, że interwencja kosztowała Skarb do tej pory tylko pół miliona złotych. Te rzeczy mogą być ściśle określone dopiero wtedy, kiedy rachunki będą zakończone. Ale jeżeli tak jest, jeżeli istotnie interwencja kosztowała tylko pół miliona złotych, to w takim razie p. Premier postawił samemu sobie, najcięższy zarzut, cięższy niż jakikolwiek z zarzutów, które były w tej Izbie Premierowi stawiane. Jeżeli bowiem istotnie kosztem pół miliona złotych można było uratować stałość kursu złotego, to dlaczego w sierpniu p. Premier dopuścił do spadku kursu, dlaczego kraj został narażony na wielki kryzys finansowy, na zderutowanie opinii publicznej, na szereg mocnych wstrząśnień ekonomicznych, związanych z kryzysem, kiedy wszystko to można było uratować kosztem pół miliona?</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PŁypacewicz">Kryzys nie został przez Rząd ani przewidziany, ani opanowany. Największą zaletą i największym obowiązkiem męża stanu, to zło przewidywać, aby mu zapobiec. Rząd p. Grabskiego tego swego obowiązku nie wykonał. Kryzys powinien był być przewidziany, mógł być przewidziany i Rząd powinien był zawczasu przedsięwziąć środki, aby go opanować. Kryzys sierpniowy spadł na społeczeństwo jak grom z jasnego nieba. Nikt prawie się tego kryzysu nie spodziewał. Społeczeństwo na załamanie złotego nie było zupełnie przygotowane i wskutek tego wybuchła panika, wybuchł run na banki i wynikły wielkie szkody dla życia gospodarczego. Zaniepokojona opinia publiczna pyta co się stało? Czego należy oczekiwać w najbliższej przyszłości?</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PŁypacewicz">Czy będzie lepiej? Czy też może niedość, że jest źle, ale będzie gorzej? Dlaczego złoty spadł, mimo optymistycznych zapewnień p. Premiera i Dyrekcji Banku Polskiego o jego bezwzględnej stałości? Czy wogóle stały kurs złotego da się utrzymać? Czy całe dzieło sanacji nie było omyłka? Czy nie było przedwczesne? Czy czeka nas nowa sanacja i czy społeczeństwo tę nową sanację, tę sanację sanacji, przetrzyma? Opinia publiczna pyta: a co na to powiada Sejm? Co o tem myślą i jakie środki zaradcze proponują stronnictwa Rząd ten popierające, czy i jakie drogi wyjścia wskazują stronnictwa Rząd ten zwalczające? Jakie są istotne drogi i środki naprawy? Na pytania te chcę dać możliwie jasne i wyraźne odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PŁypacewicz">Wbrew zdaniu niektórych mówców kategorycznie twierdzę, że reforma walutowa nie była bynajmniej przedwczesna. Była ona dokonana raczej co najmniej o rok zapóźno, bo już w epoce hiperinflacji, gdy drożyzna wzrosła. Wskaźnik cen hurtowych w styczniu 1923 był 77,1, a w styczniu 1924 już 106.9, wskaźnik zaś kosztów utrzymania wzrósł od 1 stycznia 1923 do 1 stycznia 1924 z 58.2 do 120.5. Nie było, zdaniem mojem, błędem również i założenie Banku Polskiego w kwietniu 1924 r. Jeżeli Bank Polski zawiódł nadzieje w nim pokładane i nie spełnił swego zadania utrzymania kursu złotego, to przyczyną tego nie było założenie Banku, ale wady jego statutu i brak wybitnych talentów w Dyrekcji Banku. Kierowanie bankiem emisyjnym jest wogóle rzeczą niełatwą. Było ono tembardziej trudne w warunkach, w jakich znalazł się bank emisyjny w Polsce. Wymagało to wielkiej umiejętności i wielkich talentów. Niestety, kierownictwo Banku Polskiego nie znalazło się na wysokości zadań, jakie bankowi postawiło życie.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PŁypacewicz">Jeżeli nie było błędem postanowienie dokonania w początku 1924 r. reformy waluty, nie było błędem założenie Banku Polskiego, to jednak stwierdzić należy, że przy przeprowadzaniu reformy popełniono szereg błędów, które do dnia dzisiejszego się mszczą. A więc przedewszystkiem błędem było wprowadzenie jednostki zbyt dużej, która przyczyniła się znacznie do wzrostu drożyzny w kraju, zwłaszcza w handlu detalicznym. Belgia obecnie projektuje nie przywracanie franka złotego lecz jednostkę niższą, zaledwie ¼ lub — ⅕ franka złotego. My ze względów politycznych wprowadziliśmy jednostkę równą frankom, by przyłączyć się do unii łacińskiej, opierającej się na franku złotym, pomimo, że złoty frank unii łacińskiej faktycznie w żadnym z krajów unii łacińskiej oprócz Szwajcarii nie istnieje i jest nawet wątpliwem, czy utrzyma się nawet w swej ojczyźnie we Francji.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PŁypacewicz">Dalej błędem była nazwa „złotego”, która złączyła się organicznie niejako, szczególniej na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego, z dawna złotówką, której wartość była 2% razy mniejsza. Przyczyniło się to do wzrostu drożyzny. Błędem było również ustalenie stosunku: 1 zł = 1.800.000 mk., a to dlatego, że utrudniło przeliczenie marek na złote w życiu codziennem i dzięki temu ceny detaliczne znacznie więcej wzrosły, niż powinny były wzrosnąć, gdyby podstawa przerachowania była prostsza.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PŁypacewicz">Błędem było również wprowadzenie bardzo wysokiej legalnej stopy procentowej, mianowicie 24%, niemal równocześnie z ustanowieniem złotego. To się bardzo przyczyniło do wzrostu stopy procentowej, już i tak na skutek warunków anormalnych bardzo wysokiej. Ale mimo wszystko to są jednak błędy mniejszej wagi. Rząd popełnił kilka innych błędów daleko większej wagi. Najpierw nic Rząd nie uczynił, żeby doprowadzić obieg pieniądza do normy istotnie potrzebnej dla dokonywania obiegu towarowego. Polska posiada na mieszkańca najmniejszy obieg pieniężny w stosunku niemal do wszystkich krajów, jak to tutaj szczegółowo i wielokrotnie było wykazane. Pozostawienie tego stanu anemii obiegu pieniądza przez cały rok, nie wpływanie odpowiednio na politykę Banku Polskiego, ani nieznalezienie innych środków powiększenia obiegu, było jednym z największych błędów Rządu. Wielkim błędem również było zaniedbanie podstawowego warunku reformy skarbowej, mianowicie podniesienia produkcji i opieki nad produkcją, zwłaszcza produkcją rolną chłopską. Ale największym błędem w sprawie pieniądza było to, że Rząd p. Grabskiego nie doceniał wpływu bilansu płatniczego na kurs waluty, zwłaszcza waluty tego typu, co nasza. To niedocenianie wpływu bilansu płatniczego na kurs złotego było przyczyną tego, że w sierpniu spadł na kraj tak poważny kryzys walutowy i finansowy.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PŁypacewicz">Wbrew temu, co się powszechnie mówi, waluta nasza nie jest bynajmniej właściwą walutą złotą. Nie mamy wcale ani w obiegu złota, ani Bank Polski nie wymienia swoich biletów bankowych na złoto bez ograniczenia. Art. 47 statutu Banku Polskiego, przewidujący w przyszłości wymianę bez ograniczenia biletów złotowych na złoto, jest tylko pobożnem życzeniem i fikcją, która się, mojem zdaniem, nie tylko w najbliższych latach kilkunastu, czy i kilkudziesięciu nie spełni, ale może nawet nigdy, jeżeli uznamy za zbędny powrót do właściwej waluty złotej.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PŁypacewicz">Już Ricardo twierdził, że ideałem jest waluta papierowa oparta na możliwie niewielkiej ilości złota. W 100 lat po Ricardo znany finansista Cassel również uznaje system waluty papierowej, tylko opartej na podłożu złotem, o ile jest dobrze prowadzony za wyższy niż system czysto metaliczny. Nasz złoty w każdym razie nie jest pieniądzem złotym lecz papierowym i to powiedzmy sobie otwarcie i jasno, bo taki jest istotny stan rzeczy, pieniądzem papierowym choć o podłożu złotem, ale niewymienialnym i posiadającym kurs przymusowy. Mamy więc nie walutę złotą, ale walutę, oparta jedynie o złoto, inaczej, walutę „pozłacaną”. Waluta bynajmniej sama przez się zła nie jest. Być może, że nie wszyscy się zgodzą z Ricardo'em, czy Cassel'em, że to jest waluta przyszłości. Dwudziestoletnie jednak doświadczenie Austrij — od 1893 do 1914 roku — i nasze własne doświadczenie 16-miesięczne wykazały, że waluta ta może nie tylko utrzymać kurs al pari, ale nawet jak w Austrii przed wojną mieć niekiedy kurs nawet nieco wyższy od al pari.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PŁypacewicz">Mając jednak walutę „pozłacaną” inaczej, nie pieniądz złoty, ale pieniądz papierowy o podłożu złotem z kursem przymusowym i niewymienialny, trzeba było dostosować do tego całą politykę walutową. Wielki błąd Banku Polskiego i Rządu polegał na tem, że, mając walutę pozłacaną, dostosowywał swoją praktykę do teorii czystej waluty złotej. Żeby zachować kurs złotego papierowego, opartego jedynie o złoto i niewymienialnego, jakim jest nasz złoty, muszą być koniecznie zachowane trzy warunki i to wszystkie równocześnie.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PŁypacewicz">Przedewszystkiem musi być wysokość emisji ograniczona do wysokości istotnie potrzebnej do normalnego dokonania wszystkich obrotów w Państwie. Powtóre, musi być zachowana równowaga budżetu, po trzecie musi być zachowana równowaga bilansu płatniczego. Pierwszy warunek nie tylko był zachowany, ale nawet nasz obieg pieniężny ze szkodą dla gospodarstwa społecznego był wyraźnie niedostateczny. Warunek drugi — co do równowagi budżetu naogół również był zachowany. Warunek trzeci, równowaga bilansu płatniczego — była zachowana tylko w 1924 r. i złoty utrzymał swój kurs al pari. W r. 1925 równowaga bilansu płatniczego nie była zachowana i złoty musiał spaść. Bilans płatniczy Polski w r. 1924 przedstawiał się w sposób następujący: Przywieźliśmy towarów za 1.478,5 milionów, a wywieźliśmy za 1.265.8 milionów, czyli musieliśmy pokryć różnicę bilansu handlowego na naszą niekorzyść 212 milionów złotych. Około 94 milionów mieliśmy zapłacić za wydatki rządowe zagranicą, za dostawy wojskowe, jako procenty, jako amortyzację wypożyczonych kapitałów itd. Około 100 milionów wyniosły wydatki turystów i kuracjuszy Polaków zagranicą, a inne drobne pozycje około czterdziestu kilku milionów. W ten sposób w 1924 r. mieliśmy zagranicy zapłacić oprócz tego, co pokryliśmy towarami, około 450 milionów. W jaki sposób pokryliśmy? Emigranci nasi — chłopi polscy i robotnicy polscy nadesłali do kraju z zagranicy walut około 150 milionów złotych, z pożyczki włoskiej i ze sprzedaży kosztowności otrzymaliśmy 92 miliony. Banki nasze pożyczyły zagranica około 60 milionów złotych; a t. zw. życie gospodarcze około 120 milionów. Mieliśmy 8 milionów opłat konsularnych, z innych źródeł dwadzieścia kilka milionów. W ten sposób całkowicie pokryliśmy ujemne saldo bilansu płatniczego — około 450 milionów. Wskutek tego waluta w r. 1924 utrzymała swój kurs al pari w zupełności, bo wszystkie trzy warunki, potrzebne do tego, żeby kurs utrzymać, były zachowane.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PŁypacewicz">Bilans płatniczy na rok 1925 niestety zapowiadał się już odrazu groźnie. Nieurodzaj, jak już obliczono we wrześniu 1924 r., spowodował dla kraju stratę około 1 miliarda zł., a więc mogliśmy się spodziewać z tego tytułu nie plusów, ale minusów w bilansie przywozu i wywozu.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PŁypacewicz">Kryzys węglowy był już w całej Europie, a ponadto zbliżał się 15 czerwca 1924 r., kiedy kończył się obowiązek Niemiec przyjmowania węgla ze Śląska polskiego. Czwarty kwartał 1924 r. wykazał przewagę przywozu nad wywozem w wysokości 107 milionów złotych, w jednym styczniu 1925 r. przewaga przywozu doszła do 65 milionów. Już więc w lutym 1925 r. Rząd powinien był przewidzieć, że sam ujemny bilans handlowy obciąży bilans płatniczy kwotą 600 milionów złotych. Ale to jest nie wszystko, bo bilans płatniczy składa się nie tylko z salda bilansu handlowego, ale jeszcze i z pozycji innych. Polska będzie musiała zapłacić około 250 milionów z innych tytułów — około 150 milionów wydadzą lotnicy i turyści oraz około 100 milionów wyniosą wydatki rządowe zagranicą, procenty należne zagranicy i t. d. Tak że w lutym.1925 r. można było przewidzieć, że będziemy mieli bilans płatniczy ujemny około 850 milionów złotych, jeżeli rzeczy pozostawimy ich własnemu biegowi. Jakich wpływów mogliśmy oczekiwać na pokrycie tak wysokiego salda? Około 150 milionów z przekazów emigrantów polskich i około 250 milionów z projektowanej pożyczki „dillonowskiej”, która zawiodła w znacznej części, jak się później okazało, oraz innych drobnych źródeł, czyli razem około 400 milionów złotych. Pozostała reszta około 450 milionów złotych przewidywanej różnicy bilansu płatniczego byłaby bez pokrycia. Cały zapas walut w Banku Polskim wynosił na 1 stycznia 1925 r. zaledwie 269 milionów złotych, czyli w lutym 1925 r. powinno było być wiadomem Rządowi, że gdybyśmy się nawet zgodzili na wyczerpanie całego zapasu walut Banku Polskiego i na wielkie ograniczenie obiegu, to jeszcze nie pokrylibyśmy deficytu bilansu płatniczego, który nam groził. Gdyby Ministerstwo Skarbu i Bank Polski stały istotnie na wysokości swego zadania, to powinny były nie tylko to przewidzieć, ale także znaleźć i zastosować środki, ażeby grożącej katastrofie zapobiec. I Rząd i Bank Polski pozostały bezczynne, bo nie posiadały dostatecznej teoretycznej nawet świadomości, co należało czynić. Dyrekcja Banku Polskiego wyraźnie się do tego przyznała w sprawozdaniu za rok 1924. Dyrekcja Banku Polskiego była przekonana, iż ograniczając emisję i oczywiście niszcząc tem życie gospodarcze „spełnia w zupełności swoje główne zadanie, to jest utrzymanie bezwzględnej stałości kursu złotego”. Bank Polski idąc tą drogą, właśnie nie spełnił „swego głównego zadania”.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PŁypacewicz">A co robił w tej mierze Rząd? P. Minister Skarbu patrzył z zadowoleniem na wzrastający dochód z ceł i mając niemal dyktatorską władze, bo tak ja trzeba nazwać, w dziedzinie celnej i paszportowej, patrzył obojętnie na to, że całe pociągi młodych kartofli przyjeżdżały do Polski, tolerował masowy wyjazd zagranicę i zezwalał na sprowadzanie z zagranicy wielu niekoniecznie potrzebnych, zbędnych a nawet luksusowych towarów.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PŁypacewicz">Zaznaczyć muszę, że ze sfer sejmowych Minister Skarbu był ostrzegany o grożącem niebezpieczeństwie. Przewodniczący Komisji Budżetowej poseł Zdziechowski w przemówieniu swojem na komisji w dniu 1 kwietnia r. b. przewidywał deficyt 520.000.000 zł w bilansie handlowym i ostrzegał, że „dokoła tego zagadnienia bierności bilansu handlowego muszą być ześrodkowane wysiłki w celu zaradzenia bardzo poważnemu niebezpieczeństwu”. Wkrótce potem osobiście w rozmowie z p. Premierem przedstawiłem obrachunek, z którego wynikało, że na pokrycie 850.000.000 zł grożącego nam bilansu ujemnego mamy w najlepszym razie tylko około 400 milionów. Przestrzegałem, że to grozi kursowi złotego, że p. Premier ma możność i obowiązek zapobieżenia katastrofie, a jeżeli tego nie zrobi, to dopuści się czynu, za który pomimo swych wielkich zasług powinien odpowiadać przed Trybunałem Stanu. W dniu 8 maja 1925 r., a wiec na trzy i pół miesiąca przed załamaniem się złotego z tej trybuny przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Skarbu również przytaczałem te same groźne cyfry i zwracałem uwagę Rządu na to, że — dosłownie cytuję. „Taki stan jest objawem groźnym, a naprawa ujemnego bilansu płatniczego wymaga energicznych środków zapobiegawczych”. Niestety, te ostrzeżenia sfer sejmowych zostały zupełnie przez Rząd zignorowane.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(Głos: Jak zwykle.)</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PŁypacewicz">Dlatego twierdzę z całą stanowczością, że ponosi on wyłączną odpowiedzialność za katastrofę załamania się złotego i za wszystkie skutki stąd wynikające. Że tak jest, że p. Premier nie zdawał sobie teoretycznie nawet sprawy ze związku kursu złotego i bilansu płatniczego, powołam się na przemówienie jego z 28 kwietnia r. b.: „Z tego faktu, że mamy zły bilans handlowy — mówił Premier — nie wypływa jeszcze, żeby nasza waluta miała być w niebezpieczeństwie... Wystarczy zmniejszyć kredyty udzielane, a wtedy nawet przy zmniejszonym wskutek złego bilansu zapasie walut złoty będzie miał potrzebne oparcie”.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PŁypacewicz">P. Premier istotnie wierzył, że dość ograniczyć kredyty w Banku Polskim, a kurs złotego będzie ponad wszelką wątpliwość zabezpieczony.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PŁypacewicz">Czy wobec tego, co się stało, stały kurs złotego może być utrzymany? Czy, może, złoty musi spadać dalej, a my będziemy przeżywali to samo ze złotym, co przeżywaliśmy z marką polską? Twierdzę kategorycznie, że kurs złotego może i powinien być utrzymany, byle tylko były zachowane trzy niezbędne do tego warunki, a mianowicie, by ograniczono emisję złotego do potrzeb obiegu, by zrównoważony był budżet, oraz żeby była zachowana równowaga bilansu płatniczego. Czy trzy te warunki zachowamy? Czy je zachować możemy? Pierwszy warunek jest łatwy do zachowania wobec niedostatecznej emisji. Równowaga budżetu choć z trudnością może być osiągnięta.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PŁypacewicz">Lecz czy bilans płatniczy może być zrównoważony? Wrócę do tej sprawy. Tu chcę tylko przytoczyć Wysokiej Izbie, jak się przedstawia możliwość zrównoważenia najbliższego bilansu płatniczego w ciężkim roku 1925. Obecnie mamy pewne dane za pierwsze 8 miesięcy r. b., a nadto za miesiąc wrzesień r. b. Za 8 miesięcy r. b. przywóz wynosił 1.343 milionów, wywóz 821 milionów. Zaznaczam nawiasem, że w odpowiednich miesiącach 1924 r. wyniósł przywóz 891, a wywóz 802 miliony, czyli wywóz nic się nie zmniejszył, a deficyt bilansu płatniczego ma swe źródło wyłącznie w nadmiernem zwiększeniu przywozu. Otrzymujemy więc za pierwsze 8 miesięcy r. b. saldo ujemnego bilansu handlowego 522 miliony, t.j. Polska miała zapłacić na 1 września zagranicy w złocie, oprócz tego, co zapłaciła towarami, jeszcze 522 miliony. Do tej kwoty trzeba dodać to, co wydali Polacy zagranicą, jako turyści i kuracjusze — około 100 milionów, wydatki Rządu na opłacenie procentów zakupów wojskowych około 60 milionów, oraz należności zagranicy z innych tytułów około 30 milionów. Otrzymamy w ten sposób na 1 sierpnia r. b. ogólną sumę należności zagranicy w pierwszych 8 miesiącach 1925 r. 712 milionów zł. Jakie pokrycie mieliśmy na to za pierwsze 8 miesięcy? Zaledwie tylko 262 miliony. Mianowicie przekazy emigrantów z zagranicy za pierwsze 8 miesięcy r. b. w wysokości około 100 milionów, wpływ rzeczywisty z pożyczki amerykańskiej i pożyczki zapałczanej 150 milionów, inne drobne wpływy 12 milionów, razem 262 miliony, czyli na 1 września mieliśmy zapłacić zagranicy 712–262 = 450 milionów w złocie. Czem mogliśmy pokryć ten deficyt? Oczywiście przeważnie zapasem walut Banku Polskiego. Istotnie w ciągu tych 8 miesięcy Bank Polski stracił z zapasu walut 230 milionów, czyli 230 milionów z deficytu 450 zostało pokryte. Zostało wiec nam na 1 września do pokrycia 230 milionów. Jak je możemy pokryć? Wrzesień dał nam 36 milionów — wywóz 108, a przywóz 72,8 milionów. Przyjmuję, że październik na podobne rezultaty, choć danych za październik nie ogłoszono jeszcze. W tymże czasie, we wrześniu i październiku r. b. Bank Polski stracił 30 milionów z zapasu walut. Razem więc we wrześniu i październiku zapewne zostało pokryte przeszło 100 milionów, czyli na 1 listopada zostało nam do pokrycia około 120 milionów złotych. W jaki sposób mogą być te 120 milionów pokryte? Mogą one być pokryte z bilansu dodatniego z listopada i grudnia, o ile taki będzie, oraz z pożyczki, którą Rząd, jak tutaj dowiedzieliśmy się z oświadczenia p. Premiera, wyjednał sobie na interwencje w wysokości przeszło 100 milionów. Więc o ile nie zajdą jakieś nadzwyczajne okoliczności, jakiś run, albo gwałtowne wycofywania przez zagranicę kapitałów z Polski, pożyczonych w 1924 r. na krótkie terminy, to można się spodziewać, że do końca roku bilans płatniczy będzie zrównoważony. Ale jakim kosztem? Kosztem niesłychanie wielkim, bo Bank Polski z 269 milionów zapasu walut w dniu 1 stycznia 1925, stracił 260 milionów, czyli dwie trzecie swej zdolności emisyjnej, a następnie Rząd będzie miał w 1926 roku do zapłacenia około 100 milj. zł. pożyczonych na cele interwencyjne w 1925 r. Czyli na 1 stycznia 1926 możemy mieć bilans jako tako zrównoważony, ale będziemy o 360 milionów gorzej sytuowani co do zapasu walut, aniżeli byliśmy sytuowani na 1 stycznia r. 1925. Nie jest to krokiem naprzód, ale kolosalnym krokiem wstecz.</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#PŁypacewicz">Lukę, która się wytworzyła, Rząd chce pokryć pożyczką. Nie należy się łudzić, że pożyczka w tych warunkach da nam bardzo wielkie rezultaty. Pożyczka ta bardzo mało wpłynie na powiększenie ilości walut w Banku Polskim w stosunku do 1 stycznia 1925 r. Mianowicie Rząd prawdopodobnie z pożyczonych 100 milionów dolarów po potrąceniu wszystkich kurtaży, procentów, disagia nie dostanie prawdopodobnie więcej jak jakieś 420 milionów zł. w złocie. Z tych 420 milionów około 100 milionów pójdzie na zwrot krótkoterminowych pożyczek zagranicznych, interwencyjnych, a wtedy zostanie 320 milionów zł. Jeżeli Rząd te 320 milionów wpłaci do Banku Polskiego w całości, to zwiększyłby zapas z 269 milionów na 1 stycznia 1925 r. do 320 milionów, czyli zaledwie o jakieś 50 milionów. W ten sposób — jeżeli pożyczka dojdzie do skutku — Bank Polski będzie rozporządzał na 1 stycznia 1926 r. z górą 450 milionów złota i walut, czyli będzie miał pokrycie ustawowo dostateczne do emisji około 1.500 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#PŁypacewicz">Dotąd głównie wytykałem błędy, jakie do lej pory zostały popełnione. Nie ograniczę się jednak wyłącznie do krytyki błędów Rządu, choć należę do opozycji. Wydaje mi się przedewszystkiem, że te stronnictwa, które Rząd popierają, powinny były istotne środki zaradcze wskazać, ale niestety, tego nie uczyniły. Trudno bowiem twierdzić, że istotnym środkiem jest, dajmy na to, zmiana prawodawstwa socjalnego, jak chce p. Wierzbicki. Nawet p. Wicemarszałek Moraczewski, jak powiedziałem, obiecał tylko, że jak pożyczka będzie w zupełności przez Rząd zmarnowana, to za kilka miesięcy w imieniu swego klubu wystąpi z pozytywnym programem. Wolelibyśmy i zdaje się, że kraj byłby mu wdzięczny, gdyby te wszystkie środki, które wskaże za kilka miesięcy, zechciał wskazać obecnie. Być może, że kraj mógłby się od wielu klęsk uchronić. Słusznie powiada jedno z pism, że sytuacja jest zbyt poważna, ażeby była dopuszczalna czysta krytyka dotychczasowej polityki i zarządzeń bez żadnego konkretnego wskazania na najbliższą przyszłość. Ten kto krytykuje i potępia, musi dziś przeciwstawić swój plan działania. Mojem zdaniem jest to przedewszystkiem obowiązkiem Rządu i tych stronnictw, które Rząd popierają.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#PŁypacewicz">Jaki ma być ten program naprawy gospodarczego i finansowego położenia? Może tu być mowa o dwóch programach: programie na dłuższa metę, na lat kilkanaście, czy kilkadziesiąt i programie na dziś, na kilka, czy kilkanaście miesięcy. Zrozumiałą jest rzeczą, że program na dalszą metę wymaga bardzo szczegółowego opracowania i rozwinięcia. Tu ograniczyć się jednak muszę do wskazania podstawowych zasad i założeń takiego programu naprawy w Polsce. Wielką, a, niestety, przez społeczeństwo nasze zapoznaną prawdą jest, że główna i stałą przyczyną wszystkich niedomagań naszego życia gospodarczego i praźródłem naszego ciężkiego położenia jest nasza mała wytwórczość. Zniszczenia wojenne i skutki wojny niedomagania nasze pogłębiły. Nieurodzaj, błędy administracji kryzys ten zaostrzyły.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#PŁypacewicz">Ale nie zniszczenie wojenne, nieurodzaj, nie błędy administracji są praźródłem złego. Praźródłem złego jest to, że Polak produkuje na jedną osobę dziennie wartości tylko za 1 zł. Jeżeli dzisiaj rodzina, złożona z 4 osób, wydaje dziennie więcej niż 4 zł, to dzieje się to kosztem tego, że inna podobna rodzina może żyje za 2 złote, a może i za mniej Wiemy dobrze, że chłop na Podkarpaciu na rodzinę z 4 osób złożoną, nie wydaje na życie nawet 1 zł dziennie.</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Tak jest, racja.)</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#PŁypacewicz">Wysoka Izbo! Jest ciężko w Polsce. Nędza panuje. Przy tej nędzy, ktokolwiek z nas otrzymuje więcej niż 1 zł na osobę, to może otrzymać tylko kosztem tych, którzy mają mniej.</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#komentarz">(P. Ilków: Zarabiają 30 groszy dziennie.)</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#PŁypacewicz">Bez podniesienia wytwórczości w Polsce będzie panować nędza wszystkich warstw i klas społecznych. Wielkim ogólnym polskim państwowym programem gospodarczym powinno być podniesienie przedwojennej produkcji w ciągu 15 lat przynajmniej w dwójnasób. Każdy obywatel polski bez różnicy klasy społecznej, wyznania czy języka powinien przejąć się tą ideą, że w Rzeczypospolitej będzie lepiej o tyle, o ile on sam się do tego przyczyni i będzie wydajniej i lepiej pracować. Jeżeli rolnik z jednego ziarna zamiast 6 wytworzy 12, a od jednej krowy będzie rocznie nie tysiąc kwart mleka, ale trzy, cztery tysiące, jak w Danii, jeżeli mularz położy zamiast 300 cegieł, 700 cegieł dziennie, jeżeli szewc i krawiec będzie produkował obuwie, ubranie i bieliznę nie drożej jak zagranicą, a wiec dwa razy taniej, niż obecnie, to oczywiście w Polsce się polepszy, będziemy się mogli wtedy dwa razy lepiej odżywiać, dwa razy lepiej się ubierać, dwa razy lepiej mieszkać.</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#PŁypacewicz">Podniesienie wytwórczości musi być podstawą wszystkich programów gospodarczych wszystkich stronnictw w tym Sejmie. Podniesienie wytwórczości, to jest niemal sprawa bytu Państwa. Dzięki wielkiej wytwórczości i mniejszy naród może być wielkim narodem, a nawet liczny naród o słabej wytwórczości wobec całego świata staje się kwantite negligeable. I jeśli kto chce, żeby Polska nie była tą kwantite negligeable, musi dbać o to, żeby wytwórczość w Polsce przynajmniej się podwoiła.</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#PŁypacewicz">Mamy do pokonania bardzo wiele przeszkód. Wiemy, że pod względem gospodarczem trzy nasze zabory nie są zupełnie zunifikowane. Mamy ziemie nie zdrenowane, błota nie osuszone, setki tysięcy gospodarstw nie scalonych, miliony gospodarstw karłowatych, brak nam nawozów, brak nam opieki nad produkcją, drobny rolnik zwłaszcza pozostawiony jest prawie zupełnie swojemu własnemu przemysłowi. W miastach przestarzałe maszyny nie pozwalają produkować dobrze i tanio — administracja fabryk jest zbyt kosztowna. Praca u nas trwa, jak słusznie zaznaczono, o miesiąc krócej i jest mniej wydajna. Wszystkie te warunki, razem wzięte, sprawiają, że pod względem wytwórczości ustępujemy innym narodom. Niemiec już dochodzi obecnie do tego, że dwa razy tyle produkuje co Polak, a Amerykanin 3 czy 4 razy tyle. Jest kwestią bytu Polski to, czy się zrównamy w najbliższym czasie pod względem wytwórczości z naszymi sąsiadami z zachodu. Mimo wielkich trudności mamy możliwości naprawy stanu obecnego niemal nieograniczone. Ludność mamy z natury zdolną i pracowitą, mamy w kraju bogactwa przyrodzone wielkie, wszystko zależy więc od tego, czy my jako cały naród, mówiąc słowami Wyspiańskiego „zechcemy chcieć”.</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#PŁypacewicz">Wypracowanie i urzeczywistnienie programu na dłuższą metę wymaga czasu i wysiłku nie tylko Sejmu i rządu tego czy przyszłego, ale i współdziałania całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#PŁypacewicz">Przechodzę do programu na dziś, na najbliższe kilka czy kilkanaście miesięcy. Oczywiście, chodzi mi tu nie o szczegóły, które w programach różnych stronnictw różnie mogą być określone, ale o wspólne podstawy programu uzdrowienia życia gospodarczego, które mógłby przyjąć kraj cały i na które mogłyby się zgodzić wszystkie niemal stronnictwa. Program na dziś musi być w bardzo ścisłym związku z ogólnemi zasadami programu na dłuższą metę i powinien się opierać na następujących 5 zasadach: na zasadzie zrównoważenia budżetu; na zasadzie utrzymania kursu złotego; na zasadzie utrzymania równowagi bilansu płatniczego; na zasadzie powiększenia obiegu pieniężnego do wysokości niezbędnej dla życia gospodarczego i wreszcie na zasadzie stworzenia kredytu długoterminowego i wyodrębnienia go od kredytu krótkoterminowego.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#PŁypacewicz">Od pierwszej zasady — zrównoważenia budżetu żaden kraj, chcący się zdrowo i normalnie rozwijać, odstąpić nie może. Wierzę, że Wysoka Izba uzna i stanie na gruncie tej zasady, że budżet musi być zrównoważony za każdą cenę. Jakie są nasze możliwości pod tym względem? Jako sprawozdawca budżetu Ministerstwa Skarbu na rok 1924 w sprawozdaniu swojem wykazywałem, że zaborcy przed wojną z terytorium Polski pobierali 1.160 milionów złotych, wedle najpesymistyczniejszych obliczeń prof. Buzka, a około 1.650 milionów wedle bardziej prawdopodobnych danych. Biorąc pod uwagę obniżenie się wartości złota niektórzy, jak Fabierkiewicz, obliczają możliwe normalne wpływy Państwa Polskiego na 2½ miliarda rocznie, a póki produkcja nasza nie osiągnie wysokości przedwojennej, na około 2 miliardów, a najpesymistyczniej na półtora miliarda. Twierdzę, że te półtora miliarda, to jest normalny budżet, który z łatwością Polska może pokryć. Wskutek naszych błędów, które wywołały kryzys finansowy i ograniczenie produkcji, położenie istotnie się pogorszyło, i być może, będziemy musieli zgodzić się w 1926 r. na budżet poniżej 1½ miliarda. Żelazne nożyce — przepraszam, że popełnię plagiat na prof. Michalskim — będą musiały być zastosowane tylko tym razem nie na papierze, ale faktycznie. Tutaj ogromna różnica zdań powstanie pomiędzy stronnictwami co do tego, co obcinać. Należy wszystkie niemal pozycje budżetu odpowiednio obciąć, ale oczywiście zgodnie z zasadami programu na dłuższą metę, nie te, które są związane z podniesieniem produkcji. Gdyby np. ktoś obciął w tym roku kredyty na nawozy sztuczne, melioracje lub podniesienie hodowli, popełniłby największy błąd, skreśliłby wydatek, który się opłaca, który się zwraca nieraz za rok, a nawet za pół roku. Oczywiście, nie mogę tu wchodzić w szczegóły, jakie oszczędności w budżecie należy poczynić, ale muszę zaznaczyć, że pozostaje do przeprowadzenia zwłaszcza jedna niesłychanie ważna oszczędność, którą, jak obliczają, może dać, włączając kolejnictwo, około 200 milionów, na tych wszystkich wydatkach, które wskutek niedbalstwa, niedołęstwa, złej gospodarki i nadużyć są zupełnie zmarnowane dla budżetu. P. Władysław Grabski, osobiście jest bezwzględnie uczciwym człowiekiem, jednak za rządów jego rozwielmożniło się rozkradanie Skarbu Państwa, jak może za żadnych rządów. Panuje niejako bezkarność zupełna, a nadużycia idą nie od dołu, ale od góry. Góra, kierownicy rozmaitych działów świadomie zupełnie popełniają nadużycia i są niemal za to nieodpowiedzialni.</u>
          <u xml:id="u-28.34" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest. Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-28.35" who="#PŁypacewicz">Czy p. Linde został oddany pod sąd za to co zrobił, czy jego pomocnicy zostali oddani pod sąd, czy sprawa nie zostanie zatuszowana?. Wiemy, że urzędnicy P. K. O. są niemal zmuszani, ażeby mu wydali votum ufności. Co sobie pomyśli falanga drobnych urzędników, którzy mają małe pensje i dużo dzieci, którym brakuje nieraz na kawałek chleba, którzy nie mogą kupić nieraz obuwia dla dziecka, jeżeli widzą, że u góry tacy ludzie dalej pozostają bezkarni; jeżeli widzą, że p. Wiceminister Eberhardt, który podpisał skandaliczne umowy, jakie mógłby zawierać tylko łapownik, albo głupiec — tertium non datur — dalej piastuje urząd i nie jest usunięty; albo brał łapówki i powinien odejść, albo jeżeli jest tak głupi, to powinien odejść również, nie wolno mu tak wysokiego urzędu piastować! W zakładach graficznych popełniano największe złodziejstwa. Jako referent wskazywałem na ludzi, którzy byli za to odpowiedzialni, ale nic nie pomogło, ci ludzie dalej rządzą, ci ludzie są w dalszym ciągu kierownikami, a sądy milczą. Poniekąd stało się publiczną tajemnicą, że bezkarnie można Skarb rabować. Prasa nasza podnosi te rzeczy, ale to wszystko tonie w niepamięci. Dożyliśmy tego wstydu, tej hańby, że nawet prokuratorzy w tem Państwie kradną. To jest rzecz niesłychanie groźna i mojem zdaniem Rząd p. Grabskiego, który to toleruje i pewnych ludzi nie usunął w porę, ponosi za to wielką odpowiedzialność. W ograniczeniu marnotrawstwa grosza publicznego leży największa oszczędność, którą możemy i powinniśmy zrobić i której kraj się domaga. Inaczej kraj nas zapyta: gdzie wyście byli gdzie był Sejm, coście zrobili, aby ci ludzie u góry sami nie popełniali nadużyć i nie demoralizowali licznych rzesz drobniejszych urzędników? W rządzie panują metody gospodarki, jakie były w swoim czasie w sławnych komitetach obywatelskich, metody gospodarki bez żadnej kontroli i odpowiedzialności. Oczywiście Rząd p. Grabskiego jest za to odpowiedzialny. Jeżeli mamy obcinać budżet i stosować istotnie żelazne nożyce, to powinniśmy pamiętać, żeby nam słusznie nie zarzucano, że obcięliśmy budżet oświaty osłabiliśmy dziedzinę obrony narodowej, skreśliliśmy kredyty na rzeczy niesłychanie ważne, a jednocześnie pozwoliliśmy roztrwaniać miliony. W tej dziedzinie kraj się domaga sanacji i żaden rząd nie będzie mógł się ostać, któryby się temu przeciwstawił wobec uczciwej opinii w Sejmie i kraju.</u>
          <u xml:id="u-28.36" who="#PŁypacewicz">Drugą zasadą programu — poza zrównoważeniem budżetu, jest zasada utrzymania stałości kursu złotego. Wszyscy ci, którzy dziś prą do inflacji, działają na szkodę Państwa, działają na szkodę budżetu, bo wtedy budżet będzie musiał wywrócić się. Inflacja może napędzi pieniądze do kieszeni spekulantów, ale osłabi niesłychanie zdrowe warsztaty wytwórcze i obniży stopę życiową wszystkich, którzy żyją z pracy. Mylą się ci wszyscy, którzy wierzą, jak p. kolega Wiślicki, że spadek waluty, że inflacja może nam pomóc. Wszyscy mężowie stanu i poważni ekonomiści jednomyślnie inflację potępili, jako największe zło, a stary Kopernik już 400 lat temu, bo w 1525 roku pisał: eas terras potissimam florere kwe bonam moinetam habent, decrescere autem et perire kwe deteriore utuntur. „Te państwa tylko kwitną, które dobry pieniądz mają, a giną i upadają te, w których pieniądz jest lichy”.</u>
          <u xml:id="u-28.37" who="#PŁypacewicz">Stałość kursu złotego musi być utrzymana, a kurs doprowadzony do al pari. Co się jednak tyczy momentu, w którym to ma nastąpić, czy za miesiąc, czy za pół roku, to oczywiście zależy wyłącznie od oceny sytuacji ekonomicznej, od bardzo delikatnego wyczucia, w jaki sposób to wpłynie na równowagę w najbliższych miesiącach eksportu i importu.</u>
          <u xml:id="u-28.38" who="#PŁypacewicz">Trzecią zasadą, na której się musi oprzeć program na dziś, jest utrzymanie równowagi bilansu płatniczego. Równowaga bilansu płatniczego musi być za każdą cenę utrzymana, bo stanowi ona istotny warunek utrzymania stałości kursu naszej waluty „pozłacanej”. Wierzę w przyszłą solidarność ekonomiczną narodów — unosi się ona niejako w powietrzu — i urzeczywistni się ona może nie w ten sposób, jak przewiduje p. poseł Wierzbicki, ale ona nastąpi. Granice celne będą musiały być niemal zniesione z wielką korzyścią wszystkich narodów. Jestem zwolennikiem stopniowego zniżania ceł, popierania tylko tych gałęzi wytwórczości, które mogą się ostać, a przeciwnikiem utrzymywania sztucznego gałęzi skazanych na zagładę. Nie hodujemy u nas winogron, bo to się nie opłaca w naszym klimacie. Lepiej bowiem hodować ziemniaki czy buraki, a sprowadzać winogrona.</u>
          <u xml:id="u-28.39" who="#PŁypacewicz">Jestem również za zniesieniem paszportów na wyjazd z jednego kraju do drugiego. Ale dzisiaj, w chwili nadmiernie ujemnego bilansu płatniczego i przerwania frontu ekonomicznego, w warunkach wojny ekonomicznej, równie groźnej w skutkach, jak i każda wojna, bo chociaż nie giną w niej ludzie od wybuchów bomb, od ran i kul, ale giną z wycieńczenia i głodu, twierdzę, że nawet najostrzejsze środki celne, najostrzejsze zakazy paszportowe są usprawiedliwione. Przy stosowaniu zakazów i ograniczeń mogą być robione błędy — nie przeczę — w każdym razie uważam, że bez tych ograniczeń i zakazów nie może być utrzymana równowaga bilansu płatniczego. W tym roku mamy wprawdzie urodzaj, ale i złą koniunkturę dla zboża, musimy wyrównać wielkie ujemne saldo z pierwszych ośmiu miesięcy 1925 r., dlatego wskazanem jest ograniczenie przywozu nie tylko przedmiotów luksusowych i półluksusowych, ale nawet przedmiotów istotnie użytecznych, jeżeli one nią są konieczne, jeżeli się bez nich możemy w danym roku obejść lub zastąpić ersatzami. Naprzykład kawy sprowadziliśmy w ciągu pierwszych 8 miesięcy 1925 r. prawie za 16 milionów, w odpowiednim okresie 1924 r. tylko za 8 milionów, ale gdyby było koniecznem dla utrzymania równowagi bilansu płatniczego zastąpienie kawy ersatzem krajowym uważam, że do tego należałoby się przychylić. To musi być zrobione. W bilansie płatniczym polskim mamy stalą niemal pozycję bierną 250 milionów, składającą się ze 150 milionów, które turyści i kuracjusze wywożą, i około 100 milionów wydatków rządowych: procentów i innych. Po stronie czynnej mamy jedną stalą większą pozycje (oprócz kilku drobnych), mianowicie wpływ około 150 milionów z przekazów emigracji robotniczej i chłopskiej. A więc rocznie około 100 milionów musimy wywozić Więcej aniżeli przywozimy, bo te 100 milionów ujemnego salda muszą być zrównoważone. My doskonale rozumiemy, że żaden kraj nie może przyjmować naszych towarów, jeżeli nie będziemy od niego brali, ale również żaden kraj nie może żądać, żebyśmy przyjmowali jego towary, a on od nas nie. Z natury rzeczy, jako kraj biedny, będziemy musieli mieć stałą przewagę eksportu nad importem. Od tej zasady mogą być wyjątki. Jeżeli w jakimś roku otrzymamy wielką pożyczkę, to ona wpłynie dodatnio na bilans płatniczy i będziemy mogli w danym roku przywieźć więcej, a nawet będziemy musieli mieć przewagę przywozu, bo zasadniczo każda pożyczka jest pożyczką towarową. Albo jeżeli rozwiniemy ruch turystyczny i kuracyjny u nas, a cudzoziemcy będą do naszych letnisk i uzdrowisk przyjeżdżali i zostawiali pieniądze, jeżeli kapitały cudzoziemskie do naszego kraju wpłyną w bardzo wielkiej ilości, to oczywiście również to wpłynie dodatnio na nasz bilans płatniczy i pozwoli nam na przywóz większy, niż wywóz.</u>
          <u xml:id="u-28.40" who="#PŁypacewicz">Twierdzę, że nie tylko równowagę bilansu płatniczego utrzymać możemy, ale i za każdą cenę utrzymać musimy, jeżeli chcemy utrzymać stały kurs złotego, równowagę budżetową, jakąkolwiek gospodarkę racjonalną.</u>
          <u xml:id="u-28.41" who="#PŁypacewicz">Co się tyczy zagranicznej pożyczki to musi ona być użyta na cele produkcyjne, wytwarzanie towarów na eksport, żeby móc pokryć procenty, które zagranicy płacić będziemy. Jeżeli użyjemy ją na zdrenowanie pól, to w ciągu jednego roku zamiast 6 ziaren z jednego, możemy na tym samym polu mieć 12 i będziemy mieli źródło na pokrycie procentów. Jeżeli ją użyjemy na ruch budowlany, to ona da nam pożyteczną rzecz — mieszkania, ale nie da nam nic na pokrycie procentów w zagranicznej walucie. Oczywiście nie jestem przeciwnikiem ruchu budowlanego musi on być popierany i rozwinięty z wielu względów, ale twierdzę, że ruch budowlany powinien być popierany przedewszystkiem z pożyczki wewnętrznej, dotacji, budżetowej i podatku specjalnego lokatorskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Panie Pośle, zwracam uwagę, że to nie należy do dyskusji szczegółowej nad art. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PŁypacewicz">Uważam, że to są rzeczy ważne dla uniknięcia pożyczek na ochronę złotego, o których mówi art. 2, i muszą tu być powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PŁypacewicz">Czwartą zasadą, na której musi się oprzeć program na okres najbliższy, jest podniesienie za każdą cenę naszego obiegu pieniężnego. Obieg pieniężny u nas jest niedostateczny: pięć razy mniejszy na mieszkańca niż w Czechosłowacji, a 10 razy mniejszy niż w Szwajcarii. Caillauks twierdził, że budżet powinien wynosić ¾ obiegu pieniężnego. Gdybyśmy byli zupełnie izolowani od zagranicy, gdybyśmy nie musieli płacić zagranicy ani grosza, to moglibyśmy mieć obieg pieniężny około 2 miliardów złotych i złoty by nie spadł, bo to jest mniej więcej cyfra potrzebna nam do obiegu wewnętrznego. Jeżeli nasz bilans zagraniczny będzie zrównoważony, to wtedy będziemy mieli zupełnie to samo położenie, jakgdybyśmy byli krajem zupełnie izolowanym. Wówczas nie będziemy mieli potrzeby płacić zagranicy, nie będzie poszukiwania obcych walut. Złoty spadł w sierpniu w stosunku do dolara, bo musieliśmy zagranicy płacić saldo w obcych walutach i kupować za każdą cenę obce waluty, których dostatecznej ilości u nas nie było.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PŁypacewicz">W jaki sposób możemy podwyższyć obieg pieniężny w kraju? Technicznych sposobów dokonania tego może być wiele. Możemy to zrobić przy pomocy Banku Polskiego. Jeżeli otrzymamy pożyczkę zagraniczną 100 milionów dolarów, Bank Polski w granicach statutu będzie mógł podwyższyć obieg do półtora miliarda złotych. Jeżeli, tej pożyczki nie dostaniemy, to Bank Polski mógłby powiększyć obieg tylko uzyskując zmianę statutu. Zaznaczyć należy, że statut Banku Polskiego jest wadliwy, bo jest przystosowany do waluty złotej, a nie do waluty pozłacanej. Obrona kursu złotego nie może opierać się tylko na ograniczeniu kredytów, bo wtedy lekarstwo staje się gorsze niż sama choroba i może tak niszczyć życie gospodarcze, że chwilowy nawet spadek kursu złotego będzie w porównaniu z tem mniejszem złem. Statut Banku Polskiego mógłby być zmieniony w tym sensie, że Bank Polski byłby upoważniony do wypuszczenia kilkuset milionów bez pokrycia, a 30% pokrycia stosowało by się tylko do nadwyżki, albo też mogłaby być zniżona stopa pokrycia. Już Ricardo twierdził, że 10–20% pokrycia może w pewnych warunkach wystarczyć nawet dla waluty złotej. Jeżeli będziemy mieli bilans płatniczy zrównoważony, to nawet pokrycie dzisięcioprocentowe wystarczy, a jeżeli będziemy mieli bilans płatniczy niezrównoważony, nadmiernie ujemny, to nie pomoże i pokrycie nawet sięgające 100%. Złoty wówczas spadnie, chyba że Bank wycofa z obiegu wszystkie złote, a złoty stanie się rzadkością muzealną. Można też powierzyć zwiększenie obiegu innej instytucji upoważniając ją do wypuszczenia biletów państwowych (Bank Polski ma wyłączny przywilej tylko do emisji biletów bankowych według art. 46 Statutu Banku), z tem zastrzeżeniem, aby emisja łącznie z emisją Banku Polskiego nie przekroczyła 2 miliardów złotych. Jeżeli bilans płatniczy będzie zrównoważony, kurs tych biletów nie spadnie. Zabezpieczenie hipoteczne, czy też węglem (projekt p. Moraczewskiego) jest zbędne i ma tylko niewielkie psychologiczne znaczenie. Nadmierna emisja nawet z zabezpieczeniem hipotecznem, sięgającem 5–8 miliardów (projekt s. Gaszyńskiego) jest szkodliwą, bo prowadzi do spadku kursu, do inflacji i katastrofy walutowej. Technicznych sposobów racjonalnego zwiększenia obiegu może być wiele i nie będę ich wszystkich przytaczał. Jest to sprawa drugorzędna. Istota rzeczy leży w tem, żeby emisja nie była pod żadnym pozorem nadmierna, żeby budżet był zrównoważony i równowaga bilansu płatniczego utrzymana. Złoty państwowy wtedy nie spadnie. A w razie paniki wojennej? Na to już odpowiedział Ricardo przed stu laty, że niema takiego systemu...</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(P. Bitner przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PŁypacewicz">Szkoda, że nie mogę powołać się na p. kolegę Bitnera, wolę raczej powołać się na Dawida Ricarda. Niema takiego systemu, któryby mógł kurs utrzymać w razie wielkiej paniki.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PŁypacewicz">Polityka Banku Polskiego dowiodła, jak niebezpiecznem było powierzanie mu przywileju ograniczenia obiegu i możności niszczenia życia gospodarczego. Jeżeli Ricardo pisał w Anglii, że „Bank może ograniczyć obieg do ostateczności... i nie mogę nie opłakiwać łatwości, z którą państwo uzbroiło Bank w ten straszny przywilej”, to co mamy powiedzieć w Polsce. Nieudolna dyrekcja Banku Polskiego może zniszczyć nam równowagę i walutę i życie gospodarcze gruntowniej niż największy wróg.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PŁypacewicz">W art. 3 ustawy Rząd wybrał najgorszą metodę powiększenia obiegu, jaką można było wymyśleć, bo zasadę powiększenia obiegu bilonu, który stał się poniekąd u nas dodatkową walutą. Ta metoda ma dwie wielkie wady. Przedewszystkiem jest to waluta niewygodna, niepotrzebnie zapełnia nam kieszenie w małych sztukach, a następnie ma drugą wielką wadę, mianowicie, że bilon może nie zwiększyć obiegu dostatecznie, gdyż nie można bilonu wypuścić np. na 1 miliard.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PŁypacewicz">Piątą zasadą programu winno być stworzenie kredytu długoterminowego i wyodrębnienie go od kredytu krótkoterminowego. Słusznie Rada Banku Polskiego uznała, że „nawet najzdrowsze przedsiębiorstwa przemysłowe i rolnicze zmuszone były zaspakajać swe potrzeby kredytu długoterminowego 3-miesięcznemi pożyczkami wekslowemi, co sprawiło, że w obrocie wekslowym znalazła się nadmierna ilość weksli stale prolongowanych bez najmniejszej możności częściowej nawet spłaty... Bez załatwienia tej sprawy nie można oczekiwać uzdrowienia kredytu wekslowego”.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PŁypacewicz">Słusznie powiedział prof. Krzyżanowski, że w chwili odrodzenia Ojczyzny stać nas było na wybitnych polityków i wodzów, ale niestety, administratorów i finansistów nieba nam poskąpiły. Istotnie tak jest. Z goryczą Mikołaj Kopernik przed 400 laty wołał...</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#komentarz">(P. Sieciński: Mieszkam w grodzie Kopernika.)</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PŁypacewicz">Wielka szkoda, że Pan geniuszu jego nie odziedziczył, przydałby się nam bardzo. Kopernik wołał: „Ve tibi patria, kwe tuo proh dolor interitu male administrate reipublice penas pendis”. „Biada ci Ojczyzno, którą upadkiem swoim płacisz koszty złych rządów”. Oby kiedyś w Polsce nie powiedziano tego i o tym rządzie i następnych!</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję przerwać dyskusję nad tym punktem i załatwić jeszcze pierwsze czytania, jeżeli nikt do głosu się nie zgłosił. Pierwsze czytanie projektu ustawy o zaciągnięciu pożyczki zagranicznej w dolarach Stanów Zjednoczonych Ameryki (druk nr 2158).</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji układu między Polską z jednej strony a Francją, Wielką Brytanią. Holandią, Norwegią, Szwecją, Szwajcarią i Danią z drugiej strony, o konsolidacji długów reliefowych Polski (druk nr 1989).</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany i uzupełnienia ustawy z dn. 11 sierpnia 1923 r. o podatku majątkowym (Dz. Ust. Rz. P. nr 94 poz. 746).</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Jeżeli nikt do głosu do tych ustaw nie zechce się zapisać, to będę je uważał za przyjęte w pierwszem czytaniu i odeślę te projekty do komisji.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(P. Poniatowski: Stawiam wniosek o odrzucenie tych ustaw.)</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#WicemarszałekOsiecki">W takim razie będzie dyskusja, więc nie mogę ich załatwić w tej chwili i muszę odłożyć te sprawy do następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(P. Poniatowski: Proszę o głos w sprawie prowadzenia obrad.)</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PPoniatowski">Wysoka Izbo! Jest rzeczą niewątpliwą, że ustawy posiadające wielkie znaczenie programowe, wytyczne dla polityki skarbowej, muszą być rozpatrywane w Sejmie w obecności politycznie odpowiedzialnych za nie przedstawicieli Rządu. Nasza dyskusja prowadzona jest przy pustych ławach ministerialnych — w tej chwili widzę tu tylko p. Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Głos: Jest p. Kauzik. Głos: Jest P. Wiceminister Skarbu.)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PPoniatowski">Wysocy urzędnicy nie są politycznie odpowiedzialnymi przedstawicielami rządu, o czem Panowie wiedzą równie dobrze jak i ja. Wydaje mi się, że obrady nasze prowadzone nad temi sprawami w nieobecności tych przedstawicieli Rządu w ogromnej mierze nie spełniają swojej roli, gdyż wymaganiem wszystkich stronnictw, i słusznem wymaganiem, jest nie tylko poddawanie krytyce działalności Rządu, ale i poddawanie nowych myśli, tworzenie nowych programów. Ten obowiązek Sejm spełnić musi. Nieobecność Rządu, pomijanie milczeniem tych uwag krytycznych, które pod jego adresem się wypowiada, jest niewątpliwie praktyką niekorzystną dla dobra samej sprawy. Wiemy dobrze, że Rząd ma tylko prawo, a nie obowiązek uczestniczenia w obradach Sejmu. Korzystanie jednak z tego prawa jest dla niego niezbędne dla dobra sprawy we wszystkich momentach poważnych. Nie możemy uważać tylko za lekceważenie Sejmu nieobecności przedstawicieli Rządu przy tych ustawach, na których Rządowi przedewszystkiem zależy. Proponuję zatem Panom przyjęcie następującej uchwały: „Sejm postanawia, że obrady swe nad ustawami sanacyjnemi prowadzi tylko w obecności przedstawicieli Rządu”. Panowie się obawiają obstrukcji, ale sądzę, że teraz kiedy Sejm dyskusję ogólną przerwa — dyskusja się odbywa tylko nad artykułami — jest wszelka gwarancja że ona będzie na wskroś rzeczowa.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Poseł Poniatowski stawia wniosek — jak to wyjaśnił — że Sejm może nie obradować nad tą ustawą w razie nieobecności Rządu. Wprawdzie p. Wiceminister Skarbu jest obecny, jednakże utarł się u nas zwyczaj, wprawdzie dotąd tylko na komisji, że na żądanie komisji Rząd przychodził, zaś podczas nieobecności Rządu komisja przerywała swoje obrady. Muszę jednak poddać pod głosowanie wniosek p. Poniatowskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(P. Bitner: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#WicemarszałekOsiecki">W tej sprawie głos ma p. Bitner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PBitner">Wniosek p. Wicemarszałka Poniatowskiego porusza zagadnienie regulaminowe. Ponieważ niema w regulaminie postanowienia, że obrady Sejmu mogą się odbywać tylko w obecności przedstawiciela Rządu, Premiera, bo inni przedstawiciele Rządu są obecni — przypuszczam, że ta rzecz musi być uprzednio rozważona przez Komisję Regulaminową dlatego nie sądzę, żeby ta kwestia mogła być obecnie przesądzona w formie głosowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Muszę zareplikować na oświadczenie p. Bitnera, że to nie jest kwestia regulaminowa i że p. Poniatowski proponuje zastosowanie tej uchwały specjalnie podczas obrad nad ustawami sanacyjnemi. Dlatego musimy to przegłosować.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: Obstrukcja.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Poniatowskiego, żeby wstali. Biuro nie jest zgodne, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Poniatowkiego, żeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem p. Poniatowskiego głosowało posłów 84, przeciw — 126. Wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#WicemarszałekOsiecki">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Szakuna i tow. z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Skarbu w sprawie spekulacyjnego wzrostu drożyzny artykułów monopolowych masowego spożycia.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Tugutta i tow. z Klubu Pracy do pp. Ministrów Sprawiedliwości i. Spraw Wewnętrznych w sprawie ciągłych konfiskat prasowych.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wojskowych w sprawie pokrzywdzenia inwalidów W Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego ściągania podatków od Juliana Rembisza z gminy Trzciany, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i, Skarbu w sprawie przywrócenia renty inwalidzkiej Wawrzyńcowi Kwiatkowskiemu z Sadkowej Góry, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Robót Publicznych w sprawie szykanowania ludności z Synowódzko-Niżne, pow. Skole przez zarząd dóbr Gartenberga, woj. stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Jaroszyńskiego i kol. z Klubu Chrz. Nar. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie dalszego wprowadzenia w życie ustawy z dnia 30 stycznia 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 70 poz. 492).</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Wolickiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie karygodnych nadużyć policji w pow. łuninieckim.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Wolickiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykanowania partii P. P. S. i Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego przez władze policyjne i administracyjne na Kresach Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Krężla i kol. z Klubu P. S. L „Piast” do Rządu w sprawie utrzymania dróg w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Poniatowskiego i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Robót Publicznych w sprawie prac budowlanych, wykonywanych przez starostę Hejmana, jako architekta.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie znęcania się policji siedleckiej nad aresztowanymi.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacja p. Rudnickiego i kol. ze Zw. Lud Nar. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie dostawy hełmów dla policji państwowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Interpelacje te prześlę panu Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Nadeszły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. Ziemięckiego i tow. ze Z. P. P. S. w sprawie przejęcia elektrowni łódzkiej od zarządu przymusowego państwowego przez, łódzkie towarzystwo elektryczne — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p. Kapelińskiego i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie ustanowienia na dzień 11 listopada święta niepodległości Polski — odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek posłów Klubu Białoruskiego, Niemieckiego, Koła Żydowskiego, Białoruskiej Hromady i Ukraińskiego w sprawie rozporządzenia Ministra W. R. i O. P. dotyczącego wprowadzenia w szkołach z językiem wykładowym niepolskim nauczania historii i geografii w języku nieojczystym — nagłość będzie motywowana.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#WicemarszałekOsiecki">Komunikuję, że wniosek Niezależnej Partii Chłopskiej w sprawie zajść niedzielnych oraz wyrażenia Rządowi p. Wł. Grabskiego votum nieufności (druk nr 2185) na żądanie wnioskodawców odsyłam jako zwykły do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję Panom odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 3 popołudniu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej i Skarbowej o projekcie ustawy o środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druki nr 2159 ii 2096).</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Pierwsze czytanie projektu ustawy o zaciągnięciu pożyczki zagranicznej w dolarach Stanów Zjednoczonych Ameryki (druk nr 2158).</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#WicemarszałekOsiecki">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji układu między Polską z jednej strony, a Francją, Wielką Brytanią, Holandią, Norwegią, Szwecją, Szwajcarią i Danią z drugiej strony, o konsolidacji długów reliefowych Polski (druk nr 1989).</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#WicemarszałekOsiecki">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany i uzupełnienia ustawy z dnia 11 sierpnia 1923 r. o podatku majątkowym (Dz. Ust. Rz. P. nr 94 poz. 746).</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek Związku P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie rozwiązania Sejmu (druk nr 2125).</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#WicemarszałekOsiecki">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 m. 30 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>