text_structure.xml 129 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselRobertSmolen">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam serdecznie wszystkich państwa - członków Komisji, ministrów reprezentujących rząd, przedstawicieli mediów i biur Kancelarii Sejmu. Porządek obrad otrzymaliście państwo w zawiadomieniu. Czy są uwagi do tego projektu, który w imieniu prezydium przedkładam? Nie słyszę. Chcę zaznaczyć, że około godziny 15.30 spodziewamy się przyjazdu ambasadora Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, pana Charlesa Grahama Crawforda. Kiedy pan ambasador do nas dotrze, aby przedstawić program prezydencji brytyjskiej w tym półroczu, przerwiemy rozpatrywanie innego punktu, jeżeli będziemy w jego trakcie, i zapoznamy się z informacją o programie prezydencji brytyjskiej. Nie widzę uwag do projektu, stwierdzam więc, że Komisja ten projekt przyjęła. Chcę zacząć tym razem nietypowo od ostatniego punktu, czyli od spraw bieżących, i jedną z takich spraw państwu przedstawić, trochę po refleksji nad tematem, który poruszaliśmy podczas ostatniego posiedzenia, mianowicie o organizacji pracy Komisji w okresie wakacyjnym i kampanii wyborczej. Był to temat poruszony przez pana posła Andrzeja Markowiaka. Chcę powiedzieć państwu, moim współpracownikom z Komisji do Spraw Unii Europejskiej, że podjąłem decyzję o tym, że nie będę w tym roku kandydował w wyborach do parlamentu. Właściwie z trzech powodów. Pierwszy powód jest taki, że uważam, że moim obowiązkiem jest zapewnić sprawne funkcjonowanie Komisji do Spraw Unii Europejskiej w czasie kampanii wyborczej. Niezależnie od tego, że będziemy się spierać na temat polskiej polityki, ta Komisja musi pracować sprawnie, musi wydawać opinie o projektach aktów prawnych UE i o projektach stanowisk rządu przed posiedzeniami rad, w związku z tym uważam, że moim obowiązkiem jest zapewnić takie sprawne funkcjonowanie, a doszedłem do wniosku, że to kolidowałoby ze startem w wyborach. Ale po drugie, nie ukrywam, i ci, którzy znają mnie bliżej, wiedzą, że powodem tej decyzji jest rozczarowanie jakością polskiego życia politycznego. Mam bardzo złą opinię o polskim życiu publicznym i polskiej debacie publicznej i -niestety nie mam wiary w to, że jakość tego dyskursu poprawi się w najbliższych latach. Jednym z powodów -niestety jest również rozczarowanie w stosunku do tego, co się dzieje w moim środowisku politycznym. Byłem zwolennikiem mocnej i wpływowej formacji lewicowej, z mocnym komponentem centrolewicowym, z programem europejskim. Popieram jednoznacznie to, co robią w tej chwili Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale też nie mogę wykrzesać z siebie wiary w to, że te działania, które zostały przez nich podjęte, okażą się skuteczne. Z tych powodów postanowiłem nie ubiegać się o mandat posła na Sejm RP. Uważałem, że moim obowiązkiem było zakomunikować to w pierwszej kolejności właśnie państwu, czyli osobom, z którymi współpracuję najbliżej od roku, i dopiero po tym, jak powiedziałem o tym państwu, w sposób formalny zakomunikuję to przedstawicielom mojego ugrupowania. To tyle tytułem sprawy bieżącej, którą chciałem podnieść. Czy są inne sprawy bieżące, abyśmy mogli ten punkt zamknąć? Nie słyszę. Zamykam więc rozpatrywanie pkt VII. Przystępujemy do rozpatrzenia pkt VI, czyli informacji o projektach aktów prawnych UE i odnoszących się do nich projektach stanowisk rządu, skierowanych w trybie art.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PoselRobertSmolen">6 ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 r., w stosunku do których prezydium zgodnie z jednomyślną opinią posłów koreferentów wnosi o niezgłaszanie uwag. Na liście mam pięć takich punktów: 1. Wniosek dotyczący decyzji Rady w sprawie stanowiska Wspólnoty w ramach Rady Stowarzyszenia w sprawie odstępstwa od przepisów dotyczących definicji pojęcia "produktów pochodzących" oraz metod współpracy administracyjnej określonych w Układzie Eurośródziemnomorskim, ustanawiającym Stowarzyszenie między Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi z jednej strony a Republiką Tunezyjską z drugiej strony /COM/2005/ 142 końcowy/. Jako posłów koreferentów poprosiliśmy panią poseł Stanisławę Prządkę i panią poseł Renatę Rochnowską; 2. Projekt decyzji Rady ustalającej zobowiązania finansowe państw członkowskich odnośnie do Europejskiego Funduszu Rozwoju /druga transza za 2005 r./ /COM/2005/ 251/. Jako posłów koreferentów poprosiliśmy panią poseł Grażynę Ciemniak i pana posła Andrzeja Grzyba; 3. Wniosek dotyczący rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie /WE/ nr 2505/96 otwierające i ustalające zarządzanie autonomicznymi wspólnotowymi kontyngentami taryfowymi na niektóre produkty rolne i przemysłowe /COM/2005/ 254 końcowy/. Posłowie koreferenci to pani poseł Zofia Grzebisz-Nowicka i pan poseł Zygmunt Wrzodak; 4. Wniosek dotyczący rozporządzenia Rady w sprawie nałożenia pewnych ograniczeń na przywóz niektórych produktów stalowych z Ukrainy /COM/2005/ 271/. Posłowie koreferenci - pan poseł Andrzej Gałażewski i pan poseł Andrzej Namysło; 5. Wniosek dotyczący rozporządzenia Rady /WE/ nr 1995/2000 kończącego przegląd pod kątem nowego eksportera, nakładającego ostateczne cła antydumpingowe na przywóz roztworu saletrzano-mocznikowego, pochodzącego między innymi z Algierii /COM/2005/ 268/. Jako posłów koreferentów wyznaczyliśmy panią poseł Zofię Grzebisz-Nowicką i pana posła Stanisława Kalembę. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja postanowiła nie zgłaszać uwag do tych projektów dokumentów. Nie słyszę sprzeciwu. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt I, w którym mamy rozpatrzenie odpowiedzi Rady Ministrów na opinie Komisji nr 38 i 39 w sprawach: a/ propozycji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniającej dyrektywę Rady 91/440/EWG w sprawie rozwoju kolei Wspólnoty /Trzeci Pakiet Kolejowy/ /COM/2004/ 139/. W tej sprawie Komisja przyjęła opinię nr 39; b/ propozycji rozporządzenia PE i Rady w sprawie praw i obowiązków pasażerów w kolejowym ruchu międzynarodowym /Trzeci Pakiet Kolejowy/ /COM/2004/ 143/. W tej sprawie Komisja przyjęła opinię nr 38. Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Grzegorza Mędzę. Sprawa jest bardzo zbliżona w sensie charakteru do art. 10 ustawy z dnia 11 marca 2004 r., ale ponieważ rozpatrywaliśmy te projekty w trybie art. 8 tej ustawy i opinie zostały przyjęte nie na podstawie ustawy, lecz Regulaminu Sejmu RP, w związku z tym nie ma bezwzględnej konieczności, a przynajmniej formalnego powodu, aby domagać się obecności pana ministra Krzysztofa Opawskiego. Ale sprawę należy uznać za kontrowersyjną i wskazującą na różnice poglądów między parlamentem a rządem. W związku z tym proszę pana ministra o zaprezentowanie odpowiedzi Rady Ministrów i ponowne uzasadnienie stanowiska rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyGrzegorzMedza">Zaczynając od propozycji dyrektywy PE odnośnie do sprawy rozwoju kolei Wspólnoty chciałbym dla przypomnienia podkreślić, że Rada Ministrów jest za wprowadzeniem takiego aktu prawnego ze wskazaniem postulatu dotyczącego przesunięcia terminu pełnego otwarcia rynku z roku 2010 na rok 2012. MI i Komitet Europejski Rady Ministrów z uwagą zapoznały się z opinią Komisji i podjęły decyzję o podtrzymaniu takiego stanowiska rządu, kierując się w pierwszej kolejności potrzebą tworzenia właściwych warunków konkurencji wewnątrz kraju. Podmiotów krajowych jest więcej niż było, albowiem Urząd Transportu Kolejowego wydał już 18 licencji na wykonywanie przewozów pasażerskich. Mamy więc już dzisiaj sytuację konkurencji wewnętrznej, która przynosi pierwsze efekty w postaci poprawy oferty dla pasażerów. Stoimy na stanowisku, że jest to pierwszorzędne zadanie na najbliższych kilka lat. Stąd podtrzymanie stanowiska w tej sprawie. Natomiast, biorąc pod uwagę zalecenie Komisji, stanowisko rządu modyfikuje się o tyle, że dopuszczane jest przez rząd odstąpienie od postulowania przesunięcia terminu w zależności od przebiegu negocjacji. Innymi słowy, nie będziemy tej sprawy stawiać ostro, dopuszczając możliwość odstąpienia w zależności od przebiegu rozmów w tej sprawie. Sprawa kolejna dotyczy praw i obowiązków pasażerów w kolejowym ruchu międzynarodowym. I tutaj chciałbym przypomnieć, że stanowisko rządu odnośnie do tego aktu prawnego, w odróżnieniu od poprzednio omawianego przeze mnie, jest negatywne ze względu na to, że - po pierwsze - mamy wątpliwości co do tego, czy ten akt prawny będzie służył celowi, który leży u jego podstaw, tzn. zwiększeniu konkurencyjności kolei. De facto wprowadzenie nowych regulacji, których nie ma np. w transporcie drogowym, nałoży dodatkowe obciążenia dla kolei, dlatego istnieją poważne wątpliwości, czy będzie służyć temu celowi, o którym powiedziałem wcześniej. Niezależnie od tego, jak szczegółowo Komisja dyskutowała na jednym z poprzednich posiedzeń, akt ten bardzo mocno ingeruje w sprawy związane z prawem cywilnym państw członkowskich i w naszym przekonaniu jest niezgodny z zasadą subsydiarności, co zresztą Komisja również stwierdziła w trakcie dyskusji. Zbyt głęboko ingeruje on w uregulowania istniejące w państwach członkowskich, czyli w te, które powstają blisko obywatela. Również sprawy, o których mowa w rozporządzeniu, są regulowane przez konwencję COTIF. Z tego też względu rząd zdecydował się podtrzymać swoje poprzednie stanowisko. Komisja zgłosiła trzy konkretne uwagi-zalecenia dotyczące prac przy tym projekcie. Chciałbym powiedzieć, że prace są w toku. Bierzemy w nich aktywny udział i wszystkie trzy zgłoszone przez Komisję sprawy zostały przez nas podniesione w trakcie prac zespołu roboczego w ramach Komisji Europejskiej i wszystkie trzy kwestie dobrze rokują. Dzisiaj już chciałbym uaktualnić dla państwa wiedzy informację na temat przebiegu prac dotyczących tego rozporządzenia. Nasze postulaty są na tyle daleko uwzględniane - są to między innymi postulaty dotyczące uwzględnienia faktu istnienia Konwencji COTIF - że tworzy się szansa na to, by stanowisko rządu w tej sprawie mogło ulec zmianie. Natomiast na dzisiaj jest ono podtrzymane, jak zaznaczyłem wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyGrzegorzMedza">Uwagi zgłoszone przez Komisję są podnoszone w rozmowach i rozmowy na ten temat są konstruktywne, rokując pozytywne rozstrzygnięcia w sprawach podnoszonych w opinii Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselRobertSmolen">Jestem trochę w kropce, bowiem z jednej strony uważnie słuchałem tego, co pan minister powiedział, i to oświadczenie odbieram bardzo pozytywnie i jako poważne ustosunkowanie się do zaleceń, które Komisja sformułowała, ale z drugiej strony w dokumencie, który otrzymałem od pana ministra Jarosława Pietrasa czarno na białym jest napisane, że: "W związku z opinią nr 38 Komisji zalecającej rezygnację z postulatu przesunięcia terminu otwarcia rynków międzynarodowych przewozów pasażerskich z 1 stycznia 2010 na 1 stycznia 2012 rząd podtrzymuje swoje stanowisko w kwestii terminu liberalizacji rynku". Z kolei jeśli chodzi o opinię nr 39 w dokumencie pt. "Stanowisko rządu" w związku z tą opinią czytam, że: "W związku z opinią nr 39 Komisji rząd podtrzymuje stanowisko opowiadające się za odrzuceniem w całości projektu rozporządzenia w pierwotnej wersji Komisji Europejskiej ze względu na negatywny wpływ uregulowań na konkurencyjność rynku transportu kolejowego". Wydaje mi się, że jest tu pewna sprzeczność. Z jednej strony pan minister mówi, że rząd jest gotów nie podnosić postulatu przesunięcia terminu wejścia w życie dyrektywy w sprawie rozwoju kolei, czyli przedłużenia tego okresu, zanim weszłaby w życie, a w dokumencie bardzo kategorycznie jest napisane, że rząd podtrzymuje swoje stanowisko. Z drugiej strony pan minister mówi, że trzy postulaty, które Komisja sformułowała są przez rząd podnoszone w trakcie negocjacji, co jest bardzo godne poparcia i odnotowania, a w tym samym czasie w dokumencie pisemnym mam napisane, że rząd opowiada się za odrzuceniem w całości projektu rozporządzenia. Może zanim otworzę dyskusję, poproszę pana ministra o doprecyzowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMIGrzegorzMedza">Precyzuję, zaczynając od opinii nr 38. Tak jak w informacji pisemnej jest zaznaczone - podtrzymujemy postulat przesunięcia terminu na rok 2012, ale, tak jak jest to zaznaczone w ostatnim zdaniu przekazanej państwu informacji, przewidujemy możliwość odstąpienia od przesunięcia terminu w trakcie negocjacji. Czyli postulat przesunięcia terminu pozostaje aktualny, natomiast przewidujemy możliwość odstąpienia od tego w zależności od przebiegu negocjacji. Natomiast jeśli chodzi o opinię nr 39, rząd podtrzymał stanowisko polegające na sprzeciwie wobec przyjęcia rozporządzenia i właściwie na tym można by zakończyć, jeśli chodzi o stronę formalną. Dodatkowo informuję, że w trakcie rozmów jawi się możliwość porozumienia. Natomiast jeśli chodzi o stan faktyczny, to stanowisko rządu jest podtrzymane w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselRobertSmolen">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Przepraszam, trochę się spóźniłem i nie byłem w trakcie prezentacji. Problem z tą dyrektywą jest taki, że trochę się rozchodzimy, jeśli chodzi o pryncypialną postawę co do różnego rodzaju dyrektyw usługowych i chcemy, żeby liberalizować rynek. Z drugiej strony widzimy, że w ogóle w całym pakiecie kolejowym następuje jakaś ochrona status quo, które jest na kolei i jest bardzo złe. Natomiast jest jeszcze inna sprawa, jeśli chodzi o problem odpowiedzialności za przewozy. Nie wiem, jak to wygląda w rzeczywistości, bo odbieram to raczej jako niespecjalista, że chyba w tej chwili jedynym poważnym przewoźnikiem, który stara się zmniejszyć swoją odpowiedzialność za zła usługę, jest kolej. Wiem, że obowiązują konwencje różnego rodzaju, ale np. za przewóz towarów i osób, nawet przy dość dużych marginesach, jakie są dopuszczalne, polskie koleje stawiają duży opór. Nie wiem, jak to wygląda np. w sytuacji kolei czeskich czy słowackich, ale czy to nie będzie tak, że jeżeli będziemy za długo chronić wzrost jakości przewozów kolejowych, to zostaniemy pewnym skansenem europejskim?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Mam postulat, chociaż czas nie jest zbyt sprzyjający monitorowaniu stanowiska, jakie będzie podejmowane przez rząd w tej sprawie, ale powinniśmy bardzo dokładnie monitorować stanowisko zajmowane przez rząd akurat w tej kwestii, ponieważ tutaj stanowisko Komisji do Spraw Unii Europejskiej było chyba najbardziej rozbieżne ze stanowiskiem rządu w związku z tą propozycją rozporządzenia dotyczącego praw pasażerów i jeśli rząd będzie chciał zająć inne stanowisko, niż proponowała Komisja, to prosilibyśmy o bardzo dokładną informację, na czym ta rozbieżność polega i dlaczego takie stanowisko zostało zajęte. Chociaż byłoby lepiej, gdyby rząd mówił głosem parlamentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselRobertSmolen">Dla przypomnienia chcę powiedzieć, że mamy do czynienia z art. 160 Regulaminu Sejmu RP mówiącym o opinii Komisji: "Opinia zawiera stanowisko w określonej sprawie; komisja może przedstawić opinię organom wymienionym w art. 159 ust. 1, a także innym centralnym urzędom i instytucjom państwowym /.../". I ust. 2: "Komisja może zwrócić się do adresata opinii o przedstawienie stanowiska w sprawach podniesionych w opinii, jak również o informacje przebiegu realizacji wniosków wynikających z tej opinii;" /szczerze mówiąc nie zwracaliśmy się/; "adresat opinii jest zobowiązany na żądanie komisji przestawić stanowisko w terminie określonym w art. 159 ust. 4" nie żądaliśmy. "w sprawach tych stosuje się odpowiednio przepisy art. 159 ust. 5 i 6", czyli odpowiedzi organów państwowych na dezyderaty, czyli w tym przypadku opinie, oraz informacje tych organów o przebiegu realizacji są rozpatrywane na posiedzeniach Komisji. Art. 159 ust. 6: "W razie nieotrzymania odpowiedzi w terminie lub uznania otrzymanej odpowiedzi za niezadowalającą, komisja może ponowić dezyderat, przedłożyć Marszałkowi Sejmu wniosek o zwrócenie odpowiedzi jako niezadowalającej lub przedłożyć Sejmowi projekt odpowiedniej uchwały lub rezolucji". To są możliwości, które mamy na mocy Regulaminu Sejmu. Czy ktoś jeszcze chciałby się wypowiedzieć w tych sprawach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Chciałbym złożyć wniosek, abyśmy podtrzymali wcześniejszą opinię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselRobertSmolen">Czy są inne propozycje albo uwagi merytoryczne? Nie słyszę. Czy pan minister zechciałby się jakoś jeszcze wypowiedzieć?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PodsekretarzstanuwMIGrzegorzMedza">Chciałbym tylko dodać, że w moim przekonaniu tak naprawdę nie ma wielkiej rozbieżności między opinią Komisji a opinią rządu, bowiem rząd musi się w swoim stanowisku odnosić do aktów prawnych w ich pierwotnej wersji. Jeżeli więc chodzi o kwestię pierwszą, czyli liberalizację rynku, mówiąc o możliwości odstąpienia od sprawy terminu w trakcie negocjacji, uwaga Komisji jest właściwie skonsumowana, tylko mówimy o kwestiach pewnej taktyki postępowania. Sprawa terminów bowiem wiąże się również z innymi kwestiami dotyczącymi kolejnictwa. Równolegle są prowadzone rozmowy na temat przewozów towarowych, co do których data roku 2012 była podnoszona przez Polskę jeszcze przed akcesją w kontekście okresu przejściowego. Nie jest więc zręczne ani pożądane z punktu widzenia pewnej technologii rozmów na ten temat rezygnowanie a priori z tego postulatu. Natomiast to, o czym wcześniej powiedziałem, czyli wskazanie informacji, którą zresztą państwo otrzymaliście, że przewidujemy możliwość odstąpienia od tego, to jest sposób uwzględnienia uwagi Komisji, który mam nadzieję, że uznacie państwo za zadowalający. Jeżeli chodzi o kwestię rozporządzenia, to podobnie - stanowisko negatywne rządu to jest stanowisko negatywne w odniesieniu do pierwotnego projektu przedstawionego przez Komisję Europejską i tylko takie dzisiaj może być. Natomiast prace, również w zakresie tych dziedzin, które Komisja wskazała, mogą spowodować, że brzmienie pierwotne może ulec na tyle głębokiej zmianie, że stanowisko rządu również będzie mogło być zmienione. W moim przekonaniu jest wielce prawdopodobne, że efekt końcowy będzie zbieżny z tym, czego Komisja oczekuje. Starając się dokładnie wyjaśnić pewną technologię dochodzenia do rezultatu, stwierdzam, że dzisiaj w odniesieniu do tych projektów w wersji pierwotnej stanowisko rządu może być tylko takie, jakie jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselRobertSmolen">Ja też czuję, że z panem ministrem Grzegorzem Mędzą mamy bardzo zbliżone poglądy i bardzo bliski język, ale jak literalnie czytałem, co rząd pisze, to już takiej pewności nie miałem. Padł wniosek o ponowienie opinii. Czy jest sprzeciw wobec takiego wniosku? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja postanowiła ponownie skierować w trybie przewidzianym regulaminem Sejmu opinie nr 38 i 39. Zamykam na tym rozpatrywanie pkt I. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt II, czyli rozpatrzenia odpowiedzi Rady Ministrów na opinię Komisji nr 21 w sprawie wniosku dotyczącego dyrektywy PE i Rady zmieniającej dyrektywę 82/714 z 4 października 1982 r. ustanawiającą zharmonizowane wymagania techniczne dla statków żeglugi śródlądowej /COM/2000/ 419/. Ten dokument również rozpatrywaliśmy w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. Przyjęliśmy opinię nr 21 na podstawie regulaminu Sejmu. Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Witolda Górskiego. Proszę pana ministra o zaprezentowanie informacji rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyWitoldGorski">W chwili obecnej zagadnienia dotyczące wymagań technicznych dla statków żeglugi śródlądowej określa stara dyrektywa obowiązująca od 1982 r. ustanawiająca wymagania techniczne dla statków żeglugi śródlądowej. Celem nowego projektu, zaznaczam, że jest to dopiero projekt, jest określenie wymagań technicznych dla statków żeglugi śródlądowej poruszających się po drogach wodnych UE, przy uwzględnieniu przede wszystkim rodzaju statku oraz rejonu uprawiania tej żeglugi. Zaznaczam jeszcze raz, że jest to projekt. Komisja do Spraw Unii Europejskiej pozytywnie zaopiniowała stanowisko rządu popierające ogólny kierunek wzrostu bezpieczeństwa żeglugi na wodach śródlądowych, dlatego nie chcę uzasadniać wprowadzania tego projektu. Natomiast Komisja zwracała uwagę, że ocena skutków gospodarczych w przedstawionej informacji rządu jest daleko niewystarczająca. Jest to projekt i brak jest w nim ostatecznych wymagań. Brakuje załączników, które precyzują choćby rok budowy statku czy rejon eksploatacji. I to nie lenistwo czy niewiedza rządu powodują, że nie możemy podać dokładnych kosztów. Po prostu nie chcemy fantazjować, żeby za rok czy dwa nie wstydzić się tej opinii. Poza tym projekt tej dyrektywy przewiduje bardzo długie okresy przejściowe sięgające nawet 20 lat. Jak ktoś się trochę zna na żegludze, to wie, że statek żeglugi śródlądowej na ogół dłużej nie pływa, czyli projekt tej dyrektywy generalnie dotyczy statków nowo budowanych czy nowo wchodzących do eksploatacji. I tu też nie jesteśmy w stanie przewidzieć, rząd nie ma takiej wiedzy, ile statków armator żeglugi śródlądowej w najbliższej przyszłości zamówi. Natomiast chcę zapewnić, że wszystkie pływające w tej chwili statki żeglugi śródlądowej na zachodzie spełniają warunki dyrektywy obecnie obowiązującej, a nawet jesteśmy przy niektórych jednostkach o tyle lepsi, że spełniamy uwarunkowania tzw. dyrektywy reńskiej bardzo daleko idącej. Krótko mówiąc, nie jest winą rządu, że nie chcemy przedstawiać skutków gospodarczych. Nie mamy precyzyjnej wiedzy, jak to w przyszłości będzie i jakie będą ostateczne wymagania tej dyrektywy, bo one będą dopiero określone w załącznikach do niej, a w tej chwili nawet projektów załączników nie mamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselRobertSmolen">Oczywiście, można na sprawę patrzeć z różnych punktów widzenia. Z jednej strony można mówić, że skoro nie ma projektów, to nie możemy nic powiedzieć, ale z drugiej można powiedzieć, że skoro nie potrafimy oszacować skutków gospodarczych, to nie wiemy, jak negocjować i nie wiemy, czego chcemy w tych negocjacjach. Przypominam, że Komisja nie postawiła nadmiernych oczekiwań w stosunku do rządu. Napisaliśmy, że oczekujemy od rządu przedstawienia w następnych etapach prac legislacyjnych rzetelnych skutków gospodarczych, w tym określenia stopnia dostosowania polskich przewoźników do spełnienia nowych wymagań technicznych. Rozumiem, że właściwie ta informacja jest dostępna. Z tego, co pan minister przed chwilą powiedział, wygląda, że to dotyczy nowych statków, więc można założyć, że nowe statki będą w pełni dostosowane. Oczekiwaliśmy również w następnych etapach prac legislacyjnych oceny prawdopodobieństwa modernizacji statków lub flotylli i informacji o stopniu dostosowania polskich instytucji klasyfikujących do spełniania kryteriów określonych w projekcie dyrektywy, ale generalnie pozytywnie zaopiniowaliśmy stanowisko rządu, poparliśmy ogólny kierunek wzrostu bezpieczeństwa żeglugi na wodach śródlądowych i zaakceptowaliśmy odłożenie dyskusji na temat załączników do dyrektywy na termin późniejszy, po uzyskaniu opinii ekspertów. To tylko tytułem przypomnienia. A teraz otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PodsekretarzstanuwMIWitoldGorski">Zgadzam się w pełni z panem przewodniczącym i mogę się zobowiązać, że na następnych etapach prac legislacyjnych, kiedy nasza wiedza będzie się poszerzać, oczywiście będziemy o tyle mądrzejsi, że te oceny skutków gospodarczych będziemy mogli wówczas podać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Nie wiem, jak to jest w przypadku statków śródlądowych, ale myślę, że zupełnie podobnie jak w przypadku statków morskich, mianowicie jest jakaś instytucja certyfikująca czy wydająca pozwolenie do żeglugi i w ramach tego pozwolenia są jakieś konkretne wymagania, tzn. żeby dostać pozwolenie, statek musi spełnić konkretne wymagania, zarówno co do warunków technicznych poruszania, jak i wyposażenia zgodnego lub niezgodnego z tymi wymaganiami. Być może można dostać jakieś pozwolenia warunkowe, zgodnie z którymi do określonego czasu należy usunąć pewne braki, ale wyobrażam sobie, że w Polsce nie ma zbyt wielu statków żeglugi śródlądowej. To nie jest jakiś szczególnie popularny środek transportu w Polsce, w związku z tym ta liczba statków do sprawdzenia jest niewielka i wydaje mi się, że służby rządowe powinny bez żadnego problemu ocenić, jaka to grupa statków jakie kryteria w najbliższym czasie musi spełnić i tego typu badania, według mnie, powinny zająć tydzień instytucjom, które się tym zajmują. W związku z tym trochę się dziwię, że rząd mówi, że nie ma wiedzy, jakie to będą koszty dostosowania, dlatego że gdybyśmy, tak jak Niemcy, mieli tych statków multum, być może nie wiadomo by było, ile to kosztuje, chociaż to też niemożliwe, ale przy małej flocie, przy znanych kryteriach, przy znanych wymaganiach przyszłościowych ocena skutków gospodarczych tej dyrektywy jest, wydaje mi się, bardzo prosta. Trzeba to po prostu zrobić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselRobertSmolen">Czy są inne głosy w dyskusji? Nie słyszę. Czy pan minister zechciałby się odnieść?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PodsekretarzstanuwMIWitoldGorski">Może tej żeglugi tak na co dzień nie widać, ale dysponujemy około 1000 jednostek towarowych. Jest to jednak spora liczba taboru, z tym że, co mnie martwi, pływają one głównie nie po naszych rzekach. W zasadzie żeglowne mamy 100 km Odry i to wszystko. Jeśli chodzi o stan aktualny, te wszystkie jednostki, które pływają, spełniają wymogi starej dyrektywy. I tu jesteśmy zgodni z prawem. PRS czyli Polski Rejestr Statków dokonuje bieżących przeglądów według tej starej dyrektywy, natomiast urzędy żeglugi śródlądowej, których mamy 8, wydają świadectwa zdolności żeglugowej. Jeśli chodzi o starą dyrektywę, jesteśmy w zgodzie z prawem. Natomiast zaznaczam jeszcze raz, że cały czas mówimy o projekcie nowej dyrektywy, która wejdzie w życie i jeszcze nie ma załączników. I boję się przewidzieć, jaki będzie rozwój tej żeglugi śródlądowej, znając np. opinię Ministerstwa Środowiska co do żeglowności naszych rzek. Jeśli chodzi o przewidywania, o wiele prędzej i łatwiej można przewidzieć sytuację w żegludze morskiej niż w śródlądowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselRobertSmolen">Powtarzam jeszcze raz moją uwagę - wiemy, że to jest projekt dyrektywy, ale mamy takie przekonanie, że Polska jest ważnym uczestnikiem tych negocjacji i w związku z tym to, jaki będzie ostateczny kształt tej dyrektywy, zależy w dużej mierze od polskich negocjatorów. Chcielibyśmy, żeby polscy negocjatorzy przystąpili do tych rokowań wyposażeni w wiedzę, co jest dla polskich armatorów korzystne, a co jest niekorzystne i gdzie są te granice. To znaczy odpowiedzi mówiące nam o tym, że tego się nie da określić, bo jeszcze jest nieznany tekst tej dyrektywy, dają powód do podejrzeń, że nie jesteśmy należycie przygotowani do świadomego prowadzenia negocjacji. Prosiłbym więc rząd, żeby nie nadużywać takiego argumentu, tylko żeby udowodnić Komisji, że nasi negocjatorzy wiedzą, gdzie jest ta granica, za którą jakieś rozwiązania mogą być niekorzystne dla polskich przedsiębiorstw. Z punktu widzenia formalnego mamy do dyspozycji te same opcje, o których mówiłem przy okazji dyskusji w pkt I, a więc możemy uznać odpowiedź za zadowalającą lub możemy ponowić opinię, przedłożyć marszałkowi Sejmu wniosek o zwrócenie odpowiedzi jako niezadowalającej lub przedłożyć Sejmowi projekt odpowiedniej uchwały lub rezolucji. Moja propozycja jest taka, żeby ponowić tę opinię, jednocześnie zaznaczając to, co jest napisane w samym tekście naszej opinii, że chodzi o to, żeby rząd w następnych etapach prac legislacyjnych, zanim negocjacje dojdą do etapu, w którym będzie się rozstrzygać o tych właśnie kwestiach, pamiętał, aby przedstawić Komisji rzetelne oceny skutków gospodarczych, które są wymienione w pkt III. Rząd, jak widzę, przyjmuje ten pomysł. Nie słyszę też sprzeciwu ze strony członków Komisji, w związku z tym uznaję, że Komisja postanowiła ponowić opinię nr 21, jednocześnie zwracając uwagę w piśmie przewodnim do marszałka Sejmu, że chodzi właśnie o ten moment przedstawienia dodatkowych ocen, który będzie związany z dalszymi negocjacjami w tej sprawie. Zamykam rozpatrywanie pkt II. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt IV, czyli do rozpatrzenia w trybie art. 6 ust. 4 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. wniosku dotyczącego decyzji Rady w sprawie zawarcia umowy między Wspólnotą Europejską a rządem Ukrainy w sprawie handlu niektórymi produktami stalowymi /COM/2005/ 270/. Aha, nie możemy rozpatrzyć tego punktu, ponieważ nie ma pana ministra Marcina Kaszuby, którego zaprosiliśmy na godzinę 16.30, a więc pan minister jest absolutnie usprawiedliwiony. Ale chyba możemy omówić i przyjąć dezyderat nr 5 Komisji w sprawie stanu zaawansowania podpisywania umów w ramach inicjatywy wspólnotowej INTERREG III. Jest to pkt V. Rząd - co prawda - też nie jest reprezentowany, ale ponieważ propozycja jest przygotowana przez podkomisję do spraw wykorzystania funduszy rozumiem, że była omawiana na podkomisji. Pani poseł Grażyna Ciemniak, przewodnicząca tej podkomisji, potwierdza, że było omawiane w obecności rządu. Czy pani przewodnicząca chciałaby powiedzieć kilka słów wprowadzając nas do dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Podkomisja do spraw funduszy strukturalnych i spójności zgodnie z wnioskiem na posiedzeniu Komisji podjęła temat stanu zaawansowania podpisywania umów w ramach inicjatywy wspólnotowej INTERREG, która dotyczy współpracy transeuropejskiej, między innymi promowania rozwoju obszarów miejskich. Na posiedzeniu podkomisji uzyskaliśmy informację, że żadna umowa o dofinansowanie projektów nie została podpisana. Dotyczy to umów pomiędzy Ministerstwem Finansów, Ministerstwem Gospodarki i Pracy a właściwym wojewodą. Brak jest porozumienia trójstronnego, które określałoby dokumenty, które muszą być wypełnione i podpisane, aby taka umowa została zawarta. Po szczegółowej i bardzo głębokiej dyskusji na posiedzeniu podkomisji zdecydowaliśmy się wystąpić do Komisji z wnioskiem o przyjęcie dezyderatu następującej treści: "Komisja do Spraw Unii Europejskiej z niepokojem stwierdza, że dotychczas nie została podpisana żadna umowa w ramach inicjatywy wspólnotowej INTERREG III. Komisja zwraca się do prezesa Rady Ministrów o skoordynowanie prac w celu pilnego ustalenia wzoru kompletu dokumentów niezbędnych do podpisania porozumienia trójstronnego przez ministra gospodarki i pracy, ministra finansów i wojewodę". Problem polega jeszcze na tym, że nie ma zgody co do tego, czy część dokumentów ma być załącznikiem do porozumienia, integralną częścią, czy też mają być to odrębne dokumenty, odrębnie podpisywane. W związku z tym w imieniu podkomisji do spraw funduszy strukturalnych i spójności składam wniosek, aby Komisja do Spraw Unii Europejskiej ten dezyderat przyjęła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselRobertSmolen">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Oczywiście na początku mojej wypowiedzi przychylę się do tego dezyderatu, jako że on oddaje prawie dokładnie stan zaawansowania realizacji inicjatywy wspólnotowej INTERREG III, aczkolwiek chcę powiedzieć, że to ślimaczenie się - używam dosadnych słów, ale one są adekwatne do tego stanu rzeczy, z jakim mamy do czynienia - trwa już bardzo długo. Blokady są na poziomie urzędniczym. Te umowy nie są podpisane dlatego, że dotychczas nie zatwierdzono wzorów umów. Mimo pozytywnych doświadczeń z realizacją programu PHARE CBC wymyśla się jakieś karkołomne propozycje, przede wszystkim MF wymyśla, choćby dotyczące miejsca usytuowania środków na realizację mikroprojektów. Tak przyjęto, i czeska strona też tak przyjęła, że mikroprojektami będą zarządzać Euroregiony. W PHARE było podobnie i wtedy rachunek, na który wpływały środki, z którego później przekazywano poszczególnym beneficjentom, to był rachunek Euroregionu, którym on dysponował. Dzisiaj próbuje się to wcisnąć wojewodzie, który tego nie chce, zresztą słusznie. Nie może być tak, że dysponent jest gdzie indziej, a rachunek gdzie indziej. Nie wiem, do kogo trzeba się zwrócić i jakimi metodami, żeby to w końcu zrozumiano, bo czas płynie. Nawet jeżeli mikroprojekty ruszą w tym roku, to będą realizowane w roku przyszłym, choć nabór wniosków może już być otwarty, ale właściwie nie do końca, bo nie ma jeszcze projektu umów, mimo, że już przed kilkoma dniami został rozpoczęty nabór wniosków. Jesteśmy więc w wyjątkowo karkołomnej sytuacji i jeżeli głosem naszej Komisji nie przymusimy MF, bo ono jest głównym oponentem, czy instytucją, która to komplikuje, to rok przejdzie nam koło nosa. Wiem i znowu muszę to powtórzyć, że czas jest niedobry, bo pewnie w resortach już pakują walizki, ale ci, którzy decydują o takich sprawach, nie pakują, bo oni przeżyli już wielu ministrów i wiceministrów. Trzeba, by autorytetem naszej Komisji, która będzie funkcjonować najdłużej ze wszystkich Komisji sejmowych, spróbować przekonać i zachęcić do szybkich decyzji. Bo, jak mówię, czas płynie, beneficjenci czekają, nabór się rozpoczął, a wzory umów nie są zatwierdzone, i to nie tylko tych trójstronnych, ale również między wojewodą a Euroregionem, który będzie zarządzał mikroprojektami. Dlatego ten dezyderat jest jak najwłaściwszy, choć i tak delikatnie formułowany. Ale rozumiem, że język dyplomatyczno-polityczno-urzędniczy nie pozwala na używanie bardziej dosadnych słów. Może jednak opatrzyć to jeszcze komentarzem ustnym, aby do kogoś dotarło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoslankaStanislawaPrzadka">W nawiązaniu do wypowiedzi pana posła chcę jeszcze tylko dodać taką informację, że na podkomisji analizowaliśmy w sposób bardzo szczegółowy przyczyny i powody, dla których taki stan się dzisiaj wytworzył. I sytuacja wygląda właśnie tak, że urzędnicy między sobą nie są w stanie określić i powiedzieć, kto ponosi odpowiedzialność za taki stan rzeczy, że niedopracowane zostały właściwe dokumenty, które pozwalałyby uruchamiać całą procedurę. Stąd też w tym dezyderacie znalazł się właściwy moim zdaniem zapis, który wyłonił się na tle dyskusji toczonej na podkomisji, że zwracamy się do prezesa Rady Ministrów, aby tenże właśnie skoordynował pracę właściwych ministrów odpowiedzialnych za zrealizowanie tego zadania. Dlatego proponuję, abyśmy przyjęli dezyderat w takiej postaci, ponieważ w sposób jasny i precyzyjny określa drogę dojścia do rozwiązania tego problemu, który dzisiaj urasta już do pewnej rangi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PoselRobertSmolen">Czy są inne głosy w dyskusji? Nie słyszę. Chcę zapytać i kieruję to pytanie w szczególności do pana posła Andrzeja Markowiaka: czy pan poseł uznaje za właściwe, w świetle tego, co pan poseł przed chwilą powiedział, aby uzupełnić to drugie zdanie również o umowy między wojewodą a Euroregionami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Żeby to nie zakłóciło konstrukcji całego dezyderatu, bo dezyderat mówi o umowach. W rachubę wchodzą dwa rodzaje umów - umowy trójstronne między ministrem finansów, ministrem gospodarki a wojewodą w sprawie zarządzania finansowego programem INTERREG w ogóle, ale również jest jeszcze niezałatwiona sprawa umów między wojewodą a Euroregionem, które są blokowane przez tę karkołomną konstrukcję z rachunkiem. Dobrze by było odnieść się też do tego, bo to też nas blokuje. Jeżeli wymyślimy coś takiego, co będzie utrudniało finansowanie czy zarządzanie, to choćby z tego powodu będziemy się później czołgać i mieć problemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Chcę jeszcze raz podkreślić, że właśnie brak podpisania porozumienia trójstronnego, a dokładnie wzoru kompletu dokumentów powoduje ten skutek, że nie mogą być podpisane umowy. A ponieważ stanowisko MGiP jest takie, że część dokumentów do porozumienia, a potem do umów, ma być odrębną, nieintegralną częścią porozumienia i umów, a MF ma odrębne stanowisko, w związku z tym uznaliśmy, że jedyną osobą, która może to skoordynować i zdecydować, czyja opinia zostanie uwzględniona - czy MGiP czy MF - jest premier. A czy premier to postawi na posiedzeniu rządu, czy rozstrzygnie inaczej, to już jest kwestia drugorzędna. Ważne jest, aby zostały skoordynowane prace, aby przepychanki pomiędzy dwoma ministerstwami nie spowodowały opóźnienia w podpisywaniu umów i w ogóle w wykorzystaniu środków finansowych na inicjatywę INTERREG.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselRobertSmolen">To jest jasne. Pytanie dotyczy czego innego. Pan poseł Andrzej Markowiak zwrócił uwagę, że również umowy pomiędzy wojewodami a Euroregionami nie mogą być zawierane nie tylko dlatego, że nie ma tych porozumień trójstronnych, ale również z innych względów i czy nie powinniśmy tego uwzględnić w dezyderacie, skoro już prosimy premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Chcę wyjaśnić, bo może źle to zrobiłem, że brak uzgodnionej, podpisanej umowy pomiędzy wojewodą a Euroregionami nie wynika z niechęci tych dwóch stron, tylko z tego, że obu stronom, które mają te umowy podpisać, narzuca się taki model, który nie jest akceptowany ani przez jedną, ani przez drugą stronę. Dlatego furtką jest to trójstronne porozumienie, bo ono narzuca w konsekwencji wzory dokumentów, między innymi wzór umowy między wojewodą a Euroregionem. Ale jeśli w tym trójstronnym porozumieniu zawrze się niewłaściwe z punktu widzenia Euroregionu i wojewody zapisy, to później konsekwencje będziemy ponosić aż do samego dołu. Tak że niech to zostanie uzgodnione. Bo my, jako Euroregiony, zajmowaliśmy stanowiska wobec projektów, ale nie wiemy, czy one zostały uwzględnione, czy nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PoselRobertSmolen">Rozumiem, że jeżeli zostawimy ten projekt dezyderatu w tej wersji, w jakiej jest przedłożony przez podkomisje, to na dzisiaj wystarczy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PoselRobertSmolen">Poproszę jednocześnie Sekretariat o dopilnowanie, aby stenogram tego posiedzenia, a zwłaszcza tej części, czyli dyskusji w tym punkcie, dotarł do odpowiednich instancji rządowych, myślę, że również do premiera, po to, żeby również i ten aspekt uwzględnić przy decyzjach odnoszących się do porozumień trójstronnych. Czy jest sprzeciw wobec przyjęcia dezyderatu nr 5 w tej wersji, w jakiej został przedłożony? Nie słyszę. W związku z tym stwierdzam, że Komisja przyjęła dezyderat nr 5 w sprawie podpisywania umów na realizację projektów w ramach inicjatywy wspólnotowej INTERREG III. Zamykam rozpatrywanie pkt V. Pozostają nam do rozpatrzenia pkt III i IV. W sprawie pkt III oczekujemy na przybycie pana ambasadora Charlesa Grahama Crawforda, którego spodziewamy się za około 15 minut. A w sprawie pkt IV spodziewamy się przybycia pani minister Krystyny Gurbiel. Poprosiliśmy o zorientowanie się, czy może ona przyspieszyć swoje przybycie na posiedzenie Komisji o godzinę i ta sprawa jest jeszcze w tej chwili konsultowana, ale nawet jeśli pani minister bardzo szybko się zdecyduje, to pewnie i tak w ciągu 15 minut nie zdąży przyjechać i nie zdążymy sprawy rozpatrzyć. W związku z tym ogłaszam przerwę do godziny 15.45 z prośbą, abyście państwo rzeczywiście byli o tej godzinie, i z prośbą do Sekretariatu, aby zadzwonić do wszystkich osób, które są w tej chwili nieobecne, aby przybyły na posiedzenie Komisji. To będzie ważna dyskusja. Jak wiadomo, czeka nas bardzo istotna prezydencja - prezydencja brytyjska - w trakcie której będą podejmowane próby, aby wiele ważnych, kluczowych spraw dla UE zaawansować, a być może rozstrzygnąć. Bardzo więc proszę o obecność. Ogłaszam przerwę do godziny 15.45.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PoselRobertSmolen">Jest godzina 15.45, wznawiam obrady. Witam serdecznie pana ambasadora Charlesa Grahama Crawforda i panią Julię Longbottom z ambasady Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, dziękując za przyjęcie zaproszenia na posiedzenie Komisji do Spraw Unii Europejskiej w celu przedstawienia programu prezydencji brytyjskiej. Jak wiemy, jest to szczególnie ważna prezydencja, ta, która nastąpi zaraz po ważnych niepowodzeniach UE, po nie przyjęciu traktatu konstytucyjnego w referendach we Francji i w Holandii i po niepowodzeniu negocjacji na posiedzeniu Rady Europejskiej w dniach 16-18 czerwca w sprawach Nowej Perspektywy Finansowej. Z drugiej strony jest to prezydencja, z którą można łączyć oczekiwania i nadzieje, bowiem Tony Blair zarysował ambitny program reformy UE, więc jeżeli dyplomatom, urzędnikom i politykom brytyjskim uda się rozpocząć prace, które w końcu doprowadzą do tego, że UE będzie sprawniejsza, skuteczniejsza, regulacje będą lepsze i damy sobie radę z problemem nadregulacji, który sami widzimy, wówczas rzeczywiście będzie można uznać, że to będzie szczególnie istotne półrocze w historii UE. Ale czy tak będzie, zobaczymy. To wymaga i wielkiego kunsztu, i sprytu ze strony Wielkiej Brytanii, ale również odpowiedzialności ze strony innych partnerów UE. Wszystko jednak zaczyna się od tego, co prezydencja brytyjska będzie chciała osiągnąć, jaki będzie układ priorytetów. I o przedstawienie tego układu proszę pana ambasadora, a później otworzę dyskusję, abyśmy mogli się w tej sprawie wypowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Dziękuję bardzo, obawiam się, niestety, że jeszcze trochę nie okrzepłem po koncercie U2 w Chorzowie wczorajszego wieczoru, nie będę zatem silił się na wypowiedź w języku polskim, bo jak rozumiem, mamy zapewnione tłumaczenie symultaniczne. Rozmawiałem właśnie na zewnątrz z jednym z dziennikarzy, który pytał mnie, jakie są priorytety prezydencji brytyjskiej. Myślę, że można powiedzieć, że istnieje cała lista priorytetów, bo wszystko jest priorytetem: walka z terroryzmem, zmiany klimatyczne, rozszerzenie UE, Perspektywa Finansowa czy dyrektywa usługowa. Wszystko jest priorytetem na dzień dzisiejszy, więc jak widzimy, mamy ich wiele. Ale pozwolę sobie powiedzieć kilka słów na temat tego, gdzie chcemy zacząć, ponieważ my Brytyjczycy, poza tym, że sprawujemy prezydencję w UE, jesteśmy także przewodniczącym Grupy G8 skupiającej największe potęgi przemysłowe świata. Należymy również do Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych i mamy swoją brytyjską wspólnotę narodów. Nie jest to już Brytyjska Wspólnota Narodów, ale Wspólnota Narodów. Zajmujemy się także sprawami narodów zjednoczonych i nasz premier i ministrowie zaangażowani są w prace różnych forów i organizacji, ale w ciągu tych kolejnych sześciu miesięcy będziemy próbowali doprowadzić do tego, żeby plany i agendy tych wszystkich organizacji uzupełniały się z agendą UE. Jeśli chodzi o spotkanie Grupy G8 planowane w Edynburgu, zostaną tam poruszone dwie poważne kwestie - kwestia Afryki i zmian klimatycznych. Są to kwestie globalne. Nie można już dłużej traktować zmian klimatycznych jako zjawiska naukowego, ponieważ ma ono wpływ na wszystko, i nie możemy kontynuować traktowania Afryki jako kraju, który popada w coraz większą biedę w sposób konsekwentny, ponieważ nie gwarantuje to odpowiedniej stabilności na świecie. Jeśli chodzi o milenijny szczyt Narodów Zjednoczonych, to pojawia się pytanie o reformę Organizacji Narodów Zjednoczonych. Polska odgrywa tam ogromną rolę, ale to jest odrębna sprawa. Spotkanie w Hongkongu Światowej Organizacji Handlu dotyczyć będzie globalnych kwestii handlowych o znaczeniu strategicznym. Oczywiście UE odgrywa tam określoną rolę, niemniej jednak kwestie dotyczące handlu międzynarodowego wychodzą daleko poza sprawy europejskie. Jeśli przyjrzymy się kontekstowi i scenie europejskiej - mamy referendum we Francji, referendum w Holandii i inne referenda, które odniosły sukces. Odbyłem spotkanie z panem ministrem Jarosławem Pietrasem i mówiłem mu, że w czerwcu odbywało się w Londynie spotkanie wszystkich brytyjskich ambasadorów i była prezentacja na temat perspektyw brytyjskiego referendum. Bardzo mocno obawialiśmy się, jako ambasadorowie, co się stanie, jeśli wszyscy powiedzą "tak", a Wielka Brytania powie "nie". Czy w ogóle jest możliwe przeprowadzenie z sukcesem referendum w Wielkiej Brytanii, biorąc pod uwagę te okoliczności. Oczywiście, cała perspektywa kalkulacji się zmieniła. Wiemy już w tej chwili, że kraje-założyciele Francja i Holandia - powiedziały "nie" temu ogromnemu projektowi europejskiemu. W przypadku Francuzów to jest bardzo trudny kontekst polityczny, ponieważ oni zajmowali się opracowaniem tego traktatu.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Próbowaliśmy także rozwiązać kwestie budżetowe. Klimat i atmosfera nie sprzyjały. Niestety, nie udało się tego zrobić. Myślę, że także na poziomie psychologicznym czy duchowym, jeśli mogę się posłużyć takim słowem, bez względu na to jednak, jakiego słowa tutaj użyjemy, ludzie kwestionują cały projekt europejski. Są pytania na temat tego, czy przetrwa strefa euro, co z poszerzeniem, z Turcją, czy Europa nie jest przypadkiem zbyt duża - to są naprawdę bardzo poważne pytania. Wielkim priorytetem dla prezydencji jest ustabilizowanie tej rozbujanej łodzi, uspokojenie sytuacji, wzięcie pod uwagę presji globalizacji, którą trzeba przemyśleć w innym kontekście. Tego nie da się uniknąć, ale wszyscy powinniśmy się uspokoić i racjonalnie podchodzić do sprawy. Jeśli chodzi o klasyczny program unijny, nad którym i tak trzeba pracować, są pewne kwestie pomiędzy Polską i Wielką Brytanią, ale nie jako krajem sprawującym prezydencję, ale jako krajem członkowskim. Widzimy z Polską wiele wspólnego. Jeśli chodzi o dyrektywę usługową, reformy rynku cukru, dyrektywę REACH na temat środków chemicznych, CFSP, politykę zagraniczną i politykę bezpieczeństwa, politykę obronną i sprawy Bośni oraz kwestie państwa prawa w Iraku - wszystko to są bardzo ważne sprawy, w które Polska i Wielka Brytania są zaangażowane, chociaż nie zgadzamy się przecież co do każdej drobnej kwestii. Niektóre z nich są kontrowersyjne, niemniej jednak udaje nam się uzyskać konsensus. Są takie kwestie jak na przykład polski hydraulik, dotyczące swobody świadczenia usług, swobody przepływu kapitału i osób. Chcemy się upewnić, że tworzymy odpowiedni kontekst, w którym da się przeforsować określone kompromisy. W czasie naszej prezydencji UE będzie odbywała pięć szczytów z: Ukrainą, Rosją, Kanadą, Indiami i Chinami. Będą tam poruszane kwestie strategiczne ogromnej wagi, które trzeba zsyntetyzować w czasie prezydencji brytyjskiej, nie tylko dotyczące wielu złożonych pytań politycznych, ale wielu bardzo ważnych kwestii geostrategicznych, takich jak np. konkurencyjność UE. Nasz premier i myślę, że Polacy też, są bardzo zainteresowani określonymi kwestiami związanymi z rozszerzeniem UE i wypracowaniem odpowiedniego języka rozszerzenia, który pozwoli np. na dołączenie Ukrainy jako kraju europejskiego do UE. Powinno to być dla nas jasne. Polacy mają określone pragnienia, ale w innych krajach pragnienia społeczeństw są trochę inne. Trzeba zsyntetyzować pewne warunki, które pozwolą na osiągnięcie konsensusu. I ma to być prawdziwa polityka, a nie tylko suchy dokument, który powstanie w jego wyniku. Wielka Brytania stara się zachować neutralność w tych wszystkich kwestiach. Nie chcemy forsować swojej linii brytyjskiej. Chcemy forsować linię europejską, umożliwiającą osiągnięcie konsensusu w wielu sprawach. Chcemy być skuteczni, wydajni, chcemy, aby UE posuwała się do przodu szybciej z realizacją tych wszystkich punktów swojego programu, a nie tylko wypracowywała kolejne dokumenty. Powinienem w tym miejscu także wspomnieć o polityce w zakresie lepszych regulacji, lepszych przepisów. Chodzi o to, aby na poziomie narodowym i na poziomie ogólnoeuropejskim nie sprowadzało się wszystko do wydawania coraz to większej liczby dyrektyw i przepisów, ale żebyśmy byli w stanie zastanowić się, jak to się przekłada na codzienne życie obywateli i poszczególnych sektorów gospodarki. Chodzi więc o to, abyśmy się zajęli analizą wpływu stanowionego prawa. Przed spotkaniem z panem Jarosławem Pietrasem zjadłem lunch z grupą wiodących polskich biznesmenów, którzy wyrażali obawy co do tego, że Bruksela produkuje olbrzymią liczbę nierealistycznych i niemądrych przepisów. Więc w tym obszarze mamy do czynienia z dyrektywą o świadczeniu usług, pozbyciem się pewnych przepisów, które już są niepotrzebne, przywróceniem do życia czy odnowieniem pewnej części ram prawnych i regulacyjnych, które popadły w zapomnienie, choć ogólnie także o to, aby przepisy europejskie były o wiele bardziej przystępne i lepiej zrozumiałe. Zgadzamy się wszyscy, że jest pewna przepaść pomiędzy europejskimi elitami i społeczeństwami poszczególnych krajów. Ogromny program mamy zamiar realizować w kwestii zmian klimatycznych.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Wiecie państwo o wiele lepiej ode mnie, na czym polega problem emisji gazów cieplarnianych i jakie wiążą się z nimi inne problemy. Jest agenda Kyoto. Chodzi tu o to, aby odpowiednio reprezentować politykę i stanowisko UE w tych dyskusjach. Chodzi także o to, aby te propozycje podpisały Indie i Chiny, ponieważ jeśli tego nie zrobią, to biorąc pod uwagę tempo ich rozwoju gospodarczego, nasza praca nie ma sensu. Ktoś powiedział mi kiedyś, że Chiny i Indie oddają do użytku jedną elektrownię tygodniowo. To może bardzo pogorszyć sytuację klimatyczną na świecie. Program, jeśli chodzi o Afrykę, nie będzie łatwy. Wspominałem już o kwestiach strategicznych, które są jasne. Chodzi o to, aby zacząć realizować politykę, która naprawdę doprowadzi do zmiany sytuacji. Nie ma sensu pompować pomocy w różnej formie w nieefektywne rządy rządzące krajami afrykańskimi. Chodzi o to, aby opracować skuteczniejszy program z udziałem krajów europejskich, w ramach którego te pieniądze będą dobrze wydawane. Jeśli chodzi o agendę bezpieczeństwa, jest ona dość złożona. Kwestie związane z prawami obywatelskimi stanowią bardzo ważny problem w Wielkiej Brytanii. Po raz pierwszy w historii brytyjskiej próbujemy wprowadzić i namówić społeczeństwo do pogodzenia się z faktem - może państwo wiecie o tym - wprowadzenia i przyjęcia dowodów osobistych. Niczego takiego nigdy jeszcze nie było. Pytanie policjanta o dowód identyfikacji w Wielkiej Brytanii jest traktowane jako dziwne zjawisko kontynentalne - europejskie, a nie brytyjskie. A więc w tej chwili próbujemy wprowadzić dowody osobiste, aby być w stanie potwierdzać tożsamość osób, które np. mogą mówić, że są kimś, kim nie są, i w międzyczasie współpracować z Al. Kaidą czy innymi zorganizowanymi organizacjami przestępczymi. To jest kwestia migracji - emigracji i imigracji - złożonych problemów na poziomie europejskim. Jest tam bardzo dużo spraw drażliwych, przy których chcemy współpracować z polskimi partnerami. To są te łatwe kwestie. Jeśli chodzi o kwestie trudne, to są kwestie będące wynikami szczytu i niepowodzeń dwóch referendów we Francji i w Holandii. Pierwsze pytanie, przy całej pracy i procesie ratyfikacji traktatu konstytucyjnego na przykład polski parlament, jak rozumiem, uznał, że na razie nie robimy nic w tej sprawie. Jest to jednak pewien okres refleksji, który nie oznacza wcale, że nie mamy nic robić, tylko czekać w tym czasie. Gdy się zastanawiamy, dochodzimy do pewnych refleksji, musimy wypracować pewną metodę posuwania się naprzód, ponieważ wiele niezbędnej pracy już wykonano i nie należy jej zmarnować, i te refleksje trzeba teraz przełożyć na konkretną politykę, ale jest to bardzo trudne. Jak mówią Brytyjczycy, są kraje, które się zgodziły z traktatem, są te, które powiedziały "nie", jak Francja i Holandia. Powinniśmy się zwrócić do tych krajów, aby one powiedziały, jak wybrnąć z tej sytuacji, bo inaczej tego traktatu nie da się przyjąć. To jest jedno z tych pytań filozoficznych, które prowadzi do kolejnego dotyczącego przyszłej Perspektywy Finansowej, innymi słowy - na co UE będzie wydawać swoje pieniądze. To jest sprawa bardzo pilna. Wicepremier pan John Prescott i minister do spraw europejskich rozmawiali z państwa rządem właśnie o tym, czy Polska straci ze względu na to opóźnienie w uchwaleniu Perspektywy Finansowej. Odpowiedź brzmi: analizujemy to teraz. Ale z państwa perspektywy wydaje się, że jesteście przekonani, że możecie na tym stracić.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Ważne jest zatem, aby przekonać państwa, członków Komisji, że będziemy chcieli dopiąć budżet w czasie naszej prezydencji. To jest nowy cel, który się pojawił. Nie wiedzieliśmy o tym przed przejęciem prezydencji, bo stało się to dopiero po załamaniu szczytu, ale musimy osiągnąć konsensus, który zadowoli wszystkich. Wielu polskich komentatorów porusza trudną sprawę dotyczącą tego, dlaczego Brytyjczycy podnoszą nagle kwestię wspólnej polityki rolnej i konieczności reformy tej polityki teraz, a nie podnosili tego wcześniej. Chodzi o to, że podczas wielu szczytów finansowych UE pojawiała się kwestia brytyjskiej premii czy zwolnienia z płatności. Wszyscy uznali, że zostawiają to w spokoju i nikt nie uważał, że może się to przyczynić do załamania szczytu, chociaż niektórzy chcieli to tak przedstawiać. Ale myśmy chcieli po prostu powiedzieć, że nie mamy zamiaru płacić więcej do budżetu, który według nas jest bezsensowny. Dlatego podnosimy kwestię tego rabatu, ale brytyjskie stanowisko bardzo pozytywnie się zmieniło. Mówimy teraz w zasadzie o dwóch rzeczach. Po pierwsze, jesteśmy przygotowani do dyskutowania o rabacie, czy o rezygnacji z tego rabatu. Po drugie, jesteśmy przygotowani płacić więcej do budżetu po rezygnacji z rabatu, ale musimy płacić do budżetu, który uda nam się sprzedać naszym wyborcom, a więc musi być to budżet finansujący bardziej nowoczesne technologie czy konkurencyjność, a nie np. zintensyfikowaną produkcję wołowiny. Musi to być coś, co zostanie przyjęte z większym entuzjazmem. Myślę, że nikt na dzień dzisiejszy nie myśli, że nasze stanowisko jest błędne. Czy jest mądre, czy głupie, to jedna sprawa, ale w jaki sposób z miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj, dojść do tego, co planujemy, to druga. Myślę, że w czasie prezydencji brytyjskiej będziemy to mocno analizować. Żeby to osiągnąć, potrzebujemy Polski i innych krajów, które zawsze mocno podnoszą potrzebę reform UE. Musimy zjednać sobie poparcie. Myślę, że Polska nie może w tej kwestii pozostać neutralna. Kolejne bardzo ważne pytanie to dalsze poszerzenie UE. Ogólny sens rozszerzenia jakby się trochę zdewaluował. Społeczeństwa w poszczególnych krajach twierdzą, że i tak mamy już dość Europy, dość rozszerzeń. My w Wielkiej Brytanii zasadniczo zawsze popieraliśmy rozszerzenie UE i myślę, że pokazujemy, że otwieramy w sposób bardzo fair swój rynek dla wszystkich krajów członkowskich w momencie, kiedy one przystępują do UE. Widać zatem, że wspieramy swobodny przepływ kapitału, swobodę świadczenia usług, przepływu siły roboczej, a więc wspieramy rozszerzenie. Ale w tej kwestii też trzeba osiągnąć określony kompromis, ponieważ te kraje, które się czują członkami rodziny europejskiej, a nie są członkami UE, mogą się poczuć bardzo urażone i nieszczęśliwe. Musimy zatem wypracować sposób dokonania postępu w tym zakresie. Pojawiają się dwa pytania: co to jest Europa i czemu Europa ma służyć? Co to jest Europa - niby wiemy. W którym momencie Europa się kończy filozoficznie i instytucjonalnie, bo to nie muszą być te same dwie rzeczy? Jaka powinna być rola Europy w świecie? I powstaje kolejne pytanie - jak reagujemy na presję globalną stwarzaną przez Chiny, Amerykę czy Indie? Tego typu pytania są bardzo ważne i myślę, że premier chce otworzyć na ten temat debatę. Nie można po prostu siedzieć wokół stołu i rzucać slogany, i mówić o anglosaskim kapitalizmie, a Europie socjalnej.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Bo Europa socjalna to jest coś pięknego, wspaniała zabawka, która nie jest jednak w stanie dać pracy społeczeństwom w poszczególnych krajach, łącznie z Polską. A my na przykład mamy Europę, bo dajemy miejsca pracy Polakom czy Niemcom, czy komukolwiek innemu. To jest dla nas model socjalny, który się sprawdzi we współczesnym świecie. Natomiast obecny model socjalny skazuje na bezrobocie miliony ludzi, nie wydaje nam się zatem, żeby był dobry, podczas gdy Chińczycy i Hindusi harują dniami i nocami, żeby podnieść konkurencyjność swojej gospodarki. Musimy zatem osiągnąć pewien konsensus, ugodę co do tego, jak przeciwdziałać tym presjom konkurencyjnym w czasie naszej prezydencji. Brytyjska prezydencja, to nie jest konik polny, mały owad, który skacze sobie po łące i nie można z nim porównać Europy. Europa jest jak ogromny, transatlantycki statek, który nie może sobie slalomem pływać między bojami. Trzeba go prowadzić w sposób spokojny i ustabilizowany. Oczywiście, widzimy na dzień dzisiejszy, że projekt europejski nie zyskał poparcia wszystkich obywateli Europy, a zatem trzeba wypracować taki model, który będzie do przyjęcia w tych krajach, co oznacza, że wszyscy musimy się w pewnym stopniu zmienić, określić, w jaki sposób zrealizujemy te cele i przechodząc z jednego modelu na drugi musimy zapewnić poczucie pewnego komfortu społeczeństwom, ludziom, którzy będą stratni w tym procesie. Muszą się z tym pogodzić i musimy uniknąć tzw. zniszczeń towarzyszących po stronie nowych krajów członkowskich. Jak ktoś chce subsydiować produkcję wołowiny czy rozwoju terenów wiejskich, to trzeba to robić właśnie w tych nowych krajach członkowskich, a nie w tych bogatych. To tyle z mojej strony. Z przyjemnością odpowiem na wszelkie pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselRobertSmolen">Dziękuję panu ambasadorowi. To było rzeczywiście precyzyjne i jednocześnie barwne przedstawienie tego, co prezydencja brytyjska zamierza uczynić. Myślę, że to jest dobry początek do dyskusji. Jako pierwsza poprosiła o głos pani przewodnicząca Sylwia Pusz i właśnie w tej chwili jej tego głosu udzielam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoslankaSylwiaPusz">Cieszę się z bogactwa tych priorytetów, o których pan nam tutaj nadmienił, ale mimo wszystko powrócę do kwestii traktatu konstytucyjnego, bo myślę, że właśnie okres tej prezydencji, to jest szczególny okres, który powinien w moim przekonaniu przesądzić o losach traktatu konstytucyjnego, ponieważ nie wyobrażam sobie dalszego rozwoju wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, pogłębiania współpracy, poszerzania strefy euro, a nawet takich kwestii, jak wspólna Perspektywa Finansowa, bez przesądzenia o losach traktatu konstytucyjnego. Wielka Brytania w zasadzie odłożyła odpowiedź na to kluczowe pytanie ad Kalendas Graecas. Chciałabym też usłyszeć od pana ambasadora, jakie konkretne poczynania zamierza ta prezydencja podjąć w tych państwach, w których przesądzenie losów traktatu również odłożono w czasie i nie rozstrzygnięto tych spraw. Myślę, że tak naprawdę dalsze pogłębianie współpracy, rozwijanie i podejmowanie tych wyzwań, o których pan mówił, będzie nierealne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselRobertSmolen">W tej chwili na liście do zabrania głosu mam państwa posłów: Aleksandra Grada, Andrzeja Grzyba, Grażynę Ciemniak, Andrzeja Gałażewskiego, Piotra Gadzinowskiego, Andrzeja Markowiaka, Stanisława Kalembę, Andrzeja Namysło. Nie widzę więcej chętnych. Odczytałem tę listę, żebyście państwo wiedzieli, jaka jest sytuacja. Czas w pewnym sensie mamy ograniczony, więc proszę o zwięzłość wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PoselAleksanderGrad">Można by żartobliwie powiedzieć, że szkoda że prezydencja brytyjska będzie trwała tylko sześć miesięcy, bo z tego, co usłyszeliśmy od pana ambasadora o podejściu strony brytyjskiej do najważniejszych problemów w Europie, to aż by się prosiło, aby utrzymać taki kierunek myślenia przez dłuższy czas. I mam nadzieję, że w ciągu tych sześciu miesięcy wiele się uda zrealizować. Po pierwsze, dzisiaj faktycznie Europie potrzeba nowego impulsu w tym kryzysie, w którym się znalazła, a szczególnie potrzeba odejścia do innego myślenia o sprawach społecznych, o zdobyczach socjalnych, o rozwoju gospodarczym, o konkurencyjności Europy, bo faktycznie możemy kolejne dokumenty przyjmować, życzeniowo sobie pisać, że chcemy zrealizować Strategię Lizbońską do jakiegoś czasu, korygować tę Strategię, ale jej nie realizować i w związku z tym Europa może przegrywać z większością świata. Dlatego podejście Wielkiej Brytanii bardzo mi się podoba i myślę, że warto takim stanowczym, twardym, męskim głosem, jak to zrobił Tony Blair w PE, powiedzieć o tych problemach europejskich i dobrze, że tak się stało. Natomiast pytanie jest, czy się uda tę rozchwianą łódź, jak pan ambasador nazwał UE, ustabilizować poprzez ogromnie radykalne pociągnięcia, które są proponowane. Śmiem twierdzić, że nie i obrona wielu tych tak zwanych zdobyczy będzie tak mocna, że takie radykalne stanowisko może powodować jeszcze większe rozchwianie UE niż stabilizowanie sytuacji. Oczywiście zakładam, tak jak pan powiedział, że wszystkie priorytety są ważne, natomiast budżet w tym dokumencie, który otrzymaliśmy, został wymieniony na samym końcu. Rozumiem, że to jest tylko wyliczenie wszystkich priorytetów i faktycznie budżet na lata 2007-2013 staje się sprawą najważniejszą. Ale chcę zapytać, czy nie rozważacie państwo, aby teraz trochę inaczej do tego podejść, bo najbardziej może dzisiaj wszystkich przerażać brak ustaleń w budżecie. Skoro zmienia się zasady, to jest czas na wprowadzenie nowych zasad dystrybuowania środków w ramach NPF. Czy nie należałoby od zaraz usiąść i ustalić te zasady, aby każde państwo członkowskie, a szczególnie nowe kraje członkowskie, były w stanie zmienić swoje prawo, procedury, regulaminy, instytucje itd. Zdecentralizować ten system. Czy nie należałoby podejść do NPF od tej strony, a na samym końcu włożyć w te szufladki odpowiednie kwoty, bo o to zapewne batalia będzie dosyć długo trwała. Natomiast co do zasad, jest to kwestia pilna i priorytetowa, bo może wpłynąć na opóźnienia i chyba tego wszyscy się najbardziej boją. Jest wiele spraw, ale nie chcę zabierać więcej czasu, żeby inni też mogli się wypowiedzieć. Powiem tylko o reformie WPR. Dosyć ciekawie zabrzmiało takie pana stwierdzenie, że to nowe kraje członkowskie powinny mieć możliwość dofinansowania swojego rolnictwa, rozwoju obszarów wiejskich, a w kraje bogate nie należy już pompować takich pieniędzy na te poszczególne subsydia. Lepiej to zrobić tak, aby obniżyć płatności do poziomu, jaki mają nowe kraje i kraje starej piętnastki spokojnie będą mogły z nami konkurować, a pieniądze, które zaoszczędzimy, możemy przeznaczyć właśnie na rozwój obszarów wiejskich i na te nowe kraje członkowskie. Pytanie jest, jaki jest pomysł na zmianę w WPR, bo nie tylko można mówić o tym, żeby obniżyć kwoty, ale trzeba to jeszcze rozłożyć w czasie. Czy prezydencja brytyjska przygotowuje taki dokument, z którego by wynikało, jak reformować WPR i w jakim czasie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoselAndrzejGrzyb">Wielokrotnie, od momentu ostatniego szczytu pojawia się stwierdzenie o kryzysie przywództwa politycznego w UE. Oczywiście jest to związane z faktem, że Francuzi i Holendrzy odrzucili traktat konstytucyjny. Wszyscy raczej się spodziewali, że ten negatywny odbiór Traktatu może nastąpić w innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii. Tu się stało zupełnie inaczej. Chcę zapytać, jaką państwo widzicie alternatywę do współpracy francusko-niemieckiej nazywanej do tej pory motorem UE? Jak powinna się wyrażać nowa forma politycznego przywództwa w UE? Zanim zadam drugie pytanie, pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi premiera Tony'ego Blaira w PE: "Musimy wprowadzić w Europie zasady makroekonomiczne, które będą wprowadzać dyscyplinę i które będą elastyczne. Nie będę się wypowiadał na temat strefy euro, powiem tylko tyle - gdyby nam się udało uzgodnić reformy gospodarcze i zademonstrować prawdziwie poważne podejście do zmian polityki strukturalnej, to ludzie zaczęliby postrzegać reformę makropolityki jako rozsądne i racjonalne posunięcia, a nie jako wynik rozluźnienia fiskalnego. Taka reforma jest potrzebna od zaraz". Gdyby pan zechciał skomentować, co to w rzeczywistości oznacza dla UE. I druga teza z tej samej wypowiedzi: "Polityka obronności jest niezbędną częścią polityki zagranicznej UE". Jak zatem pogodzić to, co ma być polityką obronności UE z faktem naszego przywiązania? Mówię tu o przywiązaniu zarówno Wielkiej Brytanii, jak i Polski do ważnej sprawy, jaką jest polityka i obecność w NATO. Czy nie widzimy tu pewnych dysonansów? I ostatnia sprawa, o którą pytał już pan poseł Aleksander Grad - gdyby pan był uprzejmy powiedzieć, jak konkretnie miałaby się wyrazić według propozycji brytyjskiej zmiana WPR, która miałaby mieć wymiar pomocy dla nowych krajów członkowskich, a ograniczenia wspierania rolnictwa w krajach byłej piętnastki?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Wśród wielu priorytetów pan ambasador wymienił na pierwszym miejscu zmiany klimatyczne i osiągnięcie postępu w zakresie zmian klimatycznych. Jest to bardzo ważny priorytet i chcę zapytać, czy prezydencja brytyjska planuje rozmowy z rządem USA, ponieważ USA nie ratyfikowały protokołu z Kyoto, a mają największy udział w zmianach klimatu w świecie. Drugą sprawą, którą chciałabym poruszyć, są regulacje dotyczące pakietu REACH. Zgadzam się i pozytywnie przyjmuję fakt, że podczas prezydencji Wielkiej Brytanii będzie promowana ochrona zdrowia, ochrona środowiska i przede wszystkim konkurencyjność. W związku z tym chcę zadać pytanie: czy jest szansa, żeby przed przyjęciem ostatecznej wersji pakietu REACH we wszystkich krajach UE, w tym także i w Polsce, dokonano oceny wpływu tego pakietu na przemysł chemiczny pod kątem konkurencyjności? Bo że będzie miał pozytywny wpływ na zdrowie i ochronę środowiska, to jestem przekonana. I trzecia ważna kwestia, to budżet UE. Pan ambasador przesyłając list do posłów wraz z tekstem wystąpienia premiera Tony'ego Blaira w PE, napisał, że duża część dystrybucji funduszy unijnych jest w rzeczywistości wzajemnym finansowaniem się bogatszych krajów, nawiązując do wystąpienia premiera Tony'ego Blaira, który powiedział, że Wielka Brytania mogłaby zapłacić blisko dwa i pół razy więcej niż Francja i w wyrażeniu pieniężnym znacznie więcej niż Niemcy, gdyby nie było rabatu brytyjskiego. W związku z tym jest moje pytanie i jednocześnie refleksja, że jednak ta dyskusja pomiędzy najbogatszymi krajami "piętnastki", chociaż nie chcę tak rozdzielać, ale właśnie tych krajów to dotyczy, nie powinna wpływać na budżet krajów, które wstąpiły do UE 1 maja 2004 r. Jakie pan ambasador prezentuje stanowisko w tej kwestii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Mam kilka pytań, bez refleksji. W wystąpieniu pana, a także w dokumencie, który dostaliśmy, nie ma słowa o Strategii Lizbońskiej, która rozpoczęła swoją drugą młodość zmieniona. Czy w związku z tym brakiem odniesienia do Strategii Lizbońskiej można uważać, że prezydencja brytyjska uznaje ten dokument za dokument drugiego rzędu, mniejszego znaczenia, raczej teoretyczny, a skupia się na praktycznej realizacji poszczególnych elementów tego dokumentu, jak np. dyrektywa usługowa? To jest pierwsze pytanie. Oczywiście, realizacja dyrektywy usługowej, to zakończenie budowy wspólnego rynku i to nas cieszy, bo to jest właśnie jeden z elementów realizacji Strategii Lizbońskiej. UE ma pewien styl ochrony gospodarek unijnych, szczególnie wykorzystuje tutaj mechanizmy celne. Czy prezydencja brytyjska w ramach liberalizacji rynku wewnętrznego, a także w ramach dostosowania się do gospodarki globalnej uważa, że ochrona rynku wewnętrznego UE poprzez stosowanie mechanizmów celnych, taryf to jest już przeżytek, czy jeszcze ten instrument będzie utrzymywany? Szczególnie dotyczy to ochrony przed gospodarkami azjatyckimi. Jaki jest stosunek prezydencji brytyjskiej do rozszerzenia strefy euro? Sama Wielka Brytania w strefie euro nie funkcjonuje i ma raczej sceptyczne podejście do tego, ale czy ten sceptycyzm przełoży się na politykę? Bo obserwujemy sytuację rozluźniania kryteriów utrzymywania się w strefie euro. Przekraczanie deficytu budżetowego, szczególnie w dużych państwach, jest tolerowane. Jaki jest stosunek prezydencji brytyjskiej do tego zagadnienia? Następnie, pan ambasador powiedział o takim twardym kursie, półrocznym zaledwie, co prawda, ale zawsze. Czy Wielka Brytania ma partnerów do realizacji takiego kursu, powiedziałbym - bardziej na styl amerykański niż UE? Ostatnia sprawa, to taka półrefleksja, półpytanie. Wielka Brytania jest gorącym zwolennikiem rozszerzenia UE o Turcję. Jest to kraj niewątpliwie chyba najbardziej ludny z tych nowych, które mają być przyjęte, i jednocześnie najbiedniejszy. Zróżnicowanie wewnątrz UE po przyjęciu Turcji pod względem poziomu życia za tych piętnaście lat będzie prawdopodobnie bardzo duże. Jak to się ma do dbałości UE szczególnie o rozwój technologiczny i finansowanie rozwoju technologicznego, bo potrzeby Turcji będą z zupełnie innej dziedziny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PoselPiotrGadzinowski">Trzy krótkie pytania. Chciałbym poznać opinię prezydencji brytyjskiej odnośnie do wspólnej polityki migracyjnej w sytuacji, kiedy społeczeństwa państw UE starzeją się i wymierają. Czy należy tę politykę zliberalizować? Chciałbym również znać opinię prezydencji brytyjskiej w kwestii zniesienia embarga na zakup broni do Chin. I trzecia sprawa - czy w czasie prezydencji brytyjskiej będzie akcja promocyjna kuchni szkockiej w państwach UE, zwłaszcza na terenie Francji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PoselAndrzejMarkowiak">Niektóre pytania, które chciałem zadać, już padły, więc skoncentruję się na kwestii, która niekoniecznie musi być powiązana z prezydencją brytyjską, ale dotyczy podejścia Wielkiej Brytanii do wspólnej polityki zagranicznej UE w sytuacji, kiedy obecnie rzeczywiście z jednej strony deklaruje się ją, i nawet często dochodzimy do wniosku, że jest realizowana, o czym świadczą choćby przygotowane sankcje dla Białorusi, trochę w poprzek interesu Polski i Litwy, ale musimy się z tym zgodzić. Skoro jest wspólna polityka zagraniczna, to musimy ją popierać. Ale z drugiej strony mamy do czynienia z polityką zagraniczną na linii Paryż-Berlin-Moskwa zupełnie z pominięciem sąsiadów Rosji i ta polityka, i to chyba nie jest tylko moje zdanie, może nie tyle jest wymierzona w interesy Polski, co jest demonstracją obojętności wobec spraw polskich na linii Polska-Rosja czy Litwa-Rosja, czy kraje bałtyckie. Ciekaw jestem, jakie jest stanowisko władz Wielkiej Brytanii wobec tak prowadzonej wspólnej polityki, której efektem jest między innymi budowa rurociągu czy gazociągu pod dnem Morza Bałtyckiego zupełnie z pominięciem niektórych krajów europejskich należących do UE, takich jak między innymi Polska? Druga sprawa się z tym wiąże i jest to dość ważna konstatacja. Dzisiaj doszła do nas wiadomość, że Wielka Brytania zrobiła bardzo dobry, symboliczny gest, za który pewnie Polacy będą jej wdzięczni, że po sześćdziesięciu latach w defiladzie zwycięzców w II wojnie światowej w Londynie polscy kombatanci będą w sposób symboliczny tę defiladę otwierać. Dla nas jest to ważne, bo Wielka Brytania była naszym sojusznikiem w II wojnie światowej, a potem właśnie pewne układy na linii Londyn-Moskwa sprawiły, że Polacy w tej defiladzie nie mogli uczestniczyć. Ta moja konstatacja jest związana z pewnymi obawami, jakie wynikają z tej polityki zagranicznej prowadzonej przez Niemcy, Francję i Rosję, której ofiarą padła ostatnio Wielka Brytania w wypowiedzi pana prezydenta Jacquesa Chiraca, wydaje się niewinnej, ale jednak symbolicznej i nie pierwszej. Myśmy już swoje odsłuchali na temat siedzenia cicho, teraz Brytyjczycy wysłuchali innych uwag pod swoim adresem. Dlatego warto sobie o tym powiedzieć. I trzecia kwestia - dzisiaj dotarła wiadomość, że minister Nicolas Sarkozy, żeby już przy Francji pozostać, zaproponował, żeby Polskę dołączyć do europejskiej Grupy G5 i byłbym ciekaw, jakie jest stanowisko władz Wielkiej Brytanii wobec tej propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PoselStanislawKalemba">Trzeba zgodzić się z diagnozą, że podstawowy problem dzisiaj to ogromna przepaść między elitami a społeczeństwem, i podstawowe zadanie to przywrócić tę łączność. Odnosząc się do wypowiedzi mojego przedmówcy chcę potwierdzić, że w Polsce jest duży niepokój wobec wprowadzenia pewnych decyzji, rozmów strategicznych kanclerza Gerharda Schrödera i prezydenta Jacquesa Chiraca z prezydentem Władimirem Putinem, włącznie z tym ostatnim wydarzeniem, jeżeli chodzi o gazociąg. Proszę wziąć pod uwagę nasze doświadczenia historyczne - czy to będzie pakt Ribbentrop-Mołotow, czy to będzie Teheran, czy Jałta. Nawet były prezydent Niemiec Richard von Weizsäcker jest mocno zaniepokojony właśnie tym sposobem uprawiania polityki. Stąd pytanie o politykę zagraniczną bezpieczeństwa UE. Jeżeli chodzi o WPR, na pewno reforma jest potrzebna, tylko jak by się pan ustosunkował do tego, że zapóźnione w rozwoju, niedoinwestowane rolnictwo dziesięciu nowych państw w przeliczeniu na 1 hektar powierzchni z budżetu ma jedną czwartą do hektara tego, co mają kraje "piętnastki". Gdyby pan ambasador mógł się do tego odnieść i powiedzieć, jak najszybciej zrównać te warunki, obojętnie, jakie one będą, biorąc pod uwagę, że te nowe państwa nie przeszły takiej drogi, jak państwa starej piętnastki. I oczywiście w kontekście wspomagania polityki rolnej w USA, gdzie współczynnik wsparcia jest dużo większy niż w Polsce, więc gdyby tu pogorszyć warunki dla wszystkich jednakowo, to w jakiej jesteśmy sytuacji? I druga sprawa - już nie chodzi o finanse, tylko limity produkcji. Są warunki, są tradycje, a nie pozwala się wykonywać pracy, produkować nawet na nasze własne rynkowe potrzeby wewnętrzne. Czyli tu nie tylko chodzi o środki. Jeśli chodzi o rynek cukru, w związku z tym, że to też mamy w informacji, pytanie - kiedy Rada Ministrów podejmie decyzję? Od kiedy ta reforma, zdaniem pana ambasadora, zostanie wprowadzona? I krótkie pytania: Czy zdaniem Wielkiej Brytanii można pozwolić na transfer kwot produkcji? Czy za wygaszanie produkcji należy płacić do specjalnie utworzonego funduszu? Czy ta reforma nie powinna obejmować redukcji w ramach kwoty bez dopłat, a pozostawić nieruszoną kwotę A, czyli na potrzeby własne? Bo widząc takie rzetelne podejście do gospodarki, chyba nie ma sensu wprowadzać takiej reformy, żeby przewozić z jednego państwa do drugiego, np. z Francji czy Niemiec do Polski, setek tysięcy ton cukru, bo to jest bezsens, to przecież kosztuje. Reforma powinna dotyczyć cięć w ramach kwoty B za dopłatami do eksportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PoselRobertSmolen">Przed nami ostatni mówca, a potem jeszcze pan poseł Andrzej Grzyb z krótką półwypowiedzią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoselAndrzejNamyslo">Rozpocznę od stwierdzenia oczywistego faktu, na który zresztą zwrócił uwagę pan ambasador, mianowicie, że UE jest w kryzysie, nie chcę mówić, że w głębokim, ale jest on widoczny i jak sądzę - spowodowany jest dwiema głównymi przyczynami: faktem nieprzyjęcia traktatu konstytucyjnego w niektórych państwach UE, w tym we Francji, która przez pewien czas była lokomotywą rozwoju Europy oraz nieprzyjęciem koncepcji szybszego finansowania UE. Tymczasem w tych priorytetach, które nam pan przedstawił, w ogóle nie ma mowy na temat traktatu konstytucyjnego i czy wobec tego prezydencja brytyjska chce ten temat odłożyć na bok? A dzisiejsza dyskusja pokazuje, że jest on niezmiernie ważki, ponieważ tu wśród nas wyrażano wiele niepokoju, ja zresztą też się dołączam do tych głosów niepokoju o wspólną politykę zagraniczną UE, bo prowadzenie jej bez pewnych rozstrzygnięć, które między innymi są ujęte w tym traktacie konstytucyjnym, jest trudne i mamy efekt taki, o którym była tu mowa, że poszczególne państwa UE harcują na scenie politycznej, załatwiając swoje interesy i nie bacząc na interesy pozostałych państw UE. Chcę więc zapytać, czy jest możliwe prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej bez traktatu konstytucyjnego, a jeśli jest możliwe, to w jaki sposób to czynić przy obecnych uwarunkowaniach prawnych, jakimi dysponuje UE, a jeśli jest niemożliwe, to czy nie należałoby w tych priorytetach wziąć pod uwagę właśnie potrzeby pracy nad przyjęciem traktatu konstytucyjnego? To jest jedna kwestia. Druga sprawa - trochę z niepokojem odnotowałem fakt, że przyszłe finansowanie UE jest gdzieś w ogonie tych priorytetów, chyba że one wszystkie są równoprawne i nie są ułożone według hierarchii wartości. Wówczas nieco bym się uspokoił, tak jak uspokoiła mnie wypowiedź pana ambasadora, że ten bezsensowny, jak go pan nazwał, budżet UE traktowany jest tak przez Brytyjczyków między innymi dlatego, że preferencje, jakie się tam dotychczas proponuje, są niewłaściwe. W jakimś stopniu mógłbym się z tym zgodzić, że może rzeczywiście trzeba by zorientować budżet na to, by gospodarka europejska stała się konkurencyjna. Ale tu znowu mamy pytanie, które wyraził pan poseł Andrzej Gałażewski, co ze Strategią Lizbońską? Czy ona nie powinna także się znaleźć w tych priorytetach, jeśli taka jest filozofia myślenia Wielkiej Brytanii? Przy czym trzeba sobie powiedzieć, że z punktu widzenia Polski tak mi się wydaje, może osoby pracujące w obszarze rolnictwa i zainteresowane tymi problemami mogłyby to bardziej dobitnie wyrazić, ale z punktu widzenia interesów Polski, ta nagła zmiana orientacji w budżecie nie jest do końca korzystna. Pytał pan o sojuszników. Nie wiem, czy Polska będzie mogła być sojusznikiem w takiej sytuacji, kiedy się okaże, że nagle zmienia się polityka rolna, która dla Polski stanowi ważki i zasadniczy problem i był to jeden z argumentów naszej akcesji do UE. A teraz nagle mamy problem z wyjaśnieniem, dlaczego ta WPR się zmienia. To są wątpliwości, które się zrodziły w trakcie pana wypowiedzi, bardzo interesującej, aczkolwiek w pewnym stopniu wewnętrznie sprzecznej przez te pytania, które pozwoliłem sobie zadać.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PoselAndrzejNamyslo">Jest jeszcze jedna kwestia, o której mówiła także pani poseł Grażyna Ciemniak. Wspomniał pan o wadze ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Mówił pan o Chinach i Indiach jako tych państwach, które dzisiaj stanowią poważne zagrożenie dla tego procesu, natomiast pominął pan USA. Czy to kwestia przypadku, czy też pewnej kurtuazji w stosunku do najbliższego sojusznika? Dzisiaj odbywa się szczyt Grupy G8 i wiemy już, że USA powiedziały "nie" dla wspólnej polityki ochrony środowiska, a więc nie dość, że nie przyjęły protokołu z Kyoto, o czym była już mowa, to jeszcze w sposób jednoznaczny powiedziały, że ich nie interesuje wspólna inicjatywa europejska, jeśli chodzi o ochronę środowiska. Co w tej kwestii myśli Wielka Brytania? Jak przekonać USA, aby podniosły ten ważki problem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PoselRobertSmolen">Witam serdecznie panią minister Krystynę Gurbiel, która przybyła z myślą o następnym punkcie, ale jeszcze poproszę o półwypowiedź pana przewodniczącego Andrzeja Grzyba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PoselAndrzejGrzyb">Rozpoczynając swoją wypowiedź zapomniałem o jednej, jak sądzę, ważnej sprawie, która się dzisiaj stała, a która jest radosna dla naszych gości, mianowicie o fakcie, że Londyn stał się stolicą następnych igrzysk olimpijskich. Śledziliśmy z uwagą, jak ten swoisty wyścig do organizacji igrzysk pomiędzy Londynem a Paryżem się zakończy i zakończył się sukcesem państwa, więc, panie ambasadorze, gratulujemy państwu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PoselRobertSmolen">Dołączam się do tych gratulacji, co mówię również jako były pełnomocnik Prezydenta RP starający się o zwycięstwo jednego z polskich miast w podobnym wyścigu. Potwierdza się teoria, że pewni kandydaci w wyścigu o organizację olimpiady dość często przegrywają, tak że gratulacje dla Londynu. W tym nastroju optymistycznym i radosnym proszę pana ambasadora o reakcję na te wszystkie wypowiedzi, które zostały przedstawione w trakcie dyskusji, o doprecyzowanie pewnych spraw i o ustosunkowanie się do opinii, które zostały wypowiedziane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Pan przewodniczący mówi, że tylko ode mnie zależy, jak długo będę mówił, natomiast problem z posłami polega na tym, że ponieważ bardzo się interesują tym, co się dzieje i zależy im na opinii publicznej, zadają bardzo szczegółowe pytania i koncentrują się na sercu sprawy. Zapisałem sobie co najmniej pięć tysięcy pytań, niektóre z nich podnoszą podobne kwestie. Postaram się udzielić jak najlepszych odpowiedzi. Może zaczniemy od olimpiady. Byłem brytyjskim attaché olimpijskim w Sarajewie w czasie olimpiady zimowej, więc osobiście też trochę śledzę, co się tam dzieje. Nie wiem, jak delegaci polscy głosowali, ale Londyn był jedyną z pięciu stolic, która pozwoli na to, żeby Polacy pracowali przy wielkich projektach budowlanych obiektów sportowych w Wielkiej Brytanii. To jest bardzo ważna sprawa. Proszę o tym pamiętać. W sytuacji, gdy ubiegali się Amerykanie i cztery inne miasta europejskie, jeśli uwzględnimy Rosję jako kraj europejski, bardzo się cieszymy, że wygraliśmy w tym ostatecznym wyścigu z Paryżem. To jest sukces Europy, nie tylko Wielkiej Brytanii i myślę, że pojawią się ogromne prace i programy budowlane. Brytyjczycy budują czy przebudowują stadion Wembley i okazuje się, że akurat też robią to Polacy. Będzie więc wiele miejsc pracy stworzonych także dla Polaków, a myślę, że nie byłoby tak, gdyby wygrał inny kraj. W takim razie to bardzo dobrze, że my. Przejdę teraz do pytań, po kolei się odnosząc. Jeśli chodzi o brak postępów z traktatem konstytucyjnym, oczywiście w pewnym sensie ma pan rację, są pewne egzystencjalne pytania dotyczące niepewności co do przyszłości. Mają na nas wpływ wyniki głosowania, mają wpływ na politykę zagraniczną, nie można jednak wszystkiego rozwiązać jednym cięciem. Jeśli chodzi o priorytety, nie można niektórych rozwiązać, bo są to nieraz kwestie niezwykle trudne i nie da się ich szybko załatwić. Są pewne kwestie, w których można dokonać szybkich postępów w zakresie wspólnej polityki zagranicznej bez traktatu i były takie momenty, w których Europa realizowała bardzo skuteczną politykę zagraniczną. Kiedy lord Owen prowadził sprawy Bałkanów, panowie wsiadali w samolot, lecieli i załatwiali sprawy. I wydaje mi się, że w tym okresie była najlepiej zorganizowana polityka zagraniczna, jaką można sobie wyobrazić. Niekoniecznie najskuteczniejsza, ale to inna sprawa. Jak widać zatem, nie musi być podstaw czy platformy instytucjonalnej, żeby coś się działo. Niektóre z tych pytań są podyktowane takim wrażeniem, że są takie kraje, które działają jak freelancerzy czy wolni strzelcy w Europie. Sprawa Kaliningradu i tych obchodów - Niemcy z Francuzami i Rosjanami się spotykają i nie jest to może najlepsze. Trzeba by było, według państwa, jakiejś polityki zagranicznej, która by to powstrzymała. Ale odpowiedź brzmi tak - uważam, że indywidualna energia poszczególnych krajów powinna być wykorzystywana. Jeżeli czekalibyśmy na wypracowanie europejskiej polityki w sprawie pomarańczowej rewolucji, to dalej byśmy sobie na tę politykę czekali i tu właśnie pan Aleksander Kwaśniewski w pewnym momencie się zatrzymał, bo oddał przywództwo w tym zakresie UE. Więc podchodząc do tego praktycznie, należy stwierdzić, że są różne rodzaje polityki, które dobrze wyglądają na papierze, są takie, które są wsparte strukturą instytucjonalną, ale wtedy są bardzo spowolnione i do niczego nie prowadzą. Trzeba trochę ostrożnie podchodzić do tego, że jak nie ma traktatu, to wszystko się zatrzyma. Myślę, że może skutkować nawet większą kreatywnością. Jeśli chodzi o brytyjskie stanowisko w sprawie traktatu, to nasz premier obiecał i wiele innych osób też obiecało, i przywódcy polscy też, że będą konsultować tę sprawę z narodem w referendum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">dobrze, my przewodniczymy, więc nie możemy walić pięścią w stół i mówić - głosujcie tak, jak myślą Brytyjczycy, bo nie na tym polega nasze zadanie. Nasze zadanie polega na tworzeniu warunków do konsensusu, ale Polska może się głośniej odezwać w czasie naszej prezydencji, niż może to zrobić normalnie. I wtedy osiągamy konsensus. Państwo jeździcie na te spotkania europejskie i wiecie, jak to wygląda. Siedzimy wszyscy przy stole i jak jakiś kraj mówi, że musimy coś załatwić i jest jasne, że trzeba ten problem teraz właśnie załatwić, to tworzy się określona atmosfera, w której niektóre kraje, które nie były co do tego całkiem pewne, zaczynają się przyłączać. Jeśli się głośno nie wypowiadamy na jakiś temat, to tracimy okazję. Kolejna sprawa, czy Wielkiej Brytanii uda się ustabilizować, czy raczej rozbujać łódkę europejską. To też jest bardzo dobre pytanie. Nikt nie jest skazany na sukces, w tym UE. Odniesiemy sukces wtedy, gdy uda nam się doprowadzić do sytuacji, że wszystkie tryby zaczną prawidłowo pracować, biorąc pod uwagę realia globalne, w których żyjemy. Mówiąc całkiem uczciwie, nasz minister pracy John Prescott przyjechał do Polski z członkami delegacji i byli to ludzie, którzy byli bardzo antythatcherowscy, kiedy pani Margaret Thatcher była u władzy 20 lat temu. A teraz mówią, że mamy bardzo konkurencyjny rynek społeczny, rynek pracy itd. Dlaczego? Dlatego że pani Margaret Thatcher przeprowadziła bardzo bolesną bitwę ze związkami zawodowymi, w której związki musiały przegrać. To są realia. Podeszła do tego twardo, zajęła twardą pozycję, sytuacja była trudna, ale na dłuższą metę było warto to zrobić. Oczywiście, nasz minister pracy mówi, że dobrze, ale zostawmy to może na boku, bo nie chcę o tym mówić. To samo dotyczy Europy. Mamy swoje żywotne interesy - rolnictwo czy inne sektory - i będziemy walczyć.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Albo wygramy pewne bitwy czy batalie reformistyczne, albo nie. Wszystko jest kwestią przywództwa. Ludzie muszą zmienić swoje stanowisko, jeśli się obawiają, że stracą na skutek zmiany, ale mogą wziąć pod uwagę szersze interesy. Kilku mówców podnosiło kwestię WPR i tego, jaka jest brytyjska propozycja w tym zakresie. Odpowiedź brzmi, że nie mogę na dzień dzisiejszy powiedzieć, ponieważ mamy to jeszcze niedoprecyzowane. Oczywiście, Wielka Brytania jest beneficjentem WPR, pozyskujemy dużo pieniędzy i wykonaliśmy ostatnio bardzo ciekawy ruch, bo przyjęliśmy ustawę o swobodzie informacji. Ktoś zapytał, kto jest głównym beneficjentem polityki rolnej w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że na listach jest bardzo wielu rolników indywidualnych, ale jest też bardzo wiele ponadnarodowych korporacji, które uzyskują subsydia ze środków wspólnotowych. WPR to nie tylko rolnicy indywidualni, ale także inne bardzo ważne sprawy. Jedna z opcji, o której się mówi przy okazji WPR, to to, że dobrze, jak Francja chce subsydiować rolnictwo, to niech sobie to robi, ale to jeszcze nie jest powód, żeby to miała robić Wielka Brytania czy Polska. Każdy może sobie w pewnym stopniu subsydiować rolnictwo, ale problem polega na tym, że nie prowadzi to do poprawy przejrzystości polityki rolnej. Pamiętajmy, że jak strzała już wejdzie w ciało, to o wiele bardziej boli jej wyciąganie, niż przebicie skóry przy przestrzeleniu. Jak już ktoś coś dostanie, to ciężko mu jest to potem wyrwać. Premier w swoim otwierającym prezydencję przemówieniu nie twierdził, że z poniedziałku na wtorek odbieramy korzyści i zmieniamy WPR, mówił o tym, że trzeba podejść do tego w sposób bardziej ostrożny i twórczy wkład brytyjski w ciągu następnych kilku miesięcy będzie polegał na czym innym. Ktoś tu powiedział, że WPR jest jak najbardziej potrzebna. To samo twierdzą Francuzi i Brytyjczycy. Trzeba wypracować określone propozycje tych zmian. Niemniej jednak proszę pamiętać, że WPR nie była wśród naszych priorytetów i dopiero w wyniku głosowania we Francji i Holandii stanęła jako bardzo poważny, palący problem. Te kraje oczywiście, które są finansowane w ramach WPR, mają wiele do stracenia, natomiast my też korzystamy z tego, chociaż może nie do końca nam to odpowiada w takiej formie, w jakiej jest realizowane. Kolejny mówca odniósł się do kwestii współpracy francusko-niemieckiej, chociaż powiedziałbym, że jakby się przyjrzeć tym dwóm krajom, nie we wszystkim się zgadzają. Przyjrzyjmy się np. francuskiej i niemieckiej inicjatywie w zakresie otwarcia rynku pracy. Oczywiście Niemcy i Francja w starej piętnastce były krajami największymi. W tej chwili, przy rozroście UE do 25 krajów te dwa kraje już nie będą traktowane jako motor UE. Pan Nicolas Sarkozy powiedział, że chce, aby Polska przystąpiła do Grupy G5. Nie wiem, propozycja była taka, żeby założyć Grupę G6, może on już wie, kogo wyrzucić z tej Grupy G6, żeby zostało G5. Ale jak sobie w ogóle wyobrażamy to, że na przykład Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Włosi, Brytyjczycy czy ktoś jeszcze planuje przyszłość całej Europy? Przecież planowano wcześniej Grupę G6 i nie dobierano wcale tych krajów na podstawie liczby ludności. Weszła tam przecież także Holandia. Chodzi jednak o to, żeby nie doprowadzić do sytuacji, że ci pozornie wielcy zaczynają w takiej grupie występować przeciwko małym. Wracając jeszcze do tego motoru niemiecko-francuskiego, to nie jest najlepiej, gdy tworzą się różne grupy krajów mówiące innym, co mają robić. Któryś z mówców odniósł się do strefy euro w przemówieniu premiera. Bez względu na to, co mówi nasz premier na temat strefy euro, może to oczywiście wpłynąć na rynki finansowe, dlatego premier unika jakichkolwiek radykalnych skutków takich wypowiedzi i nie podaje szczegółów. Musi dobierać słowa bardzo ostrożnie. Gdybyście się państwo zapoznali z jego wypowiedzią w języku angielskim, to zauważylibyście, że on w zasadzie mówi, że jeżeli mamy przeprowadzić reformę, to wszyscy muszą rozumieć, bo w momencie, gdy kraj będący w strefie euro nie realizuje dyscypliny finansowej przewidzianej dla krajów ze strefy euro, to robi to najprawdopodobniej z pewnych samolubnych, znanych tylko sobie powodów, a przecież taka dyscyplina finansowa była określona dla tych krajów jako warunek przystąpienia do strefy euro. I tutaj właśnie premier bardzo ostrożnie dobiera słowa. Jeśli chodzi o politykę obronną UE i jej stosunki z NATO, jestem fanem NATO, ale jeżeli przyjrzymy się polityce europejskiej, to wszystko sprowadza się do kwestii zdolności obronnej. Weźmy przykład Kosowa. Kosowo jest 50 minut lotu od Rzymu. Jest to miejsce w Europie. Można by w zasadzie umieścić Kosowo gdzieś przy obwodnicy Londynu jako jedną z miejscowości satelickich.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Nie jest to przecież wielkie miejsce, a właśnie tam byliśmy świadkami ogromnej przemocy i skandali, a nie gdzieś w Afryce czy w kraju środkowowschodnim. Czy jesteśmy w stanie wysłać tam szybko żołnierzy, czy też nie? Ale przecież na to trzeba by najpierw wyłożyć pieniądze i dlatego nikt nie chce o tym rozmawiać. Jeśli chcemy tam dostarczyć szybko żołnierzy, to czy jesteśmy do tego zdolni? Zawsze twierdziliśmy w swoim pragmatycznym brytyjskim podejściu, że musimy się skoncentrować na wydajności, skuteczności i zdolności, a nie oświadczeniach politycznych. Jeżeli mamy coś robić, róbmy to dobrze. Tak że pod tym względem nie ma konkurencji pomiędzy NATO i Europą. NATO jest zorganizowane dobrze, natomiast system europejski jeszcze nie. Uważam, że musi się to szybko zmienić, dlatego że polityka obronna i finansowa są bardzo kosztowne. Są pewne działania na scenie europejskiej, które Europa może wykonywać, pod warunkiem, że będzie to robiła dobrze. Robimy to częściowo. Na Bałkanach czy w Afryce są takie regiony, które Amerykanie nam zostawiają, ale musimy być przygotowani, że podejdziemy do tego w sposób odpowiedzialny, jak dorośli. Kilku mówców podniosło kwestie zmian klimatycznych i reakcji USA, i dlaczego nie wspomniałem o tym. Nie wspomniałem o USA, bo wydawało mi się oczywiste - biorąc pod uwagę to, co się dzieje na szczycie G8 i tę ogromną debatę, która się tam toczy - że rozmawiamy na ten temat z Amerykanami. W brytyjskiej prasie jest wiele artykułów dyskutujących na temat tego, czy Amerykanie się zgadzają, czy nie są w stanie się zgodzić. W tych sprawach spotykają się dzisiaj, będą się spotykać jutro i wydają oświadczenia i deklaracje na ten temat. Wspomniałem o Indiach i Chinach. Nie są to kraje należące do Grupy G8 i tak naprawdę nie prowadziliśmy z nimi dialogu strategicznego na temat zmian klimatycznych, dlatego że ich gospodarki były do pominięcia ze względu na dynamikę rozwoju. A nagle zaczęły się bardzo szybko rozwijać i teraz muszą się identyfikować z tym globalnym problemem i trzeba wypracować nową formę dialogu, biorąc pod uwagę ich dynamikę wzrostu gospodarczego. Nie bronię też stanowiska amerykańskiego, bo wiem, jakie ono szczegółowo jest w kwestii klimatu, ale Amerykanie podnoszą kwestię ogromnych zdolności rozwiązywania problemów związanych z ochroną środowiska. Jeżeli mówimy o technologiach ochrony środowiska, oczyszczania środowiska, to Amerykanie w tym przodują. Wiele tych technologii dostarczanych jest właśnie przez USA, co nie oznacza, że we wszystkim się z nimi zgadzamy, ale naprawdę wnoszą bardzo dużo do rozwiązania tej kwestii. Nie zgadzamy się oczywiście w różnych kwestiach dotyczących protokołu z Kyoto i mówimy o tym dość głośno. Jeśli chodzi o dyrektywę REACH dotyczącą środków chemicznych, myślę, że analiza jej wpływów jest bardzo ważna. Trzeba się upewnić, że ta dyrektywa, która dotyczy bardzo drażliwego z technicznego punktu widzenia obszaru jest uzasadniona, sensowna z punktu widzenia konsumentów, producentów i ochrony środowiska. Zrównoważenie tych trzech aspektów nie jest łatwe, bo to, co jest dobre dla jednego środka chemicznego, może się nie sprawdzać w przypadku innego. Trzeba to zrównoważyć w efektywny i dość szybki sposób, ponieważ bez tego trudno będzie umożliwić funkcjonowanie jednolitego rynku.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Kilku mówców zwróciło uwagę, że nie podnosiłem kwestii programu z Lizbony, ale przecież te wszystkie sprawy to jest program lizboński - swoboda świadczenia usług, swoboda przepływu ludzi. Nie można podchodzić do tego tak, że ambasador mówił o wszystkich reformach, nie wspominając o Strategii Lizbońskiej, bo przecież te wszystkie sprawy są ze sobą powiązane. Myślę, że to, co jest bardzo dobre w wypowiedzi Tony'ego Blaira, to dobór kwestii, które poruszył w swoim przemówieniu. Stwierdził, że to wszystko robiliśmy, że kawał pracy został wykonany, żeby to realizować, ale nie udało się uzgodnić sposobu podnoszenia konkurencyjności czy tworzenia większej liczby miejsc pracy, bo nie zrobiliśmy nic w tym zakresie, aby osiągnąć porozumienie. Trzeba więc tutaj zdefiniować mechanizm, który pozwoli nam bardziej serio podchodzić do tych spraw. Ktoś zapytał, czy uważam, że instrumenty celne i taryfy celne się przeżyły. Nie. Jedna z ważnych spraw dotyczących UE, która w ogóle sprawia, że funkcjonuje UE, to fakt, że ma ona niezależną osobowość prawną i polityczną w międzynarodowych rozmowach handlowych. Ponieważ mamy wspólną granicę zewnętrzną i wspólne normy dotyczące wprowadzania towarów zagranicznych na rynek musimy zwracać uwagę i na kwestie celne, i na kwestie taryfowe. Chodzi o to, aby tak prowadzić politykę celną, by gwarantować tę swobodę przepływu towarów, bo bez niej nie będzie UE. To musimy zrozumieć. Jeśli chodzi o strefę euro, to nie jestem pewien, czy akurat Brytyjczycy są sceptyczni co do niej. Chcemy, żeby strefa euro się rozwijała. Kilka lat temu prowadzone były rozmowy i jak wchodziło euro, to wszyscy twierdzili, że biznes europejski przeniesie się do Frankfurtu, natomiast w tej chwili w Londynie obraca się euroobligacjami i euro, i instrumentami finansowymi zdeponowanymi w euro w City londyńskim, natomiast nie chcielibyśmy wchodzić do strefy euro na zasadach upośledzających w tej sprawie nasz rząd, również poprzez referendum, skonsultuje się ze społeczeństwem. Natomiast nie wiemy jeszcze, kiedy to będzie, biorąc pod uwagę to, co się stało we Francji i w Holandii. Nie chciałbym wracać do historii, ale był taki moment, kiedy zaczęto wiązać waluty poszczególnych krajów z euro i mieliśmy bardzo przykre doświadczenia z takim odnoszeniem funta szterlinga do euro. Spowodowało to rzeczywiście sytuację kryzysową na rynkach finansowych w Anglii. Jeśli chodzi o przystąpienie Turcji, to trzeba powiedzieć, że każde rozszerzenie przekłada się na określony wpływ na całą UE. Powodem, dla którego popieramy przystąpienie Turcji do UE, jest fakt, że jeszcze w 1960 r. obiecywano Turcji przystąpienie do UE któregoś dnia. Turcja przeprowadziła bardzo wiele reform gospodarczych. Jej gospodarka bardzo dobrze się rozwija, ponieważ Turcy mają nadzieję, że będą wspólnie realizować ten europejski projekt i myślę, że z punktu widzenia ogólnej wiarygodności powinniśmy dotrzymać tej obietnicy. I powinniśmy się posuwać dalej tym szlakiem rozszerzenia, ponieważ za chwilę Ukraina czy Białoruś będą objęte też tym procesem, chociaż z formalnego punktu widzenia może to jeszcze być odległe. W momencie gdy się spowolni ten projekt rozszerzenia, spowolni się cały projekt UE.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Polityka migracyjna i starzejące się społeczeństwa. Mamy tu przecież wiele młodych osób. To ja należę do tej grupy starzejącego się społeczeństwa. Za 25 lat będę miał 75 lat, bo dzisiaj mam 50 lat i w jaki sposób będzie finansowana polityka emerytalna? Czy będzie wystarczająca liczba młodzieży wchodzącej na rynek pracy, żeby finansowała nas i te nasze świadczenia? Czy znajdziemy sposoby skumulowania przyrostu naturalnego? Francja na przykład to robi, bo ma cały system zachęt dla rozwijających się rodzin, natomiast trzeba się zastanowić nad tym, jak tę kwestię strategiczną rozwiązać i osiągnąć konsensus. Jeśli chodzi o zniesienie embarga na handel bronią z Chinami, to uzgodniliśmy, że przynajmniej na razie jeszcze tego nie robimy. Myślę, że to jest bardzo drażliwe pytanie i stanowi ono przyczynek do ogólnoświatowej debaty na temat roli Chin w polityce światowej i jesteśmy zadowoleni z tego uzgodnienia na dzień dzisiejszy, które mówi, że jeszcze nie znosimy embarga. Kolejna sprawa, to gazociąg, który obchodzi Polskę. Myślę, że to jest bardzo drażliwa kwestia. Wypowiem się z punktu widzenia biurokraty, który przygląda się rozwojowi debaty. Przez 20 czy 30 lat zawsze pojawiały się kwestie bezpieczeństwa energetycznego i podchodzono do tego tak, że załatwi to niewidzialna ręka rynku i tak naprawdę nie ma znaczenia, skąd kupujemy źródła energii. Ale klimat w tym zakresie zaczyna się trochę zmieniać, przynajmniej w Londynie. W Londynie też możemy powiedzieć: dobrze, jeżeli rynek wskazuje, że trzeba wybudować rurociąg tu, a nie tam, to jest to kwestia sił rynku. Jeśli mówimy o rurociągu z Rosji, to tak samo mocno byśmy się przejmowali, gdyby chodziło o każdy inny kraj. Rozumiem, dlaczego dla Polski, która jest w tej chwili członkiem UE, ze względów strategicznych i historycznych związanych z rynkiem energii, jest to temat tak drażliwy. Kolejna sprawa to defilada weteranów otwierana przez polskich weteranów w czasie defilady w Londynie. Bardzo się cieszę, że ta sprawa została podniesiona. Powiedział o tym pan Adam Rotfeld w poniedziałek, w związku z publikacją wkładu polskiego wywiadu do wyników wojny. Zostało opublikowanych wiele tajnych materiałów, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Ta książka wskazuje na doskonałą współpracę pomiędzy ekspertami z obydwu krajów i myślę, że to jest wzór, który powinien być naśladowany przez inne kraje europejskie. Polska odegrała naprawdę bardzo ważną rolę w II wojnie światowej, a nie było to do tej pory wyjaśnione, ponieważ nie można było pokazać światu tych dokumentów. Próbowaliśmy zadbać o to, nawet z poziomu ambasady, żeby Polska odegrała honorową rolę w czasie tych obchodów londyńskich. Mamy świadomość tego, że polska obecność w Londynie po II wojnie światowej nie wyglądała najlepiej. Jesteśmy w stałych kontaktach z organizacjami weteranów, organizowaliśmy podróż 20 weteranów z Polski do Londynu na te obchody. Pan prezydent Ryszard Kaczorowski będzie odgrywał bardzo ważną rolę w czasie tych obchodów. Jest bardzo dużo polsko-brytyjskich weteranów, którzy walczyli w brytyjskiej armii i mieszkają dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Bardzo wielu z nich będzie obecnych i myślę, że ta obecność polska będzie o wiele liczniejsza od obecności innych krajów, poza brytyjską oczywiście, bo poważnie podchodzimy do tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Jeśli chodzi o reżim rynku cukrowego, to wydaje mi się, że nasze stanowisko jest takie, że trzeba ten reżim zmienić. Państwo wiecie pewnie na ten temat o wiele więcej ode mnie. To jest kwestia związana ze Światową Organizacją Handlu. Będzie to na pewno trudne, ale to jest jeden z tych obszarów, w których starsi koledzy ze Światowej Organizacji Handlu powiedzieli nam, że to jest sprawa do zmienienia. Dotyczy to, tak jak mówił pan John Prescott, także kwestii rolnych i trzeba sobie będzie z tym poradzić, chociaż będzie to trudne. Jeśli chodzi o różnego rodzaju systemy rekompensat za ponoszone straty, to jeżeli jesteście państwo tym bardziej zainteresowani, możemy przedstawić ściągnięte z Londynu oficjalne stanowisko brytyjskie w tej sprawie. Chcemy to załatwić w czasie swojej prezydencji. Tyle mogę na ten temat powiedzieć. Myślę, że chyba mniej więcej skończyłem, poza pytaniem dotyczącym budżetu. Nie chciałem tutaj stworzyć takiego wrażenia, że budżet jest bezwzględnym priorytetem. Chciałem się odnieść przede wszystkim do podstawowych spraw, ale są także te kwestie traktatowe, które się niejako zatrzymały, czy zostały na moment zaparkowane na przeczekanie. Jest oczywiście kwestia rozszerzenia, która pojawia się w różnej formie w czasie naszej prezydencji. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy otwieramy negocjacje z Turcją, czy nie, ale kwestia budżetowa jest także bardzo ważnym priorytetem. Musimy przecież wiedzieć, jak to będzie wyglądało. Chcemy, żeby UE trwała i się rozwijała, a więc trzeba tę sprawę załatwić. Wszyscy przecież płacimy do budżetu. Polska płaci do budżetu poprzez odprowadzanie podatku VAT itd. i każdy coś zyskuje z budżetu. Nie ma takiego kraju, który by tylko płacił, a nic w zamian nie dostawał. Niemniej jednak ci, którzy naprawdę będą decydować o budżecie, to niekoniecznie są te same osoby, które są beneficjentami netto. Tak naprawdę są płatnikami netto. Nie ma więc sensu mówienie, że jest rozdźwięk pomiędzy elitami i społeczeństwem. Trzeba pamiętać o tym, że to nie są pieniądze unijne. Są to pieniądze podatników, które są od nich ściągane i przesyłane np. z Wielkiej Brytanii do Brukseli. Wiele z tych pieniędzy idzie choćby na finansowanie różnych działań, również w Polsce. Moja mama, ciocia, krewni moi i Julii Longbottom chcą mieć poczucie, że ich pieniądze są dobrze inwestowane, ponieważ inwestują w integrację europejską. A my płacimy o wiele więcej, niż zyskujemy z budżetu. W wyniku tego, że ta transakcja budżetowa czy uzgodnienie budżetowe się nie udało, będziemy płacić jeszcze więcej i ci, którzy powrócili do tego rabatu, powinni pamiętać, że nawet z rabatem Wielka Brytania płaci więcej niż inni. I nie chcemy tu zawierać kompromisu. Jesteśmy przygotowani na to, żeby płacić więcej, ale nie da się płacić więcej i obronić tego przed opinią społeczną, jeśli wpłacamy te pieniądze do nieefektywnego i nieskutecznego budżetu. Na przykład przy organizacji referendum konstytucyjnego moglibyśmy powiedzieć: przepraszamy was bardzo obywatele, wydajemy wasze pieniądze w sposób nieodpowiedzialny, wpłacając je do budżetu wspólnego UE, który jest nieefektywny.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#PanJohnPrescotttakpowiedzialpanuMarkowiBelceipanuAleksandrowiKwasniewskiemu">Natomiast naprawdę jesteśmy gotowi płacić więcej na budżet, który będzie finansował dobre priorytety. Myślę, że to jest uzasadnione stanowisko. Wielu komentatorów w Europie mówi, że to brzmi nieźle i, jak mówię, jest to tylko kwestia tego, jak przejdziemy z obecnego status quo w kierunku nowego rozwoju sytuacji. Chciałbym powiedzieć, że jestem przekonany, że prędzej czy później osiągniemy konsensus w tym zakresie, że więcej pieniędzy trzeba wydawać na te kraje, które świeżo przystąpiły do UE, dlatego że budżet w obecnej formie służył subsydiowaniu się nawzajem krajów bogatych. W jednym z krajów europejskich, nie powiem w którym, na każde euro wydawane w kraju wydaje się 2 euro do UE, czyli na każde zainwestowane 1 euro idzie 2 euro, z których 1 euro jest tracony na finansowanie nieefektywnej biurokracji. Czyli, jeżeli mamy subsydiować cokolwiek, to musimy się upewnić, że pieniądze wydawane są dobrze i przekładają się na konkretne, strategiczne korzyści. Chcielibyśmy, aby więcej pieniędzy europejskich było wydawanych w Polsce, a nie w Anglii czy w innych krajach należących do najbogatszych. Jesteśmy jednym z największych płatników, więc państwo powinniście nas głośno popierać na spotkaniach organizacji unijnych. To tyle, dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PoselRobertSmolen">Dziękuję bardzo panu ambasadorowi za przedstawienie programu prezydencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#AmbasadorZjednoczonegoKrolestwaWielkiejBrytaniiiIrlandiiPolnocnejCharlesGrahamCrawford">Zanim się rozejdziemy, chciałbym jeszcze przedstawić panią Julię Longbottom, która jest szefem sekcji handlu i rozwoju w ambasadzie Wielkiej Brytanii. Ma ona bardzo dużo pracy, a między innymi odpowiada również za kwestie relacji z parlamentem. Nie wiem, kto z państwa będzie po najbliższych wyborach, ale z całą pewnością jeszcze w najbliższych miesiącach będziecie się państwo często spotykali z panią Julią Longbottom, ponieważ będzie ona odpowiedzialna za kontakty z parlamentem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PoselRobertSmolen">Jest to konkretny przejaw możliwej współpracy. Doceniamy to. Przystępujemy do ostatniego, czwartego punktu porządku dziennego - rozpatrzenia w trybie art. 6 ust. 4 ustawy z 11 marca 2004 r. wniosku dotyczącego decyzji Rady w sprawie zawarcia umowy między Wspólnotą Europejską a rządem Ukrainy w sprawie handlu niektórymi produktami stalowymi /COM/2005/ 270/. Rząd jest reprezentowany przez panią minister Krystynę Gurbiel. Spośród posłów koreferentów pan poseł Andrzej Gałażewski wniósł o to, by sprawę rozpatrzyć na posiedzeniu Komisji. Drugim koreferentem był pan poseł Andrzej Namysło. W związku z tym najpierw poproszę panią minister o krótkie wprowadzenie, a później pana posła Andrzeja Gałażewskiego o wyrażenie własnej opinii. Oddaję głos pani minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiiPracyKrystynaGurbiel">Projekt decyzji Rady, który jest dziś przedmiotem obrad Komisji, a którego dotyczy stanowisko rządu, odnosi się do umowy bilateralnej pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą w zakresie handlu niektórymi wyrobami stalowymi. Ta umowa będzie obejmować lata 2005-2006. Jest to kolejna tego rodzaju umowa, którą Unia Europejska zawiera z Ukrainą. Poprzednia umowa obowiązywała w roku ubiegłym i wygasła z końcem ubiegłego roku. W tej chwili te kwestie są regulowane jednostronnym aktem ustalonym przez Unię Europejską ze względu na konieczność doprowadzenia do podpisania umowy bilateralnej. Stanowisko rządu wobec projektowanej decyzji Rady jest pozytywne. Rząd popiera podpisanie umowy, która będzie przedmiotem decyzji Rady. Rozwiązania, które są zawarte w umowie, są korzystne dla Polski, polskich producentów stali, dla polskiego przemysłu. W trakcie negocjacji czy dyskusji nad projektem umowy Polska zgłaszała wiele postulatów, które zostały przyjęte. Nie będę szczegółowo omawiać zawartości proponowanej umowy, bo jest ona przedstawiona w projekcie stanowiska rządu. Chciałabym jednak powiedzieć, że ponieważ ten projekt decyzji Rady był w ostatnich dniach przedmiotem obrad KOREPER-u, zgłosiliśmy zastrzeżenie parlamentarne - nawet dziś. Mam nadzieję, że przedstawiciel Polski, po zapoznaniu się z mam nadzieję - pozytywną opinią Komisji, będzie mógł w najbliższych dniach wycofać to zastrzeżenie w związku z tym, że ta procedura już dobiega końca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PoselRobertSmolen">Teraz zabierze głos pan poseł Andrzej Gałażewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Popieram stanowisko rządu w obu przypadkach, jednakże w dokumencie, który otrzymałem, zauważyłem kilka nieścisłości. Chciałbym je wyjaśnić, a przy okazji i to - jak powiedziała pani minister - że przez Polskę były zgłaszane różne postulaty, które zostały uwzględnione. Niestety, w stanowisku rządu nie ma śladu tej dynamiki, że były sprawy, które zgłaszaliśmy i że zostały korzystnie dla nas rozwiązane. Z tego zapisu to nie wynika. To jedno zdanie jest interesujące, ale nie zostało tu umieszczone, aczkolwiek uwzględniono kilka innych spraw. Swego czasu doczekaliśmy się dość dobrych informacji rządu na temat tych problemów handlowych. Jednak to opracowanie odbiega od poprzednich, głównie oceną skutków gospodarczych. Przede wszystkim chciałbym się zapytać, czy pani minister wie, co leżało u podstaw zwiększenia limitu importu produktów stalowych z Ukrainy o 2,5 proc. w stosunku do poprzedniego roku, skoro w połowie roku wykorzystano dotychczasowy limit w niecałych 40 proc. Dlaczego się go zwiększa? Czy jest to rutynowe, kroczące powiększanie limitu, czy w drugiej połowie roku przewiduje się znacznie większe wykorzystanie dotychczasowego limitu? Pytam o to, bo skoro jest niewykorzystywany, to po co go zwiększać? Poza tym zwróciłem uwagę na niejednakowe nazewnictwo. W tym samym dokumencie, w opisie jest użyte sformułowanie "blachę w kręgach", a w tabeli - "taśmy w zwojach". Jest prośba o stosowanie jednakowego nazewnictwa. Ja nie jestem specjalistą i nie wiem, czy to są takie same wyroby, czy nie. Czytamy także: "W stanowisku rządu mówi się o dużym zwiększeniu limitu na import wyrobów SA1. Przeliczyłem to i okazało się, że jest wzrost o 2,5 proc., a więc tyle, ile średnie zwiększenie całości. Z czego więc wynika stwierdzenie o dużym zwiększeniu limitu? Kolejną sprawą jest ocena skutków gospodarczych, Owszem, jest napisane, że jesteśmy importerem, szczególnie wyrobów z grupy SA1, jednakże dobrze by było odnieść to do polskich producentów jako eksporterów - czy, na przykład, zwiększone limity dotyczą tych wyrobów, które polscy producenci eksportują na rynek wewnętrzny Unii Europejskiej. Czy to w jakimś stopniu zaburza, czy też nie, sytuację polskiego eksportu? Taka informacja byłaby przydatna. Może być nawet dwuzdaniowa, ale ważne, żeby była, bo limity zawsze działają w obie strony - z jednej strony są korzystne dla importerów, a z drugiej strony - być może - złe dla eksporterów, ale o tym nie wiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PoselRobertSmolen">Czy ktoś z państwa chciałby się w tej sprawie wypowiedzieć, zadać pytanie lub wyrazić jakąś opinię? Nikt się nie zgłasza. Czy pani minister zechciałaby udzielić odpowiedzi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PodsekretarzstanuwMGiPKrystynaGurbiel">Jeśli pan przewodniczący pozwoli, poprosiłabym o udzielenie odpowiedzi panią dyrektor Barbarę Kopijkowską-Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PoselRobertSmolen">Proszę, pani dyrektor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicedyrektorDepartamentuPolitykiHandlowejMinisterstwaGospodarkiiPracyBarbaraKopijkowskaNowak">Myślę, że uwagi zgłoszone przez pana posła są zasadne. Rzeczywiście, może niektóre sprawy nie były dostatecznie podkreślone, ale wynika to z naszej pracy w całym 2004 r., kiedy walczyliśmy o utrzymanie ciągłości importu z Ukrainy wyrobów stalowych przez naszych producentów. Chodzi właśnie o kategorię SA1. Co prawda nie jestem towaroznawcą, zwłaszcza w zakresie hutnictwa, ale poprzez współpracę z Izbą Hutniczą oraz Izbą Producentów i Importerów Stali zostaliśmy w tych kwestiach wyedukowani i znamy potrzeby naszych producentów. Wydaje się nam, że walka przez cały 2004 r. o rozszerzenie limitów, którymi zostaliśmy objęci od 1 maja 2004 r., z uwzględnieniem struktury potrzeb nie tylko unijnej piętnastki, ale także dziesięciu krajów nowo wstępujących, pozwoliło utrzymać ciągłość i zabezpieczyć produkcję naszych importerów i eksporterów, Limit, który został ustalony, bazuje przede wszystkim na potrzebach, a także na tradycyjnych stosunkach, które do tej pory panowały w handlu między Ukrainą a Unią Europejską. Kraje Unii Europejskiej - mówię o piętnastce starych krajów unijnych - nie są aż tak zainteresowane importem z Ukrainy jak producenci polscy, którzy tradycyjnie z tamtego kierunku sprowadzają wiele wyrobów. Z tego wynika dążenie do wykorzystywania tej kwoty. Jeżeli zwrócimy uwagę na statystykę, to zauważymy, że przy wykorzystaniu nawet 40 proc. kwoty za 2004 r., udział polskich importerów w tej kwocie stanowi jedną trzecią. Zatem rzeczywiście te potrzeby są zaspokajane głównie przez polskich producentów. Nasze dążenie, we współpracy z izbami, do zwiększenia kwot dla kategorii SA1, jest związane z potrzebami naszych producentów wyrobów stalowych. Wnosiliśmy nawet, żeby te limity zwiększyć kosztem pozostałych kategorii, w przypadku których nasi eksporterzy mogą się spotkać z konkurencją. Jest to wyważenie między potrzebami importerów i eksporterów w taki sposób, żeby zabezpieczyć interesy obu stron. Z jednej strony ustanowiony limit chroni zwiększony napływ wyrobów stalowych konkurencyjnych dla naszych producentów, a z drugiej strony walczymy, żeby jak najbardziej zwiększyć możliwości tylko w tych kategoriach, w których potrzebujemy zaopatrzenie. Wyrazem tego jest uwzględnienie naszych postulatów. Wnosiliśmy o to, żeby przede wszystkim zwiększyć kwoty w kategoriach SA1. Ostatecznie Komisja wynegocjowała i włączyła do wszystkich umów o handlu wyrobami stalowymi, zarówno z Ukrainą, Rosją, jak i Kazachstanem, możliwość dokonania analizy w ciągu roku i przesunięcia pewnych kwot z kategorii niewykorzystywanych tam, gdzie są największe potrzeby, w granicach 15 proc. takiej kwoty, a również - jeżeli kwoty nie zostaną wykorzystane - wykorzystywania dodatkowo w następnym roku w granicach 10 proc. niewykorzystanej kwoty. Są to te możliwości, na które zwracali uwagę nasi importerzy blach w zwojach. Nie jestem w stanie odnieść się do tego, czy są to blachy w kręgach, czy taśma w zwojach. Staraliśmy się konsultować z ekspertami, którzy się na tym znają. Zapisy, które są w polskim tekście umowy, są już zgodne z rzeczywiście stosowanym nazewnictwem.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#WicedyrektorDepartamentuPolitykiHandlowejMinisterstwaGospodarkiiPracyBarbaraKopijkowskaNowak">Zatem nasze postulaty zostały uwzględnione, co daje możliwość dalszego rozwoju branży hutniczej w kraju. Jak wynika z oceny, którą przedstawiły izby, rzeczywiście w 2004 r. nastąpił wzrost. - o około 16 proc., poprawiła się rentowność, wyniki. Jesteśmy eksporterem netto, jeśli chodzi o ilość. Niestety, jeśli chodzi o wartość, mamy saldo ujemne, ale jest to kwestia koniunktury światowej i wzrostu cen. Natomiast korzystne oddziaływanie kwot w 2004 r. i w 2005 r., z niewielkim zwiększeniem, do którego przede wszystkim prze strona ukraińska, powinno przynieść wyłącznie pozytywne rezultaty. Chciałabym jeszcze zauważyć, że ta kwota i tak jest zmniejszona o około 30 proc. w stosunku do chęci i propozycji, które przedstawia strona ukraińska. Są to retorsje za stosowanie przez Ukrainę cła eksportowego na złom stalowy. Dopóki strona ukraińska nie wycofa się z tego cła, dopóty ta kwota będzie ograniczona o prawie jedną trzecią - jest to sporo. Natomiast te kwoty, które są, umożliwiają naszym przedsiębiorcom pozytywne funkcjonowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PoselRobertSmolen">Kieruję do pana posła koreferenta pytanie, czy ta odpowiedź rozwiała wszelkie pana wątpliwości?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PoselAndrzejGalazewski">Obawiam się, że nie, ale nie ma potrzeby przedłużania dyskusji. Zadałem konkretne pytania. Niestety, nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi, ale trudno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PoselRobertSmolen">W takim razie proszę panią minister o zapewnienie, aby odpowiedź na te pytania wpłynęła do nas w formie pisemnej, abym mógł ją przekazać wszystkim członkom Komisji. Z tego, co mówił pan poseł koreferent - i co pan poseł napisał w swojej opinii - wynika, że te wątpliwości nie prowadzą pana posła do innego wniosku niż ten, aby poprzeć stanowisko rządu. W związku z tym stwierdzam, że Komisja rozpatrzyła w trybie art. 6 ustawy z 11 marca 2004 r. wniosek dotyczący decyzji Rady w sprawie zawarcia umowy między Wspólnotą Europejską a rządem Ukrainy w sprawie handlu niektórymi produktami stalowymi - COM/2005/ 279/ i postanowiła nie zgłaszać uwag do projektu tego dokumentu. Na tym zakończyliśmy rozpatrywanie 4 pkt porządku dziennego. Zgłasza się pani posłanka Grażyna Ciemniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Panie przewodniczący, co prawda były już rozpatrywane sprawy bieżące, ale chciałabym prosić o wyrażenie zgody na zadanie jeszcze jednego pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PoselRobertSmolen">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Jako sprawozdawca Komisji Spraw Zagranicznych, Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz ds. Unii Europejskiej, jestem zaniepokojona tym, że do porządku obrad nie został wprowadzony punkt dotyczący wspólnego sprawozdania Komisji o rządowym projekcie ustawy w sprawie wyrażenia zgody na złożenie oświadczenia o uznaniu jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich, na podstawie art. 35 ust. 2 traktatu o Unii Europejskiej - dotyczy to druku nr 3722, sprawozdanie w druku nr 4092 - ponieważ w II czytaniu zostały zgłoszone poprawki. Pierwsze czytanie odbyło się na wspólnym posiedzeniu Komisji. Moje pytanie jest następujące. Jaki jest powód tego, że był sprzeciw na posiedzeniu Konwentu Seniorów? W głosowaniu na posiedzeniu Komisji 28 głosów było za, a 2 przeciw i nie było żadnych zastrzeżeń konstytucyjnych ani poważnych legislacyjnych, bo te, które były, zostały uwzględnione tekście już po pierwszym czytaniu. Czy jest jakiś poważny problem? Sejm rozstrzygnął, że tego nie wprowadzi, ale w związku z tym, że było zastrzeżenie na posiedzeniu Konwentu Seniorów. Czy wobec tego odbędzie jutro wspólne posiedzenie Komisji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PoselRobertSmolen">W tej sprawie oddaję głos panu przewodniczącemu Jerzemu Czepułowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PoselJerzyCzepulkowski">Powiem, że był sprzeciw bez szerszego uzasadnienia. Marszałek na posiedzeniu Konwentu przedstawia swoje propozycje, ktoś wnosi o uzupełnienie porządku i ktoś wnosi sprzeciw. Marszałek albo uwzględnia prośbę o uzupełnienie porządku, albo jej nie uwzględnia, podając uzasadnienie. Sprzeciw wniosło kilka klubów - dokładnie tyle, ile głosowało przeciw - i nie uzasadniano tego na posiedzeniu Konwentu. Natomiast w rozmowach kuluarowych uzasadnienie było takie, że uchwalenie teraz ustawy określającej ścieżkę ratyfikacji traktatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PoslankaGrazynaCiemniak">Chodzi o jurysdykcję Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PoselJerzyCzepulkowski">Przepraszam, myślałem, że chodzi o Traktat. Skoro jednak już zacząłem, powiem i o traktacie, i o jurysdykcji. Istnieje obawa, że jeśli Sejm uchwali ścieżkę ratyfikacyjną, to natychmiast Senat i prezydent ogłoszą referendum, które się odbędzie przy okazji wyborów prezydenckich. Zatem sprzeciw był wniesiony ze względów politycznych. Jeśli chodzi o jurysdykcję, sprzeciw wniosły Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin, bo z zasady sprzeciwiają się tego typu rozwiązaniom, a więc oddawaniu części suwerenności - jak to nazywają - państwom Unii Europejskiej. Marszałek Sejmu zwracał uwagę, że jest to akt prawa europejskiego i my, jako członkowie Unii Europejskiej, nie możemy nie uchwalić tego aktu prawnego. Była argumentacja, że są państwa, które po kilka lub kilkanaście lat nie uchwalają niektórych aktów prawnych i nic się nie dzieje, w związku z tym nie ma pośpiechu. Nie było merytorycznego uzasadnienia tej decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PoselRobertSmolen">Jutrzejsze posiedzenie nie zostało odwołane. Ja nie podejmowałem takiej decyzji ani przewodniczący dwóch pozostałych Komisji nie zwracali się z takim postulatem. Uważam, że naszym obowiązkiem jest zaopiniowanie poprawek zgłoszonych w drugim czytaniu i zwrócenie się do marszałka Sejmu, aby trzecie czytanie odbyło się na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Oczywiście może się zdarzyć, że ta ustawa zostanie uchwalona, a po ostatnim posiedzeniu Sejmu zbierze się Senat, który może ją rozpatrzyć i nie wnieść żadnej poprawki, w związku z czym ta sprawa automatycznie zostałaby rozstrzygnięta. Może jednak zdarzyć się, że Senat będzie chciał wnieść poprawki, nawet gdyby Sejm tę ustawę uchwalił, a Sejm już nie będzie miał czasu, żeby się do tych poprawek ustosunkować. Niepewność jest więc znaczna. Stoję jednak na stanowisku, że naszym obowiązkiem jest pracować dalej, nie oglądając się na sprzeciwy klubów, które wniosły zastrzeżenia, i wykonać to, co do nas należy. Jesteśmy w trakcie procedury legislacyjnej i nikt nas nie zwolnił - mimo niewprowadzenia tego punktu do porządku tego posiedzenia Sejmu - od wykonania naszej pracy. Czy jeszcze są inne sprawy bieżące? Nikt się nie zgłasza. Stwierdzam, że wyczerpaliśmy porządek dzienny. Dziękując państwu za udział w obradach, zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>