text_structure.xml
108 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselFranciszekPotulski">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w Radomiu. Dziękuję wszystkim zaproszonym przedstawicielom władz i gościom za przybycie. Chciałbym na wstępie poinformować, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu przygotowuje od dawna zapowiadaną szeroką nowelizację prawa oświatowego. Jednym z problemów, który wymaga rozwiązania, jest organizacja szkolnictwa zawodowego. Szkolnictwo to przechodziło różne koleje losu. Najpierw w ogóle miało go nie być - i próbowano je zlikwidować - w systemie edukacyjnym państwa, potem zostało przywrócone do tego systemu - z tym, że zostało nieco przekształcone. Pozostało jeszcze kilka niedopowiedzeń i problemów, które należałoby w najbliższym czasie rozwiązać. Jako sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży zbieramy różne opinie i doświadczenia w tym zakresie, bo musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakich formach i na jakiej bazie ma być rozwijane szkolnictwo zawodowe. Jaka ma być koncepcja tego szkolnictwa, jakie stoją przed nim zadania i jakie w związku z tym trzeba ustanowić prawo w tym zakresie? Mam nadzieję, że nie ma uwag do porządku obrad. Dzisiejsze posiedzenie będzie prowadziła pani posłanka Danuta Grabowska, wiceprzewodnicząca Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Jest mi bardzo miło powitać państwa w moim rodzinnym mieście, w którym żyję i pracuję od wielu lat. Zdecydowaliśmy, że posiedzenie poświęcone problemom szkolnictwa zawodowego odbędziemy w Radomiu dlatego, że jest to miasto dużego przemysłu, który niestety częściowo upadł. Jest to miasto, które w tej części Polski miało bardzo rozbudowane szkolnictwo zawodowe. Występuje tu dodatkowy aspekt prawny w postaci wielkiego bezrobocia, które niebawem będzie sięgało 30 proc. W związku z tym należy zastanowić się, jak planować system edukacyjny i szkolenie, jak organizować to wszystko, co dzieje się w szkolnictwie zawodowym, i wiązać to z praktyczną nauką zawodu, aby absolwenci tych szkół znajdowali swoje miejsca na rynku pracy. Oczywiste jest, że zwłaszcza szkolnictwo zawodowe musi być bardzo ściśle skorelowane z potrzebami rynku pracy. Proponuję, aby jako pierwszy zabrał głos pan minister Tadeusz Sławecki, a następnie pani dyrektor Halina Cieślak z MENiS. Po tych wystąpieniach rozpoczęlibyśmy dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSlawecki">Zanim rozpocznę prezentację materiału przygotowanego na to posiedzenie Komisji, podzielę się pewną refleksją. Rano uczestniczyłem w programie telewizyjnym, który był poświęcony problemom młodzieży wiejskiej w przyszłej zjednoczonej Europie. Zaprezentowałem tam pewne dane, które wydają się niepokojące. Dane te dotyczą wykorzystania oferty edukacyjnej, przygotowanej przez organy prowadzące szkoły, właśnie w zakresie szkolnictwa średniego zawodowego. Organy prowadzące przygotowały taką ofertę dla 598.450 gimnazjalistów, z czego została ona wykorzystana w liceach profilowanych w 66 proc., w technikach w 97 proc. (w tym dla zawodów rolniczych i pokrewnych - w 84 proc.), w zasadniczych szkołach zawodowych - w 1 proc. (w tym w zawodach rolniczych i pokrewnych - 39 proc.). I temu powinniśmy się dokładniej przyjrzeć i ocenić. Dzisiejsze posiedzenie wyjazdowe Komisji, być może, pozwoli nam znaleźć pewien klucz i odpowiedź na pytanie, w jakim kierunku powinien zmierzać nasz system kształcenia zawodowego. 13 sierpnia br. Rada Ministrów przyjęła dokument, który nosi roboczą nazwę "Założenia dotyczące projektowanych zmian w ustawie o systemie oświaty". Pani przewodnicząca wspomniała, a ja zapowiadam, że w najbliższych dniach, po zakończeniu uzgodnień międzyresortowych, skierowany zostanie o Sejmu projekt ustawy zmieniającej ustawę o systemie oświaty. W tej dużej noweli, przygotowanej na podstawie dokumentu rządowego przyjętego 13 sierpnia, cały rozdział poświęcony jest sprawom modernizacji kształcenia zawodowego i sprawom kształcenia ustawicznego. Obecnie chciałbym państwu przybliżyć te założenia dotyczące modernizacji kształcenia zawodowego. W dalszej części posiedzenia pani dyr. Halina Cieślak szczegółowo rozwinie punkty tych założeń. Zreformowany system kształcenia zawodowego, zgodnie z przyjętymi założeniami, ma zapewnić przede wszystkim elastyczność tego kształcenia poprzez m.in. krótsze cykle nauczania, przy jednoczesnym zapewnieniu dobrego kształcenia ogólnego, rozszerzonym szerokoprofilowanym przygotowaniu ogólnozawodowym, a także wysokiej jakości kształcenia i wprowadzenia porównywalności uzyskiwanych kwalifikacji. W sytuacji gospodarki wolnorynkowej i wobec wymagań pracodawców konieczna była zmiana filozofii edukacji. Stąd wynika położenie nacisku na integrację celów i treści kształcenia ogólnego i zawodowego, a także wprowadzenie zajęć edukacyjnych z przedsiębiorczości we wszystkich typach szkół - co nie mniej ważne - przygotowanie młodego człowieka do stałej gotowości zdobywania wiedzy i umiejętności oraz łatwego dostosowania się do zmniejszających się potrzeb rynku pracy. Jest to szczególnie ważne ze względu na wysoki poziom bezrobocia, jaki notujemy w Polsce. W nowej strukturze zawodowego kształcenia ponadgimnazjalnego uczeń ma do wyboru - nie tak, jak pierwotnie planowano, tylko jeden typ szkoły - ale trzy typy: liceum profilowane, technikum i zasadniczą szkołę zawodową. Nie chcę wspominać o tym, jaka siatka godzin była planowana w zasadniczej szkole zawodowej. Wystarczy powiedzieć, że na kształcenie ogólne planowano poświęcić tylko 6 godzin tygodniowo - łącznie z nauczaniem języka.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSlawecki">Takie miało być przygotowanie młodego człowieka wobec wyzwań Unii Europejskiej. Z przykrością słucha się teraz ataków ze strony mediów, które twierdzą, że my uwsteczniamy reformę oświaty, że próbujemy wyhamować ducha reformy, chociaż fakty są inne i mówią same za siebie. Ukończenie pierwszych dwóch typów szkół zawodowych umożliwia zdobycie świadectwa dojrzałości, a w technikum dodatkowo dyplomu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe na poziomie technika. Ukończenie zasadniczej szkoły zawodowej - to uzyskanie kwalifikacji w zawodzie. We wszystkich przypadkach zachowana jest drożność kształcenia albo w szkołach policealnych, albo na poziomie szkół wyższych, a w przypadku zasadniczych szkół zawodowych - w uzupełniającym liceum ogólnokształcącym i technikach, w których nauka kończy się egzaminem maturalnym i podwyższeniem kwalifikacji zawodowych. Chcę dodać, że w toku prac nad rozporządzeniami do znowelizowanej ustawy o systemie oświaty zdecydowano, aby w technikach były dodatkowe dwie godziny na wyrównanie szansy młodzieży wybierającej tę ścieżkę kształcenia i lepsze przygotowanie uczniów do nowej matury, która zostanie wprowadzona w 2005 roku, a której zasady zostaną określone w formie rozporządzenia lada dzień, a więc z dłuższym wyprzedzeniem. Sądzę, że ten system oceniania będzie wprowadzony bez niepotrzebnego chaosu i nieporozumień. Takie przygotowanie absolwentów szkół zawodowych, które umożliwi częste zmiany zawodu, wymuszone przez tempo przeobrażeń technologicznych oraz zmienny rynek pracy, pozwoli na przekwalifikowanie się także szerokoprofilowanemu kształceniu zawodowemu i będzie mogło odbywać się w krótkich cyklach edukacyjnych. Warto też powiedzieć, że liceum profilowane, które miało być w poprzednich założeniach reformy panaceum na niedostatki edukacji, nie kształci w konkretnym zawodzie. Kształcenie w profilach ukierunkowane jest na zdobycie wiedzy i umiejętności ogólnozawodowych umożliwiających uzyskanie konkretnych kwalifikacji zawodowych w cyklach edukacyjnych trwających od pół do półtora roku w szkole policealnej, a także późniejsze przekwalifikowanie się. Szkoła policealna przed reformą przewidziana była tylko dla absolwentów liceów ogólnokształcących. Obecnie młody człowiek, który spełnia wymagania formalne, może być uczniem szkoły policealnej, gdzie edukacja odbywać się będzie w ramach systemu modułowego. Stwarza to możliwość powiązania kształcenia teoretycznego z praktycznym. Ponieważ szkoły zawodowe borykają się z wieloma problemami, ważne jest kontynuowanie działań zapoczątkowanych konferencją poświęconą obszarom wsparcia kształcenia zawodowego przez resorty wiodące dla określonych zawodów, przez pracodawców i inne pomioty obecne na rynku pracy i edukacji. Działania te są istotne w kontekście założenia systemowego, że kształcenie zawodowe, a w szczególności kształcenie praktyczne, prowadzone będzie w ścisłym porozumieniu i współdziałaniu z pracodawcami. Stworzenie warunków zachęcających pracodawców do przyjmowania uczniów na praktyki może zaowocować tym, że - jak przewidujemy - 2/3 uczniów odbywać będzie praktyki w zakładach pracy. Proces kształcenia zawodowego realizowany jest w trzech etapach: kształcenia wstępnego, ogólnozawodowego, zlokalizowanego w szkołach, kształcenia w modułach umiejętności zawodowych i w jednostkach modułowych zlokalizowanych w Centrach Kształcenia Praktycznego lub w szkołach macierzystych kształcenia specjalistycznego związanego z określoną technologią i techniką stosowaną w zakładzie pracy - zlokalizowanego w zakładach pracy w wyspecjalizowanych pracowniach Centrów Kształcenia Praktycznego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSlawecki">Wzmocnienie roli Centrów Kształcenia Praktycznego, powiązanych z systemem kształcenia ustawicznego, pozwoli szkołom na lepsze dostosowanie procesu edukacji do zmieniających się potrzeb rynku pracy. W celu aktywniejszego włączenia się pracodawców w proces budowy systemu szkolnictwa zawodowego zostało wydane rozporządzenie w sprawie warunków i trybu organizowania praktycznej nauki zawodu. W rozporządzeniu zawarto przepis dotyczący refundowania pracodawcom, jak również właścicielom indywidualnych gospodarstw rolnych - co jest bardzo ważne - wynagrodzeń instruktorów praktycznej nauki zawodu. Będzie to stanowić zachętę dla pracodawców do organizowania zajęć praktycznych i praktyk zawodowych. Resort edukacji podjął ponadto inicjatywę zawierania porozumień z reprezentatywnymi dla pracodawców organizacjami w celu podejmowania wspólnych działań i rozwiązywania problemów dotyczących kształcenia zawodowego. Konsekwencją planowanych działań resortu edukacji w obszarze kształcenia zawodowego są propozycje zmian zapisów w ustawie o systemie oświaty. Jest to bardzo ważne w kontekście toczącej się w Sejmie dyskusji na temat losu szkół rolniczych. Przypomnę, że opracowany został komisyjny projekt ustawy zakładający przekazanie części szkół rolniczych w gestię ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz części szkół leśnych w gestię ministra środowiska. W klubach parlamentarnych nastąpiły podziały i są na ten temat wyrażane różne poglądy. Lobby samorządowe działające w Sejmie twierdzi, że nie ma podstaw do tego, żeby szkoły te zostały przekazane do właściwych resortów. I to wymaga jeszcze dyskusji. Chciałbym przedstawić to, co proponujemy w ramach noweli ustawy o systemie oświaty. Po pierwsze - przede wszystkim proponuje się, żeby ustalanie przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania podstaw programowych i ramowych planów nauczania oraz dopuszczanie do obiegu i użytku szkolnego programów i podręczników szkolnych odbywało się w porozumieniu z ministrem właściwym dla danego zawodu - w formie aktu wykonawczego. Po drugie - wprowadza się uzależnienie propozycji właściwego ministra dotyczącej wpisanego nowego zawodu do klasyfikacji zawodów szkolnych od uwzględniającej potrzeby rynku pracy opinii ministra właściwego do spraw pracy. Po trzecie - dopuszcza się umożliwienie zakładania przez samorządy województw szkół i placówek o znaczeniu ponadregionalnym - takich, jak np. Technikum Pszczelarskie w Lublinie. Po czwarte - umożliwia się ministrom właściwym dla określonych zawodów dofinansowanie szkół i placówek kształcących w danym zawodzie. Obecnie, nawet wtedy, gdy minister resortowy miałby jakieś wolne środki, nie ma on podstawy prawnej, żeby te środki mógł przekazać na ten cel. Jedynie minister środowiska wspiera praktyczną naukę zawodu, ale ma on instytucję pod nazwą Lasy Państwowe i te środki trafiają do odpowiednich szkół poprzez tę instytucję. Po piąte - proponuje się wprowadzenie akredytacji dla placówek prowadzących działalność oświatową w formach pozaszkolnych. Tego domagało się środowisko oświatowe. Określa się też warunki do wprowadzenia przez placówki nowych metod kształcenia, w tym również kształcenia na odległość, oraz możliwość uznawania kwalifikacji zawodowych uzyskanych w formach pozaszkolnych.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSlawecki">Proponuje się doprecyzowanie warunków zakładania i prowadzenia placówek niepublicznych, w tym prowadzących kształcenie, dokształcanie i doskonalenie zawodowe w formach szkolnych i pozaszkolnych. Dzięki tym projektowanym zmianom możliwy będzie powrót na właściwą drogę prowadzenia kształcenia i przygotowania zawodowego w różnych formach. Dbałość o wysoki poziom kwalifikacji zawodowych stanie się sprawą publiczną, a nie tylko sprawą jednego resortu, co jest błędem. W dzisiejszej wspomnianej przeze mnie dyskusji telewizyjnej sprawdzono tę kwestię do tego, że za wszystko odpowiada minister edukacji. Również przedstawiciel ministra rolnictwa próbował obwiniać ministra edukacji za wszystko, co dzieje się w zakresie szkolnictwa zawodowego. Potraktowanie szkoły jako organizacji uczącej i dążącej do integracji, a także nastawionej na kreatywność i potrafiącej przewidywać i reagować na zmiany zachodzące w układzie szkoła-rynek pracy daje szanse na efektywne kształcenie. Myślę, że te propozycje skierowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu do parlamentu i środowisk oświatowych, a także działania podejmowane przez nas, których celem jest zapewnienie pomocy materialnej dla wszystkich obszarów edukacji znajdą uznanie i poparcie. Dzisiaj mówiłem w telewizji przedstawicielowi ministra rolnictwa: powołaliście w szkołach rolniczych Centra Kształcenia Praktycznego i co z tego, skoro nie przewidziano środków na ich prowadzenie? Próbujemy teraz znaleźć te środki. Rozpoczęliśmy rozmowy z Bankiem Światowym, aby pewne środki, które ten Bank nam oferuje, przeznaczyć na finansowanie kształcenia praktycznego w szkołach rolniczych. Mam nadzieję, że będzie to skuteczna pomoc. Ponadto wprowadzany jest w życie program aktywizacji obszarów wiejskich, w którym przewiduje się pewne środki na finansowanie zadań edukacyjnych i systemu szkolnictwa zawodowego w tym dziale gospodarki. Planujemy skorzystanie z pomocy wielu sojuszników, jak chociażby Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która udziela konkretnego wsparcia szkołom - nie tylko rolniczym - w postaci sprzętu informatycznego, a także opłacenia instruktorów. Ostatnio, również dzięki pomocy Agencji wprowadzono w szkołach rolniczych dwie godziny zajęć z zakresu tematyki funduszy Unii Europejskiej, żeby przybliżyć młodym ludziom znajomość zasad, które będą obowiązywały w kontaktach z Unią. Bardzo istotną sprawą jest to, że uregulowano dzięki parlamentowi kwestie nie tylko wzajemnej uznawalności dyplomów, ale również uznawalności zawodów. Trudno było na początku określić, który minister jest właściwy do uznawania określonych zawodów. Mieliśmy np. taki dylemat, że w Unii Europejskiej zarejestrowany jest zawód "wróżka" i nie uwzględniliśmy, który z ministrów ma kwalifikacje do wróżbiarstwa. Są to sprawy złożone, chociaż wydają się czasami dziwne, a nawet śmieszne, i stoi przed nami jeszcze wiele takich wyzwań. Trzeba raz jeszcze podkreślić, że reforma systemu edukacji nie jest sprawą jednego resortu, a tym samym rozwiązanie wielu problemów, z którymi boryka się kształcenie zawodowe, wymaga koordynacji i konsolidacji działań resortu edukacji i resortów wiodących dla określonych zawodów, a także stowarzyszeń przedsiębiorców oraz samych pracodawców.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#DyrektorDepartamentuKsztalceniaZawodowegowMENiSHalinaCieslak">Postaram się rozwinąć niektóre fragmenty tego, o czym mówił pan minister. System kształcenia zawodowego przedstawię państwu na tle systemu kształcenia w ogóle. Państwo doskonale znają podstawowe cele reformy oświaty. Chodzi głównie o podniesienie poziomu edukacji społeczeństwa i upowszechnienie kształcenia na poziomie średnim, a także wyrównywanie szans edukacyjnych ogółu młodzieży. Kształcenie zawodowe jest oczywiście także objęte reformą edukacji. Nowy system kształcenia obejmuje wiele poziomów i cyklów nauczania w różnych typach szkół i placówek. Chciałbym w sposób szczególny podkreślić znaczenie i funkcje szkoły policealnej, która jest typem zupełnie nowej szkoły. Szkoła policealna jest obecnie szkołą, która kształci w cyklu dwuletnim bądź dwuipół letnim. Dotychczas była ona przeznaczona tylko dla absolwentów liceów ogólnokształcących, ponieważ ci młodzi ludzie, jeżeli nie wybrali dalszego kształcenia się na studiach wyższych, nie mieli możliwości zdobycia zawodu. Nie było natomiast takiej możliwości dla młodzieży, która ukończyła technikum czy też liceum zawodowe, bądź inną szkołę zawodową. Teraz szkoła policealna będzie szkołą dostępną dla każdego młodego człowieka, który ukończy szkołę średnią, i nie musi mieć zdanej matury. Cykl kształcenia w szkole policealnej trwa od pół roku do 2 lat. Zależeć to będzie tylko i wyłącznie od tego, jaką ilość wiedzy z zakresu danego zawodu uczeń uzyskał w szkole średniej bądź też ogóle nie został przyswojony odpowiedni zasób wiedzy zawodowej przez ucznia np. liceum ogólnokształcącego. W tym przypadku cykl kształcenia będzie najdłuższy. Jeżeli młody człowiek ukończył technikum w zakresie danego zawodu, a będzie chciał całkowicie zmienić swoje kwalifikacje, to też będzie musiał kształcić się dłużej w szkole policealnej. Jeżeli ukończy liceum profilowane i wybierze zawód z obszaru zawodowego danego profilu, to oczywiście ten cykl kształcenia będzie bardzo krótki. W związku z tym szkoła policealna będzie dostępna i dla młodzieży, i dla dorosłych. Jest ona tym typem szkoły, który pozwala na przekwalifikowanie, na dostosowanie się do potrzeb rynku pracy. Szkoła ta będzie mogła reagować szybko na potrzeby rynku pracy, bo tylko tam będzie kształcenie modułowe. Wprawdzie takie kształcenie modułowe już wprowadziliśmy w liceum technicznym, ale był to dopiero początek stosowania tej metody. Natomiast w liceum profilowanym takie kształcenie już się odbywa. W pozostałych szkołach zawodowych przygotowywane są również programy alternatywne. Nie rozszerzamy jeszcze szybko stosowania tego modelu kształcenia, ponieważ do prowadzenia zajęć w ramach tego modelu trzeba dobrze przygotować nauczycieli. Jeszcze nie mamy zbyt wielu nauczycieli przygotowanych do takiego kształcenia. W ramach tego modelu łączy się teorię z praktyką i odchodzi się od tego, co było dotychczas, że jeden nauczyciel jest tylko od teorii, a drugi uczy w warsztatach praktyki. Nauczyciel musi być teraz przygotowany jak gdyby dwutorowo, aby mógł realizować zajęcia i z zakresu teoretycznego, i z zakresu praktycznego. Państwo wiedzą dobrze, jakie są możliwości dalszej edukacji po ukończeniu szkoły i uzyskaniu świadectwa dojrzałości.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#DyrektorDepartamentuKsztalceniaZawodowegowMENiSHalinaCieslak">Jakie szkoły dają świadectwa dojrzałości? Jest to trzyletnie liceum ogólnokształcące, trzyletnie liceum profilowane i czteroletnie technikum. Tutaj podstawa programowa w zakresie kształcenia ogólnego jest dokładnie taka sama. Chcemy doprowadzić do tego, aby każdy absolwent szkoły średniej mógł zdawać taką samą maturę na tym samym poziomie i żeby nie było różnic w dostaniu się na dowolnie wybrane studia przez absolwenta szkoły średniej. Poza liceum ogólnokształcącym, dwie pozostałe szkoły, tzn. liceum profilowane i technikum, oprócz tego, że dają przygotowanie ogólne takie same jak w liceum ogólnokształcącym, dają jeszcze dodatkowo - w pierwszym przypadku - wiedzę i umiejętności ogólnozawodowe, a w drugim przypadku absolwent dostaje drugi dyplom, jeżeli zda egzamin zewnętrzny zawodowy, który potwierdzi jego kwalifikacje w danym zawodzie. Dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe, po zdaniu egzaminu zewnętrznego, otrzyma także ten, kto będzie absolwentem dwu bądź trzyletniej szkoły zasadniczej. Nieprawdą jest, że było przyzwolenie społeczeństwa na zlikwidowanie kształcenia zawodowego w technikum. Właśnie to technikum jako typ szkoły wybierało bardzo wielu młodych ludzi i nie można pozbywać ich tej szansy, aby mogli wybrać i ukończyć ten typ szkoły. Chciałabym państwu przedstawić, jakie są wyniki rekrutacji szkół ponadgimnazjalnych w roku szkolnym 2002/2003. Otóż 84 proc. młodych ludzi wybrało szkołę średnią, czyli kończącą się maturą, z czego się bardzo cieszymy. Oznacza to, że zdecydowana większość młodzieży dąży do tego, aby ukończyć szkołę kończącą się maturą. Do liceów ogólnokształcących trafiło 44 proc. młodych ludzi, czyli 243.069, a do liceów profilowanych 17 proc. czyli 92.412. Ten nowy typ szkoły jest jeszcze za mało znany wśród nauczycieli, a także wśród rodziców i uczniów. Obecnie przygotowujemy kampanię reklamową w celu zapoznania społeczeństwa z tym typem szkoły profilowanej, która ma przed sobą przyszłość. Technika wybrało 23 proc. młodzieży, czyli 123.559 osób, i to nie jest mało w ogólnym rozrachunku, natomiast 16 proc., czyli 84.800 młodych ludzi wybrało zasadniczą szkołę zawodową. Można to oceniać z różnych punktów widzenia. Z jednej strony - można pozytywnie oceniać fakt, że więcej mamy młodzieży, która wybiera kształcenie na poziomie średnim, ale z drugiej strony - uzasadnione są obawy, że ta młodzież, która wybrała kształcenie w liceum ogólnokształcącym, a jej poziom intelektualny nie jest na tyle wysoki, żeby mogła pokonać próg postawiony w liceum, będzie po I semestrze czy po I roku nauki poszukiwała innej szkoły. Jest to jednak kwestia przyszłości i zobaczymy, jak to się będzie kształtowało. Na razie uważamy, że młodzież dokonała mądrego wyboru, bo wybrała szkołę średnią, i to jest najistotniejsze. Natomiast czas pokaże, gdy będzie większa wiedza na temat tych szkół i walorów ich typów, czy ta tendencja nie ulegnie zmianie. Łącznie liczba uczniów w poszczególnych typach szkół ponadgimnazjalnych wynosi obecnie 543.448. Być może liczba ta ulegnie zmianie, kiedy kuratorzy prześlą nam dokładnie dane zebrane już po wakacjach. Wiemy, że wielu młodych ludzi poszukiwało szkoły dla siebie w czasie wakacji. Ponadto w tym rachunku nie ujęto szkół niepublicznych, które niewątpliwie uzupełniają lukę w kształceniu młodzieży tam, gdzie można bardzo szybko doprowadzić do zmiany kierunku kształcenia.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#DyrektorDepartamentuKsztalceniaZawodowegowMENiSHalinaCieslak">Zaproponowany przez nas system kształcenia jest elastyczny i drożny i na pewno każdy uczeń, który będzie chciał dalej się kształcić, będzie miał taką możliwość. Dotyczy to także osób dorosłych, ponieważ naszym priorytetem jest upowszechnienie kształcenia ustawicznego na możliwie wysokim poziomie, a więc stworzenie możliwości przekwalifikowania się i zdobywania nowych kwalifikacji. Po szkole zasadniczej są dwie możliwości dalszego kształcenia: w technikum uzupełniającym i w liceum profilowanym. Absolwent technikum może otrzymać dwa dyplomy po zdanym egzaminie zewnętrznym, a po ukończeniu liceum profilowanego - maturę. Gdy uczeń skończy to liceum, będzie mógł podjąć studia rożnego rodzaju. Natomiast wszystkie zasadnicze szkoły zawodowe kształcą w zawodach określonych w rozporządzeniu o klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego. Resort wiodący dla danego zawodu wnosi do ministra edukacji o kształcenie w określonym zawodzie, podając teraz nie tylko opis zawodu, ale także warunki, na jakich odbywać się będzie kształcenie w tym zawodzie. Oczekujemy również wsparcia finansowego zajęć praktycznych, podpisując odpowiednie porozumienia. Kształcenie ogólnozawodowe w liceum profilowanym może odbywać się w 14 profilach. Jakie są relacje pomiędzy kształceniem profilowanym i kształceniem w szkole policealnej? Uczeń wybiera określony profil, a każdy z 14 profili obejmuje pewien obszar zawodowy, który będzie mógł nadal kontynuować w szkole policealnej w wybranym zawodzie. Każdy profil składa się z trzech bloków zawodowych. W przypadku np. profilu usługowo-gospodarczego będzie to obsługa klienta, przygotowanie do prowadzenia działalności usługowej i administrowanie przedsiębiorstwem usługowym. Każdy z tych bloków ma jednostkowe moduły, które są realizowane oddzielnie. Jeżeli absolwent liceum profilowanego, który ukończył profil usługowo-gospodarczy, chce ukończyć w szkole policealnej kierunek - technik obsługi turystycznej, to w tej szkole będzie już mógł skorzystać z wiedzy i treści kształcenia zrealizowanych wcześniej w liceum. Teraz będzie zdobywał nową wiedzę w szkole policealnej, ale w tym przypadku cykl kształcenia ulega skróceniu. Pan minister mówił już, że rozpoczęliśmy prace nad tym, aby resorty wiodące dla danego zawodu, a także pracodawcy i ich stowarzyszenia uznały potrzebę współpracy z resortem edukacji i aby w zgłaszaniu propozycji i ich wprowadzaniu w życie w ramach kształcenia zawodowego brała udział cała gospodarka. Wtedy przestaniemy mówić, że w szkołach zawodowych "produkujemy" bezrobotnych. Wszyscy musimy zadbać o kierunki i formy szkolnictwa zawodowego i organizować odpowiednie wsparcie dla ich realizacji. Resort edukacji, działając w osamotnieniu, nie poradziłby sobie z wyzwaniami, jakie stają przed kształceniem zawodowym, aby można było dobrze przygotować młodego człowieka do życia i do pracy. Podpisaliśmy już kilka porozumień z pracodawcami, którzy będą przyjmowali uczniów na praktyki zawodowe bezpłatnie. I to jest dobry początek naszej współpracy, ponieważ dyrektorzy szkół mieli problemy z organizowaniem praktyk. Ta styczność z rzeczywistością zawodową w firmie czy w przedsiębiorstwie jest konieczna i nieodzowna dla uczniów. Podejmiemy szereg działań, aby podnieść jakość kształcenia. Chcemy przede wszystkim doprowadzić do tego, żeby wykształcenie ogólne odgrywało dużą rolę, ale w połączeniu z wykształceniem zawodowym i odwrotnie. Tego nie da się oddzielić od siebie, bo jedno od drugiego jest zależne. We wszystkich szkołach, bez względu na to, czy jest to liceum ogólnokształcące, czy jeden z typów szkoły zawodowej, odbywają się zajęcia z przedsiębiorczości. Na tych zajęciach przygotowujemy młodych ludzi do samozatrudnienia, do prowadzenia własnych niewielkich firm, a także do tego, żeby mogli i umieli poruszać się na rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#DyrektorDepartamentuKsztalceniaZawodowegowMENiSHalinaCieslak">Pan przewodniczący mówił, że byłoby dobrze, aby już w gimnazjum młodzież była przygotowywana również pod tym kątem. To już robimy w blokach zajęć realizowanych w ramach przedmiotu "Wiedza o społeczeństwie". Podczas tych zajęć pedagodzy i wykładowcy powinni wskazywać na możliwości i na drogę, którą można obrać, jeśli chodzi o kształcenie - także ustawiczne - właśnie w tym kierunku. Ważne jest wprowadzenie do szkół programów alternatywnych. Mamy już wiele takich programów, głównie dla zasadniczych szkół zawodowych. Realizowane są tam dwa programy: jeden - metodą tradycyjną - i drugi - metodą modułową. W zależności od tego, czy szkoła jest przygotowana od strony kadry i bazy, wprowadza się program modułowy. Jeżeli nie jest przygotowana, to zajęcia prowadzi się metodą tradycyjną, ale przygotowanie do zawodu odbywa się w tym samym zakresie. Jesteśmy tu na początku drogi. Będziemy przygotowywali sukcesywnie dalsze programy modułowe dla szkół. Współpracujemy z Centralną Komisją Egzaminacyjną i okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi w zakresie przygotowania standardów egzaminacyjnych w poszczególnych zawodach. Konsultujemy to również z pracodawcami. Już wkrótce zostaną przygotowane informatory o egzaminach. Pierwsze zewnętrzne egzaminy zawodowe odbędą się za dwa lata, kiedy pierwsi absolwenci ukończą szkoły, które kształcą w cyklu dwuletnim. Z kolei egzaminami takimi objęci będą uczniowie kształceni w cyklu trzyletnim, a następnie w cyklu czteroletnim, tzn. w technikum. Chcemy w tym czasie przygotować odpowiednio szkoły i placówki do przeprowadzenia tego typu egzaminu. Egzaminy będą dwuczęściowe: obejmujące część teoretyczną i część praktyczną. I ta praktyczna powinna odbywać się na właściwym sprzęcie. Musimy już teraz myśleć o tym, w jaki sposób i gdzie będziemy to realizować. Mamy nadzieję, że to zadanie będzie realizowane w Centrach Kształcenia Praktycznego i w dobrze przygotowanych Centrach Kształcenia Ustawicznego oraz w dobrze wyposażonych szkołach zawodowych. Chcemy w przyszłości doprowadzić do akredytowania tych placówek, a na razie rozpoczynamy od akredytowania tylko części działalności, tzn. form pozaszkolnych. Jak wygląda nasz nowy system kształcenia modułowego? Otóż ogólny moduł tematyczny, obejmujący cały zestaw umiejętności, stanowi jednostkę zamkniętą, natomiast jego częścią składową są moduły jednostkowe. Taka struktura wprowadzana jest w liceum profilowanym i w systemie pozaszkolnym, ponieważ to właśnie system pozaszkolny będzie przede wszystkim korzystał z kształcenia metodą modułową. Mówiłam już, że w liceum profilowanym realizowane są trzy bloki zajęć. Wprowadzamy tam duże moduły złożone np. z sześciu modułów jednostkowych stanowiących części zamknięte. Są także moduły wzajemnie od siebie zależne i uzupełniające się. Zapisaliśmy w nowym projekcie ustawy o systemie oświaty, aby wszystkie placówki prowadzące pozaszkolne formy kształcenia, przede wszystkim kursy, były akredytowane. Jeżeli taka placówka będzie prowadziła zajęcia na wysokim poziomie, będzie miała właściwą kadrę oraz dysponowała odpowiednią bazą, to kurs ukończony w takiej placówce będzie mógł być zaliczony do form szkolnych.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#DyrektorDepartamentuKsztalceniaZawodowegowMENiSHalinaCieslak">Jeżeli dorosły człowiek ukończy trzy takie kursy w jakimś zakresie, może mieć to zaliczone i nie będzie musiał uczyć się w szkole przez trzy semestry, ale przez dwa semestry. Dzięki temu skraca mu się okres kształcenia i zmiany kwalifikacji. Pracować będziemy nad tym, aby wyspecyfikować wszystkie te problemy, które należy dopracować w ramach wdrażania tego systemu. W Centrach Kształcenia Praktycznego prowadzona jest nauka systemem modułowym dla młodzieży i dla dorosłych. W większości tych Centrów zajęcia praktyczne odbywają się jeszcze w warsztatach, które mają charakter gospodarstw pomocniczych i pracowni praktycznej nauki zawodu. Koszty ich utrzymania pokrywane są z budżetu. Prowadzone są aż 484 warsztaty stanowiące gospodarstwa pomocnicze - chociaż brak jest środków na ich wyposażenie w nowoczesne maszyny i urządzenia. W Centrach Kształcenia Praktycznego prowadzone są zajęcia z zakresu branż: mechanicznej, elektrycznej, samochodowej i budowlanej. Chcemy doprowadzić do tego, aby te Centra były wielobranżowe i żeby nie było takiej sytuacji, że są one zbyt daleko oddalone od siebie. Chcemy, aby to były placówki silne kadrowo i bazowo i aby można było rzeczywiście realizować te wszystkie treści, których nie da się realizować w zwykłym warsztacie szkolnym. Centra Kształcenia Ustawicznego będą placówkami przygotowującymi przede wszystkim tych, którzy ukończyli 18 lat, i tam organizowane będą różnego rodzaju kursy przekwalifikowania. Obecnie mamy w kraju 122 takie placówki. Są one prowadzone na różnym poziomie. Chcemy doprowadzić do tego, aby nie łączyć szkół młodzieżowych z kursami dla dorosłych i zdecydowanie rozdzielić kształcenie dorosłych od kształcenia młodzieży w tym samym budynku. Jeżeli połączymy gospodarkę i rynek pracy z edukacją, osiągniemy postępy we wszystkich tych współzależnych obszarach i stworzymy szerokie możliwości i szanse dla młodego pokolenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Dziękuję za te informacje. Proszę teraz o zwięzłe wypowiedzi i niepowtarzanie tych samych argumentów. Weźmy pod uwagę fakt, że wkrótce podejmiemy prace nad nowelizacją ustawy o systemie edukacji. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PrzedstawicielSekcjiSzkolnictwaRolniczegoZwiazkuNauczycielstwaPolskiegoJacekLach">Cieszę się bardzo z tego, że zostały ostatnio zauważone przez resort edukacji problemy szkół rolniczych. Jesteśmy za tym, aby wszystkie szkoły rolnicze zostały przekazane w gestię Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Osiągnęlibyśmy to, co ma miejsce w krajach Unii Europejskiej i co jako system jest już sprawdzone.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoslankaBarbaraHylaMakowska">W moim woj. kujawsko-pomorskim jest dużo szkół rolniczych. Jeżeli chcemy mówić o powrocie tych szkół do resortu rolnictwa, to nie można domagać się powrotu wszystkich, bo ich jest po prostu za dużo. Niewiele z nich jest szkołami typowo rolniczymi. Są wśród nich gimnazja i licea, w tym licea profilowane. Trzeba zastanowić się, które z tych szkół przekazać ministrowi rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PrzedstawicielSekcjiSzkolnictwaZawodowegoZwiazkuNauczycielstwaPolskiegoMarianPoplawski">Dążymy do tego, aby przyszła szkoła była szkołą wzorową, odporną na zmiany, szkoła, która zajmuje się kształceniem i wychowaniem. Wiele było dyskusji na temat, jakie mają być typy szkół. Moim zdaniem, klienci wskazali wyraźnie, jakie to powinny być szkoły, i wybrali najlepsze dla siebie. Zasadnicze szkoły zawodowe i technika są potrzebne, podobnie jak i licea profilowane, a także licea ogólnokształcące. Dyskusja o tym, co należy teraz zmienić, jest - moim zdaniem - zbędna. To zainteresowanie określa, jakie potrzebne im są typy szkół i w jakich chcą się kształcić. Chciałbym, abyśmy się zastanowili nad tym, czy nauka w zasadniczych szkołach zawodowych ma trwać dwa i trzy lata. Moja propozycja jest następująca. Cykl nauki w tych szkołach powinien trwać dwa lata - z tym, że uczeń powinien odbyć jeszcze półroczny staż u pracodawcy. Gdy uczeń kończy taką szkołę, może kontynuować naukę w liceum uzupełniającym czy technikum albo w innej szkole, ale jeśli chce zdobyć konkretny zawód, musi pozostać w systemie szkolnym jeszcze pół roku. Dzięki temu poznaje realia pracy, a pracodawca ma szansę, aby go poznać i ewentualnie zatrudnić. Obecnie dzieje się tak, że uczeń kończy trzyletnią szkołę i nikt go nigdzie nie widział. To nie wpłynęłoby w sposób istotny na koszty. Natomiast potrzebne byłyby pewne środki dla pracodawców, aby organizowali u siebie praktyki dla uczniów. Mówiło się o warsztatach szkolnych i ich bazie, o różnych formach ich prowadzenia. Prawda jest taka, że wygląda to źle i biednie. Potrzebna jest pomoc w tym zakresie, aby zmienić obecny stan. Środki z budżetu państwa powinny być kierowane również na utrzymanie pracowni, zwłaszcza jeśli chcemy dobrze przygotować ucznia do zawodu. Do tej pory mało mówiło się o kształceniu zawodowym, a nawet zlikwidowano w swoim czasie odpowiednie departamenty w resorcie edukacji. To uległo radykalnej zmianie. Mamy w resorcie Departament Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, sejmowa Komisja zajmuje się problemami szkolnictwa zawodowego. Jest to coś niezwykłego. Tego nie było od 10 lat. Liczę na to, że to wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Gdyby jeszcze udało się skierować środki przeznaczone na doskonalenie nauczycieli w szkołach zawodowych, ale w ramach dotacji celowych. Tymczasem samorządy różnie dysponują tymi środkami. Moim zdaniem, ocena kwalifikacji może być tylko jedna. Murarz to jest murarz, niezależnie od tego, czy uczy się w systemie szkolnym, czy pozaszkolnym lub też u rzemieślnika albo też sam nauczył się tego zawodu, bo jest to możliwe. Powinny być jednakowe standardy wymagań i jeden taki sam egzamin. Tymczasem obecnie rzemiosło ma swoje przepisy i standardy, szkoły zawodowe mają swoje standardy, a w ośrodkach kształcenia na odległość są jeszcze inne. W rezultacie będziemy mieli różnych murarzy i każdy będzie umiał co innego. Obecnie programów nauczania i podręczników jest tak dużo, że może powstać taka sytuacja, jak z lekarstwami. Lekarz wie co przepisać, bo ma wsparcie firm farmaceutycznych.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PrzedstawicielSekcjiSzkolnictwaZawodowegoZwiazkuNauczycielstwaPolskiegoMarianPoplawski">Tak duża liczba podręczników powoduje, że np. w tym roku nie można było skoordynować podręczników z programami. Nauczyciel brał to, co oferowały mu firmy wydawnicze, nie zawsze bezinteresownie. Moim zdaniem, powinna powstać instytucja, która będzie weryfikowała podręczniki przygotowane przez różne wydawnictwa i wskaże trzy lub cztery odpowiadające najlepiej programom nauczania. Gdy kupujemy buty czy samochody, wiemy, jaka firma jest najlepsza. Podobnie powinno być z podręcznikami, tym bardziej że jest to towar szczególny, i tu nie można kierować się modą czy wyglądem. Bardzo dziękuję sejmowej Komisji za podjęcie tematu kształcenia zawodowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#InstytucieTechnologiiiEksploatacjiHenrykBednarczyk">Zabieram głos w imieniu zespołu pedagogiki pracy Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk. Przy okazji chciałbym podziękować paniom i panom posłom za to, że pomogliście pani minister Krystynie Łybackiej uratować szkoły zawodowe. Sądzę, że jest to dobra zapowiedź, że zacznie się tworzyć nowoczesny system ustawicznej edukacji zawodowej. Wydaje się, że przedstawione tu propozycje zbliżają nas do takiego systemu. Z satysfakcją odnotowuję, że wiele z tych propozycji, już wdrożonych bądź czekających na wdrożenie, było wypracowanych w zespole pani posłanki Danuty Grabowskiej jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Mamy oczywiście jeszcze bardzo wiele braków, ale mamy już obecnie dobrą szkołę zawodową. Najważniejsze jest to, aby jej nie zepsuć. Jest potrzebna odwaga, żeby była ona bardziej nowoczesna, aby powstał nowy model szkoły zawodowej. Wypowiadam się osobiście za tworzeniem dużych kompleksów nauczania w Centrach Ustawicznej Edukacji Zawodowej. Pozwólmy również szkołom zawodowym zadbać o własne finanse, jak o to zadbały wyższe uczelnie. Wyeliminujemy w ten sposób, chociaż nie chcę obrażać prywatnych placówek edukacyjnych, niższy poziom tej edukacji. Stworzymy szansę rozwoju edukacji zawodowej i nie będzie obawy, że nauczyciele szkół zawodowych stracą pracę. W szkołach zawodowych w porównaniu z tym, jak uczy się w szkołach prywatnych, warunki kształcenia są niemal doskonałe. Chcę zwrócić uwagę, że budując nowoczesny system edukacji ustawicznej, musimy likwidować izolację między poszczególnymi poziomami kształcenia. Nie ma dzisiaj czasu na to, aby się nad tym rozwodzić, ale proszę zauważyć, że zgodnie z memorandum Unii Europejskiej przyjętym w Lizbonie - i odnotowuję to z satysfakcją - prace nad wzajemnym uznawaniem kwalifikacji zdobytych poza szkolnym systemem kształcenia są u nas bardzo poważnie brane pod uwagę. Jeżeli doprowadzimy to do końca, wówczas taki system będzie mógł powstać. Podobnie jak szkoły wyższe, musimy być bardziej otwarci na współpracę międzynarodową szkół zawodowych. W szkole zawodowej jest najlepsze miejsce, aby poznawać międzynarodowy rynek pracy. Europejskie programy kształcenia dają taką szansę współpracy, ale uczestniczy w tym jeszcze bardzo niewiele szkół. Z dumą mogę powiedzieć, że radomskie szkoły zawodowe w 60 proc. uczestniczą w takich programach współpracy i wymiany międzynarodowej. Nasze otwarcie na współpracę międzynarodową to próba wydawania dyplomów i świadectw szkół zawodowych również w języku angielskim. Szkoły wyższe już dawno doszły do wniosku, że nie wystarczy dyplom, nawet przetłumaczony na język angielski, i wydaje się w tym języku suplementy. Jeśli my napiszemy, że pielęgniarka posiada takie i takie umiejętności i ukończyła daną szkołę, damy jej większą szansę na międzynarodowym rynku pracy. Jest to ważne z tego powodu, że dziesiątki tysięcy osób podejmuje pracę poza granicami kraju. W moim Instytucie Technologii i Eksploatacji w Radomiu powstał dość silny Ośrodek Badań Problemów Kształcenia Zawodowego. Współpracujemy z Instytutem Badań Edukacyjnych. Chcę podkreślić, że nie ma innej drogi rozwoju szkolnictwa zawodowego, jak kształcenie modułowe, pozwalające na przyswajanie sobie dobrych praktycznych umiejętności. Nie chodzi tylko o umiejętności manualne, fizyczne. My dzisiaj w większości jesteśmy przetwarzaczami symboli i właśnie w tym kierunku, korzystając z podręczników i pism, teraz trzeba się kształcić.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#InstytucieTechnologiiiEksploatacjiHenrykBednarczyk">W Radomiu wydawane są jedynie dwa czasopisma z zakresu kształcenia zawodowego "Pedagogika pracy" i "Edukacja ustawiczna dorosłych". Zachęcam państwa do zainteresowania się tymi czasopismami i nawiązania z nimi współpracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PrzedstawicielCentrumKsztalceniaPraktycznegowNowymSaczuAndrzejJanisz">Pani dyrektor poruszyła tutaj kilka problemów i chciałbym to uzupełnić z punktu widzenia praktycznego. Aby Centrum Kształcenia Praktycznego mogło kształcić na poziomie europejskim, muszą być spełnione pewne warunki. Dobra praca każdego takiego Centrum zależy od kadry i bazy. Wiemy o tym wszyscy i staramy się o podnoszenie poziomu nauczycieli i wykładowców, natomiast z wyposażeniem w potrzebne urządzenia jest coraz gorzej. Od trzech lat nie przeznaczono żadnych środków na ten cel. Teraz dowiedzieliśmy się, że w budżetowej rezerwie celowej przeznacza się na to pewne środki. Liczymy na to, że w roku przyszłym będą one jeszcze większe, co umożliwi powiększenie i unowocześnienie bazy w Centrach Kształcenia Praktycznego. Chciałbym poddać pod rozwagę resortu sprawę poporządkowania Centrów Kształcenia Praktycznego. One, podobnie jak i szkoły zawodowe, podporządkowane są samorządom powiatowym, które pełnią rolę organów prowadzących te placówki i szkoły. Reprezentuję Centrum Kształcenia Praktycznego działającego w stosunkowo niewielkim mieście, w którym jest dodatkowo powiat ziemski i powiat miejski, czyli grodzki. Z tego powodu wynikają rozmaite problemy, dlatego że organem prowadzącym jest jeden powiat, a część szkół zawodowych pozostaje poza terenem tego powiatu. Także powiaty sąsiednie nie mają swobodnego dostępu do naszego Centrum, bo powstają tu problemy rozliczeń finansowych, związków organizacyjnych itd. Konieczne jest usytuowanie Centrów Kształcenia Praktycznego na wyższym szczeblu i podporządkowanie ich organom samorządów wojewódzkich. Jest to niezbędne, aby w danym regionie mogły korzystać z Centrum wszystkie placówki szkolenia zawodowego. Tego problemu na pewno nie ma w dużych miastach, jak Kraków, Łódź, Warszawa, Wrocław czy Szczecin. Te kłopoty nie powstają nawet w Radomiu, chociaż wizytowaliśmy tu szkołę zawodową, która nie współpracuje z Centrum, czym jestem zdziwiony. Mam nadzieję, że ten problem zostanie rozwiązany w nowelizowanej ustawie o systemie oświaty, a wiąże się to też ze zmianą ustawy o samorządzie terytorialnym. Widzieliśmy tutaj, że warsztaty szkolne działają jako gospodarstwa pomocnicze, a jest ich w Polsce ponad 480. Zajęcia praktyczne prowadzone w Centrum Kształcenia Praktycznego to niekoniecznie zajęcia manualne. To są często zajęcia prowadzone na układach symulacyjnych, a także różne ćwiczenia, które nie przynoszą żadnego dochodu i nie mogą być prowadzone w systemie gospodarstwa pomocniczego. Te gospodarstwa pomocnicze zostały ostatecznie dobite w 2000 r., kiedy wygasło rozporządzenie ministra finansów w sprawie zaniechania poboru podatku VAT od tych gospodarstw. I obecnie te ubogie warsztaty szkolne odprowadzają podatek VAT, który poprzednio zostawał jako dochód tych warsztatów i służył powiększaniu czy ulepszaniu ich bazy. Jest jeszcze jeden problem niezwykle ważny i delikatny: kształcenia praktycznego u pracodawców. Nowe rozporządzenie w sprawie praktycznej nauki zawodu wyraźnie preferuje pracodawcę. Tajemnicą poliszynela jest to, że zaledwie kilka zakładów rzemieślniczych w Polsce jest w stanie zrealizować podstawę programową kształcenia w określonym zawodzie. W paragrafie 7 tego rozporządzenia jest zaledwie wspomniane, że pracodawcy mogą zawierać umowę z takimi placówkami, jak Centra Kształcenia Praktycznego czy z warsztatami prowadzonymi przez te Centra na realizację określonych tematów. W mojej karierze szkolnej spotkałem się tylko raz z takim przypadkiem i to dlatego, że pracodawca był niezwykle rozsądny i chciał zapewnić swoim pracownikom uprawnienia kwalifikacyjne, które mamy prawo nadawać w naszym atestowanym Centrum.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PrzedstawicielCentrumKsztalceniaPraktycznegowNowymSaczuAndrzejJanisz">Wynegocjowaliśmy, że aby takie uprawnienia mogli dostać młodociani uczniowie zatrudnieni na praktyce, muszą kilka godzin pracować w Centrum. Kuratoria, które mają teoretycznie obowiązek kontrolowania zajęć praktycznych nie mają na to czasu i tego nie robią, ani nie chcą tego robić. Nie ma obecnie instytucji, która by tego dopilnowała. Na dowód, że pracodawcy preferowani są w tym układzie, chciałem powiedzieć, jak będzie rozwiązana sprawa egzaminów. Na razie jest zapisane w sposób ogólnikowy, że egzaminy młodocianych pracowników będą się odbywać według standardów ustalonych przez okręgową komisję egzaminacyjną. Według mnie oznacza to, że będziemy mieli do czynienia z dwoma różnymi egzaminami dającymi różne uprawnienia. Jeden egzamin będzie taki, że uczeń po ukończeniu nauki w szkole będzie zdawał egzamin zewnętrzny przed przedstawicielami okręgowej komisji egzaminacyjnej, a drugi egzamin będzie zdawał w cechu, tak jak się to odbywa dotychczas. Uważam, że trzeba doprowadzić do tego, aby była jedna komisja egzaminacyjna i jeden egzamin według takich samych zasad. Wtedy nie będziemy mieli kilkudziesięciu typów murarzy, o czym tu była mowa, ale jednego wykwalifikowanego murarza, który zdał egzamin według określonych standardów. Problem kształcenia w zakładach i przedsiębiorstwach u pracodawców jest poważny. Kształcimy zawodowców tylko z nazwy, bo niestety ich umiejętności są bardzo ograniczone i wycinkowe, nie odpowiadające wymaganiom określonego zawodu. Mówię to, ponieważ mam kontakt z wieloma komisjami egzaminacyjnymi i wiem, że w ramach składanych egzaminów rzemieślnicy uzyskują dodatkowe potwierdzenie swoich kwalifikacji, a wymagania egzaminacyjne bardzo się od siebie różnią i od razu wiadomo, gdzie który z nich składał egzamin.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PrezesZwiazkuRzemioslaPolskiegoJerzyBartnik">Chciałbym podziękować za troskę, jaką państwo przejawiacie o szkolnictwo zawodowe. Mówię jednak od razu, że nie podzielam wszystkich poglądów, które tutaj zostały wypowiedziane, a zwłaszcza przez mojego przedmówcę. Związek Rzemiosła Polskiego reprezentuje 110 tysięcy aktualnie szkolonych uczniów w zakładach rzemieślniczych, nie licząc końcowego naboru, który odbędzie się w tym miesiącu. Chciałbym szczególnie podziękować sejmowej Komisji za troskę o skuteczność szkolenia w różnych zawodach z pożytkiem dla gospodarki, przedsiębiorców i rzemieślników, a przede wszystkim samych kształcących się zawodowo. Kształcenie zawodowe w systemie trzyletnim jest przez nas akceptowane i jest to wynik starań Komisji sejmowej i resortu edukacji. Jeżeli rozwój tego szkolnictwa i kształcenia ma opierać się na gestorze, jakim jest rzemiosło, to chciałbym wyraźnie powiedzieć, że problem ten został generalnie rozwiązany w skali kraju przy udziale resortu pracy. Natomiast są z tym pewne kłopoty w Radomiu, bo tutaj występuje ponadroczne opóźnienie wdrażania przyjętych rozwiązań, co - być może - uzasadnione jest szczególnie wysokim bezrobociem w tym regionie i zmianą kierunków wydatkowania środków przeznaczonych na inne niezbędne, a może ważniejsze potrzeby. Będę miał okazję rozmawiać na ten temat z ministrem pracy, bo nie może być tak, że w całej Polsce uregulowano ten problem, a tutaj to nie nastąpiło. Propozycja, jaka tu została zgłoszona, aby wkomponować w system edukacyjny nowy model szkolnictwa zawodowego, a stosowanie różnych metod szkolenia zostało uzupełnione co najmniej półrocznym okresem przebywania ucznia u pracodawcy, jest cenne z punktu widzenia szkoły i szkolenia pozazakładowego. Byłoby to słuszne i przynoszące duży efekt. Problemem w omawianym tu systemie edukacji jest problem uczniów pełnoletnich w rzemiośle. Od 13 lutego br. nie przyjmujemy do nauki zawodu osób pełnoletnich, mimo ogromnych potrzeb znalezienia dla nich miejsc pracy. Ten problem wymaga rozwiązania. Jest jeszcze problem ustalania klasyfikacji zawodów szkolnych. Musimy znaleźć wspólną metodę na to, żebyśmy mogli uwzględniać zawody, które nie są zapisane w klasyfikacji szkolnej, bo są zawodami bądź zanikającymi, bądź bardzo potrzebnymi, chodź nie tymi najbardziej popularnymi i powszechnymi. Przedsiębiorcy z Unii Europejskiej przyjeżdżają do nas w poszukiwaniu pracowników w zawodach, w których tam się już nie kształci. Byłby to nowy sposób zarabiania pieniędzy przez Polskę. Chciałbym poprzeć wszystkich tych, którzy chcą, aby już w ostatniej klasie gimnazjum przygotowywać uczniów do pracy, ale nie tylko w sensie prowadzenia własnej działalności gospodarczej czy samozatrudnienia, lecz również jako wykwalifikowanych pracowników. To ułatwi późniejsze ich zatrudnienie. Padały tu nieco kontrowersyjne stwierdzenia o preferowaniu pracodawców szkolących uczniów w różnych zawodach. Z tych wypowiedzi wynikało, że pracodawcy mają same tylko korzyści z organizowanych praktyk dla uczniów, a robią to byle jak. Jeżeli tego tak dosadnie nie określono to dało się to odczuć. Taki pogląd jest groźny. Zdaję sobie sprawę z tego, że żaden zakład nie zrealizuje u siebie w całości programu przygotowania do zawodu. W państwach Unii Europejskiej oddzielono Centra Kształcenia Zawodowego od szkół zawodowych. Wydaje się, że jest to wskazane także dla nas i nie ma się co dziwić, że szkoła nie chce mieć blisko siebie takiego Centrum. Nie podzielam poglądu pana prof. Bednarczyka, że te Centra muszą się mieścić w systemie szkolnym - publicznym i państwowym.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PrezesZwiazkuRzemioslaPolskiegoJerzyBartnik">W byłej NRD podjęto próby rozwiązania tego problemu, ale w rezultacie powstały prywatne ośrodki szkolenia zawodowego. Jest to pewne remedium na pozyskiwanie środków finansowych na ten cel nie tylko z budżetu państwa. Jeżeli ośrodki takie pozostają pod odpowiednim nadzorem, spełniają dobrze swoje funkcje, a także oczekiwania pracodawców. Panu z Nowego Sącza chciałbym powiedzieć, że ja, pracodawca od ponad 30 lat, nie przyjmę do siebie jako pracownika produktu dzisiejszej szkoły zawodowej, jeżeli nie będzie to człowiek przeszkolony w zakładzie rzemieślniczym, bo wiem, jaka jest różnica w przygotowaniu do pracy ucznia bez takiej praktyki i ucznia po odbyciu praktyki w zakładzie. Proszę mnie jako praktyka wysłuchać, ponieważ żadne wskazania, aby wszystkich uczniów po szkołach zawodowych zatrudniało rzemiosło, nie będą respektowane, jeżeli tego warunku się nie dopełni. Bywam za granicą i spotykam tam wielu Polaków przygotowanych do pracy przez nasze rzemiosło. Np. w Brukseli na licznych budowach pracują ludzie u nas przygotowani do wykonywania zawodów budowlanych, z naszymi dyplomami. Szanuję bardzo system edukacji szkolnej, Centra Kształcenia Praktycznego, ale proszę także szanować tych pracodawców i rzemieślników, którzy wiele wysiłku włożyli w szkolenie wykwalifikowanych pracowników. Musiałem to państwu powiedzieć jako pracodawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PoslankaEwaKantor">W związku z tym, że mamy znowelizować ustawę o systemie oświaty i wkomponować w tę ustawę przepisy z zakresu szkolnictwa zawodowego, chciałabym wyrazić kilka uwag. Problem polega na tym, żeby stworzyć taką strukturę kształcenia, aby była ona wydolna i aby odejść od niektórych zmian, wprowadzonych wcześniej, a nie odpowiadających rzeczywistości. Według mojej oceny prezentacja proponowanych nowych rozwiązań w ustawie dowodzi, że w tym, co proponowano prze trzema laty, nie przewiduje się większych zmian. Dalej mamy iść w tym samym kierunku. Tymczasem wiadomo, że w toku realizacji tzw. reformy ujawniły się pewne błędy. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, komu i czemu ma służyć szkoła. Jeżeli o uczniu mówimy, że mamy do czynienia z "tworem" czy "produktem", a padło takie określenie kilka razy, albo z "klientem", to oznacza, że jesteśmy rzecznikami innych systemów filozoficznych. Chcę mówić o uczniu jako o człowieku i o szkole, która ma wychowywać do dojrzałości człowieka, który staje do rywalizacji na rynku pracy, ale ma zachowaną własną godność. Pierwsze deklaracje reformatorów oświaty były takie, że w szkołach będzie nie 20 proc. ale 70 proc. zajęć z zakresu szkolenia ogólnego. Dzisiaj mówicie państwo, że już w gimnazjach chcecie rozpoczynać szkolenie zawodowe. Już w III klasie gimnazjum zaczynamy profilowanie kształcenia. Pytanie jest takie: jakie jest, czy ma być, o kształcenie ogólne, skoro już 15-letnie dziecko kierujemy do pracy, a w każdym razie wymagamy zawodowego określenia zainteresowań? Rozumiem filozofię Unii Europejskiej, z której czerpiecie państwo wzór do naśladowania i macie do tego zero krytycyzmu, o czym świadczą niektóre wypowiedzi. Państwo uważacie, że tam są dobre rozwiązania. Moim zdaniem, tam popełnia się też poważne błędy edukacyjne. Jak państwo widzicie kształcenie ogólne i kształcenie zawodowe w ramowym planie nauczania? Państwo chcecie trzy lata nauki w liceum profilowanym porównać z nauką w liceum ogólnokształcącym i wypowiadacie formułkę, że to jest to samo kształcenie ogólne. Trzeba określić, w jakim to ma się odbywać planie nauczania i w jakich proporcjach godzin nauki przy zachowaniu wymogów higieny pracy. To jest pytanie podstawowe. Chcę wiedzieć, kto będzie płacił za edukację w takim układzie, bo trwać ma aż do ukończenia 23 lat. W jakim zakresie i na jakim poziomie państwo odpowiada i wypełnia swoje konstytucyjne obowiązki kształcenia ucznia? Pytam o to Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, ponieważ to ono proponuje taki układ i okres kształcenia. Mówimy, że chcemy zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, a oświata jest fundamentem państwa, jeżeli chcemy mieć nowoczesne i wykształcone społeczeństwo. Do jakiego wieku ma trwać obowiązkowe kształcenie w tym systemie szkolnictwa profilowanego i policealnego? Przecież wiadomo, że każdy, kto jest już odpowiednio wykształcony, może się przekwalifikować na kursach i w innych formach. Można się w ciągu życia nauczyć tysiąca różnych rzeczy i kilkakrotnie zmieniać zawód. Powstaje tylko pytanie, jak ma się to odbywać. Jak widzi się problem zwrotu przez pracodawców kosztów kształcenia zawodowego na wysokim poziomie, specjalistycznego, informatycznego? Zgłoszono już kiedyś taką propozycję, że przedsiębiorca zatrudnia wysokokwalifikowanego pracownika i zwraca do systemu finansowego państwa koszty jego edukacji. Jeżeli otrzymuje pracownika dobrze wykształconego przez państwo, musi zwrócić koszty jego kształcenia, np.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PoslankaEwaKantor">w formie podatku. Brakuje ciągle pieniędzy na edukację, a to jest droga uzyskania środków na jej rozwijanie. Takie są rozwiązania zachodnie. Jak ma być sprawowany nadzór nad realizacją programów i zapewnieniem drożności kształcenia na różnych poziomach? Już dzisiaj w szkołach ogólnokształcących ponadgimnazjalnych mamy sytuację, że dzieci uczyły się języka niemieckiego i angielskiego w szkole gimnazjalnej, a idą do szkoły średniej i uczą się języka rosyjskiego. Proszę zbadać drożność kształcenia w liceach profilowanych, ponieważ szkoła nie dostosowała się jeszcze do potrzeb kontynuowania procesu kształcenia. Proponowany system nie daje szans na zapewnienie ciągłości programu kształcenia. Dla mnie będzie to system tylko wirtualny. Była mowa o wykwalifikowanych robotnikach polskich pracujących za granicą. Chciałabym widzieć te dokumenty kwalifikacyjne i dotyczące rejestracji ich zatrudnienia, aby stwierdzić, czy mają istotnie takie wysokie kwalifikacje. Według mnie pojechali tam bez kwalifikacji. To jest praca na czarno i zdarza się, że są oni usuwani z krajów, gdzie szukali pracy, a tam, gdzie pracują to głównie dlatego, że są tańsi niż miejscowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PoslankaKrystynaSzumilas">Temat szkolnictwa zawodowego jest bardzo ważny. Chciałabym tu oddzielić sprawy szkolnictwa zawodowego na poziomie podstawowym od spraw kształcenia zawodowego na poziomie średnim. Była już tu mowa o tym, że uratowano system szkolnictwa zawodowego, a niektórzy przedmówcy mieli na myśli to, że po prostu utrzymano technika w systemie oświaty. Chciałam zapytać tych, którzy mówią o uratowaniu szkolnictwa zawodowego, czy badali losy absolwentów szkół zawodowych. Gdy pracowałam w samorządzie, od tego zaczęłam, przygotowując reformę szkolnictwa ponadgimnazjalnego, jeszcze według początkowej koncepcji zreformowania oświaty. Obecnie mamy nową wersję reformowania szkolnictwa. Czy można uznać za dobrą taką szkołę zawodową, której 67 proc. absolwentów rejestruje się w urzędzie pracy jako bezrobotni? Miałam z taką szkołą do czynienia na moim terenie. Obecnie dyskusja o tym, czy mają być technika, czy też nie, jest już zamknięta. Decyzja w Sejmie na ten temat zapadła większością głosów koalicji rządzącej i nie chciałabym w tej chwili dyskutować o tym, czy ta decyzja jest odwracalna, czy nie. Natomiast nie zgadzam się z jednostronnym spojrzeniem na ten temat. Z prezentacji pani dyrektor i z dyskusji wynika, że np. licea profilowane są bardziej elastyczne i umożliwiają uczniowi szybsze uzyskanie tego, co może osiągnąć ucząc się w dwuletnim technikum. Decydując się na naukę w liceum profilowanym, uczeń ma do wyboru co najmniej pięć różnych zawodów po trzech latach nauki. I jako dorosły może świadomie wybierać zawód poszukiwany na rynku pracy. Uczeń, wybierając technikum, już w wieku 16 lat decyduje się na konkretny zawód i nie ma przez cztery lata szans na to, żeby go zmienić. Dopiero po ukończeniu 4-letniego technikum może wybrać jedną ze szkół policealnych lub podjąć naukę na wyższej uczelni. Mam pewne wątpliwości i podzielę się nimi z państwem, a państwo ocenicie, czy są warte przemyślenia, czy nie. Dowiedziałam się, że w miejscowym technikum elektronicznym 90 proc. jego absolwentów idzie na wyższe studia. Świadczy to o tym, że w tym technikum elektronicznym przede wszystkim dobrze kształci się na poziomie ogólnym, bo absolwenci są dobrze przygotowani i zdają egzaminy do szkół wyższych. Natomiast umiejętności zawodowe, których uczyli się przez 4 lata, są przydatne i ułatwiają im studia, a także dzięki temu mogą realizować swoje zainteresowania, ale pobierający naukę w liceum po trzech latach będą mieli takie same umiejętności. Moim zdaniem, jest to w pewnym sensie dublowanie systemu i jest pytanie, czy nas na to stać. Mój niepokój wzrósł, gdy usłyszałam, że tylko dwóch ubiegłorocznych absolwentów po ukończeniu tego technikum zatrudniło się i pracuje. Ten dyplom na coś im się przydał, ale tylko oni wybrali taką drogę. Nowy system szkolnictwa ponadgimnazjalnego jest już faktem, ale cieszę się z tego, że tylko 23 proc. młodzieży ubiegającej się o przyjęcie do tych szkół wybrało technikum. Można oczywiście mówić, że aż 23 proc., albo że tylko 23 proc. Warto to porównać z tym, co było poprzednio. Moim zdaniem, system szkolnictwa zawodowego jest bardzo zaniedbany, tzn. praktyczna nauka zawodu jest zaniedbana nie z powodu przeprowadzanej reformy, tylko jest to pewna spuścizna po kilku dziesiątkach lat i efekt tego, że polska gospodarka nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięta. Powodem tego jest fakt szybko postępujących zmian technologicznych, a szkoły są niedofinansowane i nie mogą za tym nadążyć, nie mają odpowiednich urządzeń - nowoczesnych i stosowanych już w praktyce gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PoslankaKrystynaSzumilas">Podoba mi się projekt resortu edukacji, który przewiduje, że pieczę nad szkolnictwem zawodowym powinny przejąć Centra Kształcenia Praktycznego, a także to, o czym mówiła pani dyrektor, że nie można praktycznej nauki zawodu oddzielać od nauczania teoretycznego i że Centra Kształcenia Ustawicznego przejmują rolę łączenia tych dwóch nurtów nauczania. Daje to szansę na to, że Centra te będą odpowiednio przygotowane i wyposażone w niezbędny sprzęt i narzędzia. Do tych Centrów mogą przyjść uczniowie z różnych szkół i będzie to tańszy system nauki zawodu, a to jest ważne w naszej sytuacji finansowej. Brakuje mi doprecyzowania tego, w jaki sposób w obecnej sytuacji finansowej rząd i resort edukacji chcą pozyskać sprzymierzeńców, którzy wzmacnialiby finansowo system kształcenia zawodowego, tzn. osób i instytucji, które dopłacałyby do systemu, jeżeli nie stać na to państwa. Dostrzegam trzy elementy, które zostały w naszej dyskusji ocenione raczej krytycznie. Nie wiem, czy nie należałoby nieco inaczej patrzeć na szkolnictwo zawodowe. Chodzi mianowicie o cały system szkolnictwa prywatnego. Mówiono tu tak, jak gdyby tylko w systemie szkolnictwa publicznego miało być prowadzone kształcenie zawodowe. Poddano pewnej krytyce działania samorządów. Niektórzy przedmówcy podejmowali próby odsunięcia samorządów i pozbawienia ich odpowiedzialności za kształcenie zawodowe. Jeżeli pójdziemy w takim kierunku, szkoły zawodowe będą wyglądały tak, jak w momencie przejęcia ich przez samorządy, czyli będą niedoinwestowane, niedofinansowane. Uważam, że nie należy tutaj pomniejszać roli samorządów w przeprowadzaniu reformy szkolnictwa zawodowego. Należałoby zwrócić szczególną uwagę na rolę pracodawców w rozwijaniu nauki zawodu w systemie szkolnym i pozaszkolnym. Nie jest tak, że uczeń chodzi do szkoły dla szkoły. Gdyby nam w młodym wieku powiedziano: "idź do szkoły, bo tam jest fajnie", nie wiem, jak by to było, gdyby nie wpajano w nas przekonania, że w szkole zdobywa się wykształcenie po to, żeby było nam łatwiej w dorosłym życiu. Uczeń chodzi do szkoły po to, żeby mu potem łatwiej było znaleźć pracę, i to tym lepszą, im więcej umie. Słuchajmy opinii pracodawców, którzy mówią, że chcieliby mieć u siebie na praktyce w pracy ucznia inaczej kształconego. Dlatego, oprócz Centrum Kształcenia Praktycznego, na które na pewno należy jeszcze zwrócić większą uwagę, trzeba dostrzegać także system aktywizujący i zachęcający pracodawców do tego, żeby przyjmowali na praktyki zawodowe młodych ludzi. Nie dotyczy to tylko rzemiosła, ale także dużych i mniejszych przedsiębiorstw. Jeżeli nie zaczniemy dostrzegać problemu roli pracodawców, zawsze będziemy dreptać w miejscu i tylko narzekać, że mamy zbyt słabe szkoły, które nie są dofinansowane, nie mają odpowiednich warsztatów i młodzież nie ma gdzie zdobywać umiejętności zawodowych. To, co proponuje resort edukacji w swoich rozporządzeniach, jest małą protezą, która tylko w niewielkim stopniu coś zmieni. Jest to jak gdyby tylko pokazanie, że dostrzega się pracodawców, ale efekt będzie taki, jak w tej chwili. Czy MENiS przewiduje dokonanie większej nowelizacji prawa - nie tylko prawa oświatowego, ale także prawa podatkowego i finansowego - w takim kierunku, żeby np.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PoslankaKrystynaSzumilas">uzyskać to, co jest w systemie niemieckim, gdzie 90 proc. praktyk odbywa się w zakładach pracy?</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PoselAntoniSryjewski">Zacznę od tego, że w moim przekonaniu fatalnie się stało, iż szkolnictwo zawodowe w pewnym okresie potraktowano jako zbyteczny element systemu edukacji, widząc w nim jedynie źródło "produkowania" bezrobotnych. Można powiedzieć, że w upadającej gospodarce także wśród premierów i ministrów jest duże bezrobocie, a nie tylko wśród ludzi z wykształceniem zasadniczym zawodowym czy technicznym. Bezrobocie dotyka także posłanek i posłów, a myślę, że spotka to także tych z Platformy Obywatelskiej. Człowiek rodzi się z jakimiś talentami danymi od Pana Boga w celu przeżycia swego życia jak najlepiej, jak najpiękniej i jak najkorzystniej, aby przysporzyć dóbr i zadowolenia sobie i społeczeństwu, w którym dane jest mu żyć. Szkoła pomaga odnaleźć te talenty i przygotować człowieka do wykorzystania talentów, jakie posiada. Człowiek jest zawsze człowiekiem, a nie "towarem" czy "rzeczą", jak to niektórzy określają, tkwiąc w dalekim darwinizmie, marksizmie i jeszcze gorszych systemach, które deprecjonowały człowieka. Szkolnictwa zawodowego nie wymyśliliśmy my, ono jest od wieków, natomiast stworzenie w takiej formie szkół zawodowych związane jest z historią Kościoła. Przez wiele wieków szczególnie klasztory, chcąc pomóc dzieciom i młodzieży, zwłaszcza z rodzin ubogich, gdzie było wiele talentów, przysposabiały te dzieci do życia, ucząc np. krawiectwa chociaż nie było potrzebnych w okolicy aż 1000 krawców. Jednak kształcono w tym i innych zawodach, ponieważ następowała migracja ludzi i te zasoby umiejętności były coraz lepiej wykorzystane. Istotne było wykształcenie. Dziwię się, że państwo mówicie tak chętnie i dużo o Unii Europejskiej. Chcemy kształcić naszą młodzież i pracowników w zawodach według ich talentów i zainteresowań, ale okazuje się, że zanim ukończą naukę zawodu już są bezrobotnymi. Jeżeli jesteście tak pozytywnie nastawieni do Unii, miejcie to na uwadze, aby nie tworzyć biedy u nas, a eksportować talenty na zewnątrz, co jest wynikiem pewnej polityki. Polacy nie są inwalidami zawodowymi. Dzisiaj jest taka moda, aby mówić, że my niczego nie potrafimy robić i nic nie będziemy umieli robić, dopóki inni nas nie nauczą. Mamy problem z bezrobociem dlatego, że nasza gospodarka jest zwijana, a nie rozwijana, i to celowo. Mieliśmy być słabym partnerem do współdziałania na arenie międzynarodowej. Tak sobie to umyślono. Jesteśmy dzisiaj w Radomiu, który jest miejscem totalnej klęski gospodarczej i wielkiego bezrobocia, jest efektem bezsensownego zwinięcia gospodarki. Nie oznacza to jednak, że nie potrzeba nam już ślusarzy, szewców i wykonawców tysiąca innych zawodów. W sytuacji zwijanej gospodarki inżynier będzie wykonywał pracę technika albo wykwalifikowanego robotnika, ale w warunkach rozwijającej się gospodarki na pewno technik nie będzie wykonywał zawodu inżyniera, bo nie będzie miał do tego kwalifikacji. W związku z tym doceńmy kształcenie zawodowe. Licea profilowane miały być atrapą czy substytutem szkoły uczącej faktycznie techników. Moim zdaniem, te licea nie są nam potrzebne, ponieważ technika wypełnią tę przestrzeń kształcenia zawodowego młodzieży według życzenia, talentów i możliwości każdego młodego człowieka. Mówiono tu, że uczeń po skończeniu szkoły jest "towarem". Tymczasem pracodawcy jakoś nie chcą widzieć siebie jako potencjalnych płatników za wykształcenie swoich pracowników. Pamiętamy, że w czasach tzw. PRL człowiek teoretycznie kształcił się w szkole, a potem szedł na praktykę do państwowego zakładu pracy. Za kształcenie swoich pracowników zakład pracy płacił swoją produkcją czy usługami. I ta spirala funkcjonowała prawidłowo. Obecnie, po uruchomieniu sektora prywatnego, wchłania on chętnie ludzi wykształconych i mądrych, ale niechętnie płaci za ich kształcenie.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PoselAntoniSryjewski">I z tego nigdy nic dobrego nie wyniknie. Jeżeli mamy prawidłowo planować rozwój państwa i społeczeństwa, to państwo musi na swoje barki wziąć kształcenie dzieci i młodzieży, szczególnie na poziomie średnim. Stawiam tu kolejną tezę całkowitego wyłączenia szkolnictwa średniego z gestii samorządów terytorialnych i w tym zakresie wycofanie się z reformy administracyjnej. Proszę zwrócić uwagę, że samorządy pierwsze przyłożyły rękę do likwidacji wielu szkół. Np. we Wrocławiu, skąd pochodzę, duża liczba szkół została zlikwidowania przez samorząd, mimo że miały one kilkudziesięcioletnie tradycje i dalsze perspektywy. Samorząd kieruje się w swoich działaniach innymi kryteriami i wartościami. Państwo już zaczynacie mówić, że niektóre szkoły muszą być w gestii województwa i próbujecie uciekać od krótkowzrocznych wizji, takich, które mają samorządowcy. Postuluję, aby w przygotowywanej nowelizacji ustawy o systemie oświaty przywrócić władztwo polskiego rządu nad szkołami szczebla średniego, w tym także zawodowego. Nie chcemy przywracać władztwa resortów nad szkołami zawodowymi, ale wiemy, że szkolnictwo zawodowe jest droższe od szkolnictwa ogólnego. W związku z tym nie podoła temu sam resort edukacji. Próba tworzenia mieszanego układu, włączając w to resorty i przedsiębiorców, jest znowu tworzeniem atrapy. Według mnie szkoły zawodowe powinny być nadzorowane ogólnie przez MENiS, natomiast pozostawać we władaniu odpowiednich resortów. To gwarantuje prawidłowy rozwój szkół zawodowych. Szkoły rolnicze u nas upadają, chociaż zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej, w Polsce powinno przybywać tych szkół, bo rolnicy mają mieć wykształcenie co najmniej średnie. Likwidowanie szkół rolniczych powodowane jest jakąś chorobą umysłu, bo inaczej nie sposób tego nazwać. Dopóki nie będzie prawidłowego usytuowania szkół zawodowych ponad fanaberiami samorządów terytorialnych i pracodawców, nie będziemy mogli wykorzystać w pełni tych talentów, które z łaskawości Bożej mamy w narodzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PoslankaBarbaraHylaMakowska">Jestem posłem już trzecią kadencję, ale także długoletnim nauczycielem szkolnictwa zawodowego. Mam ścisłe kontakty z tym środowiskiem. Chciałabym resortowi i jego przedstawicielom, dyrektorom placówek kształcenia zawodowego w Radomiu i szefostwu naszej Komisji podziękować za zajęcie się problemami szkół i szkolnictwa zawodowego. Szkoła również podlega prawom rynku i cieszę się, że pozostało tyle profili kształcenia i że zachowane zostały w systemie edukacji technika oraz licea ogólnokształcące, chociaż są one na rozmaitym poziomie. Przeżyłam już wiele reform oświaty. Były licea zawodowe i umarły śmiercią naturalną. Zajęły ich miejsce inne licea, ale nie mówmy już dzisiaj, że te licea profilowane będą dobre, czy nie. Jest to konkretna oferta edukacyjna. Jeżeli młodzież to zaakceptuje, te szkoły będą spełniały swoje zadanie. Jeżeli nie przyjmą się, to będzie się powiększała liczba techników i bez względu na typ czy charakter szkoły, nauczyciele dołożą starań, aby młodzież dobrze przygotować do życia i do zawodu. Mówiliśmy w małym gronie o tym, że cykl nauczania w szkołach zawodowych jest za długi i mogą zniknąć zasadnicze szkoły zawodowe, a młodzież będzie wybierać szkoły ogólnokształcące. Trzeba rozwijać związki szkół z pracodawcami, bo szkolnictwo samo nie poradzi sobie z tworzeniem warsztatów na wysokim poziomie i bez pomocy pracodawców uczniowie nie będą mogli zapoznać się z nowoczesnymi miejscami pracy. Musimy zachęcić pracodawców, aby byli oni zainteresowani przyjmowaniem uczniów na praktyki i staże pracownicze. Trzeba też zadbać o ścisły związek szkół z Centrami Kształcenia Praktycznego, przyznawać tym Centrom odpowiednie środki na rozbudowę warsztatów i pracowni.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PoselKazimierzSas">Ośmielam się zabrać głos, powodowany tym, że już kilka dziesiątków lat pracuję w szkole zawodowej i mam sporo doświadczeń jako nauczyciel, następnie dyrektor szkoły i wreszcie parlamentarzysta od trzech kadencji. Moim zdaniem, straciliśmy kilka poprzednich lat na ciągłe debaty o szkolnictwie zawodowym. Pamiętam, jak w początkach lat 90. dramatycznym cieniem na tym szkolnictwie legły różne nowatorskie, hurraoptymistyczne idee zmian i hasła likwidacji szkół zawodowych, które uznawano za twór komunistyczny. Dyskutowano o wszystkim - o wartościach, o człowieku, o nowym modelu wychowania - ale nie mówiono, co zrobić z warsztatami, co z kształceniem, z przygotowaniem młodzieży do zawodu i profilowaniem szkolnictwa. Przypominam to ku opamiętaniu tych wszystkich, którzy znowu próbują traktować szkolnictwo zawodowe jako jakąś zawalidrogę w ogólnym systemie edukacji. Mówił o tym nieuzasadnionym krytycyzmie pan prof. Bednarczyk i bardzo mu za to dziękuję. Jeżeli my dzisiaj w tym zacnym gronie ludzi kompetentnych dyskutujemy o zwiastunach zmian w treściach i formach kształcenia, o dużej nowelizacji ustawy o systemie oświaty, to celem tego jest wywołanie poważnej i odpowiedzialnej debaty. Nie wyobrażam sobie jednak, aby można było podejść do tego tak, jak nasi poprzednicy, kiedy wprowadzali reformę wbrew ludziom i przy małej aktywności środowiska nauczycielskiego i związków zawodowych. Dzisiaj mówi mi się na Sądecczyźnie, mówią o tym wójtowie i starostowie reprezentujący partie prawicowe, że tamta reforma była niedostatecznie przemyślana i niedobra. Pytam się ich i innych, gdzie byli, kiedy ekipa Mirosława Handke forsowała rozwiązania na przekór opozycji i bez konsultacji. Dzisiaj mleko jest już rozlane. Mam serdeczną prośbę do wszystkich, aby dyskusje o tym bardzo skomplikowanym problemie szkolnictwa zawodowego, jako ważnej części systemu edukacji, odbywać w atmosferze rzetelnej wiedzy i wielkiej troski, wspólnie z nauczycielami, dyrektorami placówek kształcenia zawodowego i wszystkimi tymi, którzy tworzą szerokie spektrum sojuszników kształcenia zawodowego. Cieszę się, że podejmujemy tę debatę, aby w Sejmie, kiedy zostanie nam przedłożona duża nowelizacja ustawy o systemie oświaty, rozpatrzyć ją i przyjąć zgodnie z oczekiwaniami środowiska i potrzebami obecnego stanu wiedzy i gospodarki. Pani posłanka Krystyna Szumilas zawsze odnosi się do wielu tematów krytycznie, ale też roztropnie podpowiada wiele rozwiązań, ale dzisiaj wyraża zadowolenie z tego, że tylko 23 proc. młodzieży wybrało technika. Nie wiem, czy należy się z tego cieszyć i czy coraz więcej młodych ludzi będzie przekonanych do tego typu szkoły. Miniony rok był trudny, występowały różne zawirowania, było wiele niewiadomych. Ponadto, uprawiano propagandę przeciwko technikom, namawiano młodzież, aby nie szła do techników, bo to będzie rzekomo droga donikąd. Poczekajmy, co z tego ostatecznie wyniknie. Na Zachodzie są podobno nie głupsi od nas, a tam szkolnictwo zawodowe istnieje od dawna, ma utrwaloną pozycję i jest uznawane za potrzebne. Najbliższe lata pokażą, który typ szkoły będą wybierać nasi obecni gimnazjaliści i czy zainteresują się nauką właśnie w technikach.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PoselKazimierzSas">Poddaję pod rozwagę następującą kwestię. My się znowu epatujemy wykształceniem średnim. 84 proc. tegorocznych absolwentów gimnazjów podejmuje naukę w szkołach ponadgimnazjalnych. Czy nie dokona się to kosztem poziomu kształcenia? Trzeba zacząć już badać, czy my przypadkiem nie pomniejszamy wymagań. Trzeba kreślić standardy kształcenia na poziomie średnim, abyśmy znowu nie kierowali się tylko wskaźnikami statystycznymi i przyjmowali, że tyle a tyle ma być uczniów z wykształceniem średnim, i to nam wystarczy. Pani dyrektor Cieślak przedstawiła nam koncepcję i perspektywę kształcenia modułowego. To jest bardzo ładnie napisane i opracowane. Jednak bardzo proszę, aby to rozpisać teraz szczegółowo i uczynić czytelnym i rozpoznawalnym, aby mogło być wdrażane w praktyce. Trzeba to przełożyć na język takich rozwiązań, które będą oczywiste i znajdą uznanie w całym kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PrzedstawicielCentrumKsztalceniaPraktycznegowKrakowieMarekFilipczyk">Jestem wiceprezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów i Nauczycieli Centrów Kształcenia Praktycznego. Bardzo dziękuję Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu oraz sejmowej Komisji za zajęcie się problemami kształcenia zawodowego. Chciałbym odnieść się krótko do wypowiedzi pana prezesa Jerzego Bartnika, ponieważ odnoszę wrażenie, jakbyśmy rozpoczęli jakąś rywalizację czy nawet wojnę między kształceniem szkolnym a kształceniem rzemieślniczym. Chciałbym zakopać ten topór wojenny i proponuję, aby również pan prezes z nami współpracował we wspólnym interesie i dla dobra uczących się. Obecnie na rynku kształcenia zawodowego i praktycznego działają trzy podmioty: warsztaty szkolne, Centra Kształcenia Praktycznego i pracodawcy. Apeluję o to, aby wszyscy współpracowali ze sobą, a nie rywalizowali, bo jesteśmy wspólnie odpowiedzialni za to kształcenie. Z naszej strony jest wola takiej współpracy, natomiast Związek Rzemiosła Polskiego stoi na stanowisku, że kształci tylko w swoich zakładach, przeprowadza własne egzaminy, a czeladnik rzemieślniczy i robotnik wykwalifikowany to są dwaj różni absolwenci kształcenia zawodowego, chociaż przecież kwalifikacje mają takie same. Chciałbym zwrócić się do pana prezesa Związku Rzemiosła Polskiego z pytaniem czy widzi taką możliwość współpracy. Wszyscy narzekamy, że nie mamy dostatecznej bazy do kształcenia praktycznego. Warsztaty szkolne są przestarzałe, Centra Kształcenia Praktycznego dopiero teraz zaczynają unowocześniać swoją bazę, a w zakładach rzemieślniczych też jest baza. Pan prezes wspomniał, że wszyscy nie realizujemy w sposób zadowalający podstawy programowej nauki zawodu. W związku z tym pytam: czy istnieje możliwość nawiązania takiej współpracy między nami? My mamy dobrze przygotowaną bazę do kształcenia wstępnego, a zakłady rzemieślnicze mają dobrze rozbudowaną bazę do kształcenia pozwalającego na utrwalanie i doskonalenie kwalifikacji zawodowych. Czy moglibyśmy podjąć wymianę uczniów, tzn. rzemieślnicy przysłaliby swoich młodocianych uczniów i pracowników do Centrum Kształcenia Praktycznego, żeby mogli opanować te moduły wiedzy, których nie można realizować w warsztatach rzemiosła? Tak jest np. w Niemczech, gdzie rzemieślnik dostaje zgodę na kształcenie pod warunkiem, że aby nauczyć ucznia czy pracownika tego, czego nie potrafi zrobić u siebie, przekazuje go na mocy umowy do ośrodka kształcenia i doskonalenia. Chciałbym namówić pana prezesa do takiej współpracy i wzajemnej wymiany. My byśmy kształcili w systemie szkolnym w fazie wstępnej młodocianego ucznia odbywającego praktykę u rzemieślnika, a pan umożliwiałby naszym uczniom zdobywanie doświadczenia w ostatniej fazie specjalistycznego przygotowania do zawodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Mam nadzieję, że pani dyrektor Cieślak notuje zgłaszane uwagi i propozycje, które staną się przedmiotem dalszych rozmów i wymiany poglądów. Proponuję też, aby panowie wymienili szczegółowe uwagi i propozycje między sobą, ale już po zakończeniu posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PrzedstawicielfiliiWojewodzkiegoUrzeduPracywRadomiuWojciechJablonski">Może kilka uwag przedstawię z punktu widzenia nie pracownika oświaty ani pracodawców, ale Urzędu Pracy. My zajmujemy się absolwentami szkół, którzy wchodzą na rynek pracy. My także pracowaliśmy nad systemem ukształtowania i zaprogramowania szkolnictwa zawodowego w taki sposób, aby było jak najmniej bezrobotnych. Jesteśmy obecnie na pierwszej linii frontu walki z bezrobociem, bo nie wiem, czy jest druga taka miejska aglomeracja o takiej liczbie ludności i takim potencjale przemysłowym w przeszłości, jak Radom, w której byłoby tak duże bezrobocie. Mamy trzy powiaty zagrożone strukturalnym bezrobociem: Radom powiat radomski i Szydłowiec. Państwo mówili o ważnej sprawie - o nauce przedsiębiorczości w szkole średniej. Mimo, że z badań wynika, iż tylko ok. 10 proc. populacji jest zdolna do prowadzenia własnej działalności gospodarczej, to jednak musimy rozbudzać zainteresowanie i kształcić w zakresie umiejętności prowadzenia tej działalności na własny rachunek. Sugeruję, aby szkoły zawodowe wyposażyć w odpowiednie narzędzia służące nauce zawodu i różnym symulacjom służącym samozatrudnieniu. W szkołach wyższych powołujemy centra promocji studentów i absolwentów. Z początkiem października powołujemy takie centrum w największej radomskiej uczelni. Jest też taki pomysł, aby stworzyć szkolne biura promocji tzw. małe biura karier, żeby poszerzyć szanse ucznia na wybranie właściwej drogi prowadzącej do późniejszego zatrudnienia. Nie może być tak, że my jako Urząd Pracy ogłaszamy przetargi na podejmowanie szkolenia bezrobotnych, a tymczasem szkolą ich tzw. "firmy - krzaki", niemające odpowiednich uprawnień, prowadzące swoją działalność bez odpowiedniej akredytacji. Trzeba zdecydowanie przestrzegać zasady akredytowania jednostek szkolących, a także ich programów. Nie można dopuścić do takiej "wolnoamerykanki", że ktoś bierze pieniądze za szkolenie, a bezrobotny nadal nie ma kwalifikacji i w rezultacie nie ma pracy. Cieszy mnie to, że przeprowadzane będą egzaminy zewnętrzne, bo są jeszcze takie szkoły zawodowe, np. w branży samochodowej, których absolwenci opuszczają szkołę nie mając prawa jazdy. Są też takie zawodowe szkoły elektryczne, których absolwenci po zakończeniu nauki nie mają uprawnień z zakresu bezpiecznego posługiwania się urządzeniami elektrycznymi. Jeszcze większe problemy są z takimi zawodami, jak spawacz. Ze środków budżetowych musimy ich doszkalać już po ukończeniu odpowiedniej szkoły zawodowej, aby otrzymali niezbędne uprawnienia. Była tu mowa m.in. o nauce języków, szczególnie w szkołach, gdzie znajomość języka obcego jest niezbędna, np. w zakresie obsługi ruchu turystycznego. Otrzymujemy dużo ciekawych ofert z Unii Europejskiej dla osób, które mogą ubiegać się o odpowiedni certyfikat upoważniający do pracy we wszystkich krajach Unii, a także w biurach czy instytucjach w kraju, w którym wcześniej nie mogli znaleźć pracy. Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że nauka języków w szkołach jest na bardzo niskim poziomie, że brakuje wykładowców, których trzeba ściągać z innych krajów. Oczekujemy dwóch nowelizacji ważnych ustaw: o systemie oświaty i o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PrzedstawicielfiliiWojewodzkiegoUrzeduPracywRadomiuWojciechJablonski">Sugeruję, aby te nowelizacje zostały ze sobą skonfrontowane jeszcze przed przekazaniem ich do Sejmu, bo dotyczą pewnych wspólnych obszarów zagadnień, które wymagają wspólnych rozwiązań. Dzięki temu, że mamy w Radomiu Instytut Technologii i Eksploatacji prof. Bednarczyka, możemy przeprowadzać pewne badania i publikować ich wyniki. Wydaliśmy np. książkę o sytuacji absolwentów szkół zawodowych po wykonaniu czterech badań i ogólnym seminarium. Chciałbym ją przekazać panu przewodniczącemu Komisji i panu ministrowi jako dorobek badania rynku pracy w naszym regionie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PrzedstawicielBiuraRzecznikaPrawDzieckaKrzysztofBrzezinski">Generalnie zgadzam się z tym wszystkim, o czym mówiła pani posłanka Krystyna Szumilas. I chciałbym przekazać państwu pewną refleksję. Jednym z podstawowych celów reformy systemu edukacji miało być wyrównanie szans edukacyjnych dzieci i młodzieży także w szkolnictwie zawodowym. Zastanówmy się jak to będzie, jeżeli utrzyma się dotychczasowa tendencja naboru do techników. Pogłębi się wówczas segregacja i zróżnicowanie społeczne oraz środowiskowe. Jacy uczniowie wybierają naukę w technikach? Idzie do nich młodzież wiejska, robotnicza i młodzież z rodzin o niskich dochodach. Pokutuje jeszcze przekonanie, że gdy pośle się dziecko do technikum, to zdobędzie ono konkretny zawód. Zwróćcie państwo uwagę, jaki procent młodzieży w Warszawie poszło do techników. Jest to bardzo mały procent, znacznie mniej niż 23 proc. Do techników nie idą dzieci mieszkające w większych miastach, tylko z małych i malutkich miejscowości.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#DyrektorZespoluSzkolElektronicznychwRadomiuJaninaWozniak">Chciałabym odnieść się do wypowiedzi pani posłanki Krystyny Szumilas i pana, który przed chwilą zabierał głos. Odnoszę wrażenie - i chyba nie tylko ja - słuchając tych wypowiedzi, że szkoła zawodowa, taka, jak np. ta, którą prowadzę, jest szkołą dobrze kształcącą na poziomie ogólnym i wcale nie powinna kształcić w zawodzie, bo to nie ma sensu. Pozwolę sobie zauważyć, że pani posłanka niezbyt dokładnie słuchała naszych rozmów i prowadzonej tu dyskusji. Istotnie, moja szkoła jest bardzo dobra i w rankingu perspektyw zajmuje wśród szkół zawodowych w woj. mazowieckim pierwsze miejsce. Mamy osiągnięcia i to nie tylko w grupie przedmiotów ogólnokształcących, z czego jestem bardzo dumna, ale również nie mniejsze osiągnięcia mamy w kształceniu zawodowym. Od kilkunastu lat w corocznych edycjach Olimpiady Wiedzy Technicznej bierze udział nasza szkoła i mamy co roku finalistów i laureatów tej olimpiady. Świadczy to o tym, że nasze kształcenie zawodowe jest na odpowiednim poziomie. Może państwo nie odnieśli takiego wrażenia z wizytacji szkoły, oglądając bazę umożliwiającą szkolenie zawodowe, ponieważ nie wszystkie pracownie były czynne i nie wszystek sprzęt był użytkowany w dniu dzisiejszym. Zwracam uwagę, że to są pierwsze zajęcia zawodowe i nie wszystko można było obejrzeć. Co roku w konkursie na najlepszą pracę dyplomową uczniowie naszej szkoły zdobywają główne nagrody. Podobnie w Turnieju Młodych Mistrzów Techniki na szczeblu centralnym nasi uczniowie zajęli w tym roku drugie miejsce w Polsce. Nasze osiągnięcia w kształceniu zawodowym są znane nie tylko w naszym regionie, ale na forum ogólnopolskim. Ja i wszyscy moi nauczyciele jesteśmy tą grupą osób, które są bardzo zadowolone z decyzji o utrzymaniu szkolnictwa zawodowego. I nie zgadzam się również z wypowiedzią, że do szkół zawodowych idą wyłącznie dzieci ze środowisk mniej zamożnych, czy z rodzin o niższym poziomie wykształcenia, że nie są to dzieci z domów tzw. inteligenckich. To nie jest prawda. Zależy to od typu szkoły zawodowej, od jej zlokalizowania i renomy, a także charakteru lokalnego środowiska i jego składu społecznego. W mojej szkole uczą się dzieci z rodzin reprezentujących różne zawody i nie mogę powiedzieć, że są to dzieci wyłącznie z rodzin niezamożnych albo tylko robotniczych. Jest to nieprawda. Absolwenci mojej szkoły zajmują wysokie stanowiska zarówno w administracji państwowej, jak i samorządowej i oni najczęściej swoje dzieci przysyłają do naszej szkoły. Pani posłanka powoływała się na to, że tylko dwie osoby spośród absolwentów naszej szkoły zostały przyjęte do pracy i uznała to za dowód tego, że szkoła kształci bezrobotnych. Było to w tym roku. Po te dwie osoby przyszedł pracodawca, znając wysokie kwalifikacje absolwentów mojej szkoły. A tylko dwie osoby z tego względu, że tych dwóch uczniów nie zdawało na studia dzienne i nie stać ich było, aby wyjechać do innego miasta. Zdecydowali się na podjęcie pracy tu, w Radomiu. Moja szkoła prowadzi badania w zakresie liczby osób bezrobotnych. Zgłaszamy się co roku do Powiatowego Urzędu Pracy, żeby przedstawiono nam zestawienie ilu spośród naszych absolwentów jest zarejestrowanych jako bezrobotni. Otóż na tych listach w ubiegłym roku pojawili się absolwenci mojej szkoły, zarejestrowani jako bezrobotni, ale nie byli to uczniowie techników, a liceum zawodowego, w zawodzie monter elektronik.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PoselFranciszekPotulski">Pani nie zna naszych dyskusji w Komisji i nie wie, że ten wątek bezrobotnych pojawia się ciągle jako swego rodzaju argument czy uzasadnienie pewnej tezy. Nie będę tego rozwijał. Chciałbym natomiast wyrazić głęboki sprzeciw wobec wystąpienia przedstawiciela Rzecznika Praw Dziecka. Będę o tym wystąpieniu pamiętał przy rozpatrywaniu sprawozdania z działalności Rzecznika Praw Dziecka - rzecznika nie nauczycieli, nie pracodawców, tylko dziecka. Moim zdaniem, problemem aktualnym oświaty jest obniżenie się poziomu wiedzy uczniów. Miałbym ochotę kiedyś "rozliczyć" - jak to się ładnie mówi - poprzednie władze i nie za jakiś błąd, bo żadnego błędu ministra Handkego nie było. Wszyscy wiedzieliśmy, jak to będzie i wiedzieliśmy o tym, że pan premier Balcerowicz powiedział panu ministrowi Handkemu, aby wprowadził reformę, ale ona ma się sama "wyżywić". Chodziło o redukcję zatrudnienia, o zmniejszenie sieci szkół. Trzeba mieć pretensję o to, że rok temu na tydzień przed wyborami parlamentarnymi zadanie maturalne na próbnej maturze brzmiało następująco: pięć ciastek i sześć pączków kosztuje 11 zł 20 groszy. Pączek kosztuje 80 groszy. Ile kosztuje ciastko? Powinniśmy byli powiedzieć w którymś momencie, że tak nie może być. Wyraża się z jednej strony wielką radość, że do liceum ogólnokształcącego uczęszcza tyle procent dzieci, ale faktycznie jest to kwestia poziomu kształcenia. Szkoły o tym wiedzą i przyłączają się do każdej inicjatywy, nawet byle jakiej, po to, żeby wyrwać się z tego zaklętego kręgu obniżania poziomu nauczania. Być może, czeka nas rozmowa z wyższymi uczelniami, czy one też nie powinny być dwustopniowe, tzn. trzyletni licencjat i dwuletnie studia magisterskie. Jest to ważne, szczególnie jeśli chodzi o kształcenie nauczycieli. Będzie to trudna rozmowa, bo uczelnie są autonomiczne i przyzwyczajone do tego, że wszyscy razem zaczynają studia, a po dwóch latach wybiera się kierunek. Tymczasem my chcielibyśmy, aby podstawowym wyższym wykształceniem był trzyletni licencjat, i żeby po tym okresie można już było pracować w szkole. Uprzedzam wszystkich państwa - członków Komisji, że to, co przyjęliśmy w ubiegłym tygodniu w sprawie podwyżek płac dla nauczycieli, będzie kosztowało budżet państwa w roku przyszłym około 3 mld zł. To jest koszt wprowadzenia III etapu reformy płac zgodnie z Kartą Nauczyciela. Subwencja oświatowa wynosi w tym roku 22.318 mln zł. Jeżeli dodać do tego 3 mld zł, będzie to wtedy kwota ponad 25 mld zł. Wydatki budżetu państwa wynoszą ogółem ok. 180 mld zł. Mówi się, że 3 proc. przeznacza się na edukację, a produkt krajowy brutto wynosi 700 mld zł., a więc owe 3 proc. stanowi mniejszą niż podałem kwotę subwencji. I wszyscy będziemy mieli kłopoty z pozyskaniem pieniędzy poza tą subwencją oświatową. Problem ten stanie przed nami podczas dyskusji nad przyszłorocznym budżetem. Mój pogląd w sprawie zewnętrznego egzaminu państwowego jest taki, że trzeba to uznać jako powszechną praktykę, także przez rzemiosło. Nie można jednak z tego eliminować szkoły, twierdząc, że do egzaminu może przystąpić każdy, niezależnie od tego, gdzie się uczy. Słyszałem taką opinię, że skoro obowiązuje państwowy egzamin z języka, to po co zdawać maturę? Czy to, że dziecko uczy się na korepetycjach, oznacza, iż należy je zwolnić z uczęszczania do szkoły? Uważam, że egzamin zewnętrzny powinien być finałem edukacji szkolnej. Z całą ostrością chcę powiedzieć, że system szkolny jest podstawowy, powszechny i ogólnie dostępny, bezpłatny.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PoselFranciszekPotulski">I nikt nie może zarabiać na kształceniu dzieci do 18 roku życia. Taki jest mój pogląd, że skoro w Konstytucji zapisaliśmy obowiązek szkolny, to trzeba eliminować tych, którzy chcą zarabiać na kształceniu dzieci, bo przecież dzieci muszą chodzić do szkoły - to jest ich obowiązek. W miejsce likwidowanego publicznego szkolnictwa zawodowego zaczęło powstawać prywatne szkolnictwo zawodowe, gdzie uczy się za pieniądze. Zwracam na to uwagę pani posłance Krystynie Szumilas, chyba że o to właśnie chodziło. Jeżeli ludzie posyłają dzieci do szkoły za pieniądze, to jakim prawem i kto chce likwidować szkoły publiczne powszechnego systemu edukacyjnego państwa? Tego nie robią samorządy, chociaż mogą temu sprzyjać. Wymienia się procenty bezrobotnych absolwentów szkół zawodowych. Od dwóch lat przychodzą do mojego biura poselskiego ludzie i proszą, aby znaleźć pracę dla ich dziecka. Pytam wówczas, co to dziecko umie, jakie ma kwalifikacje. Jeżeli jest jakakolwiek szansa, to właśnie dla dziecka po szkole zawodowej. Po liceum jest z reguły 100 proc. bezrobotnych. Powtarzam to wyraźnie. Bezrobotni są także po wyższych studiach i jest ich coraz więcej. Jeżeli dziecko kończy 18 lat i staje się pełnoprawnym obywatelem, to system szkolny musi - nawet, gdy to ma nas więcej kosztować - dać temu dziecku szansę na normalne wejście w dorosłe życie. Nie może być tak, żeby 18-latek nie mógł się utrzymać. System szkolny musi umożliwiać osiągnięcie pełnej sprawności funkcjonowania w społeczeństwie dziecku kończącemu 18 rok życia. Uwagi pani dyrektor o rozdzielaniu szkolenia młodzieży i dorosłych nie rozumiem. Proszę się przygotować na pytania w tej sprawie, gdy się ponownie spotkamy. Co do przekazania szkół rolniczych do resortu rolnictwa rozwoju wsi mam taką uwagę, że jest przecież obowiązek szkolny do 18 lat i nie minister rolnictwa jest od tego, aby pilnować realizacji tego obowiązku. Ponadto teraz już nie ma takich szkół rolniczych, w których nauczano by tylko tradycyjnego zawodu rolnika. Wykłada się tam wiele innych przedmiotów, a więc dużo się w tym segmencie szkolenia zawodowego zmieniło. Gdy pytałem o to przekazanie szkół dyrektorów tych placówek, odpowiadali, że 3-4 szkoły rolnicze trzeba przekazać w gestię sejmiku województwa jako ponadregionalne. Gdy pytałem, które należałoby przenieść z 15 działających w województwie, to każdy z dyrektorów mówił, że 3-4, ale w tym także jego szkołę. Sprawa ta jest trudna do rozstrzygnięcia. Uważam, że przesunięcie do sejmików wojewódzkich szkół o ponadregionalnym charakterze działania jest chyba słuszne. Minister powinien mieć oczywiście wpływ na program szkolenia zawodowego w szkołach rolniczych. Chodzi także o poszerzenie możliwości dofinansowania szkolenia zawodowego w tych szkołach przez zainteresowane ministerstwa. Jestem pełen obaw, jeśli chodzi o szkolenia w zawodzie w warsztatach szkolnych i pracowniach Centrów Kształcenia Praktycznego. Oglądaliśmy podczas wizytacji to, czym dysponują szkoły i Centrum. Dyrektor technikum samochodowego, przekonywał nas, że jego warsztaty są nowoczesne. Te, które oglądałem, są takie, jakie były wówczas, kiedy ja chodziłem do szkoły, a było to 40 lat temu.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PoselFranciszekPotulski">Teraz powinny być inne pod każdym względem. Jestem zakochany w warsztatach szkolnych, bo sam się w nich uczyłem. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że nie ma jeszcze takich możliwości, aby w każdej szkole powstały nowoczesne warsztaty, bo tego nie wytrzymamy finansowo. Musimy poważnie się zastanowić, przy jakich szkołach mają być warsztaty. Zależeć to powinno od liczby uczących się. Gdy warsztat wyprowadzimy poza szkołę, to zapłaci za to uczeń, który będzie musiał tam dojeżdżać. Odnotujemy propozycję zwolnienia z podatku VAT warsztatów szkolnych, ale wicepremier Grzegorz Kołodko jest bardzo uczulony na takie pomysły. Już raz uznaliśmy, że darowizna jest to rzecz pożyteczna, i potem nastąpiła taka ucieczka w darowizny, że Malinowski darował coś Kowalskiemu, Kowalski zaś Malinowskiemu i nie było żadnego przepływu pieniędzy, a państwo nie miało dochodów. Wymyślono, że jeśli darowizna jest na obiekty kultu, to taką darowiznę trzeba zwolnić z podatku. Co się dalej stało, to państwo wiedzą. Jeżeli zwolnimy warsztaty z podatku VAT, to zaczną się różne operacje i kombinacje z kim wejść w układ. Ten problem podejmiemy, ale chcę państwa uprzedzić, że wicepremier Grzegorz Kołodko jest na to uczulony. Były uwagi o zajęciach z przedsiębiorczości. Mówimy tylko o tym, żeby w III klasie gimnazjum powiedzieć także trochę o przedsiębiorczości, i nie chodzi o to, aby nauczyć dziecko przedsiębiorczości, ale powiedzieć mu coś o świecie dorosłych, w który za chwilę wejdzie. Mowa była o szkoleniu bezrobotnych. Akredytacja placówek, które to prowadzą jest chyba niezbędna. Mnie się marzy, żeby te firmy szkolące zwalniać z opłat tylko wtedy, gdy tych przeszkolonych się zatrudni. I wtedy możemy im refundować koszty, bo firma wykonała swoje zadanie. W przeciwnym razie jest to tylko szkolenie dla szkolenia i człowiek ma jeden papier w ręku więcej, ale czuje się oszukany, bo wydał pieniądze, tracił czas i niczego nie uzyskał. W sprawie szkolnictwa zawodowego mogą być i są różnice zdań. Nie ma niczego złego w tym, że takie różnice są. Gorzej, gdy słuchamy tylko samych siebie. Być może, że to w jakimś sensie dotyczy i mnie. Proszę mi wybaczyć, bo mam swoje lata i niełatwo mi zmienić poglądy, tym bardziej że kończyłem szkołę zawodową, wprawdzie dawno temu, ale nie przeszkodziło mi to ani w zmianie zawodu, ani w przekwalifikowaniu się. I nic złego mi się z tego powodu nie stało.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PrezesZwiazkuRzemioslaPolskiegoJerzyBartnik">W dyskusji powiedziano, że dobrze byłoby, gdybyśmy znali pewne systemy, jakie obowiązują w innych krajach. Chcę złożyć zaproszenie do sejmowej Komisji do zwizytowania położonego tuż przy granicy niemieckiego ośrodka szkolenia zawodowego we Frankfurcie nad Odrą. Wówczas bardzo wiele spraw może być wyjaśnione - zarówno w zakresie finansowania szkolenia, jaki i sposobu jego organizacji. Ośrodek ten nazywa się ośrodkiem wyrównywania szans i jest ponadzakładowy. Jeżeli moja propozycja zostanie przyjęta, chętnie zorganizuję taki wyjazd.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Dziękuję. Zakończyliśmy dyskusję. Nie podejmę się jej podsumowania, ponieważ była wielowątkowa. Omawialiśmy bardzo poważny temat. Czeka nas bardzo szeroka nowelizacja ustawy o systemie oświaty, a jej integralną częścią jest szkolnictwo zawodowe, w tym praktyczna nauka zawodu. I na tym dzisiaj koncentrowaliśmy uwagę. W ustawie nie można wielu rzeczy zapisać szczegółowo, ale zawsze istnieje możliwość określenia delegacji do wydania różnego rodzaju rozporządzeń. I tam dopiero zapisane są szczegóły. Moim zdaniem, część naszej debaty miała charakter edukacyjny - to też bardzo nam pomoże i pozwoli się zastanowić nad problemami szkolnictwa zawodowego. Niektóre wypowiedziane tu poglądy podzielam, niektórych nie podzielam. Dam temu wyraz w kolejnej debacie na posiedzeniu Komisji i w głosowaniu nad rozstrzygnięciami, jakie będziemy podejmowali. Chciałabym sprzeciwić się tylko jednemu poglądowi, że wszystkie samorządy są nieprzyjazne szkołom. Samorządy są różne i różnie kierują sprawami na swoim terenie, także dotyczącymi oświaty. Mamy wiele takich, które wiele inwestują w oświatę. Mam przyjemność i zaszczyt być w tym miejscu, gdzie nasz samorząd, mimo skąpej w Radomiu kasy, ponad połowę wydatków przeznacza na oświatę. Prezydent miasta Radomia został odznaczony za wkład w inwestycje oświatowe, mimo tej biedy, która tu niewątpliwie jest. Chciałam panu prezydentowi, pracownikom wydziału edukacji, wszystkim koleżankom i kolegom nauczycielom, z którymi mam przyjemność współpracować, za ten wkład pracy serdecznie podziękować. Chciałam też w obecności pana wojewody, który też jest pedagogiem, podziękować, że tutejszy nadzór pedagogiczny pracuje tak, że można się z nim porozumiewać, przede wszystkim merytorycznie. Gdy będziemy zastanawiali się nad zapisami w ustawie o systemie oświaty, niewątpliwie będziemy mieli na uwadze te głosy i propozycje, jakie tu zostały zgłoszone. Ponieważ było kilka pytań do pana ministra, proszę o ustosunkowanie się do nich.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSTadeuszSlawecki">Czuję się jak po pierwszym czytaniu projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Do tego, co referowałem, były już odniesienia, jedne - często skrajne, krytykujące, inne - popierające. Jest to dla nas wskazówka, w którym kierunku powinny zmierzać prace w resorcie. Dzisiejsza dyskusja na pewno nie była stratą czasu. Wypowiadano się tu w sprawie szkół rolniczych. Tego tematu nie będę rozwijał. Problem ten będzie omawiany w Sejmie. Przedstawiłem państwu, co w tym zakresie zamierzamy zrobić. Stanowisko rządu jest w tej sprawie znane. Proszę żeby, gdy będziemy debatować nad zmianami w ustawie o systemie oświaty, zwrócić uwagę na to, aby środki specjalne wracały do szkół. To jest ważna sprawa. Minister edukacji sam nie będzie w stanie uzyskać na to zgody ministra finansów. Załatwienie tej sprawy będzie dopingowało dyrektorów szkół, aby zabiegać o te środki. Dyrektor jednej ze szkół leśnych powiedział mi, że ma piękny hotel i może w nim przyjmować różnych gości, myśliwych, ale starosta zabiera mu wszystkie dochody, jakie uzyskuje z tego tytułu. Są pewne problemy, których minister edukacji nie przeforsuje bez państwa pomocy. W stanowisku Komisji wobec niektórych spraw należałoby wskazać chociażby sprawę zaniechania poboru podatku VAT od warsztatów szkolnych. Nie możemy ograniczać oferty wydawnictw edukacyjnych, mimo że do wielu podręczników specjalistycznych musimy dopłacać z powodu ich małych nakładów. Myślimy nad tym, w jaki sposób wskazywać na te podręczniki, które są najlepsze lub wzorcowe. Może należałoby wprowadzić jakiś znaczek - symbol do sygnowania podręczników o wybitnych walorach. Cieszę się z obecności pana prezesa Jerzego Bartnika, z którym współpracuję w Komisji Trójstronnej. Zaczął się autentyczny dialog między resortem edukacji a pracodawcami i przedsiębiorcami. Proponuję, aby jedno posiedzenie Komisji Trójstronnej było poświęcone temu zagadnieniu, o którym mówił pan prezes. Pani posłanka Ewa Kantor zadała wiele pytań. Na część z nich odpowiedział już pan poseł Franciszek Potulski. Mam tylko taką uwagę. Pani posłanko, tych pojęć, na które pani zwróciła uwagę, a które zaśmiecają nasz język: "klient szkoły", "mentor", "edukator" nie wymyśliła ekipa SLD-PSL, tylko AWS-UW. I to niestety nadal funkcjonuje. Można te pojęcia znaleźć w zeszytach Biblioteczki Reformy. Słuszną jest uwaga, że szkoła szkole nie równa. Podejmujemy wspólnie takie działania, aby szkoły miały zbliżony poziom. Dwa tygodnie temu dyskutowaliśmy na temat wyników egzaminów zewnętrznych uzyskanych przez uczniów. I trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie, dlaczego w tych samych warunkach, w tym samym województwie w Lipsku osiągnięto bardzo dobre wyniki, a w sąsiednich powiatach - uzyskano złe wyniki. Rolą nadzoru pedagogicznego jest, aby przeanalizować, skąd biorą się aż takie różnice w poziomie nauczania. Pani posłanka Krystyna Szumilas pytała o nowelizację prawa finansowego. Tego nie wiem. Osobiście widzę kilka spraw, które należałoby zasugerować ministrowi finansów. Pytała pani, czy szukamy sojuszników. Tak, szukamy sojuszników. Jest wśród nas jeden z nich, szef Ochotniczych Hufców Pracy. W tych Hufcach wychowuje się i uczy zawodu trudną młodzież. Podobnie jak państwo posłowie, chociaż nie wszyscy, odrzucam tezę, że technika czy szkoły zawodowe są wylęgarnią bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PodsekretarzstanuwMENiSTadeuszSlawecki">Jesteśmy w stanie udowodnić, że tak nie jest. Chciałbym zwrócić uwagę panu posłowi Antoniemu Stryjewskiemu, że samorząd to też państwo. Nie można głosić zbyt uogólnionych opinii. Kilka dni temu byliśmy świadkami, jak prezydent Aleksander Kwaśniewski wręczał staroście łukowskiemu nagrodę za wybudowanie pięknej szkoły rolniczej. Są różne przykłady. Jedni sprzedają majątek, inni budują. Samorządy generalnie uważają, że dobrze się wywiązują z funkcji organu prowadzącego szkoły. Jestem bardzo zdziwiony wypowiedzią przedstawiciela Rzecznika Praw Dziecka. Ta wypowiedź stawia pod znakiem zapytania dobrze zapoczątkowaną współpracę resortu edukacji, który zaprasza Rzecznika Praw Dziecka na spotkanie z kuratorami, gdzie mówimy wiele o prawach dziecka. Nie wiem, czy pan zdaje sobie sprawę z wagi wypowiedzianych słów, że ten system edukacji segreguje ludzi. To jest powiedziane do protokołu sejmowej Komisji i nie wiem, jakie będą tego konsekwencje. Gdybyśmy szli tym tropem, to Rzecznik Praw Obywatelskich powinien zająć się problemem, dlaczego w armii większość żołnierzy stanowią dzieci chłopskie. Tak rozumiejąc, zabrnęlibyśmy bardzo daleko i w fałszywym kierunku. Dziękuję jeszcze raz Komisji za podjęcie tematu szkolnictwa zawodowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Dziękuję wszystkim za udział w naszej wymianie poglądów. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>