text_structure.xml 135 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Witam wszystkich. Stwierdzam, że jest kworum. Otwieram posiedzenie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Przypominam, że w porządku obrad Komisji przewidziano omówienie wniosków wynikających dla organizacji i pracy oddziałów antyterrorystycznych na przykładzie ostatnich akcji policyjnych. Wprawdzie temat posiedzenia Komisji wywołany jest wydarzeniami, które ostatnio miały miejsce w Magdalence pod Warszawą, ale stanowi okazję do zapoznania się przez członków Komisji z systemem działania polskich sił antyterrorystycznych oraz problematyką zwalczania zorganizowanej przestępczości. Komisja w trakcie dzisiejszego posiedzenia powinna spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy organizacja i procedury działania polskich oddziałów antyterrorystycznych przystają do aktualnej rzeczywistości? Chcę powiedzieć, że posłowie z Platformy Obywatelskiej oraz poseł Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości zwrócili się do prezydium Komisji z wnioskiem o zwołanie posiedzenia Komisji, którego tematem miałoby być omówienie wydarzeń mających miejsce podczas akcji policji w Magdalence. Prezydium Komisji zdecydowało o przyjęciu tego wniosku, ale jednocześnie zaproponowało rozszerzenie porządku obrad. Prezydium Komisji wzięło pod uwagę nie tylko wydarzenia mające miejsce w podwarszawskiej Magdalence, ale również wydarzenia na warszawskim Ursynowie i na Śląsku. Komisja powinna się zastanowić, czy organizacja polskich oddziałów antyterrorystycznych, która sprawdzała się na początku lat 90., przystaje do rzeczywistości pierwszych lat XXI wieku. Być może tragiczny przebieg akcji policji w Magdalence spowodowany został przez zaniedbanie, zbieg okoliczności lub przypadek. Być może jednak tragiczny bilans tej akcji spowodowany został przez systemowe rozwiązania. Zdaję sobie sprawę, że członkowie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych mają zbyt małe doświadczenie, żeby wydać wyrok w sprawie. Przypominam jednak, że posłowie są zobowiązani do tworzenia dobrego prawa, ale nie mogą wpływać na kształt szkolenia funkcjonariuszy oddziałów antyterrorystycznych. Myślę, że Komisja, korzystając z uprawnień kontrolnych, powinna zapoznać się ze sprawami, które bulwersują opinię publiczną. Czy ktoś pragnie przedstawić uwagi względem zaproponowanego porządku obrad? Nikt nie zgłasza uwag. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja przyjęła zaproponowany porządek obrad. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przyjęła zaproponowany porządek obrad. Proponuję, żeby w pierwszej kolejności Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk przedstawił okoliczności towarzyszące ostatnim akcjom policji oraz wnioski, które nasuwają się w związku z tymi akcjami Komendzie Głównej Policji. Następnie odbędzie się dyskusja, która będzie podstawą do sformułowania projektu dezyderatu do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Czy ktoś pragnie przedstawić uwagi względem przedstawionej przeze mnie propozycji trybu prac Komisji? Nikt nie zgłasza uwag. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja przyjęła zaproponowaną przeze mnie propozycję trybu prac Komisji. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przyjęła zaproponowaną przeze mnie propozycję trybu prac Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Proponuję, żeby Komisja skupiła się przede wszystkim na analizie wydarzeń, które miały miejsce w nocy z 5 na 6 marca 2003 r. w Magdalence. Uważam, że przyjęcie porządku obrad w kształcie proponowanym przez prezydium Komisji spowoduje, że istota problemu zostanie rozmyta. Uważam, że Komisja powinna przeanalizować szczegóły akcji oddziałów antyterrorystycznych w Magdalence, żeby wyciągnąć wnioski natury ogólnej, a nie odwrotnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Pragnę zapewnić posła Konstantego Miodowicza, że Komisja będzie szczegółowo analizować wydarzenia, które miały miejsce w nocy z 5 na 6 marca 2003 r. w podwarszawskiej Magdalence. Propozycja prezydium Komisji ma na celu wyciągnięcie wniosków natury ogólnej z wydarzeń, które miały ostatnio miejsce, a zwłaszcza z wydarzeń w Magdalence.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PoselStanislawKurpiewski">Zgadzam się z posłem Konstantym Miodowiczem, że Komisja powinna skupić się na dokładnej analizie wydarzeń w podwarszawskiej Magdalence, ale uważam, że członkowie Komisji nie będą w stanie wysnuć wartościowych wniosków na podstawie tylko tego jednego wydarzenia. Omówienie innych wydarzeń będzie stanowić bardziej solidną podstawę do formułowania wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Przedmiotem zainteresowania Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych jest wydarzenie, które wstrząsnęło opinią publiczną. Wydarzenie to ma swój początek w 2002 r. w podwarszawskich Parolach, gdzie doszło na zbrojnego napadu na wykonujących czynności policjantów, w trakcie którego zginął policjant postrzelony przez bandytów usiłujących odzyskać skradzione telewizory. Policja bardzo szybko zidentyfikowała napastników i przystąpiła do zatrzymywania kolejnych członków grupy. Do 5 marca 2003 r. zatrzymano i tymczasowo aresztowano 26 członków zorganizowanej grupy przestępczej. Dwóch kolejnych bandytów poniosło śmierć podczas próby zatrzymania na warszawskim Ursynowie. W dniu 4 marca 2003 r. udało się wytypować w miejscowości Magdalenka posesję, na której terenie przebywali dwaj mężczyźni odpowiadający rysopisom dwóch spośród trzech ostatnich przebywających na wolności bandytów. Podjęto obserwację, chociaż zadrzewiony i poprzecinany ogrodzeniami teren nie sprzyjał prowadzeniu tego rodzaju tajnych działań. W dniu 5 marca 2003 r. o godzinie 21.00 na tę posesję wjechał samochód z podejrzanymi. Policjanci z grupy obserwacyjnej natychmiast poinformowali o tym wydział do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji. Po otrzymaniu tej informacji naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym, pierwszy zastępca Komendanta Głównego Stołecznej Policji oraz dyrektor zarządu bojowego Centralnego Biura Śledczego przeprowadzili odprawę przed działaniami. Zgodnie z przyjętymi w Policji procedurami rozważano różne warianty działań. Wykluczono próbę zatrzymania podejrzanych na zewnątrz. Doświadczenia ze strzelaniną, która miała miejsce na Ursynowie podczas zatrzymywania innych członków grupy przestępczej wskazywały, że byłoby to zbyt niebezpieczne dla osób postronnych. Możliwość wzięcia przez bandytów zakładników była zbyt realna. Ustalenia zespołu, który powołałem, wskazują, że na tym etapie popełniono błędy polegające na nieprecyzyjnym opisie obiektu. Takie sytuacje nie powinny się zdarzyć. Kolejnym błędem był brak pisemnego lub graficznego planu działania. Może to wyglądać na zbytni formalizm. Należy jednak pamiętać, że pisemny plan sporządzony według wzoru pomaga w uwzględnieniu wszystkich czynników, które należy brać pod uwagę. Przyjęto ostatecznie, że podejrzani są uzbrojeni i niebezpieczni, wobec czego należy dokonać szturmu obiektu. Taki plan nie jest niczym wyjątkowym. Policjanci na całym świecie stosują taką taktykę podczas zatrzymywania niebezpiecznych przestępców. Również doświadczenia polskiej policji zdobyte podczas kilkuset szturmów wskazują na skuteczność tej metody. Trzeba stanowczo powiedzieć, że każda akcja policyjna zawiera w sobie element ryzyka. Szturm na budynek, w którym znajdowali się niebezpieczni przestępcy, był akcją w najwyższym stopniu ryzykowną, jednak w ocenie dowodzących działaniami każdy inny wariant groził ofiarami wśród osób cywilnych oraz utratą możliwości zatrzymania na zewnątrz podejrzanych. Jednocześnie należy pamiętać, że w żadnym przypadku działania policji nie mogą z góry zakładać fizycznej eliminacji osób podejrzanych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Użycie broni może nastąpić jedynie jako reakcja na działania drugiej strony. Mówi o tym ustawa o Policji, a w szczególności przepisy regulujące zasady użycia broni. O godzinie 22.30 w budynku zgasły światła. Nie obserwowano żadnej aktywności wewnątrz. O północy dowodzący akcją podjęli ostateczną decyzję. Podczas odprawy z podwładnymi szef antyterrorystów ocenił, że nie ma taktycznego uzasadnienia do użycia strzelców wyborowych. Wykluczono również możliwość użycia transportera opancerzonego z uwagi na głośną pracę jego silnika eliminującą przyjętą taktykę działania z zaskoczenia. Taka ocena należy wyłącznie do prerogatyw dowódcy i w trakcie akcji nie może być kwestionowana. Na dowódcy spoczywa również jednoosobowa odpowiedzialność za podjęte decyzje. Takie są konsekwencje systemu dowodzenia. Przypominam, że dzisiejsze analizy oparte są na stanie wiedzy policji z 5 na 6 marca 2003 r. Oceniając proces decyzyjny, nie możemy brać pod uwagę elementów, które wówczas nie mogły być nikomu znane. W dniu 6 marca 2003 r. o godzinie 00.42 policyjny Landrover staranował bramę. Szesnastoosobowy zespół szturmowy doszedł do wejścia. Drugi ośmioosobowy zespół otoczył budynek. Był to typowy szturm zespołu antyterrorystycznego z grupą wykonującą bezpośredni atak oraz z grupą ubezpieczającą. Policjanci byli wyposażeni w tarcze balistyczne, żeby zapobiec ich rażeniu w przypadku ostrzału lub rzucania granatów wewnątrz budynku. Każdy z policjantów miał na wyposażeniu pistolet MP 5 lub UZI, pistolet GLOCK oraz dwa granaty ogłuszające. Każdy z nich dysponował dodatkową amunicją w ilości ok. 100 sztuk na jednego policjanta. Trzeba zwrócić uwagę, że normalny policjant ma do dyspozycji nieporównywalnie mniej amunicji w czasie pełnienia służby. Działania policji nie mają charakteru akcji frontowych. Na tego rodzaju akcję nie zabiera się dodatkowych skrzyń z amunicją. Wieloletnie doświadczenia różnych policji doprowadziły do ustalenia optymalnej ilości zapasowej amunicji. Są to 2 magazynki na pistolet i dwa magazynki na pistolet maszynowy. Tak byli wyposażeni antyterroryści biorący udział w akcji w Magdalence. Od rozpoczęcia akcji minęło kilkanaście sekund. W tym momencie przestępcy zdalnie zdetonowali wcześniej zamontowany przed drzwiami ładunek wybuchowy. Później, po oględzinach oceniono, że było to przynajmniej 1 kg trotylu oraz kilka kilogramów metalowych przedmiotów: śrub, gwoździ, nakrętek. To był jedyny element, którego wcześniej nie przewidziano. Nigdy dotąd w praktyce policji europejskiej nie spotkano się ze zdalną detonacją miny odłamkowej wobec interweniujących policjantów. W wyniku tej eksplozji praktycznie cały zespół szturmowy został wyeliminowany z działań. Natychmiast po eksplozji bandyci, wykorzystując element zaskoczenia, zaczęli rzucać przez okna granaty i ostrzeliwać policjantów z broni maszynowej. Policjanci z grupy ubezpieczeniowej oraz policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji praktycznie natychmiast otworzyli ogień zaporowy i pod jego osłoną rozpoczęli ewakuację rannych. Wezwano karetki pogotowia cywilne oraz ze szpitala MSWiA.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Rannych dowożono do karetek pojazdami służbowymi na odległość ok. 200 m. Obsługi cywilne nie mogły zbliżać się w rejon, gdzie trwała wymiana ognia. W trakcie prac komisji jednoznacznie stwierdzono, że zabezpieczenie medyczne działań było nieprawidłowe. Powiadomienie pogotowia w Piasecznie potraktowano rutynowo. Nie sprawdzono, czy służby medyczne otrzymały informację o konieczności zapewnienia karetek. Ten element działań wymaga szeregu poważnych analiz, żeby nie dopuścić w przyszłości do powtórzenia się takiej sytuacji. W wyniku eksplozji jeden funkcjonariusz poniósł śmierć na miejscu. Był najbliżej ładunku, doznał rozległych wewnętrznych obrażeń. Niestety, okazały się one śmiertelne. Rany odniosło łącznie siedemnastu innych policjantów. Lekarzom ze szpitala MSWiA nie udało się uratować życia najciężej rannego. Mimo opieki najlepszych specjalistów zmarł on, nie odzyskując przytomności. Kilku innych policjantów doznało poważnych, bardzo skomplikowanych urazów kończyn. Przed najgorszym chroniły ich kamizelki kuloodporne i kaski. Równocześnie na miejsce w trybie alarmowym dotarli policjanci z innych wydziałów Zarządu Bojowego Centralnego Biura Śledczego i policjanci z transporterem opancerzonym. Otoczono kordonami cały teren, uzupełniono amunicję. Ani na chwilę nie utracono kontroli nad sytuacją. Bandyci najprawdopodobniej liczyli na to, że uda im się przedrzeć przez otaczających ich policjantów. Nie dano im jednak najmniejszej szansy na zrealizowanie takiego zamiaru. Wymiana ognia trwała z różnym natężeniem ponad 2 godziny. Przestępcy, początkowo obaj, a później już tylko jeden, ostrzeliwali się z wnętrza budynku. Gdy strzały ucichły, do płonącego budynku podjechała straż pożarna. Ugaszono ogień. Kilka godzin trwało odnajdywanie i rozbrajanie przez pirotechników kolejnych min-pułapek. Z najwyższą ostrożnością grupa dochodzeniowa weszła do wnętrza budynku, odnajdując nadpalone zwłoki dwóch poszukiwanych bandytów. Byli oni ubrani w kamizelki kuloodporne oraz byli wyposażeni w maski przeciwgazowe. W budynku ujawniono łącznie 29 sztuk broni palnej, w tym 8 pistoletów maszynowych, 2 karabiny AK42 "Kałasznikow" ze zwiększoną pojemnością magazynków, dwa Skorpiony oraz cztery Glauberyty. Zadaniem policjantów było zatrzymanie niebezpiecznych przestępców oraz oddanie ich w ręce prokuratury, a następnie sądów. Nie wolno zakładać, że zadaniem policji jest zabicie najgroźniejszych nawet bandytów. Dziś jest pewne, że na etapie bezpośredniej walki działania policji były profesjonalne. Niezależna grupa ekspertów oceniła zdarzenie jako wyjątkowe oraz precedensowe o bardzo wysokim stopniu trudności. Stwierdzone przez zespół uchybienia i nieprawidłowości nie były bezpośrednią przyczyną śmierci i odniesionych ran przez policjantów. Grzech popełniony przez kierujących działaniami polegał na zbyt rutynowym podejściu do problemu. W działaniach wystąpił czynnik praktycznie niemożliwy do przewidzenia - użycie ukrytego i zdalnie sterowanego ładunku. Nikt nie mógł przewidzieć, że niepozorny prywatny dom jest w rzeczywistości zaminowaną i najeżoną pułapkami twierdzą. Eksperci podkreślają, że sposób wykonania i ukrycia bomb-pułapek uniemożliwiał ich wcześniejsze odkrycie. Straty wśród policjantów nastąpiły praktycznie w momencie eksplozji lub jako bezpośrednia jej konsekwencja. Mam na myśli użycie przez bandytów granatów w chwili, gdy grupa ubezpieczająca ewakuowała rannych.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">W takiej sytuacji, niezależnie od pewnych niedoskonałości w przygotowaniu akcji, zawsze skutek byłby analogiczny lub zbliżony. Profesjonalizm podczas późniejszych działań, zwłaszcza zaś granicząca z bohaterstwem ewakuacja rannych pod ogniem z broni maszynowej zasługują na specjalne wyróżnienie. Czynnik nieprzewidziany może zdarzyć się zawsze. Nie ma spraw jednakowych i powtarzalnych sytuacji czy okoliczności, zwłaszcza w starciu z niebezpiecznymi bandytami. Dlatego do takich akcji kieruje się pododdziały antyterrorystyczne. Utrzymanie kontroli nad sytuacją mimo zaskoczenia i strat zdarza się tylko najlepszym. Antyterroryści, najlepsi pod względem sprawności fizycznej, wyszkolenia i wyposażenia policjanci w Polsce, byli wyposażeni w identyczny sprzęt, jakim dysponują najlepsze tego typu grupy na świecie, czyli kaski kewlarowe, kamizelki kuloodporne, tarcze balistyczne. Wszystko to było na wyposażeniu grupy szturmowej. Ryzyko zawodowe policjanta to ryzyko utraty życia w starciu z przestępcami. Antyterroryści, policyjna elita, kierowani są do najtrudniejszych zadań. Dlatego są najlepiej wyszkoleni i dysponują najlepszym sprzętem. Niestety, ponoszą oni największe ryzyko. Pododdziały antyterrorystyczne przeprowadziły dotychczas setki udanych akcji zatrzymując bądź eliminując w trakcie walki bez strat własnych najgroźniejszych przestępców, takich jak ci z Magdalenki. Chciałbym wyjaśnić wątpliwości, które pojawiają się czasem w mediach, czy nie doszło przypadkiem do dekonspiracji działań. Stanowczo wykluczam taką możliwość, ponieważ trudno sobie wyobrazić, żeby uprzedzeni o planach policji przestępcy dobrowolnie pozostali w pułapce, nie próbując uciec, tak jak to czynili kilkanaście już razy w Konstancinie, Mińsku Mazowieckim czy w Siedlcach. Dwudziestu sześciu przestępców, którzy zaatakowali rok temu policjantów w Parolach, jest aresztowanych. Czterech bandytów poniosło śmierć w wyniku działań policji. Tylko jeden bandyta ukrywa się. Zostanie jednak zatrzymany i doprowadzony przed oblicze sądu. Policjanci ścigają go nie dlatego, żeby zemścić się, lecz żeby uchronić społeczeństwo przed nim oraz umożliwić wymierzenie mu sprawiedliwości. Policję czeka wyciągnięcie wniosków z tragedii w Magdalence. Z pewnością katalog rozważanych przed każdą akcją zagrożeń będzie uzupełniany o nowe - takie, których dotychczas nie uwzględniano. Przykład tragedii w Magdalence wyraźnie wskazuje, że jeśli coś takiego nie wydarzyło się w Europie czy na świecie, to nie oznacza, że w Polsce nie może się zdarzyć. Chcemy, żeby policjanci byli przygotowani na znacznie więcej niż dziś. Zastanawiamy się nad zakupami sprzętu. Mam na myśli jednostkowe egzemplarze wysokospecjalistycznego uzbrojenia i sprzętu specjalistycznego. Decyzja jednak nie może być wynikiem emocji, lecz zimnej kalkulacji potrzeb i możliwości finansowych. Powołałem zespół do przeprowadzenia czynności wyjaśniających. Nie jest to nic wyjątkowego. Zgodnie z obowiązującą procedurą postępujemy tak zawsze, gdy okoliczności zdarzenia lub policyjne działania czy też ich wyniki nasuwają jakiekolwiek wątpliwości. Jeżeli natomiast wyniki ustaleń dają podstawę do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, tak jak w tym przypadku, nie jest to równoznaczne z orzeczeniem o winie. Dopiero w trakcie postępowania dyscyplinarnego, gdy pojawiają się podstawy do wyciągnięcia wniosków natury personalnej, nie wahamy się tego uczynić. Katalog przewidzianych kar jest wyjątkowo szeroki, od upomnienia do wydalenia ze służby włącznie.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Postępowanie dyscyplinarne może również zakończyć się uniewinnieniem, umorzeniem lub odstąpieniem od ukarania. Dotyczy to wszystkich, nie tylko tych zaangażowanych w bezpośrednie działania, ale również tych, którzy mieli za zadanie stworzyć warunki logistyczne i organizacyjne do szturmu, oraz tych, którzy odpowiadali za stan przygotowania antyterrorystów. Zapewniam, że nic nie zostanie ukryte. Jesteśmy zdeterminowani wyjaśnić do końca wszystkie okoliczności związane z działaniami policji. Wszyscy policjanci, również ci, wobec których wszczęto postępowania dyscyplinarne, narażali swoje życie i zdrowie. Apeluję do członków Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, aby, dyskutując i oceniając, nie wyciągać ostatecznych, pochopnych i być może nieuprawnionych wniosków, jak to uczyniły niektóre środki masowego przekazu. Policjant wstępujący do służby godzi się na to, że w ekstremalnej sytuacji ma obowiązek poświęcić swoje życie. Ma również prawo do tego, żeby jego przełożeni uczynili wszystko, żeby ryzyko to zminimalizować. W tym sensie jako Komendant Główny Policji, czyli przełożony wszystkich policjantów, czuję się odpowiedzialny za ich zdrowie i życie, ale również za skutki ich działań. Pamiętajmy, że ryzyka nigdy nie uda się całkowicie wyeliminować. Dziś okazuje się, jak łatwo po fakcie dokonywać ocen. Jeszcze łatwiej jest formułować oskarżenia, dodam, że nieoparte na pełnej i rzetelnej wiedzy. Wiedza o działaniach antyterrorystycznych oparta na sensacyjnych filmach, na których bohater wychodzi bez szwanku z najtrudniejszych sytuacji, jest dalece niewystarczająca. Z nieukrywaną pretensją odnoszę się do prezentowanych przez niektóre środki masowego przekazu ocen sytuacji i wystawianych antyterrorystom cenzurek. Myślę, że wszystkich policjantów zaangażowanych w realizację tej sprawy spotkała krzywda. Z góry bowiem jednych posądzono o brak profesjonalizmu, a innych wskazano jako winnych niepomyślnego przebiegu akcji. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura okręgowa w Warszawie. Trwają intensywne badania. Przeprowadzono sekcję zwłok. Realizowane są badania balistyczne i fizykochemiczne zabezpieczonych śladów. Wiele elementów wymaga jeszcze procesowego potwierdzenia. Jestem pewien, że postępowanie to da odpowiedź na dzisiejsze wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselAntoniMacierewicz">Wydarzenia z 5 na 6 marca 2003 r. w Magdalence należą do najbardziej dramatycznych w dziejach polskiej policji po odzyskaniu niepodległości. Z racji samego dramatyzmu należy szczegółowo przeanalizować wydarzenia i wyciągnąć wszystkie konsekwencje. Nie należy wyciągać konsekwencji w celu wywołania publicznej czy sejmowej debaty nad tak zwaną tanią sensacją. Konsekwencje należy wyciągnąć, żeby polski policjant miał świadomość, że zrobiono wszystko, żeby on mógł podjąć decyzję o gotowości do narażenia swojego życia w obronie społeczeństwa, przestępca zaś powinien zdać sobie sprawę, że policja będzie walczyć z nim skutecznie, a społeczeństwo powinno odczuwać, że jest dobrze chronione. Uważam, że w tej szczególnej sprawie najważniejsza jest ogromna dysproporcja między poświęceniem i bohaterstwem szeregowych policjantów a tym wszystkim, co wiąże się z przygotowaniem i przeprowadzeniem akcji w wymiarze taktycznym. Uważam, że nie jest możliwe, żeby na posiedzeniu Komisji prowadzono dyskusję, w której bohaterstwo policjantów przesłoniłoby błędy, których dopuszczono się na etapie przygotowania i zabezpieczenia akcji. Z wypowiedzi Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka, ku mojemu zdumieniu, wynika, że powraca się do tej samej tezy i formuły, którą opinii publicznej przedstawiano przez ostatnie dwa tygodnie. W żadnym stopniu nie zostały zrelacjonowane ustalenia zespołu pracującego pod nadzorem podinspektora Bartuli. Jak wiadomo, opinie przedstawiały dwa zespoły ekspertów. Jedną opinię wydał zespół powołany blisko tydzień temu, w skład którego weszli między innymi generał Sławomir Petelicki, pułkownik Roman Polko oraz dawny funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej Edward Misztal, znany ze współkierowania "bandycką napaścią" na klasztor przy ulicy Piwnej. Całe szczęście dysponujemy raportem podpisanym przez podinspektora Bartulę. Ten raport i relacja, którą usłyszeliśmy z ust Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka, różnią się zasadniczo. Zapytuję Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofa Janika, dlaczego oba raporty tak dalece różnią się i gdzie należy szukać prawdy? Dlaczego Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk pominął fakt, że obserwacja, którą podjęto z 4 na 5 marca 2003 r., została, o czym mówi raport, przerwana wskutek dekonspiracji? Dekonspiracja obserwacji może oznaczać, że inne działania policji zostały również zdekonspirowane. Dlaczego w relacji przedstawionej przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka zabrakło informacji mówiącej, że zespół, który sam powołał, wskazał na zasadniczy błąd polegający na nieprzeprowadzeniu stosownych rozmów z właścicielem posesji, którego zidentyfikowano przed akcją? Dlaczego Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk zapomniał stwierdzić, że graficzny plan akcji był błędny. Wprowadzono w ten sposób w błąd funkcjonariuszy podejmujących działania, którzy w trakcie akcji musieli zmieniać zaplanowane uprzednio kierunki uderzenia i sposoby podejścia do budynku. Mur stał w innym miejscu niż narysowano. Dlaczego Komendant Główny Policji zapomniał wskazać na nieprawdopodobny chaos, który towarzyszył podejmowaniu decyzji o zabezpieczeniu medycznym? Gdy czyta się relację zespołu, któremu przewodniczył podinspektor Bartula, trudno odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z akcją policji.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PoselAntoniMacierewicz">Brakuje odpowiedzialnego za wezwanie karetki pogotowia. Wszyscy zrzucają odpowiedzialność na inne osoby. Skutek jest taki, że pomoc medyczna nie dociera na czas i musi być wzywana dopiero post factum. Chaos, który temu towarzyszył, wskazuje na zasadnicze niedociągnięcia. Dlaczego Komendant Główny Policji sprzecznie z raportem opisał kwestię podejmowania decyzji o użyciu strzelców wyborowych. W raporcie, na który powołuje się Komendant Główny Policji, wyraźnie napisano, że decyzję o niewydaniu broni snajperskiej podjęto przed wyjściem na akcję, a nie w trakcie akcji. Na miejscu akcji nie było broni snajperskiej. Z przykrością muszę stwierdzić, że mógłbym przedstawić jeszcze liczniejsze sprzeczności między tym, co przedstawił Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk, a tym, co znajduje się w raporcie zespołu kierowanego przez podinspektora Bartulę. Przedstawiłem te nieścisłości i rażące różnice, ponieważ jestem zaszokowany przedstawioną przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka relacją. Sądzę, że istnieją poważne obawy przed dokonaniem rzetelnej analizy, która pozwoliłaby na wyciągnięcie odpowiednich konsekwencji. Być może pozwoliłoby to wprowadzić odpowiednie korekty do systemu. Zwracam uwagę, że Komendant Główny Policji oraz Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji odpowiadają za prawidłowe funkcjonowanie tego systemu. Uważam ponadto, że w sposób nieodpowiedni zareagowano na informacje docierające do opinii publicznej o tym, co się naprawdę w Magdalence wydarzyło. Pierwszego dnia po zakończeniu akcji opinia publiczna została poinformowana, że akcja zakończyła się sukcesem. Opinia publiczna dowiedziała się, że policja była przygotowana na walkę z groźnymi przestępcami. Później, w dniu 10 marca 2003 r. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik poinformował w radiu TOK FM opinię publiczną, że wysyłając policjantów na akcję, nie zdawano sobie sprawy, że będą oni mieli za zadanie zatrzymać Igora Pikusa. Z raportu przedstawionego przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka wynika, że od początku było jasne, że policjanci mają zatrzymać Igora Pikusa. Co więcej, zdawano sobie sprawę do czego jest zdolny Igor Pikus oraz jak uzbrojeni są bandyci. Zastanawiam się, jak Komendant Główny Policji zamierza skomentować różnice widoczne w jego raporcie i informacjach, które przedstawia się opinii publicznej od dwóch tygodni? Kończąc wypowiedź, chcę podzielić się bardzo gorzką uwagą. Bardzo boję się, że gdyby nie dramatyczny program przedstawiony niedawno w telewizji, w którym wypowiadali się uczestniczący w akcji policjanci, Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk przedstawiłby na posiedzeniu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych pierwszą wersję bilansu akcji, mówiącą o sukcesie Policji. Przypominam, że ranni podczas akcji policjanci mówili, że cała sprawa rozejdzie się po kościach, a odpowiedzialni za tragedię będą, cytuję, przyspawani do stołków. Zgłaszam wniosek o przyjęcie przez Komisję następującej uchwały: "Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych, po zapoznaniu się z raportem Komendy Głównej i Komendy Stołecznej oraz informacjami Komendanta Głównego Policji generała Antoniego Kowalczyka, uznaje, że Komendant Główny oraz Minister Spraw Wewnętrznych ponoszą polityczną odpowiedzialność za błędną koncepcję działań antyterrorystycznych, której skutkiem były błędy popełnione w akcji w Magdalence."</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselAndrzejGrzyb">Chcę powiedzieć, że niektóre fakty przedstawione przez Komendanta Głównego Policji stoją w sprzeczności z informacjami, które docierają do opinii publicznej. Mówił o tym poseł Antoni Macierewicz. Raport przedstawiony przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka przyznaje, że nie dokonano dokładnego rozpoznania obiektu, w którym przebywali przestępcy. Szkic przedstawiający obiekt był niedokładny, ponieważ nie odzwierciedlał rzeczywistego umiejscowienia otworów w budynku. Szkic przedstawiający rozmieszczenie oddziałów również pozostawiał wiele do życzenia. Zwrócić należy uwagę, że obserwacja budynku prowadzona była od dłuższego czasu. Wiadomo było, że Igor Pikus, którego próbowano zatrzymać, był bardzo zdeterminowany i dobrze wyszkolony. Jeżeli dobrze pamiętam, to rozważano zatrzymanie Igora Pikusa w jednym z podwarszawskich hipermarketów. Odstąpiono od tego zamiaru, ponieważ wiadomo było, że jest on bardzo dobrze uzbrojony. Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdyby nie odstąpiono od tego zamiaru? Niemniej, obrazuje to, że policja zdawała sobie doskonale sprawę z zagrożenia, które towarzyszyć mogło zatrzymaniu Igora Pikusa. Pragnę zapytać się, czy przed wyjściem na akcję podejmowana jest rutynowo decyzja o zabraniu ze sobą broni snajperskiej bądź jej pozostawieniu w magazynie. Czy przypadkiem nie powinno być tak, że broń snajperska zawsze powinna znajdować się na wyposażeniu oddziału antyterrorystycznego? Ranni antyterroryści wyraźnie stwierdzili, że gdyby dysponowali na miejscu bronią snajperską, straty byłyby znacznie mniejsze. Chciałbym poruszyć również kwestię momentu rozpoczęcia akcji. Ze sprawozdania przedstawionego przez Komendanta Głównego Policji wynika, że rozważano termin rozpoczęcia akcji. Większość ekspertów wskazuje, że tego rodzaju akcje powinny być rozpoczynane późno po północy albo nawet nad ranem. Wiadomo, że wtedy kondycja psychofizyczna człowieka jest najgorsza. Interesuje mnie, dlaczego podjęto decyzję o rozpoczęciu akcji w terminie innym niż zalecany przez ekspertów? Nie mogę również zrozumieć, dlaczego na miejscu nie było zabezpieczenia medycznego? Raport przedstawiony przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka mówi, że podczas trwania akcji nie wiadomo było kto nią dowodzi. Część funkcjonariuszy uważała, że oficer jednostki antyterrorystycznej, który przypadkiem znalazł się w pobliżu karetki pogotowia, dowodził akcją. Wydaje się, że mogło to dodatkowo komplikować sytuację, która i tak była bardzo skomplikowana. Zdaję sobie sprawę, że tylko funkcjonariusze mogą w sposób uprawniony dokonywać oceny procesu dowodzenia w tak ekstremalnych warunkach. Zarówno czas, miejsce jak i determinacja bandytów nie sprzyjały sprawnemu dowodzeniu. Wydaje mi się jednak, że należy wyciągnąć daleko idące wnioski na przyszłość, żeby nie dopuścić do tego rodzaju tragedii. Zastanawiam się, czy w trakcie planowania akcji nie brano pod uwagę, że przestępcy zdają sobie sprawę z tego, że policja użyje wszelkich środków w celu ich zatrzymania? Przypominam, że dwaj inni bandyci z tej grupy przestępczej zostali zabici podczas zatrzymania. Pragnę zwrócić się do generała Sławomira Petelickiego, czy dysponując aktualną wiedzą na temat wydarzeń w Magdalence, jeszcze raz oceniłby pozytywnie działania policji? Jeżeli tak, to chciałbym usłyszeć, w których punktach ta ocena uległaby zmianie. Kończąc wypowiedź, chciałbym powiedzieć, że powinniśmy starać się wyciągnąć z tych bolesnych doświadczeń jakąś nauczkę na przyszłość. Ze względu na szacunek dla funkcjonariuszy, którzy zginęli, powinniśmy zrobić wszystko, żeby do takich tragedii nie dochodziło w przyszłości. Pragnę zwrócić uwagę, że zagrożenie ze strony zorganizowanych grup przestępczych nie będzie maleć, ale będzie rosnąć.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PoselAndrzejGrzyb">Należy wypracować mechanizmy postępowania w tego rodzaju sprawach. Należy zastanowić się, czy jednostki antyterrorystyczne powinny być wykorzystywane do zadań, które nie mają nic wspólnego z zadaniami, do których powołano jednostki antyterrorystyczne. W wielu publikacjach wskazuje się, że jednostki antyterrorystyczne wykorzystywane są do konwojowania więźniów. Zdaje sobie sprawę, że zabezpieczenie postępowań w toczących się w sądach przeciwko bardzo niebezpiecznym przestępcom wymaga odpowiedniego zabezpieczenia, ale mam wątpliwości, czy przypadkiem nie wpływa to negatywnie na przygotowanie antyterrorystów do wykonywania podstawowych zadań. Czas, który powinien być przeznaczony na szkolenie oddziałów antyterrorystycznych, wykorzystywany jest w innym celu. Obawiam się, że odbywa się to kosztem zdolności bojowych jednostek antyterrorystycznych. Komendant Główny Policji stwierdził, że podjęto decyzję w sprawie lepszego wyposażenia oddziałów antyterrorystycznych w techniczne środki. Mnie natomiast najbardziej interesuje, czy struktura jednostek antyterrorystycznych będzie w dalszym ciągu tak rozproszona jak obecnie? Wielu ekspertów wskazuje na konieczność koncentracji jednostek antyterrorystycznych. Zdawać sobie należy sprawę z tego, że wiązałoby się to z koniecznością zwiększenia nakładów. Wydaje się jednak, że przyczyniłoby się do podwyższenia poziomu wyszkolenia antyterrorystów oraz ich lepszego wyposażenia. Pragnę również poruszyć wielokrotnie poruszaną kwestię wykorzystywania wiedzy i doświadczenia byłych funkcjonariuszy jednostek antyterrorystycznych. Koszty wchłonięcia przez system tych ludzi są bardzo wysokie, ale trzeba zdawać sobie sprawę z korzyści, jakie to może przynieść. Wiadomo jest, że służba w jednostkach antyterrorystycznych jest bardzo ciężka. Funkcjonariusze nie są w stanie fizycznie sprostać trudom służby po osiągnięciu pewnego wieku. Zwalniani funkcjonariusze skarzą się, że doświadczenie, które zdobyli podczas służby w jednostkach antyterrorystycznych nie jest należycie wykorzystywane przez państwo. Wiem o tym, że dyskusja na ten temat toczy się od kilku lat, dlatego zdaje sobie sprawę z tego, że na rozwiązanie tej kwestii trzeba będzie jeszcze poczekać. Wydaje mi się, że analizując wydarzenia w Magdalence, nie można pomijać również tego wątku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselWieslawWoda">Nie chcę występować w roli sędziego czy prokuratora, ale przyznać muszę, że w ostatnim czasie dotarło do opinii publicznej bardzo dużo niepokojących informacji nie tylko na temat wydarzeń w Magdalence. Uważam, że do dnia 19 marca 2003 r. należało przeprowadzić w Sejmie debatę w sprawie udziału polskich żołnierzy w wojnie z Irakiem. Przypominam, że Polska jako jeden z czterech aliantów uczestniczy w działaniach wojennych przeciwko Irakowi. Przychodząc w dniu dzisiejszym do Sejmu zobaczyłem wzmocnione posterunki przed gmachem Sejmu. Ciekaw jestem, jak wygląda ochrona innych ważnych budynków w Polsce? Chcę zastrzec, że w czasie wydarzeń w Magdalence nie byłem obecny w kraju. Można powiedzieć, że jestem wolny od szumu informacyjnego wywołanego w środkach masowego przekazu. Chcę jednak powiedzieć, że starannie zapoznałem się z obydwoma raportami w sprawie przebiegu wydarzeń w Magdalence, jednego podpisanego między innymi przez Sławomira Petelickiego, drugiego podpisanego przez Władysława Padło. Z uwagą wysłuchałem również programu "Poza prawem" wyemitowanego w ubiegłym tygodniu przez Telewizję Polską, w którym wypowiadali się antyterroryści uczestniczący w akcji w Magdalence. Chcę również podkreślić, że osobiście rozmawiałem z rannymi antyterrorystami. Środki masowego przekazu nie są źródłem informacji, które posiadam na temat wydarzeń w Magdalence. Jak widzę, w posiedzeniu Komisji uczestniczy gen. Sławomir Petelicki. Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu raportu na temat przebiegu wydarzeń w Magdalence podpisanego przez gen. Sławomira Petelickiego byłbym przeciwny zwoływaniu posiedzenia Komisji poświęconemu analizie tych wydarzeń. W sentencji raportu napisano, że należy podkreślić profesjonalizm planowania i dowodzenia operacją oraz odwagę, determinację i poświęcenie biorących udział w szturmie policjantów zasługujących na najwyższe uznanie. Z drugą częścią tej sentencji zgadzam się, ale pierwsza część tej sentencji brzmi przynajmniej niepoważnie. Zapytuję gen. Sławomira Petelickiego, kto zlecił wykonanie grupie niezależnych ekspertów tego dokumentu i ile za niego zapłacił? Moim zdaniem ta ekspertyza rozmija się z prawdą. Dziwię się, że osoby tak utytułowane podpisały się pod tak nijakim raportem. Bliższy prawdy wydaje mi się raport komendanta Władysława Padło. Pragnę wyrazić uznanie dla policjantów, którym udało się schwytać prawie wszystkich sprawców napaści na policjantów w Parolach. Szkoda jednak, że zostało to okupione krwią i życiem policjantów. Chciałbym poznać pewne okoliczności, które jak sądzę, przyczyniły się do śmierci policjantów. Interesuje mnie, kto wydał rozkaz pozostawienia w magazynie na terenie jednostki broni snajperskiej i dlaczego? Zapytuję, dlaczego, podejmując decyzję, nie konsultowano się z samymi strzelcami wyborowymi? Interesuje mnie, czy użycie strzelców wyborowych w akcji było uzasadnione? Interesuje mnie również, od kiedy prowadzono obserwację posesji i jakie informacje zostały zawarte w raportach z tej obserwacji? Z raportu przedstawionego przez Komendanta Głównego Policji Państwowej Antoniego Kowalczyka wynika, że obserwację przeprowadzał jakiś amator. Jeżeli wiadomo, że na odprawie przedstawiono informacje, które odbiegały od rzeczywistej sytuacji, to trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakim celu zaleca się przeprowadzanie takich obserwacji. Zapytuję, dlaczego zabrakło łączności między policjantami. Czy antyterroryści nie posiadają odpowiednich środków łączności? Dlaczego podczas szturmu policjanci nie byli zaopatrzeni w broń wsparcia? W trakcie walk z bandytami broń policjantów zacinała się. Interesuje mnie, jakie były tego przyczyny i kto ponosi za to odpowiedzialność? Dlaczego karetki pogotowia, które po upływie jakiegoś czasu pojawiły się w okolicy, zatrzymane zostały w odległości 300 m od posesji? Dlaczego policjanci przez godzinę oczekiwali na pomoc medyczną? Czy prawdą jest, że policjant, który umarł z upływu krwi, był przytomny, wzywał pomocy lekarskiej i rozmawiał z policjantami jeszcze przez jakiś czas po odniesieniu ran? Zapytuję, kto odpowiadał za zabezpieczenie medyczne szturmującego oddziału? Jeżeli dobrze orientuję się, to na wyposażeniu jednostki antyterrorystycznej znajduje się przeznaczony do celów ratownictwa medycznego pojazd. Wiadomo, że w akcji w Magdalence ten pojazd nie został wykorzystany. Pytania, które zadałem, nasunęły mi się po przeczytaniu dwóch raportów oraz obejrzeniu programu "Poza prawem", w trakcie którego wypowiadali się biorący udział w akcji policjanci. Nie chcę być adwokatem, sędzią ani prokuratorem. Uważam jednak, że z tych tragicznych wydarzeń należy wyciągnąć odpowiednie wnioski, które pozwolą uniknąć podobnych tragedii w przyszłości. Jest faktem, że wykonywanie zawodu policjanta wiąże się z dużym ryzykiem, ale jeżeli to możliwe, należy unikać błędów na etapie przygotowywania i planowania akcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselLudwikDorn">Mam nadzieję, że obawy antyterrorystów, i sprawa rozejdzie się po kościach, są nieuzasadnione, a osoby które ponoszą odpowiedzialność za tragedię, poniosą konsekwencje błędnych decyzji. Uważam, że funkcjonariusze jednostek antyterrorystycznych zaczęli mówić o nieprawidłowościach, ponieważ obawiają się o życie swoje i swoich kolegów. Dzięki temu, że policjanci zdecydowali się opowiedzieć o nieprawidłowościach, w środkach masowego przekazu zaczęto dyskutować na temat wydarzeń w Magdalence. Wpłynęło to niewątpliwie na kształt przedstawionego przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka raportu, który w sposób znaczący różni się od raportu przedstawionego przez zespół, w skład którego wchodził między innymi gen. Sławomir Petelicki. Przypominam, że raport ten wystawiał bardzo wysokie oceny dowodzącym akcją. Namawiam, żeby w sposób rzetelny Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik oraz Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk odpowiedzieli na pytania zadane przez posła Wiesława Wodę. Byłoby dobrze, gdyby udzielone odpowiedzi odzwierciedlały stan faktyczny. Mam wrażenie, że poseł Wiesław Woda, formułując pytania, czerpał informacje z tego samego źródła co ja. W końcowej części posiedzenia Komisji zamierzam zgłosić formalny wniosek o powołania podkomisji nadzwyczajnej do spraw kontroli przebiegu wydarzeń w Magdalence i innych miejscowościach, systemu szkolenia, zakupów sprzętu będącego na wyposażeniu jednostek antyterrorystycznych. Interesuje mnie, czy jest prawdą, że w obserwacji posesji, w której przebywali przestępcy, brali udział strzelcy wyborowi? Czy prawdą jest, że wydając rozkaz o pozostawieniu w jednostce broni snajperskiej, nie zasięgnięto opinii strzelców wyborowych? Poseł Wiesław Woda zwrócił uwagę, że były problemy z łącznością podczas szturmu na budynek? Wprawdzie raport podinspektora Bartuli nie mówi bezpośrednio o tym, ale wskazuje na to, że funkcjonariusz, którego brano za dowódcę, dysponował tylko telefonem komórkowym. Czy jest prawdą, że nie było łączności między oddziałem szturmującym a dowództwem? Czy prawdą jest, że radiotelefony, którymi dysponują policjanci są zasilane bateriami, które pozwalają na komunikację przez około 20 minut. Czy sprzęt, którym dysponują jednostki antyterrorystyczne jest najnowocześniejszy, jak to przedstawiał Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk? Chciałbym dowiedzieć się, czy we wcześniejszych akcjach z udziałem jednostek antyterrorystycznych zdarzały się przypadki nierzetelnego przygotowania rozpoznania i planów. Interesuje mnie, czy zostało to udokumentowane oraz czy przeprowadzano analizę przyczyn tego stanu rzeczy? Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk stwierdził, że jednostki antyterrorystyczne wyposażone są w sprzęt najnowszej generacji. Wiadomo, że na wyposażeniu szturmujących antyterrorystów były pistolety GLOCK. Zapytuję, czy jest prawdą, że do szturmu policjanci przystąpili wyposażeni w pistolety MP5 produkcji tureckiej, które określa się mianem bardzo zawodnych? Przypomnę, że produkcję tych pistoletów rozpoczęto na początku lat 90.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PoselLudwikDorn">Jeżeli tak, to czy można twierdzić, że antyterroryści są wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt? Komendant Główny Policji stwierdził, że antyterroryści wyposażeni byli w inny sprzęt najnowszej generacji. Interesuje mnie, czy prawdą jest, że zakupione na potrzeby jednostek antyterrorystycznych gogle nie są przystosowane do kasków znajdujących się na wyposażeniu antyterrorystów? Czy prawdą jest, że tarcze balistyczne, które znajdują się na wyposażeniu polskich antyterrorystów, należą do najcięższych i najmniej poręcznych tego typu urządzeń? Jeżeli dobrze orientuję się, to wykorzystywane przez polskich antyterrorystów tarcze balistyczne ważą ponad 20 kg, podczas gdy na rynku są dostępne o wiele lżejsze. Raport stwierdza, że popełniono błędy w zakresie zabezpieczenia medycznego szturmujących budynek antyterrorystów. Myślę, że jest to najbardziej wartościowa część tego raportu. Byłoby dobrze, gdyby Komendant Główny Policji oraz Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik odpowiedzieli na pytanie członków Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, a zwłaszcza posła Wiesława Wody o zabezpieczenie medyczne akcji w Magdalence. Wiem o tym, że na wyposażeniu jednostek antyterrorystycznych znajduje się pojazd marki Landrover będący w istocie karetką pogotowia. Dotarły do mnie informacje, że nie używa się tego pojazdu w trakcie akcji przeprowadzanych nocą, ponieważ lekarz, który obsługuje karetkę, pracuje wyłącznie do godziny 20.00. Jak wiadomo, jednostki antyterrorystyczne bardzo rzadko przeprowadzają zatrzymania przestępców w świetle dnia. Interesuje mnie, czy informacje, które posiadam, są prawdziwe? Jeżeli tak, to proszę powiedzieć mi, kto jest autorem tak działającego systemu? Jeżeli mówimy o zabezpieczeniu medycznym akcji w Magdalence, to należy zapytać się, jak to zabezpieczenie było realizowane w trakcie innych akcji antyterrorystów? Czy istnieje dokumentacja, która może pomóc w ustaleniu stanu faktycznego? Zapytuję Komendanta Głównego Policji, czy antyterroryści zostali odpowiednio przeszkoleni do udzielania sobie wzajemnej podstawowej pomocy przedmedycznej? Z informacji, które do mnie dotarły wynika, że antyterroryści nie są wyposażani w apteczki i nie zostali przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Proszę powiedzieć, czy jest to prawdą. Zapytuję Komendanta Głównego Policji, czy szkolenie antyterrorystów uległo zmianie po wydarzeniach w Parolach? Chcę zwrócić uwagę, że wydarzenia, które miały miejsce w podwarszawskich Parolach, stanowiły ostatni dzwonek, sygnalizujący policji konieczność wprowadzenia zmian do procesu szkolenia antyterrorystów. Wydarzenia w Parolach należało odczytać w ten sposób, że bandyci strzelają do policjantów, nie tylko wtedy, kiedy uciekają przed nimi, lecz również wtedy, gdy chcą odbić zajęty przez policję przedmiot przestępstwa. Wydarzenia te stanowiły akt wypowiedzenia wojny policji. Było jasne, że przestępcy zaczęli być agresywni wobec policjantów. Czy w procesie szkolenia antyterrorystów uwzględniono tę zmianę działania przestępców? Czy jest prawdą, że od czasu wydarzeń w Parolach nie nastąpiły żadne zmiany w szkoleniu taktyczno-strzeleckim policjantów, a zwłaszcza antyterrorystów? Jeżeli jest to prawdą, oznacza to, że mamy do czynienia z zupełnym bezwładem panującym w Komendzie Głównej Policji oraz Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nawet w takiej strukturze biurokratycznej, jaką jest obecnie Komenda Główna Policji nie powinno dochodzić do takich zaniechań, ale zwłaszcza politycy piastujący funkcję Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji powinni przewidywać takie zagrożenia i wykazać się większą wyobraźnią. Czy jest prawdą, że obecnie nie weryfikuje się procesu szkolenia antyterrorystów pod kątem prawidłowości metodyki? Interesuje mnie, czy od wydarzeń w Parolach ulega zmianie weryfikacja metodyki szkolenia, algorytmy działania, planowania i rozpoznania? Chce powiedzieć, że opowiadam się za przyjęciem projektu uchwały zgłoszonego przez posła Antoniego Macierewicza z jednym zastrzeżeniem. Uważam, że odpowiedzialność polityczna nie spoczywa na Komendancie Głównym Policji lecz na Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji. Komendant Główny Policji ponosi odpowiedzialność służbową. Zgłaszam jednocześnie wniosek o przyjęcie uchwały mówiącej o powołaniu przez Komisję podkomisji nadzwyczajnej do zbadania szczegółów rozpoznania, planowania i dowodzenia akcją w Magdalence w kontekście wcześniejszych doświadczeń akcji antyterrorystycznych oraz do zbadania procesu szkoleń i zakupów sprzętu dla jednostek antyterrorystycznych. Ostateczna redakcja tytułu podkomisji nadzwyczajnej może zostać dokonana po przyjęciu uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Chcę powiedzieć, że przychodząc na posiedzenie Komisji miałem wyrobione zdanie na temat wydarzeń, które miały miejsce w z 5 na 6 marca 2003 r. w Magdalence. Przyznam szczerze, że po wysłuchaniu informacji przedstawionej przez Komendanta Głównego Policji nie widzę potrzeby zmiany wyrobionego wcześniej zdania. Chcę powiedzieć, że opinię na temat wydarzeń w Magdalence wyrobiłem sobie również w oparciu o informacje i komentarze przedstawiane przez środki masowego przekazu. Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że wydarzenia, o których mówimy, wpisują się w tragiczny modus operandi Policji zaprezentowany niemal rok temu w podwarszawskich Parolach. Ten sposób działania nacechowany jest przede wszystkim zgubną beztroską. Tym razem błędy popełniono już na etapie rozpoznania sytuacyjnego. Co więcej, konsekwentnie popełniano błędy, konstruując wielokierunkowy plan czynności i przedsięwzięć realizacyjnych. Antyterrorystów zaskoczyły pułapki minerskie i zastosowanie przez bandytów granatów. Antyterroryści powinni być przygotowani na konfrontację, że się tak wyrażę, z samym diabłem. Jeszcze raz okazuje się, że najbezpieczniej jest przyjmować na etapie planowania akcji najbardziej pesymistyczne założenia w zakresie rozwoju wydarzeń. Nie zdołano wykorzystać kluczowego dla powodzenia tego rodzaju akcji efektu zaskoczenia. Przekroczono granice uzasadnionego ryzyka już na pierwszym etapie akcji. Popełniono uchybienia natury taktycznej oraz błędy w zakresie dowodzenia. Źle rozplanowano miejsca obserwacji, nie ubezpieczono operacji instalacją punktów snajperskich, szwankowało wyposażenie, czyli broń osobista i środki łączności. Nie zabezpieczono w wymiarze dostatecznym działań, które składają się na przedsięwzięcia wsparcia operacyjnego. Wiadomo, że na miejscu nie było karetki pogotowia, w której reanimuje się ciężko rannych i udziela się pierwszej pomocy innym rannym. Zastanawiam się, czy szpitale były przygotowane na przyjęcie ciężko rannych antyterrorystów, nie wspominając już o bandytach. Poniesione straty policja tłumaczyła determinacją bandytów i niezwykłymi kwalifikacjami niejakiego Igora Pikusa. Postać tego ostatniego urastała w mediach do rangi nadzwyczaj dobrze wyszkolonego funkcjonariusza KGB, który posiadał niespotykane kwalifikacje. Chcę wyraźnie powiedzieć, że Igor Pikus nie był członkiem elitarnej jednostki alfa, ani nawet żołnierzem wojsk ochrony pogranicza, które wchodziły w skład KGB, ani nie pełniły służby w oddziałach specjalnych północnej grupy wojsk radzieckich. Igor Pikus pełnił służbę wartowniczą w jednostkach KGB. Nie jest zresztą ważne, czy Igor Pikus przebył wysokospecjalistyczne szkolenie wojskowe. Umiejętność konstruowania prostych bomb rurowych i detonowania ich zdalnie przy pomocy prostego zapalnika nie jest niczym nadzwyczajnym. Tego rodzaju umiejętności zaprezentowali bandyci już w latach 90. dokonując serii zamachów bombowych na członków konkurencyjnych grup przestępczych. Nawet gdyby przyjąć, że Igor Piskus miał jakieś nadzwyczajne umiejętności, to należy zadać pytanie, czy i dlaczego policja nie zdawała sobie sprawy z tych nadzwyczajnych umiejętności na etapie przygotowania akcji? Jeżeli policja dysponowała wiedzą na temat umiejętności Igora Pikusa, to powinna się w sposób nadzwyczajny przygotować do przeprowadzenia zatrzymania tego przestępcy. Tymczasem policja nie przygotowała się odpowiednio do tego zadania.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Można zastanawiać się, czy stało się tak w wyniku beztroski, czy może raczej braku fachowego rozpoznania. Uważam jednak, że należy zadać pytanie, czy Policja zdawała sobie sprawę z tego, jak groźnego przestępcę zamierza zatrzymać? Niezależnie od tego, jaką członkowie Komisji usłyszą odpowiedź, będą niezadowoleni, ponieważ będzie ona obciążać policję. Jedyne, na co w takiej sytuacji można liczyć, to wyciągnięcie odpowiednich wniosków na przyszłość. Błędy popełniono również w zakresie polityki informacyjnej. Z perspektywy czasu politykę informacyjną należy określić jako niejednolitą, nieprzemyślaną, a mówiąc wprost, głupią. Najgorsze jednak jest to, że należy ją określić jako kłamliwą. Wszystko zaczęło się od opinii niezależnego zespołu ekspertów. W rzeczywistości zespół nie był niezależny, ponieważ został powołany z inspiracji rządu i pracował na rzecz rządu. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego zespołu nie można określić mianem niezależnego. Odpowiedź jest prosta. W skład zespołu wchodził oficer służby czynnej, dowódca jednostki GROM. Mogę zapewnić Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka, że wszedł on w skład zespołu za zgodą Ministra Obrony Narodowej. Nie to jest jednak najgorsze. Najgorsze jest to, że w skład zespołu ekspertów wszedł, że się tak wyrażę, "opryszek" Edward Misztal. Nie rozumiem, dlaczego "skryminalizowana osoba" ma wydawać orzeczenia z zakresu spraw dotyczących sfery kryminalnej. Myślę, że jest to wynikiem braku refleksji w polityce prowadzonej przez obecne władze III Rzeczypospolitej. Jak sądzę, ta polityka nie jest nawet prowadzona z premedytacją. Kolejnym przykładem tego braku refleksji jest zaproszenie do siedziby wywiadu III Rzeczypospolitej Mirosława Milewskiego, który w mundurze oficera NKWD wsławił się łapankami żołnierzy AK na obszarze północno-wschodniej Polski i wywózki ich na Syberię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Ad rem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Wydaje się, że o ważnych sprawach w III Rzeczpospolitej decydują osoby, które zdobywały doświadczenia i umiejętności w innej epoce. Obecnie opinii publicznej przedstawia się raport opracowany przez Komendę Główną Policji. Obszerne fragmenty tego raportu publikowane są w prasie, najwyraźniej dzięki przeciekom w policji. Muszę przyznać, że jestem tym raportem zgorszony nie tylko dlatego, że w sposób rażący jego treść odbiega od raportu w cudzysłowie niezależnego zespołu ekspertów, ale również dlatego, że w raporcie expressis verbis wymieniane są konkretne nazwiska. Zwrócić należy uwagę, że postępowanie wyjaśniające nie zostało jeszcze ukończone. Jak to się dzieje, że policja nie potrafi kontrolować wycieku informacji, które obciążają konkretnych oficerów, a jednocześnie domagającej się ukarania winnych opinii publicznej tłumaczy, że nie zostaną one wyciągnięte, ponieważ postępowanie wyjaśniające nie zostało jeszcze ukończone. Czy to jest odpowiedzialne postępowanie? Proszę pomyśleć o oficerach, którzy są wymieniani w publikacjach prasowych. Nie wszystko można przewidzieć i zaplanować w zakresie działań antyterrorystycznych. Nie dalej niż 7 lat temu oglądaliśmy w telewizji sceny przedstawiające dramat, który rozegrał się w USA. Funkcjonariusze FBI oblegali farmę, w której zabarykadowali się religijni fanatycy dowodzeni przez niejakiego Coresha. W czasie oblężenia grupy fanatyków religijnych, rozwój wypadków zaskoczył funkcjonariuszy FBI. Polegli funkcjonariusze, zakładnicy oraz wszyscy fanatycy religijni. Łącznie na farmie zginęło 150 osób, a wśród nich dzieci, kobiety i starcy. Bywa również tak, jak w przypadku zajęcia przez terrorystów czeczeńskich teatru na Dubrowce. Szlachetne intencje podczas realizacji przeistaczają się w tragiczny finał. Najgorzej jednak jest wtedy, gdy przedsięwzięcia, które można wytłumaczyć prawdziwie, przedstawia się w sposób kłamliwy. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia, kiedy przedstawiano raport tak zwanych niezależnych ekspertów. Próby zatuszowania błędów wpływają na zachwianie zaufania, którym cieszy się policja. Zaufanie do policji jest fundamentem pozwalającym jej działać. Jeżeli społeczeństwo nie ma zaufania do policji, to oznacza to, brakuje prawidłowych relacji między policją a społeczeństwem. W jednym z dzisiejszych artykułów prasowych dowiedziałem się, że po Komendzie Stołecznej Policji snują się sfrustrowani funkcjonariusze, którzy mówią, że cała krytyka, która rozpętała się po wydarzeniach w Magdalence udowadnia, że lepiej jest nic nie robić. Wiadomo, że jak się nic nie robi, to ma się spokój. Jak się coś zrobi, ale nie tak jak by się chciało, to pojawia się krytyka. Apeluję do Komendanta Stołecznej Policji, żeby zlokalizował tych funkcjonariuszy i zdyscyplinował ich. Takie podejście do obowiązków jest naganne. Rzecz w tym, żeby działać, ale, pozwolę sobie powiedzieć po męsku, "trzeba uważać, żeby nie dotykać gówna, jeżeli zamierza się zabierać za poważne sprawy, ponieważ później pozostaje tylko smród i zgnilizna". Byłoby dobrze, gdyby postawiono tamę wyciekom z policji informacji do prasy. To nie wpływa dobrze na morale policjantów i podważa zaufanie, którym darzy policjantów społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Kończąc wypowiedź, chcę powiedzieć, że opowiadam się za przyjęciem wniosku zgłoszonego przez posła Ludwika Dorna, żeby powołać podkomisję nadzwyczajną. Żeby wypracować skuteczne sposoby eliminowania podobnych błędów w przyszłości, należy przeprowadzić dogłębną analizę wydarzeń, które miały miejsce w nocy z 5 na 6 marca 2003 r. w Magdalence. Podkomisja powinna przeprowadzić kontrolę w zakresie przeprowadzania szkoleń, tworzenia mechanizmów dowodzenia, konstruowania planów działań i rozpoznania oraz polityki wyposażania oddziałów antyterrorystycznych. Sprawa jednak posiada jeszcze aspekt polityczny, na który zwrócił uwagę poseł Antoni Macierewicz. Policja podlega nadzorowi cywilnemu. Dzięki temu zachodzą prawidłowe relacje między służbą mundurową a reprezentantami społeczeństwa w państwie demokratycznym. Nadzór polityczny nie sprowadza się wyłącznie do względów protokolarnych. Nadzór polityczny pociąga za sobą odpowiedzialność, która jest oczywista w państwach Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że Polska wkrótce stanie się członkiem Unii Europejskiej. W 1993 r. w Bad Kleinen zastrzelono terrorystę z organizacji RAF Wolfganga Grentza. Minister Spraw Wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec nie miał nic wspólnego z tym przedsięwzięciem. Terrorysta został przypadkowo zidentyfikowany i zabity w wyniku akcji podjętej przez Krajowy Urząd Ochrony Konstytucji, który posiada szeroką autonomię wobec Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Należy stwierdzić, że dokonano egzekucji rannego terrorysty. Do odpowiedzialności za działania Krajowego Urzędu Ochrony Konstytucji poczuł się Minister Spraw Wewnętrznych Niemieckiej Republiki Federalnej, podając się do dymisji. Do dymisji podał się również Minister Spraw Wewnętrznych Belgii, kiedy pewien perwersant, niejaki Detrois, umknął z konwoju, opuszczając budynek prokuratury, w którym był przesłuchiwany. Dopiero po przebyciu na drugi koniec Belgii służby policyjne tego kraju zdołały go zatrzymać. Tego rodzaju dymisje są naturalnym zjawiskiem w krajach demokratycznych. Nie można ich wiązać nawet z odwagą cywilną. Biorąc to pod uwagę, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik powinien rozważyć, czy przypadkiem nie podać się do dymisji. Jeżeli Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik nie zrobi tego, to nie będzie mógł dziwić się, że w Sejmie ze strony różnych partii politycznych z różnych powodów będą formułowane wnioski o udzielenie wotum nieufności Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Zwracam uwagę Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofowi Janikowi, żeby przestrzegał regulaminu Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Obiecuję, że będę zachowywać spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoselStanislawGudzowski">Proszę Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka o odpowiedź, czy z całą pewnością można mówić o zidentyfikowaniu ciał zabitych bandytów? W prasie pojawiają się różne opinie na ten temat. Dlaczego rozpowszechnia się sprzeczne informacje na temat okoliczności śmierci bandytów? Mówiło się, że zmarli z powodu odniesionych ran postrzałowych lub uduszenia tlenkiem węgla. Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk stwierdził autorytatywnie, że nie może być mowy o dekonspiracji planów policji, ponieważ w przypadku dekonspiracji otoczeni bandyci próbowaliby uciec wcześniej z budynku. Jak rozumiem w tego rodzaju akcjach są różne momenty. Do pewnego momentu ucieczka bandytów jest możliwa, ale od pewnego momentu ucieczka nie jest już możliwa. Interesuje mnie, czy Policja zamierza sprawdzać telefony komórkowe należące do bandytów? Wiem, że zabezpieczaniem dowodów w sprawie zajmuje się prokuratura, ale byłbym wdzięczny, gdyby Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk podzielił się z członkami Komisji wiedzą, którą posiada w tym zakresie. Komendant Główny Policji stwierdził, że zdalnie została odpalona bomba-pułapka. Jak rozumiem, zdalne odpalenie ładunku wybuchowego oznacza odpalenie tego ładunku z pewnej odległości. Zapytuję, skąd wiadomo, że bombę pułapkę odpalono z wnętrza szturmowanego budynku? Czy istnieje absolutna pewność, że w szturmowanym budynku znajdowało się tylko dwóch bandytów? Czy można wykluczyć, że komuś udało się wydostać z budynku w zamieszaniu wywołanym odpaleniem ładunku? Z informacji, które przekazano opinii publicznej wynika, że główne uderzenie na budynek nastąpiło od strony frontu budynku. Zapytuję, w jaki sposób zabezpieczono tył i boki budynku? Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk stwierdził, że porzucono koncepcję zatrzymania na zewnątrz bandytów, ponieważ obawiano się, że mogło to sprowadzić niebezpieczeństwo wzięcia zakładników przez bandytów. Jeżeli dobrze pamiętam, to budynek określono jako wolnostojący. Jeżeli tak, to należy przyjąć, że istniała możliwość odizolowania budynku. Nie można zatem mówić, że bandyci byli w stanie wziąć zakładników. Interesuje mnie również, na jakiej podstawie zidentyfikowano dwie osoby wchodzące do budynku jako osoby podejrzane, które należy zatrzymać? Jeżeli identyfikacja nastąpiła szybko, to dlaczego nie podjęto natychmiastowej próby zatrzymania przestępców? Członkowie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych dopytywali się, dlaczego akcja zatrzymania przestępców nie została przeprowadzona w późnych godzinach nocnych, już nad ranem? Bardzo interesuje mnie odpowiedź na to pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselJerzyDziewulski">Widzę, że w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych zasiadają sami eksperci od zagadnień walki ze zorganizowaną przestępczością. Niestety, inaczej nie mogę określić tego, co dotychczas powiedzieli członkowie Komisji. Poseł Konstanty Miodowicz stwierdził, że wydarzenia wymagają przeprowadzenia profesjonalnej analizy. Czy Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji dysponuje wiedzą pozwalającą na dokonanie takiej analizy? Zapytuję posła Konstantego Miodowicza, czy czuje się uprawniony do dokonywania profesjonalnej oceny działań antyterrorystów? Co upoważnia posła Konstantego Miodowicza do tego? Czy poseł Konstanty Miodowicz poczuł zapach krwi. Czy widział, jak leżący obok niego człowiek wyje, prosząc o pomoc? W posiedzeniu Komisji uczestniczy najwyżej dwóch posłów, którzy być może przeżyli to. Chcę powiedzieć, że mam pretensje do posła Antoniego Macierewicza o to, że niepotrzebnie negatywnie ocenia ludzi przed zapadnięciem prawomocnego wyroku sądu. Proszę dać Edwardowi Misztalowi spokój. Uważam, że ludzi należy oceniać po tym, czego dokonali, oraz po tym, jak ich działania ocenił niezawisły sąd. Nie twierdzę, że opinie na temat wydarzeń w Magdalence mogą formułować tylko ci, którzy poczuli zapach krwi. Sprawa ma również aspekt czysto polityczny. Z tego powodu nie zajmowałem się oceną wydarzeń, a dziennikarzy, z którymi na ten temat rozmawiałem, prosiłem o niepublikowanie moich ocen, mimo że były krytyczne wobec sposobu przeprowadzenia akcji. Mogłem oczywiście błysnąć politycznie, ale zadawałem sobie pytanie, co dalej. Wniosek sugerowany przez posła Konstantego Miodowicza o odwołanie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofa Janika jest czysto polityczny wnioskiem, który wynika z ochoty posła Konstantego Miodowicza do sprowokowania "politycznej rozróby", której tłem są zabici ludzie. Problem polega na tym, że w III kadencji Sejmu to ja uzasadniałem wniosek o udzielenie wotum nieufności dla Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Marka Biernackiego. Dobrze pamiętam, że w uzasadnieniu do wniosku przedstawiłem wyłącznie polityczne zarzuty, niezwiązane z oceną pracy policji. W uzasadnieniu przecież mogłem powiedzieć, że Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marek Biernacki musi odejść, ponieważ policja strzelała do manifestujących ludzi przez budynkiem Urzędu Rady Ministrów. Nie zrobiłem tego. Zapytuję posła Konstantego Miodowicza, dlaczego wtedy "nie skoczył", że się tak wyrażę, "do gardła" ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Marka Biernackiego? Czy nie jest przypadkiem tak, że poseł Konstanty Miodowicz nie chciał atakować Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Marka Biernackiego, ponieważ był posłem koalicji rządzącej? Wniosek jest taki, że ocena wydarzeń, które miały miejsce w Magdalence, przedstawiona przez posła Konstantego Miodowicza jest czysto polityczna. Chcę powiedzieć, że zgadzam się z wnioskami przedstawionymi przez Komendanta Głównego Policji. Informuję jednak, że na temat wydarzeń, które miały miejsce w Magdalence, mam swoje zdanie i kilka zasadniczych pytań.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PoselJerzyDziewulski">Członkowie Komisji zarzucają Komendantowi Głównemu Policji Antoniemu Kowalczykowi, że nie rozpoznano zamontowanych na terenie posesji urządzeń wybuchowych. Zapytuję, czy ktoś wie, jak zlokalizować i rozpoznać urządzenia wybuchowe? Czy należy stosować techniki wywiadowcze, czy może raczej nakłuwanie albo szperanie i węch? Mam udokumentowane wojskowe uprawnienia do pracy na materiałach wybuchowych. Jestem specjalistą w zakresie materiałów wybuchowych zrzeszonym w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Specjalistów Bombowych w USA. Chce wyraźnie powiedzieć, że jeżeli nie ma informacji operacyjnych, to nie ma możliwości stwierdzenia, czy na terenie posesji są materiały wybuchowe, bomby lub pułapki. Wniosek przedstawiony przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka mówiący, że na terenie posesji nie rozpoznano pułapek, nie jest słuszny. Nie można we wniosku stawiać zarzutów ludziom, że nie rozpoznali zamontowanych bomb-pułapek. Wiadomo było, że na terenie posesji biegają psy. Taka okoliczność wyklucza ponad wszelką wątpliwość możliwość zastosowania bomp-pułapek odpalanych mechanizmem naciągowym. Oddziały antyterrorystyczne najczęściej spotykają się z bombami odpalanymi tego rodzaju mechanizmem. Obecność psów na posesji nie wykluczała obecności bomb-pułapek odpalanych innymi mechanizmami. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie znajdują się takie bomby-pułapki, żeby być w stanie zapobiec ich odpaleniu. Można było jedynie przewidywać, że tego rodzaju bomby-pułapki mogą znajdować się na posesji. Takie założenie jednak powinno się formułować przed każdą akcją oddziałów antyterrorystycznych. Gdyby tak było, to w każdej akcji oddziałów antyterrorystycznych powinien brać udział wóz opancerzony z WKM na pokładzie oraz antyterroryści wyposażeni w ręczny granatnik przeciwpancerny. Każda taka akcja antyterrorystów prowadzona byłaby z odległości, bez konieczności przeprowadzania ryzykownego szturmu. Pytam, czy policja ma takie możliwości techniczne? Ktoś powie, że tak. Pytam więc, czy policja ma prawo przeprowadzać tego rodzaju akcje. Wszyscy powiedzą, że nie ma takiego prawa. Pojawiają się zarzuty, że policjanci nie rozważyli wariantu polegającego na nieszturmowaniu budynku, lecz jego obleganiu. Wypada zgodzić się z tym zarzutem. Policja powinna być przygotowana na różne okoliczności i wydarzenia. Być może ten błąd wynikał z rutyny. Sformułowano również zarzut, że nie było opracowanego żadnego wariantu awaryjnego. Chcę powiedzieć, że zgadzam się również z tym zarzutem. Policja zakładała, że akcja zostanie przeprowadzona zgodnie z założeniami bez względu na okoliczności. Kolejnym błędem był brak dowodzącego akcją. Odpowiada za to dowódca, który nie powinien pełnić tej funkcji, ponieważ podlegający mu funkcjonariusze stracili do niego zaufanie. Jest niedobrze, jeżeli funkcjonariusze nie wiedzą, kto dowodzi. Z Edwardem Misztalem opisywaliśmy bardzo często taką sytuację, przy pomocy takiej historii. Idzie dwóch funkcjonariuszy, przed którymi stoi agresywnie zachowująca się grupa ludzi. Ten, który bał się bardziej, mówi do drugiego, żeby działał, a on w tym czasie będzie koordynował te działania.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PoselJerzyDziewulski">Z raportu przedstawionego przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka wynika, że dowódca mówił, że koordynował działania, wskazując, że ktoś inny dowodził. Jeżeli dowódca traci wiarę w to, że jest w stanie pomóc podległym mu służbowo funkcjonariuszom, to znaczy, że nie powinien być dłużej dowódcą. Taka wiara jest podstawą dowodzenia. Dowódca powinien odnieść takie same obrażenia, jak podlegli mu funkcjonariusze. Dowódca powinien wyciągać rannych funkcjonariuszy spod ostrzału i przenosić ich w bezpieczne miejsce. Nie znam dowódcy w jednostkach antyterrorystycznych, który nie postąpiłby w ten sposób. Zapewniam, że znam ludzi, którzy w podobnych sytuacjach narażali swoje życie, ratując życie podległych im służbowo funkcjonariuszy. Poseł Antoni Macierewicz wspomniał o represjach grożących jakoby rannym funkcjonariuszom, którzy wypowiadali się do kamery na temat wydarzeń w Magdalence. Poseł Antoni Macierewicz stwierdził, że nie zdecydowali się pokazać swoich twarzy, ponieważ grożą im jakieś konsekwencje służbowe. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie jest to prawdą. Policjanci nie pokazują twarzy, ponieważ są antyterrorystami. Jeżeli dobrze pamiętam, to poseł Antoni Macierewicz w trakcie ostatniego posiedzenia Sejmu złożył zapytanie dotyczące przebiegu akcji w Magdalence. Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Zbigniew Sobotka został zobowiązany do odpowiedzenia na to zapytanie. Uprzedzając fakty powiem, że w odpowiedzi znajdzie się sformułowanie, które mówi, że jeżeli ktokolwiek będzie szykanował wypowiadających się przed kamerami policjantów lub nakłaniał ich do innego przedstawiania wydarzeń, to zostanie surowo ukarany. Należy to rozumieć tak, że próby mataczenia spotkają się z bardzo ostrą reakcją MSWiA. Ukrywanie twarzy nie jest podyktowane obawą przed represjami ze strony przełożonych. Wypowiadający się przed kamerami policjanci nie będą ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji służbowych. Członkowie Komisji formułują zarzut, że na wyposażeniu antyterrorystów nie znajdowała się broń snajperska. Wskazują również, że brak zabezpieczenia medycznego był najpoważniejszym błędem. Chcę wyraźnie powiedzieć, że zgadzam się z tymi zarzutami. Na marginesie chcę powiedzieć posłowi Konstantemu Miodowiczowi, że karetka pogotowia nie jest środkiem wsparcia. Poseł Ludwik Dorn stwierdził, że brakuje profesjonalnego wyposażenia jednostek antyterrorystycznych. Chcę powiedzieć, że zgadzam się w tym zakresie z posłem Ludwikiem Dornem. Dowódcy jednostek antyterrorystycznych i sami antyterroryści narzekają, że zakupy nie są odpowiednie albo dokonuje się ich w ostatniej chwili. Takie wnioski należy nie tylko formułować, ale również zastanawiać się, jak je zrealizować. Pytam, kiedy oddziały antyterrorystyczne zostaną wyposażone w okulary noktowizyjne. Czas najwyższy już wycofać z użytku noktowizory, które bezpowrotnie powinny przejść do historii. Pytam, kiedy jednostki antyterrorystyczne zostaną wyposażone w mikrofony kierunkowe, które są potrzebne do zdobywania informacji drogą nasłuchu? Za brak tego sprzętu nie winię ani obecnego, ani przeszłego kierownictwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Brak profesjonalnego sprzętu na wyposażeniu jednostek antyterrorystycznych jest wynikiem wieloletnich zaniedbań.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PoselJerzyDziewulski">Wydaje mi się, że trzeba zastanowić się nad powrotem do szkolenia poligonowego jednostek antyterrorystycznych. Szkolenie poligonowe ma szczególny charakter i znaczenie. Zastanowić się należy również nad przezbrojeniem jednostek antyterrorystycznych. Nie jestem pewien, czy nie jest konieczne pozostawienie WKM na wieżyczce transportera opancerzonego będącego na wyposażeniu jednostki antyterrorystycznej. Uważam, że należy również pozostawić na wyposażeniu jednostek antyterrorystycznych ręczne granatniki przeciwpancerne. Wiele powiedziano na temat broni snajperskiej. Chce zapewnić, że pozostawienie broni snajperskiej w magazynie było błędem. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby zabrać na akcję kilka sztuk tej broni. Chcę jednak powiedzieć, że część winy za tę decyzję być może ponoszą politycy. W posiedzeniu Komisji, jak widzę, uczestniczy wielu specjalistów z zakresu działania jednostek antyterrorystycznych. Niech mi łaskawie powiedzą ci specjaliści, jaka jest podstawa prawna użycia broni przez strzelca wyborowego z oddziałów antyterrorystycznych? Jaka jest podstawa prawna wydania rozkazu użycia karabinu strzelca wyborowego? Pomocnik strzelca wyborowego nie ma prawa wydać strzelcowi wyborowemu rozkazu użycia broni. Policja powinna mieć prawo zabijać w obronie życia. Kończąc wypowiedź, chcę powiedzieć, że Komendant Główny Policji będzie zmuszony zdymisjonować dowódcę jednostki antyterrorystycznej uczestniczącej w szturmie na posesję w Magdalence. Mówię to publicznie, w sposób zdecydowany. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie mam żadnych pretensji do Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofa Janika. Takie pretensje mają charakter polityczny. Błędy popełnione w procesie dowodzenia obarczają odpowiedzialnością dowódcę, który decyduje o wyborze taktyki i szczegółach realizacji tej taktyki. Brak łączności, brak zabezpieczenia medycznego oraz brak wsparcia wynikają z błędów popełnionych przez dowódcę. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji nie może odpowiadać za te błędy. Gdyby Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji uczył doświadczonego dowódcę, w jaki sposób powinien on przygotować taktykę i zrealizować postawione cele, to mógłby odpowiadać za błędy. Apeluję do członków Komisji o rozdzielenie wątków politycznych od meritum sprawy. Członkom Komisji powinno zależeć na tym, żeby do podobnych tragedii nie dochodziło w przyszłości. Wydaje mi się, że dymisja Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofa Janika nie przyczyni się do poprawienia sytuacji. Odpowiedzialność za tragedię powinni ponieść dowódca jednostki oraz zastępca Komendanta Stołecznej Policji. Wnioski o inne dymisje należy odczytywać jako stricte polityczne. Apeluję o niewykorzystywanie śmierci, ran i krwi do formułowania wniosków natury politycznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Mam przed sobą egzemplarz "Gazety Policyjnej". Pozwolę sobie odczytać dwa akapity z artykułu, które bardzo pasują do przebiegu dyskusji. W artykule czytamy między innymi: "Kilka godzin po bitwie w Magdalence dla wielu dziennikarzy najważniejsze było szybkie potwierdzenie tezy o klęsce policji, o odpowiedź na pytanie, kto jest temu winien. Kilka godzin po bitwie w Magdalence dla niektórych polityków najważniejsze było zaistnieć i wypowiedzieć się w tonie autorytatywnym na temat tej akcji i jakości Policji w ogóle.". Od bitwy w Magdalence minęło już kilka dni, a ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że komentarz tego artykułu jest wciąż aktualny. Informuję, że przed chwilą poseł Konstanty Miodowicz bez zgody prezydium Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych udostępnił raport na temat działań dziennikarzom. Raport nie jest tajny ani poufny, ale jest zastrzeżony. Prezydium Komisji ustaliło z Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofem Janikiem oraz Komendantem Głównym Policji Antonim Kowalczykiem, że raport zostanie udostępniony dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia Komisji. Bez względu na to, jak poseł Konstanty Miodowicz zamierza to skomentować, chcę, żeby wiedział, że postąpił nieetycznie wobec innych członków Komisji. Zwracam uwagę posłowi Konstantemu Miodowiczowi, że tylko prezydium Komisji ma prawo przekazywać dziennikarzom materiały należące do Komisji. Uważam, że jest to jeden z elementów gry politycznej. Chciałem uniknąć stosowania gry politycznej na posiedzeniu Komisji, ponieważ uważam, że nie można wykorzystywać śmierci do celów politycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Stanowczo domagam się udzielenia mi głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">W tej chwili ja mam głos. W pierwszej kolejności udzielam głosu posłowi Grzegorzowi Dolniakowi. Później głos zabierze poseł Konstanty Miodowicz. Tak wygląda kolejność zgłoszeń. Widzę, że emocje biorą górę. Zarządzam wobec tego przerwę w posiedzeniu Komisji do godziny 13.00.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Witam wszystkich po przerwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselGrzegorzDolniak">Jeden z członków Komisji stwierdził, że na pewnym etapie akcji nastąpiła dekonspiracja obserwacji posesji. Zapytuję, czy jest to prawdą? Jeżeli tak, to chciałbym się dowiedzieć, w jakim stopniu wpłynęło to na przyspieszenie terminu rozpoczęcia akcji? Moje zdziwienie budzi wypowiedź Komendanta Głównego Policji, w której stwierdził, że był zdumiony determinacją i wyposażeniem bandytów. Z obserwacji bandytów wiadomo było, że są oni bardzo dobrze wyposażeni w broń. Wiadomo było, że nie rozstają się z bronią palną i granatami nawet wtedy, gdy wychodzą na spacer do lasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselKonstantyMiodowicz">Muszę pogratulować posłowi Andrzejowi Brachmańskiemu niebanalnej czujności, z jaką chroni materiały pozostające w dyspozycji Komisji. Poseł Andrzej Brachmański wyciągnął daleko idące wnioski względem prezentowanej przeze mnie etyki. Chciałbym, po pierwsze, zwrócić uwagę, że zapoznałem się dokładnie z treścią dokumentu, lecz nie dostrzegłem, żeby widniało na nim jakiekolwiek zastrzeżenie ani znak, który sugerowałby, że materiał jest reglamentowany. Po drugie, chcę powiedzieć, że jeżeli prezydium Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych zdecydowało, że nie należy ujawniać dokumentu przed zakończeniem posiedzenia Komisji, to powinno poinformować o tej decyzji członków Komisji. Chcę powiedzieć, że uczestniczę od początku w posiedzeniu Komisji, ale nie słyszałem o takiej decyzji prezydium Komisji. Lubię spotykać się i cenię sobie kontakty z posłem Andrzejem Brachmańskim, ale jak do tej pory, nie nabyłem jeszcze zdolności telepatycznego komunikowania się z posłem Andrzejem Brachmańskim. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie zdawałem sobie sprawy z decyzji prezydium Komisji. Bardzo proszę, żeby w przyszłości przewodniczący Komisji poseł Andrzej Brachmański informował członków Komisji o regułach, które wyznacza prezydium Komisji. Mam nadzieję, że doszło do nieporozumienia i poseł Andrzej Brachmański zmieni zdanie w zakresie etycznej oceny mojego postępowania. Byłoby mi przykro, gdybym musiał prowadzić spór w tej sprawie z posłem Andrzejem Brachmańskim. Rozumiem, że poseł Jerzy Dziewulski korzysta z pewnych nadzwyczajnych uprawnień w Sejmie. Te nadzwyczajne uprawnienia przysługują, cytuję często powtarzaną opinię, "komentatorowi operetkowemu". Zwracam się z prośbą do posła Andrzeja Brachmańskiego, żeby interweniował wtedy, kiedy poseł Jerzy Dziewulski traci nad sobą kontrolę i zaczyna wypowiadać sądy bulwersujące, nie odnoszące się do faktów, abstraktów, struktur i instytucji, lecz konkretnych ludzi, czego doświadczyłem na własnej skórze kilkadziesiąt minut temu. Uważam, że tego rodzaju żenujące wypowiedzi należy przerywać. Wypowiadając się na temat wydarzeń w Magdalence, byłem spokojny. To, co w sprawie jest merytoryczne, wyraźnie oddzieliłem od tego, co jest polityczne. Wydaje mi się, że mam do tego prawo, tym bardziej że formułowałem opinie w sposób grzeczny. Oczekiwałbym w takich sytuacjach reakcji adekwatnych albo przynajmniej zbliżonych. Wypowiedzi posła Jerzego Dziewulskiego była agresywna i wywołująca rumieńce wstydu. Bardzo proszę posła Andrzeja Brachmańskiego o interweniowanie w takich sytuacjach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Chcę powiedzieć posłowi Konstantemu Miodowiczowi, że nie czuję się upoważniony do cenzurowania wypowiedzi członków Komisji. Gdybym ocenzurował wypowiedź posła Jerzego Dziewulskiego, byłbym zmuszony również ocenzurować pewne elementy wypowiedzi posła Konstantego Miodowicza. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jeżeli posłowie będą poddawali się autocenzurze. Zwykle interweniuję wtedy, kiedy wypowiedź posła przekracza granice dobrego smaku. Jeżeli chodzi o zarzut posła Konstantego Miodowicza, że nie poinformowałem posłów o podjętej przez prezydium Komisji decyzji, to chcę powiedzieć, że doświadczony poseł, do których niewątpliwie należy poseł Konstanty Miodowicz, powinien wiedzieć, że ilekroć w zawiadomieniu o posiedzeniu Komisji znajduje się adnotacja, że wgląd do materiałów jest możliwy w siedzibie Komisji, tylekroć materiały te są reglamentowane. Jest to dla mnie nauczka na przyszłość, żeby informować dokładnie wszystkich członków Komisji o obowiązujących regułach. Chcę powiedzieć, że tylko dzięki dżentelmeńskiej umowie, którą zawarłem z Komendantem Głównym Policji Antonim Kowalczykiem, członkowie Komisji uzyskali dostęp do tych materiałów. Następnym razem głęboko zastanowię się, zanim zdecyduję się zawrzeć podobną umowę. Pragnę zwrócić uwagę członkom Komisji, że posiedzenie Komisji trwa dłużej niż szturm oddziałów antyterrorystycznych na budynek w Magdalence. Mamy czas na dyskusję, co było błędem, a co błędem nie było. Innymi słowy zachowujemy się jak prokurator i sędzia, którzy zastanawiają się czy policjant słusznie postąpił, sięgając po broń. Policjant na podjęcie decyzji ma bardzo niewiele czasu. Jeżeli członkowie Komisji uważnie wczytają się w przedstawione raporty oraz doniesienia, to dostrzegą, że czynnik czasu miał decydujące znaczenie. Bandyci wielokrotnie wymykali się policjantom, co było powodem podjęcia szybkiej decyzji. Z raportu wynika, że od momentu zlokalizowania kryjówki bandytów do momentu rozpoczęcia godzin upłynęło niecałe 12 godzin. W tym czasie dwukrotnie podejmowano obserwację, zainstalowano stałe punkty obserwacyjne oraz przygotowano akcję. Nie jestem specjalistą, dlatego nie mogę ocenić, czy to dużo. Mam jednak wrażenie, że ludzie odpowiedzialni za przygotowanie akcji, działali pod presją czasu. Istniała uzasadniona obawa, że bandyci po raz kolejny zdołają wymknąć się Policji. Jeden z członków Komisji powiedział, że wojna z bandytami będzie trwała nadal. Chcę powiedzieć, że zgadzam się z tą opinią. Komisja może uznać, że akcja antyterrorystów w Magdalence była nic nie wartą tragedią. Można mieć jednak podejrzenia, że żaden policjant, słysząc taką opinię, nie będzie chciał w przyszłości narażać życie w obronie obywateli. Może dojść do tego, że na ulicach nie będą ginąć policjanci lecz zwykli ludzie. Komisja może również uznać, że pojmanie przez policję groźnego przestępcy wiąże się z ryzykiem odniesienia ran bądź utraty życia. Komisja może uznać, że ci ludzie, którzy w obronie obywateli ryzykują życiem, zasługują na to, żeby chroniło ich dobre prawo. Jeżeli tak się stanie, to przestępcy będą trafiać do więzień, a obywatele będą czuli się bezpieczni. Komisja powinna dokonać wyboru. Powinniśmy zastanowić się, czy nie należy uznać prawa policji do popełniania błędów. Podczas przygotowania i realizacji zatrzymania bandytów w Magdalence popełniono niewątpliwie błędy. Mam jednak wrażenie, że błędy nie były tak poważne, jak to przedstawili niektórzy członkowie Komisji.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Proszę zwrócić uwagę, że ranni funkcjonariusze, i ci, którzy zginęli, nie odnieśli ran postrzałowych. Większość ran antyterroryści odnieśli w wyniku wybuchu bomby-pułapki. Antyterroryści odnieśli większość ran w czasie pierwszych dwóch minut szturmu. Uważam, że gdyby nawet na miejscu znajdowała się broń snajperska i strzelcy wyborowi, to nie udałoby się i tak zminimalizować strat. Gdyby założyć, że strzelcy wyborowi mieliby strzelać do przestępców bez wyroku sądowego, to nie zginąłby żaden z antyterrorystów. Formułowano zarzut, że antyterroryści nie byli wyposażeni w odpowiednią ilość amunicji. Myślę, że zarzut jest niesłuszny, ponieważ przestępcy nie zdołali wymknąć się, a antyterrorystom nie zabrakło amunicji. Uważam, że realizacja wielu wniosków nie wpłynęłaby na zmniejszenie ofiar wśród antyterrorystów. Niewątpliwie popełniono dwa błędy. Po pierwsze, zabrakło zabezpieczenia medycznego na miejscu akcji. Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk wyraźnie powiedział, że akcję w Magdalence potraktowano rutynowo. Z raportu jednoznacznie wynika, że dopełniono wszystkich przewidzianych w takim przypadku procedur. Uważam, że w tym przypadku dla rutyny nie ma usprawiedliwienia. Po drugie, w pewnym momencie akcji dowódca "stracił głowę". Z raportu wynika, że dowodzących było zbyt wielu już na etapie przygotowań do akcji. Jeżeli pamięć mnie nie myli, to raport wymienia cztery osoby. Chce powiedzieć, że nie jestem specjalistą. Nie pracowałem w policji, nie uczestniczyłem w żadnej akcji oddziału antyterrorystycznego, nie oglądam również amerykańskich filmów akcji. Nie potrafię powiedzieć, czy po wydarzeniach, które miały miejsce w podwarszawskich Parolach, zachodziła konieczność zmiany procesu szkolenia policjantów. Nie potrafię również ocenić, czy działania antyterrorystów w Magdalence odpowiadały standardom obowiązującym na świecie w tej materii. Wydaje mi się, że to zagadnienie powinno być analizowane przez specjalistów. Komisja powinna zastanowić się, czy system, w oparciu o który działają jednostki antyterrorystyczne w Polsce, jest prawidłowy. Po wstępnej analizie wydarzeń w Magdalence możemy stwierdzić, że należy poprawić ten system w zakresie zabezpieczenia medycznego. Jeżeli Komisja chce zająć się tą kwestią, to musi odpowiedzieć na pytanie, jak powinno wyglądać to zabezpieczenie medyczne i jakie są koszty zmiany systemu. Należy zastanowić się, czy w jednostce antyterrorystycznej powinien bez przerwy dyżurować lekarz i karetka? Ktoś może powiedzieć, że ten lekarz powinien uczestniczyć w procesie szkolenia antyterrorystów. Pojawia się jednak wątpliwość, czy kwalifikacje lekarza, który traci kontakt z wypadkami, nie zmniejszają się. Być może lekarz nie powinien być członkiem oddziału antyterrorystycznego. Komisja powinna zastanowić się nad wypracowaniem takich rozwiązań, które wpłyną na poprawę bezpieczeństwa policjantów. Członkowie Komisji stwierdzili, że oddziały antyterrorystyczne są niewystarczająco uzbrojone. Pytam, jak powinni być wyposażeni antyterroryści? Nie potrafię powiedzieć, czy pistolet MP 5 jest lepszy od karabinu "kałasznikow" dla działań antyterrorystów. Trzeba zastanowić się, czy oddziały antyterrorystyczne powinny być wyposażone w sprzęt ciężki? Poseł Jerzy Dziewulski jest zdania, że antyterroryści powinni być wyposażeni w wyrzutnie granatów przeciwpancernych. Pytam, czy jest to konieczne i w jakich okolicznościach antyterroryści mieliby prawo użyć ich? Zapytuję, czy jest prawdą, że po słynnej akcji w Szczecinie, która miała miejsce kilka lat temu, był nieformalny zakaz używania granatów podczas tak zwanego wchodzenia z drzwiami? Pytam się, ile powinno być oddziałów antyterrorystycznych w Polsce? Czy w Polsce powinien być utrzymywany jeden bardzo dobrze wyposażony i wyszkolony oddział, którego koszty utrzymania byłyby bardzo wysokie, czy może 16 gorzej wyposażonych oddziałów działających przy każdej komendzie wojewódzkiej Policji? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba mieć pojęcie o kosztach, z którymi będzie wiązać się wprowadzanie zmian.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Nie muszę przypominać członkom Komisji, że wysokość kosztów jest ważna w kontekście prac nad ustawą budżetową na 2004 r. Pytam, kiedy zostanie rozwiązany problem konwojowania więźniów przez jednostki antyterrorystyczne? Czy antyterroryści powinni uczestniczyć w każdym procesie w charakterze strażników? Zwracam uwagę, że po rozwiązaniu w kilku województwach nieetatowych oddziałów antyterrorystycznych, pojawiły się opinie, że grozi to obniżeniem bezpieczeństwa sądów. Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych powinna zdecydować, co zrobić z tym problemem. Być może należy zastanowić się nad powołaniem policji sądowej. Być może lepiej będzie wyodrębnić ze służby więziennej oddziały, które będą zajmować się konwojowaniem najgroźniejszych bandytów. Odpowiedzi na te pytania są w mojej opinii kluczowe. Mam wrażenie, że niektórzy członkowie Komisji mają ambicje sprawować kontrolę nad wszystkimi akcjami przeprowadzanymi przez policję. Nie tak dawno temu miały miejsce wydarzenia w Bedlnie, które na wniosek pewnych posłów były przedmiotem obrad Komisji. Niebawem dojdzie do takiej sytuacji, że Komisja będzie zajmować się każdą akcją policji. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że bardzo rzadko widzę tych samych posłów na posiedzeniach Komisji, w trakcie których omawiane są projekty ustaw. Zwracam uwagę, że praca nad projektami ustaw jest najważniejszym zadaniem stojącym przed Komisją. Uważam, że Komisja w pierwszym rzędzie powinna zajmować się tworzeniem prawa, a dopiero w drugim rzędzie sprawowaniem kontroli. Mam wrażenie, że każdy wniosek polegający na zwołaniu posiedzenia, którego tematem jest jakaś akcja policji, nie służy ocenie działań policji, lecz wywoływaniu burzy politycznej. Chciałbym usłyszeć z ust Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka, jaki jego zdaniem powinien być model oddziałów antyterrorystycznych? Kończąc wypowiedź, chciałbym powiedzieć, że akcja w Magdalence, mimo olbrzymich strat, zakończyła się sukcesem, ponieważ cel akcji został osiągnięty. Sukces został okupiony dużymi stratami. Można zastanawiać się, czy było możliwe ograniczenie strat. Nie można jednak mówić, że policja poniosła klęskę. Z klęską policji mielibyśmy do czynienia wtedy, gdyby bandyci zdołali uciec. Bez względu na to, jak oceniamy dowódców akcji w Magdalence, należy powiedzieć, że ci antyterroryści, którzy byli na miejscu, wykonali, co do nich należało. Myślę, że tych, którzy podważają tę opinię, należałoby określić jakimś brzydkim epitetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#GeneralSlawomirPetelicki">Pragnę wyjaśnić dlaczego zdecydowałem się uczestniczyć w pracach zespołu niezależnych ekspertów. Kiedy dowiedziałem się, że w akcji w Magdalence poniósł śmierć policjant, miałem zamiar bronić człowieka, który dowodził akcją. Miałem taki zamiar, ponieważ wiem, jakie wnioski formułuje opozycja polityczna. Zwykle jest tak, że opozycja domaga się dymisji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, a koalicja rządząca broni Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Prowadzi to zwykle do formułowania daleko idących wniosków wobec dowodzącego akcją. Poseł Ludwik Dorn nie zawahał się powiedzieć, że ja wspólnie z towarzyszami dokonaliśmy oceny. Proszę nie zapominać, że pułkownik Roman Polko należy do pokolenia młodych oficerów. Nie bez znaczenia jest fakt, że został odznaczony za odwagę odznaczeniem przez Amerykanów, a dziś przebywa w Iraku. Jest ponadto wybitnym ekspertem w tej dziedzinie. Pułkownik Edward Misztal, którego jeden z członków Komisji nazwał kryminalistą, tworzył policyjne oddziały antyterrorystyczny jeszcze w strukturze Milicji Obywatelskiej. Chcę zwrócić uwagę, że Minister Janusz Pałubicki określał mnie mianem kryminalisty. Nie będę przedstawiał listy odznaczeń, które mi nadano. Chcę zapewnić, że jestem zupełnie niezależnym ekspertem, ponieważ jestem wojskowym emerytem, któremu nikt nie może niczego nakazać. Miałem ambicję ocenić wydarzenia, które miały miejsce w Magdalence, bez drobiazgowego doszukiwania się błędów. Poseł Jerzy Dziewulski śmieje się, ale sprawy, o których mówię są zbyt poważne. Chcę powiedzieć, że każdy ma prawo po fakcie ocenić wydarzenia inaczej. Raport, który przedstawił Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk, został opracowany przez osoby, które nigdy nie uczestniczyły w operacjach oddziałów antyterrorystycznych. Jeżeli chodzi o zespół, w którego pracach brałem udział, to weszli do niego wyłącznie specjaliści z praktyką. Po przeanalizowaniu wydarzeń, zaproponowałem, żeby zespół nie wdając się w szczegóły, wydał opinię, że akcja została przeprowadzona optymalnie w tych warunkach, które istniały. Raport przedstawiony przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka również mówi, że operacja została przeprowadzona optymalnie w zaistniałych warunkach. W tej chwili Komisja powinna nie tylko ubolewać nad rozmiarem tragedii, ale przede wszystkim zastanawiać się wypracowaniem rozwiązań, które pozwolą w przyszłości uniknąć podobnych tragedii. Pragnę przedstawić członkom Komisji, w jaki sposób Wielka Brytania rozwiązała problem narastającej brutalności działań przestępców. W latach 70-tych w Wielkiej Brytanii zaczęła rosnąć przestępczość, w ślad za czym nastąpiła brutalizacja działań bandytów. Przestępcy zaczęli używać takich rodzajów broni, których wcześniej nie używali. Policjanci ginęli w starciach z przestępcami. Premier Wielkiej Brytanii wypowiedziała wojnę, przestępcom głosząc hasło, że nie policjanci będą ginąć, lecz przestępcy. Rząd z inicjatywy premier Margarett Thatcher zgłosił do parlamentu projekt ustawy zezwalającej premierowi użycie na terenie Wielkiej Brytanii specjalnego oddziału komandosów do eliminowania najgroźniejszych przestępców.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#GeneralSlawomirPetelicki">Po raz pierwszy funkcjonariusze "Special Services" zostali użyci 30 kwietnia 1980 r., kiedy irańscy terroryści zajęli ambasadę Iranu w Londynie. Bezpośrednią przyczyną użycia funkcjonariuszy "Special Services" była śmierć policjanta z rąk terrorystów. Kiedy do akcji wchodzą brytyjskie "Special Services", nie aresztują przestępców, lecz eliminują zagrożenie. Podobnie działa polska jednostka GROM. Dlaczego istnienie takiej jednostki jest potrzebne. Chcę wyraźnie powiedzieć, że państwo musi posiadać siłę, która będzie postrachem dla najgroźniejszych bandytów. Poddaję pod rozwagę członkom Komisji powrót do porzuconego projektu ustawy autorstwa profesora Rzepińskiego z Fundacji Helsińskiej, zaopiniowanego pozytywnie przez profesora Osiatyńskiego. Chcę powiedzieć, że posłowie mają ograniczoną możliwość zwiększania uprawnień policji. Policjanci uczestniczący w akcji w Magdalence działali tak samo profesjonalnie, jak działają policje w innych krajach. Wydarzenie, o którym wspomniał poseł Konstanty Miodowicz, z Bad Kleinen ma w tle śmierć funkcjonariusza straży granicznej. Trzech terrorystów okrążonych przez oddział komandosów z GS-G9 zabiło jednego funkcjonariusza. Dwóch terrorystów zginęło podczas walki, a jeden, który był ranny, został dobity. Celem działania Policji jest aresztowanie przestępców, a nie walka z nimi na śmierć i życie. Policja w przypadku determinacji i przewagi w uzbrojeniu przestępców powinna mieć możliwość wezwania oddziału GROM. Powinna uprzedzać przestępców, że jeżeli nie poddadzą się, to do akcji wejdą komandosi z GROM, których zadaniem nie jest zatrzymanie przestępców. Taki system od ponad 20 lat funkcjonuje w Wielkiej Brytanii. Statystyki mówią, że 96 proc. przestępców, którzy znajdują się w zabarykadowanych pomieszczeniach, poddaje się pod groźbą użycia jednostek SAS. Policji w walce z bandytami nie pomogą ciężkie karabiny maszynowe zamontowane na wozach opancerzonych. Proszę zwrócić uwagę, że policja nie ma wystarczającej podstawy prawnej do użycia strzelca wyborowego. Policja przede wszystkim powinna wzbudzać zaufanie obywateli. Chcę powiedzieć, że osiągnięcia policji w walce z zorganizowaną przestępczością są bardzo duże w porównaniu z możliwościami, które nakreśla prawo. Proszę zwrócić uwagę, że były takie akcje policji, podczas których Policji udawało się zatrzymać bandytów, którzy byli znacznie lepiej uzbrojeni niż bandyci z Magdalenki. Podczas próby zatrzymania bandytów zdetonowali oni minę domowej konstrukcji. Gdyby bandyci zdetonowali amerykańskiej produkcji wojskową minę typu claymore albo rosyjską podróbkę MON90, to prawdopodobnie żaden z antyterrorystów nie przeżyłby eksplozji. Chcę powiedzieć posłowi Jerzemu Dziewulskiemu, że nie ma się z czego śmiać. Uważam, że wydarzenia, o których mówimy, są na tyle poważne, że nie należy śmiać się z nich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PoselLudwikDorn">Zaproszony do udziału w posiedzeniu Komisji ekspert nie może strofować posła i mówić mu jak ma się zachowywać. Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Proszę posła Andrzeja Brachmańskiego o przywołanie do porządku eksperta komisji generała Sławomira Petelickiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Zwracam uwagę generałowi Sławomirowi Petelickiemu, żeby powstrzymał się od strofowania członków Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#GeneralSlawomirPetelicki">Odpowiadając na pytanie posła Wiesława Wody chcę wyraźnie powiedzieć, że nie pobierałem wynagrodzenia za prace w zespole ekspertów. Członkowie Komisji wiele mówili na temat zabezpieczenia medycznego. W GROM po wielu walkach i przepychankach został przyjęty inny system, polegający na tym, że lekarze zatrudnieni są w jednostce na podstawie umowy o pracę. Lekarze pozostają w jednostce na etacie, a jednocześnie biorą dyżury w szpitalach i uczestniczą w ratowaniu rannych w wypadkach ludzi. Również żołnierze GROM, o czym przekonał się prezenter i reporter telewizyjny Bogdan Ulka, kiedy stał się uczestnikiem wypadku samochodowego. Rozpoznał lekarzy GROM, których spotkał wcześniej w Macedonii, wśród lekarzy udzielających mu pomocy w cywilnym szpitalu. Lekarze w jednostkach GROM mają stały kontakt z zawodem lekarza dzięki temu, że pełnią dyżury w szpitalach cywilnych. Nie jestem pewien, czy taka sytuacja jeszcze długo utrzyma się, ponieważ były Minister Obrony Narodowej Bronisław Komorowski wydał rozporządzenie, które wprowadza bardzo niekorzystne zmiany do systemu. Chcę powiedzieć, że zabezpieczenie medyczne akcji w Magdalence powinno być lepsze. Proszę jednak zwrócić uwagę, że jeszcze nie tak dawno temu środki masowego przekazu opisywały przypadki wożenia umierających ludzi na zawał serca od szpitala do szpitala, ponieważ nie było wolnych łóżek. Pomoc medyczna w Polsce stoi na bardzo niskim poziomie w ogóle, nie tylko w policji. Chciałbym, żeby członkowie Komisji spojrzeli na wydarzenia w Magdalence jak na jedną z bardzo licznych akcji, a nie na jedyną zupełnie nieudaną. Wszyscy eksperci podkreślają, że policjanci odnieśli rany w wyniku zdetonowania bomby-pułapki, której nie sposób było wykryć i zneutralizować. Przypominam, że drugi policjant został śmiertelnie postrzelony w głowę, kiedy leżał ranny na ziemi od wybuchu bomby-pułapki. Zapewniam członków Komisji, że policjanci doskonale znają taktykę i są doskonale wyszkoleni. Chcę podkreślić, że jeżeli wniosek zgłoszony przez posła Jerzego Dziewulskiego zostanie zrealizowany, to będzie mi bardzo przykro. Znam od kilku lat Kubę Jałoszyńskiego i wiem, ile serca włożył w tworzenie tego oddziału antyterrorystycznego. Uważam, że dowódca oddziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński zasługuje na miano bohatera. Ten człowiek wielokrotnie narażał swoje życie, podobnie jak Edward Misztal. Chcę powiedzieć, że podziwiam tych ludzi i cieszę się, że mogłem pracować w zespole oceniającym ich pracę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Postaram się w skrócie odpowiedzieć na pytania zadane przez członków Komisji. Próbowano porównywać wydarzenia z podwarszawskich Paroli z wydarzeniami w Magdalence. Chcę powiedzieć, że nie jest możliwe porównanie obu wydarzeń, ponieważ miały one zupełnie inny charakter. W Parolach zostali zaatakowani policjanci z pionu kryminalnego wykonujący czynności zabezpieczające odzyskane mienie. Chcę powiedzieć, że policja do końca miała wątpliwości, czy przestępcy zdawali sobie sprawę z tego, że oddali strzały do policjantów. Policja rozważała, czy przypadkiem przestępcy nie wzięli policjantów za członków innego gangu przestępczego. W zatrzymaniu przestępców w Magdalence brali udział wyłącznie antyterroryści, czyli funkcjonariusze odpowiednio przygotowani, przeszkoleni i uzbrojeni. Chcę powiedzieć, że wnioski z raportu przedstawionego przeze mnie należy rozumieć jako sugestię zmian w obowiązującym prawie. Policja uważa, że prawo powinno dawać możliwość użycia strzelca wyborowego w uzasadnionych przypadkach. Poseł Jerzy Dziewulski ma rację, mówiąc, że policjanci mogli zabrać na akcję broń snajperską, ale nie mieli prawa jej użyć. Policja jest zdania, że należy zmienić prawo w zakresie użycia materiałów wybuchowych podczas wchodzenia do budynków i zamkniętych pomieszczeń. Niefortunne użycie przez policję materiałów wybuchowych kilka lat temu w Szczecinie zaowocowało tym, że policja nawet jeżeli w pewnych uzasadnionych przypadkach może zastosować materiały wybuchowe, to nie używa ich w obawie przed narażeniem się na krytykę. Policja widzi potrzebę zmian w prawie w zakresie używania przez jednostki antyterrorystyczne sprzętu ciężkiego. Należy zdecydować, czy policyjne jednostki antyterrorystyczne powinny używać tego sprzętu, czy też powinny prosić o wsparcie jednostki GROM. Uważamy, że obecne prawo nie zabezpiecza dostatecznie życia policjantów. Członkowie Komisji dopytywali się o kwestię zabezpieczenia medycznego podczas akcji w Magdalence. Wybuch bomby-pułapki nastąpił o godzinie 0.44. Pogotowie zostało powiadomione o godzinie 0.49. Pierwsza karetka pogotowia ratunkowego przyjechała w pobliże miejsca wydarzeń o godzinie 1.01. Przesłuchano wszystkich policjantów uczestniczących w akcji w Magdalence, czyli policjantów z oddziału antyterrorystycznego i policjantów z wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji. Zeznania policjantów są sprzeczne. Jedni mówią, że oczekiwali na przybycie karetek pogotowia, podczas gdy inni mówią, że karetki pogotowia oczekiwały na przeniesienie rannych. Żadna karetka nie podjechała bezpośrednio pod posesję, ponieważ z oblężonego domu oddawano bez przerwy strzały. Karetki stały w odległości 250 m od domu. Do tego miejsca rannych policjantów doprowadzano i dowożono samochodami służbowymi. Na temat zaminowania posesji policja nie dysponowała żadnymi informacjami operacyjnymi. Cieszę się, że generał Sławomir Petelicki wspomniał o okolicznościach powołania zespołu ekspertów. Każdy może zapoznać się z raportem przedstawionym przez ten zespół ekspertów. Zapewniam, że Komenda Główna Policji nie wypłacała żadnych wynagrodzeń za pracę w zespole ekspertów.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Chcę również powiedzieć, że żaden z ekspertów nie żądał wynagrodzenia. Chcę powiedzieć kilka słów na temat specyfiki pracy w jednostkach antyterrorystycznych. Nie jest tajemnicą, że na 100 chętnych wyłania się jednego, który przechodzi proces szkolenia w jednostkach antyterrorystycznych. Szkolenie w tych jednostkach trwa przez cały rok. Kursant odbywający szkolenie nie ma prawa wziąć udziału w akcji przed zakończeniem tego szkolenia. W ciągu roku policyjne jednostki antyterrorystyczne przeprowadzają blisko 150 akcji zatrzymując od 420 do 510 groźnych przestępców. Akcja w Magdalence jest pierwszą, w której Policja poniosła straty. Członkowie Komisji interesowali się problemem łączności podczas akcji w Magdalence. W chwili wybuchu bomby pułapki dwóm policjantom wypadły radiostacje. Radiostacje działały, ale nie było łączności, ponieważ policjanci stracili radiostacje. Dowódca stwierdził, że należy komunikować się przez telefony komórkowe, ponieważ przestępcy słyszeli, o czym rozmawiają policjanci. Tak przedstawiają się przyczyny, dla których zaniechano łączności przez radiostacje. Nie jest prawdą, że baterie w radiostacjach wystarczają na 20 minut pracy urządzenia. W Landroverze znajdowała się radiostacja, którą z tych samych powodów postanowiono wyłączyć. Członkowie Komisji dopytywali się o rodzaj uzbrojenia policyjnych jednostek antyterrorystycznych. Pistolety MP 5 oraz pistolety maszynowe UZI znajdują się na wyposażeniu prawie wszystkich jednostek antyterrorystycznych na świecie. Dowodzi to, że każdy, kto mówi, że MP 5 albo UZI są złą bronią, jest w błędzie. Jeden z członków Komisji mówił na temat tarcz balistycznych, że te, które są na wyposażeniu polskich jednostek antyterrorystycznych ważą 25 kg. Chcę wyraźnie powiedzieć, że tego rodzaju wyposażenie ma takie właśnie charakterystyki wagowe. Jeżeli jakiś producent będzie w stanie wyprodukować lżejsze tarcze balistyczne, to policyjne oddziały antyterrorystyczne z całą pewnością zaopatrzą się w nowe tarcze balistyczne. Jeden z członków Komisji dopytywał się, czy jest pewność, że w budynku znajdowało się dwóch bandytów. Policja jest przekonana, że na terenie posesji znajdowało się dwóch bandytów i dwa psy. Zarówno bandyci jak i psy zginęli w trakcie szturmu budynku. Sądzę, że byłoby z pożytkiem dla sprawy, gdyby płk Stanisław Kulczyński przybliżył członkom Komisji aspekty prawne użycia strzelca wyborowego i broni snajperskiej. Nie chcę wypowiadać się na ten temat, ponieważ w posiedzeniu Komisji uczestniczy wybitny ekspert w tej dziedzinie. Posłowie zarzucali, że nie było dostatecznego wsparcia dla szturmujących budynek policjantów oraz wystarczającej ilości amunicji. Chcę powiedzieć, że wsparcie, podobnie jak wystarczająca ilość amunicji, było na odpowiednim poziomie. Zwracam uwagę członkom Komisji, że policyjni antyterroryści zużyli łącznie ponad 4 tys. sztuk amunicji. Zważywszy na fakt, że 28 antyterrorystów miało za zadanie zatrzymać dwóch groźnych bandytów, należy uznać, że byli oni wystarczająco zaopatrzeni w amunicję. Posłowie dopytywali się, dlaczego bandytów nie próbowano zatrzymać na zewnątrz budynku? Jeden z członków Komisji sam stwierdził, że bandyci, nawet gdy wychodzili na spacer do pobliskiego lasku, zabierali ze sobą broń palną i granaty.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#KomendantGlownyPolicjiAntoniKowalczyk">Proszę sobie wyobrazić, co mogłoby się wydarzyć, gdyby policjanci próbowali zatrzymać bandytów na przykład w supermarkecie. Myślę, że po takiej akcji należałoby spodziewać się, że cały resort byłby zmuszony podać się do dymisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PulkownikStanislawKulczynski">Problem wykorzystania strzelców wyborowych i broni snajperskiej przewijał się w wypowiedziach wszystkich członków Komisji. Chcę powiedzieć, że członkowie zespołu ekspertów w przeciwieństwie do członków Komisji mieli okazję obserwować warunki bezpośrednio na miejscu zdarzenia. Członkowie zespołu ekspertów zapoznali się z topografią, dojściem do budynku, polami martwymi i polami strzału. Użycie strzelca wyborowego ma sens wtedy, kiedy może on wykonać zadanie ogniowe z odpowiedniej odległości. Jeżeli chodzi o rzut szturmowy, to nie ma możliwości zarówno podejścia pod obiekt jak i możliwości przykrycia ogniem z bliskiej odległości punktów ogniowych znajdujących się w obiekcie. Strzelec wyborowy policyjny w odróżnieniu od strzelca wyborowego wojskowego ma utrudnione zadanie, co wynika z konieczności przestrzegania prawa pozwalającego na użycie broni. Trzeba pamiętać, że policyjny strzelec wyborowy nie ma prawa zabić przestępcy. Policyjny snajper może najwyżej obezwładnić przestępcę. Wojskowy strzelec wyborowy pod tym względem działa w komfortowych warunkach. Pomijając aspekty prawne, trzeba spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, czy były możliwości pozwalające zbudować stanowiska ogniowe dla strzelców wyborowych? Chcę wyraźnie powiedzieć, że zdaniem zespołu ekspertów takiej możliwości nie było. Posesja zlokalizowana jest na skraju osiedla tuż obok lasu. Sąsiednie posesje, które odizolowane są od niej drogą i płotami, są również w znacznym stopniu zalesione. Takie warunki topograficzne w praktyce wykluczają użycie strzelca wyborowego. Warunki topograficzne okolicy pozwalały na ustawienie snajperów w odległości najwyżej 25 m od budynku. Czy to miałoby jakikolwiek sens? Chce powiedzieć, że użycie broni snajperskiej z odległości 25 m byłoby czynnikiem utrudniającym przeprowadzenie akcji. Jeżeli członkowie Komisji nie wierzą mi, to niech wezmą do rąk lornetkę i spróbują u siebie w domu zlokalizować przy pomocy tej lornetki jakiś przedmiot. Ponieważ w trakcie odprawy analizowano topografię okolicy, dowódca zdecydował, że broń snajperska nie zostanie zabrana na akcję. Jeden z członków Komisji, zapytał dlaczego przynajmniej nie zabrano tej broni na akcję. Zwracam uwagę, że broń snajperska należy do bardzo drogich i delikatnych. Każdy, kto dba o broń, wie, że bez potrzeby nie należy zabierać jej na akcję, ponieważ broń będzie narażona na uszkodzenie. Uważam, że w takich okolicznościach dowódca miał pełne prawo wydać rozkaz o pozostawieniu broni snajperskiej w magazynie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Ponieważ nie wszyscy posłowie, którzy zadawali pytania i formułowali wnioski, są obecni, pozwolę sobie pozostawić ich pytania bez odpowiedzi. Chciałbym przede wszystkim zaprotestować przeciwko sformułowaniu przez posła Antoniego Macierewicza zarzutów pod adresem Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka. Zwracam uwagę, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przedstawiło raport podinspektora Bartuli wraz z raportem przedstawionym przez Komendanta Głównego Policji Antoniego Kowalczyka. Podkreślam, że te materiały stanowią całość, której nie należy rozdzielać. Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk nie miał obowiązku przedstawiania treści raportu, wychodząc z założenia, że wszyscy członkowie Komisji zapoznali się z nim. Poseł Antoni Macierewicz, formułując te zarzuty, wykazał się złą wolą. Chcę również powiedzieć, że nikt nie uważa akcji w Magdalence za sukces. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że zginęło dwóch policjantów. Nikt jednak, kto jest przy zdrowych zmysłach, nie może mówić o klęsce. Proszę nie zapominać, że w wyniku akcji w Magdalence zostali zabici dwaj bandyci, którzy mają na sumieniu liczne morderstwa. Gdyby ci dwaj bandyci żyli, stanowiliby realne niebezpieczeństwo dla obywateli. Apeluję do członków Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, żeby zachowali miarę. Bohaterską śmiercią zginęli dwaj policjanci. Stało się to przedmiotem śledztwa, które ma odpowiedzieć na pytanie, czy można było uniknąć śmierci policjantów i jak należy działać w przyszłości, żeby uniknąć ofiar wśród policjantów. Część spośród wypowiadających się członków Komisji położyło większy nacisk na znalezienie winnych. Gdyby ci członkowie Komisji uczestniczyli do końca w posiedzeniu Komisji, mieliby okazję wycofać zarzuty albo przynajmniej stępić ostrze krytyki. Rozumiem, że część członków Komisji nie zadała sobie trudu zapoznania się z całą treścią raportu podinspektora Bartuli, w którym kilka wątpliwości zostało już wyjaśnionych. Ograniczyli się do informacji przedstawianych w środkach masowego przekazu. Zwracam jednak uwagę, że uczestniczymy w posiedzeniu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Członkowie tej Komisji zwykli mieć opinię ludzi oceniających obiektywnie. Ubolewam nad tym, że niektórzy z członków Komisji próbowali wywoływać debatę polityczną w oparciu o wydarzenia w Magdalence. Uważam, że niektórzy członkowie Komisji dokonali ocen nieobiektywnych. Jestem ciekaw, jakie wnioski przedstawiliby ci sami członkowie Komisji, gdyby policyjni antyterroryści zabili bandytów, ale przy okazji strzelaniny zginąłby postronny człowiek? Obawiam się, że wykorzystując te same argumenty, które przedstawił zespół ekspertów, próbowaliby formułować wnioski polityczne, a nie merytoryczne. Apeluję do członków Komisji o przykładanie większego znaczenia do zagadnień merytorycznych, a nie politycznych. W tej dyskusji jest również miejsce na politykę. Niech członkowie Komisji spróbują zdecydować o tym, czy policja powinna w podobnych przypadkach mieć prawo zabijać przestępców. Tak powinna wyglądać polityczna debata. Żałuję, że debata nie przybrała takiego kształtu. Byłem przygotowany na zadawanie takich pytań i próby znalezienia odpowiedzi. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to do takiej debaty zachęcał również poseł Andrzej Brachmański. Stanowczo protestuję przeciwko formułowaniu zarzutów, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Komenda Główna Policji próbują coś ukryć. Rzeczywiście, na początku zawiódł system informowania o przebiegu i wynikach akcji.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Przypominam, że pierwsze informacje mówiły o trzech zabitych i dziesiątkach rannych policjantów. Pierwsze komunikaty mówiły, że policjanci odnieśli przede wszystkim rany postrzałowe. Informacje sprawiały wrażenie, że policyjni antyterroryści stoczyli regularną wielogodzinną bitwę z bandytami. W ślad za pierwszymi informacjami pojawiły się pierwsze opinie i komentarze. Dopiero po kilku godzinach okazało się, że sprawa nie jest tak prosta, jak na początku mogło wydawać się. Inicjatywa pięciu ekspertów, których doświadczenie i wiedza są niekwestionowane, została przyjęta z zadowoleniem przez MSWiA. Nie wnikałem, jakie poglądy polityczne reprezentują ci eksperci ani jakie mają życiorysy, ponieważ to nie miało żadnego znaczenia dla oceny sprawy. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji zależało na wyjaśnieniu sprawy. W tym celu został powołany również zespół podinspektora Bartuli. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji prowadzi również konsultacje w tej sprawie z Interpolem i Europolem. Chcę powiedzieć, że podczas przeprowadzania podobnych operacji w innych krajach również giną policjanci. Każdy rok przynosi nowe rozwiązania w dziedzinie walki z przestępczością zorganizowaną między innymi dzięki konsultacjom z partnerami zagranicznymi. Przestępcy również z roku na rok używają coraz bardziej zaawansowanych technicznie środków. Chcę przywołać na pamięć wydarzenia w Republice Federalnej Niemiec, o których mówił poseł Konstanty Miodowicz. Był taki czas, że strzelaniny, które mają dziś miejsce w Polsce, również tam były na porządku dziennym. Co więcej w RFN prowadzono walkę nie z przestępcami lecz terrorystami, którzy mieli polityczne cele. Ta fala terroru została zatrzymana wskutek działań policji oraz nastrojów społecznych. Proszę zwrócić uwagę na sytuację, która miała w latach 80 miejsce we Włoszech, gdzie zabijano przy pomocy ładunków wybuchowych sędziów i prokuratorów. Być może ta fala terroru została zatrzymana, ponieważ nikt nie próbował wywoływać na jej tle politycznych dyskusji. We Włoszech i Niemczech wszystkie siły polityczne dyskutowały merytorycznie nad sposobami zahamowania terroru. Chce zapewnić, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie boi się wyjaśnienia wszystkich okoliczności wydarzeń. Jeżeli sprawa nie zostanie wyjaśniona dokładnie, to w przyszłości może dochodzić do jeszcze większych tragedii. Nie możemy pozwolić, żeby policjanci zaczęli bać się przestępców. Zwracam uwagę, że jeszcze rok temu policjanci bali się używać broni, ponieważ każde użycie broni kończyło się, przepraszam za wyrażenie, "upierdliwym postępowaniem" wyjaśniającym w prokuraturze. Ta bojaźń prowadziła do obniżenia sprawności policjantów. Nikt nie lubi być upokarzany i zmuszany do tłumaczenia się ze swojego postępowania. Albo policjant pierwszy użyje broni, albo będzie wahać się i chować ze strachu przed przestępcą w rowie. Zwracam uwagę członków Komisji, że dzisiejsze posiedzenie jest trzecim z kolei, w trakcie którego analizuje się postępowanie policji. Apeluję o to, żeby członkowie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych nie próbowali doprowadzić do sytuacji, w której policjanci zaczną się bać przestępców.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Z wydarzeń w Magdalence należy wyciągnąć wnioski natury logistycznej, organizacyjnej i strukturalnej. Być może należałoby wyciągnąć dalej idące wnioski. Sugeruję zorganizowanie posiedzenia połączonych Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka, którego tematem będzie bezpieczeństwo policjantów oraz określenie ram współpracy w tej dziedzinie między tymi dwiema Komisjami. Uważam, że przede wszystkim nie należy formułować doraźnych wniosków w sprawie. Poseł Ludwik Dorn dopytywał się, czy zmieniły się procedury w policji po wydarzeniach, które miały miejsce blisko rok temu w podwarszawskich Parolach. Chcę powiedzieć, że od tego czasu przede wszystkim uległy zmiany w zasadach użycia broni. Mam nadzieję, że poseł Ludwik Dorn pamięta, że opowiadał się za zmianami idącymi w tym kierunku. Ponadto policjanci prowadzący czynności zabezpieczające znajdują się pod stałą ochroną innych uzbrojonych policjantów. W uzasadnionych przypadkach w tę ochronę zaangażowane są policyjne jednostki antyterrorystyczne. Zakupiono na potrzeby Policji blisko 10 tys. sztuk nowoczesnej broni palnej. Zakupiono również kamizelki kuloodporne. Jak widać, wiele zmieniło się w tej materii od czasu tragicznych wydarzeń w podwarszawskich Parolach. Jeżeli ktoś zapyta, czy wydarzenia w podwarszawskich Parolach wpłynęły na zmianę systemu szkolenia policyjnych jednostek antyterrorystycznych, to odpowiem mu, że nie zmienił się system szkolenia tych oddziałów, ponieważ jednostki antyterrorystyczne nie uczestniczyły w tamtych wydarzeniach. Chcę powiedzieć, że ostatnia nieudana akcja, w której uczestniczyły policyjne oddziały antyterrorystyczne, miała miejsce w czasie sprawowania urzędu Prezesa Rady Ministrów przez Jerzego Buzka, kiedy to podczas obławy na zbiegłego z cyrku tygrysa śmiertelnie postrzelono weterynarza. Nie chciałem przypominać tego tragicznego incydentu. Zrobiłem to, żeby w przyszłości niektórzy członkowie Komisji przypomnieli sobie przeszłe wydarzenia, zanim zaczną formułować wnioski natury politycznej. Chcę powiedzieć kilka słów na temat planowanych zakupów wyposażenia dla policji. Informuję, że w 2003 r. rząd planuje przeznaczyć z rezerwy celowej środki finansowe na zakup wyposażenia dla policyjnych oddziałów antyterrorystycznych. Wysokość środków przeznaczonych na ten będą proporcjonalne do możliwości finansowych państwa. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego rząd nie spieszy się z zakupami? Odpowiadam, że rząd planuje kupić wyposażenie, które jest naprawdę potrzebne policyjnym oddziałom antyterrorystycznym. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji ma prawo nie znać potrzeb policyjnych oddziałów antyterrorystycznych. Obecnie trwają konsultacje, które mają pomóc w stworzeniu listy potrzebnego wyposażenia. Jeżeli dobrze orientuję się, to pistolety MP 5 i pistolety maszynowe UZI pozostaną na wyposażeniu policyjnych oddziałów antyterrorystycznych, ponieważ w ich opinii nie ma na rynku lepszej broni o tych parametrach. Wiadomo, że karabiny "kałasznikow" są bardzo dobrą bronią, ale nie nadają się na wyposażenie policyjnych jednostek antyterrorystycznych. Pojawiają się opinie, że pociski, które produkowane są w polskiej fabryce, są zbyt twarde jak na potrzeby policyjnych oddziałów antyterrorystycznych. Rozważamy możliwość zakupów za granicą. Najważniejsze jest, żeby zakupów dokonywać roztropnie. Pośpiech jest złym doradcą. Niektórzy z członków Komisji mieli pretensje o to, że w środkach masowego przekazu pojawiły się personalia osób, których dotkną ewentualnie konsekwencje służbowe.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Chcę powiedzieć, że również ubolewam na tym. Od wielu miesięcy uczulam Komendę Główną Policji, żeby położyła tamę przeciekom informacji do środków masowego przekazu. Czasem zdarza się tak, że przekazanie informacji środkom masowego przekazu szkodzi sprawie. W sprawie czterech wymienianych w publikacjach osób nic nie zostało jeszcze postanowione. Każdy z nich odpowiadał za pewne zadania podczas próby zatrzymania bandytów w Magdalence. Decyzje w ich sprawach zostaną podjęte po zapoznaniu się z ich wyjaśnieniami oraz relacjami uczestników wydarzeń. Nikogo z nich nie postawiono jeszcze w stan oskarżenia ani nie skazano. Dziennikarze, publikując nazwiska, zrobili krzywdę tym ludziom. Członkowie Komisji wiele mówili o odpowiedzialności politycznej. Chcę powiedzieć, że trzeci raz uczestniczę w posiedzeniu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych poświęconemu Policji i tyleż samo razy spotykam się z formułowanymi przez niektórych członków Komisji wnioskami politycznymi. Wydarzenia w Cieniach, Ożarowie i Magdalence miały charakter rutynowych akcji policyjnych. Tego rodzaju akcje z różnym skutkiem prowadzone są we wszystkich krajach. Można porównywać interwencje oddziałów prewencyjnych w Niemczech, Francji czy Belgii z prowadzonymi w Polsce. Nie słyszałem, żeby ktoś w jednym z tych krajów po brutalnym stłumieniu protestu, z użyciem gładkolufowej broni palnej, zgłaszał wnioski o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych. Jeżeli dobrze pamiętam, to w Belgii minister podał się do dymisji, ponieważ ten sam pedofil uciekał policji i prokuraturze wielokrotnie. Słusznie zarzucano ministrowi, że nie wyciągnął stosownych wniosków. Chciałbym, żeby przynajmniej członkowie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych zdawali sobie sprawę z tego, że MSWiA ma charakter specyficzny. Walka z przestępczością rządzi się własnymi prawami. Zwykle wygrywa policja, ale czasami zdarzają się tragedie, jak ta w Magdalence. Zapewniam, że nie boję się odpowiedzialności. Boję się, żeby członkowie Komisji nie zagalopowali się w formułowaniu wniosków politycznych wobec ludzi, którzy na co dzień zajmują się bezpieczeństwem obywateli. Całe szczęście, że jeden członków Komisji zwrócił uwagę, że jest pewna różnica między Komendantem Głównym Policji a Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji. W Polsce nie brakowało powodów, dla których Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji powinien był podać się do dymisji. Pytam posła Konstantego Miodowicza, dlaczego nie formułował daleko idących wniosków wobec byłego Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji po fatalnie przeprowadzonej akcji policyjnych oddziałów antyterrorystycznych, w wyniku czego życie stracił niewinny człowiek. Ta uwaga dotyczy również posła Ludwika Dorna, który był posłem na Sejm III kadencji. Przypominam o wypadku, który miał miejsce kilka lat temu, w którym zginęło 3 funkcjonariuszy policji między innymi z winy wadliwej broni. Zapewniam, że nie będę używał tych argumentów w publicznej obronie. Przypominam te wydarzenia tylko po to, żeby uświadomić niektórym członkom Komisji, że rozwaga w formułowaniu ocen i wniosków jest potrzebna. Być może jestem człowiekiem inaczej ukształtowanym.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#MinisterSprawWewnetrznychiAdministracjiKrzysztofJanik">Bardzo nie lubię jednak, kiedy opozycja nadużywa prawa do krytyki, poprzez wykorzystywanie do politycznych celów bolesnych wydarzeń. Zwracam uwagę, że w akcji w Magdalence poległo nie tylko dwóch ludzi, ale również funkcjonariuszy państwowych. Byłoby dobrze, gdyby ta tragedia trzymana była daleko od rozgrywek politycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Szkoda, że ci członkowie Komisji, którzy tak ważne pytania zadali Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofowi Janikowi, nie byli zainteresowani wysłuchaniem odpowiedzi. Przypominam, że w trakcie ostatniego posiedzenia Komisji obiecałem, że przedstawię członkom Komisji się problem odpowiedzialności karnej za napaść na funkcjonariusza policji w innych krajach. Chcę powiedzieć, że polskie prawo w tym względzie nie odstaje od prawa obowiązującego w większości innych krajów. Wydaje się, że nie ma potrzeby zaostrzania kar za ten czyn. Jak powiedział Komendant Główny Policji Antoni Kowalczyk, należy zastanowić się nad innymi zmianami w prawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MinisterMSWiAKrzysztofJanik">Pragnę zadeklarować, że niebawem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przedstawi Komisji szereg wniosków organizacyjnych i logistycznych wynikających z wydarzeń w Magdalence.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Cieszę się, że Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztof Janik prezentuje myślenie zbieżne z moim. Przypominam, że poseł Antoni Macierewicz zgłosił wniosek. Jak wiadomo, poseł Antoni Macierewicz nie jest członkiem Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselLudwikDorn">Przejmuję wniosek zaproponowany przez posła Antoniego Macierewicza. Przypominam, że jest wniosek o powołanie podkomisji nadzwyczajnej. Składam wniosek o sprawdzenie kworum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Proszę Sekretariat Komisji o sprawdzenie kworum. Informuję, że jest kworum. Przypominam, że poseł Ludwik Dorn zgłosił wniosek o powołanie podkomisji nadzwyczajnej oraz przejął zaproponowany przez posła Antoniego Macierewicza wniosek. Informuję, że zgłaszam projekt uchwały w następującym brzmieniu: "Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych po przeprowadzeniu dyskusji związanej z akcją policyjną w Magdalence i zapoznaniu się z raportami ekspertów zwraca się do rządu o jak najszybsze przygotowanie zmian w prawie ułatwiających działanie oddziałom antyterrorystycznym. Komisja zwraca się również do Komendy Głównej Policji o przedstawienie w terminie do 30 maja 2003 r. wniosków wynikających z dotychczasowych działań oddziałów antyterrorystycznych i propozycji ich organizacji.".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselStanislawGudzowski">Uważam, że po wyrazach "jak najszybsze przygotowanie" należy dodać wyraz "propozycji".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Poseł Stanisław Gudzowski ma rację, wskazując na oczywisty błąd. W pierwszej kolejności poddaję pod głosowanie zgłoszony przez posła Ludwika Dorna wniosek o powołanie podkomisji nadzwyczajnej do spraw kontroli przebiegu wydarzeń w Magdalence i innych miejscowościach, systemu szkolenia oraz zakupów sprzętu będącego na wyposażeniu jednostek antyterrorystycznych. Kto jest za przyjęciem wniosku zgłoszonego przez posła Ludwika Dorna? Stwierdzam, że Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przy 3 głosach za, przy 11 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, odrzuciła wniosek zgłoszony przez posła Ludwika Dorna. Proponuję, żeby Komisja głosowała jednocześnie nad wnioskiem zgłoszonym przeze mnie oraz wnioskiem zgłoszonym przez posła Ludwika Dorna. Czy ktoś zgłasza sprzeciw?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoselLudwikDorn">Zgłaszam sprzeciw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Poddaję pod głosowanie wniosek o przyjęcie uchwały zgłoszonej przez posła Ludwika Dorna. Projekt uchwały brzmi następująco: "Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych, po zapoznaniu się z raportem Komendy Głównej i Komendy Stołecznej pod kierownictwem podinspektora Bartuli oraz informacjami Komendanta Głównego Generała Antoniego Kowalczyka, uznaje, że Komendant Główny oraz Minister Spraw Wewnętrznych ponoszą polityczną i służbową odpowiedzialność za błędną koncepcję działań antyterrorystycznych, której skutkiem były błędy popełnione w przygotowaniu i planowaniu akcji w Magdalence. Komisja uznaje, że wobec Ministra i Komendanta Głównego powinny zostać wyciągnięte konsekwencje". Przypominam, że poseł Ludwik Dorn przejął wniosek przedstawiony przez posła Antoniego Macierewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PoselLudwikDorn">Zwracam uwagę, że zgłosiłem poprawkę polegającą na zastąpieniu wyrazów "Komendant Główny oraz Minister Spraw Wewnętrznych ponoszą polityczną i służbową odpowiedzialność" wyrazami "Minister Spraw Wewnętrznych ponosi odpowiedzialność polityczną a Komendant Główny odpowiedzialność służbową".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Poddaję pod głosowanie wniosek zgłoszony przez posła Ludwika Dorna. Kto jest za przyjęciem wniosku zgłoszonego przez posła Ludwika Dorna? Stwierdzam, że Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przy 2 głosach za, 11 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, odrzuciła wniosek zgłoszony przez posła Ludwika Dorna. Zanim poddam pod głosowanie zgłoszony przeze mnie wniosek, pozwolę sobie przypomnieć brzmienie projektu uchwały: "Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych po przeprowadzeniu dyskusji związanej z akcją policyjną w Magdalence i zapoznaniu się z raportami ekspertów zwraca się do rządu o jak najszybsze przygotowanie zmian w prawie ułatwiających działanie oddziałom antyterrorystycznym. Komisja zwraca się również do Komendy Głównej Policji o przedstawienie w terminie do 30 maja 2003 r. wniosków wynikających z dotychczasowych działań oddziałów antyterrorystycznych i propozycji ich organizacji.".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PoselJerzyDziewulski">Uważam, że po wyrazach "propozycji ich organizacji" należy dodać wyrazy "oraz rezultatów prowadzonych postępowań dyscyplinarnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Jak znam życie, o rezultatach postępowań zostaniemy powiadomieni przed 30 maja 2003 r. przez środki masowego przekazu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PoselStanislawGudzowski">Zapytuję, dlaczego Komenda Główna Policji ma przedstawić wnioski w terminie do 30 maja 2003 r.?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoselAndrzejBrachmanski">Wydaje mi się, że 2 miesiące powinno wystarczyć Komendzie Głównej Policji na przygotowanie wniosków. Poddaję pod głosowanie zgłoszony przeze mnie projekt uchwały. Kto jest za przyjęciem zgłoszonego przeze mnie projektu uchwały? Stwierdzam, że Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych 13 głosami, przy braku głosów przeciwnych i 2 wstrzymujących się, przyjęła zgłoszony przeze mnie projekt uchwały. Czy ktoś pragnie zabrać głos w sprawach różnych? Nikt nie zgłasza się. Wobec wyczerpania porządku obrad zamykam posiedzenie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>