text_structure.xml
97 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu udostępniony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PoselBronislawKomorowski">Ze względu na bardzo bulwersujące polską opinię publiczną stanowisko rosyjskiego MSZ w kwestii Jałty byłoby ze wszech miar wskazane, żebyśmy zapoznali się ze stanowiskiem polskiego MSZ w tej sprawie i usłyszeli informację, czy MSZ spodziewa się, że mogą nastąpić dalsze komplikacje podobnego typu, związane także z uroczystościami zakończenia drugiej wojny światowej w Moskwie. Wydaje się, że Komisja Spraw Zagranicznych albo cały parlament powinien zająć w tej kwestii stanowisko w postaci uchwały, także wspierając inicjatywy, które zmierzają w podobną stronę, podjęte na gruncie Parlamentu Europejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Informuję, że prezydium Komisji rozważyło tę sprawę. Przypominam, że marszałek Włodzimierz Cimoszewicz poinformował w dniu wczorajszym posłów, iż kieruje kwestię do Komisji Spraw Zagranicznych. Sprawa ta została włączona do porządku dziennego jutrzejszego posiedzenia Komisji, które odbędzie się o godz. 14.00, natomiast ten punkt zostanie rozpatrzony o godz. 15.00 z osobistym udziałem ministra Adama Rotfelda. Wówczas będzie okazja, żeby przedyskutować wszelkie okoliczności. Zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o nadesłanie oryginalnego dokumentu oświadczenia rosyjskiego. Będziemy tę sprawę analizowali. Czy są dalsze uwagi do porządku obrad? Skoro nie ma, stwierdzam, że porządek został przyjęty. W pkt I przewidziane jest przesłuchanie kandydata na ambasadora RP. Informuję państwa, że minister spraw zagranicznych przedstawił zamiar mianowania pana Janusza Skolimowskiego ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym RP w Republice Litewskiej. Otrzymali państwo stosowną dokumentację, również informację o sytuacji na Litwie i stosunkach polsko-litewskich, niemniej jednak prosiłbym ministra Jakuba Wolskiego o prezentację kandydatury.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychJakubWolski">Z prawdziwą przyjemnością rekomenduję Komisji w imieniu ministra Adama Rotfelda kandydaturę ambasadora tytularnego Janusza Skolimowskiego na stanowisko ambasadora RP na Litwie. Pan Janusz Skolimowski pełni obecnie funkcję dyrektora Departamentu Konsularnego i Polonii, który osobiście nadzoruję od ponad roku. W związku z tym nasze kontakty są codzienne, robocze. Na tym tle chciałbym podkreślić bardzo ważną cechę kandydata - otóż jest to kandydat profesjonalny i bardzo doświadczony dyplomata. Proszę spojrzeć w jego życiorys zawodowy. Jest to człowiek w pełni kompetentny. Proszę zwrócić uwagę, że zajmował się i zajmuje problematyką litewską. Jeśli spojrzymy obiektywnie na kadry MSZ, którymi obecnie dysponujemy, jest to najlepszy kandydat, jakiego moglibyśmy na Litwę skierować. Litwa jest dla nas ważnym partnerem, małym, ale bardzo istotnym sąsiadem. Do dobrych stosunków z tym państwem przywiązujemy ogromną wagę. Od lat trwa dialog z Litwą. Ten element właściwego kształtowania stosunków sąsiedzkich jest niezmiernie ważny. Będzie on w dobrych rękach, jeśli w Wilnie będziemy mieli ambasadora Janusza Skolimowskiego. Na Litwie zamieszkuje duża grupa Polaków. Jest to środowisko zróżnicowane i dosyć skłócone. Fakt, że pan Janusz Skolimowski od lat zajmuje się tą problematyką, zna ludzi, może być bardzo przydatny dla właściwej obrony naszych interesów. W stosunkach z Litwą mamy pewną liczbę spraw trudnych, niezałatwionych. Trzeba dyplomaty o wyjątkowym kunszcie. Sądzę, że ambasador Janusz Skolimowski doskonale poradzi sobie z wyzwaniami, które przed nim stoją. Wiele spraw obecnie jest w toku. Są dyskutowane w zaciszach gabinetów. Prosiłbym, żeby na otwartym spotkaniu, z udziałem prasy, mediów zachować pewną powściągliwość. Jesteśmy gotowi dyskutować z Komisją o tych sprawach na posiedzeniu zamkniętym. Jeszcze raz rekomenduję państwu kandydaturę pana Janusza Skolimowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Proszę pana Janusza Skolimowskiego o zaprezentowanie koncepcji pracy na placówce.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PoselJerzyJaskiernia">Kandydat na ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego RP w Republice Litewskiej Janusz Skolimowski : Cieszę się, że mam przyjemność wystąpić przed państwem w tym charakterze. Nieraz zdarzało mi się być ekspertem w innych sprawach. Historia stosunków polsko-litewskich jest jednym z fascynujących rozdziałów w dziejach obu naszych narodów - polskiego i litewskiego. Jest tematem opracowań historycznych i naukowych, przedmiotem dzieł literackich, dzieł malarskich. Ma również implikacje dla dzisiejszej rzeczywistości. Pomimo różnych zaszłości historycznych uważamy, że przystąpienie obu naszych państw do NATO i Unii Europejskiej nadało tym stosunkom nową jakość, zarówno w wymiarze bezpieczeństwa, wzajemnej współpracy, jak i we współdziałaniu w regionie. Nasze interesy w ramach Unii są zbieżne, a członkostwo stwarza nam lepsze możliwości realizacji ważnych projektów infrastrukturalnych, takich jak Via Baltica, Rail Baltica i połączenia elektroenergetycznego. Finansowe wsparcie ze środków unijnych przyczyni się do przyspieszenia realizacji tych projektów. Otrzymaliście państwo obszerny materiał, zatem skoncentruję się na zadaniach, jakie stoją przed ambasadorem RP w Wilnie w najbliższym okresie. W płaszczyźnie politycznej jest to utrzymanie wysokiej dynamiki rozwoju stosunków polsko-litewskiech. Od dnia wznowienia tych stosunków, tj. od 5 września 1991 r. współpraca polityczna jest bardzo intensywna. Jej dowodem są liczne wizyty na szczeblu prezydentów, premierów, ministrów, przedstawicieli Sejmu i Senatu. W ciągu ostatnich kilku tygodni mieliśmy kilka wizyt - spotkanie premierów w Warszawie, spotkanie ministrów spraw zagranicznych w Wilnie, wizytę marszałka Włodzimierza Cimoszewicza w Wilnie. W pierwszej połowie marca oczekujemy wizyty Prezydenta RP na Litwie. W stosunkach dwustronnych z Litwą funkcjonują szczególnie rozbudowane struktury współpracy - Komitet Konsultacyjny Prezydentów, Rada ds. Współpracy między Rządami, Polsko-Litewskie Zgromadzenie Poselskie, a także międzyrządowe komisje do spraw współpracy gospodarczej, problemów mniejszości narodowych, współpracy transgranicznej. Ich działalność ma istotne znaczenie dla rozwiązywania kwestii otwartych, w tym w szczególności dotyczących sytuacji Polaków na Litwie. Intensywna współpraca polsko-litewska przyniosła spektakularne rezultaty w odniesieniu do rozwoju sytuacji na Ukrainie. Obecnie w naszym wspólnym interesie leży współdziałanie na rzecz proeuropejskiego kursu polityki ukraińskiej. Ta unikalna współpraca Polski i Litwy w sprawach Ukrainy stanowi dobrą podstawę do zbudowania trójstronnego porozumienia parlamentarnego Polska - Litwa - Ukraina. Będę również dążył do częstych kontaktów i umocnienia efektywnej współpracy komisji sejmowych obu krajów, zwłaszcza w sprawach zagranicznych, w tym europejskich, i gospodarczych. Ważnym zadaniem jest pogłębienie współpracy wojskowej. Priorytetową kwestią jest zwiększenie interoperacyjności wspólnego batalionu polsko-litewskiego LITPOLBAT oraz jego przyszłego użycia, w tym w misjach pokojowych. Mniejszość polska na Litwie liczy ok. 235 tys. osób, co stanowi 6,74% ogółu ludności. Mniejszość polska stanowi od kilku lat najliczniejszą mniejszość narodową na Litwie. Przebywa na Litwie od stuleci. Społeczność polska jest dobrze zorganizowana. Posiada szeroko rozbudowaną sieć szkół z polskim językiem nauczania, domów polskich, zespołów artystycznych, czasopism, organizacji i stowarzyszeń. Działająca od 1995 r. polska partia narodowościowa - Akcja Wyborcza Polaków na Litwie posiada dwa mandaty w litewskim sejmie. Pozostają jednak problemy, które nie znalazły pozytywnego rozwiązania, mimo stałego podnoszenia ich przez stronę polską na różnych forach politycznych. Oceniam, że przed ambasadorem polskim na Litwie stoi konieczność intensyfikacji działań w następujących obszarach leżących w bezpośredniej sferze zainteresowania polskiej mniejszości narodowej: po pierwsze, przyjęcie przez stronę litewską strategii rozwoju oświaty mniejszości polskiej w Republice Litewskiej, oczywiście po uzgodnieniu jej zapisów z przedstawicielami mniejszości polskiej na Litwie. Pilnego rozwiązania wymaga sprawa nierównorzędnego traktowania polskich i litewskich szkół w regionach zamieszkanych w większości przez mniejszość polską, zawarcie polsko-litewskiej umowy o pisowni imion i nazwisk osób należących do mniejszości polskiej na Litwie i mniejszości litewskiej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PoselJerzyJaskiernia">Będziemy również sugerowali nowelizację ustawy o obywatelstwie Republiki Litewskiej, która dyskryminuje obywateli litewskich nielitewskiego pochodzenia, w tym również Polaków. Krytycznie o tej ustawie wypowiedziała się Rada Europy w rezolucji Komitetu Ministrów z 2003 r. Będziemy również postulować wobec władz litewskich przyjęcie regulacji w zakresie szerszego używania języka polskiego jako pomocniczego w życiu publicznym na Litwie, zgodnie z naszą ostatnią regulacją, jak również w propozycją marszałka Sejmu polskiego złożoną Litwinom w czasie ostatniej wizyty. Podstawową sprawą dla mieszkających tam od lat Polaków jest zakończenie procesu reprywatyzacji ziemi na terenach zamieszkałych przez mniejszość polską. Podczas 7. posiedzenia Komisji ds. Problemów Mniejszości Narodowych, w którym miałem przyjemność uczestniczyć i współprzewodniczyć, strona litewska deklarowała zakończenie procesu do 2006 r. Pilnego załatwienia wymaga kwestia możliwości dalszego odbioru TV "Polonia". Zaprzestanie retransmisji sygnału w Wilnie dotknęłoby przede wszystkim najuboższą ludność wiejską, do czego nie można dopuścić. Trwają obecnie rozmowy biznesowe w tej sprawie między dyrekcją TV "Polonia" i partnerami litewskimi. Jeśli chodzi o współpracę gospodarczą i naukową, od kilku lat odnotowujemy systematyczny wzrost polsko-litewskiej wymiany towarowej. W 2003 r. nasze obroty wyniosły 1,6 mld, z czego 1,3 mld stanowił polski eksport. Jest to wzrost o ponad 40%. Tendencja wzrostowa utrzymuje się również w 2004 r. Polska jest dla Litwy 11. rynkiem zbytu, w tym również 4. partnerem pod względem wielkości importu po Rosji, Niemczech i Włoszech. Mimo że na Litwie działa już 635 firm z udziałem kapitału polskiego, pod względem zainwestowanego kapitału jesteśmy dopiero na 13. miejscu. Dlatego też tworzenie sprzyjającego klimatu dla polskich inwestorów i promowanie polskiej obecności gospodarczej na Litwie będzie naszym codziennym zadaniem, a ambasada RP w Wilnie aktywnie włączy się w organizację 12. polskiej wystawy narodowej "POLEXPORT - 2005" w Kownie. Istotnym celem jest wzmocnienie współpracy transgranicznej, która jest koordynowana przez radę polsko-litewską, aktywizacja funkcjonujących już euroregionów takich jak Niemen i Bałtyk, a także doprowadzenie do powołania kolejnego euroregionu Szeszupa, który będzie skupiał regiony Polski, Litwy, Szwecji i Obwodu Kaliningradzkiego. W ramach współpracy naukowej podstawowym celem jest doprowadzenie do podpisania negocjowanej od 1996 r. umowy między rządem RP a rządem Republiki Litewskiej o wzajemnym uznawaniu dokumentów uprawniających do podejmowania studiów wyższych oraz uznawania okresów studiów, tytułów zawodowych, a także stopni naukowych i stopni w zakresie sztuki. Nie wspomniałem o potrzebie dalszej aktywnej prezentacji kultury polskiej, co na dzień dzisiejszy znakomicie czyni Instytut Polski i Dom Polski w Wilnie, a także o potrzebie dalszego rozwijania wymiany osobowej i turystyki z tym krajem. Po 1 maja 2004 r. wyjazdy Polaków na Litwę wzrosły o 38% i myślę, że ten kierunek będzie się utrzymywał. Chodzi nie tylko o pielgrzymki, lecz wymianę turystyczną, odwiedziny rodzin.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PoselJerzyJaskiernia">Wiemy, ilu naszych obywateli pochodzi z tamtych regionów. Koncepcję swojej misji przedstawiłem bardzo skrótowo, tak jak byłem o to proszony. Rozumiem, że przyjmiecie państwo ten skrótowy katalog działań, które należy podjąć w stosunkach polsko-litewskich. Pozwala on pokazać, jak ważna jest dla Polski dobra, sąsiedzka współpraca z Litwą. Prezentuje również ogrom zadań do wykonania dla całego zespołu ambasady RP w Wilnie na czele z szefem placówki.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy państwo posłowie mają pytania do kandydata?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PoselMarianPilka">Stosunki polsko-litewskie w wielu dziedzinach układają się dobrze, z wyjątkiem jednej sfery, dotyczącej praw polskiej mniejszości. Jest to sytuacja paradoksalna, bo w porównaniu z innymi krajami polska mniejszość na Litwie ma stosunkowo szeroką reprezentację. Działają różne instytucje, które pracują stosunkowo dobrze. Można by sobie życzyć, żeby w innych krajach polska mniejszość dysponowała takimi instytucjami, jakimi dysponuje na Litwie. Problem polega na tym, że ta mniejszość ma ciągłe poczucie zagrożenia, iż działalność tych instytucji zostanie ograniczona albo zostaną one zlikwidowane. Dotyczy to np. szkół polskich. Takie nastawienie państwa litewskiego przejawia się w takich sprawach, jak ustawa o obywatelstwie, reprywatyzacja ziemi, stosunek do polskich szkół. Pojawia się zasadnicze pytanie, czy kilkanaście lat polskiej polityki w stosunku do Litwy przyniosło spodziewane efekty. Co należy zmienić w naszej polityce, żeby uzyskać korzystne zmiany w tej dziedzinie, która jest stałą zadrą w stosunkach polsko-litewskich? Jakie działania powinien podejmować rząd polski? Do tej pory kwestia mniejszości polskiej składana jest na ołtarzu innych spraw - europejskich, wschodnioeuropejskich, stosunków bilateralnych. Tego typu polityka nie doprowadziła do usunięcia poczucia zagrożenia, że polska mniejszość może utracić instytucje kultywowania polskości. Druga sprawa dotyczy ustawy o obywatelstwie. W tej kwestii była reakcja Rady Europy. Jesteśmy wraz z Litwą w Unii Europejskiej, a ta ustawa jest sprzeczna ze standardami prawnymi Unii Europejskiej. Moje pytanie brzmi - jakie działania podejmuje rząd polski, aby ta dyskryminacyjna ustawa została wycofana. Nie może być tak, że jakość obywatelstwa na Litwie formalnie jest uzależniona od narodowości obywatela.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoselBronislawKomorowski">Chciałbym poruszyć niesłychanie dla nas wstydliwy problem ambasady RP w Wilnie. Litwa jest i będzie dla nas szczególnym partnerem, sojusznikiem, obszarem atrakcyjności kultury polskiej, wspólnej historii. To wszystko wymaga choćby minimalnej oprawy, a stan polskiej ambasady stoi w jaskrawej sprzeczności z majestatem Rzeczypospolitej, z dobrą tradycją atrakcyjności na Litwie kultury polskiej, dobrego obyczaju. Budynek położony jest na peryferiach miasta. Stanowi obrazę polskich ambicji i aspiracji, także politycznych. Kieruję tę uwagę nie tyle do pana ambasadora, ile do nas wszystkich, w tym do kierownictwa resortu. Jeśli prawdą jest, że to jest dla nas szczególny obszar, wyjątkowy partner ze względu na historię, na bliskość geograficzną, bliskość interesów, to kwestia wyposażenia polskiego przedstawiciela w odpowiedni budynek powinna być priorytetem dla MSZ. Fakt, że nie zdołaliśmy w tym szczególnym momencie, jakim było powstawanie państwowości litewskiej, także dzięki Polsce, uzyskać odpowiedniego gmachu dla ambasady RP, to rzecz nieprawdopodobna. Mieliśmy poważne argumenty w postaci utraconego mienia polskiego, obiektów, zapisów fundacyjnych, donacyjnych. Pojawiła się koncepcja, żeby dokonać pewnego manewru terenem, który Polska przed wojną miała nie w Wilnie, ale w Kownie. Czy pan ambasador dostrzega realną szansę na podjęcie wielkiego wyzwania, jakim jest uzyskanie odpowiedniego, godnego budynku dla ambasady RP na Litwie?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PoselTadeuszIwinski">Bez wątpienia polska placówka w Wilnie z punktu widzenia Warszawy jest jedną z kilkunastu najważniejszych. Przez ponad 400 lat byliśmy wspólnym państwem, a po uzyskaniu niepodległości przez Litwę kontakty układały się różnie i występowały elementy trudne. Nawiązując do wypowiedzi posła Bronisława Komorowskiego, pragnę przypomnieć, że ambasada Litwy w Warszawie też jest skromna, ale jest usytuowana w centrum. Mamy z Litwą strukturę współpracy parlamentarnej, która jest wyjątkowa. Wydaje się jednak, że Polska nie wykorzystuje w dostatecznym stopniu możliwości różnych wspólnych inicjatyw, które wraz z Litwą mogłaby podejmować. Wprawdzie ostatni przykład Ukrainy jest bardzo dobry. Wcześniej konsultowaliśmy się w sprawie rozwiązania kwestii tranzytu przez obwód Kaliningradzki. Te dwa udane casusy pokazują, że do takiej współpracy mogłoby dochodzić częściej. Jeśli kraje skandynawskie potrafią mieć wspólne ambasady w wielu państwach, zwłaszcza mniejszych, i oszczędzać, to dlaczego Polska i Litwa nie mogłyby podejmować takich działań. Chciałbym prosić o skomentowanie tej kwestii. Druga sprawa, bardzo szczegółowa, dotyczy liczby Polaków na Litwie. Populacja na Litwie przez długie lata szacowana była na 270 tys. osób. Dlaczego ta liczba zmniejszyła się o 35 tys.? Na zakończenie chciałbym zapytać pana ambasadora, czy wzorem swoich znakomitych poprzedników, m.in. doktora Bara i prof. Widackiego, zamierza pan nauczyć się języka litewskiego, choć jest to jeden z najtrudniejszych języków europejskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Chciałabym podzielić się z państwem pewnym zasobem doświadczeń wynikających z faktu, iż od wielu lat należę do Zgromadzenia Poselskiego Polsko-Litewskiego. Trafnie ujął pan ambasador wszystkie najtrudniejsze problemy, z którymi mamy do czynienia w czasie rozmów i spotkań z partnerami litewskimi. Od wielu lat obowiązuje porozumienie, które nie w pełni jest realizowane i to głównie ze strony litewskiej. Problem dotyczy przede wszystkim kwestii edukacyjnych. Na ten temat toczyło się wiele rozmów. Otrzymaliśmy wiele przyrzeczeń, które nie zostały zrealizowane. Można powiedzieć, że sytuacja od wielu lat jest patowa. Ostatnio nawet zaostrzyła się na tle reformy systemu edukacji, którą podjęło państwo litewskie. Litwini w sposób niebezpieczny, zupełnie różny niż my to robimy w odniesieniu do szkół mniejszości narodowych w Polsce, traktują problem oświaty mniejszości narodowych. Litwini przyznają, że polska mniejszość jest duża, ale Litwa jest krajem niewielkim, borykającym się z problemami budżetowymi. Część z tych argumentów można przyjąć, ale nie wszystkie, tym bardziej że w wielu miejscowościach pojawia się tendencja do zniechęcania mniejszości polskiej do tego, żeby dzieci uczęszczały do szkół polskich. Zwłaszcza w małych miejscowościach odczuwa się zagrożenie mniejszości polskiej. Rodzice Polacy, biorąc pod uwagę rozwój dziecka, jego przyszłość, wolą skierować dziecko do szkoły litewskiej. Strona litewska w sposób niezwykle ciekawy rozgrywa pewne kwestie. Kiedy przyglądam się pracom Zgromadzenia, stwierdzam, że ilekroć spotykamy się w Wilnie, to przewodnicząca mniejszości litewskiej w Polsce jest stałym gościem tych spotkań. Nieładnie mówić o nieobecnych, ale ta pani ze swojej troski o Litwinów w Polsce zrobiła sobie zawód. Nie będę przytaczała tego, co ona opowiada, jakie nieprawdziwe rzeczy mówi np. o szkolnictwie litewskim w Polsce. Są to niestworzone rzeczy. Staram się bardzo rzetelnie przygotowywać do tych spotkań i mieć uwzględnione w wykazach każde dziecko, aby móc prostować kłamstwa, które tam są przedstawiane. Na tej podstawie tworzy się określoną atmosferę polityczną, atmosferę zagrożenia Litwinów w Polsce. Nie chciałabym, żebyśmy zachowywali się podobnie. Ustawa o mniejszościach narodowych, to co robimy w odniesieniu do szkolnictwa litewskiego w Polsce, powinno nam dawać asumpt do bardziej zdecydowanego stawiania spraw. Ogromna będzie rola ambasadora. Nie podzielam opinii mojego przedmówcy, iż wszyscy ambasadorowie byli doskonali, w tym jeden wymieniony przez pana posła. Doskonale pamiętam, jak dokonał podziału Polaków mieszkających na Litwie na tych słusznych i tych niemających racji. Jednych wspierał, a w drugich narastało poczucie buntu. Takich rzeczy ambasador RP robić nie może. Ogromnie się cieszę, że na to stanowisko desygnowany jest człowiek z dużym dyplomatycznym doświadczeniem i na pewno nie będzie popełniał tego typu błędów. Nawet jeśli w duszy ma się jakieś sympatie, to przecież ambasador RP powinien być dla wszystkich Polaków otwarty. Dobrze będzie, jeśli zaczniemy od intensywniejszej pracy grup parlamentarnych, choć czasem rodzi się zniechęcenie. Coś zostało podpisane i ustalone. Wydawałoby się, że sprawa została zamknięta, tymczasem po pół roku wracamy do kwestii i zaczynamy wszystko od nowa. Są to niekończące się rozmowy, częste przerwy w obradach, trudności w podpisaniu protokołu końcowego.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Trzeba bardzo dużo cierpliwości, wręcz ćwiczenia się w cnocie cierpliwości, by końcowy protokół został podpisany. Bardzo poważnie należy podejść do problemu likwidacji szkół polskich, kiedy nie ma wystarczających merytorycznych ku temu przesłanek. Polacy płacą podatki na Litwie i są obywatelami litewskimi. Jeśli chodzi o kwestię obywatelstwa litewskiego, rolą ambasadora będzie, żeby sygnalizował problemy. To rząd polski musi bardziej energicznie zająć się tą sprawą i mobilizować społeczność międzynarodową do wywierania nacisków, aby ustawa została zmieniona. Ona dotyka wszystkich mniejszości, ale ponieważ Polacy są tam mniejszością najliczniejszą, ich dotyka najbardziej. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że musimy być w tej mierze niezwykle czynni. Proszę zwrócić uwagę, jak przebiegają procesy związane z reprywatyzacją ziemi. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w okręgu wileńskim, a inaczej gdzie indziej. Z czego to wynika? Tam jest spora grupa Polaków. Jeśli chodzi o TV "Polonia", możemy mieć jako Polacy przede wszystkim do siebie pretensje. Również jako Komisja nie przywiązywaliśmy dostatecznej wagi do problemów TV "Polonia". Rada Programowa TV "Polonia" nie działa w ogóle. Może niektórym jest z tego tytułu wygodnie, ale nie powinniśmy tej kwestii zaniechać. Uważam, że Komisja powinna zająć się tym problemem.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PoselAntoniKobielusz">Zgadzam się z większością opinii wyrażonych przez moich przedmówców, dlatego pozwolę sobie krótko zabrać głos. Po pierwsze, jak pan ocenia warunki mniejszości litewskiej w Polsce i mniejszości polskiej na Litwie? Czy one są równoważne? Czy jesteśmy w stanie wyegzekwować standardy międzynarodowe w tym zakresie w ramach stosunków dwustronnych, czy też uważa pan za możliwą drogę międzynarodową? Druga kwestia dotyczy zwrotu ziemi ludności polskiego pochodzenia. Strona litewska używa jako jeden z argumentów przeciwko aktywności w tym obszarze stwierdzenia, że sporo dokumentów notarialnych jest poza granicami Litwy, zarówno na Białorusi, jak i w Polsce. Czy pan to potwierdza i na ile jest to rzeczywista bariera, a nie zwykły wybieg? Ostatnia sprawa dotyczy Polaków na Litwie. Rozumiem, że Litwini mają uraz i obawiają się polonizacji Litwy, oczywiście zupełnie bezzasadnie. Jestem w stanie zrozumieć uwarunkowania historyczne. Czy nie jest tak, że ze względu na podziały wewnętrzne Polacy na Litwie posiadają znacznie mniejszą siłę polityczną niż by to wynikało z liczebności i pozycji społecznej? Często są to środowiska nieźle wykształcone.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselTadeuszSamborski">Pragnę podziękować posłance Danucie Grabowskiej za przedstawienie rzeczywistej sytuacji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych ustami kandydatów przedstawia laboratoryjny ogląd sytuacji. Rzeczywiście, zadania, które przedstawił pan ambasador, były właściwie zarysowane. Cieszę się, że wspomniał pan o potrzebie intensyfikacji działań. Zadania placówki grupują się wokół pewnych problemów, które są ciągle nierozwiązane. Mamy do czynienia ze sztucznym przedłużaniem dochodzenia do wspólnych rozstrzygnięć. Nie ma rezultatów tych działań. Myślę, że ambasador Janusz Skolimowski ze swoim doświadczeniem ma szansę, żeby wnieść nową jakość w tempo rozmów i egzekwowanie ustaleń. Dobrze, że w przypadku Litwy, gdzie jest tak duża mniejszość polska, ambasadorem zostaje człowiek, który kierował Departamentem Konsularnym i Polonii, a więc tym pionem MSZ, który sprawuje opiekę nad Polakami za granicą. W zdecydowanej większości konsulatów, którymi kierował pan Janusz Skolimowski, rola konsulatu była znakomicie realizowana. Jeśli nastąpi kontynuacja idei dobrej opieki nad Polakami, będziemy mieli szansę na bliską współpracę i na wspólnie odnotowywane pozytywne rezultaty. Kwestia, którą poruszył poseł Bronisław Komorowski, jest dowodem na to, że w sprawach zagranicznych możemy dojść do konsensu. Zamierzałem również podjąć ten wątek. Nie może być tak, że Polacy, którzy budowali i tworzyli Wilno, mają ambasadę kilka kilometrów od centrum, a te państwa, które najeżdżały Wilno, mają placówki usytuowane w miejscach prestiżowych, tuż przy Ostrej Bramie. Nie zgadzam się z opinią posła Tadeusza Iwińskiego, że ambasador Widacki świetnie sobie radził.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PoselTadeuszIwinski">Mówiłem o jego znajomości języka litewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PoselTadeuszSamborski">To jest kolejny przykład, że jeszcze trzeba mieć coś do powiedzenia. Ambasador Widacki miał szansę załatwić dobry obiekt, tymczasem mamy obiekt na peryferiach. Nie byłoby pozbawione sensu, aby powołać komisję i zbadać, dlaczego właśnie ten obiekt został kupiony. Jest to żenujące. Uważam, że centrala MSZ powinna podjąć starania w celu zmiany lokalizacji ambasady RP w Wilnie. Jeśli traktujemy Litwę jako priorytetowego partnera, to obecna siedziba ambasady urąga randze stosunków między naszymi państwami. Jest to temat otwarty. Zadanie nie jest dla ambasadora, ale ambasador powinien podnosić ten problem. Czy w pana ocenie stosunki polsko-litewskie są równoważne, czy dostrzega pan elementy asymetrii? Mam na uwadze nie tylko sprawy praw mniejszości, ale także polityczne. Czy nasze deklaracje wobec Litwy spotykają się z ekwiwalentnymi reakcjami partnerów litewskich? Czy zetknął się pan ze sprawą celi Konrada? Tę celę podobno wykupiła firma niemiecka. Teraz pojawia się możliwość odkupienia, ale dotarły do mnie informacje, że strona litewska włączyła się w tę operację. Oczywiście jest to sprawa drobna, ale stanowiąca pewien symbol. Skoro będziemy mieć na Litwie silnego ambasadora z dobrym zapleczem, to myślę, że temat jest godny podjęcia. Chciałbym również poruszyć kwestię utworzenia filii Uniwersytetu Białostockiego. Minister Krystyna Łybacka stała kiedyś na stanowisku, że jest to możliwe i przygotowania były daleko zaawansowane. W okresie sprawowania funkcji przez nowego ministra nastąpił pewien zwrot. Czy pan dyrektor ma pogląd na tę sprawę? Myślę, że posiadanie filii byłoby bardzo celowe. Tylko w części zgadzam się z panem, jeśli chodzi o ocenę promocji Polski, naszej kultury. Rzeczywiście Dom Polski w Wilnie zasługuje na nasze duże uznanie, natomiast jeśli chodzi o instytut, mam pewne zastrzeżenia co do jego działalności. Kameralno-elitarny styl nie przysparza nam wielu sympatyków. Wiem, że są osoby, które chwalą panią dyrektor i instytut, ale ta formuła działalności instytutu nie odpowiada Polakom. Opieram się na ich opiniach i własnych obserwacjach. Sądzę, że ten temat jest otwarty.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy są dalsze wystąpienia ze strony państwa posłów? Skoro nie ma, proszę kandydata o ustosunkowanie się do problemów poruszonych w debacie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#KandydatnaambasadoraJanuszSkolimowski">Zgadzam się z opiniami, które państwo formułujecie. Wymienili państwo problemy, którymi naprawdę trzeba się zajmować. To jest nie tylko zadanie dla ambasadora i dla placówki, którą będę kierować, ale również dla wszystkich innych gremiów, dla komisji rządowej, komisji parlamentarnych. Posłanka Danuta Grabowska znakomicie przedstawiła atmosferę rozmów ze stroną litewską. Ja także uczestniczę w tego typu spotkaniach. Ostatnio prowadziłem rozmowy dwa dni, a jeden dzień zajęło podpisywanie protokołu. Jeśli państwo porównacie 3,484 mln Litwinów i 38 mln Polaków, jeśli zważycie 5 szkół z językiem litewskim w Polsce i 123 polskie szkoły na Litwie, widać dysproporcje. Proszę pamiętać o litewskim punkcie widzenia. Jesteśmy dosyć wielkim sąsiadem. Kiedy jesteśmy razem w Unii, i to na równych prawach, kiedy mówimy jednym głosem w wielu sprawach, bo mamy tożsame interesy, będzie nam łatwiej w sprawach bilateralnych dojść do konsensu. Jeśli chodzi o siedzibę ambasady, mogę tylko powiedzieć, że dziś rysują się dwie możliwości załatwienia tej sprawy. Nie chciałbym zapeszyć. Jest działka, istnieją pewne możliwości, zostały złożone oferty. Ponieważ są to sprawy ekonomiczno-biznesowe, chciałbym, żebyśmy działali w sposób mądry. To nie może, jak poprzednio, stać się przedmiotem działania mediów, bo wówczas będziemy mieli ograniczoną swobodę działania. Zapewniam, że istnieją możliwości załatwienia tej bolesnej sprawy przy niewielkim zaangażowaniu finansowym Skarbu Państwa. To jest miasto wybudowane przez Polaków, a nasza placówka położona jest w miejscu, do którego trudno dotrzeć. Dom Polski także jest położony nieco dalej, ale świetnie się prezentuje i działa. Na Litwie byłem ostatnio półtora roku temu z przewodniczącym Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Była to znakomita wizyta. Widziałem, jak opłacił się upór przy budowie Domu Polskiego. Jest to świetnie funkcjonująca placówka, która naprawdę działa we współpracy z Instytutem Polskim. Kiedy przejrzałem sprawozdanie z kilkudziesięciu przedsięwzięć, okazało się, że są one podejmowane wspólnie przez obie placówki. Wykorzystywane są sale Domu Polskiego, korzysta się z pomocy społeczności polskiej. Mogę zapewnić, że ten kierunek działań będzie kontynuowany. Jeśli chodzi o problemy w stosunkach bilateralnych, takie jak kwestia obywatelstwa, są to sprawy do podjęcia nie tylko przez rząd polski, ale także przez naszych przedstawicieli w Radzie Europy, Parlamencie Europejskim. Kiedy rozmawia się indywidualnie z naszymi przyjaciółmi znad Niemna, to zgadzają się z naszymi postulatami. Gdy znajdują się w większej grupie i odgrywają rolę interesy polityczne określonych partii, uzyskujemy inny efekt. Nasze codzienne działanie powinno pomóc w załatwieniu tych spraw. Prezydent, który urzęduje kilka miesięcy, złożył określone deklaracje polityczne. Można powiedzieć, że wypowiedział je powtórnie, bo wcześniej także je przedstawiał. Uzyskaliśmy obietnicę i mamy mocne postanowienie w MSZ, że postaramy się doprowadzić do wypełnienia tych deklaracji. Mówiliście państwo o kwestii kształcenia i o roli naszej społeczności na Litwie. Jeśli porównamy poziom wyższego wykształcenia wśród Litwinów i Polaków, wyraża się on stosunkiem 2:1.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#KandydatnaambasadoraJanuszSkolimowski">Na tysiąc mieszkańców jest 126 Litwinów z wyższym wykształceniem i 64 Polaków. Dlatego tak ważne jest dla nas doprowadzenie do pozytywnego zakończenia budowy filii Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie. Do nas należy podjęcie działań w tej kwestii. Nie było sprzeciwów ze strony litewskiej, natomiast musimy przygotować koncepcję i ją zaprezentować. Istotna jest kwestia zawarcia umowy o uznawaniu dyplomów i okresu studiów. W Polsce studiuje 530 osób z Litwy, w tym 470 na studiach magisterskich, natomiast pozostała grupa to doktoranci. Staniemy się interesującym terenem dla Litwinów do podjęcia studiów, jeśli dyplomy będą uznawane. W ten sposób może doprowadzimy do pomyślnego finału sprawę 34 absolwentów mieszanego Uniwersytetu Białostockiego. Do dziś sprawa uznania ich dyplomów nie została zakończona. W dyskusji przewijał się również wątek reprywatyzacji ziemi. Prowadziłem dogłębne rozmowy w tej sprawie. W ostatnich rozmowach uczestniczyła pani starosta rejonu wileńskiego, która przedstawiła nam planowany kalendarz poszczególnych etapów procesu, który ma się zakończyć w 2006 r. Nie będę wspominał różnych nieczystych posunięć wokół prywatyzacji ziemi. Jest to bardzo skomplikowana sprawa. Mam nadzieję, że uda się nam w większym stopniu zaktywizować polsko-litewskie środowisko prawnicze, które działa nie tylko w Wilnie, ale i w Kownie. Mamy tam prawników polskiego pochodzenia. Kwestia, gdzie znajdują się akty notarialne - czy w Polsce, czy na Białorusi, nie stanowi poważnej przeszkody, ponieważ łatwo je wydobyć. Służby konsularne na Białorusi nie sygnalizowały mi żadnych problemów z pozyskaniem dokumentów. Czasami przeciąga się to w czasie. Doszliśmy do porozumienia z Białorusinami, że będą przekazywali nam wyciąg z rejestrów z Grodna bezpośrednio do konsulatu RP w Grodnie, bo przedtem odbywało się to via Mińsk i trwało 3-4 miesiące. W najbliższy piątek spotykamy się z Białorusinami i przypomnimy o tej sprawie. Konieczne są nie tyle naciski polityczne, co wykorzystanie istniejącej procedury prawnej i pomoc Polakom. Środki na ten cel uda się wygospodarować, bo w ramach opieki konsularnej posiadamy odpowiednie fundusze. Zgadzam się z posłem Tadeuszem Iwińskim w kwestii położenia polskiej ambasady w Wilnie. Jeśli chodzi o zmniejszenie się liczby Polaków na Litwie o 35 tys., pragnę przypomnieć, że jeszcze niedawno najliczniejsza na Litwie była mniejszość rosyjska. Sytuacja znacznie się zmieniła. Wielu Polaków wyjechało z Litwy nie tylko do Polski, ale także do innych krajów. Pierwszy okres fundowania stypendiów Polakom z Litwy zaowocował tym, że większość z nich została w Polsce. Czy będę się uczył języka litewskiego? Spróbuję, żeby móc porozumieć się w rozmowach kuluarowych, a nie oficjalnych. Poseł Antoni Kobielusz pytał o sytuację mniejszości litewskiej w Polsce i mniejszości polskiej na Litwie. Mówiłem już o dysproporcjach między naszymi krajami. Litwą interesuję się od początku zmian po 1991 r. i byłem tam kilka razy. Kiedy porównuję Polaków, których spotkałem w zeszłym roku na Litwie i tych, których pamiętam z 1994 r., muszę stwierdzić, że nastąpiła kolosalna poprawa. Wiem, że Wilno także się zmieniło. Polacy wyglądają lepiej, są bardziej zadbani, lepiej ubrani. To bardzo cieszy, bo widać, że ich status materialny znacznie się polepszył. Jakie mamy możliwości zmiany dotychczasowych sposobów działania? Kierunki, które prezentowało MSZ i moi poprzednicy, zwłaszcza mój przyjaciel dr Jerzy Bar, należy kontynuować. Obecnie wiele spraw dojrzało do rozstrzygnięcia. Ustawa o mniejszościach narodowych i o języku regionalnym jest naszym istotnym wkładem w zagwarantowanie praw mniejszości.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#KandydatnaambasadoraJanuszSkolimowski">Litwini sami przyznają, że strona polska wykonała ten wielki wysiłek, mimo kontrowersji i różnic politycznych. My pytamy, jaka będzie odpowiedź państwa litewskiego. Nam udało się uzyskać konsens w tej sprawie. Litwini przyznali, że zdają sobie sprawę, iż aktywność jest teraz po ich stronie. Wydaje mi się, że jest szansa opierania się nie tylko na deklaracjach, ale także na faktach, działaniach, które strona polska podjęła. Litwini rozliczają nas z każdego swojego ucznia. My także musimy do tego doprowadzić, tylko skala potrzeb Polaków na Litwie jest nieporównanie większa niż Litwinów w Polsce, chociażby biorąc pod uwagę liczebność obu mniejszości. Doskonale państwo wiecie, jakie środki finansowe za pośrednictwem fundacji i naszych instytucji są kierowane dla Polaków na Litwie. Jeśli chodzi o celę Konrada, wiem, że istnieje możliwość jej wykupienia. Mamy ciche zapewnienie sponsorów nie z terenu Polski, lecz ze środowisk polonijnych z innych krajów, że gdyby konieczne było zaangażowanie finansowe, nie musielibyśmy korzystać ze środków budżetowych. Jeśli chodzi o stosunki polityczne, myślę, że współdziałanie na Ukrainie było potwierdzeniem zbieżności naszych interesów. Gdyby udało się doprowadzić w miarę szybko do powołania forum parlamentarnego Polska - Litwa - Ukraina, można by wiele spraw podnosić wspólnie. Czy Litwini obawiają się polonizacji? Myślę, że już nie. Język litewski pobrzmiewa na ulicach Wilna, choć kilka lat temu nie było go słychać. Obecnie równie dobrze brzmi z angielskim. Mówienie po polsku nie stanowi problemu. Kiedyś, jako ambasador w Dublinie, miałem przyjemność spotkać się z V. Landsbergisem, który podszedł do mnie i zaczął rozmawiać po polsku. Rozmawialiśmy o problemach europejskich w języku polskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Dziękuję za udzielone odpowiedzi. W ten sposób zamykamy część otwartą posiedzenia. Proszę o pozostanie na sali ministra spraw zagranicznych i oficjalnych przedstawicieli MSZ. Pozostałe osoby zapraszamy na przerwę.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PoselJerzyJaskiernia">Miło mi poinformować, że Komisja Spraw Zagranicznych jednogłośnie pozytywnie zaopiniowała kandydaturę pana Janusza Skolimowskiego na ambasadora RP w Wilnie. Serdecznie gratuluję i życzę realizacji tego bardzo bogatego planu pracy, który pan przedstawił. Jednocześnie składam gratulacje ministrowi spraw zagranicznych w związku z przedstawieniem kandydatury, która spotkała się z tak dużym poparciem Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#KandydatnaambasadoraJanuszSkolimowski">Dziękuję państwu. Zadania, które przedstawiłem, będą niemożliwe do wykonania bez państwa pomocy. Zapraszam nie tylko do Wilna, ale i do współpracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Ogłaszam 5-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PoselJerzyJaskiernia">Wznawiam obrady. Proponuję, żebyśmy w pkt II i III rozpatrzyli zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów, a projekt opinii Komisji rozpatrzymy jako pkt IV. Rozumiem, że nie ma sprzeciwu wobec tej propozycji. Przechodzimy do pkt II, który obejmuje rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedłożenia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie, Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Chorwacji o współpracy w dziedzinie zapobiegania katastrofom naturalnym i awariom technicznym oraz usuwania ich następstw, podpisanej w Zagrzebiu dnia 17 września 2003 r. /druk nr 3702/. Otrzymali państwo stosowną dokumentację oraz opinię Biura Studiów i Ekspertyz. Czy ktoś z państwa posłów miałby pytania do przedstawicieli rządu w kwestii trybu ratyfikacji? Nie ma zgłoszeń. Czy w trybie przewidzianym w regulaminie Sejmu wpłynęły jakieś zastrzeżenia ze strony posłów?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#StarszysekretarzKomisjiSprawZagranicznychPiotrBabinski">Żadne zastrzeżenia nie wpłynęły do sekretariatu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja potwierdziła prawidłowość trybu ratyfikacji zastosowanego przez rząd. Sprzeciwu nie słyszę, zatem stwierdzam, że Komisja potwierdziła prawidłowość trybu ratyfikacji. Przechodzimy do pkt III, który obejmuje rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedłożenia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie, Konwencji w sprawie procedury zgody po uprzednim poinformowaniu w międzynarodowym handlu niektórymi niebezpiecznymi substancjami chemicznymi i pestycydami, sporządzonej w Rotterdamie dnia 10 września 1998 r. /druk nr 3703/. Przypominam, że Komisja wypowiada się wyłącznie w kwestii trybu ratyfikacji. Otrzymali państwo stosowne dokumenty oraz opinię Biura Studiów i Ekspertyz. Czy są pytania do przedstawicieli rządu? Nie ma zgłoszeń. Czy w trybie przewidzianym w regulaminie Sejmu wpłynęły do sekretariatu Komisji zastrzeżenia ze strony posłów?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StarszysekretarzKomisjiPiotrBabinski">Żadne zastrzeżenia nie wpłynęły.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja potwierdziła prawidłowość trybu ratyfikacji zastosowanego przez rząd. Sprzeciwu nie słyszę, zatem stwierdzam, że Komisja uznała tryb zastosowany przez rząd za prawidłowy. Przechodzimy do pkt IV, który obejmuje rozpatrzenie projektu opinii Komisji w sprawie utrzymania obowiązującego w Unii Europejskiej zakazu sprzedaży broni do Chińskiej Republiki Ludowej. Stosowny projekt opinii został przedłożony przez grupę posłów. Reprezentantem wnioskodawców jest poseł Marek Jurek. Informuję również, że zwróciliśmy się do MSZ, które przedstawiło na piśmie swoje stanowisko wobec projektu. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela wnioskodawców posła Marka Jurka.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PoselMarekJurek">Zakaz sprzedaży broni do Chińskiej Republiki Ludowej jest przyjęty i solidarnie realizowany przez państwa Unii Europejskiej. Został wprowadzony po pamiętnych wydarzeniach na Placu Tienanmen ze względów humanitarnych. Trzeba powiedzieć, że nie zaszły żadne zasadnicze zmiany, które uzasadniałyby odwołanie tej decyzji. To jest sprawa dosyć oczywista, więc nie będę jej rozwijał. Powinniśmy w tym miejscu zapytać, czy sprawa ma znaczenie dla polskiego interesu narodowego i dla bezpieczeństwa Polski. Stanowczo tak, ponieważ bezpieczeństwo globalne jest niepodzielne. Polska wiąże swoją politykę bezpieczeństwa przede wszystkim z transatlantycką współpracą ze Stanami Zjednoczonymi. Traktujemy Stany Zjednoczone jako kraj gwarantujący realnie bezpieczeństwo świata i przeciwdziałający państwom, których agresywna polityka może zdestabilizować porządek międzynarodowy. Z pewnością dozbrojenie Chińskiej Republiki Ludowej będzie prowadzić do wzmożenia nacisku strategicznego na takie sprzymierzone z Zachodem i ważne dla bezpieczeństwa świata kraje, jak Japonia, Republika Korei czy Tajwan. Z tego względu sprawa dozbrojenia Chin, czyli zniesienia embarga unijnego stała się przedmiotem zasadniczego sporu między państwami kształtującymi politykę Komisji Europejskiej a Stanami Zjednoczonymi. Uważam, że nie byłoby żadnego sensu wysyłać polskich żołnierzy do Iraku, gdzie mieliśmy przeciwdziałać rozjątrzeniu jednego z ognisk zapalnych dla bezpieczeństwa współczesnego świata, nie byłoby sensu angażować się w tak otwarty i ostry konflikt, gdybyśmy mieli podsycać gdzie indziej sytuację militarnego napięcia. Chodzi o wysłanie sygnału, w jaki sposób nasi przedstawiciele we władzach Unii Europejskiej powinni prezentować stanowisko Polski. W tej opinii nie chodzi o jakiekolwiek nasze jednostronne stanowisko państwowe, lecz wyłącznie o stanowisko naszego państwa wewnątrz debaty unijnej. Rozstrzygnięcie tej debaty albo zachowa istniejącą sytuację, albo stworzy nową, również dla naszej polityki. Uważam, że w debacie wewnątrzeuropejskiej powinniśmy prezentować stanowisko, które służy bezpieczeństwu globalnemu, które odpowiada zasadniczemu atlantyckiemu kierunkowi naszej polityki bezpieczeństwa oraz polityki zagranicznej i które podtrzymuje w polityce Unii Europejskiej ważny wątek moralny, który stał się podstawą decyzji o wprowadzeniu embarga. Dlatego zachęcałbym Komisję do poparcia projektu opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Wysłuchaliśmy uzasadnienia projektu opinii, którą w imieniu grupy wnioskodawców przedłożył poseł Marek Jurek. Proponuję, żebyśmy przystąpili do fazy pytań, a następnie odbylibyśmy dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PoselBronislawKomorowski">Przyznam, że chętnie skierowałbym pytania do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W tak ważnej sprawie, wpływającej na relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Chinami oraz z krajami regionu azjatyckiego, musi być prowadzona polityka długofalowa. Osobiście obawiałbym się głęboko ingerować w tę politykę ze strony parlamentu, bez wnikliwego poznania kierunków, które są tworzone przez MSZ i realizowane w polskiej polityce zagranicznej. Jak MSZ ocenia tego typu inicjatywę? Czy resort ma przygotowane stanowisko w kwestii obowiązywania embarga albo zmierzania do jego uchylenia? Jeśli tak, to na jakich zasadach i w jakim trybie? Wydaje się, że sprawę trzeba rozpatrzyć z kilku punktów widzenia. Po pierwsze, wiadomo, że Stany Zjednoczone są w zasadzie jedynym krajem zainteresowanym utrzymaniem embarga. Oczywiście także Tajwan i Japonia popierają embargo, ponieważ obawiają się Chin. Prawdą jest, że mimo obowiązywania embarga gigantyczne interesy robi z Chinami Rosja w obszarze uzbrojenia. Podobno wynika to z koncepcji, iż Rosja postanowiła zaprzyjaźnić się z Chinami jak najszybciej, aby w przyszłości nie mieć większych kłopotów w relacjach z tym krajem, kiedy Chiny będą już potęgą. Na pewno Rosji zależy na tym, aby Chiny oddalić od świata zachodniego. Jest to problem istotny także z punktu widzenia relacji między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Czy prawdą jest, że obecnie nastąpiła zmiana stanowiska Wielkiej Brytanii w tej kwestii? Podobno Wielka Brytania, najbliższy sojusznik Stanów Zjednoczonych, stanęła na pozycji europejskiej i sprzyja uchyleniu embarga. Najważniejsze pytanie brzmi - czy prawdą jest, że toczą się rozmowy pomiędzy całą Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi co do zasad zmian, które można by wprowadzić w dotychczasowych regulacjach, bardzo ściśle uniemożliwiających nie tylko sprzedaż broni, ale także transfer technologii. Z punktu widzenia przyszłości Chin jako mocarstwa militarnego sprawą zasadniczą nie jest to, czy Chiny dziś kupią dużo broni, tylko czy będą miały dostęp do supernowoczesnej technologii, czy będą ją mogły wykorzystywać w swoich badaniach, wdrożeniach. Kolejne pytanie brzmi - czy Polska mogłaby podjąć inicjatywę i, nie opowiadając się za żadną ze stron, próbować wypracować porozumienie amerykańsko-europejskie, które - moim zdaniem - prędzej czy później nastąpi. To musi nastąpić, ponieważ nie chodzi o presję Europy na Stany Zjednoczone, tylko o to, że Chiny i tak skutecznie omijają embargo i kto inny na tym korzysta. Ameryka prędzej czy później także będzie musiała próbować z jednej strony utrzymać zrozumiały pomysł na powstrzymywanie tempa unowocześniania się Chin w obszarze technologii wojskowych, a z drugiej strony budować relacje z rozwijającą się gospodarką Chin. Czy polityka polska jest aktywna w tym obszarze? Przyznam, że odnoszę wrażenie, iż tak nie jest. Jesteśmy kompletnie bierni i za chwilę znajdziemy się w sytuacji, w której albo będziemy musieli robić prezent Stanom Zjednoczonym, opowiadając się za utrzymaniem embarga, albo krajom Unii Europejskiej, występując za zniesieniem embarga. Wszystkie te deklaracje będą bez żadnych korzyści dla Polski, poza poczuciem, że zbawiamy cały świat w ramach polityki globalnej, której nie uprawiamy. Wydaje się, że rozsądniejsza byłaby próba działania głównie na obszarze Unii Europejskiej, żeby wypracować porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi. Uważam, że projekt opinii stwarza niebezpieczeństwo wyjścia daleko do przodu, jeśli się okaże, że istnieje pomysł, aby próbować iść drogą pośrednią, gwarantującą polski interes. Wydarzenia na Placu Tienanmen były powodem wprowadzenia embarga, ale to było wiele lat temu i Chiny zmieniły się od tego czasu. Nie udawajmy, że nic się nie zmieniło. Pojawia się pytanie, czy zasadne jest utrzymywanie embarga, które jest nieskuteczne, nieadekwatne do sytuacji w Chinach i konfliktuje nas z Unią Europejską, a także sprzyja interesom chińsko-rosyjskim. Czy polski interes nie polegałby na tym, żeby próbować osłabić embargo z sposób adekwatny do istniejącej sytuacji w Chinach, jeśli chodzi o stopień przestrzegania czy nieprzestrzegania praw człowieka i obywatela? Modernizacja istniejącego uzbrojenia to nie jest wielki problem.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PoselBronislawKomorowski">Być może rozwiązaniem, które warte jest koordynacji polityki całego świata zachodniego, byłoby ograniczenie dostępu do supernowoczesnych technologii, żeby kontrolować rozwój potęgi militarnej Chin. Uważam, że odwoływanie się do wydarzeń na Placu Tienanmen, kiedy wszyscy milczymy w kwestii łamania praw człowieka i obywatela przez Rosję w Czeczenii, to hipokryzja polityczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PoselMarianPilka">Nie zgadzam się z koncepcją strategii monachijskiej, którą przedstawił mój przedmówca. Myślę, że ta sprawa ma kilka aspektów. Po pierwsze, zasadnicza strategia polityki naszego bezpieczeństwa narodowego opiera się na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. To nie Francja i Niemcy, lecz potęga Stanów Zjednoczonych daje gwarancję stabilizacji systemu międzynarodowego, dzięki któremu Polska odzyskała wolność. Zabezpieczenie tego systemu jest gwarancją, że zachowamy wolność. Zasadnicze pytanie brzmi - jak opowiedzenie się Polski za zniesieniem embarga wpłynie na stosunki polsko-amerykańskie. W interesie Polski leży przezwyciężanie kryzysu w stosunkach transatlantyckich, dążenie do tego, aby zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska, zwłaszcza w sprawach bezpieczeństwa działały razem, bo to daje gwarancję zachowania pokoju na świecie. Czy zniesienie przez Unię Europejską embarga nie będzie prowadziło do pogłębiania istniejących napięć w relacjach transatlantyckich i w konsekwencji rozchodzenia się świata zachodniego? Czy Polska ma się przykładać do tych niebezpiecznych tendencji, które mają podważyć system międzynarodowy, dzięki któremu Polska istnieje? Oczywiście można chować głowę w piasek, ale wzmacnianie tendencji, które mogą być dla Polski negatywne, jest przejawem polityki krótkowzrocznej. Przed chwilą usłyszeliśmy, że Chiny się zmieniły. Rzeczywiście zbudowano wiele autostrad, nowoczesnych obiektów, natomiast polityka tzw. jednego dziecka polegająca na tym, że robi się obławy na kobiety w przededniu urodzenia dzieci, nadal jest praktykowana. Zdarzają się przypadki, że na kilka dni przed terminem porodu zmusza się kobiety do aborcji. Później zabija się już urodzone dziecko. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Było to praktykowane w latach 80., 90. i teraz na początku XXI wieku. Z punktu widzenia elementarnych praw człowieka totalitaryzm chiński zupełnie się nie zmienił. Kilka tygodni temu otrzymaliśmy informację o aresztowaniu nie tylko księży, ale również biskupa katolickiego, który kilkadziesiąt lat spędził już w więzieniu. Mamy do czynienia z prześladowaniem Kościoła katolickiego, nie mówiąc o prześladowaniach innych wyznań. Mówienie o tym, że Chiny zmieniły się na tyle, iż przestały istnieć przesłanki utrzymywania embarga, jest mijaniem się z prawdą. Czy polska polityka zamierza zrezygnować z promocji praw człowieka we współczesnym świecie? Czy kwestia promocji praw człowieka ma być tylko ozdobnikiem, który jest wykorzystywany w stosunku do słabych, czy do tych, przeciwko którym opowiadają się wielkie mocarstwa? Czy nasza polityka w zakresie praw człowieka ma być zwykłą hipokryzją, czy też stanowić jeden z zasadniczych kierunków naszej polityki? Czy w Unii Europejskiej tylko Polska przeciwstawia się zniesieniu embarga na dostawy broni dla Chin? Czy nie ma innych państw, takich jak kraje skandynawskie, które swoją pozycję polityczną w świecie budowały na poszanowaniu praw człowieka i poszanowaniu pewnych względów moralnych? Czy Polska, jako kraj katolicki, nie powinna nawiązywać raczej do tych wzorców i działań, które przyniosły sukces polityce zagranicznej państw skandynawskich? Dlatego też postuluję, aby stanowisko Polski w Unii Europejskiej było pod tym względem jednoznaczne. Chcemy dobrych stosunków z Chińską Republiką Ludową, ale domagamy się przestrzegania praw człowieka.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PoselMarianPilka">Jak wiadomo, przestrzeganie praw człowieka nie jest wewnętrzną sprawą jakiegokolwiek państwa. Jeśli chcemy, żeby świat był bardziej bezpieczny, to respektowanie praw człowieka w Chinach jest warunkiem koniecznym. Postuluję, aby Polska w Unii Europejskiej dążyła do podtrzymania embarga na sprzedaż broni dla komunistycznych Chin, dopóki nie nastąpią istotne zmiany w polityce chińskiej w zakresie praw człowieka, a także dopóki nie nastąpi rezygnacja z groźby użycia siły w stosunkach międzynarodowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PoselMarianCurylo">Apelowałbym o więcej rozsądku. Polska racja stanu nakazuje sprzedawać broń Chińczykom, gdyż takie jest zapotrzebowanie. Jeśli Unia podtrzyma embargo, skorzystają na tym inni. Przyjaźń rosyjsko-chińska jest wieczna i taka pozostanie. Rosjanie, manipulując nastrojami wewnątrz Unii, czerpią ogromne korzyści ze sprzedaży broni do Chin. Dlaczego mieliśmy wtrącać się w wewnętrzne sprawy chińskie? Chińczycy są ogromną potęgą gospodarczą. Nie ma sposobu, żeby z nimi walczyć, bo i po co? Powinniśmy przywiązywać wielką wagę do dobrych stosunków z Chinami, mając świadomość dysproporcji między naszymi krajami. Jeśli mamy możliwość zaistnienia na chińskim rynku, powinniśmy się z tego cieszyć i współpracować z Chińczykami, a nie karcić. Są państwa silniejsze od nas, które mogą to zrobić.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PoselTadeuszIwinski">To jest ważna dyskusja i problem nie jest czarno-biały. Wyróżniłbym co najmniej trzy płaszczyzny: nasze stosunki z Chinami, relacje z Unią Europejską, której jesteśmy członkiem, oraz stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. W moim przekonaniu trzeba unikać przedwczesnych i pochopnych decyzji. Po pierwsze, wszystko wskazuje na to, że zniesienie embarga na dostawy broni do Chin jest nieuniknione do końca tego roku. To nie tylko Rosja, ale przede wszystkim Francja i Niemcy zawarły ogromne kontrakty w ostatnim czasie. Poza tym pamiętajmy, że Chiny prowadzą intensywny dialog z Unią Europejską. Niewiele ponad 2 miesiące temu, pod koniec prezydencji holenderskiej w Unii odbył się szczyt Chiny - Unia Europejska, gdzie rząd w Pekinie zobowiązał się do rychłego ratyfikowania międzynarodowego paktu praw obywatelskich i politycznych. Tworzy to zupełnie nową sytuację. Gdy czytam uzasadnienie, które przedstawił poseł Marek Jurek w imieniu grupy posłów, stwierdzam, że jest ono w dużej mierze nieaktualne, np. w odniesieniu do relacji Chiny - Tajwan. Przecież kilkanaście dni temu po raz pierwszy od 50. lat uruchomiono loty czarterowe z Chin do Tajwanu. Milion Tajwańczyków mieszka w Chinach. Inwestycje tajwańskie w Chinach wynoszą kilkadziesiąt mld dolarów. Mamy raczej do czynienia ze zbliżeniem chińsko-tajwańskim. Prawdą jest, że ta materia, być może jak żadna inna, oprócz kwestii podejścia do aspiracji atomowych Iranu, dzieli Unię Europejską i Stany Zjednoczone znacznie bardziej niż Irak. Opowiadam się przeciwko projektowi opinii i wnoszę o odrzucenie projektu. To nie oznacza, że nie powinniśmy w dialogu ze Stanami Zjednoczonymi oraz z partnerami w Unii Europejskiej sugerować formuły, która by oznaczała stopniowe odejście od embarga i pod określonymi warunkami. W projekcie przedstawionym przez grupę posłów mamy do czynienia z próbą prezentacji stanowiska czarno-białego, a sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Musimy także nauczyć się wypracowywania wspólnej polityki Unii Europejskiej w stosunków do regionów, gdzie nie mamy wielkich interesów, np. w odniesieniu do Ameryki Łacińskiej, do czarnej Afryki, do różnych rejonów świata arabskiego. Musimy prowadzić spójną politykę, bo tylko ona może nam przynieść sukcesy. Nie powinniśmy występować jako enfant terrible. Podtrzymuję swój wniosek o odrzucenie projektu opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PoselAntoniKobielusz">Uważam, że tego typu stanowisko należy podejmować w odpowiednim czasie, zbadać wszystkie uwarunkowania. Wydaje mi się, że do chwili obecnej jeszcze tego nie uczyniliśmy. Prawa człowieka są czymś tak oczywistym, że wszędzie, przy każdej okazji trzeba się o nie upominać, natomiast zastanawiałbym się, czy to jest dobra po temu okazja, tym bardziej że stanowisko MSZ w tej sprawie jest bardzo dyplomatyczne. Stwierdza się pozytywne zmiany w Chinach i nie zajmuje się żadnego stanowiska. Może to jest najlepsza strategia, iż nie zajmuje się stanowiska, ale chciałbym wiedzieć, czy jest to świadome działanie. Być może świadczy to o braku stanowiska w tej kwestii. Wydaje mi się, że trzeba na Chiny spojrzeć we właściwej proporcji. Chiny już nie potrzebują naszej broni, ponieważ tak gwałtownie się rozwijają, i to dotyczy najnowocześniejszych technologii, że Japonia i Europa nie sprostają Chinom w najbliższym czasie. W dziedzinie wojskowej Europa odstaje na tyle, że może już nie być partnerem dla Chin. W tej sytuacji stanowisko Stanów Zjednoczonych może być niezwykle ważne, ponieważ to jest jedyny kraj, który ewentualnie może zrównoważyć bądź wyprzedzić to, co dzieje się w Chinach, zapewniając światu minimum bezpieczeństwa. Uważam, że należy się zastanowić, czy jest dobry moment, żeby przyjąć opinię Komisji w tej sprawie. Czy nie lepiej byłoby popracować w podkomisji nad tym projektem? Przyjęcie opinii Komisji w tym momencie chyba byłoby nie najlepszym rozwiązaniem, dlatego sugerowałbym pewną ostrożność.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy są dalsze wypowiedzi? Skoro nie ma, prosiłbym o zabranie głosu ministra Bogusława Zaleskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychBoguslawZaleski">Argumenty przedstawiane przez państwa posłów są do pewnego stopnia udokumentowane i słuszne, natomiast w różnym stopniu możliwe do zrealizowania. Oczywiście jest strategia Rzeczypospolitej, jeśli chodzi o kwestię zniesienia embarga na dostawy broni do Chin. Trudno mi dyskutować na ten temat, ponieważ strategia negocjacyjna ze swej natury jest poufna. Jeślibym ogłosił, jaka jest nasza strategia, to równie dobrze mógłbym tę informację przekazać środkom masowego przekazu, zatem nie byłoby żadnej strategii. Wszystkie argumenty zawarte w wypowiedziach posłów: Bronisława Komorowskiego, Tadeusza Iwińskiego, Antoniego Kobielusza mają ogromne znaczenie dla kształtowania polskiej strategii. Prawdą jest, że de facto embargo nie istnieje. W latach 2001-2003 eksport broni do Chińskiej Republiki Ludowej wzrósł z ok. 55 mln euro do 450 mln euro. Prawdopodobnie, jeśli otrzymamy dane za rok 2004, okaże się, że to może sięgać 1 mld euro. Potwierdzam, że największym beneficjentem utrzymywania embarga na eksport broni do Chin jest Rosja. To Rosja jest głównym eksporterem broni do Chin. Naiwne jest sądzenie, że Chiny nie posiadają broni i środków przenoszenia, która tę broń może przemieścić do Tokio, Seulu, a nawet do Europy. Oczywiście broń nie jest tak nowoczesna jak ta będąca w posiadaniu Europejczyków czy Stanów Zjednoczonych. Problem Stanów Zjednoczonych polega na tym, że środki, które może zaoferować Europa Chinom, są dużo nowocześniejsze od tych, które posiadają Stany Zjednoczone. Głównymi orędownikami zniesienia embarga są Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Musimy uczciwie powiedzieć, że sprawa jest przesądzona. Problem jest w tym, jakie korzyści może z tego odnieść Polska. Prawa człowieka były i pozostają jednym z najważniejszych elementów w naszej polityce. Byłem pierwszym politykiem tego szczebla z Polski, który poza delegacją parlamentarną został zaproszony do Tybetu. Kwestia praw człowieka była podnoszona również na forum spotkań politycznych w Tybecie. Trwają uzgodnienia. Pamiętajcie państwo, że od końca 2003 r. kodeks postępowania, który został wcześniej przyjęty przez Unię Europejską, dotyczący wspólnych kryteriów eksportu broni z Unii Europejskiej, jest przedmiotem renegocjowania oraz dyskusji wewnątrz Unii Europejskiej. Trwają uzgodnienia w sprawie tzw. skrzynki narzędziowej, czyli mechanizmów kontroli transferów broni, uzbrojenia i technologii wojskowych. Embargo jest nałożone przez producentów, nie przez państwa. Właściciele patentów nie życzą sobie, żeby np. ich myśl technologiczna była transferowana do danego kraju. Główny problem polega na tym, jak doprowadzić do tego, by najnowocześniejsze myśli techniki i technologii nie były transferowane, albowiem mogą być one użyte do różnych celów. Pamiętajcie państwo, że Polska, jeszcze nie będąc członkiem Unii Europejskiej, przystąpiła do grona państw, które wstrzymują się z eksportem broni do Chin. Przyszło nam to tym łatwiej, że nasz eksport był śladowy. 12 grudnia 2003 r. podczas szczytu Rady Unii Europejskiej przywódcy państw europejskich poruszyli temat zniesienia embarga wobec Chin. Dyskusja nad embargiem była stałym elementem spotkań forum do spraw Azji w Unii Europejskiej i w kontaktach między Unią Europejską a Chinami. 16 i 17 grudnia 2004 r. podczas posiedzenia Rady Unii Europejskiej potwierdzono polityczną wolę sfinalizowania prac dotyczących zniesienia embarga. W styczniu 2005 r. minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w publicznej wypowiedzi zapowiedział nieuchronność zniesienia embarga.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychBoguslawZaleski">Proces polityczny został zatem uruchomiony. Kwestia ta była przedmiotem rozmów sekretarz stanu USA w Europie i będzie przedmiotem spotkania prezydenta Busha w Brukseli. Wszystko wskazuje na to, że ten temat stanie na wokandzie i będzie dyskutowany na najwyższym szczeblu z udziałem prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie ma żadnych wątpliwości, że dla Stanów Zjednoczonych i dla Japonii ma to znaczenie nie tylko psychologiczne. Pamiętajmy o tym, że Stany Zjednoczone posiadają na Płw. Koreańskim dużą liczbę wojsk. Jest to kwestia bezpieczeństwa tych wojsk. Nie uciekniemy od współodpowiedzialności za podejmowane decyzje, natomiast zwracam się do państwa, byście nie wiązali rąk polskim negocjatorom i nie przyjmowali stanowiska, które może być odbierane jako element naszych negocjacyjnych przedsięwzięć. Z drugiej strony przedwczesne ogłoszenie tego rodzaju komunikatu będzie bardzo złym sygnałem dla stosunków polsko-chińskich. Od zeszłego roku, od wizyty prezydenta CHRL w Polsce, odnotowujemy postęp w wielu sprawach, również w obszarze praw człowieka, spraw gospodarczych, których nie można lekceważyć, albowiem w obrotach z Chinami posiadamy deficyt wynoszący ponad 2,5 mld euro. Pamiętajmy, żeby w większym stopniu nie dokuczyć własnemu państwu aniżeli innym państwom. Nie wydaje mi się, aby Wielka Brytania, Francja czy Niemcy były mniej wrażliwe na kwestię przestrzegania praw człowieka niż Polska. Nie stawiajmy się przed szeregiem i ponad tymi państwami, które dokładnie w ten sam sposób jak my chciałyby osiągnąć efekt. Efektem tym jest złagodzenie reżimu, który panuje w Chinach, ale jednocześnie niedokuczenie tym wszystkim, którzy w Chinach prowadzą działania na rzecz budowy praw człowieka. Niebawem Chiny podpiszą dokument dotyczący przestrzegania praw człowieka w Chinach. Da to dodatkowy instrument wszystkim państwom, ONZ, Stanom Zjednoczonym, Unii Europejskiej do jeszcze głębszego wglądu w to, co się dzieje w Chinach i pozwalający na wymaganie od Chin przestrzegania praw człowieka. Chciałbym, żebyśmy widzieli ten problem we właściwej proporcji. Czy jesteśmy w stanie udźwignąć nasz sprzeciw, gdyby się okazało, że pozostajemy znowu sami? Gwoli prawdy pragnę powiedzieć, że pewne dokumenty, opinie, rezolucje były przyjmowane przeciwko zniesieniu embarga w krajach nordyckich. Waga tych państw wewnątrz Unii Europejskiej czy w stosunkach wewnątrzeuropejskich jest różna od tej, jaką posiadałby głos Polski. Jeszcze raz w imieniu MSZ chciałbym się zwrócić do Komisji z prośbą, by tak długo, jak nie dojdzie do spotkania amerykańsko-europejskiego i jak nie została wypracowana koncepcja dochodzenia do ewentualnego zniesienia embarga, Komisja swoją opinią nie wiązała polskim negocjatorom możliwości szerszego i bardziej elastycznego podejścia do tej kwestii. Jednocześnie pragnę powiedzieć, że towarzyszą mi: dyrektor Departamentu Azji i Pacyfiku ambasador Stanisław Komorowski oraz wicedyrektorzy. Jest również nasz ekspert od spraw chińskich Adam Bralczyk. Gdybyście chcieli państwo zadać bardziej szczegółowe pytania, wszyscy jesteśmy do państwa dyspozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu posła Marka Jurka, który występuje w imieniu wnioskodawców.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PoselMarekJurek">Jesteśmy w Unii Europejskiej i musimy zająć stanowisko w tej bieżącej sprawie. Jako kraj leżymy daleko od Chin i moglibyśmy nie zabierać głosu, ale jako członek Unii Europejskiej musimy zająć stanowisko. Od tego nie uciekniemy. W wypowiedzi pana ministra uderzyło mnie skoncentrowanie się, zresztą w sposób bardzo specjalny, na problematyce praw człowieka. To pokazuje, iż pan minister całkowicie abstrahował od względów najważniejszych, to znaczy bezpieczeństwa globalnego. Ujmujemy tę sprawę jako powiązanie ekonomii i praw człowieka, podczas gdy dla Polski jest to przede wszystkim zajęcie stanowiska w kwestii dotyczącej bezpieczeństwa globalnego. Były formułowane apele o spójność w naszej polityce. Polityka Francji i Niemiec w tej sprawie jest całkowicie spójna. Państwa te w okresie kryzysu irackiego zajmowały zbieżne stanowiska, współpracowały z Chinami i Rosją na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Mniej lub bardziej dobitnie opowiadają się za większym multipolaryzmem w polityce światowej. W tej sprawie także poszukują bliskich kontaktów ekonomicznych i politycznych z nowym ośrodkiem siły. Jaki Polska ma interes w tym, żeby tego rodzaju politykę popierać? Jaki Polska ma interes w tym, żeby wpisywać się w politykę, którą forsują Niemcy i Francja w Unii Europejskiej, a która jest sprzeczna z naszą wizją stosunków transatlantyckich - tego doprawdy nie rozumiem. Ucieczka w problematykę praw człowieka przez pana ministra jest charakterystyczna, gdyż pomija to, co w tej sprawie jest najważniejsze. Nie bardzo rozumiem, dlaczego Komisja nie miałaby zająć stanowiska w tej sprawie, skoro nawet Bundestag zajął stanowisko kontestujące politykę swojego rządu. Niemiecki parlament wypowiedział się za utrzymaniem embarga. Podobnie wypowiadał się Parlament Europejski. Ta sprawa jest przedmiotem wolnej debaty. Uważamy, że w tej debacie nie będziemy brać udziału. Tak naprawdę grozi nam zachwianie spójności w naszej polityce i jedyną dyrektywą kierowniczą w różnych sytuacjach może stać się konformizm, trzymanie z silnymi. Amerykanie zdecydowali się na zaangażowanie w Iraku, więc im towarzyszymy. W tej chwili Niemcy i Francja decydują się na forsowanie w Unii Europejskiej zbliżenia z Chinami, więc również będziemy im towarzyszyć. Musimy wiedzieć, o co nam chodzi w naszej polityce i konsekwentnie budować pozycję Polski. Nasze zaangażowanie irackie było zaangażowaniem na rzecz bezpieczeństwa globalnego, a nie aktem konformizmu. Przedstawiam stanowisko opozycji, która w tej decyzji popierała rząd. Oczekujemy konsekwencji również wobec tych spraw. Dla mnie najważniejsze w tej sprawie są względy bezpieczeństwa nieprzeciwstawiane prawom człowieka. Biorąc pod uwagę, że bezpieczeństwo warunkuje prawa człowieka i jest jednym z zasadniczych praw ludzkich, widać, że kwestie te są ze sobą związane. Zwróćmy uwagę na prawa człowieka. Czymże one są? Jest to przede wszystkim prawo człowieka do bezpieczeństwa wobec bezzasadnego gwałtu władz. Jeżeli mieliśmy do czynienia z takim konfliktem, jak konflikt izraelsko-palestyński, jeśli jakieś państwo broni swojego bezpieczeństwa i stosuje siłę w obronie ludzi, to można powiedzieć, że mamy do czynienia z radykalną czy brutalną polityką, ale to nie jest w ścisłym znaczeniu naruszenie praw człowieka, tak jak one były zdefiniowane pierwotnie w dokumentach międzynarodowych. Kiedy mamy do czynienia z rządem, który nie pozwala ludziom się rodzić czy chodzić do kościoła, to mamy do czynienia z gwałtem wobec praw ludzkich. Głos posła Tadeusza Iwińskiego po raz kolejny mnie przekonał, że dla dominującego nurtu lewicy prawa człowieka, kiedy stają się tematem trudnym, zderzonym z praktycznymi względami polityki, nie są żadnym względem w polityce. Podobnie jak nie były 30 lat temu, także i dziś nie jest żadnym względem, nawet względem, który trzeba brać pod uwagę w ogólnym przeliczeniu racji, które powinno poprzedzać podjęcie decyzji.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PoselMarekJurek">Pan minister z kolei uciekł w obszar praw człowieka przed tym, co najważniejsze w tej sprawie. Bądźmy realistami. Z Chinami warto prowadzić handel. Handel jest tu głównym motywem polityki. To Komisja Europejska, a nie poszczególne państwa, forsuje zbliżenie z Chinami, gdyż ma nadzieję, że w zamian za zniesienie embarga polityka promocji wysokich technologii znajdzie odbiorcę, a więc częściowo źródło finansowania, po stronie chińskiej. Jest to bowiem potężny i chłonny rynek. Jaki mamy w tym interes narodowy? Jesteśmy akurat w tym szerokim froncie społecznym, który powstaje w Europie, a który broni się przed zalewem Europy przez sprzedawane po cenach dumpingowych towary z Chin. Jeśli ktoś liczy na wielką sprzedaż do Chin, nie licząc się z kwestią przyszłości, to można zrozumieć. Natomiast warto zdawać sobie sprawę z tego, z jakim państwem mamy do czynienia. Nie stawiam sprawy w sposób czarno-biały, ale są pewne fakty nieprzekraczalne. Ciągle jest to urynkowiająca się w sposób radykalny, ale monopartyjna dyktatura, stosująca niebywałe standardy w polityce międzynarodowej. Trzeba by sięgać bardzo głęboko w okres zimnej wojny, żeby znaleźć coś analogicznego w dyplomacji międzynarodowej do stanowiska Chin wobec Stolicy Apostolskiej czy wobec Tajwanu. W okresie zimnej wojny, w całej historii stosunków dwóch państw niemieckich nie znajdziemy czegoś analogicznego do tej sytuacji. Posłowi Tadeuszowi Iwińskiemu pomyliła się komunikacja z bezpieczeństwem. Połączenia lotnicze funkcjonowały nawet w czasie wojny argentyńsko-brytyjskiej w sposób niezakłócony. Jest oficjalnym stanowiskiem CHRL możliwość podjęcia działań wojennych i to w najbliższym czasie w stosunku do sąsiadującego państwa. Pełne odblokowanie sprzedaży broni do CHRL będzie musiało spowodować większą koncentrację zainteresowania Amerykanów na sprawach Pacyfiku i Dalekiego Wschodu. Francuzi i Niemcy mogą mieć w tym interes, to można zrozumieć, ale jaki my mamy w tym interes - doprawdy zrozumieć nie można, chyba że go tłumaczy polityka konformizmu i specjalnego wyrachowania, polegająca na tym, iż unikając zajęcia stanowiska, będziemy lepiej widziani. W czasie krótkiego członkostwa w Unii Europejskiej przekonaliśmy się, że nie można być jednocześnie lubianym i szanowanym. Polska, przejawiając inicjatywę, buduje swoją pozycję w świecie. Tu nie chodzi o wybieganie z inicjatywą przed szereg. Nie chodzi o wymyślanie tematów, w stosunku do których trzeba się określić, tylko o to, żebyśmy rozmawiali o bardzo zasadniczej sprawie stosunków międzynarodowych, wobec której Polska i tak musi zająć stanowisko. To jest moje uzasadnienie propozycji podjęcia tej opinii. Jeśli chodzi o stronę techniczną, musimy się zastanowić, w jaki sposób prowadzić prace.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PodsekretarzstanuwMSZBoguslawZaleski">Nie mogę zgodzić się z posłem Markiem Jurkiem, iż pominąłem problematykę bezpieczeństwa globalnego. Po prostu przyjąłem fakt, iż bezpieczeństwo globalne jest przedmiotem naszej rozmowy. Mówiłem o ewentualnym zagrożeniu dla Płw. Koreańskiego, dla Japonii. Albo umknęło to panu posłowi, albo zostałem źle zrozumiany. Gwoli wyjaśnienia, Tajwan nie jest podmiotem prawa międzynarodowego i nie jest osobnym państwem. Cały świat przyjął zasadę jednych Chin. Dowodem na to jest zajęcie miejsca przez Chińską Republikę Ludową w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Tajwan jest przez nas traktowany, podobnie jak czyni to 99% państw świata, jako organizm gospodarczy, z którym utrzymujemy normalne stosunki gospodarcze. Z Tajwanem nie utrzymujemy stosunków politycznych i co się z tym wiąże stosunków dyplomatycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PoselTadeuszIwinski">Bardzo lubię słuchać posła Marka Jurka, który jest świetnym mówcą, chłodnym, analitycznym. Moglibyśmy spędzić godziny na wspólnej debacie. W pierwszej kolejności pozwolę sobie nie zgodzić się z ministrem Bogusławem Zaleskim. Czytam regularnie dwa tygodniki tajwańskie. Wiem, jaka jest pozycja Tajwanu, jak ewoluuje. W tej chwili Tajwan utrzymuje stosunki dyplomatyczne z 29 państwami, a na świecie jest około 200 państw, więc to nie jest 1%. Są to takie państwa jak Wyspy Salomona. Problem polega na tym, czy sytuacja w Chinach jest taka sama, jak była przed 16 laty. Chiny podchodzą do rzeczywistości trochę inaczej, bo państwo, które ma 5 tys. lat inaczej spogląda na rozwój cywilizacji i nie zawsze należy się zgadzać z takim spojrzeniem. To są zupełnie inne Chiny, także w obszarze przestrzegania praw człowieka i w obszarze bezpieczeństwa. Nie jest to sytuacja czarno-biała. Występuje zderzenie dwóch racji, dwóch interesów. Lubię szlachetną donkiszoterię posła Marka Jurka. Dobrze jest stać na barykadzie i machać flagą. To trzeba robić i tacy ludzie także są potrzebni w polityce. Czymś innym jednak jest racja stanu, interes państwa. Uważam, że w interesie Polski, jako nowego członka Unii Europejskiej, jest działanie wraz z innymi partnerami, także głównymi, w sposób racjonalny, chłodny. Z tego punktu widzenia uważam, że propozycja przyjęcia w tym bardzo delikatnym momencie w układzie międzynarodowym opinii Komisji tylko skomplikuje nasze stosunki z głównymi partnerami europejskimi, z USA i z Chinami.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PoselMarekJurek">Muszę wygłosić sprostowanie. Nie wiem, według jakiej doktryny politologicznej uznanie międzynarodowe jest warunkiem stwierdzenia istnienia państwa. Od czasów Arystotelesa wiadomo, że państwo tworzą trzy składniki: terytorium, ludność i władza suwerenna. Jedne państwa uznają Tajwan, inne uznają Chińską Republikę Ludową, ale dla nas istotne jest bezpieczeństwo globalne. Stany Zjednoczone mają jednostronną ustawę, która jest bardzo nietypową w prawie formą sojuszu legislacyjnego, to znaczy jednostronnie gwarantują bezpieczeństwo Tajwanu. O ile Chińska Republika Ludowa stoi na stanowisku doktryny jednych Chin w rozumieniu Chińskiej Republiki Ludowej, o tyle wiele państw świata, w tym Stany Zjednoczone stoją na stanowisku, że istnieją jedne Chiny. Opowiadając się za pokojowym zjednoczeniem Chin, Stany Zjednoczone jednostronnie gwarantują bezpieczeństwo Tajwanu, co implikuje, że ewentualne podjęcie działań zbrojnych przez Chiny w Cieśninie Tajwańskiej grozi konfliktem między dwoma jednymi z najważniejszych państw świata. "Podkładanie zapałek" pod tego rodzaju ognisko jest po prostu nieodpowiedzialne. Pan minister nie powiedział o tym, że bezpieczeństwo w Cieśninie Tajwańskiej jest gwarantowane konkretnymi zobowiązaniami prawnymi przez Stany Zjednoczone. Najważniejsze w tej sprawie jest to, że bezpieczeństwo w Cieśninie Tajwańskiej jest gwarantowane przez Stany Zjednoczone, czyli jego zakłócenie grozi wojną między dwoma wielkimi mocarstwami, co w żadnym wypadku nie może być dobre ani dla świata, ani dla Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">W trakcie dyskusji poseł Tadeusz Iwiński zgłosił wniosek o odrzucenie projektu opinii, który poddam pod głosowanie w pierwszej kolejności. Gdyby ten wniosek nie uzyskał poparcia, wówczas powołamy podkomisję i zastanowimy się, jak dalej pracować nad tekstem. Czy do tej procedury ktoś z państwa wnosi uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PoselMarekJurek">Uważam, że praktyczniej byłoby od razu powołać podkomisję, zestawić fakty i popracować nad tekstem w wąskim gronie.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PoselZbyszekZaborowski">Wniosek posła Tadeusza Iwińskiego jest najdalej idący i należy go najpierw poddać pod głosowanie, bo być może nie dojdzie do powołania podkomisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Jeśli wniosek posła Tadeusza Iwińskiego uzyska poparcie Komisji, podkomisja będzie bezprzedmiotowa, co nie znaczy, że kiedyś nie powrócimy do tematu przy innym kształcie projektu. Rozumiem, że jest zgoda, abyśmy przystąpili do głosowania. Kto z państwa posłów opowiada się za wnioskiem posła Tadeusza Iwińskiego o odrzucenie projektu? Stwierdzam, że Komisja 11 głosami za, przy 3 przeciwnych i braku wstrzymujących się, odrzuciła projekt opinii. W ten sposób zakończyliśmy rozpatrywanie pkt IV. Przystępujemy do rozpatrzenia pkt V i VI, które dotyczą promocji Polski w świecie oraz działalności instytutów polskich za granicą. Otrzymali państwo dokument przedłożony przez MSZ, niemniej jednak prosiłbym ministra Bogusława Zaleskiego o dokonanie wprowadzenia do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PodsekretarzstanuwMSZBoguslawZaleski">Otrzymaliście państwo dokument, który został opracowany w Departamencie Promocji MSZ. Określiliśmy cele strategiczne, komunikaty promocyjne, a także priorytety w najbliższym okresie dla promowania Polski w świecie. Przedstawiliśmy, jakie priorytetowe wydarzenia planowane są w najbliższym czasie. Najważniejszymi wydarzeniami będą prezydencja luksemburska i brytyjska w Unii Europejskiej, przewodnictwo Polski w Radzie Europy, przewodnictwo Polski w Grupie Wyszehradzkiej oraz w Radzie Państw Morza Bałtyckiego, a także "Rok Polsko-Niemiecki", "Rok Polski" na Ukrainie, który kończy się kwietniu br., "Sezon Polski" w Rosji, a także fakt, iż Polska będzie gościem honorowym na Międzynarodowych Targach Książki w Moskwie. Poza Europą priorytetowymi wydarzeniami, w których chcemy uczestniczyć, będą: Światowa Wystawa EXPO w Japonii, Dni Kultury Polskiej w Chinach. W całym świecie będziemy obchodzili 60. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej i 60. rocznicę powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Do najważniejszych wydarzeń w kraju, które wiążą się z promowaniem Rzeczypospolitej, należy zaliczyć: niedawno obchodzoną 60. rocznicę wyzwolenia obozu zagłady w Oświęcimiu, a także szczyt Rady Europy w Warszawie, 25. rocznicę powstania "Solidarności", XV Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. F. Chopina, 150. rocznicę śmierci Adama Mickiewicza, 100. rocznicę Nagrody Nobla dla Sienkiewicza, 100. rocznicę urodzin Giedroycia, 150. rocznicę śmierci Wyspiańskiego, 150. rocznicę urodzin Korzeniowskiego i 25. rocznicę Nagrody Nobla dla Czesława Miłosza. Głównymi adresatami są państwa, w których znajdują się nasze instytuty i instytucje promujące kulturę, a także najważniejsze osoby i osobistości świata polityki. Jeśli chodzi o priorytety geograficzne, w tym roku najważniejsze w Unii Europejskiej są Niemcy, Luksemburg i Wielka Brytania, państwa sąsiadujące z Polską /Rosja/ i kandydujące do Unii Europejskiej, przede wszystkim Ukraina. Podstawowe instrumenty promocji to: - promocja w Internecie, mamy rozbudowany portal promocyjny - Panorama Polski; - polityka promocyjna prowadzona zarówno przez Departament Promocji MSZ, jak i przez Departament Systemu Informacji MSZ oraz przez instytuty polskie i wydziały ambasad; - promocja bezpośrednia poprzez wystawy, koncerty, pokazy filmów, wieczory literackie, konferencje, reklamy. Koordynatorem działań jest przede wszystkim Rada Promocji przy ministrze spraw zagranicznych. Pan naczelnik Jarosław Szczepankiewicz jest sekretarzem Rady Promocji Polski. Dotarła do nas wiadomość o pomyśle ministra kultury pana Waldemara Dąbrowskiego, dotyczącym przekształcenia Instytutu im. Adama Mickiewicza w nowe ciało, które ma służyć promowaniu Polski za granicą. Trzeba również mieć na uwadze zadania w obszarze promocji gospodarczej Polski, których program został przygotowany przez ministra gospodarki w porozumieniu z Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Otwieram debatę. Kto z państwa chciałby zabrać głos w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PoselTadeuszSamborski">Podstawowe zadania sformułowane na rok 2005 r. są dobrze zarysowe. Oceniam to jako próbę uporządkowania wszystkiego, co się ze strony państwa polskiego dzieje w kierunku zagranicy. Dobrze, że podjęto próbę usystematyzowania materii. Jest to klarowny dokument, niemniej jednak chciałbym poruszyć kilka kwestii. Jeśli chodzi o priorytetowe wydarzenia, w tym "Rok Polski" na Ukrainie, rozumiem, że to przedsięwzięcie trwa do kwietnia 2005 r. Liczę na to, że dokonana będzie ocena przebiegu tego wydarzenia, nie tylko polegająca na zestawieniu finansów, ale także merytoryczna. Czy są dodatkowe środki na bieżący rok? Czy przewiduje się jakieś działania i czy będą one finansowane? Czy możemy jeszcze czegoś oczekiwać? W Polsce zorganizowany będzie "Rok Ukraiński". Myślę, że takie podsumowanie i ocena są potrzebne, aby móc wymienić się doświadczeniami i spostrzeżeniami, jaki był odbiór naszej oferty, z jakim natężeniem odbywały się poszczególne imprezy. Proponowałbym, abyśmy wśród wydarzeń planowanych w kraju uwzględnili 80. rocznicę Władysława Reymonta, pierwszego noblisty Polski niepodległej, zwłaszcza że wówczas, kiedy otrzymał Nagrodę Nobla był w Europie znany i niezwykle ceniony. Pragnę zwrócić się do gremiów zaangażowanych w promocję Polski z prośbą, aby zastanowić się wspólnie nad inicjatywą ustanowienia dnia polskiego noblisty. Ta inicjatywa była kilka tygodni temu prezentowana na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu. Tylko przez swoistą konfigurację personalną nie uzyskała poparcia, ale myślę, że warto do tego powrócić. To byłby dodatkowy czynnik stymulujący pomysłowość instytutów polskich i placówek, a jednocześnie promujący intelekt, sztukę. Chodzi o promowanie kraju bez konotacji politycznych. W celach promocyjnych powinno zostać uwzględnione przeciwdziałanie negatywnym stereotypom Polski i Polaków. Chodzi bowiem nie tylko o pokazywanie Polski jako kraju atrakcyjnego, także dla inwestorów, kultywującego tradycje. Ponieważ obserwujemy falę antypolskości, dyskredytacji naszego państwa, przeciwdziałanie tym zjawiskom winno być jednym z celów działalności promocyjnej państwa. Czy nie warto widzieć spraw zakłamań podręcznikowych w krajach sąsiednich na temat Polski i przeciwdziałania tym tendencjom również w obszarze promocji Polski? Jeśli chodzi o działalność instytutów polskich, nadzór sprawuje minister Bogusław Zaleski, który świetnie orientuje się w sprawach promocji kultury. Z drugiej strony mamy wiele zastrzeżeń do działalności instytutów. Osobiście często mówię, iż jest to najsłabszy punkt naszej służby zagranicznej. Obserwuję dziwne zjawisko, polegające na tym, że jeszcze dyrektor nie dojedzie do stolicy, w której ma urzędować, a już ogłasza, że instytut nie jest dla Polaków, którzy tam mieszkają. Nie są to przypadki incydentalne i jednostkowe. Osobiście bulwersuje mnie to i gniewa. Wynika to z błędnej interpretacji tezy, że instytuty polskie mają służyć elicie intelektualnej kraju urzędowania, czy - mówiąc szerzej - obywatelom danego kraju. Automatycznie wyłącza się środowiska polskie. Z tą tezą nie można się zgodzić. Dyrektorzy instytutów nie robią łaski środowiskom polonijnym. To jest sprawa ich żywotnych interesów, bo przecież Polacy tam mieszkający i polskie organizacje mogą być czynnikiem wspomagającym działania promocyjne. Posiłkując się środowiskami polskimi, można zintensyfikować działania instytutów. Tymczasem obserwuję wśród szefów instytutów dziwne "uczulenie" na środowiska polskie. Nie może tak być, że polska pisarka znajduje w Berlinie miejsce na wieczór promocyjny w instytucie bułgarskim, bo nie może ustalić tych kwestii z polską panią dyrektor. Polska szkółka sobotnio-niedzielna nie może tam zorganizować zakończenia roku, bo pani dyrektor nie podoba się ta szkółka. To są rzeczy niedopuszczalne. Rozmawiałem z jedną z pań dyrektor na temat współfinansowania niektórych imprez organizowanych przez instytut. Występowałem jako prezes Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie" i dysponowałem pewnymi środkami, które można by przeznaczyć na te cele. Kiedy pani dyrektor dowiedziała się, że byłaby to wspólna inicjatywa instytutu i miejscowego związku Polaków, powiedziała mi, że z tymi Polakami nie chce mieć do czynienia. Byłem zbulwersowany, że może się "wyhodować" taki punkt widzenia. W dokumencie stwierdza się trafnie, że inna musi być formuła działania instytutów w krajach Europy Środkowowschodniej, a inna, bardziej impresaryjna w krajach wysokorozwiniętych.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#PoselTadeuszSamborski">Myślę, że to jest trafny podział, który pozwoli skutecznie funkcjonować. Oczywiście obserwuje się zaniedbania organizacyjne. Tę uwagę krytyczną kieruję nie do pana ministra, gdyż dotyczy to innego okresu. Jednym z przykładów mogą być lokalowe perypetie Instytutu Polskiego w Moskwie. Uświadamialiśmy ten problem kierownictwu MSZ. Pisałem interpelację w tej sprawie, zwracając uwagę, że źle się dzieje, jeśli podpisuje się umowę z niewiadomym partnerem, wątpliwej jakości, z podejrzanym człowiekiem. Doszło do tego, że polska placówka znalazła się bez siedziby. Fatalnie dzieje się w Kijowie. Niekiedy nawet konsulowie generalni mają problemy ze współpracą. Wydaje mi się, że trzeba uporządkować kadry MSZ funkcjonujące w obszarze promocji za granicą. Nie należy za wszelką cenę utrzymywać pewnych osób za granicą. To są mechanizmy z pogranicza koterii. Tak nie może się dziać w instytutach, zwłaszcza że te placówki nie są silne kadrowo i tam musi być sprawny menadżer, dobry dyrektor, zaangażowany, ofiarny, a nie człowiek, który chce przeczekać. Chciałbym zapytać o następującą kwestię. W Instytucie Polskim w Londynie doszło do buntu pracowników. Musiała udać się tam grupa z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby spacyfikować pracowników. Pracownicy musieli podpisać swoisty dokument lojalności wobec pani dyrektor. Doszło do sytuacji obyczajowo kompromitującej. Przecież to nie stało się nagle, w ciągu jednego dnia, lecz problem narastał. Jeśli są trzy panie i wokół w środowisku coś się dzieje, to MSZ powinno być wyczulone na takie sytuacje. Prosiłbym o udzielenie odpowiedzi na to pytanie. Jeśli pan minister nie ma wiedzy w tej sprawie, proszę, aby ktoś kompetentny wyjaśnił tę kwestię. Dla mnie było bulwersujące, iż doszło do podpisywania list lojalności. Nawiasem mówiąc, byłem w Londynie dość długo i starałem się trzy razy spotkać się z panią dyrektor, ale była nieosiągalna. Reasumując, pragnę stwierdzić, że przedstawione zamierzenia oceniam jako ciekawe. Godne podkreślenia jest to, że w sposób zdyferencjonowany podchodzicie państwo do planowania działalności instytutów. Bierze się pod uwagę uwarunkowania geograficzne, lokalowe, kadrowe, co świadczy o elastyczności resortu. Na zakończenie pragnę prosić, żebyście byli państwo wrażliwi na nasze sygnały, obserwacje, spostrzeżenia. Posłowie mogą niekiedy dowiedzieć się więcej niż dyrektor z MSZ czy wiceminister. Dla dobra wspólnego prosiłbym, abyście państwo zechcieli niekiedy wsłuchiwać się w nasze sygnały. Sprawa polskości leży mi bardzo sercu. Pierwiastek polski musi w większym stopniu zaistnieć w działalności instytutów. Powinny to być placówki, które promują przede wszystkim polską kulturę, polskich autorów. Apelowałbym również o to, żebyście nie bali się państwo kultury ludowej. Nie rozumiem, dlaczego pomija się tę sferę polskiej kultury. Mówię to nawet na przykładzie festynu w związku z przyjęciem nas do Unii Europejskiej, który odbywał się w Berlinie. Była to prezentacja sześciu nowych członków Unii Europejskiej. Była estrada, na której każde państwo mogło godzinę prezentować swój program. Polska, która ma tak bogatą kulturę ludową, piękny folklor, była prezentowana poprzez eksperymentalny pokaz mody. Tymczasem Łotwa i Estonia promowały się poprzez występ zespołów ludowych. Zespoły nie mogły zejść ze sceny, bo tłum szalał z zachwytu. Postulaty, aby jak najmniej pokazywać sztuki ludowej, są chybione. Celem promocji jest pozyskiwanie sympatii. Jeśli przychylność da się pozyskać także przez folklor, sztukę ludową, to nie musimy za wszelką cenę robić eksperymentów. Prosiłbym o obecność takiego elementu naszej kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PoselMarianCurylo">Stara maksyma powiada: "Jak cię widzą, tak cię piszą". Niekiedy nasza promocja przynosi nam więcej szkody niż pożytku. W nawiązaniu do wypowiedzi mojego przedmówcy, chciałbym zwrócić uwagę, że na skutek prezentowania zespołów ludowych Polska jest odbierana jako skansen Europy. Chciałbym zapytać o promocję gospodarczą. Czy nie można by promować naszego rzemiosła, któremu ostatnio źle się wiedzie? Podam przykład Kalwarii i produkowanych tam mebli. Panie ministrze, ludziom żyje się biednie, a można by im pomóc przy odrobinie pomysłowości. Będę zabiegał o spotkanie z panem ministrem w tej sprawie. Jeśli chodzi o promocję kultury, jest ona odbierana przez każdego człowieka inaczej. W Krakowie odbywa się Festiwal Kultury Żydowskiej. Dobrze byłoby pokazać, że jesteśmy krajem pluralizmu, zrozumienia i tolerancji. Trzeba wspierać te działania, gdyż jest to część polskiej kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy pan minister zechciałby się odnieść do problemów poruszonych w debacie?</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PodsekretarzstanuwMSZBoguslawZaleski">Dziękuję posłowi Tadeuszowi Samborskiemu za wszystkie opinie. Z większością z nich się zgadzam. Podzielam pogląd pana posła, że dążenie do doskonałości jest procesem. Jesteśmy lepsi niż byliśmy kilka lat temu. Formuła zmiany przynosi efekty. Dywersyfikacja instytutów i promocja adresowana do różnych środowisk okazała się skuteczna. Zgadzam się z panem, że instytuty polskie powinny być otwarte dla wszystkich. Nie mogą być zamknięte dla Polaków. Sprzeciwiam się wszelkim tego rodzaju poglądom. Jest dla mnie oczywiste, że baza materialna instytutów polskich powinna być udostępniana i wykorzystywana do współpracy z lokalnymi środowiskami polskimi. To jest poza wszelką dyskusją. Co do szczegółów dotyczących Instytutu Polskiego w Londynie, będę prosił o odpowiedź panią dyrektor z Departamentu Promocji. Nie ma żadnych wątpliwości, że wszystkie opinie, które są nam przekazywane przez Komisję i poszczególnych posłów są przez nas odbierane nie jako "naprzykrzone brzęczenie", tylko jako coś, co pozwala nam lepiej ukierunkować naszą działalność. Jak pan poseł wie, wszystkie opinie, które do mnie docierają, są uwzględniane w dalszej pracy. Jeszcze raz podkreślam - jesteśmy dużo skuteczniejsi niż byliśmy kilka lat temu. Mam nadzieję, że formuły, które zostały wypracowane, będą przynosiły efekty. Osiągnęliśmy już pewną nową jakość, jeśli chodzi o wielkie polskie imprezy zagraniczne, takie jak Rok Polski. Okazuje się, że było to dobrze pomyślane i jest bardzo dobrze odbierane. Efektywność tego rodzaju imprez ukierunkowanych w danym roku na jedno lub dwa państwa jest znacząca. Głównym problemem, z jakim borykamy się w obszarze działań promocyjnych, jest brak środków. Są cztery źródła finansowania: środki przeznaczane przez MSZ na promocję Polski poprzez instytuty polskie i ambasady; środki będące w dyspozycji ministra gospodarki i wydawane poprzez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych; środki będące w dyspozycji Polskiej Organizacji Turystycznej oraz środki, którymi dysponuje Instytut im. Adama Mickiewicza. Łącznie nie stanowią one wielkiej kwoty, nie przekraczają 140 mln zł rocznie, czyli poniżej 40 mln euro. Hiszpania tylko na promocję własnego godła wydaje ponad 100 mln dolarów rocznie. I ja, i moi najbliżsi współpracownicy jesteśmy dumni, że potrafimy zrobić aż tyle za tak niewielkie środki. W dużej części środki na promocję są również zdobywane przez dyrektorów instytutów za granicą od sponsorów. Chciałbym podać przykład Instytutu Polskiego w Nowym Jorku i w Mińsku.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy są dalsze wypowiedzi? Jeśli nie ma, to zamykam ten punkt porządku dziennego. Oczywiście będziemy powracali do tego tematu. Dziękuję panu ministrowi za deklarację, która jest istotna w świetle wypowiedzi posła Tadeusza Samborskiego i innych posłów, iż MSZ śledzi sygnały kierowane z Komisji Spraw Zagranicznych. Poseł Tadeusz Samborski wielokrotnie sygnalizował różne zjawiska. Jak rozumiem, za każdym razem państwo badacie wszystkie sygnały i staracie się usprawnić te odcinki, gdzie pojawiły się trudności. Dziękuję za przygotowanie informacji i prezentację. Czy w sprawach różnych ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nikt się nie zgłasza. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>