text_structure.xml 31.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych zwołane na wniosek posłów Platformy Obywatelskiej w związku z wydarzeniami, które zaistniały w ostatnim okresie. Temat został sformułowany następująco - utrata informacji związanych z działalnością MSZ i wynikające stąd zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Przewidujemy następujący tryb prac. Najpierw poproszę ministra Włodzimierza Cimoszewicza o informację, później szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a następnie przejdziemy do dyskusji. Czy są uwagi do porządku obrad? Skoro nie ma, proszę ministra Włodzimierza Cimoszewicza o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">Z pełnym zrozumieniem odnoszę się do faktu zwołania tego posiedzenia w trybie nagłym. Uzasadnia to znaczenie wydarzenia, o którym jest mowa. Mam na myśli kradzież twardych dysków z komputerów należących do MSZ, wraz ze znajdującą się na tych dyskach zawartością. Jednocześnie chcę jeszcze raz publicznie stwierdzić, że jeżeli pozostają jakiekolwiek wątpliwości co do politycznej odpowiedzialności za to wydarzenie, to tych wątpliwości nie powinno być - pełną odpowiedzialność polityczną biorę na siebie. Jeżeli celem jest uzyskanie szczegółowych wyjaśnień przebiegu zdarzeń, jest to o tyle ograniczone, że zarówno ze względu na wstępny charakter ustaleń, jak i konieczność uczynienia wszystkiego, aby sprawcy kradzieży dysków komputerowych i osoby, które mogły dopuścić się przestępstwa paserstwa zostały skutecznie pociągnięte do odpowiedzialności, nie jest możliwe w tej chwili publiczne ujawnienie wszystkich informacji. Gospodarzem wielu z nich jest prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ze wstępnych ustaleń, jako wysoce prawdopodobny, jawi się następujący przebieg wydarzeń. Wycofane z użytku komputery przechowywano w zamkniętym magazynie na zamkniętym terenie należącym do MSZ. Według dotychczasowych ustaleń kradzieży dokonała osoba mająca dostęp do magazynu, następnie osoba ta sprzedała dyski firmie handlującej używanym sprzętem komputerowym. Inna osoba związana z tą firmą postanowiła sprzedać dyski jednej z gazet. Wedle dostępnej wiedzy wiele redakcji odmówiło, jedna zdecydowała się je nabyć. Mechanizm tego przestępstwa był więc irytująco banalny. Z jednej strony jest to powodem do krytycznej oceny faktu, że tak łatwo mogło dojść do tego przestępstwa, z drugiej nie daje podstawy do odpowiedzialnego formułowania uogólnionych ocen na temat sytuacji panującej w MSZ. W resorcie w ostatnich latach zrobiono wyjątkowo wiele dla podwyższenia poziomu bezpieczeństwa osób, obiektów i informacji. Szczegółowy wykaz wszystkich działań prawnych, organizacyjnych i inwestycyjnych może być udostępniony posłom, jednak podawanie go do ogólnej wiadomości byłoby zaprzeczeniem celu, jakiemu te działania służą. Podejmowano je niezależnie i przed otrzymaniem w sierpniu 2002 r. wniosków kontrolnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odnoszących się do sytuacji panującej i sprawdzonej przez Urząd Ochrony Państwa przed powołaniem obecnego rządu. Kontynuowano je także później, ściśle stosując się do zaleceń ABW. Nie wszystko, co należy zrobić, zrobiono, ze względu na ograniczone możliwości finansowe. Do badanego obecnie przypadku kradzieży dysków komputerowych mogło dojść w wyniku błędów popełnionych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Należy zaliczyć do nich praktykę stosownych służb polegającą na tym, że z wielu komputerów przeznaczonych do zniszczenia nie usuwano twardych dysków ani też nie usuwano ich zawartości. Okolicznością częściowo, ale niewystarczająco to tłumaczącą był fakt przechowywania tego sprzętu przed zniszczeniem w zamkniętym i chronionym przez służbę wartowniczą magazynie znajdującym się na zamkniętym terenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">W tym tygodniu wprowadzono odpowiednie zmiany. Innym, wysoce nagannym błędem był brak pełnego i skutecznego nadzoru nad zatrudnianymi w magazynie osobami oraz osobami mającymi dostęp do usuwanego sprzętu np. w czasie jego transportu. Kierownicy dwóch komórek organizacyjnych odpowiedzialnych za oba te błędy zostali odwołani ze stanowisk. W stosunku do innych osób zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe, w zgodzie z ustaleniami kontynuowanych wyjaśnień i działań kontrolnych. Dokonano przeglądu informacji, które zostały przeniesione z twardych dysków starych, usuwanych z użytku komputerów, na dyski w nowym sprzęcie. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego również dokonała przeglądu zawartości odzyskanych dysków. Ustalono, że na niektórych skradzionych dyskach znajdowały się informacje niejawne. Dotyczy to kilku komputerów w różnych jednostkach organizacyjnych MSZ. Informacje te były wprowadzane do baz danych w różnym czasie na przestrzeni 10 lat. Zdecydowana większość informacji pochodzi z okresu sprzed uchwalenia ustawy o ochronie informacji niejawnych wprowadzającej podwyższone standardy ochrony. Ustalono większość użytkowników odpowiedzialnych za wprowadzanie tych danych. Zostaną podjęte odpowiednie działania określające rodzaj i skalę ich odpowiedzialności. Nie ulega wątpliwości, że ich postępowanie było sprzeczne z obowiązującymi, zwłaszcza w ostatnich latach, instrukcjami i procedurami. Trwa analiza treści dokumentów. Jest ona niezbędna dla oceny potencjalnych szkód wynikających z nieprawidłowego zachowania pracowników MSZ oraz z utraty kontroli nad dyskami zawierającymi te informacje. Jakkolwiek wszystkie te przypadki były naganne, wstępnie można stwierdzić, że są to różne dokumenty. Wiele z nich nie zawierało istotnej treści. W jednym przypadku informacje niejawne wprowadzono do komputera będącego własnością MSZ, ale użytkowanego przez pozaresortowe służby ochrony budynku. Jednym z istotnych wniosków, jakie wynikają z tego przykrego doświadczenia, jest uznanie, że w momencie tworzenia systemu komputerowego w MSZ błędem było przyjęcie wariantu zakładającego, iż każdy komputer dysponuje własnym twardym dyskiem. Zwiększało to ryzyko utraty kontroli nad informacjami przechowywanymi w ten sposób. Musimy pilnie zastąpić ten system nowym rozwiązaniem, w którym jedynym nośnikiem pamięci jest centralny dysk, a indywidualne komputery zostaną pozbawione własnych nośników pamięci. Muszę też zauważyć, że mimo energicznych wysiłków podejmowanych w ostatnich latach w celu zmiany sytuacji, wielu pracowników MSZ nie ma wciąż wystarczającej wiedzy z zakresu posługiwania się sprzętem komputerowym. Dwa lata temu publicznie żartowano z mojego polecenia nakazującego przeszkolenie wszystkich pracowników MSZ w tym zakresie. Okazuje się, że nie byłem wystarczająco radykalny i stanowczy. Łatwiej było zainstalować nowoczesny sprzęt niż zmienić przyzwyczajenia i sposób myślenia pracowników. Jednocześnie informuję, że dokumenty niejawne związane z naszym członkostwem w organizacjach międzynarodowych, zwłaszcza w NATO i Unii Europejskiej podlegają specjalnym procedurom ochrony i nie stwierdzono jakiegokolwiek przypadku naruszenia reguł postępowania z nimi. Dlatego też nie zachodzi obawa naruszenia naszych zobowiązań sojuszniczych. Podsumowując, pragnę z całą mocą potwierdzić wysoką naganność całej sekwencji błędów, niedopatrzeń i skrajnej bezmyślności niektórych podległych mi pracowników. Odpowiedzialni poniosą konsekwencje służbowe i dyscyplinarne, a w przypadku popełnienia przestępstwa, także karne. Szereg wniosków systemowych i organizacyjnych już sformułowano, zapewne konieczne będą dalsze. Przypadek ten jest dotkliwą lekcją dla MSZ, ale powinien być poważnie potraktowany przez inne instytucje publiczne.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">Pragnę podziękować większości środków masowego przekazu za poważne i odpowiedzialne informowanie społeczeństwa o tej sprawie. Jednocześnie stanowczo sprzeciwiam się próbom formułowania tezy o kompletnym i powszechnym bałaganie w MSZ, o niezdolności tego resortu do funkcjonowania. Polityczne podłoże takich wypowiedzi jest aż nadto czytelne. Brak rzetelności i obiektywizmu w analizie i formułowaniu wniosków w tej sprawie może wyrządzić ważnym interesom Polski szkody większe od skutków kradzieży dysków. Dopóki będę kierował tym resortem, zrobię wszystko dla pełnego wyjaśnienia tej sprawy i wyciągnięcia wszystkich niezbędnych wniosków. Mimo że premier nie przyjął, ze zrozumiałych dla mnie względów, mojej rezygnacji, jestem w każdej chwili do jego dyspozycji. Ponaddwuletnie kierowanie resortem spraw zagranicznych pozwala mi z całym przekonaniem wyrazić najwyższe uznanie dla kwalifikacji zawodowych i zaangażowania w jak najlepsze reprezentowanie interesów Polski ogromnej rzeszy polskich dyplomatów. Nie wolno odebrać tym ludziom godności i satysfakcji z tego, jak wykonują swoje obowiązki służbowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SzefAgencjiBezpieczenstwaWewnetrznegoAndrzejBarcikowski">W uzupełnieniu wypowiedzi ministra spraw zagranicznych oświadczam, co następuje. Od momentu publikacji w tygodniku "Nie" Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wraz prokuraturą podjęła wyjątkowo energiczne czynności, które mają doprowadzić do tego, co leży w naszym zakresie obowiązków, a zatem wyegzekwowania odpowiedzialności, a wcześniej zidentyfikowania okoliczności związanych z wypływaniem informacji z nośników informatycznych w MSZ. Poczyniliśmy już rozmaite ustalenia, konkretne przedsięwzięcia. Chcę państwa poinformować, że wczoraj w godzinach nocnych zatrzymaliśmy osobę odpowiedzialną wedle wszelkiego prawdopodobieństwa za zakup nośników informacji oraz za oferowanie ich rozmaitym redakcjom, w tym redakcji "Nie", która kupiła te nośniki. Dziś, w godzinach rannych, zatrzymaliśmy osobę, która jest odpowiedzialna za wyprowadzenie z MSZ tych nośników i za oferowanie ich oraz sprzedaż osobie, która następnie zaoferowała je mediom. Ze zrozumiałych powodów nie będę podawał danych tych osób. Mogę powiedzieć tylko, że osoba, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dokonała kradzieży, to pracownik techniczny MSZ. Chcę jednocześnie dodać, że kontrole prowadzone w ramach ustawy o ochronie informacji niejawnych z 1999 r. w MSZ stwierdziły poprawność ochrony informacji związanych z naszymi zobowiązaniami sojuszniczymi w NATO i z naszą przynależnością do Unii Europejskiej. Organizacja kancelarii, organizacja obiegu dokumentów nie jest kwestionowana. Te informacje, które charakteryzował minister Włodzimierz Cimoszewicz, nie należą do informacji dotyczących naszych podstawowych zobowiązań związanych z przynależnością do sojuszy i innych organizacji międzynarodowych. Jesteśmy w stanie zweryfikować, czy redakcja "Nie" udostępniła nam wszystkie informacje, które zostały skradzione z MSZ i przekazane tygodnikowi. Szerszą informację na temat postępowań natury procesowej, śledczej jest gotów przedstawić mój zastępca pan Zbigniew Goszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselMarianPilka">Ponieważ dopiero wczoraj późnym wieczorem wróciłem z Belgradu, wiedzę na temat tej sprawy czerpałem wyłącznie z wczorajszych gazet. Moje pierwsze pytanie brzmi - jakie informacje wydostały się z MSZ? Kwestia druga - jak pan minister ocenia skutki polityczne tego wydarzenia dla naszego kraju, zwłaszcza na płaszczyźnie międzynarodowej? Mam na myśli kwestię współpracy w zakresie zwalczania terroryzmu. Czy nie uważa pan, że to wydarzenie może mieć bardzo poważny wpływ na degradację pozycji naszego kraju w obszarze współpracy w zwalczaniu terroryzmu na płaszczyźnie Unii Europejskiej? Kolejne pytanie kieruję do szefa ABW. Czy nie uważa pan, że sprzedaż twardych dysków gazecie nie była działaniem maskującym, które miało na celu zatuszowanie sprawy sprzedaży tych informacji dla obcych wywiadów? Czy ABW rozważa wariant, że informacje mogły przedostać się do obcych wywiadów, zwłaszcza państw, które są zainteresowane osłabieniem naszej pozycji, zarówno we współpracy w zwalczaniu terroryzmu, jak i podważeniem naszej pozycji w NATO i Unii Europejskiej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselBogdanKlich">Podstawowe pytanie zostało sformułowane we wniosku Platformy Obywatelskiej o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Komisji i brzmi - czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych w obecnym kształcie, po tym wszystkim, co się wydarzyło, jest w stanie w dalszym ciągu funkcjonować? Rozumiem, że dzisiejsze posiedzenie Komisji raczej otwiera, a nie zamyka proces monitorowania postępów w śledztwie, jak i wyciągania wniosków z tego, co w resorcie się wydarzyło. Na zakończenie sformułuję wniosek, który chciałbym, aby został poddany pod głosowanie w Komisji, a dotyczący powołania podkomisji, która oceniłaby to, czego w tej chwili nie wiemy. Wiemy niewiele, w szczególności nie wiemy, jakie treści przedostały się do wiadomości publicznej, zwłaszcza te obłożone klauzulą niejawności. Na pewno wiemy, że polityczną konsekwencją tego wydarzenia jest obniżenie wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej, bo kraj, który nie jest w stanie chronić do końca swoich najważniejszych danych dotyczących funkcjonowania dyplomacji, siłą rzeczy obniża swoją wiarygodność wśród innych krajów. Pomijam kwestie folklorystyczne, które ośmieszają pracowników MSZ, a które zostały opublikowane przez tygodnik "Nie". Sposób ochrony danych archiwalnych dyplomacji polskiej jest po prostu nieszczelny. Do wiadomości publicznej przedostały się dane, które nie powinny były nigdy się przedostać, bez względu na to, jaka jest ich treść. To obniża wiarygodność Polski. Obniżona została wiarygodność polskiej dyplomacji. Na pewno polscy dyplomaci, zarówno w kraju, jak i za granicą, będą mieli ograniczone pole manewru. Jedna z informacji opublikowanych w tygodniku "Nie" dotyczy przebiegu narady z ambasadorami Polski w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Wiadomo, że wszystkie kraje prowadzą takie narady swojego personelu dyplomatycznego, ale też nikt nie przyznaje się do tego publicznie, a to jest przyznanie się do tego, że takie narady są prowadzone. Obniżenie wiarygodności kraju, a także Ministerstwa Spraw Zagranicznych to oczywista konsekwencja polityczna tego wydarzenia. W tej chwili najważniejsze jest pytanie o treści, zwłaszcza o te, które są poufne i tajne. Pan minister powiedział, że wszystkie dokumenty, które otrzymały klauzulę tajności bądź poufności, są chronione w sposób specjalny i nie przedostały się do wiadomości publicznej, ale rozumiem, że na tych dyskach - tak przynajmniej sugeruje prasa - były także dokumenty w fazie redagowania, które klauzulą tajności bądź poufności zostały obłożone prawdopodobnie przez tych, którzy je redagowali. Czy nie jest poufną informacja o liście pracowników BOR ochraniających ministra spraw zagranicznych i informacja o ochronie naszych placówek dyplomatycznych, numery telefonów, adresy pracowników BOR? Czy nie jest niejawną informacja, dotycząca zadań polskich oficerów znajdujących się na placówkach dyplomatycznych i prowadzących działalność rozpoznawczą? To znacznie ogranicza pole manewru, bez względu na to, jakie treści były zawarte na dyskach. Pytanie o to, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych w tym kształcie jest w stanie w dalszym ciągu funkcjonować, będzie mogło uzyskać odpowiedź dopiero w momencie, kiedy będziemy wiedzieć, jakie treści przedostały się do wiadomości publicznej. Uważam, że Komisja Spraw Zagranicznych powinna uczestniczyć w tych pracach, powinna je monitorować. Dlatego stawiam wniosek, aby została powołana podkomisja, której zarówno MSZ, jak i ABW przekazałyby dane do analizy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselMarianPilka">Chciałbym zapytać szefa ABW, czy w związku z publikacjami w tygodniku "Nie" ABW aresztuje Jerzego Urbana i zablokuje rozpowszechnianie tygodnika "Nie" zawierającego przedruki tajnych informacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy są dalsze głosy w dyskusji? Jeśli nie, to poproszę ministra spraw zagranicznych o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">Jeszcze raz chcę bardzo kategorycznie stwierdzić najwyższą naganność tego wydarzenia i błędów, jakie doprowadziły do możliwości skradzenia dysków zawierających informacje, które na tych dyskach nie powinny się znajdować. W swoim oświadczeniu potwierdziłem, że na dyskach znajdowały się informacje niejawne, natomiast nie znajdowały się te informacje, które w związku z naszą przynależnością do organizacji międzynarodowych, w tym NATO i Unii Europejskiej, poddawane są szczególnym procedurom ochrony. Nie stwierdzono jakiegokolwiek przypadku naruszenia tych reguł postępowania z takim rodzajem informacji. Dokumenty mają różny status niejawności. Dominują dokumenty opatrzone klauzulą "zastrzeżone", są dokumenty poufne, a także dokumenty z klauzulą "tajne". Wiele z tych dokumentów nie zawiera istotnych treści. Są to np. pisma przewodnie do poufnych lub tajnych dokumentów, zawierające jedynie informację, że towarzyszy im taki załącznik, natomiast treść załącznika nie była wprowadzana do pamięci komputera. Samo pismo przewodnie miało taką samą klauzulę niejawności jak dokument załączony, nieznajdujący się na dysku. Jest poza dyskusją, iż treść wszystkich dokumentów musi być poddana analizie. Analiza jest wykonywana w MSZ. Jeżeli będzie wolą Komisji powołanie podkomisji, ta podkomisja otrzyma wgląd w dokumenty. Wnioski z analizy przedstawimy na forum całej Komisji, jeśli takie będzie państwa życzenie. Niewątpliwie to wydarzenie samo w sobie wyrządza szkodę politycznym interesom naszego kraju i nie ułatwia działania polskiej dyplomacji. Jednocześnie, nie z intencją obniżania krytycyzmu oceny tego wydarzenia, chcę zwrócić uwagę, że przypadki kradzieży bądź zagubienia tego typu informacji lub nośników informacji zdarzały się w krajach, które mają większe doświadczenie i większe możliwości w dziedzinie ochrony informacji niejawnych, w których w dyplomacji wydaje się wielokrotnie więcej środków na ochronę informacji niejawnych niż wynosi cały budżet polskiego MSZ. Trzeba mieć świadomość, że choć należy uczynić wszystko, aby zmniejszyć ryzyko utraty tego typu informacji, teoretycznie nie można tego w pełni wyeliminować. Szczególnie naganne jest to, że pracownicy MSZ nie przestrzegali reguł postępowania z informacjami niejawnymi i wpisywali je do komputerów, choć nie mieli prawa tego czynić. Działali zapewne z pełną świadomością wbrew obowiązującym ich przepisom i instrukcjom określającym sposób postępowania. Działo się to na przestrzeni 10 lat. Ogromna większość przypadków, które stwierdziliśmy, zaistniała w jednym departamencie. Z przeglądu dokumentów, którego dokonałem, wynika, że co najmniej dwie osoby w różnym czasie wprowadzały tego typu dokumenty do pamięci komputerowej. W innych jednostkach organizacyjnych sporadycznie dochodziło do przypadków wpisania dokumentu niejawnego. Odpowiedzi na pytanie - czy MSZ w obecnym kształcie może nadal funkcjonować, każdy będzie udzielał na swój własny sposób. W moim przekonaniu - oczywiście tak, choć wszystkie wnioski, nie tylko personalne, ale organizacyjne, prawne, proceduralne muszą być wyciągnięte z tego bolesnego doświadczenia. W ostatnich latach w MSZ zrobiono wiele dla podniesienia bezpieczeństwa informacji, osób i obiektów, choć - ze względu na istotne ograniczenia finansowe - nie wszystko, co należałoby zrobić,.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">Zdarzają się sytuacje, na które MSZ nie ma wpływu. Między innymi w ostatnich latach tuż obok MSZ został zbudowany budynek biurowy przez prywatnego inwestora i stało się tak przy całkowitym zlekceważeniu interesów państwa, interesów służby dyplomatycznej. Podjęliśmy wszystkie możliwe działania, aby uniemożliwić sytuację, w której nieznani najemcy mogliby ulokować się kilka metrów od budynku MSZ. Za zgodą rządu doprowadziliśmy do rozwiązania, które umożliwi resortowi przejęcie tego budynku. Nasze placówki często wymagają poważnych nakładów inwestycyjnych na podniesienie bezpieczeństwa samych obiektów, ich pracowników, jak i informacji, jakimi one dysponują i jakie przekazują. Dyrektor generalny może państwa poinformować, w ilu przypadkach wprowadzono nowy sprzęt, dodatkowe zabezpieczenia. Każdego roku co najmniej kilkanaście placówek jest objętych stosownymi działaniami. W ciągu dwóch lat takie działania podjęliśmy w stosunku do kilkudziesięciu placówek. Niestety, mimo wszystkich tych działań możliwe okazało się to, co się wydarzyło. W mojej ocenie było to najsłabsze ogniwo tego systemu działań zabezpieczających. Jeśli chodzi o przedostanie się owej informacji niejawnej do wiadomości publicznej, więcej zapewne powie o tym w przyszłości prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale wydaje mi się, że w tej chwili można sformułować tezę, iż jedynym miejscem, gdzie mimo wydania dysków Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, informacja, jaka znajdowała się na tych dyskach, jest jeszcze poza kontrolą, jest redakcja tygodnika "Nie". Redakcja oświadczyła, że nie dysponuje już żadną własnością MSZ po wydaniu dysków. To jest sprzeczne z prawdą. Własnością MSZ pozostają informacje, które były zawarte na twardych dyskach. Redakcja "Nie" dysponuje czymś, co zostało skradzione i powinna mieć tego świadomość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu szefa ABW pana Andrzeja Barcikowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SzefABWAndrzejBarcikowski">Nie ma w tej chwili żadnych przesłanek, aby uważać, iż była inna motywacja kradzieży i udostępnienia tych dysków, niż motywacja ekonomiczna. Wedle dotychczasowych ustaleń techniczny pracownik MSZ udostępnił te dyski bez świadomości, co one zawierają jako techniczny środek przechowywania informacji, za kwotę 10 zł. Nie było w tym żadnej intencji, poza chęcią drobnego zarobku. Nie dostrzegam tu związku z motywacjami politycznymi, wywiadowczymi, a tym bardziej z osłoną antyterrorystyczną kraju. To jest wysoce wiarygodne na podstawie dotychczasowych ustaleń i uspokajające. Jeśli chodzi o odpowiedzialność pana Jerzego Urbana, w artykule opublikowanym kilka dni temu nie stwierdziliśmy ujawnienia informacji klauzulowanych, czyli informacji, które odpowiadają ustawowym kryteriom informacji tajnych stanowiących tajemnicę państwową lub służbową. Po drugie, pan Jerzy Urban został ostrzeżony przed odpowiedzialnością karną przez mojego zastępcę pana Zbigniewa Goszczyńskiego z tytułu ujawniania informacji stanowiących tajemnicę państwową i służbową. Są to art. 265 i 266 Kodeksu karnego. Z jego wypowiedzi publicznych wynika, iż jest w pełni świadom tej odpowiedzialności. Pan Jerzy Urban podporządkował się postanowieniu prokuratury o wydaniu rzeczy, czyli dysków, a zatem, jak dotąd, nie powstały przesłanki, aby zatrzymać red. Jerzego Urbana. W każdym systemie ochrony informacji niejawnych najsłabszym ogniwem jest człowiek. Minister spraw zagranicznych przypomniał o sytuacjach, które zdarzały się w innych krajach o znacznie dłuższej tradycji i wyższej kulturze organizacyjnej. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii były przypadki karygodne. Okazywało się, że zawinił człowiek. W naszym przypadku był to człowiek, którego nie podejrzewamy o inne intencje niż chęć małego zysku. Małe sprawy pociągają za sobą poważne skutki. Jeszcze raz powtórzę - zdecydowana większość dokumentów pochodzi sprzed 1999 r., czyli przed wprowadzeniem do Polski dobrych, obowiązujących w krajach NATO standardów ochrony informacji niejawnych. To oczywiście nie wyjaśnia i nie usprawiedliwia, ale stanowi tło całej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselBogdanKlich">Oczywiście cieszą informacje o szybkości działania polskiego kontrwywiadu i zatrzymaniu dwóch ogniw tego łańcucha pomiędzy zbiorami MSZ a redakcją tygodnika "Nie", natomiast niepokoi mnie przyjmowanie optymistycznego scenariusza. Zakładając nawet, że to pierwsze ogniwo, to znaczy pracownik techniczny za niewielką cenę sprzedał nośniki komuś innemu, to nie wiemy w dalszym ciągu, jak szeroko są rozpowszechnione treści w wyniku działalności kolejnego ogniwa - kogoś, kto sprzedał te informacje tygodnikowi "Nie", a zamierzał sprzedawać także innym redakcjom. Nie wiemy, czy przypadkiem także inne kręgi krajowe bądź zagraniczne nie spotkały się z podobną ofertą. Radziłbym zatem raczej przyjmować scenariusz bardziej pesymistyczny i do niego dostosowywać działania, niż scenariusz optymistyczny, bo wówczas to się może źle skończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselMarianPilka">Mnie także niepokoi próba minimalizowania skutków prezentowana przez pana Andrzeja Barcikowskiego. Wiadomo, że w MSZ są zatrudnieni agenci tajnych służb, którzy doskonale orientują się w znaczeniu i wartości informacji tajnych. W moim przekonaniu jest bardzo mało prawdopodobne, że te informacje zostały sprzedane tylko jednej gazecie i że nie krążą. Niepokoi mnie, że ABW nie rozważa możliwości, iż sprzedaż informacji gazecie może być formą maskowania przekazania tych informacji gdzie indziej. Minister Włodzimierz Cimoszewicz nie odpowiedział na moje pytanie dotyczące skutków politycznych, międzynarodowych, zwłaszcza że do omawianego wydarzenia doszło w kilka tygodni po odmówieniu Polsce prawa do uczestniczenia we współpracy państw UE dotyczącej zwalczania terroryzmu. Tych faktów nie sposób nie łączyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#SzefABWAndrzejBarcikowski">W żadnym przypadku nie lekceważę sytuacji. Mówię tylko o dotychczasowych ustaleniach. To są dwie zupełnie różne rzeczy. Dotychczasowe ustalenia są takie, jak mówiłem. Pracownik techniczny za bardzo niską kwotę udostępnił nośniki informacji. Nie ma podstaw, aby sądzić, że miał inne motywacje. W żadnym przypadku nie lekceważymy tej sytuacji i w ramach prowadzonych czynności śledczych będziemy brali pod uwagę wszystkie scenariusze. Poseł Marian Piłka poruszył bardzo ważną kwestię obecności Polski w europejskiej wspólnocie wywiadowczej. Chociaż jestem szefem służby wewnętrznej, prowadzę rozmowy także z partnerami ze służb zewnętrznych innych państw europejskich i mogę zapewnić, że Polska jest traktowana jako pełnoprawny i szanowany partner w europejskiej wspólnocie wywiadowczej, jeśli można użyć pojęcia, które jeszcze nie jest zdefiniowane, bowiem ta wspólnota polega przede wszystkim na kontaktach bilateralnych, a te mamy bardzo dobre; na współpracy w klubach skupiających szefów poszczególnych służb, a tu jesteśmy bardzo silnie reprezentowani. W dniu wczorajszym prowadziłem rozmowy z wysokim przedstawicielem jednej z podstawowych służb europejskich. Dotyczyły one podstawowych zagadnień ochrony antyterrorystycznej. Mój rozmówca mówił mi o tym, że jego kraj również miał bardzo poważne problemy z ujawnianiem informacji tajnych. Kiedy porównywaliśmy te sytuacje, doszliśmy wspólnie do wniosku, że sytuacje te były wysoce naganne i niepokojące, ale w obu przypadkach nie wynikały z innych motywacji niż ludzka słabość - w tamtym przypadku prawdopodobnie była to słabość do alkoholu, w naszym przypadku - do małych zysków. Chciałbym uspokoić państwa, że Polska partycypuje w inicjatywach, które dotyczą ochrony antyterrorystycznej Europy i z całą pewnością pod tym względem nic się nie zmieni, zwłaszcza że skradzione informacje nie dotyczyły zagadnień walki z terroryzmem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MinistersprawzagranicznychWlodzimierzCimoszewicz">Nie chcę wyprzedzać wniosków z analizy treści dokumentów, ale mówiąc o osobistym wrażeniu po przejrzeniu dokumentów mogę stwierdzić, że one nie dotyczą kwestii bezpośrednio związanych z problematyką bezpieczeństwa Polski czy innych państw. Po dokonaniu analizy wnioski z niej wynikające zostaną przedstawione również naszym sojusznikom. Będą oni zapewnieni, zgodnie z prawdą, że wszystko, co dotyczy naszych zobowiązań sojuszniczych, jest skutecznie chronione. Informacje tego typu nie znajdowały się na skradzionych dyskach. Wszyscy jesteśmy zainteresowani wnioskami, jakie z tego doświadczenia będą wyciągnięte. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zrobimy, także w najbliższych dniach, bardzo wiele, aby poziom bezpieczeństwa informacji, jakimi dysponuje MSZ, został znacząco podwyższony. Nastąpi zmiana regulacji wewnętrznych, służbowych procedur postępowania, zmiana systemu komputerowego, przechowywania informacji na nośnikach. Odbędzie się również odpowiednio zorganizowane przeszkolenie wszystkich pracowników MSZ.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselJerzyJaskiernia">Czy są dalsze wypowiedzi? Skoro nie ma, chciałbym bardzo podziękować ministrowi spraw zagranicznych i szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W dyskusji sformułowany został wniosek o powołanie podkomisji. Sprawę tę przedyskutujemy z siłami politycznymi reprezentowanymi w Komisji. Wrócimy do tej kwestii na posiedzeniu w dniu 15 kwietnia br. Prosiłbym posła Bogdana Klicha o przygotowanie koncepcji pracy podkomisji i określenie celów, jakim mogłaby służyć. Generalnie wiemy o co chodzi, natomiast istotne jest szczegółowe zorientowanie się, jaki będzie sposób wyjaśniania tej sprawy i podejmowania wniosków. Komisja rozpatrzy tę sprawę 15 kwietnia br. i podejmie odpowiednią decyzję. Czy w sprawach różnych ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie ma zgłoszeń. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>