text_structure.xml 99.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny został państwu doręczony w formie pisemnej. Czy są uwagi do porządku dziennego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PoselZygmuntRatman">Nie mam uwag do porządku dziennego, ale chciałbym przedstawić pewną propozycję. Docierają do nas sygnały o spodziewanych zmianach w strukturze kierowniczej polskiego sportu. Nie ma dzisiaj z nami pana ministra Wiesława Wilczyńskiego, ale może na następnym posiedzeniu moglibyśmy uzyskać informację, co dalej dzieje się z tymi zamiarami. Z jednej strony temu Sejmowi pozostało już niewiele czasu, ale z drugiej strony pan minister przedstawiał w telewizji pewne zamiary i propozycje. Wiem, że w ramach struktur rządowych prowadzone są prace nad ustawą o sporcie. Niewątpliwie środowisko sportowe także jest zainteresowane tym tematem. Wydaje się, że byłoby słuszne, gdyby przygotowano dla Komisji stosowną informację. Zgłaszam taką sugestię do prezydium Komisji z prośbą do jej członków o poparcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Myślę, że jest to zasadna prośba. Natomiast mam wrażenie, że przedstawiciel Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu będzie mógł nam również dzisiaj udzielić bieżącej informacji na temat tego, co wydarzyło się na posiedzeniu Rady Ministrów. Na tym forum stawała sprawa ustawy o sporcie. Losy tego projektu są już znane. Prosiłbym pana dyrektora Bogusława Wolwowicza, żeby powiedziała nam, co dzisiaj wydarzyło się na posiedzeniu Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#DyrektorDepartamentuStrategiiRozwojuSportuMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuBoguslawWolwowicz">Sprawa ustawy o sporcie była omawiana na forum Komitetu Stałego Rady Ministrów w ubiegły piątek. Zostały tam sformułowane dwa zalecenia na dzisiejsze posiedzenie Rady Ministrów. Minister finansów zgłosił zastrzeżenia na temat uregulowań związanych z podatkami od osób fizycznych. Natomiast uwagę o pomocy publicznej wyartykułował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Pierwsza z uwag została uwzględniona i minister edukacji narodowej i sportu wykreślił z projektu ustawy zapisy związane ze zwolnieniami z podatku dochodowego w przypadku, gdy klub działa jako osoba fizyczna. Na dzisiejsze posiedzenie rządu trafił projekt z jedną rozbieżnością. Jak już wspomniałem, miało to związek z uwagą UOKiK. Rozbieżność ta dotyczy pomocy publicznej, a idzie o to, że UOKiK uznaje zwolnienie podatkowe za pomoc publiczną. Przewertowaliśmy wszystkie rozwiązania Komisji Europejskiej w tym zakresie. Prezes UOKiK uznał za wymóg formalny skierowanie tej ustawy do UOKiK. Z tego, co wiem, podczas dzisiejszego posiedzenia rządu uwaga ta została podtrzymana. Kolejną uwagę podczas dzisiejszego posiedzenia Rady Ministrów wniosła Rada Legislacyjna przy premierze i pan prof. Kosidowski. Wskazano na pewne błędy legislacyjne. Z pewnością należy się do nich przyznać, bo prace nad projektem były prowadzone w sprinterskim tempie. Wprawdzie nie ma jeszcze protokołu rządu, ale z tego, co wiem nieoficjalnie, wynika, że projekt ustawy o sporcie zostanie skierowany do dalszych prac. Tyle mogę w tej sprawie państwu przekazać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselZygmuntRatman">Traktuję tę wypowiedź pana dyrektora jako krótką informację "w biegu". Podtrzymuję moje stanowisko, iż należałoby zapoznać się z szerszą informacją na ten temat. Myślę, że na tej sali nikomu nie trzeba przypominać, że Sejm podjął określoną uchwałę. Wobec tych wszystkich przeszkód zaczynam żałować, że nie przygotowaliśmy komisyjnego projektu ustawy o sporcie, w którym przedstawilibyśmy pewne kwestie. Wygląda bowiem na to, że wśród gorących przyjaciół psy zająca zjadły. Jeżeli projekt ustawy utopi się w pracach rządowych, to nie pozostaje mi nic innego niż stwierdzić, że żałuję, iż nie podjęliśmy trudu opracowania projektu ustawy, zresztą zgodnie z przyjętą przez Sejm uchwałą, która dotyczyła zmian w strukturze organizacyjnej polskiego sportu oraz nadania odpowiedniej rangi organowi nim zarządzającemu. Oczekuję od pana ministra, że przygotuje dla nas informację w tym zakresie. Niezależnie od tego, czy 5 maja Sejm zadecyduje o samorozwiązaniu, czy tak się nie stanie, to problem pozostanie, i to niezależnie od tego, kto obejmie rządy po wyborach. Dla polskiego sportu nie jest istotne, kto rządzi, byleby rządził dobrze. Jeżeli uda się sprawę pchnąć do przodu, to będzie to nasz wspólny dorobek w omawianym zakresie. Podtrzymuję zatem mój wniosek. Mam nadzieję, że członkowie Komisji go wesprą, bo przecież wniosek jest tylko wnioskiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Oczywiście, informacja przekazana przez pana dyrektora Bogusława Wolwowicza miała skrócony charakter. Wniosek pana posła uważam za zasadny. Rozszerzymy porządek dzienny kolejnego posiedzenia Komisji o ten właśnie temat, ponieważ mamy prawo dowiedzieć się, jak będzie wyglądał system zarządzania polskim sportem. Z dużym niepokojem patrzę na swoiste przeciąganie liny. Trochę jest tak, że dwie lokomotywy ciągną w odwrotnych kierunkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselMichalKaczmarek">Chciałbym zwrócić uwagę na wypowiedź prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Michała Listkiewicza. Obarczył on Sejm winą za sytuację na polskich stadionach. Stwierdził, że PZPN przedstawiał zawsze znakomite koncepcje, ale Sejm ich nie przyjmował w kolejnych nowelizacjach. Pan poseł Zygmunt Ratman poświęcił kilka lat swojej pracy parlamentarnej zagadnieniu bezpieczeństwa na stadionach. Przypominam o proponowanych przez nas poprawkach, które wprowadzały skuteczny sposób eliminowania z udziału w imprezach masowych kibiców, którzy stanowią zagrożenie dla porządku publicznego. Niestety PZPN nie chciał wprowadzenia tych rozwiązań. Przez to nie udało się zapobiec chuligańskim ekscesom na polskich stadionach. W tej sytuacji nie możemy tak zostawić tych publicznych wypowiedzi prezesa Michała Listkiewicza. One ukazały się w prasie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Co pan poseł proponuje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselMichalKaczmarek">Proponowałbym, żeby prezydium przygotowało w tej sprawie stanowisko, które Komisja przyjmie na kolejnym swoim posiedzeniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Chciałbym podsunąć następujące rozwiązanie. Otóż w porządku dziennym posiedzenia Komisji zaplanowanego na 17 maja jest zapisany punkt: rozpatrzenie informacji ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra edukacji narodowej i sportu o stanie bezpieczeństwa imprez sportowych w roku 2004 i planowanych działaniach zmierzających do poprawy stanu bezpieczeństwa w roku 2005. Na ten termin zaprosilibyśmy także pana prezesa Michała Listkiewicza i postaramy się spokojnie wyjaśnić tę sprawę, ewentualnie prosząc pana prezesa, żeby nie wprowadzał opinii publicznej w błąd. Jeżeli nie ma innych głosów, to przechodzimy do realizacji porządku dziennego W ramach pierwszego punktu rozpatrujemy informację o zadaniach realizowanych w 2005 r., dofinansowanych ze środków Funduszu Zajęć Sportowo-Rekreacyjnych dla Uczniów. Bardzo proszę, panie dyrektorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#DyrektorDepartamentuSportuPowszechnegoMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszWroblewski">Chciałbym uzupełnić informację pisemną, którą państwo otrzymaliście. Fundusz Zajęć Sportowo-Rekreacyjnych dla uczniów jest tworzony ze środków pozyskiwanych z opłat od reklam napojów alkoholowych. Podstawą prawną są w tym zakresie odpowiednie przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi oraz dwa rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu o możliwościach dofinansowania zajęć sportowo-rekreacyjnych oraz o zasadach składania wniosków. Resort ogłosił te zasady na swojej stronie internetowej. Równolegle Departament Sportu Powszechnego dopracował procedurę zlecania i rozliczania zadań realizowanych ze środków Funduszu. Procedura zlecania zadań została mocno ograniczona przez Biuro Prawne MENiS. Według mojej opinii brakuje w tej procedurze wcześniej opracowanych zapisów, które proponowaliśmy. Ów brak w znaczącym stopniu utrudniał wybór wniosków. Wyboru dokonuje specjalny zespół. Przed kolejną edycją programu w 2006 r. Departament Sportu Powszechnego ponownie wystąpi - tyle że z silniejszą argumentacją - do Departamentu Prawnego o włączenie do dokumentu procedury 8 punktów merytorycznych, które zostały usunięte. Dotyczą one wyłącznie czynników wpływających na obiektywną ocenę projektów. To jest taka uwaga na marginesie pokazująca, jaką sport ma pozycję w ramach MENiS. Ta sytuacja pokazuje, jak trudno jest racjonalnie działać w skomplikowanej strukturze tego resortu, w której znalazł się sport. Program, który dzisiaj po raz pierwszy wstępnie oceniamy, wzbudził w kraju olbrzymie zainteresowanie. Dowodem tego jest fakt, iż do MENiS wpłynęło 3512 wniosków na 2005 r. i 540 wniosków na rok poprzedni, a właściwie jego końcowe miesiące. Te wnioski rozpatrywano w pierwszej kolejności, dając szansę wnioskodawcom na wykorzystanie środków do końca 2004 r. Tak wielkiego napływu wniosków chyba nikt nie przewidział. Nie przewidziano również, jakie komplikacje mogą zaistnieć przy obsłudze tego zadania. Do obiektywnego rozpatrywania wpływających wniosków minister edukacji powołał 7-osobowy zespół, ale w praktyce wszyscy pracownicy Departamentu Sportu Powszechnego zostali włączeni do tych działań. Oprócz tego przez cały czas realizowali oni swoje podstawowe działania merytoryczne. Działania te zakończono 4 lutego br. Pozytywnie rozpatrzono 603 wnioski. Przypadała na nie kwota 25.800 tys. zł. Na str. 3-5 naszego opracowania piszemy, jakie były: zasady przyznawania środków, skala ocen programów, brane pod uwagę czynniki oraz organizacja pracy zespołu. Nie będę przytaczał tych informacji. Bardzo interesująca jest struktura wnioskodawców. Przodowały wśród nich uczniowskie kluby sportowe. Stanowiły one 33 proc. ogólnej liczby wnioskodawców. Jedna z bardzo istotnych informacji zawartych w propozycjach wnioskodawców dotyczyła realizacji całorocznych zajęć dla uczniów. Ten czynnik bardzo poważnie wpływał na możliwość przyznania dofinansowania. Interesujące są również nasze spostrzeżenia dotyczące kosztów realizacji tego programu. Na przykład, zdecydowanie najtańsze są projekty jednostek samorządu terytorialnego oraz uczniowskich klubów sportowych.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#DyrektorDepartamentuSportuPowszechnegoMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszWroblewski">Wpływ na ten fakt ma stosunkowo niski poziom wynagrodzeń w jednostkach samorządu terytorialnego oraz bezpłatne użyczanie bazy, na przykład UKS-om. Wszystkie inne podmioty muszą płacić wyższe stawki, co podnosi koszty realizacji programu. Przedstawię teraz wstępną ocenę opracowaną przez nasz departament. Podczas pierwszego etapu składano wnioski i rozpatrywano je, ale było również wiele interwencji. Ludzie dzwonią i mają pretensje w związku z podejmowanymi przez nas decyzjami. Jako pozytywne skutki realizacji programu można wyróżnić 4 podstawowe czynniki. Pierwszy z nich to wzrost aktywności sportowej uczniów oraz zainteresowanie organizacją wolnego czasu. Drugi pozytywny skutek to rozpoznanie dużej liczby ciekawych nowatorskich programów. Kolejny z nich to podniesienie aktywności uczniowskich klubów sportowych. Zdajemy sobie sprawę, że UKS-y w pewnym okresie przeżywały kryzys. To jest normalne. Według naszych obliczeń, około 30 proc. tych klubów faktycznie przestało istnieć lub zawiesiło swoją działalność. Teraz ten program pozwolił na zaktywizowanie UKS-ów. Kolejny pozytywny skutek realizacji tego programu to fakt, iż lokalne samorządowe programy rozwoju kultury fizycznej częstokroć pokrywają się z treścią tego programu. Myślimy nad możliwymi usprawnieniami, ponieważ nie chcemy, żeby ten jeden program zdezorganizował pracę naszego departamentu. Nie wyobrażam sobie dalszego programowania i nadzorowania bez wzmocnień kadrowych. Jest to ustawowy nadzór, ale mamy za mało pracowników, żeby go nadzorować. Pani Marlena Janusiewicz realizuje 650 umów. Jest fizycznie niemożliwe, żeby dać sobie z tym radę. W tej chwili odsyłamy i przysyłamy. Taka jest procedura. Chcemy jeszcze to ustalić. Jesteśmy na poziomie 300 umów. Zostało nam jeszcze 300. To jest jeszcze kolejny miesiąc, potem będzie trzeba to kontrolować. Proszę mi wierzyć, że choćbyśmy wszyscy w departamencie zajmowali się tylko tym programem, to nie dalibyśmy rady sprawnie nadzorować wydatkowania środków publicznych. A przecież ustawa nas do tego zobowiązuje Jeżeli chodzi o usprawnienia na rok przyszły, to chcemy wprowadzić pewne zmiany w terminie składania wniosków, a także doprowadzić - oczywiście po dyskusji merytorycznej - do pewnego zawężenia programowego poprzez dopracowanie pojęcia "zajęcia sportowo-rekreacyjne". Nie powinno być tak, że w ramach tych zajęć realizuje się 28 rodzajów zajęć, łącznie z tak ogólnie nazwanym rodzajem, jak "zajęcia ruchowe na powietrzu". Pojawiają się takie śmiałe koncepcje, żeby w przyszłym roku skoncentrować się na 3 dyscyplinach sportu czy rodzajach aktywności ruchowej, na przykład "Cała Polska pływa" czy "Cała Polska biega" albo "Jeździmy na nartach". Są to pewne koncepcje, które będą jeszcze dopracowane. Oczywiście będziemy o tym informowali Komisję. Chcemy wprowadzić konkretne ograniczenie, tylko nie wiemy jeszcze, jak to zrobić. Większość wniosków jest odrzucana. Z 3500 wniosków pozostaje tylko około 600. Wśród składanych wniosków są również takie, które napłynęły od klubów sportowych, które prowadzą normalną działalność, a więc trenują zawodników i prowadzą sekcje poszczególnych dyscyplin.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#DyrektorDepartamentuSportuPowszechnegoMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszWroblewski">Wydaje nam się, że ten program nie jest skierowany do klubów sportowych. Kolejnym usprawnieniem, które chcemy wprowadzić, będzie zasada, że jeden podmiot może składać tylko jeden wniosek. Do tej pory nie było takiego ograniczenia i zdarzało się, że jedno stowarzyszenie składało 7-8 wniosków i trzeba było je wszystkie osobno rozpatrywać. Konieczne jest doprowadzenie do nowelizacji rozporządzeń i ewentualnie do zmian w ustawie z 26 października 1982 r. W materiałach pisemnych przedstawiliśmy państwu dwa warianty. Chcemy iść w kierunku decentralizacji zarządzania tym projektem. Oczywiście resort będzie - zgodnie z ustawą - gromadziło te pieniądze, natomiast będziemy dążyć do decentralizacji. W tym zakresie proponujemy dwa warianty. W pierwszym zakłada się, że to samorządy wojewódzkie będą je dzielić według algorytmu, w którym najistotniejszym czynnikiem będzie liczba uczniów. Natomiast w drugim wariancie uruchamiane byłyby powiaty. To do nich wpływałyby wnioski z gmin. Wprawdzie powiatów jest 373, ale to jednak jest mniej partnerów niż 2500 gmin. Doślemy jeszcze Komisji materiał obrazujący podział środków na ten program na poszczególne województwa. Są to bardzo ciekawe informacje, ponieważ pokazują one stopień zainteresowania poszczególnych regionów. Czołówkę stanowią województwa, które są tradycyjnie mocne sportowo, czyli na przykład mazowieckie i małopolskie. Ale do czołówki należą także woj. podkarpackie i warmińsko-mazurskie. Na zakończenie pragnę stwierdzić, że dość pesymistycznie szacujemy wpływy z owych opłat na rok 2006. Według monitoringu, który prowadzimy wspólnie z Departamentem Ekonomicznym, za dobry wynik będzie można uważać, jeżeli zbierzemy 10.000 tys. zł. Przypominam, że w roku 2004 owe wpływy wyniosły 25.000 tys. zł. Nie chcę niczego w tej chwili przesądzać, ale widać, że podmioty, które wnosiły te opłaty, znajdują sposób omijania tego obowiązku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Co to znaczy "sposób omijania"? Niech pan dyrektor sprecyzuje o co chodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DyrektordepartamentuMENiSTadeuszWroblewski">Stosuje się inne formy przekazywania środków między firmą produkującą alkohol a firmą reklamową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">To znaczy, że te firmy zawierają umowę, ale na zewnątrz informują, że nie chodzi o piwo, tylko o szampon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DyrektordepartamentuMENiSTadeuszWroblewski">Może za daleko się posunąłem w tym sformułowaniu, ale stwierdzam, że wpływy są mniejsze. Pod koniec roku trudno spodziewać się, że wpływy z tych opłat będą na poziomie tegorocznym. W tej chwili maksymalne wpływy z tych dopłat, jakich można się spodziewać, oceniamy na 10.000 tys. zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Ale przecież MENiS będzie do końca roku monitorowało te umowy. Nie jest przecież tajemnicą to, co mieści się w ramówkach telewizyjnych spotów reklamowych i co umieszcza się na billboardach. Wiadomo, że jak partnerem umowy jest Żywiec czy Okocim, to raczej chodzi o piwo. Budżety reklamowe na ten rok nie są niższe. W związku z tym nie bardzo wiem, dlaczego mielibyśmy się spodziewać radykalnego zmniejszenia wpływów tego Funduszu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#DyrektordepartamentuMENiSTadeuszWroblewski">Mogę tylko zachować optymizm patrząc na wpływy z letnich miesięcy. W ubiegłym roku rzeczywiście było tak, że reklamowanie piwa nasiliło się od czerwca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Panie dyrektorze, czy podstawą pańskiego pesymizmu są wpływy z pierwszych 4 miesięcy tego roku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#DyrektordepartamentuMENiSTadeuszWroblewski">Owszem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">To nie mamy co się martwić, bowiem 70 proc. sprzedaży piwa przypada na 6 miesięcy od maja do października. Wtedy również wydatnie nasila się kampania reklamowa. Natomiast zima jest martwym sezonem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselEdwardManiura">Wydaje się, że jest to jeden z lepszych programów z tych, które były wdrożone w ostatnich latach. Chciałbym jednak podzielić się z państwem kilkoma spostrzeżeniami. Pan dyrektor Tadeusz Wróblewski ma całkowitą rację. Warunki realizacji tych zadań nie są najlepsze. W dodatku Departament Sportu Powszechnego jest tak ulokowany w ministerstwie, że gołym okiem widać, jak słaba jest jego pozycja w strukturach resortu. Warunki pracy resortu są skandaliczne. Jeżeli ten program ma się rozwijać, to niezbędna jest zmiana tego stanu rzeczy. Nie chodzi mi o liczbę etatów, ale przede wszystkim o warunki lokalowe. One są fatalne. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Popieram koncepcję, że jeden podmiot może składać tylko jeden wniosek. Chodzi o to, żeby programem została objęta jak największa liczba podmiotów. Kolejna kwestia to owa decentralizacja. Panie dyrektorze, mimo, że jestem samorządowcem, to nie popieram koncepcji, żeby podziału tych środków dokonywały władze województw. Dlaczego? Posłużę się następującym przykładem. Otóż było wolą Komisji, żeby w ramach inwestycji sportowych priorytet miała budowa pełnowymiarowych sal sportowych w gminach, w których nie ma jeszcze takiego obiektu. Niektórzy wójtowie i burmistrzowie z mojego województwa uważają, że ze względu na to, iż różnią się politycznie od władz województwa, ich gminy zostały pominięte, mimo że dysponują gotowymi projektami. W niektórych przypadkach inwestycje są już rozpoczęte. Kolejna sprawa. Byłoby dobrze, żeby w perspektywie na rok 2006 owa akcja informacyjna rozpoczęła się już jesienią. Chodzi o to, żeby potem nie było takiego pośpiechu. Wiem o tym, że w ub. roku były to nowe rozwiązania. Wiadomo, co nas czeka jesienią. Myślę, że informacja o możliwości składania wniosków na rok 2006 powinna dotrzeć do potencjalnych zainteresowanych z odpowiednim wyprzedzeniem. Ostania uwaga. Ten program bez wątpienia trafił w potrzeby. Widziałem, jakie zainteresowanie wywołał w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Wytworzył on na dole pewną konkurencję pomiędzy stowarzyszeniami, które mają wpisaną w celach statutowych działalność sportową, a klubami sportowymi. Myślę, że jest to kolejne pozytywne zjawisko, które udało się wytworzyć dzięki realizacji tego programu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselZygmuntRatman">Zabieram głos jako sprawozdawca Komisji podczas prac nad tym rozwiązaniami ustawowymi i zarazem przewodniczący podkomisji, która pracowała nad tym projektem. Chcę przypomnieć, że na samym początku cel, który sobie obraliśmy tworząc ten zapis, był zupełnie inny, niż wyszło w rzeczywistości. Chodziło nam o stworzenie projektu ustawy, która decydowałaby o przeznaczeniu opłat od umów dotyczących reklam piwa na wzmocnienie finansowe klubów sportowych. Były dwie koncepcje i wersje - jedna moja, druga pana przewodniczącego Tadeusza Tomaszewskiego. W mojej wersji chodziło o wzmocnienie tychże klubów, ale ona nie uzyskała poparcia. Istotne jest jednak, że te środki i tak wzmacniają polski sport. Jak słyszeliśmy, są już tego pozytywne efekty. Potem mieliśmy jednak wątpliwości. Przypominam, że wprowadziliśmy poprawkę i to dość szybko. Wysunąłem wtedy zarzut pod adresem ówczesnego podsekretarza stanu, że resort nie pilnował poszczególnych etapów przygotowywania projektu ustawy. Musieliśmy zatem uściślić pewne szczegółowe kwestie. Pewne niedoróbki w ustawie były źródłem kłopotów. Mówię to w dużym skrócie, ale myślę, że skoro wszyscy pracowaliśmy nad tym projektem, to wiemy, o co chodzi. Uściśliliśmy zatem te elementy, ale dzisiaj znowu słyszę, że trzeba zastanowić się na pewnymi szczegółowymi kwestiami. Jestem lekko sfrustrowany, gdy słyszę coś takiego. Po raz kolejny mogę zapytać: dlaczego znowu trzeba coś poprawiać, skoro Komisja poprawiała już ustawę i dwukrotnie wnosiła zmiany do rozporządzenia. Nie neguję takiej potrzeby. Być może stwierdzono ją w związku z dotychczasowymi doświadczeniami. Chciałbym jeszcze nawiązać do wypowiedzi pana posła Edwarda Maniury. Przypominam, że resort mocno się upierał, żeby środki były scentralizowane w właśnie w resorcie. Zatem, gdy dzisiaj słyszę, że macie państwo kłopot z rozdziałem środków, to jestem trochę zdziwiony. Resort się upierał, a przecież my przez cały czas w trakcie mówiliśmy, że może należałoby to zdecentralizować. Odpowiedziano nam, że owa centralizacja jest konieczna. Argumentem było m.in. to, że dzięki owej centralizacji nastąpi wyrównanie warunków w między województwami czy w różnych gminach w obrębie tego samego województwa. Mam podobne doświadczenia jak pan poseł Edward Maniura. Zresztą pochodzimy z sąsiadujących gmin. Obaj uprawialiśmy samorządność długo i zaciekle, ale sądzę, że w sumie z dobrym skutkiem. Świadczy o tym fakt, że tutaj jesteśmy, a więc lokalny elektorat docenił nasz dorobek. Miałbym poważne obawy, jeżeli chodzi o przekazywanie tej kompetencji władzom województw. Rozumiem, że resort boryka się z problemami z rozdziałem tych pieniędzy, ale sądzę, że można je rozwiązać i wszystko uporządkować. Przecież w praktyce to był dopiero pierwszy rok realizacji tego rozwiązania. Skoro występują określone problemy, to ja bym postawił prosty wniosek. Otóż resort powinien zacząć monitorować tę kwestię. Moim zdaniem, zachodzi również obawa - ona wynika z drugiej nowelizacji ustawy - że to niby minister finansów dopilnuje tych zagadnień, a nie resort edukacji narodowej i sportu. Jak wiemy ze sprawozdawczości dokonywanej przez urzędy skarbowe, one raczej pilnują budżetu państwa niż budżetu jakiegoś funduszu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PoselZygmuntRatman">Zatem to resort powinien skupić się na tych zagadnieniach. Zdaję sobie sprawę, że departament ma problem z rozdziałem tych środków, a tutaj proponuje się, żeby jeszcze to wszystko monitorował, a więc wykonywał dodatkową pracę. Bez tego trudno sobie jednak wyobrazić powodzenie tego programu. Prawdą jest, że firmy starają się unikać płacenia owych dopłat. Możliwe, że na przykład zawierają one umowy wieloletnie na reklamowanie napojów alkoholowych. Istnieją także różne inne kruczki, które pozwalają na ominięcie przepisów ustawy. Należałoby w tym obszarze oszukać rezerw, a zatem nadzór jest konieczny. Trzeba spojrzeć na wpływy z dopłat w ciągu całego roku, bo mamy tu do czynienia z pewną sezonowością. Ważne jest również wychwycenie, jakie metody obchodzenia prawa - taka jest brutalna prawda - są stosowane przez partnerów owych umów reklamowych. Stawiam wniosek, żeby Komisja zobowiązała resort edukacji narodowej i sportu do monitorowania napływu i ewentualnie ucieczki tych środków finansowych. Jeżeli posłowie przyszłego Sejmu spotkają się za rok i pieniędzy z dopłat znowu będzie zaledwie 8.000 czy 10.000 tys. zł, to cała dyskusja o liczbie wniosków i ich rozpatrywaniu będzie nikomu nie potrzebna. Po prostu okaże się, że w praktyce nie ma czego dzielić na tak wiele podmiotów. Ogólny wniosek jest taki, że na pewno przyjęliśmy słuszne rozwiązanie, skoro jest wymierny efekt tego programu. Pomijam kwestię, czy te środki trafiły do klubów, czy do mniejszych struktur organizacyjnych. Z tabeli zamieszczonej na str. 5 wynika, że z pieniędzy tych skorzystało wiele uczniowskich klubów sportowych. To bardzo dobrze. Dodam, że nie popieram koncepcji, iż jeden podmiot powinien składać tylko jeden wniosek. Przecież uczniowski klub sportowy może prowadzić zajęcia w kilku dyscyplinach sportu. Po co zatem tworzyć takie ograniczenia? Przecież resort i tak posiada zespół ludzi, którzy będą rozstrzygali te kwestie. Możecie państwo przyjąć w ramach tego rozporządzenia jakiś układ dotyczący podziału tych środków. Powinien on być taki, żeby nikt nie miał większych pretensji. Na pewno i tak ustalacie państwo jakiś "cichy" parytet. Ale wyznaczać a priori, że jeden podmiot może składać tylko jeden wniosek, to wydaje mi się pewną przesadą. Jednak trudno będzie powiedzieć podmiotowi, który zajmuje się kilkoma dyscyplinami, że może złożyć wniosek na dofinansowanie zajęć z wioślarstwa, a nie może złożyć drugiego, dotyczącego zajęć z kajakarstwa. Jeszcze raz powtórzę mój wniosek dotyczący realizacji monitoringu przez MENiS. Cieszę się, że praca Komisji nie poszła na marne i prawie 26.000 tys. zł można było przeznaczyć na efektywne działania w zakresie rozwoju kultury fizycznej i sportu dzieci i młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Zgadzam się z uwagą pana posła, że nie możemy zawężać formuły tego programu. Nie było intencją ustawodawcy typowanie tylko trzech dyscyplin, w ramach których owe zajęcia byłyby realizowane. Te środki powinny trafiać do wszystkich dziecięcych i młodzieżowych grup sportowych, które spełniają określone wymagania, niezależnie od tego, jaką dyscypliną sportu dana grupa się zajmuje. Jeżeli chodzi o monitoring, to fundamentalną kwestią dla realizacji całego programu, jest jego bieżące i skrupulatne prowadzenie. Chodzi o to, żeby nie okazało się coś takiego jak w przypadku polskiej motoryzacji - przybyło 40 proc. samochodów, ale zużycie paliwa spadło o 20 proc. Jak się patrzy na poziom sprzedaży piwa, to on jest wyższy, a budżety reklamowe są większe, podobnie jak ceny reklam i nośników. Oznacza to, że w zasadzie z roku na rok wpływy z owych dopłat powinny lekko wzrastać. Najłatwiej jest porównywać wyniki z kolejnych lat. My na razie mamy doświadczenia tylko z ostatnich miesięcy roku 2004 i pierwszych miesięcy tego roku. Na razie nie podnosiłbym alarmu, tylko bardzo uważnie przyglądał się wpływom w kolejnych miesiącach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WiceprezesPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoprezesPolskiegoZwiazkuPlywackiegoKrzysztofUsielski">Jestem trochę odmiennego zdania niż panowie posłowie. Podzielam wnioski przedstawione przez pana dyrektora Tadeusza Wróblewskiego. Szczególnie podoba mi się wniosek dotyczący typowania co roku 1, 2 czy 3 dyscyplin, które byłyby uznane za priorytetowe. W wielu środowiskach preferuje się pewne rodzaje zajęć sportowych, dyscyplin etc. Są już określone obiekty oraz kadra szkoleniowa. Środki pozyskane dzięki tym dopłatom posłużą dofinansowywaniu zajęć, które i tak są organizowane. Natomiast wyznaczenie paru priorytetowych dyscyplin zmusiłoby opiekunów dzieci i młodzieży do wyjścia poza coroczną rutynę. Nie polemizuję z panami posłami, ale jednak popieram wnioski przedstawione przez pana dyrektora Tadeusza Wróblewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Rozumiem, że pana prezesa Krzysztofa Usielskiego oraz pana prezesa Tadeusza Wróblewskiego /prezes Polskiego Związku Kajakowego/ połączyła miłość do wody. Panu prezesowi Krzysztofowi Usielskiemu szczególnie podoba się akcja organizowana pod hasłem "Cała Polska pływa". Ta idea wspaniale współgra z potrzebami Polskiego Związku Pływackiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoselKazimierzPietrzyk">Nie będę powtarzał tego, co powiedzieli koledzy. Oczywiście, wszyscy mamy satysfakcję, że rozwiązanie, które opracowaliśmy, przyczyniło się do pozyskania środków na te zajęcia. Można dyskutować, czy pieniędzy jest dużo, czy mało, ale najbardziej satysfakcjonujące jest to, że program ten spotkał się z dużym zainteresowaniem i pobudził aktywność w tych środowiskach, na których zaktywizowaniu szczególnie nam zależało. Jeżeli chodzi o uwagi przedstawione w materiale, który otrzymaliśmy, to szczególnie cenne są te, które dotyczą wad i błędów występujących w wnioskach wpływających do resortu. Dzięki nim wszystkie podmioty, które w przyszłości będą się starały o dofinansowanie zajęć, będą wiedziały, jak prawidłowo wypełnić wniosek. Jest to pierwszy rok funkcjonowania tego programu, a zainteresowanie jest naprawdę duże. Jeżeli wszyscy nauczą się jak aplikować o te pieniądze i zobaczą, jakie są efekty realizacji tego programu w ich środowisku, to tych wniosków nie będzie 3500, tylko przynajmniej dwa razy więcej. Z pewnością problem z napływem środków z opłat polega bardziej na egzekucji niż na tym, że nie ma reklam napojów alkoholowych. Jeżeli problem egzekucji zostanie rozwiązany, to program będzie się rozwijał. W tej sytuacji należy się zastanowić, czy jego obsługa ma kosztować w związku ze zwiększeniem liczby etatów w MENiS, czy może należy rozwiązać sprawę poprzez zastosowanie tych dwóch wariantów - może nawet drugiego z nich - bowiem w takim przypadku w województwach będzie do podziału więcej pieniędzy, a owego podziału dokonają osoby już zatrudnione w biurach samorządu wojewódzkiego, w ramach swoich obowiązków służbowych. Popieram zatem koncepcję decentralizacji procesu rozdziału środków finansowych. Zgadzam się również z uwagą, iż należy doprecyzować pojęcie "zajęcia sportowo-rekreacyjne". Obecnie wielu wnioskodawców nie bardzo rozumie, co ustawodawca chciał przez to pojęcie rozumieć. Dlatego wpłynęło wiele wniosków o dofinansowanie jednorazowych imprez, działalności statutowej klubów sportowych etc. Musimy to pojęcie doprecyzować, ewentualnie niech resort uczyni to w drodze rozporządzenia. Chodziło nam przecież o zajęcia dla młodzieży, niekoniecznie uprawiającej sport nawet w UKS-ach, ale z tych środowisk, gdzie nic do tej pory w tym zakresie się nie działo, w tym środowiskach najuboższych, zaniedbanych itp.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Na dzisiaj stan prawny jest określony. W związku z tym nie ma sensu dublować przepisów. Można tylko obserwować sytuację pod kątem, czy w przyszłości nie należałoby części z nich zmodyfikować. Jeżeli chodzi o ową decentralizację, to niewykluczone, że wcale nie trzeba niczego decentralizować, a tylko wystarczy zaangażować do monitorowania również jednostki samorządu terytorialnego. Wspólnie z nimi łatwiej będzie wszystko monitorować i kontrolować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoselZygmuntRatman">Panie przewodniczący, chciałbym zgłosić wniosek formalny. Otóż o 16.00 na sali plenarnej mają się odbywać głosowania. Może przerwijmy posiedzenie na 15-30 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Jesteśmy w gmachu Sejmu, a więc na salę plenarną mamy naprawdę blisko. Proponuję zrobić przerwę parę minut przed godziną 16.00.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Może uda się zakończyć pierwszy punkt porządku obrad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Zgłaszał się pan prof. Janusz Jackowski. Sądzę, że będzie to krótka wypowiedź i zdążymy jej wysłuchać przed przerwą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StalyekspertKomisjiJanuszJackowski">Sądzę, że Komisja powinna się bardzo dogłębnie zastanowić, który z tych dwóch wariantów przyjąć, a zatem czy środki z opłat powinny być rozdzielane przez powiaty, czy przez województwa. Słuchałem wypowiedzi pana posła Edwarda Maniury, a i bez tego wiem, że w samorządach wojewódzkich występują różne zjawiska - naciski, nieformalne układy itp. - ale problem polega na tym, że powiat jest słabym ogniwem, jeżeli chodzi o sport. Znacznie większą rolę odgrywają gminy i województwa. W tej sytuacji należy się głęboko zastanowić, czy należy zlecać powiatom dokonywanie podziału tych pieniędzy. Zwłaszcza, że w powiatach również nie uniknie się pewnych niewłaściwych zjawisk i form postępowania. We władzach powiatowych brakuje ludzi, którzy w ogóle zajmują się sportem. Natomiast w strukturze władz województw albo jest specjalny wydział albo sprawami sportu zajmuje się przynajmniej kilka osób spośród pracowników tychże władz. Druga sprawa. Radziłbym Komisji, żeby nie zaakceptowała koncepcji narzucania w ramach tego programu określonych dyscyplin sportu. W ten sposób odbieramy ludziom inicjatywę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Ta druga uwaga jest zbieżna z tym, co już dzisiaj zostało powiedziane. Z pewnością program trzeba monitorować. Pozwoli nam to na określenie, jakich w przyszłości należy dokonać modyfikacji. Nie wydarzyło się nic takiego, co wskazywałoby, że potrzebne są decyzje o nagłych zmianach. Ministerstwo proponuje dwa warianty na przyszłość. Możemy się nad nimi zastanowić. Pan poseł Edward Maniura wyraził opinię, że owego rozdziału środków powinny dokonywać władze powiatowe, a nie wojewódzkie. Potem wyrażano inne opinie. Trzeba zobaczyć, jak to wszystko będzie w najbliższym czasie funkcjonowało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoselEdwardManiura">Jedno zdanie, panie przewodniczący. Na takiej zasadzie to trzeba dojść do konstatacji, że powiaty należy zlikwidować. Dodam, że w okresie debat nad reformą administracyjną byłem za ustanowieniem 12 województw oraz 250 powiatów. Proszę sprawdzić, jak wówczas głosowałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PrzedstawicielOlimpiadSpecjalnychPolskaBoguslawGalazka">Reprezentuję środowisko sportu osób niepełnosprawnych, które również partycypuje w tym dofinansowaniu. Powiem szczerze, że jesteśmy zachwyceni tym programem. Dotyczy to wszystkich organizacji, ale przy okazji okazało się, które środowiska przejawiają dużą aktywność. Ten program to jest świetna okazja do wykazania się aktywnością podczas poszukiwania dodatkowych środków z innych źródeł. Układ 50 proc. na 50 proc. był bardzo trudny. W większości przypadków nie udawało się pozyskać niezbędnych środków własnych. Ta nowa forma jest korzystniejsza. Chciałbym poprzeć jedną z uwag pana dyrektora Tadeusza Wróblewskiego. Sądzę, że rzecz nie w tym, że pan dyrektor jest zwolennikiem decentralizacji. Po prostu departament, którym on kieruje, jest bardzo mały, a zatem wykonanie niezbędnych działań logistycznych i w zakresie przygotowania tej dokumentacji jest bardzo trudne. Przez cały czas bezpośrednio współpracuję z tym departamentem. W skład Olimpiad Specjalnych - Polska wchodzi 526 klubów, a więc zdajemy sobie sprawę, co to znaczy rozpatrywanie tak dużej liczby wniosków. W praktyce oznacza to wyłączenie pracowników departamentu na jakiś dłuższy czas z jakichkolwiek innych działań. W tej sytuacji należałoby wymyślić jakąś inną formę i kryteria podziału tych środków. To jest bardzo trudne. Panu dyrektorowi chodzi o logistykę, czyli co zrobić, jak w przyszłości wpłynie 7000 wniosków. Rozpatrzenie ich przez Departament Sportu Powszechnego w tym okresie będzie praktycznie niewykonalne. Uważam zatem, że najlepszym wariantem będzie, jeżeli podziałem tych pieniędzy zajmą się struktury powiatowe. Problem ze strukturami wojewódzkimi polega na tym - jest to opinia całej Komisji Sportu Osób Niepełnosprawnych - że bardzo często rozdzielają środki finansowe z klucza, nie patrząc na poziom merytoryczny wniosków. Natomiast powiaty radzą sobie z tym dużo lepiej, ponieważ biorą pod uwagę lokalne uwarunkowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Mogę panu od razu odpowiedzieć, że jeżeli pan mówi o obecnych kryteriach oraz o zalewie 7 tys. wniosków, to trudno się spodziewać, żeby pojawiły się pieniądze na zaspokojenie tak dużej liczby wniosków. Najprościej byłoby przyjąć zasadę, że jeżeli pojawia się wiele wniosków, to kolejne podmioty pokrywają większą część kosztów zajęć z własnej kieszeni. W przypadku ostatnich pozytywnie rozpatrzonych wniosków z liczby 7 tys. podmioty te musiałyby pokryć na przykład 63 proc. tych kosztów ze środków własnych. Można dojść do takich rozwiązań, tylko resort musi najpierw zapoznać z realnym funkcjonowaniem tego programu. Wszystko można w odpowiednim momencie skorygować. Zawsze jest lepiej, jeżeli zajęcia obejmują większą liczbę dzieci i młodzieży. W przypadku pojawienia się lawiny wniosków trzeba będzie kryteria dotyczące programu modyfikować. Na tym kończymy realizację pierwszego punktu porządku obrad. Ogłaszam 15 minut przerwy.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Wznawiamy obrady po krótkiej przerwie. Przechodzimy do realizacji drugiego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację o przebiegu kampanii sprawozdawczo-wyborczej w polskich związkach sportowych /sporty letnie/. Głos zabiorą przedstawiciele Polskiej Konfederacji Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#DyrektorbiurawPolskiejKonfederacjiSportuJanMaj">Rekomendując Komisji przygotowaną przez nas informację, chciałbym przekazać kilka uwag, spostrzeżeń i wniosków. Zacznę od uwagi natury formalnej. Otóż PKSport sprawuje ustawowy nadzór nad działalnością polskich związków sportowych. Z tym, że ów nadzór jest ściśle określony. Artykuły 15 i 16 ustawy o kulturze fizycznej wyraźnie formułują, w jakim zakresie prezes PKSport może ingerować w działalność suwerennych związków. Mówię o tym celowo, ponieważ przygotowując się do kampanii sprawozdawczo-wyborczej opracowaliśmy m.in. projekt uchwały w sprawie tej kampanii. Przedstawiliśmy ten projekt na posiedzeniu rady PKSport i zwrócono nam uwagę, że ingerencja PKSport i jej prezesa może być zbyt głęboka. Dlatego PKSport ograniczyła się do wskazania pewnych kwestii dotyczących treści tej kampanii i spraw organizacyjnych. Natomiast nie mogliśmy zobowiązywać zarządów poszczególnych związków do takich czy innych działań. One zależą od suwerennej decyzji stowarzyszeń, jakimi są polskie związki sportowe. Chcę przypomnieć, że w lipcu 2004 r., jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi w Atenach zwróciliśmy się listownie do prezesów polskich związków sportowych. Przypomnieliśmy o ustaleniach, w myśl których pół roku po zakończeniu igrzysk związki mają zorganizować swoje walne zgromadzenia. Zaapelowaliśmy o to, żeby kampania sprawozdawczo-wyborcza nie sprowadziła się jedynie do zmiany władz i udzielenia absolutorium. Sugerowaliśmy, co powinno być treścią kampanii, a więc opracowanie strategii rozwoju danej dyscypliny sportu, dokonanie oceny udziału w igrzyskach oraz funkcjonowania obecnej struktury zarządzania poszczególnych związków, a także dokonanie analizy udziału przedstawicieli związków we władzach międzynarodowych federacji. Chcieliśmy, żeby związki rzeczywiście skoncentrowały swoją uwagę na tych merytorycznych problemach, a nie tylko na wąsko rozumianych problemach proceduralnych czy też kwestiach związanych z wyborami. Zwróciliśmy również związkom uwagę na konieczność konsultacji pewnych projektów, w tym na przykład statutów. Jest bowiem prawem prezesa PKSport zatwierdzanie tych statutów. W celu uniknięcia później nieporozumień zwróciliśmy się do związków, żeby przed przedstawieniem projektów statutów na walnych zgromadzeniach zostały one skonsultowane z Biurem Organizacji Rozwoju Sportu PKSport. Podobne konsultacje przeprowadzało Biuro Sportu Wyczynowego. Były one prowadzone pod kątem oceny sportowo-szkoleniowej poszczególnych związków. Organizacje te otrzymywały naszą ocenę na piśmie, głównie w zakresie realizacji przez poszczególne związki zadań zleconych. Tyle co do założeń dotyczących kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Jeżeli chodzi o sam przebieg kampanii, to odbyło się 35 walnych zgromadzeń, z tego 25 w dyscyplinach olimpijskich. W najbliższym czasie planowane są jeszcze zjazdy Polskiego Związku Tenisowego, Polskiego Związku Bilardowego oraz Polskiego Związku Baseballu i Softballu. Notabene zjazd tego ostatniego związku już był zwołany, ale został przerwany na wniosek przedstawiciela PKSport, ponieważ okazało się, że wybór delegatów na to walne zgromadzenie odbył się z naruszeniem prawa.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#DyrektorbiurawPolskiejKonfederacjiSportuJanMaj">W związku z tym nie mogliśmy się zgodzić na jego odbycie. Ten zjazd będzie powtórzony. W dniu 24 kwietnia odbędzie się drugi etap zjazdu Polskiego Związku Piłki Ręcznej. Ten zjazd nie dokończył swoich obrad. Zamierzano uchwalić zmiany w statucie, ale nie było na to czasu, zatem podjęto decyzję o przeprowadzeniu drugiego etapu zjazdu. Kilka związków zapowiedziało odbycie zjazdów nadzwyczajnych w ciągu najbliższego roku. Jest to związane z faktem, że na wniosek przedstawicieli PKSport nie doszło na zjazdach tych związków do uchwalenia zmian statutowych. Uważaliśmy bowiem, że te zmiany są nieprzygotowane i nie wyczerpują wszystkich problemów związanych z dostosowaniem do nowych warunków. Podjęto zatem uchwały, że w ciągu najbliższego roku odbędą się zjazdy nadzwyczajne poświęcone wyłącznie tej problematyce. Tyle, jeżeli chodzi o część informacyjną. Natomiast teraz chciałbym w kilku zdaniach powiedzieć, jak oceniamy przebieg odbytych zjazdów polskich związków sportowych. najpierw kilka uwag na temat spraw organizacyjnych związanych z przebiegiem zjazdów. Nasza ocena organizacji walnych zgromadzeń jest lepsza niż było to w przypadku poprzedniej kampanii tego typu. Na te ocenę składają się takie elementy jak: uporządkowanie spraw członkowskich, przyjęcie ordynacji wyborczej, lepiej przygotowanie materiały, lepsze prowadzenie zjazdów oraz dobra frekwencja. Sięgała ona nawet 90 proc., co traktujemy jako zjawisko pozytywne. W przypadku wielu zjazdów szwankowała kwestia wyboru delegatów. Tu i ówdzie odbywało się to z naruszeniem czy też z niedoprecyzowaniem do końca zasad wyboru. Często manipulowano uczniowskimi klubami sportowymi. Ponieważ one także miały swoich delegatów, niejednokrotnie spotkaliśmy się z sytuacją, że tworzono UKS - to nie jest przecież trudne - po to, żeby uzyskać jeszcze jeden dodatkowy mandat na zjeździe. Jak już stwierdziłem, zjazdy były poprzedzone konsultacjami. To między innymi spowodowało, że pozytywnie oceniamy ową część organizacyjną. Gorzej jest, jeżeli chodzi kwestie merytoryczne programowe, tak w zakresie oceny startu w Atenach, jak i sformułowania programu na przyszłość. Niestety, nie widać tutaj postępu, bo w przeszłości przedstawialiśmy już podobne uwagi. Poza nielicznymi zjazdami nad oceną igrzysk przeszło się po prostu do porządku dziennego. W naszym przekonaniu był to poważny brak. Oceniamy to zjawisko negatywnie. Słabe były materiały programowe. Nie przedstawiano przekonującej wizji przyszłości poszczególnych dyscyplin. Apelowaliśmy wcześniej, żeby każdy ze związków spróbował nakreślić strategię rozwoju swojej dyscypliny w nawiązaniu do strategii rozwoju sportu przyjętej przez rząd. Oczekiwaliśmy wizji na kilka najbliższych lat, a nie tylko na najbliższą kadencję władz związków. Niestety, te oczekiwania w zdecydowanej większości przypadków pozostały niespełnione. Zaznaczyła się pewna poprawa, jeżeli chodzi o naszą sportową dyplomację. Mamy więcej przedstawicieli w międzynarodowych władzach międzynarodowych federacji sportowych. Obecnie jest tych przedstawicieli około 150. Są wśród nich ludzie, którzy pełnią funkcje prezydentów i wiceprezydentów tych federacji.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#DyrektorbiurawPolskiejKonfederacjiSportuJanMaj">Jest to pozytywne zjawisko, jednak pojawia się kwestia ich przygotowania do pracy w tych organach. Chodzi także o znajomość języków. Sprawy finansowe związane z uczestnictwem w posiedzeniach międzynarodowych federacji również odgrywają niebagatelną rolę. Kolejna kwestia. Wprawdzie podczas zjazdów poruszano sprawy finansowe, ale głównie narzekano na szczupłość środków otrzymanych z PKSport lub MENiS. Natomiast znacznie mniej mówiono o własnych wpływach i możliwościach pozyskania pozabudżetowych źródeł finansowania działalności. W przypadku kilku dyscyplin, na przykład w grach zespołowych, sytuacja wygląda lepiej, natomiast w większości dyscyplin ma miejsce powszechne narzekanie na szczupłość środków i niedofinansowanie. Jeżeli chodzi o wybory władz związków, to w przypadku 4 zjazdów nie udzielono absolutorium ustępującym władzom. Było tak w przypadku Polskiego Związku Bokserskiego. Polskiego Związku Kajakowego, Polskiego Związku Zapaśniczego oraz Polskiego Związku Taekwondo WTF.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Jakie były tego przyczyny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Komisje rewizyjne nie postawiły takiego wniosku uznając, że działalność zarządów lub ich członków na to nie pozwalały. Dano po prostu wyraz negatywnej oceny działalności danego zarządu. Oczywiście przy tej okazji odbywały się również dyskusje, czy członkowie ustępującego zarządu w przypadku nie uzyskania absolutorium mogą startować w wyborach nowych władz związku. Po dyskusji w większości przypadków zjazdy podjęły decyzję, że te osoby mogą stratować w tych wyborach. Stwierdzono, że nie wszyscy członkowie ustępujących zarządów zasługują na dyskwalifikację. Poza tym i tak delegaci mogli dać wyraz swojej dezaprobaty, nie wybierając niektórych osób ponownie do władz związku. W przypadku 15 zjazdów na ogólną liczbę 35 - jest to 43 proc. - wybrano nowych prezesów związku. Nastąpiła także wymiana członków zarządu. Można określić w przybliżeniu, że dotyczyło to 50 proc. związków. Problem polega na tym, że niekoniecznie są to zmiany na lepsze. Trudno mówić o jakiejś zasadniczej wymianie generacji w władzach polskich związków sportowych. Wciąż niedocenianie jest znaczenie organu władz związkowych, jakim są komisje rewizyjne. Dochodziło do sytuacji, że często trudno było skompletować pięcioosobowy skład takiej komisji. Głosowano na 5 czy 7 kandydatów, bo takie minimum było przewidziane w statucie. Zresztą informacje, które były przygotowywane przez komisje rewizyjne, również nie spełniają oczekiwań. Wcześniej jako PKSport wydaliśmy pewne materiały pomocnicze w zakresie prac komisji rewizyjnych. Uznajemy, że są to bardzo istotne organy polskich związków sportowych. Jeżeli chodzi o statuty, to mówiłem już o tym, że w przypadku wielu związków nie odbyła się dyskusja nad statutami. W kilku przypadkach nie dopuszczono do przegłosowania projektu nowego statutu. Zjazdy tych związków odbędą się w innych terminach. Te projekty były niedopracowane. Kolejna kwestia to protesty. Mieliśmy 5 protestów na 35 zjazdów. Wniesiono je oczywiście po zakończeniu zjazdów. Podnoszono w nich zarzuty, że zjazdy odbyły się z naruszeniem przepisów. Kwestionowano ordynację, a także skład delegatów. Protesty wpłynęły do PKSport. Część z nich została już rozpatrzona, a inne są w trakcie rozpatrywania. Wniesiono na przykład protest dotyczący zjazdu Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Dotyczył on sposobu wyboru władz związku. W wyniku tego protestu uznano, że faktycznie wybory się nie odbyły, ponieważ okręgowe związki jakby delegowały swoich przedstawicieli do zarządu PZPC. Protesty dotyczyły również zjazdów Polskiego Związku Kajakowego, Polskiego Związku Piłki Ręcznej, Polskiego Związku Kick-Boxingu oraz Polskiego Związku Baseballu i Softballu. W niektórych przypadkach zarządziliśmy kontrolę w celu wyjaśnienia przyczyn protestu i ustalenia faktycznej sytuacji. Chodziło głównie o naruszenie ordynacji wyborów władz tych związków. Na zakończenie chciałbym przekazać Komisji wnioski i spostrzeżenia, które wynikają z naszej obserwacji przebiegu kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Otóż kampania ta daje pewne wyobrażenie o kondycji polskich związków sportowych, tak części organizacyjnej, jak i programowo-szkoleniowej.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">W części związków trwa swego rodzaju kryzys organizacyjny i kadrowy. Dotyczy to takich dyscyplin jak boks, ciężary, dżudo, zapasy, piłka ręczna oraz karate.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">O które karate chodzi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Chodzi o karate olimpijskie. Do resortu wpłynęły skargi. Odbyła się kontrola skarbowa. Przedstawiono zalecenia. Zobaczymy, co będzie dalej. W każdym razie sytuacja nie jest dobra. Z satysfakcją możemy stwierdzić, że przy pomocy PKSport udało się doprowadzić do unormowania bardzo trudnej sytuacji, która panowała w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Pamiętacie państwo sprawę byłego prezesa Janusza Biesiady. Wprawdzie trwają jeszcze postępowania sądowe, ale organizacyjnie sytuacja została opanowana. Mamy nadzieję, że ten związek będzie powoli wychodził z kryzysu, w jakim przez długi czas się znajdował. Jeżeli chodzi o sprawy teraźniejszości i przyszłości poszczególnych dyscyplin sportu na tle sytuacji w świecie w danej dyscyplinie sportu, to zobowiązaliśmy związki do przedstawienia informacji na ten temat. Ponadto na przełomie kwietnia i maja odbędziemy wizytacje we wszystkich polskich związkach sportowych. Będziemy chcieli wówczas przyjrzeć się wnikliwe pewnym zagadnieniom. O sytuacji kadrowej już mówiłem. Dodam, że w materiale pisemnym zamieściliśmy tabelę dotyczącą zatrudnienia, tak w przypadku kierownictwa, jak i kadry szkoleniowej. Wkradło się tutaj trochę nieścisłości, za co przepraszamy. Będziemy musieli to poprawić. Jest to po prostu próba spojrzenia na całokształt spraw kadrowych...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Przepraszam, że wejdę panu dyrektorowi w słowo, ale chciałbym zapytać, na czym polegają te nieścisłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Na przykład dotyczą one zatrudnienia kadry kierowniczej - etatowego i w innych formach - czyli prezesów i wiceprezesów. W przypadku jednego ze związków podane jest, że 6 wiceprezesów jest zatrudnionych na umowach zlecenie lub umowach o dzieło. To jest nieprawda. Skorygujemy te dane. Przepraszam, że wkradły się tutaj te nieścisłości. Powiadam jednak, że jest to próba...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Panie dyrektorze, ale tam nie ma żadnej rubryki, w której byłoby 6 wiceprezesów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Jest taka rubryka. Pokażę ją później, bo nie chcę teraz zabierać czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Spoglądam na swój egzemplarz informacji pisemnej. Wynotowałem z niego pewne kwestie. Dlatego proszę pana dyrektora o uściślenie tych informacji. Przy wiceprezesach ma pan etat i pozostałe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Owszem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Ale te pozostałe to jest 6 wiceprezesów nieetatowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Tak, ale ja właśnie mówię o tym, że to także nie jest prawdziwa informacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Czyli ci wiceprezesi również są zatrudnieni na etatach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">To nie są etatowi wiceprezesi. Tam jest napisane w wytłumaczeniu, że jeżeli wiceprezesi nie są zatrudnieni na etacie, to są oni zatrudnieni na umowach zlecenia albo na umowach o dzieło. Nie jest to prawda, ponieważ w większości przypadków ci wiceprezesi wykonują swoją funkcję społecznie. To w tym sensie stwierdziłem, że jest to nieco myląca informacja. Dodam, że sytuacja kadrowa obecnie ulega zmianie, ponieważ są już rozpisane konkursy. W umowach na realizację zadań zleconych, które są podpisywane ze związkami, został zagwarantowany odpowiedni tryb doboru kadr. Spodziewamy się pewnej poprawy w tym zakresie. Generalnie należy stwierdzić, że nie najlepiej jest w polskich związkach sportowych, jeżeli chodzi o obsługę prawną i finansową. Podczas kontroli wyszły takie sprawy jak nieznajomość obowiązujących ustaw, w tym ustawy o finansach publicznych oraz ustawy o rachunkowości. Do rozważenia jest wniosek, czy w przyszłości nie należałoby organizować dwudniowych zjazdów, zwłaszcza w przypadku większych związków sportowych. Dałoby to szansę na dłuższą dyskusję merytoryczną. W przypadku zjazdów jednodniowych cała uwaga koncentruje się na wyborze prezesa i zarządu, a jak przychodzi do dyskusji, to właściwie nie ma już czasu, bo wszyscy się rozjeżdżają. Nie można uchwalić statutu ani nie ma czasu na dyskusje programowe. Ta koncepcja jest do rozważenia. Być może lepiej byłoby w jednym dniu załatwić sprawy formalne, a w drugim dniu podyskutować na temat przyszłości związku. Jest jeszcze kilka innych spraw. Niektóre z nich zostały opisane w informacji pisemnej. Niewątpliwie istotny jest problem szkolenia. W większości przypadków spotykamy się z opinią, że jednak to centralne szkolenie powinno być skoncentrowane w centralnych ośrodkach szkoleniowych polskich związków sportowych albo - w przypadku środowiska akademickiego - w akademickich centrach szkolenia sportowego, które w tej chwili tworzymy. Pojawiały się również wnioski dotyczące odbudowy pionów sportowych w Wojsku Polskim i Policji. Upadek tych pionów obecnie bardzo mocno daje się odczuć, jeżeli chodzi o zmniejszenie możliwości szkoleniowych polskiego sportu. Brakuje również reprezentantów tych środowisk w kadrze narodowej. W tej sytuacji tym istotniejsza jest rola szkół mistrzostwa sportowego w procesie szkolenia. W zasadzie to byłyby już wszystkie uwagi, które chciałem państwu przedstawić. Na zakończenie pragnę stwierdzić, że gdyby doszło do uchwalenia ustawy o sporcie, to w niedługim czasie musiałaby się odbyć kolejna kampania sprawozdawczo-wyborczych w polskich związkach sportowych. Wypadłaby ona dokładnie w połowie kadencji czy cyklu olimpijskiego. Rzecz w tym, że rozwiązania, które proponuje się w projekcie tej ustawy - nawet zakładając, że obowiązywałoby roczne vacatio legis - spowodowałyby, że we wszystkich związkach konieczne byłoby dokonanie nowego wyboru władz oraz dostosowanie statutów do owych przepisów prawnych. To jest bardzo poważna sprawa i nie wiem, jak środowisko sportowe zachowałoby się w tej konkretnej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Dziękuję panu dyrektorowi za przedstawienie tej informacji, jednak wniosek końcowy wydaje mi się nieuprawniony. Jeżeli przeprowadzenie nowych zjazdów przyczyniłoby się do korzystnych zmian w  polskim sporcie, to warto by to uczynić. Samopoczucie środowiska sportowego i działaczy polskich związków sportowych byłoby mniej ważne. Wynotowałem sobie kilka kwestii. Pan dyrektor mówił o słabym pionie prawnym i finansowym w tych organizacjach. Uwaga ta dotyczy tak naprawdę pracy wielu osób, które są etatowymi pracownikami związków. Są jeszcze działacze nieetatowi, ale to oznacza, że biorą oni pieniądze pod innym tytułem. Proporcja wygląda w taki sposób, że na etatach zatrudnionych jest 276 osób, a nieetatowych działaczy jest 171. Jeżeli przyjmiemy, że część z tej liczby to są osoby wynagradzane w innych formach, to generalnie można stwierdzić, że polskie związki sportowe to jest sztab ludzi pracujących na etatach. Kiedyś rozmawialiśmy o idei stworzenia Domu Polskiego Sportu. Polegałoby to na ulokowaniu siedzib wszystkich związków w jednym miejscu. Korzystałyby one ze wspólnej obsługi księgowej i prawnej. Nie byłoby konieczne poszukiwanie prawnika, który się zna na sprawach sportowych, tylko kilku fachowców od prawa sportowego obsługiwałoby wszystkie 65 polskich związków sportowych. Poziom obsługi prawnej i finansowej byłby o wiele wyższy niż obecnie. Dziękuję za zamieszczenie tych danych w informacji pisemnej, bowiem po raz pierwszy ktoś nam pokazał, jak wygląda struktura zatrudnienia w polskich związkach sportowych. Dla mnie nie jest istotne, czy ktoś jest prezesem etatowym, czy nieetatowym. Jeżeli od dobrze zarządza związkiem, to niech sobie będzie prezesem etatowym. Nie mam pretensji do ludzi, którzy stanowisko prezesa polskiego związku sportowego traktują jako swoją pracę, pracują na etacie i biorą za to pieniądze. Widać jednak wyraźnie, że w ramach rozważań na temat reorganizacji polskiego sportu olbrzymią przestrzenią do zagospodarowania i przemodelowania są właśnie polskie związki sportowe. Sprawdzałem, w ilu związkach doszło do zmiany statutu etc. Nagle okazuje się, że my nigdzie nie mamy żadnej standaryzacji. Wszystko rządzi się swoimi prawami. To trochę przypomina funkcjonowanie stowarzyszenia, ale tak naprawdę, gdybyśmy spojrzeli do statutów niektórych związków, to okazałoby się, że właściwie one zajmują się zupełnie innymi sprawami niż dobro sportu. Tak zapisane są te statuty. W tej sytuacji byłby zwolennikiem idei skupienia polskich związków sportowych w owym Domu Polskiego Sportu. Żałuję, że pan prezes Stanisław Paszczyk budując tak piękny obiekt dla polskiego olimpizmu, a więc również dla polskiego sportu, nie przeznaczył części tego obiektu dla polskich związków sportowych. One z łatwością by się tam pomieściły. Wówczas mielibyśmy wszystko w jednym miejscu. Pan dyrektor mówił o tym, że na 35 związków, które przeprowadziły zjazdy, do zmian prezesów doszło w 15 z nich. Usłyszeliśmy, że w niektórych przypadkach byłoby lepiej, żeby pozostał dotychczasowy prezes, a w innych jest odwrotnie. Natura rzeczy jest taka, że nie istnieje wielka skłonność do zmian.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Do zmian dochodzi głównie w tych związkach, w których zaznaczył się poważny kryzys, doszło do konfliktów etc. Natomiast w przypadku związków, które odnotowały dobre wyniki sportowe, kandydaci dość gładko przechodzili w wyborach. Być może w niektórych związkach było inaczej, bowiem tam od wyniku sportowego bardziej liczy się układ, który rządzi tym związkiem od 20-30 lat. Wszystko toczy się jakby siłą rozpędu, bo ci prezesi oraz ich otoczenie nie wprowadzają żadnej nowej jakości i nie dają żadnych szans, żeby można było optymistycznie spojrzeć na perspektywy rozwoju danej dyscypliny sportu. W związku z tym, co pan dyrektor powiedział na końcu, pragnę stwierdzić, że niezależnie od tego, czy będzie to w tej kadencji, czy trochę później, powinniśmy przeprowadzić bardzo poważny remanent w polskich związkach sportowych. Rzecz bowiem w tym, że te organizacje odpowiadają za realizację zadań zleconych przez państwo i mają monopol w zakresie prowadzenia danej dyscypliny sportu w naszym kraju. Niestety, w żaden sposób nie realizują one wizji resortu, jeżeli chodzi o rozwój tych dyscyplin. Kompletnie nie wypełniają swojej misji, tylko istnieją same dla siebie. W wielu przypadkach można powiedzieć, że przy okazji związki te zajmują się sportem, ale generalnie nie realizują one polityki państwa, które dało im monopol na prowadzenie danej dyscypliny i jeszcze środki finansowe. Natomiast realizują one swoją politykę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Niestety, muszę się wypowiedzieć w tym samym duchu. Postaram się to uczynić spokojnie. Otóż miałem nadzieję, że ateńska porażka czegoś nauczy wszystkich ludzi sportu, uda się przełamać pewne bariery niemożności i zwycięży odwaga. Okazuje się, że im więcej czasu mija od tej porażki, tym bardziej maleje chęć do jakichkolwiek zmian. Wprawdzie udało nam się doprowadzić do przyjęcia przez Sejm uchwały w sprawie przyszłości polskiego sportu, ale dzisiaj doświadczamy, jak ciężko jest przeprowadzić projekty ustaw dotyczących sportu przez gremia rządowe, bowiem różne grupy interesów powodują, że naprawdę ciężko jest posuwać się naprzód. W tej sytuacji przestaję się dziwić, że w zdecydowanej większości polskich związków sportowych uważa się, że najlepiej zachować status quo, a cała energia jest poświęcana albo na zachowanie stanowiska przez dotychczasowego prezesa, albo na usunięcie go ze stanowiska. Na tym kończy się całe działanie. Pan dyrektor Jan Maj właściwie potwierdził, że taki przebieg miała zdecydowana większość zjazdów, które dotychczas się odbyły. Podejrzewam, że gdy odbędą się wszystkie zjazdy, to ten obraz będzie jeszcze gorszy. Posłużę się pewnym skrótem myślowym i powiem, że jeżeli państwo łoży środki finansowe na rozwój sportu w Polsce, a jako naród oczekujemy sukcesów olimpijskich, to byłbym gotów przystać na to, żeby polskie związki sportowe zostały wzięte za uzdę. Wobec mizerii tego, co robi większość tych organizacji, bezwzględnie potrzebne wydaje mi się ustanowienie konstytucyjnego ministra sportu. Nie może być tak, że realnie liczą się układy i układziki, ciepła posada oraz wyjazdy. Nie chodzi tylko o wyjazdy na zawody, ale również na cykle szkoleniowe poza granice naszego kraju. Tam raczej nie uświadczy się żadnego nadzorcy, bo to jest za daleko i w związku z tym koszt byłby zbyt wysoki. W związku z zaistniałą sytuacją uważam, że musimy podjąć zdecydowane działania. Nie uczynimy tego już w tej kadencji Sejmu, bo czasu jest zbyt mało, ale jeżeli z woli wyborców przyjdzie nam pracować w tej Komisji w następnej kadencji Sejmu, powstanie nowy rząd i być może zostanie powołane ministerstwo sportu, to musimy inaczej podejść do polskich związków sportowych. Niedopuszczalne jest pozwolenie na kompletną samorządność za państwowe pieniądze. A póki co, to wszyscy w związkach sobie dobrze za te państwowe pieniądze żyją. Na zakończenie chcę przypomnieć, że przecież mamy opracowaną strategię rozwoju polskiego sportu do 2012 r. Już w trakcie debaty sejmowej o polskim sporcie mówiłem, że w tym dokumencie brakuje jednego strategicznego zadania - poprawienia jakości naszych działaczy sportowych, szczególnie tych, którzy zarządzają poszczególnymi polskimi związkami sportowymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Mam pytanie do pana dyrektora Jana Maja. Mówił pan o tych trzech związkach, które nie odbyły zjazdów. Informował pan, że wystąpiły przeszkody natury formalnej i jakieś zastrzeżenia do sposobu wyboru delegatów. Chciałbym zapytać o sytuację w Polskim Związku Baseballu i Softballu, ponieważ otrzymałem kilka telefonów - z Kutna, które jest ośrodkiem tej dyscypliny - i nie bardzo wiem co odpowiadać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WiceprezesPKOlprezesPZPlKrzysztofUsielski">Zdaję sobie sprawę, że dzisiejsze posiedzenie nie jest poświęcone temu tematowi, ale padło tutaj tyle mocnych sformułowań pod adresem polskich związków sportowych, że pozwolę sobie na kilka zdań komentarza. Okazuje się, że przy formułowaniu tych wszystkich ocen dotyczących występu naszej reprezentacji w ateńskich igrzyskach znaleźliśmy wreszcie tego, kto odpowiada za jej słabe wyniki. Oczywiście nie uchylam się od tej odpowiedzialności. Wiem, że ta podstawowa praca szkoleniowa jest realizowana w polskich związkach sportowych. Zapewniam państwa, że istnieją bardzo mocne instrumenty oddziaływania na polskie związki sportowe. Te z nich, które mają dobre wyniki, otrzymują odpowiednie środki finansowe. Natomiast te, które nie mają wyników, bardzo szybko to odczuwają. Ja sam dwa lata temu, gdy miałem przedłużające się problemy z piłka wodną, trzy razy w ciągu roku podpisywałem umowę, a pan prezes Zbigniew Pacelt co trzy miesiące sprawdzał moje działania i przedłużał mi tę umowę. Tak więc instrumentów oddziaływania jest sporo. Polskie związki sportowe działają jako samorządne stowarzyszenia. Wielokrotnie próbowałem o tym mówić, ale jakoś nie mogę się przebić. Nikt na świecie nie wymyślił innej organizacji. Nie wiem dlaczego, ale nie doszło do tego ani w USA, ani w Wielkiej Brytanii, ani we Francji. Wszędzie istnieją federacje sportowe. Z pewnością nie są to twory doskonałe. Może w tych krajach panują trochę inne realia, niemniej jednak żadnej innej formuły w sporcie nie wymyślono. Z pewnością dzisiaj nie jest czas na tę dyskusję, ale chciałbym trochę stępić to ostrze krytyki. Sprawa nie jest taka prosta, bowiem związki sportowe są samorządnymi organizacjami, którym udało się wyzwolić spod kurateli politycznej. Proszę zwrócić na to uwagę. Pamiętamy doskonale czasy, gdy prezesi związków byli jakoś tam mianowani czy nominowani, ale te czasy odeszły. Zżymamy się często, że słaby prezes pełni utrzymuje swoją funkcję przez kilka kadencji. Demokracja chodzi różnymi ścieżkami, niemniej jednak jest to jakaś zdobycz. Jeżeli na przykład Polski Czerwony Krzyż byłby źle zarządzany, to nie mówi się, że organizacji tej nie zostaną przyznane środki finansowe. Natomiast stwierdza się, że władze takiej organizacji od dawna się nie zmieniały, a pełnią swoje funkcje w nieodpowiedni sposób, a zatem trzeba się tej sytuacji przyjrzeć. Z pewnością to nie jest czas na taką dyskusję, ale prosiłbym o stępienie tego ostrza krytyki. Pozwoliłbym sobie nawet wysnuć inny - dość przewrotny - wniosek. Skoro państwo widzicie, jakie są losy projektów ustaw dotyczących sportu i jak poszczególne osoby, w tym ministrowie, odbijają się od ściany, bowiem państwo nie ma opracowanej odpowiedniej polityki w tym zakresie i ten sport nie może się przebić, to chyba czasami jest tak, że to polskie związki sportowe prowadzą jakąś realną - lepszą czy gorszą - działalność. Klimat dla sportu nie jest najlepszy, skoro sami panowie mówicie jak ciężko się przebić z tymi problemami. W tej sytuacji owe związki są ważnym ogniwem. Prosiłbym zatem, żebyśmy nie szli w tym kierunku, jak pan poseł przed chwilą powiedział, że oto polskie związki sportowe trzeba wziąć za uzdę.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#WiceprezesPKOlprezesPZPlKrzysztofUsielski">Realia są takie, że według projektu ustawy ma być 11 członków zarządu, ale za chwilę możemy ustalić co innego, na przykład, że owych członków ma być 2 czy 3. Uważam, że w tym układzie, który funkcjonuje obecnie, związki są pod bardzo mocną presją PKSport i MENiS. Przyznawanie środków finansowych na zadania zlecone jest mocnym instrumentem nacisku. Wobec tego prosiłbym, żeby w przypadku, gdy kiedyś będzie się toczyć na ten temat szersza dyskusja mogli się wypowiedzieć także przedstawiciele tych związków. Z tym jest pewien problem. Nie uchylam się od odpowiedzialności. Przez wiele lat Polski Związek Pływacki nie miał na swoim koncie żadnych sukcesów, zatem wiem, jak to jest. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że w Polsce stowarzyszenia działają w nieco innych warunkach niż za granicą. Nie można czynić porównań, bo inny jest poziom zamożności społeczeństwa oraz charakter rozmaitych uregulowań prawnych. Trzeba to wszystko brać pod uwagę. Nie czuję się na siłach odpowiedzieć na wszystkie zaznaczone tutaj kwestię. Prosiłbym tylko o pewną ostrożność w ocenach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Mam wrażenie, że pan prezes wypowiada się w imieniu jednego związku. Ja mówię o 65 związkach, z których większość jest słabymi związkami. Nie jest tak, że nie mogą się wypowiadać prezesi czy inni przedstawiciele tych organizacji, bowiem my się z nimi spotykamy. Dostrzegamy mizerną jakość działalności wielu związków. Nikt nie mówi, żeby likwidować stowarzyszeniową formułę funkcjonowania polskich związków sportowych. Na całym świecie zastosowano taką koncepcję, ponieważ sport przyciąga ludzi. Oni chętnie piastują honorowe funkcje. Ludzie ci już wcześniej coś w życiu osiągnęli, a daną dyscyplinę sportu wspomagają, bo są jej miłośnikami, pasjonatami etc. Najczęściej nie są oni etatowymi prezesami, tylko w danym związku funkcjonuje sztab ludzi, którzy są zawodowcami i realizują pewne merytoryczne działania, natomiast pozostali działacze są pewnym prestiżowym uzupełnieniem. Znane nazwiska ludzi, którzy już coś w życiu osiągnęli, uwiarygodniają działania związku. Natomiast w polskich związkach sportowych te sprawy wyglądają nieco inaczej. Chodzi nam o te problemy, o których mówimy od dawna, na przykład o kulejącą księgowość większości wniosków czy o wadliwym systemie obsługi prawnej. Istnieje metoda, żeby to wszystko usprawnić, czyli potanić i polepszyć jakość działania. Potrzebna jest decyzja. Nie należy się przejmować tym, że związki obawiają się wspólnej księgowości, bo nie wiedzą, jak w takiej formule będzie rozliczana ich działalność. Nie powiedziałem, że wszystkie polskie związki sportowe i ich prezesi działają źle. Są prezesi, którzy bardzo dużo dobrego robią dla swojej dyscypliny. Niektórzy prezesi związków chcieli tak dużo zrobić dla swojej dyscypliny, że popadli w konflikt z prawem. Na przykład dwukrotnie nie doszacowali inwestycji strategicznej, która ma być finansowana ze środków publicznych. To jest oczywisty skandal. W praktyce oznacza to naciąganie całego kraju. Na początku w planie podano koszt inwestycji w kwocie około 40.000 tys. zł, a teraz okazuje się, że ona ma kosztować około 100.000 tys. zł. To jest skandal. I taki prezes jest wybrany na nową kadencję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Prokurator już się interesuje tą sprawą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PoselMichalKaczmarek">Chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów, które pojawiły się w tej informacji. Po pierwsze, nadzór merytoryczny sprawowany przez PKSport jest coraz lepszy. Mniej więcej wiemy już, w jaki sposób obserwować polskie związki sportowe. To jest bardzo ważne. Jednak do uzyskania pełnego obrazu działalności tych organizacji trzeba jeszcze stworzyć formułę ich oceniania za pomocą określonych kryteriów. Uważam, że na ocenę działalności danego związku powinny rzutować następujące elementy. Po pierwsze, sposób pozyskiwania przezeń środków na sport dzieci i młodzieży i upowszechniania swojej dyscypliny w tych grupach wiekowych. Nie chodzi mi o pulę środków pozyskiwanych od PKSport, tylko o pieniądze pozyskiwane dzięki współpracy przy realizacji programów MENiS. Po drugie, sposób realizacji swoich inwestycji sportowych przy dofinansowaniu z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Mam na myśli nie tylko inwestycje strategiczne, bowiem istotne jest, czy dany związek w sposób dostateczny zabiega o budowę terenowych obiektów dla swojej dyscypliny. Spotkałem się z sytuacją, że od prezesa jednego ze związków trudno było uzyskać poparcie wniosku złożonego do marszałka województwa, dotyczącego takiego właśnie obiektu. To już są sytuacje, które przekraczają ludzkie pojęcie. Chciałbym zwrócić uwagę na sposób nadzoru prawnego. Często jest tak, że polskie związki sportowe stosują swoje kruczki prawne i wydają olbrzymie pieniądze na usługi kancelarii adwokackich. Natomiast nie korzysta się z porad prawników PKSport. Łatwo sprawdzić, jak duże są wydatki związków na ekspertyzy prawne, zwłaszcza w roku poprzedzającym wybory władz. Podzielam pogląd, że gdyby została zunifikowana obsługa prawna i księgowa związków, to można by łatwiej oceniać ten zakres, a także w jakiś określony sposób kształtować budżety związków. Nie ma sensu zaczynać dzisiaj tej dyskusji, ale często słyszy się pytanie; dlaczego dany związek otrzymuje tyle pieniędzy, a inny otrzymuje ich mniej. Słyszy się zarzut, że stosowane są kryteria uznaniowe. Na szczęście coraz częściej zdarza się, że w odpowiedni sposób prowadzone są klasyfikacje osiągnięć sportowych, zwłaszcza w sporcie dzieci i młodzieży. Konfederacja powinna posługiwać się jasnymi i merytorycznymi kryteriami oceny działalności danego związku. Owa ocena powinna być mniej uznaniowa, ale bardziej oparta na takich kryteriach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Podam przykład porażki ostatniego 4-lecia. Otóż na samym początku tej kadencji Sejmu mówiliśmy o potrzebie standaryzacji budowanych obiektów sportowych. Oczywiście dopuszczaliśmy możliwość jakichś lokalnych zróżnicowań w wyglądzie zewnętrznym, ale byliśmy za ustaleniem, że na przykład budowa basenu musi mieścić się w określonych kosztach, bowiem niedopuszczalne jest, że dwa obiekty o podobnych wymiarach różnią się w cenie o kilkaset procent. Niestety, nawet tej standaryzacji nie udało nam się wprowadzić. W związku z powyższym mam poczucie, że mówi się dużo różnych rzeczy, ale nic z tego nie wynika. Rozmawialiśmy już o skoczni w Wiśle-Malince. Jeżeli ktoś chce budować skocznię za 50.000 tys. zł w kraju, w którym jest raptem 200 skoczków i na dodatek są już dwie nowoczesne skocznie w Zakopanem, to jest to kompletny absurd. Niech ktoś taki skoczy do basenu bez wody. Są przecież inne ważne wydatki. Trzeba koniecznie dofinansować zakopiańskie skocznie. Potrzebny jest tam wyciąg, który będzie wwoził skoczków na skocznię. Idea budowy skoczni w Wiśle-Malince to w istocie budowa pomnika. Nie można realizować tak poważnej inwestycji pod wpływem chwilowych emocji. Niezbędny jest jakiś system, program i strategia, a zatem wizja tego, co ma być za 5 i za 30 lat. Są dyscypliny sportu, które wprawdzie są jeszcze uprawiane na świecie, ale w Europie już zanikają. Trzeba weryfikować podejście do tych dyscyplin i nie zastanawiać się, czy inwestować pieniądze w obiekty do ich uprawiania. Raczej nie warto tego robić. Dopóki żarzy się płomień zainteresowania takimi dyscyplinami, to oczywiście należy go podtrzymywać, dbać o obiekty, zawodników itd., ale nie należy mieć pretensji, że świat się zmienia i młodzież się zmienia. Śmierć Ojca Świętego ma jeszcze jeden aspekt. Ostatnie tygodnie pokazały, jak w Polsce zmieniły się czasy i ludzie. Państwo nigdy nie byłoby w stanie zapewnić takiej organizacji, jak ludzie się sami organizowali. Społeczeństwo dysponuje wieloma środkami, które ułatwiają samoorganizację, by wymienić tylko telefony komórkowe i internet. Świat się zmienia i pewnych procesów się nie zatrzyma. Możemy tylko za nimi nadążać i próbować dopisywać pewne elementy do naszej strategii, a inne, które obumierają, powoli odcinać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PrzewodniczacyRadyPolskiejKonfederacjiSportuJanuszCzerwinski">Nie zgodziłbym się z opinią, którą zaprezentował pan prezes Krzysztof Usielski. Być może mówił on o swoim związku. Trzeba popatrzeć nieco szerzej. Moja opinia wynika z osobistego doświadczenia, jako że byłem przez trzy kadencje prezesem jednego z polskich związków sportowych, a więc orientuję się, jaka jest rola działacza takiej organizacji. Chcę powiedzieć, że gdyby tak dobrze działo się w polskich związkach sportowych, to funkcjonujące struktury zarządzania sportem nie miałyby wielkiego wpływu na sprawy poszczególnych dyscyplin. Po prostu, związki robiłyby swoje i wychowywałyby zawodników na dobrym poziomie sportowym, a potem ktoś organizowałby to wszystko w ostatniej fazie. Wiemy jednak, że wcale nie jest tak dobrze. Występuje mnóstwo różnego rodzaju problemów. Mówił o nich pan przewodniczący, panowie posłowie oraz pan dyrektor Jan Maj. Powiedzmy sobie szczerze, że w związkach nie ma perspektywicznego działania. Jest przecież sformułowana strategia, która nas obliguje do tego, żebyśmy działali w perspektywie do 2012 r. Niestety, nikt nie myśli o tak odległej przyszłości. A przecież wiadomo, że w dzisiejszych czasach wynik sportowy to nie jest kwestia 4 lat. Mówi się, że na przygotowanie do osiągnięcia wysokiego wyniku sportowego potrzeba 6-8 lat. Kolejna sprawa. Otóż związki nie interesują się tym, co dzieje się w terenie, czyli w małych miastach, wioskach i szkołach. Jeżeli nie będziemy posiadali odpowiedniego zaplecza i bazy ludzkiej, to nic nie będzie ze sportu wyczynowego. Jak spojrzy się głębiej w sytuację w poszczególnych dyscyplinach sportu, chociażby w grach zespołowych, o których mówi się, że są popularne, to widać całą masę różnego rodzaju nieprawidłowości. Brakuje jakiejkolwiek koncepcji i przejrzystości. Osobnym rozdziałem są sprawy szkoleniowe. Na ich omówienie trzeba by poświęcić osobne kilka godzin. Sytuacja jest - moim zdaniem - nienajlepsza. Być może ma rację pan przewodniczący Eugeniusz Kłopotek, że byłoby dobrze trochę wstrząsnąć związkami. Jeżeli sytuacja w tych organizacjach nie będzie uzdrowiona, to nie zrealizujemy naszych ambicji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WiceprezesPKOlprezesPZPlKrzysztofUsielski">Panowie jakby trochę potwierdzacie to, o czym mówiłem. Zgadzam się z tym, co mówił pan poseł Michał Kaczmarek. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, żebyśmy nie znaleźli sobie tylko jednego winowajcy i przeciwnika. Pan mówił o zejściu na dół. To jest racja. Ja tych klubów pływackich założyłem w terenie dość dużo. Problem polega na tym, że w pewnym momencie przychodzą wybory samorządowe, zmienia się burmistrz i natychmiast ze swoich stanowisk lecą wszyscy dyrektorzy gminnych jednostek sportowych, czyli pływalni, MOSiR etc. Nagle klub zaczyna podupadać. Są to naczynia połączone i cały zespół zagadnień. We wszystkim się z panami zgadzam, tylko chciałbym, żebyśmy nie uznali, że wystarczy usprawnić działalność polskich związków sportowych. Trzeba przecież pamiętać o sytuacji w samorządach oraz jak wygląda sprawa inwestycji sportowych. Dziwię się, że tak to wygląda, bo przecież inwestycje są opiniowane przez różne komisje i inne gremia. Macie panowie pretensję do prezesa jednego ze związków, że przeforsował tak kosztowną inwestycję. Ja nie mogę przez 5 lat przebić się z inwestycją budowy wieży do skoków do wody. Chodzi mi o to, żebyśmy dostrzegali te wszystkie zagadnienia. One wszystkie są ze sobą ściśle powiązane - sytuacja w samorządach oraz mnóstwo innych elementów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Panie prezesie, to wszystko jest prawda, ale proszę pamiętać o tym, że każdy wniosek na realizację takiej inwestycji jest opiniowany również przez prezesa określonego polskiego związku sportowego. To jest temat na odrębną dyskusję. Pan prezes mówił o politycznych aspektach oraz o zawłaszczaniu państwa. Pragnę stwierdzić, że jestem głęboko przeciwny temu, żeby polityka wkraczała do normalnych czynności. Polityka powinna się kończyć na parlamencie i rządzie, a całą reszta powinni się zajmować wysokiej klasy fachowcy, gdyby udało się takich pozyskać. Innymi słowy powinna to być taka zawodowa administracja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PrezesPolskiejKonfederacjiSportuAndrzejKrasnicki">Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że PKSport działa w określonych ramach prawnych. Oznacza to, że tylko w ramach posiadanych kompetencji możemy realizować politykę dotyczącą polskich związków sportowych. Pragnąłbym nieco złagodzić to odczucie, że oto wszystkie te organizacje źle pracują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Panie prezesie, nikt nie mówił, że taka ocena dotyczy wszystkich związków. Z pewnością część związków ma dobrych prezesów i funkcjonuje prawidłowo. Nawet nie pojawiła się opinia, że to źle, że ktoś pracuje za pieniądze. Jeżeli ktoś pracuje dobrze i jest etatowym prezesem lub wiceprezesem, to nie mamy w tym zakresie nic do zarzucenia. Te pieniądze są dobrze wydane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Mamy w Polsce bardzo dobre, dobre i bardzo słabe związki sportowe. Taka jest prawda. Prawdą jest również, jeżeli mówimy, że tych słabych związków jest najwięcej. Rzecz w tym, że na polski sport pracuje praktycznie tylko kilkanaście związków. To te organizacje musimy wspierać. Natomiast te związki, które są słabsze i nie dają sobie rady, musimy oceniać w odpowiedni sposób i finansować je na miarę ich poziomu sportowego i organizacyjnego. Jeżeli mowa o etatowych pracownikach związków, to musimy mieć świadomość, że w Polskim Związku Piłki Nożnej na etatach pracuje 48 osób, czyli tyle samo, co w PKSport. W innych związkach na etatach pracują po 2-3 osoby. Jako PKSport określamy, kto może być finansowany ze środków budżetowych. Jeżeli w jakimś związku pracuje na etatach więcej pracowników, to znaczy to, że związki wypracowały na to środki we własnym zakresie. Tutaj nie mamy już możliwości wpływu. Związki mogą czynić to, co uznają za stosowne. Gdybyśmy podzielili ogólną liczbę pracowników etatowych - jest to 276 osób - przez liczbę 65 związków, to okazuje się, że w praktyce nie jest ich tak wielu. Większość związków jedynie wiąże koniec z końcem. To są te słabsze związki. Oczywiście, kilka największych związków porusza się w zupełnie innej rzeczywistości. W kontekście projektowanej ustawy o sporcie obawiam się idei wrzucenia wszystkich związków do jednego worka. Obawiam się takich odgórnych ustaleń, jak liczba 11 członków zarządu oraz funkcjonowanie rad nadzorczych. Wypowiedź pana prezesa Krzysztofa Usielskiego jest wyrazem obaw tego środowiska. Musimy zdawać sobie z tego sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Mogę zapewnić pana prezesa, że gdyby takie koncepcje trafiły do Komisji, to na pewno zróżnicowalibyśmy te ustalenia w zależności od wielkości danego związku. Nie ma powodu, żeby organizacja, która reprezentuje bardzo wąską grupę zawodników i innych osób, musiała być tak rozbudowana organizacyjnie. Natomiast duże związki sportowe, takie jak na przykład PZPN, musiałyby wypełniać dość wysokie minima w zakresie liczby członków władz i organów. Z pewnością można byłoby dokonać korzystnych zmian i podnieść poziom funkcjonowania polskich związków sportowych, gdyby udało się zapewnić wszystkim tym organizacjom bardzo dobrą i wspólną obsługę prawną i finansową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Są związki, które swoją działalność opierają na pracy etatowej, ale większość bazuje na pracy działaczy społecznych. Musimy rozróżniać te dwie sytuacje. Myślę, że jeżeli ustawa o sporcie trafi do Komisji, to te elementy nabiorą nieco innego kształtu. Chciałbym również odnieść się do sytuacji w Polskim Związku Baseballu i Softballu. Uczestniczyliśmy we wszystkich zjazdach polskich związków sportowych. Problem, który najczęściej zauważamy, to nieszanowanie prawa lub jego nieznajomość. Częstą praktyką jest także robienie wszystkiego w pośpiechu i na ostatnią chwilę. Prowadzi to do bardzo dziwnych efektów. Musieliśmy przerwać zjazd Polskiego Związku Baseballu i Softballu, ponieważ uczestniczyły w nim nie te osoby, które uczestniczyć powinny. Odbyliśmy spotkania z przedstawicielami władz związku. Przy okazji chciałbym podziękować panu posłowi Michałowi Kaczmarkowi, który przybliżył nam wiele problemów. Pod koniec tego miesiąca ma się odbyć zjazd związku. Zostanie on przeprowadzony zgodnie z właściwymi procedurami i ze statutem. Myślę, że związek naprawi sytuację, chociaż nie jest tak zupełnie prosta, ponieważ w grę wchodzą indywidualne interesy, zresztą jak wszędzie w podobnych sprawach. Za pewną słabość polskich związków sportowych uważamy nie najlepszą pozycję we władzach międzynarodowych federacji, aczkolwiek również w tym zakresie sytuacja nieco się poprawiła. Nasza pozycja wynika z charakteru naszych działaczy, słabej znajomości języków obcych oraz niskiej pozycji dyscyplin w sporcie światowym. Podjęliśmy inicjatywę w kierunku finansowania z wydzielonej puli środków PKSport przedstawicieli naszego kraju w federacjach zagranicznych. Chodziło nam o to, żeby w polskich związkach sportowych nie powstawała zła atmosfera, że oto prezes, który wyjeżdża na posiedzenie światowej federacji, wydaje pieniądze, które mogłyby być przeznaczone na szkolenie sportowe. Finansujemy w ten sposób wszystkich wyjeżdżających prezesów związku, którzy się do nas zgłoszą. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wydaje nam się, że mimo wszystko w stosunku do przeszłości nastąpił postęp. Jest oczywiście jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Będziemy w tym zakresie współdziałać z władzami polskich związków sportowych i realizować zadania, które spoczywają na organach zarządzających polskim sportem. Jeżeli nastąpi zmiana tej struktury zarządzania, to myślę, że ci, którzy przejmą nasze zadania, będą to robić lepiej. Być może będą oni mieli większe możliwości oddziaływania. Jeszcze jedna kwestia. Chcieliśmy sprostować pewną informację i przeprosić prezesa Polskiego Związku Kajakowego. Otóż ustępujący zarząd tego związku uzyskał absolutorium. Nie uzyskały absolutorium związki takich dyscyplin jak zapasy, boks, szachy oraz taekwondo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Już myślałem, że pan prezes Tadeusz Wróblewski w ramach kary za nieuzyskanie absolutorium poszedł do MENiS na ciężką służbę. Zwracając się do pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego pragnę stwierdzić, że nawet wyobrażam sobie taką sytuację, że polskie związki sportowe byłyby generalnie zarządzane przez etatowych prezesów, sekretarzy generalnych, księgowych etc. Nie bardzo wierzę w taki swoisty wolontariat i społeczne działanie ludzi, którzy posiadają wysoką pozycję w swoim życiu zawodowym i na dodatek są szefami związków. Takie osoby raczej nie zrobią nic wielkiego dla kierowanej przez siebie organizacji. Można to uznać za honorową funkcję, ale cała ta formuła jest to relikt przeszłości. Za czasów PRL obierało się na prezesa związku szefa MHW /Ministerstwo Handlu Wewnętrznego/ czy innej tego typu instytucji, bo ktoś taki mógł dużo załatwić itd. Jednak w realnej rzeczywistości, jeżeli dany związek skupia wokół siebie wielu powszechnie znanych i zasłużonych ludzi, to oczywiście buduje to prestiż i zaufanie do związku, ale aparat związkowy powinien składać się z zawodowców. Z pewnością przydałaby się standaryzacja w zakresie liczby etatowych pracowników oraz ilości pieniędzy wydawanych na ten cel przez dany związek. Natomiast jestem przeciwny ustanawianiu kolejnej fikcji, że niby nie ma wielu etatów, ale stosuje się różne kruczki w postaci umów zleceń, dziwnego rozliczania delegacji etc. Przecież to jest jakaś paranoja. Jeżeli coś może stać na nogach, a nie na głowie, to niech stoi na nogach. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tej sprawie? Nie stwierdzam. Dziękuję zatem za ten raport. Prosiłbym o uściślenie tych danych na temat osób zatrudnionych w związkach. Jeżeli wśród owych 171 osób, które nie są zatrudnione na etatach, znaleźlibyśmy jeszcze ze 100 osób, które biorą pieniądze pod różnymi tytułami, to tym bardziej trzeba się za to wszystko wziąć i skończyć z fikcją instytucji honorowych prezesów etc. Dość udawania, iż chwalebne jest to, że ktoś jest prezesem polskiego związku sportowego i nie pobiera za to pieniędzy. No i co z tego, skoro ktoś taki nic nie robi, a działanie związku nie przynosi żadnych efektów. Niech bierze pieniądze, ale za to niech coś robi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Ja właśnie w tym sensie się wypowiadałem. Dokonaliśmy próby całościowego przeglądu i będziemy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">To są bardzo cenne informacje, ponieważ dają one obraz grupy ludzi, którzy realizują działania polskich związków sportowych. Gdybyśmy się zdecydowali na wariant, w którym związki, zachowując samodzielność, miałyby wspólną siedzibę i korzystałyby ze wspólnej obsługi prawnej i finansowej, to wszystko można by dobrze zaplanować i zorganizować w zależności od wielkości danego związku. Jest oczywiste, że jeden związek potrzebuje dwóch pomieszczeń, inny czterech, a jeszcze inny ośmiu etc. Natomiast nie byłoby mowy o tym, że obsługą prawną zajmuje się ktoś, kto nie ma nic wspólnego ze sportem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#DyrektorbiurawPKSportJanMaj">Panie przewodniczący, z posiedzenia jest sporządzany protokół, a na sali obrad są obecni przedstawiciele mediów, dlatego chciałbym jeszcze raz sprostować kwestię absolutorium. Władze następujących związków nie uzyskały owego absolutorium: Polskiego Związku Zapaśniczego, Polskiego Związku Szachowego, Polskiego Związku Bokserskiego, Polskiego Związku Taekwondo WTF oraz Związku Piłki Ręcznej w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Nie ma już zgłoszeń do dyskusji. Zamykamy drugi punkt porządku obrad i przechodzimy do spraw bieżących. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Na razie nikt się nie zgłasza. Chciałbym poinformować państwa, że jutro odbędzie się posiedzenie prezydium Komisji. Będziemy omawiali kwestię oczekiwanego stanowiska rządu w sprawie reformy struktury zarządzania polskim sportem. Przygotujemy również projekt dezyderatu Komisji w sprawie budowy skoczni narciarskiej w Wiśle-Malince. Chodzi o to, żeby nie wydano ogromnych pieniędzy na inwestycję, która jest niepotrzebna. Konieczne jest również, żebyśmy bardzo poważnie zastanowili się nad tym wszystkim, co dzieje się w związku z budową krytego toru kolarskiego w Pruszkowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Po ostatnim wyjazdowym posiedzeniu prezydium Komisji w Szczyrku poszedł już w Polskę sygnał dotyczący inwestycji realizowanej w Wiśle-Malince. Nasz dezyderat zmierzałby w następującym kierunku. W ubiegłym roku zmieniono zasady finansowania i prawie 100 proc. koszów budowy tej skoczni pokrywa się z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, czyli ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych. To nie jest już inwestycja samorządowa. Samorząd lokalny w Wiśle oraz samorząd woj. śląskiego będą łącznie łożyły około 1000 tys. zł, podczas gdy już dzisiaj planuje się wydatki w kwocie 40.000 tys. zł. Jeżeli do tego doliczymy wzrost VAT na materiały budowlane oraz niespodziewane dodatkowe wydatki na budowę stacji transformatorowej oraz pociągnięcie 4 km linii energetycznej - o dziwo ten wydatek nie był zaplanowany - to łączny koszt wyniesie około 50.000 tys. zł. Oceniamy, że jest to po prostu inwestycyjne szaleństwo, które popełnia się tylko po to, żeby raz na dwa lata - nie częściej, bo będzie dochodziło do rywalizacji z Zakopanem - ewentualnie zorganizować na tym obiekcie zawody pucharu świata. Chodzi zatem o to, żeby jeszcze się zastanowić, dopóki inwestycja nie wyszła poza prace ziemne...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Na razie wydatkowano 500 tys. zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">...czy nie dałoby się przynajmniej - całkowite zahamowanie byłoby trudne, bo są podpisane umowy - ograniczyć zakresu inwestycji, rezygnując z budowy potężnego zaplecza, trybun oraz sztucznego oświetlenia, i zmodernizować tę skocznię pod kątem potrzeb treningowych. Natomiast zaoszczędzone pieniądze mogłyby zostać przeznaczone na modernizację skoczni Skalite w Szczyrku. Obiekt ten ma gospodarza, jako że znajduje się na terenie szczyrckiego oddziału COS, a tak na marginesie, to w Wiśle ową skocznię będzie trzeba chronić 365 dni w roku przez 24 godziny na dobę. Ona jest położona na skraju miasta Jak tam nie będzie stałej ochrony, to błyskawicznie to wszystko zostanie rozkradzione. Kto poniesie koszty utrzymania i ochrony obiektu? Proponujemy zatem zaoszczędzone środki przeznaczyć na skocznię Skalite oraz na modernizację małych i średnich skoczni dla dzieci i młodzieży. Za te pieniądze można zapewnić młodym skoczkom kilkadziesiąt takich skoczni. Adamowi Małyszowi nie trzeba budować pomnika. Jemu na pewno bardziej zależałoby na zapewnieniu jego następcom odpowiednich możliwości treningowych W tym kierunku będzie zmierzał projekt naszego dezyderatu. Oczywiście musi go jeszcze zaakceptować Komisja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Pan poseł powiedział wszystko, co można było powiedzieć na temat tej skoczni i związanych z nią problemów. Jeżeli chodzi o kryty tor kolarski w Pruszkowie, to jesteśmy zwolennikami doprowadzenia do sytuacji, w której owa inwestycja została odpowiednio zabezpieczona. Następnie trzeba się zastanowić, co dalej zrobić z tym problemem. Z pewnością nie powinno być zgody na to, żeby inwestycja, która nie miała być w 100 proc. finansowana ze środków Skarbu Państwa, była traktowana priorytetowo i pochłaniała środki, które mogłyby być przeznaczone na inne inwestycje, które były uczciwie planowane i realizowane. Przez ową uczciwość rozumiem to, że partner podpisał umowę na finansowanie w proporcji 50 proc. środków własnych i 50 proc. ze środka specjalnego, a następnie z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, a następnie owo finansowanie rzeczywiście trzymało się tych reguł. Nie możemy pozwolić, żeby sprytny prezes związku czy jakakolwiek osoba, która za tym stoi, mogła śmiać się z tych wszystkich, którzy w całym kraju czekają w kolejce ze swoimi inwestycjami. Nie chcę już mówić o tym, że nie ma powodu, żeby Polska miała najdroższy tor kolarski na świecie. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>