text_structure.xml 115 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Otwieram posiedzenie Komisji Infrastruktury. Witam serdecznie naszych gości, przedstawicieli rządu oraz firm operujących na naszym rynku  telekomunikacyjnym. Witam podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury pana Krzysztofa Hellera, witam gości zagranicznych. Witam panie i panów posłów. Witam także przyjazne naszej Komisji media. Chcielibyśmy po raz kolejny omówić to co dzieje się w obszarze telekomunikacji i przedyskutować kierunki polityki telekomunikacyjnej, a także zapoznać się ze stanem tej dziedziny w Unii Europejskiej. Chcielibyśmy także przedyskutować kwestię na ile Polska wykorzystała szansę unowocześnienia technologii i wzrostu gospodarczego, który wynika z dynamicznego rozwoju branży telekomunikacyjnej. Chciałbym serdecznie podziękować tym, którzy współtworzyli naszą konferencję. O słowo wstępne poproszę przewodniczącego stałej podkomisji do spraw łączności i nowoczesnych technik informacyjnych, pana posła Henryka Długosza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Nasze dzisiejsze seminarium powinno dać odpowiedź na kilka pytań i być pomocne zwłaszcza nam parlamentarzystom, którzy niebawem będziemy pracować przy Prawie telekomunikacyjnym oraz przy tworzeniu otoczenia legislacyjnego wokół rynku. Będziemy także pracować nad prawnymi zagadnieniami wymagającymi zmiany, tak aby dostosować nasze prawo do wymogów Unii Europejskiej. Infrastruktura telekomunikacyjna, zwłaszcza wysoko rozwinięta, usługi telekomunikacyjne na bardzo wysokim poziomie, stanowią element rozwoju gospodarczego każdego rynku. Rozwój telekomunikacji, rozwój sektora łączności, to ważny element rozwoju całej gospodarki. Ten rozwój powinien odbywać się w Polsce w dwóch płaszczyznach. Z jednej strony powinna następować rozbudowa infrastruktury, zwłaszcza na terenach wiejskich i mało zaludnionych. Z drugiej strony powinna następować znacznie szybciej liberalizacja rynku telekomunikacyjnego. Niewątpliwie zwiększy to konkurencyjność na rynku, powinno spowodować obniżenie kosztów usług i stanowić element rozwoju. Duży wpływ na rozwój tego sektora ma działalność regulatora. Regulator nie tylko powinien korzystać z uprawnień, które daje mu ustawa, i nadzorować zasady współpracy i dbać o równe szanse partnerów na rynku. Regulator powinien również być pewnym łącznikiem w realizacji planów i założeń polityki rządu w tym aspekcie rozwoju infrastruktury. Na rządzie ciąży głównie odpowiedzialność za wzrost wskaźnika telefonizacji w Polsce. W dzisiejszym seminarium uczestniczą eksperci, przedstawiciele operatorów działających na rynku telekomunikacyjnym oraz przedstawiciele regulatora i rządu, a więc ci wszyscy, którzy powinni nam przekazać wiedzę niezbędną w pracy parlamentarnej. Bardzo ważnym celem seminarium jest zdefiniowanie barier hamujących rozwój rynku telekomunikacyjnego w Polsce albo przeszkadzających się rozwijać temu rynkowi. Chcielibyśmy także, aby uczestnicy seminarium określili to wszystko, co jest niezbędne i co możemy zrobić, aby rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce był szybki, abyśmy chociaż w tej dziedzinie znaleźli się w pierwszej lidze w Europie. Gospodarzem seminarium jest Komisja Infrastruktury. Chcemy od naszych gości uzyskać niezbędną wiedzę po to, aby w parlamencie tworzyć najlepsze jakie potrafimy prawo. Na koniec chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy pomogli w organizacji seminarium, a szczególnie Grupie Doradztwa Strategicznego, która bierze udział w posiedzeniu i która pomogła nam zebrać sporo materiałów na nasze dzisiejsze seminarium.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Bardzo proszę o wypowiedź pana Krzysztofa Hellera, podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Chciałbym przedstawić w krótkich słowach kierunki działania i plany rządu w zakresie doprowadzenia naszego rynku telekomunikacyjnego do zwiększonej dostępności usług oraz jego liberalizacji, otwarcia i zwiększenia konkurencji. Podstawowym celem polityki rządu jest zapewnienie powszechnego zaspokojenia potrzeb zarówno podmiotów gospodarczych oraz obywateli na usługi telekomunikacyjne na dobrym poziomie i niedrogich. Cel ten ma być realizowany różnymi środkami. Jednym z tych środków jest stworzenie mechanizmów motywujących operatorów do polepszania jakości swojej oferty, do obniżenia ceny. Można to osiągnąć przez zwiększenie konkurencji na rynku, poprawę istniejącego już mechanizmu konkurowania. Działania w tym zakresie prowadzone są w trzech obszarach. Pierwszy obszar jest obszarem formalnym, prawnym. Swego rodzaju rewolucją było wejście w życie 1 stycznia 2000 roku nowej ustawy Prawo telekomunikacyjne. Wiemy jednak, że ta ustawa ma wiele obszarów wymagających usprawnień. Dotyczy to w szczególności dostosowania naszych przepisów prawa do dyrektyw Unii Europejskiej, które wyznaczają kierunek funkcjonowania konkurencyjnego rynku. Komisja Europejska zgłasza wiele uwag, które powinny być przez nas uwzględnione. Obecnie przygotowywana jest propozycja nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego, a więc ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne. Prace te znajdują się już w ostatnim etapie. Mam nadzieję, że z końcem maja br. projekt zostanie przyjęty przez rząd i skierowany do Sejmu. Wstępnie powiem jakie są najważniejsze zmiany w tym projekcie ustawy. Ze względu na to, że cały proces akcesji unijnej przebiega w dość szybkim tempie, chcieliśmy się skoncentrować na tych obszarach, w których należy skorygować ewidentnie błędne zapisy obecnego Prawa telekomunikacyjnego. Ponadto trzeba uzupełnić luki prawne, które zostały ujawnione w trakcie stosowania tego prawa w praktyce. Najważniejsze jest jednak dostosowanie naszych przepisów do prawa unijnego. Do podstawowych zmian można uznać doprowadzenie do korekty regulacji dotyczącej tak zwanej usługi powszechnej, czyli tych usług obowiązkowych i powszechnie świadczonych dla wszystkich konsumentów. Dotyczy to doprowadzenia do możliwości przenoszenia numeru. Chodzi o to, by abonent mógł swój własny numer telefonu "zabierać ze sobą" w przypadku zmiany miejsca zamieszkania czy w przypadku firmy - zmiany lokalizacji firmy. Zależy to przede wszystkim od możliwości technicznych. Prawo musi być zatem skonstruowane w ten sposób, żeby uwzględniało możliwości techniczne, tym niemniej taki wymóg jest planowany do wprowadzenia. Wiąże się z tym możliwość jeszcze większego zakresu wyboru operatora. Co prawda w myśl obowiązującego prawa mamy możliwość wyboru tak zwanego operatora międzystrefowego, czyli długodystansowego. Od 1 stycznia 2003 roku powstanie również możliwość wyboru operatora świadczącego usługi międzynarodowe. Natomiast zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej powinniśmy również wprowadzić możliwość wyboru operatora świadczącego usługi lokalne.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Pomimo tego, że ktoś jest fizycznie podłączony do sieci jednego operatora, powinien jako użytkownik, a więc abonent, mieć możliwość wyboru operatora, który dokonuje połączeń w obszarze lokalnym. Kolejna istotna sprawa, która zasadniczo zmienia sposób wykorzystania istniejącej infrastruktury, dotyczy udostępnienia tak zwanej pętli abonenckiej. Każdy operator zajmujący dominującą lub znaczącą  pozycję w zakresie świadczenia usług powszechnych bądź usług dzierżawy łączy, ma obowiązek udostępniania swojej infrastruktury. Tak zwana pętla abonencka jest niczym innym, jak ostatnią milą, czyli odcinkiem doprowadzającym już do finalnej siedziby abonenta każdemu innemu operatorowi, oczywiście na zasadach odpłatności. Operacja ta jest związana z istotnymi zmianami technicznymi, co powinny wziąć pod uwagę przepisy przejściowe nowelizowanego Prawa telekomunikacyjnego. Wiąże się ono z całym systemem prawnym, a więc przede wszystkim z rozporządzeniami wykonawczymi, o czym była już mowa na wcześniejszych posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury. Rozporządzenia takie są sukcesywnie przygotowywane. Kolejnym, bardzo istotnym obszarem, jest obszar stosowania prawa, czyli praktycznego jego funkcjonowania. Niezwykle istotną rolę w tym zakresie odgrywał Urząd Regulacji Telekomunikacji. On jest arbitrem, który na bieżąco rozstrzyga jak powinni funkcjonować operatorzy, zarówno w relacji między sobą, jak i zachowań operatorów na rynku. Nie chciałbym dokonywać  historycznej oceny regulatora, bo mogłoby to wywołać dłuższą dyskusję. Jak mi wiadomo, na ten temat został przygotowany obszerny materiał przez zespół łódzkich naukowców. Podkreślę wobec tego jedynie, że obecnie głównym działaniem Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty jest załatwienie narosłych zaległości, co już staje się widoczne. Są to często zupełnie spektakularne działania, jak na przykład sprawa zezwolenia telekomunikacyjnego dla Telekomunikacji Polskiej SA. Jest to podstawa funkcjonowania TP SA w obszarze nowego Prawa telekomunikacyjnego. Mam także na myśli inne sprawy związane z poprzednimi decyzjami Urzędu Regulacji Telekomunikacji dotyczące dominującej pozycji TP SA. Dopiero wtedy, kiedy kwestie te nie staną się przedmiotem odwołań czy nie będą budzić wątpliwości, można będzie stosować odpowiednie przepisy wynikające z obowiązków operatora dominującego. Chodzi także o mniej spektakularne sprawy, jak na przykład wnioski zalegające w Urzędzie. Ich szybkie załatwienie ma istotne znaczenie dla rynku. Ale decydujące znaczenie ma pełnienie przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty funkcji arbitra, który interweniuje kiedy potrzeba i robi to skutecznie. Osiągnięcie tego będzie bardzo istotnym elementem wpływającym na funkcjonowanie rynku. Ostatnia sprawa, ale chyba najistotniejsza, to doprowadzenie do rzeczywistej konkurencji na rynku telekomunikacyjnym. Wszystkie mechanizmy prawne, a także działania regulatora, służą zaistnieniu takiej konkurencji. Nie stanie się tak, jeżeli nie będą na rynku funkcjonowały silne podmioty mogące ze sobą konkurować.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Jeśli bowiem będzie znaczna  dysproporcja między operatorami, to pomimo pełnego aparatu regulacyjnego, konkurencja będzie jedynie pozorna. Obserwujemy ruchy konsolidacyjne na rynku operatorów stacjonarnych, natomiast na rynku operatorów komórkowych konkurencja ta jest znacznie zarysowana. Mówiąc o działaniach konsolidujących mam na myśli decyzje gospodarcze, które nie mogą być wymuszane przez rząd. Tym niemniej będziemy działać w tym zakresie, w jakim to jest możliwe, w sposób wspomagający i z całą przychylnością dla poczynań konsolidujących. Wierzymy, że zbudowanie rzeczywistego organizmu, który jest w stanie realnie konkurować, jest bardzo istotne dla rynku telekomunikacyjnego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, które zawarte są w materiałach przygotowanych na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Jeśli jednak chodzi o samo funkcjonowanie konkurencji na rynku, niezwykle istotne są relacje między operatorami, a więc wszelkiego typu umowy między operatorami  oraz rozliczenia. Idealny byłby taki obraz, że operatorzy sami podpisują umowy odpowiadające obu stronom porozumienia i żadna ze stron ich nie kwestionuje. W takiej sytuacji regulator nie ma potrzeby i podstaw do interwencji. Natomiast praktyka jest taka, że w wielu relacjach, któraś ze stron nie może uzyskać satysfakcjonującego ją rezultatu i odwołuje się do pomocy regulatora. W takich sytuacjach regulator musi zbadać, czy np. rozliczenia między operatorami są oparte na rzeczywistych kosztach, czy są to koszty nieuzasadnione, i musi wydać decyzję. Jest to możliwe po wykonaniu tak zwanego audytu kosztowego, co stanowi domenę działania Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Wiem, że takie działania są podejmowane. Tak więc wiarygodność rozliczeń między operatorami jest jednym  z kluczowych elementów funkcjonowania rynku. Jeśli bowiem warunki rozliczeń nie będą rzetelne i racjonalne, to oczywiście żadna prawdziwa konkurencja na rynku nie będzie mogła mieć miejsca. Nie sposób pominąć jednego bardzo ważnego, a zarazem bardzo trudnego aspektu. Chodzi mianowicie o ogólną dostępność świadczenia usług telekomunikacyjnych. Trzeba pamiętać, że wszelkiego typu dyrektywy Unii Europejskiej są przygotowane i stworzone z myślą o rynku, na którym nasycenie infrastrukturą telekomunikacyjną jest już znaczne. W związku z tym chodzi głównie o to, aby tę infrastrukturę, która już jest powszechnie dostępna, sprawiedliwie podzielić, aby właściciel infrastruktury nie zawłaszczał jej dla siebie i nie traktował swojej wyróżnionej pozycji, jak pozycji monopolistycznej i uprzywilejowanej. W polskiej sytuacji nadal mamy problem z infrastrukturą, jest jej bowiem ciągle za mało, zwłaszcza na obszarach mało zurbanizowanych. I to jest pole czekające na zagospodarowanie. Wiąże się to z mechanizmem zachęcania operatorów do inwestowania na terenach, na których infrastruktura telekomunikacyjna nie jest jeszcze powszechnie dostępna. Na ogół, niestety, są to także tereny, na których dla operatorów działalność jest mniej opłacalna. W propozycjach, które zamierzamy przedłożyć Sejmowi w projekcie nowej ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne, zawarte są kwestie związane z tak zwanym rozliczeniem deficytu dostępu. Mechanizm ten pozwala operatorom wyrównać konieczność świadczenia usługi powszechnej, a więc budowy i inwestowania na terenach mniej atrakcyjnych pod względem ekonomicznym.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Na te działania chcemy  wykorzystać część funduszy poakcesyjnych. Chodzi przede wszystkim o dofinansowanie budowy infrastruktury na wspomnianych terenach. Na pewno nie będzie to kwota dostateczna na pokrycie wszystkich kosztów. Tyle z mojej strony na temat kierunków i planów działania rządu. W dalszej części posiedzenia jestem gotów odpowiedzieć na ewentualne pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Dziękuję panu ministrowi i poproszę o wypowiedź pana Mirosława Gronickiego, która ma charakter referatu wprowadzającego do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#EkspertMiroslawGronicki">Bardzo dziękuję za zaproszenie na konferencję. Krótko o tym, co chciałbym państwu przedstawić w swoim referacie. A więc na tle bieżących tendencji w polskiej gospodarce chciałbym omówić rolę sektora telekomunikacyjnego i jego udział we wzroście gospodarczym, w popycie na inwestycje. Na koniec powiem co nieco na temat prognozy krótkookresowego wzrostu gospodarczego Polski i jak na tym tle może wyglądać rynek telekomunikacyjny. Tezy swojego wystąpienia wraz z dokumentacją w postaci tabel pozwoliłem sobie przygotować dla państwa. Materiały te mogą być pomocne przy śledzeniu toku mojej wypowiedzi, zwłaszcza że jak się okazuje, mamy pewne problemy techniczne z prezentacją wizualną tych dokumentów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Zanim pokonane zostaną trudności techniczne proponuję, abyśmy skorzystali z materiałów tabelarycznych wcześniej nam dostarczonych i oczywiście z wypowiedzi pana profesora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#EkspertMiroslawGronicki">Nie jest nowiną, że od co najmniej roku polska gospodarka jest pogrążona  w stagnacji. Wzrost produktu krajowego brutto spadł poniżej 1% w skali rocznej. Spada także popyt krajowy głównie poprzez załamanie inwestycji oraz znaczący spadek zapasów. Sytuacja ta ma określony wpływ na popyt na usługi telekomunikacyjne, chociaż jeżeli porównamy to w układzie długookresowym, to rok ubiegły, w którym wzrost gospodarczy wyniósł około 1%, nie był najgorszym rokiem dla telekomunikacji. Można powiedzieć, że wzrost wartości dodanej był ponad 10-procentowy, a więc na bardzo przyzwoitym poziomie. W pewnym sensie była to kontynuacja bardzo wysokiej dynamiki wzrostu " produkcji" telekomunikacji w ostatnich sześciu latach. Proszę zauważyć, że patrząc na tabelę ilustrującą wartość dodaną w usługach telekomunikacyjnych, można zaobserwować, że w ciągu ostatnich 6 lat udział usług telekomunikacyjnych w wytwarzaniu wartości dodanej w Polsce praktycznie się podwoił; w roku 1995 było to 1, 2%, a w roku 2001 już około 2%. Jednocześnie, co jest też istotnym elementem, nakłady inwestycyjne w tym sektorze znacząco wzrosły. Ich udział w 1995 roku wynosił około 5%, a w roku 2000 i ubiegłym przekroczył 7%. Oznacza to, że Polska nadrabia w miarę szybko zacofanie cywilizacyjne. Udział wartości dodanej w usługach telekomunikacyjnych znajduje się już na przyzwoitym, europejskim poziomie. Osiągnęliśmy to w okresie ostatnich sześciu lat. Największe przyspieszenie wartości dodanej było w latach 1997-2000. W tym czasie nastąpił gwałtowny rozwój telefonii komórkowej, która stała się czynnikiem sprawczym znaczącego przyspieszenia wzrostu wartości dodanej w tym sektorze. Zamykając ten obraz makroekonomiczny proszę pamiętać, że jest to sektor, w którym ceny usług rosły znacznie wolniej niż wskaźnik PKB, co jest ogólnym miernikiem inflacji w gospodarce, oraz wolniej niż ogólny indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych. W ostatnich trzech latach mieliśmy do czynienia nawet ze spadkiem cen usług telekomunikacyjnych. Oznacza to, że biorąc pod uwagę 2-procentową wartość dodaną uzyskaną w ub. roku, ma to zupełnie inny wymiar, niż sytuacja z roku 1995, choćby dlatego że ceny były wtedy znacznie niższe. Można zatem powiedzieć, że z punktu widzenia konsumenta lub firm, które kupowały usługi, można było za te same pieniądze kupić znacznie więcej niż w roku 1995. Zadajmy pytanie, czy tak szybki wzrost wartości dodanej i nakładów inwestycyjnych jest możliwy w sytuacji spowolnienia gospodarczego i w sytuacji obecnie prowadzonej w Polsce polityki ekonomicznej? Jak wiemy, polityka gospodarcza jest niespójna, mamy do czynienia z dość luźną polityką budżetową. Z kolei polityka monetarna jest stosunkowo restrykcyjna, chociaż poziom restrykcyjności wyraźnie spadł w ostatnich miesiącach. Pomimo to poziom restrykcyjności jest znacznie wyższy, niż nawet w najgorszych okresach. Można zatem powiedzieć, że dla prowadzenie biznesu, dla finansowania inwestycji, nie jest to najlepszy z możliwych okresów. Jeśli porównamy lata wcześniejsze i rok ubiegły oraz bieżący, to widoczne na wykresie spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego pomogło ustabilizowaniu gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#EkspertMiroslawGronicki">Mamy do czynienia z zamianą  jednego rodzaju nierównowagi gospodarczej, która wyrażała się w szybko rosnącej inflacji i bardzo kiepskim rachunkiem bieżącym, na nierównowagę wyrażającą się wzrostem bezrobocia. Inaczej mówiąc rynek pracy przejmuje koszt przywracania stabilności makroekonomicznej. Do tej poprawy sytuacji makroekonomicznej i fundamentów gospodarczych przyczyniła się również pośrednio telekomunikacja. Przede wszystkim spowolnienie gospodarcze i spowolnienie dynamiki inwestycji w sektorze telekomunikacyjnym spowodowało zmniejszenie popytu na import maszyn i urządzeń i to w dość znaczącym stopniu. Posiadane przeze mnie dane szacunkowe pokazują, że import w ubiegłym roku spadł o około 4% w wyrażeniu dolarowym, czyli znacznie bardziej niż zmniejszyła się dynamika ogólnego importu. To w pewnym sensie pomogło w poprawie sytuacji na rachunku bieżącym. Takie byłyby najbardziej ogólne aspekty makroekonomiczne, jeśli chodzi o perspektywę rozwoju telekomunikacji w polskiej gospodarce. Jakie mamy perspektywy dla sektora telekomunikacyjnego? Wszystko zależy od tego, jak widzimy przyszłość i jak budujemy naszą prognozę gospodarczą. Mogę jedynie powiedzieć, jak to widzimy w naszym banku. Przede wszystkim uważamy, że okres spowolnienia gospodarczego będzie jeszcze trochę trwał, przynajmniej do końca roku 2002. Nie spodziewamy się jakiegoś znaczącego odbicia wzrostu gospodarczego w kolejnych latach. Dopóki nie wejdziemy do Unii Europejskiej wzrost gospodarczy może być znacznie niższy niż w latach 1997-2000. Będzie to gdzieś poniżej 4% w skali rocznej. Jeżeli byłby to wzrost wyższy, to łączyłoby się to z zachwianiem fundamentów makroekonomicznych. Mamy wówczas szansę może nie na pogorszenie wskaźnika inflacji, a więc na gwałtowny jej wzrost, ale na znaczące pogorszenie salda na rachunku bieżącym. Może to być spowodowane przede wszystkim przez fakt, że szybszy wzrost gospodarczy wiązałby się z przyspieszeniem dynamiki nakładów inwestycyjnych, a to z kolei, jak pokazuje ostatnia historia Polski, łączy się ze zwiększeniem dynamiki importu i pogorszeniem sytuacji na rachunku bieżącym. Tego właśnie możemy oczekiwać. Podobna sytuacja będzie z telekomunikacją. Przyspieszenie wzrostu gospodarczego spowoduje dynamikę popytu na usługi telekomunikacyjne i wzrost inwestycji. W tym przypadku kontrybucja usług telekomunikacyjnych będzie dla gospodarki negatywna w skali makro. Natomiast jeżeli chodzi o korzyści wynikające ze wzrostu tych usług, to w skali mikro widzę je tak, jak każdy z nas by widział. Należy pamiętać o tym, że nadmierny wzrost mógłby się odbić rykoszetem. Byłby to okres trwający do roku 2004, jeżeli zakładamy, że Polska wchodzi do Unii Europejskiej z początkiem tego roku. Po roku 2004 nastąpi dalsze otwarcie polskiej gospodarki i poziom nakładów inwestycyjnych na telekomunikację mógłby być znacznie większy. Natomiast negatywne wyniki byłyby widoczne we wzroście ujemnego salda na rachunku bieżącym. Pozytywem byłby niewątpliwie fakt, że dalej doganiamy zachodnią część Europy,  niwelujemy zaległości, która ciągle mamy. Zupełnie inna sytuacja może powstać kiedy Polska znalazłaby się w Unii Monetarnej, jako że w tym momencie mamy dostęp praktycznie nieograniczony do europejskiego rynku kapitałowego, a więc dostęp do bardzo taniego kapitału.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#EkspertMiroslawGronicki">Patrząc na przykłady  Portugalii, Grecji czy Hiszpanii może to oznaczać jeszcze większe przyspieszenie dynamiki nakładów inwestycyjnych w tych dziedzinach zapóźnionych. Sugeruje to, że im szybciej znajdziemy się w Unii Monetarnej, tym lepiej dla polskiej gospodarki. Ale jak to się mówi "nie ma róży bez kolców". Przykłady wspomnianych trzech krajów pokazują, że jeżeli prowadzona byłaby w tym czasie niezbyt ostrożna polityka makroekonomiczna, szczególnie budżetowa, mogłoby to prowadzić do przegrzania koniunktury gospodarczej. W Unii Monetarnej wiązałoby się to z podjęciem bardzo drastycznych środków. O tym też trzeba pamiętać patrząc się na perspektywę nieco dalszą, niż kilkuletnią. Ponieważ czas mojego wystąpienia jest ograniczony, chciałbym krótko wyjść poza sferę makroekonomii. Pomimo układu monopolistycznego i dominującej pozycji TP SA, pomimo układu oligopilistycznego występującego w telefonii komórkowej, polska gospodarka potrafiła zwiększyć popyt na usługi telekomunikacyjne. Stało się to przy spadających relatywnie cenach tych usług. Można powiedzieć, że było to swego rodzaju sukcesem. Jak wiadomo sukces zwykle ma wielu ojców i nie chciałbym ich dzisiaj państwu pokazywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Dziękuję za krótki wykład. Czas na prezentację kierunków polityki w zakresie telekomunikacji na tle przepisów prawa Unii Europejskiej. Głos ma pan Stefan Stanislawski z Cambridge.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PrzedstawicielfirmyAnalysysConsultingLimitedwCambridgeStefanStanislawski">Kiedy zostałem w Anglii mój ojciec powiedział, że jednak powinienem nauczyć się języka polskiego. I miał rację; dzisiaj bardzo mi by się to przydało. Ponieważ mój polski jest kiepski, pozwolicie państwo, że będę mówił po angielsku. Czuję się przede wszystkim zaszczycony zaproszeniem na dzisiejsze posiedzenie sejmowej Komisji Infrastruktury. Chciałbym przedstawić państwu swoje przemyślenia o tym jak przebiega regulacja telekomunikacji w krajach Unii Europejskiej. Może być to państwu pomocne przy dyskusji i rozwoju telekomunikacji w Polsce. Ktoś powiedział dzisiaj, że nie jestem spokrewniony z panem Stanisławskim z Telekomunikacji Polskiej SA. W Anglii jest tylko czternaście osób, które noszą nazwisko Stanislawski. Ale to na marginesie. Przygotowałem dla państwa zestaw slajdów, przy pomocy których chciałbym zaprezentować  niektóre fakty i zdarzenia. Pierwsza plansza mówi o pierwszym znaczącym kroku w kierunku liberalizacji rynku telekomunikacyjnego w Unii Europejskiej. Rozpoczęła się ona w roku 1998 od telefonii stacjonarnej. W poprzednich latach tylko jedna firma posiadała zezwolenie na konkurowanie z BT. Celem takiej regulacji było zapobieżenie destabilizacji całego sektora. Z czasem jednak cały obszar otwierał się dla konkurencji i na rynek weszło dużo nowych firm. To właśnie było głównym celem liberalizacji; umożliwienie wejścia na rynek nowym podmiotom. Niektóre z tych firm wypadły ostatnio z rynku, ponieważ po prostu zbankrutowały. Unia Europejska w roku 1998 wprowadziła dyrektywę o usługach telekomunikacyjnych określającą zasady funkcjonowania konkurencji. Ale niektóre kraje, takie jak Włochy, Grecja, Irlandia i Hiszpania, wynegocjowały okresy przejściowe na rok albo dwa. Uczyniły to dlatego, że nie były w stanie natychmiast wprowadzić rozwiązań proponowanych w dyrektywie Unii. Po prostu nie były przygotowane do wdrażania nowych zasad konkurencji. Do roku 1998 główne wymogi dla polityki w zakresie telekomunikacji były już jednak jasne i stopniowo były wdrażane przez Unię Europejską. Najważniejszym elementem tej polityki jest kosztowa orientacja. Cała idea jest bardzo prosta. Na konkurencyjnym rynku konkurencja cenowa oznacza, że żaden dostawca nie może zarabiać więcej niż wynosi rozsądna marża zysku. Oznacza to w praktyce, że ceny muszą być dostosowane do kosztów. Operatorzy sieci oraz klienci muszą zatem ponosić określone koszty i osiągać rozsądną marżę zysku. Zasada jest bardzo prosta, ale bardzo trudna do wdrożenia. Chodzi o to, że sieci są bardzo rozbudowane, stąd trudno ustalić jaka sieć generuje określone koszty. Tym niemniej musimy promować inwestycje i zapewnić, aby system regulacji oparty był na realnych kosztach. Jest rzeczą oczywistą, iż podstawą każdej zmiany w regulacji telekomunikacji jest podział ról pomiędzy parlamentem, regulatorem i operatorami sieci. Zasada podziału tych ról jest bardzo prosta, ale wiele krajów potrzebowało sporo czasu na wdrożenie tej zasady. Trzeba bowiem także zmienić sposób zachowania partnerów na rynku konkurencyjnym.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PrzedstawicielfirmyAnalysysConsultingLimitedwCambridgeStefanStanislawski">Ten podział ról  oznacza także, że rządy poszczególnych krajów nie mogły już zarządzać przemysłem telekomunikacyjnym, a jedynie prowadzić określoną politykę w tym zakresie. Rządy nie mogły również organizować finansowania konkurencji oraz wydawać instrukcji regulatorowi rynku. Ponadto musiała być stworzona nowa grupa niezależnych regulatorów, żeby realizować politykę rządu. Musiały być poczynione pewne kroki, aby zagwarantować niezależność urzędu regulatora i by ludzie działający jako regulatorzy, mogli to robić całkowicie niezależnie. Jedynym uzależnieniem jest polityka rządu prowadzona w tym zakresie. Regulator działa trochę jak policjant. Dlatego główny regulator musi być osobą bardzo zrównoważoną, ale jednocześnie musi posiadać bardzo silny charakter, żeby dbać o te wszystkie kwestie, które są przedmiotem regulacji. Jest to zatem rola bardzo profesjonalna i osoba, która się zajmuje regulacją, musi wykazywać wiele inicjatywy. Swego czasu w Londynie panowało dość naiwne przekonanie, że urząd regulatora będzie zatrudniał około 30 osób. Obecnie urząd ten w Londynie zatrudnia 209 pracowników. Kilka słów o operatorach sieci. Są to niezależne firmy, działające na zasadach komercyjnych, a nie jakieś organy państwowe lub inne instrumenty polityki społecznej. Podział ról między parlamentem, regulatorem i operatorami jest problemem o zasadniczym znaczeniu, aby uzyskać sukces. Dlatego musicie państwo w Polsce bardzo dokładnie określić ten podział ról. Kilka zdań o dokumentach unijnych. Głównym takim dokumentem jest dyrektywa ogólna lub ramowa. Została ona uzgodniona w lutym br. i musi być w każdym państwie członkowskim Unii wprowadzona do lipca 2003 roku. Tak to zostało podane w oficjalnym dzienniku urzędowym Unii Europejskiej. Dyrektywa ramowa zastępuje osiem poprzednich aktów prawnych. Nie znaczy to, że zakres prawa europejskiego się zmniejsza. Nie sądzę jednak, abyśmy kiedykolwiek dożyli takiego momentu. Dyrektywa ogólna podsumowuje, czy raczej zbiera w jeden akt, poprzednie wytyczne, nadając mu kształt bardziej spójny i czytelny. Ponadto dyrektywa ogólna czyni regulacje telekomunikacyjne mniej konkretne w odniesieniu do sektora i zwiększa konkurencję rynkową. Myślę, że jest to naturalna i bardziej logiczna faza kształtowania prawa unijnego i zapewne takich działań czeka Europę więcej. Podam kilka przykładów zmian. Telefonia głosowa nie jest już przypadkiem specjalnym lecz została uznana za taką samą usługę, jak każda inna. Został także wprowadzony wymóg neutralności między rozwiązaniami technicznymi. Położono duży nacisk na określenie znaczącej pozycji na rynku. Takie określenie oznacza, że dana firma ma tak duży udział w rynku, że może działać w taki sposób, w jaki mogłaby to robić poddana normalnej konkurencji. W konsekwencji na ogół oznacza to wyższe ceny usług. Termin ten nie ma swoich korzeni w pozycji rynkowej, ale z innych uwarunkowań będących rezultatem tak silnej pozycji danego operatora. W dyrektywie ramowej określone są dokładnie obowiązki regulatora, które częściowo już wymieniłem. Dodam jeszcze, że do jego obowiązków należy także wpisanie konkurencji i inwestycji, włączając w to sieci transeuropejskie, zarządzanie częstotliwościami i zasobami numeracji, analiza rynku w celu ustalenia operatorów o znaczącej pozycji rynkowej oraz telewizja cyfrowa. Jak powiedziałem, nowe dyrektywy Unii Europejskiej wejdą w życie do lipca 2003 roku.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PrzedstawicielfirmyAnalysysConsultingLimitedwCambridgeStefanStanislawski">Ich konsekwencją jest jednak  zmniejszenie niezależności narodowych regulatorów. Poza dyrektywą ramową ogólną istnieją jeszcze trzy inne dyrektywy Unii Europejskiej. Należy do nich dyrektywa autoryzacyjna mówiąca o tym, że każda firma telekomunikacyjna, która chce wejść na rynek, może to uczynić. Kolejną jest dyrektywa o powszechności usług. Określa ona odpowiedzialność za promowanie dostępności podstawowych usług wszędzie i dla wszystkich. Dotyczy to w szczególności obszarów wiejskich oraz osób o niskich dochodach. Bardzo państwa przepraszam, ale chciałbym się cofnąć do kwestii znaczącej pozycji rynkowej. Próg tej pozycji został zmniejszony z 25 na 40%, ale nowa dyrektywa określa, że trzeba to od nowa potwierdzić, co wymaga przeprowadzenia serii badań rynkowych. Są one niezbędne dla określenia, czy dane firmy czy też jedna firma, ma taką dominującą  pozycję na rynku. Obecnie badania takie stały się obowiązkowe dla wszystkich regulatorów narodowych. Jak to już podkreśliłem, nowe dyrektywy zmniejszają zakres niezależności poszczególnych krajów. W roku 1998 dyrektywy liberalizacyjne były uważana przez Komisję Europejską za okres przejściowy do momentu zastosowana normalnego prawa konkurencyjnego. W tym czasie Brytyjczycy próbowali stosowanie zasady subsydiarności. Oznaczało to, że Komisja Europejska miała się tylko ograniczać do definiowania polityki ogólnej, natomiast poszczególne rządy interpretowały tę politykę i  wprowadzały ją w życie w postaci rozwiązań zgodnych z lokalnymi warunkami. Doprowadziło to do różnic w stosowaniu szczegółowych  rozwiązań prawnych w Europie. Nowe dyrektywy dają Komisji Europejskiej więcej uprawnień i to na dwa sposoby. Po pierwsze - rynki międzynarodowe lub też podrynki, mogą być poddane bezpośredniej regulacji Komisji Europejskiej w Brukseli. Po drugie - szczegółowe wytyczne, które w zasadzie są obowiązkowe, będą wydawane dla niezależnych regulatorów w danym państwie. Dzięki temu polityka wdrażania tych dyrektyw będzie bardziej spójna i jednolita niż obecnie. Przejdę teraz do omówienia kolejnej grupy zagadnień. Chodzi o dyrektywę o dostępie i rozliczeniach międzyoperatorskich. Mamy tu do czynienia z tak zwanym wąskim gardłem. Jest to najdroższa część sieci; chodzi o koszty związane z podłączeniem kabla do wszystkich gospodarstw domowych w Polsce. Są to ogromne koszty. Dyrektywa ta podkreśla wymóg, aby opłaty ponoszone przez jednego operatora na rzecz drugiego za przełączenie połączeń i komunikatów, były oparte na rzeczywistych kosztach plus odpowiedni usprawiedliwiony zysk. O kolejnej dyrektywie autoryzacyjnej już mówiłem. Pozostała jeszcze dyrektywa o powszechności usług. Jak wiemy Polska zbliża się już do poziomu europejskiego, choć istnieje nadal poważna luka do wypełnienia. Pokazuje to wykres obrazujący poziom telefonii stacjonarnej i komórkowej w Polsce i dystans dzielący od innych krajów. Inny wykres pokazuje inwestycje w infrastrukturę telefoniczną na głowę mieszkańca wyrażone w dolarach. Są one w Polsce mniejsze niż krajach OECD. Biorąc jednak pod uwagę, że za 1 dolara można kupić znacznie więcej infrastruktury niż w innych krajach, nie jest to różnica znaczna. Ponadto doprowadzenie przewodów do poszczególnych domostw jest to głównie praca wykonywana ręcznie, a w Polsce robocizna jest znacznie tańsza niż w innych krajach zachodnich. Jeśli chodzi o inwestycje infrastrukturalne, to w każdym kraju występuje najczęściej trzech do czterech operatorów narodowych telefonii stacjonarnej czy komórkowej oraz jeden, który obsługuje sieć kablową plus kilku konkurentów w rejonach najbardziej zurbanizowanych.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PrzedstawicielfirmyAnalysysConsultingLimitedwCambridgeStefanStanislawski">Ze względu na  ogromny w ostatnich latach rozwój telefonii komórkowej w Polsce stało się tak, że telefonia kablowa daje tylko 50% przychodów telefonii. Kiedyś było to 95% i więcej. Nie oznacza to jednak spadku znaczenia telefonii kablowej, która jest bardzo ważna dla łączności cyfrowej i komputerowej o wysokiej przepustowości i dla rozwoju społeczeństwa informatycznego. W każdym kraju europejskim istnieje na rynku tylko jeden dominujący operator w dziedzinie szerokopasmowych łączy komputerowych. W Polsce takim operatorem jest Telekomunikacja Polska SA. Istotne jest, iż dyrektywa ramowa w swojej preambule przekazuje wytyczne dla państwa, a także uwzględnia nowo powstające rynki określając, że operatorzy, którzy dopiero wchodzą na rynek, nie powinni być traktowani gorzej. Na koniec swej wypowiedzi przedstawię kilka uwag i spostrzeżeń dotyczących już tylko Polski. Wygłoszę je z pozycji outsidera, jako że nie  mam żadnych udziałów w korporacjach telefonicznych. Chciałbym podkreślić, że kluczową kwestią dla funkcjonowania sektora telekomunikacji w Polsce jest jasny i klarowny podział ról między parlamentem, rządem i operatorami. Jest to warunek sine qua non poprawnego funkcjonowania każdego rynku, szczególnie w Polsce. Ale ważne jest nie tylko określenie tych ról, ale spójność realizacji przyjętych zasad oraz polityka pozwalająca na wspieranie realizacji tych zasad. Podczas swoich wizyt w Polsce miałem obawy, jak ta struktura będzie się sprawdzać w działaniu. Miałem też obawy co do podziału wspomnianych ról. Musimy je tak określić, aby wspierały one nowo zdefiniowaną pozycję regulatora. Aby działania te były skuteczne, regulacje ekonomiczne muszą brać pod uwagę realność kosztów. Koszty te muszą być z kolei odzwierciedlone w wysokości opłat za usługi telekomunikacyjne. Chciałbym podać przykłady. Otóż koszty połączeń do operatorów komórkowych są dosyć wysokie ze względu na niewielkie sieci. Koszty te spadły w związku z rozwojem tego typu usług. Niestety, w Polsce widać, że opłaty za połączenia z operatorami sieciowymi nie spadają tak, jak to się działo w innych krajach, a powinny. Musimy zatem brać pod uwagę realność ponoszonych kosztów, która powinna znaleźć odzwierciedlenie w działaniach związanych z ochroną konkurencji i konsumentów. Wypracowanie i wdrożenie takich zasad zabiera dużo czasu, ale jest konieczne. To jest także polska perspektywa. Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że dyrektywa ramowa jest rezultatem 20- letniego programu legislacyjnego w krajach, mających znacznie dłuższą od Polski drogę rozwoju rynkowego. Dyrektywa jest przede wszystkim przeznaczona dla krajów, które już zliberalizowały swoje rynki 5 do 10 lat temu. Jest również faktem, że w momencie powstawania dyrektywy, w przemyśle telekomunikacyjnym przeżywaliśmy niepowtarzalny boom finansowy. Było to w końcowych latach 90. Firmy wchodziły na giełdę niczym świeże bułeczki. Osobiście byłem uczestnikiem takich transakcji. Wtedy jednak na kołku zawieszono obawy dotyczące rentowności takich spółek, co było powszechne w Europie. Dzisiaj nie jest to już magia, nie jest też panaceum na dolegliwości sektora telekomunikacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PrzedstawicielfirmyAnalysysConsultingLimitedwCambridgeStefanStanislawski">Dlatego też  sugerowałbym, abyście państwo bardzo dokładnie rozważyli wpływ nowych dyrektyw Unii Europejskiej na Polskę, czy będą one promowały inwestycje w trudnym klimacie gospodarczym. Należy też wziąć pod uwagę, czy dyrektywa ta będzie pozostawiała pewien margines swobody i pola manewru dla rynków nowo powstających. Zalecałbym również skorzystanie z ewentualnych okresów przejściowych, jeśli uznacie je państwo za celowe; niektóre kraje tak właśnie postąpiły. Ostatnia uwaga: proces liberalizacyjny jest zawsze związany z tym, że monopol jest obciążony winą za wszelkie frustracje. Nie uważam, że pozycja Telekomunikacji Polskiej SA jest perfekcyjna, ale myślę, że potrzebne jest stworzenie klimatu do poważnej debaty na temat kontekstu instytucjonalnego w tym zakresie. Bo monopolista  nie może być wszystkiemu winien. Dziękuję państwu za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Po tych wypowiedziach możemy się spodziewać wystąpień przedstawicieli operatorów działających na polskim rynku; bardzo proszę o zabranie głosu. Jak widać kandydatów do wystąpień nie ma. W związku z tym otwieram dyskusję. Czy panie i panowie parlamentarzyści macie uwagi lub pytania do wystąpień naszych prelegentów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Generalnie zgadzam się z większością przedstawionych nam tez i ocen, ale nie ze wszystkimi. Dotyczy to materiału przygotowanego przez zespół z Uniwersytetu Łódzkiego "Ocena efektywności regulacyjnych na rynku telekomunikacyjnym w latach 2001-2002". Ocenianie Urzędu Regulacji Telekomunikacji po roku funkcjonowania i wyciąganie wniosków tak daleko idących, jak to zaprezentowali panowie eksperci, nie jest chyba pracą najlepiej wykonaną, tym bardziej że autorzy sami nie przedstawili koncepcji rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce, o co oskarżają urząd. Tyle moich uwag do autorów tego dokumentu. Mam pytanie do pana ministra Krzysztofa Hellera. Od kilku lat uczestniczę w tego typu konferencjach, na których padają te same głosy. Niezależnie od tego jaka opcja rządzi w kraju, mamy praktycznie do czynienia z taką sytuacją, że na kogoś innego zrzuca się winę za zły stan rynku. Tymczasem jak mi się zdaje, państwo w pewnym momencie zwolniło się od odpowiedzialności za rozwój infrastruktury w Polsce i przerzucało tę odpowiedzialność albo na rynek, którego nie było, potem na monopolistę, który jest wszystkiemu winien. Tymczasem rząd do dzisiaj nie dopracował się własnej wizji rynku telekomunikacyjnego w Polsce. A sytuacja jest dramatyczna. To co powiedziano dzisiaj na ten temat stanowi tylko część prawdy. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że cały sektor telekomunikacyjny znajduje się w poważnym kryzysie. Oczywiście, można to wiązać z ogólnoświatowym kryzysem, choć jak wynika z wypowiedzi jednego z mówców, powoli rynek ten się odbudowuje i istnieje iskierka nadziei na poprawę koniunktury. Niemniej w Polsce znajdujemy się w daleko trudniejszej sytuacji. Rynek usług telekomunikacyjnych w Polsce tak naprawdę nigdy nie powstał, prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej SA też niewiele zmieniła, bo nadal mamy do czynienia z państwowym przedsiębiorstwem, tyle tylko, że polsko-francuskim. Bankrutują zakłady produkcyjne pracujące dotąd na potrzeby tego rynku. Obecnie protestują załogi zakładów w Ożarowie, ale stanowią one tylko część ogólniejszego zjawiska w branży telekomunikacyjnej. Podobna sytuacja panuje przecież wśród dostawców sprzętu dla tego przemysłu. Firma Siemens już zapowiada zwolnienia w swoich zakładach w Polsce szacowane na około 6 tysięcy pracowników. W tej sytuacji nie możemy biernie czekać na to, co się wydarzy, ale rząd powinien przedstawić własną strategię działania. Oczekiwałem od rządu, że po upływie pół roku objęcia rządów zostanie nam przedstawiona strategia rozwoju telekomunikacji w Polsce. Dzisiaj pan minister Krzysztof Heller powiedział, że dobiegają końca prace nad zmianami do Prawa telekomunikacyjnego. Trudno nam je dzisiaj ocenić, ponieważ nie dysponujemy tym dokumentem, ocenimy go wtedy, kiedy go dostaniemy. Niemniej jednak sama zmiana Prawa telekomunikacyjnego niewiele zmieni. Potrzebne są bowiem pieniądze na dofinansowanie infrastruktury nierentownej, o której była mowa; chodzi o telefonizację terenów wiejskich. Dodatkowe środki finansowe być może rozwiążą chociaż część problemu, nie wydaje mi się jednak, aby zastąpiły inne działania rządu odpowiedzialnego za to co dzieje się w branży telekomunikacyjnej. Obszary niezurbanizowane w Polsce są w pewnym sensie skazane na wegetację, nadal mamy Polskę "B".</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Może dzisiaj nie dzieli się ona na  wschodnią i zachodnią i linia podziału przebiega inaczej, obejmuje poszczególne województwa. Niemniej jednak ten podział jest bardzo widoczny. Dlatego państwo nie może tworzyć dwóch kategorii obywateli w jednym kraju; na tych którzy mają dostęp do internatu oraz na tych, którzy nigdy nie będą mieli do niego dostępu, bo nie stać ich na korzystanie z systemu łączności cyfrowej czy komórkowej. Lokalni operatorzy nie są w stanie im tego umożliwić. Chciałbym się dowiedzieć od pana ministra Krzysztofa Hellera, czy zapowiedzi zmiany ustawy Prawo telekomunikacyjne idą w parze z jakimś programem gospodarczym otwierającym się na rynek telekomunikacyjny, aby poprawić istniejącą sytuację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Poproszę pana ministra o odpowiedź na pytanie pana posła Krzysztofa Oksiuty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">Zanim na nie odpowiem pragną zaznaczyć, iż w swojej wypowiedzi nie oceniałem raczej moich poprzedników, celowo od tego się powstrzymując. Zgadzam się bowiem z uwagą pana posła, że jest to mniej istotne. Najważniejsze jest to co robić w obecnej sytuacji, jaki mieć sposób na jej poprawę. Pan poseł poruszył kwestię odpowiedzialność państwa za rozwój infrastruktury. Zgadzam się z tezą, że państwo ponosi za to odpowiedzialność i częściowo odniosłem się do tego w swojej wypowiedzi stwierdzając, że w większości krajów Europy Zachodniej państwo ponosiło najpierw znaczne nakłady finansowe na rozwój infrastruktury poprzez narodowych państwowych operatorów. Dopiero krokiem następnym była liberalizacja rynku i jego demonopolizacja. Taka kolejność byłaby z pewnością bardziej słuszna, tyle że w tej chwili zbudowanie w całej Polsce infrastruktury telekomunikacyjnej, która dawałaby gęstość sieci telefonicznej na przyzwoitym poziomie średnioeuropejskim wymagałoby znacznych nakładów. Te wydatki nie mogą być w Polsce poniesione z prostego powodu; po prostu w budżecie państwa tych pieniędzy nie ma. Jedyną rzeczą, którą w tej sytuacji można zrobić, to zastanowić się, gdzie znaleźć te pieniądze na kontynuację podjętych wcześniej działań. Odpowiedź jest prosta; to muszą być inwestorzy prywatni. A inwestorzy prywatni zainwestują, tylko wtedy kiedy to będzie się im opłacało. Działania charytatywne mogą oni prowadzić jedynie w niewielkim zakresie. Nie dotyczy to dwóch obszarów, o których wspomniałem wcześniej. Mam na myśli możliwość wykorzystywania funduszy na dofinansowanie pewnych inwestycji infrastrukturalnych na obszarach niezurbanizowanych. Co może zrobić rząd i co planujemy zrobić w tym zakresie? Rząd dysponuje pewnymi zasobami środków będących własnością Skarbu Państwa. Nie są to zawsze środki bezpośrednio państwowe, czasami są to spółki będące w znaczącym wymiarze procentowym własnością Skarbu Państwa. Ale niewątpliwie są to aktywa, które można wykorzystać jako wkład do przedsięwzięć, które wzmocnione kapitałem prywatnym dadzą możliwość zbudowania podmiotów. Podmioty te będą z jednej strony inwestowały w infrastrukturę, a z drugiej będą kierować zyskiem na zasadach komercyjnych. Możliwość obsłużenia telekomunikacyjnego i teleinformatycznego słabo zurbanizowanych obszarów, będzie się wiązała z zastosowanie innych technologii niż tradycyjna technologia miedziana. Mam na myśli technologie radiowe. Technologie nowej generacji urządzeń obniżają koszty inwestycji jednostkowej. I w tym kierunku idziemy. Wiemy także, że istnieją inicjatywy dotyczące już bezpośrednio potrzeb państwa, a więc służb ratowniczych i innych, które też wymagają komunikacji drogą radiową. Chcemy połączyć te inicjatywy w taki sposób, aby nie dublując nakładów na infrastrukturę, można było stworzyć rozwiązania używane przez szeroką rzeszę konsumentów, a nie tylko na potrzeby wewnętrzne państwa. Drugim rodzajem działań rządu jest unikanie dublowania infrastruktury. Jak to było wielokrotnie prezentowane, konkurencja powodowała, że w części obszarów Polski o dużej gęstości zaludnienia, infrastruktura się dubluje.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">Mówiąc krótko,  zbudowaliśmy kilka dróg zamiast jednej, natomiast w innych miejscach w ogóle jej brakuje. Chcielibyśmy zatem doprowadzić do zmiany tej sytuacji. Częściowo można to zrobić przez otwarcie tak zwanej pętli abonenckiej, czyli przez nakazanie operatorom udostępniania innym swojej infrastruktury. Zresztą niektórzy już się zastanawiają, jak obniżyć swoje koszty inwestycyjne poprzez wspólne działania z innymi partnerami na rynku. W ten sposób środki finansowe będą bardziej racjonalnie wykorzystywane w skali kraju, a nie w skali pojedynczych podmiotów gospodarczych. Innym jeszcze sposobem jest wykorzystanie, poza technologiami radiowymi, technologii oraz innych istniejących urządzeń infrastruktury. Chodzi o wykorzystanie łączy elektroenergetycznych. Sprawa jest jednak kontrowersyjna i obecnie badana pod kątem ewentualnych zakłóceń odbioru. Mniej dyskusyjnym sposobem jest wykorzystanie telewizji kablowej. Trzeba jednak pamiętać, że większość tej infrastruktury technicznej jest własnością prywatną. Dlatego państwo może w ten obszar ingerować jedynie pośrednio, nie może natomiast zawłaszczać infrastruktury, która jest czyjąś własnością. Takiej możliwości już nie ma. Dopóki Telekomunikacja Polska SA była firmą państwową regularnie dostawała polecenia inwestycyjne, które były realizowane. Trzeba jednak przyznać, że od 7, 8% do prawie 30% penetracji w ciągu ostatniego dziesięciolecia, to jest duży postęp, który dokonał się w tym zakresie. Nie ma prostej recepty na rozwój polskiej telekomunikacji. Pozyskanie inwestorów wymaga również stworzenia odpowiednich długofalowych ram regulacyjnych, bo inaczej inwestorzy nie będą pewni jutra, a w związku z tym nie będą przychodzić na rynek i w niego inwestować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Skorzystam z okazji i poproszę pana ministra o ocenę resortu infrastruktury kompromisu przyjętego między Telekomunikacją Polską SA a Niezależnym Operatorem Międzystrefowym. Część obserwatorów tego porozumienia uznała, że nie jest to kompromis, ale kapitulacja ze strony  Niezależnego Operatora Międzystrefowego. Jak pan minister to ocenia? Drugie pytanie łączy się z oceną pracy Urzędu Regulacji Telekomunikacji przez zespół łódzkich ekspertów. Jest to głównie negatywna ocena jego funkcjonowania w ciągu roku. Czy panowie w resorcie podzielacie tę ocenę? Jeśli tak, to w którym kierunku pójdą zmiany i czy spodziewacie się, że nowe kierownictwo Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty powinno wdrożyć nowe procedury? Bo ekspertyza wykonana przez zespół ekspertów z Uniwersytetu Łódzkiego jest bardzo krytyczna wobec dotychczasowej linii postępowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">Odpowiem na pierwsze pytanie dotyczące porozumienia między Telekomunikacją Polską SA a Niezależnym Operatorem Międzystrefowym. Czas na ocenę będzie dopiero po pewnym czasie, kiedy okaże się jak funkcjonuje Niezależny Operator Międzystrefowy po zawarciu porozumienia. Niewątpliwie cenne było przerwanie wielostronnej niemocy z obu stron. Z jednej strony były bowiem roszczenia ze strony jednego operatora, były także przeciwne roszczenia drugiego operatora. Urząd Regulacji Telekomunikacji wydawał decyzje, które następnie uchylał sąd. Nie tworzyło to zdrowej sytuacji dla budowania rzetelnego systemu regulacji. Nie chcę twierdzić, że porozumienie między TP SA a NOM jest sukcesem czy porażką. Trzeba zobaczyć jak rozwiązywane będą problemy podnoszone w trakcie rozmów między tymi dwoma operatorami. Z pewnością jest lepiej, jeśli sami operatorzy dochodzą do porozumienia, bo interwencja regulatora powinna być zawsze swego rodzaju wyjątkiem. Nie chciałbym jednak w tym momencie dokonywać jednoznacznej oceny zawartego porozumienia. Jeśli chodzi o drugie pytanie pana przewodniczącego dotyczące stosunku resortu do stanowiska zajętego w opracowaniu panów z Uniwersytetu Łódzkiego, to też trudno mi o odpowiedź. Materiał na posiedzenie zatytułowany "Ocena efektywności działań regulacyjnych na rynku telekomunikacyjnym w latach 2001-2002" otrzymałem bowiem bezpośrednio przed samym dzisiejszym posiedzeniem i nie zdążyłem się z nim zapoznać. Dlatego nie mogą odnieść się do tego materiału. Natomiast jeśli chodzi o ocenę funkcjonowania Urzędu Regulacji Telekomunikacji, to niektóre bardziej smakowite określenia użyte w Sejmie zostały już skwapliwie wykorzystane przez prasę. Niewątpliwie jednak Urząd Regulacji Telekomunikacji nie wykorzystał do tej pory wielu swoich możliwości. Liczymy na to, że nowe kierownictwo uzdrowi sytuację. Na koniec chciałbym podkreślić, że we wszystkich dyrektywach unijnych podkreśla się bardzo mocno niezależność funkcjonowania narodowych urzędów regulacji. Mówi się wręcz, że regulator powinien być niezależny. Nam się zarzuca, że regulator jest za bardzo uzależniony od państwa. Dlatego nie chciałbym dzisiaj tego oceniać, aby nie zabrzmiało to w ten sposób, że Ministerstwo Infrastruktury chce pouczać regulatora i na bieżąco kontrolowało jego działania. Podobnie jak inne urzędy regulacyjne, jak np. Urząd Regulacji Energetyki, czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty jest   organem o dużej dozie autonomii. My nie jesteśmy organem nadzoru w zakresie merytorycznym, nie jesteśmy też żadnym organem odwoławczym w żadnej instancji od działań Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Podział ról jest taki, że kreując politykę oczekujemy, że poszczególni uczestnicy gry na rynku tę politykę będą realizowali. Natomiast jeśli chodzi o pojedyncze bieżące decyzje dotyczące funkcjonowania podmiotów na rynku, to regulator jest niezależny i do niego należą decyzje. Tak w każdym razie być powinno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Zacznę od stwierdzenia, iż dziwi mnie trochę, że uczestniczący w konferencji przedstawiciele firm o niezłym dorobku nie chcą się włączyć do naszej dyskusji. A przecież naprawdę jest o czym dzisiaj dyskutować. Swoją wypowiedź zacznę od tego, że moim zdaniem w Polsce powinien istnieć jeden urząd regulacji posiadający znakomity pod względem fachowym zespół prawników lub powinien wręcz ogłosić przetarg na usługi prawnicze wybierając najlepszych z najlepszych prawników. Na marginesie -  zauważyłem, pani dyrektor Grażyna Oliwa-Piotrowska została już dyrektorem departamentu współpracy z regulatorem. Jeśli chcemy, aby regulator nie nakładał na operatorów kar finansowych, ale w porę kontrolował sytuację na rynku telekomunikacyjnym, to wszystko sprowadza się do interpretacji obowiązującego prawa. Zgadzam się z panam posłem Krzysztofem Oksiutą, iż na ocenę funkcjonowania byłego Urzędu Regulacji Telekomunikacji, jest jeszcze za wcześnie. Minęło przecież zaledwie 18 miesięcy od dnia jego powołania. Komisja, a także stała podkomisja, mamy uwagi do pracy urzędu. Ale z posiadanej przeze mnie wiedzy i na podstawie moich obserwacji wynika, że wynagrodzenia prawników zatrudnionych w tym urzędzie są co najmniej śmiesznie niskie. Niestety, nie znam zarobków prawników, którzy pracują dla operatorów pragnących wykazać, że regulator nie ma racji. Mam dwa konkretne pytania. Pierwsze do pani dyrektor Grażyny Oliwy-Piotrowskiej z TP SA. Czy w kasie spółki są utworzone rezerwy środków na zapłacenie kar w postaci 50 i 300 milionów, które Urząd Regulacji Telekomunikacji nałożył na TP SA za nadużywanie pozycji monopolistycznej w stosunku do operatora linii międzymiastowych? Pytam się o to dlatego, że Skarb Państwa ma jeszcze przecież 20% akcji w TP SA. Drugie pytanie; czy ze strony regulatora były próby znalezienia kompromisowego rozwiązania konfliktu między operatorami? Jak powiedział dzisiaj pan minister Krzysztof Heller, występowanie regulatora w roli policjanta, nie jest tym, o czym myśleliśmy powołując do życia Urząd Regulacji Telekomunikacji. Chcieliśmy widzieć regulatora raczej w charakterze nie karzącego i nakładającego kary finansowe na monopolistę, jeśli rzeczywiście nie stwierdził, że ten monopolista uprawia praktyki monopolistyczne, a więc ruguje innego operatora z rynku lub uniemożliwia mu prowadzenie normalnej działalności. A trzeba już ewidentnie udowodnić. I ostatnie pytanie; czy tego typu sankcje finansów przy realizowanym obecnie programie restrukturyzacji firmy, a więc także zwolnieniami pracowników z pracy, zahamują program inwestycyjny? Bo coraz trudniej jest walczyć o klienta i operatorzy telefonii bezprzewodowej na razie wygrywają rywalizację z TP SA. Czy tak wysokie kary, jeśli zostaną wyegzekwowane, znacząco wpłyną na politykę inwestycyjną Telekomunikacji Polskiej SA?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselStanislawZmijan">Chciałem skierować pytanie do pana ministra Krzysztofa Hellera. Nie ulega wątpliwości, że dla osiągnięcia właściwego poziomu rozwoju telekomunikacji, a szerzej w ogóle infrastruktury, niezbędne są w naszej rzeczywistości środki prywatne. Pojęcie partnerstwa  publiczno - prywatnego nie jest pojęciem nowym, mówi się o tym w Polsce od kilku lat. Proszę jednak zauważyć, że nie możemy jakoś tego hasła zmaterializować, a przede wszystkim stworzyć podstawy legislacyjne dla tego rodzaju działań inwestycyjnych. Przypomnę państwu inwestycję realizowaną właśnie w tym trybie, jakim był sławny terminal samochodowy w Koroszczynie na wschodniej naszej granicy. Proszę sobie przypomnieć w jakiej atmosferze był ten obiekt oddawany do  użytku, z jak znacznym opóźnieniem. Wrócę jednak na podwórko telekomunikacji. Nie mając niezbędnych rozwiązań legislacyjnych, z tych prywatnych środków na inwestycje łatwo nie skorzystamy. Zmierzam do pytania; czy rząd pracuje nad opisaniem legislacyjnym pojęcia partnerstwa publiczno - prywatnego i jak te kwestie traktuje pan minister?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PrzedstawicielkaTelekomunikacjiPolskiejSAGrazynaPiotrowskaOliwa">Na początek odniosę się do uwagi pana posła Henryka Długosza; mój departament, wbrew temu co powiedział pan poseł, nigdy nie nazywał się departamentem wojny z regulatorem, a zawsze była to współpraca. To tytułem wyjaśnienia. Zacznę od odpowiedzi na ostatnie pytania pana posła. Czy kara 350 mln zł wpłynie na inwestycje TP SA? Jest to wymiar tak absurdalnie duży, że przekracza granice zdrowego rozsądku. 350 mln zł jest kwotą dwa razy większą niż wyniósł zysk całej grupy kapitałowej TP SA w ub. roku. Jest to kwota, za którą można dokonać przyłączeń 100 tysięcy abonentów na terenach niezurbanizowanych, czyli na terenach wiejskich. Pan poseł Henryk Długosz zapytał także, czy zapłacenie takiej kary wpłynęłoby na proces inwestycyjny? Oczywiście, bo inwestycje są dokonywane  przede wszystkim w spółkach prawa handlowego z zysku. Jeśli zysku nie ma, to nie ma także inwestycji. Zgadzam się z panem posłem co do roli regulatora jako policjanta; to nie jest dobra rola dla regulatora. Regulator powinien jednak współpracować w jakiś sposób z operatorami. Kluczową kwestią dla wyjaśnienia roli regulatora w Polsce są z pewnością doświadczenia krajów Unii Europejskiej. Pokazują one, że najpierw musi powstać klarowny i znany wszystkim organom państwa program rządu. Wtedy regulator dobrze wie jak ma działać i które działania promować postępując zgodnie z polityką rządu. Niestety, nic takiego nie miało miejsca w naszym kraju. Jeśli chodzi o rolę regulatora, to zgadzam się z panem ministrem Krzysztofem Hellerem, że kluczową kwestią jest uregulowanie zezwolenia telekomunikacyjnego dla Telekomunikacji Polskiej SA. To co się przez półtora roku nie udawało poprzednim prezesom Urzędu Regulacji Telekomunikacji, zostało zamknięte w zeszłym tygodniu. Telekomunikacja Polska SA ma już zezwolenie, dzięki czemu uzyskaliśmy zabezpieczenie prawne ciągłości działania gwarantowane nam ustawą. Natychmiast też wycofaliśmy z sądu antymonopolowego odwołania dotyczące pozycji dominującej na rynku usług powszechnych. Od tygodnia jesteśmy operatorem dominującym zgodnym z prawem. O to zresztą apelowałam na poprzednim posiedzeniu Komisji Infrastruktury  mówiąc: dajcie nam zezwolenie, zapewnijcie nam podstawę prawną działania, a my natychmiast podporządkujemy się wszystkiemu. To właśnie zrobił pan prezes Marek Józefiak i zarząd spółki w zeszłym tygodniu. Pan poseł Henryk Długosz pytał także, czy mamy rezerwę finansową na ewentualne zapłacenie kary? Naszym zdaniem zarzuty nam stawiane były tak absurdalne i tak abstrakcyjne, że nie braliśmy w ogóle pod uwagę takiej możliwości. Przy okazji chciałabym wyjaśnić, że w moim departamencie nie pracuje armia prawników, wszystkie sprawy załatwia dwóch prawników. Tylko oni zajmują się sprawami regulacyjnymi. Nie są to pracownicy opłacani jakoś specjalnie wysoko i myślę, że na zapłacenie takich poborów byłoby stać także Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Rezerwę się tworzy w przypadku, kiedy kary mają podstawy prawne i  uzasadnienie. I kiedy istnieje ryzyko, że audytor wykaże konieczność zapłacenia kar. Jeszcze raz powtórzę; zarzuty nam stawiane były tak absurdalne i tak bezpodstawne, że audytor nie wykazał potrzeby stworzenia rezerwy finansowej na ich zapłacenie.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PrzedstawicielkaTelekomunikacjiPolskiejSAGrazynaPiotrowskaOliwa">Taka rezerwa ani na 300 mln zł, ani na 500 mln nie została utworzona. Jedna rzecz wymaga wyjaśnienia. Nasze odwołania zgodnie z prawem, idą przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, do Sądu Antymonopolowego. Urząd, a więc organ administracji, może jeszcze w drodze odwołania, zweryfikować decyzję sądu. Mamy nadzieję, że urząd przychyli się do naszego odwołania i uzna nasze argumenty, które w 100 procentach są zgodne z przepisami prawa. Przypomnę tylko, że były prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji, pan Kazimierz Ferenc, wydał decyzję o naliczeniu nam kar w dwa dni przed końcem jego urzędowania. Łatwo jest zwołać konferencję prasową tylko po to, aby móc się pożegnać z urzędem. Taka była nasza ocena tej sytuacji i taka była jakość argumentów podnoszonych w obydwu decyzjach o nałożeniu kar pieniężnych na TP SA. Muszę to, niestety, z przykrością stwierdzić, choć narusza to autorytet urzędu. Ponieważ rozmawiamy o rynku telekomunikacyjnym, to jak już podkreśliłam, sprawą kluczową jest program rządu w tym zakresie. Można zachęcać do inwestowania, ale potencjalni inwestorzy muszą mieć po temu odpowiednią zachętę. Jeśli nie ma środków w budżecie na wsparcie działań prywatnych inwestorów, a wiem, że ich nie ma, to trudno będzie ich pozyskać. Nawet otwarcie sławetnej, już wręcz legendarnej, pętli lokalnej, nie zwiększy dostępu do internetu na terenach wiejskich, co sugerował pan poseł Krzysztof Oksiuta. Samo otwarcie pętli lokalnej, to jeszcze nie jest rozbudowa infrastruktury. Jeśli nie zostaną stworzone zachęty do inwestowania w infrastrukturę, to zajmą się tym jedynie tak zwani "spijacze" śmietanki, czyli firmy, które będą wykorzystywać infrastrukturę już działających operatorów, takich jak np. TP SA, Netia czy Energis. Operatorzy ci już ponieśli ogromne koszty inwestycyjne, aby znaleźć się na rynku telekomunikacyjnym. Na tym rynku pojawią się gracze, którzy skorzystają z tych urządzeń, które kto inny wybudował. Otwarcie pętli lokalnych w krajach Unii Europejskiej miało wtedy miejsce, kiedy penetracja była dwa razy wyższa niż u nas. By komuś udostępnić urządzenia innym po rozsądnych kosztach, najpierw trzeba mieć coś do zaoferowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Pan poseł Henryk Długosz chciałby wypowiedzieć się w ramach sprostowania. Czy tak?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Tak. Chciałbym nieco rozjaśnić obraz parlamentu, jaki posiada pani dyrektor z TP SA. Otóż posłowie na ogół wiedzą z czego można inwestować. Dla pani wiedzy dodam, że można inwestować nie tylko dzięki środkom z zysku, ale można też inwestować z kredytu, z obligacji, z podniesienia kapitału itd. Tak więc główny udziałowiec Telekomunikacji Polskiej SA, którym jest France Telecom, może zdecydować się na powiększenie kapitału, np. pięciokrotnie więcej niż spółka ta posiada obecnie. Druga kwestia; niezależnie od tego, jak się nazwie decyzje organu regulacyjnego, ona miała podstawy prawne. Mówimy teraz tylko o wysokości zasądzonej kwoty, ale decyzja Urzędu Regulacji Telekomunikacji posiada podstawy prawne. Jeśli tak jest, a sprawa znajduje się w sądzie, to obowiązkiem podmiotu będącego na giełdzie jest utworzenie rezerwy. Tak mi się wydaje, bo nie jestem ekonomistą. Dodam jeszcze, że mamy przykłady audytów nie tylko z Polski, ale także z innych krajów. Jeśli pani pamięta, to znakomita firma Enro miała znakomite audyty, a potem "poszło z torbami" miliony ludzi. Mówię o tym, dlatego że podatnicy Rzeczpospolitej mają w firmie Telekomunikacja Polska 22% akcji. Jako parlamentarzysta zamierzam o te pieniądze zadbać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Mam nadzieję, że pan poseł Henryk Długosz w ramach "parkietu" zwiększy swoje akcje w firmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PrzedstawicielNiezaleznegoOperatoraMiedzysieciowegoPawelKuczynski">Reprezentuję firmę państwu dobrze znaną. Przepraszam za nieobecność na posiedzeniu pana prezesa Andrzeja Arendarskiego, który mnie delegował; jestem szefem marketingu w tej firmie. Czując się wywołanym do zabrania głosu, podzielę się z państwem dwiema obserwacjami. Padło dzisiaj pytanie, czy porozumienie z Telekomunikacją Polską SA jest dla nas sukcesem czy porażką. Bardzo się cieszę jako pracownik marketingu z zawarcia porozumienia, bo otwiera ono drogę do działania bardziej precyzyjnego. Ale jak to się sprawdzi w praktyce, to dopiero zobaczymy. Naszym zasobem są nasi klienci i otwarcie, które nastąpiło na skutek porozumienia, oznacza zmianę bardzo dla nas niekorzystnej sytuacji, o czym wszyscy wiedzą. Jak uda się nam ściągnąć pieniądze z rynku, to oczywiście, wielkodusznie się z nimi podzielimy z Telekomunikacją Polską SA, na to wszyscy w firmie czekamy. Kończąc pozwolę sobie na komentarz do milczenia operatorów obecnych na posiedzeniu Komisji, jak to określił pan poseł Henryk Długosz. Ponieważ jestem z wykształcenia socjologiem powiem, że milczenie to jest bardzo znamienne i oznacza, że przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, czyli firmy biznesowe, niezbyt liczą na to, co może im zaoferować reformowane państwo. Doświadczenia ostatnich lat nie są, niestety, zbytnio budujące. Nie znaczy to, że jestem pesymistą, wręcz przeciwnie. Ale wydaje  mi się, i słowa te kieruję do pana ministra Krzysztofa Hellera, że zaufanie przedsiębiorstw do państwa w sektorze telekomunikacji nie jest zbyt wysokie. Jest parę przykładów świadczących o tym, że regulator nie spełnił jednak dobrze swojej roli. Mamy nadzieję, że teraz będzie ją spełniał dobrze. Dlatego istotna jest tak bardzo odbudowa tego zaufania. Nie chodzi o puste gesty. Po prostu jest pewien problem socjologiczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PrzedstawicielfirmyNetiaJanGuz">Reprezentuję radę nadzorczą firmy Netia. Chciałbym się wypowiedzieć w kilku kwestiach. Dzisiejsze seminarium jest bardzo potrzebne. Oceniam, iż byłoby dobrze częściej się spotykać w tym gronie, mieć możliwość wymiany poglądów z państwem. Ale dla nas istotne jest wysłuchanie opinii i wątpliwości posłów, jak również stworzenie pomostu dla dobrej współpracy, bo taka jest potrzebna. Rynek telekomunikacji jest w trudnej sytuacji z racji niezałatwionych spraw w przeszłości, czego dowodem jest bardzo krytyczny materiał łódzkich ekspertów na temat efektywności działań regulacyjnych w telekomunikacji. Rynek jest także w trudnej sytuacji ze względu na ogólną sytuację finansową państwa, na odpływ inwestycji oraz kryzys zaufania do rozwoju polskiej gospodarki. Najnowsze prognozy, o których dzisiaj mówił pan Mirosław Gronicki, świadczą o tym, że stopniowo zbliża się poprawa sytuacji. Ale trzeba pracować nad tym, aby pomosty współpracy stworzyły dobre przyczółki dla dalszej ekspansji i dla dalszego szybkiego rozwoju, co jest, moim zdaniem, konieczne dla nas wszystkich. Przejdę do konkretów. Zacznę od pozycji regulatora. Nie zrozumiałem materiału przygotowanego przez zespół ekspertów z Uniwersytetu Łódzkiego jako krytykę  funkcjonowania systemu regulacyjnego w ciągu ostatnich dwóch lat. Na to się złożyły wcześniejsze winy. Myślę, że nowy zespół ludzi kierujących obecnie Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty, powinien otrzymać od nas kredyt zaufania, ale również wsparcie, aby pozycja regulatora była adekwatna do poziomu trudności spraw będących do rozwiązania. Myślę, że to się tym koleżankom i kolegom z urzędu należy. Sprawa infrastruktury, o której mówił pan poseł Stanisław Żmijan. To co czeka nas i czego wszyscy mamy świadomość, to rekonstrukcja czy też budowa nowej infrastruktur drogowej w Polsce. Powstanie dzięki temu niezbywalna i dość nieoczekiwana okazja dla budownictwa telekomunikacyjnego, aby równolegle wyposażyć nasz kraj w autostrady informatyczne, telekomunikacyjne. Netia próbowała przez ponad dwa lata uruchomić program budowy infrostrad wzdłuż dróg publicznych w związku z budową sieci szkieletowej z myślą o koncesji na usługi międzymiastowe. Pomimo zrozumienia ze strony kierownictwa Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych, a także zrozumienia ze strony byłej Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad, projekt padł. Nie mogliśmy uzyskać prawa drogi. Chodziło o proste zezwolenie na wybudowanie  infrostrady wzdłuż dróg publicznych. Wtedy chodziło o około 5 tysięcy kilometrów dróg publicznych. Musieliśmy zatem ograniczyć zakres prac, po drugie - zdecydowaliśmy się pójść, jak to się mówi, przez łąki, pola i lasy i wybudować te nasze infrostrady z ominięciem gęstej zabudowy, bo tam nie można się było przebić z racji braku prawa drogi. Proszę pozwolić wykorzystać mi to memento, bo uważam, że mogę użyć tego słowa, do wprowadzenia ogólnej zasady, że każdy odcinek drogi publicznej modernizowany czy budowany od początku, musi być od razu wyposażony w urządzenia infrastruktury telekomunikacyjnej o określonej, niezbędnej pojemności dla połączeń, jakie w danym terenie istnieją.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PrzedstawicielfirmyNetiaJanGuz">Jeżeli to wprowadzimy,  to będzie o tyle łatwiej, za lat może 10, że infrastruktura będzie wówczas bardzo nowoczesna  bardzo pojemna, efektywnie pracująca dla kraju. Kolejna sprawa wiąże się z naszym wejściem do Unii Europejskiej. Rozumiem starania pana ministra Krzysztofa Hellera, żeby przygotować jak najlepszą propozycję nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne z myślą o tym, aby dopasować je do wymagań Unii Europejskiej. Rozumiem także jego starania o to, aby nie robić tego w sposób formalny, tylko z myślą o spełnieniu warunków prawnych, które są niezbędne dla spełnienia wymagań Unii. Musimy bowiem mieć świadomość skutków, jakie będzie wywoływać nowe Prawo telekomunikacyjne. Powinniśmy również mieć świadomość skutków wejścia do Unii dla rozwoju telekomunikacji w Polsce. Jeżeli w najbliższych tygodniach rząd przedłoży projekt takiej nowelizacji, to z całą pewnością powinna być ona poprzedzona analizą skutków, aby jej uzasadnienie było przekonywujące dla nas wszystkich co do jej celowości. O jednej jeszcze sprawie chciałbym powiedzieć. Chodzi  o opłaty licencyjne dla operatorów lokalnych. To jest bolesna sprawa, bowiem Prawo telekomunikacyjne zmieniło się już prawie dwa lata temu. Operatorzy lokalni podnosili, że zasadnicza zmiana warunków prawnych, w których działają, czyni bezprzedmiotowy pobór opłat licencyjnych. W związku z tym starali się uzyskać odpowiednie decyzje. Pomimo przychylności różnych władz do ich starań i  różnych urzędów, sprawa do dzisiaj nie została załatwiona. Przy nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego warto i te kwestie pomyślnie rozwiązać. Bez stworzenia takich zachęt trudno będzie myśleć o konsolidacji lokalnych operatorów, trudno będzie nawet myśleć o tym, że będą oni w stanie zmobilizować dodatkowe środki na inwestycje, aby stworzyć dodatkowe połączenia telefoniczne dla często bardzo potrzebujących regionów kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PrzedstawicielfirmyELNETEugeniuszGaca">Reprezentuję nie tylko firmę EL-NET, ale także środowisko operatorów stacjonarnych zrzeszonych w Krajowej Izbie Gospodarczej. Z przyjemnością wysłuchałem wszystkich głosów w dyskusji, ale wracając do podstawowego tematu dzisiejszego posiedzenia Komisji Infrastruktury chciałbym zwrócić uwagę na kilka zadań. Czekają one wszystkich operatorów niezależnie od tego, czy to jest Telekomunikacja Polska SA, czy też operator niezależny. Rynek się zwiększa i podlega ustawicznym zmianom, następują procesy bardzo szybkiej wymiany technologicznej. Mamy także do czynienia z dużą dynamiką rozwoju technicznego. Powstają sieci szkieletowe pozwalające transmitować zarówno głos jak i dane. Następuje proces przekształcania istniejących sieci w wielousługowe, które umożliwiają poszerzenie całej gamy usług. Zwiększa się również otwartość na różnorodność świadczonych usług. Operatorzy muszą reagować błyskawicznie na potrzeby rynku, a abonenci żądają od nas coraz bardziej zróżnicowanej oferty usługowej. Następuje także zmiana modelu odbiorców związana z powstawanie biznesu i wielu innych podmiotów będących efektem programu gospodarczego rządu. Mamy także do czynienia z procesem integracji rynku telekomunikacyjnego, informatycznego i rynku mediów. Moi przedmówcy mówili o tendencjach i prognozach. Sieci stacjonarne, to dzisiaj 11,5 miliona abonentów. Pojemność sieci, która jest w stanie zaspokoić potrzeby, szacowana jest na poziomie 14 -15 milionów. Mamy do czynienia ze spadkiem dynamiki tego wzrostu. Tego powodem jest przede wszystkim już nasycenie rynku, wbrew pozorom bardzo znaczne, ograniczenie tempa wzrostu gospodarczego, zubożenie społeczeństwa, a także niekorzystne wskaźniki demograficzne. Sieci komórkowe w dużym stopniu wykorzystały w swojej szansie rozwoju tę ilość oczekujących, która w latach od 1997 do 2000 nie była w stanie uzyskać telefonicznego aparatu stacjonarnego. Połowę abonentów stanowią abonenci biznesowi. Następuje także znaczny rozwój usług teleinformatycznych. Zwiększa się rynek transmisji danych i dostępu do sieci internetu. Obecnie operatorzy stają przed różnymi rozterkami. Nie wiedzą, czy zdecydować się na świadczenie usług dostępu do internetu samodzielnie wykorzystując już posiadane systemy dostępu, czy też dostosować swoje dotychczasowe sieci do rosnącego ruchu internetowego lub też zaakceptować budowę sieci wielousługowych. Dylemat polega też na wyborze, jak i czy reagować na możliwości wykorzystania szerokopasmowych sieci telewizji kablowych. Sieci te, oprócz usług typowo telewizyjnych, świadczą dostęp do internatu, a także i telefonii stacjonarnej. Kolejne pytanie, to czy i kiedy należy uwzględniać ten element edukacji społeczeństwa, który spowoduje zapotrzebowanie na usługi, czy już należy uwzględniać elementy wynikające z dostosowania naszego prawa do przepisów Unii Europejskiej. Jak wygląda dziś polski rynek telefonii stacjonarnej? Oprócz Telekomunikacji Polskiej SA działają trzy grupy operatorów. Są to niezależni operatorzy lokalni, którzy uzyskali swoje uprawnienia w wyniku działania starej ustawy o łączności,  płacący olbrzymie opłaty koncesyjne, o czym była mowa.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PrzedstawicielfirmyELNETEugeniuszGaca">Ponadto działają  niezależni operatorzy, którzy korzystając z dobrodziejstw ustawy działają w oparciu o zgłoszenia telekomunikacyjne. Na rynku działają także operatorzy, którzy dziś mogą uzyskiwać zezwolenia telekomunikacyjne za koszt jego wydania, czyli 2400 euro. Czym dysponują operatorzy niezależni? Oceniamy dzisiaj, że wielkość ta kształtowana jest na poziomie około jednego miliona abonentów. Największym operatorem jest bez wątpienia Netia, która posiada 360 tysięcy abonentów. Czego potrzeba tym operatorom, aby mogli dobrze funkcjonować? Podzielam pogląd wyrażony przed chwilą przez pana prezesa Jana Guza, że sytuacja operatorów działających pod rządami starej ustawy jest w zasadzie zaprzeczeniem możliwości rozwoju. Operatorzy ci nie są w stanie funkcjonować, ponieważ muszą przeszacować wartości koncesyjne do wartości aktualnie obowiązującej, czyli do 2400 euro. Cała wielkość będąca różnicą opłaconych rat koncesyjnych stanowi stratę przedsiębiorstwa. Jak wobec tego uzyskać środki, jeżeli się wykazuje straty? Te przedsiębiorstwa w zasadzie nie są w stanie istnieć na rynku. Uważam, że jest to porażka przyjętego w  Polsce modelu liberalizacji rynku telekomunikacyjnego. Operatorzy muszą szukać dróg wyjścia z tej sytuacji. Dokładnie rok temu mówiliśmy o tej sytuacji, która już nastąpiła. Oczekujemy, że do czerwca br., bo taki jest termin prolongat, które pan minister infrastruktury nam wyznaczył, nastąpi rozwiązanie problemu. Jeśli to nie nastąpi, to żaden inny problem nie będzie mógł być rozwiązywany. Czy operatorzy mają pomysły jak działać? Oczywiście, próbują konsolidować swoje działania, żeby nie tyle konkurować, ale co może wydawać się dziwne, stwarzać możliwości wspólnego działania. Zarówno koledzy z TP SA, jak i wszyscy inni operatorzy, których przedstawiciele nie są obecni na sali, żyjemy z klientów. Jesteśmy zatem zainteresowani, jak największą ilością przyłączeń. Dlatego operatorzy myślą dziś o konsolidacji, ponieważ muszą stawić czoła wyzwaniom i temu wszystkiemu, co stwarza sytuacja nierównoprawnego traktowania podmiotów działających na rynku. Dokąd dzisiaj zmierzamy? Przede wszystkim myślimy o tym jak przetrwać. To brzydkie słowo, ale taka jest rzeczywistość. Trzeba rozwiązać problem opłat, albo nie będzie operatorów. Reprezentuję także firmę EL-NET, która jest po sprawie układowej. Dziś została wypowiedziana umowa w Elektrimie z firmą TV-Tel Kutno. Koledzy z innych firm mają te procesy albo przed sobą, albo są w ich trakcie. Ale taki jest rzeczywisty obraz. Stąd głównie nam chodzi o przetrwanie. Nadal oczekujemy, iż znowelizowane Prawo telekomunikacyjne rozwiąże ten problem, ale jak dotąd w projekcie nie ma tego rozwiązania. Pomimo wielu deklaracji zmiany tej sytuacji, nadal stoimy w miejscu. Musimy się zjednoczyć, aby pozostać na rynku. Nie mamy szansy funkcjonować oddzielnie tworząc własną infrastrukturę. To już jest przeżytek. Nie ma sensu osobne działanie, bo najbardziej kapitałochłonny jest odcinek kanalizacji. To nie ma sensu, bo się nie opłaca. Musimy zatem szybko ustalić zasady regulacji rynku telekomunikacyjnego. Otrzymaliśmy przed posiedzeniem materiał pana profesora Stefana Krajewskiego, o którym powiedziano w dyskusji, że jeszcze za wcześnie na ocenę funkcjonowania Urzędu Regulacji Telekomunikacji.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PrzedstawicielfirmyELNETEugeniuszGaca">Ależ proszę państwa,  w gospodarce nie ma czasu na zbyt wczesne oceny. Oceniać trzeba permanentnie. Dzisiaj trzeba powiedzieć wyraźnie, że liczymy na to, że tak jak się układa współpraca operatorów z nowym kierownictwem resortu infrastruktury, tak ułoży się ta współpraca z Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Musimy znać zasady i reguły gry nie w perspektywie dwutygodniowej, miesięcznej czy rocznej. Te zasady muszą być określone strategicznie na znacznie dłuższy okres. W inwestycjach telekomunikacyjnych nic nie zwraca się w okresie pół roku, to się dzieje dopiero za dziesięć lat. Taka jest prawidłowość i takie są realia. Powiem coś, co może nie wszyscy państwo uznacie za realne. My sobie układamy współpracę z Telekomunikacją Polską SA, bo jesteśmy na siebie skazani. Musimy sobie ułożyć współpracę i nam jest urząd regulacji do tego niepotrzebny, jeżeli wiemy jakie są uprawnienia regulatora i jego rola. Natomiast w dłuższym horyzoncie czasowym, kiedy już będzie znana wizja rozwoju telekomunikacji polskiej w dalszej perspektywie i kiedy będzie możliwa konsolidacja kapitałowa, stosunki te zapewne ulegną zmianie. Reasumując; jakie są warunki rozwoju? Budownictwo telekomunikacyjne, to nie tylko prawo telekomunikacyjne. Przed chwilą pan prezes Jan Guz mówił o Prawie drogowym. Ja do tego dodam ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym, Prawie budowlanym. Wszystkie te przepisy tworzą zespół czynników wpływających na sposób postępowania podmiotów na rynku telekomunikacyjnym. Dzisiaj nie możemy przekonać inwestora do inwestowania w przedsięwzięcie niepewne, dla którego tylko uzyskanie decyzji trwa trzy lata. Dlatego konieczna jest nowelizacja ustaw nie mających co prawda bezpośredniego wpływu, a tylko pośrednio oddziaływujących na Prawo telekomunikacyjne. Mamy informacje z Ministerstwa Infrastruktury, że trwają intensywne prace nad projektem takiej nowelizacji i cieszy nas, że nasze środowisko może aktywnie uczestniczyć w tych pracach i zgłaszać swoje uwagi. Kolejna kwestia, to określenie obszaru współpracy i roli organu regulacyjnego. Mamy w tej kwestii własne przemyślenia i własne propozycje. Dotyczy to także ustalenia zasad obowiązujących w zakresie wzajemnego wykorzystania istniejącej infrastruktury i dostępu do sieci. Ale chodzi nie tylko o dostęp do sieci TP SA, do wszystkich sieci. Przecież  znacznie więcej operatorów posiada już sieci transmisyjne, jak dotąd mówimy tylko o TP SA. Inne sprawy do załatwienia, to ustalenie ładu gospodarczego. Jeśli będziemy mieli spełnione te wszystkie warunki, to wówczas wpływ zmian w technice i technologii na rozwój rynku, a także wpływ działań marketingowych, spowoduje szansę na normalne funkcjonowanie podmiotów działających w sferze telekomunikacji. Czasu nie pozostało wiele, czas nas stale goni. Nasi inwestorzy stają się coraz bardziej nerwowi i podejmują takie działania. Banki też są nerwowe i też podejmują radykalne działania. Nikt już nam nie wierzy, że w tej sytuacji możemy jeszcze funkcjonować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoselJanTomaka">Chciałem się krótko odnieść do oceny efektywności działań regulacyjnych na rynku telekomunikacyjnym w latach 2001-2002 przedstawionej w opracowaniu ekspertów z Uniwersytetu Łódzkiego. Zostałem do tego zainspirowany dwiema wypowiedziami w dyskusji na ten temat. Dla mnie jest to materiał niezwykle tendencyjny, który jak oceniam, został przygotowany zapewne na zamówienie znaczącego operatora. Mimo jednak tej tendencyjności, to w niektórych swoich fragmentach przedstawia fakty, o których nie było mowy w dzisiejszej dyskusji. I do tych fragmentów chciałbym się właśnie odnieść. Oceniając funkcjonowanie Urzędu Regulacji Telekomunikacji autorzy stwierdzają, że pierwsza ekipa kierownicza urzędu prowadziła bardzo ostrożną, wręcz bierną politykę regulacyjną. Natomiast druga ekipa kierownicza podejmowała decyzje zależne niemal od własnych humorów. Zwracam uwagę na zdania z tego materiału mówiące o tym, iż tak naprawdę polityka państwa sprowokowała te wszystkie działania urzędu, bowiem zbyt niejasne są relacje chociażby między Urzędem Regulacji Telekomunikacji a rządem czy niektórymi ministerstwami. To zostało jednoznacznie powiedziane w tekście. Mógłbym zacytować odpowiednie fragmenty dokumentu, jak chociażby w sprawie dotyczącej wniosku o konwersje opłat koncesyjnych na zobowiązania inwestycyjne. Autorzy opracowania stwierdzają, że przez długi czas ministerstwo wraz z urzędem nie mogły się zdecydować, kto ma zająć się tym problemem. Nie mogę także przejść do porządku dziennego nad wystąpieniem przedstawicielki TP SA, pani Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, która w dość niezwykły sposób oceniła pracę poprzedniego prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji pana Kazimierza Ferenca. Powiedziała, iż pan prezes tylko i wyłącznie z własnego kaprysu i dla własnej publicity wydał taką a nie inną decyzję. Myślę, że jest to dość przykre zdarzenie, które miało miejsce na sali naszych obrad. W związku z tym dziwi mnie także fakt, że pan minister Krzysztof Heller nie odniósł się do wypowiedzi pani dyrektor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselBoleslawBujak">Chciałem usłyszeć w wypowiedziach przedstawicieli rządu, a także przedstawicieli operatorów, jakieś optymistyczne informacje dotyczące inwestowania w rozbudowę sieci telekomunikacyjnej na terenach mało zurbanizowanych, ubogich w infrastrukturę, takich np. jak Podkarpacie, z którego pochodzę. Niestety, z dotychczasowych wypowiedzi nie wynika, aby była jakaś strategia rządu uwzględniająca instrumenty oddziaływania na operatorów sieci, w tym także najmocniejszego operatora, jakim jest TP SA, aby dać tym ubogim regionom szansę zrównoważonego rozwoju. Nawiążę do wypowiedzi pana posła Krzysztofa Oksiuty. Chodzi o udostępnienie młodym ludziom z takich terenów niezurbanizowanych i pozbawionych często infrastruktury, dostępu do internetu i pełnej sieci informatycznej. Albo taka strategia musi zostać opracowana, bo w innym przypadku obecne dysproporcje pod względem dostępu do sieci, będą się nie zmniejszać, ale jeszcze powiększać. Znane mi są miejscowości nie posiadające dostępu do sieci telekomunikacyjnej, a także nie objęte działaniem operatorów telefonów komórkowych. Dlatego albo trzeba wykorzystać sieć energetyczną dla usług telekomunikacyjnych, albo spowodować wymuszenie na operatorach działań inwestycyjnych na terenach mało zurbanizowanych. Odnoszę także wrażenie, że kary nałożone prze regulatora na Telekomunikację Polską SA, mam na myśli kwotę łączną 350 mln zł, mają charakter działań osłabiających możliwości inwestycyjne tego operatora.  I taka polityka jest dla mnie niezrozumiała. Gdyby doszło do zapłacenia tak wielkiej kary, chyba nieadekwatnej do stawianych zarzutów, to nikt w Polsce nie będzie w stanie inwestować w sieć telekomunikacyjną. Nie wspomnę już nawet o inwestowaniu na terenach gospodarczo opóźnionych w rozwoju, które są mi bliskie. Mówimy, że wyzwaniem czasu jest szkolenie informatyczne i dostęp do komputera i  publicznej informacji, mówimy także o wyrównywaniu dysproporcji między regionami kraju. Okazuje się, że rząd, a także Sejm, niewiele robimy, aby to zmienić. Dlatego posłowie Komisji Infrastruktury powinni wpływać na rząd, a może nawet sami wyjść z inicjatywą przyspieszenia zmian legislacyjnych stwarzających szansę rozwoju sieci telekomunikacyjnej w kraju. Bo obecnie widać osłabienie tego rozwoju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Pani dyrektor Grażyna Piotrowska-Oliwa chciała zabrać głos w ramach sprostowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PrzedstawicielkaTPSAGrazynaPiotrowskaOliwa">Odpowiem na pytanie pana posła. TP SA w strategii do roku 2004 przewiduje zwiększenie współczynnika telefonizacji, który prawdopodobnie będzie się jednak odbywał ze środków TP SA, z 29 linii do 137. Nie będą to tylko linie miejskie, ale także instalowane na terenach słabo zurbanizowanych. Chciałam państwu przypomnieć, że na bazie technologii MT 450 z początków Centertela, powstała sieć, która nadal istnieje, choć nie jest wykorzystywana. Dzieje się tak dlatego, ponieważ GSM 900 stała się wiodącą częstotliwością komórkową. TP SA w oparciu o tę sieć rozpoczęła już świadczenie usług. Centertel miał praktycznie pokrycie swoją siecią całego kraju. Dlatego z tą technologią będziemy szli do najmniej dostępnych miejscowości. Taki program ruszył już ponad miesiąc temu, a poprzedziły go testy technologiczne. Program ten, mam nadzieję, będzie nabierał przyspieszenia. Może tymi wiadomościami pocieszyłam choć trochę pana posła Bolesława Bujaka. Odniosę się też do wypowiedzi pana posła Jana Tomaki. Bardzo pana przepraszam. Nie chciałam pana urazić swoim podsumowaniem. Niemniej jednak decyzje wydane przez byłego prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji, pana Kazimierza Ferenca, zapadły na dwa dni przed ustąpieniem z urzędu. Gdyby pan poseł zechciał się zapoznać z uzasadnieniem merytorycznym decyzji, to sam by doszedł do takiego wniosku. Decyzja o karze 300 mln zł ma cztery strony uzasadnienia pisane dużą czcionką. Uzasadnienie to jest w stanie podważyć każdy prawnik. Ponadto decyzja była wydana w momencie, kiedy Urząd Regulacji Telekomunikacji doskonale już wiedział, że jesteśmy na finiszu podpisywania umowy z Niezależnym Operatorem Międzystrefowym. Panowie prezesi Marek Józefiak i Arendarski dostali taki "prezent" w momencie finalizowania rozmów i porozumienie mogło zawisnąć na włosku i w ogóle mogło do niego nie dojść. Taki mógł być efekt decyzji pana prezesa Kazimierza Ferenca. Jeśli pan poseł poczuł się urażony moją wypowiedzią, to bardzo pana przepraszam. Nie było to moją intencją. Chciałam jednak zwrócić uwagę na pewien fakt; organowi administracji nie powinno to się zdarzać w państwie prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Możemy oczywiście kontynuować tę dyskusję, ale bardzo proszę o niewracanie już do decyzji Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Poza tym naprawdę nie jest ważne, czy uzasadnienie napisane było małą czy dużą czcionką. Prosiłbym, aby na posiedzeniach komisji sejmowej zaproszeni gości unikali tego typu sformułowań stron w procesie sądowym. Poczekamy na rozstrzygnięcie sądu i wtedy zobaczymy, kto ma rację. Wiem, że toczył się i nadal toczy, medialny spór o uzasadnienie decyzji regulatora. Ale to niczego nowego nie wnosi do sprawy. Natomiast pan prezes Jan Gaca wniósł do naszej dyskusji kilka nowych, bardzo istotnych wątków. Mówił między innymi o potrzebie podjęcia szybkich i zdecydowanych decyzji w prezentowaniu celów strategicznych i bardzo bym chciał, aby do tej części wypowiedzi pana prezesa odniósł się pan minister Krzysztof Heller.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">W dyskusji padło kilka pytań kierowanych bezpośrednio do mnie lub do rządu, a także sformułowania, do których chciałbym się odnieść. Od razu pozwolę sobie zwrócić uwagę, że nie miałem jeszcze szansy zabrać głosu po wypowiedzi pani Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. Trudno zatem, abym mógł się odnieść do niewątpliwie subiektywnych ocen i motywacji decyzji pana prezesa Kazimierza Ferenca. Chciałbym jednak przyłączyć się do apelu pana przewodniczącego Janusza Piechocińskiego, aby w ocenach pozostawić na boku wszelkie domniemania co do motywacji decyzji regulatora, a jedynie skoncentrować się na faktach i na uzasadnieniach. W innym bowiem przypadku zabrniemy nie w te rejony, do których chcemy dojść. Padło pytanie dotyczące legislacyjnego opisania partnerstwa publiczno - prywatnego. Jest to temat znacznie przekraczający kompetencje Ministerstwa Infrastruktury. W ramach naszego resortu koncentrujemy się na aspektach związanych z budową autostrad, infrastruktury telekomunikacyjnej i innych zasobów infrastrukturalnych. Nie przygotowujemy obecnie ogólnego prawodawstwa dotyczącego partnerstwa publiczno - prywatnego. Wydaje się, że w zakresie, w którym chcemy realizować istniejące prawo, choć może nie jest ono najlepsze, ale dopuszcza możliwość funkcjonowania tego typu podmiotów. Są to jednak podmioty, w których rola państwa jest określona tylko do pewnych działań bądź obejmują udziały w pewnych przedsięwzięciach. Resztę zapewnia kapitał prywatny. Takie formy finansowania są znane i w Polsce także funkcjonują. Myślę, że zapewne warto by się jednak zastanowić na ogólnym sformułowaniem zasad funkcjonowania tego typy styków sektora publicznego i prywatnego. Jest chyba jasne, że pozyskanie kapitału prywatnego jest w pewnych obszarach niezbędne, aby można były dokonać inwestycji. Nawiązując do kar nałożonych na TP SA w wysokości 350 mln zł chciałbym podziękować pani dyrektor Grażynie Piotrowskiej-Oliwie za deklarację zbudowania dodatkowego 100 tysiąca linii, jeżeli kara ta nie zostanie wymierzona i wyegzekwowana. Tak przynajmniej zrozumiałem wypowiedź pani dyrektor. To na pewno pomoże rejonom o niskiej urbanizacji. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o tereny wiejskie technologia NMT, czyli stara technologia oparta na wielkich aparatach Centertela, które kiedyś były używane, jest adaptowana do potrzeb telefonii stacjonarnej. Zabieg ten bardzo pomoże rozwojowi telefonizacji, choć nie rozwiąże, niestety, problemu szybkiego dostępu do internetu. Ale i tak trzeba się cieszyć, że dzięki tej technologii do sieci podłączonych zostanie ponad 200 tysięcy abonentów na terenach słabo zurbanizowanych. Na innych terenach, zwłaszcza w dużych aglomeracjach, nie ma potrzeby używania tej technologii. Uważamy to za krok w dobrym kierunku. Technologia ta pozwala także na połączenia przy pomocy faksu z prędkością 9 600. Tak więc w grę wchodzić może telefon, faks i teoretycznie także internet, ale dostęp do internetu z tą prędkością jest mało użyteczny. Ale podejrzewam, że pocztę elektroniczną można już w tej technologii wysyłać.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">Padła w dyskusji  uwaga dotycząca otworzenia tak zwanej pętli abonenckiej. Istotnie, nie spowoduje to w jakiś magiczny sposób pomnożenia tej pętli i dostępów abonenckich do sieci, tym niemniej przynajmniej spowoduje konkurencję, a w efekcie poprawę obsługi klientów. Dlatego to też jest krok w dobrym kierunku. Przedstawiciel Netii podnosił kwestię prawa drogowego i budowy sieci kanalizacji. W ramach nowelizacji Prawa budowlanego zostały zmienione dwie ustawy: o zagospodarowaniu przestrzennym oraz Prawo budowlane. Projekty zmian tych ustaw już zostały skierowane do Sejmu. W trakcie prac nowelizacyjnych uwzględniane były również aspekty budownictwa telekomunikacyjnego. Przedstawiciele środowiska uczestniczyli w tych pracach i zgłaszali swoje uwagi, które zostały uwzględnione. Obowiązek budowy kanalizacji telekomunikacyjnej przy budowie dróg jest sprawą do rozważenia. Może to choćby częściowo rozwiązać problemy związane z niepotrzebnym późniejszym, droższym inwestowaniem w infrastrukturę. Uważam jednak, że ogólnopolska sieć szkieletowa, a więc światłowodowa, nie jest dzisiaj głównym problemem. Taka sieć, dobrze już rozwinięta, w Polsce istnieje. Główny problem stanowi dzisiaj sieć dostępu, czyli ta przysłowiowa ostatnia mila. Dlatego należy znaleźć skuteczne sposoby zachęty inwestorów do inwestowania. W ramach projektu ustaw związanych z Prawem telekomunikacyjnym, problem ten chcielibyśmy połączyć z opłatami koncesyjnymi. Zwracam uwagę, że co do właściwości opłat koncesyjnych, sprawa ma historyczne uwarunkowania. Proszę pamiętać, że zostały one ustalone w okresie likwidacji Ministerstwa Łączności, sprawy te potem trafiły do Ministerstwa Gospodarki. Pamiętam dyskusję między ministerstwami a nowo powołanym Urzędem Regulacji Telekomunikacji, kto jest właściwy do podjęcia decyzji. Ostatecznie problem został rozstrzygnięty w poprzedniej kadencji i obecnie nie ma już co do tego żadnej wątpliwości. Wiadomo jednak, że chodzi o zobowiązania finansowe i publiczno - prawne do budżetu państwa i żaden minister nie jest władny do zwolnienia kogokolwiek z tych zobowiązań. Nie ma podstawy prawnej, by przekreślić opłaty koncesyjne. Taka zmiana może nastąpić jedynie w drodze ustawowej i taka propozycja musi być uchwalona w formie ustawy. Jest to przedmiotem prowadzonych obecnie prac nad nowelizacją Prawa telekomunikacyjnego. Kilku posłów pytało o rządową strategię rozwoju telekomunikacji w Polsce. Był przyjęty bodaj cztery i pół roku temu plan, a właściwie strategia rozwoju telekomunikacji w Polsce. Ale z pewnością dokument ten wymaga nowelizacji. Zgadzam się z uwagą jednego z posłów, że nie możemy patrzyć się na ten rozwój w krótkiej perspektywie. W tej chwili rozwiązujemy problemy narosłe w latach poprzednich i dotyczące najbliższego roku czy półtora roku. Musimy dzisiaj podejmowane działania widzieć w perspektywie co najmniej 5- 10 lat. Wymaga to jednak wielu bardzo poważnych prac studialnych. Prace takie prowadzone są w środowiskach naukowych, w tym w Instytucie Łączności. Zostali do nich zaproszeni wybitni specjaliści z innych uczelni polskich. Zainteresowane środowiska same powinny się mocno angażować w tego rodzaju prace nad budowaniem strategii. Ale tego nie można zrobić szybko. Znacznie szybciej możliwe jest przygotowanie nowelizacji ustaw czy wydanie decyzji, niż skonstruowanie strategii rozwoju branży. Proszę zauważyć, że dziedzina telekomunikacji rozwija się bardzo szybko i dynamicznie.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PodsekretarzstanuKrzysztofHeller">Przewidzenie kierunków  rozwoju przemysłu telekomunikacyjnego i co się stanie za 10 lat jest bardzo trudne. Najlepszym przykładem może być choćby telefonia komórkowa trzeciej generacji. Jeszcze dwa lata temu była okrzyczana superrozwiązaniem technologicznym, operatorzy telekomunikacyjni wydawali miliardy euro na zakupy koncesji. Tymczasem w tej chwili stało się wątpliwe, czy i w ogóle poniesione nakłady będą opłacalne i czy wspomniana technologia stanie się rewolucją. Zatem trudno naprawdę prognozować, co będzie się działo w technikach telekomunikacyjnych za 5-10 lat. Nawiążę jeszcze do stanu telekomunikacji na świecie; jest to dziedzina, która przeżyła olbrzymi rozwój. Użyto określenia, że tylko raz nadarzyła się okazja,  że telekomunikacja przyciągała inwestorów. Prawdopodobnie obecnie inwestorzy będą z dużą dozą ostrożności patrzyli na branżę. Nie mówię tylko o Polsce, ale tak dzieje się na całym świecie. Inwestorzy raz się już sparzyli na miliardowych opłatach za koncesje UMTS, na olbrzymich wydatkach inwestycyjnych i na upadających firmach. Na świecie upadają  bądź muszą restrukturyzować swoje zadłużenie duże firmy telekomunikacyjne. Pod tym względem sytuacja w Polsce nie jest czymś szczególnym. Mówiąc krótko - przychodzi nam dzisiaj działać w trudnych warunkach, bo niestety musimy zrobić dopiero teraz to, co inne kraje zrobiły już w latach 70., czyli wybudować infrastrukturę. Nie ma zatem złotego środka zachęcającego do budowy infrastruktury telekomunikacyjnej. Możemy z pewnością stosować politykę ulg i ułatwień, ale też jesteśmy ograniczeni ustawą o pomocy publicznej. Ze względu na ograniczenia unijne nie możemy nadmiernie wspomagać jednego sektora w sposób szczególny. Natomiast będziemy działać w tym zakresie, w którym państwo może uczestniczyć wkładając posiadane zasoby, jak na przykład energetyczne prawo drogi czy istniejąca infrastruktura będącą własnością państwa, która może być dołożona do wspólnego przedsięwzięcia. Padło pytanie o skutki finansowe i czy należy przewidywać skutki finansowe podejmowanych decyzji czy rozwiązań zawartych w ustawach. Przy projektowanych ustawach obowiązkowo musimy brać pod uwagę tak zwane skutki regulacji i każdy projekt ustawy musi zawierać takie informacje w uzasadnieniu. Oczywiście, szacunki takie wykonywane są według pewnych modeli, ale ponieważ są one obowiązkowe, z całą pewnością znajdą się także w projektach ustaw przedkładanych przez resort infrastruktury, a potem rządu. Na koniec powrócę jeszcze do strategii rozwoju branży. Myślę, że powinna ona powstać przynajmniej w takiej wersji, która mogłaby stać się podstawą szerokiej dyskusji. Bo takiej rangi dokument musi stać się przedmiotem dyskusji, nie może w żadnym wypadku powstawać pod korcem w gabinetach ministerialnych w wąskim gronie ekspertów. Sądzę, że takie opracowanie będzie jeszcze dyskutowane przed wakacjami. Potem przedstawimy go wszystkim zainteresowanym środowiskom zawodowym, oczywiście sejmowej Komisji Infrastruktury. Niewątpliwie realizacja takiej koncepcji czy strategii rozwoju będzie się wiązała ze zmianami legislacyjnymi, bo bez tego się nie da dokonać zmian. To wszystko z mojej strony. Jeśli jednak pominąłem jakieś pytanie, to proszę mi je przypomnieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselJanTomaka">Bardzo mi przykro, ale muszę zabrać głos po wypowiedzi pani dyrektor Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, która jak widać cieszy się w Komisji większymi względami, niż niejeden poseł. Ale trzeba się z tym pogodzić. Nie jest ważne, pani dyrektor, czy decyzja została wydana w dwie godziny po ustąpieniu ze stanowiska, czy na dwa miesiące wcześniej. Posądzenie urzędnika państwowego o tak płytkie podejście do sprawy jest dla mnie osobiście, jako człowieka, który przez dwanaście lat pełnił funkcje publiczne, absolutnym wykroczeniem. Nic nie upoważniało pani dyrektor do takiego stwierdzenia. Myślę, że dosłowne stwierdzenie, które pani dyrektor użyła, znajdzie się w protokole z dzisiejszego posiedzenia Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Pragnę zwrócić uwagę, panie pośle, że pani dyrektor Grażyna Piotrowska-Oliwa jest naszym gościem. A w polskiej tradycji gościnność jest znana. Zawsze gościowi wolno więcej niż domownikowi, za co przepraszam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Chcę nawiązać do wypowiedzi pana ministra Krzysztofa Hellera dotyczącej konwersji opłat koncesyjnych. Otóż rozumiem, że otrzymamy dokładną analizę wywiązywania się poszczególnych operatorów z przyjętych na siebie zobowiązań w ramach uzyskiwanych koncesji. Mam głównie na myśli koncesje dotyczące poszczególnych województw. Doskonale wiemy, że jest zaledwie kilka podmiotów, które coś zrobiły w ramach wydanych koncesji. Były jednak takie firmy, które brały koncesje, ale nic na rynku nie robiły licząc na ich odsprzedaż. Wydaje się, że musi być wykazana różnica w działalności poszczególnych operatorów i uwzględniona w polityce opłat stosowanych przez ministerstwo. Nie wyobrażam sobie bowiem, abyśmy dopuszczali do zwolnienia z opłat koncesyjnych w zamian za inwestycje, których i tak nie będzie, tych operatorów, którzy do tej pory niczego nie robili. Kolejna kwestia dotyczy współczynnika 29% nasycenia rynku. Nie powinniśmy się nim nadmiernie ekscytować, bo jest to współczynnik mówiący o nasyceniu telefonami na 100 mieszkańców. Istnieją ogromne różnice między zaspokojeniem potrzeb mieszkańców dużych miast, a odległych wsi. Rośnie liczba abonentów w miastach, a nie na terenach słabo zurbanizowanych. Zapewne 100 tysięcy nowych odbiorców telefonii radiowej, o których mówiła pani dyrektor, dotyczy dużych miast. Jeśli nawet będzie to jakieś wydarzenie, to nie zmieni ogólnego obrazu stanu posiadania naszej telekomunikacji. Nie powinno to także zaciemnić w Ministerstwie Infrastruktury ogólnego stanu rzeczy, iż Polska jest krajem najgorzej uzbrojonym w urządzenia telekomunikacyjne i że telefony nadal znajdują się poza zasięgiem prawie połowy społeczeństwa. Dlatego bardziej miarodajnym wskaźnikiem byłby wskaźnik pokazujący dostęp każdego gospodarstwa domowego do telefonów. Skoro pan minister podjął wątek strategii rozwoju telekomunikacji, to pamiętam wystąpienia pana premiera Leszka Millera, a potem pana wicepremiera Marka Pola, w których była mowa o partnerstwie publiczno - prywatnym jako głównym sposobie pozyskiwania środków na rozwój infrastruktury i pozyskiwania inwestycji. Wyobrażałem to sobie podobnie, jak pan poseł Stanisław Żmijan, że niebawem otrzymamy konkretny dokument mówiący, jak wygląda to partnerstwo i na jakich zasadach jest budowane miedzy prywatnym inwestorem a państwem polskim. Oczywiście wiemy, że jest co prawda ustawa o dofinansowaniu przedsięwzięć prywatnych przez państwo, są także dyrektywy unijne, które też ograniczają możliwość pomocy państwa dla podmiotów gospodarczych. Ale sądziłem, iż będziemy mieli do czynienia z jakimś nowym rozwiązaniem i wydarzeniem, tak to przynajmniej zostało zapowiedziane. Tymczasem do dnia dzisiejszego nie ma żadnego dokumentu w tej sprawie, a jedynie wykorzystywane w dokumentach rozdawanych podczas posiedzeń Komisji. W materiale krytycznym o Urzędzie Regulacji Telekomunikacji, przygotowanym przez zespół ekspertów łódzkich, też używa się tego typu sformułowania jako sposobu wyjścia z obecnej trudnej sytuacji. Możemy oczywiście poczekać jeszcze dwa lub trzy miesiące na opracowanie dokumentu rządowego na temat strategii rozwoju telekomunikacji, ale chcielibyśmy, aby w takim dokumencie zostały jasno określone relacje między państwem a operatorem i regulatorem rynku telekomunikacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Byłoby dobrze,  aby w tej strategii znalazły się cele, podobnie jak to się robi w odniesieniu do polityki finansowej państwa. Jeśli mamy dzisiaj 29% nasycenia rynku, to powiedzmy, że w roku 2002 będzie 31, potem 34% i tak dalej. Wtedy będzie przynajmniej wiadomo za co kogoś rozliczamy, a nie tak, że po raz kolejny zapiszemy jakieś ogólniki i nie będzie wiadomo o co tak naprawdę w tym dokumencie chodziło. Czas na konkrety. To prawda, że inwestowanie w telekomunikację bardzo dużo kosztuje. Ale prawda jest także, że takie inwestycje zwracają się w skali rozwoju całej gospodarki. Nie możemy się porównywać z krajami europejskimi, które już dawno wybudowały infrastrukturę i ten problem rozwiązały przed prywatyzacją i liberalizacją rynku. My dysponujemy tym co nam pozostało z czasów gospodarki nakazowo-rozdzielczej i musimy jakoś sobie radzić. Jeśli prywatni inwestorzy nie potrafią znaleźć wyjścia z sytuacji, bo nie dysponują po temu możliwościami i w wielu przypadkach przeszkadza im państwo, to trzeba szukać innych sposobów. Zgadzam się z głosami mówiącymi, że nie można na siłę atakować Telekomunikacji Polskiej SA, jeśli nie ma się alternatywy dla tego operatora. Państwo musi jednak wypracować jakiś model wspierania tego typu inwestycji na dłuższy okres, w którym będziemy próbowali nadrobić zaległości powstałe niekoniecznie z winy obecnych inwestorów czy państwa, ale które są spadkiem poprzednich lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PoselStanislawZmijan">Jeśli pan minister stwierdza, że istniejący stan prawny umożliwia realizowanie idei partnerstwa publiczno - prywatnego w sposób zadowalający, to z takim twierdzeniem się nie zgadzam. Ubolewam nad tym, że tak nie jest. Chyba że pan minister nie wie, że rząd zadeklarował przygotowanie rozwiązań prawnych dla realizacji infrastruktury szeroko rozumianej, w tym oczywiście także telekomunikacji, właśnie w trybie przedsięwzięć publiczno - prywatnych. Do słów pana posła Krzysztofa Oksiuty dodam, że kraje europejskie, które osiągnęły wysoki poziom rozwoju telekomunikacji, korzystały z tej formy realizacji inwestycji i mają to doskonale opanowane. I o tym dobrze wiemy. Teraz chodzi o to, aby przenieść tamte rozwiązania na polski grunt. W przeciwnym razie oddali się nam na bliżej nieokreślony okres osiągnięcie ich poziomu rozwoju. Po drugie - będziemy sobie przy okazji rozbijać niepotrzebnie głowy. Będą to robiły dwie strony; ta, która będzie inwestowała prywatne pieniądze, i ta, która będzie nadzorowała publiczne środki kierowane na inwestycje. Podam przykład z góry zastrzegając się, że nie chodzi o nieuczciwych inwestorów, bo tacy również się zdarzają. Powiem o uczciwych inwestorach i o dobrych intencjach jednej i drugiej strony. Proszę jednak zauważyć ile z tego powodu jest oskarżeń i skandali wywoływanych lub domniemywanych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Mieliśmy w tej kwestii bardzo poważne zapowiedzi rządu, poczekajmy, aż przekształcą się one w koncepcje albo konkretne projekty legislacyjne. Wówczas wznowimy dyskusję. Nasze spotkanie dobiega końca. Zamiast podsumowania pozwolę sobie na wypowiedzenie własnego głosu w dyskusji. W mojej ocenie skończył się czas, kiedy rynek telekomunikacyjny w Polsce był budowany na zasadzie rywalizacji z Telekomunikacją Polską SA. Wszyscy wchodzący na ten rynek stawiali sobie za zadanie dobranie się do skóry temu silnemu i możnemu monopoliście i wyrwanie maksymalnie dużego kawałka tortu. Ze swojej strony Telekomunikacja Polska, widząc, że do stawu z mętną wodą wpuszczono młode i głodne szczupaki, oganiała się od nich jak tylko mogła, starając się poprzez różnego rodzaju utrudnienia administracyjne, decyzyjne, sabotować pewne działania. Jednym ze sposobów było także odwoływanie się od decyzji Urzędu Regulacji Telekomunikacji. W ten sposób TP SA starała się opóźniać proces liberalizacji rynku. Teraz nadchodzi czas pewnej koegzystencji na tym rynku, współdziałania i współpracy. Jeśli to nie nastąpi, to nie tylko monopolista i te małe szczupaki, będą miały określone kłopoty. Po drugie - rynek telekomunikacyjny bardzo nam się zmienił i wzrosły też wymagania klientów. Na rynku mamy bardzo różnorodnych klientów, którzy oczekują zupełnie innego podejścia. Tych klientów nie da się zaszufladkować i ustawić w jakimś schematycznym poziomie i kierować do niego ofertę. Po telefonii komórkowej widać najlepiej, jak z wielką starannością trzeba szukać odpowiedniej niszy rynkowej. Kwestia trzecia. Rywalizacja z początków lat 90. w naszej dzisiejszej ocenie wykazała jedno; wykonaliśmy kawał bardzo rzetelnej roboty w części nikomu niepotrzebnej. Gdybyśmy na starcie budowania rynku byli na tyle mądrzy, na ile jesteśmy dzisiaj, to przy budowie sieci byłoby większe współdziałanie. Nie powstałoby tyle rozwiązań alternatywnych. Ta droga okazała się drogą donikąd i to też denerwuje inwestorów. Bo wydaliśmy olbrzymie pieniądze nie uzyskując większych efektów. Można by je osiągnąć dużo szybciej poprzez dialog , współpracę i podpisywanie porozumień. Przykładem może być rywalizacja firm telekomunikacyjnych w strefie podwarszawskiej, która wszystkim uczestnikom wyścigu przyniosła tylko straty zamiast zysków. Można było to załatwić w zupełnie inny sposób. Kolejna sprawa, to bardzo poważna ocena usytuowania legislacyjnego i możliwości regulacyjnych samego regulatora. Z jednej strony odczuwamy niedosyt i chcemy w tym obszarze dokonywać licznych zmian, w każdym razie są takie sugestie, i zakładamy, że zmiany te uporządkują tę sprawę. Z drugiej strony nie oszukujmy się; w tym obszarze mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie z dużą ilością nowelizacji. Słabością naszego prawa są jego szybkie zmiany. Trudno dokonać nawet pełnej oceny funkcjonowania przepisów, bo szybko są one zmieniane i nastąpiły daleko idące zmiany nowelizacyjne.  Musimy zatem dokonać skutecznego kompromisu między skutecznością nowelizacji a stałością prawa, aby było ono przewidywalne.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PoselJanuszPiechocinski">W  mojej ocenie sprawą fundamentalną jest prowadzenie poważnego dialogu pomiędzy kierownictwem resortu i regulatora oraz wszystkimi operatorami na temat strategii rozwoju telekomunikacji. Taka dyskusja nigdy nie powinna być zamykana, nawet jeśli już otrzymamy rządowy dokument "Strategia rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce". Jeśli po jego przyjęciu przez parlament nastąpi odłożenie go na półkę, będzie to oznaczało klęską. Musi być stale prowadzona bardzo wnikliwa i powszechna debata poprzedzona poważną analizą sytuacji. Nie oszukujmy się. Na razie mówimy o tym przed 1 stycznia 2004 roku, a więc przed przystąpieniem do Unii. Zupełnie inny może być obraz uczestników tego typu seminariów czy konferencji w roku 2006 i komu innemu będziemy stawiali pytania o praktyki monopolistyczne. To też jest dla nas wszystkich poważne wyzwanie. Sprawą fundamentalną jest bardzo szybkie uporządkowanie zaszłości. Zdaję sobie sprawę,  że wywołuje to wiele goryczy. Dlatego należy się cieszyć, że dochodzi do jakiś porozumień. Ale trzeba także pamiętać o tym czy miał być niezależny operator i jakie przed nim stawialiśmy zadania. W mojej ocenie porozumienie podpisane między TP SA a Niezależnym Operatorem Międzysieciowym nie jest 100- procentowym spełnieniem tamtej misji, którą stawialiśmy temu niezależnemu operatorowi. Być może ta misja była zbyt ambitna, może była nierealistyczna. Ale jest jak jest. Tym bardziej cały ten obszar spraw musi być monitorowany. Cieszę się, że stała podkomisja do spraw łączności jest w tym obszarze bardzo aktywna i że przynajmniej raz na kwartał spotykamy się na tego typu konferencjach czy seminariach i wymieniamy poglądy. Kiedy jednak przejrzymy protokół z posiedzenia Komisji odbytego w Kancelarii Prezydenta, to okazuje się, że wiele pytań się powtarza i na wiele z nich nie uzyskaliśmy pełnej odpowiedzi. Dlatego zapewne pewne uczucie niedosytu mają także przedstawiciele środowiska i operatorów, którzy nie otrzymali jednoznacznych, generalnych i stanowczych zapewnień ze strony resortu, a także ocen wypracowanych przez całą Komisję Infrastruktury. Jeszcze raz dziękuję tym wszystkim, którym zawdzięczamy dzisiejsze spotkanie, tradycyjnie zapraszam na następne. A do członków Komisji Infrastruktury, a zwłaszcza członków podkomisji zajmującej się Prawem lotniczym mam kolejny apel. Dzisiaj mamy 7 maja. O godz. 14.30 spotykamy się w Sali Kolumnowej. Także jutro i  dnia następnego, a więc 9 maja, będziemy kontynuować prace w podkomisji nad ustawą Prawo lotnicze. Zamykam seminarium. Posiedzenie Komisji Infrastruktury uważam za zakończone.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>