text_structure.xml 87 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselRyszardHayn">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Dzisiaj ponownie spotykamy się w Kielcach. Witam posłów i zaproszonych gości. Niektórych poznaliśmy już na wczorajszym posiedzeniu. Szczególnie serdecznie witam gospodarza naszego dzisiejszego spotkania prof. Adama Massalskiego, rektora Akademii Świętokrzyskiej. Tematem naszego spotkania są szanse edukacyjne w aspekcie szkolnictwa wyższego. Hasło, które widnieje na ekranie - W drodze do uniwersytetu - jest hasłem przewodnim naszego posiedzenia. Teraz oddaję głos prof. Adamowi Massalskiemu, który wprowadzi nas w temat, potem wysłuchamy jeszcze prof. Andrzeja Juszczyka, a następnie podyskutujemy, wymienimy poglądy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#RektorAkademiiSwietokrzyskiejAdamMassalski">Serdecznie witam w progach Akademii Świętokrzyskiej pana przewodniczącego, posłów, władze województwa, władze oświatowe, władze miasta, kolegów rektorów, którzy zechcieli przyjąć zaproszenie. Obecni są także prorektorzy Akademii Świętokrzyskiej oraz dziekani kieleckich wydziałów Akademii Świętokrzyskiej. Tytuł mojego wystąpienia brzmi tak samo jak hasło, które tu dziś wisi - W drodze do uniwersytetu. Przedstawię genezę Akademii Świętokrzyskiej, jej dzień dzisiejszy i perspektywy. Tradycje kieleckiego szkolnictwa wyższego sięgają 1816 roku, kiedy to w Kielcach przez Stanisława Staszica została założona Szkoła Akademiczno-Górnicza. Wykształciła ona 40 pierwszych w Polsce inżynierów górnictwa i hutnictwa, którzy spośród 90 studentów zdążyli ukończyć studia w Kielcach. Bowiem w 1826 roku, w roku śmierci Stanisława Staszica, szkoła została przeniesiona do Warszawy. Jednak w Warszawie nie wznowiła swojej działalności. Natomiast pozostałe po niej zbiory i sama szkoła zostały przekształcone w szkołę przygotowawczą do Instytutu Politechnicznego, a w 1830 r. w Instytut Politechniczny, który działał tylko rok i po Powstaniu Listopadowym został zamknięty. Trzeba było czekać ponad 100 lat, aby w Kielcach powstały struktury szkoły wyższej. Przypomnę tylko, że najstarszą szkołą o charakterze ponadmaturalnym było seminarium duchowne w Kielcach założone w 1727 r. przez biskupa Szaniawskiego, ale ze względu na jej wyznaniowy charakter i niewielki zakres kształcenia - zwykle kształciło się w seminarium od 30 do 40 osób - nie będzie przedmiotem naszych rozważań, chociaż uczelnia ta towarzyszy od 280 lat naszym poczynaniom edukacyjnym na terenie Kielc. W 1943 r. z inicjatywy prof. Tadeusza Konopińskiego z Uniwersytetu Poznańskiego, który w wyniku represji okupantów niemieckich wobec profesorów Uniwersytetu Poznańskiego znalazł się na kielecczyźnie, i jego kolegów, m.in. kielczanina prof. Tymienieckiego, który również był profesorem uniwersytetu w Poznaniu, powstały w Kielcach tajne kursy uniwersyteckie, na których w ciągu dwóch lat kształciło się około 200 studentów, głównie polonistyki, medycyny, ale także germanistyki i prawa. Studenci ci po ukończeniu dwóch lat studiów byli przyjmowani przez większość Senatów uniwersytetów w Polsce na trzeci rok studiów. Jedynie władze Uniwersytetu Jagiellońskiego zażądały, aby zdali oni egzamin. Kiedy jednak pierwsi kandydaci po kieleckich studiach polonistycznych przystąpili do egzaminu, to egzamin ten przerwano, ponieważ stwierdzono, że są lepiej przygotowani niż studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego. W związku z tym przyjęto wszystkich na trzeci rok studiów. W 1944 r. po Powstaniu Warszawskim grupa profesorów Politechniki Warszawskiej uruchomiła jeden wydział techniczny. W Kielcach i Nawarzycach działał zorganizowany przez księdza prof. Piotra Kauwę Wydział Prawa Kanonicznego, który organizacyjnie podlegał tajnym kursom uniwersyteckim na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ja będę mówił tylko o kształceniu humanistycznym. Jest tu z nami prof. Wiesław Trąmpczyński, rektor Politechniki Świętokrzyskiej, która jest najstarszą z aktualnie istniejących uczelni kieleckich, ponieważ Wyższa Szkoła Inżynierska wieczorowa powstała już na początku lat 60. Studia humanistyczne to dopiero 1969 r., kiedy to Studium Nauczycielskie zostało przekształcone w Wyższą Szkołę Nauczycielską w Kielcach, która istniała do 1973 r. 1 października 1973 r. powołana została Wyższa Szkoła Pedagogiczna, która w 2000 r. została przez Sejm RP przekształcona w Akademię Świętokrzyską. Pierwszą humanistyczną uczelnią w Kielcach była Wyższa Szkoła Nauczycielska. W 1969 r., w roku jej powołania, pracowało w niej 35 nauczycieli akademickich, w tym 7 docentów i 9 doktorów, a w jej murach studiowało 335 studentów. Dzisiaj Akademia Świętokrzyska liczy 1106 nauczycieli akademickich, w tym 269 profesorów i doktorów habilitowanych, 509 doktorów i uczy 30 tys. studentów. A więc jak widać postęp jest olbrzymi. Jeżeli chodzi o studentów, to prawie stukrotny, bo było ich 330, a dziś jest ich 30 tys.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#RektorAkademiiSwietokrzyskiejAdamMassalski">Obecnie Akademia Świętokrzyska składa się z Wydziału Humanistycznego, który ma prawo do nadawania stopnia doktora habilitowanego z historii oraz prawo nadawania stopnia doktora z historii i z językoznawstwa. Pracuje na nim 153 nauczycieli akademickich, w tym 40 profesorów i doktorów habilitowanych. W ramach tego wydziału działa pięć instytutów: bibliotekoznawstwa i dziennikarstwa, historii, filologii polskiej, filologii rosyjskiej i neofilologii, gdzie mamy dwie specjalności: germanistyka i anglistyka. Wydział Matematyczno-Przyrodniczy ma prawo do nadawania tytułu doktora z fizyki. Przedwczoraj byłem w Warszawie, gdzie rozmawiałem z profesorem Januszem Tazbirem o tym, że w kwietniu zapadnie decyzja w sprawie prawa przyznawania tytułu doktora z biologii. Będziemy więc mieli dwa kierunki - fizyka i biologia - z prawem doktoryzowania. W ramach Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego działa pięć instytutów: matematyki, geografii, biologii, chemii i fizyki. Instytut Fizyki kształci w zakresie informatyki i fizyki. Na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym mamy piękne obserwatorium astronomiczne z bardzo silnym teleskopem oraz planetarium, które uruchomiliśmy w tym roku. Na Wydziale Pedagogicznym i Nauk o Zdrowiu pracuje 245 nauczycieli akademickich, w tym 55 profesorów i doktorów habilitowanych. W ramach tego wydziału działa pięć instytutów: pedagogiki i psychologii, edukacji szkolnej, edukacji muzycznej, edukacji plastycznej oraz nowo utworzony Instytut Kształcenia Medycznego, który kształci studentów w trzech specjalnościach: pielęgniarstwo, położnictwo i fizjoterapia. 2 kwietnia odbędzie się posiedzenie Komisji Akredytacyjnej, która, mam nadzieję, zatwierdzi nasze starania o prawo nadawania stopnia magistra na kierunku fizjoterapii. Już posiadamy prawo nadawania stopnia magistra z zakresu pielęgniarstwa. Najmłodszy kierunek - położnictwo - działa dopiero drugi rok, więc za rok wystąpimy o prawo przyznawania stopnia magistra. Najmłodszy wydział na naszej uczelni to Wydział Zarządzania i Administracji, który mieści się w nowo wzniesionym budynku z piękną aulą. Ma trzy instytuty: ekonomii, nauk politycznych i zarządzania. Pracuje w nim 121 nauczycieli akademickich, w tym 19 profesorów i doktorów habilitowanych, 59 doktorów. Podawane przeze mnie liczby profesorów i doktorów habilitowanych dotyczą wyłącznie mianowanych profesorów i doktorów habilitowanych, czyli posiadających wszelkie uprawnienia. Oprócz tego pracują u nas na zasadzie umowy o pracę profesorowie i doktorzy habilitowani, którzy ukończyli 65 rok życia, czyli są emerytami i pracują. Taki dziwny twór jest możliwy dzięki obowiązującym przepisom. Posiadamy filię w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie mamy dwa wydziały, na których kształci się około 10 tys. studentów. W Kielcach kształci się przeszło 20 tys. studentów, w Piotrkowie niecałe 10 tys. Pracuje tam 119 nauczycieli akademickich, w tym 29 profesorów i doktorów habilitowanych. Najpopularniejsze kierunki studiów na naszej uczelni wyznacza ilość kandydatów na jedno miejsce. Na pedagogikę specjalistyczną z resocjalizacją i profilaktyką w zeszłym roku było 12 kandydatów na jedno miejsce, na politologię - 11, na informację naukową - 10, na filologię angielską - 9, fizjoterapię - 7 i na ekonomię było 5 kandydatów na jedno miejsce. Mówiąc o spełnianiu szans edukacyjnych i aspiracji młodzieży pomiędzy Wisłą a Pilicą, należy przytoczyć dane dotyczące ilości maturzystów i osób przyjętych na pierwszy rok studiów. Każdego roku szkoły średnie opuszcza około 25 tys. maturzystów. Akademia Świętokrzyska przyjmuje około 9 tys. z nich. Jak z tego wynika nasza uczelnia przyjmuje więcej niż 1/3 wszystkich maturzystów, którzy zdają maturę. W tym miejscu należy podkreślić fakt ścisłej współpracy Akademii Świętokrzyskiej z pozostałymi kieleckimi uczelniami.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#RektorAkademiiSwietokrzyskiejAdamMassalski">Mamy ogromne wsparcie ze strony Politechniki Świętokrzyskiej, która kształci około 10 tys. studentów. Według danych na 1 kwietnia 2005 r. we wszystkich uczelniach kieleckich, w tym w 12 uczelniach niepublicznych, studiuje 34.114 studentów. Oznacza to, że każdego roku naukę rozpoczyna około 10 tys. młodych ludzi. Proszę jednak uwzględnić fakt, co zapewne potwierdzi posłanka Danuta Grabowska, że zainteresowanie studiami na Akademii Świętokrzyskiej jest także w Radomiu i województwie mazowieckim, w jego południowych częściach, które znajdują się poniżej Pilicy. Mamy studentów nie tylko z Polski, ale także z zagranicy. Podam jeszcze dane dotyczące wyników działalności naszej uczelni. Na projekty badawcze uzyskaliśmy w tym roku 389 tys. złotych, na badania statutowe - 1 mln złotych, na badania własne - przeszło 700 tys. złotych. Mamy także środki z Unii Europejskiej. Instytut Fizyki we współpracy z ośrodkiem naukowym w Darmstadt w Niemczech pozyskał w tym roku 25 tys. euro na działalność badawczo-naukową. Ministerstwo Nauki, Edukacji i Sportu przeznacza na działalność naszej uczelni niewielkie sumy, a mianowicie 17 tys. złotych na działalność biblioteki akademickiej, 25 tys. złotych na działalność wydawniczą i 27 tys. złotych na konferencje naukowe. W Akademii Świętokrzyskiej corocznie odbywa się kilkadziesiąt konferencji naukowych, w tym kilka konferencji międzynarodowych, albo o znaczeniu ogólnopolskim. W zeszłym roku Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk powierzył nam organizację Letniej Szkoły Młodych Pedagogów. W tym roku Komitet Badań w Zakresie Zarządzania Polskiej Akademii Nauk zorganizował Letnią Szkołę Zarządzania PAN w Ameliówce koło Kielc. Prowadzimy program "Przyszłość zderzeń jądrowych przy wysokich energiach", prowadzimy regionalny monitoring środowiska przyrodniczego organizowany razem z Elektrownią w Połańcu w zakresie biopaliw. W tym roku zorganizowaliśmy międzynarodową konferencję "Stosunki polsko-ukraińskie w edukacji historycznej", w której wziął udział były minister oświaty Ukrainy. Każdego roku organizujemy międzynarodowe sympozjum geografistyki polonijnej. W porozumieniu z Instytutem Geografii w Paryżu organizujemy w każdym roku w innym kraju konferencję, poświeconą Polakom na emigracji. Była to inicjatywa prof. Judyckiego z Paryża. Zorganizowaliśmy sesję "Gombrowicz w regionie świętokrzyskim", która skupiła najlepszych znawców Gombrowicza z Polski i z zagranicy. Przyjechali na nią także potomkowie rodziny Gombrowiczów z Francji. Zorganizowaliśmy konferencję "Międzynarodowy transfer edukacji uniwersyteckiej", która to konferencja odbywała się wspólnie z uniwersytetem w Wilnie, mamy bowiem podpisaną umowę o współpracy z Uniwersytetem Wileńskim, głównym uniwersytetem na Litwie. Zorganizowaliśmy konferencję "Mikołaj Rej z Nagłowic" z okazji rocznicy urodzin Mikołaja Reja. Głównym organizatorem konferencji był potomek rodziny Rejów prof. Waldemar Kowalski z Instytutu Historii. Do jej organizacji przyczynili się również prof. Henryk Samsonowicz, prof. Edward Potkowski i władze województwa. Ważnym elementem działalności naszej uczelni jest studencki ruch naukowy.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#RektorAkademiiSwietokrzyskiejAdamMassalski">Obecnie działają 32 studenckie koła naukowe, w których pracuje ponad 400 młodych naukowców ze wszystkich wydziałów. W tym przypadku trzeba podkreślić bardzo dobrą współpracę z pracownikami naukowymi opiekującymi się tymi kołami. To dzięki tej współpracy od 16 lat - najdłużej w Polsce - organizujemy wiosenne sesje studenckich kół naukowych "Człowiek i środowisko", na których studenci z całej Polski prezentują referaty związane z tymi zagadnieniami. Studenci odbywają także objazdy problemowe, wyprawy tematyczne w kraju i poza granicami Polski. Prof. Wojciech Iwańczak, członek Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, profesor naszej uczelni co roku zabiera studentów do Czech, Austrii i Włoch, ponieważ zajmuje się historią średniowieczną. Systematycznie publikowane są artykuły i referaty w "Zeszytach Naukowych" studenckiego ruchu naukowego. Przypomnę, że jednym z naszych instytutów jest Instytut Edukacji Muzycznej, a ważnym elementem jego pracy jest działalność artystyczna. Odbywają się koncerty akademickie dla melomanów, tutaj w tej auli, która ma znakomitą akustykę. Poza tym wydawane są płyty kompaktowe. W tym roku akademickim wspólnie z Wojewódzkim Domem Kultury reaktywowaliśmy Zespół Pieśni i Tańca Kielce, w którym tańczą, śpiewają i grają nasi studenci oraz studenci innych kieleckich uczelni. Odbywają się znaczące wystawy plastyczne w prestiżowych galeriach malarstwa, rzeźby i grafiki. Prezentowane są prace naszych kolegów z Instytutu Edukacji Plastycznej. Ministerstwo wyraziło zgodę na uruchomienie nowego kierunku studiów - malarstwa - który uruchomimy w tym roku, ponieważ ilość pracującej u nas kadry profesorskiej stwarza możliwość prowadzenia dwóch kierunków w Instytucie Edukacji Plastycznej. Od dwóch lat jako główny organizator - wcześniej przemiennie z Politechniką Świętokrzyską - organizujemy Kielecki Festiwal Nauki, który przyciąga ogromną rzeszę widzów. W ostatnim roku było 50 tys. widzów, w poprzednich latach nieco mniej. W ramach festiwalu odbywają się prezentacje, pokazy, w ramach których w zeszłym roku 5 tysięcy osób odwiedziło obserwatorium astronomiczne. Współpracę międzynarodową w zakresie nauki i badań naukowych prowadzimy z instytucjami naukowymi na całym świecie: Austria, Białoruś, Japonia, Litwa, Łotwa, Meksyk, Niemcy, Rosja, Słowacja, Stany Zjednoczone, Szwecja, Ukraina, Włochy. Uczelnia nasza, niestety, ma także bolączki. Bolączką naszej uczelni od wielu lat jest baza materialna szkoły i stąd konieczność prowadzenia inwestycji. Nowo wybudowany dom akademicki spełnia wszelkie standardy europejskie. Cztery lata temu oddaliśmy do użytku budynek Instytutu Ekonomii, dwa lata temu - Instytutu Zarządzania i Administracji. W tym roku z funduszu SPOR uzyskaliśmy 20 mln złotych, co razem z naszymi pieniędzmi dało nam 30 mln złotych. Pozwoli to na rozpoczęcie budowy budynku "G" dla Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. W północno-wschodniej części Kielc posiadamy campus o powierzchni 22 ha i tam będziemy wznosić ten budynek. Wyremontowaliśmy Bibliotekę Główną, w której mamy przeszło 400 tys. jednostek inwentarzowych, w tym 34 tys. roczników, czasopism krajowych i zagranicznych, prenumerujemy ponad 700 tytułów czasopism, w tym 110 zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#RektorAkademiiSwietokrzyskiejAdamMassalski">Zbiory są w pełni skomputeryzowane, posługujemy się nowoczesnym system upowszechniania zbiorów, studenci korzystają z elektronicznego zamawiania książek w naszej bibliotece. Bardzo mocną stroną Akademii Świętokrzyskiej jest działalność wydawnicza. Książka prof. Stanisława Wiecha o carskiej policji politycznej w Królestwie Polskim została wyróżniona nagrodą KLIO dla najlepszego polskiego wydawnictwa historycznego pod względem edytorskim, ponadto dwa lata temu książka ta uzyskała nagrodę im. prof. Jerzego Skowronka, jako najlepsza publikacja historyczna. Na dowód tego, że nie był to przypadek mogę powiedzieć, iż w zeszłym roku książka pani dr Lidii Michalskiej o tradycjach powstania styczniowego na kielecczyźnie także uzyskała nagrodę prof. Skowronka, czyli nagrodę dla najlepszej publikacji historycznej. Mamy bardzo dobrze zorganizowany ruch sportowy. Klub piłki ręcznej AZS Kielce Akademii Świętokrzyskiej zdobył mistrzostwo Polski, w innych dyscyplinach zdobywamy puchary. Mamy świetnie zorganizowane Studium Wychowania Fizycznego i Sportu. Rzecz, która nas wyróżnia wśród wszystkich uczelni w Polsce, to obozy narciarskie. Dawniej wszyscy nasi studenci, czyli ponad 1500 osób, co roku obowiązkowo brali udział w obozach narciarskich w Bukowinie. Od momentu, kiedy stan finansowy szkolnictwa wyższego na to nie pozwala, do Bukowiny jeździ około 500 studentów pod kierunkiem naszych instruktorów, którzy są atestowanymi instruktorami Polskiego Związku Narciarskiego. 500 studentów co roku bierze udział w akcji "Zima" w Bukowinie Tatrzańskiej. Jak to jest możliwe? Mamy zakupione narty i buty i dzięki temu możemy wyszkolić taką ilość studentów. Niektórzy z tych, którzy stawiali pierwsze kroki w Bukowinie, dzisiaj są już instruktorami Polskiego Związku Narciarskiego. Drugą specjalnością naszej uczelni są rejsy żeglarskie. Mamy flotyllę, która pod względem liczebności ustępuje tylko flotylli Wyższej Szkoły Umiejętności dr Andrzeja Błachuta. Przypominam jednak, że w szkole prywatnej można inaczej gospodarować pieniędzmi. Nas stać na kupienie łódki raz na trzy lata, natomiast dr Andrzej Błachut w jednym roku kupił kilkanaście łódek. Nasza flotylla jest drugą co do wielkości na Mazurach. Mamy osiem łódek kabinowych i mniej więcej 250 studentów może corocznie skorzystać z dwutygodniowych rejsów po jeziorach mazurskich. Mamy już wykształconych przez nas żeglarzy, sterników, sterników jachtowych i sterników morskich. Stwarza to dodatkowe bodźce dla kandydatów na studia w naszej uczelni. Na tym zakończę prezentację Akademii Świętokrzyskiej. Muszę jednak dodać, że nauka ma charakter nawarstwiający się. Bez tego, co osiągnęli nasi poprzednicy, my nie jesteśmy w stanie osiągnąć niczego. My musimy bazować na ich osiągnięciach. Proces rozwoju szkoły wyższej jest procesem długim, musi się opierać na doświadczeniach, na tradycjach poprzedników. Jestem przekonany, że dzisiejszy stan Akademii Świętokrzyskiej i jej rozwój pozwalają myśleć o tym, aby Akademia Świętokrzyska bez żadnego uszczerbku dla stanu polskiej nauki została przekształcona w Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselRyszardHayn">Prof. Adam Massalski przedstawił nam obraz uczelni publicznej. Jednak mówiąc o szansach edukacyjnych młodzieży nie możemy zapominać, że istnieją również uczelnie niepubliczne. Prof. Andrzeja Juszczyka, rektora Wyższej Szkoły Ekonomii i Administracji w Kielcach, proszę o przybliżenie nam problematyki uczelni niepublicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#RektorWyzszejSzkolyEkonomiiiAdministracjiAndrzejJuszczyk">Posłanka Bożena Kizińska zaproponowała mi, abym na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży przedstawił sprawy, którymi żyje środowisko uczelni niepaństwowych. Propozycję tę potraktowałem jako zaszczyt i przyjąłem ją, choć mam świadomość trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłem. Temat dzisiejszego spotkania mógłby być przedmiotem kilku rozpraw naukowych, a może nawet rozpraw doktorskich, bo to materia wielce złożona. To nie jest tak, że mówiąc o edukacji, trzeba mówić tylko o edukacji. Mówię to z tym większym przekonaniem, że uczelnia, której mam zaszczyt być rektorem, podejmowała w przeszłości tę tematykę podczas organizowanego wspólnie z Głównym Urzędem Statystycznym i kilkoma urzędami statystycznymi z innych województw seminarium regionalnego w ramach I Kongresu Demograficznego. Temat ten również istniał w pracach przy realizacji programu THEMPUS-PHARE. Wystąpienie moje nie jest stanowiskiem Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych, nie mam takiego upoważnienia, nie jest również stanowiskiem środowiska uczelni niepaństwowych województwa świętokrzyskiego. Sądzę jednak, iż moje opinie dotyczące funkcjonowania szkolnictwa niepaństwowego podzielą obecni na tej sali rektorzy innych niepaństwowych uczelni. Pozwólcie państwo, że korzystając ze swojej, w pewnym sensie, uprzywilejowanej pozycji przybliżę w kilku słowach Wyższą Szkołę Ekonomii i Administracji im. prof. Edwarda Lipińskiego, który był wybitnym wychowawcą wielu pokoleń młodzieży akademickiej i prorektorem niegdysiejszej Wyższej Szkoły Handlowej, obecnie Szkoły Głównej Handlowej. Uczelnia nasza działa od 1997 r., prowadzi pięć kierunków studiów, ekonomię na poziomie licencjackim i magisterskim, politologię, finanse i bankowość oraz europeistykę na poziomie licencjackim, informatykę jako studia inżynierskie. Ma również w swojej ofercie szeroką paletę studiów podyplomowych, które realizujemy w porozumieniu z Gdańską Fundacją Szkolenia Menadżerów, a także z Rotterdam School of Menager. Jesteśmy jedyną w regionie szkołą, która prowadzi tego typu studia. W różnych formach zatrudniamy około 260 pracowników naukowych dydaktycznych, którzy wywodzą się ze Szkoły Głównej Handlowej, z Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Warszawskiego, Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Częstochowskiej, a także z Akademii Świętokrzyskiej, z którą ściśle współpracujemy, o czym wcześniej mówił prof. Adam Massalski. Baza, którą dysponuje uczelnia na dzień dzisiejszy, to około 20 tys. m2, w zdecydowanej większości, powierzchni własnej. Za kilka miesięcy zostanie oddany budynek o powierzchni około 10 tys. m2. Zapraszam państwa do jego odwiedzenia w przyszłości. Działalność naukowa to kilkanaście projektów zrealizowanych z funduszy własnych, z których większość zakończyła się konferencjami naukowymi. Władze wojewódzkie, a także kapituły dziennikarzy, krytycznych w stosunku do tego, co nas otacza, przyznały nam wiele nagród i wyróżnień. W ubiegłorocznym rankingu dziennika "Rzeczypospolita" i tygodnika "Perspektywy" uczelnia zajęła 14 miejsce. Mówiąc o dokonaniach swojej uczelni, mam świadomość, że pozostałe uczelnie niepaństwowe, realizując swoją misję, mogą odnotować również sukcesy, mimo iż klimat dla szkolnictwa wyższego niepaństwowego według osób postronnych zdaje się być daleki od ideału. Deklaracja Bolońska traktuje szkolnictwo jako dobro wspólne niezależnie od rodzaju i form własności.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#RektorWyzszejSzkolyEkonomiiiAdministracjiAndrzejJuszczyk">Praktyka życia codziennego, czego my doświadczamy, jest częstokroć inna. A przecież wszyscy pamiętamy o tym, że Sejm, przyjmując ustawę z 12 września 1990 r. zwielokrotnił możliwości kształcenia młodych ludzi, że podniósł za jej przyczyną wskaźnik scholaryzacji, którym tak się wszyscy szczycimy. W moim przekonaniu, ta decyzja Sejmu była aktem odwagi i determinacji. Teraz całe środowisko uczelni wyższych oczekuje nowej ustawy, sektor szkół niepublicznych, inaczej niepaństwowych, również. Z zastrzeżeniem, aby idea zawarta w ustawie konstytucyjnej była wcielana w życie. Stosowne stanowisko uczelni niepaństwowych zostało zawarte w uchwałach nr 1 i 2 oraz w komunikacie Prezydium Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych i przewodniczących Środowiskowych Kolegiów Rektorów Uczelni Niepaństwowych w Polsce z 21 marca 2005 r. i jest zapewne wszystkim członkom Komisji znane. Proszę pozwolić, że posłużę się danymi statystycznymi, które przybliżą państwu obraz województwa, w którym funkcjonują nasze uczelnie państwowe i niepaństwowe. Według rocznika statystycznego w 2003 r., województwo świętokrzyskie zamieszkiwało około 1 mln 296 tys. mieszkańców, z czego 703 tys. to mieszkańcy wsi. Populacja w wieku 18-24 lat to około 149 tys. osób, z czego około 77 tys. to dzieci wiejskie. Na marginesie chcę powiedzieć, że 50% studentów Wyższej Szkoły Ekonomii i Administracji stanowi młodzież z małych miasteczek i wsi. I tu rodzi się pytanie, czy ma rację bytu twierdzenie, że uczelnie niepubliczne są dla dzieci z zamożnych rodzin. Dla mnie pytanie to jest pytaniem retorycznym, bo czym dla tych niezamożnych, młodych ludzi są uczelnie niepaństwowe położone w ośrodkach niezbyt oddalonych od ich miejsca zamieszkania? To w nich mogą podejmować studia zaoczne ci, którzy chcą podwyższać swoje kwalifikacje pracując, a teraz każdy człowiek bez względu na wiek miejsce pracy bardzo szanuje. Uczelnie niepaństwowe stwarzają takie możliwości, że jedno z drugim można pogodzić. Dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego celem generalnym określonym w strategii województwa jest wzrost atrakcyjności województwa dla rozwoju społecznego i gospodarczego. A program rozwoju szkolnictwa wyższego jest jednym z podstawowych programów. W tym duchu wypowiadał się również marszałek województwa świętokrzyskiego Franciszek Wołodźko na ostatnim spotkaniu konsultacyjnym, które odbyło się z udziałem premiera Jerzego Hausnera, dosłownie dwa dni temu. Spotkanie to służyło omówieniu kwestii związanych z Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007-2013 i w propozycjach pana marszałka była mowa o doskonaleniu systemu edukacji, który kształtuje podstawy otwarte, innowacyjne, przedsiębiorcze oraz o tworzeniu trwałych form współpracy środowiska akademickiego z regionalnymi władzami gospodarczymi, a także o rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Jednocześnie pan marszałek stwierdził, że na terenie województwa i w samym mieście mamy niewystarczającą bazę szkolnictwa wyższego. Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdyby nie funkcjonowały uczelnie niepubliczne, kiedy nakłady państwa na szkolnictwo wyższe wykazują tendencje malejące.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#RektorWyzszejSzkolyEkonomiiiAdministracjiAndrzejJuszczyk">Uczelnie niepaństwowe robią wszystko, aby w miarę swoich możliwości zabezpieczyć godziwe warunki zdobywania wiedzy. Czy mogłoby w naszym regionie studiować kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi? A kształcą się w 14 szkołach wyższych, bo tyle uczelni działa, które być może nie dają im pełnej palety kierunków i specjalizacji, ale na pewno dużo większą niż mogłoby to być w sytuacji, gdyby nie było uczelni niepaństwowych. Wydaje mi się, że wysiłki uczelni niepublicznych państwo powinno wspierać, szczególnie w regionach słabszych ekonomicznie, a za taki, niestety, należy uznać województwo świętokrzyskie. Takie wsparcie na pewno służyłoby wyrównywaniu szans edukacyjnych. O tym, że jest inaczej, mówił prof. Wiesław Trąmpczyński, rektor Politechniki Świętokrzyskiej, na przywołanym wcześniej przeze mnie spotkaniu, stwierdzając, iż dotacja Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu na jednego studenta politechniki w dużym mieście wojewódzkim jest o 26% wyższa niż na studenta Politechniki Świętokrzyskiej. Jak to jest w uczelniach niepaństwowych, pozwólcie, że pominę milczeniem. Analogiczna sytuacja, zdaniem rektora Wiesława Trąmpczyńskiego, ma miejsce przy podziale dotacji z Komitetu Badań Naukowych na prace własne i statutowe na jednego nauczyciela akademickiego. Różnica między politechnikami wynosi 140% na niekorzyść Politechniki Świętokrzyskiej. I również nie wspomnę jak to się ma do uczelni niepaństwowych. Korzystając z okazji, że zabieram głos, chcę serdecznie podziękować za objęcie pomocą stypendialną studentów uczelni niepaństwowych. To na pewno umożliwi podjęcie nauki młodym ludziom mającym predyspozycje i chcącym się kształcić z rodzin słabych ekonomicznie. Tych zaś, którzy już studiują, mobilizuje do osiągania lepszych wyników. W mojej uczelni wysokość stypendiów naukowych uzależniona jest od uzyskiwanej średniej, a to zmusza do większego wysiłku i o tym wprost mówią działacze samorządu studenckiego. I druga sprawa, tym razem związana ze stypendiami socjalnymi. Dużą rolę w tej kwestii, przynajmniej w mojej uczelni, odgrywa samorząd studencki. To on przede wszystkim dokonuje weryfikacji osób ubiegających się o stypendia, i to na pewno jest szkoła odpowiedzialności za każdą złotówkę i za podejmowane decyzje. Następna sprawa, której chciałbym poświęcić kilka zdań, dotyczy Senatów niektórych uczelni państwowych, które twierdzą, że pracę nauczycieli akademickich w innych uczelniach należy traktować jako działalność konkurencyjną. Mówi się o lojalności w stosunku do uczelni. Ja też nie jestem zwolennikiem zasady, aby w mojej uczelni wykładowca pracował na którymś tam kolejnym etacie. I takich sytuacji u nas nie ma. Godzi się jednak powiedzieć, że ustawa obowiązuje od 1990 roku. Niektóre uczelnie funkcjonują dużo krócej, a cykl kształcenia samodzielnego pracownika trwać musi. Aż chce się zacytować w tym kontekście jednego z przedstawicieli taoizmu Lao Tsy, który mówił, że grube drzewo wyrasta z cienkiego jak włos pędu, dziesięciopiętrowa wieża wyrasta z niewielkiego wzniesienia, tysiącmilowa podróż zaczyna się od jednego kroku. Kontynuując pracę nad planem o szkolnictwie wyższym, proszę mieć na względzie tę maksymę. Nie wierzę również w to, że pracownicy naukowi, pracując poza macierzystą uczelnią, uczą gorzej, a nawet jak to się nieraz słyszy uprawiają "chałturę". To nie jest tak, bo przecież każdy z nich ma szacunek do swojego dorobku, dla swojego nazwiska, a studenci są surowymi recenzentami.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#RektorWyzszejSzkolyEkonomiiiAdministracjiAndrzejJuszczyk">I jeszcze o jednej sprawie chcę powiedzieć, niestety dotyczącej finansów. Wielu kolegów rektorów, również spoza naszego regionu, uskarża się na niewielkie, a nawet faktyczny brak, możliwości uzyskaniu dofinansowania ze środków unijnych, mimo złożenia prawidłowo opracowanych i wypełnionych wniosków. Znów w tej materii uczelnie państwowe są uprzywilejowane. Mam świadomość, co zastrzegłem na wstępie, że w niewielkim zakresie dotknąłem problemów nurtujących środowisko uczelni niepaństwowych. Sądzę, że inni rektorzy szkół niepaństwowych obecni na tej sali wzbogacą moje uwagi. Szanowni państwo, wszyscy pracujący w sektorze szkół wyższych oczekują na nowe prawo o szkolnictwie wyższym. Marzymy, bo jesteśmy przekonani, jak mawiał August Strinberg, że "będzie to prawo sprawiedliwe", wierzymy, że "będzie ono zwięzłe, aby tym łatwiej mogli je spamiętać ludzie niedoświadczeni" jak w "Listach moralnych do Lucyliusza" pisał Seneka Młodszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselRyszardHayn">Ponieważ pan rektor poruszył kilka kwestii związanych z prawem o szkolnictwie wyższym, które w tej chwili jest przedmiotem pracy Komisji, informuję, że na pewno nie będzie ono krótkie i zwięzłe, bo projektodawcy przedstawili nam dość pokaźny objętościowo dokument. Pracujemy właśnie nad nim, staramy się tę objętość zmniejszyć, ale szczerze mówiąc, nie widzę wielkich szans na to. Po drugie, wokół tego prawa ścierają się bardzo różnorodne interesy, czasami wręcz przeciwstawne. Członkowie Komisji poddawani są różnego rodzaju naciskom, zgłaszane są do nas liczne oczekiwania, pretensje, czasami wykluczające się, różne są interesy uczelni publicznych i niepublicznych. Zapewne skończy się na tym, że ta ustawa nikogo nie zadowoli i wszyscy będą po trochu zawiedzeni, ale wydaje mi się, że to jest właśnie cena kompromisu. Na pewno obawa, którą pan profesor wyraził, że nowe prawo o szkolnictwie wyższym jest jakoby wymierzone przeciwko uczelniom niepublicznym, nie jest zasadna. Wiemy, że taka obawa istnieje, bo my też spotkaliśmy się z twierdzeniami, że założeniem tej ustawy było uderzenie w uczelnie niepubliczne. Zapewniam przedstawicieli uczelni niepublicznych, iż na posiedzeniach Komisji staramy się wyważyć pewne racje i nawet jeśli w projekcie są rozwiązania mniej korzystne dla uczelni niepublicznych, to staramy się to równoważyć. Mogę podać jeden z ostatnich przykładów. Uczelnie publiczne zgłaszają pretensje do nas, że zmieniliśmy zasady liczenia studentów stacjonarnych i niestacjonarnych. Do tej pory uznawano, że ten podział dotyczy globalnie uczelni i ma być pół na pół. My zaproponowaliśmy zapis mówiący o tym, że proporcja ta ma być utrzymana na poszczególnych kierunkach, co oczywiście w dużych uczelniach publicznych wywołało bardzo negatywny komentarz. Zarzucono nam wprost, że tym zapisem zabieramy uczelniom możliwości zarabiania pieniędzy, a napędzamy "klientów" uczelniom niepublicznym. Z kolei uczelnie niepubliczne stwierdzają, że wprowadzone rygory ograniczania wieloetatowości powodują, czy mogą spowodować, że uczelnie niepubliczne nie będą miały dostatecznej kadry, nie będą mogły osiągnąć minimum kadrowego. Mogę zapewnić, że będziemy starali się w miarę możliwości uwzględniać oczekiwania i potrzeby zarówno jednej, jak i drugiej strony. Bo to są praktycznie dwie strony tego samego medalu. Wszystkim nam bowiem zależy na tworzeniu możliwości kształcenia dla młodego pokolenia, a to wszystko, co się dzieje wokół, jest narzędziem służącym do osiągnięcia tego celu i musimy uczynić wszystko, aby te narzędzia były jak najbardziej uniwersalne, żeby pozwalały działać na tym froncie wszystkim, którzy chcą i którzy wykonują ogromnie potrzebną pracę polegającą na inwestowaniu w człowieka. To jest oczywiste, więc, panie profesorze, proszę być dobrej myśli. Mam nadzieję, że nie zrobimy krzywdy uczelniom niepublicznym. Przepraszam, że niejako zabrałem głos w dyskusji, ale na gorąco chciałem uspokoić przedstawicieli uczelni niepublicznych. A teraz formalnie otwieram dyskusję i zachęcam do zabrania głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RektorWyzszejSzkolyUmiejetnosciAndrzejBlachut">Uzupełnię materiał statystyczny przedstawiony przez rektora Adama Massalskiego i mojego przedmówcę, czyli powiem jak ostatecznie wygląda w województwie świętokrzyskim oferta edukacyjna szkół wyższych kierowana do młodzieży. Na liście ministerialnej obowiązujących w Polsce kierunków studiów jest 101 pozycji, z czego w naszym województwie wszystkie szkoły wyższe prowadzą 44 kierunki, co oznacza 44% i maleńki ułamek. Łącznie w całym województwie nasze uczelnie realizują 87 kierunków, jednak wiele z tych kierunków powtarza się. Wśród najciekawszych i najczęściej powtarzających się jest ekonomia prowadzona przez 7 szkół wyższych, jest informatyka, pedagogika, zarządzanie i marketing, które prowadzi aż 5 uczelni w naszym województwie. Jak wygląda sytuacja pod względem ilości prowadzonych kierunków przez poszczególne uczelnie naszego województwa? W przypadku Akademii Świętokrzyskiej biorę pod uwagę kierunki, które prowadzone są w Kielcach, bez Piotrkowa. Mimo to Akademia Świętokrzyska jest na pierwszym miejscu z 21 kierunkami, z czego 7 prowadzi jako jedyna w regionie. Na drugim miejscu jest Wyższa Szkoła Umiejętności z 13 kierunkami, z czego 6 prowadzi jako jedyna w regionie. Na trzecim miejscu jest Wyższa Szkoła Humanistyczno-Przyrodnicza w Sandomierzu z 11 kierunkami studiów, z czego 3 prowadzi jako jedyna w naszym województwie. Na czwartym miejscu jest Politechnika Świętokrzyska i Wyższa Szkoła Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu, które prowadzą po 7 kierunków, z tego Politechnika jako jedyna prowadzi 5, a Szkoła w Ostrowcu jako jedyna prowadzi tylko 1 kierunek. Wszechnica Świętokrzyska prowadzi 6 kierunków, Wyższa Szkoła Ekonomii i Administracji - 5, z czego jako jedyna uczelnia prowadzi tylko 1 kierunek. Uważam, że to bardzo wzbogaci informacje na temat funkcjonującego szkolnictwa wyższego w naszym województwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#RektorPolitechnikiSwietokrzyskiejWieslawTrampczynski">Chcę podzielić się z państwem moim wielkim niepokojem, który wzrósł jeszcze po spotkaniu z premierem Jerzym Hausnerem. Co mnie tak niepokoi? Na spotkaniu, o którym mówię, zostałem źle zrozumiany. Nie chodzi bowiem o jakąkolwiek postawę roszczeniową, nie chodzi o to, żeby województwo świętokrzyskie żądało więcej pieniędzy. My chcemy tylko i wyłącznie równych szans dla wszystkich regionów Polski. Na tym mniej więcej w naszym rozumieniu polegała idea wstąpienia do Unii Europejskiej i uzyskiwania środków z Unii Europejskiej. Te środki miały wspomóc słabsze regiony, aby wyrównać ich szanse. Okazuje się jednak, że w Narodowym Planie Rozwoju w ogóle nie ma miejsca dla województwa świętokrzyskiego, co chcę bardzo mocno podkreślić, bo z rozmowy z panem premierem takie przeświadczenie wyniosłem. Będzie się rozwijać osiem wielkich aglomeracji plus trzy na ścianie wschodniej, razem jedenaście województw. A co stanie się z pięcioma pozostałymi województwami? I to tym niepokojem chciałem się z państwem podzielić. Następna sprawa. W Narodowym Planie Rozwoju przewiduje się, iż szkolnictwo wyższe - mówię w tej chwili o szkolnictwie publicznym - będzie finansowane, czy raczej planuje się jego finansowanie na zasadach spółek kapitałowych, to znaczy szkolnictwo finansowane będzie ze środków budżetowych, ale także regionalnych i prywatnych. Oznacza to przerzucenie kosztów szkolnictwa wyższego na samorządy. Chcę to wyraźnie powiedzieć. Jakie będą konsekwencje takiego postawienia sprawy? A no takie, że jakość edukacji automatycznie zależna będzie od poziomu zasobności regionu. Uważam, że na to nie powinniśmy pozwolić. Najważniejszym skarbem i jedynym jaki mamy w tej chwili jest wykształcenie młodzieży, niezależnie od tego, czy robimy to w szkołach publicznych czy niepublicznych. Ja tak nie dzielę szkół, są tylko szkoły dobre i złe. Naprawdę dobrze kształcimy młodzież. Absolwenci szkół niepublicznych znajdują już swoje miejsce w Europie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że kształcimy młodzież nie gorzej niż w krajach zachodnich. Jeśli teraz uzależnimy edukację i jej jakość od zamożności regionów, to muszę powiedzieć, że dla województwa świętokrzyskiego, dla młodzieży tego województwa, jest to wyrok śmierci. A to z tego prostego powodu, że w tej chwili jedyną rzeczą, jaką możemy zaoferować młodym ludziom, jest dobre wykształcenie. Niestety sytuacja gospodarcza jest taka, że nie zawsze możemy zaoferować pracę, więc jedyne co możemy zaoferować, to szansa na jej uzyskanie. Dlatego uważam, że pójście w tym kierunku, dla młodzieży regionu świętokrzyskiego, najbiedniejszego regionu w Polsce, czy jednego z najbiedniejszych, przyniosłoby tragiczne skutki. Następna sprawa, na którą chcę zwrócić uwagę posłów. Zaczyna się coraz bardziej otwarcie mówić o tym, że docelowo ilość uczelni publicznych ograniczona zostanie do kilku uczelni państwowych. Mowa jest o sześciu, dziesięciu uczelniach, co w tej chwili nie jest takie ważne, a pozostałe będą uczelniami regionalnymi. Proszę to potraktować jako mój niepokój, nie jako rzeczy dokonane.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#RektorPolitechnikiSwietokrzyskiejWieslawTrampczynski">Jednak obawiam się, że pęd za pieniędzmi i dążenie do tego, aby silne ośrodki przejmowały wiele działań, jest w przypadku szkolnictwa wyższego niesłychanie niebezpieczny, gdyż, co już powiedziałem, jedyne co możemy młodzieży w tej chwili dać, to jest dobre wykształcenie, czyli dać jej szansę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselRyszardHayn">Z najwyższym zdumieniem i niepokojem przyjmuję zapowiedzi, które padły z ust byłego już wicepremiera, lecz człowieka, który ma być doradcą premiera tego rządu do końca kadencji. Niewątpliwie zwrócenie uwagi posłów na te sprawy spowoduje, że my również, bez względu na środowisko polityczne i nasze miejsce na arenie politycznej, będziemy bardzo mocno przeciwko temu protestować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PrzedstawicielRadyGlownejSzkolnictwaWyzszegoWojciechIwanczak">Chcę nawiązać do moich przedmówców, którzy wypowiadali się na temat sytuacji szkolnictwa wyższego w Polsce. Odnoszę wrażenie, że ta niekorzystna sytuacja szkół niepublicznych trochę się ostatnio zmienia. Z punktu widzenia Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego różne sprawy odnotowujemy. Na przykład takim korzystnym novum, które istnieje od ponad roku, jest umożliwienie uczelniom niepaństwowym korzystania z dotacji budżetowych na inwestycje, co było rzeczą nową i wywołało niezbyt życzliwe komentarze uczelni państwowych, które twierdziły, iż ta sama kwota pieniędzy na inwestycje będzie musiała być teraz podzielona między większą liczbę podmiotów. Jednak sądzę, że ten kierunek jest słuszny i z tego co wiem, to już pewne dotacje dla uczelni niepaństwowych na cele inwestycyjne, jakieś rozbudowy warsztatu badawczego czy budynków zostały przydzielone. Mam nadzieję, że ta tendencja będzie się pogłębiać. To, co pan rektor powiedział o stypendiach, jest bardzo ważne. Studenci uczelni niepaństwowych mogą korzystać ze stypendiów. To też, jak sądzę, jest krok w dobrym kierunku. Natomiast, nawiązując do wypowiedzi rektora Politechniki Świętokrzyskiej, chcę powiedzieć, że podzielam jego niepokój, co sam wyrażałem już kilkakrotnie, jeśli chodzi o generalną strategię rozwoju szkolnictwa i edukacji w Polsce. Magnificencja rektor Adam Massalski był łaskaw przypomnieć, że wszystko dzieje się i tworzy powoli. Myślę, że znakomicie zdajemy sobie sprawę z tego, iż różnice regionalne to dziedzictwo zaborów i długiej historii. Polska "A", "B" czy "C". Trudno te różnice szybko zniwelować, szczególnie w dziedzinie edukacji, która jest procesem długotrwałym, a zmiany w niej zachodzą bardzo powoli. Dlatego niepokój budzą pewne zjawiska, z którymi mamy do czynienia aktualnie, a to, co w projekcie prawa o szkolnictwie wyższym jest wyraźnie uchwytne, to próba stworzenia pewnej elity. Elity w życiu umysłowym kraju, w kręgach intelektualnych są zjawiskiem bardzo korzystnym, ale w edukacji sądzę, że trzeba być bardzo ostrożnym. Jestem zwolennikiem koncepcji kompromisowej. Pamiętajmy bowiem o tym, że jeżeli stworzy się elitę kilku najsilniejszych uczelni, na co niewątpliwie są silne naciski w tej chwili, to pociągnie to za sobą większe nakłady finansowe dla tych najsilniejszych ośrodków i dystans pomiędzy czołówką i peletonem będzie się powiększał. A taki rozwój sytuacji wynika z długofalowego planu rozwoju gospodarczego Polski. W związku z tym różnice nigdy nie zostaną zlikwidowane. W takich momentach przychodzi mi na myśl dobry przykład naszych południowych sąsiadów, którzy sobie z tym poradzili znacznie lepiej od nas. Zresztą z paroma innymi rzeczami Czesi również poradzili sobie lepiej od nas po rewolucji. W Czechosłowacji przed Aksamitną Rewolucją istniała Praga jako główny ośrodek akademicki, później długo, długo nic, właściwie pustynia, i kilka regionów - Brno na Morawach i kilka regionalnych wyższych szkół pedagogicznych. Po Aksamitnej Rewolucji wszystko się zmieniło. Powstało kilka bardzo dobrych uniwersytetów regionalnych, bez żadnego pejoratywnego akcentu - Usti na Łabą, Czeskie Budziejowice, Pilzno itd. Można mnożyć mocne, dobre uniwersytety regionalne, które organizują konferencje międzynarodowe, kształcą studentów, są konkurencją dla Pragi. Mapa wyższych uczelni w Czechach zapełnia się i w tej chwili już jest w miarę równomierna. Wszystkie regiony kraju są nasycone dobrymi uczelniami, które kształcą na dobrym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PrzedstawicielRadyGlownejSzkolnictwaWyzszegoWojciechIwanczak">Uważam, że to jest kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. Natomiast jeśli my skupimy się na tym, żeby było kilka mocnych uczelni, które i tak już mają przewagę, jeszcze je dowartościujemy, to naprawdę stworzy się elita i cała reszta Polski zostanie daleko z tyłu. W tej sytuacji można postawić pytanie, czy absolwenci tych najmocniejszych uczelni będą dostawali lepsze dyplomy magisterskie? Skoro będą tacy znakomici, a reszta będzie gdzieś daleko z tyłu, skoro różnica poziomu będzie rosła, to może trzeba będzie pomyśleć o pewnych formalnych rozróżnieniach. Uważam, że jednak trzeba się zastanowić nad systemowymi uregulowaniami prawnymi, nad znalezieniem drogi kompromisowej, żeby dać szansę również tym regionom, które same sobie nie poradzą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RektorWszechnicySwietokrzyskiejMieczyslawAdamczyk">Chcę wrócić do zasadniczego tematu naszego spotkania, bo to jest sprawa bardzo ważna. Droga do uniwersytetu w Kielcach jest bardzo długa jak wszyscy wiemy. Chyba zbyt dużo czasu poświęcamy na dyskusje, a zbyt mało na działanie naszego środowiska. Jak pamiętamy były różne koncepcje, była koncepcja utworzenia uniwersytetu w Kielcach z dwóch uczelni państwowych. Wydaje mi się, że można wrócić do jeszcze innej koncepcji. Z chwilą pojawienia się sektora uczelni niepublicznych powstała nowa jakość. W Kielcach jest osiem szkół niepublicznych, w województwie działa ich dwanaście. Nie chcę tu namawiać do centralizmu, chociaż centralizm ma swoje dobre, jak i złe strony. Uważam jednak, że rozczłonkowanie sił i środków jest szkodliwe. Pan Andrzej Błachut, rektor Wyższej Szkoły Umiejętności, powiedział nam na ilu kierunkach kształcimy młodzież i ile uczelni kształci na tym samym kierunku, np. ekonomicznym. Wydaje się, że doszliśmy do punktu, kiedy jest już więcej studentów niż jest potrzebnych absolwentów. Szkolnictwo wyższe jest źle zarządzane. Może należałoby wziąć przykład z przemysłu i te same zasady zastosować w szkolnictwie wyższym. Wydaje mi się, że w dalszym ciągu w zarządzaniu szkolnictwem pokutuje scholastyczny system zarządzania. Widać to nie tylko na przykładzie Kielc, ale generalnie na przykładzie Polski. Zwiedzałem ostatnio Oxford. Jest to wielka, stara uczelnia o światowej renomie. Jednak potrafiono tam zmienić system zarządzania i teraz każdy instytut jest niejako samodzielnym podmiotem, rozlicza się i kształci młodzież. Naprawdę widzę na tym polu duże możliwości. W Polsce wiele uczelni prowadzi ten sam kierunek i wydajemy ogromne pieniądze zarówno w uczelniach państwowych, jak i niepaństwowych, kształcąc niepotrzebną ilość fachowców w danym kierunku. Trzeba zacząć myśleć kategoriami ekonomicznymi. Zbliża się niż demograficzny, on już daje się we znaki uczelniom niepublicznym i to tym wielkim - nie będę teraz tłumaczył dlaczego tym wielkim daje się we znaki, a nie tym mniejszym i średnim, bo to jest oddzielny temat - i w związku z tym, jeżeli każdy będzie dbał tylko o swoje podwórko, to padniemy wszyscy po kolei. Czy nie lepiej zastanowić się nad stworzeniem holdingu wokół uniwersytetu, który powinien powstać w Kielcach, bo miasto naprawdę stać na uniwersytet i Kielce na to zasługują. Nie będę tu przytaczał argumentów historycznych, ekonomicznych czy politycznych, zresztą niech uczelnie pozostaną z daleka od polityki i brońmy ich przed polityką. Uważam, że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie holdingu, jak dzieje się to w przemyśle, wokół "uczelni-matki", co pozwoliłoby zgrupować siły i środki. Kadra jest duża, gdyż każda z uczelni dysponuje już określonym potencjałem naukowym. Baza materialna, naukowa, badawcza jest, bo niejednokrotnie uczelnie niepaństwowe mają lepszą niż państwowe. Sądzę, że można się w tej sprawie dogadać, ustalić jak miałoby to wyglądać z punktu widzenia organizacji. To nie są problemy, których nie można rozwiązać między sobą. Jeżeli uczelnie zachowają samodzielność, a przez to stworzymy jeden duży zwarty ośrodek, to osiągniemy najważniejszy cel - nie będziemy rozpraszać środków finansowych i będziemy kształcić w określonym celu. Kształcenie jest u nas w pewnym sensie pozostawione żywiołowemu losowi, jaki stwarza nam w danym roku wyż czy też niż demograficzny, co też trzeba uwzględniać. Wydaje mi się, że warto się zastanowić nad tym. Sądzę, że uczelnie niepubliczne jako proces, co chcę tu podkreślić - bo nie będę przypominał o wielu innych z tego tytułu korzyściach płynących - który się rozpoczął wraz z transformacją i prywatyzacją, to chyba to, co najlepiej się w III Rzeczypospolitej udało, bo przy prywatyzacji nikt nie stracił pracy, a jeszcze przybyło miejsc pracy, odwrotnie niż to miało miejsce w przypadku prywatyzacji przemysłu czy innych podmiotów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#RektorWszechnicySwietokrzyskiejMieczyslawAdamczyk">W związku z tym trzeba się zastanowić, czy nie warto zmienić polityki edukacyjnej i szkół państwowych nie zmieniać w szkoły niepubliczne. Czy nie warto spróbować połączyć w jeden wspólny cel działania jakim jest edukacja młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrzewodniczacySejmikuSwietokrzyskiegoStefanPastuszka">Zabieram głos nie jako osoba fizyczna, ale z upoważnienia Sejmiku i zarządu województwa świętokrzyskiego. Najpierw zwrócę uwagę na dwie kwestie. Rektor Wiesław Trąmpczyński mówił, że niestety jesteśmy w miejscu, które jest szczególnie zagrożone. Analizując bowiem politykę inwestowania Unii Europejskiej, okazuje się, że do Wisły inwestycje idą w miarę dobrze. Jeszcze wchodzi w grę Warszawa prawobrzeżna i lewobrzeżna, choć Praga jest trochę mniej doinwestowana. Kielce, Białystok, Rzeszów, Lublin nie są zaliczane do metropolii, choć zakłada się, że rząd podejmie pewne działania, aby te miasta stały się metropoliami. Natomiast województwo świętokrzyskie, a konkretnie Kielce, mają czerpać z soków "sióstr", "matek", nie wiem jak je określić, Warszawy i Łodzi. A mówię o tym dlatego, ponieważ chcę odpowiedzieć na zarzut rektora Andrzeja Juszczyka w sprawie bardzo ważnej, czyli podziału środków z funduszy unijnych na inwestycje. Otóż urząd marszałkowski ma jeszcze do dyspozycji 30 mln euro. Informuję, że odbyło się wiele bardzo trudnych dyskusji na temat, jak te środki podzielić. Doszliśmy do wniosku, że jeśli województwo nasze ma pozostać i ma być w nim bardzo dynamiczny ośrodek naukowy i kulturotwórczy, to te środki powinny być przeznaczone na Akademię Świętokrzyską, która zmierza w miarę szybkimi krokami w kierunku uniwersytetu, bo to jest to hasło, które nas tu dzisiaj sprowadziło. Niewykluczone, że nasza decyzja jest błędna, ale to już osądźcie sami. Ponadto uznaliśmy Politechnikę Świętokrzyską za bardzo ważny podmiot dynamizujący rozwój przemysłowy i ekonomiczny naszego regionu. Być może to również jest błąd, choć ja co do tego nie mam wątpliwości. Na marginesie dodam, że jest jeszcze sprawa związana z ładem edukacyjnym w Europie, bo Europa nadal nie realizuje Konwencji Lizbońskiej. Mam na myśli ustawę dotyczącą uznawania dyplomów. Nadal mamy bardzo poważny problem z europejskim systemem transferu punktów. Ale wracając do wypowiedzi rektora Mieczysława Adamczyka, to zastanówmy się, czy nie byłoby celowe stworzenie takiego minigremium, na przykład konferencja rektorów województwa świętokrzyskiego, które podjęłoby próbę wypracowania w miarę możliwości adekwatnych punktów oceny. Ja się tym problemem zajmowałem jako kierownik Zakładu Historii i Teorii Kultury, porównywałem nie tylko naszą uczelnię, ale i inne uczelnie na terenie całego kraju i muszę powiedzieć z pewnym takim niedosytem, że np. w przypadku socjologii przy tych samych kierunkach kształcenia ilość punktów różni się o 50-70%. W związku z tym powstaje pytanie: w jakim zakresie dyplom i suplement do dyplomu pełni funkcję pozytywną na europejskim czy polskim rynku pracy. Gdyby udało się powołać takie nieformalne ciało pod auspicjami któregoś z rektorów uczelni państwowej i podjąć próbę przedyskutowania tych spraw, to zyskalibyśmy wszyscy. Dałoby to możliwość lepszego wykorzystania kadr. Może gdybyśmy usiedli wspólnie z urzędem marszałkowskim, to udałoby się lepiej wykorzystać fundusze unijne z programów "Leonardo da Vinci", "Kultura 2000", "Socrates". Powinniśmy to dobrze przemyśleć. Chcę serdecznie podziękować panu przewodniczącemu Komisji, za złożenie bardzo optymistycznej deklaracji, że członkowie Komisji będą przeciwko koncepcji podziału edukacji na Polskę "A" i Polskę "B". Pamiętam dyskusje na ten temat, jakie toczyły się w czasie debaty nad konstytucją, dziś ten problem ponownie wraca, znowu pojawia się koncepcja zakładająca istnienie kilku wielkich, bogatych i prężnych uczelni i wielu małych, słabych uczelni pełniących tylko funkcję pomocniczą.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PrzewodniczacySejmikuSwietokrzyskiegoStefanPastuszka">A przecież jednym z celów Unii Europejskiej jest wyrównanie różnic regionalnych. Dzisiaj padło już kilka stwierdzeń, niestety prawdziwych, że może się powtórzyć sytuacja z przedwojennego powiedzenia o tym, że Polska "B" całuje w podstawę naukową Polskę "A". Tym bardziej, że w Unii Europejskiej trwa bardzo ostra dyskusja, iż silne regiony starają się utrzymać w roli służebnej bogate regiony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselRyszardHayn">Spotkania rektorów uczelni publicznych i niepublicznych w Wielkopolsce, skąd pochodzę, odbywają się pod auspicjami pana wojewody od trzech lat. Są to okazjonalne spotkania raz na pół roku, raz na kilka miesięcy, na których omawia się różne rzeczy i planuje wspólne przedsięwzięcia. Muszę powiedzieć, że początkowo spotkania te wywoływały pewne wątpliwości ze strony uczelni publicznych. W tej chwili wszyscy się do tego przyzwyczaili i wszyscy są z tego zadowoleni. Uważam, że ten zwyczaj można również praktykować tutaj, na ziemi świętokrzyskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselMiroslawPawlak">Jestem posłem już trzecią kadencję i jestem w tym gronie jedną z nielicznych osób, które rozpoczynały swoją edukację na poziomie wyższym w Studium Nauczycielskim w Kielcach. I choć to były odległe lata, to ja tę szkołę traktuję jak moją uczelnię. W związku z tym z dużym zainteresowaniem obserwowałem starania mojej uczelni mające na celu przekształcenie jej w Akademię Świętokrzyską, bardzo są mi bliskie działania zmierzające do uzyskania statusu uniwersytetu i jest mi dzisiaj przykro, że jeszcze nie udało nam się przekształcić Akademii Świętokrzyskiej w Uniwersytet Jana Kochanowskiego. Został złożony specjalnie opracowany przez posła Jerzego Jaskiernię projekt o powołaniu uniwersytetu świętokrzyskiego w Kielcach. Szeroka paleta wyższych uczelni państwowych i niepaństwowych w naszym województwie daje pełny obraz oferty edukacyjnej dla młodzieży na poziomie studiów wyższych. W tym obrazie brakuje tylko Alma Mater i aż się prosi, aby uniwersytet świętokrzyski powstał w Kielcach. Sądzę także, że będzie to dobry argument w walce o to, aby nie dać się wypchnąć z mapy administracyjnej jako województwo przy tworzeniu makroregionów. Mieszkańcy województwa świętokrzyskiego są przyzwyczajeni do ciągłych walk. Mamy tradycje powstańcze, partyzanckie, odnieśliśmy zwycięstwo w walce o województwo świętokrzyskie. Wydaje się, że my - mieszkańcy województwa świętokrzyskiego - będziemy musieli jednak żyć z tym problemem i zająć się nim. Natomiast ja apeluję do członków Komisji, posłów z wszystkich klubów parlamentarnych, o to, aby nie było niespodzianek, gdy dojdzie do trzeciego czytania, czyli głosowania nad projektem ustawy o utworzeniu uniwersytetu w Kielcach. Proszę, aby pozytywnie ustosunkowali się do tego projektu, aby poparli starania rektora Adama Massalskiego, Senatu uczelni, władz wojewódzkich i posłów o uczelnię na poziomie uniwersyteckim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselRyszardHayn">Pozwolę sobie przypomnieć, że są określone wymogi, które należy spełniać. Padły tu dzisiaj deklaracje ze strony pana rektora, iż jest szansa, żeby jeszcze w tej kadencji wszystkie wymogi zostały spełnione. Wtedy my będziemy mogli spokojnie taką decyzję podjąć, bo do tej pory to właśnie niespełnianie wymogów stało na przeszkodzie postawienia tej sprawy na porządku dziennym. Nie chcemy, aby skończyło się tym, że my postawimy wniosek, który nie spełnia do końca wymogów, stanowisko rządu i resortu w tej sytuacji będzie negatywne i trudno będzie przekonać nieprzekonanych posłów. Nawiasem mówiąc, taka mała refleksja, państwo walczycie tutaj o uniwersytet, a proszę popatrzeć ilu posłów z Kielc jest tutaj obecnych dzisiaj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoslankaDanutaGrabowska">Temat dzisiejszego posiedzenia jest bardzo szeroki. Szanse edukacyjne młodzieży w aspekcie szkolnictwa wyższego, czyli inaczej mówiąc, dostęp młodego człowieka do szkoły wyższej, ukończenie jej i jego dalsza droga życiowa. Z przytoczonych wcześniej danych wynika, że, rzeczywiście, ilość szkół jest bardzo znacząca, uwzględniając wielkość województwa świętokrzyskiego. Chociaż potwierdzam, o czym mówił rektor Adam Massalski, że nie tylko młodzież z województwa świętokrzyskiego kształci się w kieleckich uczelniach, a zwłaszcza w Akademii Świętokrzyskiej. Mówię to jako posłanka z Radomia. Kiedy byłam kuratorem, zatrudniałam wielu absolwentów tej uczelni - wtedy jeszcze Wyższej Szkoły Pedagogicznej, a wcześniej Wyższej Szkoły Nauczycielskiej w Kielcach. To jest naturalne, że młodzież się przemieszcza, ponadto przez wiele lat byliśmy w jednym województwie, to łączy. Różne są przecież więzi, nie tylko te formalne, ale i nieformalne również. To prawda. Więc jeśli chodzi o ilość wyższych uczelni, to ona niepokoju nie wywołuje. Ale pozwolę sobie na małą polemikę z rektorem Andrzejem Juszczykiem. Powiada on bowiem tak, ustawa działa od 1990 r. To prawda. Głosowałam za nią w 1990 r., jako członek Komisji Edukacji, więc dobrze pamiętam w jakiej sytuacji rodziła się ta ustawa. Był wtedy tylko projekt rządowy, bardzo odważny projekt, żadnych innych projektów nie było, nie było projektów wychodzących ze środowiska. Komisja Edukacji pracowała nad nim szybko i sprawnie w przekonaniu, że ustawa musi być, że trzeba zmienić sposób patrzenia na szkołę wyższą, że trzeba dać szanse i to wszystko zostało zrobione. Ale powiem bardzo szczerze, ja, nawet z tym doświadczeniem zawodowym, które już miałam, jak i pozostali członkowie Komisji, a w Komisji było wówczas wielu profesorów znakomitych uczelni polskich, nie przewidzieliśmy wówczas, jak lawinowo rozwinie się szkolnictwo niepubliczne. Chociaż zapewne to nie jest jego wadą. Jeżeli jednak popatrzymy na Hiszpanię, która jest krajem porównywalnym do naszego, jeżeli chodzi o powierzchnię i ilość mieszkańców, to okazuje się, że tam jest 168 uczelni wyższych w całym kraju. Mapa wyższych uczelni w naszym kraju wygląda zupełnie inaczej. Więc musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy duża ilość szkół poprawia, po pierwsze, dostępność, a po drugie, czy zapewnia takie jak należy kierunki kształcenia. Bo jeśli człowiek życzliwy tej ziemi mówi, że w tylu szkołach na kielecczyźnie wykłada się ekonomię, a w Polsce pełnych profesorów ekonomii mamy 70, to zastanówmy się, jak można połączyć te dwie rzeczy, jak można zapewnić wysoką jakość kształcenia. Oprócz bliskości szkoły od miejsca zamieszkania młodego człowieka, musi być jeszcze zapewniona jakość jego kształcenia. Te sprawy muszą współgrać, jeżeli poważnie mamy mówić o szansach edukacyjnych, a nie tylko o szansach na uzyskanie jakiegoś dyplomu. Obecnie na rynku pracy mamy już wielu różnych pracodawców. Nie wiem czy państwo potwierdzą ten pogląd, ale ja się często spotykam z tym, że pracodawca pyta nie tylko o dyplom, ale uważnie przygląda się jaki to dyplom i z jakiej uczelni.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PoslankaDanutaGrabowska">A więc trzeba dbać również o jakość. Jeżeli mamy dbać o jakość, to oczywiście nie może być tak, że nauczyciel akademicki pracuje tylko i wyłącznie w jednej uczelni. Pan rektor powiedział przed chwilą, że sam nie jest entuzjastą tego, aby wykładowca jego szkoły miał w niej enty, kolejny etat, i zgoda. Ale i tak będą powstawać międzyuczelniane koła naukowe, co więcej, powstawać powinny częściej, niż to jest do tej pory, różnego rodzaju zespoły badawcze dla określonych tematów, dla podniesienia jakości. Ale jeśli tak, to, cytując mędrców Wschodu, trzeba dodać jeszcze jedno mądre chińskie powiedzenie: "Jak masz zrobić pięć tysięcy kilometrów, to zrób ten pierwszy krok". A jeśli mamy zrobić ten pierwszy krok, to chcę się dowiedzieć, ile uczelni niepublicznych, którym naprawdę dobrze życzę, rozpoczęło trudny, żmudny, trwający latami, z tym się zgadzam, ale jednak rozpoczęło proces kształcenia własnej kadry i na jakim jest on etapie. Jeśli uczelnia rozpoczęła taki proces, nawet maleńkimi kroczkami, to tej uczelni trzeba pomagać. Ale jeżeli jest tylko tak, że ta uczelnia jest trzecim czy czwartym etatem dla jej nauczycieli, a uczelnia poza pracownikami administracyjnymi i dwoma, trzema pracownikami naukowymi nie ma innych pracowników, to przepraszam, ale to nie jest w porządku. Nawet najwspanialsze mury nie stworzą prawdziwej szkoły na dobrym poziomie. Bo szkoła to nauczyciel i mistrz, mistrz i uczeń, relacje między nimi, to tworzy szkołę na każdym poziomie, od przedszkola po szkołę wyższą. A dopiero potem jest obudowa, dopiero potem są mury, dopiero potem są pracownie, to wszystko, co niewątpliwie jest potrzebne, ale co niezaprzeczalnie jest obudową, a nie sednem, nie jądrem każdej szkoły. Dlatego trzeba uwzględniać i godzić różne sprawy. Jestem przekonana, co wynika z mojego wieloletniego doświadczenia, że musi być jednak wprowadzony ład, jeżeli chodzi o zatrudnianie. Pracując nad ustawą w 1990 r., wierzyliśmy, że wszystko będzie piękne, szlachetne, mądre i dobre, i zdecydowana większość na szczęście taka jest. Ale zdarzają się w szkolnictwie wyższym również patologie i nie wolno tego nie zauważać. Mówmy o tym sami, jeżeli nie chcemy, by mówiono za nas. Nie jest przecież prawdą, że ktoś dobrze uczy, kiedy ma siedem etatów, choćby był genialny. Nie ma cudów. Musimy się na coś zdecydować, aby pewne rzeczy pogodzić. Ogromnie podobało mi się wystąpienie rektora Akademii Umiejętności, który zaproponował stworzenie pewnego systemu, jeżeli region ma odgrywać jakąś rolę na mapie Polski, stworzenia pewnych struktur formalnych i nieformalnych, zespołów międzyuczelnianych po to chociażby, aby np. zdobywać granty, aby zdobywać środki na określone badania. Jeżeli zjednoczy się siły i środki, a do tego mądrych i pracowitych ludzi wokół sprawy, to przecież będzie łatwiej. Sprawa kolejna. Szkoła jest tam, gdzie są uczniowie, a uczniowie to kwestia demografii. Młody człowiek, kiedy przychodzi do szkoły wyższej, ma dziewiętnaście lat. Łatwo jest ustalić ile dzieci urodziło się dziewiętnaście lat temu i tak rok po roku, to wszystko można obliczyć. Trzeba bowiem wiedzieć z jednej strony ilu i jak będzie chłonął rynek edukacyjny absolwentów, chociaż oczywiście będą się oni z różnych powodów przemieszczać, a z drugiej strony ilu absolwentów przyjdzie do szkół wyższych. Pewnych rzeczy nie zmienimy, bo jeśli będzie mniej młodzieży, to nie będzie naboru do takiej ilości szkół.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PoslankaDanutaGrabowska">To są niezwykle trudne i skomplikowane sprawy. Ale jako miłośniczka uczelni, w której dzisiaj mam zaszczyt przebywać, i stara, że tak powiem, tej uczelni znajoma, chcę powiedzieć, że osobiście bardzo bym chciała, by w Kielcach był Uniwersytet Jana Kochanowskiego. Ale złóżcie państwo taki wniosek wtedy, kiedy będziecie spełniać wszystkie konieczne ustawowo warunki. Przecież posłowie nie mogą łamać prawa, uchwalając ustawę o powstaniu uniwersytetu. Najpierw muszą być spełnione warunki, które są wymagane przez ustawę, i wtedy zapewne się to stanie. W Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży generalnie jest niezwykle życzliwy klimat, niezależnie od różnic, które tam bywają, niezwykle korzystny i sympatyczny klimat, jeżeli chodzi o powstawanie uczelni. Dowodem może być fakt, iż w poprzedniej kadencji Komisja Edukacji, a i ta idzie w tym kierunku, starała się walczyć o ośrodki dla wyższych szkół zawodowych. One, co prawda, są państwowe, ale przeznaczone dla najbiedniejszych i dla tych z mniejszych ośrodków. Mają służyć temu, żeby młody człowiek, przynajmniej na poziomie licencjata czy inżyniera, mógł uzyskać dyplom, a potem ewentualnie kształcić się w większej uczelni, jeżeli będzie chciał i będzie mógł. W Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży jest życzliwy klimat, tylko musi być poparty prawidłowym merytorycznym wnioskiem, z którego będzie wynikało, że szkoła spełnia wszystkie konieczne w tym zakresie kryteria. I tylko to będzie decydowało. Natomiast województwu świętokrzyskiemu, które naprawdę ma dobre tradycje edukacyjne i bardzo zaangażowanych ludzi, należy życzyć, by to marzenie mogło się spełnić. Przepraszam, że zabrałam tak wiele czasu, ale musiałam powiedzieć, że nie ma żadnego ataku na szkoły niepubliczne. Natomiast szkoły niepubliczne, jeśli chcą istnieć na mapie edukacyjnej, to oprócz tego wszystkiego dobrego, co już robią, muszą się wziąć również, i to poważnie, za kształcenie i rozwój własnej kadry.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselAntoniStryjewski">Potwierdzam, że w Komisji nie ma oporu przed tworzeniem Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, czy jakiegokolwiek innego uniwersytetu na terenie naszego kraju. Jednak za każdym razem oczekujemy przedstawienia rzetelnego wniosku, który pokazuje nie tylko przygotowanie danej uczelni, na bazie której ma być tworzony uniwersytet, do pełnienia roli uniwersytetu, czyli wniosku, który mówi o tym, że spełnione zostały wymagania ustawowe, ale traktuje sprawę nawet szerzej. Nie chcemy bowiem dopuścić do sytuacji, że może nie za dzień czy dwa, ale rok czy trzy lata po utworzeniu nowego uniwersytetu, nowej uczelni państwowej czy publicznej, jak je dzisiaj nazywamy, okaże się, że uczelnia ta w wyniku różnych działań środowiskowych traci swoje uprawnienia. Nie chcemy takich sytuacji, bo one pokazałyby, że na poziomie parlamentu mieliśmy do czynienia z regionalną polityką. Kiedy poseł Mirosław Pawlak raczył nas tutaj uczulać na etap głosowania nad ustawą o powołaniu uniwersytetu w Kielcach, wtedy właśnie mamy do czynienia z polityką regionalną, bowiem szuka się koalicjantów do przeforsowania projektu, który z gruntu rzeczy jest nierzetelny, niewłaściwy. Ja jestem posłem opozycyjnym, więc proszę wsłuchać się w moje słowa, a mówię wyraźnie, że nie ma oporu przeciwko utworzeniu uniwersytetu. Oczekujemy rzetelności ze strony środowiska naukowego, edukacyjnego, ale także środowiska samorządowego, gospodarczego, intelektualnego, kulturowego ziemi świętokrzyskiej, byśmy i my mogli odpowiedzieć na wezwanie czasu, a, jak sądzimy, wezwaniem czasu jest wola utworzenia Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. To tyle na temat utworzenia uniwersytetu w Kielcach. Chcę powrócić do tematu naszego posiedzenia, czyli szans edukacyjnych młodzieży. Powiem szczerze, że nie jestem zwolennikiem nowej ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym w tym kształcie, w jakim została przedstawiona przez wnioskodawców, czyli środowiska rektorów uczelni wyższych pod patronatem prezydenta Rzeczypospolitej. Im dłużej trwają prace Komisji, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, iż po tej ustawie należy spodziewać się - przy pewnych elementach dobrych - wielu elementów złych. Mówiła o tym posłanka Danuta Grabowska, wspominając opracowanie ustawy z roku 1990. Mówiła o dobrych intencjach, mówiła o tym, że nikt sobie wtedy nie wyobrażał, że umożliwi ona powstanie tylu różnych patologii, a one się zdarzyły. Dzisiaj, mając doświadczenie funkcjonowania tamtej ustawy, musimy myśleć o patologiach. I opór, który ja prezentuję przy przyjmowaniu niektórych zapisów tej ustawy, wynika właśnie z doświadczeń ostatnich 15 lat. Szukam sytuacji niebezpiecznych dla szkolnictwa wyższego i dla naszego państwa, jakie mogą rodzić konkretne zapisy. Z całą mocą zaprzeczam twierdzeniu, jakoby ustawa - Prawo o szkolnictwie wyższym miała być skierowana przeciwko uczelniom niepublicznym. Wręcz odwrotnie, w moim przekonaniu, ona nawet w jakiś sposób preferuje uczelnie niepubliczne. Nadal preferuje, bo nakłada na uczelnie publiczne wiele obowiązków, które nie są obowiązkami w uczelniach niepublicznych. A więc głos pana rektora jednej z uczelni niepublicznych jest głosem nieszczerym, nieprawdziwym.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PoselAntoniStryjewski">W moim przekonaniu, gdyby autorzy ustawy o szkolnictwie wyższym z 1990 r. mieli wystarczająco dużą wyobraźnię, a nade wszystko inną intencję, inny zamysł, inną wizję państwa, na pewno w uczelniach niepublicznych, które powinny istnieć, nie wystąpiłoby tyle tylu patologii, z czym mieliśmy do czynienia na przestrzeni piętnastu lat. W normalnym świecie nie do przyjęcia jest, żeby profesor był zatrudniony w kilku różnych uczelniach, przy czym w konkurencyjnych uczelniach, bo takie są te uczelnie. Nie do pomyślenia jest takie marnotrawstwo edukacyjne, z jakim dzisiaj mamy do czynienia, że 70% czy 80% rynku edukacyjnego stanowi kilka kierunków kształcenia. Jest to prawo, administracja, marketing, zarządzanie, pedagogika, handel i bankowość. Około 80% absolwentów tych kierunków nie może znaleźć pracy w zawodzie, a to już jest po prostu ogromnym marnotrawstwem. Wszyscy dzisiaj wiemy, że szkolnictwo wyższe jest także rynkiem, na którym liczy się pieniądz, i w naszym państwie jest to rynek przynoszący dochody w wysokości przynajmniej kilku miliardów złotych. Prawda, że to niemało? Naprawdę niemałe pieniądze. To o nie toczyła się ta wojna, początkowo jeszcze intelektualna, a potem już na oferty. W moim przekonaniu, i jest to moja prośba do zebranych tu rektorów, należy zacząć myśleć o państwie, o Rzeczpospolitej. Wiem, że gros osób z tego grona jest otwartych na świat, na Unię Europejską, ale miejcie na uwadze Rzeczpospolitą i jej młode pokolenia. Nie wysyłajcie młodzieży polskiej wyedukowanej na poziomie porównywalnym, jak to mówicie, z Unią Europejską - chociaż to jest poziom niewystarczający dla poziomu Rzeczpospolitej - za chlebem do innych krajów. Bo jeżeli tak się będzie działo, to nie dziwię się, że promowany jest projekt premiera Jerzego Hausnera o swoistej prywatyzacji szkolnictwa wyższego. Jeżeli społeczeństwo ma płacić za edukację dla obcych - Amerykanów, Francuzów - to nie będzie chciało za to płacić. Kończąc, zwracam się z prośbą, abyśmy zamyślili się nad Rzeczpospolitą i nad edukacją, ale nie w dotychczasowej retoryce, ani w dotychczasowy sposób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselStanislawSzyszkowski">Pozwalam sobie zabrać głos, ponieważ jestem posłem ziemi świętokrzyskiej. Nie jestem członkiem Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, jednak opowiadam się za tym, żeby powstał uniwersytet w Kielcach na bazie Akademii Świętokrzyskiej. Jednak nieco zaniepokoiła mnie wypowiedź pana przewodniczącego, a jeszcze bardziej posłanki Danuty Grabowskiej, która jednoznacznie stwierdziła, że do chwili, gdy nie zostaną spełnione warunki formalno-prawne przez Akademię Świętokrzyską, nie będzie możliwe powstanie uniwersytetu świętokrzyskiego i pani nie poprze takiego wniosku. Uważam, że to, co powiedział pan Adam Massalski, rektor Akademii Świętokrzyskiej, że akademia już ma prawo doktoryzowania na pięciu kierunkach i habilitacji na jednym, a w najbliższym czasie jest szansa na spełnienie wszystkich warunków formalno-prawnych, czyli doktoryzowania na sześciu kierunkach i habilitacji na dwóch kierunkach, powinno sprzyjać temu, abyśmy jak najszybciej zajęli się takim wnioskiem. Tym bardziej, jeśli prawdą jest to, co słyszałem, że w najbliższym czasie zmienią się przepisy o szkolnictwie wyższym i warunkiem uzyskania statusu uniwersytetu będzie konieczność spełnienia dodatkowych wymogów, czyli trzeba będzie mieć prawo do doktoryzowania i habilitacji na większej liczbie kierunków. Wtedy możemy zapomnieć o powstaniu tutaj uniwersytetu. Uważam, że jeszcze w tej kadencji powinniśmy podjąć starania i doprowadzić do tego, żeby powstał uniwersytet w Kielcach, tym bardziej, że pod takim wnioskiem, co mnie jeszcze bardziej przekonuje, podpisało się ponad trzystu posłów. Nie wyobrażam sobie, aby posłowie, którzy podpisali się pod projektem, nie zagłosowali za. Chcę odnieść się jeszcze do jednej kwestii. Padło stwierdzenie, że młodzież wiejska nie ma równych szans z młodzieżą z aglomeracji miejskich. Mam więc propozycję dla Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, aby na jednym z najbliższych posiedzeń zajęła się tym problemem. Należy bowiem umożliwić młodzieży wiejskiej równy start. Ostatnio docierają do mnie sygnały od wielu mieszkańców województwa świętokrzyskiego, szczególnie tych z ośrodków wiejskich, że coraz częściej zamyka się wiejskie szkoły podstawowe i gimnazjalne ze względu na oszczędności. Proszę Komisję, żeby w najbliższym czasie zajęła się tym problemem i podjęła stosowne działania, które umożliwią równy start wszystkim młodym ludziom w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselRyszardHayn">Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży zajmowała się tym tematem niejednokrotnie, ale sprawa ta, panie pośle, leży w gestii samorządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#RektorSwietokrzyskiejSzkolyWyzszejKrystynaDurajNowakowa">Profesor Akademii Świętokrzyskiej, pełny, i skromny rektor najmłodszej, dwunastej szkoły niepublicznej w naszym województwie -Świętokrzyskiej Szkoły Wyższej. Stare porzekadło pewnej nacji, która jest naszymi braćmi starszymi, mówi, że aby zyskać, trzeba stracić. Wobec tego, aby Akademia Świętokrzyska zyskała szansę, trzeba jej pomóc. Najpierw zainwestować, a potem czekać na efekty. Ja wiem co mówię, ponieważ przyszłam tutaj do pracy z Krakowa z nadzieją, że między innymi moja praca przyczyni się do tego, że akademia będzie mogła uzyskać status uniwersytetu. Proszę spojrzeć, wyglądam jak wyglądam, nie wedle damskich cech, a to dlatego, że pracuję jak szalona, o czym pan rektor wie najlepiej, bo nie mówię tego w celach autoreklamy, a takich pracowników jest wielu. Powiem tylko - pan rektor i pan dziekan otrzymali akurat moje sprawozdanie - że przez sześć lat harówki na tej Ziemi, dla tej młodzieży, dla koleżanek i kolegów wypromowałam aż trzech doktorów, którzy pracują w naszych szkołach, w ciągu sześciu lat opublikowałam siedem książek. Dlaczego się tak trudzę i staram, chociaż mam pomysły na inne sposoby spędzania czasu i rekreację? Powiem prawdę w oczy, dotacje do badań naukowych są tak minimalne, że prowadzimy je kosztem własnym. Tak robią moi doktorzy, tak czynią moi habilitanci, tak czyni moja przygotowana do finiszu pani profesor. Osiągnięcia trzeba budować przez budowanie kadry. I tu znów, proszę wybaczyć, posłużę się własnym przykładem, bo jest on i znany w środowisku, i nie będę udawać, że coś uogólniam, a przykłady podobno uczą. Kadrze trzeba dobrze zapłacić. Ja radzę sobie świetnie, jestem zorganizowana, jestem skuteczna, wszędzie, gdzie pracowałam, miałam zadawalające rezultaty. Ale proszę popatrzeć na to, jak rodziły się uniwersytety w Polsce współczesnej, na przykład Uniwersytet Zielonogórski. Pracowałam w zielonogórskim, znam to środowisko nie tylko z punktu widzenia rektora, profesora, ale także jako osoba tam pracująca na stażu zawodowym, jako nauczycielka, polonistka w liceum pedagogicznym. Region ten jest mi bliski. I co zrobiło państwo, co zrobił ten region, żeby skromniutka Wyższa Szkoła Pedagogiczna, która rodziła się podobnie jak kielecka, awansowała. Dostali takie środki, że uczelnia mogła zatrudnić profesurę, głównie wysysając ją z Warszawy, dzięki temu stanęła na nogi. Kadra się zaaklimatyzowała i została. A nasz rektor co może zrobić? Obiecać nam wycieczkę turystyczną, obiecać, że jak będą środki, to da nam mieszkanie, da nam działkę, domek? Ja akurat tego wszystkiego nie muszę mieć, ale nie o mnie tu chodzi. W kadrę trzeba inwestować. Ponadto my nie pracujemy na siedmiu etatach i proszę łaskawie nas nie obrażać, ponieważ państwo kształtują opinię społeczną w Polsce. Ja uprzejmie proszę nie ferować opinii nieadekwatnej do faktów. Jestem dzisiaj niewyspana, pan poseł siedzący obok może zobaczyć jakie mam czerwone oczy, ale dlatego między innymi, że przed przyjściem na nasze spotkanie dokonałam przeglądu kadry w Informatorze Nauki Polskiej. Państwo wiedzą, ile to jest tomów. I po co? Po to, żeby przekonać się, gdzie pracują moje koleżanki i koledzy, bo poszukuję jednego profesora, który jest mi bardzo potrzebny od nowego roku akademickiego, jako że staramy się o kolejne uprawnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#RektorSwietokrzyskiejSzkolyWyzszejKrystynaDurajNowakowa">Ostatnie zdanie wielokrotnie złożone. Następuje deprecjacja profesury. My nie gonimy za pieniądzem, ale jakieś minimalne standardy światowe musimy utrzymywać. Moja szkoła prowadzi współpracę z podobną szkołą w Czechach. Na to potrzebne są środki, ja muszę jakoś wyglądać, muszę z czymś przyjechać, bo to jest wymiana, nie mogę tam przybyć jak uboga krewna. A ja się tak czuję, czuję się jak uboga krewna. Za jakie grzechy? Przecież pracuję i chciałabym otrzymywać za tę prace odpowiednio godne apanaże. Nie mam ich, wobec tego spełniam się zawodowo i dla satysfakcji li tylko zawodowej biorę dodatkowy, drugi etat. I taka jest zasada w Polsce. Nie mamy po siedem etatów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselRyszardHayn">Kolejne podwyżki uposażenia kadry naukowej, jakie w czasie tej kadencji następowały, spowodowały, że nie można mówić, iż kadra naukowa w Polsce jest traktowana bardzo źle. Może nie najlepiej, może w innych krajach te relacje są lepsze, ale na pewno uczyniono bardzo wiele, co wszyscy podkreślają i zauważają. Można mieć wiele uwag co do finansowania nauki, można mieć wiele uwag co do innych środków przeznaczanych na edukację, ale jeśli chodzi o uposażenie nauczycieli wyższych uczelni, to nastąpiła tu wyraźna poprawa i nie należy o tym zapominać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoslankaBozenaKizinska">Przede wszystkim pragnę podziękować członkom Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, że zechcieli poświecić swój czas i przyjechać do Kielc, aby wziąć udział w bardzo ważnej dla nas - mieszkańców województwa świętokrzyskiego - debacie na temat szans edukacyjnych dzieci i młodzieży. Równie serdecznie chcę podziękować rektorom świętokrzyskich uczelni publicznych i niepublicznych, którzy odpowiedzieli na moje zaproszenie i zaproszenie rektora Adama Massalskiego i dziś zjawili się w Akademii Świętokrzyskiej, żeby czynnie wziąć udział w tej dyskusji. Wracając do meritum sprawy, czyli do szans edukacyjnych młodzieży w województwie świętokrzyskim, chcę powiedzieć, że taką szansę nasza młodzież ma. Uczelnie publiczne i niepubliczne oferują bogatą ofertę edukacyjną. Natomiast brakuje tej kropki na "i", którą jest uniwersytet. Możemy spierać się o warunki formalne, możemy spierać się o to, czy uniwersytet powinien być powołany za rok, za półtora, czy za dwa lata. Natomiast chcę powiedzieć - z całym szacunkiem dla posłanki Danuty Grabowskiej, której ogromną wiedzę i doświadczenie bardzo sobie cenię za jej życzliwość i pomoc dla oświaty świętokrzyskiej, której niejednokrotnie doświadczaliśmy - że 21 czerwca 2001 r. Rada Główna Szkolnictwa Wyższego wydała opinię, której fragment pragnę państwu przytoczyć: "Określone przez ustawę o szkolnictwie wyższym warunki są niekiedy trudne do spełnienia w momencie organizowania uczelni, która ma być uniwersytetem, dlatego należy dopuszczać okresy przejściowe". I z takiej możliwości skorzystano przy powoływaniu uniwersytetów w Rzeszowie, Białymstoku, Zielonej Górze czy Olsztynie. Część z tych uczelni skorzystało z tej szansy i spełnia już w tej chwili warunki formalno-prawne, rozwija się, niektóre tych warunków nie spełniają, ale takie jest życie. Mieszkańcy województwa świętokrzyskiego są ludźmi twardymi, zaprawionymi, jak tu już padło wcześniej, w bojach. To dzięki determinacji społeczeństwa województwa kieleckiego, jego władz, jego elity zarówno intelektualnej, jak i politycznej zostaliśmy województwem, bo przecież w planach poprzedniego rządu to województwo zostało z mapy administracyjnej kraju wymazane. Jesteśmy regionem może nie tak bogatym jak wielkie województwo mazowieckie czy inne województwa, ale to stąd, z ziemi świętokrzyskiej pochodzi bardzo wielu mądrych ludzi, którzy sprawują ważne stanowiska w administracji publicznej, są naukowcami, którzy mają duży wpływ na naukę polską. Powołanie uniwersytetu świętokrzyskiego jest dla nas bardzo ważną sprawą, tym ważniejszą, że jak wynika to z przedstawionej nam przez prof. Jerzego Hausnera wizji, planuje się marginalizację naszego regionu. Pragnę zapewnić, jako poseł koordynator tego projektu ustawy, że jest on już w lasce marszałkowskiej, że być może znalazłby się już w planach prac naszej Komisji, gdyby nie takie drobne sprawy. I tu zwracam się do prof. Wojciecha Iwańczaka, panie profesorze, prace prowadzone przez bardzo ważne gremia, które wydają opinie dotyczące zarówno uzyskania stopni naukowych, jak i praw doktoryzowania i habilitacji, trwają bardzo długo. Stąd nasza prośba, nas wszystkich obecnych na tej sali mieszkańców ziemi świętokrzyskiej, bądźcie państwo dla nas łaskawi, postarajcie się, żeby procedury trwały krócej, jak najkrócej.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PoslankaBozenaKizinska">Bo nie może być tak, że prawo mówi, że coś ma trwać pół roku, a państwo zajmujecie się tym półtora roku na przykład. Oczywiście nie tylko wy, dotyczy to również Rady do spraw stopni i tytułów naukowych, dotyczy to Państwowej Komisji Akredytacyjnej itd. Rozumiem, że jesteście bardzo zajęci. Ale my możemy delikatnie was poprosić i tu dzisiaj o to prosimy. Zwracam się również do członków Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, dajcie nam i naszej młodzieży szansę, a my tę szansę na pewno wykorzystamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselRyszardHayn">Mieliśmy dzisiaj do czynienia z różnorodnością poglądów, różnorodnością spojrzeń. Mimo wszystko jestem zwolennikiem legalizmu i uważam, że normy prawne są po to, żeby ich przestrzegać. Nie mniej zgadzam się z poglądem wygłoszonym przez panią posłankę, że jeśli pewne opinie mają ważyć o istnieniu lub nieistnieniu, o powołaniu, czy o niepowołaniu uniwersytetu, to dobrze by było, żeby wszystkie instytucje, które w tym względzie mają prawo wypowiedzi, uczyniły to jak najszybciej, jak najsprawniej. Sądzę, że kadencja Sejmu nie skończy się w maju. Jestem przekonany, że do jesieni również ta sprawa doczeka się pozytywnego rozstrzygnięcia. Chcę podziękować w tym momencie tym wszystkim, którzy przyczynili się do naszego tutaj pobytu, którzy ten pobyt nam, członkom Komisji, umilali, czy starali się uczynić go jak najprzyjemniejszym. Spotkaliśmy się wczoraj i dzisiaj z wieloma pozytywnymi przykładami dowodzącymi, że w tym regionie sprawy edukacji i sprawy nauki są na czołowym miejscu, może nawet na pierwszym. Wypowiedzi państwa dzisiaj również świadczą o ogromnej determinacji w sprawie utworzenia uniwersytetu, w sprawie stworzenia jak najszerszej bazy umożliwiającej kształcenie młodzieży w uczelniach publicznych, jak również niepublicznych. Bo przecież inwestycja w młode pokolenie, inwestycja w ogóle w człowieka, jak życie dowodzi nie tylko u nas, ale w ogóle na świecie, przykład Finlandii czy Irlandii doskonale tego dowodzi, jest inwestycją niezwykle opłacalną. My na naszej drodze politycznej różnie do tych spraw podchodziliśmy. Mówię "my" jako Polska, jako państwo. Niemniej wydaje się, że coraz częstsze i wyraźniejsze jest przekonanie, że konieczne jest postawienie na naukę, na kształcenie. Mam nadzieję, że kiedy będziemy kończyli kadencję, to będziemy mogli dokonać pozytywnego obrachunku również w tym zakresie. Oczywiście nie wszystko można zrealizować, nie wszystkie oczekiwania można spełnić. Sytuacja finansowa jest taka, jaka jest, możliwości dzielenia pieniędzy są takie, jakie są, są rożne priorytety, są różne koncepcje. Nie wszyscy doceniają znaczenie edukacji i nauki, ale wydaje mi się, że ta świadomość już się przebija, choć jeszcze z pewnym trudem. Bez względu na to, jakie będą dalsze perspektywy polityczne, to sądzę, że akurat sprawa edukacji i nauki będzie priorytetem ponad podziałami politycznymi. I z tym przekonaniem chcę zakończyć nasze dzisiejsze spotkanie. Na koniec chcę podziękować rektorowi Adamowi Massalskiemu za serdeczne przyjęcie. Dziękuję wszystkim za uwagę. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>