text_structure.xml 340 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20 przed poił)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych sen. Felicjan Sławoj-Składkowski, Minister Przemysłu i Handlu Eugeniusz Kwiatkowski. Minister Pracy i Opieki Społecznej Stanisław Jurkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Jaroszyński, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Doleżal.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 316 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 317 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Niedbalski i Weinzieher. Listę mówców prowadzi p. Weinzieher.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Bobrowski, Dunin, Kot, Leśniewski, Lisiecki, Naumann, Jan Nawrócki, Pławski i Pryłucki.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Moszkowi na 1 dzień, Hellmanowi, Matakiewiczowi. Naderowi i Nowakowi na 2 dni, ks. Bratkowskiemu. Stefanowi Dąbrowskiemu. Greissowi, Herzowi, Kirszbraunowi. Kowalewskiemu. Manaczyńskiemu. Marwegowi, Mrozowskiemu, Prószyńskiemu, Romanowi, Sirkisowi. i Andrzejowi Witosowi na 3 dni, Regerowi i Żałuckiemu na 5 dni. Silberscheinowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Graebe, Adam Piotrowski i Wygodzki na 8 dni, Sacha i ks. Stankiewicz na 10 dni. Feldman i Gdyk na 1 miesiąc, Sieciński na 6 tygodni, Włodzimierz Piotrowski na dwa miesiące.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam, iż Izba godzi się na udzielenie urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1927/1928 (druk nr 2600). Jesteśmy przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Głos ma p. Insler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PInsler">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest budżetem wydatków. Zamyka on w sobie sumę wysiłku dla fundowania organizacji państwowej — administracji i bezpieczeństwa publicznego. Nie możemy więc jego pozycji traktować pod kątem widzenia tylko skarbowym. Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest par excellence budżetem politycznym.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PInsler">Przy rozpatrywaniu go interesuję nas nie tyle suma wysiłku, ile przedewszystkiem kierunek, celowość, skuteczność, a więc idea naczelna, przyświecająca resortowi, bo ona jest odzwierciedleniem całej polityki Rządu.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PInsler">Mamy dziś na czele ministerstwa lotnego ministra. Na wzór księcia z bajki zjawia się znienacka wśród podwładnych f maluczkich, by się naocznie przekonać o stanie administracji i jej stosunku do ludności. I musze powiedzieć — mimo próby pewnej części prasy, by nadać tym inspekcjom charakter teatralnej pozy, istotnie tą drogą p. Minister więcej się dowie niż z raportów urzędowych i dlatego owoce tych inspekcji mogą być bardzo pożyteczne Już dziś chyba p. Minister wie, jak mało doszłoby do jego wiadomości z tego, co widział, gdyby miał zdać się tylko na urzędowe raporty. Urzędowo wszystko daje się wyjaśniać, podkreślam wyjaśniać, ale nie — wyjaśnić. Plik odpowiedzi na interpelacje poselskie, kończące się stereotypowem stwierdzeniem, że „urzędowe wyjaśnienia” nie dają podstawy do wydania specjalnych „zarządzeń”, stoją nam wszystkim kością w gardle. P. Minister zasmakuje z okazji swych wycieczek w butach 7-milionowych trochę z tej kości a wówczas — wierzymy — nie tylko zechce, ale wszystko uczynił by rzeczywiście zasada o tabakierze dla nosa urzeczywistniona została w stosunku władz administracyjnych do ludności.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PInsler">Do tego stanu rzeczy dziś jeszcze daleko. Gdy idzie o ludność, należącą do mniejszości narodowych, w szczególności o żydów, niestety bardzo daleko.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PInsler">Nie będę cytował litanii żalów. Jednym jest to niepotrzebne, inni gotowi są wyjątkowo to właśnie zapisać na dobro rachunku p. Ministra i tego Rządu Zacytują tylko dla przykładu. Żyje sobie w pewnej miejscowości starosta p. Tyszkowski. który odmawia żydowskim komitetom pozwolenia na urządzenie zbiórek na cele humanitarne czy narodowo, a na uzasadnienie odmowy podaje: brak zaufania do osoby urządzającej zbiórkę.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(Głos: Bardzo poważny zarzut.)</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PInsler">I jak tu nauczyć p. starostę zaufania, jak go przekonać do zaufania, skoro on do żadnego żyda nie ma zaufania, bo poprostu nie chce pozwolić na żydowską zbiórkę. Wypadek jest drobny.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PInsler">Panom wydaje się to słuszne, ale nie można uważać za słuszne posądzania w czambuł wszystkich obywateli o to. że nie są godni zaufania.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(Głos: Trzeba się do Konstytucji stosować. Panie.)</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PInsler">Nie chcę tego wypadku przejaskrawiać, ale ciekawą jest motywacja. To jest stereotypowy pomysł t. zw. mądrych starostów.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PInsler">I w tym. pomyśle tkwi system. Konstytucji jakoś nie można znieważać. Odmówić Żydowi za to, że jest Żydem — niepodobna. Ale znacie Panowie stary dowcip o różnicy między Konstytucja 3 maja, a naszą Konstytucją marcową? Konstytucję 3 maja obchodzi się raz do roku, a marcowa codziennie. Taki starosta i jemu podobni mają już swoje sposoby na konstytucyjne obchodzenie Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zwierzyński.)</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PInsler">Z tej bogatej skarbnicy konstytucyjnych pomysłów na zdławienie konstytucyjnej równość, obywatelskiej korzysta nasza administracja pełną garścią, zwłaszcza w dziedzinie, której chcę dziś główną poświęcić uwagę, mianowicie w dziedzinie administracji samorządowej.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PInsler">Stan naszego samorządu jest — Panowie o tem wiecie — jednym wielkim skandalem. Co jeszcze z życia samorządowego po wojnie zostało, jest prawie zupełnie dobite. Liczba zwyż 3.000 komisarzy rządowych na obszarze b. zaboru austriackiego mówi sama za siebie i pozwala mi nie charakteryzować tego stanu rzeczy bliżej kosztem drogiego, po aptekarsku odważonego nam czasu. Pod tym zresztą względem opinia całego kraju i wszystkich bez wyjątku jest jednomyślna.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PInsler">Ale jak wyglądają komisarze?</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PInsler">Mieliśmy przed wojną w Galicji znaczną liczbę burmistrzów żydowskich. W szeregu miast Żydzi z tytułu swej liczebności mają ku temu pełne prawo. Ale o tem nawet nie chcę mówić, choć coprawda wartoby, bo fakt ten, wprawdzie nie najdrastyczniejszy przy ocenie naszego położenia w Państwie, jest pewnego rodzaju symbolem nierówności, czy niepełnowartościowości.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PInsler">Ale jak wyglądają rady przyboczne, kreowane przez władze administracyjne i — pożal się Boże — organ samorządowy, jakim jest rzekomo Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie! Kilka szczegółów, aby nie być gołosłownym.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PInsler">W Wiśniczu rozwiązano radę miejska, pochodząca z wyboru, bo weszło do niej za dużo żydów i — lewicowców. Rekurs zalega w Ministerstwie dotychczas niezałatwiony. Ale w Drohobyczu lilie można zmienić uświęconego układu rady przybocznej, bo musianoby na miejsce nikogo nie reprezentujących manekinów żydowskich powołać rzeczywistych przedstawicieli ludności żydowskiej. A to są żydzi narodowi. I chociaż istnieje w Sejmie Koło Żydowskie, grupujące w sobie całe żydowskie przedstawicielstwo parlamentarne, które bez względu na różnice przekonań poetycznych, jakie zachodzą między poszczególnemi grupami, stoi w całości na gruncie narodowo-żydowskim i chociaż fakt ten chyba dość dobitnie stwierdza, że stary kierunek, do którego przywykli starostowie galicyjscy, stracił u ludności żydowskiej wszelką podstawę i doszczętnie wziął w łeb, starostowie, gdzie tylko mogą, to znaczy przy obecnym stanie samorządowym prawie wszędzie nigdy nie dopuszczają narodowo-żydowskich reprezentantów.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PInsler">W Haliczu kilka rodzin karaimskich otrzymało reprezentanta w radzie przybocznej. Nie mam nie przeciw temu. Ale jest tam przeszło tysiąc ludności żydowskiej, przyczem uwzględnić należy, że Halicz jest małą mieściną. Tego karaitę pan starosta zadekretował na rachunek żydowski.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PInsler">W Nadwornej, mieście o większości żydowskiej, na 9 członków rady przybocznej jest tylko dwóch żydów. Ostatnio proponowano podwyższenie tej liczby do 18, 5 na tę dodatkowa 1iczbe 9 radnych przyznaje się żydom jednego.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PInsler">Gdzie tu jest stosunek, gdzie słuszność, gdzie równość, wynikająca z Konstytucji, gdzie — zapytam — conajmniej wstyd?</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PInsler">A gdy w jednem mieście — w Stryju znalazł się starosta który przed skompletowaniem składu rady przybocznej porozumiewał się z przedstawicielami ludności, nie wyłączając — horrible dieu — żydów, to w Wydziale Samorządowym rozbijali się niektórzy posłowie polscy, aby na liczbę żydów, którzy muszą wejść, desygnowano nie tych, których sobie ludność żydowska życzy, ale wskazane przez nich powolne narzędzia. Wyniki tych starań były częściowe, ale mentalność czynników, uważających takie wtrącanie się za dopuszczalne, jest i charakterystyczną i w naszych warunkach, niestety, typową. By jednak nikt nie pomyślał, że ten starosta poszedł, broń Boże, żydom zanadto na rękę, muszę Panom opowiedzieć, jak pomysłowym potrafił on być w wyszukaniu platform, dla traktowania żądań ludności żydowskiej i ukraińskiej. Oto przyznał każdej narodowości równa ilość mandatów, ale zarazem zrobił ważne odkrycie. Odkrył mianowicie nowa narodowość: P. P. S. I tak podzielił mandaty na cztery równe części. Żydzi, Ukraińcy i Polacy po jednej czwartej, a ostatnią ćwiartkę przyznał narodowości P. P. S. W ten sposób zapewnił Polakom połowę, której nigdy w Radzie nie posiadali. Swoją droga za to przy innej sposobności został lekko, acz niebardzo słusznie wylany z piastowanego stanowiska, chyba dlatego, że nie kreował wówczas piątej narodowości — narodowo-demokratycznej.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PInsler">W czasie, gdy samorząd pod tym przemożnym wpływem administracji w istocie nie istnieje i sprawy samorządowe są w zupełnem zaniedbaniu, a życie samorządowe w zamarciu, dziwić się nie można obrazowi, jaki przedstawia polityka podatkowa samorządu Podatki drogowe i mostowe plus cały labirynt możliwych i niemożliwych opłat z, najrozmaitszych tytułów są istną plagą ludności. Gdy idzie o podatki drogowe i mostowe, wskazać przy tem należy na szczególne pod tym względem upośledzenie ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(P. Gruszka: Najmniej żydów chyba.)</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PInsler">Właśnie Pan się zaraz dowie. Gdy idzie o podatki drogowe, to prawem kaduka nakłada się je przeważnie w formie dodatku do patentów, dochodzącego nieraz do kilkuset procent i tak za drogi i mosty, chyba więcej przez włościan niż przez żydów używanych, płacą żydzi, uginający się pod ciężarem podatkowym. Przeczytajcie Panowie sprawozdanie p. Michalskiego o budżecie Ministerstwa Skarbu, a zrozumiecie, że to nie jest tylko krzywda żydowska, ale w tem tkwi choroba i niebezpieczeństwo dla naszego systemu podatkowego. Dzban póty wodę nosi, póki ucho się nie urwie. A to uszko już bardzo ale to bardzo cienko zwisa...</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PInsler">Z tym stanem rzeczy w samorządzie trzeba skończyć. Słyszy się protesty i to słuszne z wielu stron. Połowiczne środki na nic się tu nie zdadzą. Oto ostatnio podnosi się we Lwowie głośny sprzeciw przeciw tamtejszej radzie miejskiej która jest jakąś mieszanka rady wybranej i kooptowanej. Żyje za długo z natury rzeczy oddycha już ciężko. Lecz czy komisarz rządowy będzie na to lekarstwem? Można śmiało wątpić. A wyborów przeprowadzić tam nie można, jak nigdzie zresztą na obszarze b. zaboru austriackiego, bo kulawy kompromis stronnictw polskich zabagnia ustawy samorządowe w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(Głos: Bo Pan za mało współdziałał w tej pracy.)</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PInsler">Tego nie powiedzą koledzy z Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PInsler">Trudno zaiste inaczej wyrazić się o istnej farsie ustawodawczej, rozgrywanej dokoła ustaw samorządowych w Komisji Administracyjnej. Oto czwarty rok pracuje Komisja nad przedłożeniami, które wpłynęły jako projekty rządowe, zostały następnie przez Rząd zarzucone i wycofane, przez kilku posłów z prywatnej inicjatywy znowu podjęte i do Sejmu wniesione, a gdy przed feriami ostatniemi z ciężkim trudem ukończono w Komisji drugie czytanie i zdawało się, że płód hodowany tak długo w łonie komisyjnem już dojrzał, okazuje się obecnie, że poród jest ciągle skomplikowany i ustawy jeszcze nie mogą ujrzeć światła trzeciego czytania w Komisji. Muszę to podkreślić, gdyż w czasie dyskusji komisyjnej czyniono nam wyrzuty, że przewlekamy sprawę, gdyśmy tylko chcieli spokojnie rozważyć postanowienia ustaw. Spodziewać się można, że po nowej konwentyklowej łacie na kompromisie będzie się nam dalej czynić zarzuty przewlekanie sprawy, gdy — rzecz jasna — produktów kompromisu za naszemi plecami j kosztem naszej skóry zawartego i w trzeciem czytaniu łykać nie będziemy. Wprawdzie przewodniczący komisji, p. pos. Putek, w wywiadzie dziennikarskim oświadczył, że ustawy — zdaniem jego — zabezpieczają interesy mniejszości narodowych, ale nie będzie się gniewał, gdy powiem, że pod tym względem miarodajniejsze jest zdanie przedstawicieli tych mniejszości i stwierdzę, że z opinią p. pos. Putka w tym względzie zgoła się nie zgadzam, co więcej — jestem wręcz przeciwnego zdania.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PInsler">Nie chcę przekroczyć mego czasu, nie będę omawiał szczegółów w tem miejscu. Interesuje nas zresztą z okazji tej dyskusji nie wina Sejmu, lecz stanowisko Rządu. A Rząd jest w tej sprawie jakoś dziwnie niewyraźny. Co Rząd o tych projektach o ustroju samorządowym wogóle myśli, tego nie zdradza i tego nikt nie wie. Przedstawiciel Rządu w Komisji, przez cały czas dyskusji nad zagadnieniem, mającem tak ważne znaczenie dla interesu publicznego, był tylko niemymi obserwatorem. A od Rządu wiele zależy. Mógłby wyrównać pewne różnice.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PInsler">„Bo w tem cały jest ambaras”... gdy ustawy przybierają formę, z którą jedna strona zgodzić się nie może, to druga nie chce i naodwrót. O naszem stanowisku powiedzieć mogę tyle. Jeśli ceną targu będzie, jak się na to zanosił, nasza skóra, to nie pominiemy żadnego stojącego nam do dyspozycji środka, by ją wedle naszych sił obronić. Nie może nikt, ani Rząd, ani Sejm przeoczyć wielkiego zainteresowania naszego w życiu samorządowem. Obawiam się, że Panowie tego nie dostrzegacie lub też, że liczycie się z rolą naszą w samorządzie tylko w ten sposób, że mozolicie swoje mózgi nad wynalazkiem, któryby pozwolił przez szkło pomniejszające dostrzegać ludność niepolska w mieście i na wsi. Jesteśmy jednak i będziemy. Złe byłoby, naszem zdaniem, bardzo źle, gdyby ustrój samorządowy, zamiast stać się platformą współżycia narodowości, szkołą wzajemnego zrozumienia, stał się jeno źródłem nowego rozgoryczenia i uświadomienia krzywdy i bezprawia. Wszelkie sztuczne sposoby ucisku działają wedle prawa akcji i reakcji. Przed tem, należy Rząd przestrzec i o tem powinien Rząd pamiętać. P. Minister nie powinien w tej sprawie dłużej milczeć. Blisko siebie znajdzie p. Minister znawcę spraw samorządowych w osobie p. wiceministra Jaroszyńskiego. P. wiceminister napisał książkę o ustroju samorządowymi. Mogę powiedzieć, że zgadzam się z nim, względnie z duchem jego pracy teoretycznej. W tym duchu ułożyłem też poprawki do trzeciego czytania. Czy zgodzi się teraz z memi poprawkami p. wiceminister Jaroszyński, czy tez dostawszy urząd, dający mu sposobność realizowania poglądów, zapomni w praktycznej działalności o tem, co głosił w teorii?</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PInsler">Walka samorządów trwa od szeregu lat. Walka o samorząd jest walką o konstrukcję całego naszego ustroju wogóle.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PInsler">Czy pójdziemy naprzód, czy cofniemy się wstecz? Rząd ma wytknąć drogę, wskazać kierunek. Rząd pomajowy jest w szczególności do tego powołany. Nawet gdy milczy, ponosi odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PInsler">Na ten moment z okazji dyskusji budżetowej chciałbym zwrócić uwagę Rządowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Pragier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPragier">Wysoka Izbo! Rząd, który stoi przed nami, sam o sobie twierdził niejednokrotnie, że różni się zasadniczo od innych rządów, nie tylko sposobem powstania, nie tylko wewnętrzną konstrukcją, ale także szczególnie mocnem tętnem pracy. Ta wyjątkowa spoistość, pozwala mu rzekoma wykonywać zadania państwowe szybciej i lepiej, aniżeli innym rządom. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, już w zewnętrznym swoim wyglądzie jest niezwykle ruchliwe, odznacza się szczególnie „intensywnem tempem” działania, należałoby przeto na tem właśnie ministerstwie, jak gdyby na przykładzie klinicznym zbadać, jak dalece owa „intensywność, spoistość i ruchliwość” wpłynęła na zmianę istotnej jego polityki. Muszę stwierdzić, niestety, że jakkolwiek owo „odwracanie” wszystkich państwowych wartości dokonuje się ze szczególnym temperamentem w tym właśnie resorcie, to jednak w rzeczywistości: plus ca change plus ca reste la meme chose, nic się w polityce administracyjnej nie zmieniło, aczkolwiek pozory zmiany są tak duże. Wielokrotnie u przyjaciół Rządu na prawicy sejmowej, przyjaciół, imających tak liczne powody do zadowolenia z polityki! gospodarczej Rządu zaznaczyć można jak gdyby grymas niechęci z powodu licznych zmian osobowych, jakie silę dokonały w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Ja z mojej strony nie wnoszę żadnych pretensji z powodu tych zmian gdyż urzędnicy, których usunięto, mile budzą we mnie szczegółowo entuzjazmu, ale nie mogę też wyrazie zadowolenia z powodu polityki personalnej Pana Ministra, albowiem stronnictwo moje sądzi, że naprawa Rzeczypospolitej powinna iść przedewszystkiem po drodze organicznej naprawy systemu rządzenia, a nie tylko, po drodze zmian personalnych, sama zmiana osób na stanowiskach administracyjnych bez zmiany systemu nie przynosi naprawy, lecz raczej prowadzi do tego, czego ślady mamy już dziś, mianowicie, że ludzie skądinąd poprawni deprawują się tym systemem, który każę im się w praktyce administracyjnej stosować.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PPragier">Nie jesteśmy tedy zainteresowani w samych tylko zmianach personalnych i nie przywiązujemy do nich szczególnej wagi. Niepokoi nas w tej chwili jedna tylko strona tych zmian, mianowicie coraz wyraźniejsza militaryzacja administracji politycznej. Niedawno zażądano podobno od władz wojskowych wskazania kandydatów z pośród kapitanów i majorów na stanowiska w administracji cywilnej. To, że kłoś jest dobrym kapitanem, lub majorem, nie może być przecież uważane na kwalifikację na starostę, czy innego urzędnika w administracji politycznej. Zewnętrzna ruchliwość w zmianach personalnych. bywa nieraz poczytywana za niezwykłą energię Pana Ministra, lecz niestety pozwala mu ona zapomnieć o właściwym zakresie zagadnień nierozwiązanych, czekających wciąż jeszcze rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PPragier">Podział administracyjny Państwa dotąd nie jest przeprowadzony. Rząd ma w tym kierunku uprawnienia, z których jednak nie korzysta. Liczba województw i starostw niejednokrotnie była kwestionowana. Mówiono o konieczności zmniejszenia tej liczby w niektórych częściach Państwa. Żadnej inicjatywy Rządu w tej sprawie nie znamy. Wysoka Izba uchwaliła w 1922 r. ustawę o województwach dla Małopolski Wschodniej, która w pewnej mierze czyniła zadość życzeniom umiarkowanych kół ukraińskich. Ustawa ta dotąd nie jest wprowadzona w życie rzekomo dlatego, że ma być wydana w przyszłości ogólna ustawa wojewódzka, która atoli także nie jest przygotowana.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PPragier">Cały rozdział V Konstytucji nie jest dotąd wykonany, niema ustaw o prawach obywatelskich, a zabezpieczenie obywateli od nadużyć władz w wykonaniu tych praw, a inicjatywa Rządu w tej sprawie nie jest nam znana.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PPragier">Nakoniec sprawa reorganizacji zarządu Państwa, która przed niedawnym czasem była traktowana przez Wysokie Iżby z taką życzliwością, została dziś zaniechana. Ażeby zaś nie było żadnej wątpliwości, że Rząd do tych spraw nie przywiązuje należytej wagi, rozwiązano i zabytek szczątkowy prac reorganizacyjnych, komisie reorganizacyjną, która istniała w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i miała za zadanie całkowanie wszystkich zamierzeń, zdążających w kierunku uproszczenia zarządu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PPragier">Muszę tedy stwierdzić, że w ścisłym, zakresie administracji państwowej w ciągu ostatnich 8 miesięcy nic się nie zmieniło, że inercja, Która, tylokrotnie ganiliśmy za poprzednich rządów, nie została zastąpiona energiczną pracą, pracą, któraby się ujawniła nie w zamiarach, bo zamiarów znamy bardzo wiele, ale w projektach ustawodawczych, oraz w rozporządzeniach Prezydenta Rzeczypospolitej regulujących zaniedbane sprawy administracji wewnętrznej Państwa. Sprawie samorządu, domagającej się osobnego omówienia, nie będę poświęcał tutaj większej uwagi, muszę jednak podnieść, że desinteressement Rządu w sprawie ustroju związków komunalnych jest nie do zniesienia. Stronnictwa prawicy sejmowej, popierające rząd Obecny z racji otrzymanych od niego korzyści gospodarczych, nie utraciły nadziei, że istniejąca dziś ordynacja samorządowa zostanie zniszczona i że uda się przez zniszczenie ordynacji dla samorządów stworzyć precedens do zniszczenia dzisiejszej ordynacji sejmowej. Ażeby nie było pod tym względem żadnych złudzeń ani w rządzie ani poza rządem, pozwolę sobie z tego miejsca przestrzec przed tego rodzaju grą lekkomyślną i szkodliwą. P. P. S. prowadzić będzie walkę w Obronie ordynacji wyborczej tej, która dziś obowiązuje, będzie, prowadzić walkę w Izbie sejmowej i poza, tą Izba, walkę ze stronnictwami prawicy i walkę z rządem, jeżeli stanie on na tej samej linii, co te stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PPragier">Zagadnienia istotne, stojące przed rządem i przed społeczeństwem, pozostają nietknięte, bieżąca praca Ministerstwa jest tedy z natury rzeczy improwizacją z dnia na dzień. P. Minister Spraw Wewnętrznych jest człowiekiem niewątpliwie dobrej woli, stwierdzić jednak muszę, że osobiste i bezpośrednie administrowanie państwem przez ministra przekracza stanowczo siły jednego człowieka. Sposób rządzenia, polegający na tem, że samemu się chce wszystko robić, że najchętniej samemu by się siedziało w tych trzystu kilkudziesięciu „pokojach przyjęć”, gdzie urzędują starostowie, jest sposobem rządzenia nadto prymitywnym. Na to są przecież inspektorowie administracyjni., minister może oczywiście sam od czasu do czasu zajrzeć do biur starostów, ale przedewszystkiem winien, myśleć o ogólnych sprawach administracji. Władza państwowa nie wisi w powietrzu, lecz jest tylko nadbudową tej władzy, jaka tkwi w samym miąższu państwa, w masie jego obywateli, najbardziej precyzyjnie zorganizowana administracja państwowa, mająca wszystkie karteczki równo po przylepiane na drzwiach urzędów i termometry w pokojach równo porozwieszane i kałamarze napełnione do odpowiedniej wysokości, jest diabła warta, jeżeli samo społeczeństwo nie jest zdolne do rządzenia się i nie tworzy mocnej podstawy, ułatwiającej działanie administracji państwowej. Minęły już czasy oświeconego absolutyzmu. Niejednokrotnie okres w którym żyjemy, porównywano do rządów Napoleona II–go. Otóż jedną z cech demagogii Napoleona III była t. zw. „opiekuńcza administracja”, czyli w rzeczywistości wpływ dyskrecjonalny prefektów na całą ludność, wpływ, którego istotnym celem było kierowanie ludnością podczas wyborów przez agentów wyborczych rządu. Zapewne i dzisiaj rząd pod tym kątem widzenia prowadzi swą politykę administracyjną. która jednak wobec zmienionych warunków okaże się niewątpliwie zawodna. Nie moją zresztą rzeczą jest przed tym zawodem rząd przestrzegać, jest to jego własna troska. Musze jednak stwierdzić, że ta starościńska „opieka” przy lekceważeniu istotnych praw obywateli, to wznawianie tradycji, oświeconego absolutyzmu nic wyrówna w żadnym razie tego dobra, jakim jest obiektywna podstawa prawa, zagwarantowanego Konstytucją i wykonywanego lojalnie przez władze.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PPragier">Gdy mówimy o samowoli władz, gdzież sięgnąć okiem, jak nie na te nieszczęsne ziemie bezkarnej samowoli władz, jakimi są nasze województwa kresowe. Niejednokrotnie słyszycie Panowie tutaj skargi mniejszości narodowych na ucisk władz. Nie będę tych skarg powtarzał, chce tylko wskazać na paru przykładach, jak władze administracyjne na Kresach odnoszą się do organizacji P. P. S. do organizacji tej partii, której wierności dla Państwa nie można zakwestionować. Skompromitowałby się każdy rząd, każdy minister, któryby chciał poddawać w wątpliwość, wierność nasza dla Rzeczypospolitej. Powinien też każdy rozumny człowiek wiedzieć, że praca P. P. S. na kresach, która jest pracą socjalistyczną podnosi wartość Państwa Polskiego w oczach ludności miejscowej, skuwa ją z Rzeczypospolitą nie łańcuchem przymusu, ale zrozumieniem jej potrzeb. I oto, proszę Panów, w trzech tylko powiatach kresowych budżet represji stosowanych przez władze wobec P. P. S. przedstawia się w r. 1926 jak następuje: w powiecie haramowickim było spraw sądowych 5 przyczem zasądzono członków P. P. S. na 14 lat więzienia, w powiecie łuninieckim było spraw sadowych 21, przyczem zasądzono oskarżonych na rok i 8 miesięcy więzienia.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Głos: Za co?)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PPragier">Za chwile powiem. W powiecie pińskim było spraw sądowych 7. zasądzono oskarżonych łącznie na 1 rok więzienia. Razem w tych trzech powiatach wytoczono członkom P. P. S. 33 sprawy sądowe i skazano ich na więzienie razem na 16 lat, 8 miesięcy i 7 dni. W tym samym r. 1926 w powiatach baranowickim. łuninieckim i pińskim wytoczono członkom P. P. S. 106 spraw, administracyjnych i zasądzono oskarżonych na 903 dni aresztu. Padło tu pytanie: Za co? Łatwo na to pytanie odpowiedzieć: za nieprzestrzeganie przepisów administracyjnych. Przepisy te wymagają mianowicie, aby na każdem zgromadzeniu członków partii, oraz na każdem posiedzeniu związku zawodowego był obecny ajent policyjny cywilny lub umundurowany. Jest to przeciwne ustawom obowiązującym w całem Państwie, ale w przeklętej domenie samowoli administracyjnej jaką są kresy nasze, nie weszły dotąd w życie dekrety o zgromadzeniach, a obowiązują wciąż najgorsze przepisy rosyjskie i t. zw. dekretu Osmołowskiego wydanego w czasie wojny. Administracja kresowa może dusić samowolnie każdy ruch robotniczy, każdy ruch chłopski., który się jej nie podoba. Doprowadzono przecie do tego, że instruktor Związku Zawodowego Robotników Rolnych na to, ażeby móc udać się na folwark do członków związku, musi na 3 dni przedtem uzyskać zezwolenie starosty, a kiedy zezwolenia tego starosta mu odmówi, zostaje skazany na karę administracyjną. czy karę pieniężną za to, że odwiedził członków swego związku.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PPragier">Proszę Panów! W tem oświetleniu niech Panowie rozważą wartość zmian personalnych, do których tyle wagi, zdaje się, pan Minister przywiązywać. Zupełnie mi to jest obojętne, czy to P. wojewoda Januszajtis, czy też p. wojewoda Beczkowicz nakłada kary administracyjne na moich przyjaciół i towarzyszy za to, że posiedzenia związków zawodowych odbywają się bez asystencji policji. Takie zmiany personalne przy zachowaniu nietykalności tego zbrodniczego rosyjskiego systemu administracyjnego nie mają żadnej wartości, jeżeli za niemi nie idzie zmiana samego systemu rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PPragier">Mówiłem niejednokrotnie, że sprawa kresowa nie jest bynajmniej sprawą prywatnej wygody mniejszości narodowych, które na kresach mieszkają, lecz że jest sprawą rdzennie polską, sprawą całości naszego obszaru państwowego, sprawa bezpieczeństwa naszych granic. Dlatego przestrzegam, że prześladowanie ludności kresowej, którego świadkami byliśmy niedawnej, jak wczoraj, w akcie uchwały sejmowej o wydaniu posłów białoruskich sądom. nie jest niczem innem, jak przygotowaniem na kresach stanu powszechnego wrzenia. Ludność kresowa, która częściowo jeszcze nie była obudzona do życia narodowego w czasie, gdy się zaczęła praca w tej Izbie, obudziła się już dziś, skuły ją w blok prześladowania administracyjne i brak wskazań politycznych z Warszawy. Jeżeli dziś w dalszym ciągu będzie Rząd prowadził tę politykę lekkomyślną, a zgubną, to niech się nikt przynajmniej nie ludzi, że aresztowanie 5 przywódców rozbić organizację, liczącą dziesiątki tysięcy ludzi. Przeciwnie, organizacja ta zejdzie głębiej, na drugie piętro piwniczne, będzie tem niebezpieczniejsza, tem trudniejsza do zwalczenia.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(P. Harusewicz: Znamy tę piosenkę.)</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PPragier">Ale bardzo łatwą do zwalczenia jest winny sposób. Żądaliśmy tu niejednokrotnie ukrócenia na Kresach samowoli administracji. Żądaliśmy wykonania reformy rolnej na Kresach i nienasyłania tam osadników, którzy zagospodarowują się na koszt Państwa, pod okiem chłopa białoruskiego, nie mającego ziemi. Żądaliśmy, żeby Rząd Polski w interesie całości Rzeczypospolitej stworzył jakieś punkty atrakcyjne do Warszawy dla tej ludności, dla której po drugiej! stronie granicy stworzono już tyle punktów atrakcyjnych do Moskwy. Dziś stan rzeczy jest taki, że ludność kresowa jest zniechęcona już oddawna do prawicy, a zniechęcona jest także i do lewicy, albowiem to, co się dziś dzieje, niejednokrotnie bywa zapisywane na rachunek lewicy. Musze stwierdzić. że czołowy zastęp lewicy polskiej, socjalizm polski, z tą lekkomyślną i szkodliwą polityką nie manie wspólnego, że socjalizm polski rozwiązanie sprawy mniejszości na kresach jak przedtem, tak i dziś, widzi w tem, żeby ta ludność korzystała ze wszystkich praw obywatelskich. To samo hasło, któreśmy podnosili z początku w tej Wysokiej Izbie, podnosimy i dziś, a jest niem autonomia terytorialna dla ludności ukraińskiej i białoruskiej, mieszkających na zwartych obszarach. Jest to ta reforma, która umożliwia rozwój narodowy ludności ukraińskiej i białoruskiej i zarazem Rzeczypospolitej zabezpiecza najlepiej granice.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PPragier">Mówiliśmy o samowoli administracyjnej na kresach. Ale jakże często napływają skargi ludności także dzielnic wewnętrznych Państwa na dział administracji, podlegający panu Ministrowi Spraw Wewnętrznych — na policję. Podnieść trzeba, że policja jest aparatem zbyt kosztownym, zbudowanym nieoszczędnie, mającym bardzo znaczny nadmiar wyższych funkcjonariuszów. zwłaszcza w komendach: głównej, wojewódzkich i powiatowych, ż drugiej strony niższy funkcjonariusz policji, posterunkowy jest źle uposażony, źle zaopatrzony na wypadek choroby, a rodzina jego wcale nie jest zaopatrzona na wypadek jego śmierci, wskutek czego wśród funkcjonariuszów policyjnych wzrasta zdenerwowanie, wynikające ze złych warunków pracy i istnieje nie dość silna odporność na korupcję.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PPragier">Gdy mówi się o policji, trzeba wyodrębnić pewien dział, wymagający szczególnej uwagi, nie chcielibyśmy bowiem sumaryczne stawiać całej policji tych zarzutów, które do tego jednego tylko działu się stosują, mianowicie do policji politycznej. Policja polityczna stała się w Polsce jakgdyby samoistną mafią, rządzącą się swojemi własnemi prawami i co gorsza pewną bezkarnością. Aczkolwiek oficjalnie policja ta osobno już nie istnieje, to jednak faktycznie wciąż daje o sobie znać w sposób nader niepożądany. Skarżono się w tej Izbie na podsłuch telefoniczny, wykonywany oczywiście przez policję polityczną. I oto kilka miesięcy temu, przedstawiciel Rządu na Komisji Administracyjnej oświadczył, że podsłuchu telefonicznego już niema, że Rząd z niego nie korzysta. A jednak łatwo się było przekonać, że w chwili, w której to oświadczenie składano podsłuch wcale nie był zniesiony, wystarczyło poprostu siąść na aeroplan na skwerku przed Kopernikiem, wylądować na dachu gmachu telefonów, a można było stwierdzić, że pod tym dachem, na najwyższem piętrze mieści się stacja telefoniczna, przeznaczona na podsłuch, mieszcząca 60 numerów telefonów i obsługiwana przez 5 funkcjonariuszów I oddziału Sztabu Generalnego i 3 funkcjonariuszów I oddziału sztabu generalnego i 3 funkcjonariuszów Komisariatu Rządu, którzy na zmianę podsłuch wykonywali, notowali wyniki na kalkach i dostarczali ich następnie do Komisariatu Rządu do I oddziału Sztabu Generalnego. Ta stacja podsłuchowa, wbrew owemu oświadczeniu przedstawiciela Rządu, została opieczętowana, dopiero dn. 25 stycznia r. b., to znaczy pierwszego dnia rozpraw plenarnych w Izbic, ale nie została zniszczona i nie mamy żadnej rękojmi!, czy po skończeniu debat w tej Izbie ostatniego dnia pieczecie te nie zostaną zdjęte.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos: Zresztą jest druga stacja podsłuchowa jeszcze w Sztabie Generalnym)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PPragier">Jak z tego wynika, Sejm nie może nawet mleć pewności, że urzędowe oświadczenia składane w Imieniu Rządu są zgodne z rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PPragier">Niedawno opinia publiczna została wstrząśnięta rewelacjami o związku władz wywiadu politycznego z jednym z posłów. Nie chcę przesadzać sprawy stosunku sprawy p. pos. Wojewódzkiego do władz wywiadowczych, należy ona bowiem do przewodu sądowego. Ale jest przecież rzeczą notoryczną to, co oświadczył sam p. Wojewódzki, mianowicie, że będąc już posłem dostarczał informacji wywiadowi politycznemu. Nasuwa się tu szereg zapytań. Spis wywiadowców stanowi ważną tajemnicę państwową, której strzeżenie stanowi obowiązek władz wywiadowczych. Nasuwa się pytanie, skąd jedno z pism mogło tę tajemnice państwową wydobyć i bezkarnie ogłosić. Ja z mojej strony jestem oczywiście bardzo rad, że to ogłoszenie nastąpiło, muszę jednak stwierdzić, że ten reflektor, który rzucił ów snop światła na działalność wywiadowczą jednego z posłów, bardzo łatwo da się odwrócić pod kątem 180 stopni. Mianowicie musi paść pytanie, jak wygląda cały stosunek władz wywiadowczych do tych osób, które kiedyś miały związek z temi władzami i później zerwawszy go, rzekomo, czy rzeczywiście, zajęły wybitne stanowiska w życiu publicznem. Musi paść światło na cały system, bo mamy tu nie wątpliwie do czynienia z faktem, że jedna z władz państwowych deprawując posła, targnęła się na honor Rzeczypospolitej, który ma siedzibę w tej Wysokiej Izbie równie dobrze, jak na fotelu Prezydenta Rzeczypospolitej i w Pałacu Namiestnikowskim. Jeżeli ktoś sądzi, że można honor ten plamić, korumpując posła, to oczywiście o pośle takim mieć będziemy odpowiednią opinię, ale jednocześnie musimy pociągnąć do odpowiedzialności Rząd za taką występną czynność władz wywiadowczych.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PPragier">Formalnie biorąc, Rząd obecny nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to zdarzenie, gdyż skład rządu był wówczas inny, niż dzisiaj, ale trzeba pamiętać, że ci właśnie ludzie z I Oddziału Sztabu, którzy te stosunki wywiadowcze nawiązali dziś dalej u władzy pozostają, że „sanacja moralna” tych stosunków me dotknęła, przeciwnie oni to właśnie nas „sanują”, oni nam urządzają „odrodzenie moralne”. Są chwile, kiedy samo milczenie jest współdziałaniem w przestępstwie. Ja nie chcę się stać winnym tego współdziałania i dlatego uważam za swój obowiązek mówić głośno o tem z trybuny sejmowej. Z tej trybuny musi zabrzmieć głos prawdy, głos, który mówi całą prawdę i nic prócz prawdy. Stosunek prasy do prawdy może być różny. Publicysta może być rycerzem który prawdy broni, ale może być także apaszem, który prawdę na każdym rogu ulicy jak dziewkę sprzedaje. My tutaj, mówiąc całą prawdę, musimy stwierdzić, że dobro publiczne wymaga prześwietlenia tych wszystkich stosunków, które tego czy owego działacza politycznego łączyły, czy też jeszcze łączą z „poufnemi” władzami, państwowemu, zarządzającemi funduszem dyspozycyjnym, o których nic wiemy nic, chyba, że się coś wykryje przypadkiem, kiedy jakiś działacz stanic się „niedogodny”. Na przypadek liczyć nie można. Zdarza się coprawda, że policja dowiaduje się nieraz przypadkiem o włamaniu dzięki temu, że się dwóch włamywaczy pokłóci, ale jeżeli chcemy, żeby administracja państwowa była godna tego, żeby jej przedstawicielom rękę podawać, to musimy przestrzegać, aby w jej działaniu nic było czynów niegodnych ludzi uczciwych. We wszystkich państwach istnieją i muszą istnieć władze wywiadowcze polityczne i rozumiem dobrze że państwo musi, wiedzieć co się na jego obszarze dzieje i musi być uzbrojone wobec przestępnych knowań. Ale władze wywiadowcze na całym święcie ograniczają się do tego, że paraliżują szpiegostwo innych państw i przeszkadzają przestępstwom politycznym. U nas zaś, jak się okazuje, niema granicy pomiędzy wywiadem politycznym, a czynną pracą polityczną. Ten stan rzeczy przy którym wywiad wkracza w sarno życic polityczne, kiedy wywiadowcy, będący na usługach władz państwowych, stają się wodzami życia politycznego, przywódcami klubów, redaktorami pism konfiskowanych przez Komisariat Rządu, ten stan rzeczy jest nie do zniesienia. Musi się przecież znaleźć siła, która tej niecnej robocie położy kres, bo inaczej poprostu utoniemy w błocie. Można w pewnych warunkach ulepić z błota wielką bryłę i ludziom tchórzliwym, ludziom złym, ludziom bez honoru kazać przed, tą bryłą wybijać pokłony, ale jeżeli się głosi, że taki właśnie obraz jest obrazem „sanacji moralnej”! że ta bryła błota jest blokiem marmuru kararyjskiego, to jest to przesada, której, nikt nie uwierzy.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(Głos: To jest farsa, nie przesada.)</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PPragier">W łych warunkach nic dziwnego, że samo życie publiczne musi ulegać zanarchizowaniu.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PPragier">Skarżyły się tutaj stronnictwa prawicowe na to, że Rząd nie dość ceni, pracę tych stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Głos: Ocenił!)</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PPragier">Skarżono się jakgdyby z pewnym sentymentem. Ja z mej stromy temu sentymentowi się nie dziwię, gdyż ten Rząd, jak żaden inny, uczynił zadość wszystkim istotnym, żądaniom gospodarczym Mas posiadających, nic też dziwnego, że one nie racą do tego Rządu serca, i redukują swe pretensje do Skarg na, zmiany personalne. Kiedy też przychodzi rzeczywista potrzeba, to wtedy te właśnie stronnictwa ratują Rząd, na wspólnej platformie walki przeciw demokracji.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(P. Harusewicz: Jak wczoraj naprzykład.)</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PPragier">Właśnie, jak wczoraj, naprzykład. Wydanie posłów białoruskich nie było przecie wymierzone przeciw tym posłom tylko, dla których Panowie ode mnie nie będą wymagali wielkich sentymentów, cala ludność białoruska akt ten odczuwa jako walkę z sobą. I oto kiedy głosowanie na Sejmie mogło tak czy owak rozstrzygnąć sprawę wydania tych posłów sądem. Związek Ludowo-Narodowy, klub Chrześcijańsko-Narodowy, Chrześcijańska Demokracja i „Piast”, to znaczy cały Wilanów, zmobilizował się na pomoc Belwederowi i głosami, swojemi przesądził jego zwycięstwo. Ta platforma wspólnej walki Rządu i prawicy sejmowej Przeciw demokracji, grozi życiu publicznemu zatarciem wszystkich linii kierunkowych, wszystkich różnic, poprostu anarchizowaniem życia publicznego. Stronnictwo moje jest dość silne, ażeby ten epizod przetrwać, ale także, ażeby się zastrzec przeciw narzucaniu nam odpowiedzialności za to, co się dzieje. Nie uważając Pana Ministra Spraw Wewnętrznych za osobiście zdyskwalifikowanego do zasiadania na, ławie rządowej, nie możemy jednak dać dowodu zaufania do jego polityki przez głosowanie za funduszami niekontrolowanemi — i dlatego odmawiamy kredytu na fundusz dyspozycyjny.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Jeżeli z aeroplanu, na który zaprosił nas p. Kozłowski, zejdziemy na ziemię, a z dziedziny milej jego humorystyki do smutnej rzeczywistości, to musimy stwierdzić, że, niestety, w naszej administracji nie dzieje się dobrze. Kto przeczytał sprawozdanie referenta, sprawozdanie obiektywne i nacechowane życzliwością dla resortu, ten wie, że nawet referent w słowach bardzo delikatnych i bardzo osłoniętych, jednakowoż musi a ł ustalić, że administracja nasza uległa pogorszeniu. Wystarczy pod tym względem zwrócić uwagę na zdania zamieszczone na str. 8 sprawozdania, gdzie referent mówi, iż „płynność stosunków charakteryzuje M-stwo Spraw Wewnętrznych w sposób wybitnie jaskrawy, co musi się odbić ujemnie na całym resorcie”. Dalej referent, obejmując całokształt resortu, mówił na str. 15 referatu:</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PKiernik">„Jeżeli więc warunki konieczne dla istnienia — dobrej administracji uległy pogorszeniu, jeżeli ilość spraw załatwianych, raczej mówi o. biurokratyzmie, niż o sprawności, jeżeli spostrzega się zwolnienie tempa inicjatywy legislatywnej i jeśli przypomnimy sobie uwagi z poprzedniego rozdziału, dotyczące stanu organizacji, i płynności stosunków w M. S. W. — nie będziemy w stanie uzasadnić polepszenia jakości naszego urzędnika”.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(P. Dąbski: Piast świadczy się Piastem.)</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PKiernik">W tym wypadku kilkuletnim referentem budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, uznanym przez całą Izbę za referenta obiektywnego.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PKiernik">Jeżeli!, jak już kilkakrotnie podnosiłem, aa kryterium dobrej administracji będziemy uważali 3 najważniejsze momenty — mianowicie dobre ustawy, dobrą organizację i dobrych wykonawców, to znowu muszę stwierdzić, że pod każdym z tych względów administracja nasza w ostatnim roku ule postąpiła naprzód, ale cofnęła się.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Niech Pan sobie przypomni jak Pan strzelał do robotników w Krakowie. Wtedy to było Panu dobrze?)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PKiernik">Jeżeli Pan pamięta o swojem strzelaniu w dniu 1 maja 1926 r. w Warszawie do ludzi jak do wróbli, to nie ma Pan prawa wspominać o strzelaniu w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PKiernik">Jeżeli chodzi o dziedzinę ustawodawczą, to pod tym względem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych panuje inercja, bezwład i bezład. Przytoczył nam p. referent, że z 4 ustaw, wniesionych do Sejmu, 2 zostały cofnięte. Jeżeli chodź i o dekrety, wydane na podstawie ustawy o pełnomocnictwach, to wydano tylko 2 dekrety, a mianowicie dekret o cudzoziemcach, a trzeba stwierdzić, że był oni tylko przyobleczeniem w formę dekretu ustawy przez Sejm uchwalonej, i drugi dekret, sławny dekret kagańcowy, prasowy, który już został uchylony przez ustawę sejmową. A jednak Rząd otrzymał daleko sięgające i szerokie pełnomocnictwa dla uporządkowania tak administracji jak ustawodawstwa i Rząd miał możność w ciągu ostatniego pół roku od czasu uchwalenia ustawy wykazać się pewnemi rezultatami swojej pracy — czego absolutnie nie widzimy. Że pełnomocnictwa te były szerokie, pozwolę sobie przypomnieć, że art. 1 ustawy z dn. 2 sierpnia 1926 r. upoważniał Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania „rozporządzeń z mocą ustawy w zakresie uzgodnienia ustaw obowiązujących z Konstytucją i wykonania jej postanowień, przewidujących wydawanie osobnych ustaw, reorganizacji uproszczenia administracji. Państwa, uporządkowania stanu prawnego w Państwie” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PKiernik">Z tego wszystkiego Rząd nie skorzystał i nawet żadnych jego wysiłków pod tym względem mile widzimy. Słyszeliśmy tylko o projektach przygotowywanych, ale żadnych dekretów nie wydano, któreby w formie ustawodawczej uporządkowały dziedzinę administracji. Słyszeliśmy w ostatnich czasach o jednym dekrecie, o walce z lichwa mieszkaniową, ale tem dekret, jak się dowiadujemy z prasy, okazał się płodem poronionym, który nie spotkał się z uznaniem innych resortów, i który spocznie w koszu, nie ujrzawszy światła dziennego. Niema dekretów o wykonaniu Konstytucji. niema ustaw, gwarantujących prawa obywatelskie, dlatego też nic dziwnego, że praworządność, o której wspomniał p. referent, jako o jednem z kryteriów dobrej administracji, ta praworządność nie tylko nie stoi wyżej niż dawniej, ale przeciwnie potoczyła się w dół po równi pochyłej.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PKiernik">Ustawę o reorganizacji policji państwowej, o której w Sejmie tylokrotnie mówiono, wycofano z Sejmu. Nowej nie wniesiono. Nie słyszymy też nie o ustawie o organizacji Korpusu Ochrony Pogranicza i jego stosunku do władz administracyjnych. Sprawa ta wito w powietrzu, oparta tylko na pewnych wewnętrznych zarządzeniach i rozporządzeniach.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PKiernik">A jeżeli przejdziemy do najważniejszego działu ustaw, który nas w tej chwili interesuje, do działu ustawodawstwa samorządowego, to. chyba nie mam potrzeby powtarzania argumentów, które przytoczyli moi poprzednicy, iż w tej sprawie Rząd zajął stanowisko zupełnego bezwładu, albowiem nie zajął wogóle żadnego stanowiska i skutkiem tego utrudnia przeprowadzenie tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(P. Dąbski: Piast zapoczątkował to utrudnianie.)</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PKiernik">Piast przeprowadzenia tych ustaw od pierwszej chwili się domagał i przywiązywał do nich specjalną wagę. Ale przypominam właśnie p. Dąbskiemu to, co już mówiłem ma Konwencie Seniorów, że właśnie nie Piast, ale Panowie, prowadziliście przez półtora roku obstrukcję, żeby nie dopuścić do uchwalenia tej ustawy. Inna rzecz, czy forma ustaw Panom się podobała, ale faktem jest, że Panowie prowadziliście obstrukcję.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(P. Dąbski: 3.000 komisarzów Waszych chcecie utrzymać do wyborów.)</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PKiernik">Muszę stwierdzić, że ten argument jest zupełnie bezpodstawny i błędny. Jeżeli, jak Panowie twierdzą, kolebką i główną siedzibą Piasta ma być woj. krakowskie, to tam tych komisarzy niema, na palcach możnaby ich policzyć. Dotyczyć to może Małopolski wschodniej, gdzie rozwiązanie nastąpiło — przez różne rządy — nie pod dyktandem partyjnym, ale ze względów administracyjnych, ze względu ma nieuregulowane stosunki, bez najmniejszego wpływu ze strony Piasta. Dlatego temi cyframi Panowie nie możecie się posługiwać i szantażować niemi nikogo nie potraficie.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(P. Dąbski: Zobacz Pan cyfry Rusinka, tam jest tajemnica, dlaczego sabotujecie ustawy samorządowe.)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PKiernik">Właśnie Panu wyjaśniłem tę statystykę. Jeżeli chodzi o Wschodnią Małopolskę, to przyczyny tego stanu rzeczy powinny być wiadome Panu, jako pochodzącemu ze Wschodniej Małopolski.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PKiernik">W sprawie ustaw samorządowych na Komisji Budżetowej składał nam p. wiceminister oświadczenia, że Rząd zajmie względem nich stanowisko; tymczasem nie doczekaliśmy się tego, a przeciwnie znowu jednego z organów, interesujących się sprawami samorządowemi, dowiadujemy się, że 20 stycznia p. wiceminister Jaroszyński przyjmował delegację, której oświadczył, że Rząd nie zajął stanowiska, ponieważ prace nad ustawami nie wyszły poza raimy sejmowej Komisji Administracyjnej i nie wiadomo. jaka będzie ostatecznie redakcja Komisji w trzeciem czytaniu. Czy to ma uzasadniać fakt, że Rząd nie zajmuje stanowiska? Właśnie zajęcie przez Rząd odpowiedniego stanowiska byłoby zmusiło Komisje Administracyjną do o statecznego sformułowania projektów, a tego rodzaju cofniecie się po oświadczeniu musi wpływać ujemnie.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(P. Dąbski: To jest Kiernikowski cynizm!)</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PKiernik">Co Pan powiedział?</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(P. Dąbski: Ja mówię, że to jest Kiernikowski cynizm, powtarzam to.)</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PKiernik">Zdaje się, że pod względem cynizmu, to już Pan wszystkich przeszedł.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(P. Witos: Brawo! Oklaski na prawicy i w centrum.)</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PKiernik">Niech się Pan nie bawi w morały, niech Pan przypomni sobie niektóre sprawy z ostatniego roku. Ja Panu odpowiedziałem już w sprawie P. D. U. W., może Pan będzie łaskaw to przeczytać. Pan moralizuje, a zapomniał Pan o swoich grzechach, o swoich protegowanych [nieczytelne].</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie, nic dziwnego, że w tym stanie rzeczy sprawy samorządowe cierpią niesłychanie i pod każdym względem znajdują się poniżej krytyki. Wiemy o tem, że resztka samorządu, jaka pozostała. w Małopołsce pod formą Tymczasowego Wydziału Samorządowego, idzie na marne. Nie chodzi tu o żadną sprawę partyjnopolityczna, chodzi tu tylko o sprawy ściśle rzeczowe, o sprawy melioracyjne, prowadzone przez wydział krajowy od kilkudziesięciu lat, obecnie zaniedbane. Tymczasowy Wydział Samorządowy po spensionowaniu wysłużonych urzędników nie może mianować nowych, gdyż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych całe miesiące przewleka tego rodzaju sprawy i przez cały czas najgorętszej kampanii budowlanej pozostałe biuro melioracyjne — w zeszłym roku pozostawało od 1 czerwca do jesieni — bez kierownika, chociaż prowadzono budowę przy 23 publicznych przedsiębiorstwach melioracyjnych, chociaż prowadziło się konserwację 18 melioracji publicznych i szereg drobnych melioracji, jak osuszanie i drenowanie. W ten sposób niszczy się długoletni dorobek kulturalny i gospodarczy samorządu w sposób, który jak gdyby cechowała niechęć rządu centralnego do samorządu w Małopołsce.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PKiernik">W jednej tylko dziedzinie słyszeliśmy o inicjatywie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jeżeli chodzi o samorząd, a mianowicie dowiedzieliśmy się, także nie w Sejmie, lecz z dzienników, że ma być utworzona jeszcze jedna rada do tych wielu rad, o których tu w Sejmie mówiono, mianowicie rada samorządowa. Rada ta ma wydawać opinie o projektach ustaw, należy więc przypuszczać, że będzie powołana do opiniowania omawianych już projektów ustaw samorządowych i może wówczas dopiero Rząd zajmie jakieś stanowisko. A więc zamiast, żeby Rząd czynnie współdziałał z Sejmem i Komisją Administracyjną, już zaawansowaną w tych pracach, Rząd tworzy nowe rady, których już tyle mamy, a z których, jak wykazano tylokrotnie, niema żadnego pożytku.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PKiernik">Jeżeli przejdę do drugiego działu, t. i. do sprawy organizacji administracji, to i pod tym względem trzeba stwierdzić, że nie tylko niema polepszenia, ale jest pogorszenie i można mówić nie o organizacji, ale o dezorganizacji.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PKiernik">Słyszeliśmy, że w r. 1926 wprowadzono nowy statut organizacyjny, aby go wkrótce ponownie poprawiać. Chlubiono się tem, że poczyni ono pewne oszczędności l uproszczenia, że zniesiono kancelarie departamentalnie. Dowiadujemy się jednak, że kancelarie wydziałowe i niektóre wydziały już zwinięte — ponownie się wprowadza. W teł chwili jest w toku sprawa reaktywowania wydziału prasowego, a co do innych departamentów czy wydziałów, to wskażę na dezorganizację, polegającą na zupełnem rozbiciu departamentu służby bezpieczeństwa, poprzednio złożonego z trzech wydziałów. Jeden wydział zwinięto, a dwa rozrzucono po innych deparlamentach. Wydział bezpieczeństwa wcielono do departamentu politycznego, a drugi wydział porządku publicznego podporządkowano departamentowi administracyjnemu. Jak będzie wyglądać w Państwie służba bezpieczeństwa, której kierunek nadała i której kontrolę wykonywają dwa wydziały, w różnych departamentach, możemy sobie wyobrazić.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Głos: O kogo chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PKiernik">O bezpieczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos: Nic, o ludzi chodził.)</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PKiernik">Zaraz o ludziach będziemy mówili. Wobec wzrostu komunizmu rozbicie wydziału policji politycznej, jest conajmniej przedwczesne. Jeżeli stwierdzimy, że zwolnionych funkcjonariuszy angażuje przeważnie Oddział I M-stwa Spr. Wojskowych, znaczy to, że oddział ten, dotychczas zajmujący się wywiadem wojskowym, chce przejąć na siebie także całą służbę policji politycznej, co dla życia państwowego i dla administracji zdrowem nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PKiernik">Ostatnio do wiadomości naszej doszedł także okólnik, wydany przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który wprowadza dalsze rozluźnienia zależności policji od władz administracyjnych, albowiem okólnik ten przewiduje, że zażalenia na policję mają być załatwiane nie tak. jak dotychczas było, przez M-stwo Spraw Wewnętrznych, w szczególności przez departament czy wydział bezpieczeństwa, ale przez główną komendę policji państwowej. Jest to uniezależnienie zupełne głównej komendy policji państwowej od władz administracyjnych, przeciwne tym tendencjom, jakim niejednokrotnie Sejm dał wyraz i stanowisko, jakie i sam Rząd w tej sprawie w swoich poprzednich zarządzeniach zaplanował. Jest to zupełne uniezależnienie głównej komendy policji państwowej od administracji, które, zwłaszcza obecnie, jest tem bardziej jaskrawe, jeżeli stwierdzimy, że na czele głównej komendy policji państwowej stoi również oficer — pułkownik, że więc zmilitaryzowano także ten oddział administracji. Wogóle militaryzacja M-stwa Spraw Wewnętrznych rzeczywiście postępuje. Na czele Ministerstwa stoi generał, wydział wciskowy z pułkownikiem na czele specjalnie wyodrębniono nawet z departamentu, na czele głównej komendy policji państwowej stoi także pułkownik. Jego ostatnie rozkazy zawierają przeniesienia w stan spoczynku cywilnych wyższych funkcjonariuszy policji, a natomiast mianowanie na stanowiska w policji szeregu oficerów.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PKiernik">Także kierownictwo wydziału narodowościowego objął oficer, na czele departamentu politycznego stoli także major. Wreszcie na dole, w niższych instancjach, wprowadza się na stanowiska kierownicze, zwłaszcza starostów, także oficerów. Nie sądzę, by to było z pożytkiem! dla administracji. gdyż nie wszyscy panowie oficerowie, którzy mogą być doskonałymi oficerami, w swoim zawodzie, mogą być też odpowiednimi na stanowiskach kierowniczych w wydziałach, departamentach, czy niższych władzach administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PKiernik">Przypuszczam, że te Stronnictwa, lewicy, które się im lenią być podporami obecnego Rządu, będzie interesowało, jak ujął swój pogląd na kwestię narodowościową nowy kierownik wydziału oficer. Pogląd ten ma zawierać się w słowach: „kartoteka i trzymać za mordę”. Sądzę, że tego rodzaju określenie stosunku do mniejszości narodowych podpisałby chętnie najzacieklejszy, już nie nacjonalista, ale szowinista.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Wiceminister Spraw Wewnętrznych Jaroszyński: Czy wobec Pana tak oświadczył?)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PKiernik">Nie, ja nie bywam w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PKiernik">Jeżeli wreszcie przejdziemy do trzeciego z warunków dobrej administracji, o których mówiłem, to znaczy do wykonawców, to pod tym względem musimy stwierdzić najfatalniejszy stan rzeczy. Byliby Panowie w błędzie, gdyby sądził, że chodzi mi o przeniesienia, rugi „piastowców”. Muszę położyć kres legendzie, o której p. Dąbski w swojem przemówieniu przy ogólnej dyskusji! budżetowej mówił, wspominając o trójkącie, który jakoby stanowili Kiernik — Olpiński — Studziński, jako O sieci, przez którą nikt wbrew Ich woli nie mógł się przedostać. Muszę tej legendzie kres, położyć, muszę stwierdzić, że przez cały czas mojego urzędowania, jako minister Spraw Wewnętrznych usunąłem jednego wojewodę, ale nie lewicowca, podobno był prawicowcem — to był p. Grabowski we Lwowie. Jeżeli chodzi o nominacje, to mianowałem tylko jednego wojewodę, a tym. był p. Bilski, którego obiektywność w służbie i bezpartyjność wszyscy uznali. Od maja 1926 r. Rząd zamianował już dziesięciu wojewodów. Proszę porównać i zestawić te liczby.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(P. Dąbski: Jest jeszcze Manteufel i Sołtan.)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PKiernik">Cala tajemnica zarzutów, które Panowie podnosicie przeciw rzekomej partyjności w polityce personalnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za mego urzędowania, leży w tem, że Panowie powodują się w tym względzie etyką murzyńską, która mówi:</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PKiernik">Dobrze jest, jeżeli ja tobie żonę ukradnę, ale jest źle, jeżeli ty mnie żonę wkradniesz”. Panowie właśnie poszli na politykę obsadzania wszystkich posterunków swoimi ludźmi, czego myśmy nie czynili.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(P. Dąbski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PKiernik">Pan w swojej „Gazecie Chłopskiej” — niedawno to czytałem — publicznie się przechwalał, że razem z p. Waleronem interweniował u p. Ministra Spraw Wewnętrznych i, że na skutek tej konferencji, nastąpi szereg zmian, których Panowie zażądali.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(P. Putek: Jest to Panu niemile.)</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PKiernik">Nie jest mil tak niemiłe, jak Pan sądzi, Zabraliście wojewodów, pozmienialiście starostów, bo zdawało się Wam, że to są piastowcy, przyszli inni ludzie Wasi patentowani partyjnicy, jak Remiszewski, Korsak i Inni!, ale mimo tego Piast jest Piastem, a Stronnictwo Ludowe jest tam, gdzie było przedtem. Gruboście się pomylili, jeżeli się Wam zdawało, że stronnictwo nasze zależy od pomocy i poparcia władz administracyjnych, starostów i wojewodów. Pozmienialiście wojewodów, pozmienialiście starostów, ale musicie stwierdzić, że Piast rośnie, a ostatni kongres był tego najlepszym dowodem i wyrazem. Mozę Pan: być przekonany, że tak samo, jak byt i rozwój P. S. L. „Piasta” wie był zależnymi od starostów i wojewodów, tak Wam nie pomogą Wasi partyjni starostowie i wojewodowie.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PKiernik">Nie chodzi mi więc o partyjną stronę polityki personalnej, lecz muszę stwierdzić, że rugi te są szkodliwe dla administracji i dla Państwa, albowiem odbywają się w sposób taki, który pozbawia Państwo pierwszorzędnych fachowców, a na ich miejsce wprowadza się dyletantów, Usunięto w centrali Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 26 prawników, a rugi te mają specjalny posmak separatyzmu dzielnicowego. Z pośród 26 prawników, których usunięto z Ministerstwa. Spraw Wewnętrznych. 22 było Małopolan. Mówi się i podobno p. Minister miał też dać wyraz temu, że jest pożądana wymiana materiału osobowego pomiędzy b. Kongresówką a Małopolską. Owszem pochwalalibyśmy tego rodzaju wymianę, ale gdyby była obustronna, Trzeba stwierdzić, że jak dotychczas wymiana ta jest tylko jednostronna, albowiem do Małopolski, gdzie ludność była przyzwyczajona do widzenia mai stanowiskach starostów ludzi fachowych, z wyższem wykształceniem prawniczem, posyła się ludzi z Kongresówki często bez odpowiedniego przygotowania na stanowiska kierownicze, a natomiast niema wypadku, żeby z Małopolski w drodze tej wymiany na stanowiska wojewodów czy starostów za Pańskiego urzędowania, panie Ministrze, któryś z urzędników administracyjnych z Małopolski został przeniesiony do Kongresówki. Nie mówię tego z punktu widzenia dzielnicowego, bo będąc w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, dałem wyraz temu, że nic znam różnic dzielnicowych. Powołam się na nominacje wielu wyższych urzędników, dyrektorów departamentów, czy naczelników wydziałów królewiaków, których pracę, zdolności i wiedze oceniam. Ale mnie właśnie chodził o to, żeby nie stosowano tego separatyzmu dzielnicowego z krzywda dla ludzi, którzy lata cale uczciwie dla Państwa pracowali. Tego rodzaju wymiana wychodził na to. że do Małopolski przychodzą ludzie nowi mai stanowiska kierownicze — a fachowi urzędnicy prawnicy w Małopolsce ograniczeni zostają do ciężkiej szare i służby referendarskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PKiernik">A proszę Panów, kogoż się mianuje na opróżnione przez rugi miejsca w centrali Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Oto widzimy, że w miejsce wytrawnego urzędnika z wyższem wykształceniem prawniczem mianuje się naczelnikiem wydziału porządku publicznego człowieka bez matury, a więc bez średniego pełnego wykształcenia.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#PKiernik">Czy Pan kolega Anusz sądzi, że nie potrzeba do administracji wiedzy i wykształcenia?</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#komentarz">(P. Anusz: Ja tylko przypominam, że mieliśmy nawet premiera bez matury i był lepszy od innych.)</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#PKiernik">Zechce Pan zrozumieć, że premier może nie mieć fachowego wykształcenia, ale musi mleć wykształcenie ogólne. To jest kierujący polityk.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#komentarz">(P. Grunbaum: To się udało)</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#PKiernik">Pan nie rozróżnią stanowiska premiera od stanowiska fachowego urzędnika. Urzędnik fachowy musi mieć studia, bo jeśli ten premier, czy minister jest lekarzem czy inżynierem i nie zna ustawodawstwa, urzędnik musi mu przygotować odpowiednie wnioski do decyzji.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#PKiernik">Dalej na miejsce drugiego z usuniętych naczelników z wyższem prawniczem wykształceniem, mianowano również naczelnikiem urzędnika, który byt pisarzem magazynowym przy kolei, a potem urzędnikiem kancelaryjnym.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#komentarz">(Głos: A p. Harmata?)</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#PKiernik">Harmata były starosta w Radomskim, ma pełne studia prawnicze.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#komentarz">(Głos: Napędzimy go również.)</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#PKiernik">Nie napędziliście go jeszcze, ale przenieśliście, widać, że pańskie wpływy nie sięgają jeszcze tak daleko.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#PKiernik">Dalej widzimy, że na stanowiska naczelnika wydziału i szefa gabinetu ministra powołano urzędnika bez studiów wyższych, jednostkę, która dzisiaj wprowadza do atmosfery urzędowania niedowierzanie wzajemne i nieufność, o czem już mówił p. Kozłowski. Atmosfera ta zniechęca ludzi do pracy, doprowadza wprost do histerii, nikt nie jest pewny, czy nie będzie wciągnięty na następny dzień na czarną listę rugów. W takiej atmosferze praca nie może być wydatną. Niedawno powołano do gabinetu Ministra urzędnika, którego poprzedni minister Młodzianowski musiał usunąć z urzędu i oddać do Prokuratori. Nazwiska są zapewne Panom wiadome. Czy to ma być sanacja moralna?</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#PKiernik">Mówi się i słyszałem niedawno, jak p. premier Bartel chlubił się pracami obecnego Rządu w dziedzinie reorganizacji: administracji, przytaczając, że Rząd w tym względzie stosuje metodę Fajoła znaną metodę należytej organizacji pracy. Ale napomniał o tem, widocznie, że Fajol jako kardynalny warunek dobrej administracji stawia stałość personelu urzędniczego, zwłaszcza kierowniczego, a tymczasem referent budżetu musiał jako kardynalny błąd obecnej działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stwierdzić właśnie płynność administracji. Co więcej, w tem ministerstwie nie rządzi sam p. Minister, nie rządzi: także zawsze p. Wiceminister, którego wiedzę i kwalifikacje w zupełności oceniam. Niestety widać wiedza i kwalifikacje nie wystarczają, albowiem często nie wiadomo kto rządzi w ministerstwie. Czasem niewątpliwie decyduje, p. Minister, czasem p. Wiceminister, a czasem ten, kto przenosi, usuwa, lub mianuje, jest p. inspektor Twardo, ale i to nie zawsze, bo często jakieś czynniki z poza samego ministerstwa decydują o przenoszeniu czy mianowaniu. Stan ten nie może być uważany za zdrowy, i przeciw temu musimy protestować, bo jeżeli administracja będzie ulegała innym względom, niż dobro Państwa, nie może odpowiedzieć swojemu zadaniu, interesom Państwa i interesom ludności. Wiemy o term, że Urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dziś drżą przed tajemni kwalifikacjami, jakie przychodzą do innych władz, wiemy, że są czynniki, które się zajmują śledzeniem działalności urzędowej starostów, dają tajny raport p. Ministrowi. Czy to zdrowe stosunki, Ozy to może jest sanacja administracji, śmiem się zapytać.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#PKiernik">Nie będę mówił o ogólnej działalności o. Ministra, nie będę mówił o owymi okólniku, o owych chorągwiach wystawianych i starostwach. Okólnik ten miał na celu poprawę stosunków i zbliżenie władzy do ludności.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">(Głos: Okólnik jest dobry).</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#PKiernik">Nie mam nic przeciw temu okólnikowi. Stwierdzam tylko, że ma on także wiele złych stron, o których już mówiono. Ludność i tak miała dostęp do starosty, który należycie pojmował swój obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#komentarz">(Głos: Na kolanach.)</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#PKiernik">Wystarczy to przypilnować, żeby starostowie obowiązki swe spełniali. Ale przeznaczając codziennie dwie godziny na oczekiwanie petentów, odrywa się od pracy cały aparat i w godzinach tych praca odbywać się nie może. P. Minister wydał okólnik do władz niższych, ale sądzę, że zdałby się też jakiś okólnik, któryby także stosunek władz centralnych do ludności, unormował w sposób, (jakiego życzą sobie panowie, którzy zachwalają skutki, owego okólnika na dole. Pod tym względem nie mogą się Panowie poszczycić sanacją. Żeby nie być subiektywnym, pozwolę sobie przytoczyć, co poseł z Wyzwolenia p. Nocznicki pisał przed jakimi 3 miesiącami w tygodniku „Wyzwolenie”. Oto co tam czytamy: W ubiegłym tygodniu delegacja chłopów z Gąsiorowa była w Warszawie, kołatała do drzwi) różnych ministrów, różnych urzędników i osobistości. Chciała koniecznie dostać się do Marszałka Piłsudskiego, gdyż była i, jest przekonana, że tam jedynie może znaleźć wymiar sprawiedliwości. Ale do Marszałka jej nie dopuszczono. W Ministerstwie Spraw Wojskowych potraktowano w ten sposób delegatów: co to wy chamy jeszcze się tu kręcicie? Jeszcze was stąd nie wyrzucono? poszli, won. Adiutant Marszałka Piłsudskiego, pułkownik Wieniawa-Długoszewski, do którego delegatom udało się dotrzeć był przynajmniej na tyle grzecznym, że nie chciał wcale z nimi mówić.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#komentarz">(Głos: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#PKiernik">Zdaje mi się, że nie jest od rzeczy, żebym do p. Ministra skierował życzenie, żeby podobny okólnik, jaki wydał do pierwszej! instancji, zechciał w Radzie Ministrów zaproponować i w stosunku do władz wyższych.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#PKiernik">Nie będę mówił o inspekcjach p. Ministra, inspekcjach często polegających na tem, że p. Minister przejeżdża automobilem powiaty, zatrzymuje się w restauracji., gdzie odbywa konferencje z miejscowym starostą. Czy to fest inspekcja. która odpowiada swojemu zadaniu? Minęły już te czasy, kiedy Józef I przebierał się za dziada, żeby zejść do ludności i przekonać się o jej potrzebach. Dziś żyjemy w epoce aeroplanów, telefonów i telegrafów, prasy możemy różnemi sposobami zbierać informacje wiarygodnie i zdaje się, że niespodziewane inspekcje p. Ministra Spraw Wewnętrznych, mające na celu zaskoczenie poszczególnych starostów, nie prowadzą wcale do celu, bo łgarz zawsze się wywinie, a uczciwy często pada ofiara.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#PKiernik">Nie chcę omawiać budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ze stanowiska oszczędność, albowiem jest wiadomem. że budżet ten fest rozchodowy i oszczędnościowym w znaczeniu bezwzględnem, być może, jednak rozrzutności, jaka stwierdza nawet referent nie możemy pochwalić. Musimy stwierdzić, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych bardzo wielu naczelników wydziałów pobiera stałe remuneracje, przez co niejako obchodzi się ustawę o uposażeniu pracowników państwowych, podczas gdy w innych resortach urzędnicy muszą poprzestawać na przysługujących im poborach.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#PKiernik">Słyszę, że ktoś z Panów wspomina o Radzie Nadzorczej P. D. U. W. niech Pani przeczyta odpowiedź, jaką dałem p. Dąbskiemu. Muszę przygwoździć kłamstwo, jakobym jako członek tej rady pobierał tysiączne diety. Można mówić o dziesiątkach złotych, a nie tysiącach. Raz trzeba to kłamstwo przygwoździć.</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! W czasie, kiedy, jak podaje referent w swojem sprawozdaniu, brakło odpowiednich funduszów ma zapomogi dla wdów i sierot po zabitych policjantach, a krzyczące są cyfry przytoczone w sprawozdaniu, że kiedy zapomogi te w r. 1925 wynosiły 136.300 zł. to w r. 1926 tylko 11.700 zł, kiedy mamy liczne wypadki, że policjanci ranni w służbie, niezdolni do pracy, zostają odprawieni z trzymiesięczną odprawą, bez dalszego zaopatrzenia i prośby ich są odrzucane, wtedy spotykamy zbytek, panujący w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, spotykamy się z urządzaniem reprezentacyjnych pokoi prywatnego mieszkania Ministra Spraw Wewnętrznych, spotykamy się z zakupem mebli za dziesiątki tysięcy, mebli, które figurowały na wystawie w Paryżu, szkła sprowadza się z Pragi Czeskiej, wtedy, kiedy brak tych kilkudziesięciu tysięcy, kiedy okrojono zapomogi dla wdów i sierot po zabitych policjantach...</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#PKiernik">Wobec tej rozrzutności sądzimy. że fundusz dyspozycyjny w tej wysokości!, w jakiej jest preliminowany, nie jest potrzebny i dlatego zgłaszamy wniosek o obniżenie tego funduszu z 2.100.000 zł na 1 milion.</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#komentarz">(Głos, ma lewicy: A Pan sobie mieszkań a nie urządzał?)</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#PKiernik">Mam urządzone oddawna własnym kosztem swoje własne mieszkanie, tak, jak zapewne i Pan.</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych gen. Składkowski: Pan wie, że ja tam nie mieszkam.)</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#PKiernik">Nie twierdzę...</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#komentarz">(Minister gen Składkowski: Pan mówił o prywatnem mieszkaniu, ja to robię nie dla siebie tylko dla Państwa. Ja tam nie mieszkam. Wrzawa. Głosy: Minister nie ma głosu! Minister gen. Składkowski: Mam i będę odpowiadał. Oklaski na ławach Związku Chłopskiego i Wyzwolenia).</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#PKiernik">Twierdzę, że p. Minister nie jest w stanie zaprzeczyć prawdziwości tego, co powiedziałem, że na urządzenie reprezentacyjnego mieszkania Ministra Spraw Wewnętrznych...</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#komentarz">(Minister gen. Składkowski: Powiedział Pan: prywatnego.)</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#PKiernik">Przepraszam, ale powiedziałem także reprezentacyjnego (Minister gen. Składkowski: To jest dla Państwa.) Jeżeli Panu chodził o tę różnicę......</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#komentarz">(Minister gen. Składkowski: O tę drobną różnicę mi chodzi, tak jest! Oklaski na ławach Związku Chłopskiego i Wyzwolenia. Różne okrzyki na prawicy i w centrum. Okrzyki na ławach Związku Chłopskiego: Brawo Minister! To jest wstyd wyciągać takie rzeczy! Żołdzikiewicz! Minister gen. Składkowski: Może Pan atakować moją działalność, ale wara Panu od mojego prywatnego mieszkania!)</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#PKiernik">Wara Panu od tego rodzaju....</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Pan Minister nie ma głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PKiernik">A Panu wara od takiego tonu! Gdyby Pan Minister tak się nie denerwował, to musiałby przyznać, że wyraźnie mówiłem o reprezentacyjnem mieszkaniu.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głosy: O prywatnem.)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PKiernik">Powiedziałem prywatne, ale powiedziałem także reprezentacyjne, niepotrzebnie się Pan denerwuje.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Głos: Powiedz Pan o mieszkaniu na ul. Boduena.)</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PKiernik">Może Pan o tem mieszkaniu powie, ja tam nie mieszkam.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(P. Zygmunt Piotrowski: A mieszkanie Olpińskiego, który tyle miesięcy tam mieszkał, mieszkanie p. Witosa i innych? P. Witos: Niestety, nie miałem nic, może Pan sobie zabrać. P. Z. Piotrowski: 6 pokoi na Marszałkowskiej z salonem recepcyjnym. P. Witos: Może Pan przyjść, dam Panu klucze. To jest tylko demagogia, cała ta Wasza robota.)</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PKiernik">Jeżeli Panu chodzi, o p. Olpińskiego, to musi Pan wiedzieć, że p. Olpińskiego zastałem już w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, albowiem zamianował go p. Sikorski, więc co Pan chce ode mnie? Pan jako przedstawicieli P. P. S., która jest zawsze za ochroną lokatorów, powinien raczej zarzut podnieść, że p. Olpiński, został wyrzucony z mieszkania.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PKiernik">O stosunku obecnego Rządu do Sejmu i do mojego stronnictwa mówić nie będę, jest on zbyt dobrze znany. Mogę tylko stwierdzić, że w ostatnich czasach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wykazuje wielkie zainteresowanie działalnością i sprawami „Piasta”. Dostaliśmy z rozmaitych powiatów zawiadomienie o indagacjach co do działalność: „Piasta”. Jeden z zarządów powiatowych donosi nam, że starosta wezwał do siebie przedstawicieli koła i indagował ich w sprawach organizacyjnych stronnictwa. Przekazano pismo urzędu wojewódzkiego, oparte na poleceniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, z terminem wykonania polecenia do 15 dni... Pismo zawierało 7 zapytań. To samo z innego powiatu, gdzie starosta wzywał do siebie przedstawiciela koła, zapytując ich o robotę polityczną „Piasta”, o siły stronnictwa w powiecie, przyczem zasłaniał się poleceniem z góry. Widzimy więc, że Rząd jest poinformowany o tem, jak i co „Piast” robi, a jeżeli tak, to nie wiem, czy prawdą było, o czem tutaj wspomniał pos. Kozłowski, że na kursach dokształcających kilkudniowych dla starostów, w czasie których nawiasom mówiąc nie wiele oni mogą się nauczyć, udzielano nam wiadomości, że „Piast” jest rozbity i że steruje ku Rządowi. Jeżeli przemówienie prezesa naszego klubu, wygłoszone w czasie ogólnej dyskusji budżetowej, było tłomaczone w niektórych dziennikach jako jakaś oferta pod adresem Rządu, to muszę stwierdzić, że było ono tylko potwierdzeniem pewnych faktów w stosunku Rządu do „Piasta” jest stwierdzeniem, że jest szkodą dla Państwa i to szkodą karygodną, jeżeli zwalcza się stronnictwo, stojące na gruncie państwowym. I to samo mogę dziś powtórzyć.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PKiernik">Panowie narzekaliście na reakcyjne rządy „Chieno-Piasta”, ale musimy stwierdzić, że nigdy w ten sposób nie szalała konfiskata, jak obecnie.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PKiernik">Jeżeli dawniej konfiskowano pisma, to konfiskowano za ciężka obrazę władzy, za obelgi, które rzucało się pod adresem rządu. Dziś konfiskuje się pisma za co? Tutaj przytaczał już niektóre momenty p. prezes Witos. — ja pozwolę sobie jeszcze przytoczyć kilka takich przykładów, oto np. jeden z nich: „Zasady praworządności, tego kamienia węgielnego współczesnego państwa, podważa się” — to jest skonfiskowane jako niebezpiecznie zdanie. A dalej skonfiskowane jest zdanie: „Widać powszechnie, że dzieje się coś nienaturalnego”. Dalej jest skonfiskowane zdanie: „Marnuje się siły na walkę z własnem społeczeństwem”. To także jest zbrodnia. Tego rodzaju konfiskaty nie mogą być nawet tłumaczone pewną Iłują polityczną, ani kierunkiem partyjnym rządu, ale są zwykłemi szykanami, nie uzasadnionemi wcale nie tylko w sensie prawa, ale nawet w świetle zwykłego rozumu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PKiernik">My jednak nie narzekamy. To, co mówimy tutaj, to nie jest skarga, to jest tylko stwierdzeniem wobec opinii publicznej, w jaki sposób rząd traktuje stronnictwa państwowe. A jaki jest stosunek tego rządu do różnych stronnictw w ogóle i stronnictw do rządu, to wczoraj byliśmy świadkami. Tam, gdzie Rząd był w najbardziej krytycznem położeniu, mianowicie, gdzie zaangażowany był interes państwa w sprawie aresztowania 5 posłów, tam gdzie prestige i autorytet Rządu był zagrożony, tam stronnictwa, popierające ten Rząd, siedziały.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Wrzawa. Oklaski, na ławach Piasta i na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PKiernik">Niezawodnie jednak, Panie Ministrze, po tem, wczorajszem głosowaniu będzie znowu wydany jakiś okólnik, polecający tępienie „Piasta”. Bo wiadomo nam, że w czasie inspekcji i wizytacji bada się, jaki jest stosunek władz do Piasta i czy starosta nie pozostaje przypadkiem pod wpływem Piasta. My mamy swoją jasno wytyczoną drogę. My nie oglądamy się na stosunek Rządu do nas. Dla nas stenem jest nasz własny program.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PKiernik">Poseł Putek przerywa: A co ze Siekierskim? Jeśli chodzi o Siekierskiego, to Pan się powinien wstydzić tego, Panie Putek, że człowiek owi, który 25 lat uczciwie pracował w samorządzie i był odznaczony krzyżem zasługi, wskutek pańskich intryg, jako umysłowo choremu odebrano mu krzyż. My nie oglądamy się na sympatie czy antypatie Rządu do nas: my oglądamy się na nasz program.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PKiernik">A ten program dyktuje nam to, że dla nas busola jest interes Państwa i ludu. Dlatego ile razy wymagało tego dobro państwa, reprezentowanego nawet przez ten Rząd, tośmy konieczności państwowe uchwalali. Głosowaliśmy za uchwaleniem zmiany Konstytucji, której Rząd się domagał, niestety w niedostatecznej mierze. Głosowaliśmy i głosować będziemy zasadniczo za budżetami, które są koniecznością państwową, ale będziemy głosować przeciw Wszystkiemu, i zwalczać wszystko, co uznajemy za szkodliwe dla Państwa i ludu.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Oklask.! w centrum. P. Michalski: Ale dobrze powiedział!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Holeksa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PHoleksa">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tym resortem, który, jak przeprowadzona tu dyskusja dowodzi, po wojsku, doznał największych eksperymentów nazwanych reorganizacją, a które to eksperymenty przeważna część tej Wysokiej Izby uważa słusznie za dezorganizację administracji państwowej. Poprzedni mówcy obszernie tę kwestię tu omawiali, ja nie będę się dłużej nad tem rozwodził, pragnę jedynie podsumować te zmiany, jakie zostały dokonane.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PHoleksa">W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jak tutaj wspomniano, zmieniono dwudziestu kilku urzędników, usunięto wiceministra fachowego, który lat szereg na tem stanowisku pracował, usunięto dyrektorów departamentów, jedynie z trudem ostał się na stanowisku dyrektor departamentu samorządowego i dyrektor departamentu służby zdrowia. Jakich ludzi, powołano na to miejsce, przedstawi! tutaj poprzednio p. poseł Kiernik, a mogę powiedzieć, że jednemu z takich powołanych na wyższe stanowisko urzędników Rada Ministrów w swoim czasie osobnemi uchwałami musiała dorabiać kwalifikację, aby mógł odpowiedzieć wymaganiom przepisów, wymogom ustawy, co do zajmowania tego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PHoleksa">Kiedy uporano się z centralą Ministerstwa, kolej przyszła na województwa. Na 16 wojewodów zmieniono dotychczas 9.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To mało. (P. Witos: Bniński jeszcze pozostał.)</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PHoleksa">Podobnie stało się z wicewojewodami.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PHoleksa">Jeżeli przejdziemy do urzędów wojewódzkich, to dla przykładu powiem tylko, jak reorganizacji dokonano w woj. krakowskiem. Otóż w woj. krakowskiem wyrugowano dotychczas 5 naczelników wydziału i 8 starostów, względnie radców wojewódzkich. Nie lepiej przedstawia się ta sprawa w innych województwach. Według informacji, jakie zdołałem zebrać z prasy, w woj. lwowskiem przeniesiono również bardzo poważna liczbę starostów. Podobnież w woj. kieleckiem. Jeżeli po tej drodze Rząd zamierza pójść dalej, to oczywiście musi nastąpić zupełna dezorganizacja, a wydaje się, że tak jest, że Rząd w dalszym ciągu zamierza tę reorganizację wykonywać. Oto bowiem we wtorek bieżącego tygodnia Ajencja Wschodnia rozesłała do całej prasy, miałem wrażenie, inspirowany komunikat, w którym powiada, że w najbliższym czasie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przystąpi do realizacji zmian na stanowiskach starostów.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Brawo. P. Witos: Kandydaci się zgłaszają!)</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PHoleksa">Zdawałoby się, że ta reorganizacja, utka została dokonana, powinna już była chyba zadowolić i tych panów kolegów, którzy tu krzyczą brawo.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Najpierw do Poznania trzeba się zabrać.)</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PHoleksa">Rząd widocznie nie zamierza zatrzymać się na tej drodze, przeciwnie, zamierza po tej drodze Iść dalej, CO musi doprowadzić do zupełnego „oczyszczenia” administracji z urzędników wykwalifikowanych i elementów praworządnych, a na miejsce ich oczywiście przyjdą ludzie, którzy nie maja żadnych przesądów i skrupułów prawnych, bo bardzo często prawa nie znają, i dlatego mogą najlepiej odpowiedzieć programowi p. Ministra, wygłoszonemu przy pożegnaniu ustępującego z urzędu poprzednika. dzisiejszego wojewody p. Młodzianowskiego, w którym to programie p. Minister podkreślił, że nie zależy mu na znajomości prawa i praktycznego doświadczenia urzędników, ale, że optymizm i radość tworzenia ma być podstawa administracji. Jak ten program jest oceniany wśród przyjaciół obecnego Rządu, co do tego pozwolę sobie zacytować głos człowieka nie podejrzanego o sympatie ani dla tego centrum, ani dla prawej strony Izby, pozwolę sobie zacytować głos prof. Estreichera, który programowe przemówienia p. Ministra tafli oto w „Czasie” ocenia:</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PHoleksa">„Przemówienie to dowodzi, że p. Minister stoi całkowicie po stronie optymistów”. Mielibyśmy wiele zastrzeżeń co do tego „światopoglądu”, który zdaje się szukać w ignorowaniu obowiązujących przepisów radości tworzenia. Drogi to hazardowne, zwłaszcza dla naczelnego kierownika państwowej administracji.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Głos: Dobre na Bałkanach.)</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PHoleksa">W każdym razie zwracam uwagę P. Ministra, że administracja absolutnie nie jest środowiskiem odpowiedniem dla walk i zmagań się światopoglądów. Bezduszne papiery, Panie Ministrze, są często w praworządnem państwie koniecznym i dobroczynnym hamulcem administracyjnej: samowoli i wygórowanego indywidualizmu nie zawsze kompetentnych jednostek”. Tak ocenił to przemówienie programowe — powtarzam — przyjaciel obecnego Rządu, którego przyjaźń Panowie w setkach artykułów stwierdzacie.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PHoleksa">Wracając do sprawy rugów w administracji, pozwolę sobie przytoczyć inne głosy, także nie z centrum, ani nie z prawej strony, lecz głos byłego przywódcy lewicy, poprzednika na urzędzie p. Ministra, głos p. posła Tugutta. Poseł Tugutt w r. 1923, kiedy do władzy przyszedł rząd parlamentarny, oparty na większości, uważał za właściwe przestrzec ten rząd, żeby przypadkiem zmian w administracji nie dokonywał. I oto co mówił p. Tugutt:</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PHoleksa">„Ja sądzę i niejednokrotnie dawałem w tej Wysokiej Izbie wyraz temu, że niezależnie od Rządu, który przychodzi do władzy, Polska nie jest w takiej sytuacji:, aby można było zmieniać garnitury urzędników tak, jak się zmienia garnitury ubrań, bo nawet jednego garnituru wystarczającego, odpowiadającego naszym potrzebom, nie posiadamy. I jeżeli ktoś pod pozorem czyszczenia Ministerstwa, czy pod pozorem, kłamliwych zresztą, oszczędności usuwa ludzi, mających najwyższe nieraz kwalifikacje, mających za sobą lata ofiarnej pracy, mających za sobą czyste i niepokalane imię i ani jednego zarzutu ze strony dotychczasowych swoich przełożonych, to nie może to dać nic innego do myślenia, jak tylko, że jedynym kątem widzenia jest tu kąt widzenia pewnej partyjnej przynależność,. Otóż, jeżeli się zmieni parę rządów, to prawdopodobnie niezadługo wyjdzie z państwa ostatni urzędnik, który ma jakąkolwiek rutynę, jakiekolwiek przygotowanie kilkuletnią praktykę za sobą, a natomiast zajmą ich miejsca urzędnicy, którzy będą niewątpliwie pierwszorzędnymi, ale nie fachowcami”.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PHoleksa">Otóż to, przed czem przestrzegał p. Tugutt. przez obecny rząd zostało bardzo zbliżone do rzeczywistości i w dużej mierze zrealizowane. Jak się odbija na administracji całej, na działalności Ministerstwa, możemy już obecnie w dłużej mierze skonstatować. Otóż musimy stwierdzić, że po usunięciu z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rutynowanych urzędników, o których p. Minister w programowej mowie powiedział, że przechowują w zanadrzu kodeksy, ustawy i prawa, działalność Ministerstwa w dziedzinie legislatywy prawie zupełnie zamarła.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(Głos: A okólniki?)</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PHoleksa">Potwierdza to i o sprawozdawca. Parę przykładów pozwolę sobie jeszcze przytoczyć.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PHoleksa">Od czasu uzyskania przez Rząd pełnomocnictw Ministerstwo Spraw Wewnętrznych droga dekretów ogłosiło zaledwie jedną ustawę, mianowicie ustawę o cudzoziemcach, jak to już zresztą tutaj stwierdzono, przygotowaną i uchwaloną przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(P. Pyrka: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PHoleksa">Inne projekty ustaw, nic licząc projektów ustaw samorządowych, w liczbie 16, które zostały z Sejmu wycofane, ugrzęzły zupełnie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. I nic nie słychać, żeby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamierzało te projekty ustaw, nawet przez siebie zmodyfikowanych, nareszcie droga dekretów ogłosić. A były to projekty ustaw o pierwszorzędnej dla Państwa doniosłości, projekty opracowane przez rządy poprzednie, jak przygotowana przez Komisje ustawa o zgromadzeniach, projekt ustawy o stowarzyszeniach, o zgromadzeniach, zwoływanych przez członków ciał ustawodawczych, również przygotowany przez komisję projekt ustawy o reorganizacji policji państwowej, o granicach państwa, o stanie wyjątkowym i wiele innych, nie mniejszej wagi, projektów ustaw. Sprawozdawca p. Rusinek podnosi, że projekty tych ustaw są w opracowaniu. Proszę Wysokiej Izby! Nie wiem, nad czem Ministerstwo pracuje, jeżeli projekty te, powtarzam, znajdowały się już tutaj, w Sejmie, w gotowej formie.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#PHoleksa">Podobnież Ministerstwo Spraw Wewnętrznych prawie zupełnie, jak dotychczas, zmarnowało owoce pracy komisji, powołanej w r. 1925 przez ówczesnego prezesa rady ministrów, dr. Skrzyńskiego, do opracowania projektu reorganizacji administracji państwowej, t. zw. komisji trzech, z p. prof. Bobrzyńskim na czele.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Za mądre.)</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PHoleksa">Komisja ta z początkiem r. ub. Ukończyła swoje prace i sprawozdanie Rządowi przedłożyła. Komisja ta zostawiła Rządowi 9 gotowych projektów ustaw, z których ani jeden nie stał się dotychczas ustawą. Okazuje się więc. Panie Ministrze, że nie dość jest mieć radość tworzenia. Do rządzenia wielkiem państwem trzeba czegoś więcej, a przedewszystkiem trzeba umieć tworzyć i posiadać odpowiednie kwalifikacje na każde stanowisko, które się zajmuje, i trzeba mieć współpracowników takich, którzyby istotnie posiadali potrzebne kwalifikacje, doświadczenie i rutynę. Tych właściwości, niestety nowopowołani do M-stwa Spraw Wewnętrznych ludzie widocznie nie posiadają i dlatego brak rzetelnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PHoleksa">Brak kwalifikacji pokrywa się administracyjną demagogią, przejawiającą się w licznych podróżach inspekcyjnych, które tutaj zostały już należycie ocenione, w redagowaniu i rozsyłaniu okólników, ocenionych bardzo surowo, m. in. i przez przyjaciół obecnego rządu, okólników o wywieszaniu chorągwi, o umieszczaniu nad głową każdego urzędnika w starostwie czy w województwie tabliczki z napisem, jakie jego nazwisko i zajęcie, tak jak w lecznicy czy w szpitalu wywiesza się nad każdym chorym tabliczkę z nazwiskiem i rodzajem oraz historią choroby pacjenta. Okólniki te jednak i cala działalność niestety są dowodem, że administracja nasza istotnie jest ciężko chora, potrzebuje jednak do wyzdrowienia właśnie tego znakomitego prawnika, usuniętego przez obecnego p. Ministra, tego administratora doświadczonego, znającego kodeksy, ustawy i prawa, które muszą być podstawą rządzenia, bo sumienne ich przestrzeganie i wykonywanie jest główną gwarancją praworządności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PHoleksa">Na szczególną uwagę tej Wysokiej Izby zasługuje stosunek Rządu, w szczególności o. Ministra, do spraw samorządowych, do tego kapitalnego zagadnienia, które, jeżeli dobrze zostanie rozwiązane, stanowić będzie podstawę pomyślnego rozwoju Państwa nie tylko na lata najbliższe, ale może i na pokolenia całe. Trzeba bowiem pamiętać, że ustawodawstwo samorządowe jest tem podstawowem ustawodawstwem, które zapewne nie będzie ulegać tak szybkim zmianom, jak Inne działy ustawodawstwa administracyjnego. Trzeba pamiętać, że ustawodawstwo samorządowe w Małopolsce ma zgórą 60 lat za sobą i mimo rozmaitych przemian, jakie się w b. zaborze austriackim działy, jednak się utrzymało, podobnie, jak i w b. zaborze pruskim. A więc jest to dowód, że do tego ustawodawstwa szczególnie wielką wagę należy przywiązywać i stosunek Rządu do tego zagadnienia jest niewątpliwie także probierzem jego kwalifikacji i jego troski o przyszły rozwój Państwa. Komisja pod przewodnictwem prof. Bobrzyńskiego w sprawozdaniu swojem określiła stan rzeczy w tej dziedzinie jako wprost rozpaczliwy, stan, który wydawanie ustaw administracyjnych wprost udaremnia.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PHoleksa">Wydawałoby się przeto, że p. Minister Spraw Wewnętrznych za najpilniejsze swoje zadanie po objęciu urzędu uzna rozwiązanie tego zagadnienia przez intensywną współpracę z ciałami ustawodawczemu nad projektami ustaw samorządowych. Tymczasem doświadczenia, jakie od maja zebraliśmy, wykazują coś wręcz przeciwnego. Pierwszy pomajowy Minister Spraw Wewnętrznych, p. Młodzianowski, przez kilka tygodni nie mógł się zdecydować, jakie wobec tej sprawy zająć stanowisko. Wysoka Izba przypomina sobie korespondencie p. Młodzianowskiego z p. Marszałkiem Sejmu, której ostatecznym wynikiem było, że p. Młodzianowski projekty ustaw samorządowych z Sejmu wycofał, nic nie powiedziawszy, co z niemi zamierza zrobić i jak zamierza to zagadnienie rozwiązać. W tej sytuacji kilku posłów z różnych stronnictw wniosło projekty ustaw samorządowych jako wnioski poselskie. W Komisji Administracyjnej nad term projektami rozpoczęto obrady i doprowadzono je dokończenia drugiego czytania. Rząd w tym całym okresie czasu zadowolił się stanowiskiem obserwatora orać komisji i merytorycznego udziału w pracach jej nie wziął. Wysoka Izba oceni, czy ten stosunek Rządu do tego pierwszorzędnego zagadnienia istotnie można nazwać właściwym i czy tego rodzaju stanowisko da się pogodzić z interesami Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PHoleksa">Stan samorządu w Polsce przedstawia się rzeczywiście ponad wszelką wątpliwość rozpaczliwie i z miesiąca na miesiąc się pogarsza. Kordony rozbioru Polski, jak to stwierdził prof. Bobrzyński, panują jeszcze w tej dziedzinie w całej pełni,. W jednej tylko dzielnicy, mianowicie na obszarze b. zaboru pruskiego, samorząd funkcjonuje dość normalnie i to zarówno samorząd lokalny, jak powiatowy i wojewódzki, oparty na dawnych ustawach pruskich, uzupełnionych późniejszemi rozporządzeniami Naczelnej Rady Ludowej, Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#PHoleksa">Na obszarach b. zaboru rosyjskiego mamy samorząd, oparty głównie na dekretach wydanych przez pierwsze rządy, Moraczewskiego i Paderewskiego. Dekrety te jednak z biegiem czasu wykazały tyle luk, niedomagań, że wymagają jak najrychlejszego zastąpienia ich nowemi ustawami, dostosowanemu do potrzeb Państwa. Samorządu wojewódzkiego na obszarze b. zaboru rosyjskiego w ścisłem znaczeniu niema. Jest ustawa z r. 1919 o rad ach wojewódzkich. rady te jednak przeważnie nie weszły w życie, a tam gdzie zostały powołane, nie wykazują żadnej intensywniejszej działalności.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#PHoleksa">Najgorzej przedstawia się sprawa samorządu na obszarze b. zaboru austriackiego.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(Głos: A czy nie na kresach wschodnich?)</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#PHoleksa">Tu pozostało nietknięte stare ustawodawstwo austriackie z lat sześćdziesiątych. Komisja Likwidacyjna w latach 1918 i 1919 uzupełniła je tylko rozporządzeniem, wprowadzającem na obszarze Zachodniej Małopolski t. zw. czwarte koło, czyli czwartą kuple, w której uzyskali Prawo głosu ci, którzy w poprzednich koliach go nie mieli. Rozporządzenie to jednak nie weszło w życie, bo nie miało mocy obowiązującej na obszarze mniej więcej trzech południowowschodnich województw, i tam rzeczywiście wybory na tlej zasadzie odbyć się nie mogły.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#PHoleksa">Jak fatalnie ten zastój w ustawodawstwie oddziaływa na stan samorządu w tej dzielnicy, wystarczy przytoczyć kilka liczb. Według sprawozdania Tymczasowego Wydziału Samorządowego z r. 1924 na 6.275 gmin w Małopolsce przeszło 2.300 rad gminnych było rozwiązanych, a gminami rządzili komisarze. W następnym roku według sprawozdań Tymczasowego Wydziału Samorządowego, na których podst. p. sprawozdawca statystykę tutaj w sprawozdaniu zamieścił, tych rozwiązanych rad gminnych mieliśmy 2.4J7. Według dalszych relacji, jakie w ubiegłym roku były w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, liczba rad gminnych rozwiązanych podniosła się ostatecznie do, 3.200. A więc przeszło 50% gmin nie posiada normalnego samorządu, rządzą komisarze. Mamy województwa, w których niema ani jednej rady miejskiej. jak to sprawozdawca, pos. Rusinek, wykazuje, a mianowicie niema ani jednej rady miejskiej z wyboru w województwie tarnopolskiej, nie ma takiej także w województwie stanisławowskiem. Ten stan rzeczy oczywiście jak najgorzej musi się odbijać na kraju całym, musi przynosić ogromne szkody dla ludności.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#PHoleksa">Nie lepiej przedstawia się sprawa samorządu Powiatowego. Na podstawie sprawozdań tego samego wydziału samorządowego z końcem roku 1925 było rozwiązanych reprezentacji powiatowych w województwie krakowskiem 45%, w województwie lwowskiem 56%, w województwie tarnopolskiem 73%, w województwie stanisławowskiem 78%, pozostały przy życiu rady powiatowe, pochodzące z wyborów z lał 1911–1914, są przeważnie zdekompletowane i niezdolne do normalnej pracy. To też samorząd w Małopolce zamarł prawe zupełnie.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Nie od tego zależy samorząd i powodzenie samorządu.)</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#PHoleksa">Sejm Ustawodawczy ustawą z 30 stycznia 1920 r. zniósł Sejm galicyjski i Wydział Krajowy, powołał natomiast do życia Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie, który objął agendy, mające przypaść samorządowi wojewódzkiemu. Już sama nazwa, nadana w ustawie: Tymczasowy Wydział Samorządowy...</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#komentarz">(P. Byrka: Gwarantuje jego trwałość.)</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#PHoleksa">... gwarantuje właśnie jego trwałość, czego najlepszym dowodem, że dziś, w 7 lat później, Tymczasowy Wydział Samorządowy dalej urzęduję. Intencją Sejmu Ustawodawczego było niewątpliwie powołanie rychłe całkowitego samorządu wojewódzkiego. Wprawdzie Sejm Ustawodawczy w r. 1922 uchwalił ustawę o samorządzie trzech południowowschodnich województw, ustawa ta jednak dla dziś dnia nie weszła w życie, zresztą z wielu bardzo poważnych powodów.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#PHoleksa">Rząd centralny po zniesieniu Sejmu galicyjskiego i Wydziału Krajowego przejął szereg agend, dawniej do Wydziału Krajowego należących. Ta centralizacja jednak wydała dla Małopolski jak najgorsze rezultaty. Wiele dziedzin życia samorządowego. na które się składał dorobek kilku pokoleń, zostało prawie w zupełności zmarnowanych. Już tutaj w jednej z dyskusji poprzednich w teł Wysokiej Izbie wskazywano, co się stało z dawnym funduszem przemysłowym krajowym, co się stało z udziałem kraju w Banku Przemysłowym, co się stało z udziałami, jakie fundusz kratowy miał w szeregu przedsiębiorstw. To wszystko zostało prawie zmarnowane. Nie lepiej stało się z innemi dziedzinami. Rząd centralny objął w swoim czasie szpitalnictwo, gruntownie je zrujnował i następnie oddaje Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu. Podobnie stało się z melioracjami rolnemi. nie lepszy los spotkał także i zarząd drogowy. Stopniowo agendy te oddaje się Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu, oczywiście w znacznie gorszym stanie, niż ten, w którym one zostały przejęte. Szczegóły znaleźć może Wysoka Izba w sprawozdaniu Tymczasowego Wydziału Samorządowego, jakie tu zostało złożone.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#PHoleksa">Obecna działalność Tymczasowego Wydziału Samorządowego z wielu przyczyn nie jest w każdej dziedzinie zadawalająca. Wskutek ciągłych organizacyj i reorganizacyj z Tymczasowego Wydziału Samorządowego usunięto wielu fachowych urzędników. wskutek czego sprawy załatwiane są powoli, przewlekle, trwają nieraz całemi latami, o ile chodzi o sprawy. Następnie Wydział Samorządowy Wbrew intencjom ustawy z r. 1920 nie jest odnawiany, nie mając za organu kontrolującego i uchwalającego w formie sejmiku, wisi faktycznie w powietrzu. Faktycznie Wydział Samorządowy podlega kontroli Sejmu Rzeczypospolitej, który ma uchwalać jego budżet, rząd jednakowoż dotychczas tak sprawa pokierował, że żadnego budżetu Tymczasowego Wydziału Samorządowego pod uchwałę tego Sejmu nie oddał. I wbrew wyraźnym przepisom, ustawy p. Minister Młodzianowski budżet przedłożony pod uchwałę Sejmu wycofał, a M-stwo Spraw Wewnętrznych droga reskryptu bezprawnie budżety Tymczasowego Wydziału Samorządowego zatwierdza.</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#PHoleksa">Oczywiście ten stan rzeczy bezwarunkowo na dłuższy czas utrzymać się nie da i dlatego też trzeba domagać się w sposób stanowczy od Rządu, ażeby wyszedł z dotychczasowej biernej roli w stosunku do zagadnień samorządowych na terenie Sejmu i. ażeby raz nareszcie powiedział, jaki jest jego program w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(P. Byrka: Czy Pan nie będzie potem żałował, jeżeli, się Rząd do tego zastosuje?)</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#PHoleksa">Narazie nie mogę tej sprawy przesadzać.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#PHoleksa">Rząd nie tylko sam nie przestrzega ustaw, ale co jeszcze gorsza, do nieprzestrzegania tych ustaw zachęca podwładne sobie organy. I tak z końcem r. ub. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało okólnik w sprawie układania, uchylania i przedkładania Rządowi do zatwierdzenia budżetów ciał samorządowych. Okólnik ten, nie licząc się wcale z obowiązującemi ustawami, daje organom samorządowym zupełną dowolność co do prowizoriów budżetowych na pierwszy kwartał r. b., zwalnia je niejako od przedkładania tych prowizoriów budżetowych organom uchwalającym i kontrolującym do zatwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#komentarz">(Głos: Nie!)</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#PHoleksa">Na podstawie tego okólnika zaraz Pan Doktor przekona się. że tak jest. Na podstawie tego okólnika ministerialnego prezydent m. Krakowa, z wyraźnem pogwałceniem postanowień statutu gminy Krakowa, który jest ustawa, nie przedłożył wcale radzie miejskiej szczegółowo preliminarza na pierwszy kwartał 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#komentarz">(P. Byrka: Pan Kolega chciałby zmienić prezydenta m. Krakowa.)</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#PHoleksa">Niech żyje i pracuje, byle z pożytkiem. Tymczasem art. 60 statutu m. Krakowa postanawia wyraźne, iż „budżet na każdy rok następny powinien być uchwalany najpóźniej do końca roku poprzedniego. Tak budżet, jak i rachunki roczne zanim zostaną radzie miejskiej przedstawione do rozpatrzenia winne być najmniej na 2 tygodnie przedtem złożone do Przejrzenia członkom gminy. Spostrzeżenia członków gminy będą przy rozpoznawaniu wzięte pod rozwagę”. Tego wszystkiego nie zrobiono, powołano się na okólnik ministerialny i ten okólnik ministerialny miał zastąpić wyraźne postanowienia ustawy. Na protest obywateli m. Krakowa, z powodu ukrócenia ich praw. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie dało dotychczas żadnej odpowiedzi. W ten sposób Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, mając czuwać nad legalnością działalności samorządu j przestrzeganiem ustaw, samo drogą okólników popycha te samorządy do bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#PHoleksa">Sprawa stosunku do samorządów wymagałaby obszerniejszego omówienia. Spodziewam się jednak, że przy sposobności innej będę mógł tutaj jeszcze omówić ten stosunek Rządu do samorządu i sposób wykonania nadzoru państwowego nad samorządami.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#PHoleksa">Tu jeszcze kilka słów o jednej kwestii, mianowicie chodzi mi o sprawę załatwienia wniosków w przedmiocie zmiany granic gmin. Otóż ustawami z lat 1920,1922 i 1923 Rada Ministrów, względnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uzyskało upoważnienie do przeprowadzenia zmian granic gmin wiejskich i miejskich, względnie do rozszerzenia tych granic zarówno na obszarze b. zaboru rosyjskiego, jak i na obszarze b. zaboru austriackiego. Otóż ustawy te są w ten sposób wykonywane, że sprawy rozszerzenia granic i zmiany granic wloką się całemi latami. Gdyby p. Minister zechciał stwierdzić, to w Ministerstwie znalazłby sprawy, które się tam wloką od 1922, 1923 roku i niema sposobu, aby nareszcie z Ministerstwa je wydobyć. Akta krążą od jednej instancji do drugiej, a tymczasem w samorządach interesowanych gmin dzieją się rzeczy dla samorządów i dla ludności najszkodliwsze, albowiem raz podjęta akcja o złączenie gmin, o zmianę granic gminy, wprowadza niepewność w stosunkach gminnych, uniemożliwia racjonalną gospodarkę zarządom gminnym, psuje stosunki sąsiedzkie, doprowadza do rozmaitych, nieraz ciężkich, scysji między zarządami gmin i nawet między obywatelami. Mogę przytoczyć szereg przykładów, że wskutek niesłychanie powolnego załatwiania tych spraw w Ministerstwie namnożyło się mnóstwo procesów i to procesów, sięgających nawet do osobistych stosunków obywateli. W tej dziedzinie koniecznem jest, ażeby Rząd pełnomocnictwa, uzyskane drogą wymienionych ustaw, wykonywał istotnie tak. żeby z tego powodu nie rodziły się dalsze najcięższe nieraz konsekwencje dla ludności tych gmin, które miały to nieszczęście, że z urzędu podjęto akcję rozszerzenia, względnie zmiany ich granic.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#PHoleksa">Przechodząc do działu bezpieczeństwa, którego wyrazem jest budżet policji państwowej i korpusu pogranicza, muszę ponownie wrócić do sprawy rugów. Główna komenda policji państwowej uległa temu samemu losowi, któremu uległo ministerstwo i podległe mu urzędy. Usunięto głównego komendanta, przeprowadzono szereg zmian tak w komendzie głównej, jak i w komendach powiatowych. Ale po przeprowadzeniu takiej radykalnej sanacji wcale nie zmniejszyły się Skargi ludności. A jeżeli chodzi o tę Wysoką Izbę, to z tej strony (wskazuje na lewice) dziś słyszeliśmy tu bardzo ostre słowa krytyki pod adresem policji państwowej. My wprawdzie przyzwyczajeni tu jesteśmy do tego, że wiele krytyki, wiele zarzutów, podnoszonych zwłaszcza przez mniejszości narodowe, nie ma uzasadnienia i podyktowanych jest często politycznemu względami. Ale jeżeli Panowie przeprowadzają zmiany w tym celu, żeby wpłynąć na uspokojenie tych skarg, bo tak to było motywowane. — to Panowie cen tego wcale nie osiągnęli i, jak p. Minister mógł się przekonać, przysłuchując się tej dyskusji, zarówno tu, jak na Komisji Budżetowej, te skargi w dalszym ciągu są podnoszone. A wbiec cel zmiany, ceł sanacji, jeśli został szczerze Określony, jednak i w tej dziedzinie nie został osiągnięty.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#PHoleksa">Policja państwowa wymaga niewątpliwie reorganizacji. Komisja prof. Bobrzyńskiego przedłożyła gotowy projekt ustawy o reorganizacji policji.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#PHoleksa">Projekt takiej Ustawy znalazł się także i w Sejmie. P. minister Młodzianowski wycofał ten projekt i obecnie dowiadujemy się ze sprawozdania p. Rusinka, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dalej ten projekt opracowuje. Otóż raz nareszcie należałoby przecie tę sprawę skończyć. Sprawa wlecze się lata i sikoro już nareszcie po długich studiach i przygotowaniach projekt ustawy opracowano, to ministerstwo mogło się już zdobyć na to, żeby ten projekt wreszcie stał się ustawą. Naszem zdaniem w szeregi policji państwowej należy wprowadzić więcej dyscypliny. więcej wyszkolenia, zwłaszcza tych organów, które pełnią służbę w miastach. W większych środowiskach przemysłowych i na Kresach, gdzie stosunki polityczne i narodowościowe, oraz względy bezpieczeństwa państwowego wymagają szczególnych kwalifikacji.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#PHoleksa">Chciałbym tutaj także zwrócić uwagę na statystykę przestępczości. Statystyka ta zamieszczona w sprawozdaniu referenta jest bardzo smutna, albowiem dowodzi, że z ważniejszych przestępstw, jak rabunki, rozboje, morderstwa, zbrodnie podpalenia, kradzieże z włamaniem i t. d. wykryto zaledwie 56%, 44% zbrodni pozostało zupełnie nie wykrytych. Sprawozdanie zupełnie wyraźnie stwierdza, że pod tym względem nastąpiło wyraźne pogorszenie w porównaniu z rokiem poprzednim, w którym wykryto 59%.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#PHoleksa">Podnieść także trzeba niedostateczne uposażenie policji państwowej. Stosunki pod tym względem wymagają bardzo gruntownej naprawy, bo trudno wymagać służby solidnej od ludzi, którzy są, powiedzmy otwarcie, zupełnie źle wynagradzani Stawiając żądania policji państwowej, trzeba oczywiście dać jej możność egzystencji, dać jej możność rozwijania jej działalności, jaka jej została zakreślona. Trzeba też podkreślić ł podnieść z uznaniem te bohaterską ofiarność poszczególnych jednostek, które w interesie Państwa bezpieczeństwa obywateli nieraz swoje życie kładą na posterunku.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#PHoleksa">Tu jeszcze na jeden szczegół pozwolę sobie zwrócić uwagę Ministra, mianowicie jest to sprawa uregulowania emerytur policjantów śląskich. Sprawa ta utknęła w rządzie centralnym z powodu pewnej opozycji w Ministerstwie Skarbu i do tej pory nie może się doczekać ostatecznego załatwienia. Są tam wypadki bardzo drastyczne jak np. że policjant, który stracił zupełnie zdrowie w służbie, pobiera zaopatrzenie dla siebie i rodziny w wysokości zaledwie 50 złotych. Wydaje mi się, że jeżeli już władze centralne same nie chcą na swoim obszarze tych rzeczy zmienić na lepsze, jeżeli nie mają środków, to nie powinne przynajmniej rządowi śląskiemu w poprawie bytu tego działu służby przeszkadzać.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#PHoleksa">Stosunek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do mniejszości narodowych rozwija się po linii, która budzi poważne zaniepokojenie i obawy wśród społeczeństwa polskiego. Pojawiające się ciągle pogłoski o różnych zakulisowych układach, już to z przedstawicielami ludności żydowskiej, już to o utworzeniu podsekretariatu stanu dla mniejszości, jak wreszcie podróże p. Hołówki do Pragi czeskiej i prowadzenie tam rokowań z Ukraińcami na emigracji, wywołują ciągły niepokój i podniecenie wśród społeczeństwa i to zarówno w społeczeństwie polskiem, jak i w społeczeństwie ukraińskiem. Otóż uważam, że jeżeli Rząd ma jakiś program pozytywny w tej dziedzinie, to powinien z tymi programem Wysoką Izbę zaznajomić, a nie robić żadnych zakulisowych Układów, które, jak wspomniałem, tylko ferment wzbudzają, a rezultatów żadnych nie widać.</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#PHoleksa">Jestem zdania, że zanim Rząd przystąpi do jakichkolwiek politycznych kompromisów, o których się ciągle mówi, powinien najpierw uporządkować Stosunki prawne i administracyjne w województwach wschodnich, dać ludności należyta opiekę prawną i zapewnić bezpieczeństwo oraz dążyć do podniesienia kulturalnego i gospodarczego tych obszarów. Tymczasem nie możemy skonstatować, ażeby w tej dziedzinie Rząd wykazał jakakolwiek działalność. Ostatnie aresztowania posłów białoruskich, którzy prowadzili wywrotową agitacje i wichrzyli w województwach wschodnich, dokonane są po szeregu miesięcy. Przez szereg miesięcy Rząd patrzał na tę robotę i bynajmniej w to nie wkraczał. Jeszcze dzisiaj, według zgodnych relacji, jakie stamtąd przychodzą, jakie otrzymują posłowie, uwija się tam wielu agitatorów, których celem jest nic innego, jak tylko burzenie dobrego stosunku tej ludności do Państwa. Ta agitacja rozwija się przeważnie zupełnie bezkarnie. W tej dziedzinie surowa ręka, twarda ręka, jest koniecznością. Same jednak represje oczywiście zła nie usuną, trzeba oddziaływać środkami pokojowemi, ażeby ludność ruska i białoruską do Państwa przywiązać i uczynić z niej lojalnych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#PHoleksa">Stosunku” polityczne w województwach zachodnich ze względu na wzmagającą się z każdym dniem propagandę niemiecką wymagają szczególnej czujności, albowiem agitacja wszechniemiecka zagraża bezpośrednio bezpieczeństwu wewnętrznemu i bezpieczeństwu pokoju. O tem, co się dzieje w województwie pomorskiem, Rząd jest, a przynajmniej powinien być — poinformowany: że Niemcy organizują wojsko, zagrażając na pograniczu wprost pokojowi ludności polskiej i pokojowi na granicy. Rozwijająca się zaś nawewnątrz propaganda niemiecka 1 akcja kredytowa z funduszów przychodzących zzewnątrz wymaga od Rządu polskiego gruntownego zajęcia się tą kwestią i stanowczego i bardzo energicznego Przeciwdziałania. Rząd jednak, zdaje się, tego wielkiego niebezpieczeństwa nie docenia, jeżeli powołał na stanowisko wojewody pomorskiego człowieka, który nie zna wcale lokalnych stosunków, nie zna ustawodawstwa tamtejszego, ani wogóle nie wykazał szczególnych kwalifikacji na to stanowisko, bo to, że Wysoki Sejm uchwalił p. Młodzianowskiemu votum nieufności za dezorientację administracji. e jest jeszcze kwalifikacją na stanowisko wojewody pomorskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#PHoleksa">Niemniej poważnie pod względem politycznym przedstawiają się stosunki w województwie śląskiem. Ostatni wynik wyborów do rad gminnych stanowi votum nieufności dla systemu rządów, jaki tam został po przewrocie majowym wprowadzony. Sukces ludności niemieckiej przy wyborach rozzuchwalił i ośmielił agitatorów niemieckich, którzy coraz jawniej podnoszą hasła zmiany granic i starają się wyrobić i utrwalić przekonanie, że rządy polskie w województwie Śląskiem są tymczasowemu W tej sytuacji elementarnym obowiązkiem Rządu jest dążyć do konsolidacji żywiołu polskiego na tak zagrożonych terenach. Dzieje się jednak przeciwnie. Zakłada się pisma nie bez pomocy rządu, wysyła się urzędników, którzy robią wszystko Inne, tylko nie to, aby konsolidować społeczeństwo na terenach szczególnie zagrożonych. Robota, jaka się prowadzi pod egidą najwyższego urzędnika państwowego na Śląsku, robota rozbijającą obóz polski,...</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#PHoleksa">... musi być ze stanowiska interesów Państwa jak najsurowiej potępiona.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#PHoleksa">W końcu pragnę jeszcze kilka słów poświęcić stosunkowi Rządu, w szczególności p. Ministra Spraw Wewnętrznych, do prasy. Już poprzedni mówca, p. Kiernik, dał tutaj ilustracje tego stosunku z okresu, kiedy obowiązywał niesławnej pamięci dekret prasowy. Ja mógłbym podobnych ilustracji więcej przytoczyć. Musimy jednak na podstawie tego doświadczenia stwierdzić, że ingerencja władz administracyjnych. jaka się odbywa na terenie b. zaboru rosyjskiego z mocy obowiązującej tutaj ustawy, istotnie polega na złośliwych nieraz konfiskatach. Konfiskaty, jakie miały miejsce w ostatnich dniach, konfiskata „Gazety Porannej Warszawskiej”, zarządzenie konfiskaty „Rzeczypospolitej”, później cofniętej, i sposób, w jaki tych rzeczy się dokonywa, rzeczywiście przypominają najgorsze stosunki rosyjskie.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#komentarz">(Głos: Tak jest!)</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#PHoleksa">I dlatego musimy tutaj przestrzec p. Ministra przed stosowaniem podobnych metod, bo one zupełnie przeciwny osiągają rezultat: stwierdzają tylko, że istotnie stan praworządności naszej jest rozpaczliwy w wielu dziedzinach, a ponadto wśród społeczeństwa budzą najgłębszą niechęć do tego rodzaju systemu.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#PHoleksa">Wogóle zaś stanowisko p. Ministra, podwładnego mu urzędu, do kwestii wolności drukowanego słowa, jeszcze z innej strony powinno być oświecone. Mianowicie jest okólnik Ministra Spraw Wewnętrznych, dotyczący interpretacji art. 31 Konstytucji, który powiada, że nikt me może być pociągnięty do odpowiedzialności za zgodne z prawdą sprawozdanie z jawnego posiedzenia Sejmu i komisji sejmowych. Otóż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w okólniku tym, który miałem sposobność czytać, interpretuje ten artykuł w ten sposób. że interpelacje poselskie. aczkolwiek formalnie zgłoszone i stanowiące integralną część protokółów obrad tej Wysokiej Izby, mogą ulegać konfiskacie. To znowu wykazuje, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych brak jest prawników. którzyby znali ustawodawstwa obowiązujące w poszczególnych zaborach. Otóż ten okólnik w b. zaborze austriackim, gdzie go także rozesłano, nie ma żadnego prawnego uzasadnienia, albowiem, o konfiskacie orzeka tam prokurator i oczywiście — otwarcie to p. Ministrowi powiem — uśmiał się z tego całego okólnika i powaga władzy.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego władzy?)</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#PHoleksa">Ministerstwa Spraw Wewnętrznych bardzo na tem ucierpiała.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#komentarz">(P. Sanojca: Każdy zaschły biurokrata się śmieje.)</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#PHoleksa">Nie zaschły biurokrata, lecz prawnik, który przestrzega obowiązujących ustaw, jakie tam do dziś obowiązują.</u>
          <u xml:id="u-11.70" who="#PHoleksa">Jeżeli p. Niedziałkowski żalił się to na postępowanie komisarza rządu w Warszawie, że konfiskuje interpelacje, to niech wie że komisarz rządu wykonywał tytko okólnik Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-11.71" who="#PHoleksa">Kończąc, muszę stwierdzić, że stanowisko nasze wobec tego resortu jest jak najbardziej krytyczne, albowiem administrację Państwa rozprzęgnięto, dziesiątki sił urzędniczych o pierwszorzędnych kwalifikacjach usunięto ze służby, w ich miejsce wprowadzono dyletantów, którzy zadaniom, jakie im przypadły, podołać nie mogą, czego między innemi dowodem jest zupełny zastój we wszelkich czynnościach Ministerstwa, podobnie też jak zaprzestanie prawie zupełne wszelkiej pracy dawniej zapoczątkowanej, a zmierzającej do gruntownej reorganizacji administracji Państwa. W dziedzinie samorządu Ministerstwo też nie wykazuje żadnej pozytywnej działalności. W dziedzinie bezpieczeństwa stwierdzamy bardzo niepokojące objawy, świadczące o nadzwyczajnem wzmożeniu akcji żywiołów, dążących do zakłócenia pokoju na naszych granicach i do przewrotu wewnętrznego. Ministerstwo nie złożyło dowodów, że niebezpieczeństwo to docenia i że potrafi mu się należycie przeciwstawić. W stosunku do swobód obywatelskich i wolności Konstytucją zagwarantowanych, Ministerstwo zdradza dążność wprowadzenia w Polsce porządku państw policyjnych. w całej zaś działalności p. Ministra ujawnia się duch sprzeczny z zasadami prawa i praworządności, na których jedynie budować można trwale cały gmach państwowości polskiej. Dlatego Klub Chrześcijańskiej Demokraci tej działalności poparcia udzielić nie może.</u>
          <u xml:id="u-11.72" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Waleron.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PWaleron">Wysoki Sejmie! Niezawodnie najgłówniejszym obowiązkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest utrzymanie wewnątrz państwa bezpieczeństwa, ale jak każda rzecz i jak każdy obowiązek, nie może to być spełniane, że się tak wyrażę, przesadnie. Mam na myśli tutaj sprawę policji i twierdze, że w niektórych województwach Rzeczypospolitej Polskiej jest tej policji stanowczo za dużo, jest znacznie więcej, niż jej było przed wojną za rządów obcych. Tego nie uważam za zdrowe ani za normalne. To, że my potrzebujemy policji więcej niż rząd rosyjski, niemiecki, czy austriacki, czyni państwowości polskiej ujmę, a nie zaszczyt. Uważam, że w bardzo widu województwach liczba policji może być znacznie zmniejszona, uważam, że w tej dziedzinie możnaby osiągnąć poważne oszczędności. Z tych 100 milionów złotych, które są przeznaczone na utrzymanie policji, gdyby przeprowadzić jej poważną redukcję w tych województwach, w których to jest możliwe i w których bezpieczeństwo nie będzie przez taką redukcję narażone na szwank, osiągnęłoby się według mego przypuszczenia oszczędność, dochodzącą do 20 lub dwudziestukilku milionów. Gdyby te dwadzieścia kilka milionów przyznać chociażby ma uruchomienie kas gminnych pożyczkowo-oszczędnościowych na Kresach i na zaopatrzenie ludności włościańskiej w jakiś tani i dostępny kredyt, to uważam, że porządek dzienny wczorajszego posiedzenia mielibyśmy całkiem inny i nie byłoby tej sprawy, która, według mego zdania, nawet załatwiona tak, jak wczoraj, czy w jakikolwiek inny sposób, nigdy pożytku Państwu Polskiemu nie da.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PWaleron">To, co twierdzę o możliwości redukcji policji w niektórych województwach, podtrzymuję i nie sprowadza mnie z tej drogi nawet to. że tam gdzieś na Kresach, w mieście Kossowie, czy gdzieindziej były jakieś walki. Twierdzę, że jeżeli Rząd nie zajmie się poważnie i na serio polepszeniem bytu gospodarczego mas włościańskich na Kresach, to żadne represje wywierane czy to na ludności, czy na agitatorach, czy nawet na posłach, nie pomogą. Może się to zacząć od walki gdzieś na rynku, czy na placu miejskim w Kossowie, a gdyby wybuchła jakaś wojna, to na Kresach może się to skończyć naszem Kosowem polem. Jeżeli o tem mówię, to dlatego, że chcę, ażeby Rząd zwrócił nareszcie uwagę na te masy włościańskie na Kresach, i ażeby zważył, że polepszenie ich bytu i wprowadzenie jakiejś reformy rolnej będzie tym czynnikiem, który istotnie to bezpieczeństwo zagwarantuje.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PWaleron">Co do działalności aparatu urzędniczego, to według mego rozumienia, ponieważ Polska jest republiką i ponieważ, że się tak wyrażę, w tej Rzeczypospolitej głównym podmiotem jest bezsprzecznie naród, to raczej biurokracja powinna służyć narodowi. a nie naodwrót, jak dotąd było. Ale ponieważ ta większość i te sfery polityczne, które oddziaływały na dotychczasowe rządy, trzymały się widocznie tej zasady, ażeby, jak się wyraził jeden z przedmówców, „trzymać ludność za mordę”, zapanowało rozpasanie urzędników w stosunkach z ludnością i było istotnie tak, że nie urzędnicy byli dla ludności, ale ludność dla urzędników. Nie jest prawdą to, co słyszeliśmy od niektórych posłów, że teraz ludność ma trudniejszy dostęp do starostów, że przedtem mogła każdej chwili zobaczyć się ze starostą i być przyjęta — nie jest tak! Albowiem znane są fakty, nie sporadyczne, lecz epidemiczne, że w starostwie mogło 50 i 60 chłopów czekać na przyjęcie u starosty, ale gdy przyszedł jakiś obszarnik albo ktoś lepiej sytuowany majątkowo, w ter chwili był przyjmowany. Wprawdzie za poprzednich rządów każdy miał wolny wstęp do starostwa, ale czy był przesłuchany i przyjęty, czy sprawa była załatwiona, to całkiem co innego. Postępowanie teraźniejszego Rządu, szczególniej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, stopniowo doprowadza do tego, że biurokracja państwowa zaczyna istotnie służyć interesom ludności, że tych rozporządzeń, tej działalności nie możemy już ganić, lecz musimy je uznać za dobre. Te okólniki, te rozporządzenia i te błyskawiczne kontrole, których p. Minister dokonywa, ażeby mógł sam stwierdzić ewentualne nadużycia, obserwując życie na prowincji, wywierają na ludność dobre wrażenie, a że jeden i drugi starosta są przyłapani na gorącym uczynku nieurzędowania wtedy, gdy powinni urzędować i interesantów przyjmować, to niezawodnie działa tylko dobrze. Wiemy, że w tym naszym Sejmie była większość stała, a przynajmniej zespół taki, który dotychczasowym rządom narzucał swoją wolę. Wpływy te były tak duże, że doprowadziły w przeciągu kilku lat do tego, że aparat urzędniczy, zwłaszcza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, był tak obsadzony i tak opanowany, że służył raczej celom, interesom partyjnym tych grup niż interesom Państwa. Był to aparat przygotowany do wyborów. 2e Rząd obecny ten aparat łamie, że Rząd obecny stara się obsadzić te stanowiska ludźmi bezstronnymi, którzyby nie popierali żadnej partii politycznej, a mieli na względzie tylko dobro ludności i Państwa, że Rząd obecny stara się obsadzić stanowiska odpowiedzialne ludźmi bezstronnymi, tego nie możemy uznać za złe, owszem sądzimy, że te zmiany na stanowiskach administracyjnych odbywają się może jeszcze za powoli. Jeszcze p. Bniński urzęduje w Poznaniu, p. Manteufel w Kielcach, p. Sołtan w Warszawie i inni, jako ostatni Mohikanie z tamtych czasów. Sądzę, że i na tych stanowiskach zmiany powinne być przedsięwzięte.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PWaleron">Mówili tu niektórzy przedmówcy, że szkoda tamtych usuniętych ludzi, bo byli fachowcami. Owszem, byli i fachowcami, wśród nich taki fachowiec i gwiazda, jak p. Moskalewski, były wojewoda lubelski, którego fachowość, zdaje się, polegała na tem, że, jeżeli się nie mylę, nawet czterech klas nie ukończył, a byli i starostowie tacy, którzy poprzednio byli prowentowymi pisarzami w ordynacji Zamojskiego. Jeżeli takich fachowców Rząd usuwa, to po nich płakać nie będziemy. Ale wśród tych t. zw. fachowców, których p. Kiernik głośno opłakiwał z tej trybuny, było według mego spostrzeżenia i według spostrzeżenia innych, bardzo dużo ludzi takich, których mógłbym nazwać albo nieuczciwymi, albo poprostu gałganami. Bo to, że jest fachowy, bo to, że jest prawnikiem, to nie jest jeszcze dostateczna kwalifikacja na to, aby mógł już zajmować odpowiednie stanowisko w administracji państwowej. Urzędnik musi być uczciwy, sumienny i bezstronny, ale fachowiec, który jest agentem partyjnym na stanowisku państwowem i całą fachowość obraca na korzyść partii. a nie na korzyść ludności lub państwowości, nic wart nie jest. Dlatego sama cecha fachowości dla nas nie wystarcza, musi być jeszcze bezstronność i uczciwość.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PWaleron">Poprzedni mówca, a zwłaszcza p. Holeksa, mówili o sprawie samorządowej, płakali i biadali nad tem, że samorządy te bardzo długo istnieją. Istotnie tak jest, choćby w tem województwie krakowskiem. o którem jeden z p. posłów mówił, że tam są poważne wpływy Piasta. W 8 powiatach tego województwa a jeszcze samorządy powiatowe z wyborów, a w 12powiatach z nominacji. W województwie lwowskiem jest 11 samorządów powiatowych z wyborów, a 14 z nominacji, w województwie Stanisławowskiem — 5 z wyborów. 9 — z nominacji w województwie tarnopolskiem — jeden samorząd powiatowy z wyborów, a 14 — z nominacji. Jeżeli mówię, że z wyborów, to przecież te wybory były dokonane jeszcze przed wojną, a samorząd ma wartość o tyle, o ile jest często odświeżany. Samorząd gminny czy powiatowy, który trwa dłużej niż przez dwa lata, jest przestarzały, nie ma zaufania u ludności, jest raczej zawadą, trupem, a nie czynnikiem twórczym. To też zarówno te samorządy nominowane, choćby niedawno, dalej komisarzy w samorządach, jak i te samorządy, które pozostały z przedwojennych czasów, lub te samorządy powiatowe i gminne, które w Kongresówce istnieją od 1918–1919 r. i te samorządy, które przekroczyły w Małopolsce kilka lat swego urzędowania, uważamy za trupy polityczne, które powinno być usunięte.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PWaleron">Ale wszelkie zapewnienia p. Kiernika, że Piast dąży do załatwienia tej sprawy przez wybory, nie znajdują u nas wiary, albowiem wiadomo nam, że te samorządy w Małopolsce czy w Kongresówce lub w Pozna liskiem są opanowane albo przez prawicę, albo przez Piasta. Jest zaś jasnem i zrozumiałem, że te ugrupowania polityczne, jak robiły, tak i. będą robiły nadal wszystko, ażeby do wyborów samorządowych nie doprowadzić, przynajmniej przed wyborami do trzeciego Sejmu. Komisja Administracyjna opracowuje nowe ustawy o samorządzie. Ponieważ wiemy, jakie jest istotne stanowisko właśnie tych ugrupowań poetycznych, które mają przewagę w samorządach, przeto przewidujemy, że te stronnictwa uczynią wszystko, co mogą, ażeby do uchwalenia tych nowych ustaw przed wyborami do Sejmu nic doprowadzić, i dlatego w ich dobrą wolę nie wierzymy.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PWaleron">Dlatego zgłosiliśmy małą ustawę o ordynacji wyborczej dla Małopolski, aby przynajmniej w Małopolsce ona obowiązywała, aby można było już według tej nowej ordynacji wyborczej przeprowadzić tam. wybory. Nic wiem, jaki los spotka te małą nową ustawę. Wątpię, żeby ją uchwalono w takim czasie, żeby wybory można przeprowadzić w lecie lub w jesieni roku bieżącego. Tworzy się z tej sprawy, jak widzimy, węzeł gordyjski, najlepiej ten węzeł przeciąć jednem uderzeniem miecza i dlatego zgłaszam taką prostą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PWaleron">„Wzywa się Rząd! aby natychmiast przystąpił do przeprowadzenia wyborów do ciał samorządowych gminnych i powiatowych podług istniejących przepisów wyborczych”.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PWaleron">Będziecie Panowie nad tem głosowali i zobaczymy, kto chce tych wyborów do samorządów, a kto nie chce. Zobaczymy, kto szczerze płacze, a kto leje tylko łzy krokodyle.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PWaleron">Jeżeli była mowa o samorządzie i o Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a mówi się także często o oszczędności, to uważam, że należałoby w tym kierunku iść i istotnie szukać tych punktów, w których oszczędności można zaprowadzić. Mam na myśli stanowiska lekarzy powiatowych, weterynarzy powiatowych, inżynierów drogowych, którzy to urzędnicy byli przy starostwach, a skutek z tego był taki, że jeżeli który samorząd powiatowy chciał u siebie zastosować opiekę sanitarną czy weterynaryjną lub chciał istotnie coś poważnego, zrobić w zakresie budowy dróg, to musiał obok państwowego powiatowego lekarza i weterynarza angażować lekarza i weterynarza sejmikowego, samorządowego To sarno z inżynierami drogowymi. Czyli że wytwarzał się ten dualizm, który niezawodnie drogo kosztuje, a to są wydatki personalne, nie rzeczowe. Sądzę, że możnaby tu zastosować zespolenie, oczywiście, przechylając tę linie zespolenia na rzecz samorządu. Mówiliśmy o tych sprawach kilka razy i mówiło się, że Rząd przystępuje do tego, ale nic się nie robi. Przypuszczam, że obecny Rząd powinien nareszcie po tej linii pójść i stanowisko lekarzy i weterynarzy powiatowych, oraz inżynierów drogowych przenieść do samorządu powiatowego, czyli sprowadzałoby się to do tego, żeby dotychczasową policję sanitarną, policję weterynaryjna i policje drogową przekazać samorządowi powiatowemu. Ponieważ to będzie pewnym ciężarem dla samorządów powiatowych — uważamy, że byłoby najwłaściwszem, gdyby Skarb zrzekł się na rzecz samorządu podatku drogowego. Wtedy mielibyśmy jednego lekarza powiatowego, jednego weterynarza powiatowego i jednego inżyniera drogowego, który jednakże służyłby nie tylko interesom samorządu, ale sądzę, że także interesowi Państwa, a samorząd powiatowy, według mego zdania, może sprawować nic tylko opiekę sanitarną, ale i policję sanitarną.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PWaleron">Tonie jest niemożliwe. To też w tych sprawach stawiam następujące rezolucje:</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PWaleron">„1) Sejm wzywa Rząd, aby dążył w kierunku przeniesienia powiatowych lekarzy, weterynarzy i inżynierów drogowych do samorządów powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PWaleron">2) Sejm wzywa Rząd, aby w swej polityce skarbowej dążył do możliwie szybszego przekazania samorządom podatku gruntowego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Kościałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo! Wczoraj byliśmy świadkami wielce burzliwego posiedzenia Sejmu, którego rezultatem było wydanie pięciu posłów władzom sądowym. Nie czas było wczoraj analizować przyczyny, które doprowadziły tych posłów do karygodnych, według zarzutów, które tutaj słyszeliśmy, czynów w stosunku do Państwa Polskiego, w stosunku do naszej niepodległości. Dzisiaj, w spokojnej atmosferze możemy to uczynić i możemy zbadać te przyczyny, które spowodowały utworzenie organizacji wrogiej Państwu Polskiemu i w rezultacie spowodowały wydanie kierowników tych organizacji w ręce władz sądowych. Stąd też przemówienie swoje ograniczę do zagadnień polityki naszej na ziemiach wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PKościałkowski">Onegdaj, na posiedzeniu Sejmu, p. poseł Czetwertyński, przedstawiciel Związku Ludowo-Narodowego, rzucił tutaj z trybuny sejmowej wielkie słowa, powiedział, że krzywda ludzka wywołuje niesłychane rozgoryczenie, nie może ona dawać dobrych owoców, nie może wychowywać dobrych synów Ojczyzny, nie może dopomóc do zakorzenienia się miłości Ojczyzny wśród najszerszych mas. Muszę stwierdzić, że ziemie wschodnie w ciągu tych 8 lat rządów polskich doznawały niejednokrotnie dużo krzywdy, która wydała te owoce., jakich byliśmy świadkami na wczorajszym posiedzeniu Sejmu, Krzywda ta polegała przedewszystkiem na tem, że gospodarczo i kulturalnie nie podnoszono tych Kresów, nie dawano im tego, co należało im dać po tyloletniej niewoli, po tych wszystkich strasznych przejściach. Krzywda ludzika na Kresach była i, przez to, że rządziła tam administracja najgorsza, złożona z tych wszystkich urzędników, którzy tu, w centralnej Polsce, okazali się nieodpowiednimi i których tam wysłano za te czy inne przewinienia.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PKościałkowski">Panowie, którzy pochodzą z centralnej, z zachodniej i południowej Polski, a nie byli na ziemiach wschodnich, nie mogą mieć nawet wyobrażenia o nędzy gospodarczej i nędzy kulturalnej, w której ludność na tamtych terenach się znajduje. Proszę udać się na daleki nasz wschód, to Panowie stwierdzą, że jeszcze do dziś ludność nie ma odbudowanych domostw, zniszczonych przez wojnę, że jeszcze do dziś istnieją schronienia ludzkie w postaci ziemianek, że niema ani mostów, ani dróg, któremi ludność miejscowa mogłaby dowozić do miasta swoje produkty i drożej te produkty sprzedawać, że jeszcze do dziś nie uczyniono nic, aby ludności dać tani kredyt, aby jej dopomóc w doprowadzeniu gospodarstw rolnych do możliwego poziomu.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PKościałkowski">Gospodarstwa są zniszczone przez wolne, szmaty ogromne ziemi jeżącej odłogiem, porośnięte brzeziną, zasianą w latach wielkiej wojny, gdy nie można było zaorywać ziemi, nie są ruszane dlatego, że brak jest inwentarza żywego i martwego, brak jest jakiejkolwiek możności, mowy o jakichkolwiek zyskach z gospodarstw aby ruszyć tę ziemię i doprowadzić do możliwej kultury. Wydajność ziemi zagospodarowanej, uprawionej jest tak niska, że nie może być mowy o jakichkolwiek zyskach z gospodarstw rolnych, a najczęściej dochodzi się do przekonania, że te gospodarstwa są wszystkie deficytowe, bo niema nawozów sztucznych, któremiby można było te ziemie uprawić, bo niema kredytów siewnych, za które możnaby było uzyskać lepsze nasiona, bo niema inwentarza żywego ani martwego, które do gospodarki są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PKościałkowski">Stopień kultury jest taki, jakiego Panowie nigdzie w całej Polsce nie znajdziecie. Chłop ciemny, niezorganizowany, swawolny swojej nędzy, ale nieświadomy możności, które płyną z organizacji i nieświadomy dróg, któremi można uzyskać jakąkolwiek poprawę swojego losu. A nieuzyskiwanie kredytu pochodzi nie tylko stąd, że ludność wiejska nie umie się o ten kredyt postarać i podołać tej masie formalności, które z uzyskaniem kredytu są związane. A w sprawie przyzwyczajenia ludności do dawania sobie samopomocy, w zorganizowaniu tej ludności w jakieś organizacje kulturalne i gospodarcze, również nie zrobiono prawie nic i stąd też płynie dalsze zło, wynikające z sytuacji, w jakiej się ziemie wschodnie znalazły i z metod, jakie rządy centralne uprzednie do tych ziem dotychczas stosowały.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PKościałkowski">I proszę Wysokiej Izby, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, co przed chwilą mówiłem, że administracja, była wadliwie skonstruowana, ze złych elementów się składała i dotychczas prawie nie została tam zmieniona, że w dalszym ciągu zamiast urzędnika-obywatela siedzi tam urzędnik biurokrata, człowiek martwy, odnoszący się do zagadnień i potrzeb ludności zupełnie bezdusznie i chłodno, jeżeli to wszystko zestawimy, to dziwić się nie możemy, że ludność miejscowa jest coraz bardziej niezadowolona z rządów, rządów niestety naszych, rządów polskich. I proszę mi wierzyć, że błędne jest stanowisko tych panów, którzy twierdzą, że wszystkie bolączki i interesy ludności miejscowej na ziemiach wschodnich są zagadnieniami narodowościowemu Proszę mi wierzyć, że chłop polski odnosi się do tych spraw tak samo jak chłop białoruski, że to zagadnienie należy uogólnić na całą ludność, nie dzieląc jej na ludność polską i na ludność białoruską.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PKościałkowski">Nic dziwnego, że w tych warunkach wszelka agitacja wywrotowa znajduje posłuch, że przedewszystkiem temu posłuchowi ulegają ci, którzy mniej sercem i dusza są związani z Państwem Polskiem. A weźmy też pod uwagę, że ta agitacja, ta propaganda przeciw Państwu Polskiemu i przeciw rządowi polskiemu jest nie tylko słowna, lecz ponadto idzie jeszcze z ościennych państw za pomocą radja. bo Państwo Polskie nie zdobyło się dotychczas na wykorzystanie tego świetnego środka propagandy, bo jego radjo nie sięga jeszcze do tamtych ziem, natomiast z Królewca, Kowna i z Moskwy, dzień po dniu przychodzą mowy niesłychanie ostre, niesłychanie podburzające ludność przeciwko państwowości polskiej. I ludność tych mów właśnie wysłuchuje. Dzień po dniu jest przez wrogą agitację za pomocą radja przeciwko Państwu Polskiemu buntowana. A więc i propaganda, czy to za pomocą radja, czy za pomocą odpowiedniej ilości literatury polskiej, czy za pomocą odczytów, czy to za pomocą jakichkolwiek środków propagandy, nie została przez rządy dotychczasowe zastosowana, a przeciw dano możność wrogiej agitacji triumfować całkowicie na terenie ziem wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PKościałkowski">To są tle różne tragiczne przyczyny, że ludzie, którzy jeszcze w r. 1919–1920 byli najgorętszymi zwolennikami Państwa Potoki ego, że posłowie Białoruscy tacy jak Rak-Michajłowski i Taraszkiewicz, o których w pierwszych latach istnienia Państwa Polskiego myślano, że na czele ruchu białoruskiego pójdą śmiało w przyszłość, wiążąc losy i przyszłość Białej Rusi na zawsze z Państwem Polskiem. że ci właśnie ludzie przeszli do obozu na wskroś wrogiego. Nie dziwiłbym się, gdyby to byli komuniści, o których wiedzielibyśmy już uprzednio, że byli komunistami, a tylko rozwój wypadków doprowadził ich teraz do akcji czynnej. Ale ponieważ tak nie było, muszę szukać przyczyny i muszę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na te przyczyny i. z całą stanowczością stwierdzając, że posłowie Taraszkiewicz, Rak-Michajłowski byli Białorusinami na wskroś oddanymi wielkiej idei połączenia Białorusi z Polska nierozerwalnemi węzłami. I tutaj przychodzę do stwierdzenia, że jeżeli dalej stosować tę politykę będziemy do ziem wschodnich, do tamtej ludności, to doprowadzimy do tego, że nie tylko Białorusini będą występowali tak ostro, jak wystąpili przeciw państwowości polskiej i rządom, ale niestety i niektórzy Polacy stracą wiarę, że w Polsce sprawiedliwość istnieje i stracą wiarę w polska państwowość. Uświadomienie tego jest tragicznem, jest strasznem szczególnie dla ludzi, którzy o niepodległość walczyli i w tej walce dużo ofiar ponieśli.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PKościałkowski">Sprawa, która się rozegrała wczoraj, jest to ostrzeżenie, memento, dla Potoki — jest memento dla rządu polskiego, i dla społeczeństwa polskiego i przedewszystkiem dla Wysokiej Izby. Należy stwierdzić, że polityka dotychczasowa była błędna, że należy inna zastosować, że nie należy niszczyć ruchu, którego zniszczyć się nie da, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z myślących ludzi w Polsce uwierzył, że ruch białoruski jako narodowościowy da się zniszczyć — że należy zastosować wszystkie środki, któreby stosunek miejscowej ludności do rządu polskiego radykalnie zmieniły. Przedewszystkiem środki natury gospodarczej. Dajcie Panowie duże kredyty inwestycyjne, dajcie kredyty na odbudowę, kredyty na podniesienie gospodarstw rolnych, dajcie to wszystko, co ma Polska centralna w tej chwili, a ona stoi wszak stokroć wyżej kulturalnie niż to, co jest tam na ziemiach wschodnich, a wtedy przekonacie się, że lojalniejszego nad obywatela ziem wschodnich nie znajdziecie. I przekonacie się, że niezależnie od pochodzenia, od narodowości, od wyznania stosunek ludności miejscowej do urzędników państwowych, reprezentujących wśród nich Państwo Polskie i władzę polska, będzie bez zarzutu.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PKościałkowski">Dowodem tego jest chociażby niedawny zgon komisarza rządu na m. Wilno, Wimbora. człowieka, który okazał wielkie serce obywatela Polaka, człowieka. który potrafił uzyskać sprawiedliwym i mocnym rządem sympatie wszystkich obywateli. Odprowadzały go na miejsce wiecznego spoczynku niezliczone tłumy, i pierwszymi, którzy z inicjatywa wystąpili, by rodzina jego się zaopiekować, by uczcić należycie jego pamięć, byli żydzi. Czy Panowie wyobrażają sobie, że gdyby ten komisarz rządu, czy jaki inny urzędnik zachowywał się tak, jak zachowuje się względem ludności i jej potrzeb wielu urzędników, czy wtedy tak wielka i imponującą manifestacje zrobiłyby wszystkie żywioły, wszystkie narodowości i wszyscy obywatele miasta, od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy? I gdyby więcej takich obywateli jak komisarz Kazimierz Wimbor nasze wschodnie ziemie miały, gdyby zostały podniesione gospodarczo i kulturalnie, to jestem przekonany, że po paru latach stwierdzilibyśmy kolosalną poprawę na Kresach, stwierdzilibyśmy, że to jest dzielnica najlojalniejsza wobec państwowości polskiej i rządu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PKościałkowski">Proszę Panów, sytuacja, jak powiedziałem, jest w tej chwili groźna, wymaga szybkiej i radykalnej naprawy. Areszty i represje żadne me pomogą, owszem masowe aresztowania, dokonane niedawno, tylko rozdrażniły ludność, doprowadziły do tego, że zagranica mogła stanąć przerażona, że w jednej z dzielnie Polski zaistniały warunki, które jak się wyraził referent Komisji, mogą grozić pokojowi świata.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Głos: Plączecie po tem, co się wczoraj stało.)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PKościałkowski">My nie plączemy po tem, co się wczoraj stało, bośmy głosowali za wydaniem tych posłów, ale my szukamy przyczyny, która doprowadziła do tego, że ci posłowie tak się zachowali na naszych ziemiach. Błędem jest największym, jeżeli Panowie zamykają oczy na to, co do tego doprowadziło, bo przez zamykanie oczu doprowadzacie Panowie do katastrofy większej niż ta, której byliśmy świadkami. Jak mówiłem aresztowania, które zostały dokonane masowo, wielki rozgłos, który całej sprawie nadano, mogą być wykorzystane zagranica tylko ku szkodzie dla Państwa, mogą być przyczyną tego, że słowa p. referenta Komisji Nietykalności Poselskiej zagranica weźmie poważnie.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PKościałkowski">Przyczyny, które do tego doprowadziły, starałem się wyjaśnić. W rękach Rządu są możliwości, aby zabezpieczyć Polskę od podobnych rzeczy, podważających jej byt, jej niepodległość. I wierzymy, że rząd Marszałka Piłsudskiego, tego Piłsudskiego, którego wiekopomna odezwa rzucona ludności ziem wschodnich w 1919 r. jest dobrze w umysłach wszystkich żyjących zapisana, że ten rząd, w którego składzie jest kilku ministrów, pochodzących z tamtych ziem i znających miejscowe warunki,...</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To nieszczęście, że Mejsztowicz tam jest!)</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PKościałkowski">... zapobiegnie temu, by kiedykolwiek zatriumfowały słowa, że ziemie wschodnie, że kraj tamtejszy jest krajem zapomnianym przez Boga i ludzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Ograniczony czas, jaki mamy w dyskusji, i zasadnicza niechęć do poruszania tych samych momentów krytycznych, które w ocenie działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych poruszyli inni mówcy, zniewala mnie do bardzo krótkiego i pobieżnego zastanowienia się nad dzisiejszym stanem naszej administracji i dotknięcia tylko tych kwestii, które w dotychczasowej dyskusji dotknięte nie były.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PPopiel">Przedewszystkiem zacznę od modnej w administracji naszego ministerstwa reorganizacji centralnego zarządu tego ministerstwa. Jak to stwierdził p. referent, wprowadzono w dniu 1 sierpnia r. ub. dziewiąty statut organizacyjny tegoż ministerstwa, a wraz z poprzedniemi zmianami jest, to zdaje się 34-ta z rzędu. Omawiano tę reorganizację ministerstwa bardzo wyczerpująco na Komisji Budżetowej, w debacie nad tym resortem, nie chce więc tych rzeczy powtarzać i niejako w tempie telegraficznem tylko pewne fakty stwierdzam.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PPopiel">Otóż w nowym statucie reorganizacyjnym podzielono ministerstwo na 4 departamenty, nie licząc odrębnego departamentu zdrowia publicznego. Półroczna jednakże praktyka wykazała, że z pośród 4 departamentów trzy, t. j. ogólny, polityczny i samorządowy nie mają wszystkie razem wzięte tyle agend, ile jeden departament administracyjny. Rezultat dla toku prać jest fatalny, przedewszystkiem z punktu widzenia obywateli mających interesy w ministerstwie, bo ci obywatele mają mało spraw w takich referatach, jak organizacyjny, personalny, czy polityczny, natomiast dotkliwie odczuwają obciążenie referatów paszportowego lub widowiskowego.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PPopiel">Sprawy narodowościowe wyłączono z ogólnego wydziału społecznopolitycznego, choć konia z rzędem temu, kto rozgraniczy kompetencję tych dwóch wydziałów, choćby w sprawach wyznaniowych. Można było początkowo. gdy utworzono ten nowy wydział, przypuszczać, że Rządowi słusznie chodzi o stworzenie ośrodka polityki narodowościowej. Okazuje się jednak, że tak nie jest, bo o polityce narodowościowej decyduje się poza resortem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, mianowicie w Prezydium Rady Ministrów jest specjalny urzędnik wysoko sytuowany pod względem politycznym, który sprawy narodowościowe załatwić. Skasowano no. wydział prasowy po to, by po upływie pół roku, teraz sprawy prasowe zgrupować w nowym referacie, czy nawet w osobnym wydziale, na którego czele staje jeden z najmłodszych urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PPopiel">Charakteryzowaliśmy już w ubiegłych latach ten niesłabnący pęd reorganizacyjny naszej centralnej administracji, w ubiegłem półroczu on nie tylko nie osłabł, lecz nabrał nawet specjalnego rozpędu. Trzeba dla charakterystyki tego rozpędu stwierdzić, że to jest stan ciągłej płynności i bardzo często te nowe zmiany wracają do dawnego punktu wyjścia. Mogę dać przykład. Po wprowadzeniu nowego statutu organizacyjnego utworzono nowy wydział wojskowy o szerokich uprawnieniach z bardzo wysokim urzędnikiem na czele, a kompetencje tego wydziału tak się rozrosły, że ma to być zalążkiem osobnego resortu, coś w rodzaju dawnego austriackiego ministerstwa obrony krajowej.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PPopiel">Przykładem tego bałaganu reorganizacyjnego jest dalej kwestia biurowości! ministerialnej. W sierpniu ub. r. skasowano kancelarie wydziałowe i zaprowadzono kancelarie departamentalne. Pamiętam, że jeszcze za mojego urzędowania w tem ministerstwie, zrobiono analogiczny zupełnie precedens j pytam się, czy trzeba było teraz po eksperymencie z przed kilku laty odgrzewać go z tym samym wynikiem, bo po upływie pół roku skasowano kancelarie departamentalne i przywrócono kancelarie wydziałowe. Zdaje mi się, że w tym zakresie doświadczenie było dostateczne, aby można było tego rodzaju organizacji szumnie zapowiadanej, zaoszczędzić.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PPopiel">Oczywiście w tych warunkach reorganizacyjnych, cały wysiłek kierowników resortu Ministerstwa Spraw Zagranicznych koncentruje się na polityce personalnej i ona też wyczerpuje właśnie te wysiłki, które w ciągu ubiegłych 8 miesięcy zrobiono w zakresie administracji politycznej w kraju. Zwrócę tylko uwagę na stosunki w centrali. Wedle posiadanych przezemnie danych, od 1 sierpnia r. ub. na podstawie dyskrecjonalnej władzy ministra usunięto z centrali Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bez żadnego śledztwa dyscyplinarnego, bez dochodzeń i wyroków dyscyplinarnych, 26 urzędników z wyższem wykształceniem prawniczem, w tem 2 dyrektorów departamentów, 8 naczelników wydziałów. 8 radców ministerialnych, 8 referendarzy. Na miejsce tych sił fachowych przyjęto prawników tylko 4. Czyli, że w administracji politycznej, gdzie wykształcenie prawnicze powinno być zasada, przeprowadza się te reorganizacje w kierunku usunięcia czynników fachowych na korzyść sił innych.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PPopiel">A jakie to są te inne siły? Oczywiście pewne fakty mają swoje konsekwencje, a więc i to, co się w Polsce stało osiem miesięcy temu ma swoje konsekwencje — J to jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Nastąpiła militaryzacja szeregu dziedzin naszego życia publicznego, a przedewszystkiem w zakresie administracji politycznej. W administracji politycznej i w policji dokonywa się na wielka skalę usuwanie elementu fachowego, doświadczonego i wprowadzenie nowych ludzi z wojska. Jeżeli ktoś weźmie do ręki zwłaszcza rozkazy nowego głównego komendanta policji państwowej, to go aż uderzy ta obfitość byłych czynnych wojskowych, z wojska zwalnianych i przerzuconych do służby policyjnej na stanowiska kierownicze.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PPopiel">To samo się dzieje teraz nie tylko w zakresie policji, ale i w zakresie administracji politycznej. Ta militaryzacja idzie tak daleko, że pod kierunkiem nowego komendanta policji państwowej odżyła dawna, chociaż w wielu debatach tej Wysokiej Izby nad budżetem tego ministerstwa jednomyślnie potępiona, doktryna niezawisłości Głównej Komendy Policji Państwowej od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Bo w istocie jest tak. że mamy dziś de facto dwa ministerstwa: jedno administracyjnosamorządowe, a drugie ministerstwo policji, nominalnie pod jednem zwierzchnictwem Ministra Spraw Wewnętrznych. Prowadzi to oczywiście nieuchronnie do pewnego rodzaju dualizmu, a jest zarzuceniem tej linii politycznoadministracyjnej, która, jak stwierdziłem, zyskała tu powszechne uznanie tej Wysokiej Izby, a której istota jest, żeby zerwać z ta dwoistością polityki administracyjne i i organa policji państwowej podporządkować odnośnemu departamentowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PPopiel">Nie będę dotykał drażliwego — jak z dotychczasowej dyskusji przedpołudniowej wynika — tematu oszczędności. Mówiono już o tem zresztą i nie chce się powtarzać. Jeszcze co do polityki personalnej w administracji, to muszę stwierdzić, że oczywiście nie kwestionuję dyskrecjonalnego prawa każdego ministra mianowania urzędników według swojego uznania. Nie będę się powoływał na bardzo znamienny, przytoczony przez p. Holeksę, głos byłego przywódcy lewicy, p. Tugutta, który w innych warunkach ostrzegał Rząd przed stosowaniem tej polityki na wielka skalę. Dlatego nie występuje w obronie żadnego z usuniętych urzędników, żadnego z usuniętych wojewodów, ale co mam prawo powiedzieć, to to. żeby nie usuwano tych ludzi z jakimś nieokreślonem piętnem, bez śledztwa i orzeczenia dyscyplinarnego. Niestety zdarzało się. że nowo mianowani wojewodowie, którzy przychodzą po poprzednich jako cudowne dziecko, reklamowani nawet przez najwyższe czynniki w Państwie, zaczynają swoje urzędowanie od tego, że składają lojalnie i uczciwie uznanie dla programu i działalności administracyjnej swoich poprzedników, a ci poprzednicy, odchodząc, nie dostają żadnego przydziału. A przecież z korzyścią dla Państwa mogliby jeszcze szereg lat pracować, a obciążają niepotrzebnie emerytalnie wydatki państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PPopiel">Rządy pomajowe zwróciły specjalna uwagę na dwa zagrożone województwa Rzeczypospolitej: województwo śląskie i województwo pomorskie. Ta uwaga odpowiadałaby, zdawałoby się, pewnemu wyczuciu w związku z nasza sytuacją międzynarodową, że właśnie w tych dwóch województwach potrzebna jest administracja o wysokich kwalifikacjach, o wysokim poziomie. Jest jednak zupełnie inaczej. Ma się wrażenie, że właśnie te dwa województwa przeznaczono, jako teren do eksperymentów, czego skutkiem wśród ludności jest zrażenie się jej do administracji centralnej, zrażenie się jej do stolicy Państwa. Jestem daleki od tego, by rządowi, a zwłaszcza p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych imputować pewne tendencje, ale muszę stwierdzić jako przedstawiciel stronnictwa, najsilniej z szerokiemi masami ludności tych właśnie województw związanego, że bezpośredniem następstwem tego systemu politycznego i administracyjnego na tych ziemiach jest nieznane od 8 lat wzmocnienie prądów separatystycznych przeciwko Państwu, przeciwko Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PPopiel">Klasycznym tego przykładem jest stan rzeczy na Górnym Śląsku. Jako reprezentant stronnictwa. które w walce o polskość polskiego Górnego Śląska i połączenie go z Macierzą ma swoje wielkie zasługi, mam prawo i obowiązek o tych rzeczach mówić tu dzisiaj publicznie.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#PPopiel">Wysoki Rząd przyszedł do przekonania że na parę tygodni przed wyborami komunalnemi trzeba zmienić wojewodę. Nie kwestionuję kwalifikacji p. wojewody Grażyńskiego, doktora dwóch fakultetów i nawet niewątpliwie jest to wydarzenie pomyślne w szeregu nominacji tego Rządu, udzielanych ludziom bez żadnych kwalifikacji i dyplomów, ale wydaje mi się, że odrywanie 30-letniego młodzieńca od warsztatu pracy pedagogicznej, czy naukowej i rzucanie go jako kierownika administracji w najtrudniejszem województwie, gdzie są wymagane wyjątkowe kwalifikacje polityczne, administracyjne i gospodarcze, jest niebezpiecznym eksperymentem. A jeżeli Rząd chciał ten eksperyment robić, to mógł znaleźć tyle zaufania do reprezentantów stronnictw politycznych tego województwa, ażeby poczekać parę tygodni do chwili wyborów komunalnych. Tego nie zrobiono. Wojewoda Grażyński przyjechał na Śląsk i w przemowie swojej do reprezentantów ludności, oczekujących go, między innemi do Związku Powstańców powiedział, że organizacje tę uważa za jedyną reprezentację ludu górnośląskiego. W kilka tygodni potem przyszły wybory. Listy cieszące się protektoratem p. wojewody Grażyńskiego pod szumną nazwą Zjednoczenie Pracy Społecznej i Zawodowej zyskały niespełna 5% ogółu głosów. Ze stanowiska demokratycznego doświadczenie arcyciekawe, p. wojewoda Grażyński uznał Związek Powstańców za jedyną reprezentacje ludu tego województwa, opiera się więc dzisiaj na głosach 5% wyborców. Przyszła klęska wyborcza, którą zaczęto naprawiać. W następną niedzielę po tych klęskowych wyborach, p. wojewoda Grażyński reagował urządzeniem demonstracji. w darmo dawanych wagonach ściągano powstańców ze wszystkich stroni do Katowic i tam demonstrowano wobec całego świata, że się nie damy, że jesteśmy zwycięzcami. Niestety ta „siła” nie jest w stanie osłabić politycznych i państwowych skutków klęski wyborczej, której można było uniknąć, gdyby wysiłek władzy zamiast iść po linii rozbijania polskiego społeczeństwa — poszedł w ki er uniku konsolidacji.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#PPopiel">Ale nie w tem leży rzecz i oczywiście byłoby również niesłusznością — a staram się być całkowicie obiektywnym — gdybym obecny Rząd wyłącznie obciążał odpowiedzialnością, gdybym mu stawiał zarzuty za ten stan rzeczy na Górnym Śląsku, bo trzeba w szerszej mierze oczywiście rozciągnąć to i na rządy poprzednie. Ale, proszę Panów, Rządowi obecne mu zarzucić muszę to, że skoro, niebacznie zmieniwszy kierownictwo administracji wojewódzkiej ma parę tygodni przed wyborami, przeszkodził zjednoczeniu polskich stronnictw we wspólnej walce z wrogiem, to wówczas trzeba było z tego faktu wyciągnąć pewnie konsekwencje. Te konsekwencje potrzebne są dla Rządu, potrzebne są dla społeczeństwa, potrzebne są dla Państwa. Trzeba wiedzieć, gdzie są przyczyny błędów, trzeba wyciągnąć z nich wnioski i ustosunkować się do nich. Cóż zaś robi wysoki Rząd? Zjawia się wojewoda Grażyński, w Warszawie, prasa rządowa zawiadamia, że nastąpi jego dymisja. Okazuje się jednak, że Rząd solidaryzuje silę z jego polityką. Na nocnej konferencji w gronie zaufanych dziennikarzy i niektórych posłów p. wojewoda Grażyński, daję wywiad na temat wyborów górnośląskich. Muszę zauważyć, że przeciw zastosowanej w tym wywiadzie metodzie pracy rządowej musimy się zastrzec z punktu widzenia nie partyjnego, lecz państwowego. Czyż bowiem nie lepiej przyznać się, że jest klęska, szukać obiektywnie jej przyczyni i wziąć się rzetelnie do naprawy stosunków? Nie, p. wojewoda Grażyński przeciwnie, zaczął działać metodą zasypywania piaskiem w oczy, zaczęło się żonglowanie cyframi, że kieska nasza nie jest tak wielka, i na rozkaz p. Grażyńskiego referenci urzędu statystycznego województwa śląskiego udowodnili, że Polacy nie ponieśli naogół takiej klęski, bo dostali 57,33% głosów polskich w stosunku do czterdziestu kilku procent głosów niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#PPopiel">A jak się tę statystykę fabrykowało? Otóż do polskich głosów, poza głosami uświadomionych Polaków, którzy głosowali na trzy listy, na blok polskich stronnictw chrześcijańskich, albo związku pracy społecznej i zawodowej, t. j. powstańców, albo P. P. S., doliczono głosy separatystów, głosy osławionego renegata Kustosa, różnych list mieszanych i t. d. W ten sposób powstała sztuczna większość 57%. Najwyższy kierownik administracji politycznej na Górnym Śląsku nie wie o tem, że dla obywateli polskich, dla społeczeństwa polskiego, dla rządu polskiego takiej statystyki fabrykować nic wolno. Przecież wybory z listopada 1926 r., choć uzyskano głosów o parę procent więcej, nie wytrzymują najlżejszego porównania z wynikami głosowania podczas plebiscytu. Każdy poinformowany o stosunkach górnośląskich wie, że na tymże obszarze podczas plebiscytu głosowało około 200.000 emigrantów niemieckich, którzy potem wyjechali z Polski do Niemiec, następnie mnóstwo emigrantów urzędników państwowych, komunalnych i. prywatnych, którzy potem wraz z rodzinami też wyjechali, do Niemiec, a na to miejsce przyszli urzędnicy polscy. Jeżeli się więc odliczy 200.000 emigrantów, jeżeli się odliczy conajmniej kilkanaście tysięcy urzędników, to przekonamy się, że nastąpiło, kolosalne przesunięcie sił ludności na korzyść polskości, czyli że ta sztucznie sfabrykowana większość paru procent głosów polskich nie wytrzymuje najlżejszej krytyki.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#PPopiel">A zresztą poco żonglować tem zestawieniem wyników plebiscytu z 1921 r. z wyborami z 1926 r., kiedy mamy za sobą lepszy przykład doświadczalny. Mieliśmy wybory sejmowe w r. 1922, w których emigranci nie brali udziału. I cóż się okazało? W tych wyborach sejmowych wszystkie stronnictwa polskie na Śląsku osiągnęły zgórą siedemdziesiąt kilka procent. Gdyby p. wojewoda Grażyński wziął za podstawę te wyniki i porównał je z wynikami wyborów komunalnych obecnych, to zobaczyłby, że na podstawie nawet jego nieścisłej statystyki ta strata wynosi conajmniej 14%, i przy uwzględnieniu tych czynników, o których powiedziałem, jest niewątpliwie daleko poważniejsza. Jak się statystykę fabrykuje, na to dam klasyczny przykład. P. wojewoda śląski pociesza się n. p. postępami, polonizacji w stolicy województwa, Katowicach, że podczas plebiscytu było 36% za Polską, a dziś przy wyborach komunalnych jest 47% polskich głosów. P. wojewoda od pół roku tam siedzi i nie wie, że Katowice przed plebiscytem, a Katowice obecne, to są obszary zupełnie inne pod względem administracyjnym, że nastąpiło rozszerzenia miasta i do Katowic przyłączono szereg gmin o ludności przeważnie polskiej, jak Bogucice, Dąb. Załęże. Ligota i. to z natury rzeczy przesunęło procent ludności polskiej na naszą korzyść.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#PPopiel">Ja się nad tą sprawą może zbyt rozwodzę, ale jest to klasyczny przykład, jak w tem najtrudniejszem województwie, wymagającem wyjątkowej polityki gospodarczej, społecznej, administracyjnej, te rzeczy prowadzi się z istotną szkodą dla Państwa, i że nawet z klęsk nie umie się wyciągnąć odpowiednich wniosków, któreby przecież Rządowi nie ubliżały, bo ktoś może być bardzo odpowiednim kandydatem na stanowisko analogiczne w innych zupełnie warunkach, zwłaszcza przy ogromnej różnorodności naszych terenów administracyjnych — jest przecież różnica pomiędzy Polesiem, a Śląskiem, pomiędzy Białymstokiem a Pomorzem — ale do danych warunków zupełnie się nic nadaje.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#PPopiel">Nie zamierzam konkluzji swojego stanowiska kierować pod adresem p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Stronnictwo moje do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, zwłaszcza w poprzednim okresie jego działalności administracyjnej, odnosiło się z calem uznaniem dla jego dobrej woli, energii i umiejętności działania. I na dobro p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych zapisuję, że kiedy obejmował obecne stanowisko, powiedział z całą otwartością do urzędników, że się na tych sprawach nie rozumie, że ma do wykonania pewne konkretne zadania i te zadania wykonywa. Jak wykonywa, wiemy. Tu nie w osobie tego czy owego ministra leży zasadniczy błąd, ale błąd leży w tej metodzie, w tym systemie, który został w Polsce utrwalony w zakresie administracji państwowej od szeregu miesięcy. A tą metodą jest militaryzacja życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#PPopiel">Mózg w wojsku koncentruje się około I oddziału sztabu, a składa się zarówno z oficerów czynnych, jak i osób współdziałających z nimi na rozmaitych stanowiskach. A ambitni ci ludzie wnoszą zamęt we wszystkie dziedziny życia publicznego. Tam był ośrodek przygotowania do spisku, tam jest dziś główny ośrodek zakulisowego rządzenia Państwem. Dla kandydatów tego ośrodka przywraca się skasowane urzędy, departamenty, wydziały,...</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#komentarz">(Głosy na ławach N. P. R.: Ministerstwa)</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#PPopiel">... usuwa się fachowych urzędników, aby oni objąć mogli stanowiska, na których rozwija się ich bajeczna kariera. Oczywiście daje to złe rezultaty, bo wprowadza zamęt w administrację, deprawuje stan urzędniczy. Stosunki w urzędach są takie, iż żaden urzędnik nie jest pewny swojego stanowiska, jeden drugiemu nie ufa, w rozmowach jeden z drugim jest skrępowany, nie jest pewny, czy niema jakiegoś celu ukrytego, czy niema jakiejś prowokacji, lub czegoś podobnego. Wiem od reprezentantów stronnictw popierających Rząd, że oddział I prowadzi poufne wywiady wśród urzędników,...</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">(Głos: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#PPopiel">... że wyniki przedstawia do wykonania niektórym ministrom, wiem to między innemi od przedstawiciela Stronnictwa Chłopskiego. W tych warunkach urzędnicy drżą o swoje stanowiska, bo od pewnego czasu żyjemy w okresie redukcji. Telefoniczne rozmowy są stale podsłuchiwane. Zniesienie stacji telefonicznej do podsłuchiwania w Cedergrenie sprawy nie załatwia, bo przecież jest publiczną tajemnicą w Polsce od wielu lat, że główna stacja podsłuchiwana jest w drugim oddziale sztabu generalnego w lewem skrzydle pałacu na placu Saskim.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#PPopiel">Jak pracuje wywiad, tego echo mamy tu także na terenie sejmowym w związku ze sprawą jednego z członków tej Wysokiej Izby, którą się od kilku dni zajmuje specjalny sąd marszałkowski. Nie chcę twierdzić, że wywiad w polityce państwowej nie jest potrzebny, nie mam zamiaru zwalczać tego, ale sądzę, że jest to szkodliwe dla właściwych zadań wywiadu wojskowego, jeżeli ci panowie chwytają się zadań łatwiejszych, ponętniejszych, jeżeli szukają zaspokojenia swoich ambicji w dziedzinie polityki i administracji, do której nie są powołani, gdy w dodatku posługują się metodami, które rozstrajają administrację, które wnoszą zamęt w nasze życie publiczne. P. Minister jest niestety wykonawcą lojalnym i karnym tej metody rządzenia i, w mojem rozumieniu rzeczy, osobiście minimalnie za to odpowiedzialny, aczkolwiek odpowiedzialność konstytucyjna wyłącznie jego obarcza. To wystarcza do tego, żeby nasz stosunek do tego budżetu był w całej rozciągłości krytycznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji na popołudnie. Zarządzam przerwę do godziny 3 1/2.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Grunbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PGrünbaum">Wysoki Sejmie! Nie chciałbym się wdawać w szczegóły przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tembardziej, że w dyskusji poruszono wiele zagadnień zasadniczych, o których chciałbym swoje zdanie wypowiedzieć. Przedewszystkiem uderzyła mnie jedna rzecz. Koledzy, którzy przemawiali przede mną uskarżali się na militaryzację Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wogóle Rządu obecnego. Pozwolą Panowie, że pod tym względem wypowiem swoje wrażenie, swoje zdanie. Sądzę, że jest to zarzut niesłuszny. Nie biorę Rządu pod tym względem w obronę, zresztą on tej obrony nie potrzebuje, zwłaszcza mojej, ale chcę powiedzieć to, co uważam za słuszne.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PGrünbaum">Otóż, niesłuszne jest twierdzenie, że odbywa się proces militaryzacji ministerstw, a wyrazem tego procesu jest to, że na czele ministerstw, departamentów, wydziałów stają generałowie, pułkownicy i t. d. Proszę Panów, wiemy jak się odbywał proces zdobycia niepodległości Polski. Bardzo wielu łudzi, inteligencja polska, nie najgorsza jej część, poszła do wojska zdobywać krwią swoją niepodległość Polski. W tym czasie inna część inteligencji polskiej zajęła posterunki w administracji, często gęsto przeszkadzając tamtej w jej pracy. Któż bowiem przekreślił odezwę Marszałka Piłsudskiego, jako Naczelnego Wodza, do ludów kresów wschodnich, jak nie ta właśnie administracja, która rekrutowała się z ludzi nie wojskowych, nie militarystów? Obecnie nadszedł czas spokojny, „zmilitaryzowana” cześć inteligencji wraca z wojska, znajduje posterunki w administracji zajęte przez żywioły, które przeszkadzały, które przekreślały jej czyny, jej dążenia, jej ideały. I rzecz zupełnie jasna — korzysta z władzy, która przeszła do jej rąk, aby obsadzić administrację. To nie jest proces militaryzacji. Możecie Panowie przeciw temu procesowi występować, ale proszę nie określać go mianem, które nie odpowiada rzeczywistości. Bo to nie jest kasta. My takiej kasty wojskowej nie mamy, nie możemy jeszcze mieć. To jest ta część inteligencji, która była dotychczas zajęta w wojsku, a obecnie bierze się do administrowania państwem.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PGrünbaum">Pozwolą Panowie, że jeszcze na jedną rzecz zwrócę uwagę — na sprawę fachowców. Bardzo wielu z Panów utyskuje, że ruguje się fachowców. Oczywiście nie będę przemawiał przeciw fachowości ani też przeciw prawniczej fachowości, ale ta fachowość, o której mówiono tu, to jest tylko pseudonim. Mam nieszczęście znać tych panów fachowców, zwłaszcza prawników. Te są ludzie specjalnego typu, to są ludzie, którzy korzystają ze swej wiedzy po to, ażeby za pomocą najrozmaitszych złośliwych, bardzo często naciąganych interpretacji ustaw dokuczać całym odłamom ludności, które uważa się za wrogie, za szkodliwe. Proszę Panów, tacy panowie fachowcy za pomocą najrozmaitszych sztuczek prawniczych potrafią tak wykoszlawić ustawę, która zresztą często gęsto sama przez się jest również niedobra, że będzie drażnić ludność, dokuczać i doprowadzać do tego stanu zaognienia, który obserwujemy w rozmaitych częściach Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PGrünbaum">Nie mami czasu, ani też nie chcę nadużywać cierpliwości Panów, ale mógłbym ciekawe rzeczy pod tym względem opowiedzieć. Pozwolę sobie przytoczyć jednak dla ilustracji jeden jedyny przykład. Mamy ustawę o obywatelstwie polskiem.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PGrünbaum">Ustawa napisana została pod wpływem takiego rodzaju fachowcowi prawników, w celu uniemożliwienia otrzymania obywatelstwa polskiego przez pewną kategorie ludzi wbrew Traktatowi Wersalskiemu. W tej ustawie jednak są przepisy, które — gdyby były interpretowane słusznie — nie zaogniłyby tej sprawy, nie żaba gniły by jej. Ale przyszła interpretacja złośliwa, interpretacja nieuczciwa, fachowa, bezwzględnie fachowa, ale niesłychanie nieuczciwa i niesłychanie złośliwa.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, przypomina mi się następujący wypadek: Taki. pan fachowiec, obecnie jeszcze siedzący w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, nomina sunt odiosa...</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: Ostatni!)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PGrünbaum">... — niestety, jeszcze nie ostatni — podczas jednej z konferencji, odbytych w swoim czasie z b. wiceministrem p. Dutkiewiczem, interpretując ustawę, motywował W sposób złośliwy pewną tezę. Gdy dostrzegł, że ta teza nie znajduje uznania p. Dutkiewicza, że p. wiceminister jest zdecydowany z tą tezą się nie liczyć, wtedy z niezmiernie miłym uśmiechem, niezmiernie uprzejmie powiedział p. wiceministrowi: A więc p. Ministrze w takim razie — wsunął rękę do drugiej kieszeni swojej marynarki — możemy tę rzecz umotywować zupełnie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Głos: Fachowiec!)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PGrünbaum">Jedną tezę umotywował w jeden sposób, kontrtezę gotów był natychmiast uzasadnić inaczej. I to był fachowiec, człowiek, który napisał dzieła prawnicze.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#komentarz">(Głos: Dobry fachowiec!)</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PGrünbaum">Wspaniały! Otóż taki pan fachowiec, gdy ma przed sobą ministra, który jeszcze się nie zdołał zorientować w sytuacji i ma zaufanie do fachowców, omota go interpretacjami, jak pajęczyną, skompromituje go tak, że i litość będzie brała i wstyd. Najlepszym tego dowodem jest epopeja okólników b. ministra Młodzianowskiego w sprawie obywatelstwa. Jeżeli się Panowie zainteresują nią, to przekonają się, co może zrobić fachowiec. Jeden z artykułów ustawy o obywatelstwie mówi o tem, że kto się urodził w Polsce, a nie może się wykazać obywatelstwem innego kraju, jest obywatelem Polski. Zdaje się, jest to rzecz bezwzględnie jasna. Ale znajduje się fachowiec, który stawia przedewszystkiem pytanie: A z jakich rodziców, czy rodzice mieli! obywatelstwo polskie? A proszę pamiętać, że chodzi przeważnie o czasy przedwojenne, kiedy jeszcze Polski nie było. Ale to fachowcom nie przeszkadza. Jeżeli tedy rodzice mają jakieś inne obywatelstwo, to oczywiście, że dzieci idą za rodzicami i przysługuje im obywatelstwo rodziców. Z tego wynika, że ustawa o obywatelstwie mówi! o urodzonych z nieznanych rodziców, nie zaś o urodzonych wogóle w Polsce. To jest jedna interpretacja. Następnie druga. Druga część artykułu powyższego brzmi: O ile nie mogą się wykazać innem obywatelstwem. Powstaje pytanie, jak można wykazać się Aninem obywatelstwem. Należy przynieść dowód, że się jest obywatelem innego kraju. Gdy chodzi o wojskowość, to tylko taki dowód brany jest w rachubę. Ale. gdy chodzi O uzyskanie obywatelstwa, to rzecz się ma inaczej. W tym wypadku można nie móc dostarczyć dowodu obcego obywatelstwa, a być traktowanym jako cudzoziemiec, zwłaszcza jeżeli chodził o byłą Rosję. Fachowiec konstruuje monstrum: obywatelstwo b. imperium rosyjskie go. Na pytanie, gdzie jest b. imperium rosyjskie, jak można być obywatelem nieistniejącego państwa, taki pan odpowiada: nie, właściwie mam na myśli obywatelstwo Związku Sowieckich Republik, a gdy zwraca się uwagę: Związek Sowieckich Republik nie uznaje tej kategorii cudzoziemców za swych obywateli, a ii ona nie chce korzystać z obywatelstwa Związku Sowieckich Republik — na to pan interpretator odpowiada: my nie możemy zgodzić się na to, żeby Związek Sowieckich Republik sam decydował o tem, kto ma być obywatelem tego związku, a kto nie. Tę interpretację słyszałem nie tak bardzo dawno. W ten sposób niweczy się dobrodziejstwa przytoczonego przeze mnie artykułu dla całej masy ludzi, urodzonych w Polsce i nie mogących się wykazać żadnem innem obywatelstwem.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PGrünbaum">Ci panowie fachowcy, którzy mają informować np. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które musi odpowiadać na pewne zapytania, idące z zagranicy, robią to w ten sposób, że Minister Spraw Zagranicznych zupełnie w dobrej wierze odpowiada na listy idące z zagranicy w sposób wprowadzający w błąd! swych korespondentów i kompromituje się, a zagranicą ustala się mniemanie, że nasze ministerstwa wprowadzają w błąd, nie mówią prawdy.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PGrünbaum">Tacy to są ci zachwalani fachowcy. Tych fachowców ministerstwo się pozbyło, i dobrze zrobiło. Zresztą jest to pseudonim tylko, I zupełnie niepotrzebnie Panowie, którzy się skarżą na rugi, nadużywają tego słowa, ukrywają się za tem słowem, zapewniając, że chodzi tu niby o zabezpieczenie przed zapanowaniem analfabetyzmu. To jest pseudonim dla ludzi, którzy w celach szkodliwych, w celach dokuczenia, w celach duszenia nadużywają wiedzy prawniczej i używają wszystkich swych sił, ażeby omotać ministrów pajęczyną rozmaitych złośliwych interpretacji i poprowadzić ich na manowce polityki ucisku.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(P. liski: Nieszczęśliwe ofiary.)</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PGrünbaum">Kto?</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#komentarz">(P. Ilski: Minister.)</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PGrünbaum">Widziałem takie ofiary nieszczęśliwe. A który z ministrów nie jest właściwie ofiarą tych panów fachowców, bo siedzą orni latami w ministerstwie, znają wszystko A potrafią tak o wszystkiem zreferować ministrowi! że nie może nic powiedzieć, choć czuje, że wywody referenta nie są słuszne, bo nic ma argumentów zbijających argumenty przytaczane przez referenta, bo często nie ma odwagi rozerwać pajęczyny, która go omotano. Tu nie chodzi o ludzi, którzy mają szerokie horyzonty, nie chodzi o ludzi, którzy mają głębokie prawnicze wykształcenie, a przedewszystkiem uczciwość polityczną, ale o ludzi, którzy nadużywają zaufania — ma się bowiem do nich zaufanie, jako do ludzi mających wiedzę — na szkodę Państwa, na szkodę uciskanej części ludności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PGrünbaum">Skarżyli się tu Panowie na rugi.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Głos: On odpowiada jak minister. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PGrünbaum">Bądź pan cierpliwy, zaraz będę mówił o ministerstwie inaczej. Ale — sprawiedliwość przedewszystkiem. Proszę nie pociągać do odpowiedzialności za grzechy byłych ministrów, obecnego Ministra. A jeżeli chodzi o grzechy, to panowie, którzy wczoraj poparli Rząd, zgrzeszyli wobec Polski i wobec ludności kresów daleko więcej.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(P. Harusewicz: Ryzykowne twierdzenie.)</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PGrünbaum">Ja się ryzykownych twierdzeń wogóle nie boję i Panu bym radził to samo. Pan. też kiedyś stał na podobnej mównicy, mówił Pan jako Polak i nie pozwalał Pan kwestionować swego prawa mówienia o tem państwie, w którego parlamencie Pan stał na mównicy. My Pana pamiętamy z czasów Dumy Rosyjskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A Pan jakie państwo tu reprezentuje?)</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#PGrünbaum">To samo, które Pan reprezentuje.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#PGrünbaum">Panowie wszyscy mówiliście tutaj o wojewodach, i przewijało się nazwisko p. wojewody Manfeufla. Chciałbym i ja kilka słów o nim powiedzieć na zasadzie wiadomości, które o nim posiadam i prosiłbym, ażeby p. Minister Spraw Wewnętrznych zainteresował się tem. P. wojewoda Manteufel ma jakąś specjalną predylekcję do weterynarzy.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#PGrünbaum">Dlaczego, nie wiem, wiem tylko tyle, że w jednej gminie żydowskiej nakazał wstawić bezprawnie do budżetu 6.000 zł na weterynarza. Chodzi o dozór sanitarny nad ubojem drobiu. Oczywiście ten dozór sanitarny rozciąga się jedynie nad ubojem drobiu, wykonywanym podług rytuału żydowskiego, a nie rozciąga się go nad skręcaniem głów drobiu dokonywaniem przez służące we wszystkich domach, które rytuału żydowskiego nie zachowują, ani nad zarzynaniem drobiu zwyczajnym nożem przez służące. Zmusza się zupełnie bezprawnie do budowania specjalnych rzeźni drobiu i do brania specjalnych opłat.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#komentarz">(Głos: Chodzi o to, ażeby żydzi mieli koszerne mięso.)</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#PGrünbaum">Aha! Więc to dlatego się robi! Ale żydzi dotychczas mieli koszerne mięso i nie płacili za to specjalnego podatku, lecz p. Manteufel uważa siebie za u prawni one go do wprowadzenia nowego podatku, specjalnie na żydów nakładanego. Kolega Hartglas mówił już o tem, że 50% podatków obciąża żydów, a p. Manteufel uważa to jeszcze za zbyt mała sumę i specjalny podatek nakłada na ludność żydowska w swojem województwie. Nie wiemy, czy zna tę sprawę p. Minister Spraw Wewnętrznych, nie wiemy, czy zna ją p. Minister Wyznań Religijnych. Mówiliśmy o tem, dawaliśmy dowody, wskazywaliśmy na to Dyrektorowi Departamentu Wyznań: dotychczas jednak praktyki p. Manteufla nic zostały usunięte.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#PGrünbaum">Poza tem p. Manteufel otacza specjalną opieką jednego z rabinów, rabina radomskiego, którego usunęło Ministerstwo Wyznań Religijnych. P. Manteufel zwyczajnie za pomocą sztuczek prawniczych sabotuje rozporządzenia i zarządzenia tego ministerstwa, dlatego, że ten rabin ma jakieś specjalne względy. Nie wiem, jakie to są względy, ale wiem, że nawet wyroki trybunału nie obowiązują p. wojewody. Ja tylko ilustruję działalność p. wojewody Manteufla na zasadzie tych wiadomości, które posiadam, prawdopodobnie inni koledzy posiadają inne jeszcze podobne wiadomości z innych dziedzin. Jeżeli bowiem p. Manteufel uprawia tafcie praktyki wobec żydów, to. niewątpliwie uprawia om podobne praktyki i wobec innych warstw ludności, które mu się nie podobają. Sądzę, że p. Minister powinien zainteresować się tym wojewodą również i z tego względu.</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, przechodzę do tej części, która nie będzie już może Panów tak dziwiła, Tu już nie będę przemawiał jako „minister”, jak Panowie byli łaskawi powiedzieć. Proszę Panów, mam wrażenie, że Rząd obecny i Minister Spraw Wewnętrznych, a może p. mini ster Składkowski przedewszystkiem, mają na względzie nie stronnictwa, nie kierunki myśli politycznej., ale jak to Anglicy mówią, człowieka z ulicy. Chcą zdobyć serce tego człowieka z ulicy, wszystko, co się robi, obliczone jest na to. Objazdy p. Ministra, te inspekcje nagłe, to wszystko ma działać na wyobraźnię człowieka z ulicy, ma wykazać: oto sprawiedliwy minister, który nie pozwoli, aby komukolwiek działa się krzywda.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(P. Byrka: Niczem Harun al Raszid.)</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#PGrünbaum">Czy to wystarcza? Sądzę, że nie. Zbyt skomplikowane jest nasze życie w Polsce, aby można było, działając tylko, na wyobraźnię człowieka z ulicy, doprowadzić kraj do stanu spokoju bezwzględnego i usunąć wszelkie wrzenie.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#PGrünbaum">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych może być albo organem represji, albo organem profilaktyki społecznej. Dotychczasowe nasze ministerstwa były raczej organami represji. Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest najlepszym tego wyrazem, jest budżetem policji przedewszystkiem. Rząd zabagniał wewnętrzne stosunki w Polsce, inne ministerstwa rozdrażniały ludność, nie zaspakajały potrzeb i pewnych kategori ludności, uciskały je. Stąd niepokoje, stąd wrzenie. A Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest po to, ażeby uspakajało, ażeby stosowało represje, ażeby trzymało — dziś już kilku kolegów użyło tego wyrażenia popularnego i wulgarnego — za mordę. Zdawało się po przewrocie majowym, że nasz Rząd zrozumie, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie powinno być tylko organem represji, ale przedewszystkiem organem profilaktyki. Były minister Młodzianowski tak, zdaje się, rozumiał swoje zadania i zreorganizował Ministerstwo w ten sposób, ażeby organy represji nic stały na pierwszym planie, ażeby pierwsze miejsca zajęły organy profilaktyki. Zamiast departamentu Bezpieczeństwa Publicznego utworzył np. Departament Polityczny. Można było przypuszczać, że Minister Spraw Wewnętrznych pójdzie w tym kierunku. że na Radzie Ministrów będzie argumentował wobec innych ministrów, że nie może ręczyć za bezpieczeństwo wewnątrz kraju, jeżeli polityka ogólna będzie prowadzona w kierunku jątrzącym ludność, jeżeli nie będą zaspakajane słuszne i usprawiedliwione żądania uciskanych kategori ludności w dziedzinie, powiedzmy, podatkowej, w dziedzinie przemysłu i handlu, w dziedzinie oświaty. W takim wypadku p. Minister Spraw Wewnętrznych, chociażby miał najsilniejszy aparat represyjny, nie mogliby ręczyć za spokój w kraju. Zdawało się, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w ten sposób będzie wpływało na bieg polityki ogólnej w Państwie. Były p. minister Młodzianowski wystąpił pod tym względem z pewną inicjatywą. Znamy memoriał jego w sprawie mniejszości narodowych i wogóle w sprawie najbardziej palących bieżących kwestii wewnętrznych Państwa. Nie podzielamy jego intencji, ale dostrzegamy w nim chęć zrobienia jakiegoś kroku naprzód w tych wszystkich sprawach.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#PGrünbaum">Jednym z organów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który w tym kierunku miał działać, jest komisja rzeczoznawców. Zadanie tej komisji! polega na tem, ażeby badać sprawy mniejszości narodowych i opiniować o nich. Praca tej komisji miała iść w kierunku zaspokojenia słusznych dążeń i zadośćuczynienia usprawiedliwionym żądaniom tych mniejszości. Tak się zdawało, ale spotkał nas zawód.</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#komentarz">(P. Dunin: Pan przedtem gładził włosy, a teraz wraca pod włos.)</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#PGrünbaum">Teraz Pani to zauważył z zadowoleniem, a jednak ciekawe jest, że Pan wczoraj popierał Rząd, gdy ja go wczoraj nie poparłem. Będę j o tem mówił i w tem właśnie, co się wczoraj stało, tkwi jedna z tragedii obecnego Rządu, jedna z przyczyn jego bezsilności, pomimo pozorów takiej siły, jakiej jeszcze żaden Rząd nie miał.</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#komentarz">(Głos: Pomimo poparcia od swoich.)</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#PGrünbaum">W pogoni za człowiekiem z ulicy zapominano o istnieniu bardzo skomplikowanych, bardzo trudnych problemów, które muszą być załatwione, jeżeli u nas ma zapanować równowaga społeczna oraz spokój, oparty na tej równowadze. Komisja rzeczoznawców coś tam robi, ale nic, coby miało jakieś zasadnicze znaczenie. Nie zrobiono niczego, coby mogło zaspokoić najdokuczliwsze potrzeby mniejszości narodowych, żydów, a nawet tych kategori ludności, które się czują upośledzonemi, prześladowaniemi w naszem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: Już lepszej komisji nie będziecie mieli nigdy.)</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#PGrünbaum">Nie chodzi o to, czy ludzie, do tej komisji należący, są dobrzy, czy nie, nie mam zamiaru ich krytykować, nie znam ich, wiem tylko, że ta komisja rzeczoznawców jest raczej organem, który stwarza pozory, niż żeby miała jakąś siłę, władzę, moc zrobienia czegoś. Stwierdzam, że dotychczas niczego nie zrobiono w kierunku zaspokojenia najsłuszniejszych żądań, nawet takich żądań, które są uznawane przez wszystkich, a zwłaszcza przez członków obecnego Rządu za słuszne.</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#komentarz">(Głos: Jakie?)</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#PGrünbaum">Proszę, oto ilustracja.</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#komentarz">(P. Byrka: Jakie słuszne?)</u>
          <u xml:id="u-20.45" who="#PGrünbaum">Mowie o słusznych lub niesłusznych żądaniach z punktu widzenia Panów, a nie mojego.</u>
          <u xml:id="u-20.46" who="#PGrünbaum">Przypuszczam, że Panowie uważacie za słuszne żądanie usunięcia ograniczeń prawnych, ciążących na żydach, a pozostałych po rządach zaborczych rosyjskim i austriackim.</u>
          <u xml:id="u-20.47" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: Kto je dziś wykonywa?)</u>
          <u xml:id="u-20.48" who="#PGrünbaum">Owszem, może teraz są one jakby w letargu, ale jutro, pojutrze, jeżeli znów do władzy przyjdzie np. p. Kiernik, mogą być stosowane, jeżeli zaś przyjdzie do władzy jeszcze inny pan, przedstawiciel prawicy, to bezwzględnie będą stosowane. A przedewszystkiem chodzi proklamowanie zasady, która niby proklamowana była przez Konstytucję, zasady równości wszystkich obywateli bez różnicy wyznania i narodowości. Ta zasada w Konstytucji została proklamowana w niezupełnie doskonałej formie. Gdyby jeszcze wszystkie te ustawy, które przeczą tej zasadzie były zniesione, nie byłoby tej kwestii, ale Panowie pamiętają, że z tej trybuny jeden z ministrów mówił: Konstytucja mnie nie obchodzi, przepisy Konstytucji mnie nie interesują, jeżeli mam ustawę, muszę tę ustawę wykonywać dopóty, dopóki inna ustawa jej nie usunie. A więc musi być jakaś ustawa, która usunie te prawa ograniczające żydów. Wprawdzie Najwyższy Sąd był innego mniemania, ale Trybunał Administracyjny znów stanął po stronie owego ministra. A więc mamy obowiązujące ustawy, które ograniczają obywateli w prawach wbrew Konstytucji, a jeszcze nie zostały usunięte. Rząd ma prawo na zasadzie pełnomocnictw znieść te ustawy, może ogłosić dekret Prezydenta Rzeczypospolitej, usuwający je. Ale Rząd tego nie robi.</u>
          <u xml:id="u-20.49" who="#PGrünbaum">Odgrzano jakieś stare argumenty, które w swoim czasie słyszeliśmy tutaj w Sejmie, że nie można usunąć ograniczeń, ciążących na żydach, nie usuwając ograniczeń kościoła katolickiego. Junctim stworzono między kościołem katolickim a żydami, ozy ksiądz się na takie junctim zgadza? Ja się nie zgadzam. Myślę, że ograniczenia dla kościoła katolickiego faktycznie nie istnieją, i nikomu do głowy nie przyjdzie ich wznowić. Panowie ciągle przytaczają jako argument, że jakiś starosta zakazał księdzu wyjechać z parafii. Starosta taki napewno nie pozostał na swoim posterunku, przypuszczam, że natychmiast dostał takie napomnienie, że mu się odechciało w przyszłości coś podobnego zrobić. Przeciwnie widzimy, że starostowie na zasadzie ustaw carskich robią rzeczy, które są sprzeczne z Konstytucją. Zresztą ograniczenia, ciążące na kościele, nie ciążą na katolikach jako na jednostkach, jako obywatelach, to są ograniczenia zbiorowości, które nie istnieją już faktycznie, a w dodatku przez konkordat, który jest przecie obowiązująca ustawą, zostały faktycznie i prawnie usunięte. Z jakiej tedy racji Rząd daje posłuch argumentom, które mają na pozór słuszność, a są właściwie złośliwemi i nieuczciwemi?</u>
          <u xml:id="u-20.50" who="#PGrünbaum">Rząd pomimo pozoru siły i pomimo wywijania tą siłą, że się tak wyrażę, boi się opinii publicznej. Rząd ten jest w dziwnem położeniu zaiste. Rząd wie, że o ile chodzi o represje, to ma za sobą prawicową większość Sejmu, ale jeżeli chodzi o reformy, o zaspokojenie żądań, które sam nawet uważa za słusznie, to się tej prawicowej większości boi, tak samo się boi, jak się bały wszystkie inne rządy. Dotychczas nie miał on odwagi zrobić coś takiego, co miałoby zasadnicze znaczenie, coby posunęło naprzód tę lub inną kwestię, która się zabagnia, która się zaognią i może doprowadzić do katastrofy. Czyż ten stan rzeczy nie doprowadził już do tego, że Rząd widział się zmuszonym zaaresztować posłów, nie mając do tego prawa, nie mając zezwolenia Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-20.51" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-20.52" who="#PGrünbaum">Ale Rząd wie, że Panowie w tej chwili podniesiecie krzyk, iż Rząd ma rację. Bo wszystko co jest represją, to Wam się podoba.</u>
          <u xml:id="u-20.53" who="#PGrünbaum">A wszystko, co jest zaspokojeniem żądań nie Waszych, tylko upośledzonych i prześladowanych, to Wam się nie podoba, i wszystkich sił używacie, ażeby temu przeszkodzić. A Rząd, choć ma siły, ażeby z Panami nie liczyć się pod tym względem, jak i pod innemi względami, ale, proszę Panów, Rząd się boi użyć tych swoich sił i w najrozmaitszych kwestiach cofa się, cofa się przed Panami i wpada w pułapkę Panów i staje się rządem prawicowym, rządem tej większości, którą na ulicach Warszawy zgniótł i złamał.</u>
          <u xml:id="u-20.54" who="#komentarz">(Głos: Ale my się do tego Rządu nie przygna jemy.)</u>
          <u xml:id="u-20.55" who="#PGrünbaum">W każdej sprawie zasadniczej, w każdej sprawie, która stanowi o kierunku polityki, w każdej takiej sprawie Rząd jest popierany przez te prawicę, którą zgniótł ma ulicach Warszawy. Czy chodziło o zmianę Konstytucji, czy o budżet, czy o wydanie posłów. Panowie popierają Rząd i Panowie robią to w ten sam sposób, jak owi fachowcy, w sposób złośliwy, robicie z niego swój Rząd, który będzie znienawidzony tak, jak Wasze wszystkie dotychczasowe rządy. Gdy się to stanie obalicie go z łatwością, bo przez nikogo nie będzie poparty, A Panowie myślicie, że wtedy potraficie swój własny rząd stworzyć. Nasz Rząd obecny tego nie widzi, nie rozumie, bawi się złudzeniem, że potrafi ten proces zniweczyć, że potrafi coś takiego w ostatniej chwili zrobić, co opanuje sytuację, ale on się myli. Wskazywaliśmy nieraz i powtarzamy, że Rząd się myli pod tym względem. Rząd sam siebie uśmierca. Rząd sam likwiduje własnemi rękami to, co miało być zdobyczą majowego przewrotu. Rząd majowego przewrotu stal się właściwie rządem likwidacji tych tendencji i oczekiwań, które ten majowy przewrót wywołały, które doprowadziły do zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-20.56" who="#komentarz">(Różne głosy: Tu cię boli!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Ilski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PIlski">W ustawie konstytucyjnej w art. 3 czytamy co następuje: „Rzeczpospolita Polska, opierając swój ustrój na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego, przekaże przedstawicielstwom tego samorządu właściwy zakres ustawodawstwa, zwłaszcza z dziedziny administracji, kultury i gospodarstwa, który zostanie bliżej określony ustawami państwowemi”.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos: Chodzi o radę miasta Warszawy.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PIlski">Nie, Panie Kochany, ja nigdy z tego miejsca żadnych spraw, które w jakikolwiek sposób ze mną się osobiście łączą, nie reprezentuję.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PIlski">Mieliśmy 18 Ministrów Spraw Wewnętrznych, a w tem 16 różnych nazwisk, ani jednego ministra nie mieliśmy z tego klubu, który ja tu reprezentuję.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: A Ratajski?)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PIlski">On nie należy do Zw. Lud. Nar. Panowie każdego, kto jest Polakiem, chcą zapisywać do naszego Związku. Bardzo się cieszymy, ale tak nie jest.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PIlski">Nie mieliśmy ani jednego Ministra Spraw Wewnętrznych, któryby reprezentował nasz obóz. Natomiast bardzo dużo słyszeliśmy od wszystkich dotychczasowych Ministrów Spraw Wewnętrznych o tem, jak trzeba się opiekować samorządami, jak trzeba je organizować i muszę powiedzieć, że tu zaszło jedno z tych licznych nieporozumień, których za dużo niestety jest w naszem Państwie. Z początku pierwsi ministrowie wcale nie zajmowali się samorządami. Samorządy szły, jak chciały, a ponieważ były bardzo młode, zwłaszcza w niektórych dzielnicach Państwa Polskiego, więc nic dziwnego, że robiły różne błędy. Jak już narobiły dużo błędów, wtedy zaczęto reagować, ale nie w sposób życzliwy, ażeby wzmocnić organizację samorządów i nadać im ten charakter i tę działalność, jaką samorządy w państwie praworządnem powinny spełniać, lecz zaczęto samorządy szykanować, osłabiać ich wpływy, zaczęto się przyczepiać do wszystkiego, psuć obowiązujące ustawy i wypaczać ideę samorządową. I doprowadzono do tego, że obniżono samorząd i uniemożliwiono mu pracę. I po co? Czy po to, aby spełnić to zasadnicze zadanie, które trzeba w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych spełnić — organizację wszystkich sił narodu w tym celu, aby sobie ułatwić administrację państwem? Czy po to niszczono i kompromitowano samorządy, aby podźwignąć je, czy po to niszczono samorządy, aby później samorządom powiedzieć: jesteście niepotrzebne, bo źle działacie, my sami będziemy działać! Zupełnie mylny punkt widzenia, a jednak ten punkt widzenia uwydatnia się zarówno w gabinecie p. Ministra Spraw Wewnętrznych, a więcej jeszcze w gabinecie p. Dyrektora Departamentu Samorządowego.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Głos.: Zw. Lud. Nar. jest za uszczupleniem samorządu!)</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PIlski">Stanowisko Zw. Lud. Nar. w tej sprawie, jak i we wszystkich innych sprawach, które dotyczą bezpośrednio Polski, jest wyraźne i wiadome każdemu. Dąży nie do uszczuplenia, ale do zespolenia działalności samorządu z Państwem. Związek dąży do tego, aby samorządy działały harmonijnie z Państwem i aby wspierały Państwo, bo samorząd jest jednem z ogniw Państwa i nie może się przeciwstawiać woli Państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Głos: I dlatego Pan jest za pluralnością.)</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PIlski">Nie Panie, prawo wyborcze jest zupełnie co innego, Pan się bardzo myli. Są bardzo wyrobione pod względem samorządowym państwa, które nie mają tak daleko idącego prawa wyborczego, jakie my mamy. To jest zupełnie inna dziedzina, a inną dziedziną jest dbać o to, by organizacje samorządowe mogły spełniać swoje funkcje stosownie do tych praw i uprawnień, które posiadają.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PIlski">Pan poszedłby tak daleko, żeby Pan zgodził się na to, aby prawo wyborcze do samorządu dać już dzieciom 15-letnim.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PIlski">Trzeba powiedzieć, że pod tym względem w naszem Państwie istotnie źle się dzieje i trzeba pragnąć, aby te rzeczy jak najprędzej zostały poprawione. Niestety nie widzimy tego. Niestety ten Rząd, który ma wielkie uprawnienia, co prawda nie w dziedzinie samorządowe, bo nie dostał uprawnień, co do ingerencji w prawodawstwie samorządowem, ale ten Rząd może się wypowiedzieć w sprawie ustaw samorządowych, i jak wogóle każdy musi oddziaływać na Kształtowanie się tego, co dla Państwa jako całości jest potrzebne. Od tego rząd jest w państwie. Nie na to jest rząd, by robił niewyraźną minę i by nikt nie wiedział, co się ma stać, tylko jeżeli rząd chce być twórczym, to musi prowadzić zupełnie wyraźną, jawną politykę, a mojem przekonaniem rząd w Państwie Polskiem może prowadzić tylko jedną jedyną wyraźną politykę, może prowadzić politykę wyraźną i korzystną dla Państwa Polskiego, dla narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#komentarz">(P, Wiślicki: Dla Państwa Polskiego.)</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PIlski">I dla narodu polskiego, bo naród polski jest podstawą Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Wszyscy obywatele są podstawą Państwa. Wiślicki bił się o niepodległość Polski, a Pan chciał autonomii. Pan niepodległości nie chciał, tylko autonomii, a Wiślicki w ulu siedział za Polskę!)</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PIlski">Co pan plecie Panie Wiślicki, co Pan bredzi! Niech Pan nie myśli, że Pan swoim krzykiem będzie mógł zrobić wrażenie, że Pan jesteś Polakiem.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Ja nie jestem Polakiem, ale Polski więcej pilnuję, niż Pan, bo ja za nią siedziałem w więzieniu.)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PIlski">My wiemy, kogo Pan więcej pilnuje: przedewszystkiem Pan pilnuje swoich interesów i tego, co dla Pana jest korzystne, a później tego, co jest korzystne dla wszystkich Żydów, ale nie pilnuje Pan tego, co jest korzystne dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#komentarz">(P. Wiślicki przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#PIlski">Niech Pan nas patriotyzmu nie uczy.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#komentarz">(P. Jeremicz: A co z 40 mniejszości narodowych zrobicie?)</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#PIlski">Owszem powiem.</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PIlski">Otóż dla uporządkowania naszych spraw trzeba, żeby ten Rząd, który wszystkim mówi, że ma siłę, żeby ją wyzyskał dla dobra Polski, Rząd ule powinien zajmować niewyraźnej postawy i opierać się na konglomeracie różnych pomysłów, co w bardzo szkodliwy sposób oddziaływało w poszczególnych epokach na kształtowanie się po takiej polityki, lecz chodzi o to, żeby ten Rząd wyczuł i zrozumiał — i to w szczególności może to być dokonane na terenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest wyrazem tej polityki, którą Rząd jako całość sprawuje — żeby ten Rząd zorientował się, że nie można gnębić Polaków, nie można kokietować mniejszości narodowych, nie można wzniecać burzy w Polsce, a później starać się tę burzę gasić naszemi siłami, bo to wszystko może być bardzo niebezpieczne, i w rezultacie deprecjonuje naród nasz, to wszystko odbiera energie i doprowadza ludzi do bezradności. Trzeba to zrozumieć, że rząd polski, jak i rząd w każdem zresztą państwie, powołany jest do tego, żeby z narodu wydobyć żywą siłę, żeby tej żywej sile nadać spiżową postać, na której mogłyby się opierać wszystkie sprawy i dzieje narodu.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#komentarz">(Głos: Był Pan kiedyś socjalnym demokratą!)</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#PIlski">Ja socjalnym demokratą Królestwa Polskiego i Litwy nie byłem.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PIlski">Parnie kochany, ja się nie zapieram, że z mego usposobienia jestem naturą rewolucyjną.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#komentarz">(Głos: To w, porządku, w młodości socjalnym demokratą, a na starość endekiem. Gorzej jeżeli jest odwrotnie.)</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#PIlski">Insynuacje niech Pan zostawi komu innemu, Panie z N. P. R.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#PIlski">Otóż jeżeli sięgniemy teraz do drugiej zasadniczej sprawy bezpieczeństwa publicznego, to musimy powiedzieć, że ta reorganizacja, która była dokonywana na terenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z przekształceniem departamentu bezpieczeństwa publicznego w departament polityczny, w tym momencie, w jakim się ta reorganizacja stała, była znowu niekorzystna dla Polski, bo ta polityka odbiła się na bezpieczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#PIlski">Przedewszystkiem nie mogę się zgodzić z p. Referentem, że mamy za dużo policji w naszem Państwie. Jestem tego zdania, że za dużo policji nie mamy dla tej prostej przyczyny, że mamy za dużo wywrotowych elementów, i to wywrotowych nie pod względem politycznym, ale pod względem zwyczajnej uczciwości. Te 3.000 posterunków, które posiadamy bynajmniej nie są za liczne. Są państwa, które posiadają jednego policjanta na niespełna 400 obywateli, a my posiadamy 1 policjanta na 900 obywateli. To jest duża różnica. Następnie z tem naszem bezpieczeństwem publicznem jest o tyle gorzej, że u nas każda sprawa, która ma charakter polityczny, zagraża naszemu bezpieczeństwu publicznemu. U nas nie te mniejszości narodowe, które chcą pracować i żyć w Polsce, ci Białorusini, Rusini, a nawet i Żydzi, nie oni,...</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(Pp. Wiślicki i Grunbaum przerywają.)</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#PIlski">... tak, nawet i Żydzi, nie te mniejszości narodowe, są wywrotowym elementem. Wywrotowym elementem są poszczególne żywioły tych mniejszości narodowych, one chcą te masy przekształcić w element wywrotowy, one pracują nad tem, żeby wśród tych mas wywołać te burze niezadowolenia. P. Wiślicki: A Pan swoją politykę pomaga.) Nasza polityka nie pomaga bynajmniej! temu, ażeby wywrotowość w Państwie Polskiem wzrastała, tylko Panowie swoją fałszywą polityką pomagacie temu.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Gdyby Pan prowadził inną politykę przez 7 lat, to mię byłoby maja.)</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#PIlski">Gdyby Pan tak się nie cieszył z maja, to by maja nie było.</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Ja się cieszyłem, że Piłsudski przyszedł do władzy.)</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#PIlski">Pan się smucił, że nie ma dalszych konsekwencji maja, Pan się smucił, że Polaka nie jest rozbita na kawałki.</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zwierzyński.)</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#PIlski">Pan się smucił, że p. Grunbaum nie może w dalszym ciągu odgrywać roli zastępcy właśnie w tym drugim okresie, który ciągłe chwalicie.</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To jest taka perfidja, na którą nie można odpowiadać.)</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#PIlski">Nie Panie, to nie jest perfidja. Ja wiem: że wielu ludzi, którzy w maju leli krew, łzami opłakiwali to, co się w maju stało, ale Pan napewno nie płakałeś,...</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(P, Wiślicki: Wyobraź Pan sobie, że płakałem więcej, od Pana.)</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#PIlski">... Pańskie uciechy i Pańskie łzy z Polską mają mało wspólnego. Nasz obóz nie ujawniał najmniejszych tendencji gnębi cielsk ich względem mniejszości narodowych, ale zawsze wyraźnie będzie się starał zobrazować przestępcza, zbrodnicza działalność tych elementów, które na terenie mniejszości narodowych starają się wywołać nastrój przeciwny interesom Państwa. Wczoraj ujawniło się wyraźnie przy dyskusji, jak panowie Żydzi traktowali sprawę wybrania tych posłów, co do których przedstawiono dowody, obciążające ich działalność. Wy wystąpiliście w charakterze ich obrońców, bo Wy tutaj już wczoraj robiliście robotę przedwyborczą, Wy już tutaj wczoraj zawieraliście blok w ten sposób z Ukraińcami i Białorusinami, żeby później łącznie z niemi iść ławą na Polskę. To Wasza robota polityczna. To nie jest robota twórcza dla Polski, to jest ta robota, którą Wy staracie się Polskę zniszczyć, ale śmiem Was zapewnić, że jesteście wszyscy zdemaskowani i wszystko, co jest uczciwe w Polsce, wszystko to, co się nie da przekupić, to wszystko zawsze stanie w jednym obozie polskim i będzie Polski bronić.</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#komentarz">(Wrzawa, głosy: Huzia na Żyda.)</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#PIlski">Nie, Panowie, nie huzia na Żydów, Panowie by chcieli, ażeby z moich ust padło — huzia na Żydów, ale z moich ust to nie padnie. Z moich ust pada prawda o działalności tych Żydów, którzy prowadzą politykę wywrotową, o tych białorusińskich działaczach, którzy zbrodniczą działalność prowadza.</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#PIlski">Jeżeli chcemy, ażeby w naszem Państwie była konsekwentna polityka bezpieczeństwa, to musimy nie tylko dbać o to, ażebyśmy mieli odpowiednią ilość policji, odpowiednią ilość organów, które mogą reagować bezpośrednio na różne przestępstwa, ale musimy dbać o to, ażeby był odpowiedni nastrój w narodzie polskim. Musimy stworzyć twórczy nastrój w narodzie polskim, musimy z tego, co jest pozytywne w narodzie polskim, wydobyć wielką silę. Tymczasem tego nie widzimy. są natomiast szczegóły bardzo charakterystyczne, które wskazują, że niema jednolitości w akcji bezpieczeństwa publicznego, mianowicie, jesteśmy bardzo nieostrożni w stosunku do propagandy komunistycznej. My chwytamy poszczególnie ulotki i broszury, a w wielu wypadkach pozwalamy na to i popieramy propagandę komunistyczną przez demonstrowanie filmów, przy pomocy pism i broszur, przez propagowanie demoralizacji i podrywanie poczucia moralności w naszym narodzie i to musi się zemścić w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#komentarz">(Głos: ABC pieniędzy chce.)</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#PIlski">Żeby się Pan nauczył narodowego ABC, to byłoby dobrze dla Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#PIlski">Otóż, jeżeli chcemy, aby naród polski nie stał się ofiarą eksperymentu polityki, jeżeli chcemy, aby naród polski nabrał właściwego wyrazu, to musimy dbać o siłę tego narodu, musimy chronić moralności jego, musimy bronić jego całości i tego, aby ten naród nie był tak plugawiony, jak jest plugawionym tu w Sejmie, a poza Sejmem jeszcze bardziej. To trzeba powiedzieć...</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#komentarz">(P. Wiślicki przerywa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#P">Wiślickiego przywołuje do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PIlski">Trzeba sobie uprzytomnić, że mamy bardzo dużo niestety różnorodnych inteligentów polskich, którzy zabłądzili, którzy błądzą dalej, brną nie wiedzieć dokąd i zapóźno może dowiedzą się o tem, co robią, bo uważam, że oni tylko błądzą, bo o każdym Polaku chce twierdzić, że jeżeli on coś złego dla Polski robi, to robi nieświadomie, nie mogę podejrzewać, żeby był tak podły w stosunku do Polski, by świadomie tyle podłości i krzywd wyrządził, jak to Polsce wyrządzone zostało.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PIlski">Panie kochany! Co Pan robi dla Polski tego nikt nie wie, a o mojej działalności, co ja robię dla Polski, o tem ja wiem.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos: Wie Pan i magistrat.)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PIlski">Ale śmiem o tem wątpić, żeby Pan wiedział, co ja robię dla Polski. Chcemy, aby polityka wewnętrzna w naszem Państwie była korzystną dla Państwa Polskiego i narodu polskiego. Przy pomocy tej polityki musimy utrwalić pojęcie kim ma być obywatel polski w Polsce. Każdy obywatel polski w Polsce musi być w odpowiedni sposób chroniony przy pomocy praw i zdrowej, uczciwej administracji, nie powinno się żadnych krzywd nikomu wyrządzać, a tym obywatelom polskim, którzy wykraczają przeciw interesowi Państwa Polskiego, powinniśmy bezwzględnie uniemożliwić te krzywdy, które oni wyrządzają i powinniśmy sobie powiedzieć wyraźnie, że tylko wtenczas wychowamy w odpowiedni sposób obywatelskie uczucia u mniejszości narodowych, jeżeli one zrozumieją, co to znaczy być obywatelem polskim. I w tym kierunku istotnie trzeba dużo pracować. Ale nie zrozumieją te mniejszości narodowe, co znaczy być obywatelem polskim, jeżeli się będzie przytakiwać ich separatystycznym dążeniom, jeżeli się będzie rozniecać w nich te rozmaite dążenia, które są destrukcją dla Państwa Polskiego, właśnie przeciwnie, wyraźne stwierdzenie tego, co wolno, a czego nie wolno, może ludzi wychować. Innego sposobu niema. W naszem Państwie, które ma tyle mniejszości narodowych, trzeba być tym wychowawcą i nikt inny tylko Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma możność rolę tego wychowawcy spełnić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Bednarczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PBednarczyk">Wysoki Sejmie! Najważniejszem dla wsi jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, wprawdzie dla rolnika bardzo ważnem jest i Ministerstwo Rolnictwa, ale jest to ministerstwo, które ma budżetu tylko 1,8 1/2 na wydatki, więc małemu rolnikowi absolutnie nic pomóc nie może. Wobec tego to ministerstwo dla nas nie istnieje, zaś Ministerstwo Robót Publicznych, które miało nas na wsi wywlec z tego błota i z tych bagien powstałych podczas wojny, niema gotówki, a po drugie sądzi, że jak nastały aeroplany, to bardzo łatwo się bez dróg możemy obejść. Zatem najważniejsze jest dla nas Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. P. Minister, który dbały jest o swój resort, bardzo często wyjeżdża na prowincje, żeby dowiedzieć się co się dzieje poza Warszawą, ogranicza się jednak na tem, że jedzie do starostwa, pomówi ze starostą, a nie widzi życia ludności wiejskiej i cel jego jest chybiony, bo on nie widzi nędzy tego ludu, który los tego Państwa, a swoich barkach dźwiga. Chociaż P. Minister tego nie widzi, to od tego ma urzędników podwładnych, którzy powinni wolę p. Ministra wypełniać. Choć są uczciwi, pracowici i sumienni, jednak do tych kwalifikacji należy dodać do jakiej partii należą. Ta przynależność partyjna hamuje pracę w urzędach. Każdy starosta, chociaż jest powiedziane, że ma przyjmować licznych obywateli i z nimi mówić, ale ciągle się rozgląda, z kim ma mówić, a może to jest ktoś z „Piasta”, albo endek, albo „wyzwoleniec”? Nie wiadomo jak długo będzie ten Rząd, Rząd może się zmienić, przyjdą inne partie do władzy i taki starosta się boi. Boi się postąpić w prawo, boi się w lewo i dlatego nic nie robi, trzymając się zasady, że kto niechce się mylić, ten nic nie powinien robić. Dlatego to jest nieszczęście dla Państwa, jeżeli do urzędów wprowadzi się partyjnictwo i częste zmienianie urzędników. Zmiana urzędników i przemiana urzędów co chwila, na dobre Państwu nie wychodzi.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PBednarczyk">Tyberiusz, jak przyszli do niego z deputacją, żeby starych urzędników usunąć, a wziąć nowych, powiedział legendę o pewnym chorym. Chory leżał przy drodze, a rój much obsiadł go, jadł jego ciało i pił jego krew. Wtedy nadszedł podróżny i zaczął odpędzać muchy, ale chory go prosił, aby tego nie robił, gdy spędzi muchy, które się już najadły, przyjdą nowe roje, które są głodne, wyssą krew jego do reszty i będzie musiał umrzeć. Proszę Panów, ciało Polski jest chore i jeżeli, przyjdzie nowy rój, to może Polskę wepchnąć do grobu, dlatego trzeba bardzo ostrożnie postępować i nie trzeba co chwila zastępować starych urzędników nowymi, bo to jest niebezpieczne dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PBednarczyk">Teraz trochę o policji państwowej. Policjanci państwowi są to ludzie, jedni lepszy, drudzy gorsi, ale tu leży wina nie w ludziach, ale wina leży w instrukcji, w, ustawie i rozporządzeniach. Instrukcja jest tego rodzaju, że jeżeli policjant idzie na poszukiwanie złodziej lub bandytów, to on nie stara się chwycić jak najwięcej złodziej, bo za to nie będzie miał uznania, ale za to jeżeli przyniesie jak najwięcej protokółów. Więc on stara się mieć ich jak najwięcej, a unika spotkania się z bandytami, ponieważ instrukcja każę mu obchodzić się z nimi grzecznie i broń Boże nie używać broni, więc on woli nie spotykać się z niemi. A ponieważ naszemu młodemu policjantowi, któremu jeszcze wąsiki, nie odrosły, wolno się żenić i bocian przynosi mu drobiazg,...</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PBednarczyk">... więc on tem bardziej unika spotkania z bandytami, bo jeżeli on się z bandytą zejdzie, i ten się rzuci na niego, to mu wolno reagować dopiero po śmierci, jak oni go zabiją. Bo instrukcja każę mu się grzecznie obchodzić ze złodziejami i bandytami. Dlatego on woli obejść bandytę i usunąć mu się z drogi. Bo czy tak zrobi, czy inaczej, to będzie źle. Jego „wyleją”, a tem samem żona i dzieci znajdą się na bruku. Dlatego patrzy raczej, czy jaki sklep otwarty po zakazanej godzinie, czy przypadkiem dziecko bułki nie kupuje, lub chłop podkowy, zaraz zapisuje i już pół książki ma zapisanych samych przekroczeń. Patrzy, czy chłop jedzie prawą stroną, czy ma u wozu przywiązaną tabliczkę z nazwiskiem. I takiemi sprawami zapisuje całe książki, a bandyta się z tego śmieje, szydzi i dalej swoje robi. Nie dawniej jak wczoraj przecież policjanta pobili, on nie mógł nawet zareagować, a bandycie wolno hulać. Taka jest instrukcja, taka jest ustawa, takie jest rozporządzenie, że ten biedny policjant choćby był najlepszy, musi się z tym złodziejem liczyć. Jakby on co powiedział temu bandycie, to interpelacja w Sejmie może być zrobiona.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: To znaczy jest klub bandytów.)</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PBednarczyk">Niech Panowie koledzy nie przeszkadzają, mam strasznie mało czasu.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PBednarczyk">W roku 1920 Rada Obrony Państwa wydała rozporządzenie o pasie granicznym i o straży granicznej. No, kto nie był przy granicy, ten nie wie, co to znaczy takie rozporządzenie, To rozporządzenie leżało w biurku, dopiero p. wojewoda krakowski w r. 1926 w całej rozciągłości zastosował to rozporządzenie. To rozporządzenie było z czasów wojennych, kiedy jeszcze stosunki z państwami sąsiedniemi nie były załatwione, to było dobre wtedy, ale na granicy południowej nikt tego nie stosował, dopiero, jak mówię, w roku 1926 p. wojewoda krakowski zrobił pas graniczny i pas pograniczny i w całej rozciągłości to rozporządzenie wykonywa. Nie wykonywa wprawdzie tego policja państwowa, bo ma jej być za mało, tylko straż graniczna, której w każdej wsi jest po 60 lub 70. Tam, gdzie Czesi mają 6, my mamy 60. Sprawa ta należy wprawdzie do Ministra Skarbu, ale rozporządzenie należy do Ministra. Spraw Wewnętrznych, dlatego o tem mówię. Porównajmy, co straż pograniczna przynosi, a co się na nią wydaje.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(Głos: Przemytnicy też potrzebują żyć.)</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PBednarczyk">Jeżeli jednego przemytnika złapią na rok...</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze interpelacja o niego w: Sejmie będzie.)</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PBednarczyk">... to dużo, a dochód z tego nie wystarczyłby na utrzymanie psów policyjnych, które kosztują trzydzieści kilka tysięcy. W tym pasie granicznym, nie wolno się rolnikowi ruszać od godz. 9 wlecz, do 6 rano. Jeżeli do lasu, albo na pole jedzie drogą, a nawet do Zakopanego, to zaraz ma dochodzenie i osąd starostwa, któremi to doniesieniami i osądami starostwa są zawalone.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#komentarz">(Głos: To Witos wydał to rozporządzenie.)</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PBednarczyk">Niech Pan nie mówi, bo rozporządzenie wydane jest w tym roku. Prosimy p. Ministra, ażeby w tę rzecz wejrzał, bo jesteśmy tam wszędzie tak skrępowani, jeżeli ktoś jedzie do lasu, to najmniej 3 razy straż graniczna go rewiduje, przerzuca mu siano w worku dla konia, przerzuca wszystkie rzeczy i żąda paszportu i dowodu osobistego. O 10 kilometrów od granicy nie wolno jechać, jeżeli się nie ma dowodu osobistego i paszportu, co w calem Państwie nie obowiązuje, a jedynie w tym nieszczęsnym pasie granicznym na granicy Czechosłowackiej. Więc proszę Panów, czy nie jest to uciemiężenie obywatela polskiego? Ale toby jeszcze nie było nic, wytrzymamy, ale zaraz za miedzą są ci sami ludzie z Orawy i oni też są rolnicy i oni od swego rządu doznają opieki, a u nas na każdym kroku jest tylko prześladowanie i sekatura. Gdyby teraz urządzono plebiscyt pomiędzy Orawą naszą a czeską, to nie wiem, jakby wypadł, bo ludność to widzi, że tam mają opiekę, a tu sekaturę.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PBednarczyk">Tu jest list, w którym skarży się obywatel Stękała z Chochołowa, że ci, tak zwani zieloni, t. j. policja graniczna pobili się z „cywilnymi”. On jako świadek stanął w sądzie nie w obronie chłopów, lecz, aby zeznać prawdę, że strażnicy spowodowali bitwę i obili chłopów. Ci chcąc się zemścić za świadectwo na nich, zabrali mu trzy pary nowych trzewików, że niby to były przemycane przez granicę i tak długo to sprawdzali i tak długo te trzewiki trzymali u siebie, aż podarli je i zniszczyli. Tak samo rzecz się miała i z chustkami. Zabierają i oddają dopiero wtedy, kiedy zniszczą. To nie jest opieka, ale sekatura, którą my wszyscy mieszkający tam na granicy, cierpimy. W roku ubiegłym p. wojewoda wydał rozporządzenie, że wszystkich, którzy są zasądzeni na areszt, a jeszcze tej kary nie odbyli, urząd gminny ma sprowadzić do odbycia kary. Nie wolno używać do tego policji państwowej, bo ma bardzo dużo zajęcia. Jeżeli policja zbrodniarzy nie ma czasu prowadzić do aresztu, to do czego ma służyć ta policja, czy do tego, żeby szukała po wsi i zabierała „Piasta”, który był dawno przeczytany i powtórzył tylko to, co przed tygodniem dzienniki napisały. Do czego ta policja ma służyć, jeżeli nie daje opieki temu, który się od niej tej opieki spodziewa. Żądamy od policji, aby osłaniała nas, a nie uprawiała sekatury i żądamy od p. Ministra przedłożenia projektu nowej ustawy o policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#PBednarczyk">Uznajemy budżet tego resortu jako konieczność państwową, mamy jednak prawo domagać się, abyśmy od ministerstwa doznawali opieki i obrony.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Kozubski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PKozubski">Wysoki Sejmie! W imieniu Klubu Ukraińskiego oświadczam, iż klub mój będzie głosował przeciw przyjęciu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Czyniąc to, spełniamy wolę narodu ukraińskiego i to tak tego, który zamieszkuje Wołyń, Chełmszczyznę, Polesie i Podlasie i swemi głosami wybrał nas do Sejmu, jak i tego, który zamieszkuje Galicję Wschodnią, ale z powodów uzasadnionych w prawie międzynarodowem nie brał udziału w wyborach do ciał ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PKozubski">Naród ukraiński nie ma najmniejszego zaufania do Ministra Spraw Wewnętrznych i do organów mu podległych, a mianowicie do administracji politycznej 1-ej i 11-ej instancji i do policji państwowej. Co więcej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest instytucją, która w stosunku do narodu ukraińskiego spełnia rolę policjanta, która przy pomocy bagnetów chce zmusić lud ukraiński do miłości względem Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PKozubski">Wypadki majowe nie tylko nie przyniosły polepszenia, lecz przeciwnie, pogorszyły nasze stanowisko. Nie sprawdziły się zapowiedzi tych, co przeprowadzali moralną rewolucję przy akompaniamencie świstu kul i świstu bata Marszałka Piłsudskiego, iż nowy Rząd zrywa ze starym systemem niszczenia narodowego życia t. zw. mniejszości narodowych. Stało się to, o czem wcale nie wątpiliśmy. Z wielkiej chmury spadł mały majowy deszcz. Mówiąc terminologią obecnie używaną w Polsce w miejsce „szuji i złodziej grosza publicznego” przyszli „rokoszanie i wywrotowcy”. Przyszli na to, by uczyniwszy zadość swym ideowym aspiracjom wobec ludności ukraińskiej i białoruskiej, prowadzić dalej taką samą politykę zupełnej eksterminacji, jak rządy poprzednie. Organa policji państwowej, podlegle Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, i nadal gwałcą postanowienia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności postanowienia art. 97, który brzmi:</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PKozubski">„Ograniczenie wolności osobistej, zwłaszcza rewizja osobista i aresztowanie dopuszczalne są tylko w wypadkach prawem przepisanych i w sposób określony ustawami na podstawie polecenia władz sądowych. O ile polecenie sądowe nie mogło być wydane natychmiast, powinno być doręczone najpóźniej w ciągu 48 godzin z podaniem przyczyn rewizji lub aresztowania. Aresztowani, którym w przeciągu 48 godzin nie podano na piśmie z podpisem władz sądowych przyczyny aresztowania, odzyskują niezwłocznie wolność”.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PKozubski">Władze policyjne aresztują masowo obywateli narodowości ukraińskiej bez polecenia władz sądowych, przytrzymują ich całemi tygodniami w aresztach policyjnych bez przesłuchania i bez odstawienia do sądu.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PKozubski">Bicie w aresztach i na posterunkach policyjnych nie ustają, każdy polityczny proces odsłania zasłonę policyjnych „zaścianków” z katowaniem aresztowanych i wymuszaniem zeznań potrzebnych policji. Ale biją i detalicznie.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PKozubski">Policjant posterunkowy Dąbrowica, powiatu sarneńskiego, Władysław Dąbrowski, skatował włościanina ze wsi Sielce gm. Dąbrowieckiej Cyryla Olhowika. 12 września r. ub. komendant posterunku Zahajce, pow. krzemieckiego skatował ciężarną kobietę Afanazję Turnową, co spowodowało przedwczesny połóg. 5 sierpnia w m. Kamień Litewski, pow. brzeskiego, policjanci nr 865 i 327 pobili w dotkliwy sposób włościanina Stepana Worunczuka Omelczuka. 8 września r. ub. w Czernawczycach, pow. brzeskiego, komendant post. Piotrowski z nieznanym agentem urzędu śledczego pobił aż do utraty przytomności włościanina Trofima Korolewicza.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PKozubski">Władze policyjne prześladują także oświatowy ruch ukraiński, o czem świadczy między innemi zakaz „Proświcie” krzemienieckiej urządzenia kursów oświatowo-współdzielczych, rozpędzenie prywatnych lekcji zbiorowych w gminie Piadyki pow. kołomyjskiego. Zabrania się ludności ukraińskiej wnoszenia deklaracji szkolnych z żądaniem ukraińskiego języka jako wykładowego. Ażeby nic być gołosłownym, przytoczę parę faktów.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PKozubski">Posterunkowy Karol Taradaj dn. 30 grudnia 1926 r. skonfiskował obywatelom gminy Podsadki, pow. i woj. lwowskiego deklaracje szkolne z żądaniem ukraińskiego języka nauczania w szkole powszechnej, a zwrócił je dopiero po upływie ustawowego okresu do wnoszenia deklaracji, przez co ją uniemożliwił. 30 listopada i 1 grudnia zostali wezwani na posterunek policji śledczej w m. Ostrogu mieszkańcy wsi Wilia pow. zdołbunowskiego, Sergiusz Petruk i Iwan Własiuk, dla przesłuchania, na jakiej podstawie, od kogo, kiedy i gdzie otrzymali teksty podania do Ministerstwa Oświaty w sprawie wprowadzenia szkól ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PKozubski">Policja państwowa, ażeby wykazać swoja sprężystość. aresztuje masowo w szczególności na Wołyniu włościan ukraińskich nacjonalistów pod zarzutem komunizmu. Wogóle wszelką pracę nad narodowym uświadomieniem ludu ukraińskiego traktuje się jako komunizm, gdyż to jest najlepszym pozorem do represji.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PKozubski">Dotychczas nie uregulowano sprawy obywatelstwa na ziemiach ukraińskich: mnóstwo obywateli nie ma Żadnego obywatelstwa i z tego powodu są oni narażeni na różne szykany administracji. W dziedzinie samorządu pannie swawola pierwszego lepszego starosty. niezatwierdzanie wybranych wójtów i starostów stało się zjawiskiem normalnem.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PKozubski">Dla charakterystyki stosunków reprezentantów władzy polskiej na t. zw. kresach, musze przeczytać słynne przemówienie jednego z wzorowych administratorów powiatowych, mianowicie krzemienieckiego starosty p. Pobakiewicza, wygłoszone 30 października na konferencji nauczycieli szkół powszechnych w Krzemieńcu.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PKozubski">Oto co mówi:</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PKozubski">„Jestem szczęśliwy, że mam sposobność witać siewców kultury polskiej pośród wrogiej nam barbarzyńskiej ludności, którą podburzają różne ciemne siły, agitatorzy przeciwpaństwowi. Chętnie gotów jestem podzielić się z panami swojemi spostrzeżeniami: i zamiarami, aby nadal występować zjednoczonemi siłami. Dotychczas na Wołyniu pracują dwie oświatowe instytucje: Polska Macierz Szkolna i Proświta. Jestem zmuszony podkreślić, że działalność pierwszej jest słaba, z dwoma, trzema wyjątkami, wówczas, gdy Proświta rozwija się szalenie f jest nader szkodliwą, a nawet zgubna dla ludności.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PKozubski">„Patrzyłem na organizacje Proświty przez palce. dopóki ona nie weszła na drogę polityki, podburzając ludność przeciwko Państwu. Obecnie mam odwagę publicznie powiedzieć, że musiałem do pewnego stopnia nałożyć na nią swoją rękę, ponieważ należy nareszcie otwarcie przyznać, iż obecnie Proświta nie jest niczem innem, jak tylko klubem komunistycznym, a kierownicy Proświty są podstępnymi agitatorami komunistycznymi, działając z ramienia i na korzyść komunistów. Dałem sobie słowo honoru walczyć z temi ciemnemi siłami aż do reorganizacji Proświty, albo do całkowitego jej zniszczenia. Ludność i ogół zwykłych członków Proświty wyczuwa Instynktownie zgubność Idei szerzonych przez prowodyrów Proświty, o czem świadczy opozycja niektórych członków Proświty wobec obecnej rady. Wobec tego z obowiązku społecznego i służbowego musiałem stosować pewne represje przeciwko niektórym osobom z tego obozu, wrogiego Państwu i ludności miejscowej. Obywatelskim obowiązkiem nauczycielstwa, niezależnym od narodowości, jest przeciwdziałać i zwalczać te wpływy.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PKozubski">„Gorąco wzywam Was, Panowie, do wałki z temi Proświtami, ogniskiem komunizmu. Starajcie się wstępować do nich, opanować je albo znieść, zniszczyć, jak chorobotwórcze zarazki. Zdaje sobie sprawę, że dla wielu z Was jest to kwestia drażliwa, ale jestem przekonany, że można być patriotą ruskim, żydowskim, albo jakimkolwiek innym, a równocześnie szczerym państwowcem polskim. Wy, kierownicy Polskiej Macierzy Szkolnej, możecie opanować ludność rozmowami, gazetami, książkami, ruskim śpiewem. Wzbudźcie do siebie zaufanie ludności, wychowujcie nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Wyrwijcie ludność z pod wpływu tych ciemnych sił, co gubią naród szerzeniem komunizmu. Czas już skończyć z barbarzyńskim Wschodem. nauczyciel musi być krzewicielem kultury zachodniej”.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PKozubski">Tak to na ziemi ukraińskiej mówił p. Robakiewicz bez figowych listków, wiedząc dobrze, że na czele Proświty w Krzemieńcu stoją nie komunistyczni agitatorzy, lecz ukraińscy działacze narodowi, na których publicznie bez żadnej podstawy rzucił oszczerstwo szerzenia haseł komunizmu.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PKozubski">Dalej, dotychczas nie został odwołany okólnik ministra Ratajskiego, zabraniający urządzania wieców sprawozdawczych przez posłów ukraińskich na Wołyniu i Polesiu. Władze polityczne pierwszej instancji policja państwowa prześladują polityczny ruch ukraiński. Zabrania się stronnictwom ukraińskim w Galicji Wschodniej urządzania wieców i odbywania poufnych zebrań na podstawie § 2 ustawy o zgromadzeniach z dnia 15 listopada 1867 r., a obywateli zwołujących je pociąga się do odpowiedzialności karno-sądowej. Miało to miejsce w powiecie Stary Sambor i Brody i innych. Inna rzecz, iż sądy zwalniają obywateli, lecz policja osiąga swój cel teroryzowaniem członków nacjonalistycznych partii ukraińskich. Policja z powodu braku zajęcia stwarza polityczne procesy, aresztując setki niewinnych łudzi, jak to było roku ubiegłego roku bieżącego na ziemiach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PKozubski">Ażeby zgnębić ukraińskie narodowodemokratyczne zjednoczenie, policja polityczna we Lwowie i województwo posługują się rzekomemi rewelacjami człowieka umysłowo chorego, dra Włodzimierza Baczyńskiego. Wytwarza się taka sytuacja, iż władze centralne przestały z nim konferować z powodu jego choroby umysłowej, a władze policyjne posługują się nim nadal jak swojem światłem narzędziem. Takie postępowanie jest w wysokim stopniu niemoralne i kompromituje metody rządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i obozu sanacji moralnej.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PKozubski">Na odpowiedzialnych stanowiskach w administracji politycznej i w policji państwowej są nadal pupile endeckie, którzy nadal wykonują rozkazy wszechpolaków i niszczą narodowy ruch ukraiński. I takie stosunki panują w policji politycznej, wszędzie na ziemiach ukraińskich, w szczególności w województwie lwowskiem. Jeszcze dnia 29 lipca 1926 r. wniósł poseł Chrucki interpelacje w sprawie prowokacyjnych praktyk policji politycznej we Lwowie. Winowajcy aresztowań wybitnych członków partii Ukraińskiego Narodowo-Demokratycznego Zjednoczenia w czasie przewrotu majowego. Inspektorowie Mitlener i Sawicki, pozostają nadal na stanowiskach i nadal prowadza swoja prowokacyjną robole, a Minister Spraw Wewnętrznych do dziś nie dał odpowiedzi na wniesiona przez posła Chruckiego interpelacje.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PKozubski">Specjalne starania czyni Rząd w celu skrępowania wolności prasy ukraińskiej. Programy prawie wszystkich partii ukraińskich uległy całkowitej lub częściowej konfiskacie. Ciekawe jest to, iż skonfiskowano w programie Ukraińskiego Narodowo-Demokratycznego Zjednoczenia także ustępy, które nie uległy konfiskacie w Rosji carskiej w programie stronnictwa polskiego narodowo-demokratycznego w 1897 roku, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#PKozubski">1) Politycznym celem Ukraińskiego Narodowo-Demokratycznego Zjednoczenia jest utworzenie Zjednoczonego Sobornego i Niepodległego Demokratycznego Ukraińskiego Państwa i wobec tego partia stoi na stanowisku politycznego samookreślenia narodu ukraińskiego na jego wszystkich etnograficznych ziemiach.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#PKozubski">2) Ukraińskie Narodowo-Demokratyczne Zjednoczenie nie uznaje żadnych międzynarodowych aktów, które powstały wbrew woli ukraińskiego narodu i na mocy których doszło do podziału żywego organizmu ukraińskiego narodu i jego terytorium miedzy poszczególne jemu obunarodowe państwa i nigdy też nie uzna legalności obcego panowania na nich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Nie pozwolę, aby Pan kwestionował całość terytorialną Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PKozubski">Wobec takiego stanu faktycznego Klub Ukraiński głosować będzie przeciw budżetowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i żąda skreślenia budżetu wydatków na fundusz dyspozycyjny 2.100.000 zł i również żąda skreślenia pozycji wydatków 38.744 zł na urząd dla spraw mniejszości, gdyż urząd ten jest tylko cyrkiem dialektyczno-akrobatycznych sztuczek dla wprowadzenia w błąd opinii w kraju i zagranicą, iż w sprawie mniejszości narodowych w Polsce coś się robi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PJeremicz">Wysoka Izbo! Trudno mi dziś będzie mówić, bo doprawdy przychodzi mówić przy każdej sposobności jedno i to samo, o tych bolączkach, o tych żalach, a w końcu niema żadnej poprawy, a może nawet jeszcze pogorszenie z każdym dniem się ujawnia. Więc trzeba tylko powtarzać te same skargi, a tylko przytaczać inne fakty. Dziś ograniczę się tak, że o tych faktach będę mówił najmniej. Chcę tylko powiedzieć, że gdy powstał Rząd pomajowy, Rząd, który obrał sobie hasło sanacji! moralnej, który powiedział, że dlatego tylko sięga po władzę przez rewolucję i przelanie krwi, że w Polsce do tego czasu bardzo dużo działo się nieprawości, wtedy i naród białoruski, którego synowie również przelewali krew swoją na ulicach Warszawy, bo byli żołnierzami, myślał, że te hasła będą choć w minimalnej części wykonane. Przeszło już kilka miesięcy i Rząd w kwestii mniejszości narodowych, a w szczególności białoruskiej, nic nie powiedział, co ma zamiar czynić, i nic nie zrobił. Mogę skonstatować. że to, co było do maja złe, to po dniach majowych stało się jeszcze gorsze.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PJeremicz">Widzimy te same nadużycia policjantów, administracji. widzimy te same katowania, jak teraz niedawno było w Nowogródku, widzimy te same prowokacje, które były. Rząd i osoby bliżej stojące Rządu, powiadają: Proszę Panów, przecież my wszystko robimy, ażeby usunąć zło w administracji, ażeby zmienić na pewnych stanowiskach osoby. Ale te osoby, które przychodzą, faktycznie wpadają w tę samą atmosferę, o której mówił p. minister Mejsztowicz. bo kiedyś był w Polsce minister bez daty, a dziś są ministrowie atmosfery. Otóż, kiedy raz ci panowie wpadną w tę atmosferę robią się tacy sami, jak ich poprzednicy. Zmienia się coprawda w niektórych województwach ludzi, ale nie zmieniło się kierunku politycznego w stosunku do nas. Kierunek ten wytknięty jeszcze w 1920 r. przez St. Grabskiego: wszystko, co jest białoruskie, zniszczyć. skolonizować i spolonizować — jest zachowany i dziś, tą drogą idziemy do dziś f Rząd pomajowy nic zmienił tego kierunku i nie zamierza go zmienić, jak widzimy, bo nie słyszeliśmy oświadczenia Rządu, ant Rady Ministrów, ani poszczególnych ministrów z tej wysokiej trybuny, ani P. Premiera, któryby wyraźnie powiedział, co nareszcie białorusinom wolno, a czego nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PJeremicz">I oto widzimy wczorajsza historie: dwa tygodnie temu Hromada była legalną partią w Polsce, ci, którzy do niej należeli, nie byli ścigani przez urząd prokuratorski, ale raptem coś się stało, komuś, czy Ministrowi Spraw Wewnętrznych, czy prokuratorowi, coś się nie podobało i powiedział: za to, żeście należeli, musicie być karani. Ale czemu o. Minister nie rozwiązał tego stronnictwa, jeżeli ono nie miało prawa istnieć? Więc za to, co dziś było wolno, jutro musi się iść na kilka lat do ciężkiego więzienia?! Talki to jest system rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PJeremicz">Tutaj, proszę Parów, nie będę wyłuszczał tych bardzo wielu przykładów, poprostu karygodnych, ale chcę podać jeden przykład, jak rządzą panowie wojewodowie na t. zw. Kresach. Otóż. Panie Ministrze, we wsi Ławariszki w powiecie wileńsko-trockim, niedawno jeden z policjantów. — bardzo mi przykro o tych rzeczach mówić, ale to są rzeczy karygodne. — przystawiał się do jednej z córek włościanina Wasilewskiego, a kiedy nic nie uzyskał, przyszedł na posterunek, w oficjalny sposób ściągnął te dziewczynę etanem, sprowadził ją do obyczajówki pod zarzutem, że obdarzyła go weneryczna choroba. Okazało się, że ona nie tylko nie była chora, ale jeszcze niewinna. Wtedy powiedział, że to nie ona, że on się pomylił, co do imienia, że to jej siostra i tę samą ceremonię zrobili z jej siostra. Panie Ministrze, Pan może zrozumie, jaka to klęska moralna była dla tego ojca i dla tych córek. Będąc na wsi, oni nigdzie nie mogli znaleźć sprawiedliwości. Przyszło do tego, że ja musiałem iść nie do p. starosty, ale do p. wojewody, a pomimo to do dziś ten policjant urzęduję i to nawet w tej samej gminie. Proszę Panów, czy to jest możliwe, żeby p. starosta. który ma swoi nadzór w powiecie, przez kilka miesięcy nie wiedział o takich rzeczach? Jednakże tak jest. Jabym mógł, proszę Panów, wiele takich faktów tu przytoczyć, ale nie chcę, bo nie mam na to czasu i nie chcę nadużywać cierpliwości Panów, ale te rzeczy nie zmieniły się i idą tak, jak szły dotąd.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PJeremicz">Bardzo gorący obrońca tych metod, p. kol. Ilski, powiedział tu dziś, że Państwo Polskie jest zagrożone, że mniejszości narodowe to są in corpore antypaństwowcy, wywrotowcy, etc. etc. A ja zapytam się P. kol. Ilskiego i tej strony Izby, czy to nie Wy jesteście sprawcami moralnym? tego, co się teraz dzieje, czy to nie Wy gloryfikowaliście te wszystkie nadużycia policji, to bicie, to łamanie Konstytucji i te postępki? To Wy właśnie gloryfikowaliście to i teraz zbieracie owoce tego, coście posieli, bo powiadają słusznie, że jak kto posieje wiatr, to zbiera burzę. To Wy, Panowie, zrobiliście to. Wasi punie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych uprawiali te karygodne rzeczy. Wasi pupile starostowie i wojewodowie te rzeczy robili w myśl nakazu p. Stanisława Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PJeremicz">Ja, jako patriota białoruski, cieszę się z tego, bo Wy nam przez to pomagacie. Wyście nas bagatelizowali, Wyście nas przepuszczali przez ogień, młot i kowadło i myśmy się hartowali. Dziś jesteśmy już siłą, której Wy się zaczynacie bać i już krzyczycie: Co się dzieje? Ale to nam nic nie szkodzi, myślicie, że boimy się bardzo o to, że kilkuset naszych ludzi poszło do więzienia. Nie, bo oni się tam nauczą walczyć. Wyście tak samo szli na Sybir i wywalczyliście sobie niepodległość. I ja się nie boje tego, że nasi ludzie będą siedzieli w kazamatach, bo tym sposobem sami wywalczymy sobie niepodległość.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Głos: Plecie jak męczennik. Głos na prawicy: Pańskich wywodów nie należy zbyt serio traktować.)</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PJeremicz">Może Pan wcale ich nie traktować ani sepio, ani nieserio, ja je traktuje tak i mam prawo tak je traktować, a Pańskie zdanie wcale mnie nie obchodzi.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Głos: Ma Pan manie wielkości)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PJeremicz">My dziś widzimy, co się chce robić z samorządami, jak prawica i lewica cały czas targują się tylko o to, jak zrobić różne furtki i różne kombinacje, różne klauzule galicyjskie, ażeby w żaden sposób nie dopuścić do samorządów białorusinów. Proszę Panów, choć wszyscy krzyczą o te samorządy, my ich nie mamy. Ale dzisiaj mówimy o tej ustawie samorządowej, która leżała tyle lat w Sejmie, bo nie było porozumienia między prawica i lewica, nareszcie prawica i lewica pogodziły się w jednej rzeczy tylko, ażeby nie dopuścić do samorządu mniejszości narodowych i jednym artykułem, który najprawdopodobniej będzie uchwalony, przekreślono dla nas cały samorząd, bo powiadają, że wójt, że następca jego, ażeby był wójtem, musi umieć czytać i pisać po polsku. Więc ja zapytuję, a gdzież były szkoły polskie, nie mówić już o białoruskich, ale gdzie były szkoły polskie za czasów rosyjskich, skąd ten Białorusin mógł się nauczyć ino polsku czytać i pisać? To jest jedno, a Po drugie: gdzież jest kryterium, kto będ7te egzaminował tego pana, będącego wójtem? Wiec będzie go egzaminował p. starosta. Jeżeli wójt będzie jego pupilkiem, wtedy starosta powie, że dostatecznie włada, jeżeli to będzie człowiek niewygodny dla niego, to powie, że niedostatecznie włada językiem polskim w słowie i piśmie, a wiec nie może być wójtem. A stad wynika. że my, Białorusini, tych samorządów mieć nie będziemy.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#PJeremicz">Proszę Panów, są komisje, powołuje się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do Prezydium Rady Ministrów i woła się do różnych lekarzy, aby podali lekarstwo na tych nieszczęsnych Białorusinów i Ukraińców. Ale ja Panom powiem: nie trzeba żadnych lekarzy, ale trzeba zmienić radykalnie politykę, zmienić linię postępowania, traktować obywateli białoruskich tak, jak obywateli Polaków, nie uważać ich za obywateli podlejszego gatunku, dać im prawa, szkołę, samorząd, dopuścić do administracji i wtedy dopiero zmienią się nieco stosunki. Chociaż to, co rządy dotychczas zrobiły, wykopało wielki rów miedzy rządem i społeczeństwem polskiem a białoruskiem i tu trzeba polskiej demokracji, która przyjdzie może nie dzisiaj, trzeba będzie długich lat, ażeby ten rów zasypać. Dzisiaj powiadacie, żeby dać jakieś ochłapy, może wyciągnąć Białorusinów z tych ziemianek, w których od 6 łat do dziś mieszkają, a wtedy będą zaspokojeni. Nie prawda. My żądamy nie tylko naprawy ekonomicznej, nie tylko szkół, ale i całkowitych praw politycznych. Panowie się grubo mylicie, przypuszczając, że jeżeli dacie nam jakieś ochłapy, to tem samem zadowolicie nas. Zadowolicie nas wtedy, gdy zostaniemy naprawdę obywatelami, kiedy zdobędziemy sobie należne nam prawa polityczne, ekonomiczne i kulturalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Wojtiuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PWojtiuk">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które właściwie powinno nosić nazwę ministerstwa policji, jest tem narzędziem, przy którego pomocy Rząd stara się utrzymać w karbach bunt uciśnionych, ruch wyzwoleńczy mas pracujących i narodów ujarzmionych. Dla opornych, dla tych, którzy nie chcą ginąć w milczeniu ku chwale kapitału, są w pogotowiu kule, bagnety, pałki gumowe, tortury w aresztach policyjnych, więzienia.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PWojtiuk">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i policja w każdem państwie burżuazyjnem ma za zadanie dławić klasę pracującą. W Polsce faszystowskiej, pobicia i administracja ma zapewniona pełnie bezkarność i spełnia swe funkcje z bezwzględna brutalnością. Czy dużo zbrodni policyjnych zostało ukaranych przez Rząd, że przypomnę Panom morderstwo Wemklera, Bociana, ponętni one przez funkcjonariuszy policji? Tortury policyjne są systemem, za to dostaje się tylko nagrody i awans służbowy.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PWojtiuk">Proszę Panów! Główną bronią policji w walce z ruchem wyzwoleńczym robotników, chłopów i narodów ujarzmionych jest zatrute żądło prowokacji.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PWojtiuk">P. Minister Składkowski wydaje sentymentalne okólniki do starostów o łączności z ludem. a jednocześni w „radosnej twórczości” budowy Państwa Polskiego udoskonala system prowokacji. Dziś każdy szpicel, każdy prowokator wie, że prawo to bujda, grunt — to „radosne” aranżowanie afer szpiegowskich. zbrojnych powstań, spisków i t. d. System prowokacji udoskonalono do takiego stopnia, że wobec niego dziecinnemi zabawkami są pomysły Zubatowych i Gaponów, tych osławionych carskich prowokatorów.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PWojtiuk">Zdajemy sobie jasno sprawę, że cała ta polityka Rządu ma na celu rozbicie i zdemoralizowanie szeregów walczących. Rząd i klasy posiadające wiedza. że jednolity, wspólny atak wszystkich uciśnionych musi się skończyć zwycięstwem i upadkiem panowania kapitału. Wobec tego stara się on sprowokować masę do czynnych wystąpień na różnych odcinkach, by osłabić przyszłe ataki.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PWojtiuk">Charakterystycznym przykładem tej taktyki był zbrojny napad policji na zjazd okręgowy Białoruskiej Hromady w Staroberezowie. Ten sam manewr powtarza obecnie policja w Kossowie: mordowano tam chłopów białoruskich, zebranych na jarmarku. W rezultacie padło 6 trupów, wielu jest rannych. Tym razem do pomocy policji stanęły oddziały faszystowskich bojówek „Strzelca”, którym rozdano broń, by mordowali chłopów białoruskich. Również i na Ukrainie Zachodniej Rząd teroryzuje ludność miejscową. I tu działa prowokacja. Wywołany przez prowokatorów proces 151 chłopów ukraińskich we Włodzimierzu Wołyńskim, zakończył się skazaniem 130 na łączną sumę tysiąca lat ciężkiego więzienia.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PWojtiuk">Najsilniejszy atak zwrócony jest obecnie przeciwko ludowi pracującemu w Białorusi Zachodniej. Atak na Hromadę prowadzony jest systematycznie i planowo. Plan kampanii ułożono i podpisano w Nieświeżu. Weksel, wystawiony obszarnikom, Piłsudski zrealizował w styczniu, tem chętniej, że szło to polami jego polityki, awantur wojennych, że broniąc obszarniczej ziemi przeciwko prawym właścicielom, chłopom białoruskim, oczyszcza sobie teren dla przyszłej wolny ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PWojtiuk">Politykę zoologicznego nacjonalizmu wprowadza się w życie na Ukrainie Zachodniej i Białorusi z furią, która przewyższa hakatystyczne metody pruskie. Całe połacie krajów zabranych są wydane na łup kacyków administracyjnych i policyjnych. Rani się na każdym kroku uczucia narodowe, szerzy się nienawiść narodowa systematycznie i planowo, by rozbić jednolity front walki chłopów i robotników ukraińskich, białoruskich i polskich. Tego frontu najbardziej się Panowie boicie! Gotowiście wszystko zrobić dla rozbicia go. lecz to Wam. się nie uda!</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PWojtiuk">Sankcjonowaliście Panowie niesłychany gwałt policyjny nad posłami Hromady, sankcjonowaliście cały system prowokacji policyjnej, na niej bowiem oparliście swoje głosowanie. Wy. Panowie z prawicy, staliście się mamelukami Piłsudskiego, bo rozumiecie, że on broni Was przed zagładą. Dla Was, Panowie, najohydniejsze metody, najstraszliwsze zbrodnie są świętością, o ile godzą w wyzwoleńczy ruch robotniczo-chłopski.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PWojtiuk">Policja, administracja, Rząd cały wysilają całą energię, całą swą pomysłowość, by zwalczać ten ruch. Ohydne, prowokatorskie metody walki Tak wżarły się w mózgi mafii rządzącej, że nie cofa się ona przed najpotworniejszemi fałszami i oszczerstwami. By rozbić jednolitą walkę chłopów białoruskich i polskich, sojusz N. P. Ch. i Hromady, rzucono na posła Wojewódzkiego niesłychane oszczerstwo: defensywiarz! I to uczynili moralni i zawodowi defensywiarze. Oszczerstwo to rzucili tacy ludzie jak p. Matuszewski, b. szef I Oddziału, p. Miedziński. b. szef defensywy. jego współpracownicy pp. Stpiczyński, Świtalski, Polakiewicz, na żądanie p. Bartla i z sankcją Piłsudskiego. Obecnie chcecie się Panowie otoczyć tajemnicą, wykluczacie jawność, oddajecie sprawę te do „osądzenia” pp. Daszyńskim i Poniatowskim, wołacie na pomoc sprzedawczyków białoruskich, różnych Aleksiuków. — lecz Wam się to nie uda. Lud pracujący osądzi tę sprawę i Was.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PWojtiuk">Atak ten na radykalną organizację polskich chłopów bezrolnych i małorolnych jest wywołany lękiem przed narastającą świadomością chłopów, którzy wiedzą, że Piłsudski i lego ministrowie — obszarnicy: Niezabytowski, Mejsztowicz i Staniewicz ziemi chłopom nie dadzą. Już dziś nawet rodziny, 6–8 morgowych gospodarzy żywią się samemi kartoflami. Wy się boicie ruchu na wsi. Wy wiecie, czem Wam ten ruch grozi! A wiec dajecie kredyty na więzienia, policje, szpiclów, i prowokatorów.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PWojtiuk">W miastach przed masami rob o t ni czem i widmo głodu przybiera groźne rozmiary. Drożyzna wzrasta, bezrobocie szerzy się z zastraszającą szybkością, wzrasta radykalizacja — czego dowodem chociażby wybory w Pruszkowie. I znów rozlega się wołanie: policja! A p. Składkowski wyjeżdża na inspekcję i robi próbne mobilizacje, albo też traktuje domagających się Chleba i pracy robotników — kulami. Przypomnę Wam tylko ostatnie mordy w Nadwórnej i w Dźwiniaczu.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PWojtiuk">Ucisk mniejszości narodowych wzrasta. Rząd daje im majaki „federalistyczne”, rozpaczliwie stara się przykuć do swego rydwanu różne ugodowe, sprzedajne elementa w rodzaju Pawlukiewiczów, Aleksiuków, Daniłowiczów, stara się skaptować burżuazję żydowską, przestraszoną wzrostem ruchu robotniczego. Koło Żydowskie idzie za Rządem wówczas, gdy faszystowski Rząd Piłsudskiego swą polityką niesie pauperyzację najszerszym masom ludu żydowskiego. Żydowski proletariusz pozbawiony jest prawa do pracy, do dziś dnia stosowane są wyjątkowe prawa carskie w stosunku do ludności żydowskiej. Pod czułem okiem policji i administracji, która konfiskuje każde słowo, mówiące o wolności ludu, różne „Rozwoje” szerzą zbrodniczą hecę antysemicką, nawet w szkołach wśród dzieci. Policja wszczyna jakieś prowokatorskie śledztwa w kierunku mordów rytualnych. Język żydowski jest pozbawiony wszelkich praw, ludność żydowska nie ma prawa zwracać się do urzędów administracyjnych w swoim języku, mierna ani jednej państwowej szkoły z żydowskim językiem wykładowym, robotnicy żydowscy nie są przyjmowani do przedsiębiorstw państwowych, np. fabryk tytoniowych, bezrobotni robotnicy żydowscy nie są przyjmowani na roboty publiczne i są pozbawieni zapomóg. A gdy żądają swych praw, zmów słychać chór, w którym nie brak głosów panów z Koła żydowskiego, wołających policję.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PWojtiuk">Proszę Panów! Rozumiemy plany Rządu i p. Ministra Spraw Wewnętrznych Składkowskiego. Chce on za wszelką cenę rozbić blok robotników i chłopów wszystkich narodowości, który utworzył się w procesie walki o chleb i pracę dla robotników, o ziemię dla chłopów, o całkowitą wolność i prawo samookreślenia dla narodów ujarzmionych. Przez rozbicie jednolitego rewolucyjnego frontu chce faszystowski Rząd odwlec godzinę upadku i przygotować grunt dla urzeczywistnienia swej polityki wojennej. Podstawą tej polityki — pisze „Przełom”, organ „naprawców” — jest idea jagiellońska, i poucza, że „według idei jagiellońskiej posłannictwem historycznym Polski jest promieniowanie na Wschód”.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#PWojtiuk">W imieniu Komunistycznej Frakcji Poselskiej oświadczam, że wszelkie zakusy faszystowskiego Rządu do wcielenia idei jagiellońskiej wszelkie próby Rządu i ministerstwa policji do rozbicia jedności walki robotników, chłopów i narodów ujarzmionych z faszyzmem polskim, zostaną odparte, że ani prowokacja, ani terror nie zdołają zdławić ruchu wyzwoleńczego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma sprawozdawca p. Rusinek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PRusinek">Wysoki Sejmie! Spotkał mnie duży zaszczyt, że wielu Panów mówców raczyło wspomnieć bądź moje sprawozdanie drukowane, bądź mój referat. Zaszczyt nielada, ale cytaty wyrwane z całego ciągu rozumowania nie zawsze całkowicie pokrywają się z tem, co w referacie usiłowałem wykazać i wytłumaczyć. Dlatego też przyznając, że sprawiło mi to znaczną przyjemność, jednak chciałbym, ażeby nie te cytaty obciąż: to, mnie, ale tylko sprawozdanie i referat, który sam wygłaszałem. Po tym wstępie pro domo sua chciałbym parę stów ogólniejszych powiedzieć na zakończenie tej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PRusinek">Dyskusja budżetowa, tak jak ja ją rozumiem, ma dwa zadania: Jedno zadanie jest wszędzie we wszystkich państwach bardzo wyraźne, mianowicie jest to sposobność do szczegółowego obrachunku z danym rządem, stronnictwa, popierające rząd, stwierdzają dodatnie rzeczy, które ten rząd uczynił, a odwrotnie stronnictwa, będące w opozycji, przedstawiają jego błędy. Tak jest na całym świecie i u nas oczywiście jest to stosowane w całej rozciągłości. Ale jest i druga strona. Wydaje mi się ona niemniej ważną w dyskusji budżetowej w Sejmie, a nie mniej ważną szczególnie w Państwie Polskiem, które powstało niedawno, które nie jest specjalnie silnie zmontowane, które, jak tutaj w czasie tych debat dwudniowych słyszeliśmy, ma wiele punktów zapalnych, nie mówmy groźnych, ale zapalnych. Wobec tego nie zależy mi tyle, a sądzę, że nie powinno większości tej Wysokiej Izby zależeć na obrachunku z tym czy innym rządem, lecz na wskazaniu, które punkty w naszej administracji, a co zatem idzie w naszej państwowości, są jeszcze słabe, które należałoby wzmocnić, jakimi drogami do tego dążyć.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PRusinek">Szereg mówców, którzy tu zabierali głos, w sposób dość wyraźny wskazywał te momenty, o których w tej chwili mówiłem. Byłoby rzeczą bardzo dobra, gdyby przy tej dyskusji okazała się współpraca między Rządem i Sejmem, mająca na celu ustalenie, że nastąpiła zgoda.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PRusinek">Jestem referentem i to, co mówię, nie obciąża mojego klubu. Otóż mam wrażenie, że byłoby rzeczą ważną, ażeby nastąpiła współpraca między Sejmem i Rządem z racji chociażby tej dyskusji, któraby miała na celu ustalenie, że właśnie te i te punkty już dojrzały do tego, ażeby się nimi zająć, ażeby rozpocząć programową, w takim, a nie innym kierunku robotę.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PRusinek">Dyskusja była długa, współpracy nie wywołała. P. Minister nie zabiera głosu i nie możemy ustalić, co do których punktów jesteśmy zgodni w. zapatrywaniach, tak większość stronnictw! tu reprezentowanych, jak Rząd. Nie możemy się dowiedzieć, dajmy na to — czy wszyscy zgodni jesteśmy co do tego, że ustawa o policji państwowej jest rzeczą potrzebną i że ta ustawa w najbliższym czasie ma się ukazać i ująć konstrukcje policji państwowej w tej albo innej formie. Ta rzecz jest nie zaprzeczenie dojrzała, ale nie wiemy, czy ona jest w programie. Teraz druga rzecz niezaprzeczenie ważna i wymagająca energicznego działania. Komisariat Rządu mieści się w Warszawie od roku 1924 — I okazuje się, i sam Rząd to uznaje — że Komisariat Rządu w m. Warszawie nie jest ani drugą ani pierwszą instancją i wszyscy wiemy, że Ministerstwo ponosi fatalne skutki tej rzeczy. Mianowicie departament administracyjny jest rodzajem województwa dla Komisariatu Rządu i niestety nie może spełniać bardzo poważnych funkcji legislatywnych, bo musi załatwiać drobiazgi, które powinna załatwiać Instancja druga.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PRusinek">Wspomniałem tylko o tych dwóch rzeczach, nie wymieniając szeregu momentów, które podnosiłem czy to w sprawozdaniu drukowanem, czy w referacie, lub które inni mówcy podnosili. Mówię o nich dlatego, iż mam wrażenie, że p. Minister Spraw Wewnętrznych ma wiele możliwości zakomunikowania społeczeństwu polskiemu czy to z trybuny sejmowej, czy w inny sposób — zagranicą ministrowie mówią nie tylko z trybuny parlamentarnej, ale i przy różnych innych okolicznościach, czy to na bankiecie, czy nie na bankiecie, ale powiadają, że w swoim resorcie będą robili to i to. I byłoby rzeczą niezmiernie cenna, abyśmy mogli zakończyć debatę budżetowa w tym sensie, abyśmy wiedzieli, że p. Minister Składkowski zgadza się z takiemi a takiemi momentami i że będzie te rzeczy przeprowadzał. Na razie rezultat całej dyskusji wygląda w ten sposób, że wszystkie momenty rzeczowe są przytłoczone mnóstwem różnorodnych zarzutów nieraz bardzo szczegółowych, a następnie wybijają się na czoło pewne skargi, jak je przedstawiciele mniejszości narodowych, zdarłem mojem. zupełnie niesłusznie tytułują. Otóż mam wrażenie, że trzeba powiedzieć, czego się ma spodziewać ta mniejszość narodowa u nas, jaki jest ten program pozytywny, aby całe społeczeństwo mogło się wmyśleć w ten program i ustosunkować się do niego. Nie test rzeczą dodatnią, że rezultatem prac Komisji Budżetowej i plenum Sejmu jest tylko mozajka skarg, mozaika zarzutów, gdy tymczasem byłoby rzeczą niezmiernie cenną, by rezultatem takiej współpracy między Rządem a Sejmem było ustalenie tego pozytywnego programu, nie na długo, ale na jeden rok do następnego budżetu i żeby się następnie ten plan przeprowadzało. Może nie wszystko uda się zrobić, ale może pewne rzeczy się przeprowadzi.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PRusinek">By nie być gołosłownym, wskażę na jedną komórkę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, która, zdaniem mojem, nadaje się w szczególny sposób do tego, aby na niej przeprowadzić doświadczenie państwowe, poprawę, inwestycję rozumną. Tą komórką jest policja państwowa. Jeden z pp. mówców twierdził, że ja oświadczyłem się za zmniejszeniem policji. Widocznie nie czytał mego sprawozdania, nie słyszał mego referatu, o to mniejsza, wspominam to mimochodem. Otóż rzecz ma się tak. Komisja Budżetowa dostaje pewną ilość liczb, dotyczących ilości ludzi, kosztów ich utrzymania, i powiada: tyle nie możemy dać, bo to w porównaniu z całym budżetem wynosi więcej niż 50%, a jeżeli wynosi więcej niż 50% to znaczy, że policja nas za drogo kosztuje i w tym wypadku właśnie trzeba: czynić oszczędności. A tymczasem jest rzeczą nie ulegającą wątpliwości, że trzeba w tej policji przez jeden rok przeprowadzić rozumne, celowe inwestycje. Więc uważam, że byłoby rzeczą konieczną, żeby przez jeden rok policją się tak zaopiekować, jak w roku 1925 Korpusem Ochrony Pogranicza, czego rezultaty są dotąd niezwykle doniosłe, trzeba przez jeden rok skierować w tę stronę większy wysiłek, rzucić większe kwoty i na wyszkolenie i na łączność i na uzbrojenie, żeby móc potem stanąć przed Sejmem i powiedzieć: przeprowadziłem faktycznie inwestycje i wobec tego mogę zaproponować zmniejszenie liczby ludzi o tyle i tyle. A kto wie, czy to będzie zmniejszenie budżetu, bo nie wiemy, czy nie będzie dodatnią rzeczą, gdyby Rząd przyszedł z uzasadnieniem, że policje trzeba więcej wynagradzać — nie wiem, czy to nie będzie wskazane dla Państwa, ale Sądzę, że Rząd powinien tę przez przerobić i przemyśleć. Więc takie inwestycje planowe w tym dziale przeprowadźmy I zróbmy w ciągu roku doświadczenia, które nam może wykażą, że inwestycje dobrze użyte stokrotnie się w następstwie opłacają, bo personalia nie będą rozsadzać budżetu.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PRusinek">Ale o to jeszcze mniejsza. Ważniejsze jeszcze jest, że budżet tego organu, który siła rzeczy musi się spotykać z atakami, będzie specjalnie dobrze umotywowany, będzie doprowadzony do pewnych granic, o których będziemy wiedzieli, że zmniejszyć ich już nie można.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PRusinek">Otóż ja rzucam tu pewną myśl i chciałbym bardzo, żeby jeżeli nie tutaj, to gdzieindziej można się było dowiedzieć, czy szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podziela chociażby cząstkę poglądów tego człowieka, który tu w Sejmie reprezentuje budżet tego ministerstwa, a więc sprawozdawcy, czy też sprawozdawca stoi na zupełnie przeciwnym biegunie. Te rzeczy należałoby jednak do pewnego stopnia wyjaśnić. A przecież myślę, że to nie jest rzeczą mało ważną dla nikogo w tej Izbie, dla nikogo twierdzę, komu Państwo leży na sercu, żeby ten Rząd, chociażby wszyscy byli do niego w stosunku opozycji, przyłożył do budowy potężnego Państwa Polskiego swoją cegiełkę, i żeby ta cegiełka była największa. W ten sposób rozumiem współpracę Sejmu z Rządem przy debacie budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Skończyliśmy dyskusję nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W czasie dyskusji zgłoszono szereg wniosków, proszę p. Sekretarza o ich odczytanie.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#WicemarszałekZwierzyński">Wniosek klubu P. S. L. Piast: w dziale I wydatków zwyczajnych § 10 z sumy 2.100.000 zł skreślić 1.100.000, czyli obniżyć ten § na 1.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#WicemarszałekZwierzyński">Wniosek pp. Anusza i Praussowej: Wstawić do działu 3, rozdział 2, § 9 na budowę państwowej szkoły położnych w Krakowie — 300.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#WicemarszałekZwierzyński">Wnioski p. ks. Ilkowa: a) W dziale 1 — Zarząd centralny — § 8. Inne wydatki 16.200 zł — skreślić.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#WicemarszałekZwierzyński">b) W dziale 1 — Zarząd centralny — § 10. Fundusz dyspozycyjny zmniejszyć do 1.000.000 zł, zaś resztę pozostała uchwalonej kwoty przez komisję przenieść do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na fundusz bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#WicemarszałekZwierzyński">c) W dziale 2. § 8. Inne wydatki — na 42.000 zł — skreślić.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#WicemarszałekZwierzyński">d) W dziale 2, § 10. Utrzymanie administracyjne zasądzonych — kwotę 221.000 zł zmniejszyć do 121.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#WicemarszałekZwierzyński">e) W dziale 2 — Koszty asystencji wojskowej 250.000 zł — skreślić, w razie odrzucenia tego wniosku zmniejszyć tę kwotę na 125.000zł.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#WicemarszałekZwierzyński">i): W dziale 3 — Walka z alkoholizmem — § 16, kwotę 200.000zł — skreślić, w razie odrzucenia tego wniosku zmniejszyć tę kwotę na 100.000 zł i wstawić resztę do§ 13 dla zwalczania chorób zakaźnych.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 3, rozdz. 4 § 5 Pomieszczenie — kwotę 36.000 zł zmniejszyć na 18.000 zł: w tym samym dziale § 8 Inne wydatki — 1650 zł skreślić.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 3 § 10, wydatki laboratoryjne 23.000 zł obniżyć na kwotę 10.000 zł, zaś resztę przenieść do rozdz. 5 § 11 dla szpitali komunalnych.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 4 § 2, różne wydatki osobowe 912.000 zł zmniejszyć do kwoty 512.000 zaś resztę przenieść do funduszu bezrobocia Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 4 § 8. Inne wydatki 5.000 zł skreślić, w tym samym dziale § 14 — Psy policyjne — kwotę 20.000 zł skreślić, w razie odrzucenia tego wniosku zmniejszyć do połowy, resztę przenieść do funduszu bezrobocia Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 4 § 15, wydatki śledcze 350.000 zł skreślić: w razie odrzucenia tego wniosku zmniejszyć tę kwotę do połowy. W tym samym dziale § 16 — Utrzymanie aresztów policyjnych — zmniejszyć do kwoty 50.000 ził, resztę pozostałej kwoty, uchwalonej przez komisję, przenieść do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na pomoc doraźną.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 5 § 8 — Inne wydatki 20.700 zł skreślić, na wypadek odrzucenia tego wniosku zmniejszyć kwotę do połowy, resztę przenieść na fundusz bezrobocia Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 5 § 8. Inne wydatki 14.260 Zł skreślić, uwzględniając to, że pozycja ta może być uwzględniona w §6 i§7 tegoż działu.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#WicemarszałekZwierzyński">W dziale 6 § 11. Zakup maszyn do liczenia i pisania 120.000 — skreślić, w razie odrzucenia zmniejszyć do 10.000 zł, pozostałą resztę przenieść do Budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na pomoc doraźna.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#WicemarszałekZwierzyński">Rezolucja ks. Ilkowa: „Sejm wzywa Rząd do utworzenia podsekretariatu stanu dla spraw mniejszości przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i skomunikowania tych agend w nim. które dotychczas są rozproszone po różnych resortach ministerialnych”.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#WicemarszałekZwierzyński">Wniosek p. Kozubskiego: „Skreślić w wydatkach zwyczajnych w dziale I § 10 Fundusz dyspozycyjny 2.100.000, dział VI § 1–6 Urząd dla spraw mniejszości 38.744 zł”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Przechodzimy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Sprawozdawca p. Kwiatkowski ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PKwiatkowski">Wysoki Sejmie! Cyfrowo budżet Ministerstwa Przemyślu i Handlu zawiera w dochodach kwotę 6.430.141 zł., w rozchodach zwyczajnych kwotę 11.125.544 zł., w wydatkach zwyczajnych kwotę 22.776.132 zł., razem w rozchodach kwotę 33.901.676 ził. Komisja Budżetowa do przedłożenia rządowego wprowadziła tylko nieznaczne zmiany.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PKwiatkowski">W dochodach zmiana jest największa, bo zwiększono dochody preliminowane z Centralnej Komisji Przywozu o 500.000 do sumy 1 miliona, dalej zwiększono w dziale 5tym w § 13 opłaty probiercze o 53.640 zł, w związku z podwyższeniem opłat w dziale 6ym § 14 zwiększono opłaty pilotowe i portowe o 20.000 zł w związku ze wzmożeniem ruchu portowego w Gdyni, z tego samego powodu podwyższono preliminarz dochodu w dziale 6ym § 16 — urządzenia techniczne w Gdyni o 60.000 do sumy 300.000 zł. Ogółem Komisja uchwaliła zwiększyć preliminowany dochód o 633.640 zł.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PKwiatkowski">Bo wydatków wprowadzono zmiany w dziale 1 § 8, gdzie skreślono 20.000 zł w rubryce różnych wydatków. Dalej powiększono subwencje w § 10 działu I, mianowicie na przemysł ludowy, domowy, artystyczny o kwotę 140.000 i na premie dla terminatorów o kwotę 14.500zł. Powiększono ponadto wydatki Centralnej Komisji Przywozu łącznie ze zwiększonym dochodem z tego działu o 5.000. Na Biuro Badania Cen preliminowano 120.000 zł. w § 24 działu I. W dziale 4 § 7 uchwalono 6.000 więcej na koszty wydawnictw Instytutu Geologicznego.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PKwiatkowski">W dziale 6 § 1 uchwalono 9.300 zł. więcej w związku z koniecznością powiększenia personelu o dwa etaty 7 stopnia służbowego.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PKwiatkowski">Innych zmian Komisja Budżetowa do preliminarza rządowego i do wniosków rządowych nie wprowadzała.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PKwiatkowski">Wydatki administracyjne Ministerstwa Przemyślu i Handlu w porównaniu do całego budżetu są skromne, bo całkowite wydatki wynoszą tylko 1,7% całego budżetu, a czysto administracyjne 0,5%.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PKwiatkowski">Już poważniej przedstawiają się budżety przedsiębiorstw państwowych. Jeżeli bowiem zliczymy preliminowane obroty tych przedsiębiorstw, to otrzymamy z Polminu, Gazociągów, Żup solnych. Brzeszcza, Blachowni i Chorzowa razem S8.3S0.200 zł. Dochód z przedsiębiorstw o kapitale mieszanym, łącznie z dochodami! za nadania górnicze i naftowe preliminowano na 3.706.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PKwiatkowski">Znaczenie budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie polega jednak tylko na sumach, które tutaj miałem zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić. Pieczy Ministerstwa Przemysłu i Handlu bowiem powierzone są wszelkie dziedziny naszego życia gospodarczego z wyjątkiem rolnictwa, te dziedziny, które obok rolnictwa są filarami naszego gospodarstwa narodowego i na których wydajności i prosperowaniu opiera się życic gospodarcze kraju, nasz eksport i budżet Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PKwiatkowski">Szczególnie ważnym i interesującym nas tutaj wyrazem żywotności tego gospodarstwa narodowego jest nasz bilans handlowy. I codo tego słyszy się zdania nie odpowiadające ściśle rzeczywistości. Złudzenia, jakie co do rzeczywistego staniu gospodarczego kraju niejednokrotnie starano się szerzyć, żeby wywołać korzystny nastrój, miały dla kraju skutek niedobry, wywołały bowiem mniemanie, że wszystko jest dobrze i, zamiast podniecać do wysiłków, częstokroć udaremniały wysiłki około naprawy naszego gospodarstwa narodowego. Stad i złudzenie, dotyczące eksportu naszego w 1926 roku mogłoby się stać również szkodliwe. Czytaliśmy obliczenia, w których wysokość eksportu naszego zamiast w złotych w złocie obliczano w złotych papierowych. wskutek czego naturalnie suma ogólna przekroczyła dwa miliardy. A z innej jeszcze strony starano się korzystnie eksport nasz oświetlić, wskazując na to, że jest on rzekomo rekordowy, bo przekracza wagowo przeszło 20.000.000 tonn, ilość, której jeszcze istotnie nic osiągnęliśmy w eksporcie naszym. Pozwolę sobie jednak wykazać, że właśnie porównanie wagowej ilości eksportu z jego efektem finansowym nasuwa bardzo krytyczne refleksje.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PKwiatkowski">Mamy w bilansie handlowym ca 400.000.000 nadwyżki złotych w złocie. W r. 1925 wywieźliśmy ca 13,6 milionów tonn, a bez węgla 5 6 milionów tonn, w r. 1926 — zaś 22.300.000 tonn, bez węgla 8.100.000 tonn, ale wartość wywozu w r. 1925 wynosiła 1.272.000.000 zł w złocie, bez węgla — 1.128.000.000 zł w złocie, a w r. 1926 — 1.306.000.000 zł w złocie, bez węgla 1.054.000.000 zł w złocie. Wywieźliśmy towarów o 44% więcej, a otrzymaliśmy za nie mniej niż w r. 1925, znaczy to, że jakość i wartość towarów eksportowych nie poprawiła się.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#komentarz">(P. Szydłowski : Ceny zagranicą spadły.)</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PKwiatkowski">Niewątpliwie spadły ceny zagranicą, ale spadek cen zagranicą nie wynosi 50%,...</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Do 50%.)</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PKwiatkowski">... a tyle mniej uzyskaliśmy z eksportu. Wywóz poniżej pewnego poziomu cen może być nawet stratą niepowetowaną dla gospodarstwa narodowego i może być pewnem marnotrawstwem majątku narodowego. Dlatego tem słaby efekt finansowy naszego eksportu — wymaga bardzo ścisłego badania, takiego, które leży poza ramami i poza możnością sprawozdawcy budżetowego. Obowiązkiem moim jest jednak wskazać na ten stan rzeczy, aby czynniki do tego powołane sprawę zbadały i stwierdziły przyczyny tak niepomyślnego wyniku tego wagowo bardzo wielkiego wywozu.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PKwiatkowski">Jeżeli chodzi o to, ktoby miał stwierdzić, dlaczego nasz eksport dał tak niepomyślny wynik, to trudnoby oznaczyć instancję, któraby się tem zająć powinna, bo jest pewnym unikatem w naszej administracji państwowej, że pewne gospodarcze kompetencje, które należałyby do Ministerstwa Przemysłu i Handlu, są rozparcelowane pomiędzy różne ministerstwa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych walczy np. z drożyzną, to znaczy z drobnym handlem, chociaż tam są już tylko ostatnie objawy drożyzny. Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie ma wpływu na politykę cukrowa, naftową, tytoniową, spirytusową.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#komentarz">(Głos: Solną.)</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PKwiatkowski">Elektryfikacja kraju, co do której czytamy bezustannie zapowiedzi, że ta niesłychanie ważna dziedzina ma być zmonopolizowana w rękach jakiegoś zagranicznego, nieznanego nam bliżej przedsiębiorstwa, podlega Ministerstwu Robót Publicznych, jakkolwiek jest rzeczą jasną, że sprawa elektryfikacji kraju ma najważniejsze znaczenie dla rozwoju przemysłu i handlu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#PKwiatkowski">Świeżo znów ukazało się sprawozdanie o przyszłości eksportu węgla w Polsce jako wydawnictwo Komitetu Ekonomicznego Ministrów. W tem dość optymistycznie utrzymanem sprawozdaniu czytamy, że komisja opiniodawcza przy wicepremierze Rządu Polskiego na zlecenie p. wicepremiera opracowała cały program gospodarki węglowej, obejmujący „sprawy płac robotniczych, czasu pracy, ustawodawstwa socjalnego, stosunku rządu do karteli, cen wewnętrznych, dalej sprawy transportu, taryf kolejowych, portów i żeglugi morskiej, obciążenie podatkami i dostawy rządowe. Dosłownie cytuję. Proszę Panów, a są to według mojego zdania sprawy. które powinne przedewszystkiem interesować Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które do tych rzeczy ma przecież specjalne wydziały, departamenty, referaty. Przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów nie dysputowaliśmy o tych wszystkich zagadnieniach, a przecież trzeba je poruszyć dlatego, że dotyczą one przemysłu i handlu, jakkolwiek załatwia, je nie Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PKwiatkowski">Stan wywozu węgla dość optymistycznie w tem sprawozdaniu przedstawiony, nie daje, jak to już obecnie cyfry wykazują, podstaw do zbyt wielkiego optymizmu. Eksport w pierwszej połowie stycznia zmniejszał się dalej, a w grudniu zmniejszył się znacznie w stosunku do listopada.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#PKwiatkowski">Konkurencja, która na rynkach spotykać będzie węgiel polski, stale się będzie zwiększała. Podkreśla to zresztą także i komitet opiniodawczy, a mimo to dochodzi do optymistycznych wniosków. Węgiel, co do którego przytoczyłem już dane eksportowe, cierpi przy eksporcie szczególnie silnie z powodu braku wagonów. Mimo zmniejszenia się eksportu, brak wagonów nadal dotkliwie daje się we znaki. Jeśli brak wagonów nie zostanie usunięty, jeżeli zdolność przewozowa kolei państwowych i zdolność przeładunkowa portów naszych nie zostanie powiększona. to z tych przyczyn płynąć muszą dalsze obawy co do zmniejszenia się eksportu węgla.</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#PKwiatkowski">Bardzo ważnym z kolei artykułem eksportowym jest drzewo. Mamy tutaj ów niepomyślny objaw, że jakkolwiek eksport drzewa o50% zwiększył Się z ca 3,5na ca 4,5miliona tom, to efekt finansowy jest mniejszy i daje nam deficyt w porównaniu do r. 1925 taki, że gdybyśmy uzyskali te same ceny, co w r. 1925, powinno było z eksportu drzewa z t. 1926 wpłynąć do kraju o125.000.000 zł w złocie więcej. Wysokość tej kwoty dowodzi, że sprawa ta powinna być zbadaną i nie powinno się jej pozostawić domysłom dowolnym, które nie doprowadza do ścisłych wyników. Czy ceny obniżyła dzika konkurencja eksporterów drzewnych, czy działała tu silnie wojna celna na obniżenie cen naszego drzewa, którą prowadzimy z Niemcami, czy eksporterzy ze względu na przepisy walutowe nieściśle podawali w licznych wypadkach wartość eksportowanego drzewa, czy też eksporterzy zagraniczni, którzy w kraju mają w eksploatacji bardzo poważne obiekty leśne, swoim własnym firmom zagranicznym kalkulowali drzewo znacznie taniej aby cena tutaj się zmniejszyła, a tam u nich w ich własnych domach zagranicznych zwiększyły się zyski — czy jedna z tych przyczyn, czy wszystkie te przyczyny razem wchodzą w grę, to powinno podlegać ścisłemu i dokładnemu zbadaniu, ponieważ drzewo jest jednym z najważniejszych i najcenniejszych naszych eksportowych artykułów, którego nie mamy w takiej abondacji, ażebyśmy go marnotrawić i za bezcen zagranicę oddawać mogli. Rozmiar zalesienia Polski jest mniejszy, niż innych krajów, które mając wyższy poziom przemysłowy od nas, nie tylko nie eksportują drzewa, lecz owszem importują je.</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#PKwiatkowski">Niedawno odbywał się w Warszawie kongres eksporterów i przemysłowców drzewnych. Tam wskazano na wiele bolączek w tym przemyśle, także na te szkody, jakie w dziedzinie tego działu naszego majątku narodowego poczyniła eksploatacja kapitału zagranicznego. Podkreślam, że sam spadek ceny drzewa na rynku zagranicznym nie tłomaczy ostatecznie tak wielkiego manka pieniężnego w eksporcie naszego drzewa. Na rynku krajowym cena drzewa nawet wzrosła do tego stopnia, że Ministerstwo Rolnictwa mogło się pochlubić, że odprowadziło w 1926 r. tytułem czystego zysku do kasy skarbowej 73.000.000 zł czyli o100% więcej, niż w roku zeszłym, a o 90% więcej, niż przewidywał preliminarz budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#PKwiatkowski">Ten stan rzeczy na rynku drzewnym krajowym również wskazuje na to, że spadek cen na rynkach zagranicznych nie tłomaczy małego stosunkowo efektu finansowego w eksporcie drzewnymi.</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#PKwiatkowski">Bolączką naszego gospodarstwa narodowego jest dalej kwestia cukru. Minister Przemysłu i Handlu na mocy ustawy z dn. 22 III 1925 r. ma prawo wpływać na regulację cen cukru w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Sprawa ta, bardzo ważna tak dla rynku wewnętrznego, jak zewnętrznego, dotąd nie została załatwiona, tak, aby można było uważać ją na dłuższy przeciąg czasu za uregulowaną.</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#PKwiatkowski">Już ustawa z dn. 22 lipca była tylko pewnem lekarstwem chwilowemu bo ratowała na razie pewne cukrownie od upadku, dając im wyższe ceny za cukier, ale nie przewidywała niczego, coby doprowadziło do uzdrowienia stosunków w cukrownictwie. Do dziś zmiana żadna nie nastąpiła w tej dziedzinie i na naszej polityce cukrowej ciąży dalej ten fakt, że szereg mniejszych cukrowni, nie mogących się w danych warunkach utrzymać, wszelkiemi. siłami, przez różne wpływy, stara się po swojemu za pomocą podrożenia cukru innych środków ratować się przed ruiną. Jednym z najnowszych pomysłów, który z punktu widzenia racjonalnych zasad handlowo-przemysłowych należałoby odrzucić, jest ten, żeby cukrownie pracujące racjonalnie, dopłacały cukrowniom, które pracują nieracjonalnie. Sądzę, że można dyskutować nad rozmaitemi sposobami prowadzenia gospodarstwa narodowego, mogą być jedni zwolennikami kapitalistycznej gospodarki, a inni znów socjalistycznej lub jeszcze innej, ale nie można mieszać jednego z drugiem. Nie można opierać cukrownictwa na kapitalistycznych podstawach a jednocześnie mieszać do tego pewne zarządzenia programu socjalistycznego. To jest niemożliwe i to do niczego nie doprowadzi. Gdybym był zwolennikiem socjalistycznych zasad gospodarzenia, mówiłbym to samo.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#komentarz">(Poseł Wiślicki: To nie dostałby Pan tego referatu.)</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#PKwiatkowski">Dwie komisje już badały stan...</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#komentarz">(Głos: Cztery nie dwie)</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#PKwiatkowski">...może być, że i cztery. Opierając się na tych publikacjach, które mi były dostępne, znalazłem dwie komisje, ale nie będę się przy tem upierał, bo to tylko szczegół. Otóż te komisje badały kwestie cukrownictwa i wystąpiły z wnioskami. Opinia publiczna jest zaniepokojona, cukrownie też jest zaniepokojone, toczy się walka plantatorów z cukrownikami, konsumentów z cukrownictwem, rządu ze związkiem cukrowników. W tej ważnej gałęzi jest poprostu walka wszystkich ze wszystkimi. Do tego dochodzi ten smutny fakt, że owe rzekomo najtaniej pracujące cukrownie na zachodzie przechodzą po kolei w ręce kapitału obcego.</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#komentarz">(Głos: Bo gdy nie maja kapitału, to co maja zrobić?)</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#PKwiatkowski">Kiedy właśnie pewne kola twierdza, że one maja szalone zyski.</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#PKwiatkowski">Pragnąłbym tutaj jako referent, wskazać na niebezpieczeństwo, grożące naszemu gospodarstwu narodowemu. Według relacji, jaka się pojawiła w prasie zagranicznej, kapitał holenderski...</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#komentarz">(Głos: To jest dobry kapitał.)</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#PKwiatkowski">... z siedzibą w Amsterdamie i Berlinie, to jest Intemationales Zukker Maatschapig kupił większość akcji w siedmiu cukrowniach: w Środzie, Opalenicy, Tucznie, Janikowie, Pakości, Wierzchosławicach i we Wrześni.</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#komentarz">(Głos: Nie wierz Pan wszystkiemu co piszą.)</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#PKwiatkowski">Proszę Panów, rzecz ta pojawiła się w prasie krajowej i w prasie zagranicznej. Spotkałem się z tą wiadomością także w dziale ekonomicznym „Prager Presse”, a ma orna dział ekonomiczny, jak wiadomo, doskonale postawiony Czechosłowacja zaś jest au couranit tych zagadnień cukrownictwa, bo ma bardzo rozwinięty przemysł cukrowy.</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#komentarz">(Głos: A gdy wykupią, to podniosą ceny cukru.)</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#PKwiatkowski">Spełniam swój obowiązek i trzymam się tych granic, w jakich tu, jako referent, te zagadnienia przedstawić muszę. Rzeczą jest Panów, wysnuć z tego odpowiednie wnioski. Dodać trzeba jeszcze że ceny cukru na rynku zagranicznym do połowy roku zeszłego spadały bardzo znacznie, jednak w końcu roku zeszłego poszły na rynkach zagranicznych o 35% w górę.</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#PKwiatkowski">Nie chciałbym też zaprzeczyć, że cukrownictwo przeżywa nie tylko u nas ciężkie czasy. Mam przed sobą obliczenie z cukrownictwa niemieckiego, które również sprzedawało cukier okresami poniżej kosztów produkcji, a było do tego zdolne dlatego, ponieważ cukrownie nie są tam jak byty w Kongresówce własnością prywatnego kapitału, lecz plantatorów buraków i wskutek tego straty w fabrykacji cukru odbijały się na cenach, płaconych plantatorom. buraków przez odnośne cukrownie. W Niemczech wentyluje się załatwienie tego zagadnienia, które może i w naszych stosunkach trzebaby rozważyć, mianowicie, żeby w mniejszych cukrowniach doprowadzać tylko do wytłoczenia soku buraczanego, natomiast żeby przerabianie na cukier odbywać tylko w cukrowniach wielkich. Taki projekt omawiają pisma fachowe niemieckie, tam sprawa ta jest wentylowana, ponieważ transport tego wytłoku buraczanego jest tańszy niż transport buraków. A przecież transport i psucie buraków przyczynia się w wysokiej mierze do podrożenia produkcji cukru.</u>
          <u xml:id="u-39.39" who="#PKwiatkowski">Polityka węglowa, drzewna i cukrowa są to trzy dziedziny bardzo ważne dla naszego gospodarstwa narodowego, na inne wskazuję w mojem drukowanem sprawozdaniu, wykazując konieczność uregulowania w Polsce stosunków eksportowych, co zresztą dotyczy także dziedziny naftowej, w której również eksporterzy prowadzą między sobą walkę konkurencyjna, obniżają oni przez to nie tylko cenę nafty i produktów naftowych zagranicą, ale na domiar złego obniżają także reputację polskiego gospodarstwa narodowego, bo zagranica nie rozumie takich stosunków eksportowych.</u>
          <u xml:id="u-39.40" who="#PKwiatkowski">Próby naprawy dokonać ma Instytut Eksportowy. Dlatego Komisja Budżetowa przyjęła wydatek przewidziany na utworzenie Instytutu Eksportowego, którego zadaniem byłoby uporządkowanie stosunków eksportowych. Mają rację ci, którzy twierdzą, że ten instytut powinien się z czasem oprzeć na eksporterach i być utrzymywany z ich funduszów jak to np. jest we Francji, gdzie centymowe składki obciążające eksport idą na utrzymanie takiego instytutu. U nas w tem niesharmonizowanem jeszcze życiu gospodarczem, w walce, jaka się toczy na rynkach krajowych i na rynkach zagranicznych wśród naszego handlu, czekać, aż eksporterzy między sobą dojdą do porozumienia, nie można, bo koszta czekania płaci gospodarstwo narodowe. Zapoczątkowanie akcji: przez rząd i utworzenie Instytutu Eksportowego jest przeto mojem zdaniem słuszne.</u>
          <u xml:id="u-39.41" who="#PKwiatkowski">Jeżeli chodzi o nasze stosunki gospodarcze z zagranicą, to nie będę tu już omawiał spraw, które w drukowanem sprawozdaniu poruszam, to jest kwesti traktatów handlowych, nie będę też mówił o niedostatecznej naszej reprezentacji handlowej za granicą. O tem są ścisłe liczby, które podaje to sprawozdanie. Ale jedno zagadnienie wymaga jeszcze oświetlenia. Pojawiło się w druku sprawozdanie Międzynarodowej Izby Handlowej, złożone dla użytku światowej konferencji gospodarczej, która się ma odbyć w Genewie. Omawia ono obszernie kwestie, które i dla nas są aktualne, jak kwestię praw obywateli zagranicznych, kwestię trudności transportowych, kwestie zakazów wywozowych i przywozowych, sprawę techniki celnej, sprawę międzynarodowych porozumień przemysłowych, oraz sprawę cen i kredytów.</u>
          <u xml:id="u-39.42" who="#PKwiatkowski">Nie jest to jedyna enuncjacja zagraniczna, która nas obchodzi. Przygotowano bowiem na konferencję światową gospodarczą sprawozdanie, które oblicza wysokość ochrony celnej w poszczególnych krajach i dzieli je na trzy grupy. Do pierwszej grupy zalicza te kraje, których ochrona celna obraca się około powyżej 30% wartości, towaru i do tej najwyższej grupy ochrony celnej zalicza: Stany Zjednoczone, Brazylie, Polskę i Węgry. Te cztery państwa mają najwyższą na kuli ziemskiej ochronę celną.</u>
          <u xml:id="u-39.43" who="#komentarz">(Głos: Dobre sąsiedztwo!)</u>
          <u xml:id="u-39.44" who="#PKwiatkowski">W drugiej grupie...</u>
          <u xml:id="u-39.45" who="#komentarz">(Głos: Rosja ma najwyższą grupę, bo nie wpuszcza wcale)</u>
          <u xml:id="u-39.46" who="#PKwiatkowski">Rosja ma bardzo wysoką ochronę, ale co do tego sprawozdanie ma różne zastrzeżenia. Do drugiej grupy 15 do 25% ochrony celnej sprawozdanie zalicza Czechosłowację, Japonie, Kanadę i Włochy. W trzeciej grupie ochrony celnej od 10–15% figurują: Francja, Niemcy, Austria, Szwecja, Szwajcaria, a w czwartej grupie, w której ochrona celna sięga tylko 10%, znajdują się Belgia, Anglia i Holandia.</u>
          <u xml:id="u-39.47" who="#PKwiatkowski">Obliczano tu ochronę celną rozmaitemi metodami, co do których można mieć zastrzeżenia, nie ulega jednak wątpliwości, że nasza taryfa celna należy do najwyższych. Mimo to woła się u nas o dalsze podwyższenie taryfy celnej przez waloryzację ceł. Sejm co do tego wypowiedział się przed kilkoma miesiącami, przyjmując rezolucję, przezemnie wniesioną, wzywającą Rząd, żeby w żadnej formie nie podwyższał obowiązującej taryfy celnej. Mimo to kwestia ta nie schodzi z porządku dziennego,. Pewne koła, żądające stale wyższej ochrony celnej, wskazują na drożyznę kapitału w Polsce, na wysokie podatki, na niedorozwój naszego życia gospodarczego, na złe urządzenia w przemyśle. Stwierdzić trzeba jednakże, że ochroną celną złego nie usuniemy. Ulga, jaka nastąpiła w Europie wskutek stabilizacji walut w pewnych krajach i wskutek przypływu kapitałów ze Stanów Zjednoczonych, miała swoje skutki także u nas i: wysokość oprocentowania, drożyzna kapitału u nas się zmniejszyła. Ten argument, na którym starano się oprzeć żądanie wyższej ochrony celnej, traci coraz więcej znaczenie. Zważyć przy tem trzeba, że podwyżka taryfy celnej nie będzie miała tego skutku, jaki ma w Stanach Zjednoczonych, gdzie działa tylko prohibicyjni e, a nie podraża cen artykułów bieżącej potrzeby na rynku wewnętrznym. U nas wyższa ochrona celna wywołałaby zwiększenie drożyzny, mieliśmy już tego przykłady. Mimo wszelkich przyrzeczeń, podwyższa się ceny artykułów krajowych aż do granic, jakie dopuszcza wysokość ochrony celnej, wówczas jednakże wielkim importerom kalkuluje się wwóz przy drobnej tylko różnicy cen. Ponadto drożyzna ogólna wysoką taryfą celna wywołana, wytwarza drożyznę we wszelkich innych artykułach, uniemożliwia eksport i stwarza raczej, premie importową, jak tego byliśmy świadkami, już przed 2 laty.</u>
          <u xml:id="u-39.48" who="#PKwiatkowski">Wysoka taryfa celna nie uchroni nas też przed racjonalizacją metod produkcji w przemyśle, o której u nas mówi się bardzo mało, albo wogóle nic podczas gdy w innych krajach w ostatnich dwóch latach zrobiono w tym kierunku ogromne wysiłki. W związku z dopływem kapitałów zagranicznych do nas i z rozwojem stosunków z zagranicą, pozostaje konieczność stworzenia u nas ustawodawstwa kartelowego. Kartele są potrzebne u nas celem zakończenia dzikiej konkurencji! jaka na rynkach zagranicznych panuje wśród eksporterów naszych. Ustawa o kartelach istnieje w Niemczech oddawna, a jeszcze starszą jest w Stanach Zjednoczonych. Niedawno mała Norwegia poszła za przykładem wymienionych państw. Niewątpliwie i u nas istnieje potrzeba ustawy kartelowej i konieczność, żeby to zagadnienie zostało uregulowane nie zbyt późno.</u>
          <u xml:id="u-39.49" who="#PKwiatkowski">W budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu znajduje się pozycja nowa, przewidująca kredyt na utworzenie Biura Badania Cen. Instytucja w naszych stosunkach nowa, aczkolwiek nie jest nowa za granicą. Niema w żadnym kraju większym ministerstwa przemysłu i, handlu, któreby nie miało urzędu, zajmującego się stale badaniem koniunktur, cen, kosztów produkcji, ażeby na mocy analizy obiektywnej gospodarstwa narodowego dążyć do rozwoju tych dziedzin, w których kraj ma obiektywne warunki rozwoju. W Niemczech Ministerstwo Gospodarstwa Narodowego skupia w sobie wszystkie te zadania, jakie u nas załatwia obok Ministerstwa Przemysłu i Handlu Ministerstwo Skarbu. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, Ministerstwo Robót Publicznych i nawet Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Nawet Węgry zapowiadają u siebie instytut badania koniunktury. Podczas gdy niektóre koła gospodarcze u nas z przekąsem wyrażały się o planie utworzenia biura badania cen, to na Węgrzech właśnie koła gospodarcze żądają...</u>
          <u xml:id="u-39.50" who="#komentarz">(P. Wiślicki! Przeciwnie, my bardzo przychylnie witamy.)</u>
          <u xml:id="u-39.51" who="#PKwiatkowski">W „Przeglądzie Gospodarczym” czytałem artykuł, w którym zarzucano Ministerstwa, że nie zna nic pilniejszego nad utworzenie biura badania cen. A sądzę, że „Przegląd Gospodarczy” jest organem bardzo poważnego odłamu sfer gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-39.52" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Czasem jakiś frajerek napisze taki artykuł.)</u>
          <u xml:id="u-39.53" who="#PKwiatkowski">Ponieważ to był artykuł wstępny, dlatego sądzę, że miałem prawo do takiego przedstawienia rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-39.54" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Jestem członkiem rady Lewjatana, więc nie chcę brać odpowiedzialności! Musiałem sprostować.)</u>
          <u xml:id="u-39.55" who="#PKwiatkowski">W Polsce dotychczas nie mamy statystyki, któraby nam pozwalała obliczyć ściśle całość naszej produkcji, koszta tej produkcji w poszczególnych dziedzinach, i dlatego dyskusja, czy to co do polityki, naftowej, czy co do polityki cukrowej, węglowej, czy drzewnej, obraca się ciągle w ogólnikach i każdy ją traktuje na swój sposób, bo niema liczb, niema danych urzędowych, na których by się oprzeć można.</u>
          <u xml:id="u-39.56" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Bo to jest wygodne niektórym. P. Wiślicki: Są dane.)</u>
          <u xml:id="u-39.57" who="#PKwiatkowski">A przecież jak można prowadzić racjonalną politykę celną, jak można ułożyć racjonalna taryfę celną bez dokładnej znajomości kosztów produkcji? Gdybyśmy te koszta produkcji u nas zbadali odpowiednio, to byśmy wnet przestali głosić to nieszczęsne hasło zupełnej samowystarczalności, którego skutkiem była dzisiejsza nasza taryfa celna. Na mocy obiektywnej analizy naszego gospodarstwa narodowego dojdziemy do takich wyników, że w pewnych dziedzinach, w których mamy odpowiednie surowce i inne odpowiednie warunki, możemy nie tylko zaspokoić potrzeby rynku krajowego, ale także jeszcze rozwinąć eksport. I te gałęzie należy nam ochraniać i pielęgnować. Ale żeby państwo ekonomicznie tak jeszcze słabe jak Polska, na którem ciąży wielki w stosunku do środków budżet państwowy, mogło sobie pozwolić jeszcze na to, żeby wszelkie warsztaty bez badania ich żywotności chronić wysokiemi cłami, to wydaje się niemożliwe, bo kraj kosztów takiej polityki nie udźwignie. Za tę ochronę płaci przecież konsument krajowy i wyższemi cenami krajowemi uzdolnią dopiero eksporterów naszych do konkurencji na rynkach zagranicznych. Żąda się przecież wyższej ceny dla cukru, dlatego, aby Anglik znacznie taniej nasz cukier nabywał, tak samo płacimy za naftę drogo, żeby ją w Niemczech i w Austrii taniej można było sprzedawać. Te ciężary, jakie spadają wskutek takiej polityki obok ciężarów podatkowych na gospodarstwo narodowe, są tak wielkie, że niewątpliwie statystyka ścisła wykazałaby niemożliwość tej polityki w dzisiejszych rozmiarach.</u>
          <u xml:id="u-39.58" who="#PKwiatkowski">Jakże instruktywną jest np. co do stanu życia gospodarczego statystyka wypłaconych przez spółki akcyjne dywidend.</u>
          <u xml:id="u-39.59" who="#komentarz">(Głos: Niema dywidend! Nikt nic nie płaci, zero, co Pan mówi! Gdzie dają dywidendy?)</u>
          <u xml:id="u-39.60" who="#PKwiatkowski">W Niemczech w 1926 r. 356 towarzystw z kapitałem 3.033 milionów, czyli 40% tych spółek, które statystyka obejmuje, nie wypłaciło coprawda nic.</u>
          <u xml:id="u-39.61" who="#komentarz">(Głos: A w 1924 r. jak było?)</u>
          <u xml:id="u-39.62" who="#PKwiatkowski">Nie płacono żadnej dywidendy. 101 spółek akcyjnych z kapitałem 1.030mij jonów, czyli 11%% towarzystw akcyjnych płaciło od 1–5% dywidendy. 125 towarzystw akcyjnych z kapitałem 1.390 milionów, czyli 14.2% tych statystyka objętych spółek płaciło dywidendy od 5–7%, 230 towarzystw z kapitałem 3.200 milionów, czyli 26% spółek płaciło od 7–10% dywidendy: 43 towarzystw akcyjnych o kapitale 231 milionów, czyli 4.9% płaciło dywidendy od 10–12%: 26 towarzystw akcyjnych z kapitałem 159 milionów płaciło ponad 12% dywidendy w r. 1926.</u>
          <u xml:id="u-39.63" who="#komentarz">(Głos: To dla nas nie ma znaczenia.)</u>
          <u xml:id="u-39.64" who="#PKwiatkowski">Toma ogromne znaczenie porównawcze dla każdego ekonomicznie myślącego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-39.65" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Ale jaki tam tani pieniądz.)</u>
          <u xml:id="u-39.66" who="#PKwiatkowski">Pieniądz na początku 1925 r. nie był tam taki tani jak dziś jest, a dywidenda obejmowała przecież nie 1926 r., tylko rok przedtem, a wiec gospodarkę z r. 1924 i 1925. Chodzi o dywidendę płatną w r. 1926. Jeżeli policzymy kapitał zakładowy przytoczonych spółek akcyjnych, to dochodzi on do 9 miliardów marek złotych.</u>
          <u xml:id="u-39.67" who="#PKwiatkowski">W Polsce mamy 1.841 spółek akcyjnych z kapitałem półtora miliarda złotych. O dywidendzie nie wiemy nic. Przytoczona przezemnie statystyka spółek w Niemczech nie obejmuje wszystkich, ale te, które wymieniłem w liczbie niespełna tysiąca, mają kapitału 9 miliardów. U mas liczba spółek wszelkich wynosi 1.841, a wykazuje kapitału półtora miliarda złotych, co oświetla wielką słabość naszego gospodarstwa narodowego, nie mogącego dźwigać zbyt wielkich ciężarów.</u>
          <u xml:id="u-39.68" who="#PKwiatkowski">Jeżeli na zakończenie jeszcze rzucę okiem na stan przedsiębiorstw państwowych, o których obszerne dane przytoczyłem w drukowanem sprawozdaniu, to stwierdzam nasamprzód, że trudno wymagać, aby w gospodarstwie narodowem. które na każdym kroku wykazuje najróżniejsze niedomagania, stan przedsiębiorstw państwowych był świetny. Brak niewątpliwie wzorów w naszem gospodarstwie narodowem. Krytyka przedsiębiorstw państwowych, która wskazuje na nieracjonalna gospodarkę. na nieracjonalne inwestycje, na bardzo skrócone i niejasne sprawozdania, nie dające pełnego obrazu o panujących w przedsiębiorstwach państwowych stosunkach, jest słuszna. W tym względzie, szczególnie gospodarka handlowa „Polminu” dostarcza jaskrawych przykładów. Bo jakkolwiek przedsiębiorstwo to wydaje się pod względem technicznym prowadzonem nienagannie, jednak pod względem handlowym zjada ono wszystko, co gospodarka techniczna zeń wydobywa. Na ogólną sumę przerobionych produktów w kwocie 21.478.210 zł. koszta handlowe i administracyjne wynoszą 5.300.201 zł. Jest to przeszło 20 procentowe podrożenie produktu przez organizację sprzedaży. Nie znam ani jednej dziedziny, gospodarczej. w którejby uważano za możliwe tak wysokie podrożenie produktu przez organizacje sprzedaży. 5–10% jest maksymum obciążenia produktu ceną sprzedaży, przyczem organizacja sprzedaży w tem podrożeniu produktu znajduje już nie tylko opłatę wszelkich swoich kosztów i podatków, ale także swój zysk, często wcale znaczny. Wysokość kosztów administracji. sprzedaży i kosztów ogólnych mówi sama za siebie o gospodarce handlowej w Polminie.</u>
          <u xml:id="u-39.69" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Bo żyda tam niema).</u>
          <u xml:id="u-39.70" who="#PKwiatkowski">Owszem jest.</u>
          <u xml:id="u-39.71" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Był tam jeden, ale go wylali, bo był Korfantego przyjaciel i od niego się zaraził. Głos: Pan poddaje nowy temat)</u>
          <u xml:id="u-39.72" who="#PKwiatkowski">Polmin jest największem obok Chorzowa przedsiębiorstwem państwowem i powinien większe odrzucać zyski.</u>
          <u xml:id="u-39.73" who="#PKwiatkowski">Stosunki na rynku naftowym są u nas coprawda smutne, jak na to już poprzednio wskazywałem. Opinia o naszym rynku naftowym za granica. o naszym przemyśle naftowym i o naszej polityce naftowej jest bardzo kiepska.</u>
          <u xml:id="u-39.74" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Polska reprezentuje 0.9 produkcji światowej, więc trudno, żeby prowadziła jakąś politykę).</u>
          <u xml:id="u-39.75" who="#PKwiatkowski">Dobrze, ale mimo to konkurencja dzika, robiona sobie nawzajem na rynkach zagranicznych nie zachwyca nikogo.</u>
          <u xml:id="u-39.76" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Nie mamy tam. nic do gadania, Ameryka rządzi na rynkach zagranicznych.)</u>
          <u xml:id="u-39.77" who="#PKwiatkowski">Pewnie, mimo to warto wskazać ma opinie zagraniczną o naszym przemyśle naftowym. „Neue Freje Presse” w przeglądzie ekonomicznym z 23/1.1927 r. wskazuje na anarchię panującą w naszym przemyśle naftowym. Płacze coprawda z powodu braku dywidend dla akcjonariuszy przemysłu naftowego, ale przypuszcza, że polityka obecna dąży z jednej strony do tezauryzacji, bardzo poważnych środków, a z drugiej strony brak dywidendy ma na celu przesuniecie akcji przemysłu naftowego z rak drobniejszych do rak silnych, wśród których znajduje się kapitał amerykański, który jak wiadomo z angielskim toczy dziś walkę o panowanie na rynku naftowym.</u>
          <u xml:id="u-39.78" who="#PKwiatkowski">Sprawa Chorzowa ma dostateczne oświetlenie w drukowanem sprawozdaniu mojem. Rząd domaga się 10 milionów złotych jako, pierwszej raty na budowę nowej fabryki związków azotowych. Budowa ma potrwać cztery lata, a koszt tej budowy ma wynosić od 60 do 70 milionów złotych. Azot w kraju naszym gra dużą rolę, szczególnie w cukrownictwie. zaopatrzenie dostateczne rynku w azot po cenach najniższych jest bardzo ważne dla naszego rolnictwa. Dla zastosowania tańszych metod produkcji, które w Chorzowie są już niemożliwe, gdyż fabryka ta została urządzona według przestarzałych już dziś patentów, a dalej dla powiększenia produkcji potrzebna jest budowa nowej fabryki: zwłaszcza, że konieczne powiększenie wydajności rolnictwa u nas da się osiągnąć tylko przez zwiększenie zużycia sztucznych nawozów.</u>
          <u xml:id="u-39.79" who="#PKwiatkowski">Kopalnia Brzeszcze jest kopalnią stosunkowo niewielka. Gospodarka w niej jest dziś nie najgorsza. Zamkniecie tego warsztatu pracy nie byłoby wskazane i dlatego Rząd domaga się 300.000 zł. na inwestycje w tej kopalni celem budowy nowego szybu i dojścia do lepszych pokładów. Można niewątpliwie krytykować mała wydajność w Brzeszczu pod względem finansowym i nie ulega wątpliwości. że ona i na przyszłość nie będzie wielka, jednak ta okoliczność, że Rząd przez ten warsztat pracy ma możność kontrolować wielki przemysł, jest ważnym powodem do zatrzymania tego rodzaju przedsiębiorstw w rękach państwa.</u>
          <u xml:id="u-39.80" who="#komentarz">(Głos: Tylko ten warsztat powinienby płacić podatki, żeby kontrolować razem.)</u>
          <u xml:id="u-39.81" who="#PKwiatkowski">Państwowe żupy solne nie mogą wygospodarować zysków normalnych dlatego, że mamy tam warunki specjalne. Sól jest artykułem monopolowym, sprzedaż odbywa się przez Ministerstwo Skarbu i dlatego Komisja Budżetowa przyjęła zgłoszona rezolucje, żeby produkcje i sprzedaż złączyć w jednem ministerstwie.</u>
          <u xml:id="u-39.82" who="#komentarz">(Głos: Przemysłu i Handlu, nie Skarbu!)</u>
          <u xml:id="u-39.83" who="#PKwiatkowski">Co do tego komisja, o ile mi wiadomo, przyjęła w ogólnych rezolucjach tezę, żeby produkcje i sprzedaż złączyć w Ministerstwie Skarbu. Na uwagę zasługują niewątpliwie głosy, które wskazują na to, że nie tylko sprzedaż, ale i racjonalna kontrola produkcji musi być zastosowana, a odbywać się ona może tylko przez to ministerstwo, które ma do tego odpowiedni aparat fachowy. Dla żup solnych jest przewidziana! inwestycja 300.000 zł. na kopalnie w Bochni. W Komisji Budżetowej jako referent nie podzielałem zdania, żeby plan, jaki Rząd przedłożył, był wystarczający dla uzasadnienia tej inwestycji. To było moje zdanie, ponieważ osobiście przyjrzałem się stosunkom tam panującym. Komisja Budżetowa mego zdania nie podzieliła, uważała, że przesądzałoby to pewne zagadnienia solne i uchwaliła 300.000 zł. na inwestycje w Bochni.</u>
          <u xml:id="u-39.84" who="#PKwiatkowski">Co do dochodów z przedsiębiorstw o kapitale mieszanym i z przedsiębiorstw wydzierżawionych, to przy ocenie tych przedsiębiorstw nie było zagadnień spornych i dlatego mogę się tu powołać na drukowane moje sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-39.85" who="#PKwiatkowski">Reasumując stwierdzić pragnę, że trzeba dążyć do rozszerzenia kompetencji M-stwa Przemysłu i Handlu na wszelkie zagadnienia dotyczące przemysłu i handlu. Powinne one być skupione w jednem ministerstwie i ono tylko powinno ponosić odpowiedzialność za politykę przemysłowa i handlową. Dziś niewątpliwie tej odpowiedzialności w całej pełni ponosić nie może, gdyż bardzo ważne działy są wyjęte z pod jego kompetencji,...</u>
          <u xml:id="u-39.86" who="#komentarz">(P. Wiślicki: I przechodzą do generałów zamiast do cywilów.)</u>
          <u xml:id="u-39.87" who="#PKwiatkowski">... i są przydzielane do innych ministerstw, które nawet aparatu fachowego nie mają.</u>
          <u xml:id="u-39.88" who="#PKwiatkowski">Należałoby dalej domagać się przyśpieszenia reorganizacji przedsiębiorstw państwowych. Jest ona w toku. Reorganizacja powinna dążyć do zmniejszenia kosztów administracyjnych, do obniżenia kosztów produkcji i zwiększenia wydajności oraz zysków dla Skarbu Państwa. Jeżeli dalej uzasadnia się utrzymanie przedsiębiorstw państwowych w ręku Państwa tem, żeby Państwo miało wpływ na pewne dziedziny życia gospodarczego, to reorganizacja przedsiębiorstw państwowych powinna mieć to na oku, aby ten wpływ był istotnie widoczny. i aby rozciągał się na politykę cen i eksportu w tych dziedzinach, do których te przedsiębiorstwa należą.</u>
          <u xml:id="u-39.89" who="#PKwiatkowski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu M. P. i H. w przedłożonej przez Komisję Budżetową wysokości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Trepka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PTrepka">Wysoki Sejmie! Dyskusja budżetowa nastręcza sposobność do poddania rzeczowej krytyce polityki gospodarczej Ministerstwa Przemyślu i Handlu, której zresztą nie można oddzielić od całokształtu polityki gospodarczej Rządu, ponieważ, jak zaznaczył p. sprawozdawca, Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie ma w żadnej dziedzinie całkowicie samodzielnych kompetencji. Istotnie, skoro się zważy, że stan produkcji i obrotu towarowego zależny jest przedewszystkiem od systemu podatkowego i stosunków kredytowych, od systemu taryf kolejowych, taryf celnych, systemu traktatów handlowych, to jasnem jest, że sfera oddziaływania bezpośredniego Ministerstwa Przemyślu i Handlu na życie gospodarcze jest dość wąska, a zwęża się jeszcze bardziej wskutek tego, że w wielu podstawowych gałęziach przemysłowych, jak w cukrownictwie, gorzelnictwie, przemyśle drzewnym, solach potasowych, elektryfikacji i t. d., nawet bezpośrednie regulowanie I nadzór nad produkcją znajduje się w rękach innych ministerstw. To też skoro polityka gospodarcza Państwa jest przedmiotem dyspozycji kolegialnej, to zdawałoby się, że kardynalnym, pierwszorzędnym postulatem powinno było być posiadanie planu polityki i takie ukształtowanie odpowiedzialnego za nią kolegium, ażeby szybka decyzja była zawsze możliwa i aby ta decyzja również szybko mogła być wprowadzona w życie.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PTrepka">Jak wiadomo kolegialną odpowiedzialność za politykę gospodarczą ponosi komitet ekonomiczny ministrów, zaś instytucją, która ma ułatwić komitetowi orientowanie się w skomplikowanych zagadnieniach gospodarczych i w ewentualnem przygotowaniu decyzji, są działające przy prezesie komitetu ekonomicznego ministrów komisje opiniodawcze: ogólnogospodarcza, komisja do spraw rolnych, komisja do spraw pracy. Ponieważ ponadto istnieje jeszcze komisja ankietowa, której zadaniem jest opracowanie planu sanacji gospodarki przemysłowej, zdawałoby się, że w ten sposób zostały szczęśliwie stworzone formy organizacyjne, które z Jednej strony pozwalają skoncentrować decyzje czynników rządowych rozproszkowanych po różnych ministerstwach, a z drugiej strony rzeczywiście pozwalają przeprowadzić systematycznie badania kompleksów całych zagadnień oraz każdorazowo zbadać poszczególne wnioski z punktu widzenia ich wpływu na życie gospodarcze kraju. Te formy organizacyjne zostały przyjęte przez życie gospodarcze nader życzliwie i zdawałoby się, że istotnie wskutek skojarzenia, koncentracji czynników rządowych i społecznych pozwolą zapewnić polityce gospodarczej pewną stałość, pewną celowość i konsekwencję i pozwolą jej reagować w sposób szybki na zjawiska życia.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PTrepka">Niestety nadzieje te, jak dotychczas przynajmniej, zupełnie zawodzą, zamiast polityk? gospodarczej mamy tylko jej pozory, zamiast szybkich decyzji, mamy system zwlekania i odkładania najważniejszych spraw, zamiast jasnego stanowiska Rządu w komisji opiniodawczej mamy system omijania rozpatrzenia wniosków komisji wnioskodawczej i często odkłada się zagadnienia, w których komisja opiniodawcza się wypowiedziała. A tymczasem niema nic szkodliwszego i bardzie? demoralizującego jak fikcja pracy i współpracy. Jeżeli jakieś zagadnienie uznane jest przez Rząd za bardzo ważne i pilne i w tym charakterze skierowane zostanie do komisji opiniodawczej, ta komisja niezmiennie energicznemi, niezmiernie dokładnie, niezmiernie wszechstronnie i wyczerpująco bada takie zagadnienie i odpowiednio umotywowana opinie we właściwym czasie składa komitetowi ekonomicznemu. Ale jeżeli jedynym rezultatem takiej pracy jest pominięcie tej opinii przy rozstrzyganiu zagadnienia, albo, co gorzej, gdy po rozpatrzeniu tej opinii ponownie rzecz przekazuje się innej komisji, to jest to oczywiście bardzo zniechęcające. Wytwarza się w tem sposób polityka zachowywania pozorów, polityka, przy której komisje opiniują, Rząd dyskutuje i odracza, najważniejsze zagadnienia czekają na rozstrzygniecie, czas mija, a istniejące pomyślne koniunktury gospodarcze albo psychiczne marnują się bezowocnie.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PTrepka">Jako faktyczna ilustracja powyższej tendencji mogą posłużyć stosunki wewnętrzne w zakresie przemysłu drzewnego, węglowego i cukrowniczego. To są rzeczywiście typowe przykłady”, któremi zajmował się p. sprawozdawca.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PTrepka">Otóż w sprawie przemysłu drzewnego komisja opiniodawcza, rozważywszy przekazany jej wniosek Ministerstwa Przemysłu i Handlu w sprawie kredytu dla przemysłu drzewnego, zajęła stanowisko negatywne wobec niektórych momentów tego wniosku, jednak z calem uznaniem podkreśliła te punkty projektu, które zmierzały do stabilizacji polityki drzewnej. Komisja te punkty rozwinęła i uzupełniła, i jeszcze w początku grudnia złożyła swoje postulaty komitetów! ekonomicznemu. Komitet ekonomiczny wprawdzie uzna? negatywną część prac komisji opiniodawczej, jednakże żadnego z postulatów pozytywnych dotychczas nie rozważono ani nie wprowadzono wżycie. Wprawdzie na odbytym niedawno zjeździe przemysłowców drzewnych wyłoniono komitet mieszany rządowo-obywatelski, który ma się zebrać w drugiej połowie lutego, ale jest rzeczą bardzo wątpliwa, czy ta instytucja potrafi ruszyć te sprawy z martwego punktu.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PTrepka">Zagadnienie węglowe, niezmiernie doniosłe, zostało rozważone przez komisję opiniodawczą w dwóch płaszczyznach. Przedewszystkiem na zlecenie prezesa komitetu ekonomicznego komisja opiniodawcza rozważała sprawę eksportu węgla, która słusznie niepokoi opinię publiczna. Otóż komisja rozważała to zagadnienie bardzo szczegółowo z punktu widzenia przyszłości naszego eksportu i, jak wiadomo komitet ekonomiczny ogłosił w tej sprawie niedawno broszurę. W związku jednak z tą pracą o specjalnem przebaczeniu. komisja opiniodawcza opracowała całkowity program polityki węglowej Państwa, szczegółowo umotywowany i oparty na dokładnej analizie stosunków panujących w całym świecie. a specjalnie na zasadzie koniunktur krajowych i zagranicznych. Program ten przedstawiony został w grudniu r. ub. lecz komitet ekonomiczny dotąd go nie rozpatrzył, ani jeden z jego postulatów poszczególnych nie jest zrealizowany.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PTrepka">Między innemi: w programie tym położono szczególny nacisk na okoliczność, że o zdolności konkurencyjnej, węgla polskiego wobec odległości naszych zagłębi od morza decyduje wysokość taryf kolejowych. Zbyt wysokie taryfy przekreślają całą przewagę rynkową naszego węgla, wynikającą z jego dodatnich własności technicznych, z niewielkich kosztów produkcji i dobrej organizacji sprzedaży. Dlatego też komisja opiniodawcza w pracy swojej podkreśliła konieczność przywrócenia przedstrajkowych taryf eksportowych, które w czasie strajku angielskiego, wobec lepszych koniunktur. podwyższone zostały o 100%. Postulat ten, jak I wszystkie inne zrealizowany nie został, w rezultacie szwedzkie zamówienia państwowe kolejowe są już odbierane kopalniom polskim i przekazywane kopalniom angielskim. Węgiel polski traci wiec jedną z najważniejszych zdobytych placówek, a tymczasem wbrew rozpowszechnionej legendzie angielski przemysł węglowy nie tylko nie został po strajku zrujnowany, lecz jest obecnie więcej, zdolny do konkurencji na rynkach światowych niż przed strajkiem. A że nakazem chwili jest obecnie w Anglii odzyskanie utraconych w czasie strajku rynków, że stan nadprodukcji w krajach wywożących węgieł trwa w dalszym ciągu, a nawet wzrasta, przeto jasnem jest, że walka konkurencyjna o rynki zbytu dla węgla zaostrzy się obecnie niebywale i że bez konsekwentnego i energicznie realizowanego programu polityki węglowej Polska w tej walce się nie ostoi.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PTrepka">Sprawa cukru i Stosunek Rządu do sprawy cen cukru polega na niebywałem wyolbrzymieniu znaczenia podwyżki cen dla konsumentów przy jednoczesnem. niezrozumialem niedocenianiu jej znaczenia dla producentów. W rzeczywistości, jeżeli zważymy, że podwyżka ceny cukru o 10 groszy na 1 kg, jak tego domagają się producenci, powiększy budżet miesięczny robotniczy o 2 promile. t. j. o 33 grosze, a z drugiej strony to podniesienie jest kwestią życia i śmierci dla wielu cukrowni, w, Kongresówce, na Kresach I w Małopolsce, to zdawałoby się, że decyzja nie powinna być trudna. Sprawa ta została wszechstronnie zbadana przez najrozmaitsze miarodajne czynniki i one uznały ją za dojrzała do rozstrzygnięcia, przekazanie więc jej na nowo komitetowi ekonomicznemu wydaje się rzeczą niezrozumiała, tembardziej, że w innych działach, w innych doniosłych kwestiach, jak w kwestii ryczałtowego podniesienia taryf kolejowych Rząd nie zastanawiał się długo, podniósł błyskawicznie te taryfy, nie zapytawszy o opinie sfer gospodarczych i kompetentnych organów doradczych, których prawem i obowiązkiem jest wypowiedzieć się o zmianie taryfy kolejowej.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PTrepka">Ta dysproporcja w traktowaniu różnych zagadnień gospodarczych i w ich ocenie występuje z dostateczną jaskrawością na zacytowanych przykładach. Nie mamy programu polityki węglowej i nie mobilizujemy się do walki o zachowanie rynków dla węgla. Nie mamy programu polityki drzewnej i nie walczymy ze stwierdzonym a groźnym objawem wykupywania przez zagranicznych eksporterów naszych drzewostanów dla wywozu ich w stanie surowym, nie prowadzimy pianowej polityk, w kierunku organizacji własnej produkcji i zapewnienia naszym zrzeszeniom producentów właściwego udziału w międzynarodowej organizacji produkcji i wymiany. Nie zdecydowana jest sprawa waloryzacji cel. Nie uporządkowana jest sprawa reglamentacji przywozu. Surowce zmobilizowane przez Rząd, jak sól przemysłowa i spirytus, są niepomiernie drogie, droższe znacznie niż wszędzie za granicą, a zwłaszcza w Niemczech, co uniemożliwia przemysłowi chemicznemu walkę konkurencyjną już nie na światowym, ale na własnym rynku. Jest to tem dziwniejsze, że obecny Minister Przemyślu 1 Handlu był wszak wybitnym działaczem na potu przemysłu chemicznego i powinien mieć szczególne dla tych spraw zrozumienie.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PTrepka">Wreszcie jedna dziedzina, w której odległość między pięknemi hastami, a zupełnym brakiem czynu wyraźnie Się zaznacza. Sprawa rozwoju polskich linii morskich we wszystkich programowych oświadczeniach Ministra Przemysłu i, Handlu wysuwana jest na plan pierwszy w związku zwłaszcza z całą polityką popierania eksportu węgla. Ministerstwo Przemysłu i, Handlu dąży z jednej strony do posiadania własnej floty handlowej (zakupiło 5 statków), z drugiej dopinguje aktywność i inicjatywę przedsiębiorstw prywatnych. W tej ostatniej dziedzinie zrobiono duże postępy. Towarzystwo „Wisła-Bałtyk” zakupiło za gotówkę 6 holowników i 14 lichterów i wbudowało własnym kosztem port w Tczewie, przez który od chwili jego otwarcia (koniec czerwca 1926 r.) do końca 1926 r. przeszło już 250.000 ton ładunku. Całą te ilość należy uznać za niewątpliwą zdobycz handlu polskiego, gdyż wobec przeciążenia linii kolejowej na odcinku Tczew-Gdańsk-Gdynia ładunków tych przez inne porty przewieźć byśmy nie mogli.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PTrepka">Stworzony z tak wielkim wysiłkiem zaczątek floty polskiej nie może jednak konkurować z liniami cudzoziemskiemi, gdyż wszystkie te nie są subwencjonowane przez swoje rządy. Zaostrzona jest zwłaszcza konkurencja z liniami! skandynawskiemi, które intensywnie wyzyskują swoją naturalną przewagę finansową nad liniami polskiemi bez subwencji rządowych cały dokonany wysiłek zostanie zmarnowany i sprawa zakończy się, jak to już ironicznie przepowiadają pisma gdańskie, sprzedażą naszych statków z licytacji.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PTrepka">Korzyści płynących z posiadania własnej floty dla bilansu handlowego i płatniczego dowodzić nie potrzeba. Poza tem! korzyściami pośredniemi Państwo zainteresowane jest w rozwoju floty handlowej i bezpośrednio, jako właściciel przedsiębiorstwa kolejowego. A tymczasem w budżecie na r. 1927 pozycja subwencji dla żeglugi wniesiona początkowo do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu została następnie przez Ministra wycofana, aczkolwiek ustawa z listopada r. 1925 o popieraniu żeglugi przewiduje cały system subwencji, premii. ulg podatkowych i pomocy kredytowej Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#PTrepka">Ponieważ więc za późno już na wprowadzenie pozycji subwencji dla żeglugi do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, przeto na cele popierania żeglugi powinno się przeznaczyć cześć dochodów Ministerstwa Komunikacji, którego ogólny obrót w miarę rozwoju polskich portowi i polskich lim.fi okrętowych będzie bardzo wzrastał.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PTrepka">Sumując wszystko, co powiedziałem, zaznaczam z calem przekonaniem, że wejście Rządu ma drogę zdecydowanej i konsekwentnej polityki gospodarczej z porzuceniem ciągłych wahań i odkładań, leży w interesie nie tylko przemysłu polskiego, lecz również w interesie całego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Głos ma p. Dunin:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PDunin">Wysoka Izbo! Każdy, kto bierze udział w życiu gospodarczem musi przyznać, że okres, któryśmy obecnie przebyli, to znaczy 1926 r., jest okresem pewnego polepszenia się naszej sytuacji gospodarczej Szereg przyczyn na to się złożyło. Największą i najważniejszą przyczyna jest ustabilizowanie naszej waluty, a temsamem możność kalkulacji dla każdego przemysłowca, dla każdego kupca, możność pracy tak kredytem krajowym jak zagranicznym. Wiemy doskonale z doświadczeń okresów, jakie przeżyliśmy, że płynność stosunków walutowych jest największą przeszkoda unormowania życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PDunin">Drugą ważną przyczyną jest zaniechanie zainicjowanej za rządów p. Władysława Grabskiego polityki ustawicznego nękania życia gospodarczego wszelkie mi niespodziankami, a przejście do polityki pewnego spokoju, umiarkowania tak, że życie gospodarcze dzisiaj może wiedzieć i czuje to doskonale, że go niespodzianki nie spotkają.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PDunin">Trzecią przyczyną jest dopływ waluty i dopływ pieniądza z aktywności, bilansu handlowego i tem samem udostępnienie kredytu dla przemysłowca, rolnika i kupca. Wreszcie ostatnia z bardzo ważnych przyczyn to jest pewne, bardzo nieznaczne powiększenie zdolności konsumcyjnej naszego rynku wewnętrznego. Ta zdolność będzie rosła tylko wtedy, gdy polityka względem rolnictwa będzie przychylna i naturalnie, jeżeli po okresie ustawicznych nieurodzajów, które mamy rok po oku, rolnicy doczekają się lat urodzaju.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PDunin">Ale te korzyści nie mogą nam przysłonić te, rzeczy, że jednak położenie niektórych warsztatów pracy jest niesłychanie ciężkie. Nie możemy o tem zapomnieć, że przeżywamy jeszcze i przeżywaliśmy okres ogromnych strat w dziedzinie przemysłu, jak również i w innych dziedzinach.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PDunin">Badając stan finansowy różnych spółek, doszedłem do przekonania. że naogół niektóre spółki potraciły od 20 do 40% całego swego majątku. Jeżeli się takie straty ponosi, nie wchodzę w tej chwili w ich przyczyny, musi się to odbić na tym okresie gospodarczym, w który wchodzimy z tym ogromnym zasobem strat. Ta suma strat znajduje swój wyraz w sumie długów, które spółki posiadają i których te spółki nie są w stanie w krótkim czasie spłacić. I dlatego w niektórych spółkach widzimy ogromny okres reorganizacji, dążność do uzyskania w prywatnem gospodarstwie tego, co Państwo uzyskało w państwowej gospodarce, w swoim bilansie skarbowym, do uzyskania równowagi między dochodami, a wydatkami.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PDunin">Ale wszelkie wysiłki, wychodzące w dzisiejszej sytuacji finansowej z łona przemysłowców, mogą sięgać tylko do pewnych granic dlatego, że natrafia się później na punkty, na przeszkody, których już sam przemysł przełamać nie jest w stanic i tu potrzebna pomoc Państwa.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PDunin">Jakie to są przyczyny, jakie to są zapory?</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#PDunin">Pierwsza to jest drogość kapitału. Czytałem w dziennikach przed dwoma dniami, że w Niemczech obniżono stopę procentową oficjalna na 5%, a dziś czytam w dzienniku!, że stopa dyskontowa Banku Francuskiego została obniżona z 6. 5 na 5,5%, a tymczasem widzimy, że stopa dyskontowa u nas, aczkolwiek już zniżona, wynosi 9,5%. a pieniądz kosztuje jeszcze 15%. Oddaliliśmy się coprawda daleko od 2, 5. 7, 9% miesięcznie, ale pracujemy jeszcze ze stopą procentową 15. Ta stopa procentowa jest nie do utrzymania, jeżeli chcemy pracować ekonomicznie.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PDunin">Tu musimy się zdecydować na dalszy krok naprzód. Ja nie mogę pojąć tego oporu ogromnego ze strony Banku Polskiego i słabego nacisku ze strony Ministerstwa Skarbu, a powinno ten nacisk wzmacniać Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Ani nasz zapas dewiz, ani wewnątrz kraju się nic nie zmieni pod względem pokrycia walutowe go, jeśli stopę procentową obniżymy poniżej 9 1/2%Ja nie mówię, żebyśmy tak zrobili jak Niemcy, którzy poprostu derutowali stopę procentową, ale w każdym razie, żebyśmy w kierunku obniżki szli naprzód. Jeżeli Bank Polski ustanawia pewną stopę procentową na 9 1/2 czy 8 1/2, to na stan walut Banku Polskiego nie będzie to miało najmniejszego wpływu, ale ma ogromny wpływ na to. że nie będziemy podrażali pracy Państwa, a także i na to, że jeżeli kto pożycza pieniądze z zagranicy, to nie będzie miał ciągle tego obrazu przed oczyma: ja daje Panu pieniądze na 8 1/2%, a przecież Polski Bank Emisyjny ma oficjalną stopę w wysokości 9 1/2%.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#PDunin">Ta sprawa przycichła. Minister Klamer zrobił pierwszy krok i był to krok nadzwyczaj dobry i korzystny dla życia gospodarczego i dla Państwa. Jeżeli, przejrzymy bilanse spółek — to każdy z Panów może przekonać się, że jednem z największych obciążeń produkcji jest stopa procentowa opłacana za kredyt. To są sprawy, które wychodzą poza możność działania przemysłowca, to są sprawy finansowej i gospodarczej polityki Rządu i Rząd musi robić te politykę, nie powinien czekać, czy dostanie lub czy nie dostanie pożyczkę, lecz musi gospodarczo rzeczy stawiać. Tak samo jak normowano odsetki lichwiarskie, czego nigdzie nie było na świńcie, a co robił rząd Władysława Grabskiego, oznaczając je na 24% w stosunku rocznym, tak niema celu, żebyśmy w naszych wewnętrznych stosunkach przy skontyngentowanym kredycie płac i sobie takie odsetki, żeby utrudniały normalne funkcjonowanie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#PDunin">Przy stopie procentowej na jedną rzecz trzeba zwrócić uwagę, mianowicie, że nie można wydawać zarządzeń, któreby w skutkach wprowadziły instytucje finansowe w położenie takie, jak to uczynnił p. Władysław Grabski, bo przez upadek jednego banku, mianowicie Banku dla Handlu i Przemysłu, Państwo Polskie ponosi koszt w wysokości około 200.000.000 zł. wskutek wycofania wkładów i odbiło się to fatalnie na stanie gospodarczym, pieniężnym i na naszej walucie.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#PDunin">Uwzględniając to interesy, musimy etapami dojść do tego, żebyśmy pracowali niższemi procentami.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#PDunin">Jest dziedzina, o której mówiliśmy tutaj bardzo dużo w listopadzie 1925 r., w maju 1926 r., jest to dziedzina świadczeń socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#PDunin">Ja się zupełnie zgadzam z analizą p. Trepki, który powiedział, że są zagadnienia w Polsce, których każdy boi się dotknąć. Jest jeden jedyny zakład w Państwie, który odważył się obniżyć świadczenia socjalne, to jest zakład ubezpieczeń robotników od wypadków we Lwowie. Odważył się on obniżyć świadczenia socjalne tak robotników, jak i przemysłowców prawie o 50%, ale też za to został jego zarząd rozpędzony. Obniżono stawki i okazało się, że można otrzymać He same świadczenia przy niższych stawkach. Wypłaca wszystkie raty, które do niego należą, tylko broni się przed przymusową kapitalizacją pieniędzy. Proszę Panów, druga instytucja, w której jestem ubezpieczony, zakład pensyjny urzędników prywatnych, opiera się na systemie kapitalizacji, gromadzi ogromne kapitały. Dla ubezpieczonego nie daje to w dzisiejszym stanie rzeczy prawie nic. Trzeba system zmienić, trzeba przejść na system rent. Lwowski zakład pożycza pieniądze na wszystkie, strony, na 16,17% na hipoteki. Po co instytucja ubezpieczeń wzajemnych, czy to urzędnicza czy robotnicza czy komunalna, ma posiadać takie olbrzymie zasoby milionowe kapitałów, jeżeli tym samym ludziom, od których się te pieniądze ściąga, pożycza się na wyższy procent. Taki stan, jest niemożliwy. Rząd musi się rozciąć to zagadnienie, boi się przystąpić do niego, tlen rząd, który się mianuje rządem istotniej sanacji, a mamy przecież doświadczenie jedynej instytucji, która wykazała, że można dokonać tego zniżenia stawek.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#PDunin">To samo jest możliwe i w zakładzie pensyjnym przy zmianie systemu ubezpieczeń, to samo jest możliwe i w Kasie Chorych, ponieważ są to instytucje, które gromadzą zbyt grube kapitały.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#PDunin">Nie chce wymieniać spraw innych, kończę tylko na tych dwóch najważniejszych, bo wiem, że Rząd nie jest w stanie wszystkiego odrazu zrobić, nie chce, nie może się zdecydować na istotną politykę gospodarczą, ale w tych ramach, które tutaj zakreślam, wydaje mi się, że nie ma żadnych przyczyn, ażeby Rząd tych ułatwień życiu gospodarczemu nie dał.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#PDunin">Mówiąc o przedsiębiorstwach prywatnych, o ich stanie, musze poruszyć tak samo sprawę przedsiębiorstw państwowych. Ja należę tak samo do ludzi. którzy krytycznie patrzą na gospodarkę w przedsiębiorstwach państwowych, ale twierdzę, że za ostro stawiają tę kwestię ci Panowie, którzy by chcieli widzieć, żeby przedsiębiorstwa państwowe nadzwyczaj się rozwijały, podczas gdy obraz kraju i koniunktura wewnętrzna wykazują, że wszystkie przedsiębiorstwa w Państwie funkcjonują źle. Więc nie można sobie wyobrażać, że rządowe przedsiębiorstwa musza dobrze pracować, kiedy prywatne, które maja więcej inicjatywy, mniej są skrępowane, mniej przeciążone administracja, także nie funkcjonują dobrze. Wiec te rzeczy trzeba brać w świetle ogólnych koniunktur. Jednak widzę z wielkiem zadowoleniem pewną poprawę w życiu prywatnem, a tak samo widzę ja w administracji przedsiębiorstwami państwowemi. Widzę to, że p. Minister, specjalnie może p. Minister Kwiatkowski, aczkolwiek serce ministerialne dla przedsiębiorstw państwowych jest bardzo słodkie, jednak oddala powoli te przedsiębiorstwa od Ministerstwa, to znaczy, że przeprowadza może nie formalnie, ale faktycznie ich usamodzielnienie i Kleina je równocześnie od tej wybujałej administracji.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#PDunin">Cytował tu p. poseł Kwiatkowski Polmin. Ja wiele razy byłem w Ministerstwie Przemysłu i Handlu u p. dyrektora Świętochowskiego i mówiłem, że ta spółka i przedsiębiorstwo są do niebywałych sposobów przeadministrowane i zawsze też Polmin z temi swojemi nadurzędami nad fabryka przedstawiał mi się jak gospodarz, który pojechał na jarmark i kupił sobie i swoim dwóm synom kapelusze, potem zaś, ponieważ miał jeszcze i stary kapelusz, więc wracając z jarmarku włożył jeden, na to włożył drugi, trzeci i czwarty kapelusz i tak jechał. Tak wyglądał Polmin ze swoją administracja miejscowa w fabryce, z druga — z jakimś oddziałem we Lwowie, z trzecia — z olbrzymią dyrekcja w Warszawie i ostatecznie w zależności od Ministerstwa. Mojem zdaniem weszliście Panowie na dobrą drogę, ale jeszcze za krótką, bo zawsze byłem tego przekonania i reprezentowałem to zdanie, że najlepsze przedsiębiorstwa są te, które są prowadzone, jak np. przedsiębiorstwo naftowe „Galicja”, która ma administracje na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#komentarz">(Głos: Ale ma dyrekcję w Wiedniu.)</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#PDunin">To jest inna rzecz. Tam jest dyrekcja dlatego, że tam są właściciele i ci właściciele chcą mieć codzienną bieżącą kontrole nad przedsiębiorstwem prowadzonem przez swoich pracowników. Polmin natomiast tego zupełnie nie potrzebuje. I wierzajcie mi Panowie, gdyby nie te całe masy central i dyrekcji, to w przemyśle naftowym sytuacja byłaby lepsza. I dlatego widzę w skasowaniu tej wielkiej dyrekcji w Warszawie i przerzuceniu tego działu do Lwowa etap przejściowy do tej ostatniej fazy, która jest najracjonalniejsza 1 najlepsza, t. i. do przeniesienia wszystkiego do Drohobycza, bo jedyną przeszkoda dobrego funkcjonowania Polminu było nie to. że fabryka źle szła, ho ona była bardzo dobrze postawiona i szła dobrze, ale kupiecka i administracyjna strona tej wielkiej centrali w Warszawie hamowała jakakolwiek możność rozwoju fabryki. Wiec to tylko daję jako przykład, że jednak na drogę tej polityki się weszło i ta polityka mojem zdaniem jest dobra.</u>
          <u xml:id="u-43.20" who="#PDunin">Jeżeli dotknę tylko kwestii handlu zewnętrznego, bo czas mam ograniczony, to stwierdzę, że każdy człowiek, który obserwuje i czyta bilanse handlowe innych państw, patrzy na bilans nasz pod względem jakości eksportu z przerażeniem. Gdybyśmy byli kolonią w Kongo albo gdzieindziej w Afryce, to mielibyśmy podobny bilans handlowy. Bilans handlowy obejmujący wywóz prawie tylko surowców nie jest bilansem handlowym państwa, które dąży doi samowystarczalności. Zatargi w świecie przeważnie nie rozgrywały się o wielkie centra wytwórczości, lecz były wojnami ekonomicznemi o rynki zbytu i źródła surowcowe. Niech Polska nie będzie tylko źródłem surowcowem. Jeżeli kolega Kwiatkowski narzeka, że sumy zysków z naszego eksportu w stosunku do olbrzymich ilości wywiezionych tonn są nikłe, to gdybyśmy z Polski cały surowiec wywieźli, te sumy będą zawsze nikłe, wysokie będą tylko wtedy, jeżeli wywieziemy ten surowiec przerobiony jako produkt.</u>
          <u xml:id="u-43.21" who="#PDunin">Kolega Byrka przytaczał przykłady z eksportu drzewa i nie mógł się dorachować sum pieniędzy, które przyszły do Polski z tytułu eksportu drzewa, twierdził, że to za tanio wypada. Naturalnie, że to za tanio wypada, jeżeli największa częścią eksportu jest drzewo w okrągłym stanie, gdy stosunek metra w okrągłym stanie do metra drzewa przetartego jest 1 : 3. Wiec naturalnie, jeżeli my jakości eksportu nie poprawimy. to wyższych sum nigdy nie otrzymamy. Możemy je poprawić wielkiemi wierceniami w przemyśle naftowym, wielkim urodzajem zboża, które możemy wywieźć, możemy przy koniunkturze więcej węgla wywieźć. Główny nacisk polityki gospodarczej Rządu musi iść w tym kierunku, żeby główne elementy produkcji poprawić. żebyśmy doszli rzeczywiście do wyższych sum bilansu handlowego, który dziś dla Państwa 30-bonowego nie jest wyrazem siły gospodarczej tego państwa, tylko wyrazem ogromnej gospodarczej słabości.</u>
          <u xml:id="u-43.22" who="#PDunin">Ale tych rzeczy Panowie nie poprowadzicie, jeżeli polityka gospodarcza, na której dobro muszę zapisać jedna rzecz — ogromny spokój i wielki umiar, jeżeli na kartę tej polityki gospodarczej nie wciągnie się także linii wytycznych programu gospodarczego, nie takiego tylko, który się wydrukuje i roześle, ale takiego, który się wykona. Niechby przy tym programie życie gospodarcze czuło, że ono nie jest tylko łodzią, rzucona na morze, którą koniunktura węglowa strajku angielskiego chwilowo podniesie lub pogrąży, lecz żeby było w ręku Ministra Przemysłu i Handlu oraz Rządu rydwanem silnie zaprzężonym, który nas będzie wiózł po pewnej zupełnie drodze rozwoju gospodarczego. Rząd na szczęście zaniechał polityki socjalistycznej w stosunku do życia gospodarczego, lecz potem wszedł na drogę polityki bierności. Jeżeli Panowie w dalszym ciągu nie widzicie z tej bierności, aby się zdobyć na politykę jasnego czynu, jak to już uczyniliście z flotą handlową i z portem w Gdyni, jeżeli Panowie tych istotnych podstaw nie ruszycie, to życia gospodarczego Panowie w Polsce nie dźwigniecie, a będziecie zależni od tego, jak Was fala poniesie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekZwierzyński">Proponuję dalsza dyskusję odroczyć do następnego posiedzenia. Pana Wartalskiego proszę o zastąpienie nieobecnego sekretarza i o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#WicemarszałekZwierzyński">Interpelacja p. Smoły i kol. z klubu P. S. L. Wyzwolenie do pp. Ministrów: Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości, Pracy i Opieki Społecznej oraz Skarbu w sprawie nadużyć w Związku Inwalidów i Banku Inwalidzkim.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#WicemarszałekZwierzyński">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#WicemarszałekZwierzyński">Ponieważ Pan Minister Przemysłu i Handlu na poniedziałek musi wyjechać z Warszawy, proponuję, ażeby dalszą dyskusję nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu przenieść na wtorek.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#WicemarszałekZwierzyński">Następne posiedzenie odbędzie się w poniedziałek o godz. 12 w pół, z następującym porządkiem dziennym: dyskusja nad preliminarzem budżetowym Ministerstw: Robót Publicznych, Pracy i Opieki Społecznej oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych. W sprawie porządku dziennego nikt głosu nic żąda, uważam go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#WicemarszałekZwierzyński">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 5 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>