text_structure.xml
274 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 15 rano).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Prezes Rady Ministrów Kazimierz Bartel, Minister Sprawiedliwości Wacław Makowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Aleksander Raczyński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stanisław Jurkiewicz.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">W Ministerstwie Skarbu Gabrjel Czechowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 289 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 290 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Stefan Dąbrowski, ks. Matus, Albin Nowicki i Sanojca.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Fijałkowskiemu i Matłoszowi na 2 dni, Silberscheinowi, Tymszczukowi, Wojtkowiakowi i Ziętkowi na 3 dni, Chybiowi na 4 dni, Osieckiemu na 5 dni, Frostigowi na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Pieniążek na 8 dni, Prystupa na 10 dni, Saraniecki, Szapira i Tatarczak na 2 tygodnie, Melnyk i Wiewiórski na 3 tygodnie, Rzepecki na 6 tygodni. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba na udzielenie urlopów godzi się.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: dalszy ciąg pierwszego czytania projektu ustawy, zmieniającej Konstytucję Rzeczypospolitej (druk nr. 2455). Głos ma p. Kiernik.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Przebieg wczorajszej dyskusji nad projektem rządowym o zmianie Konstytucji wskazuje, że jeżeli nie na terenie kraju, to na terenie sejmowym zmierzamy do pewnego wyjaśnienia sytuacji. Oświadczenia przedstawicieli lewicy, a więc tych stronnictw, które w dniach majowych bardzo głośno krzyczały, a w każdym razie chętnie słyszały okrzyk: „Precz z Sejmem”, obok innego okrzyku „Niech żyje”, były niejako likwidacją złudzeń z dni 12 do 15 maja i sprowadzeniem ich na teren szarej a twardej rzeczywistości. Były głosy, że projekty, które ze stronnictw poselskich wyszły, urodziły się w ostatnich dniach, że były niejako wywołane przez projekt rządowy, a w szczególności przez p. Ministra Sprawiedliwości Makowskiego, domniemanego autora projektu rządowego. Muszę stwierdzić i sprostować, że o ile chodzi o stronnictwo nasze to zagadnienie zmiany Konstytucji u nas jest na porządku dziennym od dłuższego czasu. Powołać się mogę w tym względzie na uchwałę naszego kongresu z grudnia 1924 r., który sprawę zmiany Konstytucji i ordynacji wyborczej postawił w tej formie, jak ona została obecnie przez klub nasz zgłoszona do laski marszałkowskiej. Nie chcę twierdzić, że myśmy byli wyłącznymi inicjatorami rewizji Konstytucji. Opinja publiczna i głosy przedstawicieli nauki i znawców prawa konstytucyjnego wskazywały na wady Konstytucji niemal od chwili jej uchwalenia. Jeżeli chodzi jednak o wyraźne postawienie sprawy przez stronnictwa polityczne, to można stwierdzić, że my byliśmy pierwszymi, którzy sprawę tę na porządku dziennym postawili.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PKiernik">Ustawa konstytucyjna jako ustawa fundamentalna ustroju państwowego, nie powinna ulegać zbyt częstym zmianom, powinna ona być obliczona na długi okres czasu, ażeby częstemi zmianami nie wywoływać wstrząsów, które pod każdym względem dla Państwa nie są pożądane, a nawet mogą być szkodliwe. Ale jeżeli nawet zajmujemy to stanowisko, że na właściwą rewizję Konstytucji przyjdzie czas w następnym Sejmie, w Sejmie, który niejako już przez samą Konstytucję w art. 125 w ust. 3 jest powołany do spełnienia tej roli, to z drugiej strony nie możemy zaprzeczyć, że są wady i błędy naszego ustroju państwowego, parlamentarnego, są wady naszej Konstytucji, rzucające się w oczy, wady, wymagające bezzwłocznego usunięcia. I dlatego aczkolwiek w zasadzie jesteśmy za tem, że gruntowna rewizja Konstytucji powinna być pozostawiona następnemu Sejmowi, skłanialiśmy się i skłaniamy do tego punktu widzenia, że rzeczy najbardziej aktualne, niecierpiące zwłoki, już przez obecny Sejm załatwione być powinny. Stąd wynika wniesienie przez nas projektu, przygotowanego, na długo przedtem, na obradach stronnictwa i kongresu Polskiego Stronnictwa Ludowego z grudnia 1924.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PKiernik">Nie myślimy jednak traktować tak ważnej sprawy jak zmiana Konstytucji pod jakimkolwiek naciskiem, ani pod kątem widzenia szczególnie może tych czynników, dla których niedawno Konstytucja była świstkiem papieru, który można było szablą przeciąć; i nie mamy przekonania, ażeby intencją tych czynników właśnie było uregulowanie w drodze prawa najdonioślejszych zagadnień państwowych. My idziemy swoją drogą, nie oglądając się na wolę czy pogróżki z jakiejkolwiek strony i sprawę Konstytucji, jak każde przedłożenie rządowe, tak i obecny projekt rządowy oceniać będziemy tylko ze stanowiska rzeczowego i podyktowanego interesem państwa i potrzebami życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PKiernik">Niewątpliwie w Konstytucji naszej są takie luki, wady i błędy, które wymagają bezzwłocznego naprawienia. Pozwoliliśmy sobie to w naszym wniosku, zgłoszonym do laski marszałkowskiej, ująć krótko w tem zdaniu, że główną wadą Konstytucji, a w następstwie ustroju parlamentarnego, jest słabość władzy wykonawczej, a szczególnie Prezydenta Rzeczypospolitej, niejasne określenie obowiązków Sejmu i błędne podstawy jego wyboru, brak należytego rozdziału między władzami ustawodawczą i wykonawczą, oraz za daleko posunięta nieodpowiedzialność członków Sejmu. Te wady powinny być niezwłocznie usunięte, jeżeli nasz parlamentaryzm, a tem samem nasz ustrój państwowy ma być uzdrowiony, jeżeli mamy wyjść z tego przesilenia parlamentarnego, nad którem wczoraj rozdzierano tu szaty, biadając nad obniżeniem powagi Sejmu, do którego w znacznej mierze, jeżeli nie wyłącznie, przyczyniły się te stronnictwa, które dziś sztandar parlamentaryzmu, demokracji i Sejmu wysoko podnoszą. Wysunęliśmy więc te zagadnienia, które naszem zdaniem, jako najważniejsze wymagają, ażeby Sejm niemi się zajął jeszcze przed swojem rozwiązaniem, i nie myśląc wcale przewlekać żywota tego Sejmu, który, jak to napisaliśmy w motywach do naszego wniosku o mianę ordynacji wyborczej, został zdyskredytowany istotnie przez robotę stronnictw, niezdolnych do współpracy pozytywnej, tych stronnictw lewicy, które dzisiaj bronią parlamentaryzmu, które głośno grzmiały wczoraj przeciwko rządom biurokracji i ich grozie, ale które chętniej widziały rządy biurokracji, aniżeli rządy parlamentarne niemiłe sobie, bo wyłonione ze stronnictw sejmowych innej strony Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PKiernik">Poza sprawą wzmocnienia władzy wykonawczej, poza kwestją rozdziału tejże władzy wykonawczej od ustawodawczej, określenia ściśle kompetencji Sejmu, i usunięcia tą drogą słusznych w znacznej części zarzutów, rozwielmożnienia się wszechwładzy sejmowej, a ograniczenia władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, — wprowadziliśmy do naszego projektu także i zmiany, dotyczące sprawy ordynacji wyborczej. Wnieśliśmy osobny projekt ordynacji wyborczej. Projekt ten spotkał się z zarzutami reakcyjności, jednakże na tem stanowisku nie może stać ten, kto zbada nasz projekt i kto liczy się także z ukształtowaniem naszych stosunków i z potrzebami naszego życia. Wszyscy przyznajemy, że ten Sejm nie jest sprawny ani zdolny do żmudnej i trudnej pracy ustawodawczej, że nie stoi na wysokości zadania, i że wskutek tego społeczeństwo w znacznej mierze odwróciło się od tego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PKiernik">Widzimy poprawę tego stanu rzeczy w zmianie ordynacji wyborczej. Twierdzimy jak powiedzieliśmy to znowu w naszym wniosku o zmianie ordynacji wyborczej, że głównemi przyczynami słabości naszego Sejmu i jego małej sprawności są: „Rozproszkowanie parlamentu, słaba odpowiedzialność posłów wobec ich wyborców, luźny związek ze społeczeństwem skutkiem wielkich okręgów wyborczych i głosowania z list, zbyt wielka liczba posłów, zamieniająca Sejm bardzo często w wielki wiec, niezdolny do trudnej i poważnej pracy ustawodawczej”.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PKiernik">Jeżeli zatem zmierzamy do zmiany tego stanu rzeczy, powodujemy się tylko troską o Państwo, a wcale nie interesem partyjnym. Żądamy więc, ażeby okręgi wyborcze były jak najmniejsze, żądamy zmniejszenia ilości posłów, żądamy ażeby dać możność oceniania indywidualnego kandydatów, głosowania na osoby, a nie na numery list, żądamy wreszcie, aby wprowadzono nawet pewną kaucję, dla różnych t. zw. dzikich kandydatów. Nie chodziło nam o to, aby Skarbowi Państwa przysparzać dochodów, lub zmonopolizować mandaty tylko w ręku większych stronnictw, albowiem przewidujemy, że ludzie, mający naprawdę poważanie w społeczeństwie, mający naprawdę mir u ludu i zaufanie, nie potrzebują składać kaucji, lecz wykazać się zgłoszeniem, popartem przez pewną liczbę wyborców. Kaucja ta jest przewidywana dla tych, którzy stają do wyborów, nie mając żadnego oparcia w społeczeństwie, którzy powodują koszty i wydatki dla państwa, a stawiają kandydatury tylko dla demoralizowania życia publicznego. Bardzo często te dzikie kandydatury lokalne, nie mające za sobą nikogo, obliczone są na to, aby wyłudzić od poważnych kandydatów odstępne, aby na wyborach zrobić dobry interes.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PKiernik">Oceniając projekt rządowy, musimy stwierdzić, że projekt ten idzie w czterech kierunkach, ogranicza się do czterech głównych kwestji, to jest: rozwiązywania Sejmu przez Prezydenta, veta, zapewnienia Państwu budżetu oraz wydawania rozporządzeń z mocą ustawową w formie tak zwanych dekretów.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PKiernik">Aczkolwiek projekt rządowy dotyka tych głównych wad Konstytucji, na które i my także wskazaliśmy, to jednak idzie on po zupełnie innej drodze, aniżeli ta, na którą myśmy weszli i z której nie zejdziemy.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PKiernik">Ci panowie posłowie, którzy krytykowali projekt rządowy i którzy podnosili tutaj pretensje pod adresem rządu obecnego, a szczególnie p. Ministra Sprawiedliwości, zapomnieli jednak o tem, że projekt ten ma znacznie głębszą genezę. Kto przypomina sobie będące obecnie tak w modzie liczne herbatki polityczne, a między innemi i herbatkę, na której obecny p. Minister Spraw Wojskowych wyłuszczał swoje poglądy na przyszłość Sejmu, na jego zadania, ten musi się zgodzić z tem, że obecny projekt rządowy jest tylko echem tych zapatrywań, które wówczas przez p. Ministra Spraw Wojskowych zostały wypowiedziane. Dlatego niebardzo szczerze postępują ci panowie, którzy zwracają się z pretensjami wyłącznie do obecnego premjera, zwłaszcza do obecnego Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Widocznie Pan jest lepiej poinformowany)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PKiernik">Widocznie, skoro o tem mówię. — … a nie chcą doszukiwać się właściwego źródła tego projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PKiernik">Jeżeli Panowie mnie zapytają, na jakiej podstawie to twierdzę, to muszę się powołać na pamięć Panów i tych, którzy byli na owej herbatce — ja tam nie byłem — i tych którzy czytali w prasie sprawozdania z owej konferencji. W projekcie rządowym zakreślony jest cały kalendarz życia obecnego Sejmu, cały bieg życia państwowego na okres półtoraroczny. Projekt przepisuje, co i kiedy Sejm ma zrobić, szczególnie Sejm obecny, kiedy on ma odpoczywać, co mu bardzo doradzano, na jak długo, i kto zastąpi go w pracy ustawodawczej w czasie jego nieobecności.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PKiernik">Już wczoraj wspominał tu przedstawiciel partji socjalistycznej, że nawet te 90 dni, które w Konstytucji są zastrzeżone dla rządu do rozpisania wyborów, zostały przedłużone o dni 30.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PKiernik">Dalej widzimy, że według art. 5 sesja obecna Sejmu ma być zamknięta w lipcu — dzień nie jest wymieniony.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PKiernik">Dalej jest przewidziane, że na czas do 31 grudnia 1927 r. będzie miał zastosowanie ten przepis projektu Konstytucji, który mówi o prawie wydawania dekretów i o budżecie. Czyli Rząd w tym projekcie nakreślił sobie czasokres, w którym Sejm ma być wysłany do domu na odpoczynek a nowy nie zwołany, w którym Rząd będzie mógł w jego imieniu wydawać dekrety we wszystkich dziedzinach naszego prawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PKiernik">Jeżeli wczytamy się w ten projekt, to widzimy, że przyświeca mu zasada, żeby ten Sejm usunąć, żeby go zrobić zbytecznym, żeby się obyć bez parlamentu, dając mu jakieś pozory życia, a właściwie pozbawiając go możności egzystencji. Projekt ten podyktowany jest zasadą, żeby temu Sejmowi nie dać umrzeć, bo Sejm nie ma być rozwiązany, a przynajmniej tego Rząd nie był łaskaw nam powiedzieć, ale nie dać mu żyć, bo ma iść do domu. A więc zasada dla Sejmu nakreślona: ani żyć, ani umrzeć. Na taką zasadę zgodzić się nie możemy.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Niech Pan się zgodzi na rozwiązanie)</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PKiernik">Z pewnością przyjdziemy do tego i jesteśmy konsekwentni, jeżeli mimo to mówimy o zmianie Konstytucji przez ten Sejm, bo nie od dziś jest znane nasze stanowisko, że aczkolwiek Sejm jest u schyłku swego żywota, że winien być rozwiązanym, jednakże po przeprowadzeniu tych zmian Konstytucji i ordynacji, które zapewnią społeczeństwu i Państwu, że Sejm przyszły będzie wybrany na lepszych podstawach, że będzie lepszym i zdrowszym.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PKiernik">Na sposób, w jaki Rząd ujmuje swoje propozycje zmiany Konstytucji, my zgodzić się nie możemy. Idziemy bardzo daleko w uznawaniu interesów i potrzeb państwowych, rozumiemy intencje Rządu, jeśli chodzi o zapewnienie Państwu na czas konieczny budżetu, możności rozwiązania Sejmu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, zapewnienia mu możności sprawowania władzy, a nawet normowania — gdy Sejm jest rozwiązany — naglących potrzeb życia państwowego, wymagających ustawodawczego załatwienia, ale jesteśmy bezwzględnymi zwolennikami i obrońcami parlamentaryzmu, który szczególniej dla chłopów, których my reprezentujemy, jest konieczny, bo jest on jedyną ich obroną, gdyż nie na drodze przewrotów chłopi chcą i mogą zyskać kiedykolwiek, ale tylko na drodze legalnej walki i parlamentarnego zastępstwa swoich interesów. I dlatego zgodzimy się, by dać Państwu, a więc i Rządowi to, co na czas nieobecności konstytucyjnej Sejmu jest niezbędne dla załatwienia spraw niecierpiących zwłoki nawet natury ustawodawczej. Ale jeżeli Rząd przychodzi do nas z żądaniem rezygnacji z najistotniejszych praw parlamentu, z właściwych kompetencji, które jedynie przysługiwać mogą Sejmowi, z kompetencji ustawodawczych, to musimy stwierdzić, że w tym wypadku Rząd popełnia ten sam błąd, który zarzucaliśmy Konstytucji, albowiem chce przyswoić sobie wszelką władzę w Państwie, nietylko wykonawczą, ale i ustawodawczą, chce usunąć zupełnie parlamentaryzm.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Głos: W czem się to wyraża?)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PKiernik">Zaraz to Panu wyjaśnię. Zapytuję Pana Premjera, który na jednej z konferencji był łaskaw oświadczyć, że jeszcze nikt nie wynalazł nic mądrzejszego nad parlamentaryzm, czy to oświadczenie p. Premjera jest w zupełnej zgodzie z projektem rządowym?</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Bartel: Ja tego nie powiedziałem)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PKiernik">Owszem p. Premjer powiedział u siebie na konferencji, na której byliśmy obecni i panowie koledzy, którzy byli tam obecni, niezawodnie to potwierdzą, wyraźnie p. Premjer oświadczył, że nietylko nie jest przeciwnikiem parlamentaryzmu i Sejmu, a na dowód tego zatrzymał mandat poselski, żeby się nie wydawało, że chce lekceważyć Sejm, ale stwierdził, że narazie nic jeszcze mądrzejszego od parlamentaryzmu nie wymyślono.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Bartel: O to „na razie” chodzi)</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PKiernik">Bardzo dziękuję za tę szczerość...</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PKiernik">...która cechuje Pana Premjera i która odchyla pewną zasłonę intencji Rządu, o której dotąd nie wiedzieliśmy. To jest tylko doskonała ilustracja tego, co powiedziałem o tem, co za kulisami tego projektu się kryje.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(Głos: Mała rzecz, a wielki wstyd. (Inny głos: Oj, to „narazie” jest najgorsze)</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PKiernik">Dalej czynię Rządowi zarzut, że decydując się na przyjście do Sejmu z projektami zmian Konstytucji, pominął, niewątpliwie drażliwą sprawę ordynacji wyborczej, która budzi wiele sprzeczności wśród stronnictw tego Sejmu, kwestję, która może jest nawet bardzo trudna do pogodzenia i do znalezienia jakiegoś kompromisowego załatwienia, ale której nie można pomijać, bo nie można, mojem zdaniem, traktować sprawy uzdrowienia parlamentaryzmu i życia państwowego niezależnie od zmiany ordynacji wyborczej, zwłaszcza, jeżeli wady jej się przyznaje. Jeżeli p. Premjer był łaskaw przyznać, że niektóre postanowienia ordynacji wyborczej, zwłaszcza te, które mają swą podstawę w Konstytucji, mianowicie co do granicy wieku dla czynnego i biernego prawa wyborczego, istotnie wydają mu się niewłaściwe, to należałoby dać temu wyraz w projekcie zmian, tak jak myśmy to zrobili w naszym projekcie, żądając podniesienia wieku dla posłów do 30 lat, a dla wyborców do lat 24, dając prawo decydowania o składzie przedstawicielstwa ludowego a w następstwie o biegu spraw Państwa i kształtowaniu rządów obywatelom, którzy dojrzeli do spełniania tego obowiązku obywatelskiego. Tem więcej wprowadzamy ten wiek 24 lat, gdyż uważamy, że pozostanie przy wieku lat 21 jest nawet krzywdą dla olbrzymiej większości obywateli płci męskiej, którzy spełniają najcięższy i najodpowiedzialniejszy obowiązek służby wojskowej i którzy wobec tego mniej więcej do roku 24 są pokrzywdzeni w stosunku do innej młodzieży, która z różnych powodów została w domu i tego najcięższego obowiązku nie spełniła. Rząd jednak i w tej sprawie schował, że tak powiem, głowę w piasku i nie przyszedł do Sejmu z projektem zmiany ordynacji wyborczej. Próbowaliśmy i próbujemy wyręczyć go w tej sprawie, wnosząc projekt samodzielny, idący tak daleko, że licząc się z niemożnością załatwienia przez ten Sejm szczegółowej ustawy ordynacji wyborczej, o stu kilkudziesięciu artykułach, ujmujemy tę ustawę w jeden artykuł, chcemy dać rządowi pełnomocnictwa, żeby na określonych zasadach, już poprzednio przeze mnie wyrażonych, wydał rozporządzenie z mocą ustawy, normujące nową ordynację wyborczą.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#komentarz">(Głos: Kto go zmusi?)</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PKiernik">Jeżeli Panowie się pytają, jaka jest różnica pomiędzy stanowiskiem naszem, a stanowiskiem Rządu co do ujęcia najważniejszych zmian Konstytucji, których wagę i doniosłość ich załatwienia my również uznajemy, to różnica ta jest jasną. Przedewszystkiem, jeżeli chodzi o budżet, stawiamy sprawę w ten sposób, że nie przekreślamy Sejmu, jak to czyni Rząd, z góry wyznaczając termin, w ciągu którego o załatwieniu gruntownem budżetu przez Sejm i Senat mowy być nie może. Sejm zwołany we wrześniu na sesję zwyczajną, mówi projekt rządowy, będzie zamknięty po upływie czterech miesięcy, a więc wogóle na całą sesję przewiduje się 4 miesiące. Zapomina się przytem, o istnieniu Senatu. My żądamy, aby czas i sposób załatwienia budżetu określić w ten sposób, ażeby nie ubliżać najważniejszemu prawu Sejmu do gruntownego rozpatrzenia budżetu, a zgadzamy się na takie ustalenie terminów, w których niezałatwienie budżetu wskazywałoby na lekkomyślne czy z niedbalstwem lub złą wolą traktowanie przez Sejm tej najważniejszej sprawy. Dlatego przewidujemy możliwie skrócony, ale niezbędny czas dla Sejmu, w ciągu którego Sejm ma budżet zbadać i o nim zadecydować, przewidujemy również skrócony czas potrzebny dla Senatu, przewidujemy czas ewentualnego powrotu z Senatu tego budżetu do Sejmu, i dopiero po bezskutecznym upływie tego czasu, koniecznego, ale wystarczającego dla gruntownego rozważenia budżetu, przewidujemy automatyczne wejście w życie budżetu, tak jak, to przewidują także niektóre konstytucje innych państw.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PKiernik">Jeżeli chodzi o veto Prezydenta Rzeczypospolitej, uważamy to za rzecz mniejszej wagi. Jednakże nie można powiedzieć, żeby to prawo veta było tak niedemokratycznem postanowieniem, aby ci, którzy stoją na stanowisku demokracji, musieli się temu przeciwstawiać. Powołuję się w tej sprawie na odpowiednie postanowienia konstytucji francuskiej, Stanów Zjednoczonych, Finlandji, Czechosłowacji, Niemiec, nawet Prus, w których t. zw. Rada państwa ma odpowiednie prawo veta, przyczem i w niektórych z tych państw istnieją dwie izby parlamentu.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PKiernik">Jeżeli chodzi o najważniejszą sprawę rozporządzeń z mocą ustawy, czyli t. zw. dekretów, to i tu między projektem Rządu a naszym różnica jest zasadnicza. Przedewszystkiem w naszym projekcie wykluczamy ten przejściowy stan, który Rząd zaproponował w swojem przedłożeniu, a mianowicie czas zamknięcia sesji a nie tylko rozwiązania obecnego Sejmu. Przewidujemy możność wydawania rozporządzeń z mocą ustaw tylko w czasie, gdy Sejm jest rozwiązany zanim konstytucyjnie zostanie zwołany. Ograniczamy dalej prawo Rządu do wydawania takich rozporządzeń z mocą ustawy do tych dziedzin, które wyraźnie według postanowień Konstytucji nie są zastrzeżone Sejmowi, względnie które stanowią istotę kompetencji parlamentu. Wyłączamy zatem te materje, które Konstytucja w art. 3, 4 5, 6 i 8 zastrzega widocznie tylko do drogi ustawodawczej, postanawiając, że jedynie tylko w drodze ustawy mogą one być załatwione, a więc z wykluczeniem jakichkolwiek pełnomocnictw dla Rządu. Różnica jest zatem zasadnicza. Nasz projekt liczy się z koniecznościami państwowemi, ale nie przekreśla autorytetu parlamentu, nie przekreśla jego praw i nie czyni z Rządu drugiego czynnika ustawodawczego równorzędnego z Sejmem. Prawo wydania rozporządzeń z mocą ustawy, może i musi być traktowane li tylko jako wyjątkowe postanowienie dla załatwienia konieczności państwowych, dla spraw niecierpiących zwłoki, z wykluczeniem tych spraw, które są istotnym atrybutem parlamentu, bez którego parlament przestaje być parlamentem, a staje się jego cieniem. My na tę drogę, na którą Rząd wszedł w swoim projekcie, pójść nie możemy.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PKiernik">Takie jest nasze stanowisko, stosunek nasz do projektu rządowego i takie też stanowisko zajmiemy w Komisji, nie wdając się tutaj w szczegóły, na które będzie czas w Komisji. Sądzimy, iż droga, którą obraliśmy, odpowiada i potrzebom Państwa i intencjom Rządu, jeżeli one zmierzają naprawdę do uzdrowienia parlamentu, a nie usuwania i przekreślania go.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PKiernik">Utyskiwano tu wczoraj nad tem, że stronnictwa lewicy niestety w tym Rządzie również nie znalazły wyraziciela swoich zapatrywań, zwłaszcza gdy chodzi o ten projekt rządowy, a jeden z Panów posłów p. Polakiewicz oświadczył, że dziwnym zbiegiem okoliczności, ile razy udało się lewicy doczekać swego rządu, rządu lewicowego, to szedł on zawsze na prawo. Jeżeli z drugiej strony, nie wiem, czy się tak zdarzyło, że rząd z prawicy czy ze środka utworzony szedł na lewo, to zawód, który spotykał Panów z lewicy jest dla mnie całkiem jasny i zrozumiały. Bo rzecz leży w tem, że każdy rząd z którejkolwiek strony będzie utworzony, musi się przedewszystkiem liczyć z życiem, a nie z doktryną. Jeżeli Panowie sobie wyobrażali, że będzie jakikolwiek rząd lewicowy, który wytrzyma próbę życia, powtarzając tylko hasła demagogiczne, a nie licząc się z potrzebami życia i koniecznościami państwowemi, to doznaliście złudzenia i tego złudzenia w przyszłości zawsze doznawać będziecie.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PKiernik">Nie mam zamiaru leczyć Panów z tych złudzeń. Jeśli chodzi o nasz stosunek do Rządu, to polegał on zawsze i polega na rzeczowem ustosunkowaniu się do każdej sprawy, a więc i omawianego projektu rządowego, na rzeczowej krytyce, przy uznawaniu potrzeb Państwa. Jeżeli Rząd obecny naprawdę chce iść po drodze, która jest podyktowana tylko interesem Państwa, jeżeli żąda od Sejmu, aby załatwił on przedłożenia rządowe pod kątem widzenia tych interesów, to na tej drodze się spotkamy i niewątpliwie przyjdziemy do uzgodnienia naszych poglądów, ale musimy pamiętać o tem, że nie możemy wkraczać na drogę bezprawia i popełniania starych błędów, popadania z jednej ostateczności w drugą, zamiast wzmocnienia władzy wykonawczej i przeprowadzenia właściwego rozdziału władzy wykonawczej i ustawodawczej — zaprzeczania istnienia władzy ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PKiernik">Trzeba się decydować, jaką drogą chce się iść, czy drogą praworządności, a wtedy możemy wziąć pod dyskusję projekt rządowy i należycie go zmodyfikować, czy też drogą bezprawia i gwałtu, a wtedy szkoda odwoływać się do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PKiernik">A jeżeli ze strony lewicy zgłoszono tak daleko idące pretensje do Rządu z powodu tego projektu, jak wczoraj słyszeliśmy, to należy przypomnieć, że projekt ten urodził się w atmosferze tak zwanej rewolucji moralnej.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PKiernik">A jak wygląda ideologja tej rewolucji moralnej, jak życiowo i pozytywnie traktuje ona najważniejsze zagadnienia, wystarczy przytoczyć jeden ustęp z pewnego organu, który urodził się w czasie dni majowych i uważa się zapewne za właściwy organ rewolucji moralnej. Ustęp ten dotyczy ustosunkowania się rewolucji moralnej do tak ważnego zagadnienia, jakiem jest praca. Oto co pisze ten organ: „Rewolucja moralna to znaczy: Zniesienie wszelkiego ucisku materjalnego i fizycznego nad człowiekiem. Człowiek jest obowiązany do ciągłego doskonalenia się. Koniecznym warunkiem każdego doskonalenia się jest praca. Pracuje ten, który dąży nie tylko do ulżenia pracy, ale i do jej uszczęśliwienia. Pracuje ten, kto współdziała w wielkiem dziele do rozwiązania ciążącej od wieków nad ludzkością tragedji pracy. Praca jest najwyższym aktem religijnym. Każdy przybytek pracy powinien być traktowany i urządzony jak świątynia. Upiększenie tych świątyń, przeistoczenie ich w przybytki zdrowia i radości należy do pierwszych zadań nauki i sztuki”.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Wesołość w całej Izbie)</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PKiernik">Taki program życiowy postawiła sobie rewolucja moralna w tak ważnej dziedzinie, jaką jest praca. Dużo w tem poezji, ale mało życia. A Panowie z lewicy, którzy wczoraj krytykowali projekt rządowy, powinni też wiedzieć, że znaleźliśmy się nie tylko w atmosferze rewolucji moralnej, ale powiedziałbym rewolucji prawa, pewnego renesansu prawa w swoim rodzaju.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#PKiernik">Pozwolę sobie przytoczyć tu kwiatki tego renesansu, aby uprzytomnić jak ta ideologja odrodzenia moralnego i renesansu prawa odzwierciedla się w organach prasy, stojących najbliżej tych, o których mówił p. poseł Daszyński, że ocierają się zaledwie o płaszcz miarodajnych dla nich czynników. Oto co pisze ten organ z okazji tego, że generał Szeptycki oddał się do dyspozycji urzędującemu wówczas Prezydentowi Rzeczypospolitej w osobie Marszałka Rataja po ustąpieniu Pana Prezydenta Wojciechowskiego:</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PKiernik">„Generał Szeptycki, jak każdy inny oficer podlega przedewszystkiem Ministrowi Spraw Wojskowych, o ile naturalnie Minister nie wypowiada wojny domowej Naczelnemu Wodzowi, jak to zrobił gen. Malczewski. W czasie wojny, jak Konstytucja przepisuje, Prezydentowi Rzeczplitej nie wolno być Naczelnym Wodzem, a tem mniej rozkazywać armji, aby strzelała do jej wodza i twórcy. O tej drobnostce zapomniał p. Wojciechowski w tragicznym dniu 12 maja, jak i o tem także, że może wypowiedzieć wojnę tylko za uprzednią zgodą Sejmu (art. 50). Tembardziej zaś wojnę domową. Jeżeli legalizm, to legalizm” — pisze ten organ renesansu moralnego i renesansu prawnego.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#komentarz">(Ogromna wesołość w całej Izbie)</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PKiernik">Przytoczyłem te dwa kwiatki nie zaglądając w inne zakamarki t. zw. rewolucji moralnej, aby wskazać na realność ideologji tego odrodzenia moralnego i prawnego, jakie miały nam przynieść wypadki majowe, ażeby w tem świetle ocenić czy można na tej drodze takiego doktrynerstwa, na tej drodze, że tak powiem, perwesji myślowej i prawnej dojść do wyprowadzania Państwa z bagna na właściwą drogę i czy raczej nie należy wrócić na wypróbowaną drogę doświadczenia i rozumu!</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na ławach P. S. L.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Wojewódzki: Uwolnić więźniów politycznych. Głos: Amnestja!)</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wysoka Izbo! Wyraz Konstytucja wymawiany być winien ze szczególną powagą, chodzi bowiem nie o zwykłą ustawę, ale chodzi o naczelne zasady ustroju najwyższego ze znanych dotąd zrzeszeń ludzkich, — Państwa. To też przewidywany jest zawsze szczególny sposób postępowania wówczas, kiedy chodzi o uchwalenie Konstytucji, albo o jej zmianę. I teraz wniosek rządowy w przedmiocie zmiany Konstytucji był przed dwoma tygodniami już podany członkom Izb Ustawodawczych, zanim się znalazł w pierwszem czytaniu na plenum Izby. Te dwa tygodnie przeznaczone były poto, żeby Panowie mogli głęboko zważyć w sumieniach swoich treść tych wniosków, żebyście panowie zsumowali wyniki własnych doświadczeń i spostrzeżeń, żebyście zestawili z obserwacjami zaczerpniętemi u innych narodów, wreszcie ze zdobyczami nauki i z całą należną tak ważnemu zagadnieniu powagą przystąpili wreszcie do odpowiedzi na pytanie, czy Konstytucja ma ulec zmianom i jakim.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">To też niech mi będzie wolno w tym moim głosie dążyć przynajmniej do wydobycia tego wysokiego tonu, któryby odpowiadał największej powadze zagadnienia. Oto bowiem Naród wielki, zrzeszony w Rzeczpospolitą, stanowić ma w tem Zgromadzeniu o naprawie swego ustroju. Proszę nie brać tego, co ja mówię, za frazes, nie szukać frazesów w słowach moich, za każdem mojem słowem stoi świadomość, że Konstytucja, że ustrój Państwa, to może sprawa jego istnienia, że ten ustrój pojmowany być musi pod kątem widzenia bytu i rozwoju Państwa, osiągnięcia najdoskonalszych form współżycia obywateli, że tu nie mogą wchodzić w grę względy inne oprócz zasadniczych, rozumowania inne oprócz opartych na głębokiem przemyśleniu sprawy, uczucia inne oprócz przywiązania do Rzeczypospolitej i pragnienia jej rozkwitu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wysoka Izbo! Kiedy rozważamy Konstytucję marcową, widzimy w niej wiele postanowień, które nie są zgodne z życzeniem tej lub innej partji politycznej, grupy albo jednostki. Były jednak względy, które sprawiły, że grupy, jednostki i partje, w Sejmie Konstytucyjnym reprezentowane, przyjęły tę ustawę, czyniąc takie lub inne ustępstwa ze swoich programów, bowiem ponad interes szczególny przeważyć musiał interes zbiorowości.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Tych postanowień Rząd nie dotykał i dotykać nie uważa za możliwe. Jest bowiem rzeczą naturalną, iż ustawa konstytucyjna powstawać musi jako wynik porozumienia ścierających się poglądów, zadaniem jej jest skoordynowanie przeciwieństw, które stanowią składnik każdej organizacji. Jeżeli Rząd wystąpił z propozycją zmiany, to podniósł w swym wniosku tylko te zagadnienia, których wymaga organizacja Państwa, jako taka w całości swej, które są warunkiem spełnienia przez Państwo jego zadań, które są warunkiem może samego istnienia Państwa. W tej płaszczyźnie Rząd rozważał Konstytucję i projektował zmiany i tylko w tej płaszczyźnie będzie je rozważał tutaj.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Większość tych zasad, które weszły do Konstytucji marcowej, jest odbiciem tez, wypowiedzianych już w końcu XVIII wieku w t. zw. Deklaracjach Praw Człowieka i Obywatela i opartych na nich klasycznych już dzisiaj ustaw konstytucyjnych. Art. 2 naszej Konstytucji jest parafrazą odpowiedniego ustępu Deklaracji francuskiej z roku 1789, a inne bardzo wiele także z tamtych wzorów czerpały. Ale od r. 1789 było kilka wielkich dat przełomowych w życiu demokracji, a każda z tych dat przyniosła nowe doświadczenia organizacyjne. Wszyscy Panowie, którzy bierzecie pełen odpowiedzialności udział w pracach nad doskonaleniem form współżycia, którzy stwarzacie nowe normy ustawowe, którzy niejako zawodowo dzień po dniu bierzecie udział czynny w procesie rozwoju demokracji — wszyscy wiecie lepiej ode mnie, jak głęboko i ciągle zmieniały się te formy od czasu proklamowania zasad demokracji amerykańskiej czy francuskiej. Największe jednak wstrząśnienie w życiu państw i narodów sprowadziła wojna XX wieku. Resztki absolutyzmu upadły, a to, co wyrosło na ich gruzach, nie jest podobne nietylko do naiwnych już dziś wyobrażeń XVIII wieku, ani do demokracji 1848 r., ale nawet konstytucja francuska z 1875 r. przechodzi dzisiaj ciężkie próby.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Twórcy naszej Konstytucji marcowej rozumieli w znacznym stopniu bieg ewolucji ustrojowej, jednakże zrozumienie to nie znalazło w dostatecznym stopniu wyrazu w uchwalonej ustawie.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">A potem przyszło życie, prowadząc do sprzeczności niedopuszczalnej i tragicznej. Dwa naturalnie ze sobą skojarzone obowiązki: strzeżenie Konstytucji i służenie dobru powszechnemu narodu stały się niemożliwe do równoczesnego wykonania.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Przyjść musiał przewrót majowy.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">P. pos. Daszyński we wczorajszem swojem przemówieniu powiedział, że twórca tego przewrotu nie chce zmiany Konstytucji, że on milczy.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jakże prędko zapomniał p. pos. Daszyński wypadki tak niedawne. Oto twórca tego przewrotu Marszałek Piłsudski odmówił już w r. 1922 kandydowania na stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej, bowiem nie chciał, by go zamykano do „złotej klatki”, jak mówił, stworzonej dla Prezydenta przez Konstytucję. A w ostatniem piśmie, w którem się zrzekał ofiarowanego mu stanowiska Prezydenta, powołał się również na to, że istniejąca Konstytucja stwarza dla Prezydenta takie warunki, w których onby żyć nie mógł. Te wady Konstytucji, czy też ten jej charakterystyczny objaw, te jej charakterystyczne cechy, przypomniał wczoraj p. Daszyński, cytując słowa jednego ze współautorów Konstytucji, p. pos. Dubanowicza, gdzie powiedział o celach skrępowania przedstawiciela władzy naczelnej, które przyświecały zupełnie wyraźnie niektórym przynajmniej członkom, tworzącym Konstytucję. Niewątpliwie musiało się to na tej Konstytucji odbić, to też nietylko z ust przedstawiciela Rządu, ale z ust właśnie przedstawicieli Sejmu musiała się podnieść i podnosi się pierwsza opozycja przeciw Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jak słusznie przypomniał wczoraj p. Daszyński, pierwsze wnioski o nadanie p. Prezydentowi Rzeczypospolitej prawa rozwiązywania Sejmu przyszły tu stąd, nie przyszły z Rządu i musiały się podnieść zewsząd te głosy, bowiem w Konstytucji były wymagające naprawy wady. Wady Konstytucji widzieć musieli nietylko ci, którzy się otarli o płaszcz Marszałka Piłsudskiego, ale i wszyscy ci, którzy mają oczy do patrzenia. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że Rząd, który powstał w tych właśnie warunkach, kiedy wady Konstytucji dojrzały, że Rząd ten musiał przyjść z projektem zmiany Konstytucji. P. pos. Daszyński doskonale to przecież rozumie i jego wczorajsza przepiękna mowa, mimo wyraźnych usiłowań i mimo całego kunsztu oratorskiego, nie zdołała, mniemam, przekonać nikogo, jakoby mówca potrzeby zmiany Konstytucji nie rozumiał. Osobiście jestem p. posłowi Daszyńskiemu za tę mowę niesłychanie wdzięczny. Po raz pierwszy podziwiałem tego znakomitego artystę słowa przed dwudziestu kilku laty, jako 23-letni młodzieniec w krakowskiej ujeżdżalni. Wczoraj chwilami zamykałem oczy i zdawało mi się, że znowu mam lat 23. Tak mi się zdawało tylko przez chwilę. Kiedym otworzył oczy, zobaczyłem inne zupełnie otoczenie, poznałem, że jesteśmy w innych zgoła warunkach. I ja nie mam już 23 lat. Ale miałem chwilę złudzenia, zdawało mi się, że nic się nie zmieniło, że wszystko jest to samo. Wsłuchiwałem się w tę mowę. Zaszumiał oto skrzydłami wielki jastrząb, uciszył rozświergotane stada wróbli i złem okiem spojrzał na czarne gawrony reakcji, wlokące się rzekomo za Rządem, jak za oraczem, który pod plon bogaty urodzajną, lecz niestety zbyt długo leżącą odłogiem ziemię pługiem w skiby rozkrawa — aż dojrzał mnie i stało się coś dziwnego. W jastrzębiu zadrżało serce dziewczęce, zabiło to serce i jak Małgorzata zawołał: Henryku, boję się Ciebie. I pocóż ten strach! Przecież ja nie przynoszę Sejmowi ani zaklętych klejnotów, ani wyznań miłosnych — przynoszę twarde, spokojne słowo obowiązku.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dębski)</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Poseł Daszyński woła do Sejmu: Raczej śmierć, umiejcie umrzeć z honorem, rozwiążcie się. Tak, to zaprawdę rada godna Małgorzaty, rada dziewczęcego instynktu, ale gdzie jest rada męża, rada jastrzębia, a nie przepiórki, jeżeli już zostać w ptasich porównaniach.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Kiedy przychodzi godzina odpowiedzialności, godzina decyzji — rozwiązać się i odejść!</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Tyle win Sejmu, wyliczonych przez usta godne Savonaroli, tyle głębokiego zrozumienia, skąd idzie zło, a potem? Gdzież jest męski czyn, gdzież jest rozumna porada, gdzież jest spełniony obowiązek przedstawiciela narodu?</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Zamiast tego — rozwiążmy się i niech się co chce dzieje, niech naród szuka sobie innych przedstawicieli. I dlatego tak często padał tu wyraz „Strach”. Odwagi! — chciałoby się zawołać — odwagi! Błądzić jest rzeczą ludzką, poznawać swe błędy jest rzeczą dobrą, stwierdzać je jest rzeczą profesorów, ale poznanie bez czynów, to jest sprawa tylko profesorów. I dlatego właśnie tak łatwo jest się z nich wyśmiewać. Mężowie stanu dają wyraz poznaniu swemu w czynach, w twórczej radzie. Po odwadze, a nie po strachu poznaje się ich. Oto Rzeczpospolita czeka pomocy, żąda jej. Przychodzi Rząd — wyraz ten wymawia się tu zwykle z akcentem trudnym do oddania — przychodzi i woła: Panowie przedstawiciele narodu, nie uciekajcie, nie rozwiązujcie się, nie umierajcie z honorem, zanim nie przyłożycie ręki do umożliwienia pomocy, której potrzebuje Rzeczpospolita.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Przypuśćmy, że Rząd się myli, że profesorskie mózgi są naiwne i niedołężne — dajcież im wtedy Panowie swoją radę mężów stanu, dajcie im swoją wiedzę i doświadczenie.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wesprzyjcie Panowie ich radą, wskażcie, gdzie leży błąd, naprostujcie ścieżki jego, naprostujcie ścieżki nasze, a Rząd, proszę Panów, rozumuje bardzo poprostu, a jak, to zaraz powiem. Państwo jest to zrzeszenie ludzi, ma ono swoje zadania, swoje funkcje, które musi wykonać. Jest ono w pewnym sensie gospodarstwem, opartem na podstawach finansowych, rozporządza groszem, płaconym przez obywateli, obywatel chce i ma prawo wiedzieć, na co idzie płacony podatek i tego podatku nie wolno marnować. Warunkiem rozsądnego wydawania pieniędzy jest plan finansowy, jest budżet. Budżet musi być zaprojektowany przez Rząd, uchwalony przez parlament, wykonany przez Rząd. Obydwa uczestniczące organy muszą spełnić swój obowiązek w porę. I oto jest pierwszy wniosek Rządu. Rząd domaga się, aby państwowym groszem, płaconym przez obywateli, gospodarowano na przyszłość w taki sposób, jak dobry gospodarz to czynić powinien. Tu nie chodzi ani o prawicę, ani o lewicę, ani o programy polityczne wogóle, tu chodzi o planowość w gospodarce, a w tym celu budżet musi być uchwalony przed 1 stycznia.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Drugie. Konstytucja przewiduje, jako zasadę, Rząd parlamentarny, a więc wyłoniony z większości parlamentu. Wniosek Rządu stoi twardo na gruncie zasady parlamentaryzmu, a stąd domagać się musi, aby Rząd w Polsce nie był po swojem powołaniu tylko komisją sejmową, ale aby posiadał władzę rządzenia, aby rzeczywiście był Rządem. Wtedy można od niego czegoś wymagać, można go za coś czynić odpowiedzialnym. Musi być ustalona granica zadań państwowych Sejmu i Rządu, ich praw i obowiązków. Wtedy tylko można mówić o ładzie i współpracy. Krajem wszechwładzy parlamentu jest Anglja. O parlamencie angielskim mówi się, że może wszystko; król angielski nie może nic, nie ma żadnych praw; dopóki jest następcą tronu, może być arbitrem elegancji, ale z chwilą, kiedy zostanie królem, to już i to przekaże swojemu następcy. A jednak w tym właśnie klasycznym kraju parlamentaryzmu, w Anglji, wtedy, kiedy zachodzi kolizja między parlamentem i rządem, to parlament ustępuje, rozwiązany przez króla. Veto odraczające, to druga próba urównorzędnienia rządu i parlamentu. P. pos. Daszyński woła: a fe, to nieufność do Senatu. Nic więcej przeciwko temu wnioskowi w ustach przeciwnika Senatu. To znaczy gorąca dla tego wniosku pochwała.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Polska bez silnego, zdrowego, szanowanego i szanującego się Sejmu nie może istnieć. Zgodnie mówili wczoraj to pos. Głąbiński i Daszyński.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Rząd stoi na tem samem stanowisku. Czyż taki Sejm może trwać i prowadzić swoje prace owocnie bez towarzysza w postaci silnego, zdrowego, szanowanego i szanującego się Rządu? Czy słabość i charłactwo w jednych z tych organów nie prowadzi z konieczności do zarażenia, do demoralizacji, do gangreny drugiego? Czy Panowie pod tym względem nie mają jeszcze kilkoletniego doświadczenia? Ta współzależność bardzo tu wymownie wczoraj była wytknięta. Ale silny Sejm, silny Rząd, to nie są dwa Narcyzy w sobie zakochane. Istnieć mają nie dla samozachwytu, ale dla służby publicznej. Dziś w Polsce muszą one wykonywać wielkie dzieło, nagłe dzieło: zaprowadzić ład gospodarczy i ład prawny. Przecież dotąd nietylko nie zaprowadzono, jak to słusznie było powiedziane wczoraj, jedności dzielnic, ale w wielu punktach nie zaczęto realizować Konstytucji. Broni się tu postanowień tej Konstytucji najsłabszych, albo wręcz szkodliwych, a zarazem z lekkiem sercem patrzy się na jej zamieranie w postulatach najważniejszych. Czy Polska ma jednolite sądy, czy ma zorganizowaną administrację, czy prawa obywatelskie są zrealizowane w pełni dla wszystkich? Czy nie jest ironją powoływanie się w rozporządzeniach Rady Ministrów na dekret Rady Regencyjnej z r. 1918, powołanej przez okupację niemiecką?</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Nie widząc żadnej nadziei, aby one mogły być uchwalone, Rząd wycofał około 100 projektów ustaw, pozostało ich jeszcze kilkadziesiąt. W obydwu tych grupach są ustawy pierwszorzędnej wagi, są ustawy drugorzędnego znaczenia, ale wszystkie są takie, bez których normalne życie państwowe toczyć się nie może. To wszystko musi być zrobione, to musi być prędko zrobione. Naród opłaca zwłokę bardzo drogo, znosząc skutki nieładu; dziwić się należy, że je znosi dotąd tak spokojnie. Dlaczego, można postawić pytanie, nie zrobiono tego dotąd? Wina wspólna: i Sejmu i Rządu. Rządy mogły zrobić więcej, ale rządów było 15 w ciągu 8 lat. To nie są gospodarze kraju, to są goście. W pół roku nie można wiele zrobić, nie można zreorganizować Państwa i zaprowadzić w niem ładu. Proszę zmieniać rządcę co pół roku w gospodarstwie rolnem, małem, czy dużem, proszę mu nie dawać na czas pieniędzy i zgłaszać codziennie pretensje o to, że on nie tak orze, lub nie tak sieje, albo nie tych ludzi do pracy najmuje, a potem proszę się dziwić, że gospodarstwo marnieje. A Państwo to przecież także gospodarstwo, tylko trudniejsze, nie należy się przeto dziwić, że nie zrobiono i nikogo za to nie winić, ale należy się zdobyć na czyn naprawy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Pos. Daszyński woła: poco zmiany Konstytucji, poco dziura w postaci § 14, czy innego, kiedy mogą być dane pełnomocnictwa? Ależ o to tylko chodzi. Tak, słuchajcie. Proszę czytać to, co jest napisane. O to tylko chodzi — Rząd chce pełnomocnictw, bez obchodzenia Konstytucji. O to chodzi. Ze względu na zakres pracy i konieczny pośpiech niema możności wykonania drogą ustawodawstwa zwykłego, tedy pełnomocnictwem takiem trzeba upoważnić Rząd, aby mógł to wykonać. Już dawał Sejm takie upoważnienia, ale Konstytucja nie pozwala przekazywać władzy ustawodawczej. Konstytucja wymaga, ażeby każda rzecz była ujęta w ustawę. Wtedy stworzono pozór ustawy ramowej, która w zasadzie przesądzała rzeczy, a szczegóły miały być załatwione przez Rząd. My nie chcemy iść tą drogą okólną, chcemy iść drogą prostą, wyraźną, otwartą. My chcemy, aby do Konstytucji wprowadzić możliwość udzielania pełnomocnictw i ażeby jednocześnie udzielić Rządowi pełnomocnictwa na czas, który jest potrzebny dlatego, ażeby zaprowadzić w Polsce ład. Mówimy o tem prosto i otwarcie, nie obwijamy w bawełnę. Mówimy otwarcie czego chcemy. Mówimy otwarcie, że bez tego nie wyobrażamy sobie, aby Polska w stan ładu nareszcie weszła.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Ten czas upłynie i Sejm rozważy, czy Rząd zadanie wykonał. Jeśli wykonał źle, to je poprawi, jeśli uzna pracę jego za dobrą, to ją przyjmie bez poprawiania, milcząco lub jawnie. Ale to byłoby za proste, zanadto profesorskie. Mężowie stanu są przebiegli, a może też czują instynktem dziewiczym, że za tą prostą formą coś się kryje, jakiś podstęp, jakieś złośliwe zamierzenie. Boję się ciebie, Henryku — mówią.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dajmy spokój tej grze, stawka jest zbyt wielka, tu chodzi o naród i o Rzeczpospolitą.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Rząd przyszedł do wniosku, że te zmiany, jakie zaproponował, są dzisiaj koniecznością, że są one także warunkiem niezbędnym pożytecznej współpracy organów państwowych na przyszłość. Rząd przyszedł z projektem tych zmian przed Wysoką Izbę w tem przekonaniu, że znajdzie w niej naturalną współtroskę o sprawy narodu i Państwa. Szczegółowa dyskusja w komisji da możność rozwinięcia i uzasadnienia każdego z punktów we wniosku rządowym, ustosunkowania się do innych wniosków — dzisiaj zatem nie będę już o nich mówił.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dziś kończę stwierdzeniem, że krokami Rządu kieruje głębokie przekonanie, pomimo wszystko, cobyście Panowie mówili innego, że naród przelewając na swoje przedstawicielstwo obowiązki troski o Rzeczpospolitą, nie dozna zawodu, że ta sama krytyka, jaką tak często słyszeliśmy, nie jest niewieścim lamentem, ale że za nią tkwi męska zdolność twórcza. Sejm nie odejdzie, nim nie zapewni Rzeczypospolitej potrzebnych jej do życia warunków.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PChrucki">Wysoki Sejmie! Jesteśmy świadkami kryzysu polskiego parlamentaryzmu. Nie od dni ostatnich rozpoczął się proces tego kryzysu. Pozwolę sobie zrobić kilka uwag na ten temat, nie pretendując do całkowitego wyjaśnienia sprawy, która mnie, jako Ukraińca, nie zbyt obchodzi, bo nie od polskiego parlamentaryzmu czekamy zbawienia dla naszego narodu, a zresztą i Konstytucja Rzeczypospolitej była dotychczas papierowa. Przedewszystkiem pozwolę sobie na twierdzenie, na pierwszy rzut oka paradoksalne, że nikt inny się nie przyczynił tak do poderwania w Polsce parlamentaryzmu, jak sam parlament polski, Sejm obecny. Sejm bowiem nie mógł zdobyć się na stworzenie parlamentarnego rządu, w następstwie czego musiano tworzyć rząd pozaparlamentarny. Sam fakt istnienia takiego rządu pozaparlamentarnego podrywał autorytet oraz znaczenie Sejmu w opinji publicznej. Obok Sejmu wyrastała nowa siła, która w oczach społeczeństwa stawała się coraz większą i spychała ciała ustawodawcze na plan drugi. Ta nowa siła, siła rządu była realna, gdy zaś Sejm miał znaczenie raczej teoretyczne.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PChrucki">Przedewszystkiem na skutek istnienia rządu pozaparlamentarnego Sejm musiał zrzec się swego prawa kontrolowania władzy wykonawczej. W kontroli władz centralnych Sejm był zawsze skrępowany tem, że niczem nie mógł zastąpić pozaparlamentarnego rządu; obalać zaś jeden rząd pozaparlamentarny, aby zastąpić go innym takim samym, nie było najmniejszej racji. Przeto wpływ Sejmu na rząd, jego rola kontrolująca była poderwana w samej istocie swej. Widocznym przejawem tego zjawiska było zaniedbanie przez Sejm nagłych wniosków oraz pożałowania godne traktowanie przez Sejm i rząd interpelacji poselskich. Czy poważnie traktowano interpelację — ten środek kontroli działalności władz wykonawczych? Wogóle czy odbywały się w Sejmie kiedykolwiek dyskusje z powodu odpowiedzi Rządu na tę czy inną interpelację? Takiej dyskusji być nie mogło, bo uznanie odpowiedzi za niezadawalającą równoznaczne było z upadkiem gabinetu, a tego Sejm chciał uniknąć za wszelką cenę. Cóż dziwnego, iż interpelacje poselskie traciły wszelkie znaczenie, i na nie odpowiadali chyba woźni w ministerstwach. Sejm sam winien był temu, bo nie śmiał, nie mógł doprowadzić swych interpelacji do logicznego końca. Sejm bał się wyciągnąć polityczne konsekwencje ze swego prawa interpelacji. Tak Sejm wyrzekł się swego prawa oraz obowiązku kontrolowania władzy wykonawczej. Na skutek tego stało się, iż Sejm zawsze pokrywał swym autorytetem wszystko, co tylko zrobił rząd. Kiedy wytworzył się między Sejmem a rządem taki stosunek, iż Sejm stale ulegał rządowi, bojąc się wywołania kryzysu gabinetowego, to nic dziwnego, iż Sejm w dalszej konsekwencji, krocząc po linji ustępstw, przestał bronić swoich własnych ustaw, dozwalając rządowi, aby je łamał.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PChrucki">Oto pierwsze lepsze przykłady na dowód tego. Weźmy ustawę o języku w szkolnictwie z 31 lipca 1924 r. Terminem, od którego miała obowiązywać ta ustawa, był 1 październik 1924 r. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ten termin odroczyło o cały rok później, a co ważniejsza swemi przepisami wykonawczemi do ustawy przekreśliło samą ustawę, bo wprowadziło walkę ze szkołą, wówczas gdy ustawa miała formalnie na celu łagodzenie stosunków narodowościowych. Drugi przykład: jeszcze Sejm suwerenny w dniu 26 września 1922 r. uchwalił ustawę autonomiczną dla Wschodniej Galicji. W tej ustawie znajduje się jasna i wyraźna uchwała o założeniu w ciągu dwóch lat pełnego uniwersytetu ukraińskiego na terenie Galicji Wschodniej. Już przeszło dwa lata, jak minął w ustawie wskazany termin, lecz ani autonomji, ani uniwersytetu ukraińskiego jak nie było tak niema i, zdaje się, iż i nadal nie będzie.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PChrucki">Przytoczone przeze mnie przykłady jaskrawo świadczą o tem, iż rząd wcale nie liczył się z ustawami oraz z wolą ciał ustawodawczych, zastępując je własną wolą i decyzją. Sejmowi pozostało tylko formalne prawo wydawania ustaw, lecz Sejm w swej uległości przed rządem przelał na rząd nawet i owe formalne prawo. Dwa razy bowiem Sejm uchwalał pozaparlamentarnemu rządowi Władysława Grabskiego nadzwyczajne pełnomocnictwa. Uchwaleniem tych pełnomocnictw Sejm popełnił akt samobójstwa. Było to może najboleśniejszym ciosem dla parlamentaryzmu polskiego. Równocześnie ten fakt dowodzi, że dotychczas żadnego sejmowładztwa nie było, jak się o tem obecnie szeroko mówi.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PChrucki">Co było powodem tego, że raczej poszliście na samobójstwo Sejmu, niż na jego rozwiązanie? Przecież wiedzieliście, że w niemożności wyłonienia rządu parlamentarnego leży źródło niemocy Sejmu. Dlaczego wreszcie Sejm nie mógł stworzyć rządu parlamentarnego?</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos: Ależ miał ten rząd parlamentarny!)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PChrucki">Na wszystkie te trzy pytania odpowiedź jest jedna. Szowinizm, zaślepienie nacjonalistyczne, nie pozwalało Sejmowi obecnemu wyłonić z siebie większości i opartego na niej rządu. Zarówno prawica jak i lewica nie próbowały nawet na serjo porozumieć się z mniejszościami narodowemi, a bez tego porozumienia trudno było w obecnym Sejmie zlepić jakąś większość parlamentarną.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Głos: Zlepiła się)</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PChrucki">Jak wielki jest szowinizm na lewicy widać z tego, że stronnictwa polskie wołały popełnić akt samobójczy, niż zdecydować się na porozumienie z mniejszościami narodowemi.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PChrucki">Co się stało z Piastem? Niegdyś chłopskie, lewicowe stronnictwo w pierwszym Sejmie, w drugim całkowicie zmieniło front, poszło na ugodę z panami obszarnikami i kapitalistami i plącze się w ogonku prawicy. A przecież mógł p. Witos na początku tego Sejmu stworzyć lewicowy, trwały parlamentarny rząd. Wówczas i my, posłowie ukraińscy robiliśmy próby porozumienia się z demokracją polską głównie dla przekonania wyborców, że drogą ugody w Polsce nasz naród niczego nie uzyska.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PChrucki">Czy lepszy był od Witosa p. Thugutt, prezes Wyzwolenia? Kiedy mu poruczono misję tworzenia rządu, on nawet nie konferował z mniejszościami narodowemi, a zrażony negatywną odpowiedzią chrześcijańskiej demokracji, zrzekł się samej misji.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#PChrucki">Czy lepszą była P. P. S., która potrafiła wejść w koalicję z prawicą niedługo przed przewrotem majowym, lecz ani palcem nie ruszyła dla stworzenia warunków, dla powstania lewicowego parlamentarnego rządu. A takie możliwości istniały dla całej lewicy polskiej, nie tylko dla P. P. S. Przedewszystkiem czemu lewica polska nie sprzeciwiła się rozpisaniu nowych wyborów do obecnego Sejmu w Galicji Wschodniej? Przecież na czele Państwa stał Józef Piłsudski, cieszący się zaufaniem lewicy. A czy skład obecnego Sejmu nie byłby zupełnie inny, gdyby prawo międzynarodowe było chociażby przez lewicę polską uszanowane?</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Głos: Prawo międzynarodowe?)</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PChrucki">Tak, traktat w Saint-Germain.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głos: Granice już były ratyfikowane)</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#PChrucki">Traktat w Saint-Germain nie zagwarantował tego, że Galicja Wschodnia wchodzi w skład Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PChrucki">Później stawała przed Wami aż dwa razy możliwość naprawienia złego przez rozpisanie nowych wyborów w Galicji Wschodniej. Temi momentami były akt z 14 marca 1923 r. oraz akt ratyfikowania przez Sejm i Senat traktatu w Saint-Germain. Szczególnie wobec tego ostatniego aktu nawet prawo formalne dyktowało Wam rozpisanie nowych wyborów w Galicji Wschodniej, jak o tem nawet pisał Wasz uczony profesor Zoll. Tegoście nie uczynili, dlaczego? bo woleliście widzieć tu w Sejmie więcej o 40 endeków, Piastowców, nawet Żydów, niż 40 Ukraińców. Czy nie dla tejże samej przyczyny nie mógł się rozwiązać dotychczas i obecny Sejm? Przypominam Panom jak otwarcie mówił o tem, o grozie ukraińskiej, jako o przyczynie konieczności zatrzymania tego Sejmu p. poseł Kozłowski ze Związku Ludowo-Narodowego, kiedy pozornie lewica polska dla celów demagogicznych stawiała wniosek o rozwiązanie Sejmu. W swoim szowinizmie narodowościowym Wy woleliście cierpieć sparaliżowany Sejm, wyłonić bezsilny parlamentarny rząd...</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos: W tem się Pan myli)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PChrucki">...niż rozpisać nowe wybory w Galicji Wschodniej, lub zgodzić się na rozwiązanie Sejmu. Pozostał więc na widowni politycznej bezsilny Sejm, — martwe ciało, które za życia rozkładało się, zatruwając organizm Państwa. Czy nie było takiem rozkładaniem się żywego trupa te czyny samobójcze, z których pierwszym było uchwalenie szczególnych pełnomocnictw Rządowi p. Władysława Grabskiego. Znamiona takiegoż czynu samobójczego nosiła również i ta agitacja przeciw Sejmowi, jako instytucji państwowej, którą prowadziła prawica. Narodowi polskiemu starano się wmówić, że przyczyną wysokich podatków w Polsce jest utrzymanie Sejmu i Senatu, że posłowie pobierają zbyt wysokie gaże i jest ich zbyt dużo. Usunąć Sejm — i wszystkim będzie dobrze — oto tak wpływała na umysły chłopskie ta płytka demagogja, oddźwięki której słyszeliśmy jeszcze wczoraj w przemówieniu p. Głąbińskiego.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#PChrucki">Główniejszą jednak rzeczą w tej akcji podkopywania zasad parlamentaryzmu była szeroka dyskusja publiczna i prasowa na temat zmiany ordynacji wyborczej. Zmianę ordynacji wyborczej do dnia dzisiejszego stronnictwa centroprawicowe uważają za jedną z najkardynalniejszych rzeczy, bez której same zmiany Konstytucji, proponowane przez Rząd, uważają za jednostronne i niewystarczające. Cel zmiany ordynacji wyborczej jest jasny i wyraźny. Chce się wyeliminować od udziału w życiu państwowem wszystkie mniejszości narodowe, które jednak stanowią 45% ludności w Państwie. Z tych obywateli niepolskiej narodowości chce się zrobić nawóz dla polskiej kultury i Państwa, coś w rodzaju białych niewolników, pozbawionych wszelkich praw obywatelskich i zmuszonych do pracy na korzyść panującej narodowości. Dlatego wydawała się Wam niewystarczającą dotychczasowa ordynacja wyborcza, przez Was samych, bo przez ks. Lutosławskiego i sen. Buzka specjalnie spreparowana. Nie dosyć było Wam tego, iż dotychczasowa ordynacja wyborcza przez zastosowanie czysto polskiej sprawiedliwości bardzo silnie nas krzywdziła, zmniejszając o 300% niemal przedstawicielstwo narodu ukraińskiego. Nie dosyć Wam tego, że na 112.000 wyborców Ukraińców przypada 1 mandat poselski na Wołyniu, gdy na ziemiach etnicznie polskich zaledwie na 30.000. Chce się nie dopuścić do Sejmu wszystkich mniejszości narodowych. To też już nie kryjecie się z myślą o dwóch miarkach, o dwóch systemach wyborczych, puszczając kantem nawet tak dla Was kardynalną zasadę, jak jednolitość i unifikacja wszystkich ziem. I to wszystko czyni się, ażeby zaprowadzić w Państwie Polskiem dyktaturę.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#PChrucki">Może mnie spotkać zarzut, że tylko centrowo-prawicowe stronnictwa polskie dążą do zmiany ordynacji wyborczej, że lewica polska natomiast pragnie obdarzyć nas Ukraińców całkowitem równouprawnieniem. W odpowiedzi na to muszę zaznaczyć, że od czasu majowego przewrotu nie mogę zupełnie rozpoznać kto jest polską lewicą, a kto prawicą. P. Marszałek Piłsudski, p. Premjer Bartel, Klub Pracy, Stronnictwa Ludowe, „Wyzwolenie” do przewrotu majowego uchodziły za przedstawicieli lewicy polskiej. Obecnie ci ludzie i te stronnictwa występują jawnie przeciw parlamentarnemu ustrojowi, ręka w rękę ze stronnictwami prawicy.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Protesty)</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#PChrucki">Pozwolę sobie zanalizować dotychczasowy przebieg wypadków w Polsce od dni przewrotu majowego. Wystąpienie majowe, jako akt rewolucyjny samo w sobie było osłabieniem parlamentaryzmu, bo było wystąpieniem nietylko przeciw rządowi Witosa, ale również przeciw większości parlamentarnej, która ten Rząd wyłoniła. A więc skoro był zniesiony rząd Witosa, trzeba było rozegnać i Sejm, źródło i twórcę tego zniesionego rządu. Poza tem przewrót majowy, przedsięwzięty w imieniu moralnego odrodzenia przeciw zgrai szuj i złodziei, był jednocześnie rzuceniem ciężkiego oskarżenia pod adresem tej Izby. Jeżeliby p. Piłsudskiemu chodziło o zachowanie parlamentaryzmu, to po przewrocie majowym postarałby się on przedewszystkiem o wybory do nowego Sejmu, który przez sam akt wybrania odzyskałby autorytet w oczach ludności. Wreszcie wystąpienie rewolucyjne w dniach majowych tłumaczyło się i tem, że Sejm obecny przestał oddawać nastroje społeczeństwa i narodu. Lecz i ten powód wymagał natychmiastowego rozwiązania Sejmu, w celu dania możności ludowi wypowiedzenia przez nowe wybory swej woli, oczywiście jeżeli się chciało zachować w Polsce parlamentaryzm. Logika faktów wymagała niezwłocznego rozwiązania Sejmu. Tak się jednak nie stało i Sejm był pozostawiony przy życiu — Sejm czynnie znieważony, posądzony o zatrucie organizmu państwowego, o zgniliznę moralną, Sejm nie odbijający nastrojów społecznych. Czem może być tłumaczony ten fakt, jak nie głęboką pogardą do Sejmu, jako instytucji?</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#PChrucki">Widocznie przywódca wojskowej rewolucji chciał pozostać dyktatorem, dlatego chciał przedewszystkiem wykpić, wyszydzić, zohydzić w oczach społeczeństwa samą instytucję parlamentu i w ten sposób niejako przygotować psychologiczny grunt dla uznania przyszłej swej dyktatury. I oto wystawia się na pośmiewisko ludzkie obecny Sejm. Rzeczywiście to, co nastąpiło potem, było szeregiem kpin z Sejmu. Oto miał nastąpić wybór Prezydenta. Rząd zapewnił pełną swobodę wyboru, a w przededniu wyborów na czarnej kawce u Premjera p. Marszałka Piłsudskiego mówił coś o bacie. Przed wyborami odbyła się agitacja za wyborem p. Marszałka Piłsudskiego na urząd Prezydenta. W tej agitacji brał udział bezpośrednio sam p. Premjer Rządu. I stało się zadość żądaniu p. Marszałka Piłsudskiego, Sejm, jak wiadomo, wybrał go na Prezydenta. P. Marszałek Piłsudski w odpowiedzi na wybór wysłał list, obmyślany i pisany wówczas, gdy oficjalnie zgłaszał swą kandydaturę, w którym stwierdza legalizację swego czynu rewolucyjnego przez Sejm, lecz nie przyjmuje wyboru, bo niema zaufania ani do posłów, którzy go wybrali, ani do siebie, przytem stwierdza, że władza Prezydenta jest za mała i że nie mógłby się poruszać. Czy to wszystko nie wygląda na bezgraniczne kpiny z Sejmu i społeczeństwa, ze swego Premjera, a nawet z logiki ludzkiej? A dalej nowe kpiny z Sejmu.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#PChrucki">Marszałek Piłsudski wyboru nie przyjmuje, lecz po żołniersku wydaje rozkaz Zgromadzeniu Narodowemu: wybrać tego, a nie innego człowieka. I wreszcie jeszcze jeden obraz lekceważenia, jakby dotychczasowych kpin było zamało. Elekt nie staje przed Zgromadzeniem Narodowem dla złożenia przysięgi, ale przeciwnie Zgromadzenie Narodowe musi pójść do elekta na zamek królów polskich. W taki sposób zohydzano, lekceważono ze swego Premjera, a nawet z logiki ludzkiej? A dalej nowe kpiny z Sejmu.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#PChrucki">Odbywało się przygotowywanie gruntu pod uznanie dyktatury Rządu czy jednostki — to nie robi różnicy. A po tych preludjach ma się odegrać już samo zniesienie parlamentarnego ustroju, bo czem są projekty Rządu dotyczące zmiany Konstytucji, jak nie przekreślaniem parlamentaryzmu? Nie będę udowadniał tej tezy, bo, zdaje się, wszyscy to uznają, zresztą dobitnie to wyjaśnił w swojem przemówieniu p. Daszyński i dzisiaj p. Kiernik. Stwierdzając ten główny fakt, pragnę dopatrzeć się jego powodów. Między stanowiskiem centrowo-prawicowych stronnictw a stanowiskiem obozu Marszałka Piłsudskiego widzę jedną tylko różnicę, mianowicie: prawica dąży do utrzymania karykatury parlamentaryzmu, i to tylko dla samych Polaków, obóz zaś Marszałka Piłsudskiego wogóle usiłuje znieść parlamentaryzm. W tym i w drugim wypadku rezultat dla Ukraińców, dla wszystkich mniejszości narodowych jest ten sam. Oczywiście, że i cel w obu wypadkach również jest jeden, mianowicie dążenie do wyeliminowania z życia państwowego wszystkich mniejszości narodowych. Wy, Polacy, wszyscy jednakowo łamaliście sobie głowę nad zagadnieniem: jak zrobić, żeby w Państwie Polskiem, gdzie jest zaledwie 55 czy 60% Polaków...</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(P. Bitner: O, już Pan strasznie zmniejsza ilość procentową. Statystyka wykazuje 70%)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#PChrucki">...głos mieli wyłącznie Polacy. I znaleziono dwie recepty: jedna obozy centro-prawicowego w postaci zmiany ordynacji wyborczej i częściowo Konstytucji, druga recepta — lewicy Piłsudskiego w formie zniesienia parlamentaryzmu. Muszę być sprawiedliwy i przyznać, że rozwiązanie, zaproponowane przez Rząd i obóz Piłsudskiego, jest bardziej radykalne. Rzecz bowiem dla wszystkich jasna, że skoro będzie w Polsce wszechwładza rządu, to rząd będzie się składał wyłącznie z Polaków, a naród ukraiński, jak i wogóle wszystkie mniejszości narodowe, zostaną pozbawione i tych niewielkich możliwości obrony swego położenia, które im daje ustrój parlamentarny. Państwo Polskie nareszcie stanie się narodowem, a nie narodowościowem. W tem tkwi sedno rzeczy. I tylko dla zamydlenia oczu ludzi mówi się obecnie o tem, iż dotychczas w Polsce mieliśmy do czynienia z sejmowładztwem i że obecnie dąży się do naprawy dotychczasowego ustroju. Wykazałem już z początku swego przemówienia, że właściwie Sejm nie grał żadnej roli w życiu Państwa Polskiego, mimo teoretycznego pełnowładztwa, bo dotychczas rządy, a nie Sejm posiadały faktycznie pełnię władzy. Istotną przyczyną przewrotu majowego oraz powstania projektu rządowego o zmianie Konstytucji była kwestja narodowościowa w Polsce, a szczególnie sprawa mniejszości terytorjalnych.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#PChrucki">Charakterystycznym pod tym względem jest moment przewrotu i zmiana Konstytucji. Dlaczego się Panom tak śpieszy, dlaczego w przededniu konstytuanty chcecie zmienić Konstytucję? Odpowiedź może być tylko jedna: zbliżają się nowe wybory do nowego Sejmu i mogą przyjść do niego w bardzo poważnej liczbie Ukraińcy z Galicji Wschodniej, a więc potrzebna była albo zmiana ordynacji wyborczej, albo zmiana ustroju Państwa. Zaznaczam jednak, że ani jedna, ani druga recepta nic Wam nie pomoże, bo żadna z tych recept nie może zmienić głównego faktu, a tym faktem jest to, że w Państwie Polskiem istnieje ponad 45% niepolskiej ludności, przytem większość stanowią mniejszości terytorjalnej dążące do zjednoczenia się ze swoim macierzystym pniem. Jedna byłaby zmiana skuteczna w takich warunkach — to jest zmiana granic. Wówczas w Polsce mógłby powstać rząd parlamentarny, a więc nie byłoby trzeba zmieniać ordynacji wyborczej i ustroju parlamentarnego. Słowem na korzyść Polsce wyszłaby tylko zmiana granic i w tej zmianie granic chętnie Panom dopomożemy.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#PChrucki">Co zaś do innych zmian: ordynacji wyborczej lub zniesienia ustroju parlamentarnego, w tem Was nie podtrzymamy, trzymając się zasady: malis elige minima i będąc głęboko przekonani, że tylko w swojem państwie niepodległem naród ukraiński zdobędzie pełnię praw i wolności. Narazie przyłączamy się do wniosku P. P. S. o odrzucenie projektów sejmowych, zmieniających Konstytucję a limine.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Stolarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PStolarski">Wysoki Sejmie! W imieniu klubu „Wyzwolenie” przedkładam następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PStolarski">Klub „Wyzwolenie”, jako wykonawca polityki swego stronnictwa, oddawna zmierza do głębokiej przebudowy naszej Konstytucji i naprawienia jaskrawych i licznych wad naszej formy parlamentaryzmu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PStolarski">Ścisłe rozdzielenie władzy wykonawczej od ustawodawczej, wzmocnienie władzy Prezydenta i oparcie wyboru jego na bezpośredniem głosowaniu ludowem, zapewnienie mu prawa rozwiązywania Sejmu, zniesienie Senatu, skrócenie kadencji sejmowej, a obok tego wykonywanie prac Sejmu na krótkich parokrotnie do roku zwoływanych sesjach, utrzymanie szeregu zagadnień ustawodawczych w ramach postanowień zasadniczych przy pozostawieniu samorządowi terytorjalnemu lub gospodarczemu wypełnienia szczegółów; przeprowadzenie rozdziału kościoła od Państwa; umożliwienie wykonania całkowitej reformy rolnej bez obarczania Skarbu Państwa ciężarem odszkodowania; konstytucyjne zabezpieczenie autonomji terytorjalnej Kresów Wschodnich; wreszcie możliwie daleko idące zapobieżenie nadużywaniu mandatów poselskich dla celów osobistych — byłyby głównemi postulatami w zamierzonych zmianach Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PStolarski">Dogorywający Sejm obecny nie może być uważany za reprezentację, powołaną do uskutecznienia tych zmian. Odbiegł on zbyt daleko od opinji kraju i zbyt małą ma powagę moralną, aby dzieło naprawy mogło mu być powierzone. Ponadto konieczność szybkiego rozwiązania tego Sejmu nakazuje unikać podejmowania prac, które na długi szereg miesięcy istnienie obecnego Sejmu jeszczeby przewlekały. Nowy Sejm, wybierany pod hasłem naprawy Konstytucji, powołany będzie do uskutecznienia tej pracy w całej pełni.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PStolarski">Klub „Wyzwolenia” docenia jednak, że bieżące zadania państwowe wymagają pewnych doraźnych zmian Konstytucji, któreby umożliwiły Rządowi prowadzenie dzieła sanacji. Rządowy projekt zmian Konstytucji zawiera szereg propozycji, które powyższego kryterjum nie wytrzymują. Obok postulatów słusznych porusza również zagadnienia mało aktualne, lub całkowicie z dziełem naprawy niezwiązane.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PStolarski">Klub „Wyzwolenia” uważać będzie za swe zadanie propozycje nieistotne i zbędne odsunąć, przyjmuje jednak rządowy projekt za podstawę do dyskusji i głosować będzie za odesłaniem go do komisji. Dążąc do szybkiego rozwiązania Sejmu obecnego, klub przeciwstawi się wszelkim próbom rozszerzania zagadnienia doraźnej zmiany Konstytucji na inne tematy, a zatem klub postawi na komisji wniosek o przejście do porządku dziennego nad projektami klubów Zw. Lud.-Nar., Chrz. Dem., Chrz. Nar. i P. S. L. Piast, mających na celu dokonanie dalszych zmian Konstytucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Utta.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PUtta">Wysoki Sejmie! W imieniu klubu Zjednoczenia Niemieckiego mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie. Zmiana Konstytucji jest sprawą tak ważną i doniosłą, iż nie można tu powodować się sentymentami, lub tym czy innym chwilowym stosunkiem do Rządu, tembardziej, iż Sejm ma tu zrzec się najważniejszych praw, jakie mu dotychczas przysługiwały. Uprawnienia te Sejm ma udzielić nie pewnej określonej osobie, lecz mają one pozostać w mocy bez względu na to, kto znajdować się będzie u steru nawy państwowej. Nie mamy żadnej gwarancji, czy Rząd obecny nie ustąpi wkrótce miejsca innemu, do którego nie będziemy mogli mieć najmniejszego zaufania. Nareszcie nie jest wykluczonem, iż rząd p. prof. Bartla pod ciągłym i uporczywym naciskiem innych, w stosunku do nas nieprzejednanych czynników, wkroczyć może na inne tory, które dziś uważa za błędne i dla Państwa szkodliwe. Widzimy przecież, jak kierunki te dziś już wytężają wszystkie siły, aby dotychczasowe metody dzielenia obywateli na dwie klasy, metody ucisku i krzywdzenia mniejszości uwiecznić, a nawet jeszcze rozszerzyć je i utrwalić.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PUtta">Z tych względów do uprawnień, których Rząd się domaga, muszą być poczynione zastrzeżenia, któreby uniemożliwiały jakiekolwiek nadużycia ich w przyszłości. Pełnomocnictwa udzielone Rządowi nie mogą dotyczyć prawa zmiany ordynacji wyborczej do ciał ustawodawczych i samorządowych. Uważamy również za niemożliwe udzielić Rządowi uprawnień w sprawie wprowadzania nowych, względnie podwyższania dotychczasowych podatków i opłat, jak również w sprawie zmian obowiązującego obecnie ustawodawstwa socjalnego. Podobne zastrzeżenia uważamy za niezbędne i w wielu innych sprawach. Przedłożony projekt musi być opracowany tak skrupulatnie i otrzymać tak wyraźne brzmienie, aby różna interpretacja poszczególnych artykułów była niemożliwa.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PUtta">Pełnomocnictwa te przedstawiamy sobie tylko tak, aby Rząd mógł uzyskać wolną rękę przy reorganizacji i uporządkowaniu aparatu administracyjnego i nadaniu mu nowego kierunku, nie możemy się zgodzić jednak na rozwinięcie daleko idącej działalności ustawodawczej. Musi to być ściśle określone w brzmieniu przedłożonych ustaw. Przypuszczamy, iż da się to osiągnąć podczas dyskusji w komisji. Od tego brzmienia, jakie projekt ten otrzyma w komisji, uzależniamy nasze ostateczne stanowisko względem niego.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PUtta">Stanowisko nasze do projektów rządowych uzależniamy również od sposobu załatwienia naszych niecierpiących zwłoki wniosków i postulatów, któreśmy przedłożyli Rządowi. A w szczególności: Domagamy się niezwłocznego przychylnego załatwienia sprawy kolonistów niemieckich na Wołyniu, których się dziś drogą niewłaściwej interpretacji ustawy uwłaszczeniowej z dnia 20 czerwca 1924 r., niesłychanych szykan administracji przy stwierdzaniu obywatelstwa i jednostronnych tendencyjnych wyroków sądów, półnagich i bosych wyrzuca na ulicę bez środków do życia.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PUtta">To samo dotyczy i dzielnicy zachodniej, gdzie nadal z całą intensywnością stosuje się dawne metody odniemczania kraju drogą bezwzględnego stosowania prawa odkupu względem obywateli narodowości niemieckiej i odbiera im się zagrody, odziedziczone po rodzicach, skazując tysiące z nich na nędzę i wygnanie z kraju. I tu Rząd winien wkroczyć bezwłocznie i dowieść, iż posiada dość siły i autorytetu, aby położyć kres tej niesłychanej krzywdzie, jakiej jesteśmy obecnie świadkami.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PUtta">Wreszcie zagwarantowanie bezpieczeństwa na Górnym Śląsku i pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich tych, którzy organizują napady na spokojnych obywateli narodowości niemieckiej i ich zebrania.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PUtta">Zasadniczym postulatem naszym jest jednak sprawa oddania nam szkolnictwa dla naszej młodzieży pod własną opiekę i kierownictwo pod kontrolę Rządu i uwzględnienie naszych potrzeb kulturalnych, zagwarantowanych nam Konstytucją, w ten sposób, jak wymagać tego mają prawo przynależni do narodu o wysokiej kulturze.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PUtta">Będziemy ściśle i pilnie śledzili wszystkie poczynania Rządu, nietylko jego dobrą wolę, ale i czyny i zależnie od nich ustosunkujemy się do Rządu i do jego projektów ustaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Grünbaum.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PGrünbaum">Wysoki Sejmie! Z pewną obawą zaczynam moje przemówienie. Chcę mówić o tych przedmiotach, które poruszył p. poseł Daszyński i Minister Makowski. Boję się, że nie dotrzymam im kroku, bujali bowiem w wyżynach artyzmu słowa, a ja chciałbym mówić zwyczajnie, po ludzku, chciałbym mówić spokojnie i argumentować, mówić logicznie, nie używać przenośni i nie rzucać obrazami, spróbować chciałbym zanalizować obecny stan rzeczy i dowieść, że Rząd grzeszy przeciwko logice czynu, który dał mu życie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Bitner: To nie będzie Panu trudno)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PGrünbaum">Jest to, mojem zdaniem, najstraszniejszy grzech, grzech śmiertelny.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PGrünbaum">Proszę Panów! Pan Minister Makowski przekonywał p. posła Daszyńskiego i Sejm, że czyn dokonany w dniach majowych w konsekwencji musiał doprowadzić do przedłożenia rządowego, musiał doprowadzić do zaproponowanych przez Rząd zmian Konstytucji. Mam wrażenie, że p. Minister Makowski, a może i cały Sejm da się pod tym względem przekonać, że tak nie jest. Proszę Panów! albo dni majowe zburzyły parlamentaryzm w Polsce, albo zburzyły podstawy obecnego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: To na jedno wychodzi.)</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PGrünbaum">Nie, to na jedno nie wychodzi. Usprawiedliwieniem czynu dni majowych było przypuszczenie, że większość sejmowa nie odpowiada większości obywateli Państwa. Było to tylko przypuszczenie, a potwierdzone zostało na ulicach Warszawy. Nie dlatego, że Marszałek Piłsudski zwyciężył, nie dlatego, że jego pułki zwyciężyły, ale dlatego, że w obronie większości sejmowej nie podniósł się nikt, dlatego, że lud bardzo spokojnie przypatrywał się temu, jak zbrojną ręką obala się większość sejmową, obala się rząd tej większości, prezydenta, na tej większości opartego, jeżeli to nie było podważeniem parlamentaryzmu, jeżeli to nie było mussolinizmem polskim, to było to obaleniem obecnego Sejmu. Tertium non datur. To też cała opinja publiczna oczekiwała logicznych dalszych następstw, powiedzmy poprostu, rozpędzenia Sejmu obecnego. Jakże inaczej być mogło? Wyprowadza się na ulice Warszawy wojsko, strzela się przeciw rządowi opartemu o większość tego Sejmu, przeciw prezydentowi, który przez ten Sejm i Senat został wybrany, a ma się pozostawić ten Sejm przy życiu? Obecnie p. Minister Makowski powiada: Nie chciejcie umierać, my nie chcemy, żebyście umarli, jeżeli wy, jak Małgorzata, w obawie prze szatanem chcecie zejść z tego świata, my was zabijać nie chcemy. Panie Ministrze, nie Rząd nas chce lub nie chce zabijać, Sejm zabity został w dniach majowych, kiedy na ulicach Warszawy grzmiały armaty.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: Ale Sejm żyje.)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PGrünbaum">Można żyć po śmierci, ale wtedy się jest upiorem. Ja me chciałbym, aby Sejm wiódł życie upiora i zdaje się, że nie znajdzie się nikt w tym Sejmie, ktoby chciał wieść takie życie.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(P. Hartglas: Oprócz romantyków.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PGrünbaum">Nie należę do romantyków i nie chcę na tę drogę dać się sprowadzić.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PGrünbaum">Proszę Panów! charakterystyczną a oryginalną cechą przewrotu, dokonanego w maju, jest dążenie do oparcia się o majestat prawa. Może koledzy, którzy pamiętają Sejm konstytucyjny, przypominają sobie jedno z przemówień — jeżeli się nie mylę — kol. Niedziałkowskiego, który rozwodził się nad tem, że rewolucja socjalna w Polsce będzie się odbywała w majestacie prawa.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(P. Michalak: Może był to Daszyński.)</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PGrünbaum">Nie rozumieliśmy wówczas, jak rewolucję, która rozbija prawo istniejące i tworzy w pożodze prawo nowe, można połączyć z majestatem prawa.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(P. Michalak: Ale teraz wiecie.)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PGrünbaum">Teraz zrozumieliśmy, jak się to odbywa. Wiemy, jak wygląda ten majestat prawa. Sejm, który faktycznie został rozbity, Sejm musi żyć i musi sankcjonować dokonany przewrót. Można się było na to zgodzić, można było powiedzieć sobie, że ta droga może być dobrą pod pewnemi względami, bo chroni nas od staczania się po pochyłości rewolucji, która może nie mieć granicy. Ale to sankcjonowanie powinno mieć pewne określone granice. Można było zgodzić się na to, aby Sejm i Senat wyborem nowego prezydenta stanął na gruncie dokonanego przewrotu, oczywiście bez tych niespodzianek, które sprawił nam p. Marszałek Piłsudski. Można było się w następstwie zgodzić na to, aby rozwiązanie Sejmu, który sam z tych lub innych przyczyn rozwiązać się nie chce, dokonane zostało na podstawie zmienionej Konstytucji. Ale do tych jedynie granic wolno było dojść, dalej już nie. Bo jakże można było pozostawić przy życiu ten Sejm? Przecież wynikiem logicznym stanu rzeczy, który zapanował obecnie, jest poniewieranie, krytykowanie najsurowsze tego Sejmu i wykazywanie, że jego większość, że on sam nic nie jest wart, nie dorósł do swych zadań i nie powinien niczego więcej dokonać. Ale otóż do tego Sejmu przychodzi się i powiada się: zmieniaj mi Konstytucję.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Przerywanie na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PGrünbaum">Pod tym względem Panowie, zdaje się, mylą się, i w tem leży największe niebezpieczeństwo i w tem leży grzech przeciw logice własnych czynów.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, gdyby Rząd przyszedł do nas i zażądał zmiany ustępu, który mówi o rozwiązaniu Sejmu, Sejm musiałby to zrobić pod naciskiem opinji publicznej. Zresztą, jest to sprawa bezsporna, niema, zdaje się, ani jednego stronnictwa, któreby się temu sprzeciwiało poważnie, otwarcie, i któreby poszło z tego powodu do walki. Na tem polu bitwy by nie wygrało, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Rząd przychodzi do nas i żąda innych zmian Konstytucji. Aby zmienić Konstytucję potrzebna jest kwalifikowana większość, potrzeba 2/3 głosów. Jest jasną rzeczą, że gdy ma być dokonana zmiana Konstytucji, stronnictwa w Sejmie reprezentowane muszą wystąpić ze swojemi projektami, może nie dlatego, by te projekty przeprowadzić, lecz dlatego, że chcą zaszachować projekt rządowy, dlatego, że chcą przedłużyć debatę nad projektami zmiany Konstytucji, dlatego, że chcą wykazać opinji publicznej, obywatelom Rzeczypospolitej, w jakim kierunku powinne te zmiany pójść, i wreszcie dlatego — a to mi się wydaje najważniejsze — że chcą zmusić Rząd do zapłacenia pewnej ceny za uchwalenie tych zmian, których Rząd się domaga.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PGrünbaum">Jakąż jest ta cena? Tą ceną jest zmiana ordynacji wyborczej w odpowiednim kierunku. Dąży się do tego, żeby zmusić Rząd do przyjęcia postulatów, które wystawi w tym kierunku prawica. To mi się wydaje najważniejszym celem stronnictw prawicowych, które złożyły swe projekty zmiany Konstytucji. Rząd nie ma już teraz siły. Rząd musi teraz lawirować, paktować, albowiem starać się musi o otrzymanie owych 2/3 głosów i w tym celu będzie musiał pójść na te lub inne ustępstwa.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos: To demoralizacja.)</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PGrünbaum">Jeżeli chodzi o demoralizację, to przedewszystkiem demoralizuje on siebie samego w ten sposób, a następnie demoralizuje Sejm. W rezultacie otrzymamy to, o czem już dziś wszyscy mówią. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy powiedziałem z tej Wysokiej Trybuny, że jest to niezmiernie dziwna rzecz, iż w Polsce każdy rząd niemal zaczyna jako rząd lewicowy, a umiera jako znienawidzony rząd prawicowy, wyśmiano mnie nieomal. Obecnie już o tem wszyscy mówią. Niebezpieczeństwo to grozi już rządowi p. Bartla. Gdyby nie jego pochodzenie z przewrotu majowego, kto wie, czy nie zostałby on przyciśnięty gorąco do piersi p. prezesa Głąbińskiego lub nawet p. Witosa.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach lewicy.)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PGrünbaum">Na przeszkodzie, jak zwykle, stoi pochodzenie.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, Rząd powiada: trzeba dać możność wytchnienia — ta znana „peredyszka” — nie wolno rozpętywać w chwili obecnej żywiołów w Polsce, nie wolno rozpisywać wyborów, trzeba odpocząć. Rząd powiada jeszcze, zdaje się, że chce pokazać, co umie, chce coś zrobić, przyjść z jakimś kapitałem do wyborów. Wydaje mi się, że Rząd stoi na błędnej drodze. Każda chwila wytchnienia jest jednocześnie chwilą przyjścia do siebie prawicy, oszołomionej prawicy. Każda chwila wytchnienia jest chwilą mobilizacji sił, które w dniach majowych zostały zdruzgotane. Zaryzykowałbym twierdzenie, i zdaje się, że nie jest ono takim paradoksem, jak może się wydawać, że im później odbędą się wybory, tem mniejsze mają szanse zwycięstwa te siły, które dokonały przewrotu.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(Głos: Ale Polska na tem dobrze wyjdzie, Panie Pośle, nam chodzi o Polskę.)</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, o tem jeszcze pomówimy.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#PGrünbaum">Powiadam zatem, że Rząd się myli; Rządowi się zdaje, że potrafi przez ten czas dokonać takich rzeczy, które zdobędą mu opinję publiczną, zdobędą mu sympatję mas ludowych. Chyba nie jest dla nikogo tajemnicą, że masy ludowe są już poniekąd rozczarowane, że rozczarowują się coraz bardziej. Czy można przypuszczać, że Rząd zdobędzie te masy ludowe? Mam wrażenie, że takie przypuszczenie byłoby pozbawione podstawy. Dla takich czynów Rządu potrzeba odpowiedniej atmosfery, potrzeba zaufania po tej stronie, do której Rząd ciąży, i pomocy z tej strony, a nie zaufania, kokietowania i pomocy ze strony tej, która została zdruzgotana przez siłę, która powołała ten Rząd do życia. Nie ulega najmniejszej kwestji, że ażeby Rząd mógł dokonać tych czynów, które mają mu zjednywać sympatję mas ludowych, musi mieć odpowiednie warunki, musi być otoczony odpowiednią atmosferą i mieć pomoc tej strony…</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Głos: Lewicy)</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#PGrünbaum">...tak jest, lewicy, to jest tej strony, do której bądź co bądź ciąży. Jeżeli tego nie będzie, to Rząd staczać się będzie po tej pochyłości, po której się stoczył rząd Sikorskiego, po której stoczyło się już tyle innych rządów, i padnie w objęcia prawicy i będzie przez prawicę odrzucony wtedy, kiedy prawica będzie mogła wyjść na widownię bez maski.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niema wśród Was jednomyślności. P. Wiślicki: Jest, tylko ja mówiłem cyframi, a on mówi polityką.)</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#PGrünbaum">Proszę Panów! Czego chce Rząd? Sprawa budżetu chyba nie odgrywa tu roli, bo ten bat wzniesiony nad głową Sejmu, który w przeciągu 4 miesięcy ma załatwić sprawę budżetu, jest groźbą niesmaczną, nieoględną, która może tylko zaostrzyć stosunki i która, oczywiście, rezultatów nie da i nawet przez Rząd nie będzie mógł być użyty. Następnie Rząd domaga się nadania Prezydentowi prawa veta co do ustaw, które przeszły przez Sejm i Senat. P. Minister Makowski zwrócił uwagę na to, że p. poseł Daszyński argumentował przeciw temu przedłożeniu tylko tem, że obala się w ten sposób Senat. Tak nie jest, nietylko ten argument przemawia przeciw temu. Obala się przez to ustrój parlamentarny, typ ustroju parlamentarnego polskiego, ten typ, który został przez nas powołany do życia.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, jeszcze jeden grzech śmiertelny ciąży na tem przedłożeniu: Prezydent w Polsce wybierany jest przez Sejm i Senat, Prezydent w Polsce jest pełnomocnikiem Sejmu i Senatu, więc nie powinien mieć więcej praw, niż jego mocodawcy. Zresztą nie ma on większego autorytetu, niezbędnego do zawieszania ustaw, przyjętych przez parlament. Bo jakże może mieć większy autorytet niż parlament obywatel, którego obywatele wcale nie znają, o którym nie wiedzą nic aż do ostatniej chwili, kiedy jego kandydatura zostaje postawiona na Zgromadzeniu Narodowem? Przecież, proszę Panów, u nas rzeczy mają się tak, że dopiero w dniu Zgromadzenia Narodowego przedstawiciele tych lub innych stronnictw wyjmują z zanadrza ów papier, na którym jest napisane nazwisko kandydata do godności pierwszego obywatela Rzeczypospolitej. Jakże może taki człowiek mieć większy autorytet od Sejmu? Jakże człowiek, którego nie znało się przedtem, którego nazwisko było otoczone tajemnicą, miałby zawieszać uchwały, ustawy przez przedstawicieli Narodu przyjęte? Gdyby wyszedł z ludu, gdyby był wybrany przez większość narodu, przez większość narodów Polski, przez większość obywateli, wtedy miałby autorytet niezbędny, wtedy mógłby być czynnikiem równomiernym z parlamentem i możnaby było — oczywiście są jeszcze inne motywy, przemawiające przeciw temu — ale wtedy możnaby było mówić o tem, żeby Prezydent w ten sposób wybrany miał prawo veta.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#PGrünbaum">Plebiscyt może się wydawać komuś groźnem niebezpieczeństwem.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Głos: A jak jest we Francji?)</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#PGrünbaum">To też we Francji nie ma prezydent takich uprawnień. Takie uprawnienia może mieć tylko taki prezydent, który został wybrany przynajmniej w ten sposób, w jaki wybierany jest prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#PGrünbaum">Następnie Rząd domaga się od nas prawa wydawania dekretów z mocą ustaw — art. 14 b. konstytucji b. Austrji i art. 87 b. konstytucji b. Rosji carskiej. Artykuł ten daje rządowi możność zamykania Sejmu, ażeby móc przeprowadzić w formie dekretu każde przedłożenie, którego nie ma nadziei w Sejmie przeprowadzić. Takie przedłożenie, taki punkt jest, rzecz jasna, nie do przyjęcia, jeżeli chodzi o okresy między sesjami Sejmu, jest również nie do przyjęcia, jeżeli chodzi o okresy między sejmami, o okresy między kadencyjne. W przedłożeniu rządowem nastąpiło prócz tego pomieszanie przedmiotów.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Głos: Zmysłów.)</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#PGrünbaum">Rząd proponuje, ażeby prócz tego na okresy pomiędzy sesjami sejmowemi, Sejm dawał prawo wydawania dekretów z mocą ustawy na podstawie specjalnego upoważnienia, specjalnych pełnomocnictw. Ale te szczególne pełnomocnictwa zostały włączone do ustawy o zmianach konstytucji. Wprowadza to bezwzględnie pomieszanie pojęć, wprowadza to bezwzględny chaos i galimatias.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#PGrünbaum">Jeżeli chodzi o szczególną ustawę, dającą Rządowi pełnomocnictwa na pewien okres, to ta szczególna ustawa powinna być wyodrębniona z ustawy zmieniającej Konstytucję, bo jeżeli damy pełnomocnictwo, to damy je, oczywiście, tylko temu Rządowi, a nie wogóle wszelkim rządom. Jeżeli się mówi o pełnomocnictwach, to, rzecz jasna, trzeba mówić o jakie pełnomocnictwa chodzi i trzeba ograniczyć termin.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, powiedział tu p. Minister Makowski, że Sejm dawał już pełnomocnictwa, a robił to, obchodząc Konstytucję. Rząd obecny zaś, nie chcąc iść po tej drodze, chce otrzymać pełnomocnictwa jawnie, otwarcie, na zasadzie zmienionych artykułów Konstytucji. Pełnomocnictwa bywają nadzwyczajne, uchwalone są w chwilach niezwykłych i dla spraw niezwykłych. Można, kiedy jest nadzwyczajna potrzeba, w ten lub inny sposób zainterpretować Konstytucję, żeby dać możność Sejmowi udzielenia pełnomocnictw określonych, ograniczonych; jest to być może zło, ale daleko mniejsze zło, niż wstawianie do Konstytucji artykułów, umożliwiających każdemu rządowi otrzymanie takich nieograniczonych pełnomocnictw w każdej chwili, kiedy tego zapragnie. I dlatego argument p. Ministra Makowskiego nie może, mojem zdaniem, przemówić do przekonania nikomu z nas. Można mówić obecnie tylko o pełnomocnictwach nadzwyczajnych, o pełnomocnictwach, które stały się koniecznością dlatego, że nastąpił przewrót majowy, o pełnomocnictwach takich, któreby realizowały hasła, w imię których przewrót majowy zwyciężył. O innych pełnomocnictwach mowy być nie może, mowy być nie powinno. Rząd ten wyszedł z przewrotu; jeżeli Sejm dotychczas nie został rozwiązany, jeżeli Rządowi chodzi o to, aby mieć za sobą majestat prawa, to może on ten majestat prawa dostać tylko po to, aby zrealizować hasła przewrotu majowego, aby ziścić nadzieje, pokładane przez masy ludowe wszystkich narodów Polski w tym przewrocie.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, Rząd nie powiedział nam, czego chce, co chce uczynić.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Przerywania. Głosy: Jakto? A mowa Ministra, mowa na herbatce?)</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#PGrünbaum">Rząd nie powiedział nam, o jaką ustawę chodzi. Rząd zato powiedział nam, że chodzi mu o termin do grudnia 1927 r. Nie wiem, czy to jest omyłka, bo jakoś mi się w to nie wierzy, jakoś to się zupełnie nie wiąże z żadnem rozumowaniem, a przedewszystkiem z istnieniem Sejmu. Jakto, przy żywym, istniejącym Sejmie będzie Rząd na zasadach pełnomocnictw wydawał ustawy?</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#PGrünbaum">To nie to samo, co było za czasów p. Premjera Grabskiego. Wtedy była mowa o specjalnych przedmiotach, była mowa o zarządzeniach finansowych, ale nie o całem ustawodawstwie.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#komentarz">(Głos: Absolutyzm)</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#PGrünbaum">Wiedzieliśmy wtedy, o co chodzi, ograniczono pełnomocnictwa do pewnych przedmiotów, do pewnego określonego zakresu, a teraz mowa jest o wszystkiem. Jakże to może być? We wrześniu Sejm zostanie zwołany na nowo, bo przecież Rząd powiada, że we wrześniu trzeba będzie przystąpić do opracowania budżetu. 4 miesiące Sejm będzie pracował, a następnie, jeżeli będzie posłuszny i grzeczny, to będzie dalej istniał, a jednocześnie Rząd będzie wydawał ustawy, obejmujące cały zakres życia państwowego. Można mieć zaufanie do tego Rządu, można mieć zaufanie do jego zamiarów, ale przecież nie można pójść na tę drogę, nie można wytwarzać ustawicznych kolizji, nie można wytwarzać stanu niebezpiecznej, niesłychanej konkurencji między Sejmem, uchwalającym ustawy, a rządem, który ma pełnomocnictwa i również ogłasza ustawy. Jest to grzech śmiertelny przeciw logice, i taki grzech śmiertelny musi się zemścić...</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jest to załamanie się piłsudczyzny.)</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#PGrünbaum">...musi doprowadzić do tego, o czem już mówiłem, że Rząd stanie się narzędziem w rękach prawicy, a gdy już będzie niepotrzebny, zostanie przez tę prawicę porzucony.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#PGrünbaum">Powiada się, że lewica, atakując Rząd, pcha go w objęcia prawicy. Tak nie jest. Przeciwnie, sądzę, że lewica cała — a jeżeli chodzi o nas, to przedewszystkiem my, klub mój i ja, chcemy raczej ratować Rząd od tego, aby nie ugrzązł w trzęsawisku prawicowych dążeń i postulatów. Proszę Panów, widzimy, do czego prawicowe stronnictwa dążą. Z przedłożeń stronnictw prawicowych wynika jasno, że one niczego się nie nauczyły i niczego nie zapomniały, a raczej przypomniały sobie, że carat rosyjski kiedyś trzymał wszystkich za łeb, mówiąc wulgarnie, i chciałyby taki sam stan rzeczy u nas zaprowadzić. O to właściwie chodzi i to się nazywa ratowaniem Polski. Panowie, chyba pod tym względem nie może być różnicy zdań, że na takie ratowanie Polski Polskę nie stać.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(P. Rymer: Niech Pan to nam pozostawi.)</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#PGrünbaum">Ja jestem tak samo jak Pan obywatelem Polski, a takie ratowanie Polski może się odbić na naszej skórze w sposób bardzo groźny i pozwoli mi Pan, Panie Profesorze, wypowiedzieć swoje zdanie w tej materji. Jestem przecież pod tym względem jeszcze równouprawniony i może moje zdanie jest moralnie nie tak ważkie jak Pańskie, ale prawnie i formalnie bezwzględnie tak samo.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#PGrünbaum">Twierdzę, że takie ratowanie Polski, jakiego Panowie sobie życzą, od prawicy aż do Piasta, musi doprowadzić, — jeżeli nawet uda się przytłumić wszystko na pewien prawdopodobnie niewielki okres czasu — musi doprowadzić do wybuchu rewolucji...</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(Głos: Moralnej)</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#PGrünbaum">...do rewolucji już nie moralnej, do rewolucji już nie takiej, która będzie pragnęła uświęcić się przez majestat prawa istniejącego, ale do rewolucji, która będzie już istotną rewolucją, która potoczy się, kto wie, jak daleko. Takie ratowanie Polski, jak Wasze Panowie, zamyka wszystkie klapy bezpieczeństwa i doprowadza do tego, że wszystkie siły niezadowolone muszą się skupić i rozerwać wszelkie tamy, muszą wybuchnąć, a wybuch ten, może to Panowie sami sobie dopowiecie, nie może przejść dla Polski bezkarnie.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(P. Rymar: Polska to zniesie)</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#PGrünbaum">Panie Profesorze, o to byłaby rzeczywiście zasadnicza dyskusja pomiędzy nami, i sądzę, jeżeli Pan rzuci okiem razem ze mną na to, co się dzieje obecnie w Polsce, na to, co było w Polsce od chwili uzyskania niepodległości, to mi Pan przyzna, że jednym z decydujących momentów, wpływających na wszystkie czyny Panów od prawicy do lewicy, jest strach, obawa przed tym wybuchem. Bo Panowie doskonale wiecie, że jeżeli Rosja nie potrafiła znieść takiego wybuchu i nie stoczyć się wskutek niego do stanu nawpół dzikości, to Polska także takiego wybuchu wcale nie zniesie. Panowie, o tem wiecie nie gorzej niż ja, wiecie doskonale, że jeżeli do wojny domowej nie doszło, jeżeli Panowie zatrzymali się, jak o tem pisze gen. Haller, to dlatego, żeście się Panowie zlękli, żeby do takiego wybuchu nie doszło. Jeżeli Marszałek Piłsudski się zatrzymał, to również dlatego, że on się również tego wybuchu bał.</u>
<u xml:id="u-13.56" who="#komentarz">(Głos: Bo nam o Polskę chodzi.)</u>
<u xml:id="u-13.57" who="#PGrünbaum">Ja właśnie mówię, że Panom o Polskę chodzi, więc jeżeli Panom o Polskę chodzi, to nie ratujcie jej w taki sposób, żeby doprowadzić do konieczności takiego wybuchu.</u>
<u xml:id="u-13.58" who="#komentarz">(Głos: Lekcji nie potrzebujemy.)</u>
<u xml:id="u-13.59" who="#PGrünbaum">To nie jest żadna odpowiedź, a w każdym razie niegodna jest tego, który ją daje. Bo Panowie wiecie sami, że tak jest, lecz nie macie odwagi przyznać się do tego otwarcie, a to, jak powiedziałem, decyduje o tem, co się u nas robi.</u>
<u xml:id="u-13.60" who="#PGrünbaum">Jeżeli tak jest, to ratowanie Rządu od prawicy, ratowanie Rządu, żeby nie doszedł do Canossy, jest naszym obowiązkiem. Dlatego my ten Rząd krytykujemy, dlatego my mu jego błędy wykazujemy, dlatego my żądamy od niego, ażeby się zatrzymał na tej drodze, po której się toczy obecnie, póki jeszcze czas. Niech nie mówi górnie, niech nie rzuca przenośni, niech nie prowadzi rozmów z Małgorzatą, niech nie mówi słowami Henryka, ale niech mówi zwyczajnie, po ludzku, niech myśli logicznie i niech wyprowadza konsekwencje logiczne z przewrotu majowego, którego jest dzieckiem...</u>
<u xml:id="u-13.61" who="#komentarz">(Głos w centrum: Poronionym.)</u>
<u xml:id="u-13.62" who="#PGrünbaum">...niech się temu przewrotowi nie sprzeniewierza i niech się nie staje poronionym dzieckiem tego przewrotu.</u>
<u xml:id="u-13.63" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, stan rzeczy jest taki, że stwarza może największe trudności dla tych właśnie, którzyby Rządowi obecnemu przeszkadzać nie chcieli. My jednak nie możemy pójść za Rządem. My nie chcemy burzyć parlamentarnego ustroju Polski.</u>
<u xml:id="u-13.64" who="#komentarz">(Głos: Więc czemu chcecie, żeby Was słuchał, jeżeli nie chcecie mu pomagać?)</u>
<u xml:id="u-13.65" who="#PGrünbaum">My nie chcemy wytwarzać sytuacji, któraby doprowadziła do panowania prawicy na pewien okres, a następnie do wybuchu. My chcemy, ażeby Rząd zrozumiał, że obecny Sejm nie powinien istnieć, ażeby zrozumiał, że dni majowe były apelem do opinji obywateli polskich i jeżeli obecnie mamy mieć za sobą majestat prawa, to ten apel powinien się powtórzyć w majestacie prawa, ten Sejm powinien być rozwiązany, powinno się rozpisać natychmiast wybory i wtedy będziemy wiedzieli, czem jest Polska, kto w Polsce ma siły i jaka jest moc twórcza tych sił.</u>
<u xml:id="u-13.66" who="#PGrünbaum">My wierzymy, że nie prawica dominuje w Polsce, że nie w prawicy znajdą się nowe siły twórcze Polski, któreby Polskę wyprowadziły na szeroki gościniec rozwoju. Wierzymy, że wybory im prędzej zostaną dokonane, ujawnią te siły twórcze, a wtedy można będzie w majestacie prawa dokonać tych zmian, których oczekują masy ludowe wszystkich narodów Polski, ziścić nadzieje, które pokładały te masy w przewrocie majowym.</u>
<u xml:id="u-13.67" who="#PGrünbaum">Gdyby było można, gdyby regulamin nasz na to pozwalał, zaproponowalibyśmy wyłączenie art. 2 z przedłożenia rządowego. Za tym artykułem głosowalibyśmy wszystkie inne odrzucilibyśmy. Ale, niestety, regulamin nasz na to nie pozwala. Wobec tego zapowiadamy stanowczo przeciwstawienie się wszystkim zmianom Konstytucji proponowanym przez Rząd z wyjątkiem tej jednej zmiany, która nadaje Prezydentowi prawo rozwiązania Sejmu, w tej nadziei, że Prezydent natychmiast z tego nowego prawa skorzysta i ten Sejm-upiór przestanie nareszcie straszyć ludzi.</u>
<u xml:id="u-13.68" who="#PGrünbaum">Poza tem, jeżeli sprawa pełnomocnictw będzie wyodrębniona z tej ustawy zmieniającej Konstytucję, jeżeli sprecyzowany będzie zakres tych pełnomocnictw, jeżeli będzie oznaczony termin wydawania ustaw na zasadzie owych pełnomocnictw, w okresie pomiędzy tym sejmem rozwiązanym, a przyszłym, gotowi jesteśmy rozważyć sprawę i rzeczowo się ustosunkować do tak ujętych propozycji rządowych.</u>
<u xml:id="u-13.69" who="#PGrünbaum">Głos ma p. Popiel.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Rewolucja majowa, która, jeśli ją oceniać według prawie dwumiesięcznych skutków, nie miała ani myśli przewodniej, ani programu, a jej moralno-polityczne uzasadnienie przyszło dopiero post factum dla usprawiedliwienia ogromu ofiar, tragicznie niewspółmiernych w stosunku do osiągalnych rezultatów, doprowadziła wbrew wszelkim oczekiwaniom do tej paradoksalnej sytuacji, że o bardzo istotnej przebudowie podstaw naszego ustroju państwowego ma decydować Sejm zelżony i oplwany, pozbawiony niezbędnego moralnego autorytetu w społeczeństwie. A dzieje się to w sytuacji, gdy szybkie rozwiązanie obecnych ciał ustawodawczych jest powszechnym postulatem nietylko entuzjastów rewolucji majowej, ale i szerokich mas społecznych, które świadome wad funkcjonowania naszego parlamentaryzmu, instynktownie jednak czują, że dla Polski, jeżeli niema ona pójść na bezdroża obcych eksperymentów, faszystowskiego czy komunistycznego, niema innej drogi wyjścia, jak wytrwanie na niewzruszonym fundamencie demokracji parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PPopiel">Tymczasem o tem haśle rewolucji majowej dziś głucho, a wyłoniony z niej Rząd, mający do wyboru dwie drogi, z których jedna prowadzi do umożliwienia zmiany Konstytucji w drodze uprzedniego zbadania powszechnej woli obywateli w okresie nowych wyborów, odbytych pod tem właśnie zawołaniem, a druga do powierzenia tej doniosłej czynności zdyskredytowanemu Sejmowi u szczytu jego działalności, wybiera tę drugą. Dlaczego, trudno to zrozumieć — nie chcę mu przypisywać tej myśli, że w obecnym składzie izb prawodawczych łatwiej proponowane przez siebie zmiany przeprowadzi, ale to przypuszczenie mimowoli się nasuwa.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PPopiel">Stronnictwo nasze tego stanowiska Rządu nie podziela. Jesteśmy zdania, że przed gruntownem odnowieniem ciał ustawodawczych, którego termin należy przyśpieszyć, nie powinno się robić żadnych zmian w Konstytucji z 17 marca z wyjątkiem tej, której potrzeba dojrzała oddawna w świadomości znacznej większości Sejmu i znalazła swój wyraz we wniosku 4 stronnictw, zgłoszonym na szereg tygodni przed projektem rządowym i przed rewolucją majową, a zmierzającym do rozszerzenia władzy Prezydenta przez danie mu prawa rozwiązywania Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PPopiel">Skoro jednak Rząd zajął realnie Sejm tem zagadnieniem zmiany Konstytucji i przywiązuje do jego szybkiego załatwienia wielką wagę, to staje się dla nas koniecznością zajęcie względem tego projektu stanowiska. Uczynimy to zgodnie ze swem zasadniczem stanowiskiem, niezależnie od naszego politycznego stosunku do Rządu, ustosunkujemy się do jego projektów sine ira et studio na podstawie wybitnie rzeczowej.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PPopiel">Takie zajmując stanowisko, nie możemy powstrzymać się od uwag, że projekt rządowy jaskrawo odbiega od tego celu, jaki usiłuje mu wyznaczyć popierający Rząd odłam prasy i uzasadnienie, które tak wymownie tu przed południem rozwijał p. Minister Sprawiedliwości. Słuchając uważnie jego wywodów i przyznając im całkowitą słuszność w tych punktach, w których p. Minister poruszał przyczyny zła naszego życia państwowego, upatrując je słusznie w słabości władzy zarówno wykonawczej, jak i prawodawczej w Polsce, nie mogę niestety towarzyszyć tym poglądom p. Ministra, które dotyczyły usunięcia tego zła. Ze stanowiska logiki politycznej muszę projektowi rządowemu zarzucić, że nie dotyka on właściwych zagadnień słabości naszego ustroju państwowego, a tem samem zasłania istotny cel przedłożenia rządowego, którym jest zniszczenie demokracji parlamentarnej w Polsce i utorowanie drogi do wszechwładztwa Rządu i biurokracji. Istotnemu celowi naprawy Rzeczpospolitej przez zwiększenie władzy Prezydenta czyni właściwie zadość tylko pierwszy punkt przedłożenia rządowego, który mówi o rozszerzeniu władzy Prezydenta w kierunku rozwiązania Sejmu i Senatu. Na to — jak już mówiłem — nie potrzeba było tego Rządu, ani dni majowych.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PPopiel">Jeżeli zaś ten Rząd, który ma dziś tak mocną sytuację w Państwie, przychodzi ze swym projektem, to muszę mu zarzucić, że ujmuje rzecz bardzo fragmentarycznie, bo jest wielką pomyłką, jeżeli uważa się, że można dziś przeprowadzić poważne wzmocnienie władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, dając mu tylko prawo rozwiązywania Sejmu i Senatu, wzmocnione o ewentualne prawo veta. Jeżeli idzie o gruntowną przebudowę Konstytucji, należy pomyśleć o tem, czy wogóle Prezydent Rzeczypospolitej, który wybierany będzie przez Zgromadzenie Narodowe, pomyślane jako zebranie posłów i senatorów, będzie miał dostatecznie silną moralnie i politycznie pozycję wobec Izb Ustawodawczych, aby bez narażenia interesów Państwa na szwank, mógł skutecznie z prawa tego korzystać. Myśmy poszli w Konstytucji marcowej niewolniczo po linji naśladownictwa konstytucji francuskiej. Te wszystkie pomysły i projekty, które w Sejmie Ustawodawczym były zgłaszane, a szły w kierunku istotnego wzmocnienia wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, zbiegały się słusznie w tem, aby wybór Prezydenta Rzeczypospolitej uniezależnić od gry partyjnej stronnictw w Sejmie i Senacie, czy to w drodze powszechnego głosowania obywateli, czy przez specjalne kolegjum wyborcze, wyłącznie do tego aktu powołane. Dlatego jeżeli ktoś chce traktować ten punkt nie jako półśrodek tymczasowy, jak on winien być traktowany w tym Sejmie u jego schyłku, ale chce sięgnąć do głębszych zmian Konstytucji Państwa Polskiego, to powinien się zastanowić nad tem, czy podstawa wyboru Prezydenta, któremu chce się dać tak wielkie prawa do prawa veta włącznie, jest słuszna i czy w interesie powagi tego urzędu, jego istotnej, suwerennej zwierzchności, nie leży, aby podstawę wyboru Prezydenta zmienić. To jest zagadnienie daleko donioślejsze, daleko głębiej sięgające źródeł zła i idące po linji naprawy ustroju Rzeczypospolitej, niż to co Rząd chce uzyskać w punkcie dekretowania, a co jest niczem innem, jak tylko zamachem na prawa przedstawicielstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PPopiel">Punktem drugim, który przedłożenie rządowe całkowicie pomija, co najlepiej świadczy o tem, że jest ono fragmentaryczne i usiłuje przemycić cele nic wspólnego z istotą naprawy ustroju parlamentarnego nie mające, jest to, że to, co w praktyce 8-lecia naszego życia parlamentarnego najbardziej zaciążyło nad życiem politycznem Polski, to co stało się dziś powszechnie w kraju zrozumiane jako przyczyna zła, mianowicie, ta łatwość zmieniających się rządów, te 15 gabinetów ministerjalnych, które tu dla uzasadnienia swego projektu przytoczył p. Minister Sprawiedliwości, ta łatwość, z jaką lada przypadek decyduje o przesileniu rządowem w Polsce, to najistotniejsze zagadnienie zostało całkowicie przez Rząd deklamujący o naprawie ustroju państwowego, pominięte. Gdyby ten Rząd nic więcej nie chciał zrobić, jak tylko zastosować doświadczenia obcych konstytucji, chociażby konstytucji czechosłowackiej, jeżeli chce wymusić na nas tak wielkie zmiany konstytucji, toby zażądał, aby kwestją art. 58 konstytucji, traktującego o odpowiedzialności rządu i poszczególnych ministrów przed izbą prawodawczą, była inaczej potraktowaną, aby kwestja obalenia gabinetu czy ministra nie była dziełem przypadku, większości nieraz jednego głosu, takiego lub innego przypadkowego kompletu w Izbie. W tym kierunku możnaby żądać rygorów, któreby istotnie władzę wykonawczą w Polsce wzmocniły. Ale to zagadnienie bardzo głębokie, leżące istotnie w płaszczyźnie naprawy ustroju państwowego Polski, przez przedłożenie rządowe zostało całkowicie pominięte. To jest drugi nie do darowania błąd tego przedłożenia. Ujawnia on całą powierzchowność, z jaką Rząd obecny traktuje tak doniosły problem naprawy ustroju Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PPopiel">Okazuje się tedy, że tu nie chodzi o zmianę Konstytucji w tych punktach, gdzie istotnie kilkoletnia praktyka naszego życia parlamentarnego wykazała, że są słabe punkty, tu chodzi o co innego, a mianowicie o uzyskanie od obecnego sejmu specjalnych, nadzwyczajnych pełnomocnictw, przy pomocy których Rząd ten bez sejmu, bez kontroli przedstawicielstwa ludowego, mógłby rządzić przez półtora roku, mógłby nie tylko rządzić, ale mógłby sobie wytworzyć i przygotować warunki dla oparcia w przyszłym parlamencie. W tym względzie są pewne przykłady zaraźliwe, a jesteśmy bliskimi sąsiadami Rumunji, gdzie wczorajsza znikoma opozycja dopuszczona do władzy, staje się w nowych wyborach przy pomocy aparatu rządowego, większością, a większość z 300 posłów spadła do kilkunastu. Ale nie wszystko, co się udaje w Rumunji, znajdzie podatny grunt do naśladowania w Polsce.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PPopiel">Nasze stronnictwo nie odrzuca tej myśli, ażeby w wyjątkowych okolicznościach politycznych nadawano wyjątkowe upoważnienia władzy wykonawczej, któraby wyręczała ciała ustawodawcze nie mogące ze względów nieraz wprost technicznych dość szybko i skutecznie pewne projekty ustawodawcze załatwić, albo ze względu na taką moralno-polityczną sytuację, jaka się u nas po dniach majowych wytworzyła, ażeby w wyjątkowych okolicznościach funkcje władzy ustawodawczej przelać czy to na Rząd, czy na jakieś ciało z izb ustawodawczych wyłonione. W każdym bądź razie trzeba wyraźnie powiedzieć, że tu chodzi o nadzwyczajne pełnomocnictwa dla rządu, to nie ma nic wspólnego ze zmianą Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PPopiel">Pełnomocnictwa dla Rządu Sejm obecny dawał już dwukrotnie najdłuższemu w Polsce gabinetowi p. Grabskiego i zdaje się, że jest powszechna w tym Sejmie opinja, że to są najujemniejsze doświadczenia, jakie Sejm obecny zrobił. Pod tym względem możemy sobie wszyscy bez względu na to, po której stronie izby siedzimy, powiedzieć, ci którzy realną pracą w komisjach się zajmujemy, że jeżeli możemy krytycznie oceniać wyniki pracy ustawodawczej Izb Ustawodawczych, to projekty ustawodawcze, które od Rządu, — owe płody mózgów naszej biurokracji — przychodzą do Sejmu, stoją daleko w tyle w porównaniu do tego, co ten Sejm, często lekkomyślnie oskarżany o brak kwalifikacji w tej dziedzinie, wydaje. Realne doświadczenie parlamentarne upewnia nas w tem, że dawanie pełnomocnictw w zakresie dekretowania ustaw Rządowi, pomijając już dziedzinę polityki, ze stanowiska czysto rzeczowego, fachowego, jest pomysłem bardzo nieszczęśliwym, czego najlepszy przykład mieliśmy na rozporządzeniach Prezydenta Rzeczypospolitej z okresu gabinetu p. Wł. Grabskiego, wielokrotnie przez Sejm zmienianych i do dziś dnia jeszcze najgłębsze niezadowolenie w społeczeństwie wzbudzających.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PPopiel">Ale może być nadzwyczajna sytuacja, która ze względu na szczególne okoliczności uprawniałaby izby prawodawcze do dawania takich pełnomocnictw Rządowi. To jest możliwe jednak tylko w dwóch wypadkach. Z jednej strony pełnomocnictwa takie mogą być kwestją zaufania Izby do Rządu.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PPopiel">Izba, która ma do Rządu niekłamane zaufanie, w interesie szybkiej techniki działania, daje mu tego rodzaju pełnomocnictwa. Nikt się nie łudzi, aby tego rodzaju sytuacja teraz zachodziła. Mamy pierwszy wypadek w naszem odrodzonem życiu państwowem, że mamy Rząd, który nie próbował przy pomocy normalnego zwyczaju konstytucyjnego zbadać swego zaufania w tej Izbie.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#komentarz">(Głos: A ma dwóch posłów w swoim składzie.)</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PPopiel">Mamy takie stosunki, że los przedłożeń tego Rządu zależy od poparcia tych stronnictw, które zostały poniżone, obrzucone błotem, pohańbione w wypadkach majowych, a natomiast stronnictwa, które się wprzęgły w rydwan polityki rewolucji majowej, dzisiaj zapowiadają zdecydowaną opozycję przeciw temu Rządowi. Więc jak w takim wypadku Rząd może traktować sprawę pełnomocnictw jako kwestję zaufania dla siebie? To jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą. Ale moglibyśmy ostatecznie nawet nad tem dziwactwem w naszych stosunkach — bo w ostatnich 8 tygodniach do wielu dziwactw musieliśmy się przyzwyczaić — przejść do porządku dziennego i rozpatrywać kwestję nadzwyczajnych pełnomocnictw do Rządu na innej płaszczyźnie, na płaszczyźnie czysto realnej potrzeby państwowej. Ale i tu wytwarza się paradoksalna sytuacja. Oto Rząd, który nie kwapi się, jak mówię, z konstytucyjnem sprawdzeniem, czy ma zaufanie izb prawodawczych, mógłby jednakże mieć odwagę formułowania przed Sejmem tych zagadnień, które w jego rozumieniu rzeczy dojrzały do tego, ażeby w szybkiej drodze, drogą rządowych dekretów dla naprawy stosunków politycznych, społecznych czy gospodarczych zostały załatwione.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PPopiel">Wtedy Izba w większości swej mogłaby zdecydować, czy w dziedzinie tych spraw może Rządowi dać pełnomocnictwa, czy nie. Ale żadnego tego rodzaju programu od Rządu nie dostaliśmy. Pan Minister Makowski mówił tu bardzo pięknie, na temat takich czy owakich wad Konstytucji. Używał górnych motywów, z których nie wyciągał praktycznych wniosków co do swego przedłożenia rządowego, ani nie powiedział nam, jakie materje ustawodawcze Rząd chce w drodze dekretów załatwić.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PPopiel">Ponieważ tedy nie możemy traktować kwestji pełnomocnictw dla Rządu ani w płaszczyźnie zaufania, bo w dzisiejszych skłóconych warunkach politycznych w Polsce tylko Rząd bardzo szerokiej koalicji — a każdy z nas rozumie, że to jest rzecz dzisiaj zupełnie nierealna, mógłby kompetować o takie pełnomocnictwa, ani nie znamy projektów Rządu i jego zamiarów co do uregulowania tych spraw, które życie realne wysuwa i w zakresie których moglibyśmy mu dać pełnomocnictwa, dlatego ograniczymy nasze stanowisko podczas debatów w Komisji Konstytucyjnej do tego, że pójdziemy na wzmocnienie władzy Prezydenta Rzeczypospolitej w kierunku prawa rozwiązywania Sejmu i Senatu. Ustosunkujemy się pozytywnie, rzeczowo do tych punktów przedłożenia rządowego, które kierują się słuszną zasadą zagwarantowania Państwu normalnej gospodarki budżetowej, aczkolwiek pod tym względem projekt rządowy we wszystkich szczegółach nam odpowiada, gotowi jesteśmy realnie ustosunkować się do innych zasad projektów zmian Konstytucji, należycie uzasadnionych, o ile Rząd z niemi wystąpi podczas dyskusji, ale generalnego pełnomocnictwa, będącego wyrazem nieograniczonego zaufania do Rządu i jego biurokratycznych organów, Rządowi nie damy.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#PPopiel">Dlatego przeciw temu punktowi przedłożenia rządowego wypowiemy się w sposób kategoryczny.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekDębski">Zarządzam przerwę do godz. 3 min. 30 po południu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekDębski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Ballin.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PBallin">Dawno minął już okres, kiedy demokracja burżuazyjna była twórczą i szczerą. Odkąd głównem zadaniem demokracji burżuazyjnej stało się: utrzymanie za wszelką cenę władzy państwowej w rękach klas posiadających i niedopuszczenie do tej władzy chłopów i robotników, odtąd głównym sposobem rządzenia burżuazyjnego stało się kłamstwo. Życie polskie przez ubiegłe 7 lat dało tego kłamstwa obrzydliwe dowody. Czyż wielokrotne obiecywanie przez Sejm chłopom ziemi, nie było kłamstwem? Czyż wezwanie chłopów i robotników na wyprawę kijowską w imię rzekomej obrony cywilizacji, w imię wolności narodów nie było kłamstwem? Czyż tym miljonom odezw jakiemi szafowaliście Panowie i z prawicy i z lewicy wówczas, wzywając chłopów i robotników do dania krwi i istnień swoich w imię urojonej wolności dla Ukraińców i Białorusinów, nie zadała straszliwego kłamu niewola ludu polskiego i niewola ludów białoruskiego i ukraińskiego, które dzisiaj jęczą pod butem obszarniczo policyjnym, którym wydziera się ziemię ojczystą, szkołę i mowę?</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PBallin">Czyż zaprzysiężonym przez Was w Sejmie i w kościele wolnościom obywatelskim nie zaleje okropnego kłamu 6.000 synów Polski, gnijących w kajdanach jedynie za to, że walczyli o te wolności dla chłopów i robotników? Głównem źródłem tych państwowo-burżuazyjnych kłamstw był, jest i będzie, dopóki władza będzie spoczywała w rękach wyzyskiwaczy, parlament, czyli Sejm i Senat, ta główna instytucja demokracji burżuazyjnej. Dlatego Niezależna Partja Chłopska za jedno z swych najgłówniejszych zadań uważa walkę o zniszczenie obłudnej, rozkładowej demokracji burżuazyjnej i zbudowanie na jej gruzach demokracji prawdziwej, chłopsko-robotniczej, opartej o tę wielką zasadę, że kto nie pracuje, ten nie ma prawa jeść.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PBallin">Przez wniesienie rozważanego projektu zmian Konstytucji do tego Sejmu, Rząd pp. Bartla i Piłsudskiego jeszcze raz dowiódł, że jest Rządem burżuazyjnym, Rządem posiadaczy i że rządowe okłamywanie mas chłopskich i robotniczych będzie i nadal głównym sposobem panowania wyzyskiwaczy nad ludźmi pracy. Niech fakty mówią za nas.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PBallin">Lud w Polsce ugina się pod ciężarem olbrzymich podatków, w większej części marnowanych na narzędzia ucisku i jarzmienie tegoż ludu na utrzymanie ogromnej armji urzędników, policji, szpieli, żandarmów, kleru, wojska, więzień. Miljon rodzin chłopskich ginie z głodu w bezczynności, bez ziemi. 400.000 rodzin robotniczych nie ma pracy. Więzienia trzeszczą od skazańców politycznych. Chłopi białoruscy i ukraińscy jęczą pod butem obszarniczo-policyjnym, giną bez ziemi, którą im wydzierają na osadnictwo wojskowe. Cóż na to wszystko Rząd Marszałka Piłsudskiego, rząd, zrodzony przez ową rozpacz, nędzę i głód miljonowych rzesz pracujących? Jakie zaleca lekarstwo? Rząd ten darował niemal cały podatek majątkowy magnatom, a podwyższył podatki ludziom nędzy. Rząd ten wypuścił z więzień faszystów, którzy z za węgła i z okien mordowali chłopów i robotników w dniach walk majowych, i zamknął do więzienia nowe setki robotników i chłopów, walczących o pracę, o chleb dla głodnych dzieci i prawdziwą wolność dla klas pracujących. Rząd ten dopuścił do krwawej rozprawy policyjnej z robotnikami w Ostrowcu i Inowrocławiu i chłopami w Gostyninie.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PBallin">Metodą dawnego państwowo-twórczego kłamstwa i dzisiejszy Rząd chce jeno za wszystkie swoje czyny, które spotęgują niechybnie nędzę mas pracujących, zepchnąć winę na dzisiejszy sponiewierany, pozbawiony własnej godności Sejm. W tym celu Rząd zgłosił własny projekt zmian Konstytucji, ale jakich zmian? Może chce p. Marszałek Piłsudski umocnić swą władzę dla poprawienia doli chłopsko-robotniczej? Może żąda od tego posłusznego, potulnego przed batem Sejmu upoważnień na wywłaszczenie ziemi obszarniczej bez odszkodowania i podział jej między chłopów bez wykupu? Może p. Marszałek chce, aby Sejm upoważnił Prezydenta do konfiskaty bogactw, nagrabionych na wojnie? Może chce upaństwowić i puścić w ruch fabryki i otworzyć kopalnie, które właściciele pozamykali, dać rzeszom bezrobotnym pracę? Może żąda p. Minister Piłsudski zniesienia Senatu, tej kosztownej reakcyjnej zapory przed rozwojem praw ludowych w Polsce? Może zamierza zmniejszyć ciężary podatkowe przez redukcję policji i wojska? Nie, nie i nie. Rząd p. Marszałka Piłsudskiego chce jeno prawa rozwiązywania Sejmu, zawieszania ustaw sejmowych, prawa wydawania ustaw bez Sejmu. Rządowy projekt zmian konstytucyjnych wraz z ustawą o pełnomocnictwach nadzwyczajnych dla Rządu w praktyce równa się żądaniu, aby Sejm, w rzeczywistości już przekreślony przez armaty majowe, i formalnie zrzekł się wszystkich swych uprawnień na rzecz dyktatora Józefa Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PBallin">Do niedawna jeszcze mogło być wątpliwe, czyich interesów, jakich klas społecznych Piłsudski będzie wykonawcą, kto się za nim ukryje, kto od niego oczekiwać może istotnych korzyści i ratunku. Do niedawna mógł chłop i robotnik, gotowy krew przelać za Piłsudskiego, łudzić się co do jego zamiarów, do niedawna mogli panowie z P. P. S. i Wyzwolenia śpiewać: „Demokracja z Piłsudskim, Piłsudski z demokracją”. Ale z dniem każdym coraz mniej jest takich, co się na te plewy złapią. Zasłona spadła. Chłop już widzi dziś za plecami p. Marszałka tłoczące się hurmem znienawidzone postacie panów obszarników, reakcyjnych książąt i hrabiów, osławionych żubrów kresowego obszarnictwa. Oni to są na pierwszym planie. Po dworach płynie szampan za zdrowie p. Marszałka, polskiego Mussoliniego, co nareszcie weźmie „chama za mordę”. Obiecują sobie ci panowie huczny karnawał, chcą raz jeszcze zatańczyć na umór na ciele Polski chłopskiej zakutej w dyby, milczącej jak grób, jak za dobrych pańszczyźnianych czasów. Mylą się panowie obszarnicy, fabrykanci i bankierzy, jeżeli sądzą, że chłopi nie dowiedzą się, co się u nich gada, co za „programy” wypisują ich gazety na intencję Marszałka Piłsudskiego. My, Niezależna Partja Chłopska, od tego tu jesteśmy, aby powiedzieć chłopu, jak to obszarnicze i monarchistyczne „Słowo” wileńskie domaga się „w interesie prawdziwej prawicy polskiej”, w interesie ziemiaństwa, aby Marszałek Piłsudski uzyskał wszystkie żądane pełnomocnictwa i rządził bez Sejmu. My powiemy chłopom, co pisze obszarniczy krakowski „Czas”, jakie to zadania „nowych rządów” radośnie maluje to pismo obszarnicze. Ograniczenie prawa wyborczego dla chłopów i robotników, oddanie samorządu w ręce obszarnictwa, utworzenie „Trybunału Konstytucyjnego”, który uniemożliwi wszelką próbę reformy rolnej i uprawomocni każde poniewieranie robotnika przez fabrykanta, rozciągnięcie podatku dochodowego i gruntowego na najbiedniejszych chłopów i na najniższe nawet zarobki robotnicze, zniesienie kas chorych i ubezpieczeń od wypadków, oto wymowny program obszarniczych wielbicieli Józefa Piłsudskiego!</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PBallin">Skąd ta radość panów obszarników, te ich żądania i przygotowania? O, panowie obszarnicy wiedzą co robią, wiedzą, że mają powody do radości, oblizują się ze smakiem, bo oto z Ostrowca, z Gostynina, z Inowrocławia, z ziem wschodnich doleciał ich zapach przelanej krwi chłopskiej i robotniczej. Kieleckie zalane wojskiem. Bat i bagnet robią porządek. Radują się, bo oto z ramienia Marszałka Piłsudskiego nawet na czele znienawidzonego przez nich Ministerstwa Reform Rolnych stanął po raz pierwszy już nie jakiś farbowany ludowiec, lecz ich człowiek, ich powiernik, p. Witold Staniewicz. Radują się, bo pierwszym krokiem tego Ministra było zdać sprawę z swych planów żubrom wileńskim. Minister Reform Rolnych z rządu Marszałka Piłsudskiego jawnie już mówi, że „reforma rolna, to parcelacja prywatna, która nie powinna być hamowana”, czyli rozdrapywanie ziemi przez garść bogaczy wiejskich dla ich synów, kumów i swatów będzie przedewszystkiem przez p. Ministra Staniewicza popierane. Pozostali niechaj czekają na „sprzyjające dla rolnictwa warunki”. P. Minister zaś zajmie się… komasacją i meljoracją, oraz dalszem osadnictwem wojskowem na ziemiach wschodnich. Prawdopodobnie i meljoracji tej po dawnemu pomagać będzie defenzywa i odziały karne. Zresztą p. Minister pokłada dużo nadziei w p. Kemmererze, który przyjechał na licytację Polski z ramienia amerykańskiego kapitału. Może się skusi na to, co jeszcze pozostało z bogactw leśnych po gospodarce krajowych i zagranicznych spekulantów.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#PBallin">Tak więc chłopi wiedzą, co sądzić o reformie rolnej pod rządami Piłsudskiego. Jak widać z wynurzeń innego Ministra tegoż Rządu, p. Kwiatkowskiego, reforma rolna ma być zastąpiona przez „popieranie interesów rolnictwa”. Ma być popierany eksport ziemiopłodów i przemysł rolniczy, a więc cukrownictwo, gorzelnictwo, krochmalnie i t.p. Na „interesy rolników” spodziewają się obszarnicy przy pomocy Rządu i nazwiska Piłsudskiego złowić ludność wiejską i poprowadzić za sobą. Ale to są kpiny ze zdrowego rozsądku. Aby chłop mógł korzystać z popierania rolnictwa, musi mieć przedewszystkiem warsztat rolniczy, na którymby była możliwa gospodarka, a nie przymieranie głodem. Warsztatem tym jest ziemia. Miljon i ćwierć gospodarstw chłopskich takiego warsztatu nie posiada. Co z eksportu zbożowego i przemysłu rolniczego nędzarzowi, dokupującemu stale zboże na przednówku, harującemu na dworskiem i gdzie się da, byle wyżyć? Jest świętą dla chłopa sprawa ziemi, którą chłop wziąć musi i weźmie od tych, co ją zagarnęli, i dlatego niema i nie może być wspólnych interesów rolniczych między klasą chłopską a klasą obszarniczą. Nietylko materjalny, ale także polityczny interes całego ludu pracującego, zarówno chłopa, jak robotnika, jest w tem, aby to przekleństwo przeszłości, dwory i folwarki obszarnicze znikły z oblicza ziemi polskiej. Mówimy to otwarcie: nietylko wasza ziemia jest potrzebna chłopom, potrzeba ludowi i Polsce, abyście wy obszarnicy jaśniewielmożni i potomkowie jaśniewielmożnych znikli jako klasa społeczna, aby śladu i „duchu” nie pozostało z waszych posiadłości ziemskich. Dopóki to nie nastąpi, nie będzie lud pracujący panem tego kraju. Zniesienie klasy obszarniczej, przejście całej ziemi w ręce chłopa małorolnego i bezrolnego, jest celem ludu pracującego zarówno, jak uspołecznienie kopalń, fabryk i banków, i jest podstawą nierozerwalnego sojuszu robotniczo-chłopskiego, do którego należy przyszłość. Marszałek Piłsudski, który żąda tu od nas nadzwyczajnych pełnomocnictw, już poszedł za pan brat z obszarnikami i fabrykantami, a tem samem poszedł przeciw chłopom i robotnikom, przeciw całemu ludowi pracującemu.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PBallin">To, na co wskazałem, wystarcza w zupełności, ażeby określić nasz stosunek do sprawy pełnomocnictw i dla dyktatury Józefa Piłsudskiego i żądanych przezeń zmian Konstytucji. Niezależna Partja Chłopska zgodzi się przyznać Prezydentowi jedynie prawo rozwiązywania Sejmu i Senatu, prosząc go jednocześnie, aby z tego prawa zechciał korzystać jak najczęściej. Każde wybory, zmuszające partje prawicowe i ugodowe do zetknięcia się z oszukiwanemi przez nich masami wyborców, są na rękę ludowi. My się mas nie boimy, albowiem między naszemi czynami a słowem niema różnicy. I dlatego z przyjemnością będziemy witać każde nowe wybory, bo chociaż przy panującym terorze i sfałszowanej ordynacji wyborczej, możemy czasem ponieść chwilową klęskę, to jednak uświadomienie, jakie wyniosą z wyborów masy, jest dla nas czemś stokroć cenniejszem od paru mandatów poselskich.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#PBallin">Poza tem będziemy się sprzeciwiali wszelkiemi rozporządzalnemi środkami przeciw wszystkim wnioskom Rządu, a tem bardziej zachęconych przezeń reakcjonistów. Nie dla obrony burżuazyjnego parlamentu, lecz dla odparcia najbezczelniejszych kłamstw, któremi faszyści i monarchiści chcą przesłonić istotę proponowanych zmian w Konstytucji i ordynacji wyborczej, musimy i tym apetytom czarnych kruków poświęcić kilka uwag.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#PBallin">Z najgłówniejszych żądań na nowo wskrzeszanych do życia politycznego sępów obszarniczych wysuwają się na czoło: zmniejszenie liczby posłów, zmiana ordynacji wyborczej przez zniesienie proporcjonalności i przez podniesienie wieku wyborców, oraz zniesienie nietykalności poselskiej.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#PBallin">Żądanie zmniejszenia liczby posłów motywują Panowie koniecznością dobrania w Sejmie najmądrzejszych ludzi, jakoteż zmniejszenia kosztów utrzymania parlamentu. Jest to też wierutne kłamstwo, jakąż bowiem gwarancję mądrości przyszłych wybrańców mieć może lud, skoro, zdawałoby się, najmądrzejszy z mądrych, rabin obszarniczy p. Dubanowicz, jak stwierdzone tu było wielokrotnie, co parę lat zmieniał zdanie na najbardziej zasadnicze kwestje państwowe! A jeśli chodzi o koszta utrzymania parlamentu, to dlaczego nie zniesiecie Panowie bezużytecznego w życiu politycznem Polski Senatu? Dlaczego potrzykroć odrzuciliście wnioski Niezależnej Partji Chłopskiej o wydatne zmniejszenie djet poselskich i senatorskich, jakoteż pensji generalskich i ministerjalnych? Nie poddawaliście wniosków naszych nawet pod głosowanie, albowiem nie w waszych, nie w wyzyskiwaczy interesach leży mieć nisko opłacanych posłów, generałów i urzędników. Za wysokie djety łatwiej wszak przywiązać większość sejmową do obszarniczo-kapitalistycznego rydwanu. Łatwiej zmusić posłów i partję, dla których sejmowanie jest celem samym w sobie, aby wbrew interesom swych wyborców głosowały tu za każdem obciążeniem mas chłopskich i robotniczych, za każdą ofiarą najbiedniejszych na rzecz panowania bogatych.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#PBallin">Takiem samem kłamstwem są wasze argumenty za reakcyjną zmianą ordynacji wyborczej. Chcecie Panowie jednomandatowych okręgów, chcecie ograniczenia praw wyborczych dla chłopów i robotników, rzekomo dlatego, ażeby stworzyć w parlamencie stałą większość, do której wyłonienia dotychczasowe Sejmy polskie nie były zdolne. O jaką większość wam chodzi? Czy tylko większość posłów, posiadających legitymacje partyjne ósemki? Wszak faktyczną większość, na której opieraliście i opieracie dotychczas władzę garści wyzyskiwaczy nad miljonowemi masami chłopsko-robotniczemi, zawsze w Sejmach posiadaliście i posiadacie. Wszak ile razy uchwalaliście tu podatki, spadające głównym ciężarem na masy chłopskie i robotnicze, ile razy uchwalaliście budżety na armję, policję, szpicli, kler, więzienia i urzędników, zawszeście mieli tu większość, bo jeśli własnych ósemkowych głosów wam brakowało, to zawsze mieliście głosy wiernych Wam ugodowców.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(P. Michalak: Których?)</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PBallin">Ale Wam nie na to potrzebna zmiana ordynacji wyborczej. Czujecie, że już ani Wasze bagnety, ani obłuda pokornych Wam ugodowców nie zdołają w dostatecznym stopniu sfałszować istotnej woli narodu.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(P. Michalak: Powiedz Pan po imieniu, których to ugodowców)</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#PBallin">I dlatego to chcecie okręgów jednomandatowych. Nie robicie na ślepo, lecz z doświadczenia innych krajów wiecie, jak wierne jest to narzędzie, aby wolę ludu złamać i sfałszować. Wiecie choćby na podstawie ostatnich wyborów do parlamentu angielskiego, że właśnie zapomocą okręgów t. zw. jednomandatowych konserwatyści doszli do władzy, nie mając nawet połowy głosów wyborców. Konserwatyści mają dwie trzecie mandatów w angielskiej izbie gmin, naiwni myśleliby, że otrzymali taką ogromną większość głosów. Nic podobnego, nie otrzymali nawet połowy głosów. Przeciwnicy ich, robotnicza partja pracy i liberałowie łącznie otrzymali prawie o miljon głosów więcej, niż konserwatyści. Oto skutki ordynacji wyborczej, opartej na t. zw. okręgach jednomandatowych. Mniejszość obywateli może narzucać swą wolę większości, byleby tylko owa mniejszość zdobyła dzięki fałszywej ordynacji wyborczej większość posłów.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#PBallin">Najbezczelniejszym zamachem reakcjonistów jest zamach na nietykalność poselską. Rada naczelna Związku Lud. Nar., złożona z najtęższych reakcjonistów, życzy sobie, aby posła nawet za przemówienia w Sejmie można było wsadzać do dziury więziennej; tembardziej, rzecz prosta, za przemówienia poza Sejmem, na wiecach poselskich, tem bardziej za wystąpienia przeciw całości i bezpieczeństwu Państwa według waszego rozumienia, czyli kapitalizmu, oraz za podburzanie do gwałtów przeciw prawu waszemu, czyli przeciw wyzyskowi; tem bardziej dla unieszkodliwienia skutków jakiejkolwiek walki z rządami burżuazji. W wypadkach takich poseł może być aresztowany bez zgody Sejmu, a nawet rozstrzelany bez zezwolenia Sejmu. Zmierza to wszystko do wyraźnego, formalnem prawem zatwierdzonego podziału posłów na legalnych i nielegalnych i wydania tych ostatnich na łup swawoli policji i sądów. Zmierza to do tego, aby siłą i przemocą zakneblować usta wszystkim, których się nie udało burżuazji przekupić lub okpić. Zmierza to do odebrania ostatniego ochłapu wolności politycznej tym wszystkim, którzy dobro narodu i jasną przyszłość Ojczyzny widzą nie w dalszym rozroście dzisiejszej zgnilizny burżuazyjnej, lecz w dopływie do kulturalnego życia narodu nowych, nieznanych, a pełnem zdrowiem tętniących sił chłopa i robotnika. Uczyniliście już Panowie z Polski więzienie dla chłopów i robotników, zakneblowaliście im usta kolbą policyjną i prześladowaniem szpiegowsko-prowokatorskiem tych, którzy umilkli, skuliście w kajdany. Dziś dążycie do zamknięcia tego jedynego miejsca, skąd brzmienie skargi chłopsko-robotniczej mogło się po Polsce rozlegać. Dążycie do zakneblowania ust szczerym, niesprzedajnym wybrańcom ludu tu w Sejmie lub wyłapania ich i okucia temi samemi łańcuchami, jakiemi dzwoni po Polsce, jak długa i szeroka, sześć tysięcy jej synów.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#PBallin">I dlatego niema środków, których się nie chwycimy, aby nie dozwolić reakcji na tak bezwstydną walkę z wszystkiem, co dla Polski chce prawdziwej wolności i naprawdę lepszego jutra, a nie zaprzedania w niewolę kapitału zagranicznego za mięso armatnie lub też na pracę niewolniczą. Nie mamy pewności, że te potworne wnioski reakcji nie otrzymają w obecnym Sejmie dostatecznego poparcia, czy dzięki odpowiedniej polityce naszej ugody nie zdołają pozyskać dwie trzecie wszystkich głosujących posłów; nie mamy tej pewności dlatego, że nasza ugodowa lewica nie może powtórzyć za radykałem francuskim Herriotem: Nie mamy żadnych wrogów na lewicy; nie mamy tej pewności dlatego, że nienawiść do prawdziwie radykalnego ruchu mas pracujących jest silniejsza wśród naszej ugody lewicowej, niż lęk przed panoszeniem się reakcji. Obawiamy się, że ugoda lewicowa może zechcieć unieszkodliwić nas raz na zawsze, może zechcieć dziś oddać w ręce policji i sądów posłów, broniących prawa chłopów i robotników do organizowania swych sił w imię nowej prawdziwej demokracji chłopsko-robotniczej. Obawy swe opieramy chociażby na tem, że nie uwięziłaby burżuazja tak ogromnej ilości robotników i chłopów, jeśliby nie towarzyszyła temu ohydnemu terorowi cicha zgoda, bierność i milczenie ugodowców. A potęguje te nasze obawy wielokrotnie już stwierdzona i w pomajowym okresie uległość ugodowców dla Marszałka Piłsudskiego. Tak, jak solidarnie wszyscy ugodowcy ślepo głosowali na wskazanych przez Marszałka kandydatów, tak jak potulnie obkładali chłopów i robotników, po stokroć już obdartych ze skóry, na jego rozkaz nowem podniesieniem podatków, tak i w niniejszej dyskusji w sposób, aż nadto przezroczysty osłaniają i odgradzają jego osobę od odpowiedzialności, starając się wmówić chłopom i robotnikom, że za wszystkie ciężary i nowe gwałty odpowiedzialnym jest ten czy inny profesor, ten czy inny minister, tylko nie faktyczny dyktator Józef Piłsudski.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#PBallin">Obecna Konstytucja, jak już wspomniałem, nie była nigdy stosowana w całej rozciągłości; dla ludu pracującego pozostała ona na papierze. Mimo to nie możemy być obojętni na zmiany, pogarszające tę papierową Konstytucję, bo ta Konstytucja jest dziedzictwem tych niedawnych czasów po wojnie światowej, kiedy obszarnicy siedzieli w mysich dziurach, kiedy ustawodawcy burżuazyjni ze strachu przed falą rewolucyjną musieli bodaj na papierze uznać demokrację, uznać równość polityczną ludzi pracy. Ta Konstytucja jest przypomnieniem czasów, kiedyście panowie jednogłośnie, z duszą w piętach, uchwalali wykonanie reformy rolnej. Ta Konstytucja jest przypomnieniem czasów, gdy główny jej autor, profesor w służbie obszarników, p. Dubanowicz nie śmiał nazywać się monarchistą. Dziś panowie odżegnywacie się od demokracji. Zapatrzeni jesteście na faszyzm. Naśladować chcecie Mussoliniego, który zdołał tak zręcznie opętać chłopów i robotników włoskich fałszywemi obietnicami, a później zakuć ich w dyby i wydać w szpony kapitału i obszarnictwa. W zachwyt was wprawia, że tam pod obuchem faszystowskiej dyktatury panuje cisza niemal grobowa, że nędzny wieśniak sycylijski nie śmie wyciągnąć ręki o ziemię obszarniczą, że w całej Europie tylko polski robotnik jest gorzej płatny od włoskiego. Cztery lata dyktatury faszystowskiej we Włoszech wydaje się wam dostatecznie długiem i zachęcającem doświadczeniem. Wprawdzie hiszpańska próba dyktatury reakcyjnej już trzeszczy pod naporem sił ludowych, ale wy macie nadzieję być szczęśliwsi. Zapominacie jeno, że cztery lata, to niewiele w dziejach historji narodów.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#PBallin">Wasz Sejm po przyjęciu tej ustawy będzie jota w jotę przypominał Dumę carską po Stołypinowskim zamachu stanu. Stołypin był też mężem silnej ręki. Zrobił z Dumy posłuszne lokajskie narzędzie, jak Piłsudski z tego Sejmu; przez odpowiednią ustawę wyborczą sporządził sobie Dumę, jaką chciał. Rozwijał program reformy rolnej dla bogaczy wiejskich, zupełnie jak p. Staniewicz. Ta dyktatura trwała dłużej, niż dyktatura Mussoliniego. Wasi wodzowie Dmowski i inni pełzali wówczas na czworakach przed tym Stołypinem...</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy i na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#PBallin">...pewni, że ta władza trwać będzie wiecznie. Spójrzcie, co się z niej zostało.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#PBallin">Wypowiadamy się przeciw reakcyjnym zmianom Konstytucji, jakoteż przeciw pełnomocnictwom dla dyktatury Marszałka Piłsudskiego. Za pomocą tej dyktatury chcecie przedłużyć panowanie obszarników i fabrykantów kosztem żywych sił i przeszłości narodu, kosztem ludności pracującej. Dyktatura Piłsudskiego, to ostatnia wasza stawka. W zanadrzu macie jeszcze stawkę na króla, ale na tę fantazję szlachecką historja nie pozostawi już Wam czasu.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#PBallin">I choćbyście to wszystko tu uchwalili, lud pracujący żadnych pełnomocnictw temu Rządowi nie przyzna, podatki na podstawie pełnomocnictw ściągane będzie uważał za gwałt. W rządach tej dyktatury masy ludowe wkrótce rozpoznają nagą zbrojną przemoc klasową, którą też siłą obalić musimy, aby na jej gruzach wznieść demokrację prawdziwą, robotniczo-chłopską, a na miejscu waszej zbankrutowanej gospodarki ustanowić nowy ład społeczny, oparty o bratnią współpracę prawdziwie wolnych chłopów i robotników, których wyrazem będzie rząd chłopsko-robotniczy.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#PBallin">W swych usiłowaniach pogorszenia Konstytucji przypominacie panowie wisielca. Obszarnictwo, fabrykanci i bankierzy, rządzący dotychczas w Polsce, tracą grunt pod nogami. Chcąc czemkolwiek umocnić się, chcąc czemkolwiek zatrzymać się na powierzchni życia politycznego, a nie mogąc oprzeć się na tym uciekającym z pod nóg gruncie, chwytają się za stryk. Ale długo wisieć na tym stryku nie będziecie, koniec wasz jest bliski. Porównanie waszego projektu zmiany Konstytucji z wisielcem dlatego jest realne, że zupełnie nie odpowiada on rzeczywistemu stosunkowi sił społecznych. Niesłusznie mówił wczoraj p. Daszyński, jakoby naprawa Konstytucji miała być kiedykolwiek przez jakikolwiek naród dokonana w jakiemś sumieniu. Każda Konstytucja jest tylko odzwierciedleniem stosunku sił społecznych w tym okresie historycznym, w którym Konstytucję się uchwala. Dziś Panowie przedstawiają tu propozycję takich zmian, do jakich rzeczywisty stosunek sił społecznych Was nie uprawnia. Bądźcie przekonani Panowie, że stosunek sił ludowych do Waszych reakcyjno-faszystowskich nie pogorszył się od dni majowych, choć i Marszałek Piłsudski poszedł Wam na rękę. Nie, Panowie, stosunek tych sił znacznie dla Was właśnie się pogorszył, bo kamień, bo głaz, jaki na drodze do potęgowania się sił robotniczo-chłopskich leżał, usunięto, bo legendę Piłsudskiego, jako wodza ludu, sam Piłsudski dziś zniszczył. Dziś lud ma przed sobą otwartą świetlaną drogę do organizowania się w imię walki o nowy ład społeczny.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#PBallin">Nie możemy tu w Sejmie zgłosić naszej propozycji zmian Konstytucji, ale wiemy, że rzeczywiste zmiany Konstytucji dokonują się nie na papierze, lecz przez zmianę rzeczywistego układu sił społecznych. I dlatego, jak przed paru laty rzuciliśmy w Polsce podjęte przez cały lud hasło wywłaszczenia Was bez odszkodowania, tak dziś rzucamy w ten lud nowe hasło, nową prawdę, która będzie nowym, potężnym motorem organizacyj sił chłopsko-robotniczych. Tą prawdą jest zasada, że kto nie pracuje, ten nie ma prawa jeść, ten nie ma prawa do przywilejów i praw społecznych i politycznych.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Głos: Brawo, to Pan nie ma)</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#PBallin">I wierzymy mocno, że jeślibyście Wy chwilowo wygrali, jeślibyście nawet zawiśli na tym stryku z dobrą miną do złej gry, to jednak rzucone przez nas hasło organizowania się dla usunięcia z życia społecznego i politycznego Polski wyzyskiwaczy rychło zdobędzie taką siłę, że nie pomogą ani Wasze 300.000 bagnetów wojskowych, ani Wasze 60.000 policji, ani Wasze 20.000 szpiclów. Wówczas dokona lud wiekowego porachunku z Wami, przed którym chwilowo Piłsudski Was osłonił.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Przemawiając bezpośrednio po przedstawicielu Niezależnej Partji Chłopskiej pośle Ballinie, pozwolę sobie zająć stanowisko co do dwóch rzeczy, poruszonych w przemówieniu poprzedniego mówcy. Mianowicie p. Ballin wyraził życzenie w imieniu Swej Partji, ażeby nastąpiła zagłada dworów w Polsce. Ja także należę do Stronnictwa Ludowego, które ma w programie przeprowadzenie reformy rolnej, które w tamtym i w tym Sejmie za tą reformą głosowało, ale ci chłopi, którzy należą do naszego stronnictwa, wychodzili z założenia, że chociażby reforma rolna była przeprowadzona, czego my szczerze pragniemy, to jednak głodu ziemi się nie zaspokoi, choćbyśmy nawet wszystkie dwory skazali na zagładę, a ludność bezrolna i małorolna byłaby pozbawiona wszelkiego zarobku w tym wypadku. Zapytuje się również p. poseł Ballin, do czego dąży Marszałek Piłsudski. Otóż zdaniem naszem Marszałek Piłsudski, jako obecny Minister Spraw Wojskowych, powinien dążyć do tego, ażeby nasza armja była silna, patrjotyczna, jednolita, ażeby potrafiła wszelkie napady nieprzyjaciela zewnętrznego odeprzeć i ażeby miała tyle siły, aby także przeciw nieprzyjacielowi wewnętrznemu mogła wystąpić i przeszkodzić, ażeby te czarne kruki dopomagały naszym wrogom Polskę osłabić i rozszarpać.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PMatakiewicz">Przechodząc do projektu rządowego, zmian Konstytucji, muszę zauważyć, że z postanowień ogólnych Konstytucji Rzeczypospolitej z dnia 17 marca 1921 r., a w szczególności art. 125 wynika, że do dokonania rewizji ustawy konstytucyjnej powołanym będzie przedewszystkiem następny Sejm. Art. 125 Konstytucji nie wyklucza wprawdzie dokonania wcześniejszych zmian Konstytucji, ale nie mówi nic o tem, że te zmiany mogą być dokonane na wniosek rządu, mówi on jedynie o inicjatywie poselskiej, postanawiając w tym względzie, że wniosek o zmianę Konstytucji winien być podpisany conajmniej przez 1/4 ustawowej liczby posłów, a zapowiedziany przynajmniej na 15 dni. A więc jeśli w danym wypadku z inicjatywą zmiany Konstytucji wystąpiło także kilka klubów poselskich, to zdaniem naszem nie zasłużyły one na napiętnowanie tego postąpienia przez p. Wicemarszałka Daszyńskiego, bo przez wnioski swoje ulegalizowały wniosek rządu i umożliwiły dyskusję nad zmianą Konstytucji. Stronnictwa prawdopodobnie chciały także same dopomóc do naprawienia błędów, które popełniły przy uchwalaniu Konstytucji. W każdym razie z uwagi na przepisy art. 125 Konstytucji, skoro do gruntownej rewizji jej powołanym będzie Sejm następny, a Sejm obecny nie długo się skończy, jesteśmy zdania, żeby ten Sejm ograniczył się tylko do przedsięwzięcia najkonieczniejszych zmian Konstytucji, nie wychodząc zbyt daleko poza rozpatrzenie i uchwalenie, zmienienie, lub odrzucenie wniosków rządowych.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#PMatakiewicz">Nie dziwimy się także i temu, że pewne kluby chcą ze zmianą Konstytucji połączyć zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu, a w szczególności zmienić dotychczasową granicę czynnego i biernego prawa wyborczego, bo tylko o tyle jest racja rozwiązywać Sejm, o ile ma się uzasadnioną nadzieję, że nowy będzie lepszy. Czyż pozostawienie niezmienionej ordynacji dotychczasowej, która wydała obecny Sejm, tak ostro z różnych stron krytykowany, czyż obecna naprężona sytuacja uzasadniają nadzieję zmiany na lepsze i czyż dają gwarancję, że wybory odbyłyby się w tym czasie w potrzebnym spokoju i porządku — należy w to wątpić.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#PMatakiewicz">Nie mamy także nic przeciw temu, by ograniczyć za daleko posuniętą nietykalność poselską, co niewątpliwie przyczyni się także do podniesienia autorytetu Sejmu.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#PMatakiewicz">Jak wiele innych stronnictw, wypowiadaliśmy się już dawniej za rozszerzeniem władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, w szczególności przez nadanie mu prawa rozwiązywania Sejmu, z czego jednak nie wynika, aby Sejm i Senat czynić zupełnie zbędnemi instytucjami bez siły, a ich atrybucje przenosić na Prezydenta Rzeczypospolitej przez przyznanie mu prawa dekretowania prawie wszystkich ustaw, bądź to na Radę Stanu, czy Trybunał Konstytucyjny. Prawo veta, żądane przez Rząd dla Prezydenta Rzeczypospolitej w art. 3 projektu rządowego, przepis ustępu 2 art. I projektu, utrudniający i odraczający zwołanie Sejmu i ustępu ostatniego art. 2, przedłużającego z 90 na 120 dni okres wyborczy, są objawami tendencji obejścia się bez Sejmu i zyskania na czasie, aby pod nieobecność Sejmu wydawać dekrety z mocą ustaw.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#PMatakiewicz">Wymownym tego dowodem jest przepis art. 5 ust. 2 projektu rządowego, domagający się na czas aż do końca grudnia 1927 r., a więc nawet poza okres kadencji obecnego Sejmu, pełnomocnictw dla Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania nietylko pewnych specjalnych ustaw, ale wszelkich możliwych z wyjątkiem zmiany Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#PMatakiewicz">Wyrażając nadzieję uzasadnioną w oświadczeniu p. Ministra Sprawiedliwości do przedstawicieli prasy, że Rząd nie wyklucza możności kompromisu między nim a Sejmem w Komisji Konstytucyjnej, bo rozumny kompromis przyczyni się, naszem zdaniem, do uspokojenia opinji publicznej i do wzmocnienia powagi Sejmu i Rządu, w imieniu klubu Kat.-Ludowego mam zaszczyt oświadczyć, że głosować będziemy za odesłaniem projektu rządowego i projektów poselskich do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#PMatakiewicz">Zauważamy wreszcie, że gdyby w Polsce ludzie ambitni i wpływowi prawej i lewej strony byli zdolni i skłonni do kompromisów i ustępstw z własnych ambicji na rzecz Państwa, toby do żadnych zamachów, ani przewrotów nie mogło przyjść, ani w przeszłości, ani w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#PMatakiewicz">P. Minister Makowski, przemawiając w imieniu Rządu, poddał krytyce przemówienie Wicemarszałka Daszyńskiego, który radził Sejmowi śmierć z honorem — rozwiązanie się z własnej woli. P. Minister Makowski obiecał Sejmowi życie, jeśli uchwali rządowy projekt zmiany Konstytucji. My jednak mamy poważne wątpliwości, czy art. 5 projektu rządowego, dający upoważnienie do zamknięcia obecnej sesji sejmowej po koniec roku 1927 i wydawania przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek Rządu dekretów z mocą ustawy, przez cały ten długi okres czasu nie byłby ubliżeniem dla Sejmu czemś gorszem i dotkliwszem od natychmiastowej śmierci.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sochacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PSochacki">Proszę Panów! Dyskusja obecna jest nad wyraz pouczająca dla szerokich mas robotniczych i chłopskich. Oto jesteśmy tutaj w Sejmie świadkami charakterystycznego zjawiska. Ci, którzy wiernie przez długie lata stanowili t. zw. obóz Piłsudskiego, lub wlekli się w jego ogonie, nie mają wprawdzie odwagi podjęcia walki z dyktaturą majowego zwycięzcy, mimo to uznają za konieczne wystąpić z opozycją przeciw jego królewskiej, czy jego marszałkowskiej mości, ociągając się i robiąc grymasy, panowie ci, bądź co bądź stają dęba i robią pewne zastrzeżenia. Z drugiej strony stronnictwami istotnie rządzącemi, stronnictwami, które w coraz większym zakresie udzielają moralnego kredytu poczynaniom Marszałka Piłsudskiego, są dziś stronnictwa prawicy.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PSochacki">Gdy się czyta reakcyjny projekt Konstytucji przedłożony przez rząd Bartla, a właściwie przez rząd Piłsudskiego, mimowoli myśl cofa się ku latom powstawania państwa polskiego, ku dniom listopada 1918 r. Na ogromnych obszarach b. państwa carów obalona została władza obszarników i kapitalistów, wprowadzony został nowy ład robotniczo-chłopski. Robotnicy w przymierzu z wielomiljonowemi masami chłopów zakładali podwaliny pod gmach państwa komunistycznego. Na zachodzie zaś w Niemczech i na terenie b. monarchji Habsburgów obalono trony, przez masy pracujące przechodził potężny wstrząs rewolucji.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PSochacki">Zdawało się, że również Polska lada dzień, lada godzina objęta zostanie tą pożogą rewolucji. Burżuazji polskiej chodziło przedewszystkiem o przetrzymanie tego okresu. Jedyny ratunek widziano w demokracji. To też wtenczas klasy posiadające, wszystkie stronnictwa polskiej burżuazji i polskiej ugody na wyprzódki deklamowały frazesy demokratyczne. Wtenczas w Polsce byli sami demokraci, czy to się nazywali socjalistami, czy endekami, wszyscy na różne sposoby deklamowali program demokratyczny. Przecież nie kto inny, jak obecny prezes Związku Ludowo-Narodowego Głąbiński, w kwietniu, o ile mnie pamięć nie myli 1919 r., oświadczał, że w całości stoi na gruncie programu demokratycznego i pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego. Wtenczas Panom nie śniło się jeszcze o wysunięciu reakcyjnych pomysłów, których teraz jesteśmy świadkami. A działo się tak dlatego, że — jak już nadmieniałem — Sejm, pięcioprzymiotnikowe prawo i t. d. miały być według Was ratunkiem przed nieuniknioną rewolucją robotniczo-chłopską, miały być tym wentylem, do którego dzisiaj Panowie z lewicy tak wzdychają. Wówczas t. zw. polska lewica, jak i obóz prawicowy, daliby byli masom pracującym nietylko pięcioprzymiotnikowe, lecz i piętnastoprzymiotnikowe prawo głosowania, danoby je nietylko kobietom, lecz i dzieciom, byle tylko masy nie ruszyły się, byle nie brały fabryk i ziemi. Ratując ziemię i fabryki przed rewolucją socjalną, klasy posiadające godziły się czasowo na demokrację polityczną, wiedząc dobrze, że kto ma w swych rękach fabryki i ziemię, ten, a nie kto inny, dyktuje prawa.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PSochacki">Ongi, w zaraniu kapitalizmu, gdy był on jeszcze młody i pełen życia, demokracja burżuazyjna, parlament, były dla burżuazji potężną bronią w walce przeciw feodałom. Pod tym znakiem mobilizowała ona szerokie masy do walki przeciw feodałom, wciągała je w wir życia politycznego. Walki klasowe nie ustawały ani na chwilę, lecz kapitalizm się rozwijał, burżuazja miała z czego ustępować i dlatego walki te nie groziły rozsadzaniem ram kapitalizmu.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PSochacki">W Polsce pochodzenie burżuazyjnej demokracji parlamentarnej było inne. W Polsce demokracja burżuazyjna powstała nie w walce przeciw feodałom, lecz jako oręż przeciw szerokim masom ludowym, jako tama rozwoju ich walki o wyzwolenie. Złamanie feodalizmu, odebranie ziemi obszarnikom, było podstawą stworzenia rynku wewnętrznego i dlatego we Francji np. burżuazja pomagała chłopom wywłaszczyć feodałów. W Polsce burżuazja zdaje sobie sprawę, że wywłaszczenie obszarników, że rewolucja agrarna jest ściśle połączona z rewolucją socjalistyczną, z wywłaszczeniem fabrykantów. Burżuazja polska sprzęgła się z obszarnikami feodalnymi dla wspólnej walki przeciw robotnikom i chłopom bezrolnym i małorolnym.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PSochacki">To reakcyjne, kontrrewolucyjne pochodzenie sejmowej demokracji polskiej sprawiło, że demokratyzm pozostał pustym frazesem, że żadna z uroczyście zapowiadanych „wolności demokratycznych” nie weszła w życie. Mamy dwie konstytucje: jedną na eksport, drugą do wewnętrznego użytku. Pierwsza — to ta papierowa konstytucja, którą tak chętnie afiszują się urzędowi przedstawiciele demokracji polskiej wówczas, kiedy jeżdżą w urzędowych lub półurzędowych misjach do swoich przyjaciół na zachód. Ale jest też druga konstytucja, ta, która rzeczywiście w życiu jest stosowana, która obowiązuje w praktyce cały aparat policyjny. Jest to stara, dobrze znana robotnikom, carska konstytucja z nahajką, to artykuły antyrobotniczych i antychłopskich kodeksów b. państw zaborczych, to jest 6000 więźniów politycznych, to Ostrowiec, Gostynin, Inowrocław, to rozpasanie samowoli i ucisku narodowego na t. zw. kresach, to straszliwe bezrobocie i nędza szerokich mas ludowych.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PSochacki">Ten fakt, że Sejm polski zrodził się ze strachu burżuazji i ugodowców przed rewolucją robotniczo-chłopską, wycisnął niezatarte piętno na dziejach współczesnego parlamentaryzmu polskiego. Kontrrewolucyjne pochodzenie sejmowej demokracji polskiej sprawiło, że demokracja ta od urodzenia nosiła w sobie zarodek śmierci.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#PSochacki">Strach przed rewolucją, który przykuwał ugodowych wodzów robotniczych i chłopskich do klas posiadających, i wspólna dla wszystkich burżuazyjnych i ugodowych partji „racja stanu”, znajdująca swój wyraz w ucisku narodów ujarzmionych, czyniła z wodzów ugody robotniczej i chłopskiej manekiny w rękach prawicy sejmowej i rozzuchwalała burżuazję i obszarników. Burżuazja wiedziała, ze panowie z P. P. S., z „Wyzwolenia”, ze Stronnictwa Chłopskiego, mogą gadać, ale że z tego nic nie wyjdzie, bo do istotnej walki są oni niezdolni, bo sami bali się rewolucji robotniczej i chłopskiej, bo sami pomagali burżuazji i obszarnikom dusić we krwi ruchy rewolucyjne chłopów ukraińskich i białoruskich, dążących do wyzwolenia klasowego i narodowego, do połączenia się z ojczystemi republikami radzieckiemi. Walka ograniczała się do terenu sejmowego, do gry i intryg parlamentarnych i gabinetowych. A gdy dochodziło do istotnej walki, jak w Krakowie w 1923 roku, jak na Górnym Śląsku, — wodzowie P. P. S. łamali tę walkę, rozproszkowywali klasę robotniczą, rozbijali, rozczarowywali, zniechęcali. To samo czynili z chłopami wodzowie „Piasta”, „Wyzwolenia”, Stronnictwa Chłopskiego i t. d.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#PSochacki">Sejm zwrócony nie ku obronie interesów szerokich mas, lecz przeciwko nim, stał się obcym dla mas, stał się pośmiewiskiem, instytucją znienawidzoną przez masy, igraszką w rękach burżuazji, narzędziem demoralizacji i zaprzedawania praw ludu. Ani jedna ręka nie podniosła się w obronie Sejmu, gdy kulomioty p. Piłsudskiego obalały ten wychwalany przez ugodowców przybytek, który miał przynieść masom wolność, pracę, dobrobyt.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#PSochacki">Tak skończył się okres demokracji parlamentarnej polskiej. Gdy demokracja burżuazyjna na Zachodzie miała swój wiek młodzieńczy, górny i chmurny, gdy demokracje burżuazyjne Anglji i Francji wyszły z wielkich rewolucji, gdy demokracje te ścinały głowy różnym królom Karolom i Ludwikom — demokracja burżuazyjna polska przyszła na świat z piętnem kontrrewolucji i zgnilizny.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#PSochacki">Na tle tego Sejmu z całą jaskrawością zarysowuje się to, do czego w chwili obecnej dążą polskie klasy posiadające. W obecnym okresie rozkładu i upadku kapitalizmu, burżuazja dąży do uratowania kapitalizmu i własnego panowania przez spotęgowany wyzysk mas robotniczych i chłopskich, przez ekonomiczne wyzyskiwanie narodów ujarzmionych, przez ucisk podatkowy drobnomieszczaństwa. Jak najdłuższy dzień roboczy, jak najniższe płace, jak najwyższe podatki obarczające te masy — oto program klas posiadających. Może to być zrealizowane tylko przez dyktaturę burżuazji i do tej dyktatury burżuazja też dąży.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#PSochacki">Dyktatura p. Piłsudskiego realizuje cele burżuazji. To, że opatrzność burżuazyjna wybrała sobie do tego celu p. Piłsudskiego, bożyszcza lewicy, nie jest bynajmniej ani przypadkiem, ani figlem historji. Jak w ciągu lat poprzednich P. P. S. i Wyzwolenie oszukiwały masy, że Sejm da im pracę, ziemię, wolność, tak samo teraz partje te twierdzą, że „Piłsudski z demokracją, demokracja z Piłsudskim”, że Piłsudski, to „sanacja moralna” i t. p.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(P. Dobrowolski z P. P. S.: Co komuniści twierdzili podczas dni majowych?)</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#PSochacki">Komuniści spełnili swój obowiązek; wzywali masy pracujące do walki z rządem Witosa, kiedy on był u władzy, a dziś komuniści nawołują do walki z istotnym dyktatorem Polski — Piłsudskim, który jest wykonawcą zleceń burżuazji polskiej i zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(Głos: Sami nie wiecie, czego chcecie!)</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#PSochacki">Albowiem — wbrew frazesom zwolenników Piłsudskiego — dyktatura jego realizuje cele burżuazji. Dość wziąć czyny nowego rządu i jego enuncjacje. W Polsce musi być równowaga społeczna, wyraził się p. Piłsudski, uznając za tę równowagę kapitalistyczną przemoc fabrykanta nad robotnikiem, obszarnika nad chłopem.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#PSochacki">I oto szerokie masy pracujące, które łudziły się, że wraz ze zwycięstwem Piłsudskiego położony będzie kres ich cierpieniom, są świadkami tego, jak rząd obecny, rząd zamaskowanej dyktatury Piłsudskiego na całym froncie przeprowadza politykę reakcji i Lewiatana. Dość wziąć taki fakt, jak wynurzenia p. Wierzbickiego, jednego z prezesów Lewiatana, na posiedzeniu Rady Centralnej Związku Przemysłu, Finansów i Górnictwa…</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Sochacki, niech Pan wykazuje tę reakcyjność na projekcie rządowym, a nie w przemówieniu p. Wierzbickiego, bo to nie należy do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PSochacki">Dość stwierdzić, że gospodarcze pomysły p. Wierzbickiego są akceptowane przez obecny Rząd. Ale skoro program gospodarczy Rządu obecnego jest odbiciem interesów i dążeń wielkiego przemysłu i rolnictwa, skoro w dziedzinie społecznej jest on odbiciem interesów społecznych burżuazji, również w dziedzinie politycznej musi być odbiciem dążeń klas posiadających. Właśnie najlepsze potwierdzenie tej tezy znajdujemy w obecnym projekcie zmiany Konstytucji, który napewno nie byłby przedmiotem obrad obecnego Sejmu, gdyby nie armaty Piłsudskiego, gdyby nie przewrót majowy.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PSochacki">Dlatego tutaj w czasie obecnej dyskusji wyłoniło się zagadnienie, kto właściwie dziś w Polsce rządzi. Zagadnienie to zostało tu wczoraj w formie dość drastycznej postawione przez mówcę Stronnictwa Chłopskiego p. Polakiewicza. P. Polakiewicz oświadczył: „Rząd obecny nie jest naszym rządem z wyjątkiem p. Ministra Spraw Wojskowych”.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PSochacki">Wówczas zaś, gdy padło zapytanie: a czyim w takim razie jest ten Rząd? — p. Polakiewicz wskazał na prawicę.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PSochacki">Takie stawianie sprawy jest demagogją, w najwyższej mierze szkodliwą dla szerokich mas pracujących. Celem jej jest zatruć świadomość szerokich mas robotniczych i chłopskich przez szerzenie opowieści, że w Polsce rządzi zły rząd, rząd prawicowy, lecz w tym rządzie jest jeden człowiek dobry, opatrznościowy dla mas pracujących, niewinny baranek w stadzie wilków, okupowany przez prawicę — Marszałek Piłsudski. To jest ta polityka, którą nasza „lewica” przez długi czas prowadziła i prowadzi. Była to również polityka p. marszałka Piłsudskiego: nie ujawniać swego istotnego oblicza społecznego i politycznego, trzymać natomiast w swoim ręku aparat militarny, ażeby móc faktycznie politykę swoją przeprowadzać, lecz nie ściągać na siebie gniewu mas ludowych.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PSochacki">Uważam za konieczne zerwać tę maskę obłudy, którą t. zw. lewica się posługuje. Jasnem jest dla każdego, że niema mowy o tem, ażeby dzisiaj w Polsce rządził rząd prawicowy wbrew Piłsudskiemu, zwłaszcza rząd, w którym Piłsudski sam zasiada. Jasnem jest, że rząd obecny jest rządem zamaskowanej dyktatury Piłsudskiego i te wszystkie plany, które referował nam p. Minister Makowski, są właśnie zamierzeniami i planami Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: Zbliżamy się do dyktatury Trockiego)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PSochacki">Narazie zbliżamy się do dyktatury Piłsudskiego, do dyktatury mussolinizmu, ale masy pracujące znajdą w sobie dość siły, aby położyć tamę temu pochodowi reakcji i absolutyzmu.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(P. Dobrowolski: My dążymy do tego samego)</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PSochacki">Panie Pośle Dobrowolski...</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Niech Pan nie opowiada, Pan sam chodził do generała Dreszera po rozkazy)</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PSochacki">To jest nieprawda, co Pan mówi, Panie Niedziałkowski, a posłowi Dobrowolskiemu odpowiedziałem już przedtem i stwierdziłem, że komuniści wówczas, kiedy rządził w Polsce i władzę jeszcze posiadał rząd Chjeno-Piasta, rząd Witosa, mobilizowali wszystkie siły do walki z tym rządem. Dziś zaś, skoro władza jest w ręku nie Witosa, ale w ręku Piłsudskiego, skoro Piłsudski reprezentuje program reakcyjnej ofenzywy, nawołujemy do walki z jego dyktaturą. Ale od tych panów z P. P. S. którzy mówią, że chcą iść również do walki z dyktaturą Piłsudskiego domagamy się, żeby jawnie i otwarcie powiedzieli masom robotniczym, że w Polsce rządzi nie Makowski i nie Bartel, jak to słyszeliśmy z ust p. Daszyńskiego i codzień czytamy w „Robotniku”, aby nie zatajali rządów dyktatury Piłsudskiego. Dotychczas zaś panowie z P. P. S. zdobyli się tylko na narzekanie na rządy prof. Bartla, stawiając jednocześnie pomniki Piłsudskiemu, jak np. 27 czerwca r. b. w warszawskim „Splendidzie”. Nie mam więc podstawy wierzyć w szczerość „zwischenruf'ów” p. Dobrowolskiego.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PSochacki">Występując przeciwko zamierzeniom Piłsudskiego i jego rządu, występujemy tutaj nie w obronie abstrakcyjnej demokracji i nie w obronie demokracji burżuazyjnej, tak jak to czynią panowie z t. zw. lewicy. Nawołujemy do walki z reakcyjnemi projektami obecnego Rządu, dlatego, że jest to próba umocnienia frontu burżuazyjnego, dlatego, że jest to próba odebrania masom robotniczym tych minimalnych możliwości zaznaczania swego stanowiska, jakie im daje burżuazyjny parlamentaryzm.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PSochacki">Proszę Panów! Wiemy wszyscy, że to, co się ostatnio w Polsce działo, stało się pod naciskiem militarnej dyktatury Piłsudskiego. Piłsudski zagroził „ batem” i oto pod batem wybrało Zgromadzenie Narodowe Piłsudskiego, a później, na jego rozkaz, nieznanego niemal nikomu profesora Mościckiego. Pod batem Sejm uchwalił prowizorjum budżetowe, za którem głosowały również partje rzekomej opozycji: P. P. S. i Wyzwolenie. Obecnie pod batem Sejm ma przerabiać Konstytucję. Utraciwszy już faktycznie wszelkie znaczenie, ma również formalnie zepchnąć siebie i sejmy następne ze stanowiska decydującego w państwie, ma własnemi rękami grzebać demokrację parlamentarną, obaloną przez zamach wojskowy.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#PSochacki">Jakim zmianom ma ulec Konstytucja według zamierzeń Piłsudskiego? Zmiany te, narzucane Sejmowi przez rząd Piłsudskiego, sprowadzają się do następujących punktów:</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#PSochacki">1) Faktyczne zniesienie prawa budżetu, tej najstarszej i najbardziej podstawowej prerogatywy parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#PSochacki">2) Prawo wydania dekretów z mocą ustaw, żywcem przejęte z austrjackiego c. k. par. 14 i art. 87 carskiej ustawy zasadniczej. Artykuły te wskrzesza rząd, który ustami Piłsudskiego chełpi się tem, że wyplenia rzekomo z Polski stołypinowskie ustawy!</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#PSochacki">3) Veto prezydenckie, w gruncie rzeczy przywilej, półabsolutnych monarchów, narzędzie sabotażu ustaw niedogodnych dla klas posiadających.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#PSochacki">4) Prawo rozwiązania Sejmu, zawieszone nad parlamentem, jako ów bat Piłsudskiego do popędzania niesfornych posłów.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#PSochacki">Prócz tych czterech reform Rząd domaga się pełnomocnictw, które oznaczają zupełne zamarcie Sejmu na czas do 1 stycznia 1928 r.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#PSochacki">W ten sposób ma być usankcjonowana przez Sejm faktyczna dyktatura Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#PSochacki">I oto powstaje pytanie, jakie znaczenie będzie miał Sejm, któremu zreformowana wojskowym rozumem stanu Konstytucja odejmie nieskrępowane prawo uchwalania budżetu? Wszak z tego prawa rozwinął się cały parlamentaryzm angielski, prototyp parlamentaryzmu wogóle. Tymczasem, po uchwaleniu proponowanej przez Rząd „reformy” Konstytucji, Rząd będzie sobie gwizdał na to, czy mu Sejm budżet zatwierdzi, czy nie. Uchwali, i to w określonym terminie, jak w określonym czasie wykonywa się takie a takie ćwiczenia wojskowe, to dobrze, nie uchwali — to Rząd będzie przeprowadzał swój budżet drogą rozporządzenia p. Prezydenta i kwita.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#PSochacki">Bat, którym Piłsudski tak lubi grozić, a który jak dotąd spada wyłącznie na barki robotników i chłopów, ma się stać symbolem ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. Nad Sejmem wisieć ma stale, jak dyscyplina, ustawa zezwalająca Prezydentowi Rzeczypospolitej rozwiązywać Sejm, kiedy dusza zapragnie. W czasie zamknięcia Sejmu, to znaczy między jedną sesją a drugą i w czasie między rozwiązaniem Sejmu a zebraniem się nowego, p. Prezydent wydawać będzie „rozporządzenia z mocą wstecz”, obywatele zaś Rzeczypospolitej, sprowadzeni do roli chłopów pańszczyźnianych będą słuchali tych ekonomskich zarządzeń i pokornie płacili podatki.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#PSochacki">Rząd p. Piłsudskiego nie ogranicza się jednak do projektów sprowadzenia Sejmu na poziom jakiegoś Beiratu okupacyjnego, planuje on również zmianę ordynacji wyborczej w duchu życzeń reakcji. Co do tego znajdujemy nie podlegające wątpliwości wynurzenie zarówno osób bardzo bliskich osobie p. Piłsudskiego, jak i wynurzenia samego Rządu. Dość przytoczyć Głos p. Sieroszewskiego, wydrukowany w półoficjalnych organach „przewrotu moralnego” — w „Głosie Prawdy” i w „Polsce Zbrojnej”, gdzie to p. Sieroszewski domaga się zmniejszenia ilości posłów o połowę, przeprowadzenia wyborów z okręgów jednomandatowych, ustalenia cenzusu wyborczego, polegającego na umiejętności czytania po polsku i t. d. Są to wszak żądania żywcem przepisane z programu endecji. Dość przytoczyć jeszcze głos p. Daniłowskiego, który, o ile mi wiadomo, jest dotychczas członkiem P. P. S.; w „Kurjerze Porannym” wyraźnie domaga się on, żeby Rząd otrzymał najszersze pełnomocnictwa i żeby ogłosił ordynację wyborczą na mocy dekretu. Nic więc dziwnego, że prawica zachęcona temi pomysłami panów „demokratów”, idzie tak daleko, że domaga się już nie częściowej, ale zasadniczej reformy ustroju państwowego Polski w duchu reakcji przez „podniesienie cenzusu wieku, zastosowanie systemu pluralności, odpowiednie wykrojenie okręgów z różnemi — zależnie od stanu kulturalnego ludności — miernikami wyborczemi” i t. d. Jednem słowem dzięki inicjatywie Rządu i przy jego czynnem współdziałaniu jesteśmy świadkami ofenzywy, podjętej na całej linji na dotychczasową ordynację wyborczą!</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#PSochacki">Zresztą p. Premjer Bartel w rozmowie z przedstawicielami Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego wyraźnie zaakceptował szereg pomysłów, zawartych w reakcyjnym projekcie reformy Konstytucji tego stronnictwa. Między innemi p. Bartel oświadczył:</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#PSochacki">„Dlatego najlepszą rzeczą wydaje się powołanie nielicznej Rady Stanu, która i pracą swą i uchwałami dawałaby oparcie dla rozporządzeń”.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#PSochacki">P. Prezes Rady Ministrów powiedział dalej, że myśl tę, jako rzeczowo uzasadnioną weźmie pod bardzo gruntowną rozwagę. Następnie przedstawiciele Ch. N. wręczyli p. Prezesowi Rady Ministrów wniosek swego klubu w sprawie innych jeszcze zmian Konstytucji. P. Prezes Rady Ministrów zauważył, że wyjęcie z pod nietykalności poselskiej, w myśl wniosków klubu, działań przeciw całości Państwa i podburzania przeciw prawu, uważa za pożądane. Gdy poruszono sprawę ordynacji wyborczej, p. Prezes Rady Ministrów zainteresował się wnioskiem, by proporcjonalność istniała tylko w okręgach, gdzie jest to potrzebne ze względu na mieszany narodowościowo skład ludności, i wspomniał, jak i w poprzednich swych oświadczeniach, o pożytku podniesienia wieku wyborców i wybranych.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#PSochacki">Takie są wynurzenia p. Prezesa Rady Ministrów Bartla, podane w organie również bardzo blisko obecnego Rządu stojącym — w „Nowym Kurjerze Polskim”. Tak więc, stwierdzam, Piłsudski i Rząd obecny nietylko dał inicjatywę do reakcyjnych zmian obecnej Konstytucji, ale na całej linji i całą parą idzie w kierunku dążeń obozu Chjeno-Piasta, przeciw któremu z bronią w ręku występował w dniach majowych.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#PSochacki">Jakże pouczającem jest porównanie roku 1918 z 1926-ym! Wówczas wszystkie partje burżuazyjne stały na stanowisku demokracji, włożyły na siebie maski demokratyzmu — teraz zrzuciły te maski. Zachęceni przez p. Piłsudskiego kapitaliści i obszarnicy uznali, że nadszedł już czas na odrzucenie frazesów demokratycznych.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#PSochacki">Partje i pisma burżuazyjne prześcigają się w układaniu projektów zmiany Konstytucji...</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#komentarz">(Głos: Za przykładem Trockiego i Lenina poszli)</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#PSochacki">...i jeden jest reakcyjniejszy od drugiego. Podwyższyć wiek wyborców! Mało. Zmniejszyć liczbę posłów! Dać Senatowi te same prawa co Sejmowi, Senat ma być nie obieralny, lecz mianowany. Mało, wszystko mało! Znieść proporcjonalność wyborów, rozszerzyć prawo rządu! Mało, jeszcze mało. Dać Rządowi pełnomocnictwa, odebrać Sejmowi prawo budżetowe, wprowadzić veto prezydenta, dać mu prawo wydawania praw — dekretów! Lepiej, ale jeszcze mało! Znieść nietykalność posłów. Wprowadzić Radę Stanu mianowaną, Trybunał Konstytucyjny i t. d. — środki coraz reakcyjniejsze, cofnięcie się do czasów absolutyzmu. Coraz nowe projekty wysuwa burżuazja i obszarnicy, a czynią to teraz śmiało i odważnie, bo inicjatywa wyszła wszak od rządu p. Piłsudskiego, bo „lewicowiec” p. Bartel solidaryzuje się z temi projektami, a inny „lewicowiec” p. Sieroszewski dogadał się do tego, że żąda od wyborcy umiejętności czytania po polsku!</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#PSochacki">Przeciw komu zwraca się „reforma Konstytucji”? Oczywiście przeciw robotnikom, chłopom i narodom uciskanym.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#PSochacki">„Reforma Konstytucji” oznacza oddanie nieograniczonej niemal władzy w ręce rządu, którego przywódca — Piłsudski, uważając, że Polska jest „za uboga na eksperymenty socjalne”, zupełnie otwarcie przyjmuje program lewiatańskiej ofensywy na prawa robotników.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#PSochacki">Ale w tym samym stopniu „reforma Konstytucji”' zwraca się przeciw chłopom, jest próbą burżuazji i obszarników uwolnienia się od nacisku niezadowolonych mas chłopskich, groźnych swą liczebną przewagą, jest próbą ostatecznego pogrzebania reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#PSochacki">Wreszcie zwraca się ona przeciw mniejszościom narodowym, które mają zejść do roli „inorodców” w dawnej Rosji carskiej.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: Ale oni się nie dadzą tak łatwo, mamy plecy)</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#PSochacki">I ja również mam nadzieję, że się nie dadzą.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#PSochacki">„Reforma Konstytucji” ma zagwarantować obszarnikom ich folwarki, ma poręczyć kapitalistom nieograniczone prawo do wyzysku, ma jednym i drugim zapewnić pełnię władzy, faktyczną dyktaturę.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#PSochacki">Ale niedość na tem. Reforma Konstytucji ma dać możność Rządowi oddać obcym kapitalistom Bank Polski, monopole państwowe i t. d., wyprzedać naturalne bogactwa Polski, słowem uczynić Polskę kolonją obcego kapitału. Cała ta Targowica nowoczesna dokona się w ciszy gabinetów ministerjalnych, zdala od hałaśliwej sali sejmowej. Mamy być tego obcego, — przedewszystkiem angielskiego — kapitału kolonją rolną, ale także militarną. Polska ma się stać atutem w ręku imperjalistów angielskich, prowadzących politykę okrążania Związku Republik Radzieckich. Przed ludem pracującym Państwa Polskiego staje znów groźba uwikłania się w jakieś awantury wojenne.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#PSochacki">Prawica uprawia pseudo-opozycję przeciw Piłsudskiemu, w gruncie rzeczy jednak, popiera jego projekt przekreślenia parlamentaryzmu. T. zw. lewica zaś wie doskonale, że Piłsudski idzie przeciw masom robotniczym i chłopskim, ale nie jest w stanie przeciwstawić się dyktatorowi, bo nie mniej od prawicy drży na samą myśl o rzeczywistej rewolucji robotniczo-chłopskiej. My, komuniści spełnimy swój obowiązek i z całą mocą występujemy przeciw tym projektom rządu Piłsudskiego, bo pogrążają one masy robotników i chłopów Polski w jeszcze większą otchłań nędzy i niedoli. Masy robotnicze i chłopskie coraz wyraźniej zaczynają rozumieć, że w obecnym okresie walki klasowej są tylko dwie możliwe formy władzy: albo dyktatura burżuazji, która musi prędzej, czy później skończyć się klęską klas posiadających, albo dyktatura proletarjatu, obalenie władzy wyzyskiwaczy, objęcie rządów przez robotników i chłopów.</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#PSochacki">Występując przeciw rządowi Piłsudskiego, wyrażamy dążenia szerokich mas pracujących, które zdążyły już wyzbyć się złudzeń, iż przewrót majowy ziści ich dążenia i poznały, że istotna treść dążeń Piłsudskiego nie ma nic wspólnego z dążeniami robotników i chłopów, że przeciwnie: jest realizacją programu kapitalistycznego.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#PSochacki">Wobec tego w imieniu Komunistycznej Frakcji Poselskiej odrzucam rządowy projekt reformy Konstytucji, jak również projekty zgłoszone przez stronnictwa Chjeno-Piasta i stawiam wniosek formalny: „Sejm odrzuca rządowy projekt ustawy, zmieniającej i uzupełniającej Konstytucję Rzeczypospolitej z dnia 17 marca 1921 r.”.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł ks. Okoń.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PksOkoń">Wysoki Sejmie! W imieniu Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego mam zaszczyt złożyć Wysokiemu Sejmowi następującą deklarację: Lud polski, wieśniaczy był zawsze od wieków, jest i będzie niezmiennie ludem wolności. Wolność cenił zawsze i ceni, jako najdroższy swój skarb i klejnot, a kiedy cierpiał okrutne męki i katusze za czasów hańbiącej niewoli pańszczyźnianej, łamiąc obrożę upadlającego niewolnictwa, zrywał się kilkakrotnie w ciągu historji do buntów, ażeby rozerwać kajdany niewoli i wywalczyć sobie choćby iskrę wolności obywatelskiej. Nic dziwnego, że ten lud miljonowy, rolny, niegdyś wolny i gminowładniczy, a później skuty w hańbiące kajdany, zrywał się kilkakrotnie do życia ludzkiego, znośnego i do wolności obywatelskiej, podobnie, jak nasza Ojczyzna, wyrywała się buntem z pęt trzech zaborców, wołając słowami Wyspiańskiego z Warszawianki: „Byłam wolną, buntowna przemocy. Oto mnie w kajdany zakuto”. A ponad wszystkiem górowała pieśń mocarna: „Żyj swobodo, Polsko żyj”.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PksOkoń">Lud rolny, nie znając przez setki lat nawet cienia najmniejszej wolności, nie znając życia państwowego, uśpiony celowo w letargu wiekowym, wreszcie po wojnie światowej doczekał się rozerwania kajdan zaborczych i Polski niepodległej wolnej, dla której to idei niepodległościowej dał kosynierów Bartosza Głowackiego i synów w oddziały powstańcze i w legjony, doczekał się po raz pierwszy drobny rolnik w historji swojej Sejmu własnego i Konstytucji, a przez to praw obywatelskich, których nigdy nawet znać nie miał szczęścia. Karmił się zawsze i karmi nadzieją, że ten Sejm polski w Warszawie, do którego po raz pierwszy weszli chłopi, będzie ostoją i gwarancją nietylko jego wolności i dobrobytu, ale i spełnieniem jego pragnień i dążeń społecznych, politycznych i gospodarczych, a przedewszystkiem gwarancją nieomylną wykonania najpilniejszej i najważniejszej potrzeby 20 miljonowej klasy chłopskiej: reformy rolnej. Dlatego chłopi polscy słusznie uważali zawsze Sejm za najwyższą i najważniejszą instancję państwową, do której kierowali i kierują swoje tęsknoty i myśli, pomimo nawet Sejmu złego, pomimo wprowadzenia w błąd opinji chłopskiej podczas dwukrotnych wyborów sejmowych i pomimo wejścia do Sejmu drugiego dużego procentu ludzi tylko dzięki głosom chłopów oszukanych, którzy z szalonej naganki wyborczej, korzystając z nieuświadomienia politycznego ludu wieśniaczego i z braku jego silnej organizacji, stali się przedstawicielami ludności wbrew jej życzeniu i woli i przeciw duchowi chłopskiemu i idei chłopskiej. A ponieważ zwłaszcza ten Sejm obecny wyszedł nie z woli uświadomionego ludu, lecz z obałamucenia opinji większości ludowej i jest rażącym kontrastem do przekonań olbrzymiej większość społeczeństwa, przeto rozpoczęła się już od r. 1923 smutna tragedja obecnego Sejmu, a za winy obecnego t. j. drugiego Sejmu i za błędy wyborcze w r. 1922 chce się obecnem przedłożeniem rządowem p. Premjera Bartla o rzekomej naprawie Konstytucji karać nie winowajców, którzy taki zły Sejm stworzyli, nie karać „ręki działającej” lecz „ślepy miecz” i karać samą instytucję sejmową, która powinna być uszanowana bezwzględnie, jako kamień węgielny wolności obywatelskiej, najszerszych mas i sprawiedliwości społecznej. Ograniczenie zaś prawa najwyższej instytucji państwowej, jaką jest Sejm, a dawanie Prezydentowi wszechwładzy despotycznej rozwiązywania Sejmu według swojego widzimisię pod wpływem, może nieraz kliki tajemnej, choćby ten Sejm był dla mas ludowych jak najlepszy i sam w sobie najdoskonalszy, oraz dawanie mu prawa staroszlacheckiego „veto”, rozpoczętego przez nieszczęsnego Sicińskiego w r. 1652, co doprowadziło do takiej anomalji, że od roku 1690 do roku 1726 zaledwie jeden sejm ordynaryjny został skończony w dawnej Polsce, a wszystkie nieszczęsnem i zabójczem prawem zerwane — a oprócz tego dawanie Prezydentowi władzy ustawodawczej przez wydawanie dekretów podczas odraczania sesji sejmowych, to wszystko równa się nietylko deptaniu wszystkich społecznych i politycznych ideałów pracującego ludu polskiego, ale zarazem równa się to przekreśleniu instytucji przedstawicielstwa narodowego i grzebaniu parlamentaryzm mu w Polsce. Niedługo utrzymał się w Europie oświecony absolutyzm, a tembardziej nie może się długo utrzymać w Polsce, w kraju nawskroś wolnościowym, w kraju, który przelewał krew obficie dla wolności niemal wszystkich ludów, a nawet hen daleko za oceanem za wolność Ameryki, w kraju, który wypisywał na swoich sztandarach wolnościowych: „Za naszą i waszą wolność” — absolutyzm maskowany, który będzie znakomitą wodą na młyn tylko reakcji społecznej lub propagandy rosyjskiej, a zarazem żerem dla wszystkich wrogów masy ludowej polskiej, utrzymać się nie może.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PksOkoń">Praw i powagi sejmu staropolskiego w wieku XVI bronił wielki, genjalny pisarz polityczny Andrzej Frycz Modrzewski, który w swem nieśmiertelnem dziele „O naprawie Rzeczypospolitej” w księdze I, mówiąc o znaczeniu Sejmu dla narodu, napisał te słowa wielkie, pamiętne: „Posłowie ustawy też wszystkie pilnie przeglądają, a jeśli co Rzeczypospolitej szkodliwego być widzą, aby się przeciw temu zastawili. A przetoż żadne prawa ani ustawy nie są ważne, jedno, na które posłowie ziemscy pozwolą. Nie inaczej podobno są ci posłowie u nas, jedno jako u Rzymian bywali. Starsi nad pospólstwem, które zwano tribuni plebis…, aby się przeciwko wynalazkom panów rad opierali, a pilnie tego przestrzegali, żeby Rzeczpospolita ubliżenia jakiego nie odnosiła. I wiele rzeczy szkodliwych odrzucono, za nieprzyzwoleniem jego, to jest Sejmu, co Panie Boże daj, aby na wieki trwało”. Jakże więc można się ośmielić ograniczać prawa Sejmu, jako najwyższego przedstawicielstwa narodowego i sprowadzać znaczenie jego do śmiesznej karykatury, zbyt kosztownej, bez żadnego znaczenia i powagi, a funkcje jego ograniczać do funkcji smutnej pamięci Sejmu Niemego. Wszakże mamy wiek XX, czasy postępu na całym świecie, bo świat idzie naprzód, a biada państwu, które nie idzie naprzód z duchem czasu, lecz które chce się cofać do ciemnych mroków średniowiecza, do czasów ucisku biednego ludu i zacofania.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PksOkoń">Polska nowa, zmartwychwstała krwią i ofiarami swojego ludu, nie może być Polską absolutyzmu, despotyzmu, czy jakiejkolwiek reakcji, lecz Polską ludową, Polską wolnościową, postępową, państwem ludowem, opartem na 20-miljonowej masie chłopskiej, na miljonowej masie robotniczej i na rzeszy inteligencji pracującej, pomagającej ludowi pracującemu w jego polityczno-społecznych dążeniach.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PksOkoń">Polityka ma swoje odwieczne reguły, których nikt jeszcze bezkarnie nie zgwałcił — powiedział słusznie wielki Napoleon Bonaparte. Skoro w maju bież. roku zabłysł na widnokręgu Polski upadającej pod brzmieniem nadmiernych podatków i nieopisanej nędzy klas pracujących i kryzysu gospodarczo finansowego wielki i jasny moment entuzjazmu i ożywił ogromne nadzieje wynędzniałej i uciśnionej klasy chłopskiej i robotniczej, a zamiast poprawy bytu tych nieszczęśliwych mas, które są przeolbrzymią większością narodu, nie daje się tym miljonom narodu naszego niczego, żadnego polepszenia swego ciężkiego losu, tylko na domiar złego daje się ograniczenia nawet tej wątłej Konstytucji marcowej z 1921 r. i podeptanie Sejmu, jako instytucji najwyższej państwowej, a dostosowanie tak fundamentalnych zasad Konstytucji i ordynacji wyborczej do zachcianek reakcji i wstecznictwa, które miało być rewolucją majową zwalczone — to pyta się dziś cały lud polski rozgoryczony — i pocóż te ofiary i poco ta krew przelana? I przestrzega lud polski: oby te ofiary nie wyszły na korzyść rosyjskiemu komunizmowi, albo włoskiemu faszyzmowi! Wszakże ten czyn majowy miał wieść lud polski do róż, do zbóż, do kras, jak mówił poeta. Tymczasem przy obecnych zamierzeniach Rządu krwawe plony ofiar majowych zbierze tylko reakcja społeczna, która czyn majowy nazwała „zbrodnią rokoszu” i ona dziś, o ironjo, widzi, że to dla niej wyciągnięto kasztany z ognia majowego. A tutaj lud polski poniósł największe ofiary i masa ludowa życzliwem, gorejącem sercem pomagała zwycięstwu majowemu, przeto ta masa ludowa ma prawo domagać się dzisiaj kategorycznie od obecnego Rządu, by Polski nie spychał w dół i by przedstawicielstwa ludowego nie obdzierał z praw i majestatu i by staroszlacheckiego nieszczęsnego prawa veta nie wskrzeszał z grobów starej, źle rządzonej Polski, oraz by z instytucji sejmowej nie czynił kiepskiej, bezpożytecznej, ośmieszanej rady powiatowej. Masa chłopska, która się staje coraz szybciej radykalną w całej Polsce pragnie nie ograniczania i tak słabej Konstytucji, nie zapewniającej klasie chłopskiej niczego absolutnie, pragnie nie deptania praw Sejmu, nie obdarowywania ludu maskowanym absolutyzmem, ale przeciwnie znacznego rozszerzenia praw ludu pracującego, a zwłaszcza praw klasy chłopskiej, która tych praw przez tyle lat nie znała wcale, pragnie zniesienia Senatu jako instytucji zbytecznej, pragnie ziemi, pragnie chleba, pragnie pracy, pragnie zniesienia podatków, pragnie rozwiązania jaknajszybszego obecnego Sejmu i przeprowadzenia nowych wyborów w jesieni b. r., ale wyborów sprawiedliwych bez gwałtów, bez nadużyć, bez presji, na podstawie dotychczasowej ordynacji wyborczej, ażeby masa ludowa niczem nie krępowana mogła się wypowiedzieć swobodnie według własnej woli i przekonań.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PksOkoń">My radykali chłopscy zgodzilibyśmy się tylko na taką poprawę Konstytucji, któraby Polsce zapewniała charakter wybitnie rolniczy, chłopski i radykalny i któraby wykonanie bezwzględne reformy rolnej w dwóch latach postawiła sobie za naczelny problem państwowy, oraz któraby masie chłopskiej dwudziesto-miljonowej, jak najliczniejszej i najpożyteczniejszej zagwarantowała jak największy wpływ na bieg życia państwowego. Zamierzone zaś przez obecny Rząd rzekome poprawienie Konstytucji nie jest żadnem poprawieniem, lecz faktycznem pogarszaniem jej. A przed takiemi niebezpiecznemi eksperymentami pogarszania Konstytucji i rozgoryczania ludu ostrzegamy Rząd obecny stanowczo. Z masą bowiem ludową nie wolno nigdy igrać i nie wolno jej rozgoryczać, lecz trzeba o niej pamiętać i trzeba się z jej dążnościami liczyć poważnie. Wszakże już wielki Mochnacki rozumiał to dobrze, chwaląc wiekopomne uchwały Konstytucji 3 Maja, korzystne dla ludu, kiedy wyrzekł te wielkie słowa: „Czyżby lud wierzył w Polskę, czyżby ginął dla niej tysiącami na wszystkich pobojowiskach Europy, gdyby Polska nie pamiętała o nim, gdyby mu nie zapisała testamentem pewnego udziału w prawach obywatelskich”.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PksOkoń">Chłopi polscy nauczeni smutnem doświadczeniem przeszłych wieków nieszczęsnej pańszczyzny i gorzkiemi zawodami już za czasu ośmiolecia swojego własnego Państwa wskrzeszonego obawiają się nietylko wszechwładzy rządu, ale jeszcze więcej wszechwładzy biurokracji w naszej Polsce, i tak już wszechwładnie rządzącej i dokuczającej biednemu ludowi wiejskiemu, bo ta biurokracja, ukrywając się zawsze poza plecami każdego rządu, jest dla ludu pracującego najdokuczliwsza.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PksOkoń">Z tych to pobudek my, radykali chłopscy, broniąc prawa i wysokiej godności instytucji sejmowej, pragnąc Polski wolnościowej, postępowej i szczerze demokratycznej, Polski chłopskiej i kochający Polskę najszczerzej, najprawdziwiej, a wierzący w to niezłomnie, że w Polsce dopiero wówczas będzie panowała sprawiedliwość społeczna, dobrobyt i szczęście mas miljonowych, gdy zdrowa, rozumna i patrjotyczna masa chłopska dwudziestomiljonowa wysunie się na czoło społeczeństwa naszego i Państwa naszego i gdy nowy Sejm będzie w ogromnej większości chłopski i radykalny, a mając stokroć wyższą powagę i zaufanie mas od obecnego Sejmu, sponiewieranego i podeptanego, będzie dopiero w prawie zmienić i poprawić Konstytucję marcową, stoimy na stanowisku, że dopiero przyszły Sejm Konstytucję zmieni i poprawi, ale na korzyść ludu, a nie na jego szkodę i dlatego będziemy głosowali za wnioskiem p. Daszyńskiego o odrzucenie przedłożenia rządowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Nie mógłbym się zgodzić z Panem Posłem co do tego, że wygłoszone przed chwilą przemówienie było deklaracją. Według mnie, przekroczyło ono ogromnie ramy deklaracji. Głos ma p. Wołoszyn.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PWołoszyn">W sprawie wniosku rządowego o zmianie Konstytucji, zgłaszam w imieniu Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady następującą deklarację:</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PWołoszyn">Parlamentaryzm i konstytucjonalizm mają swój początek w dobie załamywania się absolutyzmu w walkach burżuazji z feudałami. Był to czas, gdy kapitalizm w dzisiejszem rozumieniu tego słowa był jeszcze zupełnie młodym i gdy pewne swobody obywatelskie były nawet konieczne dla rozwoju przemysłu. Wówczas to hasło konstytucji i parlamentaryzmu było poniekąd rewolucyjne i mobilizowało masy do walki z absolutyzmem. W miarę tego, jak miejsce cesarzy i królów z bożej łaski zajmowali królowie żelaza, węgla i t. d. — tracił znaczenie i parlamentaryzm. W dobie ostatniej parlamentaryzm jest już tylko iluzją, przy pomocy której syta władzy burżuazja i ugodowi wodzowie proletarjatu oszukiwali masy pracujące. Parlamenty stały się przybytkiem targów między kapitalistami i ugodą kosztem mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PWołoszyn">Polski parlamentaryzm jest szczególnie karykaturalnym, ponieważ na polskiem życiu społecznem zaciążyły wybitnie odziedziczone po b. rządach carskich i cesarskich ustawy i kodeksy. Prócz tego polski konstytucjonalizm nie wyrósł, jak inne w walce z absolutyzmem, nie był budowany z dołu przez masy, a był ustępstwem ze strony burżuazji na rzecz mas, był „zaofiarowany” z góry. Przyczyną tego był fakt, że Polska jako samodzielny twór państwowy powstawała w epoce powojennej oraz w epoce rewolucyjnej i burżuazja gotowa była pójść na wszelkie chwilowe ustępstwa, aby tylko przytłumić i zatrzymać rewolucyjny rozpęd mas. Dlatego, w Polsce stosowane są dwie konstytucje: jedna pisana, martwa z 1921 r. i druga żywa, wyrażająca się w krwawym terorze szlachty i administracji względem chłopów, robotników i narodowości uciskanych.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PWołoszyn">Przedłożony Sejmowi projekt zmiany Konstytucji przekreśla zupełnie parlamentaryzm, obala ostatnie iluzje demokracji, a wprowadza natomiast dyktaturę. Ustawa ta projektuje następujące zmiany w dotychczasowym ustroju Polski: 1) daje Prezydentowi Rzeczypospolitej prawo: a) samodzielnego rozwiązania Sejmu, b) wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, c) kwestjonowania przyjętych przez Sejm ustaw i 2) pozbawia Sejm prawa uchwalania budżetu. Prócz tego nadaje Rządowi nieograniczone pełnomocnictwa na czas do 1 stycznia 1928 r.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PWołoszyn">Projekt ten wyposaża Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz rząd dyktatorskiemi pełnomocnictwami i sprowadza do zera udział Sejmu w rządzie. W razie przyjęcia tego projektu Sejm stałby się czemś w rodzaju rady przybocznej dyktatora i miałby za zadanie osłaniać swem istnieniem nagość dyktatury. Rząd domaga się uprawnień kosztem Sejmu, chce pozbawić Sejm wszystkich praw suwerenności, a tem samem odjąć mu to, co jest treścią i istotą ustroju parlamentarnego. Pozbawienie Sejmu prawa kontroli nad sposobem dysponowania przez Rząd dochodami Państwa niszczy istotę parlamentaryzmu. Art. 4 niniejszego projektu, nadający wydanym bez udziału Sejmu rozporządzeniom Prezydenta Rzeczypospolitej moc ustawy, sprzeciwia się zasadzie suwerenności Sejmu i obala elementarne podstawy ludowładztwa. Artykuł ten jest analogiczny ze słynnym reakcyjnym paragrafem 14 austrjackiej konstytucji, który był ostoją absolutyzmu monarchji Habsburgów; oraz art. 87 carskiej ustawy zasadniczej. Prawo samowolnego rozwiązywania Sejmu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, jest poprostu batem w ręku Rządu. Sejm miałby w takim wypadku do wyboru: albo być pokornym narzędziem czynników rządzących, albo narazić się na rozpędzenie.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#PWołoszyn">Projekt rządowy jest jeszcze reakcyjniejszy od zgłoszonych dotychczas przez obóz Chjeno-Piasta. Żądania prawicy sprowadzają się głównie do zmiany ordynacji wyborczej oraz ograniczenia prawa nietykalności poselskiej, co jest równoznaczne ze zmniejszeniem ilości mandatów dla mas chłopsko-robotniczych oraz teroryzowaniem posłów opozycyjnych w przyszłym Sejmie. Obecny rząd „odrodzenia moralnego” zapowiada w swoim reakcyjnym projekcie więcej jeszcze ograniczeń obozu chłopsko-robotniczego, niż nawet śmiała zażądać grupa kapitalistyczno-obszarniczej burżuazji. Hasłem prawicy było: zredukować opozycję chłopsko-robotniczą w przyszłym Sejmie, hasłem rządu Bartla-Piłsudskiego jest: precz z Sejmem, niech żyje dyktatura.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PWołoszyn">To dążenie kapitalistycznych kół polskich do zlikwidowania nawet tej karykaturalnej Konstytucji, jaka obowiązywała dotychczas, dążenie do dyktatury nie jest czemś oderwanem i nie jest wcale oryginalnym wybrykiem polskiego kapitalizmu. Jest to platforma, na którą wkracza dziś międzynarodowy kapitalizm. Przyczyną tego jest z jednej strony rozwój i skrystalizowanie się kapitalizmu, który nie chce krępować się żadnemi względami pseudokonstytucyjnemi, a z drugiej strony równoległy rozwój świadomości klasowej, oraz organizacji mas pracujących, który kapitalizm chce zgładzić za wszelką cenę. Tym to właśnie masom daje ustrój konstytucyjny niekiedy pewną minimalną swobodę ruchów, czego nie chce dalej cierpieć rozwielmożniony kapitalizm. Kapitalizm w dobie obecnej czuje się poważnie zagrożonym przez masy pracujące i gra o wielką stawkę: albo ostatecznie zdusić i zgnębić lud pracujący rządem „silnej ręki”, albo zostać pokonanym. Taką właśnie grę rozpoczęła burżuazja polska w porozumieniu z podtrzymującym ją kapitałem zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PWołoszyn">Oblicze polityczne obozu Piłsudskiego ujawniło się już dostatecznie. Po dojściu do władzy przy pomocy chłopów, robotników i drobnomieszczaństwa Piłsudski powołał do życia ten sam Sejm, przeciwko któremu walczył, i oświadczył wyraźnie, że nie naruszy równowagi socjalnej, czyli że w niczem nie zmieni dotychczasowego ustosunkowania sił w rządach. Aresztowani w pierwszych dniach walki generałowie zostali zwolnieni, podczas, gdy więźniowie polityczni, wtrąceni za kraty przez rządy poprzednie, dotychczas gniją w więzieniach. Rząd Piłsudskiego prolongował sądy doraźne. Bat, którym groził Piłsudski opornym, spadł znowu na tych samych, których zwalczał także rząd Chjeno-Piasta, t. j. na masy chłopsko-robotnicze. Policja Piłsudskiego znęcała się nad chłopami w powiecie baranowickim, w powiecie wilejskim, tratowała włościan końmi, policja Piłsudskiego aresztowała robotników i chłopów w Białostockiem, w Tomaszowie, strzelała do robotników w Ostrowcu, w Gostyninie, Inowrocławiu i t. d. Ajenci defensywy i nadal uprawiają ohydny teror na ziemiach Białorusi Zachodniej. W licznych zatargach chłopów białoruskich z obszarnikami o ziemię lub las, policja Piłsudskiego zjawia się na każde skinienie obszarnika i spełnia rolę ekonomów obszarników.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PWołoszyn">Do Rządu powołał Piłsudski znanego monarchistę wileńskiego, obszarnika Staniewicza na Ministra Reform Rolnych — czyli, że reformy rolnej nie będzie; na Ministra Rolnictwa obszarnika Raczyńskiego, na Ministra Skarbu męża zaufania kapitalistów polskich, Klarnera, na Ministra Kolei chadeka Romockiego. Rząd Bartla-Piłsudskiego zapowiada zniesienie Ministerstwa Robót Publicznych oraz Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Minister Staniewicz zapowiada wzmocnienie osadnictwa na naszych ziemiach, Minister Kwiatkowski zapowiada, że robotnik będzie musiał pracować więcej, niż dotychczas, czyli że mamy perspektywę przedłużenia dnia roboczego i obniżenia płacy i t. d.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PWołoszyn">Charakterystycznem też jest, iż Piłsudski znajduje poparcie w całym obozie kapitalistyczno-obszarniczym. Wkrótce po przewrocie zgłosili się do zwycięzcy przedstawiciele szlachty kresowej z wyrazami hołdu i uznania. Zwycięstwo Piłsudskiego oznaczało dla szlachty kresowej umocnienie na swoich folwarkach, oraz nadzieję zdobycia ziemi konfiskowanej na rzecz chłopów w sąsiednich republikach sowieckich. Organ obszarników i monarchistów wileńskich „Słowo” oświadcza: „Panie Marszałku, przy Tobie stoimy i przy Tobie stać chcemy”.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#PWołoszyn">Rząd Bartla-Piłsudskiego przychodzi dziś do Sejmu z żądaniem uchwalenia mu nieograniczonych pełnomocnictw. Mało tego, Rząd domaga się od Sejmu, by tenże Sejm sam wydał na siebie wyrok śmierci, by sam zrzekł się swych praw na rzecz Rządu, by sam zepchnął siebie do roli manekina. Uprawnienia te potrzebne są Rządowi w celu nieskrępowanego przeprowadzenia w życiu planu gospodarczego finansjery zagranicznej. Zjednoczony kapitał anglo-amerykański zgodził się finansować za cenę dobrych procentów „odrodzenie moralne” Polski. Dzisiejsze pisma podają, że prof. Kemmerer przybył już do Warszawy na czele misji rzeczoznawców. Złoto zagraniczne, którego bliskość zahamowała już nawet spadek złotego na giełdzie, przychodzi do Polski za cenę przemiany kraju na kolonję, która ma stać się rynkiem zbytu i produkować surowce. Dla chłopów i robotników oznacza to zepchnięcie mas pracujących do roli białych murzynów, którzy swą pracą muszą dać procent za ulokowane w Polsce kapitały. Polskie koła obszarniczo-kapitalistyczne spokojnie patrzą w przyszłość w przekonaniu, że „kruk krukowi oka nie wydziobie”.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#PWołoszyn">O poczynaniach rządu Bartla-Piłsudskiego świadczy wymownie uchwalony na ostatniem posiedzeniu Sejmu budżet kwartalny, który przyjęty został w brzmieniu rządowem. Budżet ten nie różni się zasadniczo niczem od poprzedniego projektu budżetowego Ministra Zdziechowskiego, jest tylko nieco większy, przyczem podwyżka uzyskana jest drogą podatków pośrednich, t. j. obarczenia wyłącznie mas pracujących. Podwyższone zostały wydatki na Ministerstwo Spraw Zagranicznych t. j. na pensje dla dyplomatów zagranicznych, oraz na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości czyli na Ministerstwo Policji i Ministerstwo Więzień.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PWołoszyn">Tak obca jak i rodzima finansjera dąży do uwolnienia się od kontroli Sejmu. Udział przedstawicieli mas chłopsko-robotniczych a nawet stronnictw ugodowych w obradach Sejmu jest dla niej niewygodny.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#PWołoszyn">Nie ulega wątpliwości, że od obecnej większości sejmowej uzyska rząd żądane pełnomocnictwa. Kapitalistyczno-obszarnicza większość sejmowa uczyni to chętnie, bo wie, że przy nowym stanie rzeczy silniej jeszcze pochwyci w ręce lejce rządów, wie, że uchwalając dyktaturę — uchwala ją dla siebie samej. Ale my, przedstawiciele chłopów i robotników białoruskiej narodowości uciskanej, protestujemy jak najostrzej przeciwko dyktaturze spółki kapitalistyczno-obszarniczej. My powiemy szerokim masom pracującym, że teraz grozi im jeszcze większe niebezpieczeństwo, niż dawniej. Powiemy masom tym, że tylko organizowana i solidarna walka z reakcją i ugodą może je wyzwolić z jarzma nędzy.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#PWołoszyn">Głosować będziemy przeciw pełnomocnictwom dla Prezydenta i Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pryłucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PPryłucki">Wysoki Sejmie! Przewrót w Polsce był koniecznością historyczną. Wszyscy bez wyjątku odczuwali, że tak dalej iść nie może. Duszono się w marazmie politycznym i społecznym, w jaki pogrążyły kraj Sejm i dotychczasowe rządy. Obcy obserwatorowie naszego życia politycznego od przeszło roku przepowiadali doniosłe wypadki, które zmienić muszą fatalne stosunki, pchające Polskę do zagłady. To też masy ludowe spotkały dni majowe z uczuciem wielkiej ulgi, a nawet ze wzruszającym zapałem.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PPryłucki">Spodziewano się w pierwszej chwili, że nastąpią radykalne zmiany, że władza spocznie w rękach demokracji, że zapoczątkowane zostaną daleko sięgające reformy, zmierzające do szybkiego wprowadzenia w życie zasad Konstytucji 17 marca oraz do zaspokojenia gospodarczych, społecznych i kulturalnych potrzeb mas ludowych bez różnicy wyznania i narodowości.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PPryłucki">Obecnie panujące rozczarowanie, od którego wolną jest, zdaje mi się, tylko skrajna prawica, dla człowieka choć trochę obeznanego z historją podobnych przewrotów, bynajmniej nie może być niespodzianką.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PPryłucki">Słabą stronę wypadków majowych widzę w tem, że nie były one dziełem ludu, lecz pojedyńczego człowieka. Rewolucję robi naród i w jego zwycięstwie tkwi legalizacja jego czynu. Przewrót dokonany przez jednostkę jest li tylko zamachem stanu, a zamach stanu w skutkach swych nigdy nie może zadowolić mas ludowych, o ile jego twórca nie zrozumie konieczności oparcia się na zorganizowanej demokracji.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PPryłucki">Autorowie zamachów stanu zwykle chorują na ślepotę polityczną, na niewdzięczność i zarozumiałość. Mając zwycięstwo swoje do zawdzięczenia poparciu warstw ludowych w chwili krytycznej, już nazajutrz po zamachu zapominają o doznanej pomocy, całkowitą zasługę zwycięstwa skłonni są przypisać wyłącznie własnej osobie i odtąd własną osobę uważają za jedyne źródło wszelkiej mądrości, spoglądając z góry na te nędzne masy ludowe, które mają czelność też chcieć coś powiedzieć we własnej sprawie.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PPryłucki">W pamiętny czwartek zwrócono się o pomoc do rzesz pracujących, które poparcia tego nie odmówiły, ogłosiwszy właśnie strajk generalny. A już w sobotę przedstawicielowi jednego z najbardziej wierno poddańczych klubów sejmowych podobno odmówiono audjencji, oświadczając mu przez adjutanta, że nie pozwoli się na rozszarpanie Polski.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PPryłucki">Jako „rozszarpanie Polski” zupełnie na modłę narodowej demokracji określono rezolucję polskich stronnictw lewicowych, w których nie było absolutnie nic takiego, coby kolidowało nawet z Konstytucją z dn. 17 marca!</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PPryłucki">Wobec tego z wyjątkowem, a zrozumiałem zaciekawieniem oczekiwano ogłoszenia programu nowego Rządu. I pod tym względem spotkał nas ogromny zawód. Przyszło się do nas po pieniądze; nie uważając za potrzebne zaznajamiać nas z całokształtem zamierzeń rządowych. Żąda się od nas, abyśmy cierpliwie i posłusznie uznawali, że po rewolucji moralnej logika w postępowaniu Rządu jest rzeczą zbędną. W despocjach wschodnich rządzi kaprys paszy. Powinniśmy biernie się przyglądać temu, jak te metody rządzenia przeflancowuje się do Polski.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PPryłucki">Nie miałem zaszczytu być obecnym na sławetnej prelekcji wygłoszonej w sobotę poprzedzającą Zgromadzenie Narodowe, ale już te urywki, jakie przeczytałem w pismach, wystarczyły mi, ażebym się wstydził przyjść potem do Sejmu. Solidarnie przez polskie stronnictwa lewicy oraz mniejszości narodowe ogłoszone hasło natychmiastowego rozwiązania się Sejmu, jest jedynie godną odpowiedzią na obelgę rzuconą w twarz nam wszystkim. Powiedziano nam, że właściwie możnaby nas rozpędzić na wszystkie cztery wiatry i nikt się za naszą krzywdą nie ujmie, że czas już, ażebyśmy trochę odpoczęli, i oto wielu z nas odpowiada na to: nie chcemy być tylko tolerowanymi statystami, nie uważamy jednak, ażeby był teraz właściwy czas na wypoczynek, a więc rozejdźmy się i niech wola ludu powoła nowe przedstawicielstwo parlamentarne.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PPryłucki">I oto wbrew wszelkiej logice chce się nas na gwałt zatrzymać w gmachu przy ulicy Wiejskiej. Wysłuchaliśmy dzisiaj przemówienia tak pięknego, że aż przypominającego wypracowanie obiecującego ucznia 6 klasy gimnazjum. P. Minister Sprawiedliwości z perfidją wcale niedwuznacznie okraszoną drwinami zapytuje się…</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, użył Pan słowa „perfidja”. Otóż wyrażenie to pod adresem członka Rządu, przemawiającego w imieniu Rządu, jest niedopuszczalne. Przypuszczam, że p. Poseł nie miał zamiaru obrażania członka Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PPryłucki">Bynajmniej…</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Uznaję pańskie wyjaśnienie za wystarczające.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PPryłucki">Otóż powiedział p. Minister: jakżeż chcecie teraz się rozejść, pozostawiając ciężar sanacji innym?! To jest tchórzostwo! Musicie mieć odwagę zostać w dalszym ciągu, ażeby móc się rehabilitować!</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PPryłucki">Mamy się „zrehabilitować” przez przygotowanie trumny dla parlamentaryzmu polskiego, przez sankcjonowanie w Konstytucji chronicznego absolutyzmu!</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PPryłucki">Proszę Panów, wprowadzenie do Konstytucji przepisu o pełnomocnictwach byłoby legalizacją stanu, obecnie w Polsce panującego, byłoby jeszcze pogorszeniem tego stanu, byłoby otworzeniem drzwi naoścież dla dyktatury.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PPryłucki">Niema wogóle dobrej dyktatury, a najgorszą jest dyktatura, która przychodzi z lewej strony społeczeństwa. Dyktatorem może być tylko człowiek, który uwierzył w siebie bez zastrzeżeń, a taki człowiek jest najbardziej niebezpieczny, bo jest nieobliczalny.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PPryłucki">Żąda się od nas pełnomocnictw dla spraw nietylko polityki wewnętrznej, ale i zewnętrznej. Czytając uważnie pisma polskie, oraz zagraniczne, napotykamy już na pewne, dość niepokojące informacje. Słyszymy szemrania o zamierzonych salto mortale, czy to na północnym zachodzie, czy to na wschodzie. Wiadomą jest rzeczą, że dyktatura może się trzymać tylko środkami wyjątkowemi i wkońcu powoduje albo wybuch wewnętrzny, albo wojnę z jakimś sąsiadem. W tem położeniu znajdują się obecnie Włochy, gdzie p. Musollini szuka usilnie pretekstu do wywołania wojenki celem podniesieniu własnego prestige'u.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PPryłucki">Nie wiem, do czego doprowadziłaby dyktatura w Polsce, czy do strasznej zawieruchy wewnątrz, czy do starcia zbrojnego nazewnątrz, — w każdym razie jedna i druga możliwość byłaby zgubna dla kraju oraz dla interesów szerokich mas ludowych. Dlatego też wątpię, aby się znalazł jakikolwiek odłam demokracji szczerze lewicowej, któryby mógł się zgodzić na podtrzymanie dyktatury w Polsce.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PPryłucki">Najbardziej niepokojącem w tym całym kontredansie jest to, iż rząd „sancji moralnej” widocznie zapewnił sobie jakieś poparcie, niewiadomo za jaką cenę, w obecnej izbie prawodawczej i najprawdopodobniej liczy na pomoc tych samych stronnictw, przeciw którym głównie był skierowany przewrót majowy.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PPryłucki">Mam przed sobą dzisiejszy numer Ilustrowanego Kurjera Codziennego, i znajduję w nim depeszę z Lublina, nadaną dn. 5 lipca: „Na wiecu w Wąwolnicy, pow. pułaskiego pos. Kotkowski ze Związku Ludowo-Narodowego”...</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Głos: Czy jest taki?)</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PPryłucki">...sprawdziłem na liście obecnych, jest „…złożył następujące oświadczenie: ponieważ Marszałek Piłsudski nie poszedł dalej po linji rewolucji, mając na względzie dobro całego narodu, Związek Ludowo-Narodowy będzie popierał Marszałka Piłsudskiego w usiłowaniach naprawy Rzplitej”. Dodam od siebie, że prawdopodobnie tylko w tym wypadku, gdy te usiłowania pójdą w kierunku programów prawicowych.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PPryłucki">Otóż widocznie zapewniwszy się co do poparcia pewnych żywiołów w Izbie prawodawczej, żywiołów, które przed 12 maja nie były wcale miarodajnemi dla inicjatorów przewrotu, poruszono sprawę zmiany Konstytucji, a poruszając sprawę tę Rząd rozpętał formalną orgję rewizjonizmu i właśnie wyłącznie po prawej stronie Izby, tak że przedłożenie rządowe w tej sprawie znajduje się na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia w niezmiernie kompromitującem towarzystwie, lecz pana Bartla, jak najwidoczniej, to nie żenuje.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PPryłucki">Poza tem wysoce symptomatycznym jest szczegół następujący. Mam przed sobą wniosek stronnictwa Piasta. Stronnictwo to odmawia Prezydentowi pełnomocnictw w dziedzinie ustawodawczej i jest przeciwne temu, aby przyjąć en bloc przedłożenie rządowe. Atoli co do jednej sprawy klub ten idzie strasznie daleko, bo powiada, że uznaje za „konieczne upoważnienie Rządu do wydania nowej ordynacji” wyborczej do Sejmu i Senatu. I jakżeż ma wyglądać ta ordynacja? Wysoce niemoralnie i skandalicznie, bo klub ten otwarcie przyznaje się do tego, do czego dąży, a nie potrafi nawet ukryć tego, że jest nielogiczny i nie posiada uzasadnienia dla swych postulatów. Żąda on okręgów jednomandatowych, a przytem powiada: lecz w miejscowościach, gdzie to dla mnie niewygodne, proszę mi dać okręgi wielomandatowe!</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(P. Byrka: Otwarte karty.)</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PPryłucki">Racja. Ale ja sądzę, że to nie są tylko otwarte karty, to jest oferta, to jest zaangażowanie się, to jest wyrażenie gotowości upoważnienia Prezydenta do wydania tej ordynacji wyborczej! A więc, szan. Panie Ministrze, nie sądzę, aby klub Pana był tak łatwowierny, aby zgłosił się z taką ofertą i tak się zaangażował, nie otrzymując uprzednio jakichkolwiek koncesji od tego Rządu, który, jak wiadomo, właściwie nie ma własnej woli i własnego programu, składając się nie tyle z ministrów ile z adjutantów.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PPryłucki">Tak głośno i tyle się krzyczało na rogach wszystkich ulic o tem, że rządy polskie zanadto zależne są od stronnictw, że zakulisowe pertraktacje między rządem a klubami są bolączką demoralizującą obydwie strony, i oto znowu pachnie w powietrzu takiem i szacherkami, mamy znowu handel między rządem „sanacji moralnej”, a temi stronnictwami, przeciw którym ta „sanacja” rzekomo miała być skierowana!</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#komentarz">(P. Chełmoński: Tak się robi interesy właśnie.)</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#PPryłucki">Słusznie, ale wobec tego musimy stwierdzić ze smutkiem, że każdy rząd demokratyczny w Polsce zaczyna pięknie, a kończy bardzo brzydko, jak widzieliśmy na przykładzie rządu p. Sikorskiego, jakeśmy to widzieli na osobistej karjerze bardzo zresztą poważanego przeze mnie pana posła Thugutta, jak to widzimy wreszcie na rządzie pana Bartla, — tylko w tym ostatnim wypadku to idzie z błyskawiczną szybkością…</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#PPryłucki">Będąc zatem w zasadzie za zmianą Konstytucji w sensie nadania Panu Prezydentowi prawa rozwiązywania Sejmu, wobec sytuacji wytworzonej przez Rząd obecny, będę jednak głosował a limine przeciw całemu przedłożeniu rządowemu, uważając, że powinniśmy się rozejść jak najprędzej, a załatwienie tych spraw pozostawić przyszłemu Sejmowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#Marszałek">W trakcie dyskusji zostały zgłoszone pokrywające się ze sobą wnioski, zmierzające do odrzucenia w pierwszem czytaniu projektu ustawy, który przedyskutowaliśmy. Są to wnioski klubu P. P. S., p. Chruckiego i p. Sochackiego. Proszę Posłów, którzy są za odrzuceniem projektu ustawy w pierwszem czytaniu, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek został odrzucony. Projekt ustawy odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#Marszałek">Na życzenie przewodniczącego Komisji Konstytucyjnej, komunikuję Panom, że posiedzenie Komisji Konstytucyjnej odbędzie się dziś o godz. 7 wieczorem, celem wyboru referenta.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#Marszałek">Przy sposobności zwracam uwagę także na to, że niektórzy członkowie Sejmu, jako członkowie Komisji Administracyjnej, zwrócili się do mnie z protestem, iż równocześnie z posiedzeniem Sejmu odbywa się posiedzenie Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#Marszałek">Muszę przypomnieć, że całkiem wyraźnie utarł się w naszej Izbie zwyczaj, że równocześnie z plenarnem posiedzeniem Sejmu może się odbywać posiedzenie komisji tylko wtedy, jeżeli żaden z członków tej komisji nie zaprotestuje. Dlatego też porozumiałem się z p. Putkiem, jako przewodniczącym Komisji Administracyjnej, że dalszy ciąg posiedzenia Komisji Administracyjnej odbędzie się po zakończeniu dzisiejszego plenarnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Głos: A co będzie z uchwałami?)</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#Marszałek">Nie do mnie należy rozstrzyganie sprawy, która należy autonomicznie do Komisji.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie niektórych postanowień ustawy z dnia 25 listopada 1920 r. w przedmiocie przyznania obligacjom Towarzystwa Kredytowego Przemysłu Polskiego gwarancji skarbowej oraz uproszczonego ściągania należności rzeczonego Towarzystwa (druk nr. 2416). Głosu nikt nie żąda, sprawę odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#Marszałek">Punkt 3: trzecie czytanie projektu ustawy o zaciągnięciu pożyczki państwowej w dolarach Stanów Zjednoczonych Ameryki (druki nr. 2481 i 2158). Do trzeciego czytania nie zgłoszono żadnych poprawek. Do głosu nikt się nie zapisał. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, żeby wstali. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta. Pozostała do przegłosowania rezolucja komisyjna. Mają Panowie tę rezolucję w druku nr. 2481. Niema co do niej sprzeciwu — uważam ją za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#Marszałek">Prócz tego mamy wniosek p. Wyrzykowskiego. Przypominam Panom, co oświadczyłem na wczorajszem posiedzeniu, że poddam pod głosowanie tylko ustęp pierwszy tego wniosku: „Sejm wybiera komisję z 9 osób dla zbadania sprawy wydzierżawienia monopolu zapałczanego Spółce akcyjnej dla eksploatacji państwowego Monopolu Zapałczanego w Polsce”. Obecnie p. Wyrzykowski zgłasza propozycję dotyczącą składu komisji. Propozycja ta, jak mi zakomunikowano, jest uzgodniona ze stronnictwami tak, że będzie mogła być przyjęta przez aklamację.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem pierwszej części rezolucji p. Wyrzykowskiego, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#Marszałek">Propozycja p. Wyrzykowskiego co do składu komisji opiewa jak następuje: Do komisji tej powołani być mają posłowie: Michalski, Saraniecki, ks. Kaczyński, Rozmarin, Szebeko, Wyrzykowski, Socha, Michalak, Pączek. Propozycja ta jest uzgodniona — uważam ją za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 4 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o zmianie niektórych postanowień ustawy z dnia 2 marca 1923 r. w przedmiocie udzielenia Ministrowi Skarbu upoważnienia do regulowania w drodze rozporządzeń obrotu pieniężnego z krajami zagranicznemi oraz obrotu obcemi walutami (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 25, poz. 154) w brzmieniu, nadanem jej ustawami: z dnia 23 marca 1923 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 62, poz. 459), z dnia 20 marca 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 29, poz. 285) i z dnia 31 marca 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 32, poz. 225) (druk nr. 2354 i odbitka roneo nr. 268).</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Rusinek.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PRusinek">Od dnia 2 marca 1923 r. Ministerstwo Skarbu posiada prawo regulowania w drodze rozporządzeń obrotu pieniężnego z krajami zagranicznemi oraz obrotu obcemi walutami. Ustawa z 2 marca 1923 r. była trzykrotnie zmieniana, przyczem tenor tych zmian polegał równie na tem, że przedłużano jej moc na rok.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PRusinek">Rząd wystąpił z propozycją przedłużenia mocy ustawy na rok następny, oraz zaproponował skreślenie art. 4 gdzie było przewidziane płacenie grzywien za przestępstwa dotyczące tej ustawy w markach polskich. Ponieważ marki polskie nie istnieją w obecnym obiegu, wobec tego artykuł ten nie miał żadnego znaczenia. Komisja Skarbowa doszła do wniosku, że w chwili obecnej istnieje potrzeba, ażeby Rząd miał prawo regulować natychmiast przedewszystkiem sprawy dotyczące walut. Chodzi o utrzymanie kontroli nad wpływem walut z eksportu, o przeciwdziałanie ucieczce kapitałów i wreszcie o utrzymanie odpowiedniego kursu waluty polskiej. Dlatego też Komisja Skarbowa doszła do wniosku, że ustawa ta winna być przyjęta. Jedyna poprawka, jaką komisja wniosła, to jest ażeby ustawa nie obowiązywała wstecz od 31 marca 1926 r., ale od dnia ogłoszenia. W sensie merytorycznym nic się nie zmieni — chodzi o to, żeby Rząd przed ogłoszeniem ustawy nie mógł wydawać rozporządzeń.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PRusinek">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tej ustawy z tą zmianą która się znajduje w odbitce nr. 268.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Zwracam uwagę, że na tekst komisyjny składa się druk nr. 2354 ze zmianą, która się znajduje w odbitce roneo nr. 268, mianowicie w art. 3 zamiast: „31 marca 1926 r.” ma być „z dniem ogłoszenia”. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w drugiem czytaniu, ażeby wstali. Stoi większość — ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Napis: „Ustawa o zmianie niektórych postanowień ustawy z dnia 2 marca 1923 r. w przedmiocie udzielenia Ministrowi Skarbu upoważnienia do regulowania w drodze rozporządzeń obrotu pieniężnego z krajami zagranicznemi oraz obrotu obcemi walutami (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 25, poz. 154) w brzmieniu, nadanem jej ustawami: z dn. 23 czerwca 1923 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 62, poz. 459), z dn. 20 marca 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 29, poz. 285) i z dnia 31 marca 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 32, poz. 225)” — przyjęty. Jest wniosek o trzecie czytanie. Nie słyszę sprzeciwu — uważam, że ustawa i w trzeciem czytaniu jest przyjęta.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#Marszałek">Punkt 5 odpada. Punkt 6: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie ratyfikacji konwencji o polepszeniu losu chorych i rannych żołnierzy (druk nr. 1165). Jako sprawozdawczyni ma głos p. Holder-Eggerowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PHalderEggerowa">Wysoki Sejmie! Uchwałą Rady Ministrów z dn. 27 maja 1919 r. zostało przyjęte przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do międzynarodowej konwencji z r. 1906 o polepszeniu losu chorych i rannych w armjach czynnych. Poseł polski w Bernie zgłosił w dniu 28 czerwca 1919 r. związkowemu rządowi szwajcarskiemu przystąpienie Polski do tej konwencji.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PHalderEggerowa">Na podstawie ust. 3 art. 32 formalnie Polska należy do tej konwencji od dnia 15 lipca 1919 r. Ponieważ konwencja dotychczas nie została opublikowana, zachodziły bardzo często fakty nadużywania odznaki i nazwy Czerwonego Krzyża wbrew postanowieniu art. 27 konwencji, który wyraźnie zaznacza, że jedynie Polski Czerwony Krzyż, oraz inne narodowe Czerwone Krzyże mają prawo używania odznaki i nazwy Czerwonego Krzyża. Wobec tego zachodzi potrzeba opublikowania tej konwencji, oraz ratyfikowania jej przez Sejm. Delegacja Polskiego Czerwonego Krzyża w Genewie w październiku 1925 r. zgłosiła swoją przynależność do Międzynarodowego Biura Czerwonego Krzyża i Ligi Czerwonych Krzyży. Przynależność ta obowiązuje Rząd Polski, a właściwie Towarzystwo Czerwonego Krzyża do wykonywania tych wszystkich przepisów, które niniejsza konwencja zawiera. Art. 30 konwencji nadaje niniejszej konwencji moc obowiązującą w 6 miesięcy po dacie złożenia jej ratyfikacji i wprowadzeniu w życie ustaw odnośnych, a mianowicie ustawy o ochronie godła Czerwonego Krzyża (art. 27), oraz artykułów zarządzeń w celu zwalczania podczas wojny pojedyńczych czynów rabunkowych i złego obchodzenia się z chorymi i rannymi, jakoteż nadużywania flagi i oznaki Czerwonego Krzyża (art. 28). Te więc ustawy, które są przewidziane niniejszą konwencją, muszą być bezwzględnie w jak najkrótszym czasie przez Rząd polski opracowane i uchwalone. Zachodzi przedewszystkiem konieczność ratyfikacji na wypadek wojny, gdyż dopóki nie nastąpi ratyfikacja tej konwencji, w razie wojny konwencja dla Państwa Polskiego nie będzie obowiązującą.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PHalderEggerowa">Ustawa ratyfikacyjna zawiera następujące 4 krótkie artykuły: „Art. 1: Zatwierdza się zgłoszone dnia 28 czerwca 1919 r. w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej przystąpienie do Międzynarodowej Konwencji o polepszeniu losu chorych i rannych w armjach czynnych, podpisanych w Genewie dnia 6 lipca 1906 r. Art. 2: Upoważnia się Prezydenta Rzeczypospolitej do opublikowania powyższej Konwencji. Art. 3: Wykonanie niniejszej ustawy porucza się Ministrowi Spraw Zagranicznych. Art. 4: Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia „.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PHalderEggerowa">Nie chcąc zajmować uwagi Wysokiego Sejmu poszczególnemi artykułami niniejszej konwencji, chciałam tylko w krótkości powiedzieć, że zawiera ona 33 artykuły, które w pierwszym rozdziale mówią o rannych i chorych, a więc o formach prawnych opieki i ochrony chorych i rannych wszystkich państw wojujących, oczywiście bez różnicy narodowości. Rozdział II obejmuje kwestje, dotyczące formacji i zakładów sanitarnych, a więc mówi o otoczeniu opieką lotnych formacji, o stosunkach prawnych do obu stron wojujących i wogóle ochrony tych formacji sanitarnych. Rozdział III przewiduje opiekę nad personelem sanitarnym, a więc Czerwonego Krzyża. Rozdział IV mówi o inwentarzu, a więc w jaki sposób ten inwentarz ma być w razie wojny chroniony przez obie strony. Rozdział V o transportach ewakuacyjnych. Rozdział VI mówi o oznace wyróżniającej, o godle Czerwonego Krzyża, tak często nadużywanem, o którem będę jeszcze mówiła. Rozdział VII mówi o stosowaniu i wykonywaniu konwencji, rozdział VIII o zwalczaniu nadużyć i wykroczeń, oraz zawiera postanowienia ogólne.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PHalderEggerowa">Proszę Wysokiej Izby, nie chciałabym zbyt długo nad temi artykułami się zastanawiać, pragnę tylko w krótkości, korzystając ze sposobności, że jestem przy głosie i że sprawa Czerwonego Krzyża jest w tej chwili związana z konwencją omawianą, przedstawić zadania Czerwonego Krzyża, które bezwzględnie są w tej Wysokiej Izbie wszystkim znane. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na to, że wobec bardzo rozległych zadań, jakie ma do spełnienia Polskie Towarzystwo Czerwonego Krzyża wskutek bardzo trudnych warunków jest w zupełnej niemożności wykonania tych wszystkich tak bardzo ważnych zadań. W obecnej chwili ofiarność społeczeństwa osłabła najzupełniej, środków państwowych na cele P. C. K. niema żadnych, chociaż widzimy, że w innych państwach jest wydatna pomoc państwowa na cele Czerwonego Krzyża, że istnieją subsydja dla celów i zadań Czerwonego Krzyża.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PHalderEggerowa">Wysoka Izba wie, że przedewszystkiem zadaniem P. C. K. jest bardzo szeroka akcja na wypadek wojny, a więc przygotowanie akcji sanitarnej, personelu sanitarnego, pomocy transportowej, opatrunkowej, żywnościowej i t. d. Tu wchodzi w grę jeszcze t. zw. lotnictwo sanitarne, u nas jeszcze zupełnie nie zapoczątkowane, w myśl jednak międzynarodowych konwencji wskutek należenia do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża postanowienia dotyczące lotnictwa są również obowiązujące. Następnie jeżeli spojrzymy na nasz obecny stan, szczególnie na personel sanitarny, to przekonamy się, że warunki w jakich P. C. K. pracuje, i środki, któremi rozporządza, dalekie są od tego, aby na wypadek wojny móc uczynić zadość naszym zapotrzebowaniom. Widzieliśmy na kongresie pielęgniarek, który odbył się w Wiedniu w 1925 r., że Niemcy wyszkolonych sanitarjuszek, pielęgniarek dyplomowanych mają 90.000, gdy Polska takich sanitarjuszek ma 85. Niemcy posiadają 80 szkół dla sanitarjuszek pielęgniarek, Polska ma tylko 2 takie szkoły. Widzimy, że ten stosunek jest tak rażący i że ta liczba pomocy sanitarnej u nas jest tak niedostateczna, co oczywiście przedewszystkiem jest następstwem braku środków naszej organizacji Czerwonego Krzyża, że jednak należałoby cośkolwiek zrobić, aby ten stan rzeczy zmienić. Wysoka Izbo! Wiem, że tu z tej trybuny niejednokrotnie padały słowa, że Polska pragnie pokoju, pakty gwarancyjne i umowy, które były zawierane, mogą działać w kierunku zapewnienia naszemu Państwu stałego pokoju. Ale wszak nie wiemy, kiedy nadejdzie ta chwila, że się znajdziemy w okresie wojny i że pomoc Czerwonego Krzyża, która tak wielkie usługi oddała w okresie tych tragicznych dni majowych, będzie nam znów potrzebna. Dlatego musimy dbać o to, aby ta narodowa organizacja Czerwonego Krzyża spełniła swe zadania i miała odpowiednie środki na wykonanie zadań, których od niej wymaga społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PHalderEggerowa">Budżet na rok 1926 jest minimalny. Bilans Czerwonego Krzyża na r. 1926 wynosi 1,092.797, z tego zaś niedobór 42.798. Może Wysoka Izba powiedzieć, że w swoim czasie uchwaliła podatek od kart na cele Czerwonego Krzyża, podatek ten jednak przynosi minimalny dochód, w ubiegłym roku przyniósł zaledwie 84.684 zł. Wnosimy więc z tego, że środki są niewystarczające, nie pozwalają na rozszerzenie tej działalności tak, jakby tego wymagała obecna chwila. Wiemy, że w tej chwili pomoc rządowa jest trudna. Skarb Państwa, znajdujący się w trudnych warunkach, nie może podołać obowiązkom, które na nim ciążą, ale jest możność przyjścia z pomocą takiej instytucji, jaką jest Czerwony Krzyż, chociażby przez stałe jakieś opodatkowanie ludności. Już w dawnej Rosji istniał na ten cel stały podatek od biletów kolejowych. Nie chcę w tej chwili przesądzać, czy ta czy inna forma byłaby odpowiednia, uważam jednak, że wobec braku zupełnego stałych subsydjów rządowych, wobec zmniejszenia się ofiarności publicznej wskutek zubożenia ludności jest konieczne wprowadzenie takiego podatku, chociażby minimalnego, żeby dopomóc tej instytucji. Byłoby to zupełnie bez uszczerbku dla Skarbu Państwa i nie byłby to zbyt wielki ciężar dla społeczeństwa, bo takie stałe, drobne opodatkowanie, w jakiej formie, to już rzecz Rządu, możnaby wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PHalderEggerowa">Następnie pragnęłabym dziś po przedstawieniu stanu rzeczy, jaki jest, t. j. tego zupełnego braku funduszów na rozwój dalszej działalności Czerwonego Krzyża i jednocześnie zaznaczyć konieczność uchwalenia jak najrychlej ustawy o Czerwonym Krzyżu, bo dotychczas statut Czerwonego Krzyża nie obejmuje wszystkich naszych b. dzielnic i wskutek tego zachodzi rozbieżność w pracach Czerwonego Krzyża. Bezwzględnie należy jak najszybciej dążyć do tego, żeby taka ustawa przez ciała ustawodawcze była uchwalona, żeby uzgodniła w całem Państwie obowiązki i prawa Towarzystwa Czerwonego Krzyża. Obecnie istnieje na terenie Rzeczypospolitej 14 okręgów Towarzystwa Czerwonego Krzyża, dwa są w organizacji, czynnych jest 375 oddziałów.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PHalderEggerowa">Nie chcąc zbyt długo zabierać czasu Wysokiej Izbie, pragnęłabym prosić ją, żeby rzeczywiście wchodząc w to ciężkie położenie, w jakiem się znajduje Towarzystwo Czerwonego Krzyża, zechciała uchwalić rezolucję, którą mam zaszczyt tu przedstawić:</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#PHalderEggerowa">„Sejm wzywa Rząd do złożenia w czasie najkrótszym projektu ustawy o Polskim Czerwonym Krzyżu, zabezpieczającej podstawy materjalne bytu i rozwoju tej koniecznej dla Państwa instytucji, oraz ustawy o ochronie nazwy i godła Czerwonego Krzyża stosownie do postanowień art. 18–23, 27 i 28 konwencji genewskiej z 6 lipca 1906 r. o poprawie losu chorych i rannych wojskowych w armjach czynnych”.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#PHalderEggerowa">Proszę Wysoką Izbę, żeby zechciała przyjąć ustawę ratyfikującą tę konwencję, a zarazem proszę o przyjęcie odczytanej w tej chwili rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał, przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy, którą Panowie mają w druku nr. 1165, żeby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Napis „Ustawa w sprawie ratyfikacji konwencji o polepszeniu losu chorych i rannych żołnierzy” przyjęty.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(P. Holder-Eggerowa: Wnoszę o trzecie czytanie.)</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#Marszałek">Jest wniosek o trzecie czytanie. Niema sprzeciwu, sądzę, że nie będzie także sprzeciwu przeciw przyjęciu ustawy. Niema sprzeciwu, ustawa przyjęta w trzeciem czytaniu. Jest jeszcze rezolucja. Proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#SekretarzpMilczyński">„Sejm wzywa Rząd do złożenia w czasie najkrótszym projektu ustawy o Polskim Czerwonym Krzyżu, zabezpieczającej podstawy materjalne bytu i rozwoju tej koniecznej dla Państwa instytucji, oraz ustawy o ochronie nazwy i godła Czerwonego Krzyża stosownie do postanowień art. 18–23, 27 i 28 Konwencji Genewskiej z 6 lipca 1906 r. o poprawie losu chorych i rannych wojskowych w armjach czynnych”.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#SekretarzpMilczyński">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#SekretarzpMilczyński">Przystępujemy do 7 i ostatniego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy w przedmiocie projektu ustawy o zasiłkach dla osób, którym niemieckie instytucje wstrzymały renty z tytułu ubezpieczeń społecznych (druki nr. 2415 i 2008).</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#SekretarzpMilczyński">Głos ma sprawozdawca p. ks. Styczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PksStyczyński">Wysoka Izbo! Przekazany mi do zreferowania projekt rządowy ustawy o zasiłkach dla osób, którym niemieckie instytucje wstrzymały renty z tytułu ubezpieczeń społecznych, jest wynikiem przyjętej przez Sejm rezolucji z 11 listopada 1924 roku. Rezolucja ta opiewa: 1) Wzywa się Rząd do przedłożenia Sejmowi projektu ustawy o pomocy dla reemigrantów z Niemiec, którzy nabyli prawa z tytułu ubezpieczeń społecznych, a z powodu powrotu do Polski prawa te zostały przez Niemcy zawieszone lub wbrew ustawie zaprzeczone. 2) Sejm wzywa Rząd, żeby w preliminarzu na rok 1925 uwzględnił w wydatkach pozycje potrzebne na pokrycie powyższego ciężaru. 3) Sejm wzywa Rząd, żeby natychmiast przystąpił do uregulowania wszelkich zaległych rent, które nabyli obywatele polscy z tytułu ubezpieczeń społecznych w Niemczech.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#PksStyczyński">Rezolucja ta zastąpiła wymaganą przez N. P. R. nowelizację ustawy z 6 lipca 1923 r., rozciągającej przepisy prawne o odszkodowaniu z tytułu nieszczęśliwych wypadków przy pracy, niezdolności do pracy, starości, śmierci, jakoteż braku pracy na obywateli państw obcych, oraz ich rodziny, chociażby mieszkali poza granicami Państwa. Także w razie opuszczenia granic Polski obywatel Państwa obcego i jego rodzina korzystają z wszelkich praw i świadczeń, nabytych w drodze ubezpieczeń społecznych. Z zestawienia stanu świadczeń z przed wejścia i po wejściu w życie ustawy z dn. 6 lipca 1923 r. wynika, że płaci się renty ubezpieczonym od nieszczęśliwych wypadków obcokrajowcom, mieszkającym poza granicami Polski, bez żadnych ograniczeń i bez żadnych trudności, gdy tymczasem właśni obywatele, przebywający poza granicami kraju muszą uzyskiwać zgodę na pobyt za granicą w instytucji ubezpieczeniowej, a pozatem muszą się zgłaszać do konsulatu polskiego. Najgorzej przedstawia się sprawa w ubezpieczeniu inwalidowem i na starość, i to w ubezpieczeniach, które z wszystkich ubezpieczeń mają największą ilość pobierających renty. Tu ustawa z 6 lipca 1923 r. zniosła wszelkie ograniczenia dla obcokrajowców, a zachowała je dla obywateli własnych, czyli, że obcokrajowcy, opuszczający granice Polski, otrzymują za granicą z polskich instytucji nadal swoje świadczenia, gdy tymczasem obywatele polscy, opuszczając granice własnego kraju nie otrzymują za granicą nic. Rzesza niemiecka nie wydała dotychczas dla obywateli Państwa Polskiego żadnych przepisów, zapewniających im te same świadczenia, co obywatelom niemieckim, przeciwnie pozbawia obywateli polskich, opuszczających jej granice, wszelkich rent i świadczeń ubezpieczeniowych, jak to wynika z uchwalonej w parlamencie niemieckim ustawy z dn. 19 lipca 1923 r. (Reichsgesetzblatt I str. 686). Ustawa ta zaprowadziła zmiany w ubezpieczeniu inwalidowem i na starość, natomiast nic nie zmieniła w ubezpieczeniach od wypadków i w ubezpieczeniach urzędników prywatnych, to znaczy, że obcokrajowiec nie ma prawa do świadczeń. Ordynacja ubezpieczeniowa z dnia 19 lipca 1911 r. w IV księdze postanowiła, że na czas przebywania inwalidy, starca lub rodziny poza granicami państwa nie mieli prawa do pobierania świadczeń: 1) tak obcokrajowcy, jak i obywatele właśni (§ 1313 I), 2) obcokrajowców można było spłacić przez jednorazową kwotę w wysokości trzyletniej renty. Otóż nowela z 19 lipca 1923 r. nie narusza tego przepisu co do obcokrajowców, natomiast ustala, że u własnych obywateli spoczywa prawo do pobierania renty tylko wtenczas, jeżeli nie zgłoszą miejsca swego pobytu.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Gdyk)</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#PksStyczyński">Rząd niemiecki może do obcokrajowców stosować te same przepisy, co do własnych obywateli, o ile jest zapewniona wzajemność. Ponieważ mimo wzajemności ze strony polskiej rząd Rzeszy Niemieckiej dotychczas przepisów fakultatywnych ustawy niemieckiej z dn. 19 lipca 1923 r. nie rozciągnął na obywateli polskich, przeto w swoim wniosku Narodowa Partja Robotnicza obok nowelizacji ustawy naszej z 6 lipca 1923 r. domagała się, aby Rada Ministrów co do obcokrajowców narodowości niemieckiej skorzystała z postanowienia ust. 2 art. 1 tej ustawy, to znaczy, aby ograniczyła odnośne prawa obywateli obcego państwa, o ile to państwo obce ogranicza analogiczne prawa obywateli polskich. Nadto Senat na posiedzeniu swem w dniu 6 lipca 1923 r. powziął rezolucję, wzywającą Rząd, aby z uprawnienia przewidzianego w ustępie 2 art. 1 korzystał w każdym wypadku, gdy zostanie stwierdzone, że pewne państwo obce ogranicza analogiczne prawa obywateli polskich. Przedstawiciel Rządu uważał wówczas stosowanie retorsji wobec toczących się w tej sprawie układów z Niemcami za niewskazane i zwrócił uwagę na oczywiste korzyści ustawy z 6 lipca 1923 r. ze względu na to, że podaż polskich sił roboczych za granicą jest znacznie większa, niż podaż sił roboczych obcych w Polsce. Komisja przychyliła się do wywodów przedstawiciela Rządu i przyszła do przekonania, że celem ochrony własnych obywateli przed stratami, o jakie przyprawia ich ustawodawstwo niemieckie, w razie powrotu do kraju, należy postąpić w taki sam sposób, w jaki postępują Niemcy wobec swoich reemigrantów, a mianowicie przejąć dalsze płacenie renty przez Skarb Państwa, zwłaszcza, że rozgoryczenie wracających do kraju inwalidów, wdów i sierot, którzy nie otrzymują tu wysłużonej renty, jest ogromne. Dlatego w myśl przyjętej przez Sejm rezolucji z dnia 11 listopada 1924 r. Rząd przedkłada niniejszą ustawę.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#PksStyczyński">Mała tylko liczba reemigrantów, którzy wrócili do b. dzielnicy pruskiej, ma w myśl traktatu wersalskiego, decyzji Ligi Narodów z dnia 17 lipca 1922 i konwencji genewskiej z dnia 15 maja 1922 r. zagwarantowane świadczenia z tytułu ubezpieczeń społecznych. Większa część reemigrantów pozbawiona jest świadczeń w myśl postanowień niemieckich ustaw o cudzoziemcach tak samo od polskich instytucji, chociaż wrócili do b. dzielnicy pruskiej przed 31 grudnia 1921 r., ale pobierali w Niemczech rentę z ubezpieczenia wypadkowego z tytułu wypadku zaszłego po terminach przełomowych, przewidzianych w decyzji Rady Ligi Narodów. Terminami temi są: 1 styczeń 1919 r. dla b. prowincji Poznańskiej i 1 styczeń 1920 r. dla innych terytorjów b. dzielnicy pruskiej. Tak samo pozostają bez zaopatrzenia renciści z terytorjów poaustrjackich i terytorjów okupacyjnych, co do których z chwilą powstania Państwa Polskiego Niemcy cofnęli zarządzenia o zawieszeniu postanowień o cudzoziemcach.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#PksStyczyński">W ogólności wypada zaznaczyć, że projekt, który mam zaszczyt referować, obejmuje tylko tych reemigrantów, którzy nie otrzymują rent z Niemiec w związku z powstaniem Państwa Polskiego. Tak samo projekt ten ogranicza się tylko do osób, które już są uprawnione do świadczeń z niemieckich instytucji, a więc są inwalidami pracy, w całości lub częściowo, starcami, wdowami lub sierotami.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#PksStyczyński">Art. 15 ustala, że ustawa obowiązuje na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej oprócz Śląska. W sprawach ubezpieczeń jest zagwarantowana autonomja sejmu śląskiego. Wniosek Rządu o zaprowadzenie analogicznej ustawy dla reemigrantów w sejmie śląskim, stał się już ustawą dn. 8 lipca 1925 r. (Dz. Ust. Śląskich nr. 11, poz. 29).</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#PksStyczyński">Najważniejszej zmiany w projekcie rządowym dokonała komisja w art. 1. Projekt oznaczał termin powrotu do Polski dla nabycia uprawnień do rent na 1 lipca 1926 r., zgodnie z terminem powrotu optantów w myśl umowy z Niemcami o obywatelstwie i opcji z dn. 30 sierpnia 1924 r. Ze względu na to, że korzystne jest, aby obywatele polscy, którzy pozostaną narazie w Niemczech po terminie, przewidzianym dla powrotu optantów, mieli zapewnione otrzymywanie rent w Polsce, komisja uchwaliła dodać do art. 1 ustęp trzeci tej treści: „Rada Ministrów na wniosek Ministra Pracy i Opieki Społecznej może w drodze rozporządzenia rozciągać moc niniejszej ustawy na obywateli polskich, którzy wrócili do Polski po 1 lipca 1926 r. i posiadają inne warunki do otrzymania zasiłków przewidzianych w niniejszym artykule”.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#PksStyczyński">Art. 2, ustalający wymiar zasiłków z tytułu rent wypadkowych i rent ubezpieczenia od niezdolności do pracy i na starość, oraz na korzyść pozostałych rodzin, komisja dla lepszej przejrzystości przeredagowała, postanawiając w punkcie f), że dla osób, które przed powrotem do Polski miały ustaloną rentę w niemieckich markach rentowych lub powojennych markach złotych, zasiłek wynosi tyle złotych miesięcznie, ile marek rentowych lub powojennych marek złotych miesięcznie wynosiła ostatnio ich renta przed powrotem do Polski.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#PksStyczyński">Zaznaczyć mi wypada, że komisja skreśliła art. 12 projektu rządowego, domagający się przekazywania Skarbowi Państwa rent, wstrzymanych obywatelom niemieckim w razie zastosowania odwetu w myśl art. 1 ust. 2 ustawy z dnia 6 lipca 1923 r. Ustawy ubezpieczeniowe bowiem, obowiązujące w b. dzielnicy pruskiej, nie przewidują takiego obowiązku zakładów ubezpieczeniowych, jakkolwiek przed wprowadzeniem ustawy z dnia 6 lipca 1923 r. zakłady te wstrzymały renty obcokrajowcom, a przedtem instytucje ubezpieczeniowe w b. dzielnicy pruskiej przyjęły wszelkie ciężary rent na mocy decyzji Rady Ligi Narodów z dn. 17 lipca 1922 i ustawy z dnia 19 grudnia 1923 r. (Dz. Ust. z 1924 r. nr. 7 poz. 63), rent za wypadki, które wydarzyły się w Niemczech, a na których pokrycie otrzymały niewystarczającą kwotę wypłaconą przez Niemcy, a ustaloną przez wymienioną decyzję Rady Ligi Narodów.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#PksStyczyński">Jak wiadomo, Niemcy wypłaciły 125 milj. marek niemieckich, które zamieniono na 1 miljard marek polskich, a kwota ta dostała się już zdewaluowana do rąk zakładów ubezpieczeniowych. Z tego powodu na pokrycie rent, pochodzących z Niemiec tak rolnictwo, jak i przemysł w b. dzielnicy pruskiej, i to tak pracodawcy, jak i pracobiorcy muszą płacić nadzwyczaj wysokie składki, co wywołuje niezadowolenie. Wobec tego komisja uważała za wskazane, by kwoty rentowe, ewentualnie wstrzymane obywatelom niemieckim, nie wpływały do Skarbu Państwa, lecz by służyły na odciążenie pracodawców i pracobiorców b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#PksStyczyński">W końcu jeszcze kilka słów w sprawie obciążenia finansowego, wynikającego z niniejszej ustawy. W budżecie na rok 1925 wstawiono na pomoc dla reemigrantów rencistów kwotę 500.000 zł. Ponieważ ustawa niniejsza nie weszła jeszcze w życie, kwotą tą Rząd nie mógł dysponować w całej rozciągłości i udzielał jedynie zasiłków koniecznych, mianowicie świeżo powracającym do kraju optantom, którzy posiadali uprawnienie do rent z Niemiec. Prawdopodobnie z powodu, że z tych 500.000 zł. wydano w roku 1925 bardzo niewiele, kwotę tę w preliminarzu w r. 1926 obniżono na 400.000 zł.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#PksStyczyński">Przypuszczalny rachunek przedstawia się, jak następuje: 1000 osób, uprawnionych do zasiłków, przeciętnie po 30 zł. miesięcznie, 600 osób, uprawnionych do jednorazowych zapomóg, po 200 zł. t. zn. 30 zł x 1000 x 12 = 360.000 zł., 200 zł. x 600 = 120.000 zł., razem 480.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#PksStyczyński">Ponieważ kwota preliminowana w tegorocznym budżecie zaledwie starczy na pokrycie potrzeb tej ustawy, przeto ze względu na smutny stan finansowy Państwa oświadczam się przeciw wszystkim wnioskom mniejszości, powodującym znacznie większe wydatki Skarbu. Proszę o przyjęcie ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Puchałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PPuchałka">Wysoka Izbo! Zabieram głos nie do samej ustawy, lecz raczej korzystając z tego, że sprawa wypłaty rent dla reemigrantów jest z okazji tej ustawy omawiana. Chodzi mi mianowicie o rzecz następującą. Ostatnio w prasie czytaliśmy, że trybunał interpretacyjny arbitrażowy londyński wydał orzeczenie, które stwierdza, że kwota 26 milj. marek w złocie, która należy się Polsce tytułem jej udziału w tamtejszych ubezpieczeniach społecznych, a która miała być wypłacona już od 1925 r. przez rząd niemiecki, jednak nie została dotychczas wypłacona, przeciwnie ma być spłacona z operacji z t. zw. planu Dawes'a. Niewykonanie przez rząd niemiecki tego zobowiązania, swojego czasu przyjętego, że wypłaci rządowi polskiemu 26 miljonów marek złotych, spowodowało właśnie między innemi i tę ustawę, którą dziś rozpatrujemy, a zarazem w bardzo ciężkiem położeniu postawiło Górny Śląsk, który ustawą z 8 lipca 1925 r. uregulował tę kwestję dla reemigrantów, którzy należeli do ubezpieczeń niemieckich. Skutek jest taki, że na Górnym Śląsku, na który ustawa, którą dziś rozpatrujemy, nie ma być rozciągnięta, istnieje ustawa z 8 lipca 1925 ale ta ustawa w minimalnym tylko zakresie jest ekwiwalentem rent niemieckich, dlatego, że Skarb Państwa nie ma odpowiednich funduszów.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#PPuchałka">Przypominam, że ta przegrana w trybunale arbitrażowym, jest drugą naszą przegraną na terenie międzynarodowym. Przegraliśmy sprawę Chorzowa, przegrywamy obecnie sprawę odszkodowań z tytułu udziału polskich robotników w ubezpieczeniach niemieckich. Chciałbym się zapytać, czy Rząd i w jaki sposób na tego rodzaju rzeczy reaguje, czy Rząd jest skłonny dać nam jakieś wyjaśnienie, w jaki sposób zamierza egzekwować tę kwotę, która stanowi jednak własność tych nieszczęściem dotkniętych robotników, którzy pracowali na terenie państwa niemieckiego. Oni przez szereg lat płacili swoje ubezpieczenia. Kiedy rząd niemiecki nie chce się zgodzić na wzajemność w wypłacie odszkodowań inwalidzkich, jeżeli odnośnej konwencji nie chce zawrzeć, to trzeba wszystkich sił użyć, ażeby wyegzekwować tę kwotę 26 milj. zł., bo w ten sposób będzie możliwa wypłata pełnych kwot rentowych, jakie się reemigrantom należały z tytułu ubezpieczeń niemieckich. Kto z Panów zapoznany jest z wysokością rent, jakie przyznają ubezpieczenia społeczne, a porówna to, co chce się dać w myśl proponowanej ustawy reemigrantowi, zrozumie, jaka jest duża różnica.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#PPuchałka">Przypominam przy sposobności drugą sprawę. Istniała mianowicie we Wrocławiu kasa pośmiertna dla kolejarzy. Rząd niemiecki wypłacał swoim kolejarzom po tamtej stronie Górnego Śląska po 300 marek w złocie tytułem zwaloryzowanej odprawy. Oczywiście nasi kolejarze nie dostali nic, dlatego, że i im, podobnie jak innym, powiedziano: Nie mieszkacie na terytorjum naszem i nie należy się wam od nas nic. A kiedy kolejarze z polskiej części Górnego Śląska zwrócili się do prezydenta republiki p. Hindenburgą z prośbą o wypłacenie im tych należnych zwaloryzowanych rent, uzyskali odpowiedź: Ta rzecz ciąży na rządzie polskim, myśmy już wypłacili rządowi polskiemu odnośną kwotę i dlatego upominajcie się u rządu polskiego o te 300 marek złotych. Ta kwestja nie jest wyjaśniona, chociaż w tej sprawie odnośny list przedłożono już dawno, przed dwoma prawie laty Ministerstwu Kolei, i ani nasz Klub, który ten list doręczył, nie otrzymał wyjaśnień, ani na komisji odnośnej ich nie otrzymaliśmy. Dlatego chcielibyśmy wiedzieć, jakie jest stanowisko Rządu w tej sprawie i czy ci kolejarze, którzy płacili do kas pośmiertnych niemieckich, będą mogli jednak mieć pewne nadzieje na odszkodowanie, jakie dostali kolejarze, pozostający po niemieckiej stronie Górnego Śląska. Oświadczamy się za ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos na p. Herz.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PHerz">Wysoka Izbo! Już niejednokrotnie z tej wysokiej trybuny zabieraliśmy głos w sprawie wypłaty naszym reemigrantom należnych im rent, czy to z okazji konwencji opcyjnej między Polską a Niemcami, czy też później z okazji powrotu optantów naszych do kraju. Tego rodzaju wnioski i rezolucje przez klub nasz były nieraz stawiane. Nareszcie mamy przed sobą projekt ustawy, który tę sprawę palącą reguluje, co prawda, niezupełnie idealnie.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#PHerz">Tuszymy sobie jednak, iż Wysoka Izba poprawi projekt ustawy przez przyjęcie naszych poprawek, o czem pomówię.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#PHerz">Jest istotnie najwyższy czas, gdyż od przeszło trzech lat optanci i reemigranci nasi, którzy wrócili do kraju, są pozbawieni rent, które były dla nich niejednokrotnie jedynym środkiem utrzymania się przy życiu. Dlatego też od szeregu lat posłowie nietylko naszego klubu, lecz także i innych byli specjalnie zarzucani przez rozmaite skargi i memorjały optantów i reemigrantów, że pozbawieni są oni w Polsce wszelkich rent, a tem samem wszelkich środków do życia. Skargi ich były istotnie słuszne i racjonalne. Nie oni są temu winni, że Polska nie umiała przez tyle lat uregulować spraw rentowych z państwem niemieckiem; nie oni powinni cierpieć za to, że nieudolność wszystkich rządów, jakie były, sprawiła, że sprawa ubezpieczeń rentowych i ubezpieczeń wogóle leżała dotychczas odłogiem. Stan ten jest może powodem, że kwestja ubezpieczeń socjalnych w 2/3-ch Państwa naszego wogóle nie jest znana i dlatego nieraz się ją bagatelizuje. Jednakowoż z czasem, trzeba przyznać, sprawy te coraz większego nabierają znaczenia dla szerokich mas pracujących. I właśnie obecnie jesteśmy w posiadaniu projektu ustawy, zaproponowanego nam przez komisję.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#PHerz">Co do samego projektu, to muszę oświadczyć, nie chcąc po raz wtóry zabierać głosu, iż nie wszystkie postanowienia, które się w nim mieszczą, mogą nas zadowolić. Poprawki nasze zawarte we wnioskach mniejszości, idą po linji wymierzenia tym inwalidom i optantom ich rent w wysokości zwiększonej, aczkolwiek nie wystarczającej również, ale nieco wyższej od tej, która jest proponowana przez komisję. Stawki, zawarte w projekcie, są doprawdy tak nikłe, że trudno je zaproponować tym rencistom. Sądzę, że stawki, które są we wniosku mniejszości, nie są wygórowane, ale przynajmniej są możliwe, gdyż inaczej naszym rentobiorcom wyrządzi się poważną krzywdę.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#PHerz">To samo, jeśli chodzi o zaległe wypłaty rent za ubiegłe lata, powiedzmy od lat trzech. Optanci i rentobiorcy, którzy wrócili do kraju, dotychczas złamanego szeląga nie otrzymali. Komisja proponuje wypłacenie jednorazowej renty w wysokości aż do 200 zł. Jest to krzywda. Dlatego uważamy, że odnośny ustęp należy skreślić. Nie jest winą tego biednego rencisty, że Państwo Polskie nie umiało załatwić realnie tej sprawy. Ponieważ Państwu nie udało się załatwić tego, ma on za trzy, cztery lata dostać albo nic, albo rentę w wysokości 200 zł. To wielka krzywda i tej kwestji nie można w tak ryczałtowy sposób stawiać i zarabiać na tych nieszczęśliwych.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#PHerz">Raczej należy stawiać wymiar renty tak, jak my go stawiamy, t. zn. że należy wypłacić całą należytość renty za ubiegłe lata. Dlatego w art. 2 stawiamy poprawkę, jak również i w następnych artykułach.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#PHerz">Przy tej sposobności chcę zaznaczyć, że jeżeli chodzi o polskie ustawodawstwo socjalne, to trzeba przyznać, że jest ono daleko liberalniejsze, niż tak mocno renomowane ustawodawstwo niemieckie. Jak zaznaczył szanowny p. sprawozdawca, w r. 1923 uchwaliliśmy ustawę, która reguluje tę sprawę tak, że wszelkim rentobiorcom cudzoziemcom, którzy się z Polski wyprowadzają i przebywają poza granicami Państwa, nasze instytucje ubezpieczeniowe muszą wypłacać wszelkie renty i dodatki socjalne do nich. Natomiast ustawodawstwo niemieckie, również w roku 1923 uchwalone, postępuje przeciwnie i zakazuje swoim instytucjom wypłacania rent socjalnych i ubezpieczeniowych tym cudzoziemcom, którzy z Niemiec się wyprowadzili. Wymierzone to zostało przeciwko polskim optantom i reemigrantom. Trzeba specjalnie podkreślić i zaznaczyć, że nie jest tak, jak niektórzy głoszą, jakoby w Polsce cudzoziemcy byli szykanowani albo źle traktowani.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#PHerz">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie wniosków mniejszości, które nie są żadną wybujałością, lecz są w bardzo normalnym stopniu utrzymane.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma przedstawiciel Ministerstwa Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WiceministerSkarbuCzechowicz">Wysoki Sejmie! Podstawa finansowa projektu ustawy jest następująca: Przeciętna renta jest określona w bardzo skromnych rozmiarach w wysokości 30 zł, co stanowi rocznie 360 zł na osobę, a na ogólną ilość uprawnionych rencistów stanowi 360.000, a łącznie z wydatkami administracyjnemi około 400.000 zł. Jednakże muszę się sprzeciwić wnioskom o zwiększenie rozmiaru rent ze względów budżetowych, gdyż w budżecie przewidziana jest cyfra 400.000 zł, a w obecnej chwili stan finansowy nie pozwala na podwyższenie rozmiarów rent.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#WiceministerSkarbuCzechowicz">Nadto trzeba się liczyć z tem, że podwyższenie tych rent stworzyłoby asumpt do podwyższenia rent, wypłacanych w b. zaborze pruskim, w województwach poznańskiem i pomorskiem, co przy ogólnej ilości rencistów, stanowiących około 50.000 osób, stanowiłoby ogromne obciążenie dla Skarbu. Należy powiedzieć tu, że już dziś dopłaty ze Skarbu Państwa na ten cel stanowią około 3 i pół miljona zł. Z tych właśnie powodów muszę się wypowiedzieć przeciw zgłoszonym wnioskom o podwyższenie rozmiaru stawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana, głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PksStyczyński">Po oświadczeniu p. przedstawiciela Rządu oświadczam się także przeciw wszelkim wnioskom mniejszości, które mogłyby spowodować większe wydatki Skarbu na ten cel. Według budżetu na r. 1926 zasiłki dla reemigrantów rencistów, którym niemieckie instytucje wstrzymały wypłaty ubezpieczeniowe, wynoszą przeciętnie 30 zł miesięcznie, razem 400.000 złotych. Zaznaczyłem, że oprócz tego komisja uchwaliła jeszcze zaległe renty, których skreślenia z niewiadomych mi przyczyn życzył sobie poseł Herz. Komisja obliczyła, że takich osób jest 600; więc jeżeli się przez 200 pomnoży, to będzie to wynosiło jeszcze 120.000; a więc Komisja i tak już wyszła poza ramy etatu, bo uchwaliła 480.000 zł; a w etacie pokrycia jest tylko 400.000. Poza to wyjść nie można i dlatego oświadczam się przeciw wszystkim poprawkom i wnioskom mniejszości. Oprócz tego chciałem zaznaczyć, że zakradły się błędy drukarskie do sprawozdania. I tak należy w art. 1, 4 i 5 słowa: „art. 15” zmienić na: „art. 13”.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#Marszałek">Do art. 1 niema poprawek, uważam go za przyjęty. Do art. 2 mamy kilka poprawek. Najpierw jest poprawka p. Regera i p. Brzezińskiego, aby w ust. a) zmienić „1.200” na „1.800”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#Marszałek">Do ust. d) mamy dwie poprawki, p. Regera i p. Brzezińskiego. Te poprawki częściowo się pokrywają, a częściowo różnią. Będziemy najpierw głosowali za wspólną częścią tych poprawek. Zarówno p. Reger jak i p. Brzeziński proponują, ażeby cyfry „30” i „7 1/2” zastąpić przez „45” i „15”. Natomiast dalej p. Reger proponuje, ażeby „15” zastąpić przez „25”, a p. Brzeziński przez „22, 50”. Będziemy więc głosowali najpierw nad zgodną częścią obydwóch poprawek. Proszę Posłów, którzy są za pierwszą częścią poprawek, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Sądzę, że mogę uważać przez to samo za przesądzone także i drugie części poprawek.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#Marszałek">Do art. 2 mamy jeszcze dalsze poprawki p. Regera i p. Brzezińskiego do p. e). I tu jest część wspólna i część różniąca się. Obaj posłowie proponują, żeby cyfrę „20” zastąpić przez „30” i „7 1/2” przez „15”. Proszę Posłów, którzy są za tą wspólną częścią poprawki, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Uważam za przesądzoną także i tę część poprawek, co do której się ci wnioskodawcy różnią. Artykuł 2 przyjęty bez zmian.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#Marszałek">Art. 3 i 4 przyjęty bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#Marszałek">Do art. 5 jest poprawka p. Brzezińskiego i p. Regera, żeby skreślić drugi ustęp. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Ta sama mniejszość, poprawka odrzucona. Art 5 przyjęty bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#Marszałek">Art. 6, 7 i 8 przyjęte bez zmian.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#Marszałek">Do art. 9 jest poprawka pp. Brzezińskiego i Regera, ażeby skreślić ustęp 2 tego artykułu. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#Marszałek">Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Art. 9 przyjęty bez zmian.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#Marszałek">Dalsze artykuły przyjęte bez zmian. Napis: „Ustawa o zasiłkach dla osób, którym niemieckie instytucje wstrzymały renty z tytułu ubezpieczeń społecznych” przyjęty.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#komentarz">(P. ks. Styczyński: Wnoszę o trzecie czytanie)</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#Marszałek">Jest wniosek o odbycie trzeciego czytania. Niema sprzeciwu. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#Marszałek">Podczas dyskusji została zgłoszona rezolucja p. Kwiatkowskiego. Proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#SekretarzpMilczyński">„Sejm wzywa Rząd do powzięcia natychmiast wszelkich kroków, by sumy należne Polsce z tytułu ubezpieczeń społecznych w Niemczech zostały jak najprędzej odzyskane, a w międzyczasie bez przerwy wypłacane wsparcia obywatelom polskim w województwie śląskiem, mającym prawa do rent z tytułu wkładek, do tychże ubezpieczeń wpłaconych”.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#SekretarzpMilczyński">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#SekretarzpMilczyński">W ten sposób porządek dzienny został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#SekretarzpMilczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Nawrockiego i tow. z klubu P. S. L. Piast do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie rabunkowej gospodarki i popełnianych nadużyć w radzie powiatowej i w gminie m. Podhajec.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie uczestnictwa kieleckiego wojewódzkiego inspektora policji p. Barwicza w tajnem faszystowskiem zebraniu.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pogwałcenia przez wojewodę kieleckiego art. 124 Konstytucji R. P.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Sprawiedliwości, w sprawie postępowania sędziego Płoskiego w Ciechanowie Mazowieckim.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Schreibera i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nieudzielenia odpowiedzi na interpelację, wniesioną dnia 23 października 1925 r.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Dubrownika i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości, w sprawie zastrzelenia obywatela Michała Marmysza ze wsi Moskale, gmina Orla, pow. Lida przez gajowego maj. Zołudek Michajłowskiego.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Wojewódzkiego i tow. z klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieustającego prześladowania działaczy i członków Niezależnej Partji Chłopskiej przez funkcjonarjuszy policji w pow. chełmskim.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, w sprawie stronniczego postępowania policji państwowej na wiecu w Strunojcach, pow. święciańskiego w dniu 29 czerwca r. b.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Fiderkiewicza i tow. z Klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie teroryzowania działaczy i członków Niezależnej Partji Chłopskiej we wsi Huta Zawadzka, gm. Kowiery, pow. skierniewickiego przez funkcjonarjuszów policji państwowej i niedozwolonej agitacji politycznej, uprawianej przez starostę w Skierniewicach.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Paszczuka i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie masowych aresztowań na Wołyniu i torturowania aresztowanych w defenzywie łuckiej.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Miotły i tow. z Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie aresztowania czterech poborowych na stacji Budzisławiu.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów: Spraw Wojskowych, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie lekceważącego traktowania żołnierzy obrządku grecko — katolickiego (unickiego) w formacjach wojskowych w Warszawie i potrzeby uregulowania stosunków ich w armji.</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie fatalnych stosunków szkolnych w woj. stanisławowskiem.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i kol. do pp. Ministrów: Skarbu, Rolnictwa i Dóbr Państwowych, oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie obciążania ludności małorolnej, względnie kooperatyw zbyt wysokiemi opłatami z wyłączeniem wielkich obszarów dworskich w woj. stanisławowskiem.</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu parl. Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie tendencyjnego zakazu odbycia wiecu publicznego w Sassowie i Rykowie, pow. złoczowskiego przez tamtejszego starostę.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów. Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-50.16" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek p. Erdmana i kol. z klubu P. S. L. „Piast” o uzupełnienie art. 111 ordynacji wyborczej do Sejmu (Dz. Ust. Rz. P. nr. 66 poz. 90) — odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-50.17" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek p. Kręźla i kol. z klubu P.S.L. „Piast” o udzielenie bezzwrotnej zapomogi na odbudowę dróg i mostów, zniszczonych wskutek oberwania chmur i powodzi w pow. pilzneńskim woj. krakowskiego — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-50.18" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek p. Gruszki i kol. z klubu P. S. L. „Piast” o przyjście z pomocą ludności, dotkniętej klęskami elementarnemi w pow. jarosławskim — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-50.19" who="#SekretarzpSołtyk">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w czwartek d. 15 o godzinie 11 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-50.20" who="#SekretarzpSołtyk">Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o wnioskach w sprawie zmian i uzupełnień Konstytucji Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-50.21" who="#SekretarzpSołtyk">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o sprawozdaniach Najwyższej Izby Kontroli.</u>
<u xml:id="u-50.22" who="#SekretarzpSołtyk">Zwracam Panom uwagę, że po 15 będziemy codziennie obradować z wyjątkiem niedziel, t. zn. i w sobotę i w poniedziałek, rano i po południu, tak, ażeby to pensum, jakie mamy przed sobą, do 20 lipca było wykonane.</u>
<u xml:id="u-50.23" who="#SekretarzpSołtyk">Na życzenie p. Prezesa Komisji Konstytucyjnej komunikuję, że posiedzenie Komisji Konstytucyjnej odbędzie się dzisiaj o godzinie 7 w lokalu Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-50.24" who="#SekretarzpSołtyk">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-50.25" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 6 m. 45 po poł.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>