text_structure.xml 274 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min, 55 przed pół.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu Józef Kiedroń, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klarner i Bolesław Markowski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 202 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 203 leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Poseł Niedbalski usprawiedliwia swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Ćwiakowskiemu na jeden dzień, Rymarowi, Inslerowi, Biotowi, Holeksie, Pawlakowi, Stańczykowi, Sikorze, Kordowskiemu, Puchałce, Zalewskiemu, Janowi Brzezińskiemu na dwa dni; Bednarczykowi, Paczkowskiemu, Prószyńskiemu na trzy dni; Tonowi, Rak Michajłowskiemu i Antoniemu Wasyńczukowi na cztery dni; Byrce i Jasińskiemu na pięć dni; Matusowi i Wincentemu Witosowi na sześć dni; ks. Czujowi i Hellmanowi na tydzień. P. Kornecki prosi Izbę o udzielenie mu urlopu na 7 tygodni. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr. 1800). Część 8 Ministerstwo Skarbu (ciąg dalszy). Głos ma p. Jaroszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PJaroszyński">Wysoka Izbo! Szczegółowe nadzwyczajne sprawozdanie referenta, jak również referenta skarbowego ujęło i oświetliło niezmiernie dokładnie wszystkie przejawy naszego życia. Co do mnie pozwolę sobie zwrócić uwagę na pewne zestawienia, które będą punktem wyjścia do oceny tak naszego stanu, jak i położenia gospodarczego kraju, ujawnią także możności i horoskopy wpływów, jakie są preliminowane w tym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PJaroszyński">Gdy zestawimy cyfrę 1.735.379.738 zł. wpływów Ministerstwa Skarbu z sumę ogólną preliminowanych wpływów 2.155.390.869 zł., to zobaczymy, że w budżecie naszym cały ciężar opiera się głównie na preliminarzu Ministerstwa Skarbu, 80% mianowicie reprezentują tu wpływy budżetu Ministerstwa Skarbu, specyficzne zatem znaczenie ma ten budżet dla całej gospodarki Państwa, i łączne dochody, które wpłyną w postaci danin czy to pośrednich, czy bezpośrednich świadczeń, mają ścisły związek logiczny z całym systemem naszej gospodarki. W innych państwach jest inaczej. Są tam inne działy także, obejmujące cały system skarbowy w pewne inne ramy i przerzucają ten ciężar również i na inne resorty, celem dostarczenia pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PJaroszyński">Jeśli zważymy, że największe nasze bogactwa, to są bogactwa naturalne i jeśli weźmiemy pod uwagę, że wpływy z tych bogactw naturalnych niedostatecznie wyzyskane nie stanowią tak poważnych sum, iżby one zaciążyły na szali wpływów naszych, skutkiem czego muszą być ściągane podatki bezpośrednie i pośrednie, to zobaczymy jedną z wielkich luk, która w tym systemie gospodarczym się zaznacza. Jeszcze bardziej uwypukli się ta rzecz, jeśli porównamy dwie cyfry, mianowicie preliminowane sumy wpływów w resorcie Ministerstwa Skarbu w r. 1924, tj. sumę 804.438.164, z preliminowaną obecnie sumą 1.735.379.738. Zobaczymy wówczas, że różnica zwiększenia wpływów Ministerstwa Skarbu ilustruje się liczbą 930.941.574. A zatem musimy się zapytać, jaki powód skłonił nas do tego, że już na ten rok 1925 jesteśmy w możności tak ogromnie podnieść wpływy Ministerstwa Skarbu, opierające się — jak powiedziałem — przeważnie na podatkach i dochodach z monopoli? Usprawiedliwienie tego możliwe jest po części w sumie 200 kilkudziesięciu milionów, o którą wpływy resortu Ministerstwa Skarbu, dzięki specjalnym ustawom i pełnomocnictwom, jakie Rząd otrzymał, zostały w toku ubiegłym powiększone. Wiemy jednak dobrze, że ściągnięcie tej sumy było niezmiernie trudne, ściąganie podatków i duszenie płatników, przykręcanie śruby podatkowej było niezmiernie intensywnie robione i odbiło się dotkliwie na systemie gospodarczym Państwa. Jeślibyśmy nawet przyjęli, że to są wpływy normalne, i zupełnie dopuszczalne, to zawsze pozostanie jeszcze kwota przeszło 600 milionów, która usprawiedliwienia rzeczowego nie ma. Rzeczowe usprawiedliwienie znajdziemy w czem innem, w tem, że konieczność wydatków i potrzeby Państwa preliminowania tej sumy od nas wymagają. Preliminować jednak na papierze można z wielką łatwością, inna rzecz jest ściągnięcie. A ściągnięcie zależy od rozwoju gospodarczego naszego Państwa, które, jak to tutaj oświetlone zostało, tak przez generalnego sprawozdawcę, jak i przez sprawozdawcę budżetu Ministerstwa Skarbu, w rzeczywistości znajduje się w opłakanym stanie.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PJaroszyński">I tu mamy do pokonania największe trudności, czego dał dowód p. Minister Skarbu, w ostatniem swojem przemówieniu. O ileśmy zawsze słyszeli nadzwyczaj optymistyczne przemówienia p. Ministra Skarbu, to w ostatniem przemówieniu spostrzegamy, że p. Minister Skarbu właściwie jedyny ratunek i sposób rozwiązania widzi w mającej się zwołać Radzie Gospodarczej, która ma radzić nad uruchomieniem naszego życia gospodarczego. Jednak tak źle, jak się wydaje, nie jest, i możemy to z zupełną stanowczością stwierdzić, że przy bogactwach naturalnych naszej Ojczyzny i przy naszym nawet zbytku dzisiaj sił roboczych i sił intelektu, któremi dysponujemy, rozwiązanie znaleźć się nie tylko powinno, lecz znaleźć się musi. Jedynym środkiem, który rozwiązanie powyższe nam rokuje, jest jedno wielkie słowo: „Praca”. Gdyby całe społeczeństwo do pracy stanęło, gdybyśmy tu w Izbie wszyscy zgodnie się zapatrywali na problem pracy, jako jedyny sposób rozwiązania naszego ciężkiego położenia, gdybyśmy zamiast ustaw, idących w pewnych kierunkach dla pewnych klas i warstw, zgodzili się na ustawodawstwo, dyktowane tylko tą wytężoną wspólną pracą, w takim razie przyszłość nasza inaczejby niewątpliwie wyglądała. Ale do tego, żeby móc pracować, muszą być pewne środki, dostarczone przez Państwo. Musi być jakiś regulator, bo za pracę musi być odpowiednie wynagrodzenie zapewnione, za pracę musi być pewien dochód zapewniony każdemu. I otóż bez czynnika, którym jest pieniądz w dzisiejszym systemie gospodarczym, a którym się kierują wszystkie państwa cywilizowane, jest niepodobieństwem tę pracę należycie rozwinąć. Rozwój pracy, wynalezienie dostatecznych środków nie tylko obiegowych, ale jeszcze więcej intensywnych, przy niesłychanie tanim kredycie, znacznie tańszym niż ten, który jest dziś wprowadzony w zachodnich państwach, jest, mojem zdaniem, jedynym sposobem wyjścia. Inaczej powstaje błędne koło, bo jakkolwiek uchwaliliśmy tak znaczne, w stosunku do roku zeszłego, podwyższenie wpływów Ministerstwa Skarbu, a tem samem obciążenie społeczeństwa w postaci danin i podatków, to jednak ściągnięcie tych podatków jest uzależnione i ściśle związane z problemem pracy, a tem samem uruchomieniem należytem warsztatów pracy. I dlatego zagadnienie dostarczenia odpowiedniej ilości pieniądza tą lub inną drogą, temi lub innemi środkami, które dotychczas nauka i doświadczenie państwowe w tej dziedzinie dokonane nam dyktują, jest rzeczą nie tylko niepośledniej wagi, ale, mojem zdaniem, rzeczą, bez której nie będziemy mogli uzdrowić naszych stosunków gospodarczych, a tem samem i naszych stosunków finansowych.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PJaroszyński">Rada Gospodarcza bezsprzecznie jest to czynnik, który będzie powołany do tego, aby środki wynaleźć, jest to czynnik, na którym wiele nadziei pokładamy. Ale projekt, który jest omawiany, ma pewne już, zdaniem mojem, zakusy, które nie będą odzwierciadlać tej myśli, którą wszyscy, poruszający tu problem utworzenia Rady Gospodarczej, mieli na myśli. Rada Gospodarcza tylko wtedy będzie miała znaczenie, jeżeli składać się będzie faktycznie z czynników, które nie będą reprezentowały tylko interesów bądź zawodowych, bądź też partyjnych, ale kierować się będą, jako całość jedynie dobrem Państwa, całokształt tego Państwa obejmując, oraz będą doradcą i interpretatorem wszystkich dotychczasowych zdobyczy nauki na wszystkich polach. Wtedy prace tak pojętej Rady, złożonej z odpowiednich i dobranych do tego ludzi, ciała niezbyt obszernego, które mogłoby sprężyście działać, bezwzględnie rokowałyby jak najlepsze nadzieje. Pod tym względem są już doświadczenia, a na pierwszy plan wysunęła się Rada Gospodarcza prezydenta Masaryka i ten sąsiad nasz, który zdał egzamin ze swej gospodarki, wskazał nam drogę i plan. Jeżelibyśmy porzucili nasze dotychczasowe, może w pewnej mierze zbyt rozigrane walki partyjne, a przyjęli plan na wzór właśnie tej akademii masarykowskiej, to w takim razie w rzeczywistości moglibyśmy liczyć na to, że efekt pracy tej Rady da nam w wielu wypadkach rozwiązanie istotne. To też, jeżeli wszystko zło tego stanu rzeczy, który istnieje, zostało wykazane w obu referatach, tak w generalnym, jak i w referacie o budżecie Ministerstwa Skarbu, to jednak niech to zło i ten smutny stan, który jest, nie przeraża nas. Przeciwnie, jeżeli raz zdobędziemy się na tę samowiedzę, że w rzeczywistości jest tak źle, to równocześnie musimy się zdobyć na pełne poczucie, że temu stanowi wszakże podołać możemy. Do tego jednak potrzeba bezwzględnie zgodnej i wspólnej pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma Podsekretarz w Ministerstwie Skarbu p. Klarner:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka Izbo! Pan poseł dr. Michalski, jako sprawozdawca budżetu Ministerstwa Skarbu, wygłosił w imieniu Komisji Budżetowej na wczorajszem plenarnem posiedzeniu dłuższe przemówienie, które zostało poparte dwiema drukowanemi pracami. Pierwszą pracę stanowi referat, wygłoszony o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu na rok 1925 na posiedzeniach Komisji Budżetowej w dniach 19 i 20 stycznia r. b., drugą pracę stanowi rozdana wczoraj pp. posłom praca — sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Skarbu na rok 1925. Pierwsza drukowana praca, oczywiście, ma charakter czysto osobistego elaboratu, zawiera w sobie indywidualne poglądy autora w sprawie zjawisk naszego życia gospodarczego, w sprawie budżetu Państwa, specjalnie budżetu Ministerstwa Skarbu, i w sprawie zagadnień, ściśle z tem związanych. Natomiast przemówienie wczorajsze, jak również sprawozdanie drukowane, mają być odzwierciadleniem, oczywiście, już nie poglądów indywidualnych, lecz poglądów Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Ten charakter przemówienia i sprawozdania, charakter nie indywidualny, lecz zawierający poglądy Wysokiej Komisji Wysokiego Sejmu, nadaje tym obydwu dokumentom szczególne znaczenie, a więc składa na nie również szczególną odpowiedzialność. W tych dwóch dokumentach są poruszone dwie grupy zagadnień. Pierwsza dotyczy zjawisk naszego życia gospodarczego, druga oświetla zjawiska, związane z budżetem Ministerstwa Skarbu. Gdyby chodziło o ocenę poglądów, wyrażonych w tym drukowanym dokumencie i przemówieniu wczorajszem, to przyznać chyba należy, że przemówienie to ma charakter pesymistyczny, powiedziałbym, bardzo pesymistyczny. P. Minister Skarbu stoi na stanowisku, że nawet gdyby wyrażone poglądy z przesłanki miały odpowiadać rzeczywistości, to wątpliwą jest rzeczą, czy byłoby ze stanowiska ogólnego interesu wskazanem i pożytecznem podawać je w formie elaboratów i przemówień w imieniu Wysokiej Komisji i Wysokiego Sejmu. To są dokumenty, które otrzymały stempel i oczywiście w odpowiedni sposób będą preparowane i traktowane.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka Izbo, mówca w swoich pracach zajmował się sprawą zagadnienia zdobycia dla Polski środków obrotowych i wytknął konieczność szukania pożyczki zagranicznej. W swej trosce daleko idącej nawet obliczał skalę tej pożyczki zagranicznej, jaką my mamy uzyskać. Czy te dokumenty, które się zjawiły obecnie, mają ułatwić sytuację poszukiwania pożyczek zagranicznych? Czy jeśli do nas przyjeżdżają reflektanci, z którymi rozmawiamy o tych sprawach i jeśli im do rąk będą oddane te dokumenty, czy one zachęcą ich do dania tej pomocy, jaka jest istotnie Państwu potrzebna? Panowie mnie się pytają, czy te liczby są zgodne z prawdą. Liczby same nie mówią. Człowiek za liczby mówi; ja do liczb przejdę również.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka izbo! Udział p. Prezesa Rady Ministrów, skromny mój osobisty udział w pracach Komisji Budżetowej, sprawozdania przedstawicieli Ministerstwa Skarbu, którzy przyjmowali udział w pracach Komisji Budżetowej, nie zapowiadały tego, ażeby ton wypowiedzianego przemówienia, oraz ton prac miał odzwierciadlać istotny nastrój i poglądy Komisji Budżetowej. A czyż to nie jest rzeczą zgoła dziwną, rzeczą anormalną, że jeśli sięgniemy do innych dokumentów, mających również charakter urzędowy, do jeneralnego sprawozdania i do przemówienia jeneralnego sprawozdawcy p. pos. Jerzego Zdziechowskiego, to znajdziemy tam inną ocenę zjawisk, które nas interesują, niż w dokumentach, o których mówię? Wszak jedne i drugie mają charakter urzędowy, więc którym mamy nadać wartość rzeczywistych dokumentów, jako odzwierciadlenia tych czy innych poglądów Komisji Budżetowej?</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka Izbo! Skoro się musimy liczyć zarówno z wczorajszem przemówieniem, jak i z wydrukowanem sprawozdaniem, jako z faktami dokonanemi, to muszę stwierdzić, że analizując niewątpliwie trudną sytuację gospodarczą, w jakiej Polska się znajduje, mówca i autor nie wskazał istotnych przyczyn, które ostatecznie spowodowały dzisiejszą sytuację.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Zdawałoby się dla tego, kto wczoraj wysłuchał przemówienia, dla tego, kto odczytał sprawozdanie wydrukowane, że istota tkwi właściwie, powiedzmy sobie szczerze, w pewnej nieumiejętności Polski zorganizowania w sposób właściwy swego życia. Otóż czy tak jest istotnie? Czy można pomijać tę historię dziesięciolecia, jaką Polska przeżyła, czyż wojna długotrwała, czyż okupacja nie wpłynęły decydująco na dzisiejszą sytuację naszą? Wszak ta wojna trwała dla Polski 2 1/2 lata więcej, niż dla zachodniej Europy. Dla Europy skończyła się ona w 1918 r., dla Polski skończyła się w 1921 r. Czyż można było mówić o normalnej odbudowie Polski w latach inflacji? Wszak to było zupełnie wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Rok 1924 jest rokiem sanacji Skarbu. Któż mógł przypuścić, że w tym roku sanacji Skarbu spotka nas jednocześnie nowa klęska, bo to jest klęska, nieurodzaj ogólny w Polsce, nieurodzaj bardzo znaczny. Czyż w tych warunkach może być mowa, żeby Polska, jak sam mówca zaznaczył, mająca 75% ludności rolniczej, żeby w tym roku Polska mogła odbudować swoje gospodarstwo? To są istotne przyczyny, to są istotne zjawiska, które trzeba traktować, jako zasadnicze i główne podłoże naszej sytuacji dzisiejszej, trudnej, wszyscy to rozumiemy, i uciążliwej niewątpliwie.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Okres inflacji, wiemy doskonale, iż zniszczył doszczętnie nawet te resztki oszczędności, oszczędności szerokich mas, oszczędności instytucji, oszczędności osób prywatnych, które jeszcze po wojnie nam pozostały. Rozumiem doskonale, to jest wreszcie i pogląd również p. sprawozdawcy, że dziś główną troską musi być uzyskanie i odzyskanie i odbudowa kapitału polskiego, odbudowa, która niewątpliwie stała się aktualną dopiero w momencie sanacji Skarbu, w tym momencie, gdyśmy zyskali swój miernik własny, w którym moglibyśmy oszczędności dokonać. Nie przeceniam tych oszczędności, jakie społeczeństwo w ciągu roku 1924 bądź co bądź dokonało. Jak powiedziałem, w roku nieurodzaju kraj rolniczy oszczędzać nie może.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński).</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Kto z Panów Posłów miał kontakt z ludźmi, obywatelami zagranicznymi, którzy od czasu do czasu przyjeżdżają do nas, którzy interesują się sprawami Polski, to każdy z panów zgodzi się, że jest ogólna opinia: Polska z roku na rok posuwa się naprzód w swojej ewolucji. Jeżeli taka jest opinia bezstronnych obserwatorów zagranicznych, to my sami musimy koniecznie wierzyć, że podołamy tym zagadnieniom, jakie przed nami stawia historia, zdołamy opanować sytuację, gdyż inaczej, gdybyśmy tej wiary nie mieli, tego przekonania gdybyśmy nie mieli, trudno, abyśmy mogli oczekiwać z czyjejkolwiek i jakiejkolwiek strony na jakąkolwiek pomoc.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Proszę Wysokiej Izby, w roku ubiegłym niewątpliwie stały przed nami dwa zagadnienia: sanacja gospodarcza i sanacja Skarbu. Jeżeli sięgniemy myślą wstecz, to Panowie Posłowie raczą sobie przypomnieć: mieliśmy dwa obozy, naszych ekonomistów, z których jeden uważał, że należy zacząć od sanacji Skarbu, zaś drugi uważał, że do sanacji Skarbu należy przejść przez sanację zjawisk gospodarczych. To były te dwa poglądy. Polska poszła tą pierwszą drogą. Otóż ze sprawozdania i z przemówień wynikałoby, że ta droga była niewłaściwą. A czy taka ocena odpowiada rzeczywistości? Gdybyśmy sanacji Skarbu nie dokonali, gdybyśmy w dalszym ciągu gospodarowali tak, jak gospodarowaliśmy z marką polską, czybyśmy w 1924 r. odbudowali nasze życie gospodarcze? Wtenczas, kiedy wieś przestała być poważnym konsumentem dla przemysłu, wtenczas, kiedy miasta z konieczności musiały na sobie odczuć wszystkie skutki drożyzny, niewątpliwie życia gospodarczego byśmy nie poprawili. Jestem tego zdania, że odwrotnie, sytuację swoją znacznie byśmy pogorszyli w stosunku do tej sytuacji, która była już nie do ścierpienia w końcu 1923 i w początku 1924 r. Dziś musimy sobie powiedzieć, że jeden etap mamy za sobą, zaś dla drugiego musimy usilnie pracować.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Proszę Wysokiej Izby! Było powiedziane: no dobrze, ale jak liczby przemawiają? Niestety, liczby same przez się nie mówią, człowiek mówi za liczby i umiejętność tego lub innego operowania liczbami niewątpliwie decyduje o namalowaniu tego lub innego obrazu, tła dla tych zjawisk, które z pomocą liczb ocenić chcemy. Było powiedziane, iż początek roku 1925 nie rokuje dobrych horoskopów, a to z tego względu, że wpływy skarbowe, a szczególnie wpływy z monopoli znacznie się obniżyły w porównaniu z ostatniemi miesiącami r. 1924. I niewątpliwie liczby tak mówią. Ale do tych liczb trzeba chcieć podejść w sposób krytyczny.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Dochody w r. ub. w trzech ostatnich miesiącach z monopolu tytoniowego, bo to jest najważniejszy odłam monopolów, wynosiły w październiku 19,8, w listopadzie 18,6, w grudniu 16. Napięcie bardzo duże. W r. b. ono spadło 11.6, 12 i 12,5. Jednak potrzebne jest wyjaśnienie. Dla monopolu są to lata siejby, a nie zbiorów. Monopol w początkach r. b. prowidował się w bardzo poważne zapasy surowca, a ponieważ robił to kosztem własnych dochodów, tym sposobem widzimy tu odbicie tego zmniejszenia. A że tak jest, to najlepszy dowód, że już w kwietniu suma z tego monopolu podnosi się do 14 zgórą milionów i łącznie za te wszystkie 4 miesiące stanowi 32% przewidzianego wpływu z monopolu tytoniowego 1925 r. Musimy powiedzieć, że właściwie jest to wpływ zupełnie normalny, a może nawet lepszy, aniżeli to przewidywał preliminarz dla całego roku, jeśli przyjmiemy właśnie pod uwagę specjalne wydatki, czynione w pierwszych trzech miesiącach.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przejdźmy do spirytusu. W pierwszem miesiącu tego roku dał on znikomą sumę 5.000.000 — jest to pierwszy miesiąc egzystencji monopolu. Następnie 12.000.000 i 15 000.000 dochodów netto. I tu musimy powiedzieć, że te miesiące są miesiącami organizacji. Już kwiecień daje nam 16.700.000 i na skutek tego znów mamy wpływ za cztery miesiące przeszło 30%. Więc jeśli tak jest, to dlaczego twierdzić, że te pozycje, które mają bardzo doniosłe znaczenie dla całokształtu budżetu, ujemnie świadczą o wpływach roku 1925? Oto proszę Panów, co to są liczby!</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Drugi moment. Sprawa skontrolowania, że tak powiem, napięcia życia gospodarczego za pomocą statystyki naładunku w wagonach. Podkreślam, że dziś Rząd stoi na stanowisku, że jest kryzys, że jest przesilenie, przesilenie długotrwałe, mocne i nie mamy zamiaru bronić odwrotnej tezy, ale pragnę dać rzeczywiste oświetlenie, bo pocóż będziemy sami w niewłaściwy sposób sugerowali sobie zbyt pesymistyczną sytuację, Było powiedziane, że 18% ładunku było mniej, aniżeli przewidywano w pierwszych miesiącach tego roku. Proszę Panów, że tak powiem, w preliminarzu kolejowym ze stanowiska naładunku musi być zupełnie odmienna polityka, aniżeli w preliminarzu budżetowym. Preliminarz naładunku kolejowego musi być zawsze przygotowany na duże napięcie, bo jeśli będzie przygotowany do dużego napięcia to w ten sposób będzie przygotowany do oddania usług społeczeństwu w najszerszem tego słowa znaczeniu.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">I dlatego też ten plan nie może być wskaźnikiem dla porównania istotnego stanu rzeczy i dla odmalowania tego istotnego stanu rzeczy. Istotny stan malują inne cyfry, malują liczby z miesięcy ubiegłego roku i z roku bieżącego. Te liczby mogą być jedynie tylko miarodajne dla oceny naładunku, jako barometru pewnego napięcia naszego życia gospodarczego. A jakże te rzeczy się przedstawiają? Styczeń roku ub. — 11,200 wagonów średnio dziennie, rok bieżący — 10.926, więc jest różnica niespełna 2,5% na niekorzyść roku 1925; luty roku ub. — 12.000 (dziesiątki odrzucam tylko), r. b.—11,800, niespełna 1,5%; marzec r. ub.—13,100 w r. b. — 12,530, to jest maksymalna różnica 5%.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos: Nieurodzaj)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Nie, Panie Pośle. Tutaj również trzeba zastanowić się nad oceną tych cyfr i zdać sobie sprawę, czy nie specjalne czynniki wpłynęły na zmniejszenie ilości naładunku? Wszyscy wiemy, iż zima r. ub. była wyjątkowo łagodna i na skutek tego zawiodła oczekiwania co do przewozu ilości węgla, a stąd powstały względnie spore zapasy węgla w naszych zagłębiach węglowych. I gdyby nie ten moment, gdyby naładunek węgla szedł normalnie tak, jak w latach ubiegłych, to przeciwnie, bylibyśmy świadkami nawet większego napięcia w tym roku, aniżeli w roku ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka Izbo! Wszyscy wiemy, że weszliśmy w okres budżetu 1925 r. z nadwyżką kasową, obecnie już określoną na przeszło 100 milionów zł. i z zaległościami podatkowemi za 1924 r., przekraczającemi sumę 200 milionów zł...</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos: To nie są rezerwy.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">... zaległości, suma zaległości w porównaniu z przewidywaniami budżetowemu.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Głos: Prosimy o specyfikację)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Specyfikacji nie mam pod ręką, mógłbym ją w najbliższej chwili przedstawić, ale może dopomogę Panom w tej chwili. Otóż w swoim referacie, wygłoszonym na posiedzeniach Komisji Budżetowej p. poseł Michalski pisze: „Zaległości w podatkach: gruntowym, dochodowym, przemysłowym, spadkowym i opłatach alienacyjnych, więc to jest wyszczególnione — wynosiły z końcem 1923 r. 10 milionów zł. zaś w dniu 1 grudnia 1924 — 11 razy tyle, t, j. 115 milionów zł., a łącznie z podatkiem majątkowym 212 milionów zł., t. j. 20 razy więcej. Z końcem roku 1924 jeszcze nie zestawione, wynoszą prawdopodobnie około 180 do 190 milionów złotych. I z tem saldem „winien” rozpoczynają ci płatnicy rok bieżący. Egzekucje podatkowe odbywają się w całem Państwie masowo.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wysoka Izbo, pragnę te liczby i tę sytuację oświetlić zgoła z innego stanowiska, a w mojem przekonaniu jedynie słusznego i bezstronnego. Czy mamy odnieść na ciężar sytuacji naszej, że rok 1925 otrzymał w spadku zaległości na sumę 200 milionów, czy raczej przeciwnie? Wszak jest rzeczą zrozumiałą, że zaległości podatkowe przy każdorocznem wykonaniu budżetu są nieuniknionem zjawiskiem i niewątpliwie, jeżeli zjawiska naszego życia się ustabilizują, to te zaległości będą mniej więcej normalne, będą mniej więcej jednakowe i wahania będą bardzo nieznaczne.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Rok 1923 dał zaległość 10.000.000 zł. Zachodzi pytanie, czy rok 1923 dał normalną zaległość, czy my wierzymy w to, że przy naszym budżecie, wynoszącym dziś przeszło 2 miliardy zł. może być mowa o tem, że zaległości nasze dadzą się określić na 10.000.000 rocznie? To jest wykluczone, zaległość 1923 r. nie może być przyjęta w rachubie jako zaległość normalna. Dopiero w roku 1924 nabieramy napięcia mniej więcej normalnego w zaleganiu. Ja nie twierdzę, czy te 200.000.000 jest normą dla zaległości, czy może jest trochę za niskie czy za wysokie. Ale, proszę Panów, czy to nie jest największym plusem, że w tym roku nieurodzaju, w tym roku ciężkim dla całego kraju, Państwo mogło sobie pozwolić na to, aby nie nalegać i nie wymagać ściągnięcia tych zaległości. To jest wielkim plusem roku 1924, że on pozwolił z jednej strony na łagodne ściąganie podatków, a z drugiej strony, że przyczynił się przez utworzenie tej zaległości do więcej normalnego przebiegu budżetu na rok 1925. I z tego stanowiska musimy oceniać to zjawisko, a nie z tego pesymistycznego, że ci płatnicy są tak obciążeni, że jęczeć będą z tytułu tych zaległości.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">„Masowe egzekucje podatkowe odbywają się w całem Państwie” — powiedziano.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Cały referat był taki płaczliwy)</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Z tego miejsca, jeżeli się nie mylę, z ust więcej autorytatywnych, były przytoczone liczby, że w r. 1924 jedna egzekucja przypadała na 5.000 podatników i że ta norma jest niższa, aniżeli norma przedwojenna w państwach zaborczych. Rok 1925 nosi tę samą charakterystykę, przeciwnie nawet łagodniejszą; stosunkowo ilość egzekucji jest mniejsza, aniżeli w r. 1924.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Nie chciałbym zabierać czasu Wysokiej Izbie i na tem się muszę ograniczyć pod względem przykładów, które charakteryzują to lub inne oświetlenie liczb tu przytoczonych.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przechodzę teraz do drugiej części. Już tu wiele czasu nie zajmę. Druga część ma charakteryzować działalność Ministerstwa Skarbu i ujęta ona jest przez Wysoką Komisję w szereg rezolucji, Otóż na tle tych rezolucji pozwolę sobie dać pewne wyjaśnienia. Nie będę mówił o rzeczach natury formalnej, a więc o rezolucji pierwszej, która żąda, aby emerytury i zaopatrzenia oraz długi państwowe utworzyły osobne grupy wydatków, Owszem, jest to nawet po linii, że tak powiem, interesów Ministerstwa Skarbu, gdyż publiczność, społeczeństwo będą lepiej zorientowane w tem, co istotnie kosztuje utrzymanie aparatu Ministerstwa Skarbu, bo dziś nie wszyscy się orientują, jak wielkie sumy ponosi Ministerstwo Skarbu z tytułu tego rodzaju wydatków.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Grupę pierwszą, zasadniczą tworzą rezolucje w dziedzinie naszej gospodarki celnej. Bardzo żałuję, że na Komisji Budżetowej sprawa ta nie była przez czynniki Ministerstwa Skarbu dostatecznie wyjaśnioną i muszę tym sposobem zająć kilka chwil Wysokiej Izbie. Jak mnie informowano, rezolucje te były załatwione dość szybkiem tempem i Ministerstwo Skarbu nie zdążyło zająć odnośnego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przedewszystkiem jest bardzo słusznem wymaganie, ażeby Polska zdobyła jaknajprędzej własną ustawę celną. Co to jest własna ustawa celna? Na Komisji Budżetowej dla zilustrowania i oceny tego zagadnienia pokazano kartkę, że to jest polska ustawa celna. Otóż muszę stwierdzić, że to nie jest ustawa celna, że ustawa w przedmiocie uregulowania stosunków celnych wcale nie jest ustawą celną. W myśl art, 6 tejże ustawy jest powiedziane, i to jest największy plus tej ustawy, że ogłoszone rozporządzenia w sprawach celnych, wydane na podstawie rozporządzenia, wydanego przez Sejm Ustawodawczy, otrzymują moc prawną od daty wydania. A więc ustawę celną tworzą wszystkie rozporządzenia, które uprzednio były wydane i ewentualnie te rozporządzenia, które na podstawie tej ustawy zostały wydane. I jeżeli sobie chcemy zadać pytanie, co to jest obecna ustawa celna, to mamy ją pod ręką, chociaż nieoficjalną, oto jest ustawa celna. W wydaniu nieoficjalnem nazywa się: „Zbiór przepisów celnych” i jest ułożona w wielkim formacie na 100 przeszło stronach. Więc nie możemy stać na stanowisku, że my nie mamy ustawy celnej. Ale Ministerstwo Skarbu wcale nie neguje potrzeby i pożyteczności wydania ostatecznej ustawy celnej, więcej muszę powiedzieć: Ministerstwo Skarbu, stojąc na stanowisku zeszłorocznych rezolucji Sejmu, tę ustawę ma całkowicie opracowaną. Dlaczegóż jej nie przedstawia Sejmowi? Dla bardzo prostej przyczyny: kodyfikacja tej ustawy wymaga koniecznie i bezwzględnie, żeby przedtem przez Wysoką Izbę była uchwalona ustawa karno-skarbowa. Dopóki nie mamy tej ustawy, nie jesteśmy w stanie wypuścić zupełnie przygotowanej i odbitej ustawy celnej, I dlatego też i rezolucja ta, tak długo z konieczności pozostanie martwą literą, dopóki nie uczyni się zadość przedewszystkiem uchwaleniu ustawy karno-skarbowej. W roku ubiegłym wiele pracy Ministerstwo Skarbu włożyło, żeby opracować tę nową ustawę. Wszak Panowie Posłowie doskonale wiedzą, iż sprawa ustawy celnej jest rzeczą nie łatwą, jest rzeczą skomplikowaną i wszystkie państwa w sposób niesłychanie pieczołowity odnoszą się do tego działu swego prawodawstwa. Z ustawą tą jest oczywiście ściśle związana, stanowi nawet w pewnym stopniu część integralną tej ustawy, instrukcja manipulacyjna i mamy tę instrukcję manipulacyjną uprościć. Chciałbym przy tej okazji wyjaśnić Wysokiemu Sejmowi, że sprawa możliwie dogodnej manipulacji celnej jest zagadnieniem międzynarodowem i już w 1923 r., przy Lidze Narodów była zorganizowana specjalna komisja właśnie dla utworzenia na tem tle pewnej jednolitości. Polska przyjęła udział w pracach tej komisji i podpisała odnośny protokuł i dziś pragnęłaby jak najprędzej temu zadość uczynić, aby być nie w ogonie, ale przeciwnie, aby być na czele tych trzydziestu kilku państw, które do tej konwencji akces zgłosiły.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A czy P. Minister widział, jakie są pomieszczenia tych urzędów celnych na granicy?)</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przejdziemy i do tego, Panie Pośle.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Otóż ustawa celna jest związana, jak powiedziałem, z instrukcją manipulacyjną.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">I na podstawie tej nowej ustawy celnej będzie niewątpliwie opracowana nowa instrukcja w zamian obecnej, która jest istotnie skomplikowana. Ale muszę podkreślić, że jednakże wszystkie te przepisy, rozporządzenia, instrukcje, były przedstawione w Genewie i nie znalazły najmniejszego sprzeciwu, więcej powiem, wcale nie były w ogonku państw, które podpisywały protokół tej konwencji, przeciwnie z naszemi rozporządzeniami, z naszemi instrukcjami raczej byliśmy w pierwszych szeregach. Więc i ta sprawa nie przedstawia się tak źle. Potrzeba nieco czasu, ażeby ustawa karna przeszła, następnie żeby ustawa celna przeszła, znajdzie się miejsce i na tę instrukcję.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Proszę Panów, teraz rachunkowość. Mamy uszlachetnić rachunkowość. Cieszę się bardzo, że wczoraj właśnie mówca dał wyraz uznaniu dla rachunkowość centralnej kasy. Rachunkowość celna jest ściśle związana z tamtą rachunkowością, przedstawia jej element i na skutek tego nie może być mowy o tem, żeby zmieniać samodzielnie to, a nie dostosowywać do ogólnej rachunkowości. Minister Skarbu uważa rachunkowość za zorganizowaną w sposób zupełnie prawidłowy, zupełnie wystarczający, a najlepszym dowodem są te sprawozdania miesięcznie, które w ciągu pierwszych kilku dni każdego miesiąca otrzymujemy, a ostateczne wyniki wskazują, że te zamknięcia początkowe są do nich bardzo bliskie. To są wskaźniki prawidłowej rachunkowości! Oczywiście, że na tem tle musimy powiedzieć, że będziemy zawsze dążyli do wszelkiego uszlachetnienia, jakie z konieczności tego rodzaju rzeczy nastręczają i które muszą być uważane za ciągłą troskę dla ewolucji. Proszę Panów, objaśnienie do taryfy celnej, którego żąda rezolucja, już jest wydane w międzyczasie. Alfabetyczny spis towarów do taryfy celnej już jest wydany w międzyczasie. Jak Panowie widzą, Ministerstwo Skarbu jest bardzo czułe. Instrukcja pocztowo-celna jest w opracowaniu wspólnie z Generalną Dyrekcją Poczt i Telegrafów i będzie w bieżącym roku opracowana. Następnie szereg rezolucji o charakterze organizacyjnym: inspektorowie celni, kursy dokształcające, fachowa kontrola, wszystko to jest właściwie robione i musi mieć charakter pracy ciągłej i trwałej, nie może wypłynąć jako rewolucja jednego roku, ale to musi być periodyczna, wytrwała, żmudna, ciągła praca. Żeby tę rzecz uszlachetnić, w tym roku Ministerstwo dla kursów dokształcających stworzyło specjalne muzeum przy departamencie celnym. Asesorowie przy sądach powszechnych w celu zwalczania przemytnictwa — to musi być połączone ściśle z ustawą skarbową karną. Domy dla straży celnej — niewątpliwie,</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Niestety, w budżecie jest za mała kwota)</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Ta sprawa jest wyjątkowo przykra i bolesna. Musimy sobie zdać sprawę, że obecne granice Państwa Polskiego, jego polityczne granice w większości nie odpowiadają granicom celnym państw okupacyjnych i z tego względu nasze komory celne na pograniczu, we wszystkich pogranicznych punktach muszą być przez Państwo Polskie całkowicie pobudowane od początku,...</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(Głos: Niemcy, to już dawno zrobili.)</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">... Niemcy to już dawno zrobili, ale Niemcy,...</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#komentarz">(Głos: mają więcej pieniędzy.)</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">... mają więcej pieniędzy, Niemcy może miały inne systemy wykorzystania swojej inflacji, aniżeli Polska. Otóż w tem jest najwięcej zainteresowany resort Ministerstwa Skarbu. Muszę podkreślić, że dziś odprawa celna odbywa się w warunkach niesłychanych. My z całą świadomością rozumiemy, że wielu melioracji nie można zrobić tylko dlatego, że nie mamy aparatu mieszkaniowego. Niewątpliwie budowanie własnych komór pozwoliłoby na oszczędności w aparacie personalnym.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#komentarz">(Głos: Warszawskie urzędy celne — to mordownia urzędników)</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wszystko to rozumiemy, ale niestety, to są rzeczy zależne od możliwości Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#komentarz">(Głos: To się opłaca, to jest bardzo rentowne).</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Oprócz komór celnych muszą być pobudowane mieszkania dla urzędników celnych, które mają też doniosłe znaczenie, dlatego, bo muszą oni być niezależni, odseparowani od wpływów miejscowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Dziś strażnicy celni przeważnie mieszkają u przemytników)</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Właśnie, to jest niedopuszczalne. Proszę Panów, na ten cel budżet tegoroczny, przewiduje 2 i 1/2 miliona złotych, ale Ministerstwo Skarbu skorzysta z rezolucji i przedstawi całkowity plan budowlany, który obejmie budowę wszystkich pomieszczeń koniecznych dla straży. Potem się przyjrzymy, czy wykonanie tego planu będzie możliwe, czy budżet na to pozwoli.</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(Głos: Czy będzie rentowało)</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przechodzę do porządku dziennego nad innemi rezolucjami z dziedziny celnej i kilka słów powiem o następnej grupie, mianowicie o grupie emerytur i zaopatrzeń.</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Główna rezolucja polega na tem, aby dążyć do skoncentrowania emerytur i zaopatrzeń w jednym resorcie, Dziś, jak wiemy, sprawa ta jest załatwiana w poszczególnych resortach, jednakże Ministerstwo Skarbu na podstawie obecnie obowiązujących przepisów ustawy emerytalnej ma zapewnione swoje współdziałanie i to współdziałanie w dostatecznej mierze zapewnia prowadzenie pewnej jednolitej polityki emerytalnej. Trudno jest dziś oświadczyć, czy tego rodzaju proponowane zarządzenie byłoby dodatniem czy ujemnem w całokształcie tego zagadnienia, czy ono istotnie dałoby oszczędność ze stanowiska aparatu scentralizowanego, któryby obsługiwał te rzeczy. Ministerstwo Skarbu obawia się, że stworzenie oddzielnego aparatu, któryby wyjął zagadnienia emerytalne całkowicie z kompetencji poszczególnych urzędów, ujemnie nie odbiłoby się na kosztach. W większości urzędów, w bardzo wielu przynajmniej urzędach, te zagadnienia są załatwiane w departamentach personalnych, prezydjalnych i t. d. i tam niema jakiegoś specjalnego aparatu, to jest w znacznej większości wypadków. Pytam, czy wyjęcie stamtąd tych spraw dałoby możność przeprowadzenia tych oszczędności? Ministerstwo Skarbu, stojąc na stanowisku niejednokrotnie już wypowiadanem z tego Wysokiego miejsca, że nie należy się zbytnio spieszyć ze zmianami i nowelizacją, sądzi, że rezolucja winna być skierowana do tego, aby Rząd zbadał tę sprawę ze stanowiska celowości i dopiero przyszedł z odpowiedniem przedstawieniem i przedłożeniem do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Inne zagadnienia emerytalne tu poruszane, oczywiście nie wyłączając ostatniego, mianowicie wybranie komisji z 12 posłów celem perlustracji wszystkich dokonanych w czasie istnienia Państwa Polskiego przez władze cywilne i wojskowe spensjowań. Całkowicie, Minister Skarbu uważa za słuszne, za celowe i ma nadzieję, że rewizja tego zagadnienia przez najwięcej miarodajne czynniki, przez komisję Wysokiej Izby niewątpliwie da pozytywne wyniki.</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przechodzę do zagadnienia monopolu. Jest życzeniem stałem i trwałem p. Ministra Skarbu, ażeby wszystkie momenty związane z wykonywaniem monopolów mógł posiadać we własnym ręku.</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#komentarz">(Głos: Który?)</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wogóle. Otóż dzisiaj należy tu podkreślić, że monopol solny nie odpowiada temu życzeniu p. Ministra Skarbu, a to z tego względu, że eksploatacja salin znajduje się w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, zaś sprzedaż soli znajduje się w ręku Ministerstwa Skarbu. Minister Skarbu uważa, że niewątpliwie takie rozwiązanie tej kwestii nie jest szczęśliwe ani dla produkcji, ani dla dochodów. Jest rzeczą pożądaną, ażeby i ta sprawa była załatwiona, Jednak pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden moment. Minister Skarbu, jako odpowiedzialny czynnik za wykonanie monopolu, jako korzystający z tego źródła dochodów, uważa, że monopol w całokształcie powinien być skoncentrowany w Ministerstwie Skarbu. Odnośna rezolucja sejmowa tego nie przewiduje, tylko przewiduje zasadę, żeby monopol został skoncentrowany w jednym resorcie. Minister Skarbu wołałby, żeby ta sprawa definitywnie była wyrażona, że powinien być skoncentrowany w resorcie Ministerstwa Skarbu, a to z tego względu, żeby uniknąć wpływów politycznych. Gdyby sprawa ta była aktualną w 1924 roku, odnośne rezolucje, powzięte przez komisję sejmową, zniewoliłyby Ministra Skarbu do wstrzymania decyzji ostatecznej w tej mierze. I obecnie, jeśli ta sprawa nie będzie jasno postawiona, jest obawa, że również w sposób definitywny, ta kwest ja nie będzie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Nad innemi rezolucjami się nie zastanawiam, uważam, że zasługują one całkowicie ze stanowiska rządowego na uwzględnienie.</u>
          <u xml:id="u-5.57" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Zagadnienie podatkowe — sprawa podatku majątkowego. Chyba nie potrzebuję podkreślać, że polityka p. Ministra Skarbu pod tym względem była liberalną i nawet może jest narażona na krytykę z lewej strony tej Wysokiej Izby. P. Minister Skarbu stoi na stanowisku, że i dalej musi tę politykę liberalną prowadzić dlatego, że sytuacja gospodarcza nie jest tego rodzaju, aby pozwalała na bezwzględne stosowanie tych uprawnień, jakie Minister Skarbu w swojem ręku posiada. Wymiar jest wyznaczony na czerwiec roku bieżącego,</u>
          <u xml:id="u-5.58" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Najlepszy czas do ściągania tego podatku)</u>
          <u xml:id="u-5.59" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Zaraz do tego przejdę. Minister Skarbu zdaje sobie całkowicie sprawę z tego, iż należy przyjść z pomocami odnośnemi, z rozkładem i odnośna nowelizacja będzie Wysokiej Izbie przedstawiona. Jest to tembardziej potrzebne, że należy poddać rewizji sposób skontyngentowania podatku majątkowego, łącznie z ustaloną już podstawą do wymiaru tego podatku.</u>
          <u xml:id="u-5.60" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Następna rezolucja żąda skasowania patentów. Jest to jeden z odłamów, że tak powiem, naszego podatku przemysłowego. Na podatek przemysłowy składają się wpływy z podatku obrotowego i wpływy z patentów, I rezolucja pragnie, aby ten podatek patentowy był zamieniony podatkiem zarobkowym. Powołuje się na to sprawozdawca, że taki podatek jest zastosowany w wielu państwach zachodniej Europy i że jest on podatkiem więcej wskazanym, aniżeli przestarzały podatek patentowy. Minister Skarbu podziela opinię całkowicie, że podatek patentowy jest przestarzały. Ale musimy się również zastanowić i nad sprawą tego podatku zarobkowego. I tu pozwolą Panowie Posłowie, że powołam się na opinię dobrze znanego wszystkim Panom, p. prof. Głąbińskiego, który w nauce o skarbowości o podatku zarobkowym pisze, co następuje: „Podatek zarobkowy katastralny jest podatkiem niedoskonałym i nierozwiniętym...</u>
          <u xml:id="u-5.61" who="#komentarz">(P. Michalski: Czy w rezolucji jest mowa o katastralnym?)</u>
          <u xml:id="u-5.62" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">...a jeśli stopa podatku nie jest umiarkowaną, jest on niezawodnie jednym z najniesprawiedliwszych i najdotkliwszych podatków dla szerokich mas wytwórczych. Wymaganiom skarbowym teorii podatkowej może ten podatek zadość uczynić dopiero wówczas, gdy będzie uposażony w żywioły podatków dochodowych, gdy mianowicie podstawą wymiaru podatku będzie rzeczywista intrata czysta, a kataster przemysłowy pozostanie tylko jednym z pomocniczych środków dla zbadania czystej intraty i sprawozdania”. Otóż Minister Skarbu, uważając, że podatek patentowy jest przestarzały, stoi na stanowisku, że jeszcze nie przyszła ta chwila, ażebyśmy mogli uważać, że jesteśmy dostatecznie przygotowani dla przejścia do podatku zarobkowego, opartego nie na katastrze, ale opartego na żywiołach ścisłych podatku dochodowego. Sądzimy, że byłoby więcej wskazane jeszcze pewien czas przeczekać, abyśmy te żywioły, o których prof. Głąbiński powiada, ściśle ustalili i mieli w ręku, a dopiero potem, żebyśmy wprowadzili odnośne zmiany.</u>
          <u xml:id="u-5.63" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Następna rezolucja dotyczy usunięcia, wyrównania zbyt jaskrawych nierówności, jakie zachodzą w dziale podatku gruntowego w poszczególnych częściach Polski. Ta sprawa wymaga pewnego wyświetlenia z tego Wysokiego miejsca dlatego, że wielokrotnie jest ona nieściśle interpretowana. Departament podatkowy mianowicie wyjaśnia, że po wprowadzeniu podwyżek podatku gruntowego przez szereg ustaw zarówno w b. dzielnicy rosyjskiej, jak Małopolsce pokrywa się on z wysokością obciążenia przedwojennego. W Małopolsce wymiar podatku, odrzucając progresję i degresję, stanowi obecnie 20,5% dochodu katastralnego, podczas gdy przed wojną stosunek ten wynosił 22,7%. W Królestwie Kongresowem stawki podatkowe są identyczne. Otóż p. dr. Michalski twierdzi, że klasy gruntów jednakowej dobroci w b. Kongresówce i w Małopolsce są niejednakowo opodatkowane, że w Małopolsce są opodatkowane znacznie wyżej.</u>
          <u xml:id="u-5.64" who="#komentarz">(Głos: W Małopolsce jest kataster. P. Kowalczuk: Tak i odwrotnie)</u>
          <u xml:id="u-5.65" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">W tej chwili do tego przejdę. Jak Pan Poseł powiada, b. Kongresówka nie ma katastru, a Małopolska go posiada, dzięki temu Małopolska ma inną klasyfikację gruntów, niż b. Kongresówka. Jak Panom wiadomo, Małopolska przewiduje dla gruntów ornych 8 klas wtedy, kiedy u nas grunty są podzielone tylko na dwie klasy, a więc 4-m klasom gruntów ornych w Małopolsce odpowiada pierwsza klasa gruntów w b. Kongresówce. I gdybyśmy właśnie tak te rzeczy chcieli porównać, to widzimy, że opodatkowanie 1 ha gruntu wynosi dla kilku powiatów w Małopolsce jak następuje: Dąbrowa — 4 zł. 95 gr., Jasło — 4 zł. 29 gr., Łańcut — 3 zł. 65 gr., Tarnów — 5 zł. 40 gr. A jak się przedstawia w byłej Kongresówce? Płońsk płaci za 1 ha 5 zł. 21 gr., Łęczyca 4 zł. 93 gr, Łowicz 5 zł. 9 gr., Słupca 4 zł. 23 gr. Najwięcej może miarodajnym jednak jest średnie porównanie całej sumy, jaka stąd płynie z uwzględnieniem ilości hektarów i porównanie dopiero rezultatu. Otóż Małopolska płaci przeciętnie 2 zł. 50 gr., a Kongresówka 2 zł. 75 gr. A jak p. poseł Kowalczuk powiedział „tak i inaczej”, bo każda zasada z konieczności ma wyjątki, wyjątki właśnie polegają na tem, że ze względu na brak tutaj katastru w poszczególnych wypadkach są niesprawiedliwości niewątpliwie i oczywiście obowiązkiem Państwa jest nawet i te niesprawiedliwości, wykraczające z zasady, uchwycić i w sposób właściwy uregulować. W celu usunięcia właśnie tych nierówności departament podatkowy zbiera potrzebne materiały do opracowania ich i przedstawi Wysokiej Izbie w myśl rezolucji, przewidzianej w dziale podatkowym.</u>
          <u xml:id="u-5.66" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Pozostaje mi jeszcze z tego działu jedno zagadnienie bardzo ciekawe, mianowicie t. zw. trójkąt podatkowy. Jako teza zasadnicza posła Michalskiego co do podatków bezpośrednich jest to, że podstawa — więc ilość podatników, którzy uiszczają podatki bezpośrednie, w porównaniu z okresem przedwojennym jest stosunkowo mała, kiedy tymczasem napięcie i wysokość jest duża, Proszę Panów! Minister Skarbu jest oczywiście wykonawcą ustaw. Zasadę, zasadę tak ważną, wkraczającą w dziedzinę tak ważnych zagadnień, Wysoka Izba musi zdecydować. Ale oczywiście Minister Skarbu jest zawsze zainteresowany w tem, żeby mieć kasę możliwie wypełnioną, Jeżeli Wysoka Izba uzna za potrzebne tę podstawę powiększyć, przyjmę to chętnie do wiadomości, jednakże stoję na stanowisku, że ze stanowiska socjalnego należałoby może inaczej nieco tę sprawę traktować.</u>
          <u xml:id="u-5.67" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Porównawcze daty przedwojenne i obecne wykazują, że norma płacenia, a więc norma, która decyduje, kto się w tej podstawie znajduje, jest mniej więcej ta sama dziś, jak i przed wojną, Zbiedzenie społeczeństwa zrobiło to, że z tej podstawy automatycznie dużo się dziś podatników uchyliło. Państwo jako takie musi dążyć do tego, ażeby tę podstawę odbudować, ażeby w tej podstawie mogła się znaleźć możliwie największa ilość podatników. To dopiero zapewni istotne rezultaty i społeczne i skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-5.68" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Przechodzę do porządku dziennego nad rezolucją odnośnie zakładów graficznych i komunikuję, że Ministerstwo Skarbu jak najprędzej dostarczy wszystkich żądanych na tem tle przez Sejm materiałów dla oceny działalności tych zakładów. Pragnę jedynie oświadczyć, że jeżeli nie stało się to dotychczas, to z tego powodu, że zakłady graficzne miały być przeistoczone na jednostkę prawną. Minister Skarbu pragnie, aby ten okres zamknąć i materiały potrzebne do skontrolowania tej instytucji Wysokiej Izbie przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-5.69" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Wreszcie ostatnia rezolucja, przyjęta przez Wysoką Komisję, dotyczy remuneracji; na jej podstawie Rząd miałby zabronić podwładnym władzom remunerowania urzędników według wyników ściągania podatków i innych danin, gdyż system taki demoralizuje personel.</u>
          <u xml:id="u-5.70" who="#komentarz">(Głos: Słowa p. Prezesa Grabskiego)</u>
          <u xml:id="u-5.71" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Pozwolę sobie przypomnieć Wysokiej Izbie, iż rezolucja, powzięta przez Wysoką Izbę w roku ubiegłym przy zatwierdzaniu budżetu, głosiła właściwie inną zasadę, mianowicie było powiedziane, iż Sejm wzywa Rząd, ażeby zarządził rewizję norm wynagrodzeń i rozważył wprowadzenie specjalnych remuneracji dla urzędników skarbowych, zajmujących stanowiska kierownicze, lub wymagające specjalnie wysokich kwalifikacji moralnych. Właśnie opierając się na tej rezolucji, Minister Skarbu czuł się upoważnionym do tego, ażeby w stosunku do specjalnie przeciążonych urzędników i zasłużonych wykorzystać tę rezolucję i ulżyć im w ich ciężkiej doli wobec niezwykle niskich uposażeń, jakie wogóle państwowi urzędnicy posiadają. Przypomnę, że dyrektor izby pobiera na prowincji 350, zdaje się, złotych. To są tak nikłe normy, że wymagają koniecznie, żeby Minister Skarbu ułatwił sytuację tych czynników, od których w znacznej mierze zależy rezultat normalnego ściągania podatków. Musimy się tylko uzgodnić co do jednego: Minister Skarbu jest daleki od tego, żeby dążyć do wynagradzania za, że tak powiem, zbyt usilne ściąganie podatku, nie liczące się ze wskazówkami; nie liczące się z ustawami, jednakże Minister Skarbu stoi na stanowisku, że konieczną jest rzeczą, ażeby mógł w poszczególnych wypadkach tam, gdzie jest obowiązek wykonany sprężyście i dobrze, w myśl rezolucji zeszłorocznej przyjść z pomocą urzędnikom.</u>
          <u xml:id="u-5.72" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSkarbuKlarner">Na tem kończę swoje przemówienie, zaznaczając, że Minister Skarbu nie wątpi, iż tylko przez współdziałanie czynników sejmowych i rządowych, przez wspólne zgodne działanie nazewnątrz, może być osiągnięty ogólny interes publiczny z powodzeniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma referent generalny p. Zdziechowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PZdziechowski">Wysoka Izbo! P. Wiceminister Klarner w swojem przemówieniu dzisiejszem dał wyraz wątpliwości, czy ocenę sytuacji finansowej i gospodarczej Państwa, podaną wczoraj w referacie p. posła Michalskiego, można uważać za wyraz opinii Komisji Budżetowej Sejmu. Już ta jedna okoliczność wystarczyłaby, żeby zniewolić mnie, jako przewodniczącego Komisji Budżetowej, do zabrania głosu w tej sprawie. Jest jeszcze jednak drugi powód. P. poseł Michalski zwrócił się wczoraj specjalnie z prośbą do wszystkich posłów o uwagę celem skonstatowania, czy — jak się wyraził — jego zapatrywania o podstawowym charakterze, które wczoraj wygłosił, są słuszne. Sądzę, że mnie, jako generalnego sprawozdawcy budżetu, ten apel p. posła Michalskiego specjalnie dotyczyć musi, gdyż wzmiankowany ustęp jego referatu dotyczy zagadnień finansowych i gospodarczych natury ogólnej, którym w moim referacie dałem zupełnie odmienne oświetlenie. Jest rzeczą nader trudną, przemawiając w imieniu Komisji Budżetowej, dawać ocenę finansowej i gospodarczej sytuacji Państwa. To też przy najmniejszej wątpliwości należy bardzo silnie podkreślać, że wypowiadane zdania są osobistym poglądem referentów. To też nie wątpię, że p. poseł Michalski w ten sposób te swoje uwagi wypowiedział...</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(P. Michalski: Naturalnie)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PZdziechowski">... i w swojem przemówieniu końcowem dał temu zupełnie wyraźny wyraz.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(P. Michalski: Dałem temu wyraz już na Komisji. Głos: Ale wydanie oficjalne)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PZdziechowski">Wspomniano tutaj, że sprawozdania Komisji Budżetowej noszą podpis przewodniczącego Komisji Budżetowej. Otóż muszę stwierdzić, że podpis przewodniczącego Komisji Budżetowej na sprawozdaniach składanych Wysokiej Izbie rozumiem tylko w tym sensie, że podpis ten stwierdza wiarogodność uchwał komisji i uzasadnień do tych uchwał,</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(P. Michalski: W całym świecie tak jest)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PZdziechowski">Natomiast wszystko co jest poza uzasadnieniem i poza samemi uchwałami jest pisane na odpowiedzialność danego referenta i nie może być uważane za wyraz opinii całej komisji.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Głos: W takim razie tytuł sprawozdania komisji jest błędny)</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PZdziechowski">Od polemiki na temat tez wysuniętych przez p. pos. Michalskiego w pierwszej części wczorajszego referatu, mnie, jako sprawozdawcę generalnego budżetu, zwalnia okoliczność, że te główne tezy nie były wcale poruszone przez p. pos. Michalskiego w rozprawach na Komisji Budżetowej Sejmu, jak również z temi tezami p. pos. Michalski nie wystąpił po moim referacie generalnym o budżecie na komisji, w którym te zagadnienia były w odmienny sposób przedstawione. Terenem do uzgodnienia stanowiska, które ma zająć sprawozdawca generalny budżetu, zdaniem mojem, jest Komisja Budżetowa. Myślę, że to stanowisko podziela Wysoka Izba i na tem stanowisku dopóki będę tym zaszczytnym mandatem obdarzony, będę stał.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PZdziechowski">Pozostaje jeszcze sprawa charakteru krytycznych uwag o sytuacji finansowej, wypowiedzianych wczoraj przez p. pos. Michalskiego. Uważam, że krytyka w sprawie natury tak doniosłej, jak w sprawie pieniądza w chwilach bardzo poważnych zmagań Państwa z kryzysem gospodarczym, musi być najoględniejsza, bo pamiętać należy o roli czynników psychicznych w kształtowaniu się siły nabywczej pieniądza na rynku wewnętrznym i zewnętrznym. Określenia jaskrawe, brzmiące alarmowo, z pożytkiem dla sprawy mogą być zastąpione pozytywnemi wskazaniami, które jedynie według mnie uzasadniać mogą ostrze krytyki.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PZdziechowski">Komisja Budżetowa Sejmu zdaje sobie dokładnie sprawę z powagi zagadnień, związanych z opanowaniem kryzysu gospodarczego, ale uważa przeprowadzoną reformę waluty za doniosły etap na drodze do osiągnięcia gospodarczego rozkwitu Rzeczypospolitej i mam zaszczyt to oświadczyć w imieniu Komisji Budżetowej Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PZdziechowski">Wierzymy, że różnice, które nas dzielą na ławach tej Wysokiej Izby, nie staną na przeszkodzie dla wspólnego wysiłku, którego wymaga chwila dzisiejsza, by przez podniesienie produkcji opanować kryzys i utrwalić dzieło reformy waluty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Socha:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PSocha">Wysoka Izbo! Skutkiem ograniczenia czasu mojego przemówienia trudno mi się będzie zajmować poszczególnemi pozycjami, i dlatego też moje przemówienie będzie miało raczej charakter ogólny.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PSocha">Zacznę przedewszystkiem od odpowiedzi sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Skarbu p. Michalskiemu. Z przemówienia jego przebijało bardzo wiele rzeczy, przedewszystkiem jednak niezwykle jaskrawo przebijał krzyk o nowy podatek, podatek jednak, który miałby być nakładany na sfery uboższe i przeciw temu musimy zaprotestować. Jeżeli p. Michalski jako powód konieczności nałożenia takiego podatku podawał cyfrę ilości płatników podatku dochodowego w b. zaborze pruskim, to ujęcie było zupełnie niesłuszne. W b. zaborze pruskim podatku gruntowego przedtem bowiem nie było i wskutek tego pozycja płatników podatku dochodowego była znacznie większa, niż w innych dzielnicach.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(P. Michalski: Był gruntowy podatek komunalny)</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PSocha">Komunalny, ale nie państwowy, na to się zgadzam, ale dziś mamy w Małopolsce podatek państwowy gruntowy i komunalny, i mieliśmy to przed wojną. Nie dziwię się pod względem przekonań partyjnych p. Michalskiemu, trudno bowiem, aby p. Michalski mógł myśleć o sferach uboższych, będąc reprezentantem sfery najbogatszej. I dalej, p. Michalski wspomina, że w kraju odbywają się masowe egzekucje. Na tym punkcie godzę się z p. Michalskim, ale z tem, że egzekucje te stosuje się do rolników i drobnych kupców, a nie do ludzi o wielkiej sile płatniczej. Np. w pow. niżańskim marszałek powiatu właściciel dóbr Zarzecze, Hofmokl, nie zapłacił jeszcze ani jednego procentu od podatków, przypadających w roku 1924, ale za to biurko naczelnika inspektoratu podatkowego jest zapchane telegraficznemi wstrzymaniami egzekucji, wydawanemi przez p. Weinfelda, jako prezesa izby skarbowej we Lwowie, który jest w stosunkach przyjaznych z p. Hofmoklem. I rzecz dziwna, p. Weinfeld nie wiem, czy to za prace swoje, czy za coś innego otrzymuje ze Skarbu Państwa miesięczne remuneracje w wysokości 50% swoich poborów.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PSocha">Kryzys gospodarczy, jaki dziś panuje powszechnie w Polsce, wywołał zubożenie chłopa, a zubożenie chłopa powoduje zubożenie Państwa według niemieckiego przysłowia: „Hat der Bauer Geld, hat die ganze Welt”. I dlatego też dzisiejsza sytuacja w przemyśle, dzisiejsza stagnacja, jest spowodowana niczem innem, jak tylko tem, że dziś na wsi i głodno i chłodno i tem, że chłop przestał kupować i zbyt stał się wskutek tego mniejszy.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PSocha">Największą gwarancją wpływów podatkowych w każdem państwie winna być niemal wyłącznie wiara w uczciwość władz wymiarowych. Różnorodność podatków, jaka u nas jest, wywołuje ciągłe rozdrażnienie podatników, i mamy przykłady — mógłbym szereg podatków wyliczyć — że są tacy płatnicy, którzy w roku płacą po 30, 40, a nawet i więcej razy podatki. To ciągłe nękanie płatników w końcu doprowadza ich do takiego rozdrażnienia, że podnoszą sprzeciwy; muszą oczywiście upominać się i krzyczeć o tem, że te podatki zanadto ich przeciążają. Wywołuje to zupełnie zrozumiałą akcję, jak powiadają, antypodatkową.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PSocha">Jedną z najpoważniejszych pozycji w wydatkach naszego budżetu jest pozycja na administrację w Państwie, W Polsce prawie 40% wypada na wydatki osobowe. Jeżeli zaś weźmiemy tylko administrację bez Ministerstwa Spraw Wojskowych, to 40,6% idzie na same wydatki osobowe, administracyjne. Dalsze 25% idzie na wydatki, związane z bezpieczeństwem wewnętrznem i zewnętrznem, tak, że pozostaje zaledwie 25% całego budżetu na cele oświatowe, kulturalne i gospodarcze. Oczywiście w tym wypadku te inne dziedziny, a więc oświata i gospodarka, ekonomia w Polsce wskutek tak małych kwot muszą bezwarunkowo kuleć.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PSocha">Wydatek ten spowodowany jest niczem innem, jak bardzo wielką ilością urzędników państwowych, Z referatu p. posła Michalskiego wynika, że ze Skarbu Państwa pobiera utrzymanie około 2.000.000 ludzi w Polsce, czyli jeden urzędnik państwowy, względnie emeryt wypada na 14 ludzi. Mówi się dużo o redukcji, jednak ja wierzyć w redukcję nie będę, póki nie powiemy o redukcji biurokratyzmu w Polsce. Jeżeli mamy tak wielkie wydatki, to powoduje je przedewszystkiem ten niesłychany biurokratyzm, Dla przykładu, jak wielkie wydatki powoduje biurokratyzm, podam: w warsztatach amunicyjnych w Rudniku nad Sanem jest 4 pary koni wojskowych; 2 pary używa przedsiębiorstwo prywatne, które demontuje złożoną tam amunicję, 2 drugie pary wyznaczone są dla jednego majora i jednego porucznika do nieomal osobistego użytku. Nie chcę o tem mówić, jak te konie są wyzyskiwane. Powiem tylko, że jeden z tych koni zachorował i zrobiono doniesienie do Jarosławia. Stamtąd przysłano 2 oficerów, jednego w randze majora, drugiego w randze porucznika. Sprzedali oni na jarmarku tego konia za zł, 24, a djety ich wyniosły zł. 25. Takich przykładów są setki, z tych setek rosną miliony, i dlatego Rząd, chcąc usanować stosunki wewnętrzne, gospodarcze, powinien przedewszystkiem na to zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PSocha">Jako drugi kwiatek biurokratyzmu podam, że list przewozowy na przesyłkę nadaną w pewnej miejscowości do drugiej miejscowości odległej o 100 kilometrów, przechodzi w biurze kolejowem przez ni mniej ni więcej jak 31 rąk. Na tym liście przewozowym jest napisane często nie więcej jak 31 cyfr albo 31 słów i dla każdej cyfry i każdego słowa trzeba urzędnika. Jako pracownik kolejowy pamiętam, że za czasów austriackiej gospodarki wagonowej — dzienne raporty były nie wielkie (pokazuje ręką), a dziś, żałuję bardzo, że nie mogę Wysokiej Izbie pokazać jak wielkie to są papiery, ale napewno rozpięcie moich ramion nie wystarczyłoby. Na każdym takim arkuszu jest — bez przesady — zaledwie 300 cyfr. Dalej, jest jeszcze szereg najrozmaitszych wykazów, tak, że urzędnicy już dziś sami powiadają, że przy tym bałaganie najrozmaitszych przepisów, przy tych wykazach, statystykach, które nigdy nie są ścisłe, jest im trudno wykonywać należycie swoje zadania.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PSocha">Pominąć nie mogę i tego, że w pozycji dochodów najpoważniejszą pozycją jest wpływ z cła. Ten wpływ z cła mnie niezwykle cieszy, ale jednocześnie zastrasza. Zastrasza mnie z tej przyczyny, że, o ile się nie mylę, 80% tych wpływów to jest cło z importu, podczas, gdy wywóz wynosi zaledwie 20%. To wykazuje bardzo dobitnie, że jesteśmy zalewani obcym przemysłem i że jeżeli ta polityka taryfowa będzie w ten sposób prowadzona, to nasz przemysł będzie musiał bezwarunkowo upaść. W taryfie celnej mamy szereg artykułów, które powinny podlegać ocleniu w interesie gospodarczym Państwa. Mamy tam przedewszystkiem dużo surowców i półfabrykatów, które się wywozi w najlepszym gatunku, podczas, gdy gorsze gatunki pozostają w kraju tak, że owe surowce i półfabrykaty nie mogą być wyzyskane w należyty sposób tak, jak surowce otrzymane z zagranicy i skutkiem tego fabrykaty z Polski są gorsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPluciński">Zwracam uwagę p. Posłowi, że kontyngent Klubu, w imieniu którego Pan przemawia, został wyczerpany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PSocha">Kończę oświadczeniem, że mamy wiele zastrzeżeń co do postępowania urzędników, co do szykan nawet, bo jeżeli nakłada się podatek przemysłowy na chłopa, który nosi mleko do miasta, to jest to chyba bardzo jaskrawem nadużyciem urzędnika. W tym kierunku oczekujemy naprawy od Ministerstwa Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Łypacewicz:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PŁypacewicz">Wysoka Izbo! Bardzo obszerne i bardzo starannie przez sprawozdawcę p. Michalskiego opracowane sprawozdanie o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu ma dwie wielkie zalety. Po pierwsze przytacza bardzo dużo rzeczy prawdziwych i po drugie bardzo wiele rzeczy nowych. Ma ono, niestety, dwie wady. Pierwszą rzecz stanowi to, że rzeczy prawdziwe przeważnie nie są nowe. Stary Cicero mawiał: „Ego nihi semper nova dicere videor, cum pervetera dicam, sed inaudita plerisque”, t. j. mówi on, że miał zawsze wrażenie, że mówił rzeczy nowe, chociaż powtarzał rzeczy bardzo stare, ale nie wszystkim znane. Więc tę wadę możnaby uznać nawet za zaletę. Druga wada jest poważniejsza. Mianowicie p. Minister Michalski w sprawozdaniu swem wypowiedział bardzo dużo rzeczy nowych, ale zupełnie niezgodnych z prawdą, nieprawdziwych,...</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głos: Otóż to!),</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PŁypacewicz">... a co więcej sporo rzeczy i starych i nieprawdziwych — a to jest istotna i najgorsza wada.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PŁypacewicz">Było już tutaj przez sprawozdawcę generalnego zaznaczone, że sprawozdanie p. pos. Michalskiego jako sprawozdawcy budżetu Min. Skarbu wyraża tylko jego osobiste poglądy, a nie poglądy Komisji Budżetowej Sejmu. Istotnie tak jest; wydaje mi się, że poglądy p. Michalskiego nie mają zwolenników ani po lewej, ani po prawej stronie tej Izby, bo przypuszczam, że prawa strona podziela raczej poglądy wyrażone przez swego członka generalnego sprawozdawcę budżetu w ujęciu bardzo ostrożnem i rzeczowem w jego sprawozdaniu. Zgadzam się z pos. Michalskim, Ojczyźnie zawsze trzeba mówić prawdę bez ogródek. Jest to zasada, którą kiedyś wypowiedział czeski minister skarbu Raszin. Sam p. Michalski przytoczył dalej zdanie, nie wiem czyje, ale które uznał za sprawiedliwe i głębokie, że „słuszna krytyka rzeczowa jest zdrowiem Narodu, niesłuszna natomiast jest bezużyteczną, a może nawet szkodliwą”, Wydaje mi się, że obiektywnie sądząc, do krytyki p. Michalskiego stanu rzeczy w Polsce można zastosować nie tę pierwszą, ale niestety drugą część przytoczonego zdania. Istotnie sposób poruszenia wielu rzeczy przez p. Michalskiego jest niesłuszny i bezużyteczny, a często nawet i szkodliwy, jak to było tu już wytknięte przedemną. Sprawozdanie generalnego sprawozdawcy budżetu oraz sprawozdanie o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu jest przeznaczone nie tylko dla kraju ale i na zewnątrz i wobec tego ono musi być bezwzględnie prawdziwe. Nie może ono niczego zawierać, coby nie było prawdziwem — obowiązkiem sprawozdawcy jest być bardzo ostrożnym, by rzeczy alarmujących a nieprzemyślanych i nieprzetrawionych lekkomyślnie nie puszczać w świat pod stemplem sprawozdania Komisji Budżetowej. Na zewnątrz nie każdy będzie czytał zastrzeżenia, które zgłosił pan generalny sprawozdawca budżetu. Sprawozdanie p. Michalskiego nie jest obiektywnem sprawozdaniem referenta budżetowego, jakim jest naprzykład sprawozdanie generalne p. Zdziechowskiego, ale głosem polityka, namiętnie broniącego klasowych interesów wielkiej własności ziemskiej.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PŁypacewicz">By rozprawić się z wieloma tezami postawionemu w sprawozdaniu p. Michalskiego, trzebaby znacznie więcej czasu, niż ten, którym ja rozporządzam, bo tam jest niesłychana ilość tematów poruszona. Muszę się więc ograniczyć tylko do niektórych. Jedną z podstawowych, a niesłusznych tez p. Michalskiego było, że do czasu reformy waluty mieliśmy życie gospodarcze zdrowe, a pieniądz chory, a teraz mamy odwrotnie — pieniądz zdrowy, a życie gospodarcze chore. Jest to wielki, zdaniem mojem, błąd. Został on odparty już kilkakrotnie i przez p. Premiera i przez generalnego sprawozdawcę p. Zdziechowskiego, który lapidarnie stwierdził, że „prawdziwe źródło kryzysu gospodarczego zarysowało się w Polsce wtedy, gdy mgła inflacji, która pokrywała istotny stan rzeczy, uniosła się z chwilą przeprowadzenia reformy walutowej” i że kryzys dał się we znaki już przy hiperinflacji. Tembardziej, że gdy chodzi o liczbę bezrobotnych, to w r. 1922 była ona znacznie większa, niż obecnie. O tem wszystkiem się zapomina.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PŁypacewicz">Dalej p. Michalski stwierdził zupełnie słusznie, że istotnie produkujemy wiele artykułów za drogo. Tak jest. Ale nie jest prawdą, co powiedział, że „Polska produkuje od r. 1924 najdrożej, i jest najdroższym na kontynencie krajem”. To jest przesada.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(P. Michalski: Tak się rodzi prawda)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PŁypacewicz">Przecież koszta utrzymania np. wzrosły u nas od stycznia 1924 r. do lutego 1925 r. ze 120 do 150.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(P. Michalski: Tu nie o to chodzi)</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PŁypacewicz">Istotnie, ale oczywiście jest to skutek przemijającego nieurodzaju.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PŁypacewicz">Cena żyta w tym okresie wzrosła z 12,7 zł do 31,7 zł za 100 kg, czyli prawie 2,5 razy. Oczywiście walczyć z tą drożyzną jest niesłychanie trudno Zjawisko to jednak występuje i gdzieindziej na kontynencie. Wskaźnik kosztów utrzymania naprzykład jest w Anglii 175, w Szwajcarii 168, w Szwecji 178, we Francji i we Włoszech jest niższy (105 i 126), ale widzimy, że i w innych krajach kontynentu bynajmniej nie jest tak dobrze. Wskaźnik kosztów żywności wynosi u nas 177 w Anglii 170, a w Niemczech tylko 138. Tutaj istotnie mamy do czynienia z wielką winą Rządu i cierpimy za błędy tej polityki, jaką uprawiał Rząd i Bank Polski. Mianowicie, mieliśmy to zjawisko, że na wsi produkty były i są bardzo tanie, a konsument w mieście musiał za nie bardzo drogo płacić.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(P. Bryl: I teraz to samo.)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PŁypacewicz">Wtedy, kiedy cena na inwentarz zniżyła się niemal czterokrotnie na wsi, to miasta wcale prawie nie odczuły zniżki cen mięsa. W dalszym ciągu to zjawisko się powtarza. Mojem zdaniem tu nie były przedsięwzięte właściwe środki, aby wieś otrzymywała więcej za swe produkty i nie potrzebowała sprzedawać za bezcen i aby miasta, otrzymywały znacznie taniej te produkty. Winną tu jest polityka Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(P. Bryl: Za dużo pośredników jest.)</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PŁypacewicz">Bank Polski żadnych kredytów w tym celu nie dawał kooperatywom i naprzykład takiej instytucji jak Wydział Zaopatrywania m. Warszawy, który mógłby za kilkadziesiąt milionów co miesiąc sprowadzić towarów ze wsi i sprzedawać je bardzo tanio, gdyby był otrzymał na ten cel odpowiednie kredyty z Banku Polskiego. Uniknęlibyśmy lichwiarskiego pośrednictwa. Prawdą jest, że Bank Polski może udzielać tylko kredytu krótkoterminowego i takiego kredytu, który można łatwo zlikwidować. Ale ja twierdzę, że pożyczka, dana np. wydziałowi zaopatrywania większego miasta, na to, ażeby mogło sprowadzać towary, które będą skonsumowane w ciągu miesiąca i zapłacone, jest pożyczką, którą można idealnie zlikwidować, daleko łatwiej, aniżeli pożyczkę na weksle jakiejkolwiek formy wielkiego przedsiębiorstwa żelaznego czy innego, które może nie znaleźć tak łatwo zbytu na swoje towary.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PŁypacewicz">Dalej prawdą jest, że produkujemy bardzo drogo, ale przesadą jest twierdzenie p. Michalskiego, że produkujemy najdrożej na kontynencie, o tem śmiem wątpić. Jednak Rumunia, czy Jugosławja produkują przedmioty przemysłowe prawdopodobnie znacznie drożej. Jest inna kwestia, że musimy wytrzymywać konkurencję z krajami, które produkują od nas taniej i prawie nie możemy nieraz z niemi konkurować, ale nie jest prawdą, żebyśmy mieli najdrożej produkować.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PŁypacewicz">Dalej twierdzi referent, że w innych państwach przedsiębiorstwa dają dochód, a w Polsce „contra naturam” — są dużym współczynnikiem wzrostu wydatków i w r. 1924 przyniosły 99,3 miliony strat. Nie wiem, skąd wzięta jest cyfra 99,3 milionów,...</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(P. Michalski: Z zestawienia departamentu kasowego)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PŁypacewicz">... gdyż z zestawienia cyfr, przytoczonego w tablicy generalnego sprawozdawcy budżetu wynika, że na przedsiębiorstwa wydano 76 milionów, a przyniosły one 17 milionów, czyli tenże deficyt wynosi 69 milionów.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(P. Michalski: Źle.)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PŁypacewicz">Być może, zresztą nie o tę różnicę chodzi, w każdym razie i 69 milionów jest już poważną stratą. Zwrócić należy jednak uwagę, że ten deficyt u nas z przedsiębiorstw pochodzi przeważnie z dwóch przedsiębiorstw głównych: z przedsiębiorstwa kolejowego i z wytwórni wojskowych, pozatem innych przedsiębiorstw stosunkowo Polska ma bardzo mało.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#PŁypacewicz">Otóż wytwórnie wojskowe, zdaje się, że dotąd nie zostały jeszcze zorganizowane i uruchomione w całości, nie znam zresztą dobrze tej sprawy, a co się tyczy deficytu kolejowego, to wiemy, że nie tylko w Polsce, ale i w wielu innych krajach, koleje przynoszą niestety deficyt. Czy to jest kontra naturam, czy zgodnie z naturą, to oczywiście nie będę tej kwestii, bardzo ciekawej zresztą, rozstrzygał, ale przynoszą deficyt. Naprzykład w Czechach, według tablic przytoczonych w sprawozdaniu generalnem, przewiduje się na kolejach dochód 639 1/2 miliona, a rozchód 711,8, czyli deficyt przewiduje się w wysokości 72,3 miliona złotych. Jest to bardzo wysoki deficyt, większy niż u nas. Nie mam w tej chwili pod ręką cyfr co do deficytów kolejowych w innych państwach, ale wiem, że są one znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#komentarz">(P. Michalski: W Ameryce niema)</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#PŁypacewicz">Tam, gdzie niema państwowych kolei, oczywiście państwo nie ponosi deficytu.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(P. Bryl: Ale w prywatnych kolejach amerykańskich są deficyty)</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#PŁypacewicz">Prywatne koleje mogą przynosić deficyt, mieliśmy takie wypadki w wielu państwach.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PŁypacewicz">Otóż twierdzić, że nigdzie w państwie na świecie czegoś podobnego niema, tylko u nas, albo, że wszędzie to jest, a u nas nie, to znaczy przesadzać i dawać obraz nieprawdziwy. Jest to sztuczne obniżanie Polski. My mamy tyle wad i braków prawdziwych, że nie należy nam wytykać wad, które albo nie są tylko naszą wyłączną własnością, albo które dzielimy z całym światem. A już porównanie Polski w niektórych ustępach z Albanią i Afganistanem, mojem zdaniem, nie powinno było wyjść z ust sprawozdawcy preliminarza budżetowego Skarbu, Ja istotnie nie wiem, jaki jest stan w Albanii i Afganistanie, ale uważam...</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(P. Michalski: Ale gdzie to się mówi, w jakim ustępie?)</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PŁypacewicz">Tam, gdzie p. Poseł mówi, że mamy system bardzo zły t. zw. patentów.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(P. Michalski: To jest co innego.)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#PŁypacewicz">Str. XXXIV sprawozdania, że u nas jest tak, jak tylko w Albanii...</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(P. Michalski: Proszę nie wypaczać myśli.)</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(Głos: Posłać go na ministra skarbu do Afganistanu.)</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#PŁypacewicz">Niedobrze przemyślane. Jest to istotnie prymityw, ale porównywać Polskę z Afganistanem czy Albanią zapewne — choć nie znam dobrze Albanii i może się mylę, może być nazwanem metodą albańską.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#PŁypacewicz">Mamy bardzo wiele braków w naszem prawodawstwie skarbowem, wszyscy o tem wiemy, nikt z nas nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Mamy również wiele braków w naszem aparacie skarbowym, również wiemy o tem wszyscy, ale, mojem zdaniem, p. pos. Michalski chciałby jednak to nasze prawodawstwo skarbowe pod niejednym względem nietyle posunąć naprzód, ile uwstecznić. Nie mam czasu na omówienie wielu przykładów tej tendencji, ograniczę się więc do dwóch przykładów bardzo ciekawych i typowych.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#komentarz">(P. Popiel: O podatkach pośrednich)</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#PŁypacewicz">Mianowicie przy omawianiu podatku gruntowego, gdzie p. pos. Michalski występuje jako obrońca interesów wielkiej własności ziemskiej, oraz przy omawianiu podatku dochodowego, walczy o zmniejszenie minimum egzystencji wolnego od podatku. Stwierdzam, jak to już w Komisji mówiłem, że p. pos. Michalski na posiedzeniu Komisji Budżetowej, mówiąc, że nigdzie na świecie niema takiego minimum, wykazał że nie wie, co się dzieje na świecie, i że nie tylko nie wie, co się dzieje wogóle w Europie i poza Europą, ale nawet co o tem piszą we Lwowie. Bo we Lwowie mieliśmy wydany doskonały podręcznik p. profesora Głąbińskiego, z którego mógłby się p. pos. Michalski przekonać,...</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(P. Michalski: Nauczyć.)</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#PŁypacewicz">... że na świecie bywały wyższe minima egzystencji. Później p. Michalski cofnął się, twierdził, że mówił tylko o kontynencie. Ale nie tylko, bo w Anglii minimum wolne od podatku dochodowego wynosi 160 funtów czyli 4.000 zł, a w Ameryce nawet 2.000 dolarów, t. j. 10.000 zł...</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(Głos: Co za porównanie!)</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#PŁypacewicz">...i na kontynencie wiemy, że w Belgii, we Francji, w niektórych kantonach Szwajcarii jest ono znacznie wyższe niż w Polsce. Ale zostawmy na boku minima cyfrowe wyższe i porównajmy minimum egzystencji cyfrowe niższe, to, które istniało w tem państwie, które p. profesor i pos. Michalski doskonale zna, mianowicie w Austrii. Wynosiło to minimum 1.200 koron, czyli po przeliczeniu na złote 1.260 zł mniej więcej.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(P. Michalski: W którym roku? P. Bryl: W roku 1913.)</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#PŁypacewicz">Tem bardziej, bo jeżeli wtedy było takie minimum, to obecnie, ponieważ wartość złotego spadła, to te 1.260 zł odpowiada conajmniej 1.800 zł, czyli właściwie mówiąc, gdybyśmy zastosowali to minimum austriackie, to mielibyśmy u nas minimum 1,800 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Ale wzrost kosztów utrzymania trzeba brać pod uwagę także.)</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#PŁypacewicz">Ja uwzględniam to, mówiąc o spadku wartości złota. Jeżeli w Prusiech minimum wynosiło przed wojną 900 mk. złotych, czyli mniej więcej 1125 zł, to uwzględniając spadek wartości złota, odpowiadać on będzie conajmniej minimum naszemu 1500 zł, tak że i w porównaniu z Prusami i Austrią nasze ustawowe minimum egzystencji, wynoszące 1500 zł. nie jest ani czemś nadzwyczajnem, ani czemś niesłychanem na świecie, Ale zwróćmy uwagę na to, że podczas debaty przy uchwalaniu ustawy z dn. 24 czerwca 1891 r. w Prusiech, rząd pruski, oświadczając się za zniesieniem 2 stopni (od 420 do 660 i 660–900 mk.) chciał jeszcze znieść dalsze 2 stopnie, mianowicie stopnie od 900 do 1050 marek i od 1050 mk. do 1200 mk., a to ze względów czysto technicznych i niesłychanej trudności ściągania podatku dochodowego od drobnych płatników, czyli, że rząd pruski chciał już w 1890 r. odrazu stanąć na 1200 mk., zacząć ściąganie podatku dopiero od 1200 mk. Rząd rosyjski w swoim projekcie z 1892 r. chciał zacząć pobieranie podatku dochodowego od 1000 rubli, czyli 2660 zł, nie dlatego bynajmniej, żeby oszczędzać drobnych biednych płatników, ale uwzględniając czysto techniczne trudności.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#PŁypacewicz">W Prusach okazało się, że w latach 1878–1881 — a my nie jesteśmy wcale w lepszych warunkach, aniżeli wówczas były Prusy — w pierwszym stopniu była egzekucja 24,6%, w drugim—25,8%, w trzecim stopniu — (tam utrzymano to, to znaczy 900) — 18,6%, a w czwartym — 11% egzekucji przy podatku dochodowym w całem państwie pruskiem. W Berlinie okazało się, że było 190.000 zajęć, a z tych 190.000 zajęć — 178.000 okazało się bezowocnych. Wątpię, aby p. Michalski chciał takie same stosunki wprowadzić u nas w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#komentarz">(P. Michalski: Ja także wątpię)</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#PŁypacewicz">Ze względów technicznych nie można obniżyć tego minimum, jakie u nas jest. Ja osobiście jestem tego zdania, które wyraziłem w poprzedniej debacie, że „Eksistenzminimum” powinno wynosić przynajmniej 2000 zł przy obecnym stanie aparatu skarbowego i panującej drożyźnie.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#PŁypacewicz">Następnie, bardzo oburza p. Michalskiego to, że jakoby w Polsce ogromna ilość płatników — jak jakoby nigdzie na świecie — została zwolniona od podatku, że drobny rolnik ma jakoby niesłychany przywilej, bo w pewnych warunkach gospodarz 15-hektarowy...</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(p. Michalski pisze nawet i 30-morgowy, 15 ha ma trochę mniej, niż 30 morgów, jakieś 26, ale o to mniejsza)</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#PŁypacewicz">...że ten gospodarz 15-hektarowy jest zwolniony od płacenia podatku dochodowego. My, przedstawiciele ludności chłopskiej, nie chcemy chłopa od żadnych podatków słusznie wymierzonych zwalniać, ani nawet od podatku dochodowego, ale zwolnienie 15 ha, to nie zwolnienie od podatku, ale to jest tylko ni mniej, ni więcej, jako środek techniczny, ażeby ludzie, którzy mają mniej, niż 1500 zł dochodu, podatku dochodowego zgodnie z ustawą nie płacili. Nasza technika podatkowa jest taka, że wymierzyć tego podatku sprawiedliwie i zgodnie z ustawą na wsi nie potrafi i on jest wymierzany dowolnie. Jeżeli drobny rolnik ma zapłacić pewną kwotę, to on ją zapłaci, o wiele chętniej i łatwiej w formie podatku gruntowego.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#komentarz">(P. Bryl: Dlatego podwyższyliśmy podatek gruntowy)</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#PŁypacewicz">I dlatego bardzo znacznie podwyższyliśmy podatek gruntowy. Bo aczkolwiek i ten podatek jest rozłożony nierównomiernie i niesprawiedliwie, ale nie tak dowolnie niesprawiedliwie, jak przy wymiarze podatku dochodowego. Tembardziej, że pod wpływem pewnych tendencji, jak wskazywałem np. w Kaliskiem dochód z własności wielkiej był 12 razy mniej oszacowany, aniżeli dochód z hektarów własności mniejszej. Ze względów technicznych wypowiedziałem zdanie w roku ub., że osobiście podniósłbym nie tylko minimum egzystencji do 2000 zł, ale nawet zgodziłbym się, żeby własność rolna nawet do stu morgów, czasowo — podkreśliłem to — płaciła nie podatek dochodowy, ale podwyższony gruntowy. Skarb by nic nie stracił, a nasi inspektorowie mogliby staranniej wymierzać podatek w wyższych stopniach. Trzeba pamiętać, że podatek dochodowy, jak słusznie zauważył p. prof. Głąbiński, jest owocem, który mogą zerwać tylko społeczeństwa pod względem finansowym dojrzałe, ekonomicznie i gospodarczo jędrne i zdrowe. Podatek dochodowy, ten najidealniejszy z podatków, musi przejść pewne stadjum przyzwyczajenia do niego i ogółu i władz skarbowych i muszą, władze skarbowe zacząć najpierw od wyższych stawek, żeby potem coraz niżej sięgać i dokładnie ten podatek wymierzać. O co tu chodzi? Czy może chodzi p. Michalskiemu o wielkie zwiększenie dochodu Skarbu? W r. 1924 mieliśmy 329.443 płatników podatku dochodowego. Gdybyśmy więcej niż połowę płatników z tych pierwszych klas zwolnili od podatku, to jak Panowie myślą, czy dużoby na tem stracił Skarb? Gdybyśmy zwolnili więcej niż połowę płatników, to otrzymalibyśmy tylko o 6.500.000 zł mniej, to znaczy ponieślibyśmy stratę wynoszącą mniej niż 10%.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#PŁypacewicz">Odwrotnie gdyby p. pos. Michalskiemu, udało się przekonać tę Wysoką Izbę, że należy podwoić liczbę tych podatników przez zniżenie minimum egzystencji, to wydaje mi się, że wpływ z podatku dochodowego nie podniósłby się bardzo wysoko, nie podniósłby się więcej, jak o 10%. Tembardziej, gdybyśmy zastosowali możliwą dla tych płatników skalę. To porównanie z warunkami przedwojennemi jest wysoce nieracjonalne, a to z tego względu, że przed wojną ci płatnicy pierwszych stopni płacili bardzo niskie stawki, np. w Niemczech po 6, 9, 12 mk. Gdybyśmy nawet sfabrykowali milion tych nowych płatników po 6 zł, to otrzymalibyśmy zaledwie 6.000.000 zł. Byłoby to mojem zdaniem, cofaniem się wstecz pod wpływem zapatrzenia się w stosunki ubiegłe, ale które już nie wrócą, tak samo jak nie wróci to, ażeby podatki w wyższych stopniach, były zniżone do normy przedwojennej 10-krotnie mniejszej. Dziś opinia publiczna społeczeństwa reprezentowana nie tylko przez lewą stronę Izby, ale i prawą, już się pogodziła z tem, że podatek dochodowy w wyższych stopniach musi wynosić 25 do 30% i więcej. I bardzo błędnem jest twierdzenie p. pos. Michalskiego, że nigdzie w Europie niczego podobnego niema. Są i znacznie wyższe stawki, aniżeli u nas. P. pos. Michalski tego nie wie, albo wiedzieć o tem nie chcę, ale to nie jest argument. Już dawno powiedziano, że ignorancja non est argumentum.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(P. Michalski: To już nie istnieje, jest nowelą uchylone, pan pomieszał zupełnie rzeczy), W każdym razie w obecnych warunkach nie zanosi się na to, żeby Pan mógł dojść do takiej zniżki, żeby było 4% stopa jaka była przed wojną w Prusiech lub 5% jak w Austrii, to zdaje się, że Pan tego nie doczeka, choć życzę Panu Michalskiemu bardzo długiego życia, żeby żył sto lat.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#komentarz">(P. Michalski: Konstatuję, że o tem nigdy nie mówiłem.)</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#PŁypacewicz">Bynajmniej, ale dąży Pan do znacznej zniżki. Cyfry 4 czy 5% Pan nie wymienił istotnie i to lojalnie stwierdzam, ale i znacznej bardzo zniżki Pan się nie doczeka, a trójkąty są wogóle w życiu niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#komentarz">(P. Michalski: To Pana boli.)</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#PŁypacewicz">I nie tylko rodzinne, ale i finansowe.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#komentarz">(P. Michalski: Ale modne się robią.)</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Zależy jakie trójkąty popiera trójkąty?)</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#PŁypacewicz">A to przepraszam, że poruszyłem tę sprawę.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#PŁypacewicz">Teraz przechodzę do drugiej rzeczy, którą podniósł p. Michalski w swojem sprawozdaniu. Mianowicie, p. pos. Michalski usiłuje dowieść, że opodatkowanie w Małopolsce jest przeszło dwa razy większe, aniżeli w innych dzielnicach Państwa i dowodził tego w ten sposób, że przytoczył szereg pojedynczych płatników, którzy istotnie jakoby płacili w Małopolsce podatek większy niż w Kongresówce od takiej samej jakoby ilości ziemi, takiej samej jakości.</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#PŁypacewicz">Nie kwestionuję tych przykładów, jakkolwiek ich nie sprawdzałem, stwierdzam, że takich wypadków w Polsce i w Kongresówce samej możemy przytoczyć niesłychaną ilość. Wiemy np., że cały powiat hrubieszowski, który ma doskonałą ziemię, jest opodatkowany niżej, niż pow. opoczyński, który ma ziemię lichą.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Tak samo powiaty wieluński i sieradzki)</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#PŁypacewicz">Podczas dyskusji nad podatkiem gruntowym kolega klubowy p. Michalskiego, p. Jaroszyński wykazał sporo takich niesprawiedliwości w kutnowskiem i to potwierdził obecnie p. Wiceminister Klarner, że opodatkowanie tam jest wysokie. P. Jaroszyński twierdził, że z tego powodu jeżeli zastosujemy progresję, to wszyscy zbankrutują, drożyzna będzie niesłychana i zginiemy wszyscy. To się nie sprawdziło. Wiele z tych rzeczy powtarza i p. Michalski.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#komentarz">(P. Michalak: Może nie zginęliśmy, ale, że ledwie dychamy, to też prawda. P. Michalski: Proszę zanotować do protokułu, że tego nigdzie nie powtarzałem)</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#PŁypacewicz">To mówił p. Jaroszyński, ale powtarzał p. Michalski przykłady co do niesprawiedliwości w opodatkowaniu gruntów, My wiemy bardzo dobrze, że podatek gruntowy jest rozłożony bardzo niesprawiedliwie, że w Kongresówce katastru niema, że niema tego katastru na Kresach i że w Małopolsce także kataster jest niesprawiedliwy, bo dzięki polityce ówczesnej Dunajewskiego uprzywilejował o 2 klasy wielką własność w porównaniu z własnością drobną. My o tem doskonale wiemy i te rzeczy wymagają reformy. Ale musimy najkategoryczniej stwierdzić, że opodatkowanie z hektara wynosi 2.63 zł, w Małopolsce i 2.63 zł w Kongresówce, jeżeli nie liczyć degresji i progresji. Jeżeli zaś uwzględnimy progresję i degresję, to w Kongresówce 2.69 zł, a w Małopolsce 2.57 zł. I zupełnie słusznie, bo Małopolska ma bardzo rozproszkowaną, rozdrobnioną własność drobną, która powinna korzystać z degresji w większym stopniu, aniżeli inne dzielnice, bo się to zupełnie słusznie Małopolsce należy. Nikt zaś nie twierdzi, że grunty w Małopolsce są dwa razy gorsze aniżeli w Kongresówce. Twierdzenie o pokrzywdzeniu Małopolski, jest moim zdaniem, na niczem nie oparte.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#PŁypacewicz">Dalej p. pos. Michalski przytacza za p. Jaroszyńskim swe skargi o niesłychanem uprzywilejowaniu własności drobnej w porównaniu z własnością większą. Mianowicie twierdzi p. pos. Michalski, że wielka własność płaci z hektara na rzecz Państwa i samorządów 5.12 zł, a drobna własność 1.91 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#komentarz">(P, Michalski: Jakie źródło jest powołane?)</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#PŁypacewicz">Jest powołane źródło, które ja skontrolowałem i niestety przekonałem się, że p. pos. Michalski źródła traktuje dość lekkomyślnie, a przynajmniej bardzo niedbale.</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#PŁypacewicz">Bo, po pierwsze sama podstawa rozdziału własności na drobną i wielką, na 60% i 40% jest dość dowolna.</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#komentarz">(P. Michalski: Gdzie? W zestawieniu Ministerstwa Skarbu)</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#PŁypacewicz">Tak jest.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#komentarz">(P. Michalski: Trzeba to wyraźnie powiedzieć)</u>
          <u xml:id="u-13.75" who="#PŁypacewicz">Ale stwierdzam, że gdyby p. Michalski był dodał uważnie cyfry, które są w owem zestawieniu, to otrzymałby nie 1.91 zł dla drobnej własności, ale 2.91 zł z hektara. Otóż p. Pośle Michalski co do dodawania, to może byśmy się nie sprzeczali, bo to jest sztuka dość dawno wynaleziona i można ją zawsze sprawdzić. Otóż mogę Pana zapewnić, że Pan dodał źle i drobna własność płaci nie 1.91, ale 2.91, czyli z zestawienia wypada stosunek mniej więcej 3:5, a nie stosunek 2:5. Następnie zwrócę uwagę, że teoretycznie ta cyfra również nie jest usprawiedliwiona, bo przecież, jeśli drobny rolnik płaci 1 zł. podatku gruntowego, to większy właściciel może zapłacić najwyżej 1.10, albo 2 zł, bo progresja wynosi od 10 do 100%. Jeżeli dodamy procent na samorządy, jeżeli drobny rolnik płaci 2 zł, to wielki właściciel 2.20 do 4 zł maksymum. Jeżeli zaś dodam jeszcze to powiększenie 100% podatku gruntowego, od którego się nie pobiera dodatku komunalnego, to, w takim razie drobny rolnik płaci z ha razem 3 zł, a wielki właściciel może zapłacić od 3.30 do 5 zł, czyli stosunek może być 3:3.50, 3:4, ale nigdy do 3:5. Ten stosunek teoretyczny również jest fałszywy i wadliwy.</u>
          <u xml:id="u-13.76" who="#komentarz">(Głos: To jest stosunek arytmetyczny)</u>
          <u xml:id="u-13.77" who="#PŁypacewicz">Stwierdzam, że w swem sprawozdaniu p. Michalski istotnie nie bardzo sprawdzał swe cyfry. Np. wykazał, że mniejsza własność płaci podatku majątkowego 2.39 zł, a podatku samorządowego, majątkowego i państwowego razem 2,31. Suma wypadła mniejsza od jednego składnika, wszystko to są widoczne omyłki nieuważnego dodawania.</u>
          <u xml:id="u-13.78" who="#PŁypacewicz">Dalej p. Michalski dodaje do obciążenia hektara większej własności podatek majątkowy i podatek dochodowy. Zupełnie niesłusznie. Podatek dochodowy obciąża dochód. Jeżeli czysty dochód jest bardzo duży, to słusznem jest, żeby właściciel zapłacił więcej, a jeżeli ma mało dochodu, to może nic nie zapłacić, zwłaszcza jeżeli ma mniej niż minimum egzystencji. Również niesłusznie p. Michalski dolicza podatek majątkowy i wykazywał, że chłopi płacą 3 zł 85 gr, a wielcy obszarnicy 16 zł 43 gr z ha rocznie.</u>
          <u xml:id="u-13.79" who="#PŁypacewicz">Co się tyczy uzasadnienia formy naszego podatku gruntowego, to dostałem dopiero wczoraj sprawozdanie p. Michalskiego z tekstem i nie miałem czasu sprawdzić źródła. Zaznaczę tu tylko, że ewolucja podatku gruntowego idzie w zupełnie innym kierunku. Odczytam Panom to, co pisał o tem prof. Tajlor z Poznania.</u>
          <u xml:id="u-13.80" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-13.81" who="#PŁypacewicz">„Za podatek gruntowy, w nowoczesnem rozumieniu tej nazwy musimy uważać podatek od dochodu z gospodarstwa rolnego w ogólności, nie zaś koniecznie od przychodu z ziemi. Zgodnem to będzie z ewolucją tego podatku. Zgodnem również z ekonomiczną istotą normalnego opodatkowania, źródłem którego jest zawsze dochód — w tym przypadku wyspecjalizowany z pewnego rodzaju działalności gospodarczej. Wszelkie zaś podstawy wymiaru są tylko sposobami przybliżania się do ujęcia istotnej podstawy opodatkowania. Podatek gruntowy jest podatkiem cząstkowo-dochodowym w przeciwstawieniu do ogólno-dochodowego. Może on mieć formę majątkową, przychodową, szacunkową lub rzeczywistą z różnemi pośredniemi stadjami lub też wreszcie i formę dochodową, lecz to wszystko zupełnie nie zmienia jego istotnego charakteru”.</u>
          <u xml:id="u-13.82" who="#PŁypacewicz">My wcale nie chcemy zostawić podatku gruntowego jako bezwzględnie przychodowego. To jest wielkie nieporozumienie. P. Michalski chciałby się zatrzymać przy klasycznej teorii podatku gruntowego. Ale, proszę Panów, ewolucja tego podatku idzie w innym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-13.83" who="#komentarz">(P. Michalski: Mogę mówić o rzeczach, które istnieją)</u>
          <u xml:id="u-13.84" who="#PŁypacewicz">Tak jest. I tu znowu życzę p. Michalskiemu długiego życia, ale z pewnością nie doczeka się, aby degresja i progresja były zniesione. Chyba, że reforma rolna uczyni ją zupełnie zbędną.</u>
          <u xml:id="u-13.85" who="#komentarz">(P. Michalski: Ja również wypowiadałem się za tem)</u>
          <u xml:id="u-13.86" who="#PŁypacewicz">Za progresją i degresją? bardzo się cieszę. Jeżeli Pan teraz jest za progresją...</u>
          <u xml:id="u-13.87" who="#komentarz">(P. Michalski: Nie o tem mówiłem. P. Wiślicki: Po każdym ustępie Pan się cofa)</u>
          <u xml:id="u-13.88" who="#PŁypacewicz">Nie, ja się nie cofam, ale, p. Jaroszyński zwalczał progresję i degresję, więc widocznie to jest zdanie pańskiego klubu, a więc i pańskie, i podkreślał, że to jest niesprawiedliwość, że trzeba ten stan zreformować, to znaczy, należy odciążyć wielką własność, a ciężary przenieść na drobnych rolników.</u>
          <u xml:id="u-13.89" who="#PŁypacewicz">Budżety wszystkich niemal państw na świecie mają niestety bardzo brzydką tendencję do wzrostu. Budżet Rzeczypospolitej nie stanowi wyjątku. Były wprawdzie usiłowania zastosowania „żelaznej miotły i żelaznych nożyc”, ale one zardzewiały, okazało się, że żadnego skutku nie było. Przewidziałem to wówczas i pisałem, że to złudzenie szkodliwe. Budżet, który wówczas nie wynosił 600 milionów zł, dziś przekracza 2 miliardy. Trudno, życie musi iść naprzód i wielkim błędem p. Michalskiego, jako ministra, było to, że nie doceniał tego, że rozwiązanie równowagi budżetu leży w zwiększeniu dochodów, nie w fikcyjnem zmniejszaniu wydatków. I dlatego p. Michalski został niedoszłym zbawcą Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-13.90" who="#PŁypacewicz">Podniesienie dochodów Skarbu zależy w znacznej mierze od sprawności administracji skarbowej, zależy również i od dobrych ustaw, ale przedewszystkiem od wzmożonej produkcji. Na to trzeba bić przedewszystkiem — wzmożona produkcja to jest dopiero istotna podstawa i źródło do podniesienia dochodów Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-13.91" who="#PŁypacewicz">Produkcję w r. ub. obliczono mniej więcej na dziesięć miliardów, a wpływy Skarbu wyniosły mniej więcej 15% tej sumy. Dziś zaś wartość produkcji się zwiększyła pomimo, że zmniejszyła się ilość wytworów z powodu kryzysu i nieurodzaju, jednak podniosła się wartość obliczana w złocie. Wydaje się to paradoksem, ale jest prawdą, bo 100 korcy zboża po 15 złotych daje 1.500 zł, a 70 korcy zboża po 25 zł daje 1750 zł, a po 30 zł daje 2.100 zł. Czyli wartość produkcji się zwiększyła i wskutek tego i obecny budżet można uznać za realny dlatego, że nie przekracza wiele 15% wartości produkcji. Wzrost jego przeważnie opiera się na podniesieniach się wskaźników, które są tylko wykładnikiem zwyżki cen. Można jeszcze w inny sposób wykazać realność budżetu, jak to uczynił p. sprawozdawca generalny p. Zdziechowski. Ustawa Skarbowa daje Ministrowi Skarbu możność kompresji wydatków.</u>
          <u xml:id="u-13.92" who="#PŁypacewicz">Pierwsze cztery miesiące wykazały wydatki, odpowiadające budżetowi 1,8 miliardów, a nie 2,17 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-13.93" who="#PŁypacewicz">Wiec gdyby nawet trzysta kilkadziesiąt milionów nie wpłynęło z podatków, to jeszcze możemy zrównoważyć budżet. Mojem zdaniem, realność budżetu na rok 1925 jest oparta na mocnych bardzo fundamentach. Zwracam przy sposobności uwagę, że Senat w r. ub. zapatrywał się pesymistyczniej na budżet, aniżeli my, ale okazało się, że Sejm ma rację i że Komisja Budżetowa Sejmu lepiej urnie liczyć, Myśmy obliczali wpływy na 1.422.525.410, a wpłynęło 1.453.858.361, czyli omyliliśmy się tylko o 2%, a Senat zaś ocenił te wpływy na 1.104.600, czyli omylił się in minus o 24%. Nasi „starzy panowie” mimo, że rozpatrywali budżet w 2 miesiące później, byli mniej szczęśliwi w swojej diagnozie. Więc miejmy nadzieję, że i w tym roku nasi pesymiści również zawiodą, co będzie z wielkim pożytkiem dla Państwa, W dziedzinie wzmożenia produkcji Rząd poczynił wielkie zaniedbania. Nie zwrócił należytej uwagi na rozwój produkcji rolnej, która musi być w najbliższych latach głównem źródłem eksportu. Bynajmniej nie neguję znaczenia przemysłu u nas, bo przecież chłopskie dzieci ze wsi, jeżeli nie pójdą do przemysłu, to muszą wędrować na poniewierkę zagranicę. My chcemy rozwoju tego przemysłu, ale rozumiemy, że możność naszego przemysłu jest, mojem zdaniem, teraz niższa i że łatwiej rozwinąć eksport rolniczy, gdybyśmy zaprowadzili te najbardziej opłacające się melioracje. Zaniedbanie potrzeb wsi ze strony Rządu p. Grabskiego, jak również i poprzednich rządów, jest bardzo wielkie. Trzeba stwierdzić, że np. nędza mieszkaniowa wsi jest również wielka jak w mieście, bo gdy w miastach się gnieździ przeważnie po 3 osoby w izbie, czasem zdarza się, że po kilkanaście, to mamy setki tysięcy ludności wiejskiej, która w ziemi mieszka. Jeszcze 600.000 budynków nie zostało na wsi odbudowanych. W sprawie scalenia, likwidacji serwitutów, w sprawie zwiększenia karłowatych gospodarstw rolnych niczego dotąd nie uczyniono, albo tak mało, że mówić o tem nie warto. Kredyt dla drobnych rolników jest niedostępny, nie uruchomiano kas gminnych zupełnie. Rząd Polski polityką swoją wprowadza bardzo niskie ceny na wsi, a równocześnie nie zrobił dobrodziejstwa dla miast, bo utrzymano bardzo wysokie ceny w miastach i energicznych środków przeciw tej zwyżce nie przedsięwzięto.</u>
          <u xml:id="u-13.94" who="#PŁypacewicz">Rozwój zmysłu oszczędności w społeczeństwie nie poczynił dotąd należytych postępów. Niestety należy tu stwierdzić, że w Polsce żyjemy nad stan, a przynajmniej jest wielka skłonność, aby żyć nad stan. Według obliczeń referenta budżetu Skarbu, zupełnie słusznych, prawie 1/4 część wwozu naszego, to są przedmioty zbędne, prawie zbytku, to są daktyle, orzechy, czekolada, samochody, galanteria i t. d. W 1925 r. w przeciągu 2 miesięcy sprowadziliśmy z zagranicy samych win i delikatesów o 3 miliony więcej, niż w analogicznych miesiącach w 1924 r., czyli ci, którzy się bardzo uskarżają, ci klejenci p. posła Wiślickiego i może klejenci posłów analogicznych sfer z prawej strony, głównie te zbytki uprawiają. To wymaga bardzo energicznej akcji społecznej, a tam, gdzie akcja społeczna nie wystarczy, to musi Rząd wkroczyć z zakazami przywozu, podniesieniem cła od zbędnych Polsce towarów.</u>
          <u xml:id="u-13.95" who="#PŁypacewicz">Podkreślić należy groźny objaw i wymagający istotnie bardzo energicznych środków zapobiegawczych, to jest ujemny bilans płatniczy.</u>
          <u xml:id="u-13.96" who="#PŁypacewicz">W r. 1924 mieliśmy do zapłacenia zagranicy oprócz tego co pokryliśmy wywozem dodatkowo około 456 milionów zł wedle przybliżonych obliczeń. Mianowicie 212 milionów jako różnicę bilansu handlowego, 94 miliony za wydatki Rządu zagranicą, nie uwidocznione w bilansie, następnie około 100 milionów zł wydatki Polaków zagranicą i 50 milionów zł rozmaite drobne pozycje, o których tu nie będę mówił. Czem pokryliśmy te 456 milionów? Pokrył to chłop i robotnik polski przysyłając do kraju około 120 milionów w obcych walutach (oszczędności te chłopa polskiego wywieźli paskarze i stracili zagranicą).</u>
          <u xml:id="u-13.97" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To jest nieszczęście Polski jak chłop ma takich obrońców, jak Pan z kamienicą na Placu Teatralnym)</u>
          <u xml:id="u-13.98" who="#PŁypacewicz">Panu żal, że Pan i tej kamienicy nie wywłaszczył i że jeszcze zostanie trochę domów w naszych rękach. 8 milionów było wpływu z kolei, tyleż od konsulatów naszych, 92 miliony z pożyczki włoskiej i ze sprzedaży kosztowności, 60 milionów wpływów z pożyczek bankowych zagranicą i 120 milionów wpływów z pożyczek otrzymanych zagranicą przez życie gospodarcze i 48 milionów z innych źródeł. Jeżeliby to samo tempo przewagi wwozu nad wywozem w roku obecnym się utrzymało, które było w pierwszych trzech miesiącach, to musielibyśmy wpłacić zagranicy co najmniej około 500 milionów zgórą różnicy bilansu handlowego, czyli o 300 milionów więcej niż w roku ubiegłym. Wzmożony od stycznia wyjazd naszych obywateli zagranicę grozi podniesieniem sumy wydanej zagranicą przez obywateli polskich ze 100 do 150 milionów, czyli mieć będziemy w roku bieżącym do zapłacenia zagranicy, oprócz tego co zapłacimy naszym wywozem, około 800 milionów!</u>
          <u xml:id="u-13.99" who="#PŁypacewicz">Jak zapłacimy te 800 milionów? Jednak muszą być bardzo energiczne środki przedsięwzięte na to. Chłopi z zagranicy przyślą 120 milionów złotych, dalej wpłynie 230 milionów z pożyczki amerykańskiej, z 50 milionów z pożyczek prywatnych i ze 40 milionów z innych źródeł, więc 440 milionów mamy czem pokryć, pozostało 360 milionów. Musimy ograniczyć przywóz i wzmóc wywóz, lecz według mego zdania, nie pozwolimy wywozić dziś za dużo zagranicę. Uważam, że sposób zastosowania paszportów jest bardzo błędną metodą, bo 250 zł tylko stawia tamę inteligencji biedniejszej, ale nie stawia tamy innym sferom, które najwięcej wywożą. Mojem zdaniem wielkim błędem Rządu było, że nie nałożył bardzo wysokich opłat na paszporty, może po 2.000 zł, dla tych, co wyjeżdżają na Rivierę, co wyjeżdżali całą zimę i będą wyjeżdżali tej zimy. Sowdepja wydaje ze 100 milionów zagranicą, ale na agitację, a my wydajemy na płukanie klejentów p. Wiślickiego w ciepłej wodzie i w różnych badach. To jest dla Państwa mniej pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-13.100" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Moi wyborcy są ze mnie zadowoleni, Pańscy wyborcy chcieliby się Pana pozbyć)</u>
          <u xml:id="u-13.101" who="#PŁypacewicz">Zapytaj się Pan moich wyborców.</u>
          <u xml:id="u-13.102" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Owszem, pytałem się)</u>
          <u xml:id="u-13.103" who="#PŁypacewicz">Pańska pantoflowa poczta wie o wszystkiem, nawet o tem, czego niema.</u>
          <u xml:id="u-13.104" who="#PŁypacewicz">Uważam, że powinny być zastosowane bardzo energiczne środki, by uchronić kraj od odpływu walut, tej podstawy złotego. Należy ograniczyć bezcelowe wyjazdy, może nawet zakazać, a pozwalać wyjeżdżać tym, którzy wyjazdem swym Polsce pożytek przynieść mogą, jak profesorom, uczonym, studiującej młodzieży, delegacjom na zjazdy.</u>
          <u xml:id="u-13.105" who="#PŁypacewicz">Ten odpływ walut jest groźny i dlatego, że Bank Polski nie może pod naciskiem zapotrzebowania waluty bezpiecznie podnieść wysokość obiegu, który u nas jest niedostateczny. Następnie nie rozzuchwalać lichwiarzy; podniesieniem stopy procentowej do 24% popełniono bardzo wielki błąd. Przedtem lichwiarz był tylko lichwiarzem, a teraz lichwą się trudnią i przyzwoici obywatele. Tak wysoka stopa procentowa szkodzi naszemu kredytowi zagranicą. Tego tolerować nie należy.</u>
          <u xml:id="u-13.106" who="#komentarz">(Głos: Ale państwo samo bierze)</u>
          <u xml:id="u-13.107" who="#PŁypacewicz">Uważam to również za błąd i należy wszelkiemi środkami dążyć, żeby stopę procentową u nas w kraju obniżyć, bo przemysł ani rolnictwo jej nie wytrzyma.</u>
          <u xml:id="u-13.108" who="#PŁypacewicz">Mam nadzieję, że te braki zostaną usunięte, jeśli kraj ma uniknąć skutków złej polityki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Ballin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PBallin">Proszę Panów! Musimy podnieść z tej trybuny z największem uznaniem z naszego punktu widzenia pierwszą część referatu p. Michalskiego, ale tylko pierwszą i z niektóremi naszemi uzupełnieniami.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PBallin">Bardzo sumiennie opracowana przez p. Michalskiego analiza gospodarczej i skarbowej polityki obecnego Rządu, jak na dłoni pokazuje nam, że obecni gospodarze w Polsce są już nie na miejscu. Prostota, z jaką ta część referatu została zbudowana, pozwoli zaznajomić się z nim najszerszym warstwom ludności chłopskiej i robotniczej i wysnuć z tej części referatu te wnioski, których p. Michalski wysnuć nie mógł i nie chciał. Nie dziwimy się bowiem, że p. Michalski sam uchylił się od wyciągnięcia wniosków, które referat jego logicznie nasuwał. Temi wnioskami mogły jedynie być wezwania do obecnych obszarniczo-kapitalistycznych gospodarzy państwowych: „Precz, źle gospodarzycie, nie umiecie gospodarzyć, rujnujecie wytwórcza podstawę Państwa, jaką jest lud pracujący, musicie odejść od steru i złożyć gospodarkę Państwowa w dłonie nowych klas społecznych. Precz, jesteście ludźmi dnia wczorajszego, którzy z drewnianą łopatą chcieliby dorównać wszechpotędze świata maszyny, oddajcie gospodarkę społeczno-państwową w ręce klas pracujących — chłopów i robotników, albowiem do nich Jutro należy. chłopom i robotnikom musicie oddać ster gospodarki społeczno-państwowej”, Ale nie może i nie powiedział tego p. Michalski, który sam jest jednym z filarów tej kapitalistycznej władzy, bo jeżeliby to uczynił, podrąbałby sęk na którym siedzi.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PBallin">Jego sumienne skarbowe referaty obszarnicy i fabrykanci współczesnej Polski muszą podnieść na piedestał historycznych kazań ks. Skargi. My jednak jesteśmy świadomi, że tak, jak kazania Skargi nie uratowały rozkładającej się pod młotem życia władzy feodałów, magnatów polskich, tak też żadne uprzedzenia mniej lub więcej groźne, mniej lub więcej sumiennych referatów ekonomistów burżuazyjnych nie uratują na trwałe władzy, której znamieniem jest głód, bezrobocie, wychodźtwo w dalekie kraje, wyzysk gospodarczy i ucisk polityczny milionów chłopskich i robotniczych. Nie dziwimy się nawet temu, że ta najważniejsza dla nas, pierwsza część referatu p. Michalskiego najbardziej oburzyła ugodowe stronnictwa P. P. S. i Wyzwolenie. Stronnictwa te tak już przystosowały się, tak przylgnęły do obecnych warunków, do warunków obecnego ustroju, tak dobrze nauczyły się żerować na tle panującej nędzy, aby robić na niej mandaty poselskie i wybuch gniewu głodnych mas ludowych, grożący wyzyskiwaczom obiecankami tłumić, że stronnictwa te boją się wszelkiego przewrotu bodaj gorzej od panów Michalskich.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PBallin">My, Niezależna Partia Chłopska, nie jesteśmy żadnemi więzami związani z ustrojem obecnego wyzysku. Przeciwnie, całe swoje siły oddajemy i będziemy oddawać nie na to, aby oszukiwać masy fałszywemi obiecankami, nie na to nawet, aby od czasu do czasu rzucić im ochłapy z pańskiego stołu, bo świadomi jesteśmy, że władza dzisiejsza jest jak chata spróchniała. Spróchniałą chatę można podeprzeć, można dwa trzy kloce w niej zmienić, ale przez to nie uchroni się chaty na trwałe od zawalenia się, ani też nie zapewni się w chacie należytego ciepła. Żeby to osiągnąć, należy spróchniałe rumowisko rozwalić i postawić nowy zrąb. Tak samo z władzą obecną. Należy ją obalić, wyzyskiwaczy od steru usunąć i zbudować nowy gmach władzy chłopsko-robotniczej, która jedynie będzie mogła zapewnić ziemię, chleb i pracę tym ludziom, co z pracy żyć zechcą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPluciński">Zarządzam przerwę do godziny 4.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Adam Chądzyński.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">P. Adam Chądzyński:</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">Wysoki Sejmie! Drugi rok uchwalamy w sposób prawidłowy budżet. Dostatecznej praktyki w pracy budżetowej jeszcze nie mamy. Nic też dziwnego, że popełniamy błędy, że napotykamy na liczne trudności. Mówię o drukowanych sprawozdaniach Komisji Budżetowej o poszczególnych preliminarzach, a także o przemówieniach referentów. Już w roku zeszłym zwróciłem uwagę Wysokiej Izby na fakt, że drukowane sprawozdanie o budżecie Ministerstwa Skarbu nie było sprawozdaniem obiektywnem i nie odzwierciadlało poglądów Komisji Budżetowej. Moje wystąpienie nie wywołało wówczas odpowiedniego echa w Sejmie, a referent przeszłoroczny budżetu Skarbu, p. Łypacewicz obrzucił mnie obelgami. W tym roku znów zarówno drukowane sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Skarbu, jak i wczorajsze wystąpienie referenta p. posła Michalskiego wywołało ze strony ław poselskich i mówców liczne sprzeciwy, do których i ja się dołączam. Nawet Rząd w osobie wiceministra p. Klarnera uważał za stosowne w sposób dość mocny wystąpić przeciw tendencjom referatu o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu na rok obecny.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#Marszałek">Przecież sprawozdania Komisji Budżetowej są i pozostaną dokumentami, na których podstawie będą wysnuwali wnioski, a przyszłe rządy i sejmy być może powoływać się na nie będą, przeprowadzając takie lub inne tezy w dziedzinach finansowej i skarbowej. Jest rzeczą prezydjum Sejmu, a także prezydjum Komisji Budżetowej, spowodować, by na przyszłość sprawozdania Komisji Budżetowej odpowiadały warunkom obiektywności i bezstronności i wyrażały poglądy, nie indywidualne referentów, lecz większości Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#Marszałek">Budżet Ministerstwa Skarbu interesuje nas przedewszystkiem ze strony dochodowej, albowiem dochody tego Ministerstwa w dużym procencie służą, jako pokrycie wszystkich wydatków Państwa. Referent w swojem sprawozdaniu twierdzi, że dochody skarbowe pokryją ogólne wydatki państwowe, preliminowane na 1925 w wysokości 2.176 milionów złotych, w 87%. Ja to pokrycie obliczam na 80%.Same tylko wpływy z danin publicznych i monopoli, preliminowane w tegorocznym budżecie w wysokości 1.454 milionów, pokrywają blisko w 70% wszystkie wydatki. Nic też dziwnego, powtarzam, że strona dochodowa w budżecie Ministerstwa Skarbu bardzo nas interesuje.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#Marszałek">Rok 1924, pierwszy rok prawidłowej gospodarki budżetowej, był jednocześnie pierwszym rokiem, w którym obywateli Państwa zmuszono do płacenia podatków. Gdy w roku 1922 wpływ z danin publicznych i monopoli wyniósł zaledwie 308 milionów złotych, w roku 1923 — 248 milionów zł, to w roku 1924 wpływ ten dosięgnął sumy 1.197 milionów zł, czyli przewyższył wpływy podatkowe w roku 1923 pięciokrotnie, a czterokrotnie wpływy z roku 1922. I tu też trzeba przyznać z całą bezstronnością, że zasługą obecnego Ministra Skarbu pierwszą i może największą jest, że stał się on przełomowym Ministrem Skarbu, który zmusił społeczeństwo do płacenia podatków. Nic też dziwnego, że ze strony pewnych sfer tego społeczeństwa jego polityka jako Ministra Skarbu wywołuje gwałtowne ataki i sprzeciwy, Referent budżetu Ministerstwa Skarbu dużą część swego sprawozdania, zresztą zupełnie słusznie, poświęcił analizie podatków. Przykłady są zaraźliwe. Przeszłoroczny referent budżetu Ministerstwa Skarbu w swem sprawozdaniu przeprowadził propagandę na rzecz zwiększenia podatków pośrednich, a obniżenia podatków bezpośrednich. P. minister Michalski w tym roku poszedł tylko utartym śladem. Bliższa jednak analiza cyfr budżetu Ministerstwa Skarbu wykazuje, że wbrew twierdzeniu p. referenta, podatki bezpośrednie w Polsce, nawet w roku sanacji, nawet w r. 1924, nie były czołowemi podatkami, nie stanowiły trzonu podatków, wyniosły zaledwie niewielki odsetek ogółu wpływów z danin publicznych i monopoli.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#Marszałek">Podatki bezpośrednie, do których zaliczam podatek gruntowy, podatek dochodowy, podatek od nieruchomości miejskich, podatek majątkowy i tę część podatku przemysłowego, która płynie z opłat za świadectwa przemysłowe, ogółem w r. 1924 dały 351.000.000 zł, wyniosły zatem zaledwie 25% ogólnych wpływów z danin publicznych i monopoli. Podatki zaś pośrednie, cła i monopole w tymże roku przyniosły 755.000.000 zł. Gdybyśmy nawet, jak to chcę sprawozdawca p. poseł Michalski, połowę podatku obrotowego t. zn. 70.000.000 zł. zaliczyli do podatków bezpośrednich, to i tak otrzymalibyśmy ogólną sumę podatków bezpośrednich, jaka wpłynęła w 1924 r., na 421.000.000 zł, coby stanowiło nieco mniej, niż 30% ogólnych wpływów z danin publicznych i monopoli.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#Marszałek">Przyjrzyjmy się teraz, jak wpływały poszczególne podatki. Podatek majątkowy, preliminowany w budżecie na rok 1924 w wysokości 333.000.000, dał zaledwie 199.000.000, t. zn. 59.8%.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#Marszałek">Przemysł górnośląski, najbogatszy z przemysłów w Polsce, zamiast wymierzonych 60 milionów podatku majątkowego, wpłacił zaledwie 16 milionów. Drugi z kolei najsilniejszy przemysł, przemysł włókienniczy, na terytorium łódzkiej izby skarbowej, zamiast wymierzonych 33 milionów, wpłacił połowę tego, t. j. 16 milionów. A za to jakby dla ironii dyrektor związku przemysłu włókienniczego, p. Barciński został odznaczony w święto narodowe 3-go maja orderem. Obszarnicy wpłacili jeszcze mniej. Tak więc wyglądało płacenie podatku majątkowego.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#Marszałek">Podatek dochodowy zamiast preliminowanych 77 milionów przyniósł 40 milionów, t. j. 52%.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#Marszałek">Podatek gruntowy preliminowany w wysokości 55 milionów dał 48 milionów, czyli 87,7%. A więc niedobór trzech bezpośrednich podatków: majątkowego, dochodowego i gruntowego w r. 1924, w roku przełomowym sanacji skarbu wyniósł 178 milionów zł. Tyle nie wpłacili na rzecz Skarbu posiadacze obszarów rolnych, właściciele fabryk i firm handlowych Zrozumieją Panowie, że brak powyższej kwoty dotkliwie zaważył na przebiegu sanacji, a mógł równowagę budżetu w r. 1924 zupełnie poderwać, i co uratowało Skarb? Proszę Panów, wtedy, kiedy płatnicy podatków bezpośrednich nie dopłacili Skarbowi Państwa około 180 milionów, to wtedy jednocześnie z podatków konsumcyjnych, z podatków pośrednich wpłynęły nie tylko preliminowane kwoty, ale także znaczne nadwyżki, a więc nadwyżka z podatku od spirytusu w r. 1924 wyniosła 32 miliony złotych, nadwyżka z podatku konsumcyjnego od cukru — 9 milionów, nadwyżka z monopolu tytuniowego 63 miliony, wreszcie cła dały nadwyżkę 108 milionów — razem 212 milionów. A więc, gdy w dziedzinie podatków bezpośrednich w r. 1924 mieliśmy olbrzymi niedobór, to podatki konsumcyjne ten niedobór nie tylko wyrównały, lecz ponadto dały znaczną nadwyżkę. Temu faktowi w znacznej mierze należy przypisać, że równowaga budżetowa w r. 1924 została utrzymaną. Sanacja Skarbu, reforma walutowa, zostały tedy przeprowadzone w r. 1924 głównie i to w 3/4 wysiłkami konsumentów w Polsce, wysiłkami szerokich mas ludności.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o stosunek podatków pośrednich i bezpośrednich, to w preliminarzu na rok 1925 ten stosunek dla podatków konsumcyjnych jest jeszcze gorszy. Preliminarz budżetowy na rok 1925 przewiduje wpływ z podatków pośrednich od cukru, piwa, drożdży, zapałek i t. d. 98,5 milionów zł, z podatku obrotowego, nie licząc opłat za świadectwa przemysłowe, 135 milionów, z monopoli 352 miliony, z cła 270, razem 856 milionów, czyli przeszło 100 milionów więcej, aniżeli w r. ub.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#Marszałek">Proszę panów, pomimo powyższych cyfr i faktów, tendencja p. sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Skarbu, wyrażona w drukowanem sprawozdaniu komisji, idzie jeszcze dalej, mianowicie, w kierunku dalszego zmniejszenia podatków bezpośrednich, a podwyższenia podatków konsumcyjnych. Wszystko jednak ma swoje granice. Zarówno opór płatników podatków bezpośrednich musi być ukrócony, jak i możność płatnicza konsumentów dochodzi do pewnych norm, poza któremi się wyczerpuje. Gdy sam p. sprawozdawca przyznaję ogromne rozmiary bezrobocia, które osiągnęło cyfrę 185.000 bezrobotnych, co stanowi z rodzinami milion ludności, gdy sam pisze w swojem sprawozdaniu o wsi, że nędza i ubóstwo, oddawna nieznane, zapukały do wsi w Polsce w niezwykłych dotychczas rozmiarach, to ze stwierdzenia dwóch powyższych faktów wynika zupełnie jasno, że opodatkowywać konsumcji jeszcze bardziej, niż to miało do tego czasu miejsce, nie wolno, albowiem jeżeli zawiodą podatki bezpośrednie, jeżeli zawiedzie i konsumcja, to ja się pytam, kto będzie ratował równowagę budżetu i Skarb Państwa?</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#Marszałek">Mówimy nieustannie o tem, że musimy rozwijać produkcję. Jest to zupełnie stanowisko słuszne, ale nie zapominajmy także o tem, że nie wolno i nie można rozwijać produkcji kosztem konsumcji, Dziś może jeszcze więcej i głośniej trzeba mówić, że Państwo i polityka gospodarcza Rządu muszą w równej mierze dbać o konsumenta, jak i o rozwój rodzimej produkcji. Proszę Panów, podatek naprzykład konsumcyjny od cukru wzrasta co rok. W przeszłym roku przyniósł 54 miliony, a w tym roku jest preliminowany na 60 milionów. Niech się Panom nie zdaje, że powyższy podatek nie wywołuje ogromnego sprzeciwu ze strony ludności. Jeżeli jednak posłowie, reprezentujący konsumentów, nie domagają się zbyt gwałtownie zupełnego skasowania tego podatku, to czynią to tylko ze względu na sanację Skarbu, ale niewątpliwie, jak tylko choć trochę polepszy się nasza sytuacja gospodarcza, jak tylko trochę się poprawią finanse, w sposób kategoryczny przeciw temu podatkowi zmuszeni będziemy wystąpić.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#Marszałek">Proszę Panów, pewne sfery atakują już oddawna i coraz mocniej Rząd za jego fiskalną politykę podatkową. Rząd się tłomaczy, i p. Wiceminister Skarbu Klarner pokornie przed południem się tłomaczył, że tak mało jest egzekucji, że tylko na 5.000 wypada 1 egzekucja. No, proszę Panów, jeżeli Panowie tak będziecie się bać tych krzyków podatników, jeżeli będziecie się usprawiedliwiać z zarządzonych sekwestrów, to być może, że w przyszłych latach będzie egzekucji mniej, ale i podatków bezpośrednich wpłynie jeszcze mniej niż dotychczas. W październiku r. ub. złożyłem interpelację w sprawie głośnych nadużyć podatkowych przemysłowców górnośląskich. W dniu 19 marca r. b. p. Minister Skarbu raczył odpowiedzieć na moją interpelację. I proszę Panów, z odpowiedzi p. Ministra dowiedziałem się, że sumę zatajonych przez towarzystwa śląskie — wymieniono 7 największych towarzystw górnośląskich — dochodów, władze skarbowe obliczyły na 83 miliony, określając uszczuplenie podatku na 15 milionów. A więc w dziedzinie jednego tylko podatku dochodowego jedna część przemysłu na Górnym Śląsku utaiła dochodów na sumę blisko 84 milionów, a Skarb Państwa naraziła na 15 milionów ubytku. Jeżeli ten stan rzeczy będzie trwał, jeżeli tego rodzaju nadużycia będą tolerowane nadal, to będziemy musieli zupełnie skwitować z podatków bezpośrednich.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#Marszałek">W sprawozdaniu p. referenta budżetu Ministerstwa Skarbu znajdujemy ustępy, które mówią o istnieniu związków zawodowych, zdaje mi się, wśród kupiectwa zajmujących się bardzo wydatnie i usilnie doradzaniem swoim członkom nie płacenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(Głos: To są legalne związki?)</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#Marszałek">Żałujemy, że sprawozdanie Komisji Budżetowej nie wymienia, co to są za związki, chcielibyśmy się dowiedzieć, co to są za związki,...</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos: Lewiatan.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#Marszałek">... i jak Ministerstwo Skarbu reaguje na tego rodzaju działalność takich związków, dlaczego te związki nie zostały zamknięte do tego czasu.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(P. Łypacewicz: To klejenci p. Wierzbickiego)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#Marszałek">A już pominięcie tak jaskrawego faktu, jak nadużycia górnośląskie, w sprawozdaniu Komisji Budżetowej trudne jest poprostu do wytłomaczenia.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(Głos: Kruk krukowi oka nie wykole)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#Marszałek">Fałszywe zeznania podatkowe w dziedzinie podatku dochodowego, które zostały stwierdzone urzędowo na Górnym Śląsku, niewątpliwie mają miejsce i na innych terenach Rzeczypospolitej i wśród wielu przemysłowców. Proszę Panów, wpływy z podatku dochodowego wynoszą zaledwie 52% preliminowanego w 1924 r., tak niski wpływ jest poprostu zatrważający, Uwaga ciał prawodawczych musi być na fakt powyższy zwrócona. Domagamy się kontroli skutecznej przedsiębiorstw, szczególnie spółek akcyjnych. Wprawdzie wspomina o tem — muszę to stwierdzić w imię obiektywności — w swojem sprawozdaniu p. referent budżetu, chciałbym jednak, by wobec stwierdzenia licznych nadużyć, fałszowania zeznań podatkowych, fałszowania bilansów, Sejm wezwał Rząd do wniesienia odpowiedniej ustawy. Odnośnie jeszcze do podatku dochodowego pragnę nadmienić, że przeprowadzona analiza wpływów z tego podatku mówi, że na 40 milionów ogólnego wpływu z tego podatku dochód z uposażeń służbowych wynosił 10 milionów, a zatem stosunek wpływów podatku dochodowego, osiągniętych z uposażeń, do wpływów z fundowanych majątków przedstawia się jak 1 : 3.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(P. Michalak: Zaległości, Panie Prezesie!)</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#Marszałek">Ja mówię o wpływach, i ta cyfra bardzo dużo mówi. Rozumiałbym nawoływanie sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Skarbu do rozszerzenia podstaw podatku dochodowego, gdyby wpływy z podatku dochodowego od wszystkich były ściągnięte. Niewątpliwie gospodarstwa rolne 30-morgowe mogą płacić podatek dochodowy i powinne płacić. Jestem zdania, że znacznie łatwiej zapłacić rolnikowi, który posiada 30 morgów ziemi, podatek dochodowy, niż np. urzędnikowi lub robotnikowi, którzy w miastach zarabiają 220 zł miesięcznie, a którzy muszą płacić podatek dochodowy.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(P. Michalak: Na żebraków nałożą podatek)</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#Marszałek">W tym kierunku rozumiem, że pewne rozszerzenie podstaw podatku dochodowego mogłoby nastąpić. Ale dopóki władze skarbowe nie umieją doprowadzić do tego, żeby płatnicy podatku dochodowego ze sfer zamożnych płacili ten podatek, jak długo płacą oni 30 milionów zł, a drugie 30 milionów zalegają, tak długo, Panie sprawozdawco, nawoływanie do rozszerzenia podatku dochodowego na uboższych jest zupełnie niesłuszne. Wpierw trzeba przeprowadzić, żeby obecni podatnicy płacili to, do czego są zobowiązani, a dopiero potem można mówić o rozszerzeniu podstaw podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#Marszałek">Podatek obrotowy jest jednym z najbardziej uciążliwych podatków. Utrudnia znacznie ten podatek produkcję i podraża ją, a swoim ciężarem całkowicie obciąża konsumentów. W Polsce płacimy dziś najcięższy podatek, bo podatek od chleba. Jest to podatek utajony, ukryty, ludność nie zawsze wie, że my płacimy podatek od chleba, który wynosi 20% ceny chleba. Płacimy ten podatek tyle razy, ile trzeba przetwórczych procesów, by ze zboża wypiec chleb.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#Marszałek">Przeszłoroczny referent budżetu Ministerstwa Skarbu, który propagował podniesienie podatków pośrednich, przytoczył nam przykład włoski, że tam podatki pośrednie do tego stopnia były rozszerzone, że podatek płacono nawet od chleba. Tymczasem my płacimy także ten najcięższy podatek, Ludność domaga się najpierw nowelizacji podatku obrotowego, a w przyszłości zastąpienia tego wysoce niesprawiedliwego podatku podatkiem przychodowym od przemysłu, Najprzykrzejszą jednak rzeczą jest fakt, że często najuboższa ludność, płacąc podatek obrotowy, płacąc ciężki podatek konsumcyjny od chleba, wpłaca go nie do Skarbu, ale na rzecz kupców, albowiem wyniki podatku obrotowego nie są dostateczne i zadawalające. Dotychczasowa kontrola obrotów jest kontrolą niedostateczną, poborcą podatku obrotowego jest kupiec — sprzedawca, na ręce kupców najbiedniejsza ludność płaci podatek obrotowy, ale nie mamy gwarancji, czy ten podatek, z takim trudem płacony przez konsumentów, zostaje przelany do Skarbu. Odwrotnie wiemy — przytaczane były liczne fakty nawet przez p. Premiera — że ten podatek często nie idzie do kas skarbowych, a idzie do kieszeni kupców i dlatego tem więcej domagać się będziemy nowelizacji podatku obrotowego, a w przyszłości skasowania go i zamiany na przychodowy podatek od przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#Marszałek">Gospodarka monopolowa przynosi Skarbowi Państwa znaczne zyski. Dochód z monopoli na r. 1925 budżet przewiduje w kwocie 352 milionów złotych. Trudno mówić o gospodarce monopolu spirytusowego, bo ona dopiero jest w zaczątku.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#Marszałek">Przechodzę do gospodarki monopolu tytuniowego, Wyniki finansowe tej gospodarki są wprawdzie dobre, opinia Najwyższej Izby Kontroli o fiskalnej gospodarce monopolu tytuniowego także jest dodatnia, ale tą drogą, jaką poczyna iść monopol tytuniowy, dalej nie sposób będzie kroczyć. Proszę Panów! mam pod ręką cyfry robotników, albo nieprzyjętych do monopolu tytuniowego, albo zredukowanych, które przechodzą 1000 osób. I tak fabryka na Jeżycach w Poznaniu zwolniła 112 robotników, w Kościanie 280, w Rawiczu 180, w Starogardzie—320, w Łodzi 300 robotników.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Rządowa walka z bezrobociem)</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#Marszałek">Mógłbym jeszcze cyfry te mnożyć. A więc w okresie silnego kryzysu państwowego monopol tytuniowy bezrobocie powiększył, a nawet odszkodowań przewidzianych ustawą zwolnionym robotnikom nie wszystkim wypłaca.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#komentarz">(Głos: Za to szmugluje się papierosy całemi masami z Gdańska i Niemiec do Polski)</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#Marszałek">Co gorzej, znane są wypadki, że robotników, którzy 20 lat przepracowali w odnośnej fabryce tytuniu, Monopol państwowy zwalnia. Jeżeli tego rodzaju praktyki mają być wzorem dla gospodarki Państwa w jego instytucjach, to są to najprzykrzejsze, najfatalniejsze wzory. Blisko rok temu dyrekcji monopolu tytuniowego zwróciłem uwagę na fakt, że dozorcami w jednej z fabryk tytuniu są ludzie notorycznie występujący przeciwko Państwu Polskiemu, są także i tacy, którzy byli karani za nadużycia. Do dziś odpowiedzi od dyrekcji monopolu tytuniowego nie otrzymałem.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#Marszałek">Sprawa ubezpieczeń robotników w fabrykach tytoniu, sprawa inspekcji pracy w tych fabrykach, do dziś dnia nie są jeszcze załatwione. Przy sposobności rozpatrywania budżetu monopoli zwracam uwagę dyrekcji monopolu tytuniowego na powyższe braki w socjalnej gospodarce monopolu tytuniowego z usilną prośbą i żądaniem usunięcia braków.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#komentarz">(P. A. Piotrowski: To są skutki monopolu)</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#Marszałek">Panie Kolego Piotrowski, to nie są skutki monopolu, tylko to są skutki złej gospodarki dyrekcji monopolu, Należy poprowadzić odpowiednią gospodarkę, a wtedy stosunki socjalne się polepszą, zysk z monopolu nie pójdzie do fabrykantów, jakbyście chcieli, lecz do Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#Marszałek">Pan referent budżetu Ministerstwa Skarbu dużą część swego przemówienia poświęcił zagadnieniu ceł. Jest to istotnie zagadnienie pierwszorzędne, ale nadzwyczaj trudne. Rozumiem, że obecna taryfa celna winna być zróżniczkowana, ma być zmieniona i dostosowana do warunków życia, ale chwila kryzysu przemysłowego najmniej się nadaje do uchwalania odpowiedniej ustawy. Proszę Panów, wielka ilość bezrobotnych, przeludnienie kraju pcha nas w kierunku podniesienia rodzimej produkcji. Musimy skończyć z eksportem ludzi z kraju! Winniśmy wszystkie wysiłki skierować, by wytwórczość własną, rozwój naszego przemysłu jaknajbardziej posunąć naprzód. Rozumiemy, że polityka celna ma sprzyjać rozwojowi rodzimej wytwórczości, lecz godząc się na pewien protekcjonizm, nie mogę się zgodzić na to, by Polskę otoczyć chińskim murem, by do Polski wogóle nie dopuszczać obcych towarów i by konsumenta polskiego wydać na łup rodzimych spekulantów. Zachowanie właściwej miary między potrzebami rodzimej produkcji, a interesem konsumenta, to jest najtrudniejsze zagadnienie w dziedzinie polityki celnej.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#komentarz">(Głos: Korfanty jest innego zdania)</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#Marszałek">Wymaga ono długich studiów, a znaleźć powinno swój wyraz w odpowiedniej ustawie celnej. Zabezpieczenie granicy celnej, szczególniej ze względu na monopol tytuniowy i spirytusowy jest rzeczą konieczną. Przemytnictwo w Polsce, jak to stwierdzają urzędy skarbowe, a także i referent budżetu Ministerstwa Skarbu, jest bardzo duże. Dla ochrony celnej granicy i walki z przemytnictwem musi być odpowiednio zorganizowana i wyposażona straż celna. Na całej granicy zachodniej, gdzie sąsiadujemy z krajami najbardziej uprzemysłowionemi, jak Niemcy i Czechy, gdzie siłą rzeczy kwitnie największe przemytnictwo, przez co Skarb Państwa narażony jest na wielkie straty, nie mamy zupełnie pomieszczeń dla straży celnej. Tegoroczny budżet przewiduje w wydatkach na budowę domków strażniczych 2.400.000. Jest to cyfrą zupełnie niewspółmierna do potrzeb. Gdybyśmy w tem tempie budowali strażnice celne, potrzebowalibyśmy aż 20 lat czasu, by należycie naszą granicę zachodnią pod względem celnym zabezpieczyć. Żałujemy, że w tej dziedzinie Rząd nie ma gotowego już programu budowy, lecz dopiero zamierza stworzyć takowy, jak to nam przed południem oświadczył p. Wiceminister Klarner. Jesteśmy zdania, że w interesie ochrony dochodów celnych Skarbu i zwalczania przemytnictwa leży, by budowę domków strażniczych przyśpieszyć. Przypominam Panom, że gdy przyszła gwałtowna potrzeba na wschodzie, to się znalazły znaczne kredyty, idące w dziesiątki milionów, na zabezpieczenie granicy od wschodniego sąsiada.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#Marszałek">Materialny interes Skarbu wymaga tego samego na granicy zachodniej.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#Marszałek">W sprawozdaniu drukowanem Komisji Budżetowej o Ministerstwie Skarbu nie znajdujemy zupełnie ustępu o instytucjach kredytowych, podległych Ministerstwu. Rząd prowadzi swoją politykę kredytową za pomocą własnego Banku Gospodarstwa Krajowego i Pocztowej Kasy Oszczędności. Są to dość duże instrumenty polityki kredytowej w rękach Rządu. W sprawozdaniu odnośnie do Banku Gospodarstwa Krajowego nie mamy żadnych cyfr, brak których tłomaczy referent faktem przewalutowania aktywów Banku. Tak zrozumiałem. Zupełnie pominięto P. K. O. A nie powiem, by w P. K. O. wszystko dobrze się działo. Nie wiem, czy Sejm wie, że od pięciu tygodni Ministerstwo Skarbu znajduje się w wojnie wprawdzie bezkrwawej, ale w wojnie z P. K. O. Warunki gospodarcze, warunki finansowe w Państwie się zmieniły. Inflacja ustała i P. K. O. wchodzi w zgoła odmienny okres swej działalności. Jestem zdania, że statut P. K. O. w interesie potrzeb dzisiejszych musi być zmieniony.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#Marszałek">Pocztowa Kasa Oszczędności jest instytucją rządową, podległą Ministerstwu Skarbu i powinna być narzędziem w rękach p. Ministra Skarbu. Tymczasem Pocztową Kasą Oszczędności rządzi Komitet Dyrekcyjny, gdzie jest i prezydjum Kasy Oszczędności, które ma dosyć duże ambicje usamodzielnienia się i prowadzenia własnej polityki. Wchodzą tam delegaci Ministerstwa Skarbu i Przemysłu, wreszcie należą do Komitetu i delegaci naszej Izby, dwaj pp. posłowie, zbieg okoliczności, że są to akurat prezes Komisji Budżetowej i wiceprezes komisji. Obaj delegaci sejmowi z natury swoich stanowisk uważają, że powinni mieć duży wpływ w Pocztowej Kasie Oszczędności. I oto w P. K. O. zmagają się wpływy Ministerstwa Skarbu, dość ambitnego prezydjum P. K, O, i delegatów Sejmu, a tymczasem działalność kredytowa P. K. O. od 5 tygodni zupełnie ustała, gdyż P. K. O. kłóci się z Min. Skarbu. Ten stan rzeczy w Pocztowej Kasie Oszczędności dalej trwać nie powinien. Jesteśmy zdania, że odnośnie do P. K. O. Ministerstwo Skarbu powinno przyjść do nas z odpowiedniemi wnioskami, by Sejm wkroczył i te rzeczy nareszcie uregulował.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#Marszałek">Upływa czas mego przemówienia, p. Marszałek daje mi znać. Na zakończenie tylko parę słów. Pierwsza część sprawozdania Komisji Budżetowej poświęcona jest rozpatrywaniu ogólnej sytuacji gospodarczej i finansowej Państwa i ten właśnie ustęp wywołuje największą różnicę zdań w Wysokiej Izbie. Jestem zdania, że my zupełnie niepotrzebnie kłócimy się w tej materii, a także zupełnie niepotrzebnie pewne tezy i krytyka Rządu zostały w tem sprawozdaniu zamieszczone. Być może, że sanacja Skarbu mogła iść innemi drogami. Może byłaby dogodniejsza dla ludności, gdyby poszła inną drogą. Ale przypominam Panom, że Rząd wybrał taką drogę, jaką mu życie jedynie nakreśliło, jaka była możliwa.</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#Marszałek">A jakież to były drogi? Niewątpliwie była droga udania się do Ligi Narodów, bylibyśmy wzorem Austrii i Węgier dostali stamtąd pieniądze; sanacja Skarbu odbywałaby się znacznie łagodniej, z mniejszemi ciężarami dla ludności, ale mielibyśmy w kraju rządzącego komisarza międzynarodowej finansjery, przestalibyśmy być gospodarzami we własnem państwie. Społeczeństwo tę drogę sanacji odrzuciło. Pomoc zaś obca tego rodzaju, któraby na nas nie nakładała ciężarów, któraby nie ograniczała naszej samodzielności, całkowicie zawiodła. Przecież pan referent Ministerstwa Skarbu przypomina sobie, że jego właśni przyjaciele polityczni w drugiem półroczu 1923 r. mieli w swem ręku władzę i Rząd. Minister Skarbu owego Rządu p. Kucharski, w październiku 1923 r. pierwsze swoje kroki zaczął od wyjazdu, o ile sobie przypominam, do Londynu i Szwajcarii; szukał tam pieniędzy, zamierzał przy pomocy obcych pożyczek przeprowadzić sanację Skarbu, Ale wrócił z niczem i w końcu 1923 hiper-inflacja doszła do rozmiarów tak niesłychanych, że groziła nam poprostu katastrofą. Gdy więc wszelkie liczenie na jakąkolwiek pomoc obcą zupełnie zawiodło, a rzeczywistość wykazała, że nie możemy na obcych liczyć, wtedy p. Grabski, który w najcięższych warunkach przyszedł do władzy, zmuszony był, czy chciał, czy nie chciał, wybrać jedyną drogę własnych wysiłków i własnej energii społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#Marszałek">Proszę Panów, spierać się teraz o to jest conajmniej rzeczą bezcelową. Idziemy może najcięższą drogą, jeżeli chodzi o sanację Skarbu, ale jedyną, jaka nam pozostała, to znaczy drogą własnych wysiłków społeczeństwa. I rzeczą referenta budżetu Ministerstwa Skarbu jest tylko nawoływać społeczeństwo do wytrwania w dalszym ciągu na tej drodze.</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rosmarin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PRosmarin">Wysoka Izbo! Ten piękny pojedynek, który się rozgrywa obecnie przed naszemi oczyma, charakteryzuje najlepiej stosunki polityczne, wśród jakich żyjemy i stosunek tej Wysokiej Izby do Rządu. Nie wiem, czy w jakimś parlamencie zdarzyłby się taki wypadek, by prawie bezpośrednio po referacie tak ważnym, jakim jest sprawozdanie referenta budżetu Ministerstwa Skarbu, zgłosił się reprezentant Ministra Skarbu z tak ostrą polemiką, zwróconą przeciw temu referatowi. Oczywiście gdyby tam taki wypadek zaszedł, pociągnąłby za sobą pewne konsekwencje, t. j. albo ustąpienie Rządu — albo rezygnację referenta budżetu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: Nie taki diabeł straszny, jak go malują)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PRosmarin">Jak dziś jednak sytuacja u nas wygląda? Referent Komisji, który przecież jest przedstawicielem większości parlamentu, bo inaczej nie byłby sprawozdawcą komisji, ten referent ostro i kategorycznie oświadczył się przeciw pewnym posunięciom p. Ministra Skarbu, a p. Minister Skarbu czuje się tem dotknięty. A potem wszystko pozostaje bez zmiany: status quo, jakgdyby nic nie zaszło. P. Minister Skarbu na swojem miejscu, a p. referent na swojem. Ale inna sprawa rzecz bardziej jeszcze charakteryzuje.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PRosmarin">Popatrzmy, kto dotychczas występuje w obronie Ministerstwa Skarbu — stronnictwa, które zapowiadały urbi et orbi walkę z obecnym gabinetem.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Głos: naprzykład?)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PRosmarin">Naprzykład „Wyzwolenie”. Niedawno p. pos. Rudziński, jako prezes stronnictwa, z tego miejsca wyraził votum nieufności dla gabinetu. Rozumiem, że ta nieufność może być w tej czy innej formie wyrażona, ale trudno było o ostrzejszą formę, niż ta, jakiej użył p. pos. Rudziński. Nie wiem, co w międzyczasie zaszło w stronnictwie „Wyzwolenia”, ale dzisiejszy występ p. Łypacewicza, świadczy, że to stronnictwo ma największe zaufanie do tego gabinetu.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Bo to przyszły prezes stronnictwa)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PRosmarin">Nie poruszałbym tej kwestii, gdyby sprawa nie miała swoich następstw. Trudno w istocie zorientować się i tu, w tej Wysokiej Izbie i poza Sejmem, kto stoi za tym Rządem, a kto go zwalcza, a przecież jest rzeczą niemożliwą, ażeby w tak wielkiem państwie rząd mógł liczyć tylko na przypadkową większość, składającą się raz z tych, a drugi raz z innych stronnictw. Ta większość, jak w kalejdoskopie zmienia się, nawet podczas jednej debaty budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PRosmarin">Opinia publiczna jest zupełnie zdezorientowana dowodu na to dostarczy chyba najlepiej apatia, która opanowała całe społeczeństwo i Sejm. Ta apatia, wśród jakiej toczy się dyskusja budżetowa, stwierdza, że nie wiele jest zainteresowania dla tych najważniejszych spraw, do jakich bezsprzecznie należy budżet Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Głos: Wołaliśmy o rozwiązanie Sejmu), Ja też głosowałem z Panami, ale niestety nie było większości. Proszę Wysokiej Izby, sprawa jest ogromnie ważna jeszcze i z tego powodu, że Minister Skarbu, który dotychczas dzięki pełnomocnictwom, udzielonym mu przez Sejm, czuł się i był istotnie dyktatorem, tak w dziedzinie życia skarbowego, jak i życia gospodarczego, wobec tej apatii i stosunków panujących w tej Izbie, może dojść do przekonania, że rządy jego będą jeszcze bardzo długie i że w tej Izbie nie może się znaleźć jakaś większość, któraby miała odwagę powiedzieć niedwuznacznie p. Ministrowi Skarbu, że poczynił pewne błędy i to wielkie.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos: Kpi sobie z Sejmu!</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PRosmarin">W jednem ze swoich ostatnich expose, zdaje mi się, że to było w styczniu r. b., w Komisji Budżetowej, p. Minister Skarbu był łaskaw podzielić swoją działalność na dwa okresy, sam wyraźnie powiedział: do końca 1924 r. zajmowałem się jedynie stroną skarbową, fiskalną, sanacji Skarbu, Odtąd będą się interesował więcej stroną gospodarczą. Nie chcę używać drastycznych wyrazów, ale mam wrażenie, że tem postawieniem sprawy p. Minister Skarbu sam wydał wyrok na siebie. Jeżeli Minister Skarbu, który jest ponadto premierem i który w tych stosunkach, w jakich gabinet pracuje, jest de facto ministrem wszystkich resortów, w początku 1925 r. w czasie największego zastoju gospodarczego, jakiego Polska od czasu swego odrodzenia jeszcze nie przeżywała, może powiedzieć: dopiero teraz strona gospodarcza zaczyna mnie interesować — to zdaje mi się, ten minister nie dorósł do swego zadania. Sejm miał obowiązek zwrócić p. Ministrowi na to uwagę, że sanacja Skarbu, to nie jest jedynie sanacja waluty, ale sanacja Skarbu jest nierozerwalnie połączona z sanacją stosunków gospodarczych w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PRosmarin">Były stronnictwa w Sejmie tym reprezentowane, które już przed rokiem uważały za swój obowiązek zwrócić uwagę i Sejmu i Rządu na te niedomagania, niestety jednak wołania te przeszły zupełnie bez echa. P. Minister Skarbu uważał za stosowne pominąć ten głos zupełnie. A niestety życie wskazuje, że nie p. Minister Skarbu, nie Rząd p. Grabskiego, ale ci, którzy tę sprawę podnosili, mieli rację. Że stosunki gospodarcze w Państwie są katastrofalne, nie potrzebuję chyba tego Wysokiej Izbie dowodzić, a zresztą i sam p. Minister Skarbu w ostatniem swojem expose, wygłoszonem w tej Izbie, był dalekim od tego optymizmu, który go charakteryzował w ciągu całego poprzedniego roku. P. Minister Skarbu przyznał, że przesilenie gospodarcze osiągnęło swój zenit. I jeżeli w takich warunkach p. Minister Skarbu nie wskazał Sejmowi środków, które uważa za stosowne podjąć, ażeby przeciwdziałać przesileniu gospodarczemu, to obowiązkiem jest Sejmu i tych stronnictw politycznych przedewszystkiem, które ten Rząd popierają, wskazać p. Ministrowi tę drogę. Krótkość czasu, którą dysponuje, nie pozwala mi gruntownie zająć się tym tematem, w każdym razie stwierdzam, że równowaga budżetowa stoi w nierozerwalnym związku ze stanem gospodarczym Państwa. A ze względu na to, że stan gospodarczy nie polepsza się i nie wskazuje wcale tendencji poprawy, zachodzi obawa, że równowaga budżetowa nie zostanie utrzymana. Kilka choćby przykładów. P. Minister Skarbu wspólnie z Komisją Budżetową spodziewa się osiągnąć z podatku majątkowego trzysta milionów zł. Zdaje mi się, że niema nikogo w tej Wysokiej Izbie, ktoby wierzył, że trzysta milionów złotych da się w 1925 r. ściągnąć z podatku majątkowego. Logiczną konsekwencją tego, co wszyscy przyznają, iż przesilenie gospodarcze wzrasta, byłoby to, że się w zestawieniu dochodów będzie na rok 1925 trochę skromniej postępowało. I Rząd i większość Komisji Budżetowej wbrew tej logice działa i mimo to, że podatek majątkowy wpłynął w r. 1924 w znacznie zmniejszonej cyfrze, bo przeszło o 130 milionów mniej, i Rząd i Komisja Budżetowa preliminują z tego podatku 300 milionów; to chyba zupełnie nie wskazuje na realność tego budżetu. Dalszą konsekwencją byłoby niezawodnie zmniejszenie wydatków w roku 1925, a nie powiększenie ich o 500 milionów, bo przecie i konsekwencją przesilenia gospodarczego muszą być mniejsze wpływy podatkowe. I pytam, z jakiej racji i Rząd i Komisja Budżetowa mogły sobie pozwolić na powiększenie tych wydatków o 500 milionów. Świadczy to o nierealnem stanowisku, świadczy to o tem, że cyfry te stawia się tylko po to, ażeby formalnie po jednej i po drugiej stronie była równowaga, ale nie po to, żeby ta równowaga nastąpiła faktycznie w życiu. Oczywiście p. Minister Skarbu znajdzie ratunek w § 4 ustawy skarbowej, za którym i ja się oświadczyłem. Ale musimy sobie jasno powiedzieć i muszą o tem wszyscy wiedzieć, którzy się tą sprawą interesują, że ten § 4 jest zupełnem przekreśleniem budżetu, bo daje generalne pełnomocnictwo p. Ministrowi Skarbu desygnowania kwot w miarę gotówki, znajdującej się w kasach, pozbawia kierowników poszczególnych resortów wydatkowania w myśl pozycji uchwalonych w budżecie, że więc ten § 4 ustawy skarbowej przekreśla zupełnie budżet. To jest również rezygnacja z praw, które i w myśl Konstytucji przysługują Sejmowi, rezygnacja, która p. Ministrowi daje prawa dyktatorskie w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PRosmarin">Proszę Wysokiego Sejmu. Z czego składały się głównie dochody Państwa w poprzednim roku? Nie będą mówił w tej chwili o podatkach, ani o dochodach z monopoli i z przedsiębiorstw, których właściwie nie było, ale jedną z głównych pozycji, które zasilały budżet, był bilon. Zdaje mi się, że w tym roku niema mowy o tem, żeby tą pozycją można było ratować budżet.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PRosmarin">Są wprawdzie pomysły, które zdaje się przeszły już przez Radę Ministrów i doszły do Komisji Skarbowej, ażeby bilon drogą sztucznego przemianowania 5 złotówek Banku Polskiego na 5 złotówki państwowe zwiększyć, ale zdaje mi się, że ten sposób postępowania wprowadziłby w Państwie drugą walutę. Chyba nie ulega żadnej kwestii, że bilon w żadnem państwie nie przekracza 10% banknotów znajdujących się w obiegu. Dziś bilon, jeżeli się nie mylę, wynosi 160 milionów, a więc przekracza 30% banknotów będących w obiegu. Rzeczą Sejmu jest zwrócić na to uwagę Rządu, że przy dalszem powiększeniu bilonu o kwotę 40 milionów złotych, bo tyle mniej więcej dałoby to przemianowanie 5-złotówek Banku Polskiego na banknoty państwowe, bilon by się zwiększył do kwoty 200 milionów złotych, co stanowczo byłoby niedopuszczalne.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PRosmarin">Przejdę do spraw, dotyczących ściągania podatków. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Państwo musi mieć dochody z podatków, ale wychodzimy z tego założenia i niejednokrotnie podkreślałem to z tej trybuny, że te podatki muszą być ściągane, jak w każdem praworządnem państwie, równomiernie. Nie można tolerować na długi okres czasu tego, żeby nierównomierność była zasadą, a równomierność tylko wyjątkiem. Niestety, z całego Państwa dochodzą skargi, że podatki są nierównomiernie ściągane, a co najgorsze, to to, że ta nierównomierność podatków znajduje sankcję w najwyższej instancji, w Ministerstwie Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PRosmarin">Niczem innem nie jest takie premiowanie urzędników za ściąganie najwyższej kwoty podatków, jak premiowanie nierównomierności. Rozumiem, że Panowie z Rządu znajdą na to usprawiedliwienie, ale trzeba liczyć się z tym faktem, że jeżeli się wyznacza premie dla tego urzędnika, który największą kwotę podatków ściągnie, to zajść może obawa, że ten urzędnik przestanie się w danym wypadku liczyć z tem, na co mu pozwala ustawa, a co jest z nią sprzeczne. Fakt ten powinien skłonić Sejm do tego, aby odpowiednią rezolucję, proponowaną przez Komisję Budżetową, uchwalił i skłonił Rząd do odstąpienia od tego środka, który raczej demoralizuje urzędników, aniżeli ma ich wprowadzać na drogę wypełniania swoich obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PRosmarin">Polityka Rządu w instytucjach bankowych podległych Rządowi, wedle naszego zdania, jest nieodpowiednia. Stopa procentowa, zmniejszona wprawdzie w ostatnim czasie, ale w każdym razie nieproporcjonalnie wysoka, nie może być nadal utrzymana. Nie można walczyć z lichwą w bankach prywatnych i u poszczególnych ludzi, jeżeli Rząd sam propaguje ten wysoki procent w swoich instytucjach rządowych, a przedewszystkiem w Banku Gospodarstwa Krajowego. Obowiązkiem Rządu jest wkroczyć bezzwłocznie na właściwą drogę i stopę procentową obniżyć. Ale obowiązkiem Rządu jest także i w tych instytucjach bankowych, któremi sam dysponuje, jak i w Banku Polskim, na który bezsprzecznie Rząd ma wpływ, wpłynąć na to, ażeby te instytucje nie prowadziły polityki partyjnej, wyznaniowej, ani narodowościowej. Jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby w bankach, które mają się kierować wyłącznie zasadą gospodarczą, zasadą kupiecką, decydował fakt, kto, względnie jakiego wyznania, względnie jakiej narodowości interesant domaga się kredytu. Niejednokrotnie zwracaliśmy na te niedomagania uwagę, niestety u Rządu nie spotkaliśmy się dotychczas z uwzględnieniem. Rząd musi znaleźć jakąś drogę, ażeby w życiu gospodarczem, w instytucjach bankowych jemu podległych zapanowały naprawdę stosunki takie, aby obywatele równi wobec prawa stali się także równymi przed bankami.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PRosmarin">Proszę Wysokiej Izby, Nie mogę w tym krótkim czasie omówić tych wszystkich bolączek, jakie, zdaniem naszem, powinny być omówione, ażeby skłonić Rząd do zawrócenia w wielu wypadkach ze źle obranej drogi. Ale nie mogę skończyć swego przemówienia bez pewnych wskazań, które i ja i Klub mój uważa za stosowne przytoczyć. Sanacja, zdaniem naszem, może nastąpić przedewszystkiem przez oszczędności wprowadzone do wydatków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PRosmarin">Ta oszczędność musi być przedsięwzięta we wszystkich dziedzinach życia. Jestem daleki od tego, abym twierdził, że państwo nie potrzebuje armii, względnie wielkiej armii, do obrony granic, ale uważam za swój obowiązek stwierdzić, że Państwo nie może w dzisiejszych stosunkach gospodarczych łożyć tak wysokich kwot na budżet wojska.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PRosmarin">I tu zachodzi pytanie, czy stosunki, panujące w administracji wojska, nie są tego rodzaju, że możnaby kilkadziesiąt procent oszczędzić na materiale, na pieniądzach, wydawanych na ten cel? Gdyby się jednak okazało, że oszczędność tu osiągnięta nie zaważy na szali, koniecznem będzie znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, bo kwoty 700 milionów złotych w tych stosunkach gospodarczych Państwo łożyć nie może na wojsko. Przed chwilą wpadł mi w ręce artykuł, pisany przez jednego z generałów francuskich, dotyczący wydatków na wojsko we Francji. Autor stwierdza kategorycznie, że Francja, która przecież przesilenia gospodarczego nie przeżywa, nie może łożyć tych ogromnych wydatków na wojsko. To samo jest dziś w Polsce, Jest rzeczą Sejmu i Rządu znaleźć jakiś modus w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PRosmarin">Jeżeli chodzi o dalsze wskazówki w sprawie sanacji Skarbu, to według naszego zdania, sanacja ta może nastąpić jedynie przez uzyskanie pożyczki zagranicznej. Jedynie ona może uratować Państwo z dzisiejszej ciężkiej sytuacji. A ta pożyczka może być uzyskana, jeżeli zmienią się stosunki w Państwie, przedewszystkiem stosunki w wewnętrznej polityce Państwa, jeżeli nastąpi pacyfikacja kraju i pacyfikacja w stosunkach wszystkich narodowości kraj zamieszkujących, a pozatem, jeżeli Rząd sam podejmie pewne kroki, które wskażą zagranicy na to, że ta pacyfikacja faktycznie jest przedsięwzięta. Proszę Wysokiego Sejmu! Charakterystycznem jest, że w tej Ameryce, która dziś jest bankierem świata i która ma pieniądze do dyspozycji prawie wszystkich państw europejskich, że dostęp do tych pieniędzy amerykańskich jest dla nas zamknięty. Muszą się znaleźć drogi do uzyskania pieniędzy amerykańskich, a drogi te, zdaniem mojem, mogą być utorowane zupełnie inną polityką Rządu, tak gospodarczą, jak też i wewnętrzną.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PRosmarin">Nie chcę pominąć faktu, że i pewne wystąpienia Rządu zagranicą nie przyczyniają się do uzyskania tej pożyczki. Tego rodzaju wystąpienie, jak p. Ministra Wojny w Paryżu ostatnio, zdaniem mojem, nie może zachęcić kapitałów zagranicznych do tego, aby szukały swego ujścia u nas w kraju. P. Wiceminister Klarner dziś w swojem przemówieniu zaatakował bardzo silnie p. referenta z powodu czarnego przedstawienia naszych stosunków gospodarczych. Jesteśmy w dość trudnem położeniu. Mamy trzy przedstawienia sprawy: jedno rządowe, drugie generalnego referenta i trzecie p. sprawozdawcy budżetu. Gdzie jest prawda?</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Głos w centrum: W środku.)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PRosmarin">Prawda może być jedna i o tej prawdzie radzibyśmy się dowiedzieć, O tej prawdzie radziby się dowiedzieć obywatele, o tej prawdzie przedewszystkiem chciałaby się dowiedzieć zagranica, która przecież nie ma zamkniętych oczu na to, co się u nas dzieje i która kontroluje to, co się u nas dzieje, a dla której gołosłowne twierdzenia, podawane z jednej, czy drugiej strony, także nie mogą wystarczać. Ta zagranica czyta cyfry i wyrabia sobie pewien pogląd w tej sprawie, P. Minister Grabski, obejmując rządy, może koniecznością zniewolony, musiał iść po linii najsłabszego oporu i brać pieniądze tam, gdzie się te pieniądze najłatwiej dały wziąć, oczywiście sięgnął po pieniądze do miast, bo w miastach można było te pieniądze najłatwiej dostać. Dziś też te miasta są odpowiednio zrujnowane. Nie twierdzę, jakoby i na wsi lepiej się działo, bo życie gospodarcze wiąże wieś z miastem tak, że kataklizmy jednego wpływają na stosunek drugiego, podkreślić należy, że miasta są dziś ogromnie zrujnowane. Zdaniem naszem, nie wytrzymają one dalej tego obciążenia, jakim się dziś je darzy, Rząd musi zdać sobie z tego sprawę, nie wystarczy wstawiać suchych cyfr w budżecie, Rząd musi się liczyć z koniecznością ściągnięcia tych sum, a my mamy odwagę stwierdzić z tej trybuny, że wpływy podatkowe w tej wysokości do kas państwowych nie wejdą.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PRosmarin">Klub, który mam zaszczyt reprezentować, żali się silnie na to, że władze skarbowe i organy skarbowe specjalnie niesprawiedliwie traktują ludność żydowską przy ściąganiu podatków. Mamy dowody na to i te dowody przedstawimy, jeżeli Rząd będzie ich żądał, że w tem samem miejscu, w tem samem przedsiębiorstwie dwom spólnikom żydowi i chrześcijaninowi, którzy mają tem sam procent w przedsiębiorstwie, wymierzono różny podatek. Żydowi dwa razy więcej, aniżeli chrześcijaninowi. To jest anomalia i w interesie Państwa przedewszystkiem, w interesie praworządności leży, żeby te wypadki się nadal nie powtarzały. Ludność żydowska czuje się ogromnie pokrzywdzona. Jest w znacznej części zrujnowaną. Kupiectwo żydowskie nie może znieść nadal tego obciążenia podatkowego; mogłoby ono jeszcze być zniesione, gdyby równocześnie z tem obciążeniem Rząd otoczył opieką handel.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PRosmarin">Ale Rząd wykazuje zupełnie desintereissement, jeżeli chodzi o handel, tak jakby handel wogóle nie istniał. Dopiero w ostatnim tygodniu Rząd się zdecydował zwołać pierwszą ankietę, któraby dotyczyła handlu. To wskazuje na to, że Rząd nie zdaje sobie sprawy z tego, że kupiec w każdem państwie był pionierem przemysłu i eksportu i jeżeli chodzi np. o państwo niemieckie, to nikt inny jak kupiec zdobył te rynki dla przemysłu niemieckiego. Rząd nie ma tego zrozumienia. Winę przedewszystkiem ponosi tu Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które niestety w zupełności ulega P. Ministrowi Skarbu i nie potrafi znaleźć tyle siły, by wykazać swą żywotność w tych wypadkach, kiedy chodzi o najżywotniejsze interesy państwa i tych warstw, które mają płacić podatki. U nas wstydzi się mówić o handlu, tak jakby handel był pasorzytem społeczeństwa i zupełnie niepotrzebny społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PRosmarin">Bilans handlowy jest zły; przedewszystkiem zły dlatego, że traktaty handlowe są złe. Bilans handlowy nie może być dobry przy takiem uprzywilejowaniu towarów luksusowych, które dzięki traktatom mają najrozmaitsze państwa. Rozumiem, że były takie stosunki polityczne, w których państwo zmuszone było w danej chwili zawrzeć tego rodzaju traktaty. Dziś jest rzeczą Rządu, rzeczą czynników, które są do tego powołane, zwrócić uwagę tych państw na to, że Polska nadal tych traktatów znosić nie może. Bilans handlowy jest ponadto zły dlatego, bośmy nie zawarli jeszcze tych traktatów, które musimy zawrzeć w interesie naszego rozwoju życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PRosmarin">Muszą się znaleźć drogi do zawarcia tych traktatów, które dadzą możność rozwoju naszemu przemysłowi i handlowi. Dotychczas Rząd i pod tym względem nie odpowiada swemu zadaniu. Rządowi wydaje się, że czyni wszystko w tej mierze, jednakże albo są w Rządzie nieodpowiedni ludzie, albo środki, przez ten Rząd przedsięwzięte, są nieodpowiednie. Rozumiem, że jeśli chodzi o traktat handlowy z Rosją, to traktat ten jest ciężki do zawarcia, ale jeśli i tu jak zwykle będziemy ostatni, to będzie katastrofą dla przemysłu naszego na lata całe, na lat kilkadziesiąt.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#PRosmarin">Do polityki p. Ministra Skarbu zaufania nie mamy, dlatego, że p. Minister Skarbu, poza naciskaniem śruby fiskalnej, nie ma należytego zrozumienia dla stanu gospodarczego kraju i pozatem nie mamy zaufania dlatego, że p. Minister Skarbu nie może zdobyć się na wolę i energię przeciwstawienia się w Państwie tym elementom, dla których równomierność w obciążaniu podatkami jest kwestią drugorzędną.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#PRosmarin">Głos ma p. Moraczewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PMoraczewski">Wysoka Izbo! Zaszedł nadzwyczajny wypadek w życiu parlamentarnem, że referent najważniejszego działu budżetu, jakim jest budżet Ministerstwa Skarbu, wygłasza zdanie, ocenę zjawisk życia gospodarczego, w którem jest, zdaje się, odosobniony, albo przynajmniej w bardzo nielicznem gronie w tym Sejmie się znajduje. Z tego powodu nie powinienem zajmować czasu Wysokiej Izby wypowiadaniem swojego zdania o ocenie zjawisk, wygłoszonej przez p. Michalskiego, ponieważ jednak wiem, że zapatrywanie jego podzielają sfery bardzo wpływowe w życiu gospodarczem, ponieważ wiem, że za jego zapatrywaniem stoi bardzo wielu kierowników życia gospodarczego u nas, dlatego nie mogę lekceważyć tego zdania i muszę się z niem liczyć i zajmować czas Wysokiej Izby przedstawieniem zapatrywania naszego klubu na to zdanie, wyrażone tutaj przez p. Michalskiego, właściwie w imieniu sfer innych, które tutaj w Sejmie nie są tak licznie reprezentowane. Fakty niektóre możemy między sobą ustalić, Faktem jest, że 7-letnia wojna zniszczyła produkcję, tak przemysł jak i rolnictwo, jak górnictwo. Faktem jest, że okres inflacji dopomógł w znacznej części do odbudowy produkcji technicznej i mechanicznej, Ale równocześnie okres inflacji podważył niewątpliwie organizację kapitalistyczną produkcji, zniszczył prawie w całości kapitał obrotowy, uniemożliwił wszelką kalkulację, wszelką kontrolę wewnętrzną gospodarki kapitalistycznej. Zdaje mi się, że pod tym względem niema różnic i że na te fakty zgodzić się muszą wszyscy. Jest jeszcze trzeci fakt, mianowicie że okres inflacyjny zniszczył naszą skarbowość, To są fakty, co do których wszyscy, zdaje mi się, jesteśmy zgodni. Zaczyna się rozbieżność, gdzie jest przyczyna i gdzie jest skutek stanu dzisiejszego? Czy przyczyną stanu dzisiejszego jest przejście od okresu stanu inflacji do dzisiejszego stanu, to jest przejście do innego systemu walutowego, t. j. do twardej waluty, czy ten przeskok był za prędko uczyniony, czy też przyczyna leży w samej inflacji i zniszczeniu wojennem? Pan sprawozdawca przedstawił nam w ten sposób, jakby przyczyny dzisiejszego złego stanu naszego społeczeństwa i życia gospodarczego szukać należało w t. zw. sanacji Skarbu, A mnie się wydaje, że inflacja była to choroba, że w tej chorobie przedsiębiorcy nasi, kupcy byli w stanie podobnym do tego, w jakim się znajduje organizm pod wpływem narkotyku. Nasze życie gospodarcze w okresie inflacji, że tak powiem, było pijane. W momencie takiego pijaństwa przychodzi p. Minister Grabski i proponuje: więcej nie będę wam dawał wódki!</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PMoraczewski">Entuzjastycznie zostało to przyjęte przez całe społeczeństwo, nie wyłączając tych sfer, do których się zalicza p. Minister Michalski. Entuzjastycznie zastało przyjęte, czy to było po trzeźwemu zrobione, czy po pijanemu, w to nie wchodzę. P. Minister Grabski wziął to na serio i przestał dawać im spirytus do picia, rezultat — otrzeźwiały pewne sfery gospodarcze i powiadają: trzeba z tej drogi nawrócić; przyczyna tego zła leży w tem, że nie dostajemy spirytusu, przestajemy pić wódkę. A ponieważ ogromna większość społeczeństwa nie stanęła na tem stanowisku, dlatego nie daje się tych właściwych argumentów, tylko daje się inne argumenty, bardziej dostępne dla kołtunów, takie argumenty, które każdy filister zrozumie. Do tego trzeba dorobić ideologię, zatem dorabia się ideologię i powiada się: r. 1924 można podzielić na 3 okresy: pierwszy okres to wielki wzrost drożyzny, wielki wzrost cen; drugi okres, to chwilowa stabilizacja kosztów utrzymania; trzeci okres, to znaczny wzrost kosztów utrzymania, stwarzający z Polski najdroższe państwo w świecie. Pierwszy okres był spowodowany waloryzacją wpływów publicznych i danin, drugi okres był spowodowany chwilową stabilizacją marki, trzeci okres był spowodowany wprowadzeniem złotego.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PMoraczewski">Przypatrzmy się tym wszystkim trzem okresom i przypatrzmy się, czy rzeczywiście te przyczyny, o których mówił p. referent Michalski, wywołały te skutki? Weźmy jego sprawozdanie i na 10 stronicy są ceny przez niego podane z atlasu statystycznego, grafikon. Drożyznę odczuwa klasa pracująca przedewszystkiem. P. Minister Grabski postawił zapytanie i tezę, kto się przyczynił do sanacji Skarbu? Należy się spytać, kto najwięcej odczuwa dziś skutki gospodarki inflacyjnej i wtedy jedna i niedwuznaczna jest odpowiedź: ten, kto odczuwa na swoich barkach drożyznę i bezrobocie, niema dwóch zdań — klasa pracująca, robotnicy, Ta drożyzna jednak nie była spowodowana przez sanację, o czem przekonamy się, gdy weźmiemy ten grafikon i przypatrzymy się kosztowi utrzymania na pierwszej tablicy i zaraz obok tego cenom hurtowym. Gdyby p. Minister Michalski nie był wydrukował tych cen hurtowych, tylko koszty utrzymania, mógłby człowiek w to wierzyć, bo gdyby ceny wywołały drożyznę, to ona przedewszystkiem odbiłaby się na wzroście cen hurtowych. Gdy chodzi o koszt utrzymania, to się bierze pod uwagę ceny detaliczne, ale na hurcie odbijają się stosunki walutowe. Tymczasem ceny hurtowe wcale w górę nie poszły, dopiero z początkiem roku 1924 ceny hurtowe doszły do wysokości przedwojennej i po roku 1924 już wskaźnik 100 doszedł do wskaźnika 110, a dziś — 121%. Gdyby ceny detaliczne poszły po tej linii, nie mówilibyśmy dzisiaj o drożyźnie. Tymczasem koszta utrzymania, które w r. 1922 były znacznie poniżej wskaźnika cen hurtowych, w roku 1924 przeskakują ceny hurtowe i znajdują się bez porównania wyżej, dochodząc w swym wskaźniku do 156, czy 157, podczas gdy ceny hurtowe — do 121%. A jak wzrastały ceny hurtowe? Mamy drugą tablicę przez p. referenta przedstawioną i widzimy wskaźnik cen hurtowych ważniejszych towarów: surowców i materiałów włókienniczych — najwyższa ich cena była w roku 1923 od siódmego miesiąca, t. zn. od sierpnia do grudnia, poczem, już nigdy do tej wysokości nie wróciły, dziś stoją znacznie poniżej cen 1923 r. To było ich maksymum. Skóry maksymum swoje miały w r. 1923 we wrześniu i od tego czasu nie doszły do tej wysokości, jaka była wtedy. Nie zgadzam się z tą teorią, jakoby wzrost cen stosował się specjalnie do okresu sanacyjnego. Wzrost cen w 1923 r. był wyższy według tejże samej tabeli. Metale i węgle obecnie stoją już od czerwca 1924 r. do dnia dzisiejszego na tej wysokości, na jakiej stały w marcu 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PMoraczewski">A więc i to nie jest w związku. Wprawdzie wysoko wzrosły ceny hurtowe żywności pochodzenia zwierzęcego, roślinnego i zboża; tych pięć cen ważniejszych grup towarowych wskazał p. Michalski, innych nie, że rzeczywiście wzrosła cena żywności jednej i drugiej, kiedy i w jakim czasie — w drugiej połowie 1924 r. Zgadza się to z datą, podaną przez p. Ministra Michalskiego, zgadza się to z datą wprowadzenia złotego, ale zgadza się również z drugą datą, o której p. Michalski zupełnie zapomina i daje zupełnie fałszywy obraz, mianowicie z datą nieurodzaju, jakiego byliśmy świadkami, jakie rolnictwo przechodziło w 1924 r. Jak się o tem zapomina, to powstaje fałszywy obraz. Wskaźnik cen hurtowych wzrósł znacznie wskutek wzrostu cen zboża i bydła, a nie czego innego. Jeżeli się potem wyciąga wnioski na podstawie fałszywych przesłanek, to się dochodzi oczywiście i do fałszywych rezultatów. Przypatrzmy się teraz dalej drożyźnie. Ceny w hurcie szły swoją drogą, jak to wskazałem, a detal? Detal całkiem inaczej. Ceny detaliczne rosły zupełnie niezależnie od cen hurtowych, a przynajmniej pozornie niezależnie. Dla porównania dam tylko kilka przykładów, żeby nie nużyć, a i sam mam mało czasu.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PMoraczewski">Ceny do 26 kwietnia bieżącego roku hurtowe i detaliczne z wykazu Głównego Urzędu Statystycznego: masło w hurcie wskaźnik cen 127%, to znaczy to, co przed wojną kosztowało 100, dziś w hurcie kosztuje 127%. W detalu to, co przed wojną kosztowało 100, dziś kosztuje 213%, bez mała dwa razy tyle kosztuje detal niż hurt. Wieprz żywej wagi hurt — 112,3, kiełbasa w detalu — 191,6, a więc o 50% więcej. Nafta — hurt 69,8, to znaczy taniej, aniżeli przed wojną, bo to, co kosztowało przed wojną 100, dziś kosztuje niespełna 70, zaś w detalu to, co kosztowało 100, dziś kosztuje 263, więc 2 1/2 raza tyle. Różnica między hurtem a detalem wskazuje na taki rabunek, dokonywany na konsumencie przez detalistę, jakiego nie byliśmy świadkami, zdaje się, od czasu powstania Państwa Polskiego, a nawet od czasu wojny. Dlatego też koszt utrzymania tak szalenie wzrósł, że niema w Państwie hamulca dla powstrzymania wyzysku uprawianego przez kupców na konsumentach. I tu apeluję zarówno do Rządu, jak i do Sejmu: Panowie, przypomnijmy sobie jak waliliśmy we wszystkie szranki, nie my, bo myśmy się temu sprzeciwiali, już od roku 1920 przez 1921, 1922, 1923, przeciw zwalczaniu drożyzny, przeciw zwalczaniu lichwy żywnościowej. Mamy pretensję obecnie również i do Rządu, że Rząd, mając jeszcze pewne słabe środki administracyjne, a ważniejsze środki gospodarcze, nie używa ich, że nie ma tego zrozumienia, iż, jeżeli nie powstrzyma wzrostu kosztów utrzymania, to wtedy dopiero mu się zawali cała sanacja Skarbu. Ale, jeżeli tych kosztów utrzymania nie zwali tem, w czem jest ich źródło, to jest tylko w zachłanności i dążności do wyzysku przez kupców, usprawiedliwienia tu niema, Hurt płaci takie same podatki, jak detal, hurt ma taki sam drogi kredyt, jak detal. Nie widzę tu usprawiedliwienia dla nadzwyczajnej różnicy rozpięcia między cenami detalicznemi i hurtowemi. Tak samo nie widzę usprawiedliwienia dla nadzwyczajnych zysków banków, dla drogiego kredytu. Lichwa rabunkowa, do której usunięcia Rząd powinien dążyć, jeżeli nie może swemi środkami, to powinien przyjść przed Sejm z odpowiedniemi ustawami i ewentualnie wyciągnąć z tego konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PMoraczewski">A sprawa bezrobocia. Wydawałoby się, że bezrobocie zaczęło się dopiero w r. 1924. Przypomnę o. referentowi Michalskiemu cyfry, że w r. 1923 w lutym było 107.000 bezrobotnych, w marcu 115.000, w kwietniu 113.000, w maju 94.000. To są cyfry roku 1923. Przed dwoma laty wiec 2/3 robotników było bezrobotnych. Nie od sanacji Skarbu zaczęło się bezrobocie i dlatego nas do rozpaczy doprowadza ten stan bezrobocia, i to, że my widzimy, iż to bezrobocie nie zaczęło się od pół roku, ale istnieje dwa lata, dwa lata głodują ci ludzie! Gdyby oni głodowali od pół roku, tobyśmy powiedzieli, że się znajdą środki zapobiegawcze, może będzie jakaś nadzieja na znalezienie pracy, może się znajdzie praca! Ale rozpacz ogarnia, kiedy widzimy, że dziś mamy 181.000, a dwa lata temu dokładnie w kwietniu 1923 r. 113.000, to znaczy 2/3 tych ludzi już wtedy było bez pracy! Przecież nie można mieszać pojęć i wskazywać, że dopiero teraz zaczął się okres bezrobocia. To jest zasłanianie oczu na ten straszliwy objaw, objaw o wiele gorszy od wyboru Hindenburga na prezydenta, o wiele gorszy od innych zagranicznych wypadków, stan, który jest groźniejszy dla naszego narodu i Państwa! A Pan zasłaniasz oczy i powiadasz: to się dopiero zaczęło od pół roku, a cyfry Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że to się zaczęło przed dwoma laty nie wskutek sanacji, a w związku z wojenną inflacją i w związku ze zniszczeniem życia gospodarczego. A sanacja to była jedyna droga, ażeby z tej choroby wyjść. Ale ta nienawiść do sanacji, która jest i objawia się nawet w tem, że radca rządowy z Londynu przyjeżdża do Warszawy i udaje się do poselstwa Stanów Zjednoczonych, żeby tam przeciwdziałać udzieleniu pożyczki amerykańskiej, idzie tak daleko, że wszędzie Panowie po zakamarkach w Sejmie usłyszycie: „już jest deficyt, już deficytu nic nie zahamuje, już wszystko się wywraca”. Jak wygląda sprawa deficytu, jak wygląda sprawa usprawiedliwienia radości z tego powodu, że deficyt rośnie?</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PMoraczewski">W pierwszych trzech miesiącach 1925 r. dochody zwyczajne plus podatek majątkowy — dlaczego go zaliczam do dochodów zwyczajnych powiem za chwilę — wynosiły 388 milionów. Wydatki zwyczajne 390 milionów. Zatem w ciągu trzech pierwszych miesięcy, za które mamy sprawozdanie, ja nie widzę tego deficytu. To są najgorsze miesiące dla Skarbu, więc te 400 prawie milionów w ciągu trzech miesięcy, to nie jest przerażająca rzecz. Wydatki nadzwyczajne — 60 milionów, pokryte 66 milionami bilonu. Zupełnie słuszne jest zdanie p. Rosmarina, że bilon nie będzie można zawsze używać dla załatania wydatków nadzwyczajnych: z drugiej jednak strony zdajmy sobie sprawę, że wydatki nadzwyczajne, choć są nadzwyczajne, ale powtarzają się wszystkie z matematyczna dokładnością, a nawet one muszą rosnąć i będą rosły, ponieważ wydatki nadzwyczajne, budowa tych czy owych gmachów dla sądów, budowa szkól, koszar, dróg, kolei, to są wydatki chwilowe, dlatego nadzwyczajne, że to wypada na ten rok, czy na dwa lata, ale po dwóch latach przyjdą inne wydatki nadzwyczajne, na co i my musimy mieć z dochodów zwyczajnych nadwyżkę taką, aby pewną wysokość wydatków nadzwyczajnych stale pokrywać. Bilonem tego się nie załata i w planie sanacyjnym na to miejsce miał przyjść podatek majątkowy. Podatek majątkowy tymczasem w pierwszych trzech miesiącach tego roku wyniósł zaledwie razem 20 milionów, czyli zawodzi, jak zawodził dotychczas. Wobec tego uciekanie się do pokrycia bilonem jest tylko chwilowem, ale musi się znaleźć sposób, a mianowicie sposób w podatku majątkowym dla pokrycia tych nadzwyczajnych wydatków. Co do bilonu, to powiada p. Rosmarin, że społeczeństwo pochłania bilonu tylko 10% obiegu pieniężnego. Być może, że taką jest norma, ile u nas pochłonie społeczeństwo nie wiem, niepodobna ocenić z tego powodu, że niema drugiego społeczeństwa, któreby miało tak mały obieg pieniężny. Przy normalnym obiegu pieniężnym tylko pewna ilość bilonu może być w obiegu. Ale tam, gdzie dużo brak do normalnego obiegu pieniądza, tam nie wiem, jaką ilość społeczeństwo, i życie gospodarcze weźmie, czy więcej, czy mniej, to się dopiero przekonamy.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo Obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PMoraczewski">Również nieodpowiedni przedstawił p. referent stosunek między podatkami bezpośrednimi a pośrednimi. P. referent przedstawił nam tak: w preliminarzu podatki nasze bezpośrednie plus podatek majątkowy stanowią 60% wszystkich dochodów publicznych i danin. W Czechosłowacji tylko 44%, we Francji 35% i t. d. Słowem jesteśmy pod tym względem na czele. Tak jest, prawda, w preliminarzu, ale preliminarz to jest papier. Życie to jest dochód, wpływy i proszę mówić o wpływach. Jeżeli Panowie wezmą wpływy, to jest 41%, ale proszę z tego odliczyć podatek obrotowy, zatrzymawszy patent, to jest 140 milionów, to się przekonamy, że podatki bezpośrednie stanowią niecałe 30%, podczas gdy Czechosłowacja lepiej od nas budżetuje i Francja lepiej budżetuje. My robimy pierwszy budżet poinflacyjny, oparty na inflacji, niezgodny z życiem, nieoparty na żadnem doświadczeniu. Wyciąganie wniosków z tego budżetu, Panie Referencie, jest przedwczesne i niemożliwe. Rezultat tego budżetu przedstawia się w ten sposób, że podatki bezpośrednie bez obrotowego, ale razem z majątkowym, dały 165 milionów mniej niż było preliminowane. A wszystkie podatki pośrednie, nie tak jak p. Chądzyński liczył, 216, ale o 350 milionów więcej i budżet odwrócił się do góry nogami, zmienił się z budżetu podatków bezpośrednich na budżet podatków pośrednich. Takie było życie. Preliminarz mówił co innego, a życie wywróciło to na nice. Jak to się stało, z jakiego powodu? Proszę Panów, podatek obrotowy. Jesteśmy przeciwnikami podatku obrotowego, jako podatku pośredniego ukrytego. Nie może mi na tem zależeć, ażeby przy istniejącej ustawie o podatku obrotowym szereg ludzi ściągał z konsumentów w cenach ten podatek obrotowy i chował do swojej kieszeni. Co nam z tego przyjdzie? Jestem za takiem obniżeniem podatku obrotowego, które wyjdzie na korzyść konsumentom, a nie dla pewnej kategorii ludzi, która sobie ten podatek obrotowy chowa do kieszeni, chcąc otrzymać wyższy zarobek. Widzę szereg defraudacji przy tym podatku. Przemysł zgłosił swój obrót na 4 miliardy złotych, cała wartość jego produkcji wynosi 4 miliardy, import 1 1/2 miliarda, a więc granicą, w której handel może prowadzić interes, jest 5 1/2miliarda zł, Oczywiście przemysł pewnej ilości konsumentów dostarcza bezpośrednio, pewną ilość z zagranicy sprowadza sobie bezpośrednio bez pomocy kupca, ale pewną część z tych 5 1/2 miliarda, nawet bardzo znaczną, powinien mieć w obrocie handlowym. Tymczasem handel zgłosił obrotu 6 miliardów rocznie, całego obrotu, to znaczy conajmniej podwójnie: hurtownicy i detaliści, Jeżeli podzielę to przez pół, wypadnie obrotu zgłoszonego przez handel na 3 miliardy, podczas gdy cały obrót produkcji, przemysłu plus import wynosił 5 1/2 miliarda zł. Jest rachunek prosty, że tu się odbywa na wielką skalę defraudacja. Przemysł i handel razem zgłosiły obrotu 10 miliardów, jeżeli podzielić przez 3, to znaczy obrót: 1) hurtownicy, 2) przemysłowcy, 3) detaliści. Wypada obrotu 3 1/3 miliarda, podczas gdy sam przemysł i handel zgłosiły wartość swojego majątku na przeszło 4 miliardy złotych. Ponieważ w tym obrocie jest 3/5 obrotu handlu, a handel obraca swoim kapitałem obrotowym, a więc swoim majątkiem 6 do 12 razy w roku, przemysł oczywiście nie, wskutek tego ten stosunek 4 miliardy majątku i 3 1/4 miliarda obrotu wydaje mi się absolutnie nieprawdopodobny i nieżyciowy, a tylko oparty na defraudacji podatkowej. Podatek majątkowy oczywiście zawodzi; ja go liczę do podatków bezpośrednich; miał dać 333 miliony. Panowie byliście świadkami jak tu w Sejmie podatek majątkowy został z entuzjazmem uchwalony w wysokości 1 miliarda złotych, z tego 500 milionów rolnictwo, 375 milionów przemysł i handel, 125 milionów wszyscy inni. Co się stało? Wymiar podatku od majątku zgłoszony wynosi 500 milionów, nie miliard — połowa tego. A wpływy? W 3 lata miały wpłynąć co rok w sumie 333 milionów, wpłynęło 200 milionów, a w tym roku z pewnością nie wpłynie nawet 200 milionów. Jabym na to nie narzekał. Jabym się na to zgodził, gdybyście się Panowie zgodzili zrobić z podatku majątkowego instytucję stałą, nie na 3 lata, ale stale. Nie można zapłacić tego podatku majątkowego naraz — proszę bardzo — zamiast 333 milionów wstawimy 200 milionów. ale wstawimy nie na 3 lata, ale, powiedzmy, na 10, 20 lat i jeszcze dłużej. Forma podatku majątkowego stałego — na to się piszemy. Pomożemy Wam zmniejszyć ratę roczną, ale za to przedłużymy go na stałe, jeżeli on zawodzi jako jednorazowy, to musi pomóc jako stały.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#komentarz">(P. Kiernik: Aż do skonfiskowania.)</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PMoraczewski">I to jest, mojem zdaniem, wyjście z sytuacji finansowej: przemienić podatek majątkowy na podatek stały.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PMoraczewski">Tendencja sprawozdawcy jest jasna. Jedyny sprawozdawca, który drukuje w swojem sprawozdaniu osobno ile według preliminarza rządowego jaka pozycja ma wynosić, ile według wniosku sprawozdawcy, a ile według uchwał komisji. I widzimy w dochodach Państwa trzy pozycje różne. Sprawozdawca proponuje obniżenie podatku gruntowego o 10 milionów, dochodowego o 25 milionów i majątkowego o 133 miliony względnie o 100 milionów. Tendencja zupełnie jasna i wyraźna. Oczywiście my z nią nie możemy się solidaryzować.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PMoraczewski">Wreszcie ostatnia rzecz, której muszę dotknąć: przedsiębiorstwa państwowe. P. sprawozdawca daje zupełnie fałszywy obraz i zapomina o tem, co sam powiedział, mianowicie, że głupi jest ten, kto bierze wpływ z jednego dnia, jednego tygodnia, jednego miesiąca, kwartału, a nawet jednego roku za podstawę do swoich obliczeń i wykazał nam, że dopłaciliśmy w roku 1922, 1923, 1924 tyle a tyle do przedsiębiorstw państwowych, ale nie chcę nic wiedzieć, w jakim stanie te przedsiębiorstwa przeszły od zaborców w ręce Państwa Polskiego, jak wyglądały koleje, jak były zniszczone, nie wie o tem, że w salinach mamy od stuleci urządzenia pamiątkowe bardzo szlachetne z czasów Stanisława Augusta. Jeżeli się chcę coś dostać, to trzeba włożyć w to, żeby to coś przyniosło. Głupi jest ten, kto sądzi, że do przedsiębiorstw nie trzeba nic włożyć i kto sądzi z jednego dnia, tygodnia, kwartału, roku całego o wydajności przedsiębiorstwa. Do przedsiębiorstw trzeba wkładać. Jeżeliby Rząd wkładał racjonalnie, postępowałby jak dobry gospodarz, który wkłada w przedsiębiorstwa przez kilka lat, aby potem z tego mieć owoce.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PMoraczewski">A wreszcie jedna rzecz drobna, mianowicie p. sprawozdawca przytacza płace maszynistów kolejowych, mówiąc o przedsiębiorstwach państwowych, wykazuje, że płaca maszynisty, a nawet palacza dochodzi do płacy profesora uniwersytetu.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(P. Michalski: Na podstawie wykazów Najwyższej Izby Kontroli.)</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PMoraczewski">Mnie to przypomina, proszę mi darować, nie anegdotkę, ale fakt autentyczny, o tej uciśnionej niewinności we Lwowie. Na Bernardyńskim placu mieszkała pewna panna, która przyszła jednego dnia na policję ze skargą, że naprzeciw mieszka jakiś bardzo nieprzyzwoity młody człowiek, który się rozbiera i ona nie może patrzeć. Komisarz policji poszedł do niej do mieszkania dla skonstatowania, jak to tam jest. Przychodzi do mieszkania i pyta, gdzie jest to okno. Pokazuje — tam. „Tu nic nie widać”. „Tak, prawda nie widać. Ale proszę postawić stół, a na tym stole krzesełko, to pan zobaczy”.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PMoraczewski">To samo mi się przypomina, gdy sprawozdawca twierdzi o tych maszynistach i palaczach w przedsiębiorstwach państwowych, którzy mają płace profesorów uniwersytetu. Zobaczyć tego nie można, trzeba wejść na stół i na krzesełko i dopiero popatrzeć, wtedy się może znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PMoraczewski">Jesteśmy zdania, że dzisiejsze życie gospodarcze nie może być uzdrowione tak długo, dopóki ten najważniejszy czynnik produkcji, jakim jest praca ludzka, jakim jest klasa pracująca, nie będzie miał wpływu i kontroli nad temi stosunkami, w jakich się odbywa praca.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Brawa i oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! Pragnę rozpocząć moje uwagi od ostatnich wywodów mówcy poprzedniego. Szanowny p. sprawozdawca działu Ministerstwa Skarbu, wedle mego zdania, słusznie podkreślił, że cały niemal ciężar naszych wydatków spoczywa w budżecie na Ministerstwie Skarbu. A to dlatego, ponieważ nasze przedsiębiorstwa okazują się nie tylko nieintratnemi, ale narażają Skarb na znaczny deficyt. Wprawdzie pod tym względem nasze finanse nie są wyjątkowemi, bo są państwa, w których jeszcze w wyższym stosunku ciężar wszystkich wydatków ciąży na Ministerstwie Skarbu. Takiem państwem jest np. Wielka Brytania, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a także Francja. Ale różnica pomiędzy nami a temi państwami polega na tem, że one nie mają osobnych przedsiębiorstw z wyjątkiem niektórych, jak np. poczty i telegrafu, albo kolei żelaznych jak np. Francja, podczas kiedy my mamy szereg przedsiębiorstw, a jednak te przedsiębiorstwa nie tylko nie dają nam dochodów, ale narażają nas na znaczne bardzo wkłady.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PGłąbiński">Szanowny p. kol. Moraczewski słusznie także podkreślił, żeśmy odziedziczyli te przedsiębiorstwa w takim stanie po wojnie, który nas zniewala do znacznych inwestycji, że z powodu tych inwestycji bardzo często ów niedobór może być usprawiedliwiony. Ale jednego usprawiedliwić nie możemy. Nie możemy usprawiedliwić mianowicie tego, że Rząd przedkłada nam w swoich preliminarzach widoki znacznych dochodów z tego lub owego przedsiębiorstwa, później zaś z wyniku okazuje się, że tych dochodów niema, a czasem są jeszcze i straty. Otóż tego wytłumaczyć nie można. Rząd, względnie zarząd, tego przedsiębiorstwa, powinienby z góry wiedzieć, jak układać budżet na rok przyszły; jeżeli ma jakie inwestycje, to te inwestycje powinny być uwidocznione, żeby Wysoki Sejm i społeczeństwo wiedziały, z jakiego powodu powstają niedobory. Jeżeli Rząd preliminuje dochody, nawet znaczne dochody, a potem okazuje się, że tych dochodów niema, a nawet jest niedobór, to jest z pewnością objaw bardzo złego planu gospodarczego, to jest niewątpliwie wina tych, którzy tego rodzaju budżet układają, którzy takie przedsiębiorstwa prowadzą.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PGłąbiński">Na dowód pozwolę sobie przytoczyć cyfry urzędowe, jakie mam za rok 1924, o wyniku naszych dochodów. I tak: drukarnie państwowe — preliminowano 237.000 zł — dały 103.000 zł, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych preliminowano z przedsiębiorstw 855.000 zł — było 128.000 zł, Ministerstwo Przemysłu i Handlu — z kopalń i t. d. preliminowano 10/594.000 — było 1.971.000, Ministerstwo Kolei — preliminowało 20.954.000 zł, nie było nic, wydatki były większe, Ministerstwo Rolnictwa, lasy państwowe — preliminowano 60.165.000 — było 7.629.000.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PGłąbiński">Takie wysokie różnice są zupełnie nieuzasadnione ze stanowiska normalnej gospodarki, bo jeżeli lasy państwowe wymagały dużej inwestycji, to musiało już być to w planie gospodarczym, tych inwestycji przecież się nie robi dopiero później po przyjęciu uchwały Sejmu. I dlatego, jakkolwiek przyznaję, że lasy nasze zostały zniszczone, więc wymagają inwestycji, ale nic nie może usprawiedliwić takich preliminarzy. Wspominam zaś o tem dlatego także, że dążymy do tego, aby te przedsiębiorstwa usamodzielnić, a nawet stworzyliśmy i mamy drugi rok osobny budżet przedsiębiorstw, którego nie umieszczono w budżecie administracyjnym, ale oddzielnie się go traktuje, bo chcemy, aby te przedsiębiorstwa były jako samodzielne przedsiębiorstwa prowadzone. Jeżeli chcemy robić oddzielny budżet tych przedsiębiorstw i prowadzić odrębną finansowość, to nie w tym celu i nie dlatego, aby im pozostawić dowolność, ale w tym celu, ażeby zarząd był oparty na t. zw. kupieckich zasadach, aby bilans dążył do rzeczywistych dochodów, aby były przeprowadzone wszelkie możliwe oszczędności, aby wogóle ten dział w budżecie państwowym dawał jak najwyższe dochody, aby przynajmniej wykazał większe oszczędności w wydatkach, niż to było dotychczas. Jeżeli zatem kreujemy osobne przedsiębiorstwa, to wcale nie oznacza, ażeby przedsiębiorstwa te były prowadzone bez ścisłej kontroli Rządu i Sejmu, żeby zatem mogły być prowadzone jak się podoba, aby mogły preliminować cokolwiekbądź, ponieważ rzekomo nie obchodzi to Sejmu i nikogo, jakie będą właściwe wyniki. Musielibyśmy się stanowczo sprzeciwić temu i w takim razie domagalibyśmy się powrotu do dawnego systemu, żeby przedsiębiorstwa były umieszczone w ogólnym dziale administracji poszczególnych resortów, żeby podlegały takiej kontroli, jakiej te resorty dotychczas podlegają. Co do tego sądzę, że i mój szanowny przedmówca, p. poseł Moraczewski się zgodzi ze mną, że mamy prawo domagać się tego, ażeby preliminarz był oparty na rzeczywistej kalkulacji, na kalkulacji kupieckiej, która powinna być ściślejszą, niż kalkulacja administracyjna, ażebyśmy mogli liczyć na to, że cały dochód, który się obiecuje, wpłynie w rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PGłąbiński">Muszę przyznać, że w naszej administracji skarbowej jest duży postęp. Nie możemy domagać się tego, ażeby nasza administracja skarbowa stanęła już na pewnej wyżynie, nie możemy jej zrównać z innemi państwami zachodniemi, boć trzeba było u nas od samego początku budować, ale każdy rok rzeczywiście wykazuje znaczny postęp. Niewątpliwie można naszej administracji skarbowej jeszcze bardzo wiele zarzucić, w szczególności projekty ustaw, które otrzymujemy od Ministerstwa, częstokroć nie są opracowane dość dokładnie. Jeszcze ministerstwo nie obeznało się należycie z ustawodawstwem innych krajów, bo mogłoby na podstawie ustaw, jakie w innych krajach są już uchwalone, oprzeć swoje projekty ustaw i wtedy te ustawy nie przejawiałyby braków, które później w wykonaniu robią wielkie trudności i sprawiają, że rozporządzenia wykonawcze do tych ustaw częstokroć nie są zgodne z ustawą i robią wrażenie w społeczeństwie, jakoby Ministerstwo Skarbu nie respektowało ustaw sejmowych. Naogół, powtarzam, muszę zaznaczyć, że znaczny pod tym względem postęp jest także i w opracowywaniu projektów skarbowych. Również egzekwowanie podatków staje się coraz lepsze, niewątpliwie zdarzają się nadużycia, zazwyczaj jednak nieumyślne, i te nadużycia musimy potępić, i mamy prawo domagać się od Rządu, ażeby uczynił wszystko, ażeby nadużycia były ograniczone do minimalnej ilości.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PGłąbiński">My, jako reprezentanci narodu w Sejmie, mamy obowiązek także pamiętać o interesie Skarbu Państwa, o interesie Państwa i o interesie moralności publicznej. I dlatego, jeżeli występujemy przeciw nadużyciom, to stąd nie wynika, ażebyśmy mogli tolerować i pochwalać nadużycia obywateli na krzywdę Skarbu Państwa. Niestety, mamy we wszystkich dzielnicach, a może najwięcej w dzielnicy tutejszej i małopolskiej, obywateli, którzy byli wychowani na systemie niemoralności podatkowej, którzy najwięcej się skarżą na nadużycia, a później się okazuje, że oni właśnie największe nadużycia popełniają. Bardzo się cieszę, że Wysoki Sejm wybrał komisję śledczą dla badania nadużyć rzeczywistych czy też rzekomych w izbie skarbowej lwowskiej. Byłoby nawet pożądanem, ażeby komisja śledcza rozszerzyła swoją działalność i na inne izby skarbowe, bo sądzę, że nie jest specjalnością izby skarbowej lwowskiej Dopełnianie owych nadużyć czy wykroczeń, ale już słyszałem od kolegów, którzy biorą udział w tej komisji, że okazało się, że nie Rząd i nie organy rządowe, ale przedewszystkiem obywatele i to ci, którzy najgłośniej krzyczą, dopuszczają się wielkich nadużyć. Słyszałem, że jeden adwokat, nie wiem, czy we Lwowie zamieszkały, który ma kancelarie, opłaca personel kancelaryjny, koncypienta i lokal, zeznawał, że ma miesięcznie podobno tylko 100 zł, przychodu i właśnie tem adwokat skarżył się na wielkie nadużycia, To są przecież rzeczy niemożliwe, to jest dowodem, że niemoralność podatkowa u nas tak się rozpowszechniła, że obywatele, skarżący się na nadużycia, zupełnie nie sądzą, żeby sami mogli być za to ukarani, lecz spodziewają się kary dla organów skarbowych. I dlatego musimy pod tym względem wziąć w obronę nie tylko organy skarbowe, ale przedewszystkiem Państwo i moralność publiczną.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PGłąbiński">Mamy prawo domagać się, ażeby ludzie, którzy w ten sposób wykraczają nie tylko przeciw Skarbowi, ale i przeciw swoim współobywatelom, którzy utrudniają konkurencję uczciwym podatnikom, ażeby tacy ludzie byli najsurowiej ukarani. Kolega Chądzyński podawał również podobne fakty a muszę stwierdzić, że moralność publiczna wymaga, ażeby te fakty były należycie stwierdzone, a jeżeli zostaną stwierdzone, to gdziekolwiek zdarzą się nadużycia, winni powinni być pociągnięci do odpowiedzialności i to w ten sposób, ażeby społeczeństwo o tem wiedziało i żeby sumienie narodowe miało pewną satysfakcję.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Brawo).</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PGłąbiński">Była tutaj mowa o podatkach bezpośrednich i pośrednich. Jak zazwyczaj w tego rodzaju dyskusji podatki bezpośrednie mają swoich obrońców, a pośrednie swoich. Sądzę, że takie debaty mają tylko teoretyczne znaczenie, że wielkiego praktycznego znaczenia nie mają, bo, jak słusznie powiedział p. kolega Moraczewski, nie chodzi o to, co jest napisane w preliminarzu, ale przedewszystkiem o to, co życie okaże. W krajach niezamożnych podatek bezpośredni nigdy i nigdzie wielkich dochodów stale dawać nie może; podatek bezpośredni w krajach niezamożnych może dać chwilowo jakieś nadzwyczajne dochody, czy on się będzie nazywał podatkiem majątkowym, czy nadzwyczajną daniną, ale trwale on tego dochodu dawać nie może, jeżeli niema źródła obfitego, z którego ten dochód ma wpływać. My jesteśmy niestety krajem niezamożnym, dążyć powinniśmy do tego, ażeby stać się krajem bogatym i naszą politykę podatkową powinniśmy w ten sposób urządzić, aby nie tamować pracy produkcji, ani gromadzenia majątków w sposób oczywiście uczciwy, w granicach ustaw. Chcemy i musimy dążyć do tego, aby w razie potrzeby nie udawać się koniecznie o pomoc do zagranicy, lecz mieć u siebie ludzi, którzy mogą tych pieniędzy także Państwu dostarczyć. Narazie obecnie nie możemy się zbyt wielkich wpływów z podatków bezpośrednich spodziewać. A że dyskusja ta jest teoretyczna dowodzi to, że my mamy przecież podatki bezpośrednie rozbudowane zupełnie tak samo, jak w państwach najbardziej demokratycznych zachodnich. A więc mamy podatek dochodowy bardzo wysoki, dochodzący do 48% od dochodów. Wprawdzie są państwa, które mają jeszcze wyższą stopę, naprzykład w Niemczech do 60%, we Francji do 50%, ale tam ten podatek jest inaczej urządzony. U nas jest urządzony w ten sposób, że pobiera się ten procent od całego dochodu, podczas, gdy gdzieindziej podatek jest ułożony według skali i wyższa stopa pobiera się tylko od nadwyżki. Minimum egzystencji jest zawsze wolne, do pewnej granicy opłaca się niższą stopę, od wyższej, wyższą, tak że najwyższą stopę opłaca się nie od całego dochodu, tylko od nadwyżki w odpowiedniej skali. Więc nasz podatek dochodowy jest bardzo wysoki i powinien dawać bardzo znaczne dochody, tymczasem daje dochody nikłe. Prawda, te dochody powinny być wyższe: nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z powodu niemoralności podatkowej naszych obywateli bardzo wiele dochodów, i to właśnie tych znacznych, uchyla się od podatku. Ale tu nie potrzeba zmieniać podatku, tu nie chodzi o to, aby tę stopę podatkową podnieść, tylko o to, by była ściślejsza kontrola, i żeby tych, którzy uchylają się od podatku, ścigać takiemi karami, by na przyszłość obawiali się fałszywie zeznawać swe dochody.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PGłąbiński">Mamy dalsze podatki — podatek gruntowy, Nasz podatek gruntowy, o którym była tu mowa, jest również podatkiem wysokim, o ile chodzi o wyższe przychody, wyższym, aniżeli gdziekolwiekbądź. Niema kraju, w którym byłaby progresja przy podatku gruntowym, niema kraju, któryby wychodził z tego założenia, że jeżeli ktoś ma morgów więcej, to każdy następny przynosi mu dwa razy więcej dochodu, aniżeli pierwszy mórg. Wszędzie podatek gruntowy nałożony jest tak, że każdy mórg, który tak samo jest oszacowany, płaci taki sam podatek niezależnie od tego, jak wielka przestrzeń jest w posiadaniu obywatela. U nas jest inaczej, a więc nasz podatek gruntowy powinien przynieść daleko więcej. Prawda, są u nas znaczniejsze ulgi na rzecz małych posiadaczy, a że jesteśmy właśnie krajem małych posiadaczy, nie mamy średniej własności włościańskiej rozwiniętej, więc także i te ulgi przedstawiają znaczny ubytek dochodów dla Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PGłąbiński">Czy podatek gruntowy jest równomierny w poszczególnych dzielnicach, czy stopa podatkowa jest wyższa w Małopolsce, a inna w Wielkopolsce lub Królestwie Polskiem, to wedle mojego zdania nie jest zagadnieniem istotnem, U nas zagadnieniem istotnem w dziedzinie podatku gruntowego jest to, że my nie mamy podstawowej ustawy o podatku gruntowym dla całej Polski. My mamy odrębne ustawy o podatku gruntowym dla Małopolski, dla Wielkopolski i Pomorza, dla Królestwa Polskiego dla województw wschodnich, mamy w naszej ustawie jedną stopę podatku, ale urządzenie podatku, oszacowanie przychodu — to opiera się na ustawach zupełnie innych, na ustawach dawniejszych państw rozbiorczych, ustawach dzielnicowych. Podatek gruntowy z natury rzeczy nie może być równy, bo jako katastralny opiera się na oszacowaniu przychodów z przed kilkudziesięciu lat, a później nastąpiły olbrzymie zmiany w kulturze i w przychodach poszczególnych parcel gruntu.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PGłąbiński">Na to byłaby jedna rada: zreformować cały podatek gruntowy, oprzeć go na jakimś nowem oszacowaniu, ale sądzę, że chyba na to tak łatwo byśmy nie poszli. Nie poszlibyśmy na to z tego powodu, ponieważ koszty katastru gruntowego, koszty oszacowania byłyby nadzwyczaj duże, oszacowanie to musiałoby znowu trwać lat kilkanaście i po upływie tego okresu okazałoby się, że znowu popełniliśmy rozmaite błędy dlatego, że nastąpiły znowu zmiany, czy w kulturze, czy w systemie uprawy poszczególnych okolic.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PGłąbiński">Dlatego ja trwam przy mojem zapatrywaniu, że w naszych stosunkach w Polsce powinniśmy nasz system podatkowy tak ułożyć, żeby podatek gruntowy mógł być odstąpiony związkom samorządowym,...</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PGłąbiński">... bo te związki samorządowe mogłyby poprzestać na tem oszacowaniu, jakie mają w poszczególnych dzielnicach, czy okręgach szacunkowych i mogłyby na tem oprzeć swoje opodatkowanie. To doprowadziłoby równocześnie do pewnego uproszczenia systemu podatkowego, a strata dla Skarbu mogłaby być powetowana w odpowiedni sposób, bądź w ten sposób, że Państwo sobie zastrzega pewne dochody, jakie dziś są przyznane samorządom, bądź też ewentualnie przez dodanie jakiegoś odrębnego jeszcze podatku dla Państwa. Jak długo będziemy mieli podatek gruntowy, jako podatek państwowy, to zażalenia na nierówność tego podatku będą ciągle rozbrzmiewały, nigdy się od nich nie uwolnimy, jedna dzielnica na drugą będzie narzekała, bo każdej dzielnicy będzie się wydawało, że jest najbardziej pokrzywdzona.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PGłąbiński">Mamy dalej podatek bezpośredni od nieruchomości, to jest podatek, który zastępuje dawny domowy, czy czynszowy, jaki istniał we wszystkich dzielnicach, ale z powodu ochrony lokatorów został zawieszony. Narazie ten podatek jest nieduży, narazie został specjalnie w pewnym celu nałożony, żeby zapewnić urzędnikom dodatek mieszkaniowy. Jednakże nie byłbym również za tem, żeby ten podatek specjalnie rozbudowywać na rzecz Państwa, bo trzeba przecież pamiętać, że związki samorządowe miejskie muszą mieć także jakieś samoistne źródło dochodów. A następnie zastosowaliśmy obecnie opodatkowanie nie tylko samorządowe, ale także i państwowe na czynsze mieszkalne w formie podatku od lokali, tak, że podatek domowy, w formie podatku od lokali, faktycznie wprawdzie spada nie na właściciela, a na lokatora, ale, jak wiadomo również, zwykły podatek czynszowy jest przerzucany na lokatora, bo właściciel nieruchomości chcę mieć również jakąś rentę od lokalu. Zamiast zatem opodatkowywać dom tytułem podatku od nieruchomości i tytułem podatku od lokali, należy tę rzecz uprościć i, o ile możności, ten pierwszy podatek pozostawić związkom samorządowym.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#PGłąbiński">Mamy dalej podatek od obrotu. Na ten podatek są ogólne narzekania, ale w tych narzekaniach nie pamiętamy o jednem, że ten podatek jest pośrednim. Część tego podatku, o ile jest on nałożony na patenty, to jest podatek bezpośredni, ale zresztą jest to podatek pośredni. Podatek ten istnieje nie tylko w Polsce, on został nałożony po wojnie we wszystkich państwach Europy, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, został nałożony nawet w Rosji sowieckiej i to wedle naszych wzorów. Okazało się mianowicie, że wydatki po wojnie są tak znaczne, że dotychczasowe podatki nie wystarczają na to, więc sięgnięto do obrotu. Podatek ten teoretycznie jest nieracjonalny, gdyż spada pośrednio, czy na konsumenta, czy na nabywcę, czasem nawet wcale nie można wskazać na kogo spada. On się rozpływa po całem gospodarstwie społecznem i objawia się następnie w cenach towarów, które muszą iść w górę pod jego wpływem i częstokroć o wiele silniej, niż wyniósł podatek obrotowy. Jednakże podatek obrotowy ściągany być musi, bo wobec olbrzymich wydatków państw, okazał on się koniecznym. We Francji, w Niemczech, we Włoszech, podatek ten przynosi więcej, aniżeli inne podatki, aniżeli podatek dochodowy. Tak samo u nas, jakkolwiek wpływ z tego podatku jest jeszcze skromny, 177 milionów, jednak stanął on na czele wszystkich podatków. Marzyć więc nie możemy o tem, ażeby ten podatek uchylić, możemy go tylko o ile możności złagodzić, zreformować tak, ażeby nie był szablonowym podatkiem, lecz ażeby uwzględnił interes konsumentów, przemysłu i producentów. Możemy uwolnić niezbędne środki żywności od tego podatku, jak to uczyniono we Włoszech, a jest obecnie projektowane we Francji. Możemy zwolnić surowce, wyroby na pół gotowe, które są przeznaczone do fabrykacji, ażeby nie obciążać przemysłu, ale bez podatku od obrotu się nie obejdziemy.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PGłąbiński">Nareszcie mamy podatek bezpośredni, który jest koroną dążeń demokratycznych, mamy podatek majątkowy znaczny, jako nadzwyczajny. Przypominam ostatnie przesilenie gabinetowe w demokratycznej Francji, gdzie głównie z powodu wniosku o nałożenie podatku majątkowego rząd musiał ustąpić. A jednak my podatek majątkowy mamy i ten podatek jest progresywnym, jest podatkiem wysokim. Zgadzam się z tem, że ten podatek majątkowy powinien być rozłożony na większą ilość lat, ponieważ nie podobna żądać, ażeby całkowicie mógł być wypłacony w tej sumie, jak to jest preliminowane, w ciągu trzech lat. Ale koledzy, którzy są zwolennikami podatku majątkowego, powinni widzieć w tem dowód, że w nieskończoność tego rodzaju podatków bezpośrednich nie można na społeczeństwo nakładać, bo dzisiaj chyba nikt słusznie i sprawiedliwie nie będzie twierdził, że podatek majątkowy mógłby być zapłacony, ale nie będzie zapłacony z powodu niechęci podatników. Że i tu mogą być defraudenci, nie przeczę, ale wiemy przecie, że ludzie najzamożniejsi, znani ogólnie, posiadacze wielkich majątków, znane firmy, nie tylko nie mogą tego podatku zapłacić, ale oddają dobrowolnie swoje dobra w sekwestrację, ażeby można było ściągnąć podatek inną drogą. Jeżeli podatek majątkowy nie dąży do tego, ażeby stopniowo skonfiskować majątki, jeżeli to jest tylko zarządzenie skarbowe, ażeby zapewnić Państwu równowagę skarbową w tych latach krytycznych, zanim dojdziemy do lepszych warunków gospodarczych, to musimy się zgodzić na rozłożenie tego podatku na raty, ale nie można twierdzić, że ten podatek ma być uwieczniony. Są wprawdzie podatki majątkowe wieczyste, w Szwajcarii istnieje taki podatek majątkowy, był taki podatek majątkowy w Niemczech, ale to są podatki albo zastępujące podatek dochodowy, jak w Szwajcarii, a wówczas wynoszące stopę od majątku bardzo niską, 1/4% albo 1/2%, liczące się z tem, że majątek nie może przecie dawać wielkiego dochodu, albo też jak było w Niemczech, lub jakeśmy nałożyli w r. 1920, kiedyśmy uchwalili podatek majątkowy uzupełniający, niski podatek, który ma uzupełniać podatek dochodowy w ten sposób, że majątek, czyli t. zw. dochód fundowany będzie silniej opodatkowany. Być może, że w przyszłości Wysoka Izba zdecyduje się nałożyć taki podatek uzupełniający, albo zastępujący podatek dochodowy — podatek majątkowy, tak, jak to jest w kantonach szwajcarskich, ale nie można myśleć o tem, żeby podatek majątkowy, który wynosi więcej niż dochód z majątku, był wieczysty, bo skonfiskować majątek można, ale po konfiskacie tego majątku już niema, a zatem niema i źródła dochodu dla Skarbu, Z tego wyliczenia naszych podatków bezpośrednich widzimy, że reformy jakiejś dla bardzo znacznego podwyższenia stopy procentowej w podatkach bezpośrednich nie możemy przeprowadzić. A jeżeli nasze podatki bezpośrednie rzeczywiście przynoszą bardzo małe sumy, to możemy wszyscy nad tem ubolewać, bo to jest dowód, że nie mamy warstwy bogatej w społeczeństwie, że nasze majątki przedstawiają tak niedużą sumę, że dochód skarbowy, nawet z podatku majątkowego, tak uciążliwego, tak dużego stosunkowo, jest niewielki, Jeżeli preliminarz przewiduje dochód z podatku majątkowego w wysokości 300 milionów, to niewątpliwie preliminarz ten jest ułożony optymistycznie, ale jednak zgodziliśmy się na to, żeby ten dochód był wstawiony, w tej nadziei, iż może się uda w tym roku uzyskać jakąś długoterminową pożyczkę, choćby dolarową. Gdyby właściciele ziemscy otrzymali pożyczkę długoterminową, wówczas mogliby z tego kredytu spłacić podatek, nie ze swoich dochodów, ale z tego kredytu. Możemy mieć dotychczas nadzieję, że to się stanie i dlatego też ta pozycja w budżecie figuruje. Jeżeli w tej nadzwyczajnej drodze nie otrzymają, właściciele ziemscy, czy też właściciele innych jakichś nieruchomości tego rodzaju przypływu kredytu, to nie możemy wątpić, że ten podatek nie będzie zapłacony, ale nie będzie zapłacony z tej przyczyny, którą podałem, bo nie mają pieniędzy, nie mają tych funduszów, które mogłyby być zaliczone na poczet tego podatku.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#PGłąbiński">Z naszych podatków pośrednich wiele również jest takich, które istnieją także i na zachodzie. Kto płaci podatki pośrednie? Niewątpliwie, przedewszystkiem konsument, ale przypominam szanownym kolegom, że jednak w literaturze bardzo wielu pisarzy, ekonomistów, i to nie tylko liberalnych, ale przeciwnie, właśnie ekonomistów socjalistycznych, jest tego zdania, że podatki pośrednie nie są płacone przez robotników i warstwy pracujące. Ja z góry zastrzegam się, że tego zdania w tej formie nie podzielam, ale jeżeli ktoś stoi na tem stanowisku, że płaca jest minimalna, że płaca zaledwie wystarcza na utrzymanie, to ten w konsekwencji przyznaje, że wszelkie ciężary nałożone na tę płacę w formie tego, czy innego podatku, nie mogą być zapłacone przez robotnika, ale muszą być przerzucane na pracodawcę, z tego powodu, że inaczej nie miałby robotnik minimum egzystencji. W literaturze to zdanie jest podtrzymywane; ja, jak mówię, tego zdania w tej formie nie podzielam i nie podtrzymuję, ale ogólnie jest przyjęte oddawna, że wszelkie świadczenia nałożone na płacę w formie podatków, albo na konsumcję, niezbędnie spadają na warstwy kapitalistyczne, na przedsiębiorców, w drodze przerzucenia ich przez podniesienie płac.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PGłąbiński">Jednakowoż nie będziemy się tu spierali o teorię, musimy stwierdzić, że wszelkie podatki konsumcyjne spadają przedewszystkiem na całe społeczeństwo konsumujące, że dziś niema mowy o jakimś minimum egzystencji, w tem znaczeniu, jak teoria przyjmuje, gdyż temu samo życie się sprzeciwia, ponieważ stopa życiowa rośnie, robotnik chcę mieć nie tylko na utrzymanie, ale też chcę mieć nadwyżkę na rozrywkę i na inne potrzeby czy to rodzinne czy duchowe. Dlatego musimy dążyć, ażeby to opodatkowanie było możliwie najniższe. To też dziś, jak sądzę, nikt nie myśli o tem, ażeby podatki pośrednie podwyższać. Chodzi jednakowoż o to, ażeby te podatki, które istnieją, w całości wpływały do kasy skarbowej. I tu znów ulepszenie administracji skarbowej, ściślejsza kontrola może przysporzyć Państwu niezawodnie znacznych dochodów bez szkody dla obciążonego konsumenta.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#PGłąbiński">Nasze monopole skarbowe dziś są lepiej administrowane, aniżeli przed rokiem i ciągle następuje polepszenie, ale jednakże mogłyby one dawać znacznie więcej, jeżeliby nie było bardzo dużych defraudacji.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(P. Michalski: Zwłaszcza w monopolu spirytusowym)</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#PGłąbiński">To są rzeczy znane, ale i na inne monopole są skargi. Dość się przejechać przez Pomorze, by się przekonać, że tam jest zwyczaj palenia papierosów gdańskich, które nie są opodatkowane i są przemycane. Niedawno jeden z moich znajomych we Lwowie kupił od kelnera w restauracji pakiecik papierosów, po obejrzeniu których okazało się, że to nie nasze papierosy, a austriackie. I to publicznie sprzedaje kelner w sali restauracyjnej. To samo słyszałem od jednego z kolegów z Tarnopola, że tam znów czechosłowackie papierosy są sprzedawane. Otóż, jeżeli możliwe jest sprzedawać tego rodzaju rzeczy publicznie, rzeczy, które są ostro ścigane i ciężko karane, to jest najlepszy dowód, że kontrola pod tym względem nie dopisuje jeszcze. Nie wiem, czy to jest może następstwem tego, że monopol tytoniowy jest osobnem przedsiębiorstwem i że z tego powodu straż skarbowa nieściśle wykonywa przepisy skarbowe, czy może nie ma jeszcze dosyć organów. W każdym razie pod tym względem jest potrzebna poprawa, bo to są rzeczy gdzieindziej nie praktykowane. Trzebaby nałożyć bardzo ostre kary na tych, którzy defraudują ten podatek i na tych, którzy to sprzedają, ażeby w ten sposób uniemożliwić takie defraudacje. Trzebaby także roztoczyć kontrolę przesyłek i tu chodzi nie tylko o straż celną, bo rzeczywiście przez straż celną tego rodzaju przesyłki nie przechodzą, może w wagonach sypialnych, może w innych wagonach, ludzie się tem trudnią, ale w każdym razie to jest dowód, że moglibyśmy mieć znacznie większe dochody z tego źródła i w ten sposób doprowadzić do zrównoważenia naszego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Głos. Dyplomacja przyjacielska, Panie Prezesie.)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PGłąbiński">Może i to.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! Nie będę bliżej mówił już o naszym systemie podatkowym, pragnę tylko stwierdzić, że dążenie do reformy na polu naszych podatków jest potrzebne i uzasadnione. Dążenie do reformy takiej, ażebyśmy przedewszystkiem nasz system podatkowy uprościli, ażeby każdy obywatel wiedział, co ma płacić i kiedy ma płacić. To jest, zdaje się, najsłabsza strona naszego opodatkowania dlatego, ponieważ mamy tak wielu analfabetów w naszym kraju, że nie można zastosować przepisów bardziej postępowych, zachodnich, przy poborze podatków; nie możemy np. nałożyć obowiązku utrzymania książek podatkowych przez każdego obowiązanego do płacenia pewnych podatków z tego powodu, że mamy analfabetów. Dlatego właśnie trzeba dążyć do takiego uproszczenia podatków, ażeby każdy obywatel wiedział, co ma płacić, ile ma płacić, bo częstokroć nie tyle sam podatek, ile ta niepewność, czy ten podatek się należy, i nieufność obywatela, czy się go nie chcę ograbić zupełnie niesłusznie, to jest przyczyną skarg i jest większym ciężarem, aniżeli sam podatek. Podatki gruntowe przecież nie są wysokie, jeśli chodzi mianowicie o włościaństwo, dodatki autonomiczne są większym ciężarem, ale jeżeli włościanin narzeka na te podatki, to dlatego, ponieważ nie wie dokładnie, co ma płacić i że w rozmaitych porach je ściągają, a później musi opłacać kary za zwłokę, kary egzekucyjne i to więcej oburza każdego obywatela niż wysokość podatku. Więc uproszczenie tu jest potrzebne i w systemie podatków państwowych i w systemie podatków samorządowych. I także nie należałoby dopuszczać do tego, ażeby podatki samorządowe były puszczone tak luzem, zupełnie odrębnie od podatków państwowych. Jakiś związek pomiędzy niemi, jakaś łączność jest koniecznie potrzebna, ażeby ten obywatel nie był nagabywany zbyt często i ażeby miał to przekonanie, że po uiszczeniu jednego podatku drugi raz do płacenia tego podatku pociągany nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński).</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#PGłąbiński">Była tutaj mowa o sanacji naszego Skarbu i sanacji gospodarczej i wywiązał się pewien spór na tle referatu kol. Michalskiego. Sądzę, że p. Michalski był uprawniony do wypowiedzenia swoich zapatrywań, mimo to, że niektóre zapatrywania, jak sądzę, nie są zgodne z zapatrywaniem większości, a także z tem zapatrywaniem, jakie ja reprezentuję, był uprawniony dlatego, że w referacie swoim te same zapatrywania rozwijał, jak w tej Wysokiej Izbie, a mimo to został na referenta wyznaczony. Jeżeli zatem został wyznaczony na referenta, to widocznie Komisja Budżetowa nie miała nic przeciw temu, żeby to stanowisko, jakie w pewnych kwestiach różnie od większości komisji zajmował, w swoim referacie uwzględnił. Referaty dotychczas były traktowane indywidualnie, bo jeżeliby referaty miały być w całości nie tylko w uchwałach, ale we wszystkich wywodach miały być wyrazem opinii większości, to musiałyby być w Komisji Budżetowej odczytywane. Tu nawet sam podpis referenta generalnego czy przewodniczącego komisji nie byłby wystarczający, musiałby być każdy taki referat odczytany, a wobec tego, że nasze referaty budżetowe są bardzo obszerne, referat p. Michalskiego, jak uważałem, ma około 15 arkuszy zwyczajnych druku, to prawdopodobnie dyskusja nad poszczególnymi ustępami referatów zajęłaby nam jeszcze więcej czasu, niż wogóle dyskusja budżetowa w komisji zajęła. Więc o ile chodzi o formę, to nie sądzę, żeby te zarzuty były uzasadnione i jakkolwiek, jak powiedziałem, z niektóremi zapatrywaniami p. Michalskiego się nie godziłem i dziś się nie godzę, a w szczególności, jeżeli chodzi o skutki wprowadzenia waloryzacji, a następnie waluty złotej, pod tym względem moje zapatrywanie było inne i dziś jest inne. Byłem tego przekonania, że wprawdzie o wiele korzystniej byłoby dla naszej gospodarki społecznej, a także i dla naszej skarbowości, gdybyśmy nie byli zmuszeni odrazu przystąpić do wprowadzenia waluty złotej, gdybyśmy byli mogli ustabilizować naszą walutę, ale byliśmy w czasach takich, kiedy to się okazało już niemożliwem. Niemożliwe było ustabilizowanie waluty, nie można było na to liczyć i dlatego trzeba było to cięcie cesarskie przeprowadzić. Zresztą nie my jedni to uczyniliśmy. Wskażę — może ten przykład nie będzie właściwym — na Rosję sowiecką i na naszego sąsiada zachodniego, na Niemcy. I Rosja sowiecka i Niemcy to samo zrobiły. Rosja miała ruble papierowe, o wiele jeszcze gorsze niż nasze marki, ale wprowadziła rubla złotego i dotychczas podtrzymuje tego rubla złotego, mimo tych skutków, jakie wprowadzenie go wywarło na życie gospodarcze. To samo i Niemcy mają dziś markę złotą i przeszły z tego fatalnego stanu marki papierowej do marki złotej pomimo, że Niemcy z pewnością, jako kraj przemysłowy, były zainteresowane w tem, aby sobie nie utrudniać rozwoju eksportu, a również stan marki niemieckiej doszedł do takiego niskiego poziomu, kredyt był tak podkopany, i nie tylko zagranicą, ale także w kraju, że nie można było marzyć o ustabilizowaniu jej wartości i trzeba było przejść do nowej waluty. Prawda, że my jesteśmy w trudniejszem położeniu, aniżeli te dwa państwa. W trudniejszem dlatego, że Rosja sowiecka nie krępuje się żadnemi traktatami handlowemi i nie dopuszcza żadnego obcego importu, tylko te towary, które są Rosji potrzebne, natomiast wywóz z Rosji jest dozwolony, gdyż rząd rosyjski nawet, gdy jest głód, nie dba o to, ażeby we wszystkich okolicach kraju ludność miała zapewnioną żywność, ale chodzi mu o to, żeby utrzymać kurs rubla rosyjskiego i bilans. Dzięki temu waluta w Rosji się utrzymuje, bilans handlowy jest korzystny, a bilans płatniczy jest też korzystny, bo Rosja długów nie płaci, więc nie potrzebuje zapełniać luk w bilansie handlowym.</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PGłąbiński">Niemcy są w tem szczęśliwem położeniu, że były dotychczas w większym stopniu popierane przez zagranicę, aniżeli my, i otrzymały wielką pożyczką. Plan Dajesa pozwala nie płacić im przez parę lat odszkodowań, dopiero w 1927 r. zaczną płacić odszkodowania i to w stosunkowo niedużej sumie, podczas gdy samo oprocentowanie długu wymagałoby 2,3 razy większych wydatków, aniżeli ten, na który się mocarstwa zgodziły. I dlatego tam nie występują w tym stopniu, jak u nas, skutki zmiany waluty.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#PGłąbiński">Zupełnie słuszne są uwagi szanownych kolegów, a także i ostatniego mówcy p. Moraczewskiego, że niepodobna tylko reformie waluty naszej przypisywać wszystkich złych skutków gospodarczych, jakie dziś widzimy, a w szczególności drożyzny. Drożyzna ma także rozmaite inne przyczyny, a między innemi i te wielkie koszty pośrednictwa, jakie opłacamy, gdyż, jak słusznie to podniesiono, jest wielka różnica pomiędzy cenami hurtowemi, a detalicznemi, a najlepszym dowodem jest to, że np. w Niemczech takiej drożyzny niema, pomimo, że reforma walutowa została w ten sam sposób przeprowadzona, co i u nas.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#komentarz">(Głos w centrum: Ale tam jest lepsza organizacja rządu)</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#PGłąbiński">Zresztą dziś nie będziemy się spierali o to, kto miał rację. Ta rzecz później przez historię będzie zbadana, i później kiedyś ktoś o nas sąd wypowie, bo jeszcze dziś sanacja nie jest skończona. Myśmy jeszcze nie usanowali ani waluty w zupełności, ani stosunków gospodarczych i pieniężnych, ciągle mamy jeszcze bilety i wartość tych biletów musimy chronić, w ten sposób, że wstrzymujemy emisję większej ilości biletów i wstrzymujemy także kredyt w Banku Polskim, aby nie narazić złotego na zmniejszenie wartości, na spadek kursu. Więc, jak mówię, jesteśmy dzisiaj dopiero w dobie rozwoju tych stosunków i dopiero kiedyś w przyszłości okaże się, czy dobrze, czy źle uczyniliśmy — dziś ten sąd byłby przedwczesny. W każdym razie jednak możemy twierdzić, że byliśmy w przymusowem położeniu i każdy z nas, kiedy przemawiał za waloryzacją, bo od waloryzacji się zaczęło, przewidywał z góry, i ja z tej trybuny również to mówiłem, że musimy się przygotować na przesilenie gospodarcze, że będziemy mieli brak pieniędzy — o tem wszyscy wiedzieliśmy, bo to jest koniecznem następstwem reformy, jaką przeprowadziliśmy. Chodzi o to, jak wyjść z tego stanu przesilenia gospodarczego. O tem już miałem sposobność mówić w debacie generalnej, więc nie będę swoich wywodów tutaj powtarzał, w każdym razie jednakowoż pamiętajmy o tem, że ażeby wyjść z tego stanu, nie dość jest baczyć tylko na stosunki skarbowe, ale musimy pamiętać o tem, ażeby wszystkiemi siłami przyczynić się do tego, by stosunki gospodarcze u nas poprawiły się, unikać zatem tego wszystkiego, co nas wobec zagranicy stawia w niekorzystnem położeniu, natomiast ułatwiać wszystkim konkurencję nie tylko na targach krajowych, ale także na rynkach zagranicznych. I w tym celu musimy organizować naszą politykę taryfową i celną i przeprowadzić także konieczną reformę skarbową, przedewszystkiem w tym kierunku, ażeby nie utrudniać pracy produkcji. Wszelkie ciężary podatkowe, wszelkie podatki, które są nakładane w czasie, kiedy opodatkowany jeszcze nie ma dochodów i nie może ich mieć, są utrudnianiem pracy i są powstrzymywaniem produkcji, a zatem są nie tylko nieuzasadnione, ale nawet zupełnie zgubne w czasach takiego przesilenia gospodarczego, jakie przeżywamy.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#PGłąbiński">Tak jednakowoż źle, sądzę, nie jest i nie można tak, jak niektórzy, poddawać się pesymizmowi. Byłem wczoraj na targach w Poznaniu i tam widziałem, że u nas, mimo to, że znajdujemy się w okresie przesilenia gospodarczego, powstają nowe przedsiębiorstwa i to w małych miasteczkach, powstają fabryki i fabryczki. które wytwarzają produkty, zdolne konkurować pod względem swojej jakości z najlepszemi produktami zagranicznemi, bo są tam przedstawione na tych targach i produkty zagraniczne. Więc okazuje się, że mamy społeczeństwo żywotne, ludzi zdolnych, chętnych do pracy, którzy odznaczają się inicjatywa, przedsiębiorczością, i dlatego też nie wolno nam załamywać rąk, nie wolno nam popadać w pesymizm, musimy mieć wiarę w siebie i w naród, musimy mieć wiarę w żywotność naszego narodu, i jakkolwiek te cyfry w budżecie przedstawiają się nam nierealnie, to jednak musimy wierzyć, że gospodarstwo społeczne poradzi sobie z tem przesileniem i wyjdziemy z tych trudnych stosunków, bylebyśmy się wszyscy do tego przyczynili, bylebyśmy pamiętali o tem, że obywatele mają nie tylko prawa, ale mają i obowiązki, i nie tylko w stosunku do siebie, ale także do Państwa i Skarbu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(P. Wiślicki: I nie wolno nikogo odpychać. Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Toczek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PToczek">Wysoki Sejmie! Słuchałem z głęboką uwagą referatu o budżecie Ministerstwa Skarbu, który wygłosił b. minister p. Michalski. Uznaję głęboko opracowanie tego referatu przez p. Michalskiego, ale uważam, że p. sprawozdawca stanął po stronie wielkich kapitalistów i obszarników, wykazując cytrami, że tylko oni w Polsce płacą podatki, a inne warstwy prawie nic nie płacą. I to mnie właśnie zmusza wejść na trybunę, i w imieniu klubu Piasta zaprzeczyć temu i wykazać cyframi, że tak nie jest.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PToczek">Zacznę od podatku gruntowego. P. minister Michalski twierdzi, że podatek gruntowy bardzo mało płacą mniejsi rolnicy, a wskutek progresji bardzo wielki podatek płacą obszarnicy. Śmiem twierdzić, Panie Sprawozdawco, biorąc za przykład Małopolskę, że tam mniejsze gospodarstwa zapłaciły więcej podatku gruntowego, niż obszarnicy. Podatek gruntowy na rok 1924 w Małopolsce był wymierzony na 20 milionów. Gdyby kataster w Małopolsce był sprawiedliwy, to przypuszczam, że większa własność powinna zapłacić z tych 20 milionów podatku gruntowego 10 milionów, chociaż ma mniej ziemi w posiadaniu. Pan Sprawozdawca wie bardzo dobrze, jaką ziemię mają obszarnicy, a jaką chłopi. W każdej miejscowości, może na Podolu nie, bo na Podolu mniej więcej grunta tak włościańskie, jak i obszarnicze, są tej samej jakości, ale w całej zachodniej Małopolsce, prawie pod Lwów i Stryj, a nawet dalej, grunta obszarnicze przynajmniej o 300% są lepsze, niż włościańskie. Jeżeli u nas podatek jest oparty na katastrze i na dochodzie, od którego się wymierza podatek, to gdyby był sprawiedliwie przeprowadzony, z tych 20 milionów obszarnicy powinni przynajmniej zapłacić 10 milionów. Przypatrzmy się teraz, jak jest. Cyfr w tej chwili nie mam, ale i p. Sprawozdawca nie może udowodnić, że jest inaczej, bo tak on, jak i ja te cyfry z powietrza bierzemy, opierając się jednak na pewnych danych Ministerstwa Skarbu. Otóż kto jest zwolniony w Polsce przez t. zw. degresję? Zwolnieni są chłopi najwyżej do 3 ha, gdy bierzemy od 1 ha przeciętnie 2,50 zł, choć będzie to na stronę chłopów dużo lepiej, cyfra będzie większa dlatego, że jest zły kataster, ale gdy oprzemy się na cyfrze 2,50 zł. z ha, to są zwolnieni od podatku najwyżej do 3 ha, a nawet do 2 ha. Ci gospodarze w powiatach przeworskim, łańcuckim i innych, do 2 ha płacą 50% podatku w stosunku do przedwojennego. Kto jest jeszcze zwolniony wskutek degresji o 20%? Zwolnieni są gospodarze, którzyby mieli zapłacić podatku od 8 do 35 zł., czyli ci gospodarze są zwolnieni o 20%. Uważam, że są to gospodarze od 3 ha najwyżej do 8 ha, wyżej zaś płacą 100%, a nawet są gospodarstwa, jak w Przeworskiem i Łańcuckiem, gdzie mający 35 morgów płacą i progresję.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(P. Michalski: Już znacznie niżej płacą.)</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PToczek">Cała degresja w Małopolsce wynosi około 4 milionów,...</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(P. Michalski: Przeszło 4.200.000)</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PToczek">... progresja zaś 3,724,712 zł. Tu mamy obraz tego, Panie Sprawozdawco, jak powiedziałem przedtem, że większa własność powinna zapłacić 10 milionów podatku gruntowego, gdyby był sprawiedliwy kataster, a śmiem twierdzić, że oni zapłacili w stosunku przedwojennym oprócz progresji 5–6 milionów. Bo, proszę Panów, cyfry wykazują, że progresja przyniosła 3.724.000 i coś złotych, a uważam, że tylko ta część obszarników drugie tyle dała na progresję. I dlatego, Panie Sprawozdawco, śmiem twierdzić, że w Małopolsce mniejsza własność zapłaciła więcej podatku gruntowego, niż większa własność.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PToczek">Znam tendencje ministra Michalskiego, byłem świadkiem, jak był on ministrem Skarbu za poprzedniego Sejmu i wiem, jakiego zdania jest dziś, mianowicie, jest tego zdania, aby na jak najszersze warstwy złożyć podatki.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(P. Michalski: Zasada powszechności!)</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PToczek">Tak, Panie Ministrze. A teraz, gdy przechodzę do podatku dochodowego, to rozumiem, że byłoby lepiej dla Skarbu i dla innych, a nawet i dla tych, których interesów sprawozdawca chcę bronić, żeby podatek dochodowy rozszerzyć na najniższe warstwy. Rozumiem, że jeżeli dwa miliony chłopów dziś zapłacą podatek dochodowy, gdzie się zaczyna skala od 30 zł., to byłaby suma nie 48 milionów, lecz dużo większa. Ja osobiście poszedłbym na koncepcję podatku dochodowego, godzę się na zniesienie podatku gruntowego, ale nie w ten sposób, jak podatek dochodowy dziś jest wymierzany. Podatek dochodowy w dzisiejszem ustawodawstwie daje możność nawet bardzo bogatym ludziom uchylić się od niego. Proszę Panów, gdybyśmy szli na podatek dochodowy, mówię to w stosunku do rolnictwa, to byśmy musieli się oprzeć na katastrze gruntowym, wziąć dochód z jednego morga i oprzeć się na progresji; w tym duchu podatek ten gotowi jesteśmy uchwalić. Wtedy nie pomogłyby żadne fasje, tylko kto ma więcej morgów, tenby więcej płacił. P. prof. Dubanowicz śmieje się z tego. Taki podatek dla Skarbu byłby dobry, ale uważam, że w tym Sejmie taki podatek dochodowy, jakiego my sobie życzymy, uchwalony być nie może, dlatego, że stronnictwa, które reprezentują dziś większą własność i bogatych ludzi, mają w obecnym Sejmie dość dużo reprezentantów.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PToczek">Przechodzę do podatku obrotowego. Podatek obrotowy w Polsce jest bardzo niesłuszny, o czem poprzedni mówca już także wspomniał. Z obawą patrzę, co się dziś robi w Komisji Skarbowej z podatkiem obrotowym. Ciekawym, z jakimi cyframi przyjdzie w tym roku Rząd i ile z tego podatku w 1925 r. będzie osiągnięte. Proszę Panów, w obecnym Sejmie utarło się, że jeżeli uchwala się jakąś nowelę do ustawy, to schodzą się ludzie zainteresowani, nawet nie tylko w tym Sejmie, i w tamtym tak było. Przypominam sobie, jak byłem członkiem Komisji Skarbowej, nawet i podkomisji, gdy uchwalano pensję urzędnikom, miałem możność być świadkiem tego wszystkiego, co się tam robiło. Więc np. gdy chodziło o uposażenie sędziów, z każdego klubu zeszli się sędziowie, gdy była mowa o uposażeniu nauczycieli, z każdego klubu schodzili się nauczyciele, i dlatego dziś urzędnikom wszystkich kategorii w Polsce dobrze się powodzi, stosunkowo, jak na obecne czasy w Polsce. To samo się robi i z podatkami. Proszę Panów, widzę na Komisji Skarbowej, że tam przychodzi dużo posłów, którzy nie są członkami Komisji Skarbowej, ale śmiem twierdzić, może mi z tego będzie uczyniony zarzut, że mają interes w tej chwili być na tej komisji. Zwalnia się od podatku obrotowego pewne warstwy społeczeństwa, które zasługują na to, ale zwalnia się i inne, któreby mogły płacić. Uważam, że Rząd powinien przeciw temu z całą energią wystąpić. Będziemy widzieli, co się jeszcze będzie działo w Sejmie, gdy ta ustawa przyjdzie z komisji na plenum.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PToczek">Szanowni Panowie, p. Minister Grabski twierdził, gdy przemawiał tu z tej trybuny, że nieprawdą jest, że sanację Skarbu przeprowadzono kosztem drobnych rolników, co niektórzy posłowie twierdzili. Miałem możność w czerwcu ub. r. z tej tu trybuny wykazać dowodami, ile gospodarze od 5–15 morgów stracili wskutek przeprowadzenia sanacji, wskazywałem tu na bydło, na inne produkty, które sprzedawali. I dziś to powtarzam, że tak jest, że sanację Skarbu przeprowadzono kosztem rolników. W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu teraz znów przedstawiciele miast i nawet przedstawiciele robotników narzekają, iż podatki bezpośrednie są za małe. Apeluję do kolegów, którzy te słowa wymawiają, ażeby chcieli zrozumieć, że podatki konsumcyjne my chłopi może więcej płacimy, niż mieszkańcy miast i robotnicy. Bo kto największą część płaci podatku obrotowego w Polsce? Myślę, że ostatni konsument. A ostatnim konsumentem kto jest? Przypuszczam, że chłop, bo chłop mało co odprzedaje, dlatego tyle razy płaci po 2 ½%. Chłop w przeważnej części pokrywa podatek obrotowy, on tak samo kupuje wszystko, jak robotnicy. Robotnicy twierdzą, że my nie kupujemy chleba. Dziś w Polsce rolnicy nawet kilkudziesięciomorgowi kupują zboże, nie tylko na pożywienie, lecz w bardzo wielu razach obecnie i na zasiew. Dlatego narzekanie z tej strony, że chleb jest drogi i że my robimy interesy, nie jest aktualne, bo dziś chłop w Polsce zboża nie sprzedaje.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PToczek">Przedstawienia tego, jaka jest dziś nędza na wsi, w całej tej dyskusji budżetowej nie zauważyłem, co najwyżej bardzo lekkie tylko napomknienia,</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(P. Michalski: W sprawozdaniu jest.)</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PToczek">Otóż chociażby Sejm i Rząd nie wiedzieć jakie robili wysiłki, jeżeli nie przyjdą dziś z realną pomocą włościanom, drobnym rolnikom na wsi, to żadne inne wysiłki Rządu i Sejmu pod względem gospodarczym nie wystarczą i stosunki w Państwie nie dojdą do stanu normalnego. Pytam się, dlaczego dziś te wszystkie fabryki, które są w Polsce, nie mają odbiorców? Na to najlepiej będą mogli odpowiedzieć żydzi, bo oni najwięcej się z chłopami stykają. Oto dlatego, że z tych chłopów, których jest w Polsce 75% ludności zrobiono dziadów, a oni są konsumentami, którzy odbierają te wszystkie produkty. Nasze fabryki nie mogą dziś liczyć na wysyłanie swych towarów za granicę dlatego, że za granicą musiałyby sprzedawać taniej, niż w kraju. Tu jest dużo do zrobienia.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PToczek">Przed dziewięciu miesiącami zarzucałem Rządowi z tej trybuny, że jakkolwiek poszedł na sanację Skarbu i przeprowadził uzdrowienie waluty, to z drugiej strony nie poszedł na tę drażliwą robotę i do dziś nie idzie, aby doprowadzić do zmniejszenia cen artykułów codziennej potrzeby. To nas chłopów sprowadziło na dziady.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nowy minister!)</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PToczek">Pana to boli, bo Pan wie, coby się z Panem stało, gdyby ta robota przeszła. Jeżeli tak dalej trwać będzie, to chłopi dziadami będą.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jakieś polityczne nieporozumienie.)</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PToczek">Mówię tu zawsze o mniejszej własności, bo inna jest gospodarka w gospodarstwie 5, 10, 20, 30-morgowem, a inna na 400, 500, 1000, 2000-morgowem. Dziś za krowę, co już nieraz tu mówiono, można wziąć trzy pary butów, to znaczy, licząc buty po 60 zł. — tu w Warszawie nawet są droższe, my chłopi w takich butach nie chodzimy — to znaczy 180 zł., więc trzeba na to dobrą krowę sprzedać. To samo ze świniami, to samo z jajami, z kurami i t. d. Doszło już do stosunku przedwojennego, a nawet jeżeli chodzi o konie, to jest o 3–4% mniej. I tu, Panie Sprawozdawco, spodziewałem się, że Pan jako b. minister Skarbu wykryje to źródło i tak, jak Pan się odważył i powiedział wczoraj, że tylu a tylu płatników w Poznańskiem i na Pomorzu tyle a tyle płaciło państwu zaborczemu podatku dochodowego, a tylu a tylu płatników płaci Państwu Polskiemu, tak Pan powie społeczeństwu, co jest przyczyną w Polsce nieszczęścia i co jest przyczyną, że rolnicy schodzą dziś na dziady.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Napół bolszewizm, Panie Kolego.)</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PToczek">Nie widzę u nas bolszewizmu, widzę, Panie Dubanowicz, inne nieszczęście i o tem mówię. Jak przed wojną kobieta sprzedała litr masła za 2 korony i kupiła 2 koszule. Pan jako z Małopolski wie, że koszule były po koronie, w których można było chodzić rok, to proszę Panów, jeżeli dziś za ten litr masła weźmie kobieta 1 złoty, to za metr płótna trzeba dać 1 zł. 80 gr, a trzy metry płótna idzie na koszulę, a więc 5 zł, 40 gr. kosztuje koszula. To nas na dziadów sprowadza...</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Brak wydajności pracy, napół bolszewizm)</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PToczek">...i żądamy od p. Ministra i wszystkich Panów, żeby się tem zajęli, P. minister Michalski wczoraj powiedział pomiędzy innemi, że dużo jest w Polsce emerytów i zapowiedział, że postawi wniosek o wyłonienie z Sejmu komisji w tej sprawie. Ja i klub, który reprezentuję, z wielką szczerością i chęcią to przyjmiemy i popierać to silnie będziemy, ale zaznaczam, że wynik tej komisji zależeć będzie od jej składu. Dziś chłopi, po wsiach i na wiecach mówią, że Polska tych emerytur i tych płac ludzi zdrowych, którzyby mogli zarabiać, nie wytrzyma.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#PToczek">A teraz idę dalej. Mamy bardzo dużo emerytów w Polsce takich, którzy dziś do Polski przyszli, a służyli w służbie publicznej — bo tak podobno mówi ustawa — w Austrii, w Rosji, czy w Niemczech, dziś mają w Polsce prawo do emerytury.</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#komentarz">(Głos: To Polacy.)</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#PToczek">Panowie, gdym zakładał swoje gospodarstwo, czyniłem wydatki tylko te, na które mój budżet pozwalał. Jeżeli dziś budujemy państwo i to w tak ciężkich warunkach, to musimy się liczyć z tem, ile z ludzi można wydusić, ażeby podołać wszystkiemu. Jeżeli będziemy się starali wydusić z tego społeczeństwa za wiele, to Skarb nasz nie wytrzyma, społeczeństwo tego nie uniesie.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#PToczek">Panowie przedmówcy mówili tu o podatku majątkowym. Wiem, że p. Jaroszyński wniesie nowelę do ustawy o podatku majątkowym, ażeby zamiast na dwa lata rozłożyć go na kilka lat, a może p. Kawecki się do tego przyczyni.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(P. Kawecki: Ja najwięcej tego podatku majątkowego płacę!)</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#PToczek">Byłoby najgorszem nieszczęściem, gdyby się ta nowela dziś pojawiła i była uchwalona. Tak igrać z ogniem nie wolno. Chłopi byli bardzo zrażeni do Państwa z powodu daniny, dlatego, że jak była danina, to chłopi zapłacili.</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#komentarz">(P. Marciniak: Zarobili na dewaluacji.)</u>
          <u xml:id="u-24.31" who="#PToczek">Nie zarobili, Pan wsi nie zna,...</u>
          <u xml:id="u-24.32" who="#komentarz">(Głos: Zna dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-24.33" who="#PToczek">... niektórzy chłopi zarobili na wojnie, ale nie na dewaluacji. Na dewaluacji chłopi stracili wszystko. Chłopi zapłacili daninę, większa zaś własność dostała odroczenie, to było za p. ministra Michalskiego. Później waluta spadła i wszyscy chłopi wiedzieli dobrze, że kto prędko nie zapłaci, źle na tem wyjdzie. Dziś znowu to samo się święci. Niech mi który z panów powie, czy chłop nie zapłacił podatku majątkowego, a nawet więcej, niż się należało. Tak jest, w wielu razach chłop podatek majątkowy w całości zapłacił. Prawda, że niewiele, ja zapłaciłem podatku majątkowego około 140 zł., ale co innego kilkanaście morgów, a co innego kilkadziesiąt morgów, stosunek jest większy, bo jest progresja. I oto, proszę Panów, dziś gdy jest tendencja do wniesienia noweli o podatku majątkowym, na ludziach, którzy w całości podatek majątkowy zapłacili, robi to bardzo złe wrażenie. Musimy znaleźć inną drogę. A że większa własność źle wyszła na tym podatku majątkowym, to kto temu winien? Pan Jaroszyński. Pamiętam, jak to było. Myśmy obaj i inni robili te rokowania i ja radziłem, aby rolnictwo nie zgodziło się na 500 milionów w stosunku do miliarda.</u>
          <u xml:id="u-24.34" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Tylko miasta!)</u>
          <u xml:id="u-24.35" who="#PToczek">Nie miasta, bo nie tylko miasta są, ale reszta w Polsce, są przecież fabryki i t. d. Mimo to p. Jaroszyński twierdził, że według jego obliczeń łatwo to będzie zapłacić. Może dla Was to łatwe. Wtedy wstawiłem asekurację w art. 8, gdzie powiedziano, że od 10.000 niewolno drugi raz automatycznie podnosić i teraz naturalnie te obszary dworskie są w ciężkiem położeniu, ale...</u>
          <u xml:id="u-24.36" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Ale winien Jaroszyński.)</u>
          <u xml:id="u-24.37" who="#PToczek">Proszę Panów, Rząd obecny przychodzi rolnikom z pomocą, ale nie bardzo wielką. Wskażę tu na Bank Rolny. Te pieniądze, ze Skarbu dane do Banku Rolnego, nie są wystarczające, chociaż przyznam się otwarcie, że gdy się który gospodarz do mnie zwraca z prośbą, żebym mu dopomógł do uzyskania pożyczki w Banku Rolnym, jak najusilniej go ostrzegam, żeby na tę pożyczkę nie szedł. Dlaczego? Bo w rolnictwie, gdzie nie może być żadnego interesu, te pożyczki na 16, 18 do 20% sprowadzą tego chłopa na dziada. Dlatego niech się Rząd z tem liczy, iż pożyczki, które są dawane w Banku Rolnym na 6 czy 9 miesięcy, nie będą ściągnięte ani za dwa lata ani za trzy lata. Może być, że z tego powodu Ministerstwo Skarbu nie chcę być szczodre i dawać więcej pieniędzy. Ale można dać więcej pieniędzy i będą napewno ściągnięte, tylko trzeba procent przynajmniej do połowy obniżyć. Pieniądze na pokrycie tej połowy procentu muszą się znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-24.38" who="#PToczek">Ponieważ zaświecono mi, że mój czas upłynął, oświadczam: po pierwsze, że jest nieprawdą żeby chłopi w Polsce podatków nie płacili, na co tu dałem dowody, a po drugie chłopi w Polsce podatki płacą, ale chcą płacić podatki jednolite.</u>
          <u xml:id="u-24.39" who="#komentarz">(Głos: Sprawiedliwe.)</u>
          <u xml:id="u-24.40" who="#PToczek">O sprawiedliwych podatkach w Polsce jeszcze kilka lat nie będzie mowy. Jak to powiedział p. minister Głąbiński, mamy system podatków niejednolity: w Małopolsce austriacki, w b. Kongresówce rosyjski, w Poznańskiem niemiecki; póki nie uchwalimy podatków jednolitych, póty będą niesprawiedliwe. Niektórzy Panowie twierdzili, zdaje mi się, p. Chądzyński, że chłopi płacą za małe podatki. Otóż Panowie chciejcie zrozumieć, że oprócz podatków państwowych, chłopi płacą jeszcze podatki samorządowe,...</u>
          <u xml:id="u-24.41" who="#komentarz">(Głos: Komunalne bardzo duże.)</u>
          <u xml:id="u-24.42" who="#PToczek">... komunalne bardzo duże, a nawet teraz samorząd powiatowy wynajduje takie podatki, jak podatek od psów. W powiecie przemyskim wydział powiatowy zażądał, ażeby gospodarze, którzy mają psy, płacili od psa 5 zł.</u>
          <u xml:id="u-24.43" who="#komentarz">(Głos: Za medal.)</u>
          <u xml:id="u-24.44" who="#PToczek">O tych medalach będę mówił, będę to referował w najbliższym czasie. P. minister Michalski jako sprawozdawca wspomniał tu wczoraj, że tylko w Polsce zniesiono podatek od mieszkań, t. zw. izbowy. Panie Sprawozdawco, jeżeli w Polsce zniesiono podatek od mieszkań na rzecz Państwa, to zrobiono tem dobrze dla obszarników.</u>
          <u xml:id="u-24.45" who="#komentarz">(P. Michalski: To ciekawe.)</u>
          <u xml:id="u-24.46" who="#PToczek">Zaraz wytłomaczę to i przekonam Panów. Bo ten podatek zniesiono, choć nie był wielki, ale za zgodą Ministra Skarbu i Ministra Spraw Wewnętrznych dozwolono ściągać ten podatek na rzecz samorządu gminnego i są wsie, gdzie od izby płaci się po 3 zł. podatku na rzecz gminy; weźmy przykład: gdy gmina ma 200 numerów i od jednej izby płaci się na rzecz gminy po 3 zł, a obszarnik ma 5, 6 domów i też płaci po 3 zł, czy to nie jest z korzyścią dla obszarnika? I proszę się przekonać, że gdyby na rzecz gminy był uchwalony pewien podatek od morga, albo w inny sposób, to byłoby to sprawiedliwe, ale to, co zrobiono, że zniesiono podatek na rzecz Państwa, a dano podatek na rzecz gminy, to nie jest sprawiedliwe, bo to jest w interesie obszarników. I dlatego powiedziałem, że chłopi w Polsce podatki chcą płacić, ale chcą podatków jednolitych. Mam nadzieję, że Rząd wyciągnie z tych wywodów konsekwencje i przyjdzie nam z pomocą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. ks. Ilków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PksIlków">Wysoka Izbo! Zabierając głos w rozprawie budżetowej, mam na myśli ze względu na krótkość czasu poruszyć tylko tę kwestię, która charakteryzuje sposób urzędowania w sprawie ściągania podatków, tak majątkowego jak i innych, przez władze skarbowe, a przedewszystkiem inspektoraty powiatowe. Dostałem właśnie dziś wiadomość i gdyby nie to, ostatecznie mógłbym nawet i nie zabierać głosu w tej sprawie. Chodzi o to, że obecnie izby skarbowe, względnie inspektoraty zignorowały zarządzenie Ministra Skarbu, które odnosi się do ulg dla tych gospodarzy rolnych, którzy ucierpieli wskutek klęsk elementarnych, nieurodzaju i t. d. Otóż otrzymałem dziś wprost rozpaczliwe zawiadomienie z kilku gmin pow. skolskiego w woj. stanisławowskiem. Chodzi o to, że Ministerstwo Skarbu bardzo się spieszy z tem wszystkiem. W tych gminach zarządzono już przymusową egzekucję i od każdego gospodarza wyprowadza się konie, krowy i nawet inwentarz martwy za podatek majątkowy, który dla większości tych gospodarstw górskich niesłusznie został wymierzony. W tej sprawie zwracałem się już nawet do Ministerstwa, ale nie dostałem odpowiedzi i zadawalających wyjaśnień.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PksIlków">Jeżeli weźmiemy np. taki wypadek, że dziś zabierają gospodarzowi ostatniego konia, to pytam się, jaką on ma przed sobą przyszłość. Odnosi się to przedewszystkiem do takich gospodarzy, których majątek rolny nie przewyższa 4–5 morgów gruntów górskich, to znaczy 5 lub 6 klasy. Chodzi więc o to, aby Ministerstwo, które bierze odpowiedzialność za swe zarządzenia, pouczyło władze I instancji, względnie inspektoraty skarbowe, żeby zawiadamiały ludność, że o te ulgi mogą się starać, że mogą z nich korzystać, tymczasem inspektoraty kpią sobie z tego wszystkiego i doręczają wójtom lub przewodniczącym wsi nakazy ściągania tego podatku. W gminie Korzowa jest nakaz egzekucji przymusowej dla 60 gospodarstw. Proszę sobie wyobrazić, jak 60 gospodarzy zostanie ogołoconych z jednej lub dwóch sztuk bydła! To przykład tylko z jednej wsi, dość rażący.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(P. Kwapiński: To Panu nie udało się w Ministerstwie tej sprawy załatwić, ładny z pana poseł!)</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PksIlków">Tak samo i Pan często nie może w Ministerstwie Pracy niejednej rzeczy załatwić. Z tego względu też tę rzecz tu poruszyłem. To samo się działo w pow. kałuskim, doliniańskim, turczańskim i starosamborskim. To jedna rzecz, o której chciałem powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PksIlków">Druga rzecz jest również piekąca, jest to sprawa tytoniu. Nie poruszałbym tej sprawy, ale chodzi o włościan, w Karpatach mieszkających. Kiedym się zwracał do Ministerstwa Skarbu, względnie do Dyrekcji, zapewniano, że będą w tym kierunku wydane dalej idące zarządzenia, żeby tej ludności iść na rękę, że w każdej składnicy będą najniższe gatunki tytoniu. Tymczasem widzimy, że tych najniższych gatunków tytoniu niema, że koncesje na trafiki mają żydzi, albo nawet sami komisarze, a inwalidzi tego nie mają. Te obiecanki i wyjaśnienia, jakie nam dano, spełzły na niczem, a co gorsza, ludność musi chwytać się środka ostatecznego i sama szukać jakiegoś wyjścia na drodze nielegalnej, siejąc tytoń, za co znowu jest karana. To wzdłuż całego Podkarpacia wywołuje ferment, awantury i memoriały, które nadsyła się prawie każdego tygodnia. Policja przy pomocy organów skarbowych bardzo uroczyście urzęduje i wsadza ludzi do aresztu, a nawet za niedozwolone sianie stają przed sądem.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PksIlków">Poruszam to dlatego, żeby Dyrekcja monopolu tytoniowego tem się zajęła i temu na przyszłość kres położyła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PŁypacewicz">Zmuszony jestem zabrać Wysokiej Izbie jeszcze 5 minut czasu w celu sprostowania pewnych cyfr sprawozdania. Mianowicie na str. XXXIII pierwszej części sprawozdania p. posła Michalskiego powiedziano, że większa własność płaci na rzecz Państwa i samorządu podatku gruntowego 5,12 zł z jednego ha, a drobna 1.91 zł. Zechcą Szanowni Panowie poprawić cyfrę 1.91 na 2.91 zł. Dotarłem do tych samych materiałów, z których czerpał p. Michalski i okazało się, że popełnił błąd w dodawaniu. Mianowicie jeżeli dodamy 1,37 zł z hektara na rzecz Skarbu i 1.54 zł na samorząd, razem wypadnie nie 1.91 zł a 2.91 zł.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos: To zecer zrobił.)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PŁypacewicz">Następnie na str. XXXIV tejże pierwszej części również są błędy. Mianowicie określono, że podatek majątkowy wynosi od mniejszej własności z hektara 2.39 zł. Ta liczba jest błędna, istotny podatek wynosi tylko 1.45 zł. W zestawieniu Ministerstwa wykazano podatku z ha 0.94 zł., jeżeli wziąć 18 milionów ha za podstawę i 1.45 zł. Jeżeli wziąć za podstawę 12 milionów ha, Pan Michalski błędnie dodał te dwie liczby, otrzymał liczbę 2,39 zamiast jedynie słusznej 1,45 zł. Nie można przecie brać pod uwagę 6 milionów na najdrobniejszej własności poniżej 3.000 zł. wartości. Jeżeli uwzględniony te poprawki, to wypadnie, że jeden hektar drobnej własności świadczy na rzecz Państwa podatku gruntowego 1,37 zł, podatku majątkowego 1,45 czyli razem 2,82 a nie 2,31, jak wydrukowano w sprawozdaniu, a po dodaniu na rzecz samorządu 1,54 zł otrzymamy ogólną cyfrę 4,36. To są oczywiste pomyłki, na których poprawienie, przypuszczam, zgodzi się lojalnie p. sprawozdawca.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PŁypacewicz">Jednak te cyfry nie malują istotnego stanu rzeczy. Obecnie Ministerstwo opracowuje ściślejsze dane co do obciążenia podatkiem gruntowym na rzecz Państwa własności do 20 ha i wyżej 20 ha. Okazuje się, że bynajmniej nie jest tak, jak twierdzi p. pos. Michalski, że stosunek obciążenia hektara większej i drobnej własności wynosi nie 2,41 do 1,37 lecz tylko 2,71 do 2.03, czyli że większa własność płaci z powodu progresji i degresji nie 76% lecz tylko 34% więcej.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PŁypacewicz">W woj. warszawskiem ten stosunek jest najwyższy — 4,46 do 2,50 — we wszystkich innych województwach jest stosunek znacznie niższy, a nawet wprost odwrotny. W woj. nowogrodzkiem 1 ha drobnej własności płaci 1,17, a 1 ha większej własności tylko 0,91 zł. Więc mimo progresji wielka własność jest niekiedy mniej obciążona, aniżeli mniejsza. Jeżeli zaś przejdziemy od wymierzonego do wpłaconego w 1924 podatku, to się okazało, że w całym szeregu izb skarbowych wpływ istotny, wpływ z zapłaconych podatków w 1924 r. był mniejszy na 1 ha większej własności, niż drobnej. I tak np. w Lubelskiem 1 ha własności drobnej zapłacił 1.59, a własności większej 1.58 czyli o 1 grosz nawet mniej. W Nowogródzkiem 1 ha drobnej własności zapłacił 0.86, a większej własności — 0.53. W woj. Stanisławowskiem 1 ha drobnej własności — 1,6 zł, a wielkiej własności 1,5 zł. W woj. tarnopolskiem — 1.94 i 1.57 zł. W całem Państwie przeciętne obciążenie 1 ha wielkiej własności jest 2.71, a drobnej własności — 2.03, czyli ten stosunek nie jest znów tak niesłychany, jak mówił p. minister Michalski. Te cyfry są tymczasowe, mogą ulec pewnej zmianie, ale to nie zmienia faktu, że o jakimkolwiekbądź wielkiem pokrzywdzeniu większej własności mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PŁypacewicz">Mój czas się skończył. Chcę jeszcze tylko powiedzieć parę słów p. Wiślickiemu.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Słucham.)</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PŁypacewicz">P. kol. Wiślicki słusznie twierdził, że dzieje się dużo niesprawiedliwości przy wymierzaniu podatków, ale trzeba stwierdzić, że Centrala Związku Kupców, którą przedstawia p. Wiślicki, wysyła wiele skarg zupełnie nieuzasadnionych. Zdaje mi się, że np. na urząd skarbowy w Wierzbniku p. Wiślicki się uskarżał i z tej trybuny. Centrala Związku Kupców pisała, że tam panują niesłychane stosunki, że przeprowadza się egzekucje w sposób krew ścinający w żyłach. Po zbadaniu okazało się, że inspektorat funkcjonuje zupełnie sprawnie, że członkowie komisji z inspektorem pracują zgodnie i że odpowiedni protest podpisali wszyscy członkowie i zastępcy oprócz 2, z których jeden wyjechał do Palestyny, a drugi skazany został na 9 miesięcy więzienia.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Nie wiedziałem, że Pan jest agentem p. Grabskiego.)</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PŁypacewicz">Nie jestem niczyim agentem, lecz bronię interesów Państwa.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To jest prowokacyjny list, który Pan czyta w tej chwili. Jaka z Pana opozycja?)</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PŁypacewicz">Nie, drogi Panie, my jesteśmy w opozycji do Rządu, ale nie w opozycji do Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma sprawozdawca p. Michalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PMichalski">Proszę Panów, bardzo jestem wdzięczny p. prof. Głąbińskiemu, że ze sprawą formalną był łaskaw się załatwić tak, że wszelkie uwagi moje pod tym względem wobec uwag wypowiedzianych przez tak długoletniego parlamentarzystę, jakim jest p. prof. Głąbiński, który zwyczaje parlamentarne zna może lepiej, niż ktokolwiek z nas, bo w życiu publicznym bierze dawno udział, stały się zbyteczne.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PMichalski">Przechodząc do samej rzeczy, pozwolą Panowie, że zgłoszę prośbę o przyjęcie do wiadomości, iż za tym tonem bojowym, jeżeli się tak wyrazić można, w którym przemawiał p. Wiceminister Klarner, i za tym tonem osobistych może trochę wycieczek, któremu dał wyraz p. Łypacewicz, nie pójdę. Czytałem zdanie jednego z klasycznych prawników, który długie lata badał życie parlamentarne, że w życiu parlamentarnem zwykle prawda rodzi się w walce. Rzecz to zupełnie słuszna, ale z drugiej strony zdaje mi się, że im spokojniej, im rzeczowi ej się dany przedmiot traktuje, tem więcej może on zyskać. Dlatego żadnych wycieczek, ani uwag tego rodzaju nie pozwolę sobie robić.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PMichalski">Najżywszy ton, jaki dotychczas objawił się przy debatach nad preliminarzami ministerstw, wykazała debata nad preliminarzem Ministerstwa Skarbu. Wiceminister Klarner i p. prezes Zdziechowski mieli tu pewne wątpliwości i zrobili mi zarzuty, czy postąpiłem słusznie, czy nie postąpiłem szkodliwie wobec Państwa, bo nawet i takie padły słowa — przez to, że mówiłem tu — trudno rzeczywiście nie nazwać po nazwisku — o naszym Banku Polskim. Pozwolę sobie zacząć od przykładu. W lipcu delegowała mię za granicę podkomisja sejmowa, której Komisja Skarbowa poruczyła wypracowanie projektu ustawy o opłatach stemplowych, ażebym porozumiał się i zasięgnął opinii kół miarodajnych, z powodu, że w opracowaniu tego projektu ustawy, obejmującego 180 artykułów, nie miano żadnych zagranicznych motywów i materiałów.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PMichalski">Najpierw byłem w Pradze. Gdym przyszedł do szefa sekcji Neswedy, który prowadził dział opłat stemplowych, i mówiłem mu, że chcemy opracować taki projekt o opłatach stemplowych i chciałem z nim porozmawiać, bo znałem go jeszcze z czasów ministerstwa skarbu, na to p. Neswedy wyciągnął nasz projekt polski z biurka z komentarzami i uwagami, zrobionemi w czeskiem ministerstwie skarbu, do naszego projektu ustawy. Co za dokładna znajomość nie tylko ustaw, ale i zamierzeń w ministerstwach obcych co do innych państw, to poprostu nie ma się pojęcia, a jaka znajomość stosunków naszych finansowych, to Panowie, którzy bywają tu może w konsulatach i poselstwach obcych krajów, zgodzą się ze mną, że wiszą na ścianach niektórych poselstw dwa wykazy, które dotyczą bilansu handlowego Polski i stanu rachunków Banku Polskiego. Kredytodawca zagraniczny, który daje pieniądze, nie czyta naszych sprawozdań i nie pyta się, co p. X czy I powiedział, lecz sam, zanim da pieniądze, doskonale się informuje. P. Wiceminister Klarner, jako były dyrektor banku, wie doskonale, że bada się przez swych własnych informatorów stan rzeczy,...</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#komentarz">(P. Kwapiński: I wynurzenia Pańskie także)</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PMichalski">... który jest, a prócz tego życie się układa później w ten sposób, jak zwykle idzie. Oni się temi zapatrywaniami zupełnie nie kierują, im nie chodzi o słowa, lecz o fakty, które przez ich ludzi muszą być zbadane. Dlatego osobiście, po dokładnem rozważeniu i zastanowieniu się, muszę powiedzieć zgodnie ze stanowiskiem, które także p. prof. Głąbiński tu był łaskaw zająć, że nie mógłbym sobie pod tym względem, nawet najbardziej się krytykując, żadnego zarzutu zrobić. Ale wyczekiwałem w przemówieniu p. Ministra Klarnera, czy pod względem merytorycznym, o ile chodzi o sam budżet Ministerstwa Skarbu, o uwagi co do dochodów i wydatków, zrobi zarzut zasadniczy. W czem się wyraża głównie referent każdego preliminarza, w czem się wyraża głównie, powiedziałbym, jego indywidualność, w czem wyrażają się zamiary, które on ma co do zmiany stanu rzeczy, jaki jest? Chyba dwóch zdań niema, że w rezolucjach, które proponuje komisji do przyjęcia. Byłem w tem szczęśliwem położeniu, że na 24 rezolucje, które zaproponowałem, zdaje się, 23 czy 22, więc 99% jednomyślnie przyjęto, a inne, zdaje mi się jedną, większością głosów. P. Minister Klarner, analizując poszczególne rezolucje, o ile uważałem, na wszystkie się zgodził. Jakie zarzuty był łaskaw uczynić? Ja zaproponowałem — może nie powinienem tego mówić — zgodnie ze stanowiskiem prowadzącego partament emerytalny, słusznem stanowiskiem, istniejącem wszędzie we wszystkich państwach, żeby całą działalność emerytalną skupić w Ministerstwie Skarbu. Ministerstwo Skarbu dostarcza na to środków, jest to w jego resorcie, chodzi o pieniądze głównie z podatkowych wpływów, zatem jest rzeczą zupełnie słuszną, żeby Ministerstwo Skarbu miało całą tę akcję skoncentrowaną. To była jedna usterka, którą p. Minister Klarner był łaskaw wytknąć, z tem, żeby raczej zamienić to na rezolucję, wzywającą Rząd do zastanowienia się, czy to należy zrobić. Druga rzecz, proszę Panów, o ile chodzi o dochody, to była analiza dochodów z monopolu tytuniowego i spirytusowego. Ja ani słowa o tem nie mówiłem, co można w stenogramie sprawdzić, a co do monopolu spirytusowego odczytam ustęp, który się kryje w mojem sprawozdaniu z uwagami, które p. Wiceminister Klarner był łaskaw zrobić.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PMichalski">„Dotychczas wpłynęło w styczniu 5.000.000, w lutym 12.300.000, w marcu 25.015.000”. A teraz idzie komentarz. „Okres zapasów, tworzonych z końcem r. 1924, odbił się naturalnie przedewszystkiem na wpływach styczniowych”. O tyle się różnię z p. Wiceministrem, że nie widzę przyczyn tylko w stosunkach organizacyjno-administracyjnych, nie wiem czy słusznie, widzę je w zapasach, które były tworzone z końcem 1924, przed tworzeniem się monopolu. Ludzie się zaopatrują w zapasy odnośnego materiału, to istnieje na całym świecie. Im bardziej będą te zapasy malały, tem większe będą wpływy z tego źródła. To jedyna uwaga, którą w tym kierunku napisałem, a która, o ile mi się zdaje, zupełnie się z temi uwagami kryje.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PMichalski">Co do zaległości podatkowych, niech mi wolno będzie wypowiedzieć zapatrywanie odmienne. Ja za rezerwę uważam to, czem sam gospodaruję i czem w każdej chwili dysponować mogę. Rezerwą w mojem pojęciu jest to, że jeżeli mi jutro zajdzie potrzeba wyłożenia na stół 40 milionów, to je mam i mogę to zrobić. Ja osobiście szanuję inne zapatrywania, ale mam takie. Nie uważam za rezerwę podatkową tego, co jest rozproszone po kilkudziesięciu tysiącach płatników, którzy mi są winni. To moja należność, ale nie rezerwa. Może być, że są pod tym względem inne zapatrywania, ale ja mogę mieć inne zapatrywanie.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PMichalski">Również jestem innego zdania, jeżeli chodzi o ustawę celną. Tu jest już zupełne nieporozumienie, powiedziałbym, na temat ustawodawstwa celnego. Ja, Panie Ministrze, za ustawę celną uważam całkiem coś innego niż Pan i jeżeli Pan mówi o wpływie prawa karnego na uchwalenie tego kodeksu, ja tego wpływu nie uznaję w zupełności. Proszę Panów, wszystkie ustawodawstwa zagraniczne w dziedzinie celnej mają duże kodeksy prawa materialnego i formalnego, a jedną cząstką, zazwyczaj ostatni rozdział, to prawo karne. Ale to, że u nas ustawy karnej nie ma jeszcze zupełnie, nie usprawiedliwia tego, że u nas niema wcale ustawodawstwa celnego. Wszędzie ustawa celna jest takim dużym kodeksem, jak prawo cywilne, procedura cywilna i jak prawo karne, a u nas jest tylko ustawa, która ma wszystkiego jakie 11 czy 17 artykułów. To przecież nie jest ustawa celna. Domagamy się jej już od dwóch lat, bo mają to już wszystkie inne państwa. Na dowód, że fakt, iż nie mamy jeszcze prawa karnego i cywilnego, nie stoi na przeszkodzie do wprowadzenia jednolitej ustawy celnej, dam przykład, że 9 kwietnia r. z. Rząd wniósł projekt ustawy stemplowej jednolitej, chociaż niema jednolitego prawa cywilnego i handlowego w Polsce. To przecież niezmiernie trudna konstrukcja, a mimo to Rząd to skonstruował. Myśmy na 39 posiedzeniach — referentem tej sprawy był p. Chełmoński — przerobili tę rzecz i przedstawili i to się dało zrobić. A przecież o ile pod względem kodyfikacyjnym była to rzecz trudniejsza! To, o co mi chodzi, to rzecz łatwiejsza i dlatego tem snadniej żądać można, ażeby ta ustawa dla obrotu naszego handlu zagranicznego tak niezmiernie ważna, jednakowoż przyszła do skutku.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PMichalski">A wreszcie pozwolę sobie zauważyć, że kilku posłów zaatakowało tu ten „trójkąt” opodatkowania, który pozwoliłem sobie Panom przedstawić. Mogą być pod tym względem różne zapatrywania. Zapewne słuszne jest zdanie, że dziś koszty utrzymania są inne, niż przedtem, że dziś życie jest znacznie cięższe i warunki bytu są dziś daleko trudniejsze, niż przedtem, na to wszystko oczywiście zgoda, ale niech mi Panowie nie wezmą za złe, że otwarcie powiem, że jeżeli za czasów niemieckich w Kartuzach corocznie szło do kas skarbowych 3.631 płatników, a dziś idzie 312, to dziś mimo wszystko ten stosunek, który jest, wydaje mi się anormalnym. Wiem, że niemiłem to było dla niektórych Panów, dla niektórych klubów, ale kto obiektywnie na to patrzy, przyzna, że zmniejszenie się z 3.600 na 300 płatników, jest to jednak rzecz może nie całkiem odpowiednia.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PMichalski">P. pos. Chądzyńskiemu muszę przedewszystkiem odpowiedzieć, że rzeczywiście przyznaję się do dwóch wielkich braków, na które zwrócił uwagę. Istotnie powinienem był powiedzieć o bankach państwowych w swym referacie i o nadużyciach górnośląskich. Co się tyczy pierwszej kwestii, to powołałem się na pismo, które jest w referacie z datą i liczbą Ministerstwa Skarbu, gdzie wyjaśniono, z jakich powodów w rozporządzeniu p. Prezydenta o Banku Gospodarstwa Krajowego, tego resortu w budżecie Ministerstwa Skarbu nie zamieszczono. To prawda, ale proszę Panów, nie chciałbym, ażeby to zrozumiane było w innem znaczeniu i inaczej wzięte, jak ja to daję. Niech mi Panowie wierzą, że tak, czy inaczej, sprawozdanie budżetu Ministerstwa Skarbu, gdyby miało być jedynie wyczerpującem źródłem informacyjnem, a już nie krytycznem oświetleniem, to już jest trudną rzeczą. Przecież Panowie wiedzą, że u nas statystyki niema. Proszę wziąć pod uwagę, że wydatek na renty inwalidzkie i emerytury jest tylko w kilku słowach w preliminarzu budżetowym objaśniony. Ile wieczorów i dni wymagało ujęcie i załatwienie tylko takiej jednej rzeczy. Powiedziałem wczoraj, że zdaję sobie świetnie sprawę, że zupełnie niedoskonały jest ten referat, co zresztą Panowie byli łaskawi w poważnej liczbie skonstatować, ale z drugiej strony, są rzeczy, o których wielu Panów jednak mówiło, że rzuciły dość dużo światła na tę czy inną dziedzinę.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PMichalski">P. pos. Chądzyńskiemu chciałbym powiedzieć, że w Komisji Skarbowej postawiłem wniosek, ażeby za wzorem ustawodawstwa francuskiego obrót chlebem z góry na dół przez wszystkie ręce, jakie przechodzi, aż do konsumenta, był od podatku obrotowego wolny.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Głos: To nie przeszło)</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PMichalski">W każdym razie jest to jedna z najważniejszych rzeczy, co do których mnie jako wnioskodawcy specjalnie zarzut ten nie dotyczy.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PMichalski">Następnie, proszę Panów, chciałbym powiedzieć, że zupełną słuszność ma p. prezes Chądzyński, jeżeli twierdzi, że w podatku, zwłaszcza dochodowym nic tak wiele nie znaczy, jak kontrola fasji.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#PMichalski">Ale proszę Panów, ileż Panowie materiału ustawodawczego znajdą w sprawozdaniu mojem. Przedstawiłem ustawodawstwo angielskie, najlepsze, ponieważ w Anglii instytucja fasji istnieje od kilkuset lat, tak, jak w Anglii wszystko istnieje od kilkuset lat. Wskutek tego też zaproponowałem za wzorem Czechosłowacji inne urządzenie, które może dla nas także służyć do tego celu. Przypominam sobie słowa jednego z największych znawców skarbowości w parlamencie austriackim, który powiedział kiedyś, że nie ustawy, lecz wykonanie ich decyduje o tem, czy wola ustawodawcy zostanie spełniona, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PMichalski">P. Chądzyńskiemu w dalszym toku odpowiadając, chciałbym jeszcze powiedzieć, że tak samo, jak między konsumcją a produkcją, na co się zupełnie godzę, musi być harmonia w gospodarstwie państwowem, tak samo wyobrażam sobie, że rolnictwo i przemysł jednakową stosunkowo opieką ustawodawców cieszyć się powinne.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#PMichalski">W tym kierunku, prawda, bardzo jednostronne może, przyznaję, ponieważ tylko co do drugiej materii, niektóre uwagi moje może nie są bez znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A jak było z przemysłem górnośląskim)?</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#PMichalski">Co się tyczy przemysłu górnośląskiego, to również nie poruszałem tej sprawy, ponieważ była ona w Komisji Skarbowej i o ile wiem, została wybrana dla niej specjalna podkomisja.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#PMichalski">Panu pos. Moraczewskiemu chciałbym odpowiedzieć, że nigdy nie mówiłem, jakoby sama waluta miała wpływać bezpośrednio ujemnie na życie gospodarcze. Ale przecież sam p. Moraczewski skonstatował, że wprowadzenie tej waluty, tak jak wprowadzona została u nas, było przyczyną, że. Polska dostała najmniejszy obieg banknotów. Co to znaczy? To znaczy drożyzna kredytu, a w konsekwencji podrożenie kosztów produkcji.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#PMichalski">Godzę się natomiast na drugą rzecz, której również nie poruszyłem a powinienem był poruszyć, że należało domagać się ukrócenia pośrednictwa, ponieważ rzeczywiście ceny pobierane przez pośredników w obrocie są jednym z walnych czynników, które podrażają nasze towary. Przyznaję się do tego błędu, powinienem był to rzeczywiście zrobić.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PMichalski">P. Łypacewiczowi, który był łaskaw dziś te obliczenia rachunkowe tu przedstawić, pozwolę sobie krótko odpowiedzieć następującą analogią. P. Łypacewicz na posiedzeniach naszych raczył wystąpić z twierdzeniem, że we Francji istnieje progresja w podatku gruntowym i progresja w Nowej Zelandii. Na podstawie oryginalnego tekstu ustawy, którą otrzymałem z Francji i z Nowej Zelandii przez konsulat angielski, konstatuję, że twierdzenie p. Łypacewicza było w tym kierunku nieścisłe, bo niezgodne z prawdą. Nie chcę wnioskować z tego, żeby niezgodność z prawdą towarzyszyła również jego wywodom co do niezgodności cyfr, ponieważ, nie mając jeszcze odnośnych materiałów, dla ostrożności, nauczony przykładem właśnie Nowej Zelandii i Francji, muszę sobie oryginalny tekst wziąć i mieć przed sobą, żebym mu w ścisły sposób mógł dać odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#PMichalski">Na końcu pozwolę sobie powiedzieć, że na str. 5 na samem czele mego sprawozdania, zgodnie z najgłębszem mem przekonaniem, wyraziłem zapatrywanie, że przecież niema nikogo tak w tej Izbie, jak poza tą Izbą, ktoby najgłębiej nie wierzył, że te trudności ekonomiczne, które są, zostaną opanowane. A jeżeli jako sprawozdawca obejmuję całokształt zjawisk życia gospodarczego, to muszę wciągnąć wszystkie zjawiska, które według mego przekonania mają dla tego przesilenia znaczenie decydujące, a bez analizy jabym osobiście wysnuć pewnych wniosków nie potrafił. Nikogo jednak nie upoważniałem i przeciw temu zastrzec się muszę stanowczo, do wysnucia stąd wniosku, jakoby była to rzecz, któraby Państwu szkodzić mogła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję zakończenie dzisiejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Wpłynęła interpelacja p. Regera i tow. z P. P. S. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zagadkowej śmierci Karola Pękali, szeregowca 75 pułku piechoty II baonu 4 kompanii w Hucie Królewskiej na Górnym Śląsku dn. 24 kwietnia 1925 r. Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 10 m. 30 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800): a) część 10 Ministerstwo Przemysłu i Handlu, b) część 14 Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Nie słyszę protestu, uważam, że porządek dzienny jest przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 30 wiecz.).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>