text_structure.xml
207 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 3 min. 15 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Stanisław Tugutt, Minister Spraw Wewnętrznych Cyryl Ratajski, Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski, Minister Reform Rolnych Wiesław Kopczyński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Franciszek Sokal, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarz Stanu. W Ministerstwie Skarbu Czesław Klarner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 187 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 188 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze, zasiadają pp. Sołtyk i Weinzieher. Listę mówców prowadzi p. Weinzieher.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Senat przyjął bez zmian projekty: 1) ustawy w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do międzynarodowej konwencji metrycznej, podpisanej w Paryżu dnia [nieczytelne] maja 1875 r. wraz z odnośnym regulaminem i do konwencji dodatkowej metrycznej, podpisanej w Sevres dnia 6 października 1921 r., 2) ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 13 lutego 1924 r. w przedmiocie stosowania na obszarze woj. śląskiego ustaw, dotyczących państwowej służby cywilnej.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Posłowie: Perl, Kaczmarek, Pączek, Wiktor Ostrowski i Zajączkowski usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Dąbskiemu na jeden dzień, Wojtkowiakowi, Malikowi i Plucińskiemu na 2 dni, Szakunowi na 3 dni, Walaszkowi i Pieschowi na 5 dni. Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Zajączkowski i ks. Stankiewicz na 8 dni, Wieworski na 2 tygodnie i Zerbe na miesiąc. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: dalsza dyskusja nad sprawozdaniem Komisji Spraw Zagranicznych i Konstytucyjnej o projekcie ustawy o zatwierdzeniu konkordatu ze Stolicą Apostołską (druki nr 1811, 1735).</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Putek,</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PPutek">Wysoka Izbo! Poruszanie tematów, które załatwione mają być ustawą konkordatową, niestety w Państwie Polskiem należy do zadań nie bardzo przyjemnych i bezpiecznych. Cały aparat administracyjny i cały aparat policyjny Państwa Polskiego jest bowiem nastawiony na tych wszystkich obywateli, którzy ośmieliliby się mieć w tych sprawach swój własny pogląd, swoje własne zdanie.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PPutek">Ze wszystkich prowincji Państwa Polskiego raz poraź dochodzą wieści, dochodzą skargi i zażalenia, że administracja nasza i policja traktuje problemy wyznaniowe tak, jakbyśmy żyli w despotycznym ustroju, jakbyśmy nie mieli za sobą liberalnej Konstytucji polskiej. Trybuna sejmowa jest a raczej powinna być jedynem miejscem, z którego możnaby swobodnie te sprawy omawiać,...</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Nie zawsze.)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PPutek">... ale można stwierdzić, jak słusznie ks. Ilków podniósł, że i z tej trybuny sejmowej nie zawsze można te sprawy w całej pełni swobodnie oświetlić, albowiem przeżywaliśmy i takie momenty, że niejednokrotnie i w Sejmie tamowało się wolność słowa, o ile ta wolność godziła w ultramontańskie interesy.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Głos: W interesy Państwa.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PPutek">Proszę Panów, ktoś powiedział: w interesy Państwa. Nie sądzę, aby Państwo republikańskie miało identyfikować swoje interesy z jakimikolwiek interesami wyznaniowemi. Mniejsza o to, czy Panowie i dziś, broniąc rzekomo interesów Państwa, będziecie próbowali i na trybunie zamknąć komukolwiek usta, obowiązkiem bowiem naszym jest powiedzieć z tej trybuny słowa prawdy, powiedzieć wszystko to, co nasi mocodawcy o tych sprawach, jakie reguluje konkordat, mówią i myślą, oraz jak sobie wyobrażają że sprawa ta powinna być uregulowana.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PPutek">Proszę Panów, stanowisko Rządu wobec konkordatu jest znane, Rząd trzymał się taktyki tajnej dyplomacji; ani razu nie uważał za stosowne przyjść do Sejmu, czy do komisji sejmowych i przedstawić, jakie w tym względzie są jego zamysły, co zamierza w tym względzie uczynić, jakimi drogami i jakimi metodami uważa za stosowne sprawę całą przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Głos: Chociaż kilka razy był wzywany rezolucjami.)</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PPutek">Sejm kilkakrotnie rezolucjami wzywał Rząd do tego — i mogę stwierdzić z tego miejsca — że rezolucje bez względu na to, z którejkolwiek strony Sejmu były postawione, przechodziły jednomyślnie; tak skrajna prawica, jak i skrajna lewica głosowała za rezolucjami, wzywającemi Rząd do uchylenia rąbka tajemnicy, do przedstawienia komisji projektu konkordatu, jaki Rząd wypracował. Niestety, trzeba ze smutkiem stwierdzić, że żaden rząd, a w szczególności także i obecny Rząd p. Wł. Grabskiego, który kwestię konkordatu sfinalizował, ani Wysokiej Izbie, ani żadnej komisji sejmowej swojego projektu konkordatu nie przedstawił, czyli Rząd zignorował jednomyślną opinię Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(Głos: Nie pierwszy raz.)</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PPutek">Jeżeli z tego faktu wyciągnąć mamy pewne konsekwencje, to te konsekwencje nie mogą być inne, jak te, że do takiego Rządu, który lekceważy jednomyślną opinię całego Sejmu, zaufania mieć nie możemy i nie mamy.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PPutek">Rząd jednak, jakkolwiek nie informował się ani w Sejmie, ani w komisjach sejmowych o opinie stronnictw, zasiadających w tej Wysokiej Izbie, to jednak Rząd ten prowadził przecież rokowania konkordatowe, informując o treści swoich zamysłów te wszystkie czynniki poza Sejmem, którym na zawarciu takiego czy innego konkordatu zależało. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego było tym organem władzy państwowej, który w pierwszym rzędzie został powołany do ustalenia tekstu projektu konkordatu. I chyba niema nikogo w Polsce, kto się zagadnieniami politycznemi interesuję, żeby nie wiedział o tem, iż ks. biskup Szelążek był wszechpotężną figurą w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i wielki wpływ na sformułowanie projektu konkordatu wywierał, i że z mocy przynależności swej do hierarchii kościelnej niewątpliwie znakomicie o przebiegu sytuacji w Rządzie swoich adherentów, swoją hierarchię kościelną informował. Tylko Sejm, tylko społeczeństwo świeckie nie mogło się niczego od Rządu dowiedzieć, natomiast wszystkie inne czynniki, a w szczególności hierarchia kościelna znakomicie o przebiegu rokowań była informowana.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#komentarz">(P. Rudziński: Dlatego Rząd ucieka od krytyki, bo go i dziś w Sejmie niema)</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PPutek">Do pracy nad przygotowaniem projektu konkordatu byli powoływani rozmaici bardzo wybitni ludzie. Między innymi pracował nad projektem może najwybitniejszy znawca tego tematu w Polsce — p. profesor Abraham. Jednak tym ludziom nie było dane sfinalizowanie tego dzieła, natomiast Rząd posłużył się w tym celu przywódcą stronnictwa narodowo-demokratycznego — p. Stanisławem Grabskim. Nie wiem, z jakiej racji p. Stanisław Grabski,...</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">(Głos: Dziś Minister.)</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PPutek">... dziś p. Minister Grabski...</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze niewiadomo!)</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PPutek">... miał dane do tego, ażeby ów konkordat w Rzymie przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Głosy na ławach Wyzwolenia: Rodzinne przedsiębiorstwo. Nic dziwnego, że brat brata popiera. Ciekawa rzecz, kiedy p. Grabski swoją ciotkę zrobi ministrem?)</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PPutek">Człowiek, tak wybitnie zaangażowany w robocie partyjnej, mający swój własny oryginalny światopogląd polityczny, znany całemu polskiemu społeczeństwu, ten człowiek został powołany do zawierania konkordatu w imieniu Rządu Polskiego, jakkolwiek u każdego obiektywnie oceniającego te sprawy obywatela mogło i musiało się zrodzić podejrzenie, że p. Stanisław Grabski, tak wybitnie w robocie partyjno-politycznej zaangażowany, z pewnością prace konkordatowe poprowadzi również pod partyjnym kątem widzenia. Tak się też stało. P. Stanisław Grabski prowadząc w Rzymie pertraktacje i finalizując je w postaci projektu konkordatu, rzeczywiście poprowadził tę robotę nie w interesie demokracji polskiej, ale raczej w interesie 14,000 duchownych, piastujących urzędy w kościele rzymsko - katolickim i poprowadził także tę robotę konkordatową w interesie stronnictwa narodowo-demokratycznego. P. Stanisław Grabski ze swoich łamańców politycznych jest doskonale znany. Przecież był już socjalistą, co nie przeszkadza mu obecnie być narodowym demokratą i skrajnym klerykałem. A pamiętamy wybory we Lwowie, wybory uzupełniające do Sejmu Galicyjskiego. P. Stanisław Grabski występował przy tych wyborach jako skrajny antysemita. Zdarzyło się jednak, że żaden z kandydatów przy tych wyborach nie został wybrany, jedynie p. Stanisław Grabski i drugi jeszcze jego kontrkandydat, nazwiska którego sobie nie przypominam, doszli do ścisłych wyborów, przy których głosy żydowskie miały decydować. Nic wówczas nie przeszkodziło antysemicie p. Stanisławowi Grabskiemu w tej chwili zwinąć chorągiewkę antysemicką i być takim filosemitą, że nawet karykaturzysta w lwowskiem piśmie, wydawanem przez p. Brandowskiego, wymalował p. Stanisława Grabskiego w jarmułce i z pejsami.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: P. Grabski jest dobrym geszefciarzem.)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PPutek">P. Stanisław Grabski jest dobrym geschaftsmannem, tylko że p. Stanisław Grabski, jako delegat rządowy zrobił kiepski geschaft dla państwa, a prawica sejmowa mimo to zachwalała ten geschaft jako znakomity. Każdy zrozumie dlaczego!</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PPutek">Sprawę konkordatu forsuje się i w Sejmie niezwykle szybko. W komisji załatwiono ją w przeciągu dwóch tygodni, a teraz w przyspieszonem tempie ma być załatwiona w tej Wysokiej Izbie, a nawet z pewnemi honorami. Jestem członkiem Sejmu od r. 1919, ale nie pamiętam takiego zdarzenia, aby pierwsze czytania ważnych ustaw były na czwartym, czy na piątym punkcie porządku dziennego. Kiedy sprawa konkordatu weszła na porządek obrad Sejmu, wszystkie inne kwestie spadły na dalsze punkty porządku dziennego, a natomiast punkt pierwszy porządku dziennego uhonorowano postawieniem już po raz trzeci sprawy konkordatu.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(Głos: Będzie za to order Grzegorza Św.)</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PPutek">Śpieszycie się Panowie bardzo z tą sprawą i mam przekonanie, że chodzi o szybkie sfinalizowanie tego dzieła, ażeby nazywało się w opinii publicznej, iż p. Stanisław Grabski, ów Solon polski, który tak znakomicie konkordat przeprowadził, jest jedynie predystynowany, ażeby w szybkiem tempie tekę ministerialną uzyskał.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Głos: Już ją ma.)</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PPutek">Przed chwilą Panowie mówili, że jeszcze rzecz niezałatwiona.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PPutek">Rzecz charakterystyczna, że najbardziej za konkordat odpowiedzialne czynniki, w szczególności p. Minister Spraw Zagranicznych, który nam tekst tego projektu konkordatu przedłożył, zupełnie nie uważa za stosowne w obronie tego konkordatu jednego słowa wypowiedzieć. A p. Władysław Grabski, Premier, wysyła do Sejmu swego Wiceministra p. Studzińskiego, znakomitego liberała, z austriackiej szkoły pochodzącego, któremu każę bronić ultramontańskiego projektu. Że p. Studziński „austriacki liberał” z tego się nie świetnie wywiązał, to przypisuję to jego przekonaniom, bo trudno bronić ze swadą i z temperamentem, nieodłącznym od osoby p. Wiceministra, sprawy, w którą sam nie wierzy. A mam przekonanie, że p. Premier i p. Minister Spraw Zagranicznych osobiście nie chcą w tę sprawę się angażować, brać odpowiedzialności za ten akt i dlatego sami do Sejmu nie przychodzą, lecz wyręczają się p. Wiceministrem Studzińskim.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(Głos: Ale są odpowiedzialni.)</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PPutek">O tej odpowiedzialności my jeszcze z tymi panami w odpowiedniej chwili pomówimy.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Oho! Głos na lewicy: Przy wyborach, Panie Kolego, i to nie długo)</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PPutek">Tyle chciałem zaznaczyć co do strony formalnej tego problematu.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PPutek">A teraz co do meritum samej sprawy. — Proszę Panów! Nasuwa się pytanie, z kim Rząd republikańskiego, demokratycznego Państwa konkordat ten zawierał? Dla czyich interesów Rząd ten konkordat zawierał? Otóż ktokolwiek nawet pobieżnie przeglądnął artykuły owego konkordatu, z pewnością musiał dojść do tego przekonania, że konkordatu o takiej treści nie wymagał ani interes Państwa Polskiego, ani interes ogółu świeckiego społeczeństwa polskiego, ale że raczej ów konkordat był zawierany wyłącznie w interesie paru tysięcy obywateli, którzy nazywają się hierarchią kościelną i którzy na mocy tego konkordatu zdobywają w demokratycznem i republikańskiem Państwie stanowe, kastowe przywileje.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I bezkarność. Głosy na prawicy: Zgroza, okropność)</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PPutek">Ksiądz Nowakowski z kpinami...</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#komentarz">(Głos: Z tem mu do twarzy.)</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PPutek">... na poprzedniem posiedzeniu zapytał nas, czy my jesteśmy protestantami, skoro kwestionujemy kompetencję organów, z którymi był ów konkordat zawierany. Nie o to chodzi, z kim ów konkordat był zawierany, tylko o to chodzi,...</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Głos: Jak był zawierany.)</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PPutek">... co słusznie p. Piotrowski powiedział, jak był zawierany i w czyim interesie był zawierany, i my z tego punktu widzenia na ów konkordat chcemy popatrzeć. Raz jeszcze z tego miejsca podkreślić muszę, że ów konkordat był zawierany wyłącznie w interesie 14,000 duchownych świeckich i zakonnych.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(Głos: O organistach zapomniano. Wesołość)</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PPutek">Stwierdzam, że niema ani jednego artykułu w tym konkordacie, któryby uwzględniał interesy katolickiej świeckiej społeczności, natomiast wszystkie artykuły od początku do końca są sformułowane wyłącznie na korzyść kleru zakonnego i świeckiego. Interesu katolików świeckich nikt w tem Państwie nie broni, jakkolwiek Rząd Państwa demokratycznego i republikańskiego zawierając konkordat, powinien był przedewszystkiem, gdy istnieje konflikt między interesami świeckich katolików a między interesami duchownych tego wyznania, powinien był należycie zastąpić i obronić interes świeckich katolików, stanowią oni bowiem podstawę tego Państwa, jeśli się uwzględni fakt, iż ludności katolickiej w Państwie Polskiem jest około 18.000.000. Tymczasem Rząd nad żądaniami świeckich obywateli przeszedł do porządku dziennego, a ksiądz Nowakowski, wszedłszy na trybunę, z patosem zapytywał: czy Panowie chcecie wprowadzić nową herezję do kościoła, czy Panowie chcecie przez takie stawianie sprawy wywołać schizmę w kościele? Nie, proszę Panów, tu nie chodzi o narodowy kościół, tu nie chodzi o schizmę, tu nie chodzi o herezję, ale tu chodzi o takie ujęcie sprawy stosunku Państwa do Kościoła, jakie we wszystkich demokratycznych państwach się spotyka.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PPutek">Kwestia wpływów świeckiej społeczności w sprawach Kościoła nie jest wynalazkiem „heretyków” ani „schizmatyków”, ale nawet gorący próżelici kościoła rzymsko katolickiego przyznać muszą, iż była praktykowana oddawna, a poglądu, że świeckim należą się pewne prawa również i w kościele, nikt też dotąd w samym kościele nie potępił. Przecież hierarchia kościoła rzymskiego, o ile sięgniemy w przeszłość, była dobierana przy współdziałaniu osób świeckich i nikt nigdy tego nie uważał za jakiś zamach na Kościół, za schizmę, za herezję. Konkordaty średniowieczne, zawierane z monarchami, gwarantowały dla świeckich osób w postaci prawa patronatu przywilej wskazywania, kto ma piastować urzędy kościelne i to prawo patronatu obowiązuje po dzień dzisiejszy. Ono jest anomalią w dzisiejszych stosunkach, bo jest przywiązane do latyfundiów dworskich, ale w każdym razie to prawo gwarantowało ingerencję dla czynników świeckich w kwestiach wyznaniowych. A przecież pamiętamy krakowskiego kardynała Puzynę, który na „conclave” w Rzymie nawet z Duchem Św. wojnę prowadził, imieniem austriackiego rządu zakładając veto przeciw wyborowi kardynała Rampolli na papieża. I czynił to Puzyna na zasadzie starych przywilejów austriackich, które Habsburgom gwarantowały wpływ polityczny na dobór rzymskich papieży.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(P. Stroński przerywa)</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PPutek">Panie Stroński, ja jestem starszy katolik, jeżeli o pokolenie chodzi, aniżeli Pan, niech Pan pozwoli, bym ja w tych sprawach miał lepszy głos.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PPutek">Tu nie chodzi o jakieś niezmienne urządzenia, wynikające — jak nasz kościół — z prawa Bożego, albowiem wpływ katolików świeckich na normowanie stosunków w Kościele jest pomysłem ludzkim, a czy zasada ta będzie lub nie będzie obowiązywać, o tem też będą decydowali ludzie, którzy mogą sprawę tak lub inaczej załatwić. I dlatego każde stronnictwo ludowe ma prawo domagać się od Rządu, ażeby ten Rząd, prowadząc w Rzymie rokowania z Watykanem, przedewszystkiem pamiętał w tych rokowaniach o interesach 18-milionowej społeczności świeckiej, a na drugim planie stawiał interesy 14.000 rzymsko-katolickich duchownych. Rząd Rzeczypospolitej na tę drogę nie poszedł, Rząd Rzeczypospolitej doprowadził nawet do połamania dotąd istniejących praw, jakie społeczność świecka w kościele rzymsko katolickim posiadała, Rząd poszedł na koncepcję stworzenia wyłącznej, jedynej dyktatury kleru w zakresie spraw kościelnych.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#PPutek">Wobec tego stanowiska Rządu pragnę wyjaśnić, jak nasze stronnictwo ustosunkowało się do konkordatu. Stwierdzam z tego miejsca, że jako stronnictwo demokratyczne, pragniemy, aby zasady demokratyczne nie tylko na papierze figurowały, ale aby one również i w życiu urzeczywistnione zostały. W myśl tego pragniemy, aby kościołowi, ale kościołowi w tem znaczeniu, iż kościół ten jest to 18,000,000 świeckich a nie jedynie 14.000 duchownych, powinna przysługiwać pełna wolność i będziemy się przeciwstawiać bez względu na to, jak się nasz stosunek do kościoła unormuje, wszystkim tego rodzaju tezom i poczynaniom, któreby próbowały ową wolność kościoła naruszyć. To jest nasze programowe stanowisko, które nie tylko z naszego programu partyjnego wynika, ale wynika ono również i z ducha i z treści naszej Konstytucji. Chcąc pełnej wolności dla kościoła, rzecz jasna i oczywista, że przeciwstawiamy się wszelkim zamysłom, któreby próbowały w zakresie normowania stosunków wyznaniowych wprowadzić regime „cezaro - papizmu”, „józefinizmu” i „Polizei Staatu”. Nie sądzę, ażeby prewencyjne środki policyjne, z ery absolutyzmu pochodzące, a jeszcze dziś stosowane w zakresie normowania stosunków wyznaniowych, komukolwiek, a w szczególności Państwu Polskiemu mogły jakiekolwiek przynieść korzyści. Dlatego też te scholastyczne dysputy na ten temat, czy Prezydent Rzeczypospolitej powinien posiadać prawo nominacji biskupów, czy też, że wystarczy mu prawo veta - są dla nas dysputami najzupełniej obojętnemi. Są państwa, w których biskupi urząd swój uzyskują na podstawie swobodnego obioru przez hierarchię kościelną, którzy są znakomitymi patriotami, a można przytoczyć litanię biskupów nazwisk takich, na których nominację wielki wpływ posiadało państwo, którzy jednak interesom tego państwa niejednokrotnie się przeciwstawiali. W samym fakcie doboru hierarchii kościelnej przez Głowy państw, czy nimi byli cesarz, czy król, czy Prezydent Republiki, widzimy nawet uchybienie powadze ich urzędu. Prawo kościelne uznaje panujących za wikariuszy papieskich.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#PPutek">Nie chcemy więc sprowadzać urzędu najwyższego zwierzchnika Rzeczypospolitej Polskiej do roli wikariusza Papieskiego, który będzie z Papieżem chandryczyć się o to, czy Kasper czy Melchior będzie biskupem w tem lub innem mieście.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#komentarz">(P. A. Piotrowski: Albo Putek)</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#PPutek">Albo kościelny z Poznania p. Piotrowski.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#PPutek">Gdyby Państwo przy jego ustroju republikańskim i parlamentarnym, chciało arogować dla siebie wpływ na dobór hierarchii kościelnej, to nie wywiąże się z tego dobrze ani dla interesów państwa, ani dla interesów danego wyznania. Bo jak Panowie sobie wyobrażacie dobór hierarchii kościelnej przez Państwo? Jeżeli będzie chodziło o dobór biskupów, kogóż p. Grabski będzie pytał o radę? Czy będzie się pytał panów z Narodowej Demokracji, czy też Piastowców, czy Wyzwolenia, czy P. P. S? Więc może rząd lewicowy będzie próbował wyszukiwać wśród siebie kandydatów lewicowych na biskupów a znów rząd prawicowy samych endeków zamianuje? To byłoby rzucaniem całej hierarchii kościelnej, całego aparatu wyznaniowego, całej organizacji kościelnej na pastwę polityków, w służbę interesów poszczególnych partii. Dlatego też my, stojąc na stanowisku rozdziału kościoła od państwa, uważamy, że nie jest celowem i wskazanem w tej chwili stwarzanie jeszcze silniejszego węzła, któryby kościół z państwem jeszcze mocniej wiązał i zespalał. Zerwanie bowiem tych węzłów nastręczać może w przyszłości bardzo wielkie trudności.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#PPutek">Na zasadzie konkordatu, Napoleon poszedł tak daleko, że nawet 50 duchownych, potępionych poprzednio przez kurię rzymską, wprowadził na stolice biskupie, a kilkunastu pupilów Stolicy Apostołskiej musiało zrezygnować ze swych djecezji. Ale i ci biskupi konkordatowi więcej sprzyjali papieżowi niż Napoleonowi. A czyż te praktyki nominacyjne, stosowane od czasu Napoleona aż do momentu przeprowadzenia rozdziału kościoła od państwa we Francji, dały jakieś korzyści państwu francuskiemu? Jednozgodnie wszyscy stwierdzają, że konkordatowi biskupi, którzy nominacje swoje dzięki protekcji rządu zyskiwali, byli skrajnymi ultramontanami, z którymi rządy miały ustawiczne kłopoty. To wynikało z ich psychiki, bo oni takie pochodzenie swoich urzędów uważali za przekleństwo i dlatego wierną służbą wobec Rzymu chcieli zmazać z siebie klątwę swego pochodzenia.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#PPutek">Dwóch tylko biskupów za ten cały okres posiadała Francja wiernych konkordatowi i oddanych rządowej polityce, ale kuria watykańska potrafiła jednemu i drugiemu kark skręcić. I tak w r. 1903 udowodniono jednemu z tych konkordatowych biskupów, że zbyt czule przemawiał do przeoryszy zakonu karmelitanek bosych, a drugiemu wmówiono, że należy do loży masońskiej i podburzono przeciw niemu społeczność katolicką tak dalece, że nawet dziatwa szkolna olejów świętych z jego rąk przyjmować nie chciała.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#PPutek">Ktokolwiekby sądził, że przez konkordat zawarowane prawo veta czy nominacji doskonałych biskupów dla państwa dobierze — ten się myli. My pod tym względem żadnych złudzeń nie mamy. Z mianowanymi przez rząd biskupami porobił lud polski smutne doświadczenie. Austria mimo wypowiedzenia konkordatu posiadała biskupów, z których przeważna część była nominowana przez Habsburgów za doradą rozmaitych prezydentów gabinetów austriackich. Przecież kiepski konceptowy urzędnik skarbowy Puzyna został krakowskim biskupem dzięki protekcji potężnej familii Badenich. Jak wtajemniczeni powiadali, został Puzyna tym biskupem dzięki simonii, albowiem Puzynowie mieli u Badenich wielkie wierzytelności i za cenę oddania bogatego biskupstwa krakowskiego Puzynie te wierzytelności podobno zostały Badenim odpisane.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#komentarz">(Głos: Zawsze putkowskie „podobno”.)</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#PPutek">Potentatowi hr. Kazimierzowi Badeniemu zawdzięczał więc Puzyna infułę biskupią! Tacy to biskupi pierwsi walczyli z ruchem ludowym w Małopolsce. Pierwsze przekleństwa, jakie wychodziły przeciwko demokratycznej polityce ludowej, pochodziły od owych biskupów. W r. 1896 biskup tarnowski Ignacy Łobos wystosował następującą odezwę do duchowieństwa, wzywającą do prześladowania ruchu ludowego: „Przekonawszy z publicznych ogłoszeń lwowskich pism i z osobnych sprawozdań nam przez naszych kapłanów złożonych, że ludowy komitet przedwyborczy we Lwowie” — należeli do tego komitetu ś. p. Karol Lewakowski i obecny senator Wysłouch, „że ludowy Komitet przedwyborczy we Lwowie z radykalnych żywiołów powstały, bez wszelkiego względu na położenie nasze stawia hasła, przeciwne naszym dziejom, burzące cześć i posłuszeństwo dla kościelnej hierarchii i rządowej, dla inteligencji, pracy i odziedziczonych praw majątkowych i socjalnych, postanowiliśmy zawezwać uprzejmie WW. Braci i Synów naszych do wystąpienia przeciw tej agitacji. Dobro kraju naszego wymaga, aby WW. kapłani nie usuwali się od prawyborów, aby powagi centralnego komitetu bronili i lud nasz ostrzegali przed naukami i dążnościami owych radykalistów, którzy pragną wywrócić nasz ustrój społeczny. Już zaś nie tajne nikomu, że owi mniemani przyjaciele ludu nie mają na oku dobra tego ludu, ale sami z agitacji ciągną zyski z owych kół rewolucyjnych, którym dostarczają funduszów śmiertelne wrogi naszej monarchii, naszego kościoła katolickiego i naszego narodu polskiego”. Tak brzmi pierwsze potępienie ruchu ludowego przez biskupa Łobosa. A już w roku następnym 1897 Puzyna, Łoboś i inni biskupi wyjednali w Rzymie rzucenie klątwy na ś. p. ks. Stojałowskiego za to, że odważył się przeciwstawić polityce broń Boże, nie kościoła katolickiego, ale polityce obszarników galicyjskich. Taką samą klątwę na pisma ludowe w r. 1903 rzucił nominowany przez rząd biskup tarnowski Wałęga. A czy były lepsze stosunki w b. dzielnicy rosyjskiej? Tu jest świadek, tu jest żywy dowód, kol. Manterys, dziś należący do prawicy, którego biskup kielecki wyklął za to, że odważył się czytać pismo „Zaranie”.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy)</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#PPutek">Czy sądzicie Panowie, że oddanie biskupów przez nominację w służbę temu czy innemu stronnictwu politycznemu zabezpiecza swobodny rozwój demokracji w Polsce. P. Stanisław Grabski szczyci się tem, że nam prawo veta przywiózł z Rzymu, szczyci się tem, że przywiózł nam rotę przysięgi biskupów, która zresztą nie jest jego wynalazkiem, lecz jest pogorszonem wydaniem roty przysięgi zawartej w konkordacie Napoleońskim. Myli się p. Grabski, jeżeli sądzi, że od przysięgi zależny jest stosunek kościoła do Państwa, że przysięga reguluje stosunek obywateli do Rzeczypospolitej. Kto ma prawo związywania i rozwiązywania na ziemi na to, żeby było związane czy rozwiązane i w niebie, ten pokieruje tą przysięgą i swojem sumieniem tak, jak to będzie potrzebne dla jego interesów. Dlatego drewniane formuły przysięgi p. Grabskiego, zawarte w konkordacie, nas nie wzruszają i tem nam oczu nikt nie zamydli.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#PPutek">A modlitwy? Co pod tym względem p. Grabski zrobił w konkordacie, jest raczej szyderstwem z kościoła katolickiego, bo kościół katolicki modlitw swoich chyba nie chce sprzedawać, a p. Stanisław Grabski, umieszczając obowiązek modlitwy za Polskę w kontrakcie zwanym konkordatem, uczynił z modlitwy przedmiot handlu między Polską a Rzymem. Czyż nie jest to szyderstwo z uczuć religijnych? Mamy tyle zaufania do ks. Nowakowskiego, że nawet gdyby w konkordacie nie było tego szyderczego postanowienia, to ks. Nowakowski za darmo Mszę Św. za Ojczyznę odprawi.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#komentarz">(Wesołość. Różne głosy. P. ks. Nowakowski: Za Pańskie nawrócenie zawsze. Wesołość)</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#PPutek">Toby z pewnością zbyt drogo kosztowało. Proszę Panów! Ks. Nowakowski tu z tej trybuny podnosił, że jura stole i oparty na nich handel obrzędami, jaki rzekomo z konieczności życiowej odbywa się w naszych parafiach, jest dla niego wstrętny. „My chcemy jura stole znieść” — wołał ks. Nowakowski — a myśmy mu potakiwali. Ale p. Grabski w swoim konkordacie stworzył „jura stolae” w nowej postaci. Polska płaci bowiem za owe kilkadziesiąt mszy, jakie za Rzeczpospolitą Polską zostaną odprawione!</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski: Jaki Pan jest przewrotny, to coś okropnego.)</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#PPutek">Nie sądzimy, żeby to stanowić miało istotną wartość tego konkordatu i dlatego nad temi sprawami przechodzimy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski: Czy Pan prawo kończył?)</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#PPutek">Podnoszono tu, że konkordat ma brak, bo nie uwzględniono w nim „placetum regium”. Twierdzono, że należy urządzić stosunek Kościoła do Państwa w ten sposób, by każda bulla papieska, każde „breve”, każdy nieomal list pasterski, wydany przez biskupa, powinien być przedkładany panom ministrom do łaskawego wglądu, aby zadecydowali, czy są prawomyślne i czy można je ogłosić. Uważamy, że te precedensy byłyby dla demokracji polskiej niebezpieczne. Czyż jadąc na jakiś kongres międzynarodowy i uchwalając tam rezolucje, mielibyśmy przychodzić z niemi do p. Ministra Studzińskiego i prosić, aby raczył swoje „placetum” dać na to, ażebyśmy mogli to ogłosić? Chyba na takie ujęcie sprawy zgodzićbyśmy się nie mogli.</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#komentarz">(Głos: Bo Wy nie jesteście państwowi)</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#PPutek">Proszę Panów, Państwu to nic nie daje. Czytałem w gazetach, że Papież już sobie ustawił w Watykanie aparat radio - telegraficzny i telefoniczny i mam przekonanie, że breve i bulle papieskie rozszerzane będą po całym świecie nie na piśmie, ale w drodze radio i żaden Minister Wyznań Religijnych, żaden Minister Spraw Wewnętrznych nie jest w stanie rozpowszechnianiu się ich przez — „placetum” zapobiec.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#PPutek">Wobec nowoczesnych środków technicznych, żaden policjant nie jest w stanie kolportowaniu rzymskich dekretaljów przeszkodzić. Policyjne środki prewencyjne tu na nic się nie zdadzą. Z reminiscencjami absolutyzmu musimy skończyć bo na nic nam to nie jest potrzebne (Różne głosy: Głos: A co z Kościołem Narodowym?) Owszem, ja i o tej sprawie z Panami pomówię.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#PPutek">Panie Kolego Matłosz, Pan nie jesteś na wiecu, na odpuście w Choczni, jesteś pan w Sejmie, niech pan będzie łaskaw cierpliwie wysłuchać.</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#komentarz">(Różne głosy. Wicemarszałek Gdyk dzwoni. P. ks. Nowakowski: To jest wiecowa mowa).</u>
<u xml:id="u-3.72" who="#PPutek">Proszę Panów, rozpęd i rozmach hierarchii kościelnej do zagwarantowania sobie w Państwie Polskiem wielkich przywilejów wywołuje i w Polsce antyklerykalny odruch i wywołuje w Polsce taki sam odruch, jaki wywołał wszędzie na święcie. I przyznać z tego miejsca muszę, że stronnictwami, które były awangardą w walce z klerykalizmem wojującym, wszędzie na świecie były dotąd stronnictwa robotnicze. Lecz Panowie i temu nie zaprzeczą, że ta walka, jaką klerykalni prowadzą ze społecznością świecką, wyprowadziła już i chłopów w Polsce z równowagi, i że chłopi ci wzmacniają swojemi szeregami obóz, który domaga się ostatecznego uregulowania stosunku do wojującego klerykalizmu, na zasadzie rozdziału kościoła od Państwa. Stronnictwo nasze nabrało przekonania, że oddzielenie kościoła od Państwa jest jedynym sposobem wzięcia na cugle rozbrykanych chłopów i uczynienie z nich obywateli lojalnych, podporządkowanych prawu państwowemu i nie roszczących sobie pretensji do panowania nad całem naszem życiem publicznem. Gdyby demokracji francuskiej nie poparli chłopi francuscy, nie byłoby dziś rozdziału kościoła od państwa we Francji; gdyby nie chłopi bawarscy, to konkordat z tą klerykalną Bawarią byłby daleko gorzej wyglądał. Pamiętajcie Panowie, że w Bawarii konkordat zawarty z Rzymem przyjęto 71 głosami przeciw 54, a więc w tak klerykalnej Bawarii, aż 54 posłów protestowało przeciw podobnemu ustosunkowaniu kościoła do państwa.</u>
<u xml:id="u-3.73" who="#PPutek">Chłopi czescy byli do niedawna bodaj jedynymi chłopami w całej Europie, którzy jasno i szczerze reklamowali swoją nieprzychylność w stosunku do uroszczeń kleru, a chwała Bogu obecnie i chłop polski stanął na tem samem stanowisku. Jeżeli na naszym kongresie uchwaliliśmy programowe postanowienie, że dążymy do rozdziału kościoła od państwa, to najgłówniejszym agitatorem, który tę sprawę na naszym kongresie przeprowadził, był p. Stanisław Grabski z jego konkordatem. Dlatego też nasze stronnictwo, jeżeli Panowie kiedyś będą próbowali p. Grabskiego kanonizować, z pewnością do tego dopomoże i pomnik mu wystawi, bo nikt inny, jak Grabski był tym, który przez konkordat otworzył oczy nawet ostatniemu ciurakowi w Rzeczypospolitej, do czego Panowie zmierzacie. Panowie swoją demagogią i frazesami demagogicznemi z nami tego procesu nie załatwicie. To, że Wy macie 14 czy 15 tysięcy duchownych, którym każecie na jedną nutę śpiewać i z ambon nas wszystkich wyklinać, to nas zupełnie nie przeraża, bo wśród rzeszy chłopskiej jest więcej niż 15 tysięcy takich, którzy wędrowali po szerokim świecie, którzy byli w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, byli i są we Francji, i przypatrzyli się i stwierdzili, że w tych mądrze rządzących się państwach, lud ma więcej wolności, dzięki rozdziałowi kościoła od państwa. Wasze frazesy, Wasze fałszywe tezy, na ten temat stawiane, nie mogą się ostać wobec tej świadomości ludu, jaką posiada on na zasadzie doświadczenia i obserwacji stosunków. Zdajemy sobie sprawę z trudności unormowania w obecnej chwili stosunku kościoła do Państwa na zasadzie rozdziału kościoła od Państwa. Wiemy, że w tej chwili obowiązującym jest przepis, zawarty w naszej Konstytucji, który każę rządowi i Sejmowi na zasadzie konkordatu ten stosunek normować. Program rozdziału kościoła od Państwa jest naszym programem na jutro. Dziś musimy stać na gruncie Konstytucji, póki ona zmieniona nie będzie, do czego dążyć będziemy. Z punktu widzenia Konstytucji musimy dziś problem ten ocenić. Oceniając go z tego punktu, odpowiadamy Panom krótko i węzłowato: walczymy przeciw temu niezgodnemu z Konstytucją konkordatowi, ten antykonstytucyjny konkordat zwalczamy w Sejmie i zapowiadamy Panom, że ten konkordat zwalczać będziemy w granicach i w majestacie prawa także poza Sejmem. Będziemy mobilizować przeciw niemu opinię publiczną. Rzesza ludowa głośno już wyraża przekonanie, że Państwo Polskie nie na to zostało stworzone, aby było podnóżkiem 14 tysięcy księży, że Państwo Polskie nie na to istnieje, aby kasy swoje otwierało do pompowania tym, którzy ubóstwa nauczają, a za mamoną uganiają, że Państwo Polskie nie jest państwem przywilejów stanowych, ale jest wolną, demokratyczną Republiką, w której czy szlachcic, czy kapitalista, czy ksiądz, czy chłop, czy robotnik, jedne i te same prawa mieć powinien. Tymczasem Rząd nasz stanął na tem stanowisku, że należy Państwo Polskie, oraz świeckich obywateli ogołocić z praw, jakie inne Państwa i ich obywatele w stosunku do kościoła posiadają.</u>
<u xml:id="u-3.74" who="#PPutek">Powiedziałem, że nie jesteśmy za prewencyjnemi środkami policyjnemi, któreby organom rządowym nakazywały mieszanie się do wewnętrznych spraw kościoła. Ale nigdy tego doradzać nie będziemy i doradzać nie możemy, aby Państwo Polskie ze swoich rąk wypuszczało te wszystkie środki represyjne, które są w stanie utrzymać duchowieństwo w dyscyplinie i w posłuszeństwie dla świeckiego prawa. Tymczasem konkordat p. Stanisława Grabskiego doprowadził do tego, że Państwo Polskie zachowało wprawdzie dla siebie zupełnie zbędne prewencyjne środki policyjne, sięgające ery Józefa I-ego, a wypuściło ze swoich rąk środki represyjne, które najlepiej gwarantowały Państwu, że potężna organizacja kościelna nigdy nie będzie mogła i nie będzie w stanie przeciwko Państwu się zwrócić.</u>
<u xml:id="u-3.75" who="#PPutek">Proszę Panów! Konkordat zawarty z Austrią w pewnych postanowieniach przypomina konkordat zawarty z Polską, zwłaszcza jeżeli chodzi o sposób stosowania środków dyscyplinarnych do duchowieństwa. Otóż konkordat austriacki, zerwany potem przez Austrię, postanawiał, że środki represyjne wobec duchownych, na wypadek konfliktu z Państwem, ma prawo i obowiązek stosować jedynie konsystorz biskupi. Państwo godziło się, by w wypadku, gdy ksiądz naruszał postanowienia prawa państwowego, gdy postępowanie jego godziło w porządek publiczny, ingerencję miała kuria biskupia. Do czego to doprowadziło? Mam w ręku umotywowanie przedłożonego przez rząd austriackiej Radzie Państwa projektu ustawy o stosunkach zewnętrznych kościoła katolickiego. Otóż z motywów tych wynika, że rząd uważał za błąd oddanie wyłącznie w ręce biskupów środków represyjnych w stosunku do kleru i dlatego doradzał, aby państwo z powrotem wzięło je w swe ręce.</u>
<u xml:id="u-3.76" who="#PPutek">Najważniejszem zagadnieniem dla rządu było utrzymanie lojalności duchowieństwa do państwa. W protokołach austriackiej Rady Państwa czytamy — tłomaczę z niemieckiego — że w czasie od 1855 r. do 1871 r. w ogólności zaistniały 124 wypadki ścigania sądowo-karnego duchownych, a z tego 112 kończących się zasądzeniem, ale nie zdarzył się ani jeden wypadek, w którymby ordynariat biskupi orzekł o utracie beneficjum kościelnego na tej podstawie, że księdza skazano wyrokiem sądu państwowego. Tylko w kilku wypadkach próbowano cokolwiek zrobić, ale prowadzono ową procedurę w tak niedołężny sposób, że Państwo ze swojemi wyrokami zostało bezsilne, a biskup, co chciał to robił, nie pozwalając, by włos z głowy spadł zasądzonemu księdzu. Dlatego też austriacka Rada Państwa poszła na inną drogę, oddzieliła zupełnie kwestię ducha od kwestyj doczesnych, od kwestyj majątkowych i ustawą z roku 1874 obsadę urzędów kościelnych zostawiła biskupom, ale natomiast państwu zagwarantowała prawa nadawania i odbierania beneficjów kościelnych, oraz wypłacania ze Skarbu Państwa i zamykania wypłaty uposażeń. Duchownemu, który dostał instytucję kanoniczną na dane probostwo, delegat władzy państwowej oddawał w posiadanie probostwo i kasa państwowa wypłacała mu dotację. Jeżeli ten duchowny wyrokiem sądowym, czy na zasadzie decyzji państwowej władzy administracyjnej uznany został za przestępcę, w takim razie rząd zamykał mu pensję, odbierał mu zarząd majątkiem kościelnym i grunt wypuszczał w dzierżawę, przyczem dochód z probostwa wpływał do funduszu religijnego. I to był doskonały środek utrzymania duchowieństwa w karbach dyscypliny. Tymczasem co zrobił nasz Rząd? Nasz Rząd nie tylko instytucje kanoniczne na urzędy kościelne, ale również i wprowadzanie w posiadanie majątku kościelnego, oddał biskupom, a Państwo tylko w drodze jakichś nowych kontraktów, zawieranych pomiędzy Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego a kurią biskupią, których zawieranie może trwać latami, może domagać się ukrócenia niewłaściwego postępowania księży, czyli, że Państwo nie ma w swem ręku środków represyjnych wobec rozbrykanych duchownych, bo środki te pozostawiono przy władzy kościelnej, zwłaszcza, że i wypłata pensji na zasadzie tego konkordatu ma być dokonywana za pośrednictwem biskupów, czyli, że blisko 7.000 proboszczów, którzy dotąd uważali Państwo Polskie za swego dobrodzieja, skoro rządowa kasa skarbowa wypłacała im miesiąc w miesiąc remunerację, dziś tych 7,000 proboszczów zostało oddanych w niewolę biskupom! I ten potężny środek dyscypliny konkordat z ręki Państwa wytrącił! To nie jest normalne uregulowanie stosunku Kościoła do Państwa. To też widząc jak przedstawiciel Państwa lekko ogołocił Państwo z praw, zmuszeni jesteśmy choćby z tej racji przeciw takiemu konkordatowi głosować.</u>
<u xml:id="u-3.77" who="#PPutek">Uczyli mnie wybitni profesorowie prawa kościelnego, ale żaden z nich nie twierdził nigdy, żeby kościół mógł żądać specjalnego przywileju dla duchownych, jakiegoś „privilegium custodie, przywileju kryminału. Tymczasem Państwo Polskie, względnie jego przedstawiciel, wbrew wyraźnemu postanowieniu Konstytucji, iż Rzeczpospolita Polska żadnych przywilejów stanowych nie uzna je, wytworzyło w konkordacie nowy przywilej stanowy, „przywilej kryminału”, który z rąk władzy państwowej ów środek represyjny wytrąca i oddaje go całkowicie pod kontrolę i do dyspozycji biskupów i opatów klasztornych, a w gruncie rzeczy gwarantuje dla księży bezkarność. Proszę Panów! A cóż powiedzieć o takiem sformułowaniu stosunku prawa kościelnego do prawa państwowego, jakie zawiera konkordat. Jest to sformułowanie ubliżające powadze wielkiego Państwa, jakim jest Polska. Podobne sformułowanie znajdujemy tylko w konkordatach jakichś egzotycznych republik. Naprzykład Rzeczpospolita Kolumbijska ma w zupełnie analogiczny sposób ujęty stosunek Kościoła do Państwa. Ksiądz Biskup Szelążek, wielki matador w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, właśnie na len temat pisał artykuły i zalecał Polsce wzorowanie się na konkordacie Rzeczypospolitej Kolumbijskiej, jako najodpowiedniejszym dla Państwa Polskiego. Według tego konkordatu, kościół katolicki w Kolumbji „cieszyć się będzie pełną i całkowitą wolnością i niezależnością od władzy politycznej i dlatego ta ostatnia w żaden sposób nie będzie przeszkadzała wykonywać swobodnie jego władzy duchownej i całkowitej jurysdykcji kościelnej i rządzić się będzie kościół i kierować według praw swoich”. Porównajcie Panowie treść tego artykułu z artykułem 1-szym naszego konkordatu. Inne słowa, ale treść pierwszego artykułu naszego konkordatu jest identyczna, pokrywająca się z art. 2 konkordatu owej egzotycznej amerykańskiej Republiki Kolumbijskiej.</u>
<u xml:id="u-3.78" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To jest jeden i ten sam kościół.)</u>
<u xml:id="u-3.79" who="#PPutek">Ten artykuł pierwszy będzie kamieniem, na którym cały konkordat w przyszłości się wywróci. Ten artykuł wytworzy niezliczoną ilość konfliktów pomiędzy Państwem Polskiem a kurią rzymską.</u>
<u xml:id="u-3.80" who="#PPutek">Pan Grabski, przychodząc na Komisję Spraw Zagranicznych i na Komisję Konstytucyjną, przedkładał nam: to się ma rozumieć w ten sposób, tamto ma się rozumieć w inny sposób. Jeszcze konkordat nie jest ratyfikowany, a już mamy niezliczoną ilość interpretacji. O jednej chcę wspomnieć. Mam wrażenie, że ta interpretacja, która mówi, że na zasadzie art. 1 konkordatu, społeczność katolicka świecka w Państwie Polskiem została całkowicie odarta z praw swoich, jakie w sprawach kościelnych posiadała, że ta interpretacja jest całkowicie uzasadniona.</u>
<u xml:id="u-3.81" who="#PPutek">Dla nas kamieniem obrazy jest postanowienie, dotyczące administracji majątków kościelnych i postanowienie, dotyczące podatków kościelnych. Według prawa, które ludowi przyznały nawet rządy zaborcze, lud ten miał prawo przez wybrane z grona swego osoby wpływać na administrację majątków kościelnych. Nie kto inny, tylko sam lud, przez swoich na zasadzie ustawy wybranych pełnomocników, miał prawo opodatkować się na cele wyznaniowe. Tymczasem p. Stanisław Grabski, zawierając konkordat, jednem pociągnięciem pióra przekreślił dotychczasowe prawa, jakie społeczność świecka posiadała i poszedł wzmacniać despotyzm hierarchii kapłańskiej, ufundowany na granicie prawa kanonicznego, oddając kwestię administracji majątków kościelnych i kwestię podatków kościelnych wyłącznie tylko w ręce kleru.</u>
<u xml:id="u-3.82" who="#PPutek">Pan Grabski miał odwagę przyjść na Komisję Spraw Zagranicznych i Konstytucyjną zawracać nam głowę, że to nie prawda, to być nie może, że dozory kościelne, komitety parafialne kościelne wszystkie zostaną, że zniesienie ich nie wynika wcale z postanowień prawa konkordatowego. A jednak, te wszystkie zapewnienia p. Posła, a obecnie Ministra Grabskiego są złudne. Mam przed sobą pismo, nazywa się ono „Przegląd Katolicki”, wydawane w Warszawie, przez księdza Ignacego Kłopotowskiego. W tem piśmie z 13 kwietnia 1924 r. jest pomieszczony artykuł pod tytułem „Dozory kościelne”. Parę wierszy tylko z tego artykułu Panom Kolegom przeczytam, ażebyście zrozumieli całą nicość zwodniczej argumentacji p. prof. Grabskiego i p. wiceministra Studzińskiego. Otóż autor tego artykułu, jakiś ksiądz pisze: „Dozory kościelne są niezgodne z prawem kościelnem dla względów, które zaraz przedstawimy. Przedewszystkiem są wybrane przez parafię, a nie przez kościół. Tymczasem własność kościelna winna być pod zarządem i opieką kościoła. Tego istota rzeczy wymaga; paraf ja jest kościołem, ale tylko jego częścią i do zarządu majątku kościelnego może być o tyle powołana, o ile ją do tego sam kościół zawezwie. Tę zasadę stwierdzają nasze prawa podstawowe objęte Konstytucją, kościół rządzi się swemi prawami, kościół posiada swoją własność, a więc kościół sam zarządza swoim majątkiem zgodnie z prawem kościelnem. Rządy dawniejsze, chcąc ograniczyć kościół w rządzeniu jego majątkiem, stworzyły dozory kościelne i dokonały swego; kościół został ograniczony w swoim zarządzie, a nawet powiedzmy jasno, niekiedy w swem posiadaniu. Dlatego to Stolica Apostołska dopiero wtedy pozwoliła na asocjacje djecezjalne we Francji, kiedy się przekonała, że asocjacje te w zupełności zależą od kościoła, i że prawa państwowe tej niezależności kościoła nie będą tamowały”. Stanowisko autora tego artykułu całkowicie podzielam, albowiem ono znajduje uzasadnienie w prawie kanonicznem. Prawo kanoniczne nie zna dozorów, składających się ze świeckich ludzi, wybieranych przez świeckie władze. Zna ono instytucje t. zw. prowizorów, ale ich urząd, ich mandat pochodzi z nominacji dokonywanej przez duchowieństwo. Wynika z tego, że dotychczasowe komitety, dozory i rady kościelne, jakie istniały na zasadzie dotąd obowiązującego prawa, w myśl prawa kanonicznego i opartego na niem konkordatu, powinny przestać istnieć, a natomiast o ile byłyby wprowadzone nowe dozory, zgodne z prawem kanonicznem, to byłyby one wprowadzone nie w drodze wyborów, lecz w drodze mianowania przez proboszczów czy biskupów, ale takie załatwienie sprawy jest przeciwne woli ludności i tradycji, w jakiej ta ludność się wychowała. To jest rezultat stosowania prawa kanonicznego. Ale poto się przecież zawierało konkordat w Rzymie, ażeby zrobić odchylenia od owego prawa, jeżeli uważa się za celowe i wskazane inaczej stosunki na gruncie swoim unormować. Otóż poto pojechał p. Stanisław Grabski, ażeby wytłomaczyć kurii watykańskiej, że lud w demokratycznem i republikańskiem Państwie Polskiem, gdzie Sejm i Senat się wybiera na zasadzie pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego, nie ścierpi autokracji kleru i nie ścierpi tego, ażeby w kwestiach istotnie ważnych dla niego, w kwestiach administracji majątków kościelnych, w kwestiach opodatkowania na rzecz kościoła — mieli decydować nominaci, narzuceni przez biskupów i proboszczów, ale że te sprawy powinny być oddane w ręce przedstawicieli ludu, że dozory, komitety i rady kościelne powinny z wyborów pochodzić. Pan Grabski nie tylko tego nie zrobił, ale nawet konkordatem dotychczasowy stan rzeczy pogorszył, niwecząc wszelkie prawa, jakie lud posiadał w stosunku do organizacji i hierarchii kościelnej.</u>
<u xml:id="u-3.83" who="#PPutek">Podobnie przedstawia się sprawa patronatu. Dnia 4 marca 1919 r. w Sejmie Ustawodawczym Rzeczypospolitej Polskiej prowadzona była obszerna dyskusja nad wnioskiem, zdaje mi się ks. posła Sulińskiego, w którym ks. poseł Suliński domagał się skasowania prawa patronatu. W toku tej dyskusji wyłonił się wniosek, ażeby prawo patronatu, istniejące w dotychczasowej postaci, skasować, a aby w miejsce obszarniczego patronatu ustanowić tak zwany patronat ludowy. Uchwała ta w Sejmie przeszła i uchwała ta niewątpliwie znajdować się musi w aktach Ministra W. R. i O. P., oraz w aktach Prezydjum Rady Ministrów. Tymczasem konkordat, jaki na stół komisji przyniesiono, zawiera postanowienie, w którem petryfikuje się na nieokreślony czas istniejący w dotychczasowej postaci patronat. Cóż to jest obecny patronat w Polsce? Patronat obecny, to przywilej, na zasadzie którego właściciel dworskich gruntów, którym może być osoba prywatna, albo może być państwo, posiada prawo wskazywania biskupowi osoby, której ma być nadany urząd i beneficjum kościelne. Obszarnicze prawo patronatu w Polsce doprowadziło do opłakanych rezultatów. Wytworzyło przepaść między duchowieństwem a ludem, bo obszarnicy, dobierając kandydatów, szukali zawsze takiego, który byłby najbardziej powolny i oddany dla dworu, który mógłby być najlepszym żandarmem dworskich interesów. Stąd powstawały konflikty między społecznością świecką a hierarchią kościelną. A np. we Wschodniej Małopolsce prawo patronatu stało się zarzewiem walki pomiędzy społeczeństwem ruskiem a społeczeństwem polskiem. Wygrywało się ten przywilej dla celów politycznych: jeżeli w danej parafii była większość ukraińska, to patron szukał akurat moskalofila, i na odwrót. To wytwarzało ferment, to wytwarzało nienawiść do rządu, potęgowało nienawiść i walkę polsko-ruską. Dlatego skasowanie tych zastarzałych przywilejów jest piekącą koniecznością. Kościołowi na prawie patronatu nie zależy. Prawo patronatu zostało w nowym kodeksie kanonicznym zniesione, a że w Polsce owo prawo patronatu dotąd istnieje, to istnieje ono dlatego, że posiada sankcję ustaw państwowych, pochodzących jeszcze z czasów zaborców, a dotąd nie zniesionych.</u>
<u xml:id="u-3.84" who="#PPutek">I dlatego obowiązkiem Rządu było nie handlować się w Rzymie o prawo patronatu, tylko przyjść do Sejmu z projektem ustawy, na mocy której owe sankcje ustaw świeckich dla prawa patronatu zostałyby zniesione. Rząd tego nie zrobił. Rząd poszedł na przetargi do Rzymu, i zrozumiałbym to, gdyby Rząd poszedł z pewnym wyraźnym celem, np. powiedzmy, gdyby Rząd chciał wprowadzić t. zw. patronat ludowy i dlatego z kurią watykańską porozumiewał się, ażeby zrobić odchylenie od ogólnych postanowień kodeksu kanonicznego, ażeby na ziemiach polskich to prawo patronatu w zmienionej postaci istniało. Pan Grabski tego jednak nie uczynił, jakkolwiek w myśl uchwały Sejmu z r. 1919 winien był to uczynić, tembardziej, że i art. 1452 kodeksu kościelnego patronat ludowy przewiduje, i że taki ludowy patronat faktycznie istnieje w Szwajcarii i północnych Włoszech. Nie Państwu, nie ludowi Pan Stanisław Grabski oddał przysługę przez swoją taktykę, lecz tym, którzy go wychowali na swego przywódcę partyjnego, na wodza Narodowej Demokracji. Taki konkordat może leży w interesie obszarników, którzyby chcieli patronat utrzymać, którzy chcieliby stale proboszczów ludowi narzucać, ale nie leży ani w interesie Państwa, ani w interesie społeczeństwa. Jeżeli na komisji podnoszono, że przecież z prawem patronatu wiążą się pewne ciężary, to wszędzie obowiązujące ustawy powiadają, że jeżeli ciężary z tytułu podatków na cele kościelne przewyższają datek patronacki, to płaci się tylko podatek, a datek patronacki jest już przez ten podatek skonsumowany, a patronowie bez względu na istnienie prawa patronatu podatki kościelne płacić będą. Niema w Polsce takiego patronatu, któryby z tytułu prawa patronatu miał opłacać więcej, aniżeli płaci z tytułu podatków kościelnych, przeciwnie, jeżeli chodzi o konkurencję na cele kościelne, to datki patronackie są znikome, tak, że nawet w obliczeniach ich się nie uwzględnia.</u>
<u xml:id="u-3.85" who="#PPutek">A tymczasem tutaj zgłoszone są różne rezolucje i p. referent, zdaje się, wypowiedział się w tym sensie, że zrobimy nowy układ z Rzymem, w którym uznamy obowiązek odszkodowania kościoła za zniesienie patronatu. Pomijając ignorancję autorów wniosków, pomijając niewłaściwe apetyty, muszę zaznaczyć, że państwo niemieckie, którego chyba nie mogą panowie posądzać, aby nie było praworządnem, uchwalając nową konstytucję, wstawiło do owej konstytucji postanowienie, według którego zastrzega się, iż z racji skasowania prawa patronatu, rząd nie płaci żadnemu instytutowi kościelnemu ani jednego feniga. I nikt w Niemczech, gdzie katolicyzm jest dobrze zorganizowany, w tych Niemczech, w których katolicy stanowią główną podporę rzymską, nie wniósł protestu przeciw temu. Natomiast w Polsce z prawa patronatu próbuje się stworzyć nowe źródło handlu między Państwem a Kościołem. Oczywista, jeżeli my sami w Sejmie tak tę rzecz stawiamy, jeżeli nasi delegaci w Rzymie pertraktują o zniesienie prawa patronatu, dawno już przez kodeks zniesionego, to nic dziwnego, że kuria rzymska za zniesienie tego prawa wystawi nam rachunek, bo sami o ten rachunek wołamy. Rząd Polski będzie znów płacił księżom z nowego tytułu. To są rzeczy niemożliwe i za takim szkodliwym kontraktem żaden obywatel głosować nie może.</u>
<u xml:id="u-3.86" who="#PPutek">A teraz kilka słów o „jura stolae”. Ks. poseł Nowakowski z tego miejsca zaznaczył, że jura stole, to jest rzecz w zasadzie brzydka, że to targowisko, niejednokrotnie nie licujące z powagą urzędu kapłańskiego, jest przykre i że on i z nim kościół cały dąży do tego, ażeby ten handel raz został skasowany. Proszę Panów! Wszystko to jest piękne, ale znów z kilku rezolucji, które panowie posłowie z prawej strony tej Izby postawili, wynika, do czego się zmierza: „Jura stole, to jest rzecz wstrętna, ale przyjdź Ojczyzno Polsko, a my księża sprzedamy ci to paskudztwo!” I znów mamy handlować z Rzymem na temat, ile ma się zapłacić za skasowanie jura stole. Czy to jest rzecz godziwa? Czy uposażenie naszego duchowieństwa na zasadzie dotychczasowych przepisów jest tak marne, że księża nie mogą handlu obrzędami religijnemi albo skasować, albo ceny obniżyć? Sto śmie żądać, aby Polska „jura stolae” od księży wykupywała, płaciła ze skarbu Państwa za to, że temu lub innemu księdzu mniej się za ślub czy pogrzeb dostanie?</u>
<u xml:id="u-3.87" who="#PPutek">Do tego jeszcze p. Stanisław Grabski w niepraktykowany sposób uregulował sprawę „bracchium seculare”, udzielania pomocy świeckiej władzom duchownym. Właściwie niewiadomo, jakie są granice tego obowiązku. Ponieważ w art. 1 konkordatu niema żadnej granicy jurysdykcji kościelnej, można być pewnym, że biskupi żądać będą, by każde postanowienie, każdy ich dekret wykonywany był przez władze państwowe. Kiedy na komisji zaznaczyłem, że prawdopodobnie może i książki, które z tych czy innych względów są niemiłe klerowi, trzeba będzie przy pomocy organów państwowych palić na stosie, powiedziano mi, że nie mam racji, bo takich żądań nikt nie stawia, że to jest tylko fantazja. A jednak! Mam tu przed sobą odpis listu, wystosowanego do Ministra Spraw Wewnętrznych przez ks. kardynała Rakowskiego, który Panom przeczytam, żebyście mieli pełną świadomość, do jakich następstw taki konkordat może doprowadzić, o ile władze Państwa nie znajdą w sobie tyle energii, żeby się zarządzeniom, poleceniom, czy prośbom różnych kardynałów przeciwstawić. Nadmienię, że niedawno ukazała się książka p. t. „Na sobór watykański”, napisana przez niejakiego ks. Grota, skłóconego z hierarchią kościelną. Książka ta wydana została w Łodzi i nabyć ją można we wszystkich księgarniach, nawet i w Warszawie. Otóż z tej okazji ks. kardynał wystosował do Ministra Spraw Wewnętrznych pismo następującej treści:</u>
<u xml:id="u-3.88" who="#PPutek">„Panie Ministrze! Przed kilku tygodniami ukazała się książka anonimowego autora A. B., zatytułowana „Na sobór watykański”, której rozpowszechnieniem zajmuje się niejaki Olszowski, zamieszkały w Łodzi, Orla 9.</u>
<u xml:id="u-3.89" who="#PPutek">Książka ta, nosząca charakter listu otwartego do całego kościoła, jest nie tylko ohydnym paszkwilem, skierowanym przeciwko papiestwu, kościołowi i duchowieństwu katolickiemu, ale w błyskotliwej formie wyszydza tradycyjne i najświętsze instytucje kościelne, podkopuje powagę wiary i dogmatów, już to przekręcając fakta historyczne, już to przedstawiając w sposób niezgodny z prawdą praktyki kościelne i ośmieszając je wobec ludzi.</u>
<u xml:id="u-3.90" who="#PPutek">Ataki tego wydawnictwa godzą przedewszystkiem w autorytet i powagę Rzymu, a dla Stolicy Świętej są o tyle dotkliwszą obrazą, że autor nadużył nazwiska Nuncjusza Polski, pozwalając sobie bez jego wiedzy i woli dedykować tę książkę J. E. Nuncjuszowi Wawrzyńcowi Lauri (strona wstępna).</u>
<u xml:id="u-3.91" who="#PPutek">Dzieło to, obrażając w najwyższej mierze uczucia katolickie, krzywdzi w niezgodny i złośliwy sposób Stolicę Apostołską temwięcej, że pochodzi z katolickiej Polski, tak mile zapisanej w pamięci obecnego Papieża.</u>
<u xml:id="u-3.92" who="#PPutek">Uprzejmie proszę Pana Ministra o rozpatrzenie poruszonej przezemnie sprawy i wydanie odpowiednich zarządzeń, celem usunięcia nadużycia, jakiego dopuścił się autor, a tem więcej dania należnej satysfakcji dyplomatycznemu przedstawicielowi Stolicy Apostołskiej w Polsce”. Wysoki Sejmie! Kardynał Kakowski woła o „danie satysfakcji”, o którą sam Nuncjusz nie prosi. Ksiądz kardynał Kakowski jest tak gorliwy, że bronić chce przy pomocy Rządu Nuncjusza papieskiego, gdy on sam bronić się nie zamierza i obrony tej wcale nie potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-3.93" who="#PPutek">Jeżeli Rząd nasz naprawdę zechce przestrzegać taki konkordat, jestem przekonany, że podobne listy kardynałów, biskupów, prałatów, a nawet zwyczajnych wikarych, będą zasypywały nasze organy rządowe, o ile nie stworzoną zostanie ustawowa granica, któraby kładła tamę systematycznemu wysługiwaniu się policjantów, prokuratorów i starostów biskupom i proboszczom. Nie zgodzimy się nigdy, aby Konstytucją zagwarantowana wolność słowa, druku, sumienia, miała być w interesie rzymskiego kościoła sponiewierana. Dla Rządu wzorem być powinna Francja, jeśli nie ta Francja, która wprowadziła rozdział kościoła od państwa, to choćby Francja z czasu, gdy obowiązywał w niej jeszcze napoleoński konkordat. W roku 1903 francuskie stronnictwo klerykalne wniosło interpelację do rządu ze skargą, że pod katedrą Notre Dame w Paryżu jakiś człowiek ustawił stragan i pokazuje w nim okropności świętej inkwizycji. W interpelacji zapytywano rząd, co ma zamiar uczynić, ażeby kres położyć podobnej „obrazie uczuć religijnych”. Ówczesny minister Waldeck-Rousseau w odpowiedzi przyznał, że rzeczywiście pod katedrą Notre Dame sprzedawane są broszury i obrazki z okropnościami świętej inkwizycji, ale rząd nic w tej sprawie nie zdziałał i zdziałać nie zamierza, a jeśli zwolennikom św. inkwizycji to się nie podoba, mogą założyć obok drugi stragan, w którymby sprzedawali broszury zachwalające dobrodziejstwa świętej inkwizycji. Taką była odpowiedź rządu francuskiego, wynikająca z wolnościowego ducha francuskiej Konstytucji. I my nie chcemy niczego innego od Rządu, niech tylko szanuje wolność sumienia, niech nie narusza w interesie kleru wolności prasy, niech nam da wolność zgromadzeń, niech aparatu policyjnego nie nadużywa do celów wyznaniowych, a lud i z polityką klerykalną i nadużyciami kleru załatwi się sam bez opieki Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.94" who="#PPutek">Panowie ciągnęliście mnie za język, wykrzykując pod moim adresem: „kościół narodowy”, z którym zresztą mnie nic nie wiąże. Mogę jednak Panów zapewnić, że w obronie każdego krzywdzonego wyznania, czy to będzie „kościół narodowy”, czy nawet kościół rzymsko - katolicki, wystąpiłbym z tej trybuny.</u>
<u xml:id="u-3.95" who="#komentarz">(Wrzawa. Poseł A. Pawłowski przerywa)</u>
<u xml:id="u-3.96" who="#PPutek">Panie Pośle Pawłowski! Gdy będzie mowa o konkordacie spirytusu ze smołą, to Pan będzie miał głos. Prawo patronatu i „bracchium saeculare”, o którem przed chwilą wspominałem, doprowadziło do scysji w Jaćmierzu między proboszczem, narzuconym z woli patrona przez biskupa przemyskiego, a ogółem ludności. Wikariusz miejscowy, który w pamięci tej ludności zapisał się dodatnio, który zdaniem jej zasłużył na to, aby w dalszym ciągu pełnił obowiązki duszpasterskie w owej parafii, został dekretem biskupa skazany na eksmisję z owej parafii. Ludność oparła się temu, zatrzymała owego wikariusza, i stąd początek schizmy w Jaćmierzu, z której następnie powstał tam „kościół narodowy”. Bracchium saeculare i tam fungowało rozmaicie. Gdy był rząd, który delikatnie do tej sprawy się odnosił, był w Jaćmierzu spokój, ci, którzy chcieli słuchać nauk religijnych wikariusza ks. Grzysia, słuchali, ci, którzy chcieli iść na nabożeństwo do księdza ustanowionego przez biskupa, czynili to w spokoju. Gdy się zmienił rząd i zaczął wiatr z prawej strony wiać, wtedy na żądanie biskupa sprowadzono do Jaćmierza — „bracchium saeculare” w postaci oddziału wojska, sprowadzono karabiny maszynowe i bomby, przywieziono cały rynsztunek bojowy i do tego w nocy księdza Grzysia podstępem porwano z plebanii pod pozorem, że się go wzywa do chorego, a następnie odwieziono go do kryminału w Sanoku. Wysoki Sejmie! Pytam, czy w interesie samego kościoła, czy w interesie powagi władz państwowych leży udzielanie pomocy rządowej do wykonywania podobnych biskupich zarządzeń?</u>
<u xml:id="u-3.97" who="#komentarz">(P. Ballin: Sępy czarne.)</u>
<u xml:id="u-3.98" who="#PPutek">My się temu przeciwstawiamy i w interesie samego kościoła, a był przecież czas, gdy nawet ś. p. ks, Lutosławski z tego miejsca podkreślał, że nie leży w interesie kościoła kontynuowanie tego rodzaju systemu, a nawet miał odwagę powiedzieć, że kto wie, czy rozdział kościoła od państwa nie byłby lepszem rozwiązaniem sprawy dla samego kościoła.</u>
<u xml:id="u-3.99" who="#PPutek">Jest jeden szczegół w tej dyskusji, który mnie ucieszył, a mianowicie przemówienie p. posła Matakiewicza. P. Matakiewicz, przedstawiciel stronnictwa opartego o duchowieństwo małopolskie, stronnictwa nazywającego się katolicko-ludowem, miał odwagę z tej sejmowej trybuny upomnieć się o prawa języka polskiego w kurii watykańskiej, Narzekał on, że Polacy muszą albo w języku francuskim, albo w języku włoskim, albo w języku łacińskim korespondować z Watykanem i ubolewał, że p. Stanisław Grabski na tę sprawę nie zwrócił uwagi. I my w tej sprawie idziemy także po tej samej drodze, po której kroczy p. Matakiewicz. A są pewne fakty, które nas utwierdzają w przekonaniu, iż czynimy dobrze. Czesi, zwłaszcza czescy chłopi, domagali się od Rzymu większego poszanowania dla języka czeskiego w liturgii kościelnej. Żądali oni, aby język ten w nabożeństwach został uwzględniony. I Czesi bez konkordatu ustępstwa w tym względzie od Rzymu dostali. Natomiast p. Stanisław Grabski w tej sprawie języka polskiego nic w Rzymie nie uczynił, przeciwnie, w konkordacie znajdujemy nawet jakieś niejasne postanowienia, iż o sprawach języka w nabożeństwach dodatkowych dopiero konferencje biskupów będą radziły, a wiadomo przecież, że nasi biskupi polscy są największymi zwolennikami łaciny. Tymczasem w Watykanie język naszych najbliższych sąsiadów, niemców, triumfuje. Artykuł wstępny w organie urzędowym Watykanu „Osservatore Romano”, dotyczący spraw kościelnych w Niemczech, został zamieszczony nie w języku włoskim, lub łacińskim, ale w języku niemieckim. Jako stronnictwo polskich chłopów, musimy dbać o to, aby język polski nie tylko w urzędach świeckich, ale i przez Kościół rzymski był poszanowany. Mam przekonanie, że gdybyśmy wyjednali w Rzymie, aby msze i nabożeństwa dodatkowe pozwolono ludowi i księżom śpiewać i odmawiać po polsku, to mam przekonanie, że kościoły dziś puste napełniłyby się ludem, wszystkie herezje i schizmy musiałyby zniknąć. Również i my, jako ludowcy, sporobyśmy na tem zyskali, albowiem przecież święte księgi Kościoła zawierają tyle argumentów i tyle wzniosłych myśli, że przy ich pomocy możemy uzasadnić nasz radykalny program polityczny i społeczny. Najbardziej radykalne zasady zawarte są w księgach kościelnych, a że skutków nie wywierają, to dlatego, że nikt ich nie rozumie. To też nie można odmówić słuszności pewnemu angielskiemu poecie, którego wierszyk — w tłumaczeniu na język polski — brzmi: „Rewolucyjne hymny, śpiewane w kościele, Kapitałowi, szlachcie nie zaszkodzą wiele, Ich treść rewolucyjna wciąż bez śladu ginie, Gdyż lud boży niestety nie biegły w łacinie”. Dobiegam do końca.</u>
<u xml:id="u-3.100" who="#komentarz">(Głosy: Nareszcie!)</u>
<u xml:id="u-3.101" who="#PPutek">Jeżeli Panowie pozwolą, to mogę mówić jeszcze dłużej. Przechodzę do sprawy reformy rolnej. P. poseł Matakiewicz jest entuzjastą. Powiada: Stolica Apostołska zgodziła się, aby reforma rolna została przeprowadzona, korzyść z tego będzie miało Państwo Polskie, społeczeństwo katolickie, żołnierze dostaną ziemię i t. d. Słowem — cuda w Polsce będą się dziać pod wpływem owej kościelnej reformy rolnej. Ale jest jeszcze drugi pan, zasiadający w Senacie naszym, który nazywa się profesor Buzek, rachmistrz pierwszej klasy, a jego zimne cyfry zupełnie co innego mówią i nie stoją na płaszczyźnie tego entuzjazmu, na której stoją wywody p. Matakiewicza. Otóż według cyfr, zebranych przez p. prof. Buzka, własność kościelna w całej Polsce obejmuje 221.124 ha ziemi. Według postanowień konkordatu, zawartego przez p. Stanisława Grabskiego, lasy w dalszym ciągu zostaną przy klerze. Sady, ogrody i parki z natury rzeczy nie mogą pójść na parcelację, bo służą do wygody duchowieństwa. Stawów i jezior chyba też nie będzie się parcelować, a place i drogi są wszystkim, więc i księżom potrzebne. Ze statystyki wynika, że sadów, ogrodów i parków posiada rzymski kościół w Polsce 1618 ha, lasów — 83.394 ha, stawów i jezior 1646, placów i dróg 1821 ha, czyli razem 88.479 ha ziemi kościelnej z mocy postanowień konkordatu nie będzie podpadać pod reformę rolną. Cóż zatem będzie podpadać pod reformę rolną? Przedewszystkiem grunta orne, a ja dodaję jeszcze: prawdopodobnie łąki, pastwiska i nieużytki. Otóż gruntów Ornych jest 96.236 ha, łąk 18.841 ha, pastwisk 11.090 ha, nieużytków 6.478 ha, czyli razem to daje 132.645 ha. Proszę Panów zwrócić teraz uwagę na stan liczebny duchowieństwa w Polsce. Otóż według konkordatu ma być w Polsce 24 biskupstw. Każdemu biskupstwu należy się po 180 ha ziemi, czyli 24 biskupstwa po 180 ha daje w sumie 4320 ha, jest to t. zw. mensa biskupia.</u>
<u xml:id="u-3.102" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy)</u>
<u xml:id="u-3.103" who="#PPutek">24 kapituły po 180 ha — 4320 ha, 24 seminaria biskupie po 180 ha — 4320 ha. Czyli razem biskupstwa, kapituły i seminaria potrzebują dla swego uposażenia 12.960 ha.</u>
<u xml:id="u-3.104" who="#PPutek">Proboszczów w Polsce mamy 6.564. Konkordat mówi, że każdemu proboszczowi należy się od 15 do 30 ha, zależnie od jakości ziemi. Jedni zatem będą posiadać po 15, inni po 30 ha, ja przyjmuję średnią cyfrę 22 ½ ha, czyli 6.564 proboszczów potrzebuje 147.690 ha. Ponadto jest 510 kościołów filialnych, z których każdy również winien być uposażony, licząc też przeciętnie po 22 ½ ha, więc i dla nich potrzeba 11.475 ha. Skromnie liczę, że na całym obszarze ziem Rzeczypospolitej Polskiej jest 150 klasztorów i innych instytutów kościelnych. Mam wrażenie, że w samej Małopolsce jest ich więcej, ale statystyki klasztorów jeszcze nikt nie zrobił, nawet tak znakomity rachmistrz, jakim jest prof. Buzek. Więc licząc po 180 ha na jeden klasztor lub zakład kościelny, wypada, że potrzeba dla wszystkich 27.000 ha ziemi. W ogólnej sumie zatem zapotrzebowanie Kościoła Rzymsko Katolickiego na ziemię, według normy ustalonej przez konkordat, wynosi 199.125 ha. Ponieważ Kościół już posiada ornej ziemi 132.645 ha. przeto jeżeliby miał być w całej rozciągłości i w całej pełni wykonany konkordat, według intencji biskupów i p. Stanisława Grabskiego, trzebaby celem zlikwidowania całej tej operacji dodać duchowieństwu w Polsce z majątków państwowych 66.480 ha ziemi.</u>
<u xml:id="u-3.105" who="#PPutek">Taki wynik da je obliczenie, dokonane na zasadzie tablic statystycznych p. profesora Buzka. Ale czy na tem kończą się apetyty kleru? Proszę przejrzeć rezolucje, znajdujące się w druku i p. ks. Styczyńskiego i p. referenta Dubanowicza. Domagają się one, żeby jeszcze o tych maluczkich duchownych pomyśleć, żeby nie pominąć ich, bo ci „maluczcy duchowni” — organiści, kościelni, grabarze domagają się już dawno, żeby z tych wielkich beneficjów cokolwiek dla nich wydzielono. Dotąd przechodzono nad tem do porządku dziennego, ale dziś, kiedy sposobność się nadarza, powiada się: ci mają mieć pierwszeństwo. Więc przeprowadzą obliczenie, któreby nam dało obraz cyfrowy, jak wyglądać będzie kościelna reforma rolna, jeżeliby program ks. Styczyńskiego zwyciężył. Mamy 7.000 organistów w Polsce, licząc skromnie przeciętnie 3 ha na jednego, bo niektórzy organiści posiadają beneficja, dlatego też przyjmuję średnią niską — wypadnie dla nich 21.000 ha ziemi. 7.000 kościelnych po 3 ha ziemi mamy drugie 21.000 ha ziemi, wreszcie 7.000 grabarzy i innych „dziadów kościelnych” po 3 ha, to jest 21.000 ha. A zatem „więksi duchowni” mają prawo żądać dodania im przez Państwo Polskie 66.480 ha, a „mniejsi duchowni”, organiści, kościelni i grabarze wymagają dla siebie 63.000 ha ziemi, czyli razem wszystkim duchownym, do tego, co już posiadają, musiałaby Polska dodać 129.480 ha ziemi. Jeżeli tedy konkordat p. Stanisława Grabskiego miałby zwyciężyć, jeżeli ten program uczciwie, rzetelnie, tak jak z jego litery wynika, miałby być wprowadzony w życie, to stan posiadania majątkowego przedstawiałby się następująco: kler rzymski posiadałby lasów 88.479 ha, gruntów ornych 262.125 ha, razem 350.604 ha, a ponieważ dotąd posiadał wszystkiego 221,124 ha, przeto po konkordacie p. Stanisława Grabskiego stan posiadania kleru w Polsce zwiększyłby się kosztem Państwa o 129.480 ha ziemi. Oto jest „dobrodziejstwo” konkordatu p. Stanisława Grabskiego. Tak wygląda papieska reforma rolna!</u>
<u xml:id="u-3.106" who="#PPutek">A teraz pytamy się, czy to jest potrzebne? Odpowiedź na to może być jedna: że taka regulacja stosunków jest szyderstwem ze społeczeństwa i urągowiskiem z kościoła. Panowie przychodzicie na trybunę, biegacie po komisjach i wszędzie twierdzicie: niema uboższych obywateli w Polsce od księży! Największymi nędzarzami są proboszczowie rzymsko - katoliccy. Ja nie chcę mówić o proboszczach z Małopolski, nie chcę mówić o proboszczach z Poznańskiego, czy z Pomorza, gdzie lepiej są uposażeni, chcę pomówić o tych rzekomo biednych proboszczach w Kongresówce, którzy przeciętnie posiadają tylko po 6 morgów gruntu, ale przytem posiadają inne bieżące gotówkowe dochody. Warto przekonać się, jak wygląda budżet brutto takiego proboszcza. Otóż ksiądz Długosz, w publikacji swej p. t. „Kościół w Polsce”, podaje następujące obliczenia, dotyczące zaludnienia rzymsko - katolickich parafii: w Poznańskiem przypada na jedną parafię około 3.000 dusz, w Galicji 4.350, (w krakowskiej djecezji 5.270), w Kongresówce 5.620, (w lubelskiej djecezji 6.700), na Ziemiach Wschodnich 4.430. Tak wyglądają przeciętne cyfry ludności parafii w poszczególnych prowincjach. Przyjmijmy za podstawę naszego obliczenia taką przeciętną najskromniejszą parafię, która liczy 3.000 dusz. Jakie dochody może mieć proboszcz w takiej parafii?</u>
<u xml:id="u-3.107" who="#komentarz">(Głos: Takiej małej parafii niema.)</u>
<u xml:id="u-3.108" who="#PPutek">Otóż jest 365 dni w roku. W każdym dniu wolno jest proboszczowi odprawić mszę. Odliczmy, że 65 mszy w niedzielę i święta odpadnie, bo p. Stanisław Grabski zakupił je konkordatem na pomyślność Polski, to i tak pozostaje jeszcze 300 mszy w roku. Obecnie w parafiach robi się emulacja. Kler zakłada całe masy bractw i robi to w tym celu, ażeby one współzawodniczyły w zamawianiu nabożeństw. Takich mszy, które są płatne odprawia proboszcz w roku 300. Przyjmijmy, że jedna taka msza kosztuje, sądzę że nie przesadzę, jeżeli postawię cyfrę 5 złotych...</u>
<u xml:id="u-3.109" who="#komentarz">(Głosy: Więcej.)</u>
<u xml:id="u-3.110" who="#PPutek">...ja taksuję tylko na 5 zł...</u>
<u xml:id="u-3.111" who="#komentarz">(Głos: To jest cicha msza.)</u>
<u xml:id="u-3.112" who="#PPutek">...to 300 mszy po 5 zł. daje razem 1.500 zł. dochodu. W parafii liczącej 3.000 ludności jest rocznie przeciętnie najmniej 20 pogrzebów. Skromnie licząc jeden pogrzeb 75 zł — a wiem, że biorą także i po 500 zł za pogrzeb — więc 75 zł razy 20, daje 1.500 zł dochodu. Dalej jest 40 ślubów, licząc za jeden ślub po 50 zł — to jest minimalna stawka — wynosi roczny dochód 2.000 zł. Jest też dochód zwyczajowy w każdej parafii, t. zw. kolenda. W czasie świąt Bożego Narodzenia chodzi ksiądz od domu do domu, spieniężając w nich wodę święconą. Licząc, że w parafii, o 3.000 ludności, jest conajmniej 700 domów, że w jednym domu dadzą księdzu 10, w innym 5, w innym nic, przyjąwszy przeciętny dochód 2 zł., od domu, a więc 700 razy 2, daje 1.400 zł. dochodu. Sześć morgów gruntu plebańskiego do użytku, ogród i budynek, przedstawia wartość użytkową 500 zł. rocznie. Sądzę, że wysoko nie jest policzona. A dalej idą aktu stanu cywilnego. Każdy wpis urodzenia, ślubu, śmierci kosztuje 10 zł. Urodzin jest w takiej parafii 70–700 zł. zatem wynosi dochód księdza, ślubów 40–400 zł., śmierci 30–300 zł.</u>
<u xml:id="u-3.113" who="#PPutek">Metryk w pełnym wypisie, wystawi taki proboszcz przynajmniej za 400 zł. a zaświadczeń drobnych za 200 zł. Informowałem się o tem u duchownych i powiedzieli mi, że jest to uczciwie, po chrześcijańsku zrobiony rachunek. A jeżeli do tych dochodów dodamy jeszcze pensje ze Skarbu Państwa, wpłacaną na ręce biskupa, to zsumowawszy to wszystko razem otrzymają Panowie dochód brutto proboszcza w parafii, liczącej 3.000 osób, w wysokości 10.000 zł. Proszę Panów! Posłowie na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, o których prasa endecka pisze, że są najlepiej uposażonymi obywatelami, pobierają nieco więcej jak 11.000 zł rocznie, a proboszcz na marnej, chudej parafii ma dochodu 10.000 zł rocznie. I gdzie tu jest jakie pokrzywdzenie duchownym? Jak Panowie możecie przychodzić do Wysokiego Sejmu z wnioskami, w których stwierdzacie, że niedola trapi duchowieństwo i że trzeba więcej Skarb Państwa wypompować. Przytem p. Grabski jeszcze i cudzym kosztem robił w konkordacie dalsze prezenty dla duchowieństwa. Jest postanowienie w konkordacie, że na zasadzie faktu posiadania uznaje się prawo własności kościoła, czyli wynika z tego, że jeżeli gdziekolwiek kościół posiada cudzą własność, a więc jeżeli obiekty majątkowe własność Państwa stanowiące przeszły w posiadanie kościoła, to na zasadzie faktu posiadania ma być orzeczone prawo własności na rzecz kościoła. Na zasadzie konkordatu dokonywać się to będzie w ten sposób, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w formie deklaracji stwierdzi, że ten lub ów instytut kościelny, czy urzędnik kościelny, posiada dany obiekt majątkowy. Jeżeli to zostanie stwierdzone, to deklaracja Ministra W. R. i O. P. jest wystarczającym dokumentem, ażeby sądy na zasadzie tej deklaracji dokonały przewłaszczenia na rzecz kościoła katolickiego. Jest to sprzeczne z Konstytucją postanowienie. To postanowienie, mojem zdaniem, jest przedewszystkiem wymierzone przeciw zakładom i urządzeniom, które stanowią własność innych podmiotów prawa, a w szczególności Państwa i gmin. Wymierzone ono jest przeciw cmentarzom, które nie mają charakteru cmentarzy wyznaniowych, ale są cmentarzami komunalnemi, mającemi charakter cmentarzy międzywyznaniowych. W Małopolsce i w Poznańskiem jest szereg cmentarzy, które gminy ufundowały i które są zakładami gminnymi. Ponieważ jednak zostały oddane w posiadanie kościoła, ponieważ kościół rzymsko — katolicki swoich wyznawców grzebie na owych cmentarzach, więc na zasadzie posiadania, deklaracją wydaną przez Ministerstwo W. R. i O. P., dotychczasowe prawo własności gmin zgasłoby, a prawo to przyznane zostałoby kościołowi rzymsko - katolickiemu. Bo cóż innego przepis ten ma oznaczać? To niewątpliwie doprowadzi do zaostrzenia walk wyznaniowych. W gminie Kozy, w pow. bialskim obserwowaliśmy taki fakt, że na cmentarzu rzymsko - katolickim nie pochowano dziecka innego chrześcijańskiego wyznania, baptystów, na tej zasadzie, że jest to cmentarz wyznaniowy.</u>
<u xml:id="u-3.114" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-3.115" who="#PPutek">To nie jest słuszne, bo biedak innego wyznania nie będzie przecież kupował ziemi, aby grzebać tam swoje dzieci, tylko z konieczności musi korzystać z gościnności na cmentarzu innego wyznania. Klerykalna Austria ustawą zagroziła, że nie wolno jednemu wyznaniu odmawiać na cmentarzu gościnności drugiemu wyznaniu. Ksiądz z Kóz pogwałcił jednak prawo, pogwałcił przykazanie Boskie. Trupem tego dziecięcia poniewierano, aż policja musiała się wmieszać i zniewolić odpowiednie czynniki, aby prawu stało się zadość.</u>
<u xml:id="u-3.116" who="#PPutek">Jako stronnictwo, opierające się o chłopów, przeciwko tego rodzaju postanowieniom konkordatowym występujemy dlatego, bo pamiętamy, że nasi zwolennicy polityczni doświadczyli wprost brutalnych prześladowań ze strony kleru. W Małopolsce działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego po śmierci grzebani byli w rowach przydrożnych za to, że w kwestii polityki świeckiej odważyli się mieć inne poglądy, aniżeli duchowieństwo. Nie życzymy sobie takich stosunków, pragniemy, ażeby pokój wyznaniowy panował w Polsce. Dlatego konkordat p. Stanisława Grabskiego, oddający na mocy samego faktu posiadania w ręce kleru cmentarze, będące własnością gminy, zwalczamy bezwzględnie.</u>
<u xml:id="u-3.117" who="#PPutek">Od dawna domagaliśmy się w Sejmie, ażeby popówki na kresach wschodnich wydzierżawione były ludowi, względnie żeby je między lud rozparcelowano. Tego nie zrobiono, natomiast popówki rozdano rzymskim duchownym i dziś na zasadzie samego faktu posiadania owe popówki staną się po wydaniu odpowiedniej deklaracji przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego własnością kościoła rzymsko — katolickiego. W ten sposób p. Grabski pogwałcił Konstytucję. Konstytucja powiada, że nie wolno Rządowi bez zgody Sejmu handlować ziemią państwową, ale ani jeden, ani drugi p. Grabski, ani nikt z tej wielkiej rady familijnej, zwanej Radą Ministrów, nie przyszedł się zapytać, czy Sejm na to zezwoli, a dziś stawia się Sejm wobec faktu dokonanego.</u>
<u xml:id="u-3.118" who="#PPutek">Proszę Panów! A budżet wyznaniowy? Budżet stanowi nowy dowód, że ów konkordat był pomyślany tylko w interesie hierarchii kościelnej. Po konkordacie p. St. Grabskiego mamy budżet rozdęty do blisko 19.000.000. Tyle Polska ma płacić na utrzymanie rzymskiego wyznania i jeszcze się mówi, że to mało. Dwóch kardynałów otrzymać ma po 1.825 zł, miesięcznie, czyli 43.800 zł. rocznie, arcybiskupów 4 po 1.420 zł. czyli 68.160 zł rocznie. Jeżeli jesteśmy przy arcybiskupach, to źle, że p. St. Grabski nie zaproponował w Rzymie, żeby redukcję odpowiednią w tym personelu przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-3.119" who="#komentarz">(Wesołość i oklaski na lewicy)</u>
<u xml:id="u-3.120" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje. Wice marszałek Gdyk).</u>
<u xml:id="u-3.121" who="#PPutek">Skąd, proszę Panów, arcybiskup Teodorowicz, który ma 300 wyznawców w całem Państwie Polskiem, przychodzi do tego, aby pobierać ze Skarbu Państwa 1.420 zł. miesięcznie? Czy Polska może sobie pozwolić na taki luksus, aby opłacać ormiańskiego arcybiskupa dla 300 parafian jego?</u>
<u xml:id="u-3.122" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-3.123" who="#PPutek">Dla 17 biskupów wyznaczono po 1.297 zł, czyli to wynosi 264.588 zł. rocznie. Dla 21 sufraganów po 511 zł 50 gr miesięcznie, to daje 129.250 zł. rocznie. A jeżeli już mowa o owych sufraganach, to tu się rozpływali Panowie nad postanowieniem konkordatu, które gwarantuje dla Prezydenta Rzeczypospolitej „veto” przy doborze biskupów. Ale Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ma zbyt ciasne granice, w których się może poruszać, bo z kogóż będzie dobierana hierarchia kościelna, z pośród jakiego grona papież będzie wybierał biskupów dla Polski? Z pewnością z pośród różnych prałatów, kanoników, sufraganów, wogóle z pośród wyższego duchowieństwa. A gdzież jest postanowienie w konkordacie, zapewniające wpływ na dobór owej hierarchii? Władze kościelne stworzą sobie hierarchię taką, jaką będą chciały stworzyć, a w tych warunkach przysługujące Prezydentowi Rzeczypospolitej prawo veta przy nominacji biskupów jest tylko dekoracją bez treści, nie mająca większego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-3.124" who="#PPutek">Polska utrzymywać ma także kompanie kanoników. A jednak nawet klerykaliści bawarscy uznali, że wiernym kanoników nie potrzeba i dlatego stworzyli w swoim konkordacie pewne ograniczenia w tym względzie. Postanowiono więc, że kapituła przy metropolii może mieć najwyżej 10 kanoników, kapituła przy katedrze najwyżej 8 kanoników. A myśmy nie stworzyli żadnej w tym względzie granicy, czyli biskup może i ze dwie kopy kanoników namianować przy swojej katedrze, a Skarb Państwa będzie na nich wszystkich płacił. Ś. p. profesor Ulanowski, doskonały znawca prawa kościelnego, w wykładach na uniwersytecie krakowskim pouczał, że kanonicy są instytucją zbędną w kościele katolickiem. Określił on kanoników nazwą „pasożyty kościoła”, które kościołowi nic z siebie nie dają, a mimo to z beneficjów i urzędów kościelnych stosunkowo najwięcej dla siebie czerpią. I zamiast pasożyty te wytępić, lub za wzorem bawarskim liczbę ich pomniejszyć, Państwo Polskie pozwala sobie na honor utrzymywania aż 332 kanoników i płacić im będzie rocznie 670.944 zł. Dla różnych urzędników konsystorskich, którymi są również bardzo często kanonicy, przeznacza się 135.792 zł rocznie. 6.564 proboszczów ma pobierać po 110 zł. miesięcznie czyli razem 8.719.617 zł. 60 gr. rocznie. Rektorzy kościołów filialnych, czyli inny typ proboszczów w liczbie 510 kosztować będą 501. 840 zł. Wikariuszy 2.576 pobierać będzie 2.543. 784 zł. rocznie. Profesorzy seminariów zainkasują 584.184 zł. Nawet dla 2576 kleryków ma Polska płacić stypendiów w sumie 1,584,240 zł rocznie. A do tego biedna Polska pozwala sobie jeszcze na luksus opłacania zakonów; otóż dla 911 mnichów klasztornych obowiązana jest Polska płacić rocznie 560.265 zł.</u>
<u xml:id="u-3.125" who="#PPutek">Niech Bóg niebo da Habsburgowi Józefowi I, wiele złych rzeczy narobił, ale jedną zrobił dobrą, że Galicję od plagi klasztorów uwolnił. Galicja przy końcu wieku XVIII wprost dusiła się pod ciężarem klasztorów. W takim małym Przemyślu w r. 1782 było aż 9 instytutów klasztornych a prawie każde miasteczko obsiadły zakony. Józef I klasztory te pokasował, a z majątków ich utworzył fundusz religijny. Jednak jeszcze i tak klasztorów mamy sporo. Jest pytanie dla Państwa Polskiego, czy utrzymanie tej olbrzymiej ilości klasztorów, jakie dotąd w Polsce istnieją, leży w interesie Państwa, społeczeństwa i samego kościoła? Pytałem w tej sprawie o zdanie księży świeckich i ci odpowiedzieli, że największymi podkopywaczami podstaw utrzymania świeckiego duchowieństwa są klasztory, bo konkurują z nimi i częstokroć w sposób nierzetelny odbierają im wszelkie zarobki, jakie mogliby mieć od swych parafian.</u>
<u xml:id="u-3.126" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-3.127" who="#PPutek">Można się sprzeczać, czy mają jakieś znaczenie klasztory, które zajmują się wychowaniem lub charytatywnemi czynnościami, ale, ażeby Polska pozwalała sobie na posiadanie przeszło stu zakonów kontemplacyjnych, które tylko rozmyślają i trawią, to jest zbyt uciążliwe dla biednego Państwa. Kwestia mieszkaniowa w Polsce nie jest rozwiązana. Wojsko nie ma koszar, urzędnicy państwowi nie mają gdzie mieszkać, a po klasztorach rozpierają się mnichowie, oddając się kontemplacji. Ileż po skasowaniu zakonów moglibyśmy mieć obiektów, w których możnaby wygodnie pomieścić wojsko i urzędy państwowe! Państwo wogóle o tem nie pomyślało. Natomiast p. Grabski w konkordacie poszedł jeszcze dalej, bo zobowiązał Państwo Polskie do tolerancji nawet zagranicznych mnichów, którzy w konkordacie mają zapewnioną pełną wolność osiedlania się w Polsce, którzy będą nas zbawiali, ale naszym kosztem. Pamiętacie Panowie moment rozdziału kościoła od państwa we Francji! Kiedy zniesiono we Francji kongregacje zakonne, istne pielgrzymki francuskich mnichów przywędrowały na polską ziemię, a w szczególności do Galicji. Mamy przecież po dzień dzisiejszy francuskie klasztory w Galicji, za pieniądze polskich bigotów wybudowane. Jeżeli tak te sprawy zostały w konkordacie ujęte, bądźcie Panowie przekonani, że gdziekolwiek dla mnichów uchwalą prawa ograniczające, to tak jak do beczki z miodem zewsząd pszczoły się zlatują, tak samo mnichy z całego świata będą się do Polski zbiegały.</u>
<u xml:id="u-3.128" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A ilu żydów sprowadziliście?)</u>
<u xml:id="u-3.129" who="#PPutek">Pytacie Panowie, o żydów. Otóż chciałbym i na ten temat odpowiedzieć. Na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i na Komisji Konstytucyjnej stwierdziłem, że Klub Żydowski Panom z prawicy ułatwi przyjęcie konkordatu. I to się sprawdziło. Jakkolwiek p. Grunbaum na komisji bardzo się żachnął na to moje twierdzenie, to jednak faktem jest, że ani jeden przedstawiciel klubu żydowskiego nie był obecny w czasie głosowania na komisji. Jest w tem dowód, że klerykali jednego narodu popierają klerykałów drugiego narodu.</u>
<u xml:id="u-3.130" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Liberalizm)</u>
<u xml:id="u-3.131" who="#PPutek">P. Grunbaum uważał za stosowne przypuścić atak do mnie i do całego stronnictwa i przypuścił go w prasie. My nie mamy wielkich armat w postaci dzienników, nie możemy więc tą drogą p. Grunbaumowi odpowiedzieć, ani tym Panom z prawicy, którzy wykrzykniki pod naszym rzucają adresem. Ale korzystam z tej trybuny, ażeby p. Grunbauma zapewnić, że my nie byliśmy i nie jesteśmy stronnictwem antysemickiem i nie potrzebujemy być stronnictwem antysemickiem,...</u>
<u xml:id="u-3.132" who="#komentarz">(Głos: Oferta.)</u>
<u xml:id="u-3.133" who="#PPutek">... ale z tego nie wynika, ażebyśmy mieli być jakąś „Judenschutztruppe”, i błędy polityczne, popełniane przez Klub Żydowski, swoim autorytetem pokrywać. Panowie z Klubu Żydowskiego atakujecie nas za to, że wobec waszej politycznej taktyki, zajmujemy stanowisko krytyczne, ale ja w odpowiedzi stwierdzić muszę, że ilekroć chodziło o postulaty demokracji, Panowie byli tymi ostrożnymi, którzy nie pchali palców między drzwi. Demokracja albo zawsze obowiązuje, albo nigdy. Panowie zawsze o demokracji głośno śpiewacie, ale często z tamtymi panami z prawicy głosujecie,...</u>
<u xml:id="u-3.134" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Bo tam czasem też jest demokracja.)</u>
<u xml:id="u-3.135" who="#PPutek">... albo przez swoją nieobecność utrudniacie nam walkę polityczną. Gdy przedstawiciele Klubu Żydowskiego przyszli do Sejmu w pokaźnej liczbie, odbyła się tu w tej sali niemal na pięści walka o krzesła na lewicy, o które Klub Żydowski natarczywie kompetował. Wówczas już przepowiedzieliśmy, że Wy Panowie na lewicy usiądziecie, ale prawicową będziecie politykę robili. Panowie nie mówcie o antysemityzmie, ale raczej wspomnijcie pewne fakta. Mieliśmy tu niedawno sprawę ochrony drobnych dzierżawców rolnych, sprawę, która obchodzi niezwykle całą chłopską demokrację, jednak Panowie z Klubu Żydowskiego wszyscy wyszliście z sali i 7 głosami pod Waszą nieobecność przeprowadzoną została zasada w ustawie o ochronie drobnych dzierżawców rolnych, że się grunta kościelne z pod mocy działania owej ustawy wyłącza.</u>
<u xml:id="u-3.136" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Skandal)</u>
<u xml:id="u-3.137" who="#PPutek">Kiedyśmy mieli tu drugą sprawę, mianowicie sprawę obłożenia podatkiem majątkowym dóbr kościelnych, to jednak Panowie znowu nie głosowaliście z nami. Gdy było głosowanie przez drzwi, rezolucja upadła — zdaje się 5 głosami, bo ani jednego z Panów nie było przy głosowaniu. Dziś, gdy jest sprawa konkordatu niezwykle ważna dla nas, dla Was i dla całego Państwa, to Wy Panowie wyznajecie zasadę, że nie należy wsadzać palca między drzwi.</u>
<u xml:id="u-3.138" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Kiedy palec nam przytną albo z tej strony albo z tej.)</u>
<u xml:id="u-3.139" who="#PPutek">Tak nie można, Panie Wiślicki, konsekwencja w polityce obowiązuje, Panowie chcecie mieć przywilej nie podlegania krytyce, ale i my mamy prawo chyba od Was żądać konsekwencji politycznej.</u>
<u xml:id="u-3.140" who="#komentarz">(P. A. Piotrowski: A to się Pan kładzie, Panie Putek, raz za razem.)</u>
<u xml:id="u-3.141" who="#PPutek">Oto odpowiedź, którą Panowie swoim wykrzyknikiem wywołali.</u>
<u xml:id="u-3.142" who="#komentarz">(P. Dobija przerywa.)</u>
<u xml:id="u-3.143" who="#PPutek">Panie Dobija, niech Pan raczej opowie o swoim konkordacie z Koerblem w tartaku w Łodygowicach.</u>
<u xml:id="u-3.144" who="#komentarz">(Wrzawa. Wicemarszałek Gdyk dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-3.145" who="#PPutek">Wysoki Sejmie! Konkordat stara się obwarować instytucję kościelną tak, aby żaden świecki katolik nie miał możności z pod wpływu jej się wieliminować, aby kościół rzymski zabezpieczony był przed schizmą. Ale moi Panowie, albo, albo. Albo ratyfikujcie ten konkordat, ale z drugiej strony umożliwcie wszystkim, którzy na niego zgodzić się nie mogą, zaspokojenie ich potrzeb religijnych na gruncie legalnym, w sposób, jaki sami uznają za właściwy, albo przyznajcie się, że jesteście nietolerancyjni i że uderzacie w podstawy naszej Konstytucji. Bawaria klerykalna, zawierając konkordat z Rzymem, równocześnie załatwiła również i problem, dotyczący uregulowania stosunku do Państwa innych wyznań. Tymczasem u nas jest wielki pan w ministerstwie, dyktator wyznaniowy, p. dyrektor Piekarski, który uznaje 5 czy 6 prawd religijnych, a innych prawd religijnych, nawet mimo Konstytucji, uznać nie chce. Skutkiem tego mamy taki stan rzeczy, że policjanci regulują w Polsce problemy sumienia i problemy wyznaniowe. Dotąd, mimo obietnic czynionych delegacjom rozmaitych wyznań, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie przyszło przed Sejm z projektami ustaw, regulujących międzywyznaniowe stosunki. Dotąd ministerstwo nie przedłożyło projektu ustawy, któraby przewidywała, kto jest upełnomocniony; do legalizacji wyznań, prawnie dotąd nie uznanych i na jakich zasadach legalizacja ta winna być dokonana. Dochodzimy do absurdalnych stosunków. Pewne wyznania, które są uznawane z mocy ustaw zaborczych na terenie Kongresówki, nie są uznawane na terenie Małopolski. Gdy swobodnie swoje praktyki religijne wykonywują tu, to w Małopolsce za to samo zamyka się ich do kryminału.</u>
<u xml:id="u-3.146" who="#komentarz">(Głos: Bo się biją w Krakowie.)</u>
<u xml:id="u-3.147" who="#PPutek">Kwestię wyznaniową zaczynają regulować w Polsce niestety mocarstwa obce. Zdarzyło się, że do służby wojskowej zostali powołani członkowie pewnej sekty, która głosi zasady szkodliwe dla Państwa, albowiem nie uznaje służby wojskowej z bronią w ręku. Gdy członków tej sekty powołano do służby wojskowej, rzucili oni dowódcom wojskowym broń pod nogi. Władze wojskowe oczywiście przyaresztowały ich.</u>
<u xml:id="u-3.148" who="#komentarz">(P. Chaciński: Pan bronisz Polski przed katolicyzmem, a nie bronisz przed szkodliwemi dla Państwa wyznaniami.)</u>
<u xml:id="u-3.149" who="#PPutek">Niech Pan będzie cierpliwy, a dowie się Pan kto broni tych szkodliwych wyznań. Kiedy zamknięto członków owej sekty do kozy, wówczas zjawiła się u naszego Rządu ze strony Anglii interwencja. Pokazało się, że opiekunem tej sekty w Polsce jest p. Maks Muller, poseł angielski w Warszawie. I co się dzieje? Na skutek interwencji Anglii wszyscy sekciarze z aresztu zostają wypuszczeni i może Pan Prezes Chaciński będzie łaskaw pofatygować się do ministerstwa i przeczyta rozkaz wydany przez Ministra Spraw Wojskowych do dowódców, nakazujących sekciarzy tych traktować łagodnie i używać do kuchni, do służby sanitarnej i wogóle do służby bez broni.</u>
<u xml:id="u-3.150" who="#komentarz">(P. Chaciński: Karygodna łagodność.)</u>
<u xml:id="u-3.151" who="#PPutek">Panowie z prawicy i Rząd popełniacie niekonsekwencje. W XVII, w XVIII wieku obce mocarstwa mieszały się do naszych spraw wyznaniowych i wywierały na te sprawy wpływ częstokroć niekorzystny dla interesów Państwa, dziś Panowie, a w szczególności Rząd, swoją nietolerancją doprowadza do tego, że interwencja obcych mocarstw w kwestiach ogromnie delikatnej natury, w kwestiach, dotyczących bezpieczeństwa Państwa i dyscypliny w armii odnosi skutki, podczas gdy wyznania nieszkodzące w niczem porządkowi publicznemu, wyznania, które słyną z patriotyzmu polskiego, jak np. „kościół narodowy”, który przecież, gdy chodziło o pożyczkę dla Państwa Polskiego w Ameryce, zdziałał wiele i powinien być po ludzku w Polsce traktowany — nie mogą się doprosić legalizacji.</u>
<u xml:id="u-3.152" who="#komentarz">(Głos: Ile dał?)</u>
<u xml:id="u-3.153" who="#PPutek">To Panu, powie p. Minister Skarbu. Nietolerancją sekciarską Panowie doprowadzacie do tego, że już w Lidze Narodów zaczynają pokrzywdzeni składać protesty, z uwagi, że kwestia wolności sumienia w Polsce jest pod znakiem zapytania. Z taką polityką wyznaniową Rząd winien nareszcie skończyć, bo to jest polityka szkodliwa, podkopująca fundamenty Państwa, wprowadzająca zamęt i walki religijne w Państwie.</u>
<u xml:id="u-3.154" who="#PPutek">Wysoki Sejmie! Oceniając rezultat zabiegów p. Stanisława Grabskiego, oceniając rezultat działalności Rządu, oceniając rezultat działalności większości konkordatowej tego Wysokiego Sejmu, dochodzimy do tego przekonania, że takim konkordatem Panowie niczego dobrego ani dla Państwa ani dla ludu nie zdziałaliście. Przeciwnie nawet — wyrządzacie nim wielkie szkody! Konkordat ogołocił Państwo ze wszelkich środków represyjnych, które jedynie gwarantowały lojalność duchowieństwa wobec Państwa. Konkordat wzmacnia kler majątkowo, oddaje mu bowiem ziemię, przyznaje zwiększone pensje, zatrzymuje jura stole. Konkordat utrwala przewagę szlachetczyzny nad włościaństwem przez zachowanie prawa patronatu. Konkordat oddaje wpływ na dobór hierarchii kościelnej w ręce stronnictw politycznych, co uważamy za wysoce szkodliwe. Konkordat odarł lud z tych wszystkich praw i przywilejów, jakie na zasadzie ustaw wydanych przez rządy zaborcze w stosunku do hierarchii kościelnej dotąd posiadał. Konkordat wreszcie zachował niezgodne z Konstytucją przywileje stanowe kleru. Czy to nie wystarczy, ażebyśmy jako stronnictwo chłopskie przeciwko temu konkordatowi głosowali?</u>
<u xml:id="u-3.155" who="#PPutek">Poseł ks. Nowakowski za takie stanowisko wobec konkordatu był łaskaw posądzić nas w swojem przemówieniu, że jesteśmy wszyscy opętani przez satanizm, że diabli nami rządzą i dlatego takie stanowisko w tej sprawie zajmujemy.</u>
<u xml:id="u-3.156" who="#komentarz">(Głos: Co jego opętało.)</u>
<u xml:id="u-3.157" who="#PPutek">Ja ks. Nowakowskiemu przeczytam maleńki ustęp z Pisma Świętego, z ewangelii Św. Łukasza, o kuszeniu Jezusa na puszczy: „I wwiódł go diabeł na górę wysoką i pokazał mu wszystkie królestwa świata we mgnieniu oka. I rzekł mu diabeł, dam ci te wszystkie moce i sławę ich, a komu chcę, da wam ją. A tak jeśli się ukłonisz przedemną, będzie wszystko twoje. A odpowiadając Jezus rzekł mu: Pójdź precz odemnie szatanie! albowiem napisano: Panu, Bogu twemu, kłaniać się będziesz i jemu samemu służyć będziesz”. Chrystusa nie skusił szatan, ale ten szatan wciąż się odradza i on kusi takich jak ks. Nowakowski.</u>
<u xml:id="u-3.158" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-3.159" who="#PPutek">Szatan im obiecuje mamonę i królestwo na ziemi, obiecuje im władzę nad państwami i panowanie nad ludem.</u>
<u xml:id="u-3.160" who="#PPutek">Kończąc to przemówienie, nie mogę go zakończyć inaczej, jak tylko apelem do ks. Nowakowskiego: Księże, odwróć się od szatana, a zwróć się do Chrystusa!</u>
<u xml:id="u-3.161" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! Pragnę jeszcze raz zwrócić uwagę na kilka tylko najogólniejszych zagadnień, które przewijały się przez te rozprawy, i to w związku z niektóremi podstawami z przeszłości i niektórymi prądami naszych czasów.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Od którego pokolenia Pan jest katolikiem?)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PStroński">Ja jestem katolikiem od urodzenia, przepraszam, że nie dawniej, a moja rodzina zapewne od czasu przyjęcia chrześcijaństwa w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PStroński">Pierwsza obawa, jaką wysuwają przeciw konkordatowi pp. posłowie, którzy go zwalczają, streszcza się w tem, że życie naszego Państwa byłoby zanadto związane przez konkordat wobec pewnej władzy pozapaństwowej, jaką jest Kościół Rzymski.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PStroński">P. pos. Czapiński i p. pos. Putek powoływali się tu przedewszystkiem na artykuł 1 konkordatu, który pozostawia kościołowi swobodne wykonywanie władzy duchownej, zgodnie z prawem kanonicznem, a objaśnia się to ten sposób, jakby prawo kanoniczne, uznane tutaj przez Państwo, wprowadzało w nasze życie państwowe czynnik zależny od jakiejś władzy poza Państwem.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PStroński">Jest w tem niewątpliwie duże nieporozumienie. Bo trzeba zwrócić na to uwagę, jak sam kościół pojmuje swój stosunek do państwa na podstawie prawa kanonicznego. Według jednego z kanonów, jeśli się nie mylę i jeśli dobrze czytałem, 2198, zresztą jeżeli jest błąd, to p. kolega Czapiński poprawi — kościół pojmuje tę sprawę ściśle w ten sposób, że według prawa kanonicznego sprawy świeckie należą do Państwa, sprawy duchowne należą do kościoła, a w sprawach mieszanych należy dążyć do porozumienia dla obu stron właściwego. A zatem niepotrzebna jest ta troska o to, ażeby na podstawie prawa kanonicznego kościół nie wkroczył w nasze prawo państwowe, bo właśnie prawo kanoniczne bardzo ściśle określa zakres działania kościoła tylko do rzeczy duchownych, zupełnie wyraźnie pozostawiając rzeczy świeckie prawu państwowemu.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PStroński">Jeżeli p. poseł Putek dał tu przykład, jak daleko możemy zajść przez to wprowadzenie prawa kanonicznego i przez obowiązek z art. 4 stosowania bracchium saeculare, to dał właśnie przykład pouczający, jak daleko w tej sprawie można zajść w bałamuctwie. A mianowicie powiedział szanowny p. poseł Putek...</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To była mowa wiecowa)</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PStroński">...że napisał ktoś broszurę, w której zelżył Kościół i nadużył nazwiska Nuncjusza Ojca Świętego w Warszawie, i co się za straszna rzecz wtedy dzieje? Arcybiskup warszawski pisze list do Ministra Spraw Wewnętrznych, w którym to liście cóż strasznego powiedział? Że prosi Ministra, żeby Minister rozpatrzył tę sprawę. Co za straszne wkroczenie Kościoła do życia państwowego! A teraz powiada p. poseł Putek, że na podstawie art, 4-go ma wkroczyć tutaj bracchium saeculare, władza państwowa. Czy to jest prawdą i czy p. poseł Putek czytał art. 4-ty, o którym nam tu opowiadał? Według art. 4-go władze państwowe będą okazywały swoją pomoc przy wykonywaniu postanowień i dekretów kościelnych, 1) w razie destytucji duchownego, 2) w razie poboru taks, 3) w innych wypadkach, przewidzianych przez ustawy obowiązujące państwowe. Wydanie owej książki przez tego autora, który zelżył tam kościół i nadużył imienia Nuncjusza, nie mieści się nawet w art. 4. A jednak nie ulega wątpliwości, że na podstawie ogólnego prawa w Polsce powinny się znaleźć i znajdą się sposoby, aby to lżenie kościoła i to nadużycie nazwiska Nuncjusza Jego Świętobliwości w Warszawie nie mogło bezkarnie uchodzić. A zatem przykład podany przez p. posła Putka dla wykazania, jak daleko prawo kanoniczne ma nas poprowadzić w stosunku bracchium saeculare, poucza tylko, z jakim bałamuctwem mówi się o tych rzeczach, bez znajomości nawet artykułów konkordatu, na które się powołuje.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PStroński">Jeżeli jednak w ogólnych swoich wywodach, szczególnie p. Czapiński narzekał na to, że Państwo wiąże się tutaj wobec czynnika pozapaństwowego, tu dobrze byłoby zwrócić uwagę na to, że w naszem życiu nowoczesnem Kościół nie jest jedynym czynnikiem, który działa na gruncie szerszym, niż jeden naród, czyli nie jest jedynym czynnikiem międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PStroński">I pozwolę sobie zwrócić na to uwagę, że ta międzynarodówka socjalistyczna hamburska, do której należy p. Czapiński,...</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(P. Czapiński: Owszem należę.)</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PStroński">... w swoim art. 3 statutu postanawia, iż postanowienia międzynarodówki są wiążące dla jej wszystkich części składowych, a w swoim art. 4 postanawia, że w zatargach międzynarodowych uchwały międzynarodówki są władzą najwyższą.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Głos: To więcej niż konkordat)</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PStroński">A teraz proszę zestawić: zakres działania kościoła, to jest zakres życia duchowego i religijnego, niezmiernie odległy od spraw politycznych, z zakresem działania międzynarodówki socjalistycznej, w który wchodzą te same sprawy, które wchodzą w zakres działania najważniejszy poszczególnych państw. A jednak P.P.S. na podstawie art. 3 i 4 statutu międzynarodówki hamburskiej z maja 1923 r., który przyjęła, uznała, że tamte postanowienia są dla niej wiążące wogóle, oraz, że w zatargach międzynarodowych to jest najwyższa jej władza. Ja nie wątpię, że P.P.S. mimo to, że to przyjęła, będzie się starała zawsze, aby w wykonywaniu tych swoich zobowiązań nie popadła w sprzeczność ze swymi obowiązkami obywateli polskich. Ale, jeżeli my patrzymy spokojnie na istnienie tej międzynarodówki, Panowie, którzy są członkami tej międzynarodówki, obawiają się pozapaństwowego czynnika, jakim ma być kościół katolicki, to jednakowoż sprawiedliwość nakazywałaby wyznać, jaki jest prawdziwy stan rzeczy. Jeżeli kościół powszechny katolicki zechcemy nazwać w pewnem znaczeniu międzynarodówką, jeżeli międzynarodówka socjalistyczna, która powstała 1860 mniej więcej lat później niż tamta pierwsza kościelna międzynarodówka, istnieje dziś, jako międzynarodówka, powiem najoględniej, ruchu społecznego, jako międzynarodówka, jak Panowie sami mówicie zwykle, przewrotu społecznego i rewolucji społecznej, jeżeli w 1920 lat później powstała jeszcze inna międzynarodówka, a mianowicie międzynarodówka państw, która się nazywa Ligą Narodów i która ma daleko idące uprawnienia wobec swoich członków t. j. poszczególnych państw, to dalibóg, proszę Panów, na którychkolwiek ławach siedzi się w tej Wysokiej Izbie, każdy, kto ma poczucie sprawiedliwości, powie: dla życia państwowego zaiste najmniej niebezpieczną jest międzynarodówka dusz, która nazywa się powszechnym kościołem katolickim i która współżyje z narodami już długie wieki dla dobra ich, jak dzieje wykazują.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PStroński">Drugi zarzut zasadniczy był taki, że powinno się naodwrót więcej uzależnić władzę kościelną w Polsce od Państwa i panowie przedstawiciele lewej strony tej Izby narzekają na to, że zamało jest jeszcze tych postanowień konkordatowych, które do pewnego stopnia w karbach, w ryzach trzymać mają kościół katolicki w Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PStroński">Ja nie zawaham się tutaj mówić o rzeczach, które z pewnością w tym Sejmie wszyscy, jak jesteśmy, jednakowo pojmujemy. My wiemy wszyscy, że papież Grzegorz XVI po powstaniu 1831 r. wydał bullę, która bólem napełniła naród polski z powodu stanowiska wobec naszych walk o niepodległość. My wiemy o tem, że w okresie r. 1863 nawet przeciw papieżowi Piusowi IX w społeczeństwie polskiem był żal, że nie dość nas Stolica Apostołska w r. 1863 broniła. My wiemy o tem, że w czasie prześladowań Unii na Podlasiu był żal przeciw papieżowi Leonowi XII, że nie dość silnie wystąpił przeciw tym prześladowaniom. My pamiętamy dobrze, że Mickiewicz powiedział, iż mówią, że papież Grzegorz XVI był w błędzie, ale to właśnie boli, że papież mógł być w błędzie. Nie ulega wątpliwości, wszyscy, jak tu jesteśmy, od dziecinnych lat myśmy to wszystko przemyśleli, myśmy to wszystko przeboleli, ale niektórzy z nas także się czegoś z tego nauczyli. A mianowicie czego? Nauczyliśmy się tego, że papież Grzegorz XVI, to był jednak ten sam papież, który miał rozmowę z Mikołajem I w obronie narodu polskiego, że papież Pius IX, to był papież, który miał ojcowskie serce dla narodu polskiego, że Leon XIII to był papież, który głęboko troskał się o męczeństwo narodu polskiego, ale ci papieże byli związani przez co? Przez państwo. I mówili tak, jak do Polaków powiedział papież Pius IX: jeżeli chcecie, to ja wystąpię goręcej w waszej obronie, ale czy jesteście przygotowani na większe jeszcze męczeństwo kościoła i narodu w Polsce? Więc pytam, czy ta nauka, którą myśmy wysnuli z własnych naszych doświadczeń, ta nauka idzie w tym kierunku, żeby życie kościoła oddać pod władzę państwa, żeby to życie kościoła uzależnić jak najbardziej od państwa, czy też w tym kierunku, żeby temu życiu Kościoła dać. jego swobodę, jego godność i jego własną pełną odpowiedzialność, To jest jedyna godziwa nauka dziejowa, jaką naród polski wobec kościoła może wysnuć stąd, że państwa zaborcze bardzo często ciążyły na Kościele, kiedy ten Kościół w obronie sprawiedliwości i w obronie narodu polskiego chciał wystąpić.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PStroński">Dlatego są w tym Sejmie posłowie, którzy cieszą się z tego, że dla państwa został wprawdzie zapewniony wgląd w uporządkowanie tych spraw, które są wspólne pomiędzy kościołem a państwem, ale że jednakowoż w tym konkordacie niema takich postanowień, któreby oddawały kościół na łaskę i niełaskę państwa. My się nie martwimy z tego powodu, że państwo niema prawa weta w sprawie obsadzenia stolic biskupich, albo że Państwo nie może poprostu jednem pociągnięciem pióra załatwić sprawy obsadzenia probostw, ale że w konkordacie ta sprawa została tak załatwiona, iż w takich wypadkach potrzebne jest porozumiewanie się i porozumienie między kościołem i Państwem. To jest jedynie zdrowe i godne narodu polskiego po jego doświadczeniach, zachowanie się jako Państwa dzisiaj wobec kościoła.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PStroński">Jeżeli proszę Panów, występują tutaj Panowie z lewicy tak jak przed chwilą p. pos. Putek z tem, że w średnich wiekach Państwo miało większe prawa wobec kościoła, aniżeli w tym konkordacie, który został zawarty w r., 1925, to niechajże i dla Panów będzie to ostrzeżeniem, że Panowie stajecie na średniowiecznym gruncie stosunku kościoła do Państwa, bo nie ulega wątpliwości, że rozwój myśli państwowej w tym względzie szedł w kierunku większej swobody i większego uniezależnienia życia duchownego od życia państwowego, a powrót do stosunków średniowiecznych pod tym względem oddawania kościoła niejako w służbę Państwa byłby wstecznictwem, którego zwolennikami możecie być Panowie tylko w chwili podniecenia podczas rozprawy sejmowej, boć ja Panów nie podejrzewam, ażebyście Panowie byli zwolennikami ograniczenia swobody kościoła, tak samo jak nie jesteście zwolennikami ograniczenia swobód różnych zrzeszeń społecznych lub umysłowych w ich swobodnem życiu.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PStroński">Konkordat jest wyrazem zespolenia życia Państwa Polskiego z życiem kościoła katolickiego i to podwójnie: zarówno z kościołem w Rzymie, jak też i z tym kościołem rzymskim tutaj na naszych ziemiach polskich.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PStroński">Ale, Wysoki Sejmie, zespolenie Państwa Polskiego z Rzymem jest jednem z największych zjawisk w bycie Państwa Polskiego...</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos: Na tem zawsze Polska przegrywała.)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PStroński">... i gdyby około roku 950, tysiąc lat temu, nie była Polska przyjęła chrześcijaństwa z Zachodu i z Rzymu, gdyby było się tak stało, że byłaby przyjęła chrześcijaństwo naprzykład z kościoła wschodniego, to przecie wszyscy, którzy kiedykolwiek dłużej o dziejach narodu polskiego myśleli, muszą się na to zgodzić, że naród nasz nie byłby tem, czem jest dzisiaj, że Państw Polskie nie byłoby w dziejach swoich tem, czem było na rubieży między Zachodem a Wschodem Europy.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PStroński">A to związanie się Państwa Polskiego w zaraniu jego bytu z zachodnim kościołem rzymskim poszło szeroko i głęboko, nie tylko w obrządkach religijnych, ale poszło w całość życia duchowego i życia umysłowego Państwa Polskiego i dzięki temu stało się, że kiedy to życie umysłowe polskie zaczęło się w sposób już świetny objawiać, to w wieku XVI, Polska życiem duchowem i życiem umysłowem i całem piśmiennictwem jest wyraźnie związana z odrodzeniem zachodniem, z odrodzeniem włoskiem i z odrodzeniem francuskiem. Dalej, że w ciągu wieku XVII i wieku XVIII Polska żyła temi samemi ideami i wielkimi ruchami umysłowemi, które istniały na Zachodzie, istniały we Francji, przyczem, ja wcale nie chcę tej rzeczy pojmować ciasno, ale pojmuję ją w ten sposób, że nawet wszystkie te ruchy, w których objawiała się walka o pojmowanie religii że nawet ruchy takie, jak Rewolucja Francuska już do Polski przenikały dlatego właśnie, że Polska wówczas była daleko bliższa Paryża aniżeli Moskwy. I dalej, że w wieku XIX całe bogate życie umysłowe Polski, które pozostało jedyną nieomal dziedziną objawienia się ducha polskiego w świecie, że ono znowu było związane z życiem umysłowem i duchowem Zachodu przeciw temu Wschodowi, który z Moskwy i Petersburga na nas wówczas napierał. I wreszcie, kiedy Polska w początku wieku XX znowu doszła do bytu niepodległego, to znowu odnalazła swoich przyjaciół i sojuszników, tych z którymi się najlepiej rozumiała, nie tam na Wschodzie, ale odnalazła ich na Zachodzie Europy.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PStroński">To głębokie związanie Państwa Polskiego w ciągu tysiącletniego jego istnienia z Zachodem Europy, i to właśnie przez związanie w zaraniu z kościołem rzymskim sprawiło, że Polska, którą losy dziejowe postawiły wśród dwóch światów, między prawosławiem rosyjskiem, a protestantyzmem pruskim, właśnie to ta Polska w chwilach 150-letniej najstraszniejszej w doświadczeniach narodów próby dziejowej, w tym swoim zastarzałym zachodnim odrębnym charakterze znalazła ostoję, której tamte dwa światy mimo strasznego ucisku przemóc nie zdołały.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy).</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PStroński">Ten świetny duch polski, ten znakomity pisarz polski, który był największym przywódcą życia duchowego narodu, na przełomie pomiędzy ostatniemi latami niewoli i w przejściu ku niepodległości, Henryk Sienkiewicz, kiedy szukał w skarbcu duchowym Polski tych sił, któreby naród, będący w niewoli, mogły pokrzepić i do walki dać mu wiarę, że ma moce w swych skarbach duchowych, które mu upaść nie pozwolą, zaczął od tego, że pokazał nam, jak w wieku XVII ta Polska tak bardzo swojska zdołała się wyratować z potopu. Kiedy szukał dalszego umocnienia, wtedy nam pokazał, jak ta Polska z początku XV wieku zdołała ocalić byt swój w walce z krzyżactwem pod Grunwaldem. A kiedy dalej szukał ostatecznego wyrazu tej siły odrębnej, która istnieje w narodzie polskim i która dała mu odporność zarówno wobec prawosławnej Rosji, jak i wobec protestanckich Prus, wtedy Sienkiewicz prowadził dusze polskie przez Quo Vadis do pierwszych lat chrześcijaństwa i znalazł oddźwięk w duszach polskich, które zrozumiały, że to nas łączy w sposób niezniszczalny z niezniszczalnym kościołem, jakoteż znalazł oddźwięk we wszystkich sercach Zachodu, które zrozumiały, że naród, który tak czuje swoją łączność z tą przeszłością wszystkich narodów zachodnich, musi być wskrzeszony i razem z nimi do nowego obudzić się życia.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy i w centrum. P. Sanojca: Wilson nie był katolikiem, a on pierwszy podniósł sprawę niepodległej Polski.)</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PStroński">Dlatego, Panie Kolego, że Wilson rozumiał pewne rzeczy, odnoszące się do Polski, jeżeli Pan Kolega pozwoli że to powiem, lepiej rozumiał niż Kolega, a mianowicie, że to tysiącletnie istnienie katolickiej Polski i dla Stanów Zjednoczonych Ameryki i dla Anglii, które nie były katolickie, jednak było świadectwem, że naród nasz, taki jaki był, jest siłą dodatnią i potrzebną w rodzinie narodów.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PStroński">Dalej, Wysoka Izbo, konkordat daje niewątpliwie wyraz również zespolenia życia państwowego z życiem Kościoła na ziemiach polskich, czyli z życiem naszego duchowieństwa w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PStroński">Nie będę nawet przypominał tego że od Długosza przez Skargę i przez Konarskiego do ks. Kajsiewicza duchowni polscy szli na czele pochodu życia umysłowego i życia duchowego w Polsce. I nie będę przypominał tego, że od Kordeckiego przez ks. Marka, aż do ks. Skorupki w Polsce duchowni, którzy łączyli miłość Chrystusa z miłością Ojczyzny w sposób po wsze wieki pamiętny, ale w tych naszych czasach zrozumienia dla pracy zbiorowej, dla tej pracy szarej, dla tego hasła, które się nazywa nieznanym żołnierzem, sądzę, że w tej chwili, kiedy mamy przystąpić do uchwalenia konkordatu dobrze będzie, jeżeli przypomnimy sobie tego nieznanego księdza polskiego...</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy)</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PStroński">...w tysiącach i w tysiącach pracowników powtarzającego się w naszem życiu z pokolenia na pokolenie, tego nieznanego szarego księdza polskiego, który przez 150 lat niewoli prowadził lud swój do swego Boga, a prowadząc go do swego Boga, prowadził do niepodległej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy)</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PStroński">Dlatego, kiedy dziś Państwo Polskie uzyskało niepodległość, to jestem przekonany, że także p. pos. Putek, który przed chwilą mówił: dość mamy nauczycieli, wojskowych, urzędników, co nam tam duchowieństwo!, że jednak p. kolega Putek powiedział więcej aniżeli myślał, i że chyba nie myślał o tem, żeby temu duchowieństwu, które tyle napracowało się dla uzyskania niepodległości Państwa Polskiego, dziś zamykać i utrudniać dalszą zbożną pracę we wspólnym wysiłku dla świetnego dalszego rozwoju naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy)</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PStroński">A także to wszystko, co wchodzi w zakres naszych wspomnień dziejowych, związanych z duchowieństwem polskiem, jest nam drogie. Dlatego, my dziś bolejemy nad tem, że w konkordacie nie została załatwiona tak, jak powinna być załatwiona sprawa Prymasa Polski.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przecież aż dwóch mamy!)</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PStroński">Pan Kolega nie chce tego uznać, a jednakowoż to jest rzecz wielka, że w r. 1000 powstało w Zachodniej Polsce wśród walk z Niemcami i wydarte Niemcom arcybiskupstwo gnieźnieńskie, późniejsze gnieźnieńsko poznańskie, i że z tem arcybiskupstwem związana została następnie godność Prymasa Polskiego, która jest jedną z naszych drogich spuścizn dziejowych. I może przyjdzie jeszcze chwila, w której dobrze będzie wskazać na to, że dlatego tam jest ten Prymas Polski, że na tych ziemiach zachodnich, na które szedł od tysiąca lat i idzie w dalszym ciągu napór niemiecki, że na tych właśnie ziemiach znajduje się kolebka bytu państwowego Polski, której naród polski do ostatniego swego tchnienia bronić będzie ze wszystkiemi jej chwałami i ze wszystkiemi jej spuściznami, do których należy także świetna spuścizna Prymatu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PStroński">A dalej przywiązanie nasze do praw duchowieństwa w Polsce nakazuje nam troszczyć się o to, ażeby uposażenie duchowieństwa załatwione było jednak lepiej aniżeli jest załatwione w konkordacie.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PStroński">Odzywają się głosy takie, jakoby duchowieństwo nie myślało o swojem posłannictwie duchownem, a bardzo myślano o swoich płacach i zyskach. Ale przecież wszyscy, którzy przeżyli tych kilka ostatnich lat i widzieli coś naokoło siebie, muszą dać świadectwo tej prawdzie, że duchowieństwo w Polsce w ostatnich kilku latach po odzyskaniu niepodległości, to jakby pochód wyszarzanych i wyświeconych sutann, bo nie było za co kupić nowych, że to duchowieństwo naprawdę przez te kilka lat biedowało, a jednakowoż pracowało i nie sarkało. Jeżeli p. kolega Putek mówił, że dzisiaj w lichem probostwie proboszcz pobiera 10 tysięcy złotych rocznie, czyli około 1000 zł. miesięcznie, to ta jego bardzo zajmująca statystyka dużo zyskałaby w swojej sile przekonywującej, jeżeliby p. kolega Putek rejentalnie ogłosił, że każdemu z proboszczów, który zgłosi się do niego i wykaże, że nie ma 1000 zł. miesięcznie dochodu, wpłaci różnicę pomiędzy tem co on ma, a pomiędzy tem, co mu dziś kolega Putek tutaj wyliczył.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Wesołość i różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PStroński">I jeżeli dalej p. Putek dziwi się, dlaczego ks. arcybiskup Teodorowicz ma mieć konkordatowo ustaloną płacę arcybiskupią w Polsce, ten ks. arcybiskup Teodorowicz, który umiał być na szańcu, gdy trzeba było i który wtedy, gdy inni milczeli, umiał w Izbie Panów w Wiedniu walczyć o prawa narodu polskiego do niepodległego bytu i mówił to w oczy temu rządowi austriackiemu, któremu nie wszyscy to mówili, to powiem, że znam wielu takich, którzy rządowi austriackiemu o prawach Polski do niepodległości mniej mówili, niż ks. arcybiskup Teodorowicz, a w tej dzisiejszej Polsce lepiej są uposażeni aniżeli będzie i ksiądz arcybiskup Teodorowicz i ci inni naczelnicy Kościoła, którzy naród swój prowadzili dobrą drogą do odzyskania bytu państwowego.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#PStroński">Więc nie chodzi tutaj o uposażenie nadmierne, ale przecież wszyscy ludzie bezstronni przyznają, że jeżeli ten duchowny, pracujący na swojem stanowisku, będzie miał głowę swobodną od starania się o to, ażeby powiększać swoje dochody, jeżeli nie zmusi się go do tego, ażeby praca jego kierowała się ku wysilaniu się nad zdobyciem dochodów potrzebnych na życie, ale jeżeli będzie miał byt wcale niewykwintny, ale byt spokojny, zapewniony, toto jest rzetelna troska o to, aby uwaga duchowieństwa mogła być skierowana ku tej pracy, która jest jego i właściwem i jedynem zadaniem w Państwie i dlatego ten, kto stara się o dostateczne uposażenie duchowieństwa, ten jest napewno w zgodzie z tem, co powinno być dążeniem nie tylko kościoła ale także i Państwa w pojmowaniu stanowiska duchowieństwa w ogólnem życiu narodowem, Jeszcze na jedno chciałbym zwrócić uwagę w tej chwili, kiedy mamy uchwalać konkordat.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#PStroński">Sprawa stosunku Państwa do kościoła rzymsko - katolickiego w Europie, to nie jest sprawa jednej chwili, ale to jest naprawdę sprawa stuleci i sprawa wielkich przełomów dziejowych, różnie w różnych czasach się przejawiających. I wbrew temu, co jest przyzwyczajeniem umysłu ludzkiego, a mianowicie, że gorzej się widzi rzeczy bliskie, niż rzeczy dalekie, starajmy się wytężyć wzrok, a może spostrzeżemy, że dziś przeżywamy okres, w którym oparcie się o stare życie zachodnich narodów, jest bodaj potrzebniejsze, niż kiedykolwiek. Bo cokolwiekbądź by się myślało, żyjemy w okresie, kiedy za naszą granicą wschodnią podnosi się, żyje i panuje bolszewizm, który jest zjawiskiem groźnem niewątpliwie i zjawiskiem sięgającem daleko poza samą Rosję.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy)</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#PStroński">Jeżeli Panowie Koledzy myślą, że ja tutaj idę własną tylko jakąś drogą rozumowania, to chcę przypomnieć, że jednak ostatnie wybory w państwie bardzo trzeźwem, bardzo dobrze liczącem, bardzo dobrze umiejącem budować, mianowicie w Anglii, odbywały się na podłożu haseł głęboko sięgających, mianowicie obrony całej cywilizacji zachodniej przeciw nastającemu bolszewizmowi jako nowemu zjawisku naszych czasów, wkraczającemu w życie innych państw. P. Baldwin, dzisiejszy sternik Państwa Angielskiego szedł w wybory właśnie pod tem hasłem: trzeba ratować i obronić naszą cywilizację zachodnią. Nie chcę tu mówić, czem jest bolszewizm, bo wszyscy w tej Izbie doskonale czują, że pod każdym względem, we wszystkich pojęciach umysłowych, w całym swoim ruchu duchowym, w całem swojem pojęciu życia obyczajowego, bolszewizm jest niszczeniem wszystkich podstaw, na jakich opiera się życie Europy zachodniej.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#PStroński">Otóż w tej chwili godzi się myśleć o tem, że w Polsce podstawy tej wspólności z Zachodem budowane są razem z życiem kościoła rzymskiego w Polsce. I dlatego, kto myśli o dobrej i mocnej budowie, ciągle trwającej jeszcze, Państwa Polskiego, ten powinien myśleć także i o tem, że po wytyczeniu Państwu Polskiemu jego granic państwowych na ziemi, należy temu Państwu Polskiemu w pojęciach całego świata wytyczyć także granicę jego przynależności duchowej do świata zachodniego. A jednym z głównych czynników i wyrazów tej starej tysiącletniej przynależności Państwa Polskiego do świata zachodniego jest jego łączność z kościołem rzymskim.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy i w centrum).</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Cieplak.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PCieplak">Wysoki Sejmie! Z polecenia klubu Związku Chłopskiego i w jego imieniu mam zaszczyt złożyć następującą deklarację: Związek Chłopski, jako stronnictwo szerokich mas chłopskich szczerze przywiązanych do religii katolickiej, stoi na stanowisku, że Polska w myśl art. 114 Konstytucji powinna zawrzeć układ ze Stolicą Apostołską. Konkordat jednak taki nie ma w niczem naruszać Konstytucji Rzeczypospolitej, zaś duchowieństwu katolickiemu powinien zabezpieczyć w granicach istniejących ustaw takie stanowisko, które gwarantowałoby mu swobodne wykonywanie funkcji duchownych i jurysdykcji kościelnych w sprawach ściśle religijnych.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PCieplak">Jednak obecny konkordat, przedłożony przez Rząd p. Władysława Grabskiego, nie odpowiada powyższym założeniom, gdyż stwarza wbrew Konstytucji, głoszącej równość wszystkich obywateli wobec prawa, uprzywilejowane stanowisko w Państwie dla hierarchii kościelnej, nie dając Państwu Polskiemu możności odpowiednich wystąpień i egzekutywy wobec ewentualnych nadużyć kleru i wyzyskiwania kościoła, jak to bywało dotychczas, na rzecz reakcyjnych stronnictw politycznych, wrogich ludowi ze szkodą szczególniej dla wiary i religii katolickiej. Nie daje Państwu decydującego wpływu na mianowanie biskupów oraz gwarancji, że duchowieństwo nie będzie występowało wrogo przeciw I istniejącemu ustrojowi Rzeczypospolitej. Przewidziane w konkordacie obecnym zatrzymanie prawa patronatu, nie dające się absolutnie usprawiedliwić obecnemi stosunkami społecznemi, tembardziej względami na dobro wiary, świadczy, że nie dobro wiary tu przyświecało, lecz względy partyjno — polityczne i chęć pewnych stronnictw politycznych podporządkowana siebie hierarchii kościelnej. Zatrzymanie w obecnym konkordacie opłat za usługi kościelne t. zw. jura stole, pomimo zabezpieczenia na rzecz duchowieństwa wyższego niż dotąd uposażenia materialnego ze strony Państwa, pozostawienie w rękach duchowieństwa posiadanych dotychczas lasów w całości oraz wielkiej ilości roli, stwarza źródło nieustannych konfliktów między duchowieństwem a wiernymi, przyczyniając się niewątpliwie do obniżenia powagi kościoła katolickiego. Zniesienie komitetów parafialnych, zarządzających dotychczas funduszami, ściąganemi z ludności na rzecz kościoła i budynków parafialnych i pozbawienie przez to parafian prawa głosu przy obciążeniu ludności na rzecz tych funduszów będzie powodem walk między ludnością a duchowieństwem, co nie leży w interesie ani wiary, ani kościoła. Z tych też powodów klub poselski Związku Chłopskiego będzie zmuszony oddać swoje głosy przeciw przedłożonemu tekstowi konkordatu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Popiel.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PPopiel">W imieniu klubu parlamentarnego Narodowej Partii Robotniczej mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PPopiel">Zawarcie konkordatu regulującego stosunek Państwa do Kościoła rzymsko — katolickiego tylokrotnie zapowiadane przez różne rządy w wykonaniu postanowienia art. 114 Konstytucji — uważamy za fakt pożądany z uwagi na szczególną rolę jaką w życiu naszego narodu odgrywa religia katolicka, co zostało również stwierdzone w ustawie konstytucyjnej. W chwili obecnej pomyślne doprowadzenie do skutku konkordatu jest niewątpliwie objawem korzystnym pod względem politycznym, ze względu na tę wielką siłę moralną, jaką w życiu międzynarodowem reprezentuje Stolica Apostołska. W fakcie nowego rozgraniczenia prowincji i djecezji zgodnie z granicami Państwa widzimy ustępstwo Stolicy Apostołskiej na rzecz politycznych interesów Państwa. Pozostawienie jednakże co do obsady biskupstw stanu rzeczy pozostałego po zaborcach i to w djecezjach będących terenem kierowanej z zewnątrz agitacji antypaństwowej, uważamy za szkodliwe i wyrażamy nadzieję, że Rząd doprowadzi do niezbędnych zmian w tym kierunku, odpowiadających interesowi Państwa i sentymentowi narodowemu ludności.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PPopiel">Co się zaś tyczy treści zawartego układu musimy wyrazić wątpliwość, czy w obecnych warunkach zostały osiągnięte przez przedstawicieli Rządu te rezultaty, jakie były niezbędne, aby w należyty sposób zabezpieczyć interesy Państwa bez naruszania swobody kościoła w spełnianiu jego wielkiej misji moralnej w myśl zasady: wolny kościół w wolnem Państwie.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PPopiel">Nie taimy bynajmniej naszych wątpliwości, że osiągnięte rezultaty nie we wszystkiem nas zadawalają. Główne braki konkordatu upatrujemy zarówno w pominięciu przezeń wielu ważnych dziedzin, a przedewszystkiem w nie dość ścisłym i jasnem sformułowaniu najistotniejszych i podstawowych punktów, które już na połączonych komisjach ujawniły możliwość bardzo szerokiej i dwuznacznej interpretacji. Dotyczy to w szczególności artykułów 1 i 4, a zwłaszcza art. 2, zapewniającego duchowieństwu swobodne znoszenie się z wiernymi i ogłaszanie listów pasterskich. Mając w żywej pamięci niektóre smutne doświadczenia z praktyk naszego kleru, względnie politykującej jego części, uważamy, że należało uzyskać wyraźne stwierdzenie, iż postanowienie to dotyczy ściśle tylko spraw religijnych i kościelnych i żadną miarą obejmować nie może spraw politycznych, a tembardziej prawa nadużywania ambony i konfesjonału do celów politycznych. Z tych powodów odpowiadałby nam w zasadzie projekt uzupełnienia tekstu konkordatu w formie ustawy interpretacyjnej, wyjaśniającej poszczególne postanowienia w tym kierunku, jakiemu dawali wyraz przedstawiciele Rządu na połączonych komisjach. Z uwagi jednak na zasadnicze znaczenie tej interpretacji godzimy się z tem, że nie może być ona aktem jednostronnym, gdyż w takim razie staćby się mogła bardzo łatwo źródłem ciągłych nieporozumień i niepotrzebnych konfliktów. Z powyższych tedy motywów głosować będziemy przeciw odpowiedniej propozycji, zgłoszonej we wnioskach mniejszości, natomiast zgłaszamy inną rezolucję wzywającą Rząd, aby w terminie 2-miesięcznym przedłożył Sejmowi uzgodniony w drodze pertraktacji ze Stolicą Apostołską tekst ustawy interpretacyjnej, usuwającej braki i wątpliwości, jakieby nasuwać mogła stylizacja niektórych postanowień konkordatu, a w szczególności art. 1, 2, 4, 11, 13, 20, 22 i 24.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PPopiel">W sytuacji, gdy wybierać możemy tylko w granicach dwóch możliwości: przyjęcia lub odrzucenia konkordatu — uważamy zajęcie tego ostatniego stanowiska dla siebie za niemożliwe, także między innemi i z tego względu, że odrzucenie konkordatu szłoby w tej chwili na rękę wrogiej akcji politycznej, podjętej przeciw niemu poza granicami Polski. Nie myślimy również ułatwiać gry tym czynnikom naszego wojującego klerykalizmu, które rozwinęły przeciw konkordatowi wytężoną akcję intryg, chcąc odegrać rolę bardziej papieskich, niż sam papież. Dlatego, widząc w zawarciu konkordatu przedewszystkiem niemałej wagi akt politycznego znaczenia dla Państwa, i wyrażając przekonanie, że Rząd w wykonaniu proponowanych rezolucji, doprowadzi do usunięcia szkodliwych niejasności i dwuznaczności, oraz do pomyślnego uregulowania nieobjętych obecnym konkordatem spraw, oświadczamy, że głosować będziemy za jego zatwierdzeniem, szczegółowy zaś wyraz naszego stanowiska damy w głosowaniu nad projektowanemi rezolucjami. Co do jednej z nich, dotyczącej uposażenia duchowieństwa, zdaniem autorów niedostatecznie w konkordacie załatwionej — nie wahamy się oświadczyć, iż gotowi jesteśmy do jak najbardziej rzeczowego rozpatrzenia tej sprawy, jednakże dopiero w związku ze zniesieniem opłat za świadczenia kościelne, które w dotychczasowej formie są stałem źródłem niezadowolenia ludności, obniżając autorytet kościoła i powagę duchowieństwa, powołanego do służby duszpasterskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekGdyk">Jest wniosek o przerwanie rozprawy. Proszę Posłów, którzy są za przerwaniem dyskusji, ażeby wstali. — Stoi większość — rozprawa przerwana. Głos ma jeszcze koreferent p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Pozwolę sobie zacząć swoje końcowe przemówienie od sprostowania kilku błędów, popełnionych tak przez prasę, jak też przez szanownych kolegów przedmówców. Przedewszystkiem jedno z najpoważniejszych pism „Kurier Polski”, podając streszczenie mego przemówienia oświadczyło, jakobym mówił, że, mojem zdaniem, brakiem konkordatu jest jego niezupełność, mianowicie opuszczenie punktu o prawie małżeńskim i t. d.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PCzapiński">Otóż istotnie wspominałem o prawie małżeńskiem i o niezupełności konkordatu, ale nie w tem znaczeniu, jakobym w tej niezupełności widział brak; podniosłem, że widzę w tem jedną z cech charakterystycznych, nie widzę w tem natomiast żadnego braku, widzę raczej cechę dodatnią, bo w ten sposób zostawiono możliwość naszej państwowej Komisji Kodyfikacyjnej, aby załatwiła na gruncie prawa cywilnego, na gruncie prawa Państwa Polskiego, wszystkie rzeczy pominięte, a w tej liczbie i sprawę małżeństw.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PCzapiński">Następnie ze względu na to, że szanowny prof. Dubanowicz zakwestionował moje cytaty z przemówienia mówców prawicowych w sprawie wyrzeczenia się niejako suwerenności Państwa Polskiego w debacie agrarnej roku 1923, pozwolę sobie odpowiednie ustępy ze stenogramów odczytać. — Otóż dnia 12 grudnia 1923 r. str. 30 stenogramu, p. poseł Dubanowicz oświadcza, że o ile takiego oświadczenia — to znaczy ze strony Rzymu — zgody na parcelację dóbr duchownych nie otrzymamy, nie będziemy w możności przesądzić naszemi głosami tej sprawy, sprzecznie z obowiązkami wobec kościoła. W ten sposób hierarchia rzymska została przez szanownego mówcę postawiona wyżej od suwerenności Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PCzapiński">Ale jeszcze dalej poszedł mówca prawicowy kolega Bitner, który w tejże debacie 13 grudnia 1923 r. oświadczył, omawiając odpowiedni artykuł ustawy rolnej, a to w sprawie parcelacji dóbr duchownych, co następuje: ten artykuł ogranicza w tym względzie suwerenność Państwa. W ten sposób zdaje mi się, że w wystarczający sposób stwierdziłem, że obaj cytowani mówcy istotnie zrzekli się suwerenności Państwa Polskiego, przynajmniej w pewnej dziedzinie spraw na rzecz hierarchii rzymskiej.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PCzapiński">Pozwolę sobie teraz bodaj w kilku słowach odpowiedzieć szanownym przedmówcom, oczywiście tylko w rzeczach głównych. Kolega p. Błażejewicz podniósł jeszcze raz sprawę szkoły wyznaniowej, mówiąc, że w demokracji szkoła wyznaniowa jest konieczna, bo tworzy jedność światopoglądu, stwarza ofiarność i t. d. Otóż zwracam uwagę, że właśnie szkoła wyznaniowa jest największą antytezą zasad demokracji. Jednostką w społeczeństwie demokratycznem, obywatelem w ustroju demokratycznem może być tylko jednostka silna, niezależna, krytyczna. Wychowanie w duchu pokory, w duchu zależności, w duchu ścisłego dogmatu, jest sprzeczne z demokracją.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PCzapiński">I dlatego, gdy kolega poseł Błażejewicz zaleca nam w imię demokracji właśnie ustalenie szkoły wyznaniowej, to w ten sposób neguję samą zasadę demokratyczną, bo należy zważyć, że zwolennicy szkoły wyznaniowej pod słowami „szkoła wyznaniowa”, rozumieją nie tylko przymus religijny i rozłupanie jednej narodowej szkoły na drobne szkółki fanatyzmu wyznaniowego, ale rozumieją głęboki wgląd w sam charakter, samą treść nauczania. Tak np. ks. Adamski w swojej broszurze: „Szkoła wyznaniowa czy mieszana”, na str. 33 żąda wglądu czynników klerykalnych we wszystkie dziedziny nauki, między innemi nawet w dziedzinę matematyki, pisząc, jak następuje: mówiąc do dzieci tendencyjnie w historii o reformacji, o inkwizycji, w przyrodzie o teorii Darwina i t. d. — nauczyciel może osłabiać wiarę swych uczniów i nawet w rachunkach jest to możliwe. Czyli innemi słowy autor żąda kontroli kleru rzymskiego, nad wszystkiemi dziedzinami wiedzy, nawet nad dziedziną tak niezależną, jak matematyka. I dlatego, powiadam, wszystkie wywody na korzyść szkoły wyznaniowej nie licują z postulatami pedagogiki w dobie prawdziwej demokracji. Proszę Panów, natomiast prawdą jest, że aczkolwiek nie mamy szkól wyznaniowych w Polsce, to jednak dzieją się rzeczy zastraszające w sensie właśnie tego wglądu. Szkoły wyznaniowej niema, wyższej kontroli, chwała Bogu, sprawowanej przez kler niema, a mimo to na każdym kroku widzimy, jak władze kościelne uzurpują sobie prawo oceny i wglądu w dziedzinę wychowania świeckiego. Oto ostatni przykład. Gazeta wychodząca w Rzeszowie „Trybuna”, podaje taki szczegół z wizytacji biskupa Wałęgi, w dniu 4 marca w Tarnowie. Wizytując tamtejsze seminarium i gimnazjum oświadczył biskup Wałęga, co następuje o gronie profesorów tego zakładu. Powiada tak, że „godzi się młodzieńcowi być posłusznym swym przełożonym, o ile dają rękojmię, że nie prowadzą do złego” — to znaczy w myśl hierarchii rzymskiej. „Gdy chodzi o wasz zakład, to byłbym niesprawiedliwy, gdybym wszystkich profesorów w czambuł potępił, są wyjątki”. Tak więc w szkole średniej, świeckiej, biskup Wałęga rości sobie pretensje, tworzy sobie prawo do oceny, którzy profesorowie są dobrzy, a którzy źli. To prawo musimy pozostawić w obrębie praw świeckich. I dlatego widzimy, że choć niema szkoły wyznaniowej, to jednak na każdym kroku są próby bezprawnego wtrącania się do życia szkolnego świeckiego.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PCzapiński">Proszę Wysokiego Sejmu! Referent i mówcy z prawicy i z lewicy, zdaje mi się, zupełnie nie zwrócili uwagi na szkoły, na seminaria, na wydziały teologii, na szkoły duchowne. Otóż konkordat milczy zupełnie o prawie wglądu państwa do szkół natury duchownej, do teologii, do seminariów duchownych, podczas, gdy projekt prof. Abrahama udzielał państwu w szerokim zakresie prawa kontroli naukowej nad wykładami w szkołach duchownych. Rezultatem tego już dziś jest to, że w szkołach oddanych episkopatowi, nie kontrolowanych lub prawie nie kontrolowanych przez władze państwowe, poziom nauki stoi na bardzo niskim poziomie. Co mówić o seminariach, jeżeli nawet na teologii w uniwersytecie wykładają tacy profesorowie, jak ks. Zimerman, niestety rektor Uniwersytetu Kopernikowskiego, Jagiellońskiego, albo ks. Szczepański w Warszawie. Żeby Sejmowi dać próbkę tej uczoności profesorskiej, urągającej najprymitywniejszym wymogom nauki, pozwolę sobie z nowego dzieła, które ukazało się przed kilku dniami profesora uniwersytetu, to znaczy teologii, ks. Szczepańskiego podać następujący ustęp.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PCzapiński">Mówiąc o opętanych ludziach w okresie Chrystusa, powiada tak ks. Szczepański: „Że duchy dobre i złe istnieją, tego dziś w czasach rozpanoszonego spirytyzmu udowadniać chyba nie potrzeba. Opętanie właśnie polega na tem, że duch zły, czyli szatan, jest nie tylko istotnie obecny w ciele opętanego, ale, że nad jego ciałem wykonywa władzę a pośrednio przez ciało działa i na jego duszę. Jest on w ciele jakby jego motorem i to nie tylko członków ciała, ale i władz duszy, o ile one w swej działalności zależą od ciała. Szatan opętanemu nie zastępuje bynajmniej jego duszy, ale dzięki swej obecności działa przez ciało na duszę.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PCzapiński">Otóż te skandaliczne wywody, urągające najprymitywniejszym wymogom wiedzy, płyną z ust profesora uniwersytetu, jako wymowny przyczynek do tezy prof. Strońskiego, iż kościół w Polsce i duchowni polscy stali na czele kultury. Otóż my się boimy, mamy zresztą chyba aż nadto powodów do tego, że gdyby Polska poszła za radą kol. Błażejewicza i uwyznaniowiła swoje szkoły, gimnazja i uniwersytety, to nauka spadłaby do tego poziomu, o którym mówi prof. Smoleński w swojej książce „Przewrót umysłowy w XVII stuleciu”. Kol. Błażejewicz cytował tę książkę, jako przykład wiedzy duchownych w Polsce, podczas gdy cała książka prof. Smoleńskiego jest właściwie straszliwym aktem oskarżenia pod adresem tego duchowieństwa, które nauczało w szkołach polskich XVII stulecia. — I następnie wogóle, Panie kolego Błażejewicz, duchowieństwo, hierarchia rzymska mało ma prawo mówić o demokracji. Jeśli nawet nie występuje w formie tak ostrej, tak bezwzględnej przeciw demokracji jak to, przypuśćmy widzieliśmy w dobie zresztą bardzo krótkiej i nieudanej faszyzmu polskiego, to nawet wszędzie i w innych miejscach widzimy w najwybitniejszych dokumentach kościoła, w encyklikach papieskich, nawet tego najbardziej republikańskiego, najbardziej liberalnego papieża Leona XII, tę niechęć do republikanizmu, do demokratyzmu. Ks. Kaczyńskiemu radziłbym przeczytać encyklikę Leona XIII „Immortale Dei, gdzie formuła w sprawie demokracji brzmi tak: „Nie gani się nawet pewnego udziału obywateli w zarządzie państwowym, co czasem może być z korzyścią dla obywateli”. Tu nie tylko niema zasady demokratycznej, lecz tu...</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: To jest fałsz, to jest nieprawda)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PCzapiński">Szanowny Księże! Niech Ksiądz nie mówi, że fałsz, bo encyklikę tę mam tutaj w Sejmie i mógłbym Księdzu przeczytać. I to jest właśnie formuła najbardziej liberalnego z papieży w sprawie demokracji.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PCzapiński">W ostatnich pismach opublikowano ciekawy dokument z czasów monarchii zaborczych. Między innemi prasa wiedeńska publikuje obecnie dokument, list posła austro-węgierskiego, który podaje rozmowę owego republikańskiego papieża Leona XIII z Wilhelmem I i innymi dostojnikami niemieckimi. W tym dokumencie podano, a dokument ten jest opublikowany w niemieckiej „Arbeiter Zeitung”,...</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(Głosy: O, o, o!)</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PCzapiński">... nie żadne o, o, tylko dokument jest podany w „Arbeiter Zeitung” z nadmienieniem, że jest wzięty z archiwum. Otóż w tych rozmowach republikański papież Leon XIII oświadczył wobec władzy zwierzchniczej państwa niemieckiego, że właściwie szczerze nigdy republiki nie popierał i jeżeli gdziekolwiek zasada monarchiczna stanie w sprzeczności — mówił Leon XIII — z zasadą republikańską, zawsze popierałem, popieram i będę popierał zasadę monarchiczną. Mam nadzieję, powiada dalej Leon XIII — że zasada monarchiczna zatriumfuje nawet i we Francji, niestety nie spodziewam się, żeby to nastąpiło w krótkim czasie.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głos: Panie to jest według „Arbeiter Zeitung”.)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PCzapiński">To nie jest według „Arbeiter Zeitung”, to jest według dokumentu dosłownie tam opublikowanego.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PCzapiński">Teraz proszę Szanownych Kolegów, przechodzę bodaj w kilku słowach do wywodów ks. Nowakowskiego. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na rzecz następującą; dotyczy to tak wywodów Szanownego Kolegi, jak i wywodów p. Strońskiego. Podstawowy błąd w rozumieniu jednego i drugiego jest ten, że subjektywne uczucie miłości i przywiązania do ojczyzny, któremu nikt nie przeczy, subjektywne uczucie, żywione przez poszczególnych księży nawet wielu księży, może nawet przez większość księży polskich...</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski: Wszystkich.)</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PCzapiński">Nie wiem, czy wszystkich. Wiemy, że byli w Polsce zdrajcy-biskupi w czasie jej upadku i nie wiem, czy Ksiądz gotów jest wziąć odpowiedzialność za ich czyny, skoro mówi, że wszyscy. Otóż powiadam, że co innego subjektywne uczucia, a co innego obiektywny kierunek polityki Rzymu. Nigdy nie pozwoliłbym sobie kwestionować szczerości uczuć patriotycznych poszczególnych księży, a nawet znacznej ilości naszych księży; uważałbym to sobie za nieprzyzwoitość, bo doskonale rozumiem, że w jakiejkolwiek sukience i w imię jakichkolwiek kierunków działający człowiek może być subjektywnie szczerze przywiązany do swojej ojczyzny, że nawet zdarza się, że niejeden z księży życie w ofierze jej składa.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PCzapiński">Ale nie o to przecież chodzi, Szanowny Kolego ks. Nowakowski,...</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Ks. Nowakowski: A o co?)</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PCzapiński">... nie chodzi o to, kto jest i o ile jest przywiązany do Polski, ale chodzi o politykę Rzymu, o całość polityki kleru, której świadomie czy nieświadomie każdy karny członek hierarchii musi hołdować i tę politykę prowadzić. Jeżeli więc dany ksiądz X jest przywiązany do Polski, może nawet życie za nią w ofierze złożyć, ale skoro ma nakaz, to musi działać w pewnym określonym kierunku naprzykład co do oświaty. Rzym, stawiając na indeksie dzieła Kopernika, a do niedawnych czasów i Mickiewicza, miałem sposobność przeglądać indeks — (Ks. Nowakowski: Z którego roku?) jeszcze z roku 1892, tam widnieją dzieła Mickiewicza, Panie Kolego, otóż działając w ten sposób, hierarchia rzymska ogranicza horyzonty myślowe Polaków,...</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Ks. Nowakowski: Wychowuje ich.)</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#PCzapiński">... ogranicza życie duchowe obywateli, niszczy kulturę duchową narodu i cokolwiekby mówił redaktor Stroński, ogranicza zasób kultury. Przecież najwybitniejsi ludzie w narodzie Kopernik i Mickiewicz byli na waszym indeksie i dlatego czyście chcieli czy nie, czy po swojemu kochaliście Polskę czy nie, w dziedzinie kultury, cokolwiekby redaktor Stroński mówił, byliście wrogami rozwoju Polski i w tem znaczeniu należy to rozumieć (Ks. Nowakowski: I nic nie zrobiliśmy dla kultury polskiej? Wstyd doprawdy tak mówić.) i w tem znaczeniu to rozumiem, że Mickiewicz i w znacznej mierze. Krasiński, Słowacki i inni...</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#PCzapiński">Panie Kolego, żeby Panu Koledze to trochę bliżej uprzytomnić, pozwolę sobie przytoczyć bodaj kilka dokumentów, które może Pana pamięci trochę pomogą.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PCzapiński">Otóż p. Stroński wspomniał o Grzegorzu XVI. Grzegorz XVI i jego polityka w dobie powstania listopadowego, to jest właśnie klasyczny przykład tego, o czem mówiłem. Bo na to, co pan redaktor Stroński wywodzi, że wprawdzie ubolewania godne rzeczy działy się ze strony Rzymu, ale tylko dlatego, że kościół był niewolny, że zależał od różnych monarchii i państw, ale gdyby był wolny, toby zajmował inne stanowisko, odpowiem, że przedewszystkiem w czasie całego istnienia Polski w XVII, XVIII i XIX wieku zawsze był ten sam odrębny stosunek polityki Rzymu do polityki Polski. Słusznie podniósł kolega redaktor Stroński, że chlubą dla Polski pod względem kultury jest wiek XVI. To prawda, ale to była doba największych zatargów z Rzymem, wszak to doba Jagiellonów, kiedy powstał projekt stworzenia kościoła narodowego. Niech ks. Nowakowski przeczyta bodaj w dziele własnego partyjnego historyka Sobieskiego, w jego dziejach Polski specjalny rozdział, że poważnie wówczas lansowano projekt utworzenia kościoła narodowego, właśnie w XVI wieku w Polsce niezadowolonej z polityki Rzymu. Zaś XVI i XVII wiek, to są wieki upadku Polski i upadku kultury polskiej, a podwyższenia się wpływu duchowieństwa rzymskiego.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PCzapiński">Uprzytomnię choćby cząstkę owego haniebnego dokumentu, listu do biskupów polskich, adresowanego przez papieża Grzegorza XVI tuż po powstaniu listopadowem. Początek brzmi jak następuje: „Powzięliśmy wiadomość o okropnem nieszczęściu, w jakie to Królestwo kwitnące Polskie zostało pogrążone w zeszłym roku. Dowiedzieliśmy się zarazem, że to nieszczęście spowodowane zostało przez intrygę złych ludzi — powstańców — którzy w tych opłakanych czasach pod pozorem dobra religii powstali przeciw władzy prawowitych monarchów i w przepaść nieszczęść wtrącili swą ojczyznę, zrywając wszelkie związki z uległością prawu”. Teraz może Kolega p. ks. Nowakowski zrozumie, co to znaczy subjektywne przywiązanie do ojczyzny poszczególnego księdza a co znaczy obiektywny fakt szkodliwej dla Polski polityki Rzymu? I dalej pisze Grzegorz XVI: „I teraz, kiedy dzięki Bogu spokojność i porządek zostały przywrócone, otwieramy wam znowu serca nasze, wzywamy was jeszcze mocniej o dołożenie wszelkich starań dla oddalenia od powierzonej nam trzody przyczyn nieszczęść przeżywanych. Obowiązek nakazuje wam czuwać nad tem jak najusilniej, aby ludzie złośliwi,” — to jest powstańcy — „krzewiciele fałszywych nauk nie zaszczepiali wśród trzód waszych zarodków przewrotnych i kłamliwych teorij”.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#PCzapiński">Może, Panie redaktorze Stroński, to był tylko wybryk poszczególnego papieża, może to był fakt odosobniony? Śmiało powiedzieć można, że cała polityka rzymska od chwili złożenia dawnej Polski niepodległej do grobu do chwili wskrzeszenia jej w r. 1918 i nieco później, to była polityka nieuznawania i potępiania tej Polski, która do ostatniego swego tchnienia pozostawała tą Polonią semper fidelis, zawsze dla Rzymu wierną. Oto mam, P. Kolego Chaciński, encyklikę ulubionego Waszego papieża Leona XII do biskupów polskich we wszystkich trzech zaborach, wydaną w języku polskim i łacińskim w r. 1894, pod tytułem łacińskim „Charitas providentiae”. Zwracając się do biskupów w Rosji i w Prusach, papież ówczesny Leon XII pisze tak: „Ci, którzy zostają pod władaniem innych, powinni stale czci i wiary dochowywać panującemu, jakby dochowywali jej Bogu, sprawującemu rządy przez ludzi”...</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(Głos: Dokument hańby.)</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#PCzapiński">...że mają im być posłuszni nie tylko dla gniewu, ale też dla sumienia, że za nich mają zanosić prośby, modlitwy, przyczynienia i dzięki, że mają święcie przestrzegać urządzeń w państwie zaprowadzonych i wstrzymywać się im należy od knowań niegodziwych ludzi i od niegodziwych stronnictw, że nie mają wszczynać żadnych rozruchów — to znaczy powstań — „ale we wszystkiem przykładać się do utrzymania niezmąconego w sprawiedliwości pokoju” — To jest pod adresem biskupów w caracie pod berłem heretyckiego prawosławnego cara.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#komentarz">(Różne głosy i przerywania.)</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#PCzapiński">Panie Kolego Księże Kaczyński, może to nie wystarczy szanownemu Księdzu? Weźmy więc do ręki autorytet, przypuszczam, że wspólny, mnie i Szanownemu Księdzu, bo dzieła Mickiewicza. Jakimi słowy piętnował za tego rodzaju dokumenty XIX stulecia nasz największy wieszcz narodowy, Adam Mickiewicz, Was, hierarchię rzymską? Nie za to, Panie Kolego Stroński, że nie było księży do Polski przywiązanych, bo z największym pietyzmem, z największą czcią pisze Mickiewicz o księżach poległych za ojczyznę i przywiązanych do ojczyzny, ale nie o tem mowa, nigdy nie mieszajmy tych dwóch rzeczy, o ile mowa o polityce Rzymu. Adam Mickiewicz na str. 40, IV tomu Wykładów Słowiańskich tak pisał:</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(Głos: W r. 1849.)</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#PCzapiński">„Jedyny sposób, jaki pozostaje księżom do zrozumienia ludzi przeszłości, jest teraz odnowić swego ducha w duchu ludu, który ze wszech stron znalazł się ponad kościół”. I potem dalej Mickiewicz powiada, iż obecnej polityki Rzymu zrozumieć nie może: „To tedy ludzie kościoła urzędowego czci oddawanej wielkim mężom polskim pojąć wam nie podobna, a czcić cesarza Mikołaja, to pozwalacie! Jak to wytłumaczyć — pisze Mickiewicz — wszakże powszechnie wiadomo, że cesarz Mikołaj kazał ogłosić katechizm pod tytułem „O czci należnej cesarzowi Rosji”. Katechizm ten potwierdzili biskupi, a Stolica Święta dotąd nie odezwała się przeciw niemu” i t. d.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#PCzapiński">Oto są fakty i oto są słowa największych w narodzie, i dlatego, jeżeli szanowny redaktor Stroński powiada, że my to wszystko wiemy, ale czegoś przecież nauczyliśmy się, to te fakty stwierdzają, że zwolennicy tych kierunków właśnie się nie nauczyli tej wielkiej prawdy, że należy czcić każdego obywatela i w sukience duchownej skoro jest prawym Polakiem, ale należy również zwalczać politykę hierarchii rzymskiej, gdy jest w sprzeczności pod względem państwowym i kulturalnym z interesami Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#komentarz">(P. Chaciński: Ale to się robi, to robi Skrzyński.)</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#PCzapiński">Właśnie jeszcze jeden przyczynek do tej roboty. Redaktor Stroński nam to opisał, jak dalece w ciężkich chwilach chrześcijaństwo obrządku łacińskiego, przez Polskę wprowadzone, dawało nam to oparcie przed nawałą protestantyzmu, raczej nie protestantyzmu, lecz powiedzmy, germanizmu. Otóż proszę Panów, jeszcze jeden dokument. Rok 1914, po latach niewoli 150 mniej więcej Polska, która krwawiła się niejednokrotnie w powstaniach wbrew Rzymowi, wbrew polityce Rzymu, gdy Polska w r. 1914 zrywała się do powstania nowego i kiedy już pod Józefem Piłsudskim wyruszyły pierwsze oddziały ludu polskiego do walki o niepodległość Polski, co wtenczas czynili ci wielcy pasterze Kościoła, co wówczas czynili ci najwięksi w hierarchii rzymskiej? Czy pozwoli szanowny redaktor Stroński, że dla przedstawienia tej ideologii antygermańskiej par excellence przypomnę odezwę biskupa Likowskiego, administratora diecezji w zaborze pruskim? Jest to odezwa, podpisana przez biskupa Likowskiego i prałata Dorszewskiego, datowana z 9 sierpnia 1914 r., t. j. gdy już Polska rozpoczęła walkę o niepodległość. Otóż w tej chwili pisze biskup Likowski: „Wzywam Was, nie dawajcie posłuchu tym buntownikom, lecz natomiast wytrwajcie w wierności cesarzowi Wilhelmowi II”.</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(Głos: Wyście to samo robili.)</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#PCzapiński">Nie, Panie Kolego, to zupełnie co innego. Otóż zwracając się do Polaków, pisał biskup Likowski: „W tej walce niejeden z nich życie swoje w ofierze położy. Niech Wam to jednak będzie pociechą, że w jakiejkolwiek formie przyjdzie Wam ponieść większe czy mniejsze ofiary, złożycie je za sprawiedliwą sprawę”. Pisze dalej biskup Likowski: „Wiem, że nigdy nie wymarło w nim poczucie obowiązku — to znaczy w narodzie — nigdy nie wymarło w nim poczucie obowiązku względem władzy z woli Bożej nad nim postawionej”. Otóż jest to wezwanie do wierności względem Wilhelma.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(Głos: Znamy to, znamy.)</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#PCzapiński">Niech Pan Kolega nie kiwa ręką, że tak. Otóż proszę Panów, ks. Kaczyński powiada: A Wy? Otóż Panie Kolego, jakiekolwiek były te koncepcje polityczne, wówczas P. P. S. stała na czele ruchu niepodległościowego, kiedy Wasi zwolennicy ofiarowywali złote szable generałom rosyjskim.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy. Głos: Hańba!)</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#PCzapiński">Proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PCzapiński">Ale jeszcze tego mało! Można śmiało powiedzieć, iż abstrahując zupełnie od lewicy, od tych wyklętych partii, nawet na prawicy społeczeństwa, ilekroć powstawał kierunek niezależny od polityki hierarchii, a w związku z interesem narodu, z instynktem, z duchem i z celami narodu, zawsze był wyklinany przez wodzów hierarchii rzymskiej na terenie Polski. Oto dokumenty. Zdaje się, narodowa demokracja dziś jest filarem polskiego klerykalizmu, t. zw. rzymskiego klerykalizmu w Polsce, dlatego, że jest uzależniona ze względów wyborczych od księży, ale niedalekie to czasy, kiedy Roman Dmowski przestrzegał przed rozkładowym wpływem kleru na instynkty narodu, niedalekie to czasy, kiedy w 1903 roku oficjalny program stronnictwa przestrzegał przed „odmienną polityką Rzymu”, niedalekie to czasy, kiedy z wysokości ambony biskupiej przeklinano narodową demokrację. Proszę Panów, oto tu jest broszura o tem, co myślą zagrożeni piętnowaniem, jest to rzecz o narodowej demokracji ks. biskupa Niedziałkowskiego, wydana w roku 1908 i w tej broszurze o was Panowie, o ósemce, wówczas jeszcze nie tak sklerykalizowanej, bo nie było tak daleko sięgających względów wyborczych, oto, co wówczas o was nie z jakimś przekąsem, ale z nienawiścią pisał biskup. Powiada się: Trzeba nie wielkiej przenikliwości, lecz chwili spokojnego zastanowienia, żeby zrozumieć, jaką rolę narodowa demokracja w swojem państwie przeznacza kościołowi: albo być powolnem narzędziem w ręku dyktatora i jego senatu, albo — piętnowanie. Tak pisał biskup Niedziałkowski o was, o waszym programie. Dlatego, że wówczas nie byliście tak sklerykalizowani, próbowaliście być niezależni i to wywoływało to niezadowolenie rzymskich władz.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PCzapiński">Niech koledzy z Piasta będą spokojni, bo także o nich tembardziej są dokumenty podobne i to nie z r. 1908, tylko całkiem z ostatnich wyborów do tego drugiego obecnego Sejmu. Biorę do ręki pół oficjalne wydawnictwo „Roczniki Katolickie” z r. 1922, tam ks. Cieszyński, opisując wybory, tak pisze o Piaście: „Katolicyzmowi groziło niebezpieczeństwo i ze strony olbrzymiej partii Witosowców. Już ks. dr. Józef Pelczar, najpłodniejszy pisarz i najstarszy z biskupów polskich, jeszcze czynny, wskazywał na niebezpieczeństwa, grożące ze strony ludowców w tej liczbie i Witosa i nie tylko w osobnym liście pasterskim występował przeciw niekatolickim Witosowcom, ale i w osobnej książce, gdzie pisze najwyraźniej: „I to stronnictwo z Witosem na czele okazało się wrogiem dla Kościoła”.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Czego to dowodzi?)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PCzapiński">To dowodzi, że niema żywej siły w narodzie. Nie tylko wśród socjalistów czy Wyzwoleńców, lecz niema żywej siły nawet w narodowej demokracji niegdyś lub wśród piastowców jeszcze przed 3 laty, któraby, o ile nie znajdowała się w niewoli u hierarchii rzymskiej, nie została wyklęta, bo dla Was, Panowie w sutannach, niezależnie od stopnia waszego subiektywnego przywiązania do Polski, powiadam niezależnie, miarodajna jest polityka Rzymu, a tą polityką jest supremacja nad państwem i zależność partii politycznych od widoków polityki rzymskiej.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: Nawet Pan nie jest wyklęty.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PCzapiński">Ja osobiście nie jestem wyklęty, ale stronnictwo moje, jak szanownemu Panu zapewne wiadomo, wielokrotnie było wyklinane.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#PCzapiński">Proszę Panów, jest sytuacja tego rodzaju, że te uroszczenia, te dążenia do supremacji nad narodem, a co gorsza i nad jego polityką, do supremacji nad jego kulturą niestety mają może jeszcze w większym stopniu biskupi, episkopat, niż nieraz Stolica Apostołska. To ciekawe, jak z tego miejsca p. sprawozdawca Dubanowicz, a nawet ten chwalca bądź co bądź entuzjastyczny polityki rzymskiej, p. redaktor Stroński z przekąsem mówili o obecnym Papieżu i jego polityce, uwypuklonej chociażby w rozstrzygnięciu sprawy prymatu. To potępiają, tem się gorszą, z tego są niezadowoleni. Ale lepszą rzecz przypomnę. Nie tak dawno, gdy obecny Papież Pius XI wypowiedział swą opinię, że ma dosyć tego niesłychanego rozpolitykowania episkopatu polskiego właśnie z bronionym przez p. Strońskiego arcybiskupem Teodorowiczem na czele, wówczas rozpoczęła się w prasie, kierowanej przez publicystów właśnie obozu p. redaktora Strońskiego, naganka na osobę Papieża Piusa XI. Doszło do tego, że oskarżono obecnego Papieża, że jest prawdopodobnie żydem, albo pod wpływem żydowskim się znajduje.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(Wesołość. Głos na prawicy: Znów z broszurki.)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#PCzapiński">Proszę Panów, to nie żarty, tylko do niedawna najbliżej redaktora Strońskiego stojący publicysta p. Nowaczyński wypisywał te rzeczy przecież w „Myśli Narodowej”, co było przedrukowywane w prasie narodowo-demokratycznej, a pokornego serca ks. Cieszyński prawie bez słowa krytyki to przedrukowuje w swych „Rocznikach Katolickich”, pisząc tak...</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To broszurka.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#PCzapiński">To nie broszurka, tylko rocznik. Otóż pisze tak: „Poważną troskę budzić mogła arcyciekawa historia z ks. Komarnickim czy Kowolnickim, o którym rozpisywały się nasze dzienniki, Któż on? To litwak, a więc żyd z Bobrujska, nawrócony bodaj już w Petersburgu i ochrzczony, dziś podobno prałat rzymski, gra w Kurii wielką rolę. Proszę Panów — i w dalszym ciągu, wracając z p. Nowaczyńskim do tej sprawy, tak powiada ks. Cieszyński za Nowaczyńskim, iż Nowaczyński „zarzuca Papieżowi, że dawniej kumał się za bardzo z żydami i że dziś właśnie dzięki eks-żydowi wykluczono misjonarzy polskich od akcji w Rosji”. Oto, proszę Panów, widzimy, co się staje z autorytetem Ojca Świętego, z karnością, z dyscypliną hierarchiczną wówczas, gdy wchodzą w rachubę względy wyborcze, względy polityczne. Otóż może szanowny ks. Kaczyński zrozumie, jaka jest różnica pomiędzy subiektywnym stanem jakiegokolwiek księdza i jego ofiarnością osobistą, a obiektywnym faktem polityki rzymskiej.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(P. Chaciński: Jeszcze dwa takie dowody, a ks. Kaczyński wystąpi z Kościoła. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PCzapiński">I próżno p. pos. Stroński przeprowadzał niefortunną analogię pomiędzy polityką międzynarodówki socjalistycznej a polityką kurii rzymskiej. Różnica zasadnicza jest następująca. Polityka międzynarodówki socjalistycznej nie jest polityką jakiejś odrębnej masy, sprzecznej z interesami poszczególnych państw...</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Głosy: No, no! A rok 1920? A jak to tam było z amunicją?)</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PCzapiński">To, co się działo w okresie r. 1920 może było niedobre,...</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#komentarz">(Głosy: Aha!)</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PCzapiński">... ale to nie był akt międzynarodówki, to nie było akt karności międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Głos: A Hamburg?)</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PCzapiński">Natomiast jest faktem, że wypadkowa, że linia polityczna międzynarodówki jest ukształtowana na kongresach międzynarodowych przez biura międzynarodowe i międzynarodówka nie jest korporacją zupełnie odrębną od państw, jaką jest Kuria rzymska ze swoją polityką. Gdy np. Rzym ma przed sobą ze swego punktu widzenia wielki może cel nawracania heretyków prawosławnych na wschodzie, to w imię tego wielkiego celu może skwitować z państwowego interesu polskiego, tak jak kwitował wielokrotnie. Natomiast nasz udział w międzynarodówce socjalistycznej ma na celu wpływać na przesunięcie wypadkowej polityki tej międzynarodówki w stronę Polski, w stronę sprawiedliwości międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#PCzapiński">Otóż na tem polega różnica zasadnicza i dlatego szanowny kolega Stroński w żadnym konkretnym wypadku nie może dowieść, żeby polityka międzynarodówki socjalistycznej była w sprzeczności z interesem Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(P. Chaciński: Bardzo często.)</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#PCzapiński">Można wykazać, że w wielu wypadkach nasz udział w międzynarodówce był niezmiernie korzystny dla Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(P. Chaciński: To co innego, a polityka międzynarodówki co innego.)</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#PCzapiński">Ale Panie kolego Chaciński, przecież nie mówcie o międzynarodówce, bo sami tworzycie międzynarodówkę chadecką i jeszcze nie tak dawno „Głos Narodu” krakowski chlubił się, że w Antwerpji ma się odbyć kongres międzynarodowy klerykałów, więc przedewszystkiem, Panie Prezesie, nie Wam mówić o tej międzynarodówce. To jest jedno. Natomiast historia Polski, historia XVII, XVIII i XIX stulecia, chociażby w świetle tych faktów, które tutaj przedstawiłem, dowodzi, że interes Państwa Polskiego i interes Rzymu, to były dwa różne interesy. I dlatego jednym wielkim głosem cała literatura polska z Krasińskim, Mickiewiczem i Słowackim na czele, cała filozofia polska z Trentowskim, Ciężkowskim i Libeltem na czele, wszyscy ci przedstawiciele, aczkolwiek religijni, przestrzegali Polskę przed odrębną polityką kulturalną i państwową Rzymu. Panie Kolego Stroński, czy pana nie zastanawiała czasem jedna rzecz, która zastanawiała bardzo wybitniejszych ludzi w Polsce. Przedewszystkiem taki np. Szczepanowski, człowiek nie z naszego obozu, człowiek bardzo wierzący, głęboki narodowiec i patriota, jednakże w swoich dziełach zastanawiał się nad tą, jak on się wyraża, niższością kulturalną, właściwą narodom katolickim, i dowodził, że właśnie ten fanatyzm, właśnie ten dogmatyzm, właśnie to wszystko obniża wartość, siłę narodu i wskazywał, że w Ameryce wolnej panują protestanci, zaś trzy narody katolickie: Włosi, Irlandczycy i Polacy stanowią warstwę niższą, znajdującą się na usługach poniekąd protestanckiej warstwy republiki zaatlantyckiej. Czy panów to nie uderzyło, że w historii świata widzimy zdumiewający fakt, że los państw katolickich, a zwłaszcza państw klerykalno - katolickich jest niezmiernie tragiczny. Proszę Panów, Hiszpania o której się kiedyś mówiło, że w niej słońce nie zachodzi, dziś jako czynnik polityczny, nie istnieje, jest pośmiewiskiem narodów. Przypomnijmy sobie Austrię nieboszczkę, która zawierała ten konkordat sławetny w 1855 roku, otóż i temu katolickiemu państwu jakoś Pan Bóg nie pobłogosławił. Przypomnijmy sobie los Polski niepodległej, „semper fidelis”, która w końcu XVIII wieku się rozpadła. Ale co mówię? Przypomnijcie sobie Panowie los państwa rzymskiego, kierowanego osobiście przez papieży, niestety i Papieżowi jakoś Pan Bóg nie pobłogosławił i dziś z całego potężnego papieskiego państwa został tylko z łaski dany skrawek Watykan. Natomiast na wojnie światowej zwyciężyły państwa protestanckie...</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#PCzapiński">Wśród państw, które zwyciężyły, są tylko dwa katolickie, są tylko dwa, bo Austria została rozbita; otóż jednem z tych państw jest to wyklęte państwo włoskie, które właśnie pozbawiło Papieża oparcia politycznego, a drugiem jest ta do niedawna na ustach klerykałów przysłowiowa Francja, ta wyklęta przez klerykałów Francja rewolucyjna, która w 1905 roku przeprowadziła rozdział Kościoła od państwa. Te dwa państwa katolickie, te dwa państwa nieklerykalne, zwłaszcza Francja, zwyciężyły.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#komentarz">(Głos: A Belgia.)</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#PCzapiński">A państwa katolickie klerykalne, te konkordatowe państwa, jak Hiszpania albo, jak powiedziałem, Austria, a nawet chociażby papiestwo rzymskie, te państwa zbankrutowały. Jeden z kolegów powiedział: A więc nie, Panie Kolego, ja z tego nie wyprowadzam wniosku przeciw religii katolickiej, lecz wyprowadzam wniosek przeciw klerykalizmowi rzymskiemu, bo to aż jasne jest niejako ostrzeżenie dziejów, na które tak obficie powoływał się kol. Stroński.</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(P. Stroński: W Austrii wojnę przegrali nie księża, lecz generałowie.)</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#PCzapiński">Naturalnie, ale wojna zależy nie tylko od generałów, lecz i od ducha narodu, a zresztą p. kol. Stroński doskonale wie, według swego sumienia sądzi przecież, że w ostatniej instancji losami narodu rządzą inne czynniki. przecież Pan, jako wierzący katolik, jest przekonany, że losami narodów kierują siły wyższe. Dlaczego Pan Kolega nie zastanowił się, czemu te siły wyższe tak, a nie inaczej pokierowały losami państwa rzymskiego, oraz państw klerykalno-katolickich? Panie Redaktorze, jeszcze jedno. Pan tak wysoko podnosi kulturalne zasługi hierachii rzymskiej, a nie wiem, czy szanowny Redaktor przeglądał indeks książek zakazanych.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#komentarz">(Głos: Już Pan mówił o tem.)</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#PCzapiński">Właśnie, że o tem nie mówiłem i powiem coś nowego, o czem może Pan Kolega nie wie. Otóż szanowny profesor Stroński, jeżeli się nie mylę, jest profesorem literatury francuskiej, nie wiem, czy szanowny profesor wie, że cała niemal literatura francuska, nie poszczególne utwory, lecz prawie cała nowoczesna literatura francuska znajduje się na indeksie. Proszę wziąć wielką pracę Szczepańskiego o ostatnim indeksie w języku polskim, tam czytamy, w tej pracy, na podstawie ostatniego indeksu opracowanej, że nie poszczególne rzeczy, lecz omnes fabule narratorie, to znaczy wszystkie utwory powieściowe takich ludzi, jak Dumas, Zola, Balzac, Fevdeau, wszystkie bez wyjątku są na indeksie, tuż obok Mickiewicza, Frycza-Modrzewskiego i innych i tuż obok tak wybitnych filozofów jak Dawid Hume, Piotr Payne. Opera omnia tych wszystkich wielkich filozofów są zakazane. Nie wiem, czy szanowny kol. Stroński tak, jakby się należało karnemu katolikowi, bierze dyspensę od swego ordynariusza, od swego biskupa, kiedy bierze do ręki książkę Balzaca.</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(P. Stroński: Ale Panie, ja na rekolekcję nie przychodzę do Sejmu!)</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#PCzapiński">Otóż proszę Panów, tak sprawa stoi.</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Zwracam Panom uwagę, że wykrzyknikami Panowie wciągają sprawozdawcę i siebie w niepotrzebną dyskusję. Proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PCzapiński">Otóż proszę Panów, tyle zostaje z tych wszystkich twierdzeń o doniosłej roli kulturalnej kleru w Polsce.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PCzapiński">Kończąc swoje wywody,...</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Głos: Nareszcie! Wesołość na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PCzapiński">... pozwolę sobie zwrócić uwagę, że rozumiem dobrze, iż nie konkordat w ostatecznej instancji stanowi, jaki faktycznie ma wpływ kler rzymski ze swoim fanatyzmem i t. d. w społeczeństwie. Dziś konkordatu jeszcze nie mamy, a już widzimy, jak dalece nawet w sferze instytucji czysto państwowych, a chociażby sądowych, zdawałoby się, nawet według konkordatu niezależnych od hierarchii rzymskiej, wpływa ten duch klerykalny. Nie mogę tracić czasu na obszerne podawanie faktów, ale przytoczę bodaj jeden z ostatniej doby.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(Głos: Wyczerpał się Pan.)</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PCzapiński">Nie, ale nie chciałbym przeciągać sprawy, zresztą ten jeden fakt w dostatecznym stopniu wszystko zilustruje. Przed paru miesiącami jeden z redaktorów sejmowych, p. Długoszowski, napisał artykuł w jednem z pism, krytykując orędzie episkopatu w sprawie postu. Mianowicie zarządzony został post na instancję Skarbu Polskiego i p. redaktor Długoszowski, ironizując to orędzie biskupów, pisał tak: „I mnichy nasze, śpiewające egzekwie i relikwie, namawiają społeczeństwo polskie do umartwień i postów, zamiast pamiętać o tem, że życie jest krótkie, że litanie za długie, i że trzebaby też zbiorowo pomyśleć nad tem, aby procent analfabetów zmniejszył się nareszcie tak wystarczająco, aby Polska mogła śmiać się z jarskich listów pasterskich”. Otóż ta sprawa była w sądzie, mam wyrok sądu, wyrok zaoczny, który opiewa jak następuje: Tadeusza Długoszowskiego uznać za winnego, że w dniu 12 stycznia 1924 roku w Łodzi dopuścił się zelżenia praktyk kościoła katolickiego — zelżenia żadnego nie było — i skazać go na zamknięcie w więzieniu na przeciąg 4 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#komentarz">(Głos na lewicy; Skandal.)</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PCzapiński">To dowodzi aż nadto, dowodzi w wystarczającym stopniu, jak wpływy hierarchii rzymskiej uwidoczniają się nawet w instytucjach państwowych, nawet w sądach Państwa Polskiego. Z konkordatem, czy bez konkordatu Polska powinna baczyć, aby tego rodzaju nadużyć, tego rodzaju uległości wobec władz obcych, wobec władz rzymskich nie było.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PCzapiński">Na zakończenie wyrażam żal, że nie było tu miarodajnych reprezentantów Rządu na posiedzeniach Sejmu, którzyby złożyli bodaj takie same interpretacyjne oświadczenia, jakie były składane przez delegata Rządu i p. Wiceministra Studzińskiego na komisjach sejmowych. Wyrażamy żądanie pod adresem czynników rządowych, ażeby wzorem klerykalnej Bawarii równocześnie z zawarciem konkordatu, jeżeli będzie on zawarty, załatwiły w myśl Konstytucji stosunek Państwa do innych wyznań w Polsce, np. choćby takiego wyznania, jak kalwinizm. Wreszcie żądamy, nie jako członkowie, czy wyznawcy kościoła narodowego, lecz jako wyznawcy Konstytucji marcowej, której art. 116 każę legalizować każde wyznanie, nie szkodzące Państwu Polskiemu, tolerancji, a więc legalizacji takich wyznań, jakim jest kościół narodowy.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PCzapiński">Gdy występujemy z tą krytyką my, reprezentanci lewicy, mniejwięcej równolegle do Francji, bo mniejwięcej analogiczna dyskusja o prawach państwa odbywa się w parlamencie francuskim i u nas, tam z powodu odezwy kardynałów, tutaj z powodu konkordatu, czynimy to nie pod adresem religii, ani pod adresem Kościoła, jako zgromadzenia wiernych, lecz pod adresem polityki supremacyjnej hierarchii rzymskiej. Przypomnę Panom według ostatnich dzisiejszych gazet francuskich słowa Herriota, któremi zamknął swoje wielkie przemówienie w parlamencie francuskim w dniu 20 marca r. b. Prawda — mówi Herriot — widziano już nieraz, jak Kościół wydawał manifesty przeciw zasadzie świeckiej, lecz nigdy te ataki nie były tak silne. Ja w swojem sumieniu — kończy p. Herriot — broniłem tu Rzeczypospolitej Francuskiej, więcej nawet niż Rzeczypospolitej, broniłem zasady państwa świeckiego. Plus que le principe de la Republique Francaise, mais le principe de la societe moderne. Tak mówił Herriot. Otóż jeżeli tu występujemy przeciw konkordatowi, to występujemy nie w imię pognębienia religii, nie w imię odwrotnej tolerancji, jak tego chciał od nas kol. Skrzypa, lecz występujemy właśnie w imię wolności jednostki, w imię Państwa, w imię zasad świeckich i dlatego w imię tych haseł musimy prosić Sejm o odrzucenie konkordatu.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głos: Panie Boże odpuść!)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Dubanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! Z obowiązku referenta muszę przedewszystkiem sprostować omyłkę druku w rezolucji nr. 5 na str. 2 sprawozdania: Zamiast słów „mszalnych onus fabricae” ma być mszalnych i „onus fabricae”. Co do rezolucji, wniesionych na plenum Sejmu, muszę oświadczyć się przeciw rezolucji p. Putka z powodów, które wymieniłem wobec rezolucji p. Czapińskiego. Oświadczam się także przeciw rezolucji p. Popiela, ponieważ niema dostatecznie poważnych obaw interpretacyjnych, któreby uzasadniały potrzebę dwumiesięcznych rokowań jeszcze w sprawie tekstu konkordatu; sam sposób takiego postępowania nie jest przy zawieraniu umów międzynarodowych nigdy stosowany i sądzę, że jest on sprzeczny także ze stanowiskiem zasadniczem, które zajęła N. P. R., o ile klub ten jest istotnie nie za tem, aby odłożyć głosowanie nad konkordatem aż do wyniku owych rokowań interpretacyjnych, lecz za głosowaniem, aby przyjąć konkordat. Tak samo sprzeciwiam się drugiej rezolucji, wniesionej przez p. Sochę, mianowicie rezolucji, która dąży do ograniczenia wolności Kościoła co do funduszów, uzyskanych z parcelacji. Sądzę, że Kościół będzie wiedział sam najlepiej, jak je zużytkować. Wreszcie nie zaleca się do przyjęcia i rezolucja druga p. pos. Sochy, który pragnie wprowadzić ustawę emerytalną aż po zniesieniu jura stole.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PDubanowicz">Natomiast co do rezolucji ks. Ilkowa, postawionych na plenum, to z wyjątkiem trzeciej, która, jak się dowiaduję, została cofnięta, uważam, że rezolucje te Wysoka Izba może przyjąć i oświadczam się za niemi. Nie była głosowana na komisji ostatnia rezolucja, która jest w sprawozdaniu drukowanem, z powodu, że nie dodano do niej tabeli. Tabelę tę, która ma służyć za podstawę odpowiednich dotacji, dołączyłem do sprawozdania i mam nadzieję, w związku z tem, co mówiłem w tej sprawie poprzednio, że Wysoki Sejm rezolucję tę uchwali. Niemniej niezależnie od tego faktu sądzę, że mam prawo do wyrażenia przekonania, więcej niż przekonania, bo pewności, że duchowieństwo nasze, które tak wiele złożyło dowodów swego patriotyzmu, bez względu na wynik dzisiejszego głosowania wytrwa w swojej pracy dla dobra Kościoła i Państwa, wytrwa dlatego, ponieważ czerpie moc do tej pracy nie z ustaw uposażeniowych, ale ze źródła sił wyższych, sił nadprzyrodzonych.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! Parę słów chcę jeszcze dorzucić do dyskusji ogólnej, której byliśmy świadkami przez dni ostatnie. Przeciwko konkordatowi a nawet więcej, bo przeciwko Kościołowi wystąpiły w tej rozprawie najdobitniej dwa czynniki, które uzmysłowiły się w przemówieniach p. pos. Putka i Czapińskiego.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PDubanowicz">Jeden z tych przeciwników czerpie siłę swoich argumentów z czynnika emocjonalnego, z uczucia. P. pos. dr. Putek wystąpił tu z taką nienawiścią Kościoła katolickiego, z taką chęcią zohydzenia go, że sądzę, iż mamy tu do czynienia z awangardą tego wielkiego ruchu, który przeciw katolicyzmowi idzie z głębi Azji przez Rosję. To jest awangarda bolszewizmu. Nie pochlebiam sobie, ażebym tego przeciwnika mógł przekonać słowami. Drugi przeciwnik natomiast czerpie swoje siły z mózgu...</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PDubanowicz">...z suchego bezsilnego racjonalizmu, który również nie daje się przekonać żadnemi wywodami. Starałem się wykazać, że podstawy jego rozumowania i obawy nie są słuszne, jednak p. pos. Czapiński dalej powtarza swe argumenty. Jest to, powtarzam, Szanowni Panowie, ten przeciwnik, zasklepiony w suchym racjonalizmie, krótkowzroczny, z broszurą i szkiełkiem idący przez życie, a omijający wielkie prawdy i fakty, których poprostu nie widzi. Albo jestem złym diagnostą, albo sądzę, iż mogę powiedzieć, że główne niebezpieczeństwo nie leży w tym przeciwniku. On w tej walce, którą prowadzimy, w starciu sił jasnych i ciemnych w świecie, jest bezsilny, jest raczej na boku, i on w tej walce nie będzie czynnikiem rozstrzygającym. Dla niego mam raczej wyrazy współczucia. Główny nieprzyjaciel idzie stamtąd, ze wschodu, lecz Szanowni Panowie, nawet mimo braków i niedoskonałości tej ustawy, którą uchwalamy, sądzę, iż możemy zachować głęboką wiarę, że Kościół katolicki w Polsce z walki tej wyjdzie zwycięsko, a wyjdzie zwycięsko nie tylko dla dobra Polski, ale i całego cywilizowanego świata.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski: Panie Marszałku, proszę o imienne głosowanie.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">Mamy wniosek większości komisji o ratyfikowanie konkordatu i wniosek mniejszości, reprezentowany przez p. Czapińskiego, o odrzucenie ratyfikacji konkordatu. Ten wniosek p. Czapińskiego o odrzucenie pokrywa się w części, mianowicie tylko w odrzuceniu, z wnioskiem p. Putka i z wnioskiem p. Skrzypy. Będziemy głosowali najpierw nad wnioskiem o odrzucenie. Jeżeli wniosek o odrzucenie nie odpadnie, będziemy głosowali pozytywnie nad wnioskiem o ratyfikowanie. W razie odrzucenia wniosku p. Czapińskiego, załatwione będą tem samem w duchu negatywnym także i wnioski p. Putka i p. Skrzypy, co do ich meritum. Natomiast p. Putek wnosi w dalszej części swego wniosku, na wypadek nieprzyjęcia tamtego wniosku, aby zawrzeć konkordat na innych podstawach. Narazie będziemy głosowali nad wnioskiem o odrzucenie konkordatu.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(P. Chrucki: Prosimy o imienne głosowanie.)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#Marszałek">Jest wniosek o imienne głosowanie, proszę o poparcie. Poparcie dostateczne. Proszę Posłów, którzy za wnioskiem p. Czapińskiego, ażeby oddali kartki z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Po złożeniu kartek).</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: Za wnioskiem p. Czapińskiego głosowało posłów 110, przeciw 180. (wynik imiennego głosowania na str. 65). Wniosek p. Czapińskiego został odrzucony. Przez to samo są załatwione wniosek p. Skrzypy i część wniosku p. Putka. Jeżeli Panowie się zgodzą, mogę uważać to za przegłosowanie pozytywne wniosku o ratyfikację.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Wnoszę o głosowanie pozytywne.)</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy o ratyfikacji konkordatu, żeby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy, wrzawa i bicie w pulpity na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#Marszałek">Posła Śliwińskiego przywołuję do porządku.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(P. Putek: Wolno bić brawo, wolno demonstrować.)</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#Marszałek">Proszę wszystkich Panów o zaprzestanie manifestacji. Jest wniosek o trzecie czytanie.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Sprzeciwiamy się.)</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#Marszałek">Jest sprzeciw, wobec tego trzecie czytanie, podobnie jak głosowanie nad rezolucjami zostanie odłożone do następnego posiedzenia. Wobec spóźnionej pory proponuję Panom przerwać na dziś posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#Marszałek">Jeszcze w sprawie sprostowania faktycznego głos ma p. Konopczyński. Miałem udzielić p. Konopczyńskiemu głosu wczoraj przed porządkiem dziennym, ale porozumiałem się z nim, że udzielę mu głosu po dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PKonopczyński">Zaatakowany przez p. Czapińskiego, korzystam z przysługującego mi prawa, aby to i owo sprostować w obronie własnej i w obronie ks. Staszica. W Komisji Spraw Zagranicznych i w Komisji Konstytucyjnej, kiedy p. Czapiński jednostronnie i przesadnie przedstawiał ujemną rolę duchowieństwa w dziejach kultury, a pomijał olbrzymie zasługi duchowieństwa przez wiele, wiele wieków dla tejże kultury...</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: To nie jest sprostowanie. Wielka wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#PKonopczyński">...pozwoliłem sobie wymienić kilka nazwisk...</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Proszę się uspokoić. Poseł Konopczyński nie skończył jeszcze zdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PKonopczyński">Wymieniłem cztery nazwiska, aby przypomnieć, czem było duchowieństwo w dziejach naszej oświaty i odrodzenia, na dowód tego, jaką zdolność przystosowywania się do nowych warunków ma odwieczny Kościół Katolicki...</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PKonopczyński">To dało asumpt posłowi Czapińskiemu do wypowiedzenia następującego zdania...</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PKonopczyński">Może Panowie pozwolą, Panie Pośle Piotrowski może Pan pozwoli, że będę słuchał przemówienia pos. Konopczyńskiego, aby ocenić, czy mówca prostuje czy nie, to jest moim obowiązkiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PKonopczyński">Poseł Czapiński powiedział z tej trybuny: „Nie wiem, czy prof. historii Konopczyński czytał dzieła ks. Staszica, byłoby atoli wskazane, ażeby Sz. Profesor zajrzał do dzieł Staszica, albowiem, gdyby zajrzał choć raz, to nigdy nie ośmieliłby się tem nazwiskiem szafować w polemice ze mną na komisji. Tu następują cytaty, a później słowa: „Tak wyglądają słowa uczonego męża z zakresu kultury polskiej”. Otóż nieraz dużo się tu mówi o historii. Ja słucham tego cierpliwie, z wyrozumiałością, ale zechciejcie nauczyć się rozróżniać księgi historii od ksiąg handlowych...</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na lewicy. Różne okrzyki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Może mi Panowie pozwolą spełnić mój obowiązek. Nie mogę skontrolować, czy p. poseł mówi do sprostowania, czy nie. Proszę o zajęcie miejsc.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PKonopczyński">Otóż gdyby p. poseł Czapiński, zamiast gołosłownie rzucać tutaj zarzuty, zechciał zajrzeć do książek, które ku jego zbudowaniu złożyłem w bibliotece sejmowej, to by mi takich zarzutów nie robił, które są dla profesora uwłaczające. W naszej sferze naukowej, Panie Kolego, istnieje zwyczaj...</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Konopczyński, proszę jednakże prostować.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PKonopczyński">Otóż prostuję twierdzenie p. Czapińskiego, że najzupełniej gołosłownie i niesumiennie odmówił mi znajomości Staszica. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Stukanie w pulpity na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Pluty i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie znęcania się policji państwowej nad spokojną ludnością wiejską.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie haniebnych obliczeń procentowych od spadku z działów, jakie ściąga sąd powiatowy od interesantów w pow. kolbuszowskim (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Eisensteina i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie brutalnego postępowania egzekutora podatkowego p. Pamuły we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Widoty i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w przedmiocie niezałatwienia próśb lekarzy weterynarii o dopuszczenie ich do egzaminu fizykackiego.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Bobka i kol. z klubu P. S. L. Piast do p. Ministra Kolei Państwowych w sprawie zaszeregowania do odpowiedniej grupy i szczebla uchodźców kolejarzy z zaboru czeskiego w Cieszynie.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Andrzeja Witosa i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zaopatrzenia Teodora Kłyma.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Łaskudy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niewypłacania renty inwalidom przez izbę skarbową w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie Piotra Filasa, rolnika z Bieżnika, pow. Gorlice: a) o zwrot niesłusznie ściągniętego podatku, b) o uchylenie orzeczenia karnego starostwa w Gorlicach i pociągnięcie do odpowiedzialności urzędnika o lekceważenie obowiązków służbowych i poniżenie autorytetu władzy.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie zwrotu nadpłaty 1.344.000 marek polskich,. pobranych od Józefa Dudka, mieszkańca folwarku Teodorów wsi Bukowa, pow. chełmskiego.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawnych wymiarów należytości przenośnych od kontraktu kupna i sprzedaży, jakich dokonywa dyrekcja okręgu skarbowego w Rzeszowie.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie inwalidów wojennych, szczególnie Antoniego Urszulaka, zamieszkałego w Pomorzanach w pow. Zborowskim, któremu zostały zaopatrzenia inwalidzkie wstrzymane.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niewypłacania inwalidom rent inwalidzkich w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie zbrodni, popełnionej przez postrzelenie Andrzeja Sudoła, obywatela z Ostrów Barańskich pow. kolbuszowskiego, przez praktykanta lasowego, p. Wilczka, w lasach skarbu tuszowskiego, należących do p. Włodka, jako właściciela dóbr pow. mieleckiego.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie bagatelizowania przez sąd w Kolbuszowej spraw podziału gruntów.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja klubu poselskiego Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie nadużyć, popełnionych przez naczelnika gminy Pstrągowy, pow. strzyżowskiego (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnej konfiskaty broszury p. t. „Straszne cyfry”. Interpelacja p. Konopczyńskiego i innych posłów z klubów Związku Ludowo-Narodowego i Chrz.-Dem. w sprawie skutków wykolejenia się pociągu pośpiesznego koło stacji Rogów w poniedziałek dnia 23 marca 1925 r.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. ks. Kubika i kol. z klubu Chrz. - Narodowego w sprawie wymiaru podatku dochodowego w województwie poznańskiem.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posła Podhorskiego i kol. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie odebrania od włościan Ukraińców w gminie Hirnyckiej (Górnickiej), pow. kowelskiego łąk, dzierżawionych przez nich przez 50 lat.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Podhorskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego ukarania przez starostwo w Kołomyji parocha Ukraińca Mikołaja Gajaniuka za śpiewanie hymnu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Podhorskiego i innych do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie demoralizacji, szerzonej po wsiach na Wołyniu przez szynki, restauracje etc., i w sprawie nieposzanowania przez władze wojewódzkie uchwały gromady Trostianiec pow. łuckiego, dążącej do zamknięcia istniejących w tej wsi restauracji, piwiarni etc.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Podhorskiego i innych do pp Ministrów Spraw Wewnętrznych i Spraw Wojskowych w sprawie strat, poniesionych przy operacjach wojsk polskich, przez Iwana Kułaczka, zamieszkałego we wsi i gminie Lubitów, pow. kowelskiego, i w sprawie niewypłacenia przyznanej mu przez powiatową komisję likwidacyjną sumy za te straty.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Podhorskiego i innych do pp. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie pokrzywdzenia starszego zwrotniczego na st. Kowel, Semena Melnika.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Podhorskiego i innych do pp, Ministrów Spraw Wewnętrznych i Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie rozwiązania przez województwo lwowskie stanowo-religijnego stowarzyszenia ukraińskiego św. Pawła we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Oświaty i Spraw Wewnętrznych w sprawie okólnika rady szkolnej powiatowej w Skalacie z dnia 12 marca 1.893.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Oświaty w sprawie pogwałcenia przez urzędy gminne Chotiaczów, Korytnica i Werba, pow. włodzimierskiego, ustawy szkolnej z dnia 31. VI. 1924 r. i niewykonania okólnika rządowego z dnia 19 lutego 1925 r. N. Sz. 1254.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów z klubu Ukraińskiego do p. Ministra Oświaty w sprawie pogwałcenia ustawy szkolnej z dnia 31. VI.1924 r. przez inspektora szkolnego we Włodzimierzu.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Dmitriuka i tow z klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wymagania przez policjanta Karbowskiego w Gorodcu, pow. kobryńskiego na Polesiu podpisów rodziców na deklaracjach, z żądaniem szkoły z językiem wykładowym polskim.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Dmitriuka i tow. z klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużyć państwa Kozubów, nauczycieli w szkole w Gorodcu, pow. kobryńskiego na Polesiu, wymagających od rodziców podpisywania deklaracji szkolnych z żądaniem języka wykładowego polskiego w szkole.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Dmitriuka i tow. z klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie teroryzowania ludności ukraińskiej przez wójta gminy gorodeckiej pow. kobryńskiego na Polesiu przy składaniu przez ludność deklaracji szkolnych.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z klubu Ukraińskiego do p. Ministra Oświaty w sprawie odmawiania przez inspektorów szkolnych w Dubnie, w Ostrogu, w Krzemieńcu, w Tłumaczu, w Lubomlu, w Horochowie i w Kowlu przyjmowania deklaracji szkolnych od ludności ukraińskiej, wypełnionych i zaświadczonych przez urzędy gminne, gdy te deklaracje wypełnione indywidualnie doręcza ktoś jeden od całej wsi.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Oświaty i Spraw Wewnętrznych w sprawie zmuszania ludności ukraińskiej przez komisarzy gminnych i organa policji państwowej w pow. kosowskim do podpisywania deklaracji szkolnych z żądaniem wprowadzenia polskiego języka nauczania w szkole.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Kozłowskiego i tow. ze Zw. Lud. Nar. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie stronniczego i niezgodnego z obowiązkami urzędowemi postępowania inspektora szkolnego w Nowym Targu, Wiktora Urbańskiego.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Z. Nowickiego i tow. z Z. P.S.L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie starosty pow. mińsko-mazowieckiego.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Hulaka i tow. z klubu P.S.L. „Piast” do p. Ministra Skarbu w sprawie niewłaściwego postępowania inspektora skarbowego w Żółkwi.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#Marszałek">Wniosek p. Inslera i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie uchylenia mocy obowiązującej § 7 ust. 3 rozporządzenia Rady Ministrów z dn. 14 marca 1921 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 39, poz. 234), utrudniającego, względnie uniemożliwiającego tworzenie stowarzyszeń centralnych i związków stowarzyszeń z prawem działania na przestrzeni całego państwa — odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#Marszałek">Wniosek p. Brzezińskiego i tow. z klubu N. P. R. w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 67 poz. 650) — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#Marszałek">Wniosek p. Kadłubowskiego i tow. ze Zw. Lud. Nar. o uchylenie ustawy z dnia 16 marca 1923 r. w przedmiocie personalnej wymiany osób między Polską a Rosją i Ukrainą (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 38 poz. 249) — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#Marszałek">Wniosek p. Widoty i tow. z klubu P. S. L. w sprawie dotkliwych strat, poniesionych przez Skarb Państwa z tytułu tłumienia zarazy płucnej bydła rogatego w b. zaborze rosyjskim — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#Marszałek">Wniosek klubu Chrz. Demokracji w sprawie wydania Wieczorkiewicza i Bagińskiego władzom sowieckim. Nagłość tego wniosku będzie motywowana na jednem z następnych posiedzeń.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#Marszałek">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 3 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie uchylenia ustawy z dnia 11 marca 1850 r. (Zb. Ust. Prus. str. 292) (druk nr. 1797).</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie projektu ustawy o uzupełnieniu rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 kwietnia 1924 r. o zmianie ustroju pieniężnego (druk nr. 1828).</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie projektu ustawy w przedmiocie systemu monetarnego (druk nr. 1829).</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Przemysłowo-Handlowej o ustawie w sprawie ratyfikacji traktatu handlowego i nawigacyjnego między Polską a Holandią (druk nr. 1724).</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy o zatwierdzenie konkordatu ze Stolica Apostołską (druki nr. 1811 i 1735).</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o wniosku posła Wiślickiego i tow. w sprawie zniesienia ustawy z dnia 2 lipca 1920 r. znowelizowanej ustawy z dnia 5 sierpnia 1922 r. o zwalczaniu lichwy wojennej (druki nr. 1723 i 1291).</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych i Reform Rolnych o projekcie ustawy o mierniczych przysięgłych (druki nr. 1665, 1081 i odbitka Roneo nr 167).</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#Marszałek">Dokończenie dyskusji i głosowanie nad ustawą o scalaniu gruntów (druki nr. 1754 i 1634).</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowej o wniosku posła Pieniążka i tow. w sprawie działalności Izby Skarbowej we Lwowie (druk nr 1836).</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wnioskach poselskich w sprawie zmiany ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (druki nr 17”, 1781 i 1784).</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8-ej m. 5 wieczorem.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>