text_structure.xml
194 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 55 rano)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych Zygmunt Hubner, Minister Spraw Wojskowych gen. Władysław Sikorski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klamer.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Z Najwyższej Izby Kontroli: Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Jan Żarnowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 126 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 127 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch, listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">P. Mochniuk usprawiedliwia swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów pp. Stanisławowi Hellmanowi i Bernardowi Hausnerowi na 3 dni.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">P. Pieniążek prosi Izbę o udzielenie mu urlopu na 4 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba się zgadza na udzielenie tego urlopu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1924 (druk nr. 1210).</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Serebrenników.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Już niejednokrotnie z tej trybuny tak w Sejmie Ustawodawczym, jak i w obecnym, zabierali głos przedstawiciele różnych mniejszości narodowych, mieszkających w Polsce, ale pierwszy raz dopiero zabiera głos w obronie interesów swej mniejszości przedstawiciel narodu ruskiego, czyli rosyjskiego, jak go niesłusznie nazywają w Polsce. Czyż to długie milczenie tak samej mniejszości ruskiej, jak i jej przedstawicielstwa parlamentarnego, powinno być tak zrozumiane, że ludność ruska w Polsce korzysta z pełni praw obywatelskich i czuje się dobrze? O nie, ta ludność znajduje się w warunkach nie lepszych od innych mniejszości narodowych, a pod pewnemi względami nawet w gorszych. Niestety, ograniczony w swem przemówieniu okresem 9 minut, zmuszony jestem opuścić nadzwyczaj bogaty materiał faktyczny i ograniczyć się do samych wywodów.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Mianowicie 1) większa część ludności ruskiej pozbawiona jest obywatelstwa polskiego, zagwarantowanego dla niej art. 3, 4 i 6 dodatkowym traktatu wersalskiego;</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">2) osobom narodowości ruskiej albo wyznania prawosławnego za bardzo nielicznemi wyjątkami odmawia się przyjęcia ich na służbę państwową albo komunalną, a przyjętych na służbę w pierwszych latach odrodzenia Państwa, w ostatnich czasach systematycznie się zwalnia pod najrozmaitszemi pretekstami;</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">3) liczba posłów do Sejmu od Kresów Wschodnich, na których mieszka przeważna część ludności ruskiej, niesprawiedliwie zmniejszona, okręgi wyborcze kresowe wybierają jednego posła na 90.000 ludności, a okręg Łuck — Równe nawet na 111.000, gdy okręgi czysto polskie, jak Poznań, Kraków — na 42.000–45.000;</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">4) odbudowa zniszczonych przez wojnę obszarów Kresów Wschodnich odbywa się z jawnem pokrzywdzeniem ludności niepolskiej;</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">5) samorząd w gminach miejskich i wiejskich, oparty na zasadach antydemokratycznych, zupełnie się nie liczy z potrzebami szerokich warstw miejscowej ludności kresowej;</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">6) polityka rolna na Kresach ma na celu wywłaszczenie ziemi z rąk elementów niepolskich i intensywną kolonizację Kresów polskimi osadnikami wojskowymi i cywilnymi z zupełnem prawie pominięciem miejscowej bezrolnej i małorolnej ludności;</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">7) kilkaset cerkwi prawosławnych zamknięto, część prześwięcono na kościoły katolickie, odebrano budynki, cmentarze i ziemie cerkiewne, robią się rozporządzenia do skasowania jeszcze do 30% pozostałych parafii prawosławnych, wydano antykonstytucyjne przepisy o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa, któremi całe życie i ustrój cerkwi poddano zarządowi władzy świeckiej;</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">8) szkoła państwowa z językiem wykładowym ruskim, z wyjątkiem 2, 3 szkół powszechnych, wcale nie istnieje, szkolnictwu prywatnemu ruskiemu stawia się takie przeszkody, że z 40 szkół ruskich średnich, które istniały w Polsce na początku 1920 r., obecnie zostało tylko 10, które z trwogą czekają, kiedy przyjdzie na nie kolej;</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">9) teror i samowola administracji i policji na Kresach, brak nadzoru wyższej administracji i Sejmu, a nareszcie niewprowadzenie w życie zasad Konstytucji doprowadziły do tego, że ludność kresowa, która będąc zmęczona wojną światową, jak również i wojną domową w Rosji, z pewną ulgą spotkała przejście pod rządy Państwa Polskiego, oczekując spokojniejszych warunków bytu, obecnie, rozgoryczona do najwyższego stopnia, z upragnieniem spogląda na Wschód, tylko stamtąd oczekując zbawienia, wbrew interesom państwowości polskiej; a inteligencja, która najwięcej ucierpiała podczas wojny domowej w Rosji, zaczyna masowo wracać tam, znajdując, że w Rosji conajmniej nie było jej gorzej.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#Marszałek">W takich, prawne zupełnie identycznych warunkach, znajdują się i inne pokrewne mniejszości narodowe na Kresach, jak ukraińska i białoruska, z tą tylko różnicą, że pewne czynniki administracyjne, jak nawet niektóre polskie ugrupowania w Sejmie, zupełnie negują istnienie w Polsce ludności ruskiej, z czego wyciągają też należyte konsekwencje dla swojej działalności, tak, że jeżeli przedstawiciele innych mniejszości narodowych z goryczą mówili, że są obywatelami drugiej kategorii, to dla nich chociaż smutnem, ale wszakże pocieszeniem niech będzie, że są w Polsce obywatele trzeciej kategorii, których samego istnienia się nie uznaje. W takich warunkach wy stępować przed Sejmem w obronie praw ludności ruskiej byłoby bezowocne, ponieważ wszystkie dość liczne kluby parlamentarne innych mniejszości narodowych dotychczas nic nie mogły zrobić w obronie swych narodowości, Przytem muszę stwierdzić, że tak w przemówieniach posłów Sejmu, jak i w replikach ich z miejsc zawsze przebijało nadzwyczaj wrogie uczucie względem narodu ruskiego, to samo uczucie zawsze przebijało i na szpaltach prasy polskiej, i co znamienne, było jednakowe dla Rosji sowieckiej, Rosji demokratycznej i Rosji monarchicznej: zawsze się mówiło tylko o odwiecznym wrogu, co jest w rażącej sprzeczności z tem dążeniem do zgody i braterstwa, które tak jaskrawo wyjawił naród ruski, tak w początkach wojny światowej, jak szczególnie w znanem oświadczeniu tymczasowego rządu rosyjskiego z dnia 30 marca 1917 r.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#Marszałek">W takiej atmosferze wszystkie wystąpienia byłyby bezcelowe i oprócz konfliktów nicby nie dały. Pojedyńczy posłowie niektórych ugrupowań polskich, z którymi mówiłem w tej sprawie, radzili mi wstrzymać się z wystąpieniami w Sejmie, póki czas wszystko złagodzi, a tymczasem starać się o załatwienie poszczególnych konkretnych spraw. Nie pragnąc zaognienia wzajemnych stosunków i dążąc do możliwego ich uspokojenia, poszedłem za tą radą. Ludność ruska wszędzie, we wszystkich województwach, jak to osobiście słyszałem od najwyższych do najniższych. przedstawicieli administracji, była elementem najspokojniejszym, najlojalniejszym i na podstawie tego można się było spodziewać chociaż stopniowego zaspokojenia jej potrzeb, ale daremnie, nie tylko nic się nie polepszało, ale idąc po linii najmniejszego oporu, zaczęło się twierdzić, że ludności ruskiej zupełnie niema. Nawet teraz, gdy jak widać ż gazet, kwest ja uregulowania potrzeb mniejszości narodowych wysuwa się na porządek dzienny i są wyliczane wszystkie inne mniejszości, o mniejszości ruskiej zupełnie się nie wspomina.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#Marszałek">W takich okolicznościach nie uważam za możliwe i dopuszczalne, tak w interesie reprezentowanej przezemnie narodowości, jak i w interesie Państwa Polskiego zachowywać dotychczasowe moje milczenie i czuję się obowiązanym z tej trybuny głośno oświadczyć, że mieszkająca w granicach Rzeczypospolitej Polskiej ludność ruska tak samo, jak i inne mniejszości, dłużej już nie może czekać na wprowadzenie w życie zagwarantowanych jej przez Konstytucję i przez dodatkowy traktat wersalski praw, a jeżeli jej spokojne i cierpliwe zachowanie się do tej pory ma być dalej obracane na jej niekorzyść, to znajdzie ona w sobie dość silny i mocny głos do udowodnienia swego istnienia i słuszności swych żądań. Dalsze trwanie takiego stanu rzeczy oprócz widocznego dla wszystkich, groźnego zaognienia stosunków na Kresach, może jeszcze wywołać i trudności zewnętrzne. Tak jak naród polski poczuwa się do obowiązku opiekować się, Polakami, obywatelami obcych państw, jak to było w sprawie Polaków amerykańskich, niemieckich, litewskich, w sprawie arcybiskupa Cieplaka i księży katolickich, w sprawie szkolnictwa polskiego w Rosji z powołaniem się na art. 7 traktatu ryskiego, tak niewątpliwie i naród ruski zechce spełnić swój obowiązek względem swych rodaków w Polsce i nimi się zaopiekować. A jeżeli się przypomni prócz, tego, jak mówiono z tej trybuny, że w Rosji do tej pory mieszka około 2 milionów Polaków, to stosunki tutejsze mogą się bardzo fatalnie odbić na ich życiu.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#Marszałek">Przechodząc do kwestii budżetu przyznaję, że istnieją takie konieczności państwowe, na które muszą być dane pieniądze, ale równocześnie istnieją i konieczności innego rodzaju, jak wprowadzenie w życie Konstytucji i zabezpieczenie każdemu obywatelowi należnych mu praw. Ponieważ te ostatnie konieczności dla reprezentowanej przezemnie ludności nie są uznane jeszcze za aktualne, czuję się zmuszonym wstrzymać się od głosowania nad zabezpieczeniem środkami pieniężnemi konieczności pierwszej kategorii.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pluta.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PPluta">Wysoki Sejmie! Podczas expose p. Grabskiego i w dyskusji ujawniło się bardzo wiele niezadowolenia. Przypuszczam, że niezadowolenie to nie pochodzi stąd, ażeby w Sejmie znalazło się jakieś stronnictwo, czy poszczególni posłowie, ażeby z jakiejś ambicji chcieli ten Rząd obalić, czy usunąć, lecz niezadowolenie to ma głębsze podstawy.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PPluta">Wysoki Sejmie! Niema u nas w Państwie Polskiem nikogo, ktoby sobie tego państwa nie życzył, a kiedy przyszedł moment, żeśmy się tego państwa doczekali, zdawało się nam, że wszyscy bez wyjątku, czy to uczony, czy prostaczek, ubogi i bogaty, zakaszemy rękawy i weźmiemy się do budowy tego państwa. A kiedyśmy się doczekali własnego Sejmu i własnego Rządu, to szerokie masy ludowe, które były tak bardzo uciskane pod rządami zaborczemi, spodziewały się, że przez ten rząd zostaną otoczone opieką i że byt ich się polepszy. Tymczasem niestety widzimy zupełnie co innego, widzimy, że tak jak rządy poprzednie, tak i rząd obecny nie stanął na wysokości swojego zadania. Mamy przykłady z życia codziennego, że wiele ustaw uchwalonych przez Sejm, jeżeli nie przypadają do gustu pewnym partiom, czy pewnym ugrupowaniom, to Rząd niejednokrotnie ich nie wykonuje i wobec tego nie należy się dziwić, jeżeli Rząd i prasa robią wyrzuty Sejmowi, że Sejm produkuje tak wielką ilość interpelacji. Niema innego wyjścia! Jeżeli Rząd nie wykonywa tego, co. Sejm mu poleca, to posłowie muszą się upominać w taki sposób, jaki im prawo przypisuje. Jeżeli wglądniemy do jakiegokolwiek resortu, to przyjdziemy do przekonani, że naprawdę ustawy nie są wykonywane, że jest w Rządzie zupełny chaos i nieporządek. Spostrzega się na każdym kroku nieróbstwo i opieszałość. Ilekroć bowiem przychodził nowy gabinet do Sejmu, to patrząc napp. ministrów widziało się, że gdy zasiedli na tych ławach, to jakoby odetchnęli i powiedzieli sobie: dzieci Ci Boże, żeśmy się tu dostali!</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PPluta">A teraz przejdźmy do najważniejszego resortu, jakim jest Ministerstwo Reform Rolnych, Co tam dotąd zrobiono mimo tylu ustaw, uchwalonych przez Sejm i mimo na pozór szczerych chęci tego Ministerstwa? Od grudnia przeszłego roku, kiedy upadł rząd p. Witosa, a ustawa o reformie rolnej została odroczona, do tego czasu Rząd p. Grabskiego nie podjął jej i nie przyszedł na Sejm z innym projektem i to nie z braku czasu, ale śmiem twierdzić, 2 braku dobrej woli, Wprawdzie czytaliśmy w dziennikach, że w Ministerstwie Reform Rolnych, czy na prezydjum Rady Ministrów była omawiana ta sprawa, że coś się robi, jednak do dnia dzisiejszego nie zostało nic zrobione. A jeżeli chodzi o tak ważne sprawy jak uwłaszczenie, to Ministerstwo Reform Rolnych kpi sobie z Sejmu. Przypominam sobie, że jeszcze w roku ubiegłym w marcu Sejm uchwalił rezolucję, wzywającą Rząd, ażeby wszelkie przewłaszczenia dokonane zostały w jak najkrótszym czasie, żeby do trzech miesięcy Ministerstwo Reform Rolnych zdało Sejmowi sprawozdanie. Stwierdzam, że w tej dziedzinie nie zostało nic zrobione.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PPluta">U nas w Polsce jest bardzo wiele spółek parcelacyjnych, między innemi jest taka spółka we Lwowie, t. zw. Towarzystwo Agrarno-Osadnicze. Osadnicy tam kupili grunty już dawno, zapłacili wszelkie należytości za przeniesienie własności, od kontraktów, intabulacji i t. d. Do dnia dzisiejszego ci biedacy nie mogą doczekać się przewłaszczenia.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#PPluta">Klub, do którego mam zaszczyt należeć, jeszcze 8 kwietnia wniósł interpelację w tej sprawie i pomimo rezolucji, uchwalonej przez Sejm w marcu 1923 r., pomimo licznych interpelacji Ministerstwo Reform Rolnych nic nie zrobiło do tej chwili. Te spółki parcelacyjne kpią sobie z osadników, żądają od nich nowych dopłat, czyli inaczej powiedziawszy, nie Ministerstwo Reform Rolnych, ale one rządzą i robią co się im podoba.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PPluta">A teraz przejdźmy do innego resortu, np. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Co tam spostrzegamy? Otóż widzimy tam nie jedno, ale trzy ministerstwa: jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Warszawie, jest drugie ministerstwo, które się nazywa województwem, jest trzecie ministerstwo, które się nazywa starostwem. Każde ministerstwo oddzielnie działa na swoją rękę, każde ministerstwo robi, co mu się podoba.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#PPluta">Gdybyśmy się jeszcze chcieli przyjrzeć naszej policji państwowej, to z ubolewaniem stwierdzić musielibyśmy, że tam niema najmniejszego porządku. Wysoki Sejmie! Porządek i ład w państwie zależy przedewszystkiem od dobrej i sprawnej policji państwowej. Jeżeli niema policji, proszę Panów, to niema starosty, niema wojewody, niema rządu, bo wszędzie pierwsza występuje policja państwowa. Jeżeli chodzi o rządy zaborcze, to nikt ich nie żałuje, ale wyznam Panom szczerze, że żałuję tylko austriackiej żandarmerii, bo naprawdę ta stała na wysokości swojego zadania. A nasza policja, z przykrością to stwierdzić muszę, nawet podczas służby zabawia się w lokalach restauracyjnych, a nawet spotyka się ją w stanie nietrzeźwym. Dziś ludność wsi jest bez opieki., jeżeli kogoś spotka nieszczęście i obrabują go, okradną, a uda się do policji, to tam pytają się go kto go okradł, kto to zrobił, a jeżeli poszkodowany powie: nie wiem, to odpowiadają: cóż my wam poradzimy, jeżeli wy nie wiecie, kto to zrobił Słowem niema najmniejszego porządku i widoków na przyszłość, by miało się ku lepszemu.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#PPluta">Jeżeli weźmiemy nawet taki resort, jak pocztę, to muszę stwierdzić, że naszą pocztę polską wołami wożą, że niejednokrotnie list całe tygodnie idzie i na miejsce przeznaczenia dojść nie może, a gdy się nadaje telegram, to trzeba się umizgać do urzędnika i prosić, aby ten telegram mógł przed dwoma czy trzema dniami dojść do adresata.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#PPluta">Jeżelibym chciał wspomnieć bodaj cośkolwiek o Ministerstwie Skarbu, to muszę stwierdzić także zupełny nieporządek i chaos. Są jeszcze klasy społeczne, które posądzają nas chłopów, że my podatków płacić nie chcemy. Ja natomiast twierdzę co innego: chłop chce płacić podatek, tylko żeby ten podatek był ściągany jeden raz, a nie co chwila, jak się to obecnie praktykuje. Były ściągane podatki na r. 1924 przez urzędy gminne i inne organa, które zapewniały chłopów, że będą spokojni na rok cały. A za chwilę podwyższa się podatek gruntowy o 100% i woła się, żeby znowu płacili. To nie jest zrozumiałe i sprawy podatkowe powinny być regulowane tak, żeby były ułatwienia dla podatników.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#PPluta">Muszę jeszcze wspomnieć o nieporządkach, jakie się działy w skarbie narodowym. Dotychczas nie wyświetlono sprawy Aleksandrowicza, a społeczeństwo jest niezadowolone, bo nie wie, czy wszystko co daje i płaci idzie na korzyść Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#PPluta">Ja pod słowem „państwo” rozumiem naród, a jeżeli tak, to jest obowiązkiem Rządu zaopiekować się tą klasą społeczną, która jest najliczniejszą, a która liczy 75% w narodzie, t. j., szerokie masy ludu wiejskiego. Tymczasem dla wsi zupełnie nic się nie zrobiło. Niech ktoś z Panów kolegów udowodni nam, że przez cały czas sejmowania tak pierwszego Sejmu jak i drogiego coś dla tej wsi zrobiliśmy czy uchwaliliśmy? Wieś została bez opieki. Podczas wojny światowej nikt nie był tak zniszczony jak rolnictwo, tylko rolnikom zabrali wszystko, a kiedyśmy się doczekali własnej władzy państwowej, to ona zamiast przyjść tej podstawowej klasie społecznej z pomocą, zostawia tę klasę zupełnie opuszczoną. Do niedawna mieliśmy ustawę, która pozwalała na różne szykany i z wielkim trudem udało się to zmienić, ale nie udało się zmienić całkowicie tych ustaw ograniczających i nie udało się dotychczas wprowadzić wolnego handlu. Gdyby już poprzedni rząd p. Witosa w r. 1923 chciał to przeprowadzić, to nie doszlibyśmy dziś do tej katastrofy, jaka jest na wsi. Rząd p. Grabskiego poszedł w ślady poprzedniego rządu i nie pomyślał o tem, żeby przyjść rolnictwu z pomocą, natomiast dobił to rolnictwo, pozwalając na sprowadzanie bydła z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#PPluta">A dalej dobiło się i tem, że właśnie w tym okresie, kiedy wywóz był zakazany, przyszło się z potężną śrubą podatkową na wieś, co ją zmusiło do rzucenia na rynek swych produktów za bezcen. Dziś p. Premier Grabski twierdzi, i nie mam najmniejszego powodu nie wierzyć, że wkrótce te stosunki na wsi poprawią się, że granice państwa zostaną otwarte i wywóz produktów rolnych będzie dozwolony, ale ja twierdzę, że te stosunki w krótkim czasie się nie polepszą, bo jeżeli ceny produktów rolnych spadły do takiego niskiego poziomu, to pytam się Panów, kto każę temu kupcowi, który dziś ten produkt będzie kupował i wywoził, płacić pełną jego wartość? Na tem zarobi znów ten, kto się będzie trudnił wywozem, powstanie nowa fala paskarzy-dorobkiewiczów, którzy oddawna już hulają bezkarnie, a wieś będzie musiała długo czekać na polepszenie swego bytu.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#PPluta">P. Premier Grabski wyliczał tu i podawał dane statystyczne co do bezrobotnych w Polsce, ale te liczby parokrotnie by się powiększyły, gdyby Rząd zadał sobie trud i policzył bezrobotnych na wsi.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#PPluta">Wsią nikt do dzisiejszego dnia się nie interesuje. Nie tylko, że nie przychodzi się jej z pomocą, nie tylko, że się zamyka granice dla wywozu produktów rolnych, ale o tych biedaków na wsi nikt się nie troszczy. Tysiące bezrobotnych wałęsają się od biura do biura pośrednictwa pracy i wieleby zapłacili, gdyby się mogli dostać przynajmniej do Francji, bo u nas niema żadnego życia, bo przecież wiadomo Panom, że obszary dworskie i pleban je do dnia dzisiejszego płacą dziennie robociznę po 500.000, a wspaniałomyślniej si po 800.000 mk., a innych zarobków niema.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#PPluta">Jeżeli chodzi o kredyt, to dziwnem mi się wydało twierdzenie p. Grabskiego, że stopa procentowa nie może być obniżona. Od czegóż jest Rząd? Przecież Rząd jest na to, aby regulował wszystko. Przypominam sobie, że w okresie przedwojennym procent 12 od 100 zaliczany był do lichwy i były ustawy, które to regulowały. Dlaczego Rząd teraz tego zrobić nie może? Może przyjść z projektem na Sejm, a nie ulega wątpliwości, że Sejm uchwaliłby taką ustawę. Nie trzeba się wzorować na bankach, co nas banki mogą obchodzić! Owszem, trzeba ukrócić to paskarstwo bankierskie, aby banki nie zdzierały z pożyczających, skoro waluta została ustalona. Rząd p. Grabskiego w niczem absolutnie nie różni się od rządu poprzedniego. Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie, że idzie na rękę prawicy, piastowcom da je koncesje, a lewicą również się opiekuje, bo mamy tego na każdym kroku dowody. Gdyby nie chodziło o masy robotnicze, to stwierdzam, że dola wsi byłaby już dawno polepszona. Wiadomo Panom, że jeżeli na wsi sprzeda się cielę, to za tę cenę można zjeść w mieście ledwie skromny obiad. Wy narzekacie w mieście na drożyznę, ale tą drożyzną Rząd zupełnie się nie interesuje. Gdzie się podziały te szubienice, które tu z tej trybuny zapowiadał w swoim czasie ówczesny prezes Rady Ministrów p. Paderewski? Jest ustawa o walce z lichwą, ale czy widział kto z Panów, żeby gdzieś kiedyś paskarze cierpieli i byli karani? Jeżeli się karze, to tak, że oni tego nigdy nie odczują. Tam szukajcie źródła podbijania cen, a nie zwalajcie wszystkiego na wieś.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#PPluta">Ale dla p. Grabskiego, jako Ministra Skarbu, jesteśmy z pełnem uznaniem. Trzeba przyznać, że pod tym względem p. Grabski zupełnie się różni od rządu poprzedniego. Kiedy rząd poprzedni dobrem państwowem szastał na wszystkie strony i jak gdyby się krzątał, żeby czas wyzyskać, kiedy tylko ustawiał nowe motory do maszyny drukarskiej celem robienia nowych marek, to p. Grabski poszedł na mną drogę i pod tym względem mamy do niego pełne zaufanie, ale i tutaj należy się zastanowić, czy ta sanacja Skarbu, tak energicznie przez niego prowadzona, przypadkiem nie była przeprowadzoną z krzywdą ludności ubogiej? Przychodzę do smutnego przekonania, że na podstawie pełnomocnictw, danych p. Ministrowi Skarbu, Rządowi p. Grabskiego poprzednio, p. Grabski nie miał nic pilniejszego, jak tylko podnieść podatek gruntowy o 100% i to w okresie dla wsi najcięższym. A jeżeli chodzi o podatek majątkowy, to także stwierdzić muszę zupełny chaos i anomalię. Majątki poszczególnych podatników były szacowane na podstawie jak najdokładniejszej instrukcji Ministerstwa Skarbu, tak ziemia, jako też i inwentarz. Majątek nie przekraczający 3.000 fr. był i jest wolny od podatku majątkowego. Tymczasem mamy tysiące przykładów, że z podatników takich, których majątek był oszacowany nawet na 2.000 fr., a nawet i niżej, ściągało się i jeszcze się ściąga zaliczki na podatek majątkowy. Proszę Panów, dlaczego to się robiło? Nie dla czego innego, jak tylko dlatego, żeby klasom posiadającym przyjść z pomocą, albowiem w ustawie o podatku majątkowym jest powiedziane, że jeżeli pierwsza rata nie da tyle i tyle, to druga rata będzie ściągana już od podatników bogatych. Więc nasze inspektoraty szły na rękę klasie posiadającej i nieprawnie ściągały zaliczki te z biedoty, a Ministerstwo Skarbu patrzyło na to wszystko przez palce. W tej sprawie apelowaliśmy niejednokrotnie do Ministerstwa Skarbu, były wypadki, że Ministerstwo przy mnie wysyłało telegramy do inspektoratów, ażeby tego nie robiono, ale gdy udawaliśmy się do tego inspektoratu, mówiono nam co innego, mianowicie, że jest rozporządzenie, że ostateczną decyzję zostawia się naczelnikowi inspektoratu, który może robić co mu się podoba.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#PPluta">Przy sposobności chcę wspomnieć jeszcze i o waloryzacji, którą miało się również sanować Skarb, a która w wielu wypadkach stała się wielką krzywdą o pomstę do nieba wołającą. Mam na myśli emigrację amerykańską. Gdy Państwo Polskie było w krytycznem położeniu, to delegaci nasi jeździli do Ameryki i apelowali do rodaków o pomoc finansową. Bracia nasi, którzy opuścili swoją Ojczyznę, szukając chleba za morzem, przesiąknięci patriotyzmem, szli Państwu z pomocą, dając mu znaczną pożyczkę w dolarach. Tych pożyczek dolarowych nie dawali kupcy ani przemysłowcy, lecz biedny chłop, robotnik, który całą swoją, kilkuletnią nieraz pracę. ulokowana w bankach amerykańskich, pożyczał rządowi polskiemu, chcąc mu przyjść z pomocą. A co się dzisiaj stało? Panowie koledzy znają takich, którzy przyjechali do Polski bez grosza, tylko co to, ażeby podjąć te dwa, trzy, czy pięć tysięcy dolarów, tu się osiedlić, założyć jakiś warsztat pracy i żyć spokojnie. Tymczasem dzisiaj na podstawie waloryzacji z tych ludzi zrobiono dziadów. Losy narodów i losy państw zmieniają się często, czego w ostatnim okresie jesteśmy świadkami. Kto nam zaręczy, czy Polska jeszcze kiedyś nie znajdzie się w krytycznem położeniu i nie będzie potrzebowała pomocy od swoich obywateli?</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#komentarz">(Głos: Zawsze będzie potrzebowała.)</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#PPluta">A jeżeli kogoś raz się oszukało, to bardzo wątpię, czy on otworzy kieszeń i czy będzie hojny dla Skarbu Państwa po raz drugi!</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#PPluta">Przy sanacji Skarbu rząd p. Grabskiego popełnił jeszcze jeden wielki błąd, zamykając podwoje oświatowe dla biednej ludności wiejskiej. Nałożyło się tak wielkie opłaty, że niejeden ubogi ojciec musiał wziąć dziecko swoje ze szkoły do domu, albowiem nie stać go było na tak wielkie ciężary. Przecież Konstytucja nasza mówi jasno i wyraźnie, że nauka w szkołach ma być bezpłatna.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#PPluta">Jeżeli więc chodzi o p. Ministra Grabskiego, jako Ministra Skarbu, to oświadczam, że jesteśmy dla niego z całem uznaniem, aczkolwiek w niejednym wypadku zrobił nam krzywdę, jednak dla dobra Państwa i chłopi potrafią być ofiarnymi i złożyć ofiary na ołtarzu Ojczyzny, Jeżeli jednak chodzi o Rząd p. Grabskiego, to oświadczam, że my tak długo będziemy w opozycji, dopóki ten Rząd nie stanie na wysokości swojego zadania, dopóki nie zmieni swojego charakteru reakcyjnego i nieprzychylnego stanowiska do wsi.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#komentarz">(Głos: A co z uznaniem?)</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#PPluta">O pełnomocnictwach będziemy mieli jeszcze możność pomówić gdzieindziej, na komisji i na Sejmie. Stwierdzam tylko jedno, że społeczeństwo niechętne jest pełnomocnictwom, albowiem wyborcy pytają się nas, od czego my, posłowie, jesteśmy? Mówią, że jeżeli chcecie dać rządowi pełnomocnictwa, to dajcie, ale w takim razie sami rozjedźcie się do domów i nie bierzcie djet poselskich. Ale jeżeli my, jako Sejm, tutaj siedzimy i obradujemy, to uważam, że pełnomocnictwa są zupełnie zbyteczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Piesch.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PPiesch">Wysoka Izbo! p. Prezes Rady Ministrów w swojem expose z racji przedłożenia nowej ustawy o pełnomocnictwach dał nam przegląd pracy sanacyjnej naszego Skarbu. Stwierdzam tu w imieniu naszego klubu, że wywody jego nas nie zadowolniły. Rozwiązanie trudnej kwestii sanacyjnej w drodze rozwoju problemów czysto podatkowych nie jest wystarczające. Skarbowość państwa oraz gospodarka społeczna tworzą niepodzielną całość i dlatego nie można jednej części uprzywilejowywać na niekorzyść drugiej. Środki finansowe p. premiera już teraz wyraźnie wskazują, że stoją one w przeciwieństwie do elementarnych żądań życia gospodarczego. O ile p. Grabski nie przyznaje się do poważnego kryzysu, jaki obecnie. panuje, i materiałem statystycznym stara się przekonać, iż stosunki są normalne, to zbijają to zupełnie fakty. Pod naciskiem olbrzymich podatków powstaje poważny kryzys gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PPiesch">Dotknęły nas dziwnie wywody p. prezesa co do liczby bezrobotnych, która w rzeczywistości znacznie jest wyższa. Liczba bezrobotnych na Górnym Śląsku już obecnie przekracza wymienioną przez p. Grabskiego ogólną liczbę bezrobotnych. Do bezrobotnych, nie wymienionych przez p. premiera, należy też, olbrzymia liczba robotników, którzy pracują tylko kilka dni w tygodniu. Należy więc zająć się bliżej kwestią, jakież są przyczyny kryzysu gospodarczego. Odpowiedź na to brzmi: odbieranie kapitału obrotowego przez nadmierne naprężenie śruby podatkowej i przez podrożenie utrzymania z tych samych przyczyn. W przemyśle, handlu i rolnictwie brak gotówki, trzeba więc, o ile ktoś może, pożyczyć pieniądze na wysoki procent. Procent ten obciąża produkcję i jest znowu źródłem drożyzny. Drożyzna daje się we znaki w wysokich płacach i w ten sposób wyroby przemysłowe dosięgają takiej ceny, że tracą zdolność konkurencyjną z zagranicą.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PPiesch">Przemysł nasz przed wojną posiadał duży rynek zagraniczny. Został on teraz dla niego stracony. Nasze bogate skarby węglowe na Górnym Śląsku nie znajdują już odbiorcy, gdyż zagranica kupuje węgiel angielski po znacznie niższych cenach. Nasza stabilizowana waluta tylko w nieznacznej mierze wywarła wpływ na cenę towarów. Każdy wytwórca wskazuje na wysokie podatki, które podrożą ją jego produkcję. Droga produkcja i zły eksport są przyczynami kryzysu. Kryzys w przemyśle górnośląskim powstał tylko z powodu ustania eksportu. Wytwórczość górnośląska do 80% powinnaby liczyć się z odbiorcami zagranicznymi. Wskutek naszej polityki zagranicznej zamknięty został zbyt na towary zagranicą. To właśnie jest przyczyną kryzysu na Górnym Śląsku, a nie rzekome machinacje niemieckie, które mają być skierowane dla zupełnego unieruchomienia tego obszaru przemysłowego, Stwierdzić musimy, że we wszystkich zdarzających się w naszem państwie nieprzyjemnych wypadkach my, Niemcy, służyć musimy za chłopców do bicia. Ta wrogość przeciw nam, Niemcom, była lin ją wytyczną wszystkich dotychczasowych rządów i uszczupliła nam prawo korzystania z przepisów konstytucyjnych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#PPiesch">W podobnem położeniu znajduje się przemysł w Bielsku, w Łodzi i w Warszawie. Obiecuje się przemysłowi kredyty, o ile wykaże się zamówieniami. Zamówień tych jednakże otrzymać nie można ze względu na drożyznę w kraju i wysokie koszty produkcji. Brak również stosunków handlowych z temi krajami, które jako odbiorcy przedewszystkiem wchodzą w rachubę. Łączność gospodarcza między Polską a Niemcami jest zerwana, aczkolwiek wiemy, że zbliżenie się tych państw byłoby dla nich bardzo korzystne. Niestety, pertraktacje prowadzone dotychczas między Polską a Niemcami nie doprowadziły do pomyślnego wyniku. Przyczyną tego była kwest ja opcji i likwidacja majątku niemieckiego. Obywatele polscy niemieckiej narodowości zachowaniem swem nie dali powodu do uciskania ich i uszczuplania praw kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Głos: A Daczko na Pomorzu co robi?)</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PPiesch">Wszystkie ich uzasadnione życzenia i skargi napotykają na drzwi zamknięte. Ponieważ przemysł w dużej części według historycznego jego rozwoju znajduje się w rękach niemieckich, więc za wszystkie nieprzyjemne zdarzenia czyni się odpowiedzialnymi Niemców, Śliczny materiał statystyczny, przedłożony nam przez p. Grabskiego, staje się ze względu na stan faktyczny bezwartościowy. Do słabej zdolności kupna na towary przemysłowe w kraju przyczynił się również podatek obrotowy, który jako podatek łańcuchowy, podniósł drożyznę do 20%. Jest to też przyczyna tego, że pomimo niskich cen na artykuły rolnicze, płacimy za mąkę, chleb i mięso wysokie ceny i także wysokie koszty przewozu powodują wzrost drożyzny. Otóż konsum mięsny ma również być obciążony podatkiem weterynaryjnym. Rolnik daremnie ofiarowuje dziś swoje towary i nie znajduje kupców, Za nim jednak stoi nieubłagany fiskał i żąda podatku.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PPiesch">Skąd rolnik ma brać pieniądze? Istniejące dawniej organizacje kredytowe runęły. Premier wymienił jako przyszłą organizację kredytową dla rolnictwa Bank Rolny, jednakże sam wątpił w jej zdolności finansowe. Mające być wydane przez Bank obligacje Rząd rzekomo chce przyjmować na zapłatę podatków i uważa, że rolnik, tracący zdolność płatniczą, potrzebuje sprzedać tylko część swojej własności za obligacje, aby otrzymać środki do zapłacenia podatków.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PPiesch">Przyjemna perspektywa! Szczególnie wysokie podatki nakłada się na majątki ziemskie. Płacić one muszą zaliczki na podatek majątkowy, które dopiero później będą obliczane. We wdzięczności za ten czyn, któremu p. Premier zawdzięcza w wielkiej części szczęśliwą sanację Skarbu, radzi się: sprzedaj część własności swej! Czy p. Premier nie widzi, że tym sposobem zatyka na przyszłość najwydatniejsze źródła podatkowe? A jaką cenę sprzedaży mogą rolnicy osiągnąć? Może 100 do 200 zł. za hektar, którą to ceną obywatele polscy narodowości niemieckiej pod nagłówkiem „likwidacja” zostają zbyci za wartościowe swoje majątki, lub coś 2.000 mk. złotych, które zaofiarowano anulowanym osadnikom niemieckim narodowości polskiej za gospodarstwa wielkości 15 ha?</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#PPiesch">W pamięci zatrzymać należy oświadczenie p. Premiera, że w czasie największego wstrząśnienia gospodarczego poleca przegrupowanie poszczególnych egzystencji. Panu Premierowi wydaje się wątpliwem, skąd Bank Rolny ma brać kapitał obrotowy. Radzi on pożyczkę zagraniczną. Sądzimy, że p. Premier sam nie wierzy w skuteczność takiego starania. W sposób bardzo ostrożny p. Premier oświadczył się co do pożyczki zagranicznej. Zdaje nam się, że pożyczki zagraniczne są tymczasem jeszcze słodkiem winogronem, wiszącem za wysoko. Brak odpowiedniego zaufania w kołach zagranicznych. Jednym z powodów jest stanowisko Państwa względem obywateli niepolskiej narodowości. Smutnem jest, że część ludności, i to dla życia gospodarczego niemało ważąca, z wielkiem rozgoryczeniem stwierdzić musi, iż dla niej egzystują tylko obowiązki, a niema żadnych praw. Zabrania się tworzenia związków mniejszości, konfiskuje się majątek towarzystw niemieckich, uciska się szkoły niemieckie przez wrogie interpretowanie ustaw i rozporządzeń, obywatelom polskim narodowości niemieckiej zakazano wykonywania zawodu wskutek nieuznania dyplomów, uzyskanych na uniwersytetach zagranicznych, aczkolwiek studia zostały rozpoczęte, albo zakończone przed zmianą suwerenności.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#PPiesch">Pożyczki zagraniczne dla rolnictwa mogłyby wejść w rachubę tylko wtedy, gdyby rolnictwo eksportowało zagranicę. Dla państwa przeważnie agrarnego, jakim jest Polska, powinno to być możliwem. Czasowy zakaz wywozu musiałby być zniesiony we właściwym czasie. To się nie stało. Teraz jest zapóźno, gdyż inni konkurenci agrarni owładnęli skutecznie targiem zagranicznym. P. Premier okazał się więcej fiskalicznym dyrektorem finansowym, niż szeroko myślącym politykiem finansowym, który potrafi połączyć potrzeby państwa z potrzebami życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#PPiesch">Rozumiem, że Rząd w czasie sanacji Skarbu dbać musi o to, aby powiększyć dochody Państwa. Środki muszą być jednak dobrze obmyślone. Wszystko jednak, co w ostatnim czasie poznaliśmy w dziedzinie rozporządzeń podatkowych, ma charakter samowoli. Uiszczony już podatek gruntowy ściągany został po raz drugi w formie 100% dodatku. Rozporządzenia w sprawie podatku dochodowego na rok ubiegły konfiskują wprost dochody przedsiębiorstw. Podatek obrotowy pomimo ksiąg kontrolnych podwyższa się bezmiernie. Postępowanie to przypomina małą anegdotę: pełen życia oficer jest właścicielem majątku ziemskiego. Żąda on od swego zarządcy pieniędzy. Tenże przysyła mu je z nadmienieniem, że są one dochodem ze strzyżenia owiec. Gdy oficer następnego dnia znowu potrzebował pieniędzy, wysłał następującą depeszę: Owce jeszcze raz strzydz. Tak przedstawiają się rozporządzenia podatku majątkowego, na które obywatel pomimo wpłaconych kilku zaliczek naraz, ma zapłacić ponownie pierwszą ratę. Są to rzeczy niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#PPiesch">Także niezmierne podwyższenie opłat paszportowych należy do powyższych spraw. W czasie, gdy ograniczenia średniowieczne państw autokratycznych, które obywatelom swoim zabierały swobodę osobistą, należą do przeszłości, w czasie, gdy mur chiński runął, Rząd nasz wzniósł nowy chiński mur, podnosząc cenę za paszporty zagraniczne.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#PPiesch">Rozporządzenie to nie wstrzyma bogatych od wyjazdu zagranicę, jednakże dla ubogich, chorych, lub dla osób, które muszą udać się zagranicę do chorych lub na pogrzeb, wrota są zamknięte.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#PPiesch">Fundamentem każdego zdrowego ustroju państwowego jest pielęgnowanie bezpartyjnego prawa. Jednakże sądy na kresach zachodnich mierzą podwójną miarą. Procesy przeciw związkom niemieckim, wyroki przeciw redaktorom niemieckim mają zbyt wyraźny charakter partyjny. Czyż dziwić się należy, że my Niemcy tracimy zaufanie do prawa i sprawiedliwości w Państwie Polskiem? Wszystko widzi się u nas przez okulary partyjne. Kto nienależy do pewnej partii, ten jest bezprawny. Wojewoda i starosta przed decyzją zapytują się o zdanie związku obrony kresów zachodnich.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(P. Korfanty: To nieprawda!)</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#PPiesch">Tenże związek tworzy rząd główny, państwo w państwie, które z bezmierną nienawiścią prześladuje wszystkich tych, którzy nie należą do narodowości polskiej. A co najgorsze, Rząd i jego organa oddały się ślepo w służbę tego wrogiego towarzystwa i tańczą według jego melodji. Czy na takim gruncie może się udać korzystna dla Państwa praca? Jak mogą mniejszości narodowe, zwalczane wszelkiemi środkami ślepej nienawiści, mieć zaufanie do Państwa Polskiego? Na takiej drodze nie wychowa się dobrych obywateli.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#PPiesch">Czekamy jeszcze na przedłożenie obiecanej nam w Konstytucji ustawy o szkołach dla mniejszości. Zdaje nam się, że Ministerstwo Oświaty z ustawą tą czekać chce do zupełnego zniszczenia szkół niemieckich.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#PPiesch">W naszej polityce zagranicznej mieliśmy już wiele złych wyników.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Sejda.)</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#PPiesch">Widzimy w niej ducha wrogiego państwom na wschodzie i zachodzie. Położenie geograficzne Polski zmusza nas do utrzymywania stosunków przyjaznych z naszymi sąsiadami. Niemcy są dla Polski krajem wymiany produktów gospodarczych, Rosja krajem zbytu towarów przemysłowych. Jest czas najwyższy, aby pewne koła nie przeciwstawiały się rzeczywistości. Polityka nie jest rzeczą uczuciową, lecz rzeczą rozumową.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#PPiesch">Łącząc wszystko powtarzam: wywody Premiera Grabskiego mogłyby być wzięte do wiadomości, jako expose specjalisty podatkowego. Z ust odpowiedzialnego Premiera wywołać musiały wielkie zdziwienie. Całe postępowanie Premiera Grabskiego jest jednostronne i nie docenia on ścisłej łączności polityki podatkowej z życiem go s po dar czerń, dużemi problemami polityki wewnętrznej i zagranicznej. P. Premier pyta się bardzo zdziwiony, czego właściwie pesymiści oczekują złego w przyszłości z dalszego prowadzenia jego polityki? Chcę mu odpowiedzieć: gospodarczego i połączonego z tym socjalnego chaosu i zupełnej izolacji Państwa, która uniemożliwi oddawna potrzebną pomoc zagraniczną.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#PPiesch">Ponieważ nie chcemy przyjąć odpowiedzialności za taki rozwój w przyszłości, zmuszeni jesteśmy odmówić p. Premierowi zaufania.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Dębski.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Wasyńczuk.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Romocki.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PRomocki">Wysoka Izbo! Zagadnieniem centralnem w debacie budżetowej jest trwałość uzyskanej pozycji finansowej Państwa, trwałość równowagi budżetu — przedewszystkiem. Pod tym kątem należy rozważać stan gospodarczy wraz z kwestiami polityki gospodarczej obszernie omówione przez p. Premiera w jego ostatniem expose, jak również ustawę skarbową oraz pełnomocnictwa, których projekt został wniesiony do Sejmu. Że jednak kwestia pełnomocnictw wymaga szczegółowego zbadania, wyłączam tę sprawę z dzisiejszego mego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PRomocki">Ocena sytuacji gospodarczej może być dokonana w sposób dwojaki. Albo jeżeli chodzi nam o okresy przeszłe, ostatni miesiąc czy ostatni tydzień, będziemy posiłkowali się zestawieniami i liczbami statystycznie ustalonemi z okresów przeszłych, albo też, zaniepokojeni pewnemi objawami, postaramy się o obiektywne opinie co do koniunktur na przyszłość i wypośrodkujemy w ten sposób nasze przewidywania.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PRomocki">Pan Premier wybrał drogę pierwszą, unikając przewidywań i na podstawie liczb z maja doszedł do wniosku, że sytuacja w czerwcu nie zawiera momentu przesilenia gospodarczego. W ocenie sytuacji p. Minister Skarbu posiłkował się trzema probierzami: 1) statystyką upadłości, 2) statystyką bezrobotnych i 3) rozmiarem wpływów miesięcznych podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PRomocki">Rzeczywiście, jeżeli chodzi o upadłości to mamy ich niewiele. Należy jednak zdać sobie sprawę, że upadłości mogą powstawać tylko wówczas, jeżeli grozi konkurencja wierzycieli. Takie sytuacje obecnie zachodzą rzadko, ponieważ stopień zadłużenia jest naogół nieznaczny. Niewypłacalność dłużników tem niemniej spotyka się na każdym kroku, czego przyczyną jest brak kapitału płynnego, brak gotówki. Jeżeli więc chodzi o tę stronę trudności gospodarczych, to trzeba je nazwać po imieniu, jako kryzys płynności kapitału. Analogiczne objawy widzimy obecnie w Niemczech. Kryzys płynności kapitału nie powoduje tam również upadłości. Stosuje się tam natomiast formę ograniczenia dłużnika, polegającą na nadzorze — Geschaftsaufsicht — co w rzeczywistości jest moratorium pod nadzorem.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PRomocki">Argument minimalnego zwiększenia ilości bezrobotnych nie przekonał zdaje się nikogo w tej Izbie. Od ostatniego miesiąca okresu inflacyjnego do miesiąca maja, a ten odstęp czasu winien być brany w rachubę — emigrowała znaczna ilość robotników. Już rząd poprzedni w przewidywaniu bezrobocia czynił starania, aby emigrację zarobkową w pierwszej połowie roku bieżącego umożliwić w stopniu najszerszym. Jednak i ta korekta liczby bezrobotnych nie jest wystarczająca, jeżeli chcemy uzyskać probierz właściwy zatrudnienia w przemyśle. Miarodajną może być jedynie liczba dniówek bez pracy, nie możemy bowiem zatrudnienie dwóch, trzech, czy nawet czterech dni w tygodniu uważać za stan normalny. Wreszcie nie można zamykać oczu na fakty skrócenia przez pracodawców w porozumieniu z robotnikami dnia pracy — i tylko dlatego, aby nie pozbywać się cennego personelu. Wszystko to świadczy, że produkcja jest bardzo odległą od ekonomicznego trybu. A ponieważ jestem przy sprawie bezrobocia niech mi wolno będzie stwierdzić, że wprowadzanie w życie monopolu tytoniowego dokonywane jest przez Rząd bez oglądania się na los robotników, zajętych w prywatnym przemyśle tytoniowym. Rząd pragnie porozmieszczać swe fabryki tytoniowe równomiernie po całem Państwie, zamyka przeto wykupione przez się fabryki na zachodzie, aby otworzyć podobne w centrum i na wschodzie Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PRomocki">Pomijając pewną fantastyczność celu w równomiernem rozmieszczaniu fabryk po całem Państwie, trzeba stwierdzić, że bezceremonialność w stosunku do wykwalifikowanego robotnika, którego pozbawia się pracy w najtrudniejszym okresie zarobkowym, nie może być tolerowaną.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PRomocki">Przechodząc wreszcie do ostatniego probierza stanu gospodarczego, na który powołał się p. Minister Skarbu — do wpływów z podatków pośrednich — przyznać musimy, iż nie jest rzeczą jasną, dlaczego Premier wybrał tę właśnie kategorię dochodów Skarbu, jeżeli chodzi o miarę tętna życia gospodarczego? Lepszych wskaźników w tej mierze jest poddostatkiem. Do nich zaliczamy wpływy z podatku obrotowego, opłacanego miesięcznie, podatku wybitnie konsumcyjnego, zaliczonego tylko przez nieporozumienie do podatków bezpośrednich. Tę samą wartość probierczą posiadają wpływy ze sprzedaży znaczków stemplowych jako też wpływy z opłat od rachunków i pokwitowań z odbioru. A wreszcie miarodajnemi tutaj są: rozmiar transportu towarów kolejami i rozmiar obrotu listowego na poczcie.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PRomocki">W przyszłości więc, jeżeli będzie chodziło o rzut oka wstecz na pulsowanie produkcji, chcemy posiadać dodatkowe i wymienione przed chwilą dane.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PRomocki">Jednakowoż w ocenie stanu gospodarczego nie o przeszłość, a o przyszłość chodzi. 0 tę przyszłość, która ma odrzucić z dochodu społecznego przewidywane w budżecie dochody skarbowe.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#PRomocki">W rzeczywistości horoskopy na przyszłość zbyt pomyślnemi dla życia gospodarczego nie są. Prawda, charakter kryzysu obecnego posiada cechy specyficzne, wynikające przedewszystkiem z braku kapitału płynnego, którego brak w okresie inflacyjnym, kiedy towar występował w roli pieniądza, nie dawał się odczuwać tak silnie. Zmiany wprowadzone przez inflację w ustrój gospodarczy ustępują, wywołując poważne zaburzenia. Pieniądz odzyskuje swoje stanowisko, nie daje się zastąpić przez towar i staje się niezbędnym, bo jedynym środkiem obiegowym w mierze bez porównania wyższej, aniżeli w okresie poprzednim. Dlatego też porównanie 400 milionów złotych z 60 milionami złotych znaków pieniężnych nie jest argumentem przekonywującym. A dodać należy, że od sumy 400 milionów złotych obiegu obecnego odjąć dla ścisłości trzeba całą zwyżkę tej gotówki, którą pochłania Skarb, koleje i poczty wskutek podwyższenia danin publicznych i taryf. Wreszcie nie bez znaczenia dla sumy niezbędnego obiegu w dobie obecnej jest fakt podwyższenia cen, wyższego wskaźnika cen hurtowych dziś, aniżeli to było przed rokiem. W świetle tych wyjaśnień kwota obecnego obiegu jest bezwzględnie zbyt nikła, co w sposób wysoce ujemny odbija się na możności dokonywania obrotów gotówkowych. Dodajmy do tego zanik kredytu formy niezbędnej i głównej w normalnem życiu gospodarczem. Przesadnem niewątpliwie jest twierdzenie, że wojna pochłonęła cały kapitał obrotowy, kapitał płynny. Wojna, a następnie inflacja unieruchomiła część kapitału płynnego przez zanik kredytu hipotecznego. Majątek narodowy nie doznał pomniejszenia o tę sumę, zmniejszył się tylko kapitał płynny i wskutek tego puls życia gospodarczego osłabł w tak znacznym stopniu.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PRomocki">Odbudowa kredytu na szerszą skalę i w bliskiej przyszłości nie jest możliwa bez znaczniejszej pożyczki zagranicznej, środki, udzielone Bankowi Gospodarstwa Krajowego w sumie 46 milionów złotych są drobnostką w stosunku do potrzeb. Zresztą przeznaczenie tego kredytu na krótki okres czasu, jeżeli się nie mylę na dwa do trzech miesięcy, poczem suma ta miałaby być zwróconą Skarbowi Państwa, nasuwa uwagę, że korzyści płynące stąd dla przemysłu mają być tylko doraźne, nie załatwiają sprawy kredytu na poziomie właściwym. I dlatego nie podzielamy zdania p. Prezesa Rady Ministrów, że im później przyjdzie pożyczka zagraniczna, tem więcej będziemy warci. Doprowadzenie życia gospodarczego do anemii wartości naszej nie podniesie, a napewno pomniejszy plony skarbowe.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#PRomocki">W zakresie kredytu dzieją się rzeczy rzeczywiście niebywałe. Olbrzymie procenty pobierane przez posiadaczy gotówki są rzeczą powszechną tak dalece, że skłania to p. Ministra Skarbu raczej do naśladowania, aniżeli do dawania przykładu. Że produkcja nie może rozwinąć się przy 30% wraz z prowizjami w stosunku rocznym zapewne nie potrzeba udowadniać, jak również i tej oczywistości, że brak materiału dyskontowego w Banku Polskim nie jest spowodowany niedogodnością tej formy kredytu dla produkcji, ale poprostu tem, że rozmiar transakcji za weksle kupieckie skurczył się z powodu braku zbytu.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#PRomocki">Jednakże w tej koniunkturze lichwiarskiej zachodzą objawy niebezpieczeństw grożących z zagranicy. Oto eksporter wiedeński operując kilkomiesięcznym tanim kredytem w Wiedniu wysyła do Polski partię skór, która po ocleniu kosztuje go, powiedzmy 110. Partię tę udaje mu się sprzedać za gotówkę w Polsce po cenie 90, a więc ze stratą poważną. Interes dla eksportera wiedeńskiego jest jednak Całkiem pomyślny, bo tutaj w Polsce uprawiając lichwę uzyskanym ze sprzedaży skór kapitałem, w ciągu kilku miesięcy odbija sobie z nawiązką stratę poniesioną na sprzedaży. Fakt ten nie miałby poważniejszego znaczenia, gdyby nie powtarzał się w rozmaitych formach na tyle często, aby w nim nie upatrywać metodycznej spekulacji na drożyźnie kredytu w Polsce, przeciw czemu nie ochronią ani stawki celne ani zakazy. Uchronić może tylko tańszy kredyt, oparty na pożyczce zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#PRomocki">P. Minister Skarbu zapatruję się optymistycznie na nasz bilans handlowy. Już podkreślano, że aktywność naszego bilansu handlowego do lutego roku bieżącego włącznie zawdzięczamy Górnemu Śląskowi. Pokaźne pozycje wywozowe: węgiel, żelazo, cynk, to produkty śląskie, które obok cukru i nafty, są najcenniejszą masą wywozową. Lecz oto wywóz węgla z Górnego Śląska zmalał znacznie w ostatnich tygodniach, a i ten wywóz jest możliwy dlatego tylko, że węgiel sprzedaje się przeważnie zagranicą poniżej kosztów własnych. Główny rynek zbytu na węgiel śląski, Niemcy wydobywają swój węgiel taniej, a pozatem czynią wysiłki, aby, ile tylko można, uniezależnić się od węgla polskiego przez własny węgiel brunatny, którego wydobycie od roku 1919 Niemcy powiększyły o 300%.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#PRomocki">Najgorzej jest jednak z przemysłem hutniczym na Śląsku, który na mocy konwencji genewskiej ma zbyt umożliwiony w Niemczech na żelazo do czerwca 1925 r., ale który już nie może konkurować z hutniczą produkcją niemiecką i większość tych zakładów w ostatnich czasach zamierza zamknąć swą produkcję. Wogóle przyszłość naszego hutnictwa nie jest pewna, dopóki opierać się będzie na obcym koksie i obcych rudach i dopóki nie nastąpi reorganizacja tego przemysłu na podstawie specjalizacji poszczególnych hut i podziału pracy. Aktualnie przemysł ten przeżywa niebezpieczny kryzys, niemożność konkurowania z przemysłem niemieckim, zwłaszcza, ponieważ wbrew zobowiązaniom o długości dnia pracy, huty niemieckie zatrudniają robotników po 10 i 12 godzin na dobę. Należy przed forum Ligi Narodów podnieść sprawę respektowania przez Niemcy zobowiązań o długości dnia pracy.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#PRomocki">Jeżeli chodzi o zbyt na dłuższą metę, to musimy myśleć o traktacie handlowym z Niemcami. Rynek wewnętrzny dla produkcji naszego żelaza jest zbyt mały; a główny odbiorca hut — przemysł metalowy słabo rozwinięty. Można wiele spodziewać się w tym kierunku od ustawy o popieraniu niektórych gałęzi przemysłu której projekt został oddawna opracowany przez Rząd i która winna jak najszybciej wejść w życie. Zanim jednak okażą się skutki tej ustawy, musimy ułożyć nasze stosunki handlowe z Niemcami, zajmującemi główne miejsce w naszym handlu zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#PRomocki">Rewizji wymaga również stosunek do przemysłu cukrowniczego, który zachęcany do produkcji nie jest, przeciwnie, opłatami wywozowemi od cukru utrudnia się i hamuje jego rozwój. Wogóle potrzebny jest nastrój przychylny dla produkcji, jako funkcji niezbędnej w życiu państwowem, a stanowiącej o stopniu niezależności politycznej.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#PRomocki">P. Minister Grabski stawia sobie zadanie obniżenia cen na wyroby przemysłowe i ten zamiar będzie przez nas popierany najusilniej. Sądzimy jednak, że pierwszym etapem w wykonaniu tego zadania jest usunięcie nadmiernie rozrosłego w czasie inflacji pośrednictwa, które utrudnia obniżenie cen, czego jaskrawym przykładem niech posłuży fakt, że kiedy pewien przemysłowiec włókienniczy zmuszony okolicznościami chciał sprzedać partię swego towaru o 10% niżej kosztów własnych, to nabywców nie znalazł, natomiast wszyscy jego dotychczasowi klejenci wystąpili do niego o bonifikatę na towarach zakupionych u niego, a leżących u hurtowników Oprócz usunięcia nadmiernego pośrednictwa, co winno być zadaniem przedewszystkiem społeczeństwa, należy dążyć do obniżenia kosztów własnych produkcji przemysłowej. Aby jednak skutecznie to zamierzenie przeprowadzić, trzeba zanalizować składniki kosztów własnych produkcji.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#PRomocki">Przed wojną stosunek kosztów generalnych „do kosztów robocizny w znacznej większości przemysłów w Polsce był jak 150 ewentualnie 200 do 100.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#PRomocki">Obecnie stosunek ten uległ zmianie na niekorzyść kosztów generalnych, a to wskutek drożyzny kredytu. Przy ograniczeniu produkcji do ½ lub do 1/3 jak to się dzieje obecnie, suma ogólna kosztów generalnych rozkłada się na połowę, ewentualnie na 1/3 jednostek produkcji, obciążając tem więcej każdą jednostkę towaru kosztami generalnemi i podwyższając koszt własny produkcji. I tak np. w pewnej fabryce kleju, której produkcja normalna wynosiła 90 wagonów miesięcznie, koszt własny 1 kg. stanowiący powiedzmy 100 — przy zmniejszeniu produkcji do 30 wagonów miesięcznie wzrósł do 200. Otóż obniżenie kosztów produkcji przy nieekonomicznej pracy paru dni w tygodniu jest niemożliwe że względu na ogromne koszty generalne. Jeżeli więc powodem stagnacji w przemyśle jest zubożenie ludności miejskiej i wiejskiej, a w każdym razie brak płynnego kapitału na wsi i w mieście, to bez zwiększenia popytu na towary przemysłowe nie można osiągnąć obniżenia kosztów własnych produkcji przemysłowej. A ponieważ głównym konsumentem na wyroby przemysłowe jest wieś, zwłaszcza wieś na wyższym stopniu kultury, przeto ożywienie rolnictwa jest warunkiem nieodzownym ożywienia przemysłu i dania zarobków masom robotniczym w mieście.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#PRomocki">Położenie rolnictwa pomyślnem nie jest; główne artykuły sprzedażne: żyto, nierogacizna! bydło podlegają ograniczeniom wywozowym, bądź opłatom.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#PRomocki">Cena żyta przez stosowanie opłat wywozowych została obniżoną do najniższej w świecie, wówczas,? kiedy nasz robotnik w mieście płaci za chleb żytni ceny najwyższe. P. Minister Skarbu nie chce znieść opłat wywozowych od żyta, ażeby wskutek tego nie podskoczyły ceny chleba. Ale przecież chleb już mamy najdroższy w Europie, a przez opłaty wywozowe zniżki ceny chleba p. Premier nie osiągnie. Przyczyny tej dysproporcji między cenami żyta i chleba żytniego należy obiektywnie skonstatować i w tym kierunku pragniemy zwrócić uwagę Rządu i społeczeństwa. Do przyczyn podrażających chleb, pomimo najniższych cen na żyto, należą: podatek obrotowy, rozwinięte a zbędne pośrednictwo w handlu zbożem, wreszcie nadmierne płace robotników W niektórych piekarniach, gdzie zarobki obecne wynoszą 400% przedwojennych. Podkreślamy, że jest nie do pomyślenia pobieranie wielokrotnego podatku obrotowego od artykułów pierwszej potrzeby. Żyto, mąka żytnia, chleb żytni, opłacają przy każdorazowem kupnie 2 1/2% podatku obrotowego, który w ten sposób posiada charakter wybitnie konsumcyjny, Pozostawienie w tej formie podatku przemysłowego nie przyniesie odpowiednich korzyści Skarbowi, obciąża tylko uczciwych producentów i kupców i dławi konsumcję.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#PRomocki">Jesteśmy przeciwnikami przywilejów niezasłużonych wszędzie, a więc i wśród warstwy robotniczej. Gdyby okazać się miało w jakimkolwiek wypadku, że zarobki jakiejś grupy robotniczej są niepomiernie wyższe od zarobków w innych fachach, a nie wynikają ze specjalizacji, z wyższych uzdolnień robotników, to musielibyśmy się stanowczo zwrócić przeciw tej pasorzytniczej grupie. Nadmierne zarobki robotników piekarskich nie istnieją wszędzie, baczyć jednak należy, aby robotnik piekarski nigdy nie mógł być pomawiany, że staje się przyczyną drożyzny chleba.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#PRomocki">Środki dla obniżenia kosztów produkcji przemysłowej przeważnie znajdują się nie w rękach Rządu. Jeżeli większość przemysłu nie dokonała w swoim czasie w okresie prosperowania — reorganizacji produkcji, zastosowania nowych metod produkcji i odnowienia instalacji, to było to winą przemysłowców. Ale niezależnie od winy w ogólnym interesie gospodarczym leży, aby ułatwić życiu gospodarczemu najszybszą odbudowę kredytu hipotecznego lub obligacyjnego, bez czego żadne inwestycje nie są możliwe, ani żaden wysiłek intelektu korzyści nie przyniesie.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#PRomocki">Poszukiwanie najtrudniejszych dróg i omijanie linii najmniejszego oporu nie należy, o ile wiemy, do uznanych zasad ekonomicznych i wypróbowanej praktyki gospodarczej. Można w ten sposób dojść do impasu wcześniej, niż zasób sił i energii pozwala przewidywać. W polityce celnej p. Premier zapowiada obniżenie stawek w okresie, powiedzmy, używając określenia p. Ministra Skarbu, niedomagań w produkcji przemysłowej. Zapewne, nasza nowa taryfa powinna być tak pomyślana, aby stawki protekcyjne można było powoli i sukcesywnie obniżać. Jednakże postawienie produkcji przemysłowej obecnie w trudniejsze warunki konkurencyjne z zagra nicą może być właśnie tym impasem, który spowoduje bezrobocie w najostrzejszej formie.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#PRomocki">Nie można dzisiaj mówić o zubożeniu ludności wskutek nadmiernych podatków. Zubożenie jest skutkiem innych przyczyn, które umiejętna polityka gospodarcza potrafi usunąć. Ale zubożenie ludności może pomniejszyć dochody Skarbu, i to ze stanowiska stałej równowagi budżetu wymaga największej uwagi Rządu.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#PRomocki">Przechodząc do budżetu stwierdzić trzeba, że ani stanowisko przedstawicieli p. Ministra Skarbu, ani Komisji Budżetowej przy rozważaniu budżetu nie było jednolite w odniesieniu do wszystkich części budżetu. Początkowo tendencje oszczędnościowe przeważały. W miarę sukcesów stabilizacyjnych i sanacyjnych przybywało rozmachu w uchwalaniu kredytów nowych, słabł opór przedstawicieli p. Ministra Skarbu. Przeświadczenie o zakończeniu akcji sanacyjnej, z gruntu błędne, panujące dość powszechnie w świecie urzędniczym, stało się powodem większego nacisku resortów o rozszerzanie kredytów. W zakończeniu natomiast obrad Komisja Budżetowa uchwaliła art. 5 ustawy skarbowej, upoważniający Ministra Skarbu do kompresji wydatków według swego uznania. W ten sposób niebezpieczeństwo naruszenia równowagi budżetowej zostało uchylone. Na przyszłość jest jednak rzeczą pożądaną w celu uniknięcia tak niebezpiecznego środka, jakim jest treść art. 5, aby prawo inicjatywy w powiększaniu kredytów przysługiwało wyłącznie Ministrowi Skarbu. Mamy po temu przykłady w starych parlamentach, które nie widzą pomniejszenia swej władzy w zrzeczeniu się tej inicjatywy. Natomiast trwałość równowagi budżetowej przez taką praktykę znakomicie się zwiększy.</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#PRomocki">Kompresja wydatków, środek niewątpliwie skuteczny, jeżeli chodzi o równowagę budżetu, jest zarazem środkiem heroicznym, który bez śladu i bez szkód dla Państwa nie przechodzi. Wypróbowany w pierwszych miesiącach tego roku zawiera to niebezpieczeństwo, że narusza planowość wydatkowania, co przy inwestycjach wręcz powoduje straty dla Skarbu Państwa. Dla tych względów, jak również dla względów formalno-prawnych należy dążyć, by ze wszystkich środków, zmierzających do utrzymania równowagi — budżetu, ten właśnie stosowany był tylko w ostateczności i w najsłabszej mierze.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Adam Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PAChądzyński">Wysoka Izbo! Rozpatrzenie : uchwalenie budżetu jest pierwszym obowiązkiem Sejmu, a także jego największem prawem. Dlatego praktyka ograniczania i redukowania dyskusji budżetowej nie wyda je się nam szczęśliwą. Tyle się mówi w Sejmie o sprawach drugo i trzeciorzędnych bez ograniczenia, że niezrozumiałej jest ograniczenie najważniejszej rozprawy dotyczącej gospodarki Rządu.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PAChądzyński">Rząd p. Premiera Grabskiego, któremu mamy uchwalić budżet, nie jest rządem jakiejkolwiek większości parlamentarnej tego Sejmu. P. Premier me jest mężem zaufania, ani wykonawcą woli wyłącznie lewej lub prawej strony tej Izby.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PAChądzyński">Ponadpartyjny charakter gabinetu p. Grabskiego pozwala nam zająć względem niego stanowisko czysto rzeczowe. P. Premier Grabski, a jednocześnie Minister Skarbu, w ciągu półrocznych swoich rządów dokonał wielkiego dzieła — uzdrowił nasz pieniądz. Wbrew twierdzeniu znawców i ekonomistów, wbrew powszechnemu poglądowi w społeczeństwie, Premier bez pomocy zagranicy, a jedynie pociągnąwszy własnych obywateli do wysokich świadczeń podatkowych, uratował markę polską przed ostateczną katastrofą utraty wszelkiej wartości, stabilizował ją i po czterech miesiącach stabilizacji przeprowadził reformę walutową, założywszy Bank Emisyjny i wypuściwszy polską walutę — złotego.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PAChądzyński">Zaprzestanie polityki inflacji, wstrzymanie wzrostu drożyzny i ustalenie cen na towary, zrównoważenie dochodów i wydatków Państwa, stworzenie nowego pieniądza o stałej wartości, opartego na podstawie kruszcowej, wszystko to Polska zawdzięcza wielkim zdolnościom swojego Ministra Skarbu, jego nieskazitelnemu charakterowi, jego nieugiętej woli i jego wierze w swój naród.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Głos: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PAChądzyński">W ten sposób Państwo nasze, które znalazło się w końcu 1923 roku u brzegu przepaści, uniknęło wielkiego upokorzenia i nie potrzebowało, jak Austria, żebrać ratunku u Ligi Narodów i przyjąć nad sobą moralnej i materialnej kurateli tej instytucji, która dość często w stosunku do nas zajmuje stanowisko nieżyczliwe.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PAChądzyński">Niewątpliwie każdy uczciwy obywatel, a z nim i nasze stronnictwo należycie ocenia wartość i doniosłość pracy sanacyjnej p. Ministra Skarbu. Zmienione dość szybko stosunki finansowo-walutowe Państwa oddziałały natychmiast na życie gospodarcze kraju, nastawione i przystosowane w ciągu 5 ubiegłych lat do zgoła innych warunków i koniunktur. Przemysł nasz, którego przedstawiciele z tej trybuny, jak poseł Wierzbicki, często chełpili się tężyzną organizacji gospodarczej, gdy został pozbawiony subwencji rządowych w formie kredytów markowych, które w chwili spłacania ulegały dewaluacji, gdy począł płacić normalne podatki w walucie złotowej, gdy wreszcie musiał zapłacić zaliczkę na podatek majątkowy, zachwiał się. W naszych oczach rozpoczął się kryzys w przemyśle i handlu, który w ostatnim miesiącu przybrał groźne rozmiary. Wierzymy mocno, że jest to kryzys przejściowy, że skończy się on ruiną tylko tych przedsiębiorstw, które swoje powstanie i istnienie zawdzięczały spekulacji wojennej i anarchii walutowej. Tem niemniej kryzys przemysłowy jest zjawiskiem poważnem, wymagającem należytej uwagi Rządu i rozumnej polityki gospodarczej, a w obecnej chwili wymagającym doraźnych zarządzeń. Przemysł w żadnem państwie bez kredytów obejść się nie może, a także dla normalnego funkcjonowania przemysłu są potrzebne zamówienia rządowe. Nie można w jednym roku, choćby to był rok sanacji, zaprzestać naraz wszystkich inwestycji państwowych, albowiem wtedy zamiera życie ekonomiczne kraju, a także zmniejsza się i maleje zdolność podatkowa i konsumcyjna ludności. Jestem zdania, że tym gałęziom przemysłu, które znajdują się w najcięższem położeniu, jak przemysł metalurgiczny, żelazny i włókienniczy należy udzielić zamówień rządowych. Pokrycie wydatków w ten sposób powstałych mogłoby być dokonane w drodze upoważnienia p. Ministra Skarbu do zaciągnięcia zagranicznej pożyczki inwestycyjnej, na wzór włoskiej pożyczki monopolowej. Ułatwieniem kredytu dla przemysłu zająć się powinny instytucje do tego powołane, jak Bank Polski i Bank Gospodarstwa Krajowego.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PAChądzyński">Mówiąc o przemyśle, polityce gospodarczej i potrzebie doraźnych zarządzeń, chcę wyraźnie sprecyzować stanowisko naszego stronnictwa. Chodzi nam nie o przemysłowców, lecz o przemysł, jako czynnik produkcji społecznej, jako ekonomiczny czynnik naszego życia państwowego, Pod wyrazem „przemysł” rozumiemy nie tylko przemysłowców, ale także — i to przedewszystkiem — klasę robotniczą, jako niezbędny czynnik wszelkiej produkcji, rozumiemy warsztaty pracy. Oczywista rzecz, jeżeli domagamy się od Państwa pomocy dla przemysłu, to musimy zastrzec dla organów państwowych odpowiednią kontrolę — w ten sposób gospodarzami przemysłu przestają być wyłącznie przemysłowcy i kapitaliści, a współgospodarzem przemysłu staje się Państwo, jego rząd i robotnicy.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PAChądzyński">Proszę Panów, charakterystycznem jest, że w kryzysie przemysłowym pierwsi, którzy stracili głowę, a często i przytomność, to są przemysłowcy. Zamiast bowiem razem z robotnikami, jako niezbędnym czynnikiem produkcji, łagodzić kryzys przez zachowanie spokoju w warsztatach pracy, przemysłowcy swój ratunek ujrzeli w walce ze światem robotniczym i sami poczęli dezorganizować produkcję. Z ramienia poszczególnych związków przemysłowców węglowych i żelaznych na Górnym Śląsku, a także i w innych ośrodkach przemysłowych, jak Sosnowiec i Poznań, oraz przemysłowców włókienniczych w Łodzi, Zawierciu i Białymstoku zaczęto wymawiać umowy zbiorowe robotnikom i na gwałt obniżać zarobki robotnicze. A jednocześnie w prasie rozpoczęła się ofenzywa kapitału przeciw socjalnemu ustawodawstwu Rzeczypospolitej. Dla poparcia swej akcji, dla wywarcia tem większego nacisku na robotników i Rząd, przemysłowcy gremialnie zamykają fabryki, a robotników wyrzucają na bruk. Burzy się w ten sposób i prowokuje klasę robotniczą wiedząc, że świat robotniczy narzucaną mu walkę przyjmie.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PAChądzyński">Mamy prawo domagać się od Rządu, który winien stać na straży ustaw, ażeby w tej walce zachował się w sposób, jaki mu ustawy i interes Rzeczypospolitej nakazują. Obowiązkiem Rządu jest pilnować, ażeby ustawy były wykonywane, a także bronić obywateli przed bezprawiem i samowolą. Uczynić to trzeba tem prędzej, albowiem walka fabrykantów z robotnikami zaostrza się i przybiera niebezpieczne formy, jak to widzimy w Widzewie pod Łodzią.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PAChądzyński">Stwierdzam także, że w zatargach socjalnych między przemysłowcami a robotnikami, coraz częstszym czynnikiem interwenjującym jest nie inspektor pracy, a przedewszystkiem policja. Niestety dzieje się to przy każdym Rządzie. Otóż ta pochopność pp. wojewodów, skwapliwie tolerowana przez Ministra Spraw Wewnętrznych, do częstych interwencji policji w zatargach socjalnych, musi się nareszcie skończyć. Podobne praktyki zaogniają stosunki społeczne i doprowadzić mogą, szczególnie w dobie masowego bezrobocia i wielkiego kryzysu do skutków wprost nieobliczalnych.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PAChądzyński">Z zadowoleniem przyjmujemy oświadczenie p. Prezesa Rady Ministrów, że Rząd uszanuje ustawodawstwo społeczne. Nie mamy żadnej podstawy niewierzyć tym zapewnieniom. Wykonawcami ustaw w zakresie socjalnym są ministrowie Pracy i Opieki Społecznej oraz Przemysłu i Handlu. Ci to dwaj ministrowie powołani są przedewszystkiem do ingerencji i do regulowania spraw zarówno przemysłowych jak i socjalnych. Wysoka godność ministra wymaga nie tylko kwalifikacji fachowych, ale także charakteru, tego niezbędnego warunku wszelkiej i władzy. W odbywających się naradach, organizowanych bądź przez p. Prezesa Rady Ministrów, bądź przez Ministra Przemysłu i Handlu, a mających za zadanie określić środki zaradcze dla wyjścia z kryzysu przemysłowego, pp. Ministrowie Przemysłu i Handlu oraz Pracy i Opieki Społecznej nie mogą się bawić w rolę ekspertów i badaczy. Tam potrzebna jest ich jasna i szybka decyzja, wszelkie kunktatorstwo, wszelkie uciekanie od decyzji lub odwlekanie jej zaszkodzić może tylko sprawie.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PAChądzyński">Jako członkowie Sejmu i jako przedstawiciele stronnictwa robotniczego zwracamy uwagę, że wszystkie ustawy socjalne, które zostały przez Sejm uchwalone, a które nie są zniesione, są tem samem prawem, a dla pp. Ministrów: Przemysłu i Handlu i Pracy i Opieki Społecznej bezwzględnem nakazem ich postępowania. Rola ich zatem w naradach gospodarczych jest zupełnie jasna i wynika z ustaw, jakie obowiązują.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PAChądzyński">Panie Prezesie Rady Ministrów! Czy to nie jest anomalią, że podczas wielkiego i ciężkiego kryzysu, gdy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma specjalnie ciężkie i trudne zadanie do spełnienia, to Ministerstwo niema Ministra? Stanowisko kierownika tego ministerstwa zajmuje jeden z wyższych urzędników ministerstwa, który boi się każdego: boi się przemysłowców, boi się robotników, boi się każdego stronnictwa robotniczego i żadnej decyzji stanowczej od tego urzędnika wydobyć nie można. Powaga sytuacji w przemyśle, stan zaognienia stosunków socjalnych wymagają obsadzenia tego resortu przez człowieka nie tylko ze znajomością rzeczy ale i z charakterem.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#PAChądzyński">Państwo nasze, aczkolwiek reformę waluty przeprowadziło wyłącznie własnemi siłami, aczkolwiek gotowe jest równowagę budżetu utrzymać przy pomocy wysiłków swoich obywateli, jednak dla ożywienia życia gospodarczego potrzebuje większych kapitałów inwestycyjnych. Dla odbudowy kraju, przeprowadzenia kolei i kanałów, budowy gmachów szkolnych konieczne są wielkie kapitały, potrzeba pożyczek zagranicznych. Państwo nasze musi prowadzić dobrą politykę zagraniczną. Jeden z ministrów spraw zagranicznych, p. Roman Dmowski, oświadczył, że bez dobrego skarbu nie masz dobrej polityki zagranicznej. Z równą słusznością można twierdzić, że bez dobrej polityki zagranicznej — trudno jest o zdrowe życie gospodarcze. Prawdę tę chyba docenia ekonomista tej miary, jakim jest p. Premier Grabski. Polska, która miała jasną linię polityki zagranicznej, gdy chodziło o skład terytorialny państwa i jego granice, zda się zatraciła swoją orientację w polityce zagranicznej, gdzie idzie już o normalne funkcje polityki zagranicznej, to jest obronę codziennych interesów Państwa na forum międzynarodowem, utrzymanie powagi Rzeczypospolitej na zewnątrz i zabezpieczenie jej interesów ekonomicznych. Trzej ostatni ministrowie spraw zagranicznych to politycy, którzy wagi spraw ekonomicznych w polityce zagranicznej nie doceniali związków politycznych dla zabezpieczenia celów ekonomicznych Polski nie szukali. Wyzbyto się z ministerstwa niejednego znawcy spraw gospodarczych. Wszystkie składniki naszej obecnej polityki zagranicznej, jak minister, większość posłów polskich akredytowanych przy rządach obcych, wreszcie nasza propaganda zagraniczna — to aparat całkowicie skostniały, nieruchliwy, niezdolny do tego, by Prezes Rady Ministrów Grabski mógł się nim posiłkować dla wzbudzenia poważniejszego zainteresowania się zagranicy sprawami gospodarczemi Polski. Jak ten aparat działa, dość przytoczyć przykład, że gdy polska delegacja do rokowań z rządem francuskim w sprawie zmiany konwencji emigracyjnej polsko-francuskiej, zwróciła się z Paryża po instrukcje do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to w ciągu 14 dni nie doczekała się odpowiedzi...</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#PAChądzyński">... i to od tego ministra, który pięć lat był posłem polskim w Paryżu i stosunki emigracyjne robotników polskich we Francji powinien znać.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#PAChądzyński">Utrzymując sojusz polityczny z Francją i Rumunią, jako jedną z podstaw naszej polityki zagranicznej, lecz nie jedyną, Rząd nasz musi szukać zbliżenia z krajami ekonomicznie silnemi, jak Anglia i Ameryka. Słaby rozwój życia gospodarczego w Polsce, brak kapitałów inwestycyjnych nie pozwolił na zatrudnienie wszystkich sił robotniczych w kraju. Setki tysięcy Robotników już z wolnej Polski musiało emigrować za granicę po zarobki. W ten sposób do dawnych skupień emigrantów polskich, jak Ameryka, Brazylia, Niemcy przybyła ostatnio Francja, gdzie już w obecnej chwili znajduje się blisko półmilionowe wychodźtwo. Kryzys przemysłowy, stosunki gospodarcze kraju są tego rodzaju, że przewidywać można raczej wzmożenie się emigracji na przyszłość, niż jej zmniejszenie. Wyznajemy z przykrością, a jednocześnie z całą otwartością, że uważamy za największe nieszczęście Polski odrodzonej, że zamiast eksportować zagranicę towary, wytwory swego przemysłu, do tego czasu eksportuje przeważnie surowce i żywą siłę robotnika.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Głos: Najlepszego robotnika. Dragi głos: Polityka prawicy! O tem jeszcze pomówimy.)</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#PAChądzyński">Te pół miliona polskich robotników, którzy zmuszeni głodem wiemigrowali do Francji, to robotnicy wykwalifikowani, to najzdrowsza siła robotnicza. Będą oni pracować wprawdzie na dobre naszego politycznego sojusznika, ale straceni zostali dla korzyści gospodarczych i moralnych własnej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#PAChądzyński">Wobec faktu posiadania tak licznej emigracji zarobkowej Państwo nasze powinno prowadzić politykę emigracyjną, rozumną i świadomą swych celów. Nie zawsze można powiedzieć, że tak jest. Byli ministrowie spraw zagranicznych, a także i skarbu, którzy zamierzali znieść stanowiska naszych attachés emigracyjnych w Paryżu, Berlinie i Waszyngtonie. Żądano dużych redukcji w urzędzie emigracyjnym. Skreślano pozycje budżetowe tego urzędu, odbierając mu możność skutecznej pracy. Oto w jaki sposób próbowano zmniejszyć, a nawet zniszczyć opiekę rządu polskiego nad emigracją.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#PAChądzyński">Trzeba było znacznych wysiłków przedstawicieli naszego stronnictwa w Komisu Budżetowej, by choć w części uratować potrzeby, związane z zagadnieniami emigracji. Jak już powiedziałem, Rząd nasz musi prowadzić politykę emigracyjną, musi się opiekować swoją emigracją, znajdującą się zagranicą. Musi ratować ją przed wynarodowieniem, a także winien się starać, by środki materialne tej emigracji były zużytkowane dla podniesienia gospodarczego macierzy. Rząd, któryby nie doceniał wagi polityki emigracyjnej i nie miał jej, spotkałby się niewątpliwie z potępieniem uczciwego społeczeństwa, a na poparcie naszego stronnictwa w żadnym wypadku nie mógłby liczyć.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#PAChądzyński">Proszę Panów, obok spraw finansowych i gospodarczych problem narodowościowy w naszem Państwie coraz bardziej wysuwa się na porządek dzienny. Stosunki na Kresach Wschodnich, pomijając potrzebę zgodnego współżycia obywateli, już w interesie samego bezpieczeństwa i spokoju Rzeczypospolitej Polskiej, domagają się rychłego wkroczenia czynników ustawodawczych w działanie miejscowej administracji. Narodowa Partia Robotnicza, stojąc na straży narodowego charakteru naszego państwa, uważa kresowe ziemie wschodnie za zamieszkałe przez ludność mieszaną, gdzie Polacy od wieków mieszkają obok Ukraińców i Białorusinów, nie pragnie polityki wynaradawiania jakichkolwiek obywateli zamieszkałych na tych ziemiach. Uważamy, że tylko polityka tolerancji religijnej, i narodowościowej oraz ścisłe przestrzeganie zasad równouprawnienia obywatelskiego mogą zespolić nasze kresy z resztą Rzeczypospolitej w jeden silny organizm państwowy. Od Rządu domagamy się, ażeby tym czynnikom politycznym, które chciałyby w interesie jakiegokolwiek wyznania wywołać niepokoje religijne na kresach między prawosławnymi a katolikami, odebrał wszelką możność wichrzenia na kresach. Kto w Polsce propaguje wojnę z wyznaniem prawosławnem, ten to wyznanie wprzęga w służbę przeciwpolską, niepotrzebnie robi z wyznawców prawosławia męczenników, a często nawet agentów obcego państwa.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#PAChądzyński">W dziedzinie szkolnej, tam, gdzie ludność ukraińska lub białoruska niema szkół, a domaga się ich, należy jej dać państwową szkołę polską zarówno niższą, jak i średnią z językiem wykładowym tej narodowości, dla której szkoła jest przeznaczona. Oczywiście szybkość otwierania takich szkół musi być unormowana względami budżetowemi i finansowemi.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#PAChądzyński">Zbędnem jest dodawać, że administracja państwowa na kresach ze względu na wyjątkowo trudne tam zadanie organów państwowych winna być jeżeli nie najlepszą, to przynajmniej tak dobrą, jak w centrum Państwa.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#PAChądzyński">Dotychczasowa polityka Ministrów Spraw Wewnętrznych na kresach wschodnich pozbawiona była wszelkiej państwowej linii wytycznej. Niestety pod tym względem prawie nic się nie zmieniło i za rządów obecnego gabinetu ministrów. Dobrze, że p. Premier Grabski nareszcie po półrocznych rządach zabiera się do uregulowania spraw kresowych. Wystąpienia obstrukcyjnego części kresowych posłów, z którem spotkał się p. Minister na trybunie sejmowej, nie można inaczej uważać, jak tylko za dowód, że w interesie nie wszystkich czynników ukraińskich i białoruskich leży uregulowanie stosunków na kresach.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#PAChądzyński">Pod względem budżetowym kresy wschodnie w naszym bilansie są bierne. Państwo na administrację na kresach, kredyty i niezbędne tam inwestycje znacznie większe czyni wkłady, niż otrzymuje od tamtejszej ludności w formie podatków. To jest fakt niewątpliwy. Ten fakt, a także ogólny stan finansowy Państwa dyktuje nam stopniowe, zależnie od możności finansowych, regulowanie stosunków kresowych. Nie potrzebujemy zapewniać, że wstępem do jakiejkolwiek sanacji kresów ma być przeprowadzenie tam zupełnego bezpieczeństwa, bo bez tego elementarnego wkroczenia władz niema mowy o jakimkolwiek programie.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#PAChądzyński">Budżet nasz na rok 1924 jest budżetem ubogim, Zniszczona wojną Polska, zdemoralizowana 5-letnią polityką inflacyjną przy blisko 30-milionowej ludności, posiada budżet około 25% mniejszy od Czechosłowacji, która liczy zaledwie połowę ludności Polski. Przy budżecie, wynoszącym 1.580 milionów zł. w wydatkach Państwo nasze nie może rozwinąć oświaty, poprowadzić polityki socjalnej, rozwinąć swego życia gospodarczego, a nawet dostatecznie zabezpieczyć ochrony swych granic. Budżet nasz jest wybitnie oszczędnościowy.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#PAChądzyński">Jeśli się dotknę polityki oszczędnościowej choć w krótkich słowach, to muszę z góry zaznaczyć stanowisko naszego stronnictwa, że w jednej dziedzinie nie uznajemy żadnych oszczędności, to jest w dziedzinie oświaty powszechnej i kategorycznie twierdzimy, iż oszczędności takie mogłyby się srodze pomścić.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#PAChądzyński">W kraju, który liczy, około 50% analfabetów,...</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#komentarz">(Głos: Więcej.)</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#PAChądzyński">... nie może być mowy o polityce oszczędnościowej w dziedzinie oświaty. Budżet obecny szerokich mas ludowych, pragnących oświaty, dążących do poprawy swego bytu, zadowolić nie może. Przez zaniechanie inwestycji i robót państwowych, przez cofnięcie fabrykom zamówień rządowych, przez liczne a często wysoce niesprawiedliwe redukowanie kolejarzy i innych pracowników państwowych, przeważnie niższych. klasa pracująca Polski zmuszona została do bardzo ciężkich ofiar. Jeżeli je znosi cierpliwie, jeżeli się nie burzy, to czyni to w przekonaniu, że po ciężkim okresie sanacyjnym, przyjdzie okres poprawy stosunków w Państwie i względnego przynajmniej dobrobytu.</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#PAChądzyński">Inaczej jednak reagują na sanację Skarbu klasy zamożne społeczeństwa. Zaledwie od paru miesięcy zaczęły płacić normalne podatki, zmuszone wyrzec się lichwiarskich, wojennych zarobków i wrócić do stopy życia i dochodów przedwojennych, robią dziś wielki wrzask z powodu polityki sanacyjnej p. Ministra Grabskiego. Ich ekonomiści i publicyści wytwarzają defetyzm i szerzą zamieszanie i niewiarę w społeczeństwie. Ich przedstawiciele w Sejmie, jak to byliśmy świadkami wczoraj, domagają się obniżenia podatków bezpośrednich, a podniesienia konsumcyjnych, aczkolwiek rozumieją, że ciężarem inflacji w ciągu ostatnich 5 lat, właśnie ubogie klasy społeczeństwa zostały najbardziej dotknięte. Wtedy, gdy przemysł się odbudowywał, gdy na odbudowanie przemysłu wydano 76 milionów dolarów w formie subwencji państwowych, gdy zamożność bogatych warstw społeczeństwa wzrastała, cały ciężar inflacji, cały podatek inflacyjny spadał na szerokie warstwy ubogiej ludności.</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#PAChądzyński">Zaledwie się sytuacja zmieniła, zaledwie upłynęło pół roku normalnej gospodarki, już od przedstawicieli klas posiadających w Sejmie słyszymy żądanie podniesienia podatków konsumcyjnych. Nie pójdzie to Panowie tak łatwo, jakby się Wam zdawało!</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#PAChądzyński">Pan Premier żąda od Sejmu nowych pełnomocnictw. Gotowiśmy projekty ustawy o pełnomocnictwach rozpatrzyć w Komisji Skarbowej. Tam zajmiemy stanowisko co do potrzeby pełnomocnictw, jak i ich zakresu. Jedno dziś pragniemy oświadczyć, że skoro pełnomocnictwa obejmują zakres spraw nie tylko finansowych, i skarbowych, ale także i politycznych, jak akcja oszczędnościowa, położenie urzędników, jak sprawa emerytów i inwalidów, następnie sprawy socjalne, jak zniesienie świąt, to w tym wypadku niema mowy o pełnomocnictwach, jak długo obecna Rada Ministrów będzie miała taki charakter i skład, jaki obecnie posiada.</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.40" who="#PAChądzyński">Doświadczenie półroczne dało nam dużo. Prawdę napisał jeden z polskich dzienników, że mamy jedno tylko ministerstwo — mianowicie Skarbu, reszta ministerstw, to departamenty. Na fotelach ministerialnych z nielicznymi wyjątkami, może dwoma, trzema, zasiadają nie ministrowie, ale dyrektorowie departamentów. Pan Premier raczy to zrozumieć, że Rząd poza sanacją finansów ma regulować wszystkie sprawy polityki państwowej, i dlatego Rada Ministrów musi mieć w swoim gronie odpowiednich ludzi. Z dyrektorami departamentów na stanowiskach odpowiedzialnych ministrów, z ich polityką częstokroć tchórzliwą i uciekaniem od odpowiedzialności, należy skończyć.</u>
<u xml:id="u-10.41" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-10.42" who="#PAChądzyński">Dlatego uważamy, że w interesie Państwa, w interesie p. Prezesa Rady Ministrów, którego cenimy za jego nieskazitelny charakter, za jego ofiarną służbę dla Ojczyzny leży gruntowna zmiana tej Rady Ministrów, której on przewodniczy.</u>
<u xml:id="u-10.43" who="#PAChądzyński">Dalsze poparcie p. Prezesa Rady Ministrów i jego gabinetu uzależniamy od tego, czy polityka Rządu będzie w dalszym ciągu polityką sanacji stosunków finansowych i gospodarczych Państwa, czy będzie prowadzona i nadal jak dotąd w interesie dobra Rzeczypospolitej i najszerszych mas ludności, czy Rząd wytrwa na tem stanowisku, by ofiary i koszta sanacji ponieśli wszyscy obywatele w miarę ich zamożności, a przedewszystkiem najbogatsi i czy dla najbiedniejszej ludności zostanie stworzona możność przetrwania obecnych ciężkich czasów.</u>
<u xml:id="u-10.44" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Dębski. Nieobecny. Głos ma p. Tugutt.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PThugutt">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PThugutt">Przystępując do rozpatrzenia pierwszego złożonego nam budżetu, słusznem będzie, jak mniemam, rzucić wstecz okiem na działalność autora tego budżetu, p. Ministra Skarbu. Nie jestem nieprzyjacielem p. Ministra Skarbu, ale gdybym nawet nim był, musiałbym uznać, iż dokonał dzieła, o które napróżno kusił się szereg jego poprzedników, dokonał stabilizacji marki. Przeciąwszy w ten sposób inflację, zdjął z warstw najbiedniejszych, które reprezentuję, ciężar największy ze wszystkich, jakie dotychczas warstwy te dźwigały, i niewątpliwie kiedyś przyszły historyk będzie mógł z dużą dozą słuszności stwierdzić, że p. Władysław Grabski czynem tym zasłużył się dobrze Ojczyźnie. Jako demokrata stwierdzić muszę zarazem, że p. Władysław Grabski był pierwszym ministrem skarbu, który miał odwagę istotnie szukać pieniędzy tam. gdzie one się znajdują — w kieszeniach ludzi bogatych, i jeżeli nie wykonał tego w całej rozciągłości, to w każdym razie otworzył nową erę w działalności Ministerstwa Skarbu. Z tego powodu należy mu się również uznanie warstw, przezemnie reprezentowanych.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PThugutt">Byłoby jednak rzeczą niegodną szacunku, jaki winienem p. Ministrowi Skarbu, gdybym poprzestał na tej jednej stronie medalu, gdybym poprzestał tylko na tym. optymizmie, który wiał z jego przemówienia. Optymizm jest rzeczą niekiedy nie tylko słuszną, ale także i twórczą. Sądzę jednak, że realny polityk winien patrzeć na rzeczy nie przez okulary różowe, czy czarne, ale widzieć je takiemi, jakimi są w rzeczywistości. Jeżeli z jednej strony byłoby rzeczą niesłuszną i szkodliwą szerzyć depresję w społeczeństwie, które aż nadto do tej depresji jest skłonne, to z drugiej strony nie jest także rzeczą bezpieczną zamykać oczy na niektóre złe strony naszego życia, które aż nadto rzucają się w oczy. Pan Minister Skarbu zaznaczył nam np., że nie stwierdził wyczerpania siły podatkowej obywatela polskiego. Mnie Się zdaje, że miał prawo stwierdzić tylko dobrą wolę niektórych podatników, wielką cierpliwość naogół narodu polskiego i pewne polepszenie działalności urzędów skarbowych. Ale jeżeli nawet przypomnimy sobie, że podatki, jakimi jest obciążony obywatel, Państwa są bardzo nieznaczne w porównaniu z temi podatkami, jakie płaci obywatel państwa zachodnio-europejskiego, jeżeli powiemy sobie, że obywatel polski płaci ogółem około 40 złotych podatków, podczas kiedy obywatel francuski płaci 178, a obywatel czechosłowacki 85 złotych, to przecież trzeba sobie także przypomnieć, jakim funduszem ten obywatel polski rozporządza, i te trzy cyfry, zestawione w II rubryce, dadzą nam ilustrację nieco odmienną. Mianowicie obywatel polski posiada dotychczas do dyspozycji przeciętnie 14 złotych, podczas kiedy obywatel czechosłowacki posiada ich 84. a obywatel francuski 343 zł. Wniosek bardzo prosty: obywatel francuski wydaj e na podatki połowę kapitału, którym rozporządza, obywatel czechosłowacki wydaje mniej więcej 100%, podczas kiedy obywatel polski musi oddać trzy razy tyle, ile ma w kieszeni, ażeby zapłacić podatki, jakich się od niego wymaga Nie mówię tego w celu zwrócenia uwagi p. Prezesa. Przeciwnie, uznaję to obciążenie za rzecz słuszną i cenię, że p. Grabski miał odwagę zażądać od obywateli Państwa Polskiego dużych podatków. Gdyby się znalazł był ktoś, ktoby to zrobił trzy lata przed nim, być może nie doszlibyśmy do katastrofy. Nie da się zaprzeczyć, że w niechęci nakładania dużych podatków kryło się tchórzostwo i daleko idąca demagogia. Jeżeli się znalazł człowiek, który wyzbył się demagogii i miał odwagę, muszę to uważać za dobre.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#PThugutt">Ale nie mogę twierdzić, aby stan obecny był zadowalający i abym mógł z zupełnym spokojem patrzeć na przyszłość. P. Prezes Ministrów zaznaczył, że ceny produktów żywnościowych uległy znacznemu obniżeniu. Coprawda obywatel miasta wic o tem bardzo niewiele, wie o tem raczej producent rolny. P Prezes Ministrów słusznie zaznaczał, że produkty, których potrzebuje rolnik, uległy również obniżeniu. Istotnie rozpięcie cen stało się łagodniejsze, ale stało się to w takim temacie, że jeżeli nadal ta dysproporcja będzie się w takim tempie zmniejszać, to niewątpliwie nie tylko obywatele żyjący obecnie, ale i następne pokolenie nie doczeka się warunków umożliwiających im jakie takie życie.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PThugutt">Przechodzę do odwrotnej strony medalu, która bynajmniej nie jest różowa, do strony przesilenia gospodarczego, które w tej chwili rozpętało się już w bardzo poważnej mierze, a które jednak, być może, nie doszło jeszcze do zenitu i przy którem żadne zapewnienia nie są w stanie uspokoić ludności nie tylko dotkniętej, słusznie zresztą, bardzo ciężkiemi podatkami, ale nadto nie mogącej znaleźć sposobu skalkulowania swoich wydatków i dochodów tak. aby na dalszą metę przedstawiała się dla niej jakakolwiek możność życia. W tem przesileniu gospodarczem jest pewna warstwa, która niem dotknięta jest silniej, niż inne. Jest to warstwa drobnych rolników, którą mam zaszczyt reprezentować, której interesów obowiązany jestem bronić. Jestem obywatelem Państwa narówni z wszystkimi kolegami mojego klubu. Obowiązki swoje znamy i do pełnienia ich się poczuwamy, czego dawaliśmy przykłady, gdy ich od nas życie żądało, ale pamiętać musimy także, że jesteśmy przedstawicielami pewnej klasy, pewnej warstwy, która w Polsce znajduje dużo przyjaciół, jeżeli chodzi o słowa, ale która nie znajduje żadnej czynnej opieki, nie znalazła żadnego uwzględnienia jej interesów, Nie dalej jak wczoraj w tej Izbie, ze strony, z której trudno było tego oczekiwać, wypowiedziano przekonanie, że nie jest mocnem państwo, w którem chłop nie czuje się szczęśliwym. Przyznaję słuszność p. prezesowi Głąbińskiemu, ale pozwoli p. prezes dodać, że Państwo nasze tak długo nie będzie państwem mocnem, dopóki się w niem chłopa nie przestanie okłamywać.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słusznie, Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PThugutt">Cieszę się, że Panowie to przyznają.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(Głosy na ławach Piastowców: Najwięcej sami okłamujecie chłopów swoją antypaństwową demagogią na Kresach.)</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#PThugutt">O demagogii pomówimy osobno. Nie chodzi tu na razie o wytaczanie Panom procesu. Do tego znajdzie się jeszcze sto i jedna okazja. Nie wątpię, że Panowie będziecie niestety tych okazji dostarczać przez dłuższy czas. Ale w tej chwili nie mówimy o demagogii narodowo-demokratycznej, tylko mówimy o budżecie i może przy tem pozostaniemy narazie.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#PThugutt">Zdaje mi się zatem, że fakt, iż chłop jest przedmiotem interesujących nowelek, albo ciepło-niebieskich poezyjek, albo przedmiotem zachwytów i zdobyczy wszystkich partii, W niczem mu ulgi nie czyni, gdy równocześnie chłop jest tym obywatelem Państwa Polskiego, który ponosi największe ciężary, i niewątpliwie znosi je z największą pokorą. Wystarczy chyba przypomnieć, iż podatek inflacyjny nikogo ciężej nie dotknął, niż warstwy drobnych rolników. Dysproporcja między cenami zboża a cenami produktów, które chłop musiał zakupywać, trwała tak długo, że już nie miliony, ale miliardy, być może, złotych wypłynęły z kieszeni chłopa i niema dotychczas nikogo, ktoby potrafił ten strumień w odwrotnym kierunku skierować. I jeśli dotąd to zjawisko nie wywołało żadnych zaburzeń w Państwie, to niewątpliwie na dłuższą metę musi ono wywołać conajmniej to jedno zaburzenie, że pewien stan, pewna cząstka organizmu narodowego ulegnie zupełnej ruinie. Nie wyobrażam sobie, żeby to było interesem Polski, ażeby chłop doszedł do tego stanu, że będzie musiał opuścić Polskę, będzie musiał porzucić gospodarkę, która przynosi tylko straty. Muszę stwierdzić, że gdyby ten chłop stanął na należytym stopniu rozwoju społecznego, gdyby potrafił stworzyć potężne organizacje zawodowo gospodarcze, broniące jego interesów i gdyby potrafił przyjść na Plac Teatralny w liczbie 100.000 domagać się głośno swoich praw, to wtedy prawdopodobnie znalazłoby się dla niego ucho, znaleźliby się ludzie, którzyby umieli uwzględnić jego krzywdę. Niestety, chłop tego nie robi.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos w centrum: Ale na to nie trzeba rozbijać wsi politycznie.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#PThugutt">Na to trzeba, by Pan tam nie chodził, to nie będzie rozbijania. Radzę nie nadużywać cierpliwości chłopa polskiego. To liczenie na dobrą wolę mojego klubu musi jednakże mieć pewne granice. Dawaliśmy dowody w ciągu ostatnich kilku miesięcy, jak dawaliśmy je niejednokrotnie przedtem, że nie jesteśmy ludźmi, którzyby chcieli wywoływać w kraju niepokój.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Na Kresach.)</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PThugutt">O tych Kresach zaraz pomówię osobno, Zdaje mi się, proszę Panów, że jeżeli zdobywaliśmy się na maksymum wysiłków i maksymum ofiar partyjnych ze swej strony, aby umożliwić Ministrowi sanację Skarbu, jeżeli uznajemy, że rzeczy kapitalne w tej dziedzinie zostały dokonane, to mamy też prawo wymagać, aby sanacja nadal nie dokonywała się tylko kosztem tych warstw, które my reprezentujemy.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o budżet, to zdaje mi się, że sam p. Minister Skarbu zgadza się, że strona dochodowa nie może być w tej chwili powiększona. Niewątpliwie przyjdzie w Polsce czas, kiedy obywatel polski będzie mógł płacić większe podatki, wzorem obywateli państw zachodnio-europejskich, ale mówić w tej chwili o płaceniu czegoś więcej niema realnej możności. Chcąc doprowadzić do równowagi budżetowej, do załatania tej dziury, która istnieje, musimy zwrócić uwagę na stronę rozchodów. Trzeba pomyśleć o dalszych oszczędnościach. Słyszeliśmy coś nie coś o tem od p. Ministra Skarbu. Słyszeliśmy o czterdziestu kilku tysiącach wydalonych urzędników. Nie będę się wcale wdawał w ocenę tego faktu, podkreślonego wczoraj z trybuny, że p. Komisarz Oszczędnościowy przy ocenie kandydatów do redukcji używa w bardzo osobliwy sposób lornetki. Jeżeli chodzi o przyjaciół politycznych, używa jej dosyć normalnie, ale jeżeli chodzi o ludzi niemiłych, patrzy odwrotną stroną. Oczywiście wszystkie zalety i dobre cechy kandydata lewicowego przedstawia się wówczas w niesłychanem zmniejszeniu. Ale zostawmy na boku te skargi.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#PThugutt">Zdaje mi się, że p. Komisarz Oszczędnościowy a razem z nim i Rząd, który za jego działalność odpowiada, popełniają jeden błąd kapitalny. Oszczędność nie polega tylko na redukcji urzędników, a zwłaszcza redukcji dokonywanej w sposób bezmyślny. Wydaliło się 40.000 urzędników w ten sposób, że w niektórych urzędach pewne działy pracy pozostają odłogiem, bo niema komu ich pełnić. Tuż obok w pokoju siedzi kilku urzędników, którzy nie mają co robić. To, że oszczędność polega na przeorganizowaniu metod pracy, o tem, że trzeba w inny sposób pracować, aby ta praca była tańsza i wydajniejsza, to p. Moskalewskiemu nigdy nie przyszło do głowy, a p. Minister Skarbu i Premier niestety tego mu nie przypomniał.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PThugutt">Nie chciałbym być gołosłownym i dlatego, aczkolwiek nie czas jest na wchodzenie w szczegóły, jednak parę z nich pozwolę sobie przytoczyć. W Polsce istnieje około 12.000 gmin. Gminy te mają prawa nakładać dodatki komunalne do podatków państwowych. Jakkolwiek ściąganie dodatków do podatków państwowych nie wymaga zatwierdzenia, to jednak sprawozdanie o tem musi iść do władz zwierzchnich w 5 egzemplarzach, a więc do starostwa, do województwa, do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Skarbu i z powrotem do gminy. 5 pomnożone przez 12.000 czyni 60.000. Oprócz tego każda opłata, którą gmina sobie ustanowi, również wymaga zatwierdzenia i w 5 egzemplarzach musi być komunikowana władzom zwierzchnim, Dzięki temu w Ministerstwie Skarbu i w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych od 5 lat gromadzą się góry sprawozdań, bo niema etatu na rozpatrywanie ich. Wyobrażam sobie, że ta góra dotychczas musi być bardzo duża i że odpowiednio kosztuje.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#PThugutt">Przykład drugi: Starostwo nie ma prawa przyjmować żadnych pieniędzy. Rzecz zupełnie słuszna, od tego jest kasa skarbowa. Ale starostwo obowiązane jest prowadzić szczegółową buchalterię wszystkich dochodów i rozchodów. Taką samą zupełnie buchalterię prowadzi się w kasie skarbowej, następnie w urzędzie wojewódzkim i w Izbie skarbowej. Potem te wszystkie 4 sprawozdania gromadzi się dla sprawdzenia, czy są zgodne. O ile słyszałem, a słyszałem z ust fachowych, nie było dotychczas wypadku, żeby one się zgodziły i one nie mogą się zgodzić, bo naprzykład, kara nałożona przez starostwo pow. grójeckiego może być zapłacona w pow. sochaczewskim, i już się sprawozdania nie zgodzą. Do prowadzenia tej rachunkowości potrzebny jest urzędnik VIII klasy. Proszę to pomnożyć przez liczbę powiatów i doliczyć do tego koszt zużytego papieru. Mnie się zdaje, że tu może być gruba oszczędność.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PThugutt">Wreszcie trzecia rzecz i ostatnia. Dokonywa się spisu koni w Polsce. Często narzekaliśmy na niedołęstwo i nieudolność administracji rosyjskiej w załatwianiu tej bardzo prostej rzeczy — i słusznie narzekaliśmy. Otóż do niedawna dokonywało się to trybem rosyjskim, a mianowicie sołtys wzywał dwóch właścicieli gospodarstw ze swojej wsi i spisywał na arkuszu papieru konie, znajdujące się w gminie, oczywiście znał je na pamięć. Teraz wymyślono książkę, mającą 50 cm. szerokości, do której każdy obowiązany jest podać bardzo szczegółowy opis swojego konia, naturalnie w trzech egzemplarzach. Na jednej stronie mieści się tylko 7 koni, książka jest zadrukowana tylko jednostronnie, bo to jest książka elegancka. Jeżeli w Polsce jest 2.000.000 koni, to proszę porachować, ile arkuszy tego eleganckiego papieru wychodzi na przygotowanie przeglądu koni, tylko na przygotowanie, bo właściwy przegląd koni odbywa się później. Na przygotowanie przeglądu koni w 8 gminach małego powiatu zużyto 285 godzin pracy, a przegląd właściwy w powiecie średnim zajmie 78 dni, razem ze świętami około 3 miesięcy i będzie wymagał do tej pracy 10 urzędników. Sądzę, że jak długo tego rodzaju rzeczy będą trwały, to o prawdziwej, rzetelnej oszczędności niema mowy. A równocześnie Ministerstwo Spraw Wojskowych zakupuje 1000 koni w Anglii i krząta się około zakupienia 2.000 koni na Węgrzech. Nie chcę mówić żadnych przykrości p. Ministrowi Spraw Wojskowych, którego talenty wysoko cenię, ale sądzę, że p. Minister Spraw Wojskowych w administracji swojej ma jeszcze niesłychanie dużo do uporządkowania i że tego rodzaju typy, które silą się na wynalezienie czegoś, czego cały świat jeszcze nie widział, w naszych warunkach powinne być kierowane raczej do domów dla nerwowo chorych ludzi, a nie do urzędów państwowych. W każdym razie stwierdzam, że te rzeczy kosztują administrację polską setki milionów złotych i że tu znajduje się możność rozwiązania kwestii równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#PThugutt">Następnie o ile chodzi o samo przesilenie gospodarcze i o to, jak ono dotknęło ludność wiejską, ośmieliłbym się zgłosić parę rad pod adresem Wysokiego Rządu. Jedną z przyczyn niesłychanej drożyzny na wsi i nie tylko na wsi jest drożyzna pieniądza, jest lichwa pieniężna, której początek dają instytucje rządowe. Jeżeli Bank Polski bierze 12%, to Bank Gospodarstwa Krajowego bierze już do 30%, procent, który w stosunkach przedwojennych uważany był za lichwiarski. Ile biorą banki prywatne, to panowie wiedzą — 40, 50, 60%, a prywatni pośrednicy biorą 15 do 20% miesięcznie, zdarza się nawet 30%.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#PThugutt">Otóż zwracam uwagę na jeden fakt, na to zdziczenie moralne, które u nas zapanowało, że dzisiaj człowiek względnie przyzwoity, adwokat, doktor, inżynier nie wstydzi się pożyczać pieniędzy na 20% i 30% miesięcznie. Są dwie rzeczy, które Rząd tutaj powinien uczynić. Po pierwsze powinien wskrzesić walkę z lichwą. Nie znaczy to, ażeby tylko chłopu, który przyjechał na targ i sprzedaje masło, wytaczać sprawę, ale żeby zabrać się przedewszystkiem do banków, do wszystkich przedsiębiorstw i osób prywatnych, a także do instytucji własnych, do swoich własnych dyrektorów bankowych, którzy tę drożyznę i lichwę w sposób publiczny uprawiają.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#PThugutt">Drugą rzeczą, zdaje mi się jeszcze bardziej potrzebną, bardziej giętką i bardziej celową, będzie pewna polityka kredytowa Rządu. Ja rozumiem, że dyrektora banku trudno jest związać sztywnemi przepisami, że trudno jest tych panów, zresztą dość mało wyrobionych, krępować martwymi zakazami, poza które nie mogliby wykraczać, ale przedewszystkiem chcemy prosić, żeby stanowiska dyrektorów banków obsadzać ludźmi, którzy umieją prowadzić politykę zgodnie z wolą Rządu i którzy umieją te potężne środki, jakie im dano w ręce, wyzyskać dla dobra Państwa. Stwierdzam, że dyrektor banku ma potężny środek w swym ręku, mianowicie kredyt. Jeżeli do niego zwraca się fabrykant, czy kupiec, o którym on jest przekonany, że zarabia 300%, to on ma możność wywrzeć na niego pewną presję przez nieudzielenie mu tego kredytu tak długo, dopóki nie zostanie przekonany, że ten procent został znacznie zniżony. Jeżeli nie zdoła się tu w Sejmie ustalić, jaki być powinien normalny procent zarobku, to w każdym razie sądzę, że Rząd powinien podjąć bardzo energiczną walkę celem obniżenia lichwiarskich procentów.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#PThugutt">Rząd powinien również podjąć walkę przeciw pośrednictwu. Można przyjąć za pewnik, że jeżeli przed wojną produkt rolny przechodził przez dwie albo trzy pary rąk, dzisiaj przechodzi przez podwójną ilość tych rąk i że to przy wielkiej drożyźnie kredytu jest niewątpliwie znowu powodem niesłychanego obciążenia konsumenta. Ale nie słyszałem o tem, ażeby Rząd popierał kooperatywy, ażeby Rząd dążył do usunięcia zbytecznego pośrednictwa z życia handlowego. I tu znowuż muszę wrócić do tego nieszczęśliwego Ministerstwa Spraw Wojskowych. Słyszałem, że zakupując zboże pomija się tam kooperatywy pod pretekstem, że one nie są producentami, i zakupuje się je u wielkich obszarników, którzy skupują na własną rękę zboże. Otóż trzeba odróżniać te rzeczy. Jeżeli obszarnik sprzedaje własne zboże, to jest to w porządku, natomiast jeżeli skupuje zboże, to nie jest właścicielem ziemskim, lecz poprostu handlarzem, który zupełnie niepotrzebnie wtrąca się w te sprawy. I wydaje mi się, że zwłaszcza z naszego punktu widzenia, przy naszej ideologii, będziemy musieli stanowczo prosić Wysoki Rząd, aby kooperatywy zechciał traktować mniej po macoszemu.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#PThugutt">Wydaje mi się również, że należałoby w najbliższym czasie na serio chcieć myśleć o pewnych zmianach w podatku obrotowym, który niesłusznie nazywa się przemysłowym, a który my przyzwyczailiśmy się nazywać obrotowym, ponieważ ściągany jest istotnie od obrotu. Ponieważ towar przechodzi przez 4–6 rąk i za każdym razem dolicza się do niego 2%, w sumie wynosi to około 12%, ale tylko na papierze, bo w rzeczywistości wynosi to przeszło 100% wraz z kosztami kredytu. Wydaje mi się, że Rząd ma wszelką możność zmienienia go na podatek przemysłowy istotny, czy jaki mu się żywnie podoba, tak, aby przemysł i handel płacił, co się od nich słusznie należy, ale nie, by przerzucano cały ciężar na barki konsumenta za pomocą systemu podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#PThugutt">Następnie jest kwestia ceł. Z wielkiem zdumieniem usłyszałem tu wczoraj z ust p. Ministra Skarbu ubolewanie, że cła na niektóre produkty przemysłowe w Polsce są za wysokie. Panie Ministrze, na miły Bóg, o ile wiem, to Sejm nie ustanawiał ceł, dotychczas ustanawiał je wyłącznie Skarb i Minister Skarbu i jeżeli w ostatnich czasach cła zostały jeszcze podniesione, a zamierzone są i dalsze podwyżki, to trudno na to ubolewać przed nami. Cóż my z tem mamy do czynienia? Myśmy przeciwnie wpływali, my żądamy, aby Rząd obniżył cła dla pewnych produktów. Rozumiem, że w tej sprawie trudno byłoby oznaczać ścisłą granicę i powiedzieć, że cła mają być obniżone 5-krotnie, czy 10-krotnie, albowiem uważam, że bilans handlowy nie jest rzeczą, z którejby można żartować. Przeciwnie, musimy tę sprawę traktować z pewną uwagą i rozwagą. Ale niestety naogół muszę stwierdzić, że dotychczas nic nie działo się dla ulżenia drobnemu rolnikowi, dla ulżenia wogóle konsumentowi w Polsce w dziedzinie dostarczania mu towarów znacznie tańszych na całym świecie niż u nas. Myślę, że Rząd powinienby tutaj prowadzić politykę represji, nie represji politycznych, ale takich, które się mieszczą w zakresie pełnomocnictw, jakie mu daliśmy. P. Minister Skarbu lub odpowiedni jego urzędnik powinien wezwać szewców i krawców i powiedzieć, że jeżeli obuwie i ubranie do pewnego momentu nie będzie tańsze, w takim razie na pewien czas otworzy się na rozcież granicę. Może nareszcie Znajdzie się jakiś sposób przemówienia tym panom do przekonania, do sumienia, do. rozumu, czy choćby do strachu. Bo muszę stwierdzić, że dotychczasowe obniżenie się cen produktów fabrycznych, o których mówił p. Minister, jest niesłychanie niskie.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#PThugutt">Wyobrażam sobie także, że jeżeli ten wyścig w nakładaniu ceł przywozowych na produkty przemysłowe i rolnicze pójdzie w dalszym ciągu tak ostro, to być może, że wielcy fabrykanci i wielcy obszarnicy potrafią nie tylko uratować się, ale nawet utyć, lecz biedny konsument ujrzy się niebawem bez koszuli. Mnie się zdaje, że nie nadszedł jeszcze ten moment i ta potrzeba, ażeby żądać wysokich ceł przywozowych na produkty rolnicze, ale nadszedł moment, w którym należy żądać wydatnego zniżenia w miarę możności cen gotowych fabrykatów sprowadzanych z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#PThugutt">Jeżeli mówimy o naszym bilansie handlowym, to należy wiedzieć, że ten optymistyczny ton i te różowe nadzieje, jakie słyszeliśmy z tej trybuny od Wysokiego Rządu, może mniej nas skłaniają do optymizmu, niż cokolwiek innego. Mówił tutaj, zdaje się, p. referent budżetu, że kwestia naszego wywozu za granicę jest to kwestia przyłączenia Górnego Śląska. Zdaje mi się, że jest to także kwestia Zagłębia Ruhry, bo z chwilą, gdy nowy rząd francuski dojdzie do porozumienia z rządem niemieckim i odda mu kopalnie, to nasz eksport węgla za granicę spadnie do minimalnych rozmiarów. Toinie jest dla nikogo tajemnicą, można śmiało o tem mówić. Czas już najwyższy, żeby Rząd wziął pod uwagę tę okoliczność, iż Polska jest krajem dotychczas przeważnie rolniczym i że przy wywozie z niej trzeba przedewszystkiem wziąć pod uwagę produkty rolne i to wszystko, co z produktów rolnych zostaje u nas przerobione, a nie opierać się na perkalikach, do których sprowadzamy bawełnę z zagranicy, i nie poświęcać korzyści całego rolnictwa interesom kilku fabrykantów, którzy trzymają w szachu Ministra Przemysłu i Handlu dlatego, że potrafią wysłać parę tysięcy robotników pod jego okna.</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#PThugutt">Zdaje mi się też, że może nie w postaci jakichś sztywnych nakazów, ale w postaci rady, moglibyśmy zgłosić życzenie nieco szybszej emisji. My rozumiemy, że Rząd musi być ostrożny, jeżeli chce iść drogą zupełnie pewną i jeżeli nie chce zachwiać wartości złotego ani na jedną chwilę, ale jeżeli Bank Polski ma zastrzeżone statutem 30% pokrycia, jeżeli na mocy uchwały swojej podniósł to pokrycie do 60%, to niema powodu, żeby ono wynosiło przeszło 100%, albowiem niewątpliwą jest rzeczą, że mała ilość znaków obiegowych w kraju wytwarza drożyznę i niezdrowe dążności do lichwy, które żadnemi środkami policyjnemi nie dadzą się ukrócić. Nie narzucając tu żadnych norm i cyfr musimy się zwrócić z prośbą do Rządu, aby emisja odbywała się nieco prędzej. Rząd ma do dyspozycji nie tylko swój wpływ na Bank Polski, ale i 360 milionów bilonu, który może puścić w formie gotowej lub papierowych znaczków i może byłby czas, aby z tego prawa wydatniej korzystał.</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#PThugutt">To są te pewne rady, które ośmieliłem się dać Wysokiemu Rządowi.</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#PThugutt">Pozatem przychodzą pewne rzeczy, które będą już nie radami, ale żądaniem z naszej strony, o ile mamy nadal pozostać na stanowisku przychylnem dla Rządu.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#PThugutt">Proszę Panów, przedewszystkiem kwestia podatków. Te podatki były nałożone w stopie tak wysokiej, że przekroczyły wszelką możność wypłacenia się. Nie protestowaliśmy przeciw temu, nie protestowaliśmy nawet wówczas, kiedy nałożony został 100% dodatek do podatku gruntowego, o którym p. Minister Skarbu w swojem pierwszem przemówieniu, niezwłocznie po objęciu rządów, mówił, że nie będzie nałożony.</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Zapomniał.)</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#PThugutt">Przypuśćmy, że potrzeby państwowe zmusiły go do zaprzeczenia swoim obietnicom. Otóż jest faktem nie ulegającym wątpliwości, że ci ludzie na wsi, ci drobni rolnicy, którzy mogli zapłacić, zapłacili, chociaż może z wielkiem dla siebie uciemiężeniem, ale pozatem jest duża ilość ludzi, z których najmocniej skonstruowana prasa podatkowa nic nie jest w stanie wycisnąć i że można ich doprowadzić nie tylko do rozpaczy, ale do zupełnej ruiny. Rząd podziela to stanowisko i, jak wiadomo, wydał okólnik odraczający egzekucję podatku gruntowego na czas po żniwach, do jesieni. Żądamy jednak, aby to się odbyło nie tylko drogą okólnika, który tu i owdzie może być zastosowany, a gdzieindziej nie, ale żeby to się odbyło drogą oficjalnego oświadczenia z tej trybuny, drogą publicznego stwierdzenia, że ściągnięcie podatku gruntowego odkłada się do 15 listopada. Państwo Polskie nie jest w tej sytuacji, aby byt jego zależał od ściągnięcia tego podatku, natomiast znaczna część, 1/4 prawie narodu polskiego jest w tej sytuacji, że w tej chwili pod żadnym pozorem w swoich ofiarach i wysiłkach iść dalej nie może.</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#PThugutt">Rzeczą jeszcze ważniejszą są kredyty rolne. Państwo, wymagając wielkiej ofiarności od swoich obywateli, musi uwzględniać także potrzeby tych obywateli i ze swej strony dawać im pewne świadczenia. Państwo sobie z tego zdaje sprawę i jedną ręką nakłada podatki, a drugą ręką daje kredyty, bez których, przypuszczam, żaden z członków Wysokiej Izby by się nie obszedł. To jest rzecz zupełnie normalna, ale kiedy przechodzimy do rozdziału tych kredytów, to tu zaczynają się dziać rzeczy, być może w Polsce normalne, ale które nigdzie na świecie się nie dzieją i dziać nie powinne i na które pod żadnym pozorem nadal godzić się nie możemy. Nie znam cyfry udzielonych kredytów za ostatnie 6 miesięcy, jak i za 5 lat istnienia Państwa Polskiego — to są tak głębokie tajemnice urzędowe, iż żadną miarą nie można tych cyfr otrzymać. Nie wiem, czy sam Wysoki Rząd jest w posiadaniu tych cyfr. Zwracam tylko uwagę na jedno. Ostatnie 50,000.000 złotych na kredyty dostało tak podzielone, że 42,000.000 otrzymał wielki przemysł, 4,000.000 wielkie rolnictwo i 4,000.000 Bank Rolny, z którego tak wielcy, jak i drobni rolnicy otrzymują kredyty. Ogółem więc drobni rolnicy otrzymali 2,000.000 kredytu. Jeśli przypomnę, że ten drobny rolnik zapłacił podatki na niego przypadające, że zapłacił podatek inflacyjny, że zapłacił setki milionów złotych w postaci różnicy cen, jaka go trapi od kilku lat, to mi się wydaje, że Wysoki Rząd okazał się względem niego zupełnie twardą macochą. I zdaje mi się, że nadszedł ten czas, kiedy musimy zgłosić zupełnie stanowczą prośbę, ażeby się te rzeczy w Polsce skończyły.</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#PThugutt">Pozatem chodzi nie tylko o sam rozdział kredytów, ale i o utworzenie instytucji, któreby te kredyty rozprowadzały równomiernie po kraju. Rząd powinien ożywić kasy gminne, kasy oszczędnościowo-pożyczkowe i wszystkie drobne towarzystwa oszczędnościowe, które niegdyś istniały, a które oczywiście prawie wszystkie zamarły, bo istnieć nie mogły. Nadszedł czas, kiedy przez poparcie Rządu te drobne kasy wskrzeszone być muszą, albowiem nie jest rzeczą ani na chwilę możliwą, żeby całe włościaństwo polskie brało kredyty w jednym tylko Banku Rolnym w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-12.36" who="#PThugutt">Następnie było to naszym postulatem, zgłaszanym niejednokrotnie do Rządu, postulatem, na którym nam bardzo mocno zależy, ażeby po ożywieniu kas gminnych wszelkie wpływy z nich, jako pochodzące ze wsi, od drobnych rolników, były kierowane do tej instytucji, której zadaniem jest dostarczanie kredytów drobnym rolnikom, to jest do Banku Rolnego. Wbrew wszelkim obietnicom w ostatnim okresie wydane zostało rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, że wszelkie wpływy z kas gminnych mają być kierowane do Banku Gospodarstwa Krajowego, to jest znowu do tego banku, który ma podtrzymywać fabryki perkalików. Ja bardzo dobrze życzę perkalikom, ale muszę stwierdzić, że to jest kategorycznem naszem żądaniem, żeby się ukazał nowy dekret p. Prezydenta Rzeczypospolitej, któryby rozporządzał, by te wpływy z kas gminnych były kierowane do właściwych miejsc.</u>
<u xml:id="u-12.37" who="#PThugutt">Nie wydaje mi się również, ażeby Rząd miał prawo zupełnie spokojnie przyglądać się ruinie wszelkich instytucji, które drobny rolnik dla siebie stworzył, czy to będą instytucje oświatowe, zawodowe, czy kredytowe. Rząd, włożywszy ręce w kieszenie, przygląda się spokojnie temu, że one zamierają w braku jakiegokolwiek poparcia, i owszem nawet w chwilach złego humoru powiada: „Gdy nie może żyć, to niech umiera”. Otóż prosiłbym Rząd, ażeby przestał być obojętnym na los tych instytucji i śmiem twierdzić, że nasze poparcie dla niego będzie o tyle ciepłe, o ile ciepłem będzie jego poparcie dla drobnego rolnika.</u>
<u xml:id="u-12.38" who="#PThugutt">Te kwestie, które poruszyłem, zaczynając od kwestii podatków a kończąc na popieraniu drobnego rolnictwa, te kilka żądań niesłychanie łatwych do spełnienia nie są bynajmniej przykładaniem komuś noża do gardła, są żądaniami złożonemi całkowicie w spokojnej i przyzwoitej formie, od których jednak pod żadnym pozorem nie odstąpimy i od których uzależniać będziemy stosunek nasz do Rządu. Nie chcemy wywoływać trudności i przesileń, bo nie jest to pora na tego rodzaju eksperymenty, ale spełniając swój obowiązek obywatelski, prosimy p. Premiera i Ministra Skarbu, ażeby także spełnił swój obowiązek.</u>
<u xml:id="u-12.39" who="#PThugutt">Co do ogólnej działalności Rządu, o której p. Minister Skarbu nie mówił, to muszę pod adresem p. Premiera złożyć parę uwag. Nie chciałbym mówić zbyt długo i wdawać się w szczegóły, ale w paru słowach muszę dotknąć rzeczy, które nas bolą.</u>
<u xml:id="u-12.40" who="#PThugutt">0 ile chodzi o reformę rolną, nie mam pretensji do p. Premiera, że nie jest ona dotychczas w całości wykonana. Nie robiłem tajemnicy przed Wysoką Izbą w tym krótkim momencie, kiedy przygotowywałem się do utworzenia gabinetu, że gdybym był premierem, nie podjąłbym się do Nowego Roku przeprowadzenia reformy rolnej. Nie jest bowiem zwyczajem ludzi poważnych rzucać obietnice, których dotrzymać nie można. Ale tu chodzi o to, że w budżecie wcale niema sum na reformę rolną, niema sum, na których podstawie reforma rolna byłaby przynajmniej rozpoczęta. Jest 1.800.000 na osadnictwo wojskowe, co do którego mamy bardzo poważne wątpliwości, jest 9.000.000 na pomoc dla osadnictwa cywilnego i wojskowego, natomiast niema ani grosza na wykonanie reformy rolnej. Jest natomiast suma godna istotnie uwagi i podkreślenia, jest 1.333 złotych na powiększenie funduszu Banku Rolnego. Nie omyliłem się, to jest dokładnie suma 1.333 złote, a równocześnie fundusz na łowiectwo reprezentacyjne wynosi 49.000 złotych. Nie znam się na łowiectwie reprezentacyjnem, ale myślę, że jeżeli chodzi o potrzeby kuchni reprezentacyjnej, to możnaby je załatwić przez kupienie paru zajęcy i saren w sklepie, natomiast umieszczanie w budżecie tysiąca złotych na instytucję, która zajmuje się zabezpieczeniem interesów drobnych rolników, jest naigrywaniem się i na przyszłość tego rodzaju kpiny sobie wypraszamy. Podobno ten fundusz ma być powiększony, lecz prosimy, ażeby to było umieszczone w tym akcie ustawodawczym, jakim jest budżet.</u>
<u xml:id="u-12.41" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o wojsko, to wyobrażam sobie, że nadszedł ten czas, kiedy wydatki na wojsko należałoby zmniejszyć, a przynajmniej wziąć pod uwagę takie postawienie sprawy, ażeby w pewnym okresie czasu można było je zmniejszyć. Proszę Panów mnie dobrze zrozumieć. Ja sobie zdaję sprawę z sytuacji międzynarodowej Polski, zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie mogą jej grozić i nie doradzam ani zniesienia armii, ani zbyt raptownego redukowania jej budżetu. Sadzę jednakże, że przy wydatkach na wojsko niesłychanie dużo pieniędzy marnuje się na złą administrację i że możnaby było dzisiaj, po osiągnięciu wielkich zwycięstw na Sejmie, przejść do naszego programu 18 miesięcznej służby wojskowej. O ile mi wiadomo, te pomysły w Ministerstwie Spraw Wojskowych są brane pod uwagę. Poprzedni minister zużył niesłychanie dużo energii i strzelał do nas z dział najcięższego kalibru, nabitych najbardziej patriotycznemi kulami, dowodząc, że musi być dwuletnia służba wojskowa, że Polska musi mieć znaczną siłę wojskową i że my podrywamy korzenie jej bytu, żądając tylko 18 miesięcznej służby. Otóż w rzeczywistości przedstawia się to tak, że 18 miesięczna służba wojskowa faktycznie jest w Ministerstwie Spraw Wojskowych zamierzoną przy ściąganiu nowego kontyngentu. Jabym bardzo prosił, żeby to nie było pozostawione niczyjej dowolności, żadnemu uznaniu tego czy innego komendanta pułku, batalionu, czy plutonu, tylko żeby to było ogłoszone w postaci pewnych norm stałych, niezależnych od pochodzenia i przynależności partyjnej rekruta.</u>
<u xml:id="u-12.42" who="#PThugutt">Gorzej nieco przedstawiają się sprawy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, które doprawdy od pewnego czasu zaczyna być instytucją o drzwiach i oknach zabitych deskami, instytucją, w której skupiła się jakaś konspiracja, mówiąc bardziej ordynarnie, jakaś klika, i do której dostęp świeżego powietrza jest zupełnie zatamowany. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, że kilka tygodni temu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych został mianowany nowy wiceminister. Nie był on nigdy członkiem lewicy, wprost przeciwnie, należał do Panów, ale był człowiekiem, który czuł energię i ochotę do pracy, miał tylko to nieszczęście, czy nieostrożność, że zapowiedział, iż w tem, Ministerstwie zaprowadzi porządek. Więc oczywiście ten wiceminister musiał ustąpić. Nie dano mu wprawdzie dymisji, ale nie miał żadnego zakresu pracy i działania, a siedzieć przy pustem biurku nie każdemu się podoba i nie każdy chce się z tem pogodzić.</u>
<u xml:id="u-12.43" who="#PThugutt">Uważam, że przyszedł największy czas, ażeby wybić okno w tem Ministerstwie i dopuście trochę świeżego powietrza. Jest też rzeczą znaną powszechnie, że konieczne są rewizje, a ma ich dokonać urząd centralny, to oko, którem Minister Spraw Wewnętrznych będzie patrzył na cały obszar Rzeczypospolitej Polskiej i stwierdzał te wszystkie nadużycia, uchybienia i niedokładności, które niewątpliwie istnieją. Sprawa ta jest już od dwóch lat wałkowana, sprawa ta przeżyła już paru premierów i ministrów spraw wewnętrznych i dziwnym sposobem nie może ruszyć z miejsca. Jest wprawdzie inspektorat w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, ale niema żadnego przydziału pracy. Dlatego zgłaszamy żądanie do Rządu, aby ta instytucja była wprowadzona w życie, a nie istniała tylko na papierze. Kilka jeszcze innych ważnych spraw życiowych czeka załatwienia, nie za pomocą jedynie papierowych odpowiedzi i rezolucji, których później nie wprowadza się w życie. Takie traktowanie naszych potrzeb życiowych i żądań jest nadal niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-12.44" who="#PThugutt">Muszę też zwrócić uwagę p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych na to, że w ostatnim czasie sposób zachowania się jego podwładnych władz bardzo się pogorszył. Zdaje się, że Panowie ci całkowicie zapominają o swojej roli w Państwie, o zakresie swojej władzy i o tonie, w którym winni się zwracać do ludności. To niewątpliwe rozhukanie się policji, które na szczęście spotyka się nie wszędzie, ale w bardzo wielu powiatach, ten dyktatorski ton, którego od paru miesięcy używają panowie starostwie, zdaje mi się, w interesie nie tylko naszym, ale i w interesie Ministra Spraw Wewnętrznych należy doprowadzić do porządku jak najrychlej. Stosunki te powinne być uzdrowione zupełnie stanowczo.</u>
<u xml:id="u-12.45" who="#PThugutt">Przechodzę do działu sądownictwa. Mogę tylko potwierdzić, że stoję na stanowisku swego kolegi sejmowego prezesa Barlickiego, że niestety do tej pory nie doszliśmy do tego szczęśliwego stanu, w którym sądownictwo byłoby poza obrębem wszelkich wpływów politycznych. Nie będę twierdził, że zdarza się to zawsze, ale jeżeli chodzi zwłaszcza o sądownictwo najniższe, o sądy pokoju, czy powiatowe, to doprawdy dzieją się tam rzeczy, od których włosy stają na głowie. Dopóki istnieje w Polsce sędzia, który ma śmiałość i zuchwalstwo pytać się podsądnego na jaką listę głosował, dopóty o normalnym wymiarze sprawiedliwości nie może być mowy. Zdaje mi się, że nadszedł, najwyższy czas, ażeby pomyśleć o uporządkowaniu tych stosunków, które nie tylko wyrządzają krzywdę pewnym klasom, czy warstwom, ale które kompromitują w sposób niesłychany Państwo.</u>
<u xml:id="u-12.46" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o sprawy zagraniczne nie będę zajmował niemi zbyt długo uwagi Wysokiej Izby. Nasze stanowisko w tej sprawie co do metod pracy i co do planów polityki ogólnej Pana Ministra jest znane Panom oddawna. Stwierdzić musimy, że na czele Ministerstwa Spraw Zagranicznych stoi człowiek, który, jeśli chodzi o metody pracy, zdaje się nie ma żadnej metody, oprócz metody próżnowania, a co do zasadniczego planu to jego plan budzi jak najgłębszą nieufność.</u>
<u xml:id="u-12.47" who="#PThugutt">Stwierdzając to przekonanie, przechodzę dalej, nie zatrzymując się nad rzeczami, które we właściwym czasie będą musiały być zmienione. Gorszą rzeczą jest może sprawa szkół w Polsce. P. Minister Skarbu w przemówieniu swojem powiedział, że w Polsce zostało zredukowanych czterdzieści kilka tysięcy urzędników. Kiedy zapytaliśmy się o liczbę zredukowanych nauczycieli, powiedział, że o redukcji nauczycieli nie wie. Mogę p. Ministrowi podać do wiadomości, że w Polsce około 2.000 nauczycieli zostało zredukowanych. Bardzo wiele szkół jest zamkniętych, zamknięto wszelkie kredyty na otwarcie nowych szkół w Polsce, zamknięto także i zrujnowano zupełnie oświatę pozaszkolną. Na oświatę pozaszkolną przeznacza się sumę zaledwie trzy razy większą niż suma przeznaczona na łowiectwo reprezentacyjne i to tylko na instytucję centralną, jakbyśmy w Polsce nie mieli 2 milionów dzieci W wieku szkolnym, które nie chodzą do szkoły, i jakby wszyscy dorośli obywatele polscy umieli czytać i pisać. Zdaje mi się, że tego rodzaju oszczędności przypłacimy nie oczami z głowy, jak mówią Francuzi, ale życiem. System, praktykowany obecnie w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, musimy uważać za niesłychanie szkodliwy, a działalność p. Ministra Oświaty musimy uważać poprosi u za karygodną.</u>
<u xml:id="u-12.48" who="#PThugutt">Równocześnie ten sam p. Minister pozwala na przymuszanie gmin wiejskich do budowania zanadto zbytkownych budynków szkolnych, choć Polska dopiero może za jakie 25 lat sobie będzie mogła pozwolić na takie szkoły. Widziałem niedawno powiat, gdzie właśnie postawiono 4 szkoły gminne, co prawda niesłychanie szpetne, ale za to bardzo kosztowne, tak kosztowne, jakbyśmy byli narodem miliarderów. Wystarczy powiedzieć, że w jednym budynku szkolnym 4-oddziałowej szkoły znajdują się 4 sale do nauki, sala natryskowa, sala zajęć, sala rysunkowa, ale całe pierwsze piętro jest niezajęte przez nic, chociaż przy polskim stylu mansardowym możnaby je doskonale zużytkować, zaś dla sił nauczycielskich proponuje się wybudowanie 4 osobnych budynków. To są prawdziwe żarty z ludności, a stwierdzam, że to zostało dokonane na żądanie Ministerstwa Oświaty,...</u>
<u xml:id="u-12.49" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Na żądanie Nowickiego.)</u>
<u xml:id="u-12.50" who="#PThugutt">... ale Nowicki tego nie chce, on chce, żeby budowano dużo szkół, zaś jeden z Pańskich przyjaciół w Ministerstwie Oświaty chciałby, żeby te szkoły były luksusowe, bo chciałby się pochwalić przed cudzoziemcami lakierni pokazowemi budynkami szkolnemi. Pokażmy im raczej ilość!</u>
<u xml:id="u-12.51" who="#PThugutt">Ten system polityki prowadzonej w Ministerstwie Oświaty jest obliczony na blichtr i na szkodę oświaty, to też dotychczas nie jest to Ministerstwo Oświecenia, ale ministerstwo zaciemniania. Nie mówię już o tem, czego Pan Minister Oświecenia z niesłychanem bohaterstwem dokonał na kresach. Nadchodzi moment, kiedy o sprawach kresowych i o sprawach mniejszości mówi się bardzo dużo, a Rząd składa oświadczenia o zamiarze przystąpienia do sanacji tych stosunków. Ja przytoczę jedynie cyfry. Między okupacją niemiecką a Litwą środkową istniało szkół białoruskich dwieście kilkadziesiąt, półtora roku temu istniało 80, rok temu—40, obecnie zaś istnieje tylko 20, prawdopodobnie z nowym rokiem szkolnym nie będzie ani jednej. Po tem wszystkiem p. Minister Oświaty powiada: jestem gotów uwzględnić potrzeby te w najszerszej mierze. Ja te szkoły białoruskie widziałem na miejscu, to nie są szkoły rosyjskie. Otóż uważam to nie za grube nieporozumienie, nie za kpiny z ludności białoruskiej, ale za kpiny z interesów Państwa, uważam to za, robienie rzeczy, które się znajdą potem na Lidze Narodów, na forum międzynarodowem, i które są cytowane tam jako dowód kłamstwa Polski. Chciałbym, ażeby ministrowie i ludzie na wysokich urzędach przestali kłamać. Nie możemy oczekiwać od obecnego Pana Premiera daleko sięgającego programu w sprawie kresów i mniejszości. My ten program potrafimy sami postawić i bronić go, czy ma szanse przejścia czy nie. Uważamy jednak, że p. Premier powinien uznać w całej rozciągłości potrzebę ruszenia tych spraw z martwego punktu i postawić tę sprawę tak, ażeby przestała być europejskim skandalem. Z gorącem uznaniem witamy oświadczenie p. Premiera, ale prosimy, ażeby, chociażby poprzestając na programie minimalnym, postawił sobie za punkt honoru i to punkt nie nadający się do dyskusji, żeby raz nareszcie czegoś w tej dziedzinie dokonać i wyjść raz z błędnego koła dysput o rzeczach, w których się ani jednego kroku naprzód nie robi.</u>
<u xml:id="u-12.52" who="#PThugutt">A teraz kwestia pełnomocnictw. Nie jest ona ściśle związana z budżetem, a została przesądzona przez Wysoką Izbę przez odesłanie pełnomocnictw do Komisji Skarbowej, w której będą musiały ulec rzeczowemu traktowaniu. O ile sobie przypominam, pełnomocnictwa żądane przez Rząd poprzednio były zawarte w 8 czy 10 punktach, teraz jest ich już około 40; zdaje się, że około Nowego Roku Minister Skarbu zgłosi żądanie pełnomocnictw zawartych w jednym punkcie, to jest zniesienia Sejmu, To byłoby nawet dość modne w Polsce w tej chwili. Począwszy od Rządu, a skończywszy na byle chłystku, każdy ostrzy sobie zęby na Sejmie. Sejm ma niewątpliwie wiele grzechów na sumieniu, ale najgłówniejszym jego grzechem jest jego młodość, niedoświadczenie, nieumiejętność pracy może.</u>
<u xml:id="u-12.53" who="#komentarz">(Głos: Brak większości)</u>
<u xml:id="u-12.54" who="#PThugutt">Z wady młodości można się poprawić. Mając na względzie potrzeby Państwa, byłbym skłonny do jak najdalszych ustępstw, byłbym skłonny przekazać Rządowi to wszystko, czego Sejm nie potrafi szybko załatwić, gdybym był przeświadczony, że ten „niedołężny” zdaniem rządu Sejm odda te sprawy w ręce rozumnej, inteligentnej, patriotycznej, uczciwej i rutynowanej biurokracji. Ale niestety takiej biurokracji w Polsce jeszcze niema. Może kiedyś przyjdzie. Nie chcę nikogo o nic oskarżać. Ale twierdzę, że jeżeli Sejm załatwia źle swoje obowiązki, to projekty Rządu, które przychodzą do Sejmu i to stanowisko, które Rząd tu nieraz zajmuje, czy raczej ten brak stanowiska, budzą nieraz uśmiech politowania. Wydawałoby mi się, że może byłoby słusznem, żeby Rząd ograniczył się do tych rzeczy, które są niezbędnie potrzebne dla sanacji Skarbu, które są potrzebne ze względu na pośpiech działania, ale nie wkraczać w dziedzinę, która należy się Sejmowi i w której Rząd wcześniej, czy później musi się spotkać z należytą odprawą.</u>
<u xml:id="u-12.55" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i na ławach „Wyzwolenia”)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Wasyńczuk.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WicemarszałekSeyda">Wobec tego głos ma p. Dębski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Dyskusja budżetowa zazwyczaj bywa wielką rozprawą polityczną stronnictw sejmowych. Warunki w jakich się odbywa pierwsza debata nad budżetem Rzeczypospolitej, pozaparlamentarny charakter rządu, działającego na podstawie pełnomocnictw, oraz konieczność dalszej mobilizacji wszystkich sił państwowo-twórczych celem doprowadzenia do końca dzieła sanacji, opanowanie i przetrzymanie ciężkiego położenia gospodarczego, oto są warunki, dla których zagadnienia polityczne w obecnej dyskusji zeszły na plan drugi.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PDębski">Gabinet p. Premiera Grabskiego Sejm obdarzył dużem zaufaniem i poparciem, które są rzadkim udziałem gabinetów parlamentarnych wogóle, a w Polsce w szczególności, ale właśnie dlatego, że gabinet ten cieszył się zaufaniem i poparciem, a specjalnie osoba p. Premiera — mamy moralne prawo i obowiązek zająć stanowisko szczerej i rzeczowej krytyki wobec programu Rządu, którego budżet i akcja sanacyjna nie są jedyną częścią, ale tylko jedną. Sądzę, że jest naszym obowiązkiem wydobyć na jaw te krzyczące wymogi życia, które, o ile nie będą zaspokojone, według naszego najgłębszego przekonania, mogą nie tylko utrudnić, ale zniszczyć rozpoczęte z tak wielkim nakładem sił i ofiar dzieło sanacji.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PDębski">Zasadę, na której Rząd oparł naprawę finansów i równowagę budżetową, zasadę liczenia na własne siły, uznajemy całkowicie, doceniamy jej znaczenie polityczne, gospodarcze i wychowawcze, ale pod jednym warunkiem zasada ta nie zawiedzie, t. j. o ile siły materialne i moralne społeczeństwa nie będą wyczerpane, pod jednym względem powtarzam, bo sanacja Skarbu, równowaga budżetowa nie są same w sobie celem, ale środkami, które mają ułatwić rozwój życia gospodarczego w Państwie, wzmóc jego potęgę gospodarczą i polityczną i pozwolić na rozwój dobrobytu szerokich mas społeczeństwa, W tem znaczeniu sądzę, że sanacja Skarbu powinna i musi nie niszczyć sił gospodarczych Państwa, powinna i musi nie niszczyć zdolności płatniczej podatników.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PDębski">Niestety, według naszego obiektywnego poglądu, na który chcemy się zdobyć, o ile tylko nas stać wobec ciężkiego położenia, stwierdzić musimy, że jedna z gałęzi wytwórczości krajowej, mianowicie wieś jako płatnik jest wyczerpana. Przyczyny tego leżą w dotychczasowej polityce gospodarczej i systemie, jaki był stosowany do wsi. Oczywiście przyczyny tego leżą głębiej, sięgają i do poprzedniego Sejmu i wielu z poprzednich rządów. Nieprawdą jest. Wysoki Sejmie, że my nie mamy polityki gospodarczej. Dość jest przejrzeć całe nasze ustawodawstwo, wszystkie nakazy, rozporządzenia i zakazy, dość jest przejrzeć prasę, która urabia opinię czynników sejmowych i rządowych, ażeby stwierdzić, że w Polsce konsekwentnie rozwijał się program gospodarczy, który był obliczony na rozwój życia gospodarczego, ale kosztem wsi.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Przyczyny leżą jeszcze głębiej. Praca w Konstytucji naszej została podniesiona na to stanowisko, jakie jej słusznie się należy. Praca jest źródłem bogactwa i potęgi narodu, praca i kwest ja robotnicza, znalazły nawet swoje rozwiązanie w międzynarodowem ustawodawstwie, znalazły instytucje międzynarodowe, które stoją na straży praw robotnika i kwestj robotniczej. Ale jeżeli chodzi o pracę na własnym warsztacie, to nie pierwiastek tej pracy, pracy w pocie czoła, decyduje o ustosunkowaniu się opinii, ale pierwiastek posiadania, pierwiastek prywatnej własności, tego warsztatu, który sam przez się nie wytwarza bogactwa. To, co nasza Konstytucja uświęciła, tego my się domagać musimy. Ideałem naszego życia gospodarczego jest praca na własnych warsztatach, których pomnożenie Konstytucja i ustawodawstwo rolne zagwarantowało, i my tego szacunku dla pracy na własnym warsztacie ziemi, czy rękodzielniczym od opinii musimy się domagać.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PDębski">Powiedziałem, że przyczyny tej polityki leżą głęboko, ale trzeba było dopiero kryzysu w przemyśle i zastoju w handlu, żeby opinia społeczna i czynniki rządowe zwróciły uwagę na to, że wieś jest największym konsumentem, żeby się zaniepokoiły ograniczeniem potrzeb przez wieś. Jakże, Wysoki Sejmie, niedawno jeszcze byliśmy świadkami tego, iż fakt, że po wojnie wieś, rozszerzyła swoje potrzeby, że wieś szła do miasta nie tylko po naftę i sól, wywoływał objawy zgorszenia, stanowił program stronnictw politycznych i był uzasadnieniem systemu prześladowania wsi. Jeżeli p. Premier w swojem przemówieniu zaznaczył, że okres obecny, ciężkie położenie gospodarcze, nie może być okresem rozegrania walki politycznej z obozem robotniczym, to sądzę, że mamy prawo domagać się, aby okres ten nie był okresem zniszczenia wszystkich aspiracji ludzkich na wsi, żeby nie był okresem pauperyzacji wsi, żeby nie był okresem, który w masach już nie do Rządu, ale do Państwa zaszczepia niewiarę, Przecież Polska nie chce, żeby wieś doszła do tego stanu, w jakim się znajduje w Rosji To wyczerpanie podatnika wiejskiego nie jest dziś w pełni zrozumiane i doceniane. Panuje opinia do dnia dzisiejszego, że rolnik, a zwłaszcza drobny, na wojnie wzbogacił się. Prawdą jest, że rolnik mimo zniszczenia wojenne, mimo systemów rekwizycji i kontygentu, mimo tej polityki prześladowania, jaka była stosowana do niego, oszczędza. Trzeba znać wieś i chłopa polskiego, aby ocenić, w jaki sposób, jak wielkiemi ograniczeniami doszedł do oszczędzenia pieniędzy i pomnożył swój inwentarz drogą dokupu i dochowania się. Co się stało z oszczędzanemi pieniędzmi, wiemy ze sprawozdania referenta Komisji Budżetowej. Jeżeli przeszło na 3 mil jardy złotych obliczono podatek inflacyjny, jaki zapłaciła Polska od r. 1919 do 1924, to, proszę Panów, nie potrzeba chyba tego udowadniać, że ¾ tego podatku zapłaciła wieś. Chyba nikt nie będzie bronił tezy, że podatek ten zapłacił przemysł i handel, że zapłaciły go warstwy, które żyją z pracy rąk czy z otrzymywanych pensji. W istocie i one zapłaciły, ale w ściśle określonym czasie. Robotnik czy inteligent pracujący, który otrzymywał pensję miesięcznie, dwutygodniowo, czy tygodniowo, tylko w tym okresie płacił podatek inflacyjny, Wieś, chłop polski, który nie potrafił uciekać od pieniądza, który miał do niego większe zaufanie, zapłacił największy podatek inflacyjny, Co się stało z innemi oszczędnościami, z dobytkiem, inwentarzem, który rzeczywiście wieś pomnożyła po wojnie, wiemy ze sprawozdania p. Premiera, który, niestety, znalazł dane, żeby powiedzieć, że wwóz bydła rumuńskiego do Polski jest usprawiedliwiony drożyzną bydła w Polsce, ale który te same zasady w zastosowaniu do przemysłu dopiero poddaje do rozważenia.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PDębski">Jeżeli się mówi o różnicy cen, która istnieje między artykułami rolniczemi i przemysłowemi, to pod tym względem nawet dane Głównego Urzędu Statystycznego nie przedstawiają realnej wartości, ponieważ Główny Urząd Statystyczny opiera się na cenach giełdy warszawskiej czy poznańskiej, a jest stwierdzone, że na prowincji, na wsi cena zboża jest o 30 lub 40% niższą od tej, którą się notuje na giełdzie. Jeżeli towary przemysłowe, za które płaci rolnik, są również droższe od cen, wykazanych przez Główny Urząd Statystyczny, bo to są ceny hurtowe, to widzimy, że różnica cen towarów przemysłowych i produktów rolnych jest jeszcze większa.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PDębski">Gdy jest mowa o wyczerpaniu podatników wiejskich, powszechną jest opinia, że wieś nie płaci podatków w takiej mierze, jak przed wojną. Niestety niema cyfr urzędowych, na podstawie jednak obliczeń, które sam zrobiłem i które znalazłem w referacie p. posła Zdziechowskiego, mogę już dziś twierdzić, że gdy chodzi o Kongresówkę, to podatków samorządowych i państwowych w porównaniu do ilości podatków przedwojennych dziś wieś płaci więcej o 60%. Oczywiście biorę te ceny w stosunku do cen zboża, być może, że w cyfrach absolutnych, w złocie te podatki nie są wyższe, ale w stosunku do zboża, do ilości korców czy kilogramów zboża, które chłop z każdej morgi musi zapłacić, te podatki są o 60% większe. To są przyczyny, dla których dzisiaj wieś już jest wyczerpanym podatnikiem i staje się coraz mniejszym konsumentem.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PDębski">Ale jeżeli gdzie były błędy i o co mamy pretensje do Rządu, który bez wątpienia działał w najlepszej wierze, bo ma olbrzymie trudności, to o to, że zmarnowano dobrą koniunkturę gospodarczą. Lata dobrej koniunktury gospodarczej dla rolnictwa dawno się skończyły. Ten ostatni rok wielkiego urodzaju, w którym wyhodowano dużo bydła i trzody, ten rok został przez nas zmarnowany. Cóż z tego, że granice są teraz otwarte, jeżeli zbytu w tej chwili już niema, a jeszcze parę miesięcy temu ta koniunktura wyglądała zupełnie inaczej. Zmarnowaliśmy to, co jest własnością narodu, i nie potrafiliśmy tego spieniężyć.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PDębski">Wielki cel przyświeca p. Premierowi, cel utrzymania wartości pieniądza naszego. Obok tego chce p. Premier dostarczyć taniego chleba ludności. Szlachetna ambicja, Panie Premierze, ale niespełniona chociażby dlatego, że między aspiracjami i chęciami Rządu a ofiarnością rolnika, oddającego poniżej kosztów produkcji swoje zboże, stanął ktoś trzeci — przyszedł pośrednik, przyszła lichwa kredytowa, która zjadła te ofiary i w rezultacie mamy oświadczenie grup robotniczych, że ceny bynajmniej nie spadły, że one są utrzymane, że nawet wykazują pewną tendencję do podnoszenia się.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PDębski">Proszę Panów, zwracamy się do Rządu z apelem i z żądaniem, zwracamy się otwarcie, że wieś nie jest dziś zdolna swojemi siłami zarówno pod względem finansowym, jak i organizacyjnym, opanować drożyzny pośrednictwa bez pomocy, co leży nie tylko w interesie wsi, ale także w interesie Państwa i miast, bo zmniejszenie tego pośrednictwa, to jest albo powiększenie zdolności konsumcyjnej wsi i zdolności płatniczej, albo też obniżenie kosztów tych artykułów. Więc to jest zagadnienie państwowe i zagadnienie obchodzące miasta i nie ukrywając tego, że wieś jest rozbita gospodarczo i nie potrafi obyć się w tej chwili bez planowej, zdecydowanej i zorganizowanej pomocy Rządu, będziemy się od Rządu domagać tej pomocy. To są te kredyty gospodarcze, co do których bynajmniej nie chcemy się domagać, aby były dawane kosztem Skarbu, czy kosztem wartości naszego pieniądza, ale już moi przedmówcy wykazali, że Rząd ma do rozporządzenia takie środki, ma tyle instytucji, za pomocą których może regulować nasze życie gospodarcze, że możemy i powinniśmy się spodziewać od Rządu wydatnej pomocy.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PDębski">To zubożenie wsi odbija się i na innej dziedzinie, związanej ściśle z położeniem gospodarczem wsi, mianowicie odbija się na reformie rolnej. Wówczas, musimy to powiedzieć otwarcie, kiedy drobny rolnik posiadał oszczędności, które pozwoliłyby Państwu niewielkim kosztem pomóc mu, żeby z karłowatego gospodarstwa stworzył samodzielny warsztat pracy, wówczas Państwo ustawami rolnemi, które zostały nazwane ustawami o ochronie wielkiej własności, uniemożliwiło tę akcję. Mimo efektywnej bezczynności Ministerstwa Reform Rolnych jest wiele ziemi zaofiarowanej, ale istotnie niema jej kto kupować. Otóż przed tem zagadnieniem uciec nie możemy, ani zasłaniać się sanacją Skarbu. To zagadnienie pierwszorzędnego znaczenia państwowego i gospodarczego musi być rozwiązane. Jak długo w Polsce ta sprawa nie tylko ustawowo, ale definitywnie nie zostanie wprowadzona w życie, dopóty z kwestii reformy rolnej będzie robiona kwest ja intryg politycznych i parlamentarnych i haseł wyborczych.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PDębski">Oceniamy w całej pełni doniosłość utrzymania wartości pieniądza, jest to zdobycz wielka, którą ocenić potrafimy i w obronie wartości tego pieniądza Rząd może liczyć na całkowite nasze poparcie, ale my do Rządu przychodzimy jak powiedziałem, nie po ofiary, któreby dawał kosztem Skarbu, czy kosztem wartości pieniądza, lecz z żądaniem zniesienia wszelkich wyjątkowych praw w stosunku do rolnictwa, przychodzimy z żądaniem planowej akcji, któraby rozpięcie cen doprowadziła do takiego poziomu, w którym możliwy byłby rozwój produkcji rolnej. Tutaj dotknę przedewszystkiem sprawy przemysłu, o którym chcę parę słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PDębski">Przychodzimy również do Rządu domagając się dalszej i konsekwentnej oszczędności. Tak jest, ale niech ona nie będzie mechaniczną, niech przenika metodę i sposób organizowania pracy, niech będzie tak bezwzględna, jak bezwzględny jest dziś urzędnik skarbowy, który wyciąga ostatnią poduszkę, ostatnią krowę na podatek, niech będzie tak bezwzględna i nie liczy się z żadnym naciskiem skądkolwiekby pochodził.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PDębski">Gdy mowa o tych żądaniach, czy postulatach w stosunku do Rządu, musimy również prosić p. Premiera, jako Ministra Skarbu, aby uznając całkowicie konieczność przyzwyczajania społeczeństwa do płacenia podatków, uznając konieczność rozkładania tych podatków na wszystkie warstwy, zwrócić jednak uwagę na niesłychany fiskalizm, który się u nas rozwinął. Nie wiem, jak należy tłomaczyć sobie tę gorliwość urzędników. Opowiadają mi o rozmaitych okólnikach, które rzekomo z Ministerstwa Skarbu wychodzą, a które zachęcają do tej gorliwej pracy, że obiecują nagrody, że o tyle pensje urzędników będą podwyższone, o ile podatki będą ściągnięte. Może być, że i na tę drogę trzeba było wejść, ażeby zachęcić aparat skarbowy do sprawnego działania. Ale to, co zaczyna się dziać, jest niebezpiecznym fiskalizmem, który staje się dokuczliwym, który doprowadza ludzi do rozpaczy. Nie tranzakcje paskarskie, ale działy rodzinne z przed dwóch, trzech laty, przy których chłop nie umiałby nawet ukrywać ceny, bałby się tego, dzisiaj są ponownie wyciągane, szacowane i każę się, płacić setki franków dlatego, że przyszła nowa komisja i zrobiła nowe oszacowanie. A co się dzieje przy podatku spadkowym, podatku od przewłaszczenia, który nie daje, jak powiedział p. Minister Skarbu, wielkich rezultatów, o tem mówią te liczne skargi, któremi prawdopodobnie i Ministerstwo i kluby sejmowe są przepełnione.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PDębski">Jeżeli wszystkie czynniki gospodarcze skarżą się na to, że życie gospodarcze nie znosi niespodzianek, że podatnik musi wiedzieć na pewien czas naprzód co go czeka, to ta zasada już bez żadnych zastrzeżeń musi być stosowana do wsi, boć przecież trzeba zrozumieć, że chłop nie może ani znaleźć kredytu, ani tyle zorientować się w stosunkach i niema tych stosunków, żeby się przystosował doi podatku, który na niego spadnie w ciągu 2–3 tygodni. Jeżeli nawet podniesienie podatku gruntowego było koniecznością, to o tem chłop musiałby wiedzieć. Skutki tego że nie wie są, że wieś zapłacić nie może i że p. Minister musi się zgodzić na odroczenie.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#komentarz">(Minister Skarbu Grabski: Zapłacili przeszło 50%.)</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#PDębski">To więc jest dowodem, że nieprawdą jest, jakoby chłop nie chciał płacić podatków, że rzeczywiście ci, którzy mają, podatki płacą, ale drugie 50% to jest już duża masa chłopów, którzy w tym terminie nie mogą płacić. Podkreślam jeszcze, że jakkolwiek w pełnomocnictwach Rządu, jakie wystosował pan Premier do Sejmu, niema mowy o podnoszeniu podatków, to jednak uregulowanie tych rzeczy, ujednostajnienie systemu podatkowego, uporządkowanie gospodarki samorządowej jest w dalszym ciągu krzyczącą potrzebą, której wieś się domaga słusznie od Rządu, Powiedziałem, że obowiązkiem Rządu będzie prowadzić taką politykę, któraby doprowadziła do zbliżenia cen pomiędzy artykułami żywnościowemi i artykułami przemysłowemi. Nasz stosunek do przemysłu jest jasny. Proszę Panów, chcemy w nim widzieć gałąź gospodarstwa narodowego, chcemy w nim widzieć siłę i bezpieczeństwo Państwa, ale przypatrując się rozwojowi naszego przemysłu, musimy mieć do niego jeśli nie pewne uprzedzenia, to pewne zastrzeżenia.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#PDębski">Przemysł nasz dotychczas rozwijał się w warunkach nienormalnych. Korzystał on z wielorakich premii w postaci kredytów, w postaci taniego robotnika, w postaci niskich taryf kolejowych, w postaci żadnych prawie podatków. I oto przemysł przystosował się do tych warunków, tak potrafił ukryć zyski i dochody, że dziś przychodzi z jednem tylko domaganiem: dajcie kredytu! Kwest ja kredytu została dostatecznie wyjaśnioną. Oczywiście z punktu widzenia życia naszego gospodarczego, przychylić się musimy do tych, którzy domagają się naturalnego, a nie sztucznego wzmocnienia obiegu pieniężnego i potanienia kredytu. Pod tym względem Rząd musi dać pierwszy przykład, obniżając kredyt w bankach pozostających pod jego wpływem, czy kierunkiem, jak Bank Polski lub Bank Gospodarstwa Krajowego, lub w tych, o których tu była mowa, a z drugiej strony nie można pozwolić na to, aby przemysł przystosował się do nienormalnych warunków dzisiejszych. Rozumiemy ciężkie położenie Rządu i stoimy w jego obronie, że przemysł, który oświadcza Rządowi, że nie wypuści towarów, dopóki nie dostanie kredytów, musi być złamany. To leży w interesie dalszego ustosunkowania się Państwa do przemysłu w Polsce. Same pieniądze nie wystarczą. Rosja sowiecka w r. 1923 włożyła 500.000.000 rb. złotych w podniesienie przemysłu, lecz kryzysu gospodarczego, który w r. 1923 przyjął rozmiary katastrofalne, do dnia dzisiejszego nie opanowała Mimo wyłożenia tej olbrzymiej sumy pieniędzy nie opanowało się kryzysu dlatego, że się nie uporządkowało innych dziedzin życia.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(P. Diamand: Panu się wydaje, że Polska a Rosja to to samo.)</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#PDębski">Nie, ale właśnie nie chlałbym, ażebyśmy doszli do stosunków takich, jakie są w Rosji.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#komentarz">(P. Diamand: Ale co za porównanie?)</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#PDębski">Pieniędzmi i kredytem ułatwionym nie zmieni się tego rozpięcia cen, jakie istnieją między towarami przemysłowemi i produktami rolniczemi. Domaganie się nasze zniesienia ceł na wyroby przemysłowe — sądzę, że będzie jednym ze środków, który zmusi do opamiętania się czynniki przemysłowe i do rzucenia na rynek po niższych cenach towarów, które dziś leżą w ogromnych ilościach.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#PDębski">Sprawy gospodarcze, związane z sanacją Skarbu pochłaniają opinię naszą i nie tylko opinię społeczną, ale i opinię Sejmu i czynników rządowych całkowicie. Tem tylko należy tłumaczyć, że w drugiej dziedzinie życia, dziedzinie polityki zagranicznej, opinia nasza przechodzi do porządku nad tem wszystkiem, co się wokoło nas dzieje. Można to wyrozumieć, ale jest najwyższy czas, abyśmy niezależnie od pracy Rządu i Sejmu nad sanacją Skarbu zwrócili uwagę i na tę bardzo ważną dziedzinę naszego życia narodowego, Tych zmian, które zachodzą w życiu międzynarodowem, niestety, niczem nie powstrzymamy. Opinia naszego społeczeństwa zbyt bierna tkwi w formach z roku 1918 czy 1920, podczas gdy gromadzą się siły coraz potężniejsze, które pracują nad tem, aby zniszczyć te formy, podczas gdy od chwili zawarcia traktatów pokojowych i zakończenia wojny wiele się na świecie zmieniło. Oczywiście stan położenia międzynarodowego określają dziś i określać jeszcze będą stosunki francusko-angielskie na tle odszkodowań, na tle wykonywania Traktatu Wersalskiego przez Niemców.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#PDębski">Otóż z zadowoleniem trzeba stwierdzić, że w ostatnich czasach opinia tych dwóch narodów i raport komisji rzeczoznawców ujednostajniają się i dziś przynajmniej dwie rzeczy są pewne: jedna, że Niemcy mogą zapłacić i druga, że Niemcy powinni zapłacić.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#PDębski">Prezes nowej izby francuskiej, otwierając ją, oświadczył, że dziś nikt z dobrą wiarą nie może twierdzić jakoby Francja czego innego pragnęła ponad pokój i sprawiedliwe zadośćuczynienie za wyrządzone straty. Dziś już nędza fabrykowana przez Niemcy, grożenie światu imperializmem francuskim, sądzę, że popłacać nie będzie. Nowy prezes izby francuskiej oświadczył również, że złudom, ani utopjom Francja nie myśli poświęcać swoich sprawiedliwych żądań, poświęcać tego, co odebrała w wojnie światowej. Prawda, że w przemówieniu nowego prezesa Izby francuskiej jest wiele wiary w tę siłę pokojową, która wszędzie się rozwija. Polsce nie wolno tej wiary w demokrację zachodu zabijać. Polsce nie wolno nie współdziałać czynnie w dziele utrwalenia pokoju, ale w myśl tych samych zasad, o których mówił nowy prezes francuskiej Izby, Polsce nie wolno jest u top ją czy złudzeniem zasłaniać oczu na rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#PDębski">Jeżeli demokracje zachodu słusznie chcą na nowych siłach, które po wojnie we wszystkich społeczeństwach się ujawniły, na demokracji oprzeć nowy porządek rzeczy, to te demokracje wraz z naszą z trwogą muszą patrzeć na to, co jest w Rosji i w Niemczech.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#PDębski">Jeżeli zapytałbym się socjalisty francuskiego czy angielskiego, czy ma wiarę, że Niemcy po wojnie zdemokratyzowały się, to otrzymałbym napewno odpowiedź taką, jaką dał socjalista austriacki Austerlitz, który powiedział, że demokracje, to nie są instytucje, to jest stan umysłowy i psychika społeczeństwa i pod tym względem Niemcy nie ulegną zmianie.</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#PDębski">Nie potrzebuję mówić, co jest w Rosji. Jeżeli demokracja zachodu wspólnie z młodą demokracją Polski chcą budować nowy porządek rzeczy, to musi jednak przypatrzeć się temu, co się dzieje w Rosji.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#PDębski">Co się w Rosji pod tym względem zmieniło? Zmienili się ludzie, system pozostał ten sam, klasa rządząca i rządzona istnieje w dalszym ciągu, istnieje dalej autokratyzm, pojęcie wolności człowieka jest zredukowane do pojęcia wolności komunisty o tyle, o ile nie jest w opozycji do przyjętego kursu partii komunistycznej.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#PDębski">Zwracając uwagę na rozwój demokracji w Rosji czy Niemczech, musimy mieć duże zastrzeżenia i podnieść głos ostrzeżenia, nie zabijając wiary demokracji francuskiej czy angielskiej.</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#komentarz">(Głos: Nas zatrważa narodowa demokracja)</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#PDębski">Bez wątpienia widzimy po wojnie prądy, które zdążają do umiędzynarodowienia szeregu zagadnień, czy to sprawa robotnicza, czy to kwest ja odszkodowań, czy kwest ja mniejszości narodowych, czy kwest ja bezpieczeństwa. O ile w tamtych sprawach nie jesteśmy bezpośrednio zainteresowani, o tyle sprawa ostatnia staje przed Polską w całej swojej nagości. Uciec od niej nie możemy, tak jest, ale nie możemy również zdobyć się na zbyt prostolinijną odpowiedź: tak albo nie. Nawiązując do tego co powiedziałem o stosunkach w Rosji i w Niemczech, powiedzmy, że Niemcy, którzy potrafią liczyć i mierzyć, do tych zobowiązań międzynarodowych, do tego faktu bezpieczeństwa wzajemnego będą musiały się dostosować, ale zapytam się Panów, czy w dzisiejszym stanie rzeczy jest siła, któraby Polskę zabezpieczyła i zagwarantowała niespodzianki, które mogą przyjść od wschodu?</u>
<u xml:id="u-14.35" who="#komentarz">(P. Diamand: Własna polityka!)</u>
<u xml:id="u-14.36" who="#PDębski">Czy demokracje zachodu będą mogły dać nam te gwarancje,...</u>
<u xml:id="u-14.37" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To zależy od nas.)</u>
<u xml:id="u-14.38" who="#PDębski">...czy będą mogły na tyle pod względem gospodarczym odbudować i opanować Rosję, aby przestała być tym rewolwerem, wymierzonym w kierunku Europy?</u>
<u xml:id="u-14.39" who="#PDębski">Proszę Panów, od tych zagadnień, które stoją przed nami, uciec się nie da, trzeba je rozwiązać, i słusznie powiedział p. prezes Barlicki, że biernym być nie można, ale nie można również zbyt prostolinijnie ich rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-14.40" who="#komentarz">(P. Diamand przerywa)</u>
<u xml:id="u-14.41" who="#PDębski">Jeżeli p. poseł Diamand uważa, że na to zagadnienie można odpowiedzieć wprost: tak albo nie, to pozostawiam to ocenie Panów.</u>
<u xml:id="u-14.42" who="#PDębski">Do tych zagadnień należy również sprawa mniejszości narodowych, która bez wątpienia jest zagadnieniem, o którem i Liga Narodów i inne państwa mają pewne moralne prawo do zabierania głosu, ale przedewszystkiem my mamy prawo i obowiązek zabrać głos. Mimo, iż wiele jeszcze innych dziedzin życia nie jest uporządkowanych dlatego, że się odbywa sanacja Skarbu, że kwest ja samorządu czy reformy rolnej jest odkładania, Rząd zabrał się do uporządkowania stosunków na Kresach...</u>
<u xml:id="u-14.43" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości narodowych. Głos na lewicy: Antypaństwową politykę Rząd tam prowadzi, tamtejsi urzędnicy.)</u>
<u xml:id="u-14.44" who="#PDębski">... i chce stworzyć takie warunki, przy których ludność wszystkich wyznań i wszystkich narodowości Rzeczypospolitej Polskiej była rzeczywiście równouprawniona...</u>
<u xml:id="u-14.45" who="#komentarz">(Głos: Zabieranie cerkwi.)</u>
<u xml:id="u-14.46" who="#PDębski">... i czuła, że nie Liga Narodów, nie międzynarodowe zobowiązania, ale Państwo Polskie te zagadnienia rozwiązuje samo.</u>
<u xml:id="u-14.47" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Owszem, brawo)</u>
<u xml:id="u-14.48" who="#PDębski">Ale, proszę Panów, jeżeli nawet te instytucje, o których wspomniałem, mają pewne podstawy do zajmowania się tą kwestią, to o jednej rzeczy zapomniano — nie jest to moją myślą, wyczytałem to w broszurze, w jednym ze sprawozdań z Kongresu Unii Międzyparlamentarnej, na którym były omawiane stosunki mniejszości narodowościowych w Czechosłowacji — podniesiono tam zagadnienie, które przed nami i przed większością narodów stoi, mianowicie sprawa lojalności mniejszości wobec większości.</u>
<u xml:id="u-14.49" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Wrzawa. Różne okrzyki na ławach mniejszości)</u>
<u xml:id="u-14.50" who="#PDębski">Tego zagadnienia my się dotknąć musimy.</u>
<u xml:id="u-14.51" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki na ławach mniejszości)</u>
<u xml:id="u-14.52" who="#PDębski">Druga rzecz, proszę Panów, że my nie pozwolimy sobie z tej kwestj i zrobić atutu walki politycznej Rosji sowieckiej czy Niemiec.</u>
<u xml:id="u-14.53" who="#komentarz">(Na prawicy brawa)</u>
<u xml:id="u-14.54" who="#PDębski">To jest kwest ja nasza, a nie kwest ja, którą na wzór carowej Katarzyny chciałby obecny rząd rosyjski prowadzić.</u>
<u xml:id="u-14.55" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-14.56" who="#PDębski">Przechodzę do omówienia stosunku Sejmu i Rządu. Jesteśmy tem stronnictwem, które ma odwagę powiedzieć, że istnieją braki w naszem życiu parlamentarnem, które nawet samej istocie parlamentaryzmu w Polsce zaprzeczają i rozwój demokratyzmu w Polsce utrudniają. Dlatego też kwestia rewizji Konstytucji, rewizja ordynacji wyborczej jest dla nas kwestią stojącą na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-14.57" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-14.58" who="#PDębski">Dziwna rzecz, że poruszenie tej sprawy wywołało zdziwienie na ławach tego klubu, to jest Wyzwolenia, o którym wiem, że przy uchwalaniu Konstytucji zajmował inne stanowisko co do praw Prezydenta Rzeczypospolitej, wzmocnienia jego władzy. Panowie jako klub Wyzwolenia, ja wówczas do niego należałem, stali na stanowisku innem, niż to Konstytucja teraz przewiduje. I dlatego my za temi hasłami pójdziemy. Ale, proszę Panów, uważamy, że mimo wszystko Rząd pozaparlamentarny, o którym powiedziałem na początku, że cieszy się dużem zaufaniem i poparciem Sejmu, musi jednakże w stosunkach swoich z Sejmem być nadzwyczaj ostrożny. Co rozumiem przez to? Rozumiem lojalny stosunek Rządu i Sejmu. Bynajmniej nie chcę tego, żeby Rząd pozaparlamentarny stał się jakąś igraszką w ręku poszczególnych stronnictw, a te stronnictwa, aby uprawiały względem Rządu czy poszczególnych jego resortów politykę wymuszania. Chcemy, aby Rząd miał program i aby stronnictwa do tego programu się ustosunkowały. Ale z drugiej strony — powtarzam raz jeszcze — nie chcemy, aby pewne rozdźwięki, które się ujawniły już w dzisiejszej dyskusji u mówców różnych obozów, zarówno z prawej strony jak z centrum i lewicy, istniały dalej, bo one nie idą na korzyść Rządu, ani na korzyść jakiejś, zmiany ustroju W Polsce, tylko na korzyść żywiołów anarchistycznych, które wyzyskują je już dziś, ażeby w masach zaufanie do Państwa Polskiego, do tego ustroju, jaki istnieje, podkopać. Pod tym kątem widzenia oceniając ciężkie położenie, jakie istotnie przeżywamy, widząc konieczność współpracy wszystkich czynników państwowo-twórczych w dokończeniu dzieła i opanowaniu sytuacji gospodarczej, pod tym kątem widzenia również rozpatrywać będziemy w komisji i na plenum pełnomocnictwa rządowe.</u>
<u xml:id="u-14.59" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Dubanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! Sprawozdanie p. Prezesa Komisji Budżetowej i generalnego referenta daje wyraz uznaniu Sejmu i całego kraju dla p. Premiera Grabskiego za jego skuteczną pracę nad uzdrowieniem waluty.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PDubanowicz">Pozatem, jeżeli mam streścić to sprawozdanie, to streścić się ono da zdaniem, że równowaga budżetu Państwa jest zależną od równowagi życia gospodarczego, że więc równowaga naszego budżetu państwowego będzie rzeczywiście utrzymana, jeżeli życie gospodarcze wyjdzie zwycięsko z obecnego przesilenia i uzyska utraconą równowagę.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PDubanowicz">Zapatrywanie powyższe nie powinno dla nikogo stanowić niespodzianki. Pomijając tu powszechnie znane wyniki nauki, mieliśmy w ostatnich czasach niejednokrotnie sposobność zaznajomienia się w tym względzie z opinią najznakomitszych współczesnych znawców polityki finansowej świata, którzy w sposób jasny, niedwuznaczny, jednomyślnie na finansowych konferencjach międzynarodowych wypowiedzieli się w tym samym duchu. Przypomnij my sobie uchwały Konferencji Brukselskiej i Genueńskiej. Zaraz na pierwszem miejscu czytamy w uchwałach brukselskich, że w pierwszem zarządzeniem rządów powinno być uświadomienie opinii publicznej co do rzeczywistej sytuacji. Należy w szczególności przekonać opinię publiczną o konieczności przeprowadzenia zdrowych finansów, jeżeli się chce urzeczywistnić szeroką politykę reform socjalnych, których się świat domaga.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PDubanowicz">Zaraz w drugim punkcie uchwał tejże konferencji czytamy, że „.należy przedewszystkiem zwrócić uwagę ogółu na fakt, że zmniejszenie cen i przeprowadzenie dobrobytu zależą od powiększenia produkcji”.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PDubanowicz">Zaś w rozdziale 4-tym uchwał brukselskich znajdujemy bardzo silnie podkreślone zdanie o konieczności współpracy dla celów przeprowadzenia równowagi skarbowej wszystkich klas społecznych.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PDubanowicz">Co do przemysłu czytamy tam w szczególności, iż „powinien być zorganizowany w sposób, ażeby robotnicy byli zachęcani do dostarczenia maksymalnej wydajnością co jedynie umożliwi stworzenie warunków życiowych, jakie każde państwo czuje się zobowiązanem zapewnić ludności”.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PDubanowicz">Na koniec w uchwałach Konferencji Genueńskiej w kwestii polityki podatkowej czytamy, co następuje, w p. 7: „Równowaga budżetowa wymaga odpowiedniego opodatkowania, lecz jeżeli wydatki państwowe są tak wielkie, że pokrycie ich wymaga opodatkowania przewyższającego zdolność kraju, to takowe może również wywołać inflację”.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#PDubanowicz">Zapatrywanie to, Wysoki Sejmie, o potrzebie oparcia sanacji Skarbu o zdrowie i równowagę gospodarczego życia kraju, dało się już słyszeć niejednokrotnie i z tej trybuny, Przypomnę, że nie dawniej jak dnia 28 marca 1922 r., a zatem jeszcze przed Konferencją Genueńską i przed opublikowaniem jej wyników, słyszeliśmy w expose ówczesnego Ministra Skarbu, prof. Michalskiego, zdanie następujące: „Kardynalnym warunkiem powodzenia reformy waluty jest osiągnięcie trwałej równowagi budżetu. Zasadniczym zaś i trwałym warunkiem równowagi budżetowej jest równowaga gospodarcza kraju”, A w innem miejscu: „Podłożem równowagi budżetowej jest równowaga gospodarcza kraju. Organizm gospodarstwa społecznego musi być zdrowy, inaczej równowaga budżetowa zawiśnie w powietrzu i oprze się na piasku. Wszak można wskazać niektóre państwa, którym w pewnych okresach udawało się zbliżyć a nawet osiągnąć równowagę budżetową, w następnych nieraz, o ile jednocześnie nie poprawiła się sytuacja gospodarcza kraju, zmuszone były przystąpić do dalszego druku pieniądza papierowego. Chcąc, by poprawa była skuteczną, powinno się dotrzeć do źródła zła”.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PDubanowicz">W tem przekonaniu, Wysoka Izbo, że w równowadze życia gospodarczego jest punkt ciężkości całej naszej sanacji finansowo-gospodarczej kraju, występowaliśmy niejednokrotnie z ostrzeżeniem, że nasze życie gospodarcze weszło na równię pochyłą i że muszą być podjęte środki i to bardzo poważne i stanowcze środki, któreby pozwoliły na przywrócenie nieistniejącej już u nas, niestety, oddawna pod tym względem równowagi.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#PDubanowicz">Ażeby uprzytomnić w tej chwili jak najżywiej położenie nasze, położenie Polski pod względem finansowo-gospodarczym, pozwolą panowie, że wskażę na położenie gospodarcze, w jakim znajduje się obecnie nasz sąsiad, Sowiecka Rosja. Słyszałem wprawdzie w czasie mowy p. Dębskiego sprzeciw ze strony p. posła Diamanda przeciwko powoływaniu się na stosunki rosyjskie, sądzę jednak, że przykłady są dobre tak dodatnie jak i ujemne. Z jednych trzeba się uczyć, jak należy gospodarować, z innych należy się uczyć, jak gospodarować nie wolno. Zwracam uwagę, że daty, na których się opieram, zostały niedawno ogłoszone przez wydawnictwa rosyjskie, w szczególności przez pismo „Ekonomiczeskaja Żizń”, doznały zaś niedawno, bo w lutowym zeszycie „Revue de deuks Mondes” znakomitego opracowania takiego znawcy stosunków rosyjskich, jakim był minister rosyjskich finansów, Kokowcew.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#PDubanowicz">Głównym tedy faktem, który się narzuca przy obserwowaniu stosunków gospodarczych w Rosji, jest niezmierne obciążenie podatkowe ludności wiejskiej. Proszę Panów, podatki doszły tam do tego natężenia, że zabierają prawie połowę produkcji włościanina w Rosji. Aby panom przytoczyć konkretny przykład powiem, że np. na Krymie z 8 mil. pudów zbioru idzie na podatek państwowy łącznie z podatkami lokalnymi 4,3 mil., z czego milion i 0,3 w naturze, reszta w pieniądzach, podczas gdy przed wojną na normalne potrzeby tej ludności potrzeba było 1.000.000 pudów zboża. W okręgu Carycyn, bardzo żyznym, zbiór wynosi 11.5 pudów, podatek zaś wynosi 9.2, podczas gdy potrzeby przedwojenne tego okręgu wynosiły 35 mil. Ale, proszę Panów, bardziej uderzającą i charakterystyczną dla gospodarstwa dzisiejszej Rosji jest różnica cen pomiędzy produkcją rolną, a pomiędzy produkcją przemysłową. Tutaj, zdaje mi się, Szanowni Panowie, jest sedno sytuacji. Zapytajmy, skąd to pochodzi, jak przedstawiają się koszta produkcji przemysłowej? Znajdziemy łatwo odpowiedź. Kiedy przed wojną produkcja, powiedzmy. węgla dońskiego wynosiła 8 do 9 kopiejek złotych, obecnie wynosi ona w Rosji, w tych samych jednostkach, 25 do 30 kop. zł.; koks 14,5, obecnie 56; węgiel drzewny przed wojną 17, obecnie 35; przędziwo bawełniane 19,80, obecnie 46,23; surowiec bawełniany 27,58, obecnie 64,21. Koszta produkcji przemysłowej wzrosły zatem niezmiernie w Rosji. Nic dziwnego, że wzrosły też ceny. Kiedy zatem węgiel miał przed wojną cenę 0.09 rubla złotego, dziś wynosi do 0.22. Sukno cienkie za arszyn 2 ruble, dzisiaj 6.30. Sukno grube 1.40, dzisiaj 4.12. Przędziwo bawełniane 22.50, dzisiaj 43.71. Prostym już wynikiem tych cyfr, które pozwoliłem sobie przeczytać Szanownym Panom, są ostatecznie cyfry określające obecny dysparytet płodów rolniczych i wyrobów przemysłowych w Sowieckiej Rosji. Oto jak się one przedstawiają: Tekstylia za arszyn wynosiły przed wojną 6 do 7 funtów żyta, obecnie 40 funtów żyta; żelazo w pudach przed wojną 3 do 5 pudów. dziś 26; para butów przed wojną 8 do 12, dziś 83 do 250...</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(P. Stroński: A my w dużych butach do tego idziemy)</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#PDubanowicz">Jakie są. Wysoka Izbo, dalsze przyczyny tego stanu? Są one niezmiernie proste i oczywiste. Rosja zniszczyła swój przemysł, zniszczyła zupełnie wydajność pracy przez nacjonalizację przemysłu, tak iż, jak panowie widzą z tego, ten przemysł nie pokrywa własnych swoich potrzeb, potrzeb robotnika, nie mówiąc już o tem, że nie jest w stanie świadczyć na potrzeby Państwa. Ale, jeżeli, proszę Panów, jeden czynnik i to tak ważny w państwach współczesnych jak przemysł doznaje tak kompletnej zagłady, to ktoś w Państwie musi ponosić konsekwencje tego faktu, na kogoś ciężar życia gospodarczego musi się zwalić. Widzimy na kogo się zwalił, bo no zniszczeniu średniej i większej własności ziemskiej, jedynym czynnikiem w Rosji, który może płacić podatki, jest chłop rosyjski i dlatego on to pokrywa dzisiaj deficyt przemysłu, pokrywa niedobory budżetu państwowego i w podatkach i w cenach towarów pokrywa w ten sposób, że nie jest w stanie wyrównać deficytu budżetowego państwa, zmniejsza produkcję, mrze tysiącami z głodu i nędzy, O nabywaniu, albo utrzymywaniu we właściwym stanie inwentarza żywego i narzędzi gospodarczych nie może być mowy. Jest ich w porównaniu ze stanem przedwojennym połowa w stanie lichym. Konsumcja soli na Ukrainie wynosi dziś jedna czwarta cześć tej. jaka była przed wojną. Nawet soli nie potrafi włościanin rosyjski nabyć, ponieważ nie ma na nią środków.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#PDubanowicz">Nie mówię. Szanowni Panowie, żeby ta sytuacja wykazywała zupełną analogię do naszych stosunków. Na szczęście przemysł nasz nie został zrujnowany. Osłabła znacznie w nim wydajność pracy, rolnictwo nie jest tedy u nas jeszcze przygniecione temi ciężarami, jakie wykazują stosunki rosyjskie. Wielka i średnia własność rolna nie jest zniszczona i wzięła na siebie główną część podatku majątkowego w obrębie rolnictwa. Mimo to analogie, które pozostają, stanowić powinny wystarczającą podstawę do najpoważniejszego zaniepokojenia. Analogie te w dodatku są brane w rachubę przez naszych wrogów przeciwko nam i przeciwko ustrojowi całego świata. Na ostatnim zjeździe III międzynarodówki sprawozdawca taktyki rosyjskiej partii komunistycznej, Bucharin, wskazał na ten środek, na środek światowych „nożyc”, które w krajach objętych ich działaniem, a zwłaszcza w krajach rolniczych mają być czynnikiem zrewolucjonizowania mas włościańskich i propagandy bolszewickiej poza Rosją.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PDubanowicz">Powtarzam, Wysoka Izbo, że analogia, o której mówię, jest groźną nie tyle ze względu na stan danych stosunków gospodarczych, ile ze względu na kierunek, w którym się dane procesy rozwijają.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#PDubanowicz">Weźmy pod uwagę nasz przemysł. Nie jest on dotąd bynajmniej podciętym. Przemysł ten jest właśnie głównym naszym dorobkiem w przeciągu paru pierwszych lat istnienia naszego Państwa. Oczywiście, można powiedzieć w znacznej części kosztem Państwa, przyznaję...</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Głos: I rolnictwa.)</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#PDubanowicz">... i rolnictwa. Można też powiedzieć, że w pozycjach naszego przemysłu jak i finansów jest wiele pozycji niesolidnych, które nie zdołają się utrzymać w normalnych warunkach i są skazane na zagładę. Jednak przemysł ten jest. Jednak dotąd brał on na siebie znaczną część ciężarów państwowych, obecnie zaś nie można powściągnąć obawy, że wobec przesilenia, którego jesteśmy świadkami, dalszy jego rozwój został zachwiany, co znowu może wpłynąć najfatalniej na podstawy całego życia gospodarczego. Zapewne mogą być fabrykanci, przypuszczam, że są, bo o nich słyszałem niejednokrotnie, choć nie znam ani jednego nazwiska, którebym mógł wymienić, jeżeli więc są tacy, którzy zamykają fabryki, ponieważ nie mogą odwyknąć od nadmiernych korzyści, sądzę, że fakt ten stanowi raczej wyjątek aniżeli regułę. A jednak każdy dzień przynosi nam wypadki inne, wypadki zamykania fabryk z powodu braku zbytu wobec słabej siły kupna ze strony reszty ludności, z powodu niemożności pokrycia kosztów produkcji. Zdarza się coraz częściej, że produkcja nasza nie jest w stanie konkurować z produkcją zagraniczną i zagranica zaczyna nas zalewać. Obawiam się, słowem, Szanowni Panowie, że wchodzimy w okres, w którym stagnacja może objąć i zniszczyć znaczną część naszego przemysłu, nie mówiąc już o tem, że znaczna cześć własności przemysłowej może wobec przesilenia obecnego przejść w obce ręce.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#PDubanowicz">A jeżeli z kolei przejdziemy do rolnictwa, to tu analogie mówią same za siebie. Nasze ceny nie przeciwstawiają się tak ostro cenom przedwojennym, jak to jest w Rosji, ale zaczynają być mimo pewnego złagodzenia w czasach ostatnich groźnem memento. Jeżeli w dodatku znaczna część gospodarstw rolnych pod nadmiernym ciężarem podatków musiała stanąć z odbudową, jeżeli nakłady na intensywną uprawę zostały wstrzymane również w znacznej mierze, słuszną jest obawa, że nasz bilans handlowy, o ile dotąd nie stał się biernym, może się nim stać w najbliższej przyszłości i że rolnictwo nasze nie sprosta tym olbrzymim zadaniom, jakie na nie wkłada dotychczasowy kierunek naszego życia gospodarczego, a raczej brak tego kierunku. Zdaje mi się zatem, iż wobec stanu, w jakim się znajdujemy, niema już w tej Wysokiej Izbie żadnego stronnictwa, któreby przeczyło potrzebie rewizji tych stosunków i bardzo poważnej ich naprawy.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#PDubanowicz">Muszę dodać, że pod tym względem w przemówieniu p. Prezesa Ministrów doznałem zawodu. P. Prezes Rady Ministrów nie dostrzega grozy obecnego przesilenia. P. Prezes Rady Ministrów w mowie swojej podniósł argumenty, które wogóle przeczą istnieniu poważnego przesilenia. Podniósł po pierwsze, że liczba bezrobotnych nie jest jeszcze tak znaczna, jakby to wynikało z nacisku, jaki jest czyniony na Rząd, powtóre zaś, że liczba upadłości jest nieznaczna. Sądzę, że te wywody p. Prezesa Rady Ministrów doznały jednak już sprostowania w toku dyskusji. 500,000 emigrujących poza granicę i to jak słyszymy robotników nienajgorszych, to jest pozycja, której lekceważyć nie można. Upadłości, prawda, niema wielu, ale proszę mi powiedzieć, jak mogą dochodzić do skutku upadłości, skoro obiektu upadającego nie jest nikt w stanie nabywać z powodu ogólnego braku kredytu i gotówki.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#PDubanowicz">Popatrzmy jednak, proszę Panów, czy może w pełnomocnictwach nie znajdą się środki ratunku, dostosowane do powagi zagadnienia. Niestety nie znajdujemy ich i tam, W przedłożonych pełnomocnictwach są rzeczy rozumne i konieczne, ale z drugiej strony są i wątpliwe i niebezpieczne. Wobec niespodzianek, które się wydarzyły, musimy się do nich odnosić z wielką ostrożnością, zwłaszcza do punktów sformułowanych zbyt ogólnikowo. Naogół jednak pełnomocnictwa te, które oczywiście jak najobjektywniej zbadamy i rozważymy, te pełnomocnictwa nie zawierają żadnej głębszej przewodniej myśli, żadnego zwłaszcza środka, leczącego tę zasadniczą ranę, to niebezpieczeństwo „nożyc”, na które starałem się przed chwilą zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#PDubanowicz">Szanowni Panowie, niektóre środki były już jednak wskazane w ciągu wczorajszej i dzisiejszej tocząc się dyskusji. Była wysunięta potrzeba zniesienia prohibicyj, krępujących rolnictwo. To jest środek poważny, zdaniem mojem, a zdaje mi się nie tylko mojem, poprostu konieczny. Dalej ograniczenie pośrednictwa, zbliżenie cen rynkowych, cen produktów rolniczych w mieście do tych cen, które otrzymują bezpośrednio producenci. Wreszcie konieczność zwiększenia wydatności pracy.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#PDubanowicz">Szanowni Panowie, sądzimy, że położenie jest tak poważne, że w ciągu dzisiejszej dyskusji nie znajdziemy środków odpowiadających w całości powadze chwili. Dlatego też pozwoliliśmy sobie postawić wniosek, który wnieśliśmy razem z dwoma innymi klubami tej Wysokiej Izby, wniosek, który dąży do tego, ażeby wytworzyć organ, któryby przy współpracy Rządu, ale przedewszystkiem przy wydatnym udziale przedstawicieli życia gospodarczego z Sejmu, Senatu i całego kraju, objął całokształt zagadnienia i utworzył nareszcie plan, program życia gospodarczego kraju. Wobec technicznej niemożności natychmiastowego wykonania artykułu, zdaje się, 68 naszej Konstytucji, który mówi o Naczelnej Izbie Gospodarczej, mającej kierować naszem życiem gospodarczem, wniosek ten dąży do powołania Rady Gospodarczej, opartej o ustawę, któraby Rządowi ułatwiła zadanie, ale też nakreśliła wreszcie kierunek naszej polityki finansowo-gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(P. Stroński: I z której uchwałami Rząd by się liczył.)</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#PDubanowicz">Tak, rzeczywiście, jak Panowie mówią, z której uchwałami Rząd by się liczył więcej, aniżeli to się dzieje z dotychczasowemi „radami”, które mają znaczenie tylko dekoracyjne.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#PDubanowicz">Nie przesądzam, Wysoka Izbo, wyników pracy tak poważnego organu. Sądzę niemniej dobrze się stało, że w ciągu wczorajszej i dzisiejszej dyskusji zostały już sformułowane pewne braki, rażące braki, nie już ogólnej polityki finansowej i gospodarczej kraju, ale przynajmniej braki tej polityki fiskalnej, która jest dzisiaj szczególniejszym przedmiotem naszych rozważań. Niewątpliwie zatem słusznie żądano przestrzegania ścisłej legalności w ściąganiu podatków, usunięcia nadużyć organów wykonawczych, dowolności tych organów. Tej potrzeby nikt nie kwestionuje, tak samo jak konieczności równomierności podatków i granicy, jaką stanowić musi rzeczywista siła płatników. Z pewnem zdumieniem musiałby się cudzoziemiec dowiadywać z naszych sprawozdań, że o rzeczach tak elementarnych i prostych mówimy jako o postulatach, które są przez wielkie stronnictwa wysuwane u nas na terenie parlamentarnym.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#PDubanowicz">Nie wiem czy tutaj wszyscy się Panowie zgodzą, ale wydaje mi się, że jedną główną winą polityki fiskalnej Rządu jest zbyt gwałtowne tempo obecnej akcji, jest radykalizm fiskalny. Kiedyśmy się zastanawiali nad tą sprawą przed wyborami, a następnie i po wyborach, wyobrażaliśmy sobie, że cel tak wielki, jak sanacja stosunków finansowo-gospodarczych Państwa, będzie wymagał okresu paru lat, ażeby mógł być dokonany dobrze. W sprawozdaniu obecnego p. Ministra Skarbu przedstawionem Sejmowi w marcu 1923 r. przewidywał i on ten okres na 3 lata.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Głos: Nie uchwaliliśmy)</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#PDubanowicz">Nie uchwaliliśmy, ale p. Minister dał wówczas jasny wyraz temu przekonaniu.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#PDubanowicz">Otóż Szan. Panowie, obawiam się, że istotnie myśmy mieli rację. Jeżeli zwrócimy się znowu do opinii rzeczoznawców, to przecież znajdujemy znowu w uchwałach Konferencji Brukselskiej ostrzeżenie, iż „deflacja w razie wykonania jej powinna być stosowana stopniowo i z nadzwyczajną ostrożnością, inaczej bowiem mogłyby powstać zaburzenia w handlu i kredycie, które mogłyby mieć następstwa opłakane. Zdanie, które nie przedstawia żadnych wątpliwości co do swego znaczenia, Szanowni Panowie. W tym też kierunku szły i inne wskazania najznakomitszych znawców państw zachodnich. Nie chcę Panów przeciążać cytatami, podkreślę już tylko jedno. Konferencja Brukselska przestrzega najusilniej przed wszelkiemi sztucznemi zarządzeniami Skarbu, które łamią naturalne procesy życia. W tym też kierunku powolniejszej, ale bardziej gruntownej, a nadewszystko bardziej pewnej, bardziej bezpiecznej sanacji naszych stosunków gospodarczo finansowych, szły, o ile mi wiadomo, takie rady rzeczoznawcy, którego nam na nasze życzenie przysłała Anglia, Otóż wszystkie te rady, Szanowni Panowie, zostały pominięte. Mam wrażenie, że pewna gorączka, pewna pokusa do rychłego wyniku, pewna nerwowość wzięła górę...</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#komentarz">(Pos. Stroński: Zaprędko wiatrak się kręci młynarzom skarbowym...)</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#PDubanowicz">... nad spokojną i trzeźwą kalkulacją, która, możemy nad tem ubolewać wszyscy, stanowi w tych sprawach najbardziej niezawodną drogę. Oczywiście, powtarzam, musimy to podkreślić z pełnem uznaniem, że praca Rządu w tych warunkach osiągnęła pełny sukces w stworzeniu zdrowej waluty, cieszylibyśmy się jednak wszyscy jeszcze więcej, gdybyśmy mogli być bardziej spokojni o przyszłość, o całość dzieła.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#PDubanowicz">Pozatem pragnę zwrócić uwagę na jedną jeszcze stronę naszej polityki fiskalnej. Sądzę, że nie jest ona wolną od działania pewnych doktryn, pewnych teoryj, które są piękne, dopóki idzie o słowa, ale które nie wytrzymają próby życia. Jakbyśmy cieszyli się wszyscy, gdyby jakakolwiek klasa społeczna w Polsce, bez względu na resztę, pod względem materialnym stanęła odrazu lepiej, aniżeli przed wojną. Życzenie bardzo naturalne, ale z życzenia takiego robić teorię podatkową jest rzeczą niebezpieczną. Świadczenia na rzecz Państwa muszą ponosić ile możności wszyscy obywatele, na nie muszą się składać wszystkie klasy społeczne, wyjątki są krzywdzące przedewszystkiem w stosunku do tych, na czyją rzecz mają być stosowane. Nawet kierunki polityczne, które uznają walkę klas, muszą dojść do zrozumienia, że jednak istnieje ponad wszystkiem pewien solidaryzm społeczny i państwowy. Wrócę do tego przykładu, który na początku szeroko przedstawiłem. Właśnie w Rosji chciano uprzywilejować jedną klasę, jedną warstwę i cóż się stało? Koszta przywileju musi ktoś płacić, taka jest żelazna siła rzeczy. I oto jesteśmy świadkami, że istotnie załamuje się tam skutkiem tego druga, znacznie większa część społeczeństwa, że w rezultacie tego budżet Państwa jest deficytowy i w ostatecznym rezultacie ta klasa społeczna, klasa bezrolnych, dla której dobra ten kierunek rzekomo został tam wdrożony, że ta klasa społeczna żyje dziś w największej nędzy i mrze w tej nędzy. Istnieje zatem nie na papierze, ale w życiu konieczny solidaryzm społeczny, który wymaga uwzględnienia i w polityce podatkowej i znajduje rzeczywiście to zastosowanie we wszystkich państwach, mimo nawet, iż w niektórych z nich panuje kierunek dosyć radykalny.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#PDubanowicz">Rozumiem, Wysoka Izbo, że Rząd pozaparlamentarny znajduje się w położeniu o tyle mniej korzystnem od Rządu parlamentarnego, że jest do pewnego stopnia bardziej onieśmielonym w stosunku do parlamentu. Sądzę jednak, że ten gabinet pozbył się już onieśmielenia wobec parlamentu. Powiem więcej. Stwierdzam, że żaden z dotychczasowych naszych gabinetów nie był, jeśli idzie o stosunek do Sejmu, w tak korzystnem położeniu, w jakim znajduje się gabinet obecny. Wszak, oczywiście nie tylko dla dobra tego gabinetu, ale dla dobra kraju zostały znacznie złagodzone tarcia polityczne. Zaczynam wierzyć, że nawet tarcia społeczne ulegną pewnemu złagodzeniu. Pragnę gorąco, stawiając Rządowi wysokie wymagania — pragnę, ażebyśmy rzeczywiście pracę jego pod tym względem ułatwili. I muszę powiedzieć, słysząc dzisiaj mowę p. Tugutta, przedstawiciela Wyzwolenia, który domagał się wielu rzeczy rozumnych, którym poparcia nie możemy odmówić, ani my, ani sądzę i inne stronnictwa tej Izby, muszę powiedzieć, że w przemówieniu tem zdaje się świtać pewna zapowiedź dobrej zmiany. P. poseł Tugutt potępia demagogię. Niema gorszej plagi, od tej, która nas gnębi od początków istnienia Państwa Polskiego, od hydry demagogii.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Mów Pan w tamtą stronę)</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#PDubanowicz">Wszędzie się zwracam Panie kolego, ale sądzę, że jest czas najwyższy, ażeby ta metoda, która może wyjść tylko na naszą wspólną szkodę, a na korzyść nieprzyjaciół Państwa, wrogów naszych zewnętrznych, ażeby ta metoda nie rozbijała naszego życia społecznego, nie niszczyła naszych sił wewnętrznych, ażeby przestała dyskredytować nas i jako Państwo i jako naród. Demagogia ta nikomu nie jest w stanie dać żadnej korzyści, a przeciwnie z największą szkodą dla szerokich kół ludności paraliżuje działanie najzdrowszych i koniecznych procesów gospodarczych. Mam na myśli przedewszystkiem proces parcelacji i obawiam się, że wniesiony niedawno projekt p. posła Poniatowskiego, może drogo kosztować Rzeczpospolitą Polską. Nie przyczyni się on z pewnością do zaufania zagranicy w naszą dojrzałość państwową i w pewność naszego życia gospodarczego. Ten wniosek kwestionuje poważnie znaczenie mowy p. posła Tugutta.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#PDubanowicz">Na koniec parę słów o naszych t. zw. mniejszościach. Starałem się uniknąć tematów politycznych. Żałuję jednak, że po przemówieniu p. posła Reicha muszę stwierdzić, że koledzy jego niestety nie nauczyli się dotąd wiele z dotychczasowych doświadczeń. Bo, proszę Panów, przywilejów nie jesteśmy w stanie dać nikomu, ani my, ani żaden Rząd, ani obawiam się nawet żadne ze stronnictw tej Wysokiej Izby, gdyby przyszło do władzy. Szkolnictwo żydowskie nie może kwitnąć, skoro tyle dzieci polskich jest bez szkoły.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#PDubanowicz">Ludność żydowska nie subskrybowała akcyj Banku Polskiego tak wydatnie, ażeby to uzasadniało postulat udziału we władzach Banku.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Więcej subskrybowało niż wypadało procentowo)</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#PDubanowicz">Jak długo w wystąpieniach panów widzimy nie tyle troskę o pozytywne korzyści dla jakiejś części ludności, ale przedewszystkiem chęć osłabienia Państwa na zewnątrz, chęć przeciwstawienia się Państwu, tak długo nie możecie Panowie spodziewać się ani zaufania, ani poparcia dla tych żądań. Interes Państwa i ustrój państwowy nie pozwalają nam ani na przywileje, ani na żadne wyłomy. Położenie nasze jest ciężkie i zdaje się, że i mniejszości mają także naturalny interes w tem, aby wziąć udział pozytywny w pracy dla wzmocnienia Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#PDubanowicz">Mamy przed sobą to położenie niestety, że nie tylko nie zdołaliśmy dotąd osiągnąć jako państwo spełnienia naszych najżywotniejszych potrzeb, jak np. dojścia do morza, ale mniejsze, słabsze państwa w rywalizacji międzynarodowej nas wyprzedzają. Mocne państwa znowu, przygotowując atak, usiłują najrozmaitszymi środkami, nie wyłączając interwencji, którychby same nie dopuściły nigdy w stosunku do siebie, rozluźnić podstawy naszego życia, zwłaszcza podkopać podstawy naszego rozwoju ekonomicznego. Pola zatem do solidarnej akcji nie tylko stronnictw polskich nie brak. Że zaś współzawodnictwo narodów i państw toczy się dzisiaj głównie na polu gospodarczem, tu przedewszystkiem musi się skupić współdziałanie wszystkich, którzy żyją w Polsce i z Polski.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekSeyda">Wobec spóźnionej pory zarządzani przerwę w dyskusji i proponuję odbyć najbliższe posiedzenie jutro, d. 13 czerwca o godz. 3 po poł. Porządek obrad ten sam co dziś, dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym, z tem atoli, że jutro przejdziemy także do załączników do art. 1, to znaczy do dyskusji nad poszczególnymi budżetami. Zwracam uwagę, zwłaszcza p. sprawozdawcy, że na pierwszem miejscu porządku dziennego będzie postawiony preliminarz budżetowy Prezydenta Rzeczypospolitej. Pozatem komunikuję, że na początku przyszłego posiedzenia ma zamiar przemawiać p. Prezes Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WicemarszałekSeyda">Nie słyszę sprzeciwu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2 min. 10 po poł.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>