text_structure.xml 99.4 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dzień dobry państwu. Jeżeli państwo pozwolą, to rozpocznę posiedzenie Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Bardzo serdecznie witam na dzisiejszym posiedzeniu pana ministra Zbigniewa Sosnowskiego. Witam pana, panie ministrze. Bardzo serdecznie witam naszych gości i prelegentów – panią profesor Elżbietę Czykwin, pana profesora Włodzimierza Pawluczuka i pana profesora Andrzeja Sadowskiego. W trakcie dzisiejszego posiedzenia państwo profesorowie wygłoszą krótkie referaty. Witam serdecznie przedstawicieli mniejszości białoruskiej oraz obecnych na dzisiejszym posiedzeniu Komisji przedstawicieli organizacji innych mniejszości i państwa posłów.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Porządek posiedzenia mają państwo przed sobą. Chciałbym zaproponować rozszerzenie tego porządku o rozpatrzenie odpowiedzi Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na dezyderat nr 9 z dnia 18 września 2008 r. Jeżeli nie usłyszę głosu sprzeciwu, uznam, że został przyjęty porządek dzienny, rozszerzony o punkt, który zaproponowałem. Głosu sprzeciwu nie słyszę. Innych propozycji rozszerzenia porządku również nie słyszę. Zatem przyjęliśmy porządek dzienny posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Przystępujemy do realizacji punktu pierwszego posiedzenia. Jak powiedziałem, w tym punkcie mamy omówienie procesów asymilacji i akulturacji mniejszości białoruskiej w Polsce. Wysłuchamy trzech eksperckich referatów. Jako pierwszy swój referat przedstawi pan profesor Andrzej Sadowski, omawiając swoją opinię, którą państwo mają przed sobą. Następnie będziemy mieli referat profesora Włodzimierza Pawluczuka, poświęcony problemom świadomości narodowej Białorusinów zamieszkujących w Polsce. Jak trzeciego wysłuchamy referatu pani profesor Elżbiety Czykwin na temat problematyki związanej z białoruską mniejszością narodową jako grupą stygmatyzowaną.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Nim przejdziemy do referatów, poproszę pana ministra o wprowadzenie. Proszę bardzo, panie ministrze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący, wysokie prezydium i państwo posłowie, dostojni goście, szanowni państwo. Pozwolą państwo, że przedstawię krótką informację na temat działań, jakie podejmuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, by powstrzymać procesy asymilacji oraz akulturacji mniejszości białoruskiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Ministerstwo podejmuje liczne działania, mające na celu powstrzymanie procesów asymilacji i akulturacji. Działania te realizowane są głównie przez przyznawanie dotacji na zadania mające na celu podtrzymywanie i rozwój tożsamości kulturowej mniejszości białoruskiej. Od roku 2005 corocznie wzrasta kwota środków przyznawanych na wspomniane zadania w trybie ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. W 2008 r. kwota ta wyniosła 1.792. 623 złote.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Ponadto, zdając sobie sprawę z potrzeby wsparcia działań realizowanych na rzecz mniejszości białoruskiej, w sytuacji pojawienia się w ciągu roku wolnych środków Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji ogłasza w trybie ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie dodatkowe otwarte konkursy ofert na realizację zadań, które służą podtrzymaniu i rozwojowi tożsamości kulturowej mniejszości białoruskiej. Konkursy takie ogłaszane były w latach 2005–2007. Również w roku 2008 minister ogłosił dwa otwarte konkursy ofert na realizację wspomnianych zadań, przeznaczając na ten cel łączną kwotę 136.413 złotych.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Wśród 43 zadań dofinansowanych ze środków Ministra SWiA w 2008 r. wymienić należy przede wszystkim – w dziedzinie wydawniczej – wydawanie białoruskojęzycznego tygodnika „Niwa”, miesięcznika „Czasopis”, kwartalnika „Bielski Hościnieć”, półrocznika „Białoruskie Zeszyty Historyczne” oraz trzech roczników, które ukazują się w języku białoruskim („Termapiły”, „Annus Albaruthenicus”, „Prawincyja”) i periodycznej wkładki poświęconej mniejszości białoruskiej, a także wydanie kilku pozycji książkowych w języku białoruskim. Ze środków MSWiA wspierane jest również nadawanie audycji radiowych w języku białoruskim przez niepubliczne Radio Racja.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Wśród zadań dofinansowanych z owych środków znalazło się wydanie materiałów pomocniczych do nauki języka białoruskiego, takich, jak tablice pomocnicze służące nauczaniu alfabetu czy gry edukacyjne dla dzieci, oraz wspieranie zajęć edukacyjnych organizowanych dla dzieci i młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">MSWiA wspiera amatorski ruch artystyczny mniejszości białoruskiej, jak również organizację licznych festiwali, konkursów, przeglądów i festynów prezentujących kulturę mniejszości białoruskiej w Polsce. Wśród nich wymienić można choćby cieszący się międzynarodową sławą Festiwal Muzyki Młodej Białorusi „Basowiszcza”, Ogólnopolski Festiwal „Piosenka Białoruska” w Białymstoku, Festiwal Poezji Śpiewanej i Piosenki Autorskiej „Bardauskaja Vosień – Jesień Bardów”.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Ponadto, w ramach rozpisanego w sierpniu 2008 r. otwartego konkursu ofert na realizację zadań, które służą promowaniu używania przed organami gminy języka mniejszości lub języka regionalnego jako języka pomocniczego oraz używania dodatkowych, tradycyjnych nazw w językach mniejszości, Minister SWiA zdecydował się wesprzeć kwotą 5000 złotych zadanie realizowane wśród środowisk mniejszości białoruskiej na Podlasiu przez Związek Młodzieży Białoruskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychiAdministracjiZbigniewSosnowski">Wśród 16 beneficjentów ministerialnych dotacji, które zostały przyznane w 2008 r. dla mniejszości białoruskiej, znajdują się wszystkie najważniejsze organizacje tejże mniejszości, a także niektóre gminy zamieszkane przez mniejszość białoruską. Państwo posłowie, przedstawiłem krótką informację o działaniach podejmowanych przez MSWiA na rzecz rozwoju i podtrzymywania tożsamości kulturowej mniejszości białoruskiej w Polsce. Mam do dyspozycji także pana dyrektora Andrzeja Marciniaka z Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych, jak również pana Jarosława Małeckiego, głównego specjalistę w DWRoMNiE. Jeśli będą pytania szczegółowe, to pozwolą państwo, że posłużę się pomocą moich współpracowników. Jesteśmy do państwa dyspozycji. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, panie ministrze. Myślę, że pytania będziemy zadawać po referatach naszych prelegentów w bloku dyskusyjnym.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Natomiast chciałabym jeszcze bardzo serdecznie powitać pana Piotra Nesterowicza, autora filmu „Ruska Polka”, który po zakończeniu dyskusji zaprezentujemy państwu jako zobrazowanie tematyki dotyczącej mniejszości białoruskiej w Polsce, żeby jeszcze bardziej przybliżyć sprawy, o których będziemy dzisiaj dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Panie profesorze, proszę bardzo. Mówię do pana profesora Andrzeja Sadowskiego. Oddaję panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejSadowski">Panie przewodniczący, państwo posłowie, proszę państwa, chciałbym podziękować za zaszczyt wystąpienia na tak szacownym forum. Dyskutujemy na temat sytuacji i potrzeb oraz losów białoruskiej mniejszości w Polsce. Przygotowany temat napisałem w formie, która została zapewne upowszechniona, więc jestem – jak rozumiem – zwolniony z tego, żeby dokładnie czytać swoją opinię. Chciałbym przekazać idee, które, moim zdaniem, są w tym tekście podstawowe. Spytam tylko, czy mam do dyspozycji przynajmniej kwadrans?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Tak, oczywiście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Dziękuje ślicznie. Zdążę więc powiedzieć to, co istotne. Otóż, proszę państwa, generalnie mówię o białoruskiej mniejszości w warunkach demokratycznych, czyli od początku transformacji w Polsce, ale przecież wiadomo, że, aby powiedzieć szerzej o zjawisku, trzeba nawiązać do przemian, jakie miały miejsce w przeszłości. Dalej, mając na myśli białoruską mniejszość narodową, to de facto w najszerszym znaczeniu mówię o tych, którzy są uważani za Białorusinów z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego, a nie o tych, którzy na pytanie „Kim jesteś?” odpowiedzą, że są Białorusinami. Ciągle jeszcze w naszym kraju funkcjonuje sytuacja, że poszczególne osoby przypisuje się do mniejszości bez pytania ich o zgodę albo nie uwzględniając, jakie jest ich stanowisko w tej sprawie. Oczywiście, potwierdzałby to jakoś spis.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Natomiast w praktyce – i od tego bym zaczął – należy wyjść od pewnych założeń teoretycznych. Są one właściwie teoretyczne, ale wydaje się, że są również oczywiste, co podkreśla się obecnie w gronie specjalistów z zakresu socjologii narodu czy socjologii grup etnicznych. Chodzi o zjawiska podwójnej tożsamości narodowej lub rozbieżności między poczuciem przynależności kulturowej a wspólnotowej, czyli między identyfikacjami a walencjami kulturowymi.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Chodzi również o to, że – i będzie to argument nieco krytyczny w stosunku do ustawy o mniejszościach narodowych, którą cenię i szanuję – nie sposób dekretować mniejszościom, jakie cechy muszą spełniać, aby były traktowane jako mniejszości narodowe. Oczywiście, w naszej ustawie pięknie zapisano, że są mniejszości narodowe i są mniejszości etniczne, i że jest to prawie to samo, z wyłączeniem posiadania bądź nieposiadania ojczyzny czy też państwa macierzystego. Takie założenie nie uwzględnia jednak tego, że w świadomości społecznej istnieje gradacja. Są grupy kulturowe czy też regionalne, są mniejszości etniczne jako wyższe i narodowe jako najwyższe. Otóż, nazywanie jakiejś społeczności mniejszością etniczną jest klasyfikowaniem – że nie dojrzała, żeby spełnić kryterium grupy narodowej, że jest gorsza. Tymczasem można powiedzieć, że jest to np. inna mniejszość narodowa, ale mówię to w ramach wstępu i z mojego punktu widzenia. Niedawno napisałem tekst „Naród kulturowy jako kategoria badawcza socjologii narodu”. Podkreśliłem w ten sposób, że właśnie narodami kulturowymi można by nazywać te mniejszości etniczne, które nie mają swoich narodów zorganizowanych w państwa.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Przepraszam, ale powiem o jeszcze jednym założeniu, bo traktuję je jako bardzo ważne. Jeżeli dzisiaj kogokolwiek pytamy o to, kim jest, to zakładamy, że odpowiadają nam ludzie poważni, dorośli, mający głęboki namysł w stosunku do tego, co mówią. Takie założenie oznacza, że autoidentyfikacja narodowa to nie tylko powiedzenie, kim jestem, ale także wyrażenie swojej zaradności. Oznacza to, że mówię i jestem świadom, jakie to powoduje skutki w stosunku do mnie jako tego, który o tym powiedział, i do otoczenia, w którym funkcjonuję. Oczywiście, mówię to dlatego, żeby spróbować jakoś państwu przybliżyć rozterki i kłopoty z odpowiedzią na najprostsze często pytania: „Kim jesteś?” „Kim się czujesz?”, „Kim jesteś w swoim najgłębszym przekonaniu?”. Kłopoty i rozterki pojawiają się, jeżeli takie pytania są skierowane do mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Rzeczywiście, żeby pokazać to, co jest zawarte w tytule mojego referatu, a więc przemiany tożsamości, pozwoliłem sobie na zaprezentowanie dwóch typów. Pokazałem, jak mniej więcej wyglądała tożsamość w początkowym okresie, a więc przed transformacją albo w jej początkowym okresie oraz po transformacji i w pierwszych latach XXI w. Najszerzej można stwierdzić, że to, co potocznie nazywamy białoruską mniejszością narodową w Polsce, jest de facto kategorią „prawosławni”. Tak się bowiem prawosławnych nazywa. Można powiedzieć odwrotnie – „prawosławni” to nie jest grupa religijna, ale grupa etniczna, ponieważ definiuje się ona kulturowo, a nie wedle wiary czy stosunku do religii jako takiej. Jest to bardzo ważne stwierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Otóż, chciałbym powiedzieć, że najszersza liczebność, czyli liczebność prawosławnych, to mniej więcej 1/5 czy nawet trochę mniej niż ogół mieszkańców obecnego województwa podlaskiego. To ważna informacja, ponieważ spotykam w bardzo poważnych pismach wielkości, które są zupełnie fikcyjne i nie odpowiadają żadnej rzeczywistości. Jako prawdziwe podaje się dane o około 500–600 tys. prawosławnych. Nie mogę uwierzyć w te dane, choć, być może, ktoś miał jakieś argumenty, żeby tak podnosić liczebność.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Wreszcie powiem, że tożsamość trzeba widzieć pokoleniowo. Dzisiaj należy widzieć trzy pokolenia mniejszości – że tak powiem – prawosławnej okresu powojennego. Osoby te prezentują sobą inną osobowość i definiują inne potrzeby. Jako pierwsze można opisać pokolenie lat 50-tych i 60-tych XX w. Jest to pokolenie strachu, pokolenie ucieczki od białoruskości. To pokolenie, które pamięta o dyskryminacji narodowościowej okresu międzywojennego i takie postawy upowszechnia. Jest to pokolenie niedokończonych czystek etnicznych w czasie wojny i zaraz po jej zakończeniu. Pokolenie strachu i ucieczki doświadczyło propagowania homogeniczności etnicznej narodu polskiego. Dlatego właśnie jest ono takie potulne, konformistyczne, uległe. Można jednak powiedzieć, że to pokolenie nie do końca jest pokoleniem strachu. To także pokolenie, które wykorzystało szansę awansu w ramach PRL, także poprzez uzyskanie wykształcenia czy zmianę miejsca zamieszkania ze wsi do miasta. Pokolenie to wykorzystało niszę, która była możliwa do wykorzystania – niszę w postaci realizacji wzorów awansu społecznego bez uzewnętrzniania swojej przynależności narodowej.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Drugim pokoleniem jest pokolenie lat 70-tych i początku lat 80-tych XX w., które przejęło od rodziców wzorce przystosowawcze. Jest to pokolenie definitywnie najbardziej zasymilowane do polskości – nie tylko językowo, ale też ze względu na wzory zachowań, zwyczaje i obyczaje. W każdym razie drugie pokolenie doskonale zna oczekiwania większości polskiej i, tak naprawdę, jest w stanie funkcjonować w sposób niewidoczny. To pokolenie przejęło przekaz pierwszego pokolenia, pokolenia strachu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Jednak coś się raz na zawsze skończyło wraz z wydarzeniami sierpniowymi w naszym kraju. Przypisuję tym wydarzeniom moc traumatyczną, ale w znaczeniu wstrząsu, jaki dokonał się również wśród mniejszości prawosławnej i tej, którą nazywamy białoruską. Stało się tak z dwóch powodów. Przede wszystkim wydarzenia sierpniowe powodowały, że bardzo intensywnie wzrosła podmiotowość, szczególnie młodego pokolenia, czyli dwudziestokilkulatków i trzydziestolatków, jako głównej siły „Solidarności”. Uzewnętrzniła się ona i w Białymstoku, i na obszarze obecnego województwa podlaskiego jako poszukiwanie wzorców białoruskich i odrodzenie białoruskości już bez strachu i obaw o granice, które towarzyszyły poprzedniemu pokoleniu. Należy podkreślić bardzo ważną, strategiczną rolę Cerkwi prawosławnej, która – mówiąc symbolicznie – uzasadniała swoim działaniem, że można być prawosławnym w mieście, a więc także w Białymstoku. Wcześniej bowiem stereotyp migranta był taki, że w mieście można być co najwyżej niewierzącym albo sprowadzić wiarę do sfery zachowań rodzinnych. Owe dwa nurty powodowały, że sytuacja stawała się nowa, ale też nowa sytuacja powodowała dwa kierunki przeobrażeń. Pierwszym kierunkiem była dalsza droga ucieczki od białoruskości, ponieważ zakładano, że owo uzewnętrznienie może powodować to, co było przed wojną, a więc zjawisko otwartej dyskryminacji tych, którzy zadeklarowali swoją białoruskość. Był to jeden z wątków dalszych procesów, które można nazwać asymilacyjnymi.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Drugim wątkiem było pojawienie się grupy osób, którą można nazwać Białorusinami ideologicznymi. Może nie wszyscy tę nazwę akceptują, ale, według mnie, jest to określenie adekwatne. Białorusinów ideologicznych można nazwać nowymi Białorusinami, ale nie poprzez porównanie z tymi, o których mówi się jako o nowych Rosjanach. Nowi Białorusini to nowa grupa, która została wychowana właściwie w warunkach asymilacyjnych, konieczności przystosowania się do większości i która odrzuciła tę wersję życia. Są to osoby wykształcone w szkołach średnich i w coraz większym stopniu również na studiach. Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można nazwać powrotem trzeciego pokolenia do korzeni. To zjawisko znane jest w socjologii jako tzw. reakcja trzeciego pokolenia na doświadczenia swoich ojców i dziadków. Nowi Białorusini stali się główną siłą białoruską od początku lat 80-tych XX w., coraz bardziej widoczną i coraz bardziej zorganizowaną. Jak na pewno wszyscy wiedzą, modelem poprzednich organizacji było np. Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne (BTSK). Zakładano, że można coś pokazywać, ale tylko wewnątrz, u siebie, w ramach autonomii mniejszości białoruskiej, bez kontaktu z większością polską. Nowe pokolenie Białorusinów ideologicznych pokazało białoruskość w Polsce jako siłę coraz bardziej zinstytucjonalizowaną, która założyła np. kluby, grupy, stowarzyszenia, a nawet partię polityczną, a wszystko to było już budowane na nowych podstawach. Powiedziałbym, że było budowane na fundamencie wartości demokratycznych.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Obecnie moją główną opinię na temat białoruskości i Białorusinów można scharakteryzować następująco. Otóż, gdyby przyjąć za najszerszy substrat ogół respondentów wyznania prawosławnego, to spośród tej całości prawosławnych około 60% mieszkańców wyznania prawosławnego nazywa siebie dzisiaj Polakami, czasami z dodatkiem „prawosławny”, żeby podkreślić, że są innymi Polakami, ale jednak Polakami. Drugą część stanowi około 30% prawosławnych. Dane na temat tej grupy potwierdzają mi się przynajmniej w kilku badaniach reprezentacyjnych, które były prowadzone albo przeze mnie osobiście, albo pod moją opieką. Owe 30% się powtarza, przy czym górną granicą jest 32%. Chodzi o kategorię osób spośród prawosławnych, które nazywają siebie Białorusinami. Około 10% to albo te osoby, które mówią, że są tutejsze, albo że – co jest fenomenem ostatnich dwudziestu paru lat – są, być może, Ukraińcami. Taką strukturę mamy dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Oczywiście, uzewnętrznienie kategorii zwanej Polakami prawosławnymi było także daleko idącym wyrażeniem tożsamości. Z jednej strony, osoby, które się tak nazywały, były określane jako te, które zdradzają białoruskość, a, z drugiej strony, osoby takie narażają się na określenie „niepełni Polacy”. Jest to warstwa buforowa, choć jej sytuacja nie musi być sytuacją konfliktową. W codziennych warunkach życiowych prawosławni Polacy nie uzewnętrzniają bowiem swoich postaw białoruskich.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Wspomnę natomiast Wysokiej Komisji pewien szczegół, który jest bardzo ważnym elementem charakterystyki kategorii Polaków prawosławnych. Jest to mianowicie sytuacja, w której nastąpiła ucieczka od tożsamości własnej. Polak prawosławny nie identyfikuje sam siebie jako Białorusina, ale też nie identyfikuje się z polskością, która ma w sobie pewne elementy nie do zaakceptowania dla niego. Jaki podać państwu przykład, żeby to było taktowne? Polak prawosławny np. nie identyfikuje się z antyrosyjskością albo stereotypowym krytycyzmem wobec Rosji, który jest bardzo widoczny. Takich postaw się raczej nie asymiluje. Polak prawosławny wspiera natomiast wszelkie inicjatywy, wszelkie instytucje, które mają w nazwie bądź w treści charakter białoruski. Nazywam to zjawisko przeniesieniem tożsamości jednostkowej na tożsamość instytucjonalną. Widać to bardzo wyraźnie w ramach województwa. Funkcjonują prawosławne instytucje religijne oraz instytucje białoruskie, czyli to, o czym wspomniał pan minister, którego opinię podzielam. Pan minister wymienił takie białoruskie wydarzenia kulturalne, jak Festiwal „Piosenka Białoruska” w Białymstoku i Festiwal Muzyki Młodej Białorusi „Basowiszcza”. Chodzi również o wszelkie inne inicjatywy, których jest wiele. Wydaje mi się, że patrząc na mniejszość białoruską pod kątem dynamiki kulturowego funkcjonowania widzi się, że jest to mniejszość żywa. Powiedziałbym nawet, że jest to bardzo żywa mniejszość, szczególnie na poziomie społeczności lokalnych. Wyraźnie widać wspieranie, chociaż postawę można określić tak: „Jestem za, ale sam obserwuję to troszeczkę z dystansu, bo nie jestem włączony”. Taką postawę nazywam przeniesieniem tożsamości własnej na tożsamość instytucji. Jest to jednak dalej tożsamość zbiorowa białoruska, tylko z określonym dystansem jej poszczególnych reprezentantów.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Teraz krótko przedstawię kształtowanie się tożsamości białoruskiej po roku 2000. Nadal starsze pokolenie, którego przedstawiciele mają dzisiaj po 60 i więcej lat, pozostaje pokoleniem strachu. Powszechny jest strach przed asymilacją, przed uzewnętrznieniem swojej białoruskości w stosunku do polskiej większości. Pokolenie strachu tłumaczy, że, być może, wszystko się teraz ładnie nazywa, ale sytuacja może się odwrócić, co uderzy w tych, którzy nazywają siebie Białorusinami.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Reprezentacji drugiego pokolenia, które wyróżniłem, dzisiaj maja po 40, 50 lat. To pokolenie zasymilowane, ale do pewnego stopnia. Moim zdaniem, gdyby rzecz ująć poprawnie, to należałoby powiedzieć, że mamy kilka stopni asymilacji, co najmniej trzy, a, być może, nawet pięć. Pierwszy szczebel możemy nazwać akulturacją, czyli zewnętrznym przystosowaniem do warunków życia definiowanych przez większość polską. Na tym szczeblu wewnętrzne życie religijne, rodzinne, osobiste, towarzyskie czy koleżeńskie jest realizowane w ramach wartości różnych, można powiedzieć, że mieszanych. Istnieją więc problemy z tzw. asymilacją strukturalną. Już o pierwszym przypadku, czyli akulturacji, można powiedzieć, że została zbudowana przez samą mniejszość, która nauczyła się języka, obyczajów, obrzędów, zawodów, etc. Na drugim etapie mamy natomiast kwestię poczucia w sferze pracy, na ulicy, w rodzinie, wśród kolegów i znajomych. O dalszych procesach przystosowawczych czy asymilacyjnych decyduje w coraz większym stopniu postawa i zachowanie większości. Tutaj pojawia się wiele spraw, o których pani profesor Czykwin bardzo trafnie napisała, więc zapewne i o nich powie. Są to sytuacje różnego odczytywania znaków wzajemnych. Występuje wówczas między grupami gra informacji na poziomie życia publicznego, która z kolei powoduje nowe procesy zamykania się zasymilowanej części społeczeństwa mniejszościowego.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Wydaje się, że trzecie pokolenie, czyli pokolenie Białorusinów ideologicznych, nie ma żadnych oporów, żadnych znaczących i widocznych uprzedzeń. To pokolenie ma świadomość bycia Białorusinami, świadomość swoich korzeni i swojego pochodzenia. Białorusini ideologiczni uważają, że właśnie poprzez instytucjonalizację, poprzez budowanie organizacji można budować białoruskość. Dochodzi do tego także coś zupełnie nowego, o czym nie można mówić w przypadku pierwszego i drugiego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Chodzi o stosunek do Republiki Białoruś, a nawet poczucie misji albo wyzwania: „Naszą sprawą jest budowanie Białorusi demokratycznej”, „Trzeba wspierać działania zmierzające do demokratyzacji Białorusi”. Mówiąc w dużym uproszczeniu, trzecie pokolenie często prezentuje postawę antyłukaszenkowską. Poprzednie pokolenia nie są prołukaszenkowskie. Mówię to na wszelki wypadek, bo gdyby ktoś próbował tak komentować postawę pierwszego i drugiego pokolenia, to byłoby to nieprawdziwe. Po prostu nie ma związku pomiędzy mniejszością białoruską a Białorusią jako taką. Nie ma związku, ponieważ granica zawsze była sztywna i te tereny były oddzielone, a dzisiaj granica jest autentycznie żelazna i z wielu powodów trudna do przekroczenia. Tutaj pojawiają się więc wzajemne wyobrażenia czy wzajemne stereotypy. W przypadku pierwszych pokoleń wydaje się, że sprowadzają się one do postawy typu: „Niech oni się tam sami rządzą”, „Niech się sami wybierają”, „To nie jest nasz problem”.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Od siebie powiedziałbym tylko tyle. Moim skromnym zdaniem, jeżeli mniejszość mieszkająca poza granicami kraju próbuje naprawiać sytuację większości, to jest to sytuacja chora. Po prostu jest to chore. Nie muszę tego rozwijać, bo to jest moje osobiste zdanie. Tak samo byłoby, gdyby np. mniejszość polska na Białorusi chciała pewne warunki tego kraju upowszechniać w Polsce. Nie wiem, co byśmy o tym powiedzieli. Dla mnie taka sytuacja mniejszości jest dramatyczna. Chciałaby ona być na czele i chciałaby realizować określone wartości, tylko, że od razu może zostać naznaczona stygmatem. Taki stygmat oznacza, że mniejszość zostanie wyalienowana ze swojego społeczeństwa większościowego, a nie zostanie przyjęta – co, jak mówię, jest podstawowe – w społeczeństwie, które nazywamy macierzystym. Mniejszość zostanie podzielona i z gruntu wejdzie w sposób myślenia właściwy dla małej mniejszości. Z perspektywy mniejszości, tak naprawdę, jest to dylemat bez wyjścia. Na pytania o te dylematy co najwyżej udzieliłbym odpowiedzi, że mniejszość trzeba zrozumieć. Chodzi o mniejszość tę czy inną, o jakąkolwiek mniejszość, a szczególnie o jej stosunek do tzw. macierzy dlatego, że jest to stosunek z gruntu konfliktowy.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Reasumując, zakończę opis z perspektywy może już bardziej praktycznej. Po pierwsze, białoruska mniejszość narodowa ulega procesom instytucjonalizacji. Pojawia się po prostu coraz więcej instytucji i w związku z tym powstają praktyczne pytania. Czy ktoś ma wyrażać przyzwolenie na tworzenie się nowych instytucji? A może należy założyć, że sama mniejszość będzie takie instytucje powoływać, dopóki będą one spełniać jej potrzeby? Jeżeli instytucje będą przekraczać potrzeby mniejszości, to nie będzie ich ona powoływać. Natomiast w przypadku zewnętrznego wpływania, stymulowania, czy – nieładnie mówiąc – manipulowania przyzwalaniem na te czy inne instytucje, takie działania mogą wywoływać reakcję zupełnie odwrotną. Myślę np. o dwujęzycznych napisach na ulicach, o języku pomocniczym w gminie i o dostępności tego języka. Są to zjawiska, które znajdują się na pograniczu przyzwolenia instytucjonalnego. Naturalnie, o ich zaistnieniu bądź nie w sposób umowny jakoś tam się decyduje.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Proszę wybaczyć, że moją drugą opinię końcową wypowiem wprost. Mianowicie, czytając prasę albo informatory, w których nawet poważne osoby wypowiadają się o mniejszościach, czasami mam wrażenie, że mniejszość traktuje się tak samo, jak partię polityczną. Mówi się o mniejszości tak, jakby była zespołem osób, które tak samo myślą, które mają cel, program, statut i wspólny system wartości w preambule do statutu, jaki mają spełniać jako mniejszość narodowa. Jeżeli ktoś tego nie spełnia, to znaczy, że nie kwalifikuje się jako mniejszość i trzeba go odsunąć, potępić, etc. Ten pogląd jest błędny. Mniejszość, tak samo jak większość czy naród, jest bukietem kulturowym. Przepraszam, że mówię tak banalne rzeczy, ale chciałem to powiedzieć. Czasami bowiem mam wrażenie, że tego się nie uwzględnia. Mniejszość ma i lewicę, i prawicę, a np. Białorusini bardzo ostro reagują na nazywanie ich postkomunistami dlatego, że popierali kogoś, kogo nazywa się lewicowcem. Dzisiaj nazywanie kogoś postkomunistą może być odbierane jako obraźliwe i Białorusini reagują nieraz na takie sytuacje w bardzo nieelegancki sposób. Tak samo reagują na nazywanie ich Ruskimi. W swoich wypowiedziach albo kiedy z kimś dyskutuję używam pojęcia „polscy Białorusini”. Uważam, że nie jest to pojęcie obraźliwe, bo podkreśla, że chodzi o Białorusinów, ale mieszkających w Polsce. Nie jest to kategoria imigrantów, osób przyjezdnych, nasłanych, przywiezionych przez cara czy kogokolwiek. Korzenie Białorusinów sięgają tak daleko, jak korzenie przeciętnego mieszkańca tego obszaru, który nazywa siebie Polakiem.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Podkreślam, że chodzi o traktowanie każdej mniejszości jako bukietu postaw, poglądów, oczekiwań lewicowych i prawicowych, politycznych i apolitycznych, wszystkich za i wszystkich przeciw. Jest to bardzo istotne w zakresie działań politycznych. Z pozycji ministerstwa czy z perspektywy jakiegokolwiek poważnego organu władzy w Polsce jakieś działanie może być bardzo racjonalne i motywowane konkretną przyczyną. Chodzi np. o cofnięcie dotacji. Odbiór takiego działania może być zupełnie inny. Przepraszam, że to powiem, ale właśnie to powinno się uwzględniać, kiedy się zarządza albo steruje wielokulturową całością. Chciałoby się, żeby zawsze stawiano sobie pytania, jak decyzja będzie odebrana przez tych, do których jest kierowana. Różne zjawiska cofnięcia dotacji były odebrane po prostu jako dyskryminacja mniejszości. Myślę o BTSK i innych wydarzeniach, które miały miejsce. Organizacja ta traktowana jest niewątpliwie jako podstawowa, szczególnie w zakresie dotarcia do substratu etnicznego w terenie. Mniejszość to wielość poglądów i właśnie z pozycji organu władzy bardzo trudną sztuką jest zauważenie tej wielości oraz troska o to, żeby zachować równowagę. Wydaje mi się, że doprowadzenie do sytuacji, w której funkcjonuje np. pełnomocnik wojewody do spraw mniejszości, jest posunięciem kapitalnym. Jeśli mogę tak powiedzieć, to powiem wprost, że z perspektywy województwa lepiej widać pewne niuanse działań i to, jak one są odbierane.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Po trzecie, mniejszość białoruska ciągle nie doświadcza tego, co doświadczają inne mniejszości w Polsce, a mianowicie otwartych granic i możliwości swobodnego kontaktowania się z macierzą. Ktoś może wyobrażać to sobie inaczej, ale granice są zamknięte. Zakończę krótko, próbując stworzyć jakiś obraz systemu wartości, które są dzisiaj bliskie mniejszości białoruskiej. Jako pierwsze wymienię oczekiwanie przez mniejszość, że białoruskość jest wartością narodową i kulturową, ale autonomiczną, wydzieloną ze stereotypu Ruskiego czy Białorusina-komunisty, czy Białorusina-autokraty związanego z Łukaszenką. Jest to wartość autonomiczna o charakterze kulturowym. Nadto, są to oczekiwania w zakresie przyswajania języka ojczystego oraz dostępu – ale na pewno nie w formie przymusu, a jedynie dostępu – do kultury białoruskiej. Ponadto, mamy działania zmierzające do ograniczania procesu depopulacji wschodniej części województwa podlaskiego. Moim zdaniem – ale podkreślam, że tylko moim zdaniem – jednym z powodów migracji, szczególnie silnej we wschodniej części województwa podlaskiego, na zachód jest ucieczka przed gettoizacją. Chodzi o ucieczkę z getta, które jest subiektywnie odczuwane jako ograniczanie możliwości awansu, kariery, itd., więc w dalszym ciągu ono jakoś istnieje. Wśród oczekiwań można jeszcze wymienić ograniczenie stygmatyzacji, a także poszerzenie inkluzywności społeczeństwa polskiego, szczególnie w ten sposób, aby nie dostrzegać na każdym kroku i w każdej sytuacji, że dzielimy się narodowościowo, a w zamian budować coraz szerszą gamę czy przestrzeń wspólną, która de facto jest. Nie powiedziałbym, że Białorusini to jakaś specyficzna, gorzej traktowana mniejszość, tylko, że jest to mniejszość, która w orientacji jest – powiedziałbym wręcz – niesłychanie propolska, ale która nie jest w stanie takich działań spełnić. Ta mniejszość nie może być nawet w pełni białoruska, ponieważ nie wiąże się z tym, co oferuje jej ojczyzna.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">W ostatniej instancji bycie Białorusinem ciągle wiąże się z dużymi kosztami społecznymi. To spostrzeżenie przekazałem nawet kiedyś w innym tekście, który dotyczył radzenia sobie z własną odmiennością etniczno-kulturową. Jeżeli mniejszość jest na czele przemian, to przegrywa, bo większość powie o niej: „To nie my. To robią oni”. Jeśli mniejszość jest na samym końcu przemian, to też przegrywa, bo większość powie o niej wtedy: „Proszę, oni się nie zmieniają, trzymają się starego systemu politycznego”. Tak wygląda sytuacja mniejszości. Bycie w środku zaś jest bardzo trudne, bo wtedy z kolei zdradza się własne ideały i ideały własnej mniejszości. Tyle chciałem powiedzieć, żeby ułatwić państwu postrzeganie tej szczególnej sytuacji mniejszości, również w procesie przemian ustrojowych. Bardzo dziękuję panu przewodniczącemu i państwu za umożliwienie mi wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, panie profesorze. Drugi referat na temat problemu świadomości narodowej zamieszkujących w Polsce Białorusinów wygłosi pan profesor Włodzimierz Pawluczuk. Proszę bardzo, panie profesorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WłodzimierzPawluczuk">Dziękuję bardzo. Wysoka Komisjo, czcigodni posłowie, mam zaszczyt przedstawić państwu – jak to zostało zapowiedziane – problematykę ideologiczną. Jeśli mi się uda, to życzyłbym sobie wprowadzić państwa w dość zawiłą problematykę pojęciową.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WłodzimierzPawluczuk">Cały czas będziemy mówić o Białorusinach, a jednocześnie o grupie etnicznej białoruskiej albo też o grupie etnicznej prawosławnej, traktując te pojęcia jako tożsame, co może wywołać zdziwienie i nieporozumienie. Postaram się powiedzieć parę słów na ten temat sięgając trochę do przeszłości, ażeby uświadomić, jak się ukształtowało pojęcie „grupy etnicznej”, jak się ukształtowała jej odrębność i pojęcie „białoruskości” właśnie w obszarze prawosławia. Kiedy będziemy mówili o białoruskości na Białostocczyźnie, to nie będzie nam chodziło o białoruskość etniczną, związaną z językiem czy folklorem, tylko o etniczność określoną przez religię. Nie jest to specyfika Białostocczyzny, bo prześledziłem i świadomość etniczną, i poczucie różnic etnicznych na całym obszarze rubieży łacińsko-bizantyjskiej. Wszędzie tam przewagę ma czynnik religijny, który jest nie tylko konfesją w sensie religioznawczym, ale czymś znacznie więcej. Jest to przede wszystkim czynnik cywilizacyjny, który ma przewagę nad językiem, folklorem, a nawet pochodzeniem.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WłodzimierzPawluczuk">Białostocczyzna leży na styku i stąd się bierze tak złożona mapa tego obszaru. Mozaikę różnych problemów tworzą nakładające się na siebie różnice czysto etnograficzne z różnicami cywilizacyjnymi. Z tejże mapy wyodrębniła się taka białoruskość, jaką dzisiaj prezentujemy. Powiem zatem kilka słów na temat sytuacji Białorusinów w Polsce, na którą niewątpliwie wpływa sytuacja na Białorusi oraz idea białoruska jako taka. Czym jest idea białoruska? Oczywiście, mam bardzo ograniczony czas, ale nie mogę niczego sensownego powiedzieć, jeśli o idei białoruskiej nie powiem czegokolwiek.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#WłodzimierzPawluczuk">Rzecz w tym, że świadomość białoruskości, a później białoruska świadomość narodowa kształtowały się w kręgu wpływów łacińskich i katolickich. Zaczątki tych idei pojawiają się w kręgu mickiewiczowskich filomatów, gdzie żywy język białoruski użyty został po raz pierwszy przez Jana Czeczota jako język literacki. Twórcy literatury białoruskiej w XIX stuleciu to kresowa szlachta lub jej potomkowie, ideowo związani z polskością i religią katolicką. Podręczniki historii literatury białoruskiej wymieniają tutaj wspomnianego Czeczota, Aleksandra Rypińskiego, Jana Barszczewskiego, Wincentego Korotyńskiego, Artemiusza Wiarygę-Darewskiego (Weryhę-Darewskiego), Władysława Syrokomlę i Wincentego Dunina-Marcinkiewicza. Do końca XIX stulecia prawie wszyscy pisarze białoruscy pochodzili ze środowisk katolickich, przeważnie ziemiańskich. Pisanie w języku białoruskim literaci szlacheckiego pochodzenia traktowali jako służbę idei polskiej, a nie białoruskiej, bo o takiej nie mogło być wtedy mowy. Lud białoruski często był przez nich widziany jako swoista mutacja ludu polskiego, a w każdym bądź razie jako przeciwieństwo rosyjskości. Zatem to właśnie na obszarze wpływów łacińskich i polskich kształtuje się cała tradycja literacka Białorusinów. W tym też środowisku w okresie I wojny światowej rodzi się świadomość narodowa. Krótko mówiąc, nie byłoby idei białoruskości, gdyby nie działacze, pisarze, twórcy i ideolodzy pochodzenia szlacheckiego. Można powiedzieć, że byli oni pochodzenia polskiego, choć takie rozróżnienia bywają zwodnicze, ale lepiej jednak tak nie mówić, bo na tym terenie nie było jeszcze w owym czasie tego typu identyfikacji narodowej w sensie nowoczesnym. W każdym razie, gdyby nie działalność twórców pochodzenia szlacheckiego i katolików zorientowanych na Europę, to w ogóle nie byłoby narodu białoruskiego, ponieważ tak został on ukształtowany i stworzony. Oczywiście, byłby lud zwany ludem zachodnioruskim (zapadnoruskim), ponieważ w tym okresie istniała orientacja zachodnioruska, zresztą bardzo wpływowa, ale jest to już inna sprawa. Po tym wstępie przejdźmy teraz do Białostocczyzny.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#WłodzimierzPawluczuk">Według danych pochodzących ze źródeł cerkiewnych, Białostocczyznę miało zamieszkiwać około 332.500 osób wyznania prawosławnego. Według szacunków kancelarii metropolitarnej Kościoła prawosławnego w Polsce, ponad 100.000 osób wyznania prawosławnego pozostawało w mieszanych związkach małżeńskich. Należy rozumieć, że ci ostatni nie byli oficjalnie wliczani do wiernych Kościoła prawosławnego, ponieważ w większości korzystali z posług religijnych innego Kościoła, głównie katolickiego. Tak czy inaczej, jeśli nawet uznamy, że powyższe dane są zawyżone i że w międzyczasie dokonały się zmiany demograficzne na niekorzyść Kościoła prawosławnego, to możemy z dużą dozą pewności przyjąć, że na Białostocczyźnie mieszka obecnie około 300.000 osób wyznania prawosławnego, prawda? Czy nie? Dane pochodzą ze źródeł kościelnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Wszystkie kościelne liczby są zawyżone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Dobrze, ale takimi danymi dysponuję. Może niepotrzebnie im zawierzyłem. Profesor Sadowski jest lepszy w tych sprawach i sam go często cytuję. Jak wynika z badań profesora Sadowskiego… Teraz się chyba zgodzisz, prawda? Jak wynika z badań profesora Sadowskiego, na Białostocczyźnie około 60% prawosławnych identyfikuje się przez odniesienie do polskości – określają się jako Polacy. Mówiłeś zresztą o tym, więc nie będę już tego powtarzał. Nawet jeśli liczba 300.000 jest zawyżona, to taką rejestrują statystyki kościelne. Ponieważ dane statystyczne przedstawił profesor Sadowski, to zawierzam, że są one lepsze od tych, które uzyskałem, i dlatego nie będę ich już przedstawiał.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Przejdę teraz do spraw, które bardziej mnie interesują i o których chciałbym państwu powiedzieć. Chodzi o prawosławie na Białostocczyźnie oraz relacje, jakie zachodzą między prawosławiem, jako religią, a prawosławiem, jako kulturą. Aby zrozumieć te i inne, podobne fakty, należałby zapytać, co w tym przypadku znaczy bycie prawosławnym. Desygnatem pojęcia „prawosławny” tu, na Białostocczyźnie – podobnie jak na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji – nie jest religijność we właściwym tego słowa znaczeniu, ale typ tradycji i kultury. Swoisty stop identyfikacji religijnej i cywilizacyjnej jest jednak szczególnie znaczący na pograniczach, po obu stronach granicy. Dla odmiany, podobnie jest z Polakiem-katolikiem na Białorusi. Prawosławie na Białostocczyźnie nie jest tylko religią. Religią i tylko religią prawosławie może być we Francji, w Wielkiej Brytanii, itd., a nawet w Polsce, np. w Krakowie, ale nie na Białostocczyźnie. Identyfikacja prawosławnego jako Polaka na Białostocczyźnie nie oznacza po prostu Polaka wyznania prawosławnego, jakim, dla przykładu, jest Michał Klinger czy Jerzy Nowosielski. Prawosławnym Polakiem na Białostocczyźnie może być także niepraktykujący, agnostyk, a nawet ateista. Tak bywało za czasów PRL, gdy działacze w Komitecie Wojewódzkim PZPR dzielili się na katolików i na prawosławnych, chociaż byli przecież niewierzący, a przynajmniej tak wynikałoby z ich deklaracji.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Sumując, można powiedzieć, iż pojęcie „Białorusin” na Białostocczyźnie odnosi się do mieszkańców tego regionu wyznania prawosławnego, rozumianego jako religia losu. Pojęcie „religii losu” jest teraz ważnym pojęciem w socjologii religii, przeciwstawianym „religii wyboru”. Jak bowiem sama nazwa wskazuje, religię wyboru świadomie się wybiera. Inaczej jest z religią losu, do której człowiek zostaje raz na zawsze przypisany, formalnie biorąc – aktem chrztu, a faktycznie – wyznaniem rodziców. Można zatem być prawosławnym ateistą, a nawet prawosławnym baptystą – tak, spotkałem się z takimi przypadkami, itd.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Na Białostocczyźnie tak pojmowany prawosławny jest w potocznej świadomości Białorusinem. W tymże potocznym rozumieniu bycie Białorusinem jest zatem tak samo nieodwołalne, jak bycie prawosławnym. O związanej z tym stygmatyzacji powie już pani profesor Czykwin, tak? Dobrze. W języku socjologicznym mówi się pobłażliwie o procesie asymilacji Białorusinów w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Tak, zgadzam się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Otóż to. Moim zdaniem, nie jest to najlepsza interpretacja. O asymilacji mówi się wtedy, gdy członkowie danego narodu przyjmują wartości innego narodu, włączając się do nowej narodowej wspólnoty. Białorusini polscy w swej przytłaczającej większości nigdy jednak nie należeli do białoruskiej wspólnoty narodowej jako takiej. Przynależą oni natomiast do cywilizacyjnej wspólnoty prawosławia.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Porównam teraz krótko sytuację Białorusinów w warunkach PRL i sytuację, jaką mamy obecnie. Podsumowując można powiedzieć, iż województwo podlaskie w jego dzisiejszym kształcie zamieszkują ludzie identyfikujący się – poza drobnymi wyjątkami – jako Polacy, jako katolicy pochodzenia białoruskiego. Muszę poinformować o tym, że idea białoruska w okresie międzywojennym kształtowała się jednak na terenie etnograficznie białoruskim. Z obszaru etnograficznego Sokólszczyzny, powiatu dąbrowskiego po rzekę Brzozówkę na zachodzie aż po Augustów na północy, pochodzili herosi narodowi, którzy dzisiaj są Polakami i nic nie pozostało z ich białoruskości. Natomiast białoruskość tworząca grupę etniczną przesunęła się na południe aż po Bug, gdzie dominuje wyznanie prawosławne. Chciałem to Wysokiej Komisji powiedzieć, bo jest to ważne. Para się tym poseł Czykwin, ponieważ jest posłem prawosławnym i posłem białoruskim. W przypadku społeczności białostockiej słowa „prawosławny” i „białoruski” są określeniami tego samego. Do tego właśnie zmierzam, że na Białostocczyźnie te pojęcia są tożsame.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Jeśli mam jeszcze trochę czasu, to chciałbym podsumować i spróbować wyjaśnić, dlaczego idea białoruska się przesunęła. Wielkie, jedenastotomowe dzieło Michała Fedorowskiego „Lud białoruski na Rusi Litewskiej” jest oparte na badaniach prowadzonych na Sokólszczyźnie, czyli na terenach zamieszkiwanych przez ludność, która świadomościowo jest dziś absolutnie polska. Natomiast białoruskość przesunęła się na południe, na obszar zamieszkiwany przez ludność prawosławną, przy czym należy pamiętać, że prawosławie miało charakter identyfikacji czy odrębności etnicznej. Czy mam jeszcze trochę czasu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Tak, panie profesorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">To dobrze, że mam jeszcze chwilę, bo chciałem podsumować. Można więc powiedzieć, że województwo podlaskie w jego dzisiejszym kształcie zamieszkują ludzie identyfikujący się jako Polacy, jako Polacy prawosławni, jako Polacy pochodzenia białoruskiego, jako prawosławni Białorusi o różnym stopniu identyfikacji bądź to z narodowymi wartościami białoruskimi, bądź z wartościami cywilizacyjnymi – wschodnimi, prawosławnymi, ruskimi.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Przechodząc do historii, należy zaznaczyć, że na fali odnowy życia politycznego PRL w 1956 r. ważnym wydarzeniem było powołanie Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, w skrócie BTSK, o którym wspominał pan profesor Sadowski. Jego organem prasowym stała się „Niwa” – tygodnik wydawany w języku białoruskim. Towarzystwo to działa po dzień dzisiejszy, czyli już pół wieku, organizując działalność kulturalną i oświatową, coroczne festiwale, festyny i konkursy zespołów artystycznych, konferencje, kursy dla aktywistów, itd. Kilka lat później założono też Białoruskie Stowarzyszenie Literackie „Białowieża”, w którym skupiło się środowisko białoruskich pisarzy i poetów. Powstawały zespoły artystyczne, m.in. słynny zespół estradowy „Lawonicha”, który objeżdżał nie tylko całą Białostocczyznę, itd. BTSK prowadziło bardzo intensywną działalność wśród białoruskiej mniejszości etnicznej czy też narodowej na określonym już przeze mnie wcześniej obszarze.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Jeśli chodzi o zagadnienia językowe, to prawosławna ludność Białostocczyzny w zdecydowanej większości posługuje się dialektem określanym przez językoznawców jako północnoukraiński. Nie ma to jednak większego znaczenia, ponieważ język białoruski dla tej ludności nie jest tzw. swoim językiem. Język białoruski został zinterioryzowany jako język własny i przyswojony jako symbol swego języka pomimo, chociaż nie był językiem codziennym. W pewnym sensie został naniesiony, ale chociaż nie jest językiem tej grupy, to jednak został przyswojony poprzez intensywną działalność tej instytucji, jaką była i jest BTSK, a także poprzez oświatę w języku białoruskim, działalność nauczycieli, itd.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">W sumie, w wyniku różnych, trwających pół wieku i dość intensywnych oddziaływań dydaktyczno-ideologicznych, na Białostocczyźnie zaczęła się wyraźnie tworzyć białoruska grupa etniczna, która oficjalnie nazywa się białoruską mniejszością narodową. Jest to zjawisko nowe na tym obszarze. Wcześniej na pytanie o tożsamość społeczność ta deklarowała się zamiennie jako ruska, prawosławna albo tutejsza. Określenie „tutejszy” oznaczało identyfikację etnograficzną, „Ruski” lub „prawosławny” – cywilizacyjną. Tak ukształtowana mniejszość – obojętnie czy nazwiemy ja narodową, czy etniczną – powstać mogła w warunkach PRL. Dlaczego? Białoruskość była jedyną możliwą autoidentyfikacją odrębności grupy prawosławnej. Białoruskość została jej zadana z góry decyzjami o charakterze raczej politycznym i to takimi, które zapadły na bardzo wysokich szczeblach decyzyjnych. Jeszcze w warunkach II Rzeczypospolitej teren działania konspiracyjnej Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi wyznaczony został po Bug, gdy poniżej Bugu działała Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy. Taki właśnie podział, ustalony – jak już powiedziałem – na bardzo wysokich szczeblach decyzyjnych, pozostał w PRL. Ten schemat rozpoznania rzeczywistości przetrwał aż do upadku PRL.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Uściślijmy raz jeszcze, że mowa o rdzennych mieszkańcach Białostocczyzny wyznania prawosławnego, co podkreślam z naciskiem cały czas. Na przeszkodzie do pełnego włączenia się w białoruską wspólnotę narodową stały dwa fakty. Po pierwsze, przytłaczająca większość zorientowanych na białoruskość Białorusinów pochodzi z terenów gwarowo i folklorystycznie nieprzynależnych do obszaru języka białoruskiego, ale nie to jest najważniejsze. Po drugie zaś, białoruska tradycja narodowa tworzona była przez środowiska szlacheckie i katolickie zorientowane antyrusko. W tradycyjnym chłopskim rozumieniu świata były to więc środowiska obce i polskie. Mimo tego równie oczywistym faktem jest to, iż w okresie powojennym ukształtowała się białoruska mniejszość w obrębie prawosławia, a nie katolicyzmu, choć logika dziejów mogłaby wskazywać właśnie na ten drugi kierunek. Mógłbym w tym miejscu powiedzieć o herosach sprawy białoruskiej z okolic Korycina czy Suchowoli. Miasto męczennika księdza Popiełuszki, czyli Suchowola, wydało bowiem trzech herosów sprawy białoruskiej, o których jednak nie będę już z braku czasu opowiadał.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">W sytuacji nowej, jaka zaistniała po odzyskaniu niepodległości i upadku PRL, sytuacja Białorusinów zmieniła się w tym sensie, iż identyfikacja z białoruskością stała się kwestią wyboru. Identyfikacja z białoruskością wiązała się z taką czy inną ideologią, a mianowicie z ideologią kształtowania się Białorusi narodowej, Białorusi wyzwolonej z reżimu Łukaszenki. W związku z tym wspólnota, która tworzyła białoruską grupę etniczną, rozbiła się w mojej nomenklaturze na dwie frakcje. Nazwa „frakcja” to może jednak za dużo, chodzi raczej o podgrupy. Jedną podgrupę nazwałem Białorusinami politycznymi. Profesor Sadowski nazwał tę podgrupę podobnie, bo Białorusinami ideologicznymi. Drugą podgrupę, ukształtowaną przez BTSK, nazwałem zaś Białorusinami tutejszymi. Dość klarowna wydaje mi się charakterystyka postaw tych grup.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">Białorusini polityczni, związani z działalnością polityczną, z Telewizją Bielsat czy z Radiem Racja, prowadzą działalność zbliżoną do działalności opozycji politycznej na Białorusi. Rzecz w tym, że ich elektoratem powinni być Białorusini tutejsi. Jednak Białorusini tutejsi z racji swej rodzimości i braku jakichkolwiek związków z ideologią białoruską taką czy siaką, łukaszenkowską czy antyłukaszenkowską, mało się interesują tymi sprawami, a nawet zupełnie się nimi nie interesują. W związku z tym Białorusini polityczni, mimo różnych starań, z wielkim trudem przebijają się poprzez sito formalności wyborczych do pełnienia funkcji w naszym kraju. Elektorat ten jest bardzo skromny. Powypisywałem dane i mógłbym je przytoczyć, ale obawiam się, że czas już mi się kończy, więc nie będę zabawiał państwa szczegółami. Chciałem tylko wprowadzić państwa w zawiłości tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#ProfesorUwBWłodzimierzPawluczuk">W związku z tym, faktycznie obszarem, który może wzbudzać zainteresowanie dziennikarskie czy kulturologiczne, a nawet społeczne, jest grupa określona rozmiarami wpływów Kościoła prawosławnego. Chodzi o prawosławnych mieszkańców Podlasia, niezależnie od tego, w jakim stopniu są oni folklorystycznie czy językowo Białorusinami, w jakim Ukraińcami, a w jakim należą do grup przejściowych, np. ze względu na gwary, jakimi się posługują albo, w jakim należą do grup bardzo nieostrych z punktu widzenia czysto folklorystycznego lub charakterystyki etnograficznej. To tyle. Dziękuję za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, panie profesorze. Problemy stygmatyzacji białoruskiej mniejszości narodowej przedstawi pani profesor Elżbieta Czykwin. Pani profesor, oddaję pani głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ElżbietaCzykwin">Dziękuję państwu uprzejmie. Witam i dziękuję za zaproszenie w te szacowne mury. Witam wszystkich szanownych posłów oraz wszystkich gości. Proszę państwa, chciałam nawiązać do tego, o czym mówili moi znakomici przedmówcy. Najogólniej reasumując to, co zostało powiedziane, widać wyraźnie, że identyfikacja Białorusinów jako grupy mniejszościowej czy kategorii etnicznej jest złożona i bardzo skomplikowana. Pan profesor Sadowski pokazywał nam, jak to wygląda pokoleniowo. Wskazywał również na rozbicie – że tak powiem – między identyfikacją z prawosławiem a identyfikacją z białoruskością. Pan profesor Pawluczuk pokazał nam to zjawisko historycznie, ujawniając to, co prowadzi do najbardziej generalnego wniosku, a mianowicie, że identyfikacja jest trudna i bardzo zróżnicowana.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#ElżbietaCzykwin">Potocznie często myśli się, że Białorusini stanowią jakąś jedność. Otóż nie stanowią i cierpią na to, co zresztą jest cierpieniem nie tylko Białorusinów. Chodzi mianowicie o tożsamość niezintegrowaną. Można powiedzieć, że brak integracji tożsamościowej jest współcześnie podzielany przez bardzo wiele narodów, grup religijnych, itd. W przypadku Białorusinów mamy jednak szczególną sytuację. Jest to też szczególna sytuacja dla Polaków. Mamy bowiem sytuację, w której ta tożsamość musi być konstruowana. Nie jest tak, jak w przypadku Polaków. Jeśli ktoś rodzi się Polakiem, to jest to dla niego rzecz oczywista, naturalna, z którą wiążą się pewne identyfikacje z tradycją polską, historią, osobami, itd. W takim wypadku nie ma dylematów wyboru, nie ma wątpliwości i dlatego lęk nie ma jak wedrzeć się do tych tożsamości. Natomiast w przypadku Białorusinów możemy mieć sytuację taką, jak w przypadku trzech rodzonych braci, z których jeden uważa się za Ukraińca, drugi za Polaka, a trzeci za Białorusina. Dzieje się tak mimo, że wszyscy bracia wywodzą się z tej samej z dziada pradziada tradycji wiejskiej i prawosławnej, z rodziny mówiącej po swojemu, itd. Jak widzimy, kategorie i pozycje identyfikacyjne są bardzo zróżnicowane – Ukraińcy, Białorusini, Polacy, tutejsi, prawosławni. Profesor Sadowski pokazuje te identyfikacje, ich różne stopnie, nasycenia tożsamości prawosławnością czy białoruskością. Mamy też identyfikacje po prostu z ruskością albo tutejszością, co szczególnie widać na przykładzie starszego pokolenia. Jak powiedziałam, wszystko to bardzo komplikuje i osłabia poczucie etosu identyfikacji białoruskiej tej grupy mniejszościowej. Trzeba włożyć wiele wysiłku w to, żeby się określić: „Kim jestem?”, „Kto to taki «ja»?”. Proszę państwa, taka jest właśnie jedna z zasadniczych przyczyn. O innej przyczynie mówił profesor Pawluczuk, przybliżając zagadnienie tworzenia etosu białoruskiego przez polski żywioł szlachecki. Wszystko, co omawialiśmy, to kamyczki do wspólnego ogródka, który nazwałabym słabością etosu białoruskiego. Tę słabość etosu widać bardzo wyraźnie, jeśli porówna się Białorusinów z Ukraińcami, o czym bardzo interesująco pisał profesor Pawluczuk. Ukraińcy mają jednak dużo silniejsze poczucie tego, kim są, identyfikują się narodowo, itd. – inaczej niż to ma miejsce w przypadku Białorusinów. Reasumując, przytoczę to, co mówią sami Białorusini: „To nie nasza wina. To nasza bieda”.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#ElżbietaCzykwin">Nie chciałabym się jednak tym zajmować, ponieważ wydaje mi się, że procesy akulturacji i asymilacji tej mniejszości są, z jednej strony, wynikiem słabego etosu, ale, z drugiej strony – stosunku większości polskiej do mniejszości białoruskiej. To drugie zagadnienie wydaje mi się ważniejsze, ponieważ na to mamy wpływ i ponieważ w aspekcie edukacyjnym dotyczy to większości polskiej. Pragnę zwrócić uwagę na to, że kiedy zwykle myślimy o mniejszościach, to myślimy trochę tak, jak etnografowie. Koncentrujemy się mianowicie tylko na mniejszości. Tymczasem stosunek do innego jest bardzo ważną kwestią w wychowaniu współczesnych Polaków, szczególnie w dobie, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej i kiedy możemy się spodziewać – jak się to określa – najazdu obcych, innych na nasz kraj. Tutaj może być kształtowana pewna postawa w stosunku do inności i obcości, raczej w kierunku pozytywnym niż w kierunku zdystansowanym, obojętnym czy wręcz wrogim. Proszę państwa, chciałam pokrótce omówić, jak to wygląda, bo właśnie tym zagadnieniem chciałabym się bardziej zająć.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#ElżbietaCzykwin">Jak to wygląda w świetle stosunku większości polskiej do Białorusinów, myślenia o mniejszości jako o obcych? Jak w związku z tym czują się Białorusini? Otóż, proszę państwa, jest właściwie prawem socjologicznym, że jeśli stygmat, czyli negatywne naznaczenie jakiejś kategorii, może być ukryty, to z pewnością będzie on ukrywany. Tak dzieje się również w przypadku mniejszości białoruskiej. Pan profesor Sadowski z całą pewnością ma rację mówiąc, że to nie na młodszym, a na starszym pokoleniu w większym stopniu ciążą lęki, doświadczenia, historia, wspomnienia jawnych dyskryminacji i zbrodni popełnianych na tej grupie – żeby przypomnieć tylko wydarzenia chełmskie. Niemniej jednak to właśnie dzisiaj możemy wiele powiedzieć na temat stosunku większości polskiej do inności i do mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#ElżbietaCzykwin">Chcę najpierw zwrócić uwagę na polskie badania socjologiczne, które przeprowadziła pani profesor Barbara Wilska-Duszyńska. Stwierdziła ona m.in., że jeśli ludzie nie lubią jakiejś grupy narodowej, to nie lubią także Kordylczyków. Kim są Kordylczycy? Nie wiedzą państwo, kim są Kordylczycy? I słusznie, ponieważ Kordylczycy są fikcyjnym, nieistniejącym narodem. Profesor Wilska-Duszyńska stwierdziła, że jeżeli ludzie nie lubią Kordylczyków, to nie lubią też innych grup narodowych, etnicznych i w ogóle obcych. Rzeczywiście, można stwierdzić, że istnieje pewnego rodzaju postawa niechęci do odmienności, która ma charakter dosyć zgeneralizowany. To jeden wniosek, wypływający z ankiet i badań.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#ElżbietaCzykwin">Opis podobnego zjawiska można też znaleźć w innych badaniach, np. w pierwszych tego typu badaniach ogólnoeuropejskich. Myślę o badaniach wartości, jakie przeprowadził międzynarodowy zespół w ramach Europejskiego Sondażu Wartości, a których wyniki znajdą państwo w Internecie. Można zacytować wypowiedzi pana profesora Ronalda Ingleharta, dotyczące stosunku do różnych odmian inności, a więc rodzin wielodzietnych, osób nadużywających alkoholu, itd. Niewątpliwą wartością tych ogromnych, kosztownych badań było to, że objęły różne narody europejskie. Po raz pierwszy możemy więc zyskać materiał, który niewątpliwie pokaże nam, czy Polacy są, czy też nie są tolerancyjni. Mogą państwo sprawdzić wyniki i przekonać się, że Polacy w tych badaniach wypadają bardzo źle. Prawdę mówiąc, wypadają najgorzej. Stosunek Polaków do różnych odmian narodowości i tożsamości jest po prostu zły. Innym, może bardziej optymistycznym wnioskiem, który wypływa z tych badań i który stanowi także o ich wartości, jest to, że Europejski Sondaż Wartości ma pewien aspekt podłużności. Oznacza to, że badania są prowadzone w czasie i widać, że liberalizacja postaw wobec inności w Europie wyraźnie postępuje. Liberalizacja tych postaw dotyczy także Polski, więc można dostrzec zmiany pozytywne. Uważam, że pewną nadzieję można pokładać w młodym pokoleniu, które otarło się o inność, np. poprzez emigrację. Powracająca fala emigracyjna albo ci młodzi ludzie, którzy utrzymują kontakty ze swoimi rówieśnikami w Europie i na świecie, być może, zmienią stosunek do inności, a przynajmniej mam taką nadzieję. Mam również nadzieję, że postępująca liberalizacja i wzrost szacunku dla odmienności powinny w Polsce następować. Mówię to na podstawie wyników badań, które przytaczam.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#ElżbietaCzykwin">Proszę państwa, myliłby się ten, kto sądziłby, że skoro najpopularniejszą audycją radiową w Białymstoku zaraz po dziennikach są programy dla mniejszości nadawane w języku białoruskim, to oto na ulicy, w autobusie czy w supermarkecie Białorusini będą mówili między sobą po białorusku. Otóż tak nie jest – nie usłyszymy raczej języka białoruskiego w miejscu publicznym. Ukrywanie stygmatu przejawia się właśnie w ten sposób, że nie mówi się głośno po swojemu. Nawet ci, którzy w domu albo w kontaktach osobistych rozmawiają ze sobą po swojemu, w miejscach publicznych nie są pewni, czy mogą się tak zachowywać.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#ElżbietaCzykwin">Innym przykładem ukrywania stygmatu, a więc chowania swojej odmienności, jest zmiana godnych przecież, ale białoruskich imion na imiona polsko brzmiące, czyli takie, które nosi polska większość. Ponieważ zmiana nazwiska na polsko brzmiące jest rzadsza – wiąże się z pokonywaniem barier biurokratycznych i opłatami – to dokonuje się nieformalnej zmiany noszonego imienia. Dla przykładu podam, że Zinaida staje się Zofią, a Alosza – Aleksandrem. Ponadto rodzice nadają dzieciom imiona popularne albo obecnie modne wśród Polaków, wybierając np. imię „Aleksander” w formie pisanej przez „x”, czyli „Alexander”. Na przykładzie imion nadawanych dzieciom w poszczególnych pokoleniach widać, że następuje coraz chętniejsze sięganie do kalendarza imion katolickich, tj. takich imion, które nie występują w kalendarzu prawosławnym, albo wręcz imion zachodnich, aby zatrzeć ten – oczywiście, w cudzysłowie – wstyd, który wynika z przynależności do grupy mniejszościowej.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#ElżbietaCzykwin">Proszę państwa, to ukrywanie jest naturalną reakcją osoby, która faktu swojej przynależności nie potrafi obronić werbalnie, także przed samą sobą. Pomocy może udzielić właśnie większość polska. Powinna ona zmierzać w kierunku destygmatyzacji. Bowiem dyskryminacji jako takiej już nie mamy, ale mamy stygmatyzację, czyli naznaczanie w przestrzeni relacji międzyludzkich. Przestrzeń tych relacji jest bardziej delikatna i subtelna, lepiej znana np. reżyserowi Kutzowi. Właśnie w tej przestrzeni przede wszystkim dokonuje się stygmatyzacja.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#ElżbietaCzykwin">Proszę państwa, tylko wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza oraz edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja mogą zmienić te postawy. Dlatego na Uniwersytecie w Białymstoku na Wydziale Pedagogiki i Psychologii zaczęliśmy od nauczycieli. Powstał Zakład Edukacji Międzykulturowej, a obecny rektor uniwersytetu jest założycielem i szefem tegoż zakładu. Wydaje się, że droga przez nauczycieli jest drogą dobrą, ale potrzebujemy ciągle wsparcia, także wsparcia moralnego państwa, do czego bardzo namawiam. Dziękuję uprzejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, pani profesor. Dziękuję państwu za ciekawe referaty, przybliżające Komisji problematykę dotyczącą mniejszości białoruskiej. Otwieram dyskusję. Proszę o pytania, zarówno do pana ministra, jak i do naszych ekspertów. Proszę bardzo, oddaję państwu głos. Oczywiście, goście mogą także brać udział w dyskusji. Czyżby państwo byli aż tak usatysfakcjonowani uzyskanymi informacjami i przekazaną wiedzą, że aż zamilkli? A może zastanawiają się państwo nad pytaniami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełKazimierzKutz">Może ja, panie przewodniczący?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełMironSycz">Mam takie pytanie…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Zgłasza się pan marszałek, proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełKazimierzKutz">Nie zabieram głosu po to, żeby ratować honor Komisji. Powiem od siebie, że to, co usłyszeliśmy w trakcie trzech wystąpień, mocno mną poruszyło. Czuję się poddany reedukacji. Pani profesor mówiła, że naprawdę trzeba się edukować i chcieć się wgłębiać w te wszystkie problemy. Mniejszość białoruska to przecież nie jest wielka mniejszość – mówię, że nie jest wielka w skali polskiej – a jednak jakie niesłychane różnice występują między jej przedstawicielami. To wszystko jest bardzo skomplikowane.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PosełKazimierzKutz">Myślę, że sytuacja jest taka, jak dziś w otwartym świecie. Będąc częścią Europy cały czas mówimy, że musimy się jej uczyć, że to pokolenie, które wyjeżdża, wraca już jako inne. Myślę, że ten model trzeba również odwracać. Jestem pewien, że Europa również uczy się Polski. Tak samo sądzę, że społeczeństwo polskie, jego większość – czyli Polacy – powinni się uczyć problemów swoich mniejszości. Jest to niesłychanie wzbogacające. Zgadzam się jednak z panią profesor, że jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Od czegoś trzeba zacząć. Myślę, że niesłychanie ważny jest wybrany przez panią klucz, żeby zacząć tę pracę od nauczycieli. Jest to dla mnie nauka, żeby zacząć wymuszać i stwarzać inne postawy i inne sposoby myślenia w naszym demokratycznym państwie, bardzo homogenicznym, a patrząc z perspektywy Śląska – polonocentycznym albo genocentrycznym. Oczywiście, wiąże się to z poszerzaniem intelektu oraz z dobrą wolą, żeby się tego uczyć.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PosełKazimierzKutz">Jestem wdzięczny państwu, że usłyszałem tak bogate egzemplifikacje, dotyczące w końcu nie za wielkiej grupy narodowościowej w Polsce. Na kanwie tego wszystkiego niemal cały czas przenosiłem w umyśle te zagadnienia na problematykę śląską. Jestem pewien, że gdybyśmy zrobili analogiczne posiedzenie w sprawie problemów na Górnym Śląsku, to nie byłoby ono takie – powiem wprost – jednorodne, patrząc od strony profesorów i nie byłoby tak przyjmowane. Należałoby bowiem pomnożyć przez dziesięć przedstawione przez państwa skomplikowania. Gdybyśmy tutaj analogicznie zaprosili trzech wybitnych znawców Śląska, to od razu mielibyśmy do czynienia z jakimś konfliktem albo narodowościowym, albo propolskim, albo proniemieckim.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PosełKazimierzKutz">Jest całe morze problemów, których należałoby się uczyć. Także uważam i zgadzam się z tym, że dorobkiem dzisiejszego posiedzenia Komisji jest to, że zarówno pan minister, jak i my wszyscy słuchaliśmy z otwartymi głowami. Chodzi o to, żeby edukacji w Polsce nie promować tylko od strony mniejszości i inności, ale również na odwrót, właśnie w drugą stronę – do mniejszości i inności. Myślę, że wysiłek był słabo propagowany i słabo realizowany. Godzi się, żeby bodziec i stosunek administracji państwowej był w tym sensie większy. Krótko mówiąc, chciałem podziękować za to wszystko, co usłyszałem. Jest to niezwykle pouczające i dające wiele do myślenia. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję, panie marszałku. Pan przewodniczący Sycz, proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełMironSycz">Panie przewodniczący, szanowni państwo, mam pytanie do pani profesor Czykwin. Z dużym zainteresowaniem wysłuchałem pani referatu, jak również pani poprzedników. Natomiast to pani wiele mówiła o edukacji, o oświacie. Długo byłem dyrektorem Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławieckim, więc wiem, jakie ten aspekt ma znaczenie dla każdej mniejszości narodowej. Jest to chyba dobry kierunek. Młodzież w zupełnie inny sposób podchodzi do problemu tożsamości narodowej, chętnie rozmawia z rówieśnikami innych nacji bez emocji i bez obciążeń, często w sposób właściwy, a dla starszego pokolenia często wręcz niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PosełMironSycz">Mam wobec tego pytanie: czy przedmioty w szkołach z białoruskim językiem nauczania są wykładane w tym języku? Jak wygląda sytuacja z podręcznikami do innych przedmiotów, tj. poza podręcznikami do nauki języka białoruskiego? W tej sytuacji z pewnością pani Grażyna Płoszajska mogłaby pomóc. Jakie w ogóle problemy ma mniejszość białoruska, jeśli chodzi o edukację?</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PosełMironSycz">Przyznam, że zaskoczyło mnie troszeczkę pani stwierdzenie, że na Podlasiu, na Białostocczyźnie już nie tak często słychać język białoruski w trakcie rozmów codziennych. Wiedząc przy okazji, że na pewno rzadko spotyka się pani z mężem, a naszym kolegą Eugeniuszem Czykwinem, chciałbym o coś zapytać, ale nie musi pani odpowiadać. Czy rozmawia pani z nim w domu po białorusku, czy w innym języku? I jeszcze, czy mąż się często z panią kłóci? Bo z nami często. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję. Jeszcze pan przewodniczący Czykwin, proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Panie przewodniczący, szanowni państwo, dziękuję wszystkim, którzy zabrali głos, a przede wszystkim zaproszonym gościom. Nie ukrywam, że zaproponowałem naszemu prezydium taki właśnie, trochę seminaryjny sposób obradowania w trakcie dzisiejszego posiedzenia. Dziękuję kolegom z prezydium i posłom z Komisji, że wyrazili państwo na to zgodę.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PosełEugeniuszCzykwin">W aktywności, jaką rozwijam przede wszystkim jako poseł z Podlasia, miałem i ciągle mam – chociaż w trochę mniejszym stopniu – takie właśnie przekonanie, jakiego państwo dziś doświadczyli słuchając referatów. Polityka wyznaniowa naszego państwa wobec mniejszości, w tym wypadku białoruskiej, jest zbyt mało – powiem delikatnie – zniuansowana. Otóż, zawsze z bólem starałem się na to zwrócić uwagę kolegom posłom z Komisji, szczególnie w kadencji 2005–2007, a w związku z tym również przedstawicielom MSWiA. Wielokrotnie mówiłem, że nie można pozostawiać poza sferą naszego zainteresowania dużej części zamieszkującej Podlasie społeczności, która spełnia wszystkie kryteria określone w Konstytucji i w ustawie o mniejszościach. Właśnie dzisiaj usłyszeliśmy, że dotyczy to szacunkowo co najmniej 60% tej społeczności. Mówiłem też państwu, że kategoria aktywnych politycznie czy ideologicznie i różnie też nazywanych Białorusinów jest bardzo istotna i ważna, ale nie jest jedyna. To, po pierwsze. Jest wielkim i, w moim przekonaniu, niedopuszczalnym błędem, że państwo polskie w swojej polityce, także wyznaniowej, pozostawia to zagadnienie na marginesie, uciekając niejako w łatwe sformułowania. Myśli się: „Ponieważ oni się tak jednoznacznie nie określają jako Białorusini, więc nie mamy obowiązku zajmować się tym problemem”. Oczywiście, jak powtarzam, jest to sprzeczne z naszą Konstytucją i z naszą ustawą o mniejszościach. Powinniśmy tej społeczności właśnie poświęcać uwagę.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Po drugie, w różnych okresach istnieje pokusa wykorzystywania przez niektórych urzędników tej części społeczności, którą nazywamy Białorusinami nowymi, ideologicznymi albo politycznymi. Wykorzystuje się ją do polityki, jaką prowadzi państwo polskie wobec Republiki Białoruś. Pan profesor Sadowski powiedział to dosadnie. Jest to wielki błąd i przede wszystkim wielka krzywda dla społeczności naszych obywateli. Jeśli angażujemy ich, dając im powody, a – co gorsza – stosując wyraźne i wymierne zachęty, to daje to pewien efekt nie tylko w dłuższym, ale nawet w krótkim okresie czasu. Nie jest przecież tajemnicą, że w wyniku takiego działania najbardziej aktywni, zaangażowani i ideowi polscy Białorusini znaleźli się na marginesie naszej społeczności. Mają oni przecież problemy z zebraniem kilkuset głosów czy uzyskaniem statusu w samorządzie. Oczywiście, to zagadnienie nadaje się na temat innej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Mam nadzieję, że przybliżono dzisiaj państwu złożoność problematyki białoruskiej. Jest to coś, co sygnalizuję nawet wtedy, gdy ktoś z przyjaciół Polaków pyta mnie, kim jestem. Odpowiadam: „Jestem Białorusinem, ale musiałbym ci opowiadać przynajmniej przez godzinę, żebyś mógł zrozumieć, co to znaczy w przypadku takich ludzi, jak ja”. Oczywiście, Polacy – jak inne ukształtowane narody – taką deklarację mają już dawno za sobą. Myślę, że w naszych pracach będzie to uwzględniane tak samo, jak to, co uznajemy za główne czynniki procesów asymilacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Po pierwsze, widzimy słabość etosu, ale jest i drugi czynnik, który jeszcze wciąż jest negatywny, choć zmienia się na coraz pozytywniejszy. Chodzi o negatywne naznaczanie grupy białoruskiej. Dlaczego w Białymstoku nie słychać języka białoruskiego? To oczywiste, naprawdę, oczywiste. Każdy z nas doznał kiedyś opresji, gdy próbował mówić po białorusku. Teraz opresja jest o wiele mniejsza, co łączę z tzw. turystyką handlową. Według mnie, jest to w dużej części zasługa handlarzy, który w dużej masie napłynęli na te obszary i pojawili się z wózkami na bazarach. W Białymstoku zobaczono, że nie są to ludzie, którzy mogą być odebrani w kategoriach zagrożenia dla większości, dla polskości czy wręcz zagrażania jakiemuś interesowi państwowemu. Jednak każdy z nas pewnej opresji doznał. Gdy, jako małe dziecko, odzywałem się do mojej mamy w mieście, to prosiła: „Synku, nie mów chociaż po swojemu”. Zarówno ona, jak i ja doznawaliśmy nieprzyjemności. Oczywiście, można to w sobie jakoś przełamać albo się z tego wyzwolić. Robi to coraz więcej ludzi, bo pozwalają na to demokratyczne przemiany. Ale tak właśnie było.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Z drugiej więc strony, naprawdę istotny jest stosunek polskiej większości do mniejszości i inności. Tutaj bardzo ważne są działania edukacyjne, a może nawet działania w sferze medialnej. Zajmowaliśmy się także tą sferą, bo dzięki mediom można uzyskać bardzo wiele. Można uzyskać naprawdę pozytywne efekty poprzez przekazywanie społeczeństwu polskiemu właściwych informacji na ten temat. Mam taką właśnie nadzieję i słowa te kieruję zarówno do pana ministra, jak i do naszych kolegów z Komisji. Jeśli będziemy w przyszłości wracać do tego tematu, a przecież będziemy, to mam nadzieję, że będziemy brali pod uwagę jego złożoność i uwarunkowania. Dzisiejsze posiedzenie miało służyć właśnie temu celowi, byśmy poznali więcej i dowiedzieli się więcej. Mam nadzieję, że te oczekiwania zostały spełnione, za co państwu dziękuję. Dziękuję również żonie, od której zresztą dowiedziałem się ni z tego, ni z owego po dwudziestu latach małżeństwa, że jestem stygmatyzowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosełMironSycz">Ale przecież nie stygmatyzowany przez małżonkę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Dziękuję również panom profesorom, że zechcieli wystąpić. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo. Jeżeli nie ma więcej głosów, to poproszę panią profesor o odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ProfesorUwBElżbietaCzykwin">Proszę państwa, byłam w szkole w Górowie Iławieckim, gdzie robiłam badania. Byłam naprawdę zbudowana siłą poczucia identyfikacji uczniów pana liceum. Bardzo się z tego cieszę. Dotyka pan pewnego problemu, zresztą jako dyrektor, co jest uzasadnione. Dotyka pan tego, że koncentrujemy się na działaniach jawnych, instytucjonalnych, itd. Zgadzam się z tym jak najbardziej. Mój referat jednak bardziej dotyczył – że tak powiem – miękkiej sfery, tej przestrzeni, która dotyczy relacji międzyludzkich. Opisałam zresztą w mojej książce to, co się dzieje między Polakami a Białorusinami w codziennym życiu i w codziennych interakcjach.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#ProfesorUwBElżbietaCzykwin">Jeśli chodzi o sytuację w szkolnictwie białoruskim, to z całą pewnością są osoby bardziej kompetentne. Oczywiście, mogę odpowiedzieć na pytanie o sytuację z podręcznikami, bo wiem, że bardzo się poprawia. Ukazały się świetne podręczniki historii białoruskiej, mogące naprawdę służyć za wzór dobrych podręczników. Poprawia się i ta sytuacja, i program. Chcę jednak powiedzieć o czymś innym.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#ProfesorUwBElżbietaCzykwin">Cóż z tego, skoro wiem, co w dyskusjach mówią często moi interlokutorzy? Mówią tak: „Szkoła polska jest szkołą nacjonalistyczną”, „Polska szkoła nas nie dostrzega”. Kiedy są polskie święta, to nauczycielki idą wspólnie z dziećmi do kościoła. Można nawet powiedzieć, że w szkole to ksiądz stał się postacią czy figurą, która organizuje w ogóle całość wychowania w tymże duchu. Natomiast w przypadku dzieci prawosławnych jest inaczej. Mówiliśmy już o tym, że to głównie prawosławie jest rdzenną cechą współczesnych Białorusinów. Wobec młodego pokolenia prawosławnych nie wykonuje się podobnych gestów. Jak mówią dzieci, nie ma takiej opcji, żeby nauczycielka – szczególnie Polka, ale także nie-Polka – przemówiła do dzieci po świętach: „Christos woskresie”, „Woistinu woskresie”. Jest to zachowanie, które po świętach wielkanocnych stosują absolutnie wszyscy. Powitanie to wręcz przeszło na Białostocczyźnie do Kocioła katolickiego jako naturalne zachowanie. Spotykając się po świętach ludzie witają się słowami „Chrystus zmartwychwstał”, „Prawdziwie zmartwychwstał” i się całują, także katolicy. Wydaje mi się, że ten zwyczaj przeszedł do innych grup jako pewnego rodzaju sympatyczny i obowiązkowy sposób bycia prawosławnych. W szkole pan tego z całą pewnością nie uświadczy. Nauczycielka nie złoży życzeń uczniom, mówiąc np. „Wesołych świąt – waszych, prawosławnych”, ani nie spyta ich po świętach, jak było. A przecież jest to naturalna wręcz sytuacja, dzięki której większość może uczyć się funkcjonowania mniejszości i to od kolegi z tej samej ławki.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#ProfesorUwBElżbietaCzykwin">Chcę podkreślić, że jest to ogromna szansa dla większości. Taką szansę dla większości zauważył też pan Kazimierz Kutz. Wydaje mi się to szansą dla siebie samej, ponieważ jestem Polką urodzoną we Wrocławiu, a na prawosławie przeszłam dużo później. W związku z powyższym widzę tę sprawę z obu stron. Wydaje mi się, że właśnie w życzliwości, w okazywaniu szacunku i zainteresowania dla inności, szkoły mają do spełnienia ogromną rolę. Popatrzmy na nauczanie gramatyki. Pytam białoruskiej nauczycielki, czy nie próbuje uczyć dzieci polskiej ortografii na przykładzie wymiany „rz” na „r” albo „ó” na „o” poprzez analogię do wyrazów białoruskich. Wydaje się to takie łatwe, bo przecież można sięgnąć do znajomości języka kolegów z tej samej klasy. Takich rzeczy się jednak nie robi, bo jest to wstydliwe.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#ProfesorUwBElżbietaCzykwin">Przyznawanie się do zachodniości jest w dobrym tonie, natomiast przyznawanie się do wschodniości w złym tonie i profesor Pawluczuk o tym zresztą mówił. Może zabawniej zabrzmi to, co powiedział mi jeden z Białorusinów: „Właściwie historia Rosji czy Związku Radzieckiego albo w ogóle naszych wschodnich braci powinna być pisana zawsze tak, żeby mottem rozdziału mogło być stwierdzenie: «Jacy ci Ruscy są durni i jak ci Ruscy nam szkodzili»”. Takie jest właściwie motto pewnej postawy. Zapewne także pan wie, że odwoływanie się do wschodniości jest w złym tonie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, pani profesor. Czy pan minister chciał może jeszcze zabrać głos? Nie, ale są inne zgłoszenia, tak? Proszę bardzo.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Piotr Nesterowicz, reżyser filmów dokumentalnych i operator filmowy:</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Chciałem dodać jeszcze jedną rzecz, o której pani profesor zapewne chętnie by powiedziała, ale zabrakło na to czasu. Powiem kilka słów à propos edukacji. Istnieje pewna przykra dla Białorusinów czy – w zależności od przyjętej terminologii – prawosławnych sytuacja. Dzieci mają w szkole przerwę świąteczną, prawda? Mają przerwę na Wielkanoc i na Boże Narodzenie. Jeżeli jednak chodzi o święta, które prawosławni obchodzą w innym terminie niż katolicy, to szkoły nie robią żadnej przerwy. Jest to też pewna forma dyskryminacji. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję. Pan profesor Sadowski. Proszę bardzo, panie profesorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Słuchając tej interesującej dyskusji, chciałem powiedzieć o kilku sprawach. Otóż, może powstać wrażenie, że przedstawiona przez nas tematyka potwierdza, że „białoruska mniejszość” to kategoria bardzo rozproszona, niejasna i trudna do instytucjonalnego określenia.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Chciałbym powiedzieć, że są przynajmniej dwie kwestie, które są i jasne, i konkretne w przypadku mniejszości białoruskiej. Po pierwsze, jest to trwały charakter Kościoła prawosławnego i jego instytucji, które bardzo wyraźnie poszerzają swoją sferę działania, i to nie tylko religijną, ale również socjalną. Można więc powiedzieć, że istnieje ciągłe wsparcie społeczne Cerkwi.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Po drugie, istnieją instytucje, które mogą być białoruskie, mogą być ukraińskie, mogą być mieszane, jak również polskie. Instytucje te nawiązują jednak do tradycji białoruskiej i systematycznie otrzymują potężne wsparcie. Widać to, gdy instytucje te uzewnętrzniają swoje działania. Dopiero, gdyby przeprowadziło się negatywny test, czyli gdyby przestano je dofinansowywać, to byłoby widać, jak potężne jest poczucie deprywacji, czyli przekonania, że zabiera się coś wielkiego. To dość stabilny element obrazu mniejszości, widoczny poprzez instytucje.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Przekażę państwu również moją trzecią opinię. Niestety, owa mniejszość ma ciągle jeszcze wymiar może nie getta, ale jednak daleko idącej autonomii. Mianowicie białoruską telewizję oglądają Białorusini, a ukraińską ta część, która uważa się za Ukraińców. Z naszych badań wynika, że nie ma przechodniości recepcji treści. Na ten temat mamy już naprawdę dużo informacji zebranych przy okazji różnych badań, dotyczących właśnie tych aspektów tożsamości.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Problemem jest przekroczenie granicy kulturowej. Dlatego też podzielam stanowisko pana Kazimierza Kutza, że jest to już zadanie Rzeczypospolitej, a nie mniejszości. Po pierwsze, zadanie to oznaczałoby konieczność realizacji edukacji międzykulturowej na bardzo wczesnym etapie, a więc przynajmniej szkoły podstawowej, co najwyżej zaś szkoły średniej, bo wtedy kształtują się postawy. Po drugie, być może, oznaczałoby to potrzebę organizacji tzw. dialogu kultur przez różne instytucje z tym związane, zarówno dotychczasowe, jak i nowe, które powinny powstać.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#ProfesorUwBAndrzejSadowski">Ostatnia uwaga dotyczy dyskusji wokół pytania: „Dlaczego Białorusini nie mówią po białorusku?”. Są aż trzy przyczyny. Pierwsza przyczyna jest taka, że wiele osób nie zna języka białoruskiego na takim poziomie, który można uznać za doskonały, a nie chce mówić gwarą. Gwarę uważa się za nieładną, a od inteligenta oczekuje się mówienia poprawnym językiem. Druga przyczyna jest taka, że język białoruski w wielu kręgach traktowany jest ciągle jeszcze jako wiejski, gorszy, prowincjonalny, czy po prostu wartościowany negatywnie przez większość. Trzecia przyczyna jest autonomiczna. Ponieważ po białorusku bardzo często mówią przyjezdni z Białorusi i ze Wschodu, to mniejszość nie chce używać swojego języka. Nie chce być bowiem traktowana jako ludność przyjezdna albo tak samo, jak ci, którzy przyjeżdżają ze Wschodu. Wobec tego Białorusini nie mówią po białorusku po to, żeby odróżnić się od emigrantów, handlarzy czy też przyjezdnych, którzy mówią właśnie w ten sposób. Takie są wewnętrzne przyczyny, które ograniczają możliwości używania przez Białorusina swojego języka. Dziękuję uprzejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo, panie profesorze. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#UrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaPodlaskiegoMarekMasalski">Jeśli można, to chciałbym powiedzieć kilka słów. Marek Masalski, doradca marszałka województwa podlaskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych. W państwa wypowiedziach zabrakło mi jednego elementu. Istnieje jeszcze jeden wewnętrzny problem przedstawicieli mniejszości. Myślę o niskiej samoocenie. Jest często tak, że osoby będące przedstawicielami społeczności mniejszościowych mówią: „Nie będę zajmować stanowiska”, „Nie będę się kształcił, bo nie dam rady”. Cały czas są żywe te stygmaty, o których mówiła pani profesor. Dotyczą pochodzenia i przejawiają się np. w wypowiedziach typu „Jestem ze wsi, więc nie będę się wychylał”. Jest to sprawa, którą można nazwać wewnętrznym problemem mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#UrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaPodlaskiegoMarekMasalski">Drugą sprawą jest to, co mniejszości odczuwają jako zewnętrzne i co dotyczy ich na co dzień. Myślę np. o finansowaniu różnego rodzaju organizacji mniejszościowych, a przy tej okazji o podkreślaniu poprzez finansowanie, że dla władzy akurat ta część mniejszości jest ważniejsza, a inna mniej ważna. W ten sposób można część społeczności ukarać – oczywiście, w cudzysłowie – poprzez odebranie dotacji.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#UrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaPodlaskiegoMarekMasalski">Bardzo ważnym elementem, który również się dzisiaj pojawiał, jest sprawa świąt prawosławnych. Docierają do nas sygnały, że w gronie posłów pojawiła się inicjatywa, żeby święta prawosławne były w jakiś sposób zaznaczone i pan poseł Eugeniusz Czykwin też o to zabiega. Rzeczywiście, jest tak, że sprawę świąt się po prostu załatwia – kogoś się zwalnia, ktoś bierze zwolnienie lekarskie na czas świąt, ktoś dostaje zwolnienie od rodziców. Myślę, że bardzo ważne jest, aby ten element był klarowny. Skoro są święta, to na Podlasiu są to dni wolne. Sądzę, że właśnie te elementy bardzo wpływają na asymilację tego środowiska. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo. Proszę państwa, nie będę podsumowywał naszej dyskusji. Myślę, że formą podsumowania będzie prezentacja filmu pana Piotra Nesterowicza.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Przed prezentacją filmu zrealizujemy jednak jeszcze jeden punkt posiedzenia, a mianowicie przyjęcie bądź nieprzyjęcie odpowiedzi Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na dezyderat naszej Komisji w sprawie wsparcia finansowego dla budowy pomnika poświęconego „Prawosławnym Mieszkańcom Białostocczyzny Zabitym, Zamordowanym, Zaginionym w latach 1939–1956” na terenie cerkwi św. Ducha w Białymstoku.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Odpowiedź na dezyderat państwo posłowie mają przed sobą. Jest ona oczywista. Pan minister stwierdził, że nie jest możliwe dofinansowanie tej budowy, przede wszystkim z uwagi na przeszkody prawne. Zadania związane z upamiętnieniami nie są bowiem realizowane bezpośrednio przez MKiDN, a jedynie za pośrednictwem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która nie przewiduje wspierania budowy obiektów sakralnych.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Jeżeli są uwagi do odpowiedzi na dezyderat, to proszę bardzo. Pan przewodniczący Czykwin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Panie przewodniczący, znamy stanowisko Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które jest tłumaczone przyczynami formalno-prawnymi. Ponieważ nie do końca się zgadzam z takimi, a nie innymi wyjaśnieniami, to może poproszę pana ministra o uzasadnienie, ale zrobię to w formie interpelacji poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Proponowałbym natomiast, żebyśmy, jako Komisja, zrobili coś innego. Dyskutowaliśmy na ten temat i uznaliśmy, że inicjatywa budowy pomnika jest bardzo istotna właśnie dla tej mniejszości, której dzisiaj poświęcamy posiedzenie. Mam propozycję, żebyśmy wystosowali dezyderat do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jeśli uznamy, że jest to możliwe, to skierujmy dezyderat albo dokładnie w tej formie, jaką ma obecnie, albo uzupełnionej przez upoważnione do tego prezydium Komisji. W gestii Ministra SWiA jest Fundusz Kościelny, czyli środki, które jak najbardziej mogą być na takie cele przeznaczane. Mam nadzieję, że Minister SWiA z większym zrozumieniem odniesie się do naszej prośby, zawartej w dezyderacie. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Panie przewodniczący, rozumiem, że nie wnosi pan uwag do odpowiedzi na dezyderat nr 9. Jeżeli nie usłyszę głosu sprzeciwu, uznam, że ta odpowiedź została przez Komisję przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Ponieważ nie ma głosu sprzeciwu, stwierdzam, że przyjmujemy odpowiedź na dezyderat nr 9.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Natomiast pan przewodniczący Czykwin wnosi, żeby Komisja upoważniła prezydium do przygotowania nowego dezyderatu, skierowanego do Ministra SWiA w tej samej sprawie. Chodzi po prostu o innego adresata, tak?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Mógłbym zmodyfikować ten projekt dezyderatu. Może jednak lepszy będzie dezyderat dokładnie w tej samej formie i z tym samym uzasadnieniem, żebyśmy już ewentualnie dziś mogli przyjąć postanowienie, że skierujemy ten dezyderat do Ministra SWiA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Wnosi pan o to, żebyśmy na tym posiedzeniu uchwalili dezyderat? Czy są inne głosy w tej sprawie? Jeżeli nie usłyszę głosu sprzeciwu, uznam, że Komisja uchwaliła dezyderat nr 10, skierowany do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w tej samej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Ponieważ nie ma głosu sprzeciwu, stwierdzam, że Komisja uchwaliła dezyderat nr 10. Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Proszę państwa, przed nami ostatni punkt dzisiejszego posiedzenia. Punkt jest bardzo pouczający i przyjemny, bo będzie to prezentacja filmu „Ruska Polka”. Czy pan Piotr Nesterowicz chciałby powiedzieć kilka słów wprowadzenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PiotrNesterowicz">W ramach wprowadzenia może wyjaśnię tytuł filmu. Otóż tytuł, na co zresztą wskazuje pierwsza scena filmu, odwołuje się do tańca, czyli do polki. Polki uczy pani, która posługuje się tzw. tutejszym językiem. Język możemy nazwać tutejszym albo swoim, o czym mówiliśmy w ramach poszukiwania pojęć. Drugą warstwą nazwy tego filmu jest wypowiedź, którą odebrałem jako wyznanie. Możemy mówić o pewnego rodzaju wyznaniu, ponieważ film jest o dzieciach i jest opowiadany przez dzieci.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PiotrNesterowicz">Dzieci, które są bohaterami i narratorami tego filmu, opowiadają o miejscowości Orla. Orla to miejscowość leżąca trzydzieści kilometrów od granicy białoruskiej w rejonie Puszczy Białowieskiej. Jest to miejsce trochę – że się tak wyrażę – historycznie zmiksowane. Obecnie dominującą społecznością są w tym miejscu prawosławni Białorusini, ale poza nimi Orlę zamieszkują katolicy i baptyści. Natomiast przed wojną 70% mieszkańców tej miejscowości stanowili Żydzi.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PiotrNesterowicz">Wrócę do dzieci i do wypowiedzi jednej z bohaterek filmu. Na film dokumentalny składają się takie rzeczy, które trudno przewidzieć w scenariuszu. Trudno jest sobie nawet wyobrazić, jak film będzie wyglądał od początku do końca. Tak naprawdę, praca nad filmem dokumentalnym cały czas jest pracą, która się kształtuje. Jest czymś w rodzaju rzeźby, która w trakcie pracy może się po prostu przeistaczać. Kiedy rozmawiałem z dwójką dzieci w trakcie robienia tego filmu, dziewczynka wypowiedziała kluczowe zdanie, które dla mnie było wyznaniem. Stąd się bierze właściwy tytuł filmu. Dziewczynka powiedziała: „Ja jestem trochę Ruska, a trochę Polka”. Myślę, że moim sukcesem było w ogóle to, że dzieci otworzyły się do tego stopnia, że ktoś mógł mi to powiedzieć do kamery. Stąd się wziął tytuł filmu.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PiotrNesterowicz">Przede wszystkim bardzo chciałem podziękować za zaproszenie i powiedzieć, że z wielką przyjemnością wysłuchałem odczytów zaproszonych profesorów. Chcę podziękować, bo treści były dla mnie bardzo pouczające, szczególnie te, które usłyszałem od pana profesora Pawluczuka. Bardzo dziękuję za zaproszenie i umożliwienie mi uczestniczenia w prelekcjach. Zapraszam państwa na film. Z drugiej strony, chcę bardzo przeprosić za to, że w trakcie projekcji filmu będę musiał opuścić salę, ale muszę biec z dzieckiem do lekarza. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Dziękuję bardzo. Mamy zatem chwilkę na wygodne usadowienie się, co przede wszystkim dotyczy prezydium, bo, jak na razie, siedzimy tyłem o ekranu.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PrzewodniczącyposełMarekAst">Proszę państwa, w tej chwili zamykam posiedzenie Komisji. Jednocześnie zapraszam na film „Ruska Polka”. Bardzo proszę o rozpoczęcie projekcji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>